pod redakcją Jerzego Tomaszewskiego opracował Józef Adelson Najnowsze dzieje Żydów w Polscew w zarysie (do 1950 roku) Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa 1993 Książka ta powstała w związku z pracami prowadzonymi w Centrum Badania i Nauczania Dziejów i Kultury Żydów w Polsce im. Mordechaja Anielewicza Projekt okładki i stron tytułowych MARYNA WIŚNIEWSKA Redaktor JOLANTA KOWALCZUK Redaktor techniczny DANUTA JEZIERSKA-ŻACZEK Opracowanie kartograficzne IRENA MAKAREWICZ Korekta HANNA JANCZEWSKA , Tytuł dotowany przez Ministra Edukacji Narodowej Copyright © by Wydawnictwo Naukowe PWN Sp. z o.o. Warszawa 1993 ISBN 83-01-11070-8 -w * Wpisano do inwentarza WSTĘP Historia Polski jest nierozłącznie związana z dziejami mniejszości narodowych, które żyją w obrębie naszego kraju. To stwierdzenie powoli zdobywa drogę do praktyki polskich autorów dzieł historycznych, aczkolwiek daleko jeszcze do pełnego wyciągnięcia z niego wniosków. Szczególnie silne są więzi łączące dzieje Żydów z historią Polski. Osadnictwo żydowskie na ziemiach polskich sięga zapewne czasów przed powstaniem państwa. W XVIII w., według szacunków niektórych badaczy, niemal 80% Żydów całego świata mieszkało w Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Później rozbiory rozdzieliły społeczność żydowską państwa polskiego; losy ludzi zamieszkujących poszczególne zabory i ziemie toczyły się rozmaicie, pojawiły się masowe ruchy migracyjne i w XX w. Polska pozostawała wprawdzie wielkim skupiskiem żydowskim — stała się nawet najważniejszym ośrodkiem intelektualnym Żydów w świecie — lecz większość z nich mieszkała już poza jej granicami. Niemniej trudno jest pisać o historii Żydów w XX stuleciu bez uwzględnienia mieszkańców naszego kraju. Trudno także badać dzieje II Rzeczypospolitej zapominając o jej żydowskich obywatelach. Tymczasem najnowsze dzieje Polski i historia Żydów bywają na ogół traktowane rozdzielnie. Historycy polscy zajmują się analizą dziejów państwa oraz narodu polskiego, abstrahując zazwyczaj od losów mniejszości narodowych, co najwyżej rozpatrując stosunki między nimi a Polakami. Trudno jednak je badać, jeśli niewiele wiadomo o tychże mniejszościach, o ich życiu intelektualnym, politycznym i położeniu gospodarczym. Historycy żydowscy poza Polską najczęściej interesują się wyłącznie dziejami Żydów, nie zważając na to, iż mieszkali oni w konkretnym kraju, współżyli z innymi narodami. Ograniczają się często do analizy stosunków między społecznością żydowską a pozostałymi obywatelami, sprowadzając je nieraz tylko do zagadnienia antysemityzmu. Nie można jednak zrozumieć dziejów żydowskich, jeśli pomija się rozmaite obiektywne uwarunkowania ewolucji państwa, w którym zamieszkiwali. Nie wszystkie bowiem — a często nawet nie te najistotniejsze — przyczyny problemów trapiących Żydów daje się sprowadzić do otaczającej ich niechęci. Paradoksem jest, że już wybitny myśliciel syjonistyczny Ahad Ha-am dostrzegał ten związek, pisząc w 1897 r., wkrótce po I Kongresie Syjonistycznym w Bazylei: „Możemy przy pomocy środków naturalnych ustanowić pewnego dnia Państwo Żydowskie [...] lecz nawet wówczas większa część naszego ludu pozostanie rozproszona na obcej glebie. [...] Czy stworzymy Państwo Żydowskie czy też nie, sytuacja materialna Żydów zawsze zależeć będzie zasadniczo od warunków gospodarczych oraz poziomu kulturalnego rozmaitych narodów, wśród których jesteśmy rozproszeni"1. Natomiast współcześni badacze bardzo często rozrywają te wzajemne zależności, choć w rezultacie pozbawiają się możliwości zrozumienia przebiegu procesów historycznych. W Polsce od wielu lat wzrasta zainteresowanie dziejami Żydów. Wyraża się ono w znacznych nakładach książek, nieraz nader specjalistycznych, poświęconych tej problematyce, a także w powodzeniu reprintów prac wydanych dawniej. Brak jednak nadal systematycznego wykładu historii Żydów, nawiązującego do dziejów całej Polski i obejmującego także epokę najnowszą. Takiego opracowania nie dorobiła się również historiografia innych krajów, poza bardzo zwięzłym wykładem obejmującym lata 1918-1939, przeznaczonym dla studentów amerykańskich, w książce Ezry Mendelsohna, znanej także w polskim przekładzie2. Jest natomiast — zarówno w języku polskim, jak i w innych językach — kilka opracowań syntetycznych dotyczących dawniejszej historii Żydów w Polsce. W literaturze polskiej sięgają okresu międzywojennego dwie prace syntetyczne. Jedna, to książka wybitnego historyka żydowskiego Ignacego Schipera o dziejach handlu żydowskiego w Polsce3, druga — to dwutomowe dzieło zbiorowe, które stało się rodzajem encyklopedii wiedzy o Żydach w Polsce, lecz objęło jedynie wybrane problemy lat międzywojennych4. Obydwie książki, z wielu względów nie mogą, niestety, wystarczyć współczesnemu Czytelnikowi. Jednym z najważniejszych powodów jest to, że od czasu ich opublikowania przed niemal sześćdziesięciu laty badania historyków poszły naprzód i dziś o niejednej kwestii możemy powiedzieć więcej. Zwłaszcza ostatnie dziesięciolecie przyniosło liczne książki i artykuły, a także konferencje naukowe, których rezultaty mają istotne znaczenie dla głębszego spojrzenia na interesujące nas zagadnienia. \ Myśl napisania zarysu dziejów Żydów w Polsce powstała już dość dawno w Instytucie Historycznym Uniwersytetu Warszawskiego. Projekt opracowania obejmującego dzieje Żydów od początku istnienia państwa polskiego okazał się jednak nierealny, bez bliskiej współpracy z innymi ośrodkami naukowymi. Podjęliśmy więc przede wszystkim pracę nad skryptami przeznaczonymi dla studentów Uniwersytetu5. 1 Wg The Zionist Idea. A Historical Analysis and Reader, ed. A. Hertzberg, New York 1986, s. 264. 2 E. Mendelsohn, Żydzi Europy Środkowo- Wschodniej w okresie międzywojennym, Warszawa 1992. 3 I. Schiper, Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich, Warszawa 1937, Kraków 1990 (reprint). 4 Żydzi w Polsce Odrodzonej, wyd. I. Schiper, A. Tartakower, A. Hafftka, t. I-II, Warszawa 1936. 5 J. Tomaszewski, Zarys dziejów Żydów w Polsce w latach 1918-1939, Warszawa 1990; P. Wróbel, Zarys dziejów Żydów na ziemiach polskich w latach 1880-1918, Warszawa 1991; T. Prekerowa, Zarys dziejów Żydów w Polsce w latach 1939-1945, Warszawa 1992. \y 6 Utworzenie w 1990 r. Centrum Badania i Nauczania Dziejów i Kultury Żydów w Polsce im. Mordechaja Anielewicza, dzięki Fundacji Jacka Fli-derbauma, ułatwiło przygotowanie — na podstawie owych skryptów i po wykorzystaniu głosów krytycznych recenzentów — niniejszej książki, której celem jest przedstawienie dziejów Żydów w Polsce od początku XX w. do 1950 r. Wyszliśmy przy tym z założenia, iż dzieje wcześniejsze są lepiej zbadane i można się z nimi zapoznać w dawniejszej literaturze, podczas gdy historia XX stulecia pozostaje najmniej znana, a w rezultacie także prace poważnych historyków zawierają sporo nieścisłości, a nawet istotnych błędów. Taki stan sprzyja też szerzeniu rozmaitych legend, powtarzanych z głębokim przekonaniem, choć pozbawionych podstaw rzeczowych. Kie.1. ±)viłijnłir.& Początek wieku okazał się jednak datą nazbyt umowną, by można było potraktować ją jako punkt wyjścia. W rezultacie w części pierwszej niniejszej książki rozpoczynamy wykład od przedstawienia wybranych, najważniejszych zagadnień dziejów Żydów na ziemiach polskich w XIX w. Mamy nadzieję, że ułatwi to zrozumienie bardzo skomplikowanej struktury społeczności żydowskiej państwa polskiego lat międzywojennych oraz wyjaśni mnogość jej podziałów politycznych i ideowych. A 'iasol lOJ1;;' -l Okres okupacji, epoka Holocaustu — Szoah — przyniosła kres żydowskiej obecności w Polsce, aczkolwiek w pierwszych latach po wojnie ludzie ocaleni przed zagładą podjęli dramatyczne próby odbudowy osiedla żydowskiego w naszej wspólnej ojczyźnie. Wkrótce jednak nasiliła się emigracja, którą przyspieszyło powstanie w Palestynie niepodległego państwa Izrael. Do wyjazdów skłaniały przejawy antysemityzmu w powojennej Polsce oraz nasilające się restrykcje wobec niezależnego życia politycznego i intelektualnego ze strony działaczy komunistycznych; dotykały one nie tylko Polaków, lecz także społeczność żydowską i pozostałe mniejszości narodowe. Pod koniec 1948 r. nastąpiła praktycznie likwidacja żydowskich partii politycznych, wraz z dokonanym pod presją zjednoczeniem PPR i PPS. Po wojnie władze polskie umożliwiły emigrację do Palestyny; początkowo nielegalną z punktu widzenia Wielkiej Brytanii, sprawującej mandat nad Palestyną, a od wiosny 1948 r. legalną, do niepodległego państwa żydowskiego. Stopniowo jednak ZSRR oceniał coraz bardziej krytycznie Izrael, zaczai wspierać politycznie i militarnie państwa arabskie, toteż swoboda wyjazdów z Polski okazała się sprzeczna z interesami zmieniającej się radzieckiej linii politycznej. Pod koniec 1950 r. praktycznie wstrzymano emigrację z Polski. Stosunkowo niewielka społeczność żydowska została pozbawiona własnej reprezentacji, poza akceptowanym oficjalnie Towarzystwem Społeczno-Kul-turalnym Żydów w Polsce, znajdującym się w sferze wpływów PZPR. Wykład nasz kończymy więc w połowie XX stulecia w przekonaniu, że lata następne wymagać będą jeszcze dalszych, gruntownych badań archiwalnych oraz analiz. Po 1950 r. trudno jednak mówić o społeczności Żydów w Polsce w znaczeniu takim, jak przed 1943 r., a jedynie o niewielkim środowisku ludzi, utrzymujących ze sobą więzi towarzyskie, pielęgnujących tradycje, obawiających się często zwrócenia na siebie uwasi władz. Jaka będzie przyszłość —— w zmienionych warunkach politycznych współczesnej Polski —— pokaże czas. Książka jest dziełem zbiorowym i to powoduje, że Czytelnik: dostrzeże pewne różnice formy i sposobu wyjcłaciii między poszczególnymi częściami, aczlcol-wiefc: staraliśmy się o Jednolitość ujęciu. W pewnej mierze okazało się to jednak niemożliwe, gdyż zbyt wielkie różnice dzielą okresy, na które rozpada się XX stulecie. Rozpoczynamy wykład od epoki rozbiorów (cz. I — autor Piotr Wróbel), gdyż każdy zabór żył pod niejednym względem własnymi sprawami. Niewiele zmieniła I wojna światowa, aczkolwiek całość ziem przyszłego niepodległego państwa polskiego znalazła się pod okupacją mocarstw centralnych. Lata międzywojenne (cz. II — autor Jerzy Tomaszewski) to okres, gdy ze społeczności poszczególnych zaborów powstawał zjednoczony naród polski — a także zjednoczona społeczność żydowska; procesy te dokonywały się wprawdzie dość szybko, lecz przecież niepodległość przetrwała zaledwie jedno dwudziestolecie. Całkowicie odmienne problemy pojawiły się w latach okupacji (cz. III — autorka Teresa Prekerowa). Jeszcze inne zagadnienia przyniosła ze sobą Polska, kształtująca się w nowych formach ustrojowych od lipca 1944 r. (cz. IV — autor Józef Adelson). W rezultacie byliśmy zmuszeni zastosować odmienną strukturę poszczególnych części, dostosowując ją do odmienności zagadnień, aczkolwiek staraliśmy się o zachowanie ciągłości wykładu. Podstawowym naszym zamierzeniem stało się dostarczenie Czytelnikowi możliwie ścisłych wiadomości, zgodnie ze współczesnym stanem badań. Nie zawsze okazało się to realne. Przede wszystkim badania historyków objęły jedynie niektóre kwestie, inne zaś nadal pozostają niedostatecznie wyjaśnione. W niektórych przypadkach mogliśmy korzystać z własnych badań źródłowych, częściej jednak powołujemy się na istniejącą już literaturę. Nie udało się oświetlić w dostatecznej mierze przemian dokonujących się w judaizmie, zarówno z powodu nieznajomości literatury w języku hebrajskim, jak i z powodu skromnego dorobku historyków. Czytelnik dostrzeże istotne luki przy omawianiu przemian w sferze kultury, aczkolwiek ostatnie lata przyniosły w tej dziedzinie znaczny postęp badań. Także niektóre kwestie dotyczące ewolucji życia politycznego wymagać będą dalszych, wnikliwych studiów. Wielką pomocą w naszej pracy służyli zaprzyjaźnieni historycy, zarówno z Polski, jak i z wielu innych krajów świata, przede wszystkim z Izraela, Stanów Zjednoczonych oraz Wielkiej Brytanii. Dzięki ich pamięci i życzliwości otrzymaliśmy wiele publikacji niedostępnych w Polsce, mogliśmy dotrzeć do nie znanych nam źródeł. Wdzięczni jesteśmy także za głosy krytyczne, które dotyczyły naszych wcześniejszych publikacji. Jakkolwiek niejednokrotnie nie zgadzamy się z tymi krytykami, to przecież w każdym przypadku skłaniały do zastanowienia, a przynajmniej do bardziej precyzyjnego sformułowania naszego stanowiska. Wszystkim, a jest ich zbyt wielu, by tutaj wymienić, serdecznie dziękujemy i prosimy o krytykę w przyszłości. Podkreślić wreszcie należy, iż pierwsza wersja części drugiej powstała w Jerozolimie, gdzie jej autor przebywał na zaproszenie Institute of Advanced Studies Uniwersytetu Hebrajskiego, korzystając zarówno z archiwów i bibliotek, jak i z cennych uwag Kolegów. Książkę uzupełniamy bibliografią, która ma za zadanie służyć pomocą zainteresowanym Czytelnikom w pogłębieniu wiadomości. Nie ma ona charakteru kompletnego choćby z tego względu, że zgromadzenie informacji o wszystkich publikacjach dotyczących Żydów w Polsce wymagałoby pracy większego zespołu oraz wielu lat studiów w bibliotekach rozmaitych krajów. Prezentujemy jedynie wybór ważniejszych pozycji książkowych oraz czasopism, przede wszystkim w języku polskim. Nie uwzględniamy także części tytułów cytowanych w przypisach, jeśli mają zbyt specjalny charakter. Jerzy Tomaszewski -H,- '(r- PRZED ODZYSKANIEM NIEPODLEGŁOŚCI r Piotr Wróbel 1 . ZABÓR ROSYJSKI 1.1. Żydzi polscy pod władzą Rosji Żydzi stanowili w Europie Środkowej końca XIX w. trzeci co do wielkości naród. Ustępowali swoją liczebnością tylko Polakom i Ukraińcom, byli o 33% liczniejsi od Czechów i Słowaków oraz trzy razy od Serbów. Ostatnie lata XIX stulecia przyniosły jednak osłabienie dynamiki przyrostu liczby Żydów środkowoeuropejskich, początki zasadniczej przebudowy ich życia i ostrego konfliktu z miejscową ludnością, także z Polakami. Po uwłaszczeniu chłopów, którzy częściowo przenosili się do miast, rosła konkurencja w przemyśle i handlu. Polacy, odepchnięci przez zaborców — zwłaszcza w Niemczech i Rosji — od polityki, urzędów i wojska, rozpoczęli walkę ekonomiczną z Żydami, kontrolującymi poza rolnictwem większość przedsiębiorstw. Rzucono hasło bojkotu, które w Królestwie Polskim szybko przerodziło się w wulgarny antysemityzm, rozpalany przez endeków. Jednocześnie carat usiłował ratować swą słabnącą władzę metodami represji policyjnych i ograniczania życia politycznego, co szczególnie było widoczne po rewolucji 1905 r. Represje i kolejne zakazy kierowano również przeciwko Żydom. Stanęli oni wówczas wobec jeszcze jednego poważnego wyzwania dziejowego — gwałtownej modernizacji i laicyzacji życia. Zmieniały się tradycyjne obyczaje, drobni rzemieślnicy i handlarze zasilali klasę robotniczą, stare organizacje religijne traciły znaczenie na rzecz partii, związków zawodowych i innych nowoczesnych instytucji żydowskich, które prowadziły walkę o równouprawnienie. Nie były jednak zgodne w metodach rozwiązywania narastających problemów zagrażających wręcz egzystencji społeczności żydowskiej. W trakcie sporów i dyskusji powstawały nowe partie i ruchy polityczne. W najtrudniejszej sytuacji — spośród ludności żydowskiej zamieszkującej dawne ziemie polskie — byli Żydzi zaboru rosyjskiego. Imperium carskie pozostawało nie tylko jedynym mocarstwem europejskim przeciwstawiającym się emancypacji Żydów, ale do czasów III Rzeszy uchodziło za pierwszy i największy przykład oficjalnego, państwowego antysemityzmu. Cały czas postępowała tam pauperyzacja Żydów, rozbudowywano system ograniczeń, a wszystko dopełniały złe przesądy, które podzielali członkowie rodziny monarszej i najwyższe władze. Emancypacja ludności żydowskiej w Rosji rozpoczęła się więc na dobre dopiero w pierwszych latach XX w., podczas gdy na Zachodzie pod koniec XVIII stulecia, w Prusach — w epoce napoleońskiej, a w Galicji — nie później niż w okresie Wiosny Ludów. Różnica ta była spowodowana nie tylko gospodarczym zacofaniem państwa carów. Żydzi w Rosji nie zdołali zająć tak ważnego jak na Zachodzie miejsca w ekonomice swojego kraju. Zabrakło tam również — przed rewolucją 1905 r. — ruchu liberalnego, który w Europie pomógł w emancypacji Żydów. Haskala przegrała na terenach rosyjskich walkę z chasydyzmem i ortodoksją. W Austrii ludność 13 żydowska była traktowana w praktyce, mimo sporów o język, jak jeden z wielu narodów monarchii. W Rosji wszystkie narodowości nierosyjskie stanowiły poddanych niższego rzędu, choć nawet plemionom koczowniczym pozostawiono resztki samorządu, którego odmówiono Żydom. Ci byli już w latach osiemdziesiątych XIX w. najbardziej zurbanizowaną i związaną z przemysłem grupą etniczną Cesarstwa, angażującą się coraz gromadniej w ruchy rewolucyjne. Administracja rosyjska odpowiadała prześladowaniami, ale nie miała wytkniętych jasnych celów polityki żydowskiej i chaotycznie egzekwowała własne zarządzenia. Jednocześnie fakt istnienia wielkiej, niezasymilowanej wspólnoty Żydów i świeckiej inteligencji, nie mogącej znaleźć dla siebie miejsca w świecie chrześcijańskim, oraz wszystkie te czynniki, które tworzyły ową różnicę w rozwoju emancypacji Żydów w Rosji i na Zachodzie, powodowały powstawanie w imperium carów politycznego — dużego i autonomicznego — ruchu żydowskiego. Żydzi mieszkali na terenach późniejszego Cesarstwa Rosyjskiego od najdawniejszych czasów. Źródła greckie donoszą o istnieniu gmin żydowskich na północnych brzegach Morza Czarnego i na Kaukazie już w pierwszych wiekach naszej ery. Osadnictwu Żydów sprzyjał fakt, iż ok. 740 r. przyjęły judaizm elity państwa Chazarów, utworzonego w VI w. nad Wołgą i Donem. Kupcy żydowscy, tzw. Rodanici, obsługiwali we wczesnym średniowieczu wielką drogę handlową wiodącą z Europy Zachodniej, znad Rodanu przez Niemcy, Czechy, Polskę i Ruś do Azji Centralnej. Wzdłuż owej drogi istniały osady, w których kupcy żydowscy handlowali niewolnikami, futrami, żywnością i artykułami zbytku. Duża dzielnica żydowska istniała w Kijowie, który stał się ośrodkiem nauk talmudycznych. Najazd mongolski osłabił ekonomicznie Ruś. Podupadł handel i miasta, społeczeństwo ruskie niechętnie reagowało na wpływy z zewnątrz, a jednocześnie przeżywało okres sporów religijnych. Dużą popularność zdobyła sekta judaizan-tów, której aktywność wywołała gwałtowne przeciwdziałanie Cerkwi. Kolejne synody potępiały judaizantów, niektórzy z nich spłonęli na stosach, a kolejni carowie — począwszy od Iwana III (1462-1505) starali się usuwać ludność żydowską z ziem im podległych. Szczególnie okrutnie postępował Iwan IV Groźny (1533-1584); wziąwszy Połock w 1563 r. rozkazał topić w Dźwinie Żydów, którzy nie przyjęli chrztu. Nieprzyjazne ludności żydowskiej były także elity polityczne Cesarstwa. Gdy po śmierci Iwana IV, w czasie Wielkiej Smuty, polski książę Władysław został wybrany carem, wśród warunków jakie mu postawiono znalazła się obietnica, że nie wpuści do Rosji Żydów pod żadnym pozorem. Również dynastia Romanowów, która objęła władzę w 1613 r., była wrogo nastawiona do ludności żydowskiej. Masakrowały ją armie rosyjskie, wkraczające do Polski po powstaniu Chmielnickiego. Piotr I (1682-1725) tolerował indywidualnych bogatych kupców żydowskich, lecz przeciwstawiał się wpuszczeniu ich współbraci do Rosji. Następcy Piotra byli jeszcze bardziej nietolerancyjni; w 1727 r. skazano na wygnanie wszystkich Żydów, którzy znaleźli się w imperium, w 1738 spalono publicznie w Petersburgu pewnego 14 Rosjanina, który przeszedł na judaizm, a w 1742 powtórzono ukaz o deportacji Żydów z całego Cesarstwa, także z terenów włączonych doń w ciągu .poprzednich kilkudziesięciu lat1. Katarzyna Wielka, objąwszy tron w 1762 r., początkowo kontynuowała antyżydowską politykę swoich poprzedników. Musiała liczyć się z rosyjskimi realiami, gdyż była tylko cudzoziemką i uzurpatorką, a obrona prawosławia należała do najważniejszych haseł, pod którymi przeprowadziła coup d'Etat przeciwko swemu mężowi Piotrowi III. Naprawdę jednak caryca nie była zwolenniczką tradycyjnego, sponsorowanego przez Cerkiew, antysemityzmu i choć wzorem swych „mistrzów" Voltaire'a i d'Alemberta uważała Żydów za rasę przesądną i chciwą, dostrzegała jednak jej zdolności gospodarcze i chciała je wykorzystać dla wzmocnienia miast i nowych prowincji na południu2. Rozbiory Polski i rozległe zdobycze w rejonie Morza Czarnego przyczyniły się do zmiany tradycyjnej carskiej polityki wobec mniejszości, które uprzednio — niewielkie i „zacofane" — szybko dawały się asymilować. Stało się to niemożliwe, gdy w granicach Rosji znalazło się kilka milionów katolików, luteranów, muzułmanów i wyznawców religii mojżeszowej. Tych ostatnich było na ziemiach I rozbioru Polski tylko 27 tyś.3; władze rosyjskie nie miały wówczas dokładnych informacji o sytuacji prawnej Żydów polskich i początkowo ogłosiły, że wszystkie grupy ludności nowo zajętych terenów będą się cieszyły takimi prawami, jakie miały w Rzeczypospolitej. Do Żydów odnoszono się raczej przyjaźnie, po raz pierwszy zastąpiono w języku oficjalnym pogardliwe rosyjskie słowo Żid neutralnym Jewrej i zachowano organizację kahalną, ratując ją wręcz z kryzysu, który przeżywała w ostatnich dziesięcioleciach Polski niepodległej4. Katarzyna Wielka, wzmocniwszy swą pozycję w Rosji, widząc niedowład administracji i opłakany stan prowincji, zapragnęła wcielać w życie oświeceniowe zasady rządzenia, realizowane już przez Fryderyka Wielkiego i Józefa II. W 1775 r. rozpoczęto w Rosji serię reform. Cała ludność trudniąca się handlem i rzemiosłem została podzielona na stany w ramach gmin miejskich. Utworzono trzy gildie kupieckie, oparte na podziale majątkowym, oraz grupę „mieszczan". Powstawały instytucje municypalne. Najbogatszych Żydów (10% w guberni mohylewskiej i 6,5% w guberni połockiej) wpisano do „kupiectwa", pozostałych — do „mieszczaństwa", dopuszczono ich do samorządów i opodatkowano na równi z innymi, „bez względu na pochodzenie i religię"5. l 1 I. Schiper, Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich, Warszawa 1937, s. 1-5; S.W. Baron, The Russian Jews under Tsars and Soviets, New York 1976, s. 1-5; G. Yernadsky, Kievian Russia, New Haven 1948, s. 94, 160, 338; L. Greenberg, The Jews in Russia, t. I, New Haven 1944, s. l^t. 2 R. Pipes, Catherine II and the Jews, „Soviet Jewish Affairs" 1975, nr 2, s. 4-6. 3 S.W. Baron, op. cit., s. 14. 4 J.D. Klier, The Ambigious Legał Status of Russian Jewry in the Reign of Catherine II, „Slavic Review" 1976, nr 3, s. 506-507. 5 S.W. Baron, op. cit., s. 14-15; R. Pipes, op. cit., s. 9-10. ,, ,;.* 15 Zmiany te były bardzo pomyślne dla ludności żydowskiej. Oznaczały one jednak także zniesienie organizacji kahalnej, z czym ortodoksi nie mogli się pogodzić. Jednocześnie chrześcijanie nie chcieli dopuszczać Żydów do udziału w wyborach do instytucji municypalnych, wielu urzędników rosyjskich prezentowało typowe antysemickie nastawienie, a państwo rosyjskie dążyło do wyegzekwowania długów kahałów, przejętych od Polski. Po jej II i III rozbiorze Rosji przybyło ok. 0,5 min Żydów i stanowili oni już poważną konkurencję dla kupców i mieszczan chrześcijańskich w słabych miastach rosyjskich. Próba przeniesienia się grupy bogatych przedsiębiorców żydowskich do Moskwy spowodowała w niej wręcz zamieszki. W 1799 r. przeszła przez zachodnią Rosję fala głodu, o której wywołanie oskarżano żydowskich pośredników. Wobec rewolucji we Francji Katarzyna zmieniła swój stosunek do Oświecenia, a atmosfera polityczna w Cesarstwie znacznie się pogorszyła. Żydów zaczęto rugować ze wsi, wydawszy zarządzenie, że kupcy i mieszczanie mogą mieszkać tylko w miastach. Zabroniono im zajmować się produkcją i sprzedażą spirytualiów oraz przenosić się do miast Rosji właściwej, poza obszar nowo zdobytej Białorusi i tereny południowe, gdzie na ziemiach zabranych Turcji i Tatarom brakowało osadników. Był to więc jakby wstęp do strefy osiedlenia. Ludności żydowskiej nakazano płacić podatek dwukrotnie większy niż innym kupcom i mieszczanom, a w razie podróży do centralnych guberni musieli porzucić żydowskie ubranie. Razem z innymi mieszczanami i kupcami Żydzi nie podlegali służbie wojskowej, ale musieli za to wnosić do kasy państwowej specjalną opłatę. Przy wszelkich wyborach municypalnych powstawały de facto dwie kurie wyborcze — żydowska i chrześcijańska. Wśród Żydów przeważali tradycjonaliści wierzący, że bezpieczniej byłoby żyć w ramach organizacji kahalnej. Przywrócono jej część dawnych kompetencji, włączywszy w to podatki na cele religijne. Próba integracji Żydów z resztą ludności miejskiej nie powiodła się więc i pozostali oni nadal odrębną grupą, podlegającą dodatkowym ograniczeniom i ciężarom. Aleksander I (1801-1825) na początku swego panowania pozostawał pod wpływem modnego wówczas liberalizmu i pragnął poprawić oraz uporządkować sytuację żydostwa rosyjskiego. W 1802 r. monarcha powołał do życia Komitet Urządzenia Żydów, a w 1804 zatwierdził wynik jego prac: Statut o urządzeniu Żydów (Położenije dla Jewrejew). Była to kodyfikacja praw, odnoszących się do ludności żydowskiej. Nie wprowadzała ona istotnych zmian w jej położeniu; zachowała strefę osiedlenia, dodając do niej gubernie astrachańską i kaukaską, utrzymała inne ograniczenia dotyczące Żydów, nakazała wyrugować ich ze wsi w ciągu trzech lat, zabraniała noszenia tradycyjnego ubioru, znosiła administrację kahalną, zachęcała ludność żydowską do rolnictwa i rzemiosła. Realizacja postanowień Statutu oraz inne podobne działania zostały wstrzymane w obliczu wojen napoleońskich6. 6 A. Eisenbach, Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 1785-1870 na tle europejskim, Warszawa 1988, s. 137-140. 16 Większość ludności żydowskiej pozostała lojalna wobec Rosji lub nawet angażowała się czynnie przeciwko Napoleonowi. Mimo to po jego upadku powrócono do starej polityki wobec Żydów, a nawet zaostrzono ją pod koniec rządów Aleksandra I. Porzucił on liberalizm i zafascynowany koncepcją państwa chrześcijańskiego stał się filarem Świętego Przymierza w Europie oraz reakcji i mistycyzmu w Rosji. Żydów starano się nawracać na chrześcijaństwo, kontynuowano rugowanie ich ze wsi. Zmniejszono teren strefy osiedlenia odłączając od niej gubernie astrachańską i kaukaską oraz 50-wiorstową strefę przygraniczną. Nowy Jewrejskij Komitet miał zbadać, jak uczynić Żydów bardziej przydatnymi dla państwa i jak zmniejszyć ich liczbę. Pojawiły się oskarżenia o mordy rytualne. Niewiele lepiej wyglądała sytuacja Żydów w Królestwie Polskim, związanym od 1815 r. unią personalną z Rosją. Z krajowych praw obywatelskich i politycznych mogli korzystać tylko chrześcijanie. Żydzi nie zostali dopuszczeni także do praw miejskich, do służby publicznej i wojskowej, do pracy w oświacie i służbie zdrowia. Ograniczono zdolność prawną osób wyznania mojżeszowego. Potwierdzono ważność dawnych przywilejów miast, w tym de non tolerandis Judaeis, nie przyjmowano Żydów do cechów rzemieślniczych i resurs obywatelskich. W 1822 r. utworzono rewiry żydowskie w miastach Królestwa i przywrócono opłatę „biletową" dla wychodzących do dzielnic poza gettem. Utrzymano więc stary system stanowy nieco tylko zmodyfikowany. Wywoływało to protesty i polemiki. W 1825 r. powołano Komitet do Spraw Żydowskich, ale jego wnioski dotyczące „reformy moralnej" Żydów nie zostały zrealizowane. Tymczasem rosła zamożność, świadomość społeczna i aspiracje społeczeństwa żydowskiego. Bogaci, wykształceni i emancypujący się Żydzi domagali się zniesienia ograniczeń, a kiedy zawiodły zbiorowe działania, występowali indywidualnie o równouprawnienie. Mała część owych petentów otrzymała zezwolenia na kupno nieruchomości poza rewirem i na wyprowadzenie się z niego. W 1826 r. w Warszawie mieszkało poza nim zaledwie 70 rodzin (1,3% Żydów stolicy), w 1842 — 131 rodzin. Niektórzy emancypowali się przechodząc do wolnych zawodów; coraz więcej dzieci żydowskich uczęszczało do szkół świeckich7. Kolejną zmianę na gorsze przyniosły żydostwu Rosji rządy Mikołaja I (1825-1855). Na początku jego panowania prawa dotyczące Żydów liczyły 157 artykułów. Nowy władca dodał do nich następnych 116. Przyniosły one kolejne ograniczenia i ciężary. Mikołaj I wierzył w mordy rytualne, uważał, że Żydzi pogłębiają nędzę chłopów i pragnął zwalczać „wroga wewnętrznego"8. Wkrótce po wstąpieniu na tron Mikołaj I rozkazał powołać Żydów do służby wojskowej. W 1827 r. wydano odpowiedni dekret: tak jak w przypadku ludności innych wyznań, co roku pobierano od 4 do 8 rekrutów żydowskich 7 Ibidem, s. 169-269. = .^,Ł 8 M. Stanisławski, Tsar Nicholas and the Jews. The Transformation of Jewish Society in Russia, 1825-1855, Philadelphia 1983, s. 17. 2 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 17 SpSft:.. Żytomierz* Lwów \iiSSB: l •Berdyczów \ STREFA OSIEDLENIA DOZWOLONA DLA ŻYDÓW W ROSJI W 1835 R. O 200 km 1 gubernie, gdzie Żydom zakazano osiedlania się na wsl terytorium objęte zakazem nowego osadnictwa Żydów (50 wiorst od granicy) granice państw * miasta objęte zakazem zamieszkiwania Żydów ® Ryga-mlasto,w którym zakazano nowego osadnictwa Żydów —— granice guberni_______________ na każde tysiąc dusz w gminie. Wiek poborowych wahał się od 12 do 25 lat. Poniżej 18 roku życia odbywano służbę w batalionach kantonistów, których wzór Piotr I przejął z Prus. Początkowo miała to być służba przygotowawcza dla dzieci żołnierzy i biednej szlachty, lecz szybko wzięły górę funkcje karne. Kantonistów poddano brutalnej dyscyplinie, całkowicie odseparowano od rodzin i zmuszano do konwersji. W latach 1827-1854 wzięto do wojska (na 25 lat) ok. 70 tyś. rekrutów żydowskich, z których połowa przyjęła chrzest, a dużą 18 WfeM "• część, zwłaszcza dzieci, zamęczono na śmierć. Pobór „żołnierzy Mikołaja" na długo pozostał w pamięci Żydów rosyjskich. Zaostrzył też konflikty w gminie. Istniała bowiem możliwość zwolnień i zastępstw; agenci wynajęci przez kahał polowali na rekrutów, a w razie ich niedoboru porywali dzieci. Najbliżsi odmawiali po nich modlitwę za umarłych. Rozpoczęto też rugowanie Żydów ze wsi i ważniejszych miast niektórych guberni strefy osiedlenia. Wyznaczała ją linia, na wschód od której Żydom (poza nielicznymi wyjątkami) nie wolno było mieszkać. Po wybuchu powstania listopadowego przerwano tę akcję, obawiając się, że Żydzi Królestwa poprą Polaków, ale w 1836 r. ukazał się nowy statut praw żydowskich, który dokładnie określał obszar strefy osiedlenia; wchodziły w jej skład: gubernie grodzieńska, wileńska, wołyńska, podolska, mińska, jekaterynosławska, Bes-sarabia i Okręg Białostocki — w całości, prowincja kijowska bez Kijowa, chersońska bez Nikołajewa, taurydzka bez Sewastopola, mohylewska i witebska bez osad wiejskich, czernihowska i połtawska bez posiadłości carskich i okręgów kozackich. Do strefy należały także dotychczas istniejące gminy Kurlandii. Żydzi mogli mieszkać także w Królestwie Polskim, lecz, we wszystkich prowincjach wzdłuż zachodniej granicy imperium, nie wolno im było osiedlać się na terenie 50-wiorstowego pasa przygranicznego. Obiecywano Żydom, że na tych ziemiach, które w ogólnym zarysie pozostawały wewnątrz strefy do 1917 r., będą mogli się swobodnie poruszać, wykonywać dowolne zawody i kupować nieruchomości, wyjąwszy majątki z chłopami pańszczyźnianymi. Nie wolno było jednak opuszczać strefy bez specjalnego zezwolenia, a sytuacja gospodarcza wewnątrz niej zaczęła się pogarszać. Dokonano też „rewizji" istniejących już książek żydowskich i zorganizowano cenzurę nowo drukowanych. Ustanowiono sieć państwowych szkół dla Żydów, które miały konkurować z chederami i jesziwami. Sytuacja ludności żydowskiej Królestwa Polskiego była więc lepsza niż na ziemiach zabranych i w Nowej Rosji. Szybciej też przebiegała nad Wisłą jej emancypacja i asymilacja. W czasie powstania listopadowego w Gwardii Narodowej i Miejskiej, a także w regularnej armii, walczyła grupa Żydów; sławę zyskał płk Berek Joselewicz. Wielu odznaczono, trzej otrzymali Virtuti Militari. Po powstaniu zachowano dotychczasowe ustawodawstwo żydowskie, powoli posuwała się integracja elit gospodarczych i towarzyskich. W dobie Wiosny Ludów złagodzono przepisy dotyczące osiedlania się poza rewirem. Mikołaj I, który uważał, że kodyfikacja praw jest głównym zadaniem monarchy i rządu, pragnął ujednolicić prawodawstwo Cesarstwa i Królestwa. Od 1843 r. pobierano w Kongresówce rekrutów żydowskich do armii, choć na zasadach łagodniejszych niż w Rosji. W 1853 r. zabroniono Żydom mieszkać na wsi. ; Polityka wobec Żydów była typowa dla mikołajewskich metod rządzenia. Ich efekty zostały skompromitowane w czasie wojny krymskiej (1854-1855); stało się jasne, że sytuacja w Rosji wymaga zmian. Zaczął je wprowadzać Aleksander II (1855-1881), następca Mikołaja I. Nowy car zapowiedział uwłaszczenie chłopów, wszczęto dyskusję nad położeniem Żydów i część opinii 19 publicznej opowiadała się za jego poprawą. Zniesiono służbę kantonistów, niektórym kategoriom Żydów pozwolono zamieszkać poza strefą i dopuszczono ich do służby państwowej. Powstawały wielkie fortuny przedsiębiorców żydowskich zakładających banki i uczestniczących w budowie kolei. Niektórzy Żydzi brali udział w rosyjskim życiu kulturalnym, wyraźnemu przyśpieszeniu uległa asymilacja. Większość ludności żydowskiej z entuzjazmem odnosiła się do Aleksandra II i jego reform9. Liberalny kurs w Rosji i śmierć namiestnika Iwana Paskiewicza przyniosły zmiany także w Królestwie. Grono zasłużonych Żydów otrzymało zezwolenie na nabywanie dóbr ziemskich, przedstawicieli ludności żydowskiej dopuszczono do stanowisk radców handlowych, sędziów Trybunału Handlowego i do organizowanych właśnie miejskich instytucji samorządowych. Ożywiła się młodzież żydowska, uczestnicząca w ruchu rewolucyjnym i demonstracjach patriotycznych 1861 r. Energicznie domagano się zniesienia dyskryminacji Żydów. Większość polskiej opinii publicznej pozostawała jednak przeciwna temu żądaniu. Zwłaszcza ziemiaństwo było nieprzychylne Żydom, choć zwolennicy równouprawnienia znaleźli się także wśród szlachty i arystokracji. Jej przedstawiciel, Aleksander Wielopolski, po objęciu funkcji dyrektora Wydziału Sprawiedliwości Królestwa Polskiego rozpoczął przygotowywanie nowego statusu prawnego Żydów. Wielopolski, którego politykę żydowską zwalczał Kościół i obóz zachowawczy, uważał, że ludność żydowska mogłaby wzmocnić polski stan trzeci i był zwolennikiem pełnej asymilacji poprzez przymus oświaty i szkołę polską. Opracowany przez niego dokument, niepełny i kompromisowy, będący wynikiem współdziałania wielu czynników politycznych w Rosji i w Królestwie, został podpisany przez cara 5 VI 1882 r. Ukaz znosił podatek koszerny, rewiry i wszelkie obciążenia żydowskie. Gwarantował pełne równouprawnienie w sądzie, dopuszczał Żydów do stanowisk i zawodów zastrzeżonych dotąd tylko dla chrześcijan. Wyznawcom religii mojżeszowej nie wolno było jednak nadal zajmować się produkcją i wyszynkiem trunków na wsi oraz opieką nad dziećmi chrześcijańskimi. Zachowano oddzielne akta stanu cywilnego dla ludności żydowskiej i zabroniono prowadzenia ksiąg handlowych w języku hebrajskim lub jidysz10. Żydzi domagali się zniesienia także i tych ograniczeń, lecz walka o osiągnięcie pełnej prawnej emancypacji została zahamowana przez wybuch powstania 1863 r. Rząd Narodowy starał się zdobyć poparcie Żydów i obiecywał im pełne równouprawnienie. Część ludności żydowskiej, zwłaszcza z Warszawy, wzięła udział w konspiracji i walkach, kilkuset Żydów poległo lub zostało zesłanych. Zabrakło jednak przywódcy typu Berka Joselewicza i ludność żydowska pozostała w większości co najmniej niechętna powstańcom, którzy zachowali 9 J. Frunkin, G. Aronson, A. Goldenweiser (ed.), Russian Jewry (1860-1917), New York, London 1966, s. 12-13. 10 A. Eisenbach, op. cit., s. 417-508; J. Szacki, Geszichte fun jidn in warsze, t. III, New York 1953, s. 9. 20 często iście szlachecki stosunek do ludności „niższego stanu", czyli żydowskiej. Nierzadko rabowano mienie Żydów i rekwirowano im żywność. Walki podcięły życie ekonomiczne i egzystencję sporej części Żydów. Przestano płacić długi, zawiesiły działalność banki, wiele firm zbankrutowało. Namiestnik Teodor Berg przypodchlebiał się tradycyjnym elitom religijnym, a jednocześnie prześladował za udział w powstaniu. Trwały aresztowania. Wielu Żydów, którzy nie mogli się wykupić, zawisło na szubienicy w czasie publicznych egzekucji na pl. Muranowskim w Warszawie. Berg ogłosił, że akt 5 VI 1862 r. jest nieważny i tylko niewielka grupa Żydów dojrzała w takim stopniu, by być pełnoprawnymi obywatelami. Ortodoksom mówił, że Wielopolski chciał im wydrzeć dzieci, polską arystokrację przekonywał, że Żydzi są niepatriotyczni. Na skutek tych wszystkich okoliczności — jak pisał Samuel Hirszhorn — „bezpośredni udział w powstaniu wzięły tylko poszczególne jednostki z ludności żydowskiej, przeważnie z inteligencji". Ale i ona pozostała podzielona. Część żydowskich postępowców, ciążąc ku Białym, uważała wybuch powstania za nieszczęście. Ortodoksi i chasydzi w przytłaczającej przewadze byli mu przeciwni, a nawet, jak cadycy, nawoływali przeciwko niemu. Nie ze strachu jednak lub chęci przypodobania się Rosjanom, lecz z niechęci do polonizacji, do katolicko-klerykalnego charakteru powstania, do polskiego nacjonalizmu n. Sytuację ludności żydowskiej po upadku powstania pogarszały zakłócenia w funkcjonowaniu gospodarki, przedłużający się stan wojenny i powracająca atmosfera nieprzyjaźni wobec Żydów. Rozlegały się głosy, że mogą utracić równouprawnienie, skoro Polacy mogli przegrać powstanie. Do Berga napływały memoranda, by cofnął ukaz Wielopolskiego i nie dopuścił do „zażydzenia" Warszawy. Do miast Kongresówki przybywali bowiem liczni Żydzi, głównie tzw. Litwacy ze wschodu. Szukali nad Wisłą łagodniejszego ustawodawstwa i lepszych możliwości zawodowych, gdyż Królestwo, najdalej na zachód wysunięta prowincja Cesarstwa — pełniło funkcje pośrednika w kontaktach z Europą. Jednocześnie z przeludnionych wsi przybywali do miast chłopi, świeżo wyzwoleni z pańszczyzny, oraz liczna szlachta, zrujnowana na skutek uwłaszczenia chłopów i klęski powstania. Żydom znowu czyniono trudności przy nabywaniu nieruchomości poza rewirem i przy wstępowaniu do cechów. Przyszły redaktor „Roli", Jan Jeleński, wydał w 1870 r. książkę Żydzi, Niemcy i my, gdzie wyrazom sympatii dla asymilacji towarzyszyło już hasło „unarodowienia handlu i przemysłu". Rosnącej niechęci do Żydów nie zdołały przezwyciężyć argumenty pozytywistów. Z ich punktu widzenia każda działalność gospodarcza była pożyteczna dla kraju, bez różnicy wyznania przedsiębiorcy. Wierzono, że wspólna praca przezwycięży różnice oraz zbliży Żydów do Polaków, że możliwe są partnerskie stosunki w życiu gospodarczym. Popularyzatorem tej idei był tygodnik „Izraelita" i najstarszy żydowski związek zawodowy — Stowarzyszenie Subiektów Handlowych Wyznania 11 S. Hirszhorn, Historja Żydów w Polsce. Od Sejmu Czteroletniego do wojny europejskiej (1788-1914), Warszawa 1921, s. 174-192; A. Eisenbach, op. cit., s. 517-522. 21 Mojżeszowego. Pozytywizm w latach 1863-1875 przyciągnął do polskości wielu Żydów, lecz później stracił wśród nich na popularności, w dobie odżywania antysemityzmu 12. Proces ten został przyspieszony przez wydarzenia zachodzące w głębi Rosji. W latach sześćdziesiątych XIX w. odżyło antyżydowskie nastawienie rosyjskiej administracji, większości opinii publicznej i samego cara. Pojawiły się znowu oskarżenia o mordy rytualne oraz — jako „ostatnie słowo nauki" — importowane z Niemiec teorie rasowe. W 1871 r. doszło do czterodniowego pogromu w Odessie, podczas którego zabito 6 osób. W 1877 r. wojna z Turcją wywołała falę nastrojów szowinistycznych i antysemickich. 1.2. Położenie prawne Żydów i zmiany sytuacji po 1881 r. Dnia 13 III 1881 r. zamachowcy Narodnoj Woli (Woli Ludu) dokonali udanego zamachu na Aleksandra II. Wśród terrorystów była tylko jedna Żydówka, lecz ogłoszono, że Żydzi są podstawą ruchu rewolucyjnego a „No-woje Wriemia" — dziennik o charakterze półoficjalnym — opisywał Polaka Ignacego Hryniewieckiego, który rzucił bombę, jako „orientalnie wyglądające indywiduum z zakrzywionym nosem". Wkrótce później, w Wielki Tydzień, kiedy często dochodziło do zatargów z Żydami, rozpoczęły się pogromy. Ich fala rozlała się wzdłuż głównych linii komunikacyjnych i objęła całą europejską Rosję. W ciągu dwóch następnych lat doszło do 224 pogromów; podczas Bożego Narodzenia w 1881 r. także w Warszawie, choć tu zamieszki przybrały dość ograniczone rozmiary i były wyraźnie stymulowane przez Rosjan. Większość pogromów wybuchała spontanicznie, przenosząc się z dużych miast do otaczających je mniejszych ośrodków. Często iskrą zapalną stawał się przyjazd kilku osób, które przynosiły wiadomość o pogromie w sąsiedztwie. Wielki wkład w prowokowanie wystąpień antyżydowskich miały powstające w owych czasach rosyjskie organizacje nacjonalistyczne, takie jak Święta Drużyna czy późniejsza Czarna Sotnia, które uważały, że tradycyjne rządowe metody zwalczania opozycji już nie starczają i trzeba odpowiadać siłą 13. Policja najczęściej nie interweniowała. Była zaskoczona masowością wystąpień i nie chciała działać przeciwko prawosławnym w obronie Żydów. Ci zamarli z przerażenia; psychologiczny efekt pogromów okazał się większy niż same zniszczenia i ofiary. Było to pierwsze tak wielkie wystąpienie antyżydowskie od ruchu Gonty w 1768 r. Przeciętni mieszkańcy sztetł (żydowskiego miasteczka) nie zdawali sobie początkowo sprawy, że pogromy inspirowała administracja, ale mieli ogromne poczucie żalu, byli bowiem pewni, że władze ^rsffia i ".- f3j nr- 12 S.A. Blejwas, Polish Positńism and the Jews, „Jewish Social Studies" 1984, nr l, s. 24-33. 13 M. Aronson, Geographical and Socioeconomic Factors in the 1881 Anti-Jewish Pogroms in Russia, „The Russian Review", 39, nr l, s. 31; O. Pritsak, The Pogroms of 1881, „Harvard Ukrainian Studies", 11, nr 1/2 s. Sin. 22 — gdyby chciały — mogły powstrzymać falę przemocy. Towarzyszyła jej panika; pojawiła się atmosfera permanentnego zagrożenia. Język rosyjski, do niedawna przepustka do kultury, stał się mową pogromszczyków. Na Zachodzie rozlegały się protesty i głosy oburzenia. Nawet sam Aleksander III był poruszony rozmiarami zamieszek, ale podobnie jak antysemicki minister spraw zagranicznych i większość pracowników administracji część odpowiedzialności składał na samych Żydów, zarzucając im prowokujące zachowanie i eksploatację chrześcijan. Postanowiono podjąć kroki, które zapobiegłyby kolejnym rozruchom, oddzieliły od ludności Żydów i odebrały im możliwość „wyzysku". W piętnastu prowincjach zachodnich, poza Kongresówką, powołano specjalne komitety gubernialne, w których obok zwolenników emancypacji ludności żydowskiej znaleźli się także współodpowiedzialni za pogromy. Wynikiem ich prac były „prawa tymczasowe" wydane 3 V 1882 r. Określały one listę zawodów dozwolonych dla Żydów, zabraniały im posiadania lub dzierżawienia ziemi, mieszkania na wsi, przenoszenia się na nowe miejsce osiedlenia, pracowania w niedziele i święta chrześcijańskie, sprzedawania alkoholu, co pozbawiło źródeł utrzymania być może kilkaset tysięcy osób. Zarządzenia majowe pozostały w mocy do 1917 r. Interpretowano je tak, że wielu Żydów utraciło domy. Nawet wracających z krótkiej podróży uznawano za nowych osadników. Ograniczenie przemieszczania się było dla wielu ruiną. Nie objęci prawami z 3 maja i ograniczeniem zamieszkania w strefie pozostali tylko absolwenci wyższych uczelni, niektóre kategorie rzemieślników, wysłużeni żołnierze, kupcy pierwszej gildii, płacący tysiąc rubli podatku rocznie. Nie pozwolono im jednak zatrudniać chrześcijańskiej służby i rygorystycznie określono liczbę osób, które wolno było zabrać poza strefę. Mogli więc np. mieć ze sobą dzieci tylko do 21 roku życia, ale nie mogli sprowadzać rodziców. Przesiedlenia po wprowadzeniu praw majowych objęły około miliona osób: ze wsi do miast w strefie osiedlenia, spoza strefy — zwłaszcza z wielkich miast handlowych, z 50-wiorstowego pasa wzdłuż granicy państwa14. Oficjalnie ukazy 1882 r. miały zapobiec nowym pogromom. W rzeczywistości spodziewano się, że powstrzymają rewolucyjną i „destrukcyjną" działalność Żydów. Prawa majowe podkopały ekonomiczne podstawy ich życia w Rosji. Teoretycznie nie obejmowały Królestwa, choć zastępowały je tam ekwiwalentne, czasem nawet starsze zarządzenia, i miały obowiązywać tylko tymczasowo do opracowania stałych praw. W 1883 r. powołano w tym celu specjalną Wysoką Komisję. Poszła ona jednak w uprzednio obranym kierunku i wprowadzała kolejne restrykcje. W ten sposób ukazy majowe stały się tylko częścią wydanych ograniczeń, obowiązujących do kresu istnienia Cesarstwa. Regulowały one szczegółowo życie ludności żydowskiej, tworzyły trudny do ogarnięcia labirynt, w którym władze mogły — w zależności od potrzeb — ukarać lub prześladować każdego Żyda. W 1883 r. zakazano Żydom pracy w municypalnych organach porządkowych i pobytu wolnych słuchaczy 14 The Persecution of the Jews in Russia, Russo-Jewish Committee, London 1890. • ,T 23 wyższych uczelni poza strefą osiedlenia. W 1884 r. ograniczono liczbę specjalności żydowskich rzemieślników mogących przebywać poza strefą. W 1885 r. zdecydowano, że tylko emeryci wojskowi służący przed 1874 r. mogą żyć w głębi imperium. W 1886 r. ogłoszono, iż kupiec pierwszej gildii mieszkający w Rosji centralnej może zabrać osoby towarzyszące tylko w chwili wyjazdu, później już nie wolno mu ich sprowadzić. W 1887 r. minister oświaty zabronił przyjmowania do szkół dzieci woźniców, służących, kucharek itp. oraz wydano ustawę o numerus clausus, ograniczającą Żydom dostęp do nauki. W 1888 r. potwierdzono zakaz zamieszkania Żydów w Finlandii, w 1889 ograniczono liczbę żydowskich maklerów giełdowych do jednej trzeciej ogółu. W tymże roku obostrzono system dopuszczania Żydów do adwokatury, czyniąc to tak skutecznie, iż w latach 1890-1895 nie wszedł do niej ani jeden Żyd. Kolejne miasteczka degradowano do roli wsi i usuwano z nich ludność żydowską. W 1890 r. usunięto jej przedstawicieli z ziemstw. Dwa lata później ograniczono udział Żydów w samorządach miejskich do maksimum 10% pochodzących z nominacji. Wykluczono Żydów z magistratów, zakazano im przyjmowania imion o brzmieniu rosyjskim lub chrześcijańskim, nakazano w paszportach opisywać „cechy zewnętrzne" posiadaczy, czerwonym atramentem zaznaczać religię itd. Wszystko to ograniczało coraz bardziej możliwości manewru i niosło rosnącą niepewność; każdego dnia mogło ukazać się kolejne zarządzenie i wprowadzić nowe drastyczne zakazy. Fala otwartych wystąpień antyżydowskich opadła w 1884 r., lecz ciągle notowano sporadyczne tumulty. Żydów nadal obarczano odpowiedzialnością za stan gospodarczy kraju, do kampanii antysemickiej włączyli się słowianofile. Postawy wrogie Żydom prezentowali nawet luminarze kultury rosyjskiej, tacy jak Dostojewski lub Tołstoj. Literatura rosyjska, w której sylwetki Żydów były zazwyczaj negatywne, przyczyniła się do wylansowania stereotypu Żyda i powrotu od neutralnego słowa Jewrej do obraźliwego Żid. Za Mikołaja II (1894-1917), wbrew nadziejom ludności żydowskiej, sytuacja pogorszyła się jeszcze bardziej. Pojawiły się liczne antyżydowskie broszury, często o prowokacyjnym charakterze. Ukoronowaniem stały się Protokoły mędrców Syjonu, domniemany dokument zdradzający zamiary Żydów, w rzeczywistości produkt rosyjskiej policji. Pogromy z napadów i plądrowania przekształciły się w krwawe masakry. W kwietniu 1903 r. zginęło 400 osób. Mimo oburzenia opinii publicznej na świecie i w Rosji, mimo dochodzeń i — symbolicznego zresztą — karania kierowników lokalnej administracji, dochodziło do nowych pogromów. Żydzi środkowoeuropejscy mieli odtąd stale żyć w psychozie strachu przed nimi15. Dnia 20 III 1917 r. Rząd Tymczasowy wydał postanowienie o likwidacji 15 L. Poliakov, The History od Anti-Semitism, t. IV, Oxford 1985, s. 101; H.K. Schefski, Tolstoi and the Jews, „The Russian Review" 1982, 41, nr l, s. l n.; G. Rosenshield, Isai Fomich Brumshtein: The Representation ofthe Jews in Dostoyevski's Major Fiction, „The Russian Review" 1984, 43, nr 3, s. 261; J.D. Klier, Zhid: Biography ofa Russian Epithet, „The Slavonic and East European Review" 1982, 60, nr l, s. 11-14. «,,-,,.,, , , „,, 24 antyżydowskich ograniczeń religijnych i narodowych. W końcowej partii tego dokumentu przedstawiono listę owych restrykcji: było ich 140. Nieco wcześniej Jaków I. Gimpelson opublikował dwutomowe dzieło Zakony o Jewrejach, w którym opis ustaw i rozporządzeń skierowanych przeciwko Żydom zajął około tysiąca stron. Cały system był chaotyczny i pozbawiony głównej myśli, poza tą, by uciskać ludność żydowską. Czasami cele poszczególnych aktów prawnych wzajemnie się wykluczały. Ministerstwo Finansów starało się wycisnąć z Żydów jak najwięcej pieniędzy, podczas gdy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych podcinało ekonomiczne podstawy ludności żydowskiej. Odmawiano równouprawnienia, wskazując na wady tej „rasy", ale wystarczyło się przechrzcić, by uzyskać pełne prawa. Motyw religijny pozostawał więc — jak w poprzednich stuleciach — najważniejszym powodem ograniczeń. 1.3. Liczba i rozmieszczenie Żydów Wszelkie dane statystyczne, dotyczące Żydów pod panowaniem rosyjskim, należy traktować z dużą ostrożnością. Przed I wojną światową przeprowadzono w Rosji tylko jeden nowoczesny spis powszechny w 1897 r. Dochodziło do wypaczeń na tle politycznym; władze starały się udowodnić istnienie w Królestwie znacznego odsetka ludności rosyjskiej, na Kresach usiłowano w ogóle wymazać żywioł polski. Spis robili studenci i urzędnicy — Rosjanie, którzy często źle formułowali pytania dotyczące stosunków zawodowych. Także statystyki bieżące prowadzono niedokładnie16. W 1897 r. mieszkało w Rosji 126368827 osób, w tym 5189401 Żydów (4,13%). W strefie osiedlenia i w Królestwie na 42352039 mieszkańców było 4 874 636 Żydów (l l,46%), w samym Królestwie na 9 401 097 osób — l 361 576 Żydów (14%). Żydzi Cesarstwa Rosyjskiego stanowili wówczas niemal połowę (46%) ludności żydowskiej świata17. W całym imperium w latach 1820-1880 liczba Żydów wzrosła o 150%, podczas gdy liczba całej ludności o 87%. Na 46 min mieszkańców Rosji w 1820 r. przypadało 1,6 min Żydów, 60 lat później na 86 min — 4 min Żydów. W ciągu 30 lat po 1880 r. ludność imperium wzrosła o 50%, lecz liczba Żydów tylko o 40%, na skutek ogromnej emigracji. W latach 1816-1913 w Kongresówce cała ludność wzrosła o 381%, a liczba Żydów o 822%. W konsekwencji udział ludności żydowskiej w społeczeństwie Królestwa powiększył się w tym okresie z 7,8 do 14,9% i8 — zob. tab. 1. 16 M. Nietyksza, Rozwój miast i aglomeracji miejsko-przemyslowych w Królestwie Polskim 1865-1914, Warszawa 1986, s. 12. 17 S.W. Baron, op. cit., s. 63; R.H. Rowland, Geographical Patterns ofthe Jewish Population in the Pale of Settlement of Łatę Nineteenth Century Russia, „Jewish Social Studies" 1986, nr 3-4, s. 208. -t* . '.*i>- :••,:• -*u ,>• 18 S.W. Baron, op. cit., s. 64. 25 Tab. 1. Liczba Żydów w Królestwie Polskim w latach 1816-1897 Lata Ludność ogółem W tym Żydzi 1816 2732324 212944 1827 4032335 337754 1834 4059517 410062 1856 4696929 571678 1865 5336112 719112 1897 8761476 1 270 575 Źródło: B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX, Warszawa 1936, s. 8-9. Rekordowo wysoki przyrost Żydzi Królestwa zawdzięczali trzem czynnikom. Jak w całej Rosji, także w Polsce panowała mniejsza śmiertelność wśród dzieci żydowskich. Żydówki częściej pozostawały w domu, a jeśli nawet podejmowały działalność zarobkową, to godziły ją zazwyczaj z opieką nad dziećmi. Wcześniej też zawierano małżeństwa: 60% dziewcząt żydowskich w wieku 20 lat lub młodszych miało już mężów i najczęściej dzieci. Ogólno-rosyjska przeciętna dotycząca kobiet w tym wieku, włączywszy w to ludność azjatycką, wynosiła 57% 19. Od 1868 r. wolno było Żydom z Rosji przekraczać granice Królestwa bez specjalnego zezwolenia i nad Wisłę, szczególnie po pogromach 1881 r., ukazie z 3 V 1882 r. i wygnaniu ludności żydowskiej z Moskwy w 1881 r., napłynęła fala tzw. Litwaków. Ich liczebność jest trudna do ustalenia; niektórzy twierdzą, że do samej Warszawy przybyło ich przeszło 100 tyś.20 Żydzi w Rosji, poza grupą uprzywilejowanych, którzy mogli mieszkać w głębi imperium i w obu jego stolicach, byli skoncentrowani w 25 guberniach strefy osiedlenia i Królestwa Polskiego. Niemal jedna czwarta (24,6%) Żydów strefy żyła w jej trzech centralnych guberniach: kijowskiej (8,9%), wołyńskiej (8,1%) i podolskiej (7,6%). Duża część ludności żydowskiej mieszkała w guberniach: warszawskiej (7,2%), mińskiej i chersońskiej (po 7%), grodzieńskiej (5,7%) oraz besarabskiej (4,7%). W sumie Żydzi tych centralno-zachodnich prowincji stanowili niemal połowę (49%) całej ludności żydowskiej strefy osiedlenia21. Rozmieszczenie Żydów w Królestwie ukazuje tab. 2, na pozostałych ziemiach dawnej Rzeczypospolitej — tab. 3. Polityka władz rosyjskich zmierzała do usunięcia Żydów ze wsi. Jednocześnie pod koniec XIX w. Rosja przeżywała okres modernizacji i związane z tym migracje wewnętrzne. Miasta, do czasu reformy rolnej Aleksandra II, pozostawały słabe gospodarczo i niewielkie rozmiarami. Po wyzwoleniu 19 Handbuch der Geschichte Russlands, Hrsg. M. Hellman, K. Zernack, G. Schramm, Stuttgart 1987, s. 1027. 20 O.V. Zwiedineck, Die Litwaki, „Neue Judische Monatshefte" 10 VI 1918, s. 320. 21 R.H. Rowland, op. cit., s. 213. .*•« .< ,ju .-,i\i ,'UK>- .«,<-, 26 Tab. 2. Ludność żydowska Królestwa Polskiego w latach 1882 i 1910 1882 1910 ludność w tym Żydzi Żydzi w odsetkach ludności ogółem osób w %% ogółu ogółem miast wsi kaliska 867299 76914 8,9 9,0 37,8 0,6 kielecka 716 578 80871 11,3 10,9 47,1 2,4 lubelska 989 666 135 554 13,7 14,4 54,2 1,7 łomżyńska 632923 109451 17,3 16,2 54,0 3,9 piotrkowska 1003319 122 731 12,2 15,7 28,2 3,0 płocka 929 892 68964 11,0 10,4 45,4 1,2 radomska 745 092 106501 14,3 14,2 50,8 2,4 siedlecka 701 670 116943 16,6 15,8 60,0 2,6 suwalska 661818 108265 16,3 12,1 52,0 2,8 warszawska 1242891 208 074 16,7 20,1 37,6 2,2 Źródło: „Kurier Warszawski" 29 VI 1892 (dla 1882 r.); W. Wakar, Rozwój terytorialny narodowości polskiej, cz. 2, Kielce 1918, s. 54-57 (dla 1910 r.). Tab. 3. Ludność żydowska kresów póhiocno-wschodnich w latach 1897 i 1909 1897 1909 Gubernie ludność w tym odsetek ludność odsetek ogółem Żydzi Lydów Polaków ogółem Żydów Polaków innych wileńska 1 571 306 203 955 13,0 41,8 1815215 13,9 47,1 25,4 grodzieńska 1 549 668 386519 17,9 24,9 1 762 398 17,9 25,3 55,3 mińska 2 129 543 343 884 16,2 10,2 2 360 707 13,9 8,4 77,3 kowieńska 13,9 11,3 16,0 8,0 witebska 11,9 9,3 11,5 7,9 62,6 mohylewska 12,1 2,7 11,9 3,3 84,5 wołyńska 2939689 393 234 13,4 9,9 3 367 300 13,8 7,5 74,1 Źródło: W. Wakar, Rozwój terytorialny narodowości polskiej, cz. 3, Kielce 1918, s. 55, 96, 97. chłopów nastąpiła szybka urbanizacja. W 1863 r. ludność miejska Rosji liczyła ok. 6 min, w 1914 osiągnęła 18,5 min osób22. W 1827 r. aż 80,4% Żydów w Królestwie zamieszkiwało miasta, w 1865 odestek ten wzrósł do 91,5. W ciągu ostatnich trzech dziesiątków lat XIX w. ludność żydowska jedenastu największych miast Królestwa wzrosła 4-5-krotnie, w tym w Łodzi niemal dwudziestokrotnie, w Warszawie pięciokrotnie, a w Kielcach sześciokrotnie23. Dokonało się to głównie na skutek odpływu Żydów z guberni suwalskiej, 22 M.F. Hamm, The Modern Russian City. A Historiographical Analysis, „Journal of Urban History" 1977, nr l, s. 41; B.A. Andersen, Intemal Migration During Modernization in Łatę Nineteenth-Century Russia, Princeton 1980, s. 3 n. ; . „, / ' - 23 M. Nietyksza, op. cit., s. 197; I. Schiper, op. cit., s. 494. , • 27 płockiej i kaliskiej. Ogólny kierunek migracji ludności żydowskiej na ziemiach polskich pod panowaniem rosyjskim prowadził z północnego wschodu na południowy zachód, gdzie rozwijały się ośrodki przemysłowe, przyciągające robotników i rzemieślników. Do miast Królestwa napływała jednak także ludność polska ze wsi, co spowodowało, że na przełomie XIX i XX w. pojawiła się tendencja spadku udziału Żydów wśród ogółu mieszkańców miast — zob. tab. 4. Tab. 4. Liczba Żydów w największych miastach Królestwa Polskiego w latach 1857-1897 Miasta 1856/57 1862 1897 Warszawa 40922 42639 219141 Łódź 2886 5633 98677 Lublin — 10413 24280 Częstochowa — 3360 11980 Siedlce — 5893 11440 Radom — 2724 11277 Będzin 2440 — 10839 Piotrków — 4999 9543 Tomaszów 1879 — 9386 Kalisz 4352 4423 7597 Kielce 101 974 6399 Źródło: I. Schiper, Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich. Warszawa 1937, s. 493. Największym skupiskiem Żydów w Królestwie Polskim, a zarazem największą żydowską gminą wyznaniową świata w XIX w. stała się Warszawa. Ludność jej w 1897 r. stanowiła 7,4% ogółu mieszkańców Królestwa i 32,1% populacji miejskiej. Rozwój stolicy odbywał się nierównomiernie. W 1781 r. liczyła 96 tyś. mieszkańców, w tym 3,5 tyś. Żydów. W 1816 r. na 81 tyś. warszawiaków przypadało 15,5 tyś. Żydów, w 1832 na 123,5 tyś. — 31 tyś. Żydów, w 1864 na 223 tyś. — 72 tyś. Żydów24. Prawdziwą eksplozję demograficzną i budowlaną Warszawa przeżyła jednak dopiero pod koniec XIX w. W latach 1882-1914 ludność stolicy wzrosła z 382 tyś. do 884 tyś., a więc przeszło o pół miliona osób. Raptownie powiększyła się też liczba Żydów; w 1887 r. wynosiła 150 tyś. osób (34,3% mieszkańców miasta), a w 1910 — 306 tyś. (39,2% wszystkich warszawiaków). Najszybciej rozwijała się dzielnica północno-zachodnia i wśród Polaków, jeszcze w latach sześćdziesiątych XIX w., zaczęły rozlegać się głosy, że jeśli utrzyma się dotychczasowy przyrost Żydów, to Warszawa będzie za 30 lat miastem żydowskim. Nie myślano już jednak o rugowaniu lub o ograniczaniu ich liczby; zbyt mocno wrośli w życie gospodarcze miasta i bez poważnych szkód nie można było tego odwrócić. Efekt wysokiego przyrostu naturalnego 24 P. Wróbel, Jewish Warsaw before the First World War, „Polin" 1988, 3, s. 164-165. 28 wśród warszawskich Żydów wzmacniał napływ ich współwyznawców spoza Warszawy, głównie ze wschodu. Ludność żydowska zamieszkiwała obszar całego miasta, najgęściej była skupiona jednak w dzielnicy północno-zachodniej. Początkowo stanowiła większość na Muranowie, przy Miłej i Dzielnej, lecz w latach osiemdziesiątych XIX w. stopniowo zajmowała Nalewki, Gęsią, Franciszkańską i Świętojerską, wkraczała na obszar sąsiadujący ze Starym i Nowym Miastem, zasiedliła teren aż po Pańską i Śliską. Oś dzielnicy stanowiły Nalewki. Prawie wszystkie znajdujące się tu sklepy były własnością żydowską, większość firm nie miała polskich szyldów. Drugie centrum dzielnicy żydowskiej stanowiły Gnojna, Grzybowska i pl. Grzybowski. Mieścił się tu zarząd gminy, kilka domów modlitw, żydowskie szkoły, instytucje charytatywne, warsztaty i sklepy. Handlowy charakter miały też obrzeża dzielnicy — Świętokrzyska, pl. Krasińskich, Senatorska. Znajdowały się tu księgarnie i lepsze sklepy, lecz także — nieraz w najbliższym sąsiedztwie — kramy handlarzy tandetą. Wielu Żydów mieszkało poza dzielnicą północno-zachodnią; najbiedniejsi na zaniedbanym Powiślu, Solcu i Pradze, najbogatsi przy Marszałkowskiej, Królewskiej i Nowym Świecie. 1.4. Emigracja Obok nędzy najważniejszym powodem załamania się przyrostu liczby Żydów w Rosji była emigracja. Przybrała ona ogromne rozmiary, choć władze rosyjskie nigdy nie brały pod uwagę tego środka likwidacji problemu żydowskiego. Wprawdzie Konstanty Pobiedonoscew — wychowawca i doradca Aleksandra III — powiedział kiedyś, że jedynym rozwiązaniem kwestii żydowskiej jest sytuacja, w której jedna trzecia Żydów się zasymiluje, jedna trzecia wyemigruje, a jedna trzecia — wymrze, ale nigdy nie prowadzono planowej polityki emigracyjnej. Wręcz przeciwnie, emigracja była utrudniana i traktowana często jako przestępstwo. Żydostwo europejskie już za panowania Mikołaja I zwracało się do niego wielokrotnie, by ułatwił wyjazd ludności żydowskiej z Rosji. Ułatwień takich jednak nigdy nie stworzono. Żydzi często opuszczali imperium przez „zieloną granicę", za łapówkę lub z cudzym paszportem. Początkowo liczba emigrujących nie była wysoka; w latach 1820-1870 opuściło Rosję ok. 7,5 tyś. osób wyznania mojżeszowego, w okresie 1871-1880 — ok. 40 tyś. Sytuacja zmieniła się gwałtownie po wydarzeniach 1881 i 1882 r. Przez przejście graniczne w Brodach i wokół niego tłum emigrantów w panice uciekał do Austrii. W latach 1881-1890 wyjechało 135 tyś. Żydów, w następnym dziesięcioleciu ok. 280 tyś.25 i c: -^ >H?;«^ Sytuacja części emigrujących uległa poprawie po 1891 r., kiedy baron Maurycy de Hirsch założył Żydowskie Towarzystwo Kolonizacyjne i przeznaczył 25 S.W. Baron, op. cit., s. 50, 71-73; H. Rogger, Tsarist Policy on Jewish Emigration, „Soviet Jewish Affairs" 1973, nr l, s. 26-35. 29 na ten cel 2 min funtów. W dalszym ciągu jednak większość wyjeżdżała w nieznane, nierzadko nie wyobrażając sobie nawet nowego miejsca życia. Podróżowano w bardzo złych warunkach, bez pieniędzy, przeciętny żydowski emigrant przywoził do Stanów Zjednoczonych w 1901 r. niecałe 7 dolarów. Najczęściej był to rzemieślnik (64% spośród wszystkich emigrujących Żydów w okresie 1899-1914), rzadziej niewykwalifikowany robotnik lub służący (21%), cieśla lub stolarz (9,7%), pracownik handlu (5,5%). Poziom emigracji, jak najczulszy barometr, ukazywał zmieniającą się sytuację polityczną i gospodarczą w Rosji — zob. tab. 5. ;jj sts ;: Tab. 5. Emigracja z Rosji do Stanów Zjednoczonych wiatach 1899-1914 Liczba Żydów Lata Liczba Żydów Liczba innych na 1 tyś. emigrantów 1899 24275 60982 398 1900 37011 90787 408 1901 37660 85257 442 1902 37846 107347 353 1903 47689 136093 350 1904 77544 145 141 534 1905 92388 184897 500 1906 125234 215665 581 1907 114932 258943 444 1908 71978 156711 459 1909 39150 120460 325 1910 59824 186792 320 1911 65472 158721 412 1912 58389 162395 359 1913 74033 291 040 254 1914 102638 255660 401 Razem 1066638 2616891 407 Źródto: M. Traub, Jiidische Wanderungen, Berlin 1922, s. 22. W latach 1881-1914 przybyło z Rosji do Ameryki 1592183 Żydów. W sumie w różnych kierunkach wyjechało ich w tym czasie ponad 2 min. Do Wielkiej Brytanii przybyło w ciągu ostatnich lat przed I wojną światową 120 tyś., do Afryki Południowej w pierwszym dziesięcioleciu XX w. 17200, do Kanady 11 252, tylko w 1914 r.26 Brak podstaw do ustalenia, jak wielu spośród nich pochodziło z ziem polskich; odsetek ten był zapewne niemały, jeśli zważyć, ilu emigrantów z podporządkowanych Rosji ziem polskich zyskało w późniejszych latach wybitne pozycje w ruchu syjonistycznym. 26 W.I. Fishman, East and Jewish Radicals 1875-1914, London 1975, s. 31-41; A. Kohn, Economic Choices and Opportunities: The Jewish Immigrants 1880-1914, „The Journal of Economic History" 1978, nr l, s. 237; M. Traub, Jiidische Wanderungen, Berlin 1922, s. 13-21. 30 1.5. Asymilacja Drugim, znacznie słabszym czynnikiem ograniczającym przyrost liczby Żydów w Rosji była asymilacja. Od pierwszych lat panowania Aleksandra II powiększyła się grupa inteligencji żydowsko-rosyjskiej, indyferentnej religijnie i obyczajowo, zasymilowanej, choć czującej związki z żydostwem. Niektórych miłość do Rosji i kultury rosyjskiej uczyniła Rosjanami. Jeszcze inni usiłowali godzić obyczajową asymilację z pozostaniem przy religii. Owa żydowsko--rosyjska inteligencja nigdy jednak nie została w pełni zaakceptowana przez Rosjan i przeżywała silne frustracje z powodu ograniczeń, jakim podlegała w związku ze swym pochodzeniem. Pogromy z lat osiemdziesiątych XIX i początku XX w. stały się dla niej szokiem i wielu zrusyfikowanych inteligentów wróciło do żydowskości. Inna droga do asymilacji wiodła przez ruch rewolucyjny. Zwłaszcza na początku pierwsi działacze byli asymilatorami i uważali, że odrzucenie ortodoksji jest wstępnym warunkiem wejścia Żydów do obozu rewolucji. W latach osiemdziesiątych istniały w Wilnie kółka samokształceniowe zwane „Haskalą robotniczą", w których żydowscy inteligenci i robotnicy dyskutowali o marksizmie. Dopiero w latach dziewięćdziesiątych masowy charakter ruchu przyniósł konieczność posługiwania się jidysz i zorganizowania partii robotniczej specjalnie dla Żydów, lecz i tak wielu aktywistów Socjaldemokratycznej Partii Robotników Rosji wywodziło się z rodzin żydowskich. Jeszcze inna droga do asymilacji prowadziła przez majątek. Przegrana wojna krymska skłoniła carat do modernizacji i „kapitalizacji" gospodarki. Dało to szansę Żydom, którzy szybko założyli wiele banków, wielkich przedsiębiorstw kolejowych itp. Ich właściciele — Ginzburgowie, Poliakowowie, Brodscy, Zajcewowie — byli straceni dla żydostwa, choć często europeizowali się a nie rusyfikowali. Niektórzy chrzcili się, by łatwiej robić karierę, uciec od prześladowań lub dzierżawić monopol zakazany dla Żydów. W XIX w. w Rosji ok. 84,5 tyś. Żydów przyjęło chrzest. Około 70 tyś. przeszło na prawosławie, a ok. 12 tyś. na katolicyzm, najczęściej na terenach polskich. Była to więc w zestawieniu z pięciomilionową ludnością żydowską imperium niewielka grupka i proces pełnej asymilacji, połączonej ze zmianą wyznania, przebiegał bardzo wolno. Konwersja nie gwarantowała zresztą pełni pożądanych rezultatów, a małżeństwa mieszane podlegały nadal różnym bolesnym ograniczeniom. Także w Królestwie asymilacja przybrała ograniczone rozmiary. Polacy byli jednym z wielu uciskanych narodów Cesarstwa; ich kultura nie miała łatwego dostępu do Żydów, tradycyjna elita pozostawała wroga lub niechętna judaizmowi, nowe ruchy polityczne wręcz go zwalczały. Zasymilowani nie korzystali z pełni praw obywatelskich, a ludność polska nie uznawała ich za rodaków. Nie sprzyjała polonizacji polityka zaborcy, niełatwo było opuścić pozycję, jaką Żydzi zajmowali w strukturze społecznej i ekonomicznej. Różnice kulturowe i religijne, dzielące ludność polską i żydowską, były znacznie 1. Nachum Sokołów, redaktor pisma „Hacefira", z rodziną, koniec XIX w. większe niż bariery dzielące Polaków od wszelkich innych narodowości Europy Środkowej. Cały czas, w ciągu ostatnich dziesięcioleci przed I wojną światową, napływali do Królestwa nowi Żydzi, nie mający z polskością nic wspólnego i pogłębiający tradycyjne podziały. Przynależność do gminy i religia dawały im poczucie bezpieczeństwa, którego nie było czym zastąpić po wyjściu z getta. Pod koniec XIX w. silną alternatywą wobec polonizacji stawał się syjonizm, przyśpieszając bankructwo asymilacji. Tylko w Warszawie, gdzie według spisu z 1897 r. 13% ludności wyznania mojżeszowego uznało się za Polaków (z różnych zresztą powodów), proces polonizacji osiągnął większe, dostrzegalne rozmiary27. Asymilowani wywodzili się z kilku grup. Jedni spośród „maskilów" — zwolenników Haskali. Niektórzy z nich przybyli do Królestwa jeszcze na początku XIX w. z Rzeszy, mówili po niemiecku, nosili europejskie stroje i nazywani byli przez miejscowych Żydów „berlinerami" lub „Niemcami". W Warszawie modlili się w swojej synagodze, która w latach czterdziestych XIX w. poddała się częściowym przekształceniom na wzór reformowanych „templów" w Wiedniu, Lipsku, Berlinie, Hamburgu czy Wrocławiu. W synagogach tych wprowadzono uregulowaną służbę bożą, kantora, chór i kaznodzieję, który w Warszawie wygłaszał kazania po polsku. W tzw. postępowych synagogach zbierali się też potomkowie Żydów, którzy zaangażowali się w polskie powstania narodowe i zdjęli chałat dla munduru czy powstańczej czamary. Droga do polskości lub europejskości wiodła także, jak w Rosji, przez ruch rewolucyjny czy przez wielki kapitał, wymagający europejskich kontaktów i szerokich horyzontów. Wielu asymilowanych wyszło z getta w dobie pozytywizmu. To właśnie pozytywiści oraz potomkowie „berlinerów", polskich patriotów i bogaczy, wznieśli w Warszawie otwartą w 1878 r. wielką synagogę na Tłomackiem, która na początku XX w. nie mieściła już wiernych. Mimo pewnej modernizacji nie była to synagoga reformowana w zachodnioeuropejskim tego słowa znaczeniu. Wygłaszano tu jednak kazania po polsku, światły rabin Abraham Samuel Poznański podejmował polskie wątki patriotyczne, prowadził akcję oświatową i skupiał wokół siebie elitarne środowisko zeuropeizowanych lub spolonizowanych Żydów. 1.6. Konflikty wewnątrz gminy wyznaniowej Niewielka grupa Żydów częściowo zasymilowanych, którzy usiłowali godzić religię ojców z elementami kultury polskiej, niemieckiej czy ogólnoeuropejskiej, wolno powiększała się od początku XIX w. „Polacy wyznania mojżeszowego" czy „berlinerzy" byli nieporównywalnie mniej liczni od ortodoksów, lecz mieli wykształcenie, orientację w świecie, często pieniądze oraz kontakty z chrześcijanami i przedstawicielami władz polskich lub rosyjskich. W dobie przekształceń w Rosji ich głos w gminie liczył się coraz bardziej. Tymczasem na przełomie XVIII i XIX w. pojawił się w centralnej 27 A. Cała, Asymilacja Żydów w Królestwie Polskim (1864-1897), Warszawa 1989, s. 6-9. 3 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 33 Polsce chasydyzm. Wprawdzie w miejscu swych narodzin, na Ukrainie, przejawiał już pierwsze oznaki duchowego kryzysu, a na terenach Litwy historycznej spotkał się z gwałtownym przeciwdziałaniem ortodoksji, nad Wisłą jednak rozwijał się szybko i jego przedstawiciele pragnęli uczestniczyć w kierowaniu gminą. Domagali się tego również przywódcy ruchów politycznych, kształtujących się pod koniec XIX w. Walkę o władzę nad gminą doskonale ilustruje rozwój sytuacji w Warszawie. Jej społeczność żydowska była wprawdzie najbardziej zreformowana wśród innych gmin Królestwa, które zmiany zachodzące w Warszawie przeżywały nieco później, ale jednocześnie żydowskie osady Mazowsza pozostawały w stanie ścisłej symbiozy z jego stolicą. Ludność wielu małych miasteczek od poniedziałku do czwartku pracowała w Warszawie, a w piątek skoro świt wracała do sztetł. Wszyscy kogoś mieli w stolicy i albo od niego dostawali pieniądze, albo — o wiele częściej — jemu musieli je wysyłać. Obserwowano co się dzieje w Warszawie, często wyznaczano nawet delegata, który miał przywozić informacje. Jednocześnie w miasteczkach, wśród tradycjonalistów, Warszawa uchodziła za Sodomę i Gomorę zepsucia, choć była silnym ośrodkiem życia religijnego. W 1881 r. istniało w mieście 200 bóżnic. Największe synagogi zachowawcze mieściły się na Pradze, na ulicach Gnojnej i Koziej, przy pl. Grzybowskim. Od połowy lat osiemdziesiątych zakładali swe domy modlitwy Miłośnicy Syjonu. Jak grzyby po deszczu wyrastały bóżnice Litwaków oraz różniące się znacznie między sobą „sztuby" chasydów. Nieraz w jednym domu było po kilka modlitewni28. Już w połowie XIX w. przeważali w Warszawie chasydzi. Tworzyli dwie trzecie żydowskiej ludności i dzielili się na wiele grup. Wokół Warszawy znajdowało się kilka wielkich ośrodków chasydyzmu, w których mieli swe dwory cadycy. Największy autorytet zyskał Gerer Rebe, Icie Majer Ałter z Góry Kalwarii, który zamieszkiwał w Warszawie, a do Góry jeździł tylko na święta. Rebe Icie rezydował przy ul. Chmielnej, prowadził studia rabiniczne, wydał kilka dzieł na tematy rytualne i przewodził grupie żarliwych chasydów studiujących Torę. Wśród wyznawców skupiał także ludzi zamożnych ze stanu kupieckiego, handlarzy zbożem i drewnem, właścicieli nieruchomości. Służył im radą w sprawach prywatnych i handlowych, modlił się na ich intencję i pobierał za to opłaty. Jego zwolennicy nie podjęliby bez porady żadnego interesu i traktowali go jako wyrocznię przy wszystkich decyzjach. Rebe Icie Majer, mimo otaczającej go mistycznej atmosfery, był człowiekiem trzeźwym. Gdy za Mikołaja I wyszło — nie zrealizowane zresztą — zarządzenie, że Żydzi mają zmienić ubiór na zachodnioeuropejski (goląc przy tym brody) lub rosyjski (zostawiając brody) Gerer Rebe opowiedział się za strojem zachodnioeuropejskim. Wielu zwolenników mieli też Rebe Icchak z Warki, Rebe Izrael z Kozienic, Rebe Icchak z Przysuchy, Rebe Mendel z Kocka, którzy założyli sławne dynastie cadyków. Mniej znani rezydowali w Grodzisku, Mogielnicy, Mszczo- S.L. Schneiderman, Od Nalewek do wieży Eifla, Warszawa b.r.w., s. 12. nowie, Radzyminie, Radoszycach i również mieli w Warszawie swoich zwolenników, odwiedzających ich w czasie świąt i szukających porady. Na co dzień chasydzi modlili się w swoich „sztubach" i nie odważali się pójść do modlitewni innego, zwłaszcza wrogiego ugrupowania. Na początku XIX w. pozycja chasydów była w Warszawie dość słaba. Gminę kontrolowali misnagdzi — dosłownie „przeciwnicy" (chasydyzmu). W latach 1819-1839 należał do nich główny rabin Salomon Zelman Lipszyc, człowiek tolerancyjny, traktujący jednakowo oba kierunki, skupiony na sprawach religijnych i nie angażujący się w doczesne problemy gminy. Jego następcą został Chaim Dawidsohn (1839-1854), kupiec, talmudysta, wyraźnie biorący stronę misnagdów. Wobec tego wśród coraz liczniejszych chasydów powstała myśl, by przynajmniej do jednej sekcji dozoru bóżniczego — jak nazywano instytucję, która po 1821 r. zastąpiła kahał — wprowadzić swego człowieka, który obecny na naradach mógłby w porę zawiadomić współwyznawców o jakimś groźnym postanowieniu. W 1840 r. udało się wprowadzić do dozoru przedstawiciela chasydów z Góry Kalwarii, a w 1843 Rebe Majer został mianowany honorowym członkiem warszawskiego rabinatu. Odtąd wpływy chasydów stale rosły i mówiono, że cadyk z Góry schasydził Warszawę. W 1844 r. ustąpił z dozoru syn najbogatszego bankiera Warszawy Matjas Rosen. Jako przedstawiciel grupy postępowej skierował swe wysiłki przeciwko przejawom religijnego obskurantyzmu. Udowodnił nadużycia administrującemu cmentarzami bractwu pogrzebowemu, które zostało podporządkowane dozorowi. W 1840 r. ufundował Główny Dom Schronienia Starców i Sierot, jako prezes dozoru organizował dobroczynność. Po jego odejściu chasydzi zdobyli w gminie zdecydowaną przewagę, a kolejni prezesi byli już jawnymi lub ukrytymi zwolennikami chasydyzmu. W 1856 r. umarł Chaim Dawidsohn i głównym rabinem został Dow Berusz Majzels z Krakowa. Łagodny i pojednawczy, choć wywodził się ze środowiska misnagdów, nie śmiał walczyć ze zwolennikami chasydyzmu, starając się godzić oba nurty i pod koniec urzędowania zyskał sobie przychylność chasydów. Po powstaniu styczniowym zgasła ich szczęśliwa gwiazda, choć liczba „pobożnych" w Warszawie stale się powiększała. W 1856 r. zmarł największy z ówczesnych cadyków Rebe Icie Majer Alter. W 1870 r. umarł Dow Berusz Majzels, jeszcze w Galicji zaangażowany w polskich działaniach patriotycznych. Administracja nie dopuściła tym razem do jakichkolwiek wyborów i bacznie weryfikowała kandydatów na głównego rabina Warszawy. Namiestnik Berg rozkazał prezydentowi miasta gen. Kalikstowi Witkowskiemu przedstawić propozycje wraz z opiniami. Witkowski zwrócił się do dozoru, który podał trzy kandydatury: rabina Ohrensteina z Brześcia Litewskiego, Bornsteina — talmudysty z Katowic, i Jakuba Gesundheita z Warszawy — misnagda, badacza Talmudu, przełożonego bezpłatnej szkoły dla niezamożnej młodzieży. Gmina liczyła, że władze zdecydują się na Ohrensteina, jako urzędującego już rabina z Cesarstwa. Misnagdzi zasypali jednak Berga prośbami o Gesundheita. Namiestnik przyjął go i po dłuższej rozmowie kazał mianować. 35 Chasydzi zareagowali na to ze wściekłością i znając wrogie wobec nich nastawienie nowego rabina rozpoczęli z nim walkę. Sprzymierzyli się z postępowcami, którzy mieli pomóc swymi stosunkami i wiedzą, a też byli niechętni Gesundheitowi, choć z innych powodów. W 1871 r. doszło do burzliwych wyborów do dozoru. Wszedł doń zupełnie nowy zespół ludzi z dr. Ludwikiem Natansonem na czele. Była to rewolucja. Nowy prezes, urodzony w 1822 r. w polonizującej się rodzinie, ukończył warszawską Szkołę Rabinów (która wychowała wielu znanych zwolenników asymilacji), medycynę | w Wilnie i Dorpacie, stał na czele Towarzystwa Lekarskiego, pracował jako i lekarz w Szpitalu Starozakonnych, działał w Komitecie „niemieckiej" synagogi j na Daniłowiczowskiej. Mimo znacznego dorobku pokoleń, zastał gminę w złym l stanie. Nie posiadała nawet własnego gmachu, opłakany był stan finansów, j największa gmina Europy nie miała reprezentacyjnej, obszernej synagogi. Nowy prezes doprowadził do budowy wielkiego gmachu gminy, nowego szpitala i synagogi na Tłomackiem. W 1871 r. dozór bóżniczy zaczęto nazywać oficjalnie zarządem gminy. Był on niechętny chasydom, misnagdom i rabinowi głównemu. Ten działania zarządu uważał za mieszanie się w jego sprawy lub za czyny bezbożne. Po wielu sporach Gesundheit został zwolniony w 1873 r. i wyjechał. Nie powołano nowego rabina głównego. Zastąpiło go kolegium rabinów, którym co miesiąc kierował inny jego członek. Środowisko asymilatorów utrzymało władzę w zarządzie gminy warszawskiej do okresu międzywojennego, choć w ostatnich latach XIX i na początku XX w. było gwałtownie atakowane także przez działaczy żydowskich partii politycznych. Powstały nowe sojusze: asymilatorzy i ortodoksi przeciwko chasydom, syjonistom i działającym niezależnie zwolennikom Bundu. Także większość innych gmin Królestwa pozostawała od ostatniej ćwierci XIX w. do I wojny światowej pod kontrolą asymilujących się elit. •e 1.7. Sytuacja gospodarcza i struktura zawodowa Pogłębiający się wewnątrz społeczności żydowskiej konflikt był związany także z jej rosnącą polaryzacją majątkową. Z jednej strony, powstała w Warszawie i innych większych miastach Polski zasymilowana elita bogaczy, filantropów i kolekcjonerów sztuki, takich jak Bersonnowie, Blochowie, Epsteinowie, Fajansowie, Flatauowie, Goldfederowie, Goldstandowie, Gross-manowie, Kronenbergowie, Lesserowie, Natansonowie, Poznańscy, Rotwan-dowie czy Wertheimowie. Z drugiej strony, duża część ludności żydowskiej żyła w nędzy. Po ukazie Wielopolskiego z 1862 r. pojawiło się w Warszawie pytanie, czym zastąpić „biletowe" i „koszerne" i skąd wziąć pieniądze na utrzymanie instytucji żydowskich, takich jak szkoły, szpital, Dom Schronienia itp. Wprowadzono więc w 1865 r. podatek od członków gminy, których podzielono na 14 kategorii majątkowych. Podział ten, utrzymany do 1915 r., odzwierciedlał (przynajmniej przez jakiś czas) strukturę ekonomiczną Żydów Warszawy — zob. tab. 6. 36 Tab. 6. Opodatkowanie Żydów Warszawy na rzecz gminy wyznaniowej Kategorie płatników Liczba płatników Wysokość składki w rublach srebrem Sumy zebrane w rublach srebrem I 16 150 2400 II 18 120 2160 III 36 100 3600 IV 41 90 3690 V 41 75 3075 VI 45 60 2700 VII 78 45 3510 VIII 143 30 4290 IX 165 20 3300 X 185 15 2775 XI 471 10 4710 XII 780 5 3900 XIII 1063 3 3189 XIV 1923 2 3846 Razem 5005 x 47145 Źródło: Z. Borzymińska, Kontrowersje w sprawie finansowania żydowskich instytucji gminnych w Warszawie po zniesieniu podatku koszernego (1862-1866), BŻIH 1985, nr 1-2, s. 48. Zmiany polityczne i gospodarcze pierwszej połowy XX w. w Rosji pozbawiły Żydów ich dotychczasowej roli pośredników między miastem a wsią. Masy ludności żydowskiej zostały stłoczone w miastach i musiały przystosować się duchowo do nowej sytuacji (co nie było łatwe) i podjąć nowe zajęcia. W Królestwie Żydzi dominowali w handlu oraz w rzemiośle; im większy był zakład przemysłowy, tym mniej pracowało w nim robotników żydowskich — zob. tab. 7. Tab. 7. Ludność Królestwa Polskiego według zawodów i narodowości w 1897 r. (w odsetkach) Działy zawodu Polacy Niemcy Rosjanie Białorusini Ukraińcy Żydzi Inni Rolnictwo 84,8 3,8 5,8 0,6 5,0 Przemysł i rzemiosło 60,7 8,2 1,3 29,2 0,6 Handel, kredyt, ubezpieczenia 17,7 2,0 1,0 79,2 0,1 Transport 64,0 2,1 5,8 27,0 1,1 Wyrobnicy, służba 80,7 3,6 2,9 11,0 1,8 Administracja, sądy, adwokatura 66,4 2,4 26,9 2,8 1,5 Służba zdrowia 62,7 2,5 10,1 24,1 0,6 Nauka i sztuka 67,6 5,9 6,9 19,6 — Oświata 28,4 5,6 12,2 52,9 0,9 Źródło: M. Nietyksza, Rozwój miast i aglomeracji miejsko-przemyslowych w Królestwie Polskim 1865 — 1914, Warszawa 1986, s. 254. 37 W drugiej połowie XIX w. żydowska społeczność Kongresówki przeżywała jednak proces produktywizacji — przechodzenia drobnych handlarzy, pachciarzy, furmanów i ludzi bez określonego zajęcia do rzemiosła i pracy w fabrykach. Coraz liczniejsi robotnicy żydowscy pracowali w zakładach większości gałęzi produkcji; w Warszawie w fabrykach tytoniowych Leopolda Kronenberga, szkieł do okularów Jakuba Pika, firanek i koronek Pinchasa Feinkinda oraz w wielu innych przedsiębiorstwach żydowskich. Znajdowali też pracę, zwłaszcza lepiej mówiący po polsku, w fabrykach należących do chrześcijan; bywali tam nawet majstrami. W 1885 r. istniało w Warszawie 146 większych zakładów przemysłowych, z których 57 (39%) należało do Polaków, 49 (33,6%) — do Niemców, 33 (22,6%) — do Żydów, 7 (4,8%) — do spółek akcyjnych, założonych przez Żydów i Niemców przy minimalnym udziale Polaków. Prawie 2,4% czynnych zawodowo warszawskich Żydów pracowało w 1882 r. w transporcie, głównie jako furmani i dorożkarze. Charakterystycznymi postaciami na dworcach i w halach targowych byli żydowscy tragarze, tworzący w Warszawie odrębne środowisko, graniczące niekiedy ze światem przestępczym. Aż 6,2% pracujących Żydów pomagało w warsztatach i sklepikach należących do innych członków ich rodzin29. Mimo początków produktywizacji i napływu chrześcijan do handlu, pod koniec XIX i na początku XX w. dominowali w nim zdecydowanie Żydzi, choć nie mieli już tak mocnej pozycji jak w latach osiemdziesiątych XIX w. — zob. tab. 8. Ciągle jednak wręcz monopolizowali niektóre zawody handlowe, takie Tab. 8. Udział Żydów Królestwa Polskiego w ważniejszych działach handlu w 1913 r. Działy handlu Liczba firm ogółem W tym firm y żydowskie liczba odsetek Transport i spedycja 152 123 81,0 Domy agenturowe 251 199 79,0 Handel manufakturą 4409 2796 63,4 Handel papierniczy i księgarski 180 103 57,0 Handel artykułami technicznymi 1553 857 55,2 Handel artukułami chemicznymi i kosmetykami 739 220 30,0 Handel spożywczy 1988 917 46,0 Źródło: L Schiper, Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich. Warszawa 1937, s. 519. jak komiwojażerowie, domokrążcy, komisjonerzy (przedstawiciele i kredytodawcy firm prowincjonalnych) czy szpiliterowie (przewożący z miasta do miasta niewielkie przesyłki). Także wiele gałęzi handlu w Królestwie znajdowało się w 1897 r. przeważnie w rękach Żydów; handel zbożem w 93,5%, skórami i futrami w 90,6%, metalami, maszynami i bronią w 83%, konfekcją w 82%, 29 I. Schiper, op. cit., s. 495-505; J. Kugelmass, J. Boyarin (ed.), Front a Ruined Garden. The Memorial Books of Polish Jewry, New York 1983, s. 53-55. bydłem w 80,5%. Ludność żydowska dominowała też w handlu manufakturą, artykułami papierniczymi i technicznymi, książkami, drewnem, drobiem, wyrobami ze szczeciny, zegarkami, instrumentami, zabawkami. Głównym oparciem handlu żydowskiego w Królestwie były obroty z Rosją. Cztery piąte firm transportowych, ekspedycyjnych i handlu zagranicznego znajdowało się w rękach Żydów, którzy zajmowali też bardzo mocną pozycję w eksporcie wyrobów włókienniczych na wschód. Duży udział mieli Żydzi w bankowości. Z 26 głównych banków prywatnych, które pod koniec XIX w. istniały w Warszawie, 15 należało do Żydów, 3 do osób pochodzenia żydowskiego, a tylko 8 do chrześcijan nie wywodzących się z rodzin żydowskich. Na prowincji wśród 21 kantorów bankowych aż 19 pozostawało w rękach żydowskich. Po 1900 r. obserwowano zmierzch indywidualnego bankierstwa. Znikały stare firmy bankowe Blocha, Neumanna, Landaua, Wawelberga. Kapitał skupiał się w wielkich bankach akcyjnych. Bezpośrednio przed I wojną światową w Królestwie istniały 643 przedsiębiorstwa finansowe, w tym 140 (22%) żydowskich. Zmalała więc liczba firm znajdujących się w rękach Żydów, nie zmalał jednak ich udział w obrocie i dysponowaniu kapitałem. Podobnie w handlu zmniejszył się udział Żydów, lecz przedsiębiorstwa żydowskie osiągnęły „znaczny stopień rozwoju i dobrobytu"30. Żydzi zajmowali też ważne miejsce w usługach i najczęściej prowadzili szynki, garkuchnie, piwiarnie, zajazdy. Stanowili około jednej trzeciej kamieniczników. W 1882 r. wśród 5233 urzędników pracujących w Warszawie było 3357 Żydów, zatrudnionych głównie w biurowości prywatnej i nie mających wykształcenia średniego. Wśród 2569 nauczycieli znajdowało się aż ok. 2 tyś. Żydów — przeważnie mełamedów (nauczycieli szkół religijnych)31. Rozwój kapitalizmu przyniósł ruinę drobnego rzemiosła i małych zakładów, które musiały przegrać z wielkimi i nowoczesnymi wytwórniami. Po uwłaszczeniu chłopów i rozbiciu struktur stanowych, w mieście pojawiła się konkurencyjna, tania chłopska siła robocza. Małe zakłady zostały podporządkowane dużym fabrykom, dostarczającym chałupnikom materiał i odbierającym gotowy produkt. Powstała funkcja „lojnketnika" — pośrednika, który organizował tę kolektywną pracę, a zarazem był symbolem wyzysku bezrobotnych chałupników. Wskutek kryzysu gospodarczego lat 1899-1903 wzrosła także liczba bezrobotnych. Pod koniec XIX w. aż 40% Żydów w Rosji zależało od dobroczynności, na Mińszczyźnie 50% ludności żydowskiej żyło z pomocy bogatszych współwyznawców32. 30 I. Schiper, op. cit., s. 505-531; M. Nietyksza, Ludność Warszawy na przełomie XIX i XX wieku, Warszawa 1971, s. 201-202. 31 J. Żurawicka, The Structure ofthe Warsaw Intelligentsia at the Endofthe XIXth Century, „The Journal of European Economic History" 1976, nr 3, s. 709-710. 32 J. Bunzl, Klassenkampf in der Diaspora. Żur Geschichte der judischen Arbeiterbewegung, Wien 1975, s. 28-39. , . , 39 1.8. Życie polityczne Wyzysk i dyskryminacja zaczęły budzić opór. W latach sześćdziesiątych XIX w. Żydzi stanowili w Rosji ok. 5% przestępców politycznych, w latach siedemdziesiątych ok. 7% i policja nie uważała ich za potencjalny element rewolucyjny. Aż 2,3% owych żydowskich przestępców politycznych (7 osób w ciągu 10 lat) wywodziło się z Warszawy, z Suwalszczyzny — 2, z Kaliskiego — l, z innych guberni Królestwa — 0) W latach 1880-1890 wskaźnik ten przekroczył w Rosji 15%33. Przy lekturze tygodniowych raportów oberpolic-majstra warszawskiego z lat 1907-1908 uderza, iż Żydzi to około jedna czwarta wszystkich aresztowanych34. Do pierwszych izolowanych wystąpień robotników żydowskich doszło w latach siedemdziesiątych w Wilnie i Białymstoku. Brakowało jeszcze organizacji i świadomości klasowej, zrzeszenia robotników żydowskich miały najczęściej religijny charakter. Inteligencja żydowska o przekonaniach rewolucyjnych działała wśród narodników, rusyfikowała się, często pozostawała pod wpływem Marksa, nie wierzyła w przyszłość ruchu sklepikarzy i rzemieślników, marzyła o wielkiej, ponadnarodowej partii świadomych klasowo robotników. Pierwsze niewielkie żydowskie kółka socjalistyczne, nastawione na coś więcej niż tylko na doraźną walkę ekonomiczną, pozostawały zjawiskiem efemerycznym. Dopiero w latach osiemdziesiątych żydowska inteligencja zaczęła pomagać w tworzeniu organizacji robotnikom wyznania mojżeszowego, których sytuacja pogarszała się szybko. Skończyła się gospodarcza prosperity po wojnach rosyjsko-tureckich; przy modernizacji fabryk zwalniano przede wszystkim robotników żydowskich, którzy wykonywali czynności manualne i rzadziej pracowali przy maszynach, choć na Litwie i Białorusi — w kraju narodzin żydowskiego ruchu robotniczego — stanowili większość robotników. Żydzi coraz częściej przystępowali do strajków, tworzyli kasy zapomogowe, łączące się później w większe organizacje. W wyniku takiego procesu ok. 1890 r. w „litewskiej Jerozolimie" powstała „Wilna Grupę", która rozrosła się w Żydowską Socjaldemokrację, działającą w wielu miastach strefy i Królestwa. Była to pierwsza trwała organizacja dążąca do zjednoczenia wszystkich żydowskich związków robotniczych w Rosji i stworzenia partii masowej. W propagandzie sięgano więc do języka jidysz, wzywano Żydów, by nie czekali wyzwolenia ze strony robotników innych narodowości. Tak powstał w 1897 r. Ogólny Żydowski Związek Robotniczy na Litwie, w Polsce i w Rosji (Algemejner Jidyszer Arbeter Bund). W dobie kryzysu i masowych strajków lat 1899-1903 rozbudował się, osiągając ok. 30 tyś. członków i stając się jednym z najsilniejszych ogniw Socjalistycznej Partii Robotniczej Rosji (dopóki 33 B. Orlov, A Statistical Analysis of Jewish Participation in the Russian Revolutionary Movement ofthe 1870s, „Slavic and Soviet Studies" (Tel Aviv University) 1978, nr 1-2, s. 3-20. 34 Archiwum Miasta Warszawy, Zarząd Oberpolicmajstra Warszawskiego 12, k. 17-19. 40 nie opuścił jej w 1903 r. doprowadzając do sporu, postawiwszy dezyderat narodowo-kulturalnej autonomii Żydów i federacyjnej — a nie ściśle scentralizowanej — struktury partii). Żydzi od początku działali w organizacjach polskiego ruchu robotniczego. Już w ramach Proletariatu powstały autonomiczne grupy żydowskie. Ich członkowie, wywodzący się najczęściej z Rosji i Litwy, sformowali w 1896 r. pierwszą w Warszawie niezależną żydowską grupę rewolucyjną. Działała ona tylko dwa lata i objęła nieduże środowisko. Podobne kółka powstały na Uniwersytecie, skupiając głównie Litwaków. Na początku lat dziewięćdziesiątych do Warszawy przybyli robotnicy i studenci żydowscy zaangażowani w Wilnie w prace socjaldemokratyczne. Niektórych z nich przysłano specjalnie w celu prowadzenia działalności propagandowej. W 1895 r. warszawska grupa socjaldemokratów żydowskich przekształciła się w Żydowski Związek Robotniczy w Warszawie. Wcześniej jeszcze, w 1891 r., powstało w szkole rzemieślniczej dla młodzieży żydowskiej na Nalewkach kółko socjalistyczne, dzięki któremu utworzono w 1903 r. Żydowską Organizację PPS. Liczyła ona ok. 300-400 członków, a Bund rok później skupiał w Warszawie ok. 1200 osób. Nie było to mało, zważywszy, że spis z 1897 r. wykazał w całej Kongresówce ok. 12 tyś. robotników fabrycznych. Działały wśród nich także żydowskie związki zawodowe, towarzystwa oświatowe, filantropijne, kulturalne itp.35 Kolejnym zjawiskiem, wpływającym na postawy ludności żydowskiej był formujący się pod koniec XIX w. ruch syjonistyczny. Religijna wizja powrotu do Izraela istniała zawsze wśród Żydów. Od dawien dawna w stolicy Polski prowadzono zbiórkę na pobożnych pielgrzymów udających się do Palestyny. Pod koniec XVII w. rozwinął tę działalność rabin Meir Bal Nes i od tego czasu skarbonki, w których gromadzono pieniądze i które umieszczone były w każdym miejscu modlitwy, nosiły jego imię. Gmina warszawska i jej główny rabin nadzorowali i odpowiadali za gromadzenie funduszów dla całej Polski. Po śmierci rabina Majzelsa kontrolę nad tym przedsięwzięciem przejęła rodzina Gutermanów — dynastia chasydzkich cadyków z Radzymina. W tym czasie pielgrzymi z Warszawy byli już tak liczni, że wyodrębnili się w oddzielną grupę, która — w 1872 r. liczyła 235 osób — przygotowywała się i propagowała ideę wyjazdu do Palestyny. Ideę tę podejmowali co pewien czas pisarze i intelektualiści żydowscy, ale szeroki oddźwięk zyskała ona dopiero po 1881 r., kiedy w Rosji w odpowiedzi na wzmożone prześladowania powstał ruch Howewei Cyjon — Miłośników Syjonu. Uczestnicy jego przybywali także do Warszawy, gdzie w 1882 r. Szmul Mohilewer, rabin z Białegostoku, założył pierwsze w Królestwie duże stowarzyszenie Miłośników Syjonu. Mimo ograniczonego 35 H. Piasecki, Żydowska Organizacja PPS, 1893-1907, Wrocław 1978, s. 13; L. Baumgarten, Pierwsze kolko żydowskiej mlodzieży rewolucyjnej w Warszawie, BŻIH 1967, nr 63, s. 63; Źródla do dziejów klasy robotniczej na ziemiach polskich, wyd. S. Kalabiński, t. III, cz. l, Warszawa 1968, s. 37, 77, 86. , . , •-•-- - - - 41 zainteresowania miejscowych Żydów, skupiło ono wielu imigrantów i rozwijało się początkowo tak pomyślnie, że Warszawa stała się, obok Odessy, głównym ośrodkiem Hibat Cyjon (Miłości Syjonu). W 1884 r. na zjeździe w Katowicach, który miał uporządkować wewnętrzną strukturę ruchu, na 34 delegatów z całej Rosji było 3 przedstawicieli Warszawy. Po początkowym okresie szybkiego rozwoju, grupy z ziem środkowopolskich powiększały się wolno. Większość chasydzkich cadyków, bogatych misnagdów i ortodoksyjnych rabinów pozostawała niechętna wobec ruchu, brakowało mu poparcia mas; dopiero w 1890 r. udało się go zalegalizować pod płaszczykiem organizacji filantropijnej, niosącej pomoc dla żydowskich osadników w Syrii i Palestynie. Grupa warszawska i inne królewiackie traciły na znaczeniu wobec rozbudowującej się organizacji w głębi Rosji. Konserwatywna część społeczeństwa polskiego pogardzała Żydami niezależnie od ich poglądów, a postępowa — poza wyjątkami, zwłaszcza wśród socjalistów — utrzymywała, że Żydzi są szkodliwi jedynie wtedy, gdy zachowują odrębność. Dlatego większość Polaków oraz asymilatorów uważała za absurd myśl odrodzenia narodu żydowskiego, gdyż oznaczało to dla nich nawrót do średniowiecznej ciemnoty. Antysemici przyjęli początkowo syjonizm pozytywnie, gdyż dawał odpowiedź na pytanie, co zrobić z Żydami. Wkrótce jednak uznali, że Hibat Cyjon to manewr mający oszukać „gojów" i pomóc zorganizować się Żydom. Prawdziwa eksplozja syjonizmu nastąpiła dopiero po opublikowaniu w 1896 r. książki Teodora Herzla Der Judenstaat (Państwo żydowskie) i po I Kongresie Syjonistycznym w Bazylei w 1897 r. Uchwalony wówczas program składał się z czterech punktów, traktowanych jako środki wiodące do ustanowienia żydowskiej siedziby narodowej w Palestynie: „1. Celowe popieranie kolonizowania Palestyny żydowskimi rolnikami, rzemieślnikami i wytwórcami. 2. Organizowanie i zespalanie całego żydostwa przez odpowiednie miejscowe i ogólne urządzenia stosownie do ustawodawstwa danego kraju. 3. Wzmocnienie żydowskiego samopoczucia i narodowej świadomości. 4. Kroki przygotowawcze do uzyskania przyzwoleń rządu potrzebnych dla osiągnięcia celu syjonizmu"36. W 1900 r. było w Rosji ok. 100 tyś. zorganizowanych syjonistów. Także w Królestwie ruch ten wyszedł z niewielkich kółek, zaczął przełamywać opory chasydów, stał się ruchem odrodzenia narodowego i walki o równe prawa, choć nadal wielu rabinów traktowało go jak herezję. Warszawa stała się ważnym ośrodkiem syjonizmu i w sierpniu 1898 r., przed II Kongresem bazylej skini, odbyła się tu potajemna narada delegatów na ten Kongres z całego państwa rosyjskiego. Skrystalizowały się wówczas koncepcje, które miały dominować wśród syjonistów w Polsce w następnych dziesięcioleciach. Zebrani akceptowali program uchwalony na poprzednim Kongresie, lecz 36 Dokumenty polityki syjonistycznej od programu bazylejskiego do enuncjacyj MacDonalda i Weizmanna 1897-1931, Kraków [1931], s. 7. 42 zarazem opowiedzieli się (w odróżnieniu od Herzla) za popieraniem stopniowego osadnictwa w Erec Israel (Kraju Izraela) oraz pracą na rzecz podniesienia gospodarczego i rozwoju kultury narodowej Żydów w diasporze. Syjoniści rozpoczęli wydawanie własnej prasy, zakładali szkoły, kluby i odrębne synagogi. Zajęli ważne miejsce w życiu Żydów na ziemiach polskich, którzy — niezależnie od poglądów — uważnie śledzili wydarzenia w Światowej Organizacji Syjonistycznej. Władze carskie, po pewnych wahaniach, uznały w 1902 r. syjonizm za ruch niebezpieczny dla państwa, gdyż budził świadomość narodową Żydów i osłabiał rosyjski patriotyzm37. Został więc zakazany. Powszechne ożywienie polityczne i rozwój żydowskich partii, przez krótki czas na poły legalnych, przyniosła rewolucja 1905 r. Stała się najważniejszym wydarzeniem w dziejach Żydów w Cesarstwie Rosyjskim w ciągu kilkudziesięciu lat poprzedzających I wojnę światową. Spowodowała zmianę atmosfery w dzielnicach żydowskich, głębokie przemiany w obyczajowości. Ożywienie panowało już od wybuchu wojny rosyjsko-japońskiej. „Na ulicy żydowskiej potraktowano ją jak własną — wspominał znany dziennikarz Bernard Singer — Japończycy mścili krzywdę żydowską. Każdą klęskę cara przyjmowano radosnymi okrzykami"38. Zaczęto kupować i czytać gazety, by wiedzieć co się dzieje na froncie. Sięgano do prasy zagranicznej. O wojnie dyskutowano, śpiewano piosenki. Część Żydów ukryła się i nie pozwoliła zmobilizować. Złagodzenie ucisku cenzury sprawiło, iż na stronach gazet pojawiła się kwestia żydowska, przedstawiana jednak w nowym świetle, często nie znanym Polakom. Rewolucja rozbudziła wśród Żydów nowe nadzieje. Jedni wierzyli w upadek caratu, inni w jego ewolucję i liberalizację. Z entuzjazmem przyjęto manifest Mikołaja II z 16 X 1905 r. zapowiadający ustanowienie swobód obywatelskich i zwołanie parlamentu ustawodawczego. Po ukazaniu się manifestu doszło jednak do pogromów w ponad 300 miejscowościach strefy osiedlenia. W czasie zajść w Odessie zabito ok. 400 Żydów. W kwietniu 1906 r. nastąpił pogrom w Białymstoku, w cztery miesiące później — „wojskowy" pogrom w Siedlcach. W gettach zapanował strach. Zbierano informacje o wystąpieniach antyżydowskich, śledzono reakcje prasy zagranicznej, organizowano pomoc dla ofiar. W Warszawie kilkakrotnie rozchodziła się pogłoska, że ma być pogrom, gdyż policja chce powetować sobie straty. Wielu Żydów starało się wyjechać z miasta w okresie paniki. Rabinat wzywał wiernych, by modły wieczorne odbywali wyłącznie w domu i nie szli przez niespokojne miasto do synagogi. Rewolucja 1905 r. była szczytowym momentem w przedwojennych dziejach Bundu. Zdobył on wielu zwolenników i niekwestionowany autorytet, udało mu się podjąć współpracę z SDKPiL oraz PPS. Wspólnie z nimi organizował 37 S. Levin, The Arena, New York 1932, s. 41^2; F. Sokolov, Nahum Sokolov. Life and Legend, London 1975, s. 44-^16, 76. I.B. Singer, Moje Nalewki, Warszawa 1959, s. j,. 2. Manifestacyjny pogrzeb ofiar pogromu w Wilnie w 1905 r., z udziałem socjaldemokratów żydowskich, polskich i rosyjskich strajki i demonstracje. Rozbudował afiliowane związki zawodowe, przełamał wyzysk „lojnketników" i właścicieli czynszówek. Stworzył samoobronę, która osłabiła strach przed pogromem i zlikwidowała terror przestępców, którzy wymuszali trybut od rzemieślników. Po rewolucji zniknęły jednak wpływy i potęga Bundu, rozpadła się większość związków zawodowych, odeszły masy członków. Do 1912 r. i nowej, przedwojennej fali działalności rewolucyjnej, Bund pozostawał w impasie. Nie mogło być jednak inaczej; jego konspiracja i metody działania były jeszcze bardzo niedojrzałe i partia funkcjonowała pomyślnie tylko w warunkach kryzysu państwa, jaki przynosiła rewolucja. W pierwszych latach XX w. doszło do dalszej radykalizacji wielu działaczy żydowskiego ruchu robotniczego. Dnia 18 V 1902 r. bundysta Hirsz Lekkert dokonał nieudanego zamachu rewolwerowego na gubernatora Wilna i choć został skazany na śmierć, posypały się następne przypadki indywidualnego terroru. Kolejne kongresy Bundu potępiały go, lecz nie mogły powstrzymać. W Łodzi powstała grupa „socjalrewolucyjnych bundystów", w Białymstoku zorganizowała się „terrorystyczna opozycja". Strzelano do policjantów i „lojnketników". W Rosji zaczął rozwijać się ruch anarchistyczny. Po ogłoszeniu manifestu z października 1905 r. zaktywizował swą działalność, by poruszyć masy i odciągnąć je od carskich obietnic. Jednocześnie radykalizował się w walce i podlegał dalszym podziałom. W 1905 r. grupa anarchistów białostockich pojawiła się w Warszawie. Pod 44 koniec października rozrzucono tu manifest Federacyjnej Grupy Anarchistów-Komunistów „Internacjonał", wzywający do strajku powszechnego, który miał przejść w powstanie zbrojne i rewolucję zakończoną osiągnięciem komunizmu anarchistycznego. Wkrótce dokonano w mieście serii zamachów. Zimą 1906 r. policja rozbiła grupę, lecz odbudowała się ona znowu. Przechodzili do niej członkowie Bundu, wstępowały dzieci biedaków i najlepszych rodzin, prawie wyłącznie żydowskich. Powstawały też nowe grupy, aktywne do czasów I wojny światowej39. *• W czasie rewolucji zmieniły się też obyczaje panujące w dzielnicy żydowskiej, choć rabini wzywali do powstrzymania się od udziału w zachodzących wydarzeniach. Zaczęto otwierać sklepy w soboty, zmniejszała się liczba kapot, zrzucanych przez Żydów angażujących się w ruch robotniczy czy życie polityczne poza zamkniętą zbiorowością żydowską. Wielu przedsiębiorcom i rzemieślnikom rewolucja przyniosła bankructwo. Skończyły się zamówienia rządowe, zakłóceniu uległ kredyt i bankowość, przedłużające się strajki powodowały ruinę rzemieślników, którzy pracowali „u siebie" i nie mogli wywalczyć poprawy płac i warunków pracy. Pierwsze lata XX w. przyniosły też istotne zmiany w ruchu syjonistycznym. Nawet Herzl uznał, a poparli go niektórzy działacze syjonistyczni, że wobec pilności wyprowadzenia mas prześladowanych Żydów z Europy Wschodniej można tymczasową siedzibę narodu żydowskiego stworzyć także gdzie indziej. Pod wpływem Herzla VI Kongres Syjonistyczny w 1903 r. wstępnie akceptował zbadanie planu osadnictwa w Ugandzie, lecz pociągnęło to ostrą krytykę przeciwników. Wkrótce Herzl zmarł i na VII Kongresie w 1905 r. głosy reprezentantów gmin wschodnioeuropejskich zdecydowały o odrzuceniu tej propozycji. Wówczas nie udało się uratować jedności. Mniejszość delegatów, opowiadająca się za Ugandą, opuściła salę obrad i założyła Światową Organizację Terytorialistyczną. Terytorialiści stali się wkrótce dość silni w Królestwie, a Izrael Jasinowski, jeden z twórców syjonizmu w Warszawie — wszedł do grona przywódców ruchu terytorialistycznego, którego rozwój powstrzymała dopiero I wojna światowa i deklaracja Balfoura w sprawie Palestyny40. Wobec rosnącej popularności ruchu robotniczego zaczęli się nim interesować także niektórzy syjoniści, którzy pragnęli plan powrotu do Izraela połączyć z ideami marksizmu i socjalizmu. W 1897 r. w Mińsku powstała pierwsza grupa używająca nazwy Poalej Syjon (Robotnicy Syjonu). Wkrótce podobne organizacje zaczęły się tworzyć w całej strefie osiedlenia, w Austrii a nawet w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Między 1901 a 1903 r. 39 Anarchizm i anarchiści na ziemiach polskich do roku 1914, zebrał i wydał H. Rappaport, Warszawa 1981, s. 13 n.; H. Mendel [H. Sztokfisz], Erinnerungen eines jiidischen Revolutiondrs, Berlin 1979, s. 23. 40 A.G. Drucker, Jewish Territorialism: A Historical Sketch, „Contemporary Jewish Records" 1939, nr 2, s. 15-28; „Izraelita" 14 VI 1907. 45 powstała grupa warszawska, w 1906 na zjeździe w Połtawie powołano do życia Ogólnorosyjską Żydowską Socjalistyczną Partię Poalej Syjon, skupiającą ok. 16 tyś. członków (brak danych dla samego Królestwa). Także terytorialiści znaleźli swój odpowiednik w żydowskim ruchu robotniczym — Syjonistyczno-Socjalistyczną Partię Robotniczą (ok. 28 tyś. członków w Rosji). Uzupełniała żydowską lewicę Żydowska Socjalistyczna Partia Robotnicza, tzw. Żydowscy Sejmowcy (ok. 15 tyś.), którzy — szczególnie liczni na Ukrainie — odrzucali zarówno marksizm, jak i syjonizm oraz domagali się dla Żydów sejmu w sprawach gospodarczych i kulturalnych41. Podział wewnątrz syjonizmu powstawał nie tylko wobec oddziaływania idei socjalistycznych. W 1901 r. na Kongresie Syjonistycznym w Londynie wyodrębniła się frakcja, która przybrała później nazwę Organizacji Syjonistów Ortodoksów Histadrut Mizrachi. Jej pierwsza grupa na ziemiach polskich powstała w 1902 r. w Wilnie42. W 1903 r., pod wrażeniem pogromu w Kiszyniowie, zorganizowano w Petersburgu żydowskie Biuro Obrony. Skupiało ono wybitnych działaczy i prawników żydowskich, którzy starali się wpłynąć na rosyjskie władze i opinię publiczną w kierunku zmiany położenia ludności żydowskiej. W środowisku Biura i współpracującej z nim Żydowskiej Grupy Demokratycznej powstał na początku 1905 r. projekt, by skierować do premiera Wittego memorandum w sprawie równouprawnienia Żydów i zebrać pod nim tysiące żydowskich podpisów z całej Rosji. Akcja ta postępowała początkowo bardzo sprawnie. Pewne kłopoty wystąpiły przy gromadzeniu podpisów w Wilnie, a w Warszawie asymilatorski zarząd gminy odmówił poparcia dla apelu dowodząc, iż Polska tylko na skutek przemocy stała się częścią Rosji, a Żydzi polscy różnią się od rosyjskich i nie mogą automatycznie brać udziału w przedsięwzięciach tych ostatnich. Postawa taka wywołała protesty wśród przeciwników asymilacji i w końcu podpisano apel w imieniu „żydowskich mieszkańców Królestwa Polskiego", przy czym inicjatywa kompromisu wyszła z gminy łódzkiej. Wkrótce później, od 25 do 27 III 1905 r., odbyła się w Wilnie pierwsza narodowa konferencja Żydów rosyjskich. Powołano na niej Związek do Osiągnięcia Pełnego Równouprawnienia Narodu Żydowskiego w Rosji. Związek skupił wiele ugrupowań żydowskich, z syjonistami włącznie. Bund i partie socjalistyczne odmówiły współpracy ze względu na „burżuazyjny" charakter Związku. Kierowało nim 22-osobowe centralne biuro, w którym nie zasiadł ani jeden przedstawiciel Żydów z Kongresówki. Związek zorganizował poważną część żydowskich wyborców podczas głosowania do I Dumy Państwowej w marcu 1906 r. Stał się centralną 41 B. Borochov, Class Struggle and the Jewish Nation. Selected Essays in Marxist Zionism, ed. M. Cohen, New Brunswick, London 1984, s. 184; R. Pinkos, Cu der geszichtefun der jidyszer arbeter-bawegung un socjalistisze sztremungen bajjidn, Warsze 1921. 42 D. Yital, Zionism.The Formalne Years, Oxford 1982, s. 205-225. 46 żydowską siłą polityczną w czasie kampanii, gdyż Bund zbojkotował wybory, co oceniono później jako błąd; mimo że partia przeżywała okres największego rozwoju, pozwoliła innym politykom przemawiać w imieniu Żydów. Wszyscy żydowscy deputowani, którzy weszli do Dumy, reprezentowali Związek. Stworzył on na terenie strefy osiedlenia, w Moskwie i Petersburgu silne komitety wyborcze. Tylko w Kongresówce były one nieliczne i słabe. Mimo to wybory do I Dumy stały się dla Żydów polskich wielkim wydarzeniem. Przebiegały w napiętej atmosferze politycznej, w warunkach stanu wojennego i represji policyjnych. Część polskiej opinii publicznej obawiała się, że jeśli Żydzi wystąpią razem przeciwko podzielonym Polakom, to mogą uzyskać w Warszawie jeden mandat. Endecja przystąpiła więc do natarcia; wróciła kwestia litwacka. Na terenie Kongresówki także syjoniści nawoływali do bojkotu wyborów, które musiały być — ich zdaniem — głosowaniem na reakcję, jeśliby nie zapewniono proporcjonalnej liczby Żydów przy urnach, wolności osobistej, słowa i prasy oraz później wspólnej reprezentacji ludności wyznania mojżeszowego w Dumie. Bund wzywał do bojkotu, krytykując niedemokratyczną, kurialną ordynację wyborczą, współdziałając z SDKPiL i PPS. Do bojkotu nawoływali też socjaliści żydowscy. Warszawski zarząd gminy namawiał jednak do głosowania. Wydano odezwy po polsku i w jidysz, utworzono centralny komitet wyborczy, który uzyskał 23,5% głosów, przy wyraźnym zwycięstwie endecji. Do I Dumy weszło 12 posłów żydowskich. Wszyscy współpracowali ze Związkiem Równouprawnienia; żaden nie wywodził się z Królestwa, 9 należało do partii konstytucyjnych demokratów, 3 — do trudowików, 5 — było jednocześnie syjonistami, ale pozostali reprezentowali też inne poglądy, aż po asymilację. Wszyscy mieli wyższe wykształcenie i wykonywali wolne zawody. Żydowska opinia publiczna liczyła na I Dumę wobec jej liberalnego charakteru i wywierała silny nacisk na swych reprezentantów, by walczyli o pełne równouprawnienie. Delegaci żydowscy uczynili problem żydowski nierozerwalną częścią kampanii o demokratyzację państwa i równe prawa dla wszystkich obywateli. W czerwcu 1906 r. — po pogromie w Białymstoku — wystąpili z interpelacją w tej sprawie i uczestniczyli w komisji parlamentarnej wysłanej do przeprowadzenia wizji lokalnej. Dyskusja wokół tragedii białostockiej stała się oskarżeniem administracji. Dnia 9 VII 1906 r. car rozwiązał Dumę pod pretekstem, iż zajmuje się sprawami wykraczającymi poza jej kompetencje, jak funkcjonowanie lokalnych władz w Białymstoku. Opozycja dumska nie uznała rozwiązania, zebrała się w Wyborgu i opublikowała manifest wzywający naród, by nie płacił podatków, nie dawał rekruta i stosował bierny opór. Pod wezwaniem tym znalazły się też podpisy wszystkich 12 posłów żydowskich, którzy w następstwie tego zostali pozbawieni praw wyborczych, aresztowani lub zmuszeni do wyjazdu z kraju. Wybory do II Dumy w lutym 1907 r. przeszły już o wiele spokojniej, choć tym razem uczestniczyły w kampanii wyborczej wszystkie ugrupowania polityczne. W Warszawie mimo to brało udział w wyborach tylko 56 tyś. osób, 47 podczas gdy poprzednim razem — 63 tyś. Powstało Towarzystwo Wyborców Żydów w Królestwie Polskim, Związek Starozakonnych, Żydowski Klub Narodowy Prawyborców Królestwa Polskiego oraz Żydowski Komitet Wyborczy złożony z syjonistów i nacjonalistów. Bogaci asymilatorzy, kierujący gminą warszawską — ku oburzeniu większości Żydów — założyli „komitet współdziałania" z endecją w nadziei na 3 mandaty w Królestwie, w tym jeden z Warszawy. Ostro występował Bund i syjoniści, którzy początkowo żądali głosowania wyłącznie na kandydatury żydowskie i byli przeciwni współdziałaniu z polskimi partiami postępowymi. Mimo to nie wystawiono w końcu w Warszawie kandydatur żydowskich, endecja i tak prowadziła kampanię pod znakiem straszaka żydowskiego, a kwestia żydowska powracała na wszystkich zebraniach przedwyborczych. Rosyjska administracja terenowa otrzymała w przeddzień wyborów instrukcję, by za pomocą wszelkich możliwych środków popierać prawicę. Żydzi zdołali wprowadzić do Dumy tylko 4 deputowanych: z guberni Irkuckiej, Kowna, Jekaterynosławia i Kurlandii. W wyborach do III Dumy w październiku 1907 r. rozczarowani Żydzi prawie nie brali udziału. W całej Rosji wprowadzili do parlamentu tylko dwóch deputowanych. Wybory te odbyły się już w okresie porewolucyjnej reakcji stołypinowskiej i spadku nastrojów politycznych. W głosowaniu w Warszawie wzięło udział tylko 19 tyś. osób. Między 1907 a 1908 r. miasta Królestwa wytrącone z równowagi wracały do normy. Przestano mówić o rewolucji, pojawiły się nastroje szowinistyczne i antyżydowskie. Władze wprowadziły wiele nowych ograniczeń. Bezwzględnie egzekwowano zasadę numerus clausus na uczelniach. W kolejnym ukazie o normie procentowej z 22 VIII 1909 r. słowo Żyd zastąpiono zwrotem „osoby pochodzenia żydowskiego", budząc tym niepokój wśród asymilatorów. Zamykano przed Żydami kolejne zawody. 1.9. Życie kulturalne Reakcją na zagrożenie był wzrost świadomości narodowej i nacjonalizmu żydowskiego. Zaczęto domagać się poszanowania dla jidysz. Na zebraniach organizacji żydowskich dochodziło do ostrych sporów o język obrad. Coraz częściej asymilatorzy byli bezradni — nie znali „żargonu", a masy słabo rozumiały po polsku i nie chciały używać tego języka. W Warszawie fragmentem sporu o postawę, jaki toczyli nacjonaliści z asymilatorami, stał się atak na zarząd gminy — obcy jakoby judaizmowi i służalczy wobec Polaków. Przeciwnicy asymilatorów domagali się istotnych zmian w ordynacji wyborczej do zarządu. Żądano, by prawo do głosowania mieli wszyscy pełnoletni członkowie gminy a nie tylko ci, którzy płacili dość wysoką składkę 15 rubli. Cenzus ów sprawił, iż w wyborach brało udział mniej niż 1% warszawskich Żydów. Postulowano ograniczenie władzy zarządu, wprowadzenie jidysz jako drugiego języka urzędowego. Ostatnie przedwojenne wybory do władz gminy odbyły się w kwietniu 1912 r. Kampania propagandowa 48 przerosła swą gwałtownością wszystkie poprzednie, wyszła daleko poza sprawy religijne i nabrała charakteru sensu stricto politycznego. Syjoniści zblokowali się z chasydami, niepewni swej pozycji asymilatorzy zapewnili sobie poparcie ortodoksów (misnagdów). Ów ostatni blok wygrał też wybory i uzyskał tysiąc głosów na ogólną liczbę 2769. Żydowska Warszawa pozostała jednak pod wrażeniem rosnących wpływów syjonistów i nacjonalistów. Asymilatorzy zastanawiali się wręcz, co musieliby zrobić w razie przegranej — czy założyć nową żydowską gminę reformowaną, czy nie posuwając się do tak radykalnego kroku prowadzić prace poza gminą, paraliżując jej działania43. Wzrastało też zainteresowanie kulturą żydowską, która w ostatnich dziesięcioleciach przed I wojną światową rozwijała się w przyśpieszonym tempie. Tworzyli ją przedstawiciele wszelkich żydowskich ruchów politycznych i odcieni asymilacji, a zwolennicy Haskali pierwsi podjęli nowoczesne studia judaistyczne. Relacje między Żydami a nie-Żydami, sekularyzacja judaizmu, konflikt pomiędzy nowym a starym stały się głównymi tematami literatury żydowskiej, tworzonej w kilku językach44. Cesarstwo Rosyjskie było przed I wojną światową niekwestionowanym, głównym ośrodkiem literatury żydowskiej na świecie. W strefie osiedlenia i w Królestwie Polskim urodzili się i pisali najwybitniejsi twórcy owej literatury. Utwory w języku jidysz ukazywały się w Polsce i w Rosji od dawna. Były to głównie przypowieści biblijne, kalendarze i encyklopedie dla kobiet, satyry, ballady ludowe, teksty kazań, zbiory listów i krótkie opowiadania. W jidysz powstała część obszernego piśmiennictwa chasydów: opowieści o cadykach, polemiki z przeciwnikami, pamflety, publicystyka. W pierwszej połowie XIX w. zaczęło tworzyć wielu pisarzy małego formatu, piszących w jidysz o codziennym życiu sztetł. Coraz częściej pojawiały się też adaptacje literatury zachodnioeuropejskiej. Żaden z pisarzy żydowskich nie zdobył jednak większego rozgłosu; nazwiska takie jak Mendel Lewin z Satanowa na Podolu, Izaak Ber Lewinsohn, Abraham Ber Gottlober czy Izaak Meir Dick pozostały nie znane szerszej publiczności. Przełom wiązał się dopiero z twórczością pisarza, posługującego się pseudonimem Mendele Mojcher Sforim (Mendełe Handlarz Książek), który urodził się jako Szolem Jakub Abramowicz w 1836 r. w biednej, wielodzietnej, ortodoksyjnej rodzinie, w małym miasteczku mińskiej guberni. Początkowo pracował jako nauczyciel, lecz ślub z córką bogatego kupca z Berdyczowa pozwolił mu oddać się studiom i pisarstwu. W 1864 r., na łamach „Koi mewaser" (pierwszego pisma literackiego w jidysz) ukazało się jego opowiadanie Dos klejne mentszele (Mały człowieczek) i datę tę przyjęto jako symboliczny początek nowoczesnej literatury jidysz. Mendele Mojcher Sforim mieszkał w Odessie, Berdyczowie i Żytomierzu, lecz jego twórczość docierała do Żydów 43 „Głos Żydowski" l II, 23 III 1906; „Izraelita" 16 IX, 18 XI 1910; 19, 26 IV, 3, 10 V 1912. 44 R. R. Wisse, Two Jews Taking: A View of Modern Yiddish Literaturę, „Prooftexts. A Journal of Jewish Literary History" 1984, nr l, s. 36; Ch. Shmeruk, Jewish Culture in Historical Perspective [w:] Jewish Perspectives, ed. J. Sonntag, London 1980, s. 274. ...; , -- :; 4 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce w całym Cesarstwie i Królestwie, a język wyrósł ponad regionalne dialekty. Nikt przed nim nie potrafił tak pisać w jidysz; jego utwory, jak np. Fiszke der krumer (Kulawy Fiszke) czy Di klacze (Klacz), stały się bardzo popularne i nawet przekładano je na polski i rosyjski. Od opisów życia w getcie i krótkich historii satyrycznych, pisarz przeszedł do poważnych wątków narodowych i społecznych, psychologicznych i osobistych45. W czasach, gdy tworzył Mendele Mojcher Sforim (zm. w 1917 r.) zaczęła publikować już większa grupa pisarzy żydowskich, jak Icchak Joel Linecki, Eliakum Zunser, poeci Michał Gordon i Jehuda Lejb Gordon, Szymon Szmuel Frug, Mark Warszawski, Jakub Dinezon, Nachum Meir Szajkiewicz, Mor-dechaj Spektor. Kolejny wielki przełom w literaturze jidysz wiązał się jednak z postaciami Szolema Alejchema i Icchaka Lejbusza Pereca. Szolem Alejchem, urodzony jako Salomon Rabinowicz w 1859 r. w Pereja-sławiu na Ukrainie (zm. w 1916 w Stanach Zjednoczonych), zaczął publikować po 1881, lecz pogromy nie stały się głównym tematem jego twórczości. Wychowany w małej osadzie żydowskiej, uwiecznił jej atmosferę i życie codzienne w cyklu opowiadań o Kasrylewce46. Opisy zwykłych ludzi, obrazki z prowincji, humorystyczne i ciepłe powieści, nowele i sztuki teatralne pisane w jidysz, po rosyjsku i hebrajsku, spokrewnione z utworami Antoniego Czechowa i Marka Twaina, stały się apoteozą przeciętnego człowieka, jak Tewje der milchiker (Tewje mleczarz)47. Opisy wielkich wydarzeń historycznych lub wyższych warstw społecznych wypadały gorzej w jego twórczości; pisarz, przeżywszy pogrom w Kijowie w 1905 r., wyemigrował z Cesarstwa. | Najwybitniejszym jednak przedstawicielem literatury w języku jidysz przed I wojną światową, a może nawet w całej jej historii, był Icchak Lejbusz Perec, urodzony w 1852 r. w Zamościu. Początkowo pisał po hebrajsku (lecz wiersze młodzieńcze napisał po polsku) i wydawało się, że poświęci się karierze adwokackiej, którą zaczął z dużym powodzeniem. W 1889 r. władze rosyjskie odebrały mu jednak licencję. Już rok wcześniej został opublikowany jego pierwszy poemat w jidysz — Monisz. Odtąd Perec pisywał wiele; począwszy od poezji poprzez powieści po utwory dramatyczne. Jego twórczość wywierała wielkie wrażenie na czytelnikach i wychodziła poza problemy życia żydowskiego48. Pisarz zmarł w 1915 r. w Warszawie, gdzie pracował jako urzędnik zarządu gminy. Znaleziono go martwego, wspartego na biurku, przy którym napisał właśnie dziecięcą piosenkę dla mieszkańców domu sierot wojennych. Wokół Pereca skupił się w Warszawie krąg jego uczniów i młodych literatów, jak Dawid Piński, Abraham Reisen, Hersz Dawid Nomberg, Szolem Asz, Perec Hirszbejn, którzy później w różnych stronach świata zrobili 45 Por. M.M. Sforim, Podróże Benjamina Trzeciego, wstępem opatrzył S. Belis-Legis, Wrocław 1990. 46 Sz. Alejchem, Kasrylewka, przełożył i wstępem opatrzył M. Friedman, Wrocław 1991. 47 Sz. Alejchem, Dzieje Tewji Mleczarza, wstępem opatrzył S. Belis-Legis, Wrocław 1989. 48 I.L. Perec, Wybór opowiadań, wstęp napisał B. Mark, Wrocław 1958, Biblioteka Narodowa, ser. II, nr 114. 50 .'H WW*t!V."i 3. Od lewej stoją: Szolem Asz, Icchak Lejb Perec, jego syn Lucjan Perec; leży Hersz Dawid Nomberg, przed 1914 r. 4. Zusman Kisselhof, uczestnik ekspedycji etnograficznej Szymona An...skiego, podczas nagrywania żydowskich piosenek ludowych, przed 1914 r. wielkie kariery pisarskie. W jidysz tworzył także ojciec teatru żydowskiego Abraham Goldfaden, którego pierwsze utwory także ukazały się w „Koi mewaser", w 1863 r. Wielki historyk żydostwa Szymon Dubnow pisał wprawdzie prace naukowe po rosyjsku, lecz uważał, że w jidysz zawiera się cała tradycja Żydów Europy Środkowej oraz Wschodniej i uprawiał publicystykę w tym języku, który 97% Żydów w państwie rosyjskim podało podczas spisu ludności w 1897 r. jako mowę rodzimą. Jidysz doczekał się także przed 1914 r. pierwszych naukowych opracowań, słowników, krytyki literackiej i badań etnograficznych49. W Cesarstwie Rosyjskim rozwijała się też bogata literatura w języku hebrajskim. Tworzyli w nim wielcy poeci, jak Jehuda Lejb Gordon (piszący także w jidysz), Chaim Nachman Bialik czy Saul Czernichowski50, oraz prozaicy, spośród których najbardziej znani byli Mordechaj Dawid Brandszteter i Ruben Aszer Brandes. Po hebrajsku, który stał się językiem syjonizmu, pisywali wielcy budziciele żydowskiej świadomości narodowej Perec Smolenskin, Mozes Lejb Lilienblum i Aszer Ginzberg, występujący pod pseudonimem Ahad Ha-am, a także jego antagoniści Micah Józef Berdyczewski i Jakub Klatzkin. 1988. 49 M. Weinreich, History ofthe Yiddish Language, Chicago, London 1972, s. 287-289. 50 Zob. Poezje nowohebrajskie, wybrał, przełożył i notami opatrzył A. Ziemny, Warszawa 52 1.10. Stosunki polsko-żydowskie w ostatnich latach przed wybuchem wojny Polityka rządu rosyjskiego wobec Żydów stała się zachętą dla polskiego antysemityzmu. W 1883 r. zaczęła wychodzić otwarcie antysemicka „Rola", nie dzieląca już Żydów na „dobrych" asymilatorów i „szkodliwych" konserwatystów, lecz napadająca na wszystkich. Jesienią 1885 r. ustanowiono w Warszawie komisję, która miała orzec, czy rozciągnąć na Królestwo ograniczenia wprowadzone po 3 V 1882 r. w Cesarstwie. Aby do tego nie dopuścić Jan Bloch i Henryk Natanson, jako delegaci komitetu giełdowego, opracowali w 1886 r. dokument wyjaśniający, że Żydzi są elementem pożytecznym, zwłaszcza w handlu i przemyśle, do których „żywioł rdzennie miejscowy" nie jest jeszcze dostatecznie przygotowany. Oświadczenie to wywołało ataki rozpoczęte przez „Niwę". W końcu 1886 r. zaczął ukazywać się wrogi Żydom „Głos". W 1891 r. opublikowano w nim artykuł Jana Ziemińskiego Czem jest Izrael, odrzucający asymilację jako szkodliwą mrzonkę. W maju 1892 r. administracji carskiej udało się przekształcić w Łodzi ruch strajkowy i demonstracje robotnicze w zamieszki antyżydowskie. W 1902 r. kłótnia na targu w Częstochowie doprowadziła do wystąpienia tłumu przeciwko Żydom. W 1904 r. w Ostrowcu Świętokrzyskim przyczyną podobnego wydarzenia była plotka, iż Żydzi zabili chrześcijańskie dziecko51. Wśród ludności żydowskiej deportowanej w 1891 r. z Moskwy, prześladowanej w strefie osiedlenia i emigrującej do Królestwa było wiele osób zamożnych. Wystarczyłaby im zmiana religii, by pozostać. W większości wypadków ludzie ci okazali się ideowi i nie chcieli zdradzać żydostwa. Zdawałoby się, że takie ofiary dyskryminacji judaizmu Żydzi Warszawy i Królestwa przyjmą z otwartymi ramionami. Stało się jednak inaczej. Zadecydowały o tym sprawy ekonomiczne. Z przyjazdem Litwaków zdrożały mieszkania i żywność, przybywało rąk do pracy. Żydzi warszawscy patrzyli z zazdrością na przybyszów ze wschodu, którzy górowali nad miejscową ludnością wyznania mojżeszowego sprytem i kulturą. Byli groźną konkurencją: zachowali rosyjskie kontakty i znali doskonale urzędowy język imperium, przyjeżdżali często sami, nie obciążeni rodzinami, zwykli zadowalać się byle czym, górowali nad warszawskim chasydzkim tłumem oświeceniem, znajomością hebrajskiego i Talmudu. Bardziej interesowali się polityką, mogli imponować a jednocześnie uważano ich za demoralizatorów: ubierali się po rosyjsku lub europejsku, palili w szabes papierosy, a ich kobiety, samodzielne i eman-cypowane, w niczym nie przypominały zahukanych, warszawskich Żydówek. Tworzyła się więc bariera między miejscowymi a napływowymi Żydami. W szkołach i na Uniwersytecie Litwacy nie chcieli siadać obok miejscowych 51 F. Golczewski, Die polnisch-judische Beziehungen 1881-1922, Wiesbaden 1982, s. 52-60, 90-92. 53 i mówili między sobą po rosyjsku. Niektórzy wręcz udawali, że nie znają żydowskiego a tylko język urzędowy. Żydzi polscy zarzucali przybyłym, iż przywieźli ze sobą trzy bagaże: kapitał, syjonizm i Bund, i że zakłócili kilkusetletnie polsko-żydowskie współżycie w Królestwie. Polacy widzieli natomiast w Litwakach rusyfikatorów. Z obawą obserwowali powstawanie w Warszawie żydowskich szkół średnich z rosyjskim językiem wykładowym i zakładaną przez Litwaków prasę „żargonową" — nieprzyjazną wobec polskości i odciągającą od niej także polskich Żydów. Tych, na równi z Polakami, drażniły często takie zjawiska, jak Stowarzyszenie Wojażerów. „Tu przeważał element Żydów z Litwy. W ferworze dyskusji odbiegali od żydowskiego i mówili po rosyjsku. Wieczór dyskusyjny kończył się zwykle śpiewem pieśni rosyjskich. [...] Czytali radykalne pisma rosyjskie. Nie uważali się, wbrew oskarżeniom polskiej prasy mieszczańskiej, za rusyfikatorów. Wierzyli w Rosję radykalną i oddzielali rząd od społeczeństwa" 52. Antyżydowską psychozę większości polskiego społeczeństwa i coraz silniejsze antysemickie nastroje najdobitniej formułowali narodowi demokraci i Roman Dmowski. Poglądy jego prezentowała w 1909 r. broszura Separatyzm żydowski i jego źródła*3. Dmowski krytykował przeciwstawianie Żydów polskich Litwakom. Prowadzenie z nimi walki pod sztandarami asymilacji nie ma sensu — przekonywał. Asymilacja daje tylko „tandetnych Polaków" pozostających w głębi duszy Żydami i jest już na początku XX w. przegrana. Zadecydowały o tym inne przemiany zachodzące w łonie żydostwa, niż samo tylko osiedlenie się nad Wisłą stu kilkudziesięciu tysięcy Litwaków. Nie istnieje więc dla Polaków oddzielna „kwestia litwacka" — pisał Dmowski — jest ona tylko częścią „kwestii żydowskiej". W ciągu ostatnich lat XIX w. Kongresówka została wchłonięta przez rosyjski organizm gospodarczy. Rozluźniło to więzy łączące Żydów z Polakami. Byt Żydów zależy — przekonywał dalej Dmowski — od funkcjonowania rosyjskiego aparatu gospodarczego. Żydzi nie mają powodów, by walczyć o społeczeństwo polskie, spychane przez Rosjan do rangi „tubylców". Kultura polska straciła na autentyczności i przestała być dostępna. Jednocześnie pojawił się prąd socjalistyczny, głoszący równość wszystkich, także Żydów. Hasła płynące z Rosji stały się symbolem postępu, opozycja polska — symbolem wstecznictwa. Kongresówka, wobec rosnącego handlu Cesarstwa z Zachodem, przejęła rolę pośrednika, a kto może pośredniczyć lepiej niż ci, którzy przybyli z głębi Rosji? W ten sposób Polska stała się krajem o najwyższym odsetku Żydów na świecie; w tej liczbie rośnie coraz szybciej grupa, która z Polską nie ma nic wspólnego. Już to musi rodzić konflikty — kończył Dmowski. Żydowska opinia publiczna z niepokojem rejestrowała podobne głosy. W 1911 r. przeżywała jeszcze aferę Dreyfusa, gdy rozpoczął się proces 52 I.B. Singer, op. cit., s. 143. 53 R. Dmowski, Wybór pism, wybrał, wstępem opatrzył i opracował R. Wapiński, Warszawa 1990, s. 199-205. 54 oskarżonego o mord rytualny mieszkańca Kijowa Bejlisa, przebiegający w atmosferze antyżydowskiej histerii. W dzień otwarcia rozprawy Bund zorganizował strajk. Z obawą obserwowano wściekłe przeciwdziałanie prawicy, gdy trafił do Dumy w 1911 r. projekt zniesienia strefy osiedlenia. Emocje budziła też sprawa ustawy o samorządzie, którego Królestwo było pozbawione. Mianowane magistraty zazwyczaj wykonywały doraźne zlecenia ministerstw, gubernatorów i policji. W gwałtownie rozwijających się miastach nie rozwiązane pozostawały podstawowe problemy komunalne. Dlatego sprawa samorządu stale wracała jako temat dyskusji, a w 1910 r. projekt w tej kwestii wszedł pod obrady III Dumy. Wówczas też stał się przedmiotem głośniejszych wystąpień oraz nowym źródłem konfliktu polsko-żydowskiego. Przewidywał bowiem podział wyborców do władz samorządowych na 3 kurie: rosyjską, która — jeśli w mieście nie było mniej niż 10 Rosjan — wybierała co najmniej jednego deputowanego, polską i żydowską, która w miastach, gdzie było ponad 50% Żydów, wybierała jedną piątą radnych, lub —jeśli Żydów było mniej niż 50% — jedną dziesiątą, przy czym Żyd nie mógł piastować funkcji burmistrza ani prezydenta miasta. Projekt miał więc wyraźnie charakter antyżydowski. W Warszawie wśród 160 radnych przewidywano tylko 16 Żydów, gdyż stanowili „tylko" 39,18% mieszkańców. Żydzi domagali się reprezentacji adekwatnej do swej liczby. Tymczasem Polacy obawiali się, iż w sytuacji, w której prawa wyborcze przysługiwały posiadaczom nieruchomości, przedsiębiorstw handlowych, bogatszym najemcom mieszkań, elicie wykształconych, po zniesieniu odrębnej kurii żydowscy radni zdobyliby większość we władzach miasta. Ostatecznie sprawy tej nie rozwiązano, a projekt doczekał wybuchu wojny w Radzie Państwa. W atmosferze tych sporów przyszło wydarzenie, które stało się kolejną cezurą w historii Żydów polskich — wybory do IV Dumy w październiku 1912 r. Wstrząsnęły one społeczeństwem żydowskim i przyczyniły się do jego ponownej polityzacji po kilkuletnim spokojniejszym okresie. Początkowo Żydzi zastanawiali się czy wziąć udział w wyborach. Poprzednie rozczarowały ich i wydawało się, że i tak nie uda się wprowadzić do Dumy swoich posłów. Nie wszyscy jednak ulegli zniechęceniu. Wskazywano, że udział w głosowaniu to wdrażanie się do życia politycznego, budzenie świadomości społecznej i poczucia obowiązków obywatelskich, że wybory tak czy owak nie przejdą bez haseł żydożerczych. W Warszawie ordynacja wyborcza stanowiła, iż prawyborcy poszczególnych kurii wybierali 83 wyborców, którzy dopiero wyłaniali deputowanego do Dumy. Na skutek opisywanego wyżej cenzusu majątkowego wśród wyborców warszawskich było aż 46 Żydów. Już sama ta przewaga wywołała wściekłą nagonkę dużej części prasy polskiej; mowy być nie mogło o wyborze żydowskiego posła reprezentującego Warszawę, nawet jeśliby Żydzi pokonali wewnętrzne, dzielące ich sprzeczności. Dnia 15 X 1912 r. do wyborów deputowanego do Dumy stanęło w Warszawie 11 wyborców z Narodowej Demokracji, 22 wyborców postępowo- -demokratycznej Koncentracji Narodowej, 46 wyborców wszelkich ugrupowań 55 żydowskich, 2 wyborców SDKPiL oraz jeden wyborca utworzonego przez Bund i PPS-Lewicę Zjednoczenia Socjalistycznego. Wydawało się, iż kandydat tej ostatniej organizacji, Eugeniusz Jagiełło z PPS-Lewicy, nie ma żadnych szans. Udzielili mu jednak poparcia Żydzi, by uniknąć wyboru Romana Dmowskiego, i Jagiełło został posłem z Warszawy do Dumy. Endecja odpowiedziała jeszcze ostrzejszą nagonką i wezwaniem do bojkotu Żydów. Spotykano to hasło już pod koniec XIX w., a po rewolucji 1905 r. nawoływano, by punkt ciężkości walki z Żydami przenieść do sfery gospodarczej. Prawie cała prasa polska wzywała do bojkotu handlu żydowskiego. Przodowały antysemickie „Rola", „Polak-Katolik", „Posiew", „Przegląd Katolicki". Atakowano Żydów przy okazji bojkotu towarów niemieckich. Warszawskie Towarzystwo Kredytowe Miejskie zgłosiło wniosek do władz, by ograniczyć w nim żydowskie prawa wyborcze. Z handlu bojkot przeniesiono na żydowskich lekarzy, wolne zawody i artystów. Niektóre firmy zaczęły reklamować się jako chrześcijańskie, „wolne od Żydów". Nawoływanie do bojkotu przerodziło się w wulgarny antysemityzm, który zwracał się także przeciwko asymilatorom. Wszystkie opisywane zjawiska wpływały na pogarszanie się stosunków polsko-żydowskich w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat przed I wojną światową. Wydarzenia w Rosji, niezależne od Polaków i radykalnie pogarszające sytuację Żydów, sprawiły, iż dawne polskie uprzedzenia i postfeudalna obyczajowość przemieniały się w postawy antysemickie. „Polacy z natury skłonni są do szowinizmu" — pisał Apolinary Hartglas. To zasługa ich doświadczeń — tłumaczył dalej — skutek długowiekowej walki na trzy fronty: z „protestancką germanizacją, moskiewskim prawosławiem i azjatyckim islamem". Zapatrzeni w swą walkę zapominają o interesach innych, odgradzają się od wszelkiego obcego, nie widzą Żydów i „Rusinów"54. 2. ZABÓR PRUSKI Wielu studiujących historię ludności żydowskiej II Rzeczypospolitej uderza fakt odmienności Żydów Wielkopolski i Pomorza od ich współwyznawców z Kresów, Galicji i centralnej Polski. Jak wyglądały procesy, które te różnice wywołały? W byłej Kongresówce ludność żydowska stanowiła w okresie międzywojennym ok. 14% ogółu mieszkańców, w byłym zaborze austriackim — ok. 9%, podczas gdy w Poznańskiem — tylko ok. 2%. Jak powstały te dysproporcje? Dlaczego Polacy z zaboru pruskiego częściej niż inni ich rodacy nastawieni byli nieprzychylnie do Żydów? 54 A. Hartglas, Polskij wopros [w:] Polaki i Jewreji, wyd. A. Hartglas, A. Dawidson, W. Żabotyński, J. Kirszrot, St. Petersburg 1913, s. 12-15. 56 2.1. Żydzi pruscy przed rozbiorami Rzeczypospolitej Państwo pruskie — podobnie jak Rosja — zetknęło się po raz pierwszy na dużą skalę z problemem żydowskim po przystąpieniu do rozbiorów Polski. Martin Luter w pierwszej połowie XVI w. ostro atakował Żydów i przekazał swoim zwolennikom wrogość wobec nich. Większość niemieckich państw protestanckich starała się ograniczać liczbę wyznawców religii mojżeszowej w swoich granicach. W XVI i XVII w. trwała więc emigracja żydowska do Polski. Także Hohenzollernowie trzymali się luterańskich zasad postępowania wobec Żydów i w 1573 r. wygnali ich ze swego państwa „na zawsze". Przeszło sto lat później, 21 V 1671 r. Wielki Kurfurst Fryderyk I wydał jednak edykt o przyjęciu przez Brandenburgię 50 bogatych rodzin żydowskich. Pochodziły one w większości z Wiednia, skąd cesarz Leopold I wypędził Żydów rok wcześniej. W Brandenburgii imigranci zyskali status Schutzjuden. Musieli płacić Schutzgeld oraz dodatkowy podatek za ślub. Nie wolno im było budować synagogi, choć otrzymali korzystne przywileje handlowe. Fryderyk I, sprowadzając grupę bogatych Żydów, chciał wzmocnić swe państwo demograficznie i gospodarczo. Jednocześnie stworzył problem żydowski i nie znany w Rzeczypospolitej podział Żydów na kategorie. W granicach Prus istniały już gminy żydowskie, przede wszystkim w stopniowo nabywanych hrabstwach i księstwach Mark, Kleve, Ravensberg, Minden i Halberstadt. Niewielkie grupki Żydów, głównie napływających z Polski, mieszkały też na Pomorzu i w Prusach Wschodnich. Najczęściej jednak skupiali się oni w miastach wyposażonych w rozległe samorządy i od nich byli zależni. Nowo przyjęci tworzyli od początku wśród pruskich Żydów wyraźnie odrębną mniejszość podległą bezpośrednio królowi. Osiedli w Berlinie, a później także we Wrocławiu oraz Królewcu i odegrali w następnych stuleciach szczególną rolę w procesie emancypacji i asymilacji. Po śmierci Wielkiego Kurfiirsta sytuacja Żydów w Prusach, rządzonych przez „króla żołnierzy" Fryderyka Wilhelma I i Fryderyka Wielkiego, pogarszała się stopniowo. Drastycznie powiększano nacisk podatkowy, by uzyskać jak największe sumy na rozbudowę armii i aparatu państwowego, któremu centralnie podporządkowano kierowanie sprawami żydowskimi. Starano się ograniczać przyrost Żydów, usuwać z kraju najbiedniejszych i zmniejszyć konkurencję bogatszych w stosunku do handlu i rzemiosła chrześcijańskiego. Szczególnie w czasach Fryderyka Wielkiego (1740-1786) biurokratyczna kontrola nad Żydami przybrała ekstremalne formy. Ingerowano nawet w teksty hebrajskich modłów. Generalna Regulacja Żydowska (Generaljudenreglement) z 1750 r. ograniczała do dwu liczbę dzieci, które w rodzinach Schutzjuden dziedziczyły ich status. Większości pruskiej ludności żydowskiej, zwłaszcza najbiedniejszej, nie przysługiwały żadne prawa i musiała się liczyć z perspektywą wydalenia z kraju, gdyby sytuacja — w opinii władcy — tego wymagała. Mimo to większość Żydów pruskich odnosiła się pozytywnie do swojej ojczyzny i króla. Wraz z rozwojem Prus rosła też zasobność ludności żydowskiej, której liczba, w czasach panowania 57 Fryderyka Wielkiego, wzrosła dwukrotnie, do 60 tyś. Żydzi pruscy mieli ułatwiony, w porównaniu do innych ich współwyznawców z Europy Środkowej, dostęp do kultury, oświaty i prądów ideowych płynących z Zachodu. W wielkich miastach — Kolonii, Berlinie, Królewcu i Wrocławiu — powstawała zeuropeizowana warstwa najbogatszych, wykształconych Żydów, twórców Haskali i aktywistów w walce o emancypację55. Po pierwszym rozbiorze Polski w granicach Prus znalazła się większa grupa Żydów. Gdy Fryderyk Wielki dowiedział się, że jest ich aż ok. 25 tyś., w większości biednych, rozkazał administracji nowych terenów zatrzymać bogatych kupców, których obecność mogła być korzystna dla państwa, a wyrzucić Betteljuden. Około 7 tyś. z nich wysiedlono do Polski przed śmiercią Fryderyka. Jego plan został zrealizowany tylko w części, gdyż okazało się, że również eksmisja biedniejszej ludności żydowskiej mogłaby podkopać funkcjonowanie gospodarki nowo zajętych terenów. 2.2. Zmiany sytuacji i położenia prawnego Żydów od początku XIX w. Po drugim i trzecim rozbiorze Polski liczba Żydów w Prusach wzrosła jeszcze znaczniej. Pojawiła się potrzeba uporządkowania spraw żydowskich, by przynajmniej ze względów praktycznych zbliżyć położenie prawne Żydów ziem drugiego i trzeciego zaboru oraz reszty Prus. Większość ludności żydowskiej na prowincji, poza wielkimi miastami, pozostawała obojętna wobec emancypacyjnych wysiłków elity. Jej przedstawiciele domagali się jednak coraz energiczniej zniesienia przymusowej przynależności do gmin religijnych (co pociągało za sobą także obowiązki finansowe), otwarcia wszystkich dziedzin handlu i rzemiosła dla Żydów, anulowania dodatkowych podatków i ograniczeń zapisanych w edykcie z 1750 r. Chcieli przestać być „geduldeten Fremdlingen, immer gekennzeichnet und immer verachtet"56. Żądali pełni praw i obowiązków, ze służbą wojskową włącznie. Równouprawnieniu przeciwstawiała się pruska biurokracja, mieszczaństwo i szlachta. Odwlekano reformę pod pretekstem zagrożenia kraju przez wojnę. Powstała nawet fala antysemityzmu, oparta na oskarżaniu Żydów o przynoszenie z Zachodu do Prus szkodliwych nowinek. Fryderyk Wilhelm II reprezentował jednak lepsze nastawienie do Żydów niż jego ojciec Fryderyk Wielki i polecił opracować nowy status ludności żydowskiej. Już w 1782 r. cesarz austriacki Józef II wydał słynny patent tolerancyjny. Do Berlina docierały echa wydarzeń francuskich, we władzach pruskich znaleźli się politycy, którzy widzieli „konieczność opracowania statutu Żydów w starych polskich prowincjach, gdyż ta nacja [jest] 55 W.W. Hagen, Germans, Poles and Jews. The Nationality Conflict in the Prussian East, 1772-1914, Chicago and London 1980, s. 45; H. Kółeczek, Die Juden Emanzipation in Preussen [w:] Die Juden als Minderheit in der Geschichte, Hrsg. B. Martin, E. Schulin, Miinchen 1985, s. 133-138. 56 Wg H. Holeczek, op. cit, s. 141. 58 zdolna do poprawy, a jej członkowie mogą się stać użytecznymi obywatelami państwa"57. Ocena ta legła u podstaw Statutu Generalnego dla Żydów (General-Juden Reglement fur Siid- und Neu-Ostpreussen) z 17 IV 1797 r. Akt ten znosił część ograniczeń z 1750 r., lecz jednocześnie stanowił, iż ludność żydowska tworzy oddzielny stan, a zarazem korporację religijną, której członków nie dopuszczono jeszcze do pełni praw obywatelskich i krajowych. Dokładnie określono wykaz zawodów, które Żydzi mogli podejmować. Starano się usunąć rzemieślników i sklepikarzy żydowskich ze wsi i koncentrować ich w miastach lub skłaniać do uprawy roli. Zachowano dawne specjalne podatki dla ludności żydowskiej, a nawet ograniczono kompetencje samorządu gminnego. Usiłowano nakłonić Żydów, by przyjmowali niemieckie nazwiska i obyczaje oraz posługiwali się językiem niemieckim. Tym, którzy poszliby w owym kierunku, obiecywano status „protegowanych", reszta pozostałaby tylko „tolerowana". Emancypacja ludności żydowskiej w Prusach została gwałtownie przyśpieszona po klęsce państwa w wojnach z Napoleonem w latach 1806-1807. Sukcesy rewolucyjnej Francji zburzyły stary europejski porządek polityczny oraz społeczny i spowodowały głębokie przemiany, z których korzyści starali się także wyciągnąć Żydzi. Klęska państwa postfryderycjańskiego była też klęską pruskich pryncypiów. Ministrowie Fryderyka Wilhelma II — Heinrich F. Stein i Karl A. Hardenberg zapoczątkowali więc głębokie reformy, które stały się odbiciem liberalnych haseł płynących z Zachodu, a zarazem miały przebudować i wzmocnić królestwo tak, by mogło — między innymi — podjąć walkę z Francją. Starali się więc likwidować archaiczne formy ustroju stanowo-feudalnego, zburzyć „państwo kastowe" z jego sztucznym i szkodliwym podziałem na wieś i miasto, mieszczan, chłopów i szlachtę. Pragnęli zrównać wszystkich mieszkańców wobec prawa i włączyć w pracę dla kraju. W kolejnych zarządzeniach i edyktach z lat 1807-1812 zniesiono monopol posiadania ziemi przez szlachtę i poddaństwo chłopów, którym pozwolono swobodnie żenić się i wybierać zawód. Zlikwidowano podział na miasta prywatne oraz królewskie i wszystkim nadano prawa samorządowe. Ustalono jednolity system podatkowy dla całego królestwa, anulując dotychczasowe uprzywilejowanie szlachty i duchowieństwa, monopole cechowe oraz indywidualne przywileje właścicieli manufaktur. Przebudowano administrację, szkolnictwo, organizację wojska itd. Wszystkie zmiany szły w takim kierunku, by nowy system — mniej elitarny — stał się bardziej funkcjonalny i efektywny. Reformy Steina i Hardenberga nie zlikwidowały wszystkich elementów ustroju feudalnego i nie pozbawiły szlachty jej naczelnej roli w państwie. Poprawiły jednak wyraźnie położenie najbardziej uciskanych dotąd grup, w tym także Żydów. Zmiana ich statusu stała się ważną częścią reform, gdyż liczono m.in. na tysiące nowych żołnierzy. Odebrano miastom dawne przywileje polskie, przede wszystkim de non tolerandis Judaeis. Żydom zezwolono na osiedlanie się we wszystkich miastach oraz na przynależność do korporacji Wg A. Eisenbach, op. cit., s. 128. . >•,;;;;•. 69 rzemieślniczych i kupieckich, następnie dopuszczono do obywatelstwa i samorządu miejskiego oraz krajowego, a także do służby wojskowej. Zwieńczeniem i podsumowaniem tych aktów prawnych była ustawa z 11 III 1812 r., dyskutowana i przygotowywana od kilku lat. Określiła ona nowy status ludności żydowskiej w Prusach. Żydzi stawali się obywatelami państwa, formalnie równouprawnionymi, jeśli przyjmowali niemiecki jeżyk i strój, choć nie wszędzie dopuszczano ich do służby w administracji państwowej, sądownictwie i wojsku. Przynależność do gminy przestała być przymusowa, co stanowiło usunięcie poważnej przeszkody na drodze do asymilacji. Reforma 1812 r. nie objęła jednak Wielkopolski, pozostającej od 1807 w granicach Wielkiego Księstwa Warszawskiego. Żydzi tego państewka zostali objęci w 1808 r. prawodawstwem cywilnym opartym na Kodeksie Napoleona, zawieszonym wkrótce na 10 lat. Oznaczało to w praktyce powrót w stosunku do ludności żydowskiej do praw i obyczajów panujących w Rzeczypospolitej szlacheckiej. Także po klęsce Napoleona nie rozciągnięto postanowień edyktu z 1812 r. na Wielkopolskę, włączoną jako Wielkie Księstwo Poznańskie do Prus. Po Kongresie Wiedeńskim, w dobie restauracji i kontroli Europy przez Święte Przymierze, ograniczono działanie aktu z 1812 r. tylko do Altpreussen — Brandenburgii, Śląska i Prus Wschodnich — a i to w zawężonej postaci. W innych prowincjach przywracano stare lokalne prawa, cofające o dziesięciolecia proces asymilacji Żydów. W Wielkopolsce utrzymano więc w mocy przepisy z 1797 r., niektóre rozporządzenia Księstwa Warszawskiego, a nawet prawa i przywileje Rzeczypospolitej szlacheckiej. Żydów należało najpierw oświecić i ucywilizować — twierdziła szlachta i mieszczaństwo wielkopolskie, przeciwne ze względów religijnych, obyczajowych i ekonomicznych równouprawnieniu wyznawców religii mojżeszowej. Dlatego w 1827 r. I Sejm Prowincjonalny wnioskował — ustami deputowanych polskich — by ludność żydowską zrównać w prawach w ciągu 10 lat... jeśli przejdzie na katolicyzm58. Coraz więcej Żydów wielkopolskich włączało się w proces emancypacji. Walczono o rozciągnięcie na Wielkie Księstwo ogólnokrajowego ustawodawstwa żydowskiego. Wysyłano do władz kolejne petycje. Bogatsi i oświeceni Żydzi występowali indywidualnie o prawa obywatelskie, udowadniając przy tym biegłą znajomość języka niemieckiego i przystosowanie do niemieckiej kultury. Wielu z nich otrzymywało Burgerbriefe — uroczyste dyplomy opatrzone urzędową pieczęcią i potwierdzające pełne „uobywatelnienie" adresata. Władze pruskie popierały naturalizację Żydów, gdyż sprzyjała polityce niemczenia Wielkopolski. Szczególnie energicznie działał w tym kierunku Eduard Flotwell, od 1830 r. nadprezydent prowincji poznańskiej. Pragnął pozyskać dla niemczyzny najbogatsze warstwy ludności żydowskiej i zespolić mocniej Wielkopolskę z resztą Prus przez ujednolicenie praw, dotyczących 58 F. Paprocki, Wielkie Księstwo Poznańskie w okresie rządów Flotwella (1830-1841), Poznań 1970, s. 183; A. Eisenbach, op. cit., s. 216-217. ••''> -'.