MALKOM qrt50 2e9c804d 30219c04 921 30 97d0 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 PRACE INSTYTUTU HISTORII POLSKIEJ AKADEMII NAUK POLSKA DZIELNICOWA I ZJEDNOCZONA państwo. społeczeństwo kultura pod redakcJš ALEKSANDRA GIEYSZTORA BOGUSŁAwa LEŒNODORSgIEGO WIEDZA POWSZECHNA wARSZAWA 1972 Obwolute, okładke, wYklejkę, karte tytułowš projektował JOZEF CZESŁAW BIENIEK Redaktor: ADELA KONIKOWSKA Redaktor techniczny: JADWIGA RZęDOWSKA Korektorzy: CZESŁAWA TOMASZEWSKA, KRYSTYNA WYSOCKA Printed in Poland PW "Wiedza Powszechna", Warszawa 1972. Wydanie I. Nakład 20000+2s9 egz. obj. 29,5 ark. wyd., 38,5 ark. druk. -H 3 ark. druk. wkładek. Papier druk. sat. kl. III 70 g (82X104/32) z Fabryki Papieru w Klu- czach. Oddano do składu w styczniu 1972 r. Podpisano do druku w paŸdzierniku 1972 r. Druk ukończono w grudniu 1972 r. Cena zł 48; Zakłady Graf. w Katowicach, Zakł. S, Katowice 12, ul. Armii Czerwonej 13B - Zam. 342/'l2 - R-07 PRZEDMOWA Zamierzeniem autorów i redaktorów niniejszego, kolejnego tomu serii Konfrontacje Historyczne było pokazanie dojrzałego i póŸnego œredniowiecza polskiego z wielu dopełniajšcych jego obraz punk- tów widzenia. Zgodnie z założeniami całej serii również i ten tom zawiera podwójnie pojętš kon- frontację poglšdów. Z jednej strony jest to spojrze- nie kilkunastu autorów, znawćów złożonego i boga- tego przedmiotu, którzy przedstawiajš czytelnikom własne jego widzenie, często różnišce je od innych, reprezentowanych zarówno,przez dawnych, jak i współczesnych badaczy historii narodowej, co na- daje ksišżce ton polemiczny, dyskusyjny. Z drugiej zaœ strony jest to zestawienie dziejów polskich z dziejami sšsiadów bliższych i dalszych, szukanie analogii i kontrastów, pozwalajšcych na wskazanie miejsca Polski w ówczesnej, a może i dzisiejszej Europie. Czy dokonanie tak pojętej konfrontacji udało się autorom, osšdzš Czytelnicy. Już teraz godzi się jednak powiedzieć, że za- miary sięgały dalej niż ich realizacja, że zabrakło nam udziału jednego czy dwu przyobiecanych piór, 5 PRZEDMOWA że w opracowaniu wystšpiły nierównomiernoœci mimo naszej woli i że spodziewamy się krytyki życzliwej w sprawie przez nas podjętej. Traktujšc przedstawiony zbiór jako pierwsze przybliżenie ogółowi czytelniczemu  toczšcej się dziœ dyskusji historyków, ufamy, że poruszone tu tematy nie okażš się tak odległe, jak by to wynikało z liczby €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stuleci dzielšcych nas od tamtych czasów. Zbiór €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€naszych esejów pojmowaliœmy i pojmujemy jako otwarty; nie zastšpi on też, i nie miał zastšpić, systematycznego wykładu dziejów Polski między XII i XV wiekiem. Zaproponowane dla niniejszego tomu granice obejmujš to, co nazwać by można œredniowieczem gotyckim. Na poczštki omawianych przez nas spraw pada jeszcze refleks dojrzałego romanizmu w sztuce, odzywajš się jeszcze czas jakiœ pogłosy dwunastowiecznego humanizmu, którego walor w dziejach myœli ludzkiej i jej literackiego zapisu, cenimy dziœ wyżej niż nasi poprzednicy; to czy- nimy również wobec polskiego ich przedstawicie- la, mistrza Wincentego. Także przy końcu okresu słychać sygnały nowego, zarysowuje się prze- kształcanie wizji œwiata, który w XV wieku wy- dawał się już wielu ludziom inny, niż to widziały autorytety uniwersyteckie i koœcielne. Ale podsta- wowy zršb trzech stuleci tworzy dosyć zwartš całoœć; jej szata gotycka odpowiada wprawdzie zasięgowi chrzeœcijańskiej Europy łacińskiej, ale kryje wiele treœci gospodarczych , społecznych i politycznych, a pod koniec okresu także kultu- ralnych, nie mieszczšcych się pod etykietš wy- znaniowš. Całoœć tę wyczuwali obserwatorzy ów- czeœni, choć nie zawsze znajdowali dla niej nazwę: dopiero w XV wieku przyjęto (dawniej geogra- ficzny tylko) termin "Europa" dla tej wspólnoty kultury zachodniej. Ale zaraz okazało się, że jej granice zostały otwarte na wschodzie, co skłoniło Macieja Miechowitę do zaproponowania nowego, uzupełniajšcego terminu, odpowiadajšcego rzeczy- wistoœci państw jagiellońskich w pierwszej ćwierci XVI wieku, mianowicie Sarmacji Europejskiej. Całoœć póŸniejszego œredniowiecza nie ozna- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cza jednolitoœci. Mimo podtrzymywania tradycji cesarskiej i teorii głoszšcych doczesnš suweren- noœć cesarzy, władców œwiata, mimo konkuren- cyjnej idei pełni władzy papieskiej , także nad €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€monarchami, między innymi w XIII wieku nad ksišżętami polskimi, istota rzeczy jest inna. Ha- słami uniwersalizznu albo podległoœci tych czy innych władców wobec cesarza lub papieża trze- ba było niekiedy posługiwać się w grze politycz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nej, jednakże podmiotem tej gry były prawdzi- wie suwerenne królestwa i księstwa występujšce w niej w różnych układach i współzależnoœciach . €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Dotyczy to nawet rozdartych Włoch, gdzie inter- wencje cesarzy i kandydatów do korony cesars- kiej wprawdzie ważyły jeszcze niemało, ale gdzie znakomity prawnik Bartolo de Sassoferrato zna- lazł dobitnš formułę dla autonomii , jeœli nie zawsze pełnej niepodległoœci, miast-państw włos- kich: civitas sibi princeps (miasto-państwo samo sobie władcš). To sano, i jeszcze pełniej, trzeba €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€powiedzieć o głównych członach polityczno-pań- stwowych Europy póŸnoœredniowiecznej. €€€€€€€€€€€€€€€€Poseł Kazimierza Wielkiego do cesarza Karo- la IV oœwiadczył mu, że jego pan nie podlega nikomu, podczas gdy cesarz podlega papieżowi, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€co przejęło zgrozš teoretyków i dyplomatów ce- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sarskich, lecz odpowiadało poczuciu państwowenu monarchów europejskich. Jednoœci Europy łacińs- kiej trzeba szukać bowiem we wspólnym trybie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i stylu życia, w analogicznej artykulacji œwiata i społeczeństwa, w mentalnoœci ludzkiej, ale nie w polityce, choć nietrudno i tu zauważyć podob- nš strukturę władzy, a w każdym razie od XIV 6 q PRZEDMOWA wieku poczšwszy podobne dšżenia ku monarchii stanowej i urzędniczej, ku centralizacji, kontrolo- wanej jednak przez przedstawicielstwo stanów uprzywilejowanych, które razem z królem i po- dległym terytorium tworzš Koronę Królestwa (Corona Regni). Na tym tle państwo polskie i kultura polska, gospodarstwo i społeczeństwo Polaków ujawniajš cechy wła.sne, wpisujšc się jednoczeœnie w zaryso- wanš tu szerokš ramę dziejów Europy gotyckiej. Celem niniejszej ksišżki było ukazanie zarówno swoistoœci dróg, jak prawidłowoœć w skali krajo- wej i międzynarodowej. Zaczynajšc od sprawy œwiadomoœci narodowej przez główne problemy walki o suwerennoœć i integralnoœć terytorialnš, a także walki politycznej o władzę wewnštrz kraju, chcieliœmy pokazać nie tylko ekonomikę i strukturę społecznš, ale również - w szerszej może mierze niż to na ogół w podobnych prze- glšdach zdarzało się zagadnienia kultury umy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€słowej, literackiej i artystycznej. Wybór tych za- gadnień był sprawš autorów, redakcja postarała się o kompozycję tomu i doprowadzenie tekstów do rozmiarów przewidzianych przez Wydawnic- two. Aleksander Gieysztor Aleksander Gieysztor NARODOWA I REGIONALNA W POLSKIM ŒREDNIOWIECZU Historiografia polska od zarania swego na- ukowego istnienia próbowała w każdym poko- leniu zdawać sprawę z dziejów œwiadomoœci na- rodowej. Dzięki studiom Marcelego Handelsmana, Teodora Tyca, Kazimierza Tymienieckiego, Ro- mana Grodeckiego, Kazimierza Dobrowolskiego, Franciszka Bujaka wyodrębniła w tym celu osob- nš linię badań mediewistycznych. Wydobyto do- stępne w owym zakresie Ÿródła i postawiono wo- bec nich rozbudowany zestaw pytań historycz- nych. Uzyskano przy tym przekonanie, że temat ten wymaga szczególnie starannej analizy języka Ÿródeł. Rzadko dochodziły do głosu zainteresowa- nia porównawcze. Szkic Handelsmana otworzył tu drogę, na którš trudno było wstšpić, brakowało bowiem długo odpowiednich obcych prac przygo- towawczych. W ostatnich latach tematyka ta do- znała ożywienia u nas i gdzie indziej, jak œwiad- czy między innymi szeroki jej przeglšd dokonany w roku 1965 w ramach spotkań historyków nie- mieckich w Reichenau oraz studium Bernarda Gu- enee o państwie i narodzie we Francji œrednio- 9 ALEKSANDER GIEYSZTOR wieczmej, zajmujšce się głównie zmiennš war- toœciš semantycznš terminów takich, jak gens, natio i lingua (lud w sensie zbliżonym do etnicz- nego, naród i język). Oczywisty byłby pożytek z rozwinięcia stu- diów komparatystycmych nad historiš wyrazów, którymi w œredniowieczu posługiwała się elita wprawdzie wšska, ale występujšca w całej Euro- pie łacińskiej i p owišzana wielu nićmi wspólnej kultury umysłowej. Równie pożyteczne byłoby porównanie naszych wyników z dorobkiem nauki czeskiej i węgierskiej, której przedstawiciele zaj- mujš się zbliżonym pod wielu względami Zjawis- kiem dojrzewania w tych krajach œwiadomoœci państwowej i narodowej. Poniższe uwagi próbujš nakreœlić ramy takiej konfrontacji, wychodzšc z opisu i interpretacji więzi narodowej oraz regio- nalnej w polskim œredniowieczu i wskazujšc na jej cechy typowe w skali epoki i kontynentu oraz swoiste w skali ziem między Odrš a Bugiem. Terminologia Ÿródeł i terminologia nauki historycznej O badaniach œwiadomoœci narodowej powie- dziano żartobliwie, jak o filozofii, że przy po- mocy obmyœlonej w tym celu terminologii doka- zujš sztuki mijania się z tematem. Zarzut ten wypływa z posługiwania się przez historyków ter- minami, które już na pierwszy rzut oka tršcš anachronizmem, rzutujšc w przeszłoœć siatkę po- jęć i wyrazów owstałš w czasie znacznie póŸ- niejszym niż antyk, œredniowiecze i znaczna częœć nowożytnoœci. Istotnie, historyk dzisiejszy, gdy pisze na przykład o poczštkach "państwa" polskiego, uży- wać musi dla okreœlenia istoty przedmiotu swoich rozważań słowa "państwo" i takich jego złożeń, WIʟ NARODOWA I REGIONALNA W ŸREDNIOWIECZU jak "ideologia" lub "œwiadomoœć państwowa". Jak wiadomo, wyraz "państwo", acz polski i daw- ny, nie sięga swoim istnieniem - w użytym tu znaczeniu - najstarszych okresów historii na- szego kraju. W rozumieniu organizacji politycz- nej najwyższego rzędu zaczęto go stosować w na- szym języku - wyjaœnił to Józef Matuszewski- w XVIII wieku. Wtedy dopiero do kilku wczeœ- niejszych wartoœci znaczeniowych tego słowa (każde "dominium", także prywatno-prawne, oraz "pan i pani") dodano i to, którego potrzeba wy- stšpiła w języku polskim dopiero w dobie prze kształceń dawnej Rzeczypospolitej w nowoczesnš postać ustrojowš. Wytworzyły się wówczas główne dziœ znaczenie wyrazu, tyle co nowołaciński status czy francuski tat lub niemiecki Staat. We Fran- cji na przykład tat pojawił się pod piórem Filipa de Commynes w XV wieku i nabrał no- wożytnego sensu ciała polityćmego w wieku XVI, upowszechniajšc się w stuleciu następnym. A jak ustrój politycmy państwa polskiego nazywano w X wieku? Najpewniej jakšœ starszš językowo postaciš wyrazu księstwo, zapewne więc "knędztwem", a rychło od koronacji Chrobrego "krolestwem", po łacinie regnurc ducatus, prin- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cipatus. Dziœ obejmujemy je łšcmym mianem "państwa". Jest to zabieg koniecmy, choć wy- maga za każdym razem rozwagi, aby nie rozejœć €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€się ze Ÿródłami i nie imputować im treœci wów- czas nie znanych, aby nie minšć się z prawdo- podobieństwem historycznym, które kształtuje nie tylko lektura wybranych tekstów, ale i ogólna kultura humanistyczna historyka. Używajšc tych terminów-mikromodeli, warto starannie spraw- dzać ich przydatnoœć w pojmowaniu przeszłoœci. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Wyrazy "naród" i "narodowoœć" sš obarczone dziœ wielowiekowym, ale, jak wspomniano, uskła- danym - zwłaszcza w ostatnich dwu wiekach- 10 11 ALEKSANDER GIEYSZTOR brzemieniem zwyczaju językowego, zwišzanych z tymi wyrazami wyobrażeń i emocji zbiorowych. Dogodne w użyciu, rzekomo przejrzyste i zrozu- miałe, wyrazy te noszš w sobie w istocie rzeczy to, co nazwać by można oczywistoœciš pozornš. Co to jest naród, jakiego rodzaju jest on gru- ,pš ludzi,)nie da się bowiem zdefiniować bez czasow- ników i bez zdawania sobie sprawy ze szczególnych cech takiej badanej struktury społecznej, którš łšczy więŸ etniczna, acz nie wyczerpuje jej charak- terystyki. Co więcej, wiele wskazuje na to, że wy- padnie poprzestać na definicji szerszego, ale nie za szerokiego zasięgu, przylegajšcej do "narodu" widzianego w okreœlonej serii zjawisk historycz- nych. Usiłowania zmierzajšce do stworzenia de- finicji absolutyzowanej, rozcišganej na wszystkie czasy i struktury społeczne, nie przyniosły prze- konywajšcych rezultatów. Dorzućmy, że teoretycy œredniowieczni zastanawiajšc się nad terminem analogicznym, nad ;,natiopoprzestawali na ak- cencie wspólńego pochodzenia tej grupy społecz- nej; zgodnie z Izydorem z Sewilli była to dla nich nutitv .do ab uno principio orta, a więc zbio- rowoœć zrodzona z jednego poczštku. Że "poczš- tek" takiej "natio" może mieć charakter teryto- rialno-państwowy, .poucza inne okreœlenie tegoż encyklopedysty o wielowiekowym oddziaływaniu na aparat pojęciowy ludzi œredniowiecza. ", ojczyzna, to dla niego qv,od co n nunżs sżt o nnżu7n qui ea nati su.nt.IEto, co wspólne wszystkim, któ-, rzy w niej się urodzili, jest więc wspólnotš geo- historycznš, a nie tylko szczepowš. Teoria ta wykazuje elastycznoœć, na którš złożyły się różne doœwiadczenia historyczne. Po- czucie wspólnoty we wczesnym œredniowieczu poœwiadczajš przede wszystkim nazwy plemion i ludów, także nazwy tworzonych przez nie orga- nizacji politycznych. Nazwy te przynoszš więc 12 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zróżnicowanie jakby w płaszczyŸnie poziomej, w układzie geograficzno-etnicznym. Częœć z nich, i to poważna, jak Wizygoci i Longobardowie, Ala- manowie i Wandalowie spoœród ludów germań- skich, Lędzice i Drewlanie spoœród słowiańskich, Galindowie lub Kurowie spoœród bałtyjskich, za- błyœli na krócej lub dłużej, ale przejœciowo na mapie politycznej ówczesnej Europy. Potem albo zanikli, albo skryli się w cień, pozostawiajšc swo- je nazwy niekiedy tylko krainom geograficznym, które z kolei potrafiły nadać nazwę innej zupeł- nie ludnoœci, jako to się stało w przypadku Lom- bardii, Andaluzji lub Prus. Pewnej jednak częœci tych nazw etnicznych dane było nie tylko utrwalić się, ale przejœć wraz z niosšcymi je grupami społecznymi przez kilka etapów rozwojowych aż do okreœlenia przy ich pomocy narodu w pełnym œredniowieczu i w cza- sach nowożytnych. Przy bliższym zbadaniu oka- zuje się bowiem, że nazwy te zawierajš w sobie także informacje dotyczšce układu pionowego, hierarchii politycznej i społecznej w różny spo- sób i na różnych szczeblach zajętej przenoszeniem tych nazw. W,tym jakby uStrojowym znaczeniu ludzie œredniowiecza urzywali wyrazu populus, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€który nie oznaczał ludu w ogóle, ale grupę ludz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kš zorganizowanš politycznie, niosšcš w -sobie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€składniki władzy, powiedzeń społeczeń- stwo upolitycznione,we wczeœniejszym œrednio- wieczu pokrywajšce sIę z możnymi oraz ludnoœciš wolnš powoływanš przez władcę na zgromadze- nia i pod broń. Kariery niektórych terminów etnicznych zdu- miewajš, żeby wspomnieć tylko klasyczny po- niekšd przykład Franków. Najpierw otaczali €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jak wiadomo - jedno z plemion germańskich gotowych do uderzenia na prowincje Cesarstwa Rzymskiego, potem, między V i IX wiekiem, po- 13 ALEKSANDER GIEYSZTOR tężnš organizację politycznš powstałš jako Kró- lestwo Franków. Następnie ich nazwa posłużyła do okreœlenia jednej z krain Królestwa Niemiec- kiego, mianowicie Frankonii, a równoczeœnie utrwaliła się w œwiadomoœci przodków dzisiej- szych Francuzów jako im przysługujšcy termin polityczny i etniczny, tak dobitnie akcentowany w œredniowiecznej tytulaturze króla Francji, dłu- go nazywajšcego siebie: rex farccoruc, , królem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Franków, od poczštków zaœ XIII wieku dopiero rex fracciec. Na przykładzie tym łatwo stwier- dzić, jak złożona może być historia nazwy pocho- dzenia plemiennego, gdy ma posłużyć do okreœle- nia w dalszym rozwoju innych niż poczštkowe jakoœci społecznych i politycznych. Może to do- prowadzić do przesunięcia takiej nazwy na od- miennš językowo grupę ludzkš. Komplikacje tego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rodzaju występujš wœród ludów i państw zarówno romańskich, jak germańskich Europy zachodniej. Mniej jest ich w Europie słowiańskiej, której dzieje pod względem narodowoœciowym w prze- ważajšcej mierze układajš się w doœć prosty schemat linearny: od nazwy plemienia naczelnego do objęcia niš pobliskich sšsiadów, od wytworze- nia, wraz z państwem wczesnofeudalnym, odpo- wiadajšcej mu narodowoœci do przekształceń no- wożytnych, gdzie mogš wystšpić załamanie owego liniowego rozwoju œwiadomoœci narodowej i jej odrodzenie na innych podstawach społecznych. Takš drogę przebyła większoœć tworów politycz- nych i narodowoœci wœród Słowian południowych, jak Chorwaci i Serbowie, a wœród Słowian za- chodnich odbyli jš także Czesi i Polacy. Tysišc- letnie istnienie własnego państwa narodu pol- skiego sprawiło, że dzieje tej narodowoœci sš szczególnie bogate i interesujšce jako przedmiot badania historycznego. WIF NARODOWA I REGIONALNA W SREDNIOWIECZU Od wspólnoty słowiańskiej do polskiej wspólnoty państwowej WięŸ etniczna, którš uczeni niemieccy okre- œlajš terminem najogólniejszym, a niełatwym do €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przetłumaczenia na inne języki, wyrazem Wir -Bewusstsen (œwiadomoœć grupy, nazw stajšcej się "2n " wobec otaczajšcego jš œwiata), więŸ ta we wczeœniejszym œredniowieczu polskim poœwiadcza swoje istnienie na dwu różnych płaszczyznach. Jednš z nich, doœć monQlitycznš, okreœla ogólna nazwa etniczna Słowian. ; Termin to, jak wiadomo, bardzo dawny i żywy, pokrywajšcy po- czucie nie tylko wspólnoty pochodzenia, ale także opozycji kulturowej wobec obcych. Co oznaczał €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ten wyraz? Milxio zgłaszanych czasem wštpliwo- œci, najlepszš etymologiš nadal jest nawišzanie do "słowa" w sensie ludzi mówišcy słowem zrozumiałym, w przeciwieństwie do "Niemców", czyli "niemych". Płaszczyzna ogólnosłowiańska przy całej swej ówczesnej, jak mniemam , oczywi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stoœci była jednak płasZczyznš zwišzków luŸnych i otwartych. Jej podstawowš przesłankę stanowiła wspólnota językowa podobna do tej, dla której Germanowie, podzieleni na wiele zwišzków wiel- koplemiennych, używali terminu thiu, disc, w zla- tynizowanej postaci lingua theodisca, dla wspól- noty germańskiej. Zarówno wœród Germanów, jak Słowian bliższe okreœlenie wspólnoty tak wyso- kiego rzędu, nadanie jej zwartoœci przekraczało możliwoœci polityczne epoki. Terminem "Sclavinia" lub "Sclavania" posłu- żono się wprawdzie dla państwa Bolesława Chro- brego około roku 1000, które pod tš nazwš stanęło w planach Europy ottońskiej na równi z Germa- niš, Gališ i Itališ, ale już te sšsiednie terminy wskazujš na uczonš, ideowo-politycznš - po- wiedzielibyœmy: propagandowš - genezę takiego 14 15 ALEKSANDER GIEYSZTOR pomysłu nazwania państwa polskiego. W utożsa- mieniu Polski ze Słowiańszczyznš (zachodniš naj- pewniej) mieœciła się zapowiedŸ jakiegoœ progra- mu, jakiegoœ zamierzenia, jakiejœ ekspansji, ale była to podobna pars pro toto (częœć za całoœć), jak Germania dla Królestwa Niemieckiego, Galia dla Królestwa Burgundii lub Italia dla różnych czšstek władztwa Ottonów nad częœciš Półwyspu Apenińskiego. Użycie nazwy Słowiańszczyzny w tym celu œwiadczy jednak o żywotnoœci owej luŸnej więzi ponadplemiennej, która w innej postaci zazna- czyła się w staroruskiej tradycji etnogenezy ca- łego œwiata słowiańskiego i jego częœci składo- wych, zawartej w Powieœći Doroczn.ej z poczštku XII wieku. Zachodniosłowiańska mitologia poli- tyczno-etniczna Kroniki wielkopolskiej jest innym tego echem już z przełomu XIII/XIV wieku. Ale płaszczyzna słowiańska nie mogła wytworzyć współzależnoœci między poczuciem etniczno-kultu- rowym, zresztš zakłócanym tak co do wspólnoty języka, jak obyczaju, i organizacjš politycznš, która wœród Słowian nie miała rozcišgać się wię- cej niż na zgrupowanie państwowe paru plemion wielkich i kilkunastu małych. Owa płaszczyzna więzi etnicznej była bliska rzeczywistoœci plemiennej i miała sama więcej różnolitoœci. Z niej bowiem zrodziły się państwa wczesnofeudalne, jawišce się nam w postaci jak- by gotowych, dużych i silnych organizacji spo- łeczno-terytorialnych. W istocie rzeczy majš za sobš etap, który by można nazwać zwišzkowym. Na czele wczesnej federacji państwowej stawało plemię naczelne, przywódcze wobec plemion uza- leżnionych. Można by więc mówić o wspólnocie wielkoplemiennej, ale także o istniejšcej i realnie wyróżnionej, przy pomocy osobnej nazwy, wspól- nocie małego plemienia. W pismach Bedy Czcimy  16 godnego, historyka Anglii z VIII wieku, obok nadrzędnego pojęcia Sasów przybyłych na wyspę istniejš jemu współczeœni Sasi zachodni (Wessex) i wschodni (Essex); nadto o Sasach w ogóle i o Anglikach wie on, że łšcznie pochodzš spo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œród licznych nationes która jawi się w ten sposób jako pewna najszersza wspólnota etniczna. Podobny układ zauważamy u progu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€historii naszego kraju. 'Przy nazwie Polski, jej geńe- ;- zie i rozwoju wiemy sporo, więcej i lepiej niż , przyPadku Czechów. Oznaczała ona bez wšt- pienia "polskš ziemię", czyli zgodnie z prawidłami €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ ówczesnego słowotwórstwa "ziemię Polan. Przymiotnik "polski" urobiono od rdzenia nazwy, Polanie" (tak jak inny przymiotnik miejsco- wy: "lubelski", pochodzi od rdzenia, a nie od peł- nej formy wraz z przyrostkiem wyrazu "Lublin. Nazwa "Polanie" w łacińskiej formie "Polani, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ "Poleni, "Poloni pojawiła się u schyłku X wie- ku w Ÿródłach obcych i,powstałych na ziemiach polskich. Oznaczała ona od pierwszej chwili swego wystšpienia w tekstach dwa zakresy pojęciowe. Pierwszy, i niewštpliwie starszy, odnosił się do €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ mieszkańców krainy nad œredniš Wartš, nazywa- nej od nich Polskš. Drugi zakres nazwy oznaczał mieszkańców całego państwa polskiego czasów jeœli nie Mieszka I, to na pewno Bolesława Chro- brego. €€ Mimo całej niewygody zachodzenia na siebie dwu takich zakresów, podobnš dwoistoœć znacze- niowš nosił w sobie ówczeœnie termin "Francja" który okreœlał zarówno całe Królestwo Francji, jak węższy obszar danemy kapetyńskiej, póŸniejszej Ile-de France. I w Polsce doszło do wyodrębnienia się stšd dwu nazw. w XIII wieku pojawiło się oznaczenie Polski w znaczeniu węższym jako wielkiej, Starej Polski, czyli WielkopolskiPolonia maior). Przez opozycję do Wielkopolski, ale dopiero w XV wieku, powstała Małopolska (Polo- nia minor). Z nazwy naszego kraju wynika, co popiera cała nasza znajomoœć przebiegu tworze- nia się państwa piastowskiego, że za jego trzon geograficmy, ale zapewne w większym jeszcze stopniu polityczny, współczeœni uważali państwo €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€regionalne Polan nadwarciańskich Z niego wy- szła ekspansja polityczna, która w cišgu X wieku objęła rozległe ziemie od Odry do Wieprza i od Bałtyku po Karpaty. A więc dv.x Polon.iue, dux Polonorum, to ksišżę Polski, ksišżę Polan w sen- sie najszerszym, w sensie, dla którego polszczyz- na dopiero nowożytna znalazła innš postać rze- czownikowš - Polak. Ksišżę ten i jego możno- władcze otoczenie rozcišgnęli przeto nazwę swojej krainy na innš. €€€€€€€€€€€€€€€€Czy mieszkańcy tych i innych krain czuli się odtšd i w jakim stopniu Polanami - Polakami? Możemy od razu odpowiedzieć, że nazwa ta nie wyparła innych nazw pochodzšcych z doby ple- miennej i z niższego odtšd piętra nazw etnicz- nych. Nazwy Œlšska i Mazowsza, odpowiednio Œlężan i Mazowszan, poœwiadczone dla XI wieku, okazały się, jak wiemy, równie trwałe co "Polska" czy "Polacy sš nawet starsze. Na Œlšsku możemy zejœć o stopień niżej w hierarchii okreœleń etnicmych, wiemy bowiem, że w IX wie- ku Œlężanie byli jednym z kilku plemion - obok Dziadoszan czy Gołęszyców - zanim nie wysunęli się na czoło całej krainy, usuwajšc nazwy inme. WięŸ regionalnš poœwiadczajš także inne na- zwy z tego samego co Œlšsk i Mazowsze piętra terminów. Niektóre z nich noszš œwiadectwo no- wych bodŸców i nowych okolicznoœci ich powsta- wania. Do X i XI wieku wolno odnieœć poœród nich nowe okreœlenie, które zastšpiło dziewięcio- 18 wiecznych plemiennych Wiœlan, mianowicie Kra- ' kowian. Znamy ich z tekstu mistrza Wincentego z końca XII wieku, ale pojawili się wczeœniej, bioršc nazwę z czoła politycznego prowincji, o czym mówiš nazwy wsi przesiedleńców z doby , zapewne pierwszej monarchii, jak Krakowiany pod Tarczynem oraz pod Trzebnicš. Z poczštku XII wieku słyszymy o Wrocławianach (nie tylko ' w sensie mieszkańców grodu), niewiele póŸniej i o Sandomierzanach jako o nazwach, których potrzeba zrodziła się wraz ze zmianami organi- zacji władzy terytorialnej. Występowanie tych nazw nasiliło się w czasie rozbicia kraju na dziel- nice, jak œwiadczy wystšpienie nazwy Kujaw. Grono nosicieli tych nazw było szerokie; tworzyli je mieszkańcy odpowiednich terytoriów; z lek- tury Kadłubka wynika jednak, że tak nazywano przede wszystkim aktorów historii politycznej, możnych i rycerstwo tych ziem. Ale obok, i ponad te nazwy regionalne, wia- rygodne œwiadectwo z pierwszych dziesięcioleci XII wieku, mianowicie(, Gall Anonim, wynosi ogólnš nazwę Polaków - "Poloni". Jest to œwia- dome z jego strony i ze strony jego dworskich informatorów uznanie spoistoœci obszarów, które ich zdaniem dawno opuœciły czas różnolitoœci i weszły na wspólnš drogę życia społecznego i po- litycznego. Nazwa ta nie obejmowała jednak wte- dy Pomorza, co tłumaczy się w sposób oczywisty biernym i rozluŸnionym, a dopiero co nawišzy- wanym ponownie stosunkom ich podległoœci wo- bec dynastii polskiej. Pomorze Zachodnie w cišgu XII wieku wejdzie na drogę wytwarzania własnej ! narodowoœci, skazanej na niepowodzenie w swej postaci słowiańskiej w zwišzku ze słaboœciš po- litycznš, a przez to i kulturalnš przywódczych elementów rodzimych w obliczu natarcia niemiec- kiego. ' 19 Powtórzmy postawione pytanie. Czy wszyscy Polacy tego czasu podzielali œwiadomoœć wspól- noty? Dla zrozumienia trudnoœci w udzieleniu odpowiedzi, kto œwiadomoœć ponadregionalnš i re- gionalnš wówczas podzielał, posłużmy się apara- tem pojęciowym socjologii zaczerpniętym z pism Stanisława Ossowskiego. Pokazał on strukturę wœpółczesnej grupy narodowej, posługujšc się schematem dwu kół doœrodkowych: mniejszego i większego.;Mniejsze koło obejmuje grupę ludzi połšczonych wspólnš ideologiš, chociażby się róż- nili ci ludzie w poszczególnych jej punktach. Obejmuje więc ono ludzi poczuwajšcych się do łšcznoœci z grupš. Ale grupa narodowa w ich przekonaniu obejmuje nie tylko owo koło mniej- sze, wypełnione przez nich samych, ale i koło znacznie większe. Drugie koło, większe i doœrod- kowe, to ogół, z którym ludzie wyznajšcy ideo- logię narodowš chcš się solidaryzować. Koła sš koncentryczne. Ta częœć koła większego, która znajduje się poza granicami koła mniejszego, re- prezentuje ludzi nie poczuwajšcych się do ucze- stnictwa w grupie wyznaczonej im przez ideologię, będšcej przedmiotem zabiegów ideologicznych. Jak szeroko sięga to koło większe, decydujš o tym kryteria w dużym stopniu obiektywne, ale stanowišce przedmiot dyskusji kręgu mniejszego. Przetłumaczmy to na język przykładów. Ci, co mówili o narodzie polskim w wieku XIX i XX, przemawiali w imieniu kręgu mniejszego, repre- zentujšc jego ideologię w sprawie narodowej. Ale jednoczeœnie wierzyli, że pojęcie narodu obejmuje miliony niedostatecznie uœwiadomionych w tej sprawie Polaków, których zdaniem ideologów na- leżało pobudzić do myœlenia kategoriami narodu, a niekiedy nawet polonizować pod względem ję- zykowym. W tym sensie wspólnota narodowa po- zostawała otwarta, czekajšc na zbliżenie się za- €€€€€€€€€€€€€€€€€20 kresów objętych wspomnianymi kołami, więk- szym i mniejszym. Tyle co do struktury, jakby więc dwustre- fowej, narodu w XIX i XX wieku. Ale czy tak było we wczesnym œredniowieczu? Tu historyk - w odróżnieniu od socjologa - wyznaje punkt widzenia genetyczny. Interesuje go dynamika przemian społecznych, które z plemion wytwo- rzyły społeczeństwa klasowo silnie zróżnicowane, i narody, a w obrębie rozwoju społeczeństw pro- wadziły do przekształcania wraz z nimi także właœciwych dla każdego etapu rozwojowego po- staci narodu i œwiadomoœci narodowej. Obiektywne czynniki umacniajšce w dobie przedpaństwowej wspólnotę plemion między Odrš i Wieprzem były nie tyle wštłe, ile mało aktyw- ne. Plemiona łšczyło wprawdzie sšsiedztwo, nie- zbyt jednak œcisłe, gdyż osłabione przez puszcze i bagna pograniczne, jednakże niosło ono w sobie także konflikty. Plemiona te mówiły jednym ję- zykiem, ale najpewniej już z odmianami gwaro- wymi. Wymiana dóbr materialnych w warunkach gospodarki naturalnej była nikła. Wspólny tryb gospodarowania rolniczego, podobna kultura ma- terialna, społeczna i psychiczna, na przykład wie- rzenia - wszystko to stanowiło o bliskoœci, ale podtrzymywało raczej tylko więŸ lokalnš i re- gionalnš. Przymierzanie do poczucia plemiennego wspo- mnianego schematu dwu stref strukturalnych nie wydaje się płodne, bo zbyt mało mamy faktów, aby je do niego wpisać. Domyœlać się jednak wol- no, że nosicielami œwiadomoœci wspólnoty na po- ziomie plemion małych i wielkich były nie tylko grupy starszyzny, rody o funkcjach przywód- czych, ale i ogół ludzi wolnych współuczestniczš- cy na wiecu i na wojnie w decyzjach politycz- nych. 21 Powstanie państwa przyniosło przełom. Zgru- powanie plemion widzialne w układzie pozio- mym przeradzało się w zhierarchizowane pionowo społeczeństwo klasowe, w którym wšska grupa panujšca oparta na potędze politycznej podjęła się zadania integracyjnego, scalajšc piasek ple- mienny dla własnych celów w społeczeństwo o za- rysowanym podziale pracy i konsumpcji. Roz- planowana z rozmachem sieć grodowa objęła róż- norodne terytaria w jeden aparat władzy, gdzie zadaniom wojskowym na zewnštrz i wewnštrz wtórowały zadania zarzšdu, skarbowoœci i sšdow- nictwa. Zwišzane z grodami osady służebne zmu- siły ludnoœć do œwiadczeń w naturze i usług na rzecz grupy panujšcej i jej rycerskiego otocze- nia. Przerzuty ludnoœci z jednego krańca kraju na drugi, co potwierdzone zostało między innymi Œlężanami pod Pułtuskiem, Mazowszanami pod Ra- domiem lub wspomnianymi Krakowianami, po- uczały o skali nowej integracji terytorialnej. Œwiadczenia wojskowe różnego rodzaju na czele ze spędzaniem ludnoœci do budowy grodu były innš twardš szkołš państwowoœci. Czynniki wspólnoty państwowej oddziaływały najsilniej w skupieniach wczesnomiejskich, a więc w grodach i na ich podgrodziach. Tam widywało się ludzi z innych stron, którzy przybywali do grodu jako dowódcy i człankowie załogi, jako brańcy, niewolni i przesiedleńcy. Towary zbytku wytwarzane poza krajem, przedmioty luksusowe produkcji miejscowych złotników i innych rze- mieœlników służebnych zaczynały wchodzić do wymiany, a od końca XI wieku na targu poja- wiało się częœciej także chłopstwo. Od poczštku zaœ istnienia państwa cała ludnoœć rolnicza przy- nosiła daniny do grodu, który witał przynajmniej raz do roku, jak opisuje to Gall, możnych i ry- cerzy wielkš ucztš konsumujšcš częœć dochodów €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€22 grodowych. Już za pierwszej monarchii kaplica grodowa przyjmowała możnych do wnętrza, a sku- piała innych dokoła na nabożeństwo, w którym rytuał ofiarowania wymagał od zebranych przy- niesienia darów, a procesja łšczyła ich we wspól- nym obrzędzie. Sšd grodowy sprawowany w imie- niu ksišżęcym gromadził ludzi w oblicZu nowoœ- ci prawa, dyktowanych nieraz na przekór obycza- jowi plemiennemu, a obowišzujšcych wszędzie tam, gdzie rozcišgała się władza księcia polskiego, który zastrzegał sobie sprawy w niš godzšce. Takie urzšdzenia karne, jak mir lub ręka pańska, sięgajšce na pewno poczštków monarchii, obej- mowały targi, drogi i sšdy opiekš prawnš wład- cy. W ten sposób wspólnota państwowa przy- bierała postać instytucji, które trwały odtšd wœród burz politycznych, przechodzšc w głównym swoim zrębie także przekształcenia XIII wieku i przekazujšc póŸnemu œredniowieczu wyrobiony zespół norm, obyczajów i kultury prawa ziem- skiego. W gradach i na podgrodziach najdawniej kształtowała się mowa ogólnopolska w postaci za- lšżkowej, z której wyjdzie narzecze kulturalne obowišzujšce w swej podbudowie fonetycznej i zasobie wyrazowym ludzi poruszajšcych się po obszarze państwa polskiego, w szczególnoœci zaœ tych, którzy zwišzali się z dworem i grupš pa- nIzujšcš. Piętno głosowe polskiego narzecza kul- turalnego, znanego lepiej dopiero z zabytków póŸ- nego œredniowiecza, znajduje się od lat w ogniu dyskusji. Nie będziemy tu w niš wchodzić. Wia- domo z niej, że częœć językoznawców skłonna jest w ogóle przesuwać powstanie cech gwarowych na pełnię œredniowiecza, a upatrywać we wczesnym œredniowieczu stosunkowo jednolitš na całym ob- szarze kraju polszczyznę mówionš. 23 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Historyk wszakże nie może oprzeć się chęci poczynienia uwagi, że trudno by przyjšć poprze- stawanie wczesnego œredniowiecza tylko na dzie- dzictwie doby plemiennej. Da się bez trudu wy- kryć niejedna dziedzina zmian słownictwa obej- mujšcych całoœć obszarów zespolonych w państwie polskim. Znamy najobszerniej PRZYSPORZENIA, jakie wzniósł Koœciół ze swojš terminologiš. Ale równie ważne i ważniejsze wydajš się inne. Co za ogrom- nego wysiłku dokonano, aby znaleŸć i upowszech- nić terminy dla nowych pojęć dotyczšcych pań- stwa, wojska, skarbu i sšdu! To bardzo bogate słownictwo prawno-ADMINISTRACYJNE pomieœciło takie terminy jak: "króla", "stróżę", "zawadę", "bronę", "narzaz", "narak", "targowe", żeby WYmienić kilka tylko przykładów. W głównym swo- im zrębie pochodzi z czasów poprzedzajšcych rozbicie dzielnicowe. Było ono jednolite od Krosna i Legnicy po Lublin i Wiznę, i od Krakowa po cHEłMNO i Gdańsk. Podstawowe znaczenie w prze- budowie społecznej i wytwarzaniu innego, wyż- œzego typu wspólnoty etnicznej miał rozrost i zróż- nicowanie funkcji społecznych i gospodarczych. Kulturę materialnš X i XI wieku dzieli parę pię- ter ad IX i VIII wieku; podobnie, wolno sšdzić, poszerzono wraz z językiem sferę œwiadomoœci politycznej. Kršg budowniczych państwa zmuszał więc lu- dnoœć podległš do zdawania sobie sprawy ze wspólnego odtšd jej losu, niezależnie od tego, w jakim grodztwie się znajdowała. Kršg ten sta- nowił koło wewnętrzne wspomnianego tu układu dwu stref rodzšcej się narodowoœci. Koło naj- pewniej drobne, ale grupujšce elementy niezwy- kle aktywne, w pełni œwiadome tego, że tworzy- ły ów najstarszy "naród państwowy", wšski, lecz zdecydowany narzucać swojš ideę Polski, umac- niać i szerzyć jš przez różne dostępne œrodki wy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€26 razu. Ich rejestr nie jest wcale ubogi, w wielu szCzegółach wspólny wszystkim narodowoœciom Wczeœniejszego œredniowiecza. Widzieliœ:ny już, jak funkcję znaku wspólno- ty zaczęła pełnić nazwa Polski, wyprowadzona z wšskiego zakresu terytorialnego do szerszego zastosowania wobec ludzi podległych księciu pol- skiemu. Na tle dotychczasowych rozważań może- my już odpowiedzieć, kogo ona wtedy oznaczała. W przekonaniu kręgu możnowładczego i rycer- skiego zarówno ich koło, jak i to znacznie szer- sze, obejmujšce ich poddanych. W przekonaniach ludowych nazwa ta dopiero miała się ujawniać v okazjach wojennych i innych, kiedy ponad ho- ryzont regIonalny wyrastała potrzeba jej użycia. Innym znakiem narodowoœci polskiej stała się sama dynastia, dom ksišżšt polskich, w któ- rym, jak przekazał to Gall Anonim, zawierało się dla rycerstwa "zbawienie Polski" - Polonte salus. Nietrudno w tym dojrzeć polski odpowied- nik wiernoœci rycerskiej jako wzoru postępowa- nia. Znamienne jednak, że już w poczštku XII wieku, acz SYMBOLEM kraju jest ksišżę, to obok niego istnieje wœród GRUPY panujšcej symbol inny, mianowicie Polski. Pod piórem tegoż cudzoziemca znalazła wyraz alegoria wysokiego stopnia ab- strakcji, idea kraju uosobiona w postaci owdowia- łej po zgonie Chrobrego niewiasty, Polski bole- jšcej i wzywajšcej do lamentu bogatych i ubo- gich, rycerzy, duchownych i rolników, przyby- szów i rodaków. Ten byt osobny nazwy etnicznej w systemie wartoœci ideowych godzien jest bacz- nej uwagi. Topos, wštek literacki zaczerpnięty ze wzorów obcych? Zapewne, ale z rzędu tych, po które sięga się w miarę odczuwanej potrzeby, podobnie jak po inne terminy i idee Gallowe: wol- noœci (libertas) dla odrzucenia zamachu cesar- skiego na suwereńnoœć PoLski, lub ojczyzny (pa- 27 tria), dla pobudzenia w słuchaczach ich sfery emo- cjonalnej przez złożenia takie, jak zaszczyt ojczyzny (honor patrie), jej chwała (laus patrie), miłoœć (anor patrie) lub obrona (defensor patrie). Gall pozostawał też w zgodzie z innym obycza- jem literackim swego czasu, piszšc o gens Polo- norum, gdy natio odnoszono do ludzi wspólnego pochodzenia, a gens oznaczała już ludzi jednego języka, jednej organizacji politycznej. Jak wiadomo, próbom sakralizacji władzy zwierzchniej przez pomazanie i koronę obóz pa- nujšcy nie okazał się przychylny ani chętny, jak œwiadczš opory wywołane w XI wieku przez akty koronacyjne. Ksišżętom XII wieku i póŸniej wystarczać miała skromniejsza forma przymierza władzy z Koœciołem i ostentacji wobec poddanych, mianowicie benedykcja księcia, jego choršgwi i uzbrojenia, z modlitwš o zwycięstwa wojenne, ale także innš - o obfitoœć płodów ziemi. Obrzęd ten umacniał prawa dynastii do rzšdów, łšczył z osobš księcia pragnienia zarówno uczestników władzy, a w niektórych sprawach, jak obrona kraju i urodzaje, także koło najszersze ksišżęcych poddanych. W ten sposób - wydaje się - od- działywano na owych nie uœwiadomionych człon- ków formujšcego się narodu, umacniano kršg €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ludzi œwiadomych rzeczy i celu. Œwiecka obrzędowoœć władzy naczelnej uja- wniała się w różnych postaciach majestatu. Na Wawelu opodal koœcioła Œw. Michała na małym pagórku stał, zupełnie tak jak na Hradczanach praskich, tribunal dv,cis, ksišżęce miejsce sprawo- wania sšdów, widomy jeszcze w XIII wieku znak łšcznoœci wszystkich wobec prawa ksišżęcego. Podległy wtedy temu prawu Koœciół - inna równie trwała co dynamiczna instytucja ówczes- na - rozbudowywał swoje równoległe z państwem oddziaływanie, które na celu mieć będzie inte- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€grację ludzi w płaszczyŸnie ideowej. Najbardziej okazałe spoœród nich to kult œw. Wojciecha, pa- trona archidiecezji pokrywajšcej się najdokładniej z krajem. WydŸwignięty do roli doniosłego sym- bolu politycznego przez Bolesława Chrobrego, kult ten doznał klęski po spustoszeniu przez Brzetysława czeskiego zasobów relikwialnych Ko- œcioła polskiego. Jednak już za Œmiałego konsek- rowano ponownie katedrę gnieŸnieńskš, za Her- mana i Krzywoustego kult przywrócono do peł- nego blasku. Około 1090 i w 1129 roku okazało się niezbędne odnalezienie relikwii w GnieŸnie, a to dla wzmocnienia metropolii, której niezależ- noœci zagroził zamach ze strony Magdeburga na jej niezależnoœć. Jeszcze w poczštkach XIII wieku używano na Œlšsku przy wybieraniu danin "mia- ry œw. Wojciecha" - echo to ogólnopolskiej wy- mowy wszystkiego co pozostawało w cieniu tego symbolu jednoœci kraju. Symbol ów w porównaniu z niektórymi sym- bolami sšsiadów miał ten niedostatek, że nie po- krywał się tak doskonale z ideš władztwa poli- tycznego, jak to się stało w XIV wieku ze œw. Erykiem w Szwecji, w XIII wieku ze œw. Olafem w Norwegii, a już od połowy XI wieku ze œw. €€€Wacławem "wieczystym księciem" Czech, gdzie duchowieństwo posługiwało się œwiadomie tym kultem monarszym jako osnowš samookreœlania się narodowego i państwowego czeskiej grupy panujšcej. W tym samym też czasie wydŸwignięto na Węgrzech do podobnej roli kult władcy, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œw. Stefana. W Polsce Gallowa próba zbudowa- nia modelu władcy w osobie Chrobrego pozostała bez sankcji koœcielnej, o którš starano się, acz bez rezultatu, z poczštkiem XIV wieku, gdy w kate- drze poznańskiej postawiono mu okazały grobo- wiec z napisem wielbišcym go jako "Chrystusowe- go zapaœnika". W braku œwiętego monarchy œwięty  28 patron, jako ideowy fundament Koœcioła gnieŸnień- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skiego, wyznaczał swoim kultem kršg państwa-na- rodu nawet wtedy, gdy państwo uległo rozluŸnie- niu aż do granic rozbicia. Podobnie œw. DioniZy patron wał we Francji postę om monarchii kape- tyńskiej w XI i XII wieku. Grupa rzšdzšca miała pełne poczucie odręb- noœci "obyczaju Polaków", jak to stwierdzajš dwukrotnie Ÿródła z przełomu XI i XII vcńeku. Polski zwyczaj prawny zachowywali uprowadzeni do Czech w 1039 roku i tam grupowo osadzeni na ziemi grodzianie z Giecza. Cechy te występo- wały najłatwiej w konfrontacji z otaczajšcym œwiatem, który podobnie jak Polska doszukiwał się cech własnych. Wiek XIII przyniósł sposob- noœć do takiej konfrontacji w wymiarze dramatu. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Zagrożenie od obcych. Wartoœci własnej kultury W jaki sposób zalšżki owej œwiadomoœci na- rodowej, która była jednoczeœnie i przede wszyst- kim państwowa, a w warunkach społecznych swego czasu musiała być udziałem zwłaszcza grupy rzšdzšcej, w jaki sposób zalšżki owe oca- lały w długim, bo pięciopokoleniowym okresie, gdy Polsce zabrakło jednoœci politycznej? Obóz rzšdzšcy wstšpił przecież w cišgu XII wieku na drogę dezintegracji i regionalizacji, rozbił się na grupy zainteresowane wykonywa- niem i wykorzystywaniem władzy na obszarach różnej wielkoœci księstw dzielnicowych. Wiek XIII okazał się czasem przesilenia i czasem próby, ja- kiej nie wytrzymały niektóre ogniwa tego obozu. Co do Œlšska, to mimo znacznego i nieustannego natarcia fali obcych wpływów etnicznych, kultu- ralnych i politycznych, sprawa aż do XIV wieku pozostawała otwarta. Nie widać tam jeszcze ko- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niecznoœci, które by doprowadzić miały w jakiœ nieuchronny, fatalistyczny czy mechanistyczny spo- sób do oderwania się œlšskiej rodzimej warstwy rzšdzšcej od tradycji zwišzków z Wielkopolskš i Małopolskš. Zapewne, wejœcie grupy œlšskiej do współodpowiedzialnoœci za Regnum , Poloniae ina- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czej rysowało się w monarchii Henryków Broda- tego i Pobożnego, a inaczej za czasów Głogowczy- ków, konkurujšcych w Wielkopolsce o spadek po Wacławach, lecz przykład czeski poucza, że obce elementy etniczne i kulturowe mogły nie tylko współżyć, ale i stapiać się w poczuciu państwo- wym grupy panujšcej w XIV i XV wieku, która nie popuœciła jeszcze cugli w dobie nasilenia się otwartych konfliktów z przybyszami niemieckimi. Co do Pomorza Zachodniego, to trzeba stwier- dzić, że już w XIII wieku stało się inaczej. Jego klasa feudalna wczeœnie wstšpiła na drogę ku germanizacji i posunęła się po niej szybko, na co złożyło się niemało przyczyn, wœród których na- czelnš wydaje się brak realnej więzi obozu rzš- dzšcego Pomorzem Zachodnim, dynastii i moż- nych, z ziemiami polskimi także w dobie rozkwitu jego słowiańskich instytucji politycznych, praw- no-administracyjnych w wieku XII. Natomiast Pomorze Gdańskie pozostawało w wieku XIII pod wielorakim oddziaływaniem tra- dycji polskiej, co pozwoliło ludziom XIV wieku patrzeć na Mszczuja II jak na kogoœ, kto "pod względem języka, obyczajów i praw" przedsta- wiał się ich oczom "jako Polak i zawsze przyna- leżny do Polski". Inne księstwa dzielnicowe, mimo €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€chwiejnej,polityki i różnych losów, pchajšcych, jak na Mazowszu, ku separatyzmowi, godziły więŸ regionalnš z narodowš w sposób, który moralnej acz nie zawsze politycznej jednoœci Regnurt Polo- niae gwarantował funkcjonowanie ideowe, widocz- 31 €€€€€ne dla cudzoziemców, a użyteczne w dobie unifi- kacji państwowej częœci tych księstw. Współzawodnictwo krakowskiego œw. Stani- sława z gnieŸnieńskim œw. Wojciechem w osta- tecznym rachunku raczej wzbogaciło elementy łš- czšce niż je rozbiło w służbie propagandy zjedno- czeniowej. Próby innych nowych kultów dzielni- cowych na Mazowszu (biskupa Wernera, może i wojewody Krystyna) podjęte w połowie XIII wie- ku nie powiodły się lub dały połowiczny sukces, jak w Małopolsce stało się z kultem franciszkań- skim księżnej Kingi i dominikańskim Jacka Odro- wšża. Tylko Œlšsk zdobył się na własny kult re- gionalny, oddziaływajšcy zresztš przez dynastię na całš Polskę, wynoszšc na ołtarze w roku 1267 księżnę Jadwigę. Gdzie poszukiwać powodów żywotnoœci po- czucia narodowego? Widziałbym je w profilak- tycznej wartoœci pierwszych dwu wieków pań- stwa polskiego dla następnych pokoleń, które odziedziczyły po nim sporš częœć obiektywnie działajšcych czynników wspólnoty, a także, co naj- ważniejsze w tej strefie œwiadomoœci, tradycję, kulturę historycznš podtrzymywanš przez polski obóz rzšdzšcy niezależnie od aktualnych granic politycznych, w których wypadało działać jego przedstawicielom,. Pisarzom historycznym i ich czytelnikom należy się tu najwięcej uznania. Do- rzućmy jeszcze, że owo poczucie - bez wštpienia arystokratyczne u swego poczštku - rozszerzyło się w XIII wieku przynajmniej na kler, rycer- stwo i częœć mieszczaństwa, nabrało tego kształtu społecznego, który widzimy poprzez zeznania œwiadków procesów polsko-krzyżackich w XIV wieku. Nie doœć też powtarzać, ile zawdzięcza ro- dzimy kształt kultury Polski póŸnoœredniowiecz- nej - wysiłkowi inwestycyjnemu doby romańskiej. Szeroko pojęta działalnoœć kulturalna polskich 32-. €€€€€€€€ksišżšt, biskupów, możnych i rycerzy w XII i XIII wieku umocniła w nich poczucie własnej wartoœci, œwiadomoœć równouprawnienia w Euro- pie łacińskiej i - mimo nowych u nas zjawisk redukcji wzorów i ich uproszczenia - sprawiła, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€że trzon zasadniczy ziem polskich mógł wytrzy- mać, a nawet doœć sprawnie absorbować nawar- stwianie się wpływów obcych. Narody europejskie dopiero w dobie nowo- czesnej zaczęły spełniać wszystkie wymagania stawiane w nauce i ideologii politycznej obiek- tywnym warunkom powstawania narodu oraz sformułowaniom œwiadomoœci narodowej. Droga, która do tego stanu dojrzałoœci doprowadziła, była długa i nie zawsze wznosiła się tylko w górę. Kršg œwiadomych uczestników idei narodu, naj- pierw tak wšski jak we wczeœniejszym œrednio- wieczu polskim, rozszerzał się nierównomiernie. Podobnie było na zachodzie Europy, gdzie ideolo- gia narodowa obejmuje, od XIV wieku poczšwszy, szerokie masy rycerstwa i mieszczaństwa, których udział w życiu politycznym wspólnoty państwo- wej nabiera dopiero wówczas własnego ciężaru. Teoretycy państwa i prawa w XIII i XIV wieku zarówno kierunku aweroistycznego, jak tomiœci, widzieli w państwie (nazywanym wtedy jako zor- ganizowany politycznie populus) €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€konsekwencję narodu (natio, wspólnoty głównie językowej). Praktyka polityczna władców od koń- ca XIII wieku dostrzegała wartoœć wspólnoty ję- zyka dla spoistoœci podległych im obszarów. Tak na przykład król angielski Edward I w 1295 roku wzywał swoich poddanych do obrony "języka an gielskiego" przed królem Francji, choć €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€terytorialna władców krzyżowała€  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€uzupełnić stronę 33 ALEKSANDER GIEYSZTOR i religii doznawały wzmocnienia w zderzeniu z zagrożeniem obcym. Roman Grodecki zanalizo- wał najdokładniej postawę ksišżšt, rycerstwa i duchowieństwa wobec napływu żywiołu nie- mieckiego na ziemie polskie w XIII i XIV wieku, ich reakcję wobec zaborów terytorialnych doko- nywanych przez Brandenburgię i Krzyżaków, za- chowania się wobec kontrastów obyczajowych, wobec samowoli obcego kleru, wobec prób "za- mieniania Polski w Saksonię", jak piętnowała suplika synodu biskupów polskich w Łęczycy w roku 1285, wysłana do papieża. Tenże synod €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€łęczycki postanowił "dla zachowania i poparcia języka polskiego, aby w poszczególnych szkołach katedralnych i klasztornych byli wyznaczani tylko tacy mistrzowie, którzy doskonale znajš język pol- ski, by mogli chłopcom objaœniać autorów w pol- skim języku". Obronę języka pojmowano trafnie jako obronę substancji kulturalnej. Kryterium języka, jęZyk jako wyznacznik na- rodowoœci (czytamy w póŸniejszym œredniowieczu już na przemian i o lingua, i o natio, i o gens Polonica) mówi nam o przedziale między swoimi i obcymi uœwiadamianym w bardzo szerokiej już masie ludzi, którzy wišżš z nim ostre uczucia zbiorowe gniewu i nienawiœci, dumy i solidar- noœci. Cechę tę dzielił polski wiek XIV z całym kon- tynentem. W procesie kanonicznym wytoczanym w latach 1306-1308 przeciw nieprzyjacielowi Łokietka, biskupowi Janowi Muskacie, całkowicie zniemczonemu Œlšzakowi, argumentacja strony polskiej okreœla go najtrafniej mianem "przeœla- dowcy narodu polskiego". Podobne etykiety spa- dajš spod pióra kronikarzy na ksišżšt, którzy niechętnie widzš zjednoczenie Królestwa przez polskich władców. Bunt wójta Alberta w roku 1311 w odczuciu rycerstwa i kleru krakowskiego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€był konfliktem narodowoœciowym, co ujmuje do- sadnie pieœń łacińska o tej rewolcie spisana w formie spowiedzi poœmiertnej samego Alberta jako przestrogi dla Polaków przed Niemcami. Państwa narodowe miały w XIV i XV wieku na pewno więcej szans okrzepnięcia niż na przy- kład krótkotrwała œwietnoœć Księstwa Burgundz- kiego, sklejonego z różnych skrawków zachodu Europy. Ale te same stulecia wprowadziły nie- małš komplikację, widocznš zwłaszcza w Europie œrodkowej i wschodniej: rozwój mocarstw wielo- narodowoœciowych, w których miały współżyć różne, wykształcone już wczeœniej elity kultural- ne i społeczne wraz z ich silnym zapleczem róż- nego języka i obyczaju. Powstałe stšd napięcia i współzawodnictwa ujawniły się w pełni w dobie nowożytnej, podobnie jak ukazywały się różne drogi wyjœcia z tych otwartych lub utajonych konfliktów. Jednš z nich było promieniowanie kultury przodujšcej o silnym zabarwieniu naro- dowym na po zostałe elity i ich postawę spo- łecznš, ogarnięcie ich wpływem rozstrzygajšcym czasem o zmianie języka i obyczaju. W zapasach polsko-litewskich, rozgrywajšcych się w podwój- nym państwie Jagiellonów, wyraŸnš szansę zwy- cięstwa miała kultura polska, i w pełni z niej skorzystała w wieku XVI. Coraz bardziej prze- konujemy się, że nie byłoby to możliwe bez grun- townego dorobku œredniowiecza polskiego, które systemowi wartoœci zwišzanych z samookreœle- niem narodowym nadało u nas cechę trwałoœci, zapewniło możliwoœć dalszego rozwoju i ukazało innym atrakcyjnoœć mowy polskiej jako wyrazu kultury. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Przedstawienie poczštków kształtowania się więzi narodowej, ponadregionalnej i jej umacnia- 34 35 nia się, miało na celu przekonanie Czytelnika, że odległa metryka naszej narodowoœci znajduje uza- sadnienie zarówno w Ÿródłach, jak w rozumieniu społecznym podstaw samego zjawiska. Badacz œredniowiecza ma sposobnoœć przyglšdania się dziœ analogicznym podstawom w żywych, współ- czesnych nam relacjach, jakie dochodzš z krajów ODkRYWANIE POLSKI PRZEZ Europę walczšcych w Afryce czy też Azji ze swoim za- cofaniem społecznym i gospodarczym, zacofaniem, którego szczegóły jakże bliskie sš losom i sytuacji społeczeństw europejskich w œredniowieczu. I tam na naszych oczach faluje regionalizm plemienny, i tam rodzš się wczesne formy narodu; ich œwia- domymi nosicielami sš tylko węższe kręgi nowego społeczeństwa, kręgi budowniczych i propagato- rów œwiadomoœci narodowej. Przyglšdamy się im W X i XI wieku polityczne i etniczne oblicze z sympatiš, jakiej powinniœmy udzielić i naszym naszego kontynentu zaczęło przybierać kształt bar- odległym przodkom, którzy potrafili w sprzyja- dziej zbliżony niż poprzednio do dobrze nam zna- jšcych okolicznoœciach X i XI wieku zbudować, nej mapy narodów i państw europejskich. Wœród a mimo różnych losów nieprzyjaznych przekazać nowych krajów i ludów ze skandynawskich, po- XIV możnoœć odrodzenia wspólnoty œrodkowo-wschodnich, wschodnich i bałkańskich pe- litycznej pod hasłem narodowym Regnum Polo- ryferii kontynentu znalazło się także państwo Piastów. Obszar, jaki kraj ten zajmował, społe- czeństwo, organizacja, język i obyczaje były czymœ najzupełniej nieznanym cywilizowanemu œwiatu. Nowy partner w polityce międzynarodo- wej przełomu X i XI wieku stanowił wielkš niewiadomš. W owym czasie œwiat cywilizowany, kršg ludów kultury piœmiennej, to właœciwie kilka œwiatów niewiele majšcych ze sobš wspólnego. Wyłšczyć wolno z rozważań œwiat Dalekiego Wschodu, który prawie nic nie łšczyło z Europš, jeżeli pominšć kontakty handlowe podtrzymy- wane dzięki poœrednikom œrodkowoazjatyckim i z Bliskiego Wschodu. Nawet w XIII i XIV wie- ku, pod panowaniem cesarzy z dynastii potomków 37 JERZY STRZELCZYK Czyngis-chana, kroniki Państwa Srodka nic wła- œciwie, z wyjštkiem samej nazwy, nie wiedzš o zachodnich kresach imperium mongolskiego, to jest o Złotej Ordzie, rozcišgajšcej się aż po obsza- ry Rusi. Również najmędrsi w Chinach nie przy- puszczali, aby gdzieœ na dalekim zachodzie mogła istnieć cywilizacja porównywalna z ich własnš. Pozostajš trzy kręgi cywilizacyjne, trzy œwiaty, pragnšce zdobyć wiedzę o północnej krawędzi za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mieszkanych obszarów ekumeny, w tym także o ziemiach polskich. Pierwszy to kršg islamu, który konwencjonalnie okreœla się mianem cywili- zacji arabskiej; dalej - kršg cywilizacji grecko- chrzeœcijańskiej, czyli cesarstwo bizantyńskie, oraz œwiat kultury łacińskiej, teraz dopiero krzepnšcy, w X wieku jeszcze "młodszy brat" dwóch po- przednich. Upadek antyku Każdy z tych trzech œwiatów, teoretycznie rzecz bioršc, nie musiał swego poznawania Euro- py œrodkowej i wschodniej zaczynać od punktu zerowego. Każdy z nich bowiem uczestniczył w spadkobraniu kultury antycznej, tyle że w nie- równym stopniu. W cišgu tysišca lat rozwoju starożytnej myœli geograficznej, jeżeli badać jš od poematów Homera po Ptolemeusza, antyczna cywilizacja œródziemnomorska wiele uczyniła, aby spenetrować obszary północno-wschodniej Europy i pewien jej obraz sobie wytworzyła. W wielkim skrócie rzecz przedstawiajšc, Homer czy autorzy obu jego nieœmiertelnych po- ematów nic nie wiedzieli o ziemiach położonych na północ od Tracji (dzisiejszej Bułgarii). W tej sytuacji lokalizowani tam Abiowie, to jest "ludzie nie majšcy przemocy", "sprawiedliwi", Góry Ry fejskie oraz poza nimi, na dalszej północy, za siedzibami wichru północnego (Boreasza), miesz- kajšcy Hiperborej.czycy sš wczesnš utopiš, pro- jekcjš marzeń Hellenów o spokojnym, szczęœli- wym życiu, a nie faktem geo- czy też etnograficz- nym. Wielki zryw kolonizacji greckiej poprze- dziły słynna wyprawa Jazona i Argonautów po €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€złote runo na wschodnie wybrzeża Morza Goœcin- nego (Czarnego) i tajemnicza wyprawa Aristeasa z Prokonnezu do uralskich (co niepewne) Issedo- nów. Hekatajos z Miletu i szczęœliwszy odeń już z samej racji przetrwania jego dzieła Herodot z Halikarnasu (V wiek) wyznaczajš szczyt wiedzy starożytnego œwiata o północnym obramowaniu Morza Czarnego. W ich oczach składało się ono pod względem etnicznym najpierw z irańskich Scytów, a dalej - na północ, północny wschód i północny zachód od Scytów - z różnych za- gadkowych ludów, którym wolno nam przypisać przynależnoœć najpewniej ugrofińskš, turskš, bał- tyjskš i słowiańskš. Neurowie - zagadkowy lud uciekajšcy przed plagš wężów i zajmujšcy w czasach Herodota co najmniej obszar Podola i Wołynia, czyli południowo-wschodnie kresy da- wnej Rzeczypospolitej, to zapewne Słowianie. Ten kierunek eksploracji Greków miał jed- nak pozostać martwy, ich zainteresowania han- dlowe i osadnicze poszły w inne strony. Obraz utrwalony przez Herodota utrzymywał się siłš bezwładnoœci, choć stosunki etniczne nad Morzem Czarnym dawno już się zmieniły. Spoglšdajšc na ziemie polskie oczyma Greków z kierunku po- łudniowo-wschodniego, nic już się nie dowiemy. Dopiero w końcu IV wieku p.n.e. œwiat an- tycmy zbliży się ponownie do naszych ziem, lecz tym razem od zachodu. Nie wierzymy wprawdzie, aby rówieœnik Aleksandra Macedońskiego, œmiały 38 39 JERZY STRZELCZYK żeglarz z Massalii (obecnie Marsylia) Piteas w swojej odkrywczej wyprawie do "kraju bur- sztynu" wpłynšł na Bałtyk i zawinšł na polskie wybrzeże, ale niezależnie od tego dotarł znacznie dalej niż ktokolwiek przed nim, bo aż po Pół- wysep Jutlandzki. I tak przypłynšł zbyt wczeœnie! Musiały bowiem minšć dalsze trzy stulecia, za- nim œwiat antyczny dojrzał, żeby powtórzyć i przeœcignšć wyczyn Massalijczyka. Dopiero w roku 9 p.n.e. legiony rzymskie pod wodzš Druzusa stanęły na zachodnim brzegu Łaby, a w roku następnym Lucjusz Domicjusz (dziad Nerona) odważył się przez chwilę manifestować moc imperium na wschodnim brzegu tej rzeki. W tym samym mniej więcej czasie Marek Wini- cjusz znalazł się na obszarze dzisiejszej Słowacji. Wreszcie za panowania Nerona pewien przedsię- biorczy Rzymianin wybrał się osobiœcie po bur- sztyn nad Bałtyk, tam "zawarł nawet rozmaite transakcje handlowe i przewędrował wybrzeże", ale widać poza bursztynem nic go nie intereso- wało, i pierwszy ten znany nam "turysta" po na- szych ziemiach nie zadbał nawet o uwiecznienie swego imienia. Natomiast duże znaczenie miała wyprav,,a morska cesarza Augusta z roku 5 n.e., w trakcie której okręty rzymskie po raz pierwszy okršżyły przylšdek Skagen na Półwyspie Jutlandzkim wpłynęły w głšb Kattegatu, a Rzymianie utrzy- mywali: "zobaczyliœmy albo poznaliœmy z opo- wiadań niezmierne morze aż do granic Scytii i krajów pokrytych wiecznym œniegiem", to zna- czy, że odkryli Morze Bałtyckie. To, co u rzym- skich pisarzy z I wieku, Pomponiusza Meli i Pliniusza Starszego, przeczytamy o wybrzeżach Bałtyku (sama nazwa w starożytnoœci i w œrednio- wieczu aż do XI wieku nie występuje; Bałtyk traktowano jako częœć Oceanu Zewnętrznego)- to wszystko echa tej właœnie wyprawy. Równoczeœnie za Augusta i Tyberiusza Rzym stanšł pewnie nad Dunajem, zbliżajšc się do po- łudniowych granic obecnej Polski. Na mapie Mar- ka Wipsaniusza Agryppy, którš wystawiono na widok publiczny w Rzymie około roku 7 p.n.e., pojawiła się Wisła (Vist[1]a) jako granica po- między Germaniš a Dacjš. Pomysł Agryppy oka- zał się nie najszczęœliwszy. Tę z gruntu teoretycz- nš konstrukcję "Germanii" (analogicznš do jeszcze dawniejszej "Scytii" i "Celtyki"), nie pozostajšcš ze stosunkami etnicznymi w adekwatnym zwišz- ku , nie tylko starożytni, ale i nowożytni uczeni częstokroć rozumieli właœnie w sensie etnicznym, jako kraj zamieszkany przez Germanów. Tym- czasem uczony Strabon nie był skłonny granicy etnicznej Germanii przesuwać daleko na wschód poza Łabę, a mimo otwarcie zadeklarowanej nie- znajomoœci œwiata "po tamtej stronie" Łaby i Du- naju, potrafił przecież wymienić "wielki lud" Lugiów i kilka pomniejszych. Dadzš się one po- wišzać tylko z obszarem polskim. Przy pomocy innych pisarzy, z dużym prawdopodobieństwem można założyć ich słowiański charakter, jeżeli nie całkowicie, to przynajmniej częœciowo. Nawet pisarz drugiej kategorii, wspomniany już Pom- poniusz Mela, wie, że na wschód od Germanii (której rzek wyliczanie i on zakończy na Łabie) znajduje się Sarmacja i że wschodniš jej granicę stanowi Wisła, czym wyœwiadczył nauce wielka przysługę, gdyż w tych Sarmatach trudno dopa- trywać się kogoœ innego niż Słowian. Również Pomponiusz Mela zapewne przekazał nam, choć w skażonej formie i w bałamutnym kontekœcie nazwę tychże Słowian. Z całš pewnoœciš uczynił to wkrótce po nim Pliniusz Starszy, wyliczajšc wœród plemion nadbałtyckich między innymi lud 41 €€€€€€€€€€€€Wenedów, czyli Wenetów, których znakomicie scharakteryzował sam wielki Tacyt, przysšdzajšc im ogromne obszary pomiędzy Fennami (Finami) na północy i właœciwymi stepowymi Sarmatami na południu. Jednoczeœnie, przejmujšc schemat Agryppy, a nawet jeszcze bardziej przesuwajšc geograficzne pojęcie Germanii (równoznacznej z obszarami liidów osiadłych, w przeciwstawieniu do nomadów Sarmatów) na wschód, jest on od- powiedzialny za długotrwały i nie zakończony właœciwie dotšd uczony spór o prasiedziby ple- mion germańskich oraz słowiańskich. Wreszcie największy z geografów starożytno- œci, Ptolemeusz z Aleksandrii (II wiek), dał pozor- nie bogaty obraz naszych ziem,. sztucznie roz- dzielonych w jego schemacie wzdłuż Wisły na "Germanię Wielkš" i "Sarmację Europejskš". Wy- liczył kilka łańcuchów górskich z naszego teryto- rium, sporo trudnych przeważnie do zlokalizo- wania nazw miejscowoœci, ze słynnš Kalisjš-Kafi- szem na czele, wymienił także mnóstwo nazw plemiennych; co do tych ostatnich jednak kryty- ka naukowa (zwłaszcZa ostatnio w osobie Henry- ka Łowmiańskiego) kazała nam pozbyć się wielu iluzji. Niemniej jednak poza nielicznymi plemio- nami germańskimi, które efemerycznie znalazły się na terenach polskich (na przykład Burgun- dowie i Goci), pomijajšc znanych już Lugiów i Wenetów, napotykamy w dziele Ptolemeusza , €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€choć na niewłaœciwym miejscu, pomyłkowo wy- mienione dwa plemiona słowiańskie (Weltów-Wie- letów? i Serbów) oraz ponownie zlokalizowane €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dwa przynajmniej plemiona bałtyjskie (Galindów i Sudinów-Jaćwięgów) i - co jeszcze ważniejsze - błędnš nazwę własnš plemion słowiańskich "Stawanowie" czy "Suowenowie". Oprócz Wisły znał Ptolemeusz i Odrę (bez wymieniania tej nazwy), przypuszczalnie jej dolny bieg i ujœcia, 42 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€a możliwe, że i górny bieg tej rzeki, nie potrafił tylko skojarzyć tych dwóch wiadomoœci w rekon- strukcję biegu jednej rzeczywistej rzeki. Wraz z upadkiem społeczeństwa antycznego runšł też gmach wyobrażeń o Europie œrodkowej i wschodniej. Znajomoœć Geografii Ptolemeusza możemy œledzić w Ÿródłach tylko do VII wieku. Dzieła Strabona i Herodota były w œredniowieczu zupełnie nie znane. Po mapie Agryppy wszelki słuch zaginšł na Zawsze. Dzieło Pliniusza, choć nie zapomniane bez reszty, okazało się za trudne i praktycznie zastępowano je lichymi kompila- cjami. Wprawdzie wobec wielkich etnicznych przesunięć doby wędrówek ludów dane czołowych geografów starożytnych w poważnym stopniu się zdezaktualizowały, ale przecież zachowały war- toœć dane dotyczšce trwałych zjawisk geograficz- nych: gór, rzek, wybrZeży. Jedynie wschodnia częœć cesarstwa nie zer- wała z przeszłoœciš. Nie dotknięta w tym stopniu rozkładem wewnętrznym i najazdami barbarzyń- ców, zdołała zachować cišgłoœć tradycji i utrzy- mać wysokie tętno życia umysłowego. History- kowi greckiemu :Jordanesowi, piszšcemu po ła- cinie około połowy VI wieku swš Historię Gotów, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czy raczej Kasjodorowi, z którego pracy korzystał, należy przypisać po raz pierwszy œwiadome zróż- nicowanie Wenetów-Słowian na Sklawenów, to jest Słowian zachodnich, i Antów, czyli Słowian wschodnich. Współczesny Jordanesowi Prokopiusz z Cezarei wytrawny dyplomata i człowiek wyso- kiej kultury, również zna to rozróżnienie, a na- wet potrafi podać charakterystykę obydwu ludów, ich ustroju politycznego, podstawowych wierzeń, pewnych cech kultury materialnej, ba, nawet opi- suje ich wyglšd zewnętrzny. Zrozumiałe sš powody tego nagłego zaintere- sowania Słowianami: rozpoczęła się już i trwała  43  €€€€€€€€€€€niepohamowana ekspansja Słowian na południe na Bałkany. Kosztem cesarstwa wschodniorzym- skiego i miejscowej (illiryjskiej, trackiej, greckiej) ludnoœci kształtuje się trzeci wielki człon Sło- wiańszczyzny: Słowiańszczyzna południowa. Dzieła kronikarzy bizantyńskich pełne sš do- sadnych opisów walk przeciw hordom najeŸdŸców z północy, którzy potrafili przejœciowo osiedlić się zwartymi grupami nawet na ziemiach rdzen- nej Grecji. W anonimowym traktacie Taktyka, powstałym na przełomie VI i VII wieku, jeden z ustępów omawia specjalnie problem, "jak na- leży wojować ze Sklawami, Antami i innymi po- dobnymi szczepami". Zapis ten jest dla nas praw- dziwym skarbem, œwiadczy bowiem bezpoœrednio o powadze sytuacji w Bizancjum, o tym, jak to państwo mobilizowało wszelkie siły do zwalczania groŸnych przybyszów z północy. Ale niemal wszystkie wiadomoœci, a w sumie uzbierałoby się ich niemało, dotyczš tylko bezpo- œrednich przeciwników cesarstwa, uczestników wielkiej migracji Słowian VI i VII wieku. O ich nadwiœlańskiej praojczyŸnie milczš Ÿródła bizan- tyńskie, a jeżeli..już coœ podajš, to nadzwyczaj enigmatycznie. Kronikarz Teofilakt Simokattes (z pierwszej połowy VII wieku) wspomniał, że w roku 595 przed oblicze cesarza bizantyńskiego Maurycego doprowadzono trzech Sklawinów wy- słanych, jak się okazało, przez swych rodaków mieszkajšcych "nad brzegami Oceanu Zachodnie- go" do chagana Awarów; z powodu nieprzychyl- noœci stepowego władcy zbiegli oni na terytorium bizantyńskie. "Ocean Zachodni" może tu oznaczać najpewniej Bałtyk, a więc owi posłowie wywodzili €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€się, jeœli wierzyć Teofilaktowi, ze Słowian nad- bałtyckich. Wspomniany już Prokopiusz z Cezarei opisu- je perypetie germańskiego plemienia Herulów , 44 ODKRYWANIE POLSKI PRZEZ EUROPĘ których częœć przeszła "przez wszystkie ludy Sklawinów, a następnie przebywszy zmaczny ob- szar pustego kraju, dotarli do ludu zwanego War- nami". Ponieważ punkt wyjœcia tej wędrówki znajdował się nad œrodkowym Dunajem, a War- nowie, czyli Warinowie, to plemię germańskie w dzisiejszych Niemczech północnych, wielu uczo- nych sšdzi, iż w drodze na północ Herulowie przemierzyli ziemie polskie i połabskie, a wzmian- ka o "pustym kraju" zdaje się œwiadczyć, że z pomocš kronikarza udało nam się uchwycić moment, gdy Połabie - opuszczone przez ple- miona germańskie = nie zostało jeszcze opano- wane przez Słowian. Wczeœniejsze œredniowiecze Bardziej precyzyjne, choć nadal jeszcze frag- mentaryczne wiadomoœci o ziemiach polskich za- cznš napływać dopiero w IX wieku. Pierwsze zetknięcie się Słowian zachodnich z monarchiš Karola Wielkiego dotyczyło tylko Słowian po- łabskich. Plemiona polskie zaœ pozostały nie zna- ne Karolowi. Wprawdzie dworzanin Karola, bio- graf i panegirysta Einhard donosi, że jego mo- narcha "zmusił do płacenia trybutu wszelkie bar- barzyńskie i dzikie narody osiadłe w Germanii między Renem i Wisłš oraz między Oceanem i Dunajem", a słowa te łatwo mogłyby zasugero- wać , iż oto mamy pierwszš konkretnš wiadomoœć z historii politycznej naszych ziem, ale to tylko pozór. 