Polska Akademia Nauk iu Gniezno i Poznań w państwie pierwszych Piastów Teksty wykładów wygłoszonych na sympozjum naukowym zorganizowanym przez Oddział Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu dnia 8 grudnia 1999 roku Ośrodek Wydawnictw Naukowych -auk w Poznaniu Polska Akademia Nauk, Oddział w Poznaniu Gniezno i Poznań w państwie pierwszych Piastów Redakcja: Andrzej Wójtowicz ISBN 83-87671-13-4 Copyright by OWN PAN, Poznań 2000 All rights reserved Okładka: Matylda Lotaryńska wręcza kodeks królowi Mieszkowi II, miniatura w Ordo Romanus (Pseudo Alkuina), z około 1027 roku Ośrodek Wydawnictw Naukowych Polska Akademia Nauk, Oddział w Poznaniu 61-713 Poznań Wieniawskiego 17119 tel.: (48-61) 8528503, fax: (48-61) 8520671 e-mail: wojtow@man.poznan.pl Printed in Poland (To'ra,r.DRtrK, Poznań) aaa Spis treści Przedmowa Andrzej B. Legocki . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 7 Wczesnopiastowskie grody centralne. Podobieństwa i różnice Zofia Kurnatowska . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 9 Gniezno stolicą wczesnopiastowskiego państwa polskiego Gerard Labuda........................................ 33 Wczesnopiastowski Poznań w świetle źródeł archeologicznych Hanna Kóćka-Krenz ................................... 61 Zjazd gnieźnieński 1000 roku Jerzy Strzelczyk . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 77 Gniezno i Poznań w państwie pierwszych Piastów - Wprowadzenie do dyskusji Antoni Gąsiorowski . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 109 aaa Przedmowa Środowiskowe spotkania naukowe organizowane przez Oddział Poznański Polskiej Akademii Nauk stały się w Poznaniu częścią tra- dycji, w której spotyka się pragnienie zaprezentowania nowości nau- kowych oraz dążenie do upowszechnienia współczesnego dorobku nauki szerokim kręgom publiczności. Odkrycie w najstarszej części Poznania - na Ostrowie Tumskim - fragmentów książęcej rezydencji stało się doskonałą okazją do podjęcia na nowo dyskusji o początkach Państwa Polskiego. Niezależnie od ponownego spojrzenia na wcześniejsze dokumenty historyczne oraz interpretacji nowych odkryć archeologicznych, dyskusja taka znako- micie pobudziła wyobraźnię historyczną wśród szerokich kręgów osób, dla których historia ziemi ojczystej ma zawsze znaczenie szczególne. Tomik niniejszy przedstawia w zapisie autorskim cztery wykłady oraz uwagi podsumowujące uczonych zajmujących się początkami Państwa Polskiego: Zofii Kurnatowskiej, Gerarda Labudy, Hanny Kóćki-Krenz, Jerzego Strzelczyka i Antoniego Gąsiorowskiego wy- głoszone w czasie sesji naukowej pt.: "Gniezno i Poznań w państwie pierwszych Piastów', która odbyła się 8 grudnia 1999 roku w Ośrodku Nauki PAN w Poznaniu. Za wizualny symbol dumnych początków naszej państwowości przyjęto piękną miniaturę z Ordo Romanus powstałą około 1027 roku, przedstawiającą Matyldę Lotaryńską wręczającą kodeks królowi Mieszkowi II. Wprawdzie władca ten był tym, który wyprowadził stolicę Państwa Piastowskiego z Wielkopolski do Krakowa, ale trudno jest oprzeć się urokowi przekazu artystycznego nieznanego miniatu- rzysty z epoki, przedstawiającego króla we władczym i pełnym rozu- mu majestacie. Andrzej B. Legocki Prezes Oddziału PAN w Poznaniu aaa WCZESNOPIASTOWSKIE GRODY CENTRALNE. PODOBIEŃSTWA I RÓŻNICE ZOFIA KURNATOWSKA Instytut Archeologii i Etnologii PAN Oddział w Poznaniu Początki przełomu "państwowego" manifestują się pobudowaniem paru potężnych grodów pośrodku ziemi gnieźnieńskiej, grodów różniących się rozmiarami i fortyfikacjami od wcześniejszych, z reguły niewielkich, gródków plemiennych. Są to takie obiekty, jak Grzybowo pod Wrześnią oraz, być może, gród na Ostrowie Lednickim. Funkcjo- nuje też zapewne nieco wcześniej pobudowany gród w Moraczewie nieopodal Jeziora Lednickiego. Daty dendrochronologicznel uzyskane z tych obiektów (przede wszystkim z Grzybowa) wskazują na lata 20.-30. X w. Wyznaczają one, wedle obecnych danych, początek umac- niania się władzy Piastów w Wielkopolsce. W latach 40. X w. lista gro- dów wczesnopiastowskich jest już znaczna. Tak datowane są obecnie początki następnych ważnych grodów: przede wszystkim w Gnieźnie, Gieczu, Lądzie, najprawdopodobniej w Poznaniu i być może dalszych Określeń dat dendrochronologicznych drewna zabytkowego z Wielkopolski dokonał dr hab. Marek Krąpiec z Akademii Górniczo-Hutniczej w Krakowie, por. Krąpiec 1998 oraz niepublikowane materiały w maszynopisach, przecho- wywane w archiwum Pracowni Wczesnośredniowiecznej Oddziału Poznań- skiego IAE PAN. 9 również w naszej strefie (Kurnatowska 1987; 1995; 1997), a najwyraź- niej potwierdzonym źródłami zarówno pisanymi, jak i archeologicz- nymi w przypadku państwa czeskiego (Slama 1988; Treśtik 1997, s. 351 i n.). W obrębie tych grodów i na ich zapleczu skupione były owe naj- ważniejsze sity państwa, tam ściągano i chroniono bogactwa z łupów, danin i trybutów. Zarazem grody stanowiły punkty obrony centrum państwa, a ponadto m. in. poprzez kontrast w stosunku do wcześ- niejszych niewielkich gródków - manifestację potęgi nowej władzy. Archeologicznym świadectwem skupienia w grodach ówczesnej elity otaczającej księcia i stanowiącej jego zaplecze społeczne, a także napły- wających tam bogactw, są znajdywane tam elementy kultury elitarnej różnego pochodzenia, zwłaszcza uzbrojenia, a także - w okolicach grodów centralnych - liczne skarby srebrne. Na podstawie danych, którymi obecnie dysponujemy, proces powstawania i umacniania no- wego systemu władzy w centrum gnieźnieńskim miał miejsce w pierwszych dziesięcioleciach X w. Należy bowiem pamiętać, iż fakty archeologiczne odzwierciedlają z reguły z pewnym opóźnieniem za- chodzące zjawiska. Główne grody piastowskie, skupione w centrum państwa, w obrębie domeny patrymonialnej Piastów (cyc. 1), chara- kteryzowały się znacznymi rozmiarami, sięgającymi kilku hektarów oraz potężnym i rozbudowywanym systemem fortyfikacyjnym. Wy- twarza się specyficzny system budowy grodów (cyc. 2), charakte- rystyczny dla piastowskich inwestycji2, aczkolwiek obserwuje się także 2 System ten został rozpoznany w badaniach grodów w Poznaniu, Gnieźnie , na Ostrowie Lednickim, w Gieczu, w Kłecku, Grzybowie, a także w licznych grodach położonych z dala od ziemi gnieźnieńskiej, op. w Santoku, Wrocławiu i in. Polegał on na budowie silnego korpusu ze stosów drewna układanego rusztowa, bądź na przekładkę, przysypywanych ziemią. Szczególnie chara- kterystycznym elementem było zastosowanie do umocnienia konstrukcji ha- ków z odpowiednio przyciętych konarów (tzw. konstrukcja hakowa). Korpus wału był stabilizowany odsadzkami różnej konstrukcji, najczęściej również z zastosowaniem haków, niekiedy też płaszczem kamiennym lub glinianym. Owa charakterystyczna "piastowska" konstrukcja wałów obronnych wyznacza 11 dostosowywanie techniki wznoszenia umocnień do lokalnych warun- ków topograficznych. Grody te są często wieloczłonowe, z czym wiąże się zróżnicowanie funkcji poszczególnych członów grodu. Jednocześnie ma miejsce organizacja zaplecza osadniczego, osadzanie ludności rolniczej i zagos- podarowywanie okolic grodów, organizowanie ludności usługowej a także trudniącej się różnymi działami wytwórczości (Kurnatowska 1994). Wszystkie te działania miały na celu zapewnienie funkcjono- wania państwa. Pozyskane daty dendro z grodów centralnych wska- zują, że w latach 70-80 (Krąpiec 1998), zatem już po chrzcie i przyjęciu misji chrześcijanskiej, Mieszko I przystąpił do rozbudowy swych gro- dów centralnych, co wiązało się niekiedy ze zmianą funkcji niektórych ich członów. We wnętrzu grodów pojawiają się pierwsze na naszych ziemiach budowle murowane - kościoły i kaplice oraz palatia - rezy- dencje księcia. Otaczające grody drewniano-ziemne wały obronne osią- gają szerokość od kilkunastu do trzydziestu metrów. Warto na tym miejscu wspomnieć, iż żaden z tych grodów nie został zdobyty w czasie normalnego funkcjonowania państwa pierwszych Piastów. Do ich zniszczenia dochodzi dopiero w czasach głębokiego kryzysu w końcu lat 30. XI w. Mimo zbliżonej wielkości i systemu fortyfikacyjnego, grody central- ne pełniły zróżnicowane funkcje w strukturze władzy. Trzeba podkreś- lić, że w tym czasie trudno jeszcze mówić o stolicy w późniejszym ro- zumieniu tego terminu. Sprawowanie władzy wymagało częstego przemieszczania się z jednych ośrodków grodowych do drugich. Za- pewne działania księcia w odwiedzanych przezeń grodach były podob- ne: odprawianie sądów, udział w uroczystościach kościelnych, wypra- wianie uczt połączonych z naradami z grupą lokalnych urzędników, niekiedy ekspansję państwa. Szczególnie spektakularne było odkrycie takiego wału, datowanego dendrochronologicznie na r. 1003 w Prerovie na Morawach, por. Stańa 1991. 12 rozdawanie darów, itp. Jednocześnie okresowe pobyty księcia wraz z dworem i drużyną w poszczególnych grodach były sposobem na wykorzystywanie na miejscu gromadzonych tam zasobów żywnoś- ciowych. Jednakże, jak wspomniano wyżej, nie należy stawiać znaku równości między wszystkimi tymi grodami. Pomijając już osobiste pre- 13 ferencje władców, liczyć się należy ze zróżnicowaną pozycją poszcze- gólnych grodów zarówno pod względem ich konkretnej roli w danym okresie tworzenia państwa oraz w całej jego strukturze, jak i z uwagi na ich miejsce w sieci symbolicznych odniesień, w tradycyjnym sys- temie porządkowania i waloryzowania przestrzeni (por. Banaszkie- wicz J. 1986; Dalewski Z. 1996). Gniezno było niewątpliwie ośrodkiem ideowym, wokół którego koncentrowała się budowa państwa pierwszych Piastów. Gród na Górze Lecha leżał w samym środku ziemi gnieźnieńskiej. Wyróżniał się ponadto w nizinnym krajobrazie wielkopolskim nietypowym wy- żynnym usytuowaniem (cyc. 3), leżąc na wypiętrzonej ponad wodami WZGÓRZE PAIYIEŃSKIE (RYNEK) jezior i bagien wyspie wysoczyznowej o dość stromych pierwotnie zbo- czach (por. Sawicki 1999, cyc. 2-3, 9-10). Jak wynika z najnowszych badań, potwierdzają się dawniejsze domniemania, iż tam właśnie zlokalizowany był w czasach plemiennych polański ośrodek kultowy (Sawicki 1999, s. 14 i n.). Zatem miejsce to było niejako predysponowa- ne do pełnienia w systemie nowo formującej się wspólnoty państwowej roli jej środka mitycznego (por. Banaszkiewicz 1986, s. 459 i n.). Piastowie zatem wcześnie (ok. 940 r.) pobudowali tu swój gród. Jak się wydaje, opanowanie tego miejsca warunkowało pomyślną budowę państwa przez Piastów. Nie jest zatem przypadkiem, iż Gniezno stało się ośrodkiem ideowym tworzącego się państwa i dało najwcześniejszą nazwę państwu, zapisaną w dokumencie Dagome iudex, a legenda dynastyczna, zapisana u Galla Anonima, powiązała z Gnieznem po- czątki rodu Piastów (Banaszkiewicz 1986, s. 459 n.; Dalewski 1996). Badania wykopaliskowe ujawniły imponujący, parokrotnie rozbu- dowywany, system fortyfikacyjny wieloczłonowego grodu gnieź- nieńskiego (Sawicki 1999, por. cyc. 4). Potwierdziła się też pierwszo- rzędna rola militarna Gniezna zapisana u Galla Anonima. Obecność w grodzie znacznych sił wojskowych poświadczają liczne znaleziska uzbrojenia, skupione w odrębnym członie grodu. Po przyjęciu chrześcijaństwa ma miejsce nasycanie tego grodu nowymi treściami ideowymi. Według tradycji - w Gnieźnie znalazła miejsce wiecznego spoczynku Dąbrówka, chrześcijańska żona Miesz- ka I, fundatorka pierwszego kościoła w tym grodzie. Do Gniezna w 997 r. sprowadzono ciało męczennika, świętego Wojciecha i tu znaj- dował się jego grób. Do Gniezna sprowadzono następnie ciała Pięciu Braci Męczenników. W Gnieźnie też w r. 1000 ulokowano stolicę arcy- biskupstwa. Towarzyszyły temu niewątpliwie znaczne inwestycje budowlane, wzniesiono zarówno zespół rezydencjonalny w grodzie książęcym, jak i kolejne budowle kościelne w drugim członie grodu, dotąd jednak, jeśli chodzi o najstarszy okres, słabo ujawnione w ba- daniach. Poznań - następny ważny gród piastowski w Wielkopolsce - miał zapewne inną genezę. Pobudowany został przez Piastów, jak się wy- daje, na surowym korzeniu (Kara 1998) najpóźniej około połowy X w. Miejsce wzniesienia tego grodu zostało znakomicie wpisane w ów- czesny system komunikacyjny zarówno o charakterze lokalnym, jak i międzyregionalnym. Leżał on na ważnym szlaku wodnym (Warta) 14 i tworzącym się w tym czasie - głównym szlaku lądowym państwa gnieźnieńskiego (z Gniezna na zachód przez Międzyrzecz, Lubusz do Magdeburga). Ponadto z Wartą i jej prawobrzeżnymi dopływami zostały powiązane wszystkie wznoszone w tym czasie grody pias- towskie (Kurnatowscy 1996, s. 120). Gród ten miał zatem szczególnie istotne znaczenie w okresie budowy podstaw terytorialnych państwa, zwłaszcza poszerzania się w kierunku północno-zachodnim, ale również wschodnim, południowo-wschodnim i południowym. Potężne 16 umocnienia, jakimi otoczył gród Mieszko I u schyłku swego panowania (lata 80. X w.3), dowodzą jego roli militarnej w systemie strategicznym państwa. Znajdowała się tu niewątpliwie jedna z głównych rezydencji 3 Wyniki analiz dendrochronologicznych M. Krąpca w maszynopisie, por. też M. Kara [w druku]. 7 książęcych, na której pozostałości natknięto się w ostatnim sezonie (por. artykuł prof. H. Kóćki-Krenz w tym tomie). Po przyjęciu chrześ- cijaństwa, jak się domyślamy, opierając się na analizie pozostałości pod katedrą poznańską (Kurnatowska 1998), tu ulokowano stację misyjną. Archeologicznym jej śladem są ujawnione w katedrze poznańskiej, w trakcie ponownej analizy dokumentacji z badań dr K. Józefowiczówny pozostałości kwadratowego budynku mieszczącego wewnątrz misę z zaprawy - basen chrzcielny. Mielibyśmy zatem do czynienia z baptys- terium (cyc. 6), specjalną budowlą sakralną przeznaczoną do chrztów osób dorosłych, znaną głównie z wczesnych wieków chrześcijaństwa, a w okresie wczesnego średniowiecza wznoszoną jeszcze niekiedy na terenach misyjnych4. Budynek baptysterium był może od wschodu Można tu przytoczyć op. stację, a następnie biskupstwo o zadaniach misyj- nych założone w 741 r. przez św. Bonifacego w Buraburgu niedaleko Frizlaru, gdzie w badaniach archeologicznych natrafiono na kościół i przyległe doń od wschodu niewielkie baptysterium, por. N. Wand 1997. 18 połączonys z kaplicą/kościołem o trudnej do odtworzenia formie. Owa stacja misyjna, jedna z pierwszych w państwie Mieszka, została następ- nie podniesiona do rangi siedziby biskupa polskiego, co wobec istnie- nia w Gnieźnie silnego ośrodka pogańskiego było działaniem zupełnie zrozumiałym i mającym analogie op. w Szwecji (Uppsala - Sigtunab). Budynek baptysterium został następnie częściowo wykorzystany przy wznoszeniu przedromańskiej katedry biskupiej, będąc jej centrum. Tam też umieszczono ołtarz św. Krzyża, tradycyjnie lokowany in medio ecclesiae, stanowiący środek mistyczny świątyni (por. F. Oswald 1969), którego pozostałość odkryto w badaniach. Umieszczenie zaś w ka- tedrze poznańskiej grobów pierwszych władców piastowskich (Kurna- towska 1989-90) świadczy o szczególnej roli tego grodu dla dynastii (na temat Poznania por. Dalewski 1996, s. 29 i n.). Wobec podnoszonych przez niektórych badaczy wątpliwości, doty- czących atrybucji grobowców odkrytych pośrodku nawy najstarszej katedry w Poznaniu, grobowców zniszczonych i wyekshumowanych, jednak o zupełnie czytelnej i nadającej się do rekonstrukcji formie, przypomnimy poniżej główne stwierdzone w badaniach fakty i wiążą- ce się z tym możliwości interpretacji. Grobowiec starszy (nr 186), za- chowany mniej więcej w połowie, miał kształt wypiętrzonej ponad po- sadzkę tumby zbudowanej z grud martwicy wapiennej. Komorę grobo- wą zamyka pozorne sklepienie, a dno stanowi wylewka wapienna na Świadczą o tym strzępia muru północnego baptysterium odkryte na linii mu- ru poza ścianą wschodnią rekonstruowanego budynku baptysterium. 6 Sigtuna, miasto królewskie założone ok. r. 1000, oddalone było ok. 30 km od starego ośrodka kultowego i dynastycznego w Starej Uppsali. Ok. r. 1060 tutaj, w "nowym" ośrodku, a nie w Uppsali założono pierwsze biskupstwo w Szwe- cji i wzniesiono katedrę pod wezwaniem św. Piotra. Biskupstwo to jednak rychło upadło i następne było już ulokowane w Starej Uppsali, por. Ehrhardt w: Lexikon des Mittelalters 7, 1999, s. 1895. Na tę analogię do relacji Gniezno- -Poznań zwrócił uwagę w dyskusji na konferencji w Kaliszu pl. "Ziemie polskie w X wieku" (X. 1999) W. Duczko. 19 przedromańskiej i obecnej. Według Z. Kurnatowskiej podkładzie okrzesków kamiennych. Na ściankach zachowały sie ślady rdzy, znaleziono też kawałki skorodowanego żelaza, pochodzącego niewątpliwie od okuć trumiennych. Grobowiec został wkopany w warstwy przedkatedralne oraz w najstarszą posadzkę katedry przed- romańskiej, zatem wzniesiono go już po wybudowaniu katedry. Otacza go płyta posadzkowa o zarysie czworokątnym, sugerująca istnienie jakiegoś ogrodzenia. Młodszy grobowiec (nr 187), silniej zdewastowany późniejszymi ingerencjami w ten teren, został odkryty na wschód od grobowca 186. Zachowały się resztki kamiennej obudowy komory grobowej, wylewka wapienna na dnie i szczątek płyty wapiennej stanowiącej przykrycie grobowca. W najlepszym stanie zachowało się czworoboczne ogro- dzenie w postaci nieufundamentowanego murka otaczającego grobo- wiec, z wejściem od strony północnej. Ponadto uchwycono fragment fundamentu ołtarza, przylegającego od zachodu do owego ogrodzenia. Był to najprawdopodobniej wspomniany ołtarz św. Krzyża. Znajdował sie on pomiędzy dwoma grobowcami. Miejsce grobu przy tym ołtarzu zaliczane było do najbardziej prestiżowych i pożądanych (przykłady przytacza Oswald 1969, s. 320). Warto jeszcze wspomnieć, iż w nawie południowej katedry przedromańskiej znajdował sie jeszcze jeden grób z tego czasu, a właściwie wkop po wyekshumowanym grobie, zawie- rający żelazną antabę od trumny, uszkodzony wisiorek srebrny i pa- ciorek z kryształu górskiego, co nasuwa domysł, że pierwotnie mógł to być grób kobiecy. Przy weryfikacji atrybucji opisanych wyżej grobowców z katedry poznańskiej warto odwołać się do analiz tego zagadnienia na podsta- wie bogatych materiałów z różnych krajów europejskich (por. op. Muller-Wille 1982; 1995), a zwłaszcza do analogii z Moraw i Czech, gdzie pochówków tego typu zachowało się daleko więcej. Jak wykazała szczegółowa analiza, przeprowadzona przez M. Schulza-Dórrlamm (1993), na terenie tych państw, w wyroku bardziej rygorystycznie prze- strzeganych przepisów kościelnych przez kościół bawarski, miejsce pochówku wewnątrzkościelnego, było zastrzeżone jedynie dla panują- cych i ich rodzin, a także wyższych duchownych, bądź kandydatów na ołtarze. Groby tego rodzaju znajdowały się jedynie w głównych sto- łecznych grodach Wielkich Moraw (Nitra, Mikulćice, Stare Mesto) i Czech (Praga). W tym ostatnim przypadku można z dużą dozą praw- dopodobieństwa zidentyfikować niektórych członków dynastii Prze- myślidów pochowanych w bazylice św. Jerzego, kościele NMP i św. Wita (por. na ten temat Vlćek 1982; 1985; 1988 oraz krytyka niektórych jego ustaleń: Treśh'k 1983; 1997, s. 450 i n.). Nie dysponujemy tego typu W gotyckiej katedrze poznańskiej był również ołtarz św. Krzyża, jeden z naj- wcześniej wymienionych (1357) ołtarzy bocznych. Stał on przy trzecim (licząc od zachodu) filarze północnym nawy głównej (por. Nowacki 1959, s. 253), zatem prawie na tej samej wysokości, co odkryty w badaniach stipes, tylko przesunięty ze środka nawy na linię filarów. Można się zatem liczyć z jakąś tradycją. 20 21 ,... ,. .,..5.nię filarów. Można się zatem liczyć z jakąś informacjami w przypadku osób pochowanych w kościołach wielko- morawskich, lecz i tu możemy z dużą dozą prawdopodobieństwa przypisać (nieliczne zresztą) pochówki wewnątrzkościelne członkom dynastii Mojmirowiczów, a w jednym przypadku: okazały grobowiec w kaplicy grobowej w Uherskym Hradisku-Sadach pod Starym Mes- tem - konkretnie księciu Świętopełkowi8. Wyekshumowany grób w ścianie prezbiterium tegoż kościoła zawierał pierwotnie, jak wynika z nowszych analiz, ciało arcybiskupa Metodego9. Wśród tych uprzy- wilejowanych grobowców pochówki kobiet trafiają się wyjątkowo i to często obok męża, bądź nawet w grobie męża, w nawie bocznej, lub w aneksie przykościelnym. Częściej natomiast w kościołach wielkomo- rawskich spotyka się pochówki dzieci (chłopców). Warto zwrócić uwagę, iż wiele z tych pochówków było bądź ekshumowanych i prze- noszonych na inne miejsce, bądź też zwłaszcza w przypadku wielko- morawskich-naruszonych i wyrabowanych. Zwraca uwagę specjalnie staranna budowa owych grobowców i zastosowanie w nich, wciąż jeszcze wyjątkowych w tym czasie, trumien z okuciami żelaznymi, co również miało miejsce w Poznaniu. Wydaje się, że przytoczone ana- logie z ziem południowych sąsiadów, od których przecież przyszło do nas chrześcijaństwo, uprawdopodobniają przypisanie pochówków poznańskich dwom pierwszym władcom piastowskim. Szczegółowa analiza stratygraficzna i chronologiczna, przeprowadzona na innym miejscu (Kurnatowska 1989-90), również nie jest sprzeczna z taką atry- bucją. Warto dodać, że badacze zajmujący się problematyką pochów- ków uprzywilejowanych w szerokim europejskim kontekście (por. Muller-Wille 1995, s. 36) nie mają zastrzeżeń do przypisania pochów- 8 Por. L. Goluśka 1996, s. 122' i n., gdzie szczegółowa analiza tego zagadnienia. Por. także L.E. Havlik 1998, s. 35 i n. 9 Również pierwotny grób abpa Metodego był przedmiotem licznych sporów. I .. Dyskusję referuje L. Goluśka (1996, s. 118 i n.; por. także Ć. Stańa 1996 i L. E. Havlik 1998, s. 37 i n. ków poznańskich naszym pierwszym władcom. Możemy zatem przy- jąć, że Mieszko I został pochowany w ufundowanej przez siebie ka- tedrze biskupiej, tam też również Mieszko II pochował ojca - Bolesława Chrobrego. Grób umieszczono w pobliżu ołtarza św. Krzyża i otoczono go specjalnym ogrodzeniem. Wspomniany wyekshumowany grób w nawie północnej katedry mieścił pierwotnie zapewne szczątki doczesne jakiejś związanej z dynastią, niestety anonimowej, księżny lub księż- niczki. W ogólnych rozważaniach na temat roli Gniezna i Poznania w państwie pierwszych Piastów pożyteczne jest ponowne odwołanie się do analogii czeskich. Czechy są wyjątkiem wśród krajów naszej strefy, bowiem Praga przez całe dzieje, aż do dziś, utrzymała rolę stolicy (por. Turek 1970). Wydaje się, iż złożyło się na to szczęśliwe połączenie w jednyxn miejscu znaczeń i funkcji zarówno o charakterze symbolicznym (ośrodek kultowy, miejsce intronizacji książąt ple- miennych, a w czasach chrześcijańskich - miejsce grobów świętych dynastycznych a także od 1039 r. - św. Wojciecha), jak i istotnych funkcji w całym systemie komunikacyjnym (położenie nad główną arterią wodną, na skrzyżowaniu dróg lądowych) i gospodarczym two- rzonym przez Przemyślidów. W przypadku wczesnopiastowskiego centrum gnieźnieńskiego funkcje te były rozłączne. Gniezno, leżąc w centrum ziemi gnieźnieńskiej, z dala od głównych arterii wodnych, mogło korzystać jedynie z lokalnych dróg wodnych i wobec słabego jeszcze w tym czasie wykształcenia się szlaków lądowych mniej nada- wało się do roli ośrodka życia gospodarczego. Reprezentowało jednak wartości symboliczne, co zapewniło mu główne miejsce w strukturze kościelnej państwa wczesnopiastowskiego. Poznań natomiast daleko lepiej mógł wypełniać funkcje ważnego węzła komunikacyjnego i ośrodka gospodarczego. Jednak próba wykreowania tu również ośrod- ka nasyconego treściami ideologicznymi nie została doprowadzona do końca (por. Dalewski 1996, s. 37-38). Funkcja następnego ważnego grodu piastowskiego na Ostrowie Lednickim (cyc. 8, 9) jest ostatnio przedmiotem dyskusji w literaturze przedmiotu. Znajdująca się tu w ruinie rezydencja książęca w postaci palatium z kaplicą i ujawniony zarys nieopodal stojącego kościoła, zostały w badaniach ostatnich dziesięcioleci wzbogacone odkryciem wewnątrz kaplicy dwu basenów chrzcielnych. Stało się to podstawą uznania owego budynku za baptysterium i w konsekwencji całego zespołu architektonicznego za episcopium - siedzibę pierwszego biskupa polskiego (Żurowska red. 1993-94), co jednak nie zostało pow- szechniej zaakceptowane w literaturze (por. Świechowski 1994 i od- powiedź: Żurowska, Rodzińska-Chorąży 1996j97; Urbańczyk 1995; Górecki 1996; Swoboda 1997 i odpowiedź: Żurowska, Rodziń- , ska-Chorąży 1997; Swoboda 1998). Nie wydaje się, aby to była jedyna możliwość interpretacyjna tego niewątpliwie unikalnego zespołu architektonicznego i osadniczego. Urządzenia chrzcielne, jak wskazują analogie karolińskie, mogły egzystować również w niektórych, szczególnie reprezentacyjnych rezydencjach panujących (na ten temat Kurnatowska 1998). Być może zatem w grodzie na Ostrowie Lednickim należałoby upatrywać właśnie takiej silniej związanej z dynastią Pias- tów rezydencji (Górecki 1996; 1998), leżącej na ważnym szlaku lądo- wym łączącym Poznań z Gnieznem. Liczne znaleziska uzbrojenia, wydobywane m. in. przy okazji badania mostów lednickich, świadczą o dużej roli militarnej tego grodu, a analiza zasiedlenia wskazuje na szczególnie intensywne zagospodarowywanie jego okręgu. Również takie elementy mają analogie w rezydencjach-pfalcach ottońskich (por. op. Donat 1996), a także wielkomorawskich (Pohansko - por. Vigna- tiova 1996, tam bogata literatura). Zwraca ponadto uwagę brak śladów własności kościelnej na Ostrowie Lednickim i w jego okręgu, a przeciw- nie, pozostawanie tego obszaru w ręku księcia. 