-"> ,'"•*-'*"•• •"'* ' ' w ' 60 także Żydów. Wydawało mu się to ważne w dobie powstania listopadowego. Dnia l VI 1833 r. Flotwell wydał Tymczasowe zarządzenie odnośnie żydostwa w Wielkim Księstwie Poznańskim, dzielące Żydów na dwie kategorie: natura-lizowanych i tolerowanych. ,; - j\f« Ł! ,\ 'ti , :,-f.n?/j?.i Do pierwszej grupy zaliczono tych przedstawicieli bogatego mieszczaństwa, uczonych i artystów, którzy udowodnili, iż od 1815 r. mieszkali w Wielkopolsce, porzucili ubiór żydowski, mówili płynnie po niemiecku, przyjęli niemieckie nazwiska, posyłali dzieci do państwowych szkół publicznych lub czynami patriotycznymi zasłużyli się królestwu pruskiemu. W zamian za to mogli swobodnie wybierać zawód oraz miejsce zamieszkania, kupować nieruchomości i korzystać z pełni praw cywilnych. Nie przysługiwały one „tolerowanym", którzy nie chcieli się asymilować i zachowali tradycyjne miejsce w gminie, traktowanej przez władze jako podporządkowane nadzorowi państwowemu stowarzyszenie religijne z prawami korporacyjnymi. „Tolerowani" nie mogli nabywać nieruchomości, zatrudniać chrześcijan, żenić się przed 24 rokiem życia, prowadzić bez specjalnego zezwolenia szynków, zajazdów i działalności kredytowej, trudnić się handlem wędrownym i obnośnym rzemiosłem. Na wsi wolno im było mieszkać tylko wtedy, gdy dzierżawili majątek lub pracowali u posiadacza ziemskiego. Do 1845 r. nie służyli w armii, płacąc specjalny podatek. Dzieci „tolerowanych" musiały chodzić do szkół, a po 14 roku życia wyuczyć się „pożytecznego rzemiosła" lub podjąć inne zajęcie59. Zarządzenie Flotwella wywołało różnorodne reperkusje. Stanowiło wprawdzie, iż prawa miejskie i sprawowanie urzędów miejskich nie zależą od wyznania i pełni praw obywatelskich, lecz to spotkało się z gwałtownym oporem części biurokracji i chrześcijańskiego mieszczaństwa. Domagano się wysokiego cenzusu majątkowego dla naturalizowanych, którzy nie zawsze się germanizowali, lecz czasami po prostu ulegali europeizacji. Wielu Żydów z rozgoryczeniem przyjęło zarządzenie, które dawało władzom możliwość bardzo elastycznej interpretacji i stosowania, np. przy ocenie zasług dla Prus lub stopnia znajomości języka niemieckiego. Utrzymanie kategorii „tolerowanych" miało służyć ograniczeniu konkurencji żydowskiej. Zarządzenie regulowało też sprawy szkolnictwa. Dotąd Żydzi uczęszczali do szkół chrześcijańskich lub żydowskich różnego typu. Te ostatnie po 1833 r. musiały być akceptowane przez państwo i nauczać w języku niemieckim. W praktyce władze bardzo poważnie ograniczały możliwość zakładania szkół prywatnych i część dzieci przestała chodzić do szkoły. Biurokracja ograniczała prawa wszystkich Żydów. Największymi przeciwnikami równouprawnienia pozostawali: szlachta, w większości polska, i lokalne mieszczaństwo, podczas gdy rząd pruski uchodził często w oczach Żydów za dobroczyńcę. Zarządzenie Flotwella zdecydowanie przyśpieszyło naturalizację, choć istnieją rozbieżne opinie co do tempa i rozmiarów tego procesu. Artur Eisenbach twierdzi, iż „przebiegał on powoli i obejmował tylko górne warstwy 59 J. Bartyś, Grad Duchy of Poznań under Prussian Rule. Changes in the Economic Position ofthe Jewish Population 1815-1848, „Leo Baeck Institute Year Book" 1972, s. 197. 61 ludności. W 1837 roku liczba naturalizowanych Żydów w rejencji poznańskiej wynosiła 3850, zaś w bydgoskiej — 3607 osób. W sumie 7457 naturalizowanych stanowiło przeszło 10% ogółu ludności żydowskiej"60. Heinz Kółeczek ocenia, iż istotnie naturalizacja przebiegała szczególnie wolno w polskich prowincjach Prus i objęła do połowy XIX w. 20% ich Żydów61. Nie jest to jednak mało. Trudno dokładnie udowodnić, jak było naprawdę, lecz wiele poszlak wskazuje, iż naturalizacja w Wielkopolsce zatoczyła stosunkowo szerokie kręgi. W Poznaniu od czerwca 1833 do końca 1834 r. status naturalizowanych uzyskało 535 rodzin, a setki innych pośpieszyły ich śladem; 535 rodzin mogło wówczas stanowić prawie połowę całej żydowskiej ludności miasta, liczącej w 1840 r. 6763 osoby. W małej gminie Koronowo do czerwca 1834 r. uzyskało naturalizację 65 osób, do grudnia 1845 — 101 osób, a do grudnia 1846 — 124 osoby62. Po 1833 nie wypisywano już ręcznie kolejnych indywidualnych Burgerbriefe. Władze pruskie wypuściły specjalny, ozdobny drukowany blankiet, na którym nanoszono tylko nazwisko naturalizowanego. Większość ograniczeń praw Żydów zniosły rozporządzenia lat dwudziestych XIX w.; od 1845 r. mężczyźni wyznania mojżeszowego służyli w armii, choć nie dopuszczano ich do stanowisk oficerskich. W 1847 r. „tolerowani" otrzymali te same prawa co naturalizowani i żydowska ludność Prus mieszkająca poza Wielkim Księstwem Poznańskim. Konstytucja, oktrojowana przez króla 5 XII 1848 r. pod wpływem wydarzeń Wiosny Ludów, stanowiła, iż wszyscy Prusacy są równi wobec prawa. Postanowienie to umieszczono też w zrewidowanym tekście tej konstytucji z 3111850 r. Dodano jednak nowy artykuł stwierdzający, że Prusy są państwem chrześcijańskim. Odsuwało to w praktyce Żydów od urzędów państwowych. Ostatecznie i to zastrzeżenie zostało zniesione w ustawie Związku Północnoniemieckiego z 3 VII 1869 r. Była ona prawnym zamknięciem procesu emancypacji Żydów pruskich, którzy w życiu codziennym, zwłaszcza w armii i służbie państwowej, spotykali się jednak nadal z objawami niechęci i ograniczeń. Wyznawca religii mojżeszowej nie mógł zrobić prawdziwej kariery politycznej czy urzędniczej. Musiał wtopić się całkowicie w społeczność niemiecką. 2.3. Liczba i rozmieszczenie Żydów Procesy zachodzące w społeczności żydowskiej Prus trudno jest przedstawić w kategoriach ilościowych. Brakuje dokładnych danych statystycznych dotyczących liczebności ludności żydowskiej w zaborze pruskim. Rządowe statystyki zmniejszały liczbę Polaków, szeregowały obywateli według języka ojczystego (Muttersprache), nie uznając jednak za takowy języka żydowskiego (jidysz). Do 1890 r. nie przeprowadzono w Rzeszy ani jednego nowoczesnego spisu * "> A. Eisenbach, op. cit., s. 311. 61 H. Kółeczek, op. cit., s. 152. «"•' 62 M. Jaffe, Die Stadt Posen unter Preussischer Herrschaft, Leipzig 1909, s. 177; AŻIH, Prowincja Poznańska 54, bez paginy. 62 ludności. Posiadamy natomiast wiele danych statystycznych z późniejszego okresu i opisując społeczność żydowską przełomu XIX i XX w. możemy pokazać dokładnie liczebność wszystkich gmin, ich budżety, szkoły, liczbę dzieci, nauczycieli i duchownych63. Stosunki narodowościowe w przyszłym Wielkim Księstwie Poznańskim ukształtowały się już w ostatnich latach XVIII w. i później zmieniły się tylko częściowo. Widać to wyraźnie z tab. 9, znacznie zawyżającej zresztą liczbę Żydów na wsi. Przy analizie tych danych należy też pamiętać, iż zdecydowana większość wielkopolskich protestantów była Niemcami (w 1890 r. tylko niespełna 9% Polaków-obywateli Prus, głównie z Mazur, należało do Kościoła ewangelickiego), a jednocześnie nie wszyscy katolicy byli Polakami. j j Tab. 9. Ludność według wyznania w zaborze pruskim ok. 1795 r. ': Terytorium Ogółem Protestanci Katolicy Żydzi Prusy Zachodnie miasta 184000 131 500 50000 2500 wieś 463000 239 500 221 000 3000 Rejencja Notecka miasta 58000 23000 21000 14000 wieś 76000 24000 42000 10000 Rejencja Poznańska miasta 86000 28000 32000 23000 wieś 467000 90000 362000 15000 Zabór pruski miasta 328000 182000 106000 39000 wieś 1006000 354000 625000 28000 Razem miasta i wieś 1334000 536000 731000 67000 Źródło: W.W. Hagen, German, Poles and Jews. The Nationality Conflicl in the Prussian East, 1772—1914, Chicago and London 1980, s. 15. \ •\ ,T ~','w W 1816 r. mieszkało w Wielkopolsce 52 tyś. Żydów, co stanowiło 6,3% całej ludności. W 1825 r. liczba ta wzrosła do 65,1 tyś. (6,5%). W 1816 r. aż 96% Żydów wielkopolskich mieszkało w miastach, a zaledwie 3,4% na wsi (w rejencji poznańskiej 3,7%, w bydgoskiej 2,5%). Ludność żydowska Wielkiego Księstwa Poznańskiego stanowiła ok. 40% wszystkich Żydów pruskich. Na Górnym Śląsku mieszkało ich wówczas 16,1 tyś., na Pomorzu przeszło 2,8 tyś. Według innych danych, przytaczanych przez Bernarda Weinryba, w 1815 r. w Wielkim Księstwie mieszkało 51951 Żydów, co stanowiło 41% całej żydowskiej ludności Prus, liczącej wówczas 127 tyś. osób64 — zob. tab. 10 i 11. 63 P. Wróbel, Żydzi wielkopolscy przed I wojną światową, BŻIH 1991, nr l, s. 31. 64 S.M. Loewenstein, The Rural Community and the Urbanization of German Jewry, „Central European History", 13, s. 218; A. Eisenbach, op. cit., s. 214; B.D. Weinryb, East European Jewry (Sińce the Partitions of Poland) [w:] The Jews. Their History, ed. L. Finkelstein, New York 1972, s. 353. sit---L 63 Tab. 10. Ludność żydowska prowincji poznańskiej w drugiej połowie XIX w. Rok Ludność ogółem W tym Żydzi Jczba Żydów na 1 tyś. mieszkańców liczba 1849=100 1849 1333713 76757 100,0 57 1852 1370284 74253 96,7 54 1855 1378485 73935 96,3 53 1858 1 403 828 72075 93,8 51 1861 1467604 74272 96,7 51 1864 1505944 69883 91,1 46 1867 1519191 64773 84,3 43 1871 1 583 843 61982 80,7 39 1875 1606084 62438 81,4 39 1880 1 703 397 56609 73,7 33 1885 1715618 50866 66,3 29 1890 1751617 44346 57,7 25 1895 1 828 633 40019 52,1 22 1900 1887275 35327 46,0 19 Tab. 11. Procentowy stosunek ludności trzech wyznań w Wielkopolsce 1816-1910 Rok Katolicy Protestanci Żydzi 1816 65,7 28,0 6,3 1831 64,3 28,9 6,7 1858 62,5 32,4 5,1 1867 62,5 33,2 4,3 1880 65,3 % 31,4 3,3 1890 66,5 31,0 2,5 1900 67,8 30,2 1,9 1910 67,7 30,8 1,3 Źródło: W. Wakar, Rozwój terytorialny narodowości polskiej, cz. l, Kielce 1918, s. 16. Źródło: A. Heppner, J. Herzberg, Ans Yergangenheit und Gegenwart der Juden und der jiidischen Gemeinde in dem Posener Land, Koschmin 1904, s. 267. Zdecydowana większość Żydów w Wielkopolsce, z powodu ograniczeń prawnych (podobnie jak w całej Rzeszy), mieszkała w miastach. W 1848 r. w rejencji poznańskiej — bardziej polsko-żydowskiej niż rejencja bydgoska — Żydzi stanowili 25% mieszkańców miast. Połowa XIX w. była jednak okresem ofensywy niemczyzny na tych terenach. Niemcy opanowali najbardziej lukratywne zajęcia, napływali nowi osadnicy z głębi Rzeszy. Rosła konkurencja ze strony Polaków, którzy coraz liczniej opuszczali wieś. Żydzi przenosili się z małych miasteczek do większych ośrodków, gdzie w 1910 r. — w miastach liczących ponad 100 tyś. mieszkańców — żyło ponad 60% pruskich Żydów65 — zob. tab. 12. Tab. 12. Ludność miast Wielkopolski (bez Poznania) w latach 1885-1910 W tym w odsetkach K-UK katolicy protestanci Żydzi Polacy Niemcy 1885 186087 52,0 38,5 9,7 1895 210158 54,0 38,8 6,9 44,5 55,4 1900 233 168 56,6 37,9 5,4 46,5 53,5 1905 250703 58,0 37,6 4,3 47,5 52,0 1910 268959 59,0 37,0 3,5 48,6 51,0 Źródło: W. Wakar, Rozwój terytorialny narodowości polskiej, cz. l, Kielce 1918, s. 19. J,M,. 65 S. M. Loewenstein, The Pace of Modernization of German Jewry in the 19th Century, „Leo Baeck Institute Year Book" 1976, 21, s. 53. .« 64 Największa żydowska gmina wyznaniowa Wielkopolski istniała w Poznaniu. Był on od dawna ważnym ośrodkiem handlu żydowskiego. Około 1560 r. — 3 tyś. Żydów stanowiło 50% mieszkańców miasta. W 1648 r. mieszkało w Poznaniu już 10 tyś. Żydów. Później jednak „potop" i niekorzystny dla całej Polski XVIII w. podcięły egzystencję gminy. W 1793 r. wśród 12 538 poznaniaków 7012 wyznawało religię katolicką, 2033 — protestancką, a 3021 — mojżeszową. Wśród 380 istniejących wówczas firm handlowych 307 należało do Żydów, którzy monopolizowali przede wszystkim handel towarami rolnymi. Przeważnie byli to średnio zamożni i drobni kupcy. Wśród 6 najbogatszych przedsiębiorców Poznania nie było ani jednego Żyda i ani jednego Polaka. Po przejęciu miasta przez Prusaków kupcy chrześcijańscy usiłowali ograniczyć handel żydowski, ale uzyskali tylko częściowe powodzenie. W 1816 r. w Poznaniu było 12 tyś. (66,6%) Polaków, 2 tyś. (11,1%) Niemców i 4 tyś. (22%) Żydów. W 1848 r. — po kilkunastoletniej działalności Flotwella i jego następców — w 42-tysięcznym mieście żyło 18 tyś. (43,9%) Polaków, 17 tyś. (40,5%) Niemców i 7 tyś. (16,6%) Żydów. Kolejny spis w 1867 r. wykazał już przewagę Niemców: na 47 tyś. mieszkańców ogółem było ich 22 tyś. (47%), obok 18 tyś. (38%) Polaków i 7 tyś. (15%) Żydów66. Poznańska ludność żydowska przeżywała w połowie XIX w. okres stosunkowej pomyślności gospodarczej. Powstała wówczas wielka synagoga, w której odbywały się konwencje rabinów niemieckich w latach 1867, 1877, 1897 i 1914. W 1867 r. zniesiono wszelkie bariery i opłaty za osiedlanie się w Poznaniu. Polskie mieszczaństwo stawało się coraz aktywniejsze, występując także przeciwko Żydom. W 1890 r. przeprowadzono pierwszy od 1867 spis powszechny. Okazało się, że Polacy odzyskali przewagę liczebną w Poznaniu: na 69 627 mieszkańców 33 343 (50,7%) mówiło po polsku. W 1910 r. przewaga polska rysowała się jeszcze wyraźniej: na 156 696 poznaniaków 89 428 (57,1%) używało języka polskiego. Jidysz jako Muttersprache nie był oczywiście brany pod uwagę, a statystyka wyznaniowa wykazała w mieście 64,5% katolików, 31,9% ewangelików i 3,6% żydów67. W 1905 r. w Poznaniu mieszkało 5811 Żydów, co stanowiło tylko 4,24% mieszkańców miasta. W 1910 r. wskaźnik ów spadł do 3,6%. Ludność żydowska była jednak grupą dość zasobną i odgrywała ważną rolę w życiu Poznania. Płaciła aż 25% ogólnej sumy podatku dochodowego i miała przedstawicieli wśród najbogatszych rodzin. W 1907 r. gmina wzniosła nową synagogę. Wśród 49 niemieckich deputowanych do rady miejskiej (Polaków było tylko 7) zasiadało w ostatnich latach przed wybuchem I wojny światowej 33 chrześcijan i 16 Niemców wyznania mojżeszowego. Podobne proporcje między liczbą Żydów a ich znaczeniem istniały także w innych miastach Wielkopolski68. 66 M. i L. Trzeciakowscy, W dziewiętnastowiecznym Poznaniu, Poznań 1982, s. 62. 67 Ibidem, s. 65-68. 68 M. Jaffe, op. cit., s. 411, 419; Die Residenzstadt Posen undIhre Yerwaltung im Jahre 1911, Posen b.r.w., s. 31, 430. ...•...- 5 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce DO Tab. 13, Ludność zaboru pruskiego w 1910 r. według wyznania i języka Powiaty i rejencje Ludność ogółem W tym ludność: wyznania katolickiego o języku: wyznania mojżeszowego polskim niemieckim liczba % liczba % Powiaty: Września 39310 33465 85,1 31859 81,1 16,6 1,3 Jarocin 51622 43896 85,0 42168 81,7 17,1 0,8 Środa 49151 43592 88,7 42870 87,2 12,2 0,4 Śrem 56921 48270 84,8 47088 82,7 15,6 1,0 m. Poznań 150482 101073 67,2 89351 59,4 35,6 3,7 Poznań wsch. 47495 36157 76,1 34795 73,3 25,6 0,7 Poznań zach. 43126 36402 84,4 35474 82,3 16,9 0,2 Oborniki 55877 35722 63,9 33139 59,3 38,4 1,8 Szamotuły 66834 50898 76,2 49589 74,2 23,7 1,8 Międzychód 28882 16977 58,8 14513 50,3 48,1 0,6 Skwierzyna 21616 12793 59,2 1722 8,0 90,7 0,6 Międzyrzecz 53279 26651 55,0 12207 22,9 76,2 0,8 Nowy Tomyśl 34267 20380 59,5 18481 53,9 44,9 0,8 Grodzisk 36480 31126 85,3 30280 83,0 15,5 0,9 Babimost 63064 39837 63,2 31794 50,4 48,5 0,5 Wschowa 28335 18268 64,5 8902 31,4 66,8 0,6 Śmigieł 36380 31170 85,7 29544 81,2 18,2 0,2 Kościan 47309 43009 90,9 42091 89,0 10,5 0,4 Leszno ' " ' 43294 27167 62,8 16259 38,5 58,5 1,9 Rawicz 49337 32370 65,6 29150 59,1 39,6 1,1 Gostyń 48324 42399 87,7 41720 86,3 13,1 1,4 Rozmiń 33516 28196 84,1 27685 82,6 16,0 1,1 Krotoszyn 45104 32720 72,5 30709 68,1 22,9 1,3 Pleszew 37354 32877 88,0 30965 82,9 15,8 0,8 Ostrów 43887 34844 81,9 33970 79,9 17,8 1,8 Odolanów 36306 28141 77,5 31537 86,9 12,4 0,5 Ostrzeszów 37290 29050 77,9 31100 83,4 13,4 1,3 Kępno 37050 30613 82,6 30912 83,4 13,1 2,3 Rejencje: poznańska 1335884 988063 74,8 900274 68,3 29,9 1,28 bydgoska 753165 434313 57,6 383 848 50,9 47,7 1,27 W. Ks. Poznańskie 2073701 1 422 373 68,6 1 284 122 61,9 36,4 1,28 Prusy Król. 672523 882695 52,7 604015 36,1 62,9 0,92 Warmia i Mazury »r.;!i,;; 12790 15581 6,5 5,7 Westfalia 17245 20757 9,7 5,7 Hesja-Nassau 36390 50016 25,9 24,2 Nadrenia 38423 55408 10,7 8,6 Hohenzollern ' t;- *' 711 469 10,8 6,9 Razem Królestwo Prus 325559 409501 13,2 11,0 Królestwo Bawarii 50662 55341 10,4 8,5 Królestwo Saksonii 3357 14697 1,3 3,2 Wirtembergia 12245 12053 6,7 5,2 Badenia 25703 25893 17,6 12,9 Hesja 25373 24696 29,7 20,4 Brema „.,„,. 465 1432 3,8 5,4 Hamburg 13796 19602 40,7 22,4 Razem Rzesza Niemiecka* 512153 607 862 12,5 10,0 * Włącznie z krajami pominiętymi w tabeli. Źródło: Statistiches Jahrbuch fur das Deutsche Reich, Berlin 1980, s. 13; 1908, s. 5. ' 2.5. Asymilacja Najpewniejszym sposobem wtopienia się w społeczność niemiecką było wejście do rodziny chrześcijańskiej — zob. tab. 17 — lub konwersja. W latach 1800-1824 ok. 21 tyś. poddanych pruskich zmieniło wyznanie z mojżeszowego na protestanckie; w okresie 1800-1847 dokonywano ok. 11 konwersji rocznie, F. Bujak, The Jewish Question in Poland, Paris 1918, s. 8; Żydzi w Polsce, t. I, s. 554. , 68 Tab. 17. Odsetek małżeństw mieszanych zawieranych przez Żydów w zaborze pruskim w latach 1876—1920 Lata Odsetek wszystkich małżeństw 1876-1880 4 1886-1890 9 1896-1900 8 1906-1910 13 1916-1920 20 Źródło: Żydzi w Polsce Odrodzonej, t. I, Warszawa 1936, s. 553. w latach 1848-1879 — ok. 86, w okresie 1880-1889 zaś liczba ta wzrosła do ok. 257 konwersji rocznie71. Procesowi germanizacji ludności żydowskiej sprzyjała w drugiej połowie XIX w. przyśpieszona industrializacja i urbanizacja Rzeszy oraz następstwa niemieckiej Haskali. Ortodoksi oraz przedstawiciele tradycyjnego żydostwa niemieckiego mieli niewielu reprezentantów w prasie oraz elicie intelektualnej i byli stale wypierani. Zamykano jesziwy i wyższe szkoły talmudyczne, zastępowane w drugiej połowie XIX stulecia nowoczesnymi seminariami rabinicznymi. Żydzi zaczęli posyłać swe dzieci do żydowskich szkół z niemieckim językiem wykładowym. Nie zawsze odpowiadały one wymogom stawianym przez państwowe władze oświatowe, lecz nie były to już chedery. W 1847 r. 50% żydowskich dzieci w Prusach chodziło do tych szkół nowego typu, które z kolei zaczęły ustępować pod koniec wieku państwowemu szkolnictwu powszechnemu. Już w 1860 r. młodzież żydowska osiągnęła w Rzeszy 6% uczniów szkół średnich, choć Żydzi stanowili wówczas ok. 1% całej ludności. Znikał, poza prowincjonalnymi okręgami wiejskimi, zachodni jidysz. Coraz mniej było drukarń dysponujących możliwością druku w tym języku, a jeśli używano go w piśmie, to coraz częściej stosowano czcionkę łacińską. Ludność żydowska odchodziła — co prawda, w Poznańskiem najwolniej z całej Rzeszy — od tradycyjnych imion. Według zachowanego „Stammbuch der I Klasse der judischen Schule zu Koschmin" (Albumu I klasy szkoły żydowskiej w Koźminie), dzieci urodzone w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX w. nosiły najczęściej imiona Max, Herman, Theodor, Simon, Gustav, Emma, Regina, a nawet Paul, Anna i Betty. Imiona ich ojców, urodzonych 20 lub 30 lat wcześniej, miały najczęściej brzmienie tradycyjne: Samuel, Salomon, Hirsch, Itzig, Meyer, Moses, Gerschon, Abraham, Wolf, Heiman (imiona matek podawano w dokumentach szkolnych bardzo rzadko)72. Już na początku XIX w. pojawiła się w Niemczech grupa Żydów, którzy uważali, że religia mojżeszowa wymaga zmian podobnych do reformacji 71 S. M. Loewenstein, The Pace of Modernization, s. 53. 72 AŻIH, Prowincja Poznańska 40, bez paginy. , '• f n 69 protestanckiej, która dokonała się 3 wieki wcześniej. Reforma judaizmu miała dostarczyć dodatkowych argumentów w walce o równouprawnienie, a także uczynić religię mojżeszową łatwiejszą do pogodzenia z europeizacją i germanizacją młodzieży żydowskiej. Proces przemian, zainicjowany przez zwolenników modernizacji judaizmu, trwał w Rzeszy przeszło 30 lat. W 1815 r. Izrael Jacobson otworzył w Berlinie dom modlitwy, w którym kazania i nabożeństwa odbywały się po niemiecku, wprowadzono chór (później w zreformowanych synagogach instalowano także organy), a tradycyjną bar micwę (religijna ceremonia oznaczająca wejście żydowskiego chłopca w wiek męski oraz przyjęcie na siebie wszystkich obowiązków religijnego Żyda) zastąpiono uroczystością podobną do luterańskiej konfirmacji dla chłopców i dziewcząt. Władze pruskie powitały te reformy nieprzychylnie, toteż kontynuowano je w Hamburgu, gdzie w 1819 r. otwarto pierwsze „templum" (synagogę reformowaną). Z modlitw usunięto żydowskie wątki narodowe i wzmianki dotyczące odbudowy Królestwa Izraela; tylko najważniejsze modlitwy odmawiano po hebrajsku. Zmiany wywołały protesty większości rabinów. Nowe, szybko germanizu-jące się pokolenie młodzieży pragnęło jednak nie tylko reformy ceremoniału, ale i zmian w teologii. Krytyczne jej studia podjął Abraham Gelger z Frankfurtu, wydawca (od 1835 r.) „Wissenschaftliche Zeitschrift fur judische Theologie", który twierdził, że nowy judaizm należy oprzeć na naukowych podstawach. Spotkało się to z przeciwdziałaniem, np. rabin Samuel Raphael Hirsch z Oldenburga, jeden z największych przeciwników reformy, argumentował, że nie wolno Tory dostosowywać do życia, lecz życie należy dostosować do Prawa. W 1842 r. powstał jednak we Frankfurcie Związek Przyjaciół Reformy, w 1844 odbyła się pierwsza konferencja rabinów reformowanych, rok później w Berlinie utworzono Towarzystwo Popierania Reformy. Przekształciło się ono później w reformowaną gminę wyznaniową. Templa otwierano początkowo przeważnie w zachodnich i środkowych Niemczech, na wschód od Łaby w Meklemburgii, Berlinie i Wrocławiu, a także w Austrii i na Węgrzech. Zwolennicy zmian pragnęli zachować najświętsze, zasadnicze elementy judaizmu, lecz nie uważali się za odrębny naród; nie chcieli by Mesjasz wyprowadził ich z niemieckiej ojczyzny do odbudowanego Królestwa Izraela. W całej Rzeszy gminy wyznaniowe podzieliły się na reformowane i ortodoksyjne. Te ostatnie przeważały na wschodzie państwa, lecz i w nich stopniowo zanikały codzienne, tradycyjne obyczaje nie związane z najważniejszymi wymogami religijnymi, które stawały się czasami zbyt krępujące lub zbyt drogie (pogrzeb religijny kosztował ponad 100 marek). jtJ Of du\ 01 d-:•-., v;,.rui Jeszcze przed równouprawnieniem ortodoksyjny rabin Poznania Akiba Eger namawiał wiernych do naturalizacji. Zniemczenie i wyjazd w głąb Rzeszy stały się ceną bezpieczeństwa i stabilizacji. Wielu Żydów dochodziło do wniosku, iż nie ma sensu być męczennikiem czegoś tak archaicznego jak judaizm, zwłaszcza że porzucenie go jest równoznaczne z awansem społecznym. Mocne niegdyś gminy podupadały, ich członkowie sami potrzebowali pomocy finansowej i nie byli w stanie płacić podatków gminnych (w małej gminie 70 Jutrosin, liczącej w 1854 r. 51 rodzin, jedna trzecia Żydów zabiegała o wsparcie materialne). Nie starczało pieniędzy na utrzymanie budynków i instytucji gminy. Jej bogatsi członkowie asymilowali się, odchodzili i przestawali zasilać kasę kahalną. W 1877 r. w Czarnkowie płaciło składkę na szkółkę religijną 192 Żydów, w 1898 — tylko 32. W 1922 r. do notariusza Leopolda Lehra w Poznaniu zgłosili się przedstawiciele gminy Poznań i dużej niegdyś gminy w Krotoszynie (rozmowę i całą dokumentację prowadzono po niemiecku, gdyż obie układające się strony stwierdziły, iż jest to ich język ojczysty). Krotoszy-nianie oświadczyli, że wobec sytuacji członków gminy, jej zarząd nie jest w stanie prowadzić dalej spraw gminnych i przekazuje je — wraz z całym dobytkiem — zarządowi gminy Poznań73. Do upadku gminy Krotoszyn przyczyniły się niewątpliwie wydarzenia z okresu I wojny światowej i pierwszych lat II Rzeczypospolitej. W ostatnich dekadach XIX w. sytuacja była jednak tak poważna, że większość gmin nie mogła utrzymywać rabina lub nauczyciela religii. Pomocy usiłował udzielać Deutsch-Israelitischer-Gemeinde-Bund i należący doń Yerband der Synagogen Gemeinde des Regierungsbezirks Posen. W 1898 r. po kilkunastu miesiącach działania skupiał on 18 gmin. Powstał w celu koordynowania ich działania, a szczególnie wspomożenia szkółek religijnych i nauczania religii: prowadzono akcję „Religióse Fiirsorge fur die kleinen Gemeinden", starano się zachęcać nauczycieli religii, by dojeżdżali do małych miejscowości, tworzono okręgi rabiniczne — Rabbinatsbezirke, by rabini z bogatszych gmin opiekowali się duchowo także biedniejszymi skupiskami ludności żydowskiej. Prace te napotykały jednak na zasadniczą przeszkodę w postaci braku pieniędzy. W 1898 r. Gemeinde-Bund wezwał do zajęcia się coraz liczniejszymi biednymi. Szczególnie palący stał się problem Wanderbettler, których większość pochodziła z Galicji. Bund zwrócił się nawet do Alliance Israelite, by stworzyć nowe miejsca pracy dla Żydów w Galicji i w ten sposób zmniejszyć emigrację stamtąd74. 2.6. Struktura zawodowa i sytuacja gospodarcza . ; .V" -; i W XIX i na początku XX w. utrzymywała się, a nawet pogarszała, tradycyjna struktura zawodowa ludności żydowskiej Wielkopolski. Odcięcie jej granicą zaborową od reszty ziem Rzeczypospolitej, stanowiących dotychczas chłonny rynek zbytu, podcięło przemysł tekstylny, zmieniło profil gospodarczy prowincji na wybitnie rolniczy i przyczyniło się do ruiny wielu Żydów. Działały także przeciwko nim dłużej utrzymywane w Poznańskiem ograniczenia prawne, których skutki widać porównując strukturę zawodową ludności żydowskiej Wielkiego Księstwa i pozostałych części Prus, korzystających z dobrodziejstw edyktu emancypacyjnego 1812 r. — zob. tab. 18. 73 AŻIH, Prowincja Poznańska 2, 3, 6, 7, 8, 32, 60, bez paginy. 74 AŻIH, Prowincja Poznańska 36, bez paginy. 71 Tab. 18. Struktura zawodowa Żydów w Wielkim Księstwie Poznańskim i innych częściach Prus w 1816 r. (w odsetkach) Zawód Poznańskie Inne części Prus Handel, kredyt 63,3 87,7 Przemysł, rzemiosło 34,0 7,6 Wolne zawody 2,5 4,9 Rolnictwo 0,2 0,5 Źródło: J. Bartyś, Grand Duchy of Poznań under Prussian Rule. Changes in the Economist Position of the Jewish Population 1815 — 1848, „Leo Baeck Institute Year Book" 1972, 16, s. 194. W połowie XIX w. sytuacja gospodarcza Żydów wielkopolskich znacznie się poprawiła. Przedsiębiorcy żydowscy przystosowali się do nowego położenia, nawiązali kontakty w głębi Rzeszy, gdzie większość Żydów osiągnęła wyższy poziom życia i edukacji niż przeciętni Niemcy. W 1849 r. ok. 10% Żydów Poznańskiego to zamożni bankierzy, kupcy, hotelarze, przedstawiciele wolnych zawodów, 52% pracowało w rzemiośle i drobnym handlu, 27% to czeladnicy, dniówkarze, drobna służba, 11% — żebracy. W 1831 r. szalała w Poznaniu epidemia cholery, jak zawsze dotykając najuboższe warstwy ludności. Zmarło wówczas 392 chrześcijan i 24 Żydów75. W XIX w. wzrastała liczba Żydów zatrudnionych w handlu, bankowości, wolnych zawodach i przemyśle. W tej ostatniej gałęzi przedsiębiorcy żydowscy nie nadążali jednak za niemieckimi w modernizacji zakładów i przestawianiu się na produkcję masową. Rosła też polaryzacja ludności żydowskiej: obok stosunkowo zasobnych pojawili się też liczni bardzo biedni. Najczęściej byli to mieszkańcy małych miasteczek na krańcach prowincji, uparcie trzymający się dawnych obyczajów i słabo zorganizowani, choć i w większych ośrodkach występowały znaczne różnice majątkowe — zob. tab. 19. Rosnąca polaryzacja społeczności żydowskiej była następstwem istotnej ewolucji dokonującej się na przełomie wieków: prawie połowa samodzielnych żydowskich przedsiębiorstw została wówczas zlikwidowana. Znacznie wzrosła liczba nieżydowskich firm handlowych i Polacy zastąpili Żydów jako najsilniejsza grupa handlująca, choć w przemyśle pozycje Niemców i Żydów pozostały nie zagrożone, a średnie i duże przedsiębiorstwa żydowskie najczęściej nie tylko nie ucierpiały, lecz się rozwinęły. Proces ten ilustruje tab. 20. 2.7. Stosunki z Polakami i Niemcami W trakcie emancypacji pruskich Żydów zmienił się stosunek do nich Polaków i Niemców, którzy do lat czterdziestych XIX w. wspólnie występowali przeciwko ludności żydowskiej. W połowie wieku sojusze uległy jednak zmianie; 75 W.W. Hagen, op. cit., s. 99; M. Jaffe, op. cit., s. 163; S.M. Loewenstein, The Rural Community, s. 218. -ir, .,„ ,,„,,, 75 Większość Żydów popierała interesy niemieckie, do Parlamentu Frankfurckiego wysyłano petycje z setkami podpisów Żydów, domagających się utrzymania niemieckiego charakteru prowincji. W kilku miastach „israelitische Deutsche" wstępowali do oddziałów niemieckiej samoobrony i uczestniczyli w walkach z Polakami79. W okresie reakcji po Wiośnie Ludów lojalistyczna postawa Żydów uległa dalszemu wzmocnieniu; wielu z nich obawiało się, że wszelkie wydarzenia rewolucyjne mogą podciąć ekonomiczne podstawy ich bytu. Wśród Niemców natomiast narastały nastroje antyżydowskie, szerzone szczególnie przez konserwatystów. Stało się to jednym z powodów, dla których wielu polityków żydowskich zmieniło orientację i na początku „nowej ery" liberalizmu związało się z siłami postępowymi, wierząc, że dążenie do demokracji, równouprawnienia i wolnej działalności ekonomicznej jest wspólnym interesem Niemców i Żydów. Większość polityków żydowskich w Prusach w połowie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XIX w. angażowała się w Nationalliberalismus. Rzadko jednak udawało się Żydom docierać na wyższe szczeble niemieckiego życia politycznego, a jeszcze rzadziej byli to działacze z Poznańskiego. W latach 1867-1878 w parlamentach Związku Północnoniemieckiego i Rzeszy zasiadło zaledwie 24 polityków pochodzenia żydowskiego, a wśród nich tylko jeden wywodził się z terenów pruskich na wschód od Odry oraz na północ od Śląska i był bogatym, uszlachconym posiadaczem ziemskim z Prus Wschodnich. W czasie wojny 1870/1871 r. większość Żydów niemieckich przyjęła postawę hurrapatriotyczną i jeszcze mocniej utożsamiała się z Rzeszą. Nawet ortodoksi uznali, że niemiecką kulturę można pogodzić z Torą. Mimo to ekonomiczny i polityczny kryzys lat siedemdziesiątych przyniósł falę antysemityzmu i rozłam wewnątrz ruchu liberalnego. Większość polityków żydowskich coraz bardziej schodziła na lewo i na początku XX w. pojawili się nawet socjaliści ortodoksi i socjaliści syjoniści. Dotyczyło to w większym stopniu całej Rzeszy niż samego Poznańskiego, gdzie Żydzi współpracujący z ugrupowaniami niemieckimi reprezentowali wszelkie orientacje i byli bardzo aktywni na lokalnym szczeblu. W latach 1879-1892 w Wielkopolsce wybrano aż ok. 200 polityków żydowskich jako radnych i deputowanych miejskich. Była to prawie jedna czwarta wszystkich lokalnych działaczy żydowskich w całej Rzeszy, co wynikało częściowo z układu stosunków polsko-niemieckich oraz z faktu, że poznańscy Żydzi należeli często do warstw zamożnych i skoncentrowani byli w dwu pierwszych kuriach wyborczych. W latach 1871-1930 w Reichstagu zasiadało 60 Żydów, w tym 35 z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec, reszta to narodowi liberałowie, progresywiści i komuniści. W 1912 r. na 100 posłów z Socjaldemokracji 12 było żydowskiego pochodzenia. Ruchowi liberalnemu przeciwny był syjonizm, słabo ugruntowany wśród Żydów Wielkopolski i całych Niemiec. W 1897 r. powstała Zionistische Yereinigung fur Deutschland, lecz pozostawała ona 79 J. Toury, Die politische Orientierungen der Juden in Deutschland, Tubingen 1966, s. 52. 76 stosunkowo niepopularna, a w środowisku żydowskim, w którym najczęściej utożsamiano się z państwem niemieckim, uważano, że popieranie syjonizmu byłoby naruszaniem lojalności wobec Rzeszy. Podkreślanie całkowitej asymilacji stanowiło broń przeciwko antysemityzmowi. Żydzi niemieccy obawiali się, iż angażowanie się w ruchu syjonistycznym mogłoby doprowadzić do utożsamienia ich z rosyjskimi i galicyjskimi Ostjuden. Tymi „Niemcy wyznania mojżeszowego" najczęściej pogardzali jako „pozostałością średniowiecza", choć niewiele o nich wiedzieli. Także sama Wielkopolska pozostawała zresztą dla większości obywateli niemieckich wszelkich wyznań krajem odległym i nie znanym: „któż z naszych szanownych czytelników — pisał w 1899 r. Hans Delbriick —jeśli z urodzenia lub zawodu nie jest związany ze Wschodem, choć raz przekroczył Szprewę? A jeśli nawet, to jak często i jak daleko?"80 2.9. Ostatnie lata przed wojną światową • "i,- Emigracja i asymilacja Żydów oraz wiele innych zjawisk demograficznych sprawiły, iż na początku XX w. żydowski stan posiadania w zaborze pruskim kurczył się gwałtownie. W 1903 r. w Wielkopolsce było tylko 20 rabinów. Upadły całkowicie tamtejsze ośrodki studiów talmudycznych, niegdyś tak samo żywe jak na innych ziemiach Rzeczypospolitej. Malała liczba żydowskich szkół powszechnych, które kiedyś istniały w każdej gminie. Pracowało w Poznańskiem kilka żydowskich domów dziecka, cztery loże B'nei Brith (Synowie Przymierza, wzorowana na masońskiej organizacja filantropijno--oświatowa), dwa szpitale żydowskie, kilka związków zawodowych i organizacji r- Tab. 21. Skład etniczny sąsiednich powiatów Prus Wschodnich i Królestwa Polskiego w 1910 r. w odsetkach Języki Religie Języki Religie Prus polski niemiecki katolicy mojżeszowi Królestwa polski niemiecki katolicy mojżeszowi Ełk 52,8 46,4 3,4 0,6 Szczuczyn 77,7 0,0 6,9 20,0 Pisz 68,2 31,2 1,7 0,5 Kolno 86,8 0,0 5,2 13,7 Szczytno 71,7 27,9 10,9 0,4 Przasnysz 88,8 0,2 7,9 11,3 Nidzica 65,0 33,7 15,7 0,8 Mława 88,6 1,2 7,7 10,1 Źródło: W. Wakar, Rozwój terytorialny narodowości polskiej, cz. I, Kielce 1918, s. 64. kulturalnych, jak „Yerein fur jiidische Geschichte und Literatur". Odpływ i asymilacja Żydów z pruskiego wschodu spowodowały pojawienie się ostrej granicy etnicznej (w aspekcie dotyczącym ludności żydowskiej) pomiędzy Prusami Książęcymi (Wschodnimi) a Królestwem Polskim, granicy nie mającej przecież żadnych „znamion naturalnych". Bezpośrednio przed I wojną światową Żydzi niemieccy różnili się więc Wg H. Delbriick, Russisch-Polen. Eine Reise-Studie, „Preussische Jahrbucher" 1989, s. 104. 77 r bardzo od swoich współwyznawców z Rosji i Galicji. Proces wtapiania się ludności żydowskiej w społeczeństwo Rzeszy prowadził do tego, że w różnego rodzaju statystykach zaczął pojawiać się sakramentalny napis „keine Juden mehr". 3. ZABÓR AUSTRIACKI Większość Żydów galicyjskich przypominała pod wieloma względami swych współwyznawców z Rosji. Podobna była zwłaszcza sytuacja gospodarcza obu zbiorowości, które prawie nie różniły się też sposobem życia i religijnością. Ludność żydowska Galicji nie napotykała jednak przy próbach emancypacji na tak wiele przeszkód, jak w imperium carów i w znacznie większym stopniu podlegała wpływom kulturalnym Zachodu. Dzięki temu niektóre warstwy galicyjskiego żydostwa przypominały nieco Żydów pruskich, a cała żydowska społeczność zaboru austriackiego stała jakby w połowie drogi między Żydami Niemiec i Rosji, gdyż obok tradycjonalistów (zwanych w Niemczech Ostjuden), mających zdecydowaną przewagę, istniała stosunkowo duża warstwa ludności żydowskiej, asymilującej się lub podlegającej modernizacji. Wielkie znaczenie miało też nadanie Galicji autonomii i zmiany gospodarcze zachodzące w zaborze austriackim. Dzieje Żydów galicyjskich XIX i początku XX w. dzielą się na dwa okresy: od rozbiorów Polski do początków lat siedemdziesiątych XIX w. i od tego czasu do I wojny światowej. 3.1. Żydzi galicyjscy i austriaccy w dobie rozbiorów Rzeczypospolitej Austria — podobnie jak dwa pozostałe mocarstwa środkowoeuropejskie — zetknęła się po raz pierwszy z problemem żydowskim na wielką skalę na terenach zabranych Rzeczypospolitej. W 1785 r. w monarchii Habsburgów mieszkało ok. 150 tyś. Żydów, w tym ok. 70 tyś. w Czechach, na Morawach i Śląsku oraz ok. 80 tyś. na rozległych obszarach Węgier. Nie było Żydów w Austrii właściwej; w 1669 r. cesarz Leopold I usunął ludność żydowską z Wiednia, a dwa lata później — z Dolnej Austrii. W Górnej Austrii istniała tylko jedna mała gmina w Yorarlbergu. Część wygnańców przeniosła się na Zachód i do Prus, część na Węgry, gdzie społeczność żydowska poniosła znaczne straty w czasie stupięćdziesięcioletnich wojen z Turcją — 150 tyś. stanowiło jak na ówczesne stosunki europejskie populację bardzo dużą; we Francji żyło wówczas ok. 40 tyś. osób wyznających religię mojżeszową, w Wielkiej Brytanii i Holandii —jeszcze mniej. Żydzi habsburscy zamieszkiwali jednak bardzo rozległe terytoria, a ich elity zaczęły się pod koniec XVIII w. 78 modernizować, kształcić, zakładać wielkie firmy i zmieniać religie. W 1789 r. cesarz Józef II uszlachcił pierwszego przedstawiciela Żydów austriackich. Tymczasem galicyjscy Żydzi stanowili społeczność o wiele mniej zeuropeizowaną i znajdowali się w znacznie trudniejszej sytuacji. W 1764 r. utracili autonomię, ale prestiż kahałów i zachowawczych rabinów pozostawał tak wielki, iż trudno było wyłamać się spod ich władzy. Rozpadająca się Rzeczpospolita nie roztaczała już administracyjnej ochrony nad swymi Żydami, którzy cierpieli przez to krzywdy z wielu stron. Galicyjscy Żydzi zostali zrujnowani wojnami, toczonymi w XVIII w. na terenach Polski i ulegli rozbiciu na wielbicieli Baal Szem Towa, znacznie mniej zwolenników Jakuba Franka i tradycyjnych ortodoksów. Przede wszystkim jednak byli bardzo liczni; bezpośrednio po pierwszym rozbiorze władze austriackie zarejestrowały w Galicji 171 851 Żydów, a w 1785 r. — aż 215447, co stanowiło prawie 9% całej jej ludności81. Cesarzowa Maria Teresa uważała Galicję za kraj tylko przejściowo pozostający w granicach monarchii i starała się uzyskać zeń jak największe korzyści finansowe. Była nastawiona nieprzyjaźnie wobec Żydów i główny nacisk w eksploatacji nowej prowincji położyła na wyzysk ludności żydowskiej. „Porządek żydowski" Marii Teresy z 1776 r. zabraniał Żydom handlu artykułami tworzącymi monopol państwowy, nakazał usunąć poza granice państwa tzw. Bettel- und Packenjuden, zezwalał na osiedlanie się tylko bogatym Żydom i powoływał „Dyrekcję żydowską". Organizacja ta, stanowiąca rodzaj autonomii, pomagała wybierać rabinów okręgowych oraz ściągać liczne i wysokie podatki. Oświecony następca Marii Teresy, cesarz Józef II pragnął ograniczyć zbyt szerokie przywileje Kościoła, usystematyzować i podporządkować administracji państwowej całe życie poddanych, których chciał przekształcić w lojalnych obywateli, płatników podatków i potencjalnych rekrutów jednocześnie. Poprawił więc położenie chłopów i zestawem patentów, wydawanych kolejno dla poszczególnych części swego imperium, uregulował od nowa sytuację ludności żydowskiej. Miała być ona dopuszczona do ograniczonych praw obywatelskich, oświaty, wszelkich rzemiosł i swobodnej działalności gospodarczej, zezwolono jej osiedlać się w miastach i zatrudniać chrześcijan. Jednocześnie starano się wydalić Żydów ze wsi, odsunięto ich od dzierżawy karczem, gorzelni, browarów i szynków. Józef II pragnął uczynić Żydów bardziej użytecznymi dla swego państwa a jednocześnie pchnąć ich w kierunku modernizacji i germanizacji. Istnieje opinia, iż zajął się problemem żydowskim pod wpływem wizyty w Galicji, widząc stan tamtejszych Żydów i porównując go ze stanem żydostwa francuskiego, które mógł oglądać kilka lat wcześniej. W 1789 r. także Galicja otrzymała swój patent tolerancyjny. Otwierała go myśl przewodnia całego ustawodawstwa: „osądziliśmy za rzecz powszechnemu 81 W.O. McCagg Jr, A History of Habsburg Jews, 1670-1918, Bloomington and Indianapolis 1989, s. 26-28. dobru użyteczną, ową różnicę, którą prawodawstwo dotąd między chrześcijańskimi i żydowskimi poddanymi uważało, uchylić i w Galicji mieszkającym Żydom wszelkie wolności i prawa obwarować, które nasi inni poddani doznawać mają. W powszechności więc galicyjskie żydostwo odtąd tak, co się tyczy praw, jak też i obowiązków, zupełnie tak, jak i inni poddani uważani, w szczególności zaś z rozporządzeń, które względem wykonywania religii, nauk, regulacji gromad, populacji, stanu, sposobu do życia, politycznych i sądowych instytucji, oraz obowiązków dla kraju znajdują się, stosowanie następującym sposobem czynione będzie"82. ir ,.., • 86 A. Eisenbach, op. cit., s. 219; I. Schiper, op. cit., s. 436. 83 Tab. 23. Żydzi w Galicji w latach 1869-1910 W tym Żydzi L/aid. Ludność ogółem liczba odsetek 1869 5418016 575433 10,6 1880 5958907 686596 11,5 1890 6607816 768845 11,6 1900 7315939 811183 11,1 1910 8025675 871 895 10,9 Źródło: B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX, Warszawa 1930, s. 90. Galicjan w ogólnej liczbie Żydów przedlitawskiej części państwa (bez ziem Korony Św. Stefana) w 1900 r. wynosił aż 66,9%. Dla porównania udział Żydów zamieszkałych w Dolnej Austrii (wraz z Wiedniem) wynosił 12,9%, na Bukowinie — 7,9%, w Czechach — 7,6%, na Morawach — 3,6%, na Śląsku — 1%. W pozostałych krajach koronnych Austrii mieszkało zaledwie 0,9% wszystkich Żydów austriackich87 — zob. tab. 24. Tab. 24. Żydzi w poszczególnych częściach Austro-Węgier w latach 1880-1910 Terytorium Ludność żydowska w latach 1880 1900 1910 liczba odsetek liczba odsetek liczba odsetek Galicja 686 596 11,52 811371 11,09 871 895 10,86 Bukowina 67418 11,79 96150 13,17 102919 12,86 Dolna Austria 95058 4,08 157278 5,07 184 779 5,23 Czechy 94449 1,70 92745 1,46 85826 1,27 Morawy Śląsk 44175 8580 2,05 1,52 44225 11988 1,82 1,76 41158 13442 1,57 1,78 Kustenland 5130 0,79 5534 0,73 6513 0,73 Przędli ta wia 1 005 394 4,54 1224899 4,68 1313687 4,60 Węgry 624826 4,6 831 162 4,9 911227 5,0 Chorwacja 13488 0,7 20216 0,8 21231 0,8 Zalitawia 638314 4,1 851 378 4,4 932458 4,5 Źródło: Die Habsburgermonarchie 1848-1918, t. III: Die Yolker des Reiches, cz. 3, Wien 1980, s. 882-883. Podobnie jak w całej Europie, a zwłaszcza w jej części środkowej i wschodniej, większość Żydów zaboru austriackiego mieszkała w miastach — zob. tab. 25. Nigdzie jednak — poza Rosją i Galicją — ludność żydowska nie stała się dominującą grupą mieszkańców w części miast. W 1900 r. Żydzi stanowili 72,1% ludności w Brodach, 57,3% w Buczaczu, 57,1% w Rawie Ruskiej, 52,7% w Sanoku, 51,3% w Stanisławowie, 51,2% w Gorlicach, 50,8% w Kołomyi88. 87 P.G.J. Pultzer, The Austrian Liberals and the Jewish Question 1867-1914, „Journal of Central European Affairs", 23, nr 2, s. 133. 88 Die Habsburgermonarchie, s. 885. , .„,.. ,,,.„-. ^ , t, 4, , „JM ,^ r,,jm„ Tab. 25. Udział Żydów w ludności wybranych największych miast Austrii w latach 1857—1900 Ludność żydowska w latach Miasta 1857 1890 1900 liczba odsetek liczba odsetek liczba odsetek Wiedeń 6217 2,16 118495 8,69 146 146 8,77 Praga 7706 10,71 17635 9,67 18986 9,42 Kraków 12937 37,82 20939 28,07 25670 28,11 Lwów 22586 40,58 36130 28,25 44258 27,68 Czerniowce 4678 21,67 17359 32,04 21578 31,92 Źródło: Die Habsburgermonarchie 1848-1918, t. II: Die Yolker des Reiches, cz. 2, Wien 1980, s. 884-885. Galicja, z punktu widzenia rozmieszczenia Żydów, dzieliła się wyraźnie na dwie części, co ukazuje tab. 26. Większość Żydów w zachodniej Galicji skupiała się we wschodnich powiatach tego regionu, głównie w miastach. W 1910 r. w Krakowie Żydzi stanowili 21,3% mieszkańców, w Białej 14,7%, w Wadowicach 17,7%, w Wieliczce 16,1%, w Bochni 19,2%, w Podgórzu 27,9%, w Tarnowie 41,2%, w Rzeszowie 37,1%, w Nowym Sączu 32%, w Jaśle 22,3%, w Krośnie 28,2%, w Gorlicach 51,2%89. Tab. 26. Ludność żydowska w Galicji Zachodniej i Wschodniej w latach 1880 -1910 Galicja Zachodnia Galicja Wschodnia Lata liczba odsetek liczba odsetek 1880 169684 8,0 516912 13,4 1890 183392 8,0 584453 13,6 1900 192382 7,7 618801 12,9 1910 213173 7,9 658 722 12,3 Źródło: B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX, Warszawa 1930,8.91. We wschodniej Galicji Żydzi byli zdecydowanie liczniejsi i rozmieszczeni mniej więcej równomiernie w całym regionie. W wielu powiatach (szczególnie północnych) odgrywali rolę języczka u wagi między bliskimi sobie liczebnie Polakami i Ukraińcami. W innych powiatach, szczególnie południowych, Żydzi i Polacy byli zbliżonymi liczbą grupami mniejszości etnicznych, rozproszonymi wśród Ukraińców. Odmiennie niż w zachodniej Galicji, we wschodniej części zaboru ubytek ludności żydowskiej nie postępował tak wyraźnie. Żydzi byli tam stosunkowo liczniejsi na wsi, a w miastach stanowili jedną z trzech mniej więcej równorzędnych grup. Najmniej Żydów mieszkało w zasadzie na Śląsku Cieszyńskim, gdzie 89 W. Wakar, Rozwój terytorialny narodowości polskiej, cz. l, Kielce 1918, s. 96-97; B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX, Warszawa 1930, s. 92 n. 85 Tab. 27. Ludność żydowska w Galicji Zachodniej w poszczególnych powiatach w 1910 r. Powiaty ,! «>.!>0 j ^^' i Ludność wyznania mojżeszowego Odsetek ziemi należącej do Żydów w roku 1910 liczba odsetek ogółu ludności odsetek ludności wsi Kraków (bez miasta) 1238 1,8 1,8 0,1 Chrzanów f r ^ 11442 10,3 3,7 3,9 Dąbrowa ' V ',. 5632 8,1 3,9 3,4 Mielec *{f, i Kolbuszowa ^, _ [, 7724 6251 10,0 8,5 3,8 4,7 6,4 3,7 Tarnobrzeg vt>. /? 8311 ' 10,7 3,5 8,1 Nisko 5658 8,2 4,4 3,6 Biała 2678 3,1 1,4 0,7 Oświęcim s;- : fe: >^ 6559 13,1 1,9 Wadowice 2957 3,1 0,7 1,2 Myślenice 1819 2,0 1,0 — Podgórze 7071 11,0 1,6 1,5 Wieliczka 2869 4,2 2,3 Bochnia 6633 5,8 2,3 0,9 Brzesko 5866 5,6 3,3 3,0 Tarnów 17533 15,3 2,6 3,1 Pilzno 2988 6,1 3,7 6,1 Ropczyce 6837 8,5 3,2 3,6 Rzeszów 14104 9,6 2,1 1,4 Strzyżów 4192 7,2 5,4 6,4 Łańcut 7032 7,5 4,6 — Przeworsk 3948 6,9 2,6 0,1 Żywiec 1905 1,6 1,5 — Limanowa 3046 3,8 2,6 — Nowy Targ 3327 4,1 2,5 — Nowy Sącz 12240 9,3 3,0 1,6 Grybów 2916 5,5 3,7 0,8 Gorlice 6179 7,5 2,8 0,7 Jasio 5743 6,5 4,5 Krosno 6253 7,5 3,3 0,3 Galicja Zachodnia 213269 7,9 2,9 2,3 Źródło: W. Wakar, Rozwój terytorialny narodowości polskiej, cz. 1, Kielce 1918, s. 95- 100. '"KrTfTt w 1910 r. wyznawcy judaizmu stanowili tylko ok. 2,6% ogółu ludności90. Według innych danych, odsetek Żydów w tej dzielnicy powoli wzrastał. W latach osiemdziesiątych XIX w. tendencja do relatywnego przyrostu liczby Żydów w Galicji uległa załamaniu, choć mieli nadal najwyższy przyrost naturalny; w okresie 1901-1910 aż 18,2%, Ukraińcy zaś 15,9%, a Polacy 16,3%91. Tablica 29 prezentuje zmiany odsetka Żydów na przełomie XIX i XX w. według innych danych. ^ , 90 W. Wakar, op. cit., s. 79. 91 Żydzi w Polsce, t. I, s. 377-378. Tab. 28. Ludność żydowska w Galicji Wschodniej w poszczególnych powiatach w 1910 r. Powiaty Ludność wyznania mojżeszowego Odsetek ziemi należącej do Żydów w 1912 r. liczba odsetek ogółu ludności odsetek ludności wiejskiej 1 2 3 4 5 Brzozów 5325 6,5 5,3 1,8 Jarosław 14982 10,0 4,2 1,1 Sanok 11149 10,4 5,8 1,4 Przemyśl 22540 14,1 5,6 2,7 Cieszanów 10780 12,5 8,8 2,2 Mościska 7230 8,2 4,5 1,8 Gródek Jagielloński 6882 8,6 3,0 1,6 m. Lwów 57387 27,8 x x Lwów 14038 8,7 7,6 1,6 Sambor 8829 8,2 3,9 3,1 Dobromil 7575 10,5 7,7 2,9 Rudki 6392 8,3 2,5 0,6 Drohobycz 29566 17,2 5,8 7,7 Stryj Skole 12760 5918 15,9 10,7 4,1) 5,8 / 8,4 Lesko : 13884 14,1 9,7 12,5 Stary Sambor 6480 10,7 6,3 5,9 Jaworów 6353 7,3 4,1 4,3 Rawa Ruska 16711 14,5 6,7 5,9 Żółkiew 9520 9,6 3,7 3,2 Sokal 16304 14,9 8,9 3,2 Kamionka Strumiłłowa 14662 12,7 7,1 4,0 Brody 22596 15,4 6,7 3,6 Złoczów Zborów 13586 6198 11,6 10,2 6,11 5,3 j 6,6 Przemyślany 9548 11,0 5,6 2,5 Brzeżany 10744 10,3 5,4 4,8 Tarnopol 19722 13,9 3,4 5,2 Zbaraż 5337 7,5 3,3 7,1 Skałat 12621 13,1 4,4 9.2 t. Trembowla 7278 9,0 5,5 4,0 Buczacz 17481 12,7 5,3 2,8 Podhajce 7316 7,8 4,3 6,4 Husiatyn 11276 11,7 7,0 3,7 Czortków 7945 10,4 5,5 2,8 Bóbrka 10171 11,5 7,4 0,2 Żydaczów 6871 8,2 2,8 1,6 Rohatyn 13548 10,8 5,2 4,1 Stanisławów 29754 18,8 11,1 3,0 Tłumacz 9649 8,3 5,2 2,9 Horodenka 10114 11,0 7,3 5,6 Zaleszczyki 9237 12,0 8,3 7,7 Borszczów 13740 12,6 11,9 9,4 Turka 11668 13,6 9,1 3,7 87 cd. tab. 28 1 2 3 4 5 Dolina 12812 11,3 5,8 13,8 Kałusz 8178 8,4 4,3 0,3 Bohorodczany 7479 10,7 8,5 0,1 Nadworna 11451 12,6 6,3 3,0 Peczeniżyn 4201 9,0 6,0 Kołomyja Śniatyn 23880 10237 19,1 11,6 5,0 5,1 5,5 1,0 Kosów 9701 11,3 4,8 Galicja Wschodnia 659 706 12,4 6,0 4,5 Źródło: W. Wakar, Rozwój terytorialny narodowości polskiej, a. l, Kielce 1918, s. 105-107, 126-127, 129-130. Tab. 29. Przyrost ludności Galicji w latach 1869—1910 Przyrost ogółu Przyrost ludności Lata ludności żydowskiej w odsetkach w odsetkach 1869-1880 10,0 19,3 1880-1890 10,9 12,0 1890-1900 10,7 5,5 1900-1910 9,7 7,5 Źródło: B. Wasiutyński, Ludność żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX, Warszawa 1930, s. 90. ••<•„ 3.4. Emigracja Wśród wielu zjawisk, które spowodowały załamanie się przyrostu Żydów, do najważniejszych należała emigracja. Sytuacja ekonomiczna, szczególnie niekorzystna dla miast i przemysłu, oraz brak możliwości awansu skłoniły wielu Żydów galicyjskich do opuszczenia ich rodzinnego kraju. W latach 1881-1910 wyjechało do Stanów Zjednoczonych 3 091 692 obywateli austriackich; 9,1% z nich (281 150) stanowili Żydzi. Emigracja żydowska z Austrii ustępowała tylko emigracji z Rosji. Głównym terenem wychodźstwa w monarchii Habsburgów była Galicja, skąd w okresie 1881-1910 wyjechało 236 504 Żydów — 85% wszystkich żydowskich emigrantów z Austrii oraz 30,1% wyjeżdżających z Galicji. Odsetek emigrujących Żydów był więc trzy razy większy niż udział procentowy ludności żydowskiej w całej populacji Galicji. Najczęściej emigracja żydowska nie miała charakteru sezonowego i choć Polaków wyjechało więcej (w latach 1900-1910 152811 Żydów i 389338 Polaków), jednak w ramach poszczególnych grup narodowościowych na 10 tyś. osób danej narodowości emigrowało 105 Żydów, 71 Ukraińców i 47 Polaków92. ,v : -- '«« ••>" Część ludności żydowskiej odpływającej z Galicji (a nie objętej przed- 92 A. Tartakower, Jewish Migratory Movements in Austria in Recent Generations [w:] The Jews of Austria, ed. J. Fraenkel, London 1970, s. 287-288; Żydzi w Polsce, t. I, s. 378. ———— 88 l stawioną statystyką, dotyczącą obywateli Austrii opuszczających jej granice) przemieszczała się do innych krajów monarchii oraz — pod koniec stulecia coraz częściej — do Wiednia. Żydowska ludność tego miasta wzrosła z 6 tyś. w 1857 r., co stanowiło wówczas 1,3% całej populacji, do 99 tyś. (12,1% wszystkich mieszkańców) w 1890 i do 175 tyś. (8,6%) w 1910 r. W ten sposób stolica Habsburgów stała się drugą co do wielkości gminą żydowską w Europie. W 1910 r. mieszkało w Wiedniu 47 137 osób urodzonych w Galicji, a wśród nich — ok. 40 tyś. Żydów. W tym czasie także w Berlinie ok. 5% ludności żydowskiej pochodziło z Galicji. Galicjanie wyjeżdżali do wszystkich habsburskich krajów koronnych. W 1846 r. w ogóle nie było Żydów w Salzburgu, Styrii, Karyntii i Carnolii. W Tyrolu i Yorarlbergu żyło ich mniej niż tysiąc. Pierwszy żydowski osadnik owych czasów przybył do Grazu po 1868 r. Wówczas też powstały małe społeczności żydowskie w Salzburgu i Innsbrucku. Do Klagenfurtu pierwszy Żyd przybył w 1883 r. Początkowo większość migrującej ludności żydowskiej pochodziła z Czech i Moraw, lecz pod koniec XIX w. dominowali Galicjanie, a różnice w zasiedleniu poszczególnych prowincji habsburskich przez Żydów stopniowo się wyrównywały93. 3.5. Asymilacja Przyrost liczby Żydów w Galicji powstrzymywała także ich asymilacja, zataczająca coraz szersze kręgi, szczególnie wśród elit społeczności żydowskiej. Powstająca w XIX w. żydowska postępowa inteligencja reprezentowała różne orientacje, przybierające na sile lub słabnące w zależności od dziejowego kontekstu. Początkowo najmocniejszy był kierunek zwany asymilacją niemiecką. Zrodził się on z podziwu dla niemieckiej kultury, wiedeńskich wzorów i Haskali powstałej w Niemczech. Germanofilom sprzyjali Habsburgowie, widząc w nich potencjalnego partnera w niemczeniu Galicji. Doszło tam wręcz do powstania dwu koalicji: Polacy i ortodoksi oraz oświeceni Żydzi i dynastia. Początkowo grupa związana z asymilacją niemiecką pozostawała nieliczna. Prowadziła jednak ostrą walkę o modernizację żydowskiego życia i osiągnęła w 1845 r. symboliczny sukces — udało się jej stworzyć we Lwowie „Deutsch Jiidisches Bethaus" — synagogę reformowaną. Prowadził ją wykształcony w Rzeszy rabin, który wygłaszał kazania po niemiecku i zorganizował nowoczesną niemiecko-żydowską szkołę. Środowisko skupione wokół templum propagowało proniemieckie idee oświeceniowe, podkreślało lojalność wobec cesarza i ok. 1870 r. utworzyło towarzystwo „Szomer Izrael" („Straż Izraela"). W 1873 r., w czasie pierwszych bezpośrednich wyborów do parlamentu, organizacja ta głosowała z Ukraińcami przeciwdziałając kandydaturom polskim z Galicji. Polacy odpowiedzieli wezwaniem do walki ekonomicznej, wymierzonej zresztą 93 A.G. Rabinbach, The Migration ofGalician Jews to Yienna, 1857-1880, „Austrian History Yearbook" 1975, 11, s. 44 n.; M. Rozenblit, A Notę on Galician Jewish Migration to Yienna, „Austrian History Yearbook" 1983-1984, 19/20, s. 143 n. 89 we wszystkich Żydów, także tych, którzy nie angażowali się w jakiekolwiek działania polityczne. „Szomer Izrael" — procentralistyczny i początkowo wręcz nieprzyjazny polskiemu ruchowi narodowemu — dumnie podkreślał: „Jesteśmy Austriakami". W 1873 r. przedstawiciele towarzystwa oświadczyli cesarzowi, że są „austriackimi patriotami", którzy zawdzięczają „wolność i równość" Habsburgom. Zwolennicy omawianej orientacji zasiadali w lwowskiej radzie miejskiej i w zarządzie gminy oraz pozostawali aktywni aż do upadku Austrii. Wywodzili się głównie z warstw oświeconych i bogatego kupiectwa. Część z nich powiązana była z galicyjskimi rodzinami rabinackimi, wywodzącymi się z Niemiec i utrzymującymi stały kontakt z ośrodkami religijnymi i kulturalnymi w tym kraju. Pod koniec XIX w. asymilacja niemiecka znacznie jednak osłabła. W 1880 r. 5,4% ludności Galicji podawało się za Niemców, w 1910 — już tylko 1,1%, choć cały czas udział Żydów w społeczeństwie zaboru austriackiego oscylował wokół 11%, a liczba chrześcijańskich Niemców pozostawała znikoma94. .nusu/b v< X' Liczniejsza była asymilacja do polskości, rozwijająca się w miarę rozbudowy polskiego ruchu narodowego w drugiej połowie XIX stulecia. Przedmiotem jej czci stał się już nie Mendelsohn, ale Mickiewicz. Pamiętano przychylną Żydom postawę powstańców 1846 r. i harmonijną współpracę polsko-żydowską w czasie Wiosny Ludów. Popierał tę orientację rabin krakowski, później warszawski, Ber Majzels. W 1863 r. grupa Żydów galicyjskich poszła do powstania. Niektórzy z tych, którzy przeżyli, propagowali po powrocie do Galicji linię propolską i zwalczali wpływy „Szomer Izrael". Wielkim zwolennikiem polskości był Szymon Samelsohn — poseł na Sejm i prezes gminy krakowskiej w latach 1870-1881, noszący niekiedy kontusz, jako symbol polskości95. Asymilacji do polskości sprzyjały też względy ekonomiczne oraz szybka polonizacja Galicji po uzyskaniu przez nią autonomii.w 1861 r. Malały wpływy kultury niemieckiej; elita żydowska, by utrzymać swoją pozycję, musiała pójść na współpracę z polskimi władzami i nauczyć się polskiego, który stał się językiem urzędowym. Młode pokolenie Żydów uczyło się go w szkole, zyskało w niej też okazję do zapoznania się z kulturą polską, z którą czasami zaczęło się utożsamiać. Od początku lat osiemdziesiątych XIX w. propolskie żywioły asymilatorskie zaczęły się organizować. Najbardziej znanym z nowo powstałych towarzystw stała się utworzona w 1882 r. „Aguda achim" — „Przymierze braci" — powołane we Lwowie celem „uobywatelnienia" Żydów. Weryfikował swą postawę „Szomer Izrael". Blok żydowski w parlamencie wiedeńskim, 94 E. Mendelsohn, Jewish Assimilation in Lvov: The Case of Wilhelm Feldman, „Slavic Review" 1969, nr 4, s. 578-579; idem, From Assimilation to Zionism in Lvov: The Case of Alfred Nossig, „The Slavonic and Eastern European Review" 1971, nr 117, s. 521. 95 E. Mendelsohn, Jewish Assimilation, s. 580; W. Feldman, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji 1846-1906, t. II, Kraków 1907, s. 269; J. Holzer, Asymilacja i akulturacja Żydów galicyjskich, „Więź" 1989, nr 6, s. 107. 90 powstały w 1873 r. i początkowo współpracujący z Ukraińcami, już przy następnych wyborach zmienił front, a galicyjscy posłowie żydowscy kolejnych kadencji wchodzili do Koła Polskiego. Wielkie znaczenie dla asymilacji miał rozwój oświaty. Coraz więcej Żydów otrzymywało świecką edukację; w 1830 r. we wszystkich szkołach ludowych uczyło się w zaborze austriackim 408 dzieci żydowskich, w 1900 — 110 269. W 1867 r. do gimnazjów galicyjskich uczęszczało 556 młodych Żydów, w 1910/1911 — 6,6 tyś. (20,51% wszystkich uczniów). W szkołach realnych liczba młodzieży żydowskiej podniosła się w tym czasie ze 125 do 735 (21% uczących się). W 1867 r. na wszystkich uniwersytetach austriackich studiowało 769 Żydów, w 1904 tylko dwa uniwersytety galicyjskie (nie licząc Politechniki) skupiały 904 studentów żydowskich. W miastach Galicji pojawiła się grupa Żydów-urzędników, którzy —jak pisał Franciszek Bujak — „żadnych praktyk religijnych nie spełniają i zjawiają się tylko w bóżnicy w uroczystości dworskie, w mundurach". Nie oznaczało to jednak triumfu asymilacji, która zdaniem Wilhelma Feldmana ogarnęła pod koniec XIX w. ok. 10 tyś. osób96. .* 3.6. Struktura zawodowa i sytuacja gospodarcza "' , J ' Żydzi galicyjscy mieli łatwiejszą drogę do emancypacji niż inne środowiska żydowskie ziem polskich, lecz warunki ekonomiczne upodobniły Galicjan religii mojżeszowej do ich współwyznawców z Rosji. Przysłowiowa „nędza galicyjska" była także udziałem ludności żydowskiej. Władze austriackie niechętnie zapatrywały się na uprzemysłowienie Galicji. Uznano, że nie należy rozwijać gospodarki, zwłaszcza pracującej na potrzeby armii, w kraju zagrożonym pod względem wojskowym. Zabór austriacki nie posiadał więc długo własnego systemu kolejowego, nie nadążał za konkurencją przemysłową Niemiec i rolną Ameryki. Z jednej strony, odgradzały go od innych krajów monarchii niekorzystne taryfy kolejowe, z drugiej — istniały tak poważne ulgi przewozowe i celne dla Rosji, że wiele płodów rolnych opłacało się kupować w nadgranicznych rejonach państwa carów. Przejście administracji w ręce polskie po nadaniu Galicji autonomii poprawiło sytuację tylko w małym stopniu. Politycy galicyjscy bardziej interesowali się problemami politycznymi niż gospodarczymi i długo nie byli w stanie wyzbyć się konserwatywnych poglądów na ekonomię. Sejm krajowy bał się wszelkich wydatków i utrzymywał niekorzystny, niestymulujący system podatkowy. Koło polskie w Wiedniu starało się nie robić kłopotu rządowi, nie zwalczało więc także jego polityki gospodarczej upośledzającej Galicję. W dodatku na początku lat siedemdziesiątych XIX w. przyszedł kryzys gospodarczy, dotykający najmocniej hutnictwo żelaza i przemysł maszynowy. Austria broniła się za pomocą taryf celnych. Ograniczało to konkurencję obcą 96 A. Eisenbach, op. cit., s. 264-266; F. Bujak, Limanowa, Kraków 1902, s. 184; M. Sperber, God's Water Carriers, New York, London 1987, s. 62. 91 lecz sprzyjało kartelizacji, niekorzystnej dla Galicji, która dopiero budowała początki przemysłu. Sejm krajowy usiłował opracować własny program gospodarczy. Rozpoczął intensywną rozbudowę szkolnictwa ludowego. W 1883 r. powstał Bank Krajowy, w 1878 — Krajowe Biuro Melioracyjne, w 1888 — Komisja Przemysłowa przy Sejmie. Była ona jednak nastawiona raczej na wspieranie przemysłu drobnego, rzemiosła i rękodzielnictwa ludowego, które nie mogły wytrzymać konkurencji zagranicznego i austriackiego wielkiego przemysłu. Polityka taka wywoływała protesty; opublikowano wiele artykułów w prasie i wydano kilka głośnych książek. Krytykowały one istniejącą sytuację, wzywały do zerwania z nadmiernym fiskalizmem, do realizacji zasad liberalizmu gospodarczego, oporu przeciwko upośledzającej polityce wiedeńskiej, do rozbudowy kredytu, szkolnictwa, kolejnictwa itd. Jednocześnie odpłynęła z Galicji część zbędnych rąk do pracy, emigranci przesyłali lub przywozili pieniądze, które ożywiły choć trochę wymianę gospodarczą oraz pozwoliły chłopom nabyć nowe grunta. Zaczęła się powolna ewolucja. Stopniowo rozwijano kredyt i system zwolnień od podatków, coraz lepiej działał samorząd, powstawało ustawodawstwo pracy i ruch robotniczy. Ziemianie rozumieli, że rozbudowa przemysłu leży także w ich interesie. Podnosiła się produkcja, rozpoczęło się powolne przemieszczanie ludności rolniczej do innych sektorów gospodarki. W 1890 r. w rolnictwie pracowało 83,9% mieszkańców Galicji, w 1910 —79%97. W tym powolnym procesie poprawy stanu gospodarki, zaczynającym się ok. 1900 r., znaczny udział wzięli Żydzi, do których należała większość przedsiębiorstw. W dalszym ciągu jednak sytuacja pozostawała zła: brakowało dużych fabryk, ekonomika Galicji na tle całej Austrii wyglądała niekorzystnie. Tereny zaboru stanowiły ok. 26% obszaru państwa Habsburgów i 28% jego ludności, lecz posiadały tylko 15,8% zakładów przemysłowych, a w nich 5,5% koni mechanicznych i 10,1% osób czynnych w przemyśle. Składały się nań przeważnie małe, prymitywne zakładziki. W Galicji Zachodniej na jeden z nich przypadało przeciętnie 3,1 pracownika, w Galicji Wschodniej — 2,8, w okręgu brodzkiej Izby Handlowo-Przemysłowej — wręcz 1,8 pracownika. Aż 31% wszystkich przedsiębiorstw stanowiły warsztaty, w których indywidualni majstrowie nie zatrudniali dodatkowej siły roboczej. Nadmiernemu rozdrobnieniu zakładów towarzyszył zbyt daleko posunięty rozrost pośrednictwa handlowego. W Galicji istniała wprawdzie duża grupa Żydów, utrzymujących się z rolnictwa lub pracujących w bezpośrednio z nim związanym przemyśle spożywczym. Większość jednak — ponad dwie trzecie — zatrudniona była w rzemiośle, drobnym przemyśle i handlu. Niektóre gałęzie usług i wytwórczości nieomal w całości znajdowały się w rękach żydowskich. Było tak w przypadku młynów, gorzelni, browarów, niewielkich rafinerii nafty, tartaków, garbarni, cegielni, fabryk wody sodowej, celuloidu, tałesów itd. Szczególnie mocną pozycję, 97 F. Bujak, Rozwój gospodarczy Galicji (1772-1914), Lwów 1917, s. 34-39. y.tff-l -r 92 zwłaszcza we wcześniejszych latach, mieli Żydzi w propinacji i handlu. W 1830 r. dawały one w Galicji ok. 40 min zł; z tego kupiectwo żydowskie uzyskało 22 min, a propinatorzy żydowscy — 8 min. Żydzi dominowali też w handlu bydłem, pierzem, szczeciną, szmatami, drobiem — zob. tab. 30. Tab. 30. Struktura zawodowa ludności w Galicji w 1880 r. Zawód Żydzi Nie-Żydzi liczba odsetek liczba odsetek Handel 188000 27,4 62000 1,1 Propinatorzy 150000 21,8 Przemysł i rzemiosło 180000 26,2 120000 2,2 Właściciele domów i rentierzy miejscy 70000 10,2 30000 0,5 Wolne zawody 5000 0,7 25000 0,4 Służba publiczna i duchowieństwo 200000 3,7 Właściciele ziemscy 2000 0,3 18000 0,3 Dzierżawcy rolni i zajęcia nieokreślone 92000 13,4 Chłopi i robotnicy 5000000 100,0 Razem 687000 100,0 5455000 100,0 Źródło: I. Schiper, Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich, Warszawa 1937, s. 4. Większość handlowych zakładów żydowskich stanowiły słabe ekonomicznie, małe sklepiki, prowadzone przez właściciela i jego rodzinę, bez lub z minimalną liczbą zatrudnionych pracowników. Około 1900 r. poważni konkurenci nie zagrażali jednak w handlu Żydom, którzy zdominowali ten rodzaj przedsiębiorczości, zwłaszcza w Galicji Wschodniej. W rolnictwie przeważali Ukraińcy, a Polacy — w służbie publicznej: od wysokich urzędników po stróżów, posłańców i śmieciarzy miejskich. W 1885 r. powstało Towarzystwo Kółek Rolniczych, a trzy lata później — ukraińska Narodna Torhowla. Instytucje te zakładały sklepiki spółdzielcze. Były one z reguły niewielkie, szybko upadały lub przechodziły w ręce prywatne, nie stanowiąc dla handlu żydowskiego poważnej konkurencji. Rząd krajowy starał się jednak popierać ruch spółdzielczy, tak finansowo, jak i wydając niekorzystne dla Żydów ustawy — o odpoczynku niedzielnym, o monopolu solnym, o handlu trunkami. Ten ostatni uznano w 1911 r. za koncesjonowany i rząd przystąpił do rozdzielania koncesji. W rezultacie z 20 tyś. rodzin żydowskich, które do tej pory żyły z handlu trunkami, koncesje otrzymało 8 tyś., a ok. 40 tyś. osób utraciło źródło utrzymania. Za koncesjonowane uznano też handel wędrowny, tandeciarstwo, komunikację lądową, prowadzenie aptek i biur pośrednictwa pracy. Ponadto znowelizowana ustawa przemysłowa pozwalała na handel towarami korzennymi, kolonialnymi i mieszanymi, olejami, farbami i alkoholem w naczyniach zamkniętych tylko osobom mającym wydany przez urząd „dowód uzdolnienia". Ustawa weterynaryjna ograniczała udział Żydów w handlu bydłem. W dodatku ok. 1900 r. pojawił się na rynku inny, groźny konkurent — kapitał obcy, głównie niemiecki i angielski, tworzący 93 Tab. 31. Struktura zawodowa ludności Galicji w 1900 r. Zawody Na 1 tyś. osób pracujących w zawodzie było katolików Żydów Rolnictwo, hodowla, ogrodnictwo 990 8 Leśnictwo 935 50 Rybołówstwo 915 85 Górnictwo i hutnictwo 987 8 Przemysł kamieniarski i ziemny 943 51 Odlewnictwo żelaza, kowale i ślusarze 897 85 Wyroby z ołowiu, cyny, złota, srebra f1 :'\ 676 320 Produkcja maszyn, narzędzi, instrumentów 824 146 Przemysł chemiczny 852 136 Przemysł budowlany , ,, , . iV„, M - , _, , 926 69 Przemysł poligraficzny i ' ?' .,,„»,, 822 169 Przemysł tkacki i przędzalnie 910 58 Przemysł skórzany i papierniczy 788 200 Przemysł drzewny 931 56 Przemysł spożywczy 596 396 Produkcja napojów i hotelarstwo 377 619 Wyrób odzieży 743 249 Zatrudnieni w przemyśle bez określenia zawodu 844 126 Handel towarowy 186 810 Kredyt i ubezpieczenia 693 298 Komunikacja lądowa 909 81 Komunikacja wodna 919 81 Inne przedsiębiorstwa handlowe i komunikacyjne 332 663 Służba dochodząca i zarobnicy 771 229 Armia czynna 957 24 Urzędnicy 883 113 Zawody umysłowe 638 351 Utrzymujący się z rent i zapomóg 893 99 Pozostający w zakładach zamkniętych 937 60 Bez podania zatrudnienia 713 271 Służba domowa 888 106 Źródło: W Feldman, Stronnictwa i programy polityczne w Galicji 1846—1906, t. II, Kraków 1907, s. 293 — 294. nowoczesne przedsiębiorstwa. W działalność handlową zaangażowała się własność ziemska. Kryzys gospodarczy 1912 r. osłabił jeszcze bardziej przedsiębiorstwa żydowskie, głównie w dziedzinie kredytu, kurczącego się w obliczu napiętej sytuacji międzynarodowej. W latach 1900-1914 handel żydowski przeżywał więc kryzys. Zwiększała się liczba „pomagających członków rodziny" i przeludnienie handlu. Także w innych, pozahandlowych dziedzinach gospodarki zaczęło się w XX w. wypieranie ludności żydowskiej. Jeszcze w ostatnich latach XIX w. na 9 tyś. robotników naftowych w Borysławiu 6 tyś. stanowili Żydzi. Bezpośrednio przed I wojną światową wyparła ich tańsza, chrześcijańska (przeważnie chłopska) siła robocza. Procesu tego nie udało się powstrzymać przez akcje 94 pomocy prowadzone przez fundacje barona Hirscha, Hilfsverein der deutschen Juden i inne organizacje. Struktura społeczna Żydów galicyjskich była więc zdrowsza niż ich rosyjskich współwyznawców, lecz mimo to sytuacja ludności żydowskiej zaboru austriackiego przed 1914 r. stawała się coraz trudniejsza i coraz częściej przekraczała granice nędzy prowadzącej do degeneracji fizycznej. Żydzi żyli na ogół w bardzo trudnych warunkach mieszkaniowych i sanitarnych. Dzielnice żydowskie były najczęściej brudne, o ciasnej i spiętrzonej zabudowie. Ich mieszkańcy, słabo i nieracjonalnie odżywiani, szczególnie łatwo ulegali chorobom. Nawet w stołecznym Lwowie pod koniec lat sześćdziesiątych było tylko kilka wybrukowanych ulic; resztę pokrywały na przemian lotny piach i błoto, a ludzi nie przywykłych do życia w mieście uderzał smród otwartych kanałów i rynsztoków. W 1873 i 1874 r. epidemie cholery nadciągnęły ze Wschodu i zagroziły galicyjskim miasteczkom. Do jednego z nich los rzucił Kazimierza Chłędowskiego: „po ulicach Złoczowa było bezdenne błoto, a dom Feuermana leżał na placu jeszcze bardziej błotnistym, bo niżej od innych ulic leżącym. Chcąc się dostać do mego przyszłego mieszkania trzeba było przeskakiwać kałuże rzadkiego błota i obchodzić ostrożnie całe kupy najrozmaitszych odpadków". Większość tamtejszej ludności stanowili Żydzi. Chłędowski doglądał poboru rekrutów: „następował drugi, trzeci; a ten drugi miał rupturę, a trzeci chorobę, o której nie wiedziałem, rodzaj rybiej łuski na nogach; zaledwie dwudziesty lub trzydziesty był podobny do zdrowego, dobrze wyżywionego człowieka"98. 3.7. Wewnętrzne życie gminy Codzienny rytm życia absolutnej większości Żydów Galicji na początku XX w. wyznaczały zasady religijne. Ich przestrzegania pilnowali rabini — znawcy prawa i sędziowie. Rozstrzygali oni według Talmudu wszelkie wątpliwe kwestie, a w ważniejszych sporach odbierali przysięgę na Torę. Nawet w niewielkim kilkutysięcznym miasteczku, jakim była na przełomie XIX i XX w. badana przez Bujaka Limanowa, mieszkało „trzech rabinów (stary, jego zięć, młody rabin i jakiś emerytowany rabin), trzech uczonych, którzy mogli być rabinami, gdyby znalazły się dla nich posady, dalej kilku takich, którzy poświęcają się wyłącznie studiom talmudycznym" ". Wyrok sądu rabinicznego prawie zawsze był wiążący. W nadzwyczajnych wypadkach rabini mieli potężną broń, jaką była ekskomunika — chazaka. Wyklęty zostawał wyłączony ze społeczności żydowskiej, co mogło być równoznaczne z całkowitą pauperyzacją, a nawet ze śmiercią. Gmina wyznaniowa była bowiem na prowincji najbardziej wpływową organizacją 98 K. Chłędowski, Pamiętniki, 1.1, Wrocław 1951, s. 229, 233; H. Safrin, Ucieszne i osobliwe historie mego życia, Łódź 1970, s. 27; J. Lam, Wybór kronik, Warszawa 1954, s. 38, 57; W promieniu Lwowa, Zukowa i Medyki. Listy Mieczysława Romanowskiego 1853-1863, opracowali B. Gawin, Z. Sudolski, Warszawa 1972, s. 267. 99 F. Bujak, Limanowa, s. 184; J. Schoenfeld, Shtetl Memoirs. Jewish Life in Galicia under the Austro-Hungarian Empire and in the Reborn Poland 1898-1939, Hoboken, NJ 1985, s. 68. 95 żydowską, opiekującą się swymi członkami, regulującą ich życie i nadającą mu odrębny rytm. Modły i obyczaje religijne określały plan dnia i tygodnia, sposób ubierania się, odżywiania i wszelkich innych czynności. W piątkowy wieczór zamierała w sztetł wszelka praca i po zapadnięciu zmroku Żydzi gromadzili się przy szabasowych stołach i świecach. W sobotę powszechnie świętowano; wszystkie sklepy i warsztaty pozostawały zamknięte. Dopiero w niedzielę życie zaczynało wracać do dzielnicy żydowskiej; powoli jednak i ostrożnie, gdyż oficjalnie w niedziele i święta katolickie wszelkie przedsiębiorstwa powinny były być zamknięte. Dopiero od poniedziałku zaczynano normalnie pracować. Ustawa z 1890 r. dokładnie określała kompetencje gminy, która wypłacała pensję rabinom, rzezakom rytualnym, sługom synagogi, pisarzowi kahalnemu, kantorowi, utrzymywała łaźnię, przytułek, szpital żydowski, pokrywała część wydatków na szkoły, reprezentowała Żydów danej miejscowości na zewnątrz, czasem wobec władz państwowych. Dzieliła też napływające z Ameryki i Europy Zachodniej pieniądze oraz sprzęty przeznaczone dla ubogich, zbierała podatki od członków gminy. Wielkość ich dochodów wpływała na wysokość owych podatków, które gmina wymuszała nieraz siłą, odmawiając np. pogrzebu religijnego osobie należącej do opornej rodziny. Z życiem gminy związana była długa lista funkcji i zawodów nie opłacanych bezpośrednio przez kahał, lecz przez wiernych. Badchen wodzirejował na weselach i balach, szadchen kojarzył małżeństwa, batłunim recytowali psalmy podczas uroczystości religijnych, winkelszrajber pisał podania itd. W ramach gminy działało z reguły wiele stowarzyszeń, które również współorganizowały życie ludności żydowskiej. Na przełomie wieków w Limanowej było aż 10 takich instytucji: stowarzyszenie mające na celu powiększenie księgozbioru kahalnego, „Stowarzyszenie kobiet izraelickich dla chorych kobiet", analogiczna organizacja dla mężczyzn, stowarzyszenie zbierające lekarstwa dla biednych chorych, stowarzyszenie dla zaopatrywania biednych podróżnych żydowskich, stowarzyszenie dostarczające miejscowym biedakom żywności na szabes, stowarzyszenie dla wspierania biednych śpiewających psalmy w synagodze, dla wspierania kształcącej się ubogiej młodzieży, składka jerozolimska na osadników w Palestynie. W Śniatyniu na Pokuciu, rodzinnej miejscowości Joachima Schoenfelda, działały jeszcze stowarzyszenia utrzymujące studiujących Misznę i Torę, pomagające sierotom, zbierające używane ubrania dla biednych, dbające o uwięzionych Żydów, fundujące posagi biednym dziewczętom. „Wszystkie te stowarzyszenia — oceniał ich działalność Bujak — choć małe, robią bardzo dużo dobrego. [...] W każdym razie przyznać musimy, że w Limanowej jest daleko znośniej być biednym Żydem niż biednym chrześcijaninem" 10°. Charakterystycznym zjawiskiem były też liczne fundacje dobroczynne, czasem o zasięgu krajowym, częściej lokalne, na małą skalę, lecz ułatwiające przetrwanie ubogim rodzinom żydowskim. W każdej gminie funkcjonowały także chedery, prowadzone przez źle na F. Bujak, Limanowa, s. 195-197. 4 i-. 96 ogół opłacanych mełamedów. W Limanowej było 5 takich prymitywnych szkółek, mieszczących się zazwyczaj w jednej izbie i pełniących jednocześnie rolę ochronki, do której rodzice posyłali dzieci, gdyż nie mieli czasu się nimi zajmować. Mimo niskiego poziomu tej edukacji, dawała ona jednak nawyk uczenia się oraz ogólne wiadomości z geografii i historii. „Żydzi limanowscy — pisał Bujak — nie posyłają swych dzieci do szkoły ludowej, aby je uchronić od grzechów, do których miałyby sposobność obcując z dziećmi katolickimi, słuchając ich pacierzy i odkrywając w szkole głowę. Obecnie, wobec żywego prądu antysemickiego, słusznie obawiać się należy prześladowań ze strony dzieci chrześcijańskich, a nawet niekiedy guzów. Stanowisko wobec szkoły ludowej ułatwiają im władze, które nie starają się o przeprowadzenie przymusu szkolnego"101. Gminy galicyjskich Żydów nie były jednak ani wewnętrznie jednorodne, ani identyczne. Istniały między nimi różnice etnograficzne, a nawet antagonizmy pomiędzy ludnością żydowską Galicji Wschodniej i Zachodniej. Zachowały się też do II wojny światowej odmienne dialekty. Jednocześnie przez cały XIX w. rosło wewnętrzne kulturowe zróżnicowanie społeczności żydowskiej — niedostrzegalne jeszcze w połowie XVIII stulecia. W dzielnicach żydowskich zaostrzała się walka między siłami postępowymi i zachowawczymi. Konflikt ten nasilał się zwłaszcza po 1848 r., ale już w 1840 do zarządu gminy lwowskiej weszli zwolennicy Haskali, w tym samym roku powstało w Krakowie stowarzyszenie „Dom modlitwy i wsparcia Izraelitów do postępu", a w 1845 otwarto we Lwowie templum, czyli synagogę reformowaną. Obie strony dążące do zdobycia dominacji w gminach nie uzyskały w największych żydowskich skupiskach Galicji wyraźnej przewagi i zmuszone były do zawierania ciągłych kompromisów. Jedną z głównych przyczyn słabości konkurujących ugrupowań stało się ich wewnętrzne rozbicie. Obóz zachowawczy dzielił się na zwolenników ortodoksji i chasydyzmu, który przybierał w XIX w. stale na sile i w końcu zdominował wiele mniejszych gmin. Jego zwolennicy występowali przeciwko jakiejkolwiek modernizacji, dystansowali się od życia społeczeństwa nieżydowskiego, a w 1882 r. zjazd ich rabinów i cadyków obłożył klątwą wszystkich żydowskich działaczy postępowych. Chasydzi, spierający się z postępowcami o szkoły, o rabinów, synagogi, podatki i wiele innych spraw, sami byli rozbici na zwolenników poszczególnych cadyków i często znacznie różnili się formami i intensywnością działalności religijnej. Podzieleni byli także zwolennicy reform; na mniej i bardziej skrajnych asymilato-rów, na przedstawicieli kierunku prapolskiego i proniemieckiego. 3.8. Życie polityczne W ostatnich latach XIX w. zyskała asymilacja — obok chasydów i ortodoksji —jeszcze jednego potężnego przeciwnika — syjonizm. „Przyszedł" on do Galicji z Wiednia, dokąd przynieśli go żydowscy studenci z Rosji. 101 Ibidem, s. 185. 7 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 97 W 1882 r. odbył się we Lwowie pierwszy wieczorek syjonistyczny. W 1887 r. powstało pod przewodnictwem Hermana Diamanda towarzystwo „Syjon". Zebrała się wokół niego grupa młodych ludzi — pokolenie „synów" zbuntowanych politycznie wobec „ojców" związanych z asymilacją. Pierwsi syjoniści galicyjscy, wśród których działali Abraham Ozjasz Thon (brał udział w przygotowaniu I Kongresu Syjonistycznego w Bazylei w 1897 r.), Marcus Braude, Alfred Nossig, nawiązywali do tradycji oświecenia żydowskiego i współpracowali z ostatnim pokoleniem Haskali, lecz mieli już inne podejście do kultury hebrajskiej. Byli zafascynowani Europą Zachodnią i kulturą niemiecką, choć już nie jako „austriaccy patrioci". Pragnęli modernizacji życia żydowskiego, ale nie na niemiecki lub polski sposób, lecz ogólnoeuropejski, z nawiązaniem do tradycji judaizmu. W 1892 r. przestała ukazywać się we Lwowie „Ojczyzna" — pismo asymilatorów. Jego miejsce zajęła „Przyszłość" (od 1900 r. „Wschód") — organ syjonistów, którzy „Przymierze Braci" nazywali „zdradą judaizmu". Wydawnictwo towarzystwa „Syjon" opublikowało Program młodzieży żydowskiej, w którym propagowano hasło emigracji do Palestyny i pisano: „Żydzi wszystkich krajów solidaryzujcie się! Precz z wygodną maskaradą asymilacyjną! Precz ze służalczym muzykantem Jankiem i jego wielbicielami!"102. Program syjonistyczny wzbudził entuzjazm wśród inteligencji żydowskiej. Kółka syjonistyczne powstawały w miastach i miasteczkach. Działacze objeżdżali prowincję tworząc biblioteki, organizując odczyty i uroczystości. Włączono się do akcji zdobywania ziemi w Palestynie. Założono towarzystwo Ahawoth Cyjon — Miłość Syjonu. W 1898 r. tarnowski adwokat dr Salz nabył od Rothschilda grunt w Palestynie i założył „galicyjską" kolonię Machnajim. Syjonizm działał już wówczas z nowym impetem po wystąpieniu Teodora Herzla, uznanego w miasteczkach Galicji za bohatera narodowego. Jego legenda przyczyniła się do sukcesu propagandowego syjonistów. „Masy — pisał w 1907 r. Wilhelm Feldman — które nie wiedziały o istnieniu Sejmu we Lwowie, roznamiętniają się przy wyborach do [syjonistycznego] kongresu bazylejskiego, ludzie nie mający wyobrażenia o topografii swego miasta, o geografii i historii swego kraju rodzinnego, głowy sobie łamią nad zagadnieniami międzynarodowej dyplomacji i polityki kolonialnej"103. II Kongres Syjonistyczny w 1898 r. stworzył podstawy światowej organizacji syjonistów. W Galicji powstały trzy dystrykty (krakowski, lwowski i stanisławowski), które wraz z innymi analogicznymi jednostkami Austro--Węgier tworzyły grupę państwową. Przedstawiciele tych grup, wyłaniani na kongresach krajowych, wybierali Wielki Komitet Akcji — kierownictwo całego ruchu. W 1907 r. syjoniści galicyjscy mieli w nim aż trzech przedstawicieli. Dr Abraham Salz z Tarnowa był wiceprezydentem I Kongresu Syjonistycznego. Na początku XX w. płaciło symboliczny szekel — syjonistyczną składkę — 102 E. Mendelsohn, From Assimilation, s. 521-530; Żydzi w Polsce, t. I, s. 396. 103 W. Feldman, op. cit., t. II, s. 287-289; J. Schoenfeld, op. cit., s. 122. 98 w Galicji ok. 10 tyś. Żydów. Znacznie większa liczba zwolenników ruchu nie angażowała się bezpośrednio z braku pieniędzy. W niemal każdym większym mieście galicyjskim tworzono towarzystwa syjonistyczne, uniwersytety ludowe i kluby, wydawano pisma. Syjoniści wyróżniali się wśród innych orientacji żydowskich w Galicji przedsiębiorczością i ruchliwością. W 1905 r. przywódca ukraińskiego ugrupowania w parlamencie wiedeńskim zaproponował, by utworzyć wyborczą kurię żydowską. Agitację za tym podjęli syjoniści i żydowscy socjaliści. Przeciwdziałało Koło Polskie, asymilatorzy, ortodoksi, przywódcy gmin żydowskich i członkowie austriackiej Rady Państwa. Rząd cofnął zapowiedź kurii. W 1906 r. syjoniści zakłócili przebieg uroczystości z okazji rocznicy powstania styczniowego w synagodze postępowej we Lwowie. W lipcu tegoż roku otwarto w Krakowie konferencję w sprawie powołania austriackiej federacji stronnictw narodowo-żydowskich. Nie udało się jej stworzyć, lecz wypracowano program „pracy krajowej" przyjęty przez syjonistów. W 1906 r. wprowadzono w Austrii powszechne prawo wyborcze. W obozie żydowskim zapanowało ożywienie. Syjoniści występujący w wyborach 1907 r. pod hasłami walki z asymilacją i prześladowaniami Żydów, zdobyli w Galicji 30 tyś. głosów i 3 miejsca w parlamencie wiedeńskim. W sumie weszło doń 9 Żydów, w tym 4 syjonistów (3 z Galicji i l z Bukowiny), którzy utworzyli pierwszy na świecie parlamentarny klub żydowski — ruchliwy i wzmacniający pozycję syjonistów. W 1904 r. rozpoczął działalność w zaborze austriackim przyniesiony z Rosji Poalej Syjon. Dobry grunt do działania tej partii przygotował istniejący już wcześniej w Galicji żydowski ruch robotniczy. Jeszcze w latach osiemdziesiątych XIX w. powstawały żydowskie związki zawodowe, najczęściej o charakterze religijnym, skupione wokół „własnej" synagogi i składające przysięgę na Torę. W 1892 r. związek zawodowy tkaczy tałesów zorganizował w Kołomyi pierwszy strajk robotników-Żydów. Wciągała ich także do swych organizacji Polska Partia Socjalno-Demokratyczna. Polscy socjaliści w Galicji nie dostrzegali jednak początkowo problemu żydowskiego. Uważali, że robotników różnych narodowości łączy przynależność do tej samej klasy i jej zwycięstwo rozwiąże problem ucisku narodowego. Zakładano wprawdzie „żargonowe" pisma i stowarzyszenia propagujące idee socjalizmu, lecz w sumie przynależność do partii przynosiła polonizację. Trudno było bowiem mieszkańcom dzielnicy żydowskiej współdziałać z polskimi socjalistami bez znajomości ich języka i kultury. Już w 1897 r. na kongresie PPSD w Przemyślu rzucono myśl utworzenia odrębnej żydowskiej partii socjalistycznej. Do realizacji tego projektu, wobec sprzeciwu większości kierownictwa, nie doszło, lecz problem pozostał, zwłaszcza że oddziaływał przykład utworzonego w tym samym roku Bundu i rosła konkurencja syjonistów w dzielnicy żydowskiej. Nad wyodrębnieniem się żydowskich socjalistów stale dyskutowano. Na krakowskim kongresie PPSD w 1904 r. postawiono w tej sprawie formalny wniosek. Po burzliwej dyskusji uznano jednak tworzenie odrębnej żydowskiej organizacji za szkodliwe 99 i dopuszczono jedynie — jeśli wymagałyby tego względy praktyczne — powołanie „osobnego żydowskiego komitetu miejscowego w miastach siedziby komitetu okręgowego". Komitety takie powołano we Lwowie i Krakowie, zaczęto wydawać tygodnik „Jidysze Arbajtercajtung" i utworzono „krajową komisję żydowską" 104. Paliatywy te nie zaspokoiły jednak separatystów, którzy coraz częściej spoglądali w kierunku Bundu. Dnia l V 1905 r. zorganizowano w Krakowie osobny pochód socjalistów żydowskich. Pojawiły się odezwy zapowiadające utworzenie odrębnej żydowskiej partii socjalno-demokratycznej i podkreślające, że ruch socjalistyczny wśród Żydów nie był dotąd ruchem masowym, lecz tylko dodatkiem do ruchu polskiego, którego przywódcy nie liczyli się ze specjalnymi warunkami i potrzebami ludności żydowskiej. Kierownictwo PPSD usiłowało temu przeciwdziałać, utworzono własną sekcję żydowską, blokowano przyjęcie nowej partii do austriackiej federacji stronnictw socjalno-demokratycznych. Żydowska Partia Socjalno-Demokratyczna przezwyciężyła jednak te przeszkody i w czerwcu 1906 r. zwołała swój kongres do Lwowa; 80 delegatów reprezentowało 20 miast galicyjskich i 4 tyś. członków. Obecni byli jako goście przedstawiciele Bundu. Zebrani opowiedzieli się za autonomią kulturalno--narodową jako jedynym rozwiązaniem kwestii narodowościowej w Austrii. Odrzucili program palestyński i w wielu sprawach wzorowali się na Bundzie. Żydowska Partia Socjalno-Demokratyczna konkurowała początkowo z Poalej Syjon. W 1912 r., w czasie kryzysu, obie partie przeżywały jednak okres silnego załamania wobec nieudanych strajków, lokautów, formowania się organizacji pracodawców. Powstała koncepcja zjednoczenia niedawnych konkurentek. Nie powiodła się ona w praktyce, zwłaszcza gdy przed samą wojną do ŻPSD weszła „sekcja żydowska" PPSD. Obok dużych partii żydowskich działało w Galicji na początku XX w. parę niniejszych ugrupowań. W Warszawie powstał wówczas ruch, którego uczestnicy nazywali się neoasymilatorami. Postulowali oni częściową, jakby zewnętrzną asymilację, walkę o pełne prawa obywatelskie i polityczne przy zachowaniu religii oraz kultury. Prąd ów rozszerzył się także na Galicję: utworzono Towarzystwo Akademickie „Zjednoczenie" i Związek im. Berka Joselewicza, grupujące „młodzież polską wyznania mojżeszowego", uczęszczającą na studia i do gimnazjów. Jednocześnie w Krakowie istniało stronnictwo „Żydów niezależnych", występujące przeciwko asymilacji, odcinające się od wielkich ideologii, a domagające się wprowadzenia w Galicji prawdziwej demokracji, emancypacji ludności żydowskiej i rzeczywistego a nie tylko formalnego jej równouprawnienia. Od 1905 r. „niezależni" wydawali swój „Tygodnik". W 1900 r. —w czasie wyborów do parlamentu — i w 1901 — podczas głosowania do sejmu krajowego — przeprowadzili w Krakowie własnego kandydata, który wygrał z asymilatorskim prezesem gminy popieranym przez stańczyków. 104 H. Piasecki, Sekcja żydowska PPSD i Żydowska Partia Socjalno-Demokratyczna (1892-1919j20), Wrocław 1982, passim. 100 3.9. Kultura i język Wielkie przemiany, jakie dokonywały się wewnątrz społeczności żydowskiej w drugiej połowie XIX w., wyraźnie oddziaływały też na żydowską kulturę. Stała się ona — zwłaszcza literatura — najlepszym środkiem rozpowszechniania nowych idei, areną konfrontacji nowego ze starym. Galicja leżała z dala od głównych ośrodków kultury monarchii habsburskiej, ale śledziła wydarzenia kulturalne zachodzące w Wiedniu i stawała się silnym centrum rozwoju literatury żydowskiej przed I wojną światową. Walce chasydów z maskilami a później postępowcami towarzyszył rozkwit publicystyki, zarówno w jidysz, jak i po hebrajsku. Jednocześnie chasydyzm tworzył własną literaturę: opowieści o Baal Szem Towie i jego uczniach, rozprawy filozoficzne i religijne. Ukazywały się one od XVIII w. i torowały drogę nowocześniejszym twórcom, sięgającym do wzorów zachodnioeuropejskich, bądź wręcz dokonujących adaptacji. W pierwszej połowie XIX w. w Galicji działało wielu lokalnych pisarzy małego formatu, publikujących powieści z życia sztetł, czy—jak Józef Perl — satyry i listy lub —jak Berł Broder — poezję wzorowaną na twórczości ludowej. Haskala, której epigoni czynni byli w Galicji do końca XIX w., przyniosła ze sobą zainteresowanie historią Żydów, zwłaszcza starożytną, studia talmudyczne i językowe na akademickim, naukowym poziomie. Najciekawszym żydowskim zjawiskiem literackim habsburskiej Galicji był jednak posługujący się jidysz prąd neoromantyczny, zwany czasem „Jung Galicia". Ukształtował się on na początku XX w. pod wpływem podobnego ruchu istniejącego w Wiedniu, określanego jako „Jungwien" i związanego z niemieckim „Jungjiidische Bewegung". Szmuel Jakub Imber, Jakub Mestel, Melech Rawicz, Uri Cwi Grinberg, Dawid Kónigsberger tworzyli w większości we Lwowie. Część z nich skupiona była wokół „Lemberg Togblat" — pierwszej galicyjskiej gazety codziennej w jidysz, założonej w 1904 r. Pisali poezje, utwory dramatyczne i prozę, sięgając do wzorów z prac Stanisława Przybyszew-skiego, Oskara Wilde'a i Selmy Lagerlóf, które także tłumaczyli na jidysz. Jak większość oświeconych galicyjskich Żydów najczęściej spoglądali jednak w stronę Wiednia i tam też znaleźli się w czasie I wojny światowej. Rozkwit jidysz, uważanego wśród Żydów na Zachodzie za kompromitujący żargon, dokonywał się jednak głównie poza literaturą piękną. Żydowskie ruchy polityczne starały się dotrzeć do mas i zwracały się do nich w ich języku. W ten sposób jidysz stał się językiem prasy i życia politycznego. Żydzi zaczęli występować w obronie swojej mowy. W sierpniu 1908 r. odbyła się w Czer-niowcach na Bukowinie konferencja poświęcona jidysz. Uznano go za język narodowy Żydów i wezwano do jego naukowego opracowania. W 1910 r. przy spisie ludności, stronnictwa żydowskie rzuciły hasło walki o uznanie jidysz za odrębny język. Specjalne komitety akcyjne nakłaniały Żydów, by w tym duchu wypełniali formularze spisowe. Ortodoksi zwalczali te akcje, lecz mimo to przeszło połowa ludności żydowskiej Galicji, Bukowiny i Wiednia podała jidysz jako język ojczysty, płacąc za to zresztą wysokie kary. 101 3.10. Stosunki z Polakami W Galicji ani Polacy (w 1880 r. — 45,4%), ani Ukraińcy (42,1%) nie mieli bezwzględnej przewagi i Żydzi mogliby odegrać rolę języczka u wagi. Nie udało się im jednak wypracować takiej pozycji. Wręcz przeciwnie; oba duże narody galicyjskie coraz wyraźniej zwracały się przeciwko nim i proces ten narastał do I wojny światowej. Co pewien czas dochodziło do wystąpień antyżydowskich w sejmie i do skandali związanych z umieszczaniem żydowskich dziewcząt w klasztorach wbrew woli rodziców. Od lat osiemdziesiątych XIX w. pojawiało się coraz więcej broszur antysemickich, sprowadzanych głównie z Austrii i tłumaczonych. W walce z alkoholizmem i ciemnotą sięgano najczęściej do argumentów antyżydowskich. Zjawiska takie znano także w innych krajach monarchii habsburskiej. W 1896 r. wydano w Austrii ustawę o głosowaniu tworzącą nową „kurię ogólnej klasy wyborców" — skupiającą wszystkich mężczyzn powyżej 24 roku życia. Ustawa ta wniosła agitację wyborczą na wieś galicyjską. Pod koniec XIX w. mieszkało na niej 74% całego społeczeństwa Galicji. Nawet w sąsiednim Królestwie Kongresowym mieszkańcy wsi stanowili 60% całej ludności. W dodatku stosunki galicyjskich chłopów z okolicznymi miastami były ograniczone, mimo gęstego zaludnienia kraju. Panowała powszechna nędza i analfabetyzm. Polacy kontaktowali się z Żydami prawie wyłącznie przy okazji interesów, co wywoływało nieraz negatywne następstwa, rodziło niechęć i stereotypy. „Ludność Tarnopola — pisał Jan Lam — składała się prawie wyłącznie z jezuitów i Żydów; pojawiają się atoli sporadycznie inne narodowości; jako to adwokaci i urzędnicy różnych dykasterii. Mówiono mi, że każda z tych narodowości żyje w ścisłym odosobnieniu od drugich"105. W tych warunkach łatwo było wykorzystywać antyżydowskie resentymenty w walce politycznej. Sięgało do tego sposobu wielu działaczy ludowych z księdzem Stanisławem Stojałowskim na czele. Pisma partii chłopskich, takie jak „Związek Chłopski", „Wieniec" i „Pszczółka", stale posługiwały się w swej propagandzie antysemickimi stereotypami; wyliczały, że Żydzi są bogaci, gdyż Talmud dopuszcza oszustwo, że są warstwą próżniaczą, którą należy wyrugować ze wsi przez bojkot karczmy. Skutki tej agitacji Bujak opisywał w sposób następujący: „Ludność powiatu nowosądeckiego i limanowskiego odznacza się nienawiścią do Żydów. W r. 1898 wybuchły rozruchy przeciwko Żydom w obu tych powiatach. Żmiąca nie da się na pewno żadnej innej wsi wyprzedzić w tej nienawiści. Od czasu przejścia klucza strzeszyckiego na własność prywatną stała w Żmiącej karczma, a w niej siedział Żyd. Bardzo świetnych interesów nie robił... [...] Od czasu owych rozruchów w r. 1898 zrodziło się w żmiącanach gorące pragnienie pozbycia się Żyda ze wsi. Nikt u niego nie kupował, nikt nie chciał z nim rozmawiać. Lecz nie tylko zastosowano do niego ścisły bojkot, oprócz tego wyrostki i parobcy kilkakrotnie wybijali mu szyby, niszczyli J. Lam, op. cit., s. 260. , „ OJ SX 3fK>LHf 102 nawóz, mazali białe ściany karczmy mazią lub nawozem i odprowadzali go szczekaniem i różnymi przezwiskami, ilekroć pojawił się na drodze. Żyd przez dwa lata walczył z tym prześladowaniem, ale gdy ono nie ustawało, musiał opuścić Żmiącą"106. « ,«; W 1898 r. w 33 miejscowościach Galicji Zachodniej doszło do wystąpień przeciwko Żydom. Rozpoczęły się one w marcu w Wieliczce, gdzie tłum — głównie młodych ludzi — zaatakował w piątek wieczorem synagogę. Później do podobnych wydarzeń doszło w Kalwarii, okolicach Jasła, Nowym i Starym Sączu. Ekscesy nasiliły się latem, na skutek silniejszej agitacji w dobie wyborów uzupełniających do Sejmu galicyjskiego. W okolicach Sanoka i Gorlic ucierpiała większość szynków. Aresztowani uczestnicy rozruchów powoływali się na mniemane pozwolenie cesarza na rabunek, na wezwania polityków, na krążące okólniki, „urzędowe wskazówki", na plotki, że Żydzi chcieli zamordować cesarza lub zrobili to już z arcyksięciem Rudolfem itd. Po wystąpieniach w Galicji wprowadzono stan wyjątkowy, ostro interweniowała policja a polskie partie polityczne, poza grupą Stojałowskiego, potępiły rozruchy. W paru miejscach powtórzyły się one jeszcze w 1903 r. Wydaje się, iż wrogość chłopów galicyjskich wobec Żydów nie wypływała z pobudek narodowych, lecz ekonomicznych oraz religijnych, a także z machinacji niektórych polityków, którzy z nienawiści do ludności żydowskiej chcieli uczynić spoiwo własnych partii. Niewielka to jednak była pociecha dla samych Żydów. 3.11. Ostatnie lata przed wybuchem wojny Galicyjskie miasteczka żydowskie, niemal odcięte od świata i żyjące własnymi sprawami, od ostatnich lat XIX w. coraz częściej uczestniczyły w wydarzeniach zakłócających tradycyjny rytm życia w sztetł i wykraczających poza jego rogatki. Przekraczali je coraz liczniejsi ludzie z zewnątrz: partyjni agitatorzy, biznesmeni, kolporterzy gazet. Groźne wieści napływały z Rosji: w 1903 r. wstrząsnęły Żydami Galicji opisy pogromu w Kiszyniowie, w 1905 żydowska opinia publiczna rejestrowała z satysfakcją klęski imperium w konflikcie z Japonią, w latach 1911-1913 — żyła sprawą Bejlisa, która wstrząsnęła galicyjskimi Żydami jak nic innego od czasów Dreyfusa. Śledzono przebieg wojen na Bałkanach oraz aneksję Bośni i Hercegowiny przez Austrię. ,a" Asymilujący się Żydzi budzili życzliwość, lecz jednocześnie żydowska emancypacja rodziła obawy wśród Polaków. Uważali oni często, że ludność żydowska powinna ich poprzeć w walce politycznej z Ukraińcami. W czasie wyborów do wiedeńskiego Reichsratu w 1907 r. Polacy domagali się, by wyborcy żydowscy oddali swe głosy na polskich kandydatów. Asymilatorzy i ortodoksi, tradycyjnie współpracujący z Kołem Polskim, poparli te żądania. Żydowskie ugrupowania narodowe wystawiły jednak własnych kandydatów. io« p Bujak, Żmiącą. Wieś powiatu limanowskiego, Kraków 1903, s. 105-106. 103 Czterech spośród nich, po zaciekłej kampanii wyborczej, zdobyło mandaty; w parlamencie wiedeńskim nie chcieli się podporządkować linii polityków polskich i założyli Klub Żydowski. Spowodowało to wzrost nastrojów antysemickich, a endecja zaboru austriackiego ostrzegała przed groźbą pojawienia się w Galicji „trzeciego narodu". W 1911 r., w dobie kolejnych wyborów do parlamentu wiedeńskiego, Polacy starali się nie dopuścić do powtórzenia się żydowskiego, głównie syjonistycznego, sukcesu sprzed 4 lat. Kampanii wyborczej towarzyszyło napięcie. Namiestnik Bobrzyński, by pozyskać ortodoksów, zniósł przepisy w sprawie kwalifikacji rabinów, wymagające matury, znajomości języków obcych itp. W Drohobyczu podniecony tłum żydowski, przekonany o dokonanych fałszerstwach, zdemolował biuro wyborcze propolskiego konkurenta syjonistów i zagroził lokalowi wyborczemu. Policja i wojsko użyły broni palnej. Zginęło 20 osób. Do parlamentu weszło 10 Żydów z Galicji, lecz nie było wśród nich syjonistów (6 członków Koła Polskiego, 2 — PPSD, l radykalny demokrata, l bezpartyjny), a po wyborach pojawił się nowy termin polityczny — Galizische Wahlen — jako synonim oszustwa i przemocy. Był to już jednak zmierzch Królestwa Galicji i Lodomerii, a także całej monarchii habsburskiej; państwa, w którym bezpośrednio przed I wojną światową żyło 2246 tyś. Żydów. Ich najlepsi synowie — Freud, Kafka, Mahler, Schónberg, Wittgenstein — należeli do współtwórców austriackiej symbiozy kulturalnej, choć często trudno było im żyć w kraju, który Karl Kraus nazwał „Instytutem Badawczym do spraw Końca Świata" 10?. 4. l WOJNA ŚWIATOWA Wybuch I wojny światowej zaskoczył środkowoeuropejskich Żydów i postawił ich w trudnej sytuacji. Żadnego z walczących narodów nie uważali oni za wroga. Nie mieli granic, których musieliby bronić. Nie byli zainteresowani w konflikcie zbrojnym i nie widzieli jego sensu, a jednak musieli uczestniczyć w nim i należeli do najbardziej przezeń tępionych narodów. I wojna światowa stała się punktem zwrotnym w najnowszej historii Żydów. Przyniosła erozję nastrojów liberalnych. Na wschodzie Europy walki trwały na terenach zamieszkanych przez ludność żydowską i oznaczały dla niej całkowitą ruinę gospodarczą. Rosła niechęć do Żydów, podcięte zostały ekonomiczne podstawy funkcjonowania sztetł. Rozbito jedność Ostjuden. Połowa z nich — po zakończeniu wojny i po rewolucji — znalazła się w ZSRR, gdzie podlegała przyśpieszonej akulturacji. Drugą połowę ta sama rewolucja, która ogarnęła W.O. McCagg Jr, op. cit., s. 2-5. ,«..« , • 104 całą Europę Środkową i Wschodnią, usytuowała w granicach nowo powstałych państw narodowych o nacjonalistycznie nastawionej większości ludności. Wśród 65 min żołnierzy I wojny światowej znalazło się ok. 1,5 min Żydów. Stanowili oni ok. 2% zmobilizowanych, choć wśród ludności państw zaangażowanych w konflikt było tylko ok. l % Żydów. Ententa powołała pod broń 42 min mężczyzn, w tym l 055 600 wyznania mojżeszowego. W obozie państw centralnych analogiczne liczby wynosiły 23 min i 450 tyś. Zginęło w czasie wojny ok. 8,5 min żołnierzy, w tym ok. 170 tyś. Żydów po stronie państw Ententy i 54 tyś. w armiach państw centralnych. Znacznie wyższa była liczba wszystkich ofiar żydowskich, także tych zamordowanych w pogromach i zmarłych w trakcie wysiedlenia. Niektórzy szacują ją nawet na 0,5 min108. W armii niemieckiej walczyło ok. 100 tyś. Żydów (1,1% całego wojska, a więc też więcej niż ludności żydowskiej w społeczeństwie Rzeszy). Co najmniej 78% z nich służyło na froncie, 900 otrzymało Krzyż Żelazny I klasy, ok. 2 tyś. zostało oficerami, choć przed wojną nie było oficerów pochodzenia żydowskiego w armiach niemieckich, ok. 200 walczyło jako piloci. W wojskach cara znalazło się ok. 0,5 min żołnierzy wyznania mojżeszowego. W armiach francuskiej i włoskiej istniała grupa generałów-Żydów, a wywodzący się z żydowskiej rodziny Sir John Monash dowodził wojskami australijskimi109. Liczby te przeczą często spotykanym opiniom, jakoby Żydzi powszechnie unikali służby frontowej. 4.1. Wybuch wojny a Żydzi niemieccy Żydzi niemieccy nie spodziewali się wojny. Prasa żydowska w Rzeszy prawie nie zauważyła zabójstwa arcyksięcia Ferdynanda, a po wybuchu konfliktu austriacko-serbskiego miała nadzieję, że pozostanie on wydarzeniem lokalnym i krótkotrwałym. Przed 1914 r. obywatele Rzeszy na ogół niewiele wiedzieli o Rosji, a Żydzi niemieccy — równie mało o Ostjuden. Termin ten powstał w Niemczech w pierwszej połowie XIX w., lecz wszedł do powszechnego użytku dopiero na początku XX stulecia. Stworzyli go asymilujący się Westjuden, pragnący odciąć się od swej przeszłości oraz od Żydów w Rosji i północno-wschodniej Austrii. Ostjude był dla „Niemców wyznania mojżeszowego" symbolem zacofania, złej tradycji, totalnej degeneracji. Był żywym wspomnieniem żydowsko-niemieckiej przedasymilacyjnej przeszłości, budzicielem antysemickich sentymentów. Tylko nieliczni Żydzi niemieccy rozumieli sytuację Ostjuden, podziwiali ich bogate życie religijne i kulturę. Brudny i zepchnięty na margines normalnego społeczeństwa imigrant, ubogi Galicjanin 108 B.D. Weinryb, op.cit, s. 373; I. Elbogen, Ein Jahrhundert Judischen Lebens, Frankfurt a.M. 1967, s. 418; A.G. Drucker, A Brief Historical Sketch, „Contemporary Jewish Records" 1939, nr 5, s. 8-9. 109 A.G. Drucker, A Brief Historical Sketch, s. 9; M. Altshuler, Russia and Her Jews — the Impact ofthe 1914 War, „The Wiener Library Bulletin" 1973/1974, nr 30/31, s. 13. 105 czy Litwak, jawił się Żydom w Rzeszy najczęściej jako wcielenie azjatyckiego żydostwa. W literaturze żydowskiej w Niemczech dominował taki właśnie obraz, który później wszedł do arsenału antysemitów. „Niemcy wyznania mojżeszowego" nie rozumieli swych współwyznawców ze Wschodu, wul-garyzowali ich obraz, a siebie utożsamiali całkowicie z Rzeszą. Związek ten stał się szczególnie bliski w sierpniu 1914 r. Żydzi niemieccy wzięli udział w entuzjazmie narodowym panującym wówczas w Niemczech. Centralve-rein deutscher Staatsbiirger judischen Glaubens i Yerband der deutschen Juden we wspólnej odezwie wezwały Żydów, by wypełnili swój obowiązek wobec ojczyzny i ochotniczo wstępowali do armii lub finansowo poparli wysiłek wojenny. Analogiczne apele ogłosiły również żydowskie związki studenckie i Zionistische Yereinigung fur Deutschland. Do wojska meldowali się nawet koloniści z Palestyny pochodzący z Rzeszy; 5 sierpnia — w dniu modlitwy ogłoszonym przez cesarza — rabini prosili Boga, wspólnie z pastorami i księżmi, o zwycięstwo dla „niewinnie napadniętych" Niemiec. Modły kończyły się nieraz wspólnymi demonstracjami. Wydawało się, że antyrosyjskie interesy żydowskie i niemieckie są zbieżne. Podzielali to zdanie zarówno syjoniści, jak i liberałowie. Żydzi niemieccy mieli nadzieję, że wybuch konfliktu zbrojnego przyczyni się do ich integracji, że ofiarą krwi zagwarantują sobie rzeczywiście równe prawa, przezwyciężą dotychczasowe przesądy i zlikwidują antysemityzm. Dlatego z radością, jako potwierdzenie swoich nadziei, przyjęli słowa cesarza wypowiedziane l sierpnia i powtórzone trzy dni później w Reichstagu: „Ich kenne keine Parteien mehr, ich kenne nur noch Deutsche" no. Na parę miesięcy ustała propaganda antysemitów, którzy czasami wręcz z aprobatą wypowiadali się o postawie Żydów. Dowództwo wojskowe tępiło wystąpienia antyżydowskie w prasie jako łamanie „pokoju wewnętrznego". Do służby frontowej powołano rabinów polowych (Feldrabbiner). Dyplomacja niemiecka miała nadzieję na pomoc światowego żydostwa; niektórzy wojskowi wierzyli, że Żydzi zorganizują sabotaż zaopatrzenia armii rosyjskiej. Burgfrieden — jak pisał Robert Musil — sprawił, że ludność żydowska doznała „uczucia przynależności" i jeszcze mocniej związała się emocjonalnie z Niemcami. Syjoniści niemieccy pragnęli walczyć i działać nie tylko w obronie Rzeszy oraz Palestyny. Uważali, że nadszedł moment „zemsty za Kiszyniów", że powinni teraz pomóc rozwiązać problem Ostjuden, złączony mocno ze sprawą palestyńską. Mieli nadzieję, że w Europie Środkowej powstanie pod egidą Niemiec nowy porządek, w ramach którego Żydzi wschodni otrzymają wreszcie równe prawa i szansę emancypacji: „besteht doch die Wahrscheinlichkeit, dass grosse Mengen der Juden Polens deutsche Staatsburger werden" H1. "°.Z. Szajkowski, Demands for Complete Emancipation of German Jewry during World War I, „The Jewish Quarterly Review" 1964/1965, 55, s. 350; J. Reinharz, The Zionist Response to Antisemitism in Germany, „Leo Baeck Institute Year Book" 1985, 30, s. 108. 111 Wg J. Reinharz (ed.), Dokumente żur Geschichte des deutschen Zionismus (1882-1933), Tubingen 1981, s. 157. onsi»» wi.,., > \» > »-•- 106 Dnia 17 VIII 1914 r. grono wybitnych niemieckich syjonistów powołało do życia Deutsches Komittee żur Befreiung der russischen Juden. Wezwał on władze Rzeszy, by wyszły wobec Żydów z konkretnymi obietnicami i na zajmowanych terenach przystąpiły do tworzenia żydowskich komitetów. Przedstawił niemieckiemu Ministerstwu Spraw Zagranicznych dokumentację na temat Ostjuden i program nowego zorganizowania Europy Środkowej. Przestrzegał przed utworzeniem państwa polskiego, co wywołałoby ruchy irredentystyczne w Poznańskiem i w Galicji, a Polacy uciskaliby mniejszości. Przewidywał utworzenie między Bałtykiem a Morzem Czarnym buforowego państwa wielonarodowego, w którym 6 min Żydów występowałoby jako autonomiczna narodowość obok innych równorzędnych: 8 min Polaków, 5-6 min Ukraińców, 4 min Białorusinów, 3 min Litwinów i Łotyszów, 1,8 min Niemców. Miała to być monarchia z niemieckim księstwem na czele, niemieckim korpusem oficerskim w armii, niemiecką kulturą i językiem. Plan ten uznano za utopię, a syjoniści niemieccy uzyskali jedynie obietnicę „Einsetzung von reichsdeutschen Juden als Yertrauensmanner der Militar-und Zivilverwaltung in der vorwiegend von Juden bewohnten Stadten des militariach besetzten Gebiets"112. Komitet zmienił nazwę na bardziej neutralną — Komittee fur den Osten (Komitet do Spraw Wschodu) i — by występować skuteczniej wobec władz i międzynarodowych organizacji żydowskich — starał się powiększyć bazę społeczną. Zdobył poparcie kilku niesyjonistycznych organizacji i zaczął przedstawiać się jako reprezentacja wszystkich Żydów niemieckich. Ta uzurpacja i działalność KfdO, niezręczna i jednoznacznie proniemiecka, wywołała ostre protesty, zwłaszcza że byli w Rzeszy także Żydzi, którzy nie dali się zwieść entuzjastycznym nastrojom i przestrzegali przed szowinizmem. Od działalności KfdO odcięła się światowa organizacja syjonistyczna. Julius Berger — sekretarz jej zrzeszenia w Niemczech — nazwał zabiegi KfdO „kryminalną lekkomyślnością, nieodpowiedzialnym politycznym dyletantyz-mem" wzmacniającym negatywny stosunek Polaków do Żydów, co było tym gorsze, że nie wiadomo było, kto będzie miał po wojnie władzę w Polsce113. Do KfdO nie udało się wciągnąć Hilfsverein der deutschen Juden, który od swego powstania w 1901 r. prowadził akcję charytatywną na Wschodzie. Jednocześnie do władz zwrócili się ortodoksi, prosząc o pozwolenie na wysłanie do Polski swych przedstawicieli. Poza wpływami Komitetu pozostali obywatele Rzeszy pochodzenia żydowskiego i liberalnych poglądów, podejmujący niezależne działania. Wybuch wojny nie zintegrował więc Żydów niemieckich, a władze nie brały na serio swych zdawkowych obietnic, nie spieszyły się z podejmowaniem decyzji na korzyść Ostjuden, by zachować wolną rękę do rozmów z Austrią i ewentualnych rokowań pokojowych z Rosją. 112 E. Zechlin, Die deutsche Politik und die Juden in Ersten Weltkrieg, Gottmgen 1969, s. 130. 113 S.E. Aschheim, Brothers and Strangers. The East European Jew in German and German Jewish Consciousness 1800-1923, London 1982, s. 164-165. 107 4.2. Wojna a Żydzi galicyjscy Entuzjazm wojenny w Austrii był znacznie mniejszy niż w Niemczech. Wśród Żydów ogarnął tylko ludność oświeconą. Wywodząca się z niej młodzież przychylnie przyjęła wybuch wojny z caratem, tłumnie stawiła się do wojska, walczyła z poświęceniem i poniosła znaczne straty. W korpusie medycznym tworzyła dużą, rzucającą się w oczy grupę. Wielu Żydów awansowało do stopni oficerskich, otrzymało wysokie odznaczenia i zajmowało ważne stanowiska, gdyż często żołnierze żydowscy byli jedynymi ludźmi w oddziale, którzy znali niemiecki. Austriacka propaganda wojenna wykorzystywała wiadomości o rosyjskich okrucieństwach wobec Żydów, by mobilizować obywateli do walki. Większość austriackiej emancypowanej ludności żydowskiej pozostała Habsburgtreu do końca wojny. Inaczej było w środowiskach ortodoksyjnych. Tym wojna mogła przynieść wyłącznie zakłócenie religijnego życia oraz nieszczęścia. Ortodoksi nie interesowali się zbytnio polityką i pozostawali niechętni wobec państwowej aktywności publicznej. Takie nastroje przeważały w Galicji, zwłaszcza w małych miasteczkach, gdzie Żydzi do końca wojny byli znacznie mniej aktywni politycznie niż ich współwyznawcy z Kongresówki. W 1914 r. żydowscy mieszkańcy Galicji nie spodziewali się wojny, a jeśli nawet czytali w gazetach o narastającym konflikcie z Serbią, to pocieszali się, że wojna jest potrzebna Franciszkowi Józefowi jak „łoch in kop" („dziura w głowie")114. Jeszcze większym zaskoczeniem, wręcz szokiem dla nich była klęska Austrii w Galicji. W obawie przed wkraczającą armią rosyjską, zostawiając swój dobytek, uciekały stąd tysiące Żydów. Trudno jest ustalić dokładnie liczbę uciekinierów, gdyż niektórzy z nich zawracali, następnie jeszcze raz opuszczali swoje miasteczka lub przenosili się kilkadziesiąt kilometrów dalej. Szacunki mówią więc o 200-400 tyś., co stanowiłoby połowę wszystkich żydowskich mieszkańców Galicji. Oficjalny raport austriackiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych z jesieni 1915 r. mówił jeszcze o 340 tyś. uciekinierów, wśród których większość stanowili Żydzi. W 1917 r. w Cislitawii 173 tyś. uchodźców pozostawało bez pracy115. Uciekano na Węgry i Morawy, do Czech i Wiednia. Lokalna, nie przygotowana administracja nie dawała sobie rady, często brakowało jakiejkolwiek zorganizowanej pomocy. Utworzono obozy, gdzie uciekinierzy dostawali żywność i dach nad głową. Najczęściej były to drewniane baraki. W prymitywnych warunkach pieniły się choroby i wyraźnie zwiększała się śmiertelność. Obozy nie były przymusowe i duża część zbiegów usiłowała znaleźć pracę poza nimi. W pierwszych miesiącach wojny pomagała wydatnie ludność miejscowa. Powszechnie wierzono, że wojna szybko się skończy. Część uciekinierów udała się do Wiednia, gdzie mieli krewnych lub 114 J. Schoenfeld, op. cit., s. 129; W.O. McCagg Jr, op. cit., s. 206. 115 A. Tartakower, op. cit., s. 289; Żydzi w Polsce, t. I, s. 413; AŻIH, Pamiętnik Barucha Milcha, z. 1. '^;-4-t < 116 korzystanie ze złej sytuacji Żydów „staje się rzeczą tak w swoim egoizmie haniebną, że tylko z odzieraniem trupów na pobojowisku może iść w parze" m. W Warszawie komitety polskie czyniły zabiegi u władz, by usunąć z miasta, najlepiej w głąb Rosji, wszystkich bezdomnych Żydów, którzy objadają miejscową ludność i żyjąc w brudzie roznoszą choroby. Podjęto przygotowania do dalszej ewakuacji części Żydów, którzy schronili się w Warszawie. Pisali oni petycje do władz z prośbami o pomoc, wysyłali swych przedstawicieli do Moskwy i Petersburga, zwracali się o ratunek do generała-gubernatora. Wywarło to pewien skutek i wygnańcom przyznano pomoc z funduszy urzędowych i agencji półoficjalnych. Wśród warszawiaków, reagujących z niechęcią i wyższością wobec wypędzonych, byli także miejscowi Żydzi. Jesień 1914 r. przyniosła więc powrót fali antysemityzmu. W prasie pisano o najeździe Żydów na Warszawę. Dyskutowano nad ich przyszłymi losami w Polsce, nie ukrywając niechęci do projektu nadania im pełni praw obywatelskich i narodowych. Pojawił się plan, przyjęty entuzjastycznie nawet przez niektórych intelektualistów, jak Aleksander Świętochowski, by do miasteczek opuszczonych przez Żydów sprowadzić polskich emigrantów zza morza. Gazety narodowej demokracji wzywały do kontynuowania bojkotu. Oskarżano ludność żydowską o sympatyzowanie z Niemcami i Austriakami, o szpiegostwo, sabotaż i zdradę. Celowała w tym brukowa „Gazeta Poranna 2 Grosze" i musiało to przybrać znaczne rozmiary, skoro wojskowy gubernator Warszawy ostrzegł wydawcę, że nie może dopuścić do zwalczania jednej części ludności przez drugą125. Bezpośrednio po wybuchu wojny Polacy przystąpili w Królestwie do organizowania samopomocy. Powstała sieć Komitetów Obywatelskich z Centralnym Komitetem Obywatelskim w Warszawie na czele. Jego kolebką było Centralne Towarzystwo Rolnicze, wokół którego skupiła się grupa kierowników organizacji ekonomicznych i społecznych, by w miarę możliwości utrzymywać normalne życie kraju i nieść pomoc poszkodowanym. Centralny Komitet działał w praktyce od początku wojny, choć dopiero 11 września został zalegalizowany. Na prowincji tworzono komitety miejscowe: l I 1915 r. było ich w sumie 241, 10 kwietnia — 507, pod koniec czerwca — 554. Powstała hierarchia samorządów od komitetów gminnych i miejskich począwszy, poprzez komitety powiatowe równouprawnione z komitetami miejskimi w miastach gubernialnych po komitety obywatelskie Łodzi i Warszawy. Zwieńczenie i kierownictwo stanowił CKO w stolicy. Posiadał swoje wyspecjalizowane agendy, korzystał z pomocy finansowej rządu rosyjskiego i instytucji charytatywnych. Tworzył straże oraz sądy obywatelskie i w miarę rosnącej bezradności administracji carskiej stale poszerzał swoje kompetencje. W 1915 r. uczestniczył w przygotowaniach do ewakuacji Rosjan, którzy pozostawili w jego rękach gmachy publiczne, więzienia i całą gospodarkę Warszawy. 124 „Izraelita" 11 V 1915. 125 „Tygodnik dla Wszystkich. Opinja Żydowska" 24 III, 5 IV 1914; „Izraelita" 12 XI 1914. 117 Zabrakło jednak najczęściej w tym systemie, poza asymilatorami, którzy przecież mieli zaufanie tylko niewielkiej części Żydów warszawskich, innych przedstawicieli społeczeństwa żydowskiego. Panowało zapewne utrwalone tradycją przekonanie, iż „żargonowy" i brodaty lud, odziany w chałaty, jest zbyt ciemny, by wyłonić swą reprezentację i może być jedynie przedmiotem paternalistycznej opieki asymilatorów współdziałających z polskimi konserwatywnymi politykami. Asymilatorzy brali udział w pracy Sekcji do Potrzeb Ludności Żydowskiej CKO. Centralny Komitet Obywatelski tworzył wprawdzie bezpłatne kuchnie dla Żydów, na pomoc dla nich przeznaczał część pieniędzy i wielu Polaków twierdziło nawet, że „starozakonni" korzystają ze wsparcia w nieproporcjonalnie wysokim stopniu. Było jednak odwrotnie. Do pracy w sklepach Komitetu dopuszczano przy tym tylko chrześcijan, zapewne w stereotypowym przekonaniu o nieuczciwości kupców żydowskich; niektórzy Żydzi nie korzystali z przeznaczonych dla nich tanich lub bezpłatnych kuchni w obawie, że nie są koszerne. >;-., Żydowska opinia publiczna była oburzona separatystycznym postępowaniem mobilniejszych politycznie Polaków. Niedopuszczenie Żydów do samorządów uznała za policzek, za sygnał, że uważa się ich za niegodnych pracy w organizacjach obywatelskich. Protestowała przeciwko zaniedbywaniu przez komitety prowincjonalne spraw Żydów, przeciwko takim stosunkom jak w Warszawie, gdzie kuratorami biednych w dzielnicy żydowskiej CKO wyznaczył chrześcijan, a prasa polska opisująca zalew miasta przez wygnańców żydowskich nie wspominała o również licznych bezdomnych Polakach — także brudnych i pozbawionych „określonego zajęcia". Endecy — pisano w „Opinji Żydowskiej" — „zapatrzeni w bojkotowe ideały, zupełnie prześlepili, że postępowaniem swoim nie tyle krzywdzą Żydów, ile kompromitują zdolność Polaków do samorządzenia się w niedalekiej przyszłości. Odsuwając systematycznie Żydów od Komitetów Obywatelskich, które stanowią pierwszą fazę samodzielności polskiej, nie tylko nie zrozumieli, że na takich zasadach nikt, w sprawie tej głos mający, nie pozwoli im rządzić w przyszłości, ale, że zostaną przywołani do porządku w bardzo krótkim " 126 czase Protesty te były więc nie zawsze zręczne, zwłaszcza że istotnie głosy potępienia polskiego stosunku do Żydów rozlegały się zza granic Kongresówki. Narodowi działacze żydowscy w Rosji coraz częściej występowali z twierdzeniem, że trzeba ograniczyć przyszłe prawa Polaków, gdyż już teraz widać, iż ulegają oni nastrojom szowinistycznym i zgubnej tradycji szlacheckiej, nie chcą uznać praw mniejszości i będą uciskać Żydów. Jednocześnie ludność żydowska w Polsce i w Rosji z rosnącą sympatią myślała o Niemcach. Deputowany Friedman wygłosił 2 VIII 1915 r. w Dumie gorzką mowę, przypominając jak odpłacono Żydom za patriotyzm i wzorowe wypełnianie obywatelskich obowiązków. 126 „Tygodnik dla Wszystkich. Opinja Żydowska" l III 1915. 118 Nastawienie CKO wobec Żydów potępiała postępowa inteligencja rosyjska, a Jerzy Brandes — pisarz duński pochodzenia żydowskiego — opublikował w Kopenhadze artykuł, w którym stwierdzał, że Polacy nie zasłużyli na niepodległość, skoro mają zamiar prześladować ludność żydowską. W jej obronie wystąpił we Włoszech Luigi Luzatti. Komittee fur den Osten kontynuował w Berlinie działalność, którą część polskich Żydów coraz częściej postrzegała jako bardzo niebezpieczną. W Petersburgu najstarsze rosyjskie towarzystwo naukowe, założone w 1765 r. Wolne Towarzystwo Ekonomiczne, zebrało pieniądze na pomoc ofiarom wojny w Polsce. Wywiązała się jednak dyskusja, komu przekazać te fundusze. Polscy członkowie proponowali, by doręczyć je w całości CKO. Odrzucono jednak te propozycje wobec nieobecności w nim Żydów. Do Warszawy wydelegowano przedstawicielkę Towarzystwa, która miała dopilnować sprawiedliwego podziału pieniędzy. Po wstępnej orientacji zdecydowała się ona podzielić fundusze zgodnie z procentowym udziałem Żydów w ludności Królestwa: 86% dla CKO, 14% dla gminy żydowskiej. Było to bardzo nieprzyjemne dla Polaków, a Żydzi z Rosji przyjęli „statystyczne" rozwiązanie tym razem z satysfakcją. Jakież było jednak ich zaskoczenie, gdy dowiedzieli się, iż zarząd gminy warszawskiej zdominowany przez asymilatorów — nie chcąc izolować się od reszty ludności Polski — przekazał swe 14% do centralnego funduszu CKO. Także w innych wypadkach alibi dla Polaków stanowiły działania asymilatorów. Protestowali oni przeciwko antypolskim głosom Żydów rosyjskich, nieudolnie prowadzili pomoc dla ludności żydowskiej, w większości wrogo do nich nastawionej. Atmosfera niechęci, panująca między społecznością polską a „starozakonną", pogłębiała się. Zdarzało się, iż przed sklepem stały obok siebie dwie kolejki — chrześcijańska i żydowska. „Izraelita" usiłował rozładować te nastroje i zwrócił się w kwietniu 1915 r. do „wybitnych przedstawicieli myśli humanistycznej", by wypowiedzieli się w kwestii żydowskiej. Ankietowani poparli myśl równouprawnienia Żydów, lecz nie ukrywali, że nie załatwi ono w ich mniemaniu wszystkich nabrzmiałych problemów. Jednocześnie, wobec fali protestów żydowskiej opinii, warszawski Komitet Obywatelski zdecydował się utworzyć oddzielną sekcję do spraw żydowskich — 6 spośród jej 10 członków było Polakami i Żydów poproszono, by mianowali pozostałych 4, z zastrzeżeniem, że nie zostaną członkami Komitetu. Warszawski zarząd gminy przyjął te warunki i wytypował 2 asymilatorów — Stanisława Natansona i Bolesława Eigera, oraz 2 syjonistów — Adolfa Rundsteina i H. Weissblatta127. Z protokołów obrad Sekcji niedwuznacznie wynika, że niektóre lokalne komitety niedostatecznie uwzględniały potrzeby ludności żydowskiej, toteż CKO niejednokrotnie interweniował na jej rzecz. W protokole posiedzenia 7 XII 1914 r. czytamy: „W zastępstwie Prezesa członek CKO p. Wł. Grabski zdał sprawę z ponownej decyzji Komitetu, który swoją poprzednią uchwałę 127 „Izraelita" 29 III, 12 IV 1915; Żydzi w Polsce, t. I, s. 489. 119 konsekwentnie przeprowadza, bacząc przy asygnowaniu funduszów do poszczególnych miejscowości, by rozdział dokonywany był prawidłowo bez uszczerbku dla jakichkolwiek warstw ludności. Zebrane dotychczas wiadomości potwierdzają też, że w wielu miejscowościach przedstawiciele ludności żydowskiej biorą bezpośredni udział w rozdziale ofiar i w pracach Komitetów, gdzie zaś sprawa nie jest należycie postawiona, jak np. w Komitecie powiatu warszawskiego, tam CKO postara się niedostatkom zaradzić" m. Jeśli nawet uznać dobrą wolę i sumienność członków CKO oraz Sekcji do Potrzeb Ludności Żydowskiej, to optymizm wypowiedzi W. Grabskiego wydaje się przesadny. Co więcej, niezależnie od sprawiedliwości rozmaitych decyzji o podziale wsparcia, społeczeństwo żydowskie dawno już wyrosło z lat, gdy pozwalało decydować o sobie bez udziału swych uznanych przedstawicieli. Protestowali zwłaszcza syjoniści. Szybko jednak stało się jasne, że Sekcja nie jest w stanie przeforsować swoich decyzji, jeśli nie są zgodne z poglądami CKO. Wobec tego syjoniści zażądali, by grupa żydowska zrezygnowała ze swoich stanowisk. Wszystkie ugrupowania żydowskie ostro krytykowały asymilatorów. Biuro Polityczne, koordynujące prace żydowskich deputowanych w Dumie, przysłało do Warszawy delegata, któremu udało się przekonać Natansona i Eigera, by wystąpili z Sekcji do Potrzeb Ludności Żydowskiej. W ten sposób w listopadzie 1914 r. przestała ona istnieć. Wcześniej jeszcze asymilatorski zarząd gminy powołał Żydowski Komitet Sanitarny i Towarzystwo Wspomagania Żydów — Ofiar Wojny. Te kontrolowane przez kahał organizacje miały być kompromisem pomiędzy całkowicie samodzielnym działaniem społeczności żydowskiej a starą polityką, ugodową wobec Polaków i mieszczącą się w ramach struktur gmin religijnych. Obie instytucje asymilatorów borykały się jednak z brakiem funduszów, gdyż w październiku 1914 r. gmina warszawska przelała do centralnej kasy CKO swoje pieniądze. Jednocześnie zwolennicy współpracy z Polakami podlegali cały czas bezlitosnej krytyce: „Garstka majufesników, która nazywa siebie Żydami-Polakami, niczego się nie nauczyła, o wszystkim zapomniała"129. Samopomocowa i początkowo bardzo słaba polityczna działalność przedstawicieli królewiackiej społeczności żydowskiej toczyła się więc dwutorowo, gdyż obok wysiłków asymilatorów, Żydzi zrażeni do współpracy z Polakami tworzyli oddzielne organizacje. Jednocześnie zacieśniały się związki narodowych działaczy żydowskich z Królestwa i z głębi Rosji w ramach nieformalnych struktur powstających wokół Biura Politycznego i Żydowskiego Towarzystwa Szerzenia Prawdziwych Wiadomości o Żydach. Tymczasem stosunki pomiędzy CKO a gminą warszawską stale się pogarszały. Latem 1915 r. asymilatorzy zaprosili do współpracy syjonistów i podjęli starania u rządu rosyjskiego o oddzielny od polskiego, żydowski fundusz pomocy. 128 AAN, Centralny Komitet Obywatelski 40, k. 19. 129 „Tygodnik dla Wszystkich. Opinja Żydowska" 14 III 1915. i;»4s--;J 120 i Było tak już w okresie, gdy sytuacja Żydów w Rosji zaczęła się poprawiać. W Dumie formował się Blok Postępowy, dążący m.in. do zniesienia restrykcji antyżydowskich. Wobec wywoływanego przez nie oburzenia postępowej opinii publicznej, nacisku aliantów i ewakuacji setek tysięcy Żydów w głąb imperium, problemem żydowskim zajęła się rada ministrów. Dnia 13 VIII 1915 r. wydano dekret pozwalający ludności żydowskiej osiedlać się poza strefą, choć z wyjątkiem obu stolic i terenów administrowanych przez ministerstwa Dworu i Wojny. ,ac^ ?« • ' Wcześniej jeszcze, w marcu 1915 r., ku zaskoczeniu opinii publicznej, wprowadzono w Królestwie samorząd. Utworzono wprawdzie ograniczoną wyborczą kurię narodowościową i przestrzegano zasady, że Żydzi mogli stanowić tylko 10% w ciałach samorządowych, ewentualnie 20% w miastach o przewadze ludności żydowskiej. Oznaczało to, iż w Warszawie na 160 radnych miało być tylko 16 Żydów. Mimo wszystko był to jednak wyłom w ich dotychczasowej sytuacji. Zdobyli grunt do działalności politycznej. Rozpoczęły się dyskusje, krytykowano ordynację wyborczą także za zbyt wysoki cenzus majątkowy (do udziału w głosowaniu upoważniał podatek mieszkaniowy 540 rubli). Pocieszano się, że system kurialny jest zwykle stopniem pośrednim do wprowadzenia ustaw bardziej demokratycznych. Nawet asymilatorzy, po zaciętych sporach, postanowili wziąć udział w „kurii żydowskiej" i przygotowaniach do wyborów. „Ze względu na to — zacierali ręce wrogowie asymila-torów — że wybory są tajne i że w tym roku panowie z ulicy Włodzimierskiej [siedziba gminy — P. W.] nie będą mogli działać pogróżkami z dziedziny dyskonta, mniemać należy, że zostanie położony raz na zawsze kres samo-zwańczej polityce bloku chasydzko-plutokratycznego, dzierżącego w swych łapczywych rękach jedyną dotychczas oficjalną reprezentantkę naszą — Gminę «Starozakonnych»" 13°. 4.6. Początki niemieckiej okupacji Królestwa Polskiego i Kresów W maju 1915 r. armia niemiecka przerwała front wschodni i w ciągu kilku miesięcy odpechnęła Rosjan za linię: Zatoka Ryska-Pińsk-Tarnopol. Sytuacja Żydów środkowej Polski i Kresów uległa zasadniczej zmianie. Dnia 6 sierpnia do Warszawy weszli Niemcy. Żydzi witali ich — jak w całym kraju — z radością i w języku niemieckim. Mieli nadzieję na poprawę swego losu i zakończenie okresu rozgardiaszu, jaki panował w ostatnich tygodniach przed ewakuacją Rosjan. Z zadowoleniem przyjęli proklamację Ludendorffa „Do moich drogich Żydów" oraz inne podobne odezwy. Ciepło witano też Austriaków — ze względu na dotychczasową sytuację ludności żydowskiej w monarchii Habsburgów. W „Opinji Żydowskiej" pisano: „Zaledwie przywódcy endeccy czmychnęli 130 „Tygodnik dla Wszystkich. Opinja Żydowska" 15, 30 IV, 27 V, 3 VI 1915; „Rozwaga" V 1915; E. Zechlin, op. cit., s. 173. 121 z Warszawy, stolica Polski zmieniła nagle swój wygląd. Jakby za dotknięciem różdżki czarodziejskiej Warszawa przesunięta została na Zachód. Szersze masy ku swemu zdziwieniu przekonały się, że zgodne współżycie Polaków i Żydów nie tylko w niczym nie naraża interesów polskich, lecz przeciwnie, stwarza atmosferę miłego pokoju i spokoju. Takie wrażenie dało się wyczuć wśród Polaków. Jeszcze uroczyściej te chwile przełomu odczuli Żydzi" U1. Radość większości Żydów z wejścia Niemców i Austriaków oraz wypadki udzielania im pomocy przez ludność żydowską umacniały wielu Polaków w ich antyżydowskich przekonaniach. Stanisław Dzierzbicki, umiarkowany i na pewno nie zasługujący na miano antysemity współzałożyciel CKO, wspominał wejście armii niemieckiej do Warszawy: „Na ogół jednak publika warszawska zachowywała się przyzwoicie, ujawniając spokój, zimną krew — tylko nasze kochane Żydki bardzo gorąco i ostentacyjnie witali Niemców, czego zresztą wszyscy spodziewaliśmy się"132. Nastroje antyżydowskie w Królestwie były podbudowywane także przez dalszą działalność KfdO. Przedstawiał on Żydów zamieszkujących państwo rosyjskie jako część niemieckiej grupy kulturowej, starał się uzyskać dla nich prawo narodowego samostanowienia na terenach polskich, zbierał doniesienia o okrucieństwach Rosjan i współdziałaniu oraz współwinie Polaków. Także wielu Żydów niemieckich, nie związanych z KfdO czy nawet mu wrogich, uznało, że zajęcie przez wojska Rzeszy terenów z liczną ludnością żydowską nakłada na nich — jednocześnie Niemców i Żydów — dużą odpowiedzialność wobec współwyznawców i obowiązek pośredniczenia między nimi a władzami okupacyjnymi. Wielu zasymilowanych Żydów w niemieckich mundurach „odkryło" Żydów wschodnich, uległo fascynacji ich kulturą i uwierzyło, jak istniejąca już przed wojną grupka młodo-niemiecko-żydowskich intelektualistów, że duch Ostjuden może w zasadniczy sposób przyczynić się do odnowy światowego żydostwa. Po barbarzyństwach armii rosyjskiej, pierwsze tygodnie władzy niemieckiej jawiły się polskim Żydom jako początek ery humanitaryzmu i kultury europejskiej. Powstawały żydowskie szkoły, biblioteki, gazety, organizacje zawodowe, kulturalne, gospodarcze, studenckie itd. Możliwość działania uzyskały także instytucje i organizacje polskie. Przez kilka miesięcy pozwolono nawet emigrować do neutralnych Stanów Zjednoczonych, dokąd z niemieckiej strefy okupacyjnej wyjechało w latach 1915-1916 ok. 2,5 tyś. Żydów. W Warszawie otworzyła nowe biuro sekcja Jointu. Roztoczono opiekę nad dziećmi szczególnie poszkodowanymi przez wojnę. Pod naciskiem KfdO, który domagał się, by rząd berliński potwierdził swe obietnice z sierpnia 1914 r., że ogłosi Żydów w Rosji za mniejszość narodową i tak będzie ich traktował, 131 „Tygodnik dla Wszystkich. Opinja Żydowska" 11 VIII 1915. ' '"' 132 S. Dzierzbicki, Pamiętniki z lat wojny 1915-1918, Warszawa 1983, s. 63; A. Carlebach, A German Rabbi Goes East, „Leo Baeck Institute Year Book" 1961, 6, s. 60; F. Golczewski, op. cit., s. 129; S.E. Aschheim, op. cit, s. 103. ,-;& .qo ,n.in:r*'» 4 ;tiV- 122 zamieszczono w październiku 1915 r. w prasie niemieckiej wiele półoficjalnych enuncjacji. Potępiły one postępowanie Rosjan, ogłaszały za rzecz samą przez się zrozumiałą, że Żydzi będą traktowani jak inne narodowości, co — jakoby — wiedział każdy, kto znał zasady funkcjonowania państwa niemieckiego. Przy zarządzie cywilnym Generalnego Gubernatorstwa w Warszawie utworzono referat żydowski. Wielu Żydów przyjęło gesty niemieckie i austriackie za dobrą monetę i uwierzyło, że znaleźli się pod ochroną mocarstw, zostali uznani za odrębny naród i mogą pozwolić sobie na twardszą postawę w kontaktach z Polakami. Żydowska opinia publiczna w Warszawie analizowała wielokrotnie odezwę niemieckiego gubernatora nowo zajętych terenów gen. von Putkamera, wyrażając nadzieję, że nowe władze cywilne przy zarządzie wojskowym zajmą się problemem żydowskim, pozwolą a nawet pomogą rozwijać swobodne życie religijne i kulturalne. Rzeszy opłaci się to — dowodził „Der Moment" — gdyż Żydzi, którzy nie pozwolili się zrusyfikować ani spolonizować, a poprzez język i kulturę są spokrewnieni z Niemcami, mogą być pionierami niemczyzny w Europie Środkowej, urządzonej od nowa przez Rzeszę. Gdy Żydzi uzyskają równouprawnienie — kontynuował dziennikarz „Momentu" — porzucą przesądy, oświecą się i ucywilizują. W szkołach podstawowych i średnich nauka odbywać się będzie w jidysz, ale w uczelniach wyższych studenci będą musieli wybrać pomiędzy polskim a niemieckim. Mniejszości otrzymają szeroką autonomię i reprezentację w Sejmie, akta stanu cywilnego i inne ważne dokumenty będą sporządzane w języku ich właściciela133. W pierwszych dniach okupacji tajny radca von Cleinow, rozpoczynając urzędowanie jako cenzor prasy warszawskiej, zaprosił jej reprezentantów do biura i przedstawił linię polityki niemieckiej w podbitym kraju. Wezwał przy tym Polaków i Żydów do zaprzestania jakichkolwiek sporów i wzajemnych napaści, gdyż te osłabiają wysiłki prowadzące do zwycięstwa Rzeszy. Gen. Hans von Besseler, objąwszy stanowisko generalnego gubernatora warszawskiego przekazał 5 tyś. marek na biednych oraz złożył wizytę w synagodze na Nalewkach i wziął udział w nabożeństwie szabasowym. Okres żydowskiej radości z korzystnej zmiany sytuacji szybko jednak minął. Obawy budziło wprowadzenie paszportów ze zdjęciami dla całej ludności oraz rejestracja wszelkiej aktywności zawodowej. W nawiązaniu do pruskich tradycji administracyjnych i zasady „apolitycznego" zarządu okupowanych terenów referat żydowski został podporządkowany decernatowi do spraw szkół oraz Kościoła i ograniczył swe kompetencje tylko do problemów religijnych i kulturalnych. Inne aspekty życia Żydów zostały podporządkowane resortom ogólnym i tylko w wyjątkowych przypadkach zajmował się nimi referat żydowski. Na jego czele stanął dr Ludwig Haase — asymilowany Żyd badeński, któremu problematyka Żydów miejscowych była obca. Swe zadanie widział raczej jako charytatywne i humanitarne niż jako polityczne i narodowe. 133 Pinkas Warsze, s. 157; „Der Moment" 4 I 1916. Władze niemieckie uznały więc w praktyce Żydów za wspólnotę religijną i nic nie wskazywało na to, by w przyszłej, nawet buforowej i niesuwerennej Polsce były gotowe traktować ich jak mniejszość narodową. Niemiecka administracja okupacyjna stawała się w 1915 r. coraz twardsza, nie miała zrozumienia dla Żydów, postępowała wobec nich niejednolicie i niekonsekwentnie. Dnia 17 IX 1915 r. Niemcy rozciągnęli na Generalne Gubernatorstwo Warszawskie rozporządzenie głównodowodzącego na Wschodzie o regulacji szkolnictwa z 24 IV 1915 r. Wszyscy nauczyciele musieli zarejestrować się, przejść obowiązkowe kursy i zdać specjalny egzamin. Językiem wykładowym w szkołach polskich miał być polski, w żydowskich — niemiecki. Polacy i asymilatorzy protestowali, iż wzmocni to tendencje separatystyczne Żydów i widzieli w tym, jak i narodowi działacze żydowscy, germanizację. Rozporządzenia nie uchylono wprawdzie, lecz wobec protestów nie weszło ono w życie. Milcząco tolerowano w szkołach jidysz jako dialekt niemiecki. Żydowską sympatię do nowego okupanta osłabiała też jego pedanteria i początkowa nieprzekupność. Niemiecki sztab generalny myślał w 1914 r. o zrewolucjonizowaniu Żydów rosyjskich i wciągnięciu ich do współpracy. Zbuntowanie mniejszości narodowych Rosji miało być jednym ze sposobów jej pokonania. Brakowało jednak nie tylko fachowców i instytucji, które mogłyby to zadanie przeprowadzić, ale także podstawowych, umożliwiających je wiadomości. Skończyło się więc na wezwaniu Żydów do walki z caratem w odezwach wydawanych przez armię. Sami przywódcy żydowscy nie liczyli zresztą na powstanie, a nawet obawiali się pogromów i spodziewali się jedynie „moralnego poparcia" ze strony Żydów w Rosji. Niemcy wkraczający do Królestwa wiedzieli, że ludność żydowska jest im przychylna, ale nie mieli konkretnego planu wykorzystania tego i za sprzymierzeńca w walce przeciwko Rosji uważali również Polaków. Widzieli w nich zresztą poważniejszego partnera, a w nowo urządzonej Europie Środkowej nie planowali dać Żydom specjalnego miejsca. Nie myśleli też o akcji germanizacyjnej przy ich pomocy, oceniali bardzo nisko i dopiero po zajęciu Kongresówki zaczęli zbierać dokładniejsze dane o społeczności żydowskiej. Od końca 1915 r. Niemcy czuli już wyraźnie ciężar wojny i szukali kozła ofiarnego. Odeszły podniosłe chwile sierpnia 1914 r., zaczęły odżywać stare resentymenty, podjęły działania organizacje antysemickie. Zaczęto szukać osób ciągnących korzyści z wojny oraz czarnego rynku i znajdowano wśród nich wielu Żydów. Dnia 11 X 1916 r. pruski minister wojny zarządził przeprowadzenie Judenstatistik. Miała ona wykazać, ilu żołnierzy żydowskich jest na froncie, na etapach, w wojskach okupacyjnych, w biurach, ilu wreszcie „wyreklamowano" zupełnie. Żydzi stali się „znaczonymi ludźmi" i „wojskowymi drugiej kategorii". Od 1916 r. prasa publikowała już otwarcie antysemickie artykuły. W styczniu 1917 r. na okładce hamburskich „Deutsch-vólkischer Blatter" obok antyżydowskich treści pojawiła się swastyka. Tymczasem na Wschodzie trudno było prowadzić Niemcom jakąś okreś- 124 CU lik Ip.p... ; ! jjTrrmińT briaai\% klas J acjiou nwt cn toutc -• -.r s*«k. imris, wsft li 6. Śmierć legionisty Bronisława Mansperla w bitwie pod Kukłami w 1915 r. Autor Artur Szyk loną żydowską politykę, gdyż podlegali naciskom wielu różnych grup Żydów. W 1914 r. Max Bodenheimer —jeden z przywódców KfdO — domagał się od władz Rzeszy, by przystąpiły na zajętych terenach do tworzenia komitetów żydowskich. Stanowiłyby one bazę dla ludności żydowskiej do walki o jej prawa. Walka ta kierowałaby się przede wszystkim przeciwko Polakom. Dostrzegali to inni działacze żydowscy i ostrzegali przeciwko powojennym konsekwencjom. W 1915 r. KfdO prowadził nadal ryzykowną politykę. 125 W marcu jego przedstawiciele spotkali się z członkami Koła Polskiego w parlamencie wiedeńskim, sugerując, iż mają oficjalne pełnomocnictwa władz niemieckich. Polacy przedstawiając swe wizje czasów powojennych mówili o „zjednoczeniu obu części Polski w jeden kraj koronny", w którym Żydzi cieszyliby się wolnością działalności politycznej, osobnymi podatkami i autonomicznym szkolnictwem. KfdO wynegocjował obietnicę, że Żydzi otrzymają w Polsce osobne Gemeinschaften — gminy zorganizowane hierarchicznie, aż po szczebel centralny. Ich przywódcy byliby urzędnikami państwowymi, a ludność żydowska miałaby w Sejmie zagwarantowaną, odpowiadającą jej liczbie, reprezentację. KfdO przedstawił to jako osiągnięcie niemieckiemu MSZ, które nie było zachwycone. Inaczej bowiem widziało przyszłość Europy Środkowej i krytykowało KfdO za udawanie reprezentanta Rzeszy oraz dawanie Żydom obietnic. W tym samym czasie syjoniści austriaccy ostrzegali, by nie pokładać zbyt wielkiej nadziei w Polakach, znanych ze swego antysemityzmu. Jednocześnie jednak wielu Żydów sympatyzowało z Legionami i wspierało je finansowo, a grupa asymilatorów galicyjskich (Tobiasz Asch-kenaze, H. Diamand, H. Kolischer) złożyła oświadczenie, że „problem żydowski w Polsce jest częścią polskiego problemu". Była to teza nie do przyjęcia dla KfdO, który jednak odmówił, gdy Żydzi austriaccy prosili go, by w wiedeńskich rozmowach z Polakami bronił habsburskiego władania nad Galicją. Wierzył bowiem, iż po wojnie Polska w całości znajdzie się pod wpływami Niemiec, a zmurszała monarchia Franciszka Józefa nie może być gwarantką sytuacji Żydów polskich134. , Komittee fur den Osten zwalczał od początku wojny istniejącą w Rzeszy Freie Yereinigung fur die Interessen des ortodoxen Judentums. Zrzeszenie to uzyskało od władz niemieckich pozwolenie na wysłanie do Polski delegacji, która pośredniczyłaby pomiędzy Żydami a administracją. W lutym 1916 r. przyjechało do Warszawy dwóch ortodoksyjnych rabinów: dr Pinkas Kohn z Ansbach w Bawarii i dr Emanuel Carlebach z Kolonii. Nawiązali oni stosunki ze środowiskami rabinicznymi i chasydzkimi, szczególnie z dynastią z Góry Kalwarii. Obaj zdobyli zaufanie tych społeczności, stawiając na rozwój Żydów polskich jako grupy religijnej i zwalczając tendencje nacjonalistyczne i świeckie. Założyli partię o nazwie Agudas Ha'ortodoksim i jej gazetę „Dos Judisze Wort", przystąpili do reformowania systemu chederów, kształcili nauczycieli i zakładali szkoły dla dziewcząt, co do tej pory nie było przyjęte przez chasydów. Pracy rabinów sprzyjali Niemcy i — po cichu — asymilatorzy. Większość polskich ortodoksów pozostała jednak nieufna i nie chciała się wiązać z nowym okupantem nie wykluczając możliwości powrotu Rosjan. Powstanie Agudy było natomiast ciosem w KfdO i żydowski ruch narodowy. Rozpoczęła się 134 F. Golczewski, op. cit., s. 147; Z. Szajkowski, The German Ordinance of November 1916 on the Organization ofJewish Communities in Poland, „Proceedings of the American Academy for Jewish Research" 1966, 34, s. 113-116. 126 konkurencja w staraniach o pozyskanie mas, które niechętnie przyjmowały tezę, że walka o prawa mniejszości narodowej zakłóci współistnienie z Polakami. Żydowscy ulicznicy w Warszawie wołali za Kohnem i Carlebachem: „Nor a religie! Nor a religie!" Krążyły plotki, że chcą oni przerobić Żydów polskich na niemieckich i że „choć studiują Talmud, mówią po niemiecku i przyjaźnią się z generałami"135. Sytuację rabinów utrudniał fakt, iż w Agudzie coraz częściej rozlegały się głosy krytyki pod adresem ich antynarodowego nastawienia i gdy w 1918 r. uciekli z Polski wydawało się, że ich praca leży w gruzach, Aguda przetrwała jednak, działały zreformowane chedery i szkoły dla dziewcząt. 4.7. Stosunki polsko-żydowskie pod okupacją niemiecką Jednym z najważniejszych problemów Żydów, mieszkających na terenach zajętych przez Niemców, pozostawały stosunki z Polakami i ich instytucjami. Latem 1915 r. CKO został zdekompletowany — część działaczy wyjechała z uciekającymi Rosjanami. Powstałe w ten sposób luki szybko jednak zapełniono. Dnia 2 VIII 1915 r. Niemcy rozwiązali CKO i wszystkie komitety miejscowe z wyjątkiem Komitetu Obywatelskiego Warszawy. Jego działacze przystąpili do tworzenia nowej organizacji ogólnokrajowej; l 11916 r. powstała Rada Główna Opiekuńcza z siecią 626 rad miejscowych na terenie gubernatorstwa warszawskiego. Także i ten system, mimo szykan niemieckich, daleko wychodził poza pierwotnie określone kompetencje, lecz pozostawiał przytłaczającą większość Żydów poza nawiasem swej działalności. ;r« *' » ' Na przełomie lipca i sierpnia 1915 r. w Warszawie powstała ośmiotysięczna Straż Obywatelska. Analogiczne jednostki poza stolicą zostały rozwiązane przez Niemców 14 IX 1915 r. Warszawska przetrwała i 31 I 1916 r. została przekształcona w Milicję Miejską — o ograniczonych kompetencjach i podporządkowaną niemieckiemu prezydentowi policji. Dnia l IX 1915 r. delegaci prasy żydowskiej przedstawili prezesowi Komitetu Obywatelskiego księciu Zdzisławowi Lubomirskiemu memoriał o upośledzeniu Żydów w Straży Obywatelskiej. Przedstawicieli ludności wyznania mojżeszowego nie było w komendanturze i wśród komisarzy, niewielu obsadzono na niższych stopniach. Dalej stwierdzono w memoriale, że podobna sytuacja panowała i w innych organach obywatelskich, a nadużycia chrześcijańskich funkcjonariuszy Straży i sprzedawców w sklepach Komitetu wobec Żydów noszą piętno antysemityzmu. Milicja zachęca Polaków do bojkotu Żydów, bije ich, wymusza łapówki, aresztuje bez powodu, toleruje polskich przestępców okradających Żydów, obraża uczucia religijne. Na 14 stronach dokumentu przedstawiono 35 poważniejszych przypadków wykroczeń Straży. „To wszystko wytworzyło w szerokich kołach ludności polskiej pojęcie 135 A. Carlebach, op. cit., s. 62-65; I.B. Singer, Urząd mojego ojca, Warszawa 1992, s. 227. 127 — czytamy w memoriale — że Żydzi nie tylko znajdują się poza prawem, lecz że obecnie nadszedł właściwy czas z nimi skończyć, ponieważ Polacy są teraz panami sytuacji"136. Dnia 6 VIII 1915 r. Komitet Obywatelski stolicy powołał Zarząd Miasta Warszawy pełniąc w stosunku do niego funkcję Rady Miejskiej; 23 III 1916 r. Niemcy zgodzili się na zastąpienie warszawskiego Komitetu przez samorząd miejski z wyborów. Także w innych miastach Kongresówki rozwiązane komitety zastąpiono wybranymi radami miejskimi. Pozostały one do końca wojny jedynie względnie demokratycznymi organami, stały się areną otwartej aktywności politycznej i choć miały ograniczone możliwości, pozwalały jednak zorientować się w ówczesnych układach politycznych. Dnia 4 VI 1916 r., zgodnie z ordynacją wyborczą, warszawiacy zaczęli wpisywać swoje nazwiska we wszystkich 6 kuriach wyborczych. Początkowo zainteresowanie wyborami było ograniczone, ale wkrótce wzrosło, gdyż stały się one tematem numer l prasy warszawskiej i agitacji partyjnej. Prawica polska, od narodowej demokracji po postępowców, sformowała Centralny Wyborczy Komitet Narodowy. Podkreślał on, jak wielkie znaczenie ma właściwy skład pierwszej rady miejskiej w Królestwie: „warszawskiego parlamentu miejskiego", będącego polityczną wizytówką całej Polski. Ważne jest — dodawali endecy — komu w tak ciężkich czasach odda się kontrolę nad finansami i zarządem miasta. Poza tym Warszawa jest stolicą Polski i należy wybrać do jej rady prawdziwych i dobrych Polaków. Tymczasem — martwiła się prawica — narzucony przez Niemców kurialny system głosowania sprawił, iż niektóre warstwy miały szansę zdobyć lepszą reprezentację. Potencjalnie dotyczyło to także Żydów, np. w kurii kupieckiej. Sytuacja ta spowodowała agitację antyżydowską, w której przodowała „Gazeta Poranna". Publikowała ona artykuły o współpracy cadyków z asymilatorami, występowała przeciwko dopuszczeniu żydowskich czarnoryn-kowców na listę IV (kupieckiej) kurii, przeciwko chrześcijańskim pomocnikom, którzy w szabes pomagali ortodoksyjnym Żydom wpisywać się na listy wyborcze. Specjalną kolumnę poświęcono żydowskim kandydatom do Rady Miejskiej. Atakowano szczególnie asymilatorów, kwestionując ich polskość i kompetencje. Jedynie ortodoksów traktowano lepiej, chwaląc ich za niemiesza-nie się w polskie sprawy i za to, „że zawsze pamiętają o tym, iż tu jest polski a nie polsko-żydowski kraj". Gdyby wszyscy byli tacy jak oni — pisano w „Gazecie Porannej" — „nie byłoby w Polsce miejsca dla antysemityzmu"137. Także agitacja polskiego Centralnego Demokratycznego Komitetu Wyborczego nie była wolna od haseł antyżydowskich. Demokraci odżegnywali się wprawdzie od antysemityzmu, ale zapowiadali, że będą walczyć z zagrożeniem ze strony Litwaków i „żydowskiej socjaldemokracji". Dnia 14 VI 1916 r. utworzyły swój komitet wyborczy partie żydowskie. Bezpośrednio przed wojną najsilniejsi w mieście byli syjoniści, choć nie istniało 136 CZA, Z3/140, Die Lagę der Juden in Polen wahrend des ersten Weltkriegs, bez paginy. 137 Wg F. Golczewski, op. cit., s. 160. •'<; ,i,i i .. ,qo itjstsrjlsr .