'V rzeczy x,istoœci Einhard powtarzał tylko dobrze znany błšd starożytnych: przecież Karol Wielki podbił całš Germanię, a ta zdaniem tylu autorytetów sięgała na wschodzie aż do Wisły. Około połowy IX wieku, zapewne w klaszto- rze w Fuldzie, powstała druga częœć notatki zwa- 45 nej w nauce Geografem Bawarskim ., zatytułowa- nej Descriptio civitatu rt et regionurc ad septen- trionalenz plaga2n Danubii (Opis grodów i tery- toriów z północnej strony Dunaju). Zawiera ona kilkadziesišt nazw plemion, w większoœci z po- daniem przypadajšcej na nie liczby "grodów" (ci- €€ vitates), raczej okręgów czy jednostek osadniczych. Ponieważ wiele z nich nosi nazwy wprost fanta- styczne, których nie znamy skšdinšd, uniemożli- wia to jakškolwiek kontrolę . Zatrzymajmy się €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€więc na pewnym gruncie. Końcowa częœć listy nie budzi wštpliwoœci; rzecz idzie o plemiona œlšskie: Œlężanie majš 15 grodów, Dziadoszanie 20, Bie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€żuńczanie 2, Opolanie 20, Gołęszycy 5. Z plemion €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sšsiadujšcych ze Œlšskiem odnajdujemy u Geo- grafa bawarskiego Łużyczan, Milczan i Wiœlan €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ To ostatnie plemię miało najwięcej szczęœcia do pisarzy. Zawdzięczało to swemu położeniu i sš- siedztwu z państwem morawskim. W dalekiej Anglii król Alfred Wielki (871-901) przełożył z łaciny na język anglosaski dzieło rzymskiego pisarza z V: wieku Pawła Orozjusza, zawierajšce między innymi w charakterze wstępu chorografię, czyli krótki spis całego znanego œwiata. I Zawahał się uczony monarcha, gdy stwierdził, że o kra- jach na północ od Dunaju, o których on, jak i bardziej uczeni współrodacy posiadali pewnš wiedzę, Orozjusz nic właœciwie nie wie. Od dwóch bowiem stuleci Wyspy Brytyjskie wysyłały na kontynent misjonarzy. Jeżeli wierzyć kronika- rzowi Bedzie Czcigodnemu (Venerabilis), już oko- ło 687 roku jeden z biskupów anglosaskich za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mierzał głosić ewangelię wœród odległych pogań- skich ludów Europy. Na liœcie tych ludów wy- mienił Beda między innymi lud Ruginów, chyba identycznych z Rugianami-Ranami, i Hunów, czyli Awarów - następców właœciwych Hunów na stepie panońskim. Największy z misjonarzy an- 46 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gielskich, sam "apostoł Niemiec", Wynfrith-Bo- nifacy kilkakrotnie miał do czynienia ze Słowia- nami i choć wyrażał się o nich jako o "najszpet- niejszym i najlichszym rodzaju ludzkim", to jed- noczeœnie ich życie rodzinne i dobre obyczaje sta- wiał za wzór samemu królowi angielskiemu. Zarówno wzmianka u Bedy, jak i informacje œw. Bonifacego dotyczš wprawdzie Słowian po- łabskich, ale w drugiej połowie IX wieku na Wyspy Brytyjskie dotarły już wiadomoœci o ple- mionach rdzennej Polski. "A na wschód od Mo- raw jest kraj Wiœlan" pisze król Alfred, uzu- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pełniajšc dane Orozjusza. Na życzenie króla ku= piec angielski Wulfstan wybrał się nad Bałtyk w celu zbadania wybrzeży. W relacji z tej po- dróży żeglarz stwierdził, że "kraj Winedów [Sło- wian] był zawsze na prawo od nas aż do ujœcia €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Wisły. Wisła zaœ jest rzekš bardzo wielkš, a nad niš leży kraj Witland i kraj Winedów. Witland należy do Estów [czyli Prusów]. Wisła zaœ wy- pływa z kraju Winedów, a wpada do morza Estów". Po raz trzeci wymienił Wiœlan nieznany autor Ży,wota œw. Metodego, mniej więcej współczesny Alfredowi. Powiada on, że "pogański ksišżę, bar- dzo potężny, siedzšc w Wiœlech uršgał chrzeœci- janom i szkody im wyrzšdzał i gdy mimo prze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€strogi œwiętego nie zechciał dobrowolnie się €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ochrzcić i porzucić napastniczego trybu życia, zo- stał "wniewolę wzięty i zmuszony przyjšć chrzest na ziemi cudzej". Jest to jedyne pisemne œwia- dectwo, z którego można wywnioskować o pod- biciu państwa Wiœlan przez ksišżšt morawskich. Na poczštku X wieku państwo morawskie pada jednak pod ciosami nowej fali koczowni- ków - Węgrów. NajeŸdŸcy sprawiajš, że połud- niowa Słowiańszczyzna zostaje oddzielona od swych pobratymców z zakarpackiej praojczyzny. .47 €€Od południa nad ziemiami polskimi na jedno przynajmniej stulecie zacišga się kurtyna. Pierwszš obszerniejszš relację o Polsce za- wdzięczamy œwiatu kultury islamu, mianowicie kupcowi i uczonemu żydowskiemu z Hiszpanii, pozostajšcemu w służbie kalifów kordobańskich, Ibrahimowi ibn-Jakubowi.legitymuje się wczesnymi i wszechstronnymi zain- teresowaniami geograficznymi. Już w drugiej po- łowie VII wieku odnajdujemy u pisarzy arabskich pojedyncze wzmianki o Słowianach (as-Saqaliba). Dwieœcie lat póŸniej autorzy piszšcy po arabsku wiedzš już o Słowianach więcej niż im współ- czeœni z zachodniej Europy. Al-Masudi z Bagda- du (pierwsza połowa X wieku), może najwybit- niejszy z ówczesnych encyklopedystów, w swych Złotych łkach dzieli Słowiańszczyznę na wschod- niš (ar-Rus) i zachodniš. Jeszcze nie znajdujemy jego dziele plemion z terytorium Polski, ale za to wymienił takie plemiona sšsiadujšce z na- szym krajem, jak Stodoranie znad Haweli (Isto- torane), Doleńcy (Dólene), Serbowie połabscy (Sarbin) i Chorwaci (Chorwatin). - Ibrahim bawił w poselstwie na dworze cesarza Ottona I i tam właœnie doszły go słuchy o pań- stwie Mieszka I, państwie, które dopiero co po- częło wyłaniać się z pomroki dziejowej i intere- sować obcych - niemieckich przede wszystkim- kronikarzy. W pojęciu Ibrahima współczesna mu Słowiań- szczyzna dzieliła się politycznie na cztery jed- nostki. Jednš rzšdzi "król Bułgarów", drugš- Bojeslaw "król Faraga, Bojema i Karako" (Praga, Czechy, zapewne Kraków), trzeciš "król północy" Meszko, czwartš "na krańcach Zachodu" Nakon (ksišżę Obodrytów). "A co się tyczy kraju Meszko, to [jest) on najrozleglejszy z ich krajów. Obfituje on w żyw- 49 €€€noœć, mięso, miód i rolę ornš". "Z Meszko sšsia- dujš na wschodzie Rus, a na północy Burus [Pru- sowie]. Siedziby Burus [leżš nad Oceanem [...]". Na zachód od B"rus [leży) miasto kobiet [...]". "Na zachód od tego miasta [zamieszkuje] pewien szczep należšcy do Słowian zwany ludem Weltaba [Wieleci]". "Posiadajš oni potężne miasto nad Oceanem [Wolin?], majšce dwanaœcie bram". "Wo- jujš oni z Meszko, a ich siła bajowa [jest] wielka. Nie majš króla i nie dajš się prowadzić jednemu [władcy], a sprawujšcymi władzę wœród nich sš ich starsi." Poza tym Ibrahim ibn-Jakub potrafi opowie- dzieć ciekawe fakty dotyczšce organizacji pań- stwa Mieszkowego, zwłaszcza jego drużyny. Nie- prędko napotkamy tak dociekliwego i inteligent- nego obserwatora i słuchacza, jakim był ten egzo- tyczny poseł na dworze Ottona I. Niemniej egzotycznie dla skrybów klasztor- nych z przełomu X XI wieku brzmiały nazwy i imiona pochodzšce z dalekiego kraju znad Odry i Wisły. Jednakże oddawali je skrupulatnie i jak potrafili najlepiej. "Poliania" i ksišżę "Poliano- rum",pisał rocznikarz w saskim Hildesheim. Thiet- mar z Merseburga, kronikarz wyborny, acz wrogi nam, i inteligencja nieprzeciętna, używał formy "Polenia" i "Poleniorum". Odmiany sš najróż- niejsze, ale niezbyt istotne. Jak zauważyli uczeni, mniej zorientowani pisarze często mimo woli upo- dabniali nazwę naszego kraju do lepiej sobie zna- nych nazw Bolonii czy Apulii. . Najwybitniejszy kronikarz niemiecki z po- czštku XI wieku, wspomniany już Thietmar, choć kronika jego stanowi jedno z podstawowych Ÿró- deł do dziejów Polski Mieszka I i Bolesława Chro- brego, krajem naszym jako zjawiskiem geogra- ficznym nie interesował się, mimo iż ciekawiły go niektóre obyczaje wprowadzane żelaznš rękš €€€€€przez budowniczych tego państwa. Nawet opisujšc zna- nš pielgrzymkę Ottona III do grobu œw. Wojcie- cha w GnieŸnie, nie skorzystał z okazji, aby za- poznać czytelnika z krajem tak wybitnego wład- cy, jakim był Chrobry. Również pisarz z drugiej połowy XI wieku, kronikarz Adam z Bremy, który w przeciwień- stwie do Thietmara miał dużo zrozumienia dla geografii i potrafił dokładnie wyliczyć plemiona Słowian połabskich i opisać ich kraj, nie mówišc już o znakomitej wręcz jego znajomoœci Skandy- nawii i wysp Morza Bałtyckiego, o Polsce po- wiedział niewiele. Polska stanowi dla Adama częœć "Sklawanii"; pod tym terminem rozumie on "szmat ziemi, który cišgnšł się od granic archi- diecezji hambursko-bremeńskiej na wschód aż po kraj, który nazywa rbergaria dalej po Grecję i Węgry" (Leon Koczy). Z rzek polskich zna tylko €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Odrę, wypływajšcš, tak jak i Łaba, z gór okala- jšcych Czechy (saltus Marahorum). Pomorze i Pol- ska rozcišga się już po wschodniej stronie Odry. Polska graniczy z Rusiš i z Czechami i jest naj- większa z "prowincji" słowiańskich.; Istotnie, niewiele to , choć poprawnie. To- też póŸniejszy od Adama kronikarz Helmold z Bo- zowa w swej Kronice Słowian, mimo iż wiernie na ogół postępował za dziełem kanonika bremeń- skiego, uważał za konieczne uzupełnić dane swego Ÿródła. Dotyczy to zwłaszcza Polski i Polaków. Oprócz Czechów dodał nam za południowych sš- siadów Morawian (niesłusznie ich co prawda iden- tyfikujšc z mieszkańcami Karyntii) i Serbów łu- życkich. Potrafił sporo opowiedzieć o poszczegól- nych ludach słowiańskich, do których i Węgrów zaliczał. O Polsce dowiadujemy się, że dzieli się na osiem biskupstw i że rzšdzš niš ksišżęta; nie- gdyœ była królestwem. Tak samo jak Czechy pod- lega ona zwierzchnictwu cesarskiemu. W ogóle ODKRYWANIE POLSKI PRZEZ EUROPę ma dużo wspólnych cech z Czechami. Na przykład Polacy i Czesi noszš podobny oręż i walczš po- dobnie. W barwnych słowach, choć chyba nie wolnych od retorycznych upiększeń, maluje Hel- mold męstwo, ale i okrucieństwo oraz żšdzę łu- pów, jakimi słynęli podobno nasi przodkowie. Do- dajmy, że tenże Helmold dał znany opis położo- nego przy ujœciu Odry sławnego grodu Winety- zapewne słowiańskiego Wolina. Polska w oczach humanistów XII wieku Nie jest celem tego szkicu pełna rejestracja wiadomoœci o Polsce i Polakach w Ÿródłach za- chodnioeuropejskich. Polskę odkrywano, jak wi- dzieliœmy, w starożytnoœci i odkrywano nie jeden raz w œredniowieczu. Wiedza i jej postęp zależały od ówczesnych prymitywnych œrodków komuni- kacji i wymiany informacji. Niełatwo wczuć się w tę epokę w naszej dobie. Możliwoœć społecz- nego oddziaływania raz zdobytej wiadomoœci jak- że często zaleŸała od losów kruchego pergaminu, na którym została utrwalona. I chociaż nie tylko geograficzna odległoœć wchodziła w rachubę przy kršżeniu informacji, to przecież jej rzšd wyzna- czał z grubsza stopień wzajemnych powišzań i w œlad za nimi narastajšcego zaciekawienia i prób jego zaspokojenia. Niewiele zaœ łšczyło Polskę piastowskš w pierwszym okresie jej istnienia z dalszymi krajami Europy zachodniej i południowej. Z wy- jštkiem papieskiego Rzymu, który miał szczególne powody do pilnego œledzenia.wydarzeń w Polsce. Ale i tutaj, w samej stolicy chrzeœcijańskiego œwiata, w niecałe sto lat po Mieszku I kardynał Deusdedit nie mógł sobie przypomnieć, w jakim kraju rzšdził enigmatyczny "Dagome iudeY" 50 51 JERZY STRZELCZYK€€€€€€€€€€€€€(w takš bowiem nie do rozszyfrowania postać zmieniło się pod piórami rzymskich kancelistów, niewprawnymi w zawiłoœciach słowiańskiej fone- tyki, imię naszego Mieszka I) wraz z żonš Odš i dwoma synami. W końcu doszedł do przekona~ nia, że chodzi o władców Sardynii. Istniały przecież kanały, którymi powoli, lecz stale napływały informacje. Kanały te biegły jednak odrębnymi korytami; uczęszczane przez różne grupy społeczne - służyły tym różnorakim grupom. Dostarczały też danych jednostronnych. Co innego interesowało w Polsce kurię rzymskš, co innego kupców z północnej Italii i Flandrii, jeszcze inaczej spoglšdał na nasz kraj rycerz za- chodnioeuropejski lub uczony paryskiej wszech- nicy. Andrzej Feliks Grabski doszedł do wniosku, że dopiero wiek XIII jest wiekiem "aktualizacji" Polski w Europie zachodniej, a za najważniejsze czynniki tej aktualizacji uznał takie zjawiska, jak kolonizacja niemiecka i żydowska w Polsce, wy- prawy rycerstwa zachodnioeuropejskiego do Prus i na Litwę, koligacje dynastyczne Piastów, zaan- gażowanie ksišżšt i rycerstwa polskiego w spra- wach Rzeszy i Europy, wzrost częstotliwoœci kon- taktów sfer koœcielnych polskich z Zachodem, a zwłaszcza ze Stolicš Apostolskš, wzrost kontak- tów natury intelektualnej oraz wydarzenia po- lityczne, które dotyczš bezpoœrednio Europy wschodniej i Polski, zdołały obudzić żywe zainte- resowanie dla naszego kraju na Zachodzie, między innymi w zwišzku z najazdem mongolskim. Przed końcem XIII wieku, na skutek działa- nia wymienionych tu czynników, sporo mieszkań- ców Europy zachodniej i południowej poznało do- kładnie Polskę i Polaków. Ale to były jednostki - ludzie, którzy ze względu na nadzwyczajne okolicznoœci mieli sposobnoœć zetknięcia się z Po- lakami we własnym i w naszym kraju. Nasuwa ODKRYWANIE POLSKI PRZEZ EUROPĘ się analogia do dalekich azjatyckich wojaży pa- pieskich agentów - braci z zakonów żebrzšcych. Budzš one podziw swš œmiałoœciš; mimo iż wal- nie przyczyniły się do poznania tej częœci œwiata, nie od razu nowa wiedza mogła trafić do œwiado- moœci szerokich warstw społecznych. Dla poznania aktualnego w danym okresie stanu wiedzy spo- łecznej o naszym kraju należy się rozejrzeć za zabytkami przeznaczonymi dla jak najszerszego kręgu odbiorców. Trudno zaœ o bardziej "demokratyczny" prze- kaŸnik informacji w epoce niemal zupełnego (je- żeli pominiemy duchowieństwo) analfabetyzmu niż mapa. Nie mapa będšca iluminacjš w kodek- sie, gdyż do tego byle kto nie miał dostępu, lecz wielka mapa œcienna czy ołtarzowa, dostępna wiernym w koœciele i zakom w szkole, pokazy- wana i objaœniana różnym dostojnym goœciom i ich otoczeniu. Z wieku XIII zachowały się dwie: jedna z nich, tak zwana mapa œwiata (nappae z Ebstorfu, Została spalona w czasie ostat- niej wojny, druga zaœ do dziœ zdobi w Her- €€€€€€€€€€€€€€€€€fordzie w Anglii. W prawdzie ta ostatnia jest, jak się wydaje, o kilkadziesišt lat młodsza od pierwszej, jednak- że - ze względu na treœć zabytku - najpierw jej należy się parę słów. Mapa owa nie zna jesz- cze pojęcia "Polska", choć notuje "Boemia" (Cze- chy), "Bulgari" (Bułgarzy), "Hungari" (Węgrzy); znajdujš się wprawdzie "Sclaui" (Słowianie), ale napis mały i umieszczony za Bułgarami. Istnieje na niej jedna tylko jedyna znana nam nazwa z terytorium Polski - Wisła. Wszystkie inne nazwy w tej częœci Europy, z wyjštkiem czeskiej Pragi, to uczonoœć antyczna, najzupełniej anachro- niczna w XIII wieku. Mapa z Ebstorfu korzystnie odbija od swej młodszej siostry. Ebstorf leży w Niemczech pół- 52 53 €€€€€€€€€nocnych, niezbyt daleko od dawnej granicy etnicz- nej słowiańsko-niemieckiej, w sšsiedztwie miast hanzeatyckich, dzięki czemu wiadomoœci o strefie bałtyckiej sš tu znacznie bogatsze. Chociaż obszar odpowiadajšcy obecnej Polsce zachodniej został €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€uszkodzony na mapie bezpowrotnie zębem czasu, pomiędzy Odrš (Oldera) a bezimiennš Wisłš zna- lazła się "Polonia" i "Civitas Polonie" (miasto Polski), zapewne "stolica", a więc Kraków (?). Na wschód od Wisły Znajdujš się: rzeka Niemen (Me- mela), DŸwina (Duna), kraje Żemgoła, Kurlandia, Sambia , Prusy i Ruœ (Rucia regio). Z miast ruskich oprócz stolicy Kijowa twórca mapy zaznaczył Smoleńsk, Nowogród i Połock, dalej - jakšœ enig- matycznš rzekę "Olchis" czy inaczej "Wolkans" (Wołga? Wołchow?). Nie zapomniał też o Rydze oraz o miastach niemieckich. Uczeni niemieccy uważajš mapę z Ebstorfu za pierwszy kartogra- ficzny obraz Niemiec północnych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Twórca mapy z Ebstorfu był człowiekiem œwiadomym aktualnego stanu rzeczy na obsza- rach Europy œrodkowej i wschodniej, ale to ra- czej przypadek. Nie po to kreœlono mapę, by dać czytelnikowi przewodnik podróży do ręki.. Komuż to ostatecznie byłoby potrzebne? Kilku- dziesięciu praktycznym kupcom, pobożnym misjo- narzom czy miłoœnikom przygody, którzy zresztš z wyjštkiem misjonarzy nie rozporzšdzali odpo- wiednimi narzędziami pracy umysłowej, aby z ta- kich złożonych pomocy korzystać. Dla przecięt- nego zaœ chrzeœcijanina wystarczało najogólniejsze wyobrażenie œwiata, przybliżone rozmieszczenie najważniejszych miejsc, gdzie rozgrywały się wy- darzenia znane z Biblii i szczštków literatury an- tycznej. Mappae nundi w œredniowieczu to nie tylko mapa w naszym rozumieniu jako zabytek sztuki plastycznej, ale i opis ekumeny, obszarów zalud- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nionych. W XIV wieku pewien wenecki francisz- kanin otwarcie stwierdził, że do poznania sto- sunków przestrzennych na ziemi potrzebna jest "mapa" podwójna: pictura i scriptua, odwzoro- wanie graficzne i opis szczegółowy. Toteż uczone traktaty geograficzne, charakteryzujšce zwykle nader zwięŸle całš ekumenę, czyli chorografie, odegrały może jeszcze ważniejszš rolę społecznš niż nieliczne wielkie mapy œcienne. Na nich uczy- ły się geografii zastępy scholarów, choć ani ter- min "geografia", ani wyodrębnienie geografii w osobny przedmiot nauczania nie były znane w œredniowieczu (nasza geografia wchodziła wów- czas w skład "geometrii"). Podobnie jak mapy œwiata, z wyłuszczonych powyżej przyczyn, rodzaj literacki chorografii okazał się bardzo konserwa- tywny i postęp przed XIII wiekiem był znikomy. Znajomoœć obszarów Europy œrodkowej i wschodniej w owych traktatach jest tego przy- kładem. Uczony biskup z Sewilli z VII wieku, Izydor, wzorem antycznym cały ten wielki obszar podzielił na Scytię Dolnš (odpowiednik Ptoleme- uszowej "Sarmacji Europejskiej") i Germanię. Ta ostatnia.cišgnęła się od Dunaju i Renu po Ocean i dzieliła się na Górnš i Dolnš. To wszystko €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Ale w XI wieku, to znaczy wtedy gdy Iet- mar i Adam z Bremy utrwalili już na piœmie stosunki panujšce na ziemiach polskich, w kom- pendiach chorograficznych nadal głucho o Polsce. Izydor z Sewilli stał się już klasykiem. Pod względem - €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ popularnoœci konkurować z nim może tylko anonimowy autor encyklopedii De ircagine ,undi (O obliczu œwiata). Był on albo Niemcem z po- chodzenia, albo przynajmniej długo w tym kraju przebywał. Uœciœlił wiadomoœci Izydora z Sewilli O położeniu Germanii, wymienił Ren i Łabę oraz Bawarię z Ratyzbonš, Turyngię i Saksonię, Danię, Norwegię i Bułgarię. Na ziemie polskie widać  55  czas jeszcze nie nadszedł; w "oficjalnych" trak- tatach geograficznych cišgle nie starczało dla niej miejSCA. Wybitny filozof i popularyzator z pierwszej pOłowy XII wieku Hugon od œw. Wiktora również ułożył mappae mun di ale żdobył się tylko na luŸny wykaz miejscowoœci i ludów. Rzut oka na odpowiedni fragment listy "ludów barbarzyń- skich" nie potwierdza geograficznej renomy auto- ra. W każdym razie zanotujmy, że po raz pierw- szy w literaturze tego typu znajdujemy u niego Słowian (Sclaui), muszš oni jednak tolerować sš- siedztwo nie tylko Bułgarów i "Hunów!" (Węg- rów), ale i ludów dawno już nie istniejšcych: Gotów, Alanów, Gepidów, Rugiów. Dopiero na poczštku XIII wieku i w tej dzie- dzinie obraz się zmienia na KORZYœć Europy œrod- kowej i wschodniej. Angielski pisarz, którego kariera przebiegała na kontynencie, Gerwazy z Tilbury (około 1150-około 1235), zapewne w Pa- ryżu lub w Bolonii zetknšł się z jakimœ studiujš- cym tam Polakiem czy Polakami i dowiedział się, a wraz z nim liczni czytelnicy jego traktatu, wiele interesujšcych rzeczy o Polsce i jej sšsiadach. Przede wszystkim w dziele Gerwazego Otia imperIala (Wczasy CESARSKIE) pojawia się termin "Polska" wraz z trafnym objaœnieniem etymolo- gicznym (quasi Campania, a więc od "pola", ła- cińskie campus). Polaków utożsamia ze staroŸyt- nymi Wandalami, co oczywiœcie jest niesłuszne, jednakże dowodzi zaZnajomienia się z rodzimš polskš tradycjš historiograficznš, którš niemal w tym samym czasie ujšł literacko mistrz Win- centy Kadłubek. Pojawia się zresztš nie tylko Polska. Wczeœniejsze kompendia nie uwzględniały ani Rusi (choć ta występuje EFEMERYCZNIE około 1100 roku na mapie œwiata Henryka z Moguncji oraz na mapie w angielskim psałterzu na po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€56 czštku XIII wieku, ani Austrii, ani stepowych Kumanów, jak również Wołoœzczyzny (terra Bla- cei), niektórych miast na Bałkanach oraz Czech. Czytelnicy dzieła Gerwazego dowiedzieli się o rzece "Wandalus"; wštpliwe, by tak dobrze znali literaturę antycznš, żeby identyfikować jš z Wisłš. co więcej, teraz dopiero doszła do nich wiadomoœć o istnieniu osobnego morza obmywajš- cego od północy ziemie "Wandalów i Sarmatów" - Morza Sarmackiego", czyli Bałtyku. Dowie- dzieli się o istnieniu wielkiego pasma górskiego oddzielajšcego "Sklawonię" - jak zwykło się okreœlać zajęte przez Słowian obszary na północ od Adriatyku - od dalej mieszkajšcych Wanda- lów-Polaków, o "Alpach Węgierskich" czy "Huń- skich", to jest o Karpatach. Nawet niektóre na- zwy miast i rzek z pogranicza polsko-ruskiego: Kijów (Chio), Halicz (Galicia), Włodzimierz Wo- łyński (Lodomiria), rzeki Wieprz (Aper) i Bug (Armilla) - przeniknęły dzięki Gerwazemu do œwiadomoœci erudytów zachodnioeuropejSkich. Na- wet pogańskie ludy Jaćwięgów i Liwów uka- zały się oczom ludzi, którzy - przypomnijmy- zanim powstało dzieło Gerwazego z Tilbury, w uczonych traktatach geograficznych na próżno szukaliby nazwy Polski, Czech i Rusi. Dla Gerwazego Polska jest krajem znanym, co więcej: opinia polska kształtowała opinię auto- ra, czego dowodem niekorzystna i przeprowadzona jak gdyby z punktu widzenia polskiego kręgu koœcielnego charakterystyka Rusinów. Dodać wreszcie wypada, że w innym miejscu swego dzieła podaje Gerwazy podział Koœcioła polskiego na diecezje. Nieco młodsze od dzieła Gerwazego z Tilbury jest dzieło innego angielskiego pisarza, Bartło- mieja Anglika De proprIetatibus rerum (O właœci- woœciach rZeczy). Był on członkiem zakonu fran- 57 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ciszkańskiego, szczególnie zasłużonego dla rozsze- rzania wiedzy geograficznej chrzeœcijańskiego Za- chodu. Władze zakonne mianowały go lektorem w Magdeburgu, a więc w miejscu, dokšd musiały sięgać echa spraw œrodkowoeuropejskich. Jakoż zanotował tyle nowoœci, że rozpadł się zachowy- wany jeszcze przez Gerwazego z Tilbury stary, pseudoantyczny schemat. W jego miejsce wprowa- dził Bartłomiej układ alfabetyczny. Wprawdzie w tym swoistym słowniku geografiCznym figurujš nadal nieœmiertelna Sarmacja i Scytia, jednak- rzecz szczególna - zupełny brak Germanii. Funk- cje jej przejęła w znacznej mierze Alemania. W luŸnym alfabetycznym schemacie można wła- œciwie wyodrębnić dwie samoistne mapy Europy œrodkowej i wschodniej. Jedna - to stara, nie- aktualna mapa "uczona". Nowa - odpowiada w przybliżeniu rzeczywistym trzynastowiecznym STOSUNKOM. Polski co prawda brak w postaci osobnego hasła, ale Czechy graniczš "OD północy z Polskš", Saksonia ma "Czechy i Polskę od wschodu" a także Miœnia "na wschodzie łšczy się z Czecha- mi i Polskš". Jeœli więc sama Polska nie wypadła w encyklopedii BartłOmieja Anglika zbyt okazale, to przecież NIE ulega wštpliwoœci jego znakomita, jak na owe czasy, orientacja w politycznych i et- nicznych stosunkach Europy œrodkowej. Na wzrost zainteresowań Polskš i Polakami wpłynšł najazd tatarski 1241 roku oraz zagraża- jšce odtšd Eurapie niebezpiecżeństwo z tej strony. Niebezpieczeństwo to próbowali odwrócić papieże, zawišzujšc liczne wštki dyplomatycznej gry z apokaliptycznymi władcami mongolskimi. W la- tach 1245-1247 franciszkanin Jan de Pian Car- pini powiódł poselstwo papieskie na dwór wiel- kiego chana w Karakorum. Droga prowadziła przez Polskę; we Wrocławiu dołšczył do niego €€€€58 brat Benedykt zwany Polakiem. Obydwaj zosta- wili nader ciekawe relacje z podróży, a po po- wrocie i zakończeniu misji chętnie udzielali in- formacji zainteresowanym. Na podstawie tych spisanych i ustnych relacji "C. de Bridia", jak sam siebie nazywał (nie wykluczone, że jest to zniekształcona forma jakiejœ miejscowoœci w Pol- sce), napisał osobny traktat HIstorIa Tatarów, który zawiera między innymi interesujšce szcze- góły dotyczšce bitwy pod Legnicš. Historię od- kryto dopiero przed kilku laty w rękopisie Spe- culurt historIale (Zwierciadło historii), słynnego bibliofila i encyklópedysty francuskiego Win- centego z Beauvais, znalezionym w Ameryce Pół- nocnej. Wiadomo, że WinCenty żywo zajmował się zagadnieniem mongolskim, w czym zresztš nie był odosobniony. Podobne zainteresowania odnajduje- my także u dwóch współczesnych mu Anglików: kronikarza i kartografa Mateusza Parisa i uczo- nego filozofa Rogera Bacona. ZblIżenie Polski do Europy zachodniej w XIII i XIV wieku Zapoznaliœmy się z kilkoma zabytkami, które ilustrujš poszczególne etapy poznawania Polski, a raczej uwzględniania jej problematyki w ogól- nym obrazie œwiata. Z powyższych rozważań na- suwa się wniosek, że do końca XIII wieku Polska stanowi jeżeli nie terra żncognita, to w każdym razie kraj bardzo mało znany, odległš peryferię Europy. Mamy przy tym na myœli opinię szer- szych kręgbw ludnoœci Europy zachodniej, nie kil- ku podróżników i uczonych. Ale peryferia to już częœć własnego œwiata. Słusznie podniesiono w na- uce, że nikt na Zachodzie nie przejšł się podbo- jami mongolskimi na Rusi. Œwiat ten bowiem nie 59 był ich œwiatem. Natomiast zmagania Polski z Ta- tarami odbiły się tam głoœnym echem; œledzono je nie tylko z zainteresowaniem, ale i z przeję- ciem. Mongołowie pomogli "zaktualizować" się Polsce w Europie zachodniej, ale oto nadszedł czas, aby sama Polska, otrzšsnšwszy się z okresu rozdrobnienia feudalnego, zjednoczona, w upor- czywych walkach za Przemysła II, Łokietka i Ka- zimierza Wielkiego o restytucję utraconych uprzed- nio terenów i zdobycie nowych, stanęła w szeregu najpierwszych monarchii w Europie.i w ten spo- sób r iejako narzuciła innym swojš aktualnoœć. W XIV i XV wieku kraj nasz znano na Za- chodzie w stopniu znacznie większym niż po- przednio. Porównajmy skšpe relacje , z jakimi dotychczas zapoznawaliœmy się, z relacjš anoni- mowego:; sxœ opy wschodnie z 1308 roku czy pochodzšcej z dalekiej Hiszpanii Księgi wie- dzy o wszystkich królestwach, ziemiach i pań- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stwach z połowy XIV wieku. Obydwa zabytki €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€powstały w œrodowiskach franciszkańskich , o któ- rych już nieraz była mowa w tym szkicu. Zatrzymajmy się przy pierwszym z tych zabyt- ków. Opis powstał zapewne we Francji. W roz- dziale o Polsce przynosi on najpierw zwięzły za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rys stanu politycznego naszego kraju. Szeœciu ksišżšt rzšdzi Polskš, choć dawniej była ońa jed- nolitym królestwem. Nie we wszystkim nieznany autor jest œcisły. Powiada na przykład, że w 1290 roku Polacy wybrali na tron księcia krakow- skiego, lecz ten umarł po trzech latach, nie po- zostawiajšc syna. Jest to oczywiœcie echo poczy- nań Przemysła II. Córkę zmarłego poœlubił król czeski, ale ksišżęta polscy stawiajš mu opór, gdyż "jest przyrodzona nienawiœć pomiędzy nimi i Niemcami". Następuje wiadomoœć o tym, że "niegdyœ" Polskę nazywano Wandališ od Wan- dalów i rzeki Wandalus. Poza "Wandalem" (Wisłš) ODKRYWANIE POLSKI PRZEZ EUROPF autor zna jeszcze Odrę, Nysę, Bóbr i jakšœ dziw- nie brzmišcš nazwę "Magara" (może Warta?). Wszyscy Polacy sš katolikami i z tytułu zależ- noœci od Stolicy Apostolskiej płacš œwiętopietrze. Dawniej - donosi Francuz - wszyscy Polacy nosili tonsurę, jak cystersi, lecz obecnie pozwalajš włosom rosnšć swobodnie. Sš waleczni i pięknej postawy." Kataloński autor "El libro del Conoscimiento" przed rokiem 1348 zakończył zbieranie wiado- moœci różnego pochodzenia i daty; rzeczy polskie sš tu już doœć obfite, acz nie bez błędów. Autor wykorzystywał różne Ÿródła wiedzy praktycznej, a w pełni dostępnš sobie kartografię powstajš- cych współczeœnie map żeglarskich. Zna królestwo polskie i kraje sšsiednie, kilkanaœcie polskich nazw miejscowych, przekazuje echo pretensji królów czeskich do korony polskiej. Zdaje się, że znalazły one dzięki Luksemburgom rezonans w Europie zachodniej. Innym powodem zacieka- wienia obcych Polskš, czytelnym w dziełku hisz- pańskim i na mapach żeglarskich pochodzenia œródziemnomorskiego, było wkroczenie Polski do szerokiej strefy gospodarczej obejmujšcej Europę œrodkowš i wschodniš, strefy, która pulsowała ożywionš wymianš bałtyckš, kontynentalnš i czar- nomorskš. Poprzedni obraz œwiata w ujęciu antycznym lub typu ntappae un,di przestał wystarczać. Na- leżało go poddać rewizji. Autorzy nowego typu z Genui i Majorki, a także zakony żebrzšce we Francji, Włoszech i Hiszpanii, dostrzegli rów- nież w Polsce zjawisko warte szczegółowego ro.z- poznania i opisu. 60 61 PRZEMIANY SPOŁECZNE I GOSPODARCZE Stanisław Trawkowski PRZEMIANY SPOł.ECZNE I GOSPODARCZE W XII i XIII WIEKU Płaszczyzny konfrontacji Epokę wielkich karczunków i zagospodaro- wywania nowych ziem w œredniowieczu otwo- rzyły akcje kolonizacyjne w krajach romańskich w połowie XI wieku. W poczštkach następnego stulecia wzrastać poczęła doœć szybko liczebnoœć inwestycji osadniczych w Nadrenii oraz Niem- czech południowych; w połowie XII wieku w Niemczech œrodkowych i wschodnich, w Cze- chach, w krajach wschodnioalpejskich, na Połab- szczyŸnie podbijanej przez Sasów; nieco tylko póŸniej - w księstwie austriackim i na Œlšsku; od przełomu zaœ XII i XIII wieku - na pozosta- łych ziemiach słowiańskich i na Węgrzech. Powyższe zestawienie dat i obszarów wywo- łać może wrażenie wielkiej fali kolonizacyjnej przelewajšcej się z Zachodu na Wschód. Metafora to powierzchowna, nadużywana zaœ często jako ilustracja fałszywej tezy o aktywnoœci ludów za- chodnioeuropejskich, a biernoœci Słowian. Doga- dzało to tym, którzy od schyłku ubiegłego stulecia głosili, że niemieccy koloniœci, wkraczajšc w œred- niowieczu na obszary słowiańskie, nieœli "nie- 62 mieckš kulturę i niemczyznę w lud, dzięki czemu wyzwolili go z krępujšcych więzów słowiańskoœci €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i dżwignęli na swobodniejszy, godniejszy człowie- ka stopień egzystencji", jak wywodził w 1894 ro- ku Walter Thoma. Ukształtowanie się tego przejawu megaloma- nii narodowej w nauce niemieckiej ułatwione było przed stuleciem nikłym wówczas stanem po- znania wczesnoœredniowiecznej Słowiańszczyzny. Upłynšć musiał bez mała wiek intensywnych badań, aby w zmienionej sytuacji politycznej wy- niki studiów uczonych słowiańskich zyskiwać poczęły uznanie powszechniejsze. Aby takie wy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€bitny zachodnioniemiecki historyk, Walter Schle- singer, stwierdził obecnie (1961), że ludy słowiań- skie "same stworzyły podstawy przyszłego roz- woju - nikt temu nie zaprzeczy. Rozwój ten przebiegał jednak przy współpracy Niemców. Ich pozytywnego udziału nie można pominšć, gdy roz- patruje się wynik" przemian gospodarczych i spo- łecznych w krajach słowiańskich w XII-XIV wie- ku. Jakimi jednak miarami ocenić owe udziały? Bez badań porównawczych trudno dać uzasad- nionš odpowiedŸ. Wypada więc zestawiać sytuacje społeczno- -gospodarcze, w których w.XI wieku na Zacho- dzie, a w Polsce na przełomie XII/XIII stulecia, rozpoczynał się okres przyspieszonego rozwoju gospodarczego. Trzeba porównywać punkty węzło- we i siły napędowe wzrostu gospodarki wczesno- œredniowiecznej w różnych krajach europejskich. Taka konfrontacja służyć może i powinna znacz- nie szerszym celom poznawczym niż tylko lepsze- mu okreœleniu udziału Niemców w przemianach gospodarczych i społecznych krajów słowiańskich w œredniowieczu. Rzecz idzie o dokładniejsze zba- danie generalnych ram kształtowania się europej- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skiego społeczenstwa œredniowiecznego , lecz ta 63 1 STANISŁAW TRAWKOWSKI że - i to w równej mierze - swoistych dróg rozwoju każdego kraju w tych właœnie ramach. Polska osobliwoœć rozwojowa wynikała z róż- nych przyczyn, również i z tego, że mogliœmy korzystać z wzorów gdzie indziej już wykształ- conych; co więcej - jak pisał Marceli Handel- sman w 1917 roku - tak postępować "musieliœ- my, ażeby nie wypaœć z współzawodnictwa z każ- dym pokoleniem trudniejszego". Dotykamy tu drugiej płaszczyzny konfrontacji: miejsca Polski w ówczesnej Europie. Wiele jednak spraw wzrostu gospodarczego i przemian społecznych w Europie pełnego œred- niowiecza jest słabo zbadanych; dyskusje wokół nich toczš się stale. Dotyczy to w równej mierze tego procesu w Hiszpanii czy Francji, jak w Pol- sce czy na Rusi. Fragmentarycznoœć i hipotetycz- noœć naszej wiedzy o wielkim skoku œredniowiecz- nej Eurapy wynika między innymi z niedostatku Ÿródeł. Co prawda zachodnioeuropejskie sš znacz- nie liczniejsze niż na przykład polskie, lecz cha- rakteryzuje je ta sama jednostronnoœć: dotyczš przede wszystkim wielkiej własnoœci koœcielnej. Niewiele jest też prac, których autorzy rozpa- trujš porównawczo przemiany gospodarcze i spo- łeczne w Europie XI-XIV wieku, choć od dzie- sięcioleci ponawiane sš apele o podejmowanie takich studiów. W tej sytuacji szkic mój nie może dać peł- nego obrazu przemian. Ograniczam się do spraw, które wydajš mi się najważniejsze lub najbar- dziej dyskusyjne. Czas startu Długotrwałe polemiki w naszej nauce toczyły się o to, czy w Polsce XII wieku dominujšcš- liczbowo i jakoœciowo - częœć ludnoœci pracujšcej 64  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2eb62923 3011f0f6 b4f 32 13c54 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 11. Układ przestrzenny Srody Œlšskiej PRZEMIANY SPOŁECZNEI GOSPODARCZE stanowili wolni czy niewolni. Sprawa wydaje się bardziej skomplikowana, gdyż także istnienie nie- wolnictwa typu antycznego nie ulega wštpliwoœci. Najstarsze zachowane polskie taryfy opłat pobieranych wewnštrz państwa od towarów prze- zmaczonych na sprzedaż, mianowicie z 1226 i 1246 roku, wymieniajš niewolników i niewolnice . Częœ- ciowy zapis prawa polskiego, sporzšdzony w po- łowie XIII wieku, informuje, że żony rycerzy miały prawo kupować na własny rachunek "dziewki bšdŸ bydło, bšdŸ stroje, bšdŸ obicia, ma- .,katy lub opony". Jeœli brak tu wzmianki o nie- wolnym parobku, to wynika z tego tylko tyle, że żony rycerzy nie mogły ich samodzielnie kupo- wać, niewštpliwie ze względów obyczajowych. W póŸniejszych Ÿródłach, choć sš one coraz licz- niejsze i szczegółowsze, głucho o kupowaniu i sprzedawaniu niewolników, o klasycznym więc typie niewolnictwa. NajwyraŸniej w XIII wieku znajdowało się ono w zaniku. Jakie było jego znaczenie w poprzednim stuleciu? Domyœlać się możemy, że wojowie w XII wieku pracowali w swych drobnych gospodarstwach społu z rodzinš i kilkoma niewolnikami. Udział tej pracy niewolniczej w całokształcie ówczesnej produkcji naszego kraju był niewielki, mimo to jego doniosłoœci społecznej nie można lekceważyć. Dzięki wysiłkowi niewolników bezpoœrednio nad- zorowanych przez właœcicieli gospodarka rycerska mogła się wzmac.niać w XII i poczštkach XIII wie- ku. Czy bez owego wzrostu podstaw gospodar- czych warstwy wojów byłby możliwy jej awans w sprzyjajšcych temu warunkach poli- tycznych od przełomu XII/XIII wieku? W domenach ksišżęcych od XI po XIII wiek pracowali niewolnicy, okreœlani w łacińskiej ter- minologii naszych Ÿródeł słowem: decim,Tłuma- czenie tej nazwy jako "dziesiętników" zdobyło €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€65 sobie prawo obywatelstwa pracach historycz- nych, choć prawdopodobnie we wczesnoœrednio- wiecznej polszczyŸnie brzmiała ona "dziesištle". Termin deci 'ni wišzał się ze zorganizowaniem tych niewolników w dziesištki i setki, na czele których stali dziesiętnicy i setnicy. Inaczej niż niewolnicza czeladŸ, mieszkajšca przy dworach rycerskich i możnowładczych, deci utrzymywać musieli się ze swš rodzinš sami, gospodarujšc na wydzielonych im niewielu zagonach. Wolno jed- nak wštpić, by zbytnio przykładali się do utrzy- mania tych skrawków ziemi w dobzym stanie. Je- szcze bowiem w końcu XII wieku przerzucano ich arbitralnie z miejsca na miejsce, w odległe nawet strony, zgodnie z potrzebami. gospodarki ksišżęcej. Nie sprzyjało to oczywiœcie rozwojowi ich samodzielnoœci pod względem ekonomicznym. W XII stuleciu "dziesiętnicy" byli niewolnikami klasycznego typu, choć utrzymywali się sami, choć mogli w sprzyjajšcych okolicznoœciach wy- mienić przypadkowe nadwyżki produkcyjne na pobliskim targu nie tylko na potrzebnš im sól, lecz czasem może i na okruch srebra. Ale w an- tycznym Rzymie niewolnicy także potrafili gro- madzić zasoby pieniężne, niekiedy tak znaczne, że sami się wykupywali z niewoli u swego wła- œciciela. Niewolnicy nie stanowili w XII wieku ani jednej, ani głównej warstwy pracujšcej. Licz- niejsi od nich byli na pewno i niewolni, i wolni. W domenie monarszej jednš z głównych grup niewolnych stanowiła tak zwana ludnoœć służeb- na. Jej organizacja, stworzona z wielkim roz machem w poczštkach państwa polskiego, ulegała następnie różnym modyfikacjom. Na przełomie XII/XIII wieku największa chyba częœć służebni- ków zwišzana była z dworami ksišżęcymi; niezbyt liczni podlegali dostojnikom, przede wszystkim wojewodom oraz kasztelanom; częœć znalazła się z nadań władców w majštkach koœcielnych; nie- które wsie służebne raczej zostały zagarnięte przez wielkich panów w połowie XII wieku niż im nadane. Służebni dziedziczšc œciœle okreœlone obowišz- ki, dziedziczyli zarazem użytkowane przez siebie gospodarstwa, bez wštpienia znacznie większe niż wydzielane "dziesiętnikom". Sprzyjało to podej- mowaniu przez służebników różnorodnych włas- nych inicjatyw gospodarczych, zapewniało im to znaczne możliwoœci poprawy materialnych wa- runków bytu. Nie przysługiwało im jednak prawo porzucania dziedzicznych gospodarstw, byli do nich przywišzani. Ci służebni, którzy podlegali monarsze i jego dygnitarzom, podlegali zarazem ich arbitralnemu sšdownictwu, modelowanemu przez utarte zwyczaje. Z drugiej jednak strony ksišżę zapewniał im wzmożonš ochronę prawnš, gdyż przestępstwo wobec nich było naruszeniem majštku ksišżęcego. W czasie zaœ pełnienia swych dłużb korzystali z przymusowej goeciny ludzi wol- nych, nieraz nadużywajšc jej dla własnych ko- rzyœci. Nie należeli więc służebnicy do warstwy wol- nych, nie byli to jednak niewolnicy ani w za- kresie gospodarczym , ani prawnym. Nie rozporzšdzamy bezpoœrednimi przekaza- mi Ÿródłowymi pochodzšcymi z XII czy poczšt- ków XIII wieku, które można by uznać za bez- sporne œwiadectwo istnienia wówczas warstwy wolnych dziedziców własnej ziemi. Nic w tym dziwnego. ródła te bowiem dotyczš majštków koœcielnych, w obrębie których nie mogła istnieć wolna własnoœć dziedziczna. Biskupi polscy otrzy- mywali co prawda także nadania dochodów mo- narszych z okreœlonych opoli czy kasztelanii. Wówczas jednak starano się wolnych zamieszka- łych w tych okręgach przedstawiać w dokumen- €€€€€€€€€€67 tach jako ludzi zależnych od władzy biskupiej czy arcybiskupiej. Jeœli wszakże w poczštkach ostatniej ćwierci XII wieku ksišżę Bolesław Wysoki nadawał wie- œniakom ziemię na prawie dziedziców, to uznać trzeba, że wolni dziedzice stanowili jeszcze wów- czas warstwę licznš, choć powoli upadajšcš. Ina- czej nadawanie ziemi na prawie dziedziców nie byłoby zrozumiałe. Był to stan":którego œwiadczenia stanowiły jednš z głównych podstaw funkcjonowania mo- narchii. Dziedzice brali udział w urzšdzaniu ; i utrzymywaniu mósionych dróg, wznoszeniu i naprawianiu grodów; pełnili w nich i na gra- nicy stróżę; uczestniczyli w wojnach, składajšc się w dziesięciu czy w dwunastu na uzbrojenie jednego spoœród siebie; a nadto zobowišzani byli do œwiadczeń w postaci Zboża, bydła, nieroga- cizny ; ich woły i wozy brano do cišgnienia transportów ksišżęcych; goœcić wreszcie musieli księcia, jego dygnitarzy i urzędników, ich czeladŸ i ich służebników. Te i inne ciężary stały się znacznie dotkliw- sze, gdy wykształcenie się księstw dzielnicowych spowodowało gwałtowne zwiększenie liczby upra- wnionych do korzystania z posług i œwiadczeń dziedziców; zamiast jednego dworu ksišżęcego istniało ich teraz kilka; najbardziej jednak dawała się we znaki dziedzicom samowola wielkich pa- nów, a także możniejszych rycerzy, dšżšcych do zagarnięcia zagospodarowanych ziem swych wol- nych sšsiadów lub podporzšdkowania ich sobie ; jako ludzi zależnych. A więc polskim œwiecie wiejskim w dru- giej połowie XII wieku współistniały różne ukła- dy społeczne. Wolni dziedzice stanowili warstwę eksploatowanš wspólnie przez monarchę i arysto- krację. Ale ksišżę i możnowładcy byli także pa- 68 nami ludzi niewolnych i ludzi zależnych, a jedno- czeœnie właœcicielami niewolników. Rycerze sta- nowili na poły podstawowš siłę zbrojnš księcia najwyższej arystokracji œwieckiej i duchow nej, na poły jednak warstwę także eksploatowanš, oczywiœcie jej œwiadczenia gospodarcze w ra- mach prawa ksišżęcego były o wiele mniejsze€ ,niż te, które zobowišzywały dziedziców. Łšczyła dziedziców i rycerzy ważka więŸ organizacyjna: przynależnoœć do tych samych sšsiedzkich orga- nizacji typu opoli; wszystko wskazuje jednak na to, że rycerze mimo to nie brali udziału w œwiad- czeniach ekonomicznych organizacji sšsiedzkiej na rzecz państwa ani nie uczestniczyli w jej zbioro- wej odpowiedzialnoœci za zbrodnie, których wino- waj.ca nie został wykryty. Rycerze byli z reguły właœcicielami niewolników, dziedzice - raczej wyjštkowo. Analogiczne przemieszanie i zespolenie róż- nych układów społecznych, z których żaden nie był zjawiskiem marginalnym, odnajdujemy na Za- chodzie w państwie frankijskim w VIII-IX wie- ku. W wielkich majštkach występowali tam obok siebie niewolnicy skoszarowani w dworach i nie- wolnicze rodziny mieszkajšce w wydzielonych im chałupach (tak zwani servi casati - niewolni osiadli), utrzymujšcy się z uprawy niewielkiego ogrodu i kilkunastu zagonów. Prawda, że ustawo- dawstwo karolińskie zabraniało, by servi casata pozbawiani byli swych działek, by rozdzielano ich rodziny i sprzedawano jak zwykłych niewolni- ków; lecz praktyka sprzeczna z tymi zasadami za- kwitła dopiero w połowie IX wieku w zachodnich częœciach państwa frankijskiego, we wschodnich zaœ dopiero w X wieku. Poprzednio servi casat reprezentowali ten sam typ niewolników, co póŸ- niejsi polscy "dziesiętnicy". 69 W wielkich włoœciach doby karolińskiej pra- cowali też na ziemi pańskiej niewolni i półwolni koloni, siedzšcy dziedzicznie na stosunkowo zuni- fikowanych gospodarstwach (tak zwany nan- sus = 10-15 ha, zależnie od regionalnej tradycji, dobroci gleb i innych czynników). Obok robocizn, wykonywanych na ziemi pańskiej, cišżyły na go- spodarstwach kolonów czynsze w naturaliach; zazwyczaj nakazywano też kolonom pracować w warsztatach dworskich. Karolingowie w pierwszej połowie IX wieku, podobnie jak ksišżęta polscy u schyłku XII stu- lecia, starali się o utrzymanie warstwy wolnych właœcicieli niezależnych gospodarstw. Mieszko Sta- ry zakazywał przyjmowania ich jako goœci w do- brach możnowładczych, Karol Wielki utrudniał ofiarowywanie przez nich ich własnej ziemi wiel- kim panom duchownym i œwieckim; tę ziemię uzyskiwali ofiarodawcy natychmiast z powrotem, lecz już tylko w użytkowanie za ustalonymi nie- zbyt dużymi opłatami. Postanowienia majšce przeciwdziałać zmniejszaniu się warstwy wolnych były bezskuteczne, gdyż głównych powodów ruiny ich gospodarki nie pomniejszano przecież. Nale- żały do nich ciężkie, przede wszystkim wojskowe obowišzki wobec państwa i samowola możnych sšsiadów. Rozpatrywane podobieństwa między społecz- noœciš karolińskš i piastowskš nie mogš przesła- niać istniejšcych między nimi różnic. Rozwinięty i powszechnie występujšcy immunitet w państwie frankijskim spełniał innš rolę niż skromne za- lšżki tej instytucji prawnej w Polsce drugiej po- łowy XII stulecia. Nie znany u nas system zależ- noœci lennej między suzerenem i wasalem okreœlił na Zachodzie na czas dłuższy wewnętrznš struk- turę klasy panujšcej, a jednoczeœnie system po- działu władzy państwowej. W Polsce gra między 70 siłami dšżšcymi do centralizacji i decentralizacji władzy odbywała się w innych formach. Charakterystyka porównawcza społeczeństwa zachodniofrankijskiego w IX i polskiego w XII wieku nie byłaby pełna, gdybyœmy pominęli ist- niejšce w ich obrębie elementy życia miejskiego. Znaczenie nielicznych skupisk wczesnomiejskich wynikało tak w państwie karolińskim, jak i pol- skim z ich funkcji jako oœrodków władzy, kon- centracji siedzib wielkich panów œwieckich i zna- czniejszych instytucji koœcielnych. Arystokracja była zainteresowana przede wszystkim wymianš dalekosiężnš, dostarczajšcš przedmioty egzotyczne, luksusowe, służšce przez swš wyjštkowoœć podnoszeniu prestiżu społecz- nego ich użytkowników. W równej, jeœli nie więk- szej mierze na uzyskaniu takich rzeczy zależało władcom. Stšd wynikała ich opieka nad kupiec- kimi karawanami, lecz przede wszystkim nad kupcami osiadajšcymi w głównych oœrodkach państwa. Dla przyszłego rozwoju ekonomicznego waż- niejsza niż ów handel łšczšcy odległe kraje była wymiana lokalna. Od schyłku VIII wieku w pań- stwie frankijskim poczęła się ona wzmagać. Wska- zuje na to rozwój sieci targów. Jeszcze w roku 744 Pippin Mały nakazywał biskupom frankijskim Ÿadbanie o to, by w każdej diecezji funkcjonował co najmniej jeden targ tygodniowy. O wiek póŸ- niej targi w państwie zachodniofrankijskim- jeœli pominiemy regiony górskie, wielkie masywy leœne i okolice stale niszczone najazdami nor- mańskimi czy arabskimi - oddzielone były od siebie przeciętnie o 25-30 km. Analogiczne prze- miany obserwujemy w Polsce. Wyznaczona za jednym chyba zamachem w XI wieku sieć mo- :narszych placów targowych powoli i z trudem zyskiwała uznanie społeczne. Jednakże już w dru- 71 giej połowy XII wieku około 200 targów wiejskich i podgrodowych stanowiło ważki element życia ekonomicznego kraju, poœredniczšc między sze- rokim zapleczem wiejskim a nielicznymi oœrodka- mi miejskimi. Znajšc w przybliżeniu œredniš wydajnoœć ów- czesnej gospodarki rolniczo-hodowlanej oraz jej przeciętne obcišżenia, stwierdzić wypada, że za- ledwie parę procent całoœci produkcji wiejskiej trafiać mogło na rynek lokalny tak na Zachodzie w IX, jak w Polsce w XII wieku. Ważne jest jednak to, że oto masa zwykłych wieœniaków- karolińscy servi casati czy polscy "dziesiętnicy", koloni czy ludnoœć służebna wolni dziedzice dro- biazg frankijskich wasalów czy polskich wojów- ta masa różnych grup ludnoœci wiejskiej poczęła systematycznie uczestniczyć w cyrkulacji tak to- warów, jak i przypadkowych nadwyżek produk- cyjnych. W wyniku tego wieœniacy celowo za- biegali o to, by uzyskiwać możliwie stale nad- wyżki jako towar przeznaczony na sprzedaż. W tym celu musieli lepiej gospodarować; musiało się to im udawać, jeœli sieć targów rozwijała się i krzepła na Zachodzie w IXw., w Niemczech w X-XI, w Polsce w XII wieku, głównie w dru- giej jego połowie. W tym samym czasie następuje zanikanie niewolnictwa antycmego typu. Na zachodzie wy- wodziło się ono ze stasunków panujšcych w sta- rożytnoœci, jego rola uległa zasadniczemu ogra- niczeniu u schyłku antyku, gdy upadajšce im,pe- rium nie było już zdolne dostarczać na rynek wewnętrzny wielkich mas niewolników i utrzy- mywać ich niskich cen. Na ziemiach germańskich i słowiańskich był to układ niewolniczy powstały w okresie formowania się i krzepnięcia organiz- mów państwowych. €€€€€€€€€€€72 W VIII wieku podstawowym obszarem zdo- bywania niewolników w Europie była Słowiań- sczyzna. Znalazło to wyraz nawet w języku. Da- wna nazwa niewolnika: servus wyparta została przez nowš, urobionš od okreœlenia Słowianina: Scuvus. Krzepnięcie organizacji państwowych na ŒłowiańszczyŸnie położyło w IX wieku kres łatwemu pozyskiwaniu niewolników, przyniosło gwałtowny wzrost ich ceny, którš płacić mogli jeszcze muzułmanie na rynkach iberyjskich, lecz nie wielcy panowie w państwie frankijskim, prze- żywajšcym kryzys monetarny. Podobnie osłabie- nie państwa polskiego i wzrost odporu ludów bał- tyjskich zamknęły w drugiej połowie XII wieku dopływ taniego niewolnika na nasze ziemie. Brak tanich ršk niewolniczych do pracy w znacznie większym stopniu niż zarzšdzenia państwowe Zmuszał panów frankijskich do lepsze- go traktowania niewolników osadzonych na ziemi, do milczšcej zgody na poszerzanie przez nich nie- wielkich, wyznaczonych im działek. Wielka wła- snoœć niechętnie co prawda patrzyła na zwiększa- nie przez kolonów i niewolników osadzonych na ziemi ich samodzielnoœci gospodarczej, nie mogła temu jednak skutecznie zapobiec. Jednoczeœnie dawni wolni, którzy dobrowolnie stali się człon- kami familii zależnych od klasztoru czy biskupa, znacznie poprawiali swe położenie, zamieniajšc ucišżliwe swe powinnoœci wobec państwa na nie- wielkie opłaty. Sprzyjało to zwiększaniu się gos- podarnoœci tej szybko powiększajšcej się grupy ludnoœci wiejskiej. Ekspansja gospodarcza mas wieœniaczych w zachodniej częœci państwa frankijskiego została zahamowana wskutek wielkich zniszczeń, wywo- łanych najazdami normańskimi, węgierskimi, sa- raceńskimi, które jednoczeœnie wzmogły pertur- bacje przeżywane przez wielkš własnoœć. Stšd 73 między przemianami okresu póŸnokarolińskiego a poczštkiem ery wielkich trzebieży upłynęły bez mała dwa stulecia. Utrudniało to i utrudnia zro- zumienie podstaw, z których wyrosło w połowie XI wieku zagospadarowywanie nowych ziem na Zachodzie, zanik wielkich gospodarstw dworskich. Była to wówczas , w XI wieku, jak pisał nie- dawno (1959) Robert Boutruche, "zwycięska eks- pansja drobnych gospodarstw". ródła tej eks- pansji tkwiš, jak starałem się to ukazać, w prze- mianach czasów karolińskich: zanikaniu niewol- nictwa klasycznego typu i formowania się ryn- ków lokalnych obejmujšcych masy wieœniacze. Te same zjawiska występowały w Polsce w drugiej połowie XII wieku. W tych właœnie przemianach upatrywać wypada sytuację wyjœcio- wš szybkiego wzrostu ekonomiki polskiej w XIII wieku. Trudne poczštki Z przełomu trzeciej i czwartej ćwierci XII wieku pochodzš skromne, doœć przypadkowe, lecz wymowne œwiadectwa reorganizacji w Polsce ma- jštków ksišżęcych i biskupich. Domyœlać się mo- żemy, że melioracja gospodarki wielkiej własnoœci objęła także włoœci klasztorne, a w dużej mierze i arystokracji œwieckiej. .W podejmowaniu inicja- tyw gospodarczych przodowali ksišżęta. Jest to zrozumiałe. Odbudowa autorytetu monarchii wiš- zała się nierozerwalnie z przywróceniem œwiet- noœci dworom ksišżęcym, ze szczodrobliwoœciš wo- bec rycerstwa. Hojnoœć bowiem była warunkiem pozyskania prestiżu politycznego. Słaboœć ksišżšt polskich i wzrost siły obron- nej ludów bałtyjskich uniemożliwiały podjęcie tradycyjnej kolonizacji przy pomocy brańców wojennych. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€74 Pozostawała więc inna droga - zwiększenia obcišżeń ludzi wolnych oraz przebudowa majštków ksišżęcych: osadzanie niewolnej czeladzi na ziemi oraz œcišganie goœci. Pojęcie goœcia łšczyło się w XII wieku przede wszystkim z przybyszem z obcych stron, człowiekiem obcego obyczaju i języka. Był to naj- częœciej kupiec lub rzemieœlnik. Stšd jeszcze w połowie XIII wieku terminem goœć okreœlano głównie ludzi osiadłych w miastach, przede wszy- stkim kupców. Już jednak w podfałszowanej w połowie XII wieku bulli papieskiej dla arcybiskupstwa gnieŸ- nieńskiego z 1136 roku spotykamy kilkunastu imiennie wymienionych goœci. Ich wyliczenie vœród innych kategorii ludnoœci służebnej pozwa- la przypuszczać, że ci goœcie to niewolni, którym narzucono obowišzki goœci wiejskich według za- chodnioeuropejskiego wzoru: a więc okreœlone ro- bocizny oraz czynsze. W każdym razie w końcu XII i w poczštkach XIII wieku ksišżę, nadajšc "dziesiętników" czy służebników wraz z ich go- spodarstwami instytucjom koœcielnym, przyznawał tym nowym poddanym koœcielnym często prawo goœci, ograniczone jednak dziedzicznym przypisa- niem do ziemi. Dla "dziesiętników" był to niewšt- pliwy awans; oznaczał wyzwolenie z klasycznego typu niewoli oraz stabilizację życiowš. Dla lud- noœci służebnej stanowiło to zamianę powinnoœci, nie zawsze dla niej korzystnš. Z reguły bowiem wišzała się z obcišżeniem pracami na ziemi pań- skiej w okresie pilnych prac polowych: żniw, sia- nokosów, orki. Wydaje się, że położenie tych "niewolnych goœci" niewiele odbiegało od sytuacji innej kate- gorii ludnoœci dóbr koœcielnych, zwanej w Ÿród- łach: ascripti lub ascriptici, czyli przypisańcami. Ich geneza jest przedmiotem toczšcych się od 75  dawna sporów. Niezależnie od tego, czy byli to dawni(wolni dziedzice, czy niewolni służebnicy, istotne jest, że ich œwiadczenia (a może tylko po- sługi?) zostały przypisane (stšd nazwa) okreœlonej instytucji koœcielnej. Dlatego też nie mieli oni prawa do porzucenia swej gospodarki, lecz nadal podlegali sšdownictwu kasztelanów, jak dziedzice czy goœcie. Wzrost obcišżenia wolnych dziedziców, samo- wola możnych i rycerzy, w daleko mniejszej mie- rze klęski żywiołowe powodowały powolny od połowy XII wieku upadek gospodarstw dziedziców, niekiedy ich ruinę. Ci zrujnowani szukali nowych szans życiowych, gospodarka ksišżęca potrzebo- wała zaœ ršk do pracy. W tej sytuacji w ramach reorganizacji wielkiej własnoœci zastosowano doœć szeroko zachodni wzór osadzania wolnych luŸnych ludzi jako goœci. Obowišzki ich wynikały z umowy z panem. Była to sui generis umowa dzierżawna, którš rozwišzać mógł tak pan, jak goœć, oczywiœcie wy- konawszy swe powinnoœci, a więc po zakończeniu wczesnš zimš dorocznego cyklu zajęć rolniczych. Dzierżawa goœcia obejmowała często tyle ziemi, ile mógł jej uprawiać przy pomocy 4 wołów. ]Było to pełnowartoœciowe gospodarstwo. Częœciej jed- nak goœcie nie rozporzšdzali odpowiednim inwen- tarzem, brali więc w dzierżawę mniejszy obszar. Zdarzało się nawet, że ludzie wolni, rozporzšdza- jšc jedynie własnymi rękoma, osiedlali się u in- nych goœci jako komornicy, poddzierżawiali od nich rolę, uprawiajšc jš użyczonym przez gospo- darza sprzężajem. I wówczas też tacy ubodzy goœ- cie musieli dawać panu niewielki czynsz, pracować na pańskiej ziemi, niezależnie od wykonywania różnych robót u swego gospodarza, a zapewne i oddawania mu znacznej częœci plonów. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€76 Ubogi goœć mógł co prawda prosić o pomoc pańskš, otrzymać ziarno na siew, woły, narzędzia rolnicze. Wówczas jednak nie mógł odejœć, dopóki nie zwrócił długu oraz znacznej częœci uzyskanych przy jego pomocy pożytków. Praktycznie było to prawie niemożliwe; zadłużony goœć stawał się pod- danym, przypisanym do ziemi. ; W dokumentach z XII i poczštków XIII wie- ku znajdujemy doœć szczegółowe informacje o nie- rolnych goœciach. Wiadomoœci o wolnych goœciach znacznie rzadsze, a dotyczš takich, którzy sko- rzystali z pomocy pańskiej i których czekała w niedalekiej przyszłos'ci utrata pełni wolnoœci. Ten niedostatek wiadomoœci o wolnych goœciach jest zrozumiały - nie stanowili oni przecież trwałego elementu majštkowego. Sšdzić jednak można, że w końcu XII wieku goœcie występowali już doœć licznie. W pierwszych latach XIII stu- lecia zdarzało się nawet, że zamożniejsi rycerze posiadali obok swego dworu także wieœ zasiedlo= nš przez goœci. Ci zaœ rycerze, którym udało się zrobić karierę, którzy faktycznie weszli w obręb warstwy możnowładców, posiadali u schyłku XII wieku obok dwóch czy kilku dworów zaludnionych niewolnikami także po kilkanaœcie wsi czy przy- siółków zamieszkanych prZez goœci. Przyjmowaniu goœci przez możnych i rycerzy sprzeciwiał się bardzo ostro Mieszko Stary u schył- ku trzeciej ćwierci XII wieku; jego sędziowie po- cišgali z tego powodu rycerzy do odpowiedzial- noœci sšdowej. Jeœli wierzyć mistrzowi Kadłub- kowi, argumentować mieli w ten sposób: "Ten przybysz niewolnikiem jest albo wolno urodzo- nym. Jeœli to wolny, jakim czołem narzucasz wol- nemu jarzmo niewoli [...]? Jeœli to niewolny, cu- dzego posiadasz niewolnika, bez prawnego tytułu, bez dobrej wiary!" NajwyraŸniej ksišżę chciał tylko dla siebie zachować prawo osadzania goœci. 77 Był to przejaw polityki gospodarczej, która do- prowadziła do rebelii, zegnania Mieszka z tronu wielkoksišżęcego i ofiarowania go Kazimierzowi Sprawiedliwemu. Powszechnš natomiast aprobatę zyskiwało za- strzeżenie, że jako goœci przyjmować wolno tylko przybyszów z zagranicy bšdŸ wolnych Polaków, którzy "nie należš do żadnego dominium", jak głosił przywilej nadany klasztorowi lubišskiemu w 1175 roku. W rzeczywistoœci jednak w szeregi goœci dostawali się w dużej mierze, jeœli nie głów- nie, dawni niewolnicy, którym udało się zbiec. Przyspieszało to zarysowujšcy się upadek niewol- nictwa klasycznego typu, wzmagało akcję osadza- nia goœci. Możnowładztwo duchowne i œwieckie oraz ry- cerstwo godziło się także z zasadš, że goœcie jako ludzie wolni mieli wobec państwa te same obo- wišzki, co dziedzice. Nowo fundowane klasztory, .przychylni księciu możnowładcy, rycerze z jego otoczenia uzyskiwali dla swoich goœci bšdŸ częœ- ciowe zwolnienia od tych obowišzków, bšdŸ za- mianę najucišżliwszych z nich na stałe opłaty czy to w zbożu, czy w monecie. W wielkich włoœciach wraz z zamianš pracy niewolniczej na robociznę ludzi zależnych nastę- powała intensyfikacja uprawy ziemi pańskiej. W bogatych dworach pojawiły się w drugiej po- łowie XII wieku konie robocze, brony, koleœne pługi z odkładnicš. Sprowadzano z zagranicy spe- cjalistów w zakresie uprawy winnej latoroœli, a zapewne i ogrodników. Obcy rzemieœlnicy bu- dowali pierwsze młyny. Wieœniaków natomiast, którym przypadał trud zakładania dla siebie nowych gospodarstw lub rozszerzania istniejšcych, trzebienia gajów czy la- .sów, oczyszczania łęgów, brania pod uprawę no- wej ziemi, nie stać było na nowe narzędzia pracy. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€78 posługiwali się po staremu radłem, stosunkowo prostymi siekierkami, drewnianymi kopaczkami. Nie inaczej było na Zachodzie w XI i poczšt- kach XII wieku, w Europie œrodkowej w XII stu- leciu. To wzmożone wysiłki pospolitej ludnoœci nie zastosowanie pługów czy nowych siekier- umożliwiały jej poczštkowš ekspansję na ziemiach tomańskich w XI wieku. Gdy zajmowanie nowych tiem przyniosło pewne polepszenie sytuacji wsi; wówczas dopiero chłopi poczęli nabywać nowe narzędzia , umożliwiajšce intensyfikację uprawy roli chłopskiej w XII wieku. Wišzał œię z tym szybki rozwój produkcji żelaŸniczej, w przodujš- cych regionach francuskich uchwytny Ÿródłowo od drugiej ćwierci XII wieku. Na obszarach sas- kich jeszcze jednak w końcu XII wieku jedna- kowa kara spadała za ograbienie koœcioła, młyna, za kradzież pługa. Tak był on wówczas cenny i rzadki w tym rejonie Europy. W poczštkowym etapie poszerzania areału uprawnego brak ulepszonych narzędzi zmuszał wieœniaków do urzšdzania niewielkich poletek na miejscach łatwiejszych do karczunku czy uprawy, wcinania się w las wšskimi pasmami. Wolfram z Eschenbach, znakomity epik niemiecki, w sa- mych poczštkach XIII wieku tak opisywał skraje lasu, w którym błšdził bohater: "Oto przerzedzał się las; tu i ówdzie wsuwały się weń pola; nie- które tak wšskie, że nie można by na nich roz- pišć namiotu. Odkrył przed sobš uprawne ziemie." Występowało przy tym nie tylko przemieszanie poletek należšcych do różnych wieœniaków, lecz uprawianych polan należšcych do różnych wsi. wywoływało to zatargi o dziesięciny; w wyrokach dotyczšcych tych sporów zachowały się wiado- moœci o tym typie wiejskiej ekspansji osadniczej na Œlšsku w poczštkach XtII wieku. 79 €€€ W tym też właœnie cZasie ustalił się w całej Polsce nowy system pobierania danin ksišżęcych w zbożu od przybyszów, goœci oraz niewolnych osiadłych w dobrach rycerskich i możnowład- czych, œwieckich i koœcielnych. Zastosowano mia- nowicie nowš podstawę wymiaru: i obszar ziemi uprawiany jednym radłem. To dotyczyło także osadników niemieckich. Wspomniany sposób okreœlania wielkoœci gospodarki chłopskiej wska- zuje wyraŸnie na powszechne stosowanie w niej radeł w pierwszych dwóch dziesięcioleciach XIII wieku. Zakładanie przysiółków i wsi na surowym korzeniu możliwe było tylko wówczas, gdy nowi osadnicy zwolnieni zostali na czas dłuższy, co naj- mniej lat kilkanaœcie, od wszelkich œwiadczeń tak na rzecz pana, jak państwa. Instytucja wolnizny występowała w Czechach i na Morawach już w drugiej połowie XII wieku, a jej trwałym œla- dem pozostało około 300 nazw miejscowych: Lho- ta, Lhotka (= ulga). Około 60 miejscowoœci na Œlšsku, w olbrzymiej większoœci na OpolszczyŸnie, nazywajšcych się do dziœ Lgota czy Ligota, uka- zuje szybkš adaptację czeskiego wzoru, zastoso- wanego co najpóŸniej w ostatniej ćwierci XII wie- ku przy nadawaniu ziemi na prawie dziedziców, rzadziej chyba na prawie goœci. Owe Lgoty znacz- ńie poprzedziły powstajšce od połowy XIII wieku Wole i Wólki na prawie niemieckim. Ani zakładanie Lgot, ani œcišganie obcych osadników, ani ekspansja osadnicza starych wsi, ani reorganizacja częœci wielkich majštków nie mogły przynieœć szybko takiego wzrostu produkcji rolniczej i hodowlanej , którego efekty byłyby po- wszechnie i wyraŸnie odczuwalne. Nic więc dziw- nego, że próbom intensyfikacji gospodarczej to- warzyszyło wprowadzenie "złych a nowych zwy- czajów" - powiększania ksišżęcej eksploatacji €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€80  dziedziców, goœci i tak zwanych przybyszów (któ- ,rych status prawny i ekonomiczny był doœć po- dobny do przysługujšcego goœciom). Jeszcze w 1233 -roku biskupi polscy występowali przeciw "nowe- .mu rodzajowi ucisku", ze zgorszeniem podnoszšc, wyzysk ludnoœci wiejskiej powodował jej uciecz- ki na Ruœ i do Prusów, a więc do schizmatyków .lub pogan. . Rozwój wymiany lokalnej i obrotu pieniężne- go umożliwił ksišżętom recepcję istotnego ele- .mentu polityki monetarnej prowadzonej od XI wieku w zachodniej i œrodkowej Europie; tak zwanej renowacji monety.- Polegała ona bšdŸ na wymianie obowišzujšcej monety na nowš o mniej- szej zawartoœci srebra, bšdŸ na wycofywaniu gor- szej monety z wprowadzaniem lepszej przy prze- liczeniu korzystnym dla władcy, który zawsze zyskiwał na takiej operacji, traciła natomiast większoœć ludnoœci, przede wszystkim warstwy uboższe. Nadzwyczaj skromny jeszcze w Polsce w drugiej połowie XII i poczštkach XIII wieku zakres obrotu pieniężnego powodował, że proce- der ten przynosił jednorazowo niezbyt duży do- chód dla skarbu ksišżęcego. W celu jego zwięk- szenia stosowano ten zabieg bardzo często, dezor- ganizujšc stosunki panujšce na słabo rozwiniętym rynku lokalnym, powstrzymujšc w efekcie jego upieniężnianie. W pierwszych latach XIII wieku renovatio monetae występować nawet miało trzy razy do roku, jeœli wierzyć ówczesnej skardze ar- cybiskupa gnieŸnieńskiego. Ten instrument polityki skarbowej sprzyjał utrzymywaniu w rękach księcia znacznych rezerw srebra, pozwalał na tworzenie niewielkich kapita- łów przez mało uczciwych urzędników i speku- lantów. Nadużycia urzędników zresztš, jeœli mamy Wierzyć Kadłubkowi, były często dokonywane w interesie księcia. Tak oto przedstawił kronikarz  81 scenę płacenia kary pieniężnej za rzšdów Mieszka Starego: "Oglšda skarbnik przyniesione pienišdze przypatrujš się im inni urzędnicy i ze zgorszeniem wołajš: HPatrzcie no! Oto nagle odkryliœmy no- wego oszusta. Na œmiech nas wystawia niecnota usiłujšc nas oszukać tymi plewami. Na to obwi- niony rzecze: czyż nie jestem skazany na karę w bieżšcej monecie?Odpowiadajš mu: tak jest. Wylicz przeto monety ze stemplem monarszym nie zaœ plewy. On: to wina mincerza, a nie moja. Oni: ostrożnie z takš głupiš mowš Majš z,aœ na podorędziu kilka monet naumyœlnie wybitych, z czystego srebra. Dowodzš, że tylko taka moneta jest prawdziwa i w obiegu [...) Cóż potem? Oto go oprawcom oddajš w ręce, krępujš pętami, wtršcajš do więzienia; cokolwiek miał czeladzi, majštku, włoœci - wszystko zabierajš i rzucajš w otchłań ksišżęcego skarbu." Praktyki te, w sposób satyryczny a przesadny opisane przez Kadłubka, niechętnego Mieszkowi Staremu, uderzały przede wszystkim w dziedzi- ców i szeregowych rycerzy. Prowadzenie takiej polityki spotykało się ze zrozumiałym oporem społecznym, ktiiry prowadził bšdŸ do zmiany eki- py rzšdzšcej, zgrupowanej wokół władcy, bšdŸ do zegnania władcy z tronu. Rychło też okazało się, że ruina dziedziców grozi podważeniem pod- staw gospodarczych władzy monarszej. W jej in- teresie nie leżała całkowita likwidacja tej war- stwy, lecz jej włšczenie w obręb majštków ksišżęcych. Sprzyjały temu ksišżęce nadania na prawie dziedziców. W ich bowiem wyniku kształ- tować się poczšł poglšd, że dziedzice sš zależni od księcia nie jako od władcy, lecz jako od pana gruntowego, że sš "wieœniakami księcia". Analo- giczne procesy wystšpiły na ziemiach romańskich w XI wieku. Upadek władzy monarszej spowodo- wał tam wzrost znaczenia hrabiów i kasztelanów. 82 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€(uzurpujšc sobie funkcje zwierzchnicze poczęli oni traktować wszystkich wolnych wieœniaków na wolnym terenie jak poddanych, narzucajšc im róż- norodne œwiadczenia. We wszystkich krajach poczštkowy etap wielkiej idej œredniowiecznej kolonizacji wiejskiej charak- teryzowało, podobnie jak w Polsce, współistnienie w polityce gospodarczej władców i wielkich właœ- cicieli zabiegów propagujšcych rozwój osadnictwa z dšżeniami do zwiększania eksploatacji ludnoœci wiejskiej. W tym kontekœcie rozpatrywać trzeba wiejskš kolonizację chłopów francuskich na Pół- wyspie Iberyjskim, napływ osadników flandryj- skich, flamandzkich czy holenderskich do œrodko- wych i wschodnich Niemiec, w daleko mniejszej zaœ mierze na ziemie słowiańskie, także na Œlšsk w XII wieku, napływ wreszcie osadników nie- mieckich tak na tereny podbite przez Sasów, jak i do Czech, na Morawy, na nasze ziemie. To osadnictwo obce wyraŸnie występuje w Ÿródłach terenów kolonizowanych, natomiast o odchodzeniu emigrantów z ich obszarów ojczystych brak wia- domoœci. Nie jest to tylko sprawa wielkoœci owych migracji. Jeœli przyjšć nieco może wygórowane szacunki Waltera Kuhna, to w XII i XIII wieku przeciętnie rocznie około 2000 osadników niemiec- kich emigrowało na wschód, poza Łabę i Solawę, czyli w przybliżeniu 0,02o/o ówczesnej ludnoœci Niemiec. W wymiarze globalnym jest to zjawisko marginalne w ówczesnych ramach mobilnoœci ludz- kiej. Ale dla właœciciela majštku ucieczka nawet jednego niewolnego osadzonego na ziemi czy odejœcie goœcia miało już znaczenie, podobnie jak dla życia lokalnego - emigracja grupy chłopów. Brak w niemieckich Ÿródłach lokalnych wzmianek o emigracji na ziemie słowiańskie tłumaczyć wy- pada więc inaczej, że odbywała się ona w gruncie 83 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rzeczy potajemnie, wbrew dšżeniom większoœci niemieckiej klasy panujšcej. (W rozwoju koloni- zacji niemieckiej na PołabszczyŸnie zaintereso- wani byli tylko wielcy panowie rzšdzšcy na tere- nach podbitych. Uprzywilejowani politycznie i eko- nomicznie koloniœci stanowili bowiem ważkš podporę panowania niemieckiego na ziemiach sło- wiańskich, niezależnie od tego czy kolonistami byli chłopi niemieccy, czy flandryjscy.) Tak czy inaczej wiejscy koloniœci niemieccy osiadajšcy na Œlšsku na przełomie XII/XIII wie- ku to - co najmniej w olbrzymiej większoœci- z punktu widzenia niemieckiej klasy panujšcej zbiegowie, którym udała się ucieczka. "ródła mówiš często bez ogródek - jak stwierdzał Józef Kulischer - że pańszczyzna i daniny cišżšce na chłopach doprowadzały ich do skrajnej nędzy i zmuszały do opuszczania rodzinnych stron, sche- dy ojcowskiej." Charakterystyczne dla czasów poczštkowych tworzenia podwalin wzrostu gospodarczego wspól- życie starych i nowych form wyrażało się także w nasilaniu zabiegów bardzo tradycyjnych. Prze- jawem tego było w Polsce na przełamie XII/XIII wieku przejœciowe odżycie reliktów form gospo- darki żarowo-przerzutowej. Rozbudowana bšdŸ nawet dopiero wówczas stworzona zostaje ksišżęca organizacja łazęków, podporzšdkowanych osob- nym starostom. Łazęki i poprażnicy - znani z ówczesnych przekazów Ÿródłowych - to ludzie ksišżęcy (co najmniej częœciowo potomkowie nie- wolników monarchy), którzy gromadnym wysił- kiem przygotowywali nieduże obszary leœne do wypalenia, a po wypaleniu obracali w łazy, pragi czy żary, uprawiane przez lat kilka systemem pierwotnym: siejbš ziarna w popiół. Gospodarka przerzutowa, jako forma pobocz- na przy dominujšcej roli stałego rolnictwa, wy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€84 stępowała w całej ówczesnej Europie w rejonach słabiej zaludnionych, zwłaszcza na podgórzach i ; w dolinach górskich. W pobliżu domostw i wsi pola uprawiane były stale, dalej - okresowo, przez kilka lat raz te, raz inne; następnie porzu cone zarastały one krzewami czy zagajnikami; po kilku lub kilkunastu latach obracano je na nowo w ziemię uprawnš. To przeciwstawienie pól we- wnętrznych " i "zewnętrznych": in,field - out-field w Szkocji, ziem "polnycli" i "karczun ków": terres d cha nps - te7re a sart w Ardennach, "pól i "pogbrza": plaines - coteaux u pół nocnego pod- nóża Pirenejów trwało aż po XVIII wiek; analo- giczne zjawiska występowały do tego samego stu- lecia na podgórzach karpackich; odnajdujemy je w tym czasie w Rosji. Organizacja łazęków zajmuje w tym obrazie długotrwałoœci pobocznego znaczenia uprawy okre- sowej miejsce specyficzne. Była to kategoria wieœniaków ksišżęcych, nie majšcych stałych osad. Przenosili się oni co lat kilka na nowe miejsca, przysparzajšc coraz to nowe łazy. Ale na porzuco- nych łazach osadzał ksišżę innych wieœniaków, zakładajšc wsie. Do dziœ œladem trwałoœci tych nowych osad sš nazwy typowe dla wielu z nich: Łazy, Łaziska, Pragi, Żary, których największa częœć założona została w tamtych właœnie dziesię- cioleciach. Działania więc łazęków czy poprażni- ków stanowiły etap przygotowujšcy wejœcie sta- łego rolnictwa na nowe tereny. Łazęki oraz po- prażnicy tworzyli sui generis wyspecjalizowane prowadzšce specyficznš = formę trzebieży same się utrzymujšce właœnie dzięki specyfice formy. Osadnictwo puszczańskie zostało tu z sukcesem włšczone w poczynania kolonizacyjne. Innym przejawem polityki gospodarczej ksiš- żęcej i możnowładczej było zakładanie dworów jako. centrów mniejszych i większych włoœci. Z 85 porzšdkowaniem administracji gospodarczej łšczy- ło się tworzenie przy dworach nowych wsi zasie- dlanych goœćmi lub ratajami. O ile we wczeœniej- szym œredniowieczu polskim rataje ksišżęcy- jak się domyœlamy - siedzieli, podobnie jak inni służebnicy, na wyznaczonych im dziedzicznych gospodarstwach, a obcišżała ich uprawa ziemi pańskiej, to w XIII wieku rataje obowišzani by- wali do oddawania połowy plonów ze swych, być może, powiększonych dzierżaw. Czy mamy tu do czynienia z adaptacjš zachodnioeuropejskiego po- łownictwa, czy samodzielnym rozwišzaniem- trudno rozstrzygnšć. Za drugš możliwoœciš zdaje się przemawiać dziedzicznoœć gospodarstw ratajs- kich, dobrze poœwiadczona w drugiej połowie XIII wieku, gdy zasada podziału plonów stosowana była na Zachodzie raczej w stosunku do dzierżaw czasowo ograniczonych. Fragmentaryczne, częœciowo poœrednie dane Ÿródłowe pozwalajš na mniej lub bardziej pewne nakreœlenie jedynie głównych przemian w obrę- bie gospodarki monarszej i możnowładczej w po- czštkach XIII wieku. Nieporównanie mniej wiemy o ówczesnym położeniu rycerstwa i rozwoju jego podstaw ekonomicznych. Nie wiemy, co rzecz waż- na, jaka częœć rycerstwa potrafiła obok swych dworów utworzyć także wsie zamieszkane przez osadzonych na ziemi niewolnych, przez goœci lub przybyszy. W każdym razie wsie te były w mniej- szej mierze obcišżone posługami oraz œwiadcze- niami na rzecz księcia niż wolni dziedzice. Tak na przykład wsie należšce do rycerzy obcišżono, podobnie jak ich dwory, jedynie prze- wodem rycerskim, a więc obowišzkiem dostarcza- nia siły pocišgowej dla transportowania na po- trzeby księcia tylko mški, œwieżej dziczyzny soli ryby, złota i więŸniów. Tak było w Małopolsce. Zwyczaj ten mógł być nieco odmienny w różnych księstwach €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€86 wiemy na przykład, że na Œlšsku w ,skład przewodu rycerskiego wchodził transport , lecz nie złota. W każdym razie posługa ta należała do znacznie lżejszych niż przewód "ja- kichkolwiek rzeczy", zwany też w drugiej połowie XIII wieku przewodem wieœniaczym. Niewielkie majštki rycerskie, rzecz to istotna, powiększały swój areał najczęœciej drogš zawłaszczania lasów czy pustek. Według koncepcji głoszonej przez państwo należały one co prawda do księcia, lecz w od- !czuciu powszechnym stanowiły rzecz niczyjš, z czym władcy musieli się często godzić. Nawet Henryk Brodaty, dbały o zapewnienie bezpieczeń- stwa wewnętrznego i sprawnoœć administracji prac sšdownictwa, musiał nieraz przymykać oczy Na samowolę możniejszych rycerzy na pograni- czach księstwa, czego przykłady odnajdujemy w historii posiadłoœci klasztoru henry- kowskiego, tak zwanej Księdze henrykowskiej, spisanej w drugiej połowie XIII wieku, a konty- nuowanej w poczštkach następnego stulecia. W rywalizacji między rozrodzonš dynastiš piastowskš i starš arystokracjš, cieszšcš się w dru- giej połowie XII wieku pozycjš na poły ksišżęcš, zwycięstwo pozostało przy Piastach, popartych skutecznie w końcu tego stulecia przez Koœciół i rycerstwo. Upadek dawnego możnowładztwa miał istotne znaczenie dla dalszych dziejów ry- cerstwa. Miejsce panów używajšcych tytuły ksiš żęce zajęli najbliższi współpracownicy ksišżšt; zyskali oni wielkie wpływy, znaczne majštki, lecz ich status prawny nie zmienił się, pozostali ryce- rzami . Ich pozycja w księstwach piastowskich wy- nikała z faktycznej ich roli przy księciu, z prze- wodzenia rycerstwu, nie została natomiast zagwa- rantowana prawnie. Ten brak zróżnicowania swego rycerstwa był ważnš przesłankš ukształ- towania się w póŸniejszym œredniowieczu jednoli- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€87 toœci prawnej - lecz nie faktycznej - stanu szla- checkiego. Podstawę ekonomicznš pozycji nowego możno- władztwa, podobnie jak dawnego, stanowiły W większej mierze korzyœci płynšce z piastowania urzędów państwowych i godnoœci koœcielnych niż dochody z własnych włoœci. Rycerstwo było za słabe, by mogło podjšć dzieło przebudowy gospo- darczej kraju. Realizacja zamierzeń w tym zakre- sie ksišżęcych i biskupich postępowała powoli. Wzmożony trud mas wieœniaczych przynosił im w końcu XII i poczštkach XIII wieku niewspół- miernš do wysiłków, wręcz skromnš poprawę ich położenia. W skali ogólnej przecież symptomy wzrostu ekonomicznego zaczynały zarysowywać się coraz wyraŸniej. Wyznacznikiem nie może tu być wzno- szenie wielkich œwištyń póŸnoromańskich. Finan- sowane one były z zasobów zebranych w kamo- rach największych możnowładców przed połowš XII wieku, jak ukazuje to przykład Piotra Wło- stowica i jego syna, Œwiętosława Idziego, który wraz z Jaksš z Miechowa więcej znaczył w Polsce w latach szeœćdziesištych XII wieku niż którykol- wiek z ksišżšt piastowskich. Wyznacznikiem właœ- ciwym jest przekształcanie się częœci targów wiejskich w małe gminy miejskie araz rozwój przestrzenny miast. Na czele wczesnych gmin miejskich stali soł- tysi (w 1214 roku wspomniany we Wrocławiu, a 1228 roku w Krakowie) lub włodarze - villici (wspomniany w 1230 roku w Skaryszewie pod Radomiem; skaryszewscy mieszkańcy nazwani zo- stali bugenses, a więc terminem, który w ów- czesnej łacinie oznaczał mieszczan). I Najbardziej pouczajšcy jest przykład płocki. Konrad Mazowiecki w 1237 roku znacznie posze- rzajšc obszar miasta, stwierdził, że płoccy "goœcie €€€€€€88 mogš używać tego samego prawa, co rycerze ma- ,wieccy", a więc przysługiwać im miało dziedzi- e posiadanie majštku nieruchomego, rycerska wszczyzna; dodatkowo goœcie płoccy zostali pólnieni od pewnych posług na rzecz księcia, j óre cišżyły wówczas na gospodarstwach rycer- , ch. NajwyraŸniej więc nie mamy tu do czy- ;enia z lokacjš na prawie niemieckim. Jest to j ezcze status gminy wczeœniejszego typu. Jego pbine wystšpienie na Mazowszu jest zrozumiałe, gdyż dzielnica ta jako jedna z ostatnich została objęta przemianami społecznymi i gospodarczymi. przykład płocki ukazuje więc zjawiska charakte- rystyczne dla miast Polski zachodniej i œrodkowej na przełomie XII/XIII wieku. W trzecim dziesię- cioleciu XIII wieku Slšsk, w czwartym zaœ Mało- polska i Wielkopolska wkraczały już w nowš fazę rozwoju - w czasy intensyfikacji rolnictwa i przyspieszonego rozwoju miast. Koloniœci niemieccy i prawo niemieckie W celu wzmożenia różnorodnych akcji kolo- nizacyjnych poczšł Henryk Brodaty około 1205 roku œcišgać na Œlšsk osadników niemieckich i osadzać ich na terenach nie zagospodarowanych. Poœrednie i fragmentaryczne wiadomoœci Ÿródło- we ukazujš, że zamiarem księcia było stworzenie kilku setek nowych dużych wsi, liczšcych prze- ciętnie po 25 gospodarstw , a więc zwerbowanie i sprowadzenie około 10000 rodzin. W programo- wych zapowiedziach władcy œlšskiego utworzenia to tu, to tam setek i setek nowych gospodarstw pobrzmiewa znany też z Zachodu "rodzaj szaleń- czej megalomanii, która - zdaje się - zawładnęła niektórymi założycielami (nowych osad], takim oto opatem z Grandselve, przewidujšcym jednego 89 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€razu stworzenie tysišca, innego razu - trzech ty- sięcy gospodarstw", jak pisał Marc Bloch. Marze- nia Brodatego były odpowiednio wspanialsze. Przy zakładaniu nowych osad zamieszkanych przez goœci pochodzenia miejscowego czy przy- siółków na prawie dziedziców tak ksišżęta, jak możni panowie czy rycerze, postępować musieli doœć ostrożnie, by nie narazić się na zarzut przy- jęcia zbiegłego niewolnego lub niewolnika. Kon- flikt między dšżeniem do stworzenia nowych Ÿró- deł dochodu i chęciš utrzymania istniejšcych nie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€występował natomiast przy osadzaniu goœci po- chodzšcych z obcych krajów. Stšd zapewne też wyrastały pomysły działań na olbrzymiš skalę. Realizacja tych zamiarów natrafiała jednak na różne przeszkody. Koloniœci niemieccy poczštko- wo niezbyt chętnie udawali się do Polski. Staje się to zrozumiałe, jeœli przyjrzymy się, choćby po- krótce, sytuacji w Niemczech. Na przełomie XII/XIII wieku większoœć lud- noœci wiejskiej na obszarach rdzennie niemieckich stanowili chłopi przywišzani prawnie do swej go- spodarki, zobowišzani do znacznych pańszczyzn i różnorakich œwiadczeń. Byli to w dużej mierze potomkowie dawnych niewolnych i półwolnych kolonów lub niewolników osadzonych na ziemi. Reliktem przebrzmiałego ich statusu prawnego była odumarszczyzna: zagarnianie ruchomoœci zmarłego chłopa (gdyż we wczesnym œredniowie- czu nie dziedziczył ich syn niewolnika, lecz za- bierał je jego właœciciel). Najczęœciej w XII-XIII wieku zabierano w takiej sytuacji najlepszš sztukę bydła lub najlepszš odzież zmarłego (ta przypa- dała zapewne w udziale włodarzom pańskim). W Westfalii zdarzało się jednak jeszcze w poczšt- kach XIV wieku, że tytułem odumarszczyzny przypadało panu całe ruchome mienie niebosz- czyka. 