24 ganego jako miejsce: "ubi christianitas incepta est" (por. Slama 19, pas- sim). Wydaje się, że wśród takich możliwości należałoby poszukiwać funkcji grodu w Gieczu w poszczególnych okresach jego funkcjo- nowania. Ważne jest ponadto utrzymanie się znaczenia tego grodu jako ośrodka kościelnego (kościół św. Jana był tytularnym kościołem archi- diakonatu większego poznańskiego, utworzonego w 1284 r., por. Nowacki 1964, s. 288). Wszystkie te sprawy wymagają jednak dalszych badań, przede wszystkim archeologicznych, bowiem odkrycie wspom- nianego kościoła nie jest, jak się wydaje, ostatnią niespodzianką kryjącą się w głębi grodziska gieckiego. Podobnie znaczenie Grzybowa pod Wrześnią (por. Kurnatowska, Tuszyński 1996; Brzeski, Kurnatowska, Tuszyński w druku), leżącego w połowie drogi między Gieczem a Gnieznem, będącego jednym z naj- potężniejszych (ryt. 11), a zarazem najstarszych grodów piastowskich, ujawni się dopiero po dalszych badaniach. Literatura Banaszkiewicz J. 1986, jedność porządku przestrzennego, społecznego i tradycji po- czątków ludu (Uwagi o urządzeniu wspólnoty plemienno-państwowej u Sło- wian), Przegląd Historyczny 77, 445-466. Brzeski O., Kurnatowska Z., Tuszyński M. [w druku] Dziesięciolecie badań wyko- paliskowych grodziska w Grzybowie, Wielkopolskie Sprawozdania Archeolo- giczne 5. Dalewski Z. 1996, Władza, przestrzeń, ceremoniał. Miejsce i uroczystość inauguracji władcy w Polsce średniowiecznej do końca XIV w., Warszawa. Donat P. 1996 Gebesee bai Frankfurt. Grabung 1985-2993, erste Ergebnisse und Probleme der Auswertung [w:] Fruhmittelalterliche Machtzentrum in Mittel- europa. Mehrjarige Grabungen und ihre Auswertung. ad. Ć. Stańa, L. Polaćek, Internationale Tagungen in Mikulćice, III, Brno, s. 111-126. Dzieduszycki W. 1976 Wykorzystanie surowca drzewnego we wczesnośrednio- wiecznej Kruszwicy, Kwartalnik historii kutury materialnej 24, s. 35-54. Goluśka L. 1996 Uherske Hradiśte-Sady. Ki Riśe Velkomoravske, Brno. Górecki J. 1996, Na marginesie lednickich odkryć. Kilka uwag w kwestii urządzeń chrzcielnych z Ostrowa Lednickiego, Studia Lednickie 4, s. 103-136; Górecki J. 1998, Gród na Ostrowie Lednickim na tle wybranych ośrodków grodowych I monarchii piastowskiej, [praca doktorska, Poznań]. Havlik L. E. 1998, Toto sole oriente. K identifikaci patrocinii zaniklych rana stYedo- vekych kostelu, Slavia Antiqua 39, s. 9-42. Kara M. 1998, Początki i rozwój wczesnośredniowiecznego ośrodka grodowego na Ostrowie Tumskim w Poznaniu [w:] Civitates Principales. Wybrane ośrodki wła- dzy w Polsce wczesnośredniowiecznej. Katalog wystawy, Gniezno, s. 26-29. Kara M. [w druku] Stan badań dendrochronologicznych wczesnośredniowiecznych grodzisk z terenu Wielkopolski (1990-1998/1999). Krąpiec M. 1998, Oak dendrochronology ot the neoholocene in Poland, Folia Qua- ternaria 69, s. 5-133. Krysztofiak T. [w druku] Nowoodkryte relikty architektury romańskiej w Gieczu Kurnatowscy Z. i S. 1996, Znaczenie komunikacji wodnej dla społeczeństw pradzie- jowych i wczesnośredniowiecznych w Polsce [w:] Słowiańszczyzna w Europie, t. I: Plemiona i wczesne państwa, red. Z. Kurnatowska, Wrocław, s. 117-123. Kurnatowska Z. 1987, Gród na Ostrowie Lednickim na tle sieci grodowej państwa pierwszych Piastów, Gniezno. Studia i materiały historyczne 2, s. 263-275. Kurnatowska Z. 1989-90, Archeologiczne świadectwa o najstarszych grobowcach w katedrze poznańskiej, Roczniki historyczne 55-56, 71-84. Kurnatowska Z. 1994 Rola wielkopolskichj grodów wczesnopiastowskich w orga- nizacji osadnictwa i państwa polskiego [w:] Historia prawa; Historia kultury. Liber Memorialis Vitoldo Maisel dedicatus, red. E. Borkowska-Bagieńska, H. Olszew- ski, Poznań, s. 63-74. Kurnatowska Z. 1995, Archaologie ober die Anfcinge der slawischen Staaten, "Sbor- nik Praci Filosofske Fakulty Brnenske University", i. E, 40, s. 13-20. Kurnatowska Z. 1997, Badania nad początkami państwa polskiego. Próba bilansu, Slavia Antiqua 38 (1998), s. 25-38. Kurnatowska Z. 1998, Baptysterium poznańskie, Slavia Antiqua 39, s. 51-69. Kurnatowska Z., Tuszyński M. 1996, Wczesnośredniowieczne grodzisko w Grzy- bowie pod Wrześnią, Kronika Wielkopolski, nr 4 (79), s. 76-85. Muller-Wille M. 1983, Kónigsgrab und Kónigsgrabkirche. Funda und Befunde im fri,ihgeschichtlichen und mittelalterlichen Nordeuropa, Bericht der Rómisch-Ger- manischen Kommission 63, s. 350-412. 28 29 Muller-Wille M. 1995, Ansprache und Vortrag [w:] Michael Muller-Wille Doctor honoris causa Universitatis studiorum Mickiewiczianae Posnaniesis, Poz- nań, s. 25-50 i tekst polski: s. 51-62. Nowacki J. 1959, Dzieje archidiecezji poznańskiej. I: Kościół katedralny w Poznaniu. Studium historyczne, Poznań. Nowacki J. 1964, Dzieje archidiecezji poznańskiej. II: Archidiecezja poznańska w gra- nicach historycznych i jej ustrój, Poznań. Oswald E 1969, In medio Ecclesiae. Die Deutung der literarischen Zeugnisse im Lichte archaologischen Funde, Fruhmittelalterliche Studien. Jahrbuch des Instituts fur Fruhmittelalterforschung der Universitat Munster 3, s. 313-326. Sawicki T. 1999, Z badań nad przemianami topografii i funkcji grodu książęcego na Górze Lecha tv Gnieźnie, Slavia Antiqua 40. s. 9-29. Schulza-Dórrlamm M. 1993, Bestattungen in den Kirchen Grossmahrens und Bóhmens wahrend des 9. und 10. Jahrhunderts, Jahrbuch des Rómisch-Ger- manischen Zentralmuseums Mainz 40/2, s. 557-619. Slama J. 1986, Stredni Ćechy v ranem stYedove7cu II: Hradiśte, pYispevky k jejich dejinam a vyznamu, Praha. Slama J. 1988, StYedni Ćechy v ranem stYedove7cu III: Archeologie o poćatcich premys- lovskeho statu, Praha. Stańa Ć. 1991, Ekspansja Polski na Morawy za panowania Bolesława Chrobrego i pro- blematyka archeologiczna tego okresu, Studia Lednickie 2, s. 53-75. Stańa Ć. 1996, Hledkme hrob su. Metodeje, Sbornik velehradsky 3, s. 5-23. Swoboda W. 1997, Ostrów Lednicki. U progu chrześcijaństwa w Polsce, t. 1-2 pod red. K. Żurowskiej, Kraków 1993 (Kilka impresji historyka o tej interpretacji odkryć lednickich), Slavia Antiqua 38, s. 205-210. Swoboda W. 1998, Replika na "Odpowiedź Autorów" wystosowaną przez prof. dr bab. Klementynę Żurowską oraz dr Teresę Rodzińską-Chorąży, Slavia Antiqua 39, s. 301-302. Świechowski Z. 1994 rac.: U progu chrześcijaństwa w Polsce. Ostrów Lednicki. Praca zbiorowa pod red. Klementyny Zurowskiej, t. 1-2. Kraków 1994, Biuletyn Historii Sztuki 56/4, s. 403-409. Titarśi Pyemyslovci ve svetle prirodovedeckeho a historickeho zkou- mani, Ćeskoslovensky ćasopis historicky 31, s. 233-255. Tieśrik D. 1997 Poćatky Premyslovcu. Vstup Ćechu do dejin (530-935), Praha. Turek R. 1984, Praha jako residenćnf sidlo ćeskeho stredove7cu, Archaeologia Pragensia 5/1, s. 27-33. Urbańczyk P. 1995 Ostrów Lednicki - rozwiązanie zagadki?, Kwartalnik his- toryczny 102, s. 97-108. Vignatiova J. 1996, Zum Stand der Erforschung des Burgwalls Breclav-Pohansko [w:] Fruhmittelalterliche Machtzentren in Mitteleuropa - mehrjahrige Grabungen und ihre Auswertung, ad. Ć. Stańa, L. Polaćek. Internationale Tagungen in Mikulćice, III, Brno, s. 261-266. Vlćek E. 1982, Nejstarśi Premyslovci ve svetle antropologicko-lekarskeho vyzkumu (Vystava Ministerstva kultury ĆSR a Narodruho musea v Praze), Praha. Vlćek E. 1988, Biologie und Genetik der altesten Pi'emysliden, Sbornik Narodniho muzea v Praze, r. B, 48/1-2, s. 109-117. Wand N. 1997 Die Buraburg bai Frizlar - eine frankische Reichsburg mit Bischofssitz in Hessen [w:] Fruhmittelalterlicher Burgenbau in Mittel- und Osteuropa, red. J. Henning, A. T. Rutkay, Bonn, s. 175-188. Żurowska K. red. 1993-94, U progu chrześcijaństwa w Polsce. Ostrów Lednicki, t. 1-2, Kraków. Zurowska K., Rodzińska-Chorąży T. 1996/97, Odpowiedź na recenzję Zygmunta Świechowskiego, Folia Historiae Artium, SN 2-3, s. 141-149. Zurowska K., Rodzińska-Chorąży T. 1997, Odpowiedź autorów, Slavia Antiqua 38, s. 210-212. 30 aaa GNIEZNO STOLICĄ WCZESNOPIASTOWSKIEGO PAŃSTWA POLSKIEGO GERARD LABUDA Stan dyskusji Z głosów dochodzących ostatnio z różnych środowisk, mniej lub bardziej oświeconych, komentujących ostatnie bardzo ważne odkrycia archeologiczne koło kolegiaty NMP na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, można by wnosić, że skłoniły one zabierających w tej sprawie głos do zakwestionowania stołeczności Gniezna i wysunięcia na jego miejsce Poznania. Nie jesteśmy jednak pierwsi, którzy wypowiadają się na temat stolic, i to zarówno w skali międzynarodowej, jak i polskiej. Jak wiadomo, najwięcej kłopotów z ustaleniem średniowiecznej stolicy swego państwa mają historycy niemieccy, ale nie obcy jest on historykom francuskim, skandynawskim, a także włoskim, z chwilą przekazania w roku 754 Rzymu pod władanie papieży. Po rozpadzie monarchii karolińskiej, której centrum za czasów Karola Wielkiego był Akwizgran, już w ciągu IX wieku na całym terenie od Atlantyku aż po rzekę Łabę, od ujść Reenu aż po Sycylię, tworzyły się żywiołowo państ- wa zarówno ponadregionalne na podłożu etnicznym, kulturowym, jak i partykularnym, plemiennym. Z czasem wytworzyły się z nich trzy główne królestwa: Francja, Italia i Niemcy. Te ostatnie wprawdzie wie- loplemienne i od początku najbardziej etnicznie jednorodne, a mimo to 33 przez całe średniowiecze, ze względu na elekcyjny charakter władzy królewskiej, a zatem zmienności dynastii dochodzących do władzy bez powodzenia, zabiegały o jedno wspólne dla całej Rzeszy Niemieckiej centrum zarządu politycznego, skarbowego, sądowego, tudzież kultu- ralnego. Dopiero u samego schyłku Średniowiecza, z chwilą wyboru na królów niemieckich i cesarzy rzymskich kolejno dwu Habsburgów: Al- brechta II (1438-1439) i Fryderyka III (1440-1493) taką stolicą stawał się austriacki Wiedeń. Sama technika wykonywania władzy admi- nistracyjnej, sądowej, wojskowej, tudzież wyżywienie licznego dworu i towarzyszącej władcy stale drużyny, zmuszała go do ciągłej zmiany miejsca pobytu. Niemniej oczywiste jest, że każdy z tych monarchów miał jakąś stałą rezydencję (Pfalz), w której dłużej przebywał, zresztą nie tylko on sam, lecz także małżonka. Takich miejsc rezydencjo- nalnych w całym średniowieczu niemieckim można wyliczyć kilka- dziesiąt w różnych przekrojach czasowychz. Na o wiele skromniejszą skalę, ze względu na sam rozmiar państwa piastowskiego, układały się podobne stosunki w Polsce. Pierwszą obra- zową charakterystykę takiego stanu rzeczy spotykamyjuż w klasycznej monografii Stanisława Smolki o Mieszku Starym (1138-1202): 1 Temat ten jest od dawna żywo dyskutowany w historiografii niemieckiej. Za- czął się nad nim zastanawiać A. Schulte, Anlaufe tu einer festeren Residenz der deutschen Kónige im Hochmittelalter, w: Historisches Jahrbuch, 55 (1935), s. 131- 142. Ale przedmiotem wielkiej debaty stał się dopiero po roku 1945 w związku z sytuacją, jaka wytworzyła się w Berlinie. 0b: Das Hauptstadtproblem in der Geschichte. Festgabe tum 90. Geburtstag Friedrich Meineckes, Tubingen 1952; Ob. też: Hauptstadt, Zentren, Residenzen, Metropolen in der deutschen Geschichte , hrgb. von B. M. Baumunk i G. Bruno, Kóln 1989, a ostatnio szczególnie: Haupt- stadt - Historische Perspektiven eines deutschen Themas, hrgb. von H.-M. Kórner i K. Katharina Weigand, Miinchen 1998. 2 Ob. H. C. Peyer, Das Reiseknigtum des Mittelalters, w: Viertel jahrsschrift f. Sozial- und Wirtschaftsgeschichte 51, (1964) s. 1-21. Pogląd na całość tego za- gadnienia przedstawia H. Boockmann, Mittelalterliche deutsche Hauptstadte, w: Hauptstadt (jak wyżej w przyp. 1), s. 29-46. 34 "Najuboższy mieszkaniec państwa miał nieustannie swego księcia przed oczyma, bo on sam rządził, przebiegając bez spoczynku wszyst- kie okolice kraju, sam wszystkiego doglądał, w podróżach monarszych sam złe karał, a zasługę nagradzał (...) Na tych podróżach monarszych opierała się zresztą w ogóle średniowieczna technika rządów. Nie ina- czej rządzili cesarze w swoich królestwach, nie inaczej panował król an- gielski, duński czy węgierski; tylko władca feudalnej i rozbitej Francji przykuty był do swej rezydencji paryskiej, gdyż trudno mu było wy- glądać poza granice szczupłego terytorium, jego własnym rządom pod- legającego, aż z czasem, ze zmianą stosunków, ze wzmocnieniem wła- dzy królewskiej, ta stała rezydencja odegrała rolę ważnego czynnika w dziejach centralizacji państwa francuskiego. Piastowie takiej stałej re- zydencji nie mieli, chyba Władysław Herman, który na stare lata mało ruszał się z płockiego zamku, ale to właśnie było już objawem chwilo- wego upadku książęcej potęgi. Każdy z monarchów polskich miał zresztą jakiś gród ulubiony, w którym lubił przebywać w chwilach spo- czynku, po trudach nieustannej podróży. Pierwszym Piastom chrześ- cijańskim najlepiej było w ich prastarych gniazdach grodowych, w Gnieźnie lub w Poznaniu; Bolesław Śmiały wolał już przesiadywać na zamku krakowskim w rzadkich chwilach spokoju, bo mu stamtąd bliżej było do Czech, na Ruś i do Węgier. To pewne wreszcie, że głów- ne grody dawniejszych części składowych państwa: Gniezno i Poznań, Kraków, Sandomierz, Płock i Wrocław najlepiej były urządzone, naj- więcej miały budynków do pomieszczenia dworu i najznaczniejsze w nich kryły się bogactwa; nic więc dziwnego, że jeśli księciu wypadło gdzieś zająć dłuższą siedzibę, zwłaszcza zimową porą, wybierał na nią któreś z tych miast znaczniejszych. Zresztą jednak cały rok prawie zaj- mowała mu wędrówka po wszystkich grodach większych i lichszych i mało było takich kasztelanii, do których dłuższy czas nie zawitał"3. 3 Ob. S. Smolka, Mieszko Stary i jego wiek, Warszawa 1881, s. 161-162 (reprint Warszawa 1959). 35 zwłaszcza jego wywody o "stolicy" w państwie jako takiej. Zapoznanie się z tymi interpretacjami uchroniłoby wielu zabierających obecnie głos w tej sprawie od wypowiadania poglądów dawno już wyjaśnionych. Żeby nie wracać potem za każdym razem do przypominania tych oczy- wistości, powtórzmy za Bujakiem jego rozważania na temat stolicy jako takiej. "W dzisiejszych czasach stolicą państwa jest siedziba jego władz centralnych i rezydencja najwyższego przedstawicielstwa państwa. Stolica państwa jest zarazem głównym ogniskiem życia gospodarczego państwa; jest to wynikiem rozwoju społecznego i kulturalnego w cza- sach nowożytnych." Natomiast w wiekach średnich, jak tego dowodzą op. stosunki niemieckie, niekoniecznie musiała ona mieścić władze centralne, które zresztą w tym czasie byłyjeszcze dość słabo rozwinięte i dlatego monarcha, sam reprezentujący ich rozmaite kompetencje , musiał przenosić ich egzekucję do poszczególnych dzielnic podczas swoich podróży po kraju. "Stolicą państwa w średnich wiekach było to miasto, które było uważane za metropolię i niejako za siedzibę duszy państwa, W czasach pogańskich było to ognisko głównego kultu religijnego, tudzież zara- zem życia politycznego plemienia lub związku plemion. Tam była świątynia najwyższego bóstwa, względnie grupy bóstw najwyższych plemion związkowych, tam na walnych zjazdach zapadały, po zasięg- nięciu przez wróżby woli bóstwa najważniejsze postanowienia w życiu państTa. Miejscowość ta była zarazem najsilniejszą twierdzą państwa," To wszystko odnosi się do czasów, które w dziejach Polski giną w pomroce dziejów. Z chwilą przyjęcia chrześcijaństwa horyzont się rozjaśnia. "W czasach chrześcijańskich w stolicy były złożone symbole władzy państwowej, skarbiec i archiwum państwowe oraz insygnia korona- cyjne, gdy państwo było królestwem. Tu dokonywały się najważniejsze akty państwowe, mianowicie nadanie władzy nowemu monarsze przez ogłoszenie jego wyboru, uroczyste posadzenie na tronie, czyli intro- nizację (i koronację) oraz złożenie hołdu, albo inne czynności symbo- liczne, mające być stwierdzeniem prawowitości nowego władcy. Dla prawności tych aktów miało rozstrzybające znaczenie, obok insygniów i ceremoniału oraz osób go dokonujących, tradycyjne miejsce ich do- konania. Ponieważ posiadanie stolicy, insygniów władzy i skarbca odgrywało wielką rolę polityczną, stolica była zawsze silną twierdzą." A na końcu związek instytucji państwowych z instytucją Kościoła. Otóż "dawny charakter metropolii religijnej pozostawał nadal niekiedy i w czasach chrześcijańskich, ponieważ na miejsce głównego kultu pań- stwowego wchodziła najwyższa władza kościelna w państwie, arcy- biskupstwo lub biskupstwo. Tutaj kilka razy do roku w czasie świąt dorocznych i święta patrona kościoła metropolitarnego, który stawał się przez to patronem państwa, zbierał monarcha koło siebie cały dwór i odbywał z nim uroczyste narady, na których zapadały decyzje o naj- ważniejszych sprawach państwowych. W katedrze stołecznej było także często miejsce wiecznego spoczynku zmarłych monarchów"8. Powyższa charakterystyka dotyczy całego omawianego okresu; w jakim stopniu ma ona zastosowanie do okresu najwcześniejszego, do roku 1138, wymaga faktograficznego ustalenia. Następny etap dyskusji został zapoczątkowany przez prahisto- ryków i historyków sztuki, związany z badaniami archeologicznymi w Gnieźnie i w Poznaniu, a także nad najstarszymi zabytkami sakralnymi w obu tych miejscach9. I tak Józef Kostrzewski, badając w Gnieźnie tamtejszy kompleks grodowo-katedralny, nie miał żadnych wątpliwości, że potwierdzają one tezę o stołeczności tego miejsca natomiast inaczej, Witold Hensel, , dokonywujący pod jego patronatem pierwszych sondażowych badań 8 Ob. F. Bujak, Stolice Polski (Gniezno, Kraków, Warszawa), w: F. Bujak, Studia geograficzno-historyczne, Warszawa 1925, s. 255-259. 9 J. Kostrzewski, Gniezno pogańskie i wczesnohistoryczne, Lwów 1938. na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, stwierdza rozmach i wyższy po- ziom techniki budownictwa grodowego tutejszego grodu, zaczął w miarę postępu swoich badań dochodzić do wniosku, iż Mieszko I po przyjęciu chrześcijaństwa (966) i po zlokalizowaniu tutaj pierwszego polskiego biskupstwa (968) przeniósł pierwotną stolicę piastowską z Gniezna do Poznania i że dopiero po jego śmierci ponownie wróciła ona do Gniezna. Hipoteza ta z pełną aprobatą została przyjęta przez Zygmunta Wojciechowskiego, który temu zagadnieniu poświęcił obszerną raz ra- wę . Zadał sobie na tej samej podstawie pytanie: "Jaka była pozycja Poznania wobec Gniezna, to znaczy, czy Gniezno przestało być stolicą, a Poznań nią został. Bez wątpienia po przyjęciu chrztu dwór książęcy musiał się przenieść do Poznania. Świadczy o tym i materiał archeolo- giczny i próba jego interpretacji. Pierwsza organizacja państwa chrześ- cijańskiego została dokonana z Poznania, jako pierwszej stolicy nowego państwa"12. W innym miejscu mówi jeszcze dobitniej: "Poznań został ustanowiony stolicą przeciw pogańskiemu Gnieznu"13. Gdy jednak po tych ogólnych oświadczeniach, opartych jedynie ów "zinterpretowany' materiał archeologiczny sięgniemy po ich po- twierdzenie przez źródła pisane, to wnet przekonamy się, że ten wy- bitny historyk w tym wypadku nie zadał sobie najmniejszego wysiłku, aby fakty "prahistoryczne" skonfrontować z faktami "historycznymi" , 1 artykuły i komunikaty z lat trzydziestych, tutaj odnosimy się do podstawowej, bogato udokumentowanej, skądinąd cennej rozprawy W. Hensla, Poznań w starożytności i we wczesnym średniowieczu, w: Przegląd Za- chodni, r. IX, nr 5-6 (Studia Poznańskie), 1953, s. 83-97; por. też W. Hensel, Poznań w zaraniu dziejów, Wrocław 1958, s. 127-160. 11 Z. Wojciechowski, Gniezno-Poznań-Kraków na tle kształtowania się państwa Piastów, w: Przegląd Zachodni, r. VII (1951), nr 7, s. 355-358, szczególnie, s. 343- -349. 12 Ob. Z. Wojciechowski, Gniezno..., s. 348 13 Tamże, s. 357. 