> '. '" 128 wówczas jeszcze ich polskie zrzeszenie, a członkowie ruchu działali w ramach struktur ogólnorosyjskich. W sierpniu 1915 r. część przywódców syjonistycznych uciekła z Królestwa i osłabieni syjoniści zgodzili się zawrzeć porozumienie z innymi ugrupowaniami żydowskimi, spośród których do Zrzeszenia Wyborców Żydowskich weszli ortodoksi, chasydzi, „narodowcy", neoasymilatorzy, umiarkowani asymilatorzy i tzw. bezpartyjni. Bund poszedł do wyborów z PPS-Lewicą. Dzień po utworzeniu Zrzeszenia Wyborców Żydowskich asymilatorzy ogłosili w prasie odezwę, podpisaną przez 100 osób, w tym Samuela Dicksteina, Henryka Nussbauma, Kazimierza i Jana Natansonów, Michała Bergsohna i Stanisława Kempnera. Wezwali oni — w imię polskiego patriotyzmu — by głosować zgodnie z poglądami politycznymi i nie prowadzić oddzielnej kampanii żydowskiej, skoro ordynacja wyborcza nie tworzy narodowych kurii wyborczych. „Tylko poczucie powszechnego dobra wspólnej Ojczyzny — głosiła odezwa — miarodajną być musi wskazówką dla tworzenia się grup poszczególnych. Mogą zachodzić różnice w wyborze grup do tego celu wiodących, ale nie wolno wykraczać przeciw idei naczelnej. Obywatele — Polacy wyznania mojżeszowego niezłomnie postanowili tę zasadę uświęcić, nie organizować odrębnych wyborów wyznaniowych i przeciwstawiać się wszelkim w tym kierunku dążeniom" 138. Pod wpływem tych wezwań, przyjętych przychylnie przez dużą część żydowskiej opinii publicznej, oraz dzięki innym zabiegom asymilatorów doszło do zbliżenia Zrzeszenia Wyborców Żydowskich i Demokratycznego Komitetu Wyborczego, a następnie — 30 czerwca — do porozumienia obu polskich komitetów z Żydami. Uzgodniono podział miejsc w Radzie Miejskiej: 26 dla narodowców, 19 dla demokratów i 15 dla Żydów, w tym 12 dla Zrzeszenia Wyborców Żydowskich i 3 dla „grupy Bolesława Eigera", stanowiącej kompromis i pomost pomiędzy skrajnymi asymilatorami a pozostałymi ugrupowaniami żydowskimi. Część żydowskiej opinii publicznej potraktowała to porozumienie jako wielkie wydarzenie — po raz pierwszy uznano Żydów za partnerów politycznych. Uczczono to przyjęciem z udziałem Haasego, Kohna, Carlebacha i kilku niemieckich Żydów z okupacyjnej administracji139. Przedwyborcza kampania asymilatorów była od początku ostro krytykowana przez wielu przedstawicieli żydowskich, reprezentujących różne poglądy polityczne, lecz zgodnie oskarżających działaczy gminy oraz „Polaków wyznania mojżeszowego" o naiwność lub zdradę żydowskich interesów narodowych. Endecy bowiem od samego początku traktowali wybory jako rozgrywkę z Żydami, badali jaki procent wyborów w poszczególnych kuriach stanowiła ludność żydowska i prowadzili jednoznacznie antysemicką propagandę. Kompromis komitetów wyborczych część żydowskich działaczy narodowych przyjęła więc jako zdradę i postanowiła „uratować honor żydowski" w VI (ogólnej) 138 „Kurier Warszawski" 18 VI 1916. 139 „Kurier Warszawski" 18-24 VI 1916; Żydzi w Polsce, t. I, s. 496. 9 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 129 kurii wyborczej. W lokalu Związku Żydowskich Literatów i Dziennikarzy na Tłomackiem odbyło się burzliwe zebranie, w trakcie którego rozpoczęto tworzenie Żydowskiego Ludowego Komitetu Wyborczego. Fołkskomitet, kierowany przez Noaha Pryłuckiego, dysponował dwoma popularnymi dziennikami „Der Moment" i „Warszewer Togbłat", które stały się odtąd organami prasowymi nowo powstałej grupy folkistowskiej. Występowała ona bardzo ofensywnie, prowadząc swą kampanię wyborczą pod hasłami rozpowszechniania „wiedzy o żydowskich postulatach narodowych wśród Polaków". Folkiści zdobyli w VI kurii 4 mandaty. Pozostałe 11 podzielili między siebie socjaliści (PPS — 2, SDKPiL — l, Bund — 1) i endecy wraz z NZR (7). W sumie w Radzie Miejskiej zasiadło 70 przedstawicieli społeczności polskiej i 20 — żydowskiej; 15 z listy Zrzeszenia Wyborców Żydowskich, 4 folkistów i l przedstawiciel Bundu140. ?'ri >a Także w trakcie prac Rady grupa Pryłuckiego, w przeciwieństwie do innych środowisk żydowskich, nie była skłonna do kompromisów i występowała tak ostro, że pepeesowski „Robotnik" nazwał ją „żydowską endecją". Już 23 VII 1916 r. w dniu otwarcia Rady doszło do pierwszego sporu, mimo że większość ugrupowań żydowskich deklarowała lojalność i solidarność, a syjoniści złożyli uroczyste oświadczenie popierające postulat niepodległości Polski i uznające „Polaków za naród w państwie tym przodujący i stanowiący o jego narodowym charakterze". Pryłucki domagał się na pierwszej sesji, by językiem wykładowym w szkołach żydowskich był jidysz. Uchwalenie tego przekraczało kompetencje Rady. Miała ona zajmować się tylko gospodarką i zarządzaniem miasta i gdy Żydzi stawiali postulat równouprawnienia przypomniano im, iż problem ten trzeba pozostawić do czasów przyszłych rozstrzygnięć konstytucyjnych. Sprawy żydowskie zajmowały Radzie Miejskiej i wyłonionemu przez nią Magistratowi sporo czasu i stawały się często przyczyną ostrych sporów. Władze miejskie mniej energicznie opiekowały się ludnością żydowską, słabiej wspomagały jej szkoły, tanie kuchnie i inne instytucje społeczne. Wśród urzędników miejskich było tylko niewielu Żydów, w milicji nie przestrzegano świąt żydowskich. Trwał spór o wpuszczanie tradycyjnie ubranych Żydów do Łazienek, emocje wywołała sprawa Gościnnego Dworu — hali targowej oddanej do użytku po renowacji. Kupcy związani z endeckim towarzystwem „Rozwój" żądali podziału Dworu na część chrześcijańską i żydowską. Rada przychyliła się do tych żądań, mimo głośnych protestów Żydów, którzy wskazywali, że jest to nowa jakość w stosunku do haseł bojkotowych 1912 r. Wówczas część społeczeństwa przy użyciu prywatnych środków uprawiała propagandę antysemicką, teraz instytucja państwowa zadekretowała separację Żydów i Polaków. Narady Rady Miejskiej były relacjonowane przez prasę i stały się tematem rozważanym przez ogólnopolską opinię publiczną. Gazety żydowskie protestowały przeciwko dyskryminacji Żydów i zastanawiały się nad ich wątpliwym 140 „Kurier Warszawski" 1-16 VII 1916; „Jiidische Rundschau" 7 VII 1916. 130 losem w przyszłej Polsce. W wielu periodykach polskich można było znaleźć argumenty przemawiające za „obcością" Żydów nad Wisłą lub podważające ich prawa do uznawania się za odrębny naród. W miarę pogłębiania się erozji systemu okupacyjnego kompromisowość strony polskiej malała. Rada Miejska pełniła funkcję parlamentu i wkrótce wytworzyły się w niej podziały, które obowiązywały także po wojnie. Pojawiła się grupa polskich deputowanych, którzy wypowiadali się w otwarty, brutalnie antysemicki sposób. Pogłębiały się podziały między żydowskimi nacjonalistami i syjonistami a asymilatorami. Ci ostatni dążyli do współpracy z Polakami. Niektórzy z nich odmawiali im jednak prawa do tego. Propolskie nastawienie asymilatorów skłoniło syjonistów w 1917 r. do opuszczenia żydowskiego klubu deputowanych w Radzie Miejskiej i do wyraźniejszego formułowania postulatów narodowych. Najostrzej występowała jednak grupa Pryłuckiego, która reprezentowała stanowisko prowokacyjne dla wielu Polaków: Żydzi należą do małych narodów, o ich prawa toczy się wojna, należy więc spodziewać się, że w czasie konferencji pokojowej, przy okazji omawiania kształtu Polski, mocarstwa zagwarantują prawa Żydów. Syjoniści warszawscy przekazywali wiadomości o stosunkach polsko--żydowskich kolegom z organizacji w Niemczech i w Stanach Zjednoczonych. Powodowało to ostre ataki prasy Żydów niemieckich i amerykańskich na Polaków. Kwestionowano ich dojrzałość i zdolność do posiadania suwerennego państwa. Polska opinia publiczna z oburzeniem przyjmowała te głosy. Rosja stała się nagle popularna za Atlantykiem — dziwiono się — położenie Żydów w Polsce poprawiło się od czasów rosyjskich, a tymczasem prasa amerykańska zachowuje się jakby sytuacja wyglądała odwrotnie, a Polacy byli narodem „pogromszczyków". Nie chodzi tu więc o antysemityzm — konkludował Feliks Młynarski, późniejszy wiceprezes Banku Polskiego — lecz o zwykły spór narodowościowy, jakich wiele w Europie Środkowej141. W takiej atmosferze, podgrzewanej, z jednej strony, przez endeków i w mniejszym stopniu, z drugiej strony — przez narodowców żydowskich, umacniał się antysemityzm. Przycichł on tylko na parę miesięcy po wkroczeniu Niemców do Królestwa, by od wiosny 1915 r. rozkwitać z nową siłą, zwłaszcza w ostatnich latach wojny, gdy wiadomo było, że Polska odrodzi się w jakiejś formie. Asymilatorzy i syjoniści wypowiadali się za jej niepodległością. Liczni przedstawiciele gminy warszawskiej z rabinatem na czele wzięli udział w pierwszych wielkich obchodach 3 V 1916 r. Mimo to znów pojawiły się hasła bojkotu Żydów i ograniczenia ich „dotychczasowych przywilejów". Zdarzało się w Warszawie, że dorożkarze nie chcieli wozić Żydów, gazeciarze — sprzedawać im gazet, a rabin Carlebach musiał wyprowadzić się z Bristolu, gdyż dyrektor powiedział mu, że musi w swym przedsiębiorstwie I kategorii dbać o klasę i nie może tolerować wizyt „brudnych lumpów żydowskich" 142. 141 F. Golczewski, op. cit., s. 146; J. Brzoza (F. Młynarski), Żydzi amerykańscy a sprawa polska, Warszawa 1917, s. 4-9; CZA, Z3/141, Die Lagę der Juden. 'J r « 142 A. Carlebach, op. cit., s. 78, 93. 131 r 4.8. Sytuacja Żydów polskich w ostatnich latach wojny Położenie Żydów polskich w trzecim roku wojny stawało się coraz trudniejsze. Niemcy bezwględnie eksploatowali podbite terytoria. Starali się wycisnąć z nich jak najwięcej żywności i zlikwidować przemysł, by pozbyć się konkurencji w przyszłości, a doraźnie zyskać ręce do pracy w gospodarce Rzeszy. Okupanci obłożyli więc sekwestrem większość surowców, środki produkcji i reglamentowane podstawowe artykuły spożywcze. Monopolem objęto eksploatację węgla, rudy, drewna i soli, zakazano prywatnego uboju bydła, przemiału zbóż i produkcji środków czyszczących. Nakładano nowe podatki, ograniczono ruch wewnętrzny, swobodnie regulowano stosunek marki do rubla. Dezorientowano przedsiębiorców huraganem nowych zarządzeń. Podobną działalność prowadziły też władze austriackie w Generalnym Gubernatorstwie Lubelskim. Wykluczono w ten sposób prywatną inicjatywę z handlu i pośrednictwa oraz doprowadzono do całkowitego zastoju w przemyśle. Tylko niektóre jego gałęzie, pracujące na rzecz armii niemieckiej, funkcjonowały jak przed wojną lub czasami nawet lepiej, lecz i one podupadły w ostatnich miesiącach wojny, gdy skończyły się niemieckie zamówienia rządowe. Powstała armia bezrobotnych. Niemcy zatrudniali ich, częściowo przymusowo, na terenach zajętych a później także w Rzeszy, dokąd ściągnięto w czasie wojny ogółem 250 tyś. robotników przemysłowych z Kongresówki; szacowano, że przymus pracy objął ok. 70 tyś. Żydów ze Wschodu. W 1917 r. zrezygnowano z pracy przymusowej, gdyż odbywała się ona najczęściej w bardzo złych warunkach i rodziła opór, nie przynosząc wielkich korzyści. Konsekwencją rabunkowej gospodarki Królestwa była nędza przybierająca straszne postacie i rozmiary. Bankrutowały instytucje niosące pomoc bezrobotnym i poszkodowanym przez wojnę, szkoły, szpitale i przedszkola. Na ulicach Warszawy i większych miast gromadziły się tysiące żebraków, panowała drożyzna i głód. W miarę możliwości wyjeżdżano do krewnych na wieś. Z biedy nie przestrzegano koszeru, brakowało mąki na mace, które dostępne były tylko na kartki. Spekulanci wykupywali je od biednych i sprzedawali po 4 ruble. Już na wiosnę 1915 r. gęś kosztowała 25 rubli — tyle ile przed wojną wynajęcie skromnego mieszkania. W 1916 r. Carlebach gościł na weselu dzieci rabinów. Ulica obok domu weselnego była czarna od tłumu, który przyszedł w nadziei, że dostanie coś do zjedzenia. W środku wesela wyniesiono z tego tłumu starca, który umarł z głodu143. Żydzi niemieccy i amerykańscy starali się pomagać swoim współwyznawcom w Polsce. Hilfsverein der deutschen Juden współpracował z American Jevish Joint Committee i uzyskał w latach 1915-1917 do rozdzielenia ponad 143 Sefer Praga, ed. G. Weisman, Tel Aviv 1947, s. 75; Pinkas Warsze, s. 157, CZA, Z3/160 Schriftwechsel mit Lazarus Barth wahrend des ersten Weltkrieg iiber die Lagę der Juden in Polen, list z 9 II 1917; A. Carlebach, op. cit., s. 79-84. 132 12 min marek (ponad 7 w Polsce, ok. 5 na Litwie)144. Była to jednak kropla w morzu potrzeb. W dodatku Hilfsverein kłócił się o amerykańskie wpływy z KfdO. W następstwie sporu powstały kolejne, słabsze organizacje charytatywne w Niemczech i w Ameryce. Ich pomoc skończyła się jednak po wejściu Stanów Zjednoczonych do wojny. Hilfsverein zebrał jeszcze 250 tyś. w samej Rzeszy, później uzyskano parokrotnie małe, kilkutysięczne kwoty. Nie zmieniło to sytuacji Żydów w Polsce. Brakowało pieniędzy na węgiel, jeśli w ogóle był on dostępny. Cierpiano więc zimno, pogarszały się warunki sanitarne. Niemcy usiłowali przeciwdziałać, szkolili nawet rabinów, by nawoływali wiernych do czystości. Nie mogło to jednak zastąpić ciepłej wody i reglamentowanego mydła. W 1916 r. pojawił się w Warszawie tyfus. Policja sanitarna brutalnie przenosiła ludzi z domów objętych chorobą do ośrodków dezynfekcji i kwarantanny. Tam dzieciom obcinano włosy, starcom brody, zabierano Żydom stare tradycyjne ubrania, czasami musieli się rozbierać przy kobietach, nakładać szpitalne stroje i jeść trefne jadło. Wielu uważało, że przestali być Żydami. Po powrocie do swoich mieszkań, spryskanych trucizną, zastawali je nierzadko splądrowane przez złodziei. Domy utrzymywane w czystości miały nie być objęte tą akcją, lecz policja sanitarna uczyniła z tego system wymuszania łapówek — kto nie płacił, szedł do stacji epidemiologicznej. Wraz z sytuacją gospodarczą pogarszało się położenie polityczne Żydów polskich. Po akcie z 5 XI 1916 r., proklamującym powstanie Królestwa Polskiego, Niemcy przyjęli, że problem żydowski jest wewnętrzną sprawą Polski. Było to przekreślenie planów KfdO, który wraz z polskimi syjonistami domagał się, by władze Rzeszy z góry uregulowały stosunki polsko-żydowskie i wysłał do Warszawy swoich przedstawicieli, którzy bezskutecznie usiłowali uzyskać różne gwarancje na przyszłość od niemieckich urzędników i polskich polityków. Niemcy odpowiadali, że nie mogą w przetargach z Polakami popierać Żydów — dla ich własnego dobra. Samo podejmowanie tematu zabezpieczeń na przyszłość robiło działaczom żydowskim złą prasę, zwłaszcza iż były też ugrupowania żydowskie, z masą ortodoksów na czele, które pozytywnie ustosunkowały się do aktu 5 listopada. Polacy obiecywali Żydom prawa mniejszości, ale nie chcieli dyskutować szczegółów ani składać precyzyjniejszych deklaracji. Prasa żydowska w Polsce i poza nią z obawą pisała o perspektywach Żydów w Królestwie Polskim. Kolejnym rozczarowaniem dla narodowych polityków żydowskich i KfdO było wydanie zarządzenia z 15 XI 1916 r. o gminach żydowskich. Zapowiadało ono wielkie zmiany w życiu Żydów w Polsce. Gminy stawały się Religionsgesellschaft des óffentliches Rechts — legalnymi i prawnie zatwierdzonymi stowarzyszeniami. Ich kompetencje nie ograniczały się do spraw religijnych. Gminy miały prowadzić działalność kulturalną, społeczną i ekonomiczną. Uprawniono je do zbierania podatków komunalnych, 144 Z. Szajkowski, Jewish Relief in Eostern Europę 1914-1917, „Leo Baeck Institute Year Book" 1965, 10, s. 49. 133 tworzenia rad regionalnych i ogólnopaństwowej Naczelnej Rady, kierującej całością organizacji gminnej. Wybory do zarządów gmin miały być prowadzone w 2 kuriach, wyłaniających po połowie deputowanych. Pierwszą kurię tworzyli rabini i ludzie z co najmniej średnim wykształceniem, drugą — pozostali członkowie gmin. Polacy przyjęli rozporządzenie obojętnie. Miało obowiązywać tylko w czasie niemieckiej okupacji, dotyczyło Personen jiidischen Glaubens — a więc przychylało się jakby do tezy o nieistnieniu narodu żydowskiego. O przyszłości powojennej miała rozstrzygnąć polska konstytucja. W kręgach żydowskich przyjęto natomiast zarządzenie z mieszanymi uczuciami i jakkolwiek domagano się od władz niemieckich gwarancji, że Polacy nie anulują tego aktu, to jednak wszystkie ugrupowania miały mu coś do zarzucenia. Najmniej protestowali ortodoksi — nie chcieli oni tylko dopuścić do tego, by postępowy rabin Poznański z synagogi na Tłomackiem został członkiem warszawskiej komisji do weryfikacji rabinów, którym przysługiwało prawo głosowania w I kurii, a nie zawsze było jasne, kto naprawdę jest rabinem. Żydom zachowawczym odpowiadał jednak system kurialny i fakt, iż do głosowania nie dopuszczano kobiet, choć już w 1913 r. planowano przyznać prawa wyborcze przedstawicielom obu płci. Niektóre ugrupowania wysyłały do władz niemieckich a później tymczasowych polskich petycje, by znieść system kurialny. Nie uważano go jednak powszechnie za niedemokratyczny — należał do ówczesnych obyczajów. O wiele boleśniejszy był wysoki cenzus majątkowy, zwłaszcza że wojna przyniosła dotkliwą pauperyzację Żydów. Od sierpnia 1914 r. pracownikom gminy żydowskiej w Warszawie wypłacano niepełne uposażenia, nie egzekwowano bowiem podatków, a rosyjski Bank Państwowy wyjeżdżając z Polski zabrał też wszystkie wkłady. Na wiosnę 1917 r. gmina warszawska ogłosiła więc, że nawet płacący połowę podatków mają prawo uczestnictwa w wyborach. W pierwszej kurii zarejestrowano ich 12 380, lecz w 1918 r. 500 trzeba było skreślić, gdyż przestali płacić w ogóle. W II kurii spośród 21 005 wciągniętych na listy wypadło 3508. Narodowcy domagali się więc, aby dopuścić do głosowania nawet tych, którzy od początku wojny brali zasiłek145. Asymilatorzy przyjęli przychylnie zarządzenie z 15 listopada, choć uważali — wobec obecności rabinów w pierwszej kurii — że tworzy ono „władzę sztrajmł" (futrzanych czap noszonych przez ortodoksyjnych rabinów i chasy-dów). Zastanawiali się też, czy zarządzenie nie wyodrębnia zbytnio gminy ze społeczeństwa polskiego. Nie mieli tych wątpliwości syjoniści i folkiści. Uważali oni, że zarządzenie daje Żydom zbyt mało, lecz mieli nadzieję, że uda się wyjść poza jego ramy kompetencyjne. Syjoniści pragnęli, by gmina uporządkowała pracę socjalną, ekonomiczną i zasiłki, by tworzyła szkoły i pomagała w emigracji do Palestyny. Mizrachi domagała się nawet utworzenia banku żydowskiego i organizacji zawodowych. Zwolennicy syjonizmu i folkizmu niechętnie też Z. Szajkowski, The German Ordinance, s. 130. przyjęli religijny charakter gminy. Jeszcze bardziej nieprzychylni wobec niego byli żydowscy socjaliści, domagający się utworzenia instytucji świeckiej. Niektórzy przywódcy Bundu, jak Włodzimierz Medem, uważali jednak, że zarządzenie będzie można wykorzystać i że żydowska organizacja komunalna z ortodoksyjną większością jest lepsza od polskiej administracji kontrolującej życie Żydów. W kwietniu 1917 r. Niemcy zadecydowali, że wybory do gmin odbędą się w maju. Rozpoczęła się znowu dyskusja, kto ma być dopuszczony do urn i ustalono w końcu, że głosować będą nawet płacący tylko jedną markę podatku. Polskie władze wyraziły jednak chęć wprowadzenia zmian do ordynacji i wybory zawieszono. W wielu gminach na prowincji odbyły się one pod koniec 1917 i na początku 1918 r. Na ogół zwyciężali ortodoksi, czasami syjoniści, a nawet folkiści. Często ustalano kompromisowe, wspólne listy. W Warszawie i Łodzi — ku znacznemu rozczarowaniu Żydów — do wyborów w ogóle nie doszło, choć kilkakrotnie ogłaszano ich terminy. Powstał też podział na dwa obozy walczące o władzę w największej gminie Polski — z jednej strony, ortodoksi i asymilatorzy, oskarżani o spisek i świadome odwlekanie wyborów, z drugiej — z trudem porozumiewający się folkiści, Bund i wszystkie odmiany syjonistów. Wewnętrzne rozbicie społeczności żydowskiej nie pozwoliło jej też wyłonić wspólnego przedstawiciela do powstałej w styczniu 1917 r. Tymczasowej Rady Stanu. Wśród jej 25 członków znalazł się tylko reprezentant asymilatorów Kazimierz Natanson, który stał na stanowisku, że Żydzi są mniejszością wyznaniową a nie narodową. Także w departamentach TRS wśród ok. 350 osób znalazło się zaledwie ok. 30 Żydów i polityków pochodzenia żydowskiego. Mimo to pierwsze posiedzenie TRS stało się dla wszystkich ugrupowań żydowskich okazją do podkreślenia ich lojalności i uczczenia postępu na drodze do niepodległości Polski. Aguda uznała nawet nową instytucję za „wcielenie polskiej samodzielności" i wyraziła przekonanie, że działalność Rady „pozwoli nam i naszym dzieciom służyć Bogu naszych ojców w uświęcony przez nas sposób, jak i państwu polskiemu jako wierni, równoprawni obywatele"146. W 1917 r. było już jasne, że Niemcy nic nie zrobią dla Żydów, wśród których dawno zniknęły sympatie dla okupanta i pojawiło się przekonanie, że są ofiarami jego polskiej polityki. Dnia 23 IV 1918 r., po długich dyskusjach, podczas których omawiano też możliwość usunięcia z terenów anektowanych wszystkich Żydów, pruskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zamknęło dla nich granice Rzeszy. W rozporządzeniu znalazło się uzasadnienie tego kroku: żydowscy robotnicy okazali się jakoby leniwi, brudni, niemoralni, wykorzystywali okazję, aby dostać się do Niemiec, dokąd mogą przynieść tyfus ze Wschodu. Żydzi, także na Zachodzie, przyjęli decyzję władz pruskich najczęściej z oburzeniem. Dopiero we wrześniu 1918 r. pozwolono powrócić do Rzeszy 146 AAN, Tymczasowa Rada Stanu 11, k. 18; 83, k. 35-46; Żydzi w Polsce, t. I, s. 499. 135 tym, których Grenzsperre zastała na urlopie i zostawili w Niemczech swój dobytek. Okazało się też, że w opracowaniu zarządzenia brał udział szef referatu żydowskiego w Warszawie Haase, a przywódcy KfdO podzielali poglądy władz pruskich na temat szkodliwości imigracji Ostjuden. Wcześniej jeszcze, l X 1917 r. Niemcy anulowali wszystkie dotychczasowe rozporządzenia w sprawie szkolnictwa i przekazali je Polakom. Ci chcieli mieć w swoim państwie jeden system szkolny, w którym także dzieci żydowskie uczyłyby się po polsku. Odsuwało to od oświaty część Żydów nie znających tego języka. Także w innych sprawach TRS nie chciała realizować postulatu żydowskiej autonomii narodowej i rzadko zajmowała się sprawami Żydów. Dnia 21 XI1917 r. pierwszy premier rządu Rady Regencyjnej Jan Kucharzewski obiecał wprawdzie na przyjęciu dla prasy żydowskiej dążyć do współpracy z Żydami. Okazało się jednak, że myślał o prawach religijnych a nie mniejszościowych dla ludności żydowskiej. Jego następca — Jan Kanty Steczkowski ignorował problemy Żydów. Tylko 8 ich przedstawicieli, w większości asymilatorów, zasiadło w 110-osobowej Radzie Stanu, w połowie tylko pochodzącej z wyboru. Opinia publiczna w Kongresówce z satysfakcją przyjęła udział syjonistów i folkistów w akcjach protestacyjnych przeciwko oderwaniu Chełmszczyzny po pokoju brzeskim. W Galicji wydarzenie to spowodowało jednak wystąpienia przeciwko Żydom, których identyfikowano z Austrią. Represje i niechęć wobec ludności żydowskiej sprzyjały konsolidacji jej stronnictw politycznych. Od listopada 1916 r. działała Aguda, miesiąc wcześniej zebrał się zjazd partyjny syjonistów, na którym wybrano Krajowy Komitet Centralny. Rozbudowywał on bardzo dynamicznie działalność wydawniczą, oświatową i społeczną, domagał się uznania Żydów za odrębny naród oraz zagwarantowania mu w przyszłej Polsce praw obywatelskich i mniejszościowych, samorządu i adekwatnej reprezentacji we wszystkich instytucjach państwowych. W maju 1917 r. zebrała się pierwsza konferencja partyjna Mizrachi. Masy ortodoksów i chasydów coraz częściej angażowały się w życie polityczne147. W marcu 1917 r. odbyło się zgromadzenie organizacyjne i pierwsza konferencja kulturalna kierowanej przez Noaha Pryłuckiego Fołkspartaj — Partii Ludowej. Domagała się ona całkowitego równouprawnienia Żydów, uznania ich za mniejszość narodową, wprowadzenia we wszystkich wyborach kurii żydowskiej, stworzenia „osobnej organizacji narodowej, której ma być przekazana odpowiednia część funduszy państwowych i komunalnych na zaspokojenie żydowskich potrzeb kulturalnych" 148. Folkiści, popularni zwłaszcza wśród inteligencji, najmocniej stawiali hasło autonomii narodowej, rywalizowali początkowo z syjonistami, z którymi zawarli porozumienie po 5 XI 1916 r. wobec pogorszenia się sytuacji Żydów. Obie partie ogarniały swymi wpływami znaczną część aktywnej politycznie ludności żydowskiej (być może 147 E. Mendelsohn, Zionism in Poland. The Formalne Years, 1915-1926, New Haven and London 1981, s. 37 n. 1+8 Wg Żydzi w Polsce, t. I, s. 500. 136 do 40%)149. Jej większość pozostawała jednak całkowicie bierna i za swych przedstawicieli, także na polu polityki, uważała rabinów. Ci usiłowali zmobilizować masy przeciwko działaczom narodowym. Celowi temu miało służyć m.in. założenie Agudy. Jej apolityczność wzbudzała jednak protesty nawet wśród członków i na początku 1918 r. powstała w niej opozycja — która przedstawiła swoje zadania polityczne i kulturalne, szczególnie w dziedzinie szkolnictwa. Dziedzina ta łączyła się z kolejnym problemem nurtującym społeczność żydowską — ze sporem o język. Ciągle jeszcze wielu Żydów uważało jidysz za kompromitujący żargon. W 1914 r. KfdO zaczai go propagować jako mittelhochdeutscher Dialekt i naturalne narzędzie propagandy niemieckiej na Wschodzie. Jeżeli pozwolimy Żydom czytać książki i prasę w jidysz — przekonywał KfdO Niemców — nie będą Ostjuden sięgać po wydawnictwa polskie i rosyjskie. Niemieccy okupanci pozwolili więc utworzyć w Warszawie nowe dzienniki oraz ponownie uruchomić stare, zamknięte niegdyś przez Rosjan. Jidysz zyskał status, jakiego nie miał nigdy przedtem. Przystąpiono do reformy jego pisowni, w listopadzie 1916 r. w Warszawie powstał Jidyszer Nacjonaler Klub, kooordynujący prace nad rozwojem tego języka, przeciwstawianego także niemczyźnie przez większość ugrupowań żydowskich, poza Feldrabinami, niemieckimi doradcami i kręgiem ich współpracowników. W propagowanie jidysz zaangażowali się głównie folkiści, choć częściowo także syjoniści, zwłaszcza w doraźnej działalności politycznej. Większość zwolenników syjonizmu stawiała jednak na hebraizację szkół. Wielu działaczy żydowskich podkreślało wyraźną odrębność jidysz, zdając sobie sprawę, że jego identyfikacja z niemieckim prowadzi do konfliktu z Polakami. Asymila-torzy byli natomiast konsekwentnie całkowicie przeciwni „żargonowi", utożsamiali go z zacofaniem i ciemnotą występując przeciwko niemu, gdy w Warszawskiej Radzie Miejskiej rozważano problem języka szkół żydowskich. Na przełomie lat 1916-1917 ukształtował się więc na terenie okupacji niemieckiej nowy system — legalnych tym razem — żydowskich ugrupowań politycznych, którego podstawą stało się sześć głównych kierunków ideowych: asymilatorzy, chasydzi, ortodoksi, syjoniści, ludowcy i socjaliści. Asymilatorzy, głównie inteligencja oraz — według ocen niemieckich — „górne dziesięć tysięcy" elity społeczeństwa żydowskiego, dzielili się na trzy grupy. Tradycyjna asymilacja, która daleko odeszła od tradycyjnego judaizmu, indyferentna lub liberalna w kwestiach religii, polskojęzyczna, skupiała się wokół rodzin Natansonów i Dicksteinów, współpracując z większością partii polskich (poza narodową demokracją). Za swe główne zadanie czasu wojny w odniesieniu do życia żydowskiego uważali oni organizowanie pomocy dla Żydów. Współdziałali w tym neoasymilatorzy, którzy ujawnili się jako odrębne środowisko w Warszawie w 1912 r. i — mimo kulturowej polonizacji (lub europeizacji) podkreślali swe związki z tradycją judaizmu. Między obu odłamami pośredniczyła umiarkowana grupa Bolesława Eigera./jroi «»;} BIKO^H ąJtóu;!:,; E. Zechlin, op. cit., s. 177. 137 Namiętnymi przeciwnikami asymilatorów byli chasydzi, którzy nie mieli swej partii politycznej, lecz skupiali się wokół dworów cadyków. Najbardziej aktywni i znani byli Gerer Rebe, Sochaczewer Rebe, Ostrowcer Rebe, Aleksander Rebe, Radzyner Rebe oraz Kozienicer Rebe. Głęboko religijni, zgodnie z mistyczną tradycją swego ruchu, potępiali jakiekolwiek próby modernizacji judaizmu oraz socjalizm, odrzucali współpracę z syjonistami oraz ludowcami, dążyli do utrzymania więzi ze środowiskami chasydzkimi innych ziem, umacniali zarazem wpływy w Agudzie. Chasydzi tworzyli w warszawskiej radzie miejskiej wspólną frakcję z ortodoksami, którzy także nie mieli w swych szeregach nowoczesnej inteligencji, unikali tzw. wielkiej polityki, lecz nie rezygnowali z doraźnej współpracy z jakąkolwiek (poza Bundem) partią żydowską. Popierali hasło niepodległości Polski, a reprezentująca część tego środowiska Aguda uczestniczyła w większych polskich demonstracjach patriotycznych. Podobną postawę przyjęli syjoniści, którzy mieli wpływy także wśród Litwaków; część tych ostatnich pozostała jednak obojętna na sprawy polskie. W przeciwieństwie do chasydów i ortodoksów, we wszystkich odłamach syjonizmu działali liczni przedstawiciele inteligencji, częściowo także (poza Mizrachi) obojętnej religijnie. W warszawskiej radzie miejskiej syjoniści współpracowali z ludowcami Pryłuckiego, Hirsza Davida Nomberga i Szmuela Hirszhorna. Część folkistów reprezentowała jednak postawy radykalne i bliżej im było do Bundu, który przeciwstawiał się syjonizmowi oraz ugrupowaniom religijnym, a współpracował przede wszystkim z polską lewicą. I wojna światowa dodała więc do starych nowe spory dzielące ludność żydowską w Polsce. Zimą 1918 r. dotarły do niej dokładniejsze wiadomości o rewolucji w Rosji. Pod wpływem tego wydarzenia partie polityczne modyfikowały swe programy. Niektórzy działacze żydowscy uwierzyli, że skoro w Rosji uznano Żydów za odrębny naród, to warto, by w jej granicach znalazła się także Polska. Większość ludności żydowskiej nie rozumiała jednak istoty i konsekwencji zachodzących wydarzeń, gubiła się w ich ocenie, oscylowała pomiędzy nadzieją czy nawet euforią a zawodem i zniechęceniem. Podobnie przyjmowano wieści nadchodzące z Zachodu, z Wielkiej Brytanii. Po skomplikowanych negocjacjach minister spraw zagranicznych James Balfour skierował w imieniu rządu list na ręce Sir Waltera Rothschilda, w którym m.in. oświadczył, prosząc o przekazanie tego do wiadomości Federacji Syjonistycznej: „Rząd Jego Królewskiej Mości odnosi się do utworzenia w Palestynie siedziby narodowej dla narodu żydowskiego z życzliwością i poczyni największe wysiłki, by ułatwić osiągnięcie tego celu, przy czym jasno rozumieć trzeba, że nie ma być uczynione nic, co by pokrzywdzić mogło obywatelskie i religijne prawa istniejących nieżydowskich społeczności w Palestynie, albo też prawa i polityczne położenie Żydów w jakimkolwiek innym kraju" 15°. Do deklaracji Balfoura (jak nazwano dokument) przyłączyły się inne 150 Dokumenty polityki syjonistycznej, s. 7. 138 państwa i na pierwszy rzut oka zdawało się to zaspokajać aspiracje ruchu syjonistycznego. Wkrótce jednak zorientowano się w ograniczonym praktycznym znaczeniu dokumentu, przynajmniej w ostatniej fazie wojny i w pierwszych latach pokoju. Wprawdzie politycy syjonistyczni starali się nadawać deklaracji Balfoura rozszerzającą interpretację, lecz początkowy entuzjazm osłabł. Od wiosny 1918 r. zaczęły pojawiać się pogłoski o pogromach. Powtarzała je prasa żydowska, ostatniej jesieni wojny celowo nieraz przesadzając, by zaalarmować opinię publiczną na Zachodzie. Czytelnikom trudno było jednak odróżnić prawdę od propagandy i wyzbyć się obaw, zwłaszcza że społeczeństwo polskie — dostrzegające już nadchodzącą niepodległość — coraz niechętniej odnosiło się do Żydów. Wiązano ich z okupantem i zaborcami, tak jak w Poznaniu, gdzie całkowicie zniemczona ludność żydowska pozostała lojalna wobec Rzeszy do pierwszych lat II Rzeczypospolitej, a często nawet do 1933 r. W Warszawie 21 X 1918 r. doszło do bójki handlarzy polskich i żydowskich na Kercelaku. Interweniowała Milicja Miejska. Dnia 6 listopada na Uniwersytecie pobili się studenci polscy i żydowscy. W mieście Żydzi zaczęli tworzyć samoobronę, a ortodoksi i asymilatorzy wysłali do premiera Świerzyńskiego list, ostrzegający przed falą antysemityzmu i oskarżający władze bezpieczeństwa o pasywność. Świerzyński obiecał, że nie dopuści do rozruchów, lecz stwierdził też, że „Żydzi z ich strony muszą uczynić wszystko, by nie prowokować społeczeństwa przeciwko sobie". Ludność żydowska wraz z wszystkimi mieszkańcami Polski z radością przyjęła koniec wojny — 11 listopada nie stał się jednak dla Żydów polskich jakąkolwiek cezurą w ich codziennym życiu. Tego dnia doszło w Kielcach do pierwszego z serii kilku pogromów. Zabito 4 Żydów151. F. Golczewski, op. cit., s. 177. NIEPODLEGŁA RZECZPOSPOLITA Jerzy Tomaszewski 1. KSZTAŁTOWANIE NIEPODLEGŁEGO PAŃSTWA Ewolucja stosunków miedzy Polakami a Żydami w poprzednich dziesięcioleciach, skomplikowany przebieg procesu powstawania państwa polskiego — kształtowania jego granic oraz systemu politycznego — przyczyniły się do tego, że postawy społeczności żydowskich, zamieszkujących ziemie polskie, wobec Rzeczypospolitej okazały się niezmiernie zróżnicowane. Zasadniczy wpływ na te różnice miały także specyficzne cechy poszczególnych dzielnic powstającego państwa, odmienne tradycje oraz położenie ich mieszkańców, a także last but not least, głębokie rozbieżności polityczne dzielące żydowskich mieszkańców tych ziem. Podkreślić należy, iż w pewnej mierze zróżnicowanie ludności żydowskiej przebiegało według linii analogicznych do różnic dzielących ludność polską. Oprócz tego istniały jednak dodatkowe, specyficzne czynniki pogłębiające podziały postaw politycznych wśród Żydów. ' ,.-.•• .-• - .. ,«;'*"' . j-ć-- Do najważniejszych należały odmienności struktury etnicznej ziem powstającego państwa. Tam, gdzie jedyną znaczną mniejszością byli Żydzi, kwestia okazała się dość prosta: należało ustosunkować się do odzyskania niepodległości Polski. W dzielnicach, gdzie Polacy stanowili jedną ze społeczności narodowych, nieraz niezbyt liczną mniejszość mieszkańców (np. Polesie, Wołyń), gdzie toczyły się boje o przynależność państwową terytorium (np. Galicja Wschodnia), Żydzi stawali wobec pytania, czy należy brać udział w konflikcie, a jeśli tak — to kogo popierać. Odpowiedź nie była łatwa nawet wówczas, gdy miejscowa społeczność żydowska znajdowała się pod silnym wpływem kultury polskiej. Niezmiernie ważną kwestią okazał się także stosunek lokalnych organów władzy polskiej oraz polskiego społeczeństwa do Żydów. Bywał on rozmaity. Dnia 12 XI 1918 r. Józef Piłsudski, który przejął władzę w powstającym państwie od Rady Regencyjnej oraz od Tymczasowego Rządu Ludowego powołanego w Lublinie, obejmując doraźnie utworzony urząd Tymczasowego Naczelnika Państwa, zaprosił przedstawicieli rozmaitych ugrupowań politycznych — w tym także żydowskich — na konferencję, celem zapoznania się z ich poglądami na utworzenie rządu. Nie wiemy, które ugrupowania otrzymały to zaproszenie; domyślać się wolno, że przynajmniej te najbardziej wpływowe. W aktach zachowała się odpowiedź Bundu. Partia ta zaproszenie odrzuciła, stwierdzając: „W odpowiedzi na zaproszenie Szanownego Pana uważamy za wskazane zakomunikować Mu, że, jako partia socjalno-de-mokratyczna, stoimy na stanowisku zasadniczo opozycyjnym do każdego rządu burżuazyjnego. Nie mamy żadnej podstawy przypuszczać, aby rząd, mający być przez Pana utworzony, mógł tak dalece odpowiadać zasadniczym postulatom naszym, aby stanowisko nasze mogło ulec zmianie. [...] Wobec 143 Tarnów >«y>w N 'Rawa • • \/7/ m Bobowa r^r*eT->*mjLit _____________f^__________________________ RZECZPOSPOLITA POLSKA W LATACH MIĘDZYWOJENNYCH O 100 km granica Królestwa Polskiego — —— — granice państw zaborczych w 1914 r. na terytorium Polski — ^^— granica Polski w 1922 r. obszar Zachodnioukraińskiej Republiki Ludowej w latach 1918-1919 powyższego nie uważamy za możliwe zadośćuczynić życzeniu Sz. Pana. Z wysokim poważaniem"'. Zaproszenie wystosowane przez Naczelnika Państwa oznaczało, że polityków żydowskich uznano formalnie za partnerów dyskusji dotyczących przyszłości Polski. Jak się wydaje, inne tymczasowe organy powstającego państwa nie brały pod uwagę współpracy z partiami mniejszościowymi. Wyjątkiem było utworzenie w Przemyślu lokalnego organu władzy złożonego z Polaków, Ukraińców i Żydów; porozumienie to okazało się jednak efemeryczne. «!.::TfV3V.i:jq'.' '.; :..>!r;ir-':-:\ i tui 'i?» Wewnątrz ruchu syjonistycznego istniały rozmaite nurty. Stopniowo wyodrębniał się nurt religijny, o charakterze konserwatywnym, którego działacze widzieli w świeckim charakterze Organizacji Syjonistycznej w Polsce tendencje wrogie religii. Działacze tego kierunku w maju 1919 r., na konferencji w Warszawie, określili się jako „odrębny człon" polskiego ruchu syjonistycznego, stając się faktycznie samodzielną partią pod nazwą Mizrachi; atakowała ją ostro Aguda. Utrzymywały się także podziały regionalne, związane z różnicami poglądów na taktykę syjonizmu. W 1918 r. istniały cztery federacje na ziemiach państwa polskiego — w Warszawie, Lwowie, Krakowie i Wilnie — różniące się orientacjami politycznymi i taktyką. Odmienności wynikały zarówno z romaitych tradycji poszczególnych ziem, jak i z innej sytuacji społeczności żydowskich w każdej z nich. Stopniowo doszło do zbliżenia, a komitet wileński podporządkował się Warszawie. Najważniejsze różnice dzieliły dawne zabory rosyjski oraz austriacki; w tym ostatnim wyróżniała się Galicja Wschodnia. W Galicji dominowały tendencje bardziej umiarkowane, których wyrazicielem był krakowski rabin Thon, we Lwowie zaś adwokat Reich. Czerpali oni doświadczenia z parlamentu austriackiego oraz z działalności na gruncie autonomicznej Galicji. W dawnym zaborze rosyjskim dominowała frakcja Al Hamiszmar (Na Straży) z Griin-baumem, bardziej radykalna, opowiadająca się za pionierskim charakterem emigracji do Palestyny i usiłująca zrealizować program autonomii kulturalno--narodowej dla Żydów w Polsce. Syjoniści z dawnej Kongresówki odróżniali się także większym radykalizmem metod działania, natomiast mniejszą skłon- 153 nością do kompromisów. Mniejsze wpływy miała tu umiarkowana frakcja Et Liwnot (Czas Budować). , '^'.1- *»-. U progu niepodległości dość duże znaczenie zyskała także Jidysze Fołkspartaj (Żydowska Partia Ludowa, czyli folkiści), z głównymi ośrodkami w Wilnie, Warszawie, Łodzi i Lublinie. Opowiadała się za autonomią kulturalno-narodową dla Żydów i uznawała autochtoniczny charakter społeczności żydowskiej w Polsce, odrzucając emigrację przeciwstawiała się syjonistom. Nie uznawała także socjalizmu, a z powodu świeckiego charakteru musiała toczyć nieustanny bój z partiami religijnymi. Stopniowo jej rola w polityce polskiej malała, choć zachowała wpływy w żydowskich środowiskach intelektualnych. W Wilnie ważną postacią był lekarz dr Gemach Szabad, natomiast w Warszawie duże znaczenie miał Cwi Pryłucki, utalentowany dziennikarz (redagował dziennik „Der Moment") oraz Noah Pryłucki, wybrany w 1919 r. do Sejmu, lecz wkrótce pozbawiony mandatu, gdyż nie mógł udowodnić prawa do obywatelstwa polskiego. Na marginesie życia społeczności żydowskiej istniał nurt tzw. asymilatorów, odrzucający ideę samodzielności narodowej Żydów. Wiosną 1919 r. asymila-torzy zaczęli wydawać pismo młodzieży polskiej wyznania mojżeszowego — „Żagiew". Polemizowało ono z syjonistami i folkistami, występowało przeciw nauczaniu języka jidysz (określanego tradycyjnie jako żargon), odrzucało program autonomii kulturalno-narodowej dla Żydów. W maju 1919 r. powstało Zjednoczenie Polaków Wyznania Mojżeszowego. Niewiele wiadomo o dziejach tego nurtu; nie zdołał on zdobyć większych wpływów w sytuacji, gdy pod wpływem rewolucji w Europie Środkowej i Wschodniej nastąpiło ożywienie wszystkich ruchów, domagających się praw narodowych, możliwości rozwoju własnych kultur oraz równouprawnienia obywatelskiego. Wspólną cechą żydowskich ugrupowań politycznych było ożywienie działalności w przełomowym okresie powstawania państwa polskiego. Olbrzymi przewrót polityczny skłaniał do prób wpływania na przeobrażenia w kierunku zgodnym z programami poszczególnych partii. Większość społeczeństwa żydowskiego pragnęła nie tylko formalnego równouprawnienia, lecz także rozwiązania problemów politycznych i społecznych, zwłaszcza tych najbardziej trudnych na terenie dawnej Rosji. Zwyciężało przekonanie, że niezbędne są gwarancje praw narodowych. Żydzi — a przynajmniej ich większość — przestali być wyłącznie wspólnotą religijną, lecz czuli się narodem, odrębnym od innych. Tej przemiany nie dostrzegało wielu obserwatorów, a nawet niektórzy konserwatywni działacze żydowscy. W trakcie rewolucji na plan pierwszy wysunęły się organizacje robotnicze, które widziały rozwiązanie problemów żydowskich w ustroju socjalistycznym, a także ugrupowania syjonistyczne, dla których najważniejsze było zrealizowanie programu narodowego. Wpływy radykalnych ugrupowań robotniczych wkrótce osłabły, wraz z porażką ruchu rewolucyjnego. Natomiast na korzyść syjonistów działało ogłoszenie 2 XI 1917 r. deklaracji Balfoura; na tej podstawie Liga Narodów powierzyła Wielkiej Brytanii w 1920 r. mandat nad Palestyną. 154 Deklaracja zawierała wprawdzie pewne zastrzeżenia, lecz nie zmieniało to faktu, że została — słusznie — uznana za wielki sukces ruchu syjonistycznego i przyczyniła się do wzrostu jego popularności, także w Polsce. Polscy działacze syjonistyczni nie ograniczali się do propagowania prac palestyńskich, lecz usiłowali zapewnić prawa narodowe swej społeczności na obszarze Rzeczypospolitej. Wybory do Sejmu, w których odnieśli sukces (lecz należy podkreślić, iż ułatwił to bojkot wyborów przez radykałów), upoważniały ich do reprezentacji interesów żydowskich nie tylko w kraju, lecz także na forum międzynarodowym. Tymczasowa Rada Narodowa Żydowska wysłała delegatów na konferencję pokojową, podobnie jak rady żydowskie z innych krajów Europy Środkowej. W Paryżu delegacje współpracowały ze sobą, pomimo istotnych różnic dzielących je w niektórych kwestiach; do najważniejszych należała sprawa przyznania Żydom praw mniejszości narodowej, co odrzucali niektórzy delegaci z państw zachodnich. Dużą rolę w tych dyskusjach odegrali delegaci z Polski Thon oraz Reich. Delegacje przedstawiły konferencji pokojowej własne postulaty (odrębny memoriał przedłożyła delegacja Agudas Szlojme Emunei Isroel). Polscy syjoniści żądali uznania Żydów za mniejszość narodową i przyznania im pełnego równouprawnienia, wolności wyznania (w tym możliwości odpoczynku w sobotę zamiast w niedzielę), proporcjonalnego udziału w organach ustawodawczych i samorządowych (projekt stwierdzał m.in.: „założony będzie narodowy kataster wszystkich Żydów wpisanych do żydowskich ksiąg metrykalnych i posiadających polską przynależność"), a przede wszystkim ustanowienia autonomii narodowej wraz z jej instytucjami. Podstawą tego miała być gmina żydowska o wybieralnych organach, a najwyższym organem — Ogólne Zgromadzenie Żydowskie, wybierające Radę, „jako najwyższą reprezentację społeczności żydowskiej w Polsce". Autonomiczne organy żydowskie miały zajmować się organizacją szkół z takim językiem nauczania, jakiego domagać się będą rodzice uczniów n. Ezra Mendelsohn słusznie zauważa, iż „nawet gdyby przypuścić, że Żydzi polscy zaakceptowaliby jednomyślnie plan autonomii narodowej przedstawiony przez syjonistów — hipoteza, dla której w rzeczywistości brak podstaw — Polacy nigdy nie brali pod uwagę, by dać syjonistom szansę jej zrealizowania"12. Przyjęcie projektu oznaczałoby niezmiernie istotny precedens dla pozostałych mniejszości narodowych w Polsce. Jeśli autonomia dla Żydów według wskazanych zasad nie miała istotnych konsekwencji politycznych dla Polski, to rozciągnięcie jej np. na mniejszość niemiecką, oczekującą przeważnie (przynajmniej w dawnym zaborze pruskim) powrotu do sytuacji sprzed 1914 r., zagrażałoby poważnymi niebezpieczeństwami. Wymuszona względami dyplomatycznymi ustawa przewidująca autonomiczny charakter województw Galicji Wschodniej pozostała na papierze, właśnie w obawie przed wykorzystaniem jej przez niepodległościowy ruch ukraiński. 11 Zob. AAN, KNP 1669, k. 3-9. 12 E. Mendelsohn, op. cit., s. 103. 155 Co więcej, przedstawiciele mocarstw nie sprzyjali projektom syjonistów, a premier brytyjski David Lloyd George w rozmowie z prezydentem ministrów Ignacym Paderewskim kwestionował nawet celowość utworzenia szkół z jidysz jako językiem nauczania. Według polskich zapisków, gdy Paderewski proponował przyznanie jidysz praw języka pomocniczego w szkołach elementarnych: „Lloyd George zaoponował, twierdząc, że byłoby to niebezpiecznym precedensem przyznawać prawo to zepsutemu językowi niemieckiemu (tak nazwał żargon), co mogłoby służyć do rozpanoszenia się obcej narodowości w Polsce, zamiast gwarantowania praw mniejszości, co jedynie traktat ma na celu. Chodzi mu bowiem jedynie o równouprawnienie i asymilację, nie zaś o tworzenie i akceptowanie mniejszości narodowościowych. Rozumie, że projekt ten jest dziełem Żydów (klauzula była projektowana przez Natansona), i to mądrych Żydów, ale zgadzać się z nią nie należy. [...] Pomimo poparcia prezydenta ten punkt wykreślono"13. Przebieg tej rozmowy świadczył, że przedstawiciele mocarstw zupełnie nie rozumieli problematyki Żydów w Polsce; zaznaczyć należy, iż wspomniany tu Edward Natanson, doradca polskiej delegacji, był zresztą zwolennikiem asymilacji, a więc koncepcji podobnej do tej, którą reprezentował polityk brytyjski. Ostatecznie Polska — podobnie jak inne kraje Europy Środkowej — akceptowała zobowiązania międzynarodowe dotyczące ochrony mniejszości, zawarte w tzw. traktacie mniejszościowym. Znalazły się w nim postanowienia chroniące swobodę wykonywania obrzędów oraz przestrzegania przepisów judaizmu. Niektóre klauzule umożliwiały wprowadzenie autonomii narodowo--kulturalnej, lecz nie zrealizowano ich w Polsce; takie instytucje powstały jedynie — i to na krótko — w Estonii i na Litwie. Politycy żydowscy wracali mimo to z Paryża w przekonaniu, że osiągnęli sukces. Trudno się z tym zgodzić. Wprawdzie gwarancje równości obywatelskiej znalazły się następnie w konstytucji, lecz można sądzić, że w rewolucyjnej atmosferze powojennej byłyby one uchwalone niezależnie od stanowiska mocarstw. W sumie traktat mniejszościowy miał niewielkie tylko znaczenie dla społeczności żydowskiej w Polsce. O wiele większą rolę odegrała praktyczna działalność polityków żydowskich w kraju, jakkolwiek i tutaj programy socjalistów oraz syjonistów poniosły porażkę. Nadzieje na przemiany socjalistyczne zawiodły, lecz akcje podejmowane przez żydowskie partie robotnicze — razem z partiami reprezentującymi inne narodowości — przyczyniły się do kształtowania prawa pracy bezpośrednio po wojnie. Wszystkie organizacje żydowskie występowały przeciwko dyskryminacji z pobudek religijnych lub narodowych, znajdując w tym poparcie ze strony polskich socjalistów, aczkolwiek były kwestie, w których stanowiska poszczególnych ugrupowań pozostały rozbieżne. 13 Sprawy polskie na konferencji pokojowej w Paryżu w 1919 r. Dokumenty i materiały, t. III, Warszawa 1968, s. 324-325. 156 r L•< PROBLEMY DEMOGRAFICZNE 2.1. Liczba i rozmieszczenie Żydów Zdawać się może, iż ustalenie zmian liczby oraz rozmieszczenia Żydów w Polsce okresu międzywojennego nie powinno nastręczać większych trudności. Przeprowadzono przecież dwa powszechne spisy ludności, istniał także system rejestracji ruchu naturalnego. Okazuje się jednak, iż nie jest to takie proste, gdyż statystyka — jakkolwiek dokładniejsza niż przed 1914 r. — nadal była niedoskonała. Pierwszy spis ludności, przeprowadzony 30 IX 1921 r., pominął Wileńszczyznę i Górny Śląsk, ponieważ nie wchodziły jeszcze w skład państwa; miał zresztą także inne niedostatki, zwłaszcza w województwach wschodnich. Całość obszaru państwa objął następny spis, z 9 XII 1931 r., a dla późniejszych lat możemy dokonywać jedynie szacunkowych obliczeń. Spisy ludności uwzględniały dane o wyznaniu oraz o narodowości (w 1921 r.) lub o języku ojczystym (w 1931 r.). W obydwóch przypadkach liczba osób wyznania mojżeszowego była wyższa od liczby tych, którzy podali narodowość żydowską lub języki żydowskie (hebrajski oraz jidysz). Można 8. Grupa Żydów na ulicy w Warszawie w listopadzie 1930 r. 157 uznać to za zjawisko prawidłowe, gdyż pewna liczba wyznawców judaizmu uważała się za Polaków, a język polski za ojczysty. Sprawa nie przedstawia się jednak tak prosto. Otóż znane są fakty, gdy niektórzy respondenci w 1921 r. mylili pojęcia narodowości oraz obywatelstwa; będąc obywatelami Polski podawali narodowość polską, choć byli np. Niemcami lub Żydami. Co więcej, istnieją podstawy do przypuszczeń, iż pewna liczba mieszkańców województw wschodnich narodowości niepolskiej albo uznawała deklarowanie narodowości polskiej za wyraz lojalności wobec państwa, albo obawiała się podać odmienną informację, albo też była zaliczana do Polaków przez niezbyt kompetentnych i sumiennych rachmistrzów spisowych. Wiadomo przecież, że na Kresach Wschodnich wśród tych ostatnich zdarzali się półanalfabeci, osoby spisywane zaś często nie znały alfabetu łacińskiego i nawet nie mogły sprawdzić, co zapisano w arkuszu spisowym. #38fj' j >• ;;18' . W 1931 r. sytuacja wyglądała wprawdzie znacznie lepiej, lecz i wówczas istniały rozmaite przyczyny niedokładności. Zwraca uwagę np. bardzo duża liczba obywateli polskich wyznania mojżeszowego, którzy w Galicji podali język polski. To prawdza, że na tym obszarze wielu Żydów ulegało wpływom kultury polskiej, lecz wydaje się mało prawdopodobne, by proces asymilacji osiągnął aż takie rozmiary, zwłaszcza w małych miasteczkach. Domyślać się można trzech przyczyn. Być może, wynikało to z tradycji spisów z czasów monarchii habsburskiej, gdy nie uznawano języków żydowskich za prawnie dopuszczone do życia publicznego; większość tamtejszych Żydów wybierała z dwóch możliwości — języków polskiego i niemieckiego — ten pierwszy. Oprócz tego oddziaływanie szkoły w języku polskim spowodowało zapewne, że część osób o żydowskiej świadomości narodowej nie znała języka jidysz ani hebrajskiego (lub też władała nimi słabo), uznając polski za swój język ojczysty. Wreszcie dla środowiska ortodoksyjnych Żydów nie istniało współczesne pojęcie narodowości oraz języka ojczystego. Jidysz był ich językiem potocznym, używanym w rodzinie oraz w interesach z rodakami. Hebrajski był natomiast językiem religii, ksiąg świętych i prawa. I znów wzgląd na lojalność w stosunku do państwa mógł dyktować deklarowanie języka polskiego. Prawdopodobnie więc rzeczywista liczba osób o żydowskiej świadomości narodowej (czy też może bardziej poprawnie: należących do kręgu kultury i tradycji żydowskiej) była wyższa, niż liczba osób deklarujących narodowość żydowską (w 1921 r.) lub języki żydowskie (w 1931 r.), lecz niższa od liczby wyznawców judaizmu. Względy praktyczne powodują, że posługiwać się będziemy danymi o liczbie osób wyznania mojżeszowego. W tablicach opublikowanych na podstawie spisu z 1931 r. wiele cech społecznych i demograficznych ludności ujęto jedynie w podziale według wyznań. Wyznaniowy charakter miała także statystyka ruchu naturalnego ludności. Pamiętać należy, że takie ujęcie zniekształca do pewnego stopnia statystykę; nieunikniony błąd zapewne jest jednak niezbyt wielki, zwłaszcza gdy rozpatrywać będziemy dane procentowe. 158 i Z tymi zastrzeżeniami stwierdzić można, iż liczba Żydów w Polsce wzrosła z 2 845,4 tyś. osób w 1921 r. (dla terytoriów nie objętych spisem dane szacunkowe) do 3 113,9 tyś. osób w 1931 (bez żołnierzy w koszarach; było wśród nich zapewne ok. 20 tyś. Żydów) i do 3 460 tyś. w 193914. Oznaczało to stopniowe zmniejszanie się odestka ludności żydowskiej w Polsce z 10,5 w 1921 r. do 9,8 — w 1931 i 9,7 — w 1939. Zmiany te wynikały zarówno z ruchu naturalnego, jak i z emigracji. Dane o ruchu naturalnym ludności żydowskiej w Polsce były wprawdzie w latach międzywojennych bliższe rzeczywistości niż pod zaborem rosyjskim, lecz nadal pozostawiały wiele do życzenia. Według badań Stefana Szulca w województwach centralnych w latach 1928-1932 nie zarejestrowano we właściwym czasie przeszło połowy urodzeń dzieci żydowskich; w pozostałych województwach zanotowano kilka procent15. Również nie zawsze sporządzano akty zgonu, co dotyczyło zwłaszcza dzieci, których urodzenia nie zarejestrowano. Po wprowadzeniu niezbędnych poprawek Szyja Bronsztejn szacuje, iż przyrost naturalny ludności żydowskiej w Polsce wynosił w kolejnych okresach (przeciętne roczne): 1921-1925 — 15,6%, 1926-1930 — 12,6%, 1931-1935 — 12,3% oraz 1936-1938 — 11,1% 16. Nieco wyższe współczynniki podaje Joseph Marcus17, lecz i one układają się w szereg malejący. Przyrost naturalny ludności żydowskiej w Polsce był niższy od przeciętnej dla całej Polski; jeśli uwzględnić strukturę wyznaniową, to przewyższał jedynie współczynniki właściwe dla ludności wyznań ewangelickich, a pozostawał w tyle za innymi wyznaniami chrześcijańskimi. Zarazem jednak wyprzedzał znacznie analogiczne wskaźniki większości krajów europejskich. Malejąca tendencja przyrostu naturalnego występowała we wszystkich grupach ludności w Polsce. Niższe współczynniki dla ludności żydowskiej wyjaśnić można m.in. koncentracją Żydów w miastach (mieszkańcy miast wykazują niższy przyrost naturalny od mieszkańców wsi), zmniejszającą się religijnością oraz skutkami emigracji, która w znacznej mierze obejmowała ludzi w wieku rozrodczym. W przeciwnym kierunku oddziaływała natomiast stosunkowo niższa umieralność wśród Żydów, co wyjaśnić można łatwiejszym dostępem do opieki lekarskiej w miastach, większą troską o zdrowie (m.in. dzięki istnieniu licznych stowarzyszeń filantropijnych opiekujących się chorymi), przy niskim rozpowszechnieniu alkoholizmu oraz chorób wenerycznych. Natomiast w środowiskach uboższych wielkim problemem społecznym stawała się gruźlica, związana z wysokim stopniem urbanizacji i katastrofalnymi warunkami mieszkaniowymi. 14 J. Marcus, Social and Political History of the Jews in Poland, 1919-1939, Berlin-New York-Amsterdam 1983, s. 173. Szacunki innych autorów są bliskie tej liczby. 15 S. Szulc, Dokładność rejestracji urodzeń i zgonów [w:] Statystyka Polski, ser. C, z. 41, Warszawa 1936. 16 Sz. Bronsztejn, Ludność żydowska w Polsce w okresie międzywojennym. Studium statystyczne, Wrocław 1963. 17 J. Marcus, op. cit., s. 173. 159 r 9. Rodzina żydowska w Chehnie w 1933 r. Rozmieszczenie ludności żydowskiej na terytorium Polski było bardzo nierównomierne, aczkolwiek w żadnym regionie nie stanowiła ona większości. Koncentrowała się zwłaszcza w miastach, w województwach wschodnich, natomiast w niewielkiej tylko liczbie zamieszkiwała województwa zachodnie. Za Bronsztejnem przytaczamy dane o rozmieszczeniu Żydów według spisów z lat 1921 i 1931 — zob. tab. 32. Tab. 32. Rozmieszczenie ludności żydowskiej w Polsce w latach 1921 i 1931 Województwa i miasta wydzielone 1921 1931 struktura Żydów w odsetkach Żydzi w odsetkach ogółu struktura Żydów w odsetkach Żydzi w odsetkach ogółu Polska 100,0 10,5 100,0 9,8 Warszawa, miasto 10,7 33,1 11,3 30,1 Warszawskie 7,0 9,6 7,0 8,7 Łódzkie 6,0 9,5 5,6 8,7 Łódź, miasto 5,5 34,5 6,3 33,5 Kieleckie 10,5 11,8 10,2 10,8 Lubelskie 10,1 13,7 10,1 12,0 Białostockie 6,8 14,9 6,3 12,0 Wileńskie 1,6 5,2 1,8 5,2 Wilno, miasto 1,6 36,1 1,8 28,2 Nowogródzkie 2,6 9,2 2,7 7,8 Poleskie 3,8 14,3 3,6 10,1 Wołyńskie 6,3 11,4 6,7 10,0 Poznańskie 0,3 0,4 0,2 0,3 Poznań, miasto 0,1 1,1 0,1 0,8 Pomorskie 0,1 0,3 0,1 0,3 Śląskie 0,6 1,5 0,6 1,5 Krakowskie 3,8 6,0 3,8 5,6 Kraków, miasto 1,6 24,8 1,8 25,8 Lwowskie 8,3 9,4 7,8 8,6 Lwów, miasto 2,7 35,0 3,2 31,9 Stanisławowskie 4,9 11,2 4,5 9,4 Tarnopolskie 4,5 8,0 4,3 8,4 Źródło: Sz. Bronsztejn, Ludność żydowska w Polsce w okresie międzywojennym. Studium statystyczne, Wrocław 1963. Zestawienie to ukazuje niemal powszechny w całym państwie spadek odsetka Żydów. Malał także, choć z pewnymi wyjątkami, ich odsetek w miastach. Dotyczyło to głównie miast mniejszych, do których, z jednej strony, przybywali wychodźcy ze wsi polskich (w województwach centralnych, zachodnich i Galicji Zachodniej), ewentualnie białoruskich i ukraińskich (w województwach wschodnich), z drugiej zaś, opuszczali je Żydzi, przenoszący się do wielkich ośrodków. W województwach wschodnich doszedł do tego jeszcze jeden czynnik: napływ ludności polskiej do miast wojewódzkich, w pewnej mierze także powiatowych, w związku z kształtowaniem się polskiej administracji. W 1921 r. Żydzi stanowili jeszcze w niejednym mieście większość 11 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 161 mieszkańców (np. w Słonimiu 71,7%, w Lidzie 61,7%, w Ostrogu 61,6%, w Nowogródku 53,5%). W dużych miastach wzrastała liczba Żydów, choć jedynie w Krakowie zwiększył się ich odsetek. Niemal czwarta część ogółu ludności żydowskiej w Polsce mieszkała w 1931 r. w pięciu miastach: Warszawie, Łodzi, Wilnie, Krakowie i Lwowie. Natomiast we wsiach stanowili Żydzi niewielki odsetek; największy w województwach lubelskim (6,4%) oraz wołyńskim (4,6%). 2.2. Migracje W pierwszych latach po utworzeniu państwa polskiego liczba ludności żydowskiej wzrastała w wyniku repatriacji uchodźców wojennych, przede wszystkim z republik radzieckich. Przybywali także ci Żydzi, którzy z rozmaitych względów pragnęli (i zdołali) opuścić kraj ogarnięty rewolucją, jakkolwiek zamieszkiwali tam przed wojną. Przeważnie mieli oni prawo — na mocy układów międzynarodowych oraz ustawodawstwa polskiego — do obywatelstwa polskiego. Uchodźcy nierzadko nie dysponowali niezbędnymi dokumentami, nieraz zniszczeniu uległy akta dotyczące mieszkańców poszczególnych miejscowości, toteż stwierdzenie obywatelstwa okazało się sprawą skomplikowaną. Zresztą, na Kresach Wschodnich władze administracyjne nie śpieszyły się z uregulowaniem obywatelstwa z przyczyn politycznych, gdyż ułatwiało to eliminowanie osób niepożądanych z udziału w wyborach; wspominaliśmy już, że powszechny stereotyp polskiej i rosyjskiej prawicy utożsamiał Żydów z bolszewizmem. W rezultacie dopiero w latach 1924-1928 w drodze uproszczonego postępowania, zainicjowanego przez ministra spraw wewnętrznych Zygmunta Hubnera, władze polskie uznały obywatelstwo ok. 600 tyś. Żydów18. Niewielka część z nich nie miała zapewne formalnego prawa do obywatelstwa polskiego, choć zamieszkiwała od wielu lat na terytorium, które weszło w skład państwa polskiego. Posłużyło to później narodowym demokratom do ataków na rząd oraz jako argument na rzecz rewizji lub odebrania obywatelstwa polskiego znacznej liczbie Żydów. Mniejsze grupy repatriantów powracały z Austrii i Czechosłowacji. W ciągu kilku lat, które upłynęły od ich ucieczki z Galicji przed nadciągającym frontem, zdołali oni przeważnie zorganizować sobie nowe życie i nieraz nie chcieli ryzykować kolejnej wędrówki w nieznane, niepewne warunki, do miejsc wprawdzie rodzinnych, lecz gdzie przeważnie utracili całe swe mienie. Władze austriackie podjęły kroki celem wysiedlenia osób mających prawo do obywatel- 18 F.S. Składkowski powiedział na posiedzeniu komisji budżetowej Sejmu 27 XI 1928, że w 1926 r. „rząd Piłsudskiego załatwił [...] l 600 000 podań o prawo obywatelstwa polskiego, w tym 600 000 żydowskich, których papiery nie zawsze były w porządku" (AAN, PRM p. 506 3A15, k. 23). W rzeczywistości liczba repatriantów Żydów w latach 1918-1924 wyniosła 33 tyś. osób (Mały Rocznik Statystyczny 1938, s. 55). t ti^( yy 162 stwa polskiego (w samym Wiedniu było ich w kwietniu 1918 r. ok. 34 tyś.19), przeciwko czemu skutecznie zaprotestował rząd polski. Niewielka grupa Żydów (być może ok. 700 osób) przybyła w latach 1923-1924 z Bawarii, skąd usunęły ich prawicowe władze tego kraju. Dyplomatyczne kroki podjęte w Berlinie przyniosły jedynie skromne rezultaty20. Przejściowo na terenie Polski znaleźli się także Żydzi, uchodźcy z rewolucyjnej Rosji, nie mający prawa do obywatelstwa polskiego. Arjeh Tartako-wer i Karl Grossman oceniają ich liczbę w lecie 1921 r. na ok. 200 tyś., w 1923 pozostało jedynie ok. 10 tyś. takich osób21. Dane te zapewne nie obejmują tych, którzy wyjechali z Rosji i osiedlili się na ziemiach polskich przed 1914 r. Równocześnie duże rozmiary przybrała emigracja. Nastroje emigracyjne pojawiły się wkrótce po powstaniu państwa polskiego, w wyniku trudnej sytuacji gospodarczej kraju, powodującej nędzę wielu środowisk żydowskich, zwłaszcza na Kresach Wschodnich, gdzie wsie i miasteczka uległy często zupełnemu zniszczeniu w wyniku działań wojennych. Dodatkowym bodźcem były ekscesy żołnierzy polskich podczas wojny z republikami radzieckimi. Liczne relacje mówią o rabunkach, obcinaniu bród, biciu, a nawet zabójstwach. Wprawdzie niesubordynacja w szeregach tworzącego się dopiero, źle wyposażonego wojska (m.in. brakowało obuwia, a więc rabowano często buty) dotykała wszystkie grupy ludności Kresów Wschodnich, lecz nieodpowiedzialna propaganda kół prawicowych, szerzona także wśród żołnierzy, sprzyjała prześladowaniu właśnie Żydów. Co więcej, utrzymywał się mit powszechnego jakoby bogactwa Żydów. Także w Galicji Wschodniej doszło do pogromów. Możliwości emigracyjne były jednak po wojnie ograniczone. Dla lat 1919-1920 nie dysponujemy odpowiednimi materiałami. Następnie emigracja prawdopodobnie wzrosła, by załamać się w latach trzydziestych. Dane o jej rozmiarach podajemy za Jakubem Leszczyńskim — zob. tab. 33. Pamiętać oczywiście należy, iż statystyka emigracji daleka była od dokładności, toteż przytoczone liczby mają jedynie orientacyjny charakter, podobnie jak statystyka przyjazdów do Palestyny, którą podajemy za innym źródłem — zob. tab. 34. Emigracja do Palestyny zależała przede wszystkim od polityki władz brytyjskich, które po I wojnie światowej sprawowały mandat nad tym krajem. Część obywateli polskich przyjeżdżała więc do Erec Israel (Ziemia Izraela) z innych państw, a pod koniec lat trzydziestych rozwinęła się nielegalna imigracja, omijająca przepisy brytyjskie i przez to trudna do oszacowania. W porównaniu z okresem przed 1914 r. spadła gwałtownie emigracja do Stanów Zjednoczonych, które stopniowo wprowadzały coraz to nowe utrudnienia przyjazdów. Także inne państwa stosowały ograniczenia imigracyjne; 19 A. Tartakower, K. Grossman, The Jewish Refugees, New York 1944, s. 15. 20 J. Adelson, The Expulsion of Jews with Polish Citizenship from Bavaria in 1923, „Polin" 1990, 5, s. 65. 21 A. Tartakower, K. Grossman, op. cit, s. 23, 25. . *-'. • '. .'••• '*"** \\: 163 Tab. 33. Emigracja Żydów z Polski w latach 1921-1937 Emigracja Emigracja Lata Ogółem zamorska kontynentalna osób %% osób %% 1921-25 184500 1926 22406 19609 87,5 2797 12,5 1927 18074 15699 86,8 2375 13,2 1928 18211 15552 85,3 2659 14,7 1929 23378 19506 83,4 3872 16,6 1930 18983 16938 89,4 2000 10,6 1931 8632 7123 82,5 1509 17,5 1932 8640 7290 84,3 1350 15,7 1933 16917 15261 90,2 1635 9,8 1934 19026 18036 94,7 990 5,3 1935 30703 30249 98,5 454 1,5 1936 16942 16535 97,5 407 2,5 1937 8956 8411 95,3 445 4,7 1926-37 210723 190209 90,3 20514 9,7 1921-37 395 223 Źródło: J. Lestchinsky, National Groups in Polish Emigration, „Jewish Social Studies" 1943, nr 2, s. 109, 11. dotyczyły one nie tylko Żydów, zwłaszcza od 1929 r., gdy zaczęło wzrastać bezrobocie na całym świecie i poszczególne kraje chroniły własny rynek pracy przed zagraniczną konkurencją. W krajach Ameryki restrykcje kierowały się głównie przeciwko niektórym kategoriom imigrantów. W Stanach Zjednoczonych dotknęły przybyszów z Europy Środkowej i Południowej, w Ameryce łacińskiej — przede wszystkim Żydów. W rezultacie liczba osób pragnących emigrować z Polski znacznie przewyższała realne możliwości wyjazdu. Przyczynami emigracji były trudne warunki ekonomiczne, przeludnienie wsi, bezrobocie w miastach (zwłaszcza w latach trzydziestych) oraz względny nadmiar osób zajmujących się handlem i rzemiosłem. Czynniki te najsłabiej oddziaływały w latach 1926-1928. Najważniejszym terenem emigracyjnym dla Żydów była Palestyna. Choć Wielka Brytania zdawała się otwierać drzwi dla imigrantów w następstwie deklaracji Balfoura, w praktyce określała granice imigracji. Uzasadnieniem był argument, skądinąd racjonalny, że Palestyna nie zdoła wchłonąć w krótkim czasie wielkiej liczby przybyszów nie posiadających kapitału ani odpowiednich kwalifikacji zawodowych. Ograniczenia stosowano także pod wpływem protestów organizacji arabskich, które z biegiem czasu coraz bardziej energicznie zwalczały Żydów, uciekając się nawet do terroru. Władze mandatowe wprowadziły certyfikaty, wydawane — za pośrednictwem organizacji żydowskich — osobom zamierzającym przyjechać na stałe do Palestyny, dzieląc je na kategorie według zamożności (właściciele kapitałów mieli pierwszeństwo) oraz zawodu. Ograniczenia dotyczyły przede wszystkim osób nie dysponujących odpowiednim minimum 164 Tab. 34. Imigracja Żydów obywateli Polski do Palestyny w latach 1923-1937 T ata Imigranci W tym obywatele polscy Ljflld. ogółem osób odsetki 1923 7421 2252 30,3 1924 12856 5695 44,3 1925 33801 16983 50,2 1926 13081 7393 56,5 1927 2713 958 35,3 1928 2178 394 18,1 1929 5249 1966 37,5 1930 4944 2417 48,9 1931 4075 1667 40,9 1932 9553 3156 33,0 1933 30327 13125 43,3 1934 42359 8028 19,0 1935 61854 30533 49,3 1936 29727 13256 44,6 1937 10536 3679 34,2 1923-37 270674 111502 41,2 Źródło: Archiwum Yad Yashem (Jerozolima), Memorandum on a Solution of the Problems of Refugees Submitted to the Intergoyernment Conference on the Problem of Refugees at Evian-les-Bains by the Research Centre for a Solution of the Jewish Problem, Paris, 0-048/21. kapitału, a przecież najwięcej kandydatów na wyjazd rekrutowało się spośród środowisk niezamożnych. Powodowało to, że organizacje żydowskie pomagały zebrać niezbędne sumy, które otwierały wstęp do Erec Israel. Z kolei władze polskie, zwłaszcza w latach wielkiego kryzysu, z niepokojem spoglądały na wywóz kapitałów z kraju, który sam cierpiał na niedostatek środków. Większość Żydów nie zamierzała zresztą porzucać ojczystego kraju i szukać szczęścia w nieznanej, choć bliskiej dzięki tradycjom krainie na Bliskim Wschodzie. Pewien wzrost emigracji z Polski do Palestyny zanotowano w latach 1924-1925, w związku z reformami skarbowymi w Polsce (tzw. czwarta alija, czyli czwarta z kolei znaczna fala imigracji do Palestyny). W społeczności żydowskiej, której duża część dotkliwie odczuła waloryzację, a następnie podniesienie podatków w warunkach recesji gospodarczej i powszechnego zmniejszenia dochodów (furgon egzekutora skarbowego zabierającego mienie za zaległe podatki zyskał nazwę „Grabskies wogełe"), wystąpiła gorączka emigracyjna, podsycana przez organizacje syjonistyczne. W literaturze historycznej dość często spotkać można pogląd, że gabinet Władysława Grabskiego prowadził wówczas świadomą politykę gospodarczą skierowaną przeciwko Żydom. Brak jednak jakichkolwiek dowodów, by tak działo się w rzeczywistości. Żydzi, tak jak inne niezamożne grupy społeczne, ponosili ciężar reform skarbowych tym większy, że warstwy zamożniejsze od połowy 1924 r. z coraz większym powodzeniem unikały płacenia podatków. :^; f Z punktu widzenia osadnictwa żydowskiego w Palestynie czwarta alija 165 miała duże znaczenie, zwiększając liczbę Żydów w tym kraju o około jedną czwartą. Z punktu widzenia społeczności żydowskiej w Polsce rola jej okazała się znikoma, gdyż emigracja nie zdołała wchłonąć nawet przyrostu naturalnego z tych lat. Wkrótce gorączka emigracyjna opadła, ponieważ wielu wychodźców rozczarowało się warunkami życia i pracy w Palestynie, gdzie zresztą rozpoczynała się recesja. Niektórzy wracali, a swe niepowodzenia wyjaśniali opisując przesadnie napotkane trudności. Zarazem poprawiła się koniunktura gospodarcza w Polsce, toteż słabły bodźce skłaniające do wyjazdu. Pewną część emigrantów stanowiła młodzież syjonistyczna, którą do wyjazdu skłaniały przede wszystkim względy ideowe — pragnienie budowy nowego życia i stworzenia żydowskiej siedziby narodowej w Palestynie; z czasem powstała myśl o własnym państwie. Ten nurt emigracji utrzymywał się, a nawet nasilał, w dwudziestoleciu międzywojennym. Kandydaci do wyjazdu przechodzili w Polsce przeszkolenie w rozmaitych zawodach, zwłaszcza związanych z rolnictwem, a także szkolenie wojskowe. W latach trzydziestych istniało w Polsce kilkadziesiąt kibuców — wspólnot, w których młodzież utrzymywała się z pracy, poznawała język hebrajski oraz zdobywała zawód. Kolejna fala emigracji nastąpiła w latach trzydziestych, przede wszystkim w następstwie wielkiego kryzysu gospodarczego, a także z powodu nasilenia akcji polskich ugrupowań nacjonalistycznych oraz zagrożenia ze strony III Rzeszy. I tym razem wzrost okazał się przejściowy. Poważnymi rywalami emigrantów z Polski byli uchodźcy z Niemiec, zmuszeni do opuszczenia kraju przez szalejący antysemityzm hitleryzmu, i dla nich rezerwowano dużą część certyfikatów palestyńskich. Zarazem w samej Palestynie nasiliły się akcje ugrupowań arabskich przeciw Żydom. Ukształtowanie się dyktatury hitlerowskiej w Niemczech, a w jej rezultacie coraz bardziej nasilająca się akcja antysemicka w tym kraju, wywołały w Polsce obawy, że rozpocznie się reemigracja z tego państwa Żydów obywateli polskich, stopniowo pozbawianych środków do życia. Dla Polski, kraju o masowym bezrobociu i przeludnionej wsi, perspektywa powrotu dziesiątków tysięcy ludzi pozbawionych środków do życia rysowała się jako istotne niebezpieczeństwo. Próby zapobieżenia temu metodami administracyjnymi (o których mowa będzie dalej) spowodowały skutki przeciwne oczekiwaniom i w ostatnich dniach października 1938 r. III Rzesza dokonała masowego wysiedlenia ok. 17 tyś. Żydów obywateli polskich. W następnych miesiącach dołączyli się do nich członkowie rodzin. Kolejne deportacje, choć nie tak masowe, nastąpiły w lecie 1939 r. Część wygnańców zdołała następnie wyjechać za granicę, choć z trudem tylko przełamywali opory innych państw. Na znacznie mniejszą skalę nastąpiła imigracja ludności z Czechosłowacji, po utworzeniu Protektoratu Czech i Moraw oraz powstaniu Republiki Słowackiej. Objęła ona również Żydów, zapewne nie więcej niż parę tysięcy osób. Uchodźcy znajdowali się przeważnie w nędzy, bez środków do życia. Amerykańskie czasopismo komentowało: „Rząd polski zezwolił im oczywiście na pozostanie (nie wszystkim — niektórych zawrócono przez granicę), lecz nie 166 uczynił nic więcej i oczekuje, że inne państwa przyjmą ich po krótkim pobycie w Polsce. Postawa «innych państw» wobec zagadnienia uchodźców jest oczywiście starą i obrzydliwą historią"22. Po 1935 r. rząd polski podjął starania o zwiększenie emigracji, widząc w tym jedną z metod rozwiązania problemów społecznych. Usiłowano znaleźć możliwości wychodźstwa dla wszystkich środowisk poszukujących pracy, lecz przede wszystkim dla mniejszości narodowych, by tą drogą zmienić strukturę narodowościową ludności. Było to zarazem ustępstwo na rzecz programu narodowej demokracji, bezwzględnie atakującej Żydów. W tajnej instrukcji z 20 IV 1936 r. dyrektor Departamentu Konsularnego Ministerstwa Spraw Zagranicznych, Wiktor Tomir Drymmer, polecał polskim placówkom zagranicznym „szczegółowe zebranie materiałów co do możliwości emigracyjnej ludności żydowskiej z Polski do kraju urzędowania placówki" i uzasadniał to następująco: „ Znaczne wzmożenie emigracji żydowskiej z Polski idzie bezsprzecznie po linii polityki rządu polskiego. Powszechny bowiem kryzys gospodarczy w zwiększonej niż dotychczas mierze utrudnia obecnie rządowi polskiemu rozwiązanie problemu żydowskiego w kraju, polegającego przede wszystkim na wadliwej strukturze gospodarczej polskiego żydostwa. Poważne zaś zmniejszenie się ludności żydowskiej w Polsce musiałoby oczywiście przyczynić się do złagodzenia ostrości tego zagadnienia, zmniejszając płaszczyznę wywoływanych przezeń tarć wewnętrznych natury gospodarczej, społecznej i politycznej, redukując równocześnie zainteresowanie zagranicy kwestią sytuacji żydostwa polskiego"23. 2.3. Struktura społeczno-zawodowa i' ..''.f' Ludność żydowska wyróżniała się niskim odsetkiem osób utrzymujących się z rolnictwa oraz koncentracją w niektórych tylko gałęziach gospodarki narodowej. Byłoby jednak nieporozumieniem lekceważenie rolników żydowskich. Występowała wśród nich niewielka grupa posiadaczy folwarków, zapewne przede wszystkim w Galicji, gdzie wychodziło nawet dwujęzyczne (w językach polskim oraz jidysz) czasopismo rolnicze. W niektórych wsiach województw wschodnich mieszkali chłopi narodowości żydowskiej, potomkowie osadników z pierwszej połowy XIX w. Wreszcie w niektórych przypadkach, w następstwie działów rodzinnych, nastąpiło schłopienie potomków posiadaczy folwarków24. Poza rolnictwem Żydzi stanowili większość osób utrzymujących się z handlu (przede wszystkim detalicznego), niemal połowę w przemysłach odzieżowym i skórzanym (zwłaszcza odgrywali wielką rolę w krawiectwie, szewstwie i garbarstwie). Podstawowe dane zamieszczamy w tab. 35. 22 Por. C. Leiser, Exiles in Poland, „The New Statesman and Nation" 2 IX 1939, nr 445, s. 340-341. 23 AAN, Konsulat RP w Nowym Jorku 152, k. 1-2. 24 Przykładem tego są dzieje rodziny Rottenbergów. I. Kowalska, I. Merżan, Rottenbergowie znadBuga, Warszawa 1989. ; •••• 167 Tab. 35. Ludność wyznania mojżeszowego według gałęzi gospodarki narodowej w 1931 r. Działy i gałęzie gospodarki Ludność wyznania mojżeszowego w tysiącach w odsetkach ogółu ludności tego działu ludności wyznania mojżeszowego Ogółem 3113,9 9,8 100,0 Rolnictwo 125,1 0,6 4,0 Ogrodnictwo, leśnictwo, rybactwo 10,1 4,3 0,3 Przemysł i górnictwo ""''' 1313,3 21,3 42,4 w tym zakłady: I — III kategorii 27,3 1,8 0,9 IV -VII kategorii 128,3 13,9 4,1 VIII i nieznanej 157,8 31,0 37,2 w tym: górnictwo 4,4 0,8 0,1 przemysł metalowy 92,2 11,4 3,0 przemysł drzewny 105,3 20,0 3,4 przemysł włókienniczy 92,8 18,6 3,0 przemysł skórzany 44,9 48,4 1,4 przemysł odzieżowy 529,7 49,3 17,0 przemysł spożywczy 219,9 29,9 7,1 przemysł poligraficzny 24,5 34,4 0,8 Handel, finanse i ubezpieczenia 1140,5 58,7 36,6 w tym: handel detaliczny 864,6 71,0 27,8 handel hurtowy 15,4 41,6 0,5 handel obnośny 79,4 81,0 2,5 kredyt 16,1 24,4 0,5 Transport i komunikacja 139,4 12,1 4,5 w tym: poczta, telefon, koleje 2,9 0,4 0,1 Służba publiczna 56,4 7,9 1,8 w tym wolne zawody prawnicze 13,7 34,2 0,4 Oświata i kultura 72,6 21,5 2,3 Zdrowie i higiena 66,9 24,3 2,1 Służba domowa 22,5 5,1 0,7 Utrzymujący się bez pracy zarobkowej 146,2 14,0 4,7 Nieznany zawód 20,8 8,3 0,7 Źródło: J. Tomaszewski, Rzeczpospolita wielu narodów, Warszawa 1985, s. 154. Podane liczby wymagają dodatkowych wyjaśnień. Po pierwsze, należy pamiętać, że dotyczą całości ludności wyznania mojżeszowego. Z dość dużym prawdopodobieństwem można przypuszczać, że procesy asymilacji kulturowej i językowej objęły w większym stopniu środowiska inteligenckie niż robotnicze i drobnomieszczańskie. Prawdopodobnie więc udział Polaków wyznania mojżeszowego w poszczególnych kategoriach zawodowych nie był identyczny, choć nie ma podstaw do przeprowadzenia szacunków. Po drugie, wszystkie 168 i dane dotyczą łącznie osób czynnych zawodowo (a więc posiadających własne źródła dochodu, jak np. dochód z warsztatu, stypendium, zasiłek dla bezrobotnego, płaca) oraz biernych zawodowo (czyli rodziny pozostające na utrzymaniu). Statystyka ujmuje więc zarówno osoby zarabiające, jak i ich nie pracujące żony i dzieci, podczas gdy wśród Żydów odsetek osób pozostających na utrzymaniu był wyższy niż wśród ogółu ludności Polski. Po trzecie, podział na kategorie zakładów przemysłowych, dokonany według zasad systemu podatkowego, odpowiada w przybliżeniu podziałowi na zakłady wielkie (kategorie I-III, zakłady zatrudniające ponad 200 robotników każdy), średnie (kategorie IV-VII, zakłady zatrudniające od 4 do 200 robotników każdy) oraz małe (kategoria VIII, zakłady do czterech robotników i nie zatrudniające pracowników najemnych). W ostatniej grupie znalazły się także zakłady o nieznanej kategorii. Zdaniem autorów opracowania wyników spisu ludności, kategorii zakładu nie podali najczęściej robotnicy i właściciele zakładów najmniejszych. Dane dotyczące wielkości zakładu zebrane podczas spisu ludności są jednak tylko przybliżone. Po czwarte, kategorii „utrzymujący się bez pracy zarobkowej" nie należy interpretować jako grupującej wyłącznie osoby utrzymujące się z kapitału (akcji, obligacji itp.). Takich kapitalistów było raczej niewielu, natomiast zaliczono do tej grupy przede wszystkim stypendystów, żebraków, osoby korzystające z opieki społecznej itp. Ma więc charakter zbiorczy i obejmuje rozmaite grupy społeczne. Koncentracja Żydów w niektórych gałęziach gospodarki wynikała głównie z historycznego rozwoju tej społeczności, z tradycji wykonywania określonych zajęć, dziedziczonych z ojca na syna, podczas gdy inne bywały w przeszłości Żydom zakazane (jak np. nabywanie ziemi, a więc praca na roli). Wielkie znaczenie miały także tradycje religijne związane z bezwzględnym nakazem świętowania soboty. Wierzący Żyd powstrzymywał się od pracy podczas szabatu (z powodu nakazu religijnego) oraz w niedziele (gdy nakazywały to normy prawne). Dodać należy odmienne od chrześcijańskich terminy wielkich świąt. Powodowało to trudności w zatrudnianiu Żydów w dużych zakładach przemysłowych o mieszanej strukturze wyznaniowej personelu i skłaniało ludzi wierzących do pracy w małych przedsiębiorstwach, przeważnie o wyłącznie żydowskim charakterze. Dochodziły do tego względy polityczne. Byli wprawdzie robotnicy żydowscy gotowi do pracy w soboty, lecz ci, którzy odeszli od religii, zazwyczaj sympatyzowali z ruchem socjalistycznym lub komunistycznym; takich więc przedsiębiorcy woleli nie przyjmować. Odrębne zagadnienie stanowiła niechęć instytucji państwowych, zwłaszcza gdy miały one znaczenie wojskowe (np. koleje), do zatrudniania Żydów. Niechęć ta dotyczyła także innych mniejszości narodowych. W dawnym zaborze austriackim Polskie Koleje Państwowe zwolniły po 1918 r. wielu Żydów. W Galicji Wschodniej uzasadniano decyzje tym, że pracownicy żydowscy pozostali na służbie za czasów republiki ukraińskiej. Wprawdzie komisja rządowa — powołana pod naciskiem polityków żydowskich — w większości przypadków uznała zwolnienia za bezpodstawne, 169 lecz przywróceniu Żydów do pracy sprzeciwiły się lokalne polskie związki zawodowe. Żydów zwalniano zresztą z pracy lub niechętnie przyjmowano także w instytucjach samorządowych i państwowych nie związanych z wojskiem. Powodowało to, że np. prawnicy i lekarze żydowscy wykonywali przede wszystkim wolne profesje, natomiast w niewielkim odsetku pracowali w sądach i instytucjach ubezpieczeń społecznych. Również w szkołach publicznych niechętnie zatrudniano Żydów nauczycieli; w latach trzydziestych zdarzało się, że rodzice — inspirowani przez nacjonalistów — domagali się zwolnienia nauczyciela narodowości żydowskiej. Spotykało to zresztą czasem także nauczycieli Polaków, lecz wyznania ewangelickiego. Godnym uwagi zjawiskiem był większy odsetek Żydów w gałęziach gospodarki dostarczających skromniejszych dochodów. Tak np. choć Żydzi dominowali w handlu i kredycie łącznie, zdecydowanie przeważali przede wszystkim w handlu obnośnym, w mniejszym stopniu w handlu detalicznym, natomiast stanowili mniejszość w handlu hurtowym, a zwłaszcza w kredycie. Podobnie w przemyśle największy odsetek stanowili w przedsiębiorstwach najmniejszych, podczas gdy minimalny w wielkich. Zjawiska te jeszcze wyraźniej występują przy rozpatrywaniu struktury społecznej — zob. tab. 36. Zaznaczyć należy, iż materiały spisu ludności nie pozwalają ustalić liczebności wielkiej burżuazji. Większość osób należących do tej grupy społecznej nie władała przedsiębiorstwami indywidualnymi (ich właściciele byli zaliczani do kategorii samodzielnych, zatrudniających pracowników), lecz posiadała akcje i z tego tytułu kierowała spółkami akcyjnymi. Tę formę prawną miały niemal wszystkie największe przedsiębiorstwa w Polsce. Wobec tego wielcy kapitaliści z reguły nie mogli znaleźć się w kategorii osób samodzielnych, lecz w innych (np. wśród pracowników umysłowych odpowiedniej gałęzi gospodarki, jako dyrektorzy). Fragmentaryczne badania dowodzą, że do tzw. oligarchii finansowej, czyli ludzi zajmujących decydujące pozycje w prywatnym życiu gospodarczym, należało bardzo niewielu Żydów. Liczniej występowali natomiast wśród średniej burżuazji25. Charakterystyczne było skoncentrowanie robotników żydowskich w najmniejszych zakładach pracy, utrzymujące się przez całe dwudziestolecie międzywojenne, oraz w niektórych gałęziach przemysłu. Na względną trwałość struktury zawodowej Żydów wpływała także konkurencja między robotnikami, spowodowana bezrobociem. Łatwiej znajdował pracę w fabryce kandydat, którego popierał ktoś z rodziny zatrudniony w niej od dawna; czasem pomagała łapówka wręczona znajomemu majstrowi. Niektóre środowiska zawodowe starały się nie dopuścić do pracy osoby przychodzące z zewnątrz, nie powiązane stosunkami rodzinnymi ze starą załogą przedsiębiorstwa. 25 Z. Landau, J. Tomaszewski, Druga Rzeczpospolita. Gospodarka — społeczeństwo — miejsce w świecie (sporne problemy badań), Warszawa 1977, s. 207-211; J. Tomaszewski, Jews in Łódź in 1931 in According to Statistics, „Polin" 1991, 6. 170 Tab. 36. Pozycja społeczna ludności wyznania mojżeszowego w Polsce w 1931 r. Działy i gałęzie gospodarki Ludność wyznania mojżeszowego wg pozycji społecznej samodzielni pracownicy umysłowi robotnicy chałupnicy nie zatrudniający pracowników zatrudniający pracowników Ogółem 1861,0 234,5 206,6 597,3 61,7 Rolnictwo 80,5 17,7 2,2 22,5 x Ogrodnictwo, leśnictwo, rybołówstwo 7,0 0,4 0,5 2,1 X Przemysł, górnictwo 654,4 137,5 48,9 410,8 61,7 w tym: kat. VIII i nieznane 654,4 103,0 17,4 321,2 61,7 górnictwo 0,0 0,4 1,2 2,7 — przemysły: metalowy 58,8 8,8 3,6 19,4 1,5 drzewny 47,5 11,4 9,9 34,3 2,2 włókienniczy 18,3 10,6 8,8 45,1 10,0 skórzany 18,9 4,2 1,1 18,2 2,5 odzieżowy 326,2 54,7 1,7 104,3 42,9 spożywczy 108,8 32,0 9,7 69,1 0,3 poligraficzny 10,3 3,4 0,9 9,5 0,4 Handel, kredyt, ubezpieczenia 936,4 60,3 57,3 86,5 x w tym: detaliczny 717,4 47,3 27,3 72,5 x hurtowy 6,3 2,7 3,5 2,9 X obnośny 78,8 0,2 — 0,4 X kredyt 1,4 0,3 13,0 1,5 X Transport i komunikacja 112,7 3,9 5,3 17,6 X w tym poczta, telefon, koleje — — 1,6 1,3 X Służba publiczna 5,1 3,3 5,3 0,1 X Oświata i kultura 34,1 0,9 33,8 3,8 X Zdrowie i higiena 30,5 10,5 10,6 15,2 X Pozostali 0,3 0,0 14,4 24,3 — Źródło: J. Tomaszewski, Rzeczpospolita wielu narodów, Warszawa 1985, s. 154. Niekiedy przeciwdziałanie przyjmowaniu osób „obcych" do pracy przybierało brutalne formy. Związki zawodowe zrzeszające robotników żydowskich usiłowały walczyć o prawo do pracy, zwłaszcza w wielkich przedsiębiorstwach. Niektórzy socjologowie pisali o „getcie pracy" robotników żydowskich. Fragmentaryczne badania wskazują, że w latach dwudziestych owo „getto pracy" ulegało powolnej erozji i wzrastała liczba oraz odsetek Żydów w wielkim przemyśle; trudno byłoby stwierdzić, czy, ewentualnie w jakiej mierze, wpłynęły na tę tendencję starania związków zawodowych. Informacje prasowe świadczą, że osiągnęły pozytywne wyniki w niektórych miejscowościach. W 1925 r. odbył się III Kongres Klasowych Związków Zawodowych, który m.in. uchwalił 171 rezolucję stwierdzającą: „Kongres domaga się ścisłego wykonywania zasady wyrażonej w konstytucji, przyznającej każdemu obywatelowi państwa bez względu na narodowość i wyznanie równe prawo do pracy"26. Zaprotestował także przeciwko bojkotowi robotników żydowskich w przedsiębiorstwach państwowych i samorządowych. W następnych latach walkę o równe prawo do pracy organizował Wydział Pracy przy Krajowej Radzie Związków Zawodowych (żydowskich), otrzymując pomoc od Centralnej Rady Związków Zawodowych, znajdującej się pod wpływem PPS. Prawdopodobnie wielki kryzys gospodarczy i spowodowane nim masowe bezrobocie, a więc zaostrzenie konkurencji między poszukującymi pracy, powstrzymały te przemiany. „Getto pracy" miało istotne konsekwencje dla robotników żydowskich. Małe zakłady pracy — oraz gałęzie zawodu, w których licznie pracowali Żydzi — wypłacały stosunkowo niskie zarobki oraz na ogół nie obejmowały ich zbiorowe układy pracy. Najmniejsze warsztaty nie podlegały kontroli Inspekcji Pracy. Powodowało to, że warunki pracy i płacy były w tych zakładach z reguły gorsze od przeciętnych. Kolejnym czynnikiem wpływającym na społeczną i zawodową strukturę Żydów stało się ich rozmieszczenie geograficzne. Koncentracja górnictwa i hutnictwa na Górnym Śląsku, gdzie mieszkało niewielu Żydów, wpływała na stosunkowo niski ich udział w tych gałęziach produkcji. Natomiast pewna liczba robotników żydowskich pracowała w górnictwie naftowym Galicji Wschodniej. Podobnie niewielka liczba Żydów w województwach zachodnich, gdzie handel detaliczny i hurtowy znajdował się na wyższym poziomie niż w pozostałych dzielnicach oraz przynosił większe dochody, powodowała, że kupcy żydowscy działali przede wszystkim we wschodnich województwach. W niejednej okolicy, w niejednym miasteczku handlem zajmowali się wyłącznie Żydzi. Prymitywne stosunki ekonomiczne na wsi w tych regionach (w niektórych okolicach — zwłaszcza na Polesiu — występował nawet handel wymienny) decydowały także o prymitywizmie handlu oraz o niskich na ogół dochodach osób utrzymujących się z niego. W wielu powiatach, a nawet województwach, zachował się do pewnego stopnia anachroniczny podział ról społecznych, wywodzący się jeszcze z czasów feudalnych. Chłopi polscy — na wschodzie białoruscy, ukraińscy i litewscy — byli producentami dóbr rolnych, Żydzi zajmowali się obrotem towarowym, a Polacy stanowili warstwę posiadającą majątki ziemskie oraz panującą politycznie. Konflikty wynikające z tego podziału stawały się równoznaczne z różnicami narodowymi. Przyczyniło się to do wspomnianych już zaburzeń antyżydowskich w Galicji, wkrótce po powstaniu państwa polskiego. Tradycyjny podział ról społecznych ulegał między wojnami stopniowej erozji. Powstawało drobnomieszczaństwo polskie, ukraińskie oraz — w niewielkim stopniu — białoruskie, konkurujące z drobnomieszczaństwem żydowskim. Wg M. Grinberg, Walka o „prawo do pracy" w latach 1925-1929, BŻIH 1981, nr 3, s. 9. 172 10. Handlarz uliczny w Warszawie W niektórych wsiach zakładano spółdzielnie, przeciwstawiające się prywatnym kupcom, którymi do tej pory często byli Żydzi. Na ziemiach ukraińskich ruch spółdzielczy nosił zarazem wyraźne oblicze polityczne, gdyż stanowił składnik ruchu narodowego Ukraińców, dążących do wyzwolenia się spod polskiej dominacji. Wprawdzie organizacje spółdzielcze dystansowały się od akcji antysemickich, lecz tam, gdzie prywatnymi kupcami byli wyłącznie (lub niemal wyłącznie) Żydzi, konkurencja między lokalną organizacją spółdzielczą a handlem prywatnym nabierała nieraz antysemickich akcentów. Przemiany te osłabiały pozycję kupców żydowskich. Badania przeprowadzone w latach trzydziestych świadczyły o powolnym procesie wypierania handlu żydowskiego w niektórych okolicach państwa. O wiele mniejsze znaczenie miał tu hałaśliwy ruch na rzecz osadnictwa polskich kupców i rzemieślników na Kresach Wschodnich, zainicjowany przez wielkopolskie organizacje kupieckie w połowie lat trzydziestych. Osadnictwo to nie przybrało większych rozmiarów, a część przesiedleńców nie potrafiła dostosować się do nie znanych sobie warunków życia i handlu i musiała się wycofać. Pod koniec lat dwudziestych pojawiła się natomiast tendencja do przenikania kupców żydowskich na obszar województw zachodnich. Rozmiary tego zjawiska są nie znane; prawdopodobnie nasiliło się ono w latach wielkiego kryzysu gospodarczego, gdy zubożenie społeczeństwa skłaniało w coraz większym stopniu do nabywania jak najtańszych towarów, które oferowali m.in. żydowscy wędrowni handlarze, odwiedzający nawet urzędy w Poznaniu. Brak jakichkolwiek podstaw dla oceny, czy te dwa zjawiska: przenikania kupców żydowskich do województw zachodnich oraz osadnictwa kupców wielkopolskich w województwach wschodnich osiągnęły analogiczne rozmiary. Obydwa świadczą jednak o procesie unifikacji ziem polskich. Prawdopodobnie poważniejsze negatywne skutki dla handlu żydowskiego miały pogromy w niektórych miastach, poczynając od połowy lat trzydziestych; ubodzy kupcy i rzemieślnicy — po utracie całego mienia — często nie mogli odbudować swego warsztatu pracy. Zbadania wymagają także następstwa bojkotu firm żydowskich, propagowanego przez nacjonalistów polskich. Zasięg jego zapewne był mniejszy, niż może to sugerować lektura ówczesnej prasy. W sumie wszystkie opisane zjawiska oznaczały powolne zmniejszanie się udziału Żydów w handlu i drobnej produkcji w Polsce, choć — zapewne — w liczbach bezwzględnych zmiany były niewielkie. Przemiany społeczne i ekonomiczne w Polsce, aczkolwiek bardzo powolne, w powiązaniu z powszechnym brakiem pracy, znacznym przyrostem naturalnym, wysokim bezrobociem jawnym i ukrytym, przy ograniczonych możliwościach emigracji powodowały stopniową pauperyzację społeczności żydowskiej. Decydujące znaczenie miały zapewne zjawiska kryzysowe lat trzydziestych. Według anonimowego opracowania z 1935 r.: „Ogólny kryzys gospodarczy dotknął Żydów szczególniej, ze względu na specyficzną strukturę zawodową i wyjątkowo wysoki odsetek zawodowo biernych. Podczas gdy na 100 174 bezrobotnych nie-Źydów przypada 76 zawodowo biernych, to na 100 bezrobotnych Żydów przypada 195 zawodowo biernych"27. To samo źródło stwierdzało, że w 1934 r., według ankiety przeprowadzonej w 289 miastach i miasteczkach, o wsparcie w okresie przed świętami prosiło w województwach centralnych 24,2% Żydów, w województwach wschodnich — 23,7%, a w województwach południowych — 31,3%. Rozpaczliwe położenie mieszkańców okolicy ulic Gęsiej i Smoczej w Warszawie opisuje obserwator: „Osławione Nalewki, Twarda rojąca się od czarnych chałatów i jarmułek, były w stosunku do tego budzącego grozę miejsca oazami porządku, ciszy i zamożności. Tu kłębiła się najnędzniejsza żydowska bieda, obnażona jeszcze bardziej niż na opisywanej przez Żeromskiego i Singera Krochmalnej. Całe życie mieszkańców tej dzielnicy przenosiło się, zwłaszcza wiosną i latem, z ciemnych i przeludnionych wnętrz na ulicę. U wejść do małych sklepików i warsztatów kręcili się zaaferowani przekupnie. Niektórzy rozkładali ruchome kramy z tandetą, u innych cały towar, jakieś tanie cukierki, pestki, śledzie, ogórki czy farbowana lemoniada, mieściły się na jednej drewnianej tacy czy desce, względnie w jednym słoju czy flakonie. [...] Na chodniku i w rynsztokach pełzały umorusane dzieci. Wszystko tonęło w brudzie tak przerażającym, że czuło się nieodpartą chęć ucieczki z tego przeklętego miejsca. Handlowali tu wszyscy: od starców oraz mężczyzn w sile wieku i kobiet do kilkuletnich dzieci. Wszyscy sprzedawali, ale kto kupował?"28 Rozwiązanie problemu nie mogło nastąpić wyłącznie dzięki polityce pomocy socjalnej dla ludności żydowskiej. Nie mogły wystarczyć także środki przesyłane przez emigrantów ich rodzinom; w najlepszym razie ułatwiały przeżycie. Położenie Żydów zależało od rozwiązania problemów gospodarczych całego państwa. 2.4. Różnice regionalne Odmienne dzieje poszczególnych terytoriów, które złożyły się na Rzeczpospolitą Polską po I wojnie światowej, oraz znaczne różnice regionalne spowodowały, że przed państwem polskim stanął skomplikowany problem zjednoczenia kraju. Odrębność losów odbiła się także na mieszkańcach ziem połączonych w jedną całość. Różnice wyrażały się w specyficznych cechach języka, odmienności kultury politycznej, poziomu życia, oświaty, bardzo często w mniejszych lub większych osobliwościach obyczajowych, a także w przejawach niechęci do osób pochodzących z innych regionów. Różnice regionalne wystąpiły ze szczególnym nasileniem w społeczeństwie żydowskim. Ezra Mendelsohn używa nawet liczby mnogiej i pisze o „żydost-wach polskich", zamiast o „żydostwie"29, by podkreślić odmienność cech 27 AAN, MSZ. 9393, k. 22-24. 28 R. Matuszewski, Żólte dzioby zielone lata, Warszawa 1930, s. 207. 29 E. Mendelsohn, Żydzi Europy Środkowo- Wschodniej w okresie międzywojennym, Warszawa 1992, s. 40-46. 175 charakteryzujących Żydów w Galicji (w jej granicach istotne różnice dzieliły mieszkańców Galicji Wschodniej i Galicji Zachodniej), w dawnym Królestwie Polskim, na Kresach Wschodnich (które po rozbiorach wcielono bezpośrednio do Cesarstwa Rosyjskiego), w dawnym zaborze pruskim; pewne specyficzne cechy wykazywali także mieszkańcy Śląska Górnego oraz Cieszyńskiego. Przede wszystkim wskazać należy różnice religijne. Ludowe środowiska żydowskie w Galicji oraz w Kongresówce znajdowały się przeważnie pod wpływami chasydyzmu, lecz o niektórych odmiennych cechach. Inne autorytety dominowały w tych regionach, inaczej się również ubierano. Zarazem w żydowskich środowiskach intelektualnych (odmiennie niż w Kongresówce) wielką rolę zachowały tradycje Haskali, ruchu znajdującego się w ostrym konflikcie z chasydyzmem. Sprzyjało to odrodzeniu literatury w języku hebrajskim, lecz o charakterze świeckim. Intelektualne środowiska żydowskie w Galicji znajdowały się także pod silnym wpływem kultury polskiej, co w niejednym przypadku prowadziło do asymilacji narodowej. Proces ten w większym stopniu wystąpił w zachodniej części Galicji niż we wschodniej. Tam bowiem Żydzi mieszkali obok Ukraińców i Polaków, a konflikt między tymi narodami sprzyjał zachowaniu odrębnej żydowskiej świadomości narodowej, choć zarazem — dzięki polskiej szkole, literaturze, prasie oraz życiu politycznemu — znaczna część społeczności żydowskiej ulegała polskim wpływom językowym i kulturalnym. Procesy asymilacyjne w Galicji nie są bliżej znane. Cytowane uprzednio dane spisu ludności z 1931 r. o języku ojczystym, w zestawieniu z wyznawaną religią nie mogą być wystarczającą ich miarą. Znane są natomiast nazwiska wybitnych polityków oraz twórców, którzy wyrośli w środowisku żydowskim, lecz swym życiem i działalnością związali się ze społeczeństwem polskim. W braku wyników badań całościowych, posłużymy się przykładami. Wśród działaczy socjalistycznych wyróżniał się Herman Diamand, urodzony w 1860 r. we Lwowie, zasłużony w ruchu niepodległościowym przed 1918, a następnie w kształtowaniu niepodległego państwa. W Krakowie znana była rodzina Drobnerów; dziad brał udział w powstaniu listopadowym, rodzice — w powstaniu styczniowym, syn Bolesław (ur. w 1883 r.) w rewolucji 1905 r. w Kongresówce, a następnie stał się znanym działaczem krakowskiej PPS. Do młodszego pokolenia socjalistów należał socjolog Julian Hochfeld (ur. we Lwowie w 1911 r.), który odegrał wybitną rolę w ideowym rozwoju PPS w latach trzydziestych. W sferze kultury sławę zyskał Wilhelm Feldman (ur. w 1868 r. w Zbarażu, badacz literatury i myśli politycznej oraz pisarz, działacz Legionów Piłsudskiego); jego syn Józef (ur. w 1899 r. w Przemyślu) był cenionym historykiem. Ze Lwowa pochodził Marian Hemar (ur. w 1901 r.) znakomity satyryk i poeta. Także z Galicji wywodzili się wymienieni już wybitni politycy syjonistyczni prawnik Reich oraz socjolog Thon, którzy zachowali łączność z tradycją i kulturą żydowską, aczkolwiek znajdowali się równocześnie pod wpływem kultury polskiej. W Galicji zarazem utrzymały się ważne ośrodki chasydyzmu; do najważniejszych należało miasteczko Bełz, sławne dzięki znanej piosence. 176 Liczna ludność żydowska w Kongresówce zachowała na ogół odrębność od polskiego otoczenia. Ukształtowały się wśród niej religijne elity intelektualne, przede wszystkim związane z chasydyzmem. Największy rozgłos zdobył Gerer Rebe (cadyk z Góry Kalwarii), Icie Majer Alter, jeden z największych tradycyjnych autorytetów chasydzkich lat międzywojennych. W Lublinie zdobył uznanie bardziej nowoczesny uczony i działacz religijny rabin Meir Szapiro, założyciel sławnej jesziwy. Uznaną pozycję zyskali także świeccy politycy konserwatywni, jak np. Elijahu Kirszbraun. Tradycyjne elity traciły jednak wpływy na rzecz środowisk świeckich, związanych przede wszystkim z ruchem syjonistycznym, a w części z ruchem socjalistycznym. Ukształtowało się środowisko artystyczne, złożone z pisarzy (tworzących w obu językach żydowskich), malarzy i rzeźbiarzy. Uczeni (np. Majer Bałaban — pochodzący z Galicji, Mojżesz Schorr) byli związani z żydowskimi instytucjami naukowymi i szkołami, a niektórzy także z Uniwersytetem Warszawskim. Oba te środowiska znajdowały się często pod istotnym i rosnącym wpływem kultury polskiej, co łatwo dostrzec w twórczości ich przedstawicieli, zachowujących jednak żydowską świadomość narodową. Wpływy polskie oddziaływały także na środowiska burżuazyjne i drobno-mieszczańskie, niekiedy prowadząc do asymilacji. Pewnym wskaźnikiem polskich wpływów językowych była wzrastająca popularność żydowskiej prasy w języku polskim, rozwijającej się obok prasy w języku jidysz. I znów problemy te nie zostały dotychczas wystarczająco zbadane. Charakterystyczne były aspiracje do opanowania języka polskiego, trudne do realizacji w warstwach uboższych. Wyśmiewano je przy rozmaitych sposobnościach, a na tym tle zrodził się tzw. szmonces. Podkreślić należy, iż doniosłą rolę przyciągającą pełniły wyzwoleńcze i demokratyczne tradycje wielkiej literatury polskiej, nauczanej w szkołach, a nielegalnie szerzonej jeszcze za czasów carskich. Oddziaływały one także na środowiska żydowskie o rozwiniętym poczuciu godności narodowej, które aspirowały do rzeczywistego równouprawnienia w niepodległym państwie. W latach trzydziestych radykalna młodzież żydowska znajdowała się często pod urokiem legendy Legionów oraz Piłsudskiego, widząc w tym wzory do walki o utworzenie niepodległego państwa żydowskiego w Palestynie. Przypuszczać można, że wolnościowe tradycje kultury polskiej wpłynęły na współdziałanie wielu Żydów z polskimi organizacjami niepodległościowymi przed 1918 r., lecz tym większe okazało się rozczarowanie, gdy odrodzone państwo nie zaspokoiło narodowych aspiracji żydowskich. Odmiennie kształtowały się stosunki na Kresach Wschodnich. Na większej części tego terytorium ludność polska znajdowała się w mniejszości, natomiast wzorem kulturowym dla Żydów wychodzących poza krąg życia religijnego stała się literatura i nauka rosyjska, zwłaszcza związana z kołami demokratycznymi lub rewolucyjnymi. Ludność żydowska Kresów Wschodnich wyróżniała się także pod względem religijnym. Wpływy chasydyzmu były tu dość słabe (obejmowały Wołyń, 12 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 177 sięgały w pewnej mierze na Polesie), natomiast dominowali ich przeciwnicy — misnagdi — zwolennicy tradycyjnego (talmudycznego) nurtu judaizmu. Wilno stanowiło od stuleci jego stolicę intelektualną. Zarazem charakteryzowało się tradycjami Haskali, które w warunkach politycznego panowania rosyjskiego i polskich wpływów intelektualnych, a od końca XIX w. także białoruskiego odrodzenia narodowego, przyczyniły się do wczesnego kształtowania się tam ośrodka świeckiej kultury żydowskiej. W latach międzywojennych miasto stało się największym centrum tej kultury w skali światowej. Wszystko to razem spowodowało, że społeczność żydowska Kresów Wschodnich — zwłaszcza Wileńszczyzny — okazała się mało podatna na procesy asymilacyjne, natomiast otwarta na rozmaite nurty współczesnej kultury żydowskiej, odchodzącej od ortodoksji. Nic dziwnego, że w tradycyjnych środowiskach dawnej Kongresówki niechętnie spoglądano na przybyszów z innych regionów (Litwaków), widząc w nich groźbę dla religii i starego obyczaju. Społeczność żydowska dawnego zaboru pruskiego — niezbyt zresztą liczna — znajdowała się pod wpływem kultury niemieckiej. Znaczna jej część emigrowała do Niemiec po ustaleniu zachodnich granic Polski. Później — zwłaszcza w latach trzydziestych — rozpoczęła się na niewielką skalę imigracja Żydów z innych dzielnic państwa polskiego do województw zachodnich, lecz nie doprowadziła do wytworzenia się tam znaczniejszych środowisk żydowskich. Istotne różnice dzieliły społeczności żydowskie w sferze postaw politycznych. W Galicji ukształtowały się tradycje parlamentarne oraz rozwiązywania rozmaitych spraw spornych w drodze negocjacji i kompromisu. Zabór rosyjski uczył konspiracyjnych i mafijnych form działania politycznego oraz radykalizmu — zarówno postulatów społecznych i narodowych, jak też metod działania. Wyrazem tego stały się odmienne koncepcje taktyczne wybitnych przedstawicieli ruchu syjonistycznego pochodzących z Galicji (Thon, Reich) oraz z Kongresówki (Grunbaum, Mosze Kleinbaum)30. Różnice regionalne utrzymały się przez cały okres międzywojenny, gdyż dwadzieścia lat stanowiło zbyt mało czasu dla ich niwelacji. Niemniej ulegały stopniowemu złagodzeniu, m.in. dzięki ogólnopolskiej prasie, literaturze i teatrowi żydowskiemu oraz w wyniku działalności partii politycznych i organizacji młodzieży, obejmujących swym oddziaływaniem wszystkie dzielnice kraju. Równocześnie wzrastały polskie wpływy kulturalne i językowe, zwłaszcza na Kresach Wschodnich, w części wypierając tradycje rosyjskie. Był to rezultat systemu oświatowego (także w prywatnych szkołach żydowskich nauczano języka i literatury polskiej) oraz istnienia polskiego państwa. Nie oznaczało to jednak asymilacji narodowej. Wielu wybitnych przedstawicieli żydowskich środowisk intelektualnych, związanych z narodowymi tradycjami oraz współtworzących współczesną żydowską kulturę narodową, znalazło się w sferze oddziaływania kultury polskiej, zwłaszcza tradycji romantyzmu, przyjaźniło się z polskimi intelektualistami, lecz zachowało swą narodową odrębność. 30 Po emigracji do Palestyny M. Kleinbaum przyjął nazwisko Sneh. O. POŁOŻENIE PRAWNE 3.1. Równouprawnienie i jego ograniczenia i Od początku istnienia II Rzeczypospolitej rozpoczęły się dyskusje i walka polityczna wokół ustalenia prawnego położenia mniejszości narodowych, w tym Żydów. Jak się zdaje, zasada równości praw obywatelskich nie wywoływała zastrzeżeń żadnej z najważniejszych partii politycznych. Doświadczenia społeczeństwa polskiego podczas zaborów, rewolucyjna atmosfera roku 1918, a wreszcie stanowisko zajęte przez mocarstwa Ententy wykluczały odmienne rozwiązania. Co więcej, stan prawny i faktyczny stworzony podczas okupacji niemieckiej w Kongresówce (m.in. udział Żydów w Radzie Stanu) do pewnego stopnia przesądzał zasady, przyjmowane w odradzającym się państwie polskim. Dominacja przedstawicieli Narodowej Demokracji w paryskim Komitecie Narodowym Polskim, który przez długi czas reprezentował Polskę wobec mocarstw Ententy, budziła jednak uzasadnione obawy wśród mniejszości, iż za parawanem formalnego równouprawnienia kryć się może faktyczne upośledzenie. Niefortunne rozmowy Dmowskiego z przedstawicielami organizacji żydowskich w Stanach Zjednoczonych w 1918 r. umocniły przekonanie takie wśród Żydów; deklaracja Paderewskiego z listopada 1918 r., że powstająca Polska „zapewni wolność i równość wszystkim obywatelom bez różnicy rasy, religii lub przekonań politycznych. Katolicy, protestanci i Żydzi będą cieszyć się równymi prawami i zarazem wypełniać równe obowiązki"31, nie mogła rozwiać niepokojów. Niemcy w województwach zachodnich mieli podstawy, by oczekiwać, że w niepodległej Polsce ich położenie ulegnie odwróceniu: ze społeczności panującej i dyskryminującej Polaków staną się mniejszością rządzoną i dyskryminowaną. Było to zapewne jedną z przyczyn, które na początku 1919 r. skłoniły działaczy niemieckich do inicjatywy poddania państwa polskiego formalnym zobowiązaniom międzynarodowym, zapewniającym prawa mniejszościom narodowym32. Koncepcję tę podchwycili politycy żydowscy ze Stanów Zjednoczonych, dążąc do związania analogicznymi zobowiązaniami wszystkich państw Europy Środkowej. Istniał bowiem ważny, a zarazem pouczający precedens. W 1878 r. traktat berliński gwarantował równouprawnienie wszystkim mieszkańcom dawnych prowincji tureckich, które weszły w skład uniezależnionych od Turcji państw bałkańskich. Okazało się jednak, że w Rumunii postanowienia te interpretowano w sposób, który pozbawił praw obywatelskich zdecydowaną większość Żydów. 31 Archiwum polityczne Ignacego Paderewskiego, 1.1:1890-1918, opracowali W. Stankiewicz, A. Piber, Wrocław 1973, s. 550. 32 Zob. protokół z posiedzenia Komisji Międzysojuszniczej w Polsce z 3 III 1919 r. Sprawy polskie, t. III, s. 245-246. ••-"-• -j - • "«-•• 179 Już w trakcie wstępnych rozmów zauważono, że interpretacja celów i zasad równouprawnienia może być rozmaita. Przedstawiciele większości ugrupowań żydowskich w Polsce zmierzali do formalnego uznania Żydów za mniejszość narodową, a nie tylko wyznaniową, a także — choć już nie wszyscy — do ustanowienia autonomii kulturalno-narodowej. Zwróćmy uwagę, że Sejm uchwalił ustawę o autonomii Górnego Śląska oraz inne — pod wieloma względami, a przede wszystkim nie zrealizowane — postanowienia nadające autonomiczną formę samorządowi terytorialnemu w Galicji Wschodniej. Dla ludności żydowskiej, rozproszonej niemal po całym państwie, tego rodzaju autonomia nie miała większego znaczenia, toteż wielu polityków opowiadało się za rozwiązaniami odmiennymi, o których już była mowa w rozdz. 1. Projekty te jednak nie znalazły uznania w oczach przedstawicieli mocarstw Ententy, natomiast postanowili oni narzucić Polsce traktat mniejszościowy. Delegacja polska usiłowała przeciwstawić się projektowi, lecz bezskutecznie. Uważała słusznie, że traktat będzie instrumentem niemieckich rozgrywek przeciwko Polsce; samym Niemcom zaś nie narzucono analogicznego traktatu, istotnego ze względu na istnienie znacznej mniejszości polskiej w tym państwie. W Polsce nie kwestionowano samych zasad równouprawnienia, które częściowo już wcześniej uwzględniono w ustawodawstwie polskim (wyrażała to m.in. ordynacja wyborcza do Sejmu; wybory odbyły się w styczniu 1919 r.). Traktakt gwarantował swobodę wyznania i równość praw obywateli, wolność posługiwania się językiem ojczystym w życiu prywatnym, gospodarczym, w druku i na zebraniach publicznych. Określał zarazem, że Polska uznaje za obywateli polskich „z mocy samego prawa i bez żadnych formalności tych obywateli niemieckich, austriackich, węgierskich lub rosyjskich, którzy, w chwili uzyskania przez traktat niniejszy mocy obowiązującej, posiadają stałe zamieszkanie na terytorium uznanym, lub które będzie uznane za cz.ęść składową Polski". W kolejnych artykułach ustalono prawo obywateli należących do mniejszości do zakładania własnych organizacji, szkół itp., do korzystania z pomocy finansowej państwa i samorządów. Nie przewidziano jednak obowiązku zakładania szkół publicznych z innym niż polski językiem nauczania, poza ułatwieniami w szkołach początkowych, w regionach zamieszkałych przez znaczny odsetek ludności niepolskiej. Odrębny artykuł głosił: „Żydzi nie będą przymuszani do wykonywania jakichkolwiek czynności stanowiących pogwałcenie szabasu i nie powinni doznać jakiegokolwiek umniejszenia swej zdolności prawnej, jeżeli odmówią stawienia się w sądzie lub wykonania czynności prawnych w dzień szabasu"33. W sumie postanowienia traktatu mniejszościowego, jakkolwiek zapewniały równość obywateli wobec prawa, sprzyjały przede wszystkim utrzymaniu odrębności religijnej, a w znacznie mniejszej mierze narodowej. Ułatwiały natomiast stopniową asymilację, zgodnie z poglądami przedstawicieli mocarstw. Podstawowe zasady traktatu weszły w skład konstytucji uchwalonej 17 III 1921 r. 33 DURP 1920, nr 110, póz. 728. 180 Pojawiły się jednak dwa zagadnienia prawne o dużym znaczeniu praktycznym. Pierwszym z nich była kwestia, kto ma prawo do obywatelstwa polskiego, co formalnie określały traktaty pokojowe z Niemcami, Austrią i republikami radzieckimi oraz polska ustawa o obywatelstwie. Różnice ustawodawstwa państw rozbiorowych spowodowały, że pojęcie stałego zamieszkania musiało być w praktyce odmiennie interpretowane w każdej z trzech dzielnic państwa, uprzednio podległej trzem mocarstwom rozbiorowym. W Austro-Węgrzech istniało pojęcie przynależności do gminy, niezależne od miejsca rzeczywistego zamieszkania. Miało to znaczenie praktyczne, gdyż np. gmina ponosiła koszty utrzymania swych ubogich członków, jeśli wymagali oni opieki. Za obywateli polskich uznano dawnych poddanych austriackich lub węgierskich przynależnych do gmin znajdujących się na terenie państwa polskiego. Ponieważ uprzednio istniało wychodźstwo z Galicji do innych ziem monarchii oraz do Niemiec, a w latach wojny wielu uchodźców opuściło tereny zajęte przez Rosjan, okazało się, że poza granicami Rzeczypospolitej (w Austrii i Niemczech, w mniejszym stopniu w Czechosłowacji, Rumunii i na Węgrzech) przebywa co najmniej kilkadziesiąt tysięcy Żydów mających prawo do obywatelstwa polskiego. Traktat pokojowy oraz inne normy prawne nie ustaliły żadnego terminu ani dodatkowych warunków, od których zależałoby uznanie tego obywatelstwa. Liczba obywateli państw sukcesyjnych przebywających na terenie Polski była natomiast niewielka. W owych latach przywiązywano jeszcze dość małą wagę do paszportów i innych podobnych dokumentów. Miało się to zmienić dopiero w latach trzydziestych, po wybuchu wielkiego kryzysu gospodarczego, dojściu Adolfa Hitlera do władzy w Niemczech i wprowadzeniu drastycznych restrykcji imigracyjnych przez większość państw świata. Po 1918 r. jednak znaczna część uprawnionych nie interesowała się uregulowaniem swego położenia prawnego, toteż ścisłe ustalenie liczby obywateli polskich przebywających w innych krajach było niemożliwe. Wspominaliśmy już, że rząd austriacki podjął kroki celem wysiedlenia do Polski Żydów obywateli polskich, lecz ostatecznie dokonał tego na niewielką skalę, toteż pozostawali oni przez cały niemal okres międzywojenny w krajach sukcesyjnych, zwłaszcza w Austrii. W Rosji istniały księgi ludności stałej, niezależne od rzeczywistego miejsca zamieszkania. Traktat ryski związał uznanie obywatelstwa z figurowaniem w tych księgach na terytorium, które weszło w skład Polski. W niejednym przypadku stwierdzenie obywatelstwa okazało się trudne, gdyż podczas działań wojennych dokumenty uległy zniszczeniu. Pewna zaś liczba Żydów od dziesiątków lat zamieszkiwała na ziemiach polskich, choć nie znajdowała się w księgach ludności stałej. To właśnie było powodem rozmaitych perypetii, które napotykało wielu Żydów, gdy chcieli uzyskać formalne stwierdzenie obywatelstwa polskiego. Urzędy domagały się nieraz przedstawienia licznych dokumentów, podczas gdy zainteresowani nie mieli szans ich odnalezienia. Spory stąd wynikające rozstrzygały władze administracyjne i sądy jeszcze pod koniec lat dwudziestych, aż do czasu wspomnianych już zarządzeń kolejnych ministrów spraw wewnętrznych. 181 Jedynie dla ziem wchodzących uprzednio w skład Niemiec przyjęto kryterium zamieszkiwania przed l I 1908 r. na terytorium, które przyznano Polsce. Dotyczyło to jednak niewielkiej liczby Żydów. Pisaliśmy już, że konstytucja marcowa uznała równouprawnienie obywateli i historycy z reguły przyjmują datę jej wejścia w życie za wprowadzenie tej zasady. Rzeczywistość okazała się jednak bardziej skomplikowana. Jedno z postanowień konstytucji stwierdzało bowiem: „Wszelkie istniejące obecnie przepisy i urządzenia prawne, niezgodne z postanowieniami konstytucji, będą najpóźniej do roku od jej uchwalenia przedstawione ciału ustawodawczemu do uzgodnienia z nią w drodze prawodawczej" 34. Innymi słowy, konstytucja nie zniosła automatycznie norm prawnych z nią sprzecznych, w tym ustawodawstwa dyskryminującego niektóre wyznania i narodowości, obowiązującego przede wszystkim na terenie podległym Rosji. Na Kresach Wschodnich istniały liczne ograniczenia wobec Żydów, m.in. dotyczące nabywania nieruchomości, nadań górniczych, zamieszkiwania w pewnych okolicach. Niektóre z nich dotyczyły również Kongresówki. Żydzi mieli także ograniczony dostęp do szkół, urzędów, stanowisk w samorządach itp. Zarazem podlegali surowszym niż chrześcijanie karom za niektóre przestępstwa. Zauważyć należy, że rozmaite restrykcje dotyczyły także Kościoła katolickiego. Na terenie pozostałych dzielnic ograniczenia w stosunku do Żydów zachowały się w postaci szczątkowej, raczej jako praktyka administracji niż jako normy prawne. Największe znaczenie miało nieuznawanie jidysz oraz hebrajskiego w dawnym zaborze austriackim jako języków dopuszczonych do używania w życiu publicznym, a więc zakaz posługiwania się nimi podczas zebrań, w ogłoszeniach, deklarowania podczas spisów ludności itd. Wiele szczegółowych ograniczeń dotyczących Żydów uległo zniesieniu jeszcze przed uchwaleniem konstytucji, w drodze dekretów Naczelnika Państwa lub ustaw zmieniających dotychczasowe normy prawne (np. ustawodawstwo o samorządach automatycznie zniosło ograniczenia praw Żydów), a nawet za pomocą rozprządzeń ministrów; np. minister spraw wewnętrznych dopuścił tą drogą stosowanie jidysz podczas zebrań publicznych w Galicji. To ostatnie rozwiązanie budziło jednak wątpliwości natury prawniczej. Inne ograniczenia — wśród nich dotyczące nabywania nieruchomości ziemskich oraz niektórych uprawnień religii mojżeszowej w dawnym zaborze rosyjskim — formalnie obowiązywały nadal. Tymczasem w przewidzianym terminie nie nastąpiło ich uchylenie przez Sejm. Dnia 26 II 1924 r. Sąd Najwyższy orzekł, że przepisy niezgodne z konstytucją zostają uchylone z mocy prawa po upływie terminu rocznego, o ile nie wymagają zastąpienia nowymi ustawami (to dotyczyło norm przewidujących surowsze kary dla przestępców wyznania mojżeszowego), stwierdzając zarazem, iż normy sprzeczne z konstytucją wymagają formalnego zniesienia 34 DURP 1921, nr 44, póz. 267. 182 w drodze ustawowej35; odróżnienie norm sprzecznych od norm niezgodnych zależało od decyzji sądu. Najwyższy Trybunał Administracyjny uznał natomiast 30 października tegoż roku, że wszelkie takie normy wymagają formalnego zniesienia, gdyż konstytucja jedynie to zapowiedziała. W praktyce zapewne dyskryminacyjne normy nie były na ogół stosowane, choć zależało to od rozmaitych okoliczności, nieraz przypadkowych. Tak np. znany jest przypadek zmiany wyznania na mojżeszowe, co w świetle prawa rosyjskiego było zakazane; sąd uznał ważność zakazu do czasu jego formalnego uchylenia36. Posłowie żydowscy, socjaliści, a także niektóre gabinety kilkakrotnie wnosiły do Sejmu projekty ustaw anulujących normy dyskryminujące Żydów. Za każdym razem jednak wnioski upadały w komisjach sejmowych, gdyż większość posłów uważała, że należy przede wszystkim uchwalić zniesienie restrykcji dotyczących Kościoła katolickiego, a to wiązało się z koniecznością rozstrzygnięcia niektórych spornych zagadnień między państwem a Kościołem. Dopiero pod koniec 1930 r. doszło do przedyskutowania w komisji konstytucyjnej, a następnie na posiedzeniach Sejmu i Senatu, projektu ustawy, która weszła w życie 10 IV 1931 r. Główne jej postanowienie brzmiało: „Zawarte w przepisach prawnych, wydanych przed odzyskaniem państwowości polskiej, ograniczenia praw, jak również przywileje obywateli z tytułu ich pochodzenia, narodowości, języka, rasy lub religii, sprzeczne ze stanem prawnym wynikającym z odzyskania państwowości polskiej lub niezgodne z postanowieniami konstytucji o równości obywateli wobec prawa, nie mają mocy obowiązującej, choćby takie przepisy wyjątkowe nie były uchylone wyraźnym rozporządzeniem ustawy"37. Ogólne brzmienie ustawy zostało podyktowane tym, że różnorodność przepisów pozostawionych przez zaborców nie dawała pewności, czy wyliczenie okaże się pełne i czy wobec tego któraś z norm dyskryminacyjnych nie zostanie przez przypadek zachowana. Po dziesięciu latach od uchwalenia konstytucji marcowej prawne ograniczenia w stosunku do Żydów zostały więc definitywnie zniesione. Natomiast pojawiły się nowe problemy. Jednym z najważniejszych dla codziennego życia społeczności żydowskiej była kwestia przymusowego odpoczynku niedzielnego. Projekt ustawy o czasie pracy przewidywał zakaz otwierania przedsiębiorstw i pracy w niedziele (z wyjątkami dla zakładów o ruchu ciągłym, np. elektrowni, transportu, hoteli, gastronomii) i miał istotne znaczenie dla ustawodawstwa pracy. Bronili go przedstawiciele partii robotniczych, w tym także większości żydowskich (Bundu i Poalej Syjon Lewicy), jak również politycy partii deklarujących programowo 35 CZA, Komunikat Klubu Posłów Sejmowych i Senatorów Żydowskiej Rady Narodowej [jesień 1924], A 127/108, akta I. Griinbauma; Historia państwa i prawa Polski 1918-1939, cz. l, red. F. Ryszke, Warszawa 1962, s. 128. 36 AAN, MWRiOP 390, k. 180-181, 186-187. ,v \' s-, 37 DURP 1931, nr 31, póz. 214. 183 związek z chrześcijaństwem. Kwestionowali natomiast przedstawiciele innych ugrupowań żydowskich, zwłaszcza religijnych. Dyskusja w Sejmie i poza nim przybrała nader namiętny charakter; ostatecznie w grudniu 1919 r. Sejm uchwalił ustawę. Posłowie z Koła Żydowskiego pisali następnie w odezwie do swoich wyborców: „Wszystkie nasze poprawki odrzucone zostały jednomyślnie wszystkimi głosami przeciwko naszym głosom. Nie liczono się z mnóstwem depesz, pochodzących od rabinów, gmin i żydowskich związków zawodowych. Nie wzięto pod uwagę protestujących rezolucji wieców robotniczych"38. Posłowie żydowscy argumentowali, że nakaz święcenia niedzieli zmusza Żydów do powstrzymywania się od pracy w ciągu dwóch dni w tygodniu. Stawiało to społeczność żydowską w niekorzystnym położeniu ekonomicznym, ewentualnie zmuszało do łamania religijnego obowiązku (zgodnie z powszechną interpretacją talmudyczną, naruszenie nakazu święcenia szabatu było dopuszczalne jedynie dla ratowania ludzkiego życia) i tradycji obyczajowej. Krytyka ta była bez wątpienia trafna jeśli zważyć, że większość Żydów pozostawała wierna tradycji odpoczynku sobotniego. Natomiast przewidywania fatalnych skutków ekonomicznych okazały się przesadne, choćby tylko z tego powodu, że w latach międzywojennych ludność Polski przeważnie odczuwała brak pracy, a nie brak czasu na jej wykonywanie. Częstym zjawiskiem było — zwłaszcza w latach trzydziestych — że fabryki pracowały niepełny tydzień. Najbardziej ucierpieli drobni kupcy żydowscy, gdyż rygorystyczne przestrzeganie odpoczynku sobotniego (nad czym w wielu miejscowościach czuwały specjalne organizacje — Szomrej Umazhirej Szabes, czyli Strażnicy Przestrzegania Szabatu — wyłonione przez środowiska ortodoksyjne) dawało większe szansę ich chrześcijańskim konkurentom. Trudno jednak powiedzieć, w jakim stopniu rozpowszechniło się nielegalne sprzedawanie towarów w niedziele, przez tylne drzwi sklepików (które często były zarazem mieszkaniem rodziny kupca), tolerowane przez przekupionego policjanta. Przeciwko proponowanej przez niektórych polityków żydowskich swobodzie wyboru dnia odpoczynku — soboty lub niedzieli (muzułmańskiego piątku nie brano pod uwagę, gdyż ludność tego wyznania pracowała przeważnie na roli i ustawa praktycznie jej nie dotyczyła) — przemawiały jednak ważne względy społeczne. W kraju o wątłych tradycjach prawa pracy, jakim była Polska, natomiast o silnych reliktach lekceważenia porządku prawnego, odziedziczonych po władzach rosyjskich, dowolność taka ułatwiałaby łamanie prawa pracy, nieraz za cichą aprobatą robotników, zainteresowanych jak największymi zarobkami. Nakaz odpoczynku niedzielnego ułatwiał kontrolę przestrzegania prawa i zapewnienia pracownikom rzeczywistego wolnego od pracy dnia. Przedstawiciele żydowskiego ruchu robotniczego odrzucali wszelkie tradycje religijne, do których zaliczali także nakaz święcenia soboty, toteż solidaryzowali się ze swoimi polskimi towarzyszami. 38 Sprawozdanie z działalności Tymczasowej Żydowskiej Rady Narodowej oraz Narodowego Klubu Żydowskiego od czasu powstania do września 1920 r., Warszawa 1920, s. 52. 184 Wzgląd na przestrzeganie prawa pracy był bez wątpienia istotny. Tak całkowite odrzucenie tradycji, choćby wywodzącej się z zasad religijnych, miało jednak charakter doktrynerski. Odpoczynek niedzielny wyrastał przecież również z tradycji religijnej, lecz chrześcijańskiej. Z punktu widzenia świeckiego działacza robotniczego trudno zaś uznać ten dzień za lepszy lub bardziej postępowy od soboty. Natomiast dla wielu robotników żydowskich szabat miał nadal wielkie znaczenie, choćby jako święto rodzinne, toteż obowiązująca w Polsce ustawa utrudniała lub nawet uniemożliwiała im podejmowanie pracy w dużych przedsiębiorstwach przemysłowych, sprzyjając utrwaleniu „getta pracy". W latach późniejszych kwestia przymusowego odpoczynku niedzielnego powracała niejednokrotnie na porządek dzienny dyskusji politycznych, lecz wprowadzono jedynie niewielkie zmiany do ustawy, umożliwiające otwieranie niektórych sklepów w niedziele w ciągu kilku godzin. Domagali się tego m.in. posłowie chłopscy, by umożliwić rolnikom zakupy w dniu, gdy odwiedzali kościół i nie pracowali w polu. Natomiast na jesieni 1937 r. Ministerstwo Skarbu zarządziło, by sprzedawcy wyrobów tytoniowych (objętych monopolem skarbowym) otwierali swe punkty sprzedaży w ciągu całego tygodnia. Stawiało to Żydów wobec alternatywy pogwałcenia szabatu lub utraty źródła utrzymania. Zauważyć należy, iż znajdujący się w trudnej sytuacji materialnej drobni kupcy, poddani, z jednej strony, rygorom prawa, z drugiej — wymaganiom religii, molestowani przez klientów pragnących nabyć potrzebne produkty poza dozwolonym czasem otwarcia sklepów, a wreszcie zagrożeni grzywnami za lekceważenie prawa, znajdowali często sposoby uchronienia się od kary. Czasem wystarczała łapówka, częściej toczyła się osobliwa zabawa w kotka i myszkę między policjantem a sklepikarzem. Wspomina mieszkanka Lublina: „policjant stawał przed jakimś sklepikiem albo wybierał sobie określoną przestrzeń między kramami i spacerował po niej tam i z powrotem, obserwując swoje ofiary. Właściciele sklepików starali się wykorzystywać chwilę, gdy policjant oddalał się od nich. Wtedy szybko zdejmowali sztabę z drzwi, otwierali sklep, wpuszczali klientów i z powrotem zamykali drzwi. [...] Niezwykłą szybkość działania musiano [...] zachować i przy wypuszczaniu klientów. Czasami jednak kupujący musieli godzinami czekać wewnątrz w ciasnocie i duszności, bo policjant ani na chwilę nie opuszczał swego punktu obserwacyjnego. W lepszej sytuacji byli ci, którzy posiadali dwa wejścia, w tym jedno od podwórza. Takich «szczęśliwców» było jednak niewielu"39. Nie doczekał się realizacji wniosek posła ks. Wincentego Lutosławskiego, by wprowadzić zasadę przyjmowania na studia kandydatów spośród mniejszości narodowych proporcjonalnie do udziału tych mniejszości wśród ogółu obywateli polskich (numerus dausus). Odmienny nieco w formie, choć w tym samym celu wniosek przedłożył działacz PSL „Piast" Władysław Kiernik. Jeżeli zważyć, że na uczelnie polskie kandydowało niewielu Białorusinów, Litwinów, Niemców R. Fiszman-Sznajdman, Mój Lublin, Lublin 1989, s. 36. 185 i Ukraińców, projekt kierował się w praktyce przeciwko Żydom. Posłowie żydowscy zastosowali wówczas taktykę przewlekania dyskusji; podobno z ich inspiracji jeden z posłów PSL „Piast" zaproponował przeprowadzenie ankiety na wyższych uczelniach. O atmosferze na nich panującej świadczy fakt, że 27 wydziałów opowiedziało się za wprowadzeniem numerus clausus (m.in. bronił projektu wybitny matematyk prof. Wacław Sierpiński), a tylko 9 (w tym Uniwersytet Warszawski) przeciwko. Projekt spotkał się z protestami organizacji żydowskich oraz wielu środowisk polskich, w tym także organizacji akademickiej młodzieży ludowej. W czerwcu 1923 r. komisja oświatowa Sejmu uchwaliła projekt ustawy, a urzędujący wówczas minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego prof. Stanisław Głąbiński (działacz Narodowej Demokracji) zalecił uczelniom wprowadzenie go w życie, nie czekając na decyzję Sejmu. Nim jednak doszło do dyskusji plenarnej, nastąpiła interwencja ze strony francuskiej i angielskiej, gdyż ustawa kolidowała z traktatem mniejszościowym. Była zresztą sprzeczna także z konstytucją. Rząd jednak wkrótce upadł i wraz z nim pogrzebano projekt. W praktyce niektóre wydziały stosowały rozmaite metody ograniczania liczby Żydów przyjmowanych na studia. Co więcej, studenci Żydzi spotykali się z szykanami ze strony narodowych demokratów. Smutny rozgłos zdobyła jesienią 1923 r. napaść na małą grupę studentów Żydów w akademii rolniczej w Dublanach; praktycznie uniemożliwiono im studia. O wiele większe znaczenie miała koncepcja rządów „większości polskiej" Sejmu, jakoby jedynie uprawnionej do decydowania o podstawowych sprawach państwa. Wyrastała z poglądów narodowych demokratów, że w Rzeczypospolitej Polskiej władza należy do narodu polskiego, a nie do ogółu obywateli. Bezpośrednio po odzyskaniu niepodległości narodowi demokraci akceptowali zasady równouprawnienia obywatelskiego, zgodnie ze swymi demokratycznymi tradycjami, choć równocześnie podkreślali narodowy — polski — charakter Rzeczypospolitej, która swe powstanie zawdzięczała jakoby jedynie Polakom. Zapominano przy tym o zasługach wielu wybitnych — oraz innych, nie znanych ogółowi — przedstawicieli mniejszości narodowych. Wpływ na formalnie demokratyczne stanowisko narodowych demokratów miały zapewne względy na światową opinię publiczną oraz na politykę mocarstw. Ustabilizowanie pozycji Polski w świecie i osłabienie fali rewolucyjnej wpłynęło na ewolucję ich poglądów. Niektórzy działacze (m.in. Dmowski) coraz bardziej interesowali się włoskim faszyzmem, akceptowali radykalny nacjonalizm i zmierzali do faktycznego ograniczenia wpływu obywateli narodowości innej niż polska na bieg spraw państwowych. Do starcia odmiennych koncepcji państwa doszło podczas wyborów prezydenta w grudniu 1922 r. W decydującym momencie posłowie reprezentujący mniejszości narodowe oddali głosy na kandydata umiarkowanej lewicy — inżyniera Gabriela Narutowicza (znanego zarówno ze swych sukcesów naukowych i konstrukcyjnych w Szwajcarii przed 1918 r., jak też z piastowania stanowisk ministerialnych w Polsce po 1918) — na którego głosowali także posłowie chłopscy. Kandydat narodowych demokratów, przedstawiciel znanego rodu arystokratycznego Maurycy Zamoyski, 186 został pokonany. „Narodowcy" podjęli wówczas brutalną kampanię, określając elekta jako „żydowskiego prezydenta", obrzucając błotem dosłownie i w przenośni. W tej atmosferze niezrównoważony psychicznie zamachowiec zamordował prezydenta. Zbrodnia i jej następstwa (m.in. groźba robotniczego odwetu, z trudem zażegnana za pomocą autorytetu działaczy socjalistycznych) wpłynęły na pohamowanie — na pewien czas — radykalizmu nacjonalistycznej propagandy, choć zdarzali się nawet księża, którzy organizowali uroczyste nabożeństwa ku czci zbrodniarza. Przed mniejszościami narodowymi stanęło wówczas pytanie o perspektywy układu stosunków politycznych w Polsce, w wypadku dojścia do władzy narodowych demokratów. Nic dziwnego, że wielu polityków żydowskich poparło rządy tworzone po zamachu majowym, widząc w nich gwarancję, że nacjonaliści nie obejmą władzy. Premier prof. Kazimierz Bartel oświadczył zaś 19 VII 1926 r. na posiedzeniu Sejmu: „Rząd nie pozwoli, aby słuszne prawa obywateli narodowości niepolskiej na szwank były narażone, mniema bowiem, że zwalczanie jakiejkolwiek kategorii obywateli za ich język lub wiarę sprzeczne jest z duchem Polski"40. ń'.r ,f- 3.2. Gminy wyznaniowe W pierwszych miesiącach niepodległości obowiązywały nadal przepisy dotyczące żydowskich gmin wyznaniowych, pozostałe z lat zaborów i niemieckiej okupacji. Innymi słowy, dawny zabór pruski i Górny Śląsk podlegały przepisom niemieckim, Galicja i Śląsk Cieszyński — normom austriackim, województwa warszawskie, łódzkie i część białostockiego — rozporządzeniu gubernatora Beselera z 1916 r., reszta ziem dawnej Kongresówki — przepisom z 1821 z późniejszymi modyfikacjami, a stan prawny na ziemiach wschodnich pozostał nie uregulowany, gdyż władze rosyjskie w swoim czasie zniosły kahały istniejące w Polsce przed rozbiorami, lecz nie zastąpiły ich nowymi formami organizacyjnymi. Zaznaczyć warto, że ową historyczną nazwę kahał stosowano nieraz w życiu codziennym do żydowskich gmin wyznaniowych, pomimo istotnych różnic sytuacji prawnej, organizacji, kompetencji oraz metod działania. Niektóre ugrupowania żydowskie — przede wszystkim syjoniści — zmierzały od pierwszych dni niepodległości do ustanowienia autonomicznych organów narodowych, pod pewnymi względami wzorujących się na przedrozbiorowych kahałach. Kiedy te starania nie przyniosły rezultatów, usiłowano przeobrazić instytucje samorządu religijnego w substytut samorządu narodowego, po ujednoliceniu ich prawnych podstaw w całym państwie. Jednakże pierwsze polskie normy prawne okazały się zbieżne z dążeniami środowisk ortodoksyjnych, które przeciwstawiały się nadaniu żydowskiej gminie wyznaniowej charakteru narodowego. Dekret Naczelnika Państwa wydany 7 II 40 K. Bartel, Mowy parlamentarne, Warszawa 1928, s. 22. • 187 1919 r.41 rozciągnął rozporządzenie okupacyjne z 1916 na cały obszar dawnej Kongresówki, zanim je zmodyfikował w kierunku podkreślenia czysto religijnego charakteru gmin. Usunięto m.in. sformułowania uprawniające gminy do utrzymywania szkół oraz opieki socjalnej, zarazem demokratyzując zasady wyboru władz (choć nadal praw wyborczych nie miały kobiety). Rozporządzenia z 28 X 1925 i 9 III 1927 r.42 podporządkowały tym przepisom pozostałe ziemie wchodzące dawniej w skład Rosji. Umożliwiło to ustalenie granic żydowskich gmin wyznaniowych w województwach wschodnich, wybory ich organów oraz rozpoczęcie normalnej działalności. Ujednolicenie norm prawnych w całym państwie nastąpiło w wyniku rozporządzeń prezydenta RP z 14 X 1927 i 6 III 1928 r.43, które rozciągnęły moc obowiązującą dekretu z 1919 r. na cały obszar państwa, z wyjątkiem województwa śląskiego, gdzie zachowano dawne przepisy niemieckie względnie austriackie. Uzupełniły je zarządzenia dotyczące wyboru organów gmin, rabinów i podrabinów oraz gospodarki finansowej. Zgodnie z tymi przepisami działał Związek Religijny Wyznania Mojżeszowego, złożony z gmin wyznaniowych. Należeli do niego wszyscy Żydzi, chyba, że ktoś zadeklarował wystąpienie lub zmienił religię. Teoretycznie na czele Związku stała Rada Religijna, lecz nigdy jej nie powołano, a więc sam Związek istniał tylko na papierze. Domyślać się można, iż władze państwowe chciały uniknąć funkcjonowania instytucji, która mogłaby występować w imieniu wszystkich Żydów w Polsce, nie tylko w sprawach czysto religijnych. W rezultacie jednak spowodowało to znaczną zależność gmin od władz administracyjnych, które miały prawo nadzoru. Krzysztof Krasowski zwraca słusznie uwagę, że: „Nadanie Żydowskiemu Związkowi Religijnemu charakteru korporacji przymusowej, do której z mocy prawa musieli należeć wszyscy Żydzi, było sprzeczne z uchwalonymi dwa lata wcześniej wolnościowymi zasadami konstytucji marcowej. Niezgodny z konstytucją był również tryb uregulowania prawnego położenia tego wyznania. W świetle art. 115 konieczne było wydanie ustawy określającej stosunek państwa do wyznania mojżeszowego, po porozumieniu z prawną reprezentacją związku oraz po zatwierdzeniu statutu wewnętrznego"44. Domyślać się wolno, iż władze wolały uniknąć skomplikowanych dyskusji spowodowanych zasadniczo odmiennymi poglądami na ustrój i zadania gmin, dzielącymi społeczeństwo żydowskie, natomiast chciały zadowolić środowiska ortodoksyjne, deklarujące lojalny stosunek do każdego rządu. Wprawdzie kompetencje gmin ograniczono do zagadnień religijnych oraz do ściśle związanych z tym czynności gospodarczych (troska o zaopatrzenie 41 DPPP 1919, nr 14, póz. 175. 42 DURP 1925, nr 114, póz. 807; 1927, nr 23, póz. 175. 43 DURP 1927, nr 91, póz. 818; 1928, nr 18, póz. 259. Tekst jednolity DURP 1927, nr 52, póz. 500. 44 K. Krasowski, Związki wyznaniowe w II Rzeczypospolitej. Studium historyczno-prawne, Warszawa-Poznań 1988, s. 187. 188 w koszerne mięso, w mace na Pesach, utrzymanie obiektów związanych z kultem itp.), lecz mogły również zajmować się dobroczynnością oraz zarządem fundacji o takim charakterze. Te postanowienia — skądinąd uzasadnione i logiczne — zwiększyły niezmiernie praktyczne znaczenie gmin w życiu społeczeństwa żydowskiego. Judaizm nakłada na wiernych obowiązek świadczeń na rzecz potrzebujących, traktowany znacznie poważniej niż w chrześcijaństwie, toteż wielu Żydów ustanawiało w testamentach rozmaite fundacje lub zapisy dobroczynne. Nieraz były one skromne (np. utrzymanie jednego łóżka w szpitalu lub zaopatrzenie w odzież ubogich narzeczonych z jakiejś rodziny), czasem znaczne, a wszystkie miały bezpośredni wpływ na sytuację ludzi ubogich. Przynależność do gminy dawała możliwość korzystania, w razie potrzeby, z pomocy materialnej, a więc — niezależnie od litery prawa — gmina zaspokajała nie tylko religijne potrzeby swoich członków. Udział w zarządzie gminy pozwalał na współdecydowanie zarówno o kwestiach życia religijnego, jak i doczesnego Żydów. Dla niejednego przedsiębiorcy mógł mieć też czysto praktyczne konsekwencje: przecież gmina musiała decydować komu powierzyć remont obiektów sakralnych, w jaki sposób rozstrzygnąć sprawę zakupu mąki na mace itp. W niektórych gminach wokół tych zagadnień toczyły się ostre spory. Gminy zachowały także wpływ na szkoły religijne, gdyż przecież wychowanie w duchu judaizmu należało do niewątpliwych zagadnień religijnych. Gminy wyznaniowe podlegały nadzorowi starostów, którzy mieli obowiązek zatwierdzania rabinów, podrabinów i organów gminy po dokonanych wyborach, akceptowania budżetów itp. Istotne postanowienia dotyczyły wyborów, gdyż regulamin dawał prawo komisji, sporządzającej spisy wyborców, pominięcia osób, „które publicznie występują przeciw wyznaniu mojżeszowemu"45. Otwierało to drogę do rozmaitych interpretacji, zwłaszcza do pozbawiania praw wyborczych przeciwników politycznych. Komuniści, początkowo także Bund, powstrzymywali się od udziału w wyborach i w życiu gmin wyznaniowych, ze względu na zasadnicze odrzucanie religii. Syjoniści natomiast, krytykując normy prawne z powodu wyłącznie wyznaniowego charakteru gmin, dostrzegli możliwości działania nawet w tak ograniczonych ramach. W rezultacie w drugiej połowie lat dwudziestych i w latach trzydziestych toczyła się zawzięta rywalizacja o kierownictwo gmin między ugrupowaniami ortodoksyjnymi a syjonistycznymi, a także między rozmaitymi lokalnymi grupami interesów i zwolennikami różnych cadyków. W skrajnych przypadkach dochodziło do awantur, a nawet znieważenia lub pobicia przeciwników. Gorące protesty chasydów wywoływało np. organizowanie modlitw przez syjonistów w rocznicę śmierci Herzla. Zdarzało się, że ingerować musiały władze administracyjne, a konflikty likwidowała policja. Początkowo syjoniści uzyskali przewagę w wielu gminach dzięki sojuszom 45 DURP 1930, nr 75, póz. 592, nowelizacja DURP 1936, nr 57, póz. 418. 189 11. Rebe Meir Alter, cadyk z Góry Kalwarii, wśród swych chasydów z innymi ugrupowaniami; w latach 1924-1927 odbyły się wybory w 313 gminach i uzyskali oni 26,8% głosów (w tym Mizrachi 8,3%), a listy ortodoksyjne 43,9%. W latach następnych syjoniści zaczęli jednak tracić wpływy, na co wpłynęły m.in. rosnące rozbieżności między nimi a władzami państwowymi. Syjoniści starali się przekształcić gminy w coś w rodzaju samorządu narodowego, zwiększając ich wydatki na oświatę (nie tylko religijną) oraz na prace palestyńskie. Na tym tle zaostrzały się konflikty z ugrupowaniami ortodoksyjnymi. Na początku lat trzydziestych do rywalizacji o wpływy na terenie gmin stanął Bund, zdając sobie sprawę, jak wielkie jest znaczenie tych instytucji dla poprawy bytu proletariatu (zwłaszcza dla bezrobotnych), a także dla życia całego społeczeństwa żydowskiego. u _ , 190 Ważną płaszczyzną konfliktów stały się również różnice interesów klasowych. Tradycyjnie w zarządach gmin zasiadali ludzie zamożni, czemu w przeszłości sprzyjały zasady prawa wyborczego. Wraz z jego demokratyzacją dochodziły do głosu nowe siły społeczne, warstwy plebejskie, ludzie młodsi wiekiem, stopniowo wyzwalający się spod wpływu lokalnych patrycjuszy. Niełatwo było jednak zastąpić tych szejne Jidn, gdyż ludzie zamożni mieli więcej czasu na zajmowanie się sprawami gminnymi, a także doświadczenie w administrowaniu rozmaitymi obiektami oraz funduszami. Przedstawiciele nowych sił kwestionowali wydatkowanie pieniędzy gminnych oraz dochodów fundacji, protestowali przeciwko wyciąganiu korzyści majątkowych ze sprawowania urzędów gminnych przez przedsiębiorców. Niekiedy ujawniano nadużycia, które dawniej — w zamkniętym gronie notabli — uchodziły bezkarnie. Zapewne znacznie częstsze były konflikty na tle niedostatecznej gospodarności w wydatkowaniu publicznych środków. W rezultacie od końca lat dwudziestych narastały wewnątrz gmin ostre zatargi na tle politycznym i gospodarczym. Działacze Agudy korzystali chętnie z przepisu pozwalającego wykluczyć od udziału w wyborach osoby przeciwstawiające się religii. W ten sposób usiłowano eliminować zwolenników ruchu socjalistycznego, a także działaczy syjonistycznych. Ortodoksi korzystali niejednokrotnie z poparcia lokalnych władz administracyjnych, które w trybie nadzoru mogły nie zatwierdzić wyboru niepożądanych dla siebie członków zarządu. Wywoływało to z kolei protesty i interpelacje posłów syjonistycznych w Sejmie. Nie mniejsze konflikty łączyły się z wyborem rabinów. Obok sprzeczności między zwolennikami ortodoksji a syjonistami, występowały różnice interesów między rozmaitymi grupami ortodoksyjnymi, między zwolennikami różnych cadyków, a wreszcie nierzadko między lokalnymi koteriami. Splot tych zatargów powodował niekiedy zaskakujące doraźne sojusze, nawet między poszczególnymi grupami chasydów a syjonistami. W innych wypadkach sprzeczności były tak silne, że nie udawało się stworzyć większości, zdolnej do decydowania o sprawach gminnych. W rezultacie w drugiej połowie lat trzydziestych wiele dużych miast nie miało rabina. Nieraz interweniowały władze państwowe, rozwiązując zarządy gminne, a nawet ustanawiając zarządy komisaryczne. Zarząd taki ustanowiono m.in. w Warszawie. W ostatnich latach przed wybuchem II wojny światowej władze państwowe zajmowały już bardziej wstrzemięźliwe stanowisko wobec Agudas Isroel, toteż w razie interwencji w trybie nadzoru i nominacji zarządu komisarycznego korzystali zwykle przedstawiciele nurtu asymilatorskiego lub lokalni notable finansowi. Ostrość konfliktów politycznych i społecznych, przy istnieniu prawnych podstaw do interwencji państwowej, podważyła więc w latach trzydziestych samorząd wyznaniowy. Gminy nie stały się substytutem autonomii narodowej (choć w pewnej mierze przyczyniały się do podtrzymania świeckich instytucji żydowskich, zwłaszcza szkół, które otrzymywały subwencje), a nawet stopniowo 191 12. Przyjazd gości na wesele córki Rebe Ben-Cyjona Halberstama, cadyka w Bobowej traciły możliwość samodzielnego działania. Zjawisko to dotyczyło zresztą nie tylko samorządu wyznaniowego Żydów i łączyło się z autorytarnymi tendencjami wśród polityków sprawujących władzę w Polsce. 3.3. Ustawodawstwo końca lat trzydziestych W drugiej połowie lat trzydziestych zaczęły się pojawiać projekty ustawodawcze, których konsekwencją mogło być upośledzenie mniejszości narodowych, zwłaszcza Żydów. Niektóre z nich wprowadzono w życie. Tendencje takie, choć w rozmaitym nasileniu, występowały w tym czasie we wszystkich krajach Europy Środkowej; jedynie w Czechosłowacji formalne upośledzenie Żydów nastąpiło dopiero wówczas, gdy kraj ten — w następstwie uchwał czterech mocarstw w Monachium — znalazł się pod bezpośrednim wpływem III Rzeszy. Tak zwany obóz narodowy postulował podział obywateli na kategorie, zależnie od narodowości. Już w 1932 r. ukazała się broszura, wydana przez Oddział Akademicki Obozu Wielkiej Polski, w której głoszono uznanie Żydów nie za obywateli polskich, lecz za „przynależnych"; byliby oni pozbawieni praw politycznych i podlegali rozmaitym innym ograniczeniom46. Analogiczne postanowienia wprowadzono kilka lat później w III Rzeszy, gdy w tzw. ustawach norymberskich uznano Żydów za angehórige. Koncepcje takie odrzucali rządzący piłsudczycy, lecz wśród nich zrodziła Sz. Rudnicki, Obóz Narodowo Radykalny. Geneza i działalność, Warszawa 1985, s. 141-143. 192 13. Zarząd żydowskiej gminy wyznaniowej w Skierniewicach się myśl rozróżniania obywateli stosownie do ich zasług wobec państwa. Proponował to Walery Sławek; inni politycy tego obozu odnieśli się do jego poglądów krytycznie, a Piłsudski odrzucił projekt konstytucji, według którego miała powstać swego rodzaju elita polityczna, o prawach większych od reszty społeczeństwa. Ślad tego pozostał jednak w artykule 7 konstytucji kwietniowej, uchwalonej przez parlament w 1935 r. „1. Wartością wysiłku i zasług obywatela na rzecz dobra powszechnego mierzone będą jego uprawnienia do wpływania na sprawy publiczne. 2. Ani pochodzenie, ani wyznanie, ani płeć, ani narodowość nie mogą być powodem ograniczenia tych uprawnień"4?. Ustęp drugi wykluczał wprawdzie dyskryminację narodowościową, lecz myśl zawarta w ustępie pierwszym — choć nie znalazła rozwinięcia w samej konstytucji ani nie była stosowana w praktyce — ułatwiać mogła później projekty ograniczeń praw obywatelskich Żydów. Przesłanką stawały się argumenty tzw. narodowców, uzasadniających szkodliwą jakoby rolę Żydów w Polsce, oraz stanowisko Obozu Zjednoczenia Narodowego, który powstał w 1937 r. z inicjatywy niektórych polityków grupy rządzącej w Polsce. Uchwała OZN z maja 1938 r. głosiła m.in.: „Żydzi w obecnym stanie rzeczy są czynnikiem osłabiającym rozwój polskich sił narodowych i państwowych i stającym na przeszkodzie społecznej ewolucji, która dokonywa się obecnie w Polsce"48. 47 DURP 1935, nr 30, póz. 227. 48 „Polska Gospodarcza" 1938, nr 22, s. 846. 13 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 193 Znacznie bardziej konkretnie formułował krytykę Żydów nie podpisany memoriał z wiosny 1938 r., opracowany zapewne w Departamencie Konsularnym Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Potępiał Żydów za dążenie do wojny powszechnej (oceniał natomiast, co w świetle późniejszych wydarzeń zdawać się może zdumiewające, że Niemcy, Włochy i Japonia nie zamierzają wywołać takiego konfliktu), zarzucał „osłabianie prądów nacjonalistycznych" w Polsce, „walczenie o system demokracji parlamentarnej i łączenie się z lewicą, zwłaszcza z partiami opartymi o międzynarodówki", „niedopuszczanie do stosowania zasady numerus clausus i do likwidacji pozycji gospodarczych Żydów". Czytamy tam dalej: „Żydzi walczą na terenie wewnętrznym o demokratyzację, o front ludowy, na terenie zewnętrznym starają się zdyskredytować politykę wewnętrzną [...], gospodarczą [...] i zagraniczną [...] państwa polskiego"49. Innymi słowy, memoriał stwierdzał, iż Żydzi są niebezpieczni dla państwa, ponieważ odrzucają system rządów dyktatorskich, krytykują ich politykę i bronią własnych praw obywatelskich. Logiczną konsekwencją takiego stanowiska, a także cytowanego artykułu konstytucji kwietniowej, musiało być dążenie do ograniczenia — faktycznego i formalnego — praw obywatelskich Żydów w Polsce. Realizację tego hamowały względy na opinię międzynarodową, zwłaszcza Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, a także postawa lewicowych ugrupowań opozycyjnych w Polsce. W warunkach stworzonych przez konstytucję kwietniową oraz ordynację wyborczą, grupa rządząca nie miała potrzeby szukania sojuszników na terenie parlamentu wśród mniejszości narodowych. Skład obu izb mógł być kształtowany stosownie do potrzeb obozu rządzącego, toteż do Sejmu i Senatu weszli jedynie nieliczni przedstawiciele mniejszości narodowych, dopuszczeni ze względów taktycznych. Natomiast kwestie związane ze stosunkami narodowościowymi w Polsce stały się dogodną płaszczyzną rozgrywek między obozem rządzącym a „narodowcami". Ci ostatni zarzucali, iż rząd lekceważy interesy polskie i daje nadmierne korzyści oraz przywileje „elementom obcym", zwłaszcza Żydom. Stopniowo wśród polityków sprawujących władzę brały górę tendencje do rywalizowania z opozycją na gruncie programu nacjonalistycznego. Dodać należy, iż rozbicie obozu rządzącego po śmierci Piłsudskiego doprowadziło do posługiwania się hasłami nacjonalistycznymi także w rozgrywkach wewnętrznych tego środowiska. Zapewne na tym tle w lutym 1936 r. posłanka Janina Prystorowa (żona byłego premiera, wówczas odsuniętego na boczny tor polityki i piastującego zaszczytne, lecz bez większego znaczenia politycznego stanowisko marszałka Senatu, Aleksandra Prystora) wniosła projekt ustawy zakazującej szechity (uboju rytualnego). Formalnie uzasadniała go względami humanitarnymi, toteż rozpętała się publiczna dyskusja wokół metod uboju bydła oraz ich znaczenia dla judaizmu; w rzeczywistości dominowały motywy ekonomiczne: chęć wyeliminowania kupców i rzemieślników żydowskich z obrotu bydłem rogatym oraz ich mięsem. 