90 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Zrozumiała niechęć chłopów do - wykonywa- nej zresztš niedbale - pracy na ziemi pańskiej, machinacje włodarzy zagarniajšcych legalnie i nielegalnie lwiš częœć dochodów z dworów odle- głych od siedziby właœciciela, trudnoœci przy uzy- skaniu najemnej czeladzi, podziały spadkowe u- trudniajšce organizację robocizn, chęć otrzymania znaczniejszych sum pieniężnych na zakup zbroi, luksusowych szat czy na pokrycie wydatków zwišzanych z budowš wspaniałych koœciołów- oto niektóre z powodów skłaniajšcych arystokra- cję œwieckš i duchownš do częœciowej likwidacji własnej gospodarki. Proces ten rozpoczęty we Francji w XI wieku objšł w XII stuleciu naj- pierw zachodnie, póŸniej œrodkovve kraje ce- sarstwa. Przyznanie chłopom ulg objęło najpierw ob- szary w pobliżu dużych miast. Z jednej strony wieœniacy mogli tu łatwo sprzedawać swe produk- ty na chłonnym rynku miejskim, najczęœciej zre- sztš poczštkowo kosztem ograniczania własnej konsumpcji; rozporzšdzali więc dostatecznymi za- sobami pieniężnymi, którymi mogli opłacić uzyski- wane zwolnienia. Z drugiej strony duże miasta stanowiły atrakcyjne schronienie dla zbiegów. Skutecznym przeciwdziałaniem zbiegostwu i wy- wołanej nim dezolacji dóbr była tylko poprawa położenia chłopów. Likwidacja robocizn oraz za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miana różnolitych œwiadczeń na stałe czynsze po- stępowała jednak powoli. We Francji w połowie XIII wieku nie w pełni jeszcze objęła obszary położone na peryferiach wielkich zagęszczeń osad- niczych; w cesarstwie na zachód od Renu w XIII wieku ruch ten dopiero poczynał nabierać na sile. Zbiegowie uchodzili nie tylko do miast; w XII wieku większoœć z nich poszukiwała lepszych wa- runków życiowych nadal na wsi, pozyskujšc w od- ległych stronach status goœci. Zrozumiałe obawy 91 przed nieznanym œrodowiskiem równoważyła przy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€podejmowaniu takiej decyzji nadzieja na wyzy- skanie największej szansy, którš dla zbiegów sta- nowiła znajomoœć gospodarki wiejskiej. Tymcza- sem w miastach ich umiejętnoœci nie znajdowały na ogół zastosowania, zapotrzebowanie zaœ na cze- ladŸ domowš i pracowników najemnych było nad wyraz małe, poza jedynie wielkimi oœrodkami lombardzkimi, francuskimi i nadreńskimi. Pojedynczo przybywajšcy goœcie, którzy - co gorsza - nie byli dostatecznie zaopatrzeni w in- wentarz, godzić się z reguły musieli na doœć cięż- kie warunki dzierżawy: wysokie czynsze i robo- cizny, œciœle jednak ustalone. Często bywały to €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dzierżawy kilkunastoletnie bšdŸ dożywotnie; czy częœciej je stosowano niż dzierżawy dziedziczne- nie wiemy. Jedynie zbiorowe, chłopskie przedsięwzięcie kolonizacyjne - zakładanie nowych wsi na obsza- rach wyka:rczowanych lub osuszonych - stwa- rzało zawsze podstawę dzierżawy dziedzicznej, obcišżonej czynszem i dziesięcinš. W południo- wych Niemczech od połowy XII wieku dzierżawę takš nazywano niekiedy lennem. Był to wynik nie tylko wieloznacznoœci niemieckiego terminu lehen, który równie dobrze oznaczał lenno, jak dzierżawę chłopskš. W samej bowiem umowie lokacyjnej występować poczęło w różnych stro- nach Europy zachodniej i œrodkowo-zachodniej istotne novum: opłaty za prawo podjęcia trzebieży €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i zagospodarowania wykarczowanej ziemi, opłaty uiszczane przez osadników. Były to sumy doœć znaczne, wynoszšce równowartoœć rocznego obciš- żenia gospodarki goœcia lub jš nawet znacznie przewyższajšce. Osadnicy zyskiwali za to istotne uprzywilejowanie: prawo do sprzedaży swej gos- podarki, tylko jednak w ręce innego goœcia. Mogli też porzucić swš gospodarkę, odejœć ze wsi, bez 92 ' j ;niania jakichkolwiek warunków, tracšc jednak swe uprawnienia osadnicze. Mamy tu więc do czynienia z typowym prawem zakupnym. Na południu  Niemiec nastšpiło jednoczeœnie zrównanie samej nazwy dzierżawy - lehen z okreœleniem wielkoœci gospodarstwa: .ansus. W ten sposób przeciwstawiono ,ansus - lehen, €€€€€€€ goœcia i ansus - hube chłopa przypisanego do ziemi. We wschodniej Bawarii i księstwie austriac- kim oraz w Turyngii termin niemiecki przybrał zlatynizoWanš formę: laneus, co w językach sło- wiańskich przekształcić się miało z czasem w jakże €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ słowiańsko brzmišcy, a przecież obcego pocho- dzenia: "łan". Do Polski termin ten trafił, jak się wydaje, poprzez Czechy i Morawy. W poczštkach XIII wieku działania koloniza- cyjne w œrodkowych i wschodnich krajach cesar- stwa prowadzone były na stosunkowo dużš skalę. Stšd wypływać mogła niechęć ludzi organizujš- cych nowe osady do angażowania swych umiejęt- noœci i œrodków w analogiczne poczynania w Pol- sce, w kraju im nie zmanym. Z drugiej strony Henryk Brodaty stronił chyba od współpracy z nimi. Starał się też ograniczyć wolnoœci oso- biste kolonistów, przywišzać ich faktycznie do ziemi. Nazywał ich z reguły: "moi Niemcy", akcentujšc silniej swe uprawnienia pana grunto- wego wobec goœci niż księcia wobec wolnych. Godzili się oni istotnie na to, że jak stwierdzał ksišżę o niemieckich osadnikach z Psie- go Pola pod Wrocławiem w dokumencie z  1206 ro- ku - żaden z nich (ani z ich potomków) "nie odejdzie, jeœli na swoje miejsce nie ulokuje in- nego, który tyle samo będzie œwiadczył", co on nam. Niewiele to było wówczas łatwiejsze do speł- nienia niż zwrot przez goœci polskich zapomogi pańskiej - jeœli jš zacišgnęli - wraz z odpo- wiednim odszkodowaniem. W obu sytuacjach per- 93 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€ spektywa odejœcia była iluzoryczna. Sytuacja ta zmienić się miała dopiero w połowie stulecia, gdy wielka reforma agrarna ułatwiła wzrost zamoż- noœci chłopów. Wzrost, którego rozmiary nie były zresztš duże. Pozwolił on jednak na spełnianie wspomnianego warunku osadzania następcy, a tak- że przyniósł na Œlšsku i w Wielkopolsce upo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wszechnienie chłopskich praw zakupnych, rzadziej występujšcych na innych obszarach Polski. Przyznawał natomiast Brodaty "swym" Niem- com olbrzymie libertacje od wszelkich posług i œwiadczeń, cišżšcych na gospodarstwach goœci czy dziedziców na rzecz księcia, jego dygnitarzy i jego służebników: zwolnienia te nie obejmo- wały jednak obowišzków militarnych (w zwišzku z tym także udziału przy wznoszeniu lub na- prawie grodów). Nowi osadnicy po upływie lat wolnizny płacić mieli ze swych dziedzicznych ła- nów tylko czynsze częœciowo w zbożu, częœciowo w monecie. Zamiast dziesięciny od wszystkich plonów dawali bšdŸ 3 miary zboża, bšdŸ I grzywny, na co po długich sporach z księciem zgodził się biskup wrocławski Wawrzyniec naj- pierw w częœciowej ugodzie z 1217 roku, ostatecz- nie w 1227 roku, co stało się wzorem obowiš- zujšcym w innych księstwach. Wprowadzenie zryczałtowanej zapłaty zamiast faktycznej dzie- sięciny nie było rzeczš zupełnie nowš w Polsce. Umownš dziesięcinę opłacały już poprzednio wsie od dawna istniejšce wokół dużych miast, jak uka- zuje to Ÿródłowo przykład kilku wsi podkrakow- skich. Z drugiej strony goœcie w Niemczech od- dawali często w tym czasie na rzecz Koœcioła częœć osišganych plonów i uzyskanego przy- chówku zwierzšt hodowanych na sprzedaż. Już powstanie pierwszych niemieckich osad €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€na Œlšsku wzbudziło powszechne zainteresowanie ksišżšt i możnowładztwa polskiego, głównie epis- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€94 kopatu rozporzšdzajšcego znacznymi możliwoœciami. I Tak na przykład biskup krakowski Iwo starał się œcišgnšć kolonistów niemieckich, myœlšc o zagospodarowaniu puszczańskich okolic Kielc . Władysław Odonic ofiarował kilkaset lasów nadnoteckich œlšskim klasztorom cysterek, by zasiedliły je osadnikami z Niemiec. Biskup wrocławski Wawrzyniec uzyskał w 1222 roku zgodę księcia opolskiego Kazimierza na "lo- [kowanie Niemców lub innych goœci na prawie €€€€€€€€€€€niemieckim lub w inny sposób" na terytorium kraju. Jest to pierwszy niewštpliwie autentycz- ny dokument, w którym wspomniane jest prawo niemieckie. Jak ukazuje przytoczony tekst, owo prawo niemieckie" otrzymać mogli nie tylko goœcie pochodzenia niemieckiego, lecz także i inni osadnicy. Pojęcie prawa niemieckiego nie miało więc - i to od samego poczštku - charakteru okreœlenia etnicznego. Naszkicowany poprzednio z grubsza obraz 'stosunków panujšcych w Niemczech na przeło- :mie XII/XIII wieku ukazuje zresztš wyraŸnie, że `;o jakimkolwiek ogólnym niemieckim prawie wiej- skim w tym czasie w ogóle nie może być mowy. Nie było też - co ważniejsze - jednolitego prawa ci wiejskich w Niemczech. Obok dzierżaw owych (kilku, kilkunastoletnich lub dożywot- nich) występowały dzierżawy dziedziczne na pra- wie holenderskim, flamandzkim, frankońskim lub magdeburskim, hallskim itp. O ile poczštkowo prawo flandryjskie czy flamandzkie wišzało się z pochodzeniem goœci, to póŸniej rzecz ta œię zmie- niła na przykład we wsiach na prawie flaman- dzkim mieszkali dowolnie goœcie pochodzšcy z Westfalii. Przykładowo wspomnieć też można sytuację odwrotnš: we Flemmingen koło Naum- lurga w pierwszej połowie XII wieku osadzeni 95 €€€zostali przybysze z Holandii; póŸniej jednak ko- rzystali oni z prawa frankońskiego. Cóż ozmaczał więc termin: prawo niemieckie? Nie było to bynajmniej okreœlenie prawa, którym posługiwali się w wewnętrznych swych stosun- kach mieszkańcy wsi czy miasta na prawie nie- mieckim. W miejscowoœciach tych bowiem obo- wišzywało prawo magdeburskie, œredzkie (od Œro- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ dy na Œlšsku, jest to odmiana prawa magdebur- skiego), lubeckie itd. Gdy biskup Wawrzyniec w 1223 roku nadawał przywilej na lokowanie Niemców w UjeŸdzie "na prawie niemieckim" to wyjaœnić musiał od razu, że osadnicy majš korzy- stać "z tego samego prawa, które używane jest w [należšcym do) księcia Henryka Nowym Targu, nazywany jest Œrodš". Prawo niemieckie w pierwszej połowie XIII wieku nie oznaczało nic innego, jak zespół liber- tacji przyznawanych goœciom niemieckim od pier- wszych dziesięcioleci XIII wieku, a więc prawo zwalniajšce - poza obowišzkami wojskowymi- od posług i powinnoœci spełnianych przez polskš ludnoœć wiejskš, a przyznajšce sołtysom i wójtom €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sšdownictwo niższe w wewnętrznych sprawach mieszkańców danej osady. Zgoda ksišżęca na lo- kację osiedla (wiejskiego lub miejskiego) na pra- wie niemieckim w dobrach prywatnych, koœciel- nych czy œwieckich, nie była niczym innym jak nadaniem tego rodzaju immunitetu, w zamian za co osadnicy opłacać musieli księciu 2 lub 3 miary zboża tytułem poradlnego. Nic więc dziwnego, że już na poczštku drugiej ćwierci XIII wieku także ludnoœć polska osadzana była na prawie niemiec- kim; na prawo to przenoszono też istniejšce osie- dla, z czym z reguły łšczyła się ich przebudowa przestrzenna. Jeœli bowiem jeszcze w poczštkach XIII wieku całš Europę charakteryzowało kapryœne przemie- 96 szanie pól, poletek, polan, to wyjštek w tym ewolucyjnie kształtujšcym się rozmieszczeniu gruntów stanowiły wsie założone i zamieszkane przez goœci. Od przełomu XI/XII wieku byli oni propagatorami dwóch regularnych układów grun- towych: niwowego i leœno-łanowego. Pierwszy powstał najprawdopodobniej we Flandrii i sšsia- dujšcych z niš krajach, upowszechniony został na- stępnie na równinach europejskich. Geneza dru- giego wišże się zapewne z zajmowaniem zwartych lasów, głównie na podgórzach; pozostał też on charakterystyczny dla obszarów podgórskich, choć występuje też na nizinach - na przykład we wschodniej Normandii już od poczštków XII wie- ku. Oba te systemy przynieœli niemieccy kolo- niœci do Polski. Wsie niemieckie zakładane przez Brodatego imponowały regularnym układem gruntów, ich zwartoœćiš, nie zaœ technikš uprawy. Układ niwo- wy łšczył się co prawda z przymusowš trójpo- lówkš. Jedynie jednak ów przymus był rzeczš nowš na gruncie słowiańskim. Słowianie bowiem stosowali od schyłku wczesnego œredniowiecza różne warianty gospodarki przemienno-odłogowej; trójpolówkę na pewno już w XII wieku. Zwartoœć ról w układzie niwowym czy leœno- -łanowym umożliwiała natomiast lepsze zorganizo- wanie pracy; stwarzała możliwoœć rozszerzenia obszarów uprawnych w regionach od dawna gęœ- ciej zaludnionych; ułatwiała upowszechnienie w gospodarstwach wieœniaczych pługa, którego użycie na małych poletkach nie było ani ekono- micznie korzystne, ani technicznie łatwe. Pomimo wielkich libertacji przyznawanych niemieckim osadnikom, napływ ich aż do lat trzy- dziestych XIII wieku był bardzo powolny. Sto- sunkowo najwięcej przybyło ich w pierwszych dziesięcioleciach tego wieku na Œlšsk; niewielkie €97 grupy na ziemię lubuskš, do Wielkopolski i Mało- polski. Główny wysiłek rozszerzania areału upraw i rozwijania gospodarki wiejskiej przypadał na- dal w udziale ludnoœci miejscowej. Wzmożenie tego wysiłku zależało od dalszego rozluŸnienia więzów krępujšcych inicjatywy gospodarcze sze- rokich rzesz wieœniaczych, od zacieœniania więzów wymiany towarowo-pieniężnej między wsiš i mia- stem, od rozwoju miast. Jeœli chodzi o ten ostatni problem, rola osad- ników, w większoœci z Niemiec, w pierwszych dziesięcioleciach XIII wieku była znaczna, w pew- nym zakresie nawet decydujšca. Przybywali bo- wiem fachowcy, rozporzšdzajšcy niejakimi z:aso- bami kapitałowymi, majšcy różnorodne kontakty nie tylko ze swymi stronami rodzinnymi. To prze- cież działalnoœci obcych specjalistów zawdzięczała gospodarka polska od połowy XII wieku budowę coraz to nowych młynów. Przybyli najprawdo- podobniej z Turyngi górnicy otwarli w poczšt- kach XIII wieku nowy etap w polskim górnictwie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kruszcowym; dršżšc szyby i chodniki umożliwili dotarcie do głębiej położonych złóż. Gwałtowne wzmożenie działań eksploatacyjnych w Złotoryi i Lwówku stało się w dużej mierze podst.awš roz- kwitu gospodarczego Œlšska w XIII wieku. W tym kontekœcie rozpatrywać wypada zna- czny rozrost kolonii niemieckich kupców i rze- mieœlników w pierwszych dziesięcioleciach tego wieku. Goœcie niemieccy, jak poucza przykład zło- toryjski, uzyskiwali przywilej posługiwania się prawem magdeburskim w sprawach toczšcych się między nimi. Na pewno kolonie goœci otrzymy- wały ważkie zwolnienia ekonomiczne. Ułatwiało to im działania gospodarcze, szybsze bogacenie się, zgromadzenie więc znaczniejszych kapitałów handlowych, znaczniejszych w skali ówczesnych stosunków polskich, lecz o ileż mniejszych od 98 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tych, jakimi rozporzšdzał patrycjat wielkich miast nadreńskich, nie mówišc już o miastach północ- nowłoskich. W pierwszych dziesięcioleciach XIII wieku osadnicy w nowo zakładanych osadach targowych uzyskiwali znacznie większe libertacje ekonomicz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ne niż ci, którzy przybywali do miast, dużych i mniejszych. We Wrocławiu czy Złotoryi goœcie musieli podporzšdkować się istniejšcemu porzšd- kowi: między innymi transakcje przeprowadzać tylko w specjalnym budynku, gdzie za dzierżawę pomieszczeń ksišżę pobierał osabne opłaty. We Wrocławiu jeszcze około 1250 roku ten stary "dom €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przynosił księciu rocznie 200 grzywien dochodu, mimo istnienia nowych sukiennic na głównym rynku niedawno lokowanego miasta. W Złotoryi dopiero w XIV wieku mieszczanie zyska- li prawo do wybudowania ratusza, który spełniać miał też rolę ich własnych sukiennic. Próby prze- ciwdZiałań mieszczańskich nie zostały aż do lat czterdziestych uwieńczone żadnym sukcesem. Nie inaczej było w XI i XII stuleciu w za- chodniej i œrodkowo-zachodniej Europie, gdzie także istniało wówczas œcisłe współżycie nowych idei - wolnej własnoœci, podstawowej wolnoœci odejœcia, udziału mieszczan w sšdownictwie tar- gowym poprzez ławników powoływanych z ich grona - z dawnymi obowišzkami (między inny- mi uprawy ziemi dworskiej, jak w Strasburgu nad Renem) oraz œwiadczeniami typu poddańcze- go, zwłaszcza w wyrobach rzemieœlniczych. Wiel- kie powstanie mieszczan kolońskich na poczštku XIII wieku wywołane było zabraniem przez tam- tejszego arcybiskupa - pana miasta statków ku- pieckich. Konrad Mazowiecki przyrzekał zaœ w 1237 roku, że na swój użytek nie będzie zabierał statków zwanych płewiskami, lecz tylko korabie, i to tylko wówczas, gdy będš puste.  99 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Rozmiary rynku zbytu, wielkoœć obrotów handlowych, nieporównywalnie większe w dużych miastach niż w nowo zakładanych osadach targo- wych i niewielkich miasteczkach, powodowały, że ci obcy przybysze, którzy rozporzšdzali odpowied- nimi zasobami kapitałowymi, woleli mimo wszy- stko osiedlać się w głównych oœrodkach państwa. Tylko uboższych przycišgały większe wolnoœci przyznawane powstajšcym w poczštkach XIII wieku targom. O ile oœrodki targowe - na przy- kład Œroda Œlšska, Ujazd Opolski, Poddoliniec na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€granicy polsko-węgierskiej - uzyskiwały przy- wileje jako gminy (jednakowe libertacje dla wszy- stkich mieszkańców osiedla), to w dużych oœrod- kach goœcie traktowani byli inaczej niż pozostali mieszkańcy. Przypomina to stosunki na przełomie XI/XII wieku w najbardziej wówczas zurbanizo- wanym kraju na północ od Alp, we Flandrii. W starych, pochodzšcych z IX wieku tamtejszych oœrodkach miejskich podstawowymi immunitetami cieszyli się członkowie gild kupieckich, które sta- nowiły jšdro mieszczańskich zwišzków, przewidu- jšcych wzajemnš, solidarnš pomoc. Natomiast no- wo lokowane w tym czasie oœrodki otrzymywały €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€swe przywileje jako gminy (na przykład Henin- -Lietard koło Arras przed 1111 rokiem; Grammont przed 1070). €€€€€€ Uprzywilejowanie nowo tworzonych oœrodków targowych odbywało się w Polsce lat dwudziestych i trzydziestych XIII wieku pod hasłem nadawania im tych samych immunitetów, co nowo lokowa- nym wsiom, zasiedlanym przez osadników spro- wadzanych z Niemiec. Uzyskanie "prawa niemiec- kiego" - oznaczajšcego wówczas, jak zwracaliœ- my już uwagę, zespół zwolnień immunitetowych i obowišzków wobec księcia, dlatego też nazywa- nego niekiedy po prostu "wolnoœciš niemieckš"- przyznawanego nowym wsiom i targom stało się 100 €€€€€€€€€€€szybko celem dšżeń ludnoœci wiejskiej i miejskiej, rycerstwa i możnowładztwa. Dla jednych "wol- noœć niemiecka" stała się synonimem zwiększenia samodzielnoœci gospodarczej, zmniejszenia i sta- bilizacji œwiadczeń, dla drugich œrodkiem rozwi- jania swej feudalnej gospodarki, zwiększenia swe- go udziału w eksploatacji mas wiejskich. Głębokie przeobrażenia społeczne w cišgu drugiej połowy XII i w poczštkach następnego stulecia - przede wszystkim zanikanie niewol- nictwa i osłabienie więzi niewoli, wzrost pozycji rycerstwa, rozwój miast i rynków lokalnych- umożliwiły ukształtowanie się dšżeń społecznych do dalszego przekształcania struktury społecznej i gospodarczej kraju. Ich narastanie zbiegło się ze wstrzšsem politycznym wywołanym najazdem tatarskim 1241 roku. Gwałtowne załamanie się z trudem odtwarzanego autorytetu władzy ksiš- żęcej, rozpad monarchii Henryków œlšskich, zmia- ny ekip rzšdzšcych - oto czynniki znacznie u- łatwiajšce pełne ujawnienie się nowych pragnień. Po trudnych poczštkach rozszerzania gospo- darki polskiej w warunkach kryzysu dawnych form społecznych nastšpiły czasy wielkiej prze- budowy. Wielka przebudowa W połowie XIII wieku, w cišgu dwóch dzie- sięcioleci lokowano główne miasta polskie jako jednolite gminy na prawie magdeburskim. Był to proces trwajšcy z reguły lat kilka. Już w 1244 roku lub nieco wczeœniej postanowiono lokację Krakowa, lecz zasadŸcy nowego miasta uzyskali przywilej lokacyjny dapiero w 1257 roku na wiecu we wsi Koperni. To uroczyste ogłosze.nie kon- traktu między księciem a lokatorami było wyni-  101 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kiem jego rozpatrzenia i akceptacji przez dygni- tarzy œwieckich i dostojników koœcielnych. Lo- kacje miast wišzały się bowiem z likwidacjš bšdŸ ograniczeniem lub przekształceniem tak praw władcy, jak jego urzędników oraz instytucji ko- œcielnych. W obrębie lokowanej gminy tylko jej członkowie mieli mieć prawo wykonywania zawo- dowych czynnoœci rzemieœlniczych i kupieckich: na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czele miasta stawał wójt dziedziczny; przejmował €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€on całoœć sšdownictwa w mieœcie, wyrokujšc zgodnie z orzeczeniem ławy, powoływanej spoœród mieszczan. Z reguły zasadŸcš, który Zostawał wójtem, bywał bogaty kupiec. Lokację Krakowa przepro- wadzili patrycjusze wrocławscy: Godko Stilvoyt i Dytmar Wolk na spółkę z sędziš - sołtysem z Nysy, Jakubem. W Bochni (1253 roku) spółkę zasadŸców utworzyło aż 4 mieszczan niemieckich (wœród nich jeden z Legnicy, jeden z Kijowa, je- den z Głubczyc opolskich). Lokacji Poznania (1253 roku) podjšł œię Tomasz z łużyckiego Gubi- na nad Nysš. Pierwszym wójtem nowo lokowane- go Wrocławia (1242 roku) został Henryk, poprzed- nio wójt Srody Slšskiej, którego brat był bogatym kupcem wrocławskim. ZasadŸcš Legnicy (1252 ro- ku) stał się jednak stolnik ksišżęcy Radwan- niewštpliwie polski rycerz. Jak długo jednak pełnił funkcję wójta - nie wiemy. W każdym razie już w 1280 roku ksišżę sprzedał legnickie wójtostwo mieszczanom z Jaworu, Fryderykowi i Hellen- boldowi. Uposażenie wójtostwa było z reguły bardzo znaczne. Tak na przykład wójt poznański otrzy- mał 30 łanów frankońskich (czyli blisko 750 ha) wolnych od wszelkich ciężarów, młyn, czynsze z 2 sklepów w składach handlowych, jednš pištš czyn- szów z łanów należšcych do mieszczan, jednš trzeciš kar €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i opłat sšdowych. Realizacja dochodów zależała 102 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€od zainwestowania doœć dużych kapitałów oraz od zwerbowania kupców i rzemieœlników, których stać byłoby na opłacanie czynszów znacznie, jak się wydaje, przewyższajšcych wartoœć różnorakich obcišżeń osadników zamieszkałych dotšd w mieœ- cie, poza jednak członkami kolonii niemieckich. ZasadŸcy w swym trudnym dziele oczekiwali na pomoc ksišżšt i uzyskiwali jš. W ramach obowišzku budowy grodów ludnoœć wiejska wznosiła na rozkaz władcy drewniano-ziemne fortyfikacje wokół nowych miast. W ostatniej ćwierci XIII wieku wywoływało to protesty rycerstwa i do- prowadziło do poniechania tej,praktyki. Częœć składów, kramów, sukiennic budowali panowie miast własnym sumptem. Przeprowadzona, udana lokacja była także dla ksišżšt czy właœcicieli miast prywatnych przedsięwzięciem nad wyraz korzystnym. Czynsze pieniężne opłacane przeZ mieszczan stworzyły nowe, bardzo wydajne Ÿródło dochodów, przede wszystkim dla władców, którzy byli właœcicielami dużych miast oraz olbrzymiej większoœci miasteczek, jak również targów loko- wanych w XIII i w następnym stuleciu. Ryzyko podjęte przez lokatorów miast w po- łowie XIII wieku poczęło się bardzo szybko so- wicie im opłacać. Nic więc dziwnego, że niektórzy z nich zapragnęli z lokowania miast uczynić swe- go rodzaju zawód. Sprzedawali więc z dużym zyskiem wójtostwa w rozwijajšcych się miastach i pomnożony kapitał rzucali na nowe imprezy. Dytmar Wolk odstšpiwszy swój udział w Krako- wie podjšł się już samodzielnie lokacji Skały (1267 rok). Godko Stilvoyt wróciwszy do rodzin- nego Wrocławia odkupił przed 1271 rokiem prawa wójtowskie Gerharda z Głogowa zasadŸcy Nowe- go Miasta we Wrocławiu, lokowanego w 1263 roku. Nowe Miasto wrocławskie miało, jak wolno się domyœlać, stworzyć przeciwwagę dla coraz 103 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€większych aspiracji patrycjatu wrocławskiego. W 1261 roku ksišżę Henryk III, ustępujšc wobec jego żšdań, zgodził się na włšczenie w obręb ju- rysdykcji miejskiej powstałej jeszcze w XII wieku rzemieœlniczej osady wallońskiej wokół koœcioła Œw. Maurycego, przystał na zagarnięcie przez miasto pewnych terenów poniżej umocnień "pier- wszej lokacji", a przede wszystkim uznał prawo patrycjatu do utworzenia rady miejskiej, której członkowie wystšpiš w Ÿródłach w dwa lata póŸ- niej. W takiej sytuacji utworzenie Nowego Miasta obok istniejšcego było oczywiœcie skierowane prze- ciw temu ostatniemu. Wykup wójtostwa przez Godka Stilvoyta, członka możnej rodziny miesz- czańskiej w głównym mieœcie, nie można rozpa- trywać jako zwycięstwa całego patrycjatu. Wbrew dotychczasowym poglšdom nie sšdzę, by w Krakowie rada miejska powstała wczeœniej niż we Wrocławiu, mi anowicie już w czasach lokacji nadwiœlańskiej stolicy. Z jednej strony mieszczaństwo wrocławskie okazało się daleko silniejsze niż krakowskie, z drugiej niezbyt zrozu- miały byłby brak wiadomoœci z trzeciego ćwierć- wiecza o ewentualnie istniejšcej radzie krakows- kiej (po raz pierwszy wspomniana w 1283 roku, podobnie rada miejska w Kaliszu w 1283, zaœ w Poznaniu w 1280 roku). Rady miejskie, powoływane przez patrycjat w największych miastach na obszarze cesarstwa, powstawały co prawda już na przełomie XII/XIII wieku, lecz walka o ich istnienie toczyła się dłu- go ze zmiennym szczęœciem. Zakazywane pod su- rowymi karami odżywały za zgodš właœcicieli wielkich miast i powoli od połowy XIII wieku zdobywały coraz większe uprawnienia. Stosunko- wo wczeœnie, już na przełomie drugiej i trzeciej ćwierci XIII stulecia istnienie rady uznane zo- stało w Lubece, lecz jej kompetencje przez długi 104 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czas ograniczano, podobnie jak rady w Magdebur- gu, która powstała w połowie XIII wieku. Nie należy miejskich lokacji trzynastowiecz- nych w Polsce traktować jako utworzenie samo- rzšdu miejskiego. Do tego wiodła jeszcze daleka droga. Interesy wójtów i mieszczan nie były, jak się szybko okazywało, zbieżne. Właœnie w toku tych zatargów patrycjat tworzył radę według za- chodnich, dob,rze sobie znanych wzorów. Upraw- nienia, które w miastach nadreńskich musieli mie- szczanie zdobywać w ostrej walce, w Polsce uzys- kiwali łatwiej, najczęœciej je sowicie opłacajšc. Ostatnim etapem, dopiero jednak w XIV-XV wieku, był w dużych miastach wykup wójtostw przez rady. Niestety, brak bezpoœrednich danych nie po- zwala na okreœlenie rozwoju zaludnienia, produk- cji, wymiany w miastach lokowanych w drugiej połowie XIII i poczštkach XIV wieku. WyraŸne jednak zwiększenie się roli patrycjatu organizu- jšcego się w radach musiało przecież wynikać ze wzrostu podstaw materialnych jego pozycji. Ten wzrost widaczny jest też w opłacaniu przywileju lokacyjnego przez zasadŸców nowo lokowanych miast od czwartej ćwierci XIII wieku. Prawdopo- dobnie musiało się to przyszłym wójtom opłacać €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€liczyli na szybki zwrot wydatkowanych sum i na stały, a znaczny dochód. Budżet - o ile tak wolno powiedzieć - Wrocławia wynosił w pierw- szych latach XIV wieku po kilka tysięcy grzywien rocznie. Bogatsi mieszczanie coraz częœciej zaku- pywali prawo lokalizacji wsi ksišżęcych na prawie niemieckim. Przede wszystkim dziełem mieszczan było za- łożenie łańcucha miast u podnóża Sudetów i u- tworzenie na podgórzu dobrej setki wsi leœno- -łanowych, w olbrzymiej większoœci zasiedlonych przez zwerbowanych imigrantów niemieckich. Ta 105 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€akcja rozpoczęta w latach czterdziestych XIII wie- ku dobiegła końca w poczštkach następnego stu- lecia, podobnie jak kolonizacja Pogórza Kaczaw- skiego i podnóża Gór Kocich. W efekcie w poczšt- kach XIV wieku zachodnie połacie Dolnego Œlšska zyskały charakter kraju językowo mieszanego- na poły polskiego, na poły niemieckiego. Rycer- stwo pozostało nadal przeważnie polskie. Decydu- jšce jednak na dalszš przyszłoœć okazać się miało to, że ekonomicznie silne miasta były na tym te- renie prawie całkowicie niemieckie. Poza tym skrajem ziem polskich w miastach znacznie przeważała ludnoœć polska, ale w XIII i XIV wieku jednak w dużych i œrednich mia- stach rzšdził w większoœci patrycjat niemiecki. Zrozumiałe a żywe kontakty handlowe z miastami niemieckimi i flandryjskimi sprzyjały trwałoœci niemczyzny w tych kręgach. Natomiast zajmowa- nie urzędów dworskich, wyjštkowo ziemskich częsty zakup sołectw we wsiach polskich, miesza- ne małżeństwa stanowiły czynniki prowadzšce do polonizacji. One też przeważyły. Wyjštkiem po- został Œlšsk, gdyż przejœcie jego w ręce Habs- burgów zmieniło w sposób zasadniczy sytuację, sprzyjajšc procesom germanizacyjnym. Rola miast w rozwoju ekonomiki polskiej w drugiej połowie XIII i poczštkach XIV wieku miała solidne podstawy we wczeœniejszym ich kształtowaniu się w drugiej połowie XII i po- czštkach XIII stulecia, w tamtoczesnych też prze- mianach wsi i jej zwišzaniu z rynkiem lokalnym. Lokowane miasta nie powstawały bowiem w ur- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€banistycznej pustce, lecz były kontynuacjš wczeœ- niejszej sieci miejsko-targowej. W konkurencji z nowymi formami organizacji życia miejskiego ten stary układ powoli zamierał. Lokowane miasta i miasteczka z rzadka tylko wchłaniały wczeœniejszy konglomerat osadniczy 106 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miast wczesnopiastowskich, jak stało się to we Wrocławiu i Krakowie w połowie XIII wieku, a póŸniej w Gdańsku, Włocławku czy Płocku. Z re- guły było inaczej. W Poznaniu ludnoœć gródka zachowała swój miejski charakter, szybko jednak spadajšc do €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€roli ubogiego przedmieœcia, podobnie jak Stare Miasto w Nysie. W Kaliszu Stare Miasto funkcjo- nowało jako oœrodek rzemieœlniczo-targowy przez lat bez mała czterdzieœci po założeniu miasta lo- kowanego. Już jednak w końcu XIII wieku Stare Miasto kaliskie, podabnie namysłowskie i wiele innych przeobraziło się w wieœ, gdyż rzemieœlnicy i przekupnie opuœcili go zwabieni wolnoœciami miast lokacyjnych. W wielu oœrodkach Stare Mia- sta przedlokacyjne zamieniły się w ogrody należšce do mieszczan osiadłych w miastach lokowanych. Znaczna częœć wczesnych targów o typowych na- zwach Wtorek czy Pištek była w XIV wieku już zwykłymi wsiami, a ich funkcje przejęły lokowa- ne w pobliżu miasteczka. Na Zachodzie lokacje nowych miast w XII czy XIII wieku nie mogły zagrozić starym, od dawna okrzepłym organizmom miejskim, cieszšcym się już wieloma wolnoœciami, walczšcymi zaœ o pełnię samodzielnoœci. Nowe miasta, poza nielicznymi wyjštkami, poZostały miasteczkami, pełnišcymi ważkš rolę usługowš na obszarach kolonizowa- nych. W Europie œrodkowo-wschodniej wolnoœci €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miast i miasteczek lokowanych zdecydowały o przejœciu do nich ludnoœci oœrodków przedloka- cyjnych. Wykształcony na Zachodzie regularny plan nowych miast, doœć nieszczęœliwie zwany szachownicowym, zyskał w efekcie powszechne zastosowanie w Europie œrodkowo-wschodniej. Ten prosty schemat nie sprawiał kłopotu nie naj- lepszym mierniczym. Ale we Wrocławiu i Kra- kowie działać musieli istotnie umiejętni fachowcy, którzy potrafili wytyczyć siatkę prostopadłych 107 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ulic tak, że istniejšce kamienne i ceglane koœcio- ły znalazły w nowej organizacji przestrzennej do- brze wkomponowane w całoœć, a jednoczeœnie eksponowane miejsca. Podobnie jak regularny plan miejski, tak i powstały na Zachodzie regularny układ grun- tów wiejskich - w jego dwóch odmianach: ni- wowym i leœno-łanowym - znalazł powszechne zastosowanie w Europie œrodkowo-wschodniej, nie zdobył natomiast dominacji w stronach swych na- rodzin. I tu także przyczyn tego pozornego para- doksu poszukiwać trzeba w sferze zjawisk spo- łecznych. Jakkolwiek obcišżenia gospodarki chłopskiej oraz istniejšce w stosunkach wiejskich relikty dawnej niewoli były na Zachodzie w XII wieku doœć znaczne, to przecież łšczyły się one tak z sa- modzielnoœciš gospodarczš chłopów, jak i z dobrze ugruntowanymi ich dziedzicznymi prawami do użytkowanej ziemi. Ograniczenie samodzielnoœci przez przymus niwowy, regulacja i komasacja gruntów przeprowadzane były odgórnie - co budziło oczywisty opór. I chociaż w dwunasto- wiecznej poezji prowansalskiej nieraz odnajdzie- my wyraz rycerskiego i pańskiego lekceważenia wieœniaków, to w praktyce powszechniej nie się- gało ono tak daleko, by nie dostrzegano postaw i dšżeń wsi. Im bardziej klasa dominujšca musiała się liczyć z chłopami, tym silniej zresztš w wier- szach i przysłowiach brzmiała pogarda dla nich. W Europie œrodkowo-wschodniej œwieżo uzy- skana przez znacznš częœć wsi samodzielnoœć go- spodarowania nie sprzyjała kształtowaniu się w XIII wieku sztywnych schematów postępo- w,ania. Nabyte prawa chłopów miały tak nieodle- głš metrykę, że nie wytworzyły się jeszcze ani obawa przed zmianš gruntów, ani przywišzanie do uprawianych. Umowy z goœćmi były łatwo roz-  108 wišzywalne (poza umowami zprzybyszami obcych stron, lecz ci byli układów t g toWch). pagatorami regularnycnowili klasę up daJšcš. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ W tej sytuacji odgórnie zarzšdzane regulacje i komasacje, wytyczanie niwowego układu grun- tów i wprowadzanie przymusowej trójpolówki nie natrafiały na opory. Co więcej, ta nowa gospo- darka "niosła w sobie tyle oczywistych elementów postępu, że jej siłę na wsi nie stanowił wyłšcznie przymus reorganizacyjny, ale także jej uznanie jako skutecznego sposobu pod- ze strony chłopów  wstawić poprawki ze str. 109  €€€€€€€€€Tak było w XIII-XV wieku w Polsce, Cze- chach, podabnie też na nowych ziemiach niemiec- kich i w księstwach połabskich. Teoria o wytę- pieniu tamtejszych Słowian okazała się neoroman- tycznym mitem. Wzięli oni, jak ukazujš to coraz częœciej prace niemieckie, czynny udział w przebu- dowie miast i wsi Z tych samych powodów i w tych samych warunkach, co w Polsce czy na Pomorzu Zachodnim. Inna rzecz, że w konkurencji ekonomicmej z przybyszami z Niemiec spychana była ludnoœć rodzima Połabszczyzny od razu na gorszš pozycję. Następowało tu zawężenie sprze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cznoœci ekonomicznych i odmiennoœci etnicznych w sposób trudny do addzielenia. Akcja komasacyjna i wytyczanie niw były z reguły połšczone z rozszeżaniem areału upraw. Nowe pola obejmowały bowiem nie tylko istnie- jšce role, lecz także oddzielajšce je zagajniki, zaroœla czy łęgi, zazwyczaj też dšżono do zwięk- szenia liczby gospodarstw chłopskich. Wielka re- forma agrarna była więc jednoczeœnie działaniem ynosiła efekty wielorakie: kolonizacyjnym. Prz 109 otwierała drogę do upowszechnienia użycia płu- gów w gaspodarstwie chłopskim, zabezpieczała powszechnoœć trójpolówki, zwiększała liczbę go- spodarstw chłopskich. Nie była to jednak realizacja jakiegoœ wiel- kiego planowania w skali regionów i krajów. Ta- kie traktowanie ówczesnej przebudowy przestrzen- nej wsi, ku czemu zarysowały się ostatnio ten- dencje, jest zgoła anachronistyczne. Były to bowiem z reguły przedsięwzięcia indywidualne. Rozpaczęte w całej Europie œrodkowo-wschodniej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w pierwszej połowie XIII wieku - w jednych stronach w jej poczštkach , w innych na przeło- mie pierwszej i drugiej połowy tego stulecia, gdzieniegdzie dopiero w końcu XIII wieku i po- czštkach następnego (tak nie tylko na Mazowszu i LubelszczyŸnie, lecz także na szerokim pograni- czu Westfalii i Ostfalii) - trwały po połowę XV €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wieku. Jeœli można mówić o planowaniu, to tylko w skali pewnych częœci domen ksišżęcych czy latyfundiów możnowładczych; raczej jednak wy- pada traktować te działania jako przejaw celowej polityki gospodarczej. Instrument przebudowy przestrzennej wsi na ziemiach słowiańskich stanowiło przede wszyst- kim prawo niemieckie - przenoszenie istniejšcych wsi na to prawo. Œcisły zwišzek między "prawem niemieckim" jako przyznawaniem immunitetu- czego wyrazem było zezwolenie na lokację wsi i miast na prawie niemieckim - i przyznawa- niem nowo lokowanym gminom prawa magdebur- skiego lub œredzkiego spowodowało, że już w po- łowie XIII wieku prawo niemieckie stało się ogólnš nazwš różnych odmian niemieckich zwy- czajów prawnych. Poœrednictwo i wzór Magde- burga spowodowały upowszechnienie w Polsce Zwierciadła saskiego - prywatnego spisu saskie- go landrechtu (prawa ziemskiego), uzupełnionego €€€€€€€€€€€€110 kilkoma postanowieniami "pokojów bożych". Obok Zwierciadła powszechne uznanie zyskała kodyfi- kacja pouczeń magdeburskich tak zwany Weich- bild, dotyczšcy stosunków miejskich, powstały na poczštku ostatniej ćwierci XIII wieku, lecz znany tylko z póŸniejszych redakcji. Zachowane Ÿródła polskie w większoœci doty- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czš przenoszenia na prawo niemieckie w drugiej połowie XIII i poczštkach XIV stuleci wsi będš- cych własnoœciš monarszš lub instytucji koœciel- nych. W rzeczywistoœci jednak najwięcej w tym zakresie wówczas uczyniło rycerstwo. niedostatek Ÿródeł nie jest tylko wynikiem mniejszej dbałoœci szlachty o pergaminy, które straciły na ogół swš wartoœć po uzyskaniu przez niš wielkich przywi- lejów stanowych. Wydaje się raczej, że rycerstwo w tamtym czasie na ogół zadowalało się trady- cyjnie ustnš zgodš księcia na lokację wsi rycer- skich na prawie niemieckim i ustnym kontraktem z zasadŸcš. O ile oczywiœcie taki kontrakt istotnie dochodził do skutku. Często bowiem korzystajšc z uzyskanego w ten sposób immunitetu rycerze przeprowadzali przebudowę przestrzennš wsi, zyskiwali lepsze dla siebie warunki, lecz ani my- œleli o nadawaniu wieœniakom prawa niemieckiego i przekształcaniu ich powinnoœci na stałe czynsze. Walkę z tym podjšć miał w przyszłoœci Kazimierz Wielki, którego legiœci podnosili masowy charak- ter tych machinacji. Ubieganie się rycerstwa o zezwolenia na pra- wo niemieckie jest zrozumiałe. Koœciół cieszył się bowiem od 1215 roku prawie pełnym immunite- tem gospodarczym, ostateczmie umocnionym w po- łowiestulecia. Immunitet, znoszšc œwiadczenia i posługi ludnoœci wiejskiej na rzecz księcia, nie stanowił nic o stosunkach między panem wsi a jej mieszkańcami. Tylko w niewielkiej mierze z immunitetu skorzystali chłopi, w znacznie więk- 111 €€€€szej mieszkańcy prywatnych targów, najwięcej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ instytucje koœcielne i wielcy panowie, którzy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ zyskali przywileje immunitetowe. Nie inaczej rzecz miała się we Francji czy cesarstwie. Immu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ nitet zawsze był przywilejem dla silnych. Kto korzystał z immunitetu, ten niechętnie myœlał o €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ lokacji wsi na prawie niemieckim i przyznawaniu chłopom znacznych libertacji. Rycerstwo jako ca. łoœć nie posiadało pełnego immunitetu gospodar. czego, stšd wynikały starania o jego pozyskanie drogš poœredniš poprzez lokacje na prawie nie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mieckim. Tak czy inaczej bez mała 1/3 wsi na Œlšsku €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€1/ na OpolszczyŸnie, w Wielkopolsce i zachodniej Małopolsce, nieco mniej na Kujawach i wschod: niej Małopolsce została do połowy XIV wieku przebudowana i rozbudowana lub też założona na surowym korzeniu. Osišgnięty w ten sposób wzrost wiejskiej produkcji globalnej kraju był znacznie większy, w cišgu stulecia bez mała się ona po- dwoiła. Jednoczeœnie kilkakrotnie wzrosło zalud- nienie miast i ich produkcja rzemieœlnicza; W cza- sach tych więc nastšpił niemały skok w rozwoju €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gospodarki polskiej. Wszelkie co prawda szczegó- łowsze szacunki dotyczšce wzrostu produkcji i za- ludnienia w Polsce między połowš XII i połowš XIV wieku sš bardzo niedokładne i nad wyraz dyskusyjne. Wypada to silnie zaakcentować. Jednoczeœnie jednak sam kierunek przemian oraz przyspieszenie ich tempa, zwłaszcza od trzydzie- stych lat XIII stulecia, nie ulegajš żadnej wštpli- woœci, gdyż ich przejawy zasadnicze sš Ÿródłowo dobrze poœwiadczone. Już w drugiej ćwierci XIII wieku kupcy lu- beccy poczęli systematycznie eksportować zboże z Pomorza szczecińskiego na własne potrzeby oraz na rynki północne i zachodnie. W połowie stulecia doszło dwukrotnie do wojny handlowej między 112 Zakonem krzyżackim i księstwem kujawsko-łę- , czyckim gdyż Toruń i Elblšg uniemożliwiały pol- skim kupcom branie udziału w handlu bałtyckim. Zwycięstwo w 1252 i 1263 roku zawdzięczały Kujawy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ pilnie przestrzeganemu zakazowi wywozu zboża do państwa krzyżackiego, dzięki czemu, jak chwalił się w 1252 roku ksišżę Kazimierz Konra- dowic, Krzyżacy ponieœli znaczne straty, dochody zaœ Kujaw nawet się zwiększyły. Jeœli byłoby to prawdš, a wiele na to wskazuje, to znaczna częœć zbożowego eksportu kujawskiego musiała zazwy- czaj poprzez Elblšg trafiać na dalsze rynki, gdyż tylko kierujšc zboże innš drogš na rynki hanzea- tyckie kupcy kujawscy nie ponieœliby strat. Przebudowa gospodarki wiejskiej, rozpoczęta w czterdziestych latach XIII wieku, przebiegała w warunkach wzrastajšcego zapotrzebowania na żywnoœć, także na polskie zboże, na rynkach po- czštkowo głównie skandynawskich, od schyłku XIII wieku przede wszystkim zachodniaeuropej- skich i krzyżackich. Nie powinny wprowadzać w błšd dane z poczštku XV wieku, ukazujšce sto- sunkowo niewielki eksport zboża z Polski. Prze- cież Europa zachodnia przeżyła w połowie XIV wieku wielkš katastrofę czarnej œmierci, która zdziesištkowała tamtejsze społeczeństwa, powodu- jšc gwałtowny i długotrwały spadek tak importu żywnoœci, jak i ich cen. Inna rzecz, że rolnictwo œrodkowo-wschodniej Europy nie było jeszcze w pierwszej połowie XIV wieku tak rozwinięte, by swymi rezerwami zapewnić pełne pokrycie nadzwyczajnych braków żywnoœci na Zachodzie, spowodowanych kolejnymi nieurodzajami lat 1315-1318; gwałtowny wzrost cen na artykuły wiejskie i groŸba głodu, zapomniana od stulecia, otwarły wówczas tragedię dziejów zachodnioeuro- pejskich XIV wieku. 113  Presja koniunktury na produkcję wsi sprzyja: ła utowarowieniu gospodarki wiejskiej; wišzał sie jednak z tym i przejaw na przyszłoœć niekorzystny : zmaczny rozwój gospodarki własnej monarszej; możnowładczej i rycerskiej. Oddziaływały tu na pewno także naciski tradycji: pojmowanie gospo €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€darki rycerskiej jako gospodarki dworskiej, kto €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie miał dworu, choćby najnędzniejszego i zwiš~ zanego z nim allodium dzierżonego obyczajem rycerskim, tego nie uważano wówczas za rycerza; W odróżnieniu jednak od gospodarki pańskiej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€okresu wczeœniejszego, opartej na pracy niewol~ ników i niewolnych, rezerwa dworska XIII-XV wieku korzystała w niewielkiej mierze z przymu= sowej pracy poddanych chłopów, w znaczmie więk- sZej z pracy najemników, czy to stałej najemnej czeladzi, czy zagrodników. W tym samym czasie, gdy na Zachodzie ob; szar rezerwy kurczył się w wyniku wzrostu kosz- tów robocizny najemnej, w krajach słowiańskich i wschodnich Niemczech obszar rezerwy zwięk- szał się, gdyż praca najemna była tu jeszcze sto- sunkowo tania. Co więcej, jeœli porównamy ana- logiczne etapy rozwojowe, to także widzimy tę samš odmiennoœć: na zachód bowiem od Renu tendencja do ograniczania własnej gospodarki pańskiej wyraŸnie przeważała od poczštku ery. wielkich trzebieży nad próbami jego rozwijania: Czy w tej odmiennoœci drogi rozwojowej przejawiało się już w poczštkach XIV wieku pewne podporzšdkowanie gospodarki rozwijajš- cych się krajów Europy œrodkowo-wschodniej po' trzebom i zamówieniem bardziej zaawansowanych. w rozwoju ekonomicznym państw zachodnioeu- ropej.skich? Czy wolno upatrywać w rozwijaniu przez kraje słowiańskie i wschodnioniemieckie re- zerwy dworskiej w XIII i XIV wieku niejasno €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€114  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ jeszcze zapowiedŸ nowożytnego podziału na za- chodniš Europę miast i wschodniš Europę wsi? W każdym razie odsetek ludnoœci zamieszkałej w miastach wobec całego zaludnienia kraju był na Zachodzie w końcu XII stulecia znacznie wyż- szy niż w krajach œrodkowej Europy - od Wezery po Bug - w połowie XIV wieku. Inna rzecz, że tempo przemian polskich między przełomem XII i XIII wieku i połowš XIV stulecia było znacznie szybsze, także w zakresie rozwoju miast, niż ana- logicznych przemian na Zachodzie między połowš XI i przełomem XII/XIII wieku. To doganianie krajów zachodnich odbywało się niejako w dwóch etapach. W pierwszym- przed pištym dziesięcioleciem XIII wieku, gdy zakres wiejskiej kolonizacji niemieckiej ůbył (po- za puszczami zachodnioœlšskimi) bardzo jeszcze niewielki - rozwój gospodarki wiejskiej został tak zaawansowany, że dawać ona poczęła efekty stale przewyższajšce i istniejšce zapotrzebowanie. Tylko w takiej sytuacji dojœć mogło do przebudo- wy i szybkiej rozbudowy miast. Libertacje monarsze, recepcja obcych syste- matów prawnych, zabiegi zasadŸców lokowanych miast, nie dałyby tak pomyœlnych rezultatów, gdyby wieœ nie rozporzšdzała znacznymi nadwyż- kami produkcyjnymi, które mogła wprowadzić na rynek miejski, oraz gdyby nie odczuwała potrze- by towarów miejskich, zarówno importowanych, jak i wytwarzanych na miejscu. Wzmaganie się tego zapotrzebowania szło w parze z ostatecz- nym zanikaniem niewolnictwa przy jednoczesnym powiększaniu się grupy goœci rolniczych, póŸniej zaœ też wieœniaków osiadłych na prawie niemiec- kim. Łšczył się z tym od przełomu XII/XIII wie- ku wzrost zamożnoœci znacznej częœci zwykłego rycerstwa, które było najważniejszym odbiorcš towarów miejskich, gdyż ekonomicznie silniejszym 115 niż chłopi, a liczebnie niepomiernie przewyższa- jšcym możnych panów duchownych i œwieckich. Drugi etap doganiania gospodarki zachodnio- europejskiej charakteryzuje wielka reforma urba- nistyczna i agrarna. W jej przeprowadzeniu wzię- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ła aktywny udział olbrzymia większoœć rycerstwa, rozszerzajšc "prawem i lewem" swe posiadłoœci , €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tworzšc przy swych dworach wsie zależnych chło- pów. O ile na Zachodzie drobne rycerstwo od połowy XII wieku przeżywało kryzys i powoli za- nikało (istniały jednak obszary, gdzie - jak w Gaskonii - drobiazg rycerski przetrwał do czasów nowożytnych, lecz były to niewielkie en- klawy), to w Europie œrodkowo-wschodniej, prze- de wszystkim zaœ w Polsce masa zwykłego rycer- stwa umocniła w XIII wieku swe podstawy gospodarcze, zyskujšc zarazem duże przywileje. Jeœli ziemia dzierżawna obyczajem rycerskim w pierwszej połowie XIII stulecia nie mogła być alienowana bez żgody księcia, jeœli dziedziczyć jš mogli tylko synowie, to w końcu XIII wieku ograniczenia te już nie obowišzywały. Jak do tego doszło - rzecz to jeszcze nie zbadana. Upowszechnianie wzoru wsi na prawie nie- mieckim oddziaływało też na stosunki we wsiach "na prawie polskim", powo.dujšc istotne ujednoli- cenie: przejęcie sšdownictwa niższego przez pana wsi. To ograniczenie kontaktu goœci z państwem niewštpliwie wzmocniło także pozycję rycerstwa. Tendencje do wyodrębnienia się zamożnego rycerstwa występowały w XIII wieku doœć wy- raŸnie. Ograniczane jednak i likwidowane były przez przebudowę miast i wsi, w wyniku której zmniejszał się szybko zakres władzy dawnych u- rzędów, których piastowanie zmonopolizowali w swych rękach możni panowie. Od połowy XIII stulecia coraz większego natomiast znaczenia po- częły nabierać nowe urzędy: landwójtów, burgra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€116 biów, wszelakiego rodzaju pełnomocników monar- Szych, którzy w imieniu księcia wykanywali za- strzeżone dla niego przez zezwolenia na lokacje przywileje immunitetowe wyższe funkcje sšdow- nicze. Często pełnienie tych obowišzków powie- rzali ksišżęta swym dworzanom, nadajšc im też ziemię na prawie rycerskim. Ci servientes, którzy się wybili - taki na przykład Idzik Jucha, peł- nišcy na dworze wrocławskim przez czas pewien obowišzki podsędka czy Mikołaj Pšczek, dworza- nin Kingi - chętnie sięgali po tytuł komesa, jakim poprzednio posługiwali się tylko możni pa- nowie. Spowodowało to skompromitowanie tego tytułu w odczuciu ogółu rycerstwa. Rozwijajšce się miasta upatrywały swego protektora w ksišżętach. Możni panowie w walce o zachowanie swych prerogatyw politycznych oprzeć się więc musieli o rycerstwo. Stšd już w drugiej połowie XIII wieku poczęła powstawać €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€fikcja rodu heraldycznego, łšczšcego jednym €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€herbem i jednym zawołaniem możnych przy- wódców i ich rycerskš klientelę. Jednoczeœnie możni panowie starać się musieli o przywileje dla swej klienteli, w ten bowiem tylko sposób mogli otrzymać jej poparcie w walce z władzš monarszš. Jednostkowe przywileje prawa nieodpowiedniego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czyli wyłšczenie spod sšdownictwa kasztela- nów i wojewodów - stawały się dzięki temu w XIV wieku przywilejami rodów heraldycznych, w praktyce bez mała ogółu rycerstwa. Œlady dawnego układu przetrwały przecież niekiedy doœć długo, jak na przykład zależnoœć drobnych rycerzy nad œrodkowš Nidš od tamtejszego kaszte- lana czechowskiego, a wczeœniej - w XIV wieku - odróżnienie rycerstwa wchodzšcego w skład rodów heraldycznych od włodyków, których to stan szybko jednak zanikł  117 . €Wynikiem reformy agrarnej było też ujedno- licenie położenia prawnego chłopów jako podda- nych pana. Prawo niemieckie przynosiło im bo- wiem nie tylko wielkš - choć nie pełnš - sa- modzielnoœć gospodarczš, lecz także zależnoœć sšdowš. Ujednoliceniu prawnemu trzech wielkich €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€warstw: rycerstwa, mieszczaństwa i chłopstwa towarzyszyło pogłębianie się różnic majštkowych w ich obrębie, co sprzyjało przez czas dłuższy przechodzeniu z jednego stanu do drugiego, do- póki przedziały stanowe nie usztywniły się w XV wieku. Osišgnięcia wielkiej przebudowy od drugiej połowy XIII stulecia uwieńczone zostały rozkwi- tem gospodarczym Polski Kazimierza Wielkiego, czego najlepszym wyrazem stała się tradycja- niezbyt zresztš œcisła - o zamianie Polski drew- nianej w Polskę murowanš. Wstrzšsy XIV wieku na Zachodzie ułatwiły przy tym zajęcie przez Polskę stanowiska partnera krajów zachodnioeu- ropejskich. 118  Czesław Deptuła, Aleksandra Witkowska WZORCE IDEOWE ZACHOWAŃ LUDZkiCH W XII I XIII WIEKU Uwagi wstępne Zjawiska polityczne i gospodarczo-społeczne wieku XII i XIII, które przyczyniły się do awan- su kulturalnego kraju w obrębie kultury łaciń- skiej, wpłynęły na istotne żmiany w ideologii i mentalnoœci różnych grup społecznych Polski. Kształtujš się wyobrażenia o ładzie państwowym utrzymywanym przez księcia w oparciu o kręgi panów duchownych i œwieckich. Na dworach władców, możnych i przedniejszego rycerstwa na- stępuje recepcja ideałów zachodniej kultury ry- cerskiej, wykrystalizowanych ostatecznie w okre- sie krucjat. Dšży się do pogłębienia chrystianizacji ludnoœci, co zyskuje w wieku XIII mocnš podsta- wę w zorganizowanych na wzór zachodni gminach miejskich, gdzie koncentrujš swš działalnoœć nowe formacje zakonne, zakony żebrzšce. W kręgach elity umysłowej, pochodzenia już przeważnie ro- dzimego, umacnia się œwiatopoglšd "uczony", oparty na lekturach szkolnych tego czasu, zako- rzenia się kultura scholastyczna, a w szerokich masach społeczeństwa polskiego krystalizuje się w nowym kształcie poczucie więzi narodowej. 119 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Ważnš rolę w formowaniu pojęć i postaw €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zróżnicowanych klas, warstw i innych grup spo- łecznych odgrywał wówczas niewštpliwie Koœciół, zwłaszcza po dokonanych w nim reformach w po- czštkach XIII stulecia. Wiek ten wprowadził w życie program duszpasterski dominikanów i franciszkanów, ożywił działalnoœć synodów i spowodował zagęszczenie sieci parafii wiejskich, co wzmagało praktyki religijne i umacniało normy prawa kanonicznego. Oczywiœcie, o "uroczystej" teo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€logicznie religijnoœci można mówić jedynie w od- niesieniu do wšskiego kręgu duchowieństwa i nie- licznych œwieckich. Nad pojęciami i zachowaniami mas cišżył w różnych formach odziedziczo- ny po pogaństwie animistyczno-magiczny abraz œwiata. Nowe idee, postawy, sposoby zachowania wyrażały się między innymi we wzorcach osobo- wych zawierajšcych zasadnicze wartoœci ideowo- -społeczne okresu. Wzorce te, oddziaływajšce na uczucie i wyobraŸnię ludzi, dawały im plastycznš wizję właœciwego, zdaniem ich twórców, porzšdku społecznego, zadań i obowišzków przedstawicieli poszczególnych warstw, miały służyć zakorzenie- niu działań ludzkich w wyższej rzeczywistoœci, uzasadniajšc takie, a nie inne normy myœlenia i pastępowania. Modele przekazane przez literatu- rę XII i XIII wieku sš społecznie zróżnic.owane i œciœle ze sobš powišzane. Wzorzec władcy ma odpowiednik we wzorcu biskupa, możnego feuda- ła czy nawet pospolitego rycerza. Zmiany w ideo- logii okresu pocišgajš za sobš zmiany w obrębie całego systemu wzorców. Piœmiennictwo okresu tworzone przez elity i do elit adresowane, przekazuje nam zasadniczo tylko wzorce osobowe przedstawicieli grup sto- jšcych najwyżej w hierarchii społecznej: ksišżšt, biskupów, możnowładców, rycerzy. Pozostałe war- 120 stwy społeczne nie tworzyły w Polsce ówczesnej w ogóle tego typu Ÿródeł odbijajšcych właœciwš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€im mentalnoœć i ideologię. Dopiero schyłek œred- niowiecza w Polsce przyniesie pewien analogicz- ny materiał literacki dla odtworzenia wzorca mie- szczańskiego, i to je.dynie w większych oœrodkach, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zwłaszcza w uniwersyteckim Krakowie. Modele zachowań oraz ideologii chłopskiej, i wówczas na- wet i jeszcze póŸniej będš mogły być œledzone najczęœciej poœrednio - na przykład poprzez roz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wój kultu œw. Piotra Palikopy i Izydora Oracza. Je'dnakże głębokoœć społecznego oddziaływania treœci ideologicznej sformułowanej na kartach rocznika, kroniki, żywotów pozostaje bardzo trud- na do ustalenia. Zasięg ten stosunkowo największy był przy wzarcach hagiograficznych upowszech- nianych w kazaniach, pieœniach, ikonografii. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ W tym stanie rzeczy, jakš wartoœć dla od - €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tworzenia mentalnoœci szerokich mas ludowych pełnego œredniowiecza polskiego miałaby próba analizy owych elitarnych wzorców zachowań ludzkich? Jak sšdzimy, niemałš. Porównać by je można, przy całej iloœciowej i jakoœciowej róż- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nicy œrodków przekazu między naszš epokš i œredniowieczem, do tych wzorców, które powieœć i prasa w XIX wieku, a film w wieku XX roz- powszechniały i rozpowszechniajš jako przedmioty konsumpcji kulturalnej. Kształtujš one rzeczywi- o stoœć społecznš, naginajš do siebie i pobudzajš œwiadomoœć ludzkš. Podobnie, acz mniej skutecz- nie, przenikały wzorce ksišżšt i œwiętych w XII i XIII wieku, ukazujšc odbiorcom œwiat tych mo- deli jakby nadrealny wabec ich codziennego życia, tym bardziej ciekawy, bo niezwykły. Obok bajki ludowej był to na pewno kršg przeżyć literackich, choć przekazywany ustnie, wywierał wpływ na wyobraŸnię i mentalnoœć ludowš. 121 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Przyjrzyjmy się bliżej dwóm kategoriom wzarców osobowych: wzorcom możnowładczo- -rycerskim i wzorcom hagiograficznym, mocno zresztš na siebie oddziaływajšcym. Wybór wšt- ków reprezentatywnych koncentruje się na Ÿród- łach typu historiagraficznego. Nie jest naszym zamiarem analizowanie szerokiej problematyki teologicznej, prawnej, naukowej czy magicznej uzasadniajšcej genezę treœci ideowej zawartej w interesujšcych nas modelach etycznych. Problematykš wzorców ideowych zachowań ludzkich zajmowano się dotšd w Polsce mało. Sformułowano jš najwczeœniej w skali europej- skiej na gruncie badań literackich, zwłaszcza €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w studiach nad eposami rycerskimi, utworami typu gesta, kronikami i utworami hagiograficz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nymi. Podejmowano jš także u nas, ale raczej na marginesie podobnych badań nad poszczególnymi gatunkami historiograficznymi zajmujšcego nas okresu. W ostatnich czasach zainteresowania te €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€coraz wyraŸniej precyzujš się w ramach osobnej dziedziny badań: historii ideologii i mentalnoœci €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€znacznie już zaawansowanej w nauce zachodnio- europejskiej, w nauce polskiej uprawianej nato- miast wcišż jeszcze zbyt nieœmiało i sporadycznie. Konfrontacja metod i wyników uzyskanych z analizy obcego materiału Ÿródłowego z naszym może tu wiele przynieœć, a jednoczeœnie pobudzić do konfrontacji innej; obcych wzorów z naszymi, ideałów międzynarodowych ze swojskš ich adaptacjš. Nasuwa się przy tym istotna uwaga. Charakter literacko-dydaktyczny dzieł kształtu- jšcych wzorce osobowe społeczeństwa w XII i XIII wieku stwarza podstawowš trudnoœć. Ujęcie wspomnianych modeli w aparaturę pojęciowš i terminologicznš wspólnš dla całego œwiata Eu- ropy zachodniej komplikuje, a niekiedy wręcz uniemożliwia, rozróżnienie w nich wartoœci wy- 122 rosłych na podłożu rodzimej kultury, ubranych jedynie w PoWszechne konwencje, od wartoœci importowanych", w ten lub inny sposób zaadop- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€towanych do miejscowych potrzeb. Dotychczasowa historiografia twierdzi doœć zgodnie, iż od końca XI wieku najsilniej na Polskę oddziaływały w zakresie kulturalnym œrodowiska kulturotwórcze Francji, Burgundii i Lotaryngii, choć można wskazać również z dużym prawdo- podobieństwem na wpływy południowych Niemiec €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i Włoch. Wcale liczne, jak wiemy, powišzania miała Polska Piastów z walońskim Liege, prowan- salskim St Gilles, północnofrancuskim Laon. Osiedlajšcych się w XII wieku w Polsce cyster- sów łšczyły silne kontakty z burgundzkim Mori- mond, Premonstratensów z nadreńskim Steinfel- dem. Wœród kanoników regularnych dominujšcš pozycję zdobyła na naszym terenie kongregacja arowezyjska zwišzana z północno-wschodniš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Francjš. W wieku XIII przez dominikanów docierajš do Polski wpływy włoskie, przez franciszkanów - zwlaszcza czeskie i niemieckie. Głównie z kra- jów romańskich przychodzi do nas w poczštku XII wieku wyrosły na kulturze rycerskiej gatu- nek literacki gesta, w którym zostały sformuło- wane podstawowe wzorce ideowe możnowładczo- -rycerskie i który pozostanie gatunkiem typowym dla okresu przełomu XII i XIII wieku. Trzynasto- wieczna kronika kontynuuje go zasadni.czo jedynie w ustępach przetwarzajšcych dawne gesta, częœ- ciowo zaginione (Carmen, Mauri, Gesta Piotrconis, Opowieœć o Walgierzu Brodatym.). Natomiast w swej partii trzynastowiecznej kronika staje się po prostu rozszerzonym rocznikiem. Równaczeœnie pojawia się nasza rodzima literatura hagiografi- czna, zwłaszcza cykl żywotów polskich œwiętych. 123 Stšd też obraz wzorców rycerskich najłatwiejszy jest do uchwycenia w wieku XII, obraz i rozwój €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wzorców hagiograficznych - w wieku następnym. Ideał władcy Pierwszy ideał władcy w piœmiennictwie oma- wia ne go okresu nakreœlił Gall Anonim. Wcielił go przede wszystkim w postać Bolesława Chrobrego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wokół której krystalizować się będš, zresz- tš przez całe œredniowiecze, wyobrażenia Pola- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ków o królu wzorowym. Obraz Bolesława nawiš- zywał tu do ideału monarchy uosobionego przez literaturę zachodniš w Karolu Wielkim. Pojawie- nie się tego modelu w piœmiennictwie polskim poczštku XII wieku uwarunkowane było wczeœ- niejszymi wpływami ideologii monarchii Ottonów i nowszymi kontaktami kulturalnymi z Francjš, prawdopodobnš ojczyznš Anonima. Postać Karola ożyła tam wówczas w epopei chansons des gestes. Jednoczeœnie odbiorcy polscy tego ideału zostali €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wcišgnieni w to, co uczonym czytelnikom i ich słuchaczom od paru wieków dostarczał inny ro- dzaj dydaktyczno-politycmy - doœć liczne "zwier- ciadła ksišżšt", portrety idealnych władców od- nowione w literaturze karolińskiej. W ujęciu Galla wzorzec władcy obejmuje bo- gatš skalę wartoœci osobowych i społecznych. W "zwierciadle" króla Bolesława zawarta została €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€między innymi zasadnicza idea Kroniki Galla o równorzędnoœci Polski z innymi monarchiami i przekonanie o pełnowartoœciowoœci cieszšcego się "starodawnš wolnoœciš" narodu polskiego w ob- rębie zachodniej christianitas. Monarcha wzno- si się w sposób nieporównalny ponad swych pod- danych, co przejawia się w otaczajšcym go prze- pychu i bogactwie. Ma on wyznaczonš w dziejach €€€€€€€€€€€€€€€€€€€124 społeczeństwa i kraju szczególnš misję, której treœć okreœlona jest przede wszystkim przez chrze- œcijański charakter państwa. Nad sławš czynów wojennych króla góruje wyraŸnie chwała spra- wiedliwych rzšdów ludem i wzarowego stosunku do poddanych. Bolesław poZostaje jak Karol Wiel- ki niezwyciężonym wojownikiem i zdobywcš oraz wodzem rozmiłowanym w swym rycerstwie, a je- go władztwo okreœlajš zasadnicze cnoty i zalety właœciwe doskonałemu monarsze. Jest on w pier- wszym rzędzie opiekunem, obrońcš i dobroczyńcš Koœcioła, stróżem i szerzycielem wiary (temu ce- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ lowi służš podboje dokonywane na ludach pogań- skich), sprawiedliwym sędziš, mšdrym i zapobie- gliwym rzšdcš. Sylwetka etyczna i psychologicz- na panujšcego nawišzuje u Galla do karolińskiej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€koncepcji monarchy, którego cechuje przede wszy- stkim harmonijna wielkodusznoœć (sławiona na-gnanimitas Karola Wielkiego). Sprawiedliwoœci i bezstronnoœci w rzšdach towarzyszy tu dobroć, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ cierpliwoœć i łaskawoœć. Hojnoœć i szczodrobliwoœć w stosunku do możnych i rycerstwa koreluje z opiekš nad słabymi i pokrzywdzonymi, zwłaszcza €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nad wieœniakami. Bolesław, czuwajšc nad każdym szczegółem życia kraju, pozostajšc w bezpoœred- nim kontakcie z poddanymi różnych grup spo- €€€€€€€€€€€€€€€€łecmych, ucieleœnia ideał ojca i obrońcy ojczyzny. Jest twórcš nie tylko potęgi i chwaly wojennej Polski, ale przede wszystkim jej bezpieczeństwa, dobrobytu i harmonijnego ładu wewnętrznego. Łatwo zauważyć, iż zarysowany tu został cha- rakterystyczny dla ideologii feudalnej mit "do- brego króla", władcy stojšcego w jakiejœ mierze ponad klasami i podziałami społecmymi. Koncep- cja ta kształtowała się niewštpliwie pod wpływem wielu czynników. Obok bezsprzecznego wpływu myœli Koœcioła można dapatrywać się w jej po- wstawaniu oddziaływania tradycji o archaicznych 125 stosunkach między księciem a społeczeństwem, ale także doœwiadczeń, które płynęły z funkcjono- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wania własnego państwa i jego działań porzšdko- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wych oraz obronnych. Gallowy ideał monarchy nakreœlony został w zwišzku z aktualnš potrzebš podtrzymania prestiżu Bolesława Krzywoustego i dynastii piastowskiej. Ukazywać miał on w całej pełni przyrodZonš probitas(zacnoœć) Piastów- "panów naturalnych", wskazanych Polakom przez Boga już w znanej scenie postrzyżyn protoplasty rodu - Siemowita. Zacnoœć i nienaruszalnoœć dy- nastii w toku walk politycznych wielokmtnie kwestionawano i stšd wynikała potrzeba budowy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mitu dynastycznego. Mit ów znajdował między innymi aparcie w dziedziczeniu uœwięconych tra- dycjš imion rodowych o szczególnej, magicznej mocy. Chrystianizator Polski - Mieszko; wielki zdobywca, rzšdca i opiekun Koœcioła - Bolesław; pobożny i waleczny odnowiciel państwa - Ka- zimierz, mieli ożywać w swych potomkach-imien- nikach, przekazujšc im swe zalety i autorytet. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Przemiany nurtujšce w XII wieku państwo i społeczeństwo polskie nie sprzyjały utrwaleniu się omawianego wzorca w œwiadomoœci kręgów przywódczych kraju. Dla możnych nie do przy- jęcia w Kronice Galla było wyniesienie władcy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tak wysoko ponad grupy feudałów. Kler nato- miast, dšżšc od schyłku XII wieku do zrzucenia zwierzchnictwa państwa, dršżony coraz głębiej ideologiš gregoriańskš i œwiadom spóŸnienia rea- lizacji jej postulatów, widział w takim wZorcu władcy uzasadnienie zwalczanego przezeń karo- lińskiego modelu Koœcioła państwowego. Na przełomie XII i XIII wieku mistrz Win- centy zwany Kadłubkiem wprowadził do Gallo- wego ideału ludu istotne korektury odpo- wiadajšce nowym pršdom. Władca wzorowy- to przede wszystkim władca zwišzany prawem, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€126 które stoi ponad nim i w którego służbie pozo- staje. Samo powstanie monarchii polskiej w cza- sach legendarnych w oczach Kadłubka wynikło z potrzeby wprowadzenia prawnie normowanej sprawiedliwoœci i zwišzanego z niš ładu podno- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€szšcego życie narodu na wyższy szczebel. Pierwszy władca Polski - bajeczny Krakus - był pierw- szym prawodawcš kraju. W tej płaszczyŸnie Win- centy stawia sprawę stosunku władcy do przy- wódczych grup społeczeństwa: możnych i ducho- wieństwa. Wzorowi monarchowie kierujš się w swych rzšdach nie tyle brzmieniem ustaw, ile opiniš ludzi strzegšcych wraz z nimi ładu praw- nego, stojšcych u steru rei publicae. 6w "prze- œwietny senat Rzeczypospolitej" wszedł w nowe relacje z panujšcym, gdy Polska w momencie chrztu przyjęła prawo wyższego rzędu: prawo boskie, skodyfikowane w kanonach Koœcioła. Wy- kładowcami i stróżami tego prawa pozostajš bis- kupi - nauczyciele i korektorzy władców, a jed- noczeœni.e przywódcy elity rzšdzšcej. Taka koncepcja kształtuje w Kronice Wincen- tego obraz Bolesława Chrobrego pozostajšcegona- dal ideałem monarchy. Podporzšdkowuje on z na- kazu œw. Wojciecha całokształt życia państwowe- go prawom Koœcioła i poddaje w pokorze swe rzšdy kontroli duchowieństwa i możnych. Ele- menty Gallowego wzorca rzšdcy ludu uległy za- sadniczej redukcji. Model mistrza Wincentego, ukształtowany pod wpływem rozwijajšcej się ka- nonistyki i odrodzonego prawa rzymskiego, uzu- pełniony Został w aspekcie etycznym przez wy- akcentowanie cnoty pokory. Uwzględniona w pewnej mierze już w starszych wzorcach, awan- suje ona teraz do roli Zasadniczej cnoty pozy- tywnego władcy, wokół, której skupiajš się cnoty pokrewne takie, jak: skromnoœć, cierpliwoœć, wy- rozumiałoœć itp. Mimo organicznego zwišzku tego  127 elementu "zwierciadła władcy" z aktualnymi kie- runkami moralistyki chrzeœcijańskiej (zwłaszcza cysterskiej) przeniesiony on został i na obraz dzie- jów pogańskich. Wzorem pokory jest u Wincen- tego na przykład legendarny Leszek II, podkre- œlajšcy ostentacyjnie swe niskie po.chodzenie. Kronikarz, uzasadniajšc wartoœć owej cnoty, od- woływać się będzie również do przykładów z an- tyku. Panujšcy, uzależniony w sšdach, decyzjach €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i postępowaniu od elity przywódczej państwa, po- zostaje jednak z natury swego powołania, a także i swego zwišzku z Koœciołem - dobroczyńcš i opiekunem wszystkich.grup ludnoœci. Sprawie- dliwoœć wprowadzana i egzekwawana przez władcę - głosi mistrz Wincenty - jest równo- znaczna z działaniem na korzyœć tych, "którzy mniej mogš". I choć pokrzywdzonymi i uciœnio- nymi sš w kronice głównie przedstawiciele œwiata feudalnego, zawikłani w konflikty polityczne, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€znajdujemy na jej kartach również pochwałę Ka- zimierza Sprawiedliwego jako. orędownika praw ludu. On to, współdziałajšc z episkopatem, uwol- nił uciemiężonych wieœniaków od niesłusznych ciężarów, jakie wkładali na ich barki principes terrae (najpewniej najwyżsi możnowładcy; to okreœlenie Kadłubka stanowi dotšd przedmiot dyskusji) wraz ze swymi urzędnikami. Jakkolwiek byœmy interpretowali znaczenie takich sformuło- wań w sytuacji społeczno-politycznej przełomu XII i XIII wieku, nie sposób zaprzeczyć, iż mamy do czynienia z podtrzymywaniem wspomnianego mitu władcy ponadklasowego, i to w postaci ukształtowanej już w puważnej mierze przez ideały ewangeliczne epoki. Nasuwa się pytanie, w jakim stapniu ów wzorzec księcia, orędownika uciœnio- nych był żywy w œwiadomoœci mas. Wobec braku Ÿródeł nie można jednak na nie odpowiedzieć. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€128 Ideałowi władcy pokornego, łagodnego, podpo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rzšdkowanego prawu, ucieleœnionemu w osobach Bolesława Chrobrego i Kazimierza Sprawiedliwe- go przeciwstawił Wincenty w Kronice wizję ty- rana, uformowanš w ramach koncepcji augustyńs- kiej rozwiniętej w wieku XII przez znanego Ka- dłubkowi Jana Z Salisbury. Przykładem negatyw- nego wzorca byli Bolesław Œmiały i Mieszko Stary. Cechš charakterystycznš tyrana pozostaje €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przeciwna pokorze - pycha, a istotš jego rzšdów jest gwałcenie sprawiedliwego ładu. W obronie tego ostatniego wystšpi "czynnik społeczny przede wszystkim możni oraz Koœciół w osobach swych bohaterskich i mšdrych biskupów (Sta- nisław, Giedko, Pełka). Kierunki ówczesnej myœli prawno-politycznej i etycznej zostały w ten spo- sób włšczane w służbę aktualnych tendencji pol- skiej rzeczywistoœci. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Wzorzec władcy sprawiedliwego i pokornego, księcia pokoju, dalej rozwijano i modyfikowano w piœmiennictwie XIII wieku, zazwycZaj z pominięciem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ ujęć "uczonyc h", charakterystycznych dla €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mistrza Wincentego. Coraz mocniejszy nacisk kładły Ÿródła na osobistš religijnoœć ksišżšt.Po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wstała seria wizerunków władców "pobożnych- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czerpišca rysy naogół z przykładów współczes- nych. W niektórych Ÿródłach (na przykład w Kro- nice wielkopolskiej) otworzył jš Władysław Her- man, przeciwstawiany bratu, zabójcy biskupa Sta- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nisława. Trzynastowieczne roczniki wprowadziły także okreœlenie pius dla Bolesława Chrobrego, a w pierwszej połowie XIV wieku katedra po- znańska starała się stwarzyć przesłanki materialne i moralne jego kultu. Ułożony w tym czasie wiersz umieszczony na pomniku-grobowcu po- œrodku katedry, interpretował czyny wielkiego króla jako czyny i dzieła œwiętego - athleta Christi (bojownika Chrystusa). Nic w tym dziw- €€129 nego. Omawiany ideał panujšcego otrzymał sWój pełny kształt w ramach franciszkańskich wzorców hagiograficżnych szerzonych w całej Europie. Również w piœmiennictwie hagiograficznym zna- lazł rozwinięcie typ tyrana (Bolesław Œmiały). W œwiadomoœci ludzi ówczesnych wizerunki władców złych i niegodnych wpłynęły między innymi i na to, że w wieku XIII wystšpiły zmia- ny w wartoœciowaniu imion dynastycznych, które mogłyby być również przekaŸnIikiem dziedzictwa wad i zbrodni. W atmosferze kanonizacji œw. Sta- nisława (1253) nieco traci na popularnoœci imię Bolesław. Nosił je przecież prócz wielkiego Chrobrego także morderca œwiętego i sprawca utraty korony. Wierni temu imieniu pozostali jed- nak Piastowie œlšscy i mazowieccy. JeszcZe wcze- œniej obserwujemy zanikanie w dynastii imienia Mieszko, zwišzanego z napiętnowanym przez Ka- dłubka wrogiem biskupów i ciemiężycielem lud- noœci - Mieszkiem Starym. Ze sprawowaniem rzšdów w okresie krwa- wych walk wewnętrznych XII-XIII wieku łšczył się jeszcze jeden, poddany mocno w piœmien- nictwie okresu, składnik "zwierciadła władcy". €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Była nim więŸ rodzinna, a zwłaszcza cnota miłoœ- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ci synowskiej i lojalnaœci wobec krewnych (zwła- szcza braci) współrzšdzšcych krajem. Przykładem tych cnót pozostał w historiografii dzięki Gallowi Bolesław Krzywousty, a jego antytezš - Zbig- niew. Obserwujemy przy tym ciekawe zjawisko. Gdy dla Galla niegodnym bratem pozbawionym czci i honoru był ksišżę przeciwstawiajšcy się dziełu zjednoćzenia kraju, to u Wincentego wady te przejmš póŸniejsi władcy, dšżšcy do przywró- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cenia jednoœci państwa: Władysław II i Mieszko Stary. Przykładem rodzinnej miłoœci będš ksiš- żęta zwierzchni nie pragnšcy cudzego, uznajšcy prawa krewnych do władztwa we własnych dziel- 130  nicach: Bolesław Kędzierzawy czy Kazimierz Sprawiedliwy. O zmianie punktu widzenia decydowało oczy- wiœcie zwycięstwo okreœlonych tendencji politycz- nych. Należy tu zasygnalizować jeszcze jedno zjawisko, mianowicie łšczenie sprawy więzi ro- dzinnej ze sprawš stosunku księcia do państwa i narodu. Posługiwanie się w różnych formach obcš pomocš było nierzadkim zjawiskiem w walkach wewnętrznych XII-XIII wieku. Niemniej, gdy padał zarzut braku lojalnoœci i uczuć rodzinnych, dapełniano go w miarę możnoœci zarzutem spro- wadzania wrogów na zgubę kraju, a niekiedy i zarzutem wynarodowienia.  