40 które nic nie wiedzą o rzekomym przeniesieniu przez Mieszka I swej siedziby, a tym samym stolicy, z Gniezna do Poznanial4. Pod tym względem jaśniej swój kontekst interpretacyjny odsłonił Witold Hensel: "U schyłku lat 60-tych X w. feudałowie przyjęli chrześcijaństwo. Zostaje założone biskupstwo dla Polski. Książę sadowi biskupa w Poz- naniu i buduje dlań katedrę. Badania archeologiczne ujawniły ponad wszelką wątpliwość, że katedrę i prawdopodobnie budynki dla kleru wzniesiono na podgrodziu w miejscu..., na którym znajduje się obecnie katedra. Usytuowanie katedry na podgrodziu niejako u stóp feudal- nego grodu oraz szereg innych faktów wyraźnie wskazują na służebną funkcję Kościoła w stosunku do aparatu ucisku, jakim było państwo feudalne" [l5]. W tym kontekście zaskakuje zdanie kończące tę kwestię: "Zapewne u schyłku X w. Poznań przestaje być grodem stołecznym Polski. Staje się nim, być może, ponownie Gniezno"ls. W świetle przytoczonych przez obu badaczy, Hensla i Wojciechow- skiego, faktów ani,przeniesienie stolicy ani jej ponowne odniesienie do Gniezna nie znajduje żadnego odbicia w istniejących źródłach rocz- nikarskich i kronikarskich; jest wręcz przeciwnie, jak wnet zobaczymy. Stolice polskie w średniowiecznej tradycji historiograficznej a) Anonim tzw. Gali Na pytanie, jaki stosunek zachodził między Gnieznem i Poznaniem na przestrzeni X-XII wieku obiektywnej odpowiedzi udziela w swoim kronikarskim dziele Anonim tzw. Gali. 14 Z. Wojciechowski wielką wagę przywiązywał do rzekomego zagrożenia polskiego chrześcijaństwa przez "reakcję pogańską" plemion wieleckich (nb. tamże, s. 347); gdyby to zagrożenie było realne, to w jego strefie znajdowały się na równi oba grody i Gniezno, Poznań. W praktyce "reakcja" ograniczała się wyłącznie do Słowiańszczyzny zachodniopołabskiej; nb. G. Labuda, Fragmenty dziejów Słowiańszczyzny zachodniej, t. I, Poznań 1960, s. 292-299. 1s W. Hensel, Poznań w starożytności, s. 87-88 i 89. 41 W księdze pierwszej, mówiąc o początkach dynastii piastowskiej, zaczyna swoją opowieść takimi słowami: "Był mianowicie w mieście Gnieźnie, które po słowiańsku znaczy tyle co ®gniazdoŻ, książę imie- niem Popiel, mający dwóch synów; przygotował on zwyczajem po- gańskim wieJką ucztę na ich postrzyżyny, na którą zaprosił bardzo wielu wielmożów i przyjaciół (ks. I, rozdz. 1). Nie przyjął na tę ucztę dwuch tajemniczych gości ("odpędzeni w krzywdzący sposób od wejścia do grodu"). Zaopiekował się nimi "niejaki Piast, syn Chościszka i żona jego Rzepka", którzy w tym samym czasie również przygotowywali skromną ucztę na postrzyżyny swego syna. Za sprawą owych gości nastąpiło tak wielkie pomnożenie potraw, że ów Piast mógł zaprosić na swoją ucztę księcia i jego współbiesiadników (ks. I, r. 2). Synem owego oracza Piasta był Siemowit. Tego zaś potem, "król królów" (tj. Bóg), "za zgodą powszechną ustanowił... księciem Polski, a Popiela wraz z potomstwem usunął z królestwa"; ów Popiel został przewie- ziony na jakąś wyspę, gdzie został zagryziony przez myszy (ks. I, r. 3). Potomkami Siemowita byJi kolejno: Lestek, Siemomysł i Mieszko, "który pierwszy nosił to imię" i który poślubiwszy "bardzo dobrą chrześcijankę z Czech, imieniem Dobrawa" za jej sprawą przyjął chrzest, a za nim cały lud (ks. I, r. 4-5). Kronikarz przechodzi potem bezpośrednio do opisu pielgrzymki ce- sarza Ottona III do grobu św. Wojciecha w Gnieźnie i uroczystego przyjęcia, jakie mu tam zgotował syn Mieszka I, Bolesław Chrobry (ks. I, r. 6)16. Łatwo zauważyć, że istnieje ciągłość dynastii i ciągłość jej miejsca rezydencji w Gnieźnie. Co więcej, kronikarz wspominając o wykupie- niu ciała św. Wojciecha od Prusów "in Gneznen metropoli condigno honore collocavit, wie, iż BoJesław" - "umieścił je z naJeżytą czcią w siedzibie metropolitalnej w Gnieźnie" (ks. I, r. 6). Ponieważ złożenie zwłok św. 16 onim tzw. Gali, Kronika polska, przełożyli: Roman Grodecki i Marian Ple- zia, Biblioteka Narodowa, ser. I nr 59, Wrocław 1996, ks. I, rozdz. 1-6, s. 12-23. Wojciecha nastąpiło w roku 997, a kronikarz w swojej opowieści o zjeździe gnieźnieńskim w ogóle nie wspomina o założeniu metropolii kościelnej w tym mieście, dozwolone jest przypuszczenie, iż Anonim użył tu określenia: metropolia w znaczeniu "siedziby książęcej"1. Idźmy dalej. Poznań został przez kronikarza wymieniony tylko dwa razy. Po raz pierwszy, gdy wylicza on grody Bolesława Chrobrego ob- sadzone drużyną wojskową: w Gnieźnie 1500 pancernych i 5000 tar- czowników, a w Poznaniu 1300 pancernych i 4000 tarczowników, co wyraźnie wskazuje wyższość Gniezna nad Poznaniem oraz po raz dru- gi w opisie wyprawy księcia czeskiego Brzetysława na Polskę w roku 1038: "Wtedy Czesi zniszczyli Gniezno i Poznań... A wspomniane miasta tak długo pozostały w opuszczeniu, że w kościele św. Wojciecha męczennika i św. Piotra Apostoła dzikie zwierzęta założyły swe lego- wisko" (ks. I, r. 49)18. Z zapisków rocznikarskich wiemy, że katedra gnieźnieńska w r. 1064 została odbudowana i ponownie konsekrowana. Odbudowy katedry poznańskiej, co wtedy także musiało nastąpić, nie odnoto- wanol9. 1 Anonim, ks. I rozdz. 6, s. 20; w komentarzu do tłumaczenia czytamy: "w sie- dzibie metropolitarnej w Gnieźnie - wyrażenie nieścisłe, gdyż siedzibą me- tropolii Gniezno było dopiero od r. 1000". Tak można byłoby tłumaczyć, gdyby tekst brzmiał: "In Gneznen metropolitana", natomiast: "in ... metropoli' należy tłumaczyć: w Gnieźnie stolicy; podobnie O. Balzer (jak wyżej, w przyp. 6) 18 Anonim. ks. I, rozdz. 8, s. 26, a także ks. I, rozdz. 19, s. 44. 19 Ob. Rocznik Praski: 1064 Gneznensis ecclesia consecratur (Monum. Poloniae Historica, t. II, Lwów 1872, s. 831). Zapiskę tę odnajdujemy też w królewiackim rękopisie roczników małopolskich (Mon. Pal. Hist., t. III, s. 147). 0b. J. Zachwa- towicz, Katedra gnieźnieńska, t. I, Poznań 1970, s. 23. W początkowym okresie rządów księcia Władysława Hermana (1080-1102) wspomniany jest "biskup polski" Franko, który jest poczytywany za biskupa poznańskiego (ks. I, rozdz. 30, s. 58), co pewne nie jest, a także tym samym tytułem "biskupa polskiego" Paweł, także uznawany za biskupa poznańskiego, co wydaje się prawdopo- dobniejsze (ks. II, list wstępny, s. 61). 42 Kronikarz w dalszym ciągu skupia swoją uwagę na Gnieźnie, opo- wiadając, m. in. epizody dotyczące arcybiskupa Marcina i kościoła gnieźnieńskiego (ks. II, r. 43) i pielgrzymki pokutnej księcia Bolesława Chrobrego do grobu św. Wojciecha (ks. III, r. 25). Z tych wzmianek dwie szczególnie wymagają komentarza. Jedna dotyczy umieszczenia w Gnieźnie stałej załogi, pod nazwą: acies Gnesnensis, za panowania Bo- lesława Krzywoustego (ks. III, r. 23), druga - obsadzenia przez tegoż księcia własnym komesem Gniezna, ówczesnej siedziby brata Zbygnie- wa po jego kapitulacji (ks. II, r. 38: suum comitem in Gnezdensi civitate constituit)zI, r. 38: suum comitem in Gnezdensi civitate W tym miejscu należy wreszcie wspomnieć, iż kronikarz wymie- niając dla czasów Bolesława Krzywoustego rozmaite ważne grody, a wśród nich znan listę "grodów naczelnych państwa", to jest: Wro- ą cław, Kraków i Sandomierz, które przed swoim zgonem książę Wła- dysław Herman przydzielił Bolesławowi (ks. II, r. 7), nigdy nie wy- mienia Poznania. b) Mistrz Wincenty, tzw. Kadłubek Nieprawdopodobne zamieszanie, do jasno w świetle kroniki Ano- nima Galla rysującej się rywalizacji między Gnieznem i Poznaniem, wniósł krakowski kronikarz, Wincenty Kadłubek. Dokonał on bowiem wprost niezwykłej sztuki wymazania najstarszych dziejów Polski pias- towskiej, zarówno Gniezna i Poznania, i wpisania na to miejsce Kra- kowa. Mistrz Wincenty rozpoczyna dzieje Polski pierwotnej od mitycz- nego Grakcha, syna Grakcha, wywodzącego się z Karyntii, który przy- bj'wszy starot d do Polski założył "sławne miasto, od imienia Crakcha ą nazwane Grachovia" które niektórzy nazwali Krakowem" (ks. I, r. 7). , " Po Grakchu-Kraku rządy przeszły na jego córkę Wandę, która jako dziewica zeszła z tego świata: "długo po niej chwiało się państwo bez L ks. III, rozdz. 23 s. 154 a także ks. II, rozdz. 38, s. 108. , króla". Po jej śmierci nagle na widowni pojawia się tajemnicza "kró- lewska władczyni Polska", która odmawia płacenia trybutu cesarzowi Aleksandrowi Wielkiemu, co sprowadziło na kraj najazd jego wojsk. Ci pod nazwą Lechitów stawiają mu opór, jeden z nich imieniem Lestek podstępem doprowadza do klęski najeźdźców za co zostaje "odznaczo- ny wysoką godnością królewską". Po kilku innych epizodach pojawia się znowu na widowni wnuk jego Lestek III, który otrzymuje z żony Julii, siostry Cezara, potomka Pompiliusza, a z innych nałożnic 20 synów. Im wszystkim w testamencie wyznaczył księstwa i królestwa, a pierworodnego "ustanowił królem wszystkich". Splendor ten spłynął z kolei na jego syna, też Pompiliusza. Ten zaprosił na ucztę swoich stryjów i podstępem ich wytruł, a następnie sam zginął nędzną śmier- cią. "Albowiem - dalej Kadłubek snuje swą opowieść - z rozkłada- jących się trupów... wylęgły się myszy ... i ścigały go tak długo ... aż zamkniętego z żoną i dwoma synami w bardzo wysokiej wieży za- gryzły okrutnie dojmującymi ukąszeniami" (ks. I, r. 9-20)z1. Dopiero w tym miejscu mistrz Wincenty nawiązuje do znanej nam już z kroniki Galla osoby Popiela, który miał zginąć taką samą śmiercią. A zatem księga druga jego Kroniki po krótkim wstępie zaczyna się słowami: "Gdy przeto ród Pompiliusza doszczętnie uległ zagładzie, nastało nowe pokolenie książąt, którego wspaniałość tym większa, tym wyżej wzrosła, im niższego, jak wiemy, było pochodzenia. Albowiem syn bardzo ubogiego rolnika, imieniem Siemowit, przyobleka się w dziarskość, dorasta w przedsiębiorczości ... najpierw zostaje wybrany dowódcą wojsk, wreszcie piastuje wysoką godność królewską, którą mu, jak twierdzą, przepowiadano niemal od jego dziecięcych grze- chotek" (ks. II, r. 3)zz. z1 Mistrz Wincenty (tzw. Kadłubek), Kronika polska, przełożyła B. Kurbis , Biblioteka Narodowa, ser. I nr 227, Wrocław 1996, ks. I, rozdz. 3-20, s. 11-39. zz Mistrz Wincenty, Kronika, ks. II, rozdz. 3, s. 41. Nie ma potrzeby dalej z Kadłubkiem snuć opowieści kronikarza o kolejnych "królach" z dynastii piastowskiej aż do chwili ogłoszenia testamentu Bolesława Krzywoustego z roku 1138, w którym państwo swoje "przekazuje ... w spadku czterem synom ... i następnie w kró- lestwie, wyznaczając stałe granice czterech dzielnic w ten sposób, że w ręku najstarszego miało pozostać i księstwo dzielnicy krakowskiej i władza zwierzchnia" (ks. III, r. 26)23. W ten sposób kronikarz ani razu nie wspominając o tym, że wszyscy ci Piastowicze wywodzili się z Gniezna, okrężną drogą ponownie wrócił do Krakowa. Dopiero sama historia czasów jemu współczesnych zmusiła go do wymienienia i Gniezna i Poznania. Wrócimy do tych wzmianek w następnym rozdziale. c) Kronika Wielkopolska Ta z kolei kronika, kreśląca dzieje Polski od czasów bajecznych aż do roku 1273, zgodnie ze swą nazwą, scaliwszy w swoich opowiada- niach obie poprzedzające kroniki, od czasu do czasu sięgając do istnie- jących w tym czasie roczników, ponownie wprowadza w nurt swej opowieści zarówno Gniezno, jak i Poznań. Ale zamiast nawiązać wprost do narracji kroniki starszej, Anonima Galla, czyni to drogą okrężną, dając pierwszeństwo wątkowi krakowskiemu mistrza Win- centego i lechickiemu początkowi ich historii. Nie ma potrzeby powta- rzać tych opowieści, iż zgon ostatniego przedstawiciela rodu Pom- piliusza z nieznanych powodów przenosi do "wysokiej wieży stojącej w grodzie Kruszwicy", gdzie został on pożarty przez myszy. A następ- nie, idąc konsekwentnie tym torem (podejmując narrację Anonima Galla) również Piasta z żoną Rzepichą przenosi do tejże miejscowości (r. 6), czyniąc niejako tym samym Kruszwicę drugą obok Krakowa najstarszą stolicą Polski24. ' Mistrz Wincenty, Kronika, ks. III, rozdz. 26, s. 158-159. 24 Kronika Wielkopolska, przetłumaczył K. Abgarowicz, Warszawa 1965, rozdz. 1-6, s. 54-64. 46 Budując w dalszym ciągu swoją narrację na połączonej wersji gal- lowej i wincentyńskiej, z przewagą tej ostatniej, później wszystkie trzy te nazwy, tj. Kruszwicę, Gniezno i Poznań pomija milczeniem. Jedyną w stosunku do kroniki Wincentego jej nowością jest wprowadzenie do dziejów Lechitów-Polaków nowego praojca w osobie Lecha, brata Czecha i Rusa, których ojciec Pan miał wywodzić się z Pannonii. Każdy z nich, wychodząc z Pannonii, przybył potem do swej ojczyzny. Dowia- dujemy się więc od kronikarza wielkopolskiego: "Gdy zaś Lech ze swoim potomstwem wędrował przez rozległe lasy, gdzie istnieje królestwo polskie, przybywszy wreszcie do pew- nego uroczego miejsca, gdzie były bardzo żyzne pola, wielka obfitość ryb i dzikiego zwierza, tamże rozbił swe namioty. A pragnąc tam zbu- dować pierwsze mieszkanie, aby zapewnić schronienie sobie i swoim rzekł: ®Zbudujemy gniazdo!Ż. Stąd i owa miejscowość aż do dzisiaj zwie się Gniezno, to jest ®budowanie gniazdaŻ"2s. Rzecz zdumiewająca, autor piszący tę część kroniki w XIV wieku ani słowem nie wspomniał o znaczeniu tego grodu w czasach Mieszka I i Bolesława Chrobrego, a także jako stolicy arcybiskupstwa. Przekazał natomiast wiadomość ważną dla Poznania. W ślad za kroniką mistrza Wincentego sławiąc Chrobrego za jego waleczność i podboje, zakończył swoją laudację słowami: "Umarł zaś w roku Pańskim 1026 (faktycznie: 1025) w grodzie poznańskim i tam spoczywa, pochowany na środku katedry'26. Że kronikarz wielkopolski, piszący te słowa w połowie XIV 25 Kronika, rozdz. wstępny, s. 53; eponim: Lech wywodzi się, rzecz oczywista od nazwy ludu: Lechitów. 0b. A. Małecki, Lechici w świetle historycznej krytyki, Lwów 1907, s. 52 i n.; K. Ślaski, Lech - eponim, w: Słownik Starożytności Sło- wiańskich, t. 3, Wrocław 1967, s. 31-32 (tu starsza literatura); nb. też G. Labuda, Studia nad początkami państwa polskiego, t. II, Poznań 1988, s. 5-82. 26 Kronika, rozdz. 11, s. 72; podstawy źródłowe tej tradycji świetnie i krytycznie przedstawił A. Gąsiorowski. Tradycja poznańskich grobów monarszych, w: Kultura średniowieczna i staropolska, Warszawa 1991, s. 231-239; tenże: Najstarsze pochówki monarsze w świetle źródeł pisanych, w: Roczn. Histor., 55-56 (1990), s. 85. 47 wieku widział ten grób, jest zrozumiałe, natomiast nieznane jest źródło, skąd mógł zaczerpnąć wiadomość, że Bolesław Chrobry umarł w gro- dzie poznańskim; źródłem prawdopodobnym była więc raczej tradycja. Przy jej ocenie trzeba jednak zauważyć, że nie można tej wiado- mości wyrywać z kontekstu, gdy z równym przekonaniem wypowiada zdanie, że Bolesław Chrobry założył sześć kościołów katedralnych, to jest biskupstw, mianowicie "poznański, gdzie spoczywa pochowany na środku kościoła; gnieźnieński, potem mazowiecki, który teraz nazywa się płockim, krakowski, wrocławski i lubuski; kujawski zaś, który nazy- wa się władysławowskim, zbudował po nim syn jego Mieszko"z. Do- dajmy też, że na karb jego wymysłu należy zaliczyć wiadomość, jakoby po śmierci Mieszka II "nastąpił po nim syn jego Bolesław", który w późniejszej historiografii otrzymał przydomek "Zapomniany". Z tego wynika, że owe własne wiadomości Kronikarza Wielko- polskiego o tamtych czasach wymagają w ocenie dużej ostrożności. Kronika Wielkopolska była jednym z głównych źródeł Jana Długosza, gdy sporządzał swoje ekscerpty do swoich Roczników; jego wywody na temat stołeczności Gniezna i Poznania dla omawianych przez nas czasów możemy pominąć. Sumując więc wszystko to, co nam w tej sprawie przekazały trzy naczelne kroniki: Anonima Galla, mistrza Wincentego i kronikarza wielkopolskiego, stwierdzamy, że te dwie ostatnie całkowicie wypa- czyły lub pominęły milczeniem to wszystko, co na podstawie żywej jeszcze na przełomie XI/XII wieku tradycji przekazała kronika Anoni- ma Galla. Ten zaś jednoznacznie umieszczał siedzibę książęcą pierw- szych Piastów w Gnieźnie; Poznań zaś był dla niego grodem jednym z wielu, niczym się nie wyróżniającym. Kronika, rozdz. 11, s. 71; również i ta wiadomość wykazuje u kronikarza cał- kowite materii i chronologii pomieszanie, ale i tej sprawy nie będziemy szerzej teraz omawiali. O stolicach w wczesnośredniowiecznym państwie polskim (X-XII w.) Licytacja: Gniezno czy Poznań stolicą państwa, sądząc z dotych- czasowych wypowiedzi ma w większym stopniu charakter emocjo- nalny niż naukowo-poznawczy. Do dyskusji zostały bowiem wprowa- dzone argumenty, które albo polegają na nieporozumieniu albo operują poglądami w nauce podważonymi lub wręcz odrzuconymi. Za punkt wyjścia trzeba obrać ustalenia Oswalda Balzera, które w zasadzie osta- ły się przed krytyką, choć w szczegółach wymagają uściślenia lub nawet korekty. Zacząć trzeba od pytania podstawowego, czy w omawianym okre- sie w ogóle można mówić o stolicy w znaczeniu stałej siedziby panu- jącego. W tej sprawie, nie kwestionując bynajmniej dobrze poświad- czonego faktu o systematycznym przemieszczaniu się władzy w swoim państwie w celach administracyjnych, za zbyt daleko posunięty należy uznać wniosek, iż w ogóle nie miał on jakiejś bardziej stałej siedziby, w której mieścił się jego dwór w znaczeniu instytucjonalnym (skarb, archiwum, kancelaria, dwór małżonki). Inaczej mówiąc, obok dworu ruchomego, towarzyszącego monarsze w jego podróżach po kraju, istniał też dwór stały, do którego wracał on op. w porze zimowej 28. Na Kraków, jako stałą rezydencję króla Bolesława Śmiałego, wska- zywał O. Balzer, sięgając do przekazu Anonima Galla o władcy obda- z8 Zagadnienie objazdów królewskich wywołało w ostatnim czasie spore zain- teresowanie badaczy. Artykuł zagajający ogłosił A. Gąsiorowski. Podróże panu- jącego w średniowiecznej Polsce, w: Czasopismo Prawno-Historyczne, 25 (1973), s. 41-68, gdzie podstawowa literatura; nb. też A. Gąsiorowski, Itinerarium króla Władysława Jagiełły 1386-1434. Warszawa 1972; tegoż, Itineraria dwu ostatnich Jagiellonów, w: Studia Historyczne, 16 (1973), s. 249-275; tegoż, Itinerarium Ka- zimierza Wielkiego, Materiały 1333-1370, w: Roczniki Historyczne, 64 (1998), s. 175-208; P. Plisiecki, Itinerarium króla Władysława Łokietka (1320-1333), w: Roczniki Humanistyczne, 46 (Lublin, 1998), z. 2, s. 33-115. Rekonstrukcja wcześniejszych itinerariów książęcych jest utrudniona brakiem odpowiednich źródeł. czającego skarbem ubogiego klerykaz9. Uszło jego uwagi świadectwo o wiele wymowniejsze. Król Henryk V, grożąc księciu Bolesławowi Krzywoustemu wojną, wysłał do niego list z żądaniem przywrócenia do władzy brata Zbigniewa i uiszczenie trybutu; w toku tej wyprawy ponownie wrócił do tego żądania i wystosował do niego drugi list gro- żąc: "Jeśli zaś nie spodoba ci się na to zgodzić, to rychło możesz mnie oczekiwać w swej krakowskiej stolicy 30. W tej sprawie mamy współczesne kronice Anonima świadectwo czeskiego kronikarza Kosmasa. Ten opisując wyprawę księcia Brzetys- ława I na Polskę w r. 1038, podaje, że wojska czeskie najpierw wtarg- nęły "do ich stolicy Krakowa", a następnie stamtąd: ventum arat ad metropolim Gnezden, natura loci et antemurali firmam - przybyły do stolicy Gniezna, silnego położeniem miejsca i obwarowaniami"31. Jest to zgodne z ówczesnym stanem rzeczy, gdyż istotnie w tym czasie Polska z9 O. Balzer, Stolice..., s. 27. 30 Ob. Gaili Anonymi, Chronicae, ad. K. Maleczyński, lib. II, cap. 13: Sin autem hec tibi placuerit reprobare, in sede cito Cracouiensi me poteris expectare (s. 140); Kronika, ks. II, rozdz. 13, s. 142. 31 Cosmae Pragensis, Chronica Boemorum, ad. B. Bretholz, Berlin 1923, lib. II, cap. 2-3, s. 83-84. W przekładzie Marii Wojciechowskiej miejsce to oddano takimi zdaniami "Wtargnąwszy zaś do ich stolicy Krakowa zniszczył ją zupełnie i wziął łupy (...) przybyli do warownego położeniem i przedmurzem, lecz łatwe- go do zdobycia przez nieprzyjaciół z powodu małej liczby zamieszkujących je obywateli metropolitarnego Gniezna, gdzie w tym czasie w bazylice świętej Bo- gurodzicielki ... spoczywało ... ciało ... błogosławionego Wojciecha męczennika" (Kosmasa, Kronika Czechów, Warszawa 1986, s. 206). Jeden i ten sam wyraz: metropolis został przetłumaczony po raz pierwszy jako stolica, a po raz.drugi jako: metropolitarny, co sugeruje kościelne jego znaczenie. Wystarczy jednak porównać te dwa zapisy z terminologią Kosmasa stosowaną w odniesieniu do innych miejscowości czeskich, jak Praga, Wyszehrad i Libice, aby się prze- konać, iż: metropolis zawsze oznacza u niego "stolicę". Za takim znaczeniem metropolis opowiada się też O. Balzer, Stolice, s. 20 (odnosząc to do Krakowa) miała już dwie stolice: jedną prastarą w Gnieźnie, a drugą tworzącą się w Krakowie za czasów Mieszka II i ostatecznie tu utrwaloną przez księcia Kazimierza3z. W świetle przedstawionego poprzednio stanu dyskusji widać wyraźnie, iż hipoteza o przejściowej za Mieszka I stołeczności Poznania opiera się na dwu filarach: jeden został zbudowany na tzw. materiale archeologicznym, czyli na potężnym kompleksie warownego grodu, drugi zaś, pomocniczy, na z góry założonej tezie, iż w Poznaniu od roku 968 istniało biskupstwo, którego materialnym potwierdzeniem jest zbudowana na podgrodziu katedra w drugiej połowie X wieku pod wezwaniem św. Piotra33. O istnieniu biskupstwa poznańskiego mamy tylko jedno źródłowe świadectwo, mianowicie znany przekaz kronikarza merseburskiego Thietmara, iż pierwszy biskup polski, Jordan, nazwany przez niego biskupem "poznańskim utworzonego w tym samym roku arcybiskupstwa magdeburskiego. Z chwilą jednak, gdy wybitny znawca ówczesnego piśmiennictwa, Paul Kehr, wykazał, że odnośny dopisek do pierwotnego zapisu kronikarza jest niezgodny z faktami historycznymi, to jedyne świadectwo o istnieniu w roku 968 może co najwyżej przedstawiać interesujący temat, dlaczego Thietmar dopuścił się tego fałszu35. Nikt dotąd nie zakwestionował wyników analizy 3z Ob. G. Labuda, Jak i kiedy Kraków został stolicą Polski Piastowskiej, w: Rocznik Krakowski, 52 (1986), s. 5-18. 33 b. wyżej przyp. 10-14. 34 Ob. Thietmari Merseburgensis episcopi, Chronicon, lib. II, op. 22, ad. M. Z. Je- dlicki, Poznań 1953, s. 73. 