49 AAN, MSZ 10004, k. 12-14. Projekt godził też w wierzenia religijne nielicznych Karaimów i Tatarów. W sferze politycznej kierował się przeciwko frakcji sprawującej władzę, gdyż stawiał rząd przed alternatywą aprobowania ustawy sprzecznej z konstytucją, albo przeciwstawienia się opinii znacznej części katolickiego drobnomieszczań-stwa i duchowieństwa. Z punktu widzenia gospodarczego zakaz szechity mógł wyeliminować z rynku mięsnego dużą część nabywców, a więc zagrażał interesom wsi. Nic dziwnego, że przeciw temu oponowało Ministerstwo Rolnictwa. Wiceminister wyznań religijnych i oświecenia publicznego ks. Bronisław Żongołłowicz argumentował zaś, że ustawa będzie niebezpiecznym precedensem, gdyż ingeruje w sferę swobód religijnych. Podobne zdanie miał premier Felicjan Sławoj Składkowski50. Ostatecznie, po długich dyskusjach, parlament uchwalił w kwietniu 1936 r. ustawę, która ograniczała rozmiary uboju rytualnego do takiego procentu, w jakim ludność żydowska, muzułmańska i karaimska zamieszkiwała poszczególne województwa51. O problemach z tym związanych wspominał prof. Czesław Bobrowski, podówczas pracujący w Ministerstwie Rolnictwa: „Ta bezmyślna złośliwość w stosunku do Żydów mogła być groźna dla rolnictwa. [...] Otóż z gospodarczego punktu widzenia groźba wiązała się z tym, że oczywiście nie jedząc mięsa wieprzowego, Żydzi stanowili znacznie większy procent konsumentów mięsa wołowego. Ponadto tradycje rytualne powodowały, że ludność żydowska konsumowała tylko przody (zady były uważane za «trefne»), tak że koniec końców żydowska konsumpcja tego typu mięsa osiągała zapewne połowę rynku. Gdyby przepisy ustawy zostały rygorystycznie wykonane, to spożycie mięsa przez ludność żydowską mogłoby, skrajnie biorąc, spaść sześciokrotnie. Stanowiło to realną groźbę załamania rynku z klęskowymi skutkami dla chłopów, którzy byli głównymi dostawcami mięsa wołowego (tzn. starych krów). Po długiej walce z tym projektem Ministerstwo Rolnictwa musiało ustąpić i ustawa przeszła większością głosów. Ku zdumieniu antysemitów zaproponowaliśmy, aby nam powierzono jej wykonywanie. To zadanie przypadło mnie i w konsekwencji wiele godzin spędziłem na rozmowach nie tyle ze specjalistami od handlu i uboju, co z rabinami i urzędnikami mego departamentu. Po przełamaniu wstępnej nieufności znaleźliśmy wiele sposobów przystosowania się do ustawy lub jej obejścia, łagodząc jej skutki przez przepisy wykonawcze"52. Nie zmieniło to oczywiście faktu, że ustawa ingerowała w sferę wierzeń religijnych, a więc kolidowała z konstytucją. Wniosek o zakaz szechity pojawił się ponownie w 1937 r. i Sejm uchwalił go w marcu 1938. Nim jednak zajął się tym Senat, prezydent RP rozwiązał parlament. Następny Sejm uchwalił projekt ustawy zakazującej szechity od końca 1942 r., lecz nim doszło do dyskusji w Senacie wybuchła wojna i projekt F.S. Składkowski, Nie ostatnie siowo oskarżonego. Wspomnienia i artykuły, Londyn 1964, s. 226. 51 DURP 1936, nr 29, póz. 237; nr 70, póz. 504, 505. 52 Cz. Bobrowski, Wspomnienia ze stulecia, Lublin 1985, s. 93-94. 195 nie stał się prawem. Nie wiadomo zresztą, jakie byłyby jego losy w drugiej izbie parlamentu. Ograniczenie szechity było najważniejszym postanowieniem prawnym, które dotknęło Żydów, choć formalnie dotyczyło wszystkich obywateli. Analogiczny charakter miała ustawa z 25 III 1938 r., która mówiła, że „Wytwarzaniem i handlem dewocjonaliami oraz przedmiotami kultu religii: chrześcijańskiej, mojżeszowej i muzułmańskiej mogą się zajmować osoby fizyczne wyłącznie tej religii, której dane wyroby dotyczą, jak również osoby prawne, w których zarząd, rada nadzorcza oraz wszystkie inne władze sprawowane są przez osoby danej religii"53. Przeciwko Żydom kierowało się także wprowadzenie tzw. getta ławkowego na większości uczelni. Coroczne burdy urządzane przez „narodowych" studentów dezorganizowały studia, kończyły się często fizycznym poszkodowaniem uczestników (zwłaszcza Żydów), niekiedy śmiercią. Minister wyznań religijnych i oświecenia publicznego prof. Wojciech Świętosławski zezwolił więc rektorom na początku 1937 r., by zastosowali wybrane przez nich środki organizacyjne, które pozwolą uniknąć konfliktów. W większości przypadków rektorzy wprowadzili — w rozmaitych formach — odrębne ławki na salach wykładowych dla Żydów i dla pozostałych studentów. Szczególnie drastyczny charakter miało wprowadzenie getta ławkowego w warszawskiej Szkole Inżynierskiej im. Wawelberga i Rotwanda, którą spadkobiercy jej twórców przekazali w 1919 r. państwu polskiemu z wyraźnym zastrzeżeniem, wykluczającym stosowanie w niej dyskryminacji z przyczyn rasowych, narodowych lub religijnych. Przeciwko zarządzeniom protestowało wielu wybitnych uczonych, lecz bez skutku. Tak zwani narodowcy zmierzali jednak w swych działaniach dalej, pragnąc całkowitego wyeliminowania Żydów ze studiów, toteż wywoływane przez nich awantury trwały nadal. Konflikt na wyższych uczelniach miał również podłoże ekonomiczne, gdyż w latach trzydziestych pojawiło się bezrobocie wśród inteligencji; mówiono o „nadprodukcji inteligencji". Malały zarobki wolnych zawodów, zwłaszcza adwokatów. W drugiej połowie lat trzydziestych niektórzy z nich zarabiali nie więcej niż przeciętny robotnik. Obok nich znano oczywiście takich, którzy zyskali sławę i osiągali wysokie dochody; ci jednak byli nieliczni. Kończący studia prawnicy z coraz większym trudem otrzymywali pracę aplikanta adwokackiego; zdarzało się nawet, że płacili swemu patronowi, gdyż bez ukończonej aplikantury nie mogli samodzielnie wykonywać zawodu. W tych okolicznościach nacjonaliści podjęli akcję na rzecz ograniczenia dostępu do adwokatury dla Żydów (numerus clausuś). Inną drogą poszedł rząd, który w 1937 r. złożył w Sejmie projekt ustawy, przewidujący m.in. upoważnienie ministra sprawiedliwości do ustalania liczby adwokatów i aplikantów oraz ograniczający znacznie samorząd adwokacki (m.in. prezydent RP miał nominować trzecią część składu Najwyższej Rady Adwokackiej). Wpro- 53 DURP 1938, nr 19, póz. 149. ^i «»M«J .w>v,w\v. -K. : r.twt- .»y H ,i4r-t.'M<>H .-.'; 196 wadzał też obowiązkową aplikanturę w sądzie, co stwarzało nową przeszkodę dla Żydów, których niechętnie przyjmowano do pracy w instytucjach państwowych. Dnia 4 V 1938 r. parlament uchwalił ustawę, a miesiąc później minister sprawiedliwości zarządził zamknięcie list adwokackich w okręgach warszawskim, katowickim, krakowskim i wileńskim; dotknęło to również aplikantów, którzy w najbliższych dniach mieli zdawać egzaminy. Minister miał odtąd corocznie ustalać liczbę nowych adwokatów w poszczególnych okręgach oraz ogłaszać ich nazwiska54. Praktyka pokazała, że nowe przepisy posłużyły do tego, by nie dopuszczać Żydów do adwokatury. Rząd polski, nawet akceptując nacjonalistyczne podejście do mniejszości narodowych, konsekwentnie przeciwstawiał się formalnemu dyskryminowaniu lub też podziałowi obywateli na różne kategorie. Wymagałoby to zresztą zmiany konstytucji i jest wątpliwe, by w parlamencie wybranym na podstawie ordynacji z 1935 r. znalazła się potrzebna do tego większość. Wspomniane dotąd ustawy i rozporządzenia dotyczyły pozornie wszystkich obywateli, aczkolwiek w rzeczywistości oznaczały dyskryminowanie jednej grupy narodowej. Zarówno wewnątrz kraju, jak i w stosunkach międzynarodowych (zwłaszcza w rozmowach z politykami III Rzeszy, którzy usiłowali skłaniać inne państwa do naśladowania ich metod działania) rząd polski podkreślał równość obywateli wobec prawa. Wyraziło się to w energicznej akcji polskich placówek konsularnych i ambasady w Niemczech w obronie zamieszkałych tam Żydów obywateli polskich. Liczne interwencje nie zdołały wprawdzie uniemożliwić dyskryminacji, niemniej Żydzi obywatele polscy znaleźli się w stosunkowo lepszym położeniu od obywateli niemieckich. Skuteczność obrony zależała jednak od zainteresowania Rzeszy poprawnymi stosunkami z Polską, toteż w 1938 r. Żydzi polscy w Niemczech stanęli w obliczu utraty wszelkich źródeł utrzymania. Wpływ hitleryzmu wyraził się we wspomnianych już projektach formułowanych przez „narodowców", których radykalne skrzydło fascynowała polityka III Rzeszy. Jakkolwiek rząd polski odrzucał podobne propozycje, niektórzy politycy z nim związani — pod naciskiem skrajnej prawicy oraz chcąc znaleźć rozstrzygnięcie problemów społecznych — zaczęli stopniowo akceptować możliwość wprowadzenia rozwiązań prawnych jednoznacznie dyskryminujących Żydów, choć nadal pod pozorami równości wszystkich obywateli. Pierwszym krokiem w tym kierunku stała się ustawa o pozbawianiu obywatelstwa, dotycząca osób przebywających za granicą. Opracował ją dyrektor Departamentu Konsularnego MSZ Drymmer, który uważał, że większość ludności żydowskiej w Polsce była wyobcowana, a olbrzymie przeludnienie zmuszało do emigrowania. Pisał on we wspomnieniach: „Według przybliżonych obliczeń M.S.Z. mieliśmy na całym świecie kilkadziesiąt tysięcy obywateli polskich, co do których mieliśmy uzasadnione podejrzenie, że nie urodzili się w Polsce, nie byli w Polsce i nie znają języka polskiego. Wielu, jeśli 54 DURP 1938, nr 33, póz. 289; nr 40, póz. 334. Historia państwa i prawa, cz. l, s. 197 nie wszyscy, mieli wszelkie podstawy do uzyskania obywatelstwa kraju zamieszkania"55. Departament konsularny MSZ przygotował projekt przepisów pozwalających odebrać obywatelstwo osobom, które przebywały długo poza krajem. Gdy w marcu 1938 r. Austria została przyłączona do III Rzeszy, rząd stanął wobec możliwości napływu wielu tysięcy Żydów obywateli polskich pozbawionych środków do życia. Wówczas projekt trafił do Sejmu, który po zaciętej dyskusji uchwalił ustawę z małymi poprawkami56. Przewidywała ona, że pozbawić obywatelstwa polskiego można tego, kto „działał na szkodę państwa polskiego", „przebywając nieprzerwanie za granicą co najmniej przez lat 5 po powstaniu państwa polskiego, utracił łączność z państwowością polską" lub nie powrócił do kraju na wezwanie polskiego urzędu zagranicznego. Uzasadnienie przedstawione przez rząd wskazywało, że ustawa ma służyć przeciwko komunistom. Rzeczywiste motywy ujawnił Drymmer w Berlinie w maju 1938 r., na konferencji konsulów polskich rezydujących w Niemczech: „Cel ustawy [...] przede wszystkim pozbycie się elementu niebezpiecznego (mniejszości, a zwłaszcza Żydów, jako elementu destrukcyjnego)"57. Zarządził też szybkie rozpoczęcie postępowania, zwłaszcza na terenie Niemiec. Przemawiał za tym fakt, że ustawodawstwo hitlerowskie stopniowo pozbawiało Żydów możliwości zarobkowania, a więc należało się liczyć z powrotem do Polski kilkudziesięciu tysięcy spauperyzowanych osób. W sytuacji gospodarczej Polski przybycie tak licznej gromady ludzi skazanych na korzystanie z opieki społecznej byłoby dodatkowym, poważnym obciążeniem. Odbieranie obywatelstwa postępowało powoli, więc 6 X 1938 r. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych nakazało kontrolę paszportów obywateli polskich przebywających za granicą i zaopatrzenie ich w adnotacje potwierdzające ważność. Paszporty bez adnotacji nie upoważniały do przekroczenia granicy polskiej po 29 października. Intencją było sumaryczne uniemożliwienie powrotu wszystkim osobom, zagrożonym pozbawieniem obywatelstwa. ; Efekty tego okazały się odwrotne od zamierzonych. Władze niemieckie w dniach 28 i 29 października usunęły z Rzeszy ok. 17 tyś. Żydów obywateli polskich, przeważnie głów rodzin. Większość udała się do rozmaitych miejscowości, gdzie znalazła się na utrzymaniu rodzin oraz lokalnych komitetów pomocy. Jedynie nieliczni zdołali nielegalnie przewieźć przez granicę wartościowe przedmioty. Około 6 tyś. osób zatrzymano w pogranicznym Zbąszyniu, gdzie — przeważnie w prymitywnych warunkach — oczekiwali na wyniki rozmów polsko-niemieckich. Minister Józef Beck depeszował w końcu listopada 1939 r. do ambasady RP w Waszyngtonie: „Nie rezygnujemy z dalszej obrony praw tych Żydów w Niemczech, szczególnie materialnych i uważamy, że zbyt 55 W.T. Drymmer, Zagadnienie żydowskie w Polsce w latach 1935-1939, „Zeszyty Historyczne" 1968, nr 13, s. 65. :. : . ' • 56 DURP 1938, nr 22, póz. 191. , ——-----<;'- 57 AAN, Ambasada RP w Berlinie 3278, k. 119-120. v-;j ,f.€ w ,^ , 'I «UłcKI ; 198 szybka likwidacja Zbąszynia wytrąci nam z ręki jeden z argumentów presji na rząd niemiecki"58. Nadzieja, że rząd III Rzeszy ulegnie presji moralnej, była złudna. Niemniej obóz utrzymywano, choć od wiosny 1939 r. opuszczało go coraz więcej osób, przede wszystkim wyjeżdżając za granicę. Do końca sierpnia został zlikwidowany. W styczniu 1939 r. doszło do zawarcia umowy między Polską a Niemcami, lecz jej praktyczne efekty były znikome. Udało się uratować zaledwie niewielką cząstkę mienia wysiedlonych. Natomiast Polska przyjęła następne kilkanaście tysięcy osób, rodzin tych, których wypędzono w październiku. W lecie 1939 r. wysiedlenia Żydów obywateli polskich z Niemiec zostały wznowione. Tymczasem w środowiskach skrajnej prawicy rodziły się konkretne projekty ograniczenia praw obywatelskich Żydów lub nawet całkowitego ich odebrania. Rozważali to niektórzy działacze OZN, lecz z projektów zrezygnowali. Wniosek taki opracował poseł Franciszek Stoch (nie należący do OZN), wzorując się na ustawach hitlerowskich, lecz nie zebrał wymaganej regulaminem liczby podpisów i nie mógł złożyć go do laski marszałkowskiej. Inny projekt, o analogicznym charakterze, przygotował poseł Benedykt Kieńć z szeregów OZN, lecz spotkał się z reprymendą szefa tej organizacji Stanisława Skwarczyńskiego. Polska nie miała więc ostatecznie ustaw, które otwarcie dyskryminowały obywateli z przyczyn rasistowskich. ' *,•• Zazanaczyć jednak należy, iż na początku 1939 r. Drymmer omawiał z Beckiem projekty zmian w ustawodawstwie, które ułatwiłyby dyskryminowanie Żydów, projektował wprowadzenie specjalnego podatku emigracyjnego oraz przewidywał usuwanie z urzędów pracowników o „niearyjskim" pochodzeniu; zachowały się nawet dwa wykazy świadectw świadczące, że przystąpiono do przygotowań takiej akcji, choć nie została zrealizowana59. Wszystkie zamierzenia zarzucono na wiosnę 1939 r., gdy nad Polską zawisło bezpośrednie zagrożenie ze strony III Rzeszy. 4. POŁOŻENIE GOSPODARCZE 4.1. Zjawiska kryzysowe Położenie gospodarcze Żydów w Polsce zależało przede wszystkim od koniunktury oraz od możliwości rozwojowych przemysłu i handlu. Świadczy o tym fakt, że największe trudności trapiące społeczność żydowską występowały w okresach załamania gospodarki. Główne tendencje koniunktury poza rolnictwem ukazuje ogólny wskaźnik produkcji przemysłowej — zob. tab. 37. 58 AAN, MSZ 9915. 59 AAN, MSZ 10004. 199 Tab. 37. Wskaźnik produkcji przemysłowej w Polsce w latach 1923-1938 (rok 1928 = 100) Lata Wskaźnik Lata Wskaźnik 1923 85 1931 74 1924 71 1932 59 1925 73 1933 63 1926 71 1934 71 1927 88 1935 76 1928 100 1936 83 1929 101 1937 98 1930 86 1938 106 Źródło: Z. Landau, J. Tomaszewski, Druga Rzeczpospolita. Gospodarka, społeczeństwo, miejsce w świecie (sporne problemy badań), Warszawa 1977, s. 36. Ponieważ znaczna cześć ludności żydowskiej mieszkała w małych miasteczkach oraz na wsi, trudniąc się handlem i rzemiosłem, na sytuację jej wpływała także koniunktura w rolnictwie. Od dochodów chłopów zależała bowiem zdolność nabywcza wsi. Kryzys gospodarczy, wyrażający się spadkiem cen produktów rolnych (zarówno w wartościach bezwzględnych, jak i w stosunku do cen artykułów przemysłowych nabywanych przez rolników), rozpoczął się w rolnictwie już w 1929 r., a jego przezwyciężenie następowało wolniej niż w przemyśle. W 1938 r. ceny płacone producentom rolnym za sprzedawane przez nich artykuły były nadal znacznie niższe od poziomu z 1928 r., a w 1939 zaznaczyła się ponownie niewielka zniżka. Drugi zasadniczej wagi czynnik określający gospodarcze położenie Żydów stanowiły stosunki polsko-żydowskie, w tym polityka państwa i postępowanie lokalnych władz administracyjnych, we własny sposób interpretujących polecenia idące ze stolicy, nieraz wykorzystujących dla prywatnych celów swą przewagę w stosunku do obywateli należących do mniejszości narodowych. Podkreślić należy, że zwłaszcza ten ostatni problem — stosunek najniższych organów administracji do Żydów — pozostaje dotąd niemal nie zbadany. Na początku lat dwudziestych społeczność żydowska w Polsce — podobnie jak cały kraj — musiała przezwyciężać konsekwencje wojny. Stosunki w poszczególnych dzielnicach państwa kształtowały się odmiennie, przy czym z punktu widzenia Żydów najmniejsze znaczenie miało względnie pomyślne położenie dawnej dzielnicy pruskiej, która bezpośrednio nie odczuła niszczących skutków wojny. Stosunkowo mniej ucierpiały ziemie dawnej Kongresówki na zachód od Wisły, gdzie jedynie Żydzi kaliscy z trudem odbudowywali swe życie po zniszczeniu miasta przez Niemców, oraz terytorium zachodniej Galicji. Działania wojenne na ogół trwały tam krótko (do najbardziej na zachód wysuniętego regionu dawnego zaboru austriackiego nie dotarły w ogóle), toteż i zniszczenia okazały się umiarkowane. Zauważmy wszakże, iż małe miasteczka przeważnie ucierpiały więcej od dużych miast; jedną z przyczyn stanowiła 200 drewniana i gęsta zabudowa, a więc łatwość pożarów. Dalej na wschód, gdzie walki trwały dłużej, zniszczenia były nieraz olbrzymie. Pomoc w odbudowie okazywały organizacje żydowskie z innych krajów, a przśde wszystkim American Jewish Joint Distribution Committee (zwany w skrócie Joint). Jak się zdaje, drobni i średni kupcy żydowscy z Kongresówki wyszli z I wojny światowej obronną ręką, z pewnymi rezerwami kapitału. Zdaniem Maurycego Zajdenmana, dyrektora najpoważniejszej żydowskiej organizacji gospodarczej w Polsce — Centrali Związku Kupców — „potężny przemysł włókienniczy w Polsce, wyniszczony podczas wojny przez okupantów, został uruchomiony i zakwitł na nowo dzięki temu, że kupiectwo żydowskie zaawansowało i sfinansowało szereg fabryk w Łodzi i Białymstoku"60. Kupcy, w odróżnieniu od przemysłowców, przeważnie nie lokowali swych środków w rosyjskich papierach wartościowych, które po rewolucji straciły znaczenie. Rzemieślnicy, jeśli zdołali ocalić lub uzyskać surowce, znajdowali się także w dość pomyślnej sytuacji, z powodu powojennego głodu towarowego. Również położenie robotników zaczęło stopniowo ulegać poprawie. Stwierdzenia te należy przyjmować z zastrzeżeniami, gdyż brak jest dotąd wyczerpujących studiów, a przede wszystkim nie można ich nadmiernie uogólniać. Wielu kupców, którzy prowadzili handel z firmami znajdującymi się w Rosji, pozostało z nie wykupionymi przez dłużników wekslami, ponosząc straty. Być może jednak, jeszcze większe straty dotknęły przedsiębiorstwa przemysłu włókienniczego, które dostarczały towary bezpośrednio kupcom rosyjskim, na podstawie weksli krótkoterminowych. W najlepszym położeniu znajdowali się ci kupcy, którzy zachowali choć część swego mienia w towarach; lecz przecież wielu padło podczas wojny ofiarą pożarów lub rabunku. Inni potrafili zwiększyć swój kapitał, wykorzystując warunki wojenne dla spekulacji. Uzasadniony wydaje się więc wniosek, że wojna pogłębiła zróżnicowanie majątkowe środowisk kupieckich i rzemieślniczych, a więc tylko część kupców żydowskich mogła uczestniczyć w operacjach opisanych przez Zajdenmana. O wiele trudniejsza była sytuacja mieszkańców województw wschodnich. Nie tylko ponieśli większe straty podczas walk niemiecko-rosyjskich, lecz następnie ziemie te ogarnęła rewolucja, a wreszcie dwukrotnie przeszły przez nie działania wojenne w latach 1919-1920. Granice ustalone w traktacie ryskim odcięły Kresy Wschodnie od powiązań gospodarczych z Rosją, a trwający przez lat kilka na poły nielegalny handel pograniczny nie mógł zastąpić normalnych obrotów towarowych. Przed wojną rzemieślnicy niektórych miasteczek produkowali nawet dla odbiorców w Moskwie i innych odległych wielkich miastach, po 1920 r. zaś należało znaleźć nowe rynki, o odmiennych potrzebach. Specyficzne problemy powstały w związku z reglamentacją zaopatrzenia w podstawowe artykuły spożywcze. Trudność kontroli dziesiątków tysięcy małych sklepików oraz wpływ koncepcji socjalistycznych i spółdzielczych 60 Żydzi w Polsce Odrodzonej, t. II, Warszawa 1936, s. 468. 201 powodowały, iż administracja uprzywilejowała spółdzielnie, które przede wszystkim otrzymały prawo sprzedaży towarów na kartki. Odbiło się to ujemnie na drobnym handlu prywatnym, tym bardziej że celem zahamowania drożyzny (wzrost cen wynikał z inflacji) i wzrostu oburzenia społecznego, zwłaszcza źle zarabiających robotników, ceny podlegały kontroli, a naruszanie obowiązujących przepisów i cenników pociągało za sobą surowe kary. System zaopatrzenia reglamentowanego uległ likwidacji w połowie 1921 r. W powojennym ożywieniu tkwiły zalążki niektórych trudności lat następnych. Inflacja lat 1919-1923 sprzyjała wprawdzie wzrostowi obrotów we wszystkich dziedzinach gospodarki (lokowanie rezerw pieniężnych w towarach chroniło przed deprecjacją kapitału) oraz ułatwiała eksport, lecz koniunktura okazała się nietrwała. Jednostki dorabiały się na spekulacji, a pozostała część społeczeństwa zdołała co najwyżej zapewnić sobie środki do życia. Jakub Berenstein słusznie zauważał, iż: „Wzięto się do zajęć masowych, które na pierwszy rzut oka budziły iluzję zarobków, ale w rzeczywistości zawsze zawiodły. Wystarczy wskazać na masowe przejście do gałęzi manufaktury, albo na lokowanie kapitałów w towarach podczas przewrotów walutowych. Każdy fryzjer, każdy piekarz stał się manufakturzystą"61. Także finansowanie odbudowy przemysłu włókienniczego ujawniło po paru latach nieoczekiwane konsekwencje. Przemysł rozwijał się według tradycyjnych wzorów, zaspokajając na razie potrzeby krajowe, w oczekiwaniu na odzyskanie rynków wschodnich. Okazało się to złudzeniem i włókiennictwo pierwsze miało doświadczyć kryzysu nadprodukcji już w 1928 r., a wraz z nim ucierpieli ci, którzy liczyli na jego ekspansję, czyli wielu kupców. Słabości gospodarki polskiej skrywały się początkowo za korzyściami płynącymi z inflacji. W drugiej połowie 1923 r. tempo spadku marki polskiej okazało się tak znaczne, że utraciła niektóre istotne funkcje pieniądza. Rząd zaczął stosować przeliczanie podatków i innych należności na podstawie złotego miernika, co w praktyce oznaczało wzrost obciążeń na rzecz państwa. W grudniu 1923 r. nowy premier i minister skarbu Władysław Grabski zaczął przygotowania do reformy skarbowej, z czym wiązał się kolejny wzrost podatków. Wiosną 1924 r. wprowadzono nowy pieniądz, określając zarazem ściśle zasady emisji; złoty był wymienialny na złoto i waluty obce. Reformy były niezbędne dla ratowania państwa oraz dla stworzenia podstaw przyszłego rozwoju gospodarczego. Bezpośrednio jednak spowodowały wiele trudności. Oprócz tego, już od jesieni 1923 r. gospodarka polska weszła w fazę recesji. Wszystko to razem odbiło się ujemnie na położeniu handlu i rzemiosła, także żydowskiego, oraz na sytuacji robotników. Bezwzględne ściąganie podatków, konieczne dla powodzenia reform, wywoływało bankructwa. Nic dziwnego, że znaczny oddźwięk zyskały hasła emigracyjne, a wspomniana już czwarta alija zwana była także aliją Grabskiego. Wkrótce jednak koniunktura gospodarcza uległa poprawie. 61 Ibidem, s. 399. 202 Lata 1926-1928 okazały się najpomyślniejszym okresem w dziejach II Rzeczypospolitej, na co wpłynęła światowa koniunktura gospodarcza. Wzrost produkcji przemysłowej, poprawa położenia ludności wiejskiej oraz rozwój eksportu spowodowały zwiększenie dochodów zarówno przedsiębiorców, jak i robotników. Wielkie znaczenie miał spadek bezrobocia. Wprawdzie poprawa koniunktury dotyczyła w rozmaitym stopniu poszczególnych środowisk i regionów, lecz w sumie umożliwiła utrzymanie tradycyjnego sposobu życia społeczności żydowskiej w Polsce i przyczyniła się do rozwoju wielu instytucji społecznych. Jak wspominaliśmy, zarysowały się również tendencje do zmian struktury zawodowej i społecznej Żydów, czyli przełamywanie getta pracy. Duże znaczenie miała zwłaszcza poprawa położenia ludności wiejskiej. Wzrost siły nabywczej umożliwiał rozwój stosunków towarowych także w okolicach, gdzie przeważała gospodarka naturalna. Tak np. w lesistych okolicach województw wschodnich eksploatacja lasów — wymagająca zatrudnienia drwali oraz woźniców — spowodowała dopływ pieniędzy na wieś i dzięki temu ożywienie handlu. W tej sytuacji powstawanie nowych sklepików zakładanych przez zamożniejszych chłopów nie oznaczało pogorszenia warunków zarobkowania handlu żydowskiego. Poprawę odczuli także rzemieślnicy żydowscy, gdyż wzrastało zainteresowanie ich wyrobami na rynkach lokalnych. Stopniowo w niektórych branżach zastępowano utracone rynki wschodnie zbytem produktów na rynku wewnętrznym. Tendencje zmian były jednak nazbyt słabe, a przede wszystkim okres pomyślnej koniunktury trwał krótko i kiedy pod koniec 1929 r. rozpoczął się wielki kryzys gospodarczy, struktura społeczności żydowskiej okazała się nie dostosowana do zmienionych warunków. Olbrzymie rozmiary bezrobocia powodowały, że znalezienie nowej pracy stało się niemal niemożliwe. Dzieci kupców i rzemieślników były skazane na dziedziczenie zawodu ojców. To jednak prowadziło w ślepą uliczkę. Pierwsze objawy kryzysu pojawiły się już wiosną 1929 r. w przemyśle włókienniczym i odzieżowym oraz w handlu ich wyrobami. W lecie nastąpiła niewielka tylko poprawa i branże te na jesieni 1929 r. znalazły się w trudnym położeniu. Wówczas załamanie objęło całą gospodarkę. Nastąpił gwałtowny spadek cen produktów rolnych (a więc ograniczenie wewnętrznego rynku zbytu) oraz załamanie cen artykułów przemysłowych (lecz w stopniu mniejszym, co dodatkowo utrudniało ich zbyt). Kupcy poprzednio odbierający towar na kredyt musieli zwracać długi w pierwotnej wysokości, choć nie otrzymywali ekwiwalentu ze sprzedaży. Nastąpił spadek produkcji przemysłowej (w rezultacie szybki wzrost bezrobocia), a także ograniczenie eksportu. Dotknęło to wszystkie warstwy społeczeństwa w Polsce, tutaj jednak zajmiemy się jedynie bezpośrednimi i pośrednimi skutkami tych zmian dla Żydów. Znaczna część społeczności żydowskiej zależała od sytuacji w handlu. Spojrzenie na statystykę przedsiębiorstw handlowych pozwala stwierdzić, że ogólna ich liczba uległa w latach kryzysu niewielkiemu tylko zmniejszeniu, co mogłoby sugerować, że istniały nadal niezłe możliwości zarobkowania. Spadek 203 liczby przedsiębiorstw handlowych dotyczył jednak przede wszystkim zakładów większych, podczas gdy — po przejściowej i niewielkiej zniżce —już od 1932 r. rozpoczął się ponowny znaczny przyrost liczby sklepików małych, ulokowanych w pomieszczeniach „nie posiadających ani wyglądu, ani charakteru pokoju" i nie zatrudniających pracowników najemnych, jak definiowała ustawa kategorię 4 świadectw przemysłowych dla handlu. Były to więc np. budki uliczne, sklepy w piwnicach, w komórkach bez okien. Liczba sklepów większych zaczęła rosnąć dopiero od 1935 r., lecz do końca okresu międzywojennego nie dorównała stanowi przed kryzysem — zob. tab. 38. Tab. 38. Liczba świadectw przemysłowych wykupionych przez przedsiębiorstwa handlowe w Polsce w latach 1924—1938 Lata Liczba wykupionych świadectw ogółem W tym świadectwa kategorii I IV 1924 434032 3561 147 549 1925 429644 1779 171670 1926 415815 1090 179323 1927 449405 1204 199991 1928 465955 1258 194119 1929 460807 1225 177903 1930 455261 1158 171 622 1931 443673 1073 170968 1932 427871 764 187709 1933 405 930 703 224950 1934 403 504 553 259 309 1935 416970 576 291 604 1936 431 599 611 309165 1937 456620 758 330421 1938 462245 790 333922 Źródło: Z. Landau, J. Tomaszewski, Druga Rzeczpospolita. Gospodarka, społeczeństwo, miejsce w świecie (sporne problemy badań), Warszawa 1977, s. 176. Przyczyną takich tendencji był fakt, że w warunkach rosnącego bezrobocia wiele osób pozbawionych pracy widziało szansę przeżycia jedynie w rozpoczęciu samodzielnej działalności gospodarczej. Handel zdawał się być najłatwiejszym źródłem zarobku, toteż liczba drobnych sklepików rosła, choć równocześnie obroty i zyski malały. Zwiększały się także rozmiary handlu nielegalnego, unikającego opodatkowania; najczęściej w postaci handlu obnośnego, na ulicach miast i po wsiach. Administracyjna walka z tym zjawiskiem nie dawała wyników. W rezultacie gwałtownie spadały zarobki osób trudniących się handlem. Nie dysponujemy danymi, które pozwoliłyby na ukazanie tego zjawiska. Wiadomo jednak, że najuboższe grupy handlarzy, zwłaszcza zajmujących się handlem obnośnym, zadowalały się zyskiem niższym od zasiłku dla bezrobotnego. Podobnie przedstawiało się położenie rzemieślników. Zamożniejsi zwalniali podczas kryzysu czeladników, ci zaś — nie mając innego źródła utrzymania — 204 otwierali własne warsztaty. Rzemiosłem zajmowali się niektórzy wykwalifikowani robotnicy zwolnieni z pracy. Jakkolwiek więc malały obroty i dochody rzemiosła, równocześnie wzrastała liczba warsztatów (w tym także nielegalnych). Zarobki właścicieli gwałtownie spadały, a nieraz samodzielni rzemieślnicy bywali całkowicie pozbawieni pracy i dochodów. Nikt ich jednak nie traktował jako bezrobotnych. Część formalnie samodzielnych rzemieślników pracowała na zlecenie przedsiębiorców, za skromnym wynagrodzeniem, stając się faktycznie chałupnikami. Znane są relacje z tradycyjnego ośrodka krawiectwa — Brzezin koło Łodzi — gdzie warsztaty krawieckie, nawet zatrudniające czeladników, pracowały dla nakładców, a właściciele oraz pracownicy żyli w nędzy. Poprawa koniunktury po 1935 r. okazała się zbyt ograniczona, by spowodować zasadnicze zmiany w sytuacji tych środowisk. Nędza drobnego handlu i rzemiosła żydowskiego doprowadziła do tego, że wielu kupców i rzemieślników nie miało pieniędzy na opłacenie w terminie kosztów karty uprawniającej do wykonywania zawodu. Przed likwidacją zakładów ratowały ich dobroczynne Kasy Bezprocentowego Kredytu (Gemiłus Chesed), które rozwinęły się szczególnie w latach trzydziestych (naśladowały ich działalność analogiczne instytucje przy niektórych parafiach rzymskokatolickich). Większość kas żydowskich (w 1937 r. było ich 825) należała do Centrali Kas Bezprocentowych. Istniały także kasy nie zrzeszone, lecz o nich brak wiadomości. Podstawę finansową stanowiły donacje zamożnych członków żydowskich gmin wyznaniowych, zapisy testamentowe, a w latach trzydziestych przede wszystkim pomoc Jointu. Kasy były jedną z najważniejszych organizacji w codziennym życiu Żydów polskich, udzielając drobnych pożyczek, umożliwiających utrzymanie sklepików i małych warsztatów. W drugiej połowie lat trzydziestych, choć koniunktura uległa poprawie, pojawiły się nowe problemy, podważające byt drobnego handlu i rzemiosła, nie tylko żydowskiego. Łączyły się z rozmaitymi działaniami władz administracyjnych, które usiłowały podnieść poziom gospodarki polskiej. Przede wszystkim była to ustawa przemysłowa, która w 1934 r. uregulowała zasady prowadzenia warsztatów rzemieślniczych. Właściciele ich musieli należeć do cechów (co pociągało za sobą pewne koszty), a w wielu branżach wymagano otrzymania licencji dla prowadzenia zakładu. Podkreślić należy, że już wcześniejszy dekret z 1927 r. zawierał postanowienia dotyczące kwalifikacji zawodowych rzemieślników62. Jedynie rzemieślnik mający formalne kwalifikacje mistrzowskie, potwierdzone dyplomem, mógł kształcić czeladników i terminatorów. Dekret uznawał prawa nabyte, a więc rzemieślnicy bez formalnych kwalifikacji, którzy prowadzili warsztaty przed wejściem w życie tych przepisów, mogli nadal trudnić się zawodem, lecz ich uczniowie nie byli w stanie uzyskać tytułu mistrza. Egzaminy kwalifikacyjne obejmowały także znajomość języka polskiego, a to stało się przeszkodą dla wielu rzemieślników — zwłaszcza żydowskich, zamieszkałych na Kresach Wschodnich — by mogli kiedykolwiek 62 DURP 1927, nr 53, póz. 468; DURP 1934, nr 40, póz. 50. 205 uzyskać niezbędny dyplom. Dane z 1932 r. świadczą o tym, że nawet w stołecznej Warszawie zaledwie 7% rzemieślników Żydów miało dyplomy mistrzowskie, wśród chrześcijan zaś było ich 45%63. Ponieważ uczniowie i terminatorzy Żydzi pracowali z reguły w warsztatach żydowskich, przed większością z nich zamknęła się droga do samodzielności. Prawo przemysłowe miało uporządkować stosunki w rzemiośle, podnieść kwalifikacje osób w nim zatrudnionych i nie kierowało się przeciwko Żydom ani też przeciwko jakiejkolwiek innej mniejszości narodowej. Stan rzeczy w Polsce był jednak taki, że w praktyce przyczyniło się ono do pogorszenia sytuacji jednej z grup ludności żydowskiej. Władze administracyjne zmierzały także do poprawy stanu higieny sklepów spożywczych, wprowadzając stopniowo wiele nakazów i zakazów. Tak więc sklep spożywczy nie mógł łączyć się z mieszkaniem właściciela, musiał mieć oszklone szafki chroniące przed muchami itp. Przepisy te były bez wątpienia racjonalne, lecz wymagały inwestycji, na które drobni kupcy nie mogli sobie pozwolić. Nawet zamożni kupcy wielkopolscy znaleźli się w trudnej sytuacji i domagali się odroczenia terminów wprowadzenia w życie niektórych przepisów. Tak też się stało, lecz inne postanowienia musiały być realizowane i odbijały się ujemnie na sytuacji najuboższych sklepikarzy, czasem nawet oznaczając upadłość. t ^A usilua.) Analogiczne przepisy higieniczne objęły rzemiosła spożywcze, powodując pod koniec lat trzydziestych likwidację wielu drobnych warsztatów, których właściciele nie mieli środków na inwestycje. Ustawy i rozporządzenia dotyczyły oczywiście wszystkich rzemieślników, lecz najbardziej odczuli ich skutki Żydzi. Tak np. w 1934 r. w Warszawie 78,2% żydowskich piekarń nie miało urządzeń mechanicznych, a 56% mieściło się w piwnicach; wśród piekarń pozostałych odpowiednio 30,6% oraz 20%64. Przepisy, które nakazywały wprowadzenie mechanizacji pracy oraz zakazywały lokowania warsztatów w piwnicach, spowodowały stopniowe zamykanie najuboższych piekarń; jak dowodzą statystyki, cierpieli na tym przede wszystkim rzemieślnicy Żydzi, l w tym przypadku intencje władz były racjonalne, gdyż ustawy i rozporządzenia zmierzały do poprawy stanu zdrowia publicznego, lecz w warunkach kryzysu gospodarczego powodowały pauperyzację najuboższych warstw drobnomiesz-czaństwa żydowskiego, które nie miały perspektywy uzyskania innych źródeł zarobku. Wspomnieć jednak należy również o przepisach formalnie racjonalnych, lecz które w istocie rzeczy miały ułatwić zwalczanie Żydów. Prawo nakazywało ujawnianie imion i nazwisk właścicieli na szyldach. Domagali się tego zwłaszcza antysemici, by ułatwić organizowanie bojkotu firm żydowskich. 63 Z. Landau, J. Tomaszewski, Gospodarka Polski międzywojennej 1918-1939, t. II: Wielki kryzys 1930-1935, Warszawa 1982, s. 104. 64 R. Kantor-Lichtensztejn, Dos jidisze beker-wezn in Warsze, „JIWO-Bleter" 1936, 10, s. 84-86. 206 Również racjonalne były przepisy nakazujące standaryzację wyrobów, zwłaszcza żywnościowych, przeznaczonych na eksport. Towary odpowiadające ustalonym wymaganiom uzyskiwały wyższe ceny, łatwiej znajdowały nabywców. Jednakże sprostanie standardom łączyło się z dodatkowymi kosztami, nieraz wymagało inwestycji. W rezultacie drobni eksporterzy musieli ustępować miejsca dużym firmom, a w pewnych dziedzinach (m.in. w handlu nabiałem) zwyciężyły spółdzielnie. W niektórych okolicach kraju spółdzielnie zaczęły wypierać prywatnych kupców także w handlu wewnętrznym. Wprawdzie do końca okresu międzywojennego spółdzielczość odgrywała stosunkowo niewielką rolę w całości obrotów handlowych, lecz rozwój jej powodował likwidację słabszych sklepów prywatnych w małych miejscowościach. jrn; l Niepokojące zjawiska występowały także wśród robotników. Według danych z 1937 r. najniższe zarobki notowano w przemysłach drzewnym (17 zł tygodniowo), mineralnym (22 zł), odzieżowym (23,6 zł) oraz spożywczym (27,6 zł). Dwie pierwsze gałęzie znajdowały się pod naciskiem wychodźców z przeludnionej wsi, poszukujących jakiegokolwiek zarobku, posiadających niewielkie kwalifikacje do pracy w przemyśle. Dwie pozostałe zatrudniały niemal połowę robotników żydowskich w Polsce. Dodać należy, że w całym przemyśle przetwórczym objętym statystyką, w zakładach zatrudniających do 49 robotników, zarobki wynosiły przeciętnie 23,65 zł tygodniowo, a w zakładach o 200 i więcej robotnikach osiągały 31,47 zł. Jak wcześniej pisaliśmy, większość robotników Żydów pracowała w zakładach najmniejszych. Jak się zdaje, z upływem lat dysproporcje zarobków ulegały pogłębieniu55. Wspominaliśmy już, że związki zawodowe prowadziły akcję na rzecz prawa do pracy robotników żydowskich na równi z robotnikami polskimi, lecz efekty jej pozostały ograniczone, zwłaszcza w warunkach kryzysu gospodarczego i powszechnego bezrobocia. Niektóre z opisanych zjawisk, a więc wypieranie nędzarskiego handlu i rzemiosła przez zakłady stojące na wyższym poziomie, podnoszenie kwalifikacji zawodowych rzemieślników, wzrost wymagań jakościowych wobec towarów itp. były pożądane z punktu widzenia rozwoju gospodarczego Polski. Powstawał jednak wielki problem społeczny, co mieli robić ludzie pozbawieni dotychczasowych źródeł zarobkowania. W rezultacie dokonywał się stopniowy proces pauperyzacji społeczności żydowskiej w Polsce, któremu nie udało się zaradzić. 4.2. Antysemityzm gospodarczy Narodowi demokraci po odzyskaniu niepodległości posługiwali się niezmiennie w swej walce politycznej hasłami antysemickimi, lecz w sferze ekonomicznej ich propaganda miała raczej ograniczone znaczenie. Wprawdzie działało towarzystwo „Rozwój", wydające pisemko pod tym samym tytułem, 65 Z. Landau, J. Tomaszewski, Robotnicy przemysłowi w Polsce. Materialne warunki bytu 1918-1939, Warszawa 1971, s. 592, 595. „^., .., . „,,,.,. „.„;,,„'. , ,,,.,„ *>H -to*"-* :• <-«ŚH> lYi-fów V. ^J'5:.-1' 20 / które propagowało bojkot Żydów, lecz nie zyskało większych wpływów, aż wreszcie zostało rozwiązane przez władze. Jedynie w niektórych dziedzinach akcja antysemicka osiągnęła istotniejsze wyniki (eliminowanie Żydów z pracy na kolejach, z wytwórni tytoniowych po wprowadzeniu monopolu). Antysemityzm gospodarczy zyskał na znaczeniu z początkiem lat trzydziestych. Złożyły się na to rozmaite przyczyny. Wybuch wielkiego kryzysu gospodarczego spowodował nie tylko powszechne pogorszenie się warunków życia społeczeństwa, ale także zaostrzenie się konfliktów oraz rywalizacji w różnych dziedzinach życia. Drobni kupcy i rzemieślnicy stawali nie tylko wobec groźby deklasacji w wypadku bankructwa, lecz również wobec perspektywy braku jakichkolwiek środków utrzymania, gdyż rosnące bezrobocie przekreślało szansę uzyskania pracy w fabryce lub urzędzie. Walka o klientów — szczególnie w handlu — stawała się bojem o przeżycie. W przemyśle występowała konkurencja między różnymi grupami robotników, zwłaszcza w środowiskach o niewielkim wyrobieniu politycznym. Bezrobocie wśród inteligencji prowadziło do rywalizacji o pracę i zarobek. Opozycyjne ugrupowania polskiej prawicy nacjonalistycznej zyskały w ten sposób większe możliwości wykorzystywania haseł antysemickich w walce o wpływy społeczne. Centrowe i prawicowe partie mniejszości narodowych, niechętne współpracy z lewicową opozycją, stanęły wobec alternatywy zwalczania rządu razem z narodowymi demokratami lub też współpracy z rządem przeciwko siłom nacjonalistycznym. Sanacja starała się pozyskać przedstawicieli mniejszości narodowych, czyniąc w tym celu pewne kroki (m.in. porządkowanie ustawodawstwa dotyczącego Żydów). W rezultacie w szeregach Bezpartyjnego Bloku Współpracy z Rządem, stworzonej przez Sławka organizacji jednoczącej ludzi o rozmaitych poglądach, lecz uznających autorytet Piłsudskiego, znaleźli się niektórzy politycy żydowscy. Inni zaś byli gotowi popierać rząd przeciwko prawicowej opozycji, wybierając — jak uważali — mniejsze zło. Narodowi demokraci mogli więc posługiwać się hasłami antysemickimi w walce o wpływy społeczne przeciwko rządzącemu obozowi Piłsudskiego, jakoby ulegającemu Żydom. Dostrzegali to obserwatorzy polskiej sceny politycznej. Poseł czechosłowacki w Warszawie, Vaclav Girsa pisał 2 VI 1934 r.: „W sumie pierwsza seria wyborów do rad miejskich pokazała, że nastroje antysemickie w Polsce przybierają wielkie i niebezpieczne rozmiary, jak o tym świadczy przede wszystkim wyborczy sukces narodowej demokracji, która, jak się zdaje, chce właśnie na platformie antysemickiej podjąć próbę obalenia obecnego systemu. Ekscesy antyżydowskie, które są na porządku dziennym [...] sygnalizują i dopuszczają możliwość wielkich zaburzeń antyżydowskich, które mogą mieć jako skutek masową ucieczkę Żydów z Polski do nas"66. Przypuszczenia autora raportu nie sprawdziły się i nie nastąpiła emigracja Żydów z Polski do Czechosłowacji, lecz świadczą one pośrednio o zasięgu akcji 66 AMZV, Politicke zpravy Varsava 1934, zprava beźna ć. 51. 208 narodowych demokratów i zaniepokojeniu, które wywoływała. Burdy antysemickie na uczelniach, ekscesy na ulicach miast i pogromy spotykały się z potępieniem rządu, choć działania niższych ogniw administracji nie zawsze były konsekwentne i skuteczne. W drugiej połowie lat trzydziestych sytuacja zaczęła ulegać zmianie na gorsze, gdy po uchwaleniu nowej konstytucji oraz ordynacji wyborczej (co zbiegło się ze śmiercią Józefa Piłsudskiego) rząd mógł się nie liczyć z posłami reprezentującymi mniejszości narodowe w Sejmie. Zarazem przestała działać na rzecz rządzących legenda „Komendanta, który Polskę wywalczył" (jak pisał Składkowski w swych wspomnieniach legionowych), a następnie czuwał nad jej losem. Równało się to perspektywie zwiększenia wpływów opozycji, zwłaszcza że na niekorzyść rządu działała fatalna sytuacja gospodarcza kraju. Politycy obozu rządowego podejmowali próby pozyskania niektórych kół opozycyjnych, lecz ze skromnymi wynikami. W ruchu ludowym (którego najwybitniejszy przedstawiciel Wincenty Witos znajdował się na emigracji) oraz socjalistycznym nasilały się tendencje radykalne, domagano się zmiany systemu rządzenia i powrotu do zasad demokracji parlamentarnej. W samym obozie rządzącym powstały istotne rozbieżności i mówiono o jego „dekompozycji"; kilku wybitnych piłsudczyków zepchnięto na boczny tor (m.in. przyjaciela zmarłego Komendanta, Sławka). Inni zaczęli przejmować elementy programu narodowych demokratów, być może jedynie z pobudek taktycznych. Nie można jednak wykluczyć, że istnieli również zwolennicy obozu rządzącego, zwłaszcza pomniejszego kalibru, którzy fascynowali się wzorami hitleryzmu. Symbolem zmian polityki rządu wobec Żydów stało się niefortunne expose nowego premiera Składkowskiego, który w czerwcu 1936 r. ostro potępił narodowych demokratów i organizowane przez nich pogromy. „Mój rząd nie zawróci również do skrajnej prawicy, która lokowała niegdyś swoje narodowe ideały w cieniu kolosa carskiej Rosji, która po rozpadnięciu się tego kolosa nie znalazła bardziej współczesnego i bardziej realnego ideału, jak piękny kiedyś i groźny Szczerbiec Chrobrego, sama jednak ten Szczerbiec Chrobrego zmniejszyła do pojęcia mieczyka noszonego w klapie marynarki, a urealnieniem tego symbolu uczyniła bicie Żydów. [...] Mój rząd uważa, że w Polsce krzywdzić nikogo nie wolno — podobnie jak uczciwy gospodarz nie pozwala nikogo krzywdzić w swoim domu. Walka ekonomiczna, owszem, ale krzywdy żadnej"67. Skłaniamy się do przyjęcia wyjaśnień Składkowskiego, który we wspomnieniach twierdzi, że zamierzał jedynie przeciwstawić się ekscesom tzw. obozu narodowego68. Jego „owszem" zabrzmiało jednak co najmniej dwuznacznie i było w późniejszych polemikach interpretowane jako zgoda na bojkot Żydów i szerzej — nacjonalizm gospodarczy. Niezależnie bowiem od intencji mówcy, rząd wkroczył na drogę rozmaitych mniej lub bardziej 67 Sprawozdanie stenograficzne z 26 posiedzenia Sejmu w dniu 4 VI 1936 r. 68 F.S. Składkowski, op. cit., s. 226. 14 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 209 formalnych ograniczeń wobec mniejszości narodowych w różnych dziedzinach życia. Nic dziwnego, że w publicystyce pojawiło się określenie „polityka owszemowa". Przyjęcie wyjaśnień byłego premiera nie oznacza bynajmniej usprawiedliwienia jego deklaracji. Sądzimy bowiem, iż jest kompromitacją dla polityka, gdy używa sformułowań, które mogą być interpretowane wbrew intencjom mówcy. Był zresztą jeszcze jeden element przemówienia, z którego znaczenia zapewne nie zdawał sobie sprawy premier. Otóż określenie „uczciwy gospodarz" sugerowało — zgodnie z propagandą tzw. narodowców — że Żydzi są jedynie tolerowanymi gośćmi w Rzeczypospolitej Polskiej, a zatem nie powinni rościć pretensji do równości praw obywatelskich. Polityka gabinetu Składkowskiego przejęła niektóre postulaty nacjonalistów. W ciągu ostatniego roku przed wybuchem wojny ministerstwa opracowywały programy działania, zmierzające do umocnienia pozycji polskich kosztem mniejszości narodowych, zwłaszcza w województwach południowo-wschodnich. Utworzony w lutym 1937 r. Obóz Zjednoczenia Narodowego — z zadaniem konsolidacji społeczeństwa polskiego wokół rządu — sformułował otwarcie nacjonalistyczny program, choć dystansował się od barbarzyńskich metod działania skrajnej prawicy obozu zwącego się narodowym. Równocześnie narastał nacisk na rząd z różnych środowisk polskiej prawicy. Kościół katolicki potępiał napady na Żydów, lecz w oficjalnych deklaracjach piętnował ich „niższą moralność" i wzywał do całkowitej izolacji w stosunkach towarzyskich oraz zawodowych. Popularne czasopisma oo. franciszkanów z Niepokalanowa („Rycerz Niepokalanej", „Mały Dziennik") oraz wiele innych szerzyły antyżydowskie nastroje. Poszczególni księża stali się znani z wystąpień antysemickich. Smutny rozgłos zyskał ks. prałat Stanisław Trzeciak swymi pozornie uczonymi antysemickimi publikacjami. W szeregach OZN, nawet wśród posłów na Sejm, znaleźli się sympatycy polityki wzorowanej na III Rzeszy. Zwrot w kierunku nacjonalizmu powiódł się grupie rządzącej o tyle, że pozyskała poparcie niektórych środowisk polskiego drobnomieszczaństwa oraz inteligencji, dotąd opowiadających się za narodowymi demokratami. Otwierała się natomiast groźna perspektywa polskiej wersji narodowego socjalizmu. W tych warunkach tzw. chrześcijańskie organizacje kupieckie i rzemieślnicze rozwinęły agitację przeciwko swym żydowskim konkurentom, wykorzystując pomoc „narodowców" i odwołując się do tradycji katolicyzmu. Czasopisma kupieckie nawoływały do bojkotu Żydów, a w niektórych miastach opłacani pikieciarze nie dopuszczali klientów do sklepów żydowskich. Nie sądzimy, by należało przeceniać skutki tych przedsięwzięć. Dotykały one wprawdzie poszczególnych kupców i rzemieślników, lecz wezwania do bojkotu nie mogły być skuteczne w skali masowej dopóty, dopóki żydowski hurtownik i detalista dostarczał towarów tańszych i na dogodniejszych warunkach niż jego „chrześcijański" konkurent. W prasie antysemickiej zwracano uwagę, że nieraz kupiec wywieszający w sklepie hasła bojkotowe przyjmował tylnymi 210 drzwiami dostawcę Żyda. Zresztą, niejeden kupiec uważał za niegodne wykorzystywanie tego rodzaju metod walki konkurencyjnej. Hasła bojkotu były dotkliwe z punktu widzenia przedsiębiorców żydowskich przede wszystkim dlatego, że nasilenie antysemityzmu gospodarczego przypadło na okres niepomyślnej koniunktury gospodarczej, kiedy rozpoczęły się stopniowe przemiany struktury gospodarki polskiej. Zarazem przykład sąsiednich Niemiec wywoływał obawy o przyszłość. Tak zwane chrześcijańskie organizacje gospodarcze z Wielkopolski podjęły także akcję osiedlania młodych kupców i rzemieślników polskich w przeważnie żydowskich miasteczkach na Kresach Wschodnich. Efekty jej były skromne, m.in. dlatego, że przybysze napotykali konkurencję osiadłych tam od dawna przedsiębiorców, a co więcej, często nie potrafili dostosować się do obcych sobie warunków. Niewiele pomogło poparcie osadnictwa przez banki państwowe, które udzielały tanich kredytów. Dla niektórych grup drobnych przedsiębiorców żydowskich duże znaczenie miały przedsięwzięcia zmierzające do uporządkowania struktury obrotu towarowego. Władze administracyjne podjęły wysiłki celem uregulowania obrotu zwierzętami rzeźnymi w wielkich miastach tak, by zlikwidować monopolistyczną pozycję wielkich hurtowników. Wspomniana już ustawa ograniczająca szechitę także kierowała się przeciwko kupcom i rzemieślnikom żydowskim. W skali lokalnej notowano przypadki, iż władze miejskie ustalały terminy targów na soboty, by nie dopuścić kupców żydowskich. To jednak kolidowało z ustawodawstwem, więc nadzorcze władze administracyjne na ogół uchylały podobne decyzje. Zdarzało się, że miejscowe stowarzyszenia nacjonalistyczne wykupywały z góry wszystkie miejsca na stragany. To z kolei wymagało kapitału, a więc zapewne nie mogło być zbyt częste. Organizowano kształcenie „chrześcijańskich" kandydatów na straganiarzy, którzy mieli wypierać Żydów z handlu targowiskowego; rozwijała się więc osobliwa „walka o stragan". Kursy te miały niewielki zakres, być może z powodu braku odpowiednich środków. Zresztą, wysokość zarobków większości drobnych straganiarzy mogła przyciągać jedynie ludzi ubogich. Wszystko to składało się na coraz trudniejsze warunki życia społeczności żydowskiej w Polsce. Wyniki badań socjologów i ekonomistów żydowskich, podejmowanych przed 1939 r., dostarczają danych o pauperyzacji całej społeczności, a także o podupadaniu żydowskich sklepów i warsztatów w poszczególnych miejscowościach. Pełna ocena tych tendencji, zwłaszcza wpływu rozmaitych przyczyn, wymaga jeszcze dalszych studiów. 4.3. Projekty rozwiązań W pierwszej części zwracaliśmy uwagę, że już w XIX w. pisano krytycznie o anomaliach struktury zawodowej Żydów polskich, negatywnie oceniając dominację osób utrzymujących się z handlu i niektórych tylko gałęzi rzemiosła. 211 Jako kryterium normalności przyjmowano — rzecz jasna — strukturę ludności polskiej, wśród której zdecydowanie przeważali chłopi. Historyk — dzięki większej perspektywie badawczej — dostrzega jednak to, co współcześni nie mieli możliwości zauważyć: iż w Polsce porozbiorowej Żydzi stanowili istotny składnik zawodowej, społecznej i prawnej struktury całej ludności kraju, zajmowali tradycją wyznaczone miejsce w jego systemie i z tego punktu widzenia trudno byłoby mówić o jakiejkolwiek nienormalności. Problem nabrał odmiennego charakteru, gdy dla tej warstwy kupiecko--rzemieślniczej z istotnym udziałem robotników zaczęło brakować zajęcia. Na porządku dziennym pojawiły się programy przewarstwowienia Żydów. Wiązała się z nimi także szlachecka pogarda dla zajęć mieszczańskich, zwłaszcza handlu, której towarzyszyła apoteoza życia wiejskiego. Jeden z przejawów tych stereotypów polegał na tym, że wybitni przedstawiciele rodzącej się warstwy kapitalistów z reguły kupowali majątki ziemskie, a niektórzy z nich nabywali sobie nawet arystokratyczne tytuły. Autorzy projektów przewarstwowienia Żydów zwracali więc szczególną uwagę na możliwość osadzenia ich na roli. W latach międzywojennych koncepcje takie formułowały rozmaite kierunki polityczne. Ruch syjonistyczny, który stawiał sobie za cel osadnictwo w Palestynie, widział potrzebę przygotowania fachowych kadr we wszystkich dziedzinach życia dla przyszłego państwa żydowskiego. Ponieważ wśród Żydów było niewielu rolników oraz wykwalifikowanych robotników podstawowych gałęzi przemysłu, w praktyce propagowano kształcenie właśnie w tych zawodach, zwłaszcza w rolnictwie. Socjaliści krytycznie oceniali przewagę warstw drobno-mieszczańskich i drobnoburżuazyjnych wśród Żydów, przewidywali ich zagładę w warunkach kapitalizmu oraz zbędność po rewolucji socjalistycznej. Z tych przyczyn również opowiadali się za przebudową struktury zawodowej i społecznej ludności żydowskiej w Polsce. Także wielu zamożnych filantropów (np. baron Maurycy de Hirsch, zasłużony w dziele pomocy dla Żydów galicyjskich) oraz wpływowe zagraniczne organizacje żydowskie (np. utworzone przez Hirscha Jewish Colonization Association — Żydowskie Stowarzyszenie Kolo-nizacyjne) uważali, że rozwiązaniem problemów trapiących Żydów jest tzw. produktywizacja, czyli odejście od zawodów związanych z pośrednictwem. Oprócz wspominanego już JCA, na terenie Polski działała Organizacja Rozwoju Twórczości Przemysłowej, Rzemieślniczej, Rolniczej (utworzona przed I wojną światową w Rosji) i niektóre inne stowarzyszenia, prowadzące szkolenie zawodowe młodzieży oraz pomagające żydowskim rolnikom. Pomocy udzielał także Joint. Zainteresowanie produktywizacja wzrosło w latach trzydziestych, gdyż wielu działaczy widziało w niej drogę ratunku przed pauperyzacją. Praktyczne efekty tych działań okazały się niewielkie. Skromne środki pozwalały utrzymać tylko niewielką liczbę szkół zawodowych, subwencje państwa i samorządów były zaś znikome. Co więcej, wśród młodzieży przeważali uczniowie tradycyjnych kierunków: handlu i krawiectwa. Stosunkowo większe rozmiary przybrało przyuczanie do zawodu rolnika w majątkach ziemskich, gdzie szkolili się kandydaci do wyjazdu do Palestyny. 212 Słabością idei przewarstwowienia Żydów było nie tylko to, że brak podstaw do traktowania zawodu krawca, szewca lub kupca jako gorszego od zawodu rolnika lub ślusarza. O wiele większe praktyczne znaczenie miał fakt, że w Polsce lat trzydziestych brakowało pracy i zarobku zarówno dla krawców i kupców, jak i dla rolników i ślusarzy. Osadnictwo na roli napotykało zresztą podstawową przeszkodę: brak ziemi, której potrzebowali także chłopi polscy, białoruscy i ukraińscy. Jednostki mogły więc tylko podejmować trud tworzenia samodzielnego gospodarstwa rolnego, niezwykle ciężki w warunkach kryzysu agrarnego, a co więcej — wymagający wkładu kapitału. Bezrobocie w przemyśle powodowało zaś, że młodzież żydowska zdobywająca nowe zawody nie znajdowała w nich pracy. Podnoszenie kwalifikacji miało bez wątpienia znaczenie, nie tylko zresztą dla młodzieży żydowskiej. Nie mogło jednak wystarczyć jako program rozwiązania problemów społeczności żydowskiej. Arjeh Tartakower pisał więc w połowie lat trzydziestych: „Jedynie wielki wysiłek społeczeństwa poparty odpowiednio przez władze państwowe, umożliwi przegrupowania zawodowe i społeczne i uzdrowi gospodarcze podstawy życia żydowskiego"69. Autor tylko pozornie miał rację. Problemy społeczności żydowskiej stanowiły przecież fragment zespołu zagadnień wymagających rozwiązania w Polsce. Żydzi nie byli izolowani od pozostałych mieszkańców Rzeczypospolitej, toteż należało myśleć o rozwiązaniach dotyczących całości, a w ich ramach dopiero podejmować specyficzne zagadnienia obchodzące bezpośrednio Żydów. Warunkiem wstępnym jakiejkolwiek zmiany na lepsze musiało być przezwyciężenie stagnacji gospodarki polskiej. Bardziej realny wydaje się program — znacznie skromniejszy — przedstawiony w 1934 r. przez posła Wacława Wiślickiego, należącego do BBWR70. Przewidywał on m.in. rozwój szkół zawodowych dla młodzieży żydowskiej oraz szerszy jej dostęp do szkół ogólnych, umożliwienie zakupu małych działek gruntu przez Żydów, koncentrował się jednak na pomocy dla żydowskiego handlu i rzemiosła w postaci ułatwień kredytowych i odciążenia podatkowego, a także postulował równy dostęp Żydów do pracy w przedsiębiorstwach i instytucjach państwowych. Obejmował zarazem konkretny plan zdobycia funduszów na zrealizowanie projektu. ,,« - = Propozycje Wiślickiego miały doraźny charakter, a ich podstawowym założeniem było usunięcie rozmaitych form dyskryminacji Żydów i pomoc dla warstw najuboższych, by wyzwolić ich energię i pomysłowość w interesie całego społeczeństwa. Autor zdawał sobie zapewne sprawę, że trwałe rozwiązanie podstawowych problemów nie może ograniczyć się do planu dotyczącego wyłącznie jednej grupy obywateli polskich. Przyjmując jednak ówczesne warunki gospodarcze kraju jako czynnik niezależny, proponował środki, które miały złagodzić największe bolączki, a zarazem nie wykraczały poza realne możliwości niezamożnego kraju. 69 Żydzi w Polsce Odrodzonej, t. II, s. 3939. 70 W. Wiślicki, Uwagi o sytuacji gospodarczej ludności żydowskiej w Polsce, BŻIH 1987, nr 1-4. 213 Kolejnym projektem był program zwiększenia emigracji. W drugiej połowie lat trzydziestych dyplomacja polska podjęła wytężone starania w wielu stolicach, by otworzyć możliwości wychodźstwa zarobkowego. Zadanie było trudne, niemal beznadziejne, gdyż większość państw świata — w tym wszystkie najbardziej atrakcyjne dla potencjalnych emigrantów — chroniła swe rynki pracy. W latach 1938-1939 doszło do konkretnych rokowań, przede wszystkim z państwami Ameryki Łacińskiej, uwieńczonych zawarciem kilku układów emigracyjnych. Amerykańscy rozmówcy pragnęli jednak napływu osadników rolnych, toteż starali się wykluczyć — otwarcie lub pośrednio — imigrację Żydów. Władze polskie usiłowały także — bezskutecznie — uzyskać tereny osiedleńcze w koloniach afrykańskich. Przedmiotem zainteresowania stał się Madagaskar, dokąd udał się mjr Bronisław Lepecki, a także delegacja żydowska (wziął w niej udział nawet komunista). Wszystko to miało w najlepszym razie marginesowe znaczenie. Próby uwzględnienia emigracji żydowskiej z Polski w programie konferencji w Evian-les-Bains w 1938 r., poświęconej zagadnieniu uciekinierów z III Rzeszy, nie dały również wyniku. Konferencja zakończyła się zresztą niepowodzeniem, gdyż żadne państwo nie chciało otworzyć swych granic dla uchodźców. Powszechną niechęć do przyjmowania emigrantów charakteryzuje opinia przedstawiciela Rumunii po konferencji eviańskiej: „z praktycznego punktu widzenia nie udało się wiele osiągnąć. Przeciw masowej imigracji wystąpiły właściwie wszystkie kraje; także i te, które starały się wywołać wrażenie, iż przyjmą większą liczbę uchodźców, podporządkowały swe chęci potrzebie kontroli wszystkich przybyszów. Okazało się, że można jedynie starać się o ulokowanie jednostek lub pojedynczych rodzin. Wszakże i to wymaga znacznych wydatków. Dla przeniesienia jednej rodziny złożonej z 4-5 osób do kraju za oceanem potrzeba 500-1000 funtów angielskich. Koszty te uniemożliwiają branie pod uwagę masowego przesiedlania Żydów"71. ', Rząd polski korzystał z każdej okazji, by starać się o wzrost emigracji; największe szansę mieli Żydzi udający się do Palestyny, pomimo brytyjskich ograniczeń. Usiłowano wykorzystać także wpływy organizacji żydowskich. W tym celu — z inspiracji polskiego MSZ — powstał pod koniec 1938 r. Żydowski Komitet do spraw Kolonizacji, pod przewodnictwem wybitnego uczonego, rabina prof. Mojżesza Schorra, z udziałem asymilatorów, Agudas Isroel i części syjonistów. Polscy politycy przeceniali jednak realne wpływy organizacji żydowskich, gdy ich postulaty kolidowały z interesami mocarstw. Jeszcze na wiosnę 1939 r. minister Beck, podczas pobytu w Londynie, podjął rozmowy na temat emigracji oraz uzyskania przez Polskę kolonii. Polska domagała się także zwiększenia kwot dla emigrantów z Polski do Palestyny. Niezależnie od starań oficjalnych, władze polskie popierały skrycie nielegalną emigrację w tym kierunku. Dlatego też nawiązały kontakt z Włodzimierzem AMZV, II sekce krabice 922, ć. 1196/38 z 27 VII 1938. 214 Żabotyńskim, przywódcą radykalnej Nowej Organizacji Syjonistycznej i autorem raczej fantastycznego projektu masowej emigracji żydowskiej z Europy Środkowej do Palestyny. Oficjalnie rząd polski nie stawiał sobie za cel zorganizowania masowej emigracji Żydów, czego domagały się ugrupowania nacjonalistyczne. Starania o otworzenie nowych terenów dla wychodźców dotyczyły również innych środowisk, przede wszystkim chłopów, ze względu na dotkliwe przeludnienie wsi. Usiłowano zwłaszcza forsować emigrację ukraińskich wieśniaków z Galicji Wschodniej, by zmienić tam stosunki narodowościowe na korzyść ludności polskiej. Sprawa emigracji żydowskiej zyskała jednak największy rozgłos, gdyż wywoływała emocje nacjonalistyczne. Rada Naczelna OZN w maju 1938 r. stwierdzała: „Rozwiązanie kwestii żydowskiej w Polsce może być osiągnięte przede wszystkim przez wydatne zmniejszenie liczby Żydów w państwie polskim"72. ••• ; 'Y. •- ••;<'>•'••. ^i~- .- ,..;a Dodać należy, iż sprawę emigracji Żydów podnosił minister Beck niejednokrotnie w rozmowach dyplomatycznych, także z innymi państwami, m.in. zmierzając do uzgadniania stanowiska z Rumunią. Omawiał ją jeszcze na początku marca 1939 r. z rumuńskim ministrem spraw zagranicznych Grigore Gafencu, który następnie informował prasę, że: „Minister Beck podczas swej podróży do Londynu będzie miał sposobność precyzować nie tylko stanowisko polskie, lecz także stanowisko rumuńskie"73. Koncepcje emigracji popierali także syjoniści, jednak różnili się od projektów rządowych tym, iż brali pod uwagę wyłącznie Palestynę. Co więcej, o ile w poufnych zamierzeniach rządowych z początku 1939 r. przewidywano stosowanie nacisku administracyjnego lub ekonomicznego, by skłaniać Żydów do emigracji, o tyle politycy syjonistyczni dopuszczali wyłącznie emigrację dobrowolną, domagając się zarazem poprawy warunków bytu Żydów w Polsce. Tymczasem możliwości wyjazdu do Palestyny zależały przede wszystkim od władz mandatowych brytyjskich, które określały liczbę przybyszów, oraz od podziału przyznanych przez nie certyfikatów przez Agencję Żydowską. Władze brytyjskie liczyły się z postulatami organizacji arabskich, domagających się ograniczenia liczby imigrantów żydowskich. Agencja zaś musiała brać pod uwagę uchodźców z III Rzeszy, których po 1933 r. wypędzano z rodzinnego kraju. Przeważnie byli to ludzie, którzy opuszczali Niemcy wyłącznie z konieczności. Powstał wówczas dowcip: — Czy pan przyjechał do Palestyny z przekonania? Nie, z Niemiec. To samo dotyczyło wielu wyjeżdżających z Polski. Zwróćmy zresztą uwagę, że masowa emigracja Żydów z Polski do Palestyny była nierealna. Przede wszystkim możliwości osadnicze w tym kraju pozostawały ograniczone; do dziś liczba Żydów w Izraelu jest nie tak wiele większa od ich liczby w Polsce w 1939 r., masowa zaś — choć zamykająca się liczbami rzędu setek tysięcy osób — imigracja z obszarów dawnego ZSRR 72 AAN, MSZ 10004, k. 74. 73 AMZV, Politicke zpravy Varsava 1939, zprava c. 15/1. 215 powoduje liczne trudności społeczne i gospodarcze. Warunkiem rozwoju osadnictwa musiałyby być olbrzymie nakłady kapitału na przygotowanie zawodowe kandydatów, a następnie dostarczenie im miejsc pracy, zarówno w rolnictwie (wykup ziemi, nawodnienie, dostarczenie narzędzi), jak i poza nim (budowa zakładów produkcyjnych). Nie wydaje się również prawdopodobne, by znalazło się aż tak wiele osób gotowych udać się do nieznanego kraju oraz podjąć obcą sobie do tej pory pracę. Dość duża liczba młodzieży pragnęła wyjazdu ze względów ideowych, gdyż chciała budować narodową siedzibę pracą własnych rąk i tworzyć sprawiedliwy system społeczny. Z niej rekrutowali się uczestnicy kibuców. Jednakże, w stosunku do ogółu ludności żydowskiej w Polsce, środowisko to było nie tak liczne i nadal przeważali wychodźcy z konieczności. Emigracja w innych kierunkach również nie mogła być masowa. Niegdyś najważniejszy kraj — Stany Zjednoczone — stracił znaczenie po wprowadzeniu ograniczeń, ambasador Jerzy Potocki donosił zaś z Waszyngtonu, po rozmowie z wybitnym tamtejszym politykiem żydowskim, rabinem Stephenem S. Wisem, przewodniczącym Światowego Kongresu Żydów (World Jewish Congress): „Żydzi tutejsi wszelkich odcieni, od najbogatszych do najbiedniejszych, którym przewodzi Wise, nie mają zamiaru dopomóc Polsce w rozwiązaniu zagadnienia żydowskiego. Są wrogo nastrojeni dla idei emigracji z Polski, której nie chcą i którą zawsze będą sabotować"74. :, Trwałego rozwiązania problemów społecznych i gospodarczych Żydów należało więc szukać w samej Polsce, w ścisłej łączności z całością polskich zagadnień. Trudno dziś przesądzać o szansach znalezienia takiego rozwiązania, gdyż wybuch wojny przerwał normalny rozwój kraju. Tak, jak się rzeczy miały pod koniec lat trzydziestych, perspektywy trwałych rozwiązań zdawały się być wątpliwe. ŻYCIE POLITYCZNE 5.1. Rzeczpospolita demokratyczna (1921-1926) Uchwalenie konstytucji oraz podpisanie traktatu pokojowego z republikami radzieckimi na wiosnę 1921 r. otwierało normalny, pokojowy okres życia w demokratycznej Rzeczypospolitej. Jakkolwiek najbardziej prężne ugrupowania żydowskie — syjoniści i socjaliści — nie zdołały osiągnąć swych celów w okresie kształtowania niepodległego państwa, ich działalność przy- 74 AAN, Ambasada RP w Berlinie 3839, k. 26. Por. J. Tomaszewski, Stephen S. Wise's Meeting with the Polish Ambassador in Washington, l April 1938, „Gal-ed on the History of the Jews in Poland" 1989, 11. ...^. ;,„,, ,..„.,, „,..,. 216 czyniła się przecież do ożywienia politycznego społeczności żydowskich w Polsce, do ujawnienia się żydowskiej świadomości narodowej, a nawet wpłynęła na konserwatywną Agudę, która — chcąc skutecznie przeciwstawić się osłabieniu wpływów ortodoksji — musiała przejąć od przeciwników niektóre metody działania. Ewenementem w dziejach tego ruchu stało się publikowanie własnego pisma. Był nim tygodnik „Der jud" (1919-1929), a następnie dziennik „Dos judisze togblat" (1929-1939). W parlamencie, pomimo różnic między syjonistami a socjalistami, powstawała niejednokrotnie doraźna współpraca tych ugrupowań (włącznie z PPS) w obronie równych praw mniejszości narodowych. Trwały sojusz przedstawicieli partii o tak różnych koncepcjach politycznych był jednak mało prawdopodobny, natomiast zaczęła rysować się w 1921 r. współpraca między politykami niemieckimi a żydowskimi. Grunbaum i jego zwolennicy obawiali się — zresztą słusznie — umocnienia systemu politycznego Polski jako państwa narodowego, pomimo znacznego odsetka mniejszości narodowych. Uznawali konieczność akceptacji — także przez polityków polskich — jej wielonarodowego charakteru. Naturalnym sojusznikiem w tych dążeniach stawali się przedstawiciele pozostałych mniejszości. Istniały jednak głębokie różnice między ugrupowaniami mniejszościowymi. Partie nacjonalistyczne były w mniejszym lub większym stopniu antysemickie; dotyczyło to prawicy niemieckiej, a w jeszcze większym stopniu niektórych ugrupowań ukraińskich, które ponosiły odpowiedzialność — przynajmniej moralną — za pogromy. Ówczesny nacjonalizm niemiecki nie miał mimo to jeszcze znanego z lat późniejszych zbrodniczego oblicza. Grunbaum zaś podkreślał, że zawarł przymierze wyłącznie z partiami ukraińskimi, które przeciwstawiały się pogromom. Do ostatecznego porozumienia doszło w 1922 r., przed wyznaczonymi na jesień wyborami do parlamentu. Zarówno politycy żydowscy, jak i niemieccy obawiali się, że zasady nowej ordynacji wyborczej doprowadzą do znacznego ograniczenia przedstawicielstwa rozproszonych mniejszości narodowych, na dodatek podzielonych między rozmaite i zwalczające się nurty polityczne; takimi byli Niemcy, a przede wszystkim Żydzi. Współpraca miała jednak oponentów wśród samych syjonistów, zwłaszcza galicyjskich; przeciwstawiali się jej m.in. Thon oraz Ignacy Schwarzbart. Ten ostatni dowodził, że porozumienie musi się rozpaść, gdyż mniejszości mają rozmaite interesy, natomiast wywoła powszechną opozycję w społeczeństwie polskim, a nawet uniemożliwi współpracę z polskimi socjalistami, istotną przy niejednej sposobności nie tylko w parlamencie. Galicjanie proponowali w zamian próbę jakiegoś porozumienia z rządem, na podstawie programu niezależnej polityki żydowskiej. Zwyciężyło jednak stanowisko Grunbauma, zapewne pod wpływem tragicznych doświadczeń pierwszych miesięcy niepodległości oraz niepowodzenia negocjacji polsko-żydowskich w 1920 r. W pierwszej połowie 1922 r. trwały rozmowy, które doprowadziły do utworzenia Bloku Mniejszości Narodowych. 217 Przystąpiły do niego ugrupowania niemieckie, większość białoruskich; Ukraińcy z Galicji Wschodniej postanowili bojkotować wybory, nie uznając suwerenności Polski nad ich ziemią. Spośród ugrupowań żydowskich do Bloku przystąpiła Tymczasowa Rada Narodowa Żydowska oraz — ku zaskoczeniu wielu obserwatorów — Agudas Isroel, natomiast niemal wszystkie ugrupowania socjalistyczne (w tym także syjonistyczne, z wyjątkiem Hitachdut) oraz folkiści odmówiły współpracy z — jak to określano — burżuazyjnymi nacjonalistami pozostałych mniejszości oraz z żydowskimi konserwatystami. Nawet syjoniści w Galicji Zachodniej oraz Galicji Wschodniej postanowili wystawić samodzielne listy; syjoniści krakowscy współpracowali jednak z warszawskimi przy wystawieniu wspólnej listy państwowej (ogólnopolskiej) Bloku. Syjoniści rozwijali także rozległą działalność poza Sejmem, występując jako rzecznicy żydowskiego interesu narodowego. Zakładali rozmaite stowarzyszenia, tworzyli szkoły, zbierali fundusze na cele krajowe oraz na potrzeby prac palestyńskich. W niejednej rodzinie żydowskiej znajdowała się puszka (w jidysz: puszkę), do której wkładano datki na Fundusz Narodowy Izraela (Kerem Kajemet Le-Israel), przeznaczony na zakup ziemi w Palestynie dla osadników oraz na jej meliorację. Jeśli bowiem politycy syjonistyczni przywiązywali dużą wagę do obrony interesów narodowych w Polsce, to przecież ich zasadniczym celem ideowym było stworzenie siedziby narodowej w Palestynie. Dość powszechnie panowały złudzenia, że możliwa będzie masowa emigracja, w ciągu kilku lat Żydzi staną się większością mieszkańców Palestyny, a wówczas Brytyjczycy wycofają się stamtąd. Złudzenia te zapewne podsycała sytuacja w Polsce, zniszczonej wojną, w której znaczne obszary — zwłaszcza na wschodzie — odczuwały dotkliwy brak podstawowych artykułów, a na dodatek ludność żydowska narażona była na rozmaite niebezpieczeństwa. Nic dziwnego, że w wielu środowiskach żydowskich żywo interesowano się możliwościami emigracji, zapewne przede wszystkim do legendarnej, bogatej Ameryki, lecz także do Ziemi Izraela. Już w grudniu 1918 r. powstało w Warszawie Biuro Palestyńskie; analogiczne biura, w których rejestrowano kandydatów na wyjazd, utworzono w innych większych miastach. Biura ogólnych syjonistów rejestrowały jedynie tych, którzy mieli zapewnione odpowiednie dochody w Palestynie (np. posiadali jakiś kapitał) lub dysponowali niezbędnymi umiejętnościami zawodowymi. Innymi słowy, wprowadzono podział Żydów na pożądanych w Palestynie oraz niepożądanych, co wywoływało protesty. Jeszcze bardziej surową selekcję kandydatów głosiła lewica syjonistyczna, według której alija (emigracja do Palestyny) miała objąć przede wszystkim ludzi gotowych do wszelkich poświęceń na rzecz idei budowy siedziby narodowej oraz wyposażonych w odpowiednie przygotowanie zawodowe. Natomiast Mizrachi — we własnym Biurze Palestyńskim otworzonym w Warszawie — rejestrowała wszystkich chętnych. Przeciwnicy jej odrzucali podobne podejście stwierdzając, że w Ziemi Izraela nie wolno rekonstruować warszawskich Nalewek z ich drobnym handlem i pośrednictwem. To prawda, że z punktu widzenia przyszłego państwa, wraz z jego 218 skomplikowaną strukturą gospodarczą i administracyjną, należało prowadzić selekcję emigrantów, dawać pierwszeństwo tym, po których można się było spodziewać największego pożytku w pionierskim okresie budowy siedziby narodowej. Tym samym jednak stawał pod znakiem zapytania zasadniczy element politycznej koncepcji syjonizmu. Utworzenie siedziby narodowej oznaczać miało bowiem szansę emigracji dla wybranych, natomiast nie mogło rozwiązać problemów wszystkich Żydów pozostających w diasporze. Powstała zjadliwa definicja syjonisty: Jest to taki Żyd, który za pieniądze drugiego Żyda, w interesie trzeciego Żyda, wysyła czwartego Żyda do Palestyny. Brak wprawdzie ścisłych danych o liczbie zarejestrowanych, lecz na podstawie fragmentarycznych informacji sądzić można, iż szeroko rozpowszechnione marzenia o Palestynie nie tak często prowadziły do zgłaszania się w Biurach Palestyńskich; choć przecież rejestracja nie oznaczała jeszcze wyjazdu. Powtarzane co roku podczas uroczystej wieczerzy święta Pesach słowa: Le-szana haba be-Jeruszalaim (na przyszły rok w Jerozolimie) wyrażały wprawdzie tęsknotę za Ziemią Obiecaną, ale rzadko kiedy pociągały za sobą gotowość rozstania się z ziemią rodzinną. Okazało się zresztą, że brytyjskie władze mandatowe ograniczają liczbę imigrantów. ,' Nadzieje na masowy ruch emigracyjny z Polski do Palestyny zawiodły, aczkolwiek organizacje syjonistyczne kontynuowały zbieranie funduszów i przygotowywały chętną do wyjazdu młodzież. Zajmowała się tym zwłaszcza organizacja Hechaluc powstała w 1916 r. oraz Cejre Syjon (Młodzież Syjonu). W latach następnych rozmaite ugrupowania tworzyły kolejne organizacje pionierskie, o odrębnym charakterze ideowym. Nacisk położono na przygotowanie rolnicze, na działkach niektórych gmin wyznaniowych, w folwarkach należących do Żydów (właściciele jednak często traktowali pionierów pogardliwie) oraz w gospodarstwach należących do organizacji syjonistycznych (jedno z nich znajdowało się na Grochowie, pod Warszawą). ,i ,*-••. ;« - .sri Zarówno energiczna działalność społeczna, jak i zawarcie porozumienia z niektórymi partiami innych mniejszości narodowych, przyniosły syjonistom duży sukces podczas wyborów w listopadzie 1922 r. Blok Mniejszości Narodowych zdobył 66 mandatów, z czego 17 przypadło partiom żydowskim. Oprócz tego do Sejmu i Senatu weszli kandydaci z list niezależnych. Sukcesowi sprzyjał też ukraiński bojkot wyborów w Galicji Wschodniej. W Sejmie zasiadło 35 posłów żydowskich (ogólni syjoniści 15, Mizrachi 5, Hitachdut 4, Agudas Isroel 6, Centrala Związku Kupców l, folkiści l, bezpartyjni 2) a w Senacie 12 senatorów (ogólni syjoniści 5, Hitachdut l, Mizrachi l, Agudas Isroel 3, Centrala Związku Kupców 2). ; Blok okazał się nietrwałą instytucją, lecz wywołał niezmiernie ostre ataki polskich kół nacjonalistycznych. Dostrzegały one zapewne perspektywę, że trzecia część obywateli Rzeczypospolitej należących do mniejszości narodowych może skutecznie upomnieć się o swe prawa polityczne. Kiedy w grudniu 1922 r. Sejm wybrał prezydentem Narutowicza, narodowi demokraci usiłowali przedstawić go jako narzuconego Polakom przez mniejszości. Rozwój wydarzeń 219 zdawał się więc potwierdzać argumenty galicyjskich syjonistów przeciwko Blokowi, choć przecież trudno przewidzieć, jak kształtowałaby się sytuacja bez tej koalicji. Nie wydaje się wszakże prawdopodobne, by bez porozumienia wyborczego udało się wprowadzić do parlamentu tak znaczną grupę posłów i senatorów spośród mniejszości. I tak zresztą odsetek ich w parlamencie okazał się znacznie niższy od udziału mniejszości wśród ogółu mieszkańców Polski. Rozbieżności wewnątrz Bloku Mniejszości Narodowych nie przeszkadzały początkowo wspólnemu występowaniu posłów i senatorów w rozmaitych konkretnych sprawach. Kryzys nastąpił na początku 1923 r., gdy podczas głosowania nad poparciem dla gabinetu gen. Władysława Sikorskiego posłowie żydowscy wypowiedzieli się przeciwko niemu, uważając skład rządu za antysemicki. Zauważmy jednak, że ten właśnie rząd rozwiązał antysemickie stowarzyszenie „Rozwój". Przedstawiciele mniejszości słowiańskich głosowali natomiast za rządem, licząc na pewne koncesje. Zachęciło to Galicjan do otwartej krytyki sojuszu z pozostałymi mniejszościami, a także do zakwestionowania opozycyjnej linii Grunbauma. Na rzecz bardziej umiarkowanej i elastycznej taktyki przemawiał sukces w walce przeciwko projektowi ustawy o numerus clausus na wyższych uczelniach. Różnicom w metodach postępowania towarzyszyły rozbieżności natury personalnej, a kiedy okazało się, że praktyczna rola Bloku na terenie parlamentu jest niewielka i maleje, wówczas Thon i inni syjoniści galicyjscy zaczęli szukać możliwości kompromisu z rządem. Był to jednak już inny gabinet, kierowany przez Władysława Grabskiego. Wprawdzie polityk ten skoncentrował swą uwagę na uporządkowaniu gospodarki skarbowej (a przynajmniej tak deklarował), lecz podjął także śmiałe próby rozwiązania niektórych innych zagadnień. Udało się doprowadzić do uchwalenia ustaw językowych, które gwarantowały pewne prawa dla języków białoruskiego, litewskiego i ukraińskiego w szkołach, administracji i sądach (inna rzecz, iż ustawy nie wytrzymały próby czasu, a przede wszystkim stronniczej interpretacji przez lokalną administrację). Premier przewidywał opracowanie analogicznej ustawy dla mniejszości niemieckiej i żydowskiej, lecz już nie zdążył. Być może, inicjatywy te stworzyły klimat zachęcający zwolenników asymilacji do podjęcia bardziej ożywionej działalności. W 1924 r. powstał — z istniejących dotąd drobnych ugrupowań młodzieżowych o znaczeniu lokalnym — Związek Akademickiej Młodzieży Zjednoczeniowej, którego pismem stał się miesięcznik „Rozwaga", wydawany od 1918 r. (zawieszony w 1928 r., gdy jego rolę przejął miesięcznik „Zjednoczenie"). Wychodziły także inne pisma. Prawdopodobnie Związek liczył w tym czasie 3-4 tyś. członków. Organizacja istniała do wybuchu II wojny światowej. Władysław Grabski pragnął dojść do porozumienia z umiarkowanymi politykami żydowskimi. Wprawdzie Grunbaum oceniał (chyba niesłusznie), że jest to próba obliczona na efekt zewnętrzny, która ma jedynie stworzyć pozory dobrej woli rządu, lecz Thon był optymistą, a Reich uważał, że politycy żydowscy mają moralny obowiązek wykorzystać sposobność, niezależnie od 220 motywów kierujących rządem. W rezultacie w lecie 1925 r. doszło do rozmów Reicha i Thona ze Stanisławem Grabskim (ministrem wyznań religijnych i oświecenia publicznego, bratem premiera) oraz Aleksandrem Skrzyńskim (ministrem spraw zagranicznych). Początkowo próbował — bezskutecznie — pośredniczyć w kontaktach działacz syjonistyczny z Berlina (ur. we Lwowie) Alfred Nossig, natomiast pomyślnie zakończyła się mediacja żydowskiego polityka z Wielkiej Brytanii, Luciena Wolfa (przeciwnika syjonistów). W rezultacie 4 VII 1925 r. zawarto tzw. ugodę, w której politycy żydowscy zobowiązali się działać na rzecz trwałości granic Rzeczypospolitej i jej konsolidacji wewnętrznej, w zamian za wiele konkretnych obietnic rządu, w tym złagodzenia przymusu odpoczynku niedzielnego, praktycznego równouprawnienia Żydów w postępowaniu urzędowym, ułatwienia działalności organizacji syjonistycznych, równouprawnienia przy wstępowaniu na uczelnie, przeciwdziałania antysemityzmowi, formalnego zniesienia dyskryminujących Żydów praw pozostałych z czasów zaborów. , > ;\} ;,5oi O: Realizacja ugody napotkała jednak przeszkody, gdyż załatwienie części obietnic przekraczało kompetencje Rady Ministrów i wymagało ustaw. Inne zaś żądania (np. zwalczanie antysemityzmu) nie mogły być dziełem jednego rozporządzenia, lecz efektem systematycznego działania urzędów. Zresztą, rząd Grabskiego wkrótce upadł, w następnym zaś gabinecie (premierem został Skrzyński) dużą rolę odgrywali narodowi demokraci. Niemniej niektóre postulaty uwzględniono; m.in. kolejne gabinety zajmowały odtąd przychylne stanowisko wobec ruchu syjonistycznego. Dnia 31 III 1926 r. premier Skrzyński wystosował list do Nachuma Sokołowa, który stał na czele Komitetu Wykonawczego Światowej Organizacji Syjonistycznej, w którym pisał: „Rząd śledzi z zainteresowaniem rozwój usiłowań organizacji syjonistycznej, zmierzających do odrodzenia indywidualności narodowej i kultury żydowskiej na gruncie Palestyny"7S. Ugoda zawiodła jednak nadzieje polityków syjonistycznych w Polsce i wkrótce prasa zaczęła podnosić zarzuty, że rozmówcy z ramienia rządu (przede wszystkim St. Grabski) wprowadzili w błąd polityków żydowskich, gdyż od początku nie zamierzali zrealizować istotnych postulatów. Porozumienie zerwano, a to umocniło pozycję frakcji Al Hamiszmar kosztem frakcji Et Liwnot oraz działaczy galicyjskich. Tymczasem wśród polskich syjonistów pojawił się nowy nurt, zwany rewizjonizmem, którego inicjatorem był Włodzimierz (Zeev) Żabotyński, urodzony i wychowany w Odessie. Żabotyński opowiadał się za radykalnym działaniem politycznym i w 1923 r. ustąpił z Komitetu Wykonawczego Światowej Organizacji Syjonistycznej, protestując przeciwko jej probrytyjskiej polityce kompromisów. Uważał, że należy walczyć przeciw Wielkiej Brytanii, która ograniczała aliję i wspierała Arabów w Palestynie. „Innym kluczowym punktem programu rewizjonistów był nacisk na potrzebę jak najszybszego 75 Żydzi w Polsce Odrodzonej, t. II, s. 259. [fBHS Op -9AVOpOJBU pSOZSfolUUI ZBJO I9{BIZpn Z ''J ;s Apfeza '2-< fgf BU -urui 'Bqos M AAVy^dA\ B{BM^UlXzJłn 9Z5JBJ B —— 9MOZ9lZpO{Ul '9ZOTUJOqOJ '909TqO}( —— 9AVOJ[SIAVOpOaS 9foBZIUB§JO BIU Z 9UBZBIAVZ OBAVAAV -opnqzoj BJ9ZOBZ 'o§9uzoX}si[B(bos i o§9UzoAjsiuofXs AV9qonj uigjozM 'BpnSy •qoBpsouzo9jods qo^u(BJ{O| AV ui9i9iXaoinB 5is KoB -J9SUO5[ O XOJOiq5lSp9Zjd lUZOUIBZ ZBJO 9I/WO?[ApBO 'lUiqBJ l| •(IIJBMIB^ AJ9L) Z J[XpBO) 9q9^ J9J9L) 9TS qoKuA\9i§ fof 3TUIZp3IZp Z9} pSOUJB{BIZp pAVS BUZOTAVXjJ[9dSJ9d 5pd90UO?[ BZSpIUZBMfBU O>[Bf JSBIUIOJBU —— UITU BZOd I 9IUl[9S AV —— A\^ Oy(OBZ3XjO OBTJS9AVJ DXui9JJUO5 AV 9p9Zjd 91S II interesów zarówno kupujących, jak i sprzedających. Rząd stwierdzi w drodze właściwej, że wszystkie ograniczenia prawne Żydów, wydane przez dawne władze zaborcze, są zniesione i do ludności żydowskiej stosowane nie będą"82. Wkrótce okazało się, że premier z trudem tylko mógł realizować zapowiedzi. Koncentrował się na stabilizacji systemu władzy i usiłował rozszerzyć swe poparcie w społeczeństwie. Wprawdzie Rada Ministrów dyskutowała 18 VIII 1926 r. wytyczne polityki wobec mniejszości, lecz jak podaje protokół, Piłsudski zalecał „nie przeceniać tego problemu. Przy jego regulowaniu państwo nie może usuwać na drugi plan swoich zasadniczych interesów [...] kardynalnym postulatem polskiej racji stanu jest zagwarantowanie należnych praw językowi polskiemu. Język polski musi być uczony we wszystkich szkołach na terenie państwa. [...] Śmiałe stwierdzenie, że istnieje jeden język państwowy i wysnucie konsekwencji z przyjętej zasady nie jest niesprawiedliwością wobec mniejszości"83. Uznano wówczas za konieczne przeciwstawienie się antysemityzmowi gospodarczemu i bezstronność przy zlecaniu dostaw dla instytucji państwowych, udzielaniu kredytów, ustalaniu podatków itp., złagodzenie przepisów o odpoczynku niedzielnym, uregulowanie spraw obywatelstwa polskiego, formalne zniesienie zaborczych przepisów dyskryminacyjnych, przyznanie subwencji szkołom żydowskim i inne. Realizacja zamierzeń przeciągnęła się jednak kilka lat i nie wszystkie projekty wprowadzono w życie. Największe korzyści odniosły koła ortodoksyjne, gdy uporządkowano stan prawny żydowskich gmin wyznaniowych w 1927 r. odmiennie, niż postulowali syjoniści. Kolejne gabinety, za którymi stał autorytet Piłsudskiego, przeciwstawiły się wprawdzie antysemityzmowi, lecz nie rozwiązały podstawowych problemów trapiących Żydów. Na korzyść systemu pomajowego działało na razie ożywienie koniunktury, które przyniosło poprawę warunków bytu całego społeczeństwa, łagodząc tym samym konflikty oraz kłopoty codziennego życia, a zarazem skłaniając do akceptowania rządów w istocie dyktatorskich, aczkolwiek zachowujących liczne elementy parlamentaryzmu. W rezultacie postawy społeczeństwa żydowskiego uległy zróżnicowaniu. W wielu środowiskach żydowskich — podobnie zresztą jak w polskich — umocniła się legenda Piłsudskiego, przeciwnika nacjonalizmu, który chciał ratować niepodległość i zaprowadzić porządek w Rzeczypospolitej. Agudas Isroel oraz Centrala Związku Kupców z zasadzie popierały rząd (ich przedstawiciele — Elijahu Kirszbraun i Wiślicki — znaleźli się nawet w Bezpartyjnym Bloku Współpracy z Rządem), choć nie rezygnowały z krytyki poszczególnych jego przedsięwzięć. Gershon C. Bacon uważa, że: „Sojusz Agudy z sanacją opierał się na mieszance dostrzeganych wspólnych wartości, optymizmu i pobożnych życzeń. [...] Jakkolwiek nadal pesymistyczna co do możliwości natychmiastowych istotnych zmian w położeniu Żydów w Polsce, Aguda -A 82 Żydzi w Polsce Odrodzonej, t. II, s. 332-333. 83 Cz. Madajczyk, Dokumenty w sprawie polityki narodowościowej wiadz polskich po przewrocie majowym, „Dzieje Najnowsze" 1972, nr 3, s. 143. 224 traktowała zaproszenie do udziału na listach kandydatów BBWR za bezprecedensowy krok wielkiego polskiego ugrupowania, zmierzający do zerwania z nacjonalistyczną polityką i realizacji postanowień polskiej konstytucji"84. Wśród ogólnych syjonistów doszło do kolejnych przegrupowań. Griinbaum opowiedział się wkrótce za opozycją, choć nie była tak radykalna jak w przeszłości wobec narodowych demokratów. Reich podzielał w zasadzie stanowisko Agudy, lecz uważał, że łagodne formy opozycji bywają pożyteczne. Jakkolwiek posłowie i senatorowie żydowscy różnili się taktyką, nieraz występowali wspólnie, dbając jednak o to, by ich stanowisko nie spowodowało utraty większości parlamentarnej przez rząd. Podkreślić zresztą należy, iż ruch syjonistyczny uległ wyraźnemu osłabieniu. Delegat Światowej Organizacji Syjonistycznej Szmuel Czernowitz, który odwiedził Polskę w 1927 r., pisał następnie: „Odnaleźliśmy wszędzie tutaj nie organizację syjonistyczną, lecz jej trupa, nielicznych syjonistów, którzy wstydzą się syjonizmu [...] musimy zaczynać wszystko od początku"85. Ocena ta była zapewne przesadnie pesymistyczna, lecz ujawniała istotne zmiany nastrojów w porównaniu z rozwojem syjonizmu w Polsce bezpośrednio po odzyskaniu niepodległości. Być może i to wpływało na gotowość części działaczy tego ruchu do pogodzenia się z systemem pomajowym. Bund natomiast, razem z innymi ugrupowaniami socjalistycznymi, szybko rozczarował się do Piłsudskiego. W rezolucji ze stycznia 1927 r. potępiał reakcyjny charakter rządów pomajowych. Tak podzielone stronnictwa żydowskie stanęły do wyborów 1928 r. W okresie przedwyborczym doszło do kolejnego przegrupowania, gdyż części Et Liwnot oraz Al Hamiszmar osiągnęły przejściowo kompromis, łącząc się jako Merkaz Ha-Cyjoni (Centrala Syjonistyczna) z działaczem Hechaluc Josefem Heftmanem i pracownikiem oświaty Josefem Regensburgiem na czele; grupa ta pozostawała przez pewien czas na uboczu pozostałych nurtów. Ogólni syjoniści dzielili się przede wszystkim na grupę „a" (bardziej radykalną) oraz grupę „b" (raczej umiarkowaną). Niefortunne doświadczenia Bloku Mniejszości Narodowych spowodowały, że tym razem odrodził się jedynie w postaci porozumienia technicznego, w którym wzięły udział tylko niektóre frakcje żydowskie: ogólni syjoniści województw centralnych i wschodnich, Mizrachi, grupa folkistów z Wilna, Centralny Związek Rzemieślniczy, chasydzi cadyka z Aleksandrowa oraz inne mniejsze ugrupowania. Syjoniści galicyjscy zorganizowali Zjednoczenie Stronnictw Narodowo-Żydowskich w Małopolsce z udziałem organizacji gospodarczych. Trzecim ugrupowaniem był Ogólnożydowski Narodowy Blok Wyborczy złożony z Agudy, większości folkistów oraz części działaczy gospodarczych. 84 G.C. Bacon, Agudath Israel in Interwar Poland [w:] The Jews of Poland Between Two World Wars, ed. Y. Gutman, E. Mendelsohn, J. Reinharz and Ch. Shmeruk, Hanover and London 1989, s. 31-32. 85 Wg E. Mendelsohn, Jewish Politics in Interwar Poland: Ań Overview [w:] The Jews in Poland, s. 10. 15 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 225 Blok opowiedział się za współpracą z BBWR, a niektórzy politycy z nim związani kandydowali nawet z list tej organizacji. Poza wymienionymi sojuszami wyborczymi pozostały środowiska chasydzkie, znajdujące się pod wpływami niektórych innych cadyków z dawnych zaborów rosyjskiego i austriackiego. Natomiast zjazd rabinów w Tarnowie w lipcu 1927 r. uchwalił rezolucję, stwierdzającą m.in., że „zjazd potępia wszelkie poczynania, które nie odpowiadają życzeniom rządu, w szczególności tzw. Blok Mniejszości Narodowych itp., gdyż jest naszym obowiązkiem prowadzić politykę wierną rządowi"86. Potwierdziła to uchwała kolejnego zjazdu rabinów we Lwowie, w końcu grudnia 1927 r. Odrębnie stanęły do wyborów partie robotnicze — Bund i obydwie frakcje Poalej Syjon — zawierając wszakże lokalne porozumienia z nieżydow-skimi partiami socjalistycznymi. Listy żydowskie uzyskały wprawdzie więcej głosów niż podczas poprzednich wyborów, lecz rozbicie przyczyniło się do zmniejszenia liczby posłów i senatorów. Do Sejmu weszło 15 posłów żydowskich (w tym 7 z Bloku Mniejszości Narodowych oraz 6 ze Zjednoczenia Stronnictw Narodowo--Żydowskich), do Senatu zaś 7 senatorów (w tym 5 z Bloku Mniejszości oraz l ze Zjednoczenia). Aguda nie zdołała uzyskać samodzielnie ani jednego miejsca w parlamencie, lecz z list BBWR mandaty otrzymali: w Sejmie Kirszbraun a w Senacie Łazarz Dal. Także z listy BBWR wszedł do Sejmu Wiślicki. W parlamencie przedstawiciele społeczeństwa żydowskiego pozostali podzieleni. Posłowie i senatorowie wybrani z list BBWR weszli do tego klubu uważając, że należy dać czas rządowi na rozwiązanie problemów żydowskich. Koło Żydowskie powstało z trudem i w praktyce składało się z dwóch frakcji. Grupa Grunbauma opowiedziała się za taktyką opozycyjną, natomiast Reich oświadczył w imieniu grupy galicyjskiej: „Podkreślaliśmy już niejednokrotnie, że opozycja Koła w stosunku do obecnego rządu nie ma ani logicznego, ani psychologicznego uzasadnienia. Stoimy na stanowisku, że metoda interweniowania, przekonywania i urabiania opinii publicznej jest w stosunku do obecnego rządu o wiele skuteczniejsza niż demonstracyjna opozycja"87. Wewnątrz Koła toczyła się walka o stanowisko prezesa. W czerwcu 1928 r. wybrano Grunbauma, czemu sprzeciwiali się posłowie z Galicji. Rozwinęła się ostra polemika prasowa i w rzeczywistości Koło nie miało jednolitego kierownictwa. Przedstawiciele poszczególnych frakcji zarzucali sobie wzajemnie zdradę; tak mówił np. Grunbaum o Reichu, po to tylko, by samemu to usłyszeć o sobie od rewizjonistów. Galicyjscy syjoniści wymyślali działaczom Haszomer Hacair od bolszewików. Ci ostatni zaś uważali swych przeciwników za sługusów burżuazji. Po śmierci Leona Reicha (l XII 1929), wobec groźby otwartego rozłamu, zwyciężyło stanowisko ugodowe. Wówczas Grunbaum ustąpił ze stanowiska prezesa (w lutym 1930 r.). Wkrótce też roz- 86 Żydzi w Polsce Odrodzonej, t. II, s. 298. 87 Ibidem, s. 335. 226 wiązano parlament i spór o taktykę pozostał otwarty. W listopadzie 1930 r. Grunbaum został wprawdzie ponownie wybrany do Sejmu, lecz w 1932 opuścił Polskę, wszedł do międzynarodowych organów syjonistycznych i ostatecznie osiedlił się w Palestynie, gdzie zajął wysokie stanowisko w Agencji Żydowskiej. Jakkolwiek ustąpił z polskiej sceny politycznej, nadal wpływał na ruch syjonistyczny w Polsce. Na czele radykalnej frakcji stanął wówczas Mosze Kleinbaum (później w Izraelu — już po II wojnie światowej — przyjął nazwisko Sneh), bliski współpracownik Grunbauma. Wkrótce doszło do pogłębienia podziałów; jak pisał Kleinbaum do Grunbauma 29 X 1932 r., nastroje na naradzie frakcji Al Hamiszmar były wówczas takie, „że dla naszej grupy [tzn. Al Hamiszmar — J.T.} nie ma żadnej możliwości połączenia się z ogólnymi syjonistami grupy «a» czy «b». [...] nikt na tej naradzie koncepcji połączenia się z grupą «a» lub «b» nie podnosił"88. Autor listu rozważał nawet możliwość wystawienia odrębnej listy kandydatów podczas wyborów do Sejmu, lecz przemawiała przeciw temu ewentualność ponownego odrodzenia się odrębnej frakcji Et Liwnot. Główny oponent radykałów Thon zmarł kilka lat później (11 XI 1936). Ostrość konfliktów potęgował fakt, że pod koniec lat dwudziestych rozpoczął się wielki kryzys gospodarczy, ujawniając wszystkie problemy i słabości życia żydowskiego. Gwałtowne pogorszenie warunków materialnych, często prowadzące do nędzy drobnych kupców, rzemieślników i robotników pozostających bez pracy, stawiało przed społeczeństwem żydowskim pytanie o przyszłość. Wiele osób zaczynało w tych warunkach ponownie spoglądać na syjonizm jako na szansę ratunku, toteż popularność ruchu szybko wzrastała, choć nie musiało to oznaczać wzrostu popularności tradycyjnych przywódców. Niezależnie od układu sił w parlamentarnym Kole Żydowskim, w społecznościach żydowskich nasilały się nastroje radykalne — podobnie jak wśród innych mniejszości narodowych w Polsce. Poza Sejmem wzrastały wpływy rewizjonistów. W 1931 r. doszło do otwartego rozłamu, gdy Żabotyński — po tym, jak XVII Kongres Syjonistyczny odrzucił jego wniosek, by za cel ruchu uznać utworzenie państwa żydowskiego w Palestynie — zerwał ze Światową Organizacją Syjonistyczną. W 1935 r. utworzył ze swej frakcji odrębną Nową Organizację Syjonistyczną. Na korzyść rewizjonistów działało także zaostrzenie konfliktów społecznych oraz zatargów na tle narodowym w Polsce, zarówno w rezultacie kryzysu, jak i radykalizacji taktyki narodowych demokratów. Mendelsohn zauważa, że „bojowy nacjonalizm ruchu rewizjonistycznego — potępienie polityki klasowej i nacisk na państwową, szkolenie wojskowe i utworzenie legionu — znalazły żyzną glebę w kraju zdominowanym przez polskie partie nacjonalistyczne o zbliżonych poglądach. Rewizjoniści byli najbliżsi polskim partiom burżuazyjnym ze wszystkich organizacji syjonistycznych"89. CZA, akta I. Grunbauma 492/1/8. E. Mendelsohn, Zionism in Poland, s. 318. 227 Dodać należy do tego jeszcze jeden, ważny element. Żabotyński twierdził, że cały wysiłek ruchu syjonistycznego należy skoncentrować na zadaniu stworzenia państwa żydowskiego oraz masowej emigracji Żydów na jego terytorium, natomiast zrezygnować z zajmowania się bieżącą polityką krajów diaspory, wbrew stanowisku głównych nurtów polskiego syjonizmu. Tym samym gotów był współpracować z władzami państwa polskiego, niezależnie od jego kształtu ustrojowego, podczas gdy większość pozostałych partii żydowskich opowiadała się za demokratycznymi przeobrażeniami Polski. Rewizjoniści zdobywali wpływy zwłaszcza wśród młodzieży, która w latach kryzysu znalazła się w sytuacji bez perspektyw. Co więcej, wychowywana w ideałach narodowych, nie chciała godzić się z pogardzaniem i szykanowaniem Żydów przez polskich nacjonalistów. Wzrostowi sił rewizjonizmu sprzyjał także kryzys taktyki ogólnych syjonistów. W skali międzynarodowej okazało się, że brytyjskie władze mandatowe nie zamierzają zmienić swej polityki ograniczania kwot imigracyjnych do Palestyny i szukania kompromisu z antyżydowskimi organizacjami arabskimi. Wewnątrz Polski zaś umacnianie rządów silnej ręki, zwłaszcza stopniowy zwrot grupy sprawującej władzę ku nacjonalizmowi po śmierci Piłsudskiego (12 V 1935), ograniczały możliwości oddziaływania na politykę państwa. Na dodatek, wewnętrzne rozbicie ogólnych syjonistów pogłębiało kryzys polityczny. Jednakże ocena rozmiarów poparcia, jakim cieszyli się rewizjoniści w Polsce, wymaga jeszcze badań, tym bardziej że przedstawiciele tego ugrupowania często znacznie zawyżali dane o swoich wpływach na potrzeby propagandowe. Poza Sejmem działał także Bund, koncentrujący się na problemach klasy robotniczej, szczególnie trudnych w latach kryzysu. Partia ta zwalczała konsekwentnie rząd, podobnie jak inne ugrupowania socjalistyczne w Polsce. Ocena wpływów Bundu jest trudna; wiadomo jednak, że wzrastały, m.in. kosztem Poalej Syjon Lewicy. Podczas wyborów 1928 r. Bund zyskał 80,3 tyś. głosów (na 556 tyś. głosów oddanych na listy żydowskie), znajdując się na trzecim miejscu za Zjednoczeniem Stronnictw Narodowo-Żydowskich oraz Ogólnożydowskim Blokiem Wyborczym. Trudno jednak ocenić, ile głosów żydowskich padło na Blok Mniejszości Narodowych, BBWR oraz PPS. W pierwszej połowie lat trzydziestych Bund ulegał radykalizacji pod wpływem wydarzeń w Polsce i w Europie, a niektórzy jego działacze nawiązywali do koncepcji Lenina. Na tym tle doszło zresztą do rozłamu. Nie oznaczało to jednak zbliżenia do komunistów, m.in. dlatego, że partie komunistyczne na początku lat trzydziestych odrzucały jakąkolwiek możliwość współpracy z innymi urgupowaniami, szermując epitetami w rodzaju „socjalfaszyzm" lub „ludofaszyzm". Bundowcy oceniali szczególnie krytycznie taktykę socjaldemokratów niemieckich, współpracujących z partiami mieszczańskimi i głosujących za kandydaturą marszałka Paula von Hindenburga na prezydenta Rzeszy w nadziei, że zagrodzą w ten sposób drogę do władzy Hitlerowi. Krytykowali także taktykę niemieckich komunistów, których radykalny dogmatyzm przyczynił się do osłabienia sił zwalczających hitleryzm. Wydarzenia dowiodły 228 słuszności obaw Bundu, gdyż to właśnie partie mieszczańskie umożliwiły Hitlerowi legalne objęcie urzędu kanclerza Rzeszy, dzięki czemu w kilka miesięcy później ustanowił swą dyktaturę. Pomimo tej krytyki Bund zbliżył się do Międzynarodówki Socjalistycznej i w 1930 r. postanowił do niej wstąpić. W stosunkach międzynarodowych partia miała duży autorytet, co wyraziło się m.in. w udziale Altera i Henryka Erlicha w egzekutywie Międzynarodówki. Bund odnosił się krytycznie także do polityki zagranicznej Polski, która w styczniu 1934 r. podpisała deklarację o niestosowaniu siły z Niemcami. Czołowy działacz partii, Erlich, oceniał, że dyktatura hitlerowska zagraża niepodległości Rzeczypospolitej i starał się przekonać o tym polskich polityków. Do 1936 r. Bund nie brał udziału w wyborach do zarządów żydowskich gmin wyznaniowych. W tych warunkach wybory gminne w latach 1928 i 1931 stały się rozgrywką przede wszystkim między Agudas Isroel a syjonistami, lokalnie także między innymi grupami o mniejszym znaczeniu. Aguda zyskiwała stopniowo coraz więcej głosów, co świadczyło wymownie o kryzysie polityki ruchu syjonistycznego w Polsce. Na takie tendencje wpływało również poparcie władz administracyjnych dla konserwatystów. Potwierdziły to wybory do parlamentu w listopadzie 1930 r. Ze względu na szczególną sytuację w kraju — po aresztowaniu niektórych posłów opozycyjnych i osadzeniu ich w twierdzy brzeskiej — oraz nadużycia w części okręgów wyniki ich nie mogą w pełni wyrażać podziałów społeczności żydowskiej. Partie żydowskie stanęły do tych wyborów rozbite. Własne listy wystawiły Bund oraz Poalej Syjon Lewica, lecz w wielu okręgach zostały one unieważnione z przyczyn formalnych; podobny był zresztą los wielu list polskich, które wysunęły ugrupowania zwalczane przez władze. Odrębne kandydatury wystawiły bloki syjonistyczne Galicji oraz dawnego zaboru rosyjskiego. Aguda utworzyła blok opowiadający się za współpracą z BBWR; nieraz zresztą lokalne organizacje Agudy wzywały do głosowania na kandydatów rządowego bloku. W rezultacie ogólna liczba głosów oddanych na partie żydowskie spadła, gdyż część wyborców głosowała na BBWR, a w wielu okręgach nie było list zgłoszonych przez żydowskie partie lewicowe. Ostatecznie w Sejmie zasiadło 10 posłów żydowskich (grupa Griinbauma 2, Galicjanie 4, Aguda l oraz BBWR 3); oprócz tego z listy BBWR wszedł do Senatu przedstawiciel Agudy (do tej partii należał także jeden z posłów). Rosnące zróżnicowanie postaw społeczności żydowskiej nie znalazło odpowiedniego odbicia w parlamencie. Coraz trudniejsza sytuacja gospodarcza spowodowała pauperyzację Żydów, a to skłaniało do opowiadania się za ugrupowaniami nie reprezentowanymi w parlamencie. Obóz sprawujący władzę zwalczał opozycję metodami silnej ręki. Do tej opozycji należeli także narodowi demokraci, którzy wykorzystywali poparcie części posłów żydowskich dla rządu, by w swej agitacji posługiwać się frazesem antysemickim oraz inicjować zaburzenia antyżydowskie. Dla ludzi, którzy odrzucali koncepcje socjalistyczne (a tym bardziej 229 komunistyczne) pozostawała w tej sytuacji droga współpracy z rządem, który — jeśli nawet był niedemokratyczny — to przecież starał się nie dopuszczać do ekscesów i zwalczał tzw. narodowców. Oznaczało to jednak pogodzenie się z rządami dyktatorskimi i konflikt z opozycją socjalistyczną oraz chłopską. Co więcej, taktyka ta przynosiła coraz skromniejsze rezultaty. Na rzecz kompromisu przemawiała nadal legenda Piłsudskiego. Ze środowiska byłych legionistów żydowskich wyrósł (zainicjowany przez Sławka) Związek Żydów Uczestników Walk o Niepodległość Polski, nawiązujący do tradycji niepodległościowej. Niejeden z polityków żydowskich poparł obóz Piłsudskiego w okresie kształtowania niepodległej Polski z wiarą, że zapewni rzeczywiste równouprawnienie mniejszości; powoli jednak rodziło się rozczarowanie, jeśli nie do intencji Komendanta, to przynajmniej do realnych możliwości lub chęci jego współpracowników. Senator i posłowie żydowscy w parlamencie koncentrowali się na problemach dotyczących Żydów, m.in. zgłaszając liczne interpelacje w sprawach pogromów, organizowanych przez tzw. narodowców, oraz różnych form dyskryminacji, stosowanych lub tolerowanych przez władze lokalne. Krytycznie oceniali politykę rządu, lecz unikali głosowania przeciwko budżetowi lub za votum nieufności. Dopiero podczas debaty nad budżetem na rok 1933/1934 posłowie syjonistyczni przyłączyli się do opozycji. Nie miało to zresztą bezpośredniego praktycznego znaczenia, gdyż rząd i tak dysponował większością, wystarczającą do uchwalenia ustawy budżetowej. Również negatywnie odnieśli się posłowie żydowscy do projektu konstytucji przedstawionego przez BBWR, który przewidywał ograniczenie roli parlamentu. Stanowisko krytyczne wobec rządu zajął także Wiślicki — należący do BBWR i zaprzyjaźniony z niektórymi jego działaczami jeszcze z czasów przed odzyskaniem niepodległości — jakkolwiek nie wyłamywał się z dyscypliny klubowej. Poglądy swe wyraził w uzasadnieniu wspomnianego wcześniej projektu poprawy położenia Żydów w Polsce. Lojalność wobec grupy rządzącej zachowywała jeszcze Aguda, mimo iż i ona krytycznie odnosiła się do poszczególnych elementów jego polityki. Nic dziwnego, że podczas wyborów do zarządów gmin wyznaniowych korzystała z przychylności władz, ułatwiających jej walkę z syjonistami. Krytyczne położenie gospodarcze powodowało polaryzację postaw w społeczności żydowskiej. Korzystali z tego rewizjoniści; w 1931 r. uzyskali w Polsce 30 tyś. głosów podczas wyborów delegatów na Kongres Syjonistyczny, w 1933 liczba ta wzrosła do 64,4 tyś. Wzrastała także siła organizacji lewicowych. W 1933 r. na wspomnianym Kongresie rewizjoniści uzyskali 20 mandatów, ogólni syjoniści — 12, a ugrupowania robotnicze — 38. W 1935 r., kiedy powstała Nowa Organizacja Syjonistyczna, według jej oficjalnych danych udział w wyborach delegatów na pierwszy zjazd wzięło ok. 450 tyś. osób; liczba ta wydaje się jednak przesadzona. Konflikty między rozmaitymi skrzydłami ruchu syjonistycznego prowadziły w skrajnych przypadkach do wzajemnych napadów i rozbijania lokali przeciwników. 230 14. Członkowie kibucu przy pracy w kamieniołomach w Klesowie na Wołyniu, po 1930 r. Wpływy lewicy syjonistycznej wzrastały dzięki głoszonemu przez nią programowi stworzenia społeczeństwa sprawiedliwości społecznej oraz zaangażowania się w przygotowywanie zawodowe (hachszara) młodych pionierów — kandydatów na wyjazd do Palestyny. Wzrastały także wpływy organizacji nacjonalistycznych, w tym zwłaszcza Bundu. Wprawdzie nie zdołały one wprowadzić swych przedstawicieli do parlamentu, lecz zwyciężały w wyborach lokalnych. W 1936 r. Bund okazał się najsilniejszą partią żydowską podczas wyborów do rady miejskiej w Łodzi oraz w wyborach do zarządu wyznaniowej gminy żydowskiej w Warszawie. Reakcją władz na te sukcesy było wprowadzanie zarządów komisarycznych. Wzrastały także — skądinąd skromne — wpływy komunistów. 5.3. Dekompozycja obozu rządzącego (1935-1939) Konstytucja z kwietnia 1935 r., śmierć Piłsudskiego, a następnie nowa ordynacja wyborcza zmieniły sytuację w Polsce. Gdy zabrakło polityka, który suwerennie określał kierunek działania obozu rządzącego, a zarazem cieszył się autorytetem i popularnością wśród znacznej części społeczeństwa, ujawniła się w tym obozie dezorientacja i rozpoczął się proces przemian, określany jako dekompozycja. Niektórzy politycy zaczęli przejmować pewne 231 elementy programu narodowych demokratów, wybuchła rywalizacja o pozycje w hierarchii władzy, zmalała rola parlamentu. Wszystko to wpływało na sytuację ludności żydowskiej. W 1935 r. tendencje te znajdowały się dopiero w początkowej fazie, toteż główne problemy łączyły się ze stosunkiem poszczególnych ugrupowań do systemu sprawowania władzy. Partie robotnicze — Bund oraz Poalej Syjon Lewica — postanowiły bojkotować wybory, w których nie można było swobodnie wystawiać kandydatów. Taktyka ta wynikała również z przekonania, że możliwości działania na terenie parlamentu zostały ograniczone do minimum, gdyż Sejm i Senat praktycznie podporządkowano władzy wykonawczej. Natomiast centrowe i prawicowe partie żydowskie uważały, że obóz rządzący nadal może być zaporą przeciw faszyzmowi (utożsamianemu z reguły z radykalnym skrzydłem tzw. narodowców), lewica zaś nie dysponuje wystarczającymi możliwościami oddziaływania politycznego. Postanowiły więc wziąć udział w wyborach. Kandydatów do parlamentu w nowym systemie wyborczym wysuwały jednak nie partie, lecz regionalne zgromadzenia o składzie ustalonym przez ustawę. Wokół kandydatów rozgorzała ostra walka, zarówno między partiami, jak i ich frakcjami, nieraz na tle personalnym. Była tym ostrzejsza, że ordynacja wyborcza zredukowała liczbę posłów z 444 do 208, a więc stosunkowo mniej mandatów mogło przypaść Żydom. Ostatecznie wybrano czterech posłów żydowskich; byli nimi Wiślicki (który zmarł w przeddzień otwarcia Sejmu i jego miejsce zajął Joszua Gotlib), Emil Sommerstein, rabin Icchak Rubinstein, Lejb Mincberg, prezydent Ignacy Mościcki mianował zaś senatorami Jakóba Trockenheima z Agudas Isroel oraz umiarkowanego syjonistę prof. Schorra. Ewolucja polityki obozu rządzącego sprawiła, że ich rola w parlamencie została sprowadzona w praktyce do obrony interesów Żydów w poszczególnych konkretnych sprawach oraz daremnego sprzeciwiania się ustawom im zagrażającym. Radykalni „narodowcy" kontynuowali po wyborach swą akcję antyżydowską, wywołując awantury na uczelniach, usiłując prowadzić bojkot sklepów żydowskich i organizując pogromy. Preteksty bywały rozmaite. Czasem — jak w Przytyku, Mińsku Mazowieckim lub Grodnie — przestępstwo popełnione przez jednego Żyda stawało się argumentem do napaści prymitywnego tłumu na spokojnych kupców i rzemieślników. Często pogrom bywał przygotowany uprzednią akcją propagandową i bojkotową radykalnych nacjonalistów. Rząd przeciwstawiał się gwałtom, aczkolwiek władze lokalne działały nieraz opieszale, co stawało się przedmiotem interpelacji posłów żydowskich. Jednakże w samym parlamencie narastały tendencje nacjonalistyczne. Po rozwiązaniu BBWR, formacji niejednolitej politycznie, którą scalała jedynie osoba Piłsudskiego, jedna z frakcji obozu rządzącego powołała do życia pod koniec 1936 r. Obóz Zjednoczenia Narodowego. Deklaracja Obozu z lutego 1937 r. zawierała istotne cechy programu nacjonalistycznego w stosunku do mniejszości narodowych. Karierę zrobiło sławne „owszem" premiera 232 15. Ul. Legionów w Mińsku Mazowieckim po pogromie 8 VI 1936 r. Składkowskiego, o czym pisaliśmy wcześniej. Cytowane już memorandum, powstałe na początku 1938 r. w Ministerstwie Spraw Zagranicznych, przejmowało istotne elementy rozumowania radykalnych nacjonalistów w kwestii żydowskiej i wskazywało — jako cele polityki państwa — „zmniejszenie stanu liczebnego Żydów", „znalezienie posiłkowego rynku emigracyjnego obok Palestyny na podstawie terytorialistycznej". Zgodnie z tym nieznany autor postulował stworzenie jednolitej polityki wszystkich ministerstw, a zwłaszcza „nie dopuszczenie do konsolidacji politycznej Żydów w Polsce przez nie dopuszczenie do powstania jednolitej reprezentacji żydostwa polskiego oraz przez umocnienie Nowej Organizacji Syjonistycznej [...] poparcie w Palestynie elementu wobec Polski relatywnie lojalnego, a wobec Arabów i Anglików bojowego, który w momentach krytycznych mógłby prowadzić politykę faktów dokonanych [...], emancypację gospodarczą państwa i narodu od Żydów"90. Brak podstaw do stwierdzenia, czy tak zarysowany program został formalnie zaakceptowany przez rząd (nie posiadamy protokołów posiedzeń Rady Ministrów z tego okresu). Znane fakty zdają się świadczyć, że był w każdym razie w praktyce stosowany przez MSZ i przez co najmniej niektóre inne resorty. Szczególny nacisk położono na zmniejszenie liczby Żydów przez emigrację. Podkreślić jednak należy, iż koncepcje te — jakkolwiek stanowiące rzeczywisty ukłon w stronę tzw. obozu narodowego i skierowane przeciwko Żydom, nie miały nic wspólnego z postawą rasistowską, spotykaną u wielu zwolenników Dmowskiego, a typową dla jego radykalnych następców. Wprawdzie minister Beck akceptował wytyczne polityki antyżydowskiej, lecz przecież utrzymywał osobiste, towarzyskie stosunki z Żydami, a przede wszystkim nie 90 AAN, MSZ 10004, k. 8-18. 233 posługiwał się w wystąpieniach publicznych antysemicką frazeologią, czego nie uniknęli niektórzy inni — nawet poważni — politycy obozu rządzącego. W tych warunkach rosły nadal wpływy skrajnych nurtów polityki żydowskiej. Wspierana skrycie przez administrację Nowa Organizacja Syjonistyczna zyskiwała zwolenników. Pozycje jej wzmacniał fakt, że ogłoszony w 1936 r. przez Żabotyńskiego plan emigracji w ciągu 10 lat 750 tyś. Żydów z Polski spotkał się z życzliwym zainteresowaniem władz polskich. Przywódcy rewizjonistów konferowali z wysokimi urzędnikami polskich ministerstw i z politykami, otrzymując m.in. pomoc finansową oraz organizacyjną przy szkoleniu oddziałów bojowych, które miały udać się do Palestyny. Jednakże — zdaniem polskich dyplomatów — wpływy rewizjonistów pozostawały słabsze niż ogólnych syjonistów oraz nurtów lewicowych, toteż nie zamierzano ograniczać się do kontaktów z tym tylko ugrupowaniem. Co więcej, politycy polscy nie żywili zaufania do deklaracji działaczy rewizjonistycznych oraz do ich zobowiązań finansowych, dostrzegając brak realnych podstaw dla często gromkich i chełpliwych deklaracji91. Współpracowano więc także w niektórych kwestiach z ogólnymi syjonistami. Podstawową sprzecznością dzielącą polityków polskich i żydowskich było jednak to, że syjoniści odrzucali jakąkolwiek myśl stosowania nacisku na Żydów celem skłonienia ich do emigracji i odrzucali wychodźstwo do innych krajów niż Palestyna, ogólni syjoniści zaś — niezależnie od planów emigracyjnych — podkreślali konieczność poprawy położenia społeczności żydowskiej w samej Polsce. Przedstawiciele innych żydowskich nurtów politycznych określali rewizjonistów jako ruch typu faszystowskiego i dyskusja wokół tej kwestii toczy się do dziś wśród historyków92. Na rzecz takiego poglądu przemawiały niektóre fakty. Żabotyński stał się niekwestionowanym przywódcą partii, otoczonym nimbem wodza ruchu (określano go jako nassi — prezydent), widziano w nim nauczyciela ruchu, co przypominało faszyzm. Wiele uwagi przywiązywał on do zewnętrznych form działania: strojów organizacyjnych, marszów ulicznych z orkiestrą, ćwiczeń wojskowych, a nawet do retoryki przemówień, charakterystycznych dla włoskiego faszyzmu i hitleryzmu. Co więcej, wśród jego zwolenników spotkać można było także otwartych sympatyków włoskiego faszyzmu; należał do nich np. publicysta Aba Achimeir, sympatie do faszyzmu ujawniał Menachem Buchwajs. Natomiast w artykułach samego Żabotyńskiego dostrzec raczej można niechęć do faszyzmu. Swe wzory widział wśród włoskich działaczy Risorgimento (Giuseppe Garibaldi oraz jego następcy), w Polsce zaś podziwiał Piłsudskiego i jego Legiony oraz niektóre elementy polskiej kultury politycznej. W specyficznej sytuacji społeczeństwa żydowskiego lat trzydziestych przypominał chyba najbardziej przywódców rewolucji narodowych XIX w., z których mogły — choć nie musiały — rozwinąć się autorytarne systemy 91 Por. J. Tomaszewski, Yladimir Jabotinsky's Talks with Representatives of the Polish Government, „Polin" 1988, 3. 92 Por. L. Weinbaum, op. cit., s. 40 n. 234 polityczne. W warunkach politycznych i atmosferze międzywojennej Europy ruch ten mógł rzeczywiście — lecz nie musiał — ewoluować ku faszyzmowi, choć oczywiście pod wieloma względami odmiennemu od wzorów włoskich, a tym bardziej niemieckich. Także wśród ogólnych syjonistów narastały nastroje bardziej radykalne, sprzyjając —jak się zdaje — pewnej konsolidacji ruchu, pomimo utrzymujących się podziałów na frakcje. Kleinbaum pisał 17 I 1937 r. do Grunbauma: „Rzuciłem hasło odrodzenia polityki syjonistycznej w Polsce i powiązałem to z orientacją na lewicę polską, która nb. coraz bardziej zmuszona jest do angażowania się przeciwko antysemityzmowi w walce z ruchem młodo-endeckim. Hasło to zyskało aprobatę prawie całej prasy żydowskiej. [...] Nasz C[entralny] K[omitet] znów stał się ośrodkiem radykalnej (choć nie wszyscy są radykalni, a w żargonie politycznym odmłodził się termin «demokracja») polityki żydowskiej. Nawiązałem b[ardzo] bliski kontakt z lewicą syjonistyczną, a wespół z nią — z polską"93. w •>r(r-.v\ >,...?;<..,.;.•?,- ; ; Bund — w odróżnieniu od syjonistów — napotykał liczne przeszkody ze strony władz. Zaliczano go do partii wywrotowych, niebezpiecznych dla państwa polskiego, toteż był zwalczany przez policję. Niektóre jego przedsięwzięcia (np. tworzenie samoobrony przeciwko pogromom) miały charakter konspiracyjny. Tymczasem Bund oddalał się od sympatii dla ruchu komunistycznego, m.in. pod wpływem wiadomości nadchodzących z ZSRR o represjach i procesach politycznych. Zbliżył się natomiast do PPS, z którą organizował wspólne manifestacje; l V 1937 r. obydwie partie utworzyły nawet wspólną milicję porządkową. Zdaniem działaczy Bundu, antysemityzm szerzony przez „narodowców" i akceptowany przez niektórych polityków obozu rządzącego stanowił mniejsze niebezpieczeństwo dla Żydów niż dla społeczeństwa polskiego, gdyż kierował się przede wszystkim przeciwko demokratycznym instytucjom oraz zasadom prawa, a więc sprzyjał umacnianiu dyktatury. Nic więc dziwnego, że partia sprzyjała polskiej opozycji demokratycznej. W lecie 1937 r. Bund i PPS zbierały fundusze na poparcie strajku chłopskiego i organizowały manifestacje solidarnościowe. Obydwie partie występowały wspólnie także przeciwko antysemityzmowi. Bund, po pogromie w Przytyku, proklamował 17 III 1936 r. strajk, do którego przyłączyła się Poalej Syjon Lewica, a w wielu miastach także związki zawodowe, pozostające pod wpływami PPS. W lecie tegoż roku partia zamierzała zorganizować kongres przeciwko antysemityzmowi, lecz został on zakazany przez władze. Bund ostro atakował ruch syjonistyczny, dowodząc identyczności jego programu emigracyjnego z polityką rządu polskiego. Ogólni syjoniści, którzy nie zdołali przezwyciężyć wewnętrznych waśni 93 CZA, akta I. Grunbauma 492/1/8, ,.>.. 235 i spowodowanego nimi osłabienia, usiłowali doprowadzić do współpracy rozmaitych ugrupowań żydowskich, pomimo dzielących je różnic. W 1937 r. podjęli inicjatywę zmierzającą do politycznego zjednoczenia Żydów w Polsce. W czerwcu tego roku doszło do wspólnego wystąpienia posłów i senatorów żydowskich (którzy następnie w grudniu utworzyli wspólny klub parlamentarny) i powołania do życia Tymczasowej Reprezentacji Żydów Polskich z udziałem umiarkowanych syjonistów, Mizrachi, Agudas Isroel, Nowej Organizacji Syjonistycznej i niewielkiej Żydowskiej Partii Państwowej (grupa, która oderwała się od NOS). Poza porozumieniem pozostały jednak partie robotnicze, odmawiające współpracy z rewizjonistami, których porównywano do ruchu faszystowskiego. Celem reprezentacji miało być zwołanie kongresu żydowskiego. Termin jego ustalono na styczeń 1938 r., lecz nie doszedł do skutku, gdyż projekt napotkał sprzeciw nie tylko Bundu, lecz także Agudy i rewizjonistów, którzy odstąpili od współpracy. Udało się natomiast zwołać w listopadzie 1937 r. konferencję poświęconą poprawie położenia gospodarczego Żydów, z udziałem najważniejszych organizacji działających na tym polu. Prace koordynował Żydowski Komitet Gospodarczy. Z pomocą Centrali Związku Kupców powstało kilka szkół handlowych dla młodzieży żydowskiej. Centralne Towarzystwo Opieki nad Sierotami i Dziećmi Opuszczonymi organizowało ośrodki szkoleniowe, warsztaty i fermy rolnicze; ORT uruchomiły kursy dla rzemieślników żydowskich, by umożliwić im uzyskanie tytułu mistrzowskiego. Na jesieni 1938 r. odbyły się kolejne wybory do parlamentu, na podstawie nie zmienionej ordynacji. W Sejmie zasiadło 5 posłów reprezentujących Agudę i umiarkowanych syjonistów, do Senatu prezydent mianował rabina Rubin-steina oraz wiceprezesa Związku Żydów Bojowników o Niepodległość Polski, docenta Uniwersytetu Warszawskiego, Zdzisława Żmigrydera-Konopkę. Poza tym ostatnim, który reprezentował nurt asymilatorski, posłowie i senator żydowscy zachowali współpracę nawiązaną w poprzednim parlamencie. Natomiast stosunki między rewizjonistami a innymi nurtami syjonizmu uległy pogorszeniu. Na początku września 1938 r. bojówki rewizjonistyczne urządziły napady na lokale ogólnych syjonistów w Brześciu, Lwowie i Pińsku. Dnia 11 września w Warszawie zabito kolportera lewicowej gazety syjonistycznej „Der Kamf'. Rewizjoniści podjęli nie przebierającą w środkach kampanię, zmierzającą do odebrania swym rywalom wpływów w społeczeństwie żydowskim. * Podchwytując wcześniejszą inicjatywę ogólnych syjonistów, rewizjoniści wystąpili w październiku 1938 r. z nowym projektem zwołania kongresu żydowskiego, lecz przeszedł on bez echa. Na większą skalę zostało zamierzone następne przedsięwzięcie, utworzenie syjonistycznego parlamentu Żydów Europy Wschodniej. Inicjatorzy zapewne liczyli na swe dobre —jak się łudzili — stosunki z politykami polskimi. W Warszawie powstało nawet biuro kongresowe, które rozwinęło akcję propagandową. Jednakże w lecie 1939 r. władze polskie zajęły negatywne stanowisko wobec projektu. Zdaniem dyrektora 236 Departamentu Konsularnego MSZ, Drymmera, „W razie niepowodzenia akcji skompromitowana będzie nie tylko Nowa Organizacja Syjonistyczna, lecz również sama myśl, mająca zadokumentować chęć Żydów polskich opuszczenia naszego państwa"94. Drymmer obawiał się także niepożądanych reperkusji dyplomatycznych, gdyż był to już okres, gdy Wielka Brytania projektowała kolejne ograniczenia imigracji Żydów do Palestyny i podejrzewała — słusznie — że władze polskie pomagają nielegalnym wychodźcom. Jesień 1938 r. przyniosła poważny cios nadziejom na zwiększenie emigracji do Palestyny. Ogłoszony w 1937 r. raport komisji Peela proponował podział tego kraju między Arabów i Żydów, z zachowaniem pewnego obszaru (w tym Jerozolimy) pod administracją brytyjską. Przeciwko temu planowi rozległy się protesty, zarówno w postaci demonstracji żydowskich (także w Polsce), jak i interwencji dyplomatycznej rządu polskiego. Dyskusje trwające przez następny rok zmierzały jednak ku odmiennemu rozwiązaniu. Ostatecznie 17 V 1939 r. w Londynie ogłoszono Białą Księgę, która odbiegała daleko od zapowiedzi deklaracji Balfoura i nadziei syjonistów. Wprowadzenie w życie jej zasad oznaczałoby ograniczenie imigracji Żydów i wyznaczenie im roli mniejszości w planowanym państwie palestyńskim o arabskim charakterze. Reakcją na to stała się fala protestów i manifestacji anty brytyjskich, które objęły także społeczność żydowską w Polsce. Wkrótce jednak problemy te zejść musiały na plan dalszy wobec bliższych i groźniejszych wydarzeń związanych ze stosunkami niemiecko-polskimi. Od wiosny 1939 r. atmosfera w Polsce zaczęła ulegać zmianie. W obliczu bezpośredniego niebezpieczeństwa agresji hitlerowskiej traciły na znaczeniu konflikty wewnętrzne. Nieprzejednany nacjonalizm charakteryzował w dalszym ciągu jedynie radykalnych „narodowców", natomiast obóz rządowy stopniowo odstępował od analogicznej frazeologii. Zarazem polska — i nie tylko polska — opozycja lewicowa porzucała najbardziej ostre metody walki przeciwko rządowi. W sytuacji zagrożenia przez hitleryzm także ugrupowania tradycyjnie przeciwne wojnie opowiadały się za obroną ojczyzny. Podobne stanowisko zajęła większość ugrupowań mniejszości narodowych, poza radykalnymi nacjonalistami niemieckimi i niektórymi mniej wpływowymi partiami. Motywy partii żydowskich — wszystkie opowiadały się za obroną niepodległości Polski — były pod pewnymi względami zróżnicowane. Bund uważał, tak jak socjaliści polscy, że grożąca wojna ma charakter ponadnarodowy i jest walką demokracji przeciwko faszyzmowi. Oczekiwał też, że doprowadzi do zniszczenia kapitalizmu i zwycięstwa socjalizmu. Inne ugrupowania żydowskie oceniały nadchodzący konflikt zbrojny jako obronę Polski — a zarazem Żydów — przed najeźdźcą, który może zniszczyć cały polski system polityczny, pozbawiając kraj niepodległości i spychając społeczeństwo żydowskie do pozycji pariasów. Wprawdzie krytykowano istniejące w Polsce stosunki za 94 AAN, MSZ 9918, k. 115. ., •=,- ;• 237 16. Rodzina Przeworskich, właścicieli cukrowni, przed samolotem ofiarowanym Wojsku Polskiemu w 1938 r. uleganie nacjonalizmowi oraz brak demokracji, lecz przecież Rzeczpospolita pozostawała pomimo wszystko krajem wolnym od prześladowań Żydów, inspirowanych i aprobowanych przez władze, zapewniając formalną równość obywatelską dla wszystkich mniejszości. W 1939 r. w Europie Środkowej, stopniowo ulegającej wpływom ideologicznym lub otwartej agresji III Rzeszy, była pod tym względem wyjątkiem. Niezależnie od motywów, wszystkie organizacje i ugrupowania żydowskie brały udział w przygotowaniach do obrony. 5.4. Struktura życia społecznego i politycznego Żydów Charakterystyczną cechą wszystkich organizacji żydowskich był rozwój różnorodnych stowarzyszeń. Tradycyjnie w żydowskich miasteczkach istniały od średniowiecza rozmaite organizacje religijne, zwłaszcza charytatywne. Od początku XX w., zwłaszcza po utworzeniu niepodległej Rzeczypospolitej, obok nich zaczęły wyrastać liczne stowarzyszenia świeckie. Badacz dziejów Żydów w Kaliszu pisze: „Ludność żydowską w Kaliszu cechowało, niezależnie od poglądów politycznych, duże zainteresowanie życiem społecznym, kulturalno--oświatowym, wychowaniem fizycznym i sportem oraz teatrem i filmem. Idąc naprzeciw tym zainteresowaniom, poszczególne środowiska żydowskie utworzyły wiele organizacji i instytucji społecznych skupiających często ludzi o zróżnicowanych poglądach politycznych, ale harmonijnie współpracujących w celu zaspokajania wspólnych zainteresowań i potrzeb ich członków. Dotyczy 238 17. Karetki pogotowia stowarzyszenia „Linas Hacedek" w Białymstoku, 1928 r. to szczególnie organizacji charytatywnych, w których zgodna współpraca członków stawała się fundamentem ich egzystencji i rozwoju. Próby naruszenia tej współpracy [...] prowadziły przeważnie do osłabienia lub zawieszenia działalności, a niekiedy nawet do ich likwidacji"95. u W historiografii brak jest do tej pory próby całościowego spojrzenia na sieć najrozmaitszych stowarzyszeń, organizacji oraz związków, w ramach których toczyło się żydowskie życie w Polsce międzywojennej. Nie można nawet stwierdzić, ile ich istniało, jak były liczne, a zwłaszcza niewiele wiadomo o stowarzyszeniach o charakterze lokalnym. Pewną orientację przynoszą wyniki badań nad dziejami Kalisza. Przede wszystkim wymienić należy stowarzyszenia tradycyjne, z reguły związane z gminą wyznaniową, noszące nazwy hebrajskie. Dla miejscowej społeczności duże znaczenie miały stowarzyszenia charytatywne i samopomocowe. Najważniejsze z nich to: Linas Hacedek (Uczciwy Nocleg), udzielało pomocy lekarskiej niezamożnym Żydom (w rezultacie niesnasek wewnętrznych znalazło się w latach trzydziestych w upadku); Jesojmim Hojz (Dom Sierot); Chewra Kadisza (Święte Bractwo), organizacja zajmująca się organizowaniem pogrzebów; Chesed Szel Emes (Łaska Prawdy), stowarzyszenie pogrzebowe, umożliwiające religijny pochówek niezamożnych Żydów oraz opiekujące się grobami; Bejs Lechem (Dom Chleba), wspomagające darami żywności, zwłaszcza przed wielkimi świętami, ubogich Żydów; Moszaw Zkejnim (Dom Starców); Hachno-sas Orchim, stowarzyszenie utrzymujące dom noclegowy dla przejezdnych niezamożnych Żydów; Hachnosas Kało, stowarzyszenie udzielające pomocy 95 A. Pakentreger, Żydzi w Kaliszu w latach 1918-1939. Problemy polityczne i społeczne, Warszawa 1988, s. 237. . •-•-• -; i ; ,.,. v .,: - ..., „,.**«,,!^l >-*,••> <• 239 18. Prezydent Ignacy Mościcki w czasie odwiedzin kolonii letniej dla dzieci polskich i żydowskich ! /H*.-.""*? • c w Puszczy Kampinoskiej w 1930 r. ubogim dziewczętom pragnącym wyjść za mąż; Talmud Tora, stowarzyszenie utrzymujące szkołę religijną. Pod tymi samymi lub podobnymi nazwami stowarzyszenia takie działały w innych gminach żydowskich. Wyłącznie religijny charakter miały stowarzyszenia Szomrej Umazhirej Szabes, kontrolujące przestrzeganie odpoczynku sobotniego oraz nakazów i zakazów związanych z dniem świątecznym, oraz Kadima (Naprzód). Dodać do tego należy, iż rozmaite zawodowe lub nawet towarzyskie środowiska żydowskie (np. krawcy, szewcy) — zwłaszcza w większych miastach — utrzymywały własne synagogi, co sprzyjało umacnianiu więzi społecznych. Tam, gdzie rywalizowały ze sobą wpływy różnych cadyków, ich zwolennicy organizowali odrębne modlitewnie (sztibłech). Wśród całkowicie świeckich organizacji należy wymienić Towarzystwo Ochrony Zdrowia, które zajmowało się przede wszystkim działalnością prewencyjną wśród dzieci i opieką medyczną nad nimi (m.in. organizowało kolonie i półkolonie) oraz ORT, stowarzyszenie zajmujące się szerzeniem kształcenia zawodowego. Kolejną ważną grupę stowarzyszeń tworzyły organizacje oświatowe i kulturalne. W Kaliszu istniały m.in.: Towarzystwo Żydowskich Szkół Średnich, Centralna Żydowska Organizacja Szkolna, Stowarzyszenie Jawne, Towarzystwo Przyjaciół Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie, Stowarzyszenie Pomocy Akademikom Żydowskim, Towarzystwo Przyjaciół JIWO, Biblioteka im. Szaloma Alejchema, Żydowskie Towarzystwo Krajoznawcze, Żydowskie Towarzystwo Kulturalne, Żydowski Klub Szachowy (wraz z biblioteką 240 i czytelnią), stowarzyszenie „Strzecha Robotnicza" z kołem dramatycznym oraz inne. Wielu Żydów należało także do stowarzyszeń ogólnych, razem z innymi obywatelami miasta. Ważną rolę odgrywały także stowarzyszenia sportowe. W Kaliszu działały: Żydowski Klub Gimnastyczno-Sportowy, Żydowski Robotniczy Klub Sportowy „Gwiazda", klub sportowy „Hakoach" (Siła), Robotniczy Klub Sportowy „Jutrznia", klub sportowy „Hapoel" (Robotnik), Żydowskie Towarzystwo Wioślarskie. „Hakoach" oraz Żydowski Klub Gimnastyczno-Sportowy połączyły się w 1932 r. w klub „Makabi". Stowarzyszenia sportowe znajdowały się najczęściej pod ideowymi wpływami organizacji syjonistycznych lub socjalistycznych. W skali całego kraju żydowski ruch sportowy w latach trzydziestych stanowił już poważną siłę, gdyż wyrosło z niego wielu wybitnych sportowców, reprezentujących Polskę na międzynarodowych zawodach. Niezależnie od tego sportowcy żydowscy organizowali własne zawody; zwłaszcza duże znaczenie zyskały międzynarodowe Makabiady — zawody wzorowane w pewnej mierze na Olimpiadach, nawiązujące do biblijnych tradycji żydowskich przewag militarnych, organizowane co parę lat w rozmaitych państwach. Sumaryczne wyliczenie stowarzyszeń — zresztą nie wszystkich — działających w jednym choćby mieście ukazuje złożoność i bogactwo żydowskiego życia społecznego. Niektóre z tych stowarzyszeń były oddziałami organizacji ogólnopolskich, nieraz o wielkim znaczeniu. Oddzielnie należy wspomnieć o stowarzyszeniach młodzieży, z reguły związanych ideowo z partiami politycznymi. Największe znaczenie zyskały organizacje akceptujące ideologię syjonistyczną oraz socjalistyczne. Działały również organizacje i stowarzyszenia zawodowe. Wielu robotników żydowskich należało do żydowskich związków zawodowych, niektórzy byli członkami ogólnych związków, zwłaszcza związanych z PPS. Kupcy i rzemieślnicy mieli własne organizacje, zarówno lokalne, jak i ogólnopolskie. Największe znaczenie wśród nich zyskała Centrala Związku Kupców. W latach trzydziestych wzrosło bardzo znaczenie Kas Bezprocentowych (Gemilus Chesed), zapewniających pomoc kredytową najuboższym kupcom i rzemieślnikom. '! - ";m hćb:. Wielość organizacji i stowarzyszeń wynikała w dużej mierze z tradycji samopomocowych społeczności stanowiącej mniejszość, zamieszkałej wśród ludności często niechętnie usposobionej, niekiedy wręcz wrogiej. Ważnym czynnikiem sprzyjającym rozwojowi stowarzyszeń świeckich, zwłaszcza syjonistycznych i socjalistycznych, była chęć przezwyciężenia tradycyjnych barier i ograniczeń stworzonych przez religię — wydostania się ze swoistego ideologicznego getta. Szczególnie dla młodzieży pochodzącej z niezamożnych środowisk organizacje stawały się drugim domem (czasem nawet ważniejszym od domu rodzinnego), gdzie spotykano przyjaznych współtowarzyszy rozrywek oraz dyskusji. Stowarzyszenia przekształcały tradycyjne lokalne społeczności żydowskie poszczególnych miast i miasteczek, przygotowywały je do życia we współczesnym świecie, sprzyjały rozwojowi oświaty i kultury. 16 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 241 O. ŻYCIE INTELEKTUALNE 6.1. Oświata i nauka Oświata tradycyjnie odgrywała wielką rolę w życiu społeczności żydowskiej. Pisał znawca zagadnienia, filozof Harry M. Rabinowicz: „Dla Żyda studia oznaczały coś więcej, niż środek służący do osiągnięcia jakichś celów. To był sposób życia, a pochodnię wiedzy rozniecano w chederze. Cheder był często celem krytyki i przedmiotem szyderstwa. Mieścił się w złym, często niezdrowym pomieszczeniu. Metody nauczania kolidowały z uznanymi zasadami pedagogiki [...]. Nauczyciel nosił brudny chałat [...] jego pomocnikiem był niezmiennie kanczik (bat) [...]. Jednak pomimo swych ograniczeń, szkoły te kładły solidne podstawy życia zgodnego z Torą"96. Ta ocena chederu jest bez wątpienia zbyt idealistyczna, gdyż liczne przykłady dowodzą, iż anachroniczne, zachowane ze średniowiecza metody nauczania dzieci bardzo często były pierwszym impulsem odpychającym od religijnej tradycji, ku żydowskim instytucjom i organizacjom świeckim. Zjawisko to ujawniło się zwłaszcza w rewolucyjnych latach końca I wojny światowej oraz początku niepodległości Polski, gdy rozwijały się żydowskie szkoły świeckie, zakładane zarówno przez syjonistów, jak i przez socjalistów — w obydwóch przypadkach zdecydowanych przeciwników tradycyjnego chederu. Stanowiły one dla środowisk konserwatywnych o wiele większe zagrożenie niż szkoły z polskim językiem nauczania. Nawiązywały do tradycji żydowskiej, pozwalały zachować — a nawet rozbudzały — świadomość narodową, zarazem przełamując mury intelektualnego getta, w którym zamykali się konserwatyści. Nic dziwnego, że od początku istnienia Rzeczypospolitej żydowskie ugrupowania polityczne usiłowały zapewnić młodzieży kształcenie w duchu swych zasad. Zgodnie z ustawodawstwem polskim dzieci w wieku od 7 do 13 lat miały obowiązek uczęszczać do szkoły, aczkolwiek w praktyce możliwości kształcenia wyglądały rozmaicie, lepiej w miastach, gorzej na wsi; najgorzej w województwach wschodnich. Z międzynarodowych zobowiązań Polski wynikało, iż dzieci ze środowisk mniejszościowych mają prawo do nauki w języku ojczystym, przynajmniej na poziomie elementarnym, lecz w praktyce sytuacja poszczególnych grup narodowych wyglądała odmiennie. Nie powstały publiczne szkoły powszechne z ojczystym językiem nauczania dla dzieci żydowskich. Przyznać wprawdzie należy, iż podstawowym zagadnieniem było pytanie, który język uznać należy za ojczysty. Wobec zasadniczo odmiennych stanowisk poszczególnych nurtów politycznych oraz zróżnicowania poglądów rodziców nie można było przyjmować rozwiązań jednolitych dla całego kraju, a co najwyżej przeprowadzać 96 H.M. Rabinowicz, The Legacy ofPolish Jewry. A History of Polish Jews in the Inter-War Years 1919-1939, New York 1965, s. 80-81. 242 systematyczne ankiety i stosownie do nich kształtować oświatę. Takich przedsięwzięć jednak — w stosunku do społeczności żydowskiej — nie podejmowano. Ustawy językowe uchwalone w 1925 r. wprowadziły zasadę deklarowania woli rodziców dla Białorusinów, Litwinów i Ukraińców (pomijamy kwestię, jak postanowienia te były realizowane), lecz analogiczna ustawa dla Żydów nie została opracowana. Wprawdzie premier Grabski na posiedzeniu Komitetu Politycznego Ministrów zapowiadał przygotowanie odpowiednich norm prawnych dotyczących Żydów, lecz nim się to stało, jego gabinet podał się do dymisji. Państwowe władze szkolne ograniczyły się do utworzenia w niektórych miejscowościach na początku lat dwudziestych odrębnych szkół powszechnych z polskim językiem nauczania dla dzieci żydowskich, zgodnie z wytycznymi Komitetu Politycznego Ministrów z grudnia 1921 r.: „dążyć powinno Mfinisterstwo] W[yznań] R[eligijnych] i O[świecenia] P[ublicznego] do stworzenia jednolitego typu normalnej polskiej szkoły powszechnej z dwoma oddziałami: jednym dla dzieci chrześcijańskich, drugim dla dzieci żydowskich. Do czasu zrealizowania tego programu winno MWRiOP tolerować chedery z językiem wykładowym polskim jako surogat polskiej szkoły powszechnej dla dzieci żydowskich. [...] W dziedzinie szkolnictwa średniego winno MWRiOP dążyć do odrębnego kształcenia młodzieży żydowskiej w szkołach z językiem wykładowym polskim"97. W praktyce chyba częściej niż oddziały powstawały odrębne szkoły, w których nie prowadzono zajęć w soboty oraz święta religii mojżeszowej; zwano je popularnie „szabasówkami". Istnienie ich wywoływało jednak nieraz konflikty, gdyż w małych miejscowościach fanatyczne środowiska katolickie uważały naukę w niedzielę za pogwałcenie dnia świątecznego (zwłaszcza, gdy szkoła znajdowała się niedaleko kościoła). Niewiele zmieniła instrukcja, by w niedziele organiczyć naukę do zagadnień związanych z religią. O takiej szkole w Lublinie wspominała Róża Fiszman-Sznajdman: „Szkoły nazwane [...] przeze mnie żydowskimi były takimi w tym sensie, że chodziły do nich początkowo wyłącznie dzieci żydowskie, a personel składał się także z Żydów. Nie uczono tam jednak jidysz ani hebrajskiego. Było natomiast kilka godzin tygodniowo religii i historii żydowskiej, według opracowanego specjalnie dla tego celu podręcznika historyka Szypera. Zamiast katolickiego pacierza dzień zaczynaliśmy odmówieniem modlitwy mojdi ani, porannej modlitwy żydowskiej przetłumaczonej na język polski. Na terenie szkoły mogliśmy rozmawiać tylko w języku polskim"98. Odrębne szkoły ulegały jednak stopniowo likwidacji, gdyż wielu rodziców wolało posyłać dzieci do szkół obejmujących uczniów rozmaitych wyznań. Na początku lat trzydziestych MWRiOP postanowiło znieść odrębność nauczania dzieci żydowskich. Przewidywano natomiast, że w szkołach mieszanych 97 AAN, Komitet Polityczny Ministrów, t. I, posiedzenie 1. 98 R. Fiszman-Sznajdman, op. cit, s. 55. •• 243 wyznaniowe dzieci żydowskie — na życzenie rodziców — mogą być zwolnione z pisania i rysowania w soboty i święta judaizmu. Zdecydowana większość dzieci żydowskich uczęszczała do takich szkól publicznych, zarówno dlatego, że były bezpłatne (co dla ludzi ubogich miało pierwszorzędne znaczenie), jak i z tego powodu, że ich ukończenie ułatwiało przejście na wyższe szczeble nauczania. '>« ;; Przeciwko takim rozwiązaniom protestowały organizacje żydowskie, które widziały w postępowaniu władz szkolnych zamiar narzucenia asymilacji. Postulaty uruchomienia publicznych szkół z żydowskimi językami nauczania nie zostały jednak nigdy spełnione. Protestowały również — znacznie donośniej — polskie ugrupowania skrajnie nacjonalistyczne. Większe znaczenie miało stanowisko Kościoła katolickiego. W 1936 r. prymas Polski, kardynał August Hlond pisał w liście pasterskim: „Prawdą jest, że w szkołach wpływ młodzieży żydowskiej na katolicką jest na ogół pod względem religijnym i etycznym ujemny" ". Przeszło rok później w uchwałach pierwszego polskiego synodu plenarnego znalazł się postulat, „aby młodzieży nie narażano na szkody religijne i moralne przez niestosowną koedukację, przez łączenie młodzieży katolickiej z żydowską i przez powierzanie wychowania młodzieży katolickiej nauczycielom innowiercom" 10°. Ksiądz Jan Rostworowski na łamach poważnego „Przeglądu Powszechnego" używał zaś argumentów, które — po doświadczeniach okupacji hitlerowskiej — budzą dziś nieprzyjemne skojarzenia. „Trzeba dążyć wytrwale do stworzenia dla Żydów osobnych szkół wyznaniowych, by nasze dzieci nie zarażały się od nich niższą moralnością" 101. Postulaty skrajnych nacjonalistów oraz Kościoła nie wpłynęły jednak na politykę państwa i większość dzieci żydowskich uczęszczała do szkół publicznych obejmujących uczniów bez różnicy wyznania. Natomiast zdarzały się przypadki, gdy pod naciskiem fanatycznego środowiska katolickiego musieli rezygnować z pracy nauczyciele wyznania mojżeszowego, należący do innych niż katolicki nurtów chrześcijaństwa oraz bezwyznaniowi (zwłaszcza narodowości żydowskiej). 'i Szkoły z językami żydowskimi miały wyłącznie prywatny charakter. Ortodoksyjne środowiska kładły nacisk na wykształcenie religijne, toteż dzieci uczęszczały na naukę do chederów. Niektóre z nich były szkołami popołudniowymi i niedzielnymi, uzupełniając nauczanie w szkołach publicznych. Jednakże Agudas Isroel dostrzegała niebezpieczeństwo stąd wynikające dla tradycyjnego wychowania, toteż podjęła starania, by zachować zasady wprowadzone podczas okupacji niemieckiej i uznać naukę w chederze za spełnienie obowiązku szkolnego. Formalną zgodę na to wyraziło MWRiOP w 1922 r., 99 Glos prymasa Polski, „Rycerz Niepokalanej" 1936, nr 5, s. 140. 100 „Mary Dziennik" 5 I 1938 r. 101 J. Rostworowski, Sprawy Kościoła, „Przegląd Powszechny" 1936, 210, nr 6, s. 386. 244 lecz pod warunkiem uzupełnienia programu nauczania o przedmioty świeckie. W zreformowanych chederach przedmioty religijne obejmowały 27-37 godzin tygodniowo, a świeckie 12 godzin, toteż uczniowie ich nie otrzymywali wiedzy porównywalnej z tą, jaką zapewniały szkoły publiczne w miastach. Dopiero po reformie oświaty w 1935 r. od nauczycieli przedmiotów świeckich wymagano takich samych kwalifikacji jak w szkołach powszechnych, od nauczycieli przemiotów religijnych zaś jedynie obywatelstwa polskiego i nienagannej postawy moralnej. Stanisław Mauersberg pisał: „Jeżykiem wykładowym był w chederach język żydowski [tzn. jidysz — J.T.}. Chedery zreformowane mieściły się w większych miastach, w miasteczkach natomiast istniały przeważnie chedery starego typu, tzw. talmud-tory, w których nie prowadzono nauki przedmiotów świeckich, toteż uczęszczanie do nich nie zwalniało od obowiązku szkolnego. Nauczanie w tych szkołach odbywało się więc po południu — dla dzieci uczących się w szkołach powszechnych przed południem, oraz przed południem — dla dzieci uczących się w szkołach powszechnych po południu. Taka organizacja daje wyobrażenie o przeciążeniu pracą żydowskich dzieci uczęszczających do tych chederów"102. Chedery przeważnie prowadzili mełamedowie; zajmowały się nimi gminy wyznaniowe, rzadko tylko organizacje społeczne. Agudas Isroel podjęła wielką akcję na rzecz pomocy dla nich oraz dla uczniów, by pokryć koszty utrzymania. Dopiero w 1929 r. — na trzeciej konferencji Agudy — powołano do życia Chorew, organizację zajmującą się szkołami religijnymi dla chłopców. Prawdziwym ewenementem w religijnej oświacie był rozwój szkół dla dziewcząt, gdyż tradycyjnie postępowano zgodnie ze słowami Talmudu: „niech słowa Pisma będą raczej spalone, niż przekazane kobietom". Inicjatorką ich była Sara Szenirer, która w 1917 r. założyła w Krakowie pierwszą szkołę religijną dla dziewcząt. Był to skromny początek organizacji Bejs Jaków, która w 1938 r. liczyła 250 szkół z 38 tyś. uczennic. W 1925 r. powstało w Krakowie także seminarium dla nauczycielek. Odrębny typ szkół religijnych stanowiła sieć szkolna organizacji Jawne, znajdująca się pod wpływem partii Mizrachi. Łączyła ona tradycyjne nauki judaistyczne z wiedzą świecką, przygotowującą do życia w świecie współczesnym, zarówno w Polsce, jak i w Palestynie. Językiem nauczania był przede wszystkim hebrajski, lecz niektórych przedmiotów nauczano po polsku. Władze oświatowe uznały w 1925 r. uczęszczanie do tych szkół za spełnienie obowiązku szkolnego. Oprócz tego rozwinęło się kilka systemów świeckiej oświaty żydowskiej, zapoczątkowanych jeszcze przed odzyskaniem niepodległości. Rozbudowa ich nastąpiła w latach dwudziestych pod wpływem rozkwitu życia politycznego oraz rozwoju żydowskiej świadomości narodowej. Proces rewolucyjny, który ogarnął zwłaszcza ziemie wchodzące poprzednio w skład Rosji, sprzyjał 102 S. Mauersberg, Szkolnictwo powszechne dla mniejszości narodowych w Polsce w latach 1918-1939, Wrocław 1968, s. 174. .....' 245 i inicjatywom wychodzącym ze środowiska ruchu robotniczego. Pod auspicjami Bundu, Poalej Syjon, Farajnigte oraz demokratycznych środowisk mieszczańskich powstawały szkoły powszechne z językiem nauczania jidysz, obok nich także domy dziecka i inne instytucje oświatowe, które początkowo działały niezależnie od siebie nawet wówczas, gdy znajdowały się w orbicie wpływów tej samej partii. '^''fS-^w-o .«/! ń::--/m^ rijlirt Działacze oraz nauczyciele podejmowali jednak próby uzgodnienia programów i metod nauczania. Doprowadziło to do zwołania w czerwcu 1921 r. Pierwszego Zjazdu Szkolnego, który utworzył Centrale Jidysze Szul-Organizacje (Centralną Żydowską Organizację Szkolną); dominowały w niej wpływy Bundu i Poalej Syjon. W dwudziestoleciu międzywojennym była to największa organizacja utrzymująca placówki z językiem jidysz; szkoły jej wychowywały w duchu narodowej kultury żydowskiej oraz socjalizmu. Założenia ideowe streszcza Stanisław Mauersberg: „1. Językiem wykładowym jest język żydowski (jidysz), w którym tworzyli tak znakomici pisarze, jak Szolem Alejchem, Perec, Szalom Asz, Opatoszu, Lajwik. 2. Szkoła ma charakter świecki, nie prowadzi nauczania religii, przeciwstawia się chederowi. Decydującą rolę w nauczaniu odgrywają nauki przyrodnicze i humanistyczne. Szkoła wychowuje samodzielnie myślących ludzi i kształtuje w nich areligijną postawę etyczną. 3. Szkoła wychowuje przez pracę, kształtuje kult i miłość pracy, dąży do harmonijnego łączenia pracy fizycznej z umysłową. 4. Szkoła otacza opieką zdrowie fizyczne młodzieży, które było zupełnie zaniedbane przez cheder. 