Obserwujemy to już w Gallowej charakterystyce Zbigniewa, pogłębio- nej zresztš w omawianym aspekcie przez Win- centego. Szczególnego jednak znaczenia nabiera ów zwišzek w oczach ludzi szukajšcych w dru- giej połowie XIII wieku dróg przezwyciężenia anarchii feudalnej i przeciwstawienia się zagro- żeniu zewnętrznemu. Kronika wielkopolska przed- stawia nam dwa bieguny postaw. Jeden zajmuje znany warchoł ksišżę Bolesław Rogatka. Niena- widzšc i zwalczajšc braci, wprowadza do kraju popierajšcy go w tej walce wrogi żywioł nie- miecki, proteguje go kosztem Polaków, niegodnie oddaje w obce ręce ziemie polskie. Ulegajšc wpły- wom niemieckim dokomuje zbrodni w stosunku do swych krewnych, rycerstwa, Koœcioła. Na dru- gim biegunie stoi szlachetny i bogobojny Bole- sław Pobożny. Z braterskiej miłoœci, niepomny dawnych urazów, œpieszy na pomoc krewnemu Mszczujowi II pomorskiemu, zagrożonemu przez Niemców, jak również wdowie po zabitym w woj- nie z Litwinami i Rusinami Siemowicie mazo- wieckim. Odbudowujšc zburzony Płock zapewnia dziedzictwo jej synom i chroni znękanš dzielnicę €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€131 od dalszego zniszczenia przez pogan. Obracamy się stale w kręgu œwieckich i politycznych pod- staw wzorców władcy, choć nie brak w nich uza- sadnień chrzeœcijańskich i powišzań z interesami Koœcioła. W bardzo małym stopniu znalazły w Polsce odbicie sakralne pierwiastki karolińsko-ottońskie- go wzorca monarchy: kapłaństwo władcy uœwię- cone aktem pomazania oraz zasadnicza odpowie- dzialnoœć panujšcego za zbawienie poddanych, stawiajšca jego osobę w centrum spraw duchow- nych Koœcioła. Nawet u Galla spotykamy jedynie œlady tych idei. Nikłoœć ich recepcji w społeczeń- stwie uwidocznia brak wyraŸnych prób stworze- nia legendy hagiograficznej dla władców wzoro- wych. Zapewne dużš rolę odegrała tu wczesna utrata korony. Idea królestwa polskiego Regnum Poloniae poZastała żywa jako idea politycznej suwerennoœci kraju i moralnej jego jednoœci, osła- bła jej treœć mistyczna. Treœć tę spróbuje wydo- być wiek XIII, łšczšc z symbolem korony - zna- kiem jednoœci i niezależnoœci państwa - mistykę życia narodu, prowadzonego przez Boga rękami pomazańców do właœciwych mu przeznaczeń. Win- centy z Kielc powie w żywotach œw. Stanisława o utraconym "królewskim kapłaństwie" władców Polski, a przyszłego odnowiciela korony okreœli jako nowego Arona, uœwięconego sakrš ducho- wego przywódcę narodu. Myœl ta, miała wy- wrzeć wrażenie na Henryku Probusie, determinu- nujšc - według relacji Ottokara ze Styrii - jego politykę w astatnich latach życia, nie znalazła je- dnak odzwierciedlenia w propagowanych wzor- cach osobowych władcy. Zapewne przyczyniła się do tego tendencja konkurencyjna: wišzanie idei duchowego przywództwa narodu z osobami œwię- tych biskupów i ich następców. Nie należy wszak- że sšdzić, aby czyny i dzieła panujšcych nie mia- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€132 ły w literaturze niektórych odniesień religijno-sa- kralnych. Kroniki przytaczajš cudowne znaki to- warzyszšce ich naradzinam, zwrotnym momentom Życia, walkom (Siemowit, Mieszko I, Bolesław Krzywousty i inni), ukazujš losy pozytywnych władców w kategoriach misterium - szcZególnego zwišzku z Bogiem czuwajšcym nad losami wy- brańców i powierzonego ich opiece kraju. Œwia- domoœć tego zwišzku ma wytwarzać wœród panu- jšcych postawę ufnoœci do Boga i poczucie obo- wišzku przestrzegania i szerzenia jego praw. Nie znalazł też głębszej recepcji inny ważny element karalińskiego wzorca monarchy, miano- wicie wykształcenie władcy zwišzane z rolš przy- wódcy i rzšdcy ludu chrzeœcijańskiego, a stšd skupione na znajomoœci spraw bożych oraz liturgii regulujšcej życie społecżnoœci Koœcioła. Œlad ta- kiej koncepcji władcy polskiego spotykamy w XI wieku w znanym liœcie Matyldy lotaryńskiej do Mieszka II, jednakże już we wzorcach Galla nie było o niej mowy. Władcę wykształconego, ota- czajšcego się uczonymi i dyskutujšcego Z duchow- nymi o kwestiach teologicznych, ukazał dopiero póŸniej w osobie Kazimierza Sprawiedliwego- mistrz Wincenty, uznajšc jednak tę cechę księcia za wyjštkowš. Nie próbował jej imputować in- nym bohaterom swego dzieła, a tym samym włš- czyć organicznie w ogólniejszy wzorzec panujšce- go. Podobny charakter miało rozwinięcie w litera- turze XIII wieku wštku wykształcenia Kazimierza Odnowiciela, któremu przypisywano nawet uni- wersyteckie studia w Paryżu. Wštek ten wišzał się œciœle z rozbudowanym w nawišzaniu do epoki francuskiej podaniem o œlubach zakonnych wład- cy. Element wykształcenia został silniej wydobyty €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w trzynastowiecznych "zwierciadłach władców "pobożnych". Chodzi tu jednak przede wszystkim o lekturę duchownš, ważnš dla ich osobistych po- 133 staw religijnych; rola tej lektury została pod kreœlona w ramach ogólniejszego wzorca hagio- graficznego propagowanego przez zakony że- brzšce. Wiek XII dostrzegł natomiast w ideale panu- jšcego i podkreœlał cnoty i zalety rycerza-wojow- nika. Już Gall programowo skupił swojš Kronikę na czynach rycerskich władców, a główny bohater dzieła - Bolesław Krzywousty - realizuje z bo- gatego zasobu cnót swego wzoru, Chrobrego, nie- mal wyłšcznie cnoty wojenne. Dzięki podanemu przez Anonima bogactwu szczegółów dotyczšcych wypraw i zwycięstw Krzywousty pozostanie dla całej polskiej historiografii œredniowiecznej naj- bardziej "plastycznym" wzorem króla-rycerza. Co więcej, właœnie z jego postaciš zwišżš się pier- wsze znane imiona sławnych rycerzy polskich- towarzyszy bojów zdobywcy Pomorza. czynom wojennym panujšcych poœwięcona jest także Zasadniczo Kronika mistrza Wincentego, który skodyfikował literacko i dydaktycznie cnoty władcy-rycerza. Zubożajšc znacznie w stosunku do Galla obraz wewnętrznych rzšdów Bolesława Chrobrego, wydobył w wizerunku monarchy ce- chy wodza i zdobywcy. PóŸniej, Kronika wielko- polska uczyni z Chrobrego odnowiciela bajecznego imperium Lechitów, obejmujšcego całš Słowiań- szczyzmę. Władcę-rycerza cechuje przede wszystkim męstwo, pogarda œmierci, duch walki aż do zwy- cięstwa. Walczy on w pierwszym szeregu, dajšc swym wojskom przykład walecznoœci i nieustra- szonoœci. Umie także pobudzić je do czynu pło- miennym słowem i efektownym gestem. W œcisłym zwišzku z tymi przymiotami pozostajš inne zinte- growane w ideale rycerskim: prymat chwały wo- jennej nad zyskiem, wspaniałomyœlnoœć wobec pokonanego wroga, wiernoœć danemu słowu, hoj- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€134 noœć i szczodrobliwoœć. Władca toczy wojnę W ramach pewnych konwencji wynikajšcych z teg o ideału. W sytuacji szczególnie trudnej sto- suje usprawiedliwiony podstęp, ale.w zwykłych Warunkach nie ucieka się do niego. Walczy we- dług reguł rycerskich, wspaniałomyœlnie ogranicza też plon swego zwycięstwa. Nie znaczy to by- najmniej, aby nie :akceptowałi nie wprowadzał W życie prawa krwawej żemsty - zwłaszcza za zdradę. Chrzeœcijańscy kronikarze nie wahali się chwalić dokonywanych przez wzorcowych wład- ców krwawych rzezi, podpaleń, gwałtów, rabun- ków i uprowadzania ludnoœci w niewolę - jako słusznej i sprawiedliwej kary wymierzonej wro- gowi. Przejęcie, a właœciwie dopełnienie ideologicz- ne i literackie powyższych elementów wzorca władcy warunkowane było cišgłymi walkami to- czonymi pod przywództwem księcia. Ideał rycer- ski wyrastał w dużej mierze z podłoża rodzimej tradycji grup społecznych - możnowładztwa i ry- cerstwa - których podstawowe zajęcie stanowiła wojna. Pewnym jej surogatem pozostawały łowy, uwzględnione także we wzorcach kronikarskich. Gall zbliżał postać panujšcego możnym i niższe- mu rycerstwu, zamyka  jšc jš w obrębie pojęć zro- zumiałych dla szerszych kręgów feudalnych. Z drugiej strony oddziaływały tu silnie wpływy kultury dworów zachodniej Europy, niosšc wy- raŸnie zarysowane wzory postaw i zachowań ry- cerskich oraz uzasadniajšcš je ideologię. Wzorce, uosobione w wizerunkach wybitnych monarchów, miały - uwzględniajšc oczywiœcie podziały w ob- rębie warstwy feudałów - sens normatywny dla ogółu ludzi zobowišzanych, z racji posiadania ziemi i poddanych, do służby wojskowej i w służ- bie tej widzšcych uzasadnienie swej pozycji spo- łeczmej. 135  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2ebb5eca 2edcf245 65a 1e f9c3 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  CZESŁAW DEPTUŁA, ALEKSANDRA WITKOWSKA Ideologię rycerstwa oraz wyrażajšce jš obrzę- dy i obyczaje propagował dwór, ale jej percepcja stanowiła dzieło zbiorowe kręgów zwišzanych z panujšcym więziš feudalnej wiernoœci i dšżš- cych do zakorzenienia owej więzi we wspólnych wartoœciach i stylu życia, Tworzona w polskim piœmiennictwie XII-XIII wieku legenda rycerska choć kształtowana pod wpływem zachodnich ga- tunków literackich, operuje od poczštku rodzimy- mi wzorcami osobowymi, znajdujšc je w dziełach ojczys.tych, w postaciach historycznych lub nawet w spółczesnych piszšcemu. Modele postaw rycer- skich pojawiały się nie tylko w relacjach o ksiš- żętach. Ukazywały je, powtarzane przez wiele przekazów, anegdoty o ludziach z ich otoczenia. Oto na przykład Gallowy komes Żelisław, utra- ciwszy w boju rękę, otrzymał od Krzywoustego rękę ze złota. Jego antytezš był, wymieniony przez Kadłubka, rycerz splamiony ucieczkš z pola bitwy. Powiesił się ze wstydu, otrzymawszy od księcia dary symbolizujšce tchórzostwo: kšdziel i skórę zajęczš. Należy dodać, iż omawianej legen- dzie brakowało zachodniej romansowej fantastyki. Znalazła ona przede wszystkim wyraz w przeka- zach historiograficznych i trzymała się na ogół wiernie Ÿródeł i realiów, nawet w "uczonym" obrazie dziejów bajecznych kraju. Jakie wartoœci ideowe wyższej rangi przeni- kały owe wzorce rycerskie, nadajšc im sens spo - łecmy? Już w pierwszych zabytkach piœmiennych okresu idea rycerska powišzana była œciœle z po- czuciem narodowym i patriotyzmem. Władca i jego towarzysze toczš walki z obcymi, perfid- nymi ludami o starodawnš wolnoœć Polaków, nie- naruszalnoœć granic kraju, chwałę ojczyzny. Bo- lesław Krzywousty u Galla gotów jest poœwięcać życie, aby położyć kres zagrożeniu ziem polskich. Wzorami patriotyzmu sš pozytywni władcy z Kro- 136 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niki Kadłubka, ale również i możny Piotr Włosto- Wic, który nie zważajšc na niebezpieczeństwo po- ryWa księcia ruskiego Wołodara, by ocalić kraj. przykładem jest także bohaterska załoga Głogowa złożona z rycerzy i grodzian, branišca się przed Niemcami w roku 1109. W okresie rozbicia dziel- nicowego ideał obrońcy Polski zaczyna się coraz mocniej kojarzyć ze wspomnieniem dawnej œwiet- noœci i jednoœci państwa. Jednoczeœnie będzie on rzutował na charakterystykę aktualnych ksišżšt. Rycerzami bez skazy sš walczšcy z obcymi na- jeŸdŸcami - Henryk Pobożny i Bolesław Poboż- ny. Protektor Niemców - wspomniany już Bo- lesław Rogatka - to władca kłamliwy, zdradziec- ki i wiarołomny, stanowišcy - podobnie jak i jego przyjaciele i protegowani - zaprzeczenie cnót rycerskich. Kronikarz wielkopolski bowiem odmawia Niemcom zasadniczych przymiotów ry- cerza: odwagi i dzielnoœci. Pamiętajšc o narodo- wych treœciach literatury rycerskiej Zachodu (zwłaszcza chansons des gestes), i tu dostrzec można współzależnoœć rodzimych potrzeb ideolo- gicznych z pršdami płynšcymi z zewnštrz. Od momentu przyjęcia chrzeœcijaństwa rów- nież do Polski zaczęła przenikać szerzona przez Koœciół religijna koncepcja rycerstwa. Znajdowa- ła oparcie w kulcie œwiętych rycerzy (Jerzy, Mau- rycy, Marcin i inni) w swoistej, wojskowej meta- foryce nieobcej hagiografii, przenoszšcej pojęcia zwišzane z walkš z wrogiem, zapasami i szer- mierkš na teren życia wewnętrznego i walki do- bra ze złem w duszy ludzkiej. Na przełomie XI/XII wieku idee krucjatowe zabarwiajš atmosferę wojen z pogańskimi Pomorzanami i Prusami. Treœci przeżyć i wzory zachowań poddawał rycerstwu nowy obrzęd rycerski. W końcu XI wie- ku znamy na dworze księcia przepojony elemen- tami religijnymi obrzęd pasowania rycerskiego, 137 €€€€€€€€€€€€zobowišzujšcy do walki w obronie Koœcioła i po- krzywdzonych. W cišgu całego omawianego okre- su nie znalazł on wprawdzie rozpowszechnienia, wydaje się nawet, że stał się przywilejem ksišżę- cym. Ale chrysti:anizacja rzemiosła wojennego i rycerskiego stylu życia łšczyła się z szerszym oddziaływaniem praktyk koœcielnych. Rycerz polski z Kroniki Galla - sam władca oraz jego komesi i wojownicy - œwiadomy opieki Boga słucha przed bitwš nauk duchowieństwa i przystępuje do sakramentów. Œledzi koleje woj- ny w kalendarzu liturgicznym, wišżšc zwycięstwa z cudownš ingerencjš œwiętych, czczonych w da- nym dniu, a klęski :z "cudami kary za zaniedba- nie praktyk przypadajšcych na ten okres. Obraz ten nabierał szczególnego znaczenia, gdy walka toczyła się z pełnymi pychy sługami szatana- poganami. Wojsko chrzeœcijan wówczas miało po- czucie misji ugruntawania ładu i pokoju bożego. Trwałoœci tych treœci w œwiadomoœci społeczeń- stwa sprzyjały stałe walki Polaków z ludami po- gańskimi, a razwijana w wieku XII-XIII koncep- cja Polski jako częœci christianitatis zespalała reli- gijne i narodowe komponenty ideału rycerskiego. Wzorzec rycerza chrZeœcijańskiego kreœlili jed- nak pisarze i w obrazie osób nie walczšcych z poganami. Daje go na przykład Kronika wiel- kopolska w wizerunku księcia Bolesława Poboż- nego. Władca ten, pasowany na rycerza w ka- tedrze gnieŸnieńskiej, oszczędza w wojnach do- bra koœcielne, a w bitwach toczonych z Branden burgiš i polskimi księstwami dzielnicowymi zdaje się w pełni na Boga, pokładajšc całš ufnoœć w jego pomocy i łasce. Od połowy XII wieku coraz silniej podkreœlano w postawie i zachowa- niu rycerstwa elementy dewocji wyrażajšce się w pielgrzymkach, pobożnych œlubach, darowiz- nach dla Koœcioła. Ideał rycerski wejdzie tu wy- 138  raŸnie w kršg oddziaływania wzorców hagiogra- ficznych. Gdy omówione składniki ideału rycerskiego znajdowały ZROZUMIAłE poparcie ludzi Koœcioła władajšcych piórem, to mniej oczywiste jest ono dla RECEPCJI wzorców œwieckiej kultury rycerstwa zachodniego, skrystalizowanych najpełniej w ro- mansie francuskim XII wieku. Na uwagę zasłu- guje obecnoœć w ideologii polskich kręgów feudal- nych historii i mitologii antyku, które w amawia- nym stuleciu przeszły z kart uczonych dzieł do papularnej opowieœci dwarskiej. Elementem noœ- nym była tu szkolna kultura literacka. W metaforykę klasycznš ujmuje Gall A.nonim czyny KrZywoustego - "syna Marsa. Jednakże bardziej znamienne wydaje się pojawienie się od poczštku XII wieku w wielkopolskim rodzie Le- szczyców imienia Hektora - głównego herosa œredniowiecznego romansu tematyce starożytnej. Będzie ono, wraz z IMIENIEM Parysa, jednym z głównych imion rodawych Leszczyców. Mistrz wINCENTY włšczył do swej KronIkI tych imion WIęCEJ. Aleksander Wielki i Juliusz Cezar weszli na stałe w obraz dziejów Polski jako postacie wielkich i rycerskich przeciwników LEGENDARNYCH władców kraju. Warto zaznaczyć, że Hektor Aleksander i Cezar to pogańscy "rycerze sławy z romansu zachodnioeuropejskiego. Około połowy XII wieku pierwszy autor pol- skiej wersji podania o Walterze z Akwitanii, spo- pularyzowanej póŸniej między innymi przez KRo- nIke wIelkopolskš, ukazał czytelnikowi nowy ideał RYCERSKI zwišzany z koncepcjš miłoœci dwor- skiej. Akcja romansu przeniesiona ZOSTAłA w ramy bajecznych dziejów Polski i w realia geograficzne Małopolski. Walter, czyli Walgierz Udały z Tyńca, to rycerski kochanek, który zdobywa miłoœć ko- biety pieœniš miłosnš, uprowadza potajemnie uko- 139  chanš z dalekiego dworu francuskiego, stacza o niš œmiertelnš walkę z rywalem. Dokonujšc następnie krwawej zemsty na niewiernej Helgun- dzie i jej kochanku - pięknym Wisławie, karze sprawiedliwie nie tyle zdradę małżeńskš, ile sprzeniewierzenie się wiernej miłoœci. Elementy œwieckiego romansu przenikajš też w pewnej mierze legendę Piotra Włostowica. Wy- stępujš one w obrazie niezwykłych przygód ko- mesa, zwłaszcza zwišzanych ze zdobyciem legen- darnego skarbu, a także w,akcentowaniu w cha- rakterystyce Piotra ogłady i dwornych obyczajów. Jednakże omawiane wzorce nie znalazły, jak się zdaje, głębszej recepcji społecznej. Zabrakło tu przede wszystkim zasadniczego składnika ideału zachodniego: dworskiego kultu kobiety szerzonego przez lirykę miłosnš. Kadłubek stworzył wpraw- dzie i przekazał póŸniejszemu piœmiennictwu po- stać heroicżnej, a zarazem budzšcej goršce uczu- cia władczyni - Wandy; Gall zna miłosiernš i mšdrš żonę Bolesława Chrobrego - ale charak- terystyka kobiet warstw przywódczych społeczeń- stwa nie pozbawiona jest w piœmiennictwie pol- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skim cech negatywnych. Uczone moralizatorstwo nakłada się tu zapewne na jakieœ wyobrażenia obiegowe. Zawiœć, złoœć, zdradzieckoœć i wybujałš ambicję kobiet pokazywano z dużš siłš ekspresji na przykład w postaciach żon Popiela II i Włady- sława II. Rozpustę i wiarołomstwo kobiet uwi- daczniać miało podanie o żonach rycerzy Bole- sława Œmiałego. Przełom przyniosły w wieku XIII hagiograficzne wzorce œwiętych księżniczek. Będš one jednak zupełnie przeciwstawne ideałowi mi- łoœci dworskiej. Dlaczego tak było? W Polsce nie zdšżyła wy- tworzyć się grupa œwieckich poetów typu truba- durów, truwerów i minnesangerów, choć można do nich zaliczyć Henryka IV Probusa. Polskš le- 140 gendę rycerskš w dużym stopniu formowało du- chowieństwo, nawet jeœli głównym jej podłożem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€była tradycja œwiecka, i ono jš zabezpieczało na piœmie. €€€€€€€ Być może jednak jesteœmy tu ofiarami nie- szczęœliwego stanu zachowania pomników ustnych. Literatura ustna w XIII wieku zdobyła się na osobne pieœni o sławnym zwycięstwie roku 1205 pod Zawichostem i o losach nieszczęsnej Ludgardy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€żony Przemysła II. Ale poza zapisem, że pieœni €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€takie kršżyły - najpewniej wœród rycerstwa i na dworach - nic więcej o nich nie wiemy. Gdy w XIII wieku zmienia się umysłowoœć €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kleru, kultura scholastyczna i rozwój literatury hagiograficznej uniemożliwiajš recepcję wspom- nianych wzorców. ponadto bywały one propago- wane przez oœradki niemieckie, co mogło potęgo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wać odczucie ich obcoœci. Nie znaczy to bynaj- mniej, aby ideały rycerskie uległy w pełni presji hagiografii. Bolesław Œmiały, nawet w utworach, gdzie legenda œw. Stanisława pozbawiła go cech pomazańca i uczyniła zeń bezbożnego tyrana, sła- wiony jest za szczytne ambicje odnowienia mo- narchii Chrobrego, męstwo, pogardę dla bogactwa €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i hojńoœć. Pochlebny wizerunek otrzymał też w piœ- miennictwie XIII-XIV wieku Henryk IV, ksišżę wrocławski. Przedstawiony został jako wzór szla- chetnoœci postępowania, prawoœci, szczodrobliwoœci i dobroci. Jego przydomek Probus-Prawy- objaœniano w Ÿródłach również przez takie termi- ny, jak: Bonus, Largus, Pius. Owe zalety moralne księcia-rycerza nie łšczš się bynajmniej silniej z wzorcem hagiograficznym. Henryk to władca skłócony z Koœciołem, choć czuje się w ostatnich latach życia wybrańcem Boga, powołanym do od- nowienia Królestwa Polskiego. Jego sylwetkę do- pełniajš zalety wypływajšce z ideału dworskiego, a więc: wytwornoœć obyczajów, zamiłowanie do 141 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zabaw rycerskich, pocišg do lektury i gustowanie w poezji. Zwróćmy jednak uwagę, że taki właœnie wizerunek Henryka IV, wišżšcy się z kulturš dworskš nabytš przez niego poza granicami kraju nakreœlili głównie pisarze niemieccy. Ideał możnowładcy Drugi, po ksišżęcym, wzorzec feudalny wy- kształcony w ramach ideologii rycerskiej - to wzorzec wielkiego możnowładcy. W piœmiennic- twie XII-XIII wieku łšczono go zazwyczaj z po- staciami historycznymi piastujšcymi do roku 1138 godnoœć wojewody całej Polski - póŸniej zaœ wojewody dzielnicowego. Z urzędem tym wišże się wizerunek męża niezastšpionego w boju i ra- dzie - prawej ręki monarchy. Wierny, mężny i roztropny bierze on wraz z władcš odpowie- dzialnoœć za losy wojen, wyręcza go w zasad- niczej wagi zadaniach, a w wyjštkowo ciężkiej sytuacji ratuje kraj i swego pana bohaterskim czynem lub mšdrym fortelem. Pierwsi tacy woje- wodowie pojawiajš się w skreœlonej przez Galla i Wincentego legendzie Krzywoustego: Skarbinir, , Wszebor i Piotr Włostowic. Stosunek wzajemny wzorców władcy i wojewody będzie ulegał w piœmiennictwie okresu charakterystycznej prze- mianie. Gall zasadniczy wyznacznik war- toœci możnowładcy w jego wiernoœci wobec "pana naturalnego" i dynastii, przekazujšc po- tomnym obraz zaprzeczenia tej cnoty w wizerun- ku wojewody Sieciecha. W Ÿródłach póŸniejszych podkreœla się relację odwrotnš: wartoœć władcy charakteryzowano przez jego stosunek do woje- wody. Leszek Biały wznosi się według Kadłubka na szczyty szlachetnoœci, rezygnujšc ze względu na swego wojewodę Goworka z tronu krakowskiego. €142 Waga ideowo-polityczna podobnego ujęcia za- rysowuje się ze szczególnš siłš, gdy wzorowy możnowładca zosbaje ukazany jako główny obroń- ca ojczyzny, stróż jej potęgi, pokoju i bezpieczeń- stwa u boku młodocianego, zestarzałego lub nie- dołężnego władcy. Takim wojewodš miał być według Kroniki polsko-œlšskiej (opierajšcej się na zaginionej Carmen Mauri) - Piotr Włostowic przy Bolesławie Krzywoustym, a według Miracula beati Verneri (Cuda błogosławionego Wernera)- Krystyn przy Konradzie Mazowieckim. Ksišżę vystępujšcy przeciw podporze państwa to pełen pychy i zawiœci tyran,który swoim postępowa- niem gubi potęgę kraju (Konrad) lub niszczy wła- sne panowanie (Władysław II). Skala odpowiedzialnoœci wielkiego wojewody i jego wartoœci osobowych wzrasta w historio- grafii okresu rozbicia dzielnicowego. Piotr Wło- stowic zostaje w legendzie wyznaczony przez umierajšcego Bolesława Krzywoustego na obrońcę całego podzielanego kraju, opiekuna małoletnich ksišżšt i stróża ładu ustanowionego testamentem władcy z roku 1138 (Kronika polsko-œlšska). Mistrz Wincenty kreœli wizerunek wojewody Mi- kołaja przejmujšcego po œmierci Kazimierza Spra- wiedliwego troskę o całe państwo. Ocena woje- wody nie jest tu zresztš zupełnie jednoznaczna. W usta Mieszka Starego - co prawda postaci zdecydowanie negatywnej - wkłada kronikarz pod adresen'I Mikołaja zarzut krańcowej pychy i samowoli, mianowania lub stršcania władców według własnego uznania. Wzorcowa sylwetka wojewody występuje czę- sto na tle większej grupy możnych - rady kró- lewskiej czy ksišżęcej. Gloryfikuje jš Gall, wišżšc z idealnš sylwetkš Bolesława Chrobrego zespół dwunastu doradców, przypominajšcy słynnš radę dwunastu parów z epopei o Karolu Wiielkim. 143 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Wincenty okreœli tę grupę rzymskš formułš se- natus rei publicae i wyznaczy "senatorom" w sWej wizji dziejów Polski daleko samodzielniejszš rolę, Władców obiera się elekcyjnie i obala, gdy stajš się tyranami. W ten sam sposób wznoszš się i upadajš całe dynastie, z których piastowska jest tylko ostatniš. Nad cišgłoœciš państwa, ładem i bezpieczeństwem ojczyzny czuwa jednak stale zespół mšdrych, odważnych, obezmanych z pra- wem i tradycjš członków senatu biskupami i wojewadami na czele. Jeszcze jeden silnie podkreœlany w litera- turze element wzorca możnowładcy - to jego działalnoœć fundacyjna. Łšczyła się ona organicz- nie ze sprawš osobistej pobożnoœci i w tym aspek- cie wchodziła w zakres problematyki wzorców hagiograficZnych. Tu interesuje nas aspekt inny. Fundacja, czy inna darowizna na rZecz Koœcioła €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jako najwyższa forma "jałmużny" - dobrego uczynku, a równoczeœnie œwiadectwo potęgi mate- rialnej i feudalnej hojnoœci - dawała œwiadectwo pozycji możnego w społeczeństwie i stanowiła punkt wyjœcia legendy literackiej. Wœród wład- ców wrzorzec wielkiego fundatora reprezentował przede wszystkim Bolesław Chrobry, któremu z czasem przypisano fundacje faktycznie dokona- ne przez jego następców. Charakterystyczne jest zwłaszcza przejmowanie zasług Bolesława Œmia- łego. Możnowładztwo z pomocš swej duchownej klienteli podjęło zasadniczy wysiłek, aby wzorzec ten zwišzać z przedstawicielami swojej warstwy. ródła XII wieku wcieliły go w postacie Piotra Włostowica i Jaksy z Ziechowa. Symboliczna cy- fra 70 fundacji Piotra (póŸniej 77) obejmowała stopniowo nowe klasztory i koœcioły na terenie całej Polski; dużš rolę odegrało mylne utożsamia- nie przez Kronikę wielkopolskš osoby komesa 144 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Z Piotrem Wszeborowicem. Tak więc pod koniec œredniowiecza legenda uczyniła go powszechnym budowniczym pomników romańskich. Szczodrobli- woœć fundacyjna stawała się wyznacznikiem pres- tiżu społecznego. Postulujšc ów zwišzek możnowładcy z Ko- œciołem, duchowieństwo ukazywało go z jednej strony w sferze sakralnej, z drugiej zaœ formuło- wało znamienne ustrzeżenia wobec postaw prze- ciwnych. Zapewne już w wieku XII dokonano charakterystycznego skojarzenia między oœlepie- niem Piotra Włostowica przez Władysława II a œmierciš biskupa Stanisława. Jednakże możno- władca może być również pełnym pychy wrogiem ludzi, Boga i porzšdku ugruntowanego prawem koœcielnym. Takim odpowiednikiem księcia-tyrana w omawianej warstwie był według Mors beati Verneri (Œmierć błogosławionego Wernera) z po- łowy XIII wieku Bolesta, kasztelana Wizny potentissicae ,us satrapa Mazoviae (najpotężniejszy rzšdca Mazowsza). Chciwy dóbr koœcielnych sprowadza pogańskich Prusów, by zamordowali œwištobliwe- go biskupa płockiego Wernera. Ponosi też odpo- wiadajšcš zbrodni karę: zostaje skazany na spa- lenie z wyroku sšdu odbytego w metropolitalnym GnieŸnie. Warto zaznaczyć, iż w kręgu możno- władczym, podobnie jak w dynastii, poważne zna- czenie ideowe miało przekazywanie z pokolenia na pokolenie imion rodowych, zwyczaj nieobcy też rycerstwu. Po tym przeglšdzie wzorców œwieckich można by zadać pytanie, do kogo je adresowano. Do ksišżšt i możnowładców? Zapewne, że i do nich, ale jak pouczajš nas losy innych wzorców spo- łecznych, ich funkcje były złożone. Zaspokajały ciekawoœć szerokiego ogółu budujšcš anegdotš o możnych tego œwiata, budziły wœród rycerstwa i ludu przekonania o władcach sprawiedliwych, B Po?ska dzielnicow'a 145 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ucieczce pokrzywdzonych i o wspaniałych panach stojšcych na czele i straży porzšdku społecznego, którego nie wolno naruszać. Wzorce te należały przeto do podstaw œwiadomoœci społecznej owego czasu. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Ideał œwiętego Inny przykład wzorców osobowych płynšł z litera- tury hagiograficznej, oddziałujšc w interesujšcym nas okresie równolegle z modelem feudalno-ry- cerskim. Niewštpliwie, ogromnš wówczas popular- noœć tejże literatury przekazywanej pismem i sło- wem tłumaczy przede wszystkim fakt, iż wyrażała ona w jakiœ szczególny sposób œwiadomoœć ogólno- ludzkš i prezentowała wartoœci wspólne całej chrzeœcijańskiej Europie. Z racji swych budujš- cych i dydaktycznych funkcji społecznych nada- wała się zwłaszcza do ukazywania pewnych po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€staw etycznych i modeli postępowania. W tym także sensie odzima nasza twórczoœć hagiogra- ficzna była i w wieku XIII pewnš próbš przy- bliżenia szerszym kręgom jej odbiorców zasad wcišż jeszcze młodego na gruncie polskim chrze- œcijaństwa. Duszpasterski program zakonów że- brzšcych sprawił, jak i w innych krajach Europy, że tego właœnie rodzaju piœmiennictwo przejęli w swe ręce dominikanie i franciszkanie. Odbiorcami płynšcych stšd impulsów byli nie tyle zapewne nieliczni czytelnicy samych łaciń- skich vita, lecz znacznie szersze kręgi alitterati (niepiœmiennych), do których treœci hagiograficzne docierały przede wszystkim w formie kazań, przez szczególnie popularne w homiletyce, zwła- szcza w dominikańskiej i franciszkańskiej, budu- jšce exempla (przykłady). Czerpano je głównie z powstałych wówczas we Francji, Niemczech 146 i We Włoszech dominikańskich legendarzy- dzieł tak popularnych, jak Abbreviatio in gestis et %rciraculis sanctoru%n, (Skrót dziejów i cudów œWiętych) Jana z Mailly (1243), Liber epilogorum, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€in gesta sanctorun (Księga streszczeń dziejów œwiętych) Bartłomieja z Trydentu (1245-1246), speculum , historiale (Zwierciadło historyczne) Wincentego z Beauvais (około 1244 roku), €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€a zwłaszcza z Legenda Aurea (Złota legenda) Jakuba z Voragine (około 1258 roku). Pierwsze wyraŸne œlady wykorzystania tego ostatniego zbioru w naszym kaznodziejstwie odnajdujemy w łacińskich kazaniach Peregryna z Opola, prowin- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cjała polskich dominikanów i kaznodziei z przeło- mu XIII/XIV wieku. Najstarsze zapiski cudów zdziałanych przez małopolskich œwiętych wspomi- najš, że legendy u rodzimych patronach wykorzy- stywano w kaznodziejstwie parafialnym w Mało- polsce już w połowie XIII wieku. Przyswajanie obcych wzorców hagiograficz- nych szło u nas w parze z pewnym ich doborem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i redukcjš adpowiadajšcymi niewštpliwie potrze- bom społecznym. I w tym zakresie widać swois- toœć polskiej odmiany kultury œredniowiecznej, jej stosunkowo znacznš niezależnoœć od propagowa - €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nych prZez Koœciół powszechny modeli. W naszej rodzimej hagiografii zwraca przede wszystkim uwagę brak zainteresowania osobo- wym wzorcem zakonnym, żywym w tym czasie w hagiografii benedyktyńskiej i cysterskiej, zwłaszcza Niemiec i Francji. Wydaje się to tym €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dziwniejsze, że oba te zakony rozwijały - jak wiadomo - w Polsce pomyœlnie swš działalnoœć. Pewne elementy tego wzorca przekazujš nam wprawdzie dwunasto- i trzynastowieczne Żywoty œw. Wojciecha, uwypuklajšc w swej treœci mo- menty wišżšce się z powołaniem mniszym i ży- ciem kontemplacyjnym œwiętego, sš to jednak 147 €€€€wštki przejęte z wczeœniejszych jego vita jeszcze z przełomu X i XI wieku, powstałych poza gra- nicami kraju i pisanych przez cudzoziemców. Nie rozwinęła się u nas także hagiograficzna legenda o œwiętym królu, a wizerunek władcy idealnego pozostał ostatecznie wzorcem œwieckim, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mimo pewnych nawet prób uœwięcenia samej in- stytucji monarchii czy wštków hagiograficznych zawartych w "zwierciadłach ksišżęcych" z naszych pierwszych kronik. Nad przyczynš braku starań o kanonizację władców zasłużonych około wpro- wadzenia chrzeœcijaństwa i zorganizowania Ko- œcioła polskiego zastanawiano się wielokrotnie. Przykład sšsiadujšcych z nami Czech, Vęgier, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Niemiec czy Kijowa nie znalazł w Polsce naœla- dowców. Brak podobnych dšżeń, tak wówczas po- wszechnych w Europie, zastanawia tym bardziej że przecież polityka zjednoczeniowa Piastów skšdinšd domagała się w celu przełamania odręb- noœci dzielnicowych rozwoju patronatu ogólnona- rodowego, który w przypadku naszych najbliż- szych sšsiadów służył sprawie umacniania jedno- œci monarchii wczesnofeudalnej, skupionej wokół dynastii liczšcej w swym gronie œwiętych. Polska ówczesna z brakiem zapotrzebowania na wzorzec œwiętego władcy stanowi, jak się wydaje, przy- padek zupełnie wyjštkowy. Ale podkreœlmy raz jeszcze, nie przeszkadzało to w sięganiu po motywy hagiograficzne przy charakterystyce i ocenie ksišżšt przez naszych kronikarzy. Poczšwszy od Galla po Kronikę wiel- kopolskš wzorzec księcia zawierał w sobie pewien katalog cnót chrzeœcijańskich, a jego portret lite- racki przybierał niekiedy wyraŸny schemat hagio- graficzny. Owej schematyzacji podporzšdkowane zostały szczególnie sylwetki dynastów w Kronice wielkopolskiej. Stałe motywy występujšce w œred- niowiecznych vita, takie jak wysokie urodzenie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€148 otoczone nimbem cudownoœci, dojrzałoœć duchowa, mimo młodego wieku, surowa asceza osobista i przyjazne stosunki z ludŸmi, nadzwyczajne uczynki miłosierdzia - odnaleŸć nietrudno we wspomnieniach kronikarza, zwłasz.cza o Przemy- œle I i Bolesławie Pobożnym. W przypadku Przemysła podkreœlona została €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nadzwyczajna pobożnoœć, gorliwe uczestniczenie w służbie bożej, zamiłowanie do lektury pisma, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œwiętego, szczególny kult Matki Bożej, przywiš- zanie do Koœcioła i wielka wobec niego hojnoœć, wybitna pokora, czystoœć obyczajów,: goœcinnoœć oraz szczodrabliwoœć wobec potrzebujšcych po- mocy. W charakterystyce Bolesława Pobożnego znalazł się motyw heroicznej cnoty przebaczania, służby najwyższej idei pokoju, miłoœci Boga, lu- dzi i płynšcego stšd miłosierdzia. Na podobne wštki hagiograficzne w kronikach Galla i mistrza Wincentego zwróciliœmy już uwagę. Pewnych ele- mentów wštków -hagiograficznych nie braktakże €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w opiniach o Henrykach œlšskich (Kronika polsko- -œlšska, Żywot œw. Jadwigi). łatwo je odnaleŸć w "zwierciadłach" dynastów, istniejš jednak trudnoœci w ustaleniu granicy między przenikajšcymi się wzajemnie składnikami wzorca feudalno-rycerskiego i hagiograficznego. Oba opie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rały się na wartoœciach kultury chrzeœcijańskiej i wyrażały często te same zasady etyczne. . Istotna różnica polegała jedynie na wyraŸnym przyporzšdkowaniu we wzorcu hagiograficznym owych zdobišcych księcia cnót propagowanemu przez hagiografię ideałowi życia ascetycznego. Został on spopularyzowany w naszej trzynasto- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wiecznej hagiografii przede wszystkim w modelu œwištobliwej księżnej i księżniczki. Schemat mo- tywów składajšcych się na wzorcowš sylwetkę księżnych polskich: Salomei, Kingi, Jadwigi czy Anny w najstarszych ich vita pozostaje całkowi- 149 cie zgodny z obowišzujšcym ówczeœnie szablonem hagiograficznym, reprezentatywnym dla nowej duchowoœci trzynastowiecznej Europy. Wszystkie cztery żywoty potwierdzajš fakt żywej i nader pozytywnej reakcji œrodowisk dworskich na ruch franciszkański, przyjmujšcy się u nas w cišgu trzydziestych lat. XIII wieku w formie już wy- kształconej i zorganizowanej w ramach zakonu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€męskiego i żeńskiego, a także nowej w ówczesnym Koœciele instytucji dla laików: trzeciego zakonu. Jako fundatorzy ogromnej większoœci klaszto- rów żebrzšcych, zarówno franciszkańskich, jak i dominikańskich, występujš głównie władcy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ksišżęta polscy: tak na przykład Henryk Poboż- ny, Bolesław Wstydliwy i Bolesław Pobożny ufundowali około 10 pierwszych domów braci mniejszych, a na 33 fundacje dominikańskie po- wstałe do końca XIII wieku - aż 23 dochodzi z uposażenia ksišżęcego, przy czym szczególnie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dobre stosunki łšczyły braci kaznodziei z liniami Piastów mazowieckich, opolskich i wielkopolskich. Fakt, iż z górš dwadzieœcia Piastówien w okresie pierwszych fundacji klarysek na ziemiach pol- skich wstšpiło w ich szeregi, ma także swš wy- mowę. Było to zresztš zjawisko dajšce się za- obserwować w szerszej skali', o czym œwiadczy rozkwit w tym czasie drugiego zakonu francisz- kańskiego - klarysek w całej œrodkowej Europie, a także w sšsiadujšcych z Polskš Niemczech €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i Czechach. Oczywiœcie, w œlad za rozwojem nowych wspólnot zakonnych rozprzestrzenia się ogromnie zasięg ich wpływów duszpasterskich na ziemiach polskich. Nie będzie również przesadš podkreœle- nie szczególnej roli, jakš odegrały w pogłębianiu chrzeœcijaństwa, bardzo jeszcze wówczas w ma- sach powierzchownego . Intensywnie prowadzona przez nie misja wewnętrzna wysuwała na czoło €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€150 swych zadań postulat ewangelizacji życia, wpro- wadzenie we wszystkie kręgi społeczne zasad chrzeœcijaństwa. Interesujšce nas żywoty polskich €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€księżnych przekazujš treœci ideowe silnie zaktu- alizowane w tym właœnie duchu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ proponowany w nich wzorzec księżnej zamy- ka w sobie zestaw takich wartoœci etycznych skła- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dajšcych się na duchowš jej sylwetkę, jak: po- bożnoœć, dobroć, miłoœć, pokora, ubóstwo, p.osłu- szeństwo, miłosierdzie, duch pokuty. Jednakże .ponad tymi wszystkimi cnotami daminuje surowa asceza oraz przekonanie o wartoœci życia dzie- €wiczego, poœwięconego, niezależnie od stanu, sa- memu Bogu. Propaguje się więc praktykę do- zgonnych œlubów czystoœci w małżeństwie (Sa- lomea i Kinga) bšdŸ votum okresowej wstrze- mięŸliwoœci seksualnej (Jadwiga), jak również mo- del księżnej-mniszki, która po œmierci małżonka wstępuje do fundowanego przez siebie klasztoru (Salamea), albo też rezyduje przy nim, prowadzšc życie zakonne, mimo iż prawnie nie jest doń zo- bowišzana œlubami (Jadwiga, Kinga, Anna). Ustawiczny wysiłek ascetyczny pokazany zo- stał w tymże modelu od strony najbardziej ze- wnętrznych jego przejawów, zdumiewajšc nie- jednokrotnie swš surowoœciš, a często i nieludz- koœciš stosowanych œrodków. Sš to więc między innymi zachowywane od dzieciństwa częste cało- dzienne posty w wigillię uroczystoœci sZczególnie czczonych œwiętych (w przypadku Kingi wigilię €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œwišt maryjnych, œw. Jana Chrzciciela, Jana Ewangelisty, Mikołaja i Marcina, Katarzyny i Małgorzaty, podwajane w swej surowoœci z chwi- lš wstšpienia Kingi do klasztoru), wiele praktyk pokutnych, takich jak używanie dyscypliny, no- szenie włosiennicy, chodzenie bez obuwia, nocne czuwania na modlitwie, zachowywanie reguł mil- czenia. 151 Podejmowana pokuta ukazywana jest jako forma ekspiacji i protestu przeciw zmaterializo- wanemu œwiatu, a także jako forma urzeczywist- niania ideałów ewangelicznych (naœladowanie Chrystusa ubogiego i cierpišcego). Motyw ostrej pokuty splata się w popularyzowanym w vita wzorcu z wštkami wydarzeń ilustrujšcych hero- icznš miłoœć i pokorę księżnych. Tak na przykład Salomea, podobnie jak Klara Sciffi z Asyżu i Ag- nieszka w Pradze, rezygnuje po kilkunastu latach €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z zaszczytnego stanowiska, jakie zajmowała w za- łożonym przez siebie konwencie również Kinga €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€poddaje się pod całkowite posłuszeństwo staro- sšdeckiej ksieni. Praktyka wielkoczwartkowego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mandatum, czyli obmywania stóp żebrakom, liczne jałmużny, cnota wielkodusznego przebaczania, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€a przede wszystkim kult ubóstwa wišżš model księżnej z::aktualnymi pršdami pobożnoœci fran- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ciszkańskiej. Osobista surowa asceza pozostaje €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w kontakcie z dobrociš, łagodnoœciš, miłosier- dziem okazywanym najbardziej potrzebujšcym. Kształtuje się :wzór księżnej "matki ubogich i wszystkich. strapionych" - tej, która bierze w swe ręce. abronę praw sierot, wdów, więŸniów i ubogich (Kinga.i Jadwiga). Typowa dla franciszkanów pobożnoœć chrysto- centryczna przypisywała bohaterkom vita spe- cjalny kult tajemnic Chrystusowych: Wcielenie i Odkupienie (kult tajemnic Męki i specjalna forma nabożeństwa do pięciu Ran Chrystusowych). Pobożnoœć œwištobliwej księżnej wyrażała się także w formach kultu maryjnego (wzmianki o uroczystym obchodzeniu œwišt maryjnych, zwy- czaju czczenia sobót, specjalnej czci koœciołów posiadajšcych wezwania maryjne, hojnym ich obdarowywańiu i uposażeniu). Formy praktyk religijnych, jakie obfitowały żywoty, były bar- dzo charakterystyczne dla ówczesnych pršdów €€€€€€€€€€€€€€€€€€€152 dewocyjnych wyrażajšcych œię w pobożnoœci ogromnie afektywnej, wcišż jeszcze przesyconej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€elementami magicznymi i gustujšcej w wielora- kich cudownoœciach. Te ostatnie w formie daru nadzwyczajnych wizji, daru przepowiedni, a przede wszystkim mocy działania cudów, wień- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czyły niejako: propagowany przez hagiografię wzorzec osobowy. Model ten bezpoœrednio wišz-ał się Z czoło- wymi postaciami kobiet œrodowiska ksišżęcego, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie przesšdza jednak o jakimœ ekskluzywnym charakterze praktyk ascetycznych w ówczesnej Polsce. Oczywiœcie, realia życia nie,pozwalały na bardziej powszechnš recepcję wzorca, niemniej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€trzeba liczyć się z pewnym sżerszym zaakcepto- waniem bodaj niektórych jego elementów. Że po- stawy ascetyczne wybiegały poza kršg dworski, wolno sšdzić choćby z ciekawych i wymownyżh wzmianek roczników polskich o wystšpieniu w roku 1261 ruchu biczowników na Œlšsku, w Małopolsce i Wielkopolsce. Wynika to także €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z tak poważnej w swych rozmiarach = jak dziœ nam już wiadomo rekrutacji członków nowych formacji zakonnych propagujšćych owe postawy, rekrutacji o charakterze rycersko-szlachecko-pa- trycjuszowskim: Ludzie z pierwszej ich generacji stali się rychło przedmiotem dobrze poœwiadczo- nego kultu skupiajšcego wokół :siebie przedstawi- cieli różnych grup społecznych. Czczeni byli: do- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€minikanie - Jacek i Wit w Krakowie, Czesław we Wrocławiu; klaryski - Kinga.w Starym Sšczu, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Salomea w Krakowie. W tradycji franćiszkańskiej: zachowała się pamięć o œwištobliwych braciach: Janie Łobdarczyku z Chełmna oraz Bogufale i Wojciechu -. spowiednikach Kingi. Co się tyczy tych osób, to na przykład w XIII wieku, jeœli €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€obliczyć udział.poszczególnych warstw społeczeń- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stwa feudalnego w kulcie Jacka Odrowšża,  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€153  bardziej liczny był element rycersko-możnowład-- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ czy (41,7%). W starosšdeckim ruchu pštniczym do relikwii Kingi przeważajš z kolei mieszczanie i chłopi (79,3%), a kult Salomei charakteryzuje duży odsetek przedstawicieli duchowieństwa i za- konów (41,4%). Recepcję praktyk ascetycznych w masach społeczeństwa polskiego, trudnš do €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€uchwycenia z braku dokumentacji, oœwietlajš w pewnej mierze teksty najstarszych małopolskich rciracula, czyli spisów cudów, w których nie brak wzmianek o œlubowanych praktykach pokutnych, jak: pielgrzymki, posty, na które przypada 56% z ogółu występujšcych w zapiskach wot. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Mówiliœmy już o motywach wzorca hagio- graficznego w "zwierciadłach ksišżęcych". Warto także wskazać na ich interesujšcš recepcję w po- wieœci epickiej o Piotrze Włostowicu. Carwcen €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Mauri wyraŸnie stylizuje się na wzór żywota męczennika. Mamy w nim celowe wyidealizowa- nie postaci fundatora klasztoru œw. Wincentego i jego małżonki Marii. Cała uwaga narratora €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€koncentruje się wokół męczarni Włostowica, któ- rš Piotr ponosi jako ofiara dworskiej intrygi, dokoła jego walki o słusznoœć i sprawiedliwoœć. Przekazany w Carnen wzorzec osobowy - jest wzorcem hagiograficznym męczennika. Zamknię- cie biografii Piotra Włostowica w ramy schematu "pasji" nie odbyła się oczywiœcie bez deformacji jego rzeczywistego zachowania się. Idealizacja wajewody szła po linii owych wspomnianych już skojarzeń z vita Stanisława. Biskup-męczennik i wojewoda-budowniczy œwištyń - to analogiczne postaci obrońców ładu i prawa przeciw tyranom- -ksišżętom, a spadajšce na nich ciosy utożsamiane były z męczeństwem œwiętych. Tymczasem wy- mierzona kara (oœlepienie, wyrwanie języka i wy- gnania na rozkaz Władysława II) miała w rzeczy- wistoœci w przypadku Piotra, charakter zwycza- 154. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€joWej kary za. zdradę, a okres pokuty publicznej, z którš łšczyła się pielgrzymka Piotra do St Gil- les, nałożona nań przez kardynała Idziego, oraz kilkuletnie posty i hojne jałmużny były normal- nie stosowanš sankcjš wobec krzywoprzysięzców, zapewne w zwišzku z podstępnym porwaniem księcia Wołodara. We wzorcu œwištobliwego ko- mesa przytacza się te przykłady jako œwiadectwo jego głębokiej dewocji. Jeszcze inne treœci ideowe zawierał w sobie i upowszechniał hagiograficzny wzorzec biskupa. Hagiografia polska interesujšcego nas okresu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zwišzała go z trzema postaciami biskupów pol- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skich: Wojciechem, Stanisławem i Wernerem. We wszystkich trzech przypadkach model biskupa- =męczennika był silnie sprzężony z modelem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€władcy i ich wzajemny stosunek okreœlał pewnš wizję ładu państwowego. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ W dwunastowieczmej legendzie Wojciecha znalazły swe rozwinięcie i pewne przekształcenie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wštki już wczeœniej występujšce w sylwetce misjonarza Prus. Wojciech, przyjaciel, nauczy- ciel i biskup księcia Bolesława Chrobrego z le- gendy i wieku, stał się w póŸniejszej o wiek kanwencji hagiograficznej misjonarzem i duszpa- sterzem całej Polski. Wojciechowš misję chrystia- nizacyjnš przedstawiono jako prawnie unormo- wanš akcję obejmujšcš takie etapy, jak: kazno- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dziejskie nauczanie wiary, masowy chrzest oraż w.prowadzenie w życie Polaków rytów i praktyk religijnych. Wojciech z żywota Tempore illo (Owego czasu) i zbioru Miracula personifikuje obraz wzorowego pasterza archidiecezji i zwierz- chnika polskiej metropoli.i. Dawny obraz pokojo- wej misji chrystianizacyjnej przekształca się od XII wieku pod niewštpliwym wpływem idei kru- cjat w akcję zbrojnego podboju pogańskich Po- morzan, której patronuje Wojciech, jawišcy się 155 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zastępom rycerstwa jako zbrojny rycerz, wiodšcy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ich do walki. Treœci ideowe tkwišce w samym męczeństwie biskupa Wojciecha zostajš niejako przysłonięte przez uwypuklone w nowym jego obrazie cudotwórcze moce œwiętego. Wzorzec œwiętego-cudotwórcy wystšpi szcze- gólnie silnie w żywocie œw. Stanisława. Ale le- genda krakowska to przede wszystkim populary- zacja ideału biskupa uformowanego w œwietle aktualnych reform koœcielnych i precyzowanego przez synod. Wincenty z Kielc szkicuje sylwetkę biskupa wykształconego, gorliwego w służbie bo- żej, oddanego działalnoœci administracyjnej, dusz- pasterskiej i charytatywnej, adznaczajšcego się mnogoœciš cnót osobistych, odważnie podejmujš- cego na mocy swej sakry i powołania obronę €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pokrzywdzonych i walkę z niesprawiedliwym i złym władcš. Zmagania sacerdotiurc imperium , €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kapłaństwa i władzy), których ofiarš padł Sta- nisław, łšczš,się w jego legendzie z żywymi wów- czas tendencjami narodowoœciowymi i krakow- skimi ambicjami zjednoczeniowymu kraju. Œwięty w swej działalnoœci za życia oraz w chwale po męczeńskiej œmierci ucieleœnia wartoœci narodu z którego wyszedł i nad którym czuwa. Dla jego to głównie zasług rozbite królestwo miało odro- dzić się w dawnej swej chwale. Wzorzec biskupa, majšcy niewštpliwie pewne ceehy uniwersalne za- warte w idei walki dobra ze złem w społeczeń- stwie chrzeœcijańskim , w legendzie Stanisława stał mocno na gruncie realiów Polski XIII wieku. Wchodzi w œcisły zwišzek z tworzšcš się kon- cepcjš historiazoficznš. Pod bezpoœrednim wpływem wzorca zawar- tego w żywocie i kulcie Stanisława biskupa po- zostaje legenda z połowy XIII wieku opleciona wokół zabójstwa biskupa Wernera, zamordowa- nego w roku 1172 z inspiracji kasztelana Bolesty €€€€€156 przez pagańskich Prusów. Ten ostatni moment W pewnej mierze nawišzuje do męczeństwa Woj- ciecha. Przede wszystkim jednak relacja o œmier- ci biskupa płockiego włšcza do jego legendy ele- menty zbieżne z legendš Stanisława, kształtujšc analogiczny obraz pasterza Mazowsza. Werner, podobnie jak Stanisław, wzorcowy kapłan i za- rzšdca diecezji, stawał w obronie własnoœci koœ- cielnej przed zakusami władzy œwieckiej. Spór o wieœ Szarsko, stanowišcy podstawę konfliktu, doprowadza do męczeńskiej œmierci Wernera, przy czym konflikt biskupa z Bolestš przypamina nie- wštpliwie spór Stanislawa z królem Bolesławem. Mamy zatem ten sam wzorzec biskupa-męczen- nika, stróża prawa i porzšdku społecznego. Tak więc i w hagiograficznym modelu biskupa do- minujš wyraŸnie elementy zewnętrznej jego dzia- łalnoœci. ostatecznie otrzymujemy w vita jeszcze jeden wzorzec możnowładcy, tyle że wzbogacony o specjalne zada nia wišżšce się aktualnie z walkš przeciw silnej władzy œwieckiej, podjętš w imię haseł wolnoœci Koœcioła. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Przedstawiony przez nas wybór portretów osobowych odzwierciedla uchwytne tendencje ideologiczne i nie wyczerpuje na pewno skali fak- tycznie istniejšcych i obowišzujšcych ówczeœnie modeli postaw i zachowań ludzkich. Przedsta- wiliœmy te z nich, o których Ÿródła interesujšcego nas okresu najwięcej majš do powiedzenia. Jed- nakże, głównie z niedostatków naszej informacji Ÿródłowej, jesteœmy doœć daleko od ukazania realnego znaczenia owych literackich wzorców, od rzeczywistych reakcji i postaw ludzi XII i XIII wieku w konfrontacji codziennej z tymi wzorcami. Wolno przypuszczać, że badane przez nas modele odpowiadały konkretnym potrzebom 157 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i formowały opinię oraz postępowanie ówczes- nych ludzi, którzy je akceptowali nie bez czyn- nego przekształcania swego dziedzictwa kultural- nego, i nie bez czynmego modyfikowania wzorców. Z drugiej strony rolnicze społeczeństwo wczeœniej- szego, jak również pełnego œredniowiecza, oparte na wspólnocie rodzinnej oraz sšsiedzkiej, łšczyły dawne, trwałe i spoiste zwišzki kulturowe, do €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€których dostęp z zewnštrz nie był ani łatwy, ani prosty. Wyłom uczyniony przez chrzeœcijaństwo, zrazu nikły, poszerzał się z wolna; wiek XIII za- znaczył się powiększeniem napływu wartoœci z ze- wnštrz. Poœród tych ważnych zjawisk omówione przez nas madele osobowe miały miejsce szcze- gólne. Bezpoœrednio przemawiały one do wyobraŸ- ni rzeszy rycerskiej i duchowieństwa, reprezentu- jšc wyraŸnie stanowe wzorce postępowania. Poœrednio, ale już w postaci tylko symboli do- brych i złych władców, sprawiedliwych i bogo- bojnych panów œwieckich i duchownych, docieraly one także do mas ludowych.  158  €€€€€€€€€€€€€€€€Brygida Kurbis PISARZE I CZYTELNICY W POLSCE XII I XIII WIEkU Słowo pisane Miejsce i ranga słowa pisanego w dniu dzi- siejszym i w romańskim dniu przedwczorajszym - to sprawa istnienia w konfrontacji historycznej, której poœwięcony jest niniejszy tom. Nie można powiedzieć, żeby słowo pisane było w tamtych czasach mniej ważne niż w czasach nam bliskich, było jednak ważne zupełnie innym ciężarem. Pismo było tym, co pozwalało człowiekowi wznieœć się ponad przemijanie i czas, co służyło uwiecz- nianiu spraw ważnych i wielkich, takich, jakie w mniemaniu i wyborze ówczesnych na to za- sługiwały. Pismo było łšcznikiem między doczes- noœciš pełnš niedostatków, wœród których nie najmniejszy stanowiła zawodna pamięć ludzka, i wiecznoœciš, gdzie trwa sprawiedliwoœć i ład, wszystko, co warte spoczywania na wieki w obec- noœci Boga. Stšd pojęcia littera sacta i littera perhennżs (pismo œwięte, pismo wiecznotrwałe), stšd częste przywoływanie na pamięć obrazu księ- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gi żywych w niebiesiech; stšd pochodzi i dzisiejsze powiedzenie o "zapisywaniu się złotymi głoskami" w pamięci ludzkiej. Litteris mandarre (powierzać €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€159 jakšœ rzecz literom, czyli pismu) oznaczało akt solennej decyzji, akt wyboru pomiędzy sprawami które zasługujš i które nie zasługujš na uwiecz- nienie na pergaminie czy w kamieniu. Dopóki żyje litera (ciu rrz vivit littera), żyje i czynnoœć po- wierzona literze - głosiła jedna z częœciej używa- nych areng dokumentowych, czyli wstępnych sentencji. Pergamin, pawszechny wtedy u nas i prawie w całej Europie materiał do pisania, był koszto- wnš, pieczołowicie wyprawionš skórš. Litery, ja- kie na nim malowano i kreœlono, odznaczały się subtelnym rysunkiem, a niekiedy i kolorem. Pi- sarz, który je stawiał, nosił najczęœciej na sobie znak wybraństwa, to jest szaty duchowne i ton- surę, wyróżnienia i wywyższenia ponad œwieckich. Elitarny był również język: nie mowy pospolitej, lecz dostojnej łaciny słowa, wišzane według wy- próbowanych już w starożytnoœci reguł stylistycz- nych. Szkoła zwrócona ku autorytetom starożyt- nym wprowadzała siedmioma wšskimi strużkami €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€program nauk wyzwolonych w umysły neofitów, majšcych je wyzwolić z niewoli barbarzyństwa i dać padstawy oœwiaty ogólnej. Przeważnie jed- nak realizowano tylko trzy przedmioty, czyli tri- vium (gramatykę, retorykę, dialektykę), a z dal- szych czterech, quadriviu.(arytmetyki, geometrii, astronomii, muzyki) udzielano tylko najkoniecz- niejszych podstaw liczenia, mierzenia i œpiewu. Ale myœl przewodnia tego programu była szczyt- na: Gra n, n.atica loqużtu.r, dialectica vera docet, rhetorica verba r2inistrat, rrzuSica canit, arith wce- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tica nu rternt, geo rcetria ponderat, astrono wcia colit €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€astra (gramatyka mówi, dialektyka uczy prawdy, retoryka rozporzšdza słowami, muzyka œpiewa, arytmetyka liczy, geometria waży, astronomia czci gwiazdy). Parafrazujšc to zalecenie można powiedzieć, że człowiek pojšwszy arkana mowy 160 zdolny jest do dyskusji, dochodzšc dzięki niej do prawdy, staje się też panem słów, które spełniajš ;, rolę posłusznego narzędzia; œpiewajšc zdolny jest €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wyrazić radoœć życia i oddać czeœć Bogu; liczšc, mierzšc i ważšc panuje nad ziemiš i dochodzi do ukrytych tajemnic œwiata (pojmowanych wów- czas symbolicZnie) i wszechœwiata, odmierza czas i wiecznoœć. Taki sens ideowy widziano w tym wykształceniu podstawowym, pomyœlanym nie- gdyœ przez Rzymian dla sprostania potrzebom praktycznego przysposo.bienia życiowego. Nabycie umiejętnoœci czytania i pisania no- bilitowało: adept tej sztuki - homo litteratus- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wyróżniał się od tłumu idiotae, jak nazywano nie- piœmiennych. Ta granica nie pokrywała się by- najmniej z przedziałem społecznym, bo "idiotš" mógł być, a często był nim, nawet znamienity rycerz. Swój brak oswojenia z literš szlachetnie urodzeni reko.mpensowali darowiznami dla Koœcio- ła, pobożnymi fundacjami dzieł architektury i rzemiosła artystycznego. Z tej okazji zlecali artyœcie, by umieœcił ich imiona w nimbie uro- czystych inskrypcji dedykacyjnych czy nagrobko- wych. I chociażby imię takiego niepiœmiennego darczyńcy widniało jedynie w księdze brackiej lub k siędze zmarłych obdarowanej familii zakon- , nej czy zgoła tylko w dokumencie fundacyjnym, to już przez to samo wielmoża taki uœwietniał na wieki imię swoje i swych krewniaków. Oto na przykład deklaracja możnego założyciela opactwa cystersów w Łeknie na Pałukach z roku 1153: "Ja, Zbylut, Polski obywatel (Poloniae civis), natchnie- niem łaski ogarnięty i do głębi niš gorejšcy, mi- łujšc œwietnoœć domu bożego, i również chcšc _ zostać wpisanym w księdze żywota wraz ze spra- wiedliwymi, darowałem częœć mojego wolnego dziedzictwa w głębokiej pokorze pobożnoœci." 161 Ale słowo pisane stanowiło domenę głównie ludzi Koœcioła. Nie od poczštku, pierwsze bowiem wieki chrzeœcijaństwa zrosły się z kul:turš miej- skš œwiata grecko-rzymskiego, gdzie piœmienmoœć była niemal tak powszechna jak dzisiaj. Dopiero trudne, a bardzo długie lata obrony starego dzie- dzictwa kulturalnego przed zalewajšcymi Europę ludami innej kultury spowodowały zmniejszenie programu nauczania ates, czyli nauk wyzwolo- nych do minimum. Jedyny administrator starożyt- nej spuœcizny kultury umysłowej w œwiecie chrze- œcijańskim, jakim stał się Koœciół w osobach swo- ich biskupów i przede wszystkim biskupa rzym- skiego, przystšpił do takiego ograniczenia pro- gramu szkoły, który by pozwolił tej instytucji- wymagajšcej słowa pisanego dla utrzymania w sta- nie nieskażonym wiary - przetrzymać czas niebezpieczny, barbarzyńcom zaœ dać rudy- menta przyswajalnej dla nich ogłady obyczaju i umysłu. Nie znaczy to, aby ludy germańskie i sło- wiańskie, a przed nimi celtyckie, nie miały włas- nej kultury, obywały się jednak w przeważnej mierze, bez pisma, co potomkom kultury grecko- -rzymskiej wydawało się nie bez racji ogromnym zagrożeniem. Ale w nowych warunkach zasięg potrzeby pisania i czytania ograniczył się do kle- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ru i zakonników , głównš treœć sprov,adzono do Pisma œwiętego i liturgii oraz do tych utworów, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€których używano jako podręczniki czy też do prawniczych tekstów normatywnych. W kręgu kultury bizantyńskiej i z niej pochodnej, gdzie wspomnienta formacji starożytnej utrzymywały się dłużej, oraz w kręgu kultury wyspiarskiej w Irlandi.i i Anglii, trwało równouprawnienie mowy rodzimej z językiem oficjalnym Koœcioła i państwa. Wcišgnęło to szersze rzesze ludnoœci œwieckiej do ticzestnictwa w czytaniu i pisaniu, 162 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€co w konsekwencji zadecydowało o wczesnych narodzinach pisanej literatury narodowej w tych krajach. Kraje natomiast słowiańskie, poza efe- merycznš aprobatš papieża Mikołaja I dla misji Konstantyna i Metodego, nie uzyskały po- parcia kurii rzymskiej dla takiej praktyki chry- stianizacji. Pogłębiajšcy się podział na Wschód i Zachód w Koœciele, przypieczętowany schiz- mš w roku 1054, oznaczał dla chrzeœcijaństwa rzymskiego odepchnięcie języków rodzimych od liturgii i szkoły. Piœmiennictwo mogło rozwijać się tylko z wolna. Zwłaszcza tam, gdzie już umar- ło albo jeszcze się nie narodziło życie miejskie. A tak było właœnie w Polsce. Karawany ku- pieckie, co prawda, już z dawien dawna prze- mierzały Polskę wzdłuż i wszerz, pozostawiajšc €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tu liczne œlady materialne z kręgu kultury œród- ziemnamorskiej i wschodniej, jednakże brak sil- nego ramienia państwawego i organizacji koœciel- nej uniemożliwiał zupełnie wczeœniejsze utrwale- nie się jakiejkolwiek kultury piœmiennej. Przed przyjęciem więc chrzeœcijaństwa przez dwór pa- nujšcy, przed Założeniem biskupstw, Polacy pisma znać nie mogli. Œlady misji słowiańskiej, której niejedni dopatrujš się w "państwie Wiœlan", w Małopolsce, sš zbyt wštłe, aby uznać jej histo- ryczne realne istnienie. Chrystianizacja i wpro- wadzenie pisma dokonały się dopiero w drugiej połowie X wieku w aparciu o misję zachodniš, dalekš kurię rzymskš i bliższe Polsce koœcioły sšsiednie. U progu XII wieku kraj nasz miał za sobš niespełna dwa wieki elitarnej szkoły łaciń- skiej, k.atedralnej i klasztornej - wšskiej w treœci i zasięgu społecznym - działajšcej pod protekcjš Piastów i hierarchii koœcielnej. Szczupłoœć naszych zabytków piœmiennych z tego okresu tym właœnie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w dużej mierze się tłumaczy. 163 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Jest jednak i druga strona sprawy, która wy- jaœnia powolnoœć wschodzenia na naszym gruncie pędów kultury opartej na piœmie. Polega ona na żywotnoœci rodzimej kultury, a w niej prawa €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zwyczajowego, analogicznie zresztš jak to było wœród wczeœniej schrystianizowanych ludów ger- mańskich. Wszelkie akty życia publicznego oby- wały się jeszcze bez pisma. Wystarczały uœwię- cone wiekowš tradycjš obwieszczenia i prokla- macje na zgramadzeniach wiecowych w obecnoœci księcia i możnych, wystarczały stare i nowe gesty i symbole materialne, jak: laska, pręt, wici, słup, tron, pierœcień władcy (anulus ducis), diadem, ber- ło, wypicie wody na znak zrzeczenia się roszczeń, oddanie rękawicy wraz z przekazaniem własnoœci. Wystarczali żywi œwiadkowie i przysięga, nieraz obwarowana karš jej złamanie. W krajach po- łudniowosłowiańskich jeszcze w okresie piœmien- nym utrzymywała się charta sine litteis - nie- zapisany pergamin z pieczęciš władcy - czyli jakby antydokument i jeszcze jeden symbol. Cho- ciaż struktura społeczna i organizacja wewnętrzna naszej państwowoœci szybko osišgała kolejne szczeble doskonalenia, to pisane œwiadectwo praw- ne dopiero koło połowy XIII wieku zdobyło sobie powszechne uznanie. Dwór ksišżęcy i koœciół znały je od poczštku, ale z rzadka się nim posługiwały, jak się zdaje, wyłšcznie niemal na użytek ze- wnętrzny, w kontaktach z Rzymem i dworami zagranicznymi. Aczkolwiek w swojej formie dokument œred- niowieczny był spadkobiercš biurokracji rzyms- kiej, to przecież jeszcze w XII wieku należał on do opisanego wyżej zasięgu littera sacra, perhen- nis. Jeœli tak można powiedzieć, popularniejszš propagandę pisma stanowiła ówczeœnie moneta monarsza z wizerunkiem swojego pana. Napis na 164 €€€€€€€€€€€€€€€€€niej, czyli legenda, też pełnił rolę znaku własnoœ- ciowego. Ponieważ mincerze byli rzemieœlnikami ze stanu œwieckiego, moneta jest u nas najstar- szym œladem aktywnego kontaktu z pismem ludzi œwieckich. Od połowy wieku XII littera sacra i littera pert-cen,nis do użytku uroczystego stawała się na szerszš skalę narzędziem pracy intelektualnej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i narzędziem administracji publicznej. Mijał w chrzeœcijaństwie zachodnim czas przewagi po- stawy obronnej nad twórczš, czas przyswajania starych mšdroœci szkolnych i nieœmiałych prób sa- modzielnych. Rozpoczynał się czas rozumowania i dyskusji, wiek dialektyki scholastycznej i jurys- prudencji. Pokora przed autorytetem złotej litery w kosztownej księdze przestała być postawš po- wszechnš. Użytek pisania stawał się coraz to bar- dziej zróżnicowany. Tam, gdzie nadal pismo służy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ło celom monumentalizacji i sakralizacji, praca myœli zgłębiała się w zawiłe sploty spekulacji ale- gorycznych, symbolicznych i trapologicznych, wy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dobywajšcych ukryty sens nadprzyrodzony, przy- rodzony, moralny. Na kulturę romańskš bowiem składał się jeszcze œwiat pojęć, które, aczkolwiek wyrosłe na wyżynach intelektualizmu, nie sprzy- jały pełnej propagandzie pisma jako bezpoœred- niego, otwartego œrodka rejestracji czy informacji. Operowano jeszcze z luboœciš znakiem i przypo- wieœciš, wyobrażeniami, które dopiero trzeba było prostaczkom i uczniom wykładać, tak, jak dzie- ciom tłumaczy się obrazki. Dla wtajemniczonych zaœ odkrywanie nawarstwień żnaczeniowych było prawdziwš przyjemnoœciš intelektualnš. Rzadkoœć słowa pisanego w tamtych czasach warunkowała w pewnym sensie bujny rozwój mowy hermetycz- nej. Sztuki plastyczne wspomagały tu szkołę, a obraz malarski (polichromia) bšdŸ wykuty w me- talu i kamieniu zastępował pismo lub pogłębiał 165 €€€€€€€€i poszerzał jego działanie jako inny przekaz treœci ideowych. Ale równolegle, na pulpitach (a częœciej na kolanach) mistrzów i uczniów, urzędników i skry- bów, sztywne datšd trzonki, zdyscyplinowane łuki i laski minuskuły romańskiej zaczęły podlegać znamiennej ewolucji: pismo - aby podšżyć za myœlš - stawało się sprawniejsze i szybsze. Księ- gi uroczyste i sakralne, te, które kładziono na mensie ołtarzowej i obchodzono z kadzidłem, za- trzymały wyraz majestatyczny. W użytku kance- laryjnym natomiast rozpoczęła po trzech czy czte- rech stuleciach prawie powszechnego zapomnienia swój nowy żywot kursywa, to jest pismo wišzane, płynne, szybkie. Zaanektowali kursywę intelek- tualiœci, również i ci spoza kancelarii, doprowadzajšc jš w swoich brulionach i podręcznych ko- deksach już w połowie XIII wieku do perfekcji €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w służbie myœli prędkiej i domagajšcej się bez- poœredniego zapisu. Pismo to, w swojej najszyb- sZej formie zwane kurrentš, w niczym nie ustę- powało sprawnoœciš i tempem przysłowiowej dzi- siejszej recepturze lekarskiej. Księgozbiory, ich twórcy i użytkownicy Mimo chudych swoich poczštków i szczupłoœci zachowanych zabytków, oœwiata w Polsce XII wie- ku nie wyróżniała się niepochlebnie. Zawdzięcza- my to na pewno ruchliwoœci ówcŸesnych Polaków majšcych od poczštku swoich kontaktów ze œwia- tem ambicję życia na bieżšco, z nowinkami, otwie- rania granic ludziom swoim i obcym. Wskutek pożarów, rabunków, niedbalstwa, a przede wszystkim niegodziwego niszczenia sta- rych księgozbiorów w czasie ostatniej wojny, wiele zbiorów œredniowiecznych uległo zniszczeniu, za- 166 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nim jeszcze uczeni zdołali je poopisywać, pokata- logować i pofotografować. Historycy jednak sta- rajš się drogš poœredniš o.dtworzyć, co było czytane i przepisywane, analizujš dochowane - katalogi œredniowieczne, rozpatrujš, jakie zagi- nione dzieła kryjš się pod zanotowanymi okazyjnie gdzie indziej tytułami, odtwarzajš liczbę nie istnie- jšcych już archetypów i kopii utworów, które do dziœ przetrwały w egzemplarzach póŸniejszych. Zgłębiajš zawartoœć dochowanych egzemplarzy i œledzš drogi ich rozchodzenia się, także poza Polskę. Studia nad dwoma inwentarzami katedry krakowskiej z roku 1101 (wykonanego na zlece- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie biskupa Czasława) i z roku 1110 (na zlecenie biskupa Maura), które wpisano do kodeksu z teks- tami prawa kanonicznego, ukazały wcale zasobny księgozbiór, typowy chyba dla wszystkich naszych siedzib biskupioh, nastawiony na potrzeby miej- scowej liturgii i szkoły oraz na prawo koœcielne. Obok podręczników, jak Izydora z Sewilii Dwa- dzieœcia ksišg etymologii, Reguł gramatycznych (zapewne jest to papularny podręcmik szkolny Danata), niewiadomego autora Dialektyki, było tam poczytne dziełko Boecjusza O pociesze filo- zofii, Owidiusza Listy z Pontu., Stacjusza Tebaida, Persjusz, Salustiusz i Arator. U autorów tych za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pożyczali nasi kronikarze i żywotopisarze niemało gotowych Zwrotów i zdań, które ułatwiały im wy- rażanie myœli, ale także myœlenie to pobudzały. Poza pełnym tekstem Pisma œwiętego (okreœla- nego mianem Bibliotheca) były jeszcze mszały benedykcjonarze, pontyfikały, kapitularze dla sprawowania kultu, dalej homiliarze, czyli teksty kaznodziejskie, komentarze do Biblii, Dialogi.Mo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ralne Grzegorza Wielkiego dla potrzeb pastoral- nych. Prawo reprezentowały zarówno traktaty dawne, jak œwieckie Leges Longobardorum (Pra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€167 wiezione być może przez włoskich duchow- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nych) oraz traktaty nowe, jak Collectio triurc pa- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ rtiurirc (Zbiór trzyczęœciowy) Iwona z Chartres, z końca XI wieku, z kręgu uczniów Anzelma z Laon. Studia nad pozostałymi najstarszymi polskimi €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€bibliotekami katedralnymi nie mogš opierać się na tak dawnych Ÿródłach. Można je tylko odtwa- rzać ze szczštków dzisiejszych drogš dedukcji, przy pomocy wiadomoœci poœrednich. Nie ma jed- nak ryzyka w twierdzeniu, że skład księgozbio- rów w siedzibach biskupich, jak Poznań, Gniezno, Kraków, Wrocław, Płock, Kruszwica i Włocławek był zupełnie podobny, bo tym samym służył ce- lom. Sš na przykład poszlaki, że Władysław Her- man dobrze wyposażył księgozbiór płocki, uzupeł- niony potem przez biskupa Aleksandra z Malonne, a jeszcze póŸniej przez jego następcę biskupa Wernea'a. Płockie notatki o cudach z roku 1149 poœwiadczajš funkcjonowanie szkoły katedralnej. W tymże czasie kanonicy płoccy przywozili już traktaty prawnicze wprost z Bolonii. Z fundatorami ksišg i dzieł sztuki oraz eru- dytami współdziałało ambitne miejscowe skrypto- rium. Œwiatłych biskupów miała w XII stuleciu również katedra na Wawelu. Im, nie tylko dwo- rowi ksišżęcemu, Kraków zawdzięczał wytworze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie się w tym czasie atmosfery sprzyjajšcej za- czštkom życia literackiego i intelektualizmu. Bi- skup Mateusz (zmarł w 1166 roku) korespondował uczenie z Bernardem z Clairvaux, a jego następca, Giedko (zmarł w 1185 roku), energicznie zabiegał o kulturę prawa w życiu publicznym. Obaj byli prawdopodobnie kolejnymi protektorami młodego Wincentego zwanego Kadłubkiem, który chyba w Krakowie nabył umiejętnoœci retorycznych 168 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i pewnego oczytania, zanim wysłano go na studia zagraniczne. Postępujšca reforma koœcielna, jak wynikało- by ze stanu zachowania i z dochowanych wiado- moœci o kodeksach rękopiœmiennych, nadawała polskim bibliotekom koœcielnym w coraz to więk- szym stopniu charakter prawniczy, a więc raczej praktyczny, z zaniedbywaniem literatury pięknej, teologii i filozofii. Na razie niewiele zmieniało się w nauce na stopniu podstawowym i œrednim w szkołach katedralnych, to jest w triviurc i qua- drivium.. Wyższy stopień uczonoœci zdobywały tyl- ko jednostki, a spoœród nich rzadko która sięgała po laury pisarstwa. Nie było też odpowiedniego klimatu dla teologii scholastycznej - poza wido- mym zainteresowaniem glosš do Listów apostol- skich Anzelma z Laon i nieco póŸniej sprowadzo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nymi do Polski komentarzami Piotra Longobarda. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Z przeciętnoœći - jeœli w ogóle mamy prawo do uogólnienia przy tak nikłej liczbie œwiadectw Ÿródłowych - wyłamała się dopiero biblioteka z tak zwanego drugiego spisu katedry krakow- skiej w kodeksie z glosš wspomnianego właœnie Anzelma z Laon. Katalog pochodzi według da- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wniejszych opinii z końca XIII wieku, według najnowszej z samego poczštku XIII wieku, lub zgoła schyłku wieku XII. Zawiera on tytuły dzieł historycznych, jak Chronica Polonorum Kronika €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Polaków (inaczej niż profesor Zofia Kozłowska- -Budkowa sšdziłabym, że jest to kronika mistrza Wincentego) curr, libro de via herosolimitana €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€et Epistola Alexandri (księga o drodze ku Jero- zolimie i apokryf przypisywany Aleksandrowi Ma- cedońskiemu), dzieło Orozjusza - Historia adve- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sus paganos (Historia przeciw poganom), dzieło Scolastica historia pióra przypusZczalnie Piotra Comestora z XII wieku, Speculun Ecclesiae €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€(Zwierciadło Koœcioła) prawdopodobnie dzieło Ho- 169 noriusza z Autun, gemna ecclesinsticn (Perła Ko- œcioła) Giralda z Barri (zwanego też z Kambrii) i tegoż chyba autora De instructione principun. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€(O wychawaniu władców), Sentencje Hugona od œw. Wiktora, Kazania mistrza Piotra (być może Piotra z Blois), Dekret Gracjana, Listy Iwona z Chartres, Aforyzmy, jak się wydaje, Ursa Kala- bryjczyka, uczonego medyka z drugiej połowy XII wieku. Te rzadkie na naszym gruncie, a na Zachodzie nowe tytuły pochodzš z księgozbioru kogoœ, kto studi.ował we Francji i stykał się również z pisa- rzami angielskimi. W kręgu uniwersytetu parys- kiego nic łatwiejszego niż takie kontakty intelek- tualistów. Profesar Zofia Kozłowska-Budkowa do- strzegła za tym księgozbiorem Iwona Odrowšża, biskupa krakowskiego w latach 1218-1229 (na- stępcy Wincentego Kadłubka), a przedtem kancle- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rza Leszka Białego. Jest jednak równie możliwe, a może i bardziej prawdopodobne, że wykaz ksiš- żek dotyczy częœci biblioteki samego mistrza Win- centego, która musiała być zresztš znacznie większa. W każdym razie odnotujmy w tym już €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miejscu, że drugi spis krakowski nawišzuje do biblioteki prywatnej uczonego, że nie jest to księgozbiór stereotypowy, a przeciwnie, że mógł on stanowić warsztat pracy twórczej, i to jeszcze w końcu XII wieku. Arcydzieła sztuki graficznej i malarstwa ksišżkowego mieœciły się całkowicie w kręgu sa- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kralnym. Zawierały wprawdzie teksty Pisma œwiętego, będšce fundamentem nie tylko mauki €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€chrzeœcijańskiej, ale i wszelkiego wykształcenia €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€oraz formacji literackiej w prozie i poezji. Jed- nakże nie one obsługiwały szkolę i pracownie pisarza. Iluminowane kodeksy liturgiczne połšczy- ły Polskę z kilkoma szkołami artystycznymi epoki romańskiej, wbrew jednak dawniejszym przypu- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€170 szczeniom nie widać bezpoœredniego kontaktu ze szkołami francuskimi, ale raczej z cesarstwem. Dane uzyskane drogš spisu formalnego i porów- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nań pozwoliły rozpoznać - co prawda nie zawsze jednoznacznie - szkoły oraz skryptoria w Kolonii i kręgu nadmozańskim, Ratyzbonie, jak również €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€bawarskich Niederaltaich oraz Tegernsee, na Wy- szehradzie.praskim, w St Gallenw Bambergu, Helmashausen koło Fuldy. Arcydzieła te nabywała przeważnie, jak się wydaje , radzina ksišżęca, jeszcze wcišż dzierżšca niemal wyłšcZnie mecenat ksišżki. Jedna taka księga, księga-skarb, mogła kosztować tyle grzy- wien, co jedna lub kilka wsi. Te skarby sztuki kodeksowej dzieliły losy księżniczek wydawanych za mšż albo do klasztoru, wchodziły do skarbca (archiwalium) opactw, protegowanych przeZ dom pa- nujšcy lub koœciołów katedralnych i koIegiackich. Sš dane, że i biskupi fundowali księgi sakralne, zwłaszcza ci, którzy samodzielnie ujmowali mece- nat nad sztukš, budujšc koœcioły i wyposażajšc je w dzieła rzemiosła artystycznego. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Od poczštku wieku XIII można stwierdzić le- gaty biblioteczne dostojników koœcielnych, już nie tak kosztowne, lecz za to różnorodniejsze i w treœć bogatsze. Rocznikarz kapituły poznańskiej odno- tował taki legat testamentowy biskupa Boguchwa- ła II ;pod rokiem 1253, dodajšc następujšcy ko- €€€€€€€€€mentarz: "Biskup ten rozczytywał się z luboœci we dnie i w nocy w księgach œwiętych, które też po większej częœci pozostawił koœciołowi poznań- skiemu. A miłował je tak, że wobec tej miłoœci za nic miał skarbiec rzeczy œwieckich." W XIII wieku rozszerzyła się już sieć szlaków, jakie ksišżki odbywały do Polski i z Polski. Zwiększyło się także grono bibliofilów i czytelników. Zauważone zawišzki ze skryptoriami zagra- nicznymi i obce nabytki nie wyczerpywały możli- 171 woœci powiększania i powielania księgozbiorów. Z samego faktu utrzymywania się w tradycji na- szych najstarszych utworów dziejopisarskich czy hagiograficznych, jak również z zaskakujšco współczesnego rozchodzenia się po kraju nowych dzieł, na przykład traktatów prawnych, wnosić należy o działalnoœci w kraju może nie najwięk- szej, ale stałej liczby pracowni graficznych, czyli skryptariów przykatedralnych i przyklasztornych. Tym pierwszym wypadałoby dać pierwszeństwo, skoro pod każdym innym względem na polu kul- turalnym czynniejsze i bardziej twórcze były u nas kapituły, to znaczy duchowieństwo kate- dralne, a za nim kler œwiecki żyjšcy we wspól- notach kanonickich. Prawdopodobnie skryptorium kapituły kra- kowskiej lub gnieŸnieńskiej sparzšdziło w roku €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€1103 na polecenie legata papieskiego na użytek wszystkich siedzib biskupich kopię traktatu Iwona z Chartres, tak zwanš Tripartitę. Inny œlad istnie- nia skryptorium przy nieŸle pracujšcej szkole w GnieŸnie, to przygotowanie wykazu posiadłoœci arcybiskupich, który został przesłany do Rzymu i następnie wcišgnięty do obszernej bulli Innocen- tego II z roku 1136. Tym razem tytułem do chlu- by jest nie tylko umiejętnoœć rejestracji prowa~ dzonej po łacinie, lecz także wierne odnotowanie ponad trzystu imnion i nazw topograficznych, dzię- ki czemu bulla stała się pierwszym œwiadectwem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w wieku XII już rozwiniętego języka powiedzielibyœmy - dla celów także urzędowych. Szkoły i skryptorium przygotowywały kadrę urzędniczš dla zalšżków kancelarii koœcielnej i ksišżęcej. Prawidła retoryki przyswajane z lek- tury szkolnej i wykładu pomagały koncypować dokumenty i listy. Pod okiem kolejnego arcybis- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kupa Jana, zwanego też Janikiem, powstawał wy- tworny tekst retoryczny, zdobny w rymy i prze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€172 noœnie, jaki czytamy w przywileju dla cystersów z Łekna wielkopolskiego, wystawionym w roku 1153. Przykładem dobrej znajomoœci sztuki episolo- graficzIIej jest list biskupa krakowskiego Mate- usza z roku 1146 wystosowany do samego Ber- narda z Clairvaux w sprawie misji na wschodnich rubieżach Polski. Obok biskupa jako zapraszajšcy do misji wystšpił palatyn Piotr Włostowic, pierw- szy w tamtych latach mšż stanu. Głównš jego zasługš było opactwo benedyktyńskie œw. Wincen- tego we Wrocławiu, gdzie kazał się wraz z żonš Mariš pochować i gdzie jeden z Zakonników uœwietnił go w wierszowanej biografii, znanej ze Ÿródeł jako Carmen lVlauri, niestety jednak w pierwotnej swojej formie literackiej nie do- chowanej. Jeœli biskup ze swojš kapitułš, skryptorium i szkołš współdziałał politycznie i intelektualnie raczej z dworem ksišżęcym, to oœrodek klasztorny stawał się w XII wieku domenš wielmoży, funda- tora i jego rodziny. Zasięg oddziaływania intelek- tualnego był w tej współpracy węższy, chociaż i tu doszło do :pewnej twórczoœci pisarskiej. Obec- ny stan wiedzy skłania do przyjęcia tezy, że nie zakonnicy byli u nas pionierami szkoły i ksišżki, mimo iż niektóre fundacje zakonne torowały dro- gę i pómagały klerowi diecezjalnemu w zbliżaniu ludu do Koœcioła. Może więc raczej przez działal- noœć kultowš i - skromnš wtedy jeszcze - kate- chezę ustnš oraz przez działalnoœć gospodarczš. A więc w kulturze materialnej - budownictwo kamienne, narzędzia i technika rolna, uprawa wa- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rzyw i lecznictwo; w kulturze społecznej- chrystianizowanie reliktów obyczaju pogańskiego, w kulturze artystycznej - sztuka koœcielna, ale jeszcze nie propaganda literatury i szkoły przez klasztor. €€€€€€€€€€173 Cystersi, osadzani u nas przeważnie od po- łowy XII do połowy XIII wieku, od studiów trzymali się z dala. Działalnoœć umysłowa domów zakonnych benedyktyńskich oraz kanoników re- gularnych pozostaje jeszcze do zbadania. Wspól- noty zakonme posiadały ksišżki raczej na użytek wewnętrzny. Poza skromnymi podręcznikami, po- za Pismem , Œwiętym , poza własnš regułš i tak zwanymi consu.etv,dines, czyli przewodnikiem oby- czaju zakonnego w danej familii klasztornej, mieli kalendarze i księgi komemoracyjne żywych (księgi brackie, libri fraternitatis) i zmarłych (nekrologi, libri rcortuoruTn.), księgi nadań, czyli otrzymanych posiadłoœci i przywilejów (libri traditionum ,), €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z czasem gdzieniegdzie przekształcajšce się w kro- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nikę dorxlu. Jeszcze jednak w roku 1270 œwietna Ksżęga hen.rykowska, pisana przez cystersów w Henrykowie œlšskim, stanowi wyjštek na na- szym obszarze. Mnisi mieli wreszcie żywoty œwię- tych, które czytano, recytowano w różnych posta- ciach literackich (jak vita - żywot, passio- męczeństwo, miracula - cuda, translatio - prze- mienienia relikwii, legenda - lektura liturgiczna) €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€oraz œpiewano (officiurt, sekwencj.a mszalna). Two- rzyli zbiory czytań hagiograficznych, które wy- mieniano pomiędzy klasztorami i opactwami. Ale dopiero w XIII wieku wyjdš one naprzeciw no- wym kołom czytelniczym poza mur klasztorny na czele ze Złotš legendš Jakuba z Voragine, stano- wišc zalšżek literatury popularnej, to znaczy przeznaczonej do wykorzystywania w kazaniach dla ludu; w Polsce funkcje te zaczšł pełnić Żywot œw. Stanisława, powstały pod piórem daminika- nina Wincentego z Kielc w połowie XIII wieku. Przy dworze ksišżęcym osobnš grupę kleru stanowili aż po wiek XIII kapelani. Obsługa dusz- pasterska rodziny panujšcego to tylko czšstka ich zadań. Stanowili grono doradców, pełnišcych róż- 174 ne doraŸne funkcje w państwie. Funkcja reprezen- towania monarchy przypadła trwale kanclerzowi, jednemu z kapelanów, który był nie tylko straż- nikiem pieczęci państwowej, ale i piastunem myœli politycznej i wszystkiego, co na dwa.rze panujš- cego miała zwišzek z intelektem i piórem. Do jego zakresu czynnoœci należało przechowywanie rocz- ników i innych utworów dziejopisarskich oraz dokumentów. Nieodłšczny był więc swoisty me- cenat kanclerski, inicjatywa literacka podejmo- wana przez tego dygnitarza. Dwór, jak widać, skupiał ludzi piœ.miennych (viri litterati) wedle swojego wyboru, niezależnie od ich przynależnoœci do okreœlonej instytucji. Twórczoœć pisarska w XII wieku Przyjrzawszy się tak słowu i księgom w rę- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kach kadry piœmiennej kleru polskiego przejdŸmy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€do twórczoœci literackiej, co jest zupełnie innš sprawš niż reprodukcja dzieł, kształcenie i pod- trzymywanie zwartoœci szeregów ludzi oœwieco- nych. Inspiracja twórcza literatury pisanej wyszła u nas od dworu panujšcego. Dom ksišżęcy stwo- rzył pierwsze polskie œrodowisko intelektualne €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i literackie w tym sensie, że tu była kolebka lite- ratury jako wyrazu tworzšcej się nowej œwiado- moœci społecznej. O œrodowisku intelektualnym można mówić od chwili, kiedy człowiek dzieli się z człowiekiem swoim refleksyjnym myœleniem, swojš œwiadomoœciš, którš zaczyna wyrażać i roz- wijać w rozumnych zdaniach. Ale na to, aby taka komórka społeczna mogła stworzyć litera- turę, potrzeba jeszcze umiejętnoœci przetwarzania przeżyć i przemyœleń w słowa zdolne oddziały- wać na wrażliwoœć estetycmš, zdolne budzić  175   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2ebe0b39 2edd95a1 85a 28 989e 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  BRYGIDA KURBIS u odbiorcy oddŸwięk i współdziałanie z twórcš wštku literackiego. Chociaż co do istnienia prze- różnych pieœni i opowieœci wœród pradawnych Słowian i Polaków przedpiœmiennych nie może być wštpliwoœci, to dopiero w chwili, gdy coœ z tych wštków doczekało się utrwalenia na piœ- mie, można mówić o literaturze. Od tego momentu każda tradycja literacka będzie się odwoływała poœrednio czy bezpoœrednio do słowa pisanego i będzie je kształtować dalej. Takie tylko słowo, a nie wštki ustne, rozstrzygnie o dalszym rozwoju literatury tak pod względem treœci, jak i zasięgu oddziaływania w œpołeczeństwie. Najstarszš formš literackš sš podania o bo- haterach. Pod opiekš pierwszych Piastów docze- kała się utrwalenia na piœmie na razie tylko własna tradycja rodowa czynach przodków i ksišżšt aktualnych jako jedynych bohaterów dziejowych. Najpierw w zwięzłych zapiskach rocz- nych, ale za to z datš historycznš, a potem do- piero w rozwiniętej narracji kroniki dynastycz - nej. Pomiędzy historycznym momentem założenia rocznika a kompozycjš pierwszej kroniki przez około półtora stulecia polska tradycja historyczna trwała tylko w roczniku. Mam na myœli pierwsze zapiski roczne o Mieszku i Dobrawie, wprowa- dzone do kompilacji fuldajsk,o-korbejskiej może już przez współczesnego im biskupa poznańskiego Jordana. Za czasów Bolesława Chrobrego lub do- piero na dworze Mieszka II i Rychezy wpisano raz jeszcze wszystko od poczštku do innej kom;pi- lacji przywiezionej prawdopodobnie przez Ryche- zę, a powstałej w Reichenau i Kolonii. Kronika Anonima Galla została zaœ napisana tuż po 1113 roku. W najstarszym roczniku dworskim znalazły się fakty rodzinne: chrzest, założenie organizacji koœcielnej, zdarzenia polityczne i wojenne, a tak- 176 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€że szczegóły z życia i męczeństwa œw. Wojciecha, obok Mieszka i Bolesława duchowego współtwór- cy eurapejskiego znaczenia monarchii. Tak za- częty rocznik oficjalny kontynuowano, jak się zdaje, aż po schyłek XIII wieku pod okiem księcia i współdziałajšcego z nim duchowieństwa (kape- lani, kanclerz, biskup). W ten sposób stawało się zadoœć postulatowi rozumnego politycznego wy- boru dziejów - res gestae zasługujšcych na uwiecznienie. Oplatajšca się dokoła nich opo- wieœć - razem ze sZczštkami tradycji przedpiœ- miennej o przodkach Mieszka I - stanowiły przedmiot pracy literackiej nie znanego nam z imienia, uzdolnionego zakonnika, który sam siebie okreœlił wygnańcem i pielgrzymem (exul et peregrinus). Ananima Galla protegował kanclerz Michał z możnego rodu Awdańców aż do chwili niejasnego dla nas zatargu politycznego około roku 1117, który był prawdopodobnie również kresem kariery polskiej kronikarza. Ten piewca czynów piastowskich, prawdziwy smakosz, jeœli tak rzec można, melodii słowa, nauczywszy się we Francji sztuki rytmów i rymów, polskie gesta principum. tak ułożył, aby nadawały się do miłego uszom recytowania w komnacie ksišżęcej i wœród kleryków. Niektóre fragmenty kroniki, ułożone w strofy nadawały się nawet do œpiewu, co mo- żemy sobie doskonale wyobrazić przy akompania- mencie cytry i bębenka. Recytację i œpiew mógł parafrazować interpretator, tłumaczšc strofy ła- cińskie na mowę rodzimš. Jak rozwinšł Anonim Gall opowieœć dziejo- wš? Niedużo było w niej spraw pogańskich. Jak- że bowiem drżeć musiało pióro mnisze przed prze- noszeniem na pergamin po łacinie wiadomoœci spod znaku bałwochwalców? Można je było wspo- mnieć najwyżej z dystansem nabytej ogłady chrzeœcijańskiej i za pomocš utartych już mo- 177 tywów literackich. Cuda działy się w ubogiej chacie Piasta i Rzepicy w dniu postrzyżyn Sie- momysła i raz jeszcze, gdy w wieku lat siedmiu opuœciło Mieszka I kalectwo œlepoty, dlatego że okazał się godzien charyzrnatu księcia chrzeœcijań- skiego, mimo że aż siedmiu żon nadużywał, za- nim go nie obmyła woda chrztu. Sam Król Kró- lów naznaczył wybraństwem potomstwo niskiego, ale sprawiedliwego protoplasty rodu, a potem pozwolił odnieœć zwycięstwo nad bezecnym Po- pielem i jego rodzinš, pohańbionymi ostatecznie plugawš œmierciš od myszy. Dalsze zdarzenia, których chronologię dało się już ułożyć według rocznika, opisał autor z perspektywy współczesnej. Stšd wyniesienie wspaniałoœci Bolesława Chro- brego, Bolesława Œmiałego oraz Krzywoustego, a zepchnięcie w cień działalnoœci Mieszka I, któ- rej pożytki dapiero dzisiejszy historyk umie sprawiedliwie docenić. Stšd usunięcie wielu in- nych spraw ważnych co prawda, ale wyłamujš- cych się z koncepcji ideowej i artystycznej tego dzieła. Wiele już napisano o tym, co Ananim z dzie- jów Polski opowiedział, a co zataił. Przypomnij- my, że jest to kronika czynów wojennych Bole- sława Krzywoustego, jego rycerzy i jego przod- ków, jest to pochwała zacnoœci obyczaju osobis- tego władców Polski, przedstawiona przy użyciu silnych kontrastów: z ostrymi zwrotami od za- palczywoœci i zbrodni zgoła - do pokuty i czy- nów sprawiedliwych. Budziła wœród czytelników napięcie i zachętę do naœladowania pochwałš witalnoœci, siły, wytrzymałoœci tych trzech hero- sów w trudach wypraw wojennych, ale Bolesła- wowi Krzywoustemu nikt w tym nie mógł spro- stać. Pomiędzy trzema Bolesławami stojš niejako dla kontrastu ksišżęta o pokojowym i spokojniej- szym usposobieniu: Mieszko II i Kazimierz Odno- €€€€€€€€€€€€€€€€178 wiciel, Mieszko, wczeœnie zmarły syn Szczodrego, którego cała Polska opłakiwała, wreszcie Wła- dysław Herman. Historycy na ogół majš sporo zaufania do relacji Anonima Galla, sprawdzajšc jš w dzie- sištkach studiów krytycznych i porównujšc w œwietle innych œwiadectw Ÿródłowych. Niemniej jego wyraŸna praca kompozycyjna, kontrasty i paralele, skłaniajš do ostrożniejszego przyjmo- wania Gallowych przebarwień. To w niej naj- wiarygodniejsze, co wynika wprost ze współczes- nej mu atmosfery politycznej. Kronikarz i jego protektorzy sprzyjali niewštpliwie duchowi wojny krzyżowej, przedkładajšc akcję miecza nad poko- jowš penetrację niespokojnych, a pogańskich Po- morzan, Jaćwięgów i Prusów. Nazwalibyœmy to dzisiaj "propagandš jastrzębi". Jest przy tym cha- rakterystyczny pewien arystokratyzm duchowy kronikarza, który w przeciwieństwie do współ- czesnego sobie kronikarza czeskiego Kasmasa nie lubuje się w naturalistycznych i mœciwych opi- sach okrucieństw i mordów. Gall pisze jakby w cišgłym uniesiEniu nad dzielnoœciš, sprawno- œciš, męstwem, wytrzymałoœciš swoich bohaterów, z rzadka tylko z powœcišgliwš naganš. Umie też pochwalić krajobraz, żyznoœć gleby i pracowitoœć ludu, a nade wszystko stworzyć goršcš atmosferę patriotyzmu w obronie wolnoœci i ojczyzny. Trud- no w tym utworze rozpoznać pióro cudzoziemca, skoro literaturze narodowej takie kładł podwaliny. W połowie XII wieku słowo pisane obsłu- giwać zaczęło po trochu co znakomitsze osobistoœci możnowładcze. Wyrazem ambicji rycerstwa stała się u nas małopolska adaptacja zachodnioeuropej- skiej opowieœci o Walterze z Akwitanii i Helgun- dzie. Wzbogacono jš w Polsce historiš romansu Helgundy z Wisławem, a zlokalizowano w Tyńcu i.Wiœlicy. Opowieœć tę zanotował najwczeœniej 179 w końcu XIII wieku kronikarz wielkopolski-, ale zdradza ona starszš kompozycję i wolno przyjšć, że zadomowiła się już na dworze Henryka sando- mierskiego lub Kazimierza Sprawiedliwego w Wi- œlicy w siódmym dziesięcioleciu XII wieku. Jest to w Polsce bodaj pierwszy przykład utworu pi- sanego, którego funkcjš nie była informacja i propaganda dziejopisarska czy hagiograficzna, ale literackie opowiadanie gwoli rozrywki. Jeżeli u podstaw polskiej częœci historii Waltera i Hel- gundy tkwił.a jakaœ tradycja rodowa, a wieniy, że wzišł jš za swojš ród Starżuw-Toporczyków, to fakty rzeczywiste przemieniły się tu już w mo- tywy fikcji literackiej: pozostała œwiadomoœć, że coœ działo się niegdyœ między Tyńcem a Wiœlicš, a do importowanych bohaterów romansu Waltera z Akwitanii i HeIgundy doszedł Wisław o imie- niu jakby eponimicznym, urobionym od nazwy grodu, chociaż trafiali się w Polsce nosiciele tego imienia. Dla historyka kultury polskiej jest to moment pierwszorzędnej wagi: oto mnożš się w Polsce dzielnicowej dwory ksišżęce i mnożš się jednoczeœnie sprzyjajšce okolicmoœci dla życia literackiego. Dzieje się to przy współudziale dojrze- wajšcych kulturalnie w dzielnicach kół możno- władczych. We Wrocławiu, jak była o tym już mowa, napisano w tym samym czasie gesta palatyna Piotra Włostowica Carmen. Mauri. Zawišzki tego rodzaju eposu o Piotrze pogromcy księcia ruskie- go, towarzysza wypraw wojennych i łowów, wre- szcie arcyzamożnego fundatora i budowniczego koœciotów tworzyły się koło połowy XII wieku nie tylko na Œlšsku, ale i w pozostałych dzielni- cach. Swojemu krewniakowi czy powinowatemu ozazdroœcił sławy inny Piotr, syn wojewody Wszebora, palatyn kujawski; sš œlady, że i w Wielkopolsce powstały jakieœ Gesta Piotrkonis 180 (Czyny Piotrka), cytowane w Kronice wielkopol- skiej, gdzie mógł on występować z przydomkiem Magnus, czyli Stary, czyli z tym samym przydom- kiem, który Ÿródła poœwiadczajš dla Piotra Wsze= borowica, fundatora klasztoru norbertanek w Strzelnie. W Kronice wielkopolskiej epizody historyczne zmieszały się z legendarnymi, dwóch Piotrów zlało się w jednš postać. Na placu pozo- stał sławniejszy Włostowic, antagonista Włady- sława II i założyciel koœciołów oraz klasztorów w magicznej liczbie siedemdziesięciu siedmiu. Poza niektórymi rzeczywistymi epizodami z ich życia, uratowanymi przez kronikarzy (zwła- szcza dotyczy to wojny domowej z lat 1142-1146); pewniejszym od pióra powiernikiem sławy okazał się kamień. Inskrypcje w kamieniu utrwaliły imiona i dedykacje sakralne, w których wierszo- waniu ćwiczyło się pióro wykształconego duchow- nego. Niepowtarzalny w swojej wymowie słup , drogowy Piotra Wszebora w Koninie, pokryty dystychem i stychami łacińskimi, jest przykładem posłuże- nia się inskrypcjš monumentalnš w celu na wskroœ œwieckim. Dystych zawiera informację, że w tym miejscu znajduje się połowa drogi z Ka- lisza do Kruszwicy i rozpoczyna zasięg jurysdyk- cji palatyna kruszwickiego. Towarzyszy temu uro- czysta datacja 1151 rokiem. W krajach zachod= nich i wschodnich przenoszenie tekstu dokumen- towego o treœci prawno-gospodarczej na kamienie i œciany murowane zdarzało się częœciej, chodziło bowiem o wykorzystanie materiału pisarskiego jeszcze trwalszego niż pergamin. Przykładem może , być inskrypcja o darowiŸnie opału dla koœcioła przez królowš Rychezę w œcianie katedry koloń- skiej. Ale takiego słupa drogowego nie odnalezio- no w całej Europie, nawet i tam, gdzie stały długo jeszcze w œredniowieczu rzymskie kamienie milo- , we. 181 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Napisom fundacyjnym umieszczanym w nad- prożach koœciołów towarzyszyły płaskorzeŸby wy- obrażajšce fundatorów w nabożnej postawie, z rę- kami podniesionymi ku górze lub na klęczkach, z bryłš koœcioła w ręku, nie rzadziej z księgš. Ta zwłaszcza w ręku Anny Piotrowej, małżonki palatyna kujawskiego na tympanonie koœcioła w Strzelnie, oddanego norbertankom u schyłku XII wieku, skłania do zastanowienia właœnie w niniejszym kontekœcie: w owej Annie dojrzeć wolno znanš nam z imienia polskš otulier litte- rata (kobietę wykształconš) XII wieku. Na rytowanej posadzce z około 1170 roku koœcioła prepozyturalnego w Wiœlicy nie ma księ- gi ani nawet imion fundatorów. Jeszcze rysu- nek postaci i ich gest, jeszcze symbolika zwierzšt i wici roœlinnej na obramieniu całej sceny, jeszcze metafora wzniosłego aforyzmu Hi conculcari que- runt ut ad astra levari possin,(Ci oto żšdajš po- deptania po to, aby mogli wznieœć się ku gwiaz- dom) - muszš wystarczyć, by czytelnika tej de- dykacji powiadomić o pokorze rodziny ksišżęcej i odpowiednio go do niej usposobić. Wiersze dedykacyjne i wyobrażenia plastycz- ne dopełniały swojš treœciš ideowš skšpe prze- kazy dokumentów i ksišg komemoracyjnych, były też przedłużeniem tego, co zdołano spisać w kro- nikach jako odrębny wyraz œwiadomoœci społecz- nej warstwy panujšcej. Symptomem trwałego wzrostu jej znaczenia może być tytuł wielmoży wielkopolskiego Bronisza "Dei gratia comes Polo- nie" (Z bożej łaski ksišżę Polski) w pierwszej po- łowie wieku XIII. Jest to tytulatura zapożyczona wprost od księcia. Były więc już pełne warunki dla rozwoju epiki rycerskiej i nie jest całkiem jasne, dlaczego nie rozwinęła się szerzej jako sa- modzielna gałšŸ œredniowiecznej literatury pol- skiej. Można to tłumaczyć tylko małš jeszcze licz- 182 bš czynnych i uzdolnionych ludzi pióra. Co po- zostało tylko w sferze interpretacji ustnej, trzeba policzyć lite aturze polskiej na straty. Chociaż możnowładcy doszli w Polsce dziel- nicowej do ogromnego znaczenia i nieraz kiero- wali politykš ksišżšt, w piœmiennictwie pozostali w tyle. Coœ po.dobnego można powiedzieć o do- stojnikach Koœcioła. Nie powstały u nas bowiem tak jak na Zachodzie samodzielne gesta episcopo- rumc (tdzieje biskupów), chyba że uznamy za ich poczštek zapiski o cudach wprowadzone do księgi liturgicznej katedry płockiej Panny Marii za bis- kupa Aleksandra. Nota o cudach przypisywanych patronce koœcioła i relikwiom była tu czymœ po- œrednim pomiędzy dokumentem uroczyœcie dato- wanym a hagiografiš. Cuda biskupa płockiego Wernera napisane zostały dapiero w wieku XIII - w dobie dużej samodzielnoœci Koœcioła i du- żego rozwoju hagiografii. Taki sam zresztš los podzieliła tradycja krakowska o œw. Stanisławie. Pretendowali do historycznej pamięci pisanej jego poprzednicy Aaron i Suła-Lambert, o których doœć głoœno w rocznikach i kronikach, ale to też stało się prawdziwie aktualne dopiero w XIII wie- ku, kiedy postulowano utworzenie (rzekomo od- nowę) arcybiskupstwa krakowskiego. Koła katedralne nie były jednak zupełnie bierne na polu literatury pięknej. Wspomniane już wyżej œrodowisko gnieŸnieńskie wydało wy- twornš w swoim kształcie literackim pasję . œw. Wojciecha (żywot terpore illo) - może z okazji rozbudowy koœcioła kanoników regularnych w Trzemesznie pod wezwaniem tego œwiętego, a po znalezieniu jego relikwii w roku 1127. Nie- wykluczone też, że już za arcybiskupa Jakuba (jego przydomek "ze Żnina" nie ma.historycznego uzasadnienia) œpiewano hymn o tym œwiętym, za- czynajšcy się od słów Magna vox laude sanora 183 (Wielki głos dŸwięczny chwałš), zachowany w rę- kopisie.gnieŸnieńskim z tegoż czasu. Henryk Ko- walewicz dostrzegł jednak, iż tak zaczyna się hymn do œw: Grzegorza. Na szczególne omówienie zasługuje polska pieœń koœcielna, a jednoczeœnie hymn rycerski Bogurodzica, który nie przestaje przycišgać uwagi i. uczuć Polaków od wielu stuleci. Jej datowanie w nauce waha się od schyłku X wieku, co jest najmniej prawdopodobne, aż do póŸnego œrednio- wiecza, które także należy wyłšczyć z racji wczes- nych archaizmów językowych tego kunsztownego dzieła. Opinia powszechna przemawia za wiekiem XIII, ale tonacja artystyczna pieœni wskazuje na dobę romańskš , a więc najpóŸniej przełom XII/XIII wieku. Wspominam o tym pięknym dziele literackim z pewnš bezradnoœciš, trudno bowiem ustalić i czas i miejsce jego powstania. Wydaje się, że tylko Gniezno i Kraków mogłyby walczyć o zaszczytne miano jego ojczyzny. Rola intelektualna œrodowiska katedralnego i. dworskiego w Krakowie przebija poprzez wštki podaniowe i historycme, jakie w swojej Chronica Polonorum, zamieœcił mistrz Wincenty, zwany Ka- dłubkiem. Chociaż kronikarz ten - doœć kontro- wersyjny dla tych historyków, którzy łowiš fakty = lubił poczynać sobie z tradycjš histarycznš doœć swobódnie, to przecież musiał liczyć się z.;miejseowš opiniš, gdyż naraziłby się inaczej na dezaprobatę najbliższego kręgu odbiorców. W swo- jej kronice wykorzystał doœć wiernie dzieło Ano- nima Galla; nadajšc jednak inne słowne i reto- ryczne brzmienie temu, co u niego wyczytał. Kontynuował potem wštek historyczny aż do roku 1202 (z aluzjš do roku 1205). Kronika jego daje obraz przemian od monarchii wczesnofeudalnej do Polski dzielnicowej, ale również zarysowuje przemiany, jakie dokonały się w zachodnioeuro- 184 pejskiej kulturze umysłowej i w mentalnoœci in- telektualisty polskiego. Dzieło swoje mistrz Wincenty naszpikował cytatami z autorów starożytnych, trawestacjami przeróżnych sentencji i aforyzmów,; własnymi. adaptacjami bajek i przypawieœci, a przede wszy- stkim powoływaniem przy lada okazji. z dużš precyzjš paragrafów z całego justyniańskiego kor- pusu prawa rzymskiego i z Dekretu.Gracjana; ówczesnej podstawy prawa kanonicznego. Pano- rama wszystkiego, co interesowało -dwunasto-. wieczny renesans - poza teologiš ukazuje sam w tym zwierciadle. Skšd ta eksploZja uczonoœci profesorskiej na polskim gruncie? w sporze, czy Wincenty kształcił się na uniwersytecie w Bolonii. czy Paryżu, więcej szansy zdaje się mieć Paryż. Do Paryża, a może też do pobliskiego Orleanu, prowadzi nas mistrza Wincentego, doskonałoœć latynistyczna (język, kunszt retoryczny, znajomoœć autorów klasycznych), mistrzostwo w operowaniu dialektykš, a nawet hiperdlektykš, gdy należało- oœmieszyć dialektykę w rozumowaniu.. Obok zna: jomoœci pism teoretyka państwa Iana. z Salisbury odnajdujemy u polskiego mistrza ectia neoplatońskich moralistów.z Chartres, Gilberta de la.Por- ree i VVilhelma z Conches. Inni dajšcy się w kro- nice rozpoznać bardziej bezpoœrednio mistrzowie i pisarze, to cała grupa intelektualistów francus~ kich i angielskich, jak Girald z Barri, Valter Map William z Malmesbury i Galfred z- Monmouth,. Alain z Lille, Piotr z Blois, orleańscy autorzy podręczników retoryki, autorzy zbiorbw bajek i przypowieœci. Poczet autorów starożytnych, któ- rych znajomoœciš się wykazał, odpowiadał w.całej: swojej rozcišgłoœci lekturom wymienionych pisa- rzy Francji i Anglii, i temu, co na przykład Alek- sander Neckam zalecał studentom paryskim. Wincenty Kadłubek nie był, jak.już wiemy; 185 ani pierwszym, ani jedynym intelektualistš spo- œród œwieckiego kleru polskiego z poważnymi stu- diami zagranicznymi. Wybił się przecież swoim talentem i pilnoœciš ponad rzeszę, co potrafili roz- prawiać tylko ustnie. To jemu zawdzięczamy zdefiniowanie na terenie Polski obowišzku pisarza jako służby języka - officiuvc linguae - zgodnie zresztš ze starš zasadš retoryki, że wiedza nabyta zobowišzuje do dzielenia się niš z innymi. Nasz pisarz dysputę lubił i żywił przekona- nie, że dialektyka prowadzi do prawdy. Kronika wydaje się jeszcze tkwić w atmosferze sali wy- kładowej, rozbrzmiewajšcej komentarzami i gorš- cš dyskusjš. Albo też, w innych swoich fragmen- tach, przypomina forum poważnego procesu sš- dowego, czy wreszcie spektaklu teatralnego, w którym występujš postacie alegoryczne. Z tych zamiłowań wyrósł pomysł dialogu między dwoma luminarzami Koœcioła polskiego: Mateuszem bis- kupem krakowskim i Janem arcybiskupem gnieŸ- nieńskim. Kronikarz nie szczędził pochwał wielu dostojnikom Koœcioła. Ten stosunek do episkopatu œwiadczy nie tyle o czołobitnoœci Wincentego dla hierarchii koœcielnej, do której zresztš sam wszedl z prepozytury sandomierskiej jako pierwszy ka- nonicznie obrany biskup krakowski w roku 1207, ile o tym, Ÿe były to autarytety rzeczywiste. Stu- dia Wincentego przypadałyby na lata około 1180, zakończył je przed rokiem 1189, kiedy to po raz pierwszy.wystšpił w dokumencie ksišżęcym dla kapituły krakowskiej jako "Vincentius magister". Do spełnienia officium, linguae przystšpił mistrz Wincenty na wyraŸne życzenie Kazimie- rza Sprawiedliwego, przy którym pełnił funkcję kapelana i pracownika kancelarii. A jak należy czytać jego dzieło? Ta "ubożu- chna ksišżeczka", jak oœwiadczył autor, wymaga czytelnika znajšcego się na odkrywaniu tajemnic 186 €€kunsztu słowa, jego walorów formalnych, jego aluzyjnoœci aktualnych, bowiem "tylko rozgryziony imbir smakuje" i tylko "bezrozumny osioł nie odróżni zielska od sałaty". Nie sš to już gesta ułożone zwyczajnie w epizody do recytowania i œpiewu. Dzieje polskie przekształciły się tu w traktat, w którym suma wiedzy literackiej i filozoficmej, dydaktycznej i prawniczej spożyt- kowana została do medytacji i morału dookoła przeszłoœci i współczesnoœci. Nie umiemy jeszcze czytać kroniki-traktatu mistrza Wincentego. Usiłujemy odnajdywać w niej "prawdę historycznš", pod którš zazwyczaj rozu- miemy obiektywnš, "gołš" relację o faktach, gdy tymczasem dziejopis chciał wyrazić przede wszy- stkim argumenty - a więc nie same fakty izolo- wane, lecz ich interpretację i skomentować po- stępowanie różnych osobistoœci . Doszukiwał się sensu i pragmatyki, przymierzajšc: do historii Polaków trzeŸwe sentencje i aforyzmy starożyt- nych, jak na prZykład: "Uczciwie się bogać. Nie możesz - to wszelkim sposobem". Nade wszystko zaœ wykładał normy prawa i zasady praworzšd- noœci. Jego etyka polityczna dopuszczała nawet postępowanie podstępne i spryt, byleby domino- wał rozsšdek i byleby to służyło miłoœci (a raczej korzyœci) ojczyzny. Dšżenie autora do "krzepienia serc" szło tak daleko, że nie wahał się aby bitwę przegranš przedstawiać jako zwycięstwo moralne dzięki olbrzymiemu męstwu Polaków. Gdy nasuwała się jakaœ dezaprobata lub nagana, przy- stępował do długich wywodów, w których walczšc o lepsze mocne słowa i sprawnoœć języka z sub- telnš wyższoœciš intelektualisty i cienkim pod- tekstem ironii. Legenda uczona mistrza Wincentego wydaje się być pomyœlana przede wszystkim jako narzę- dzie urabiania opinii przy pomocy rozrywki literackiej.  187  W pełni metaforę literackš dane było pojšć tylko iintelektualistom, dla nich była prze- znaczona finezja morału budowanego na staro- żytnych autorytetach. Rzuca to doœć niespodziane œwiatło na dostatecznie, jak z tego widać, szerokie koło odbiorców, skoro autor postanowił urucho- mić cały swój skomplikowany skarbiec kroniki zachodnioeuropejskiego pochodzenia na potrzeby krakowskie. Mistrz Wincenty, niewštpliwy znaw- ca Pisma œwiętego, z którego najchętniej cytował starotestamentowe mocne przykłady wojenne, nie wchodził w rolę kaznodziei i teologa. Jego mora- Iizowanie mieœci się całkowicie w kategoriach stoickich, jego sposób myœlenia jest laicki w du- chu humanizmu XII wieku. Nie przeczy temu wi- doczne zaangażowanie w obronie praw Koœcioła, między innymi w sprawie œw. Stanisława i sta- tutu łęczyckiego. Takie połšczenie jest szczegól- nie charakterystyczne dla ówczesnych humanis- tów, wœród nich Jana z Salisbury. Argumenty Wincentego sš natury doczesnej, a wartoœć czło- wieka mierzy się jego przystosowaniem do do- czesnoœci, do jej porzšdku prawno-społecznego. W porzšdku tym tkwi również Koœciół. Tymczasem tradycyjne opinie przedstawiajš Kadłubka jako prostodusznego pasterza, zwolen- nika reformy koœcielnej, przy boku arcybiskupa Henryka Kietlicza, a przy tym jako uciekajšcego od œwiata ascetę, który zrezygnowawszy z bis- kupstwa zdołał jeszcze przez pięć ostatnich lat życia realizować ideał mniszy cystersa. Nie mówię tu o wersji hagiograficznej, powstałej w XVII wie- ku w zwišzku ze staraniami o jego beatyfikację, ale o sšdach historyków XIX i XX wieku. Wincenty istotnie porzucił biskupstwo w roku 1218, istotnie występował przedtem parokrotnie u boku Henryka Kietlicza w dokumentach, a w ro- ku 1215 nazem z nim uczestniczył w trzecim so- €€€€€€€€188 borze lateraneńskim. Z kilku dokumentów wia- domo, że darował wsie cystersom w Sulejowie i Koprzywnicy. Pytanie jednak, czy osiadajšc w Jędrzejowie i oddajšc rzšdy biskupie Iwonowi Odrowšżowi, nie powodował się jakimiœ zewnętrz- nymi przyczynami (perypetie polityczne? choro- ba?) lub nie szukał po prostu spokoju do pracy umysłowej. Jędrzejów nie okazał się dobrym €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miejscem ani dla przechowania prawdziwej pa- mięci o naszym humaniœcie, ani dla przechowania jego spuœcizny bibliotecZnej (a może i innych utworów własnych?), którš musiał pozostawić nie- małš. Niektóre tytuły znajdujš się w tak zwanym drugim katalogu krakowskim, przypisywanym bi- skupowi Iwonowi. Jak przypuszcza wielu bada- czy, czwarta księga dzieła. mistrza Wincentego, mimo różnej konstrukcji, stanowi tak żywš i zwar- tš całoœć literackš z księgami dialogowanymi, iż można bez wahań ocenić czas powstania Kroniki na lata przed objęciem biskupstwa. Kazimierz Sprawiedliwy zapewne zdołał zapoznać się z dużš częœciš tej nowej historii Polski. Nie znajdziemy jednak odpowiedzi na pytanie, dlaczego dzieło nie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ma zakończenia, brak bowiem podstaw w Ÿródłach. Przemiany w XIII wieku Jakich czytelników miała Polska w wieku XIII? Dużo się w tym czasie zmieniło w piœmien- nictwie i czytelnictwie, nie tylko zresztš w Polsce. W Europie zachodniej w tym czasie nastšpił roz- wój prozy, obsługujšcej obficie filozofię i logikę, prawo i wiedzę encyklopedycznš, duszpasterstwo (z podręcznikami słuchania spowiedzi) i kazno- dziejstwo. Wykład nauk wyzwolonych, czyli artes w szkołach katedralnych, lektoriach klasztornych i na uniwersytetach podporzšdkowywał się trzeŸ- 189 wym postulatom logiki, tak zwane rodi signifi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€can.di (reguły przedstawiania, sposoby twierdze- nia). Prawo spisywane i glosowane w kompen- diach na użytek cywilny (prawo rzymskie) i koœ- cielny (.prawo kanoniczne, dekretały) formowało €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€swoich adeptów praktycznie, a w traktatach ency- klopedycznych (specula) szczegółowe opisywanie rzeczy przysłoniło potrzebę ich pogłębionego wy- jaœniania na wielu płaszczyznach, jeszcze tak istot- nego w tego typu praktyce pisarskiej XII wieku. Kaznodzieje zniżyli się do gustów pospólstwa, by €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z nauki chrzeœcijańskiej uczynić rzecz bardziej po- wszedniš. Hagiografowie przetkali żywoty starych i nowych œwiętych anegdotš umoralniajšcš (exen- pla), aby ich urealnić i życiowo przybliżyć czytel- nikowi czy słuchaczowi. Poeci wysubtelnili lirykę religijnš i oœmielili się znacznie we wszelkiego rodzaju poezji œwieckiej. Zeszły z elitarnego par- nasu dramat i powieœć. Pospólstwo zaczęło cie- szyć się farsš. Jednoczeœnie artyœci czynili z goty- ku sztukę opowiadajšcš doczesnoœć, a nie wiecz- noœć. I oto mowa używa łaciny szkolnej i koœcielnej znalazła się w księgach w całej swej powszednio- œci, rugujšc stamtšd zawiłoœci retoryćzne prze- znaczone dla pisma uroczystego - z korzyœciš dla precyzji i klarownoœci myœli. Tuż za prozš łacińskš torowały sobie dojœcie na pergamin, a po- tem i na papier, języki narodowe, stajšc na usłu- gach przede wszystkim ludzi œwieckich. W tym właœnie czasie zadania w dziedzinie littera sacra zeszły na plan drugi, ustępujšc pola potrzebie bardziej powszedniej utrwalania coraz to szerszych treœci. Zwrot rcercoriare conwtendare (powierzać pamięci) oznaczać mógł teraz po pro- stu pisanie, zapisywanie. Pismo stało się narzę- dziem myœli i przekazywania na znacznie większš skalę. 190 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Postępy w sztuce pisania zaznaczyły się i w Polsce, i to wcale nie póŸniej niż gdzie in- dziej. Kryterium wartoœciowania kandydatów ka- pituł katedralnych na biskupów (elektów) stano- wił - a jest to w XIII wieku niemal regułš- przymiotnik litteratus. Obcowanie z naukš i ksišż- kš stało się nie tylko potrzebš, ale i modš. Dzia- ło się to w atmosferze przenikania do nas sławy paryskiego studio, generale i równie często od- wiedzanego przez scholarzy i księży bolońskiej wszechnicy œwieżej daty traktaty prawni- cze, formularze, komentarze, opisy podróży, dzieła €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€literatury pięknej i dziejopisarstwa; przywiezione €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z zagranicy, znalazły stałe swoje miejsce w izbie intelektualisty i na pulpicie wykładowcy. Stwier- dzono, że okreœlenie,;magister stawiane przy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€imieniu oznaczało wtedy nie tylko scholastyka, nauczyciela szkoły katednalnej, czy kolegiackiej, ale nosiciela tytułu uniwersyteckiego, czyli mi- strzostwo w artes liberales. Przypomnijmy, że termin ten, zanim stał się tytułem naukowym, oznaczał już to jakiekolwiek przywództwo, już to mistrzostwo rękodzielnicze. Równouprawnienie mistrzostwa umysłu z mi- strzostwem rękodzieła w okresie awansu społecz- nego miasta nie było równaniem w dół, ale w górę, stanowiło wyraz zwiększenia szacunku dla pracy z ksišżkš. Reorganizacja prawno-samo- rzšdowa miast w formie przywilejów lokacyjnych niosła z sobš tworzenie szkolnictwa niższego, pa- rafialnego. Rektorzy i magistrzy tych szkół miej- skich, z których niejeden otarł się o studia uni- wersyteckie, a przynajmniej o szkołę katedralnš, byli prawdziwymi pionierrami oœwiaty wœród po- spólstwa. Podobnš rolę pełnili lektorzy i kazno- dzieje zakonów miejskich, franciszkanów i domi- nikanów, póŸniej też augustianów. 191 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Zmieńiał się więc i w Polsce XIII wieku pi- sarz i czytelnik. Owszem, znaleŸli się subtelniejsi erudyci, lubišcy wertować obfity tekst oryginału Kadłubkowej kroniki narodowej (miał jš biskup Boguchwał II w Poznaniu). Większe przecież było zamówienie społeczne na wycišgi i streszczenia. Okazało się też, że tekstu takiego nie trzymano w zamknięciu budynku sakralnego czy zamku. I tak, koło 1290 roku zatracił się gdzieœ rocznik dworsko-kapitulny z Krakowa, wypożyczany roz- maitym ekscertatorom, kopistom i czytelnikom. Stšd wynikło całe bogactwo rocznikarstwa ko- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œcielnego, wœród kleru œwieckiego, jak kanonicy, mansjonarze przy katedrach i kolegiatach, miecho- wici, czyli stróże Grobu pańskiego, oraz kleru za- konnego, jak benedykty,ni, cystersi, dominikanie i minoryci. Zwłaszcza o tych ostatnich, o francisz- kanach, wiemy dowodnie, że byli twórcami no- wego, popularnego i anegdotš zaprawionego rocz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nikarstwa typu kompilacyjnego już od połowy XIII wieku (tak zwane Rocznika małopolskie). W sposób zgoła naturalny wyrosły z tego nurtu noty i memorabilia treœci lokalnej, oraz pieœni historyczne, na przykład o Lutgardzie, rze- komo zamordowanej młodej żonie Przemysła II, i - zapewne - o najazdach tatarskich. Zarówno minoryci, jak i dominikanie współuczestniczyli w ożywieniu nowego nurtu piœmiennictwa euro- pejskiego, jakim były opisy podróży. Z polskich dochowała się relacja franciszkanina Benedykta Polaka, towarzysza Jana da Pian del Carpino w wielkiej podróży do Azji Œrodkowej. Uczniem Wincentego Kadłubka miał być dominikanin, Mar- cin Polak, zwany też Marcinem z Opawy, mistrz teologii po studiach w Paryżu i autor ogromnie poczytnej w Europie do końca œredniowiecza Hi- storii papieży i cesarzów (około 1270 roku), nie- 192 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€słusznie zapominanej w przeglšdach dorobku pi- sarskiego polskiego œred.niowiecza. Już w XIII wieku, a nie dopiero w XIV, kiedy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Polacy zaczęli podšżać ńa studia uniwersyteckie do sšsiedniej Pragi; doszło do ożywionej wymiany między Polakami i Czechami ksišżek, utworów dziejopisarskich i literackich, zauważalnej między innymi w kompilacjach roćznikarskich, we wpro- wadzaniu do dziejopisarstwa polskiego nowych wštków w podróżach rękopisów z bibliotek pol- skich do czeskich i na odwrót. Powstała prawdo- podobnie koło połowy XIII wieku Kronika wę- giersko-polska, połšczońa z żywotem œwiętego Ste- fana. jest œwiadectwem podobnych kontaktów literackich z Węgrami. Zapożyczenia nie obywały się bez konfrontacji poglšdów. Kronikarstwo, mało już wówczas twórcze pod względem formy i kompilacyjne w treœci, podzie- liło się na trzy nurty dzielnicowe: małopolski, wielkopolski i œlšski; wszystkie trzy nawišzały do wspólnego pnia Kroniki Kadłubka, ale nie do jej pełnego tekstu, lecz do rzeczowego skrótu, ogra- niczonego głównie do faktów historycznych. Uzu- pełniano je następnie relacjami o bardziej lokal- nym maczeniu i kontynuowano. Tak powstała tuż przed 1290 rokiem Kron.ika polsko-œlšska, a koło 1295 roku Kronika wielkopolska - obie nie dokończone. (Kronikę z.wielkopolskš mógł pisać kustosz kapituły poznańskiej Baszko, być może minoryta, po roku 1273. Niektórzy uważajš tę Kronikę za kompilację powstałš dopiero w dru- giej połowie XIV wieku ze względu na amplifi- kacje). W analogiczny sposób powstawała u progu XIV wieku franciszkańska kronika tak zwanego Mierzwy w Krakowie. Rozpoczynał jš wstęp o bi- blijnej genealogii Polaków. Po wyczerpaniu pod- stawy wziętej z Kadłubka, czyli od roku 1202, nieznany autor wykorzystywał starszš redakcję €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€193 Roczników małopolskich. Dla kronikarstwa trzy- nastowiecznego wPolsce pozostawał nadal charak- terystyczny mecenat ksišżęcy: Bolesława Wstyd- liwego widoczny przy Kronice węgiersko-polskiej, Henryka Prawego przy Kronice polsko-œlšskiej, Przemysła II przy Kronice wielkopolskiej. W rocz- nikach widoczny jest ponadto udział Władysława Odonica, Przemysła I, Leszka Czarnego. Wydaje się, że już wczeœniej zabiegał o uzyskanie roczni- ków dla dzielnicy wielkopolskiej Mieszko Stary. Rozbicie dzielnicowe i postępujšca reforma Koœcioła wpłynęły na pewne usamodzielnienie się kleru i większš œmiałoœć pióra w służbie Koœcioła. Wielkie osišgnięcie, jakim dla Krakowa stała się przeprowadzona w roku 1253 kanonizacja œw. Sta- nisława, było bodŸcem nowego cyklu dziejo- pisarskiego i hagiograficznego, powołanego do ży- cia przez biskupa Prędotę z Białaczowa (zmarł w 1266 roku). Sporzšdzony prawdopodobnie spe- cjalnie dla katedry na Wawelu wycišg z rocznika dworskiego jeden z miejscowych kanoników wy- posażył w ambitny prolog, rozważajšc w nim pod- stawę teologicznš zadań dziejopisarskich, i w ob- szerny ekscerpt z Kroniki œwiata Izydora z Se- willi. Tak powstał Rocznik kapituły krakowskiej. Ale głównym wyrazicielem aktualnego w poło- wie XIII wieku oblicza historiografii stał się drugi polski Wincenty, któremu powierzono napisanie Żywota œw. Stanisława. Był nim dominikanin Wincenty z Kielc, w swojej prozie dziejopisar- skiej i w swoich przekonaniach diametralnie od Kadłubka różny. W Polsce, jeœli wolno sięgnšć do porównania, dokonał się przewrót w interpretacji historiogra- ficznej: odrzucono wykład œwiecki, wprowadzono hagiograficzny. Odtšd nawet i œwiecki monarcha miał cnotš swojš przypominać klasztornego ascetę. Portret Przemysła II w Kronice wielkopolskiej , €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€194 księcia i dzielnego wojownika, umartwiajšcego się w jedzeniu i noszšcego włosiennicę, jest może naj- celniejszym przykładem siły oddZiaływania tego nowego nurtu hagiograficznego. W tym kontekœcie nie sposób dziwić się, w jakim stopniu modelowa- ła swoich herosów, mistycznie i ascetycznie, ha- giografia w znaczeniu œciœlejszym: Stanisława Jacka, Kingi, Salomei (troje ostatnich ma co praw- da biografie póŸniejsze, lecz ich najstarsza war- stwa redakcyjna tkwi jeszcze w XIII wieku). Ale Żywot œw. Stanisława (tak zwane Vita rcaior i Vita minor łšcznie) Wincentego z Kielc jest czymœ więcej niż biografiš. Autor wplótł jš do obszernego wykładu całych dziejów Polski, upo- bożnionych i poddanych w całoœci Opatrznoœci i Koœciołowi: tak jak zrosło się niegdyœ cudownie rozsiekane ciało Stanisława, tak zejdzie się w jed- no - kiedy Bóg pozwoli - Królestwo Polskie. Przepowiadajšc zjednoczenie Regnum Poloniae Wincenty z Kielc stawał się tym samym pionie- rem nowej œwiadomoœci politycznej - uczeni nie bojš się tu użyć przymiotnika: narodowej - pod- chwyconej następnie przez kronikarza wielkopol- skiego. W tworzeniu tych wszystkich na swój sposób erudycyjnych pomysłów dziejopisarskich autorzy byliby bezradni bez podstawy pisanej. Studia kry- tyczne nad ich dziełami wykazujš zazwyczaj wy- korzystanie sporego zbioru innych utworów histo- riograficznych, hagiograficznych oraz dokumen- tów, uzasadniajšcych opowiadane fakty. Starania kronikarzy o datę historycznš, przejmowanie dat z roczników, nawet wbrew dawnym kanonom li- terackim obowišzujšcym w dziełach typu gesta, sprawiajš wrażenie, że liczyli się z dokładnym czytelnikiem. Najbardziej wzniosła i;dea nie zdoła- ła więcej zachwiać zwięzłoœciš i konkretnoœciš ich €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€195  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ prozy. A wiemy już, o ile inaczej uczono ich ła- ciny. Nigdy do przypominania, że istnieje w hi- storii piœmiennictwa œcisła współzależnoœć między rozwojem literatury i rozwojem dokumentu: nowe formy pisanego œwiadectwa w praktyce admini- stracyjnej i sšdowej mogły powstawać tylko wte- dy, kiedy już wiele spraw ludzkich uchodziło za rzecz godnš pisma i pióra, i to nie tylko w per- spektywie wiecznoœci, tak jak było we wczeœniej- szym œredniowieczu, ale dla przyspieszenia obrotu dóbr materialnych i umysłowych tego œwiata. Swoistym pamiętnikiem wspólnoty zakonnej cy- stersów jest wspomniana Księga henrykowska z roku około 1280, z Henrykowa œlšskiego, w któ- rej narracja przeplata się z dokumentami. Już wiek XIII pozostawił bardzo wiele dokumentów, ale dopiero następne stulecie zacznie wzbogacać naszš dokumentację w zwykłe ludzkie sprawy, odnotowywane dokładnie w protokołach kancela- ryjnych i księgach sšdowych. W wieku XIII dzień powszedni zwykłego człowieka odzwierciedli się w pewnej mierze w odgałęzieniu hagiografii tak zwanych miracula. Cuda œw. Stanisława i œw. Wojciecha spisywane piórem duchownego i z naiwnš wiarš, głosiły, co prawda, chwałę œwiętego, ale w tym blasku noto- wały również pełne imiona i okolicznoœci życiowe szarych ludzi, zgnębionych chorobš, nędzš, klęskš żywiołowš, od których miał ich ratować patron niebieski. Dla szerokiego odbiarcy przeznaczano zbiory budujšcych przykładów o œwiętych, groma- dzone przez kaznodziejów. Najsławniejszym stała się Złota legenda, w Polsce wczeœniej już przysto- sowywana i uzupełniana do polskiej tradycji kul- towej. Ze schyłku XIII wieku pochodzi zbiór ka- zań Peregryna z Opola, prowincjała dominikanów polskich, bardzo popularny jeszcze w XV wieku. €€196 Interesujšca dla powstawania literatury homile- tycznej w języku narodowym jest technika zapisu kazań: do pełnego tekstu łacińskiego kaznodzieja wprowadzał między wierszami i na marginesach polskie odpowiedniki wyrazów i terminów, ułat- wiajšc sobie w ten sposób wygłaszanie homilii do ludu. Ze Ÿródeł wiemy o apelach arcybiskupa Jakuba Œwinki o prawienie kazań po polsku, na ambonie stawali bowiem także kaznodzieje nie- mieccy. Również w Polsce układano sekwencje i offi- cia rymowane o œwiętych, zwłaszcza Wojciechu i Stanisławie. Liczniejsze niebawem hymny i pie- œni, to łacińskie, to polskie , wprowadzały do dłu- gich ówczesnych nabożeństw nie pozbawione wrażeń estetycznych urozmaicenie. W większym stopniu niż nie całkiem dla ludu zrozumiałe Kier- lesz, czyli œpiew Kyrie eleison,, pieœni wcišgały wiernych do uczestniczenia w kulcie. Ludowym jego przedłużeniem stały się rychło, propagowane zwłaszcza przez minorytów, spektakularne cere- monie i dramaty liturgiczne. Do tej praktyki sprowadza się urzšdzanie szopki na Boże Narodze- nie oraz tak popularne w Polsce œpiewanie kolęd, połšczone z różnymi zwyczajami ludowymi. Oka- zjš do widowisk był również Wielki Tydzień. Dla rozwoju kultury i literatury o szerszym zasięgu i sprzyjajšcej uprawie języka rodzimego praktyki te miały ogromne znaczenie, mimo że dotyczyły tylko życia religijnego. Zróżnicowanie piœmiennictwa w Polsce XIII wieku to także zaczštki prozy fachowej pióra Polaków. Historycy kultury nazywajš "fachowš" prozę traktatowš i podręcznikowš, poœwięconš różnym umiejętnoœciom i zawodom, pozbawionš prawie zupełnie nawarstwień propagandy ideolo- gicznej. Z kręgu polsko-œlšskiego wyszedł około 197 1290 roku sławny traktat Optyka pióra Witelona, rodem prawdopodobnie z Legnicy, mistrza parys- kiego i padewskiego. Był on opiekunem syna Bo- lesława Pobożnego, Władysława, a jako uczony arystotelik, matematyk i fizyk, medyk i prawnik, osišgnšł dużš wszechstronnoœć. Swojš Optykę de- dykował sławnemu grecyœcie Wilhelmowi z: :Moer- beke. Inne jego pisma traktowały o problemach etyki i psychologii, ontologii, przyrody, z uwzględ- nieniem meteorologii, fizjologii, astronomii, a jed- no nosiło tytuł O naturze de m.onów, czynišc z Wi- telona również teologa. Tylko czšstka tej spuœ- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cizny dochowała się w rękopisach. Ogromnš poczytnoœć osišgnšł utwór innego polskiego uczonego, zachowany w wielu bibliote- kach europejskich: jest to Antipocras (czyli Anty- -Hipokrates; inny tytuł Liber enpiricourc) pióra €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€brata Mikołaja z Polski z zakonu kaznodziejskie- go, nadwornego lekarza Leszka Czarnego i jego żony Gryfiny. Mikołaj przebywał około trzydziestu lat w słynšcy m z ucz noœci medycznej uniwersy- tecie w Montpellier, ale traktatu z tej dziedziny nie pozostawił. An,tipocras jest długim wierszo- wanym pamfletem na praktyki lekarskie, napisa- nym około 1280 roku. Mikołajowi przypisuje się €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€też autorstwo traktatu experimenta de animalibus (Nauki o zwierzętach). Osobne miejsce w dorobku pisarskim Polski zajmuje napis nagrobny Bolesława Chrobrego. Za- czynał się od słów "hic iacet in tumba princeps generosa columba chabri tu es dictus sis in aevum benedictus" (Tu w grobie leży władca, gołšb szla- chetny, zwany,jesteœ Chrobry, bšdŸ błogosławiony na wieki) i liczył 14 rymowanych heksametrów, czyli leoninów. U schyłku XV wieku i póŸniej kilkakrotnie odpisano go z grobowca, który znaj- dował się poœrodku katedry poznańskiej. Jak wie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€198 my, dwadzieœcia lat temu archeolodzy odkryli tak samo usytuowany grobowiec w najstarszej warstwie budowlanej katedry. Uczeni wahajš się w opiniach, co do czasu powstania tego epitafium. Było do tego kilka okazji, gdyż parokrotnie gro- , bowiec ulegał przebudowie. Kompozycja napisu pod względem formy wiersza nie wykazuje, w którym z możliwych ! stuleci XII, XIII czy też XIV należy go umieœcić. Cały prawie wysiłek krytyczny sprowadza się do treœci, a ta zawiera motywy nie znane naszym pomnikom dziejopisarskim, z nalotem legendar- nym, między innymi o odesłaniu do Rzymu wło- ' sów po postrzyżynach, gdy Bolesław ukończył siedem lat. Forma inwokacyjna jakby hymnu, a nie napisu nagrobnego, koœcielny wydŸwięk, niektóre wspólne z Kronikš wielkopolskš motywy legendowe (przydamek Chabri, czyli Chrobry, ko- ronacja Bolesława przez Ottona III), możliwoœć zamieszczenia tego utworu po przebudowie ka- , tedry za biskupa Boguchwała II, wreszcie myœl odnowy idei Regnurt Poloniae, której herosem był Chrobry - wszystko to pazwalałoby uważać ten utwór za dzieło drugiej poławy XIII wieku. Hipoteza warta zastanowienia też i z tego względu, że wielkopolskie œrodowisko intelektu- alne i tak już z tradycji o Bolesławie Chrobrym tworzyło piórem kronikarza wielkop.olskiego re- plikę na krakowski model literacki i dziejopisar- ski Kazimierza Mnicha. To właœnie epaka dziel- nicowa, jej schyłek, sprzyjała takim poczynaniom. Wówczas bowiem odnawiano w Wielkopolsce kult najstarszego patrona Polski, Wojciecha, znajdujšc w tym umocnienie dzielnicowej œwiadomoœci na- rodowej, jakby przeciw "inwazji" krakowskiego kultu œw. Stanisława. Dobiegajšc do końca rozważań spróbujmy ocenić drogę, jakš polski pisarz i polski odbiorca 199 odbył do schyłku XIII wieku. Byliœmy takiej oceny znacznie pewniejsi, gdyby dochowało się więcej tekstów. Zauważamy ze zdziwieniem, że brak jeszcze w Polsce dzielnicowej listów, to jest tego gatunku pisarskiego, który w spuœciŸnie euro- pejskiego œredniowiecza znakomicie dopełnia skš- pej podstawy Ÿródłowej dla badań nad korelacjš pisarz-czytelnik. Bez nich trudno i u nas sobie wyobrazić przebieg rokowań dyplomatycmych, podróży naukowych, intensywnoœci stosunków z zagranicmymi kołami koœcielnymi, sprowadza- nia zakonników, budowy koœciołów i palacjów itd. Listy, które znamy, a jest ich niewiele, można okreœlić jako międzynarodowš korespondencję po- litycznš. O listach treœci politycznej, także w sto- sunkach wewnętrznych, czytamy w kronikach; zwłaszcza u Wincentego Kadłubka, który sam takš korespondecję odtwarzał. Wydaje się, iż nie było u nas jeszcze zrozumienia dla potrzeby przecho- wywania i gromadzenia korespondencji. Systema- tyczna troska o spuœciznę listowš i innš pojawi się u nas chyba dopiero w XV wieku, w epoce kul- tury uniwersyteckiej. Charakter procesów kulturowych polega nie tylko na tym, co dzięki nim działo i tworzyło, ale i na tym, czego nie dostawało, lub co nie znajdo- wało zrozumienia. Nie wolno na to zamykać oczu, i nie wolno wszystkich braków przypisywać nisz- czšcym żywiołom lub wojnom. Nie tylko sam roz- wój poglšdów na pisanie od littera sacra przez €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€officium linguae po comendatio menoriae - €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stanowił o rozwoju oœwiaty i twórczoœci pisarskiej. Drugim torem tego rozwoju było pielęgnowanie spuœcizny.pisanej przez społeczeństwo. Jeœli na pierwszym polu œredniowieczni Polacy przez trzy wield posunęli się krokiem prawdziwie milowym, to na drugim, jak się wydaje, nowym zadaniom 200 kulturalnym jeszcze nie sprostali. Czy wolno z te- go spostrzeżenia wyprowadzić ogólniejszš ocenę postępów kultury narodowej i spożytkować je w naszej współczesnoœci? Stawiać pytania tej treœci i szukać na nie odpowiedzi niech pomoże niniejsza konfrontacja historyczna. 201 Janusz Bieniak ZJEDNOCZENIE PAŃSTWA POLSKIEGO Podstawy zjednoczenia "Kiedy zabrakło króla Polski, powstały za- mieszki, niezgoda i groza domowych wojen po- między mieszkańcami Królestwa. Powtarzały się często napady Tatarów, Litwinów, Rusinów i in- nych pogan, którzy ludnoœć polskš, od tak nie- dawna chrzeœcijańskš, raz za razem uprowadzajšc w więzach, obracali w nędznych niewolników a pozbawiajšc jš œwiatła wiary, na uršgowisko naszemu Odkupicielowi zmuszali do bałwochwal- stwa. W braku obrońcy odjęto nam wiele ziem i grodów, które zagarnęli gwałtem również cudzo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ziemcy. Z tych to powodów Królestwo nasze, za- zwyczaj kwitnšce zamożnoœciš, upadło do stanu najcięższego poniżenia." Takimi słowy malowała obraz rozprzęgnięcia jednoœci państwowej sule- jowska petycja z 1318 roku, skierowana do pa- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pieża Jana XXII przez episkopat, zakony, kapi- tuły, ksišżšt, dostojników, możnych oraz wspól- noty miast i kasztelanii Królestwa Polskiego, a więc - uwzględniajšc właœciwoœci czasu- przez ogół społeczeństwa. Dokument wyrażał przekonanie, że stan ten może zmienić na lepsze 202 , tylko przywrócenie godnoœci króla Polski; wy- stawcy jego apelowali przeto o zezwolenie na ko- ronację dla "Władysława, księcia oraz dziedzica Krakowa, Sandomierza, Sieradza, Łęczycy, Kujaw, Wielkopolski i ziemi pomorskiej", znanego w dzie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ jach naszych pod przydomkiem Łokietka. Tak wyglšdała charakterystyka okresu, zwa- nego dziœ rozdrobnieniem feudalnym lub rozbi- ciem dzielnicowym, w oczach pokolenia, które ; stan ten przezwyciężało. W istocie okres ów był zjawiskiem.powszechnym w dziejach ówczesnej Europy i koniecznym etapem jej rozwoju. Wy- wołały go wszędzie potrzeby œrodowisk lokalnych, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€domagajšcych się rozbudowy własnej, miejscowej ! administracji. Taka administracja, na czele z ksiš- żętami dzielnicowymi, a na Zachodzie również lennikami niższego stopnia (margrabiami, hrabia- mi), przenoszšc interesy partykularne ponad ogól- nopaństwowe popadała na ogół w konflikty ze swš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€władzš zwierzchniš, uosobionš - zależnie od kra- i ju - w postaci króla lub wielkiego księcia. Kon- i flikty prowadziły z reguły do osłabienia władzy zwierzchniej, a czasem nawet do całkowitego za- niku godnoœci monarchy. Ten ostatni los spotkał właœnie Polskę i Ruœ. , W obu wymienionych państwach upadek wła- dzy wielkoksišżęcej nastšpił zresztš w toku ostrej rywalizacji o gród stołeczny: w Polsce - między liniš małopolskš a wielkopolskš (póŸniej zaœ na- wet œlšskš i mazowieckš), na Rusi - między ksiš- żętami południa i północnego wschodu. Szczštko- wa postać owej władzy na Rusi, tytuł wielkiego księcia włod zimierskiego, ustanowiony po upadku Kijowa, po.za kręgiem księstw północno-wschod- nich nie był respektowany. W państwach Zachodu natomiast utrzymała się godnoœć królewska, często odarta z realnej władzy nad całoœciš państwa, ; przecież nominalnie honorowana przez lenników. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€203 Jedynie w Niemczech zanikła ona całkowicie, lecz na okres krótszy niż w Polsce i na Rusi, bo na lat dwadzieœcia; po zakończeniu "wielkiego bez- królewia" władcy Niemiec nie odzyskali jednak już więcej dawnego znaczenia ani w swej ojczyŸ- nie, ani jako cesarze rzymscy. Wypełniwszy swe zadania społeczne, ekono- miczne i polityczne ustrój rozdrobnienia feudal- nego zaczšł coraz bardziej cišżyć społeczeństwom, stajšc się hamulcem dalszego ich rozwoju. Usta- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wiczne konflikty między drobnymi organizacjami terytorialnymi utrudniały postęp w rolnictwie, niszczšc plany pracy chłopskiej i zmniejszajšc do- chody feudałów. Towarzyszšce wojnom łupiestwa uderzały także w kupców. Rozwój handlu hamo- wała również mnogoœć komór celnych, stawianych przez poszcZególnych władców, a czasem nawet celowe utrudnienia czynione kupcom-poddanym jednego księcia przez rywalizujšcych z nim innych ksišżšt. Co więcej, słaboœć niewielkich dzielnic oraz niezgoda między nimi otwierały bramy dla obcej agresji, występujšcej czy to w postaci łupies- kich najazdów, dopełniajšcych miary demograficz- nego i gospodarczego wyniszczenia kraju, czy też w formie trwałego zaboru poszczególnych ziem. Agresja taka dotknęła między inny.mi Pol- skę - kilka jej ziem na zachodzie i północy (Po- morze Gdańskie, ziemia chełmińska, ziemia lu- buska, zanotecka częœć Wielkopolski) stało się ofiarš feudałów niemieckich, gdy tymczasem Ma- łopolskę nawiedzały grabieżcze wyprawy tatarskie, Mazowsze zaœ - litewskie. Obydwa te rodzaje agresji opisała cytowana już sulejowska petycja koronacyjna. Na Rusi okres rozdrobnienia feudal- nego przyniósł zrazu wzmożenie najazdów koczow- ników czarnomorskich - Połowców, a potem pa- rowiekowš niewolę tatarskš. Wszystko to budziło 204 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w społeczeństwie potrzebę odnowienia silnego, zjednoczonego państwa. Poszczególne kraje Europy przeżyły swoje fazy politycznego rozdrobnienia i jednoczenia w różnym okresie czasu. Wpływał na to splot wielorakich czynników, jak stopień rozwoju spo- łecznego, wewnętrzny układ sił politycznych, na- cisk ze strony państw obcych, a wreszcie rozleg- łoœć terytorium, z czym wišzała się także kwestia jednolitoœci czy też złożonoœci podłoża etnicznego. Na ogół bowiem kraje niewielkie, narodowoœciowo jednolite, szybciej,potrafiły przebrnšć przez okres unifikacji, podczas gdy na obszarach rozległych, o ludnoœci etnicznie zróżnicowanej, silniej dawało się odczuć cišżenie różnych separatyzmów. Spoœród sšsiadów Polski najrychlej osišgnęły etap zjednoczenia Czechy, które dobiły się korony €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€królewskiej już w 1198 roku, aby wkrótce potem zlikwidować resztki rozdrobnienia w postaci osob- nych księstw na Morawach. Już w połowie XIII wieku Królestwo Czeskie mogło przejœć do aktyw- nej ekspansji na zewnštrz, najpierw w Austrii, a po kilkudziesięciu latach w Polsce i na Łuży- cach. Momentem szczytowym tej ekspansji sš czasy Wacława II, który obok korony czeskiej przywdział także i polskš, syna zaœ swego osadził na tronie węgierskim. Nie wszystkie zamierzenia dworu praskiego dały się ostatecznie utrzymać, trwałymi jednak nabytkami z okresu przewagi nad sšsiadami okazały się Œlšsk i Łużyce. Z dru- giej strany, zatrata jednolitego charakteru etnicz- nego, zwłaszcza zaœ znaczny dopływ ludnoœci nie- mieckiej, doprowadziły w póŸniejszych czasach do poważnego nasilenia przeciwieństw wewnętrznych i zewnętrznych (wojny husyckie), a w dalszej perspektywie (XVII wieku) do całkowitej utraty niepodległoœci. 205 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Na Rusi rozdrobnienie feudalne przyniosło trwały rozpad pierwotnej narodowoœci starorus- kiej na wielkoruskš (rosyjskš), ukraińskš i biało- ruskš. Zadecydowały o tym nie tylko pewne róż- nice językowe, lecz i odmienne losy politycz.ne. Zjednaczenie, dokanane dopiero w XV wieku pod władzš wielkich ksišżšt moskiewskich, objęło bowiem wyłšcznie ziemie wielkoruskie, gdy tym- czasem białoruskie i ogromna większoœć ukraiń- skich już w cišgu XIV stulecia znalazły się w gra- nicach Wielkiego Księstwa Litewskiego. Sytuacja ta ułatwiła ekspansję na Rusi także Królestwu Polskiemu, opóŸnionemu w procesie unifikacyj- nym w stosunku do Czech, lecz wyprzedzajšcemu pod tym względem swego sšsiada wschodniego. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Ekspansja przyniosła w połowie XIV wieku na- bytek Rusi Czerwonej (Halickiej), a niebawem i Podola. Dokonana póŸniej unia polsko-litewska doprowadziła do połšczenia wszystkich ziem ukra- ińskich i białoruskich w ramach Rzeczypospolitej Obojga Narodów; stan ten przetrwał bez więk- szych zmian do polowy wieku XVII. Wstrzšsane silnymi przeciwieństwami wewnę- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€trznymi Niemcy nie uległy wprawdzie, z drob- nymi wyjštkami (usamodzielnienie się Holen- drów), dezintegracji etnicznej, aż do końca epoki feudalizmu nie zdobyły się jednak na odbudowę jed.noœci państwowej. Tamtejsze społeczeństwo po- trafiło natomiast wytworzyć kilka stosunkowo sil- nych organizacji terytorialnych, wykazujšcych tendencje zaborcze wabec sšsiadów słowiańskich, bałtyckich, a nawet i skandynawskich. W stosun- kach z Polskš szczególnie złowrogš rolę odegrała najpotężniejsza z takich organizacji - zakon krzyżacki, a w znacznie mniejszym już stapniu - i nieco wczeœniej - Marchia Brandenburska. Zakon krzyżacki, formacja wybitnie kolonialna, €€€€€206 oddziaływał wyjštkowo destruktywnie na rozwój polityczny swych sšsiadów. Innš postaciš niemieckiej ekspansji na wschód była wówczas migracja ludnoœciowa. Objęła ona ziemie czeskie, węgierskie, polskie, pruskie i in- flanckie, zresztš z różnym natężeniem. Doœć po- wszechny był napływ niemieckiego mieszczaństwa, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zwłaszcza kupców, a także niektórych zakonników (cystersi). Bardziej ograniczona geograficznie oka- zała się imigracja rycerstwa, jak również osadni- ctwo chłopskie; to ostatnie objęło na większš skalę z ziem polskich jedynie Pomorze Zachodnie, podgórze dolnoœlšskie, zanoteckieskrawki Wielko- palski oraz Żuławy. Stanowisko przybyszów nie- mieckich wobec czynników autochtonicznych ukła- dało się różnie; częœć ich zwišzała się, choć nie wszędzie od razu, z nowš ojczyznš i stopniowo €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zespoliła się ze społeczeństwem miejscowym, częœć natomiast przechwyciła władzę w drobnych księ- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stwach dzielnicowych, poddajšc swoim wpływom tamtejszych ksišżšt i wypierajšc z ich dworów element rodzimy. To ostatnie zjawisko zyskało w nauce miano agresji ukrytej, dla odróżnienia od jawnej agresji prowadzonej przez niemieckie organizacje terytorialne. W Polsce wystšpiło ono €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€na Pomorzu Zachodnim oraz na Dolnym Œlšsku, przynoszšc w rezultacie separatyzm tych właœnie dzielnic wobec sprawy zjednoczonego państwa. Czwarty wreszcie nasz sšsiad œredniowieczny, Węgry, przeszedł okres rozdrobnienia wyjštkowo łagodnie. Prawie do końca XIII wieku kraj ten był niepodzielnym królestwem. Dopiero na prze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€łomie stuleci XIII i XIV, na tle zażartych walk o tron po wygaœnięciu głównej linii Arpadów, powstało tam wiele państewek magnackich. Wład- cy ich, lawirujšc między różnymi pretendentami do korony, faktycznie zachowywali niezależnoœć politycznš. Stopniowš likwidację państewek prze- 207 prowadził już w drugim dziesięcioleciu XIV wie- ku król Karol z francusko-neapolitańskiej dynastii Andegawenów, która ostatecznie utrzymała się na tronie. Rzšdy tej dynastii stanowiš najœwietniej- szš epokę w dziejach Węgier. Odrodzenie jednoœci państwa polskiego za- leżało od stopnia rozwoju ideologii zjednoczenio- wej, na przełomie XIII i XIV wieku dostatecznie już silnej i powszechnej. Podstawš tego stanu rzeczy były liczne czynniki wspólne dla wszyst- kich ziem polskich, które albo przetrwały dobę rozdrobnienia feudalnego, albo nawet rozwinęły się w tym właœnie okresie. Należy do nich przede wszystkim wspólnota etniczna całego społeczeństwa polskiego, mimo istniejšcych oczywiœcie drobnych różnic lokalnych. Fakt owej wspólnoty był w peł- ni uœwiadamiany, jak œwiadczš liczne przekazy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Ÿródłowe z tego okresu, piszšce na przykład o "walce za naród polski", o "chwalebnych ojczy- stych obyczajach" Polaków, zarzucajšce Krzyża- kom chęć "wytępienia języka polskiego", charak- teryzujšce księcia pomorskiego jako "Polaka z ję- zyka, obyczajów i praw". Wspólnocie etnicznej towarzyszyły także urzšdzenia prawne. Pojęcie "prawa polskiego znane było nawet przybyszom jako odrębne od praw innych narodowoœci. To- też gdy polska ludnoœć ziemi chełmińskiej znalazła się pod władzš krzyżackš, zaszła potrzeba spisa- nia prawa polskiego na użytek urzędników Za- konu. Naturalnie, jak każde prawo zwyczajowe, polskie prawo doby dzielnicowej posiadało swoje lokalne odmiany; urzšdzenia wspólne jednak przeważały w nim nad różnicami. Z wolna rozwijały się w okresie rozdrobnie- nia międzyregionalne więzi ekonomiczne. Postęp w rolnictwie i rzemioœle wpływał nie tylko na ożywienie rynków lokalnych, lecz i ukształtował wymianę między ważniejszymi oœrodkami miej- 208 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skimi w różnych dzielnicach. Ponadto nasilenie i usprawnienie akcji osadniczej na wsi oraz lo- kacje miast wišzały się z migracjami ludnoœcio- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wymi. W ruchach zaœ migracyjnych brali udział wprawdzie przybyœze z Zachodu (przynieœli nowe formy organizacyjne miast i wsi, powszechnie przyjmowane w Polsce), w o wiele jednak więk- szej mierze uczestniczyli w nich chłopi palscy. Nowe umowy asadnicze, œciœle precyzujšce po- winnoœci wobec panów feudalnych, wpływały przy tym na znaczne palepszenie warunków życia chło- pów. W tych okolicznoœciach rozdrobnienie od- działywało hamujšco na dalszy rozwój gospodar- czy ziem polskich. Nader ważnym składnikiem ideologii zjedno- czeniowej była tradycja o dawnej monarchii Bo- lesławów, obejmujšcej całš Polskę i zapewniajš- cej pomyœlnoœć oraz bezpieczeństwo jej mieszkań- com. Znamienne jest, że w mniemaniu ludzi XIII wieku władcy wczesnopolscy nosili nieprzerwanie koronę królewskš aż po zgon Bolesława Krzywo- ustego; fikcję owš zawdzięczamy Kronice Wincen- tego. Utrata korony i podział państwa w ówczes- nym pojęciu splotły się więc w nierozerwalnš ca- łoœć. W drugiej połowie XIII stulecia Żywot wię- kszy œw. Stanisława głosił opinię, że obydwa te zdarzenia stanowiš karę Opatrznoœci za zabójstwo œwiętego; jak jednak zrosło się cudownie ciało męćzennika, tak dzięki jego zasługom Bóg "po- dzielone Królestwo do poprzedniego stanu przy- wróci, mšdroœciš i prawem umocni, chwałš i czciš uwieńczy". Na tę chwilę czekajš zachowane w skarbcu krakowskim korona, berło i włócznia dawnych królów, przeznaczone dla nowego wład- cy, którego Bóg powoła. Hagiograf wyraża tu kształtujšce się coraz powszechniej przekonanie, że państwo polskie właœciwie istnieje nadal, tylko tymczasowo rzšdzi nim wielu ksišżšt za- 209 miast jednego króla. ródła dziejopisarskie okresu rozdrobnienia, poczšwszy już od mistrZa Wincentego, doœć konsekwentnie nazywajš całoœć terytorium polskiego wcišż królestwem; w prak- tyce dokumentowej mówi się w tym samym zna- czeniu po prostu o Polsce, ziemi polskiej, ksišżę- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tach polskich. Polskę jako całoœć znajš wówczas także przekazy obce; często używajš tego okreœle- nia dokumenty papieskie. W skład tak pojętej Polski wchodziły nawet obszary wyłšćzone już spod władzy rodzimych ksišżšt. Utrzymywaniu się poczucia ogólnopolskiej wspólnoty sprzyjała nie tylko tradycja, lecz i pe- wne aktualnie więzi polityczno-administracyjne, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mianowicie jednoœć dynastyczna i jednoœć prowin- cji koœcielnej. Właœciwaœciš słowiańskiego rozdrob- nienia politycznego było to, że dokonywało się ono przez usamodzielnienie i mnożenie działów ro- €€€€€€dzinńych, podczas gdy na Zachodzie władztwo te- rytorialne przechwytywali przeważnie wysocy urzędnicy spoza dynastii. Jednoœć rodu panujšce- go nie zapobiegała wprawdzie krwawym waŒniom między dzielnicami, umożliwiała jednak tworzenie koalicji, zwykle bliższych krewnych przeciw dal- szym, a czasem nawet większoœci ziem polskich przeciw obcym najezdnikom. Wyrazem istnienia spraw wspólnych dla obszaru €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€lub kilku księstw były zjazdy międzydzielnicowe. Na wypadek wreszcie bezpotomnego zgonu któ- regoœ z Piastów najbliżsi krewni z bocznej linii €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mieli formalne prawo do dziedziczenia po nim; w praktyce społeczeństwo danej dzielnicy doko- nywało elekcji jednego z uprawnionych według własnego uznania. Pozwalało to na stopniowe łš- czenie terytoriów polskich w rękach ksišżšt-jedno- czycieli. Poza rzeszš księstw piastowskich pozo- stawały tylko obie częœci Pomorza, gdzie panowa- 210 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie znalazło się w rękach rad wywodzšcych się z lokalnego możnowładztwa ; co sprzyjało separa- tyzmowi Pomorza Zachodniego. Natomiast na Po- morzu Wschodnim brak wspólnoty dynastycznej kompensowało pokrewieństwo po kšdzieli między €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miejscowymi ksišżętami a Piastami wielkopol- skimi. Bardziej jeszcze wyraŸnš, bo instytucjonalnš spójniš między poszczególnymi ziemiami polskimi byla jednoœć prowincji koœcielnej, podległoœć wszystkich dzielnic jednej metropolii - gnieŸ- nieńskiej. Dzięki owej jednoœci wszystkie ziemie polskie posiadały jednolite prawodawstwo koœciel- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ne, uchwalane na licZnych synadach metropoli- talnych, w których brało udział duchowieństwo z całego kraju. Przez cały wiek XIII arcybiskupi nie przestawali odgrywać ważnej roli politycmej, występujšc bšdŸ jako rozjemcy między dzielni- cami, bšdŸ jako aktywni uczestnicy ówczesnych koalicji. W zakresie jednaczenia trzej kalejni metro- polici - Jakub Œwinka, Borzysław i Janisław- położyli olbrzymie zasługi dla sprawy odrodze- nia Królestwa polskiego, a także dla obrony przed jawnš i ukrytš agresjš ze strony nie- mieckiego rycerstwa, patrycjatu i zakonów. Jesz- cze po zakończeniu głównej fazy procesu unifi- kacyjnego koœcielna przynależnoœć Œlšska, ziemi lubuskiej i Pomorza Gdańskiego do metropolii €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gnieŸnieńskiej stanowiła nie tylko ważny czynnik łšczšcy, ale i argument dla politycznych prób rewindykacji owych ziem przez Królestwo. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Wreszcie należy wskazać takie œrodowiska międzydzielnicowe, które przyczyniały się do in- tegracji różnych grup społecznych ponad istniejš- cymi granicami księstw. Dla duchowieństwa pol- skiego - obok jednoœci metropolitalnej - rolę takiego œrodowiska pełniły kapituły katedralne i diecezjalne synody. Granice bowiem diecezji 211 często nie pokrywały się z aktualnš mapš udzia- łów ksišżęcych, a już szczególnie silnie zjawisko to wystšpiło w samej diecezji gnieŸnieńskiej. W obręb jej wchodziło aż szeœć dzielnic, a to Łęczyckie i Sieradzkie w całoœci, częœć Wielko- polski, Małapolski i Pomorza oraz skrawek Ma- zowsza; na Kujawach zaœ znajdowało się kilka wsi arcybiskupich. Kapituły, zwlaszcza metropo- litalna, stanowiły więc forum stałych kontaktów i współpracy między ludŸmi pochodzšcymi z róż- nych ziem polskich; tym bardziej że wiele osób piastowało równoczeœnie kilka kanonii w różnych biskupstwach. Synody diecezjalne stwarzały w pewnym stopniu analogiczne możliwoœci dla niższego duchowieństwa. Feudałów œwieckich z różnych dzielnic i o róż- nym stopniu zamożnoœci integrowały rody rycer- skie. Oparte w swym głównym zrębie o zasadę pokrewieństwa po mieczu, przyjmowały również często elementy obce, szczególnie drobnych ry- cerzy. Rody rycerskie były zazwyczaj kierowane przez parę lub kilka najmożniejszych rodzin, których przedstawiciele piastowali dostojeństwa ziemskie i koœcielne. We wszelkich wydarzeniach zajmowały one na ogół solidarnš postawę; wprzy- padkach zaistnienia rozbieżnoœci starano się je usunšć przy pomocy mediacji innych krewnych. Posiadłoœci współrodowców, a nawet poszczegól- nych możnych rodzin, leżały często w kilku dziel- nicach polskich, co oczywiœcie ułatwiało kontakty między społeczeństwem takich dzielnic. Solidar- noœć rodowa często brała górę nad lojalnoœciš wo- bec własnego księcia - w razie równoczesnego posiadania dóbr w księstwach aktualnie zwaœnio- nych rycerz miał możnoœć wyboru strony, po któ- rej stawał, co zresztš nie zawsze chroniło go od zemsty strony przeciwnej. Toteż niejednokrotnie dochodziło do walki między księciem dzielnicowym 212 €€€€€€€€€€€€€€€a opozycyjnymi rodami, które usiłowały przy- wołać do władzy jakiegoœ Piastowica z innej dzielnicy. Tego rodzaju bunty możnowładcze, wprowa- dzajšc zmiany w stanie posiadania i przyczyniajšc się do ożywienia kontaktów międzyregionalnych, chroniły kraj przed najgorszym - przed uszty- wnieniem granic i separatyzmem poszczególnych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dzielnic, do czego nieuchronnie prowadziłaby bez- względna wiernoœć wobec każdego z ksišżšt. Wy- razem istnienia solidarnoœci rodowej było przy- jęcie, na przełomie XIII i XIV wieku, jednolitych godeł herbowych. Pozostawało to w zwišzku z organizacjš wojskowš, herb bowiem stanowił znak rozpoznawczy rycerzy i oddziałów podczas walki. Międzydzielnicowe powišzania genealogicz- ne odegrały ważnš rolę w procesie jednoczenio- wym. Trzecim z omawianych œrodowisk było ku- piectwo wielkich miast, ponieważ interesy i kon- takty tej warstwy przekraczały granice jednej dzielnicy. Wykraczały one jednak często w ogóle poza Polskę, co - uwzględniajšc obce pochodzenie znacznej częœci patrycjatu, a przez to i brak zwiš- zków z tradycjami rodzimej państwowoœci - pro- wadziło do popierania przez tę grupę takiej formy zjednoczenia, która wišzałaby całoœć lub częœć ziem polskich z innym państwem, przede wszyst- kim z Czechami. Wymienione œrodowiska oddzia- ływały na siebie wzajemnie, w kapitułach bowiem zasiadali synowie możnowładców, œrednich ryce- rzy i mieszczan, między zaœ rodzinami rycerskimi i patrycjuszowskimi zaczęło z wolna dochodzić do koligacji małżeńskich. Toteż patriotyczne sformu- łowania historiografii i dokumentów, powstałe pod piórem duchownych pisarzy, wywodziły się z nastrojów nurtujšcych szersze kręgi społeczeń- 213 €€€€€€€€€€€stwa i do wzmocnienia tych nastrojów same z ko- lei się przyczyniały. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Czynnikiem przyspieszajšcym œwiadomoœć na- rodowš Polaków była agresja obca. Opór przeciw niej umacniał poczucie własnej odrębnoœci, przyj- mujšce czasem nawet postać niechęci do obcych, zwłaszcza Niemców. Niechęć ta nie obejmowała zrazu mieszkańców lokowanych miast, popiera- nych ze względów gospodarczych. Natomiast se- paratyzm niemieckiego kleru wobec metropolii gnieŸnieńskiej oraz wdzieranie się niemieckich feu- dałów œwieckich na dwory ksišżęce budziły ostry sprzeciw polskiego duchowieństwa i rodów ry- cerskich. Już w 1285 roku metropolitalny synod łęczyc- ki pod przewodnictwem Jakuba Œwinki podjšł zdecydowanš walkę w obronie języka polskiego, wydajšc w tej sprawie kilka obowišzujšcych po- stanowień. Wystšpienia zaœ rycerzy przeciw włas- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nemu księciu faworyzujšcemu niemieckich przy- byszów odnotowujemy na Kujawach w 1269, a na Dolnym Œlšsku nawet w 1251 roku. Cišgłe nasila- nie przejawów agresji pogłębiało z biegiem czasu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œwiadomoœć zagrożenia - pierwsze dziesięciolecia XIV wieku przynoszš nam najbardziej antynie- mieckie teksty w dziejach polskiego piœmiennictwa œredniowiecznego. Te uczućia ksenofobii odnosiły €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€się przede wszystkim do zakonu krzyżackiego oraz niemieckich patrycjuszów Krakowa, którzy "roz- paleni szałem germańskiego zuchwalstwa" pad- nieœli bunt przeciw Łokietkowi. Nigdy wszakże nie zwracały się one ku lojalnym mieszczanom niemieckiego pochodzenia. Na przełomie XIII. i XIV stulecia ideologia zjednoczeniowa obejmowała zdecydowanš więk- szoœć polskiego społeczeństwa. Przypadki dzielni- cowego separatyzmu, .niechętnego wszelkiej for- mie unifikacji, występowały wówczas już tylko na 214 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€marginesie życia politycznego. OkolicZnoœć ta, sta- nowišca koniecznš przesłankę zjednoczenia, sama przez się nie wystarczała do jego realizacji. Siły dšżšce do odbudowy Królestwa Polskiego były bowiem wewnętrzmie zróżnicowane i skłócone. Znajdowało to wyraz choćby w wieloœci ksišżšt- -jednoczycieli, którzy zamierzali przeprowadzić zjednoczenie na własny poczet i na korzyœć włas- nej gałęzi dynastycznej. Toteż stosunki między nimi cechowała na ogół rywalizacja, czasem prze- rywana układem sukcesyjnym, jeœli któryœ z nich był aktualnie bezpotomny. Słabsi jednoczyciele stawali się prZeszkodš dla silniejszych, bardziej zaawansowanych w dziele zbierania ziem; takš właœnie rolę odegrał w 1290 roku Łokietek, zaj- mujšc ziemię sandomierskš wbrew interesom i prawu Przemysła II, kiedy zaœ po kilku latach sam wysunšł się na czoło akcji unifikacyjnej, znalazł z kolei swego antagonistę w osobie księcia głogowskiego Henryka. Rozbieżnoœci między Piastami wykorzystali królowie czescy, rozszerzajšc kršg pretendentów, co komplikowało dodatkowo polski horyzont poli- tyczny. Za fasadš rywalizacji ksišżęcych działały szersze siły społeczne - koalicje rodów rycer- skich, korporacji koœcielnych oraz miast, tworzšc różne obozy zjednoczeniowe. Przywódcy obozów, wysuwajšc właœciwych w ich mniemaniu kandy- datów do tronu, spodziewali się osišgnšć urzędy, dajšce im wpływ na rzšdy w przyszłym zjedno- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czonym państwie. Jeœli kandydat zawodził ocze- kiwania swych zwolenników, porzucano go, oglš- dajšc się za innym. W ten sposób upadło na przy- kład w Wielkopolsce panowanie Łokietka na rzecz Wacława II w 1300, a ksišżšt głogowskich na ko- rzyœć Łokietka w 1314 roku. Odrębne nurty zje- dnoczeniowe wyłoniła każda z głównych naówczas 215 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dzielnic polskich - od gry sił między nimi zale- żała aktualna sytuacja w kraju. Wreszcie w toku wydarzeń wytworzył się obóz ponaddzielnicowy, który postawił na kandy- daturę Władysława Łokietka. Fakt, iż ksišżę ten znajdował głównš bazę dla swych rzšdów na prze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mian to w Małopolsce, to w Wielkopolsce, pozwo- lił mu na pozyskanie wielu wypróbowanych strońników w obu tych ziemiach, a także na po- łšczonym z Wielkapolskš Pomorzu Gdańskim; nie- zmiennie zaœ popierało go spałeczeństwo jego oj- cowizny - Kujaw, Łęczyckiego i Sieradzkiego. Ważnym czynnikiem okazała się przy tym pomoc metropolity gnieŸnieńskiego - czołowego reali- zatora niejednej akcji międzydzielnicowej - i kil- ku ksišżšt pi stowskich, najbliższych krewnych Łokietka. Od zasięgu tego właœnie obosu zależeć miały przyszłe granice zjednoczonego Królestwa. Slšsk, Wielkopolska i Małopolska w rywalizacji jednoczeniowej W pierwszych dziesięcioleciach naszego wieku polskš naukę mediewistycznš zaprzštała między innymi sprawa charakteru królestwa Przemysła II, Wacławów, Władysława Łakietka, a nawet Kazi- mierza Wielkiego. Częœć badaczy wypowiadała się za tezš, że było to tylko królestwo wielkopolskie, z którym pozostałe dzielnice łšczyła wyłšcznie osoba panujšcego, a więc unia personalna i nic więcej. W opinii natomiast innych uczonych kró- lestwo to miało od poczštku charakter ogólno- polski. Omawiany spór mógł rozgorzeć, ponieważ terminu "Polska" używano w œredniowieczu za- równo na okreœlenie całoœci ziem polskich, jak też i samej tylko Wielkopolski, kolebki państwa. Czas 216 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ rozstrzygnšł spór na korzyœć rzeczników powszech- nego królestwa polskiego. Większoœć dowodów na przetrwanie licznych elementów wspólnoty ogólnopolskiej w okresie rozdrobnienia, na których mogło następnie bazo- wać zjednoczone państwo, zawdzięczamy Oswal- dowi Balzerowi. Wœród tych elementów dopatry- wał się Balzer istnienia z góry okreœlonej stolicy przyszłego Królestwa. Miał niš być - Kraków, przewidziany do naczelnej roli statutem Bolesła- wa Krzywoustego. Zdaniem Oswalda Balzera gród ten w opinii społeczeństwa nie stracił wyznaczo- nej mu roli; toteż każda akcja jednoczeniowa mia- ła opierać się o Kraków jako stolicę, niezależnie od dzielnicy, z jakiej wyszedł dany kandydat do korony. Tymczasem ani Henryk Prawy, ani Prze- mysł II, posiadłszy Kraków, nie zmienili swych dotychczasowych siedzib; pierwszy z nich nadal rezydował we Wrocławiu, drugi zaœ w Wielko- polsce. Dzielnicami pretendujšcymi do roli głównego oœrodka były - Małopolska, Wielkopolska i Œlšsk. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Przodowały one wówczas na polu ekonomicznym, górujšc nad resztš ziem liczbš lokacji miast i wsi. Zdecydowane pierwszeństwo pod tym względem dzierżyła dzielnica œlšska, ustępujšc natomiast obu pozostałym w dziedzinie ideologii i polityki. Nie miała ona dotšd tradycji stołecznego oœrodka, tak silnie występujšcej zarówno w Małopolsce, jak i w Wielkapalsce. Z tradycjš tš wišzała się przy i tym sprawa religijnego patrona kraju. W czasach , Galla był nim jedynie œw. Wojciech, uznany przez historiografię polskš pierwszym arcybiskupem ka- tedry w GnieŸnie; kult jego gorliwie podtrzymy- wali metropolici. Piœmiennictwo małopolskie XIII wieku skupiło natomiast uwagę na osobie bisku- pa krakowskiego Stanisława, kanonizowanego w 1253 roku na skutek starań ówczesnego biskupa €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€217 Prandoty z Białaczowa, uznajšc go patronem Pol- ski. Nieco póŸniej, bo w 1267 roku, nastšpiła tak- że kanonizacja œwiętej œlšskiej - Jadwigi z Me- ranu, żony księcia Henryka Brodatego i babki aktualnie panujšcych na Œlšsku Piastowiców. Trzy czołowe dzielnice przystępowały więc do akcji zjednoczeniowej z własnymi koncepcjami patro- nów ogólnopolskich, znajdujšc religijne uzasadnie- nie dla swojej wizji przyszłego Królestwa. Księstw œlšskich było jednak wówczas zbyt wiele. Z każdym nowym pokoleniem dynastów po- większało się rozdrobnienie tej ziemi. Około 1280 roku na Dolnym Œlšsku widzimy już szeœć udzia- łów piastowskich, a to wrocławski, legnicki, ja- worski, głogowski, żagański i szprotawski. Mniej- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€szy odeń Œlšsk Górny, do roku 1281 niepodzielny, rozpadł się na cztery księstwa: opolskie, cieszyń- skie, raciborskie i bytomskie. Jedynie Małopolska i Wielkopolska stanowiły wówczas dzielnice zje- dnoczone, a nawet przycišgały inne, drobniejsze ziemie. Już w 1269 roku rycerstwo Kujaw ino- włocławskich, niechętne swemu księciu Ziemo- mysłowi za faworyzowanie Niemców, przywołało władcę Wielkopolski, Bolesława Pobożnego, dziel- nego obrońcę zachodnich kresów polskich przed €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Marchiš Brandenburskš. Całoœć tego nabytku po- wróciła jednak stopniowo, na mocy kilku kolej- nych układów pod władzę linii kujawskiej. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Małżeństwo księcia łęczyckiego i brzeskiego Władysława Łokietka, który poœlubił córkę Po- bożnego, Jadwigę, otrzymujšc jeszcze za życia teœcia w posagu kasztelanie kujawskie nad Go- płem, miało odegrać w przyszłoœci dużš rolę w dziele zjednoczenia. Z kolei w 1279 roku do- szło do połšczenia księstwa sieradzkiego z Mało- polskš wskutek wygaœnięcia linii małopolskiej na Bolesławie Wstydliwym. Wybór Bolesława padł na przedstawiciela linii kujawskiej, księcia sieradzkie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€218 go Leszka Czarnego. Panowanie jego cieszyło się poparciem mieszczan krakowskich, wywołało na- tomiast z czasem sprzeciw częœci rycerstwa, która pod wodzš możnego rodu Starżów usiłowała wprowadzić na tron księcia czerskiego Konrada II z linii mazowieckiej. W tych warunkach rzšdy Leszka Czarnego nie przyniosły postępów w dzie- le jednoczenia. Po œmierci Leszka w 1288 roku załamało się nawet połšczenie Krakowa z Siera- dzem, w którym objšł rzšdy młodszy brat zmar- łego, Władysław Łokietek. Trwalszy sukces terytorialny przypadł nato- miast w udziale księstwu wielkopolskiemu. W 1282 roku ksišżę Pomorza Gdańskiego Mœciwój II wy- stawił w Kępnie dokument, mocš którego daro- wał swš dzielnicę władcy Wielkopolski Przemy- słowi II. Przemysł przejšł po nim tę ziemię w osobiste posiadanie dopiero po œmierci Mœciwo- ja w 1294 roku. Na układ kępiński wpłynęło nie- dalekie pokrewieństwo po kšdzieli obu ksišżšt, przede wszystkim jednak pomoc, jakiej Wielko- polska udzieliła Pomorzanom w odparciu inwazji brandenburskiej. Wbrew opinii wszystkich dotych- czasowych badaczy układ wcale nie dotyczył suk- cesji Przemysła II na Pomorzu, skoro Mœciwój zawierał go w imieniu własnym oraz swych dziedziców i następców", na co dotšd nie zwró- cono uwagi. Również z innych dokumentów wia- domo, iż sprawa następstwa po Mœciwoju pozo- stała czas jakiœ nadal otwarta, zapewne dlatego że ksišżę mógł jeszcze spodziewać się synów. W kępińskiej darowiŸnie trzeba więc widzieć przyjęcie przez księstwo wschodniopomorskie zwierzchnictwa władcy Wielkopolski: Ksišżę po- morski obdarował bowiem Przemysła II swš zie- miš, aby odtšd dzierżyć jš "w jego imieniu" i pod jego opiekš.  219 O osobistej sukcesji księcia wielkopolskiego na Pomorzu zadecydował zgon Mœciwoja bez po- tomstwa męskiego, w braku bowiem naturalnych spadkobierców lennika jego ziemie przechodziły do ršk zwierzchniego władcy. Postanowienia kę- pińskie zatwierdzili urzędnicy i rycerstwo obu dzielnic na wiecu w Nakle (1284); otwiera on licz- ny poczet wspólnie urzšdzanych zjazdów. Połš- czenie z Wielkopolskš odpowiadało życzeniom społeczeństwa wschodniopomorskiego, które kon- sekwentnie odrzucało ewentualnoœć innej protek- cji czy też sukcesji w swoim księstwie. Stańowiło też ważny krok na drodze do zjednoczenia ziem polskich. Mimo to - pierwsze wyraŸne zamierzenia unifikacyjne nie wyszły z Wielkopolski, lecz właœ- nie ze Œlšska. Około 1280 roku ksišżę opolski Władysław przyrzekł swemu zięciowi, księciu wrocławskiemu Henrykowi IV Prawemu, poparcie dla planu jego koronacji na króla Polski. Autor tego planu, wychowanek potężnego króla Czech Przemysła Otokara II, był jednostkš nieprze- ciętnie uzdolnionš. Jego księstwo wrocławskie górowało nad innymi udziałami œlšskimi zarówno rozległoœciš, jak bogactwem. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Realizację planów polskich Henryk IV roz- poczšł od zdobycia hegemonii na rozdrobnionym Œlšsku. Pozyskawszy sobie opolskš linię Piastów drogš koligacji małżeńskiej, wobec bliższych kre- wniaków zastosował zgoła odmienny, choć nie mniej tradycyjny œrodek. Już poprzednie pokole- nie ksišżšt œlšskich praktykowało we wzajemnych sporach podstępne porywanie przeciwników, któ- rych następnie uwalniano za cenę jakichœ ustępstw. Odczuł to na sobie sam Henryk IV w poczštkach panowania; pojmany przez stryja, księcia legnickiego Bolesława, musiał wykupić się odstšpieniem Strzegomia i Œrody. Za to w 1281 220 €€€€€€€€€€€ roku zrewańżował się tym samym synowi Bolesła- wa, Henrykowi legnickiemu; nie poprzestajšc na tym, zaprosił na wiec i uwięził podstępnie Prze- mysła II wielkopolskiego i Henryka głogow- skiego, swych sprzymierzeńców, którzy w czasie jego niewoli usiłowali œpieszyć mu z pomocš. W rezultacie ksišżęta legnicki i głogowski uznali zwierzchnictwo Henryka IV, zobowišzujšc się do udzielania mu posiłków zbrojnych przeciw wszel- kim wrogom i w każdej potrzebie. Następne lata zajšł Henrykowi Prawemu spór z biskupem wrocławskim Tomaszem. Chodziło w nim o przywileje immunitetowe, które Koœciół uzyskał już w całej Polsce z wyjštkiem księstwa wrocławskiego, o wsie założone przez poprzedni- ków biskupa na ksišżęcych pustkowiach, wresz- cie o dziesięciny. Legat papieski, rozpatrzywszy sprawę, wydał wyrok niekorzystny dla księcia, którego z kolei poparł wrocławski sšd ziemski, wprowadzajšc w posiadanie spornych wsi. W od- powiedzi Tomasz ogłosił wyrok legacki, a wobec apelacji księcia rzucił nań ekskomunikę, na księ- stwo zaœ interdykt. Henryk zareagował na to wygnaniem biskupa, znalazł przy tym oparcie w mieszczaństwie, a także w niemieckiej częœci œlšskich franciszkanów, którzy usunęli ze swego grona Polaków i odłšczyli się od prowincji pol- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ skiej, przystępujšc do saskiej. Równoczeœnie ksiš- żę zmontował spisek w Wielkopolsce, na którego czele stanšł możny ród Zarębów. Należšcy doń kasztelan rudzki Sędziwój z Jarocina oddał w rę- ce Henryka gród kaliski, a podjęta celem jego od- zyskania wyprawa Przemysła II zakończyła się niepomyœlnie. Na mocy układu w zamian za zwrot grodu ksišżę wrocławski uzyskał terytorium aż po Oło- bok, to jest ziemię rudzkš. Był to jednak na ra- zie kres jego powodzeń. Wygnany biskup Tomasz 221 €€€€€€€odwołał się do synodu ogólnopolskiego, zwoła- nego do Łęczycy w 1285 roku przez nowego ar- cybiskupa, Jakuba Œwinkę. Synod potwierdził eks- komunikę Henryka, równoczeœnie zaœ wydał sze- reg zarzšdzeń, majšcych na celu obronę języka polskiego przed naporem niemczyZny. Już po za- kończeniu obrad arcybiskup Jakub wystosował do kardynałów rzymskich pismo, w którym pięt- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nował secesję œlšskich konwentów franciszkań- skich, wykazujšc przy tym zagrożenie polskiej narodowoœci i polskiej metropolii koœcielnej przez agresję niemieckš. "Wiele zła - pisał - wskutek napływu Niemców rozpleniło się w kraju, ponie- waż uciskajš polskš ludnoœć, pogardzajš niš, drę- czš napadami, pozbawiajš chwalebnych praw €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i obyczajów ojczystych, poœród głuchej. nocy po- rywajš z jej własnych osiedli." List kończył się wezwaniem, aby polska prowincja franciszkańska "wróciła do należnego stanu i znów zwała się Polskš, a nie Saksoniš, podporzšdkowana polskie- mu ministrowi". Polityka arcybiskupa i synodu miała dwa aspekty - długofalowo skierowana była przeciw wszelkim formom niemieckiej agre- sji, aktualnie zaœ uderzała w księcia wrocław- skiego. Henryk IV znalazł się w obliczu nowego, kon- kurencyjnego obozu zjednoczeniowego, patrono- wanego przez Jakuba Œwinkę, i zorientowanego na Przemysła wielkopolskiego jako kandydata do tronu. Na Œlšsku był wprawdzie górš, w skali jednak ogólnopolskiej rosła jego izolacja. Pogłę- biło jš dodatkowo zerwanie małżeństwa z księż- niczkš opolskš, miejsce której zajęła margrabian- ka brandenburska. Biskup Tomasz przygotowywał detronizację rywala; domagał   się od papieża ogło- szenia krucjaty, na której czele pragnšł postawić ksišżšt legnickiego i głogowskiego. Cenš za ich odstępstwo od Henryka IV miała stać się eks- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€222 pektatywa na udział wrocławski. W razie odmowy Tomasz dopuszczał możliwoœć poprowadzenia kru- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cjaty przez ksišżšt pozaœlšskich; mogło tu cho- dzić o Leszka Czarnego lub Przemysła II. Trudne położenie Henryka wykorzystał wład- ca Wielkopolski, odzyskujšc ziemię rudzkš; we- dług Długosza doszło wówczas do wyprawy zbroj- nej. Najnowsza nauka jednak dopatruje się ra- czej układu, ponieważ niebawem wrócili do łask Przemysła Zarębowie. Na ten czas przypada ró- wnież.porozumienie księcia wrocławskiego z arcy- biskupem, który w ostatniej fazie koœcielnego spo- ru œlšskiego przeszedł z roli protektora Tomasza na pozycje rozjemcy. Zapewniwszy sabie raz jesz- cze wiernoœć pozostałych ksišżšt dolnoœlšskich, Henryk IV zdecydował się na pogodzenie z prze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ciwnikami. Opór biskupa złamał wyprawš na Ra- cibórz, następnie zawarł z nim ugodę, zadowala- jšc się ponownym uznaniem przezeń swej władzy i cofnięciem cenzur koœcielnych, w zamian za częœciowe ustępstwa gospadarcze. Było to najlep- sze wyjœcie z sytuacji. Ułagodziwszy bowiem du- chowieństwo, zachowywał przy tym nadal popu- larnoœć wœród mieszczaństwa i rycerstwa oraz przynajmniej częœci ksišżšt œlšskich. Wszystkie te siły miał niebawem wykorzystać do opanowania Małopolski. Kiedy zmarł Leszek Czarny - pisze fran- ciszkański rocznikarz krakowski - "nastšpił po nim drogš elekcji Bolesław, ksišżę Mazowsza. Natychmiast przybył ksišżę wrocławski Henryk, któremu rzeŸnicy oddali miasto, Sułek zaœ zamek; i wiele zła powstało w ziemi". Wspomnianej elek- cji dokonało rycerstwo, kierowane przez biskupa krakowskiego Pawła z Przemankowa i koalicję kilku możnych rodów. Stronnictwo to, jak się okazało, nie doceniło jednak znaczenia miasta Kra- kowa, uprzywilejowanego i potężnie obwarowa- 223 €€€€€€€€€nego przez Leszka. Jak słusznie pisał ostatnio Jerzy Dowiat, odtšd przez trzydzieœci lat nikt nie mógł panować w Małopolsce wbrew woli krakow- skiego mieszczaństwa. Elekt rycerstwa, Bolesław II płocki, uzyskał wprawdzie poparcie dwóch braci Leszkowych: księcia brzeskiego i sieradzkiego Władysława Łokietka oraz łęczyckiego Kazimierza, ale przeciw niemu wystšpił jego rodzony brat, Konrad II czerski, który zapewnił sobie pomoc ruskš. W obliczu groŸby z zachodu i ze wschodu Bolesław porozumiał się z bratem i oddał mu rzš- dy w ziemi sandomierskiej. To właœnie go zgu- biło. Możnowładztwo małopolskie nie mogło zgo- dzić się na podział dzielnicy, podcinajšcy szansę na jej prymat w przyszłej monarchii. Wolało już poprzeć Henryka IV, który z silnym wojskiem œlšskim ponownie zjawił się w Małopolsce, po- przednia bowiem jego wyprawa została rozbita przez Bolesława i Łokietka pod Siewierzem. Opuszczony przez swoich Bolesław powrócił z bra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tem na Mazowsze, a resztki jego obozu skupiły się przy Łokietku, który podjšł dalszš walkę z Hen- rykiem, po raz pierwszy występujšc z własnš kandydaturš. Ksišżę wrocławski złamał opór przeciwników, zmusił Łokietka do ucieczki, uwięził biskupa Pawła i opanował całš Małopolskę. Kolejnym kro- kiem Henryka Prawego była misja do Rzymu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z proœbš o koronę; równoczeœnie usiłował pozy- skać sabie króla niemieckiego Rudolfa. Spełnie- nia zamiarów już się nie doczekał, zmarł bowiem 23 czerwca 1290 roku we Wrocławiu. Tuż przed œmierciš polecił sporzšdzić testament, przekazu- jšc dziedziczne księstwo wrocławskie bratu stry- jecznemu, księciu głogowskiemu Henrykowi, na- tomiast ziemię krakowskš oraz sandomierskš Przemysłowi II wielkopolskiemu. Ostatnia wola 224 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Henryka IV wskazywała właœciwy kierunek dla dalszego razwoju procesu jednoczeniowego. Połšczenie Małopolski z kompleksem wielko- polsko-pomorskim dawało oœrodkowi przyszłego Królestwa około połowy ziem polskich, osoba zaœ Henryka głogowskiego rokowała nadzieje powiš- zania z tym oœrodkiem także Œlšska. Był to bowiem cioteczny brat Przemysła, ostatniego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z Piastów wielkopolskich. Wypełnienie testamentu wrocławskiego dałoby więc w efekcie możliwoœć €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€połšczenia trzech podstawowych kierunków zje-  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ dnoczeniowych w jednym, wspólnym nurcie. Nie- €€stety ostatniš wolę Henryka IV szybko obaliło " społeczeństwo Małopolski i księstwa wrocław- skiego. W tym ostatnim rzšdy głogowczyka nie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przetrwały nawet miesišca. Gdy przeciw niemu wystšpił ksišżę legnicki Henryk, także stryjeczny brat Henryka IV, mieszczanie wrocławscy otwo- rzyli mu bramy, a następnie wraz z rycerstwem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ dokonali formalnej elekcji. Następne lata przyniosły wojnę, potem zaœ "' porwanie Henryka V przez wielmożę sprzyjajš- cego Głogowczykowi. W toku wydarzeń księstwo wrocławskie straciło większoœć swego terytorium, " a wraz z tym bezpowrotnie upadło jego znacze- nie polityczne. Rozdrobnienie Œlšska wchodziło w nowš, pogłębionš fazę. Spoœród rzeszy coraz €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€licmiejszych i coraz bardziej mikroskopijnych udziałów ponad przeciętnoœć wybijało się jeszcze czas jakiœ księstwo głogowskie, które kosztem wrocławskiego pozyskało znaczny pas ziem na po- graniczu z Wielkopolskš. Ono jedno odtšd próbo- wało podtrzymywać upadajšce tradycje œlšskiego nurtu zjednoczeniowego. W Małopolsce tymczasem "Przemysł owład- nšł Krakowem, Władysław Sandomierzem". I tu zatem testament Henryka IV nie zdołał wejœć w życie bez uszczerbku. Zadecydowała wola moż- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€225 nych, którzy nie chcieli dopuœcić do prymatu Wielkopolski w tworzšcej się monarchii. Prze- mysł II panowałby bowiem nad niš z Poznania, Gniezna lub Kalisza, słabego natomiast księcia kujawsko-sieradzkiego można było zwišzać z Ma- łopolskš jako podstawš jego władztwa. Objšwszy rzšdy w sandomierskiem, Łokietek aspirował także do Krakowa, co wyraził tytulaturš oraz mianowaniem własnego wojewody krakowskiego. Na całkowite pokonanie Przemysła II nie wystar- czało mu jednak sił, a utrwalenie podziału Ma- łopolski stanowiłby chyba ostatniš ewentualnoœć, na którš zgodziliby się tamtejsi możni. W tych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€warunkach pojawiła się trzecia, najsilniejsza kan- dydatura - króla czeskiego Wacława II. Wejœcie tego ostatniego w orbitę spraw pol- skich nie było niespodziankš - dwór praski przygotowywał je od kilku lat. Już w 1289 roku zhołdował księcia bytomskiego Kazimierza, szu- kajšcego czeskiej protekcji w obawie przed się- gajšcym właœnie po Kraków Henrykiem IV. Sty- czeń 1291 rozszerzył kršg lenników Wacła- wa o ksišżšt opolskiego i cieszyńskiego, a w mie- sišc póŸniej burgrabia Skały i kilku innych gro- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dów w ziemi krakowskiej  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€, Henryk ze Mstowa, niegdyœ zaufany Henryka IV, uznał się poddanym Wacława. Za nim poszli inni - czeska kronika mówi o przywołaniu króla przez rycerstwo mało- polskie. Nabyte tš drogš prawa poparła czeska wyprawa wojskowa; Przemysł, nie czujšc się na siłach do stawienia oporu, odstšpił ziemię kra- kowskš Wacławowi II. Nie zrezygnował natomiast Łokietek. Opie- rajšc się na rodach Starżów, Lisów i Leliwów obronił Sandomierz, zdobył Wiœlicę, a nawet wkro- czył w pogranicme rejony Krakowskiego. W wal- kach korzystał także z pomocy węgierskiej, któ- rej udzielił mu król Andrzej III, ożeniony z jego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€226 bratanicš. Wacław II, by osłabić popularnoœć Wła- dysława w Małopolsce, wystawił wielki przywilej litomyski dla biskupa Pawła z Przemankowa (do- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tšd stronnika Łokietkowego), duchowieństwa, do- stojników, rycerstwa, miast i wszelkich miesz- kańców księstw krakowskiego i sandomierskiego. W następnym roku ruszyła na ziemie Łokietka wielka wyprawa zbrojna, w której posiłkowały Wacława wojska jego górnoœlšskich lenników oraz brandenburskich. PóŸniej nadcišgnęli pruski mistrz krajowy zakonu krzyżackiego oraz ksišżę mazo- wiecki Bolesław; tego ostatniego pozyskał król czeski wydaniem zań swej siostry. Uczestnicy wyprawy oblegli Łokietka w Sie- radzu; miasto spalono, ksišżę zaœ popadł w nie- wolę. Wojnę zakończył układ, mocš którego Ło- kietek uznał lenne zwierzchnictwo króla czeskie- go nad księstwem brzesko-sieradzkim, wyrzekajšc się równoczeœnie wszelkich roszczeń do ziem kra- kowskiej i sandomierskiej. Małopolska znalazła się więc w całoœci pod władzš Wacława II, dajšc mu podstawę do koronacji. Według czeskiego ba- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dacza Josefa Œusty plany koronacyjne inspiro- wało Wacławowi krakowskie duchowieństwo ka- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tedralne. Identyczne jednak zamiary miał również Przemysł wielkopolski, popierany przez społecZeń- stwo swoich dzielnic, a zwłaszcza przez arcybi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skupa Jakuba Œwinkę. Terytorialny zakres wła- dzy obu ksišżšt-jednoczycieli rodzimego i ob- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cego w Polsce był mniej więcej jednakowy, do dyspozycji wszakże Wacława II stała siła Króle- stwa Czeskiego, a także rozleglejsze powišzania zagraniczne. Toteż dwór wielkopolski postanowił przycišgnšć do swego obozu drobnych ksišżšt piastowskich. Staraniem Jakuba Œwinki doszło w Kaliszu, w styczniu 1293 roku do zjazdu Prze- mysła II z Łokietkiem i bratem tegoż, Kazimie- 227 €€€€rzem łęczyckim. Wszyscy trzej ksišżęta wystawi- li wówczas dokument, w którym użyli tytułu dzie- dziców Krakowa; treœciš aktu była obietnica wy- płacania arcybiskupowi stałej sumy pieniężnej z żup solnych księstwa krakowskiego, kiedy po- wróci ono pod władzę któregokolwiek z nich. Koalicja Piastów miała na celu eliminację rzš- dów czeskich z Małopolski. Trudno razstrzygnšć istniejšcy w nauce spór, która z rywalizujšcych stron pierwsza wszczęła €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w Rzymie starania o koronę polskš. W każdym razie zwycięstwo przypadło Przemysłowi; zapew- ne przyczyniło się do tego poparcie metropolity. 26 czerwca 1295 roku arcybiskup Jakub w asyœ- cie biskupów: poznańskiego, włocławskiego, lubu- skiego i płockiego, koronował księcia wielkapol- skiego w katedrze gnieŸnieńskiej. Było to pierw- sze od przeszło dwustu lat odnowienie królewskiej godnoœci w Polsce. Jako herb nowego Królestwa przyjęto ukoronowanego orła białego w polu czerwonym; sporzšdzona wówczas pieczęć maje- statyczna Przemysła zawierała na odwrocie takie właœnie godło, a napis jej mówił o "przywróce- niu Polakom zwycięskich znaków". Praktycznie dalsze losy monarchii Przemysła zależały od jej powszechnego uznania w kraju. Odnowiciel Królestwa Polskiego zaledwie o siedem miesięcy przeżył dzień swego najwięk- szego triumfu. Obchodził on hucznie zapusty 1296 roku w mieœcie RogoŸnie. Wczesnym ran- kiem w œrodę popielcowš, 8 lutego, wszedł do mia- sta oddział wysłany przez margrabiów branden- burskich z rozkazem porwania Przemysła. Król został raniony, pojmany, a następnie dobity na drodze. Badacze, idšc za póŸnymi Ÿródłami, do- patrujš się współdziałania w owym zamachu dwóch możnych rodów wielkopolskich, Zarębów i Nałęczów. Mniemanie takie nie jest jednak uza- €€€€€€€€€€€€€€€228 sadnione. Wczesne bowiem przekazy przypisujš zbrodnię rogozińskš albo Brandenburczykom, albo rycerzom wielkopolskim, nigdy zaœ jednym i dru- gim równoczeœnie. Przy tym okreœleni zostali imiennie zarówno konkretni margrabiowie jako inspiratorzy, jak też i dowódca oddziału wyko- nawców, Jakub Kaszuba, rzekomi natomiast ro- dzimi zabójcy występujš anonimowo. O tym, że Zarębów i Nałęczów poczštkowo nie padejrzewa- no, œwiadczy fakt utrzymania się rzšdzšcej koa- licji możnowładczej, w której uczestniczyły obie te parentele obok innych rodów bliskich Przemysło- wi (jak Łodzie czy Grzymałowie) zarówno za ży- cia króla, jak i po jego zgonie. Król Przemysł II nie pozostawił syna, teore- tycznie zatem obowišzywał warunkowy zapis Wielkopolski, dokonany przezeń na rzecz ciotecz- nego brata, księcia głogowskiego Henryka. Jed- nakże rycerstwo wielkopolskie i wschodniopomor- skie, kierowane przez wspomnianš koalicję rodów, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dokonało elekcji Władysława Łokietka, wówczas już księcia Kujaw brzeskich, Sieradza i Łęczycy, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€odziedziczonej po bracie Kazimierzu, poległym w bitwie z Litwinami. Wybór ten, jakkolwiek for- malnie przekreœlajšcy dyspozycję Przemysła, po- zostawał w zgodzie z aktualnym kierunkiem jego polityki; miał ponadto równie dobre wsparcie dy- nastyczne, gdyż Łokietek był mężem stryjecznej siostry zmarłego króla. Niewštpliwy wpływ miały także zainteresowania Wielkopolan ziemiami ku- jawsko-łęczyckimi, widoczne w.powišzaniach ro- dowych, silniejsza pozycja Władysława niż Hen- ryka wœród Pomorzan, a wreszcie i osoba nowe- go elekta, znanego już jako zdolny wódz i wy- trwały polityk. Głogowczyk nie dał jednak za wygranš i, po- party przez księcia opolskiego, wystšpił zbrojnie przeciw elekcji wielkopolskiej, przy czym to samo  229   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2ec33a95 2edc47be 8c6 30 769c 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 uczynił na Pomorzu bratanek Łokietka, ksišżę inowrocławski Leszek. Pretensje Leszka zaspokoił Łokietek, po krótkiej interwencji zbrojnej, odda- niem leżšcej na granicy Kujaw i Pomorza kasz- telanii wyszogrodzkiej. Jeszcze wczeœniej doszło do układu z Głogowczykiem, zawartego w Krzy- winiu 10 marca "za radš dostojników obu stron". Henryk otrzymywał terytoria zaodrzańskie, a syn jego i imiennik, przechodzšc pod opiekę Łokietka, został wyznaczony bezwarunkowym dziedzicem ziemi pomańskiej, która miała mu przypaœć po dojœciu do pełnoletnoœci. W razie bezpotomnego zgonu Władysława należała mu się także sukcesja w ziemi kaliskiej. Warunki traktatu należy oceniać nie z pun- ktu widzenia obu ksišżęcych kontrahentów, lecz z pozycji jego właœciwych twórcbw, możnych wielkopolskich, zainteresowanych w dalszym jed- noczeniu Ziem polskich wokół własnej dzielnicy. Otóż dla takiej koncepcji były one fatalne, groziły bowiem trwałym podziałem Wielkopolski. Dojœcie układu do skutku da się wytłumaczyć jedynie ko- niecznoœciš uniknięcia wojny. Zdaje się przy tym, że sprawę ułatwiła bezdzietnoœć Łokietka. Możni wielkopolscy mogli postawić w tej sytuacji na młodego Henryka Henrykowica jako przyszłego dziedzica całej monarchii Przemysła II. Ujemnš stronš tego rozwišzania stało się zawieszenie praw koronacyjnych; Łokietek pozostał tylko "księciem Królestwa Polskiego", co wyglšda na gwarancję dotrzymania warunków ustalonych w Krzywiniu. W rzeczywistoœci już pod następnym rokiem donoszš nam Ÿródła o wznowieniu działań wojen- nych. Możliwe, że przyczyniło się doń narodzenie najstarszego syna Łokietkowego, co dawało asumpt księciu do zamiany warunkowego stano- wiska w Wielkopolsce na pełnoprawne i dzie- dziczne władztwo. Do wojny włšczyła się jednak, €€€€€€€€€€€€€€€€230 po stronie głogowskiej, Brandenburgia, odrywajšc ' od Wielkopolski znacznš częœć ziem zanoteckich, aż po Gwę . ,W miarę pogarszania się położenia zewnętrznego popularnoœć Łokietka malała, nara- stały natomiast nastroje opazycyjne. Zarzucono księciu, że nie potrafi skutecznie poskramiać łu- ' piestw, jakich dopuszczali się jego rycerze, mię- dzy innymi na majštkach koœcielnych. Nastroje te , próbował Łokietek rozładowywać nadaniami, ze- zwolił także miastom na stosowanie samoobrony, sam jednak rycerskich rozbojów nie œcigał, pod- porzšdkowujšc wszystko sprawie prowadzenia wojny. Wobec trudnej sytuacji opozycja postanowiła porozumieć się z Henrykiem głogowskim. Biskup poznański Andrzej Zaręba zawarł z nim, w imie- niu także arcybiskupa i biskupa włocławskiego, tajny układ w Koœcianie (1298). Przewidywał on koronację Głogowczyka przy poparciu episkopatu, w zamian za co kanclerzem przyszłego Królestwa miał zostawać zawsze aktualny kanclerz biskupów poznańskich. Równoczeœnie Henryk poręczał za- chowanie wolnoœci immunitetowych dla dóbr ko- , œcielnych, zapewniajšc im także ochronę przed razbojami. Do realizacji postanowień koœciańskich.nie doszło. Andrzej Zaręba jednak kontynuował przy- jętš linię opozycyjnš, a rozwój wydarzeń prowa- dził nieuchronnie do otwartego zatargu. Coraz bardziej zagrożony w posiadaniu Poznania, a rów- noczeœnie naciskany politycznie przez dwór czeski, Władysław zjechał się latem 1299 roku z bratem Wacława II w wielkopolskiej wsi Klęce i tam przyjšł podyktowane warunki, Zobowišzał się przybyć na najbliższe Boże Narodzenie do Pragi, aby złożyć królowi czeskiemu hołd lenny ze wszy- stkich posiadanych ziem. Wydany z tej racji do- kument nazywa Łokietka księciem Wielkopolski, 231 Poznania, Pomorza, Łęczycy, Kujaw i Sieradza, w wykazie zaœ terytoriów, majšcych stać się wspomnianym lennem, ponownie figuruje ziemia poznańska obok Wielkopolski i innych. Wyodręb- nienia tego nie można uznać za przypadkowe. Przyjęcie lenna z ršk Wacława miało w mnie- maniu Łokietka zabezpieczyć go przed pretensja- mi Henryka głogowskiego do Poznania, których nie mógł widocznie odeprzeć drogš orężnš. Układ klęcki stanowił więc ostateczne już remedium dla uchylenia zobowišzań wypływajšcych z układu krzywińskiego. Za uratowanie jednoœci Wielkopolski była to wszakże cena zbyt wysoka. Oznaczała ona koniec Królestwa Polskiego, które po czte- rech latach istnienia zamieniało się w zwišzek kilku dzielnic podległych zwierzchnictwu korony czeskiej. Dla możnowładztwa wielkopolskiego pozycja Łokietka była spalona, ale wszelkš wartoœć stra- ciła również kandydatura Głogowczyka. Wiadomo bowiem było, że król czeski nie wyrzeknie się uzyskanych w Klęce tytułów prawnych, bez względu na to, który Z ksišżšt piastowskich bę- dzie rzšdził Wielkopolskš. Pozostawała tylko jed- na droga - oddać koronę i dziedzictwo po Prze- myœle Wacławowi II. Dalsze wypadki potoczyły się szybko. Biskup Andrzej obłożył diecezję po- znańskš interdyktem, to zaœ z kolei zaktywizo- wało opozycję œwieckš. "Roku pańskiego 1300 - pisze ówczesny dziejopis poznański - Wielkopo- lanie, widzšc niestałoœć księcia Władysława, przy- wołali Wacława, króla Czech, i przyjęli go za pana, wypędziwszy Władysława ze wszystkich ziem, również z jego własnych." Dokładniejszej informacji dostarcza Ÿródło czeskie, według któ- rego rokoszanie rozważyli najpierw u siebie kan- dydaturę Wacława, następnie zaœ przedstawiciele 232 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ich udali się do Pragi i tam uzgodnili ze swym elektem warunki objęcia przezeń tronu. Prapozycję Wielkopolan król czeski przyjšł tym skwapliwiej, że Łokietek, podjšwszy rozpacz- liwš próbę zachowania niezależnoœci, nie wyko- nał postanowień z Klęki. W czerwcu Wacław II uzyskał zatwierdzenie swych pretensji do ziem Władysława z ršk króla rzymskiego; po ich za- wojowaniu miał rzšdzić w nich jako lennik ce- sarstwa. Wreszcie w sierpniu ruszył do Wielko- polski na czele wojsk czeskich, małopolskich i za- ciężnych niemieckich; niektóre grody poddawały się spontanicznie, inne musiał zdobywać. Badacze zgodnie przyjmujš, że sprawy Łokietka broniła jego ojcowizna - Kujawy, Łęczyckie i Sieradz- kie. Kujawy udało się Wacławowi apanować do- piero przy pomocy Krzyżaków, których uprzed- nio obdarował posiadłoœciami w Czechach. W paŸ- dzierniku przyjęli władzę króla czeskiego dostoj- nicy pomorscy, zebrani na wiecu w Gdańsku. Po osišgnięciu militarnych celów wyprawy Wacław uwieńczył jš aktem politycznym - przy- był do Gniezna w celu odbycia koronacji. Do- konał jej arcybiskup Jakub Œwinka. Uczestniczyli w niej górnoœlšscy wasale króla, a także ksišżęta inowrocławscy, bratankowie Łokietka, powiększa- jšc grono hołdowników. Miejsce uroczystoœci ozna- czało, że przywołanie Wacława II przez Wielko- polan uratowało oœrodkowoœć ich dzielnicy dla innych ziem polskich. Była to jednak oœrodkowoœć już tylko symboliczna - sprawy wznowionego Królestwa miały być odtšd rozstrzygane poza jego granicami, w Pradze. Polska stała się drugo- rzędnym członem międzynarodowej monarchii œrodkowoeuropejskiej, do której w myœl planów czeskiej dynastii miano wcišgnšć także Węgry. Z długoletniej rywalizacji między Œlšskiem, Mało- polskš i Wielkopolskš wyszły zwycięzcš Czechy. 233 Między dwiema koronacjami Powracajšc po gnieŸnieńskich uroczystoœciach do Pragi, Wacław II opuszczał wcale już rozległe Królestwo Polskie. Należały doń Małopolska, Wielkopolska (bez skrawków zaobrzańskich i czę- œciowo zanoteckich), Pomorze Gdańskie, ziemie łę- czycka i sieradzka oraz Kujawy brzeskie, a ksiš- żęta górnoœlšscy i inowrocławscy byli z nim zwiš- zani zależnoœciš lennš. Poza jego obrębem pozo- stawały tylko księstwa mazowieckie i dobrzyńskie oraz rozdrobniony wówczas na cztery udziały Dolny Œlšsk. Już zresztš w 1303 roku Wacław podporzšdkował swemu zwierzchnictwu księstwo wrocławskie. Okres rzšdów czeskich znalazł w hi- storiografii polskiej - dawnej i nowej - bardzo różnš opinię, od entuzjastycznej do całkowitego potępienia; trudno w każdym razie nie uznać jego dorobku terytorialnego. Zwłaszcza połšczenie Ma- łopolski i Wielkapolski ma wielkš wagę. Osišgnięty wówczas stopień zjednoczenia był jednak czymœ połowicznym. Przede wszystkim w ogóle nie wprowadzono w Polsce administracji centralnej, na której czele stałby namiestnik kró- lewski, jeden na cały kraj. Takich namiestników - stazsostów ustanawiał bowiem Wacław dla po- szczególnych ziem, a każdy z nich był odpawie- dzialny bezpoœrednio przed rezydujšcym w Pra- dze królem. Funkcje te piastowali zazwyczaj możnowładcy czescy, wyjštkowo tylko Polacy. Przeważnie traktowali oni Polskę jako wygodny teren eksploatacji. Popełniajšc zdzierstwa, sta- rali się jednak o utrzymanie porzšdku na powie- rzanych sobie terytoriach. Wspomniany już dziejo- pis poznański, niechętny rzšdom Łokietka, wspo- mina, iż "za króla Wacława pokój wielki i spra- wiedliwoœć kwitły w Wielkopolsce", tak jak przed zabójstwem Przemysła II. Czeskie pochodzenie starostów odczuwano jednak niewštpliwie jako ' ujmę Polaków. Odczucie to torowało z wolna €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€drogę opozycji o wyraŸnie narodówym obliczu. Czysto mechaniczny zwišzek dzielnic nie sprzyjał oczywiœcie integracji społeczeństwa. To- też przeciwieństwa między Wielkópolanami a Ma- łopolanami nie uległy za czeskich rzšdów zmniej- szeniu. Wystšpiły one na jaw, kiedy zmiany w konstelacji europejskiej zachwiały monarchiš Wacława. Poczštek jej zmierzchu przyniosła eks- pansja na Węgry (królowi czeskiemu udało się tam osadzić na tronie syna), co wywołało sprze- ciw papieża i Austrii. W lecie 1304 roku rozpo- częły się działania wujenne, niebawem zaœ doszło do wielkiej wyprawy na Czechy, w której wzięli udział także ksišżęta południowoniemieccy oraz rosnšcy w siłę węgierscy przeciwnicy Przemysło- wiców. Wyprawa nie osišgnęła swego celu, umożli- wiła jednak powrót do Polski - Łokietkowi. Ksišżę-wygnaniec został włšczony w rachuby ko- alicji. Przygotowawszy najpierw w kraju grunt przez swoich emisariuszy, jeszcze w tym samym roku wkroczył, z pomocš rycerstwa górnowęgier- skiego, do Małopolski - i tu znalazł żywe po- parcie. Na jego stronę przeszli dostojnicy z rodu Lisów i Starżów, wypróbowani przyjaciele z pierw- szych jego bojów antyczeskich, garœć drobniejsze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€go rycerstwa oraz częœć mieszczan Sandomierza. W cišgu roku następnego liczba zwolenników Władysława urosła tak znacznie, że stał się panem całej ziemi sandomierskiej. Ostojš rzšdów czes- kich w Małopolsce pozostał natomiast Kraków. Tymczasem 21 czerwca 1305 roku zmarł Wa- cław II; przed zgonem zdšżył jeszcze pogodzić się z koalicjš. W myœl zaleceń ojcowskich miał Wa- cław III zrzec się korony węgierskiej, za wszelkš cenę Ÿaœ utrzymać panowanie w Polsce. Właœnie 235 na Polskę zrzucono też zapłatę kosztów pokoju z przeciwnikami. W tajnym układzie zobowišzał się Wacław III do przekazania Pomorza Gdań- skiego Brandenburczykom, jeœli ci ostatni wyda- dzš mu Miœnię, której zwrotu domagał się król rzymski Albrecht. Na szczęœcie układ ten nie zdo- łał wejœć w życie przed upadkiem rzšdów czes- kich. Powodzenie Władysława rosło nieustannie. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Łęczycanie i Sieradzanie bez większego, zdaje się, trudu pozbyli się załóg czeskich; na Kujawach brzeskich powstańcy opanowali całš dzielnicę z wyjštkiem zamku w Brzeœciu oraz miasta Ra- dziejowa z okolicš. Uzyskali oni przy tym po- parcie księcia inowrocławskiego Przemysła, któ- ry zerwał zwišzek lenny z Wacławem III. Jedynie Wielkopolanie pozostali w zwartej masie wierni władzy czeskiej; tylko nieliczni przedostawali się na teren Kujaw, aby wzišć udział w powstaniu. Pojawiły się przesłanki głębokiego impasu poli- tycznego, grożšcego trwałym rozdwojeniem spo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€łeczeństwa i państwa, żadna bowiem ze stron nie była w stanie odnieœć zupełnego zwycięstwa. Po- myœlano o rokowaniach; z inicjatywy Wacława III poœrednictwa podjšł się zakon krzyżacki. 25 stycz- nia 1306 roku zawarto w Toruniu rozejm między czeskim starostš Wielkopolski a kujawskimi stronnikami Łokietka; trzecim kontrahentem, wy- stępujšcym oddzielnie, było księstwo inowrocław- skie. Strony uznały w nim wzajemnie aktualny stan posiadania i dotychczasowe tytuły prawne. Przewidziano możliwoœć rozmów pokojowych księ- cia Władysława z pełnomocnikami Wacława III wyznaczajšc na miejsce rozmów miasto Brzeœć. Zarysowywała się perspektywa niebezpiecznego dla przyszłoœci kraju kompromisu, w wyniku któ- rego zachowanie władzy czeskiej z jednej strony, z drugiej zaœ wydzielenie Łokietkowi dużego księ- 236 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stwa dzielnicowego osłabiłoby Polskę terytorial- nie. Do rozmów jednak na ten temat nie doszło- zadecydowały o tym nowe wydarzenia w Mało- polsce. Starostš w Małopolsce był podówczas biskup krakowski, gorliwy adherent Wacławów, Jan Mu- ' skata. Podlegało mu już tylko niewielkie teryto- rium, mimo to nie rezygnował z walki. Pochwy- cony podstępem przez rycerzy z rodu Starżów okazał pozornš uległoœć. Przed 15 maja 1306 roku €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Łokietek wszedł na zamek wawelski - nie na ' długo jednak. Muskata odzyskawszy swobodę dzia- łania złamał pokój, aby "zniszczyć księcia Włady- sława i ziemian przywieœć do służby królewskiej", jak sam miał oœwiadczyć. Z pomocš niemieckich najemników dotarł aż do Sandomierza. Po jego stronie opowiedziało się ponownie mieszczaństwo krakowskie. Arcybiskup Jakub, który przeniósł się z Gniezna do ziem zajętych przez Władysła- wa, uznajšc tego ostatniego za prawego monarchę, wytoczył Muskacie kanoniczny proces. Gdy w Małapolsce uważano Łokietka za sym- bol polskoœci, rzšdy czeskie dogasały również w Wielkopolsce. Zwrot w postawie tamtejszego społeczeństwa dokonał się jednak na korzyœć Hen- ryka głogowskiego. Widać w tym niechęć do Ło- kietka, który ponowne zbieranie ziem rozpoczšł od Małopolski. Odstšpienie Wielkopolan od po- pierania rzšdów czeskich należy tłumaczyć głów- nie ujawnieniem układu Wacława III z Branden- burgiš. Sprawa pomorska od dawna już grała rolę pierwszoplanowš w politycznej œwiadomoœci społeczeństwa. PóŸnš wiosnš 1306 roku powstanie usunęło rzšdy czeskie z większoœci ziemi poznań- skiej, gdzie władzę objšł starosta księcia Henryka. Panowanie Wacława III uznawano jeszcze tylko w ziemi kaliskiej, na Pomorzu Gdańskim, w Kra- kowie oraz w kilku lennych księstwach œlšskich. 237 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ W obliczu wcišż pogarszajšcej się sytuacji młody król podjšł wyprawę zbrojnš do Polski, został jednak skrytobójczo zamordowany 4 sierp- nia w Ołomuńcu, zdaje się z poduszczenia opozy- cyjnych panów. Œmierć jego zapoczštkowała kil- kuletnie spory o tron czeski; w Polsce natomiast zgłosił się do sukcesji po nim jego szwagier, ksiš- żę wrocławski Bolesław. Przyjšł on tytuł "dzie- dzica Królestwa Polskiego" i uzyskał poparcie mieszczan kaliskich, poza tym jednak nikt.prawie się z nim nie liczył. Nawet Muskata i mieszczanie krakowscy woleli teraz raczej pogodzić się z Ło- kietkiem. 1 wrzeœnia "ksišżę Władysław przez ziemian, biskupa i mieszczan jednomyœlnie przy- jęty, osišgnšł księstwa krakowskie i sandomier- skie". Ozmacza to formalnš jego elekcję w Mało- polsce. W œlad za niš poszły obszerne przywileje na rzecz dotychczasowych jego przeciwników- biskupa i wójtów krakowskich. Wschodnia Wiel- kopolska natomiast uległa podziałowi. Jej pogra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nicze z Kujawami znalazło się w rękach miejsco- wych zwolenników Łokietka, obszary zaœ wokół Gniezna, Pyzdr i Lšdu rozszerzyły dzierżawy Głogowczyka. Czas jakiœ pozostawała jeszcZe niejasna przy- należnoœć Pomorza Gdańskiego, ale i tu narastały wœród rycerstwa sympatie ku Łokietkowi. Wgrud- niu ksišżę Władysław objšł ziemię pomorskš w posiadanie, przyjšwszy przedtem hołd przed- stawicieli tamtejszego społeczeństwa w kujawskim Byszewie. Pobyt na Kujawach wykorzystał także na pogodzenie skłóconych drobnych ksišżšt miej- scowych (inowrocławskich i dobrzyńskich), któ- rych œciœle zwišzał ze swš politykš. Ksišżęta ino- wrocławscy Przemysł i Kazimierz otrzymali wów- czas z ramienia stryja namiestnictwo na Pomorzu Gdańskim. €€€€€€€€€€€238 Obfitujšcy w wydarzenia rok 1306 przyniósł likwidację czeskich rzšdów w Polsce. Na miejsce jednego, choć mało jednolitego królestwa powsta- ły dwa duże księstwa ponaddzielnicowe. Księstwo Łokietka wysunęło się wyraŸnie na pierwsze miejsce, abejmujšc Małapolskę, sieradzkie, Łę- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czyckie, Kujawy, Pomorze Gdańskie, skrawek Wielkopolski; miało również poparcie władcy Ma- zowsza. W ręku rywala znajdowała się jednak większoœć dzielnicy, z którš już od koronacji Przemysła wišzało się nieprzerwanie pojęcie kró- lewskoœci. Na razie obaj współzawodnicy przy- jęli miano "dziedzica Królestwa Polskiego", do walki między nimi jednak nie doszło. Głogowczyk zaabsorbowany był wojnš z trzecim "dńedzicem Królestwa", Bolesławem wrocławskim, któremu wreszcie w 1308 roku wydarł Kalisz, pazostawia- jšc tylko małš kasztelanię rudzkš. Księstwo Władysława, po serii œwietnych su- kcesów, miało natomiast przeżywać kilka trud- nych lat. Już w 1307 roku zaogniła się zmów "sprawa Muskaty"'. Prywatne konflikty z rodem Odrowšżów pchnęły biskupa raz jeszcze do opo- zycji przeciw księciu. "Z powodu walk, jakie wszczynał", został przejœciowo uwięziony przez Łokietka; za uwolnienie musiał zapłacić rezyg- nacjš z zamków, otrzymanych niegdyœ od Wa- cława II. Przejęcie ich przez księcia złamało wojskowš postawę opozycji. Biskup uszedł na Œlšsk, snujšc intrygi polityczne. W tej sytuacji arcybiskup Jakub, stale przebywajšcy w ziemiach Łokietka, wznowił proces przeciw Muskacie, prze- rwany w zwišzku z ugodš wrzeœniowš 1306 roku. W zeznaniach kilkudziesięciu przesłuchanych œwiadków zarzuty polityczne przeplataly się z ka- nonicznymi. Na ich podstawie arcybiskup uznał Muskatę za niegodnego urzędu biskupiego, poddał go ekskomunice, usunšł jego nominatów - Niem- 239 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ców z kapituły, a tymczasowy zarzšd dóbr bis- kupstwa powierzył jednemu z polskich prałatów. Obwiniony apelował, korzystajšc z poparcia bis- kupa wrocławskiego Henryka z Wierzbna, do pa- pieża, usiłujšc - nie bez powodzenia - całš sprawę sprowadzić do typowego zatargu między władzš duchownš a œwieckš. Na nowym forum zaszkodziło Łokietkowi ko- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€lejne uwięzienie Muskaty w. Krakowie, dokšd przybył po poręczeniu mu bezpieczeństwa. Wy- puszczony ponownie, po przyjęciu warunków ksišżęcych, oskarżył swego władcę przed legatem papieskim, przebywajšcym na Węgrzech. Wyrok legata w zasadzie uniewinnił Muskatę, jakkolwiek żšdał odeń posłuszeństwa wobec metropolity. Od Łokietka zaœ domagał się restytucji biskupa kra- kowskiego; sprawa poszła jednak w odwłokę, a Muskata nadal pędził życie wygnańca na Œlšsku. Drugim problemem absorbujšcym wówczas Małopolskę było niebezpieczeństwo tatarskie. Za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wisło ono bezpoœrednio nad księstwem halicko- -włodzimierskim, zapewne w zwišzku ze zgonem tamtejszego księcia Jerzego; bliższych wiadomoœci o tych sprawach zresztš nie mamy. Wiemy tylko, że Łokietek interweniował w księstwie na rzecz młodych synów Jerzego, swych siostrzeńców, któ- rych póŸniej, w piœmie do papieża, nazwał "nie- zwyciężonš tarczš przeciwko okrutnemu narodowi Tatarów". Na dworze krakowskim doceniano więc znaczenie księstwa halickiego jako osłony dla Małopolski. Łokietek zaœ był zdecydowany bronić przede wszystkim tej właœnie dzielnicy, jako oœrodkowej dla całego państwa. Tu dochodzimy do utraty Pomorza Gdańskie- go. Bezpoœrednia przyczyna tego faktu leży w na- stępstwach spisku Œwięców, poœrednie zaœ sięgajš głębiej, do stosunków tej dzielnicy z Krzyżakami 240 €€€€€€€€€€€i Brandenburgiš w połowie XIII wieku. Agresja krzyżacka była tu wczeœniejsza, za to mniej przej- rzysta - rozłożona na etapy. Stanowiły je: poko- nanie księcia Œwiętopełka, zapisy jego braci na rzecz Zakonu, wymuszenie przy pomocy tych za- pisów ziemi gniewskiej na Mœciwoju II, wreszcie nabytek kilku drobniejszych terytoriów za rzš- dów czeskich, drogš nadań Wacława II oraz kup- na od miejscowych rycerzy. Zakon gorliwie wysługiwał się królom czes- kim w nadziei dalszych koncesji terytorialnych z ich strony. Układ Wacława III z Brandenburgiš stanowił klęskę dla tej polityki; Krzyżacy zaan- gażowali się więc czym prędzej w montowanie rozejmu na Kujawach, aby utrzymać Pomorze przy królu, a zarazem uzależnić jego panowanie od własnej pomocy. Kiedy rzšdy czeskie mimo to upadły, uznali oni za okolicznoœć korzystnš objęcie tam namiestnictwa przez ksišżšt inowroc- ławskich, których woleli od kogoœ potężniejszego. Taka linia postępowania wpajała ksišżętom pol- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skim przekonanie, że Zakon jest ich poprawnym, choć nader dbałym o swe interesy sšsiadem. Brandenburgia natomiast była na ogół w Polsce traktowana jako jawny wróg. Tak mniej więcej przedstawiała się sytuacja przed wydarzeniami zapoczštkowanymi przez spisek Œwięców w 1307 roku. Ród ten miał duże zasługi w dziele jednoczeniowym, będšc konsek- wentnym rzecznikiem zwišzków z Wielkopolskš. Właœnie owa postawa zaprowadziła go - razem z Wielkopolanami - do obozu czeskiego, gdzie wypadło mu odegrać rolę szczególnie ekspono- wanš. Głowa rodu, wojewoda gdański Œwięca, a póŸniej syn jego Piotr, byli starostami Pomorza Gdańskiego. Otrzymali oni wówczas znaczne na- dania ziemskie, ale ponieœli też i spore koszty, zwłaszcza kiedy władza czeska ulegała już roz- 241 kładowi. Uznawszy Łokietka, Œwięcowie żšdali odeń zwrotu swych wydatków, choć powstały one w służbie i dla interesów przeciwnego obozu. Ksišżę próbował kampromisu, ale życzeń ich nie był w stanie zaspokoić. Swięcowie więc poddali się, wraz ze swš klientelš, Brandenburgii. Umo- żliwiło to margrabiom zbrojnš interwencję na Pomorzu. Prócz Swięców poparł ich niemiecki pa- trycjat Gdańska i Tczewa, większoœć rycerstwa zaatakowanej dzielnicy pozostałanatomiast wierna Łokietkowi. W końcu sierpnia 1308 roku najeŸdŸcy oblegli gród gdański. W trudnej sytuacji przeor domini- kanów gdańskich poradził oblężonym, aby zwró- cili się o pomoc do Krzyżaków. Propozycję tę za- akceptował ksišżę, powiadomiony o stanie rzeczy przez posłów z Pomorza. Zgodnie z porozumie- niem przybyły oddział krzyżacki obsadził połowę grodu gdańskiego. Na wieœć o tym Brandenbur- czycy opuœcili miasto i okręg, zatrzymujšc jedy- nie ziemię słupsko-sławieńskš, gdZie Œwięcowie mieli stosunkowo największe wpływy. Teraz nastšpiła nieoczekiwana agresja Zako- nu. "Komturzy i inni krzyżacy zbrojnš rękš na- szli miasto Gdańsk, sprawiwszy wielkš rzeŸ ry- cerzom i ludowi chrzeœcijańskiemu; rycerzy zaœ ksišżęcych z grodu gdańskiego, używszy zdrady i podstępów, wypędzili gwałtem, po czym zburzyli gród i miasto." Tymi słowami scharakteryzował wydarzenia biskup włocławski Gerward; podob- nie wyrażali się inni œwiadkowie. Wynika stšd, że po odejœciu Brandenburczyków mieszczanie po- wrócili do posłuszeństwa Łokietkowi; spotkały ich za to, na równi z pomorskim rycerstwem, krzy- żackie represje. Liczbę osób zamordowanych oce- niajš badacze na około stu lub więcej. Na wieœć o wypadkach gdańskich bratanek Łokietka, ksišżę Kazimierz, udał się z Tczewa do 242 €€€€obozu nadcišgajšcych wojsk Zakonu i prosił mi- strza pruskiego, aby zaniechał zaboru i pustosze- nia Pomorza. Mistrz odrzucił proœbę zaznaczajšc cynicznie, iż "podobało mu się bardziej, aby ksišżę Kazimierz z bratem swoim Przemysłem posiadali tę ziemię, niż ktoœ inny, potężniejszy, najbardziej jednak woli mieć jš sam". Do uwag tych dołšczył radę, by ksišżę wraz ze swym rycerstwem "opu- œcili ziemię pomorskš, jak tylko mogš najszyb- ciej". Kazimierz cofnšł się więc do Swiecia, a Krzyżacy spalili gród i miasto Tczew, zmusiw- szy mieszczan do opuszczenia ich siedzib. Zimowš przerwę w działaniach wojennych Łokietek próbował wykorzystać na porozumienie z fałszywym sprzymierzeńcem. W kwietniu 1309 roku doszło do spotkania w kujawskiej wsi Gra- bie; ksišżę polski wysunšł ofertę pokrycia kosz- tów pamocy, na co Krzyżacy podali tak wygóro- wanš sumę, że - jak informuje naoczny œwiadek - "gdyby pan Władysław sprzedał owš ziemię, jeszcze nie mógłby ich spłacić ani zaspokoić". Tym sposobem postawiwszy rozmówcę w położeniu bez wyjœcia, mistrz przejšł inicjatywę, zgłaszajšc chęć kupna Pomorza. Łokietek na to nie przystał i strony rozjechały się bez rezultatu. Wówczas Krzyżacy, w poszukiwaniu jakiegokolwiek pozoru prawnego, zwrócili się o to do margrabiego bran- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€denburskiego Waldemara. Ten skorzystał z nada- rzajšcej się sposobnoœci i odsprzedał Zakonowi swe pretensje za 10000 grzywien. Krzyżacy po- woływali się odtšd na owš transakcję jako na podstawowy tytuł posiadania. Tymczasem zaœ przystšpili do zbrojnej finalizacji zaboru. Z koń- cem lata rozpoczęli oblężenie ostatniej większej warowni polskiej na Pomorzu - Œwiecia. Po kil- ku tygodniach cišgłych walk obrońcy, straciwszy wszelkš nadzieję na odsiecz, poddali gród za cenę swobodnego odejœcia na Kujawy. 243 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Epizod œwiecki był najbardziej heroicznym, lecz już ostatnim zdarzeniem w obronie Pomorza. Wykazał on dobitnie przewagę wroga. W Gdańsku Krzyżacy wyzyskali moment zaskoczenia, w Tcze- wie i Œwieciu dysponowali znacznie większymi możliwoœciami operacyjnymi. W obrębie państwa Łokietka niemal tylko Kujawianie byli w stanie udzielić Pomorzanom szybkiej pomocy siły ich €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jednak nie mogły wystarczyć do odparcia agresji. Wysyłane przez księcia oddziały małopolsko-sie- radzkie nie dochodziły na czas. Zrównoważyć siły mogła jedynie Wielkopolska, tej jednak zabrakło wówczas w Łokietkowym dominium. Toteż ze wszystkich podawanych w literaturze przyczyn utraty Pomorza za najważniejszš uważam utrzy- mujšce się rozbicie polityczne obu głównych ziem polskich. Podstępny zabór z lat 1308-1309 podkopał całkowicie kredyt zaufania do Zakonu w polskim społeczeństwie, a w perspektywie przyczynił się do konsolidacji tegoż spoleczeństwa wokół Ło- kietka, póŸniej zaœ wokół jego następców. Na ra- zie jednak kontynuacja walki przekraczała możli- woœci tworzšcej się monarchii, pogodzono się za- tem z faktem dokonanym. W najbliższych latach Krzyżacy rozszerzyli jeszcze swe władztwo ko- sztem Polski o małš kasztelanię michałowskš nad Drwęcš, zmuszajšc do jej sprzedaży księcia inowrocławskiego Leszka, od którego otrzymali jš w zastawie już od 1303 roku. Na granicy zaœ Prus i Pomorza, w Malborku, powstała nowa siedziba wielkich mistrzów Zakonu, dotšd rezydujšcych we Włoszech. W 1311 roku zagroziła Polsce ruina całego dorobku zjednoczeniowego. Państwo Łokietka sta- nęło w obliczu katastrofy, kiedy to "Albert wójt i mieszczanie krakowscy ponownie sprzeniewie- rzyli się księciu Władysławowi, a zamknšwszy 244 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€bramy miasta, księcia opolskiego Bolesława przy- wołali sobie na pana i obrońcę". Edmund Długo- polski wysunšł opinię, że właœciwym kandydatem buntowników był nowy król czeski Jan Luksem- burczyk, Bolesław zaœ przybył do Krakowa tylko w charakterze jego starosty. Opinię tę przyjęli inni badacze; rzecz wydaje się istotnie doœć praw- dopodobna, lecz nie całkowicie pewna. Zmieniajšc władcę, patrycjat Krakowa kierował się motywa- mi i naradowoœciowymi, i gospodarczymi. Prestiż księcia Władysława podcięła bowiem utrata Po- morza, ważnego dla handlowych interesów kra- kowian. Po stronie Alberta opowiedziała się częœć mieszczan sandomierskich, ponadto Wieliczka oraz Miechów wraz z tamtejszym klasztorem bożo- grobców; natomiast małopolskie rody rycerskie, opactwa w Tyńcu i Jędrzejowie, a z miast przede wszystkim Nowy Sšcz, pozostały wierne Łokiet- kowi. W ręku tego ostatniego pozostawał przez cały okres buntu także zamek na Wawelu. Pozy- skawszy posiłki węgierskie, ksišżę Władysław obległ miasto i odzyskał je w czerwcu 1312 roku drogš układu z Bolesławem opolskim, który za- brawszy ze sobš wójta Alberta wycofał się. Zwy- cięzca zniósł dziedziczne wójtostwo krakowskie, a do rady wprowadził wiernych sobie mieszczan. Stłumienie buntu uratowało kraj przed nawrotem rozdrobnienia feudalnego, tym groŸniejszym, że towarzyszšcym coraz wyraŸniejszej agresji nie- mieckiej, oraz zakończyło kilkuletni okres kryzysu państwa Łokietkowego. Od tej pory wydarzenia rozwijały się w kierunku przywrócenia Królestwa. Koniecznym warunkiem jego restytucji było pozyskanie Wielkopolski, jako dzielnicy "królew- skiej" od czasów koronacji Przemysła. W miarę €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€upływu lat narastało tam zniechęcenie do rzšdów głogowskich. Przede wszystkim rychło okazało się, że wybór Henryka odcišł Wielkopolskę od głów- 245 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nego nurtu jednoczeniowego, panieważ w żadnej innej ziemi kandydatura jego nie wypłynęła. Po wtóre, nowy władca rezydował nadal w Głogowie, zdajšc swój "królewski" nabytek na rzšdy przy- syłanych ze Œlšska starostów. W odczuwajšcej swe upoœledzenie Wielkopolsce odnotowano więc, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€że Głogowczyk, choć był księciem energicznym i dobrym administratorem, nie należał do "wy- próbowanych.przyjaciół"' jej mieszkańców. Nie mogła też odpowiadać Wielkopolanom bierna ob- serwacja krzyżackiego zaboru Pomorza ani rezy- gnacja młodych synów Henryka z praw do tej ziemi na rzecz Zakonu. Nowi ksišżęta byli swym wielkopolskim poddanym najzupełniej obcy. "Po- nieważ młodzi byli i niedoœwiadczeni - napisze o nich następnie poznański historiograf - trzy- mali ich i opletli swymi radami Niemcy, tak iż niczego nie mogli czynić, co by się Niemcom nie podobało; wiele też włoœci i miast wyłudzili ad nich Niemcy za byle jakie pienišdze, i radzili im, aby wyniszczyli cały naród polski, tak osoby duchowne, jak i œwieckich rycerzy." W tych warunkach pojawiła się ponownie kandydatura Łokietka. NajpóŸniej z poczštkiem 1311 roku w porozumienie z nim wszedł ród Za- rębów, jak również Nałęcze i Dryje. Stary i wy- próbowany przyjaciel Władysława, a wróg niem- czyzny, arcybiskup Jakub Swinka, wspólnie z bi- skupem poznańskim Andrzejem Zarębš obłożył klštwš rzšdy głogowskie, by uzasadnić przygoto- wywanš zmianę władcy. Dalszy cišg wydarzeń opóŸnił jednak bunt wójta Alberta; dzielšc w lu- tym 1312 roku swe władztwo, młodzi Głogowczy- cy manifestowali nawet zamiar zbrojnego zdoby- cia Łokietkowych miast Nakła i Konina. Kres buntu krakowskiego stanowił wszakże podzwonne dla ich panowania w Wielkopolsce. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€246 Sygnał do powstania dał kasztelan gnieŸnień- ski z rodu Nałęczów, Dobrogost z Szamotuł, po- ruszajšc północno-wschodnie pogranicze i rozbi- jajšc pod Kłeckiem oddział głogowski. Następnie na generalnym wiecu w GnieŸnie wypowiedziano posłuszeństwo dotychczasowym ksišżętom i doko- nano elekcji Łokietka, który przybył w pierw- szych dniach roku 1314 do Wielkopolski, łamišc sporadyczne próby oporu. Poza olbrzymiš większo- œciš rycerstwa i duchowieństwa poparło Łokietka €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wiele miast, przede wszystkim Kalisz i Pyzdry. W obozie głogowskim pozostali natomiast miesz- czanie poznańscy, kierowani przez wójta Przemka. Opór ich stłumiło rycerstwo wielkopolskie i w li- stopadzie ksišżę Władysław po raz pierwszy od 15 lat znów znalazł się w Poznaniu. Większoœć dzielnicy była w jego posiadaniu, nie oznaczało to jednak końca walk. Głogowczycy utrzymali po- łudniowš i zachodniš częœć ziemi poznańskiej, a nadto uzyskali - tradycyjnie już - poparcie brandenburskie. Zmagania o zachodnie rubieże Wielkopolski przecišgnęły się daleko poza koro- nację Łokietka, a właœciwie aż po kres jego życia. Wstępne starania koronacyjne podjšł w Awi- nionie następca zmarłego tymczasem Jakuba Œwinki, arcybiskup Borzysław, a po jego zgonie kolejny metropoLita, Janisław. Informacje przezeń przekazane posłużyły Łokietkowi do zwołania €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€powszechnego wiecu w Sulejowie nad Pilicš, w czerwcu 1318 roku. Skład wiecu znamy tylko fragmentarycznie. Możemy jednak przyjšć, że uczestniczyli w nim reprezentanci wszystkich dzielnic przyszłego Królestwa oraz że społeczny przekrój uczestników był bardzo szeroki. Wiec przyjšł wstępne życzenia papieża Jana XXII, dokonujšc zmiany sposobu opłacania œwiętopie- trza i godzšc się na powrót biskupa Muskaty. Ze swojej zaœ strony wystosował do papieża petycję 247 o zezwolenie na koronację Władysława Łokietka jako króla Polski. Posłem do Awinionu wybrano biskupa włocławskiego Gerwarda. W kurii Ger- ward musiał staczać nieustanne polemiki z po- selstwem czeskim, które, podnoszšc pretensje króla Jana Luksemburczyka do korony polskiej, doma- gało się odrzucenia postulatu sulejowskiego. Z tego doœć trudnego położenia Jan XXII, w zasadzie przychylny sprawie Łokietka, wybrnšł w dyplomatyczny sposób. W oficjalnym piœmie, adresowanym do metropolity i biskupów polskich, "aby każdego zachować przy jego prawach" do- radzał chwilowe odroczenie koronacji, "nie zamie- rzajšc przez to stwarzać jakiegoœ uszczerbku" prawom tychże biskupów i całego wiecu sulejow- skiego, "których użyjecie, jak i kiedy uznacie to za odpowiednie, tak jednak, aby kogokolwiek in- nego nie urazić". Zabezpieczywszy się w ten spo- sób przed królem czeskim, wystosował równoczeœ- nie dwa poufne łisty: do Łokietka i do episkopatu polskiego, wyrażajšc zgodę na petycję przedłożonš przez Gerwarda. Tak uzyskana podstawa prawna umożliwiła przygotowania do koronacji księcia Władysława. Dokonał jej w Krakowie arcybiskup Janisław, w asyœcie innych biskupów połskich, 20 stycznia 1320 roku. Zmiana dotychczasowego miejsca obrzędu wy- raża utrwalenie oœrodkowej roli Małopołski. W przeciwieństwie do poprzednich koronacji €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€uroczystoœć z 1320 roku otwierała okres nieprzer- wanego istnienia zjednoczonego Królestwa Pol- skiego. Œwiadamoœć tego faktu miała już historio- grafia XIV wieku; współczesny Kazimierzowi Wielkiemu rocmikarz pisze o koronie Łokietka, że została ona przekazana przezeń następnym królom "na wieczyste trwanie. Toteż data 20 stycznia 1320 roku stanowi w dziejach Polski symbolicmy kres doby rozdrobnienia feudalnego. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€248 O pełnš integralnoœć Królestwa Sformułowany w Sulejowie program korona- cyjny przewidywał dla przyszłego Królestwa Pol- skiego ambitne i rozłegłe zadania. Obok zapew- nienia porzšdku wewnętrznego postulowano na wiecu rewindykację wszystkich ziem polskich za- garniętych przez najeŸdŸców. Nowe Królestwo miało odzyskać granice Królestwa Bolesławów. Rok 1320 był jednak jeszcze daleki od urzeczy- wistnienia tego postulatu. Bezpoœrednio pod wła- dzš króla Władysława znajdowały się tylko Ma- łopolska, przeważna częœć Wielkopolski, ziemie łę- czycka i sieradzka oraz Kujawy brzeskie. Œlšsk z przyległym skrawkiem Wielkopalski, Mazowsze €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i pozostała częœć Kujaw razpadały się na szereg drobnych udziałów piastowskich. Na Pomorzu Za- chodnim istniały dwa księstwa rzšdzone przez miejscowš dynastię; uznawały one dotšd, jakkol- wiek niechętnie, zwierzchnictwo Brandenburgii. Niektóre wreszcie obszary pozostawały pod pano- waniem obcych zaborców; mianowicie Ziemia lu- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€buska i północno-zachodnia Wielkopolska - w rę- kach brandenburskich, natomiast Pomorze Gdań- skie i ziemia chełmińska wraz z michałowskš- w krzyżackich. Dałszy nozwój Królestwa zależał przeto z jednej strony od odzyskania zaborów, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z drugiej zaœ - od właœciwego ułożenia stosunku poszczególnych ksišżšt dzielnicowych do króla, Relację między księstwami piastowskimi a Kró- łestwem kształtowały zrazu indywidualne, mało jeszcze skrystalizowane, zasady prawne. WyraŸne pojęcia zwierzchnoœci lennej były w Polsce, w przeciwieństwie do Zachodu, wówczas jeszcze bardzo słabo rozpowszechnione. Istniały natomiast tradycje staropiastowskiego senioratu, choć w moc- no szczštkowej formie, ograniczonej do przodow- nictwa wybitniejszych ksišżšt, nad kołem najbliż- 249 szych krewnych. Takim właœnie przodownictwem cieszył się wœród kilku Piastowiców Łokietek na długo przed 1320 rokiem; również po koronacji ich wzajemne stosunki oparły się, z pewnymi oczywiœcie modyfikacjami, na podobnych zasa- dach. Wzajemnych powinnoœci nie regulowały je- dnak poczštkowo żadne dokumenty; toteż Oswald Balzer relację takš nazwał "stosunkiem bezumow- nym", rozcišgajšc jš zresztš na wszystkich ksiš- żšt dzielnicowych, co słusznie zakwestionował póŸniej Jan Baszkiewicz. Po 1320 roku œcierały się bowiem dwie tendencje - o ile dwór królew- ski dšżył do podporzšdkowania monarchii moż- liwie wszystkich udziałów piastowskich, o tyle niektórzy ksišżęta goršco bronili swej dotychcza- sowej samodzielnoœci, nie cofajšc się nawet przed łšczeniem z wrogami państwa. Przed wprowa- dzeniem żależnoœci lennych - pisze kronikarz Ja- nko z Czarnkowa - "wszyscy ksišżęta polscy przywykli być sobie równi, ani też jeden od dru- giego nie przyjmował jakiejkolvcńek zawisłoœci, lecz każdy zadowalał się swoim władztwem. Było zaœ tak dlatego, że pochodzili z jednego rodu, to- też jednym i tym samym prawem cieszyli się lub przynaj mniej chcieli cieszyć". Zwierzchniš władzę nowego króla Polski uznali na razie tylko ci Piastowice, którzy jesz- cze przed koronacjš zwišzali się z jego obozem. Byli to przede wszystkim bratankowie Łokietka, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ksišżęta kujawscy (inowrocławscy i dobrzyńscy). Dziedziczšc drobne udziały i szukajšc u stryja opieki, traktowali oni swe księstwa jako częœć Królestwa Polskiego i wiernie posiłkowafi króla w walkach z Zakonem. Spoœród ksišżšt mazo- wieckich uznawał w 1320 roku zwierzchnictwo €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Łokietka Wacław płocki, natomiast przyrodni je- go bracia, panujšcy na WiŸnie i Czersku, pozo- stawali raczej wówczas poza obrębem Królestwa. €€€€€€€€250 Całkowitš niezależnoœć zachowywały wszystkie księstwa œlšskie, zresztš skłócone między sobš; gałšŸ głogowskš addzielał przy tym od króla Władysława nie zakończony jeszcze kanflikt o Wielkapolskę. Wœród zewnętrznych sšsiadów nowego Kró- lestwa zdecydowanie wrogš postawę zajmawały wobec niego zakon krzyżacki i Czechy. Z pierw- szš z tych potęg Polska niedługo przed korona- cjš odnowiła spór o Pomorze, wszczynajšc docho- dzenie swych praw do tej ziemi na drodze sšdo- wej. Jan Luksemburczyk, jako następca Wacła- wów, wysuwał pretensje do tronu polskiego; nie będšc w stanie zapobiec pomazaniu Łokietka, na- zywał go odtšd jednak tylko "królem krakow- skim". Przynajmniej Wielkopolska pozostawała więc w zasięgu roszczeń dworu praskiego; ich realizacja stanowiłaby groŸbę ponownego podziału Polski. Cišg wydarzeń doprowadził do naturalne- go w tych warunkach sojuszu krzyżacko-czeskie- go przeciw monarchii Łokietka, która w planach nowej koalicji miała ulec rozbiarowi. Było to wskrzeszenie tradycyjnej już linii politycznej Za- konu, zmierzajšcej do zagarniania ziem polskich drogš jałmużny z ršk królów czeskich, których panowanie w Polsce opierałoby się w znacznej mierze na sile i gotowoœci Krzyżaków. Trzeci z dotychczasowych wrogów - Marchia Brandenburska - w 1320 roku przechodziła po- ważny kryzys polityczny, spowodowany wygaœ- nięciem dynastii i walkami pretendentów. Kry- zys jednak zakończył się już po paru latach, kie- dy władzę abjęła nowa dynastia Wittelsbachów, w osobie syna cesarskiego i z nadania cesarza. Odtšd relacje polsko-brandenburskie nabrały cha- rakteru relacji z cesarstwem, którego wschodnim bastionem stała się Marchia. Dla polityki dworu krakowskiega oznaczało to nowe komplikacje. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€252 Otoczona przeciwnikami monarchia polska, jeœli chciała przetrwać i rozwijać się, musiała zna- leŸć także sprzymierzeńców. Wiec sulejowski wskazał przede wszystkim na Stolicę Apostolskš. Konsekwencje owego wiecu otwierajš kilkudzie- sięcioletni okres symbiozy politycznej Polski zpa- piestwem. Podłoże takiego stanu rzeczy jest doœć wielostronne. Na pierwszym miejscu postawiłbym okolicznoœć, że na peryferiach zachodniego chrzeœ- cijaństwa ziemie polskie stanowiły dotšd stosun- kowo słabe ogniwo linii zaczepno-odpornej, zwró- conej przeciw tatarskiej Złotej Ordzie oraz Wiel- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kiemu Księstwu Litewskiemu. W interesie Koœcio- ła leżało wzmocnienie tego ogniwa przez stwo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rzenie tam silnego państwa. Doceniajšc tę oko- licznoœć, autorzy petycji sulejowskiej położyli szczególny nacisk na szkady, jakie chrzeœcijanom polskim wyrzšdzały najazdy pogan ze wschodu. Obok ogólnych interesów zachodniego chrzeœ- cijaństwa papieże, powišzani wówczas politycznie z Francjš, mieli na uwadze również bardziej par- tykularne cele - należała do nich tradycyjna już rywalizacja z cesarstwem, przede wszystkim o wpływy we Włoszech. W tych sprawach liczyły się poważnie œwiadczenia materialne z poszczegól- nych krajów, Polska zaœ, w przeciwieństwie do swych sšsiadów, apłacała œwiętopietrze. Usado- wienie się Wittelsbachów w Brandenburgii auto- matycznie zmuszała dwór krakowski do okreœlenia swego stosunku wobec cesarstwa, przy czym na- dzieje Stolicy apostolskiej, że wypadnie on po jej myœli, były przeważnie uzasadnione. Od wiecu sulejowskiego mniej więcej do po- czštku XV stulecia papiestwo wykazywało na ogół życzliwš postawę wobec Królestwa Polskie- go, oscylujšc - zależnie od spraw i okolicznoœci - między całkowitym a ograniczanym dlań po- parciem. Pomimo to - nie mógł być to sojusznik 253 pełnowartoœciowy. Nie reprezentował bowiem w Europie œrodkowej efektywnej siły militarnej, a jako autorytet moralno-polityczny w chrzeœci- jaństwie zachodnim miał wcišż poważnego współ- zawodnika w postaci cesarstwa. Ponadto niewšt- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pliwš niedogodnoœć dla kraju stanowiły œwiad- czenia pieniężne dla kurii, z których kierownicze koła polskie uczyniły - z koniecznoœci - waż- ny instrument swej polityki rewindykacyjnej. Za- niechanie bowiem opłacania œwiętopietrza przez ziemie utracone lub nie zjednoczone stworzyłoby doœć istotnš różnicę prawnš między nimi a Kró- lestwem. Stanowisko jednak, zajęte w tej spra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wie przez polski dwór i biskupów, wywoływało nieraz na peryferiach - ze względów material- nych - nastroje separatystyczne, zręcznie pod- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niecane przez krzyżackich zaborców bšdŸ przez €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niemieckie lub niemczšce się œrodowiska dwor- skie w księstwach dolnoœlšskich i zachodniopo- morskich. Sojusz zatem ze Stolicš Apostolskš, jakkolwiek istotny i ważny, musiał być uzupeł- niony przymierzem z którymœ spoœród sšsiadów Polski. Na plan pierwszy wybijały się tu Węgry. Zwišzki Łokietka z możnymi górnowęgierskimi miały już długš tradycję, sięgajšc poczštków jego starań o Małopolskę. W 1320 roku zastšpił je trwały sojusz z Królestwem Węgierskim dzięki małżeństwu króla Karola z królewnš polskš Elżbietš. Nie był to jednak sojusz równych part- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nerów. Podtrzymujšc zagrożonš przez wrogów Polskę dyplomatycznie i militarnie, dwór budziń- ski dbał równoczeœnie o jej izolację politycznš, aby uzależnić jš od własnej pomocy. Orientacja ta przejawiła się w sprzeciwie Węgier wobec podjętego przez Łokietka współdziałania z Litwš. Zabiegi te miały służyć usadowieniu się andega- weńskiej dynastii na tronie polskim. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€254 Potencjalnie naturalnym sprzymierzeńcem Polski było nękane napadami krzyżackimi Wiel- kie Księstwo Litewskie. Za rzšdów Giedymina zaniechało ono wypraw łupieskich na ziemie pol- skie, zastępujšc je ożywionš ekspansjš terytorial- nš na Rusi Czarnej i Białej. Do porozumienia doszło w 1325 roku; umocniono je małżeństwem młodego Kazimierza Łokietkowica z Aldonš, cór- kš Giedymina. Zbliżenie obu państw nie mogło jednak nabrać cech trwałoœci, dopóki Litwa po- zostawała w pogaństwie, a tym samym poza obrę- bem łacińskiej wspólnoty religijno-kulturalnej. W okresie koronacji dominujšcym problemem polityki polskiej była sprawa pomorska. Nadzieje na rewindykację Pomorza Gdańskiego stworzyło odzyskanie Wielkopolski. Poczštkowo liczono, że zdobędzie się je na drodze prawnej. W 1319 roku zabiegi biskupa Gerwarda w Awinionie doprowa-€ €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dziły do otwarcia procesu kanonicznego. Papież Jan XXII wyznaczył trzech sędziów - Polaków: arcybiskupa Janisława, biskupa poznańskiego Do- marada i opata benedyktynów mogileńskich, Mi- kołaja. Mieli oni zbadać skargę Łokietka na Za- kon i - w przypadku stwierdzenia jej zasadno- œci - prawomocnym wyrokiem, bez możliwoœci apelacji nakazać zwrot Pomorza Królestwu Pol- skiemu, w razie potrzeby wzywajšc pomocy "ra- mienia œwieckiego. Strona krzyżacka nie uznała kompetencji €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sędziów i sabotowała proces, odbywajšcy się w latach 1320-1321 częœciowo w Inowrocławiu, częœciowo w Brzeœciu Kujawskim. Prokuratorzy królewscy - kanclerz wielkopolski Filip z Miło- sławia, podkanclerzy krakowski Zbyszek ze Szczy- rzyca i kanonik rudzki Jan Bródka - ułożyli ar- tykuły dowodowe. Zeznania 25 œwiadków potwier- dziły w pełni słusznoœć skargi królewskiej, wobec €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czego sędziowie wyrokiem ogłoszonym w Inowro- 255 cławiu (10 lutego 1321 roku) skazali Zakon na zwrot zagrabionej ziemi, zapłacenie 30000 grzy- wien jako ekwiwalentu pobieranych z niej do- chodów oraz pokrycie kosztów sšdowych. Proku- rator krzyżacki, raz jeszcze odmawiajšc posłu- szeństwa sędziom, zgłosił chęć wykazania "jaœniej od œwiatła w południe" wobec każdego innego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€forum, że ziemia pomorska nigdy nie należała do Łokietka, lecz "po œmierci pana Mœciwoja do króla czeskiego, następnie do margrabiego brandenbur- skiego, od nich zaœ do braci Zakonu przeszła €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€słusznym tytułem". Epilog sprawy nastšpił w Awinionie. Krzy- żacy jednak nie uzyskali wydania bulli zarzšdza- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jšcych rewizję procesu. Tym samym wyrok ino- wrocławski utrzymał moc prawnš; miało to je- dnak znaczenie wyłšcznie moralne, ponieważ przewidzianym do egzekucji "ramieniem œwiec- kim" mogło praktycznie zostać jedynie państwo Łokietka. Oznaczało to przeniesienie sporu z płasz- czyzny prawnej na orężnš ; tu zaœ o wszystkim de- cydował aktualny układ sił i sojuszów. Docenia- jšc ryzyko wojny, obie strony długo nie mogły się zdecydować na rozpoczęcie kroków zaczep- nych, nie ustawały natomiast w zabiegach dy- plomatycznych. Uwagę dworu polskiego skupiła tymczasem wojna rozpoczęta na Œlšsku między ksišżęcymi gałęziami wrocławskš i głogowskš. Nie zakoń- czona jeszcze rywalizacja z Głogowczykami o Wiel- kopolskę wprowadziła Łokietka do walki po stro- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie ksišżšt wrocławskich. Wynik był nadzwyczaj pomyœlny dla państwa polskiego. W Wielkopolsce odzyskano trzy kasztelanie: międzyrzeckš, zbš- szyńskš i przemęckš. Między Piastowicami œlšs- kimi zapoœredniczył Łokietek pokój, zawarty w Krakowie, w 1323 roku. Ksišżęta wrocławski, legnicki i oleœnicki uznali wówczas jego "bez- 256 umowne" zwierzchnictwo; na Górnym Œlšsku w podobnej relacji pozostawał doń, jak się zdaje, Władysław kozielski. W tym czasie powróciła do Królestwa również kasztelania rudzka (wieluń- ska), od 1306 roku pozostajšca w kolejnym wła- daniu paru ksišżšt œlšskich. W następnych latach Henryk VI, pan Wrocławia - przesaedł na stronę Krzyżaków. Łokietek natomiast próbował wzmoc- nić żywioł polski w koœciele œlšskim; zapewne na jego życzenie papież przeniósł z biskupstwa kra- kowskiego na wrocławskie Nankera Okszyca, stronnika królewskiego. Od 1323 roku dwór wawelski absorbujš je- dnak głównie sprawy Rusi Czerwonej. Po œmierci bowiem dwóch ostatnich ksišżšt z rodziny Ro- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€manowiczów wzrosło zagrożenie tatarskie dla Ma- łopolski. Interwencja w celu utrzymania księstwa halickiego stawała się znów koniecznoœciš poli- tycznš, tym bardziej że księciem został Bolesław Trojdenowic z mazowieckiej linii Piastów. Z per- turbacji halickich skorzystała Litwa, wydzierajšc pograniczne Podlasie. Wywołało to nieprzyjazny oddŸwięk wœród ksišżšt mazowieckich - ojca i stryjów Bolesława - którzy ów silnie przeni- knięty osadnictwem polskim obszar uważali za dogodny przedmiot własnej ekspansji. W polityce €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€swej mogli liczyć na pomoc albo polskš, albo krzyżackš. Królestwo wszakże nie wyrażało chęci do walki z Litwš, przeciwnie, widziało w niej poten- cjalnego sojusznika w nieuniknionej rozprawie o Pomorze. Zawarte w 1325 roku formalne przy- mierze obu państw pchnęło Piastowiców mazo- wieckich w kierunku zbliżenia do Zakonu. 2 stycz- nia 1326 roku doszło w Brodnicy do sojuszu krzyżacko-mazowieckiego; wzięli w nim udział wszyscy bez wyjštku ksišżęta tej dzielnicy. Bieg wydarzeń zaskoczył Łokietka, który przygotowy- 257 wał się właœnie do uderzenia nie na Zakon, lecz na Brandenburgię. Planowana wyprawa miała między innymi stanowić dalszy etap w dziele sca- lania Wielkopolski. Zabezpieczywszy się przed Krzyżakami rozejmem w Łęczycy, Łokietek do- konał jej z pomocš litewskš. Terytorialnych Zdo- byczy wszakże tym razem nie osišgnšł. Tymczasem zawarty sojusz krzyżacko-wro- cławski, a także napięcie w stosunkach z księ- stwem brzeskim wyrażały upadek wpływów króla polskiego na Œlšsku. System "bezumowny" wy- raŸnie nie zdawał egzaminu. Decydujšcy cios pol- skiemu stanowi posiadania zadała w poczštkach 1327 roku wyprawa Jana Luksemburczyka. Wszy- scy ksišżęta górnoœlšscy stali się hołdownikami Pragi, Henryk wrocławski Zaœ za namowš swych mieszczan przekazał następstwo po sobie koronie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czeskiej. Właœciwym celem wyprawy był zresztš Kraków, skšd Jan zamierzał usunšć rzšdy Ło- kietka - powstrzymała go jednak dyplomatyczna interwencja Węgier. Niepowodzenie na Slšsku król polski postanowił Zrekompensować na Ma- zowszu; w lecie 1327 roku wojska jego uderzyły na księstwo płockie. Na pomoc zaatakowanemu pospieszyły oddziały krzyżackie; doszło do walk zarówno na Mazowszu, jak i na Kujawach brzeskich. Tak zaczęła się długo odkładana wojna Pol- ski z Zakonem. Pierwsze starcia nie dały wy- raŸnego rezultatu, toteż rychło zawarto rozejm we Włocławku. Decydujšce i bardzo niekorzystne dla Polslti okazały się wydarzenia roku 1329. Król czeski urzšdził wraz z Krzyżakami krucjatę przeciw Litwie. Na pomoc napadniętemu sprzy- mierzeńcowi pospieszył Łokietek, uderzajšc na ziemię chełmińskš. Wówczas Zakon i Jan Lu- ksemburczyk zawarli formalny sojusz przeciw Polsce. Połšczone ich siły napadły na ziemię do- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€258 brzyńskš i zdobyły jš. Następnie skierowały się na Płock; oblężony w swej stolicy ksišżę Wacław musiał uznać się lennikiem Jana. Powracajšc z północy, król czeski uwieńczył sukces zhołdo- waniem wszystkich księstw dolnoœlšskich z wy- jštkiem œwidnickiego, jaworskiego i głogowskiego. Wœród badaczy występuje rozbieżnoœć, czy głównym motywem przyjęcia zawisłoœci od Lu- ksemburczyka była przewaga zbrojna tego ostat- niego, czy też niechęć ksišżšt do podporzšdkowa- nia się Łokietkowi. W każdym razie filar czes- kiego panowania na Œlšsku stanowiło mieszczań- stwo Wrocławia, któremu król Jan przyrzekł na- wet, iż wszelkie,ziemie polskie, jakie uda mu się w przyszłoœci zdobyć, zostanš złšczone z wrocław- skim księstwem. Zachodziła przeto możliwoœć zastšpienia Królestwa Łokietkowego kadłubowš Polskš Luksemburczyka, ze stolicš we Wrocławiu, nie obejmujšcš Małopolski ani ziem zagarniętych przez Krzyżaków. Ci ostatni po odejœciu króla czeskiego prowadzili samodzielnie walkę z brać- mi Wacława płockiego, ksišżętami mazowieckimi na WiŸnie i Czersku, zakończonš rozejmem, po za- warciu którego Mazowsze nie uczestniczyło już w wojnie po żadnej ze stron. W cišgu tego roku i najbliższych lat wojska Zakonu urzšdzały rów- nież łupieskie rejsy na ziemie Królestwa. Wypra- wy owe były prowadzone z wyjštkowym okru- cieństwem, o którym pisały zarówno Ÿródła pol- skie, jak i krzyżackie. Na rzezie i zniszczenia do- konane przez najeŸdŸców skarżyli się œwiadkowie tych wydarzeń podczas kolejnego procesu, wyto- czonego Zakonowi w roku 1339. Działania wojenne wykazały przewagę Zako- nu tak pod względem organizacji sił, jak i bu- downictwa wojskowego. Parokrotnym najazdom krzyżackim mógł Łokietek przeciwstawić jedynie wielkš ekspedycję na ziemię chełmińskš, z udzia- 259 łem posiłków węgierskich i czerwonoruskich. Nie umiano jednak jeszcze radzić sobie ze zdobywa- niem murowanych zamków Zakonu, toteż wy- prawa zakończyła się bez większych sukcesów krótkotrwałym rozej mem. Szczególnie ciężkie chwile przeżyło Królestwo we wrzeœniu 1331 roku. Wielki mistrz krzyżacki i król czeski postanowili zaatakować Polskę z dwóch stron równoczeœnie; na miejsce spotka- nia wybrano Kalisz. "Z tak silnym wojskiem- pisał póŸniej mistrz - naszliœmy ziemię króla polskiego, że na pewno mogliœmy, gdybyœmy byli ostrożni, przejœć całš Polskę." Spustoszywszy Łęczyckie, Sieradzkie i okolice Kalisza, Krzyżacy przystšpili do oblężenia tegoż miasta, nie mogli go jednak zdobyć, gdyż zawiódł Jan Luksembur- czyk. Krzyżacy rozpoczęli więc odwrót z zamia- rem zdobycia Kujaw. Za wrogiem postępowało zebrane tymczasem ze wszystkich ziem Króle- stwa wojsko, pozostajšce pod wadzš Łokietka. Rozdzielenie sił krzyżackich umożliwiło mu od- niesienie zwycięskiej bitwy pod Płowcami (27 wrzeœnia), po której przeciwnik natychJniast apuœ- cił Kujawy. W poczštkach paŸdziernika spóŸniona wy- prawa czeska doszła pod Poznań po nieuda- nym oblężeniu miasta odstšpiła ze stratami. Do szybkiego odwrotu skłoniło jš zagrożenie ze stro- ny Węgier. Egzystencja Królestwa Polskiego zo- stała więc uratowana, do czego w niemałym sto- pniu przyczyniło się zwycięstwo płowieckie. Sła- wę tej bitwy, jako pierwszego triumfu nad krzy- żackimi "brodaczami" głosiła odtšd nieustannie polska historiografia œredniowieczna, a szczegóły jej nabierały cech coraz bardziej legendarnych. Widzimy to na przykład w wierszu, powstałym w XIV stuleciu: €€€€€€€€€€260 W tysišc trzechsetnym trzydziestym i pierwszym roku Na radziejowskim polu wołali Polacy: Kraków €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Król œle rycerstwo, niszczy krzyż mieczem okrutnym. Dwadzieœcia i dwa tysišce poległych tam policzono, Samych brodaczy szeœciuset w bitwie tej padło, Z Polski zaœ panów nie więcej niż dwakroć oœmiu. W istocie Płowce były - jak okreœlił to Marian Małuszyński - "największym wysiłkiem oręż- nym, na jaki zdobyła się Polska piastowska w walce z krzyżakami". Ówczesna organizacja wojskowa nieczęsto pozwalała na uruchomienie tak wielkiej siły. Nowy najazd krzyżacki w kwietniu 1332 roku dokonał zamierzonego od dawna zaboru Kujaw. Wyprawa odwetowa Łokietka zakończyła się ro- zejmem, po czym strony oddały sprawy sporne pod arbitraż królów Węgier i Czech. Œcišgnięte siły posłużyły królowi do walki przeciw ksišżę- tom z gałęzi głogowskiej, aktualnie hołdownikom Luksemburczyka, zdobyły na nich gród Koœcian nad Obrš. Ten kolejny sukces w długoletnim dziele scalania Wielkopolski zamyka bilans pa- nowania Władysława Łokietka, który wkrótce po- tem, 2 marca 1333 roku, umiera w swojej kra- kowskiej rezydencji. Syn jego i następca, Kazimierz Wielki, roz- poczšł rzšdy od dwóch aktów: od koronacji oraz od przedłużenia rozejmu z Zakonem. Sprawa stosunków z północnym sšsiadem nie straciła po- litycznego pierwszeństwa, ale nie miała już po- wrócić na drogę wojennš. Rozpoczynał się długo- trwały okres rozgrywek dyplomatycznych, w któ- rym obu stronom wypadło wykazać wysoki sto- pień umiejętnoœci. Zakres i reguły gry okreœlała zresztš sytuacja międzynarodowa. Mianowicie obóz papieski wœród państw europejskich zdecy- dował się na doprowadzenie do zakończenia spo- 261 ru. Poczštek dał Jan XXII, już w 1332 roku, wzywajšc swego legata do poœrednictwa między stronami. W roku następnym analogiczny mandat otrzymał odeń nowy nuncjusz Galhard z Carces (de Carceribus), w przyszłoœci wypróbowany przy- jaciel Polski. Stanowisko papieża oznaczało faktyczne od- stšpienie od wyroku inowrocławskiego, którego aktualnoœć definitywnie przekreœlił wynik wojny. Nowe rozstrzygnięcie leżało w rękach królbw węgierskiego i czeskiego; pierwszy z nich popie- rał Polskę, drugi - Krzyżaków, obaj zaœ pozo- stawali w bliskich kontaktach z papiestwem. Roz- strzygnięcie, jak zazwyczaj w sšdach rozjem- czych, musiało mieć charakter kompromisowy. Zarówno realizacja maksymalnych celów Zakonu (utrzymanie wszystkich nabytków wojennych), jak i Polski (odzyskanie Pomorza Gdańskiego) stawała się w nowych warunkach jednakowo nie- możliwa. Na pierwszš z tych ewentualnoœci nie zgodziłyby się Węgry, na drugš - Czechy. Jako jedyna realna podstawa trwałego pokoju zaryso- wywał się status quo ante bellum, (stan sprzed €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wojny). W bezwzględnie lepszej sytuacji wyjœciowej znajdował się Zakon, jako posiadacz wszystkich spornych terytoriów, gdy tymczasem Królestwo mogło mu przeciwstawiać wyłšcznie argumenty natury prawnej, wynikajšce z treœci wyroku ino- wrocławskiego. Wœród badaczy spotyka się czę- sto opinię, jakoby Krzyżacy od poczštku nie przy- wišzywali wagi do posiadania Kujaw i Dobrzy- nia, traktujšc je tylko jako œrodek nacisku na dwór polski, od którego oczekiwali sukcesji z rosz- czeń do Pomorza. Jest to słuszne dopiero w od- niesieniu do roku 1335, ale nie dla lat 1329-1332, kiedy to Zakon poszukiwał u,Jana Luksemburczy- ka prawnych pretekstów do zatrzymania na za- 262 €€wsze obu ziem, a nawet liczył na podbój częœci Mazowsza. Gra polityczna dworu polskiego zmie- rzała zaœ do uzyskania korekty w aktualnym sta- nie posiadania bez koniecznoœci formułowania de- finitywnych zobowišzań na rzecz przeciwnika. Innym problemem spornym była sprawa odszko- dowań wojennych. Krzyżacy domagali się jej umorzenia, Polska zaœ liczyła na otrzymanie pew- nych sum pieniężnych. Powaœnienie Wittelsbachów i Luksemburgów o sukcesję w Karyntii umożliwiło Kazimierzowi Wielkiemu samodzielnš grę politycznš. Wysłani wojewoda i kasztelan poznańscy ułożyli z mar- grabiš brandenburskim warunki przymierza, któ- re miało zostać umocnione małżeństwem najstar- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€szej królewny polskiej z bratem margra.biego. Polska wchodziła więc do obozu cesarskiego, a ostrze zawartego sojuœzu zwracało się przeciw Czechom. Planowane małżeństwo mogło w przy- szłoœci wynieœć dynastię Wittelsbachów na zamek wawelski, Królestwu zaœ Polskiemu zapewnie przyłšczenie Brandenburgii lub przynajmniej jej częœci. Tego rodzaju ewentualnoœć przeraziła dwór ' węgierski, też król Karol wywarł nacisk na Ka- zimierza, aby odstšpił od układu z cesarzem i po- rozumiał się z Czechami. Monarcha polski musiał na to przystać, oczekiwał jednak w zamian defini- tywnej rezygnacji Luksemburgów z roszczeń do jego królestwa. Był to istatnie nieodzowny waru- nek przejœcia Polski i Czech do stanu poprawnego sšsiedztwa. Sprawę otwartš stanowiła cena rezy- gnacji. Dwór praski domagał się w zamian wy- raŸnego uznania czeskiego zwierzchnictwa nad œlšskiem oraz Mazowszem płockim, na Wawelu wolano raczej wypłacić odszkodowanie pieniężne. Ostatecznie na zjeŸdzie monarchów w Wy- szehradzie (w listopadzie 1335 roku) król czeski zrzekł się pretensji do korony polskiej za sumę 263 €€€€€€€€€20000 kóp groszy praskich. Następnie wraz z Ka- rolem węgierskim ferował rozjemczy werdykt w sporze polsko-krzyżackim. Zasadš rozjemstwa miało być przywrócenie stanu sprzed wojny; Za- kon został więc zobowišzany do zwrotu Kujaw oraz ziemi dobrzyńskiej, Polska natomiast do wyrzeczenia się roszczeń do Pomorza i ziemi cheł- mińskiej. Obaj królowie poszli na rękę Krzyża- kom, umarzajšc odszkodowania wojenne. Wyrok wyszehradzki wywołał goršcy sprze- ciw w szerokich kręgach społeczeństwa polskie- go. Nastroje antykrzyżackie były silne szczególnie w Wielkopolsce; œpiewano tam pieœń: Królu Kazimirze, nie będziesz żył w mirze Z Prusami, dopóki nie odzyszczesz Gdańska! Dwór królewski jednak, realistycznie oceniajšc sytuację, nie zamierzał wszczynać wojny z Za- konem, a na szybkš rewindykację Pomorza nie li- czył. Nie omieszkał jednak wykorzystać nastro- jów ludnoœci w grze dyplomatycznej. Kazimierz Wielki nie wystawił żšdanego aktu rezygnacji, przedłużył tylko jednostronnie zawieszenie broni. Tymczasem postanowił raz jeszcze zaszachować Zakon w Stolicy Apostolskiej, przedstawiajšc Be- nedyktowi XII ofertę darowania połowy sumy, jakš winien był otrzymać od Krzyżaków na mocy wyroku inowrocławskiego. W odpowiedzi papież poddał krytyce orzeczenie wyszehradzkie jako nie- korzystne dla Polski i wyraził życzenie przejęcia sprawy we własne ręce. Akcja Kazimierza zaniepokoiła króla czeskie- go, który zdecydował się osobiœcie doprowadzić do realizacji postanowień z 1335 roku. W Ino- wrocławiu, na zjeŸdzie obu monarchów oraz wiel- kiego mistrza w marcu 1337 roku, potwierdzono warunki z Wyszehradu, przyjęto jednak polski po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€264 stulat natychmiastowej korekty stanu posiadania. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Krzyżacy wydali Kujawy i Dobrzyń w ręce Jana Luksemburczyka, który z kolei przekazał Kazi- mierzowi ziemię inowrocławskš, dla brzeskiej zaœ i dobrzyńskiej wyznaczył starostę ze swego ra- mienia. W razie terminowego wystawienia doku- mentów rezygnacyjnych starosta Jana miał wydać posiadane terytoria królowi polskiemu, w prze- ciwnym przypadku całoœć Kujaw z Dobrzyniem miała wrócić pod władzę Zakonu. Odzyskanie zie- mi inowrocławskiej "bez boju i miecza" opinia polska przyjęła jako poważny sukces polityki kró- lewskiej. Poprawa położenia upewniła Kazimierza w je- go linii postępowania. Dalej grajšc na zwłokę, żšdanych dokumentów w terminie nie wystawił, zatrzymujšc mimo to odzyskanš ziemię. Co wię- cej, wspólnie z arcybiskupem Janisławem, a przy poparciu nuncjusza Galharda, wniósł do papieża oficjalnš skargę na Zakon o zabór terytoriów oraz o palenie koœciołów w Polsce podćzas ostatniej wojny. W odpowiedzi Benedykt XII polecił nun- cjuszowi Galhardowi i kanonikowi z LePuy- Piotrowi, aby najpierw ekskomunikowali krzyżac- kich "najeŸdŸców, zaborców, podpalaczy, œwięto- kradców i złoczyńców" za zniszczenie koœciołów, a następnie odnowš procesu kanonicznego doprowa- dzili do restytucji królowi polskiemu utraconych ziem. Krzyżacy zwrócili się wówczas do cesarza, który zapewnił Zakon o swej protekcji i zabronił stawać przed jakimkolwiek sšdem. Co gorsza, już 1 marca 1338 roku doszło w Wyszehradzie do po- rozumienia czesko-węgierskiego w sprawach pol- skich, lecz ponad głowš króla polskiego. Jeszcze rok wczeœniej Andegawenowie uwa- żani byli za ewentualnych dziedziców Polski do- piero po córkach królewskich. Obecnie otrzymali od Luksemburgów obietnicę pomocy w opanowa- 265 niu tronu zaraz po zgonie Kazimierza, z pominię- ciem jego córek. W zamian król węgierski zobo- wišzał się, że nigdy nie będzie dšżył do odzyska- nia Œlšska. Umowa zakładała więc właœciwie roz- biór ziem polskich między obce dynastie. Króle- stwo poczuło się otoczone przeciwnikami, majšc sprzymierzeńca jedynie w odległym papiestwie i w słabych ksišżętach szczecińskich. Rozerwanie tego koła było palšcš koniecznoœ- ciš. Nie chcšc jeszcze kapitulować wobec żšdań węgierskich, Kazimierz zwrócił się do cesarza i Brandenburgii z propozycjš układu politycznego i odnowienia planów małżeńskich sprzed trzech lat. Potężny zięć mógł gwarantować następstwo tronu - w braku synów - dla córek króla pol- skiego. Polityka zbliżenia do Wittelsbachów cie- szyła się - jak się zdaje - poparciem pewnej liczby Wielkopolan, natomiast w Małopolsce do- radzano królowi raczej przyjęcie węgierskich po- stulatów sukcesyjnych. W lutym 1339 roku mo- narcha potwierdził akt zrzeczenia się praw do tych księstw œlšskich, które uległy już inkorpo- racji lub zhołdowaniu przez Czechy oraz do księ- stwa płockiego. Wreszcie w lipcu tego roku, "tak ku namowom swoich doradców, jak ku obietni- com króla węgierskiego oraz swej siostry nakła- niajšc umysł", król dał za wygranš i podšżył do Wyszehradu, gdzie przyznał następstwo po sobie Andegawenom, o ile by nie doczekał się potomka męskiego. Z tš chwilš upadły wszelkie możli- woœci powiększenia terytorium Królestwa drogš wyszukiwania małżonków dla królewien. Miejsce ich zajmowała znów protekcja Węgier. W Polsce liczono na jej wykorzystanie przede wszystkim w rozgrywce z Zakonem, tym bardziej że proces sšdowy był w pełnym toku. Papiescy sędziowie wyznaczyli na jego miej- sce Warszawę, rezydencję mazowieckiego księcia €€€€€€€€€€€€€€266 Trojdena. Pełnomocnicy Zakonu założyli apelację i odjechali, sprawa toczyła się więc zaocznie. Pro- kurator strony polskiej, mieszczanin wrocławski Bertold z Raciborza, uczony prawnik, przygoto- wał materiał dowodowy z imponujšcym rozma- chem. W trzydziestu artykułach dowodził praw €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Królestwa Polskiego do ziemi chełmińskiej, Po- morza Gdańskiego, Kujaw, ziemi dobrzyńskiej, ziemi michałowskiej, wreszcie do odszkodowania za krzywdy i zniszczenia wyrzšdzone podczas ostatniej wojny. W stosunku do procesu inowro- cławskiego wyraŸne novum stanowiło upamnie- nie się nie tylko o terytoria okupowane od czasu krzyżackiej inwazji sprzed kilku lat, lecz i o zie- mię chełmińskš. Nadanie jej Zakonowi w XIII wieku było wprawdzie legalne, jednakże jego sprzeniewierzenie się potomkom dobroczyńcy bu- dziło - w myœl ówczesnych pojęć lennych- wštpliwoœci co do dalszej prawomocnoœci daro- wizny. Akta procesowe silnie bowiem podkreœla- ły trwanie zwierzchnich uprawnień Królestwa wobec tej ziemi. Dla weryfikacji polskich artykułów dowada- wych zaprzysiężono 176 osób, czyli siedmiokrot- nie więcej niż w procesie inowrocławskim. Tym razem reprezentowane były wszystkie ziemie pol- skie oprócz Pomorza Zachodniego i wszystkie war- stwy społeczne z wyjštkiem wieœniaków, chociaż i oni występowali poœrednio, jako informatorzy niektóryeh osób zeznajšcych. Ze względu na ograniczony czas i szczupłoœć administracji sšdo- wej zdołano przesłuchać "zaledwie" 126 osób, a więc i tak liczbę pięciokrotnie wyższš aniżeli w Inowrocławiu. Wszystkie zeznania œwiadczyły o wysokim poziomie œwiadomoœci politycznej spo- łeczeństwa polskiego, które pamiętało krzywdy i nie chciało wyrzec się utraconych ziem. 267 Ideowa mobilizacja stanawiła ważny, lecz długofalowy cel ówczesnej polityki Kazimierza Wielkiego. DoraŸne natomiast cele procesu były €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€daleko skromniejsze, zdawałoby się - niepropor- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cjonalne do włożonego weń wysiłku. O ich roz- miarach mówi niedwuznacznie urzędowa relacja z rokowań, jakie "dla ustanowienia pokoju" prze- prowadzili z wielkim mistrzem w Toruniu sędzio- wie, Galhard i Piotr. Jako posłowie króla pol- skiego oœwiadczyli, że ich mocodawca "układu zawartego między nim i jego poddanymi a mi- strzem i jego Zakonem żadnš miarš nie zechce dochowywać, jeżeli rzeczony mistrz i jego współ- bracia nie wypłacš i nie dadzš mu czternastu ty- sięcy florenów". Dwór krakowski nie widział więc nadal żadnych możliwoœci odzyskania Pomorza, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zabiegał natomiast o rewizję pokoju inowrocław- skiego w punkcie dotyczšcym odszkodowań wo- jennych. "Decyzja prowadzenia procesu wbrew na- dziei na wykonanie wyroku, dla zebrania samego tylko materiału dowodowego, stanowi pomnikowš zasługę Kazimierza Wielkiego" - pisze Zdzisław Kaczmarczyk. Polityka monarchy bowiem dała nam wspaniałe Ÿródło historyczne, żywy głos spo- łeczeństwa polskiego, najlepszy w całym œrednio- wieczu instrument wglšdu w œwiadomoœć i odczu- cia narodowe tegoż społeczeństwa. Od dawna na- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sza nauka obficie czerpała zeń i nadal czerpie, wcišż jednak jeszcze daleko jesteœmy od pełnego wykorzystania wszystkich wynikajšcych stšd moż- liwoœci poznawczych. Opierajšc się na zeznaniach œwiadków, obaj sędziowie ogłosili w Warszawie (15 wrzeœnia 1339 roku) wyrok, w którym uznawszy w całej roz- cišgłoœci winę Zakonu, skazali go na "pełny i cał- kowity zwrot rzeczonych ziem: pomorskiej, ino- wrocławskiej, brzeskiej, dobrzyńskiej, chełmiń- 268 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skiej i michałowskiej panu Kazimierzowi, królo- wi polskiemu", na zapłacenie 194500 grzywien monety polskiej tytułem rekompensaty za pobie- rane z tych ziem dochody oraz za zniszczenia i szkody wyrzšdzone w czasie ostatniej wojny, wreszcie na pokrycie kosztów sšdowych. Równo- czeœnie nakazali Krzyżakom odbudowę żniszczo- nych œwištyń oraz zapłacenie arcybiskupowi 10800, biskupowi zaœ poznańskiemu 8200 grzy- wien za szkody dokonane w ich koœciołach i do- brach. Ponadto mistrz i członkowie Zakonu po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€padli pod ekskomunikę. Po wyroku obie strony wysłały poselstwa do Awinionu; Polska - z proœbš o zatwierdzenie postanowień, Zakon - z apelacjš. W tej konflik- towej sytuacji papież Benedykt XII postanowił pchnšć sprawę ponownie na drogę rokowań dy- plomatycznych. Wyłonionej komisji rozjemczej w osobach trzech biskupów: miœnieńskiego jako neutralnego arbitra, krakowskiego jako przedsta- wiciela Polski i chełmińskiego z ramienia Krzy- żaków papież podyktował założenia wstępne, któ- re w pierwszej kolejnoœci winna zrealizować; były to: zwrot królowi polskiemu Kujaw i ziemi dobrzyńskiej oraz wypłacenie 10000 florenów ty- tułem rekompensaty za straty, szkody i koszty. Następnie mieli komisarze raz jeszcze rozpatrzyć "prawo, które przysługuje królowi, albo mistrzo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wi, komturom i braciom do ziem chełmińskiej, pomorskiej i michałowskiej", jak również ewen- tualne dalsze polskie roszczenia pieniężne, wykra- czajšce poza przepisanš sumę. Orzeczenie papieskie - wbrew pozorom, ja- kie stwarzał fakt niezatwierdzenia wyroku war- szawskiego - było dla aktualnej polityki Kazi- mierza Wielkiego niezmiernie korzystne. Wycho- dziło ono bowiem naprzeciw dwom podstawowym celom tejże polityki: poprawie terytorialnego sta- 269 €€€€€€€€nu posiadania, zanim nastšpiłaby definitywna re- zygnacja z roszczeń do Pomorza, oraz uzyskaniu odszkodowań. Czysto moralne aktywa Królestwa Polskiego, wypływajšce z wyroku warszawskiego, ulegały zamianie na skromniojsze wprawdzie, ale za to bardziej realne aktywa polityczne. Decyzja Benedykta XII otwierała Kazimierzowi możliwoœć dalszych przetargów w warunkach korzystniej- szych niż dotšd, bo po odzyskaniu stanu posia- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dania sprzed przegranej wojny. Zniecierpliwiony grš króla polskiego Zakon nie zamierzał jednak dopuœcić do podobnej sytuacji. Gotowy wprawdzie był pójœć teraz na ustępstwa w sprawie odszko- dowań, ale godził się je wypłacić dopiero po otrzy- maniu polskich dokumentów rezygnacyjnych. To- też mimo monitów następnego papieża, Klemensa VI, przed 1343 rokiem nie udało się komisji roz- jemczej doprowadzić do wykonania wstępnych postulatów swego mocodawcy. Epilog sprawy warszawskiej rozgrywał się już w zmienionych warunkach politycznych, wy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wołanych ekspansjš Królestwa Polskiego na po- łudniowym wschodzie. Otworzył jš zapis sukce- syjny księcia halickiego Bolesława, dokonany na rzecz Kazimierza Wielkiego. Definitywne uregu- lowanie sukcesji czerwonoruskiej nastšpiło, jak domyœlajš się uczeni, równoczeœnie z ustaleniem następstwa Andegawenów w Polsce. Król Węgier, który po swoich poprzednikach roœcił sobie prawa do księstwa halickiego, zgodził się na przejœcie jego w ręce Kazimierza, aby po nim odziedziczyć je wraz z polskš koronš. Na wypadek, gdyby król polski pozostawił syna, Węgry zastrzegły so- bie prawo wykupu odeń Rusi za 100000 florenów. Możliwoœć objęcia przez Kazimierza rzšdów w księstwie halickim spotkała się z entuzjastycz- nym poparciem Małopolan, i to zarówno z racji gospodarczych, jak i politycznych. Możnowładz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€270 two i drobniejsze rycerstwo liczyło na nadania ziemskie, patrycjat Krakowa na opanowanie waż- nych dróg handlowych, wszyscy - na zabezpie- czenie przed Tatarami lub Litwinami, których nie można było dopuœcić do granic stołecznej dzielnicy Królestwa. Wieœć o tragicznym zgonie Bolesława, otrutego przez bojarów, wywołała na- tychmiastowš interwencję polskš. W kwietniu 1340 roku Kazimierz z naprędce przygotowanym wojskiem dotarł do Lwowa, uwolnił z oblężenia mieszczan łacińskiego obrzšdku (Polaków i Niem- ców), po czym wraz z nimi powrócił do kraju, uwożšc ze sobš skarbiec ksišżšt halickich. W czerwcu wyprawił się ponownie z większy- mi siłami i po pokonaniu przeciwników odebrał od bojarów przysięgę wiernoœci. Niemniej przy- wódcy opozycji, Dymitr Detko i ksišżę ostrogski Daniel, porozumieli się z chanem tatarskim, na- kłaniajšc go do najazdu na Polskę. Najazd doszedł do skutku z poczštkiem roku następnego, Tatarzy ponieœli jednak klęskę. Kazimierz i bojarzy poszli teraz na kompromis; Dymitr Detko został sta- rostš pod wspólnym zwierzchnictwem królów polskiego i węgierskiego. Mimo chwilowego uspo- kojenia sytuacja na wschodzie nadal groziła wy- buchem. W tych warunkach nie można było sta- wiać na ostrzu noża wcišż najważniejszych w po- lityce Królestwa spraw północnych. W 1341 roku dwór wawelski zdecydował się na ponowne nawišzanie rozmów dyplomatycznych z Zakonem. Obok orzeczenia papieskiego ich pod- stawš miało być poœrednictwo czeskie. W lipcu bowiem doszło do œcisłego sojuszu polsko-czeskie- go, a na jesieni następca czeskiego tronu, Karol, udał się do Torunia w towarzystwie posłów Ka- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zimierza. Misja ta spełzła jednak na niczym z po- wodu œmiertelnej choroby wielkiego mistrza. Do nowych rokowań, z poczštkiem 1343 roku, król 271 €€€€polski przygotował się przez układ z zachodnio- pomorskimi ksišżętami Wołogoszczy, wydajšc za jednego z nich najstarszš córkę. Ksišżęta przy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rzekli udzielać Polsce pomocy przeciw każdemu człowiekowi, a szczególnie przeciw Krzyżakom z zakonu niemieckiego". 8 Iipca 1343 roku roko- wania polsko-krzyżackie zakończyły się zawarciem "wieczystego pokoju" w Kaliszu. Kazimierz Wiel- ki odzyskiwał resztę Kujaw (terytoria brzeskie i gniewkowskie) oraz ziemię dobrzyńskš, rezyg- nował natomiast z dalszych roszczeń do Pomorza Gdańskiego, jak również do ziemi chełmińskiej i michałowskiej. Po potwierdzeniu pokoju przez papieża król polski miał otrzymać 10000 florenów odszkodowania. Obustronna ratyfikacja układu nastšpiła 23 lipca pod Wierzbiczanami na Kujawach. Ka- zimierz po objęciu przyznanych mu ziem Gniew- kowo i Dobrzyń przywrócił uznajšcym jego zwierzchnictwo braciom stryjecznym, a dla reszty Kujaw mianował własnego starostę. Osišgnšwszy główny cel swych zabiegów, nie miał zamiaru definitywnie zamykać sprawy pomorskiej. Zacho- wał tytuł pana i dziedzica Pomorza na pieczęci i w dokumentach, ponadto zaœ postarał się, aby papież nie zatwierdził traktatu kaliskiego. Pozo- stawienie w tej sprawie znaku zapytania było teraz ważniejsze niż krzyżackie floreny, które przestały być dla Polski niezbędne, odkšd za- garnięto skarbiec ksišżšt ruskich. Mimo to "wie- czysty pokój" utrzymał swš moc aż poza zgon Ka- zimierza. Po zakończeniu sporu na północy król przy- stšpił do rewindykacji rubieży wielkopolskich z ršk ksišżšt głogowskich. Zdobywszy wielkopol- skš kiedyœ Wschowę zawarł pokój, na mocy któ- rego otrzymał od księcia żagańskiego Henryka, pana Wschowy, miasto z okręgiem. Tym samym €€€€€€€€€€€€€€€€€€272 Wielkopolska odzyskała na południe od Obry gra- nicę z XIII wieku. Wojna o Wschowę nie była zerwaniem z Czechami, gdyż przeciwnicy króla polskiego po.zostawali równoczeœnie w wojnie z królem Janem, warunki pokoju wywołały jed- nak jego niezadowolenie, gdyż uszczuplały czeski obszar lenny. Toteż po upokorzeniu się przed Luksemburgami ksišżę żagański otrzymał obietni- cę pomocy w rewindyk acji utrac onego terytorium. Oznaczało to zagrożenie Królestwa Polskiego, tym poważniejsze, że równoczeœnie toczyło ono wojnę obronnš na wschodzie. W walce z Głogowczykami Kazimierz karzystał jeszcze z posiłków ruskich, jednakże już z końcem 1343 roku status quo w księstwie halickim znalazł się w niebezpieczeń- stwie. Po połowie 1344 roku staroœcińskie rzšdy Dymitra Detki uległy likwidacji, a władzę na Rusi Czerwonej objšł litewski ksišżę Lubart. Za- grożenie ze strony Czeeh sprawiło, że Kazimierz nie mógł temu zapobiec i musiał zawrzeć z Lu- bartem ugodę, na mocy której za uznanie nowego stanu rzeczy otrzymał jedynie ziemię sanockš. Następne cztery lata polityka polska poœwię- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ciła uwagę sprawie odzyskania Œlšska, gdzie po- zycja Czech stawała się, w miarę upływu czasu, coraz silniejsza. Ważnym zwłaszcza sukcesem Jana Luksemburczyka było uzyskanie patronatu nad biskupstwem wrocławskim po œmierci pol- skiego stronnika Nankera. Kazimierz nawišzał znów kontakty z cesarZem Ludwikiem, z którym Luksemburgowie rywalizowali na terenie Nie- miec. Nowi kontrahenci zawarli sojusz wojskowy, a syn cesarski, niedaszły małżonek starszej kró- lewny polskiej, otrzymał jej młodszš siostrę. Rów- noczeœnie Kazimierz wystawił przywilej handlo- wy dla Œwidnicy, stolicy niezależnego jeszcze- i wytrwale opierajšcego się Luksemburgom- księcia Bolka. 273 €€€€ Wojna zaczęła się od zatrzymania w Kaliszu czeskiego królewicza Karola, wracajšcego z Prus, któremu jednak udało się zbiec, po czym wojska czeskie uderzyły na ziemię Bolka œwidnickiego. Odwetowa wyprawa polska nie osišgnęła prze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€widzianych celów na skutek biernoœci Wittelsba- chów. Po odparciu, przy pomocy węgierskiej, na- jazdu Czechów na Kraków, zawarto zawieszenie broni. Okres ten próbował wykorzystać papież, zaniepokojony zbliżeniem się Polski do cesarstwa, na mediację pokojowš. O zmianie frontu zadecy- dował zmierzch potęgi Wittelsbachów - wybór Karola czeskiego na władcę Niemiec i zgon ce- sarza Ludwika. W przekonaniu, że żadna ze stron nie odniesie w tej wojnie zwycięstwa, Polska i Czechy zawarły w Namysłowie (1348) nie tylko pokój, lecz nawet przymierze wojskowe. Karol. zobowišzał się dopomóc Kazimierzowi Wielkiemu w odzyskaniu z ršk krzyżackich Pomorza Gdań- skiego, z brandenburskich zaœ - zanoteckich ru- bieży Wielkopolski. Po dokonaniu tych rewindy- kacji obie strony miały wspólnie walczyć przeciw wszystkim ewentualnym wrogom (oprócz Węgier) €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i wspólnie dzielić dalsze zdobycze. Układ namy- słowski kończył wojnę o Œlšsk, jakkolwiek wiele €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€następnych lat zajmie rywalizacja obu państw na gruncie awiniońskim o przynależnoœć metropoli- talnš diecezji wrocławskiej, wygrana zresztš przez Polskę. Treœć układu sugerowała natomiast ponowny zwrot polityki Królestwa ku północy. Stało się jednak inaczej. W otoczeniu Kazi- mierza zwycięża myœl ekspansji na Ruœ Czer- wonš, łatwiejszej do wykonania niż odzyskanie Pomorza. W czerwcu 1349 roku król polski prze- prowadził z wielkim mistrzem szczegółowš limi- tację posiadłoœci obu państw, celem uniknięcia możliwoœci zatargów granicznych. "Z końcem zaœ tego roku król Kazimierz opanował ziemię ruskš", 274 pozostawiajšc Lubartowi jedynie Łuck z okrę- giem. Ziemię lwowskš i zachodni Wołyń objšł monarcha polski, jako spadkobierca Bolesława €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Trojdenowica. Zwycięstwo Kazimierza wywołało jednak reakcję ksišżšt litewskich, którzy solidar- nie pospieszyli z pomocš pobitemu bratu. Rozpo- częła się długotrwała wojna przerywana rozej- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mami i układami pokojowymi; przecišgnęła się ona poza zgon Kazimierza. W efekcie Ruœ Czer- wona została przy Koronie, cały zaœ Wołyń w granicach Wielkiego Księstwa Litewskiego. W połowie XIV wieku można uważać granice Królestwa Polskiego za mniej więcej ustalone na okres następnych lat stu. Ważnym i niezbędnym uzupełnieniem dotychczasowych osišgnięć było zhołdowanie Mazowsza. Trudno jest œciœle ozna- czyć moment przyjęcia przez ksišżšt mazowiec- kich zwierzchnictwa Polski. Najbardziej słuszne , wydaje się zapatrywanie Henryka Paszkiewicza, iż wszyscy ksišżęta uznawali zwierzchnictwo kró- la polskiego już w 1350 roku. Lenne pretensje króla czeskiego do Płocka, datujšce się od cza- sów wojny polsko-krzyżackiej, udało się usunšć ' dopiero po paru latach, w zamian za rezygnację Polski i Węgier z roszczeń do zwierzchnictwa nad księstwem œwidnickim. W 1355 roku jedyny ży- jšcy wówczas ksišżę mazowiecki, Siemowit III, ; przejšł za zezwoleniem Kazimierza Wielkiego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€udział warszawski po zmarłym bracie i ponowił hołd ze wszystkich posiadanych ziem. Uprawnie- nia zwierzchnie nie przechodziły na Andegawenów, Kazimierz jednak przygotowywał ich przedłużenie przez małżeństwo córki Siemowita ze swym wnu- ( kiem po kšdzieli, przewidywanym na króla Polski po Ludwiku Węgierskim. Ostatecznie więŸ Ma- zowsza z Koronš utrzymała się, choć w innej konfiguracji dynastycznej; za cenę kolejnych na- dań łatwo doszło do odnowienia hołdów za Ja- 275 giełły. Okres rzšdów Kazimierza Wielkiego rów- nież i w tej sprawie odegrał rolę przełomowš. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Kilkudziesięcioletni proces jednoczeniowy przyniósł więc Polsce cztery spoœród siedmiu jej podstawowych dzielnic: Małopolskę, Wielkopolskę, ziemie kujawsko-łęczyckie oraz Mazowsze. Całoœć terytorium została ponadto powiększona o jednš dzielnicę ruskš. Poza obrębem Królestwa znalazły się natomiast Œlšsk, Pomorze Gdańskie oraz Po- morze Zachodnie, nie liczšc paru drobnych ziem. Zasięg czternastowiecznego Królestwa był wypad- kowš czynników zarówno wewnętrznych, jak i ze- wnętrznych. Wszystkie jego ziemie zachowały nie tylko polskie podłoże ludnoœciowe, lecz także ro- dzime elity polityczne. Różniły się natomiast stop- niem gospodarczego rozwoju i wielkoœciš poten- cjału demograficznego. Przodujšca na tym polu Małopolska i Wielko- polska objęły kierownictwo ruchu unifikacyjnego, wytworzyły jednak dwie konkurencyjne jego ga- łęzie, o własnych, partykularnych tendencjach. Kompromisowym ich spoidłem stały się: kujaw- ska linia Piastów - z jej oparciem w społeczeń- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stwie całej ojcowizny Łokietkowej - oraz skupia- jšce ludzi wszystkich dzielnic koœcielne œrodo- wisko gnieŸnieńskie. Dla całego procesu zjedno- czeniowego połšczenie Małopolski i Wielkopolski €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stanowiło warunek najważniejszy i absolutnie nie- zbędny. ródłem pewnych trudnoœci była w obu dzielnicach odrębna polityka częœci patrycjatu miejskiego, jednakże po jej przezwyciężeniu mie- szczaństwo jako całoœć włšczyło się aktywnie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w budowę i rozwój państwa. Na Mazowszu czynnikiem doraŸnie hamujš- cym zjednoczenie okazała się specyficzna sytuacja €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€276 zewnętrzna, na dłuższš metę wszakże nie zdołała ona przeważyć uwarunkowań doœrodkowych pły- nšcych z rodzimego podłoża regionu i między- dzielnicowych powišzań elity. Nacisk zewnętrzny zadecydował natomiast o ówczesnych losach Po- morza Gdańskiego, choć posiadało ono takš samš strukturę wewnętrznš, jak dzielnice tworzšce Królestwo. Ten ostatni fakt jednak sprawił, że spoœród wszystkich ziem utraconych ono właœnie okazało się w przyszłoœci najłatwiejsze do odzys- kania, i to mimo częœciowej wymiany elity już w czasach krzyżackich. Bardziej skomplikowanie przedstawiała się sytuacja na Œlšsku, zwłaszcza Dolnym. Po bły- skotliwych, lecz krótkotrwałych sukcesach w po- czštkach doby jednoczeniowej oœrodkowa rola najbardziej zaawansowanej gospodarczo dzielnicy polskiej "zanikła w sposób nagły i trudny do wyjaœnienia". Niedawne badania wykazały słab- nięcie w XIII wieku wielkiej własnoœci rodzimej na Œlšsku; stan taki dawał doraŸnie silniejszš władzę ksišżętom, na aktualnym jednak etapie feudalizmu stwarzał pewnš lukę, którš zapełnili następnie przybysze niemieckiego pochodzenia. Przejšwszy z czasem polityczne kierownictwo dzielnicy, a nie majšc powišzań ani z elitami Wiel- kopolski czy Małopolski, ani z tradycjami dawnej polskiej państwowoœci, wprowadzili oni Œlšsk na odrębnš, separatystycznš drogę dalszego rozwoju. Drobne rycerstwo polskie nie potrafiło wytwo- rzyć tam politycznie czynnej alternatywy. Z bie- giem lat recepcja prawa zachodniego zdołała utrwalić w tej dzielnicy panowanie czeskie, po- dobnie jak przyjęcie polskich urzšdzeń na zie- miach ruskich i litewskich umożliwiło ich czę- œciowš integrację w wielonarodowoœciowej Rze- czypospolitej. 277 Ogólny bilans terytorialny zjednoczenia po- winien wypaœć dodatnio. W trudnych warunkach swego czasu, prowadzšc momentami wręcz fine- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zyjnš politykę zagranicznš, Królestwo Polskie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zbliżyło się do pułapu możliwoœci. Wyrównanie przewagi potężniejszych sšsiadów zależało od dal szego wzrostu ekonomicznego i usprawnienia organizacji wewnętrznej.  278   €€€€€€€€€€€€€€€€ANTONI GĽSIOROWSKi   MONARCHIA NIERóWNOPRAWNYCH STANÓW Wprowadzenie Wieki XIV i XV nazywać zwykliœmy w dzie- jach Polski okresem monarchii stanowej. Wydzie- lanie się stanów - grup społecznych legitymu- jšcych się odrębnym stanowiskiem prawnym w państwie - rozpoczęło się w Polsce już w XIII wieku. Wtedy to, jak wiadomo, duchowieństwo utworzyło osobnš grupę, posiadajšcš własne sšdo- wnictwo i rzšdzšcš się według prawa koœcielnego. Połowa wieku XIII dała poczštek formowania się stanu mieszczańskiego, opierajšcego swš odręb- noœć na przyjmowanych stopniowo przez oœrodki miejskie normach prawa miejskiego, zawartych najczęœciej w uzyskiwanych coraz liczniej przy- wilejach lokacyjnych. W wyniku rozpowszechnia- jšcej się lokacji na prawie niemieckim dochodzi również do ukształtowania się stanu kmiecego- stosunkowo jednolitej grupy chłopów - użytkow- ników gospodarstw rolnych, zobowišzanych do opłacania podobnych œwiadczeń na rzecz pana gruntu i zależnych od patrymonialnego sšdownic- twa tegoż pana. Już wiek XIII położył też pod- stawy pod wyodrębnienie się stanu rycerskiego, 279 szlacheckiego. Mieli doń wejœć posiadacze ziemi na tak zwanym prawie rycerskim (ius militare), uzyskujšcy stopniowo immunitet sšdowy i eko- nomiczny, zobowišzani wobec panujšcego do kon- nej służby wojskowej. Kryteria przynależnoœci do stanów nie były, jak widać, jednolite. O przynależnoœci do stanu duchownego decydowało kryterium kultowe, sa- kralne. Pełnoprawnym mieszczaninem zostawał posiadacz prawa miejskiego na terenie œciœle okreœlonego miasta, w którym miał majštek nie- ruchomy. Warunkiem wejœcia do stanu szlachec- kiego było poczštkowo posiadanie ziemi; stopnio- wo coraz większego znaczenia nabierał wymóg drugi - urodzenia ze szlachetnych radziców. Formuła państwa stanowego zapewniała członkam poszczególnych stanów pewne okreœlone prawa. Dodajmy, że zostały one sformułowane właœciwie tylko dla stanu szlacheckiego. Kolejne przywileje: budziński (1355), koszycki (1374) Lud- wika Węgierskiego, piotrkowski (1388), czerwiński (1422) i jedlneński (1430) Władysława Jagiełły, wreszcie ustawodawstwo nieszawsko-cerekwickie (1454) Kazimierza Jagiellończyka stwarzaly wspól- notę,przywilejów dotyczšcych wszystkich w za- sadzie członków stanu szlacheckiego. Podobnš wspólnotš przywilejów mogło się legitymować du- chowieństwo. Natomiast status prawny mieszczań- stwa, a szczególnie chłopów nie został nigdy okre- œlony i wynikał tylko - w pierwszym przypad- ku - z ucierajšcego się zwyczaju i przywilejów poszczególnych miast. Owe okreœlone prawa w państwie nie były- i być nie mogły, prawami równymi. Członkowie stanu kmiecego, najliczniejsze w państwie zbioro- wisko producentów, legitymowali się u progu na- szego okresu wolnoœciš osobistš i korzystnš bazš ekonomicznš opartš na dziedzicznym prawie użyt- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€280 kowania dużego, najczęœciej jednołanowego, gos- podarstwa rolnego, uzyskali też unormowanie wysokoœci œwiadczeń składanych na rzecz wła- œciciela ziemi i Koœcioła. W ich statusie prawnym, u którego podstaw leżał jeszcze immunitet dla panów gruntu, kryło się jednak niebezpieczeń- stwo: możliwoœć zerwania bezpoœredniego kon- taktu z państwem poprzez wzrost uprawnień wła-  dzy patrymonialnej reprezentowanej przez pana wsi. Zjawisko to wystšpi z całš siłš w okresie na- stępnym. Stan kmiecy, jako partner w walkach o wła- dzę w państwie polskim XIV-XV wieku, nie odegrał czynnej roli, podobnie jak ale z in- nych zupełnie powodów - stan duchowny. Koœciół obdarzony we wczeœniejszych stuleciach licznymi przywilejami, pomnażajšc olbrzymi majštek uzy- skany we wczeœniejszych nadaniach, teraz już prawie że nie kontynuowanych, ogranicza się- jako całoœć - do obrony swych zdobyczy ekono- micznych, swobód religijnych, odrębnoœci jurys- dykcji. Stan duchowny, wywodzšcy się - w swej górnej warstwie - prawie wyłšcznie ze szlachty, zawdzięczał swe infuły niemal zawsze łasce pa- nujšcego, co odbierało mu zwartoœć działania w sprawach publicznych, angażujšc jednostki bšdŸ przy królu, bšdŸ wœród szeregów szlacheckich. Formujšce się w Polsce póŸnego œrednio- wiecza stany: rycerski, duchowny, mieszczański, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wreszcie chłopski - nie dajš jeszcze całoœci obra- zu sił społecznych, a przede wszystkim politycz- nych państwa stanowego. Na odrębnych nieco warunkach wymienić trzeba osobę panujšcego. Z księcia - czołowego przedstawiciela możnych 281 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przez księcia - narzę- dzie możnych w okresie rozbicia dzielnicowego, osoba panujšcego dochodzi do znaczenia na fali realizowanych przezeń tendencji zjednoczenio- wych i staje się znów ważnym czynnikiem poli- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tycznym w państwie stanowym. Król sam, rex €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€solus, jeszcze w polskim sejmie XVI-XVIII wie- ku okreœlany bywał jako jeden z trzech głównych członów sejmu, osobny bok senatu i izby posel- skiej "stan" sejmowy. Jest oczywiste, że pod po- jęciem króla nie należy widzieć wyłšcznie osoby monarchy, lecz zawsze obóz królewski lub, nie- kiedy, grupę powodujšcš królem. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Jednoczenie ziem polskich na przełomie XIII i XIV wieku odbywało się przy poparciu przed- stawicieli wszystkich stanów zainteresowanych w zakończeniu wojen wewnętrznych, likwidacji anarchii feudalnej, poszerzeniu rynku wewnętrz- nego itp. Dla należytego rozwoju państwa w œlad za zjednoczeniem terytorialnym nastšpić musiało wzmocnienie władzy centralnej. Tendencje cen- tralistyczne, pojawiajšce się we wszystkich kra- jach wychodzšcych z rozbicia feudalnego, nie mo- gły nie wystšpić i w Polsce. Ich reprezentantem był, jak zazwyczaj w tym okresie, obóz królewski. Aby ocenić możliwoœci króla w dšżeniach €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€centralizacyjnych, jego możliwoœci kształtowania ugrupowań politycznych, na których poparciu mógł oprzeć program centralizacyjny, poznać trzeba między innymi bazę ekonomicznš, jakš dy- sponowali król, możnowładztwo, szlachta, wresz- cie mieszczaństwo - główni aktorzy życia po- litycznego w monarchii stanowej. Król albo pań- stwo, bo rozdział majštku na królewski i pań- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stwowy, publiczny to dzieło dopiero schyłku XVI wieku - w wyniku trzynastowiecznej akcji immunitetowej stracił wiele z dawniej posiada- nych dochodbw, opartych zresztš na starych za- 282 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sadach ekonomiki naturalnej, nie przystosowa- nych do nowych potrzeb gospodarki towarowo- -pieniężnej. Jednostkowe zwolnienia skarbowe, zawarte w licznych przywilejach immunitetowych, rozszerzone zostały ostatecmie na całš spolecz- noœć szlacheckš w przywileju koszyckim Ludwika Węgierskiego w 1394 roku, mocš którego jedynie kmiecie z dóbr szlacheckich płacić mieli na rzecz państwa rocznie po dwa grosze z łanu podatku zwanego wówczas poradlnym albo "królestwem". W tej sytuacji głównym Ÿródłem dochodów mo- narchy pozostały monopole, głównie sól, oraz do- bra ziemskie. Sprzedaż soli, wydobywanej w za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€głębiu podkrakowskim, w Wieliczce i Bochni, po- tem również w żupach ruskich, stanowiła przez całe póŸne œredniowiecze oparcie finansowe dla wszystkich poczynań panujšcego, dostarczajšc sta- le coraz bardziej potrzebnej gotówki, nie mogła wszakże pokryć wszystkich rosnšcych potrzeb finansowych państwa. Najistotniejszš bazę materialnš panujšcego stanowiła jednak domena królewska, dobra ziem- skie na terenie całego kraju. Domenę królewskš uszczuplonš przez ksišżšt dzielnicowych, zmuszo- nych do szukania popularnoœci i poparcia mo- żnych - œwieckich i duchownych - poprzez nadania ziemi, odbudowywał Kazimierz Wielki, prowadzšc szerokš akcję weryfikacji tytułów własnoœci. Akcja ta, połšczona z doœć licznymi konfiskatami dóbr rycerskich, przynieœć miała od- budowę państwowego stanu posiadania ziemi, a w połšczeniu z nowym systemem zarzšdu kró- lewszczym - wzrost ich rentownoœci. Smierć Ka- zimierza Wielkiego zahamowała ten proces; po- wolana w latach następnych komisja restytucyjna zajmowała się z kolei przywracaniem szlachcie dóbr niesłusznie jej poprzednio odebranych. 283 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Za panowania Władysława Jagiełły i dwu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jego synów nastšpił olbrzymi upadek rentownoœci domeny królewskiej, typowy zresztš dla dziejów dóbr królewskich tego czasu i w innych pań- stwach europejskich. Władysław Jagiełło rozdał w użytkowanie wiele kluczy dóbr, zjednujšc sobie stronników i pożyczajšc gotówkę pod zastaw miast i wsi. Zwyczaj stanowišcy, że dochody z zastawionych dóbr sš tylko czymœ w rodzaju procentu od pożyczonej sumy, nie powodujšc jej umniejszenia, stał się przyczynš, że włoœci kró- lewskie przechodziły na długie dziesištki lat w całkowite użytkowanie zastawników. Proces za- stawów nasilił się w latach 1425-1430, z chwilš rozpoczęcia starań Jagiełły o sukcesję dla synów. Szczególnie trudny okres przechodziła dome- na królewska w latach 1440-1466, kiedy to na królewszczyznach zapisano większoœć pożyczek i kosztów zwišzanych najpierw z pobytem Wła- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dysława III na Węgrzech, a potem wojnš trzy- nastoletniš z Krzyżakami (1454-1466). Te ostat- nie stanowiły wydatek tak wielki, że nie bez po- wodu jeden z najbliższych współpracowników Ka- zimierza Jagiellończyka, kasztelan poznański Piotr Œwidwa z Szamotuł, miał oœwiadczyć, iż "wojna kosztowała króla więcej, niż warte były całe Pru- sy". W wyniku tak licznie dokanywanych zasta- wów olbrzymia większoœć dóbr królewskich zna- lazła się po połowie XV wieku w rękach zastaw- ników, pozbawiajšc skarb królewski znacznych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i podstawowych dochodów. Zastawy objęły już wówczas nie tylko dobra monarsze, ale i podatki (z poradlnym na czele), opłaty œwiadczone przez miasta, należne królowi stacje i ospy od dóbr klasztornych itp. Próby sanacji gospodarki dobra- mi królewskimi, podejmowane częstokroć przez cały XV wiek, nie dawały rezultatu; częœciowš poprawę przyniósł dopiero wiek XVI. €€€€€€€€284 Stały brak pieniędzy był zjawiskiem charak- terystycznym dla polskiej organizacji państwo- wej w okresie wykształconej monarchii stanowej. Narastała sprzecznoœć pomiędzy olbrzymim wzro- stem zapotrzebowania administracji państwowej na gotówkę (koszty utrzymania dworu, zjedny- wania stronników, opłacania zaciężnej armii) a gwałtownym uszczuplaniem, kiesy nawet wysy- chaniem starych, konwencjonalnych Ÿródeł docho- dów królewskich. Szlachta i mieszczanie Jednoczeœnie z pomniejszaniem dochodów państwa narastały fortuny rycerskie. W XIV i XV wieku występuje zjawisko znacznej kumu- lacji ziemi w rękach poszczególnych jednostek €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kumulacji poprzez wykupy ziemi z ršk zanikajš- cej grupy drobnych posiadaczy, nadania królew- skie, rozbudowywany system dziedziczenia (ustala się zasada spadkobrania również przez kobiety). Jeœli w połowie XIV wieku wielkie dobra rycer- skie nie przekraczały zapewne kilkunastu wsi, to w sto lat póŸniej znamy już majštki obejmujšce kilkadziesišt wsi, jak na przykład fortuna Jana Głowacza z Oleœnicy (1 miasto i 59 wsi) czy Jana Tarnowskiego (2 miasta i 45 wsi). Kumulacja ta osišga większe rozmiary w Ma- łopolsce, mniejsze - w Wielkopolsce. Zjawisko to w połšczeniu z ożywionš kolonizacjš wewnętrz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nš dóbr rycerskich przynosi wzmocnienie pozycji ekonomicznej czołowych przedstawicieli stanu szlacheckiego. W XV wieku znaczne i długotrwałe dochody, częstokroć nie mniejsze niż z dóbr dzie- dzicznych, czerpiš też poszczególne rodziny szla- checkie z trzymanych w zastawie dóbr królew- skich. Na mocy zastawów dochody na przykład 285 z Mosiziy płynęły ponad 100 lat do skarbca Ło- dziów Bnińskich, z Obornik - do Skórów z Gaju (obydwie te rodziny wezmš nawet potem nazwiska od swych tenut), Œremu - do Laso- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ckich, RogoŸna - Kretkowskich, Kruszwicy- Oporowskich, Piotrkowa i Radomska - Kuro- zwęckich itd. Duże zyski już w XV wieku czer- pie szlachta z sołectw i wójtostw we wsiach i miasteczkach, uposażeń urzędniczych , prywat- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nych komór celnych, wreszcie rozwijanego aktyw- nie handlu i przemysłu. Aktywizacja działalnoœci gospodarczej rycer- stwa wišże się po częœci z upowszechnianiem się w Polsce dšżenia coraz liczniejszych rzesz szla- checkich do podkreœlenia.posiadanego stanowiska społecmego w państwie stanowym. Sprzyjał temu wzrost zamożnoœci rycerstwa, dokonujšcy się €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w Polsce w XIV i XV wieku. Zarysowujšcy się na zachodzie Europy w XIV i XV wieku wyraŸny kryzys gospodarczy rycerstwa w ramach ogólne- go kryzysu struktury feudalnej, w ostatecznym efekcie nie dotknšł - jak na to ostatnio wskazał Kazimierz Tymieniecki - gospodarstwa feudal- nego w œrodkowej Europie, przed ktńrym po- wstajšca w tym czasie koniunktura ekonomicma otwierała nowe możliwoœci zwiększenia dochodów. Możliwoœci te, wynikajšce ze wzrostu zapotrzebo- wania na wschodnioeuropejskie produkty leœne, potem i rolne w zachodniej Europie, zostały w pełni wykorzystane przez szlachtę poLskš po połowie XV wieku. Czynnikiem istotnym dla kierunku rozwoju polskiej monarchii stanowej póŸnego œredniowie- cza był status ekonamiczny i polityczny stanu mieszczańskiego. PóŸne œredniowiecze przyniosło różnice w rozwoju miast w przodujšcych ekono- micznie rejonach Europy północno-zachodniej, szczególnie Flandrii, i Europy œrodkowej - w tym €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€286 i w Polsce. Wspomniany kryzys gospodarstwa feudalnego w XIV-XV wieku na Zachodzie w znacznym stopniu zmniejszył ludnoœć miast, ale paprzez osłabienie grupy feudalnych właœcicieli ziemskich wpływał korzystnie na wzrost ich uprzemysłowienia. Znacznie mniej zurbanizowa- na Europa œrodkowa oraz œrodkowo-wschodnia, w wyniku zaznaczajšcega się w póŸnym œrednio- wieczu podziału Europy na wyraŸne strefy pro- dukcyjne, przemysłowš i rolnš, zaczęła przesuwać się wyraŸnie do tej ostatniej. Polska, która po "ograniczonym" zjednocze- niu terytarialnym XIV wieku straciła bardziej umiastowione dzielnice zachodnie, Œlšsk i pobrze- że bałtyckie, w okresie rozwoju wielkiego han- dlu towarami masowymi na osi Wschód-Zachód stawała się w coraz większym stopniu dostarczy- cielem produktów rolnych na Zachód. Poœredni- kami byli w znacznej mierze kupcy obcy, często spółki kupieckie; kontaktowali się najczęœciej bez- poœrednio z producentem rolnym - szlachtš, z pominięciem polskich miast. Czynniki te nie pozostały bez wpływu na kształtowanie się i rozwój polskiego stanu miesz- czańskiego. Czołowe miasta polskie były zbyt sła- be i zbyt nieliczne, aby osišgnšć pozycję podobnš do tej, jakš miały wielkie oœrodki zachodnioeuro- pejskie. Podjęta przez szlachtę gwałtowna walka o utrzymanie swego statusu gospodarczego i spo- łecznego, skierowana między innymi przeciw mia- stom, nie napotykała w nich, i nie mogła napot- kać wystarczajšco silnego odporu. Pewne zna- czenie - choć nie decydujšce - miał w tym pro- cesie partykularyzm działania politycznego miast, reprezentowanych przez szereg jednostkowych korporacji miejskich, zainteresowanych bardziej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w doraŸnych, ograniczonych interesach, często 287 konkurencyjnych wobec innych miast niż w uma- cnianiu zwartoœci stanu mieszczańskiego. Nie unikajšc w tym miejscu pewnej przesa- dy, można zaryzykować tezę, że, o ile w cišgu XIV, a szczególnie XV wieku, rycerstwo, szlachta konsoliduje się w stan występujšcy na zewnštrz solidarnie w obronie swoich interesów (niezależ- nie od trawišcych jš różnic majštkowych), o tyle mieszczaństwo polskie jest cišgle luŸnym zlep- kiem, nie majšcym szerszego programu politycz- nego. Rzeczywistemu formowaniu się stanu szla- checkiego nie towarzyszy w Polsce odpowiednia konsolidacja stanu mieszczańskiego zjednoczonego na bazie szeroko pojętych interesów stanowych, z natury rzeczy konkurencyjnych wobec stanu szlacheckiego. P głębiajšce się już od końca XIV wieku zachwianie równowagi międzystanowej w Polsce przejawiało się też w fakcie, że głównš aspiracjš wybijajšcych się najbogatszych i naj- bardziej prężnych przedstawicieli stanu miesz- czańskiego było - już w XV wieku - opuszcze- nie własnego stanu i wejœcie w skład antagoni- stycznego wobec miast stanu szlacheckiego. Przedstawiona perspektywa niezupelnie zga- dza się z obiegowymi poglšdami upatrujšcymi w wiekach XIV-XVI okres wielkiego rozwoju €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miast polskich. Był on niewštpliwy, ale obejmo- wał jedynie bardzo nieliczne oœrodki miejskie, ta- kie jak Kraków, Poznań, Lwów, Lublin czy Gdańsk, przyłšczony do Królestwa Polskiego w wyniku wojny trzynastoletniej i pozostajšcy na specjalnych prawach, a ponadto można mówić o znacmym rozwoju tylko w skali kraju. Kilku największych miast polskich póŸnego œredniowie- cza należało cišgle jedynie do œrednich miast eu- ropejskich. Postępujšca agraryzacja kraju, wy- nikajšca ze wspomnianego pogłębiania się po- działu ówczesnej Europy na częœć przemysłowš 288  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2edc516e 3011f40c 5ce 21 978d 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 i rolniczš, w połšczeniu ze wzrostem znaczenia szlachty, prowadziła nieuchronnie do osłabienia tego ograniczonego zresztš rozwoju. Dysponenci władzy Podsumowujšc omówienie podstaw gospodar- czych głównych aktorów życia politycznego w Pol- sce póŸnoœredniowiecznej, trzeba stwierdzić stałe umniejszanie dochodów królewskich, wzrost nato- miast szlacheckich, wreszcie słaboœć miast pol- skich. Czynniki te nie pozostawały bez wpływu na przebieg procesów centralizacyjnych w państwie. Panujšcy, reprezentujšc te procesy i dšżšc do ich realizacji, w swoim działaniu opierać się musiał na uformowanym przez siebie obozie królewskim. Na zachodzie Europy pod:stawę tego obozu stano- wiła zazwyczaj wywodzšca się z miasta grupa le- gistów, wykształconych urzędników królewskich, a bazę finansowš - rosnšcy w siłę kapitał miej- ski. W walce z tendencjami odœrodkowymi, repre- zentowanymi najczęœciej przez wielkich feudałów, panujšcy opierał się na sojuszu z miastami. Po- dobne próby obserwować możemy w Polsce w XIV wieku, szczególnie w poczštkach tego stulecia, za panowania jeszcze Wacławów czeskich, jak rów- nież w licznych przykładach promiejskiej polityki Władysława Łokietka czy Kazimierza Wielkiego. Jednakże proczeskie wystšpienia Krakowa i pro- œlšskie Poznania w okresie walk Władysława Ło- kietka o tron polski (1312, 1314) przesšdziły w znacmej mierze o niechęci ostatnich dwu Pia- stów do obu wymienionych największych miast monarchii, co odbiło się dodatkowo niekorzystnie na ich rozwoju w najbliższych dziesięcioleciach. Jednoczeœnie wskazana wyżej mała liczebnoœć znaczniejszych oœrodków miejskich, ich powolny €€€€€€€€€€€289 wzrost, niewielkie zasoby posiadanych kapitałów, wreszcie brak żywszego zainteresowania dšżenia- mi monarchy sprawiły, że próby sojuszu władcy z miastami nie mogły dać rezultatów i - gene- ralnie bioršc - zanikły jeszcze w XIV wieku. W miejsce sojuszu monarchy z miastami po- jawi się jeszcze w XIV wieku próba aparcia pro- gramu centralizacyjnego na przedstawicielach œredniego rycerstwa. Reprezentanci tej grupy po- pierani przez władcę dochodzili szybko do zna- czenia w państwie i, co za tym idzie, bogacili się, jako że współpraca z panujšcym była w tym okre- sie zawsze połšczona z udziałem w jego docho- dach. Wzrost zamożnoœci poszczególnych rodzin powodował w końcowym efekcie ich przechadze- nie do grupy możnowładczej. Stanowiło to nie- jako zamknięcie pewnego cyklu rozwojowego, po- wtarzajšcego się co lat kilkadziesišt w państwie polskim XIV i XV wieku. "Nowi ludzie" pojawiali się już na dworze Władysława Łokietka, którego poparcie wyniosło na przykład drobnego Leliwitę Spicimira z Dębna na czołowe miejsca w państwie, pozwalajšce mu w cišgu kilkudziesięciu lat stwarzyć padstawy pod olbrzymiš karierę rodziny Tarnowskich i Mel- sztyńskich. Nie brak nowych ludzi wœród współ- pracowników Kazimierza Wielkiego, Władysława Jagiełły (doœć wymienić rodziny Oleœnickich czy Szafrańców), wreszcie Kazimierza Jagiellończyka, który w pierwszych latach swego panowania starał się oprzeć na grupie zaufanych wywodzš- cych się ze œredniego rycerstwa. Próby takie do- kanywały się często, ale nie przyniosły zzniany sy- stemu rzšdów w Polsce. Przy istniejšcym modelu państwa stanowego, gdzie tendencje centralistycz- ne króla mogły znaleŸć paparcie tylko wœród jed- nej z kilku grup stanu szlacheckiego, nie było 290 €€€€€€€€€€€€mowy o dojœciu do trwalszego umocnienia się władzy królewskiej. W tej sytuacji rola stanu szlacheckiego w Pol- sce stawała się szczególnie duża. Z niego rekru- towała się elita władzy w państwie, z niego też w coraz większym stopniu wywodzili się członko- wie duchowieństwa, drugiego wysako postawio- nego w hierarchii społecznej stanu. W tym ostat- nim od schyłku XV wieku ustalono zasadę gwa- rantujšcš dastęp do wyższych stanowisk koœciel- nych tylko dla asób pochodzenia szlacheckiego; częœciowy wyjštek stanowić mieli duchowni po- chodzenia mieszczańskiego i chłopskiego, posia- dajšcy cenzus naukowy, którym przyznano œciœle ograniczone miejsca w kapitułach. Stulecie XIV, a szczególnie XV przyniosło ostatecme wybicie się stanu szlacheckiego do roli hegemona w państwie kosztem innych stanów i kosztem króla. Przejawiało się to bardzo wy- raŸnie na przykład w dziedzinie zarzšdu lokal- nego państwa i w dyspozycji centralnš władzš zwierzchniš. Centralizacja i decentralizacja Praces jednoczenia ustrojowego, następujšcy po zjednoczeniu terytorialnym, stawiał przed wła- dzš centralnš, reprezentowanš przez panujšcego, wiele nowych zadań. Do najważniejszych nale- żała organizacja nowego systemu zarzšdu lokal- nego, terenowego w dawnych księstwach, których kształt przetrwał na długo w województwach zjednoczonej Rzeczypospolitej. Jeszcze w okresie rozbicia dzielnicowego, w drugiej połowie XIII wieku stracił zmaczenie dawny aparat administra- cyjny państwa piastowskiego - organizacja ka- sztelańska aparta o system ksišżęcych grodów. 291 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Ograniczanie władzy kasztelanów dokonywało się głównie na drodze wzrastajšcych w XIII wieku nadań immunitetowych tak w dziedzinie sšdow- nictwa, jak i skarbowoœci. Immunitety wyłšczały stopniowo coraz liczniejszš grupę dóbr i ludnoœci spod zwierzchnoœci kasztelańskiej, bardzo poważ- nie uszczuplajšc jednoczeœnie materialne podsta- wy władzy kasztelanów. Wraz z upadkiem apa- ratu kasztelańskiego obserwować można proces postępujšcego uniezależniania się starej warstwy urzędniczej od władzy ksišżęcej, reprezentowania przez dawnych urzędników partykularystycznych, wręcz osobistych niekiedy interesów, wchodzš- cych w kolizję z dšżeniami panujšcych. Podobnie jak w całej œrodkowej i zachodniej Europie, wychodzšcej z okresu rozdrobnienia feu- dalnego, i w Polsce dokonała się w poczštku XIV wieku doniosła zmiana systemu administracji lo- kalnej. Miejsce dawnych kasztelanów zajęli te- raz urzędnicy, zwani starostami (capitanei), znani pod tš nazwš również w Czechach. Starostowie jako nowe ramię panujšcego, mianowani i odwo- ływalni przez króla, pojawili się w większoœci ziem zjednoczonego państwa polskiego za czasów Władysława Łokietka; spotykamy ich zresztš już wczeœniej, bo za panowania czeskich Wacławów, a w Wielkopolsce również w okresie rzšdów ksiš- żšt głogowskich. Urzędujšcy we wszystkich, z wyjštkiem po- czštkowo Małopolski, dzielnicach zjednoczonego państwa, starostowie, niekiedy zwani generalny- mi (w Wielkopolsce), byli zastępcami panujšcego w wielu dziedzinach zarzšdu terenowego kraju. Jak to wykazał Stanisław Kutrzeba, w ręce sta- rostów oddano w XIV wieku sšdownictwo w spra- wach spornych dotyczšcych nawet rycerstwa, sze- rokie uprawnienia policyjne, rozległe kompetencje wojskowe (obrony kraju i organizacji lokalnego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€292 pospolitego ruszenia). Do starosty należał też naj- pewniej poczštkowo zarzšd majštku panujšcego, położonego na obszarze podległym jego władzy; dawało to aparatowi staroœcińskiemu silnš bazę ekonomicznš. Starostowie byli z reguły ludŸmi zaufania mo- narszego. Vładysław Łokietek, a szczególnie Ka- zimierz Wielki, dšżšc do wzmocnienia swej wła- dzy, powoływali na starostów przedstawicieli ra- czej œredniego rycerstwa, często wywodzšcych się spoza zlecanego ich władzy terenu, nie majšcych dzięki temu osobistych, rodzinnych i majštkowych powišzań z miejscowym rycerstwem. Reforma administracji lokalnej, wprowadza- jšca instytucję staroœcińskš w większoœci ziem zjednoczonego królestwa, dokonujšc likwidacji olbrzymiej większoœci uprawnień dawnego aparatu urzędniczego, nie zlikwidowała jednak, inaczej niż na przykład w Czechach, tytułów urzędniczych. Dawne lokalne urzędy, istniejšca w poszczegól- nych dzielnicach hierarchia urzędnicza, zwišzana poczštkowo z dworem ksišżęcym, mimo likwida- cji dworu utrzymała się nadal. Jeszcze w czasach rozbicia dzielnicowego wytworzyła się w każdym województwie hierarchia urzędów, tak zwanych ziemskich. Miała ona w swej genezie skład bardzo niejednolity, wywodzšc się z kilku niejako pio- nów dawnej organizacji urzędniczej. Do grupy urzędników ziemskich wszedł czołowy dawniej urzędnik dzielnicy - ziemi - województwa- wojewoda, łšczšcy we wczeœniejszym okresie funkcje nadworne (coires palatinus) z kompeten- cjami administracyjnymi na obszarze całej ziemi, następnie sędzia nadworny, przekształcajšcy się w sędziego ziemi, oraz zarzšdca komory ksišżęcej - podkomorzy. Obok nich tacy urzędnicy nad- worni, jak czeœnik, podczaszy, stolnik, podstoli, choršży, miecznik. Wreszcie kasztelanowie, repre- 293 zentanci dawnego ksišżęcego zarzšdu lokalnego, terenowego. Wykształcenie się z tych grup jedno- litej warstwy urzędników ziemskich dokonuje się przede wszystkim na skutek utracenia przez nich większoœci funkcji, różnicujšcych przedtem po- szczególne zespoły urzędów. Tytuły ziemskie, nawet pozbawione prawie zupełnie zwišzanych z nimi kompetencji, nie przestały być atrakcyjne dla rycerstwa z różno- rakich powodów: splendoru, siły oddziaływania tradycji tytułu, resztek kompetencji, a niejedno- krotnie i przetrwałego uposażenia. Było to też powodem, że jeszcze w XIII wieku w przypadku łšczenia pod wspólnym berłem dwóch dzielnic- jak na przykład poznańskiej i kaliskiej przez Bo- lesława Pobożnego czy potem Przemysła II- ksišżęta nie likwidowali istniejšcych odrębnych hierarchii urzędniczych. Sytuacja taka miała miej- sce również w procesie jednoczenia państwa przez Władysława Łokietka i Kazimierza Wielkiego. Mimo że, jak się wydaje, Łokietek podjšł próbę likwidacji większoœci starych tytułów, szczególnie kasztelańskich, już za Kazimierza Wielkiega do- szło do restauracji dawnych urzędów, a okres następny przyniósł nawet częœciowy ich wzrost. Bazš dla ponownej aktywizacji urzędów ziem- skich stała się najpewniej Małopolska. Poczšt- kowy brak w tej dzielnicy urzędu staroœcińskiego spowodował utrzymanie przez dawnych urzędni- ków małopolskich częœci swych uprawnień, które na przykład w Wielkopolsce przeszły na rzecz starostów. Gdy urzšd ten wprowadzono i w Ma- łopolsce, starosta miał tu od razu mniejszy zakres kompetencji niż wielkopolski, kujawski, sieradzki itp. Najpoważniejsze były różnice w za- kresie sšdownictwa staroœcińskiego. Starosta wiel- kopolski, występujšc jako zastępca króla, był gło- wš sšdownictwa lokalnego, głowš sšdu zwanego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€294 królewskim (iudicium regale). W Małapolsce, pod- ległej bezpoœrednio monarsze, dokonało się szyb- ciej rzeczywiste usamodzielnienie się sšdu królew- skiego w terenowy sšd szlachecki, na którego okreœlenie jeszcze w XIV wieku przyjmować się zacznie nazwa sšdu ziemskiego (iudicium terre- stre), a którego głowš był sędzia ziemski. Starosta w Małopolsce nie uzyskał już wpływu na sšd ziemski i ograniczony został jedynie do sšdzenia kilku zastrzeżonych dla niego spraw karnych zwišzanych z funkcjami policyjnymi, a ujętych w tak zwane artykuły staroœcińskie - rabunek na drodze publicznej, najazd na dom, podpalenie, zgwałcenie kobiety. Nie uzyskał też nigdy drugiej ważnej kompetencji, a mianowicie prawa wyłšcz- noœci przyjmowania zeznań o obrocie ziemiš w obrębie stanu szlacheckiego, kompetencji przy- sługujšcej staroœcie wielkopolskiemu z tytułu sprawowania bezpoœredniego zastępstwa króla. W Małopolsce funkcje te przejęły od poczštku sš- dy ziemskie. Małopolski model urzędu staroœcińskiego stał się rychło atrakcyjny dla Wielkopolan, niechętnie patrzšcych na szeroki zakres uprawnień tutej- szego starosty. Rzecz charakterystyczna, że naj- wczeœniej tendencje do ograniczenia kompetencji starosty pojawiły się w sšsiadujšcej z Małopolskš ziemi sieradzkiej. W 1398 roku w Piotrkowie i rok póŸniej w Sieradzu miejscowa szlachta uchwaliła ograniczenie jego władzy do czterech artykułów, grożšc nawet karami tym, którzy wnosiliby inne sprawy przed sšd staroœciński. We właœciwej Wielkapolsce, gdzie rola starosty generalnego była wyjštkowo silna, nie spotykamy w tym okresie podobnych ograniczeń, pojawiły się one jednak niewiele póŸniej w wyniku postanowień statutów warckich z roku 1423 i potwierdzane zostały kil- kakrotnie w następnych dziesištkach lat. 295 W wyniku działalnoœci szlachty, wymierzonej w urzšd staroœciński, w XV wieku obserwujemy stopniowy upadek kompetencji i znaczenia staro- stów, szczególnie mniejszych ziem. Wiele upraw- nień staroœcińskich przeszło na powrót w ręce dawnych urzędników ziemskich, którzy teraz, na fali walki z centralizacyjnymi dšżeniami panujš- cego, zaczęli występować jako reprezentanci lo- kalnej szlachty. Takš ewolucję przeszedł przede wszystkim urzšd wojewody. Już u schyłku XV wieku odzyskał swš dawnš pozycję pierwszego dostojnika ziemi, dystansujšc - może z wyjšt- kiem właœciwej Wielkopolski - miejscawego sta- rostę. Walka z uprawnieniami starostów jako repre- zentantów władzy królewskiej przebiegała jednak- że w sposób bardziej złożony. Równoczeœnie z umniejszaniem władzy staroœcińskiej dokonywał się proces pewnego uniezależniania się starosty od króla. W XV wieku ustaliła się ostatecznie nie pi- sana zasada, że starosta winien być osiadły (mieć dobra ziemskie) w ziemi, w której piastuje swój urzšd (już wczeœniej podobny obowišzek mieli urzędnicy ziemscy). W ziemi krakowskiej ostat- nim starostš spoza Małopolski był Sędziwój z wielkopolskiego Szubina (1377-1389), a w pół wieku póŸniej ostatnim Małopolaninem na staro- stwie wielkopolskim - Sandomierzanin Krzesław Kurozwęcki (1440-1443). W latach następnych starostwa obsadzano prawie wyłšcznie przez szlachtę miejscowš; zwyczaj ten usankcjanowały konstytucje z lat 1501 i 1506, wprowadzajšc obo- wišzek osiadłoœci starosty w obrębie ziemi, gdzie sprawował swój urzšd. Jednoczeœnie, znów na po- dobieństwo urzędów ziemskich, u schyłku XV wieku ustalać się zaczęła dożywotnoœć urzędów staroœcińskich. Czynniki te sprawiły, że podobnie jak w XIII wieku urzędy kasztelańskie i nadwor- €€296 ne, tak na przełomie XV i XVI wieku urzšd sta- roœciński z pozycji delegata panujšcego przesunšł się na pozycję reprezentanta ziemi, przedstawiciela lokalnej szlachty. Fakt ten wywarł w następnym okresie bardzo niekorzystny wpływ na działal- noœć królewskiej administracji lokalnej; postę- pujšca słaboœć władzy monarszej i wzrost zna- czenia czynników odœrodkowych nie pozwoliły na kolejnš zmianę systemu zarzšdu lokalnego, jak to miało miejsce w innych krajach oœciennych. Rada królewska, sejmy i sejmiki Byłoby dużym uproszczeniem traktowanie póŸnoœredniowiecznej szlachty jako jednolitej, bezkonfliktowej grupy. Rosnšcy w znaczenie stan szlachecki był silnie zróżnicowany. Obok stosun- kowo nielicznej grupy możnych wchodziła do nie- go stopniowo masa dawnych drobnych posiadaczy ziemskich, włodyków. Proces ten dokonywał się wczeœniej, już przed połowš XIV wieku, w Wiel- kopolsce, w Małapolsce zaœ jeszcze w XV wieku. Częœć dawnych włodyków weszła ostatecznie w skład szlachty, częœć osiadła w miastach, reszta wreszcie,przyjęła status kmiecy, choć w stulecia póŸniejsze przetrwajš jeszcze nieliczne grupki ludnoœci o niezdeklarowanej przynależnoœci sta- nowej. Znaczne różnice faktyczne pomiędzy możnymi a szeregowym rycerstwem, wyrażajšce się tak majštkiem, jak i wpływami w państwie, nie zna- lazły w Polsce, inaczej niż to miało miejsce na przykład w Niemczech, odbicia w statusie praw- nym tych dwu grup. Jeszcze małopolskie statuty Kazimierza Wielkiego, wydane pod koniec pano- wania monarchy, uprzywilejowywały możnych, głównie dzierżycieli urzędów ziemskich, przez wy- 297 €€€€ znaczenie wyższych kar w wypadku ich zabicia (tak zwanej główszczyzny); nie znały już tego rozróżnienia statuty tegoż króla wydane dla Wielkopolski i nie weszły one ostatecznie do póŸ- niejszych kodyfikacji. Stan szlachecki w pojęciu prawnym i odczuciu społecznym pozostał jedno- lity, czemu wyraz dało potem popularne powie- dzenie o owym szlachcicu na zagrodzie, równym wojewadzie. Nie potrzeba dodawać, że była to równoœć tylko formalna. Następujšce stulecia, stwarzajšce warunki do kumulacji caraz więk- szych majštków w rękach pojedynczych rodzin, stale pogłębiały dysproporcje ekonomiczne pomię- dzy możnowładztwem a szeregowš czy drobnš szlachtš; nie wyrównywała tego zjawiska w skali społecznej wspomniana już "rotacja" możnych ro- dzin w obrębie stanu szlacheckiego XIV i XV wieku. Na przestrzeni dwu interesujšcych nas stuleci dokonywał się proces zmiany układu sił w obrę- bie stanu szlacheckiego, wyrażajšcy się w stop- niowym zwiększaniu roli œredniej, a potem i drob- niejszej szlachty w państwie. Jeszcze w XIV wie- ku "doły" formujšcego się stanu szlacheckiego odniosły poważny sukces, nie dopuszczajšc- najpewniej przy pomocy monarchii - do wy- odrębnienia się możnych w osobny, wyższy stan. Wiek XV, a potem i XVI przyniosły szlachcie tak znaczny wzrost wpływów politycznych, że po- zwoli on nawet nadać schyłkowi XV wieku i stu- leciu następnemu nazwę epoki "demokracji szla- checkiej". Wpływy te obok wspoznnianego już wzrostu ingerencji szlachty w zarzšdzanie pań- stwem na poziomie administracji lokalnej wy- rażš się dobitnie również w rozwoju parlamen- taryzmu polskiego, który wykształcił się w okre- sie monarchii stanowej. W latach tych dokonało się niezwykle istotne przesunięcie oœrodka władzy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€298 państwowej od skupionej wokół monarchy rady królewskiej do sejmu, stanowišcego w założeniu terytorialnš reprezentację stanu szlacheckiego. Rada królewska była organem doradczym wo- bec monarchy, majšcym jednak szczególnie w niektórych okresach - decydujšcy wpływ na działalnoœć króla tak w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej. Decyzje i opinie rady poważnie ograniczały działania królewskie. Z drugiej jednak strony fakt, iż powoływał jš król, dawało mu pewnš swobodę wyboru swych doradców. Zasady powoływania do rady królewskiej, szczególnie w XIV wieku, nie sš dotšd znane. Najpewniej wchodzili do niej wyżsi urzędnicy ziemscy - wo- jewodowie, niektórzy kasztelanowie, wyżsi urzęd- nicy nadworni(marszałek, kanclerz, podskarbi), wreszcie biskupi. Nie wiadomo jednak, od kiedy piastowanie pewnych okreœlonych urzędów dawa- ło wstęp do rady z tytułu tego urzędu. Wydaje się, iż udział w niej zależał w ostatecznej instancji zawsze od przyzwolenia króla. Jeszcze w połowie XV wieku, gdy skład rady był już doœć stały, król potrafił wyłšczać z poszczególnych posiedzeń niektórych jej członków, jak to miało na przykład miejsce podczas sporów o pierwszeństwo głosu po- między prymasem Władysławem Oporowskim a kardynałem,biskupem krakowskim Zbigniewem Oleœnickim w pierwszych latach panowania Ka- zimierza Jagiellończyka. Jednoczeœnie wydaje się rzeczš pewnš, że do rady powoływano ludzi rów- nież spoza kręgu szlachty urzędniczej. Najpewniej dopiera po połowie XV wieku skład rady królewskiej ulegać zaczšł petryfikacji, a udział w jej posiedzeniach stawał się prawem i równoczeœnie obowišzkiem dostojników. Osta- tecznie u schyłku XV wieku, gdy uformował się dwuizbowy sejm, a dawna rada królewska prze- kształciła się w zamkniętš już izbę wyższš- 299 senat, obejmował on obok kilku ministrów wszystkich biskupów (katolickich), wszystkich wojewodów, podobnie wszystkich kasztelanów. Dotychczasowe badania nie dały odpowiedzi na pytanie, czy rada królewska zbierała się na posiedzenia regularnie czy też dorywczo, często, czy sporadycznie. Jest jednak rzeczš pewnš, że nie było tu reguły - zależało od stopnia samo- dzielnoœci króla oraz aktywnoœci rady. Stosunko- wo rzadko - jak się wydaje - zwoływano po- siedzenia rady za czasów Kazimierza Wielkiego, o wiele częœciej za panowania Władysława Ja- giełły. Można przypuszczać, że w pierwszych trzydziestu latach XV wieku posiedzenia odby- wały się w okreœlonych terminach i upatrzonych miejscowoœciach, jak na to zdaje się wskazywać dokładnie ustalone itinerarium Jagiełły, który regularnie spatykał się z radš w Jedlni (zapusty), w Sandomierzu (około 8 wrzeœnia), wreszcie w Niepołomicach (około œw. Marcina). W następ- nym okresie punkt ciężkoœci w dziedzinie decy- zji politycznych przeniósł się na sejmy. Rada królewska obsadzana była z reguły przez możnych, którym przed połowš XV wieku przypadały w udziale wszystkie prawie urzędy ziemskie zarówno najwyższe (województwa i głów- ne kasztelanie), jak i drobne, pozbawione już wszelkich prerogatyw tytuły stolników, podcza- szych, mieczników itp. Uczestnictwo w radzie wy- pływało poczštkowo z racji osobistych zasług i królewskiej decyzji, stopniowo jednak członko- wie rady zaczęli w niej reprezentować możnych poszczególnych ziem, w których jako urzędnicy ziemscy zyskiwali z wolna decydujšcy wpływ na sprawy lokalne. Obok rady królewskiej drugim ciałem zbio- rowym, zyskujšcym wzrastajšcy wpływ na kształ- towanie polityki państwa, stały się sejmy. Bada- 300 nia nad genezš parlamentaryzmu polskiego i jego rozwojem, mimo wielu studiów, dalekie sš od zakończenia. Jak słusznie stwierdził Juliusz Bar- dach w 1959 roku, "charakterystyczne dla wczes- nego parlamentaryzmu polskiego było równoczes- ne i równoległe istnienie 1) ogólnopaństwowego sejmu walnego, 2) sejmów prowincjanalnych: wiel- kopolskiego i małopolskiego, zwanych generalny- mi (conventiones generales) w odróżnieniu od 3) sejmików ziemskich (conventiones particula- res, conventiones terrestrae)". Te ostatnie zdajš się wywodzić genetycznie z dawnych wieców feu- dalnych poszczególnych księstw dzielnicowych. Wspamniany już partykularyzm dzielnicowy, utrzymujšcy się długo po formalnym zjednocze- niu terytorium Rzeczypospolitej, leżał u podstaw kontynuacji owych wieców w XIV i XV wieku. Jednakże z drugiej strony teorii owej kontynuacji nie można stawiać zbyt rygorystycznie, jako że z XIV wieku mamy bardzo mało wiadomoœci o działaniu wieców - sejmików lokalnych. Ich ożywienie i rozkwit przyniosło dopiero stulecie następne. Wczeœniej natomiast pojawiły się na widowni zjazdy ogólnopaństwowe lub przedstawicieli kilku dzielnic - szerszej Wielkopolski lub Małopolski. Na tych ostatnich żapewne ogłaszano statuty ka- zimierzowskie, osobne, jak wiadomo, dla Małopolski i Wielkopolski, podobne zjazdy obserwować moż- na za panowania Ludwika Węgierskiego i po jego œmierci. Na poczštku XV wieku, za panowania Władysława Jagiełły, spotykamy już stosunkowo wiele sejmów ogólnopolskich - takimi były naj- pewniej zjazdy w Horodle (1413), Warcie (1423), Sieradzu (1425) czy - już po œmierci Jagiełły- w Brzeœciu (1435) i Piotrkowie (1438). W okresie następnym ich liczba będzie wzrastać. 