35 Wielu z zabierających w tej sprawie głos i nadal obstających przy fakcie po- wołania Jordana na biskupa poznańskiego, jakby nie zauważył faktu wyjścio- wego, iż określenie "poznański" zostało przez kronikarza celowo, acz błędnie użyte. Sprawę tę zgodnie z faktycznym stanem rzeczy przedstawił w swoim komentarzu M. Z. Jedlicki: "Uczeni, przyjmujący zwykły diecezjalny charakter pierwszego polskiego biskupa, odpowiadali na to pytanie pozytywnie (chodzi Kehra, natomiast znalazło się wiele dowodów, iż Jordan był od samego początku "biskupem Polski", a więc na ówczesnym etapie chrystia- o stosunek bp. Jordana do abp. magdeburskiego; GL), powołując się na tekst powyższy, z drugiej zaś na późniejsze, wyraźnie w źródłach zaświadczone pretensje arcybiskupów magdeburskich do zwierzchnictwa nad biskupem poz- nańskim. Temu poglądowi zadały poważny cios badania P. Kehra, Das Erzbistum Magdeburg, s. 14 i n. i W. Abrahama, Gniezno i Magdeburg, passim, które wyjaśniły tę sprawę w sposób definitywny. Jordan jako biskup misyjny, nie podlegał arcybiskupowi magdeburskiemu, lecz wprost Stolicy Apostolskiej, jak wszyscy tego rodzaju biskupi. Thietmar, wymieniając go w rzędzie bisku- pów podległych niemieckiej metropolii,oparł się na znanym mu prawdo- podobnie dokumencie przypisywanym papieżowi Janowi, który znajdował się w Magdeburgu i z końcem XI wieku został włączony do: Liber privilegiorum Sancti Mauritii (Codex dipl. Maioris Poloniae, t. I, s. l, nr 1). W narracji tego dokumentu, opisującej powstanie arcybiskupstwa magdeburskiego, mowa jest o tym, że biskupstwo poznańskie zostało założone przez Ottona I i podpo- rządkowane arcybiskupstwu w Magdeburgu, jego zaś pierwszy pasterz Jordan otrzymał sakrę z rąk arcybiskupa Adalberta. P. Kehr (s. 54 i n.) wykazał, że dokument ten został sfałszowany w latach 1004-10012, ażeby stworzyć podstawę prawną dla pretensyj arcybiskupów magdeburskich do zwierzchnictwa nad Kościołem polskim. Pretensje te były reakcją niemieckich sfer kościelnych na zjazd gnieźnieński, który tworząc na miejsce dotychczasowej misyjnej nową, normalną i w dalszym ciągu samodzielną organizację Kościoła w Polsce prze- kreślał możliwości ekspansji Kościoła niemieckiego w tym kierunku. Thietmar, jako jedna z czołowych postaci episkopatu niemieckiego, popierał te pretensje. Wykładnia Kehra została przyjęta powszechnie w nauce" (s. 76). Wykładnia została przyjęta, gdyż nikt nie odważył się w analitycznym wywodzie, pod- ważyć wyników jego ustaleń, natomiast wielu badaczy ze względów czysto prestiżowych nie potrafi się rozstać z wnioskiem podstawowym wynikającym z tych ustaleń: skoro fałszywa jest wiadomość o podporządkowaniu Jordana jako biskupa poznańskiego arcybiskupowi magdeburskiemu, to w tym cha- rakterze jest to jedyna wiadomość źródłowa o istnieniu odnośnego biskupstwa poznańskiego i wreszcie nie należy ciągle mówić o takim biskupstwie jako fakcie historycznym. Tymczasem w świetle istniejącej bazy źródłowej odnośna zapiska Thietmara jest jedynym zapisem o istnieniu biskupstwa poznańskiego przed r. 1000. nizacji kraju typowym biskupem misyjnym36. Z całym naciskiem na- leży też stwierdzić, iż brak jakiegokolwiek innego, poza wspomnianą dezinformacją Thietmara świadectwa, aby Jordan rezydował w Poz- naniu. Jego miejsce pobytu od samego początku wyznaczała osoba Dobrawy, czyli jej rezydencja książęca3. To samo z dużym stopniem prawdopodobieństwa należy powie- dzieć też o Ungerze, zanim w roku 1000 został biskupem poznańskim; został on sprowadzony do Polski przez drugą żonę Mieszka I, Odę z Memleben, gdzie jeszcze w r. 991 był opatem tamtejszego klasztoru38. Potwierdza ten fakt nie kto inny, jak Thietmar w swoim opisie powi- tania cesarza Ottona, przybywającego w roku 1000 do Gniezna celem sfinalizowania na zwołanym wówczas synodzie fundacji arcybis- kupstwa gnieźnieńskiego. Cesarz - pisze on - videns a longo urbem desi- deratam nudis pedibus suppliciter advenit et ab episcopo eiusdem (tj. urbis) Ungero venerabiliter susceptus aecclesiam introducitur - widząc z daleka upragnione miasta zbliżył się doń pokornie bosymi nogami i przyjęty 36 O podstawie źródłowej utworzenia misyjnej organizacji Kościoła w Polsce po przyjęciu chrztu przez Mieszka I i postawienie na jej czele biskupa Jordana nb. G. Labuda, Studia nad początkami państwa polskiego, t. II, s. 454 i n. Na szerokim tle porównawczym rozpatrzył to zagadnienie ks. A. Weiss, Biskupstwa bezpo- średnio zależne od Stolicy Apostolskiej w średniowiecznej Europie, Lublin 1992. O rzekomym biskupstwie poznańskim s. 255-259 (bez odwołania się do moich w tej sprawie ustaleń). 3 Wydaje się, że na właściwej drodze był ks. J. Umiński, proponując nazwanie Jordana "biskupem dworskim", w znaczeniu, iż rezydował on przy ówczes- nym dworze książęcym (Powstanie biskupstwa poznańskiego, w: Wiadomości Kościelne, r. 1951, Wrocław nr 1-2, s. 35-64). Nie znaczy to wcale, że był bis- kupem "gnieźnieńskim", diecezjalnym. 38 Trafnie scharakteryzował jego działalność i charakter prawno-kanoniczny ("Missionsbischof") G. Sappok, Die Anfange des Bistums Posen und die Reihe sei- ner Bischófe von 968-1498, Leipzig 1937, s. 74-78; inaczej nieco ks. J. Nowacki, Ar- chidiecezja poznańska w granicach historycznych i jej ustrój, Poznań 1964, s. 42-43. przez Ungera biskupa tego (miasta) został z wieJką czcią wprowadzony do kościoła"39. O naczelnym stanowisku Gniezna zarówno za czasów Mieszka I i Bolesława Chrobrego świadczą także inne fakty. Jedyna współczesna wiadomość o ufundowaniu kościoła-bazyliki odnosi się do Gniezna, dalej znaczenia tej bazyliki z kolei dowodzi to, że w niej właśnie zło- żono ciało św. Wojciecha po wykupieniu go od Prusów, wreszcie nie Poznań, lecz Gniezno podniesiono do rangi metropolii, poddając imiennie trzy biskupstwa w Kołobrzegu, Wrocławiu i Krakowie zwie- rzchniej jurysdykcji arcybiskupa Radzima. W tym czasie wybito mo- netę z napisem: Gnezdun4o tej pory władał północną Polską, jako biskup misyjny, otrzymał teraz utworzone wówczas bis- 3g Thietmari, Chronicon. lib. IV cap. 45, ad. M. Z. Jedlicki, s. 205-207. Z zapiski tej znowu nie wynika bynajmniej, że Unger był w rozumieniu kronikarza "biskupem gnieźnieńskimo, że rezydował w Gnieźnie. Zwolennicy hipotezy o pierwszej rezydencji biskupów polskich w Poznaniu nie wskazali do tej pory żadnego przekazu, który by potwierdzał ten fakt. Przytoczona w tym charakterze przez ks. J. Nowackiego zapiska: AD 968 Jordanus primus episcopus Posnaniensis ordinatus est et obiit 984, zaczerpnięta z tzw. Annales Posnanienses II, a określona przez niego jako "Rocznik kapituły poznańskiej", ma pod wskazanym przez niego miejscu całkiem inną treść: Item anno domini 968 Iordanus primus episcopus in Polonia ordinatus est, et obiit 984 (Spominki Gnieźnieńskie, Mon. Pal. Hist., t. III, s. 42). Natomiast cytowany przez niego zapis zaczerpnięty jest z wspomnianych Annales Posnanienses II (Mon. Pal. Hist., t. V, s. 878 i brzmi: Iordanus primus episcopus Posnaniensis ordinatus est). Komplikacja ta powstała dopiero koło r. 1290, kiedy już u chyłku XI i w XII w. tytuły: episcopus Poloniensis, Polonus, odnoszono do biskupów poznańskich (nb. wyżej przyp. 19). O wspomnianym roczniku poznańskim nb. G. Labuda, Rocznik Poznański, w: Studia źródłoznawcze, 2 (1958), s. 97-112. 40 Ob. Z. Zakrzewski Kilka słów o denarze GNEZDYN CIVITAS, w: Wiadomości Numizmatyczne, 2 (1938), s. 3 i n. oraz R. Kiersnowski, Pieniądz kruszcowy w Polsce wczesnośredniowiecznej, Warszawa 1960, s. 292-294 (przyjmuje on wersję: GNEZDUN); por. też uwagi Z. Dalewskiego, Między Gnieznem a Poznaniem - O miejscach władzy w państwie pierwszych Piastów, w: Kwart. Hist., 98 (1991), s. 29- kupstwo poznańskie, zachowując nadal bezpośrednią zależność od Stolicy Apostolskiej4l. Wreszcie argument rozstrzygający całą tę kwestię, to znany regest dokumentu zaczynającego się od słów: Dagome iudex et Ote senatrix, któ- rym ta para małżeńska w trosce o dobro swoich dzieci oddała: civitas Schinesghe - państwo gnieźnieńskie pod opiekę Stolicy Apostolskiej4z. Hipotezę o stołeczności Poznania za panowania Mieszka I można spokojnie odłożyć do lamusa zwietrzałych poglądów. Poznań stał się jedną ze stolic książęcych znacznie później, dopiero po podziale państwa piastowskiego w roku 1138. W testamencie tym zarysował się całkiem nowy kształt państwa, z którego z kolei wyłoni się nowa, bardziej stabilna struktura nowych "sedes regni princi- pales"43. Pójdźmy dalej tym śladem. W świetle postanowień testamentowych jasno rysuje się naczelne miejsce Krakowa, jako siedziby pryncepsa; w pierwszym okresie, za rządów pryncypackich Władysława II, władcy dziedzicznej dzielnicy śląskiej, na drugie miejsce w państwie wyrósł Wrocław. W dokumencie biskupa wrocławskiego Roberta z roku 1139, a więc tuż po dokonanym podziale państwa, zachowała się swoista mapa rozmieszczenia ówczesnych stolic dzielnicowych. Warto ją tutaj ku pamięci przytoczyć w oryginale: Boleslao tercio Polonie principe defuncto, regnantibus pro eo filiis eius: Wladislao in Cracouia, Boleslao in Mazouia (zapewne w Płocku), Misicone in Poznania44. 41 b. W. Abraham, Gniezno i Magdeburg, Poznań 1921, s. 9 i n. 42 Kto jak kto, ale Mieszko I z pewnością wiedział, gdzie znajduje się stolica jego państwa. 43 Zagadnienie to omawia ostatnio Z. Pianowski "Sedes regni principales" - Wawel i inne rezydencje piastowskie do połowy XIII wieku na tle europejskim, Kraków 1994 (z bogato rozbudowaną dokumentacją źródłowo archeologiczną i piśmienniczą). Kodeks d lama czn ŚI ka w d. K. Maleczyński, t. I, Wrocław 1956, nr 16, s. 42. mie sce w stawienia, rrymienia też falsyfikat Mieszka Starego Z r. 113 Na potwierdzenie tego stanu rzeczy, iż w dzielnicy Mieszka Starego j Y znań rzeczywiście zajął miejsce naczelne, można powołać znaną z dla cystersów z L do . ko v Ó wycięstwo, które skończyło się jego wygnaniem z Niemiec . cystersów z Lubi że w stawion w stolic Gnieźnie - in t Z caą pewnością na wybór właśnie tego miejsca obrony Npłynął fakt Knizen5'. nie lepszego jego ufortyfikowania niż Gniezno. Tu od razu trzeba Gdy w tym samym rku drogą zamachu stanu dokonaneg prze mnieć, że również w roku 1157 wielka wyprawa cesarza Fryderyka najmłodszego z braci ksi cis Kazimierza Mieszko został na te Rudobrodego na Polskę celem przyvrócenia Władysławe Wygnańca bawiony władzy pryncypackiej w Krakowie, a następnie wygnany na tron pryncypacki została powstrzymana dopiero na linii rzeki ! z Wielko olski, to nie eddał si temu losowi ok senior Władys wie tu pod osiągn ł ' y ją ą ę Wielk - Poznaniem; mimo kapitulacji cesarz nie ą swego pomorskiego Bogusława odz skał swa dziedziczn dzielnic o podstat,,owego celu - przywrócenia księcia Władysława do władzy; polską. I znowu zwraca uwagę fakt, że odzyskanie to łączono z opano- widocz ę weniem Gniezna52. Przez cały ten czas nie znajdujemy żadnej wzmik nie wobec obronności miejsca armia niemiecka nie czuta si 46 j o Poznaniu jako miejscu rezydencjonalnym. zdolna o sforsowania w tym miejscu Warty . Nie yamy jednak ewności czy Poznań istotnie w tym czasie b ł Stolicą dzielnicową stał się Poznań dopiero po usunięciu Mieszka miejscem rezydencjonalnym księcia Mieszka. W dokumencie kardynała Starego z Wielkopolski w r. 1179 rz oz m udziale jego pierwo- Humbal<1al legata papieskiego na Polskę, z roku 1146, znajdujemy rodnego syna, Odona. Na zwołanym potem zjeździe łęczyckim (1180), wzmiankę o zjeździe książąt w Gnieźnie, a i sam dokument został wy- na którym zwycięski książę Kazimierz wykreował się na nowego pryn- stawiony , Gnieźnie4'. W Gnieźnie też zlokalizowano miejsce wysta- wienia do y ę leżało Trzemeszna jako miejsca wysra kumentu-fals fikatu ksi cis Mieszka dla klasztoru w Trze- wiania; nb. Z. Kozłowska-Budkowa, mesznie, yoszącego fikcyjną datę 28 kwietnia 11454s. Gniezno jako Repertorium polskich dokumentów doby piastowskiej, Kraków 1937, s. 49-51, ot 43, --------- 49 Kodeks (jak wyżej), t. I, nr 20, s. 26. Jest to również falsyfikat z końca XIIIw,, Mistrz Wi , ale miejsce wystawienia dokumentu może opierać się na autentycznej zapise; ńcenty Kronika, ks. III, rozdz. 28, s. 163. 46 Ob. R. Gro nb. Z. Kozłowska-Budkowa Repertorium, s. 77 nr 71. , Kraków 1933,decki, w: Historia Śląsku od najdawniejszych czasów do roku T 400, so y yg . s. 169-171. Kodeks (jak wyżej), t. I, nr 22, s. 28-29; zachowan w ar inale. 49 I si Kodeks d Jak wyżej, s. 29; nb. Z. Kozłowska-Budkowa, R ertorium, s. 90-91, nr 87. yp . t,Vietkopolski, t. I, nr 12, s. 19. 48 Kodeks (jak w,yżej), t. I, nr 11, s. 18 Dokument ten w obecne swe ostaci est 52 Ob. bardziej szczegółowo G. Labuda, Zmagania Mieszku o utrzymanie wladzy falsy ; 1 1 p I w: Dzie e Wielko olski, t. I, Poznań 1969, fikatem, sorządzon m za ewne na ocz tku XIII wieku b ć może na monarszej w Polsce w latach ??73-T202, j p podstawie klas y p p ą ' y s. 286-287 S. Szczur Zmian alit czne w Wielkopolsce w latach 218?-T?95, w; G tornych zapisek majątkowych; wymienienie w tym falsyfikacie ; , y p y niezna nie ma Roczn. Histor., 46 (1980), s. 1-14. że być rzeczą przypadkową, bo bardziej spodziewać by się na- cepsa książąt polskich i z tego tytułu, podzieliwszy dzielnicę wielko- polską na dwie części: gnieźnieńską i poznańską, tę pierwszą zatrzymał w swoim władaniu, a poznańską przekazał w nagrodę zbuntowanemu Odonowi. Wprawdzie Mieszko wróciwszy do władzy niebawem Poz- nań Odonowi odebrał i oddał mu w drodze rekompensaty południo- wo-zachodnią Wielkopolskę, najpierw z siedzibą w Przemęcie, z cza- sem poszerzoną o ziemię kaliską. Po śmierci Odona (1194) Mieszko po- nownie scalił w swoim ręku całą Wielkopolskę, przejmując opiekę nad synem Odona, Władysławem, nazywanym potem Odonicem lub słusz- niej: Odowicem. W tym czasie wytworzyły się trzy grody naczelne: Gniezno, Poznań i Kalisz. Dopiero w XIII w. Poznań wysunął się na miejsce czołowes3. Wnioski 1) Hipoteza o przejściowym stanowisku Poznania jako stolicy państ- wa piastowskiego w drugiej połowie X wieku została sformułowana przez archeologów po ustaleniu wyjątkowego, jak na owe czasy, ufor- tyfikowania grodu w rejonie Ostrowa (W. Hensel); przeniesienia stolicy z pierwotnej siedziby z Gniezna miał dokonać Mieszko I po przyjęciu chrztu w roku 966...Hipoteza ta została przejęta przez część historyków, podńoszących fakt zagrożenia akcji chrystianizacyjnej przez miesz- czący się w środowisku kult pogański i obawę przez reakcję pogańską zagrażającą ze strony zaodrzańskich Wieletów (Z. Wojciechowski). O przeniesieniu ośrodka nowego kultu do Poznania świadczyć ma też założenie pierwszego biskupstwa w Poznaniu w r. 968. Tymczasem uporczywie wciąż powtarzana teza o zlokalizowaniu biskupstwa poz- nańskiego (diecezjalnego) w Poznaniu, podległej jurysdykcji arcybis- kupstwa magdeburskiego, opiera się na fałszywej informacji kronika- rza mersburskiego Thietmara, jak to wykazał w sposób nie budzący za- s3 Dalszy rozwój stosunków dzielnicowych szczegółowo przedstawiają autorzy w: Dzieje Wielkopolski, t. I (jak wVżej), a ostatnio bardzo udatnie Maciej Przy- był, Władysław Laskonogi, Poznań 1998, s. 18-38. 58 strzeżeń badacz niemiecki P. Kehr (1920); biskupstwo poznańskie die- cezjalne powstało dopiero w roku 1000 i dopiero koło r. 1004 ówczesny biskup poznański Unger (poprzednio od r. 991 biskup misyjny w Pol- sce Mieszkowej) uznał osobiście i tylko dla siebie zwierzchnictwo arcy- biskupa magdeburskiego. Ten argument mający przemawiać za sto- łecznością Poznania należy więc skreślić; równie mylny jest pogląd o przeniesieniu stolicy do Poznarua z powodu mieszczącego się w Gnieź- nie ośrodka kultu pogańskiego, albowiem od czasów papieża Grzego- rza Wielkiego (590-604) zalecano tworzenie nowych ośrodków kultu w starych celem wyparcia kultu pogańskiego. W rezultacie jako dowód rzekomej stołeczności Poznania w drugiej połowie X wieku ostał się jedynie "argument archeologiczny' -niezaprzeczalna skądinąd potęga poznańskiego grodu. 2. Nie widać żadnych merytorycznych podstaw do kwestionowania ciągłości stołeczności Gniezna, poczynając od przebywania w tym gro- dzie od czasów mitycznego Popiela (schyłek IX stulecia) aż do roku 1000, kiedy stołeczność Gniezna znajduje wszechstronne potwierdzenie w towarzyszących tzw. zjazdowi gnieźnieńskiemu faktach i wydarze- niach (jedynie poświadczone źródłem - ufundowanie bazyliki przez Mieszka I, w Gnieźnie, złożenie w niej relikwii św. Wojciecha, założe- nie arcybiskupstwa, moneta z napisem: Gnezdun itp). Jednakże argu- mentem przesądzającym tę stołeczność jest świadectwo samego księcia Mieszka I, który u schyłku swego życia razem z księżną Odą oddał pod opiekę swoje "państwo gnieźnieńskie" (civitas Schinesghe) pod protekcję Stolicy Apostolskiej. Ten stan rzeczy utrzymał się zgodnie z ustalonymi przez dawniejszą historiografię faktami (O. Balzer, F. Bujak) aż do roku 1038, kiedy na skutek zniszczenia zarówno Gniezna, jak i Poznania, przez najazd księcia czeskiego Brzetysława, nowa stolica państwa usta- liła się (z pewnymi przerwami) na długie wieki w Krakowie. W podsta- wowych kronikach polskich, a mianowicie w Kronice polskiej tzw. Anonima Galla, mistrza Wincentego i Kronice Wielkopolskiej Poznań pojawia się sporadycznie, jako jeden z wielu grodów Polski,piastow- skiej (ale wcale nie jako jeden "z grodów naczelnych państwa ). Po raz pierwszy w tym znaczeniu, jako stolica Wielkopolski, po podziale pań- stwa na dzielnice w roku 1138, ale tylko dwukrotnie (1139, 1146?), nato- miast regularnie w tej roli jako siedziba Mieszka Starego (1138-1202) występuje Gniezno. Przelotnie, jako stolica ziemi poznańskiej pojawia się w roku 1180 jako siedziba księcia Odona, syna Mieszka III, a następ- nie dopiero za czasów jego syna Władysława Odonica i jego syna Prze- mysła I (1239-1257) i wnuka Przemysła II (1257-1296), rezydujących w trzech grodach naczelnych: Gnieźnie, Kaliszu i Poznaniu. 3) W najstarszym państwie piastowskim między Gnieznem a Pozna- niem zachodził typowy stosunek nadrzędności i podrzędności, podob- nie jaki obserwujemy w ustroju kościelnym: arcybiskup gnieźnieński - sufragan poznański. W roku 940 granice niemieckiego państwa Otto- nów dotarły aż do linii Odry. Wówczas po raz pierwszy nad państwem piastowskim, rozwijającym również swoją ekspansję w kierunku dolnej Odry (Lubusz, Wolin) zawisła groźba dalszej ekspansji niemieckiej na wschód od Odry. Zaszła konieczność postawienia przedmurza grodu naczelnego w postaci grodu pomocniczego na rzece Warcie. W roku 972 groźba ekspansji niemieckiej stała się realna (bitwa pod Cedynią) narastała ona w ciągu lat schyłkowych tego stulecia i znalazła swój punkt kulminacyjny w roku 1005, kiedy wojska króla Henryka II stanę- ły pod Poznaniem; w tym czasie podjęto też decyzję o budowie drugiej zapory przed ewentualnym zagrożeniem Gniezna od strony południo- wo-zachodniej w Gieczu. Wzajemna zależność tego systemu militarne- go najlepiej wyraża się w obsadzie tych trzech grodów: Gniezno 6500 pancernych i tarczowników, Poznań 5300 i Giecz 2300 podobnie zbroj- nych. W tych ramach ogólnej sytuacji militarnej państwa należy roz- patrywać i wyjaśniać rozbudowę grodu poznańskiego, zwłaszcza w X- XII wieku. 60 WCZESNOPIASTOWSKI POZNAŃ W ŚWIETLE ŹRÓDEŁ ARCHEOLOGICZNYCH HANNA KÓĆKA-KRENZ Instytut Prahistorii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza Zainteresowania archeologów Ostrowem Tumskim w Poznaniu się- gają początków XX wieku, choć początkowo ograniczały się one do ba- dań powierzchniowych i akcji podejmowanych przy okazji robót ziem- nych. Planowe prace wykopaliskowe, rozpoczęte w 1938 r. przez zespół archeologów z ówczesnego Instytutu Prehistorii Uniwersytetu Poznań- skiego pod kierownictwem profesora Józefa Kostrzewskiego były już skierowane na rozpoznanie grodu poznańskiego, jednego z centrów monarchii wczesnopiastowskiej (Poznań... 