5. Szkoła wychowuje świadomych obywateli polskich, prowadzi obowiązkową naukę języka polskiego od klasy drugiej lub trzeciej oraz historii Polski"103. O rozmiarach działalności CISzO świadczą liczby: w 1928/1929 r. prowadziła 114 szkół powszechnych, 46 domów dziecka, 52 szkoły wieczorowe, 3 gimnazja i l seminarium nauczycielskie, łącznie ok. 24 tyś. uczniów w 100 miejscowościach. Wielki kryzys gospodarczy odbił się jednak dotkliwie na sieci oświatowej i w 1934/1935 r. w szkołach CISzO kształciło się 15,5 tyś. uczniów. Lewicowy charakter szkół CISzO powodował, że napotykały one trudności ze strony władz, które widziały w nich siedlisko sił wywrotowych. Poważny problem stanowiły także finanse, gdyż rodzice uczniów przeważnie należeli do środowisk niezbyt zamożnych. Organizacja zależała więc w dużej mierze od pomocy zewnętrznej, przede wszystkim otrzymywanej od Jointu, natomiast subsydia gmin wyznaniowych oraz samorządów były na ogół niewielkie. Inna lewicowa organizacja oświatowa to stowarzyszenie Unzere Kinder (Nasze Dzieci), utworzone w Warszawie w 1920 r. W 1921 r. prowadziło 2 ochronki i ok. 25 szkół powszechnych, głównie w Warszawie i w jej S. Mauersberg, op. cit., s. 180. 246 okolicach. Aresztowanie kilku członków stowarzyszenia pod zarzutem działalności komunistycznej dostarczyło argumentu pozwalającego na jego rozwiązanie. Część szkół zamknięto, inne przejęły pozostałe organizacje żydowskie. Również lewicowe oblicze miała organizacja Szul- und Kultur Farband (Związek Szkolny i Kulturalny, zwana Szul-Kult), utworzona w 1928 r. z udziałem m.in. Szaloma Asza, Icchaka Schipera oraz redaktora dziennika „Hajnt" Abrahama Goldberga. W 1934/1935 r. prowadziła 6 przedszkoli, 7 szkół powszechnych i 3 szkoły popołudniowe. Szkoły Szul-Kultu nauczały w języku jidysz i również w znacznym stopniu zależały od pomocy Jointu. Najpoważniejszym rywalem CISzO była organizacja Tarbut (Kultura), utworzona w Warszawie w 1922 r. przez syjonistów. Ruch syjonistyczny przywiązywał wielką wagę do rozwoju oświaty. „Powszechnie uważano, że postawy polityczne i kulturalne młodego pokolenia żydowskiego zostaną w znacznej mierze ukształtowane przez szkoły, do których będzie uczęszczało" 104. Syjoniści odrzucali obskurantyzm tradycyjnego chederu, potępiali asymilację jako zdradę narodową, przeciwstawiali się koncepcjom ruchu robotniczego i pogardzali językiem jidysz. W szkołach tych nauczano także religii, rozumianej jako ważna część narodowej tradycji oraz wychowywano uczniów na budowniczych siedziby narodowej w Palestynie; istotną częścią składową programu nauczania (w języku hebrajskim) były wiadomości o Palestynie. Początkowo Tarbut ustępował CISzO pod względem rozwoju sieci placówek, lecz już w 1928/1929 r. osiągnął 75 przedszkoli, 143 szkoły powszechne, 12 gimnazjów i 5 seminariów nauczycielskich z 23,7 tyś. uczniów. Szkoły te miały przeciętnie zamożniejszych uczniów, pobierały wyższe opłaty za naukę, lecz i one musiały korzystać z subwencji zagranicznych. Niechętne stanowisko władz utrudniało ich działalność, lecz — w odróżnieniu od szkół CISzO — nie oskarżano ich o wywrotowy charakter. Sprzyjał im także zasadniczo pozytywny stosunek rządu polskiego do ruchu syjonistycznego. Wszystkie szkoły żydowskie z trudem rozwiązywały zagadnienie podręczników, które musiały być opracowywane odrębnie dla każdego typu. Poważny problem stanowiła kwestia uzyskania praw publiczności (tzn. uznania świadectw maturalnych za równoważne ze świadectwami szkół państwowych). Uzyskały ją tylko szkoły Tarbutu w Pińsku i w Białymstoku, aczkolwiek poziom nauczania w większości był wysoki; podkreślić należy także dobre przygotowanie maturzystów z języka polskiego, literatury i historii Polski. Absolwenci szkół bez praw publicznych musieli zdawać egzamin dla eksternistów, przed państwową komisją egzaminacyjną. Stanowiło to istotny powód odstraszający kandydatów od gimnazjów i liceów żydowskich. Odpowiednikiem świeckiej szkoły średniej były jesziwy (tzw. małe — jesziwot katana), o wyłącznie religijnym programie nauczania, związane z Agudas Isroel. Na terenie dawnej Kongresówki opiekowała się nimi Chorew, E. Mendelsohn, Zionism in Poland, s. 186. 247 na Kresach Wschodnich zaś — utworzona w 1925 r. wileńska organizacja Waad Ha-Jesziwot. Natomiast pod wpływem Mizrachi znajdowała się szkoła rabiniczna Tachemoni, w której m.in. nauczał prof. Bałaban. Odrębny charakter miała sieć średnich szkół religijnych, noszących nazwę Jesziwot Bejs Josef (od imienia ich inicjatora, Rebe Josefa Joizł Hurwica, organizatora religijnego ruchu Nowaredok (w jidysz — Nowogródek) Musar, koncentrującego swe zainteresowania na etycznych aspektach judaizmu. Według danych cytowanych przez Davida E. Fishmana w latach 1924—1937 liczba jesziw tego kierunku wzrosła z 11 do 60, osiągając zapewne 70 (z 3 tyś. uczniów) w przeddzień wybuchu II wojny światowej105. W latach trzydziestych rozwinął się jeszcze jeden typ żydowskiej szkoły średniej, znany zresztą już dawniej, choć na mniejszą skalę. Były to szkoły dwujęzyczne, przeważnie polsko-hebrajskie. Większość z nich prowadził Związek Zrzeszeń Społecznych Utrzymujących Żydowskie Szkoły Średnie. Zapewniały one realizację programu szkół państwowych z uwzględnieniem przedmiotów judaistycznych i wychowywały uczniów w duchu syjonistycznym. Istniały także dwujęzyczne przedszkola i szkoły powszechne. Oprócz tego pewna liczba prywatnych szkół żydowskich prowadziła naukę w języku polskim. Ideologiczny charakter szkół, zwłaszcza CISzO i Tarbutu, do pewnego stopnia ograniczał ich wpływy. Zarazem jednak nadawał im szczególny charakter, gdyż uczęszczały do nich przeważnie dzieci z rodzin związanych z wielkimi ruchami politycznymi. Społeczne oparcie, kierunek wychowania, a wreszcie udział wielu ideowych nauczycieli w gronie pedagogicznym powodowały, że stały się pionierskimi ośrodkami, kształcącymi kadry przyszłego, świeckiego społeczeństwa żydowskiego. Mendelsohn trafnie zauważa: „Szkoła Tarbutu, oderwana od bratnich instytucji w Ziemi Świętej, była ostatnią fortecą hebraizmu w polskim ruchu syjonistycznym i z konieczności wytworzyła coś w rodzaju atmosfery oblężonej twierdzy"106. Szkoła ta powodowała wyobcowanie z otaczającej kultury języka jidysz i religijnego społeczeństwa. W pewnej mierze odnieść to można także do szkół CISzO, choć z żydowskim otoczeniem łączyła je wspólna mowa. Dzielił natomiast silnie podkreślany krytycyzm wobec religii, a często także społeczny radykalizm. Podkreślić należy, iż wobec trudności, które napotykali nawet utalentowani absolwenci szkół wyższych, Żydzi, przy staraniach o miejsce nauczyciela akademickiego, niejedna ze szkół żydowskich pozyskała do grona pedagogicznego wybitnych uczonych. Brak jest pełnych informacji o rozmiarach żydowskiego szkolnictwa prywatnego w Polsce, a przede wszystkim nie dysponujemy informacjami o chederach. Podajemy natomiast informacje o najważniejszych organizacjach szkolnych — zob. tab. 39. 105 D.E. Fishman, The Musar Movement in Interwar Poland [w:] The Jews of Poland, s. 260. 106 E. Mendelsohn, Zionism in Poland, s. 191-192. " •<* 248 Tab. 39. Szkoły żydowskie w Polsce w 1937 r. Organizacja Liczba szkół Liczba uczniów Tarbut 269 44780 CISzO 169 16486 Szul-Kult 16 2343 Jawne 229 15923 Chorew 177 49123 Bejs Jaków 248 35586 Razem 1275 180182 Źródło: M. Eisenstein, Jewish Schools in Poland, 1918—39, New York 1950, s. 96. Ukoronowaniem żydowskiego systemu oświatowego były instytuty naukowe i wyższe uczelnie. Żydzi stanowili jedyną mniejszość narodową w Polsce, która zdołała stworzyć tego rodzaju legalne instytucje. W latach dwudziestych istniały wprawdzie konspiracyjne uczelnie ukraińskie — uniwersytet i politechnika, lecz nie udało się doprowadzić do ich legalizacji. Natomiast seminarium duchowne greckokatolickie we Lwowie znajdowało się dopiero na drodze do przekształcenia w normalną ukraińską uczelnię wyższą. l, Uczelniami religijnymi były jesziwy (tzw. wielkie); niektóre zdobyły rozgłos światowy. Do najbardziej znanych należała jesziwa w Mirze, dokąd napływali studenci z wielu krajów, nieraz z dyplomami uniwersyteckimi, dla uzupełnienia wykształcenia. Inne znane uczelnie mieściły się w Kamieńcu Podolskim, Radzyniu, Łomży, Klecku, Słucku, Baranowiczach, Białymstoku, Kobryniu, Wilnie, Brześciu Litewskim, Otwocku, Pińsku, Równem, Nowogródku, Grodnie. W 1930 r. nastąpiło uroczyste otwarcie nowoczesnej uczelni w Lublinie — Jesziwot Chachmei Lublin (Jesziwa Mędrców Lublina), powstałej ze składek wiernych z Polski i innych krajów. Zbudowano ją dzięki energii rabina Meira Szapiro. Pisała o niej Fiszman-Sznajdman: „Lubelska Jesziwa była czymś nowym w świecie religijnym, a warunki dla studiujących były tu zupełnie inne, niż w dotychczasowych uczelniach tego rodzaju. Duże i jasne pokoje mieszkalne otrzymały nowoczesne urządzenia higieniczne. Doskonale wyposażone zostały sale wykładowe. Dobre warunki miały zachęcić młodych ludzi z bogatych domów do studiowania w Lublinie"107. Podczas Drugiego Zjazdu Szkolnego w kwietniu 1925 r., oprócz innych zagadnień omawiano przedłożony przez wybitnego językoznawcę Maksa Weinreicha projekt utworzenia instytutu naukowego. Zjazd aprobował propozycję i powołał komisję organizacyjną, w skład której weszli m.in. projektodawca, doświadczony działacz robotniczy Zerubawel (Józef Witkin) oraz sławni później historycy Emanuel Ringelblum i Rafał Mahler. ff Rozpoczynając od skromnych początków, walcząc z trudnościami finansowymi, Jidiszer Wissentszaftłecher Institut (Żydowski Instytut Naukowy) sformułował ambitny program, obejmujący zbieranie i opracowywanie 107 R. Fiszman-Sznajdman, op. cit., s. 83. • 249 19. Rebe Meir Szapiro, rektor Jesziwot Chachmei Lublin WIPOH 20. Rysunek frontonu Jesziwot Chachmei Lublin według zrealizowanego projektu 21. Komitet Jidiszer Wissenszaftlecher Institut w Wilnie przed budynkiem Instytutu, podczas jego budowy w 1929 r. materiałów dotyczących zagadnień życia Żydów, ich historii i kultury oraz przygotowywanie młodych badaczy w tych dziedzinach. Instytut z siedzibą w Wilnie wkrótce zgromadził piękną bibliotekę (ponad 85 tyś. tomów, 75 tyś. rękopisów i inne) i utworzył archiwum (większość zbiorów ocalała i znajduje 261 22. Instytut Judaistyczny (obecnie siedziba Żydowskiego Instytutu Historycznego) oraz Wielka Synagoga na Tłomackiem w Warszawie się dziś w dawnej filii instytutu w Nowym Jorku, część zaś zachowała się w Wilnie), zorganizował także muzeum. W 1935 r. uruchomił studia podyplomowe, a studia na poziomie uniwersyteckim zainicjował krótko przed wybuchem II wojny światowej. Żydowski Instytut Naukowy wydawał także drukiem prace powstałe dzięki własnym inicjatywom oraz publikował kwartalnik „JIWO-Bleter". Badania tam podejmowane służyły nieraz praktycznym celom ruchu robotniczego, a także były wykorzystywane w publikacjach polskich. Instytut stał się ukoronowaniem systemu świeckiej oświaty żydowskiej w Polsce i jedynym tego rodzaju ośrodkiem naukowym w świecie. Podobnej instytucji nie zorganizował ruch syjonistyczny, którego ambicją — zrealizowaną w kwietniu 1925 r. — było uruchomienie Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. W Polsce działało stowarzyszenie przyjaciół tego uniwersytetu, które zbierało składki na jego rzecz oraz pomagało uzupełniać księgozbiór. Oddziały stowarzyszenia istniały w wielu miastach. W Warszawie natomiast, w lutym 1928 r., nastąpiło otwarcie Instytutu Nauk Judaistycznych, w budynku obok Wielkiej Synagogi przy ul. Tłomackie (dziś znajduje się tam Żydowski Instytut Historyczny w Polsce). Instytut ten prowadził studia w dziedzinie nauk biblijnych, filozofii, religii, Talmudu, socjologii, języków semickich, literatury hebrajskiej. Wśród jego współpracowników znaleźli się m.in. rabin Schorr — osadzony podczas wojny w obozie w ZSRR, zmarł w obozowym szpitalu w 1942 r., Bałaban — zmarł w 1942 r. w warszawskim getcie, Tartakower, Schiper — zmarł w 1943 r. w obozie na Majdanku, Filip Friedman. Podstawą budżetu były dotacje państwowe, 252 H 23. Profesor Mojżesz Schorr w Brześciu nad Bugiem w 1930 r. otrzymywał też pomoc od zagranicznych organizacji żydowskich. Instytut dysponował biblioteką liczącą ponad 35 tyś. książek, zbiorem rękopisów, inkunabułów itp. Choć w Instytucie Nauk Judaistycznych wykładali wybitni historycy, głównym ośrodkiem kształcenia w tej dziedzinie było seminarium prof. Bałabana na Uniwersytecie Warszawskim, z którego wyszli m.in. Artur Eisenbach, Józef Kermisz, Izajasz Trunk. W Warszawie działało także Koło 253 Historyczne Stowarzyszenia Przyjaciół JIWO, w którym główną rolę odegrali Rafał Mahler oraz Emanuel Ringelblum. Z JIWO współpracował też Jakub Szacki. Obok licznych studiów poświęconych wybranym problemom dziejów Żydów w Polsce przedrozbiorowej oraz w pierwszej połowie XIX w. (m.in. duże zainteresowanie badaczy wywoływał okres Sejmu Czteroletniego, Księstwo Warszawskie i Królestwo Polskie; studia te były kontynuowane a prace publikowane nieraz wiele lat po II wojnie światowej), powstały pierwsze syntezy dziejów Żydów polskich. Kilka wydań osiągnęła trzytomowa Historja i literatura żydowska ze szczególnym uwzględnieniem historji Żydów w Polsce autorstwa Bałabana, oprócz tego powstała Historja Żydów w Polsce, na Litwie i na Rusi Jakuba Schalla, a wreszcie zbiorowe dwutomowe dzieło Żydzi w Polsce Odrodzonej, obejmujące zarówno dzieje, jak i współczesne problemy polityczne, gospodarcze, społeczne i kulturalne. Dorobek ten zachował wartość naukową po dziś dzień. Rozwijały się także inne biblioteki i archiwa, niektóre tworzone przez osoby prywatne, inne przez instytucje, w tym także żydowskie gminy wyznaniowe. Cenne zbiory miała biblioteka gminy lwowskiej oraz archiwum i muzeum gminy warszawskiej. Niepełna lista ważniejszych bibliotek i archiwów, sporządzona w 1946 r., obejmuje 71 pozycji. Oprócz tego mniejsze zbiory oraz biblioteki znajdowały się dosłownie w każdej gminie żydowskiej108. 6.2. Literatura, teatr i film Charakterystyczną cechą literatury i sztuki żydowskiej w Polsce w latach międzywojennych był ścisły związek z kulturą światową. Wpływały na to m.in. migracje, spowodowane zwłaszcza powojennymi warunkami politycznymi i gospodarczymi. Wielu wybitnych twórców pochodzących z Rosji osiedliło się po 1918 r. w Polsce, wiążąc się ściśle z żydowskim życiem artystycznym w naszym kraju. Inni znów emigrowali. Pauperyzacja Żydów polskich pogarszała warunki życia środowisk twórczych, a to skłaniało wiele osób do szukania lepszej doli za oceanem, wśród tamtejszej emigracji żydowskiej. Natomiast twórcy związani z ruchem syjonistycznym wyjeżdżali do Palestyny, dokąd kierowały ich względy ideowe. Wreszcie — podobnie jak w polskich środowiskach artystycznych — częstym zjawiskiem, zwłaszcza wśród malarzy, były wyjazdy do europejskich ośrodków sztuki, przede wszystkim do Paryża. Na żydowskie życie artystyczne wielki wpływ wywierała również twórczość polska. Jakkolwiek twórcy żydowscy wytworzyli własne, odrębne środowiska artystyczne i mieli innych niż ich polscy koledzy odbiorców swych dzieł, rozwinęły się przecież liczne kontakty osobiste oraz przyjaźnie, sprzyjające wzajemnemu oddziaływaniu twórczości. 108 Tentative List od Jewish Cultural Treasures in Axis-Occupied Countries, „Jewish Social Studies" 1946, 8, appendix, s. 44-61. 254 Inną charakterystyczną cechą literatury żydowskiej była jej wielojęzyczność. Rozwijała się twórczość w języku jidysz, której Polska stała się w latach międzywojennych jednym z najważniejszych ośrodków światowych (oprócz Związku Radzieckiego, a wkrótce także Stanów Zjednoczonych; w tym ostatnim państwie tworzyli przede wszystkim emigranci z Polski i Rosji). Obok tego powstała literatura hebrajska, oryginalnym zaś zjawiskiem była literatura żydowska w języku polskim. Chone Shmeruk dostrzega to jako istnienie trzech systemów kulturalnych wśród Żydów w Polsce, związanych z trzema językami oraz odmiennymi koncepcjami ideologicznymi109. Przede wszystkim rozwijała się literatura i teatr w języku jidysz, znajdując najliczniejszych odbiorców w żydowskiej społeczności, mówiącej na co dzień tym językiem. Jeśli zważyć, że odsetek analfabetów wśród Żydów był bardzo niski, to liczba potencjalnych czytelników w Polsce była znaczna, co zresztą wyrażało się w wysokich nakładach prasy w języku jidysz. Obok autorów znanych już przed I wojną światową, jak Szalom Asz, pojawiły się nowe nazwiska. Wśród nich należy wymienić braci Izraela Joszuę oraz Izaaka Baszewisa Singerów (pierwszy z nich, starszy, w 1923 r. został przejściowo redaktorem pisma „Literarisze Bleter" i zdobył uznanie zwłaszcza powieścią Bracia Aszkenazy — wydanie polskie z 1992 r. — drugi debiutował w Polsce, lecz rozwinął twórczość na emigracji, w Stanach Zjednoczonych), Ałtera Kacyzne oraz urodzonego w Czerniowcach Icyka Mangera. Ten ostatni zyskał sławę przede wszystkim jako znakomity poeta. Oprócz niego pisali w jidysz swe poezje Uri Cwi Grinberg, Abraham Sutzkewer, Chaim Grade; przez pewien czas tworzył w Polsce również znakomity poeta z Rosji, Perec Markisz, ofiara represji w ZSRR z lat 1949-1952. Oryginalnym talentem poetyckim zabłysnął stolarz krakowski Mordechaj Gebirtyk, który zyskał popularność dzięki pieśniom. Wielu pisarzy i poetów pisało także w językach polskim i hebrajskim. Niektóre tylko utwory doczekały się przekładów na język polski za życia ich autorów, inne dopiero w ostatnich latach zaczęły docierać do polskiego czytelnika. Autorem, którego książki ukazywały się najczęściej po polsku w latach międzywojennych, był chyba Szalom Asz; twórczością jego zainteresowało się w latach trzydziestych popularne wydawnictwo „Rój". Opublikowano także kilka książek Szolema Alejchema, utwory innych pisarzy przekładano sporadycznie, raczej na potrzeby czasopism literackich niż dla wydań książkowych. Odnotować należy dwie antologie. W 1921 r. wydawnictwo Bracia Lewin, Epstein i Spółka opublikowało wybór poezji110, w 1928 zaś nie znany wydawca ogłosił dwutomową antologię prozy111. Czytelnik polski miał więc do dyspozycji jedynie utwory niektórych autorów i nie mógł zorientować 109 Ch. Shmeruk, Hebrew — Yiddish — Polish: A trilingual Jewish Culture [w:] The Jews of Poland, s. 285-311. 110 Antologia poezji żydowskiej, przełożył i zebrał S. Hirszhorn, Warszawa 1921. 111 Życie nieznane, t. I-II, Warszawa [1928]. »-.•.-....« ..».*!*. Lvy. 255 się w dorobku literatury w języku jidysz, choć przecież powstawała w Polsce i dotyczyła często spraw jego interesujących. Charakterystyczne jest całkowite pominięcie tej literatury w popularnej encyklopedii wydawnictwa Trzaska, Evert i Michalski; znajdziemy tam na końcu hasła „hebrajska literatura" jedno osobliwe zdanie: „Ostatnimi czasy powstała bardzo obfita literatura w żargonie niemiecko-żydowskim"112. •+:--;*:•• > .'-?u>'<'--^' ,fl W 1919 r. zaczęło wychodzić w Łodzi pismo „Jung Jidysz", skupiające młodych poetów (m.in. Uri Cwi Grinberga i Mosze Broderzona) oraz malarzy (m.in. Jankiela Adlera). Wkrótce jednak ośrodek żydowskiego życia artystycznego przeniósł się do Warszawy, gdzie wydawano pismo „Hałastrę" (m.in. Grinberg) oraz wiele innych. Warszawa była także siedzibą sławnego teatru Estery Racheli Kamińskiej. Obok tradycyjnego repertuaru pojawiły się w nim nowe dzieła; trwałe miejsce w tradycji teatralnej zdobył Dybuk Szymona An...skiego, znakomitego badacza folkloru (wystawiony po raz pierwszy w 1920 r., przekładany na inne języki, a także filmowany). Sytuacja pisarzy żydowskich — zwłaszcza młodych — była jednak trudna, podobnie jak ich czytelników. I.B. Singer wspomina swe pierwsze lata w Warszawie, ok. 1924 r.: „Tamtej zimy w Warszawie były dwie instytucje, które utrzymywały mnie przy życiu. Jedną z nich był Klub Literatów, gdzie mogłem przychodzić jako gość. Było tam ciepło, można było czytać żargonowe i hebrajskie gazety z całego świata albo grać w szachy, a ceny jedzenia w bufecie były umiarkowane. Czasem kelnerki udzielały nawet kredytu. [...] Drugą instytucją, która pomagała mi przeżyć, były biblioteki" "3. Oprócz oryginalnej twórczości, powstawały także przekłady z innych języków. Cytowany już I.B. Singer wspomina, że z wielką literaturą polską (Adam Mickiewicz, Juliusz Słowacki) zapoznał się w przekładach na jidysz. Tłumaczono również inne dzieła, jak np. powieści Henryka Sienkiewicza. Ważnym ośrodkiem twórczości było także Wilno, gdzie w 1929 r. powstała grupa „Jung Wilne" (Młode Wilno) z udziałem poetów Gradego i Sutzkewera. W latach 1934-1936 opublikowała ona trzy numery almanachu pod tymże tytułem. Członków „Jung Wilne" pod względem politycznym można zaliczyć do centrum, ewentualnie do umiarkowanej lewicy (tylko jeden z nich był związany z ruchem komunistycznym) i to stanowiło zapewne przyczynę, że zgłosili do niej akces także sympatycy ruchu komunistycznego z Warszawy (m.in. Dawid Sfard). Nie wszyscy główni twórcy grupy wileńskiej podejmowali jednak w swej poezji tematykę aktualną114. W Wilnie istniał także od wielu lat wybitny zespół teatralny „Wilner Trupę", który w 1921 r. podzielił się na dwie części. Jeden zespół osiadł w Stanach Zjednoczonych, drugi zaś — po kilku latach wędrówek w Austrii 112 Ilustrowana Encyklopedia Trzaski, Everta i Michalskiego, t. II, Warszawa 1928, s. 451. 113 I.B. Singer, Miłość i wygnanie. Wczesne lata — Wspomnienia, Wrocław 1991, s. 86-87. 114 A. Novershtern, Yung Yilne: The Political Dimension o/ Literaturę [w:] The Jews o/ Poland, s. 383-398. >»W ,11-1 ! 256 24. Członkowie „Jung Wilne". Od prawej stoją: Lajzer Wolf, Szimszon Kahan, Perec Miroński,, Misza Lewin; w rzędzie środkowym siedzą: Abraham Suckewer, Józef Opatoszu, Chaim Grade, A. Wogler; w dolnym rzędzie: Ch. Szmerke, Bencijon Michtos i Rumunii — powrócił do Polski i występował w rozmaitych miastach. W Warszawie od 1913 r. działał teatr stworzony przez Esterę Rachelę i Abrahama Izaaka Kamińskich, początkowo (do 1935 r.) przy ul. Oboźnej, od 1937 r. zaś przy ul. Bielańskiej. Teatr wystawiał dzieła dramaturgów żydowskich, jak i przełożone z innych języków; Adolf Rudnicki cytuje repertuar sezonu 1938/1939, obejmujący utwory Kacyznego, Lopego de Vega, Karela Ćapka, Władysława Fedora i Maxa Zweiga115. „W międzywojennej Polsce żydowski widz teatralny napotykał embarras de richesse. Teatr dramatyczny w języku jidysz osiągnął dojrzałość; pozbawiony funduszy ze źródeł prywatnych lub publicznych, istniejący niemal bez grosza z aktorami, których bieda oraz idealizm przeszły do legendy, nowe zespoły sztuki w języku jidysz wystawiały poważne dzieła klasyków żydowskich, jak również Williama Szekspira, Jana Baptystę Moliera, Eugene O'Neilla i Teodora Dreisera, na poziomie artystycznym dorównującym jakiemukolwiek teatrowi w Europie. Odmiennie jednak niż większość zespołów w Europie zachodniej, twórcy tego teatru niezmiennie łączyli swą sztukę z «misją» narodową: uważali teatr dramatyczny w języku jidysz jako moralną siłę w walce o przetrwanie społeczności żydowskiej w Polsce" 116. To spostrzeżenie Michaela Steinlaufa odpowiada rzeczywistości, a co więcej, ukazuje społeczną rolę sztuki teatralnej dla Żydów w Polsce. Przypisać 115 A. Rudnicki, Teatr zawsze grany, Warszawa 1987, s. 46. 116 M. Steinlauf, Mark Arnshteyn and Polish-Jewish Theater [w:] The Jews ofPoland, s. 401. 17 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 257 ją należy jednak nie tylko owym znanym i cenionym zespołom oraz artystom, lecz także innym, nieraz dalekim od wyżyn sztuki aktorskiej i dziś niemal zapomnianym. Obok czołowych teatrów, istniało w Polsce wiele mniej znanych zespołów, nieraz o efemerycznym charakterze, a także liczne teatry amatorskie. W największych ośrodkach (zwłaszcza w Warszawie) rozwinęły się teatry rewiowe i kabarety, które zyskały znaczną popularność. Najsławniejsze teatry przyciągały przede wszystkim elitę intelektualną, widzów najbardziej wyrobionych. Być może jednak o wiele większą rolę społeczną odegrały zespoły dziś praktycznie zapomniane. Docierały one bowiem do małych miasteczek, do środowisk żydowskich, które miały ograniczony dostęp do świeckiej kultury narodowej, budziły zainteresowanie sztuką. Występowali w nich także od czasu do czasu najwybitniejsi aktorzy. Teatr taki wspomina Lew Kaltenbergh: „Istniał przy ulicy Jagiellońskiej we Lwowie teatr arcydziwny, szopa cuchnąca i szmirowata, żydowski teatr Gimpla. [...] Publiczność [...] była na tle moich dotychczasowych doświadczeń teatralnych czymś zupełnie wyjątkowym. Przede wszystkim był to teatr w pełni ludowy nie w naciąganym czy sztucznym tego słowa znaczeniu. [...] Obok pracownika apteki Ettingera siedział tragarz z Browarów Lwowskich, dotykając łokciem szlachetnej kupcowej z ulicy Rappaporta. Przed zmianą nocną przychodzili tu tłumnie piekarscy czeladnicy, bladzi ale muskularni, ciężcy ludzie z bardzo białymi rękami. Twarze podniecone, oczy łapczywie przykute do sceny, chwytające każdy najdrobniejszy ruch, rozchylone usta, ręce składające się do czynności wykonywanych niedość plastycznie tam, za barierą świecącej mdławo rampy [...]. W tłumie widzów słuchano bardzo uważnie, ale nie cicho. Wielu szeptem powtarzało repliki. Inni komentowali tok akcji chrapliwym półgłosem. Ale to nie przeszkadzało"117. W latach międzywojennych niektóre teatry zaczęły wystawiać także utwory dramaturgów żydowskich w przekładzie na język polski. Pionierem był Marek Arnsztajn, który wystawił w Warszawie pięć klasycznych dzieł, w tym Dybuka oraz Jakuba Gordina Mirele Efros. Inicjatywa jego wywołała wiele zamieszania. Z jednej strony, główne teatry warszawskie (oraz wielu aktorów polskich) odmówiły współpracy z nim, z drugiej — spotkał się z atakami prasy w języku jidysz (natomiast „Nasz Przegląd" — choć syjonistyczny — poparł Arnsztajna). Trudno dziś ustalić skład widowni. Wiele wskazuje, że przedstawienia wywołały zainteresowanie publiczności żydowskiej, która zresztą chętnie uczęszczała także do teatrów polskich. Pozytywne recenzje uznanego autorytetu w sprawach teatru — Tadeusza Boya-Żeleńskiego — zapewne jednak przyciągnęły także polskich widzów. Warto zarazem podkreślić, że z Arnsztajnem współpracowali także niektórzy wybitni polscy artyści. Trudniejsze było położenie literatury w języku hebrajskim, która miała w Polsce o wiele mniejszy krąg czytelników, aczkolwiek już przed I wojną 117 L. Kaltenbergh, Ułamki stłuczonego lustra. Dzieciństwo na kresach. Tamten Lwów, Warszawa 1991, s. 175-177. >•»-*»> »i'Wv-i«tu, v «- 258 •'• '^ * ***•'* "^' <;«*«'"!'-'1* światową ukształtowały się trzy jej ośrodki: w Galicji, na Wołyniu oraz w Warszawie. Wielki wpływ na rozwój współczesnej poezji hebrajskiej oraz języka wywarła twórczość Chaima Nachmana Bialika, który od 1929 r. mieszkał w Tel Awiwie. Z Galicji pochodził Szmuel Josef Agnon (laureat nagrody Nobla w 1966 r.), lecz od 1909 r. przebywał w Palestynie. Mniejsze znaczenie miała hebrajska twórczość prozatorska. Po hebrajsku pisali także niektórzy wybitni poeci języka jidysz, jak np. Grinberg. Pod koniec lat dwudziestych debiutowali młodzi pisarze, jak Roman Brandstaetter i Julian Stryjkowski, którzy stali się później znani dzięki swym utworom poetyckim lub prozie w języku polskim. Charakterystycznym zjawiskiem było jednak to, że wielu wybitnych twórców emigrowało. Josef Klausner pisał: „Od końca pierwszej wojny światowej rozpoczął się szybki i energiczny proces przemiany Palestyny w ośrodek literatury hebrajskiej"118. Przyczyną tych przemian stał się ideologiczny charakter środowiska twórców — oraz czytelników — współczesnej literatury hebrajskiej, z reguły przekonanych syjonistów, których celem było tworzenie siedziby narodowej w Palestynie. Wprawdzie pojawiały się nowe talenty, lecz mimo wszystko w dziedzinie literatury hebrajskiej Polska stopniowo traciła dawne znaczenie. Także literatura hebrajska znała przekłady z języka polskiego. Na wymienienie zasługuje przekład Wesela Stanisława Wyspiańskiego (przełożył B. Pomeranc). Problematyka ta oczekuje jeszcze na bliższe zbadanie. Natomiast znacznie skromniej przedstawiały się przekłady z hebrajskiego na język polski. Przeciętny polski czytelnik nie wiedział nawet o istnieniu takiej literatury; cytowana już encyklopedia Trzaski, Everta i Michalskiego literaturę hebrajską sprowadza do Biblii oraz komentarzy jej dotyczących. Jak się zdaje, nie istniał w Polsce zawodowy teatr hebrajski, a jedynie krótkotrwałe zespoły amatorskie. Najbardziej znany jest zespół wileński, utworzony w 1928 r., który dawał przedstawienia także w innych miastach, lecz w 1933 r. — z przyczyn finansowych — musiał się rozwiązać. Podstawową przeszkodą był brak liczniejszej publiczności rozumiejącej język hebrajski — i aprobującej posługiwanie się nim do celów świeckich. Najmniej znanym zagadnieniem jest ewolucja żydowskiej literatury w języku polskim. Przede wszystkim zastanowienia wymaga, jakich autorów i jakie dzieła należy do tej literatury zaliczyć. Nie może być takim kryterium pochodzenie (zwłaszcza rozumiane w sensie „ustaw norymberskich"), gdyż wielu wybitnych twórców wywodzących się z rodzin pochodzenia żydowskiego nie miało związku z żydowską tradycją, należało do polskiej tradycji kulturalnej, pisało dla polskiego czytelnika i uważało się za Polaków; ich dzieła należą do literatury polskiej. Ścisłej granicy między literaturą polską a literaturą żydowską w języku polskim nie da się przeprowadzić, toteż wydaje się trafne określenie zaproponowane przez Chone Shmeruka: „Dla pisarzy żydowskich tworzących Wg Ch. Shmeruk, op. cit., s. 297. 259 w języku polskim w niepodległej Polsce elementem wyróżniającym ich żydowskie intencje było miejsce, gdzie zamieszczali swe utwory. Pisarz, który publikował przede wszystkim w dziennikach i czasopismach, które identyfikowały się jako żydowskie [...] nie pragnął — i nie miał możliwości — dotarcia do ogólnej polskiej publiczności" 119. , f . : Wiadomo, że taka literatura istniała, lecz nie została dotychczas poddana analizie historycznej i krytycznej I2°. Podkreślić należy istotną rolę wydawnictw żydowskich, które umożliwiały rozwój literatury. Zasłużone uznanie zyskało wileńskie wydawnictwo Wilner Farlag B.A. Kleckin (właścicielem był Borys Kleckin), które publikowało zarówno utwory oryginalne, jak i przekłady literatury polskiej oraz czasopisma, m.in. pierwsze czasopismo dla dzieci „Grininke Bejmełech". W latach międzywojennych powstająca w Polsce literatura jidysz i hebrajska była na ogół mało znana wśród polskich czytelników. Istniały wprawdzie przekłady dzieł niektórych autorów (dokonywane głównie przez kilkujęzycznych tłumaczy żydowskich), lecz zasięg ich pozostawał ograniczony. W latach trzydziestych rozwinęła się produkcja filmów żydowskich, w języku jidysz. Powstawały w skromnych warunkach, przy niewielkich środkach pieniężnych, najczęściej traktowane przez finansujących je przedsiębiorców jako impreza handlowa; miały też rozmaitą wartość artystyczną. Nie odbiegały od przeciętnego poziomu filmów polskich. Dzięki nim zostały jednak zachowane postacie niektórych znakomitych aktorów teatru żydowskiego. Na uwagę zasługuje filmowa wersja sztuki An...skiego Dybuk, zrealizowana w 1937 r. z udziałem m.in. Abrahama Morewskiego i sławnego kantora Gerszona Siroty. W filmie z tegoż roku Frejłeche kapconim (Weseli biedacy) wystąpiło dwóch legendarnych aktorów komediowych Szimon Dżigan i Izrael Schumacher, scenariusz napisał M. Broderzon a operatorem był Adolf Forbert, zasłużony dla filmu polskiego po 1944 r. Talenty Estery Racheli Kamińskiej oraz jej córki Idy zachował film z 1924 r. A wilna legend (Legenda wileńska). Rozgłos — zarówno w kraju, jak i w świecie — zyskało wielu muzyków oraz śpiewaków żydowskich. Tradycje modlitw w synagogach pozwalały na rozwój talentów kantorów, o których pozyskanie rywalizowały najzamożniejsze gminy wyznaniowe. Do najbardziej znanych należeli wspomniany już Sirota oraz Mosze Kuszewicki, Cwi Borenstein, Szlomo Kupfer, Mordechaj Szwar-cenberg. Inni (jak Gerszon Messer) zyskali uznanie na scenach operowych. Tradycje popularnych w wielu miastach, miasteczkach i wsiach grajków żydowskich sprzyjały pojawieniu się światowej sławy muzyków, zarówno wykonawców, jak i kompozytorów. Wśród nich wymienić należy pianistę 119 Ibidem, s. 300. 120 W trakcie przygotowywania do druku tej książki ukazała się praca: E. Prokop-Janiec, Międzynarodowa literatura polsko-żydowska jako zjawisko kulturalne i artystyczne, Kraków 1992 Y;.,-' -.. l't .?. „t to .qo ...iuwmrf?! .r- 260 Artura Rubinsteina, klawesynistkę Wandę Landowską, skrzypków Romana Totenberga i Bronisława Hubermana oraz dyrygenta Grzegorza Fitelberga. Zyskali sławę w Polsce i stali się szeroko znani w świecie. Oprócz tych i innych najwybitniejszych muzyków, którzy odegrali wielką rolę w rozwoju kultury muzycznej w Polsce, popularność w szerszych kręgach społeczeństwa — nie tylko żydowskiego — zyskało wielu innych, a także wykonawcy ludowych piosenek oraz melodii żydowskich. Znani byli także kompozytorzy utworów rozrywkowych, współpracujący zwłaszcza z warszawskimi kabaretami, a w latach późniejszych także z Polskim Radiem121. ! '. '-.'• 6.3. Prasa Ze wszystkich mniejszości narodowych w Polsce międzywojennej, społeczność żydowska mogła się pochlubić najbardziej rozwiniętą prasą. Liczba tytułów w językach jidysz i hebrajskim wzrosła w latach 1925-1928 ze 119 do 195, by zmniejszyć się w 1934 do 79 i ponownie wzrosnąć do 130 w 1937. Na drugim miejscu znajdowała się prasa ukraińska, ze 125 tytułami w 1937 r. W ciągu całego okresu międzywojennego bibliografia wymienia 1715 tytułów prasowych w języku jidysz (włącznie z jednodniówkami i innymi publikacjami o charakterze wydawnictw prasowych)122. Oprócz czasopism w językach żydowskich ukazywały się także gazety i pisma w języku polskim, lecz liczba ich jest dziś trudna do ustalenia. Izrael Szajn w swym niekompletnym wykazie wymienia 271 tytułów, włącznie z czasopismami wydawanymi przez uczniów niektórych szkół123. Paul Glikson natomiast zna 415 tytułów, lecz włącznie z jednodniówkami, kalendarzami itp.124 Prasa'żydowska w Polsce obejmowała wszystkie rodzaje czasopism. Wiele z nich (dotyczy to zresztą także prasy polskiej) miało charakter efemeryczny (jak np. czasopismo artystyczne „Albatros", którego ukazał się tylko jeden numer), inne zyskały trwałe miejsce, zdobywając wielu czytelników i ciesząc się znacznym autorytetem (jak dzienniki: „Hajnt" i „Nasz Przegląd", tygodnik „Przegląd Handlowy" oraz kwartalnik „JIWO-Bleter"). Obok prasy ogólnopolskiej, która miała czytelników także w innych krajach, ukazywały się liczne czasopisma prowincjonalne o lokalnym znaczeniu. Wspominany już wykaz czasopism w języku jidysz Szeintucha wymienia 90 miejscowości, w których się ukazywały. Oczywiście najwięcej tytułów publikowano w Warszawie, lecz oprócz tego w niektórych latach własne czasopisma w języku jidysz miały Bełchatów, Grajewo, Opatów, Radość, Zamość, Zgierz i wiele innych niewiel- 121 Por. M. Fuks, Z diariusza muzycznego. Sylwetki eseje szkice, Warszawa 1977. 122 Y. Szeintuch, Preliminary Inventory of Yiddish Dailies and Periodicals Published in Poland Between the Two World Wars, Jerusalem 1986. 123 I. Szajn, Bibliografia dzienników i czasopism żydowskich wydawanych w Polsce w latach 1918-1939 w języku polskim, BŻIH 1971, nr 2. 124 Ibidem; P. Glikson, Preliminary Inventory of the Jewish Daily and Periodical Press Published in the Polish Language 1823-1982, Jerusalem 1987. '--- ,••• 261 r kich miasteczek. Andrzej Paczkowski zwraca uwagę, że według danych z 1938 r. co najmniej w 8 miasteczkach jedynym pismem było ukazujące się w jednym z języków żydowskich, a w 11 innych pism takich było co najmniej tyle samo ile polskich125. Przede wszystkim należy wymienić prasę codzienną, o charakterze ogólno-informacyjnym. Nakłady jej były znaczne, gdyż sięgały (wyłącznie dzienniki w językach żydowskich) od 87 tyś. egzemplarzy w 1925 r. do 350 tyś. w 1938. W 1938 r. 10 egzemplarzy przypadało więc na 100 osób, natomiast analogiczny wskaźnik dla prasy polskiej wynosił tylko 8 egzemplarzy (nie ma jednak możliwości wyodrębnienia dzienników żydowskich w języku polskim), a dla prasy niemieckiej w Polsce — 13126. Największy zasięg miały dzienniki o umiarkowanie syjonistycznym obliczu. W języku polskim był to „Nasz Przegląd", wydawany w Warszawie od 1923 do 20 IX 1939 r. Wśród redaktorów oraz współpracowników spotykamy nazwiska tak wybitne, jak Natan Szwalbe, prof. Bałaban, Józef Opatoszu, Bernard Singer (znany pod pseudonimem Regnis, znakomity sprawozdawca parlamentarny), S.L. Schneiderman, Jerzy Kamil Weintraub. Gazeta wydawała dodatki, wśród nich sławny „Mały Przegląd", redagowany przez Janusza Korczaka. We Lwowie ukazywała się „Chwila" (1919-1939), a w Krakowie „Nowy Dziennik" (1918-1939). W języku jidysz na pierwszym miejscu należy wymienić „Hajnt" (Dziś), wydawany w Warszawie (1908-1939). Współpracowali z nim m.in. Griin-baum, Schiper, Dawid Ben Gurion, B. Singer, Nachum Sokołów, Thon. Również i ta gazeta wydawała rozmaite dodatki, a przez pewien czas popołudniówkę. Mimo znacznej popularności przeżywała nieustannie kłopoty finansowe. W latach trzydziestych, z powodu opozycyjnego stanowiska wobec rządu, miała kłopoty z cenzurą. Jest to bodajże jedyny dziennik żydowski w Polsce, który doczekał się obszernej monografii127. Drugim znanym dziennikiem był „Der Moment" (Chwila, 1910-1939), związany z Jidysze Fołkspartaj. Do jego założycieli należeli Cwi Pryłucki i Hillel Cejtlin, a współpracowali z nim m.in. Noah Pryłucki, Józef Tunkel, Mark Turków. Również ten dziennik przeżywał trudności finansowe, a w ich rezultacie krótko przed wybuchem wojny został oddany pod zarząd przymusowy. Sąd mianował zarządcą adwokata Marka Kahane, działacza Nowej Organizacji Syjonistycznej, który zamienił dziennik w faktyczny organ rewizjonistów. W Warszawie ukazywały się także „Fołks-Cajtung" (Gazeta Ludowa, 1921-1939, początkowo do końca sierpnia 1922 r. jako tygodnik; organ Bundu), „Dos Jidisze Togblat" (Dziennik Żydowski, 1929-1939, organ Agudas Isroel, który zastąpił dziennik „Der Jud" wydawany w latach 1920-1929), 125 A. Paczkowski, Prasa żydowska w II Rzeczypospolitej, „Kwartalnik Historii Prasy Polskiej" 1991, nr 2, s. 69. 126 A. Paczkowski, op. cit., s. 63-64. 127 H. Finkelsztajn, Hajnt. A cajtung bajjidn 1908-1939, Tel Awiw 1978. 262 a także „Unzer Ekspres" (Nasz Express, 1926-1929, o charakterze popularnym). Poza Warszawą trwałe miejsce na rynku czytelniczym zyskał „Awnt-Kurier" (Kurier Wieczorny, Wilno 1924-1940). Dwa razy dziennie ukazywał się powielany dwujęzyczny „Biuletyn Żydowskiej Agencji Telegraficznej" (Warszawa 1922-4 IX 1939, następnie Wilno do kwietnia 1940) dostarczający prasie wiadomości z życia Żydów na całym świecie. Wśród czasopism naukowych oraz poświęconych zagadnieniom społecznym i ekonomicznym na uwagę zasługiwały wspomniane już „JIWO-Bleter" (Wilno 1931-1939, następnie Nowy Jork od 1940), „Dos Wirtszaftłeche Leben" (Życie Gospodarcze, Warszawa 1934-1935; niektóre artykuły opublikowano po polsku w piśmie „Zagadnienia Gospodarcze"), „Historisze Szrift" (Czasopismo Historyczne, Warszawa 1929-1939) i „Junger Historiker" (Młody Historyk, Warszawa 1926-1928, następnie „Bleter far Geszichte") obydwa wydawane pod auspicjami JIWO, „Handels-Cajtung" (Gazeta Handlowa, Warszawa 1924-1927), „Handels-Wełt" (Świat Handlu, Warszawa 1928-1939). W języku polskim ukazywały się „Miesięcznik Żydowski" (Warszawa 1930-1935) oraz „Przegląd Handlowy" (Warszawa 1924-1939, organ Centrali Związku Kupców). We Lwowie zaś wydawano dwujęzyczne czasopismo „Der Jidyszer Landwirt — Rolnik Żydowski" (1933-1939). W życiu literackim duże znaczenie zyskał tygodnik w języku polskim „Opinja" (Warszawa 1933-1935, Lwów 1935-1939, pod tytułem „Nowa Opinja"), związany z dziennikiem „Hajnt". W rozmaitych okresach w redakcji byli m.in. Brandstaetter oraz Kleinbaum, współpracowali zaś z pismem np. Asz, Bałaban, Jehoszua Brojde, Grunbaum, Fisczel Rottenstreich, Schiper, Schorr, Sokołów, Tartakower, Thon, Sommerstein. Pismo zamieszczało zarówno teksty literackie, krytykę artystyczną, jak i publicystykę społeczną oraz polityczną. Dzięki znakomitemu zespołowi współpracowników, reprezentujących czołówkę intelektualną ruchu syjonistycznego w Polsce, pismo osiągnęło znaczny nakład. W języku jidysz ukazywał się tygodnik „Literarisze Bleter" (Literackie Stronice, Warszawa 1924-1939). Wśród jego redaktorów był Markisz, a wśród współpracowników — Kacyzne, Opatoszu, N. Pryłucki, Cejtlin. Również i to pismo cieszyło się poczytnością oraz autorytetem. Takiej różnorodności oraz rozpowszechnienia wśród czytelników nie doczekała się prasa hebrajska. Najdłużej ukazywała się „Hacefira" (Jutrzenka, z przerwami 1862-1886, 1917-1919 jako tygodnik, a następnie do 1921 r. dziennik, m.in. przy udziale Thona oraz Griinbauma). Przyczyną wstrzymania wydawnictwa była mała liczba czytelników. Na początku 1925 r. wznowiono wydawanie dziennika pod nazwą „Hajom" (Dziś), lecz i on przetrwał zaledwie do 25 V 1926 r. Kolejną próbą stało się wznowienie dziennika „Hacefira" w końcu września 1926 r.; ukazywał się do 24 IX 1928 r., wznowiony w marcu 1931 r. przeżył jeszcze rok. Shmuel Werses zauważa, iż dziennik hebrajski musiał ustępować dziennikom w innych językach (jidysz oraz polski), które rozumiało więcej czytelników. Nie zdołał natomiast — z powodu swego raczej 263 konserwatywnego charakteru — dotrzeć do rosnącego naturalnego środowiska czytelników, młodzieży należącej do organizacji syjonistycznych128. Inne czasopisma hebrajskie miały z reguły również krótki żywot i nie zyskały większej liczby czytelników, choć niejednokrotnie ich wartość artystyczna i naukowa zasługuje na uznanie. '- 'S: *iV'":',V*rti«U;*. 6.4. Sztuki piękne Wprawdzie niektórzy artyści żydowscy — malarze i rzeźbiarze — zyskali na ziemiach polskich rozgłos już w końcu XIX w. (m.in. w Warszawie debiutował Selman Baruch Szatze, który w 1906 r. założył w Jerozolimie — do dziś istniejącą — Szkołę Sztuk Pięknych Becalel), lecz dopiero w XX stuleciu nastąpił szybki rozwój ich środowiska. Kształcili się najczęściej w uczelniach artystycznych Krakowa, Warszawy i Wilna, lecz wielu wyjeżdżało następnie za granicę i tam się osiedlało. Zwłaszcza przyciągał Paryż, gdzie studiowali i pracowali także liczni Polacy. Na ziemiach polskich odrębne wystawy artystów żydowskich zorganizowano dopiero tuż przed wybuchem I wojny światowej i podczas niej w Warszawie. Obok malarzy już znanych (jak Maurycy Trębacz) pojawiły się wówczas dzieła młodej generacji twórców: malarza Henryka Gotliba i rzeźbiarza. Abrahama Ostrzegi. Inni, jak sławny później malarz Jankiel Adler (pochodzący z Łodzi), studiowali poza krajem i tam debiutowali. Za granicą, ale również w Krakowie studiował znakomity miniaturzysta i rysownik karykatur Artur Szyk (także łodzianin), który od 1921 r. przebywał poza krajem, choć swą twórczością pozostał związany z tradycjami Żydów polskich. U progu niepodległości artyści żydowscy zorganizowali się w Stowarzyszeniu Artystów i Zwolenników Sztuk Pięknych; niektórzy weszli do wspomnianej już grupy „Jung Jidysz" (m.in. Adler, Wincenty Brauner i Marek Szwarc; grafikiem był także poeta Broderzon), którą Jerzy Malinowski ocenia jako najwybitniejsze zjawisko w historii sztuki żydowskiej w Polsce XX w. W 1921 r. w Łodzi zorganizowano pierwszą ogólnopolską wystawę sztuki żydowskiej, która wpłynęła na założenie w Warszawie Żydowskiego Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych (organizowało w latach następnych wystawy dzieł artystów żydowskich). Później powstało Zrzeszenie Żydowskich Artystów Plastyków w Polsce (prezesem został Feliks Frydman) oraz stowarzyszenia artystyczne w Wilnie i Krakowie. Podkreślić należy istnienie wielu żydowskich ośrodków artystycznych w Polsce, w tym także w lekceważonej na ogół Łodzi. W tym ostatnim mieście u progu niepodległości odbyły się dwie wystawy artystów żydowskich, na których debiutowali Ostrzega i Gotlib. Nie wszyscy artyści żydowscy należeli do tych organizacji, lecz brali udział w stowarzyszeniach i grupach artystycznych razem z kolegami polskimi. Tak 128 Sh. Werses, The Hebrew Press and Its Readership in Interwar Poland [w:] The Jews of Poland, s. 326-331. 264 25. Pejzaż z Kazimierza nad Wisłą. Obraz Maurycego Trębacza więc malarze Roman Kramsztyk i Henryk Berlewi uczestniczyli w założeniu stowarzyszenia „Rytm", w Łodzi zaś do stowarzyszenia „Start" należeli Brauner i Natan Szpigel, Eliasz Kanarek był członkiem Bractwa Św. Łukasza. Wielu artystów żydowskich należało do lwowskiej grupy „Artes", inni do Grupy Krakowskiej (m.in. Jonasz Stern). Do grupy konstruktywistów „Blok" należał Berlewi. Według informacji zgromadzonych przez Jerzego Malinowskiego w międzywojennej Polsce tworzyło przeszło 500 artystów żydowskich129. O niejednym z nich wiemy dziś niewiele, a liczne ich dzieła uległy zagładzie podczas II wojny światowej. Niemal połowa znana jest jedynie z nazwiska. Wraz z rozwojem malarstwa, grafiki i rzeźby bogaciły się zbiory muzeów żydowskich i powstawały nowe. W Warszawie istniało (od 1905 r.) Muzeum Warszawskiej Gminy Wyznaniowej im. Mathiasa Bersona, które początkowo gromadziło obiekty tradycyjnej sztuki żydowskiej, lecz wkrótce zaczęło gromadzić dzieła malarskie. W Wilnie od 1913 r. działało Muzeum Towarzystwa Historyczno-Etnograficznego im. Sz. An...skiego, które zgromadziło znaczną kolekcję o charakterze etnograficznym dzięki pracom zainicjowanym i prowadzonym przez swego patrona. Gromadziło ono jednak także sztukę współczesną, m.in. posiadało rzeźby Marka Antokolskiego. Również w Wilnie własne 129 J. Malinowski, Żydowskie środowisko artystyczne w międzywojennej Polsce [w:] Wystawa dziel artystów żydowskich 1918-1939. Malarstwo, grafika, rysunek, rzeźba, metaloplastyka, Olsztyn 1987, s. 20. .„,„,..,„ .,-/?., „,i:,,-,»- 265 26. Przy łóżku chorego. Rysunek Bruno Schulza z 1926 r. muzeum utworzył w 1935 r. JIWO; znalazły się tam m.in. dzieła zagranicznych twórców światowej sławy — Marca Chagalla i Mane Katza. Galerie Żydowskiego Towarzystwa Krzewienia Sztuk Pięknych w Łodzi, Radomiu, Warszawie i Wilnie zgromadziły wiele dzieł współczesnych artystów. We Lwowie cenne zbiory znajdowały się w Bibliotece stowarzyszenia Bnei Brith. Liczne synagogi, także w małych miasteczkach, były cennymi zabytkami architektonicznymi. Obok starodawnych synagog murowanych (w Krakowie, Tykocinie i innych miejscowościach) zachowały się liczne synagogi drewniane, niejednokrotnie z oryginalnymi malowidłami ściennymi. Synagogi posiadały często bogate zbiory dzieł sztuki religijnej; pojedyncze dzieła wielkiej wartości historycznej i artystycznej można było znaleźć nawet w ubogich miasteczkach. W wielu miastach powstały zbiory prywatne. We Lwowie w ciągu kilkudziesięciu lat powstały zbiory urzędnika bankowego Maksymiliana Goldsteina, który rozpoczynał kolekcjonerstwo w młodości jako numizmatyk (stał się w tej dziedzinie autorytetem), początkowo obejmujące tradycyjną sztukę religijną oraz folklor, później także dzieła współczesnych artystów, w tym Artura Szyka, Mendla Reifa, Brunona Schulza, Adolfa Bienenstocka. Stworzył w rezultacie cenne muzeum sztuki żydowskiej I3°. Zbiory te według 130 Por. M. Goldstein, K. Dresdner, Kultura i sztuka ludu żydowskiego na ziemiach polskich. Zbiory Maksymiljana Goldsteina, Lwów 1935 (reprint: Warszawa 1991). 266 27. Stara synagoga w Wilnie. Kompozycja fotogratlczna M. Yorobeichica 28. Oczekiwanie na klienta. Kompozycja fotograficzna M. Yorobeichica nie sprawdzonych wiadomości przetrwały lata okupacji i II wojny światowej. W Warszawie cenne kolekcje zgromadzili m.in. Mieczysław Zagajski, Benjamin Minc, Tadeusz Reicher-Sosnowski, Maurycy Przeworski, w Łodzi zaś — Maurycy Poznański. Mało znane są dzieje fotografii żydowskiej w Polsce. Początki jej wiążą się z Warszawą i Wilnem, gdzie już w końcu XIX w. powstawały pierwsze pracownie fotograficzne. Znani byli również fotografowie wędrowni. Fotografia służyła pomocą etnografom, zwłaszcza podczas badań zorganizowanych tuż przed wybuchem I wojny światowej przez An...skiego, oraz historykom. Korzystał z niej m.in. Bałaban i jego uczniowie. Dopiero jednak po 1918 r. stała się sztuką bardziej rozpowszechnioną, m.in. w związku z potrzebami prasy ilustrowanej; duże znaczenie miało też doskonalenie aparatów fotograficznych oraz procesów chemicznych. Wśród fotografów wymienić należy zwłaszcza Altera Kacyzne, który otworzył własne studio w Warszawie, oraz Menachema Kipnisa. W 1926 r. powstało Żydowskie Towarzystwo Krajoznawcze, które powołało sekcję fotograficzną. W Wilnie, na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu im. Stefana Batorego, zainteresował się tą dziedziną twórczości malarz Mosze Worobiejczyk (który później w Izraelu zmienił nazwisko na Raviv). Album jego fotografii wileńskich ukazał się w 1931 r. w Szwajcarii131, później opublikował album paryski, a w 1943 w Tel Awiwie tekę fotografii Żydów polskich; Raviv jest jednak przede wszystkim malarzem, choć zachował (nigdzie nie publikowane) cenne zbiory fotograficzne ukazujące życie Żydów w wielu miastach i miasteczkach Polski. W latach trzydziestych powstała kolekcja fotografii Romana Wiszniaka; część z nich opublikowano dopiero po wojnie132. Zbiory fotografii przechowywane przez osoby prywatne uległy na ogół zniszczeniu podczas II wojny światowej. Do dziś zachowały się cenne kolekcje w Jidiszer Wissenszaftłecher Institut (Nowy Jork)133 oraz w Archiwum Dokumentacji Mechanicznej (Warszawa). Prawdopodobnie wiele nazwisk twórców uległo zapomnieniu. 131 Ein Ghetto im Osten, Wilna. 65 Bilder von M. Yorobeichic. Eingeleitet von Schneour, Ziirich 1931 [nie autoryzowany reprint: Berlin 1984]. 132 R. Yishniac, A Yanished World, Penguin Books 1986 (oraz inne wydania). 133 Por. L. Dobroszycki, B. Kirshenblatt-Gimblett, Image Before My Eyes. A Photographic History ofJewish Life in Poland 1864-1939, New York 1977. dO>!04 VNfOM 1 WOJNA l POCZĄTEK OKUPACJI 1.1. Ziemie zachodnie i centralne Złagodzenie konfliktów między społecznością żydowską i polską, datujące się od wiosny 1939 r., a spowodowane zagrożeniem przez hitlerowskie Niemcy, przechodziło — w miarę zbliżania się wybuchu wojny — w ścisłe współdziałanie na wielu polach. Sto tysięcy zmobilizowanych Żydów wraz z powołanymi do wojska Polakami skwapliwie odszukiwało swoje jednostki wojskowe, nie zmobilizowani — i często tym zawiedzeni — włączali się do prac mających na celu przygotowanie miast, stacji kolejowych, zakładów przemysłu wojennego itp. na wypadek zagrożenia (szykowano obronę przeciwlotniczą, kopano rowy, budowano schrony). Prasa przynosiła wciąż nowe odezwy, deklaracje, wezwania mobilizujące społeczeństwo do oporu. W „Naszym Przeglądzie" z końca sierpnia 1939 r. czytamy: „Organizacja Syjonistyczna i naród żydowski stoją po stronie polskiej, gotowe do walki o swą godność i niepodległość. To oświadczenie winno być drogowskazem dla światowego żydostwa. Miejsce Żydów całego świata jest po stronie polskiej"'. Dnia l września spadły pierwsze bomby. W nierównej walce, mimo bohaterskich wysiłków armii polskiej, oddziały niemieckie szybko posuwały się w głąb kraju. W krwawych bitwach i tragicznych odwrotach walczyli i ginęli żołnierze polscy i żydowscy. W obronie Warszawy brała udział obok cywilnej ludności polskiej również liczna w tym mieście ludność żydowska. Wspólna walka i wspólne niebezpieczeństwo rodziły stosunki koleżeńskie, kazały zapominać o dawnych urazach, choć tu i ówdzie nie obyło się bez zgrzytów. Żydzi i Polacy padali też wspólnie ofiarą posuwającego się w głąb ziem polskich Wehrmachtu i towarzyszących im grup operacyjnych policji bezpieczeństwa (Einsatzgruppen). Wprowadzany przez nie natychmiast, od pierwszych dni września terror kosztował jesienią 1939 r. życie 50 tyś. Polaków i Żydów. Ginęli przede wszystkim w masowych egzekucjach zatrzymywani przypadkowo mieszkańcy miast (np. w Złoczewie 200, a w Częstochowie 300 Polaków i Żydów, w Przemyślu ponad 600 Żydów), a także rozstrzeliwani wbrew przepisom prawa międzynarodowego żołnierze wzięci do niewoli (w pierwszych tygodniach wojny zginęło ponad tysiąc jeńców), czy wreszcie ludzie oskarżani o zły stosunek do mniejszości niemieckiej (w Bydgoszczy w dniach 9-11 września rozstrzelano ok. 500 i aresztowano 2,5 tyś. Polaków). Likwidowano polską inteligencję, zwłaszcza nauczycieli, a także księży (np. w diecezji pelplińsko-chełmińskiej aresztowano dwie trzecie miejscowych księży, z których stracono połowę, tj. 214). Ludność żydowską upokarzano i dręczono, starym Żydom obcinano lub wyrywano brody, zmuszano do „karnej gimnastyki" na zabłoconych ulicach miast i do poniżających usług dla niemieckich 1 Cyt. za W. Bartoszewskim, 1859 dni Warszawy, wyd. 2, Kraków 1982, s. 22. 18 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce ^ /3 r wtflczoiw do Rzeszy od 1939 Nowogródek Baranowlcza Bydgoszcz Toruń włączona do Rzeszy od 1939 WSCHÓD od 1941 U K R A \ od 194 V Katowice jKraków^—f(i DYSTRYKT ZIEMIE RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ W LATACH 1939-1944 O lOOKm granica Polski w 1939 r. obszar przytoczony do Litwy w 1939 r. granica stref Interesów ZSRR i III Rzeszy na obszarze Polski z 28 K 1939 r. — — — granica okupacyjnego podziału administracyjnego żołnierzy. Niszczono synagogi, profanowano narzędzia liturgiczne i cmentarze, mordowano bezbronną ludność (np. w Będzinie podpalono synagogę i 50 sąsiadujących domów, powodując śmierć wielu Żydów). Kapitulacja Warszawy 28 IX i złożenie broni 6 \ 1939 r. przez ostatnią grupę operacyjną „Polesie" zakończyły wojnę obronną Polski. Straty wojska polskiego wyniosły ogółem 66 tyś. zabitych, 133 tyś. rannych i 400 tyś. wziętych do niewoli2. Jak oceniają historycy żydowscy wśród zabitych było 7 tyś. Żydów, wśród rannych 20 tyś., do niewoli niemieckiej trafiło 61 tyś., a radzieckiej 20 tyś. W październiku został ustalony podział ziem polskich: połowę terenów C. Madajczyk, Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, t. I, Warszawa 1970, s. 28-29. 274 zajętych wówczas przez siły niemieckie wcielono do Rzeszy (Pomorze, Mazowsze, Śląsk, Wielkopolskę). Zamieszkiwało je 10 min ludności, w tym 600 tyś. Żydów. Z pozostałych ziem władze niemieckie utworzyły tzw. Generalne Gubernatorstwo. Znalazło się tu 12 min ludności, w tym 1,5 min Żydów. Na ziemiach, które zgodnie z układami niemiecko-radzieckimi włączono do ZSRR, pozostało 13,4 min dawnych mieszkańców, w tym 4-5 min Polaków i 1,2 min Żydów. Utworzenie Generalnego Gubernatorstwa i wcielenie ziem zachodnich i północnych do Rzeszy wiązało się z zakończeniem zarządu wojskowego i objęciem władzy przez cywilną administrację niemiecką. Podobnie jak liczby zabitych w wojsku, tak i liczby ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej z okresu rządów Wehrmachtu były dla Polaków i Żydów mniej więcej proporcjonalnie równe. Jednakże do sposobu traktowania obu grup narodowościowych Niemcy od początku wprowadzali różnice, będące zapowiedzią przyszłych podziałów. 1.2. Ziemie wschodnie Inaczej przedstawiały się sprawy na terenach zajętych po 17 września przez Armię Czerwoną. Przyczyną tego stał się odmienny stosunek ludności polskiej i żydowskiej do wkroczenia wojsk radzieckich. Dla Polaków było ono tragedią, dowodem ostatecznej klęski, narzucało porównania z okresem rozbiorów. Wielu Żydów natomiast odczuło je inaczej: choć dalecy byli od przewidywania tego, co miało nastąpić, wiedząc jednak o gwałtownym antysemityzmie hitlerowców, ustawach norymberskich i organizowanych w III Rzeszy pogromach, na ogół z radością przyjęli możliwość uniknięcia niemieckiej okupacji. Do głosu doszły również antypolskie nastroje wywołane przez niechętną Żydom w ostatnich latach politykę władz Rzeczypospolitej, antysemickie tezy zawarte w programach wielu partii politycznych i ekscesy nacjonalistycznych bojówek. Równocześnie ustrój radziecki przyciągał ich deklaracjami całkowitej równości oraz swobodnego dostępu do oświaty i najwyższych nawet szczebli administracji państwowej. Wreszcie na postawach żydowskich komunistów i stosunkowo licznej na tych terenach komunizującej młodzieży, jak i lewicowych syjonistów zaważyły względy ideologiczne; miały one też wpływ na komunistów polskich, wpływ ten jednak był hamowany poczuciem utraty niepodległości. Wszystkie te przyczyny powodowały, że część ludności żydowskiej witała owacjami i kwiatami wkraczające wojska radzieckie, demonstracyjnie wręcz okazując brak poczucia więzi z państwem polskim. Spontanicznie i gorąco świętowali dni, będące dla ludności polskiej dniami żałoby. Jednakże nie wszyscy Żydzi tak szybko przeszli do porządku nad upadkiem Polski. Mający duże wpływy Bund podkreślał nadal, że ojczyzną polskich Żydów jest Polska. Z Polakami solidaryzowała się część żydowskiej ludności miast i miasteczek, mająca z nimi bliższe kontakty. Środowiska religijne obawiały się urzędowego ateizmu w ZSRR. Atmosfery entuzjazmu nie podzielali też właściciele średnich i większych żydowskich przedsiębiorstw, którzy z niepokojem oczekiwali zarządzeń nowych władz. •\ 275 •j i ZAŁOŻENIA l ORGANIZACJA NIEMIECKIEJ AKCJI ZAGŁADY ŻYDÓW W chwili wybuchu wojny hitlerowskie Niemcy nie miały jeszcze ściśle ustalonej koncepcji, jak potraktować ludność żydowską, jak uczynić Europę judenrein (wolną od Żydów). Zaraz po zakończeniu działań wojennych zamierzano utworzyć w okolicach Niska nad Sanem przejściowy rezerwat dla Żydów, potem zaś stały rezerwat w Lubelskiem. Gdy zamierzenia te okazały się nierealne, powrócono do przedwojennych zamysłów i od połowy 1940 r. zaczęto opracowywać plany deportowania wszystkich Żydów europejskich na Madagaskar, wyspę należącą wówczas do Francji. Negatywne stanowisko rządu Yichy i przewidywane ogromne (zwłaszcza w warunkach wojennych) trudności transportowe kazały jednak zrezygnować również i z tych projektów. Nie czekając na ustalenie definitywnych koncepcji, władze hitlerowskie podjęły na terenie polskich ziem okupowanych wiele działań, ułatwiających przyszłe zasadnicze posunięcia. Polegały one zwłaszcza na odseparowaniu ludności żydowskiej od otoczenia i skupieniu jej w gettach, gdzie ciężkie warunki ekonomiczne i wyjątkowo silny terror miały uczynić ją niezdolną do oporu. Zasadniczy przełom w decyzjach dotyczących Żydów zbiegł się w czasie z początkiem inwazji na Związek Radziecki. Rezygnując z deportacji, władze III Rzeszy podjęły myśl o masowym ludobójstwie. Posuwające się tuż za linią frontu oddziały operacyjne — Einsatzgruppen — rozstrzeliwały w poszczególnych miejscowościach setki i tysiące Żydów. Równocześnie w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy (Reichssicherheitshauptamt) opracowano plan, mający na celu „ostateczne rozwiązanie kwestii żydowskiej" (Endlósung der Judenfrage). Plan ten oparto na wykorzystywaniu gazów trujących. Po zatwierdzeniu przez Hitlera, jesienią 1941 r. zaczęto wprowadzać go w życie. W styczniu na konferencji w Wannsee (odbyła się w Berlinie, w jednym z budynków RSHA, Am Grossen Wannsee nr 50/58 — stąd nazwa konferencji) wciągnięto do współpracy najwyższych urzędników kilku ministerstw, rządu GG i innych. Odtąd realizacja planu zaczęła szybko postępować naprzód. Obozy zagłady funkcjonujące samodzielnie (jak Chełmno, Bełżec, Sobibór czy Treblinka) lub stanowiące część obozów koncentracyjnych (np. Majdanka i Oświęcimia) wzniesiono na ziemiach polskich, gdyż liczba mieszkających tu Żydów, przekraczająca 3 min osób, była wyższa od ogółu ludności żydowskiej pozostałych krajów okupowanej Europy (z wyjątkiem Związku Radzieckiego). Taka lokalizacja obozów zmniejszała zatem obciążenie środków transportu. Ponadto Niemcy musieli w pewnym stopniu liczyć się z opinią ludności państw zachodniej Europy, mających po wojnie istnieć jako satelickie państwa Rzeszy, podczas gdy całkowicie obojętne były dla nich poglądy Polaków, którzy mieli być częściowo zesłani na Wschód, częściowo zaś całkowicie zdominowani 276 przez niemiecki „naród panów". W przeciwieństwie do okupowanych krajów zachodnich nie funkcjonowały tu też żadne autonomiczne władze, które by mogły protestować przeciw zakładaniu obozów. Główne natężenie akcji zagłady Żydów polskich przypadło na 1942 r., Żydów przywożonych tu z Zachodu i południa Europy zaś — na rok 1943 i pierwszą połowę 1944. Od września 1939 r. sprawy żydowskie należały w Berlinie do kompetencji RSHA, łączącego dwie formacje: Służbę Bezpieczeństwa, czyli wywiad (Sicher-heitsdienst) i Policję Bezpieczeństwa (Sicherheitspolizei), która z kolei składała się z Policji Kryminalnej (Kriminalpolizei) i Tajnej Policji Państwowej (Geheime Staatspolizei). Na czele RSHA stał Reinhard Heydrich, od lata 1942 r. zaś Ernst Kaltenbrunner (ich przełożonym był Reichsfuhrer SS Heinrich Himmler), natomiast w Gestapo kierownikiem oddziału do spraw żydowskich, mającego organizować i korygować akcję w skali europejskiej, był Adolf Eichmann. Na ziemiach polskich losy Żydów podlegały częściowo niemieckim czynnikom administracyjnym, częściowo policyjnym, co było przyczyną ustawicznych sporów między nimi, mimo iż teoretycznie w Generalnym Gubernatorstwie, na którym spoczywał główny ciężar Endlósung, władzę nad jednymi i drugimi sprawował generalny gubernator Hans Frank. Poszczególne szczeble jego administracji okupacyjnej tworzyli gubernatorzy dystryktów (warszawskiego, lubelskiego, krakowskiego, radomskiego i galicyjskiego), naczelnicy powiatów oraz komisarze miejscy i wiejscy. Wyższy dowódca SS i policji w GG podlegał formalnie Frankowi, dowódcy zaś SS i policji w dystryktach — miejscowym gubernatorom. Równocześnie jednak dowódcy ci utrzymywali bezpośredni kontakt z RSHA, który zapewnił sobie decydujący wpływ na ich działalność. Spory kompetencyjne dotyczyły rozmaitych problemów związanych z okupacją ziem polskich. Na rywalizację w podporządkowywaniu sobie spraw żydowskich wpływ miały — obok względów emocjonalnych i chęci rozszerzenia własnego zakresu władzy — również przyczyny ekonomiczne, mianowicie ogromne korzyści, jakie można było uzyskać z konfiskat mienia żydowskiego oraz wykorzystywania Żydów jako bezpłatnej siły roboczej. W początkowym okresie okupacji decyzje w sprawach ludności żydowskiej przysługiwały w zasadzie władzom policyjnym (choć zachowały się również zarządzenia władz cywilnych z tego czasu). Od wiosny 1940 r., na skutek usilnych starań Franka, zostały one stopniowo podporządkowane władzom administracyjnym, które jednak miały w tym zakresie ściśle współpracować z Gestapo i Kripo. Wiosną 1941 r., wykorzystując swoją mocną w tym okresie pozycję, Frank zapewnił administracji wyłączne kompetencje w sprawach żydowskich. Po roku jednak układ stosunków uległ zmianie. Dowódcą SS i policji w GG został Friedrich W. Kriiger, utrzymujący ścisłe i bezpośrednie kontakty z Himmlerem. Przejął on wszystkie sprawy żydowskie i prowadził je często z pominięciem Franka. Wśród dowódców SS i policji w dystryktach gorliwością i bezwzględnością wyróżniał się Odilo Globocnik z Lublina, jemu też powierzono kierownictwo akcją zagłady w Polsce, którą po śmierci 277 Reinharda Heydricha, zgładzonego w maju 1942 r. przez podziemie czeskie, nazwano na jego cześć akcją Reinhard. W listopadzie 1943 r. wobec kolejnych nieporozumień (nie tylko na tle spraw żydowskich) między Frankiem a Krugerem, ten ostatni ustąpił ze stanowiska. Już wcześniej odwołany został Globocnik, co zbiegło się z zakończeniem akcji Reinhard. Władze policyjne GG zostały w pełni podporządkowane Frankowi, który tym samym stał się najwyższą instancją w sprawach żydowskich. Konspiracyjni działacze żydowscy — historyk Emanuel Ringelblum i jego współpracownicy — szybko zdali sobie sprawę, że równocześnie z napadem Niemiec na ZSRR w czerwcu 1941 r. zaczął się dla ich narodu nowy, najtragiczniejszy etap. W zestawieniu z nim bladły wszystkie antyżydowskie zarządzenia okresu pierwszego. Podział okupacyjnych dziejów społeczności żydowskiej na dwie fazy: wrzesień 1939-czerwiec 1941 r. i od czerwca 1941 do końca — przyjęli prawie wszyscy historycy. Stał się on też podstawą układu niniejszej części Najnowszych dziejów Żydów. 5. DYSKRYMINACJA ŻYDÓW W POCZĄTKACH OKUPACJI Pierwsze zarządzenia antyżydowskie zostały wydane natychmiast po opanowaniu Polski przez Niemców. Już we wrześniu 1939 r. zaczął obowiązywać w Krakowie nakaz umieszczania specjalnych oznaczeń — gwiazd Dawida — w witrynach i na drzwiach żydowskich sklepów, restauracji, kawiarni itp. Po paru tygodniach podobne zarządzenia wydano we Włocławku, Łodzi, Piotrkowie, Kaliszu, Rzeszowie i w wielu innych miastach. Zakłady żydowskie stały się łatwym celem napastliwych wybryków niemieckich żołnierzy. Jako upokarzającą szykanę przyjęło z kolei żydowskie społeczeństwo zarządzenie Franka nakazujące wszystkim Żydom powyżej lat 10 noszenie od grudnia 1939 r. na prawym ramieniu białej opaski z niebieską gwiazdą Dawida. Niepodporządkowanie się temu było karane więzieniem lub zesłaniem do obozu. W praktyce w niektórych miastach wprowadzono oznaczenia inne, np. w Łodzi, a okresowo też w Lublinie (tu już od listopada 1939 r.) i paru innych miejscowościach, obowiązywały żółte gwiazdy na piersiach i na plecach, czasem z napisem Jude. W Piotrkowie Trybunalskim podobny napis Jude umieszczano na opasce z gwiazdą. Do następnych poniżających zarządzeń należał obowiązek zdejmowania nakrycia głowy przed umundurowanymi Niemcami, zakazy uczęszczania do większości miejsc publicznych i parków, a w niektórych miastach — poruszania się po bardziej reprezentacyjnych ulicach, korzystania z pewnych środków 278 transportu miejskiego itd. Obowiązującą również Polaków godzinę policyjną wydłużano czasem dla ludności żydowskiej, nakazując jej np. pozostawanie w domu już od godziny 5 po południu. Pod byle pretekstem żołnierze niemieccy nachodzili żydowskie mieszkania i rabowali co cenniejsze przedmioty, czynnie znieważając osoby broniące swego mienia. : Żydzi ciężko przeżywali to napiętnowanie i umniejszanie ich praw obywatelskich. Jeden z pamiętnikarzy, Marek Stok, pisał wówczas: „Dojmujące uczucie poniżenia, upokorzenia nie opuszcza człowieka. Każdy Niemiec może uderzyć, zbić, brutalnie gonić do roboty i nic, absolutnie nic nie można mu odpowiedzieć. Rodzi się psychika niewolnicza, pierwszy, najgorszy skutek rządów niemieckich"3. Równocześnie jesienią 1939 r. wprowadzano w życie zarządzenia dotyczące przesiedleń ludności z ziem wcielonych do Rzeszy na teren GG. Obowiązywały one tak Polaków, jak Żydów, głównie kupców, rzemieślników i ziemian. Początkowo miały charakter wybitnie chaotyczny. Ludzi wyrzucano z domów i dotychczasowych warsztatów pracy z nakazem opuszczenia terenów wcielonych w ciągu l lub 2 dni. Wolno było zabrać ze sobą po 20-30 kg rzeczy osobistych i żywności, bez biżuterii, sreber, futer itd. Wiele osób zamożniejszych i bardziej przewidujących z własnej inicjatywy uciekało do GG, co pozwalało im ratować choć część swego stanu posiadania. Liczbę wysiedlonych lub zbiegłych przed grudniem 1939 r. władze niemieckie szacowały na 30-40 tyś. Ludność żydowską z terenu Mazowsza i Prus Wschodnich zmuszano ponadto do przechodzenia na obszar zajęty przez władze radzieckie. Od listopada 1939 r. wysiedlenie przeprowadzano w sposób zorganizowany i znacznie bardziej uciążliwy. Wysiedlonych gromadzono w punktach zbornych lub obozach przesiedleńczych, które mieściły się w barakach, więzieniach, stodołach i kościołach, czasem pod gołym niebem, w fatalnych warunkach sanitarnych. Racje wyżywienia były wprost głodowe. Wysiedleńcy spędzali tak czasem po kilka tygodni lub miesięcy, zmuszani często do ciężkiej pracy fizycznej. Te zorganizowane wysiedlenia od początków 1941 r. objęły 400 tyś. osób, w tym kilkadziesiąt tysięcy Żydów. Pozostałą ludność żydowską zamknięto w gettach, część zaś utraciła życie w czasie wyrzucania z mieszkań, przepędzania z miasta do miasta, przetrzymywania w nieludzkich obozowych warunkach itd. Wysiedlanych Żydów kierowano początkowo głównie do małych miejscowości dystryktu lubelskiego, gdzie, jak wspominaliśmy, projektowano rezerwat. Przesiedlono tu wówczas również ok. 4 tyś. Żydów z Austrii i Czechosłowacji oraz ok. l tyś. z Katowic. Wznoszono baraki, szykowano rozległy teren pod przyszły obóz. Jednakże w marcu 1940 r. Niemcy odstąpili od tego planu. Ludność żydowską usuwano nie tylko z ziem wcielonych do Rzeszy. Duży oddźwięk z GG wywołało w lecie 1940 r. wysiedlenie 40 tyś. Żydów z Krakowa, M. Stok [w:] Pamiętniki z getta warszawskiego, Warszawa 1988, s. 25. 279 stolica Generalnego Gubernatorstwa miała być bowiem w najbliższej przyszłości judenrein (na razie zostawiono w niej jeszcze 11 tyś. Żydów). Wysiedleni mogli w zasadzie przenosić się do wybranych dowolnie miejscowości (z wyjątkiem z góry wykluczonych przez władze niemieckie uzdrowisk, terenów wypoczynkowych itd.). W praktyce jednak wyznaniowe gminy żydowskie wielu miast, jak np. Rzeszowa czy Wielunia, odmawiały przyjmowania przesiedleńców, inne żądały od nich opłat lub zastrzegały, że nie obejmą ich swoją opieką społeczną4. Warunki życia tych ludzi należały do najgorszych. Z braku mieszkań lokowano ich przeważnie w bóżnicach i domach modlitwy, w budynkach klubów sportowych, domach cmentarnych itp. Niedostatek lub całkowity brak rzeczy osobistych i najmniejszych choćby zapasów żywności, jak też niemożność znalezienia pracy zarobkowej powodowały, że 80-90% przesiedleńców nie mogło żyć o własnych siłach. W niektórych miastach ludność przyjmowała ich życzliwie i gościnnie, w innych bardzo niechętnie. Toteż przesiedleńcy krążyli często po GG od miasta do miasta, w poszukiwaniu lepszych warunków, których na ogół nie znajdowali, tracili natomiast siły, zdrowie i — często — resztę dobytku. Najwięcej osiedlało się w dużych miastach, zwłaszcza w Warszawie. Wędrówki te zakończyły się jesienią 1940 r., kiedy weszły w życie niemieckie zarządzenia zakazujące Żydom swobodnego poruszania się po GG. Kolejną represją, która dotknęła ludność żydowską (a w dużym stopniu również polską), była grabież mienia. Rozpoczęta od połowy września, w październiku i listopadzie przyjęła formy zorganizowane, a w grudniu 1939 r. została gwałtownie zintensyfikowana. Władze niemieckie przejęły całą własność państwową oraz majątek zlikwidowanych polskich i żydowskich organizacji politycznych, społecznych i kulturalnych, jak też całe mienie żydowskich zrzeszeń religijnych i znaczną część majątku Kościoła katolickiego. Na ziemiach wcielonych skonfiskowano wszystkie prywatne polskie i żydowskie przedsiębiorstwa przemysłowe, transportowe i inne, hurtownie, część warsztatów rzemieślniczych i sklepów oraz duże i średnie gospodarstwa rolne. W GG Polakom odebrano większe przedsiębiorstwa i ustanowiono niemieckich zarządców w dużych gospodarstwach rolnych, Żydom zaś zabrano prawie wszystko, zostawiając jedynie najmniejsze sklepiki i warsztaty rzemieślnicze. Zakłady żydowskie na ogół przekazywano Niemcom, niektóre mniejsze sklepy i warsztaty oddawano w zarząd lub w użytkowanie Polakom wysiedlonym z wcielonego do Rzeszy „kraju Warty" (Wartheland). Bezwzględnej konfiskacie ulegały na ziemiach wcielonych wszystkie dobra kultury — zabytki historyczne i dzieła sztuki, zbiory naukowe i inne. Z muzeów, bibliotek, bóżnic i kościołów, a także z mieszkań prywatnych żydowskich i polskich wywieziono wszystkie cenne przedmioty, gromadzone nieraz przez stulecia. Na terenie GG teoretycznie podlegała rekwizycji jedynie własność 4 M. Fuks, Życie w gettach Generalnej Guberni na tle „Gazety Żydowskiej", 1940-1942, BŻIH 1971, nr 79, s. 23-24, 41^*2 i in. 280 publiczna, w praktyce ograbiono wszystkie bogatsze mieszkania żydowskie 1 wiele polskich. Równocześnie całej ludności kazano oddać aparaty radiowe; posiadanie ich było karane śmiercią. Niezależnie od grabieży na ludność żydowską nakładano pod byle pretekstem wysokie kontrybucje. Za ich spłacenie odpowiedzialni byli (na ogół pod karą śmierci) członkowie Judenratów (piszemy o nich dalej). Czasem zwiększano presję przez aresztowanie zakładników, nieraz rozstrzeliwanych mimo dostarczenia żądanych sum pieniędzy. : , ^fK Ograbionej i spauperyzowanej ludności żydowskiej uniemożliwiono w ogromnej mierze prowadzenie dotychczasowej działalności gospodarczej. Właścicieli przedsiębiorstw żydowskich, przejętych przez komisarycznych zarządców, zobowiązano pod groźbą wysokich kar do przekazania im zapasów towarów, jak też gotówki, czeków i papierów wartościowych. Z przedsiębiorstw tych w krótkim czasie usuwano wszystkich żydowskich pracowników; wyjątki były nieliczne. Na eliminowanie Żydów z życia gospodarczego wpływ miały również restrykcje finansowe. Od jesieni 1939 r. Żydom wolno było posiadać jedynie 2 tyś. zł, resztę musieli przelać na zablokowane konta, z których bank wypłacał im najwyżej 250 zł tygodniowo. Inteligenci żydowscy — naukowcy, nauczyciele, lekarze, artyści i inni — zostali zwolnieni z zajmowanych stanowisk, adwokaci zaś skreśleni z list adwokackich. Od początku okupacji hitlerowcy uważali ziemie polskie za rezerwuar taniej lub wręcz bezpłatnej siły roboczej. Polaków deportowano do pracy w Rzeszy. Los ten w latach 1939-1945 spotkał 3 min osób, głównie chłopów, robotników i młodzież wszelkich grup społecznych. Po paru latach, wypełnionych ciężkimi robotami w bardzo trudnych warunkach, wracali często jako inwalidzi lub ze zrujnowanym zdrowiem, część wcale nie wróciła. Żydów obowiązywał przymus pracy na miejscu. Zarządzenia w tej sprawie ukazywały się najpierw lokalnie (w Łodzi, Warszawie i innych miastach), dla całego GG ogłosił je gubernator Frank 26 X 1939 r. Przymusowi pracy podlegali wszyscy mężczyźni od lat 14 do 60. Formy jego wypełniania były różne. Na żądanie instytucji i firm niemieckich żydowskie władze „samorządowe"— Judenraty, obowiązane były dostarczać odpowiednie kontyngenty robotników. W Warszawie w sierpniu 1940 r. liczebność tzw. batalionów pracy dochodziła do 10,6 tyś. osób dziennie5. Niemcy organizowali ponadto łapanki w tramwajach i na ulicach. Żydzi pracowali przy usuwaniu gruzów, oczyszczaniu miasta, sprzątaniu koszar niemieckich, w małych miasteczkach wykonywali roboty drogowe, pracowali w przejętych przez Niemców gospodarstwach rolnych, przy wyrębie lasów itp. Fachowców zatrudniano głównie w warsztatach krawieckich lub szewskich i w zakładach naprawczych (radiowych, samochodowych i innych). Praca trwająca do 12 godzin dziennie była połączona z biciem, maltretowaniem i upokarzaniem pracowników. Firmy niemieckie nie 5 R. Sakowska, Ludzie z dzielnicy zamkniętej, Warszawa 1975, s. 77. 281 płaciły za nią wcale lub jedynie ok. 10% stawki, jaką otrzymywali robotnicy polscy. Część opłat ponosiły Judenraty. Niemniej w początkowym okresie ochotników nie brakło, zgłaszali się zwłaszcza przesiedleńcy i najbiedniejsi miejscowi mężczyźni, zastępujący wezwanych do robót zamożnych Żydów i przez nich opłacani. Jeśli nie było roboty na miejscu lub było jej zbyt mało, to Żydów kierowano do obozów pracy. Obozów takich zorganizowano na terenie GG prawie 1,8 tyś., w tym dla Żydów ok. 440. W tej ostatniej liczbie 15-20% stanowiły obozy mieszane, do których kierowano i Polaków, i Żydów (w Gorlicach, Janikowie, Janowie Lubelskim, Kazimierzu Dolnym, Koźlu, Rogoź-nicy na Podlasiu, Słupi w Kieleckiem i innych)6. W latach 1940-1941 zorganizowano mniej więcej połowę obozów pracy, pozostałe założono w latach 1942-1943, w trakcie likwidacji gett. Ludzie osadzeni w obozach, zwłaszcza żydowskich, stawali się właściwie więźniami. Wykonywali na ogół najcięższe roboty przy budowie dróg, prace polne, melioracyjne i budowlane, byli zatrudnieni w fabrykach amunicji i w kamieniołomach. Robota ponad siły, bez odpowiednich ubrań (np. prace melioracyjne — w płóciennych spodniach i przemakających butach do późnej jesieni), wyjątkowo bezwzględne rygory, fizyczne i psychiczne znęcanie się, głodowe racje żywnościowe — wycieńczały więźniów ponad granice wytrzymałości, sprzyjały epidemiom. Chorych i niezdolnych do pracy rozstrzeliwano. I tak, w obozie w Siedlinie pod Płońskiem w ciągu 4 miesięcy egzekucje objęły 70 osób (Żydów i Polaków), w 3 obozach pracy w Siedlcach wielu więźniów-Żydów zamordowano biciem, w Nartach koło Kampinosu przy średnim stanie 400 więźniów przywiezionych tu głównie z getta warszawskiego w ciągu pół roku zmarło z wycieńczenia 507. Równie tragiczna była prawdopodobnie statystyka w innych obozach, choć nie wszędzie docierało to do szerszej wiadomości. 4. GETTA 4.1. Warunki egzystencji Posunięciem, które w zasadniczy sposób rozdzieliło losy ludności polskiej i żydowskiej — dotąd często wspólne lub zbliżone w wielu dziedzinach — stało się założenie gett. Propaganda niemiecka uzasadniała ich powstanie „potrzebą" ochrony „aryjskiej" ludności przed epidemiami, Żydzi bowiem byli — jej zdaniem — roznosicielami chorób zakaźnych. Ludności żydowskiej z kolei 6 Obozy hitlerowskie na ziemiach polskich, Warszawa 1979, s. 44, 45 i in. 7 Ibidem, s. 332,447-449. .»... MSW ,ww*»a-,-«>iKV*:ib i wisU , 282 tłumaczono czasem, że gettowe mury zapewniają jej bezpieczeństwo, odgradzając od źle nastawionych do niej Polaków. Na ziemiach polskich założono ok. 400 gett. Ponadto kilkanaście istniało w różnych miejscowościach Łotwy, Litwy, Białorusi i Ukrainy (w 1944 r. również na Węgrzech) oraz jedno getto na terenach czeskich, w Terezinie. Ze wspomnianych już względów, gett (podobnie jak obozów) na zachodzie Europy nie zakładano. Część tamtejszych Żydów (zwłaszcza z Niemiec i Austrii) przywożono do gett w Polsce, a w latach 1942-1943 większość kierowano bezpośrednio do obozów zagłady. W Generalnym Gubernatorstwie getta powstawały niejednocześnie. Pierwsze, już w październiku 1939 r. utworzono w Piotrkowie Trybunalskim, największe — 16 IX 1940 — w Warszawie (znalazło się w nim 360 tyś. osób, w 1941 r. żyło 450 tyś.), w marcu 1941 — w Krakowie (18 tyś. osób). W pierwszej połowie 1941 r. powstały też duże getta w Kielcach (27 tyś. osób), w Lublinie (34 tyś.), Radomiu (32 tyś.), Tarnowie (40 tyś.) i Częstochowie (48 tyś.). Na terenach wcielonych do Rzeszy największe getto, w Łodzi, założono w kwietniu 1940 r. (liczyło do 200 tyś. osób). Najpóźniej zakładano getta na Śląsku, gdzie niektóre, np. w Andrychowie i Sosnowcu, powstały dopiero jesienią 1942 r. W latach 1941-1942, po inwazji na Związek Radziecki, założono też getta na terenach dawnych województw wschodnich. Getta różniły się stopniem odizolowania od dzielnic polskich. Duże otaczano murem wysokości ok. 3 m, nad którym przeciągano jeszcze druty kolczaste. Nielicznych punktów wylotowych strzegła policja niemiecka, mająca do pomocy wewnątrz murów żydowską Służbę Porządkową (tzw. żydowską policję), a w Warszawie również policję polską (tzw. granatową). Wychodzić i wchodzić wolno było tylko za specjalnymi przepustkami, przy czym zasady ich wydawania były różne. I tak, np. w Łodzi otrzymywali je tylko „starsi" żydowscy i zupełnie wyjątkowo nieliczni polscy pracownicy służb komunalnych, poczas gdy w Warszawie, Krakowie, Lublinie i wielu innych miastach wydawano je z początku licznym osobom, jeśli charakter ich pracy tego wymagał (otrzymywali je Żydzi zatrudnieni poza gettem, polscy pracownicy służb antyepidemicznych, komunalnych, zaopatrzenia itp.). Po pewnym czasie zaczęto ograniczać ich liczbę. Przejeżdżające przez teren gett tramwaje nie zatrzymywały się, wejścia do nich były strzeżone przez policję. Na granicy gett szczegółowo kontrolowano towary przewożone w obie strony przez zakłady miejskie i przedsiębiorstwa, mające specjalne nakazy lub zezwolenia. Mniejsze getta oddzielano tylko parkanami lub zasiekami z drutów kolczastych. Czasem, w tzw. gettach otwartych, granice jedynie zaznaczano, przy czym Żydom nie wolno było ich przekraczać, Polacy zaś mogli poruszać się w ich obrębie. Sposób odgrodzenia miał wpływ na kontakty z ludnością polską. Całkowitą izolację getta udało się Niemcom uzyskać tylko w Łodzi (brak przepustek, łączności telefonicznej i pocztowej), w innych dużych miastach kontakty były czasem niewielkie, zawsze jednak istniały, najczęstsze zaś 283 utrzymywała ludność małych miasteczek, zwłaszcza że granice getta rozdzieliły tam ludzi, którzy przed wojną często się znali i stykali w życiu codziennym. Na getta wybierano dzielnice najstarsze, o najnędzniejszej zabudowie, czasem pozbawione częściowo elektryczności, a w jeszcze większej mierze gazu, bez parków i innej zieleni. Od początku panowała w nich, zwłaszcza w dużych miastach, niespotykana w innych dzielnicach ciasnota. I tak, w dwóch największych gettach, skupiających jedną czwartą polskich Żydów, w Warszawie i Łodzi na l izbę przypadało przeciętnie 6-8 osób, w mieszkaniach zaś ludzi biednych i przesiedleńców dochodziło do 10 osób na izbę. To zagęszczenie, zwłaszcza przy braku środków utrzymania czystości i higieny osobistej, sprzyjało szerzeniu się epidemii, ponadto zaś dla wielu mieszkańców gett było psychicznie trudne do wytrzymania. Jeszcze bardziej niż ciasnota zamkniętym za murami Żydom dawał się we znaki głód. Pod tym względem także istniały różnice. Im mniejsze były getta, tym mniej rygorystycznie pilnowała ich granic żandarmeria, tym łatwiej więc ludność żydowska podtrzymywała stosunki handlowe z dawnymi sąsiadami, uzupełniając przydziałowe produkty. Getta większe — w Radomiu, Lublinie, Częstochowie i inne — miały z zaopatrzeniem więcej trudności, stopa życiowa obniżyła się w nich znacznie w porównaniu z okresem przedwojennym, ale głód nie zagrażał życiu ich mieszkańców. Gettami, w których dziesiątkował ludność, były Warszawa i Łódź. W getcie łódzkim, hermetycznie izolowanym od otoczenia, wprowadzenie specjalnych gettowych pieniędzy dodatkowo uniemożliwiło wszelki szmugiel czy handel poprzez mury. Jedyną drogą zaopatrzenia stały się urzędowe przydziały żywności. O ich nikłych rozmiarach świadczą sprawozdania szefa niemieckiego Zarządu Getta, Hansa Biebowa: podczas gdy koszty wyżywienia l więźnia władze niemieckie ustaliły w 1940 r. na 40-50 fenigów dziennie, koszty utrzymania l mieszkańca łódzkiego getta wynosiły tylko 23 fenigi8. Na domiar złego, skąpe racje przydziałowej żywności: chleba (2-2,5 kg na tydzień), kartofli i jarzyn, niewielkie ilości mąki, tłuszczów, cukru, mięsa (10 dkg miesięcznie) i jajek (l miesięcznie), dostarczano nierytmicznie i czasem przez parę dni sklepy były puste. Sytuację pogarszała jeszcze nieuczciwość sklepikarzy, którzy żywność rozprowadzali, i administracji gettowej, która przyznawała sobie zwiększone normy. Z kolei najbiedniejsza ludność nie miała za co wykupić nawet tak znikomych racji i część ich odsprzedawała, przymierając głodem. Na innych zasadach opierało się wyżywienie olbrzymiego getta warszawskiego. Przydziały były tu znacznie mniejsze niż w Łodzi, np. w 1941 r. na karty aprowizacyjne wydawano jedynie chleb (2,5 kg miesięcznie), cukier (18-27 dkg miesięcznie), marmoladę i mydło. Ponadto ludność mogła nabyć pewne ilości artykułów reglamentowanych (ryby, warzywa itd.) po stosunkowo niskich cenach, ustalonych przez administrację. Przeciętna wartość odżywcza uzyskiwanych w ten sposób towarów wynosiła ok. 230 kalorii dziennie. A. Eisenbach, Hitlerowska polityka zaglady Żydów, Warszawa 1961, s. 230-231. 284 29. Ruch uliczny w getcie warszawskim Dla częściowego choćby zaradzenia tragicznej sytuacji żydowska administracja i organizacje pomocy społecznej uruchomiły w obu gettach — a także w Krakowie, Tarnowie, Rzeszowie i wielu, wielu innych — kuchnie ludowe, które otrzymywały centralne przydziały i wydawały zupy dla uboższych warstw społeczeństwa. Nie były one zbyt pożywne (ich wartość obliczano na 160-200 kalorii), dla wielu jednak stanowiły jedyny gotowany posiłek w ciągu dnia. Pobierano za nie niskie opłaty, a najbiedniejszym wydawano za darmo. Funkcjonowały też kuchnie prowadzone przez niektóre partie polityczne (np. Poalej Syjon czy Bund) oraz przez szkoły. W Warszawie wydawano 60-90 tyś. zup dziennie, a tylko przez krótki okres jesienią 1941 r. ok. 120 tyś.9 Zachowane — mimo przeszkód — kontakty getta warszawskiego (zwłaszcza telefoniczne) umożliwiły organizowanie szmuglu. Zajmowały się nim głównie współdziałające ze sobą grupy szmuglerów żydowskich i polskich. Gdy przedmiotem handlu były worki z żywnością, przerzucano je przez mury lub przeciskano przez wykute w nich, starannie zamaskowane otwory, wypychano z przejeżdżająych „tranzytem" przez getto tramwajów itd. Dla szmuglu w skali hurtowej korzystano z bram wylotowych: przekupieni niemieccy policjanci oraz towarzyszący im policjanci polscy i żydowscy przepuszczali tamtędy wozy naładowane niby to legalnie wwożoną żywnością. Niewielkie ilości produktów przenosili pod ubraniem Żydzi wracający z pracy przymusowej poza murami oraz pracownicy polscy wyposażeni R. Sakowska, op. cit., s. 150-152. 285 w przepustki. Najmłodsi szmuglerzy — żydowskie dzieci z biednych, głodujących rodzin — prześlizgiwały się przez dziury i podkopy byle tylko przynieść bochenek chleba, trochę kaszy czy parę kartofli. Jak oceniał przewodniczący warszawskiego Judenratu Adam Czerniaków, 80% żywności dostarczanej do getta pochodziło ze szmuglu10. Szmuglowano nie tylko artykuły pierwszej potrzeby. Na użytek wąskiej grupy nowobogackich gangi szmuglerów dostarczały najbardziej wyszukane wina i koniaki, kawior, sardynki i inne produkty luksusowe. Wszelkie formy nielegalnego handlu były niebezpieczne. Niejeden szmugler zginął od niemieckiej kuli. Szmuglujące dzieci też często przypłacały życiem swoje wyprawy. Za zorganizowany przerzut żywności, za łapówki i za ryzyko płacić musiał klient. „Zawodowi" szmuglerzy, i żydowscy, i — zwłaszcza — polscy, czerpali z tego procederu ogromne zyski. Wolnorynkowe ceny w getcie były w porównaniu z „aryjską" Warszawą wyższe o 10 do 73% n. Aby móc sobie pozwolić na zaopatrzenie tą drogą, choćby w niewielkiej mierze, Żydzi wysprzedawali się ze wszystkiego, co przedstawiało jakąkolwiek wartość. Szmuglerzy dostarczający żywność wywozili za mury nie tylko cenne drobiazgi, ubrania, futra, ale nawet meble czy fortepiany. Zabierali też wszystko, co wyprodukowali — często na zamówienia kupców polskich — żydowscy rzemieślnicy, otrzymujący rozmaitymi nielegalnymi drogami surowce, nawet reglamentowane, ze strony „aryjskiej". Szmugiel poprawiał w pewnym stopniu sytuację żywnościową warszawskiego getta, zwłaszcza jego warstw zamożniejszych, nie na tyle jednak, by zaspokoić istniejące potrzeby. Jak wykazała przeprowadzona w grudniu 1941 r. ankieta, przeciętna wartość kaloryczna wyżywienia urzędników Judenratu wynosiła dziennie 1665 kalorii, robotników — 1229, a przesiedleńców i żebraków — 800 (dla porównania: najniższa wartość energetyczna dziennego wyżywienia l osoby w rodzinach robotniczych w Polsce przed wojną wynosiła 2380 kalorii)n. „Jest ciężka zima 1941 r. — pisał wspomniany już pamiętnikarz, Marek Stok13 — Ciasnota mieszkaniowa zatrważająca. [...] Tysiące nędzarzy, żebraków stale biwakuje na ulicy. To nie są ludzie — jakieś straszliwe mary. Upiorne postacie w brudnych łachmanach, szmatach, wychudzone twarze o rozgorączkowanych oczach i spuchniętych z głodu nogach. Są wszędzie. Na podwórkach, na chodnikach, pod murami i na jezdniach, zawodzą, krzyczą, proszą o jałmużnę. Dzieci. Pełno obdartych, gołych niemal mimo okrutnego mrozu dzieci. Nie sposób im pomóc. Nie sposób się od nich odczepić. Z paczką jedzenia w ręku nie można przejść ulicą, bo naraz taki obdartus podbiega, wyrywa i tuż na ulicy zaczyna żarłocznie i szybko, jak można najszybciej pakować sobie kawały chleba do ust. Spieszyć się musi strasznie, bo niemal 10 Y. Gutman, The Jews of Warsaw 1939-1943, Bloomington 1982, s. 67. 11 T. Berenstein, Ceny produktów żywnościowych w Warszawie i w getcie warszawskim w latach okupacji hitlerowskiej, BŻIH 1969, nr 70, s. 11. 12 A. Eisenbach, op. cit., s. 229-230. 13 M. Stok [w:] Pamiętniki z getta, s. 38-39. 286 30. Uliczna herbaciarnia w getcie warszawskim w tejże samej chwili, gdy on wyrywa komuś ten chleb i pakuje sobie w usta — na niego zwala się cała zgraja innych obdartusów, przewraca go na ziemię i usiłuje wyrwać ten zdobyty chleb. Wszyscy tarzają się po jezdni, tłuką się, wyrywają sobie kawałki chleba, pakują w gęby, wrzeszczą przytem wniebogłosy, a po chwili, gdy już skończył się chleb, wszyscy spokojnie wstają, nie mają do siebie żadnej urazy i czyhają na następną ofiarę. Nie można przejść dłuższego odcinka ulicami, by nie spotkać trupów ludzkich. Leży trup w łachmanach na chodniku, a ludzie spiesznie, starając się nie patrzeć przechodzą obok, aż jakaś litościwa dusza przykryje go gazetami. Trupy mężczyzn, kobiet, dzieci. Na wszystkich ulicach". „Ludzie są głodni, coraz głodniejsi, więcej niż połowa mieszkańców getta głoduje" — pisze Mina Tomkiewicz14, której udało się przeżyć. Nie pomija i tej drugiej połowy. Są wśród niej gettowi bogacze, wojenna elita. Przede wszystkim szmuglerzy-hurtownicy — ludzie nieprzeciętnie odważni, dla których nie ma nic trudnego. Co dzień ryzykują życiem, co dzień „piją, bawią się i nie myślą o śmierci. [...] Kierownicy niemieckich fabryk prowadzą interesy na wielką skalę z aryjską stroną; właściciele kilku restauracji i kawiarni, aptek i składów aptecznych dobrze zarabiają. Czasem jest im materialnie lepiej niż przed wojną. Także ci ludzie są pełni nerwów i złych przeczuć, nie ma dziś bowiem człowieka, który by zarabiał nie narażając się w ten czy inny sposób. Musi się omijać rozporządzenia i przepisy [...] Kiedy jeden i drugi numer przechodzi 14 M. Tomkiewicz, Bomby i myszy, Londyn 1966, s. 105-108. 287 31. Handel opałem w getcie warszawskim bezkarnie, nerwy powoli przyzwyczajają się do napięcia, lekceważenie osłabia strach. Trzeba jednak iść na karty do klubu, dobrze zjeść i wypić kieliszek, zalać robaka [...]. Różne są losy gettowych ludzi i różni są ludzie. Można ich dzielić na warstwy społeczne i geograficzne, na Warszawian, którzy mają jeszcze co sprzedawać, i na uchodźców, którzy są pozbawieni wszystkiego i zżerani przez tęsknotę za «domem», miastem, miasteczkiem czy wsią. Swoją wsią. Można stworzyć wiele klasyfikacyj i kategoryj, ale jedno jest pewne: wszyscy chodzą tymi samymi natłoczonymi ulicami, bogaty przynosi wszy od biednego. Tyfus i inne choroby, które lęgną się w szybkim tempie u biednych, nie szczędzą i bogatych, kula i pejcz nie pyta o klasy. W czapce z daszkiem [żydowskiego policjanta — T.P.], czy bez tej czapki, wszystkich otacza jeden wysoki mur nie do przebycia. Mur, który dzieli innych ludzi od reszty świata [podkr. w tekście]. «Ale glajch, wszyscy jednakowo!», śpiewają w kawiarniach, na ulicach, na podwórkach. -'••'.'*&< ^itiil | «Ale glajch, wszyscy wykończą się!», wykrzykuje w dziwacznych podrygach gettowy Stańczyk, wariat Rubinstein". W pierwszej kolejności wymierają jednak nędzarze. W porównaniu ze stanem przedwojennym, śmiertelność wśród żydowskiej ludności Warszawy wzrosła w 1941 r. mniej więcej dziesięciokrotnie (w Łodzi ośmiokrotnie)15. 15 A. Eisenbach, op. cit., s. 231. ,x>i's-sutooT ,M 288 .. 32. Dziecko-handlarz uliczny w getcie warszawskim 19 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce W tej sytuacji niemożliwe było organizowanie indywidualnych pogrzebów. Ofiary głodu i epidemii pozostawały przeważnie anonimowe, niezależnie od tego, czy marły na chodnikach, czy też ich ciała wyrzucano nocą z domów na ulice, a to zarówno po to, by uniknąć kosztów pochówku, jak by zachować posiadane przez nich „bony", czyli kartki żywnościowe. Nikt nie dochodził, kim są. Zbierały ich służby pogrzebowe, wywożąc do zbiorowych mogił na żydowskim cmentarzu. W mniejszych gettach, jak wspomniano, sytuacja żywnościowa była znacznie lepsza. I tam jednak w ciężkich warunkach znaleźli się ludzie pozbawieni możliwości pracy, zwłaszcza przesiedleńcy. Organizowana z trudem samopomoc społeczna nie zaspokajała potrzeb. Stworzone w gettach całej Polski warunki sprawiły, że — jak się ocenia — zmarło w nich lub zginęło 750 tyś. Żydów, z czego 500 tyś. w czasie ich tworzenia i trwania, a 250 tyś. w czasie likwidacji, czyli przesiedlania ludności do większych gett lub deportacji do obozów zagłady16. Oznacza to, że w gettach zginęło 25% ogółu zamordowanych polskich Żydów. Jednym z celów, jakim miały służyć getta, było wykorzystanie żydowskiej siły roboczej. Poza pracą przymusową istniały dwa systemy organizowania „dobrowolnej" pracy zarobkowej: prowadzenie własnych zakładów przez administrację getta (tę formę, wytworzoną w Łodzi, spotykano w wielu innych gettach) oraz zakładanie firm prywatnych przez przedsiębiorców niemieckich i żydowskich (firmy żydowskie funkcjonowały jedynie w Warszawie, niemieckie w większych gettach całej Polski). Zakłady prowadzone przez Judenraty pozostawały pod ścisłą kontrolą niemiecką. W Łodzi wykonywały zamówienia Ministerstwa Zbrojeń III Rzeszy i koncernów niemieckich z dostarczanych przez nie do getta surowców. Czynne tu były warsztaty odzieżowe, tapicerskie, stolarskie, metalowe, elektrotechniczne i inne, pracujące na skonfiskowanych maszynach i urządzeniach fabrycznych. W połowie 1941 r. w 45 zakładach pracowało 40 tyś. robotników. Władze niemieckie próbowały przenieść doświadczenia łódzkie do getta warszawskiego, co jednak napotkało trudności i z systemu tego zrezygnowano. Od jesieni 1940 do wiosny 1941 r. funkcjonowały tu przedsiębiorstwa, które na polecenie nadzoru niemieckiego organizował i prowadził Judenrat. Dominującą formą produkcji była jednak zakonspirowana praca rzemieślnicza, a właściwie chałupnicza. Na strychach i w piwnicach wytwarzano galanterię, mydła, nici (na kołowrotkach), tkaniny i dzianiny, guziki, zabawki itd. Wyroby te szmuglowano na „stronę aryjską" i tam sprzedawano; czasem produkowano je na zamówienie polskich kupców. Niektórzy rzemieślnicy wykonywali nawet usługi dla „aryjskiej" klienteli, np. naprawiali dostarczane im przez mur zegarki. Warunki pracy chałupniczej były bardzo ciężkie, s. 194. Statystyki SS cyt. wg R. Hilberg, Die Yernichtung der Europaischen Juden, Berlin 1982, OtWi * -ffiA-J' 290 , ... , ' •\J-} ••' •;*'?*'•,•% '•*-»$>.: ^ •:•-,•-1-"f*l.^ a zarobki niewielkie, żydowscy rzemieślnicy nie mieli jednak wyboru. Wytwórczość koncesjonowana, prowadzona przez firmy niemieckie (tzw. szopy) i żydowskie, zaczęła się rozwijać na szerszą skalę dopiero w drugiej połowie 1941 r. * 4.2. Judenraty Judenraty, czyli rady żydowskie były to teoretycznie władze samorządowe o pozornie dużych kompetencjach, faktycznie zaś stanowiły organy administracji, mianowanej przez władze okupacyjne i im całkowicie podporządkowane. W listopadzie 1939 r. generalny gubernator Frank tak określił cel ich powołania: „Rada Żydowska obowiązana jest do przyjmowania rozkazów władz niemieckich przez przewodniczącego lub jego zastępcę. Odpowiada ona za sumienne przeprowadzanie tychże w pełnym zakresie. Żydzi i Żydówki winni być posłuszni poleceniom wydanym przez nią celem wykonania niemieckich zarządzeń" n. Judenraty tworzono w poszczególnych miastach od jesieni 1939 r., a po założeniu gett przejmowały w nich funkcję zarządów miejskich. W niektórych miejscowościach, jak np. w Chełmie, Jaśle, Jędrzejowie, Przemyślu, Radomsku i Włodawie, powstały powiatowe rady żydowskie. W Radomiu zorganizowano radę, której podlegały Judenraty tego dystryktu. Na podobnych zasadach działała Centrala Żydowskich Rad Starszych Górnego Śląska. Na prezesów Niemcy powoływali zwykle przedwojennych społecznych działaczy żydowskich. Prezesi dobierali sobie pozostałych członków rad, których liczba — zależnie od wielkości gett — wahała się od 12 do 24 osób (w Łodzi do 32 osób), zatwierdzanych przez Niemców. To zatwierdzenie nie zapewniało bezpieczeństwa: członkowie rad, jako osobiście odpowiedzialni za zachowanie się ludności żydowskiej, bywali często aresztowani, traktowani jako zakładnicy, nieraz rozstrzeliwani. Większość członków pierwszego Juden-ratu w Łodzi zginęła już w listopadzie 1939 r. W Krakowie członkowie dwóch kolejnych rad (razem z prezesami) zostali zesłani do obozów i więzień, skąd już nie wrócili. Utrzymał się dopiero trzeci skład rady — ludzie całkowicie ulegli wobec Niemców; zostali rozstrzelani po likwidacji krakowskiego getta. Zwierzchnictwo nad Judenratami sprawowały niemieckie władze administracyjne, a w większych miastach specjalnie utworzone urzędy. W Warszawie powstał w tym celu Urząd Komisarza Dzielnicy Żydowskiej podległy bezpośrednio gubernatorowi dystryktu warszawskiego, dla spraw gospodarczych — urząd Transferstelle. W Łodzi i paru innych miastach odpowiednie urzędy, zwane Gettoverwaltung, podlegały burzmistrzom. Judenraty dostawały ponadto bezpośrednie rozkazy od SS i Gestapo. Dla kontroli nastrojów i sytuacji w gettach, a również działalności Judenratów, władze niemieckie organizowały specjalne agentury. Grupy ich 17 Eksterminacja Żydów na ziemiach polskich w okresie okupacji hitlerowskiej. Zbiór dokumentów, Warszawa 1957, s. 73-74. 291 informatorów wchodziły w skład różnych instytucji użyteczności publicznej. W Warszawie działały pod szyldem Urzędu do Walki z Lichwą i Spekulacją przy ul. Leszno 13 (stąd nazwa „13-tka"), a potem pogotowia ratunkowego. W Łodzi grupa taka tworzyła Sonderkommando. W mniejszych miastach agenci byli zwykle indywidualnie powiązani z Gestapo lub Kripo i dekonspirowali swych rodaków zarówno przebywających w gettach, jak i ukrywających się po „stronie aryjskiej". Zasadnicze decyzje regulujące życie w dzielnicach żydowskich podejmowały instytucje niemieckie; „władza" Judenratów dotyczyła spraw drugorzędnych i wykonawczych. Należały do nich trzy grupy problemów. Pierwsza wiązała się z wykonywaniem zarządzeń niemieckich. Należało tu dostarczanie robotników na „placówki", tj. do przymusowych prac wykonywanych poza gettem, jak też na wysyłkę do obozów pracy; zbieranie i przekazywanie władzom kontrybucji, organizowanie nakazanych przez nie zbiórek kosztowności, mebli, futer itp.; współudział w przesiedleniach ludności żydowskiej na terenie GG oraz przyjmowanie przesiedleńców z Niemiec i krajów przez nie podbitych. W późniejszym okresie domagano się od Judenratów pomocy przy deportacjach ludności do obozów zagłady. Druga grupa spraw łączyła się z administracją gett. Wobec wyłączenia ich obszaru z gestii polskich zarządów miejskich na Judenraty spadały takie obowiązki, jak ewidencja ludności, problemy mieszkaniowe, kwestie zdrowotne i sanitarne, zaopatrzenie w żywność, węgiel i inne towary, wytwórczość, podatki, oświata i życie religijne, cmentarze i zbiorowe pogrzeby, poczta, straż ogniowa, porządek, zwalczanie przestępstw itp. Trzeci zakres spraw dotyczył opieki społecznej. W tej dziedzinie obok rad funkcjonowały organizacje charytatywne. Skład osobowy Judenratów był niejednolity. Część ich członków rekrutowała się spośród ludzi ideowych, stawiających sobie za cel maksymalną obronę interesów żydowskich przed naciskami ze strony Niemców. Czerniaków traktował działalność w warszawskim Judenracie wręcz jak misję, której podporządkował całe osobiste życie. Starał się bronić przed Niemcami społeczność getta, zabiegał o zwalnianie osób aresztowanych, o zwiększanie przydziałów żywności, polepszanie warunków w obozach pracy, obniżanie i rozkładanie w czasie kontrybucji, odzyskiwanie pieniędzy z zablokowanych kont dawnych żydowskich instytucji i przeznaczanie ich na pomoc społeczną. Podobne starania podejmowało wielu innych prezesów rad żydowskich. Rozmowy z Niemcami były przykre, połączone z mnóstwem upokorzeń i czynnym znieważaniem, często wręcz niebezpieczne, jednak w licznych wypadkach prezesom Judenratów udawało się wyjednać pewne ulgi. Wielu z nich działało w przeświadczeniu, że jedyną szansą ratunku jest dla Żydów dobrze wykonywana i wydajna praca. Sądzili, że Niemcy nie będą niszczyli tak dla nich wygodnych i prawie bezpłatnych sił roboczych. Przekonani o ostatecznej klęsce Rzeszy, dążyli do tego, by przetrwać, zyskać na czasie, by poprzez osiąganie maksymalnych efektów gospodarczych uratować możliwie 292 największą część ludności żydowskiej. Przy założeniu racjonalności polityki hitlerowskiej był to w tym okresie jedynie logiczny sposób rozumowania. Do „starszych" w dużych gettach, którzy przyjęli taką taktykę, należał Mordechaj Chaim Rumkowski w Łodzi, Mojsze Merin, przewodniczący Centrali Żydowskich Rad Starszych Górnego Śląska, a w gettach powstałych po czerwcu 1941 r. na ziemiach wschodnich — Efraim Barasz w Białymstoku i Jakub Gens w Wilnie. Judenraty pracowały w różnym trybie. W Warszawie i wielu innych większych gettach działano kolegialnie, decyzje zapadały po odpowiednich naradach. Natomiast prezes Rumkowski był władcą despotycznym, który uważał się za pana życia i śmierci swych „poddanych". Na wprowadzonych przez Niemców „pieniądzach" getta łódzkiego kazał wydrukować swój wizerunek (stąd nazwa banknotów „chaimki"). Aparat urzędniczy zatrudniany przez poszczególne rady liczył w małych miejscowościach po kilka osób, podczas gdy w olbrzymim getcie warszawskim dochodził do 20 tyś., a w Łodzi nawet do większej liczby urzędników. Ich poziom moralny i kompetencje zawodowe bywały bardzo różne. Część z nich otrzymywała pobory, znaczna większość — nie. Wszyscy mieli natomiast zwiększone przydziały żywnościowe, uważano też powszechnie, że ich karty pracy najbardziej gwarantują bezpieczeństwo. Judenratom podporządkowano Służbę Porządkową. Podporządkowanie to nie było pełne, w konkretnych najbardziej drażliwych przypadkach musiała ona bowiem spełniać polecenia policyjnych władz niemieckich, w Warszawie zaś pod względem personalnym podlegała początkowo policji polskiej (na jej czele stał przedwojenny oficer polskiej policji neofita Józef Szeryński, jego zastępcą zaś, a od wiosny 1942 r. następcą, był adwokat Jakub Lejkin). Liczebność SP była różna, w Warszawie dochodziła do 2 tyś. osób, w Łodzi w 1943 — do 530. Wyposażono ją w pałki, nie miała jednak broni palnej. Poza utrzymywaniem porządku na terenie getta dokonywała rekwizycji, doprowadzała do punktów zbiorczych robotników przymusowych, eskortowała przesiedleńców, bywała zatrudniana w akcjach przeciwepidemicznych itd., a w dniach deportacji brała w niej aktywny udział. Z początku do SP wstępowała głównie młodzież inteligencka, nie mająca żadnych szans na pracę w wybranym przez siebie zawodzie; w Warszawie większość Służby Porządkowej stanowili prawnicy (Szeryński mawiał, że czuje się znacznie bardziej dziekanem rady adwokackiej niż komendantem policji)!8. *'••''-•*' "*'/f ^ Członkowie SP pracowali na tych samych zasadach, co urzędnicy rad żydowskich. Otrzymywali zwiększone przydziały żywności i bardzo „mocne" papiery, nie pobierali natomiast pensji. Ten brak i jedni, i drudzy zaczęli wkrótce wyrównywać sobie z nawiązką. Branie łapówek, wciskanych im początkowo przez szmuglerów, rozszerzyli wkrótce na wszystkie te dziedziny życia, w których cośkolwiek od nich zależało. Niektórzy urzędnicy, jak np. J. Mawult (S. Gombiński) [w:] Pamiętniki z getta, s. 60. ' 293 w Warszawie członkowie komisji lekarskich, kwalifikujący kandydatów na roboty przymusowe, mieli nawet ustalone taksy („za przesłanie do specjalisty 5 zł 50 gr, a za badanie bez skierowania 10 zł, za odroczenie 5 zł"19), inni uzależniali wysokość pobieranych kwot od zamożności klienta, przy czym chętniej obsługiwali bogatszych. Podobnie SP brała za wszystko: za pominięcie mieszkania przy obowiązkowej dezynfekcji, uciążliwej i niszczącej rzeczy, za niedostrzeganie osób uchylających się od opłat lub stawiennictwa, a nawet za wepchnięcie kogoś na pierwsze miejsce w długiej kolejce. Te łatwe zarobki, a także przykład żandarmerii niemieckiej zdeprawowały SP i przyciągnęły do niej licznych kombinatorów. Porządkowi zaczęli uważać się za coś lepszego od ogółu, przy każdej okazji bili ludzi i używali przemocy. A gdy do tego w dniach deportacji doszedł lęk o życie własne i członków rodziny, zaczęli traktować mieszkańców gett równie brutalnie i bezwzględnie, jak żandarmeria czy SS. Dla spauperyzowanej i głodnej ludności gett sprawą niesłychanie ważną była opieka społeczna. Akcje w tym zakresie prowadziły wszystkie Judenraty oraz organizacje pomocy społecznej. Początkowo funkcjonowało ich wiele (jak przed wojną), Niemcy jednak szybko dokonali centralizacji: wszystkie żydowskie organizacje opiekuńcze zostały włączone do Żydowskiej Samopomocy Społecznej, podobnie jak większość polskich do Rady Głównej Opiekuńczej. Na tych samych zasadach powstała Ukraińska Rada Opiekuńcza. Przedstawiciele owych trzech organizacji (3 Polacy, l Żyd i l Ukrainiec) utworzyli Naczelną Radę Opiekuńczą, zajmującą się podziałem darów i subwencji pieniężnych, zwłaszcza tych, które otrzymywano z zagranicy. Ofiarodawcami byli: Międzynarodowy Czerwony Krzyż, Amerykański Czerwony Krzyż, Commission for Polish Relief i inne. Naczelna Rada Opiekuńcza rozdzielała te dary w proporcjach: RGO — 76%, ŻSS — 17%, URO — 7%. Żydowska Samopomoc Społeczna otrzymywała ponadto dary od American Jewish Joint Distribution Committee, z których 50% przeznaczano dla getta warszawskiego. Źródłami krajowymi były dotacje władz GG, Judenratów i administracyjnych władz polskich (np. Zarządu Miejskiego w Warszawie), ofiary ludności żydowskiej, różnorodne opłaty — np. za bilety wstępu na gettowe imprezy kulturalne czy rozrywkowe — itd. Żydowska Samopomoc Społeczna, podobnie jak RGO, miała centralę w Krakowie. Jej agendami terenowymi były żydowskie komitety opiekuńcze powiatowe i miejskie. Największą rolę wśród nich odgrywał Żydowski Komitet Opiekuńczy Miejski w Warszawie. Żydowska Samopomoc wraz z Jointem stanowiły również główne oparcie finansowe dla Centosu (Centralnego Towarzystwa Opieki nad Sierotami i Dziećmi Opuszczonymi), który w samym getcie warszawskim prowadził ok. 100 różnych placówek udzielających pomocy ponad 35 tyś. dzieci20. 19 Ch. Hasenfus [w:] Pamiętniki z getta, s. 34. 20 R. Sakowska, op. cit, s. 173; por. też A. Berman, O losie dzieci z zakładów opiekuńczych w getcie warszawskim, BŻIH 1958, nr 28. 294 Ważnym nurtem pomocy społecznej była pomoc inicjowana spontanicznie przez grupy osób, które łączyła więź sąsiedzka (komitety domowe) czy wspólne miejsce pochodzenia (ziomkostwa przesiedleńców). Organizowali je ludzie wykazujący nieraz wiele ofiarności i inwencji. Komitety domowe rozwijały się głównie w Warszawie (ponad 1,1 tyś.21) i Łodzi, mniejsze znaczenie miały w Krakowie, Rzeszowie i paru innych gettach. Ich dochody opierały się przede wszystkim na składkach płaconych przez lokatorów, zbiórkach artykułów żywnościowych i wpływach z amatorskich imprez kulturalno-towarzyskich. Mając pełną świadomość, że w warunkach okupacji najważniejszym obowiązkiem jest ratowanie ludzi od śmierci głodowej, bardzo aktywnymi działaczami ŻSS stali się — szczególnie w dużych miastach — przywódcy różnych żydowskich partii politycznych i organizacji społecznych. Zapewniali tej pracy szerszy rozmach, a rozproszonym wysiłkom starali się nadawać jednolity kierunek dla osiągnięcia zwiększonych efektów. Mieli duże wpływy zwłaszcza w Warszawie, gdzie w pracach ŻSS brały udział osoby o tak silnej indywidualności, jak wybitny historyk, członek Poalej Syjon Lewicy, Ringel-blum. Ich zasługą było zjednoczenie w maju 1940 r. komitetów domowych, które stały się podstawowymi ogniwami ŻSS. W mniejszych gettach opiekę nad najuboższą częścią ludności i nad przesiedleńcami sprawowały głównie rady żydowskie. Organizowały one kuchnie ludowe, wydające od paruset do 1-2 tyś. zup dziennie, choć czasem ze względu na brak pieniędzy dożywianie obejmowało tylko dzieci lub tylko przesiedleńców. Niektóre kuchnie z braku środków okresowo zamykano. Jedynie w bardzo nielicznych miejscowościach do akcji pomocy włączały się terenowe ogniwa ŻSS, a do jeszcze mniejszej ich liczby docierała pomoc Jointu. Podobna sytuacja istniała w getcie łódzkim, gdzie sprawowanie całej opieki przez radę żydowską dawało Rumkowskiemu dodatkową władzę nad ludnością. W odwrotnym położeniu był Kraków, siedziba centrali ŻSS, gdzie ta właśnie organizacja, a nie rada żydowska, zajmowała się pomocą na terenie getta, rozciągając ją również na obóz pracy w Płaszowie. W pozostałych dużych gettach opiekę społeczną sprawowano dwutorowo, choć w różnych okresach układało się to rozmaicie. Ludność wszystkich gett odnosiła się do Judenratów na ogół niechętnie. Niemcy czyniąc je odpowiedzialnymi za wykonywanie swych rozkazów, kierowali przeciw nim nienawiść uciskanych. Rady stanowiły ogniwo, od którego Żydzi dowiadywali się o dyskryminacyjnych zarządzeniach i posunięciach, one również musiały te zarządzenia wprowadzać w życie. Administracja w getcie była bliższa i bardziej widoczna niż niemiecki nadzór. O tym, jak słabo przeciętni mieszkańcy gett orientowali się w sytuacji, świadczą postulaty uczestników jednego ze strajków w Łodzi. Ich pretensje do Rumkowskiego szły tak daleko, że domagali się, by w skład administracji getta R. Sakowska, op. cit., s. 124. 295 weszli... przedstawiciele władz niemieckich. Dopiero kiedy oddział SS wkroczywszy wewnątrz murów otworzył ogień, zabijając kilku demonstrujących — przyszło otrzeźwienie i zgodzono się pertraktować z „królem Chaimem I"22. Na opiniach o radach żydowskich zaciążyła też korupcja, gwałty i bezwzględne wykorzystywanie sytuacji przez podległy im aparat urzędniczy i straż porządkową. Niektóre rady usiłowały zwalczać demoralizację swego personelu, jednak w anormalnych warunkach gettowych nie przynosiło to pożądanych efektów. Kolejne i z pozoru najbardziej uzasadnione zarzuty dotyczyły prowadzonej przez rady polityki socjalnej, zwłaszcza w tych ośrodkach, w których miały one pewne możliwości kszałtowania jej, tj> w gettach większych. Uważano powszechnie, że zamożniejsza część ludności, przede wszystkim zaś nowobogaccy, powinni zostać zmuszeni do ponoszenia opłat na rzecz głodnych i bezdomnych, że Judenraty osłaniają te grupy ludności, zwracając się do nich jedynie — i zwykle bez efektu — o dobrowolne datki. •h Do najostrzejszej krytyki dochodziło w Warszawie, gdzie istniało najbardziej rzucające się w oczy rozwarstwienie społeczne (obok ludzi umierających z głodu na ulicach — mała grupa bogaczy prowadzących luksusowy tryb życia) i gdzie rzecznikami interesów warstw najbiedniejszych stali się działacze partii politycznych (zwłaszcza lewicowych), pozostający w stałej opozycji do Czer-niakowa. Ich podstawowe żądania, by obciążyć podatkami wielkie zarobki dorobkiewiczów, nie zostały jednak, i nie mogły zostać spełnione. Zarobki te rodziły się ze szmuglu i z prowadzenia interesów z Niemcami, były dochodami nielegalnymi, a zatem nie dającymi się ująć liczbowo ani udowodnić, zwłaszcza ze względu na udział w nich Niemców. Nie mogłyby więc zgodnie z prawem być w jakikolwiek sposób obciążone podatkami. Natomiast na stosowanie przymusu pozaprawnego Czerniaków ani nie mógł się zgodzić, ani prawdopodobnie nie chciał. Radykalne, a na dowolnych ocenach oparte metody mogłyby stać się źródłem dalszych nadużyć i przekupstwa. Ponadto nowobogaccy nie wahaliby się wykorzystać w swojej obronie dobrych stosunków, jakie łączyły ich z niemiecką administracją. Wreszcie — stanowili tylko niewielką grupę, nawet odebranie im części dochodów nie mogło uratować dziesiątków tysięcy głodujących. Powojenne opinie o Judenratach, zwłaszcza wyrażane przez historyków żydowskich, oparte na apodyktycznych i często subiektywnych sądach ludzi, którzy przeżyli, były początkowo nader ostre i oskarżycielskie. W miarę upływu lat stają się one jednak coraz bardziej wyważone. Część historyków wyraża pogląd, że, niezależnie od zasługujących na różną ocenę postaw poszczególnych działaczy, Judenraty jako instytucje odegrały raczej pozytywną rolę; bez nich egzystencja mieszkańców gett byłaby zapewne jeszcze cięższa. ,., , •„ -.. . ;vjsł ,-.-. .- ,S:>4 f !.V: ;, •-. ' 22 L. Dobroszycki, Wstęp do Kroniki getta łódzkiego, t. I, Łódź 1965, s. XXII. 296 4.3. Oświata, życie kulturalne i archiwa Szkolnictwo w całej Polsce w latach okupacji zostało ograniczone do minimum. Na terenach wcielonych do Rzeszy szkoły polskie i żydowskie zlikwidowano całkowicie (ok. 75% dzieci polskich objęto jedynie 2-3-letnim nauczaniem czytania, pisania i rachunków w szkołach prowadzonych przez nauczycieli niemieckich). W Generalnym Gubernatorstwie po stronie polskiej zamknięto wszystkie szkoły średnie i wyższe, zostawiając jedynie powszechne (podstawowe) i zawodowe (bez nauki historii, geografii i literatury). Po stronie żydowskiej zamknięto początkowo wszystkie placówki szkolne i dopiero latem 1940 r., po licznych interwencjach rad żydowskich, zwłaszcza warszawskiej, zezwolono również na otwarcie szkół powszechnych i kursów zawodowych. Wyjątkiem była Warszawa, gdzie istnienie szkół powszechnych jeszcze przez rok, do lata 1941 r., było zakazane. Tak po stronie polskiej, jak i żydowskiej (choć tu w proporcjonalnie mniejszych rozmiarach i tylko w dużych gettach) brak szkół oficjalnych zastępowano organizowaniem tajnego nauczania. Na gettowych kompletach zakazanych przedmiotów uczyli się również uczniowie szkół powszechnych. Oficjalne kursy zawodowe stały się osłoną dla szkół średnich (także religijnych), a czasem nawet wyższych. Skupieni w gettach wykładowcy uniwersyteccy organizowali zajęcia dla młodzieży studenckiej; np. w Warszawie wykłady z medycyny prowadził m.in. prof. Ludwik Hirszfeld, w późniejszym okresie w Wilnie w sposób półjawny wykładano matematykę, chemię, fizykę, filozofię i inne przedmioty. W dużych gettach rozwijało się również życie kulturalne, zwłaszcza muzyczne i teatralne. Wewnątrz murów znaleźli się wybitni śpiewacy, członkowie orkiestr symfonicznych, soliści, dyrygenci. Wielu z nich, nie mając środków do życia, zaczęło występować na ulicach i podwórzach, potem w małych lokalach. Organizowano koncerty muzyki lekkiej i kameralnej, występy śpiewaków i solistów (Warszawa, Kraków, Łódź, Wilno). W Warszawie powstała żydowska orkiestra symfoniczna. Ponadto — zarówno w dużych, jak i w nieco mniejszych gettach — odbywały się koncerty żydowskiej muzyki religijnej i ludowej oraz występy zespołów amatorskich. Warszawa była też największym ośrodkiem teatralnym, mającym 5 koncesjonowanych teatrów zawodowych. Pojedyncze, półzawodowe teatry istniały w Łodzi, Krakowie i — później — w Wilnie. Do najczęstszych należały programy rewiowe i kabaretowe o nie zawsze wysokim poziomie; w przeciwieństwie jednak do teatrzyków po stronie polskiej, wystawiano tu za zgodą władz niemieckich również ambitne utwory dramatyczne. Niemieccy cenzorzy interesowali się głównie tym, by ich autorzy i kompozytorzy byli Żydami. Nakazy te jednak udawało się obchodzić, zwłaszcza w Warszawie. Drugi nurt życia teatralnego tworzyły półlegalne imprezy artystyczne, częściowo lub całkowicie amatorskie, organizowane przeważnie przez komitety 297 domowe, często po godzinie policyjnej dla własnych lokatorów i najbliższych sąsiadów. Specyficznym przejawem konspiracji żydowskiej było niespotykane po stronie „aryjskiej" powstawanie archiwów. Największe z nich, zwane „Oneg Szabat" (Radość sobotnia), założył w Warszawie Ringelblum ze swymi współpracownikami. Gromadzono w nim ogłoszenia, zarządzenia, oficjalne i osobiste dokumenty, tajną prasę żydowską i polską docierającą do getta, a także specjalnie zamawiane u literatów, publicystów i naukowców opracowania, ilustrujące zmiany sytuacji Żydów i ich losy, głównie w Warszawie. Zbiory tego archiwum, zakopane w bańkach od mleka i pudłach metalowych, częściowo odnalezione po wojnie, stanowią nie dające się przecenić źródło do dziejów Żydów pod okupacją hitlerowską i do ich zagłady. Na wzór „Oneg Szabat" zostało założone po 1941 r., mające również ogromną wartość, archiwum w Białymstoku. Inną inicjatywę podjęło kilku pracowników Departamentu Archiwów Judenratu w Łodzi. Od stycznia 1941 do 31 VII 1944 r. (z nieznacznymi przerwami) spisywali wytrwale dzieje tego getta, tak tragicznego w swym odcięciu od świata. 4.4. Partie polityczne i prasa Żydowskie życie polityczne doznało w pierwszych miesiącach wojny i okupacji głębokiego wstrząsu spowodowanego m.in. wielkimi przemieszczeniami ludności — dobrowolnymi i przymusowymi. Ponadto, podobnie jak organizacje polskie, również żydowskie partie polityczne i stowarzyszenia zostały rozwiązane, a ich własność zarekwirowana. Utraciły też swych przywódców, którzy emigrowali lub znaleźli się na terenach wschodnich, jak Alter i Erlich z Bundu, Icchak Leib i Natan Buksbaumowie z Poalej Syjon Lewicy, Menachem Begin z organizacji syjonistów rewizjonistów. Musiało minąć trochę czasu zanim ich miejsca zajęli inni. Podejmując pracę w podziemiu dawne ugrupowania skoncentrowały się, jak już o tym była mowa, na ratowaniu ludzi przed głodem. Początkowo otaczały opieką głównie własnych członków (dla których organizowały „partyjne" kuchnie, pośredniczyły w znajdowaniu pracy itd.), jednak w miarę upływającego czasu opieką tą zaczęły obejmować coraz szersze ubogie warstwy ludności. W tej dziedzinie panowała zgodność poglądów, przedstawiciele partii religijnych jak Aguda czy Mizrachi współpracowali z komunistami, bundowcy z syjonistami. Mimo to, tam, gdzie do głosu dochodziły treści ideologiczne, zaznaczały się wyraźnie dawne podziały. Wojna i okupacja przyniosły, podobnie jak po stronie polskiej, radykaliza-cję postaw. Prześladowania i pogardliwy stosunek „narodu panów" wzmacniały w gettach poczucie narodowe, co znajdowało wyraz w rosnących wpływach ideologii syjonistycznej wszelkich odłamów. Równocześnie rosło poparcie dla organizacji lewicowych, jak Bund, Poalej Syjon Lewica i grupy komunistyczne. 298 Zmalały natomiast wpływy partii religijnych. Początkowo wszelkie żydowskie praktyki religijne były zakazane, modły w niewielkich grupach organizowano jedynie w mieszkaniach prywatnych. Wiosną 1941 r. Niemcy zezwolili wprawdzie na uruchomienie bóżnic, ustanowili też sobotę dniem wolnym od pracy, niemniej warunki życia w getcie sprawiały, że przestrzeganie wielu przepisów religijnych — jak spożywanie koszernej żywności, indywidualne pogrzeby itd. — było nadal praktycznie niemożliwe. Rabini w znacznie mniejszym stopniu niż przed wojną kierowali postępowaniem członków gmin. , Rodzaj działalności ugrupowań politycznych był — poza charytatywną — różny w poszczególnych gettach. Skrajne sytuacje istniały w Warszawie i Łodzi. W getcie warszawskim, stanowiącym największy ośrodek inteligencji żydowskiej, partie wydawały bogatą podziemną prasę (ok. 50 pism), organizowały spotkania, akademie rocznicowe itd. (Wpływy warstwy inteligenckiej sprzyjały też wspomnianemu już rozwojowi życia kułturalno-artystycznego). Getto łódzkie natomiast, gdzie dominował wielkoprzemysłowy proletariat, nie mający ponadto kontaktu z otoczeniem, wydawało tylko jedno pismo, stało się za to jedynym miejscem w okupowanej Polsce, w którym, kontynuując przedwojenne formy działalności — partie i związki zawodowe organizowały strajki i demonstracje. W innych gettach, jak Kraków, Lublin, Bochnia, Będzin czy Wilno, wydawano po 1-2 pisma, a życie partyjne było znacznie mniej ożywione. Najszerszą działalność przejawiały organizacje młodzieżowe. Prasa gettowa pozwala uchwycić poglądy, które dominowały w poszczególnych ugrupowaniach politycznych. Wpływowa Poalej Syjon Lewica i zbliżony do niej ideologicznie harcerski Haszomer Hacair (liczący w getcie warszawskim ok. l tyś. członków) do czerwca 1941 r. uważały, że istotą wojny jest konflikt między kapitalizmami „sytym" i „głodnym"23, a zatem proletariat światowy, zwłaszcza żydowski, nie powinien do niej się włączać — tym bardziej że do przeciwników Niemiec należała Anglia, prowadząca w Palestynie politykę antyżydowską24. Przy wyraźnej i gorącej sympatii dla Związku Radzieckiego starano się przekonać czytelników o słuszności paktu Ribbentrop-Mołotow25, wyrażając radość z „wyzwolenia" przez Sowiety „wschodnich terenów byłej Polski"26. Entuzjazm dla ZSRR nie osłabiły wiadomości o dokonywanych przez władze radzieckie aresztowaniach syjonistów (np. w Wilnie). Uważano, że wynikły z nieporozumienia i że drogą perswazji i protestów trzeba dążyć do zmiany stanowiska władz radzieckich wobec syjonistycznej ideologii27. Syjoniści socjaliści oraz zbliżone do nich organizacje młodzieżowe, jak Dror i Gordonia, również propagowały początkowo tezę o wojnie dwóch imperializmów, jednak po pewnym czasie zastąpiły ją twierdzeniem, że wojnę 23 M.in. „Neged Hazerem" (Haszomer Hacair) kwiecień 1941, nr 3/14. 24 „Neged Hazerem" maj 1941, nr 4/15. 25 Ibidem; lipiec 1941, nr 6/17; „Awangarda Młodzieży" (Poalej Syjon Lewica) 30 VIII 1941, nr 2/5 i in. 26 M.in. „Iton Hotnoa" (Haszomer Hacair) 1940. 27 M.in. „Słowo Młodych" (Gordonia) listopad 1941, nr 8/22. ,:>, !f. 299 rozpętał faszyzm, proletariat światowy zaś powinien najpierw zapewnić zwycięstwo swoim narodom, a potem dopiero myśleć o zmianie struktur społecznych. Do Związku Radzieckiego odnosiły się z pewną rezerwą, doceniały jego programowe deklaracje, ale miały zastrzeżenia wobec praktyki „dyktatury proletariatu"28. Patrząc w przyszłość bardziej realistycznie przewidywały, że Palestyna znajdzie się po wojnie w sferze wpływów Wielkiej Brytanii, szansą dla ruchu syjonistycznego jest więc nie rewolucja, a konferencja pokojowa. Zupełnie inne stanowisko zajmowała najliczniejsza w getcie warszawskim prasa Bundu (12 tytułów). Ukazując prześladowania Żydów, dostrzegała też prześladowania ludności polskiej, a opór Żydów wobec zarządzeń władz okupacyjnych uważała za część oporu stawianego przez obywateli Rzeczypospolitej. Informowała o polskiej konspiracji i działalności polskiego rządu w Londynie, zamieszczała przeglądy polskiej prasy podziemnej, ostro potępiając jej nurt prawicowy. Wydawane w języku polskim pismo o symbolicznym tytule „Za naszą i waszą wolność" nawoływało do solidarności z lewicowymi ugrupowaniami polskimi. Bundowska ocena paktu Ribbentrop-Mołotow była krytyczna, podobnie jak stosunek Bundu do Związku Radzieckiego, zwłaszcza po straceniu tam w grudniu 1941 r. Erlicha i Altera. W różnych okręgach Polski Bund utrzymywał ścisłe kontakty z ugrupowaniami kontynuującymi w konspiracji działalność Polskiej Partii Socjalistycznej. W Warszawie początkowo bliższe było jego współdziałanie z lewicowymi grupami socjalistycznymi, zwłaszcza z „Barykadą Wolności", a od września 1941 r. z organizacją Polskich Socjalistów, która grupy te zjednoczyła. W okresie późniejszym zacieśniły się również kontakty z PPR-WRN. W innych miastach, jak np. w Krakowie, kontakty te były bliskie od początku. Dodać należy, że w getcie warszawskim została utworzona komórka Polskich Socjalistów, która wydawała nawet swoje pismo „Getto Podziemne". Przekonanie, że Żydzi stanowią integralną część społeczności Polski, żywili też żydowscy komuniści, skupieni w grupach ogólnopolskich organizacji „Spartakus", „Młot i Sierp", Stowarzyszenie Przyjaciół ZSRR i innych. Nie miały one początkowo większego wpływu w gettach, z wyjątkiem Łodzi. Tu już w lecie 1940 r. grupy komunistyczne połączyły się, przyjmując nazwę Organizacja Antyfaszystowska-Lewica Związkowa, która aktywnie — obok Bundu i Poalej Syjon Lewicy — włączała się w organizowanie demonstracji i wieców; OA-LZ stała się wkrótce najliczniejszym (11,5 tyś. członków) stronnictwem w getcie łódzkim29. Najmniej zbadane są okoliczności powstawania i działania grup skupiających syjonistów rewizjonistów i młodzieżowej organizacji o podobnym światopoglądzie — Betaru. Powstawały one począwszy od 1940 r. w kilku miastach. 28 M.in. „Dror" kwiecień 1941, nr 6/10. 29 S. Krakowski, Organizacja Antyfaszystowska-Lewica Związkowa w getcie lódzkim, BŻIH 1964, nr 52, s. 56. 300 Oficerowie-rewizjoniści z klubów „Wolna Jerozolima", „Świt" i innych utrzymywali kontakt ze swymi kolegami z Wojska Polskiego, Polakami należącymi do różnych ugrupowań podziemnych (jak Polska Ludowa Akcja Niepodległościowa oraz Ogranizacja Wojska, późniejszy Korpus Bezpieczeństwa), którzy pomagali im zaopatrywać się w pewne, choć niewielkie ilości broni. Takie były początki Żydowskiego Związku Wojskowego. Tajna działalność polityczna rozwijała się znacznie swobodniej na terenie gett niż po „stronie aryjskiej", Rmgelblum nazwał ją nawet „jawną konspiracją" 30. Wynikało to z kilku przyczyn. Ludność gett musiała koncentrować się na walce z głodem, walce o przetrwanie, aktywność polityczna była tu więc znacznie mniejsza, z czego Niemcy zdawali sobie sprawę. Ponadto przyjęli oni wobec Żydów odmienną taktykę: Polaków zamierzali zmienić w naród sług i niewolników, toteż zależało im na zlikwidowaniu warstwy przywódczej, zwłaszcza działaczy politycznych. Żydzi mieli być zgładzeni wszyscy, nie istniała więc potrzeba przeprowadzania jakichkolwiek selekcji. Stosując terror uderzano, gdzie popadło. W gettach całego GG była rozprowadzana oficjalna „Gazeta Żydowska", wydawana w języku polskim pod ścisłą kontrolą niemiecką. Choć jej artykuły odpowiednio preparowano i utrzymywano w tonie pełnym pochwał dla okupanta, można jednak w nich znaleźć fragmentaryczne, szczegółowe informacje o położeniu Żydów w różnych dzielnicach Polski, zwłaszcza w mniejszych gettach. :• i (ut 5. ŻYDZI POD WŁADZĄ RADZIECKĄ W ostatnich miesiącach 1939 i początkowych 1940 r. granica między terenami zajętymi przez armie niemiecką i radziecką nie była hermetycznie zamknięta i wielu Żydów — głównie działacze polityczni i młodzież — przedostawało się przez nią nielegalnie na Wschód. Jak się ocenia, ich liczba osiągnęła 300 tyś. osób. Niektórzy liczyli na możliwość dalszej emigracji. Wprawdzie z Warszawy i Krakowa posiadaczom wiz państw obcych pozwalano również opuszczać kraj, w praktyce jednak wyjazdy — przeważnie do Palestyny — były raczej sporadyczne, od 1941 r. zaś zostały w ogóle zakazane. Emigracja Żydów z terenów wschodnich, organizowana najczęściej w Wilnie, ożywiła się po zajęciu Litwy przez armię radziecką w lecie 1940 r. Drogi prowadziły do Szwecji, przez Turcję do Palestyny albo przez Chiny i Japonię do Stanów Zjednoczonych, Kanady i Australii. Do krajów tych dotarły setki polskich Żydów, głównie przywódców politycznych, rabinów i inteligencji. Do pozostałej ludności żydowskiej nowe władze ustosunkowały się tak jak 30 E. Ringelblum, Kronika getta warszawskiego, Warszawa 1983, s. 372. 301 do Żydów w całym Związku Radzieckim: miała otrzymać wszystkie prawa obywatelskie, jednak bez żadnej autonomii. Ograniczona odrębność była dopuszczalna tylko w dziedzinie kultury. Na terenach zajętych musiało więc dojść do likwidacji wszelkich żydowskich instytucji i organizacji. Przestały one istnieć bardzo szybko po wkroczeniu Armii Czerwonej, choć oficjalnie żadna z nich nie została rozwiązana. Pierwsze upadły żydowskie gminy wyznaniowe. Zasiadali w nich najbardziej zasłużeni działacze i bogaci miejscowi Żydzi; jedni i drudzy źle widziani przez władze woleli usunąć im się sprzed oczu (w Grodnie gmina rozwiązała się sama w dniu zajęcia miasta). Gminy utraciły też prawo pobierania składek, a równocześnie zostały pozbawione większych ofiar zamożniejszej (a obecnie zubożałej) części swych członków31. Brak funduszów odbił się natychmiast na różnych zadaniach samorządu wyznaniowego — opiece nad synagogami, domami modlitwy, cmentarzami, wychowaniem religijnym młodzieży, organizowaniem pomocy charytatywnej itp. Niektóre z tych funkcji przejmowała administracja państwowa. Wielowiekowa żydowska struktura komunalna szybko przestawała istnieć. Podobnie zanikły partie polityczne. Wiedziano ogólnie, że w ZSRR nie toleruje się żadnej niezależnej działalności na tym polu, uznano więc za słuszne nie czekać na formalne zakazy. Pierwsi przestali się spotykać członkowie potępianych organizacji syjonistycznych i bundowskich, potem również innych. Tylko najbardziej ideowi starali się kontynuować pracę polityczną schodząc w podziemie. Zbliżony był los wielu partii polskich. Na ten stan rzeczy wpływały również aresztowania działaczy i ludzi cieszących się autorytetem — Polaków, Żydów, Ukraińców, Białorusinów i innych. Trwały one od września 1939 r. do ostatnich chwil okupacji radzieckiej. Niezależnie od nich w lutym, kwietniu i czerwcu 1940 (głównie na ziemiach włączonych do republik Białoruskiej i Ukraińskiej) oraz w marcu 1941 r. (głównie na terenach Wileńszczyzny) zostały przeprowadzone przez oddziały Ludowego Komisariatu Spraw Wewnętrznych tzw. przesiedlenia ludności w głąb ZSRR. Wśród osób wówczas deportowanych, działacze polityczni i społeczni (często wraz z rodzinami) stanowili znaczną liczbę. Ponadto „przesiedlano" wszelkich potencjalnych „wrogów ustroju" — inteligencję, kupców, przemysłowców, a także uciekinierów z zachodnich ziem Polski. Oceny liczby wywiezionych wahają się między 800 tyś. i l 200 tyś. osób, wśród których Żydzi stanowić mieli 20-30%32. Deportowanych rozmieszczano głównie w północnych okręgach Związku Radzieckiego: część stawała się więźniami obozów pracy, innych kierowano jako robotników do odległych 31 B.-C. Pinchuk, Shtetl Jews under Soviet Rule. Eastern Poland on the Eve ofthe Holocaust, Cambridge (USA) 1991, s. 31. 32 Ibidem, s. 10; P. Żaroń, Ludność polska w Związku Radzieckim w czasie II wojny światowej, Warszawa 1990, s. 126, 129-130 i in.; I. Grudzińska-Gross i J.T. Gross, War Through Children's Eyes, Stanford 1985, s. XXII, 239. -. .::tw i=v. •,* >ynv. A ,M 302 miast, sowchozów i kołchozów. Ci ostatni mogli swobodnie poruszać się po najbliższej okolicy, nie wolno im jednak było jej opuszczać. Przekornym zrządzeniem historii tragiczne deportacje i pobyty w łagrach pozwoliły przeżyć wojnę większości wywiezionych Żydów. Dla wykrywania „wrogów ustroju" i „wrogów ludu" NKWD utworzyła szeroko rozbudowaną sieć informatorów, w której dużą rolę odgrywali Żydzi: członkowie dawnej partii komunistycznej (choć główni działacze tej partii, oskarżeni o „trockizm", zostali objęci czystkami) i innych stronnictw, jak też komuniści świeżej daty. Ich ofiarami padali nie-Żydzi i Żydzi, co w środowiskach żydowskich wytwarzało atmosferę wzajemnych podejrzeń i lęku, a wśród członków innych narodowości, zwłaszcza Polaków i Ukraińców, wywoływało głęboką niechęć i wrogość do całej mniejszości żydowskiej33. O ile w nowych warunkach Żydzi należący do warstw zamożnych i dotychczasowej elity tracili swe znaczenie, dochody, a nieraz i możliwości swobodnego życia, o tyle przed warstwami uboższymi, zwłaszcza przed młodzieżą, otwierały się nowe, szerokie perspektywy. Po upaństwowieniu przedsiębiorstw prywatnych i wprowadzeniu radzieckiego sposobu zarządzania wraz z rozbudowaną biurokracją, możliwości otrzymywania pracy nie brakło. Obejmowanie stanowisk we wszystkich dziedzinach życia publicznego — w administracji, gospodarce, oświacie, kulturze — i to na wszystkich szczeblach (z wyjątkiem najwyższych) było tym łatwiejsze, że inne grupy miejscowej ludności nie kwapiły się do współpracy z okupantami, ponadto nie cieszyły się ich zaufaniem. Liczny udział we wszystkich organach władzy nie dawał wprawdzie Żydom możliwości kształtowania lokalnej polityki, ale zapewniał im wpływ na decyzje w wielu indywidualnych sprawach — decyzje podejmowane nie zawsze zgodnie z interesami osób, których dotyczyły. Stawało się to źródłem dalszych konfliktów. Wchodząc w różne kontakty z przybyszami z ZSRR i współpracując z nimi, Żydzi starali się do nich upodobnić: wielu porzucało tradycyjne stroje, obcinało pejsy i brody, pracowało w soboty, nie obchodziło uroczystych do niedawna świąt. Uczniowie przenosili się ze szkół wyznaniowych do świeckich licząc, że lepiej ich przygotują do dalszych studiów i zatrudnienia w instytucjach radzieckich. Coraz bardziej odsuwano się od życia religijnego, które w prasie i na licznych zebraniach było krytykowane jako przejaw zacofania i postawy niechętnej Związkowi Radzieckiemu. Pustoszały więc synagogi, przekształcane z czasem przez władze w biura spółdzielni, magazyny zbożowe itp.34 Ludzi młodych przyciągała ponadto swoboda kontaktów towarzyskich, zabawy i tańce, jak też filmy o ZSRR, teatralnie reżyserowane obchody rocznic historycznych czy spotkania z pisarzami żydowskimi przysyłanymi z Moskwy i Leningradu. Nie znużeni jeszcze radziecką propagandą, wierzyli w nią jako w prawdziwe informacje o wielkim kraju, do którego zostali włączeni. Ogromne 33 B.-C. Pinchuk, op. cit., s. 34-35, 37 i in. 34 Ibidem, s. 67-70, 130-131. 303 znaczenie miał dla wszystkich brak antysemityzmu w radzieckiej armii i administracji. Wszystkie te wydarzenia sprawiły, że życie społeczności żydowskiej pod okupacją radziecką uległo zasadniczym przemianom. Po rozbiciu trwających od stuleci form organizacyjnych, Żydzi starszej generacji poczuli się wyizolowani ze swych środowisk, osamotnieni, a w zetknięciu z nie znanym sobie światem pozbawieni rady i pomocy autorytetów, których nagle zabrakło. Ludzie młodzi natomiast oraz ci, którzy już wcześniej odrzucali więzy tradycji i nakazów religijnych, równocześnie zaś nie byli szermierzami ideologii narodowej — widzieli przed sobą duże szansę awansu społecznego, przyjmowali je z entuzjazmem i dokładali wszelkich starań, by je wykorzystywać35 STOSUNKI POLSKO-ŻYDOWSKIE DO 1941 R. ,...„.. 6.1. W kraju Wytworzone pod okupacją radziecką układy i stosunki stwarzały Żydom możliwości odegrania się na Polakach za przedwojenny antysemityzm, co też część z nich w niemałym stopniu wykorzystała. Przyczyniali się do dekon-spirowania pozostających w ukryciu oficerów Wojska Polskiego, przedwojennych urzędników, wyższych funkcjonariuszy państwowych i działaczy politycznych, powodując ich aresztowania, a czasem utratę życia36. Jak duży był zasięg tych zjawisk — trudno powiedzieć. Ze względów oczywistych nie przeprowadzono dotąd pogłębionych badań i prawdopodobnie przeprowadzić ich się już nie da. Liczba zachowanych relacji świadczy jedynie, że nie były to wypadki odosobnione, często zaś nader drastyczne. Będąc odwetem za wydarzenia sprzed września 1939 r., miały stać się następnie przyczyną kolejnego odwetu strony polskiej. Informacje o nich wkrótce przeniknęły na teren okupacji niemieckiej, a podawane z ust do ust rozszerzały zarzuty na całą ludność żydowską, choć nie było to zgodne z prawdą. Stosunek Polaków do Żydów w GG — po okresie pełnej solidarności we wrześniu 1939 r. — uległ pogorszeniu. Wróciły dawne animozje i urazy. W ciągu pierwszego roku okupacji, a nawet dłużej, ludność polska nie miała wrażenia, że Żydzi są bardziej uciskani od niej. Wprost przeciwnie. To przecież głównie Polacy byli aresztowani, torturowani w więzieniach Gestapo, rozstrzeliwani, zsyłani do obozów koncentracyjnych w Oświęcimiu, Buchenwaldzie czy Sachsenhausen. Żydów bardziej ograniczano pod względem ekonomicznym, odsuwano coraz 35 Ibidem, s. 40, 51. 36 M.in. Raport Jana Karskiego o sytuacji Żydów na okupowanych ziemiach polskich na początku 1940, „Dzieje Najnowsze" 1989, nr 2, s. 194-195. '.•-«-,! .••<>.-• 304 ostrzej od udziału w życiu gospodarczym kraju, ale większość ludności polskiej uważała to za mniejsze zło. Niechętne Żydom grupy, przyjmujące niegdyś z aprobatą hasła endecji i ONR, widziały ponadto w tych posunięciach jakby ich realizację, choć — nawet ich zdaniem — zbyt brutalną i zbyt daleko posuniętą. Dwa ówczesne rozporządzenia niemieckie — nakaz noszenia opasek i zakładanie gett — zaszokowały polskie społeczeństwo. Były to posunięcia bez precedensów, stanowiły w jego oczach barbarzyńskie cofnięcie się w średniowiecze. Wzbudziły też falę współczucia, ale równocześnie napełniły lękiem o własną przyszłość. Uznano je za zapowiedź bezwzględnego traktowania całej ludności okupowanego kraju, nie tylko żydowskiej. Różnorodna niemiecka propaganda antysemicka — krzykliwe plakaty, artykuły w „gadzinówkach", tj. polskojęzycznej prasie wydawanej pod nadzorem okupanta itd. — trafiała do najmniej uświadomionych warstw polskiej ludności. Demoralizowała też absolutna bezkarność, z jaką można było przywłaszczać sobie lub niszczyć żydowską własność, i życzliwie neutralna postawa władz wobec antyżydowskich wystąpień „aryjczyków" — nie mówiąc już o organizowaniu przez te władze awantur ulicznych, połączonych z biciem przechodniów-Żydów przez łobuzerię wielkomiejską, do jakich doszło np. w marcu 1940 r. w Warszawie. „Zajścia przeciwżydowskie utrzymują się i rozszerzają. — pisał wówczas w swej Kronice lat wojny l okupacji Ludwik Landau37 — Dzisiaj banda wyrostków, przeważnie w wieku nie wyżej 14-15 lat, obchodziła sklepy żydowskie w okolicach Marszałkowskiej, rozbijała szyby wystawowe i rabowała towary. Przechodnie zachowywali się biernie, prawdopodobnie obawiając się, że jakiekolwiek czynne ich wystąpienie spowodować może dla nich przykrości lub nawet niebezpieczeństwo; policja zaś ani polska, ani niemiecka nie pokazała się". W innym fragmencie Kroniki Landau stwierdza jednak, że „bywają wypadki stanowczej reakcji [...] w obronie Żydów ze strony nieżydowskich przechodniów"38. Przesiedlenia Żydów do gett stwarzały możliwość wielu niezbyt czystych interesów: skupywania za bezcen rzeczy, których nie byli w stanie ze sobą zabrać, brania w depozyt kosztowności, futer, dywanów itp., które potem (np. pod pretekstem zarekwirowania przez Niemców) nie zawsze zwracano, rozwiązywania (z dużą korzyścią własną) spółek polsko-żydowskich, fikcyjnego przejmowania żydowskich firm dla ich ochrony przed konfiskatą, co pozwalało potem czerpać z nich nie kontrolowany przez właściciela udział w zyskach itp. Po utworzeniu gett zmieniły się ulice miast. Znikły żydowskie sklepy i warsztaty, żydowscy przechodnie. Żałowano ich jako ludzi, jako sąsiadów. Ale przejmowano też ich sklepy, a zawsze ich klientelę. Potem przyzwyczajano się powoli do nieobecności tych, co mieszkali dawniej tuż obok. Ich brak stawał się czymś normalnym. 37 L. Landau, Kronika lat wojny i okupacji, t. I, Warszawa 1962, .s. 366-367. 38 Ibidem, s. 363. 20 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 305 Bardziej jednak niż korzyści materialne, które odnosiła niewielka, bądź co bądź, grupa ludności polskiej, do moralnego pogodzenia się z krzywdą Żydów przyczyniły się wieści zza Buga. Uważano, że skoro ludność żydowska zajęła tak nielojalne wobec państwa polskiego stanowisko, nie należy zbytnio przejmować się jej losem ani narażać się dla niej na niebezpieczeństwa. Argumenty te skrzętnie wykorzystywali działacze tzw. obozu narodowego. Powtarzała je wielokrotnie ich konspiracyjna prasa, a przypominając dawne hasła, dawała do zrozumienia czytelnikom, że mimo tragedii gett, nędzy i głodu mas żydowskich należy hasła te uważać nadal za aktualne. Ośmielała wszystkich, którzy wobec zmienionych warunków wahaliby się może je głosić. W przeświadczeniu, że prześladowanie Żydów jest przejściowe, gdyż bliski już koniec wojny, będzie powrotem do stosunków i problemów sprzed 1939 r., „L. Podolski", czyli Karol Stojanowski, autor programowej broszury grupy „Szańca" (dawny ONR-ABC) stwierdzał w niej w 1940 r.: „Rozwiązanie sprawy żydowskiej jest dla przyszłości naszego narodu prawie tak ważne jak odzyskanie niepodległości państwowej. Zarówno utrata niepodległości, jak też pozostanie Żydów w Polsce grozi Polakom powolną śmiercią"39. A „Wielka Polska", dwutygodnik Stronnictwa Narodowego, nieco później zapewniała: „Nie pozwolimy obcym, wszystko jedno: Niemcom, Żydom czy Ukraińcom, zajmować kierowniczych stanowisk państwowych. Polska musi być dla Polaków, bo tylko Polak za kraj swój krew przelewał"40. Przez „rozwiązanie kwestii żydowskiej" polskie partie prawicowe rozumiały, jak przed wojną, dobrowolną lub sprowokowaną emigrację Żydów do Palestyny, dalekie zaś były od przewidywania, jak tragiczne znaczenie nada tym słowom polityka hitlerowska. Niemniej przeciw ich antyżydowskiej wymowie zaprotestowała prasa niektórych innych ugrupowań. Pismo „WRN", publikowane przez PPS-„Wolność, Równość, Niepodległość", stwierdzało: „Broszura [grupy „Szańca" — T.P.] wydaje się czymś potwornym w warunkach, które przeżywamy. Panowie Podolscy zapowiadają walkę z obywatelami polskimi innej narodowości [...] W życiu politycznym Polski podziemnej nie może być miejsca na tego rodzaju propagandę"41. Prasa narodowa nie przestała jednak publikować od czasu do czasu antyżydowskich rozważań. Równocześnie tajne pisma wszystkich kierunków politycznych, mieszczących się między endecją a socjalistami, wydawane w tym czasie na terenie całej Polski, nie poruszały prawie wcale problemu żydowskiego. Obserwując stosunki i nastroje społeczne w okupowanej Polsce, Jan Karski w swym raporcie dla rządu emigracyjnego z lutego 1940 r. stwierdził, że o ile wszelkie dziedziny polityki niemieckiej spotykają się z potępieniem społeczeństwa, o tyle ta jedna dziedzina — eliminowania Żydów z ekonomicznego i społecznego życia kraju — zdecydowanego potępienia u wszystkich nie 39 L. Podolski [K. Stojanowski], Przyszła Polska państwem narodowym, Warszawa 1940, s. 56. 40 „Wielka Polska" 15 IX 1941, nr 1. 41 „WRN" kwiecień 1941. .IM. .a 306 .».~,*; w -«,!>fc;t "i»'Jh »'•?vr,r.«tfi budzi. Jest jak gdyby wąskim pomostem, który może prowadzić do pewnego rodzaju cichego porozumienia między Niemcami a bardziej prymitywną częścią ludności polskiej42. Wskazując na grożące stąd niebezpieczeństwo, Karski dostrzegał równocześnie odmienne zachowanie się innych grup społecznych, uważał więc sytuację za nader zróżnicowaną. Tak było istotnie. W GG nie organizowano wprawdzie demonstracji, jak w niektórych państwach zachodnich, gdzie np. ludność „aryjska" przez solidarność zakładała opaski z gwiazdą Dawida. W polskich warunkach znacznie większego terroru wystąpienia takie spowodowałyby jedynie tragiczne w skutkach represje, nie przynosząc ulgi prześladowanym. Świadczy o tym los członków warszawskiej Rady Adwokackiej. Kiedy władze niemieckie w kwietniu 1940 r. zarządziły wykluczenie z adwokatury Żydów, wystąpili oni z „Orzeczeniem", że jest to sprzeczne z prawem. Zostali natychmiast aresztowani. Mimo to, gdy po 3 miesiącach te same władze przeprowadzając weryfikację pozostałych warszawskich adwokatów pytały ich o stosunek do sprawy żydowskiej, ok. 100 (na prawie 700) — w tym kilku znanych antysemitów — wypowiedziało się za dopuszczeniem Żydów do adwokatury. Podzielili oni los poprzednio aresztowanych43. Wszyscy zostali zesłani do Oświęcimia, skąd wielu już nie wróciło. Życzliwości wobec uciskanych Żydów starano się więc odtąd nadawać formę zakonspirowaną. Pierwszymi, którzy ją okazywali, byli polscy krewni. W przeciwieństwie do Żyda niemieckiego (którego po szybkim przeprowadzeniu rozwodu pozostawiano zwykle własnemu losowi), Żyd polski mógł zawsze liczyć na pomoc „aryjskiej" rodziny, „choćby rodzina ta składała się z samych antysemitów"—jak pisał Ringelblum44. ,' Nie zawiedli Żydów również ich polscy przyjaciele i — często — współpracownicy. Ich pomoc polegała głównie na stwarzaniu warunków umożliwiających pozostanie poza gettem (np. na wyrabianiu fałszywych dokumentów, ułatwianiu znalezienia pracy, mieszkania itd.). Ci, którzy mieli możliwości, starali się odwiedzać swych przyjaciół w gettach, dostarczając żywność, lekarstwa itp. Na zasadzie osobistych kontaktów i zaufania pomoc swym studentom i kolegom niosło wielu profesorów wyższych uczelni, artystów, pisarzy. Spora liczba Żydów była ukrywana na wsi, we dworach, gdzie zatrudniano ich fikcyjnie lub rzeczywiście, a także w chłopskich chatach. Członkowie konspiracyjnych organizacji społeczno-zawodowych, jak Związek Literatów, Tajna Organizacja Dziennikarska, Komitet Porozumiewawczy Lekarzy Demokratów i Socjalistów i inne pomagali swym kolegom-Żydom przebywającym w gettach i poza nimi. 42 Raport Jana Karskiego, s. 196. 