1959, s. 7-9). Przerwane przez II wojnę światową prace zostały wznowione w 1946 r. i były kon- tynuowane zasadniczo do początku lat 60-tych. Późniejsze badania miały głównie charakter ratowniczy, choć one także przyniosły istotne dane zarówno co do samego założenia obronnego, jak i jego chrono- logii. W 1999 r. Instytut Prahistorii UAM przystąpił ponownie do pro- gramowych badań na Ostrowie Tłumskim z zamiarem odsłonięcia relik- tów przedromańskiego zespołu pałacowo-sakralnego, którego istnienie w części książęcej grodu wielokrotnie sugerowano w literaturze przed- miotu (Pianowski 1997, s. 52; Kara 1998, s. 28). Dotychczasowe badania terenowe, choć objęły swym zasięgiem jedynie niewielkie partie obsza- ru zajętego przez wczesnopiastowski gród, dzięki usytuowaniu wyko- pów w różnych punktach Ostrowa Tumskiego pozwoliły na rekon- strukcję kolejnych faz jego zasiedlenia i zabudowy, dokonaną przez Zofię Hilczer-Kurnatowską, uzupełnioną ostatnio przez Michała Karę (Hensel, Hilczer-Kurnatowska 1980, s. 147-149; Kara 1998). Wraz z wynikami najnowszych badań stanowią one podstawę podsumowania obecnego stanu wiedzy o poznańskim grodzie. Ostrów Tumski w Poznaniu był we wczesnym średniowieczu jedną z piaszczystych, podmokłych łach uformowanych przez wody Warty (cyc. 1). Ryt. l. Położenie Ostrowa Tumskiego w widłach Warty i Cybiny we wczesnym średniowieczu (wg A. Kanieckiego 1993) Miejsce to było korzystne położone ze względu na przebieg dróg wodnych i obecność brodów, wytyczających dalekosiężne szlaki komu- nikacyjne, które łączyły Wielkopolskę z terenami ościennymi. Krzyżo- wały się tu drogi biegnące z południa na północ, z terenów państwa czeskiego ku bogatym ośrodkom nadmorskim, z traktami lądowymi, prowadzącymi od zachodu do centrum Wielkopolski. Umożliwiały one kontakty mieszkańców tego miejsca z okolicą, wymianę dóbr i idei, a w okresie formowania się państwa ułatwiały władcom opanowywa- nie kolejnych ziem i zarządzanie całą domeną. Dobrą lokalizację Ostrowa Tumskiego potwierdzają studia nad osadnictwem w tym rejonie, które wykazały stopniowy wzrost zaludnienia obszaru po obu stronach Warty i jej dopływów od VIII w. i jego znaczną intensyfikację z początkiem wieku X (Hilczer-Kurnatowska 2000). Położona w widłach Warty i Cybiny wyspa była nieznacznie wynie- siona ponad poziom wód (Kaniecki 1993) i podzielona na dwie części przez zabagniony rów, do niedawna jeszcze czytelny w terenie. Oby- dwie części miały swe niewielkie kulminacje, które w pierwszym rzędzie były zajmowane pod osadnictwo. Na obecnym etapie jego rozpoznania nie można jednoznacznie stwierdzić, czy nastąpiło to jeszcze przed zbudowaniem tu umocnień obronnych. Badania prze- prowadzone w 1999 r. przy kościele Najświętszej Marii Panny zdają się na taką możliwość wskazywać, bowiem najstarsze warstwy osadnicze zawierały fragmenty ceramiki, którą można datować na początek C wieku. Odsłonięte w nich konstrukcje drewniane zostały przekazane do badań dendrochronologicznych, których wyroki połączone z ana- lizami źródeł archeologicznych pozwolą tę kwestię rozstrzygnąć. Wybór terenu pod budowę grodu należy więc uznać za wysoce celowy i dobrze przemyślany. Analiza konstrukcji uchwyconych frag- mentów wałów obronnych w obu partiach wyspy tumskiej w połą- czeniu z chronologią skłaniają do wniosku, że pierwszy gród był od razu wzniesiony jako zespół składający się z dwóch zasadniczych części, oddzielonych rowem. Jedna część zajmowała piaszczyste wy- niesienie na północ od dzisiejszej ulicy Prymasa Stefana Wyszyńskiego, druga zaś - podobne wyniesienie na tzw. Zagórzu. Nie ma całkowitej pewności, w jaki sposób ukształtowana została początkowo część pół- nocna zespołu grodowego. Rozpatruje się dwie możliwości co do jej formy - jako mniejszego założenia jednoczłonowego, obejmującego teren zajęty obecnie przez katedrę, lub też jako większego założenia dwuczłonowego w postaci wydzielonego gródka tzw. książęcego ob- wiedzionego owalnym wałem, mieszczącego się między budynkiem 62 Psałterii i kościłem Najświętszej Marii Panny, i związanego z nim członu wschodniego otoczonego wałem podkowiastym. Skłaniałabym się do tej drugipj koncepcji ze względu na analogiczne rozwiązania konstrukcyjne najstarszych partii wałów w obydwu członach oraz z uwagi na wynii rozpoznań geofizycznych kształtu tej części wyspy, potwierdzone te.orocznymi badaniami wykopaliskowymi. Wykazały one, że mamy ty do czynienia z dwiema małymi kulminacjami - na miejscu dzisiejszej katedry i przy kościele NMP. Na taką konfigurację terenu wskazyał już wcześniej W. Hensel (1947), a za nim J. Żak (1959, s. 115, 116; na podstawie obserwacji układu warstw kulturowych przy kościele Nr i na Placu Katedralnym. Zapewne więc od samego początku wszyŃtkie trzy wyniesienia Ostrowa Tumskiego zostały otoczone drewniano-ziemnymi wałami o szerokości podstawy osią- gającej 10 metrów - dwa północne: owalnym i podkowiastym, zaś jed- no południowe: yodkowiastym, dochodzącym do zabagnionego rowu. Wnętrze grodu było zabudowane domostwami drewnianymi w kon- strukcji zrębowEałości wraz z budynkiem łaźni i za- głębionymi w zifmię różnorodnymi pomieszczeniami gospodarczymi, w tym palenisk;mi i zbiornikami na zboże, odkryto na Placu Kate- dralnym, przy kościele NMP i na Zagórzu. Wytwory różnorodnego przeznaczenia i proweniencji znajdowane w warstwach kulturowych stanowią przesłaę do sądu, że gród poznański zamieszkiwała grupa ludzi możnych związanych z władcą, pełniących z jego ramienia funkcje militarnE i administracyjne, także sprawujących kontrolę szla- ków handlowych, Analiza źródeł archeologicznych pozwala datować wzniesienie pierwszego założenia obronnego na drugą ćwierć X wieku. Można więc przypuszczać, że wykreowanie silnego ośrodka politycz- nego w Poznaniu, podobnie jak kilku innych jeszcze wielkopolskich grodów naczelnych, w tym zwłaszcza Gniezna jest dziełem poprzed- nika Mieszka I. 64 Wkrótce po połowie X wieku gród poznański został poddany znacz- nej przebudowie, zwłaszcza w dwuczłonowej części północnej, której wymiary szacuje się na około 80 x 100 m i 130 x 100 m (cyc. 2). Starsze umocnienia obronne zostały częściowo rozebrane i przebudowane, a dolne partie wschodniego odcinka przy katedrze były wykorzystane do ustabilizowania podmokłego w tym miejscu terenu. Na przełomie 6 Ryc. 2. Rekonstrukcja przebiegu wałów grodu poznańskiego w połowie X wieku (wg M. Kara 1998) X i XI wieku wały grodu zostały solidnie rozbudowane, poszerzone do 20 m u podstawy i wyciągnięte na wysokość około 10 m w konstrukcji rusztowej wzmocnionej w dolnej partii hakami i szeroką zewnętrzną odsadzką, co w efekcie uczyniło gród najpotężniejszą ówcześnie wa- rownią. Wkrótce po połowie X wieku zmienił się też charakter zabu- dowy jej wnętrza. Człon wschodni przeznaczono na potrzeby sakralne, co zamanifestowało się najpierw wzniesieniem czworokątnego budyn- ku kamiennego, zawierającego basen chrzcielny, a wkrótce potem - przedromańskiej katedry w formie trójnawowej bazyliki z kwadra- towym prezbiterium zakończonym apsydą, flankowanym dwoma aneksami, zamkniętą masywem zachodnim zwieńczonym wieżą. Przy- puszczać można, że pozostała zabudowa tego miejsca, podobnie jak części południowej grodu, była nadal drewniana, choć rozpoznano ją w niewielkim tylko zakresie na placu przed katedrą. W członie za- chodnim, tzw. książęcym, został zbudowany kamienny zespół pała- cowo-sakralny, którego pozostałości zostały niedawno częściowo od- słonięte podczas badań wykopaliskowych. Przesłanką archeologiczną do poszukiwań palatium książęcego przy kościele NMP były rezultaty badań przeprowadzonych w 1946 r. w ogrodzie przy ul. Ostrów Tumski 10. Założono wówczas wykopy usytuowane równolegle do północnej ściany kościoła. Najniższa z uchwyconych warstw kulturowych zawierała pozostałości konstrukcji drewnianych, zalegających na głębokości 3,2 m od ówczesnej po- wierzchni. Ich funkcja została hipotetycznie określona przez J. Zaka (1959, s. 115) jako szczątki podłogi z zabudowań książęcych przy- należnych zapewne do kompleksu palatium, wzniesionych być może przez Władysława Hermana w czasie po połowie XI w. W środkowej części wykopu na głębokości ponad 2 m zarejestrowano ciąg dużych kamieni wiązanych gliną, biegnący równolegle do północnej ściany kościoła. Stanowił on zapewne pozostałość fundamentu, którego górne partie zostały rozebrane; ze względu na konieczność przerwania badań nie dotarto do poziomu jego posadowienia. Zalegające nad nim odcinki młodszych murów ceglanych spoczywały na warstwie kamieni wiąza- nych gliną (Żak 1959, s. 84, cyc. 3), co skłoruło J. Żaka i E. Dąbrowskiego do przypuszczenia, że mury te zostały wzniesione na starszych funda- mentach, stanowiących uprzednio północną część ogrodzenia dziedziń- ca palatium, zajmującego przestrzeń od budynku Psałterii do partii wschodniej kościoła Najświętszej Marii Panny (Żak 1959, s. 116). Przed przystąpieniem do pono- wnych prac wykopaliskowych przeprowadzono w 1996 r. me- todami geofizycznymi badania we wnętrzu i najbliższej okolicy kościoła. Pod częścią ołtarzową uchwycono za ich pomocą zarys kolistych struktur, które mogą być wskazówką, że pod tą częścią kościoła zalega jego starsza faza w postaci rotundy. Do podobne- go wniosku doszedł wcześniej L. Przymusiński (1955) ze wzglę- du na nieregularności w rozpla- nowaniu gotyckiego kościoła. Także badania radarowe otocze- nia kościoła wykazały pod po- wierzchnią niejednorodności po- dłoża, układające się w pasy rów- Ryc. 3. Fragment fundamentu przed- noległe do dłuższej osi budynku. romańskiego odsłoniętego w r. 1999 Wraz z wynikami dotychczaso- na Ostrowie Tumskim w Poznaniu (wykop 2 -por. Ryt. 5, wych rozpoznań archeologicz- fot. A. Sikorski) nych tego miejsca, jego topografią 66 Ip 67 i informacjami źródłowymi (ich przegląd - Pianowski 1997, s. 50 i n.; Strzelczyk 1999a; 1999b) stanowiły podstawę do wyznaczenia terenu badań przy zachodniej i południowej ścianie kościoła NMP. W ich wyniku odsłonięty został odcinek fundamentu z drobnych kamieni, biegnącego równolegle do zachodniej ściany kościoła (cyc. 3). Choć został on w dużej części zniszczony przez późniejsze akcje budowlane, zachował się jednak wystarczająco czytelnie. Położono go w wykopie wąskoprzestrzennym, w którym starannie wylicowano obie krawędzie, wypełniając wnętrze kamieniami przesypanymi ziemią i surową gliną. Jego szerokość wynosi 1,5 m. Od strony wschodniej posiada on jeszcze półmetrową odsadzkę, tak więc stopa tego fundamentu osiąga sze- rokość 2 m. Od tej samej strony ku ścianie kościoła spoczywa ona na kamiennym bruku wchodzącym pod fundament świątyni. Przedro- mański fundament zachował się w omawianym miejscu na długość 3 m i na wysokość 1,30 m (cyc. 4). Ryt. 4. Profil fundamentu przedromańskiego odsłoniętego w r. 1999 na Ostrowie Tumskim w Poznaniu (wykop 2 - por. Ryt. 5; fot. A. Sikorski) 68 W negatywie fundamentu po wybranej jego górnej partii zarejestro- wane zostały pozostałości białych i różowych zapraw gipsowych z partii nadziemnej budynku. Zarówno pozycja stratygraficzna odsło- niętego fundamentu, sposób jego wzniesienia, jak i materiał archeo- logiczny pozwala datować go na drugą połowę X wieku i inter- pretować jako pozostałość po palatium książęcym grodu poznańskiego. Zestawienie przebiegu tego fundamentu z fragmentem muru ka- miennego odkrytego podczas badań w 1946 r., skłaniało do posta- wienia hipotezy, że stanowią one pozostałość tego samego prosto- kątnego założenia, choć niekoniecznie z tej samej fazy jego funkcjo- nowania, wzniesionego na osi północ - południe, równolegle do biegu Warty (cyc. 5). Fundament odsłoruęty w 1946 r. mógł dźwigać północną ścianę budynku (obwodową lub działową, czego też nie można wykluczyć), zaś fundament zbadany w bieżącym sezonie - ścianę zachodnią. Uchwycono także ostatni odcinek fundamentu tej ściany, dochodzący do jej narożnika. Został on niestety w znacznym stopniu wybrany; zachowały się jedynie dwa dolne rzędy kamieni, nad którymi uwidoczruł się dobrze czytelny negatyw wąskoprzestrzennego wkopu fundamentowego; w jego wypełnisku odnotowano grudki zaprawy gipsowej. Dochodzi on do biegnącego w poprzek fundamentu bu- dynku gotyckiego, którego budową zniszczono narożnik palatium. Obserwacja stratygrafii po obu stronach fundamentu gotyckiego poz- woliła uchwycić negatyw fundamentu przedromańskiego, całkowicie w tym miejscu rozebranego. Daje to jednak podstawy do rekonstrukcji jego przebiegu. Uchwycono ponadto dwie warstwy zawierające pozo- stałości białych i różowych zapraw gipsowych, rozdzielone około 10 cm warstwą gliniastej ziemi. Zalegająca niżej, w której znajdowały się okrzeski kamienne, jest zapewne pozostałością po poziomie bu- dowlanym palatium, zaś wyższa została wstępnie zinterpretowana jako wyznacznik poziomu jego wnętrza. 69 Ryt. 5. Plan wykopu przy kościele NMP w Poznaniu z naniesionymi konstrukcjami kamiennymi. A- badania z roku 1946, B - badania z roku 1999 (rys. O. Antowska) Podobny, choć jeszcze bardziej wyrazisty, układ stratygraficzny zarysował się na południe od wejścia do kościoła NMP. Zarejestrowano tu luźno związaną warstwę dużych fragmentów białych i różowych zapraw gipsowych. Zachowały się na nich odciski kamieni, które 70 uprzednio spajały. Poziom jej zalegania wskazuje na to, że stanowi ona wtórne złoże po rozebranych częściach nadziemnych budowli przedro- mańskiej. Nie można niestety wykluczyć, biorąc pod uwagę jej bez- pośrednie przyleganie do fundamentów gotyckiej świątyni, że warstwa ta jest świadectwem akcji budowlanych dokonywanych we wnętrzu kościoła. Wnosić też można, że były to akcje sprzed jego fazy gotyckiej. Z pewną dozą ostrożności przypuszczać należy, że dotyczy ona raczej fazy romańskiej tego kościoła. Co prawda nie dysponujemy danymi źródłowymi informującymi o przebudowie kaplicy zamkowej w stylu romańskim, jednak wskazują na to przesłanki pośrednie. Przede wszystkim ceglane ściany kościoła zostały posadowione na regular- nych ciosach kamiennych, w tym z piaskowca, którego zarysowania i sposób obróbki przywodzi na myśl, że pierwotnie mógł być częścią węgaru portalu. Ponadto podczas prac wykopaliskowych znaleziony został niewielki fragment wykonanej z piaskowca kamieniarki z zacho- wanym fragmentem liścia w głębokim reliefie (cyc. 6). Możliwe, że jest to pozostałość po archiwolcie romańskiego portalu lub obramowaniu otworu okiennego. Należy przypomnieć, że dyspo- nujemy wzmianką źródłową o odbudowie Poznania w 1249 r. i na ten czas datuje się też naprawę wałów części książęcej grodu (Kara 1998, s. 29). Być może dokonano wówczas przebudowy kaplicy grodowej. Potwierdzenie tych przypuszczeń mogą przynieść jedynie badania wykopaliskowe we wnętrzu kościoła. Pewnym sygnałem są już zare- jestrowane ślady rozbiórki ścian budowli przedromańskiej, jak można wnosić z obecności warstwy gipsowych zapraw. Głębiej, oddzielona od wyżej omówionej, pojawiła się kolejna warstwa zawierająca grudki zaprawy gipsowej, zalegająca we wkopie, w którym następnie odsło- nięto układ kamieni o szerokości około 3 m, odpowiadający straty- graficznie i konstrukcyjnie odcinkom przedromańskich fundamentów. Jego interpretacja wymaga jednak dalszych badań, podobnie jak okreś- lenie charakteru bruku kamiennego uchwyconego po południowej 71 B stronie fundamentu gotyckiej budowli. Rozmiary zbadanych odcinków przedromańskiego fundamentu, rodzaj kamieni użytych do jego zbu- dowania, sposób posadowienia, obecność białych i różowych zapraw gipsowych, wykazuje zbieżności z cechami fundamentów przedro- mańskiej katedry w Poznaniu i zespołu pałacowo-sakralnego na Ostro- wie Lednickim. Badania przy kościele NMP potwierdziły więc wysuwane w lite- raturze sądy, że w 2 połowie X wieku w części książęcej grodu poznań- skiego stało kamienne palatium, przy którym została zapewne zbudo- wana kaplica pałacowa, tworząc zespół w rodzaju założenia znanego z Ostrowa Lednickiego. Dopuścić też można przypuszczenie, że prze- budowa grodu poznańskiego i wzniesienie w jego północnej części mo- numentalnej architektury kamiennej świeckiej i sakralnej było związane z decyzją Mieszka I o przyjęciu chrztu i zaślubieruu Dąbrówki. Około połowy XI w. gród na Ostrowie Tumskim doznał poważnych zniszczeń spowodowanych najazdem Brzetysława czeskiego. Spusto- szenia dotknęły zwłaszcza północną jego część. Gali Anonim pisze: "Wtedy to Czesi zniszczyli Gniezno i Poznań i zabrali ciało św. Wojcie- cha... A wspomniane miasta tak długo pozostały w opuszczeniu, że w kościele św. Wojciecha męczennika i św. Piotra apostoła dzikie zwie- rzęta założyły swe legowiska" (Anonim 1965, s. 45-46). Skoro taki los spotkał kościół katedralny, to zapewne ucierpiały także i inne budynki znajdujące się w jej pobliżu, choć nie wiadomo, do jakiego stopnia. Gród został ponownie odbudowany w takiej samej postaci dopiero na przełomie XI i XII wieku. jego wały zostały poszerzone, a w północnej części dodatkowo umocnione przez dodanie kamiennej ławy. Ostrów Tumski był zamieszkiwany do połowy XIII wieku przez członków wyższych warstw społecznych zarówno duchownych, jak i świeckich, będąc siedzibą biskupstwa poznańskiego i - od połowy XII wieku - stolicą księstwa dzielnicowego. W tym też czasie na Zagórzu został zbudowany parafialny kościół pod wezwaniem św. Mikołaja, przy któ- rym założono cmentarz. Po lokacji Poznania na lewym brzegu Warty w 1253 roku i wybudowaniu w nim nowego zamku książęcego na wzno- szącym się nad miastem wzgórzu, do którego w 1288 r. przeniósł się Przemysł II, świeccy mieszkańcy opuścili stary gród. Władca ten prze- kazał równocześnie Ostrów Tumski w posiadanie biskupowi i od tego czasu stał się on wyłącznie siedzibą biskupstwa i kapituły poznańskiej. 72 I 73 Ryc. 6. Fragment piaskowca z motywem liścia w głębokim reliefie (rys. O. Antowska) Najświetniej;zy okres w dziejach grodu na Ostrowie Tumskim w Poznaniu związany jest niewątpliwie z czasami formowania się mo- narchii piastow;kiej. Wykreowany przez Mieszka I na jedną z głów- nych siedzib teo władcy, pełnił od początku kluczową rolę w orga- nizacji ówczesneo p,a. Stanowił centrum gospodarcze, militarne, a od czasów przęcia chrześcijaństwa także religijne, zapewne stając się w 968 r. siedibą pierwszego biskupa Polski - Jordana. Informuje o tym w swej kro:lice biskup merseburski Thietmar pisząc: "Do rzędu tych duchownyc[ pasterzy wcielony został ponadto ... pierwszy biskup poznański Jordn' (Kronika 1953, s. 72, 74). Wzmianka ta wywołała szeroką dyskusj mediewistów co do stanowiska prawnego tego bis- kupa, czasu i okoliczności przybycia do Polski, a także co do jego siedziby. Pozosawiając historykom rozstrzyganie tych zagadnień, zwłaszcza kwes:ii, czy Jordan był biskupem misyjnym, czy też diece- zjalnym (por. anaszak 1969), można jednak wskazać najbardziej prawdopodobna miejsce jego siedziby. Budowa pierwszej katedry w Poznaniu przypada w świetle źródeł archeologicznych na czas pano- wania Mieszka , co czyni ją najstarszą budowlą katedralną jego do- meny. Tu więc Jordan miał swój kościół, który w 1000 r. objął biskup Unger. Być moż na grodzie poznańskim nieco wcześniej zbudowana została kaplica grodowa, której fundację XIII-wieczna Kronika Polska przypisuje Dąbrwce. Nie można takiej ewentualności całkowicie wy- kluczyć, biorąc pod uwagę fakt, że przybyła ona w 965 r. wraz z ducho- wieństwem do uogańskiego jeszcze kraju, w którym nie było żadnej budowli chrześcijej. Musiała więc zainicjować wzniesienie choćby niewielkiej świątyni dla sprawowania liturgii. Kwestię tę oświetlą za- pewne przyszłe badania. Już dziś natomiast stwierdzić można, że w drugiej połowie X wieku trójczłonowemu zespołowi grodowemu z monumentalnyr jak na ówczesne czasy zamkiem i dwiema świątynia- mi przypadała zacząca rola w zarządzaniu młodym organizmem pań- stwowym. Także za rządów Bolesława Chrobrego potężnie obwaro- wany gród w Poznaniu zachował ważną pozycję, a jego znaczenie sprawdziło się podczas wojny z Henrykiem II w 1005 r. Przypomnijmy za Gallem Anonimem, że w skład wojska Bolesława Chrobrego wcho- dziło z Poznania 1300 pancernych i 4000 tarczowników, największy po Gnieźnie zastęp wojów (Anonim 1965, s. 27). Decyzją podjętą na Zjeź- dzie Gnieźnieńskim został Poznań stolicą biskupstwa, pozostając zara- zem, wraz z innymi grodami naczelnymi Wielkopolski, ważnym ośrodkiem władzy państwowej. Rezultaty badań archeologicznych i wymowa źródeł pisanych sytuują więc Poznań wraz z Gnieznem na czele ówczesnych ośrodków grodowych państwa wczesnopiastow- skiego. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że niemal do schyłku panowania Mieszka I (Hensel 1999, s. 312) gród poznański odgrywał w tym państwie rolę wiodącą. Literatura [1] Anonim; Anonim tzw. Gali, Kronika Polska (tłum. R. Grodecki), Wroc- ław-Warszawa-Kraków. [2] Banaszak M. ks. 1969, Charakter prawny biskupów Jordana i Lingera, Nasza Przeszłość, t. 30, s. 43-123. [3] Hensel W., Na śladach Mieszkowej stolicy, Przegląd Zachodni, R. 3, s. 123- 125. W Poznaniu odkryto ostatnie ogniwo głównej rezydencji Mieszka I-go, Slavia, Antiqua, t. XL, s. 311-312. [4] Hensel W., Hilczer-Kurnatowska Z. 1980, Studia i materiały do osad- nictwa Wielkopolski wczesnohistorycznej, t. 5, Wrocław, s. 147-162. [5] Hilczer-Kurnatowska Z. 2000, Wczesnopiastowskie grody centralne - podo- bieństwa i różnice, (w:) Gniezno i Poznań w państwie pierwszych Piastów, Poznań, s. 9. [6] Kaniecki A. 1993, Poznań. Dzieje miasta wodą pisane, Poznań. [7] Kara M. Początki i rozwój wczesnośredniowiecznego ośrodka grodowego na Ostrowie Tumskim w Poznaniu, (w:) Civitates principales. Wybrane ośrod- ki władzy w Polsce wczesnośredniowiecznej, Gniezno, s. 2629. [8] Kronika 1953, Kronika Thietmara (tłum. Z. Jedlicki), Poznań. [9] Pianowski Z., Sedes regni principales. Wawel i inne rezydencje piastowskie do polowy XIII wieku na tle europejskim, Kraków. 74 I 75 [10] Poznań we wczesnym średniowieczu (red. W. Hensel), t. I, Warszawa- Wrocław. [11] Przymusiński L., Architektura kościoła NPMarii w Poznaniu, Biuletyn Historii Sztuki, t. XVIII, z. 2, s. 302 - 303. [12] Strzelczyk J. 1999a, Mieszko Pierwszy, Poznań (wyd. 2); 1999b, Bolesław Chrobry, Poznań. [12] Żak J. 1959, Badania w ogrodzie przy ul. Ostrów Tumski 10 w 1946 r., (w:) Poznań we wczesnym średniowieczu (red. W. Hensel), t. I, Warszawa- Wrocław, s. 81-129. ZJAZD GNIEŹNIEŃSKI 1000 ROKU JERZY STRZELCZYK Instytut Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza W Muzeum Diecezjalnym w Tarnowie znajduje się późnośrednio- wieczny tryptyk (tempera na drewnie), powstały zdaniem historyków sztuki w latach trzydziestych lub około połowy XV wieku, nieznanego nit;,a, pochodzący z kościoła pod wezwaniem świętych Jerzego i Wojciecha w Nowym Sączu. Lewe skrzydło tryptyku składa się z trzech kwater poświęconych św.Wojciechowi i stanowi drugi, po słynnych Drzwiach Gnieźnieńskich z drugiej połowy XII wieku, przykład cyklu ikonograficznego poświęconego temu świętemu w polskiej sztuce średniowiecznej. Dwie pierwsze sceny przedstawiają "Napaść na św.Wojciecha" i jego "Męczeństwo", natomiast scena trzecia (dolna) wykracza poza zakres narracyjny Drzwi Gnieźnieńskich oraz poza samo życie Świętego i przedstawia koronację Bolesława Chrobrego przez cesarza Ottona III u grobu św.Wojciechal. 1 O dziele tym: M. Walicki, Malarstwo polskie. Gotyk - renesans - wczesny manie- ryzm, Warszawa 1961, s. 298 (nr. 16-18); J. Gadomski, Gotyckie malarstwo tablicowe Małopolski 1420-1470, Warszawa 1981, s. 95, 115, 127 i 129 oraz i1. 40-43 i 163-166. Gadomski zwrócił uwagę na analogie z ołtarzem św. Deokara z kościoła św. Wawrzyńca w Norymberdze. Jest to, o ile wiadomo, jedyne wyobrażenie ikonograficzne tego wy- darzenia w sztuce średniowiecznej, nie tylko polskiejz. Na uwagę zasłu- guje sporadyczność występowania tego motywu, zwłaszcza gdy się uwzględni historyczną rangę Zjazdu oraz znaczne jego miejsce w pol- skiej tradycji historiograficznej, zwłaszcza dzięki kronikom Anonima Galla (I,6) i Jana Długosza. Polska tradycja, kształtująca i rozwijająca się niezależnie od tradycji niemieckiej, reprezentowanej przede wszystkim Wojciech Mischke, Średniowieczna ikonografia Zjazdu Gnieźnieńskiego w: Środ- kowoeuropejskie dziedzictwo św.Wojciecha, red.: A. Barciak, Katowice 1998, s. 265-278, jako najbliższy tryptykowi z Nowego Sącza przykład występowania tego motywu podaje sztych w krakowskim (u Hieronima Wietora) wydaniu Chronicae Polonorum Macieja z Miechowa (1519). przez niemal współczesną Zjazdowi kronikę biskupa Thietmara z Merseburga, okazała się, podobnie jak tamta, lecz w odmienny spo- sób, wysoce selektywna. O ile tradycja niemiecka skoncentrowała się niemal wyłącznie na kościelno-organizacyjnej stronie Zjazdu (założenie metropolii gnieźnieńskiej, obsadzenie godności arcybiskupiej, podpo- rządkowanie jej trzech dalszych biskupstw, wyłączenie spod obediencji metropolity utworzonej również wtedy diecezji poznańskiej), pomijając w zasadzie jego polityczne skutki (wyniesienie Bolesława Chrobrego do rangi władcy "suwerennego" i nadanie mu władczych uprawnień w stosunku do Kościoła polskiego), o tyle tradycja polska zagubiła stronę kościelną, jednostronnie skupiając się na politycznej, rozumiejąc rozstrzygnięcia gnieźnieńskie jako formalną koronację królewską polskiego władcy. Występowała bowiem w Polsce tradycja o założeniu biskupstw i metropolii polskiej już przez Mieszka I oraz o tym, że św.Wojciech był pierwszym lub kolejnym arcybiskupem gnieźnień- skim. Przedstawienie z tryptyku nowosądeckiego wolno traktować jako artystyczny odpowiednik przedstawienia Długoszowego, choć oczy- wiście możliwości narracyjne artysty w porównaniu z obszernym, wręcz rozwlekłym, opowiadaniem Długosza były ograniczone, a nie- najlepszy stan zachowania obiektu po upływie pięciu i pół stuleci nie ułatwia jego historycznej interpretacji. Wydaje się jednak, że nieznany artysta w sposób dojrzały i wyrazisty pokazał, jak sobie w połowie XV wieku wyobrażano w Polsce najważniejszy polityczny akord Zjazdu z 1000 roku. Przede wszystkim na uwagę zasługuje naczelne przesła- nie, jakim jest podkreślenie związku pomiędzy osobą św. Wojciecha (który, przypomnijmy, zginął 23 IV 997 r.) a Zjazdem gnieźnieńskim z marca 1000 r. Związek między tymi wydarzeniami i nam obecnie jawi się jako niewątpliwy, choć nie wyczerpuje odpowiedzi na pytanie, dlaczego do tak niebywałego wydarzenia, jakim było przybycie cesarza rzymskiego do dalekiego kraju Polan, doszło. Ryc. 1. Zjazd gnieźnieński z tryptyku nowosądeckiego (XV w.), Tarnów, Muzeum Diecezjalne Otwarty sarkofag z ciałem Świętego, ubranym w szaty pontyfikalne, z mitrą i nimbem, zajmuje pierwszy plan przedstawienia. W tle obrazu, za sarkofagiem, widoczne są dwie grupy osób. Z lewej strony, u stóp św.Wojciecha, widzimy na czele swego orszaku klęczącego króla (Bolesława Chrobrego), dzierżącego atrybuty władzy królewskiej: jabłko w lewej, berło w prawej dłoni. Wśród czterech postaci stojących za królem (pierwsza z nich przedstawiona została twarzą do pozosta- łych, a bokiem do króla) dostrzegamy miecznika z mieczem na ramie- niu. Na środku obrazu przedstawiono postać Ottona III (zarost zdaje się wskazywać, że o młodzieńczym wieku zaledwie 19-letniego cesarza nie pamiętano) z koroną typu zamkniętego na głowie, który prawą dłonią nakłada Bolesławowi koronę typu otwartego. Za cesarzem widnieje grupa składająca się z czterech postaci (jedna z nich zacho- wała się szczątkowo), skupionych wokół postaci arcybiskupa w mitrze, z pastorałem i (mniej pewnie) paliuszem. Arcybiskupem jest zapewne Radzim-Gaudenty, pierwszy metropolita gnieźnieński (i brat przyrodni św. Wojciecha), a według późniejszej polskiej tradycji jego następca na godności arcybiskupiej, jeżeli zaś chodzi o otaczające go trzy dalsze postacie, pozbawione jakichkolwiek insygniów, to myślano o towarzy- szących cesarzowi dostojnikach duchownych (J. Gadomski), lub o trzech biskupach-sufraganach (krakowskim, wrocławskim i koło- brzeskim), konsekrowanych w 1000 r. i podporządkowanych Gauden- temu (W. Mischke). Druga z tych koncepcji zakładałaby jednak znajo- mość przez Mistrza tryptyku nowosądeckiego kościelno-organizacyj- nych postanowień Zjazdu gnieźnieńskiego, nie wydaje się zatem prawdopodobna. Zjazd (występujące dość często w nauce określenie: synod wydaje się o tyle nieścisłe, że ujmuje jedynie jeden aspekt wydarzenia) gnieź- nieński, którego tysiąclecie z dużym rozgłosem będziemy obchodzili w marcu 2000 roku), należy do najważniejszych wydarzeń wczesnej historii Polski, a nawet bez większej przesady - całej Europy, nie- zależnie od tego, że istotna część zapadłych w jego trakcie bądź na nim ogłoszonych decyzji (właśnie w zakresie uregulowań politycznych), ze względu na rychłą (styczeń 1002) śmierć cesarza Ottona III i zmianę orientacji politycznej w Niemczech, jak również na gwałtowne pogor- szenie stosunków polsko-niemieckich, okazała się nietrwała. Zarazem należy do wydarzeń niezmiernie trudnych do należytej oceny, głównie ze względu na niepełną naszą znajomość nie tylko okoliczności go poprzedzających i warunkujących, ale nawet samego przebiegu i po- djętych w jego trakcie decyzji. Ułomność naszej wiedzy wynika przede wszystkim z ułomności będącej do dyspozycji historyka podstawy źródłowej. Sprowadza się ona nieomal do dwóch podstawowych relacji: niemal współczesnej Zjazdowi kronikarza saskiego Thietmara z Merseburga i późniejszej o około stulecie polskiego (choć obcego pochodzenia) dziejopisa, nazywanego tradycyjnie Gallem Anonimem. Ich pozytywną z punktu widzenia historyka cechą jest wzajemna niezależność (Gali, podobnie jak cała aż do drugiej połowy XVIII w.3 tradycja polska, nie znał ani dzieła Thietmara, ani nielicznych zresztą innych źródeł niemieckich informujących o Zjeździe), mniej korzystną natomiast - wspomniane już różnice ujęcia (Thietmar pisze o kościel- nych, przemilcza polityczne postanowienia; Gall odwrotnie), zresztą nie tyle o cechach sprzeczności, co raczej wzajemnej komplementar- ności. Późniejsze źródła, tak niemieckie jak polskie, nie zdołały już w zasadzie przekazać istotnych nowych, nie znanych Thietmarowi i Gallowi, elementów rzeczowych i ilustrują już nie tyle przebieg Zjaz- du, co tradycję o nim późniejszych pokoleń. Wielu uczonych z różnych krajów, przede wszystkim, co oczywiste, niemieckich i polskich, zajmowało się problematyką Zjazdu gnieź- 3 To znaczy do ukazania się II tomu Historii narodu polskiego Adama Narusze- wicza. nieńskiego4. Nie zamierzam na tym miejscu ponawiać próby całoś- ciowego ujęcia zagadnienia, lecz przypomniawszy pokrótce sprawy podstawowe przejść do refleksji o charakterze ogólniejszym, zwłaszcza co się tyczy historycznego znaczenia Zjazdu. Poprzedzona bez wątpienia dłuższymi przygotowaniami i uzgod- nieniami (których wszakże możemy się jedynie domyślać), bezpre- cedensowas, wizyta Ottona III w państwie polańskim rozpoczęła się w drugiej połowie grudnia w Rzymie. Przez Rawennę i Weronę oraz przełęcz Brenner droga orszaku cesarskiego wiodła najpierw do Ba- warii (dłuższy pobyt w Ratyzbonie [Regensburgu]), a następnie przez Turyngię (w pobliżu Jeny), Żytyce (Zeitz) i Miśnię (Meissen), kraj słowiańskich Milczan (Górne Łużyce) i Dziadoszan (na lewym brzegu Odry), do państwa Polan. Granicę cesarz przekroczył pod Iławą nad rzeką Bóbr, gdzie oczekiwał go Bolesław Chrobry z odpowiednią świtą i eskortą. Stąd, nieuchwytną źródłowo drogą, prawdopodobnie przez Głogów, okolice Leszna, Krzywina, Śrem i Poznań, udano się do Gniezna - politycznego i sakralnego centrum młodego jeszcze, ale 4 Ważniejsze prace na ten temat wymieniłem pod koniec swojej książki Zjazd gnieźnieński (Poznań 2000), w której starałem się przedstawić to wydarzenie na dość szerokim tle historycznym i do której mogę odesłać zainteresowanego czytelnika po szczegóły. S We wcześniejszym średniowieczu cesarze nie opuszczali w zasadzie granic swego imperium, a zatem, w przypadku władców z dynastii saskiej (919-1024), do której należał Otton III, Niemiec i Italii. Z władcami obcych, uzależnionych od siebie w różnym stopniu lub niezależnych) państw spotykali się albo na własnym terenie, albo - gdy sytuacja lub prestiż partnera tego wymagały - na granicy. O ile wiadomo, jedynie Otton III, władca, który mimo młodego wieku i niedługiego (samodzielne rządy od 994) panowania nie raz zadziwił współ- czesnych niekonwencjonalnymi pomysłami i działaniami, złamał dwukrotnie tę zasadę: przybywając w lutym-marcu 1000 do Polski i wiosną roku następ- nego (tym razem z zachowaniem pełnej tajemnicy) do Wenecji. silnego i niedawno wsławionego w chrześcijańskiej Europie działal- nością, śmiercią męczeńską i miejscem spoczywania relikwii św. Woj- ciecha, państwa polańskiego. Wyliczono, że średnie tempo podróżne wynosiło 40 km dziennie, co zważywszy na porę roku6, obecność taborów i nienajlepszy, jak się wydaje, stan zdrowia młodego władcy, było sporym osiągnięciem, także natury logistycznej. Pobyt w Gnieź- nie, według zbliżonych do pewności danych źródłowych oraz uzupeł- niających je rozważań i obliczeń, trwał co najmniej trzy dni, przy czym jego kulminacja (tzn. ogłoszenie wiekopomnych decyzji) przypadła zapewne na niedzielę 10 III 1000 roku. Skład orszaku cesarskiego znany jest, dzięki Thietmarowi, tylko częściowo i hipotetycznie; wchodzili 6 Z drugiej strony podróż wiosną lub jesienią, czyli w porze roztopów i nie- zamarzniętych rzek, byłaby chyba jeszcze trudniejsza. doń dostojnicy duchowni i świeccy, nie tylko niemieckiej, lecz i włoskiej (może także greckiej) narodowości. Współarchitekt polityki Ottona III, "jego" papież Sylwester II (999-1003, uprzednio Gerbert z Aurillac - najwybitniejszy uczony owej doby) pozostał w Rzymie, ale delegował do Gniezna swego legata. 24 III 1000 r. cesarz, któremu w drodze powrotnej towarzyszył zbrojnie Bolesław Chrobry, był już z powrotem w Magdeburgu. Źródła eksponują religijne, dewocyjne motywy wyprawy Ottona III do Gniezna i stosownie do tego występuje tendencja do traktowania jej w kategoriach pielgrzymki do grobu św. Wojciecha. Nie jest to pozba- wione słuszności, gdyż nie wiadomo, czy bez motywu nawiedzenia sanktuarium Wojciechowego (jedno ze źródeł niemieckich podaje, że cesarz przybył do Gniezna w celu "pojednania się" [reconciliatio] ze Świętym) do osobistej wizyty cesarza w ogóle by doszło, choć musi z drugiej strony dawać do myślenia fakt, że od śmierci Wojciecha upły- nęły już niemal trzy lata, a zapewne niewiele mniej od wykupienia przez władcę polańskiego ciała męczennika z rąk Prusów i pochowania ich w kościele gnieźnieńskim. Chociaż świadomości ludzi wczesnego średniowiecza obce było typowe dla czasów nowożytnych ścisłe roz- dzielanie spraw świeckich i duchowych, profanum i sacrum, trudno jednak w podróży Ottona III do Polski i w postanowieniach Zjazdu gnieźnieńskiego nie dostrzegać roli elementów politycznych. Jak się wydaje, można ich dopatrywać się zarówno na bliższym planie, jak również na szerokiej płaszczyźnie. I jedne i drugie sprzyjały Bolesławowi Chrobremu i jego państwu. Względem "bliższym" było wspólne dla Cesarstwa i Polski zagrożenie ze strony agresywnego i pogańskiego Związku Lucickiego (Wieleckiego) na Połabiu, zwłaszcza gdy w roku 983 i następnych, w wyniku pomyślnego dla Słowian wiel- kiego powstania, obalone zostało (jak się miało okazać, na wiele dzie- sięcioleci) panowanie niemieckie i religia chrześcijańska na północnym Połabiu. Władcy polańscy, zarówno Mieszko I (zm. 992), jak i Bolesław Chrobry, niejednokrotnie w przeszłości wykazali wobec Cesarstwa swoją sojuszniczą wartość na Połabiu, przeciwnie niż na przykład Czesi, wprawdzie bardziej od państwa polańskiego politycznie zwią- zani z Cesarstwem, ale uporczywie utrzymujący polityczne związki na pogańskim Połabiu i traktujący je jako swego rodzaju przeciwwagę wobec dominacji Cesarstwa. W dodatku pomiędzy państ,em polań- skim a czeskim Przemyślidów istniał od szeregu lat silny antagonizm, wywołany oderwaniem od Czech pod koniec panowania Mieszka I Małopolski i Śląska, co dokonało się nie bez życzliwego w gruncie rzeczy stanowiska strony niemieckiej'. Koruunktura dla Polski była W nowszej nauce czeskiej podkreśla się katastrofalne dla Przemyślidów skut- ki oderwania Małopolski i Śląska, polegające na przerwaniu panowania nad ważną i przynoszącą wielkie zyski (opłaty handlowe, niewolnicy) drogą z Europy zachodniej przez Moguncję, Wrocław, Kraków, Kijów i dalej na zatem w roku 1000 znacznie korzystniejsza niż dla Czech, co w osta- tecznym rachunku było określone większą potęgą Polski Chrobrego. Okolicznością polityczną ogólniejszej natury, co poniekąd było konsekwencją tego, o czym dopiero była mowa, było ukształtowanie się - uchwytne źródłowo początki tego procesu zdają się nie wcześniejsze niż 998 rok - w umyśle Ottona III, pod niewątpliwym, choć trudnym do jednoznacznego uchwycenia wpływem Gerberta z Aurillac oraz innych doradców (jak op. Leona z Vercelli oraz póź- niejszego arcybiskupa kolońskiego Heriberta) wielkiej idei Renovatio imperii Romanorum - odnowienia na nowych, które można prowi- zorycznie określić terminem "federacyjnych", zasadach imperium zachodniego, które poczynając od przyjęcia godności cesarskiej w 962 r. przez Ottona I było w gruncie rzeczy jedynie formą dominacji Niem- ców nad innymi częściami imperium8. Nie ma tu miejsca ani moż- liwości dokładniejszego omówienia tej nowej koncepcji, porażającej nowatorstwem, ale o trudnym. do określenia stopniu realności, nie mówiąc już o tym, że dyskusyjnymi pozostają (czy może nawet w najnowszej nauce ponownie dyskusyjnymi się stały) same założenia wschód, do Chazarów i Chorezmu. Właśnie utrata Krakowa i Śląska, a nie, jak najczęściej przyjmowano w nauce, walki wewnętrzne w samych Czechach (z konfliktem ze Sławnikowicami na Libicach włącznie) była główną przyczyną groźnego i głębokiego kryzysu państwa Przemyślidów na przełomie X i XI w. (a więc ponad 30 lat wcześniej niż podobne załamanie struktur państwowych w Polsce). Zob.: B.Krzemieńska, Krize ćeskeho statu na prelomu tisiciletf, Ćesko- slovensky Ćasopis Historicky 18,1970, s.497-532; J.Źemlićka, Das "Reich" des bóhmischen Boleslavs und die Krise on der Jahrtausendwende. Zur Charakteristik der fruhen Staaten in Mitteleuropa, Archeologicke Rozhledy 47,1995,2, s.267-278; D.Treśtfk, Sv. Vojtech a formovani stYedni Evropy, w: Svaty Vojtech, Ćechove a Evropa, red.: D. Treśtik, J. Źemlićka, Praha 1998, s.81-108. s W ślad za niemieckim historykiem Harsem Kurtem Schulzem zastosowałbym do tego wcześniejszego modelu cesarstwa predykat "hegemonialne". koncepcji Renovationis imperii Romanorum9. Z różnych danych źródłowych zdaje się wynikać, że w planach politycznych Ottona III Polsce Bolesława Chrobrego, podobnie jak Węgrom Stefana I Wiel- kiego, miała przypadać rola szczególna i nader eksponowana - swego rodzaju filarów nowego porządku politycznego na wschodzie wpły- wów Cesarstwa i Kościoła rzymskiego - na pograniczu z poganami i sferą wpływów Kościoła wschodniego (bizantyjskiego). W tym celu koniecznym było "dowartościowanie" wybrańców przez wyniesienie panujących i stabilizację stosunków kościelnych w powierzchownie dotąd schrystianizowanych i dysponujących pro- wizoryczną jedynie organizacją kościelną państwach. Utworzenie samodzielnych, niezależnych od jakiejkolwiek innej instancji kościelnej, lecz podległych jedynie Stolicy Apostolskiej, prowincji kościelnych (Gniezno w Polsce, Ostrzyhom-Esztergom na Węgrzech)'j, podległych im biskupstw, było jedną z dróg prowadzących do tego celu. Jeżeli chodzi o Polskę, tylko to rozstrzygnięcie okazało się trwałe. Wyniesienie Bolesława Chrobrego ze statusu trybutariusza cesarstwa do rangi władcy (w średniowiecznym rozumieniu tego pojęcia) suwe- 9 Więcej o tym w przygotowanej przez autora tych słów książce Otton 111. Podstawową do problematyki "renowacyjnej" Ottona III pozostaje monografia Percy Ernsta Schramma z roku 1929 (zob. niżej, przyp. 15). Próbę radykalnej rewizji teorii Schramma (która w międzyczasie zyskała dość powszechną aprobatę) przedstawił Knut Górich, Otto 111. Romanus Saxonicus et Italicus. Kaiserliche Rompolitik und sachsische Historiographie, Sigmaringen 1993. Zob. zastrzeżenia Romana Michałowskiego, Poiityka Ottona 111 w nowym oświetleniu, Przegląd Historyczny 85,1994, z.1-2, s.151-156. to Trudno w związku z tym nie wspomnieć, że znacznie wcześniej schrystia- nizowane Czechy uzyskały pierwsze własne biskupstwa (praskie i ołomu- nieckie dla Moraw) dopiero w latach 973-976 i aż do roku 1344 .(!) pozostawały pod względem kościelnym w składzie niemieckiej prowincji kościelnej w Moguncji. 86 87 rennegoll, czego nie omieszkał Ottonowi III wytknąć niechętny jego polityce wschodniej Thietmar z Merseburga, nałożenie na jego skroń diademu cesarskiego, obdarzenie tytułem "brata i współpracownika cesarstwa' oraz nazwanie "przyjacielem i współpracownikiem narodu .. Ryt. 4. Otton III i jego matka Teofano. Fragment okładki Złotego Kodeksu z Echternach (Trewir, koniec X w.). Norymberga, Germanisches Nationalmuseum rzymskiego", darowanie mu kopii świętej włóczni św. Maurycego i gwoździa z Krzyża Świętegol2, wreszcie przyznanie mu prawa udzie- 11 Co nie przeszkadzało, by taki samodzielny władca uznawał zwierzchnictwo cesarza, jako jednej - obok papieża - z głów świata chrześcijańskiego (chrześ- cijaństwa zachodniego). 1Z W zamian cesarz otrzymał od Chrobrego ramię św.Wojciecha, a także - obok innych darów - 300 ciężkozbrojnych wojów. 4. .. lania w swoim kraju godności kościelnych (zwłaszcza inwestytury bis- kupiej), wszystko to były elementy "dowartościowania politycznego" polskiego władcy. Z niejasnych przyczyn nie doszło jednak, jak się wydaje, wbrew opinii historiografii polskiego średniowiecza i po- ważnej, choć jak gdyby w nowszych czasach malejącej, części no- woczesnych uczonych, do formalnej koronacji królewskiej Chrobrego (natomiast koronę królewską uzyskał w roku 1001 węgierski Stefan i godność królewska pozostała od tej chwili na stałe na Węgrzech); Chrobry na próżno starał się o nią w latach następnych, a ostatecz- nie uzyskał dopiero ćwierć wieku później, krótko przed śmiercią w 1025 r. Refleksję zamykającą wywody o Zjeździe gnieźnieńskiml3 prag- niemy rozpocząć od omówienia tytulatury, jaką przyjął, najwyraźniej w związku z nim Otton III. Tytuły władców występujące zwłaszcza w dokumentach przez nich wystawianych, czy na ich pieczęciach i mo- netach, nie były nigdy kwestią przypadku, stanowiły wielkiej wagi deklaracje programowe, czytelne bardziej dla tych, do których były kierowane, nie zawsze zaś już łatwo dla dzisiejszego historyka. Wiemy, jak dobitnym i ważnym świadectwem ewolucji politycznych i ideo- wych poglądów i zamierzeń młodego cesarza było pojawienie się na jego pieczęciach (bullach) w kwietniu 998 r. formuły "Renovatio im- perii Romanorum"; poczynając od początku 1001 r. znika ona, zostaje zastąpiona inną, mniejszą, z napisem "aurea Roma". Czyżby cesarz doszedł do wniosku, że po Zjeździe gnieźnieńskim i wobec finalizu- jącego się - jak mniemał - włączenia przez chrzest Węgier do plano- wanego systemu politycznego, jak również w wyniku całego zespołu 13 Jest ona prawie identyczna z zakończeniem mojej wspomnianej w pierw- szym przypisie książki o Zjeździe. 88 : 89 Ryt. 5. Cztery prowincje (Roma, Gallia, Germania i Sclavinia) składają hołd cesarzowi (zapewne Ottonowi III). Sclavinia (ostatnia w rzędzie, pierwsza z lewej) reprezentuje prawdopodobnie państwo Bolesława Chrobrego. Najdos- konalszy plastyczny obraz idei Odnowienia Cesarstwa Rzymskiego, do której realizacji dążył Otton III. Dwustronna miniatura w rękopisie z Monachium, Bayerische Staatsbibliothek, Clm 4453, f. 23`'-24` decyzji i zabiegów zmierzających do trwałej obecności dworu cesar- skiego w Italii, dzieło odnowienia cesarstwa zostało w zasadzie do- konane? Już w pierwszym znanym nam dokumencie wystawionym przez Ottona III w drodze do Gniezna na ziemi niemieckiej pojawiła się intytulacja: Servus Iesu Christi et Romanorum imperator augustus secundum voluntatem dei salvatoris nostrique liberatoris (17. I. 1000 Staffelsee) ("sługa Jezusa Chrystusa, z woli Boga Zbawiciela i naszego Odkupiciela cesarz Rzymian augustus"). Formuła ta konsekwentnie (choć z kilkoma wyjątkami, które można złożyć na karb warunków w jakich kancelaria pracowała w drodze lub mniej doświadczonych kancelistów) stosowana była aż do przybycia do Akwizgranu, później - w drodze do Rzymu - już tylko sporadycznie - dwukrotnie. Nie może ulegać wątpliwości, że użycie jej było związane z wyprawą cesarza do Polski i do niej ograniczone. Formuła jest bardzo rozbudowana, a jej przesłanie ideowe nie zupełnie oczywiste. Dostrzeganie w niej tylko wyrazu nadzwyczajnej pokory chrześcijańskiej "mnisiego cesarza", jak zresztą zupełnie niesłusznie postrzegano Ottona III zwłaszcza w starszej naucel4, jest powierzchowne i jak wykazał P. E. Schrammls nie oddaje istoty rzeczy. Wprawdzie również w tytulaturze cesarzy bizantyjskich, a nawet... kalifów muzułmańskich, w Bizancjum zaś także w odniesieniu do niższych rangą osobistości, występowały epitety w rodzaju "servus Christi" "sługa Boży', ale po badaniach wspomnianego uczonego wydaje się niemal pewne, że tym razem ani bizantyjskie, ani żadne inne współczesne wpływy nie wchodziły w grę, lecz znacznie bardziej czcigodne, bo apostolskie inspiracje. Tak właśnie kilkakrotnie określał siebie Paweł, Apostoł narodów (pogan)16. Przybierając bardziej rozbu- dowaną, ale wyraźnie do św. Pawła nawiązującą tytulaturę ("czy może być coś bardziej chwalebnego dla chrześcijańskiego władcy niż przy- równanie do Apostoła?" [Schramm]), Otton III stawał się poniekąd je- mu równy (isapostolos); tak jak tamten w brzasku ery chrześcijańskiej 14 Ten rzekomo "mnisi cesarz" wprawdzie cenił eremitów, szukał ich towa- rzystwa i na pewno pozostawał pod ich wpływem (nie zaniedbując jednak bynajmniej spraw państwowych), ale jeżeli chodzi o zorganizowane, ceno- bialne formy życia zakonnego, nie wykazał się szczególną do nich predylekcją, w przeciwieństwie do swego następcy - Henryka II. Zob.: H. Seibert, Herrscher und Mnchtum im spatottonischen Reich. Vorstellung - Funktion - Interaktion w: Otto III. - Heinrich II. Eine Wende? Sigmaringen 1997, s.205-266. 1s P.E.Schramm, Kaiser, Rom und Renovatio. Studien tur Geschichte des rómischen Erneuerungsgedankens vom Ende des karolingischen Reiches bis tum Investiturstreit, cz.I-II, Leipzig-Berlin 1929 (część I miała kilka późniejszych wydań, wyd.IV - Darmstadt 1984), s.141 on. 16 1 Kor 1,1; 2 Kor 1,1; Ef 1,1; Kol 1,l,; 2 Tym 1,1. 90 1 91 niezmordowanie nawracał pogan, tak teraz - w ostatniej chwili pierw- szego tysiąclecia tej eryl - on, cesarz, zmierza do kraju tak odległego jak kraj Polan, by wraz z jego władcą dokończyć dzieła chrystianizacji, za które nie tak dawno św. Wojciech zyskał laur męczeństwa. Podobnie jak zmiana dewizy widniejącej na bullach cesarskich, na początku 1001 r. pojawia się inna tytulatura w dokumentach. Już w dokumencie z 18. I. 1001 (Rzym) określił się cesarz słowami: secundum voluntatem Iesu Christi Romanorum imperator augustus sanctarum- que ecclesiarum devotissimus et fidelissimus dilatator ("z woli Jezusa Chrystusa cesarz Rzymian augustus, a świętych kościołów najbardziej oddany i najwierniejszy pomnożyciel"). Trudno nie dostrzec dumy z osiągnięć w Polsce i na Węgrzech. Pięć dni później, 23. I, znajdujemy jeszcze inną intytulację. Brzmi ona: "Romanus, Saxonicus et Italicus, apostolorum servus, dano Dei orbis imperator augustus" ("Rzymski, Saksoński i Italski, sługa apostołów, z łaski Boga cesarz świata, augus- tus"). "Realistyczne" wymienienie trzech rzeczywistych składników Ottonowego imperium (z charakterystycznym wymienieniem "Sakso- nii", czyli Niemiec, tym razem przed Italią) w połączeniu z uniwer- salnym hasłem "orbis imperator" ("cesarz [całego] kręgu ziemskie- go")18, oraz dziwną na pierwszy rzut oka i jak gdyby "pomniejszoną" 1 Nie wchodzę tu w kwestię nastrojów chiliastycznych (oczekiwania bliskiego końca świata) pojawńających się około roku 1000 w różnych miejscach świata chrześcijańskiego, zwłaszcza w kręgach intelektualistów i szczególnie we Fran- cji i Lotaryngii. Zob.: W.Sulikowska, Strach przed końcem świata w r. 1000 w świetle literatury historycznej, Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódzkiego, Nauki Humanistyczno-Społeczne 15,1960 s.23-43; G.Duby, L'an Mil, Paris 1980 (polski przekład M.Malewicz: Rok Tysięczny, Warszawa 1997); J.Fried, Endzeiterwartung om die Jahrtausendwende, Deutsches Archiv fur Erforschung des Mittelalters 45,1989,2, s.381-473. 