43 Raporty Ludwiga Fischera, gubernatora dystryktu warszawskiego 1939-1944, Warszawa 1987. s. 178, 194. 44 E. Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej, Warszawa 1988. s. 76. 307 Szczególne znaczenie miało stanowisko zajmowane przez Kościół katolicki, jedyną instytucję prowadzącą nadal oficjalną działalność na terenie całego kraju i mającą duży wpływ na postawy katolików świeckich, zwłaszcza na ludność wiejską i małomiasteczkową. Wyższa hierarchia kościelna nie wypowiedziała się jednak ani razu w sprawie prześladowanych Żydów, nie zachęciła w najbardziej nawet konspiracyjny czy aluzyjny sposób do udzielania im pomocy. Postawa niższego kleru nie była w tej dziedzinie jednolita. Część księży ulegała nadal wpływom nacjonalistycznym, część zbyt dosłownie wciąż jeszcze przyjmowała sens słów tłumu żydowskiego zawartych w Ewangelii: „Krew Jego na nas i na syny nasze". Część wreszcie (głównie proboszczowie spoza większych ośrodków), wiedząc, co grozi za przechowywanie Żydów i uważając za swój główny obowiązek osłanianie własnych parafian, radziła im, by trzymali się od tych spraw z daleka. Wielu księży jednak, wysuwając na pierwsze miejsce chrześciańskie zasady miłosierdzia, wykorzystywało swoje możliwości do niesienia pomocy wszelkim osobom zagrożonym przez hitlerowców, m.in. Żydom. W parafiach wydawano metryki zmarłych Polaków, w internatach i szkołach prowadzonych przez domy zakonne przechowywano dzieci, w innych klasztorach ukrywano dorosłych, pielęgnowano chorych. Piękne karty zapisały zwłaszcza zakony kobiece, jak Zgromadzenie SS. Franciszkanek Rodziny Marii (kierowane przez matkę Matyldę Getter) i SS. Franciszkanek Służebnic Krzyża, jak też samarytanki, urszulanki, szarytki, niepokalanki i inne, z zakonów męskich — misjonarze, salezjanie, franciszkanie, dominikanie. Do konspiracyjnych partii politycznych, które nie tylko poświęcały problemom żydowskim życzliwe artykuły, lecz również okazywały konkretną pomoc, należały partie i ugrupowania socjalistyczne i komunistyczne. Opiekowały się przede wszystkim swoimi członkami pochodzenia żydowskiego i ich rodzinami; socjaliści jednak, zwłaszcza w okręgach zamożniejszych, jak np. w Krakowie, opiekę tę zaczęli wkrótce rozszerzać i na innych Żydów. , Z podziemnych organizacji centralnych najwięcej uwagi poświęcała sprawom żydowskim Komenda Główna Związku Walki Zbrojnej. Tu, w Biurze Informacji i Propagandy zbierano wiadomości o losach wszystkich mniejszości narodowych. W BIP pracowało wielu wybitnych — już wówczas lub później — przedstawicieli świata nauki i kultury, w tym niektórzy pochodzenia żydowskiego. Wydawany przez BIP „Biuletyn Informacyjny" (redaktorem naczelnym był znany działacz harcerski Aleksander Kamiński) zawierał najliczniejsze wzmianki i artykuły o losach Żydów, tragicznej sytuacji w poszczególnych gettach itd. „Biuletyn Informacyjny" miał nawet własnego korespondenta w getcie warszawskim, Jerzego Grasberga. Związek Walki Zbrojnej jako organizacja wojskowa nie był powołany do udzielania komukolwiek pomocy charytatywnej, opiekował się jedynie rodzinami swych poległych lub więzionych żołnierzy. Szersza pomoc społeczna stanowiła w latach późniejszych domenę Delegatury Rządu, do czerwca 1941 r. jednak Delegatura nie została jeszcze zorganizowana, a koncepcje jej 303 60C •nij Z9 'S ' nopuoq o M.opnt{s a i VSI1 °P il •qDp[siod AYop^z o§9j op qo/(uorazBA\odn giuApgf zgzad 9111 B '9Avo}BiMS -OUJ9§O 9foBZIUB§JO Z9Zjd AV9JBjn}SOd IpAiraUUIO 5uAzoXzad BZ aiujBfoyo 'S)79Uzo^JHo^ spj^d i osoupnj gjBdod oiEso azoui 3iu9zopBiAvso nfczpoj oSaj aż 'MBqo •urui) nfejj[ z Xjjod^j ojpEiioj -qDXud5jSEU giuBMns^M feąos BZ 9Z 'niUBUOJ[9Zjd AV {idfejSU 9IU AV f9UO05lMSOd npBZJ IZp9IAVOdXAV f q^A\OpOJBU lOSOZSfolUUI TUIBMBjd lUI^UMpJ Z AV X{BIZp9IAVOdBZ 9 9UOZSO{§O znf 9Z 'OB(BZpa9TMJS {BIMBUIpO IJfSJOJUS '9IU9ZOpBIA\SO |Bp^AV XufXOBJ§IUI9 pBZJ &ą '09IM 9IS npfezj o§9ij[sjod ui9i5[unsojs — npgfod qo] M — ipi}[SAYOpXz 5uojqo i gospj fojzsKzjd AV M BMBid 9U{9d O Ś5JJBM 9TUBpBZ 9MOAVBJSpod 9fOAVS BZ 9UO UBOU9Uiy ' 'n§9]SBZ UlAMOJBIAVS O 9T5[SAVOpXz 9fOBZTUB§JO 9UZpJ Z9Zjd BUJIS pod 9IS9JJ[O UlXj M 3IS {BMOpfBUZ oj Z9IUMOJ 'J 5[Bf 'i BU ifoBn5[BA\9 9ISBZD 9ISBZO AV OUAYpJBZ IJ9ZDBZ IZp^Z '9I5[39IZpBJ 9ZpB{AV Z9Zjd Z OQ '9ZjqOp 9IS jfyBpBpftl 9IU H5[SfOAV AV I •qop[siod j9piAVBjsp9zjd OBU§J ZBJO ' UBUJJ9H —— 0§9IJ[SMOpAz BIU9ZpOqOOd M 9IAVO{SOd IUU9fOA\p9Zjd f zgzad Z ZBJM tr°U Bzod ''J 6L6I BIUS9ZJAV 9ZJ91UJOZ qOIU Op T op ozoiujoqDO 5is qoiu z os AV e!/v\iszpoqon B|\| g g f9IZpJBq 9ZOZS9J" ^AYBJSOd 9J {BIUI AzsfolUZOd S9JJ[O ' AV O§9IJ[Spd BAVJSU9Z39{OdS AVOUIB{pO 9IUBAVOOIUZ9JZ 9Znp S9JJ[O Znf 'OBpIAV IUB 'njBJBdB IUB 39TM 9IU ' AVOJOdS 5lS z Polski i przystąpili wkrótce do zakładania sekcji polskich w organizacjach już istniejących (głównie w World Jewish Congress i American Jewish Congress) lub tworzenia organizacji własnych. W Palestynie powstała wówczas Reprezentacja Żydostwa Polskiego, składająca się z przedstawicieli głównych partii z wyjątkiem Bundu i rewizjonistów. Nowe sekcje i organizacje poparły w pełni postulaty Żydów amerykańskich i palestyńskich. Prowadzone przez nie wspólne akcje, oskarżające członków rządu polskiego o antysemityzm (artykuły w prasie, wystąpienia na spotkaniach i wiecach, interpelacje żydowskich posłów w Izbie Gmin, protesty kierowane do rządu Wielkiej Brytanii jako udzielającego władzom polskim gościny itd.46) groziły podkopaniem i tak niezbyt dużego autorytetu reprezentacji polskiej za granicą. W tej sytuacji Sikorski podjął decyzję zgodną z żydowskimi postulatami. Dnia 3 XI 1940 r. na sympozjum poświęconym Żydom polskim minister pracy Jan Stańczyk odczytał oświadczenie rządu, potępiające antysemickie posunięcia władz Rzeczypospolitej przed 1939 r. i zapowiadające, że Polacy i Żydzi będą w przyszłej Polsce równi w prawach i obowiązkach, a ludność żydowska będzie mogła bez przeszkód rozwijać kulturę, religię i obyczaje. n- ^ Rząd polski liczył, że organizacje żydowskie nie tylko przerwą swoje ataki, ale odwzajemniając się (jak dawały poprzednio do zrozumienia) poprą — zwłaszcza w USA — polskie stanowisko w sprawie nieuznawania aneksji ziem wschodnich przez ZSRR. Organizacje żydowskie natomiast spodziewały się, że rząd Sikorskiego potwierdzi deklarację czynami świadczącymi o istotnie życzliwym stosunku do Żydów. Po chwilowym okresie wyczekiwania, cechującym stanowiska obu stron, organizacje te uznały za jedynie skuteczną dalszą taktykę wymuszania ustępstw. Akcja ustawicznego wysuwania oskarżeń i postulatów, wkrótce wznowiona, przekroczyła w ciągu paru miesięcy rozmiary dotychczasowe. ; •:..•••.. Powodów, a często pretekstów do ich wysuwania nie brakło, choć winę ponosił nie tyle polski rząd, ile niżsi funkcjonariusze i poszczególni polscy emigranci. I tak, w oddziałach Armii Polskiej stacjonujących w Szkocji nadal zdarzały się wypadki dyskryminowania żołnierzy Żydów, dochodziło do awantur, które nie spotykały się z odpowiednią reakcją oficerów — mimo rozkazu Sikorskiego z 5 VIII 1940 r., zapowiadającego surowe kary za poniżanie godności osób pochodzenia żydowskiego. Ukazywały się pisma (m.in. „Jestem Polakiem") zawierające artykuły o antysemickiej wymowie, a także broszury o podobnych akcentach; urzędnicy polscy w krajach zachodniej Europy nieraz szykanowali zgłaszających się do nich Żydów itd. Natomiast organizacje żydowskie domagały się od rządu polskiego więcej niż był on w stanie zrobić, nadawały często szeroki rozgłos nieuzasadnionym pretensjom, wyolbrzymiały drobne, lokalne uchybienia, nie uwzględniały w ogóle motywacji strony polskiej, oskarżały ją o złą wolę tam, gdzie winien był zbieg okoliczności lub współpartnerzy (np. przesiedlenia polskich Żydów z Portugalii do państw 46 Ibidem, s. 76-79. 310 ! południowoamerykańskich były niemożliwe nie ze względu na szykany polskich urzędników, lecz z powodu jawnej lub niejawnej polityki tych państw, zakazujących przyjmowania imigrantów żydowskich) itd. Rząd polski starał się badać wysuwane zarzuty i tam, gdzie okazywało się to słuszne i możliwe, wyciągał służbowe konsekwencje, w przeciwnym zaś razie odpierał bezpodstawne ataki. Działalność władz polskich była jednak zbyt powolna: reakcja na przedstawiane w prasie oskarżenia następowała zwykle wówczas, gdy istota sprawy uległa już przedawnieniu, natomiast ujemne opinie zdążyły się utrwalić w pamięci czytelników. Podobnie jak w kraju, odrębną od innych żydowskich partii politykę prowadził Bund. Paru członków jego Komitetu Centralnego po opuszczeniu Polski (przez Wilno) znalazło się w Sztokholmie, a od początków 1941 r. w USA (m.in. Szlome Mendelsohn, Emanuel Scherer i Emanuel Nowogródzki). I tu, i tam pozostawali w bliskich kontaktach z działaczami PPS, którzy przebyli tę samą drogę (Władysław Malinowski, Aleksander Hertz, Feliks Gross i inni). Pepeesowcy organizowali łączność z krajem, bundowcy zabiegali o łatwiejszą dla nich do uzyskania (zwłaszcza w USA) pomoc finansową i organizacyjną. We wspólnej deklaracji 15 XII 1941 r. działacze obu organizacji stwierdzali, że „w walce, jaką Polska toczy dziś u boku Aliantów przyświecają jej nieśmiertelne idee wolności, równości i braterstwa [...] nie może być w niej miejsca na nacjonalizm i antysemityzm. [...] Walcząc o urzeczywistnienie powyższych celów polski i żydowski ruch robotniczy jednoczy swe wysiłki z walką mas pracujących całego świata w myśl hasła z a waszą wolność i naszą"47 [podkr. w oryginale]. W Londynie związki z bundowcami utrzymywał Adam Ciołkosz. Wzajemna życzliwość i współdziałanie obu partii nie miały jednak takiego rozgłosu, jak wystąpienia dużych, ogólnoświatowych organizacji, pozostających pod wpływem ugrupowań syjonistycznych. Niezależnie od sporów z organizacjami żydowskimi, rząd polski uważał za swój obowiązek informowanie Wolnego Świata o prześladowaniach ludności zarówno polskiej, jak i żydowskiej przez okupanta. Odpowiednie komunikaty umieszczał we własnych biuletynach, przekazywał też redakcjom pism angielskich, amerykańskich i żydowskich, choć eksponując przede wszystkim straty polskie, dyskryminacji Żydów poświęcał w tym okresie znacznie mniej miejsca. Władze emigracyjne wydawały również broszury upowszechniające wiedzę o istocie niemieckiej okupacji w Polsce. Już w 1940 r. w Londynie ich staraniem ukazała się m.in. publikacja The Persecution of Jews in German-Occupied Poland (Prześladowanie Żydów w Polsce pod okupacją niemiecką), w jednej zaś z późniejszych broszur pt. The German New Order in Poland (Nowy ład niemiecki w Polsce, wyd. 1941) kilka rozdziałów poświęcono gettom i uciskowi Żydów. 47 Wolna Polska, Wspólna Deklaracja Przedstawicieli Zagranicznych Polskiej Partii Socjalistycznej i Ogólnego Związku Robotniczego „Bund" w Polsce, New York 1941. 311 /. PRZEŁOM 1941 R.— REALIZACJA ENDLÓSUNG 7.1. Niemiecka okupacja wschodnich ziem Rzeczypospolitej Czerwiec 1941 r., początek agresji hitlerowskich Niemiec na ZSRR, stał się też przełomem w dziejach Żydów polskich, rozpoczynając drugi (i ostatni) etap ich eksterminacji. Zajęte wówczas tereny wschodnie przedwojennej Polski znalazły się w czterech różnych niemieckich jednostkach administracyjnych, rozdzielonych granicami policyjnymi, które utrudniały wzajemne kontakty ludności. I tak, z dawnego województwa białostockiego (z małymi zmianami terytorialnymi) utworzono Okręg Białostocki, zarządzany tak jak polskie ziemie zachodnie i północne włączone do Rzeszy. Województwa wileńskie i nowogródzkie weszły w skład Komisariatu Rzeszy Wschód (Reichskomissariat Ostland), obejmującego również Litwę, Łotwę i Estonię. Województwa poleskie i wołyńskie włączono do sięgającego daleko na wschód Komisariatu Rzeszy Ukraina (Reichskomissariat Ukrainę), z województw lwowskiego, stanisławowskiego i tarnopolskiego utworzono zaś dystrykt Galicję (Ostgalizien), który stał się częścią GG. Na zajmowanych terenach wschodnich Wehrmacht i Einsatzgruppen szerzyły niespotykany dotąd terror, skierowany przede wszystkim przeciw Żydom. Palono zamieszkane przez nich dzielnice i synagogi, nad nimi samymi pastwiono się, poniżano i bito, dziesiątki i setki mordowano na miejscu lub na pobliskich cmentarzach, w lasach itp. W Białymstoku masowe egzekucje rozpoczęły się 27 VI 1941 r., a ponowione zostały 3 i 11 lipca. W dniach tych straciło życie ponad 6 tyś. Żydów, wśród których przeważali inteligenci, komuniści i znane osobistości życia społeczno-politycznego. Wkrótce ustanowiono Judenrat, który po miesiącu zastąpiono innym, liczniejszym. Kierował nim Efraim Barasz, jeden z przywódców żydowskich przekonanych, że tylko wydajna, zaspokajająca niemieckie potrzeby praca może ocalić życie przynajmniej części żydowskiej ludności. Dnia l sierpnia tego roku zostało utworzone białostockie getto, w którym zamknięto 50 tyś. osób. < Największym ośrodkiem żydowskim na ziemiach północno-wschodnich Polski było Wilno. W ciągu dwóch dni, dzielących atak na ZSRR od wkroczenia oddziałów Wehrmachtu, z miasta zdołało ujść 3 tyś. Żydów, zwłaszcza zatrudnionych w administracji, milicji i organach bezpieczeństwa, oni bowiem mieli możliwości dołączenia do wycofywanych służb radzieckich; teren Wileńszczyzny opuściło kolejnych parę tysięcy Żydów. Wkrótce zachowanie się niemieckich władców przerosło najgorsze oczekiwania. Już w pierwszej połowie lipca spośród 57 tyś. osób stanowiących żydowską ludność Wilna 5 tyś. zostało rozstrzelanych przez Einsatzgruppe B w odległych o 12 km Ponarach. Po przejęciu nadzoru w początku sierpnia przez adminis- 312 trację cywilną terror nie zmniejszył się; w końcu tego miesiąca sfingowany przez Niemców „nieudany" zamach na niemieckich żołnierzy przypisano Żydom, rozstrzeliwując „w odwet" następne 8 tyś. osób, w tym wielu członków pierwotnego Judenratu. Po kolejnych akcjach eksterminacyjnych, przeprowadzanych w czasie zakładania dwóch gett wileńskich, a potem podczas likwidacji jednego z nich w końcu 1941 r., w Wilnie pozostało jedynie 12 tyś. osób posiadających tzw. żółte karty, świadczące o zatrudnieniu, oraz 8 tyś. ukrywających się, „nielegalnych". v Do końca 1941 r. ciężkie straty poniosła także ludność żydowska w innych miastach Ostlandu, jak Nieśwież (spośród zamieszkałych tam 4,5 tyś. Żydów zamordowano 4 tyś.), Mir (z 2,4 tyś. zginęło 1,5 tyś.), Łomża (3,5 tyś. zabitych), Augustów (2,5 tyś.), Ejszyszki (3,4 tyś.) i inne. Podobny był los skupisk żydowskich na Polesiu i Wołyniu, stanowiących teren działania Einsatzgruppen B i C. W Brześciu Litewskim zginęło wówczas 5,5 tyś. osób (25% ogółu Żydów w tym mieście), w Pińsku 11 tyś. (34%), w Równem aż 24 tyś. (80%) itd. Niemcy poszukiwali specjalnie osób, które współpracowały z administracją radziecką, a nie zdołały uciec. Przeciw nim kierowała się też niechęć miejscowej ludności polskiej, a na Wileńszczyźnie również litewskiej. Przewidując możliwości samosądów, gen. Sikorski w Instrukcji dla Kraju wydanej już 23 VI 1941 r. polecał przestrzec społeczeństwo, „aby nie ulegało podżegaczom niemieckim do czynnych wystąpień przeciw Żydom na ziemiach zwolnionych spod okupacji sowieckiej"48. Do akcji takich doszło jednak w paru mniejszych miejscowościach i w Brześciu (przeprowadzili je Polacy wypuszczeni z więzień)49. Znacznie bardziej zacięta i antysemicko nastawiona była duża część ludności litewskiej, która — nie tylko w pierwszym momencie — licznie garnęła się do ochotniczych formacji współpracujących z Einsatzgruppen, a następnie z SS. W dystrykcie Galicja pogromy — i to na dużą skalę — inicjowały nacjonalistyczne środowiska ukraińskie. Odbywały się one zawsze z aprobatą Wehrmachtu, który włączając się do akcji nadawał jej szeroki zasięg. W wyniku tych zbrodni już do końca lipca 1941 r. utraciło życie 3 tyś. Żydów w Złoczowie, powyżej 500 w Drohobyczu, 500 w Tarnopolu oraz liczni Żydzi w innych miastach. W końcowych miesiącach 1941 r., w czasie regularnych działań, prowadzonych głównie przez Einsatzgruppen C i niemiecką administrację cywilną, ginęli również masowo Żydzi w Stanisławowie (10 tyś. ofiar), Stryju (l tyś.), Borysławiu i mniejszych miejscowościach. Miastem największych pogromów stał się Lwów, trzecie pod względem wielkości (po Warszawie i Łodzi) skupisko Żydów w przedwojennej Polsce, liczące 110 tyś. osób. W początkowym okresie wojny przedostały się tu ponadto, podobnie jak do Wilna, dziesiątki tysięcy uciekinierów z zachodnich i centralnych ziem polskich. Część z nich wróciła potem do swych rodzin, część 48 SPP, Instrukcja dla Kraju nr 2 z 23 VI 1941, t. 10, póz. 21. 49 SPP, Odpis meldunku Rakonia (gen. Grota-Roweckiego) z 9 VII 1941 r., t. 10, póz. 23. 313 deportowano do Związku Radzieckiego, 10 tyś. Żydów zaś, zarówno napływowych, jak i rdzennie lwowskich, uciekło na wschód w końcu czerwca 1941 r. razem z Armią Czerwoną. uiłso,, i "L,, . Przed opuszczeniem Lwowa funkcjonariusze NKWD wymordowali setki osób aresztowanych — przeważnie ukraińskich więźniów politycznych — których ciała znaleziono w celach osławionych Brygidek. Rozeszły się pogłoski, że w zbrodni wzięli udział Żydzi, co stało się przyczyną rozpętania trwającego cztery dni pogromu. Ukraińscy nacjonaliści, niemieccy żołnierze i ukraińsko--polski tłum uliczny zamordowali wówczas — do 3 lipca — 4 tyś. Żydów. W końcu tego miesiąca Ukraińcy zorganizowali ponowny pogrom, który uzyskał nazwę „Dni Petlury", miał bowiem pomścić śmierć ostatniego premiera niezależnej Ukrainy, który prowadził — zdaniem działaczy żydowskich — wrogą Żydom politykę i został zabity w Paryżu w 1926 r. przez Szaloma Szwarcbarda. W czasie „Dni Petlury" zginęło 2 tyś. lwowskich Żydów. We wrześniu 1941 r. na przedmieściu Lwowa przy ul. Janowskiej powstał obóz pracy przymusowej (tzw. obóz janowski), którego więźniowie mieli obsługiwać zakłady przemysłu zbrojeniowego. Ze względu na bardzo ciężkie warunki, śmiertelność wśród nich była od początku ogromna. Szybko więc powstały niedobory siły roboczej. W październiku zażądano od Judenratu dostarczenia brakującej liczby robotników. Przewodniczący, dr Józef Parnas odmówił wykonania rozkazu i został na miejscu zastrzelony. W listopadzie 1941 r. wyznaczono teren pod przyszłe getto (dzielnice Zamarstynów i Kleparów) zapowiadając, że zostanie ono zamknięte 15 grudnia. Terminu tego jednak nie dotrzymano. Pomimo stłoczenia tam wielu — ale nie wszystkich — Żydów Lwowa, getto pozostało otwarte do września 1942 r. Po przejściu z ziem polskich na tereny Związku Radzieckiego oddziały Wehrmachtu i Einsatzgruppen nasiliły jeszcze swą morderczą działalność. Największe w 1941 r. były masakry Żydów w Babim Jarze pod Kijowem (ponad 33 tyś. ofiar) i w Odessie (25 tyś.). Łącznie na ziemiach zajętych do końca tego roku (polskich i radzieckich) wymordowano pół miliona Żydów. Wobec tych, co pozostali przy życiu, zastosowano przepisy obowiązujące w GG. W niektórych okręgach już od lipca 1941 r., w innych nieco później, kazano nosić białe opaski z gwiazdą Dawida (w Wilnie żółte gwiazdy Dawida na piersi i plecach). Powoływano Judenraty i żydowską policję, organizowano roboty przymusowe przy budowie dróg, mostów i obozów wojskowych, nakładano ogromne kontrybucje biorąc zakładników, których później czasem rozstrzeliwano, mimo wpłacenia przez Judenraty pieniędzy w wyznaczonym czasie (np. we Lwowie). Żydom odebrano wszelką większą własność, usunięto ich z życia gospodarczego, pozbawiono pracy w instytucjach publicznych. Jedyne dostępne im, najprymitywniejsze sposoby zarobkowania — głównie chałupnicze rzemiosło i drobny handel — obniżyły w sposób gwałtowny poziom ich życia, doprowadzając szerokie warstwy do nędzy i głodu. Już od lata 1941 r. ograniczano swobodę poruszania się ludności żydowskiej, natomiast getta zakładano w różnym czasie, w Ostlandzie głównie 314 w lecie 1941 r., w dystrykcie galicyjskim znacznie później (jak świadczył o tym przykład Lwowa), przeważnie dopiero latem czy wiosną 1942, często tuż przed ostateczną akcją likwidacyjną. Mimo niespotykanej dotąd skali ludobójstwa władze hitlerowskie wciąż uznawały osiągane wyniki za niewystarczające. Liczby ofiar były — ich zdaniem — za niskie, a rozgłos towarzyszący masowym egzekucjom zbyt duży. Żołnierze z przeprowadzających je jednostek, jak też z innych oddziałów stacjonujących w danej miejscowości upowszechniali informacje o nich, nie milczała też okoliczna ludność. Wprawdzie Niemcy zdawali sobie sprawę, że nie da się ukryć przed światem zniknięcia setek tysięcy i milionów Żydów, woleli jednak, by wiadomości o ich losie dotarły na Zachód jak najpóźniej i dotyczyły faktów już dokonanych. Toteż równocześnie z wydarzeniami na Wschodzie, w drugiej połowie 1941 r. przystąpiono do prób zastąpienia broni palnej gazami trującymi. Próby te przeprowadzała wykwalifikowana grupa, która zakończywszy właśnie akcję eutanazji w Niemczech, rozpoczęła budowę urządzeń służących mordowaniu za pomocą gazu z silników dieslowskich. Od grudnia 1941 r. urządzenia te zostały wykorzystane w Chełmnie nad Nerem. Najwyższe władze GG orientowały się już wówczas, jakie są generalne decyzje przywódców III Rzeszy w sprawach żydowskich. Dnia 16 grudnia Frank informował członków rządu GG: „Z Żydami — będę i w tej sprawie szczery wobec Panów — trzeba tak czy owak zrobić koniec [...]. W styczniu odbędzie się w tej sprawie wielka konferencja w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy u SS-Obergruppenfuhrera Heydricha, poczerń rozpocznie się wielka wędrówka Żydów. Ale co należy z nimi zrobić? Czy Panowie wierzą, że ma się ich przenieść do wsi osiedleńczych w Ostlandzie? W Berlinie powiedziano nam: po co tyle fatygi? Nie mamy z nimi co robić także i w Ostlandzie albo w Komisariacie Rzeszy. Zlikwidujcie ich sami! Moi Panowie, zmuszony jestem prosić Panów o uodpornienie się przeciwko wszelkim względom litości. Musimy Żydów tępić, gdziekolwiek ich spotkamy i gdzie się tylko da [...]. Tradycyjne poglądy nie dają się zastosować do tak gigantycznych, niepowtarzalnych zjawisk [...]. Generalną Gubernię należy tak samo opróżnić z Żydów jak Rzeszę. Gdzie i jak się tego dokona, o tym zdecydują instancje, które musimy tutaj powołać i zorganizować. O zakresie ich działalności powiadomię Panów we właściwym czasie"50. Zapowiedzianą konferencją była wspomniana już konferencja w Wannsee. Rząd GG otrzymał wówczas konkretne wytyczne. Do ich realizacji był już dobrze przygotowany: Chełmno funkcjonowało, wczesną wiosną ukończono budowę dwóch kolejnych obozów zagłady w Bełżcu i Sobiborze oraz rozpoczęto budowę obozu w Treblince, który miał być uruchomiony w lecie tego roku. 50 Okupacja i ruch oporu w dzienniku Hansa Franka 1939-1945, Warszawa 1972, t. I, s. 415^116. 315 7.2. Sytuacja w Generalnym Gubernatorstwie w 1941/1942 r. •.,'•"• A :),ixi Równocześnie władze wciągnęły do współpracy bogatych przedsiębiorców żydowskich. Odblokowano im konta bankowe, zezwolono na rejestrację firmy, przyznano koncesje na przywóz do getta surowców i wywóz gotowej produkcji. Ich zarobki były szybkie i duże. Wkrótce rozrosła się więc nowobogacka elita getta, oceniana na ok. 33 tyś. osób. Trzy- lub czterokrotnie większa od niej była warstwa średnia, zarabiająca w różny sposób lub mająca jeszcze co sprzedawać, żyjąca bez luksusów, ale nie obawiająca się głodu. W ciężkiej sytuacji znajdowali się natomiast nadal robotnicy. Czas ich pracy wydłużono do 11-12 godzin, odbywała się w ciasnocie, brudzie i nerwowym A. Rutkowski, op. cit., s. 96-99. 317 pośpiechu. Robotnik zarabiał tyle, ile wynosił minimalny koszt utrzymania l osoby53. W rodzinach, w skład których wchodziły dzieci lub starzy rodzice, nikt nie jadł do syta. Dużą część ludności getta stanowili bezrobotni, choć liczby ich nie uchwyciły żadne statystyki. Tak więc odłam ludności żyjącej w skrajnej nędzy i pomimo pomocy społecznej wymierającej z głodu był wciąż znaczny. Wiosną 1942 r. warunki życia w getcie warszawskim zaczęły się jednak poprawiać. Rozwój firm niemieckich i żydowskich stwarzał nowe miejsca pracy. O ile we wrześniu 1941 r. liczbę osób czynnych zawodowo oceniano na 50-60 tyś., o tyle w kwietniu 1942 wzrosła ona do 80 tyś., a w lipcu 1942 do 95-100 tyś.54 Równocześnie rozwijał się sektor podziemny i rozszerzały kontakty handlowe ze stroną „aryjską". Wreszcie — co najważniejsze — w ciągu pół roku śmiertelność zmalała o 35% (z 5123 osób w styczniu do 3536 w czerwcu 1942 r.)55. Choć sytuacja nadal była ciężka, dające się odczuć polepszenie wpływało uspokajająco na nastroje w getcie. .->;j ;-;,:ii: •=" ": " "K Uruchomione w 1942 r. pozostałe trzy obozy zagłady — Bełżec, Sobibór i Treblinka — Niemcy zakładali według wspólnego wzorca. Przeznaczono na nie tereny odludne, położone w pobliżu małych stacji kolejowych. Były otaczane podwójnym lub potrójnym wysokim ogrodzeniem z drutu kolczastego, z wieżami wartowniczymi. Zewnętrzny rząd drutów przetykano gałęziami drzew iglastych zasłaniającymi widok. Podobne przepierzenia rozdzielały poszczególne części obozu, osłaniając zwłaszcza te, w których przeprowadzano eksterminację ofiar. Znajdowało się tam po kilka komór, w których mordowano gazem spalinowym; wyglądem imitowały łaźnie. W pobliżu kopano olbrzymie doły-mogiły o długości kilkudziesięciu, a głębokości kilku metrów. Załogę każdego z obozów stanowiło kilkudziesięciu członków SS oraz 100 podległych im strażników z ukraińskich formacji pomocniczych. Esesmani dobierali sobie do pomocy 1-1,5 tyś. więźniów-Żydów, ludzi młodych, zdolnych do pracy fizycznej, wyselekcjonowanych z przychodzących transportów. Pozostawieni na pewien czas przy życiu, byli dzieleni na grupy robocze. Jedne pracowały na rampie kolejowej, czyszcząc wagony po wyjściu z nich więźniów i wynosząc zwłoki tych, którzy zmarli w drodze. Inne segregowały ubrania pozostawione przez idących do „łaźni", zrywając z nich gwiazdy Dawida, wyszukując ukrytą biżuterię i pieniądze i przygotowując do wysłania do Rzeszy. „Fryzjerzy" strzygli kobiety (ich włosy również wykorzystywano). Paruset więźniów usuwało zwłoki z komór gazowych i — po wyrwaniu złotych zębów przez grupę „dentystów" — zasypywało je ziemią w przygotowanych rowach. Wydzielone grupy rzemieślników — szewców, krawców, stolarzy itd. — zaspokajały potrzeby obozu. {t? s"; ' '«* '- .-i-'- ••••.- •- -' Tych, którzy nie wytrzymywali nieustannego natężenia pracy, bicia i znęcania się straży obozowej, kierowano do komór gazowych, a na ich miejsce dobierano nowych ze stale nadchodzących transportów. Pociągi przywożące Żydów liczyły po 40 lub 60 wagonów, w których znajdowało się 4 tyś. lub 6 tyś. osób. Wagony te, szczelnie nabite ludźmi, podzielone na dwie lub trzy partie (po 20 wagonów), wtaczano na bocznicę kolejową, kończącą się wewnątrz obozu. Przed wjazdem na bocznicę polską obsługę pociągu zmieniano na niemiecką. W początkowym okresie — a w przypadku transportów zagranicznych również i później — więźniów po wyjściu z wagonów traktowano jak przesiedleńców. Witał ich oficer SS zapewniając, że po kąpieli i dezynfekcji odzieży zostaną skierowani do obozów pracy. Czasem na placu przy rampie grała miejscowa żydowska orkiestra. Dopiero po oddaniu do „depozytu" dokumentów, pieniędzy i kosztowności, rozebraniu się, ostrzyżeniu i przejściu do budynku z napisem „Łaźnia" przybysze orientowali się, że zamknięto ich w komorze gazowej. Po 20-30 minutach nikt z nich już nie żył. Uciekinierzy z Treblinki i Sobiboru, którzy byli tam zatrudnieni jako więźniowie, ze zgrozą opisują swoje zetknięcie z więźniami z przybywających 325 transportów: „Strzygłem kobiety — wspomina Hejnoch Brener z Treblinki — W ten sposób wypadło mi ostrzyc moją żonę i przygotować ją na śmierć"63. „Dzień, w którym po raz pierwszy ujrzałem, jak do budynku śmierci doprowadzają dzieci, kobiety i mężczyzn, przyprawił mnie prawie o obłęd. — pisze stolarz, Jankiel Wiernik, również uciekinier z Treblinki — Najwięcej cierpiałem patrząc na dzieci przy matkach lub samotne, które nie zdawały sobie sprawy z tego, że pasmo ich krótkiego życia urwie się za kilka minut wśród największych męczarni [...]. Na dany znak zaczynają wpuszczać ofiary. Przy tym biją je bezlitośnie. Krzyk kobiet i płacz dzieci do dnia dzisiejszego dźwięczy mi w uszach. Krzyk rozpaczliwy i bolesny... Do komory mającej 25 m.kw. wpuszczano 450 do 500 osób. Było strasznie ciasno [...]. W drodze do śmierci bito i popychano kolbami i «gazrurą». Puszczano na nich psy. Psy szczekały, gryzły i rzucały się na ofiary. Każdy więc z krzykiem, chcąc uniknąć uderzeń i psów, rzuca się w objęcia śmierci i wbiega do komory. Silniejsi popychają słabszych. Hałas trwa krótko. Drzwi z trzaskiem zamykają się. Komora zapełniona. Puszczają motor, łączą z rurami wlotowymi..."64 Były więzień Sobiboru, Leon Feldhendler zanotował: „Rewelacją w marcu 1943 była wizyta Himmlera w obozie. Z Lublina przywieziono na ten dzień 200 młodych, przystojnych dziewcząt. Trzymano je dwa dni w specjalnym baraku, aby uczynić z nich widowisko dla naczelnego kata [...]. Na górze «łaźni»-gazowni było okienko, przez które Himmler mógł obserwować z zadowoleniem działanie gazu"6S. Dochowały się wspomnienia więźniów zatrudnionych w innych oddziałach obozów. O Treblince czytamy: „Praca nasza polegała na znoszeniu ciał do dołów znajdujących się w pobliżu. Praca była straszna. Maski trupów były sino-czarne, wydęte, oczy patrzyły dziko, ciała były poplątane i ciężkie. Słanialiśmy się na nogach. Mimo to nie wolno było ani na chwilę odpocząć. Gdy Niemiec dostrzegł, że ktoś zwalnia tempo pracy, rozlegał się wystrzał i jeszcze jeden trup padał na ziemię"66. 18-letnia Zelda Metz, segregująca w Sobiborze ubrania zagazowanych pisała: „Mieszkaliśmy w barakach, osobno mężczyźni, osobno kobiety, ale mieliśmy możność kontaktowania się, apele były wspólne. Jeść nam dawali bardzo marnie. Kradliśmy rzeczy i pieniądze przy sortowaniu i kupowaliśmy u Ukraińców żywność (Ukraińcy nie mieli dostępu do rzeczy). Jeśli kogoś złapali przy kradzieży, prowadzili do krematorium. Za najmniejsze przewinienie dawali 25 rózeg"67. Tym, którzy mogli ukradkiem korzystać z żywności pozostawionej przez 63 Relacja [w:] R. Czarkowski, Cieniom Treblinki, Warszawa 1989, s. 44. 64 Ibidem, s. 29-30. 65 Relacja [w:] Dokumenty i materiały z czasów okupacji niemieckiej w Polsce, t. I: Obozy, Łódź 1946, s. 206. 66 Relacja [w:] R. Czarkowski, op. cit, s. 41. 67 Relacja [w:] Dokumenty i materialy, s. 210. 326 „przesiedleńców", zwłaszcza z Europy Zachodniej, powodziło się najlepiej. Pieniądze i złoto gromadzili, i to w dużych ilościach, ci, którzy mieli zamiar uciekać. Jedyny więzień, który przeżył Bełżec, Rudolf Reder, wspomina w swojej relacji: „O 4 rano robotnicy opuszczali barak, pod okienkiem kuchni dostawało się herbatę i 20 dkg chleba. Ludzie ustawiali się na dziedzińcu, uczono niemieckich pieśni [...]. Orkiestra grała, kapelmistrzem był Wasserman z Krakowa. Skład orkiestry na ogół nie zmieniał się, uzupełniało się ją ludźmi z nowych transportów. Orkiestra cały dzień była na dziedzińcu i grała. «Praca» odbywała się przy dźwiękach muzyki. Praca do 12-tej, potem obiad — zupa pęczakowa, wieczorem kawa lub herbata bez chleba. Kontaktu ze światem nie było. Do obozu nikt [wolny — T.P.] nie wchodził"68. W okresach natężonej działalności ofiarami komór gazowych padało w Treblince od 10 tyś. do 12 tyś. osób dziennie, w Bełżcu — 4 tyś., w Sobiborze — 3 tyś. Liczba osób zgładzonych w ciągu dwóch dni w Treblince dorównywała zatem obecnej liczbie mieszkańców Sandomierza, liczba dziennych ofiar Bełżca zaś — liczbie mieszkańców Kazimierza Dolnego. Więźniowie młodzi i sprawni fizycznie usiłowali wyskakiwać z pociągów dojeżdżających do stacji o nazwach^firożących krew w żyłach lub uciekać z obozów, gdy tylko nadarzyła się okazja. Najczęściej uciekano z grup wyprowadzanych do pracy w lesie lub z tych, które segregowały ubrania osób zamordowanych i ładowały je do wagonów. Pod stosami wiązanych w pęczki płaszczy i marynarek wróciło do życia na swobodzie kilkunastu więźniów Treblinki. Z Bełżca nie udało się uciec nikomu (Je *X '.' » Organizacja i sposób dokonywania likwidacji gett były podobne. Deportację przeprowadzano na ogół nieoczekiwanie, po otoczeniu getta przez oddziały policyjne. Mieszkańców budzono o świcie, dając im 15-30 minut na spakowanie rzeczy, choć potem — zgromadzeni na największym placu danej miejscowości — czekali parę godzin na odejście transportu. Ludzie przeważnie nie stawiali oporu. Wymęczeni wciąż zmieniającymi się rozporządzeniami niemieckimi, wyrwani ze snu hałasem, krzykiem, strzałami, niespokojni o los swój i swych najbliższych — gromadzili w pośpiechu to, co mogło im się przydać. Tyle już razy przepędzano ich z miejsca na miejsce, z jednych gett do drugich, że zapowiedziane przesiedlenie uznawali za jeszcze jedną pełną udręki jazdę w nie znanym kierunku, ale niekoniecznie za deportację na śmierć. Wprawdzie niektórzy przeczuwali najgorsze, a bardziej zdecydowani, zwłaszcza młodzi, w sprzyjających okolicznościach starali się ukryć lub zbiec do lasu, większość jednak poddawała się losowi. 69 W chwili wyzwalania Oświęcimia dokumentację obozu przejęły władze radzieckie. Według ich informacji w obozie miało zginąć 4 min osób. Liczbę tę do niedawna przyjmowano również w publikacjach polskich, kwestionowano ją natomiast na Zachodzie. Izraelska Encyclopedia ofthe Holocaust (New York 1990, t. I, s. 117) ocenia, że w Oświęcimiu zamordowano 1,6 min osób, w tym 1,5 min Żydów. Według danych Muzeum Oświęcimskiego liczba ogólna jest mniejsza i nie przekracza 1,1 min osób — por. F. Piper, Wie viele Juden, Polen, Zigeuner... wurden umgebracht, Kraków 1992, s. 562. 330 l O kierowaniu transportów do poszczególnych obozów zagłady decydowała swoista „rejonizacja", przy czym ustalając ją nie zawsze brano pod uwagę odległości. I tak, do Treblinki wysyłano głównie żydowską ludność z dystryktu warszawskiego i okręgu białostockiego, ale także z dalej położonego dystryktu radomskiego (nawet z Częstochowy); do Bełżca — z południowej części dystryktu lubelskiego, z Galicji i dystryktu krakowskiego (w tym również z najbliższych okolic Oświęcimia); do Sobiboru i na Majdanek — ludność z północnej części dystryktu lubelskiego. Chełmno i Oświęcim stały się miejscami zagłady Żydów z ziem wcielonych do Rzeszy, jak np. z okręgu łódzkiego czy ze Śląska, a także z Prus Wschodnich (choć z Płońska czy Ciechanowa było do Oświęcimia trzy razy dalej niż do Treblinki). Czasem łamano zasady i np. celem niektórych transportów z Warszawy czy Białegostoku stawał się Oświęcim lub Majdanek. Do Oświęcimia wywożono też Żydów ze wszystkich terenów polskich począwszy od połowy 1943 i w ciągu całego 1944 r., kiedy nie funkcjonowały już obozy w Bełżcu, Sobiborze i Treblince. W efekcie takich ustaleń czasokres koszmarnych ostatnich podróży ofiar bywał różny: część transportów dobijała do celu już po kilku godzinach, gdy inne — kierowane z odległych miejscowości poza normalnym rozkładem jazdy, wyczekujące po drodze na bocznicach różnych stacji — docierały do miejsca przeznaczenia dopiero po kilku dniach. Przewożeni w fatalnych warunkach sanitarnych ludzie, dusząc się z upału w lecie i marznąc jesienią czy zimą, pozbawieni jedzenia, a nawet wody — często nie wytrzymywali przewlekającej się jazdy, marli w drodze. Nieliczni próbowali ucieczki, wyrywając deski z podłogi lub kraty z okien i wyskakując w biegu. Sierpień, wrzesień i październik 1942 r. stały się miesiącami największego na ziemiach polskich nasilenia deportacji Żydów z gett do obozów zagłady i ich masowego mordowania w komorach gazowych. W dystrykcie warszawskim, radomskim, lubelskim i w Galicji pustoszały stopniowo żydowskie dzielnice. W listopadzie działania eksterminacyjne skupiły się przede wszystkim na okręgu białostockim, gdzie pozostawało jeszcze przy życiu prawie 110 tyś. Żydów. W ciągu jednego dnia, 2 listopada przeprowadzono tu akcję najstaranniej przygotowaną i mającą największy zasięg: zorganizowano 65 równoczesnych deportacji z miejscowości liczących od 20 tyś. do 50 tyś. Żydów. Ludność z gett większych kierowano wprost do Treblinki, z mniejszych skupiano w 4 obozach przejściowych: w Zambrowie, Wołkowysku, Boguszach i Kieł-basinie, skąd później trafiała do tegoż obozu. Prawie wszystkie pozostałe, nieliczne już getta tego okręgu zlikwidowano w następnych tygodniach listopada. Nietknięte pozostało tylko duże getto białostockie, którego siła robocza była jeszcze Niemcom potrzebna. Ogólna liczba gett na terenach polskich zmalała do końca 1942 r. z 650 do 60. Te nadal czynne zwano gettami szczątkowymi. Wiele z nich zlikwidowano w pierwszych miesiącach 1943 r. Dłużej przetrwały tylko 331 duże getta, zmieniły one jednak zasadniczo swój charakter. Pozostało w nich niewiele osób starszych i dzieci, zdecydowanie przeważali ludzie w wieku produkcyjnym: w Warszawie i Łodzi stanowili oni 90% ogółu (podczas gdy dzieci do lat 9 tylko 1,5%). W kilku innych miastach (takich jak Kraków, Tarnów, Przemyśl, Lublin i inne) getta były podzielone na dwie części: część A — przeznaczoną dla Żydów wyselekcjonowanych w czasie deportacji i zatrudnionych w firmach niemieckich, i część B — grupującą osoby niezdolne do pracy. Części B były przeznaczone do likwidacji w niezbyt odległej przyszłości. Osoby wyselekcjonowane w mniejszych miejscowościach, w których nie było gett szczątkowych, kierowano do obozów pracy przymusowej. Ich liczba od połowy 1942 do połowy 1943 r. wzrosła prawie dwukrotnie. Były to przeważnie obozy nieduże, parusetosobowe; wówczas jednak powstały też wielkie ośrodki pracy niewolniczej, wykorzystywanej głównie przez niemieckie przedsiębiorstwa i koncerny przemysłu zbrojeniowego. Do największych należały istniejące od jesieni 1941, a w 1942 r. rozbudowane do kilku lub kilkunastu tysięcy więźniów, obozy w Poniatowej koło Puław i we Lwowie (obóz janowski). W 1942 r. na czoło wysuwały się też obozy, których więźniowie pracowali w fabrykach amunicji „Hasag". Założono je w Skarżysku-Kamiennej (przeciętnie 8 tyś. więźniów) i Częstochowie (w połowie 1943 r. liczba obozów wzrosła tu do 5, zatrudniających łącznie 15 tyś. więźniów). Po 10 tyś. osób pracowało w obozie w Trawnikach (zatrudniano ich w warsztatach rzemieślniczych na miejscu lub w zakładach przemysłowych w sąsiedztwie) i w Płaszowie pod Krakowem (głównie w kamieniołomach i przemyśle zbrojeniowym). W 1943 r. powstały kolejne duże obozy pracy, jak Sosnowiec, Szebnie i inne, liczące po 5 tyś. więźniów, a także wiele obozów mniejszych. Żydowskimi robotnikami skoncentrowanymi w obozach dysponowało SS, pobierając opłaty od instytucji, które ich zatrudniały. Przynosiło to ogromne zyski. Niemniej koszt „wynajęcia" tych niewolników wieku XX był w porównaniu z wartością wykonywanej przez nich pracy bardzo niski, toteż niemieckie firmy usilnie o nich zabiegały. Starały się też wywierać presję na władze, by tak wygodnej siły roboczej nie niszczyły w obozach zagłady. Jak wiadomo, zabiegi te nie zostały uwieńczone powodzeniem: realizacja koncepcji „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej" była dla najwyższych władz hitlerowskich ważniejsza od względów ekonomicznych. Wytworzona sytuacja wpłynęła w pewnym stopniu na poprawę traktowania więźniów przez pracodawców; nie chciano tracić ich zbyt szybko wiedząc, że w gettach nie ma już rezerw. Mimo to jednak śmiertelność w tych obozach pozostała nadal wysoka. W końcu 1942 r. — według obliczeń SS — w gettach i obozach pracy GG żyło już tylko 300 tyś. Żydów, a na ziemiach włączonych do Rzeszy — 235 tyś. (liczby te nie obejmują, oczywiście, osób ukrywających się i partyzantki). » •'• f.«ft •" 332 8 ZBROJNY RUCH OPORU W GETTACH 8.1. Przygotowania Ofensywa wojsk niemieckich na Związek Radziecki i jego przyłączenie się do bloku zachodniego miały duży wpływ na tezy głoszone przez polityczne ugrupowania żydowskie w GG. Wpływowe Poalej Syjon Lewica i Haszomer Hacair przestały uważać wojnę za starcie dwóch imperializmów, „sytego" z „głodnym", i stanęły zdecydowanie po stronie aliantów. Najbliższy ideologicznie pozostał im jednak nadal Związek Radziecki. „Jak długo istnieje kapitalizm, tak długo tragedia żydowska nie jest skończona [...], a zniesienie kapitalizmu niesie z sobą tylko Związek Radziecki. Ku niemu i tylko ku niemu muszą być zwrócone oczy zamkniętych w getcie mas żydowskich" — głosił Haszomer Hacair w swym piśmie „Jutrznia" 21 II 1942 r. „Na gruzach faszystowskiego barbarzyństwa założą wyzwolone ludy Europy pod przewodnictwem ZSRR prawdziwie wolną federację europejską — federację wolnych ludów w ramach Socjalistycznej Unii Rad"70. Żywiąc głęboką nadzieję, że po wojnie decydujące wpływy na Bliskim Wschodzie będzie miał ZSRR, szeroko propagowano hasło „Palestyny Radzieckiej", życząc również Polakom, by jak najszybciej powstała „wolna Polska Radziecka w ramach Związku Rad"71. Inne ugrupowania syjonistyczne nie wyrażały takiego entuzjazmu dla ZSRR, i one jednak nadzieję na przetrzymanie okupacji niemieckiej zaczęły wiązać z jego zwycięstwem. Bund przełamał na pewien czas swą nieufność do wschodniego sąsiada Polski i pochwalał pakt Sikorski-Majski. Wydarzenia z czerwca 1941 r. znacznie wzmocniły też wpływy działających w gettach ugrupowań komunistycznych. Zmiana zapatrywań na charakter wojny nie wpłynęła jednak na codzienną pracę działaczy społeczno-politycznych wszelkich kierunków. Nadal za najważniejszy problem uważano przetrwanie fizyczne i psychiczne, a zatem opiekę socjalną i działalność charytatywną, jak też — w dużych gettach — wydawanie prasy konspiracyjnej, tajne nauczanie, wspieranie życia kulturalnego i naukowego itp. Dopiero z wolna — jesienią 1941 w Wilnie, a wiosną 1942 r. w Warszawie — zaczęły się kształtować koncepcje oporu zbrojnego. Brak przygotowań do takiego oporu stanowił przez pierwsze lata okupacji zasadniczą różnicę między polskim a żydowskim ruchem konspiracyjnym. Na stan ten złożyło się wiele przyczyn, a przede wszystkim brak u Żydów mobilizującej roli tradycji. Polacy w swym natychmiastowym, prawie automatycznym odruchu tworzenia podziemnego wojska nawiązywali do tajnej działalności sprzed 25-30 lat. Żydzi jako naród takich tradycji od wieków nie mieli. Toteż pierwsza polska organizacja wojskowa, Służba Zwycięstwu Polski (późniejszy Związek Walki Zbrojnej, a od lutego 1942 r. Armia Krajowa) 70 „Jutrznia" 14 II 1942. ^.a /ń;t ni Drugim torem działalności ZWZ-AK była od początku 1940 r. walka bieżąca, a więc wywiad, sabotaż, jak też prowadzona zdecydowanie, choć z umiarem, dywersja oraz akcje odwetowe i obronne. Podziemie komunistyczne, rozbite początkowo na wiele grup, dopiero po połączeniu się w styczniu 1942 r. w Polską Partię Robotniczą przystąpiło do organizowania swej siły zbrojnej. Nastawiona ona była na jak najszerszą dywersję na tyłach frontu niemieckiego, głównie na niszczenie i dezorganizowanie niemieckiego transportu — co miało sprzyjać prowadzeniu wojny przez Związek Radziecki. Narodziny Gwardii Ludowej zbiegły się w czasie z pierwszymi koncepcjami walki zbrojnej rodzącymi się w gettach. Stosunek partii żydowskich do polskiego podziemia w latach 1939-1942 był zróżnicowany, żadna z nich jednak nie mogła i nie chciała włączać się do walki o jego cel zasadniczy — restytuowanie państwa polskiego w jego przedwojennym kształcie politycznym. Trudno zresztą byłoby wymagać, by Żydzi ryzykowali życie dla odbudowy państwa, które ich nie chciało, ograniczało prawa obywatelskie i którego wpływowi przedstawiciele domagali się ich masowej emigracji. Toteż wobec programu londyńskiego zachowali rezerwę. Dopiero kiedy po pierwszych deportacjach stanął przed nimi cel własny: samoobrona, mógł on stanowić siłę mobilizującą. Tym bardziej że obok zaczął powstawać wspomniany, nowy nurt polskiego podziemia — komunistyczny, który dla wielu z nich zarówno ideologicznie, jak i pod względem taktyki działania (natychmiastowe rozpoczynanie wszelkich akcji z bronią w ręku, pomoc dla ZSRR) był bliższy. Utworzenie ruchu oporu zbrojnego w gettach wymagało znacznie więcej starań niż po stronie polskiej. Ciasnota, nędza, ograniczone możliwości poruszania się, trwająca wiele godzin dziennie praca prawie przymusowa itd. upodobniały getta do obozów pracy (a zbrojne bunty w obozach były zjawiskiem bardzo rzadkim). Brakowało broni i doświadczonych oficerów mogących szkolić młodzież, brakowało nawet odseparowanych miejsc na te szkolenia. Rodzący się żydowski opór zbrojny był ponadto rozdrobniony, poszczególne grupy działające w różnych gettach nie miały ze sobą kontaktu (lub miały niewielki), czuły się skazane wyłącznie na siebie. Każda musiała wynajdować, wymyślać własne metody działania, wypracowywać setki sposobów technicznych, które wydają się obecnie same przez się zrozumiałe, ale dla ówczesnych młodych ludzi nie obeznanych z bronią i walką wcale takie nie były. Niezmiernie hamująco działała też na nich postawa własnego społeczeń- 334 9LL •L28 'S 'II '* 'łsnmo\on ay;/o BUIOJBd 9IAVp9JBZ SBZOAY9M OBfnUOdsXQ 'nfBJJl O§9JBO 91U9J9} BU BUUjfe) BUO : B{BIJ\ 'BMOfog 9pBZlUB§JO B5[SMOpXz Bp^Z Op X{B{OMOd Bqi5fV l J9UIOZSBH :9AVOZ9IZpO{UJ 9pBZIUB§JO 9UZO/CjSlUOfXs y^ZJJ BOdlJ -B{pBdn 9ZOZS9J" ZBJ BMBjdjS '9pBnjXs Oy(ZSJO§Od OJ[jĄ AOB§OUI B 'BIU9ZpOA\Od SUBZS XuOIAVBqZOd BZ JOdO IJ(J9ZSAV BJBZBMU B1ZS9J 'UIOOUI9I^I 9IS UI9TU9IMBJSMp9Zjd ui^uuAzo BZ X{yLq JIBOBH J9UJOzsBjj i JOJQ 'pung — 9ijjBd Ol ippiMBjspgzjd muBJpods BU u 21^61 IIA 11 '^YVBZSJBM z mup uiiSnjp M ouoo9JAvod o§9ufojqz njodo nui9iqojd OQ BIUBMOJZS9JB ZBJO 'OUOZOI] BJ9}5( BU 'lUOjq ^dd P° BIUBUlXzjJO9IU : OOS —— XzjOlBZIUB§JOJOdSAV I|BIU90O 5{Bf—— fyfa3l\ X{BIZpp 9TU9JOJJZS 9MOJ[SfOM oXq O{BTUI BpSOUlB{BIZp Z) JIBOBJI J9UIOZSBH l JOJQ 'pSIJBfOOS pSIUOfAs qOIU Op I|XZOB{OQ -BOIAV9q UOMg fisiBoj z niu9iuinzojod AV psiunuio?i ^osAvopXz ii^rPoc^ ^qojd Buf9|O-)i •o§9ufojqz aiodo tuptu o§9i?[SAVopXz giuzofej^M BiugzjoMin op fl^zBp JSBIUIOIBU psiuopCs 'uiXuzoĄsi|B(bos ui9qotu uipfspd z OBMOOBjdjpdsM {Bpqo pung •BiuE^tzp p(Xj?fBi BiugiupoSzn op sBzoMp/w >|Bup9f ojzsop 9i{s[ 'TAVopung i uiAuzo^siuoMs raoijJBd ui^uui ^Bizpn ofefnuodojd 'u ^61 HOJBUI M onjBq9H {Bfpod Biugiumzojod o§9u(XoBz -tuB§JoXzp5rai 'oSgzsjgzs 5q9Jj -gzjodo uiXufojqz o osisAui oj3z3Bz qoBfoBzraB§jo qoXAVOZ9izpotui M 9tuXp9f 'Buui{9q3 z IUB 'npoqosM 9Z TUB psouiopBTM 9UZOI§BJł M B^ZJ9TAV 9IU 9ZOZS9J" ZBpM BAVBZSJBy\V 'J 9fOBZIUB§JO J9UBZIJJBJ '"Z9ZJ BU XuBJBq }[Bf XuiZpt 9]M" ^BA^OMBU ^ZSAU9ld OJ[Bf l pIH" 9? '{BZpJ9IAY}S 90SJOJ (9UBAVOdnj{O M XzSAVJ9ld O5JBJ" UlAj9JJ[ AV 'JS9JIUBUI {ISOjSo J9UMO}[ Bqqy p[S[9BJZI 'BAVPIUAVOJ9I5[ AV9?[UO{ZO Z U9p9f '§J9qU9:HljW JIBBZJ {BJSOZ UlXoBZOIUpOAV9ZJJ 'AVOlSTUniUO5[ T AVO3MOpUnq Z9J 5[Bf 'jB}9g T JBOUBJJ 'JIBOBH J9UIOZSBJJ :9UZOĄsiUOpCs BIUBAYOdaiSn B{ldtl5[S 'U BUOZO^BZ 'BJ B[OBZIUB§JO 'sXj Q3 o^lĄ ?nf npAz Xzjd OJB;SOZ Z Ap§ '9IU|IyW AV OJBJSMOd (BJ[OUBzXjJBJ BpBZIUB§JO I 9TU9IUmZOJOd 9AVOZ9IZpOfUI 9ZSAU9ld Z910X '9Ud9JSBU gznp X{idBjsBU znf 9izp§ 'UIBJ o5[|Xj o^zpoqoop f9ufojqz i niU9ZJOAY} O lfzX09p Bp5(pOd Op 9Z 'yCfBMOpOMOd XpOJJZS9Zjd 9J 9IJ 9IA\Bjd AV 9IS TjnZO 9TU 'lJ{|BAV Op 9IS TJBA\J OO '13 'raMgajf 'pgizp 'i5[jBUJ '9TAVOofo — Xuizpoa gzozsgf X{Xz gppS AV y -gi ui goiupizp o§9f qnj o^9§ 9{BO 'foufojqz i 001 pIUUlfBUAzjd }SBTUiqoXjBU OJ9UI§ 9tu ugj j[5q 'iuojq BpKzn 9is o§90BfBiAYBqo 'BAVJS pistoletami, swą działalność w getcie warszawskim rozpoczęła 20 sierpnia (a zatem w okresie pełnego natężenia deportacji) od próby wykonania wyroku śmierci na współpracowniku Gestapo, zwierzchniku żydowskiej policji, Józefie Szeryńskim. Nie zginął on jednak, został tylko ranny. Zamach wywołał duże poruszenie w getcie. Żydowska Organizacja Bojowa planowała zorganizowanie samoobrony na wypadek, gdyby Niemcy chcieli ponownie przystąpić do eksterminacji ludności getta. Szukając możliwości zdobycia broni, postanowiła nawiązać stosunki z AK, nie tracąc jednak łączności z PPR. Przedstawiciel ŻOB Arie Wilner („Jurek") z Haszomer Hacair zdołał wówczas skontaktować się z Henrykiem Wolińskim („Wacławem"), prowadzącym referat żydowski w Biurze Informacji i Propagandy Komendy Głównej AK. Woliński jednak wkrótce powiadomił go, że władze Polski podziemnej mogą rozmawiać jedynie z reprezentantami całej społeczności żydowskiej (lub przynajmniej znacznej jej części), a nie z poszczególnymi organizacjami. Wówczas to, jesienią 1942 r. powstał Żydowski Komitet Narodowy, w skład którego weszło 7 partii syjonistycznych (w tym 3 młodzieżowe), czyli wszystkie aktywne żydowskie ugrupowania polityczne z wyjątkiem Bundu, którego linia programowa była sprzeczna z poglądami syjonistycznymi. Aby spełnić postulat strony polskiej utworzono więc Żydowską Komisję Koordynacyjną, łączącą ŻKN i Bund, reprezentującą zatem całe społeczeństwo żydowskie. W praktyce sprawy, dotyczące poszczególnych organizacji, podziemie polskie uzgadniało odrębnie z ŻKN i odrębnie z Bundem. Żydowska Organizacja Bojowa podlegała ŻKK. W skład ŻKK i komendy ŻOB wchodziła też PPR, choć partii tej nie wymieniano w dokumentach przekazanych Wolińskiemu. Przedstawicielami ŻKK wobec władz polskich byli Adolf Berman (Poalej Syjon Lewica) i Leon Feiner (Bund), przedstawicielami ŻOB — Feiner i Wilner. Żydowska Komisja Koordynacyjna złożyła na ręce Wolińskiego deklarację stwierdzającą, że „pod każdym względem podporządkowuje swoją działalność [polskim — T.P.] władzom cywilnym i wojskowym"73. Rowecki odpowiedział rozkazem z 11 XI1942 r., pochwalając chęć walki i polecając, by ŻOB — podobnie jak AK — oparła swą strukturę na „piątkach" bojowych. Delegat jedynie ustnie zawiadomił przez „Wacława", że deklarację ŻKK przyjął do wiadomości74. Żydowska Organizacja Bojowa składała się z 22 grup bojowych utworzonych przez: Dror — 5 grup, Haszomer Hacair — 4, PPR (pod nazwą Lewica Związkowa) — 4, Bund i jego młodzieżowa organizacja Cukunft — 4, Akiba — l, Gordonia — l, Hanoar Hacyjoni — l, Poalej Syjon Prawica (syjoniści socjaliści) — l, Poalej Syjon Lewica — 1. Grupy liczyły początkowo po 10, potem do 20 członków. Ogólne siły ŻOB przed wybuchem powstania historycy żydowscy oceniają na 500 bojowców. 73 B. Mark, Powstanie w getcie warszawskim, wyd. 2, Warszawa 1963, s. 195. 74 H. Woliński, Przegląd działalności referatu spraw żydowskich [w:] B. Mark, op. cit., s. 344-345. 336 Komendantem ŻOB został Anielewicz (Haszomer Hacair), a jego zastępcą Icchak Cukierman (Dror). W skład komendy wchodzili ponadto: Marek Edelman (Bund), Johanan Morgenstern (syjoniści socjaliści), Hirsz Berliński (Poalej Syjon Lewica) i Michał Rosenfeld (PPR). Lokalne organizacje bojowe, inspirowane przez ŻOB lub podległe jej komendzie, powstały w Białymstoku, Będzinie, Częstochowie i paru innych miejscowościach. O ile dużo wiemy o ŻOB, o tyle niewiele zachowało się materiałów dotyczących drugiej organizacji bojowej w getcie warszawskim — Żydowskiego Związku Wojskowego. Jego zaplecze stanowiła radykalnie prawicowa partia syjonistów rewizjonistów, a w tworzeniu ŻZW zasłużony był zwłaszcza jeden z jej przywódców, Dawid Wdowiński. Trzon Związku tworzyli członkowie Betaru, młodzieżowej grupy ruchu rewizjonistycznego. Paroletnie kontakty rewizjonistów i betarowców z wojskowymi działaczami polskiego podziemia (np. Organizacji Wojskowej, Korpusu Bezpieczeństwa) pozwoliły im na zebranie — w dużej mierze odpłatnie — sporej ilości broni, nawet maszynowej. Na czele ŻZW stał młody betarowiec, Paweł Frenkel. Organizacja liczyła 200-250 bojowców lepiej uzbrojonych i przeszkolonych niż ŻOB, miała jednak mniejsze poparcie społeczne w getcie. Próby połączenia obu organizacji okazały się bezowocne, żadna z nich bowiem nie chciała być w jakiejkolwiek formie zdominowana przez drugą. Jednakże w czasie powstania obie blisko ze sobą współpracowały. Poza ŻOB i ŻZW w powstaniu wzięły udział „dzikie" grupy, które zaopatrywały się w broń we własnym zakresie. Ich siły bojowej określić nie sposób, niektóre wykazały się dużym męstwem. Przewidując kolejne niemieckie akcje deportacyjne, ŻKK i ŻOB usilnie domagały się przyznania im broni przez AK. Do połowy stycznia otrzymały jednak tylko 10 pistoletów. Dnia 181 1943 r. Niemcy, wspomagani przez służące im oddziały litewskie i łotewskie, wkroczyli do getta z zamiarem deportowania 8 tyś. osób do Treblinki i obozów pracy. Ich wtargnięcie zaskoczyło grupy bojowe, tylko Dror i Haszomer Hacair były zdolne do stawienia oporu. Był to opór ostry i zaciekły. Bojowcy walczyli głównie po domach, barykadując wejście i ostrze-liwując nadchodzących, doszło jednak do starć ulicznych. Po 4 dniach i wywiezieniu 5 tyś. osób akcję przerwano. Na ulicach zginęło kilkaset osób, w tym wielu bojowców ŻOB (ŻZW w styczniowych walkach udziału nie brał). Mimo tych strat nastroje w getcie bardzo się poprawiły. Nastąpił psychiczny przełom. „Po raz pierwszy niemieckie plany zostały pokrzyżowane. Po raz pierwszy rozpadł się nimb nietykalnego, wszechmocnego Niemca" — pisał po wojnie Edelman75. Żydowska Organizacja Bojowa stała się znana w getcie, zyskała autorytet. 75 M. Edelman, op. cit., s. 47. 22 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 33 / Na jej polecenie ludzie bojkotowali zarządzenia niemieckie, budowali bunkry, kopali tunele. Bojowcy podpalali niemieckie magazyny, likwidowali kolaborantów i zdrajców. Na bogatych mieszkańców nakładali specjalne podatki, na gminę i zakłady miejskie — wysokie kontrybucje. Zebrane pieniądze, przerzucane na stronę „aryjską", służyły do kupna broni. Podobne akcje zdobywania funduszów prowadził ŻZW, co niekiedy powodowało konflikty. Z tak życzliwą reakcją ludności cywilnej opór zbrojny młodzieży żydowskiej spotkał się jedynie w Warszawie. Mieszkańcy wszystkich innych gett byli niechętni wystąpieniom z bronią w ręku. Styczniowe starcia z Niemcami zaskoczyły społeczeństwo polskie. Liczne pisma podziemne pisały o nich z uznaniem; ŻOB otrzymała kolejne 80 pistoletów z dużą ilością amunicji, 600 granatów, l ręczny karabin maszynowy i l pistolet maszynowy oraz materiały wybuchowe i materiały do sporządzania butelek zapalających i granatów76. Jedną z propozycji strony polskiej było wyprowadzenie bojowców do lasu, do partyzantki, ŻOB jednak była zdecydowana walczyć w getcie. „My nie chcemy ratować swego życia, z nas żaden żywy nie wyjdzie. My chcemy ratować ludzką godność" — powiedział Wolińskiemu Arie Wilner77. Współpracę tę, której zasięg strona żydowska oceniła jako zbyt mały (do problemu tego jeszcze wrócimy), przerwało 6 marca aresztowanie Wilnera. Był on jedynym łącznikiem, a komenda ŻOB z nie wyjaśnionych przyczyn dopiero w połowie kwietnia mianowała następcę, Cukiermana, „Antka". Zdołał on skontaktować się z Wolińskim 17 kwietnia, a dwa dni później wybuchło powstanie. Nie było więc czasu na dalsze uzgodnienia. Niemożliwe jest ustalenie, jakie ilości broni otrzymała ŻOB od PPR i GL. Były one prawdopodobnie niewielkie. Komuniści pomagali natomiast w nabywaniu i przerzucaniu broni. Zasadnicze znaczenie miała własna, konspiracyjna produkcja granatów i butelek zapalających, którą kierował w getcie bundowiec inż. Michał Klepfisz. iV, fl^O->>: '* ••••*'*. 8.2. Powstanie w getcie warszawskim 1943 r. W przeddzień wybuchu powstania przeciętne uzbrojenie osobiste członka ŻOB stanowił co najmniej l pistolet z amunicją, 4-5 granatów i 4-5 butelek zapalających. Ponadto ŻOB posiadała 25 pistoletów maszynowych, 10 karabinów maszynowych, 20 karabinów zwykłych i 20 min78. Przeciw niewielkim, słabo wyposażonym i składającym się z nie prze- 76 W. Bartoszewski, Po obu stronach muru — wstęp do Ten jest z ojczyzny mojej, wyd. 2, Kraków 1969, s. 48: S. Krakowski, Stosunek sil w powstaniu w getcie warszawskim, BŻIH 1967, nr 67, s. 34. 77 W. Bartoszewski, Po obu stronach, s. 43. 78 S. Krakowski, op. cit., s. 35-36. < ? to f ««.?«:; t>H N 338 szkolonych młodych chłopców oddziałom Niemcy skierowali w czasie walk 2 tyś. wyćwiczonych, doświadczonych żołnierzy i oficerów w pełnym uzbrojeniu bojowym, wspartych czołgami i artylerią. Główną część sił niemieckich stanowiły oddziały SS i Wehrmachtu, jedną trzecią zaś — kolaboracyjne formacje ukraińsko-litewsko-łotewskie i tzw. policja granatowa (polska). Tym razem Żydzi — uprzedzeni przez polskie podziemie — nie dali się zaskoczyć. Kiedy rano do getta wkroczyły oddziały SS, zastały ulice jakby wymarłe. Dopiero gdy chciały zapuścić się głębiej, zaatakowano je koncentrycznym ogniem karabinów i pistoletów, granatami i butelkami zapalającymi. Obronę przygotowano w trzech starannie dobranych punktach, które w początku powstania paraliżowały ruchy wroga. Do historii walk w getcie przeszły starcia na ulicach Nalewki i Zamenhofa, gdzie walczyły różne jednostki grupy ŻOB, na terenie szopu „szczotkarzy", bronionych przez jednostki Bundu, i największa ze wszystkich walka na pl. Muranowskim prowadzona przez ŻZW. Tu na jednym z domów wywieszono dwie flagi: biało-niebieską (narodową flagę żydowską) i biało-czerwoną. Wieść o nich szybko rozeszła się po Warszawie. Dnia 21 kwietnia komenda ŻOB nadała telefoniczny meldunek na stronę „aryjską": „Bojowcy walczą wspaniale. Stan ducha w oddziałach bojowych doskonały". Dalej jednak zaznaczyła: „Brak nam amunicji"79. Po paru dniach zmagań linia obrony żydowskiej pękła, rozsypując się w izolowane grupy, mężnie stawiające opór w domach i bunkrach. Tylko niektóre utrzymywały jeszcze łączność z dowództwem i kontakt między sobą. „Nie sposób opisać, w jakich warunkach żyją obecnie Żydzi w getcie [...] — donosił Cukiermanowi Anielewicz 23 kwietnia — Prawie we wszystkich schronach, w których ukrywają się tysiące ludzi, nie można zapalić świecy, bo brak powietrza". Komendant ŻOB kończył jednak słowami: „Najważniejsze: marzenie mego życia spełniło się. Żydowska samoobrona w getcie warszawskim stała się faktem. Żydowski zbrojny opór i odwet urzeczywistnił się. Byłem świadkiem wspaniałej, heroicznej walki bojowców żydowskich"80. Tegoż dnia ŻOB wydała odezwę do ludności polskiej, powstałą i rozlepianą po „aryjskiej" stronie miasta. Głosiła m.in.: „Toczy się walka o Waszą i naszą wolność. O Wasz i nasz — ludzki, społeczny, narodowy — honor i godność. Pomścimy zbrodnie Oświęcimia, Treblinek, Bełżca, Majdanka. Niech żyje braterstwo broni i krwi walczącej Polski!"81 Oddziały AK, GL i innych polskich ugrupowań próbowały przyjść z pomocą walczącemu gettu, jednak mimo poniesionych ofiar w ludziach żadnemu nie udało się dokonać wyłomu w murze. Z dnia na dzień żydowska siła oporu malała. Niemcy posuwali się, paląc ulicę po ulicy, dom po domu. Ludzie wyskakiwali z okien płonących mieszkań, 79 W. Bartoszewski, 1859 dni Warszawy, s. 392. 80 B. Mark, op. cit., s. 262. 81 W. Bartoszewski, 7559 dni Warszawy, s. 393. 339 do ich kryjówek w bunkrach esesmani wrzucali świece dymne. Schwytanych pędzono na Umschlagplatz i wywożono do obozów zagłady lub obozów pracy, część rozstrzeliwano na miejscu. Dnia 8 maja Niemcy otoczyli ciasnym pierścieniem bunkier komendy ŻOB przy ul. Miłej 18. Przywódcy powstania — Anielewicz i jego najbliżsi współpracownicy — nie chcąc dostać się żywcem w ręce niemieckie, popełnili samobójstwo. Inni zginęli od kuł i granatów, tylko paru zdołało ujść z życiem i przedostać się kanałami na stronę „aryjską". Dzień ten był punktem zwrotnym w dziejach powstania. Odtąd każda grupa, zdana tylko na siebie, walczyła samotnie. Dnia 16 maja wieczorem głównodowodzący siłami niemieckimi gen. Jiirgen Stroop zakończył „wielką akcję" wysadzając w powietrze budynek synagogi przy ul. Tłomackie. Równocześnie powiadomił swego szefa, Kriigera w Krakowie: „Była dzielnica żydowska Warszawy przestała istnieć. [...] Łączna liczba Żydów ujętych i tych, których zagładę udało się stwierdzić, wynosi razem 56065"82. tr" >^#- ; Mimo oficjalnego zakończenia akcji jeszcze przez parę miesięcy z gruzów dawnego getta dobiegały sporadyczne detonacje. To niemieckie patrole strzelały do wykrywanych „gruzowców" lub też „gruzowcy" bronili się w swych nie zauważonych dotychczas bunkrach. Trudno ustalić, jakie straty ponieśli Niemcy. Stroop przyznaje się do kilkunastu zabitych i kilkudziesięciu rannych. Według źródeł żydowskich i polskich straty te były parokrotnie wyższe. Jednakże to nie one i nie jakiekolwiek skutki strategiczne decydują o znaczeniu samoobrony getta warszawskiego, jak walki te określali bojowcy (dopiero później zyskały one miano powstania). Był to przede wszystkim zdecydowany i po raz pierwszy — nie tylko przez Żydów — podjęty na taką skalę protest przeciwko hitlerowskiemu bezprawiu i poniewieraniu godności ludzkiej. Było to też przejęcie przez uciśnionych decyzji o losach własnych i własnej grupy społecznej. Długotrwałość walk mocno nadwątliła prestiż armii niemieckiej, w środowisku polskim zaś obaliła lekceważące poglądy na postawę Żydów. W latach powojennych powstanie 1943 r. zostało uznane za jeden z najważniejszych symboli żydowskiej historii, w .yn 8.3. Walki w innych gettach Równolegle do działalności bojowej Żydów w Warszawie rozwijał się również — wprawdzie na znacznie mniejszą skalę — zbrojny ruch oporu w getcie krakowskim. W połowie 1942 r. powstała tu organizacja Hehaluc Halochem (Organizacja Bojowa Młodzieży Halucowej), skupiona wokół pisma pod tym samym tytułem, która nawiązała kontakt z warszawską ŻOB, lecz była całkowicie od niej niezależna. Połączyła ona grupy Akiba, Dror, Haszomer 82 W. Bartoszewski, Po obu stronach, s. 55. :j.x:«ate;; W 340 34. Ruiny getta warszawskiego Hacair i inne, osiągając liczebność ok. 100 osób. Na jej czele stanął Hersz Bauminger (Haszomer Hacair). Poza nim głównymi działaczami byli członkowie Akiby — Adolf Liebeskind oraz Szymon Draenger i jego żona Gusta, a z Droru Abraham Lejbowicz. Nie widząc możliwości działania w getcie, postanowili wywierać zemstę na Niemcach poza jego terenem, organizując sporadycznie zamachy (spotykało się to czasem ze sprzeciwem ludności polskiej, na którą spadały represje okupanta). Do akcji Hehaluc Halochem należało zastrzelenie niemieckiego lotnika, a nieco później żandarma, rozkręcanie szyn kolejowych na trasach Kraków-Bochnia i Kraków-Katowice, spalenie drewnianych garaży organizacji Todta wraz z samochodami ciężarowymi na Grzegórzkach i inne. Najgłośniejszą — i ostatnią — akcją było wrzucenie granatów 22 XII 1942 r. do niemieckiej kawiarni „Cyganeria", co spowodowało, że spośród zgromadzonych tam osób kilkanaście zginęło lub zostało rannych. Do władz Hehaluc Halochem należała Gola Mirer, przedwojenna komuni-stka, od początku 1942 r. członek PPR, której zadaniem było utrzymywanie łączności z tą organizacją. Polska Partia Robotnicza przekazała bojowcom nieco pieniędzy i broni, a niektóre akcje (np. rozkręcanie szyn) organizowała z nimi wspólnie. Udostępniała im swoje lokale, ukrywała ich poza gettem. W GL były tworzone grupy mieszane, składające się z polskich i żydowskich komunistów oraz członków Haszomer Hacair. Po zamachu na „Cyganerię" wielu jego uczestników aresztowano i zamordowano. Część bojowców podzieliła los mieszkańców getta w czasie ostatecznej jego likwidacji w marcu 1943 r. Niewielu członków Hehaluc Halochem zdołało 341 * -*• 35. Ruiny Wielkiej Synagogi na Tłomackiem w Warszawie, 1943 r. ukryć się w lesie, lecz i spośród nich większość zginęła. W końcu 1943 r. działalność żydowskiego podziemia zbrojnego w Krakowie i okolicy wygasła. Sierpień 1943 r. był miesiącem ostatecznej likwidacji getta w Będzinie i samoobrony jego młodzieży. W okresie poprzednim koncentrowała się ona na tajnym nauczaniu i samokształceniu, próbowała także wydawać podziemne pismo. Po pierwszej fali deportacji, w maju 1942 r., organizacje młodzieżowe podjęły myśl o stawieniu w przyszłości oporu zbrojnego. W tym postanowieniu utwierdził je Anielewicz, delegowany do Będzina przez młodzieżowy ruch syjonistyczny Warszawy, dopomógł także w ustaleniu zrębów przyszłej organizacji bojowej. Do jej kierownictwa należała Frumka Płotnicka, utrzymująca stały kontakt z gettem warszawskim, poza nią zaś Cwi Brandes, Herszel Springer i inni. Będzińska organizacja zbrojna była nieliczna i wyposażona jedynie w minimalną ilość broni. W sierpniu 1943 r. w czasie likwidacji getta, młodym bojowcom nie udało się skłonić ludności do przeciwstawienia się niemieckim rozkazom. Zdani wyłącznie na swe siły, zamknąwszy się w trzech bunkrach, bronili się w nich tylko 2-3 dni. Większa od ŻOB w Będzinie, bo 300-osobowa, była grupa oporu zbrojnego w Częstochowie. Od grudnia 1942 r. pozostawała ona w kontakcie z ŻOB w Warszawie, przyjęła jej nazwę i zasady organizacyjne. Łączniczką była Feigele Peltel-Międzyrzecka — „Władka" (po wojnie w USA — Yladka Meed), członek warszawskiego Bundu. W styczniu 1943 r., działając pod wodzą Mendla Fiszlewicza, częstochowska ŻOB stawiła zbrojny opór w czasie kolejnej, jednej z ostatnich, niemieckiej akcji deportacyjnej. Ponad 80% bojowców zginęło, reszta zbiegła do lasów. Parę tysięcy częstochowskich Żydów zostało zatrudnionych w miejscowych obozach pracy. Część z nich przetrwała tam okupację. Największym po Warszawie był ruch oporu w getcie białostockim. Od początków 1942 r. działały tu komórki komunistyczne, a przerwaną pod okupacją radziecką pracę podjął zarówno Bund, jak i młodzieżowe ugrupowania syjonistyczne: Haszomer Hacair, Dror, Hanoar Hacyjoni i Betar. Pod wpływem grupy aktywistów przybyłych z Wilna zaczęto wkrótce myśleć o wspólnej organizacji zbrojnej. Zjednoczeniu stały jednak na przeszkodzie względy ideologiczne, a także różny pogląd na sprawę: walczyć w getcie czy w lesie? Zwolennicy partyzantki leśnej żywili przekonanie, że ta forma oporu zbrojnego jest bardziej efektywna, a równocześnie daje większe możliwości przetrwania, ich oponenci zaś uważali obronę getta — nawet mającą słabe szansę powodzenia — za swój narodowy obowiązek. W lecie 1942 r. powstała pierwsza wspólna organizacja, określana jako blok A, która połączyła część działaczy Haszomer Hacair, część Bundu i część komunistów. W listopadzie 1942 r. przybył do Białegostoku Mordechaj Tenenbaum (członek Dror, występujący pod przybranym nazwiskiem Tama-roff), działacz gett Wilna i Warszawy, który podjął dalszą akcję scalającą. Powstał wówczas blok B, złożony z Dror, Hanoar Hacyjoni, Betaru i części 343 Haszomer Hacair. Podejmowane przez to ugrupowanie próby uzyskania pomocy AK nie dały efektu. -K iv u > .-,(•. Tenenbaum zorganizował tajne archiwum getta na wzór warszawskiego „Oneg Szabat". Zawierało ono wszelkiego rodzaju dokumenty, nawet protokoły posiedzeń Judenratu. Materiały te, przechowywane po stronie „aryjskiej", stanowią nieocenione źródło informacji o getcie białostockim. Tenenbaum uzyskał też dla podziemia znaczną pomoc finansową od przewodniczącego Judenratu, Efraima Barasza. W grudniu 1942 r. tworzenie się leśnej partyzantki zapoczątkowała tzw. grupa Judyty, zorganizowana głównie przez komunistów. W lutym 1943 r. nastąpiła pierwsza wielka akcja deportacyjna z białostockiego getta: 2 tyś. osób zginęło na miejscu, 10 tyś. wywieziono do Treblinki. Blok A podejmował próby obrony lub wprowadzenia ludzi do lasu, poniósł jednak duże straty bez osiągnięcia zamierzonych celów. Blok B wstrzymał się od działania. Po zakończeniu deportacji ponowiono starania o połączenie całego zbrojnego podziemia, do czego doszło wreszcie w lipcu 1943 r. Na czele wspólnej organizacji stanął Tenenbaum-Tamaroff, jego zastępcą został Daniel Moszkowicz (PPR). Nie pozostało już jednak zbyt dużo czasu na wypracowanie zasad wspólnego działania. W nocy z 15 na 16 sierpnia zaczęła się druga wielka akcja deportacyjna. Getto zostało otoczone kordonem SS, wspomaganym przez ukraińskie formacje pomocnicze. Wszystkim Żydom polecono zebrać się na ul. Jarowickiej, skąd —jak głosiły zapowiedzi — mieli być przewiezieni do obozów pracy w Lublinie. Bojowcy w sile ok. 300 osób natychmiast przystąpili do prób samoobrony, nawołując ludność do zignorowania tych rozkazów. Apele nie odniosły jednak skutku. Zrezygnowane tłumy, dźwigające toboły z nędznym dobytkiem, zapełniły ulice, posuwając się w nakazanym kierunku. Wówczas, o godzinie 10 rano, bojowcy podjęli działania zbrojne, mające na celu dokonanie wyłomu w pierścieniu sił nieprzyjaciela i umożliwienie ludności cywilnej — jak też im samym — ucieczkę do lasu. Prowadzone przez dwa dni walki nie dały pożądanego rezultatu, przez trzy dni następne bojowcy bronili się już tylko w poszczególnych bunkrach. Ich wysiłki okazały się bezskuteczne wobec ogromnej technicznej i liczebnej przewagi Niemców. Zamierzoną deportację Niemcy doprowadzili do końca, wywożąc 300 tyś. osób do Treblinki i Majdanka, gdzie wkrótce ponieśli oni śmierć. Byli między nimi członkowie Judenratu i jego przewodniczący Barasz. Białystok stał się judenrein. Większość działaczy podziemia zginęła w walkach, Tenenbaum i Moszkowicz prawdopodobnie popełnili samobójstwo. Do działań z bronią w ręku nie doprowadziła natomiast w Wilnie tamtejsza Farajnigte Partizaner Organizacje, pierwsza w Polsce żydowska grupa, która rzuciła hasło do walki. Działała najdłużej — od stycznia 1942 do września 1943 r., getto w Wilnie było bowiem likwidowane na końcu, po nim zostało już tylko getto w Łodzi. Przez pewien czas funkcjonowała tu również 344 inna, niniejsza grupa zbrojna, tzw. grupa Jechiela, jednak latem 1943 r. złączyła się z FPO. Na początku 1942 r. — po masowych eksterminacjach w Ponarach — w wileńskim getcie nastała względna stabilizacja, która trwała półtora roku. W okresie tym przeważało u władz niemieckich Ostlandu dążenie do wykorzystywania darmowej żydowskiej siły roboczej, toteż nieliczne mordercze akcje były skierowane wyłącznie przeciw ludziom starym i chorym. Stojący na czele żydowskiej społeczności Gens, wierząc w tych warunkach coraz silniej w „ratunek przez pracę", stale rozszerzał krąg zatrudnionych, włączając do nich coraz liczniej kobiety i młodzież. Latem 1943 r. zaświadczeniami pracy legitymowało się ponad trzy czwarte ludności getta. »; '. W czasie częściowych deportacji władze niemieckie określały tylko kategorie i liczby osób podlegających wywózce, odpowiedniej zaś selekcji wśród ludności getta dokonywał Judenrat i podległa mu policja (podobnie było w Białymstoku). Instytucje te stały na stanowisku, że przeprowadzając akcje we własnym zakresie Niemcy byliby bardziej bezwzględni, a planowane przez nich limity wywożonych byłyby stale przekraczane (co w paru przypadkach istotnie odnotowano). Przeciw udziałowi Judenratów w przeprowadzaniu selekcji i tym samym skazywaniu części współobywateli na śmierć — ludność innych gett czasem protestowała, w Białymstoku i Wilnie nie budziło to jednak zastrzeżeń. Względny spokój, trwający kilkanaście miesięcy, umożliwił rozwój życia kulturalnego: w wileńskim getcie powstały szkoły, biblioteki, teatr dramatyczny. Rozwinięty system opieki lekarskiej, kuchnie społeczne itp. zahamowały śmiertelność, która nie wynosiła więcej niż 150% przedwojennej (w getcie warszawskim 850%). Gens pozostawał w kontakcie z FPO i z „grupą Jechiela", udzielając każdej z nich pomocy finansowej (Glacman, zastępca Wittenberga w FPO był równocześnie zastępcą Gensa jako szefa policji żydowskiej, potem zaś kierownikiem wydziału mieszkaniowego w administracji getta). Kiedy jednak późną wiosną 1943 r. stosunek władz niemieckich do Żydów znów się pogorszył, FPO zaś zachęcona walką warszawskiej ŻOB występowała coraz otwarciej, Gens uznał, że organizacja ta zagraża istnieniu getta i zaczął przeciwstawiać się jej działalności. W tym czasie Niemcy wykryli i aresztowali kierownictwo polsko-żydowsko-litewskiego ugrupowania komunistycznego, do którego należał Wittenberg. Wiedząc, że ukrywa się w getcie, zażądali jego wydania, grożąc zniszczeniem całej żydowskiej dzielnicy. Opinia publiczna, przeciwna Wittenbergowi i ruchom zbrojnym, poparła wówczas Gensa, który wymusił na komendzie FPO zgodę na spełnienie żądań Gestapo. Presję idącą w tym samym kierunku wywierali na Wittenberga jego komunistyczni towarzysze. Ulegając naciskom, Wittenberg sam zgłosił się do policji, a po aresztowaniu przez Niemców popełnił samobójstwo (16 VII 1943). Komendantem FPO został Abba Kowner. W połowie września Gens, wezwany na rozmowę do Gestapo, został tam 345 rozstrzelany, a w dniach 23 i 24 tego miesiąca przeprowadzono ostateczną likwidację wileńskiego getta. Większość osób zatrudnionych Niemcy wysłali do obozów pracy w Estonii, a pozostałych włączyli do analogicznych obozów w samym Wilnie. Nie pracujących stracono w Ponarach i Sobiborze. Farajnigte Partizaner Organizacje apelowała do mieszkańców getta, wzywając ich do stawiania oporu i bojkotowania zarządzeń. Doszło nawet do krótkiej wymiany strzałów z Niemcami. Ludność jednak nie posłuchała apeli i dała się wywieźć. Widząc jej bierność, grupy FPO przedarły się do okolicznych lasów, gdzie po pewnym czasie udało im się włączyć do partyzantki radzieckiej. Ucieczki do lasów stawały się też najczęstszą formą reagowania na niemieckie akcje likwidacyjne przez mieszkańców małych gett. Warunki tworzenia jakichkolwiek form zbrojnego oporu były w nich tak trudne, że jedynie w niewielu — w Krzemieńcu, Nieświeżu, Tarnowie i paru innych miejscowościach Niemcy spotkali się z próbą samoobrony, która zresztą bywała szybko tłumiona. •v?:uvv.::<>iM f 8.4. Lwów i Łódź Dwoma dużymi ośrodkami żydowskimi, w których nie wytworzył się zbrojny ruch oporu, były getta we Lwowie i Łodzi. Wpływały na to specyficzne, istniejące tam stosunki. We Lwowie po wielkich pogromach, w czasie których zginęło 6 tyś. Żydów, oraz po wymordowaniu na miejscu w końcu 1941 r. ok. 5 tyś., w roku następnym Niemcy zorganizowali aż 4 akcje deportacyjne: w marcu 1942 r. wywieziono 15 tyś. osób do Bełżca, w lipcu 7 tyś. do obozu janowskiego, gdzie zostali zamordowani, w sierpniu 50 tyś. ponownie do Bełżca i w listopadzie 5-7 tyś. częściowo do obozu janowskiego, częściowo do Bełżca. Każda z tych akcji unaoczniała społeczeństwu żydowskiemu, z jednej strony, całą jego bezsilność wobec potężnego, niszczycielskiego aparatu wroga i niemożność uzyskania skądkolwiek ratunku, z drugiej zaś, przerwy między akcjami stwarzały każdorazowo nadzieję, że ci, co pozostali, mają szansę przeżycia. Tak jak wszędzie, zaczynano od deportacji ludzi starych, chorych, dzieci i nie pracujących zawodowo kobiet; tak jak wszędzie do współpracy w przeprowadzaniu selekcji wciągano Judenrat. Jednakże w przeciwieństwie do Białegostoku i Wilna, Żydzi Lwowa wypowiadali się przeciw jakiejkolwiek kolaboracji z Niemcami. W marcu delegacja rabinów starała się wpłynąć w tym duchu na ówczesnego, trzeciego z kolei przewodniczącego Rady Żydowskiej, Henryka Landsberga, on jednak podzielał poglądy Barasza i Gensa. We wrześniu 1942 r., po sierpniowej, największej deportacji, władze niemieckie znacznie zmniejszyły teren getta, przenosząc do niego równocześnie wszystkich Żydów Lwowa, dotąd zamieszkałych poza nim, i ogłaszając go dzielnicą zamkniętą. W tym samym czasie powieszono Landsberga wraz z jego współpracownikami i mianowano nową Radę Żydowską, którą podobny los 346 spotkał 4 miesiące później. Wówczas bowiem, w styczniu 1943 r., getto zostało oficjalnie uznane za obóz pracy. Pociągnęło to za sobą śmierć kolejnych 10 tyś. Żydów nie posiadających dowodów zatrudnienia. W czerwcu 1943 r. getto lwowskie zostało ostatecznie zlikwidowane. Drugim dużym gettem, które nie miało żadnych możliwości ani szans organizowania oporu zbrojnego, było getto łódzkie. Przesądzała o tym przede wszystkim jego całkowita izolacja, nie istniały bowiem żadne kontakty między nim a resztą miasta czy innymi gettami. Zdawały sobie z tego sprawę bardzo aktywne w tamtejszym środowisku partie polityczne, zwłaszcza Bund, Poalej Syjon Lewica i komuniści oraz ich organizacje młodzieżowe, koncentrujące się prawie wyłącznie na sprawach bytowych. Gettem arbitralnie rządził przewodniczący Judenratu Chaim Rum-kowski. Żądny władzy, dobry organizator, fanatycznie wierzący w „ratunek przez pracę", starał się zaspokajać wszelkie dezyderaty władz i zwiększać wydajność getta, zakładając coraz to nowe warsztaty wytwórcze i naprawcze. W czasie niemieckich akcji deportacyjnych przeprowadzał na ich polecenie selekcję, osłaniając ludzi zdolnych do pracy kosztem pozostałych. Zadania, które w związku z tym musiał wykonywać, były jednak nawet dla niego — mimo wytrzymałości psychicznej i bezwzględności, jakimi się odznaczał — nieraz bardzo trudne. Dnia 4 IX 1942 r. tak przemawiał do mieszkańców dzielnicy żydowskiej: „Wielkie nieszczęście dotknęło nasze getto. Żąda się od nas oddania tego, co najcenniejsze — naszych dzieci i starców. [...] Nigdy nie sądziłem, że będę musiał własnymi rękoma składać na ołtarzu taką ofiarę. I oto w moim podeszłym wieku wyciągam do was ręce i proszę: Bracia i siostry, przekażcie ich mnie! Matki i ojcowie, oddajcie mi wasze dzieci! [...] Wczoraj po południu Niemcy kazali mi wysłać z getta 20 000 Żydów, bo jak rzekli, jeśli nie — «My to zrobimy sami!» [...] Muszę dokonać tej trudnej, krwawej operacji. Muszę obciąć członki, by uratować ciało! Muszę zabrać wam wasze dzieci. Jeśli tego nie zrobię, wielu innych — Boże uchowaj! — zginie wraz z nimi. [...] Wszelkimi możliwymi sposobami próbowałem uzyskać cofnięcie rozkazu [...] choćby jego złagodzenie. Jeszcze wczoraj sporządziłem listę dzieci do lat dziewięciu — chciałem przynajmniej ratować starszych, dziewięcio- i dziesięcioletnich. [...] Udało mi się ocalić te, które mają lat dziesięć lub więcej, niech to będzie pocieszeniem w waszym głębokim nieszczęściu. Jest w getcie wielu pacjentów, których czeka najwyżej parę dni życia, może parę tygodni. [...] Każdy z was karmi swych chorych, płacąc za to zdrowiem. Dajemy im nasz chleb, nasze skąpe racje cukru, nasz mały kawałek mięsa. A jaki jest rezultat? To im nie pomoże odzyskać zdrowia, a nas doprowadzi do choroby. [...] Musimy ich poświęcić, [...] aby zdrowi, którzy chcą i mogą żyć, zostali ocaleni. Wczoraj błagałem na kolanach, ale na próżno... Nie mogę postąpić 347 inaczej. Lista osób, które możemy uratować, jest znacznie większa od liczby 4 tych, które muszą być oddane w ich ręce"83. y W następnych dniach, uznając wykonanie rozkazu przez Judenrat za zbyt opieszałe, do getta wkroczyły oddziały niemieckie. Żądaną grupę 20 tyś. Żydów wywieziono do Chełmna. Rumkowski, przekraczając granice dla innych nieprzekraczalne (Czer-niaków w podobnej sytuacji popełnił samobójstwo) pragnął za wszelką cenę przedłużyć egzystencję getta do chwili wyzwolenia. I prawie mu się to udało. Likwidacja łódzkiej dzielnicy żydowskiej — liczącej wówczas jeszcze 82 tyś. mieszkańców — zaczęła się dopiero w lipcu 1944 r., kiedy wojska radzieckie były już bardzo blisko. Zakończył je transport wysłany do Oświęcimia 30 sierpnia, czyli miesiąc po tym, jak front wschodni zatrzymał się na Wiśle. W tym ostatnim transporcie znalazł się Rumkowski z rodziną. Zginęli w Brzezince. Prezes łódzkiego Judenratu jest najbardziej kontrowersyjną postacią czasów Holocaustu. Ma bardzo wielu zdecydowanych przeciwników, ale ma i zwolenników. Ci ostatni zwracają m.in. uwagę, że uratowani Żydzi łódzcy (5-7 tyś.) stanowią duży procent ogółu tych, co przeżyli okupację w Polsce. 9. LUDNOŚĆ l PODZIEMIE POLSKIE WOBEC ŻYDÓW W LATACH 1941-1945 W ciągu lat 1941-1942 ludność nieżydowska w GG przyzwyczaiła się do istnienia gett. Wiedziano, że warunki życia są w nich bardzo ciężkie, przeważnie jednak nie zdawano sobie sprawy z rzeczywistych rozmiarów przeżywanych tam tragedii. Mieszkańcy dzielnic „aryjskich" byli ponadto przytłoczeni kłopotami własnej, codziennej, też nie lekkiej egzystencji, nędzą, trudnościami aprowizacyjnymi, ustawicznym napięciem i lękiem w warunkach stale zwiększającego się terroru. Tych dzielnic śmierć również nie omijała, choć zbierała w nich mniejsze żniwo. Nie było prawie rodziny, w której by kogoś nie brakowało, w której by ktoś nie zginął. Wychodząc z mieszkania rano, ludzie nie wiedzieli, czy wieczorem spotkają się w tym samym gronie. Odmienność losów nie rozdzielała osób sobie bliskich jednak pogłębiała podziały istniejące już wcześniej, zwłaszcza podziały narodowościowe, rozluźniała lub całkiem zrywała słabiej odczuwalne więzi. Pogłębiała więc też podział między ludnością polską a żydowską. Sytuację pogarszały, jak wspomniano, wiadomości o współdziałaniu wielu Żydów z radzieckim aparatem ucisku, które po wybuchu wojny z ZSRR szerszą niż dotąd falą napłynęły do GG — a także długotrwała propaganda 83 Lodź ghetto, ed. A. Adelson and R. Lapides, New York 1989, s. 328-331. 348 niemiecka oraz deprawujący klimat wojenno-okupacyjny, osłabiające reakcję na gwałty, przemoc i zbrodnię. Wszystko to prowadziło do odgradzania się części społeczeństwa polskiego od losu grup najbardziej uciskanych twierdzeniem, że to „nie nasza sprawa". W kręgach, w których stale żywy był agresywny antysemityzm, wypowiadano twierdzenie, że „Niemcy robią za nas brudną robotę". Dnia 25 IX 1941 r. Grot-Rowecki informował rząd w Londynie: „przygniatająca większość kraju jest nastrojona antysemicko. Nawet socjaliści nie są tu wyjątkiem. Różnice dotyczą tylko taktyki postępowania. Zalecających naśladowanie metod niemieckich prawie nie ma. Metody te wywołują odruch współczucia, ale zmalało ono po zlaniu się obu okupacji i zaznajomieniu się przez ogół z zachowaniem Żydów na wschodzie"84. Określenie: „przygniatająca większość kraju", może być dyskusyjne, jak każde uogólnienie, oparte jedynie na odczuciu, niemniej w różnych grupach społecznych antysemityzm był wyraźny. Stwarzał klimat ułatwiający dokonywanie takich przestępstw, jak grabież żydowskiego mienia, szantaże, szmal-cownictwo, donosy itp. Celem szantażystów czy szmalcowników nie było morderstwo, lecz osiągnięcie korzyści materialnych. W swych działaniach nie kierowali się też antysemityzmem, decydowała chciwość i poczucie absolutnej bezkarności — Niemcy pochwalali przecież i nagradzali wszelkie zadawane Żydom gwałty. Szmalcownicy czyhali na swe ofiary na ulicach dużych miast, zwłaszcza w pobliżu gett, napastując tych, którzy wydostawali się z nich nielegalnie. Pod groźbą zaprowadzenia na posterunek zabierali im wszystko, co tylko wartościowego mieli przy sobie. Szantażyści natomiast nachodzili mieszkania, w których uciekinierzy znaleźli przytułek, domagając się wysokich łupów od osób ukrywanych, a często też od ukrywających. Szantażyści nie specjalizowali się wyłącznie w osaczaniu Żydów. Wymuszali pieniądze również od konspirujących się polskich wojskowych, działaczy podziemia itp. Ponadto dowiedziawszy się o czyimś aresztowaniu wyłudzali od zrozpaczonej rodziny znaczne sumy pieniędzy, mające niby to służyć do przekupienia gestapowców i uwolnienia więźnia. Jeśli Żydów szantażowano częściej, to dlatego, że ten rodzaj szantaży był łatwiejszy. Zdekonspirowanie Polaka wymagało wysiłku i zabiegów, Żyda dekonspirował często jego wygląd, „zbrodnię" stanowiło zaś samo pochodzenie. Dużym zagrożeniem dla ukrywających się byli zawodowi płatni konfidenci Kriminalpolizei różnej narodowości — Litwini, Ukraińcy, Polacy, a nawet Żydzi. Dekonspirujące donosy wysyłali również ludzie kierujący się wyraźną motywacją, której podłożem bywał w równej mierze antysemityzm co strach. I tak, np. administratorzy domów, dozorcy czy sąsiedzi, jeśli informowali władze, to na ogół z obawy, że będą pociągnięci do współodpowiedzialności 84 Hoover Institution Archives, Stanford, California, Radiogram nr 354, kopia w zbiorach autorki. . _ ... - 34t za podlegające karze okazywanie pomocy (wśród dozorców i administratorów trafiali się konfidenci, bywali jednak także ludzie aktywnie zaangażowani w działalność konspiracyjną, m.in. opiekuńczą). W niektórych wypadkach o donosach decydowały względy materialne (np. chęć pozbycia się wierzycieli) lub — głównie na wsiach i w małych miasteczkach — chęć wywarcia zemsty nie na Żydach, a na ich gospodarzach. Trudno powiedzieć, jak wielu było szmalcowników, szantażystów i konfidentów. Stanowili na pewno drobny ułamek społeczeństwa, ale ruchliwość, szybkość, z jaką działali, możliwość napastowania wielu osób dziennie, jak też niesłychana szkodliwość uprawianego procederu sprawiały, że potencjalne ofiary dopatrywały się ich nieomal w każdym przechodniu, czuły się osaczone ze wszystkich stron. Choć odczucia te bywały często przesadzone, stwierdzić jednak trzeba, że — zwłaszcza w Warszawie — szmalcownicy, szantażyści i konfidenci stawali się w pewnych okresach istną plagą. Za dekonspirację Żydów Niemcy wyznaczali różne nagrody w poszczególnych częściach kraju — przeważnie w naturze (parę kilogramów cukru, parę butelek wódki itp.). Korzyści te nie nęciły szantażystów (choćby dlatego, że wymuszane okupy znacznie przewyższały ich wartość), nie jest jednak wykluczone, że czasem oddziaływały zachęcająco na męty społeczne. Szantaże i donosy były potępiane przez polskie społeczeństwo. W prasie konspiracyjnej pojawiały się artykuły zwracające uwagę na te przestępstwa i domagające się, by władze podziemia jak najszybciej przystąpiły do karania winnych. Podległe Delegaturze Kierownictwo Walki Cywilnej ogłosiło w marcu 1943 r. komunikat, stwierdzający m.in., że: „znalazły się jednostki wyzute z czci i sumienia, rekrutujące się ze świata przestępczego, które stworzyły sobie nowe źródło występnego dochodu przez szantażowanie Polaków ukrywających Żydów i Żydów samych. KWC ostrzega, że tego rodzaju wypadki szantażu są rejestrowane i będą karane z całą surowością prawa w miarę możności już obecnie, a w każdym razie w przyszłości"85. Wykrywanie szantażystów w warunkach okupacyjnych było bardzo trudne, zwłaszcza w dużych ośrodkach. Największe osiągnięcia miało KWC pod tym względem w Krakowie, gdzie też szantażowanie Żydów nie przybrało nigdy większych rozmiarów. W Warszawie pierwszy wyrok za wydawanie Żydów w ręce niemieckie wykonano w sierpniu (a ogłoszono we wrześniu) 1943 r., miesiąc po przekształceniu KWC w Kierownictwo Walki Podziemnej i podporządkowaniu go Komendzie Głównej AK. Dwóch następnych konfidentów zastrzelono w grudniu, kolejnych w 1944 r.86 Nie wszystkie wydawane przez Sądy Specjalne wyroki podawano do wiadomości publicznej. Wykonując je pozorowano nawet rozgrywki między przestępcami lub napady rabunkowe, by nie sprowokować niemieckich represji, które dotknęłyby osoby zamieszkałe 85 „Biuletyn Informacyjny" 18 XI 1943, nr 11 i inne pisma konspiracyjne. 86 „Biuletyn Informacyjny" 16 IX 1943, 9 XII 1943 (2 wykonane wyroki), 30 III 1944 (3 wykonane wyroki), 6 VII 1944. 350 w sąsiedztwie. Toteż szantażystów i konfidentów zginęło na pewno więcej, niż donosiły pisma podziemne. Późno rozpoczęta, ale konsekwentnie przeprowadzona akcja, niebezpieczna i wymagająca drobiazgowego śledztwa (by nie pozbawić życia osób niewinnych), przyniosła efekty: w Warszawie, największym ośrodku ukrywania się Żydów, w ostatnim roku okupacji liczba szantaży i donosów znacznie zmalała. O ile problemy szmalcownictwa i szantażowania poruszano czasem w prasie konspiracyjnej, o tyle milczeniem pokrywano otwartą współpracę z Niemcami (uznając ją prawdopodobnie za przynoszącą społeczeństwu jeszcze większą ujmę), do której niekiedy dochodziło. Jedną z bardzo nielicznych wzmianek na ten temat był artykuł w piśmie Frontu Odrodzenia Polski „Prawda" z maja 1942 r., pióra prawdopodobnie jego przewodniczącej, głośnej pisarki Zofii Kossak-Szczuckiej: „Palącą staje się kwestia demoralizacji i zdziczenia, jaką rzezie żydowskie sprawiają wśród nas. Nie sami bowiem szaulisi, volksdeutsche lub Ukraińcy używani są do potwornych egzekucji. W wielu miejscowościach w masakrze brała udział na ochotnika ludność miejscowa. Przeciw podobnej hańbie trzeba przeciwdziałać wszelkimi dostępnymi środkami. Uświadomić ludzi, że stają się herodowymi siepaczami, piętnować w tajnej prasie, nawoływać do bojkotowania katów, zapowiadać na morderców surowe sądy Rzeczypospolitej" 87. Wspomniane tu masakry, sądząc po dacie, były związane z likwidacją mniejszych gett. Podobne wypadki współdziałania odnotowano również w okresach następnych, kiedy getta już nie istniały, a Niemcy organizowali obławy na ich dawnych mieszkańców ukrywających się w lasach, chętnie korzystając — tam gdzie się dało — z pomocy „herodowych siepaczy". Szczególnie znieczulona na krzywdę i sadyzm stawała się część ludności bezpośrednio sąsiadującej z obozami zagłady. Po szoku, jaki towarzyszył nadejściu i unicestwieniu pierwszych transportów, ludzie ulegali powoli stępieniu na dokonywane w pobliżu zbrodnie; zjawisko podobne można było obserwować również wśród Żydów, jak o tym świadczą niektóre ich pamiętniki. Z biegiem czasu bardziej zachłanni i wyzuci z zasad moralnych zostawali zdemoralizowani zachowaniem się członków pomocniczych formacji litewskich i ukraińskich. Wychodząc z obozu, by zażyć niewybrednych rozrywek, rzucając na prawo i lewo pieniędzmi pozostałymi po zagazowanych, wciągali do swych zabaw biernych dotąd obserwatorów, ucząc ich obojętności, a nawet lekceważenia cudzej śmierci. Rozbudzona chciwość dopełniała reszty: napadano na uciekających z obozu lub wyskakujących z pociągów, a mających przy sobie — co oczywiste — większe sumy pieniędzy. Biedne dotąd okolice Treblinki czy Sobiboru stały się złotodajną krainą przyciągającą szumowiny z dalszych części kraju. Wystarczyło zbiegom oddalić się od obozu, by w dużej mierze pozbyć się prześladowców, by nastawienie ludności ulegało zmianie. W odległości paru kilometrów od Treblinki lękano się jeszcze przyjmować ich do domu, przeważnie 87 „Prawda" maj 1942, Biblioteka Narodowa w Warszawie, P. 354 Konsp. it.irfSSfe (ftiCK 'Vi'-': - - 351 jednak ułatwiano dalszą ucieczkę. W odległości kilkunastu kilometrów przechowywano nawet przez czas dłuższy, choć czasem odwagę tę przypłacano głową. Duże zastrzeżenia budziło też często zachowanie się w stosunku do Żydów policji polskiej, tzw. policji granatowej. Policjanci byli wykorzystywani przeważnie jako siły pomocnicze, wspierające żandarmerię niemiecką np. przy pilnowaniu getta. Posterunki policyjne w dzielnicach „aryjskich" miały również obowiązek wyłapywania Żydów, co niektóre z nich sumiennie wykonywały. Część policjantów jednak — wręcz odwrotnie — starała się wykorzystywać swoje możliwości dla okazywania pomocy prześladowanym. Podobnie dwojaki był stosunek policji do konspiracji polskiej; często szło to w parze. Na niektórych spośród zbyt gorliwych podziemie wydawało wyroki śmierci. Ze względu na tak liczne niebezpieczeństwa największe szansę na przeżycie poza gettem mieli ci Żydzi, którzy mogli całkowicie „wsiąknąć" w polskie otoczenie, a więc przede wszystkim Żydzi spolonizowani (lub przynajmniej dobrze mówiący po polsku, co jak wiadomo, nie było powszechne) i o tzw. dobrym wyglądzie, to znaczy mało semickich rysach. Ci, którym kultura polska była bardziej obca, przed wyjściem z „dzielnicy zamkniętej" uczyli się polskich obyczajów (np. zdejmowania czapki w kościele i przed kościołem) oraz — zwłaszcza dzieci — polskich pacierzy. Sprawą podstawową stawało się wyrobienie sobie „aryjskich" dokumentów: polskiej kenkarty (okupacyjnego dowodu osobistego), kościelnej metryki urodzenia, dowodu zameldowania poza gettem, a także w miarę potrzeby karty pracy, świadectwa ślubu itd. Uzyskiwano je za pośrednictwem znajomych Polaków mających odpowiednie kontakty konspiracyjne albo kupowano u pokątnych handlarzy dokumenty podrabiane, bardzo drogie i nie zawsze wysokiej jakości. Konieczne było też znalezienie dachu nad głową. Człowiek z getta, mający „dobry wygląd" i „dobre papiery" wynajmował pokój choćby z ogłoszenia i prowadził normalny tryb życia. Znaczne trudności napotykał jednak ten, co tych warunków nie spełniał. Musiał znaleźć dom, w którym nie tylko odważono by się go przyjąć, ale zapewniono opiekę i zorganizowano wyżywienie, on sam bowiem na ulicę wychodzić nie mógł. Mimo ryzyka ponoszonego przez ukrywających się i ukrywanych, wielu Żydów uciekało z gett i znajdowało schronienie wśród Polaków. Przeważnie w mieszkaniu ukrywano 1-2 osoby, znane są jednak specjalnie adaptowane pomieszczenia, w których miesiącami (a nawet latami) przechowywano po kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Niektóre zostały zdekonspirowane, jak np. podziemny schron w ogrodzie przy ul. Grójeckiej 77 w Warszawie, gdzie rodzina Wolskich przechowywała 34 uciekinierów z getta, m.in. Ringelbluma z żoną i synem. Wszyscy Żydzi oraz Mieczysław Wolski i jego bratanek zginęli na Pawiaku. Podobny los spotkał wiele innych kryjówek. Częściej jednak w porę orientowano się, że dom jest obserwowany, że ten i ów zaczyna się interesować jego lokatorami, czyli że lokal „pali się". Wtedy jak najszybciej §52 przenoszono ukrywających się gdzie indziej. Tylko nieliczni Żydzi przeżyli okupację w jednym lub dwóch mieszkaniach, większość była zmuszona zmieniać je parokrotnie. Zamożniejsi opiekunowie, zarówno w mieście, jak i w wiejskich dworach, często nie pobierali opłat od osób ukrywanych. Wielu innych nie było na to stać — zwracano im za koszty utrzymania lub płacono mniejszą lub większą nadwyżkę. „Ale — pisał Ringelblum — czy są na świecie tak wielkie sumy, które mogłyby wynagrodzić ustawiczny strach przed «nakryciem», przed sąsiadami, przed dozorcą". Bo przecież „Żyd w mieszkaniu to dynamit, który może w każdej chwili wybuchnąć"88. Znaleźli się jednak „aryjczycy", którzy na przechowywaniu Żydów chcieli zbić majątek, żądając ogromnych sum. Ich liczba nie mogła być duża choćby dlatego, że po paru latach okupacji niewiele było osób mogących takie sumy płacić. Łatwiej niż dorosłych przyjmowano do domów dzieci (za pieniądze lub bez). Wobec otoczenia uchodziły one często za osieroconych członków dalszej rodziny. Szybko wrastały w nowe środowisko. Przybrani rodzice na ogół przywiązywali się do nich, toteż powojenne rozstania były często trudne i bolesne. Część małych uciekinierów przeżyła okupację w sierocińcach klasztornych i miejskich. Dzieci mniej szantażowano i mniej przyciągały one uwagę Niemców, choć bywały wypadki, że tułały się przekazywane z rąk do rąk, bo trzeba było szybko opuszczać „spalone" mieszkania. Bywało też odwrotnie: ratowano je w miejscach zdawałoby się najbardziej niebezpiecznych. Kilkuletnia Irenka Sznycer, której semickie rysy uniemożliwiły pozyskanie dla niej „rodziny" w Warszawie, znalazła schronienie u Marii Leszczyńskiej, niezamożnej mieszkanki ... Bełżca. Tylko paręset metrów oddzielało jej dom od jednego z najgorszych obozów zagłady. Irenka doczekała w nim wyzwolenia. Nie wszystkie wypadki kończyły się tak szczęśliwie. Kara śmierci, zapowiadana od jesieni 1941 r., zaczęła być szeroko stosowana rok później. Ginęli nie tylko właściciele lokali, ale również wszyscy, którzy w momencie rewizji w nim się znajdowali, nie wyłączając małych dzieci. A przyczyny rewizji — poza donosami — mogły być różne: zwykłe, rutynowe „przeczesywanie" mieszkań w poszukiwaniu osób nie meldowanych; bezpośredni lub pośredni związek z prowadzonym przez Gestapo śledztwem; wykonana w pobliżu akcja podziemia; na wsi — kontrola związana z obowiązkowymi dostawami zboża, inwentarza itp. Mieszkańcy wsi byli najbardziej narażeni na represje ze względu na nieznajomość podstaw konspiracji i lekceważenie środków bezpieczeństwa (np. wyrabianie fałszywych dokumentów, choćby metryki). Na wsiach też Niemcy stosowali najczęściej — dla odstraszenia — zasady odpowiedzialności zbiorowej, E. Ringelblum, Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej, Warszawa KI 1988, s. 157. 23 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 353 mordując nie tylko osoby przechowujące, ale również bliskich sąsiadów. Do największych egzekucji na tym tle doszło wiosną 1943 r. w województwie rzeszowskim, gdzie we wsi Przewrotne zamordowano 13 marca za ukrywanie Żydów 30 Polaków, a 5 maja dalszych 16, 20 czerwca zaś w pobliskiej wsi Hucisko 21 jej polskich mieszkańców (spalono też 17 domów i kilkanaście zabudowań gospodarczych). Do pacyfikacji doszło w czerwcu także w Cegłowie w województwie siedleckim. Objęła ona 25 Polaków, którzy w sąsiedniej wsi Cisie przechowywali grupę Żydów z Cegłowa. Niektórzy z Żydów ocaleli. We wsi Ciepielów i pobliskiej Rekówce (woj. radomskie) w grudniu 1942 r. spalono żywcem 31 osób (miejscowych rolników i ich rodziny) wraz z ukrywanymi przez nich Żydami. We Lwowie, w tekście niemieckiego obwieszczenia z 14 XII 1943 r., wymieniającego 55 nazwisk rozstrzelanych Polaków, przy 8 z nich jako przyczynę wyroku podano: ukrywanie Żydów. W dużych miastach dekonspiracja poszczególnych kryjówek pociągała za sobą na ogół śmierć nie więcej niż jednej lub dwóch osób, gdyż członków rodziny nie mieszkających wspólnie z ukrywającymi ani ich sąsiadów nie pociągano do współodpowiedzialności. Wyjątek stanowiło zastrzelenie 18 IX 1943 r. w Białymstoku 21 członków pięciu spokrewnionych z sobą rodzin za pomoc okazywaną Żydom (m.in. wyrabianie „aryjskich" dokumentów). We wszystkich tych egzekucjach ginęli zarówno dorośli, jak niemowlęta i paroletnie dzieci. Zebrana po wojnie dokumentacja pozwoliła — jak dotąd — ustalić nazwiska kilkuset osób, które zostały zamordowane za pomoc Żydom. Wiadomo też o innych egzekucjach, w których śmierć poniosło wielu Polaków, nie ma jednak możliwości ustalenia bliższych danych (wypadki z terenów białoruskich, litewskich i ukraińskich). Spośród wspomnianych ofiar pochodzących z ponad 200 miejscowości 80% przypada na ludność wiejską i małomiasteczkową, ponad 10% na Warszawę, reszta na Kraków, Lwów, Wilno, Poznań, Radom, Tarnów i inne większe miasta. Przytłaczająca większość zginęła za przechowywanie i żywienie Żydów. Spośród zamordowanych księży kilku poniosło śmierć za wystawianie fałszywych metryk, a paru świeckich opiekunów też za zaopatrywanie w „aryjskie" dokumenty. Powodem kary śmierci było w paru przypadkach udzielenie pomocy lekarskiej (m.in. za to zginął prof. Franciszek Raszeja wezwany do getta warszawskiego), ratowanie uciekinierów z transportu do Treblinki, dostarczanie żywności zbiegom w lesie itd.89 Nie ulega wątpliwości, że zebrane materiały nie są kompletne. Mieszkańcy wsi nie dbali o tworzenie pisemnej dokumentacji wydarzeń, mieszkańcy miast 89 Informacje dotyczące miejscowości i osób oparte są na publikacji Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich w Polsce — Instytutu Pamięci Narodowej: W. Bielawski, Zbrodnie na Polakach dokonane przez hitlerowców za pomoc udzielaną Żydom, Warszawa 1987 (nowe, zmienione wydanie w opracowaniu). 354 ' H.WK* zaś w latach 1939-1945 często nie wiedzieli, za co zostali aresztowani lub zastrzeleni ich sąsiedzi z tej samej klatki schodowej lub członkowie dalszej rodziny; woleli się nawet nie dopytywać, nie okazywać zainteresowania sprawą. 9.1. Podziemie cywilne Ludność polska — podobnie jak żydowska — informacje o masakrach przyjmowała z niedowierzaniem i dopiero pobliskie masowe egzekucje na ziemiach wschodnich, a w GG — wielotysięczne deportacje z Lublina, Krakowa, a zwłaszcza Warszawy, wywołały głęboki wstrząs. Zgroza i współczucie przezwyciężyły, a czasem tylko przytłumiły na pewien czas, zarzuty i pretensje, łatwiej i szerzej niż dotąd udzielano pomocy, choć właśnie w okresie deportacji Niemcy zwiększali inwigilację Polaków. W sierpniu 1942 r. ukazała się ulotka Protest autorstwa wspomnianej już Zofii Kossak. Miała na celu poruszenie ludzkich sumień, jednak jej treść była ambiwalentna. Wyrażała niejednolite nastawienie do Żydów, ukazując ich stereotypowo-negatywny obraz jako „obcych" i nieżyczliwych, równocześnie zaś nawołując do solidarności z nimi, do objęcia ich przykazaniem miłości bliźniego. Uznając milczenie świata w dniach tragedii narodu żydowskiego za nikczemne, Zofia Kossak pisała: „Zabieramy przeto głos my, katolicy-Polacy. Uczucia nasze wobec Żydów nie uległy zmianie. Nie przestajemy uważać ich za politycznych, gospodarczych i ideowych wrogów Polski! Co więcej zdajemy sobie sprawę z tego, iż nienawidzą nas oni więcej niż Niemców, że czynią nas odpowiedzialnymi za swoje nieszczęścia. [...] Świadomość tych uczuć jednak nie zwalnia nas od obowiązku potępienia zbrodni. Nie chcemy być Piłatami. Nie mamy możności czynnie przeciwdziałać morderstwom niemieckim [...], lecz protestujemy z głębi serc przejętych litością, oburzeniem i grozą [...]. Kto z nami tego protestu nie poprze — nie jest katolikiem"90, -v v. •>., v.., • • ••:••>•• W podobnym duchu Zofia Kossak wypowiadała się również później w prasie Frontu Odrodzenia Polski: można nie lubić Żydów, można życzyć sobie ich powojennej emigracji, ale dopóki są prześladowani i mordowani należy im pomagać, ryzykując nawet życie własne i osób bliskich. Ona sama dawała przykład udzielania takiej właśnie pomocy. Postawa przewodniczącej FOP i redaktorki pism tej organizacji nie była odosobniona. We wrześniu Kierownictwo Walki Cywilnej wydało Oświadczenie, przedrukowane przez liczne pisma podziemne: „Nie mogąc czynnie przeciwdziałać [...] KWC w imieniu całego społeczeństwa polskiego protestuje przeciw zbrodni dokonywanej na Żydach"91. Organy partii nacjonalistycznych przerwały antysemickie wypowiedzi, prasa zaś innych ugrupowań, zwłaszcza 90 Ulotka w zbiorach W. Bartoszewskiego. 91 „Biuletyn Informacyjny" 17 IX 1942, nr 37 i inne pisma konspiracyjne. 355 socjalistycznych i komunistycznych, nawoływała do udzielania pomocy tym, „którym udało się ujść kaźni". Do września 1942 r. pomoc tę okazywali członkowie niektórych partii politycznych oraz, najczęściej, osoby nigdzie nie zrzeszone. Delegatura i Komenda Główna AK, dwie najwyższe instancje obozu londyńskiego, ograniczały się do ważnej skądinąd działalności informacyjnej: przekazywały emigracyjnemu rządowi wiadomości o położeniu i prześladowaniu Żydów. Zwiększona w sierpniu 1942 r. liczba uciekinierów, opuszczających warszawskie getto, spowodowała naciski na Delegaturę. Jej bardzo skromny w okresie 1941/1942 budżet — nie większy niż 2 min zł, które z trudem starczały na tworzenie i utrzymanie aparatu administracyjnego — zaczynał właśnie rosnąć, by w okresie 1942/1943 osiągnąć kilkaset milionów zł. Jeśli głównym zadaniem rozszerzającego swą działalność Departamentu Opieki Społecznej była troska o więźniów politycznych i ich rodziny (o wojskowych poszkodowanych przez okupanta, ich żony i dzieci dbała we własnym zakresie AK) — to dla coraz szerszych kręgów społecznych stawało się jasne, że Żydzi, najbardziej upośledzona grupa obywateli polskich, powinni również być taką opieką objęci. We wrześniu 1942 r. powołano przy Delegaturze specjalną komórkę opiekuńczą — Tymczasowy Komitet Pomocy Żydom. Współprzewodniczącymi zostały Zofia Kossak i bliska Stronnictwu Demokratycznemu Wanda Krahel-ska-Filipowiczowa, akcję charytatywną prowadzili zaś głównie działacze FOP, SD i Związku Syndykalistów. Otrzymywane z Delegatury fundusze były początkowo bardzo ograniczone, toteż i zakres pomocy nieznaczny. Już jednak w grudniu Komitet przekształcono w Radę Pomocy Żydom (kryptonim „Żegota"), organizację o znacznie szerszej podstawie społecznej i większych możliwościach. Jej prezydium składało się z przedstawicieli trzech polskich partii: PPS-WRN, Stronnictwa Ludowego i Stronnictwa Demokratycznego, oraz dwóch ugrupowań żydowskich: Bundu i Żydowskiego Komitetu Narodowego. Polską Partię Socjalistyczną — WRN reprezentował Julian Grobelny (przewodniczący RPŻ), SL — Tadeusz Rek (wiceprzewodniczący), SD — Marek Arczyński (skarbnik), Bund — Leon Feiner (wiceprzewodniczący), ŻKN — Adolf Berman (sekretarz). Łączność „Żegoty" z Delegaturą utrzymywał Witold Bieńkowski, będący równocześnie kierownikiem powstałego w początkach 1943 r. referatu żydowskiego Delegatury, i jego zastępca Władysław Bartoszewski (obaj z FOP). Do powstania warszawskiego RPŻ pracowała w prawie nie zmienionym składzie. Jedynie po aresztowaniu Grobelnego l III 1944 r. od maja do lipca tego roku funkcje przewodniczącego pełnił skierowany przez PPS-WRN Roman Jabłonowski. W ciągu paru miesięcy między końcem powstania a zajęciem ruin Warszawy przez wojska radzieckie „Żegocie" przewodniczył Leon Feiner. Rada warszawska była równocześnie radą centralną. W ścisłym z nią kontakcie, ale całkowicie samodzielnie, działała RPŻ w Krakowie, kierowana przez Stanisława Dobrowolskiego (PPS) i RPŻ we Lwowie, na której czele 356 stała Władysława Chomsowa (SD). Rada lwowska ze względu na bardzo trudne warunki działalności funkcjonowała tylko do końca 1943 r. Rada Pomocy Żydom nie wytworzyła własnego aparatu terenowego, lecz każdy z jej członków korzystał z siatki stronnictwa, które reprezentował. Do głównych zadań należało rozprowadzanie pieniędzy otrzymywanych od rządu. Suma ich stale rosła, od 150 tyś. lub 300 tyś. zł w pierwszych miesiącach 1943 r. do 2 min zł w lipcu 1944 r. (przy pewnej dewaluacji złotówki). Ponadto Rada korzystała z wpłat dokonywanych przez organizacje żydowskie, których dotacje stanowiły ok. 10% jej funduszy. Ogółem otrzymała do rozprowadzenia 34 min zł. Razem z funduszami rosła liczba osób, którym udzielano pomocy finansowej; w 1944 r. doszła do 4 tyś. Miesięczne zapomogi wynosiły przeciętnie 500 zł, co pozwalało jedynie na bardzo skromne utrzymanie, ale ratowało od głodu (zasiłki, które przyznawała swoim podopiecznym AK nie były wyższe). Bardzo ważną formą pomocy stało się wyrabianie „aryjskich" dokumentów. Rada Pomocy Żydom współpracowała w tym zakresie z „wytwórniami" Delegatury i AK, a także z prywatnymi, zatrudniającymi wysoko wykwalifikowany personel. W latach 1943-1944 dostarczyła ukrywającym się Żydom ok. 50 tyś. dokumentów najwyższej jakości, rozprowadzając je bezpłatnie. Zdały one egzamin, ratując życie ludziom w czasie wielokrotnych kontroli. Członkowie Rady starali się też wyszukiwać dla swoich podopiecznych mieszkania (co było jednym z najtrudniejszych zadań), czasem pomagali budować w nich zamaskowane kryjówki. Specjalny referat RPŻ roztaczał opiekę nad dziećmi, lokując je w polskich rodzinach, sierocińcach oraz szkołach z internatami prowadzonych przez Radę Główną Opiekuńczą i zgromadzenia zakonne. Referat warszawski miał w swej ewidencji 2,5 tyś. tak ukrywanych dzieci. Rada dążyła też do utrzymywania kontaktów z niektórymi obozami pracy przymusowej, dostarczając do nich korespondencję i pieniądze, głównie wpłacane przez organizacje żydowskie. Pokonując ogromne trudności udało się wykraść z tych obozów poszczególnych więźniów (np. Ringelbluma z Trawnik, Michała Borwicza z obozu janowskiego). Rada Pomocy Żydom w Krakowie przeprowadziła ponadto kilkadziesiąt osób na Węgry, gdzie do początku 1944 r. panowały znacznie lepsze warunki. Zdając sobie sprawę, jaką wagę dla ratowania Żydów ma nastawienie społeczeństwa, RPŻ starała się na nie wpływać. Licząc na oddziaływanie przez prasę konspiracyjną dostarczała znanym sobie redakcjom odpowiednie materiały. Wydała też trzy szeroko rozprowadzane ulotki wzywające do udzielania pomocy oraz jedną w języku niemieckim, adresowaną do żołnierzy i urzędników administracji okupacyjnej. Był to apel do ich sumienia i ostrzeżenie przed popełnieniem zbrodni na Żydach, podpisany przez rzekomą, tajną organizację „Erwachendes Deutschland"92. Z RPŻ współdziałał Komitet Zamojsko-Lubelski Niesienia Pomocy 92 Szerzej o RPŻ por. T. Prekerowa, Konspiracyjna Rada Pomocy Żydom w Warszawie 1942-1945, Warszawa 1982. 357 Żydom w Warszawie (mając ok. 100 podopiecznych) oraz parę organizacji, które opiekę nad Żydami włączyły do programu swej działalności; należały do nich Związek Syndykalistów Polskich, Społeczna Organizacja Samoobrony i inne. Wspomniany referat do spraw żydowskich Delegatury pośredniczył w kontaktach Bundu i ŻKN zarówno z cywilnymi władzami polskiego podziemia, jak i z żydowskimi działaczami na Zachodzie. Łączność z nimi była dla żydowskich organizacji niesłychanie ważna. Na początku okupacji działacze syjonistyczni, zwłaszcza młodzieżowi, mieli własne, sporadyczne kontakty z ośrodkami w Szwajcarii, potem w Konstantynopolu, Bund zaś — jak wspomniano — porozumiewał się nieco częściej z Wolnym Światem za pośrednictwem działaczy PPS, którzy znaleźli się w Szwecji. Na dłuższą metę dróg tych nie dało się utrzymać. Po nawiązaniu porozumienia jesienią 1942 r. Delegatura umożliwiła obu organizacjom łączność regularną oraz — jak na panujące warunki — częstą i szybką. Krótkie informacje były przekazywane drogą radiową do Londynu do Ignacego Schwarzbarta i Szmula Zygielbojma (potem Emanuela Scherera) dłuższe sprawozdania, a nawet broszurki zabierali ze sobą — w formie mikrofilmów — kurierzy Delegatury. Rząd emigracyjny przyjmował z kolei materiały i listy, a także wpłaty dokonywane przez żydowskie organizacje na Zachodzie, dołączając je do materiałów przekazywanych dla Delegatury i AK drogą zrzutów powietrznych. Przerzut spadochroniarzy był organizowany przez Sztab Naczelnego Wodza, a na ziemiach polskich czekał na „cichociemnych" odpowiedni oddział AK — w terminie i miejscu zapowiedzianym szyfrowaną depeszą radiową. Komenda Główna zatrzymywała pieniądze przeznaczone na cele wojskowe, pozostałe zaś przekazywano Delegaturze, która dostarczała je adresatom według otrzymanego (też drogą radiową) rozdzielnika. Tylko taki sposób postępowania okazał się możliwy, choć był skomplikowany i niebezpieczny. Na 858 startów jedynie 483 samoloty wykonały zaplanowane zrzuty. Do baz nie wróciły 63 samoloty, przy skoku i lądowaniu poniosło śmierć kolejnych 11 spadochroniarzy93. Ginęli też żołnierze AK i łącznicy Delegatury, u których w czasie częstych przecież niemieckich rewizji znaleziono kompromitująco duże sumy przechowywanych lub przewożonych pieniędzy (wykrycie u kogoś dziesiątków tysięcy dolarów było wówczas równie groźne w skutkach jak wykrycie broni). Wraz z ludźmi ginęły przewożone przez nich materiały i pieniądze, co powodowało czasem dłuższe przerwy w dostarczaniu korespondencji Bundowi i ŻKN oraz zapomóg ukrywającym się osobom. Mimo wszystko jednak możliwość korzystania z dróg Delegatury pozwoliła polskim Żydom przełamać izolację, z której sami wyrwać się nie mogli. 93 K. Iranek-Osmecki, Kto ratuje jedno życie... Polacy i Żydzi 1939-1945, Londyn 1968 (przedruk w kraju: Warszawa 1981, wyd. Krąg, s. 237). 368 9.2. Armia Krajowa i Armia Ludowa Stosunek AK do spraw żydowskich nie był jednolity. Armia Krajowa składała się z przedstawicieli rozmaitych grup społecznych i politycznych; w poszczególnych jednostkach — zwłaszcza terenowych — dochodziły do głosu ich zróżnicowane poglądy. Działalność w warunkach konspiracyjnych pozwalała przy tym nie tylko komendantom obszarów i okręgów, ale również dowódcom samodzielnie działających oddziałów, na dość znaczną swobodę postępowania. Miało to wpływ zarówno na stosunek jednostek AK do problemów podziemia żydowskiego, jak i na przyjmowanie żydowskich ochotników do podziemnego wojska. Grały tu rolę również czynniki obiektywne. Jak we wszystkich organizacjach konspiracyjnych obawiano się przenikania do ich szeregów nie tylko agentów niemieckich, ale też ludzi obcych ideologicznie i osób słabych; przyjmowanie nowych członków musiało więc opierać się na zaufaniu, a zatem na osobistej znajomości i kontaktach. Większość młodych Żydów takich kontaktów ze społeczeństwem polskim nie miała. Ponadto ich często semickie rysy, a także rodzinne i środowiskowe powiązania mogły zwiększać niebezpieczeństwo wpadki. Ponieważ zaś ochotników polskich nigdy nie brakło, wielu dowódców wolało nie komplikować sobie działalności przyjmowaniem żydowskiej młodzieży. Komenda Główna AK nie traciła jednak z oczu postępującej akcji Endlósung. Od początku okupacji komórki wywiadu wojskowego oraz wspomniany już referat do spraw żydowskich BIP Komendy Głównej AK prowadzony przez Henryka Wolińskiego gromadziły na bieżąco informacje o losach Żydów i przekazywały je władzom wojskowym i cywilnym w kraju oraz emigracyjnemu rządowi w Londynie, który upowszechniał je szerzej. Na łamach wydawanego przez BIP tygodnika „Biuletyn Informacyjny" odnotowywano wszelkie większe „akcje" skierowane przeciw Żydom, ukazywano ogrom ich tragedii, nawoływano do udzielania pomocy. W sierpniu 1942 r., w czasie trwania wielkiej deportacji ludności getta warszawskiego, gen. Grot-Rowecki usilnie popierał inicjatywę utworzenia Rady Pomocy Żydom, nie widział jednak żadnych możliwości wstrzymania lub choćby utrudnienia niemieckich działań. Trzy miesiące później, jak wiadomo, ŻKN i ŻOB zadeklarowały chęć podporządkowania się polskim władzom cywilnym i wojskowym, prosząc równocześnie o przydzielenie im broni. Miał to być przypadek bez precedensu; AK posiadaną bronią nie dzieliła się z żadną z polskich organizacji. Na niekorzyść ŻKN i ŻOB-przemawiały też ich powiązania z PPR i GL, które były znane Komendzie Głównej. Ponadto Komenda Główna miała sama duże trudności w zaopatrywaniu w broń własnych oddziałów, o czym świadczą liczne depesze Grota-Roweckiego do Naczelnego Wodza w Londynie. W radiogramie z 18 II 1943 r. pisał on m.in.: „Biegnie 7-my miesiąc zrzutów 1942/43: dostaliśmy 11 niepełnych zrzutów zamiast 100. [...] Jeśli tak dalej będziemy 359 zaopatrywani, nie tylko nie ma mowy o wyposażeniu nas do akcji powstańczej, ale nie będę w stanie zaopatrzyć naszej bieżącej akcji dywersyjnej i partyzanckiej w najniezbędniejsze środki"94. Takich depesz było więcej. Mimo tych zastrzeżeń i trudności ŻOB otrzymała pewną ilość broni (dla przypomnienia: 90 pistoletów z amunicją, 600 granatów, l ręczny karabin maszynowy, l pistolet maszynowy oraz dużo materiałów wybuchowych). Bojowcy uznali tę pomoc za dalece niewystarczającą. Aby jednak ocenić ją właściwie, należy podane ilości zestawić nie tylko z potrzebami ŻOB, ale także z możliwościami Okręgu Warszawskiego AK (bo tylko ten Okręg, a nie cała AK powinien być brany pod uwagę) i jego własnymi planami działań. Wiosną 1943 r. zasoby tego Okręgu wynosiły: 11 tyś. granatów ręcznych, 1,1 tyś. pistoletów, 1182 karabiny, 62 erkaemy i 25 cekaemów, przy czym część tej broni pochodziła z września 1939 i nie zawsze — ze względu na złe zabezpieczenie — nadawała się do użytku95. Równocześnie Warszawski Okręg AK miał w swych szeregach 20 tyś. doświadczonych, przeszkolonych lub aktualnie szkolonych żołnierzy %. Jak z tego wynika, niewielka część, bo tylko 10% stanu liczbowego — a zatem co 10 żołnierz — mógł być wyposażony w rewolwer albo karabin, a l erkaem lub cekaem przypadał na 230 żołnierzy. W momencie pertraktacji o broń ŻOB liczyła w Warszawie 200-220 bojowców (przed samym powstaniem prawdopodobnie ok. 500), co stanowiło 1-1,2% liczby żołnierzy Okręgu Warszawskiego. Otrzymała natomiast 8% posiadanych przez Okręg pistoletów, 5,5% granatów oraz 2,3% broni maszynowej (karabinów Żydom nie przydzielono). Średnio na l bojowca ŻOB przyznano więc 4 do 5 razy więcej broni, niż przypadało na l żołnierza AK. Było to istotnie niewiele jak na potrzeby ŻOB, ale dużo jak na możliwości AK. Komenda Główna brała też pod uwagę, że — podobnie jak oddziały polskie — ŻOB miała zamiar uzupełnić zaopatrzenie, kupując broń palną oraz produkując granaty, miny i butelki zapalające. Tak się też stało. W ryzykownych transakcjach kupna broni żobowcom pomagali żołnierze AK i GL/AL (dla Żydów były one jeszcze bardziej niebezpieczne), a produkcję własną getta oparto na wskazówkach AK i dostarczonych przez nią środkach wybuchowych. Pomoc strony polskiej przejawiła się też w zorganizowaniu szkolenia dywersyj-no-bojowego instruktorów ŻOB, których uczono obchodzenia się z bronią, metod walki w mieście, zwalczania czołgów itd. Członkom sztabu ŻOB pomagano w wypracowaniu taktyki obrony getta i ustalano z nimi punkty działań odciążających, planowanych przez oddziały AK. Jak już wspomniano, w efekcie wszelkiego rodzaju starań wyposażenie każdego z 500 bojowców przed wybuchem powstania obejmowało przeciętnie: l pistolet z nabojami, 4-5 granatów i 4-5 butelek zapalających. Jak na 94 Armia Krajowa w dokumentach, t. II, Londyn 1973, s. 419. 95 Meldunek organizacyjny gen. Roweckiego do Naczelnego Wodza z l III 1943 r., [w:] Armia Krajowa w dokumentach, t. II, s. 450-451. 96 Armia Krajowa w dokumentach, t. II, s. 446-447. 360 warunki okupacyjne nie było to mało. W chwili wybuchu późniejszego o rok powstania w dzielnicy polskiej Komenda Główna AK mogła tak wyposażyć tylko 20% swoich sił związanych ze sztabem (w tym Kedyw i „Basztę"). W oddziałach liniowych jedynie co 8-10 żołnierz mógł otrzymać rewolwer, a co 40 (według innych badaczy co 14) karabin97. Na l akowca przypadało 1,4 granatu. Jeśli zaś chodzi o broń maszynową, to — biorąc pod uwagę liczbowe proporcje oddziałów walczących — wyposażenie ŻOB było 5 razy lepsze niż powstańców warszawskich w dniu l VIII 1944 r. Jeśli jednak ŻOB, a zwłaszcza ŻZW należały do najlepiej w danym momencie uzbrojonych grup podziemia w Polsce, to w porównaniu z atakującymi siłami niemieckimi ich wyposażenie było tragicznie małe. Proporcję tę jednak niewiele by zmienił nawet jego dwu- lub trzykrotny wzrost. Niemcy mieli druzgoczącą przewagę ilościową i jakościową we wszystkich kategoriach broni, zwłaszcza maszynowej, a niemieckich żołnierzy, górujących wiedzą wojskową i doświadczeniem, było 4-5 razy więcej niż bojowców98. W pierwszych dniach walk w getcie paroosobowe oddziały AK, GL, Socjalistycznej Organizacji Bojowej i Robotniczej Partii Polskich Socjalistów podjęły na zewnątrz murów 11 akcji wspomagająco-solidarnościowych, mających na celu likwidację posterunków niemieckich (co w paru przypadkach się udało) i dokonanie wyłomu w murach (do czego ani razu nie doszło). Na pl. Muranowskim 27 kwietnia kilku żołnierzy Korpusu Bezpieczeństwa przeszło tunelem prowadzącym ze strony polskiej na żydowską i wzięło udział w całodziennych walkach; wieczorem wycofali się, zabierając rannych. Oddziały GL wyprowadziły kanałami i wywiozły do lasów parę grup bojowców i osób cywilnych. We wszystkich tych akcjach zginęło kilkunastu żołnierzy polskiego podziemia99. Były to wszystko przedsięwzięcia niewielkie, nie wywierające wpływu na przebieg powstania. Miały jednak wymowę moralną. Duże zainteresowanie powstaniem w getcie przejawiła wydawana w Warszawie prasa konspiracyjna wielu kierunków. Nie szczędzono słów uznania: „Postawa Żydów, którzy chwycili za broń i [...] walczą z wrogiem, budzi szacunek. Walczą i giną z godnością i honorem, co należy uznać i podkreślić pomimo całego szeregu różnic i antagonizmów narosłych między nami a nimi" („Przez walkę do zwycięstwa", pismo Stronnictwa Ludowego z 10 maja). „Społeczeństwo polskie, wyrosłe w kulcie walki o honor i wolność, docenia wagę i piękno czynu zbrojnego Żydów warszawskich" (piłsudczykowski „Pionier" z 12 maja). „Pomóc im nie możemy z tych samych przyczyn, dla których nie ratujemy siłą naszych braci ginących w Oświęcimiu, Majdanku i wielu innych obozach" (katolicki „Głos Polski" z 5 maja). „Po stronie 97 T. Strzembosz: Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944, Warszawa 1983, s. 164, 172; A. Przygoński, Powstanie warszawskie w sierpniu 1944, Warszawa 1980, t. I, s. 73. 98 Szacunki sił niemieckich są rozmaite, por. T. Strzembosz, op. cit., s. 596; S. Krakowski, op. cit., s. 32 i in. publikacje. 99 T. Strzembosz, op. cit, 276-296. , , ,.-. . ,,-,,,„ 361 Niemców jest olbrzymia przewaga sił i środków, po stronie Żydów jest tylko rozpacz" (syndykalistyczna „Walka Ludu" z l maja). Polska Partia Socjalistyczna-WRN wydała odezwę (ogłoszoną 7 maja w piśmie „WRN"), w której czytamy m.in.: „Robotnikom i pracownikom narodowości żydowskiej przesyłamy braterskie pozdrowienie i zapewnienie, że czyn ich nie przebrzmi bez echa. Wejdzie on w legendę Polski walczącej, stanie się wspólnym dorobkiem ludu Polski". Inny był tylko ton prasy narodowej. Pomniejszała znaczenie i wymowę powstania, odmawiała mu rangi bohaterstwa, stwierdzała, że „ze sprawą polską nie ma ono nic wspólnego" („Wielka Polska" z 5 maja). „Bestialstwo hitlerowskich zbirów potępiamy z całym naciskiem, lecz walki ekonomicznej i politycznej z żydostwem nie wyrzekniemy się" — podkreślała „Walka" z lipca tegoż roku. Uznanie dla obrońców getta wyrazili w swych wystąpieniach delegat rządu na kraj Jan Stanisław Jankowski (oświadczenie z 30 kwietnia) oraz premier i Naczelny Wódz gen. Sikorski (przemówienie radiowe z 5 maja). Obaj nawoływali do udzielania pomocy uciekinierom. rf; Jak widać, powstaniu warszawskiemu podziemie polskie poświęciło wiele uwagi. Zmagania w innych gettach, choć nie mniej zacięte i bohaterskie, nie wywołały takiego odzewu ze strony polskiej, doczekały się jedynie paru drobnych wzmianek w prasie konspiracyjnej. Żadne też inne getto nie otrzymało pomocy AK mimo rozkazów Sikorskiego i Grota-Roweckiego, polecających okazanie jej wszędzie tam, gdzie „wystąpią ogniska walki Żydów z Nie- " 100 mcami Organizacjom żydowskim w Wilnie i Białymstoku udało się nawiązać kontakt z lokalnymi władzami podziemia wojskowego i zabiegać u nich o przydzielenie broni. Komenda Okręgu Wileńskiego AK zaczęła pertraktacje w tej sprawie od skierowania do Farajnigte Partizaner Organizacje dwóch pytań: 1) czy FPO jest organizacją komunistyczną?; 2) kogo będzie popierać, jeśli Rosjanie powrócą i wybuchnie polsko-radziecki spór o Wilno? FPO odpowiedziała, że komuniści są wprawdzie jej członkami, nie stanowią jednak siły dominującej; jeśli zaś chodzi o Wilno, to nie jest to problem wymagający natychmiastowego rozstrzygnięcia, FPO ustosunkuje się do niego wówczas, gdy stanie się aktualny101. Jak można było przypuszczać, z komendy AK nadeszła odpowiedź odmowna. Podziemie akowskie w Białymstoku miało podobne wątpliwości. Na prośbę o pomoc w uzbrojeniu, skierowaną do Kierownictwa Walki Cywilnej tego okręgu, Tenenbaum-Tamaroff otrzymał — jak sam pisze w kolejnym liście do tegoż KWC — „odpowiedź treści mniej więcej następującej: «Bardzo nam przykro, ale sami rozporządzamy ograniczoną ilością broni. Chętnych 100 Depesza płk. Protasewicza do gen. Komorowskiego z 27 VII 1943 [w:] Armia Krajowa w dokumentach, Londyn 1976, t. III, s. 51; por. też SPP, Depesza „Lawiny" (Bora Komorowskiego) nr 382 z 5 VIII 1943. 101 Relacja Abby Kownera wg Y. Arad, Ghetto in Flames, Jerusalem 1980, s. 248. 362 mamy dużo. Wiemy, że w stosunku do Niemców zajmujecie to samo nieprzejednane stanowisko, co my, ale zostaje przecież otwarta sprawa Sowietów»". Wyjaśniając, że wszystkie organizacje, wchodzące w skład ŻKN w Białymstoku, były represjonowane przez władze radzieckie, Tenenbaum nie zajął jednak — podobnie jak FPO — zdecydowanie negatywnego stanowiska wobec ZSRR, co musiało utwierdzić AK w jej przekonaniach datujących się jeszcze z lat 1940-1941. To przesądziło o stanowisku białostockiego dowództwa, przy czym nie wzięło ono pod uwagę wyjątkowo tragicznej sytuacji, w której znalazły się organizacje żydowskie. Tenenbaum słusznie pisał w dalszym ciągu swego listu: „Osiągnęliśmy pełne porozumienie w Warszawie, czemu to nie może mieć miejsca w Białymstoku? [...] Chętny Polak może służyć Krajowi w inny sposób, może on jeszcze poczekać, aż nadejdzie dzień rozkazu Rządu Rzeczypospolitej. My czekać nie możemy. Każdy dzień to ewentualność wywózki do katowni. My musimy natychmiast działać! [podkr. w oryginale — T.P]. Panowie! Nie czas nam teraz prowadzić „rokowań" politycznych. Zwracamy się do Was, do przedstawicieli Wolnej Polski jako obywatele Rzeczypospolitej. Dwieście granatów, kilkadziesiąt rewolwerów nie zadecydują o terminie Odrodzenia. Ale mogą one zadecydować o ostatnim dniu drugiego co do wielkości getta w Polsce" 102. Dramatyczny list Tenenbauma pozostał bez odpowiedzi. W Częstochowie i Będzinie słaby liczbowo i organizacyjnie żydowski ruch oporu nie zdołał nawiązać kontaktu z podziemiem polskim, które samo nie przejawiło żadnej inicjatywy w tym kierunku, mimo iż wiedziało o przygotowywanym oporze. Stosunek GL/AL do Żydów był bardziej otwarty niż stosunek AK. Organizacje komunistyczne nie miały silnego zaplecza społecznego, Polacy garnęli się do ich szeregów o wiele mniej licznie niż do AK, chętnie więc przyjmowały żydowskich ochotników lub współdziałały z żydowskimi grupami bojowymi. Na dobre stosunki wpływała w dużej mierze przynależność komunistów polskich i żydowskich do wspólnych organizacji. Powstały w marcu 1942 r. w getcie warszawskim komitet dzielnicowy PPR skupił po paru miesiącach 500 członków, podczas gdy w tym samym czasie ich liczba w pozostałych dzielnicach miasta wynosiła ledwie 400103. Bliskie ideologicznie polskim ugrupowaniom komunistycznym były też Poalej Syjon Lewica oraz Haszomer Hacair, organizacje radykalnie lewicowe i proradzieckie104. Ponieważ komuniści i członkowie Haszomer Hacair należeli do zespołów 102 Archiwum Yad Yashem, M 11/10. 103 R. Nazarewicz, PPR wobec powstania w getcie, „Za wolność i lud" 3 VI 1978; B. Hillebrandt i J. Jakubowski, Warszawska organizacja PPR 1942-1948, Warszawa 1978, s. 74. 104 Por. prasę tych ugrupowań, jak też opinię E. Ringelbluma w Kronice getta, s. 498. 363 organizujących zbrojne grupy podziemne i kierujących nimi zarówno w Warszawie, jak i w Krakowie, Wilnie, Białymstoku, Częstochowie i innych ośrodkach — ścisłe kontakty żydowskiej konspiracji z GL/AL były czymś naturalnym. Nawiązywano je często poczynając od szczebli najniższych, nie — jak z AK — odgórnie. Ważnym elementem współżycia stawał się prawie całkowity brak antysemityzmu w polskich ugrupowaniach komunistycznych. W jednym tylko punkcie PPR rozczarowała żydowskich partnerów: nie miała, a zatem nie mogła im dać znaczniejszych ilości broni. Wówczas to — w czasie oraz po wielkiej deportacji ludności getta w Warszawie — organizacje żydowskie zwróciły się w stronę obozu londyńskiego. Znając jego negatywny stosunek do komunistów, utajniono w miarę możności zarówno ich udział w żydowskich organizacjach zbrojnych (np. nazywając pepeerowskie grupy Lewicą Związkową), jak i współpracę z PPR (pomijając ją w sprawozdaniach wysyłanych na Zachód kanałami Delegatury). Podziemie londyńskie jednak było jej świadome. 1 0. PARTYZANTKA ŻYDOWSKA l OBOZY RODZINNE Uciekając z gett do lasu, przeważnie w przeddzień lub już w czasie trwania akcji deportacyjnych, Żydzi natrafiali na ciężkie i prymitywne warunki życia, do których trudno im było się dostosować. Szukali w lasach przede wszystkim schronienia, młodzież pragnęła dotrzeć do miejscowych, już ukształtowanych oddziałów partyzanckich w nadziei, że zostanie do nich przyjęta. Jednakże w 1941 i w pierwszej połowie 1942 r. partyzantka ta jeszcze nie istniała lub — gdzieniegdzie — powstawały dopiero jej zalążki. Pierwsze partyzanckie oddziały, a ściślej grupy przetrwania, tworzyli w drugiej połowie 1941 r. na ziemiach wschodnich żołnierze radzieccy, którym udało się ukryć przed armiami niemieckimi, jak też członkowie radzieckiego aparatu administracyjnego i partyjnego, którzy nie zdążyli się ewakuować. Poza nimi kryjówek w lasach — również w GG, np. w Lubelskiem — szukali jeńcy radzieccy zbiegli z transportów i obozów. Od wiosny 1942 r. na terenach wschodnich zaczęły się wykształcać radzieckie ośrodki partyzanckie, zaopatrywane w broń i pieniądze drogą zrzutów spadochronowych. W ciągu 1943 r. w wielkich kompleksach leśnych — w Puszczy Nalibockiej, Puszczy Rudnickiej i innych — powstawały wielotysięczne formacje, o sprawnej organizacji i łączności, o wyszkolonych służbach specjalnych i świetnym wyposażeniu. Fachowców przysyłano z ZSRR. Oddziały radzieckie na ziemi wileńskiej liczyły 8,5 tyś. osób, na Białorusi zaś — setki tysięcy. Te właśnie ośrodki białoruskie otrzymały w drugim półroczu 364 1943 r. ponad 1,6 tyś. ton sprzętu bojowego, a w pierwszym półroczu 1944 — ponad 2 tyś. ton105. W wielu powiatach Wileńszczyzny czy Polesia faktyczna władza znajdowała się w ich rękach. W centralnej Polsce, początkowo głównie na Lubelszczyźnie, jesienią 1941 r. powstała „czerwona partyzantka", tworzona przez ugrupowania polskich komunistów i ukrywających się jeńców radzieckich, będących często instruktorami i dowódcami grup. W 1942 r. istniało ok. 30 oddziałów GL, w latach późniejszych liczba ich doszła do 60; skupiały one 20-30 tyś. osób. Najpóźniej partyzantkę zaczęły tworzyć Armia Krajowa i Bataliony Chłopskie. Dla AK, jak już wspomniano, pierwszoplanowym zadaniem było przygotowanie ogólnopolskiego powstania: szkolenie kadr, gromadzenie broni, tworzenie sieci aparatu terenowego. Zarówno w AK, jak i BCh program walki bieżącej wykonywali członkowie zbrojnej konspiracji, mobilizowani do konkretnego zadania i rozchodzący się następnie do domów. Oddziały partyzanckie zaczęto tworzyć dopiero w końcu 1942 r. początkowo też jako grupy przetrwania, by dać schronienie ludziom „spalonym" oraz młodzieży uciekającej — zwłaszcza na wsi i w małych miasteczkach — przed narastającymi aktami terroru okupanta. Dopiero w 1943 r. zaczęły one wypełniać ważne zadania ochronne (pierwsze na Zamojszczyźnie) i dywersyjne. Dynamiczny rozwój i pełne nasilenie działań przyniósł rok 1944. Partyzantka AK, wielokrotnie przewyższając liczbowo AL, utworzyła kilkadziesiąt rozbudowanych oddziałów, będących zawiązkami wielkich jednostek wojskowych. Przykładowo — w okręgach wileńskim i nowogródzkim liczyły one ponad 14 tyś. partyzantów, zatem więcej niż partyzantka radziecka na tym terenie, jednak przy znacznie gorszym wyposażeniu w broń. Polskie oddziały ograniczały tam również w dużym stopniu działalność niemieckiego aparatu okupacyjnego. W GG najliczniejsze i najbardziej aktywne były w tym czasie jednostki AK w okręgach lubelskim i radomskim. Kiedy więc na ziemiach wschodnich w drugiej połowie 1941 r., a w GG w 1942 r. nasiliły się ucieczki Żydów do lasu, istniały tam dopiero niewielkie oddziały partyzanckie, w Ostlandzie i na Białorusi głównie radzieckie, w GG — komunistyczne. Nie tylko więc względy ideologiczne i nie tylko życzliwszy stosunek tych oddziałów do uciekinierów z gett (co w późniejszym okresie odgrywało rolę), ale wręcz brak wyboru skłaniał młodzież żydowską do łączenia się z nimi. Żydzi szukający możliwości przetrwania oraz ci, którzy chcieli walczyć, ale nie zdołali dotrzeć do zorganizowanej partyzantki, tworzyli grupy samodzielne. Brak im było jednak broni i pieniędzy na kupno żywności. Początkowo ludność wiejska ustosunkowywała się do nich życzliwie i współczująco, nieraz dawała chleb, mleko, czasem kawałek mięsa, pozwalała kopać kartofle na polu. Z biegiem czasu jednak, tam zwłaszcza, gdzie podobnych świadczeń domagały się również oddziały polskiej partyzantki, nastawienie chłopów 105 R. Korab-Żebryk, Operacja wileńska AK, Warszawa 1985, s. 66. 365 zaczęło ulegać zmianie. Przyczyny były oczywiste. Zbiedniałej pod okupacją wsi polskiej dużą część tego, co wyprodukowała, zabierali Niemcy w ramach opłacanych jedynie symbolicznie dostaw obowiązkowych (tzw. kontyngentów). Zgłaszającym się po aprowizację członkom BCh i GL/AL trudno było odmawiać, gdyż pochodzili zwykle z tej samej okolicy, byli spowinowaceni lub zaprzyjaźnieni. Akowców też darzono sympatią, zresztą oni jedni płacili zwykle za rekwirowaną żywność. Część jej trzeba było wreszcie zostawić na własny użytek i na prowadzenie gospodarstwa (siew, sadzenie, przychówek). Przy takiej konkurencji „ruskim" i Żydom odmawiano — byli „obcy" i nie mieli pieniędzy. Małe grupy radziły sobie łatwiej; chłopi byli bardziej skłonni do pomocy (czasem za jakieś świadczenia wzajemne), w ostateczności posuwano się do drobnych kradzieży inwentarza, jarzyn, owoców. Trudniej przedstawiało się zaopatrywanie dużych ugrupowań, liczących kilkadziesiąt lub nawet kilkaset osób, organizowanych głównie w wielkich kompleksach leśnych ziem wschodnich. Wówczas wydzielano z nich specjalne oddziały przeznaczone do służby aprowizacyjnej. Organizowały one wyprawy do wsi i miasteczek rekwirując żywność pod groźbą użycia broni. „Nasi partyzanci — wspomina jeden z nich, Icchak Arad — nazywali taką wyprawę «akcją ekonomiczną», ale chłopi uważali ją za rozbój i stawali się natychmiast bardziej skłonni do udzielania Niemcom informacji o miejscu naszego pobytu"l06. Również małe grupy (zresztą nie tylko żydowskie) wykorzystywały przewagę nad chłopami, jaką im dawały karabiny i rewolwery. W wielu wypadkach pozwalało to na osiągnięcie celu, choć często doprowadzało do bójek i awantur, o/mrs,^/xri .ci ')<>>> .Drugi bardzo ważny problem stanowiło zaopatrzenie w broń. Czasem przed ucieczką z gett do lasu udawało się zdobyć choćby pojedyncze karabiny, które potem służyły do uzyskania następnych. Posiadanie broni, nawet w małej ilości dawało poczucie bezpieczeństwa, pozwalało rozwiązywać — jak wspomniano — różne życiowe problemy, ułatwiało też dostanie się do regularnej partyzantki, polskiej lub radzieckiej. Na niechętny stosunek miejscowej ludności do oddziałów leśnych (nie tylko żydowskich) miała wpływ taktyka przyjęta przez Niemców: za działalność partyzantów „karali" mieszkańców okolicznych wsi, mordując ich lub wywożąc, a przynajmniej puszczając z dymem wiejskie zabudowania. Masową skalę przyjęły te akty zemsty na terenach wschodnich, gdzie np. w maju 1942 r. pod Święcianami po udanym zamachu na l oficera i 2 urzędników niemieckich zamordowano 1,2 tyś. Polaków107, w listopadzie tegoż roku zaś na Polesiu w odwet za akcję radzieckich partyzantów spalono 20 wsi wraz z ludnością, a w Białostockiem 72 wsie, których mieszkańców częściowo wystrzelano, częściowo wywieziono na roboty. Przykłady można mnożyć, również w odniesieniu do GG108. 106 Y. Arad, op. cit., s. 119. 107 R. Korab-Żebryk, op. cit., s. 63. 108 Armia Krajowa w dokumentach, t. II, s. 389. 366 Partyzanci działający w dużych grupach starali się tak ustalać plan działań dywersyjnych, by równocześnie chronić ludność przed odwetem ze strony Niemców. Natomiast małe grupy zrywające tory lub wysadzające w powietrze lokomotywy nie były w stanie prowadzić akcji ochronnych. Często partyzanci uchodzili cało, cierpieli zaś okoliczni mieszkańcy. > : "c ";5i Lasy bywały niekiedy terenem ścierania się antagonistycznych grup podziemia londyńskiego i komunistycznego. Dochodziło do walk bratobójczych, wśród ich ofiar mogli się znaleźć Żydzi z tej lub tamtej strony. Atakowano też czasem oddziały wyłącznie żydowskie, które uznawano bez wyjątku za komunistyczne. Przykładem może być sprawa grupy bojowców ŻOB z Częstochowy, która zbiegła do lasu w okolice Koniecpola z zamiarem utworzenia oddziału partyzanckiego. Finansowana przez warszawską ŻOB miała jak najlepsze stosunki z miejscową ludnością. Dnia 10 IX 1943 r. została jednak otoczona przez oddział AK dowodzony przez ppor. Leona Szymbierskiego pseud. „Orzeł" i w dużej mierze wymordowana. Po przeprowadzeniu w tej sprawie dochodzenia przez dowódcę Okręgu Kieleckiego AK, „Orzeł" został skazany na karę śmierci i w czerwcu 1944 r. rozstrzelany. Pozostali przy życiu członkowie grupy ŻOB przetrwali do końca wojny109. Takich posunięć ze strony mniej zdyscyplinowanych oddziałów AK mogło być więcej. Wpływała na to demoralizacja, jaką pociągały za sobą lata wojny, nie kontrolowane dysponowanie bronią, zmniejszająca poczucie odpowiedzialności niepewność własnych losów, a również nienawiść do ZSRR i komunistów w połączeniu z częstym w różnych środowiskach antysemityzmem. Znając zdecydowanie wrogie Żydom poglądy głoszone przez konspiracyjną prasę radykalno-narodową (zwłaszcza „Szaniec"), uważa się, że specjalnie skłonne do takich zbrodni były Narodowe Siły Zbrojne. Życie w lasach rodziło też konflikty, doprowadzające do potyczek oddziałów żydowskich i polskich, jak też wzajemnych napaści. Trudną i zawiłą sytuację komplikowała jeszcze działalność zwykłych band rabunkowych, od których — zwłaszcza w latach 1943 i 1944 — roiło się na prowincji. Napastowały ludność na drogach i po wsiach, rabując, gwałcąc i niszcząc. W lasach napadały na mniejsze oddziały partyzanckie (by zabrać im broń) oraz na ukrywających się Żydów. Dla dodania sobie autorytetu pozorowały przynależność do organizacji podziemnych, zwłaszcza do najbardziej popularnej AK110. Toteż prześladowani przez nich Żydzi często ich zbrodniami obarczają tę właśnie organizację. 109 B. Hillebrandt, Działania partyzanckie AK w Okręgu Kielce w 1943 r., „Wojskowy Przegląd Historyczny" 1967, nr 2; K. Iranek-Osmecki, op. cit., s. 264. 110 Nie tylko one podszywały się pod szyld AK. Za oddziały akowskie starały się też uchodzić niektóre zbrojne grupy Żydów, jeśli pozwalał im na to „aryjski" wygląd przynajmniej paru członków (por. J. Rajgrodzki, Jedenaście miesięcy w obozie zagłady w Treblince, BŻIH 1958, nr 25, s. 117; po ucieczce z obozu zachodząc do chłopów po żywność „mówiliśmy oczywiście — podkr. T.P. — że jesteśmy z Wojska Polskiego, które działa w ukryciu"). 367 Zdarzało się, że do band dołączali błąkający się po lasach byli jeńcy radzieccy i Żydzi. Do ich poziomu spadały też niektóre grupy żydowskich uciekinierów wykolejone życiem w bezprawiu. Działalność band przestępczych destabilizowała do reszty sytuację w wielu regionach kraju, zwiększała zagrożenie ludności. Niemcy z zasady nie interesowali się nią, bywały wypadki, że nawet osoby złapane na bandytyzmie puszczali wolno. W tej sytuacji komendant AK uznał, że to „SZ [Siły Zbrojne] w Kraju muszą podjąć kroki celem podniesienia bezpieczeństwa publicznego w terenie" i polecił komendantom okręgów i obwodów „występować [...] przeciw grupom specjalnie dokuczliwym [...] przede wszystkim przeciw tym, którzy mordują, gwałcą i rabują"1U. Efekty tej działalności nie były widać dostateczne, gdyż w styczniu 1944 r. delegat rządu wydał zarządzenie rozszerzające uprawnienia sądów specjalnych, upoważniające ich do „ścigania również przestępców kryminalnych", jak i zapowiadające, że „zbrodniarze schwytani na gorącym uczynku bandytyzmu i szantażu będą niezwłocznie traceni na miejscu"112. Próby likwidacji band okazały się jednak problemem bardziej kontrowersyjnym, niż zwalczanie szmalcowników i szantażystów. We wrześniu 1944 r. prasa PPR wystąpiła ostro stwierdzając, że rozkaz Komendy Głównej AK skierowany jest przeciw jej oddziałom, grupy sowieckie głosiły, że to one są przedmiotem ataku, po wojnie zaś niektórzy historycy izraelscy uznali, że dyrektywy te stanowiły zachętę do działań antyżydowskich. Żadne z tych podejrzeń nie wydaje się uzasadnione, zwłaszcza zaś ostatnie: ani w sposób jawny, ani zakamuflowany władze podziemia londyńskiego nigdy nie występowały przeciw ludności żydowskiej (ich winą był brak pomocy, a nie zwalczanie Żydów). Rozkaz komendanta AK został też we właściwy sposób zrozumiany przez komendy niższego szczebla: dowódca okręgów Wileńskiego i Nowogródzkiego (a więc terenu, którego mieszkańcy silnie odczuwali „akcje ekonomiczne" żydowskich partyzantów) nakazywał swym oddziałom obronę ludności bez względu na to, „czy bandytą jest Polak, Niemiec, Rosjanin, Litwin, Łotysz czy Uzbek". W tym wyliczeniu nie ma Żydów113. Nadal natomiast dochodziło do antyżydowskich wystąpień co bardziej prymitywnych i awanturniczych mieszkańców niektórych wsi i małych miast, którzy brali udział w niemieckich obławach. Otumanionym przez propagandę i przykład okupanta przestawały wystarczać wiejskie bijatyki, dawali się wciągać w polowania na ludzi. Czasem była w tym zemsta za „rekwirowanie" żywności lub uczestnictwo Żydów w bandach rabunkowych, decydującym motywem bywał jednak często antysemityzm. Historycy izraelscy oceniają, że w GG, a głównie na ziemi lubelskiej, 111 Rozkaz T. Bora-Komorowskiego nr 116 z 15 IX 1943 [w:] Armia Krajowa w dokumentach, t. VI, s. 347-348. 112 „Rzeczpospolita Polska", 7 II 1944. ........ 113 R. Korab-Żebryk, op. cit., s. 90-91. X \ <•?,,:>} •;-,-, •& •• 5 Y 368 kieleckiej i radomskiej Żydzi utworzyli 25-30 własnych oddziałów partyzanckich. Liczyły one od 20 do 50 ludzi, a do znanych dowódców należeli: Jechiel Grynszpan (w lasach parczewskich), Abraham Amsterdam, Szmul Gruber, Szmul Jegier i inni. W trudnych leśnych warunkach nie wszystkie zdołały się utrzymać. Około 10 oddziałów połączyło się z ugrupowaniami GL/AL. Ponadto wielu Żydów wstępowało do tych ugrupowań indywidualnie, miało też duże zasługi w tworzeniu oddziałów komunistycznych i dowodzeniu nimi "4. Jak już wspomniano, AK niechętnie przyjmowała młodzież żydowską, podobnie zresztą jak osoby należące do innych mniejszości narodowych. Mimo tych zastrzeżeń kilkuset Żydów walczyło w jej szeregach, jedni pod przybranymi nazwiskami jako „aryjczycy", inni nie ukrywając swej tożsamości. Ogólnie biorąc, na terenach GG prawdopodobnie kilkanaście, a może nawet kilkadziesiąt tysięcy Żydów zdołało zbiec z gett i szukało schronienia w lasach i górach. Izraelscy badacze przyjmują, że do końca wojny dotrwało z bronią w ręku 2 tyś. partyzantów oraz 3 tyś. osób błąkających się po lasach. Reszta zginęła. Znacznie większy był udział Żydów w partyzantce wschodnich ziem Rzeczypospolitej. Istniały tu duże, często parusetosobowe ugrupowania żydowskie. Do wyróżniających się dowódców należeli Tuwia Bielski, Jecheskiel Atlas i Hirsz Kapliński na Białorusi oraz Mosze Gildenman na Wołyniu. Jeśli były ku temu możliwości, to oddziały żydowskie (lub Żydzi indywidualnie) włączały się do partyzantki radzieckiej. Radzieccy dowódcy — dobrze do nich nastawieni — cenili ich zdolności bojowe. Niemniej gdy z jakichkolwiek względów następowała konieczność zmniejszenia liczebności oddziałów, to tymi, którzy otrzymywali polecenie odłączenia się, byli zawsze Żydzi. Jak się ocenia, we wszelkiego rodzaju oddziałach leśnych na ziemiach białoruskich walczyło od 12 tyś. do 15 tyś. Żydów, na litewskich 850, na Wołyniu 2 tyś. Dodatkowym zagrożeniem w okolicach Wilna i Nowogródka była wrogo do Żydów nastawiona partyzantka litewska, na Wołyniu — równie dla nich groźna Ukraińska Powstańcza Armia. Specyficzną formą ratowania się, ściśle związaną z ruchem partyzanckim, były leśne obozy rodzinne. Powstawały od wiosny 1942 r. na terenach o dużych kompleksach leśnych, a więc głównie na wschodzie, ale również w okręgu lubelskim i we wschodniej Galicji. Znajdowały w nich schronienie kobiety z małymi dziećmi i ludzie starsi, którym udało się zbiec z sąsiednich miejscowości. Niektóre obozy, skupiające początkowo po kilka rodzin (kilkadziesiąt osób), rozrastały się później do setek, a nawet ponad tysiąca uciekinierów. Warunki życia w nich, jak w całej partyzantce, były prymitywne i bardzo ciężkie. Mieszkano latem w szałasach, zimą w ziemiankach, często — by uniknąć kontaktów z wojskami niemieckimi — w podmokłych okolicach, przy 114 Por. Encydopedia ofthe Holocaust, t. I, s. 1108-1118. - , , 24 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 369 braku lekarstw i opieki zdrowotnej, w ciągłym pogotowiu do ewentualnej zmiany miejsca pobytu. Obóz pozostawał zwykle pod opieką oddziału uzbrojonych mężczyzn, strzegących przed napadami i organizującymi wyprawy po żywność. Na terenie GG największy obóz rodzinny znajdował się w lasach Parczewskich, a opiekę nad nimi sprawował 50-osobowy oddział Jechiela Grynszpana. Lasy te były również jedną z głównych baz partyzanckich GL/AL, przejściowe miejsca pobytu miały tu także oddziały AK. To nagromadzenie ugrupowań zbrojnych stało się przyczyną parokrotnych dotkliwych obław niemieckich i ciężkich walk na tym terenie. Pociągnęły one za sobą ogromne straty, m.in. również wśród partyzantów żydowskich i osób, które chronili. Wiosną 1943 r. zdziesiątkowany oddział Grynszpana połączył się z miejscową jednostką GL. W obozie przeżyło jedynie ok. 200 osób. Na terenach wschodnich największe obozy rodzinne powstały w Puszczy Nalibockiej (obóz Tuwii Bielskiego z 1,2 tyś. osobami, obóz Szaloma Zorina z 800 osobami i inne). Początkowo, do wiosny 1943 r., cierpiały one od licznych ataków bandyckich (m.in. radzieckich). Później wzięły je pod opiekę powstające wielkie radzieckie jednostki, zapewniając spokój i żywność, w zamian za co członkowie obozów rodzinnych pracowali dla nich, reperując broń, wypiekając chleb, wykonując prace szewskie, krawieckie i inne. ?l * W obozach rodzinnych przeżyło prawdopodobnie kilka tysięcy Żydów. 