8 Warto może w tym kontekście zwrócić uwagę jeszcze na następujący szcze- gół. Otóż w jednym ze źródeł ruskich (Kronikci Nikona, Polnoe sobranie russkich letopisej, IX, s.68) zachowała się enigmatyczna wiadomość, że na Ruś (do Wło- w stosunku do poprzedniej ("sługa Jezusa Chrystusa'!) formułą po- kory: "sługa apostołów". Właśnie ten ostatni element zadomawiał się w tytulaturze Ottona III coraz bardziej i począwszy od czerwca 1001 r. występuje już w sposób wyłączny, ulegając na ogół uproszczeniu do postaci: servus apostolo- rum imperator augustus Romanorum lub nawet tylko servus aposto- lorum (na dokumencie z 4. IV. 1001, Rawenna, cesarz podpisał się włas- noręcznie właśnie: Otto servus apostolorum, zaraz po papieżu Syl- westrze II). Wszystko wskazuje na to, że nowa formuła miała podkreś- lać szczególny stosunek cesarza do apostołów Piotra i Pawła. Cesarz jest ich bezpośrednim sługą. Pamiętajmy, że papież jest następcą św. Piotra. Wprawdzie papieżem jest aktualnie człowiek bliski Otto- nowi III, ale chodzi o instytucję, "dłużej klasztora niż przeora". W tymże styczniu 1001 r. wystawił Otton III papieżowi przywilejl9, w którym zawarł niespotykaną i gwałtowną krytykę papiestwa i jego uroszczeń opartych o nieautentyczną "Darowiznę (cesarza] Konstan- tyna'zługa św.Piotra", cesarz który w Rzymie pragnął mieć centralę imperium, pragnął również sprawować "opiekę, a przez dzimierza Wielkiego) w roku 1000 (6508 ery bizantyjskiej) trafiło jakieś posel- stwo z Rzymu (od papieża), a w roku następnym (1001) poselstwo ruskie po- dążyło do Rzymu, zapewne z odpowiedzią wielkiego księcia. Niestety, ani treści poselstw, ani żadnych bliższych szczegółów nie znamy, trudno jednak nie widzieć w tej akcji chęci rozszerzenia wpływów cesarstwa zachodniego i Kościoła rzymskiego na Ruś Kijowską, pozostającą w kręgu Kościoła i cesars- twa wschodniego). W związku z tym warto przypomnieć zainteresowanie Henryka II w 1013 i 1018 r. interwencją polską na Rusi. 19 Słynny dokument nr 389 w zbiorze dokumentów Ottona III. 2linger, Otto 111. und die Konstantinische Schenkung. Ein Beitrag tur Interpretation des Diploms Kaiser Ottos 111. fur Papst Silvester 11. (DO III3B9), w: Falschungen im Mittelalter (MGH Schriften, 33), cz.II, Hannover 1988, s.509- 536, oraz zwięzłe przedstawienie problematyki w mojej książce Otton 111, rozdz. XIV. 92 I 93 nią kontrolę nad Patrimonium sancti Petri, czyli nad ziemskimi posiadłościami papiestwa. "Sługa Jezusa Chrystusa' z pielgrzymki do Polski, "dilatator" Kościoła, zamierzał - przynajmniej co się tyczy spraw doczesnych - mieć jeszcze większy nań wpływ, niż dotąd po- siadał. Powstanie archidiecezji gnieźnieńskiej w 1000 r. było, jak słusznie podkreśla Roman Michałowskizl, możliwe jedynie w wyniku zbiegu kilku sprzyjających czynników. "Warunkiem jej założenia było ukształtowanie się politycznie potężnego, o odpowiedniej podstawie terytorialnej państwa polskiego. Innym warunkiem była życzliwa w tym względzie postawa Stolicy Apostolskiej. Ale [...] w epoce ottońskiej klucze do organizowania administracji kościelnej w Europie Środkowej znajdowały się w ręku imperatora'. Gdyby nie "wrażliwość religijna" Ottona III, wywołana lub spotęgowana faktem męczeńskiej śmierci św.Wojciecha, oraz jego zdecydowanie do sięgania po rozwiązania nie- szablonowe, w tym przypadku nie liczące się z tradycjami polityki sas- kiej i interesami Kościoła niemieckiego, nie byłoby Zjazdu gnieźnień- skiego i na własną organizację kościelną Polsce wypadłoby jeszcze nie wiadomo jak długo poczekaćz2. ...Zmieńmy perspektywę. Nie wiemy, czy Bolesław Chrobry był bardzo zachwycony rezultatami spotkania z cesarzem. Tak jak przed Zjazdem gnieźnieńskim, tak i po nim wiemy o polskim władcy bez porównania mniej niż o Ottonie III. Korony królewskiej, jak usiło- waliśmy wykazać, raczej nie otrzymał, uzyskał jednak metropolię, na której z różnych względów zależało mu chyba w równym stopniu co na koronie, choć osobą narzuconego sobie metropolity najpewniej ?1 W pracy znajdującej się w druku. 22 IZ. Michałowski wyraża w związku z tym uzasadnioną wątpliwość, czy sto- lica później założonego arcybiskupstwa polskiego w ogóle znajdowałaby się w Gnieźnie. zachwycony nie był23. Nie mógł jeszcze, tak jak nikt wtedy nie mógł, wiedzieć jak szybko i gwałtownie zmieni się sytuacja po styczniu 1002 r., gdy w dalekim Paterno tak bardzo przedwcześnie zgasło młode życie Ottona III. Gdy z i tak kruchego gruntu faktów, z takim wysiłkiem i jakże często w sposób daleki od pewności rekonstruowanych przez upartego historyka na podstawie nieżyczliwych mu źródeł, chcielibyśmy się przenieść na poziom myśli, pragnień i uczuć aktorów sceny politycznej sprzed tysiąca lat, stajemy na niemal straconej pozycji. A jednak nie wypada zakończyć rozważań bez pewnych, choćby prowizorycznych uwag w tym zakresie. . Na postać Bolesława Chrobrego spoglądamy od dwóch stuleci zu- pełnie inaczej, niż spoglądał Gall Anonim i cała wielowiekowa polska tradycja historiograficzna. Ale czy nasze spojrzenie jest przez to głęb- sze? Wydaje się, że jest ono w gruncie rzeczy narzucone przez biskupa Thietmara z Merseburga, spoglądamy przez jego okulary, nie dlatego, byśmy przejęli od tego kronikarza awersję do polskiego władcy, lecz dlatego, że tak jak Thietmar dostrzegamy przede wszystkim długie lata ciężkich wojen polsko-saskich, wypełniających większą część panowa- nia Chrobrego. Mało kto pamięta, że akurat tych wojen, pomijając mało sam w sobie wiarygodny epizod z wbijaniem żelaznych słupów .v rzece Sali, w kronice Galla Anonima i w całej późniejszej tradycji pol- skiej aż do Adama Naruszewicza pod koniec XVIII w. nie ma zupełnie. 23 Zdaniem części uczonych, kandydatem Chrobrego do godności metropo- litalnej był dotychczasowy biskup polski (a od 1000 r. poznański) Unger. Wład- ca polski musiał wprawdzie zaakceptować kandydaturę brata św.Wojciecha, lecz istnieją poszlaki wskazujące na to, że stosunki Bolesława z Radzimem- Gaudentym po roku 1000 były co najmniej chłodne. Za daleko wszakże posuwa się historyk niemiecki Johannes Fried (ostatnio i najdobitniej w pracy Der Hl.Adalbert und Gnesen, Archiv fur mittelrheinische Kirchengeschichte 50,1998, s.41-70), kwestionujący wręcz podjęcie działalności przez kreowaną w 1000 r. metropolię gnieźnieńską. 94 ( . 95 Więcej: choć Gall nie zapomniał o innych rycerskich przewagach Chrobrego, to przecież j e g o Chrobry jest przede wszystkim mądrym i sprawiedliwym władcą, potem dopiero wielkim wojownikiem24. "Idealiście', "fantaście', "marzycielowi", "neurotykowi", i jak jesz- cze go tam nie określano - Ottonowi III, któremu, tak jak już niektórzy jemu współcześni (nawet tak mu skądinąd życzliwi jak Brunon z Kwerfurtu), niemieccy historycy XIX i XX w. często zarzucali zanied- bywanie "czysto niemieckich" interesów w pogoni za imperialnym mirażem, przeciwstawiano Bolesława Chrobrego - twardego realistę, dalekiego od jakichkolwiek mrzonek i porywów, dążącego wszelkimi środkami, żelazną ręką, do umocnienia i poszerzenia swego państwa, do obrony jego terytorium przed Niemcami, a także do stworzenia wielkiej potęgi zachodniosłowiańskiej, obejmującej oprócz Polski także Czechy, Słowację oraz Połabie. Heinrich Zeissberg, uczony wyjątkowo sumienny i obiektywny, już przed stu kilkudziesięciu laty nie miał wątpliwości: Chrobry, gracz polityczny na dużą skalę, cynicznie wykorzystał w Gnieźnie młodzieńczy entuzjazm i brak politycznego doświadczenia Ottona III, zyskując wzamian za wątpliwe zasługi maksimum korzyści, ani na chwilę nie rezygnując w duszy ze swych mocarstwowych, przeciw Niemcom i cesarstwu skierowanych planów. Ileż to już pokoleń w Polsce wychowało się w cieniu mitu o "tysiącleciu zmagań polsko-niemieckich"25, o "wojach Chrobrowych" nad Salą i Bałtykiem i "szańcu Bolesławów', o utraconych "ziemiach macie- rzystych" Polski, wyrokiem sprawiedliwości dziejowej przywróconych po wiekach macierzy w 1945 roku! 24 Zob.: Cz.Deptuła, Galla Anonima mit genezy Polski. Studium z historiozofii i her- meneutyki symboli dziejopisarstwa średniowiecznego, Lublin 1990. 25 Zob. tytuł powstałej w latach II wojny światowej i wydanej drukiem zaraz w 1945 r. książki Zygmunta Wojciechowskiego: Polska-Niemcy. Dziesięć wieków zmagania. Ładunek emocjonalny tej skądinąd wartościowej książki zrozumiały jest na traumatycznym tle czasów okupacji hitlerowskiej. Ale Historia to uparta Pani, podatna na wpływy aktualności, ale przecież nie bez reszty. Nie tylko dlatego, że minęło już grubo ponad pół wieku od zakończenia najokrutniejszej wojny z Niemcami, nie tylko dlatego, że chcemy współpracy i przyjaźni z dzisiejszymi Niemcami i tak bardzo ich potrzebujemy, i nawet nie tylko dlatego, że podążamy - tak jak już raz nasi przodkowie w czasach Mieszka I i Bolesława Chrobrego! - do jednoczącej się Europy, ale także w ogniu samych naukowych dyskusji i wobec postępu w badaniach histo- rycznych, jesteśmy dziś - mowa o historykach - na ogół skłonni doszu- kiwać się w naszej historii, także historii stosunków polsko-niemiec- kich, nie tylko elementów a g o n a 1 n y c h, wojen i zmagań (choć te akurat, jako bardziej interesujące autorów średniowiecznych źródeł, są łatwiejsze do uchwycenia dla historyka), lecz także współistnienia, współoddziaływania i współpracy. W czasach piastowskich, u zarania naszej polskiej historii, ich nie brakowało. Czasy Ottona III i Bolesława Chrobrego to szczyt współpracy, tym dobitniejszy i bardziej poruszający wyobraźnię, że tak gwałtownie ustąpił po 1002 r. miejsca długotrwałej, dramatycznej konfrontacji. Ale i w tym zakresie nowsza nauka historyczna nie waha się proponować korekty. A więc po pierwsze: następca Ottona III - Henryk II. Zmiany, jakie objęcie przezeń rządów w 1002 r. przyniosły, były różnorakie i głę- bokie, ale absolutyzować, czy przeceniać ich nie należy. Były bowiem i to w różnych dziedzinach wyraźne elementy ciągłości26. To prawda, 26 Właśnie rozpatrzeniu elementów zmiany i ciągłości w obrębie obu panowań poświęcona została znakomita praca zbiorowa Otto 111. - Heinrich 11. Eine Wende? Red.: B. Schneidmuller, S. Weinfurter (Mittelalter-Forschungen, 1), Sigmaringen 1997 (zob. omówienie: J. Strzelczyk, Dwaj wybitni wladcy w ujęciu porównawczym, Przegl. Hist. 89,1998,3, s. 453-466). 96 97 że akurat co się tyczy polityki wschodniej2, o nie najtrudniej, ale, pomijając już nawet niezbity, a z polskiej świadomości historycznej skrzętnie wymazany fakt, iż to nie Henryk II, lecz Bolesław Chrobry okazał się stroną atakującą, występując w roli agresora bądź wyko- nawcy "testamentu Ottona III", nie jest pozbawiony podstaw pogląd sformułowany najpełniej przed 30 laty przez Herberta Ludata28, iż echa Zjazdu gnieźnieńskiego pobrzmiewają wyraźnie w traktacie mersebur- skim 1013, który wprawdzie na krótko przerywał pasmo wojen, i w traktacie budziszyńskim 1018, który to pasmo zamykał. "Władca Polski (Polonia-Sclavinia) [nadal] uważał się za część składową uniwersalnego imperium i sojuszruka cesarza [...]". Henryk II w 1013 i 1018 r. słał mu posiłki na wyprawy ruskie, z Kijowa Bolesław słał do Henryka list z zapewnieniami wierności. Z koronacją królewską Bolesław odczekał (z obawy czy kurtuazji?) do śmierci Henryka. W 1013 r. doszło do waż- nego związku matrymonialnego: syn i następca Chrobrego Mieszko II, pojął za żonę Rychezę, bliską krewną zmarłego już dawno Ottona III i córkę jednego z jego najwierniejszych stronników - palatyna lotaryń- skiego Ezzona-Erenfryda. Było to małżeństwo ogromnie dla Piastów zaszczytne, koligacili się przecież w ten sposób z Ludolfingamiz9 i Karolingami! Zgryźliwy Thietmar nawet się o tym nie zająknął! Nie- wykluczone, że związek ten został już zaplanowany na Zjeździe gnieźnieńskim w 1000 r. Jak bardzo i dlaczego tak bardzo musiało w 1013 r. Henrykowi II zależeć na dojściu tego małżeństwa do skutku, skoro nieoczekiwanie zakończył z ojcem Rychezy długotrwały spór majątkowy, pojednał się z nim i na dodatek nadał mu ogromne dobra z Zob. studium Knuta Góricha, Eine Wende im Osten: Heinrich 11. und Boleslaw Chrobry, w pracy zbiorowej wymienionej w poprzednim przypisie, s.95-167. 28 W ważnej monografii: An Elbe und Oder om des Jahr 1000. Skizzen tur Politik des Ottonenreiches und der slavischen Machte in Mitteleuropa, Kóln-Wien 1971 (przedruk 1995). Z9 Tak nazywamy dynastię saską. koronne! - to kolejna zagadka, czy raczej ogniwo w łańcuchu poszlak wskazujących na to, że posiew Zjazdu gnieźnieńskiego nie we wszyst- kim został zapomniany i zaprzepaszczony. To, czy małżeństwo Mieszka II z Rychezą zostało postanowione, a choćby zaplanowane w Gnieźnie, pozostaje co prawda hipotezą, choć znacznie późniejsze źródło polskie (Długosz) tak właśnie sprawę ujmu- je. Ale oto najmłodszy syn Bolesława Chrobrego i Emnildy, urodzony zapewne w 1000 r.3Otton - oczywiście na cześć cesarza, co dostrzegł także Thietmar3l; nie można nawet wykluczyć, że Otton III był w Gnieźnie ojcem chrzestnym maleńkiego syna książęcego. W ogóle zaś nowoczesne schematy często źle pasują do wczes- nośredniowiecznej rzeczywistości i przeszkadzają w jej zrozumieniu. I tak na przykład, o czym była już mowa, zwykliśmy rozdzielać sfery świecką i religijną. Osobno rozprawialiśmy o politycznych, osobno 0 kościelnych decyzjach przyjętych w Gnieźnie, można zastanawiać się nad tym, czy religijne, czy doczesne, polityczne względy wysuwały się w działalności władców na czoło. O Ottonie III przywykło się myśleć w kategoriach bardziej religijnych, o Chrobrym raczej zdecydowanie świeckich. Tamtego interesowały ponoć głównie sprawy duchowe, ten twardo chadzał po ziemi, a Kościół i religię traktował instrumentalnie. Nie można po prostu utożsamiać "sacrum" z "profanum", wygodnie jest niekiedy obie sfery ujmować rozłącznie, ale nie wolno też zapomi- nać, że dla ludzi (zwłaszcza wcześniejszego) średniowiecza, a już zwłaszcza dla ludzi pokroju Ottona III, obie te sfery przenikały się wzajemnie w sposób nierozłączny. Cesarz i królowie byli nie tylko 30 Zob.: K. Jasiński, Rodowód pierwszych Piastów, Warszawa-Wrocław (1992), s.122-124; J. Hertel, Imiennictwo dynastii piastowskiej we wcześniejszym średnio- wieczu, Warszawa-Poznań-Toruń 1980, s. 109 on. 31 IV, 58: "którego ojciec nazwał imieniem swojego ukochanego władcy (dilecti senioris)". Że chodziło o imię Otton wynika z innego miejsca kroniki Thietmara (VIII,1). 98 ; 99 władcami, ale także namiestrukami Boga na ziemi, mieli udział w Boskim majestacie. Mieli nie tylko rządzić mądrze i sprawiedliwie, ale i prowadzić, wraz z biskupami, ludzi do zbawienia. Za to byli odpowiedzialni przed Bogiem! Cóż to jednak ma wspólnego z Bolesławem Chrobrym naszych wyobrażeń i stereotypów? Dobrze: był wojownikiem, gospodarzem, administratorem, religię chrześcijańską traktował poważnie jako coś ważnego, użytecznego, koniecznego, za co warto było wybijać zęby opornym i barbarzyńsko kaleczyć cudzołożników, ale sam był raczej daleki od przeżywania głębszych treści religijnych... Nic bardziej mylącego! Nienawidzący go Thietmar (VI,92), piętnując wiarołomstwo Chro- brego wobec Henryka II, jak gdyby z zakłopotaniem dodaje: "Uważ, czytelniku, co czynił on pośród tylu zdrożności! Kiedy miano- wicie albo sam poczuł, albo przekonał się pod wpływem jakiegoś chrześcijańskiego upomnienia, iż wiele nagrzeszył, kazał przedłożyć sobie kanony i badać, w jaki sposób należy naprawić grzechy, po czym w myśl zawartych tam przepisów starał się odpokutować zbrodnie, których się był dopuścił"32. Spróbujmy wyobrazić sobie Chrobrego podczas medytacji nad własnym postępowaniem w oparciu o czytane mu (sam bez wątpienia, jak większość współczesnych mu władców, nie umiał czytać i pisać33) kanony kościelne! 32 Co prawda, dodaje natychmiast kronikarz, "silniejszą była u niego skłonność do popełniania zgubnych przestępstw niż do trwania w zbawiennej pokucie!". 33 Nie znajomością sztuki czytania i pisania mierzono wówczas format i mierzy się inteligencję monarchy! Sam Karol Wielki był w naszym rozumieniu analfa- betą, a jednocześnie położył fundamenty pod wielki rozwój szkolnictwa, kultu- ry i nauki. Otton III był jednak znakomicie wykształcony, podobnie jak syn Chrobrego - Mieszko II, który ponoć znał łacinę i - tu aż się wierzyć nie chce! - grekę. Już Mieszko I, zraniony kiedyś zatrutą strzałą, szukał wstawien- nictwa u św.Udalryka, biskupa dalekiego Augsburga w Bawarii i je uzyskał wraz z wyleczeniem. To można jeszcze uznać za rys typowy dla ówczesnych postaw, wymagających, a przynajmniej oczekujących bezpośredniej pomocy od świętych, tak jak dawniej od bóstw pogań- skich. Wiemy jednak także, że sam Chrobry był przez pewien czas konfratrem kanoników magdeburskich, niewątpliwie w nagrodę za jakieś dobrodziejstwo na rzecz tamtejszego kościoła katedralnego. Od Kosmasa z Pragi (I, 38) dowiadujemy się, że pewnego razu "książę Mieszko [Kosmos, jak to u niego w zwyczaju, myli Mieszka I z Bole- sławem Chrobrym], słysząc wieść o ich [zakonników z eremu mię- dzyrzeckiego - "Pięciu Braci"] dobrej sławie i świętym obyczaju , przybył z niewieloma [towarzyszami] aby się polecić świętym mężom, i gdy poznał ich ubóstwo, dał im wielką ilość pieniędzy [...] i przyjęty przez nich do bractwa i wspólności modlitw, radosny odszedł na swój dwór, bardzo prosząc i polecając się, aby go mieli w pamięci"34. Zwyczaj włączania się osób świeckich, także monarchów, do grona konwentów mruszych lub kanoniczych był w tym czasie dość rozpow- szechniony; Henryk II praktykował go wielokrotnie. Dobroczyńca klasztoru bądź kościoła, jako członek wspólnoty duchownej, zyskiwał sobie w ten sposób to, na czym bardzo mu zależało: prawo do pamięci i modlitw wspólnoty, także po śmierci, niekiedy także do pochowku w kościele. Bolesław Chrobry i Mieszko II musieli żywić szczególny kult do św. Michała Archanioła. Wnioskujemy o tym z faktu, że pierwszy z nich został upamiętniony w nekrologu (księdze zmarłych mnichów i dobro- czyńców) klasztoru św. Michała w saskim Luneburgu, natomiast Mieszko II darował kiedyś (prawdopodobnie jeszcze za życia ojca, po pokoju budziszyńskim a przed budową wymienionego za chwilę 34 Zob.: A. Pleszczyński, Boleslaw Chrobry konfratrem eremitów św. Romualda w Międzyrzeczu, Kwartalnik Historyczny 103, 1996, l, s.3-22. 100 101 kościoła, czyli mniej więcej w obrębie lat 1018-1021) klasztorowi św. Michała pod Bambergiem35 drogocenne tkaniny, sześć okryć dla chłopców (służących do mszy?) oraz znaczną sumę pieniędzy, za które wykonano ponoć aż 24 posągi ustawione w chórze (prezbiterium) kościoła klasztornego na Górze św.Michała (Michelsberg). Nic dziwnego, że wdzięczni benedyktyru określili darczyńcę mianem brata (Misico dux Poloniorum, frater noster), wspominając pod dniem 11. V jego zgon. Ponieważ Mieszko II uhonorowany został podobnym wpisem również w nekrologu katedry merseburskiej (pod 10.V: Lanpertus sive Misico dux Poloniorum decessit), nasuwa się wniosek, że i tej instytucji kościelnej, wskrzeszonej na początku panowania Henryka II, był dobroczyńcą. Okazję po temu miał najsnadniej w związku ze spotkaniem z Henrykiem II w Merseburgu w 1013 r. i małżeństwem z Rychezą. W ślad za warszawskim mediewistą Romanem Michałowskim36 warto jeszcze zwrócić uwagę na sprawę, która, o ile obserwacje i hipo- teza tego uczonego ostaną się w nauce, rzuca znamienne światło na postać Bolesława Chrobrego i prawdopodobnie Mieszka II i popiera ten nurt badawczy co do oceny ich sylwetek ideowych, za jakim opo- wiada się i autor niniejszego artykułu. Otóż Michałowski zauważył, że sakralna topografia (rozmieszczenie kościołów i ich wezwarua) wczes- nośredniowiecznego Krakowa wykazuje uderzające analogie do Ak- wizgranu - miasta Karola Wielkiego i ulubionej rezydencji Ottona III. 35 Pamiętajmy, że Bamberg i Merseburg były ukochanymi miastami Henryka II. Zob.: J.Strzelczyk, Bamberg a Polska w średniowieczu, Roczruki Historyczne 62,1996, zwłaszcza s.76 on. 36 R. Michałowski, Princeps fundator. Studium z dziejów kultury politycznej w Polsce X-XIII w., Warszawa 1989, II wyd.1993. Zob. także: K. Skwierczyński, Custodia civitatis. Sakralny system ochrony miasta w Polsce wcześniejszego średniowiecza na przykładzie siedzib biskupich, Kwartalnik Historyczny 103,1996,3, s. 3-51. 102 W jedenastowiecznym Akwizgranie centralne miejsce zajmowała kolegiata Marii Panny - kaplica pałacowa Karola Wielkiego. W pewnej odległości od niej na północ Otton planował założenie żeńskiego klasztoru benedyktyńskiego pod wezwaniem św. Salwatora (zamysł ten nie został ostatecznie urzeczywistniony), na wschód - rozpoczął budowę kolegiaty pod wezwaniem św.Wojciecha (Adalberta), ukoń- czonej już przez Henryka II, wreszcie na południowy wschód od Panny Marii, w pobliskiej miejscowości Burtscheid, założył klasztor bene- dyktynów pod wezwaniem św.Mikołaja. W Krakowie, zdaniem Michałowskiego, zrealizowano już w okresie wczesnopiastowskim3 zupełnie podobny zysł architektoniczny. Na Wawelu, w pobliżu katedry, istniał kościół (rotunda) pod wezwaniem Matki Boskiej, około 1,8 km od niego na zachód - kościół św.Salwatora (patrocinium bardzo rzadkie w Polsce!), na przeciw Salwatora, około 1,1 km na wschód od Matki Boskiej - kościół św.Mikołaja, wreszcie na północ od Matki Boskiej, między Salwatorem a Mikołajem, na Rynku Głównym, istnieje, jak łatwo się na miejscu przekonać, kościół pod wezwaniem św.Wojciecha. "Łatwo zauważyć, że Kraków zawierał w sobie kopię Akwizgranu Ottona III. W nadwiślańskim mieście pojawiają się te same patrocinia co i w stolicy Niemiec: Maria Panna, Salwator, Mikołaj i Wojciech. Takie same jest w obu wypadkach rozmieszczenie obiektów sakral- 3 Istnieje zasadnicza trudność, z której doskonale zdaje sobie sprawę pomysło- dawca, nakazująca ostrożność w uznaniu tej pociągającej hipotezy. Ze względu na znane ubóstwo polskiego materiału źródłowego do okresu wczesnopiastow- skiego nie wiemy z całą pewnością, czy wszystkie krakowskie budowle sakral- ne, które zaraz wymienimy, istniały już na początku XI w.; znamy je na ogół ze źródeł znacznie późniejszych. Michałowski jednak wykazał, że nie ma żad- nej konieczności odrzucenia hipotezy o tak wczesnym i mniej więcej równo- czesnym założeniu ich wszystkich. Rzecz jasna, jedynie dalsze badania archeo- logiczno-architektoniczne będą mogły, być może, tezę Michałowskiego zwery- fikować. 