11. ŻYDZI POLSCY POZA KRAJEM 11.1. W ZSRR Szacunkowe liczby obywateli polskich, którzy po agresji niemieckiej na ZSRR w czerwcu 1941 r. znaleźli się na terenie tego państwa, są rozbieżne i wahają się od 1,2 min do 1,8 min. Nawet ambasada polska w ZSRR w różnych dokumentach przytaczała odmienne dane. Liczby te obejmowały żołnierzy internowanych w 1939 r., osoby aresztowane i skazane w licznych procesach, ludność wywiezioną w trakcie czterech deportacji (w lutym, kwietniu i czerwcu 1940 oraz w czerwcu 1941 r.), jak też wszystkich, którzy wyjechali dobrowolnie (w poszukiwaniu pracy, uchodząc przed frontem itp.). Wciąż dyskusyjny jest udział poszczególnych grup narodowościowych w przytoczonych liczbach globalnych. Osoby narodowości polskiej tworzyły większość, szacowaną na 52-58%. Liczbę Żydów ambasador rządu emigracyjnego, Stanisław Kot oceniał w październiku 1941 r. na 400 tyś., co — jak stwierdzał — stanowiło „jeśli nie trzecią, to czwartą część naszych obywateli tutaj" 115. Liczby te uzupełniali Ukraińcy, Białorusini, Litwini i inni. 115 St. Kot, Listy z Rosji do gen. Sikorskiego, Londyn 1956, s. 136. ^ „•:>•• l 370 Warunki życia zarówno deportowanych, jak i przybyłych dobrowolnie były nad wyraz ciężkie. Kierowani do robót najbardziej wyczerpujących, stale głodni, szykanowani przez władze, często rozdzielani z rodziną — szybko tracili odporność, energię, zdrowie. Śmiertelność była znaczna, zwłaszcza wśród dzieci. Układ polsko-radziecki, podpisany przez gen. Sikorskiego i ambasadora ZSRR Majskiego w Londynie, przyniósł zasadniczą zmianę w życiu setek tysięcy obywateli polskich. Umożliwiał udzielanie im pomocy przez rząd polski, zapowiadał amnestię i uwolnienie wszystkich pozbawionych swobody poruszania się, jak też utworzenie w ZSRR Armii Polskiej. Nie precyzował jednak pojęcia „obywatele polscy", co zostało wykorzystane wkrótce przez władze radzieckie do wprowadzania kolejnych zmian w ocenie, kogo zaliczać do tej kategorii osób. Jesienią 1939 r., po zajęciu wschodnich terenów Polski, wszystkich, którzy się tam znajdowali, uznano za obywateli radzieckich. Po układzie Sikor-ski-Majski przywrócono — również wszystkim — prawo do obywatelstwa polskiego. Nieoczekiwanie jednak notą z l XII 1941 r. władze ZSRR poinformowały ambasadora Kota, że za obywateli polskich uważają tylko przebywające wówczas na tych terenach osoby narodowości polskiej, członkowie mniejszości narodowych zaś — Żydzi, Ukraińcy, Białorusini, Litwini i inni — pozostają obywatelami radzieckimi. Ta część ludności polskich Kresów nie może zatem wstępować do polskiego wojska ani wchodzić w jakikolwiek kontakt z polską ambasadą. Kot ostro zaprotestował przeciw wprowadzaniu podziałów sprzecznych z ustawodawstwem zarówno polskim, jak i radzieckim. Władze ZSRR nie ustąpiły. Rozpoczęty wówczas konflikt trwał do końca działalności agend polskiego rządu emigracyjnego w Związku Radzieckim. Pewnym złagodzeniem stanowiska ZSRR stało się uznanie za obywateli polskich przedstawicieli mniejszości, którzy byli stałymi mieszkańcami terenów centralnej i zachodniej Polski, lecz i w tym wypadku lokalne władze stosowały dowolną interpretację. Przyczyny uporczywego obstawania przy sprawie obywatelstwa były po obu stronach podobne: szykowano argumenty na przewidywany powojenny spór dotyczący przynależności dotychczasowych polskich ziem wschodnich, z których ani Rosjanie, ani Polacy nie chcieli rezygnować. Gdyby rząd londyński uznał połowę ich ludności za obywateli radzieckich, uniemożliwiłby sobie występowanie o zwrot tych terenów. Natomiast stwierdzenie, że cała ludność tych ziem to obywatele polscy, stwarzałoby niewygodną sytuację dla ZSRR. Równocześnie jednak władzom radzieckim zależało na przychylności światowych organizacji żydowskich i popieraniu przez nie polityki Związku Radzieckiego wobec aliantów zachodnich. Toteż po zorientowaniu się, że Żydzi przeważnie starają się o odzyskanie obywatelstwa polskiego, polecono władzom lokalnym, by — uniemożliwiając realizację tych dążeń — robiły to w taki sposób, aby niechęć i pretensje petentów skierować w stronę przedstawicielstw polskich. W dużej mierze to się udało. 371 Po grudniu 1941 r. ambasadzie polskiej stwarzano znaczne trudności w kontaktach z ludnością żydowską, równocześnie zapewniano odwołujących się Żydów, że kontakty te zależą wyłącznie od polskich placówek i że to one właśnie ich dyskryminują. Upowszechniano też pogłoski o niesprawiedliwym traktowaniu Żydów potrzebujących pomocy, o faworyzowaniu Polaków itd. Ambasadzie polskiej w Kujbyszewie i jej terenowym delegaturom udało się jednak obchodzić przepisy radzieckie, docierać do znacznej liczby zabiegających o pomoc Żydów i codzienną działalnością obalać niesłuszne zarzuty. Kot zadbał o to, by przeważającą część urzędników zajmujących się opieką społeczną i rozdawnictwem darów stanowiły osoby pochodzenia żydowskiego 116; m.in. pracownikiem Ambasady był znany dziennikarz Bernard Singer. Znacznie zwiększało to zaufanie żydowskich uchodźców. W zakresie pomocy cywilnej nie zgłaszali też większych zastrzeżeń. Gorzej działo się w wojsku. Władzom radzieckim bardziej zależało na stwarzaniu tu zadrażnień lub zaostrzaniu już istniejących. Uzyskiwano to zwłaszcza przez niejednolity, zmieniający się w czasie i różny na poszczególnych terenach sposób wcielania w życie dekretów o obywatelstwie, zwłaszcza w zakresie, w jakim dotyczyły przyjmowania ochotników do armii. Tak więc Żydzi nie przyjęci do wojska w jednej miejscowości, zostawali bez zastrzeżeń przyjmowani w sąsiedniej, choć we wszystkich komisjach poborowych zasiadali przedstawiciele władz radzieckich przestrzegający ustaleń dekretu. Nierzadkie też bywały przypadki, gdy domagali się oni od polskich członków komisji stosowania ostrych rygorów wobec ochotników żydowskich, by potem, w ich obecności, brać ich nagle w obronę. Wszystko to sprawiało wrażenie, że o losie poszczególnych Żydów decydował nie jeden obowiązujący ogólnie dekret, lecz zmienne widzimisię polskich oficerów. Wrażenie było tym silniejsze, że w wielu oddziałach polskiego wojska dawała się odczuć niechęć do żydowskich ochotników i żołnierzy. Datowało się to już od początku tworzenia Armii Polskiej, od okresu kiedy — do grudnia 1941 r. — władze radzieckie nie robiły jeszcze trudności mniejszościom narodowym. Tarcia powstawały wówczas na innym podłożu. Do Żydów pracujących przeważnie w miastach (Polacy zatrudnieni bywali częściej w kołchozach, przy wyrębie lasów itp.) szybciej docierały wiadomości o poborze, szybciej też zgłaszali się oni do armii. Również z obozów zwalniano ich wcześniej, jako słabszych fizycznie, a zatem mniej przydatnych. Dzięki temu jesienią 1941 r. udział Żydów w polskim wojsku wynosił 40% lub więcej. Nie było to dobrze widziane przez napływających później ochotników polskich. Drażniło ich ambicję, ponadto zaś, ze względu na ustalane przez władze radzieckie limity liczbowe armii (początkowo 25-30 tyś., dopiero od grudnia 1941 r. — 96 tyś.) narażało na trudności we wstępowaniu do wojska. W tej sytuacji hasła antysemickie stawały się specjalnie nośne. Polscy żołnierze, 116 P. Żaroń, op. cit., s. 205. •d * 372 a co ważniejsze — podoficerowie, pochodzący przeważnie z Kresów Wschodnich, pamiętali zachowanie się tam ludności żydowskiej w latach 1939-1940. Teraz niektórzy z nich swą jawnie okazywaną niechęcią i szykanami odpłacali za tamte wydarzenia. Wszystko to było również przyczyną, dla której w wojsku — nie tak jak w przypadku władz cywilnych — w małym tylko stopniu starano się przeciwstawiać posunięciom władz radzieckich, w niektórych jednostkach chętnie zaś je wykorzystywano. Tarcia i konflikty, choć zachodzące nie wszędzie, wzmogły się jeszcze wiosną 1942 przed pierwszą i w sierpniu 1942 r. przed drugą ewakuacją wojska z ZSRR, jak też jesienią tego roku przed wyjazdem dodatkowej grupy kilku tysięcy polskich obywateli. Wyjeżdżać chcieli wszyscy, a limity były niewielkie. Toczyła się więc zażarta, walka o prawo do opuszczenia ZSRR. Władze radzieckie kontynuowały dwulicową politykę, zakazując ewakuacji Żydów, ale winę za decyzje w tej mierze zrzucając na Polaków. Dowódca Armii Polskiej w ZSRR, gen. Władysław Anders i jego sztab występowali przeciwko przejawom antysemityzmu w armii, podejmowane przez nich środki miały jednak charakter raczej formalny. Sam Anders nie cenił żołnierzy ani oficerów żydowskich, ponadto zdawał sobie sprawę, że do polskiego wojska przyciągało ich na ogół nie tyle pragnienie skażenia w nim, ile początkowo chęć znalezienia oparcia w niepewnej rzeczywistości ZSRR, potem zaś dążenie do najszybszego opuszczenia jego terytorium (z poglądem tym zgadzają się dziś niektórzy historycy żydowscy)117. Nie dawało to rękojmi na przyszłość, dowódcy armii zależało zaś na wyprowadzeniu oddziałów, które przy nim się utrzymają. O ile emigracyjny rząd londyński i ambasada polska w ZSRR domagały się od Andersa przestrzegania równych praw żołnierzy obu grup narodowościowych, o tyle od marca 1942 r. władze brytyjskie, niepewne sytuacji, jaka może się wytworzyć w czasie przeprowadzania oddziałów przez Palestynę, nalegały na ograniczanie liczby ewakuowanych Żydów118. W efekcie na 77 tyś. żołnierzy i oficerów Armii Polskiej, którzy opuścili ZSRR, było — według szacunków żydowskich — tylko 3,5 tyś., według Andersa — 4,3 tyś. Żydów119, a na 38 tyś. towarzyszących im osób cywilnych — 2,5 tyś. Żydów. Ogółem więc Żydzi stanowili mniej niż 6% ewakuowanych. Niezależnie od osób, które opuściły ZSRR wraz z wojskiem, 10 tyś. obywateli polskich narodowości żydowskiej wyjechało za zgodą władz radzieckich na Wschód, do Szanghaju, a l tyś. do Palestyny 12°. Zgodnie z przewidywaniami rządu brytyjskiego i Andersa służbę w jego 117 D. Engel, op. cit., s. 137. 118 Ibidem, s. 144. 119 Ibidem, s. 139; Polskie Sily Zbrojne w drugiej wojnie światowej, t. III, Londyn 1950, s. 333. 120 K. Kersten, Repatriacja ludności polskiej po II wojnie światowej, Wrocław 1974, s. 42. 373 armii porzuciło w Palestynie 3 tyś. żołnierzy-Żydów, najczęściej wstępując do legalnych lub konspiracyjnych formacji żydowskich. Pozostali przeszli szlak bojowy w jej szeregach, biorąc udział w walkach. Po wyjściu polskich dywizji z ZSRR stosunki radziecko-polskie uległy znacznemu pogorszeniu. Zawężano coraz bardziej pojęcie „obywateli polskich", przeprowadzano aresztowania lub wydalano pracowników delegatur ambasady, uniemożliwiano działalność polskich instytucji opiekuńczych itd. Wreszcie konflikt w sprawie zbrodni katyńskiej spowodował, że Związek Radziecki w kwietniu 1943 r. zerwał stosunki dyplomatyczne z rządem polskim. Wiązało się to z likwidacją wszystkich placówek tego rządu w ZSRR. Już wcześniej (od stycznia 1943 r.) zaczęto tu tworzyć organizacje polskie całkowicie podporządkowujące się władzom radzieckim. Dnia l III 1943 r. powstał Związek Patriotów Polskich, kierowany przez Wandę Wasilewską. Związek przejął opiekę nad Polakami i Żydami (pozostawiając poza swym zasięgiem Białorusinów i Ukraińców), pochodzącymi z terenu całej Polski, a więc również z jej Kresów Wschodnich. Rząd ZSRR przyznał im wkrótce prawo wstępowania do nowo tworzonej Armii Polskiej, dowodzonej przez Zygmunta Berlinga, a mającej walczyć u boku Armii Czerwonej. Przekształceniom uległ też w tym okresie skład etniczny ogółu obywateli polskich w ZSRR: niepełne dane pozwalają sądzić, że ludność polska stanowiła ok. 51%, żydowska ok. 44%, Ukraińcy i Białorusini zaś ok. 5% 121. Zmiany te wpłynęły w zasadniczy sposób na stosunki między ludnością polską a żydowską. Żydzi, którzy na niektórych terenach górowali teraz liczbowo nad ludnością polską, byli licznie reprezentowani w Zarządzie Głównym ZPP i w jego zarządach obwodowych. Podobnie duży udział mieli w wojsku, zajmując również stanowiska podoficerów i oficerów. Podobnie jak w latach 1939-1941 cieszyli się większym zaufaniem władz radzieckich, w zmienionej sytuacji nie obawiali się też zarzutów z powodu dawnej współpracy z nimi. Wszystko to sprawiło, że żołnierze-Żydzi przestali się czuć obywatelami drugiej kategorii. Nie znaczy to, że dawne animozje poszły całkowicie w niepamięć, jednak wspólne, ciężkie walki i wspólne wkraczanie wraz z Armią Czerwoną na teren Polski zwiększały solidarność i poczucie koleżeństwa. Władze radzieckie osiągnęły w trakcie wojny tak silną pozycję, że przestały liczyć się z koniecznością przetargów w sprawie polskich granic wschodnich, mogły więc złagodzić swoje dotychczasowe stanowisko w sprawie mniejszości narodowych. Od czerwca 1944 r. wszyscy pełniący służbę lub współdziałający z Armią Polską w ZSRR mieli prawo przyjęcia obywatelstwa polskiego. Uprawnienia te rozszerzono w lipcu 1945 r. na wszystkie osoby narodowości polskiej i żydowskiej, które od 17 IX 1939 r. miały obywatelstwo polskie. Zyskały one równocześnie prawo do przesiedlenia się na terytorium Polski. 121 Proporcje oparte na rejestracji dokonanej przez Związek Patriotów Polskich w końcu 1943 r. w 72 obwodach ZSRR, spośród 103 obwodów, do których byli deportowani obywatele polscy. Rejestracja ta objęła 223 800 osób (cyt. za P. Żaroń, op. cit., s. 285). : .>? »: 374 11.2. Rząd na uchodźstwie wobec Żydów Wybuch wojny niemiecko-radzieckiej nie zmienił początkowo stosunków polsko-żydowskich na emigracji. Nowym elementem od połowy 1941 r. stały się wspomniane już problemy Żydów przebywających na terenach ZSRR — opieka nad nimi oraz ich pobór do wojska. W obu tych sprawach organizacje żydowskie zgłaszały wielokrotnie zastrzeżenia pod adresem rządu polskiego, czyniąc go odpowiedzialnym za wszystkie trudności. Nigdy natomiast nie zwróciły się do władz radzieckich z jakimikolwiek postulatami (np. nie poparły próśb ludności żydowskiej o przywrócenie jej obywatelstwa polskiego), co mogłoby mieć w wielu wypadkach zasadnicze znaczenie. Liczba przedstawicieli ludności żydowskiej w Radzie Narodowej wzrosła w marcu 1942 r. do dwóch: obok Schwarzbarta, należącego do partii syjonistów ogólnych, zasiadł w niej przedstawiciel Bundu, Szmul Zygielbojm. Późną jesienią 1941 r. rząd polski zaczął otrzymywać od Komendy Głównej AK i Delegatury informacje o mordach ludności żydowskiej przez Einsatzgruppen na Wschodzie. Informacje te były sporadyczne, dotyczyły poszczególnych miejscowości, a podawane w nich liczby wydawały się całkowicie niewiarygodne i budziły głęboką nieufność. „Czy jest zgodne z prawdą — depeszowano 31 III 1942 r. z Londynu do Delegatury — że we Lwowie, Stanisławowie i Kutach oddziały SS i Ukrainy wymordowały kilka tysięcy Żydów w strasznych masakrach?"122 Nie wierząc w pełni w otrzymywane doniesienia, wstrzymywano się z ich publikowaniem. Pierwszą relacją, ukazującą szerszy obraz sytuacji Żydów na ziemiach polskich, był raport Bundu z 11 V 1942 r., otrzymany w Londynie na przełomie maja i czerwca123. Podano w nim długi wykaz strat poniesionych przez ludność żydowską w wielu miastach, głównie wschodnich, powtarzając często wcześniejsze informacje z polskich depesz. Ogólna liczba zabitych oceniana była na 700 tyś. osób (w rzeczywistości przekraczała już wówczas milion). „Fakty powyższe wskazują niezbicie — pisali działacze Bundu — że zbrodniczy rząd niemiecki przystąpił do wykonania zapowiedzi Hitlera, że 5 minut przed końcem wojny, jakkolwiek się ona zakończy, wymorduje on wszystkich Żydów w Europie". By nie dopuścić do tej ostateczności Bund domagał się od rządów zachodnich zastosowania „polityki odwetu wobec ludności niemieckiej i wobec piątej kolumny zamieszkującej terytoria państw sprzymierzonych i ich sojuszników". Przekonane już teraz o prawdziwości otrzymywanych relacji władze polskie zerwały z dotychczasową rezerwą i nadały raportowi Bundu szeroki rozgłos, przedstawiając go władzom brytyjskim, przekazując redakcjom wielu 122 CA KC PZRP 202/1 — 2 k. 8. 123 Ten jest z ojczyzny mojej, s. 961-963. Był to w rzeczywistości drugi raport Bundu, który miał być wysiany do Londynu przez Delegaturę. Pierwszy, z 16 III 1942 r., z niewiadomych przyczyn dotarł do adresatów w znacznie późniejszym terminie. 375 pism, informując o nim na konferencjach prasowych itd. Dnia 9 czerwca w polskim programie BBC o prześladowaniu Żydów mówił gen. Sikorski. Wkrótce po raporcie Bundu nadeszły obszerne informacje gen. Grota-Roweckiego z 29 kwietnia, a następnie jego meldunek z końca maja124. Relacje te były zamieszczane w biuletynie prasowym rządu polskiego. W początku lipca polska Rada Narodowa zwróciła się do parlamentów państw wolnych, apelując o ukrócenie zbrodni niemieckich w Polsce, a zbrodnie te przedstawił szerzej minister Stanisław Mikołajczyk na konferencji prasowej zorganizowanej przez brytyjskie Ministerstwo Informacji. Wyraził obawę, że są one początkiem eksterminacji całego narodu żydowskiego Europy. W jego wystąpieniu padły po raz pierwszy na Zachodzie nazwy czynnych od niedawna obozów śmierci w Sobiborze i Bełżcu. Cała ta kampania rządu polskiego nie spotkała się ze zbyt szerokim odzewem. Wprawdzie radio BBC poświęciło raportowi Bundu kilka audycji, lecz jedynie dwa dzienniki angielskie i „New York Times" powtórzyły informacje o nim, zamieszczając je wszakże wewnątrz swych numerów, w których pierwsze strony były zajęte przez znacznie mniej istotne wiadomości. Późniejsze informacje rządu polskiego wywołały również zaledwie parę wzmianek prasowych. 1 / Żydowskie organizacje zareagowały niejednolicie; w pełni uwierzyli komunikatom bundowcy, poświęcając im dramatyczne wystąpienia, podczas gdy działacze syjonistyczni, choć poruszeni, ostrzegali przed przesadą. Koniec lipca przyniósł wiadomości o rozpoczęciu wielkiej deportacji ludności z getta warszawskiego, o pierwszych 6 tyś. wywiezionych i o przewidywanej zagładzie wszystkich Żydów Warszawy. Otrzymane w Londynie 26 lipca, zostały przez rząd polski natychmiast przekazane organizacjom żydowskim i prasie, ale znowu nie wzbudziły dostatecznego zainteresowania. Opublikowała je tylko Żydowska Agencja Telegraficzna i dwa czy trzy pisma. Następne komunikaty wysyłane z Warszawy nie ukazywały się nigdzie. Nie można dziś już prześledzić ich drogi, ustalić ściśle, kto wstrzymał dalszy bieg. Niektórzy historycy żydowscy czynią z tego zarzut rządowi Sikorskiego, jednak ówcześni działacze polscy są zdania — a opinia ta upowszechnia się coraz bardziej również w historiografii żydowskiej i amerykańskiej — że zatrzymywał je rząd brytyjski, który kontrolował wszystkie napływające depesze radiowe. Nieludzkie traktowanie przez Niemców ludności żydowskiej i śmierć setek tysięcy osób w komorach gazowych przekraczały granice wyobraźni. Nie chciano powtórzyć błędu z czasu I wojny światowej; uwierzono wówczas wiadomościom o okrucieństwie niemieckim, które potem okazały się bezpodstawną „propagandą grozy" (Greuelpropaganda). Obawiano się, że Polacy, będący też ofiarami terroru, skłonni są do wyolbrzymiania win okupanta, że w swych komunikatach nie zachowują niezbędnej obiektywności. Meldunki z Polski zyskały jednak wkrótce potwierdzenie. Przedstawiciel 124 Armia Krajowa w dokumentach, t. VI, s. 236-237, 244-245. 376 World Jewish Congress w Genewie zdobył i przekazał do USA informacje o hitlerowskim planie całkowitej eksterminacji Żydów Europy. Z różnych krajów okupowanych wywiady brytyjski i amerykański otrzymywały też grpźne sygnały. Liczne z nich — podobnie jak informacje ze Szwajcarii — docierały równocześnie do przywódców światowych organizacji żydowskich. Jednakże rządy Wielkiej Brytanii i USA, a nawet przekonani przez nie przywódcy żydowscy uznawali nadal wiadomości te za niepewne, a w każdym razie bardzo przesadzone i nie dopuścili ich do prasy. Tymczasem w listopadzie 1942 r. zaszły dwa wydarzenia, które zmusiły wreszcie do przerwania oficjalnej ciszy. Do Palestyny przybyła grupa Żydów z różnych okręgów Polski, których wymieniono na internowanych obywateli niemieckich. Ich dramatyczne opisy i relacje wywarły wstrząsające wrażenie, gazety palestyńskie zaczęły ukazywać się w żałobnych, czarnych obramowa-niach, organizowano wiece i demonstracje. Zmusiło to organizacje żydowskie w USA do zmiany stanowiska. W tym samym czasie przybył z Warszawy do Londynu emisariusz Jan Karski. Przed wyjazdem z Polski przedostał się do getta warszawskiego i do jednego z żydowskich obozów pracy, rozmawiał też z przywódcami Bundu i ugrupowań syjonistycznych, był więc naocznym świadkiem tego, co działo się w GG, miał informacje z pierwszej ręki. Jego obszerny i wyczerpujący raport został 25 listopada wręczony przez rząd polski władzom angielskim i amerykańskim, organizacjom żydowskim i prasie, która tym razem poświęciła sprawie dłuższe omówienia i komentarze. Dnia 27 listopada polska Rada Narodowa uchwaliła rezolucję, w której — w obliczu zbrodni „wymierzonych przeciw narodowi polskiemu, w szczególności zaś przeciw ludności żydowskiej w Polsce" — oskarżała „okupantów przed całym cywilizowanym światem" oraz apelowała do narodów sprzymierzonych o wspólną akcję przeciw łamaniu przez nich wszelkich ogólnoludzkich zasad moralnych125. ; Karski przeprowadził wkrótce wiele rozmów z wybitnymi osobistościami politycznymi krajów alianckich. W Wielkiej Brytanii był m.in. przyjęty przez ministra spraw zagranicznych Anthony Edena, w USA zaś przez prezydenta Franklina D. Roosevelta. Wszędzie zabiegał o szybką i skuteczną pomoc dla Żydów. Dnia 10 grudnia rząd polski przedstawił rządom zachodnim długie memorandum, poświęcone aktualnej sytuacji Żydów w Polsce i zawierające wezwanie do wspólnego przedsięwzięcia akcji, mogącej powstrzymać Niemców od dalszej ich eksterminacji. Był to pierwszy przypadek, by jeden z rządów alianckich wystąpił jako rzecznik ludności żydowskiej, pozostającej pod władzą Hitlera. Zarówno raport Karskiego, jak i wspomniana nota przyczyniły się w zasadniczy sposób — obok nacisków rozpoczętych wówczas przez organizacje żydowskie — do ogłoszenia przez 12 rządów sprzymierzonych deklaracji z 17 XII 1942 r. Potępiała ona „bestialską politykę z zimną krwią przeprowadzanej zagłady" 125 Ten jest z ojczyzny mojej, s. 1006-1007. 377 Żydów i stwierdzała, że „odpowiedzialni za te zbrodnie nie mogą ujść kary"126. Aczkolwiek ze względu na ogólnikowość i łagodność tych stwierdzeń deklaracja nie mogła wpłynąć na zmianę postępowania władz hitlerowskich, była jednak pierwszym międzynarodowym aktem, który je napiętnował. W codziennej pracy rząd polski starał się utrzymywać dobre kontakty i z Bundem, i z syjonistami, zwłaszcza że reprezentujący ich Schwarzbart był działaczem żydowskim najdłużej zasiadającym w Radzie Narodowej. Najlepiej układała się współpraca z Bundem. Przejawem zainteresowania losami jego działaczy było wielokrotne występowanie władz polskich (m.in. Sikorskiego) do rządu ZSRR o zwolnienie z więzienia Altera i Erlicha. Wystąpienia te, jak wiadomo, nie odniosły skutku. Wywołana raportem Bundu fala wzmożonego zainteresowania sprawami żydowskimi, która powróciła — m.in. dzięki Karskiemu — z jeszcze większym natężeniem jesienią 1942, od początku 1943 r. zaczęła opadać. O jej uciszenie zabiegały rządy amerykańskie i brytyjski, które lękały się, że informacje o prześladowaniach będą wywoływać naciski na udzielenie natychmiastowej pomocy Żydom europejskim, oba zaś rządy uważały, że najwłaściwszą pomocą, jaką mogą im okazać, jest wygranie wojny. Wszystkie wysiłki muszą więc być skupione na tym zadaniu, nie rozpraszane w dorywczych akcjach. Przypuszczano też, że publikowanie wiadomości o niemieckich okrucieństwach osłabi ducha bojowego wśród działaczy ruchu oporu na zachodzie Europy, równocześnie zaś poświęcanie Żydom zbyt dużej uwagi wzmocni propagandową tezę Hitlera, iż kraje alianckie toczą wojnę o cele żydowskie. Nie bez znaczenia były wreszcie przekonania wielu polityków, wątpiących nadal w istnienie komór gazowych i w tak wielkie, jak podawano, liczby osób wymordowanych. Dnia 7 I 1943 r. polska Rada Narodowa zwróciła się do rządu polskiego, by wystąpił do rządów alianckich o zastosowanie skutecznych środków bojowych (np. odwetowego bombardowania), które.by zmusiły Niemców „do zaprzestania masowych egzekucji ludności cywilnej i planowego wytępienia całej narodowości żydowskiej w Polsce"127. Takich bombardowań w odwet za okrucieństwa dokonywane przez Niemców domagał się Sikorski osobiście lub przez ministra Edwarda Raczyńskiego parokrotnie już od początku 1942 r. Obecny postulat Rady Narodowej zgłoszono rządowi brytyjskiemu 181 1943 r. Podobnie jak poprzednie został odrzucony. W dniach wybuchu i pierwszych walk powstańczych w getcie warszawskim władze polskie były zaabsorbowane problemem katyńskim i napięciem w stosunkach z ZSRR, co spowodowało zmniejszoną i opóźnioną reakcję na nadchodzące od 20 kwietnia depesze z Warszawy. Prasa polska w Londynie przekazała je w kilku swoich komunikatach, natomiast znacznie więcej uwagi poświęciła im radiostacja „Świt" (nadająca programy z Londynu, ale zachowująca pozory, że jest tajną radiostacją krajową). W liście do przedstawiciela 126 Ibidem, s. 1013-1014. 127 K. Iranek-Osmecki, op. cit., s. 206. 378 i l ŻOB po stronie „aryjskiej" Anielewicz pisał 23 kwietnia: „To, że [...] radiostacja «Świt» podała o naszej walce piękną audycję, którą złapaliśmy na naszym odbiorniku, dało nam wiele satysfakcji. Fakt, że o nas pamiętają po drugiej stronie muru getta, dodaje nam w walce odwagi"128. Dnia 5 V 1943 r. Sikorski przemawiając przez radio do Polaków w kraju wzywał ich do udzielania „umęczonym Żydom" jak największej pomocy wobec dokonującej się w stosunku do nich „największej zbrodni w historii ludzkości"129. Dnia 13 maja Szmul Zygielbojm, protestując przeciwko milczeniu i bierności świata wobec antyżydowskich przestępstw hitlerowskich — popełnił samobójstwo. Jego ofiara z własnego życia milczenia jednak nie przełamała. Jednym z jego dowodów była cisza utrzymywana wokół obozu w Oświęcimiu. Jak pisaliśmy, powstał on w 1940 r. jako obóz koncentracyjny, a począwszy od wiosny 1942 jego część — Oświęcim-Brzezinka — zaczęła funkcjonować jako obóz zagłady Żydów. Jest wręcz zdumiewające, że liczne transporty docierające tu z zachodniej i południowej Europy nie zwróciły uwagi żadnego z alianckich wywiadów (wywiad polski rejestrował głównie transporty zdążające do Oświęcimia ze wschodu i północy, to jest z więzień gestapowskich w Polsce). Pierwszą, i to bardzo dokładną informacją był dwuczęściowy raport, opracowany 10 i 12 VIII 1943 r. przez Polaka, uciekiniera z Oświęcimia, Jerzego Tabeau, określanego na Zachodzie jako „polski major". Informował on szczegółowo zarówno o organizacji obozu i jego kierownictwie (z podaniem nazwisk), jak i o przybliżonych liczbach więźniów, w ogromnej większości Żydów, przywiezionych z różnych krajów i straconych w komorach gazowych do połowy 1943 r. Raport przesłany do Office of Strategie Services w Londynie z prośbą o upowszechnienie, nie wywołał zainteresowania i został odłożony ad acta jako niemożliwy do sprawdzenia130. Dopiero rok później potwierdziły go relacje dwóch zbiegłych z Oświęcimia słowackich Żydów, Rudolfa Vrby i Alfreda Wetzlera, które nadały sprawie szeroki rozgłos. Organizacje żydowskie wystąpiły wówczas do rządów mocarstw alianckich o zbombardowanie obozu i tras dojazdowych. Odmówiono im, uznając postulat za niewykonalny technicznie, choć latem i jesienią 1944 r. zorganizowano 4 naloty na obóz Oświęcim II (Monowice), w którym znajdowały się zakłady chemiczne I.G. Farbenindustrie. Raz tylko w czasie nalotu wrześniowego zrzucono przez omyłkę parę bomb na Oświęcim I, zabijając 15 esesmanów. « • Po śmierci Sikorskiego i zastąpieniu go w lipcu 1943 r. na stanowisku premiera przez Stanisława Mikołajczyka, a na stanowisku Naczelnego Wodza przez gen. Kazimierza Sosnkowskiego, stosunki między rządem polskim a organizacjami żydowskimi nadal nie były dobre. Mimo stale napływających 128 B. Mark, op. cit., s. 262. 129 Cyt. za ulotką RPŻ wydaną w maju 1943 r. — por. T. Prekerowa, Konspiracyjna Rada Pomocy Żydom w Warszawie 1942-1945, Warszawa 1982, fot. 37, po s. 112. 130 R. Hilberg, op. cit., s. 763; M. Gilbert, Auschwitz and the Allies, Feltham 1981, s. 234. 379 i publikowanych informacji o zagładzie Żydów nie tylko na ziemiach polskich, lecz we wszystkich okupowanych krajach Europy, organizacje żydowskie wciąż jakby nie zdawały sobie sprawy z sytuacji i nie dostrzegały wagi aktualnych problemów, wysuwając nadal na plan pierwszy kwestię praw mniejszości żydowskiej w tych krajach po wojnie i głośno piętnując drobne nawet przejawy niechęci do Żydów w środowiskach emigracyjnych. Stąd przy stosunkowo słabej propagandzie antyhitlerowskiej częste były nadal agresywne, głośne ataki na rząd polski. Tak np. antysemityzm w Armii Polskiej w Anglii stał się w latach 1940-1944 z inicjatywy posłów żydowskich przedmiotem 12 debat w Izbie Gmin, podczas gdy zbrodniom niemieckim poświęcono tylko 8 debat131. Niewspółmierność w sposobie reagowania organizacji żydowskich na jakże nierówne w skali wydarzenia budziła głębokie rozgoryczenie w środowiskach polskich. f Uznając wszakże antysemickie wystąpienia za niedopuszczalne, władze wojskowe podjęły wiele kroków, mających uzdrowić stan rzeczy w armii (rozkaz Sosnkowskiego o równouprawnieniu w wojsku z 11 VII 1943 r., artykuły w „Dzienniku Żołnierza", jednodniówka „Żołnierz polski-Żyd" z września 1943 r., dyskusje, kazania kościelne itd.). Posunięcia te przyniosły poprawę stosunków, na co wskazywała malejąca liczba niechętnych Polsce wypowiedzi prasy żydowskiej. Toteż całkowitym zaskoczeniem była w styczniu 1944 r. dezercja z armii polskiej 79 Żydów. W lutym zdezerterowało następnych 134, w marcu 24 (poprzednio, w latach 1940-1943 szeregi Polskich Sił Zbrojnych opuściło w Wielkiej Brytanii łącznie 17 żołnierzy żydowskich). Fakty te wywołały ogromne poruszenie w londyńskiej prasie oraz interpelacje w parlamencie angielskim. Rząd polski powołał specjalną komisję do zbadania wydarzeń, które do dezercji doprowadziły. W skład jej weszli głównie członkowie Rady Narodowej, m.in. przedstawiciele Żydów — Ignacy Schwarzbart i następca Zygielbojma bundowiec Emanuel Scherer, przedstawiciel PPS Adam Ciołkosz oraz członkowie Rady z innych stronnictw. W rozmowach dezerterzy skarżyli się na antysemickie wypowiedzi żołnierzy, pomijanie ich przy awansach itp. Komisja wysunęła postulat surowego karania w przyszłości osób winnych, nie zakończyła jednak swych prac żadnymi konkretnymi ustaleniami, choć zestawienie niektórych jej spostrzeżeń i zebranych relacji zdaje się pewne wnioski sugerować. Większość dezerterów pochodziła mianowicie z jednej tylko formacji (l Dywizji Pancernej), postawionej właśnie w stan gotowości bojowej. Ich osobiste powiązania świadczyły, że mogli działać pod wpływem ugrupowań syjonistycznych, dążących do utworzenia oddziałów wojskowych wyłącznie żydowskich, pomyślanych jako zalążek żydowskiej armii palestyńskiej (przypuszczenia te potwierdzały równoczesne dezercje Żydów z czechosłowackich sił zbrojnych, nie oskarżanych dotąd o antysemityzm). 131 Poland in the British Parliament 1939-1945, ed. W. Jędrzejewicz with the assistance of P.C. Ramsey, vol. I-III, New York 1946-1962; H. Rollet, La Pologne en XX' s., Paris 1984. 380 Nie chcąc przedłużać szkodliwej dla sprawy polskiej sytuacji, Naczelny Wódz zgodził się na przejście styczniowych i lutowych dezerterów do nie zmobilizowanych do tej pory jednostek brytyjskich i na objęcie pozostałych amnestią. Dezercje, które znów bardzo zaostrzyły stosunki polsko-żydowskie, przesłoniły fakt, że w wielu jednostkach (np. wśród spadochroniarzy gen. Sosabowskiego) — zwłaszcza na froncie — większość żydowskich żołnierzy uważała się bez zastrzeżeń za obywateli polskich. Walczyli we wszystkich formacjach Polskich Sił Zbrojnych na Wschodzie i na Zachodzie biorąc udział w bitwach przez nie stoczonych. Na wielu polskich cmentarzach rozsianych po świecie (m.in. pod Monte Cassino) widnieją żydowskie nazwiska. 12. OSTATNIE MIESIĄCE OKUPACJI Latem 1944 r. do wschodniej części Polski wkroczyły armie radzieckie, którym towarzyszyły oddziały Wojska Polskiego, utworzonego w ZSRR. Na zajmowanych terenach wszystkie radzieckie oddziały partyzanckie były rozwiązywane, a ludzie zdolni do służby wojskowej przyjmowani w szeregi formacji regularnych. W podobny sposób w Armii Czerwonej znaleźli się partyzanci z oddziałów wyłącznie żydowskich i radziecko-żydowskich, liczby ich jednak nie da się ustalić. Jeszcze trudniej jest śledzić losy Żydów z oddziałów AK. Akowcy tylko w małej części wstąpili do wkraczających oddziałów wojska polskiego, częściowo zostali aresztowani i wywiezieni w głąb ZSRR (liczbę aresztowanych od lipca do grudnia 1944 r. ocenia się na 30 tyś.)132, częściowo zaś nadal pozostali w konspiracji. «!« ifr^o? Ostatnim ważkim i brzemiennym w skutki wydarzeniem, na ziemiach polskich pod okupacją niemiecką, było powstanie warszawskie. Poczynając od l VIII 1944 r. walki objęły całą lewobrzeżną część miasta, w którym — według dość powszechnych ocen — ukrywało się kilkanaście tysięcy osób podlegających ustawom norymberskim. Nie mogło to nie wywrzeć wpływu na możliwości ich przeżycia. Jeden z niemieckich oficerów w meldunku składanym w sierpniu z dzielnicy Praga, wyrażał zdziwienie z powodu dużej liczby wykrywanych w domach Żydów. Zgodnie z przepisami przekazywał ich odpowiednim służbom133. W innych dzielnicach Żydzi nie musieli być nawet poddawani „specjalnemu traktowaniu"; kiedy na Woli w pierwszych dniach powstania Niemcy wymordowali 50 tyś. jej mieszkańców, znalazło się wśród nich z pewnością wieluset Żydów. 132 K. Kersten, Narodziny systemu wladzy. Polska 1943-1948, Poznań 1990, s. 94. 133 Telephonladde AOK 9, Bundesarchiv Koblenz, ZSg. 122-56, opracował H. Kranhalz. 381 Wybuch walk został przez przeważającą część zarówno młodzieży polskiej, jak i żydowskiej powitany z entuzjazmem. Już w pierwszych dniach powstańcy uwolnili przetrzymywanych przy ul. Niskiej 100 Żydów węgierskich, 4 dni zaś później 350 Żydów różnej przynależności państwowej z obozu koncentracyjnego na ul. Gęsiej. Dnia 3 sierpnia w imieniu ŻOB wydał odezwę jej komendant Icchak Cukierman: < < „Do obrońców warszawskiego getta! Do pozostałych przy życiu Żydów! Od trzech dni lud Warszawy prowadzi walkę orężną z okupantem niemieckim. Bój ten jest i naszym bojem. [...] Wzywamy pozostałych jeszcze przy życiu bojowników ŻOB oraz całą zdolną do walki młodzież żydowską do kontynuowania oporu i walki, od której nikomu nie wolno stać z dala. Wstępujcie do szeregów powstańczych! Przez bój do zwycięstwa, do Polski wolnej, niepodległej, silnej i sprawiedliwej!" 134 Była to jeszcze jedna deklaracja solidarności i wspólnoty dążeń w zwalczaniu wspólnego wroga. Cukierman dowodził plutonem ŻOB, który w sile 20 żołnierzy wchodził w skład oddziału Armii Ludowej, walczącego i rozbitego na Starym Mieście. Bojowcy ŻOB przeszli wówczas na Żoliborz, gdzie brali dalej udział w walkach. Członkiem Rady Politycznej Armii Ludowej w tej dzielnicy był Adolf Berman. Do nie uzbrojonego oddziału zapasowego AL na Starym Mieście weszła część byłych więźniów „Gęsiówki". Wielu z pozostałych, ukrywających się w Warszawie Żydów należało już wcześniej do AK i ci walczyli na równych prawach, złączeni z kolegami ze swych oddziałów dotychczasowymi przeżyciami i wspólną postawą ideową. Jednakże tym, którzy nie należeli do konspiracji, nie tak łatwo było „wstępować do szeregów powstańczych". Zgłaszający się na ochotnika (podobnie jak niektórzy ochotnicy polscy), byli traktowani przez młodocianych żołnierzy AK dość powściągliwie. Wobec niedostatku uzbrojenia (jedynie 10-12% miało broń) patrzono na nich często jako na rywali w kolejce do upragnionego stena czy visa. Na przeszkodzie przyjmowaniu Żydów stały też czasem uprzedzenia i niechętna atmosfera stwarzana przez niektórych członków AK, a zwłaszcza NSZ (np. na Starówce). Tam gdzie ilość broni była wystarczająca lub gdzie — przy jej braku — ochotnicy żydowscy rezygnowali z walki z rewolwerem w ręku, a brali udział w nie mniej potrzebnych i niebezpiecznych działaniach, jak budowa barykad, kopanie przejść przez ulice itp. — szybko zawiązywały się koleżeńskie stosunki. Jak oceniają historycy izraelscy, w powstaniu 1944 r. wzięło aktywny udział około tysiąca Żydów. Jeśli chodzi o żydowską ludność cywilną, to jej doświadczenia też bywały różne. Powstaniu warszawskiemu towarzyszył wielki wybuch uczuć patriotycz- „Warszawianka" 11 VIII 1944, nr 4. 382 nych, narodowych, z którymi często idą w parze nastroje nacjonalistyczne. Ludzie wychodzący z ukrycia, witani radośnie przez dawnych przyjaciół i znajomych, w nieznanym otoczeniu spotykali się czasem z nieprzychylnym nawiązywaniem do dawnych antagonizmów. Sytuację pogarszał klimat obsesyjnego lęku przed szpiegami i agentami zarówno niemieckimi, jak i radzieckimi, których m.in. dopatrywano się w „obcych", ludziach spoza środowiska lub o niepewnym zachowaniu. Mimo sporadycznych konfliktów wspólnie przeżywane niebezpieczeństwo, radość z chwilowych sukcesów i rozpacz powodowana klęską łączyły ludzi. Złączył ich też niepokój przed niepewnym losem w momencie wysiedlenia z Warszawy po kapitulacji. W powstaniu zginęło ponad 200 tyś. osób. Jaką ich część stanowili Żydzi — trudno powiedzieć. Dla tych, co przeżyli, a nie zostali deportowani do obozów, zaczęła się tułaczka w ciężkich warunkach, często bez widoków na znalezienie dachu nad głową i środków do życia. Nawet dla Polaków było to trudne; w innych dzielnicach i miastach GG bardzo niechętnie przyjmowano wysiedlonych, choćby krewnych i przyjaciół, w pobliżu zaś opustoszałej stolicy żywność i wynajmowane pokoje podrożały wielokrotnie. Żydzi warszawscy nie mieli ani krewnych, ani zamożnych aryjskich przyjaciół. O pomoc dla nich usilnie zabiegała Rada Pomocy Żydom, która w zmniejszonym składzie (Arczyński, Berman i ówczesny przewodniczący Feiner) wznowiła działalność w Milanówku. Dysponowała wyjątkowo dużymi subwencjami od polskiego rządu w Londynie, które starała się jak najszerzej rozprowadzać. Podczas tych wydarzeń w Warszawie, latem i jesienią 1944 r. została zlikwidowana większość ośrodków, w których władze niemieckie przetrzymywały Żydów. Jak wiadomo, przestało istnieć getto łódzkie, a także obóz koncentracyjny na Majdanku, skąd tuż przed wkroczeniem Armii Czerwonej ostatni tysiąc więźniów przewieziono do Oświęcimia. W obozach pracy przymusowej przeprowadzano ostateczne selekcje, rozstrzeliwując setki więźniów słabszych, a pozostałych wywożąc na Zachód, do obozów na terenie Niemiec. Los ten spotkał zatrudnionych w obozie w Skarżysku-Kamiennej (przez który przeszło ponad 25 tyś. Żydów, a zginęło ponad 18 tyś., czyli 72%), w Radomiu, Starachowicach i innych. Ostatnie na ziemiach polskich obozy koncentracyjne — Oświęcim, Stutthof i Chełmno oraz obozy pracy „Hasag" w Częstochowie zostały zlikwidowane dopiero w styczniu 1945 r., kiedy ruszyła ostatnia ofensywa radziecka. W niesłychanie mroźnych zimowych miesiącach ewakuowano w wagonach (czasem otwartych) lub w pieszych kolumnach dziesiątki tysięcy ubranych w łachmany więźniów. Na trasach tych „marszów śmierci" wielu z nich umierało z wycieńczenia lub ginęło od kuł eskorty. Jedynie w Oświęcimiu Armia Czerwona oswobodziła ponad 7 tyś. osób, których nie zdążono wywieźć. W związku z bardzo fragmentaryczną powojenną ewidencją, oceny strat 383 polskich Żydów są rozbieżne i wahają się od 85 do 89% ich przedwojennej liczby 3,5 min osób13S, co oznacza, że wojnę przeżyło zaledwie od 380 tyś. do 500 tyś. Żydów. Jeszcze większe różnice występują w ocenie liczby Żydów polskich uratowanych w ZSRR (ponad 200 tyś.), w obozach niemieckich (20-40 tyś.), wśród ludności polskiej z jej pomocą lub bez (30-60 tyś.), w partyzantce i w lesie (10-15 tyś.), w wojsku polskim poza Związkiem Radzieckim lub w krajach, do których niektórzy zdołali wyemigrować w pierwszych latach wojny. Rozbieżności te dotyczą jednak tysięcy lub dziesiątków tysięcy, podczas gdy oczywisty jest ogół strat, liczony w milionach — zagłada przytłaczającej części Żydów polskich. 135 Straty ludności polskiej (na terenie obu okupacji i w wojsku) wyniosły również 3 min osób, stanowiło to jednak ok. 13,5% społeczeństwa przedwojennej Polski, po odliczeniu mniejszości narodowych. Ponadto inne były przyczyny tak masowych ofiar, nie sama tylko przynależność do narodu skazanego na zagładę. •••-•?» ...*f. i*?. W POLSC»P5 ZWANEJ UDOWĄ ^ H^^^^^HRHBP 1. STOSUNKI DEMOGRAFICZNE 1.1. Ocaleni w Polsce Jedno z podstawowych zagadnień, dominujących w badaniach nad skupiskiem ludności żydowskiej w Polsce powojennej, dotyczy liczby Żydów uratowanych w okresie okupacji hitlerowskiej na terenach polskich. Informacje na ten temat są nieprecyzyjne, stąd szacuje się, iż ocalało od 30 tyś. do 150 tyś. osób'. Różnica wynika z braku wiarygodnych danych. Nikt tego typu ewidencji nie prowadził. Nawet Centralny Komitet Żydów w Polsce, rejestrujący uratowanych, nie wykazywał gdzie przetrwali okupację. Oprócz tego największa liczba spośród tych, którzy po wojnie nie ujawnili narodowości żydowskiej lub ujawnili ją dopiero po 1950 r., ukrywała się właśnie w Polsce. To stwarza następny problem — szacunku liczby Żydów, którzy często do dzisiaj noszą okupacyjne nazwiska i nigdy z żadną instytucją żydowską się nie kontaktowali. Inna sprawa, dotąd nie poruszana, to kwestia Żydów uratowanych na Litwie Południowej, Białorusi Zachodniej i Ukrainie Zachodniej. Tereny te, w świadomości większości Polaków, aż do 1945 r. należały do Polski, tak więc Żydów, którzy tam przeżyli okupację, zaliczyć trzeba do ocalonych w Polsce. Pierwszą instytucją rejestrującą Żydów na terenach wyzwolonych był Referat do spraw Pomocy Ludności Żydowskiej, którego ewidencja w październiku 1944 r. obejmowała 8 tyś. osób. Znajdowały się one głównie w Lublinie (3 tyś.) i Białymstoku (1,5 tyś.). Liczba ta obejmuje jedynie te osoby cywilne, które ujawniły się natychmiast po wyzwoleniu. Część z nich to uciekinierzy z okupowanej jeszcze wtedy centralnej Polski, przedostający się małymi grupkami przez linię frontu na tereny wyzwolone. Poza ewidencją pozostali żołnierze Wojska Polskiego i Armii Czerwonej oraz ludność z Ukrainy Zachodniej, Białorusi Zachodniej i Litwy Południowej. Wśród zarejestrowanych przeważali mężczyźni — 75%, kobiet było tylko 20%, a dzieci 5%; 60% mężczyzn było w wieku 18-45 lat2. W Wojsku Polskim w styczniu 1945 r. szacowano liczbę żołnierzy żydowskich na 13 tyś. Niestety, zupełnie brak danych dla określenia liczby Żydów polskich w Armii Czerwonej, a służyło ich w niej z pewnością wielu. Wskazuje na to struktura demograficzna repatriantów, przybywających w latach 1944-1946 do Polski3. We wrześniu 1944 r. Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego podpisał z rządami zachodnich republik radzieckich umowy dotyczące repatriacji obywateli polskich sprzed l IX 1939 r., zamieszkałych w 1944 r. na terenach 1 Y. Bauer, Flight and Rescue: Brichah, New York 1970; Z. Bauman, The End of Polish Jewry, „Bulletin on Soviet and East European Jewish Affairs" 1969, nr 3; M. Gilbert, Atlas of Holocaust, Jerusalem 1986; P. Glikson, Jewish Population in the Polish People's Republic 1944-1972, „Papers on Jewish Demography" 1973. 2 CZA, 85, t. 1429. .^.X •;•K-•-.*.•,", i&nSl wwMyswiA ,fc-.«owi-, 3 AAN, MAP 786, k. 65-67. 387 Białorusi Zachodniej, Ukrainy Zachodniej i Litwy Południowej. Umowy dotyczyły osób narodowości polskiej i żydowskiej. Repatriacja rozpoczęła się już w listopadzie 1944 r., największe jej nasilenie przypadało na 1945 i pierwszą połowę 1946 r. Od sierpnia 1946 aż do końca 1948 r. z zachodnich republik radzieckich przybyło nie więcej niż kilka tysięcy Żydów — zob. tab. 40. Tab. 40. Repatriacja Żydów polskich z zachodnich republik ZSRR w latach 1944-1948 Republika Ogółem Kobiet % Mężczyzn % Litewska SRR Białoruska SRR Ukraińska SRR 16958 4531 33105 11587 2593 20803 68,32 57,23 62,83 5371 1938 12302 31,67 42,27 37,17 Razem 54594 34983 64,07 19611 35,92 Źródło: J. Czerniakiewicz, Repatriacja ludności polskiej z ZSRR 1944- 1948, Warszawa 1987,8. 102-103, 130, 154-155. Niski procent mężczyzn wśród repatriowanych wcale nie świadczy, że tak niewielu z nich przetrwało. Z różnych powodów mężczyznom (szczególnie młodym) łatwiej było przeżyć okupację niż kobietom, na co wskazują dane demograficzne zarejestrowanych w Referacie. 388 Żydów ocalonych w granicach dzisiejszej Polski, którzy przeżyli po aryjskiej stronie i zarejestrowali się do czerwca 1945 r. prawdopodobnie nie przekraczała 20 tyś. osób, pozostałe 10 tyś. to uwolnieni z miejsc masowej zagłady5. Nie znana liczba osób pozostała poza jakąkolwiek rejestracją. 1.2. Liczebność Żydów w 1945 r. Wiosną 1945 r. jednostki l Frontu Ukraińskiego wyzwoliły Dolny Śląsk. Najdłużej bronili się Niemcy we Wrocławiu, aż do 7 maja. Wcześniej zostały wyzwolone obozy koncentracyjne na terenie Dolnego Śląska, w których przebywało jeszcze ok. 15 tyś. Żydów z różnych krajów; wśród nich ponad 5,5 tyś. Żydów polskich, głównie z Łodzi i Częstochowy. W Dzierżoniowie powstał Komitet Pomocy Żydom z Obozów Koncentracyjnych, w którego ewidencji pod koniec czerwca 1945 r. znajdowało się 6 tyś. osób. W lipcu i sierpniu przybyło 4 tyś. więźniów obozów koncentracyjnych z Europy Zachodniej, a od września zaczęli napływać repatrianci z zachodnich republik radzieckich6. Pod koniec 1945 r. województwo dolnośląskie, zamieszkałe przez 16,3 tyś. osób, było trzecim pod względem liczebności skupiskiem Żydów w Polsce. Po demobilizacji, która objęła 10 tyś. żołnierzy, i po kulminacyjnej fali repatriacji z Ukraińskiej SRR, Białoruskiej SRR i Litewskiej SRR, a przed rozpoczęciem repatriacji z głębi ZSRR, rozmieszczenie ludności żydowskiej w Polsce wyglądało następująco — zob. tab. 41. Tab. 41. Rozmieszczenie i liczba Żydów w Polsce 13 I 1946 r. Liczba Województwo lub okręg miejscowości zamieszkałych przez Żydów Liczba Żydów łódzkie 10 17500 warszawskie 28 9000 krakowskie 13 9835 częstochowskie białostockie 10 21 2500 1580 górnośląskie dolnośląskie lubelskie 18 14 13 20000 16300 4553 kieleckie 9 1300 włocławskie 15 887 rzeszowskie 9 700 poznańskie i pomorskie gdańskie 5 4 619 1286 Razem 169 86060 Źródło: AAN MAP, t. 788, s. 44, Raport CKŻP z 13 I 1946 r. 5 AAN, MAP 786, k. 65-67. :,- .-:-- 6 CA KC PZPR, Sekretariat 295(IX) t. 49. 389 W ciągu półrocza, od czerwca do grudnia 1945 r., liczba Żydów zwiększyła się zaledwie o 12 tyś., a przecież w owym okresie przybyło do Polski co najmniej 20 tyś. repatriantów z ZSRR (trwały także indywidualne powroty), j 5,5 tyś. więźniów z obozów koncentracyjnych Europy Zachodniej, nie określona liczba repatriantów z Europy Zachodniej oraz stale ujawniały się osoby, które przeżyły w Polsce. Wprawdzie brak w ewidencji ponad 3 tyś. żołnierzy l i oficerów będących nadal w wojsku, ale nawet biorąc to pod uwagę liczba Żydów w Polsce powinna na początku 1946 r. znacznie przekraczać 110 tyś. Świadczyły o tym dane Wydziału Ewidencji i Statystyki przy CKŻP, obejmujące przed weryfikacją 99881 osób7. Powodem przeprowadzenia weryfikacji był duży odpływ Żydów z ziem polskich rozpoczęty latem 1945 r. Przybysze ze Wschodu lub uratowani w kraju przebywali czasem bardzo krótko w Polsce i po kilku tygodniach lub miesiącach emigrowali na Zachód (głównie do obozów Displaced Persons w Niemczech). Szacuje się, że do końca 1945 r. opuściło kraj co najmniej 30 tyś. Żydów. Właśnie emigracja stała się główną przyczyną niewielkiego w rzeczywistości przyrostu liczbowego ludności żydowskiej w Polsce, lecz zastrzec należy ponownie, iż wszelkie dane statystyczne są niepełne. Spore kłopoty sprawia określenie struktury demograficznej ludności żydowskiej w latach 1944-1950. Liczbę uratowanych dzieci oceniano na 5 tyś. Pod koniec 1945 r. pod opieką CKŻP znajdowało się ok. 3,8 tyś. dzieci i 1,3 tyś. młodzieży. Jednocześnie sam warszawski Wojewódzki Komitet Żydowski miał zarejestrowanych 666 dzieci, w tym 100 wychowywanych przez chrześcijan; z biegiem czasu odbierano je lub — jak mówili niektórzy — wykupywano (był , to zwrot pieniędzy, które wydano na dzieci w czasie okupacji), ale także „duża l część opiekunów zrzekła się pomocy i opieki Komitetu Żydowskiego uważając j przygarnięte dzieci za własne i ochrzczone"8. | | 1.3. Repatrianci z głębi ZSRR l Pertraktacje pomiędzy przedstawicielami PKWN i stroną radziecką, rozpoczęte jesienią 1944 r., a dotyczące repatriacji obywateli polskich sprzed l IX 1939 r., zakończono 6 VII 1945 r. umową, która przewidywała także powrót do Polski — obok osób narodowości polskiej — osób narodowości f żydowskiej, przebywających w centralnej i wschodniej części ZSRR. W związku z tym istotnym stało się pytanie, ilu Żydów ma prawo do repatriacji, a co za tym idzie, ilu przybędzie do Polski. W ewidencji Związku Patriotów Polskich było zarejestrowanych 177604 Żydów; rejestracja w końcu grudnia 1945 r. objęła 135466 osób. Prawdopodobnie poza tymi wykazami znajdowało się sporo Żydów polskich, gdyż powstały przy ZPP Komitet Organizacyjny Żydów Polskich w ZSRR latem 7 AAN, MAP 786, k. 65-67. "r> 8 AAN, MAP 788, k. 21. ,<* -i (X0?«; )«n 390 1945 r. szacował ich liczbę w Związku Radzieckim na 250 tyś., a po podpisaniu umowy przewidywał powrót do Polski ok. 200 tyś. osób. Znacznie ostrożniejszy w szacunkach przyszłych repatriantów był CKŻP, określając ich liczbę na maksimum 150 tyś.9 Szczegółowy plan repatriacji, opracowany i ogłoszony pod koniec 1945 r. wspólnie przez Państwowy Urząd Repatriacyjny i Centralny Komitet Żydów w Polsce, przewidywał, że rozpocznie się ona wiosną 1946 r. i będzie trwać do końca roku. Błąd w ocenie terminu przybycia pierwszych transportów i zakończenia całej akcji spowodował późniejsze komplikacje. Najistotniejszym zagadnieniem stał się wybór miejsca zamieszkania dla mających przybyć 150 tyś. osób. Pięć czynników odgrywało tu decydującą rolę: 1) warunki lokalowe; 2) możliwość zatrudnienia; 3) istnienie instytucji żydowskich; 4) stan bezpieczeństwa i 5) przewidywany wpływ repatriantów żydowskich na świadomość polityczną ogółu mieszkańców. Wybór padł na Dolny Śląsk. Do przedwojennych miejsc pobytu Żydzi nie mieli po co wracać. Ich domy były zburzone, zajęte przez Polaków lub instytucje państwowe. Powrót wywołałby tylko spotęgowany odruch antysemityzmu wśród bezpośrednio zainteresowanych. Wobec masowej ucieczki ludności z terenów zachodnich oraz mającego wkrótce nastąpić przesiedlenia Niemców, chłonność osadniczą tych ziem oceniano w 1946 r. na ponad 5 min osób. Pomimo dużych zniszczeń wojennych większość lokali mieszkalnych była pusta i po niewielkim remoncie gotowa do zasiedlenia. Warunki lokalowe dla repatriantów wydawały się lepsze niż gdziekolwiek indziej. Opuszczone zakłady pracy, gospodarstwa rolne, fabryki, kopalnie wymagały uruchomienia. W przeciwieństwie do sytuacji we wschodniej i centralnej Polsce tu był nadmiar ziemi uprawnej, a wysoko rozwinięty przemysł potrzebował rąk do pracy. Także tworzący się dopiero aparat władzy, partyjny i administracyjny, potrzebował ludzi nie związanych z ugrupowaniami podziemnymi, co w wypadku Żydów wracających z ZSRR było oczywiste. Zupełny brak placówek usługowych stwarzał przed repatriantami o tradycyjnej przedwojennej strukturze zawodowej ogromne możliwości. Działający od kwietnia 1945 r. w Dzierżoniowie Komitet Pomocy Żydom z Obozów Koncentracyjnych stał się początkiem dla innych organizacji, które wkrótce zostały oddziałami terenowymi CKŻP. W czerwcu tego roku powołano do życia Wojewódzki Komitet Żydowski Dolnego Śląska — skupiający siedem komitetów terenowych: w Dzierżoniowie, Wałbrzychu, Jeleniej Górze, Legnicy, Świdnicy, Bielawie i Kłodzku. Do zamieszkałych tam 7 tyś. byłych więźniów obozów miejscowych dołączyli wkrótce byli więźniowie obozów z Europy Zachodniej i repatrianci z zachodnich republik ZSRR. W końcu 1945 r. ludność żydowska Dolnego Śląska liczyła ponad 16 tyś. osób i stworzyła prężny ośrodek administracji, gospodarki i kultury żydowskiej. Obok opieki 9 P. Żaroń, Ludność polska w Związku Radzieckim w czasie II wojny światowej, Warszawa 1990, s. 283-286. — ,-±~ - .... - - —--._, - ..-. —— .-. .. 391 nad nowo przybyłymi prowadzono różnego typu działalność kulturalną (5 domów kultury), gospodarczą (7 spółdzielni pracy), edukacyjną (2 szkoły podstawowe, kursy zawodowe) i leczniczą (ambulatorium, prewentorium, 2 sanatoria, szpital)10. Korzystny rozwój tego skupiska przemawiał za dalszym jego wzmocnieniem liczebnym. Na terenach zachodnich nie istniały struktury organizacji podziemnej o obliczu wyraźnie antysemickim, jaką w centralnej Polsce stanowiły Narodowe Siły Zbrojne. Wśród przybyłych przedstawicieli innych narodowości grupa drobnomieszczańska — tradycyjnie najbardziej antyżydowska — była stosunkowo niewielka, poza tym Żydów nie traktowano jak intruzów, którzy wracają, by odebrać to, co do nich już nie należało. Z Polakami, Ukraińcami, Białorusinami łączył ich wspólny los osadników zaczynających wszystko od początku. Także silna organizacja wewnętrzna oraz zwarte skupiska zamieszkania utrwalały świadomość bezpieczeństwa. Oto ocena sytuacji politycznej sporządzona przez inspektora wrocławskiego Komitetu Wojewódzkiego PPR w 1946 r.: „Skład ludności Dolnego Śląska określa jej nastroje ustosunkowania się do obozu demokratycznego. Poważna część tej ludności to repatrianci zza Buga. Są to często byli osadnicy wojskowi, bogaci chłopi — podpora sanacji na Kresach Wschodnich. Wydarzenia wojenne u tych ludzi nastawionych szowinistycznie jeszcze bardziej spotęgowały nastroje antysemickie, zaważył na tych nastrojach fakt repatriacji z terenów zabużańskich. Tę nienawiść do ZSRR przelewają oni na obóz demokratyczny. Wyniki referendum np. w dwóch komisjach dla świeżo przybyłych repatriantów były negatywne w 85 do 95%. To samo jest z ludnością miejską, oprócz zabużan są tam elementy drobnomieszczańskie z Wilna, Lwowa itd. nastawione jeszcze bardziej szowinistycznie i antydemokratycznie. Rekrutują się z nich handlarze, szabrownicy, paserzy, a często i robotnicy — szczególnie kolejarze. Większość należy do PSL-u, ale część do PPS, PPR i innych. Jest dużo elementu przestępczego, który uciekł z Polski centralnej, obszarników, niemieckich współpracowników. Wywierają oni negatywny wpływ na życie i nastroje społeczne oraz na gospodarkę" u. Taka ocena sytuacji politycznej wywołała bezzwłoczne działania prowadzące do zmiany nastrojów społeczeństwa Dolnego Śląska. Jednym z doraźnych sposobów miało być stworzenie przeciwwagi elementom wrogim nowemu systemowi władzy. Dolny Śląsk stał się miejscem osiedlenia dla repatriantów z Francji, Jugosławii i ZSRR. Szczególnie żydowscy repatrianci z głębi ZSRR stanowili cenny dla PPR czynnik w kształtowaniu nowej świadomości politycznej mieszkańców Dolnego Śląska. Stosunek Żydów do ZSRR był na ogół pozytywny. Wśród repatriantów panowało powszechne przekonanie, że uratowali się dzięki przeżyciu okresu 10 AAN, MAP 788, k. 44-^7. 11 Ca KC PZPR, Sekretariat 295(IX) t. 362, k. 41-42. 392 okupacji w Związku Radzieckim. Ich pobyt tam był wprawdzie naznaczony różnymi tragicznymi wydarzeniami, ale wobec okropności wojny i sytuacji Żydów w Polsce stawały się one mało istotne. Pamiętano także o tym, że stosunek administracji radzieckiej był inny niż stosunek władz sanacyjnych. Żyd w ZSRR był traktowany jak każdy obywatel. Dla uratowanych w Polsce natomiast Armia Czerwona była wyzwolicielem, a nawet wręcz wybawcą, której to opinii, jeśli chodzi o Polskę, nie podzielali wszyscy Polacy. Związek Radziecki stał się głównym pogromcą faszyzmu zagrażającego istnieniu narodu żydowskiego. W żołnierzach radzieckich widziano mścicieli 6 min ofiar żydowskich zamordowanych przez hitlerowców. Jak na tym tle wypadła Polska i Polacy 1946 r., bo właśnie do niej repatrianci przyjeżdżali? Mieli oni głęboko w pamięci wyryte lata trzydzieste i nie najlepsze stosunki polsko-żydowskie z tego okresu. Niestety, odpowiedzialnością za wybryki grup oenerowskich i endeckich w większości obarczali ogół społeczeństwa polskiego. Ich pamięć zarejestrowała głównie postawy antyżydowskie, które ówcześnie dominowały, zapominano natomiast o postawach humanitarnych czy wręcz filosemickich. Nie zapomniano jednak o sytuacji prawnej i o stosunku państwa, które w praktyce czyniły z nich obywateli drugiej kategorii. Niewiarę w możliwość zmiany tej sytuacji przez rząd emigracyjny pogłębiły trudności, które napotykali Żydzi starający się o przyjęcie do armii dowodzonej przez gen. Andersa n. Lata okupacji pozostawiły bardzo często żal i gorycz, a nawet pretensje, które zrodziły pytania bez odpowiedzi dotyczące obojętności społeczeństwa polskiego wobec zagłady Żydów. Niewątpliwie duży wpływ na stosunek do rządu emigracyjnego, który w powszechnym mniemaniu utożsamiano z przedwojenną Polską, miały niebezpieczeństwa grożące ludności żydowskiej bezpośrednio po wojnie. Akcja nazwana przez CKŻP „pociągową", prowadzona w głównej mierze przez oddziały NSZ, polegająca na rozstrzeliwaniu repatriantów żydowskich wyciągniętych z transportów, pochłonęła ok. 200 ofiar13. Nikt nie pytał się, kim byli rozstrzeliwujący, czy to zwykła banda lub oddział NSZ, mało lub nic nie mające wspólnego z rządem w Londynie. Istotne było jedno — to byli przeciwnicy nowej Polski, Polski bez antysemityzmu. Propaganda komunistyczna utwierdzała w repatriantach to przekonanie, przypisując większość wystąpień antysemickich, włącznie z pogromami w Krakowie, Parczewie, Kielcach, właśnie przeciwnikom nowego systemu — pod postacią zwolenników rządu londyńskiego. Nowy system wydawał się na wskroś demokratyczny. W każdym bądź razie jeśli chodzi o Żydów. Poza pełnym równouprawnieniem wszystkich obywateli, stwarzał Żydom pewną sytuacyjną przewagę nad innymi w sprawowaniu władzy 12 K. Kersten, Rozmowa gen. Władysława Andersa z przedstawicielami Żydów polskich w ZSRR w dniu 24 X 1941 w Ambasadzie RP w Kujbyszewie, „Więź" 1989, nr 1. 13 Informacje St. Grajka udzielone w 1987 r. :^i „. K>.„._..._.. .i _,_.:,_ 393 na różnych szczeblach. Inteligencja polska poniosła ogromne straty w czasie wojny, a tej, która przeżyła, często nie ufano. W kraju pozostali tylko nieliczni przedwojenni działacze komunistyczni. Polska Partia Robotnicza i administracja odczuwały brak wyszkolonych, zaufanych i dyspozycyjnych kadr. Żydzi polscy w ZSRR stanowili naturalne zaplecze dla odradzających się struktur politycznych i gospodarczych. Po pozornym odwróceniu się od nich rządu Sikorskiego, jedyną szansę powrotu do Polski widzieli w Związku Patriotów Polskich i jego organizacjach. Nieważne było, jaką linię polityczną ZPP reprezentował, istotniejszy był fakt, że mogli z nim współpracować, że dawał szansę powrotu i godnego życia, że wykazywał nimi zainteresowanie. W przeciwieństwie do części Polaków w ZSRR, stosunek Żydów do Związku Patriotów był pozbawiony rezerwy, a to właśnie z działaczy ZPP rekrutowała się później większość kadr aparatu władzy. Istotnym elementem awansu społecznego części ludności żydowskiej stał się także brak jej powiązań z polskim podziemiem. W oczach czynników decydujących o obsadzaniu poszczególnych stanowisk politycznych i administracyjnych był to ważki argument przemawiający na korzyść Żydów. Nieliczne jednostki na wierzchołku aparatu władzy stanowiły dowód demokratyzacji stosunków dla całego społeczeństwa żydowskiego w Polsce, a jednocześnie były solą w oku dla szowinistycznie nastawionej części społeczeństwa polskiego, która, jeśli w ogóle aprobowała jakiś model pobytu Żydów w Polsce, to jedynie ten z lat trzydziestych. Wbrew pozorom, sympatie do komunizmu, a szczególnie do tej formy komunizmu, jaką reprezentowała do 1948 r. PPR, były wśród Żydów znikome. Autor cytowanego wcześniej sprawozdania Komitetu Wojewódzkiego PPR we Wrocławiu wyraźnie stwierdzał, że „wpływy naszej partii wśród Żydów są małe". W 1946 r. Frakcja PPR przy CKŻP liczyła tylko 3 tyś. członków. Żydzi woleli partie narodowe — głównie syjonistyczne. Ich aprobata dla nowego systemu wynikała jedynie ze splotu różnych czynników wpływających na sytuację powojenną, z których główną rolę odgrywała nieprzychylna postawa większości organizacji obozu londyńskiego w czasie wojny i po jej zakończeniu. Na Dolnym Śląsku tworzyła się sytuacja bez wyjścia. Repatrianci żydowscy, zamiast wpływać na ogólną atmosferę poprawy stosunków między władzą a społeczeństwem, bezwiednie powodowali reakcję odwrotną. Ich pozornie bezkrytyczne poparcie dla nowego systemu wzbudzało tylko zwiększoną niechęć społeczeństwa polskiego zarówno wobec Żydów, jak i wobec systemu. Dostrzegł to przypadkowo przebywający w Wałbrzychu pracownik kieleckiego Komitetu Wojewódzkiego w relacji z obchodów Święta l Maja — „W pobliżu Wałbrzycha były obozy koncentracyjne po wyjściu z których, Żydzi nie mając do czego wracać osiedli w najbliższym mieście pracując w Urzędzie Bezpieczeństwa, urzędach i zajmując się handlem. Rosjan tu nie lubią, bo okazują względy Niemcom, a Żydów nienawidzą. W dniu l-go Maja Żydzi wystąpili tłumnie, Bund i Szomry w specjalnych mundurach Komitetów Żydowskich. Wszyscy ze sztandarami i transparentami w języku polskim 394 i żydowskim. Poza tym nikt inny tylko Żydzi nieśli transparenty — Niech żyje sojusz polsko-radziecki — itp. Nikogo oprócz nich nie było słychać wznoszących okrzyki w tejże materii. W dniu pierwszego Święta Pracy na tych terenach wyżej wymienione wystąpienie dało przeciwnikom okazję do uwag o żydo-komunie. Obawiam się, że takie wystąpienie Żydów jest krzywdą dla nich samych" l4. Pomimo pewnych uproszczeń i schematów, których autor relacji nie był pozbawiony w myśleniu o Żydach, dostrzegł on istotny element stosunków polsko-żydowskich po wojnie. Manifestowanie poparcia dla nowej władzy powodowało nieprzyjazną reakcję społeczeństwa polskiego wobec Żydów i wobec władzy. Sądzono jednak, że, przy braku poparcia większości osadników polskich, repatrianci żydowscy w początkowym okresie tworzenia struktur partyjnych i administracyjnych Dolnego Śląska będą stanowić podstawę polityczną dla działalności PPR. Był to ważki argument w podjęciu decyzji o miejscu osiedlenia repatriantów. Centralny Komitet Żydów w Polsce, za zgodą Państwowego Urzędu Repatriacyjnego, Urzędu do spraw Repatriacji Obywateli Polskich z ZSRR i Władysława Wolskiego — Generalnego Pełnomocnika Rządu do spraw Repatriacji, przejął opiekę nad żydowskimi repatriantami. W akcji miały pomagać wszystkie partie i organizacje współpracujące z CKŻP oraz żydowskie kongregacje wyznaniowe. Centralny Komitet miał już pewne doświadczenie w przyjmowaniu repatriantów. W czerwcu 1945 r. przy CKŻP powstał Wydział Repatriacji, którego przewodniczącym został bundowiec Salomon Fiszgrund (zastąpiony później także przez bundowca Ignacego Falka). Początkowo Wydział Repatriacji (zwany też Centralnym Wydziałem Repatriacji) zajmował się przybyszami z Europy Zachodniej i zachodnich republik ZSRR. Skromne środki, jakimi dysponowano, nie pozwalały na zapewnienie całkowitej opieki, ale robiono wszystko co było w mocy, m.in. dając noclegi i żywność w pierwszym okresie po przybyciu. Jednocześnie CKŻP zdawał sobie sprawę, że podczas masowej repatriacji z głębi ZSRR stanie przed znacznie większymi zadaniami organizacyjnymi, niż to było dotychczas. Poczyniono wiele starań w celu sprawnego przebiegu akcji. Opracowano dokładny plan rozmieszczenia repatriantów. Delegacji CKŻP podczas pobytu w USA przyrzeczone zarówno środki finansowe, jak i rzeczowe niezbędne do udzielenia nowo przybyłym opieki. Miały one być przekazywane przez Joint Distribution Committee bezpośrednio CKŻP. Zorganizowano także zbiórkę pieniędzy wśród społeczeństwa żydowskiego, która dała jednak mierne rezultaty. Przy poszczególnych komitetach terenowych powołano społeczne komisje obywatelskie oraz oddziały Centralnego Wydziału Repatriacji. Wydawało się, że nic CKŻP nie może zaskoczyć. Pierwsze transporty z Ukrainy i RSFRR wyruszyły z miejsca formowania się już w lipcu 1945 r. W styczniu 1946 r., gdy pociągi zbliżały się do granic Polski, zorientowano się dopiero, że termin repatriacji został przyśpieszony 14 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 49, k. 124. o -_i 395 36. Dzieci żydowskie repatriowane z ZSRR przed szkołą w Legnicy o kilka miesięcy. Na taką ewentualność nikt nie był przygotowany. Nowa sytuacja zmusiła działaczy i pracowników komitetów do zdwojonego wysiłku, ale mimo to nie ustrzeżono się pewnych błędów i niedociągnięć. Zakres przygotowań do przyjęcia repatriantów precyzował okólnik CKŻP z 23 I 1946 r. Ukazał się na dwa tygodnie przed przybyciem pierwszego transportu i dawał tylko 10 dni komitetom terenowym na przygotowanie planu, kosztorysów i innych potrzebnych dokumentów, mających systematyzować całą akcję. Stanowiło to zdecydowanie za krótki okres (szczególnie w sytuacji Polski powojennej), by całkowicie przygotować się chociaż do jednego z wyznaczonych zadań. A było ich sporo. Do głównych należała organizacja domów noclegowych i uruchomienie kuchni do wydawania gorących posiłków, zapewnienie transportu do rozlokowania kolejnych przybyszów, mieszkań, szpitali, izb chorych, żłobków, łaźni, pralni itp. Drugi etap zakładał stworzenie nowo przybyłym warunków do nauki i zatrudnienia, pomoc w odzyskaniu nieruchomości, pomoc w emigracji tym, którzy się na to zdecydują. Niewiele zdołano osiągnąć. Przyczyniły się do tego trudności obiektywne. Pomoc Jointu, na którą głównie liczono, nadeszła dopiero w czerwcu. Nie spodziewano się tak masowego napływu repatriantów. W maju i czerwcu (miesiącach szczytowych repatriacji) codziennie przybywało po 3-4 tyś. osób15. Państwowy Urząd Repatriacyjny i rząd nie mogły zapewnić dostatecznych środków, ponieważ w tym samym czasie przyjmowano repatriantów polskich. 15 AAN, MAP 788, k. 113-130. 396 Mimo to ich pomoc była niemal jedyna, jaką CKŻP do czerwca otrzymał, nie licząc nikłych funduszów pochodzących ze zbiórki wśród Żydów zamieszkałych w kraju. Obok złego stanu finansowo-organizacyjnego, dodatkowe komplikacje potęgowały niebezpieczeństwa grożące nowo przybyłym. Nie tłumaczy to jednak nieudolności niektórych działaczy CKŻP i części jego aparatu administracyjnego. Nawet skierowanie do pracy w wydziałach repatriacji najbardziej operatywnych osób rzadko pomagało rozładować bieżące trudności. Organizację rozpoczęto za późno, plan rozlokowania pozostawiał wiele do życzenia. W pierwszym okresie prawie wszystkie transporty kierowano na Dolny Śląsk. Wobec przejściowych trudności z wchłonięciem takiej masy ludzi, postanowiono część transportów skierować do Szczecina. Wybranie tego miasta na miejsce osiedlenia dla ponad 30 tyś. Żydów w sytuacji pierwszej połowy 1946 r. było błędem. Szczecin, w przeciwieństwie do Dolnego Śląska, nie stanowił rozwiniętego skupiska żydowskiego. Do chwili rozpoczęcia repatriacji był jedynie punktem przerzutowym z Polski do obozów dla repatriantów w Niemczech. Dopiero na początku 1946 r. otwarto tu Komitet Wojewódzki, zresztą bez żadnego zaplecza. Szczególne kłopoty występowały w zatrudnieniu. Przemysł był całkowicie zniszczony, brakowało żywności i odzieży. Trudności w transporcie i ociężałość organizacyjna Komitetu Żydowskiego powodowały brak dostaw podstawowych artykułów. Działacze w Szczecinie zostali w wielu wypadkach zdani wyłącznie na własne siły, a to odbiło się w sposób zdecydowanie negatywny na nastrojach wśród repatriantów. Zresztą nie tylko w Szczecinie repatrianci zdani byli wyłącznie na siebie i niewielką pomoc Państwowego Urzędu Repatriacyjnego. Podobne trudności występowały w tych wszystkich małych miastach gdzie nie istniały placówki CKŻP. W województwie białostockim, pomimo prężnej działalności Komitetu Żydowskiego w samym Białymstoku, małe skupiska żydowskie liczące po kilkadziesiąt osób, takie jak Bielsk Podlaski czy Suwałki, nie otrzymywały prawie żadnej pomocy. Często repatrianci nie mieli jakichkolwiek informacji o tym, gdzie i dokąd mają jechać, wtedy wracali do swoich rodzinnych stron, a tam padali ofiarami grasujących band. Pomimo tych wszystkich niedociągnięć Centralny Komitet włożył wiele wysiłku w zapewnienie pomocy i opieki repatriantom. Od 8 lutego, kiedy przybył pierwszy transport z l ,3 tyś. repatriantów, w którym było 500 Żydów, do 31 VII 1946 r. — dnia przybycia ostatniego transportu, w 203 transportach przyjechało 214 210 osób, w tym 136 579 Żydów. Wśród nich ok. 8 tyś. wróciło indywidualnie i ok. 4,5 tyś. jeszcze w ramach repatriacji z zachodnich republik ZSRR. Na Dolny Śląsk skierowano 124 transporty z 86 563 osobami, do Szczecina 39 z 28 324 osobami. Inne największe ośrodki repatriacyjne to Łódź, Górny Śląsk, Kraków i Warszawa. Na Dolnym Śląsku przybyszów rozlokowano w 42 miastach, najwięcej we Wrocławiu (13057), Dzierżoniowie (10356), Wałbrzychu (7466), Bielawie (4769), Legnicy (4140), Kłodzku (3431), Ząbkowicach (2329) i Świdnicy (2377). Do swoich miast rodzinnych wróciło niewielu, ponad 2,5 tyś. Żydów. 397 37. Kolonia młodzieży żydowskiej na Dolnym Śląsku w 1946 r. Specjalną opieką otoczono dzieci do 16 roku życia. Ich odsetek wynosił ok. 20, a więc ponad 25 tyś. Przyjeżdżały z rodzinami i w ramach ewakuacji sierocińców. Wszystkie dzieci z sierocińców — ok. 1,5 tyś. — Państwowy Urząd Repatriacyjny skierował do ośrodka przejściowego w Gostyninie, skąd zostały zabrane przez krewnych, czasem nawet rodziców, resztę CKŻP i partie syjonistyczne ulokowały we własnych domach dziecka. Czerwiec był ostatnim miesiącem wzmożonego napływu repatriantów. W lipcu przybyło ich już tylko ok. 10 tyś. w kilkudziesięciu małych transportach. Po przybyciu na miejsce przeznaczenia Żydzi często je opuszczali, przenosząc się do innych miast. Ostatecznie w rezultacie całej akcji osiedliło się w Polsce ponad 136 tyś. repatriantów żydowskich — zob. tab. 42. Początek lipca to okres, w którym na terenie Polski przebywała największa liczba Żydów. Kończyła się masowa repatriacja z głębi ZSRR, a jeszcze nie rozpoczęła emigracja na większą skalę. Wprawdzie indywidualna emigracja, tak jak w 1945 r., ciągle trwała, a nawet w pierwszej połowie 1946 uległa nasileniu, ale nie było to zjawisko masowe (szacuje się, że w tym okresie opuściło kraj ok. 40 tyś. Żydów). Wydział Ewidencji i Statystyki CKŻP w dniu l VII 1946 r. miał zarejestrowanych 243926 osób. Nie była to liczba Żydów przebywających w Polsce, a jedynie tych, którzy po wyzwoleniu kontaktowali się z organizacjami żydowskimi. Po uwzględnieniu szacunkowych danych o emigracji liczba zarejes- 398 Tab. 42. Rejony osiedlenia się repatriantów żydowskich z głębi ZSRR Województwo lub okręg Liczba osiedlonych repatriantów Dolny Śląsk Górny Śląsk Łódź 75000 12000 15000 Kraków 4300 Tarnów 250 Białystok Warszawa 900 3000 Lublin 700 Szczecin 23000 W innych miejscowościach 2400 Razem 136550 Źródło: AAN, MAP, t. 788, s. 115. , / - trowanych Żydów przebywających na terenie kraju w lipcu 1946 r. będzie znacznie mniejsza. Wydaje się, że najbardziej wiarygodnymi danymi dysponowała Frakcja PPR przy CKŻP, która opierając się na materiałach wojewódzkich wydziałów produktywizacji istniejących przy komitetach żydowskich sporządziła odpowiednie zestawienie — zob. tab. 43. Nie byli to wszyscy Żydzi mieszkający w Polsce. Działacze wojewódzkich komitetów żydowskich na podstawie znajomości środowiska przypuszczali, że co najmniej 10% ogólnej liczby przebywa poza ewidencją. Potwierdzają to szacunki sporządzone na początku 1947 r. przez Komisarza Rządu do spraw Tab. 43. Liczba Żydów w Polsce 11 1946 r. W tym Województwo lub okręg Liczba Żydów mężczyźni kobiety dzieci do lat 14 dzieci w wieku at 14-16 Dolny Śląsk 90000 Górny Śląsk 21000 Łódź 30000 Szczecin 20000 Warszawa 8000 Kraków 13000 Bydgoszcz, Przemyśl, Częstochowa, Radom, Białystok, Kielce, Włocławek, Gdańsk, Olsztyn, Lublin, Poznań 10000 Razem 192000 107 580 84480 34560 5760 Źródło: Archiwum KC PZPR 295/IX/408, s. 11, 17. 399 1.4. Problem bezpieczeństwa ludności żydowskiej Pierwsze powojenne lata to bardzo skomplikowany okres. Społeczeństwo podzieliło się na kilka — jeśli nie kilkanaście, obozów. Każdy z nich dążył do urzeczywistnienia takiej wizji kraju, jaką wypracował przed wojną i w czasie okupacji. Starano się wykorzystać moment destabilizacji politycznej, jako najkorzystniejszy dla wprowadzenia własnych koncepcji ustrojowych. Wśród nich wyróżnić należy dwa główne zwalczające się obozy, pierwszy, forsujący zmodyfikowany model ustrojowy radziecki i drugi, widzący w przyszłej Polsce model ustrojowy demokracji zachodnich. Zarówno z jednej, jak i z drugiej strony, znalazły się bardzo różne organizacje, często o zupełnie odmiennych poglądach na metody walki o władzę. Łączyła je tylko wspólna koncepcja ustrojowa. Większość nie przebierała w środkach mających doprowadzić do celu. Eliminowano przeciwników różnymi metodami. Bezpieczeństwo ludzi czynnie popierających tę lub inną stronę było ciągle zagrożone. Szczególnie dotyczyło to ludności żydowskiej, gdyż nie dość, że w powszechnej opinii była podporą jednej ze stron konfliktu, stanowiła w dodatku element obcy narodowościowo. Co więcej, stosunki polsko-żydowskie obciążała zła tradycja konfliktów lat międzywojennych i obojętności okresu wojny i okupacji. Wyzwolenie przyniosło wzrost antysemityzmu, jakkolwiek w świadomości większości społeczeństwa problem żydowski przestał istnieć. Nie było już jednak powrotu do sytuacji z lat trzydziestych — zgładzonych nie można wskrzesić. Ale okazało się, że część Żydów przeżyła, że chce wrócić do swoich domostw, które do nich już nie należały, do warsztatów przejętych przez Polaków, do miast, gdzie pozostały po nich tylko zgliszcza gett. To nieważne, co przeżyli, nieważne, że bardziej przypominają zaszczute zwierzęta niż ludzi, ważne okazywało się tylko to, że znów powstaje niechciany problem, który wkrótce przeradza się w konflikt. Dodatkowym bodźcem, jednym z najważniejszych (wpływających na pogłębienie konfliktu) był nieliczny wprawdzie, ale istotny udział Żydów w tworzeniu nowego systemu władzy. Fakt ten często wykorzystywała propaganda antysemicka, wzbudzając uczucie szowinizmu wśród części społeczeństwa. Powielano schemat Żyda-komunisty, którego zadaniem było zniszczenie narodowopolskiej opozycji. Z jaką siłą ta propaganda oddziaływała na świadomość społeczną świadczy fakt, że w pewnych kręgach ów schemat pokutuje do dzisiaj. ; Na złagodzenie nastrojów nie wpływała instytucja o najwyższym autorytecie moralnym, czyli Kościół. Większość duchowieństwa w swych wypowie- 16 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 221. 400 dziach lub kazaniach powielała stereotyp Żyda, wyrosły z tradycji polsko-katolickiej, o cechach na wskroś negatywnych. Niestety, poglądy takie nie były tylko domeną duchownych niższego szczebla, ale także najwyższych dostojników kościelnych. W relacji o stanie bezpieczeństwa ludności żydowskiej centralnej Polski w drugiej połowie lipca 1946 r. wysłannik Komitetu Centralnego PPR pisał: „Nastroje w masach są dość negatywne. Antysemityzm w większym nasileniu przejawia się w dość licznej grupie drobnomieszczaństwa, sklepikarzy, rzemieślników, właścicieli domów i drobnych handlarzy. Najmniej powodów do antysemityzmu mają chłopi, toteż ich antysemityzm jest najsłabszy. Wspólnym wykładnikiem niezadowolenia do rządu, administracji PPR jest antysemityzm. Antysemityzm przeniknął do szeregów partyjnych, do aktywu dołowego i średniego. Żydzi w partii stanowią dla partyjniaków polskich pewną konkurencję [...] Dużą rolę w pobudzaniu do pogromów odgrywa kler" n. O zasięgu i skali nastrojów nacjonalistycznych świadczył fakt, że większość Polaków ratujących Żydów prosiła o nieujawnianie tego ze względu na swoje bezpieczeństwo. Zdarzały się wypadki, że (tak jak w okresie okupacji) za ratowanie Żydów groziła śmierć z rąk oddziałów NSZ lub innych ugrupowań nacjonalistycznych. Napięta atmosfera rodziła czynne wystąpienia o charakterze wyłącznie antyżydowskim. Wprawdzie nie we wszystkich wypadkach morderstw Żydów, których w latach 1944-1947 dokonano od 1,5 tyś. do 2 tyś., należy doszukiwać się podłoża czysto rasistowskiego, gdyż część z nich nastąpiła z pobudek politycznych (mordowano członków PPR), ale w większości zabójstw chodziło o narodowość ofiar18. Skrajnymi przykładami wystąpień antysemickich były pogromy. Co najmniej kilkanaście zajść miało taki charakter, trzy z nich są powszechnie znane: w Krakowie, Parczewie i Kielcach. O ile jeden z pierwszych pogromów w historii powojennej Polski — pogrom w Krakowie — i ostatni w Kielcach były najprawdopodobniej nie inspirowanymi odruchami społecznymi, o tyle pogrom w Parczewie to zorganizowana akcja polityczna. A oto relacja, jaka znalazła się w sprawozdaniu Komitetu Żydowskiego z Lublina: „W dniu 5 lutego 1946 r. miasteczko Parczew zostało otoczone przez umundurowaną bandę napastników w sile 100 do 120 ludzi, uzbrojonych w broń palną. W ciągu 5 godzin banda bezkarnie szalała na terenie miasteczka. Z rąk napastników padli bezbronni obywatele polscy narodowości żydowskiej. [...] Prawie wszystkie mieszkania żydowskie zostały ograbione, dobytek złożony na furmanki i wywieziony, w szeregu wypadków, gdy mienie żydowskie nie przedstawiało dla napastników interesu, zostało ono zniszczone tak, że straciło wszelką wartość użytkową"19. 17 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 19, k. 37-39. 18 CA KC PZPR, CKW PPS, Sekretariat Generalny 235/YI/28, t. 43. 19 AAN, MAP 787, k. 116. 26 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 401 Jednakże największe zagrożenie życia stwarzał powrót do swoich rodzinnych miejscowości. Zastraszająca bezkarność, z jaką mordowano Żydów, znalazła wyraz w relacji przedstawiciela CKŻP z Siedlec z 12 III 1945 r.: „Na terenie miasta Siedlce w obecnej chwili jest 200 Żydów wobec 14 tyś. w 1939 r. Od grudnia ub. roku zabito w bestialski sposób kilkudziesięciu Żydów (20), w tym kilkoro dzieci. Akcja przybrała masowy i zorganizowany charakter, a UB nie szuka winnych i nie wymierza kary. Szerzą się pogłoski o konieczności wykończenia Żydów"20. Wraz z rozpoczęciem repatriacji z ZSRR, NSZ — o czym już wspominaliśmy — rozpoczęły „akcję pociągową". Nie potrafiły jej zapobiec przydzielane czasami do ochrony wagonów z repatriantami oddziały złożone z członków partii syjonistycznych — oddziały te nie były w stanie zapewnić bezpieczeństwa wszystkim pociągom21. Pogromy i morderstwa to zaledwie część objawów wrogości do Żydów. Zmuszano ich do opuszczenia poszczególnych miejscowości. W Jodłowie w lipcu 1945 r. zebranie Stronnictwa Ludowego podjęło uchwałę o wyrzuceniu Żydów z miasteczka, co zrealizowano. Nakładano kontrybucje na komitety żydowskie (Tarnów), rozlepiano ulotki nakazujące opuścić całe powiaty pod groźbą wysiedlenia siłą. Przybycie repatriantów z ZSRR wzmogło objawy antysemityzmu. Często przedsiębiorstwa odmawiały przyjęcia ich do pracy, a stosunek urzędników średniego i niskiego szczebla administracji państwowej był wrogi. Terenowe komendy MO i urzędy bezpieczeństwa, których funkcjonariusze niekiedy sami byli sprawcami mordów i różnorodnych przestępstw, nie interweniowały, czasem nawet wprowadzały zakazy osiedlania się Żydów na ich terenie. Krążyły plotki o setkach tysięcy Żydów powracających do Polski i braku w transportach Polaków, o ogromnej pomocy udzielanej im przez organizacje zagraniczne. Nadal pokutowały średniowieczne przesądy, powtarzane przez część duchowieństwa katolickiego, o mordzie rytualnym i bezczeszczeniu hostii. Umiejętnie rozsiewane znajdowały wiarę wśród prymitywnych i szowinistycznych grup społecznych. Właśnie one stały się bezpośrednią przyczyną fali antysemityzmu, która ogarnęła centralną Polskę latem 1946 r.22 Dnia 4 VII 1946 r. nastąpił pogrom w Kielcach, którego okoliczności do dziś nie są w pełni wyjaśnione; l lipca zaginął chłopiec, który — gdy powrócił po dwóch dniach — zeznał, zapewne pod czyimś wpływem, że więzili go Żydzi. To stało się hasłem do pogromu. Zamordowano (według oficjalnych danych) 42 osoby, ok. 100 było rannych. Obok przeciętnych mieszkańców miasta w zbrodni brali udział milicjanci i żołnierze. Z Kielc napięcie rozprzestrzeniło się na całą centralną Polskę. Najbardziej zagrożonymi miastami, w których w każdej chwili oczekiwano rozruchów, były: Radom, Białobrzegi, Ostrowiec 20 CA KC PZPR, CKW PPS, Sekretariat Generalny 235/YI/28, k. 4. 21 CA KC PZPR, CKW PPS, Sekretariat Generalny 235 (VI) t. 28, k. 43. 22 AAN, MAP 787, k. 18-43. 402 Świętokrzyski, Częstochowa, Łódź, Skarżysko-Kamienna, Starachowice i Pionki. Komitet Centralny PPR podjął natychmiast kontrakcję. Wycofano z Kielc niezdyscyplinowany garnizon wojskowy, którego żołnierze brali udział w pogromie. Na jego miejsce z Warszawy przybyły jednostki Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Do dużych fabryk i zakładów pracy skierowano inspektorów Komitetu. Zwołano masówki robotnicze, na których wymuszano oświadczenia potępiające zajścia; nie wszędzie się to udało. Po interwencji wojewody kieleckiego Kuria Biskupia wydała odezwę piętnującą pogrom. Wydawało się, że sytuacja powoli się uspokaja. Dnia 11 lipca zapadł wyrok na uczestników pogromu, 9 osób skazano na śmierć, 3 otrzymały niższe kary23. Na wieść o tym rozpoczęły się strajki; w Łodzi stanęły fabryki włókiennicze, w Radomiu strajkowali kolejarze. Strajki szybko się przerzucały do innych miast. Załogi domagały się odwetu wobec Żydów, grożono wyjściem na ulicę. Postawiono w stan pogotowia milicję i wojsko. W każdej chwili w Łodzi i Radomiu spodziewano się pogromu. Dzięki odważnej i zdecydowanej postawie inspektorów Komitetu Centralnego PPR, którzy w najbardziej niebezpiecznych momentach wchodzili do zakładów pracy, by rozładować napięcie, zaczęto powoli opanowywać sytuację, ale groźba pogromu ciągle istniała. Kolejne procesy odbyły się na jesieni, lecz nie wyjaśniły przebiegu wydarzeń. Jeszcze we wrześniu, wskutek rozsiewania wśród pielgrzymów na Jasną Górę plotek o mordzie rytualnym, spodziewano się w Częstochowie wybuchu nienawiści do Żydów, któremu władze w porę zdołały zapobiec. Jesienią 1946 r. antysemickie nastroje zaczęły opadać24. Wobec tak napiętej sytuacji i grożących zewsząd niebezpieczeństw, tylko niewiele instytucji dawało pewność przetrwania tego niespokojnego okresu. Jedną z nich było wojsko. Pomimo pewnych tendencji nacjonalistycznych, które pojawiły się w korpusie oficerskim w latach 1943-1944, nowo utworzone Wojsko Polskie było pozbawione elementów sprzyjających nienawiści rasowej, a jeśli nawet objawy takie pojawiały się w formie plotek lub celowo złego traktowania żołnierzy żydowskich, to tępiono je z całą bezwzględnością. Ocaleni w kryjówkach i partyzantce, ludzie najczęściej samotni, którym wojna wszystko zabrała, nie mieli do czego wracać. Wojsko zapewniało im bezpieczeństwo, jedzenie, ubranie i dach nad głową (co, wbrew pozorom, w sytuacji ludności żydowskiej po wojnie bardzo się liczyło). To spowodowało, iż w l Armii Wojska Polskiego było stosunkowo dużo Żydów. Obiegowe opinie o dominacji w korpusie oficerskim osób narodowości żydowskiej są jednak sprzeczne z rzeczywistością. W grudniu 1944 r. oficerowie narodowości żydowskiej w l Armii stanowili 4,8%, a w marcu 1945 — tylko 3,7% (część przedwojennych członków KPP i KZMP przeszła do pracy w administracji i aparacie partyjnym), podczas gdy żołnierze odpowiednio 5,9% i 4,8%. 23 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 19. 24 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 32. 403 Jeszcze mniejszy odsetek Żydów był w 2 Armii; w tym samym czasie procent oficerów wynosił odpowiednio 1,7 i 1,825. Jeśli jednak przypomnieć, że w momencie największego napływu ludność żydowska w Polsce stanowiła 0,9% wszystkich mieszkańców, to okaże się, że wojsko w istocie stało się instytucją, w której znaczna liczba ocalonych znalazła oparcie. Nie można zapominać także o innych powodach tak dużej liczby żołnierzy żydowskich; była to chęć zemsty na oprawcach hitlerowskich, wiara w ideały demokratyczne (często nadużywane w propagandzie politycznej) i przekonanie, że swoim uczestnictwem w wojnie przyspieszą wyzwolenie kraju. Inną formą samoobrony było nieujawnianie pochodzenia. Przychodziło to ze szczególną łatwością ludziom, którzy przeżyli okupację „na aryjskich papierach". Kilka lat „bycia aryjczykiem" odciskało piętno na psychice ukrywających się. Okres powojenny nie wróżył nic dobrego na przyszłość. Wielu uratowanych stawało przed dylematem moralnym, czy przyznać się do narodu tak strasznie zohydzonego, niechcianego, zagrożonego, czy warto bać się nadal, często ukrywać, przenosić z miejsca na miejsce, wstydzić się własnego języka, czy wracać do getta środowiskowego? Przecież oprócz świadomości żydowskiej, dla wielu nic nie pozostało. Rodziny zginęły, dobra materialne i kulturę zniszczono. Związki z Polską były bardzo silne. Chciano tu żyć, zaczynać — zupełnie anonimowo — wszystko od nowa. Piętno Żyda z pewnością w tym bardzo przeszkadzało; łatwiej i bezpieczniej było pozostać Polakiem. Wielu tak postępowało, krócej, dłużej, czasem na zawsze. Liczbę osób nie kontaktujących się ze środowiskiem żydowskim szacowano rozmaicie w różnych latach, ale nigdy nie przekraczała ona 20% ogółu zarejestrowanych. Natomiast zupełnie brak danych dla określenia liczby tych, którzy przyjęli katolicyzm i odrzucili zupełnie (jeśli to możliwe) świadomość żydowską. Niektóre dzieci uratowane przez Polaków, Ukraińców, Białorusinów nigdy nie dowiedziały się o swoim pochodzeniu; gdy wybuchła wojna były zbyt małe, by cokolwiek rozumieć, potem wychowywały się, kształciły i żyły wyłącznie w kręgu kultury polskiej, naród żydowski stał się im zaś zupełnie obcy. Część ludności polskiej, szczególnie ci, którzy włączyli się do akcji pomocy Żydom w czasie okupacji, dostrzegała narastający antysemityzm i zagrożenie. Każdy akt nienawiści uderzał bezpośrednio w nich, w ich pracę, poświęcenie, oddanie, odwagę. Czuli się w obowiązku nadal pomagać Żydom, już nie ratując ich od śmierci, ale wychowując Polaków w duchu miłości chrześcijańskiej. W 1945 r. powstała Liga do Walki z Rasizmem złożona głównie z działaczy „Żegoty". Prowadzono akcję propagandową, wydawano własne czasopismo, zorganizowano wiece i manifestacje potępiające antysemityzm. Pod wpływem czynników administracyjnych Liga straciła od końca 1948 r. swój pierwotny charakter, a wielu dotychczasowych działaczy, ludzi, którzy zapisali piękną kartę w dziejach stosunków polsko-żydowskich, wycofało się z niej. Dla większości społeczeństwa polskiego, nawet dla ludzi wolnych od 25 F. Kusiak, Oficerowie I Armii Wojska Polskiego w latach 1944-1945, Warszawa 1987, s. 36. 404 nacjonalistycznych uprzedzeń, problemy, z którymi spotykali się Żydzi były jednak zupełnie obce. Wyzwolenie kraju w zupełnie zmienionej sytuacji międzynarodowej, zagadnienia związane ze zmianami granic, stosunkami polsko-radzieckimi, a wreszcie dominacją komunistów w życiu politycznym przesłaniały wszelkie inne kwestie. »?«» K., v r O ile administracja państwowa, szczególnie niższych szczebli, często zajmowała bierne stanowisko wobec przejawów antysemityzmu, o tyle PPR i PPS nie wahały się przed użyciem wszelkich środków, by przeciwdziałać tego typu objawom. Postawa PPR i PPS była tym bardziej zrozumiała, że wszelkie akty antyżydowskie godziły bezpośrednio w te partie, szczególnie w PPR. Znaczna część społeczeństwa utożsamiała Żydów z nowym systemem władzy, nazywając go popularnie wzorem przedwojennej prawicy — żydo-komuną. W wielu wypadkach atak na Żydów stawał się atakiem na władzę. Zdecydowana postawa partii wynikała także z dbałości o opinię międzynarodową. Sytuację w Polsce, szczególnie w pierwszym okresie powojennym, bacznie śledzili politycy i dziennikarze zagraniczni. Przejawy antysemityzmu nie wpływały przychylnie na nastroje obcych społeczeństw wobec nowej władzy, dlatego za wszelką cenę stararfo się do nich nie dopuszczać. Nie mniej ważnym powodem była ideologia służąca za podstawę nowego systemu. O ile w innych kwestiach często naginano ją do potrzeb bieżącej walki, o tyle do 1948 r., zarówno w teorii, jak i w praktyce, antysemityzm traktowano jako jedno z największych zagrożeń budowy nowego systemu w Polsce. Jednocześnie odnieść można wrażenie, jakby powojenne społeczeństwo żydowskie stanowiło swego rodzaju balast dla PPR. Reagowanie na przejawy antysemityzmu, przydzielanie specjalnych ekip dla pacyfikacji nastrojów po pogromach, ciągła akcja propagandowa, odpowiedzi na interpelacje posłów żydowskich w parlamencie, piętno żydo-komuny ciążące na całej partii, wreszcie opinia międzynarodowa, którą trzeba było przekonywać o swojej dobrej woli wobec tego problemu, stanowiły poważne obciążenie ekipy mającej i bez tego liczne kłopoty. 1.5. Emigracja do Palestyny W tej sprawie splatały się interesy prawie wszystkich stron zainteresowanych „problemem żydowskim". Emigracja Żydów z Polski była na rękę syjonistom budującym własne państwo w Palestynie, antysemitom, którzy z pobudek czysto nacjonalistycznych nie tolerowali ich pobytu w kraju, i komunistom, którym przysparzali pracy organizacyjnej w najtrudniejszym okresie. Pomimo oficjalnej propagandy nawołującej emigrantów znajdujących się w obozach Displaced Persons do powrotu, faktycznie ich przyjazd do Polski nie był pożądany. Świadczy o tym m.in. opinia Frakcji PPR przy CKŻP, sporządzona w maju 1947 r. dla Sekretariatu Komitetu Centralnego PPR: „Istnienie obozów w Niemczech, Austrii itp. szkodzi interesom Polski. Z drugiej strony nie jest pożądana masowa reemigracja Żydów. Powrót należy umożliwić wyłącznie indywidualnie, 405 roztaczając nad reemigrantami odpowiednią kontrolę". I dalej: „Skoro stoimy na stanowisku wolnej emigracji Żydów, wówczas należy ten stan wykorzystać. Ceną niewielkich kosztów (jak ułatwienie bezpośredniej emigracji do Palestyny) i umiejętnym wykorzystaniem poszczególnych grup możemy osiągnąć poważną pomoc w zwalczaniu działalności wrogich agentur wszystkich postaci tak w kraju, jak i za granicą. Możemy sobie zdobyć na dalszą metę poważne pozycje na Bliskim Wschodzie"26. Po pogromie kieleckim, a przed powstaniem państwa Izrael z obozów Displaced Persons chciało wrócić do Polski ok. 80 tyś. osób. Wróciły tylko jednostki. Wiele czynników składało się na decyzję o emigracji. Jeden z głównych powodów stanowił brak bezpieczeństwa, ale były też i inne. Dwie najpełniejsze opinie o przyczynach emigracji pochodzą z zupełnie odmiennych źródeł i z różnych okresów, pomimo to w wielu punktach są zbieżne. Pierwszą sporządzono jeszcze kilka miesięcy przed główną falą wystąpień antyżydowskich w centralnej Polsce; w marcu 1946 r. Memorandum wystosowane przez CKŻP w imieniu wszystkich Żydów w Polsce do Komisji Anglo-Amerykańskiej do spraw Palestyny, dotyczące emigracji, wyliczało cztery następujące powody opuszczania kraju: „1. Podstawowym powodem dążeń do emigracji wśród Żydów w Polsce jest fakt, że wielu z nich nie jest w stanie żyć w miejscowościach, które są cmentarzem ich rodzin, krewnych i przyjaciół i gdzie wszędzie ścigają ich wspomnienia najdroższych osób, straconych w komorach gazowych i obozach śmierci. Niedobitkom wymordowanych w bestialski sposób rodzin trudno jest się na to zdobyć, by kontynuować swe życie tam, gdzie utracili swoich najbliższych. Jednym ze zrozumiałych następstw jest dążenie wśród ocalałych z masakry Żydów do przesiedlania się do nowego środowiska i do budowania tam nowej dla siebie przyszłości. Wolą oni rozpoczynać nowe życie w zupełnie innym otoczeniu. 2. Żydzi osamotnieni po masakrze mają część rodzin za granicą, przede wszystkim w Palestynie, dokąd przed wojną szła duża fala emigracyjna Żydów polskich. Ci osamotnieni Żydzi dążą po tak koszmarnym wstrząsie do połączenia się z nimi. Pragną znów stać się normalnymi ludźmi. 3. W związku z przeżyciami i tragedią narodu żydowskiego wzmogły się wśród znacznej części Żydów polskich dążenia do utworzenia własnej siedziby narodowej w Palestynie. Znaczna część Żydów, zwłaszcza młodzieży, pragnie związać swe losy i byt z budową i przyszłością Palestyny. Jedną z głównych przyczyn dążeń emigracyjnych są więc głębokie bodźce ideowe. 4. Faktem niezaprzeczonym jest to, że w obecnej chwili w kraju zdarzają się jeszcze wypadki mordów na działaczach demokratycznych, pracownikach władz bezpieczeństwa i ludności żydowskiej. Akty te są inspirowane i dokonywane przez reakcyjne grupy podziemne, które znajdują się w stałym kontakcie 26 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 62-64. 406 z generałem Andersem we Włoszech i resztkami byłego londyńskiego rządu emigracyjnego. Ta sama zbrodnicza ręka, która prowadzi działalność antysemicką, godzi także w działaczy partii demokratycznych, oficerów Wojska Polskiego itd. Władze państwowe i partie demokratyczne zwalczają antysemityzm zakorzeniony w okresie caratu i wzmocniony w czasie okupacji. Dekret o Sądach doraźnych przewiduje karę śmierci za uprawianie terroru z powodów narodowościowych, rasowych i religijnych, mimo to wypadki faszystowskiej działalności antysemickiej mają jeszcze miejsce. Podkreślamy jednak z całym naciskiem, że nie objawy antysemityzmu są główną przyczyną dążeń emigracyjnych, jak mylnie niektórzy sądzą zagranicą. Jak to wykazaliśmy, podstawowe przyczyny są głębsze — obiektywne, ideowe, psychologiczne"27. Drugą opinię sporządził Komisariat Rządu do spraw Produktywizacji Ludności Żydowskiej (instytucja niezależna od CKŻP, podległa bezpośrednio PRM) w kilka miesięcy po zakończeniu „emigracji kieleckiej" w maju 1947 r. Autor sprawozdania przeznaczonego dla Sekretariatu Komitetu Centralnego PPR wyróżnił cztery powody bardzo gwałtownego spadku liczby ludności żydowskiej w ciągu kilku miesięcy 1946 i początku 1947 r.: „1. Jeszcze przed Kielcami dał się zauważać płochliwy i niezdecydowany nastrój w stosunku do osiedlenia się z powrotem na stałe w Polsce. Wpływało to na całkowite zrujnowanie przez okupanta dawnych siedzib ekonomicznych, kulturalnych i osobistych — rodzinnych. To straszliwe pobojowisko kilkusetletniego dorobku społeczeństwa żydowskiego w Polsce osiągniętego na ogół w spokojnym, tolerancyjnym i zgodnym współżyciu z ludnością polską (poza okresem lat ostatnich napełnionych endecko-sanacyjnym napięciem antysemityzmu), napawało powracających lękiem i zwątpieniem w możliwość odbudowy osiedla żydowskiego. Moim zdaniem ten czynnik emocjonalny, ogólny, przełamujący się w dodatku przez osobiste uczucia każdego powracającego do opustoszałej siedziby, pomordowanych bliskich i krewnych, brak jakiegokolwiek natychmiastowego zahaczenia i wkorzenienia się w nowe życie, brak zorganizowanej już i planowej działalności w tej mierze, posiadanie za granicą, względnie nadzieje na znalezienie kogoś bliskiego, przy pomocy którego będzie można rozpocząć nowe życie — było obok innych, główną przyczyną płochliwego i niezdecydowanego nastroju do pozostania w Polsce. 2. Do uspokojenia tego nastroju nie przyczyniła się, raczej potęgowała go atmosfera polityczno-społeczna w niektórych ośrodkach mieszczaństwa polskiego. Przeżarte zarazą rasizmu i antysemityzmu przez hitlerowskiego okupanta, okazywało ono nieraz powracającym, już nie z klasowych interesów wypływający, ale zoologiczny antysemityzm. Również działalność band dywersyjnych, faszystowskich, operujących tym orężem z lamusa hitleryzmu potęgowała nastrój paniki i ucieczki. 27 AAN, MAP 788, k. 51-53. 407 3. Decydującym — obok tych nastrojów — było świadome i planowe stanowisko czynników kierujących życiem światowego żydostwa, które w planach swoich postanowiły wykreślić Polskę (i inne kraje Europy Wschodniej) jako kraje z osiedlami ludności żydowskiej. Czynniki te, przez tzw. Koordynacje Syjonistyczne, prowadziły w tym kierunku zdecydowaną organizacyjną i polityczną działalność popartą ogromnymi funduszami na akcję wyjazdową do Palestyny przez obozy etapowe w Austrii i Bawarii. Łączyły tę akcję względnie budowały ją te czynniki na politycznej kampanii i nagonce międzynarodowej reakcji przeciwko rządom demokracji ludowej. I to było główną przyczyną masowego odpływu ludności żydowskiej z Polski zaraz po jej powrocie z 6-letniej tułaczki. Było to główną przyczyną i tego faktu, że wszelkie wysiłki części zdecydowanych na pozostanie w Polsce przedstawicieli żydowskich ugrupowań politycznych, przede wszystkim PPR--owców i Bundu, mimo dużego ich rozmachu i nakładu środków materialnych nie zapobiegły temu masowemu odpływowi i nie zakorzeniły się, a dawały, można powiedzieć do zimy 1946 r., tylko prowizoryczne efekty i rezultaty, których przyszłość była niewiadoma. 4. Wypadki kieleckie były tylko tym przysłowiowym «dolaniem oliwy do ognia» tych nastrojów, oraz tej działalności i zostały skrzętnie przez wspomniane czynniki wykorzystane dla spotęgowania wywozu ludności żydowskiej do Austrii i Bawarii. Te wypadki były jednocześnie kresem względej postawy społeczeństwa polskiego wobec wszystkiego o czym wyżej wspomniałem"28. Wokół emigracji Żydów z Polski narosło wiele mitów i niedomówień. Jednym z nich była opinia powtórzona w sprawozdaniu Komisarza do spraw Produktywizacji o organizowaniu wyjazdów z Polski przez zagraniczne ośrodki za pomocą Koordynacji Syjonistycznej. W latach 1944-1950 można wyróżnić dwa zasadnicze sposoby opuszczania kraju: zorganizowany i indywidualny. Największą organizacją pomagającą opuścić Polskę była Koordynacja Syjonistyczna nazywana po hebrajsku Brichah. W tym słowie mieściło się znacznie więcej niż sama organizacja, obejmowało ono cały proces opuszczania diaspory i udawania się do starodawnej i zarazem nowej ojczyzny. Wszyscy, którzy brali udział w tym exodusie, zarówno organizatorzy, jak i emigranci, byli współuczestnikami Brichy. Określenie to obejmowało także skomplikowany proces emigracji ludności żydowskiej z Europy po II wojnie światowej. Przez cały czas działalności Koordynacja stanowiła organizację nielegalną, aczkolwiek w skład jej Komitetu Politycznego wchodzili przedstawiciele wszystkich partii syjonistycznych legalnie i nielegalnie (rewizjoniści) działających w Polsce. Komitet wykonawczy Koordynacji tworzyło 11 osób i był on niezależny od partii; ścisłe kierownictwo ograniczało się do 3-4 osób. Niektóre miasta na dawnych Kresach Wschodnich wyzwalali wraz z Armią Czerwoną partyzanci żydowscy. W lutym 1944 r. ok. 400 z nich brało udział 28 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 221. «•«,_!> j JJK ISAM ,KAA 408 w oswobodzeniu Równego. Byli to ludzie młodzi w wieku 20-30 lat, przed wojną należący do młodzieżowych organizacji syjonistycznych, głównie Droru i Haszomer Hacair, którzy w perspektywie mieli emigrację do Palestyny. Wojna przerwała te nadzieje, ale po wyzwoleniu chęć budowania własnego kraju odżyła ze zdwojoną siłą. Pierwsza komórka Koordynacji powstała właśnie w Równem, na jej czele stanął były partyzant Eliezer Lidowski. Próby nawiązania kontaktu z Komitetem Antyfaszystowskim w Moskwie spełzły na niczym, brak funduszów na prowadzenie działalności zmusił Koordynację do szukania kontaktów z organizacjami w Palestynie. W tym celu wysłano (trasą przez Dubno, Lwów, Czerniowce do Bukaresztu) pierwszą grupę emisariuszy, która nawiązała kontakt z przedstawicielami Agencji Żydowskiej, przebywającymi w Rumunii, i otrzymała od nich pomoc. W tym samym czasie przedwojenny działacz Haszomer Hacair, uczestnik powstania w getcie wileńskim, dowódca żydowskiej brygady partyzanckiej Aba Kowner, buduje wśród ocalałych Żydów w Wilnie struktury organizacji syjonistycznej. Wokół niego i jego komórki Koordynacji skupili się partyzanci, ludzie ocaleni w ukryciu i wszyscy ci, którzy pragnęli emigrować. Wysłannicy Kownera dotarli do byłych działaczy syjonistycznych organizacji młodzieżowych przebywających w głębi ZSRR. Próbowali porozumieć się z przedstawicielami administracji radzieckiej — lecz bez rezultatu. Latem 1944 r. z Wilna wyjeżdża pierwsza grupa emisariuszy do Palestyny, tą samą trasą, którą wcześniej przebyli ludzie Lidowskiego i tak samo jak oni trafiają w Bukareszcie na przedstawicieli Agencji Żydowskiej. Część wsiada na statek płynący do Hajfy, reszta pozostaje w Rumunii celem zorganizowania pomocy kolejnym emigrantom. Trasa wędrówek emigrantów z ZSRR do Rumunii jest bardzo niebezpieczna. Przejeżdżają przez tereny działań oddziałów AK, NSZ, UPA i wszelkiego rodzaju band, granica z Rumunią jest zamknięta i strzeżona przez wojska radzieckie, dodatkowo na tych terenach zdwojoną czujność przejawia NKWD. Każda wyprawa wymaga niesamowitej wprost zręczności, by uniknąć kolejnych pułapek. Jedną z grup wysłanych z Wilna NKWD aresztowało w Czerniowcach na granicy radziecko-rumuńskiej. Wysokie wyroki, jakie otrzymali nielegalni emigranci, spowodowały rezygnację z tej trasy przerzutu29. Jesienią 1944 r., wobec coraz większych trudności w działalności Koordynacji czynionych przez kontrwywiad radziecki, centrala z Równego i Wilna przenosi się do Lublina. Koordynacja obejmuje cztery komórki, dwie stworzone wcześniej w Wilnie i Równem, a także dwie nowe z Białegostoku i ze Lwowa. Pertraktacje podjęte z głównymi syjonistami starszego pokolenia skupionymi w CKŻP w sprawie jawności działania Brichy i pomocy finansowej dla niej nie przynoszą efektu. Także Emil Sommerstein — poseł ostatniej przed wojną kadencji Sejmu, po wojnie członek PKWN i przewodniczący CKŻP, odmówił współpracy z Koordynacją, która pozostała nadal organizacją nielegalną. Pomimo ogromnych trudności materialnych i niebezpieczeństw, pierwsza Y. Bauer, op. cit., s. 4-20. 409 grupa emigrantów, sformowana w Lublinie, dotarła do Bukaresztu późną jesienią 1944 r. Oto fragment sprawozdania Koordynacji sporządzonego 20 I 1945 r.: „W warunkach nielegalnych i entuzjazmu, zorganizował się Koordynacyjny Komitet Syjonistyczny na bazie ruchu syjonistycznego w Polsce 1939 r. Lublin stał się centralą dla Białegostoku, Lwowa, Równego itd. We wszystkich miejscach powstały punkty pozostające w kontakcie z Lublinem i prowincją. Organizacja liczy już kilka tysięcy członków. Wydaliśmy symboliczny biuletyn. Ostatnio przybyli towarzysze z Rosji. Przychodzą towarzysze z partyzantki i obozów. Urządzamy spotkania syjonistyczne, świętując rocznice narodowe. Dr. Sommerstain odnosi się do nas negatywnie. Ze względu na obecne warunki w Polsce szukamy możliwości dotarcia do Morza Czarnego. Przygotowujemy się do drugiego rzutu. Ostatni był przez Czechosłowację i Rumunię. Pierwsza grupa 10 ludzi dotarła do Bukaresztu. Wśród nich jest delegacja 3 towarzyszy z Poalej-Syjon Koordynacyjnego Komitetu. Wspólnie z Rumunami mają opracować trasę przerzutu z Polski przez Czechosłowację, Rosję i Rumunię, aby przerzucać większe grupy towarzyszy z tych krajów i koncentrować ich nad Morzem Czarnym. Z Bukaresztu postanowiono wysłać do Polski kuriera, pomoc z Bukaresztu dla Lublina jest niewystarczająca"30. Droga przez Czechosłowację, Węgry do Rumunii była dłuższa i trudniejsza do pokonania, ale bezpieczniejsza, ze względu na mniejszą możliwość wpadki na granicach w porównaniu z granicą radziecką. W razie zatrzymania tłumaczono się tzw. greckim bluffem polegającym na przekonaniu żołnierzy radzieckich, że aresztowani są uwolnionymi z obozów w Polsce Żydami greckimi, którzy wracają do Grecji. Wraz z wyzwoleniem centralnej Polski przybyło wielu nowych współpracowników, przyjechała także grupa byłych członków Haszomer Hacair z ZSRR. Po reorganizacji centrali na czele Koordynacji stanął Mordechaj Rosman. Głównymi punktami przerzutu do Czechosłowacji były Krosno i Sanok. Emigrantów zaopatrywano w fałszywe papiery greckich więźniów obozów koncentracyjnych. Czasem to nie pomagało i niektóre grupy wpadały w ręce UPA lub były aresztowane przez NKWD. Pomimo trudności, tą drogą do końca kwietnia 1945 r. wyjechało od 2 tyś. do 3 tyś. osób, głównie za pomocą Brichy. W kwietniu Komitet Uchodźców Północnej Transylwanii przy współpracy Czerwonego Krzyża i Jointu wysłał do Polski pociąg z pomocą medyczną i żywnością. Skontaktowano się w Krakowie z ówczesnym szefem Koordynacji Mosze Meiri pseudonim Ben (Rosman tymczasem opuścił kraj), w wyniku czego pociąg powracał wypełniony emigrantami. Do września 1945 r. w ten sposób opuściło Polskę kolejne 3 tyś. Żydów31. -'•'!?• ń^.'^>- Koniec wojny i repatriacja z zachodnich republik ZSRR spowodowały 30 CZA, S5 t. 1429. 31 Y. Bauer, op. cit., s. 36-42. .Y 410 zwiększenie się emigracji. Przede wszystkim powstawały ogromne możliwości przerzutu przez zachodnią granicę Polski. Wkrótce Krosno i Sanok stały się tylko marginalnymi punktami w działalności Brichy. Istnienie obozów Displaced Persons w Niemczech i Austrii sprawiło, że zmienił się główny kierunek emigracji. Wyjeżdżano nie do Rumunii, lecz do Niemiec i Austrii. Na całej długości zachodniej granicy powstały placówki Brichy, które podzielono na trzy sektory: północny (Szczecin), centralny (Żary, Zgorzelec), południowy (Wałbrzych, Kudowa), nadal też działał czwarty sektor górski (Krosno, Sanok). Ułatwieniem w transporcie emigrantów stał się przemyt z Niemiec do Polski. Na wschód jechały ciężarówki z papierosami, żywnością, ubraniami, zabierając z powrotem emigrantów. Często Bricha sama uczestniczyła w przemycie, z którego dochody były jednym z głównych źródeł prowadzenia działalności. Ciągły brak funduszów brał się stąd, że Koordynacja udzielała pomocy w emigracji zawsze bezpłatnie, a koszty były ogromne; składały się na nie opłaty przemytników, transportu, przewodników na granicach, żołnierzy i oficerów straży granicznych, lokali, żywności, informatorów; dodatkowo zajmowano się poszukiwaniem dzieci uratowanych przez chrześcijan i prze-chrztów. Niewielkie sumy docierające z Palestyny przez Bukareszt, później zaś napływające powoli okrężną drogą pieniądze Jointu zaspokajały nikłą cząstkę potrzeb, toteż należało wypracować własne fundusze. Największym ośrodkiem Brichy stał się Szczecin, z którego odchodziły transporty drogą morską do przygranicznego Anklam i Ueckermunde lub bezpośrednio do Lubeki oraz lądową do Berlina. Osoby chcące emigrować dzięki Koordynacji musiały zapisać się na listę oczekujących, prowadzoną przez partie syjonistyczne. Trafiały one do kibuców przygotowujących młodzież do pracy w Palestynie. Z nich były przewożone bezpośrednio do granicy. W ten sposób wyjeżdżali zazwyczaj członkowie młodzieżowych organizacji syjonistycznych. Inni nawiązywali bezpośrednio kontakty z przedstawicielami Brichy, rezydującymi w dużych skupiskach żydowskich. Stamtąd sformowaną już grupę dostarczano do punktu granicznego, gdzie oczekiwała na odpowiedni moment do przerzutu. Po pogromie w Krakowie centralę przeniesiono do Łodzi. Do końca września 1945 r. w ścisłym kierownictwie znajdowali się wyłącznie Żydzi, uratowani w Polsce lub w ZSRR. Dopiero po opuszczeniu kraju przez dotychczasowego szefa Koordynacji, Meiriego, w końcu września przybył pierwszy emisariusz z Palestyny Isser Ben Zvi. Do niego należało zajmowanie się stroną finansową działalności, natomiast cała działalność organizacyjna przeszła w ręce Tuwi Cohena oraz przybyłego w październiku 1945 r. emisariusza o pseudonimie „Aleksander"32. W listopadzie, grudniu 1945 i styczniu 1946 r., wobec ostrych kontroli granicznych, liczba emigrantów spadła z kilku tysięcy do kilkuset miesięcznie. Pomimo sprzyjającego emigracji stanowiska rządu czechosłowackiego (w listopadzie 1945 r. w Pradze przebywało ok. 20 tyś. Żydów polskich) silnie 32 Ibidem, s. 119, 121. • s ,; • 411 strzeżone przez Wojska Ochrony Pogranicza drogi przerzutowe w okolicach Wałbrzycha i Kłodzka oraz strach przed nielegalnym przekraczaniem granicy zimą znacznie ograniczyły liczbę chętnych. Nowo otwarta trasa przez Nowy Sącz i Piwniczną nie zdała egzaminu ze względu na liczne morderstwa emigrantów popełniane przez bandy. W marcu Urząd Bezpieczeństwa wpadł na trop centrali katowickiej, nastąpiły aresztowania. W tej sytuacji przywódcy Brichy rozpoczęli rozmowy z wyższymi oficerami Wojsk Ochrony Pogranicza w celu ułatwienia emigrantom przechodzenia południowej granicy państwa. Otrzymali zgodę i od połowy maja 1946 r. rozpoczęto na dużą skalę przeprowadzanie Żydów w rejonie Głuchołazów. Po pogromie w Kielcach wybuchła panika. Żydzi przenosili się z małych miasteczek do większych ośrodków w obawie o swoje życie. Wysłannicy CKŻP przebywający w terenie informowali o nastrojach w społeczeństwie żydowskim, podkreślając ogromne dążenie do opuszczania Polski. Placówki Brichy w Szczecinie, Głuchołazach i Kłodzku nie mogły objąć wszystkich chętnych do wyjazdów. Coraz częściej decydowano się na indywidualne i nielegalne przekroczenie granicy, co było zarówno bardzo kosztowne, jak i niebezpieczne. Sytuacja ta skłoniła przywódców syjonistycznych w Polsce do zabiegania o zgodę na swobodną emigrację. Icchak Cukierman — bohater powstania w getcie warszawskim, po wojnie ideowy przywódca młodzieży syjonistycznej, i Adolf Berman — działacz „Żegoty", szef Referatu Spraw Żydowskich przy KRN, po wojnie przywódca Poalej Syjon Lewicy i przewodniczący (po Sommersteinie) CKŻP, zwrócili się w połowie lipca 1946 r. do MBP i MSZ o zgodę na swobodną, masową, emigrację Żydów z Polski. Obydwa ministerstwa odmówiły, a wtedy zwrócono się do ministra obrony Mariana Spychalskiego, który zezwolił na otworzenie granicy państwa dla emigracji żydowskiej. Szczegóły tej operacji ustalał Stefan Grajek (powstaniec getta warszawskiego, po wojnie jeden z przywódców młodzieży syjonistycznej w Polsce, sekretarz Poalej Syjon Prawicy) z gen. Gwidonem Czerwińskim — szefem Wojsk Ochrony Pogranicza. Następne ustalenia, bezpośrednio już na Dolnym Śląsku, przeprowadzał jeden z szefów Brichy — „Aleksander" z wyższymi oficerami WOP i MBP33. Zgodzono się na umieszczenie bazy całej operacji w Kudowie i Mieroszo-wie. Wyjeżdżających identyfikowano na podstawie dokumentów wystawianych przez partie syjonistyczne. Pracownicy Urzędu Bezpieczeństwa sprawdzali, czy wśród wyjeżdżających nie ma osób innych narodowości lub przeciwników nowego systemu władzy i czy nie wywożą dewiz. Jednocześnie przedstawiciele Brichy w Czechosłowacji wraz z rezydentem Jointu zabiegali o zgodę rządu czechosłowackiego na przerzucenie Żydów z Polski przez ich terytorium do Austrii i Bawarii. Wreszcie 30 VII 1946 r. ruszył pierwszy transport. Z Wałbrzycha lub Kłodzka ciężarówki przewoziły ludzi do Kudowy i Mieroszowa, tam spędzano noc, a następnego dnia rano przekraczano granicę. Należało iść 33 Informacje St. Grajka udzielone w 1987 r. 412 kilka kilometrów pieszo do Trutnova lub Broumova w Czechosłowacji gdzie czekały pociągi34. Otwarcie południowej granicy Polski nie zmniejszyło roli oddziału Brichy w Szczecinie, tym bardziej że w lipcu 1946 r. znalazło się tam ok. 30 tyś. Żydów, a droga do Berlina wynosiła tylko 120 km. Rozpoczęcie przez Państwowy Urząd Repatriacyjny przesiedlenia osób narodowości niemieckiej otwierało przed emigracją żydowską nowe możliwości. Oddział Brichy w Łodzi preparował emigrantom dokumenty i dołączał ich za cichą aprobatą wyższych urzędników Urzędu Repatriacyjnego i niektórych oficerów UB w Szczecinie do transportów z Niemcami, jako Żydów niemieckich uratowanych na Ziemiach Zachodnich. Wszystko szło bardzo dobrze do chwili przybycia do Szczecina komisji Urzędu Repatriacyjnego z Warszawy. Jeden z jej przewodniczących rozpoznał w uczestniku grupy 500 Żydów przygotowanych do transportu swego krewnego. Wszystkich natychmiast cofnięto, a śledztwo wykazało fałszywość dokumentów, ale po krótkim czasie transport odszedł. Ze względu na to, że w październiku 1946 r. były coraz większe trudności z przerzucaniem osób z tych transportów z okupacyjnej stefy radzieckiej do stref francuskiej i amerykańskiej, Bricha zrezygnowała z tej drogi. Natomiast zwiększono transporty do Berlina za pomocą wojskowych ciężarówek radzieckich i polskich, które wywoziły z radzieckiej strefy okupacyjnej wyposażenie przemysłowe. Posługiwano się także własnym transportem samochodowym oraz wysyłano ludzi statkami. Wraz z zakończeniem akcji Państwowego Urzędu Repatriacyjnego późną jesienią 1946 r. skończyła się także masowa emigracja Żydów przez Szczecin. Wprawdzie trwała ona aż do lutego 1947 r., ale ze względu na coraz mniejszą liczbę chętnych do wyjazdu i coraz większe trudności w przekraczaniu granicy od końca 1946 r., objęła zaledwie kilka tysięcy osób. To samo działo się na przejściach południowej granicy kraju. Dnia 22 II 1947 r., gdy fala „pokieleckiej" emigracji opadła, cofnięto ułatwienia w przekraczaniu granicy, ale nie to było główną przyczyną zmniejszenia się wyjazdów. Ci, którzy ulegli panice, czuli się zagrożeni i chcieli emigrować, opuścili Polskę w sierpniu, wrześniu i październiku 1946 r. Reszta pozostała, z różnych względów, głównie stabilizacji stosunków bezpieczeństwa, chęci odbudowy życia w Polsce. Działalność Brichy w 1947 r. została ograniczona. Wpływały na to nastroje społeczeństwa żydowskiego, coraz mniej skłonnego do wyjazdów, tym bardziej nielegalnie lub półlegalnie, oraz zmiana stanowiska rządu polskiego wobec organizacji z aprobującego na wyraźnie nieprzychylne. Od 1948 r. emigrację do Palestyny organizował prawie wyłącznie Pal-Amt, Wydział Emigracyjny Agencji Żydowskiej dla Palestyny. Dzięki działalności Brichy Polskę opuściło w latach 1944-1947 ok. 140 tyś. osób. Na XXII Kongresie Syjonistycznym w grudniu 1946 r. podano następujące liczby emigrantów z Polski w kolejnych miesiącach — zob. tab. 44. Liczby te nie obejmują ok. 5 tyś. osób, które opuściły Polskę przed lipcem 1945 r. Brak także danych z października 1946 r. oraz 9315 osób, które za 34 Informacje byłego pracownika Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa we Wrocławiu. 413 Tab. 44. Emigranci żydowscy z Polski korzystający z pomocy Koordynacji Syjonistycznej w latach 1945—1947 Rok i miesiąc Liczba emigrantów Rok i miesiąc Liczba emigrantów 1945: 1946: lipiec 4600 kwiecień 1098 sierpień 9875 maj 3052 wrzesień 6475 czerwiec 8000 październik 9760 lipiec 19000 listopad 520 sierpień 33346 grudzień 2050 wrzesień 12379 1946: październik styczeń 452 listopad 2545 luty 945 grudzień 1897 marzec 820 Razem 118823 Źródło: Y. Bauer, Flight and Rescue: Brichah, New York 1970. pomocą Brichy wyjechały z kraju w 1947 r. Prawdopodobnie w całym okresie powojennym dzięki koordynacji Syjonistycznej Polskę opuściło ponad 140 tyś. Żydów. Obok tego nielegalnego lub półlegalnego sposobu opuszczania kraju, można też było wyjechać legalnie. Pierwszą organizację pomagającą legalnie wyjechać, dysponując paszportem i wizą, stanowił Wydział Emigracyjny działający przy CKŻP. Stosunek rządu do emigracji przez cały opisywany okres był przychylny. Wprawdzie często ulegał wahaniom, głównie ze względu na stosunki międzynarodowe, szczególnie z Wielką Brytanią — usiłującą zahamować napływ Żydów do Palestyny, ale generalnie przestrzegano stanowiska zajętego jeszcze w 1945 r. przez przewodniczącego PKWN Edwarda Osóbkę-Morawskiego w dwóch kolejnych deklaracjach, które zapowiadały, że emigracja Żydów z Polski nie będzie powstrzymywana35. W grudniu 1945 r. MSZ zleciło CKŻP wydawanie zaświadczeń o narodowości petentów ubiegających się o paszporty. Na początku 1946 r. wobec coraz większej liczby chętnych, przy CKŻP powstał oddzielny Wydział Emigracyjny, który miał za zadanie: udzielać jak największej pomocy w organizowaniu emigracji z kraju; pomagać przy załatwianiu formalności paszportowych i wizowych; reprezentować interesy osób ubiegających się o zezwolenie na emigrację wobec władz krajowych oraz przedstawicielstw konsularnych państw obcych. W praktyce Wydział Emigracyjny i podległe mu placówki w oddziałach terenowych udzielały pomocy materialnej, odzieżowej i żywnościowej emigrantom, przygotowywały wnioski paszportowe dla MSZ, przyspieszały otrzymywanie paszportów, zajmowały się rozdzielaniem wiz uzyskanych dzięki własnym zabiegom. Jednakże niewiele osób korzystało z pośrednictwa Wydziału przy wyjazdach. Głównym powodem był bardzo przewlekły i długi proces załat- 35 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 221. ,:»mq og3fc(d 3pnmio"i;t! 414 wiania paszportów trwający czasem rok, liczba emigrujących w ten sposób nie jest zatem imponująca. W pierwszym półroczu 1946 r., gdy pęd do opuszczania kraju był bardzo silny, Wydział Emigracyjny pośredniczył w otrzymaniu jedynie 838 paszportów, głównie do USA i postarał się o 200 wiz szwedzkich36. Drugą organizacją niosącą pomoc w legalnym opuszczaniu kraju było Hebrajskie Stowarzyszenie Pomocy Imigrantom (Hebrew Immigration Aid Society). Towarzystwo to, działające w kraju już przed wojną, ponownie otrzymało 4 III 1946 r. zgodę od Ministerstwa Administracji Publicznej na rozpoczęcie pracy. Otworzono placówki w Warszawie, Białymstoku, Katowicach, Krakowie, Lublinie i Łodzi. Jednocześnie Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej zdecydowało się na następujący zakres działalności HIAS: „1. Udzielanie wiadomości o stosunkach w państwach obcych pod względem koniunktury emigracyjnej. 2. Udzielanie wszelkiego rodzaju informacji o warunkach stawianych przez przepisy emigracyjne państw obcych, o wszelkiego rodzaju formalnościach wymaganych w związku z wyjazdem emigranta w urzędach państwowych, polskich przedsiębiorstwach przewozowych lub przedstawicielstwach państwowych państw obcych. 3. Pośredniczenie w załatwianiu formalności nie wyłączając pisania podań. 4. Komunikowanie wiadomości o zapotrzebowaniu na siłę roboczą ze strony pracodawców zagranicznych. 5. Przekazywanie pomocy pieniężnej i w naturze kandydatom na emigrantów z zagranicy, z warunkiem uzyskania na to zgody władz dewizowych. 6. Roztaczanie opieki nad emigrantami i ich rodzinami"37. Zarówno Wydział Emigracyjny, jak i HIAS zajmowały się legalną emigracją osób posiadających wizy krajów obcych. Otrzymywano je na zasadach łączenia rodzin, wykonywanego zawodu, a liczne kraje miały tzw. kontyngenty imigracyjne i część z nich była przydzielana Żydom w Polsce przez te dwie organizacje. Także niektóre wpływowe partie żydowskie potrafiły uzyskać wizy dla swoich działaczy, którzy z różnych powodów nie mogli lub nie chcieli pozostać w Polsce. W końcu 1946 r. Bund, potępiający zdecydowanie emigrację, uzyskał kilkaset wiz do Szwecji, Francji, Norwegii i innych krajów. Tylko niewielka liczba działaczy zdecydowała się na wyjazd, resztę miejsc przekazano bezpartyjnym. Legalną emigrację do Palestyny organizował również Pal-Amt, którego biura otwarto oficjalnie po wojnie 4 IV 1946 r. Wyjazdy z Polski przez Pal-Amt odbywały się zawsze legalnie, natomiast dalej było rozmaicie. Ci, którzy opuszczali kraj z certyfikatami przyznawanymi przez Brytyjczyków Żydom z Polski, chcącym emigrować do Palestyny, udawali się tam zazwyczaj bezpośrednio drogą morską. Inaczej miała się sprawa z osobami, które posiadały w paszportach wizy innych krajów, najczęściej Ameryki Południowej. 36 AAN, MAP 788, k. 131-136. •! M>S 1AM . 37 AAN, MAP 795, k. 14-25. ,.,,. ,;.». WVM^-;.- • , -t,-, ,^-,A&. t>WX" ; 415 Wizy takie Pal-Amt zdobywał po zagwarantowaniu, że nie będą wykorzystane dla osiedlenia się w kraju docelowym. Emigrujący na tej zasadzie po opuszczeniu Polski zatrzymywali się w jednym z krajów tranzytowych czekając na wyjazd do Palestyny lub zamieszkując w nim na stałe38. W 1946 r. działalność HIAS, Wydziału Emigracyjnego, Pal-Amtu obejmowała tylko niewielki procent emigracji. Natomiast od 1947 r., wobec zamknięcia granic i ograniczenia nielegalnych wyjazdów, pomoc tych organizacji stała się istotnym elementem w procesie opuszczania kraju. Dość powiedzieć, że w 1947 r. legalnie opuściło Polskę ponad 6 tyś. osób. Nasilenie tego typu emigracji nastąpiło w 1948 r.; podczas gdy (wierząc statystykom Brichy) za pomocą Brichy wyjechało ok. 2,3 tyś. osób, z paszportami ok. 6 tyś. osób. Pal-Amt działał w Polsce także przez krótki okres po otwarciu Ambasady Izraela, ściśle z nią współpracując. Zamknięcie biur Pal-Amtu w listopadzie 1948 r., ze względu na pogarszające się stosunki izraelsko-radzieckie, w poważnym stopniu ograniczyło możliwości emigracji, pomimo nadal otwartych oddziałów HIAS i Wydziału Emigracyjnego39. ; fMv|j-v\ -n Jtoyrfw,tT!ŁVf '> 436 stosunek do sytuacji w Polsce oraz do partii uczestniczących w sprawowaniu władzy: „Konferencja daje wyraz temu, że polityka szczerego i serdecznego sojuszu ze Związkiem Radzieckim, wspólna walka Czerwonej Armii z Wojskiem Polskim, ścisłe współdziałanie stronnictw demokratycznych na programowej platformie Manifestu Lipcowego PKWN i realizacja zasad Manifestu — oto w obecnym okresie przejściowym jedyna właściwa droga ku złamaniu hitleryzmu i ugruntowaniu demokracji. Konferencja uważa wobec tego, że organizacja «Bund» winna w całej pełni współdziałać z blokiem partii demokratycznych i uczestniczyć w jego pracach. Toteż Konferencja zatwierdza orientację polityczną, jaka znalazła wyraz w deklaracji zgłoszonej przez przedstawiciela «Bundu» na posiedzeniu Krajowej Rady Narodowej w dniu 11 września 1944 r. oraz w oświadczeniu pisemnym skierowanym przez Komitet Organizacyjny «Bundu» do PKWN — stanowisko zgłaszające akces do prac Krajowej Rady Narodowej i PKWN na zasadach «Manifestu Lipcowego». Konferencja uznaje za konieczne dążenie do jednolitości ruchu robotniczego w Polsce. Dlatego uważa za słuszne nawiązanie przez Komitet Organizacyjny «Bundu» ściślejszego kontaktu z Polską Partią Socjalistyczną w myśl tradycji przedwojennego okresu wspólnych walk z faszystowską reakcją oraz nawiązanie porozumienia z Polską Partią Robotniczą co do współpracy wśród ludności żydowskiej"66. Tylko Bund i PPR były przeciwne emigracji Żydów i postulowały odbudowę skupiska żydowskiego w Polsce jako główne zadanie okresu powojennego. W drugiej połowie 1944 r. zaczęto odbudowywać struktury organizacyjne Bundu opierając się na działaczach przedwojennych. Tworzono komitety terenowe podlegające Komitetowi Centralnemu z siedzibą najpierw w Łodzi, a potem w Warszawie. Od początku działała także organizacja młodzieżowa Cukunft. Jednakże nowych członków partii było niewielu, nie przekraczali 10-15% ogółu. Hasła Bundu po wojnie straciły na aktualności. Część najbardziej popularnych przejęła PPR. Ci, którzy nie wierzyli w możliwość odbudowy życia żydowskiego w Polsce, a była to przytłaczająca większość, należeli do partii syjonistycznych lub byli ich sympatykami. Krąg osób zainteresowanych ideologią Bundu bardzo się zawęził. Jeśli młodzież wstępowała do partii, to bardziej ze względu na tradycję rodzinną, niż utożsamiając się z jej linią polityczną. Zresztą działacze kadrowi byli bardzo ostrożni w przyjmowaniu nowych członków. Nie prowadzili ekspansji ideologicznej, preferowali raczej postawę defensywną i wyczekującą. Teren ich działania stanowiły spółdzielnie partyjne. Polska Partia Robotnicza zarzucała Bundowi rozbijanie jedności żydowskiego ruchu spółdzielczego, ale bez spółdzielni byt Bundu byłby zagrożony. Tworzenie spółdzielni wymagało ogromnych nakładów finansowych. Partia 66 „Biuletyn Bundu" kwiecień 1945, s. 12-13. 437 otrzymywała dużą pomoc z centrali w USA, ale większość funduszy pochłaniała organizacja i modernizacja spółdzielni, dlatego bardzo popularne, wyolbrzymione opinie o pomocy materialnej udzielanej poszczególnym członkom były nieprawdziwe. Pomagano tylko najbardziej potrzebującym, szczególnie przybyłym repatriantom. Pomoc była niewielka. Podczas repatriacji z ZSRR w marcu 1946 r. wyglądała ona następująco: „Sprawa repatriantów w Krakowie przedstawia się źle, brak pomieszczeń, gotówki, odzieży, szmaty amerykańskie też się już skończyły. Przyjezdni otrzymują 100 zł na głowę i dwie konserwy rybne, przedtem wypłacano po 200 zł na głowę"67. W emigracji pokieleckiej spośród członków Bundu uczestniczyły tylko jednostki. W połowie 1947 r. partia liczyła ok. 1,5 tyś. członków o zróżnicowanej strukturze społeczno-zawodowej. W Tarnowie wśród 87 członków dwóch było robotników, a reszta to rzemieślnicy, w innych ośrodkach dominowali rzemieślnicy i robotnicy, ale np. w Warszawie na 64 członków było 36 urzędników, a tylko 9 rzemieślników. Rozmaicie przedstawiały się także wpływy partii np. w Katowicach: „Bund na terenie województwa nie odgrywa żadnej roli, liczy tylko 20 członków", natomiast w Tarnowie: „Wśród pracujących Żydów jedynie nasza organizacja ma wpływy. Mamy spółdzielnię krawiecką, w której zatrudniamy kilkudziesięciu krawców. Stawiamy na odbudowę życia żydowskiego na miejscu. Przeciwstawiamy się wyjazdom do obozów w Niemczech"68. Oprócz spółdzielni prowadzono własne kluby, w których działały biblioteki, czytelnie, sekcje o różnorodnym charakterze, od sportowych po dramatyczne. Istotnym elementem pracy partyjnej były kuchnie ludowe, gdzie prawie codziennie spotykała się większość członków; dzięki temu można było łatwiej do nich dotrzeć. Nie zaprzestano także akcji pomocy potrzebującym. Niewielka liczba młodzieży wpływała na mało aktywną działalność organizacji Cukunft; wprawdzie podejmowano próby tworzenia własnych szkół bundowskich, ale wobec nikłej popularności tych placówek wkrótce przedsięwzięcie to upadło. Sztywne trzymanie się tradycji ideologicznej powodowało odrzucanie wszelkich kompromisów. Negowano jakąkolwiek możliwość współpracy z syjonistami, natomiast współpraca z PPR układała się rozmaicie, w zależności od okresu i ośrodka. Sytuację polityczną Bundu lapidarnie określił działacz z Tarnowa w sprawozdaniu dla Centralnego Komitetu: „Na ulicy żydowskiej współpracujemy z PPR. Na ulicy polskiej współpracujemy z PPS (w Radzie Miejskiej). Na terenie Komitetu syjoniści współpracują z PPR przeciwko Bundowi"69. Linia polityczna partii nie była jednolita. Mimo, że nigdy nie doszło do rozłamu, ścierały się różne kierunki polityczne. Proces stopniowego porzucania tradycyjnej linii ideologicznej Bundu rozpoczął się w 1947 r. pod naciskiem 67 CA KC PZPR, Kolekcja Bund 30/IY-2 t. 7. 68 CA KC PZPR, Kolekcja Bund 30/IY-2 t. 7, k. 61. 69 CA KC PZPR, Kolekcja Bund 30/IY-2 t. 6, k. 160. 438 działaczy gotowych do współpracy z PPR. Stopniowa eliminacja przedwojennych działaczy ze stanowisk kluczowych w partii, silne poparcie przez PPR elementów opowiadających się za połączeniem obu partii dały tylko połowiczne rezultaty. Do końca sytuacja nie była jasna, obawiano się akcesu Bundu do PPS, jednak silny nacisk administracyjny na nowo powołany Centralny Komitet Bundu spowodował (wbrew woli wielu członków) w styczniu 1949 r. powstanie organizacji jednoczących Bund i Frakcję PPR, czyli Frakcji PZPR przy CKŻP. Był to wynik kongresu zjednoczeniowego ruchu robotniczego, obradującego w grudniu 1948 r. Żydowska Socjalno-Demokratyczna Partia Robotnicza Poalej Syjon Lewica, jeszcze przed połączeniem się z lewym skrzydłem Poalej Syjon Prawicy, reprezentowała kierunek komunistyczny w światowym ruchu syjonistycznym. Oblicze ideologiczne partii zostało ukształtowane przed wojną. W czasie okupacji wchodząc w skład Żydowskiego Komitetu Narodowego opowiadała się za współpracą z PPR i innymi polskimi organizacjami lewicowymi. Była jedną z najlepiej zorganizowanych partii działających w gettach i po stronie aryjskiej. Ideologia partii opierała się na połączeniu komunizmu z syjonizmem. Zwano ją borochowizmem od nazwiska Bera Borochowa, twórcy teorii syjonistycznego komunizmu. Wpływy partii poza Polską były niewielkie, ograniczały się jedynie do USA i Izraela. Natomiast wielu jej zwolenników przebywało w obozach Displaced Persons w Niemczech. Jako że głównym terenem działalności Poalej Syjon Lewicy była Polska, częste zarzuty PPR kierowane pod adresem syjonistów, dotyczące działalności kierowanej przez centrale zagraniczne, nie dotyczyły Poalej Syjon Lewicy. Polityka ideologiczna, gospodarcza i emigracyjna partii była uwarunkowana prawie wyłącznie sytuacją w kraju. Pasywną politykę przedwojenną zastąpiono od 1945 r. zwiększoną aktywnością, a z chwilą rozpoczęcia repatriacji z ZSRR, stała się ona wręcz agresywna (głównie w sferze propagandy). Deklaracje polityczne Poalej Syjon Lewicy były bardziej radykalne społecznie niż deklaracje PPR. Walczono wyłącznie o stworzenie komunistycznego państwa żydowskiego w Palestynie; żaden inny jego wariant ustrojowy nie był brany pod uwagę. Przywódca tej partii Adolf Berman jako pierwszy, na początku 1947 r., sformułował tzw. trzecią orientację w ruchu syjonistycznym, według której przyszłe państwo żydowskie miało być państwem socjalistycznym, budowanym przy pomocy ZSRR i dążącym do zbliżenia żydowsko-arabskiego ™. Poalej Syjon Lewica, ze względu na swe oblicze polityczne i deklaracje o przynależności do obozu socjalistycznego, nie mogła negować istnienia osiedla żydowskiego w Polsce, dlatego proponowano rozwijanie dwóch społeczności żydowskich: w Polsce i w Palestynie. Ta dwukierunkowość działania partii spowodowała ważne następstwa w polityce emigracyjnej — nie chciano wyjazdu wszystkich członków partii. Pomagano jedynie młodzieży 70 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 51. 439 szkolnej, w obozach przysposobienia wojskowego i w kibucach, oraz pracownikom aparatu partyjnego niezbędnym w Palestynie. Trzecią grupą emigrujących związanych z Poalej Syjon Lewicą byli członkowie organizacji młodzieżowej Borochow Jugent, kierowani z kibuców w Polsce do wymagających największych wyrzeczeń kibuców w Palestynie. Pomimo niewielkiej liczby członków, partia była bardzo popularna. Linia ideologiczna, a szczególnie dwukierunkowość rozwoju osiedla żydowskiego w Polsce i w Palestynie, jednały jej wielu zwolenników spośród proletariatu wielkoprzemysłowego oraz robotników zatrudnionych w spółdzielniach. Struktura organizacyjna Poalej Syjon Lewicy nie była rozbudowana. Na czele partii stał Komitet Centralny, podlegały mu komitety wojewódzkie, a im z kolei — powiatowe. Poalej Syjon Lewica obejmowała działalnością cały kraj. Komitety terenowe istniały w 30 ośrodkach. Szczególnie ożywioną działalność partia przejawiała na Dolnym Śląsku, w Szczecinie i w Krakowie. Prowadzono ponad 20 kibuców zwanych ośrodkami produktywizacji, w których przygotowywano młodzież do wyjazdu do Palestyny. Obok działalności partyjnej, wśród robotników wielkoprzemysłowych i w spółdzielniach CKŻP, prowadzono 15 własnych spółdzielni partyjnych. Bardzo silnym ośrodkiem wspomagającym działalność partii była organizacja młodzieżowa Borochow Jugent. Budżet Poalej Syjon Lewicy składał się głównie z pomocy Jointu, składek członkowskich i dotacji funduszów narodowych. Dotacje zagraniczne nie były wysokie, przeznaczano je na utrzymanie kuchni ludowych oraz na indywidualną pomoc członkom partii znajdujących się w potrzebie71. Najlepiej układała się współpraca Poalej Syjon Lewicy z Poalej Syjon Prawicą, przede wszystkim z jej lewym skrzydłem. Natomiast Frakcja PPR traktowała Poalej Syjon Lewicę jako głównego przeciwnika. Pomyślna współpraca Poalej Syjon Lewicy i zdecydowanej większości Poalej Syjon Prawicy, zbliżenie ideologiczne i koordynacja wspólnych przedsięwzięć doprowadziły do połączenia się obu partii w listopadzie 1947 r. Żydowska Socjalistyczna Robotnicza Partia Poalej Syjon — zwana popularnie Poalej Syjon Prawicą, swój program wywodziła z przedwojennego programu Poalej Syjon Prawicy. Za główny cel działalności uważała zbudowanie socjalistycznego państwa w Palestynie dzięki związkom zawodowym — Histadrut. Do połowy 1947 r. była najaktywniejsza ze wszystkich syjonistycznych partii w Polsce. Brała czynny udział w pracach Koordynacji Syjonistycznej i wykazywała szczególną aktywność w organizacji emigracji z Polski. Członkowie partii rekrutowali się głównie z robotników spółdzielni i zakładów rzemieślniczych. Posiadano doskonałe, ideowe kadry wyszkolone w organizacji emigracji do Palestyny. Prowadzono bardzo aktywną pracę z młodzieżą w organizacji Dror, szkoląc ją do pracy w Palestynie i dla armii żydowskiej (Hagany). Ogromną rolę w działalności partii odgrywało jej zaplecze w Palestynie w postaci najsilniejszej partii żydowskiej Mapai. Dzięki palestyńskiej AAN, MAP 790, k. 41. 440 centrali dysponowano dużymi funduszami, przeznaczanymi głównie na pomoc emigrantom. Pieniądze otrzymywane od Jointu przeznaczano na organizację młodzieżowych ośrodków produktywizacyjnych, pomoc spółdzielniom i zakładanie szkół hebrajskich. Głównych sojuszników w utworzeniu państwa żydowskiego widziano w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. Stosunek partii do nowej rzeczywistości w Polsce był pozytywny. Popierano Blok Demokratyczny i przemiany zachodzące w kraju, natomiast negowano potrzebę rozwijania w Polsce skupiska żydowskiego. Poalej Syjon Prawica kładła szczególny nacisk na oświatę; prawie 90% nauczycieli szkół CKŻP było członkami tej partii, miała także znaczne wpływy w ORT. Głównym partnerem do współpracy była Poalej Syjon Lewica. Nastąpiło zbliżenie organizacji młodzieżowych. Prowadzono wspólne kluby sportowe w ramach CKŻP, a także niezależne od CKŻP spółdzielnie, kibuce, czytelnie. Z innymi partiami współpraca układała się mniej pomyślnie. Bund i PPR były wrogo nastawione do syjonistów socjalistów. Wywoływało to różne konflikty w samym CKŻP i walkę o wpływy w poszczególnych placówkach. Na początku 1947 r. zarysowały się różnice poglądów w kierownictwie partii. Złożyło się na to kilka powodów. W Palestynie doszło już wcześniej do rozłamu w Poalej Syjon Prawicy i powstania dwóch partii: Mapai z Dawidem Ben Gurionem i Achdut Ha Awoda z Icchakiem Tabenkinem. Mapai miała ogromne wpływy w egzekutywie syjonistycznej i agencji żydowskiej, reprezentowała orientację anglosaską. Achdut Ha Awoda stanowiła poprzednio lewe skrzydło Poalej Syjon Prawicy i usiłowała budować przyszłość Palestyny przy współpracy z ZSRR i krajami bloku wschodniego, opowiadała się zdecydowanie za podziałem Palestyny na państwo żydowskie i arabskie, czemu Mapai była przeciwna. Achdut Ha Awoda połączyła się z Poalej Syjon Lewicą. W Polsce stosunek sił tych dwóch nurtów w Poalej Syjon Prawicy był odwrotny. Wprawdzie przewodniczący partii Józef Sack reprezentował prawe skrzydło, ale grupa Achdut Ha Awoda z jej głównym działaczem Stefanem Grajkiem była zdecydowanie silniejsza. Do niej należeli najwybitniejsi działacze kadrowi, a także organizacja młodzieżowa Dror. Odwlekanie rozłamu w partii wynikało z kilku powodów: lewica partyjna obawiała się wstrzymania funduszy Mapai na działalność w Polsce, ponadto Mapai, mając przewagę w centralnych organach syjonistycznych, starał się izolować Achdut Ha Awoda na arenie międzynarodowej. Niektórzy wybitni działacze lewicy partyjnej opuścili Polskę wraz z falą emigracji kieleckiej, pozostali zajmowali stanowisko niezdecydowane. Przewodniczący partii robił wszystko, by do rozłamu nie dopuścić. Był świadomy, że Poalej Syjon Prawica po odejściu grupy Achdut nie będzie miała żadnego znaczenia. Jedność partii udało się zachować do połowy 1947 r.72 Dnia 17 VII 1947 r. prawe skrzydło Poalej Syjon Prawicy połączyło się z Syjonistyczno-Socjalistyczną Partią Pracy Hitachdut w Polsce, tworząc 72 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 49, 50. 441 Żydowską Syjonistyczno-Socjalistyczną Partię Robotniczą Poalej Syjon Hi-tachdut w Polsce. W skrócie zwano tę partię Hitachdut pomimo dominujących w niej działaczy dawnej Poalej Syjon Prawicy, której przewodniczący Józef Sack stanął na czele nowej partii73. W trzy miesiące później 19 X 1947 r. na wspólnej Krajowej Konferencji Żydowskiej Socjalno-Demokratycznej Partii Robotniczej Poalej Syjon Lewicy i grupy lewicowej Żydowskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej Poalej Syjon Prawicy nastąpiło ich połączenie w Zjednoczoną Żydowską Partię Robotniczą Poalej Syjon. Od tej chwili stała się ona najsilniejszą syjonistyczną partią działającą na terenie Polski. Jej przewodniczącym został dotychczasowy przywódca Poalej Syjon Lewicy Adolf Berman74. Jednocześnie nastąpiło połączenie organizacji młodzieżowych. Bardzo mała grupa przeszła z Droru do Gordonii, organizacji młodzieżowej Hitachdut. Natomiast prawie cała organizacja Dror połączyła się z organizacją młodzieżową Poalej Syjon Lewicy Borochow Jugent, tworząc jedną organizację Dror-Borochow Jugent. ł~\ -.'..:* , ;r .; Zjednoczona Żydowska Partia Robotnicza Poalej Syjon dysponowała największą siecią ośrodków produktywizacji, spółdzielni i innych placówek. Zmieniono jej strukturę organizacyjną. Zamiast komitetów powiatowych utworzono komitety parytetowe łączące komitety terenowe Poalej Syjon Lewicy i Prawicy, zaszły też zmiany na podstawowych stanowiskach w partii. Pomimo to oblicze ideologiczne i główna linia polityczna nie uległy zmianie. Zjednoczona Poalej Syjon, obok PPR, stała się poważną siłą polityczną w środowisku żydowskim. Komitety terenowe działały w 60 miejscowościach. Najwięcej komitetów rejonowych i podległych im organizacji terenowych było na Dolnym Śląsku. Komitetowi w Wałbrzychu podlegało 15 organizacji, w Legnicy 9, w Dzierżoniowie 7, we Wrocławiu 3, na Górnym Śląsku 7, w Krakowie 5, w Szczecinie 4. W centralnej Polsce istniało 11 organizacji terenowych. Partia utrzymywała 45 domów i klubów robotniczych, 25 kuchni ludowych, sieć bibliotek, świetlic i innych placówek kulturalnych, istniał Związek Robotniczych Klubów Sportowych „Gwiazda", obejmujący 12 klubów. Sprawowano nadzór nad 20 spółdzielniami. Organizacja młodzieżowa Dror-Borochow Jugent posiadała swe placówki w 30 miastach. O pozycji partii w społeczeństwie żydowskim świadczył fakt udziału ponad 20 tyś. członków i sympatyków w zgromadzeniach zjednoczeniowych. W Prezydium CKŻP Zjednoczona Żydowska Partia Robotnicza miała najsilniejszą reprezentację (7 przedstawicieli). W wojewódzkich komitetach żydowskich było 125 przedstawicieli Zjednoczonej Poalej Syjon. Do partii tej należało także kilkunastu radnych w wojewódzkich, powiatowych i miejskich radach narodowych, m.in. jedyny żydowski radny w Stołecznej Radzie 73 CZA S5, t. 1429. 74 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 156, 165, 166. 442 Narodowej; z tej partii rekrutował się też jedyny przedstawiciel społeczności żydowskiej w Sejmie75. Drugą marksistowską partią syjonistyczną wchodzącą w skład CKŻP była Haszomer Hacair. Nie miała ona tradycji przedwojennych. Stworzona w Palestynie w 1945 r., przez członków organizacji młodzieżowej o tej samej nazwie, odgrywała tam szczególnie doniosłą rolę wśród robotników rolnych. W Polsce znalazła bardzo sprzyjające warunki do działania ze względu na podstawowe hasła szomrowe dotyczące przyszłego państwa żydowskiego — chciano dwunarodowego państwa żydowsko-arabskiego i przekazania losów Palestyny ONZ, z głównym udziałem ZSRR. Były one zbliżone zarówno z polityką Polski, jak i ZSRR w kwestii palestyńskiej. Wprawdzie negatywne stanowisko wobec budowania skupisk żydowskich w diasporze, a co za tym idzie i w Polsce, reprezentowane przez partię kłóciło się z oficjalnym stanowiskiem rządu, ale wobec zgodności stanowisk w kwestii palestyńskiej sprawę tę traktowano jako drugoplanową76. Partia ta zrzeszała młodzież przebywającą w kibucach rolniczych i szkołach hebrajskich. Należała ona do najbardziej ideowych kręgów syjonistycznych. Członkowie Haszomer Hacair przewyższali pod względem poziomu etyczno--moralnego innych syjonistów. Wynikało to zwłaszcza ze szczególnego nacisku, jaki położono na wychowanie i tryb życia. Członkowie kibuców Haszomer Hacair po wyjeździe do Palestyny stanowili wzór dla żołnierzy Hagany i robotników rolnych. Ogółem liczbę członków szacowano na ok. 1,5 tyś. Nie była to partia masowa, raczej elitarna w najlepszym tego słowa znaczeniu. Ci, którzy nie mogli przystosować się do skromnego, wypełnionego jedynie pracą i nauką życia, opuszczali jej szeregi. Nowych członków rekrutowano głównie z organizacji młodzieżowych o tej samej nazwie. Komórki organizacji młodzieżowych działały we wszystkich szkołach hebrajskich i w większości szkół żydowskich podległych CKŻP. Haszomer Hacair stworzyła szkolnictwo hebrajskie w Polsce. Kadra nauczycielska w większości należała do partii, a uczniowie — do partyjnej organizacji młodzieżowej. Wielu uczniów pod wpływem propagandy szomrowej przechodziło nawet w trakcie roku szkolnego ze szkół CKŻP do szkół hebrajskich. Frakcja PPR przy CKŻP starała się ograniczyć ten odpływ wszelkimi środkami, łącznie z likwidacją szkół hebrajskich. Stało się to głównym powodem zadrażnień pomiędzy Haszomer Hacair a Frakcją. Dzięki wpływom w szkołach hebrajskich, Haszomer Hacair wychowywała w duchu komunistyczno-syjonistycznym dzieci od najmłodszych lat; stąd wywodziła się wielka ideowość wielu członków tej partii, określana często przez pepeerowców jako fanatyzm. A Obok szkolnictwa drugą podstawową dziedziną działalności partii była emigracja młodzieży i dzieci z organizacji szomrowych do Palestyny, a później 75 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 155-170. >*'*,)?.;>•:>-? 76 AAN, MAP 790, k. 94. 