103 nych: Maria Panna w środku, w najbliższym sąsiedztwie pałacu, pozostałe kościoły naokoło niej, przy czym Salwator i Mikołaj położone były względem siebie po przeciwnej stronie kaplicy pałacowej, wychylając się nieco ku św.Wojciechowi, który znajdował się między nimi. Na tym nie dosyć: Gdy się stanęło przy Marii Pannie twarzą do Wojciecha, miało się w obu miastach Salwatora po lewej ręce, a Mikołaja po prawej. Porównywalne są także odległości między kościołami: zarówno w Akwizgranie jak i w Krakowie świątynię Matki Boskiej od Salwatora lub Mikołaja dzieliła przestrzeń od 1 do 2 km, natomiast od Wojciecha - od 0,5 do 1 km. Co więcej, pokrywały się również funkcje obiektów noszących te same patrocinia. Maria Panna była zarówno tu jak i tam kaplicą pałacową (w odniesieniu do Krakowa jest to tylko hipoteza), przy Salwatorze zarówno tu jak i tam służyło Bogu lub miało służyć zgromadzenie żeńskie, Mikołaj zarówno tu jak i tam znajdował się w rękach benedyktynów, a Wojciechem opiekował się kler świecki. Zbieżności jest więc zbyt wiele, aby wolno je było uznać za dzieło przypadku. Dlatego też mamy prawo wystąpić z twierdzeniem, iż Kra- ków był świadomym naśladownictwem Akwizgranu"38. Te rzeczywiście rewelacyjne obserwacje oraz na ich podstawie wysunięte wnioski dowodziłyby kilku rzeczy na raz. Po pierwsze tego, że pierwsi Piastowie dobrze rozumieli znaczenie pobożnych fundacji i to nie dowolnych, lecz poświęconych Matce Boskiej i konkretnym świętym (m. in. św.Wojciechowi), dla zapewnienia pomyślności i bez- pieczeństwa mieszkańcom danego miasta, a ponieważ chodziło o mias- ta pryncypalne, zapewne i całego kraju. Boża rodzicielka oraz wymie- nieni w patrociniach święci mieli bez wątpienia - zgodnie z ówczes- nymi wyobrażeniami i oczekiwaniami -bronić "swego" miasta przed wrogimi siłami piekielnymi, czyhającymi ze wszystkich stron, a także 38 R. Michałowski, op. cif., s. 75-76 wyd.II 104 zapewne przed "normalnym" nieprzyjacielem. Po drugie, że Kraków, choć jeszcze za Chrobrego i Mieszka II głównym grodem państwa nominalnie było Gniezno, urastał stopniowo do rangi miasta naczel- nego. Przyczyniły się do tego bez wątpienia lata rządów rezydencjo- nalnych w tym mieście Bolesława Chrobrego i Mieszka II przed osiąg- nięciem przez nich panowania w całym państwie. Po trzecie, że potrafiono i chciano dla osiągnięcia tego celu sięgnąć po świetny wzór akwizgrański, adaptując go stosunkowo wiernie w dalekim od Akwiz- granu Krakowie. Jest zupełnie możliwe, iż Chrobry wiosną 1000 r. towarzyszył Ottonowi III w drodze powrotnej z Gniezna nie tylko do Magdeburga (jak podaje Thietmar), lecz aż do samego Akwizgranu, a jeżeli tak, to zapewne był obecny przy głośnym otwarciu przez cesarza grobu Karola Wielkiego39. Oczywiście, nie wykluczone, że ideę " drugiego Akwizgranu" nad Wisłą realizował nie tylko bądź nie tyle sam Chrobry, lecz (także) jego syn (wraz z Rychezą rezydujący w Kra- kowie do 1025 r.), a może nawet wnuk - Kazimierz Odnowiciel, który w młodości przebywał w Niemczech, za którego panowania niejeden Niemiec pomagał w odbudowie Kościoła polskiego, a stolica państwa została przeniesiona ze zniszczonej Wielkopolski właśnie do Krakowa. Sama idea, a także zapewne co najmniej początki jej realizacji były jednak prawdopodobnie dorobkiem samego Bolesława Chrobrego. On też z nich wszystkich dysponował największymi zasobami mate- rialnymi do realizacji imponującego i bez wątpienia kosztownego pro- gramu inwestycyjnego. 39 Wydarzenie to, które zbulwersowało wielu współczesnych, miało na celu, jak wykazał ostatnio Knut Górich (Otto 111. óffnet des Karlsgrab in Aachen. Llber- legungen tu Heiligenverehrung, Heiligsprechung und Traditionsbildung, w: Her- rschaftsreprasentation im ottonischen Sachsen, red.: G.Althoff, E. Schubert, Sigmaringen 1998 [Vortrage and Forschungen, 46], s. 381-430), przygotowanie ewentualnej kanonizacji Karola Wielkiego, do czego jednak wówczas nie doszło. 105 Warto jeszcze zwrócić uwagę na fakt nadania wnukowi Chrobrego, późniejszemu księciu Kazimierzowi Odnowicielowi, urodzonemu z Rychezy w 1016 r., drugiego imienia Karol, które to imię - dodajmy - poza rodem karolińskim było we wcześniejszym średniowieczu w za- sadzie nie używane4ręcz o jego tabuizacji). Nie wy- kluczone, że także przydomek Magnus ("Wielki"), z którym Bolesław Chrobry występuje pod r. 1025 w Roczniku kapituły krakowskiej, a którym (Boleslav Velikij) obdarza go również najstarszy latopis ruski, stanowi nawiązanie do przydomka Karola Wielkiego4l. Na tle tego, co dotąd zostało powiedziane, teza Romana Micha- łowskiego zyskuje na prawdopodobieństwie i może mniej dziwnym będą się wydawać nie tylko rozmach i fantazja tej całej koncepcji, lecz również stopień kryjącej się za nią gorliwości religijnej i zrozumienie dla ideowych treści ottońskiej architektury u władców polskich począt- ku XI w. Dodajmy, że przypadało to zapewne na lata ciężkich wojen polsko-niemieckich. Wygląda na to, że pierwszych historycznych Pias- tów, także i przede wszystkim Bolesława Chrobrego, łączyły z Niem- cami i chrześcijańską Europą nie tylko stosunki "oficjalne" - dyploma- tyczne, wojenne, matrymonialne i organizacyjna-kościelne, ale również głębsze więzi ideowe. Zjazd gnieźnieński z roku 1000 na tym tle nabie- ra jeszcze głębszej wymowy. 40 H. Ludat, An Elbe and Oder, s. 86-87 i prz. 494-503; J. Hertel, Imiennictwo, s.121-123; K. Jasiński, Rodowód, s.128 on. 4i Dalsze ślady kultywowania tradycji Karola Wielkiego na dworze Bolesława Chrobrego: J.Adamus, Ideologia feudalna w Polsce wieku X-XII, Studia Wczesno- średniowieczne 4, 1958, s.132 on.; A. F. Grabski, Polska w legendzie karolińskiej, Roczniki Historyczne 27, 1961, s. 55 on.; St. Kętrzyński, Karol Wielki i Bolesław Chrobry, Przegl. Hist. 36, 1946, s. 19-25; tenże, O imionach piastowskich do końca ., XI w., Życie i Myśl 1951 nr 5-6, s.ó80-735 (II wyd. w tegoż: Polska X-XI w Warszawa 1961, s. 593-675). Idealista" Otton III, zimny "realista" Henryk II... Nie jestem pe- " wian, czy to najlepsze przeciwstawienie. Czy "realistyczna" polityka Henrvka II, na przykład w stosunku do Bolesława Cńrobrego i jego państwa, przyniosła w krótszej i dłuższej perspektywie rzeczywiście lepsze, nawet patrząc ,vyłącznie z punktu widzenia Niemiec i Ce- sarstwa, rezultatu niż ,,egzaltowana"; "idealistyczna", "pozbawiona cech realizmu'' polityka Ottona III? Czy jesteśmy w stanie ocenić sto- pień realności koncepcji Imperium omanum około 1000 r. i szanse ,lej realizacji % Czy zaprezentowany nrzez Ottona III i Srlwestra II model współpracy dwóch głównych autorytetów zachodniego chrześcijańst- .va, gdyby tylko się utrwalił, nie zaoszczędziłby naroaom europejskim wieków walk i zgorszenia? Co realizacja koncepcji Ottona III - Svi- westra II mogłaby oznaczać dla P olski? Co by było, gayby Ottonowi III dane było dłuższe życie i panowanie? 106 I07 Ryc. 6. Bolesław Chrobry i Otton III u grobu św. Wojciecha. Obraz Edwarda Brzozowskiego w Złotej Kaplicy katedry poznańskiej (1836-1840). Opuszczamy grunt historycznych dociekań. Mimo wszelkich nie- zbędnych uściśleń i korektur, mimo ponawiających się, także w ostat- nich, okołojubileuszowych latach, prób banalizacji postaci Ottona III przez rzekomo niezbędne sprowadzenie do właściwych proporcji, nie ulega wątpliwości, że jeżeli narody europejskie w chwili, gdy zdaje się urzeczywistniać idea zjednoczenia ich tak ciężko doświadczonego, a przecież jedynego w swoim rodzaju w skali całej historii ludzkiej, kontynentu, poszukują pierwocin, zwiastunów i heroldów tej jedności, wzrok musi się kierować - obok Karola Wielkiego - w pierwszym rzę- dzie na młodą a niezwykłą postać Ottona III, mirabilia mundi (zadzi- wienie świata). GNIEZNO I POZNAŃ W PAŃSTWIE PIERWSZYCH PIASTÓW Wprowadzenie do dyskusji ANTONI GĄSIOROWSKI Instytut Historii Polskiej Akademii Nauk w Poznaniu salony" ówczesnego wielkiego świata (przypomina o ' tomie monografista zjazdu gnieźnieńskiego, ]erz. ' . Terytorialną bohaterką tych lat przełomu była `; elkc .r:. ) niewiele wcześniej przed rokiem 1000, zapewne prz= ' l:.uctt.esu 2 Świat naszych dni i naszego kręgu cywilizacyjnego ekscytuje się jubileuszowym rokiem dwutysięcznym. Bo też w dziejach tego świata niewiele było tak "okrągłych" rocznic; przed dziesięciu wiekami mało kogo interesowało liczenie czasu wedle lat, mało też kto liczył czas wedle rachuby Dionizyjskiej. Przed dwoma tysiącami lat w ówczesnym świecie obchodzono banalną 753 rocznicę założenia Rzymu i mało komu przychodziło na myśl, że to data przełomowa. Dziś inaczej: po- tężna sieć mediów przypomina o "nadzwyczajności' przełomu tysiąc- leci, a powszechna, acz niezbyt głęboka, znajomość historii nakazuje przywoływać na pamięć wydarzenia, które rozgrywały się w epokach poprzednich takich przełomów. W Polsce jest to zresztą w pełni uzasadnione: tutaj właśnie na owym przełomie czysto umownych ' t dokonywał się przełom rzeczywisty i nadzwyczaj doniosły: w u 1000 niedawno ochrzczona Polska, odwiedzana (po raz pierw długie lata - jedyny) przez chrześcijańskiego cesarza, wcl- 109 laty, zrodziło się państwo dynastii zwanej później piastowską, pań- stwo, które przybrać miało potem miano państwa polskiego. Jądrem tego państwa była właśnie ścisła Wielkopolska, tereny wokół Poznania i Gniezna. Tylko te dwa ośrodki władztwa pierwszych Piastów prze- trwały do dziś jako miasta odgrywające rolę w Polsce progu trzeciego tysiąclecia, podczas gdy znaczenie innych - jak Giecza czy Ostrowa Lednickiego - zbladło lub nawet całkowicie - jak Grzybowa - popadło w zapomnienie. Ich rolę przed tysiącem lat pokazuje archeologiczne studium Zofii Kurnatowskiej. Jest rzeczą całkowicie zrozumiałą, że szeroka społeczność Wielkopolski, szczególnie mieszkańców Poznania, zainteresowana jest jednak przede wszystkim rolą Poznania, i c h Poz- nania, w najstarszych dziejach państwa. Zamiłowanie do klasyfikacji, rankingów i plebiscytów, ze sportu rodem, sprawia, że bardzo często pytamy: kto był najważniejszy, największy... Podobnie: który z ośrod- ków najstarszego państwa polskiego był najważniejszy. Hanna Kóćka- -Krenz prezentuje w niniejszym tomie informacje o badaniach archeo- logicznych, prowadzonych w roku 1999 na Ostrowie Tumskim - w naj- starszym Poznaniu. Pozwoliły one na odkrycie tuż obok starego kościoła Najświętszej Marii Panny fragmentów monarszej rezydencji - książęcego palacjum. Jego istnienie w tym miejscu już od dawna podejrzewano, a próbom odkopania stawała na przeszkodzie obawa przed zawaleniem się kościoła. Teraz podejrzenia sprawdziły się. Odkrycie palacjum przetoczyło się szeroką falą przez spragnione sensacji media, zarówno lokalne, jak i ogólnopolskie, media, które dzisiaj nie tylko opisują rzeczywistość, ale i ją często kreują. Tak było i teraz: prasę, radio i telewizję sezonu ogórkowego 1999 nurtowało pytanie o wpływ odkrycia na Ostrowie Tumskim na dotychczasowy obraz relacji między Gnieznem a Poznaniem w wieku X, a nawet konstatacja, że nowe odkrycia relację tę w istotny sposób zmieniają, że dotychczasowe poglądy, jakoby najstarszą stolicą Polski było Gniezno, trzeba teraz co najmniej osłabić, jeżeli nie odrzucić. Dziś media w dużej mierze kształtują obraz przeszłości w umysłach olbrzymiej rzeszy czytelników, słuchaczy czy widzów, one też roz- budzają ich ciekawość i zainteresowania historyczne. Badacz prze- szłości, historyk i archeolog, musi odpowiedzieć na to zapotrzebo- wanie. Próbuje też na nie odpowiedzieć i niniejsza sesja, poświęcona roli najważniejszych ośrodków grodowych w państwie polskim X wieku. Ale jak zawsze, gdy dokonuje się podsumowania stanu badań, rodzą się nowe pytania, wymagające nowych odpowiedzi. Toteż otwierając dyskusję, wskazać trzeba na kilka takich pytań, związanych z rolą Poznania i Gniezna w państwie pierwszych Piastów. Pierwszym z nich jest pytanie o rolę wielkopolskiego "centralnego obszaru władzy" w państwie pierwszych Piastów i zawartość tego obszaru. Takie obszary - jak przypomniała tu Zofia Kurnatowska - znamy m. in. z państwa wielkomorawskiego, takie obszary wyraźnie funkcjonowały w ówczesnym państwie niemieckim (m. in. Hart). Na takich obszarach położone były - w znacznym stopniu skupienia - główne siedziby monarsze: grody władców morawskich, zamki (Pfalze) królów niemieckich. W skład polskiego obszaru centralnego wchodziły najpewniej Gniezno i Poznań, Ostrów Lednicki i Giecz, a może jeszcze któryś z grodów. Wszystkie one, podobnie jak grody morawskie czy cesarskie Pfalze, położone były niedaleko od siebie, w odległości jednego dnia konnej jazdy, i gwarantowały władcy i jego otoczeniu bezpieczeństwo pobytu (umocnienia grodu, silne załogi), komfort mieszkania (palacja), wreszcie wyżywienie i obsługę (daniny, usługi ludności). Wielkopolski centralny obszar był - jak obecnie sądzimy - jedyny w Polsce: powstał w okresie, gdy państwo było jeszcze niewielkie, a po jego powiększeniu o Mazowsze, Małopolskę i Śląsk nie został na nowych terenach odwzorowany. Jaką rolę w tym obszarze władzy odgrywały poszczególne grody wielkopolskie? Tu dyskusja bynajmniej nie jest zamknięta. Utrudnia ją wyjątkowe ubóstwo źródeł pisanych, szczególnie źródeł współczes- 110 111 nych wydarzeniom wieku X i początków XI. Gerard Labuda w re- feracie na niniejszej sesji przypomina, że większość naszych poglądów na rolę Gniezna w wieku X opartych jest na relacjach Anonima Galla, piszącego ponad sto lat później. Podobnie negacja domniemanej dominacji Poznania w państwie Mieszka na swoje korzenie w mil- czeniu Galla. Nie możemy zapominać, że wykorzystywanie źródła tak późnego dla odtwarzania sytuacji w wieku X jest zabiegiem niosącym za sobą poważne ryzyko. Tezę o dominacji Gniezna bardzo mocno podbudowują jednak także i źródła współczesne: słynny dokument zwany Dagome iudex, znana moneta piastowska z określeniem Gnezdvn civitas, podobnie nieźle potwierdzone wydarzenia: sprowadzenie do Gniezna ciała biskupa Wojciecha, a potem Pięciu Braci Męczenników, wreszcie zjazd gnieźnieński roku 1000. Trudno o mocniejsze potwier- dzenie tezy, że Gniezno było stolicą państwa Mieszka I, państwa w Dagome iudex wprost nazwanego państwem gnieźnieńskim, i zaraz potem państwa Bolesława Chrobrego. Zwraca jednak uwagę, że wszystkie te przekazy i wydarzenia dotyczą jednej, ostatniej, dekady wieku X. Wtedy, u schyłku panowania Mieszka, bez wątpienia domi- nowało Gniezno, w Gnieźnie też bez wątpienia osiadł potem Bolesław Chrobry. O roli Gniezna w okresie wcześniejszym źródła współczesne nie przekazały żadnych wiadomości, podobnie, jak o roli Poznania, Ostrowa Lednickiego czy Giecza. Warto się zastanowić, czy dziejów funkcjonowania pierwszego parostwa piastowskiego, trwających co najmniej sto lat, a zamkniętych katastrofą roku 1038, nie traktujemy zbyt statycznie. Uważamy je za państwo ukształtowane jednorazową decyzją, o zorganizowanej armii, określonym zarządzie terytorialnym i systemie fiskalnym. Zda się, że zmieniał się tylko obszar (choć i tutaj nasze poglądy o etapach rozrostu terytorialnego a, co ważniejsze, o zasadach podległości nowych terenów władzy centralnej, są bardzo zróżnicowane). Pogląd taki musi podlegać dyskusji. Dotyczy to i pojęcia stolicy. Opowieść Anonima Galla o stałej stolicy państwa opierała się na doświadczeruu kronikarza, zbudowanym na obrazie państwa Bolesława Krzywoustego; podobnie w prawie pięćset lat później przez pryzmat Polski Jagiełły widział pań- stwo wieku X nasz największy historyk średniowieczny, Jan Długosz. Dyskusja o początkach instytucji stolicy w państwach wychodzących z epoki plemiennej czeka jeszcze na kontynuację i w warunkach Polski: kiedy dokonało się zdominowanie grodów "strefy centralnej" przez jeden, w miarę stały, ośrodek władzy, który stał się potem centralnym punktem państwa: stolicą przede wszystkim ideologiczną (solium Regni): miejscem wynoszenia na tron, potem koronacji, ośrodkiem władzy monarszej i arcybiskupiej, itp. Takim ośrodkiem było Gniezno w państwie polskim schyłku X w.; w kilkadziesiąt lat poźniej musiało ustąpić tego miejsca Krakowowi, w którym te funkcje stołeczne wystąpiły zapewne jeszcze wyraźniej (krakowska, nie gnieźnieńska, analogia akwizgrańska Romana Michałowskiego?). Pytanie, czy Gniez- no było - i od jak dawna było - pierwszym tego typu ośrodkiem, czeka nadal na dyskutantów. W dyskusji tej - obok coraz to większej naszej ogólnej wiedzy na temat funkcjonowania wczesnego państwa - podstawowe znaczenie muszą mieć źródła. Źródła pisane, dawniej podstawowe dla próby zrozumienia mechanizmów funkcjonowania piastowskiej Polski w wieku X, jedyne tworzywo warsztatów pisarskich Stanisława Smolki czy Oswalda Balzera, niewiele już potrafią dostarczyć informacji, nie- zależnie od tego, jak wyrafinowane pytania stale im zadajemy. Straci- liśmy już też nadzieję na odkrycie nowych źródeł pisanych. Od pół- wiecza coraz większe znaczenie dla rekonstrukcji obrazu państwa X i początków wieku XI mają źródła archeologiczne. W przeciwieństwie do tradycyjnych źródeł warsztatu historyka, liczba źródeł archeologicz- nych wciąż rośnie. Doskonalą się też metody ich wykorzystywania i precyzja udzielanych przez owe przekazy odpowiedzi. Obraz Polski dwu pierwszych tercji wieku X, odtworzony dzięki badaniom archeo- 112 113 logicznym, jest o wiele bogatszy od tego, jaki przynieść mogłaby naj- bardziej rafinowana egzegeza kroniki Anonima Galla. Obraz ten musi już dziś być obrazem malowanym wspólnie przez historyka i archeo- loga. Ani historyk, ani archeolog faktu tego nie powinien lekceważyć. Pamiętamy, że w przeciwieństwie do źródeł pisanych, źródła archeologiczne pełnym głosem mówią o Poznaniu drugiej i trzeciej tercji wieku X. Jawi się on nam jako wyjątkowo potężnie umocniony gród, rezydencja władcy (ostatnio z takim rozgłosem przypomniane palacjum), wpleciony w podstawową wówczas sieć komunikacyjną - drogi wodne. Szczególną jednak uwagę zwracają te wyniki wyko- palisk, które lokują na poznańskim Ostrowie Tumskim ślady katedry z wieku X wraz ze znajdującymi się na środku kościoła pochówkami prominentnych osób. Historyk musi oczekiwać od archeologa w miarę dokładnej datacji obydwu znalezisk, podobnie dokładnego określenia atrybucji drugiego z nich. Opowiadając się za ogólnopolskim - zda się, niewątpliwym - charakterem najstarszego biskupstwa (biskup "pol- ski", nie "poznański"), przyjęcie, że szczątki najstarszej katedry po- chodzą z wieku X, zmusza do akceptacji poglądu o bardzo dużym znaczeniu Poznania w okresie bezpośrednio po przyjęciu przez Mieszka chrztu. Datacja pierwszej katedry zaledwie o kilkadziesiąt lat późniejsza argumentację tę oddala, pozwalając na wiązanie najstarszej katedry z wynikami reorganizacji polskiego Kościoła w roku 1000. Wtedy sprawę komplikuje jednak problem grobowców. Teza o Mieszkowo-Jordanowej katedrze pozwala szukać pośrodku niej miejs- ca pochówku księcia-fundatora. Centralny pochówek w katedrze jede- nastowiecznej nie wydaje się możliwy. Kogo miano by tam pochować: Mieszko już dawno przed rokiem 1000 został gdzieś złożony, bardzo mało prawdopodobne, aby zgodzono się na takie honory dla Ungera. Poszukiwanie w Poznaniu grobowca Mieszkowego następcy, Bolesła- wa Chrobrego, kłóci się ze wszystkim, co wiemy o filozofii pochówków monarszych w tym czasie. Filozofia ta zakładała pochówki władców w ich fundacjach: gdzież miano by pochować Chrobrego, jeżeli nie w ufundowanej przezeń archikatedrze gnieźnieńskiej, pod opieką uratowanego przezeń z rąk Prusów wdzięcznego świętego Wojciecha, który, jak nikt inny, zabiegałby o Boże łaski dla swego podopiecznego! Nie wiemy nic, jakoby Bolesława Chrobrego coś łączyło z Poznaniem. Pogląd, jakoby Chrobrego złożono po śmierci w ojcowskim grobie, sformułowany, przypomnijmy, w ponad czterysta lat po śmierci króla przez Jana Długosza, mimo że mało prawdopodobny, wydaje się opoką, w porównaniu z ewentualną tezą o pochowaniu Chrobrego w katedrze wzniesionej dopiero w wieku XI. Tak więc jedenasto- wieczna datacja najstarszej katedry nakazywałaby również poważną rewizję tezy o pochówkach in medio ecclesiae. Ale przyjęcie, że najstarsza poznańska katedra została zbudowana dopiero po wprowadzeniu w roku 1000 nowej organizacji kościelnej w Polsce, nakazuje pytać, dlaczego w tymże roku erygowano biskupstwo właśnie w Poznaniu. Czyżby tylko dlatego, że trzeba było jakoś zaopatrzyć Ungera, wydzielając diecezję z jednolitej całości centralnego obszaru wielkopolskiego? Warto o tym dyskutować. W połowie wieku XIV, po wzniesieniu w Poznaniu kolejnej, już gotyckiej, katedry, postanowiono (nie bardzo wiemy: kto) wznieść na środku owej budowli grobowiec któregoś z pierwszych Piastów. Pamiętano, że za ich czasów Wielkopolska była centrum państwa. Z melancholią wspominano te czasy w chwili, gdy za rządów Kazi- mierza Wielkiego dominował Kraków i krakowscy panowie. Z wy- borem bohatera pomnika nie było większego problemu. W Wielkopol- sce przewodnikiem po zamierzchłych dziejach był na pewno Anonim Gall, nie zaś mistrz Wincenty Kadłubek. Na kartach kroniki Anonima Galla (który o Mieszku I wiedział tylko, że wziął za żonę Dąbrówkę i że przyjął chrzest, a ponadto, że w dzieciństwie był ślepy), na kartach tych dominował Bolesław Chrobry. O miejscu pochówku któregokolwiek z pierwszych Piastów już w wieku XIV nie wiedziano zgoła nic: walec roku 1038 i długotrwała przerwa w funkcjonowaniu w Wielkopolsce agend państwa przerwały wszelką tradycję tych wydarzeń. Od połowy wieku XIV grobowiec Chrobrego stał na środku poznańskiej katedry. W sto lat później do grobowca tego Jan Długosz " dołożył" Mieszków I i II oraz Kazimierza Odnowiciela (dziś wiemy, że tego ostatniego musiano by pochować w ruinach!). Od tego czasu wszyscy wiedzieli, gdzie pochowani są najstarsi polscy władcy. Podob- nie wszyscy odwiedzający dziś poznański Ostrów Tumski, po lekturze okazałego medialnego napisu na westwerku poznańskiej katedry, " wiedzą', gdzie znajdowała się stolica najstarszej polskiej diecezji. Ale pomimo tej wiary, warto dyskutować. Problem znaczenia Poznania i Gniezna w wieku X do dyskusji tej nadaje się, jak mało który.