443 do Izraela. Haszomer Hacair nie krył się z tą akcją. Prowadziła ją wszelkimi dostępnymi sposobami łącznie z organizowaniem wyjazdów dzieci w trakcie roku szkolnego. Zjednoczenie Syjonistów Demokratów Ichud było jedyną mieszczańską partią syjonistyczną, bardzo zbliżoną programem do przedwojennej frakcji syjonistów ogólnych Et Liwnot. Rozwiązanie kwestii żydowskiego bytu narodowego widziała tylko w stworzeniu niepodległego państwa żydowskiego w Palestynie. W Polsce opowiadała się za Rządem Jedności Narodowej i zarówno w referendum z 30 VI 1946 r., jak i w wyborach do Sejmu Ustawodawczego z 1911947 r. zdecydowanie poparła Blok Demokratyczny. Członkowie i sympatycy rekrutowali się w większości z byłych przemysłowców, kupców, inteligencji zawodowej, urzędników oraz studentów. Wśród sympatyków bardzo często spotykało się oficerów Wojska Polskiego, głównie ze służby zdrowia i sądownictwa. Ichud był najliczniejszą partią żydowską w Polsce i miał bardzo poważne wpływy wśród wszystkich syjonistów. Osiągnięto je dzięki skierowaniu dużych funduszy na pracę partyjną. Główne jej formy polegały na rozbudowaniu prasy i wydawnictw. Prowadzono kibuce, zwane też ośrodkami produktywizacji, w których jednorazowo przebywało ok. 400 osób. Pełniły one głównie funkcje obozów etapowych dla emigrantów z Polski. Ponadto bardzo często organizowano z różnych okazji spotkania partyjne, przyjęcia i inne formy wspólnego spędzania czasu. Regularnie rejestrowano Żydów pragnących wyjechać do Palestyny. Mimo tych działań Ichud nie przejawiał skłonności ofensywnych, a kierownictwo było dosyć bierne w prowadzeniu akcji organizacyjnej. O sile tej partii decydował fakt, że była to jedyna mieszczańska partia żydowska działająca legalnie w Polsce. W partii ścierały się trzy kierunki polityczne, w zależności od sposobu rozwiązania sprawy przyszłego państwa żydowskiego. Jedni chcieli go budować przy współpracy z Wielką Brytanią, inni ze Stanami Zjednoczonymi, a mniejsza grupa w porozumieniu z ZSRR. Ponadto w Ichudzie znajdowali się rewizjoniści (z dawnej Nowej Organizacji Syjonistycznej) różnych odcieni. Do końca 1946 r. w skład Ichudu wchodzili także zwolennicy Mizrachi. Pomimo tak skomplikowanej sytuacji wewnętrznej w partii, nigdy nie dochodziło do poważniejszej konfrontacji przedstawicieli poszczególnych kierunków. Przywódcy Ichudu prowadzili politykę realną, uznając drogę rozwoju Polski powojennej za fakt dokonany i nieodwracalny, a obóz demokratyczny jako naturalnego obrońcę interesów mniejszości żydowskiej. W tym więc obozie szukali poparcia dla swojej polityki. Struktura organizacyjna Ichudu nie była rozbudowana. Najwyższy organ stanowił zjazd partyjny, który powoływał Komitet Centralny i prezesa partii. Komitet Centralny wybierał Radę Naczelną będącą organem wykonawczym Komitetu. Bezpośrednią działalność partii prowadziły poszczególne wydziały Komitetu. W większych skupiskach żydowskich istniały komitety terenowe o tej samej strukturze co Komitet Centralny. Podstawę budżetu stanowiły dotacje Jointu, pomoc od organizacji syjonistycznych w Ameryce i Palestynie oraz składki członkowskie. Działalność 444 partii koncentrowała się na zwiększeniu emigracji do Palestyny poprzez obozy w Niemczech. Emigrantom udzielano pomocy materialnej i załatwiano część formalności. Partia działała głównie wśród nowo przybyłych repatriantów z ZSRR i kierowała ich dalej. Z tego powodu występowała duża rotacja wśród jej członków. Ichud miał niewielkie wpływy wśród młodzieży. Prawie nieobecny w szkolnictwie hebrajskim, miał także słabo rozwinięte kibuce przygotowujące do pracy w Palestynie. Dosyć ożywioną działalność rozwijano na terenie CKŻP. Najlepiej współpraca układała się z Frakcją PPR przy CKŻP; opinia ta była obustronna. O ile na gruncie ideologicznym nie mogło być żadnego zbliżenia ze względu na odmienne poglądy i cele, o tyle w pracy bieżącej elastyczność i pragmatyzm działaczy Ichudu, których nie krępowała postawa ideologiczna, bardzo często pozwalały na wspomaganie Frakcji w przeprowadzaniu kolejnych akcji wśród ludności żydowskiej. Spotykało się to z atakami innych partii syjonistycznych. Bund atakował Ichud z pozycji ideologicznych oraz za stosunek do kwestii palestyńskiej. Pomimo konfliktów z innymi partiami, Ichud pozostawał aż do chwili likwidacji najpopularniejszą z partii działających w środowisku żydowskim77. Hitachdut — Żydowska Syjonistyczno-Socjalistyczna Partia Pracy, działała samodzielnie do 17 VII 1947 r., po czym połączyła się z częścią Poalej Syjon Prawicy. Przyniosło to jej duże wzmocnienie, gdyż działając samodzielnie nie miała wielkich wpływów wśród ludności żydowskiej. Praca partyjna koncentrowała się głównie w organizacjach młodzieżowych Gordonia i Nocham. Komitety terenowe istniały tylko w Krakowie, Szczecinie i Wrocławiu. Komitet Centralny miał siedzibę w Łodzi. Członkowie rekrutowali się głównie z inteligencji o poglądach zachowawczych. Przewodniczącemu partii, Abramowi Cyncynatu-sowi, zarzucano zajmowanie pozycji prosanacyjnych przed wojną. Hitachdut negowała możliwość istnienia skupiska żydowskiego w Polsce, pragnąc budować państwo żydowskie w Palestynie przy pomocy Wielkiej Brytanii78. Mizrachi była jedyną religijną partią istniejącą legalnie. Główną bazę jej działalności stanowiły żydowskie kongregacje wyznaniowe. Zachowywała lojalność wobec władz i realizowała ich politykę na terenie kongregacji. Nie miała znaczenia w społeczeństwie i składała się w większości z członków aparatu administracyjnego zatrudnionego w kongregacjach. Skupiała też część liberalnych rabinów oraz niewielką liczbę religijnych rzemieślników i robotników. Największą konkurencję dla tej partii stanowił Ichud, do którego należała większość osób praktykujących z różnych grup społecznych. Dzięki dużej pomocy finansowej pokrewnych organizacji w USA i Palestynie Mizrachi mogła na szeroką skalę rozwijać akcję charytatywną, czym zjednywała nowych członków. Prowadzono domy dziecka, domy starców, bursy dla młodzieży, szkoły religijne i punkty produktywizacyjne. Dążyła do budowy w Palestynie żydowskiego państwa religijnego. 77 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 211. 78 CZA S5 t. 1429. 445 Aguda — partia ortodoksyjno-religijna — działała niemal oficjalnie do czasu definitywnej reglamentacji życia politycznego w kraju79. Świadczy o tym m.in. zgoda Ministerstwa Administracji Publicznej na udział delegacji z Polski w Światowym Kongresie Agudy. Od 1946 r. przywódcy Agudy zabiegali o zarejestrowanie partii jako Stowarzyszenia Poalej Isroel. Ostatecznie MAP oddaliło tę prośbę w połowie 1947 r. Pomimo tego Aguda, obok Ichudu i Mizrachi, była traktowana jako pełnoprawny członek kongregacji wyznaniowych, nawet przez administrację terenową. Podczas konfliktu między rabinem a Kongregacją w marcu 1947 r. w Tarnowie starosta ogłosił powszechne wybory do Kongregacji, w wyniku czego, według jego sprawozdania: „W wyznaczonym terminie zgłoszono tylko jedną listę wyborczą uzgodnioną przez wszystkie trzy partie Ichud, Mizrachi i Agudę, wobec czego komisja wyborcza zwróciła się, aby zatwierdzić kandydatów z listy jako nowy skład zarządu, a wybory są zbędne. Zatwierdziłem"80. Działacze Agudy nigdy nie pogodzili się z formą organizacji środowiska żydowskiego w Polsce powstałą po 1944 r. Nie uznali CKŻP, dążyli do przekształcenia kongregacji w istniejące przed wojną gminy wyznaniowe. Na tym tle toczył się ciągły spór z Mizrachi. Byli też głównymi oponentami wstąpienia żydowskich kongregacji wyznaniowych do CKŻP, słusznie obawiając się odejścia od religijnych norm i tradycji w placówkach kongregacji. Za wszelką cenę starali się zapobiegać liberalizacji życia religijnego. Główny autorytet religijny Agudy — rabin Wawa Morejno — wielokrotnie oponował publicznie przeciwko łamaniu lub nazbyt swobodnej interpretacji przepisów religijnych przez działaczy Mizrachi. W sprawie emigracji zajmowano niejednolite stanowisko. Część działaczy uważała, że wobec trudności w przestrzeganiu zasad religijnych w życiu codziennym należy Polskę opuścić. Natomiast inna grupa dążyła do odbudowywania skupiska żydowskiego sądząc, że tylko w Polsce może rozwijać się nadal nie skażone laicyzacją życie religijne81. Tak jak Mizrachi, Aguda prowadziła opiekę społeczną, wysyłała emisariuszy do ZSRR w celu ułatwienia repatriacji i emigracji osobom religijnym, była głównym motorem poszukiwania dzieci znajdujących się poza środowiskiem żydowskim przez Wydział Kongregacji zwany Pidjon Jeladim. Żydowskie Stronnictwo Demokratyczne — znane przed wojną jako Fołks Partaj — wznowiło działalność we wrześniu 1945 r. Nigdy nie uzyskało legalizacji, chociaż przez krótki okres było zarejestrowane w Krakowie pod nazwą Związek Żydowskiej Inteligencji Pracującej. Na mocy decyzji wojewody został on rozwiązany 31 III 1946 r. Po likwidacji ośrodka w Krakowie, aktywniejszą działalność Stronnictwo przejawiało jedynie w Łodzi. W koncepcjach organizacji życia żydowskiego w Polsce było zbliżone do Agudy. Negowało potrzebę istnienia CKŻP i atakowało dominującą w nim rolę Frakcji PPR. Szczególnie ostro przeciwstawiało się produktywizacji, która 79 CZA S5 t. 1429. 80 AAN, MAP 794, k. 124. 81 AAN, MAP 1104, k. 76-83. 446 zdaniem stronnictwa niszczyła drobnomieszczaństwo żydowskie, zamieniając je w proletariat. Te przemiany społeczne miały doprowadzić, zdaniem Stronnictwa, do zaniku narodowego charakteru skupiska żydowskiego. W działalności opierało się głównie na rzemieślnikach i kupcach, pomagając im w kontaktach z administracją państwową. Liczyło zaledwie kilkuset członków. Podobnie jak Aguda, dążyło do reaktywowania żydowskich gmin wyznaniowych, jako najlepszej formy organizacyjnej dla społeczeństwa żydowskiego. Kilkakrotnie podejmowane próby współpracy z polskim Stronnictwem Demokratycznym nie przyniosły rezultatu, ze względu na odmowę tego ostatniego82. Rewizjoniści (kontynuatorzy linii Nowej Organizacji Syjonistycznej) nie działali jako zorganizowana partia lub stronnictwo. Byli wśród nich zarówno członkowie przedwojennej Nowej Organizacji Syjonistycznej, jak i Betaru. Większość spośród rewizjonistów w Polsce identyfikowała się z Hebrajskim Komitetem Wyzwolenia Narodowego, istniejącym w Palestynie i działającym przy poparciu USA, ale była też grupa pragnąca oprzeć działalność na pomocy ZSRR i Polski. Już w końcu 1945 r. podjęto próbę zalegalizowania działalności pod nazwą Związku Żołnierzy Żydów Uczestników Walki z Faszyzmem, ale w lutym 1946 r. MAP kategorycznie odmówiło rejestracji. Podjęto więc pracę nielegalną, przenikając do Ichudu, Mizrachi i Agudy. Spośród rewizjonistów rekrutowała się też większość działaczy Brichy. Wobec swobody wewnątrz-organizacyjnej Ichudu, w nim najłatwiej rozwijali swoją działalność. Podczas Zlotu Zdemobilizowanych Żołnierzy, który odbył się w sierpniu 1946 r. w Łodzi pod patronatem Ichudu, zawiązała się sekcja tej partii o nazwie Maawak. Stała się Komendą Naczelną rewizjonistów. Kraj podzielono na okręgi; największy z nich we Wrocławiu nosił nazwę Geder. Przewodniczył Izaak Nejter, na czele dziani organizacyjnego stał Aleksander Bród, sekretarzem generalnym był Henryk Zussman. Oficjalnie Maawak liczył 300 członków; poza sekcją pozostawało ok. 1,5 tyś. osób ściśle z nią współpracujących. Oprócz udziału w organizacji wychodźstwa, rozpowszechniano ulotki o treści antybrytyjskiej oraz służono pomocą materialną nowym członkom. Rewizjoniści negowali potrzebę istnienia skupiska żydowskiego w Polsce, dążyli do wyzwolenia siłą Palestyny spod okupacji brytyjskiej i utworzenia państwa wyłącznie żydowskiego po obu stronach Jordanu83. 2.5. Inne organizacje polityczne Prawie wszystkie partie polityczne miały własne organizacje młodzieżowe. Szczególnie syjoniści przykładali wielką wagę do pracy z młodzieżą. Dnia 5 XI 1945 r. wznowił działalność Hehaluc jednocząc cztery młodzieżowe organizacje partii syjonistycznych: Haszomer Hacair (Haszomer Hacair), 82 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 56-57. 83 AAN, MAP 790, k. 62. 447 Dror (Poalej Syjon Prawica), Gordonię (Hitachdut) i Młodzież Borochową (Poalej Syjon Lewica). Dwa cele przyświecały ich przywódcom: wychowanie młodzieży w duchu syjonistyczno-socjalistycznym oraz przysposobienie młodzieży do pracy produktywnej w kraju i kolonizatorskiej w Palestynie. Realizowano je przez zakładanie kolektywów robotniczych, warsztatów rzemieślniczych, prowadzenie kursów szkolenia zawodowego, placówek rolniczych jako ośrodków produktywizacyjnych dla młodzieży, a także przez rozwój świetlic, bibliotek, kółek samokształceniowych oraz uniwersytetów ludowych jako ośrodków kulturalno-oświatowych. Organizacją kierował Komitet Centralny złożony z pięciu osób, wybierany na okres roku przez Radę Główną składającą się z piętnastu członków. Rada Główna z kolei była wybierana przez naczelny organ Hehaluc — Zjazd Delegatów Oddziałów Miejskich. W skład Rady Głównej wchodziły osoby o najwyższym autorytecie moralnym wśród młodzieży żydowskiej z racji ich działalności w okresie okupacji; wśród nich był m.in. Antek Cukierman, Tuwia Borzykowski, Chaja Grosman, Cywia Lubetkin (członkowie ŻOB, uczestnicy powstania w getcie warszawskim)84. Największy rozwój organizacji nastąpił w 1947 r. Zrzeszała wówczas 3374 osoby pracujące w 45 kibucach na terenie całego kraju. Pod względem liczby członków przodowała Gordonia i jej sekcja Nocham, które w 12 kibucach szkoliły 1023 osoby, następnie Dror, Haszomer Hacair i Młodzież Borochową. Obok ośrodków robotniczych, zorganizowano na Dolnym Śląsku w Mieroszo-wie, Pilawie i Bielawie trzy gospodarstwa rolnicze zatrudniające 120 osób. W większych skupiskach żydowskich zakładano szkoły hebrajskie. Wydawano własne podręczniki w języku hebrajskim, które służyły także dzieciom placówek uniwersytetu ludowego. Prowadzono pracę kulturalno-oświatową we własnych domach kultury. Latem i zimą organizowano dwutygodniowe kolonie obejmujące ok. 1,5 tyś. młodych syjonistów. Fundusze na działalność Hehaluc pochodziły głównie z Jointu i z istniejących w Polsce Żydowskiego Funduszu Narodowego (Keren Kajemet Leisrael) oraz Funduszu Odbudowy Palestyny (Keren Hajesod)85. Żydowski Fundusz Narodowy zbierał środki na zakup ziemi dla osadnictwa w Palestynie. Ziemia stanowiła własność narodową i była wydzierżawiana osiedleńcom. Dzięki Funduszowi młodzież skupiona w kibucach rolniczych po przybyciu do Palestyny miała zagwarantowane niezbędne środki do osiedlenia się. W chwili wznowienia działalności w Polsce w czerwcu 1946 r., do Funduszu należało w Palestynie ok. 51 % całej ziemi żydowskiej. Skupiał on wokół siebie wszystkie ugrupowania syjonistyczne, objął działalnością 39 ośrodków żydowskich w Polsce, z których rekrutowało się ponad 7 tyś. członków. Środki finansowe czerpał ze składek członkowskich, imprez kulturalnych, rozrywkowych, zbiórek, darowizn86. 84 AAN, MAP 790, k. 68-73. 85 AAN, MAP 790, k. 18-21. 86 AAN, MAP 790, k. 1-3. .i':Vt ±>:.-f-t Ł;^U.: /•"••;•• ',.•••>'-^••JMTI:,.»•; +•;*• •.-./;.;, ..• Drugim ważnym elementem, od którego zależały wszelkie przedsięwzięcia, były pieniądze. To prawda, że od 1945 r. przebywały w Polsce delegacje różnych zagranicznych organizacji żydowskich i zostawiały często duże sumy przeznaczone na odbudowę i akcję doraźnej pomocy instytucjom i partiom żydowskim. Potrzebny był jednak stały dopływ gotówki, dzięki któremu powstałyby konkretne budżety poszczególnych organizacji. O ile w pierwszej fazie działalności partie polityczne, szczególnie Bund, poważnie dotowała zagranica, o tyle CKŻP nie miał takiego zaplecza i korzystał z dotacji państwowych. Do wiosny 1946 r. stanowiły one główne (choć nie jedyne) źródło finansowania jego działalności. Dopiero później zaczęły napływać znaczne sumy od Jointu, które pozwoliły na ograniczenie pomocy rządowej do minimum. Także po pogromie kieleckim, gdy dorobek społeczeństwa żydowskiego zaczai się nagle walić na skutek masowej emigracji, rząd poprzez Komisarza do spraw Produktywizacji pośpieszył z pomocą spółdzielcom żydowskim asygnując 50 min zł, które pozwoliły przetrzymać ciężki okres. Od 1947 r. pomoc państwa stale malała, wahając się w granicach 0,5% ogólnego budżetu żydowskich kongregacji wyznaniowych i CKŻP. Główny ciężar finansowania wszystkich instytucji żydowskich przejął na siebie American Joint Distribution Committee89. Już od końca 1944 r. Joint udzielał polskim Żydom największej pomocy spośród wszystkich organizacji zagranicznych. Korzystała z niej zresztą nie tylko ludność żydowska, ale i polska. Rozpoczęto ją od dostarczania żywności, lekarstw i odzieży. Następnie przysyłano transporty z maszynami i surowcami dla spółdzielni, by, po otworzeniu w połowie 1945 r. przedstawicielstwa tej organizacji w Polsce, ofiarować także pomoc gotówkową. Ministerstwo Administracji Publicznej zatwierdziło wznowienie działalności Jointu 18 VII 1945 r. Początkowo funkcję dyrektora pełnił Dawid Guzik, a po jego tragicznej śmierci w katastrofie lotniczej nad Pragą w marcu 1946 r. przedstawicielstwo objął William Bein. Europejska centrala Jointu mieściła się w Paryżu. Sekcja polska była jej podporządkowana. Ponadto z ramienia rządu nad Jointem kontrolę sprawował MAP i Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej. Celem Komitetu była pomoc w rozwinięciu wszelkich form opieki społecznej, kulturalnej, medycznej, religijnej i gospodarczej. Nie prowadzono jednak żadnych własnych placówek, lecz działano za pośrednictwem instytucji już istniejących: CKŻP, żydowskich kongregacji wyznaniowych, Towarzystwa Ochrony Zdrowia, partii politycznych. Zadania Jointu polegały na dostarczaniu niezbędnych funduszy dla ich 89 AAN, MAP 25, k. 48-50. 451 funkcjonowania. Cała pomoc pochodziła z zagranicy, w kraju Komitet nie miał żadnych źródeł finansowania. O ile w latach 1945-1946 oprócz Jointu działalność CKŻP finansowały także inne instytucje zagraniczne, m.in. ziomkostwa (w 1946 r. przesłały na konto CKŻP 150 tyś. dolarów), o tyle od 1947 r. główny ciężar utrzymania instytucji żydowskich spadł na Joint — zob. tab. 47. Tab. 47. Źródła dochodów CKŻP i ŻKW w 1947 r. CKŻP W tyś. zł W odsetkach ŻKW W odsetkach Joint 751 995,0 81,7 Joint 84,0 Ofiary od społeczeństwa Organizacje amerykańskie 6,7 za granicą 76744,2 8,4 Zagraniczne ofiary Zwrot kosztów żywienia 36062,7 3,9 indywidualne 6,0 Ministerstwo Opieki Ofiary rabinów Społecznej 27200,0 3,0 zagranicznych 1,3 Instytucje komunalne 25039,0 2,7 Naczelny Rabinat Ministerstwo Oświaty 3000,0 0,3 Wielkiej Brytanii 0,5 Razem , , ,, 920040,9 100,0 Ministerstwo Administracji Publicznej 0,4 Pozostało z 1946 r. 0,3 Naczelna Rada Religijna 0,2 Wpływy z łaźni rytualnych 0,3 Jesziwa w Krakowie 0,2 ' ," H'- Ofiary w synagogach 0,1 Razem 100,0 Źródło: AŻIH, CKŻP, Sekretariat, Protokół posiedzenia Prezydium z 4 V 1949 r.; AAN MAP, t. 1101, s. 48. Tak samo w CKŻP i żydowskich kongregacjach wyznaniowych, także w innych organizacjach podstawę budżetu stanowiły pieniądze Jointu. Towarzystwo Ochrony Zdrowia opierało się prawie w zupełności na tych subwencjach. Nawet partie polityczne, zarówno syjoniści, jak i Bund, otrzymywały pieniądze na ośrodki produktywizacyjne, spółdzielnie pracy, domy dziecka, bursy, internaty i inne placówki; były to sumy o dużym znaczeniu dla budżetów poszczególnych partii. Bund w 1946 r. otrzymywał miesięcznie ok. l min zł, a w 1947 — 600 tyś. zł ze względu na mniejsze potrzeby90. Współpraca z CKŻP z Jointem nie zawsze układała się pomyślnie. W 1946 r. CKŻP zażądał przekazania mu w całości zaopatrzenia i pieniędzy, które napływały do Polski. Joint nie uległ presji i dzięki temu mógł kontrolować politykę finansową CKŻP, mógł także pomagać instytucjom nie związanym z Centralnym Komitetem. Było to konieczne ze względu na wykorzystywanie funduszów na cele przez Joint niepożądane. Wyrażało się to m.in. nadmiernym rozbudowaniem aparatu administracyjnego opanowanego przez działaczy 90 CA KC PZPR, Kolekcja Bund 30/IY-2 t. 9, k. 1-10. 452 Frakcji PPR. W rzeczywistości dużą część funduszy przeznaczono także na działalność Frakcji91. Trudno przecenić rolę, jaką American Joint Distribution Committee odegrał w odbudowie skupiska żydowskiego w Polsce. To właśnie dzięki tej organizacji Żydzi po wojnie mogli zaczynać życie od nowa, ona gwarantowała bezpieczeństwo materialne i pomoc wszystkim, którzy tego wymagali bez względu na przekonania polityczne i religijne, a w wielu wypadkach także bez względu na narodowość. Podobne do Joint funkcje, tylko w znacznie węższym zakresie, pełnił ORT. Działalność tego stowarzyszenia, którego głównymi zadaniami było szkolenie zawodowe i rozwój rolnictwa, wznowiono w marcu 1946 r. Już po miesiącu z centrali w Szwajcarii otrzymano niezbędne środki do rozpoczęcia pracy92. Inne organizacje zagraniczne udzielały pomocy doraźnej, ograniczając się jedynie do poszczególnych partii i żydowskich kongregacji wyznaniowych. Na przykładzie Bundu można ocenić, jakiej wielkości to była pomoc. W 1947 r. miesięczny budżet Bundu obejmujący kuchnie ludowe, domy dziecka, bursy, kluby sportowe, pomoc indywidualną, obozy dla dzieci i młodzieży, wydatki na pracę partyjną — wynosił ok. 5,4 min zł, z tego 0,6 min otrzymywano od Jointu, resztę pokrywały bundowskie organizacje zagraniczne93. Niewiele mniejsze dotacje otrzymywały partie syjonistyczne, dodatkowo wspierane funduszami palestyńskimi działającymi w Polsce. Duża część napływających do kraju pieniędzy była przeznaczana na inwestycje produkcyjne, głównie w przemyśle lekkim produkującym bezpośrednio na rynek. Całą zagraniczną pomoc organizacji żydowskich, która w latach 1944-1950 napłynęła do Polski, można szacować w dużym przybliżeniu na ok. 10 mld zł, co według ówczesnego przelicznika państwowego wynosiło ok. 100 min dolarów. Większość zużyto na inwestycje trwałe w przemyśle, szkolnictwie, opiece zdrowotnej i społecznej, kulturze. Zaledwie ok. 30% stanowiła pomoc doraźna. Suma ta była poważnym kapitałem służącym nie tylko odbudowie skupiska żydowskiego w Polsce, ale całemu krajowi. 3.2. Struktura społeczno-zawodowa Powojenna struktura społeczno-zawodowa ludności żydowskiej uległa wprawdzie zasadniczym zmianom w porównaniu z sytuacją przed 1939 r., lecz mimo to można dojrzeć pewne podobieństwa w koncepcjach polityki gospodarczej żydowskich partii politycznych przed wojną i po wojnie. Zbliżone programy działania partii określanych do 1939 r. mianem lewicowych lub demokratycznych w zmienionej wojną sytuacji pokrywały się często z polityką rządu. O ile trudno było realizować program produktywizacji 91 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 408, k. 131-137. 92 AAN, MAP 792, k. 2-13. 93 CA KC PZPR, Kolekcja Bund 30/IY-2 t. 9, k. 13. 453 wśród ponad 3 min Żydów w latach trzydziestych, bez wydatnego poparcia rządu, o tyle łatwiej dawało się to przeprowadzić wśród zaledwie 200 tyś. Żydów w drugiej połowie lat czterdziestych, mając ponadto poparcie administracji i aparatu partyjnego. Hasło produktywizacji ludności od początku odbudowy skupiska żydowskiego w Polsce dominowało w kształtowaniu polityki gospodarczej wszystkich partii (z wyjątkiem folkistów). Realizowała je Aguda i Frakcja PPR przy CKŻP, rewizjoniści i Bund. Sposoby realizacji były różne, ale cel ten sam — zmiana przedwojennej struktury społeczno-zawodowej ludności żydowskiej, w której — jak głoszono — dominował element nieproduktywny. W koncepcji nowych struktur społecznych nie było miejsca dla wielu przedwojennych grup zawodowych (kupców, fabrykantów, właścicieli nieruchomości). Wielu działaczy pragnęło zarazem stworzyć bazę społeczną dla organizacji politycznych o nikłym wpływie wśród ludności. Program produktywizacji nawiązywał do poglądów głoszonych już w XIX w., uznających konieczność przewarstwowienia Żydów polskich. Główną rolę w procesie produktywizacji odegrał CKŻP, a w nim Frakcja PPR, która opanowawszy Wydział Produktywizacji, aż do końca jego istnienia realizowała politykę zwiększania elementu robotniczego, szczególnie proletariatu wielkoprzemysłowego wśród Żydów w Polsce. Cel ten starano się osiągnąć za pomocą różnorodnych środków, z których dwa zasługują na szczególną uwagę: zatrudnianie w przemyśle ciężkim i lekkim oraz tworzenie spółdzielni produkcyjnych. Od 1945 r. Wydział Produktywizacji podjął działania zmierzające do jak największego zatrudnienia ludności żydowskiej, początkowo nie kierując się ani profilem produkcji, ani statusem prawnym zakładów. W przemyśle i rolnictwie udało się zatrudnić ok. 7 tyś. wykwalifikowanych pracowników. Udzielono finansowej pomocy ponad 500 osobom, które założyły indywidualne zakłady rzemieślnicze, lub w wypadku wykonywania wolnych zawodów otworzyły prywatną praktykę. Zorganizowano 20 spółdzielni pracy zatrudniających prawie 800 pracowników. Kasa Wydziału Produktywizacji udzieliła pożyczek w wysokości 8 min zł na cele inwestycyjne osobom prywatnym i spółdzielniom. Od 1946 r. największy nacisk położono na zatrudnienie Żydów w przemyśle ciężkim. Stosowano przy tym różnorodne metody, z których główną stanowiły bodźce materialne. Mówi o tym relacja sekretarza Komitetu Wojewódzkiego PPR we Wrocławiu z marca 1946 r.: „Nasza praca w kierunku produktywizacji Żydów idzie poprzez towarzyszy z Komitetów Żydowskich w formie nacisku ekonomicznego, np. przydzielanie mieszkań pracującym. Jednocześnie likwidujemy przeszkody czynione przez poszczególnych dyrektorów przy przyjmowaniu Żydów do pracy. W kopalniach w Wałbrzychu pracuje 200 Żydów, a w Pafawagu 100"94. 94 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 362, k. 41-42. 454 38. Spółdzielnia Krawiecka „Zgoda" im. J. Boruchowicza we Wrocławiu, oddział kuśnierski, 1946 r. Oprócz mieszkań przydzielano zasiłki finansowe, odzież, żywność otrzymywaną od Jointu. Początkowo ten system motywacyjny oraz usilna propaganda przynosiły dobre efekty. Do pracy w przemyśle i rolnictwie garnęła się głównie młodzież, pozbawiona tradycji zawodowych wyniesionych z okresu przedwojennego. Do lipca 1946 r. w przemyśle i na roli udało się zatrudnić 32,6% wszystkich pracujących tu Żydów. Wydziały produktywizacji pomogły w zatrudnieniu 73% osób w przemyśle uspołecznionym, a w takich gałęziach jak np. górnictwo 100%. Część robotników żydowskich, szczególnie w Łodzi, powróciła do zakładów, w których pracowali przed wojną, inni znaleźli zatrudnienie w zupełnie nie znanych dotychczas robotnikom żydowskim zakładach, hutach, portach przeładunkowych i innych. Jednakże mimo usilnych starań kierownictwo Wydziału Produktywizacji i terenowych komitetów PPR często spotykało się z niechęcią, a czasami wręcz z odmową przyjmowania Żydów do pracy. Zjawisko to było szczególnie powszechne do lipca 1946 r. i stanowiło poważny problem. Po wypadkach kieleckich uległo złagodzeniu, głównie za sprawą Komisarza Rządu do spraw Produktywizacji. Podkreślił to Szymon Zachariasz (członek Prezydium CKŻP i członek Komitetu Centralnego PPR) po inspekcji WKŻ w Szczecinie w końcu lipca 1946 r.: „Przed Kielcami wielu poszukiwało pracy, obecnie praca jest"95. Wstrząs, jakiego doznało społeczeństwo żydowskie w lipcu 1946 r.r 95 AŻIH, CKŻP, Prezydium, Protokół posiedzenia z 31 VII 1946. 455 39. Pawilon Centrali Spółdzielni Wytwórczych „Solidarność" na Wystawie Ziem Odzyskanych, Wrocław 21-31 X 1948 r. wstrzymał na pewien czas proces produktywizacji. Wielu zatrudnionych, m.in. w przemyśle państwowym, opuściło kraj, inni woleli podjąć pracę w spółdzielniach lub zakładać własne warsztaty. Zaznaczył się spadek zatrudnienia w przemyśle wydobywczym i hutnictwie; korzystały z tego szybko rozwijające się spółdzielnie. Rozwijały się one od początku 1945 r. Pierwsze powstały z inicjatywy Bundu. Później rolę koordynatora prac wszystkich spółdzielni przejął CKŻP. W pierwszym kwartale 1946 r. powstała Centrala Spółdzielni Wytwórczych „Solidarność", która przejęła obowiązki zaopatrywania w surowce i zbyt produktów gotowych spółdzielni. Podczas gdy w 1945 r. istniało tylko 20 spółdzielni, w pierwszym półroczu 1946 powstało 100 nowych. W czerwcu 1946 r. zatrudniały ponad 3,4 tyś. osób. Surowce i oprzyrządowanie dostarczał Joint poprzez Centralę „Solidarność". W niewielkim tylko stopniu opierano się na surowcach krajowych. Produkowano wyroby niezwykle potrzebne, przeznaczone na rynek wewnętrzny. Większość produkcji Centrala Spółdzielni Wytwórczych sprzedawała we własnych sklepach. Dominowały spółdzielnie branży odzieżowej, skórzanej, spożywczej i metalowej. Koncentrowały się głównie na Dolnym Śląsku (69) i w Łodzi (l9)%. Niektórzy rzemieślnicy otwierali dzięki (nie zawsze) wydziałom produk- 96 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 149, k. 38-78. 456 NUMElfi POŚWIĘCONY SPÓŁ0HEICZ0ŚCI ŻYDOWSKIEJ NA ZIEMIACH ODZYSKANYCH SOLIDARNOŚĆ MIESIĘCZNIK fc 7 - i CZCBWIEC — LIPIEC 194S Wydawca: Canlrata SpAlaziatai Wrtworczrch „SOLIDARNOŚĆ" WASSZAWA 40. Tytułowa strona czasopisma „Solidarność" tywizacji samodzielne warsztaty, w których pracowało 15,1% wszystkich zatrudnionych. Obok rzemiosła istniały jeszcze dwa prywatne sektory gospodarki zatrudniające znaczną liczbę Żydów: wolne zawody i prywatne przedsiębiorstwa produkcyjne. W porównaniu z przedwojenną strukturą zatrudnienia handel stracił dominującą pozycję, grupując po wojnie tylko 5% ogółu zatrudnionych. Po załamaniu spowodowanym wydarzeniami kieleckimi i emigracją, w 1947 r. nastąpiła stabilizacja gospodarcza osiedla żydowskiego. Obok CKŻP przyczyniły się do tego dwie inne instytucje: Komisariat Rządu do spraw Produktywizacji Ludności Żydowskiej i ORT. Komisariat powołano do życia w końcu lipca 1946 r. Podlegał bezpośrednio Prezydium Rady Ministrów, działając za pośrednictwem terenowych placówek przy urzędach wojewódzkich w dużych skupiskach ludności 457 żydowskiej. Komisariat przejął wszelkie czynności administracji państwowej dotyczące Żydów. Miał bardzo rozległe kompetencje obejmujące niemal wszystkie sfery życia ludności żydowskiej, poczynając od zatrudnienia, a kończąc na emigracji97. Początkowo organizacje samorządowe, społeczne oraz sama ludność odnosiły się do niego nieufnie, upatrując w powstaniu Komisariatu próbę zamachu na swoją samodzielność. Oto opinia Bundu dotycząca powstania Komisariatu z końca sierpnia 1946 r. — „Żadnego stanowiska wobec Komisariatu jeszcze nie zajęliśmy, nie znamy jego zamierzeń i sytuacja jego jest niejasna"98. Również urzędnicy wojewódzkich oddziałów Komisariatu dostrzegali rezerwę, z jaką odnosiła się do tej instytucji ludność żydowska. Znalazło to wyraz w sprawozdaniu z Krakowa: „Całości akcji produktywizacyjnej Komisariat nigdy nie ześrodkował w swoich rękach. Nieufność w części społeczeństwa żydowskiego (głównie elementy zachowawcze i syjonistyczne wyjątkowo liczne) skłaniała ich raczej do powierzenia się Wydziałowi Produktywizacji CKŻP, z którym była dobra współpraca. Ale potem gdy kierownictwo objął syjonista (Poalej Syjon Lewica) nastąpiło rozluźnienie koniecznego kontaktu. Ugrupowania syjonistyczne nie są w produktywizacji zainteresowane i nadają jej charakter tymczasowości. Nieufność części społeczeństwa do Komisariatu z biegiem czasu uległa zanikowi, jednak nigdy nie wygasła" ". Pomimo napotykanych ciągle nowych trudności, rok działalności tej państwowej instytucji przyniósł wiele pożytku i korzyści ludności żydowskiej. Głównie w sferze bezpieczeństwa i ujednolicenia stosunku administracji terenowej. Latem 1947 r. uznano, że wobec spadku napięcia spowodowanego pogromem kieleckim i normalizacji życia ludności żydowskiej Komisariat jest niepotrzebny, jego kompetencje w ograniczonym zakresie przejęły wydziały spraw wewnętrznych urzędów wojewódzkich. Bardzo istotną rolę obok Komisariatu w produktywizacji odegrał ORT, który swoją działalność rozszerzył w porównaniu z okresem przedwojennym także na ludność polską. Zajął się on przede wszystkim zorganizowaniem od podstaw szkół zawodowych. Prawie cały ciężar inwestycyjny przejęła na siebie szwajcarska centrala organizacji, korzystano także z pomocy wojewódzkich komitetów żydowskich. t i T»O Początkowo programy kursów przystosowano do szybkiego nauczania zawodu, pomijając niemal zupełnie przedmioty ogólne. W miarę zaspokajania zapotrzebowania spółdzielni na wykwalifikowanych robotników czas trwania nauki zwiększano, przekształcając kursy z 3-6-miesięcznych na roczne i dwuletnie. Udało się nawet w 1948 r. otworzyć gimnazjum tkackie w Bielsku. Także w Warszawie w 1947 r. próbowano otworzyć gimnazjum zawodowe, ale wobec braku lokalu na internat zaniechano tego przedsięwzięcia. 97 AAN, MAP 786, k. 72. 98 CA KC PZPR, Kolekcja Bund 30/IY-3 t. 11, k. 12. , c '/oLył o n l 99 AAN, MAP 787, k. 58. f-ną 458 Ogromne trudności w normalnym funkcjonowaniu szkół ORT sprawiała emigracja. Często w trakcie trwania nauki młodzież syjonistyczna opuszczała Polskę i wtedy dochodziło nawet do rozwiązywania poszczególnych kursów. Pomimo trudności, liczba placówek oświatowych ORT ciągle wzrastała od 20 z 473 uczniami jesienią 1946 r. do 40 z 1483 uczniami jesienią 1947 r. Zmieniały się także formy nauczania i programy; z obejmujących początkowo jedynie przedmioty niezbędne przy egzaminie czeladniczym, rozszerzono je później o przedmioty ogólne. W okresie ponad trzech lat istnienia szkoły i kursy prowadzone przez ORT ukończyło ok. 3,5 tyś. osób. Oprócz szkolenia zawodowego ORT prowadził pionierską pracę w dziedzinie rolnictwa żydowskiego. W okolicach Dzierżoniowa, gdzie znajdowało się najwięcej gospodarstw, zorganizowano Kółko Rolnicze, do którego należało 35 rodzin mieszkających w 13 gospodarstwach. W 1946 r. ORT za pomocą wyłącznie własnych środków osadził na roli 10 rodzin, które otrzymały 102 ha ziemi. Dostarczono im wszystko, co było niezbędne do rozpoczęcia gospodarowania: inwentarz żywy, sprzęt zmechanizowany, zapewniono opiekę weterynaryjną. Ponadto dla wszystkich 95 rodzin żydowskich mieszkających w okolicach Dzierżoniowa zorganizowano kursy rolnicze, kuźnię, warsztaty rymarski i kołodziejski. Roztoczono także opiekę nad gospodarstwami żydowskimi w okolicach Szczecina. Rolnictwo żydowskie wymagało po wojnie dużych nakładów inwestycyjnych. W początkowym okresie było deficytowe. Wynikało to z braku przygotowania osadników do pracy na roli. W większości głowy rodzin osiadłych na roli zajmowały się przed wojną handlem bydłem, a nie uprawą ziemi. Rodziny były nieliczne, co wymagało wynajęcia drogiej siły roboczej. Zajmowano się wyłącznie uprawami tradycyjnymi, które w porównaniu z ogrodnictwem czy hodowlą drobiu były mało dochodowe. Gdy w 1950 r. zlikwidowano ORT, gospodarstwa żydowskie samodzielnie nie dawały sobie rady. Część rolników opuszczała wieś, inni przystąpili do spółdzielni. We własnych gospodarstwach pozostali tylko nieliczni, najlepiej gospodarujący 10°. W połowie 1946 r. nastąpiło załamanie życia gospodarczego Żydów w Polsce. Wiele osób porzucało pracę i emigrowało, inni w oczekiwaniu na rozwój sytuacji w ogóle jej nie podejmowali, żyjąc z niewielkich zasiłków Wydziału Opieki CKŻP. Dotychczasowe wysiłki Wydziału Produktywizacji legły w gruzach. Ponad 40% ogółu zatrudnionych opuściło kraj. Załogi części spółdzielni zostały zdekompletowane, niektóre z nich stanęły przed widmem likwidacji. Coraz znaczniejszy stawał się w spółdzielniach udział pracowników polskich. Zdwojony wysiłek wszystkich instytucji żydowskich, poparcie rządu dla działań zmierzających do odbudowy skupiska żydowskiego, a głównie powołanie Komisariatu do spraw Produktywizacji Ludności Żydowskiej pozwoliły zahamować proces rozpadu akcji produktywizacji. W drugim półroczu 1946 r. 100 AAN, MAP 792, k. 4-62. , ...... 459 udało się zatrudnić ponad 8,5 tyś. osób. Od października tego roku rozpoczęto zakładanie nowych spółdzielni, których na początku 1947 r. było już 143. Spadło zatrudnienie w przemyśle wydobywczym i ciężkim, natomiast wzrosło w spółdzielniach i rzemiośle — zob. tab. 48. Tab. 48. Zatrudnienie Żydów w dniu l 11947 r. Rodzaj zatrudnienia Dolny Śląsk Górny Śląsk Szczecin Łódź Kraków Warszawa Inne Razem Kopalnie 822 46 — — — — — 868 Przemysł państwowy 4400 — 6026 Przedsiębiorstwa samorządowe 916 Przedsiębiorstwa prywatne 5058 Rolnictwo 349 240 10 599 Spółdzielnie 1626 207 410 625 222 106 104 3300 Chałupnicy, indywidualne warsztaty 1800 401 209 654 528 300 315 4285 Wolne zawody 1546 Urzędy państwowe 3307 Urzędy samorządowe 662 Instytucje społeczne 2663 5712 Handel 1047 Studenci i uczniowie szkół średnich 1636 Uczniowie kursów zawodowych 695 Razem 14445 3298 2547 7560 2705 2501 2781 35837 Źródło: AŻIH, CKŻP, Sekretariat, t. 120, s. 39. -ofa . sto •. Trudno porównywać sytuację gospodarczą i strukturę zatrudnienia ludności żydowskiej początku 1947 r. ze stanem z czerwca 1946 r. Prawie połowa Żydów w tym okresie opuściła Polskę, a mimo to udało się zwiększyć procent zatrudnienia wśród ogółu tej ludności z 23,3 do 35,1%. Znacznie zwiększył się potencjał produkcyjny przedsiębiorstw prywatnych. Dzięki temu zatrudnienie w trzech sektorach produkcyjnych gospodarki narodowej (państwowym, spółdzielczym i prywatnym) było niemal równorzędne. Częściowo tłumaczy to relacja Wydziału Produktywizacji z Wrocławia: „Spadek zatrudnienia w górnictwie o 142 robotników, a we włókiennictwie o 23 tłumaczy się niskimi zarobkami w tych gałęziach przemysłu. Dlatego robotnicy odchodzą do spółdzielni, gdzie zarobki są wyższe, a praca lżejsza. Wydział Produktywizacji WKŻ dysponował zbyt małymi środkami, aby dopomóc robotnikom w przetrwaniu trudnego okresu"101; a także relacja Komisarza do spraw Produktywizacji z Krakowa: „Poszukujących pracy Żydów cechowała wybitna niechęć do zgłaszania się do Wydziałów Zatrudnienia. Przeszkodą w zatrudnianiu w sektorze państwowym było też niechętne stanowisko wielu środowisk zakładów pracy w stosunku do pracowników żydowskich. Do sektora państwowego była także niewielka ilość zgłoszeń z powodu 101 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 407, k. 200-211. ~* .* ,L« <ł/«M ,'.'-./ 460 możliwości zarobkowania w pozostałych dwóch sektorach — spółdzielczym i prywatnym"102. Inną przyczyną tak licznego udziału Żydów w sektorze prywatnym były przedwojenne tradycje zawodowe, a także, w pewnym sensie, powojenna działalność ORT. O ile proces powstawania i rozwoju zakładów prywatnych w większości wypadków odbywał się z indywidualnej inicjatywy, o tyle rozwój spółdzielni był kierowany przez Centralę Spółdzielni Wytwórczych „Solidarność" i Wydział Produktywizacji. Obie te instytucje podległe CKŻP znajdowały się pod wpływami Frakcji PPR czy CKŻP. Niepowodzenia Frakcji w zatrudnianiu Żydów w przemyśle ciężkim w drugiej połowie 1946 i w 1947 r. skłoniły jej działaczy do zwiększenia wysiłku w tworzeniu nowych i rozbudowie już istniejących spółdzielni. Robiono to czasem zbyt pośpiesznie, kierując się doraźnymi celami. W związku z tym występował brak surowców, pracowano często tylko 3-4 dni w tygodniu lub zmniejszano liczbę godzin pracy dziennie. Pomimo tych trudności spółdzielczość odgrywała istotną rolę w gospodarce kraju i w produktywizacji Żydów. Bein (przedstawiciel Jointu) w raporcie z października 1948 r. podkreślił wszystkie dodatnie aspekty rozwoju spółdzielczości żydowskiej: „Gospodarczo [Żydzi — J.A.] nie odgrywają poważnej roli. Są natomiast ważnym czynnikiem w rozwoju spółdzielni produkcyjnych [tzn. pracy — J.A.]. Spośród 778 spółdzielni 200 jest żydowskich. Centrala Gospodarcza «Solidarność» ma 24 domy towarowe, l z napisem neonowym. Spółdzielczość obejmuje 15% wszystkich Żydów. Ma ona duże znaczenie, ponieważ nie tylko przygotowuje ludzi do studiów, nie tylko daje możliwość urządzenia sobie życia, ale również wywołuje pewną dozę zaufania i zabezpieczenia życia. Spółdzielnie wyrastały z chęci samowystarczalności i potrzeby pracy. Gdyby nie praca JDC [Joint Distribution Committee] i ośrodka ekonomicznego CKŻP byliby na łasce losu, albo w Polsce, albo gdzie indziej. Spółdzielnie potrzebują dalszej pomocy, planowej, aby dotrzymać kroku spółdzielniom rządowym i innym przedsiębiorstwom. Należy zaopatrywać je w surowce i maszyny"103. Trudno pominąć rolę, jaką w odbudowie życia gospodarczego odegrały poszczególne partie i organizacje. Wielki wysiłek w organizowanie kibuców włożyła organizacja Hehaluc. Prowadzono kibuce o różnych profilach produkcji poczynając od rolniczej aż po metalową. Obok pracy produkcyjnej nauczano także zawodu. Program nauczania zmierzał do przygotowania młodzieży do życia w Palestynie. Prawdopodobnie właśnie ten fakt wpłynął na nieprzychylne kibucom opinie Frakcji PPR przy CKŻP i Komisariatu do spraw Produktywizacji: „Poza tym pracę przekwalifikowania prowadzą lub manifestują liczne organizacje syjonistyczne. Tworzone przez nie ośrodki nie są ośrodkami produktywnego zatrudnienia, a raczej ośrodkami nauki zawodu względnie przekwalifikowania. 102 AAN, MAP 787, k. 61. 103 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 408, k. 132. 461 r Organizowane są doraźnie różne kursy szkoleniowe, są to próby o charakterze efemerycznym. Najważniejszym celem istnienia tutejszych kibuców nie jest produktywizacja, a cele wychowawczo-syjonistyczne. Próby nakłonienia kibuców do realnej produktywizacji zawiodły" 104. Krytyczną opinię Frakcja sformułowała także o istniejących poza zarządem CKŻP bundowskich spółdzielniach produkcyjnych: „Część spółdzielni stworzonych przez Bund, których członkowie są bundowcami, ma deficyt, a koszty produktywizacji w tych spółdzielniach są bardzo wysokie" 105. Jeszcze bardziej dosadnie wyraził się o nich Komisarz do spraw Produktywizacji: „Nie wiadomo dlaczego tylko dopuszcza się ze strony czynników właściwych (Związek Rewizyjny, władze skarbowe) do tworzenia i istnienia kramików tzw. spółdzielni partyjnych, gdzie kilku czy kilkunastu ludzi wegetuje razem za pieniądze notabene dobroczynne partii politycznych i ziomkostw zagranicznych" 106. Opinie te były tendencyjne. Gorsze osiągnięcia niektórych spółdzielni bundowskich nie wynikały z ich przynależności partyjnej, a ze stosunku do nich CKŻP. O trudnościach, które napotykała normalna działalność gospodarcza, donoszono już na początku 1946 r.: „Doszły C.K. [Centralny Komitet Bundu — J.A.] słuchy, że spółdzielnie terenowe są szykanowane przez działaczy CKŻP, którzy pragną tworzyć centra produktywizacji łącząc nasze spółdzielnie ze spółdzielniami CKŻP, poza tym są trudności w uzyskiwaniu kredytów, legalizacji nowych spółdzielni itd."107 Zatargi i spory, a także walka partyjna wewnątrz spółdzielni nie umniejszały ich znaczenia w produktywizacji i podniesieniu prestiżu zawodowego ludności żydowskiej. W końcu 1949 r. przed połączeniem Centrali Spółdzielni Wytwórczych „Solidarność" z Centralą Spółdzielczości Pracy (co oznaczało kres samodzielności spółdzielni utworzonych przez Żydów) istniało 200 żydowskich spółdzielni zatrudniających ok. 16,5 tyś. osób, w tym ponad 50% Żydów. Wartość ogólnej produkcji tych spółdzielni wynosiła ponad 11 mld zł. Skoncentrowane były w dużych skupiskach żydowskich, głównie na Dolnym i Górnym Śląsku, w Szczecinie, Łodzi, Warszawie i Krakowie. W tych samych ośrodkach koncentrowało się zatrudnienie w przemyśle państwowym i urzędach. Natomiast w małych skupiskach w centralnej i wschodniej Polsce struktura zawodowa ludności żydowskiej niewiele różniła się od przedwojennej, ulegając zmianom dopiero po 1949 r. Dostrzegł to Komisarz do spraw Produktywizacji z Krakowa w relacji dotyczącej sytuacji gospodarczej Żydów: „Odnośnie ośrodków powiatowych należy przyjąć brak Żydów zatrudnionych w sektorze państwowym, jest to w większości inicjatywa prywatna lub bezrobotni, a utrzymujący się przejściowo z doraźnych zarobków w handlu, zapomóg 104 AAN, MAP 787, k. 61. " ' ~ 105 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 36. 106 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 226. 107 CA KC PZPR, Kolekcja Bund 30/IV-1 t. 2, k. 14. 462 i likwidacji majątków. Elementy spekulacyjne znikają, przechodzą do pracy, legalizują przedsiębiorstwa handlowe lub emigrują"108. Na specyfikę struktury społeczno-zawodowej ludności żydowskiej wpływała także duża liczba zatrudnionych w sektorach nieprodukcyjnych gospodarki krajowej. Urzędnicy instytucji państwowych i samorządowych stanowili duży procent ogółu zatrudnionych, to samo dotyczyło osób uprawiających wolne zawody. Akcja produktywizacji, a właściwie odbudowy życia gospodarczego Żydów w Polsce, prowadzona przez rząd i prawie bez wyjątku wszystkie organizacje żydowskie, przyniosła dosyć dobre efekty, chociaż jak relacjonował jesienią 1948 r. Bein: „Odbudowa gospodarcza Żydów w Polsce dokonała się tylko na powierzchni, należy im pomóc, aby była głębsza" 109. •.-. W 1950 r. wraz z rozwiązaniem lub przejęciem prawie wszystkich organizacji żydowskich przez państwo, zlikwidowano także oddzielne struktury gospodarcze ludności żydowskiej. '-ni:-'••> ' 3.3. Oświata Obok szkolnictwa zawodowego, prowadzonego przez ORT i kibuce (o czym pisaliśmy wcześniej), rozwinęło się szkolnictwo powszechne i ogólnokształcące prowadzone przez CKŻP i partie syjonistyczne oraz szkolnictwo religijne podlegające żydowskim kongregacjom wyznaniowym. Przed uruchomieniem tych szkół naukę prowadzono w placówkach CKŻP opiekujących się dziećmi; informowało o tym sprawozdanie z 1945 r.: „We wszystkich zakładach odbywa się gorączkowe uzupełnianie luk w wiadomościach dzieci. Pęd do nauki, względnie do zdobycia wykształcenia zawodowego jest w dzieciach bardzo silny. Stan pomocy szkolnych, przedszkolnych, bibliotek prawie we wszystkich zakładach jest bardzo zły" H0. Wobec wzrostu liczby ujawniających się dzieci, w miejscowościach gdzie istniały zakłady opiekuńcze CKŻP konieczne było zakładanie szkół. W lipcu 1945 r. Prezydium CKŻP podjęło uchwałę o założeniu szkół dla dzieci żydowskich z językiem wykładowym jidysz i obowiązkową nauką języka hebrajskiego. Przy Wydziale Opieki nad Dzieckiem CKŻP powstał referat szkolny, przekształcony w maju 1946 r. w oddzielny Wydział Szkolny. Pierwsze dwie szkoły zorganizowano we wrześniu 1945 r. w Łodzi i Dzierżoniowie, następne otworzono w Krakowie, Częstochowie, Lublinie, Białymstoku, Chorzowie i Katowicach. Od początku próbowano dla szkół żydowskich uzyskać prawa szkół publicznych. Nie wszystkie jednak szkoły kwalifikowały się do nadania takich uprawnień, ze względu na brak jednolitych programów. Powstały w 1945 r. Związek Nauczycieli Żydowskich 108 AAN, MAP 787, k. 56. 109 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 408, k. 134. 110 AAN, MAP 788, k. 38. 463 wyłonił Komisję Programową dla opracowania programów nauczania przedmiotów dodatkowych obowiązujących w szkołach żydowskich: języków jidysz i hebrajskiego oraz historii Żydów. Pozostałych przedmiotów miano nauczać według programów opracowanych przez Ministerstwo Oświaty, ale w praktyce bywało z tym różnie. : , Brak podręczników i pomocy szkolnych, nie mówiąc już o fatalnych warunkach lokalowych powodował, że wyłącznie od inwencji nauczycieli zależały jakość i zakres wiedzy przekazywanej uczniom. Dodatkowym utrudnieniem w pracy pedagogicznej był zróżnicowany wiek uczniów w tych samych klasach. Konferencja Nauczycieli w maju 1946 r., w której wzięli udział przedstawiciele największych szkół oraz inspektorzy szkolni, miała na celu ujednolicenie programów i opracowanie struktur administracyjnych dla całego szkolnictwa żydowskiego. W końcu roku szkolnego 1945/1946 CKŻP podlegało pięć szkół podstawowych z językiem wykładowym polskim, osiemnaście z językiem jidysz i jedna z językiem hebrajskim. Trzy z nich w Łodzi, Krakowie i Warszawie realizowały program siedmioklasowy, inne miały mniejszą liczbę klas. Ponadto w Krakowie istniało dwuklasowe gimnazjum z językiem wykładowym polskim. Ogółem 117 nauczycieli w 25 szkołach uczyło 2,9 tyś. dzieci. W następnym roku szkolnym stan szkół się nie zwiększył, natomiast wzrosła liczba klas. Większość szkół realizowała pełny program 8-latki, obejmując ponad 3200 uczniów111. Równolegle do szkół CKŻP, istniała sieć szkół hebrajskich (syjonistycznych). Szczególną aktywność w dziedzinie oświaty przejawiała partia Haszomer Hacair, a jej przywódca Paweł Sztern uchodził za twórcę powojennego szkolnictwa syjonistycznego w Polsce. Administracyjnie szkoły te podlegały organizacji Hehaluc. Nauczycielami byli członkowie partii syjonistycznych, którzy wychowywali dzieci i młodzież w duchu patriotyzmu wobec przyszłej ojczyzny. Językiem wykładowym był hebrajski. W roku szkolnym 1947/1948 istniało 13 szkół: w Łodzi, Krakowie, Sosnowcu, Szczecinie, Katowicach, Bielsku Białej, Dzierżoniowie, Wałbrzychu, Wrocławiu, Legnicy, Bytomiu, Bielawie i Świdnicy, do których uczęszczało 1130 uczniów112. Kampania antysyjonistyczna rozpętana w 1948 r. przez Frakcję PPR przy CKŻP zmierzała m.in. do likwidacji tego szkolnictwa. Działacze Frakcji zarzucali szkołom hebrajskim odciąganie dzieci ze szkół CKŻP. Żądano przyjęcia do szkół podległych CKŻP nie tylko tych dzieci, które tam wcześniej chodziły, ale wszystkich. Podnoszono różnice w programie nauczania oraz brak stabilizacji w realizacji tego programu (zdarzało się, że dzieci ze szkół hebrajskich w trakcie roku szkolnego emigrowały do Palestyny). Zarzuty te stały się bezpośrednim powodem rozpoczęcia likwidacji szkół hebrajskich w roku szkolnym 1948/1949. We wrześniu 1949 r. szkolnictwo syjonistyczne przestało w Polsce istnieć. 111 AAN, MAP 788, k. 101. 112 AAN, MAP 790, k. 82. 464 Rok szkolny 1949/1950 przyniósł całkowitą likwidację niepaństwowego szkolnictwa żydowskiego. We wrześniu 1949 r. upaństwowiono 19 szkół; wśród nich było 17 szkół podstawowych i dwa licea ogólnokształcące we Wrocławiu. Następne miesiące przyniosły upaństwowienie kolejnych szkół. Na początku roku szkolnego 1949/1950 CKŻP posiadał 30 szkół, w tym 8 liceów ogólnokształcących oraz liceum pedagogiczne w Warszawie, do których uczęszczało ok. 3 tyś. dzieci i młodzieży. Do lutego 1950 r. wszystkie szkoły zostały upaństwowione; niektóre uległy likwidacji, inne połączono ze szkołami polskimi, znosząc ich żydowski charakter. Pozostały tylko nieliczne w dużych skupiskach żydowskich, na Dolnym Śląsku, w Łodzi, Szczecinie i Krakowie113. Niezależnie od szkolnictwa świeckiego istniały szkoły religijne. Utrzymywano je ze środków finansowych poszczególnych kongregacji. W drugiej połowie 1945 r. zaczęto tworzyć przy większych kongregacjach Talmud Tory (szkoły religijne najniższego stopnia), do których uczęszczały dzieci w wieku przedszkolnym. Napływ repatriantów z ZSRR, wśród których znajdowała się młodzież religijna pozbawiona przez ponad 6 lat możliwości nauki religii, wymagał organizacji szkolnictwa wyższych szczebli. Powstały jesziwy (średnie szkoły talmudyczne) w Krakowie i Wrocławiu oraz zorganizowana przez rabina Wawę Morejno Wyższa Szkoła Rabiniczna Netzach Israel w Łodzi114. Liczba Talmud Tor wzrosła do ponad 40. W czerwcu 1946 r. szkolnictwo religijne obejmowało ponad 2 tyś. uczniów. W Łodzi na zajęcia do Netzach Israel uczęszczało ponad 100 studentów, zorganizowano także kolejną jesziwę w Szczecinie. Emigracja pokielecka wstrzymała dalszy rozwój szkolnictwa religijnego. Wiele szkół uległo likwidacji z powodu wyjazdu uczniów (m.in. Netzach Israel). Zmniejszyła się liczba dzieci i młodzieży w Talmud Torach i jesziwach. Do 36 działających w 1947 r. Talmud Tor uczęszczało około tysiąca dzieci, do największej w Łodzi 80, do innych od kilku do kiludziesięciu. W trzech jesziwach uczyło się zaledwie 100 uczniów11S. W 1949 r. jesziwy zlikwidowano ze względu na brak chętnych i trudności czynione żydowskim kongregacjom wyznaniowym; pozostały tylko nieliczne Talmud Tory. W pierwszym okresie powojennym dwie cechy charakteryzowały środowisko młodzieży żydowskiej: przyjmowanie ideologii syjonistycznej, a co za tym idzie, chęć posiadania własnej ojczyzny, oraz pęd ku wiedzy. Teoretycznie obie te tendencje nie musiały być sprzeczne, ale w praktyce wyglądało to nieco inaczej. Udział w budowie własnego państwa początkowo wykluczał możliwość studiowania. Młodzież potrzebna była w Palestynie do pracy w kibucach i do służby w Haganie, gdyż tego wymagała walka o byt narodowy. Stałe zagrożenie i niepewność jutra sprawiały, że szczególnie młodzi ludzie ponosili ciężar walki. Tylko nieliczni z nich mogli studiować, większość była zaabsorbowana pracą bieżącą. Wprawdzie po uzyskaniu niepodległości te proporcje ulegały zmianom, 113 AŻIH, CKŻP Prezydium, Protokół posiedzenia z 24 X 1949 r. 114 AAN, MAP 1104, k. 8. 115 AAN, MAP 931, k. 4. . ; ^ . • > „ ; •--.-••' 30 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 465 ale do 1950 r. emigranci z Polski do Palestyny doskonale wiedzieli na co się decydują. Polska, pomimo niepokojów w pierwszych latach powojennych, zapewniała szybszy start do nowego życia, a w Palestynie takie możliwości należało dopiero wywalczyć. Członkowie młodzieżowych organizacji syjonistycznych byli świadomi czekających zadań, ale lata okupacji i nie sprzyjający okres powojenny, a przede wszystkim pragnienie budowy własnego państwa powodowały wzmożoną chęć jak najszybszego dotarcia do Palestyny. Zupełnie inne motywy kierowały tymi, którzy pozostali w kraju. Na decyzję o pozostaniu składały się liczne powody, czasami bardzo prozaiczne, czasami wzniosłe. Jednym z nich była możliwość natychmiastowego rozpoczęcia studiów. Większość z tych, którzy przed wojną złożyli maturę, rozpoczynała naukę natychmiast, z chwilą uruchomienia wyższych uczelni. Pierwszy Zjazd Studentów Żydowskich, który odbył się wiosną 1947 r., zarejestrował ponad 900 studentów. Szacowano, że poza rejestracją znajduje się co najmniej 200 osób. W Krakowie w ewidencji CKŻP znajdowało się 350 studentów. Z innych ośrodków akademickich najważniejsze to Wrocław, Łódź i Warszawa. Nieliczni po zakończeniu studiów opuścili kraj wraz z falą emigracji z lat 1949/1950. Pozostali swą wiedzę spożytkowali dla Polski. 3.4. Opieka społeczna i służba zdrowia Celem działalności większości organizacji żydowskich powstałych w pierwszych latach po okupacji było sprawowanie opieki społecznej i medycznej. Stan, w jakim to społeczeństwo się znajdowało, wymagał ogromnych nakładów finansowych, inwestycyjnych i zaangażowania, by umożliwić tym, którzy ocaleli, powrót do normalnego życia. Po powstaniu Centralnego Komitetu Żydów w Polsce na jego barki spadł główny ciężar pomocy dla społeczności żydowskiej. Cztery spośród siedmiu głównych zadań nakreślonych w założeniach programowych Komitetu bezpośrednio dotyczyły pomocy: stworzenie w jak najszybszym czasie ośrodków dziecięcych, które przygarnęłyby dzieci, wałęsające się bez opieki; niesienie pomocy materialnej, aprowizacyjnej, mieszkaniowej itp.; zorganizowanie opieki lekarskiej; udzielanie pomocy repatriantom. Dla realizacji tych zadań powołano w CKŻP wydziały: Opieki Społecznej, Opieki nad Dzieckiem, Opieki nad Młodzieżą, Zdrowia i Repatriacji. W ramach opieki społecznej w 1945 r. ponad 35 tyś. osób udzielono pomocy żywnościowej i odzieżowej, uruchomiono 22 domy noclegowe dla 5270 osób, w całym kraju działały 44 kuchnie ludowe rozdające codziennie bezpłatne posiłki dla 7460 osób. W Białymstoku powstał Dom Starców dla 50 osób; tym, których nie udało się przyjąć (ok. 1,5 tyś. osób), poza żywnością, odzieżą i lekarstwami wypłacono 1-1,5 tyś. zł miesięcznie. W Częstochowie założono Dom Inwalidów; ci, którzy nie zostali przyjęci (850 osób), otrzymali taką samą pomoc jak starcy. W związku z demobilizacją na Dolnym Śląsku powstały trzy domy dla 650 zdemobilizowanych żołnierzy. Brak gotówki ograniczał możliwości pomocy finansowej. W 1945 r. pieniądze na działalność CKŻP pochodziły jedynie z budżetu państwa; z zagranicy nadchodziła jedynie pomoc w naturze. Jak ogromną wagę przykładano do działalności Wydziału Opieki Społecznej świadczy fakt, że z ogólnej sumy 92 min zł, jaką CKŻP otrzymał od rządu polskiego, prawie 58 min zł pochłonęła opieka społeczna, a przecież jeszcze cztery inne wydziały udzielały pomocy doraźnej. Liczbę ocalałych dzieci szacowano na 5 tyś. W 1945 r. udało się objąć opieką całkowitą (wyłącznie na utrzymaniu CKŻP) około tysiąca dzieci. Znajdowały się one w ośmiu domach dziecka. W Zakopanem i Szczyrku powstały dwa domy leczniczo-wychowawcze dla 200 dzieci, w Otwocku sanatorium, w Warszawie żłobek i pogotowie opiekuńcze116. Standard tych zakładów był niski, brakowało wszystkiego, pościeli, odzieży, środków dezynfekujących, personelu, żywności, ale pomimo niedostatków stanowiły ogromny skok w porównaniu z okresem okupacji. |"ł f Wiele dzieci, szczególnie te mniej odporne psychicznie, wymagało opieki psychiatrycznej i psychologicznej; trudno im było przystosować się do warunków panujących na wolności, często powracały lęki okupacji, obrazy kryjówek, morderstw, gwałtów i obozów. Przerażające wspomnienia skłaniały nadal do nieufności wobec wszystkich otaczających je osób. W Warszawie powstały dwie poradnie: neuropsychiatryczna i psychologiczna, które miały pomóc w powrocie dzieci do normalnego życia, ale nie zawsze się to udawało. U wielu dzieci okupacja pozostawiła ślady, których nigdy nie udało się zlikwidować. W lepszej sytuacji znajdowały się dzieci żydowskie wychowane w rodzinach polskich; część z nich została ochrzczona, część oddano po wojnie za zwrotem kosztów lub bez tego instytucjom żydowskim. Niektóre rodziny polskie traktowały dzieci żydowskie jako własne. Wydział Opieki nad Dzieckiem starał się im pomagać finansowo, ale nie wszystkie tego chciały. Bardzo niewielu dzieciom udało się przetrwać okupację z rodzicami lub choćby z jednym z nich. Najczęściej te zdekompletowane rodziny zaraz po wyzwoleniu opuszczały Polskę. Opieka nad młodzieżą nie wymagała takich nakładów. Główny wysiłek Wydziału Opieki nad Młodzieżą koncentrował się na stworzeniu burs i internatów w różnych miastach kraju, by zapewnić warunki do pracy i nauki. Poza CKŻP bardzo wiele wysiłku w pomoc dla młodzieży wkładały partie syjonistyczne. Członkowie kibuców otrzymywali bezpłatnie wszystko niezbędne do życia, ciążył na nich tylko obowiązek pracy lub nauki. W końcu 1945 r. uczącej się i studiującej młodzieży, która nie była pod bezpośrednią opieką CKŻP lub innych organizacji, zaczęto przyznawać stypendia. Później stypendiami objęto także osoby wykonujące szczególnie trudne zawody, m.in. górnika i hutnika. Przeżycia wojenne pozostawiły nie tylko trwałe ślady w świadomości, ale wpłynęły na kondycję fizyczną uratowanych. Choroby wywołane głodem, AAN, MAP 788, k. 24-31. 467 brudem i zimnem w czasie okupacji, szerzyły się nadal po wyzwoleniu. Szczególnie liczne były zachorowania na gruźlicę. Wydział Zdrowia CKŻP, który powstał w połowie czerwca 1945 r., przyjął na siebie wszelkie obowiązki w zakresie pomocy medycznej dla ludności żydowskiej. Wkrótce okazało się, że ogrom zadań stojących przed Wydziałem przerasta jego możliwości. Wprawdzie zorganizowano 14 ambulatoriów, 5 izb chorych, sanatoria w Krynicy i Ciechocinku, roztoczono opiekę sanitarną i lekarską nad domami dziecka, sprowadzono ze Szwecji niewielką ilość wyrobów ortopedycznych, ale było to wszystko kroplą w morzu potrzeb. Najistotniejszym zagadnieniem, z którym Wydział nie mógł się uporać, była walka z gruźlicą. Należało uruchomić sanatoria przeznaczone wyłącznie do leczenia tej choroby. Potrzebne były duże środki finansowe, a Wydział ich nie posiadał. W dwóch istniejących sanatoriach brakowało często sienników, nie wspominając już o pościeli. Oczekiwana repatriacja z ZSRR pogoroszyłaby jeszcze sytuację; w tym wypadku niezbędna stała się oddzielna instytucja, zajmująca się wyłącznie opieką lekarską. W marcu 1946 r. wznowiło działalność Towarzystwo Opieki Zdrowotnej. Przed wojną spełniało głównie zadania profilaktyczne, w 1946 r. przejęło całą opiekę medyczną nad ludnością żydowską. Budżet TOŻ pokrywał Joint i mieszcząca się w Genewie centrala tej organizacji. Przejęto wszystkie placówki Wydziału Zdrowia CKŻP, który zlikwidowano. Wobec napływu masy repatriantów z ZSRR, z których część potrzebowała pomocy medycznej, powołano nowe przychodnie, sanatoria, prewentoria i szpitale. W 15 miejscowościach istniały oddziały TOŻ, a w 41 pododdziały. Otworzono 2 szpitale, 5 sanatoriów gruźliczych, izby położnicze, izby chorych, ambulatoria, żłobki, poradnie i inne placówki, w których zatrudniano ponad 300 osób personelu medycznego117. Napływ ponad 130 tyś. Żydów z ZSRR zmusił nie tylko TOŻ, ale wszystkie wydziały opieki CKŻP do zdwojonego wysiłku. Koordynacją tych prac zajmował się Wydział Repatriacji. Dla repatriantów zorganizowano 35 domów noclegowych na 7430 miejsc, 35 kuchni ludowych, wydając 25 tyś. posiłków dziennie, 6 domów dziecka, 11 internatów, 4 domy starców i wiele innych instytucji. Nie zaspokajało to wprawdzie potrzeb, ale było dużą pomocą w pierwszych dniach po przybyciu do Polskim. Większość placówek powstałych w okresie repatriacji otwierano tymczasowo i zlikwidowano po kilku miesiącach, ale część po zakończeniu repatriacji przeszła na stałe użytkowanie poszczególnych wydziałów. Wiosną i latem 1946 r. opieką medyczną i społeczną objęto największą liczbę Żydów. Obok CKŻP ożywioną działalność prowadziły kongregacje, tworząc domy starców i domy dziecka, bezpłatne kuchnie koszerne i domy noclegowe. Także partie polityczne, a szczególnie Bund, starały się zapewnić swoim członkom jak najbardziej sprzyjające warunki powrotu do życia, 117 A AŃ, MAP 788, k. 229-234. 118 AAN, MAP 788, k. 116-119. 468 prowadząc na własną rękę placówki sanatoryjne, kuchnie ludowe, obozy młodzieżowe, oraz udzielając wsparcia finansowego. Od 1947 r. funkcje opiekuńcze poszczególnych instytucji żydowskich uległy ograniczeniu. Duża liczba osób opuściła kraj, ci, którzy pozostali usamodzielnili się w większości. Pomocy wymagali jedynie starcy, sieroty, inwalidzi i część uczącej się młodzieży. Joint starał się kierować fundusze, przeznaczane dotychczas na pomoc bezpośrednią, na cele inwestycyjne. W 1948 r. przedstawiciel Jointu Bein zwrócił się do CKŻP o usunięcie z domów dziecka dzieci, które miały rodziców, o opłaty za dzieci wnoszone przez tych rodziców (półsierot), którzy mogli to zrobić i o zredukowanie wydatków we wszystkich instytucjach CKŻP119. W 1949 r. CKŻP opieką bezpośrednią otaczał jedynie kilka tysięcy osób. Nadal działało 8 domów dziecka, 11 burs, 6 domów starców, 2 domy inwalidów, pomocy gotówkowej udzielano ponad 4 tyś. osób 12°. W tym samym stopniu ograniczono pomoc żydowskim kongregacjom wyznaniowym i partiom politycznym. Z chwilą likwidacji w 1950 r. TOŻ, Jointu i partii politycznych, a wreszcie CKŻP, ustała wszelka pomoc przeznaczona wyłącznie dla ludności żydowskiej. Także kongregacje, wobec braku funduszy zagranicznych, musiały zrezygnować z pomocy i opieki. 3.5. Życie kulturalne W pierwszym okresie działalności żadna z istniejących organizacji nie przykładała się do rozwoju kultury. Nielicznym uratowanym artystom starano się zapewnić podstawy egzystencji, a dopiero później możliwości twórczej pracy. Wprawdzie zaraz po wyzwoleniu, latem 1944 r., odbył się w Lublinie pierwszy po wojnie występ artystów żydowskich, ale było to wydarzenie sporadyczne. Brali w nim udział aktorzy, którzy przeżyli na terenach wyzwolonych oraz żołnierze Wojska Polskiego. Z chwilą powstania CKŻP zaczai działać Wydział Kultury i Propagandy. Głównym jego zadaniem było dostarczanie informacji o życiu i osiągnięciach skupiska żydowskiego w Polsce. Przekazywano je polskim i zagranicznym agencjom prasowym. Przygotowywano także audycje radiowe, nadawane cztery razy w tygodniu. Popularyzacji kultury poświęcano niewiele miejsca, organizując jedynie spotkania z wybitnymi twórcami. W takich wieczorach artystycznych występowali m.in. poeta Mendel Mann, śpiewak Mosze Kusewi-cki, śpiewaczka Lola Folman, pianistka Liliana Warm, skrzypek Zygmunt Lednicki. Dopiero po powrocie repatriantów z ZSRR życie kulturalne ludności żydowskiej nabrało rumieńców. W Dzierżoniowie powstał teatr, który z rewią Icchaka Sziraima Krwawy żart objechał prawie cały kraj. Wróciło wielu dziennikarzy, pisarzy, plastyków. Zaczęły powstawać związki twórcze. 119 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 408, k. 132. 120 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (IX) t. 407, k. 246. 469 Najliczniejszym z nich był Związek Literatów i Dziennikarzy Żydowskich. Związek Plastyków skupiał głównie malarzy i rzeźbiarzy przybyłych z ZSRR. Na czele Związku Artystów stanęła Idą Kamińska, twórczyni jednego z najwybitniejszych przed 1939 r. teatrów — WIKT. Wkrótce powstały dwie zawodowe sceny żydowskie we Wrocławiu i Łodzi. Wokół nich koncentrowało się twórcze życie artystyczne. Z Kamińska współpracowali najbardziej znani z uratowanych aktorów, reżyserów, choreografów i scenografów. Wielu z nich przeżyło w ZSRR, m.in. Mejer Melman, Jonas Turków, Józef Widecki, Szymon Dżigan i Izrael Schumacher, część powróciła z USA, m.in. Jakub Rotbaum, nieliczni przeżyli w Europie Zachodniej. Wkrótce z darów społeczeństwa żydowskiego i dzięki pomocy państwa zbudowano w Łodzi teatr z przeznaczeniem na scenę żydowską, później taki sam teatr otworzono we Wrocławiu. Życie artystyczne rozwijało się niezależnie od organizacji społeczno--politycznych. Zarówno związki twórcze, jak i teatry stanowiły samodzielne jednostki administracyjne. Jedynie Wydział Kultury i Propagandy CKŻP niósł sporadycznie pomoc nowym przedsięwzięciom artystycznym. Innym, wyjątkowo istotnym elementem kulturotwórczym wśród ludności żydowskiej stała się prasa. Zaskakujące było jej bogactwo tematyczne, częstotliwość ukazywania się oraz liczba tytułów. W latach 1944-1950 powstało ponad 70 tytułów prasy żydowskiej w trzech językach — polskim, żydowskim i hebrajskim. Własne organy prasowe miały prawie wszystkie organizacje, poczynając od partii politycznych, a kończąc na wojewódzkich komitetach żydowskich. Większość partii wydawała prasę w dwóch lub trzech językach w zależności od profilu ideologicznego (Bund w języku polskim i jidysz, syjoniści w językach polskim, jidysz i hebrajskim). Do najpopularniejszych czasopism należał ogólnopolski organ CKŻP „Dos Naje Łebn" (Nowe Życie) ukazujący się początkowo jako tygodnik, a później trzy razy w tygodniu w jidysz. Z tą samą częstotliwością wychodziły „Mosty" — pismo Haszomer Hacair w języku polskim, „Nasze Słowo" — Zjednoczonej Partii Robotniczej Poalej Syjon, „Opinia" — Ichudu. Często te same gazety wydawano w dwóch językach — polskim i jidysz lub polskim i hebrajskim. Typowym przykładem była prasa Bundu ukazująca się od jesieni 1945 r. w postaci żydowsko-polskiego „Biuletynu", zwiększona później o „Fołkscajtung" w jidysz i jej odpowiednik „Głos Bundu" po polsku. Frakcja PPR przy CKŻP wydawała tygodnik „Fołks-Sztyme" w języku jidysz, poza tym miała ogromne wpływy w czasopismach wydawanych przez instytucje podległe CKŻP. Także CKŻP podlegała Żydowska Agencja Prasowa kontynuująca przedwojenne tradycje Żydowskiej Agencji Telegraficznej. Agencja była głównym źródłem informacji dla prasy w Polsce o ludności żydowskiej za granicą i dla prasy zagranicznej o ludności żydowskiej w Polsce. Wydawała własne biuletyny informacyjne w języku jidysz i polskim. Duże znaczenie dla popularyzacji powojennej kultury żydowskiej miała prasa o charakterze społeczno-literackim. Spośród ukazujących się kilku tytułów najpopularniejszy 470 był miesięcznik CKŻP w języku jidysz — „Jidysze Szriftn", z którym współpracowali wybitni pisarze żydowscy, m.in. Lejb Olicki i Dawid Sfard. Wraz z likwidacją organizacji żydowskich uległa także likwidacji większość prasy żydowskiej. Jeszcze do wiosny 1950 r. wychodziła prasa CKŻP i Frakcji PZRP, działała także Żydowska Agencja Prasowa. Od 1951 r. prasę żydowską w Polsce ograniczono jedynie do organu PZPR — tygodnika „Fołks-Sztyme" oraz „Biuletynu", największego powojennego wydawnictwa żydowskiego Idisz Buch, które położyło ogromne zasługi w dziele popularyzacji piśmiennictwa w języku jidysz. Wiele osób, które przeżyły okupację, czuło obowiązek pozostawienia świadectwa ogromu strat, jakie poniósł naród żydowski w latach 1939-1945. Należało także chronić nieliczne zachowane świadectwa tysiącletniej historii żydowskiej na ziemiach polskich. W końcu 1945 r. rozpoczęła w Łodzi działalność Centralna Żydowska Komisja Historyczna. Celem Komisji było gromadzenie, opracowywanie i udostępnianie materiałów dotyczących zagłady, dokumentacja powojennych losów ludności żydowskiej oraz badanie i popularyzacja dziejów Żydów w Polsce. W marcu 1947 r. przeniesiono ją do Warszawy, gdzie została przekształcona w samodzielną placówkę naukową nie podporządkowaną CKŻP o nazwie Żydowski Instytut Historyczny. Początkowo głównym zadaniem ŻIH było zbieranie dokumentacji z okresu okupacji. Z centralą w Warszawie współpracowało pięć oddziałów: w Krakowie, Łodzi, Białymstoku, Katowicach i Wrocławiu. Ponadto ŻIH miał korespondentów we wszystkich większych skupiskach żydowskich. Kilkudziesięciu pracowników naukowych przygotowywało materiały do procesów zbrodniarzy hitlerowskich, prowadziło archiwum, bibliotekę i muzeum, zbierało relacje dotyczące okresu okupacji, opracowywało bibliografię współczesnej literatury, organizowało wystawy. Wyniki prac pracowników publikowano we własnym „Biuletynie" w języku polskim i kwartalniku w języku jidysz „Bleter far Geszichte"; obydwa czasopisma ukazują się do dziś. Po likwidacji CKŻP, ŻIH jako jedna z nielicznych instytucji żydowskich kontynuował swą działalność. Brak kontroli CKŻP nad żywiołowym rozwojem życia kulturalnego, powstawanie organizacji niezależnych oraz zastój prac Wydziału Kultury i Propagandy nasunął pomysł powołania instytucji wprawdzie formalnie niezależnej od Centralnego Komitetu, ale ściśle z nim współpracującej, która miała kierować wszystkimi przejawami działalności kulturalnej. Żydowskie Towarzystwo Kultury powstało 23 XI 1947 r. na Zjeździe Żydowskich Pracowników Kultury. Przewodniczącym został poeta Dawid Sfard. Towarzystwo opierało swą działalność na nielicznych instruktorach pracujących dotychczas w Wydziale Kultury, bazę lokalową stanowiły świetlice i domy ludowe CKŻP, który w znacznej mierze finansował Towarzystwo. Początkowo ze względu na małą liczbę instruktorów praca kulturalna rozwijała się powoli. Towarzystwo jako organizacja masowa prowadziło ewidencję członków. Pod koniec 1948 r. w 53 oddziałach było zarejestrowanych 7203 członków. 471 Ożywienie działalności nastąpiło w 1949 r. za sprawą nowych kadr instruktorskich. Pod koniec tego roku w 49 oddziałach zarejestrowano ponad 16 tyś. członków. Towarzystwo posiadało 30 świetlic, 20 domów kultury, 42 biblioteki, prowadzono 37 zespołów artystycznych; kursy nauki języka jidysz i polskiego objęły 2 tyś. uczniów121. Podstawowa praca miała polegać na organizowaniu imprez kulturalnych, które przyciągałyby największą liczbę zainteresowanych. Brak instruktorów, nikłe zainteresowanie uczestników powodowały zaniechanie wielu przedsięwzięć. Między innymi te powody wpłynęły na odwołanie planowanego na 1948 r. Światowego Kongresu Kultury Żydowskiej. Pomimo małej aktywności Towarzystwo było masową organizacją żydowską. Ze względu na dominację wśród działaczy członków Frakcji PZPR, syjoniści odnosili się do niego obojętnie. Tylko na Dolnym Śląsku, w środowisku robotniczym działalność Towarzystwa budziła większe zainteresowanie. Na początku 1950 r. CKŻP, wobec braku funduszy i decyzji administracji państwowej ograniczających działalność, stanął wobec widma likwidacji. Część działaczy podjęła próbę ratowania chociaż małej części dotychczasowych form działania; w tym celu 29 X 1950 r. CKŻP połączył się z Żydowskim Towarzystwem Kultury w jedną masową organizację, Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce. Bazę społeczną nowej organizacji stanowili dotychczasowi członkowie Towarzystwa Kultury, bazę materialną kluby i świetlice Towarzystwa. Działalność Towarzystwa Społeczno-Kulturalnego finansował Komitet do Spraw Kultury przy Prezydium Rady Ministrów. Organizacja została wkrótce całkowicie zdominowana przez PZPR. 4. KRES NIEZALEŻNEGO ŻYCIA SPOŁECZNEGO l POLITYCZNEGO ŻYDÓW W POLSCE W okresie powojennym na politykę zagraniczną i wewnętrzną Polski ogromny wpływ wywierało stanowisko ZSRR. Zarazem, o ile do chwili rozpoczęcia wojny ludność żydowska często była przedmiotem manipulacji w polityce wewnętrznej wielu krajów europejskich, o tyle teraz problem tej ludności nabrał znaczenia międzynarodowego. Decydujący wpływ na zmienioną sytuację miało rozpowszechnienie się idei syjonizmu wśród osób, które przeżyły zagładę, oraz wzrost znaczenia międzynarodowego ZSRR. Europa była wprawdzie nadal zarzewiem konfliktów światowych, ale powoli tworzyły się nowe kluczowe punkty na mapie świata. Jednym z nich była Palestyna — region o ogromnym znaczeniu strategicznym dla całego obszaru Morza Śródziemnego. Schyłek dotychczasowych potęg — Wielkiej 121 CA KC PZPR, Kolekcja Bund 30/IY-6 t. 3, k. 71. 472 Brytanii i Francji, otworzył możliwość dostania się Bliskiego Wschodu pod wpływy radzieckie. Prawdopodobnie niepodległe państwo żydowskie miało odegrać istotną rolę w planach ZSRR. Głównym propagatorem powstania nowego państwa byli syjoniści. W ZSRR ruch syjonistyczny został zlikwidowany na początku lat dwudziestych, natomiast w Polsce, aż do wybuchu wojny stale się rozwijał przy pewnym poparciu administracji państwowej. Przeżycia okresu okupacji i zagłada większości narodu sprawiły, że dążenie do odbudowy niepodległego państwa, które zapewniłoby bezpieczeństwo jego obywatelom, stało się wśród Żydów powszechne. Dotyczyło to szczególnie osób, które uratowały się na terenach okupowanych. W tych okolicznościach Polska była naturalnym miejscem rozwoju ruchu syjonistycznego. Przemawiały za tym wciąż żywe tradycje oraz stosunkowo duże skupisko ludności żydowskiej, czego brakowało w innych krajach wyzwolonych przez Armię Czerwoną. Splot interesów radzieckiej polityki zagranicznej i dążeń ludności żydowskiej do odbudowy własnego państwa stał się jednym z czynników powstania w powojennej Polsce jawnego i wielobarwnego życia politycznego w ramach CKŻP i poza nim. Drugą przyczyną, dla której problem żydowski wykraczał poza granice polityki wewnętrznej kraju, była próba wpłynięcia na światową opinię o powojennej Polsce za pośrednictwem zachodnich środowisk żydowskich. Totalitarny system władzy wprowadzony po wyzwoleniu spod okupacji niemieckiej wymagał międzynarodowego uznania. Liberalna polityka wewnętrzna wobec mniejszości żydowskiej miała w tym pomóc. Swobodna działalność partii syjonistycznych o zasięgu międzynarodowym, powstanie autonomicznej organizacji CKŻP, półlegalne istnienie stronnictw i partii nie aprobujących nowego systemu politycznego, udział przedstawicieli żydowskich w organizacjach międzynarodowych, które sceptycznie odnosiły się do stosunków w Polsce, te wszystkie elementy wskazywały na dość duży pragmatyzm nowych władz oraz na ich zamiar kształtowania opinii międzynarodowej o Polsce dzięki mniejszości żydowskiej. Obok czynników międzynarodowych wpływających w powojennej Polsce na stosunek państwa do Żydów dosyć istotną rolę odgrywały także uwarunkowania wewnętrzne. Skutki wojny okazały się tragiczne nie tylko dla Żydów, ale także dla Polaków. Szczególnie bolesne straty poniosła inteligencja. Wielu spośród jej przedstawicieli zginęło, inni pozostawali na emigracji, a ci, którzy przetrwali, tylko w sporadycznych wypadkach podejmowali współpracę z nową władzą. Powstawała nowa elita społeczeństwa. Osoby, które przed wojną pozostawały w opozycji wobec władzy, po wojnie stanowiły jej elitę. Wywodziły się głównie z lewicowej inteligencji, odrzucającej tak silnie zakorzenioną, szczególnie w latach trzydziestych, tradycję nacjonalistyczno-klerykalną. Probierzem był stosunek do Żydów. Zmiana traktowania mniejszości żydowskiej wyrażała świadome zerowanie nowej elity władzy z tradycją przedwojenną. Pozwoliło to początkowo na nieskrępowany rozwój zarówno gospodarczego, jak i politycznego życia wewnątrz społeczności żydowskiej. 473 Niebagatelny wpływ na stosunek części społeczeństwa polskiego do Żydów miała chęć zadośćuczynienia za okres sanacji, a szczególnie okupacji. Początkowo był to jedynie odruch litości i współczucia, który sprawił, że Żydów traktowano odmiennie od np. Niemców lub Ukraińców. Znacznie później u niektórych przerodził się w specyficzny syndrom żydowski trwający aż do dzisiaj. Zupełnie odmiennym czynnikiem nie wynikającym z humanitarnej świadomości lewicowej elity inteligencji polskiej, a mającym wpływ na kształt osiedla żydowskiego była próba ściągnięcia zachodniej pomocy materialnej. Wojna pozbawiła Żydów wszystkiego, co jest niezbędne do życia. Państwo nie mogło zagwarantować koniecznej pomocy. Tylko pomoc z zewnątrz mogła doprowadzić do odbudowy skupiska żydowskiego. Nowy system w Polsce był niewiarygodny dla partnerów zachodnich. Warunkiem udzielenia pomocy była jej bezpośredniość. Stworzenie autonomicznego CKŻP gwarantowało to, a podobną rolę dla pomocy z ośrodków religijnych odgrywały żydowskie kongregacje wyznaniowe. Istnienie autonomicznej społeczności żydowskiej kłóciło się jednak z propagandowym obrazem jednonarodowego państwa polskiego, przysparzało także wielu problemów administracji państwowej. Większość społeczeństwa nie akceptowała powrotu Żydów do Polski. Świadczyły o tym m.in. kolejne pogromy. Na elicie władzy ciążyło piętno żydo-komuny. Także Związkowi Radzieckiemu nie zależało na odbudowie trwałego skupiska żydowskiego w Polsce. Polska stanowić miała przecież jedynie obóz przejściowy dla kadr walczących o komunistyczną Palestynę. Te same cele przyświecały również części syjonistów. Oficjalnie deklaracje o odbudowie skupiska żydowskiego były w rezultacie często sprzeczne z praktycznym działaniem. Świadczy o tym swoboda emigracji. Żydzi, jak nikt inny mogli bez skrępowania opuszczać kraj. Emigracja sprzyjała syjonistom, ale także władzom. Pozbywano się problemu żydowskiego w kraju, a jednocześnie uzyskiwano wpływy w Palestynie. Właśnie stosunek do emigracji wpływał na różnice w traktowaniu skupiska żydowskiego przez państwowe władze polskie i pepeerowskich działaczy żydowskich. W latach 1944-1947 wykształciły się trzy główne koncepcje rozwoju skupiska żydowskiego w Polsce, reprezentowane przez największe ugrupowania polityczne: syjonistów, Frakcję PPR przy CKŻP i Bund. Pierwsi za nadrzędny cel swego działania uważali stworzenie siedziby narodowej dla wszystkich Żydów w Palestynie. Diaspora stanowiła tylko konieczny etap w powrocie do ojczyzny. Żydowscy pepeerowcy, których rodowód w większości sięgał KPP i KZMP, obarczeni świadomością polityczną wykształconą w Polsce przedwojennej, a później w ZSRR, pełni wiary w całkowite zwycięstwo komunizmu, identyfikowali się z ideami internacjonalizmu powstałymi jeszcze na początku XX w. i lekceważyli świadomość narodową, tak silnie ugruntowaną zarówno w narodzie żydowskim, jak i polskim. W ich koncepcji stopniowej unifikacji Żydów z narodem polskim w jednolite socjalistyczne społeczeństwo nie brano 474 pod uwagę ani realiów powojennych, ani specyficznej sytuacji w jakiej znaleźli się Żydzi. Zupełnie odmienny pogląd na dalsze losy ludności żydowskiej reprezentował Bund. Była to najsłabsza z wymienionych trzech głównych sił politycznych. Składało się na to kilka przyczyn, z których najistotniejszą był wzrost popularności idei syjonizmu. W okresie powojennym Bund znalazł się w defensywie; jego hasła nie były już atrakcyjne, a przynależność partyjna członków bardziej wynikała z przywiązania do partii niż do jej ideologii. Skomplikowany układ polityki wewnętrznej i międzynarodowej w latach 1944-1947 stworzył pewien paradoks. Nietrudno dostrzec, że powojenne struktury gospodarcze i polityczne skupiska żydowskiego najbliższe były modelowi bundowskiemu. To Bund od chwili powstania zabiegał o autonomię kulturalną i polityczną dla ludności żydowskiej. Bund dążył do wprowadzenia systemu spółdzielczego. Centralny Komitet Żydów w Polsce spełniał te warunki. Zapewniał Żydom niemal swobodny rozwój polityczny i kulturalny, a spółdzielczość stała się podstawową formą produktywizacji. Ogromny wpływ na wewnętrzną sytuację środowiska żydowskiego wywarły zmiany polityczne dokonujące się w całym kraju. Nasilająca się stalinizacja wszystkich dziedzin życia poczynając od końca 1947 r. nie ominęła też społeczności żydowskej. Coraz silniejsze wsparcie administracji państwowej dla poczynań PPR, brutalne ingerencje Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego w sprawy dotyczące innych resortów, nie sprzyjały stabilizacji życia. Ludność żydowska była w dwójnasób narażona na represje aparatu bezpieczeństwa publicznego. Wysoki udział samodzielnych kupców i rzemieślników w strukturze zawodowej, wynikający jeszcze z tradycji przedwojennej, powodował oskarżanie Żydów o spekulację, za co groził obóz pracy, a nawet kara śmierci. Liczne powiązania rodzinne lub organizacyjne z Zachodem narażały na ścisłą inwigilację wybranych środowisk. System, w którym rządził strach, a oskarżyciele następnego dnia stawali się nieraz ofiarami, powodował, że funkcjonariusze aparatu bezpieczeństwa pochodzenia żydowskiego, w obawie, by nie posądzono ich o stronniczość, nierzadko z wyjątkową bezwzględnością odnosili się do Żydów. Ale dopiero rok 1948 i powstanie niepodległego państwa Izrael przyniosły zmiany zagrażające istnieniu w dotychczasowej formie skupiska żydowskiego. Załamały się radzieckie nadzieje na sojusz militarny z Izraelem. Pomoc finansowa, którą przyjęło to państwo od USA, skłaniała do przypuszczeń, że właśnie Amerykanie będą dominującym partnerem w polityce zagranicznej państwa żydowskiego. Żydzi w Polsce stawali się niepotrzebni. Nastąpiła diametralna zmiana stosunku do syjonistów. Traktowani w latach 1945-1947 jako sprzymierzeńcy w walce z imperializmem brytyjskim, stali się nagle najbardziej krytykowanym ruchem politycznym. W ślad za zmienioną sytuacją międzynarodową oraz postępującą stalinizacja kraju poszły działania administracyjne ograniczające swobodę rozwoju instytucji żydowskich. Szczególnie ostry atak skierowano na syjonistów, za pośrednictwem Frakcji PPR przy CKŻP. , . ,j . 475 Atakom propagandowym towarzyszyły konkretne posunięcia administracyjne. Od września 1948 r. zaczęto zamykać szkoły hebrajskie, zlikwidowano część kibuców. Czyniono trudności wizowe instruktorom przybywającym z Izraela do obozów szkoleniowych Hagany. W styczniu 1949 r. zamknięto Wydział Emigracyjny CKŻP znajdujący się pod opieką Jointu, a personel aresztowano. Frakcja za wszelką cenę starała się zmniejszyć wpływy syjonistów w społeczeństwie. Jeszcze w 1948 r. dopuszczano możliwość współpracy; świadczy o tym wystąpienie Szymona Zachariasza na Naradzie Działaczy PPR w Środowisku Żydowskim, która odbyła się w sierpniu 1948 r.: „Zarzucono mi, jakobym oświadczył, że syjonizm jest postępowy. Kiedyś stwierdziłem, że syjonizm jest reakcyjną teorią. Ale czy oznacza to, że obecnie syjoniści nie odgrywają w walce palestyńskiej postępowej roli? Oczywiście tak. Nie przesądza to jednak sprawy czy jutro będą postępowi. Antyimperialistyczny odłam syjonistów jest obecnie postępowy, ale jutro może stać się niepostępowym. Konsekwentnie postępowymi jesteśmy tylko my. My byliśmy, jesteśmy i będziemy zawsze postępowi"122. Niespełna rok później Zachariasz już nie mówił o porozumieniu czy współpracy, a jedynie o eliminacji: „Syjonizm powstał jako ruch burżuazyjny i jako taki pozostał do dnia dzisiejszego. W krajach demokracji ludowej jest to ruch o wybitnych tendencjach odśrodkowych. Wszystkie jego dążenia idą w kierunku oderwania pracującej ludności żydowskiej od polskiej rzeczywistości i od udziału tej ludności w budowie socjalizmu w Polsce. W obecnej sytuacji partie syjonistyczne występują w roli przedstawiciela państwa Izrael, stawiając sobie za zadanie przeprowadzenie polityki nakreślonej im przez światowe związki syjonistyczne, wśród ludności żydowskiej. Światowy związek syjonistyczny jest w swojej istocie burżuazyjny i reakcyjny, włącznie z ich prawicowo-socjalistycznymi lokajami"123. W tej samej notatce dla Komitetu Centralnego PZPR z czerwca 1949 r. Zachariasz proponował likwidację metodami administracyjnymi wszystkich organizacji syjonistycznych działających w Polsce, co spowodować miało samorzutną likwidację partii syjonistycznych, których działacze opuściliby Polskę. Wcześniej, bo już od połowy 1948 r., likwidowano wpływy syjonistów w CKŻP. Głównym zarzutem stało się organizowanie emigracji. Do końca 1948 r. udało się Frakcji wyeliminować syjonistów z istotnych stanowisk w wojewódzkich komitetach żydowskich i spółdzielniach. Na posiedzeniu Prezydium CKŻP 13 IV 1949 r. usunięto ze stanowiska przewodniczącego Adolfa Bermana — przywódcę Zjednoczonej Poalej Syjon, który funkcję tę pełnił od chwili rezygnacji Emila Sommersteina, tzn. od 1946 r. Miejsce Bermana zajął członek Frakcji Grzegorz Smolar124. 122 CA KC PZPR, Sekretariat 295 (VII) t. 149, k. 100. 123 AAN, MAP 25, k. 31. 124 AŻIH, CKŻP, Prezydium, Protokół posiedzenia z 13 IV 1949 r. 476 W połowie 1949 r. Frakcja PZPR przy CKŻP zlikwidowała wszelką opozycję w łonie Komitetu. Bund po połączeniu się w styczniu 1949 r. z Frakcją przestał istnieć, syjoniści odsunięci od wszelkich istotnych stanowisk w dotychczasowej niezależnej strukturze CKŻP odgrywali minimalną rolę w podejmowaniu decyzji o podstawowym znaczeniu dla społeczeństwa żydowskiego. W czerwcu 1949 r. Zachariasz, zgodnie z wytycznymi Komitetu Centralnego PZPR, przedstawił projekt upaństwowienia instytucji żydowskich. Proces przejmowania wszystkich placówek — poczynając od szkół, a kończąc na kuchniach ludowych — trwał do wiosny 1950 r. Część zakładów zlikwidowano, inne przeszły na budżet państwa; CKŻP został pozbawiony dotychczasowych możliwości opieki nad ludnością żydowską i połączył się — o czym już wspominaliśmy — z Żydowskim Towarzystwem Kultury125. Tym samym najważniejsza autonomiczna instytucja żydowska przestała istnieć. Nie udało się doprowadzić do samolikwidacji partii syjonistycznych, które — pomimo pozbawienia ich możliwości działania — nadal jeszcze istniały. Wobec decyzji Komitetu Centralnego PZPR z 13 IX 1949 r. o umożliwieniu osobom narodowości żydowskiej optowania na rzecz państwa Izrael, coraz bardziej przybliżała się perspektywa likwidacji ruchu syjonistycznego. Już na początku października 1949 r. ok. 80% członków partii syjonistycznych zgłosiło chęć emigracji. Zarówno Zjednoczona Poalej Syjon, Ichud, Haszomer Hacair, Hitachdut, jak i Mizrachi czynnie pomagały kandydatom do wyjazdu. Euforia emigracyjna zaczęła zataczać coraz szersze kręgi, a winą za nią obarczono partie syjonistyczne. W tej sytuacji rząd podjął decyzję o rozwiązaniu wszystkich partii i organizacji syjonistycznych na terenie Polski. Ministerstwo Administracji Publicznej wyznaczyło terminy likwidacji: Mizrachi oraz organizacje i ośrodki młodzieży żydowskiej do l XII 1949 r.; Żydowska Syjonistyczna Partia Pracy Hitachdut do 20 XII 1949 r.; Zjednoczenie Syjonistów Demokratów Ichud do l I 1950 r.; Zjednoczona Żydowska Partia Robotnicza Poalej Syjon do l II 1950 r.126 Decyzje te oraz kres działalności CKŻP stanowiły koniec samodzielnego rozwoju politycznego, gospodarczego i kulturalnego ludności żydowskiej w Polsce. Wprawdzie dzięki repatriacji z ZSRR w latach 1955-1957 środowisko żydowskie na krótko się uaktywniło, a głównym terenem działalności były żydowskie kongregacje wyznaniowe, ale trwało to tylko do kolejnej fali emigracyjnej w końcu lat sześćdziesiątych, spowodowanej rozgrywkami wewnątrz kierownictwa PZPR i próbami sprowokowania nastrojów antysemickich. Z ponad trzymilionowej społeczności Żydów polskich pozostało w Polsce niewielu, zapewne kilka, może kilkanaście tysięcy osób, z trudem podtrzymujących istnienie ostatnich instytucji, nawiązujących do tysiącletniej tradycji współżycia dwóch narodów — polskiego i żydowskiego — we wspólnej ojczyźnie. 125 AAN, MAP 788, k. 180. 126 AAN, MAP 790, k. 27. mn WYKAZ SKRÓTÓW „x .1 CMI i- AAN — Archiwum Akt Nowych w Warszawie ADM - Archiwum Dokumentacji Mechanicznej w Warszawie AK — Armia Krajowa AMZV — Archiwum Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Pradze AŻIH — Archiwum Żydowskiego Instytutu Historycznego w Warszawie BBWR — Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem BCh — Bataliony Chłopskie BIP — Biuro Informacji i Propagandy BŻIH — Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego CA KC — Centralne Archiwum Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robot- PZPR niczej w Warszawie (obecnie w Archiwum Akt Nowych) Centos — Centralne Towarzystwo Opieki nad Sierotami i Dziećmi Opuszczonymi CISzo — Centralna Żydowska Organizacja Szkolna CKW — Centralny Komitet Wykonawczy CKŻP — Centralny Komitet Żydów w Polsce CZA — Centralne Syjonistyczne Archiwum w Jerozolimie DPPP — Dziennik Praw Państwa Polskiego DURP — Dziennik Ustaw Rzeczypospolitej Polskiej FOP — Front Odrodzenia Polski FPO — Zjednoczona Organizacja Partyzancka Gestapo — Tajna Policja Państwowa GL — Gwardia Ludowa HIAS — Hebrajskie Stowarzyszenie Pomocy Imigrantom JCA — Żydowskie Stowarzyszenie Kolonizacyjne JIWO — Żydowski Instytut Naukowy w Wilnie (obecnie w Nowym Jorku — YIVO) KC — Komitet Centralny KCNP — Kancelaria Cywilna Naczelnika Państwa KfdO — Komitet do spraw Wschodu KNP — Komitet Narodowy Polski KPP — Komunistyczna Partia Polski Kripo — Policja Kryminalna KRN — Krajowa Rada Narodowa KWC — Kierownictwo Walki Cywilnej KWP — Kierownictwo Walki Podziemnej KZMP — Komunistyczny Związek Młodzieży Polskiej MAP — Ministerstwo Administracji Publicznej MBP — Ministerstwo Bezpieczeństwa Publicznego MO — Milicja Obywatelska MON — Ministerstwo Obrony Narodowej MSW — Ministerstwo Spraw Wewnętrznych MSZ — Ministerstwo Spraw Zagranicznych MWRiOP — Ministerstwo Wyznań Religijnych i Oświecenia Publicznego >!n NKWD — Ludowy Komisariat Spraw Wewnętrznych NOS —Nowa Organizacja Syjonistyczna ^( «•-<•«•» ,""~" NRO — Naczelna Rada Opiekuńcza ' !L*.M ,/:AA ia ? i ^ : 'iAM. .M A A 478 . A NSZ — Narodowe Siły Zbrojne OA-LZ — Organizacja Antyfaszystowska-Lewica Związkowa ONR — Obóz Narodowo-Radykalny ONZ — Organizacja Narodów Zjednoczonych ORT — Organizacja Rozwoju Twórczości Przemysłowej, Rzemieślniczej i Rolniczej wśród ludności żydowskiej w Polsce OZN — Obóz Zjednoczenia Narodowego Pal-Amt — Wydział Emigracyjny Żydowskiej Agencji dla Palestyny PKWN —Polski Komitet Wyzwolenia Narodowego .p. . , !;p:q PPR — Polska Partia Robotnicza -*,.„,,,.- PPS — Polska Partia Socjalistyczna PPS-WRN — Polska Partia Socjalistyczna-Wolność, Równość, Niepodległość PRM — Prezydium Rady Ministrów PSL — Polskie Stronnictwo Ludowe PZPR — Polska Zjednoczona Partia Robotnicza RGO — Rada Główna Opiekuńcza RPŻ — Rada Pomocy Żydom ; RSHA — Główny Urząd Bezpieczeństwa Rzeszy SD — Służba Bezpieczeństwa , . SDKPiL — Socjaldemokracja Królestwa Polskiego i Litwy ' _^ Sipo — Policja Bezpieczeństwa . . ,(, SP — Służba Porządkowa (tzw. policja żydowska) SPP — Studium Polski Podziemnej w Londynie SS — Sztafety Ochronne TOŻ — Towarzystwo Opieki Zdrowotnej •-••*•' ' • -••»-•»• • TRNŻ — Tymczasowa Rada Narodowa Żydowska TRS — Tymczasowa Rada Stanu UB — Urząd Bezpieczeństwa ,./, .<*;< <- ŻKOM — Żydowski Komitet Opiekuńczy Miejski -,-.,,j$,ak^\ ŻOB — Żydowska Organizacja Bojowa , •,. : ,." f,,--.-.tksl ŻPSD — Żydowska Partia Socjalno-Demokratyczna :; T-* ,-••,>, s•*»:». W.\ n ŻSS — Żydowska Samopomoc Społeczna ."'r,', f.*! ŻZW — Żydowski Związek Wojskowy ; T- r '.4.' iii,., , ":J!/""Xj"fi BIBLIOGRAFIA ' 1. Wydawnictwa periodyczne BŻIH, Warszawa 1950- „Gal-ed on the History of the Jews in Poland", Tel Aviv 1973- „Jidysze ekonomik", Wilne 1937-1939 „JIWO-Bleter", Wilne 1931-1939, New York 1940- „Leo Baeck Institute Year Book", 1956- „Polin. A Journal of Polish-Jewish Studies", Oxford 1986- „Soviet-Jewish Studies", London 1971- „Sprawy Narodowościowe", Warszawa 1927-1939 „Studies in Contemporary Jewry", Jerusalem 1984- „Dos wirtszaftłeche łebn", Warsze 1934-1935 „Yad Yashem Studies", Jerusalem, 1957- „Zagadnienia Gospodarcze", Warszawa 1935 2. Opracowania ogólne Bałaban M., Historja i literatura żydowska ze szczególnem uwzględnieniem historji Żydów w Polsce, t. I-III, Lwów 1925 (reprint: Warszawa 1982) Beter wid Rebellen. Aus 1000 Jahre Judentum in Polen, Hrsg. M. Brocke, Frankfurt a.M. 1983 Dubnow S.M., History of the Jews, vol. V, New York, London 1973 Dubnow S.M., History of the Jews in Russia and Poland, vol. I-III, Philadelphia 1916-1920 Dubnow S.M., Die neueste Geschichte des jiidischen Yolkes 1789-1914, Bd. I-III, Berlin 1920-1923 Goldsmith E.S., Modern Yiddish Culture. The Story of the Yiddish Language Movement, New York 1987 Goldstein M., Dresdner K., Kultura i sztuka ludu żydowskiego na ziemiach polskich. Zbiory Maksymiliana Goldsteina, Lwów 1935 (reprint: Warszawa 1991) Graetz H., Historja Żydów, t. I-IX, Warszawa 1929 (reprint: Kraków 1990) Halkin S., Modern Hebrew Literaturę. From the Enlightment to the Birth of the State of Israel: Trends and Yalues, New York 1950, 1970 Hertz A., Żydzi w kulturze polskiej, Paryż 1961, Warszawa 1988 A History of the Jewish People, ed. H.H. Ben-Sassow, Cambridge Mass. 1976 The Jews in Poland, ed. Ch.A. Abramsky, M. Jachimczyk and A. Polonsky, Oxford 1986 Johnson P., A History of the Jews, New York 1988 Die Juden als Minderheit in Geschichte, Hrsg. B. Martin und E. Schulin, Miinchen 1981, 1985 Laąueur W., A History of Zionism, New York 1976 Lerski G.J. and Lerski H., Jewish-Polish Coexistence, 1772-1939. A Topical Bibliography, New York 1986 Poliakov L., Histoire de 1'antisemitisme. Nomelle edition, t. I-II, Paris 1981 Poliakov L., The History of the Antisemitism, vol. I-V, Oxford 1985 Przewodnik po bibliografiach polskich judaików. Oprać. K. Pilarczyk, Kraków 1992 Rabinowitsch W.Z., Lithuanian Hasidism, New York 1971 Shmeruk Ch., Historia literatury jidysz. Zarys, Wrocław 1992 Schiper L, Dzieje handlu żydowskiego na ziemiach polskich, Warszawa 1937 (reprint: Warszawa 1991) Tazbir J., Protokoły mędrców Syjonu. Autentyk czy falsyfikat, Warszawa 1992 480 . . . • Tollet D., Histoire des Juifs en Pologne du XVI' siecle a nos jenos, Paris 1992 Żydzi w Polsce Odrodzonej. Działalność społeczna, gospodarcza, oświatowa i kulturalna, wyd. I. Schiper, A. Tartakower, A. Hafftka, t. I-II, Warszawa 1936 3. XIX i XX w. (do 1918 r.) Aschheim S.E., Brothers and Strangers. The East European Jew in German and German Jewish Consciousness 1800-1923, London 1982 Bałaban M., Dzieje Żydów w Galicji i Rzeczpospolitej Krakowskiej 1772-1868, Lwów 1914 „, Baron S.W., The Russian Jew under Tsars and Soviets, New York 1976 Bunzl J., Klassenkampfin der Diaspora. Żur Geschichte der judischen Arbeiterbewegung, Wien 1975 Cała A., Asymilacja Żydów w Królestwie Polskim (1864-1897). Postawy — Konflikty — Stereotypy, Warszawa 1989 Eisenbach A., Emancypacja Żydów na ziemiach polskich 1785-1870 na tle europejskim, Warszawa 1988 Eisenbach A., Kwestia równouprawnienia Żydów w Królestwie Polskim, Warszawa 1972 Eisenbach A., Z dziejów ludności żydowskiej w Polsce w XVIII i XIX w. Studia 'i szkice, Warszawa 1983 Feldman W., Stronnictwa i programy polityczne w Galicji, 1846-1906, t. I-II, Kraków 1907 Golczewski F., Polnisch-jiidische Beziehungen 1881-1922. Eine Studie żur Geschichte des An- tisemitismus in Osteuropa, Wiesbaden 1881 Greenberg L, The Jews in Russia, vol. I-II, New Haven 1944 Die Habsburgermonarchie 1848-1918, Bd. III: Die Vólker des Reiches, Hrsg. A. Wandruschka, P. Urbanitsch, Wien 1980 Hagen W.W., Germans, Poles and Jews. The Nationality Conflict in the Prussian East, 1772-1914, Chicago and London 1980 Hausler W., Dos galizische Judentum Im Lichte de zeitgenóssischen Publizistik und Reiseliteratur von 1772-1848, Munchen 1979 Heppner A., Herzberg J., Aus Vergangenheit undGegenwart der Juden und der judischen Gemeinden in dem Posener Land, Koschmin 1904 Łastik S., Z dziejów oświecenia żydowskiego. Ludzie i fakty, Warszawa 1961 Levitats L, The Jewish Community in Russia, 1844-1917, Jerusalem 1981 Marchlewski J.B., Antysemityzm a robotnicy, Kraków, Chicago 1913 (reprint: Kraków 1983) McCagg W.O. Jr, A History of Habsburg Jews, 1670-1918, Bloomington and Indianapolis 1989 Mendelsohn E., Class Struggle in the Pale. The Formative Years ofthe Jewish Workers Movement in Tsarist Russia, Cambridge 1970 Mendelsohn E., Zionism in Poland. Formalne Years, 1915-1926, New Haven and London 1981 Mossel W.E., Deutsches Judentum in Krieg und Rewlution 1916-1923, Tubingen 1971 Piasecki H., Sekcja żydowska P PSD i Żydowska Partia Socjalno-Demokratyczna 1893-1919/20, Wrocław 1982 ^:/ ^ , v ^ j( Piasecki H., Żydowska Organizacja PPS 1893-1907, Wrocław 1978 •*-•*•• •• -l • Pulzer P., The Rise of Political Anti-Semitism in Germany and Austria, Cambridge Mass. 1988 Rabinowitsch W.Z., Lithuanian Hasidism, New York 1971 Ringelblum E., Kapitlechfun geszichte fun amolikn jidyszn lebn inpojln, Buenos Aires 1953 Rogger H., Jewish Policies and Right-Wing Politics in Imperial Russia, Oxford 1986 Russian Jewry (1860-1917), ed. J. Frumkin, G. Aronson, A. Goldenweiser, New York, London 1966 Schoenfeld J., Shtetl Memoirs. Jewish Life in Galicia under the Austro-Hungarian Empire and in the Reborn Poland 1898-1939, Hoboken, N.J. 1985 Szacki J., Geszichte fun jidn in warsze, t. III, New York 1953 ;, , Tobias H.J., The Jewish Bund in Russia, Stanford 1972 Toury J., Die jiidische Presse im Ósterreichische Kaiserreich 1802-1918, Tubingen 1983 31 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 461 Toury J., Die politische Orientirungen der Juden in Deutschland, Tiibingen 1966 • ••> • Wasiutyński B., Ludność żydowska w Polsce w wiekach XIX i XX, Warszawa 1930 * . Zechlin E., Die deutsche Politik und die Juden im Ersten Weltkrieg, Góttingen 1969 4. Lata 1918-1939 Almanach gmin żydowskich w Polsce, wyd. J. Zineman, Warszawa 1939 Alter W., Antysemityzm gospodarczy w świetle cyfr, Warszawa 1937 Berensztajn T., KPP in kampfkegen antisemitizm, Warsze 1956 Bronsztejn Sz., Ludność żydowska w Polsce w okresie międzywojennym. Studium statystyczne, Wrocław 1963 Chojnowski A., Koncepcje polityki narodowościowej rządów polskich w latach 1921-1939, Wrocław 1979 Eisenstein M., Jewish Schools in Poland, 1919-1939. Their Philosophy and Development, New York 1950 Finkelsztajn Ch., „Hajnt". A cajtung bajjidn 1908-1939, Tel Awiw 1978 Fuks M., Prasa żydowska w Warszawie 1823-1939, Warszawa 1979 Glicksman W., In the Mirror of Literaturę. The Economic Life ofthe Jews in Poland as Reflected in Yiddish Literaturę 1914-1939, New York 1966 Golczewski F., Polnisch-Judische Beziehungen 1881-1922. Eine Studie żur Geschichte des Antisemi- tismus in Osteuropa, Wiesbaden 1981 Heller C., On the Edge of Destruction. Jews in Poland between the Two World Wars, New York 1977 The Jews of Poland between Two Wars, ed. Y. Gutman, E. Mendelsohn, J. Reinharz, Ch. Shmeruk, Hanover 1989 Johnpoll B.K., The Politics of Futility: The General Jewish Workers Bund of Poland, 1917-1943, Ithaca, N.Y. 1967 Każdan Ch.Sz., Di geszichte fun jidiszn szulwezn in umophengikn pojln, Mexico 1947 Korzec P., Juifs en Pologne. La auestion juive pendant l'entre-deux-guerres, Paris 1980 Krasowski K., Związki wyznaniowe w II Rzeczypospolitej. Studium historycznoprawne, Warszawa 1988 Leszczinski J., Die ekonomisze lagę fun jidn in pojln, Berlin 1932 Malinowski J., Grupa ,,Jung Idysz" i żydowskie środowisko „Nowej Sztuki" w Polsce 1918-1923, Warszawa 1987 Marcus J., Social and Political History ofthe Jews in Poland, 1919-1939, Berlin 1983 Mauersberg S., Szkolnictwo powszechne dla mniejszości narodowych w Polsce w latach 1918-1939, Wrocław 1968 Melzer E., Maavak medini be-malchodet: yehudi polin 1935-1939, Tel Awiw 1982 [Konflikt polityczny w ślepej ulicy: Żydzi w Polsce 1935-1939] Mendelsohn E., Zionism in Poland. The Formative Years, 1915-1926, New Haven and London 1981 Mendelsohn E., Żydzi Europy Środkowo-Wschodniej w okresie międzywojennym, Warszawa 1992 Oppenheim L, The Struggle of Jewish Youthfor Productivization: The Zionist Youth Movement in Poland, New York 1989 Pakentreger A., Żydzi w Kaliszu w latach 1918-1939, Warszawa 1988 Perelman J., Rewizjonizm w Polsce 1928-1936, Warszawa 1937 Prokop-Janiec E., Międzywojenna literatura polsko-żydowska jako zjawisko kulturowe i artystyczne, Kraków 1992 Sawicki J., Studia nad położeniem prawnym mniejszości religijnych w państwie polskim, Warszawa 1937 Schoenfeld J., Shtetl Memoirs. Jewish Life in Galicia under the Austro-Hungarian Empire and in the Reborn Poland 1898-1939, Hoboken, N.J. 1985 Studies on Polish Jewry, 1919-1939. Ań Interplay of Social, Economic and Political Factors in the Struggle of a Minority for its Existence, ed. J. Fishman, New York 1974 482 Tartakower A., Emigracja żydowska z Polski, Warszawa 1939 '' ' Tomaszewski J., Rzeczpospolita wielu narodów, Warszawa 1985 Wystawa dziel artystów żydowskich 1918-1939. Malarstwo, grafika, rysunek, rzeźba, metaloplastyka [katalog], Olsztyn 1987 5. Lata 1939-1945 Adama Czerniakowa dziennik getta warszawskiego 6 IX 1939-23 VII 1942, opracował M. Fuks, Warszawa 1983 Ainsztein R., Jewish Resistance in Nazi-Occupied Eastern Europę, London 1974 Arad Y., Ghetto in Flames, Jerusalem 1980 Archiwum Ringelbluma. Getto warszawskie lipiec 1942-styczeń 1943, opracowała R. Sakowska, Warszawa 1980 Arczyński M., Balcerak W., Krytonim „Żegota", wyd. 2, Warszawa 1970 = <„< '• Armia Krajowa w dokumentach, t. I-VI, Londyn 1970-1989 Balberyszski M., Likwidacja getta wileńskiego, Warszawa 1946 Bartoszewski W., Los Żydów Warszawy, Londyn 1983 ,<>• :i Bartoszewski W., 7559 dni Warszawy, wyd. 2, Kraków 1984 Bartoszewski W., Warszawski pierścień śmierci, wyd. 2, Warszawa 1970 Bauminger A.L., The Fighters of the Cracow Ghetto, Jerusalem 1986 Bieberstein A., Zagląda Żydów w Krakowie, Kraków 1985 Borwicz M., Spod szubienicy w teren, Paryż 1980 •-,• «-v\ :wr'j Borwicz M., Uniwersytet zbirów, Kraków 1947 The Chronicie ofthe Łódź Ghetto 1941-1944, ed. L. Dobroszycki, New Haven 1984 Czarkowski R., Cieniom Treblinki, Warszawa 1989 Datner S., Las sprawiedliwych, Warszawa 1968 Datner S., Walka i zagląda białostockiego getta, Łódź 1946 , . , Dawidowicz L., The War against the Jews 1933-45, Penguin Books 1977 Edelman M., Getto walczy, Warszawa 1945 (reprint: Łódź 1991) Eisenbach A., Hitlerowska polityka zaglady Żydów, Warszawa 1961 Encyclopedia ofthe Holocaust, t. I-IV, New York 1990 Engel D., In the Shadow of Auschwitz. The Polish Government-in-Exile and the Jews, 1939-1942, Chapel Hill 1987 Gilbert M., Auschwitz and the Allies, Feltham 1981 ;.-. ; i«,: Gilbert M., Atlas of the Holocaust, London 1982 Grossman K.R., Die unbesungene Helden, wyd. 3, Frankfurt a.M. 1984 Grynberg M., Żydzi w rejencji ciechanowskiej 1939-1942, Warszawa 1984 Gutman Y., The Jews of Warsaw, Bloomington 1982 Gutman Y., Krakowski S., Uneąual Yictims. Jews and Poles During World War II, New York 1986 Hilberg R., The Destruction of European Jews, New York 1961 Hilberg R., Die Yemichtung der europaischen Juden, Berlin 1982 Huberband Sh., Kiddush Hashem. Jewish Religious and Cultural Life in Poland During the Holocaust, Hoboken 1987 Iranek-Osmecki K., Kto ratuje jedno życie... Polacy i Żydzi 1939-1945, Londyn 1968 (reprint: Warszawa 1981) Jewish Resistance During the Holocaust. Proceedings ofthe Conference on Manifestations of Jewish Resistance, Jerusalem 1971 Jews in Eastern Poland and yhe USSR, 1939-1946, ed. N. Davies and A. Polonsky, London 1991 Karski J., Story of a Secret State, Boston 1944 Kiełkowski R., Zlikwidować na miejscu, Kraków 1981 Kot S., Listy z Rosji do gen. Sikorskiego, Londyn 1956 Krakowski S., The War ofthe Doomed. Jewish Armed Resistance in Poland 1942-1944, New York 1984 32 — Najnowsze dzieje Żydów w Polsce 483 Kronika getta łódzkiego, t. I-II, wyd. D. Dąbrowska, L. Dobroszycki, Łódź 1965-1966 Kurek-Lesik E., Gdy klasztor znaczył życie. Udzial żeńskich zgromadzeń zakonnych w akcji ratowania dzieci żydowskich w Polsce w latach 1939-1945, Kraków 1992 Landau L., Kronika lat wojny i okupacji, t. I-III, Warszawa 1962-1963 Laąuer W., The Terrible Secret. Suppression of the Truth about Hitler's „Fina! Solution", New York 1982 Lodź Ghetto, ed. A. Adelson and R. Lapides, New York 1989 Lukas R.C., Forgotten Holocaust. The Poles under German Occupation 1939-1944, Kentucky 1986 Łuczak C., Polityka ludnościowa i ekonomiczna hitlerowskich Niemiec w okupowanej Polsce, Poznań 1979 Madajczyk C., Polityka III Rzeszy w okupowanej Polsce, t. I-II, Warszawa 1970 Mark B., Powstanie w getcie warszawskim, wyd. 2, Warszawa 1963 Mark B., Ruch oporu w getcie białostockim. Samoobrona — zagłada — powstanie, Warszawa 1952 Melezin A., Przyczynek do znajomości stosunków demograficznych wśród ludności żydowskiej w Łodzi, Krakowie i Lublinie podczas okupacji niemieckiej, Łódź 1946 Merzan L, Aby nie uległo zapomnieniu. Rzecz o domu sierot Krochmalna 92, Warszawa 1987 My Brother's Keeper? Recent Polish Debates on the Holocaust, ed. A. Polonsky, London 1990 Pamiętniki z getta warszawskiego, wyd. M. Grynberg, Warszawa 1988 Pankiewicz T., Apteka w getcie krakowskim, Kraków 1947, 1982 Pinchuk B. C., Shtetl Jews under Soviet Rule. Eastern Poland on the Eve of the Holocaust, Cambridge Mass. 1991 Polacy-Żydzi, opracowali S. Wroński i M. Zwolakowa, Warszawa 1971 Prekerowa T., Konspiracyjna Rada Pomocy Żydom w Warszawie 1942-1945, Warszawa 1982 Raporty Ludwiga Fischera, gubernatora dystryktu warszawskiego 1939-1944, Warszawa 1987 Ringelblum E., Kronika getta warszawskiego wrzesień 1939-styczeń 1943, red. A. Eisenbach, Warszawa 1983 Ringelblum E., Stosunki polsko-żydowskie w czasie drugiej wojny światowej, opracował A. Eisenbach, Warszawa 1988 Sakowska R., Dwa etapy. Hitlerowska polityka eksterminacji Żydów w oczach ofiar, Wrocław 1986 Sakowska R., Ludzie z dzielnicy zamkniętej. Żydzi w Warszawie w okresie hitlerowskiej okupacji październik 1939-marzec 1943, Warszawa 1975 Strzembosz T., Akcje zbrojne podziemnej Warszawy 1939-1944, Warszawa 1983 Szternfinkiel N.E., Zagląda Żydów Sosnowca, Katowice 1946 Tak było... Sprawozdanie z warszawskiego getta 1939-1943 (wybór), Warszawa 1988 T-ec N., When Light Pierced the Darkness. Christian Rescue of Jews in Nazi-Occupied Poland, New York 1986 Ten jest z ojczyzny mojej, wyd. W. Bartoszewski, Z. Lewinówna, wyd. 2. Kraków 1969 They Fought Back, The Story ofthe Jewish Resis tańce in Nazi Europę, ed. Y. Suhl, New York 1975 To Lite with Honor andDie with Honor. Selected Documents form the Warsaw Ghetto Underground Archńes „O. S." (Oneg Shabbath), ed. J. Kermish, Jerusalem 1986 Trunk L, Judenrat. The Jewish Councils in Eastern Europę under Nazi Occupation, New York 1972, 1977 Wojna żydowsko-niemiecka. Polska prasa konspiracyjna 1943-1944 o powstaniu w getcie Warszawy, wybór i opracowanie P. Szapiro, Londyn 1992 Żaroń P., Ludność polska w Związku Radzieckim w czasie II wojny światowej, Warszawa 1990 -«,- 6. Po 1945 r. Banas J., The Scapegoats, London 1979 Bauer Y., Flight and Rescue: Brichah, New York 1970 Cała A., Wizerunek Żyda w polskiej kulturze ludowej, Warszawa 1988 The Catastrophe of European Jewry, Jerusalem 1976 484 „.., Chęciński M., Poland. Communism Nationalism Anti-Semitism, New York 1982 Czajkowski M., Lud Przymierza, Warszawa 1992 Czerniakiewicz J., Repatriacja ludności polskiej z ZSRR 1944-1948, Warszawa 1987 Eisler J., Marzec 1968. Geneza —przebieg — konsekwencje, Warszawa 1991 Grynberg M., Żydowska spółdzielczość pracy w Polsce w latach 1945-1949, Warszawa 1986 Gutman L, Żydzi w Polsce po drugiej wojnie światowej, Jerozolima 1985 (w języku hebrajskim) Hillel M., Le massaacre des survivants en Pologne 1946-1947, Paris 1985 Hurwic-Nowakowska L, A Social Analysis of Postwar Polish Jewry, Jerusalem 1986 ":"Wj The Jews in the Soviet Satellites, New York 1971 4 : rf: The Jews in Soviet Russia (1917-1967), Jerusalem 1975 ' ""łA.'•'"-*'r'"';A Kersten K., Narodziny systemu władzy. Polska 1943-1948, Poznań 1990 '' '"' Kersten K., Repatriacja ludności polskiej po II wojnie światowej, Wrocław 1974 Kersten K., Polacy Żydzi Komunizm. Anatomia półprawd 1929-1968, Warszawa 1992 '"'"'' Lendvai P., Antysemityzm bez Żydów, Wydawnictwo LOS 1987 Nowakowska L, Analiza więzi spolecznej ludności żydowskiej w Polsce, Warszawa 1965 She'erit Hapletah, 1944-1948. Rehabilitation and Political Struggle. Proceedings of the Sixth Yad Yashem International Historical Conference, Jerusalem, October 1985, ed. Y. Gutman, A. Saf, Jerusalem 1990 Szaynok B., Pogrom Żydów w Kielcach 4 lipca 1946, Warszawa 1992 Żydzi i judaizm w dokumentach Kościoła i nauczaniu Jana Pawła II (1965-1989), zebrali i opracowali W. Chrostowski, R. Rubinkiewicz, Warszawa 1990 VLL i*.-1H :'.t r r- ''.':;• INDEKS NAZWISK Abramowicz Szolem Jakub zob. Mendele Moj- cher Sforim (pseud.) Achimeir Aba 234 Adelson A. 348 ,w„ . . i iAf T ' Adelson Józef 8, 163, 385 Adler Jankiel 256, 264 Agnod Szmuel Josef 259 Ahad Ha-am (Ginzberg Aszer) 5 Alef-Bolkowiak Gustaw 450 Aleksander I 16, 17 Aleksander II 19, 20, 22, 26 Aleksander III 23, 29 Aleksander (pseud.) 411, 412 d'Alembert Jean le Rond 15 Alter Icie Majer Rebe 34, 35, 138, 177 Alter Meir Rebe 190, 223 Alter Wiktor 147, 229, 298, 300, 378 Altshuler Mordechaj 105, 111 Anders Władysław 373, 393, 407 Anielewicz Mordechaj 7, 335, 337, 339, 340, 343, 379 An...ski Szymon (Rapaport Szlojme Zajnwel) 52, 256, 260, 265, 269 Antokolski Marek 265 Arad Icchak 362, 366 Arczyński Marek 356, 383 Arnsztajn Marek 258 Aronson Gregory 20, 111 Aronson M. 22 Aschheim Steven E. 107, 122 Aschkenaze Tobiasz 126 Asz Szalom 50, 51, 246, 247, 255, 263 Atlas Jecheskiel 369 Baal Szem Tow 79, 101 Bacon Gershon C. 223-225 Baeck Leo 64, 72, 106, 122, 133 Bal Nes Meir 41 Balfour Arthur James 45, 138, 139, 154, 165, 237 Bałaban Majer 80, 177, 252-254, 262, 263, 269 Barasz Efraim 293, 312, 344, 346 Baron Salo W. 15, 25, 27 Bartel Kazimierz 187, 223 Barth Lazarus 132 Bartoszewski Władysław 273, 338-340, 355, 356 Bartyś Julian 61, 72 . • W ' Bauer Yehuda 387, 409, 410, 414 , „• Bauman Zygmunt 387 ... , Baumgarten Leon 41 ^ ,,,.,,. Bauminger Hersz 341 Beck Józef 198, 199, 214, 215, 233 Begin Menachem 298 Bein William 451, 461, 463 Bejlis Mendel 55, 103 Ben Gurion Dawid 262, 441 Ben Zwi Isser 411 Berenstein Jakub 202 ;«,„,, Berenstein Tatiana 286 Berg Teodor 21, 35 Berger Julius 107 Bergsohn Michał 129 Berlewi Henryk 265 Berling Zygmunt 374 Berliński Hirsz 337 Berman Adolf 336, 356, 382, 383, 388, 439, 442, 476 Bersohn, rodzina 36 Bersohn Mathias 265 Beseler Hans Hartwig von 123 Bialik Chaim Nachman 52, 259 Bieberstein Aleksander 319, 320 Biebow Hans 284 Bielawski Wacław 354 Bielski Tuwia 369, 370 Bienenstock Adolf 266 Bieńkowski Witold 356 Bismarck Otto von 75 Blejwas S. A. 22 Bloch, rodzina 36, 39 Bloch Jan 53 Bobrinski Georgij 109 Bobrowski Czesław 19 Bodenheimer Max 125 Bolesław Chrobry 209 Borenstein Cwi 260 Bornstein 35 Borochow Ber 46, 439 Boruchowicz J. 455 Borwicz Michał 357 Borzykowski Tuwia 448 Borzymińska Zofia 37 486 Boy-Żeleński Tadeusz 258 ' " Royarin Jonathan 38 '"'' i3i Bór (pseud.) zob. Komorowski Tadeusz Brandes Cwi 343 Brandes Jerzy 119 Brandes Ruben Aszer 52 Brandstaetter Roman 259, 263 J' h'r •' !>Tf! Brandszteter Mordechaj Dawid 52 Braude Marcus 98 Brauner Wincenty 264, 265 Brener Hejnoch 326 Bród Aleksander 447 Broder Berł 101 Broderzon Mosze 256, 260, 264 Brodski, rodzina 31 -*•" •;m''J; -* -'"'"' Brojde Jehoszua 263 Bronsztejn Szyja 159, 161 Brumstein Isai Fomich 24 Brusiłow Aleksiej 110 ! "' Brzoza J. (pseud.) zob. Młynarski Feliks Buchwajs Menachem 234 Bujak Franciszek 68, 91, 92, 95-97, 102, 103 Buksbaum Icchak Lejb 298 Buksbaum Natan 298 ! :' Bunzl Johann 39 ' '•'•'•"'•• . . ? • . t;" Cała Alina 33 •*: f*; ' '; Ćapek Kareł 257 Carlebach Aleksander 122, 127, 131, 132 Carlebach Emanuel 126, 129, 131, 132 Cejtlin Hillel 262, 263 Chagall Marc 266 Chłędowski Kazimierz 95 •••••• Chmielnicki Bohdan 14 •<"" b' ; "•'• Chomsow Władysław 357 '" b!*' a ' Ciołkosz Adam 311, 380 Cleinoy Georg von 123 ';• • • CohenM. 46 ( rfc ,' Cohen Tuwia 411 "- -l! "-M"^bSA ^-^ Cukierman Icchak (Antek) 337-339,382,412,448 Cyncynatus Abram 445 Czarkowski Ryszard 326 ' *>•'-> ' Czechów Antoni 50 • " "•' Czerniakiewicz J. 388 >iiv*;; Czerniaków Adam 286, 292, 296, 321, 348 Czernichowski Saul 52 Czerwiński Gwidon 412 Dal Łazarz 226 Datner Szymon 150 Dawidsohn Chaim 35 Dawidson A. 56 ••..,..,. Delbriick Hans 77 Diamand Herman 98, 126, 176 Dick Izaak Meir 49 Dickstein, rodzina 137 Dickstein Samuel 129 Dinezon Jakub 50 m•i-.-fl^-'" «• "'«-"! Dmowski Roman 54, 56, 179, 186, 233 Dobroszycki Lucjan 269, 296 Dobrowolski Stanisław Wincenty 356 Dostojewski Fiodor 24 Draenger Gusta 341 Draenger Szymon 341 Dreiser Teodor 257 Dresdner Karol 266 ,. ^ Dreyfus Alfred F. 54, 103 ^., , Drobner, rodzina 176 Drobner Bolesław 176 Drucker A. G. 45, 105 Drymmer Wiktor Tomir 167, 197-199, 237 Dubnow Szymon 52 ,, Dzierzbicki Stanisław 122 • Dżigan Szimon 260, 470 Edelman Marek 322, 323, 337 ; , ., , , Eden Anthony 377 Eger Akiba 70 Eichmann Adolf 277 Eiger Bolesław 119, 120, 129, 137 Eisenbach Artur 16, 20, 21, 59-63, 83, 91, 253, 284, 286, 288 Eisenstein Miriam 249 Elbogen I. 105, 109 Engel David 309, 373 Epstein, rodzina 36 ^ } Erlich Henryk (Hersz Wolf) 229, 298, 300, 378 Ester Pola 388 Ettinger, pracownik apteki 258 Evert Jan 256, 259 Fajans, rodzina 36 Falk Ignacy 395 Fedor Władysław 257 >'*'>< > Feiner Leon 336, 356, 383 Feinkind Pinchas 38 Feldhendler Leon 326 ' ':: Feldman Józef 176 '• ' ! Feldman Wilhelm 90, 91, 94, 98, 176 Feldszuh Safrin 429 Ferdynand Habsburg 105 Feuerman 95 Finkelstein L. 63 Finkelsztajn Haim 262 Finkielsztajn Leon 425 487 Fischer Ludwig 307, 318 Fishman David E. 248 Fishman William J. 30 Fiszgrund Salomon 395 Fiszlewicz Mendel 343 Fiszman-Sznajdman Róża 185, 243, 249 Flatau, rodzina 36 Fliderbaum Jack 7 Flotwell Eduard 60, 61, 65 Folman Lola 469 Forbert Adolf 260 "* ' ' ""J r-°S! Fraenkel J. 88 Franciszek Józef I 81, 108, 126 Frank Hans 277, 281, 291, 315 Frank Jakub 79 Frenkel Paweł 337 ;' ;,nrsboi ,;^m!r Freud Sigmund 104 Friedman Filip 252 Friedman N. M. 111, 118 Frug Szymon Szmuel 50 Frumkin J. 20, 111 Fryderyk I 57 :l- '•->' ' •-, Fryderyk Wielki 15, 57, 58 Fryderyk Wilhelm I 57 Fryderyk Wilhelm II 58, 59 Frydman Feliks 264 Fuks Marian 261, 280 Gafencu Grigore 215 Garibaldi Giuseppe 234 Gawin B. 95 Gebirtyk Mordechaj 255 Gelger Abraham 70 Gens Jakub 293, 345, 346 Gesundheit Jakub 35, 36 Getter Matylda 308 ,8-r doc Gilbert M. 379, 387 Gildenman Mosze 369 Gimpel, właściciel teatru 258 Gimpelson Jaków 25 Ginzberg Aszer zob. Ahad Ha-am (pseud.) Ginzburg, rodzina 30 Girsa Vaclav 208 Glacman, urzędnik 345 GliksonPaul261,387 Globocnik Odiło 277 Golczewski Frank 53, 122, 126, 128, 131 Goldberg Abraham 247 Goldenweiser A. 20, 111 Goldfaden Abraham 52 Goldfeder, rodzina 36 Goldstand, rodzina 36 Goldstein Maksymilian 266 ni- H»n Goldszmit Henryk zob. Korczak Janusz (pseud.) Gombiński Stanisław (pseud.) zob. Mawult Jan Gonta Iwan 22 Gordin Jakub 258 Gordon Jehuda Lejb 50, 52 Gordon Michał 50 Ą Goremykin Iwan 114 Gotlib Henryk 264 Gotlib Joszua 232 Gottlober Abraham Ber 49 Grabo wski Henryk 318 - 5,,,^ Grabski Stanisław 221, 223 Grabski Władysław 1 19, 165, 202, 220, 221, 243 Grade Chaim 255-257 Graf D. W. 116 Grajek Stefan 393, 412, 441 Grasberg Jerzy 308 Greenberg Louis 15 -Grinberg Maria 172 Grinberg Uri Cwi 101, 255, 256, 259 Grobelny Julian 356 Grosman Chaja 448 , j , „ Gross Feliks 311 $p. ,,^ Gross Jan Tomasz 302 - . :. Grossman, rodzina 36 Grossman Karl 163 Grot (pseud.) zob. Rowecki Stefan Grudzińska-Gross Irena 302 Grunbaum Icchak 151, 153, 178, 183, 217, 220, 222, 223, 226, 227, 229, 235, 262, 263 Grynszpan Jechiel 370 Guterman, rodzina 41 Gutman Izrael 225, 286 Guzik Dawid 451 Haase Ludwig 123, 129, 136 Habsburg, dynastia 79, 83, 89, 90, 92, 108, 121 Hafftka Aleksander 6, 67 Hagen W. W. 58, 63, 67, 72, 73, 75 Halberstam Ben-Cyjon Rebe 192 Halpern Lajwik zob. Lajwik H. (pseud.) Hamm M. F. 27 Hardenberg Karl A. 59 >ijt; ; Hartglas Apolinary 56 / Hasenfus Chaim 294 Heftman Josef 225 . j, ;.,;i.lV/; > ;;,. ,,,,. HellmanM. 26 " """""" Hemar Marian 176 Heppner Aron 64 Hertz Aleksander 311 Hertzberg Arthur 6 Hertzberg Isaak 64 ; , 488 Herzl Teodor 42, 43, 45, 98, 189 '''"'' Heydrich Reinhard 277, 315 Hilberg Raul 290, 379 Hillebrandt Bohdan 363, 367 Himmler Heinrich 277, 326 Hindenburg Paul von 228 Hirsch Maurycy de 29, 211 Hirsch Samuel Raphael 70 Hirszbejn Perec 50 Hirszenhorn Szlomo 425 Hirszfeld Ludwik 297 Hirszhorn Samuel 21, 138, 255 ''""'' ''" Hitler Adolf 181, 228, 229, 276, 335, 377 Hlond August 244 Hochfeld Julian 176 Hohenzollern, dynastia 57 Kółeczek Heinz 58, 62 Holzer Jerzy 90 '...,,- Hoover Herbert 349 ^Mi Hryniewiecki Ignacy 22 "' , Huberman Bronisław 261 Hiibner Zygmunt 162 Kurwic Josef Joizł Rebe 248 Icchak Rebe z Przy suchy 34 ,,'..,.'., Icchak Rebe z Warki 34 * " " Imber Szmuel Jakub 101 Iranek-Osmecki Kazimierz 358, 367, 278 Iwan III 14 Iwan IV Groźny 14 ••,•> r»;>i»' Iwanów 115 "',..' Izrael Rebe z Kozienic 34 Jabłonowski Witold 356 Jacobson Izrael 70 Jaffe Moritz 62, 65, 72-74 '; Jagiełło Eugeniusz 56 , _ .., Jakubowski J. 98 Jankowski Cz. 112 Jankowski Jan Stanisław 362 Jasinowski Izrael 45 Jechiel 345 Jeleński Jan 21 Jędrzejewicz Wacław 380 Joselewicz Berek 19, 20, 100 Józef II 15, 58,79, 80 Kacyzne Alter 255, 257, 263, 269 Kafka Franz 104 Kahan Shimshon 257 Kahane Dawid 431, 432 Kahane Marek 262 Kahn Annę 112 ,V.;ł\ !«:.:*,*.H;I-. Kalabiński Sanisław 41 .....-,..., Kaltenbergh Lew 258 *""r's .71, •? -,; Kaltenbrunner Ernst 277 ''"'""." ', ;" x Kamieńska Anna 150 Kamińska Estera Rachela 256, 257, 260 Kamińska Idą 260, 470 . Kamiński Abraham 257 , '^ v . , Kamiński Aleksander 308 - s- ; Kanarek Eliasz 265 Kantor-Lichtensztejn Róża 206 , j, . Kapliński Hirsz 369 Karski (Kozielecki) Jan 304, 307, 309, 377, 378 Katarzyna Wielka 15, 16 Katz Mane 266 Kempner Stanisław 129 . Kermisz Józef 253 , Kersten Krystyna 373, 381, 393 Kieńć Benedykt 199 Kierenski Aleksander 110 Kiernik Władysław 185, 223 .^ ^ .,''] ^,;'. ' Kipnis Menachem 269 . Kirszbraun Elijahu 177, 224, 226 " ! Kirszenblatt-Gimblett Barbara 269 n , Kirszrot J. 56 ' '* , Kisselhof Zusman 52 , ,. Klausner Josef 259 Kleckin Borys 260 Kleinbaum Mosze (Sneh Mosze) 178, 227, 235, 263 Klepfisz Michał 338 Klier John D. 15,24 '" ," ' n'',;. '. Kohen Jaakow 222 , , Kohn A. 30 Kohn Pinkas 126, 127, 129 Kolischer H. 126 „ ,,. , Komorowski (Bór) Tadeusz 362, 368 Kónigsberger Dawid 101 : Korab-Żebryk Roman 366, 368 Korczak Janusz (Goldszmit Henryk) 262 Kosior, rodzina 354 Kossak-Szczucka Zofia 351, 355, 356 "^ Kot Stanisław 370-372 \,f^i , Kowalska Irena 167 Kowner Abba 335, 345, 362, 409 Krahelska-Filipowiczowa Halina 356 Krakowski Szmuel 300, 338, 361 Kramsztyk Roman 265 KranhalzH. 381 ,„„.. j} . Krasowski Krzysztof 188 KrausKarl 104 . , ... ... Kronenberg, rodzina 36 , Kronenberg Leopold 38 Kriiger Friedrich W. 277, 340 489 Kucharzewski Jan 136 Kugelmass Jack 38 Kupfer Szlomo 260 ! Kusiak F. 404 Kuszewicki Mosze 260, 469 Lagerlóf Selma 101 Lajwik H. (Halpern Lajwik) 246 Lam Jan 95, 102 Landau, rodzina 39 Landau Ludwik 305 Landau Zbigniew 171, 200, 204, 206, 207 Landowska Wanda 261 Landsberg Henryk 346 } Langhorne Samuel zob. Twain Mark Lapides R. 348 Lednicki Zygmunt 469 Lehr Leopold 71 Leiser C. 167 , Lejbowicz Abraham 341 Lejkin Jakub 293 : , / Lekkert Hirsz 44 Lenin (Uljanow) Włodzimierz Iljicz 228 Leopold I 57, 78 Lepecki Bronisław 214 Lesser, rodzina 36 Lestchinsky Jakub zob. Leszczyński Jakub Leszczyńska Maria 353 Leszczyński Jakub 163, 164 Levin S. 43 Lewin Mendel 49 Lewin Misza 257 Lewinsohn Izaak Ber 49 Lichten Józef 145, 149 Lidowski Eliezer 409 Lieberman Herman 309 Liebeskind Adolf 341 '''"" 'v Linecki Joel 50 Lipszyc Salomon Zelman 35 Lloyd George David 156 Loewenstein S. M. 63, 64, 67, 69, 72 ' ^ Lubetkin Cywia 448 * Lubomirski Zdzisław 127 Ludendorff Erich 121 Luter Martin 57 Lutosławski Wincenty 185 Luzatti Luigi 119 Łobanow-Rostowski, książę 109 McCagg William O. Jr 79, 104, 108 ( MacDonald Ramsay 42 Madajczyk Czesław 224, 274 Ffc 'f:* ;•»,"! Mahler Gustav 104 Mahler Rafał 249, 254 Majski Iwan 333, 371 ' " ;""' Majzels Dow Ber 35, 41, 90 Malinowski Jerzy 264, 265 Malinowski Władysław 311 Manger Icyk 255 Mann Mendel 469 Mansperl Bronisław 125 Marcus Joseph 159, 223 Maria Teresa 79 Mark Bernard 50, 336, 339, 379, 425 ; :, Markisz Perec 255, 263 ;; Marks Karol 40 Martin Bernd 58 Matuszewski Ryszard 175 Mauersberg Stanisław 245, 246 Mawult Jan (Gombiński Stanisław, pseud.) 293 Meed Yladka zob. Peltel-Międzyrzecka Fejgele Meiri Mosze (Ben) 410, 411 Melman Mejer 470 Mendel Rebe z Kocka 34 Mendele Mojcher Sforim (Szolem Jakub Abra- mowicz) 49, 50 Mendelsohn Ezra 6, 90, 98, 136, 151, 155, 175, 222, 225, 227, 247, 248 Mendelsohn Moses 90 Mendelsohn Szlomo 311 Merin Mojsze 293 ••» ;u -Merżan Idą 167 Messer Gerszon 260 Mestel Jakub 101 Metz Zelda 326 Michalski Jan Ludwik 256, 259 , Michtos Ben-Cyjon 257 Mickiewicz Adam 90, 256 Mierosławski Ludwik 74 Mikołaj I 17, 19, 29, 34 Mikołaj II 24, 43, 114 Mikołaj Mikołajewicz Romanów 113, 115 Mikołajczyk Stanisław 376, 379 Milch Baruch 108 Minc Benjamin 269 Mincherg Lejb 232 Mirer Gola 341 Miroński Perec 257 Młynarski Feliks (J. Brzoza, pseud.) 131 Mohilewer Szmul 41 Molier Jan Baptysta 257 Mołotow (Skriabin) Wiaczesław 299, 300 Monash John 105 Morejno Wawa 432, 446, 465 Morewski Abraham 260 .'ł, f! •i:iL)l~.'! 490 Morgenstern Johanan 337 Moszkowicz Daniel 344 Mościcki Ignacy 232, 240 Motty Marceli 75 Musil Robert 106 Napoleon Bonaparte 17, 59, 75 TI.? •-, Narutowicz Gabriel 186, 219 Natanson, rodzina 36, 137 Natanson Edward 156 Natanson Henryk 53 Natanson Jan 129 ... ; ^ Natanson Kazimierz 129, 135 Natanson Ludwik 36 Natanson Stanisław 119, 120 Nazarewicz Ryszard 363 O'Neill Eugene 257 _ .,f Neumann, rodzina 39 Nietyksza Maria 25, 27, 37, 39 Nomberg Hersz Dawid 50, 51, 138 Nossig Alfred 90, 98, 221 Novershtern Abraham 256 f » Nowogródzki Emanuel 311 u Nussbaum Henryk 129 mc-4" •/* Ohrenstein, rabin 35 Olicki Lejb 471 Opatoszu Józef 246, 257, 262, 263 Orłov B. 40 Osóbka-Morawski Edward 414, 425 Ostrzega Abraham 264 Paczkowski Andrzej 262 Paderewski Ignacy 156, 179 )t :. Pakentreger Aleksander 239 Pankiewicz Tadeusz 320 Paprocki Franciszek 60 Parnas Józef 314 Paskiewicz Iwan 20 Peel William 237 Peltel-Miedzyrzecka Feigele (Władka, Meed, Yladka) 343 Perec Icchak Lejb 50, 51, 246 Perec Lucjan 51 Perec 425 Perl Józef 101 Piasecki Henryk 41, 100 Piber Andrzej 179 Pik Jakub 38 Piłat 355 ' '•'"-'••'"'•• '" Piłsudski Józef 143, 147, 151, 162, 177, 193, 194, 208, 209, 222-225, 228, 230-232, 234 Pinchuk Ben-Cyjon 302, 303 .-Oli Pinkos R. 46 .... Piński Dawid 50 .,t Piotr I Wielki 14 Piotr III 15, 18 Piper Franciszek 330 Pipes Richard 15 ; Płotnicka Frumka 343 , , .,,}( Pobiedonoscew Konstanty 29 Podolski L. (pseud.) zob. Stojanowski Karol Poliakow, rodzina 31 . . ,, ...... Poliakov Leon 24 ,i; , , , Pomeranc B: 259 .,;l'^amjjj 'y, Potocki Jerzy 216 ^ Poznański, rodzina 36 Poznański Maurycy 269 Poznański Samuel 134 Prekerowa Teresa 6, 8, 271, 357, 379, 388 ' <• Pritsak Omeljan 22 Prokop-Janiec E. 260 ;i; ,,v,, A.,.,,; Protasewicz Michał 362 .- Pryhicki Cwi 154, 262 „ ,, Pryłucki Noah 130, 131, 136, 262, 263 <_ ' Prystor Aleksander 194 Prystorowa Janina 194 Przeworski Maurycy 269 Przy by szewski Stanisław 101 • •-,., :.-)-- Przygoński Antoni 361 .,f s .,.,,.. .,.;,. ^ PultzerP. J. G. 84 '-'" ,^' 5! Pulzer Peter 75 4 , Putkamer von, generał 123 ą Rabinbach Anson G. 89 Rabinowicz Harry H. 242 Rabinowicz Salomon zob. Szolem Alejchem (pseud.) Rajgrodzki J. 367 Ramsay Pauline C. 380 Rapaport Szlojme Zajnwel zob. An...ski Szymon (pseud.) Raszeja Franciszek 354 Raviv Moshe (Yorobeichic Moshe, Worobiej-czyk Mosze) 267-269 Rawicz Melech 101 Reder Rudolf 327 Regensburg Josef 225 Regnis (pseud.) zob. Singer Bernard ReichLeon 152,153,155,176,178, 220-222, 226 Reicher-Sosnowski Tadeusz 269 Reif Mendel 266 Reinharz Jehuda 106, 225 ' Reisem Abraham 50 Rek Tadeusz 356 Ribbentrop Joachim 299, 300 491 Ringelblum Emanuel 249, 254, 295, 298, 301, 307, 315, 319, 352, 353, 357, 363 Rogger H. 29 Rollet H. 380 Romanów, dynastia 14 Romanowski Mieczysław 95 Roosevelt Franklin Delano 377 Rosen Matjas 35 Rosenshield Gary 24 'os : hi::*':'1 •-' :iUk'Ljv; Rosman Mordechaj 410 K" Rostworowski Jan 244 •«-.-,•! Rotbaum Jakub 470 " -f '/' ' ^ Rothschild 98 ' T ' Rothschild Walter 138 Rottenberg, rodzina 167 " " '.'"'.' ' Rottenstreich Fiszel 263 l."'Ł'łni>? rfer,. .so«i Rotwand, rodzina 36 Rotwand Stanisław 196 Rowecki (Grot) Stefan 313, 349, 359, 360, 362, 376 Rowland Richard H. 25, 26 :^T" Rozenblit Marsha L. 89 Rożański Elchanan zob. Wogler Elchanan (pseud.) '"' Rubinstein 288 ' Rubinstein Artur 261 " Rubinstein Icchak 232, 236 !l; "'A :' '-'-j • Rudnicki Adolf 257 "* ^ Ł ^ r--l!«<; Rudnicki Szymon 192 "\ i' Rudolf Habsburg 103 "; Rumkowski Mordechaj Chaim 293, 295, 296, 346-348 Rundstein Adolf 119 * -*'"0" ^ [\ Rutkowski Adam 316, 317 ~ s^'"'°"-;'Se-'i Ryszka Franciszek 183 ""* Rzymowski Wincenty 116 Sack Józef 441, 442 '"•'"'* ^^"^ -*v-*mt->i Safrin Horacy 95 Sakowska Ruta 281, 285, 294, 295, 318, 319, 323 Salz Abraham 98 Samelsohn Szymon 90 Sazonow Siergiej 114 '"' :Ł-fJ&'" *J'WtiH Schall Jakub 254 n' '"h' SchefskiH. K. 24 "jl ";" Scherer Emanuel 311, 358, 380 Schiper Ignacy 6, 15, 26, 28, 38, 39, 67, 80, 81, 83, 93, 247, 252, 262, 263 Schneiderman Salomon L. 34, 262 Schoenfeld Joachim 95, 96, 98, 108 -;;ii;>:'R Schorr Mojżesz 177, 214, 232, 252, 253, 263 Schónberg Arnold 104 Schramm G. 26 'r; '"'*" '••''•'•" '"''^ Schulin Ernst 58 "'. *,i.łMV». . Schulz Bruno 266 * •-:"* Schulz Fritz 317 Schumacher Izrael 260, 470 Schwarzbart Ignacy 217, 309, 358, 375, 378, 380 Sfard Dawid 256, 425, 471 Shmeruk Chone 49, 225, 255, 259 Sicher Gustav 145, 146 Sienkiewicz Henryk 256 Sikorski Władysław 220, 309, 310, 313, 333, 362, 370, 371, 376, 378, 379, 394 Singer Bernard (Regnis, pseud.) 43, 262, 372 Singer Izaak Bashevis 54, 127, 175, 255, 256 Singer Izrael Joszua 255 Sirota Gerszon 260 Składkowski Felicjan Sławoj 162, 195, 209, 210 Skrzyński Aleksander 221 Skwarczyński Stanisław 199 Sławek Walery 193, 208, 209, 230 Słowacki Juliusz 256 Smolar Grzegorz 476 Sneh Mosze zob. Kleinbaum Mosze Sokołów Florian 43 Sokołów Nachum 32, 43, 221, 262, 263 Sommerstein Emil 232, 263, 409, 410, 412, 425, 476 Sonntag J. 49 Sosnkowski Kazimierz 379, 380 Spektor Mordechaj 50 Sperber Manes 91 Springer Herszel 343 Spychalski Marian 412 „ b'l!!* :;;v;H MiOIB • 'd Stanislawski Michael 17 v MXlb0A lji Stankiewicz Witold 179 Stańczyk Jan 310 Steczkowski Jan Kanty 136 Stein Heinrich F. 59 Steinlauf Michael 257 Stern Jonasz 265, 321 Stoch Franciszek 199 Stojałowski Kazimierz 102, 103 Stojanowski Karol (Podolski L., pseud.) 306 Stok Marek 279, 286 Stroop Jiirgen 340 ,,, Stryjkowski Julian 259 Strzembosz Tomasz 361 Sudolski Z. 95 Sutzkewer Abraham 255-257 f* Szabad Gemach 154 Szacki Jakub 20, 254 Szajkiewicz Nachum Meir 50 Szajkowski Zosa 106, 114, 133, 134 Szajn Izrael 261 ' ' '* 492 Szapiro Meir 177, 249, 250 Szatze Selman Baruch 264 Szeintuch Yechiel 261 Szekspir William 257 Szemuel 150 iv ,.j>i Szenirer Sara 245 ! Szeryński Józef 293 Sziraim Icchak 469 Szmerke Ch. 257 Sznycer Irena 353 Szolem Alejchem (Salomon Rabinowicz) 50, 246, 255 Szpigel Natan 265 Sztern Pawel 464 Szulc Stefan 159 Szuldenfrei Michał 433 Szwalbe Natan 262 f ,rT 101. •.},- ^ ,v,m\ Szwarc Marek 264 Szwarcbard Szalom 314 Szwarcenberg Mordechaj 260 „,...• *•, Szyk Artyr 264, 266 • ,, ; . Szymbierski Leon 367 Szyper, historyk 243 Świerzyński Józef 139 Świętochowski Wincenty 117 Świętosławski Wojciech 196 Tabeau Jerzy 379 Tabenkin Icchak 441 Tamarof (pseud.) zob. Tenenbaum Mordechaj 343 Tartakower Arjeh 6, 67, 88, 108-110, 163, 252, 263 Tenenbaum Mordechaj (Tamarof) 343, 344, 362, 363 Thon Abraham Ozjasz 98, 145, 153, 155, 176, 178, 217, 220, 221, 227, 262, 263 Todt Fritz 341 Toebbens Walter Caspar 317 Toller Ernst 75 Tołstoj Lew 24 Tomaszewski Jerzy 6, 8, 9, 141, 168, 170, 171, 200, 204, 207, 216, 234 Tomkiewicz Mina 287 Totenberg Roman 261 Toury Jacob 76 Traub M. 30 Treistman Szulim 433 Trębacz Maurycy 264, 265 Trockenheim Jakób 232 Trunk Izajasz 253 Trzaska Władysław 256, 259 Trzeciak Stanisław 210 Trzeciakowska M. 65 Trzeciakowski Lech 65 Tunkel Józef 262 Turków Jonas 470 •,-. •. • • j Turków Mark 262 Twain Mark (Langhorne Samuel) 50 Urbanitsch P. 83 *,•;,!;}<;'>* Vega Lope de 257 Yernadski Georg 15 "•' »tr-v a,|,"' -« Yital David 46 Yoltaire (Francois Maria Arouet) 15 Yorobeichic Moshe zob. Raviv Moshe Yrba Rudolf 379 Wakar Włodzimierz 27, 64, 66, 77, 85, 86, Wandruschka Adam 83 Wapiński Roman 54 Warm Liliana 469 Warszawski Adolf 147 ' r. .::•;;••' Warszawski Mark 50 Wasilewska Wanda 374 Wasiutyński Bohdan 26, 84, 85, 88 Wasser Chaim 147 Wasserman, kapelmistrz 327 Wawelberg, rodzina 39 Wawelberg Hipolit 196 Wdowiński Dawid 337 Weinbaum Lawrence 222, 234 Weinreich Max 52, 249 Weinryb Bernard 63, 105 Weintraub Jerzy Kamil 262 Weisman G. 132 Weissblatt H. 119 Weizmann Chaim 42, 222 Werses Shmuel 263, 264 Wertheim, rodzina 36 Wertheim Anatol 450 Wetzler Alfred 379 Widecki Józef 470 Wielopolski Aleksander 20, 21, 36 Wiernik Jankiel 326 Wilde Oskar 101 Wilhelm II 75 Wilner Arie (Jurek) 336, 338 Wise Stephen S. 216 Wisser Ruth R. 49 Wiszniak Roman 269 Wiślicki Wacław 213, 224, 226, 230, 232 Witkin Józef zob. Zerubawel (pseud.) Witkowski Kalikst 35 493 Witos Wincenty 209, 223 *L• ;Xte Witte Siergiej 46 »; f > j. '• =- Wittenberg Izaak 335, 345 <- • Vi: Wittgenstein Ludwig B. 104 : Władysław Waza 14 Wogler Elchanan (Rożański Elchanan) 257 Wolf Hersz zob. Erlich Henryk .'•» .-?•" . WolfLajzer257 Wolf Lucien 221 Woliński Henryk (Wacław) 336, 338, 359 Wolski, rodzina 352 Wolski Mieczysław 352 '• '• •.••:-)>*'•:c.-:- Wolski Władysław 395 Worobiejczyk Mosze zob. Raviv Moshe Wróbel Piotr 6, 8, 11, 28, 63 Wygodzki Jakub 152 *?• Wyspiański Stanisław 259 Wyszyński 425 Zachariasz Szymon 455, 476 Zajcew, rodzina 31 •-•: >•<'>•• ! 'm Zajdenman Maurycy 201 Zamoyski Maurycy 186 Zechlin Egmont 107, 121, 137 Zernack K. 26 Zerubawel (Witkin JózeO 249 Ziemiński Jan 53 Ziemny Aleksander 52 Zontag A. 319 • ;! Zorin Szalom 370 i!- *.••<•>"• Zunser Eliakum 50 t?' r' Zussman Henryk 447 Zweig Max 257 Zwiedineck O. V. 26 Zygielbojm Szmul 358, 375, 379, 380 Zabotyński Włodzimierz (Zeev) 56, 215, 221, 222, 227, 234 Żaroń Piotr 302, 372, 374, 391 Żelichower Natan 322 Żeromski Stefan 175 Żmigryder-Konopka Zdzisław 236 Żongołłowicz Bronisław 195 Żurawiecka Janina 39 SPIS MAP Strefa osiedlenia dozwolona dla Żydów w Rosji w 1835 r. .............. 18 Rzeczpospolita Polska w latach międzywojennych . . . .". .............. 144 Ziemie Rzeczypospolitej Polskiej w latach 1939-1944 ................. 274 Rzeczpospolita Polska, podział administracyjny z dnia l IV 1947 r. ......... 418 SPIS ILUSTRACJI 1. Nachum Sokołów, redaktor pisma „Hacefira", z rodziną, koniec XIX w. L. Do-broszycki, B. Kirshenblatt-Gimblett, Image before My Eyes. A Photographic History ofJewish Life in Poland 1864-1939 (cyt. Image), Shocken Books in cooperation with , YIVO, New York 1977, s. 189 .............................. 32 2. Manifestacyjny pogrzeb ofiar pogromu w Wilnie w 1905 r., z udziałem socjaldemokratów żydowskich, polskich i rosyjskich. Image, s. 110 ................ 44 3. Od lewej stoją: Szolem Asz, Icchak Lejb Perec, jego syn Lucjan Perec; leży Hersz Dawid Nomberg, przed 1914 r. Image, s. 222 ..................... 51 4. Zusman Kisselhof, uczestnik ekspedycji etnograficznej Szymona An...skiego, podczas nagrywania żydowskich piosenek ludowych, przed 1914 r. Image, s. 17 ....... 52 5. Niemiecki oddział w żydowskiej dzielnicy Mławy jesienią 1914 r. Image, s. 116 ... 113 6. Śmierć legionisty Bronisława Mansperla w bitwie pod Kukłami w 1915 r. Autor Artur Szyk. ŻIH, A-1030 .................................... 125 7. Przedstawiciele żydowskiej społeczności Dęblina witają Józefa Piłsudskiego w sierpniu 1920 r., po odparciu Armii Czerwonej. Fot. M. Fuks. Image, s. 126 ......... 151 8. Grupa Żydów na ulicy w Warszawie w listopadzie 1930 r. ADM, I-P-2391 ..... 157 9. Rodzina żydowska w Chełmie w 1933 r. ADM, I-P-2370 ............... 160 10. Handlarz uliczny w Warszawie. Fot. J. Binek. ADM, I-P-5954 ............ 173 11. Rebe Meir Alter, cadyk z Góry Kalwarii, wśród swych chasydów. „Jidisze Bilder" 1933, nr 30. ŻIH, Ul-5827 ................................ 190 12. Przyjazd gości na wesele córki Rebe Ben-Cyjona Halberstama, cadyka z Bobowej. ADM, I-R-1020/1/ .................................... 192 13. Zarząd żydowskiej gminy wyznaniowej w Skierniewicach. Fot. L. Karp. Image, s. 175 193 14. Członkowie kibucu przy pracy w kamieniołomach w Klesowie na Wołyniu, po 1930 r. Image, s. 196 ....................................... 231 15. Ul. Legionów w Mińsku Mazowieckim po pogromie 8 VI1936 r. ADM, bez sygnatury 233 16. Rodzina Przeworskich, właścicieli cukrowni, przed samolotem ofiarowanym Wojsku Polskiemu w 1938 r. Image, s. 151 ........................... 238 17. Karetki pogotowia stowarzyszenia „Linas Hacedek" w Białymstoku, 1928 r. Fot. B. Łoźnicki. Image, s. 180 ................................ 239 18. Prezydent Ignacy Mościcki w czasie odwiedzin kolonii letniej dla dzieci polskich i żydowskich w Puszczy Kampinoskiej w 1930 r. Image, s. 162 ............ 240 19. Rebe Meir Szapiro, rektor Jesziwot Chachmei Lublin. ADM, I-R-1930 ....... 250 20. Rysunek frontonu Jesziwot Chachmei Lublin według zrealizowanego projektu. AAN, MSW 2844 ........................................ 251 496 21. Komitet Jidiszer Wissenszaftlecher Institut w Wilnie przed budynkiem Instytutu, podczas jego budowy w 1929 r. Image, s. 215 ..................... 251 22. Instytut Judaistyczny (obecnie siedziba Żydowskiego Instytutu Historycznego) oraz Wielka Synagoga na Tłomackiem w Warszawie. MHW, 36957 ............ 252 23. Profesor Mojżesz Schorr w Brześciu nad Bugiem w 1930 r. Image, s. 130 ...... 253 24. Członkowie „Jung Wilne". Od prawej stoją: Lajzer Wolf, Szimszon Kahan, Perec Miroński, Misza Lewin; w rzędzie środkowym siedzą: Abraham Suckewer, Józef Opatoszu, Chaim Grade, A. Wogler; w dolnym rzędzie: Ch. Szmerke, Bencijon Michtos. „Jidisze Bilder" 1938, nr 40. ŻIH, Ul-5825 ................. 257 25. Pejzaż z Kazimierza nad Wisłą. Obraz Maurycego Trębacza. ŻIH, pocztówka . . . 265 26. Przy łóżku chorego. Rysunek Bruno Schulza z 1926 r. ŻIH, A-1399 ......... 266 27. Stara synagoga w Wilnie. Kompozycja fotograficzna M. Yorobeichica (M. Raviv). Idem, Ein Ghetto im Osten, Orell Fusli Yerlag, Ziirich 1931, nr l .......... 267 28. Oczekiwanie na klienta. Kompozycja fotograficzna M. Yorobeichica (M. Raviv). Idem, op. cit., nr 36 ................................... 268 29. Ruch uliczny w getcie warszawskim. Fot. W. Georg. ŻIH, film 3, nr 30 ....... 285 30. Uliczna herbaciarnia w getcie warszawskim. Fot. W. Georg. ŻIH, film l, nr 39 . . 287 31. Handel opałem w getcie warszawskim. Fot. W. Georg. ŻIH, film 3, nr 22 ..... 288 32. Dziecko-handlarz uliczny w getcie warszawskim. Fot. W. Georg. ŻIH, film 2, nr 11 289 33. Wywózka dzieci. Linoryt Jonasza Sterna. ŻIH, A-204 ................ 321 34. Ruiny getta warszawskiego. Fot. L. Sempoliński. ŻIH, pocztówka ......... 341 35. Ruiny Wielkiej Synagogi na Tłomackiem w Warszawie, 1943 r. ŻIH, pocztówka . . 342 36. Dzieci żydowskie repatriowane z ZSRR przed szkołą w Legnicy. Kalendarz Żydowski 1990-1991, ZRWMP, s. 158 ............................... 396 37. Kolonia młodzieży żydowskiej na Dolnym Śląsku w 1946 r. Kalendarz Żydowski 1990-1991, s. 159 ..................................... 398 38. Spółdzielnia Krawiecka „Zgoda" im. J. Boruchowicza we Wrocławiu, oddział kuśnierski, 1946 r. ŻIH, bez sygnatury ......................... 455 39. Pawilon Centrali Spółdzielni Wytwórczych „Solidarność" na Wystawie Ziem Odzyskanych, Wrocław 21-31 X 1948 r. M. Grynberg, Żydowska spółdzielczość pracy w Polsce w latach 1944-1949, PWN, Warszawa 1986, s. 118 ............. 456 40. Tytułowa strona czasopisma „Solidarność". M. Grynberg, op. cit., s. 92 . . .". .". 457 {>?: . ' '" • $ l W l .r/Tu"* .*••<:& A Ji.: ; ,,<i!,-^' '« Vf • '•-.'.'i-i- .: ••«'.4.1? v .~( x >'.'V 16, :.. .-; :HI* X 'M • 081 .a ,H \ .1 Cr.-,M w rsi.fe-i !ł> ' .8 -Ml W8M SPIS TREŚCI -A 'l •'. . . • v«'-.bv,\ Wstęp (Jerzy Tomaszewski) ................r................. 5 CZĘŚĆ I. PRZED ODZYSKANIEM NIEPODLEGŁOŚCI (Pro/r Wróbel) , k <& .......... 83 3.4. Emigracja ...................................... 88 3.5. Asymilacja ...................................... 89 3.6. Struktura zawodowa i sytuacja gospodarcza ................... 91 3.7. Wewnętrzne życie gminy ..............................< 95 3.8. Życie polityczne ................................... 97 3.9. Kultura i język ................................... 101 3.10. Stosunki z Polakami ................................ 102 3.11. Ostatnie lata przed wybuchem wojny ....................... 103 4. I wojna światowa ..................................... 104 4.1. Wybuch wojny a Żydzi niemieccy ......................... 105 4.2. Wojna a Żydzi galicyjscy .............................. 108 4.3. Wybuch wojny a Żydzi w Rosji i zaborze rosyjskim ............... 110 4.4. Pogarszanie się sytuacji Żydów polskich i rosyjskich od jesieni 1914 r. ..... 114 4.5. Narastanie konfliktu polsko-żydowskiego w ostatnich miesiącach przed ustąpieniem Rosjan z Królestwa Polskiego ......... .,,„.,,..,..-.»*».,. ,,,«..-. .... 116 497 4.6. Początki niemieckiej okupacji Królestwa Polskiego i Kresów .......... 121 4.7. Stosunki polsko-żydowskie pod okupacją niemiecką ............... 127 4.8. Sytuacja Żydów polskich w ostatnich latach wojny ............... 132 CZĘŚĆ II. NIEPODLEGŁA RZECZPOSPOLITA (Jerzy Tomaszewski) 1. Kształtowanie niepodległego państwa .......................... 143 2. Problemy demograficzne ................................. 157 2.1. Liczba i rozmieszczenie Żydów .......................... 157 2.2. Migracje ....................................... 162 2.3. Struktura społeczno-zawodowa .......................... 167 2.4. Różnice regionalne ................................. 175 3. Położenie prawne ..................................... 179 3.1. Równouprawnienie i jego ograniczenia ...................... 179 3.2. Gminy wyznaniowe ................................. 187 3.3. Ustawodawstwo końca lat trzydziestych ..................... 192 4. Położenie gospodarcze ................................... 199 4.1. Zjawiska kryzysowe ................................. 199 4.2. Antysemityzm gospodarczy ............................ 207 4.3. Projekty rozwiązań ................................. 211 5. Życie polityczne ...................................... 216 5.1. Rzeczpospolita demokratyczna (1921-1926) ................... 216 5.2. Rządy silnej ręki (1926-1935) ........................... 223 5.3. Dekompozycja obozu rządzącego (1935-1939) .................. 231 5.4. . Struktura życia społecznego i politycznego Żydów ................ 238 6. Życie intelektualne ..................................... 242 6.1. Oświata i nauka ................................... 242 6.2. Literatura, teatr i film ............................... 254 6.3. Prasa ......................................... 261 6.4. Sztuki piękne .................................... 264 CZĘŚĆ III. WOJNA I OKUPACJA (Teresa Prekerowa) '', 1. Wojna i początek okupacji ................................ 273 1.1. Ziemie zachodnie i centralne ............................ 273 1.2. Ziemie wschodnie .................................. 275 2. Założenia i organizacja niemieckiej akcji zagłady Żydów ................ 276 3. Dyskryminacja Żydów w początkach okupacji ..................... 278 4. Getta ............................................ 282 4.1. Warunki egzystencji ................................. 282 4.2. Judenraty ...................................... 291 4.3. Oświata, życie kulturalne i archiwa ........................ 297 4.4. Partie polityczne i prasa .............................. 298 5. Żydzi pod władzą radziecką ............................... 301 6. Stosunki polsko-żydowskie do 1941 r. ............ .»'. ............ 304 6.1. W kraju ...........................'............ 304 6.2. Na uchodźstwie ................................... 309 7. Przełom 1941 r. — Realizacja Endlosung ............... ^., ...... .... 312 • 7.1. Niemiecka okupacja wschodnich ziem Rzeczypospolitej •.-. .'.-:"'.•"••:''. .... 312 7.2. Sytuacja w Generalnym Gubernatorstwie.w. 1941/194^r*-'. <.S:1*.vV.:f'.". ..... 316 7.3. Pierwsze deportacje ................................. 318 7.4. Obozy zagłady i obozy koncentracyjne ...................... 323 7.5. Nasilenie ludobójstwa ............................... 330 498 8. Zbrojny ruch oporu w gettach .............................. 333 8.1. Przygotowania .................................... 333 8.2. Powstanie w getcie warszawskim 1943 r. ..................... 338 8.3. Walki w innych gettach ............................... 340 8.4. Lwów i Łódź .................................... 346 9. Ludność i podziemie polskie wobec Żydów w latach 1941-1945 ............ 348 9.1. Podziemie cywilne .................................. 355 9.2. Armia Krajowa i Armia Ludowa ......................... 359 10. Partyzantka żydowska i obozy rodzinne ......................... 364 11. Żydzi polscy poza krajem .................................. 370 11.1. W ZSRR ....................................... 370 11.2. Rząd na uchodźstwie wobec Żydów ........................ 375 12. Ostatnie miesiące okupacji ................................ 381 CZĘŚĆ IV. W POLSCE ZWANEJ LUDOWĄ (Józef Adelson) 1. Stosunki demograficzne .................................. 387 1.1. Ocaleni w Polsce .................................. 387 1.2. Liczebność Żydów w 1945 r. ............................ 389 1.3. Repatrianci z głębi ZSRR ............................. 390 1.4. Problem bezpieczeństwa ludności żydowskiej ................... 400 1.5. Emigracja do Palestyny ............................... 405 1.6. Liczebność Żydów w Polsce w latach 1947-1949 ................. 417 1.7. Emigracja do Izraela ................................ 421 2. Organizacje społeczno-polityczne i religijne ....................... 424 2.1. Początki życia organizacyjnego .......................... 424 2.2. Centralny Komitet Żydów w Polsce ........................ 426 2.3. Żydowskie kongregacje wyznaniowe ........................ 429 2.4. Partie polityczne .................................. 433 2.5. Inne organizacje polityczne ............................. 447 3. Odbudowa osiedla żydowskiego w Polsce ........................ 450 3.1. Środki materialne .................................. 450 3.2. Struktura społeczno-zawodowa .......................... 453 3.3. Oświata ....................................... 463 3.4. Opieka społeczna i służba zdrowia ........................ 466 3.5. Życie kulturalne ................................... 469 4. Kres niezależnego życia społecznego i politycznego Żydów w Polsce ......... 472 Wykaz skrótów ......................................... 478 Bibliografia ........................................... 480 Indeks nazwisk ......................................... 486 Spis map ............................................. 495 Spis ilustracji .......................................... 495 INSTYTUTU HISTORYCZNEGO Biblioteka IHUW 1076013054 sn.-.jii ->7j|f>rrlr>b Wydawnictwo Naukowe PWN Wydanie pierwsze Ark. wyd. 42. Ark. druk. 31,25 Skład i łamanie Eototype, Milanówek Druk ukończono w marcu 1993 r. Druk i oprawa: Białostockie Zakłady Graficzne