301 Problemem dotšd nie rozwišzanym jest skład owych sejmów - conventiones, parlamenta - ge- neralnych. Paczštkowo najpewniej nie był on z góry ustalony. Wydaje się bardzo prawdopodob- ne, że obok członków rady brali w nich udział, może nawet z urzędu, wszyscy lokalni urzędnicy ziemscy, a więc nie tylko wojewodowie, kaszte- lanowie, ale i sędziowie, podkomorzowie, podsęd- kowie, łowczowie itd., reprezentujšcy rycerstwo lokalne, jak również bliżej nie okreœleni przed- stawiciele szlachty - najprawdopodobniej przede wszystkim tej zamieszkałej w niewielkiej odle- głoœci od miejsca odbywania się sejmu. Uczestni- czyła ona w sejmie w sposób bierny, co najwy- żej wyrażajšc głoœno swš aprabatę lub dezapro- batę podejmowanych uchwał. Na sejmach walnych bywał najczęœciej król, choć znamy przypadki, gdy odbywały się one bez jego udziału (na przy- kład w Warcie - 1423, Sieradzu - 1425). Podstawy rzeczowe rozwoju parlamentaryzmu polskiego tkwiš, jak wszędzie, w dšżeniu czyn- ników oddolnych do ograniczenia swabody panu- jšcego na rzecz umocnienia, a potem obrony in- teresów stanów. W Polsce zupełnie wyraŸnie i niemal wyłšcznie był to interes stanu szlachec- kiego. Mimo bowiem, że w XIV, a nawet jeszcze w XV wieku, na zjazdy prowincjonalne i ogólno- polskie powoływano delegatów kapituł czy przed- stawicieli większych miast Małapolski i Wielko- polski, decydujšcš rolę odgrywało zawsze dobro stanu szlacheckiego. Z tego też powodu trudno nazywać formujšce się w póŸnym œredniowieczu sejmy polskie organami reprezentacji stanowej; było to przede wszystkim przedstawicielstwo sta- nu szlacheckiego. Nic tedy dziwnego, że aktywi- zacja instytucji sejmowych następuje od schyłku XIV wieku. €€€€€€€€€€€€€€€€€€302 Przywileje dla stanu szlacheckiego jako ca- łaœci wydane w Budzie (1355), a zwłaszcza w Ko- szycach (1374), kładły fundament pod uformowa- nie się jednolitej conmunitas nobiliuvc (powszech- noœci szlachty). Olbrzymiš rolę grały tu szcze- gólnie pastanowienia podatkowe przywileju ko- szyckiego, który uwalniajšc szlachtę od padatków z wyjštkiem dwugroszowego paboru z łanu, zmu- szał panujšcego do każdarazowego proszenia o prawo nadzwyczajnego obcišżenia szlachty do- datkowš opłatš. I choć zagadnienia podatkowe nie były potem jedynymi tematami obrad sejmiko- wych i sejmowych, stały się wszakże ważnym, jeżeli nie najważniejszym powodem, dla którego zwoływał je panujšcy. Obok nich asumpt do oży- wienia życia sejmowego dała, występujšca już w połowie XIV wieku, zasada elekcyjnoœci tronu w Polsce. Rozwój parlamentaryzmu polskiego zależał oczywiœcie w dużej mierze od wypadków politycz- nych. Znaczny wpływ na ów rozwój wywarły ostatnie lata panowania Kazimierza Wielkiego, w czasie gdy walczył o zapewnienie sukcesji na tronie.polskim swemu siostrzeńcawi - Ludwiko- wi Węgierskiemu, a potem zabiegi Ludwika pozbawionego męskiego potomstwa - o tron dla jednej ze swych córek. Podabne ożywienie dzia- łalnoœci sejmów przyniosły pierwsze lata panowa- nia Władysława Jagiełły, a następnie - po uro- dzeniu się jego synów - starania (może przesad- ne) o zapewnienie im korony. Olbrzymi rozwój instytucji parlamentarnych rozwój, który - jak się zdaje - zadecydował o ich kształcie na następne dziesięciolecia, nastš- pił w okresie rozpoczętym œmierciš Władysława Jagiełły, a zakończonym wreszcie statutami nie- szawskimi 1454 roku. Rzšdy opiekuńcze sprawo- wane w imieniu króla-dziecka, potem wyjazd mo- 303 narchy na Węgry, wreszcie bezkrólewie po klęsce warneńskiej i przetargi wokół wyboru nowego władcy silnie zaktywi,zowały działalnoœć czynni- ków odœrodkowych w państwie. Rzšdy wykony- wane w imieniu młodego króla w latach 1440- -1447 przez dwu namiestników, osobnego w Ma- łopolsce i w Wielkopolsce (jednego nie udało się zapewne ustalić ze względu na stałe antagonizmy dzielnicowe) przyniosły, wydaje się, ożywienie, je- żeli wręcz nie erekcję, sejmu generalnego dla ca- łej Wielkopolski (obradujšcego odtšd regularnie w Kole), na wzór działajšcego już wczeœniej sej- mu dla Małopolski - w Nowym Mieœcie Kor- czynie. Jeżeli za życia Jagiełły o sejmach w Kole słychać zupełnie wyjštkowo (1432, 1433), to w la- tach następnych odbyło się ich wiele (1436, 1440, 1443 - dwa, 1444 - aż trzy, 1445, 1446 itd.). Ro- snšce znaczenie sejmów prowincjonalnych i sej- mików ziemskich usankcjonowały w kilka lat póŸ- niej statuty nieszawskie, trudna zaœ sytuacja fi- nansowa państwa w okresie wojny trzynastolet- niej i póŸniej zmuszała panujšcego do częstego odwoływania się do nich. Skład sejmów prowincjonalnych, dzielnico- wych, podobnie jak sejmów ogólnopaństwowych, jest dotšd mało zbadany. Wiadomo, że uczestni- czyli w nich, tak jak w sejmie walnym, czołowi dostojnicy i drobniejsi urzędnicy ziemscy, więk- szy zapewne udział niż w walnym miała miejsco- wa szlachta. Wiek XV był dopiero okresem rozwoju szczególnie w Wielkopolsce i wzrostu znacze- nia sejmików ziemskich. W swej genezie, nawiš- zujšc do wieców dzielnicowych, rozwijały się, jak się wydaje, głównie jako wyraz usamodzielniania się szlachty i urzędników lokalnych wobec re- prezentanta władzy centralnej, jakim był staro- sta. Sejmiki ziemskie pojawiły się najpierw €€€€€304 €€€€w Wielkopolsce - występujš one w dawnych księstwach dzielnicowych - a więc w Sieradzu, Łęczycy, na Kujawach i w Wielkopolsce; dopiero u schyłku XV wieku uformowały się w poszczególnych województwach Małopolski, gdzie wczeœniej działał sejm nowokorczyński. Sejmiki ziemskie zajmowały się sprawami lokal- nymi, administracyjnymi, porzšdkowymi, wresz- cie bardzo istotnymi sšdowymi. W tej astatniej dziedzinie sejmik stawał się często po upadku wieców sšdowych instancjš rozsšdzajšc trudniej- sze sprawy sporne pomiędzy przedstawicielami stanu szlacheckiego. Na sejmikach ziemskich najczęœciej dokony- wało się majoryzowanie możnowładztwa przez lokalna szlachtę. Choć i tutaj nie znamy systemu powoływania składu sejmiku (prawdopodobnie nie istniał w ogóle taki system), pewne jest, że udział szlachty nie posiadajšcej tytułów był w nich szczególnie duży, a jej wpływ na decyzje sejmiku znaczny. Być może to właœnie stanowiło powód, że w Małopolsce, gdzie możnowładztwo odgry- wało większš rolę niż w Wielkapolsce, sejmiki ziemskie pojawiły się dopiero w drugiej połowie XV wieku. Na sejmikach ziemskich najprawdapodobniej też narodziła się w połowie XV wieku idea przed- stawicielstwa, która zdobyła przewagę w drugiej połowie XV wieku w parlamentaryzmie polskim. Już 1451 roku widzimy posłów poszczególnych sejmików na sejm walny; w 1468 roku podobnych posłów wybrała Małopolska. Proces ten dopro- wadził wreszcie do podziału uczestników sejmu walnego na dwie izby - senat oraz izbę posel- skš. O ile w senacie dopatrywać się zwykliœmy dawnej rady królewskiej (choć niewštpliwie zmienionym i rozszerzonym składzie), o tyle izba poselska stanie się terytorialnym przedstawiciel- 305 stwem œredniej szlachty, uzyskujšcej w ten spo- sób istotny wpływ na władzę, której dysponen- tem będzie w dużej mierze rzeczywiœcie w stule- ciu następnym. Sejmy walne, prowincjonalne, wreszcie sej- miki ziemskie stanowiły jedynie, co trzeba pa- miętać, organy reprezentacji stanu szlacheckiego. Niezależnie od nich decyzje dotyczšce duchowień- stwa jako stanu (na przykład zgoda na podatki) podejmowały synody diecezjalne czy kapituły, a o sprawach miejskich rozstrzygały niekiedy po- szczególne miasta. Ich rola jednak była stosun- kowo nieznaczna i wykazywała tendencje male- jšce; sejm szlachecki stawał się w coraz większej mierze ciałem podejmujšcym decyzje dotyczšce wszystkich stanów Królestwa.  €€€€€€€€€€€Małopolska i Wielkopolska Na pierwsze trzydziestolecie XIV wieku zwy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kliœmy kłaœć częstokroć zakończenie jednoczenia państwa polskiego, koniec rozbicia dzielnicowego, trwajšcego od połowy XII wieku, czyli œmierci €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Bolesława Krzywoustego i zegnania jego najstar- szego syna. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że zje- dnoczenie zrealizowane przez Władysława Łokiet- ka w XIV wieku odbudowało terytorialnš jed- noœć Polski w bardzo uszczuplonych granicach. Umierajšc Władysław Łokietek był władcš daw- nej dzielnicy małopolskiej - ziem krakowskiej i sandomierskiej i wielkopolskiej - ziem po- znańskiej i kaliskiej oraz ziemi sieradzkiej i częœ- ci rodzinnych Kujaw. Poza "zjednoczonym" państwem pozostał Œlšsk, cišżšcy coraz bardziej ku monarchii czeskiej, Pomorze, Zachodnie pod władzš własnej dynastii, i Gdańskie, zagarnięte w 1308 roku przez Krzyżaków, ziemia łęczycka €€€€€€€€€€€€€€€306 i Mazowsze, gdzie panowali nadal ksišżęta pia- stowscy. Kazimierz Wielki zdołał przyłšczyć do swego państwa ziemię łęczyckš i dabrzyńskš (oko- ło 1353 raku) oraz oderwać od Œlšska ziemię €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wschowskš (1343), pozostałe tereny wchodzšce w skład dwunastawiecznej Polski znajdowały się w dalszym cišgu poza zwierzchnictwem polskim. Dopiero wojna trzynastoletnia pozwoliła na od- zyskanie Pomorza Wschodniego, Mazowsze zaœ zo- stało ostatecznie przyłšczone do Polski w 1526 roku. Œlšsk, ziemia lubuska i Pomorze Zachodnie pozostały poza Królestwem Polskim; ich brak czę- œciowo wynagrodzić miała rozpoczęta za Kazi- mierza Wielkiego ekspansja wschodnia Rzeczypo- spolitej: przyłšczenie ziem sanockiej i przemy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skiej (1344), częœci Rusi Halicko-Włodzimierskiej (1349 i 1366). Ziemie dawnego państwa, rozbite przez oko- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ło 200 lat na szereg mniejszych i większych księstw, stopniowo teraz łšczone pod wspólnym berłem w nowe Królestwo Polskie, zwane po- tem Koronš Królestwa Polskiego, wchodziły do jednoczonego państwa z całym bagażem swych regionalnych urzšdzań, norm prawnych, urzędów, zwyczajów. Odrębnoœci te były tak duże, że dały one nawet niegdyœ œwietnemu znawcy ustroju Polski, Stanisławowi Kutrzebie, asumpt do teorii widzšcej w czternasto- i piętnastowiecznym kró- lestwie coœ na kształt federacji dawnych państe- wek dzielnicowych połšczonych poczštkowo tylko osobš wspólnego monarchy, nie przypadkiem ty- tułujšcego się - jak Kazimierz Wielki - kró- lem (Wielko?) Polski, księciem Krakowa, Sando- mierza, Sieradza, Łęczycy, Kujaw, Pomorza. I choć póŸniejsi badacze wykazali słusznie, że obok partykularnych różnic zjednoczone państwo miało liczne, ważniejsze elementy spójni, teoria Ku- trzeby zasługuje do dziœ na uwagę. 307 Odrębnoœci dzielnicowe znalazły swój wyraz również w rozwoju stanu szlacheckiego i kon- fliktach w jego obrębie, hamujšcych konsolidację i jednoœć działania. Zjednoczenie państwA pod €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€berłem księcia kujawskiego Władysława Łokietka odbyło się przy poparciu przedstawicieli wszyst- kich zjednoczonych ostatecznie ziem. W nowyM państwie dwu ostatnich Piastów, w którym punkt ciężkoœci przesunšł się do Małopolski, zdecydo- wany wpływ na rzšdy i kierunek polityki kró- lewskiej zdobyło możnowładztwo małopolskie, stojšce bliżej króla. Uczestniczyło ono W znacz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niejszej mierze w dochodach państwowych, obsa- dzało większoœć centralnych urzędów zjednoczo- NEGO państwa. €€€€€ Odsunięci od bezpoœredniego udziału w rzš- dach rycerstwo i możni wielkopolscy stanęli ry- chło w apozycji wobec polityki Małopolan. U pod- łoża tej opozycji obok czynnika WPłYWóW na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rzšdy leżały odmienne koncepcje polityki ZAGRA- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nićznej reprezentowane przez obydwie ziemie. Ekspansji wschodniej Małopolan, widzšcych na Rusi możliwoœć zwiększenia swych dochodów, Wielkopolska przeciwstawiała program restytucji Slšska i Pomorza, doceniajšc istniejšce i narasta- jšce zagrożenie krzyżackie. Wielkopolanie też po- nieœli główny ciężar wojny krzyżackiej 1331 roku. Niezadowolenie z polityki królewskiej, połšczone z oporem wobec rzšdów starostów królewskich, leżało najpewniej u podstaw zawišzanej Z 1352 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€roku konfederacji ryCerstwa wielkapolskiego, sku- pionej wokół wojewody poznańskiego Maćka Bor- kowica, zakończonej ostatecznie zdecydowanš ak- cjš represyjnš ze strony króla, (1358). Rozbieżnoœ- ci interesów Małopolan i Wielkopolan przetrwały i w stulecie następne, szczególnie po œmierci Wła- dysława Jagiełły, gdy do decydujšCego WPłYWU €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€na rzšdy w kraju doszła grupa panów małopol- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€308 skich skupionych wokół zBIGNIEWA Oleœnickiego. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Dopiero ożywienie polskiej polityki północnej w zwišzku z inkorporacjš Prus i długoletniš woj- nš krzyżackš przyniosły wzrost znaczenia Wiel- kopolan w państwie Kazimierza Jagiellończyka. Jednoczeœnie pojęcie odrębnoœci obu dzielnic ule- gać zaczęło pewnemu osłabieniu, przynajmniej je- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€żeli chodzi o warstwę możnych, reprezentujšcych w coraz większym stopniu interesy ponaddzielni- cowe. W poczštkach XVI wieku długotrwałe dzia- łanie tendencji integracyjnych, wyrażajšcych się w unifikacji systemu zarzšdu kraju i powstaniu ogólnokrajowego sejmu o charakterze przedstawi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cielskim, osłabiło znacznie konflikty pomiędzy dwiema dzielnicami. Dokonujšca się "terytorialna" integracja sta- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nu szlacheckiego pozwoliła na żywe wystšpienie szlachty na arenie politycznej w stuleciu następ- nym, w epoce słusznie nazwanej w historiografii okresem demokracji szlacheckiej. Przełomowe stulecie? Okres zamknięty panowaniem ostatniego Pia- sta i pierwszych Jagiellonów przyniósł w osta- tecznym rachunku poważne ograniczenie władzy królewskiej. Choć król nadal, dzięki możliwoœci rozdawnictwa urzędów, tenut i uposażeń, pozostał jeszcze - i pozostanie długo - znacznš siłš po- litycznš, zdolnš do kreowania coraz to nowej magnaterii, uzależnionej w znacznym stopniu w swych wpływach, dochodach i znaczeniu od panujšcego, traci on jednak możliwoœć długofalo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wego, konsekwentnego oddziaływania na rzšdy w kierunku wzmacniania władzy centralistycznej, niezbędnej na tym etapie rozwoju państwowego. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Wiek XV przyniósł wyraŸne naruszenie równo- 309 wagi międzystanowej, równowagi w pełnym tego słowa znaczeniu nie istniejšcej w Polsce nigdy. Głównym dysponentem władzy zwierzchniej stał się w tym okresie stan szlachecki, okrzepły w swej prawnej równoœci, obejmujšcy formalnie równym statusem wyjštkowo licznš, olbrzymiš grupę (około 10%) ludnoœci feudalnego państwa; faktycznie różnicował się natomiast coraz bar- dziej. Stan ów, a raczej poszczególne reprezentu- jšce go grupy, będš w przyszłoœci wywierały de- cydujšcy wpływ na kształtowanie polityki we- wnętrznej i zewnętrznej państwa. Wpływ zresztš różny. Tak w XV, jak i szczególnie XVI wieku z grona szlachty, zwłaszcza œredniej, wyjdzie nie- jedna inicjatywa poprawy gospodarki państwa, formy rzšdu itp. i dopiero póŸniejsze stulecia, kie- dy to dojdzie do większego wzrostu potęgi eko- nomicmej i politycznej możnowładztwa, każš nam bardziej jednoznacznie ocenić wpływ stanu szla- checkiego na rzšdy w państwie. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ €€€€€€ Historiografia w œlad za politykami Pierwszej Rzeczypospolitej zwykła często obarczać winš za następujšcy ostatecznie rozkład i upadek państwa polskiego szlachtę, szczególnie możnowładztwo. Poglšd taki, słuszny u polityka, nie może zado- wolić historyka. Trzeba to podkreœlić przy oma- wianiu tego okresu naszych dziejów, w którym na skutek rozwoju sytuacji ekonomicznej Europy wytworzyły się podstawy, chyba nieodwracalne, do hegemonii szlachty w państwie. Urbanizacja Europy zachodniej, wywołujšca w ostatecznym efekcie agraryzację Eurapy œrodkowej, dała szlach- Cie polskiej możliwoœci, jakich nie miała w okre- sie wielkiego kryzysu feudalizmu w XIV-XV wieku szlachta zachodnioeuropejska. Możliwoœci te szlachta polska wykorzystała w pełni. Na dal- szy rozwój państwa wpłynęło to zdecydowanie ujemnie. Obcišżanie jednak ówczesnego rycer- 310 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stwa i szlachty pretensjami za wykorzystanie szansy, jakš dawał im razwój sytuacji w Europie, byłoby postępowaniem ahistorycznym. Dšżenie do maksymalnych korzyœci własnych, zwiększania €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dochodów, dóbr, zmniejszenia obcišżeń, wycišga- nia korzyœci osobistych przy okazji służby pu- blicznej itp. stanowiło cechę typowš dla człowieka €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œredniowiecza i nieporozumieniem byłoby przy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kładanie do niego na przykład miarki współczes- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nego, dzisiejszego poczucia obywatelskiego. Omawiany przez nas okres przyniósł dodat- kowe, niezwykle istotne dla dalszego rozwoju szlachty, a szczególnie możnowładzctwa polskiego wydarzenie. Było nim niewštpliwie zapoczštko- wane powołaniem na tron polski księcia litew- skiego Władysława Jagiełły połšczenie (w różnych formach) państwa polskiego z państwem litewsko- -ruskim: Unia przyniosła w pierwszym okresie możliwoœć sukcesu w rozgrywce z najpotężniej- szym i najgroŸniejszym przeciwnikiem państwa polskiego - zakonem krzyżackim, pozwoliła na efektowne zwycięstwo grunwaldzkie i dapomogła w prowadzeniu żmudnej wojny trzynastoletniej. Konieczna w swej genezie, ułatwiła jednoczeœnie - w okresie póŸniejszym - budowę olbrzymich latyfundiów możnowładczych, umożliwiajšc ufor- mowanie się warstwy możnych stojšcych ponad państwem, nie zależnych już, jak to ma miejsce najczęœciej jeszcze w XV wieku, od łaski królew- skiej, od królewskiego poparcia. Przed niełatwym zadaniem staje badacz za- mierzajšcy porównywać tendencje rozwojowe póŸnoœredniowiecznego państwa polskiego z roz- wojem innych państw europejskich. Trudno bo- wiem ustalić zespół elementów porównywalnych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i występowanie ich w czasie. Konfrontacje Polski z krajami zachodnioeuropejskimi, Francjš, a szcze- 311 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gólnie chyba Angliš, nie. mogš przynieœć zado- walajšćych rezultatów ze względów, o których już wyżej była mowa. Punktem odniesienia mo- głyby stać się inne kraje œrodkowej Europy- przede wszystkim Czechy i Węgry. Ale i w tym przypadku zadanie nie jest łatwe. W XIV wieku obydwa te kraje, posiadajšce podobnš jak Polska strukturę społecznš, przeżywały okres rozwoju przejawiajšcego się między innymi w tendencjach centralizacyjnych, reprezentowanych przez monar- chię. W Czechach była to dynastia luksemburska, wcišgajšca kraj w orbitę uniwersalistycznego programu cesarstwa, na Węgrzech - Andega- weni, a potem również Luksemburgowie. Już wiek XV przyniósł jednak rozejœcie się dróg rozwojowych trzech państw œrodkowej Euro- py, co nie pozostało bez w:pływu na kształtowanie się w nich obozu władzy. Czechy przeżyły burzli- wy okres :ruchów religijnych i społecznych, ze €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€znacznym osłabieniem roli państwa tak wewnštrz kraju. jak i w polityce zagranicznej. Węgry, za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€grożone inwazjš tureckš, tracšc stopniowo coraz to większe połacie terytorium, rozbite cišgłymi walkami o tron węgierski pomiędzy wieloma pre- tendentami, uległy wreszcie w poczštkach XVI wieku podziałowi. Obydwa kraje, przechodzšce €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w XVI wieku pod władzę Habsburgów, przestały odgrywać większš rolę politycznš na arenie mię- dzynarodowej. W końcu utraciły niezależnoœć i połšczyły swe losy z interesami monarchii habs- burskiej, razem z niš wchodzšc póŸniej w system państwa scentralizowanego. Polska - jako jedyna - w XIV i XV wieku potrafiła przeabrazić się z małego kraju œrodko- woeuropejskiego w potężne państwo, które obro- niło niezależnoœć i wzmocniło swš pozycję w Euro- pie, stwarzajšc warunki do samodzielnoœci polity- cmej, ale i odrębnego rozwoju społecznego. 312   ROMAN HECK  €€€€€€€€ POLSKA W DZIEJACH POLITYCZNYCH EUROPY OD połowy XIV,DO SCHYłKU XV WIEKU Główne problemy polityki europejskiej póŸnego œredniowiecza Zjednoczone Królestwo Polskie ostatnich Pia- stów i pierwszych Jagiellonów zmalazło się w XIV i XV wieku w nowej sytuacji politycmej różnej od warunków, w których żyła Polska epoki roz- drobnienia feudalnego. Zmniejszyło się znaczenie dawnych głównych czynników politycmych ka- tolickiej Europy: !papiestwa i cesarstwa. Formo- wały się nowego typu manarchie narodowe na Zachodzie i państwa wielonarodawoœciowe na Wschodzie kontynentu europejskiego. Rodziły się, wyrastajšc z ówczesnej rzeczywistoœci gospodar- czej, społecznej i politycznej, nowe pršdy ideolo- giczne, które w swoisty sposób wpływały na umy- sły i decyzje polityków. Przyjrzyjmy się nieco bliżej ówczesnej sy- tuacji europejskiej. Głowš duchowš katolickiej Europy miał być w myœl œredniowiecznej doktry- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ny politycmej głoszonej przez Koœciół papież. Jednakże epoka dominacji papieży nad władcami œwieckimi należała już do przeszłoœci. Przyczy- niła się do tego niewola awiniońska papieży, schizma zachodnia, a następnie rozkład moralny 313 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kurii rzymskiej u schyłku XV wieku. Przekup- stwo dworu papieskiego słynęło wówczas w całej Europie. Dał wyraz powszechnej opinii na ten temat duchowny kronikarz czeski XIV wieku pi- szšc o ówczesnej kurii: Przychylnoœć ci tam okażš w różnych słowach €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€uzyskasz jš bardzo łatwo, gdy zadzwonisz pełnš sakwš. W tych warunkach w społeczeństwach katolic- kich rodziły się rozmaitego rodzaju pršdy anty- kurialne. Narastały one w samym Koœciele, czy to w formie dšżšcego do reformy organizacji ko- œcielnej ruchu soborowego, czy to w postaci po- tępiajšcych papiestwo i zepsucie kleru herezji, takich jak wiklefizm w Anglii i husytyzm w Cze- chach. Narastały również w społeczeństwie œwiec- kim, co znalazło między innymi wyraz w ogło- szeniu przez Karola VII tak zwanej sankcji pra- gmatycznej (1438), pozbawiajšcej papieża znacz- nej częœci dochodów z Koœcioła francuskiego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i wpływu na obsadzanie stanowisk duchownych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€we Francji, bšdŸ też w głosach czołowych teore- tyków politycznych Niemiec XV wieku domaga- jšcych się likwidacji wyzysku finansowego Rzeszy przez kurię. Upadek autorytetu papieży, aczkolwiek znacz- ny, nie był jednak całkowity. Nie oznaczał też zupełnej utraty wpływów politycznych kurii rzymskiej w Europie. Papież w dalszym cišgu cieszył się autarytetem zwierzchnika i głowy Koœcioła, a niezliczona armia kleru zapewniała €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mu dotarcie zarówno do dworów, jak i do ludu. Wykorzystujšc to niektórzy bardziej utalentowani 314 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i energiczni papieże tej epoki starali się o przy- wrócenie prymatu Stolicy Apostolskiej w życiu politycznym przez podejmowanie akcji jednoczš- cych państwa katolickie dla realizacji wspólnych ogólnochrzeœcijańskich zadań. Tak więc Marcin V organizował walkę przeciw husytom, Eugeniusz IV doprowadził do unii z Koœciołem wschodnim we Florencji (1439), a Pius II starał się zjednoczyć władców chrzeœcijańskich do walki przeciw Tur- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kom. Tego rodzaju usiłowania nie spotykały się na ogół z aprobatš wszystkich dworów europejskich i przynosiły niejednokrotnie skromne rezultaty. Każde państwo pilnowało własnych interesów, a do polityki Rzymu odnosiło się z rezerwš i nie- ufnoœciš. Wszelkie akcje papieskie popierano je- dynie wtedy, kiedy spodziewano się po nich wła- snych korzyœci. Tak na przykład na wezwanie Marcina V do walki przeciw husytom odpowie- dzieli w głównej mierze Niemcy i Węgrzy pod- legajšcy pretendujšcemu do władzy w Czechach królowi Węgier i Niemiec - Zygmuntowi Luk- semburskiemu. Dodatkowym bodŸcem było tu antyniemieckie ostrze czeskiego ruchu husyckiego. W propagowane przez papieży akcje antytureckie angażowały się czynnie jedynie państwa zagro- żone bezpoœrednio przez Turków, natomiast inne kraje nie kwapiły się do ponoszenia na ten cel poważniejszych ofiar. Gdy papież Pius II zwołał w 1459 roku do Mantui kongres katolickich wład- ców europejskich dla organizacji walki przeciw Turkom, mimo usilnych zaproszeń i długiego ocze- kiwania w miejscu obrad, nie przybył żaden mo- narcha, a nadsyłane przez poszczególne kraje z wielkim opóŸnieniem poselstwa nie deklarowały konkretnych zobowišzań. Jeœli przodownictwo polityczne i duchowe pa- piestwa stawało się w owej epoce coraz bardziej 315 €€iluzoryczne, to jeszcze złudniejsza okazała się zwierzchnoœć cesarzy rzymskich nad katolickimi krajami Europy, której od dawna większoœć kra- jów.nie uznawała. Wieki XIV i XV przyniosły dalsze osłabienie pozycji władców cesarstwa za- chodniego. Ludwik Wittelsbach Z trudem utrzy- mywał się na tronie w rywalizacji z Habsburga- mi, w ostrym konflikcie z papieżem. Jego następca Karol IV Luksemburg czuł się w pierwszym rzę- dzie królem Czech, a sprawy Rzeszy traktował jako drugoplanowe. Wydana przez niego słynna Złota bulla (1356) przyczyniła się do pogłębienia rozbicia Niemiec i osłabienia władzy cesarskiej. Obdarzony znacznym talentem politycznym syn Karola IV, król Węgier Zygmunt Luksem- burski, po objęciu w 1410 roku władzy Rzeszy, wykorzystał schizmę zachodniš i doprowadziwszy na soborze w Konstancji (1414-1418) do przywró- cenia jednoœci Koœcioła katolickiego podniósł chwilowo autorytet cesarski w œwiecie. Występu- jšc w roli sprzymierzeńca i opiekuna zakonu krzyżackiego oraz wodza krucjat antyhusyckich, jednoczył wokół siebie w imię patriotyzmu nie- mieckiego ksišżšt i miasta Rzeszy. Podobnš poli- tykę prowadził rzšdzšcy po nim krótko Albrecht II Habsburg. Już jednak jego następca Fryderyk III Habsburg (1440-1493) słynšł jako jeden z naj- niedołężniejszych panujšcych Niemczech. W omówionych wyżej warunkach papież i ce- sarz nie odgrywali faktycmej roli przewodników chrzeœcijaństwa. Ujšł to plastycznie w połowie XV wieku Eneasz Sylwiusz Piccolomini, póŸniej- szy papież Pius II, piszšc: "Chrzeœcijaństwo nie posiada głowy, której wszyscy chcieliby słuchać. Ani papieżowi, ani cesarzowi to co się im należy nie jest oddawane. Brak wszelkiej czci i posłu- szeństwa. Papieża i cesarza traktuje się jako czcze imiona i malowane głowy." 316 Kraje. Europy zachodniej przeżywały w tym okresie poważny kryzys polityczny. Anglia i Fran- cja w-ykrwawiały się w długotrwałej wojnie stu- letniej (1337-1453), wstrzšsane potężnymi zabu- rzeniami społecznymi. Wprawdzie Francja wyszła z tej wojny wzmocniona i rozpoczęła w czasach Ludwika XI budować podstawy swej nowożytnej potęgi, ale Anglia po jej zakończeniu pogršżyła się w odmętach wojny domowej zwanej walkš Dwóch róż (1455-1485). Rozbite na drobne pań- stewka Włochy wyczerpywały swš energię w in- trygach i ustawicznych drobnych wojnach lokal- nych. Państwa Półwyspu Iberyjskiego nie odgry- wały w skali Europy poważniejszej roli. Dopiero małżeństwo Izabeli kastylskiej z Ferdynandem aragońskim (1496) doprowadziło po dziesięciu la- tach do zjednoczenia obu głównych krajów tego rejonu i położyło podwaliny pod rozkwit Hisz- panii. Państwa skandynawskie żyły własnymi od- rębnymi problemami. Potężna w XIV wieku Da- nia walczyła przez długi czas z Hanzš i musiała w końcu pójœć wobec niej w pokoju stralsundz- kim (1370) na ustępstwa. U schyłku XIV wieku udało się w Danii w unii kalmarskiej (1397) do- prowadzić do zjednoczenia trzech krajów skandy- nawskich: Danii, Szwecji i Norwegii w rękach władców duńskich, ale utrzymanie jednoœci tak rozległego państwa przy mocnej opozycji Szwe- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dów wyczerpywało siły Duńczyków. W omawianym tu okresie istotnym czynni- kiem polityki europejskiej stało się niebezpieczeń- stwo tureckie. Turcy osmańscy po zajęciu w 1360 roku Adrianopola stanęli mocnš stopš na Pół- wyspie bałkańskim. W 1389 roku opanowali Ser- bię, a następnie Bułgarię. W kilkadziesišt lat póŸ- niej (1453) zdobyli Konstantynopol, likwidujšc istniejšce przeszło tysišc lat cesarstwo bizantyń- 317 €€€€€€€€€€€€€€€€€skie. W 1475 roku opanowali Kaffę, kolonię genu- eńskš na Krymie, i uzależnili od siebie Tatarów krymskich, wreszcie w roku 1484 usadowili się u ujœć Dniestru i Dunaju w dwu ważnych por- tach czarnomorskich Kilii i Białogrodzie. Zorganizowanie obrony przed Turkami sta- nowiło przez wiele dziesištków lat przedmiot per- traktacji dyplomatycznych między dworami Euro- py oraz szeregu różnego rodzaju wielkich planów politycznych. Wydarzenia w Europie zachodniej i sprawa turecka miały oczywiœcie pewien wpływ na ów- czesnš sytuację Polski, ale znacznie ważniejsze dla jej położenia było to, co działo się wówczas w bezpoœrednim sšsiedztwie, czyli w Europie œrod- kowej i wschodniej, a zmiany zachodziły tu olbrzymie. Od tego, jak Polska na nie zareaguje, zależała jej przyszłoœć. Przeglšd należy zaczšć od sojusznika Polski Łokietka i Kazimierza Wielkiego - Węgier. Kilka reform wewnętrznych XIV wieku wzmocniło sy- stem administracyjny i siłę militarnš monarchii €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€węgierskiej. Eksploatacja wydajnych kopalń złota, srebra i miedzi w Słowacji zapewniała skarbowi państwowemu znaczne dochody i przyczyniała się do ogólnego rozkwitu gospodarczego kraju. Węgry za czasów Ludwika I Wielkiego znalazły się u szczytu potęgi politycznej, tworzšc rozległš, wielonarodowoœciowš monarchię feudalnš, w któ- rej sami Węgrzy stanowili mniejœzoœć. Mimo za- grożenia tureckiego Królestwo Węgierskie, dŸwi- gajšce od schyłku XIV wieku główny ciężar osło- ny Europy przed nawałš tureckš, należało w XV wieku do rzędu najpotężniejszych państw Europy czy to za panowania Zygmunta Luksemburskiego, który w oparciu o nie sięgnšł po godnoœć cesar- skš, czy też Macieja Korwina, który zdołał opa- nować większoœć ziem Korony Czeskiej: Morawy,  318 €€€€€€€€€€Œlšsk i Łużyce oraz odebrać cesarzowi Frydery- kowi III Wiedeń. Jeœli Węgry stały się w tej epoce potęgš, to innymi drogami potoczyły się dzieje sšsiadujš- cych z Polskš od południowego zachodu Czech. I one były poczštkowo mocarstwem na skalę europejskš. Dwaj pierwsi Luksemburgowie Jan i Karol IV poszerzyli znacznie granice Korony czeskiej, przyłšczajšc do niej Œlšsk i Łużyce, a przejœciowo nawet odległš Brandenburgię. W czasach Karola państwo przeżywało okres buj- nego rozkwitu gospodarczego i kulturalnego po- łšczonego jednak z poważnš groŸbš germanizacji kraju. Jednoczeœnie władza panujšcego natrafiała na silny opór feudałów, co przyniosło poważny kryzys polityczny za rzšdów mniej utalentowane- go monarchy Wacława IV. Wyrazem spadku auto- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rytetu władcy Czech był między innymi fakt, że Wacław został pozbawiony w 1400 roku tronu cesarskiego w Niemczech. Rewolucja husycka, w której wyładowały się narastajšce ostre sprzecznoœci klasowe oraz anta- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ gonizmy narodowe między Czechami a Niemcami, pogršżyła kraj na długie lata w ogniu bratobój- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czej walki i sprowadziła pustoszšce go krucjaty. Wyniszczone długotrwałymi wojnami husyckimi €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ (1420-1434) i anarchiš póŸniejszego długiego bez- królewia (1439-1453) Czechy próbowały podnieœć €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€się z upadku w czasach króla-husyty Jerzego z Podiebradów lecz nowa wojna domowa między €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ wspieranymi przez kurię papieskš katolikami a husytami, wykorzystana przez króla Węgier Macieja Korwima, przyczyniła się do zupełnego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rozbicia jednoœci Korony Czeskiej. Dopiero po zgonie Macieja następny po Jerzym król czeski Władysław II Jagiellończyk, zostawszy w 1490 ro- ku także władcš Węgier, mógł przywrócić jed- noœć ziem Królestwa czeskiego. Panowanie jagiel- 319 lońskie przyczyniło się do pewńego uspokojenia wewnętrznego i postępu gospodarczego w Cze- chach, lecz nie zapobiegło w pełni tamtejszym konfliktam społecznym ani nie odnowiło dawnego międzynarodowego znaczenia Czech. Na północnym zachodzie graniczyła z Polskš Marchia Brandenburska. W interesujšcej nas epo- ce przechodziła ona doœć zmienne koleje. Po wy- gaœnięciu dynastii askańskiej rzšdy sprawowali Wittelsbachowie, których ostatecznie zmusił do rezygnacji na rzecz swoieh synów Karol IV król Czech. Od 1378 roku dzierżył Marchię Zygmuńt Luksemburski; gdy w kilka lat póŸniej został on także władcš Węgier zaczęło Polsce grozić nie- bezpieczeństwo szachowania jej z północy i po- łudnia. Dlatego też zapewne z zadówoleniem przy- jęto w Krakowie wiadomoœć o przekazaniu przez Zygmunta w 1415 roku Marchii burgrabiemu no- rymberskiemu Fryderykowi Hohenzollernowi. Ho- henzollernowie w tym okresie mogli wydawać się o tyle mniej groŸni, Ÿe po usadowieniu się w Marchii, zabiegali usilnie o przyjażń dworu krakowskiego. NiebeZpiecznym sšsiadem Polski na północy było państwo Zakonu w Prusach. Na podbitej ziemi Prusaków i zagrabionym Polsce Pomorzu Gdańskim stworzyli Krzyżacy zasobnš ekonomicz- nie i silnš militarnie organizację państwowš. Re- zydujšcy w Malborku wielki mistrz mógł liczyć na poparcie prowincji zakonnych w Inflantach i w Niemczech. Chociaż w drugiej połowie XIV wieku ekspansja terytorialna Krzyżaków uległa zahamowaniu, to jednak siła, jakš reprezentowali, stanowiła dla ich sšsiadów pod wieloma względa- mi duże niebezpieczeństwo. Litwa była w XIV wieku jednš z czołowych potęg Europy wschodniej. Wykorzystujšcrozdrob- nienie feudalne na Rusi i ciężki ucisk tamtejszej 320 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ludnoœci przez Tatarów, prowadziła szerokš eks- pansję terytorialnš na ziemie ruskie, szczególnie w czasach panowania wielkiego księcia Olgierda, który przyłšczył do Litwy ńastępujšce ziemie: witebskš, miivskš, połockš, siewierskš, czernichow- skš, kijowskš oraz Podole i znacznš częœć Woły- nia: W ekspansji tej Litwa napotykała konkuren- tów: Tatarów; ksišżšt moskiewskich i Polaków. Sytuacja Litwy ulegała jednak stopniowo nie- korzystnym zmianom. Wielkie pogańskie państwo litewskie nie było w stanie przeciwstawiać się naporowi wspieranych przez rycerstwo Europy zachodniej Krzyżaków na zamieszkałš przez Li- twinów Litwę właœciwš. Zakon, wykorzystujšc za- targi wewnętrzne na Litwie, zmusił w 1382 roku Wielkiego księcia Jagiełłę do rezygnacji ze Żmu- dzi aż po rZekę Dubissę. Napór krzyżacki dopro- wadził Litwę do szukania oparcia w Polsce, co uratowało wprawdzie Wielkie Księstwo Litew- skie od niebezpieczeństwa krzyżackiego, ale za pomoc należało płacić. Polacy dšżyli do wcielenia Litwy do Korony, a gdy okazało się to niemożli- we, do podporzšdkowania jej władzy królów pol- skich i zagarnięcia niektórych spornych ziem po- granicznych: Wołynia i Podola. Stosunki z Polskš były jednym z trudniejszych frontów polityki li- tewskiej w XV wieku. Drugim trudnym dla Litwy frontem były jej stosunki z Moskwš. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Krzepnšce państwo moskiewskie występowa- ło z programem zjednoczenia pod swym pano- waniem wszystkich ziem ruskich i wyzwolenia ich zarówno spod jarzma tatarskiego, jak i panowa- nia Litwy. Etniczne pokrewieństwo ludnoœci całej Rusi oraz wspólnota wiary prawosławnej stwa- rzały podatny grunt dla jego realizacji. Sukcesy, jakie osišgnęła w XV wieku Moskwa, były po- ważne. OPielski ksišżę moskiewski Iwan III Srogi €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zlikwidował w 1478 roku niezależnoœć potężnego, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€ 321 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€szukajšcego daremnie pomocy w Wilnie, Wielkie- go Nowogrodu. W 1480 roku wyzwolił swe pań- stwo ostatecznie od zawisłoœci Tatarów, a w pięć lat póŸniej zajšł sprzymierzone z Litwinamiksię- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stwo twerskie. Wreszcie w kolejnych zwycięskich wojnach z wielkim księciem litewskim Aleksan- drem w latach 1492-1494 i 1500-1503 odebrał następujšce ziemie: siewierskš, czernichowskš oraz WiaŸmę i tereny nad górnš Okš. Po upadku Kon- stantynopola państwo moskiewskie, jako jedyne wówczas państwo prawosławne, zaczęło nawišzy- wać do bizantyńskiej i rzymskiej tradycji cesar- skiej, a jego władcy, przybierajšc herb czarnego orła bizantyńskiego, używali od czasów Iwana III tytułu carów. Moskwa miała stać się według po- wstajšcych wtedy na Rusi ambitnych teorii ko- lejnš stolicš wielkiego imperium œwiatowego- "trzecim Rzymem", po którym "czwartego już nigdy więcej nie będzie". Ważnš rolę w rywalizacji moskiewsko-litew- skiej na terenie Rusi odgrywali Tatarzy. Dopóki powstały w XIII wieku zachodni chanat tatarski, zwany Złotš Ordš, był względnie jednolity, do- póty dzierżył bez większych przeszkód władzę zwierzchniš na Rusi. Jednakże od połowy XIV €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wieku Złota Orda przeżywała poważny kryzys wewnętrzny. W zwišzku z tym poniosła w dru- giej połowie tego stulecia wiele poważnych klęsk w walce z Litwš, Moskwš i efemerycznym wiel- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kim państwem mongolskim Tamerlana. W XV €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wieku kryzys uległ dalszemu pogłębieniu. Ze Zło- tej Ordy wyodrębniło się kilka samodzielnych chanatów: krymski (1427), kazański (1436) i astra- chański (połowa XV wieku). Wreszcie w 1475 roku chanat krymski musiał uznać zwierzchnictwo tu- reckie, ale w dalszym cišgu w drugiej.połowie XV i poczštkach XVI wieku odgrywał ważnš rołę w rywalizacji moskiewsko-litewskiej o wła- €€€€€€€€€€€€€€322 dzę na Rusi. W XV stuleciu Litwa współpraco- wała na ogół politycznie i wojskowo ze Złotš Ordš, podczas gdy rzšdzony przez dynastię Gire- jów rozwijajšcy się dynamicznie chanat krymski był najczęœciej sojusznikiem Moskwy i napastował niejednokrotnie ziemie Wielkiego Księstwa Litew- skiego. W 1502 roku chan krymski Mengli Girej€ rozbił i zlikwidował Złotš Ordę. Ekspansja monarchii Kazimierza Wielkiego i epizod andegaweński Czasy panowania Kazimierza Wielkiego na- leżš do jednych z najjaœniejszych kart przeszłoœci naszego narodu. Powszechnie ocenia,się bardzo wysoko zasługi tego wybitnego króla w dziedzi- nie polityki wewnętrznej, podniesienia poziamu gospodarczego kraju, reform prawnych i admini- stracyjnych. W œwiadomoœci przeciętnego Polaka Kazimierz Wielki to król, który "zastał Polskę drewnianš, a zostawił murowanš". Jednoczeœnie tenże przeciętny Polak skłonny jest obwiniać po- lityków polskich owych czasów, z panujšcym na czele, o zbytniš ustępliwoœć wobec sšsiadów, o re- zygnację ze Œlšska i Pomorza. Kazimierz ma opi- nię króla pokojowego, jak gdyby zaniedbujšcego rycerskš tradycję swego mężnego ojca Władysła- wa Łokietka. W rzeczywistoœci sšdy przypisujšce Polsce kazimierzowskiej skłonnoœć do utrzymywania po- koju za wszelkš cenę sš niesłuszne, a twierdzenia, że owe czasy sš czasami rezygnacji terytorial- nych i małej aktywnoœci w polityce zewnętrznej odbiegajš daleko od prawdy historycznej. Rze- komej pokojowoœci monarchii Kazimierza Wiel- kiego przeczy dziesięć dobrze przygotowanych wojen, na ogół zaczepnych, toczonych przeważnie 323 poza granicami kraju. Rzekomej skłonnoœci do re- zygnacji zadaje kłam fakt, że na poczštku pano- wania tego króla Polska liczyła 106000 km powierzchni€ i około 600000 mieszkańców, a pod koniec jego rzšdów 270000 km i około 1300000 mieszkańców. Wprawdzie znacznš częœć nabytków teryto- rialnych stanowiły ziemie Rusi Halickiej, co za- poczštkowało drogę do przekształcania się Kró- lestwa Polskiego w państwo wielonarodowoœciowe z wszystkimi konsekwencjami. Dało to również asumpt do pojawienia się głosów krytyki, że na skutek ekspansji wschodniej musiano zrezygno- wać z rdzennych ziem polskich na zachodzie. Kry- tyka ta jednak nie jest w pełni słuszna. Przyłš- czono przecież do Królestwa wiele ziem etnicznie polskich, jakKujawy, ziemię dobrzyńskš, wschow- skš, wałeckš, Mazowsze, Santok i Drezdenko. Tak więc nabytki były bardzo poważne. Fakt, że tylko te, zresztš bardzo liczne, ziemie odzyskano, nie był winš ówczesnych polityków, lecz wynikiem realnych możliwoœci.Zabór Rusi Halickiej na- tomiast, mimo wielu ujemnych aspektów, œwiad- czył o politycznej aktywnoœci państwa, podobnej do tej, jakš rozwijały współczeœnie sšsiednie prężne państwa Europy œrodkowej i wschodniej. Naczelnym zadaniem polityki Kazimierza Wielkiego od poczštków jego panowania stało się rozerwanie potężnej koalicji krzyżacko-czeskiej. Na konfrontację sił z połšczonymi potęgami Czech i Zakonu nie można było sobie pozwolić. Za cza- sów Łokietka wypadła ona dla Polski wielce nie- szczęœliwie. Nie tylko nie odzyskano zajętego przez Krzyżakóww 1308 roku Pomorza Gdańskiego, lecz utracono dodatkowo Kujawy i ziemię dobrzyńskš oraz musiano się pogodzić ze zhołdowaniem przez króla czeskiego Jana Luksemburczyka niemal ca- łego Œlšska i Mazowsza. Zagadnienie zjednoczenia państwa polskiego w pierwszej połowie XIV wie- 324  ku przedstawiono w innym miejscu. Tu jednak zachodzi koniecznoœć poruszenia niektórych kwe- stii z nim zwišzanych, bez czego zrozumienie polskiej polityki zagranicznej w omawianej epoce byłoby niemożliwe. Przed Kazimierzem Wielkim stanęło zadanie zneutralizowania jednego z dwóch groŸnych przeciwników dla: zapewnienia sobie do- godnej płaszczyzny do rozgrywki z drugim. Temu ; celowi służyło zbliżenie do Luksemburgów, które nastšpiło na zjeŸdzie wyszehradzkim w 1335 roku. Jan Luksemburski zrezygnował za 20000 kóp gro- szy czeskich z pretensji do korony polskiej, wiel- ce dla dynastii piastowskiej niebezpiecznych. Po- nadto wspólnie z przyjaznym Kazimierzowi mo- ; narchš węgierskim Karolem Robertem wydał ko- rzystny dla Polski wyrok w jej sporze z Zako- nem, prZewidujšcy zwrot ziemi dobrzyńskiej i Kujaw państwu polskiemu. Za ustępstwa Luksemburgów trzeba było jed- nak płacić i to nie tylko tysišcami groszy. Jan uzyskał od króla polskiego rezygnację z pretensji do tych księstw œlšskich, które uznały jego wła- dzę oraz Mazowsza (9 lutego 1339). Przyjazne od 1335 roku stosunki z Czechami pozwalały Kazimierzowi na rozegranie sprawy krzyżackiej. Polska nie chciała zrazu zgodzić się na wyrok wyszehradzki, ponieważ nie zaspokajał on w pełni jej aspiracji i domagała się nie tylko ziemi dobrzyńskiej i Kujaw, lecz także Pomorza. Podejmowane przez Jana Luksemburskiego i jego syna Karola próby poœrednictwa nie przynosiły wyników. Polacy nie chcieli wystawić aktu zrze- czenia się Pomorza, a Krzyżacy nie zamierzali oddać Kujaw i ziemi dobrzyńskiej. W tej sytuacji, , aby zaszachować Krzyżaków z innej strony, za- warto 24 lutego 1343 roku sojusz wojskowy z ksiš- żętami Pomorza Zachodniego Bogusławem V, Bar- nimem IV i Warcisławem V, którzy przyrzekli 325  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2ee35494 3011fa36 886 2c a91e 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 ROMAN HECK poprzeć zbrojnie Polskę na wypadek wojny z Za- konem oraz zobowišzanie się, że nie przepuszczš przez swe ziemie posiłków œpieszšcych z Niemiec do Krzyżaków. Układ został umocniony małżeń- stwem Bogusława V z najstarszš córkš króla polskiego Elżbietš. W ten sposób grożono Krzyża- kom wojnš w niezbyt korzystnych dla nich wa- runkach politycmych i strategicznych. Wydaje się, iż wojnę z Zakonem rozpoczęto by w przypadku, gdyby nie można było odzyskać ziem utraconych w ostatnich latach panowania Łokietka - Kujaw i ziemi dobrzyńskiej innš drogš. W każdym razie sojusz zachodniopomorski stanowił dobrš pozycję wyjœciowš do bezpoœred- nich pertraktacji z Zakonem zakończonych 8 lip- ca 1343 roku pokojem w Kaliszu, na mocy któ- rego Polska odzyskiwała Kujawy i ziemię do- brzyńskš, zrzekła się natomiast pretensji do Po- morza, ziemi chełmińskiej i michałowskiej. Ka- zimierz obiecywał ponadto nie używać tytułu pana Pomorza. Zawarcie pokoju kaliskiego zwy- kło się uważać często za akt rezygnacji, za nie- powodzenie polityczne. Tymczasem współczeœni patrzyli na pokój kaliski w zupełnie inny sposób. Czternastowieczny historyk polski Janko z Czarn- kowa przedstawiał go słusznie jako duży sukces politycmy, który przywrócił Polsce ziemie utra- cone za czasów Łokietka. Pomorza wprawdzie nie odzyskano, ale wojna o nie nie rokowała wobec ówczesnego stosunku sił Polski i Zakonu poważ- niejszych szans powodzenia. Jeœli zbliżenie z Luksemburgami ułatwiło ko- rzystne rozegranie sprawy krzyżackiej, to z kolei zawarcie pokoju na północy umożliwiło Polakom podjęcie bardziej aktywnej polityki w stosunku do Czech i powrót do kwesti œlšskiej. Akcję politycznš na Œlšsku podejmowano zrazu bardzo ostrożnie, starajšc się nie zadraż- 326 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niać stosunków z Czechami. W latach 1341-1342 wzišł Kazimierz Wielki w zastaw od księcia Bo- lesława brzeskiego okręg Byczyny, Kluczborka i Wołczyna. Chociaż przejšł je w posiadanie za zgodš króla czeskiego, którego prawa zwierzchnie do tych ziemI nie zostały naruszome, posunięcie to miało pewne znaczenie polityczne i mogło stano- wić poczštek dalszych kroków na Œlšsku. Kolej- nym, już bardziej œmiałym przedsięwzięciem było odzyskanie Wschowy. Korzystajšc z zatargu księ- cia żagańskiego Henryka V z królem czeskim, Kazimierz uderzył w lipcu 1343 roku na posiad- łoœci Piasta œlšskiego i przyłšczył na stałe do Polski pograniczny okręg Wschowy, oczywiœcie nie wzbudziło zachwytu w Pradze, gdzie tego ro- dzaju pomocy wcale sobie nie życzano. Toteż kie- dy Henryk V pogodził się z Luksemburgami, ci przyrzekli mu dopomóc w odzyskaniu ziem utra- conych na rzecz Kazimierza Wielkiego, lecz w rze- czywistoœci przyrzeczenia tego nie spełnili. Zajęcie Wschowy i reakcja Pragi na ten krok były pierwszymi bardziej wyraŸnymi ozna- kami pogarszania się poprawnych od kilku lat wzajemnych stosunków. Uległy one dalszemu za- ostrzeniu na skutek zabiegów czeskich o przyłš- czenie diecezji wrocławskiej do powstałej w 1344 roku archidiecezji praskiej, co zerwałoby jej zwiš- zek z metropoliš gnieŸnieńskš i umocniło pano- wanie Luksemburgów na Œlšsku. Starania te spotkały się z kontrakcjš polskš , w wyniku któ- rej plany luksemburskie zostały zniweczone. W tych warunkach , majšc zabezpieczony po- kojem kaliskim front północny, Polska zdecydo- wała się przystšpić na poczštku 1345 roku do wielkiej koalicji antyluksemburskiej, obejmujšcej: cesarza Ludwika Wittelsbaha , Ludwika I Węgier- skiego, Austrię, Miœnię i Brandenburgię. Zapew- niono sobie także sojuszników na Œlšsku w Bolku 327 II œwidnickim i Władysławie księciu bytomskim. W rozpoczętej wiosnš 1345 roku wojnie ważnym polem działania był Œlšsk. Jednakże koalicja antyluksemburska działała niezbyt konsekwentnie: Kiedy cesarz Ludwik pod- pisał z królem czeskim pokój w Gubinie 15 sierp- nia 1345 roku, Polacy musieli zrezygnować z woj- ny o Œlšsk, która bez pomocy sojuszników nie miała poważniejszych szans powodzenia, i zawarli zawieszenie broni. W następnych latach szanse jeszcze bardziej się zmniejszyły, gdyż w 1346 ro- ku wybrano Karola IV Luksemburczyka na tron niemiecki. Panowanie jego w Rzeszy zostało moc- no ugruntowane po œmierci Ludwika Wittelsba- cha, z którym musiał walczyć o władzę. Karol IV jako władca Rzeszy zdołał podpo- rzšdkować sobie Brandenburgię i ksišżšt Pamo- rza Zachodniego. W takiej sytuacji dalsze konty- nuowanie wojny œlšskiej było ńie tylko bezcelo- we, ale wręcz szkodliwe. Mogło doprowadzić do zaatakowania Polski wzdłuż całej granicy za- chodniej i odnowienia się groŸnego sojuszu czesko-krzyżackiego. Temu œmiertelnemu niebez- pieczeństwu należało jak najszybciej zapobiec. Elastyczna dyplamacja polska stanęła na wysokoœci - zadania. Powrócono znów do komcepcji ugody z Czechami i 22 listopada 1548 róku zawarto z Karolem IV pokój i układ przyjaŸni w Namy- słowie. Chociaż Polska nie odzyskała Œlšska, po- rozumienie miało pewne dodatnie strony. Sankcjo- nowało zajęcie okręgu Wschowy oraz zabezpieczało Królestwo przed groŸbš wojny z Czechami i Rze- szš. Co więcej, w układzie pokojowym przewidy- wano nawet możliwoœć udzielenia przez Karola pomocy PoIakom w odzyskaniu strat terytorial- nych na rzecz Brandenburgii i Krzyżaków. W atmosferze pokoju i załagodzenia antago- nizmu z Karolem udało się Kazimierzowi szczęœli- 328 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wie rozegrać kapitalnš dla Polski sprawę Ma- zowsza. Podzielońe na trzy księstwa Mazowsze nie podlegało wówczas władzy króla polskiego. Najważniejsze z nich księstwo płockie było lennem czeskim. Otóż po œmierci księcia płockiego Bole- slawa (1351) Kazimierz Wielki zajšł ziemię płoc- kš, a pozostałych dwóch ksišżšt płockich w za- mian na ustępstwa terytorialne, skłonił do przy- jęcia zwierzchnictwa Polski, przyrzekajšc im uwolnienie Mazowsza od władzy królów czeskich, a w roku 1356 uzyskał rezygnację Karola IV z jego uprawnień. Sprawa zajęcia Rusi Halickiej wywołuje wœród historyków i ludzi interesujšcych się historiš Pol- ski żywe dyskusje, w których, z grubsza bióršc, wystę!pujš dwa przeciwstawne stańowiska. Zwo- lennicy jednego z nich uważajš, że ekspansja na Ruœ w jej ówczesnych rozmiarach przyczyniła się do wzmocnienia państwa polskiego, pomnożyła jego zasoby materialne, powiększyła potencjał lu- dnoœciowy, podniosła prestiż międzynarodowy, a nawet w pewnym stopniu dopomogła do przy- szłego zwycięstwa pod Grunwaldem. Zwolennicy drugiego potępiajš ekspansję ruskš jako czynnik, który odcišgał siły.narodu od walki o odzyska- nie etnicznie polskich ziem Œlšska i Pomorza ku wojnom zaborczym, zmierzajšcym do narzucenia zwierzchnictwa panów polskich ludnoœci ruskiej. Wydaje się, że można jeszcze sformułować poglšd trzeci, najbardZiej chyba zbliżony do prawdy historycznej, iż zabór Rusi Halickiej wbrew pozorom nie wzmocnił zbytnio Polski, zwłaszcza w epoce poprzedzajšcej bitwę pod Grunwaldem. Wojny o niš trwały bardzo długo (od 1340 do 1366 roku) i kosztowały wiele różno- rodnych ofiar. Zdobyta z takim wysiłkiem Ruœ przeszła wkrótce na dziesięć lat (1377-1387) pod panowanie węgierskie. Odzyskanie jej w 1387 ro- 329 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ ku naraziło Polskę na konflikt polityczny z Wę- grami; nie mówišc już o tradycyjnych na te zie- mie najazdach tatarskich. W tych warunkach efekty pewnych korzyœci gospodarczych w postaci możliwoœci prowadzenia akcji osadniczej i czer- pania zysków z handlu ze Wschodem były oku- pione zbyt chyba dużym wysiłkiem, jaki wkłada- no, by zabezpieczyć posiadanie tej ziemi. Z dru- giej jednak strony twierdzenia jakoby walka o Ruœ stanowiła wówczas przyczynę rezygnacji ze Œlšska czy Pomorza nie wydajš się słuszne. Polska Kazimierza Wielkiego nie odstšpiła od pla- nów odzyskania tych ziem i zaangażowanie w spra- wę ruskš nie stanęło na przeszkodzie w ich rea- lizacji. Po prostu zadecydował o tym realny układ sił politycżnych i militarnych. Do spraw zachodnich i północnych powracali politycy polscy nieustannie. Z projektami zabie- gów o odzyskanie Œlšska i Pomorza łšczyła się skierowana do papieża w 1364 roku suplika króla o unieważnienie traktatów, w których zrzekał się częœci ziem Królestwa Polskiego, i uwolnien.ie go od zatwierdzajšcych je przysišg. Dla pozyska- nia nowych wpływów na Œlšsku ożenił się Kazi- mierz z 1363 roku z Jadwigš, córkš najpotężniej- szego po Bolku II Piasta œlšskiego, Henryka V żagańskiego. Następnie po zgonie ostatniego księ- cia œwidnickiego Bolka II (1368) zgłaszał preten- sje do spadku po nim. Jeszcze mocniej angażowała się Polska na pół- nocy. W 1364 roku zajęto rejon ziemi wałeckiej, aby zbliżyć się do posiadłoœci ksišżšt Pomorza Zachodniego i przecišć łšcznoœć między państwem krzyżackim a Brandenburgiš. Dalszym postępem było uznanie w 1365 roku zwierzchnictwa pol- skiego przez posiadaczy Drezdenka i Santoka pa- nów von Osten. W 1368 roku uzyskano na mocy 330 €€€€€€€€układu z- margrabiš brandenburskim Ottonem Wittelsbachem Czaplinek i Drahim. Pod koniec panowania Kazimierza powstała koncepcja zwišzania z Polskš Pomorza Zachod- niego. Król polski usynowił w 1368 roku swego wnuka Katka księcia słupskiego, który uzyskiwał w ten sposób prawa do dziedziczenia tronu kra- kowskiego czy to po œmierci Kazimierza, czy też po przewidywanym w myœl porozumienia z Wę- grami Ludwiku Andegaweńskim, gdyby ten ostatni przeżywszy Kazimierza objšł rzšdy w Pol- sce. Realizacja tego planu zbliżyłaby Polskę ku Odrze i Bałtykowi. Oparcie polityczne monarchii Kazimierza Wielkiego w stosunkach międzynarodowych sta- nowił sojusz z Węgrami. Musimy zdawać sobie sprawę, że zjednoczone Królestwo Polskie, mimo poważnego wzmocnienia swych sił, sojuszu tego potrzebowało, że samo nie mogłoby sprostać kon- fliktom z potężniejszymi od niego sšsiadami. W przymierzu tym silniejszym partnerem były Węgry. One też przychodziły Polakom z pomocš w ich walkach na Œlšsku, Rusi oraz w różnych akcjach dyplomatycznych . Występujšce niekiedy twierdzenia jakoby Polska pełniła w owym okre- sie rolę satelity Węgier, wysługujšcego się mo- carstwowej polityce naszego południowego sšsia- da, nie wydajš się słuszne. Owszem, wyœwiad- czała Węgrom niemało usług, lecz czerpała ze współpracy z nimi różnego rodzaju korzyœci. Oczywiœcie, że za pomoc węgierskš należało płacić. W zamian za poparcie przeciw Luksem- burgom i Krzyżakom musiano otworzyć przed Andegawenami węgierskimi perspektywy objęcia rzšdów w Polsce w razie braku męskich potom- ków Kazimierza Wielkiego. Pierwsze porozumienie w tej sprawie zawarli władcy obu krajów w Wy- szehradzie w 1339 roku. Zostało ono umocnione 331 €€€€€€€€€€€€€układem w Budzie 24 stycznia 1355 roku, prze- widujšcym następstwo na tronie polskim króla Węgier Ludwika lub jego brata Jana i ich męs- kich potomków. Za poparcie w sprawie ruskiej zapłacono specjalnym układem w Budzie 4 kwie- tnia 1350 roku ustalajšcym, że w przypadku gdy- by królowie Węgier nie uzyskali po Kazimierzu Wielkim tronu krakowskiego, będzie im przysłu- giwało prawo wykupu Rusi Za sumę 100000 flo- renów. Cenš, którš przyszło płacić za poparcie wę- gierskie, było więc objęcie rzšdów w Polsce w la- tach 1370-1382 przez Ludwika Andegaweńskiego. Trzeba przyznać, że w praktyce okazała się ona zbyt wysoka. Ludwik nie dbał należycie o spra- wy swego drugiego królestwa za Karpatami. Zre- zygnował z programu rewindykacji dawnych ziem Królestwa Polskiego, jaki stanowił głównš wy- tycznš polityki zagranicznej Kazimierza Wielkie- go. Kraj, rzšdzony przez regentów Ludwika, po- gršżał się w anarchii. Głównš troskš monarchy stało się zapewnienie następstwa w Krakowie dla jednej ze swych córek, co uzyskał w zamian za przywileje stanowe dla szlachty w ugodzie ko- szyckiej. Ze względu-na własne interesy dyna- styczne nie wydzielił KaŸkowi słupskiemu przy- znanych mu posiadłoœci poza jedynie ziemiš do- brzyńskš, częœciš Kujaw i Wałczem. KaŸko zresz- tš wkrótce wœród walk wewnętrznych w Polsce zginšł. Korzystajšc z osłabienia Polski, Branden- burgia zagarnęła na powrót Santok i Drezdenko. Litwini zaczęli atakować Ruœ Halickš i pustoszyć Polskę, podchodzšc aż w okolice Krakowa. Gdy wreszcie wspólnymi siłami polsko-węgierskimi zo- stali odparci, król absadził na Rusi w 1377 roku starostów wegierskich i przyłšczył jš do Vęgier. Autorytet międzynarodowy Polski został za- chwiany. 332 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Unia z Litwš i rozprawa z Zakonem Z upadku politycznego epoki rzšdów Ludwika i czasów bezkrólewia, jakie po niej nastšpiło, wy- dŸwignšł Polskę wysoko na arenie międzynaro- dowej zwišzek z Wielkim Księstwem Litewskim zwany powszechnie uniš polsko-litewskš, zawar- ty z różnorodnych przyczyn. Z reguły wymienia się na pierwszym miejscu wspólne zagrożenie obu krajów ze strony Zakonu. Zjednoczenie sił obu krajów stanowiło głównš, ale nie jedynš przyczynę zwišzku polska-litew- skiego. Dla panów polskich oraz ksišżšt i bojarów litewskich, a zresztš nie tylko dla nich, kwestiš bardzo ważnš było zakończenie walk o Ruœ, które wyczerpywały aba państwa i pustoszyły ziemie po obu stronach granicy. Magnaci palscy sšdzili że przyłšczenie państwa litewskiego do Polski otworzy przed nimi szerokie pole ekspansji go- spodarczej; pozwoli zdobyć majštki na ziemiach podległych Litwie, zwłaszcza na Wołyniu i Po- dolu. Dla miast obu krajów unia otwierała drogę do żywszego rozwoju nasilajšcych się już od pew- nego czasu kontaktów handlowych. Dla Litwy natomiast pierwszorzędne znaczenie miało przy- jęćie katolicyzmu za poœrednictwem Polski, które pozbawiało Krzyżaków możliwoœci penetracji po- litycznej pod płaszczykiem działalnoœci misyjnej. Trzeba tu wspomnieć, że Jagiełło zobowišzał się w 1382 roku wobec Zakonu do chrystianizacji Litwy. Mimo że zarówno Polska, jak i Litwa zain- teresowane były w zjednoczeniu obu krajów praktyczna realizacja tega celu napotykała po- ważne trudnoœci. Obok interesów wspólnych bowiem istniały także interesy sprzeczne. Litwi- ni oczekiwali od Polaków pomocy w ich walce obronnej na zachodzie i ekspansji na wschodzie 333 €€€€€€€€€€€€€€€€€ci natomiast chcieli wcielić Litwę lub przynaj- mniej niektóre jej ziemie do Królestwa Polskiego, co oczywiœcie nie mogło spotkać się z aprobatš. Sprzecznoœci uwidoczniły się już od poczštku zwišzku polsko-litewskiego. W zawartej 14 sier- pnia 1385 roku ugodzie w Krewie Wielki ksišżę Litewski Jagiełło w zamian za rękę królowej pol- skiej Jadwigi i godnoœć króla polskiego zobowiš- zywał się wraz ze swymi poddanymi przyjšć chrzest, "wszelkie ziemie zagrabione i straty Kró- lestwa Polskiego [...] odzyskać własnymi zachoda- mi i kosztami", a także "kraje swoje Litwy i Ru- si wieczyœcie do Korony Królestwa Polskiego przyłšczyć Było rzeczš jasnš, że społeczeństwo litewsko- -ruskie nie zaakceptuje z uznaniem układu z Pol- skš opartego na warunkach nierównoœci. Tak też się stało. Rzšdy starostów polskich osadzonych na Litwie przez Jagiełłę po małżeństwie z Jadwi- gš i koronacji królewskiej w Krakowie nie cie- szyły się popularnoœciš i nie okazały się trwałe. Wkrótce doszło do porozumienia między Jagiełłš a Witoldem, zawartego w Ostrowie w sierpniu 1392 roku, mocš którego namiestnicze rzšdy na Litwie z ramienia króla polskiego przejmował Witold. I to jednak nie mogło zadowolić ani Wi- tolda, ani Litwinów. Witold po okresie walk z Krzyżakami i wzmocnieniu swej władzy na Li- twie zawarł bez porozumienia z Polskš 12 paŸ- dziernika 1398 roku na Ostrowie Salińskim po- kój z Zakonem, w którym występował jako sa- modzielny Wielki ksišżę litewski. Wówczas też obwołano go królem Litwy i Rusi. Lit.wa, zer- wawszy więzy zależnoœci od Polski, przystšpiła w sojuszu z Krzyżakami do wielkiej akcji wojen- nej przeciw Tatarom, zakończonej jednak klęskš armii Witolda w bitwie nad Worsklš 12 sierpnia 1399 roku. 334 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Wobec zawodu na froncie wschodnim Litwa musiała zwrócić się na powrót ku zachodowi, by obronić terytoria etnicznie litewskie przed Krzy- żakami, którym Witold zgadził się we wspomnia- nym układzie na Ostrowie Salińskim odstšpić ŸmudŸ po rzekę Niewiażę. Mógła tego dokonać jedynie w sojuszu z Polskš. Z drugiej strony Po- lacy przekonali œię, że natychmiastowa likwida- cja państwa litewskiego i wcielenie jego ziem do Polski jest niemożliwe. Na tym tle doszło w 1401 roku do ugody polsko-litewskiej, zwanej uniš wileńsko-radomskš, w myœl której Witold jako dożywotni wielki ksišżę litewski miał złożyć hołd Jagaelle i Koronie Polskiej. Po jego zgonie Litwa miała wrócić do ršk Jagiełły i Królestwa Pol- skiego. I ten układ nie był układem równorzęd- nym dla obu krajów, sankcjonował bowiem od- rębnoœć państwowš Litwy tylko do czasu zgonu Witolda. Po zwycięstwie sił polsko-litewskich w wiel- kiej wojnie z Zakonem doszło wreszcie 2 paŸ- dziernika 1413 roku do zawarcia słynnej unii w Horodle, przedstawianej na ogół jako akt wza- jemnej miłoœci i zbratania szlachty polskiej z bo- jarami litewskimi. Unia ta była w stosunku do poprzednich umów dużym postępem w kierunku poprawy pozycji Litwinów, lecz rzeczywistego równouprawnienia obu państw nie wprowadzała. Tak więc we wspólnym dokumencie Jagiełły i Witolda stwierdzano, że po zgonie wielkiego księcia Litwini obiorš jego następcę tylko za zgodš Polaków, a Polacy króla tylko za zgodš Litwinów, co sankcjonowało odrębnoœć Litwy w przyszłoœci. Ponadto oba państwa przyrzekały sobie wzajemne udzielanie pomocy i nierozpoczy- nanie wojen bez wzajemnego porozumienia. W aktach unii horodelskiej znalazły się jed- nak fragmenty zachowujšce dawne akcenty pol- 335 skiej nadrzędnoœci nad Litwš. Œwiadczyło o tym zobowišzanie. panów i szlachty litewskiej do wier- noœci królowi polskiemu i wielkiemu księciu li- tewskiemu, -podczas gdy Polacy mieli być wierni tylko swemu władcy. Jagiełło też w jednym ze sformułowań stwierdzał, że Litwę "rzeczonemu Królestwu naszemu Polskiemu przywłaszczyliœmy, wcielili, połšczyli zjednoczyli, sprzymierzyli". O rozbieżnoœciach w ujmowaniu kwestii unii przez obie strony œwiadczyły istotne różnice sfor- mułowań, jakie znalazły się w sporzšdzonych wówczas aktach polskich i litewskich oraz aktu Jagiełły i Witolda. Tak na przykład Litwini nie wspominali nic o wcieleniu ich kraju do Króle- stwa Polskiego, a Polacy o zobowišzaniu, że do- konajš wyboru króla w porozumieniu z Litwina- mi. W ugadzie unijnej kilkadziesišt polskich ro- dów rycerskich przyjęło do swych herbów kilka- dziesišt bojarskich rodzin litewskich, co zapew- niło im na Litwie takie prawa, jakie przysługi- wały szlachcie polskiej. Sšri; iż stanowi to dowód zbratania szlachty obu narodów, jest jednak tylko częœciowo prawdziwy. W rzeczywistoœci można €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mówić o zbrataniu tylko rodzin do her- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€bów przyjętych, podczas gdy inne, a szczególnie ruskie bojarstwo schizmatyckie, odcinano w ostry sposób od korzystania z przywilejów szlachec- kich, co do unii z Polskš raczej nie zachęcało. Nie jest przeto dziwne, że zwišzek z Polskš wywoływał na Litwie w dalszym cišgu niechęć, a po złamaniu potęgi krzyżackiej, gdy Zakon przestał być dla Wielkiego Księstwa groŸny, Li- twini zaczęli myœleć wprost o zerwaniu unii. Król Władysław Jagiełło, będšcy zarazem najwyższym księciem Litwy, popierał te dšżenia, tylko dlatego że był Litwinem, któremu ograniczenie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wolnoœci własnego kraju nie mogło odpowiadać, lecz także dlatego że Polacy nie chcieli przyznać 336 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jego potomkom dziedzicznych praw do tronu. W tych warunkach odrębnoœć dZiedzicznej Litwy zapewniała jego synom lepszš pozycję przy ewen- tualnej elekcji na tron krakowski. Wyrazem owych dšżeń litewskich był między innymi plan koronacji Witolda na króla Litwy, powstały w po- rozumieniu z Zygmuntem Luksemburskim na zjeŸdzie w Łucku- w 1429 roku. Panowie polscy plan ten udaremnili, przechwytujšc poselstwo Zy- gmunta wiozšce koronę dla wielkiego księcia li- tewskiego. Do otwartego zerwania między Polskš a Li- twš doszło po zgonie Witolda (1430), gdy Jagiełło wyznaczył następcš na stanowisku wielkiego księ- cia litewskiego swego brata Œwidrygiełłę. Pa- nowie polscy domagali się wówczas bezpoœred- niego wcielenia Litwy do Korony. Na dodatek szlachta polska, która po unii horodelskiej osie- dliła się na litewskim Podolu, usunęła tamtej- szych starostów i przyłšczyła zachodniš częœć tej ziemi z jej głównym miastem Kamieńcem do Polski. Polacy domagali się również odebrania Li- twie wschodniego Wołynia. Oburzony tym Œwi- drygiełło nawišzał porozumienie z Krzyżakami €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€oraz Zygmuntem Luksemburskim i rozpoczšł dzia- łania wojenne usiłujšc bezskutecznie wyprzeć Po- laków z Podola. Następnie armia polska pod do- wództwem Jagiełły atakowała wschodni Wołyń, o'blegajšc bez powodzenia Łuck. Dapiero pod Łuc- kiem zawarto 26 sierpnia 1431 roku dwuletni ro- zejm przerywajšcy wojnę polsko-litewskš. Je- dnakże do politycznego porozumienia na trwałe nie doszło. Polacy nie zamierzali wyrzekać się Podola, a Œwidrygiełło nie zamierzał powracać do dawnej zależnoœci. Panowie polscy postanowili wykorzystać fakt, że prawosławny Œwidrygiełło opierał się w znacz- nym stopniu na żywiole ruskim i traktował schiz- 337 matyków na równi z katolikami. Przeprowadzono €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ więc zamach stanu na Litwie, wysuwajšc prze- ciwko Œwidrygielle katolickiego księcia Zygmunta Kiejstutowicza. Ten opanował łatwo katolickie w większoœci północne ziemie Wielkiego Księ- stwa, podczas gdy na południu utrzymywał się długo Œwidrygiełło. Zygmunt Kiejstutowicz od- nowił 15 paŸdziernika 1432 roku w Grodnie unię na warunkach dla Litwy mniej korzystnych. Mu- siał zrezygnować z zachodniego Podola i obiecać Polsce przekazanie po swej œmierci ziemi łuckiej. Nowy wielki ksišżę litewski miał być po zgo- nie Zygmunta Kiejstutowicza obrany wspólnie przez Polaków i Litwinów. Od Litwy domagano się trybutu. W dwa lata po unii grodzieńskiej Zygmunt wystawił 6 maja 1434 roku akt zrów- nania bojarów prawosławnych z katolikami, ma- jšcy ńa celu odcišgnięcie rycerstwa ruskiego od Œwidrygiełły. W praktyce jednak pełnej równoœ- ci nie wprowadzono, ponieważ na wyższych stano- wiskach państwowych osadzano jedynie katoli- ków. W długiej wojnie o władzę w Wielkim Księ- stwie Zygmunt Kiejstutowicz korzystał z pomocy wojsk polskich, Œwidrygiełłę natomiast wspierali €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Krzyżacy. Po zwycięskiej bitwie pod Wiłkomie- rzem nad rzekš œwiętš 1 wrzeœnia 1435 roku w której siły polsko-litewskie rozbiły złożonš z oddziałów ruskich i posiłków krzyżackich armię Œwidrygiełły, Kiejstutowicz opanował niemal ca- łe terytorium państwa litewskiego, utrwalajšc swš władzę na tyle, że i on zaczšł myœleć o wy- dostaniu się spod kurateli swych polskich pro- tektorów. Mimo skomplikowanych i niejednokrotnie bardzo trudnych stosunków polsko-litewskich, unia miała dla obu państw pozytywne znaczenie. Zwiš- zek z Polskš przyspieszył rozwój cywilizacyjny Litwy. Wprowadzenie z pomocš polskš chrzeœci- 338 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ jaństwa podniosło poziom kultury i oœwiaty Litwy właœciwej, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€gdy prawosławne ziemie ru- skie Wielkiego Księstwa posiadały własne od- rębne bogate tradycje kulturalne z których ko- rzystali po unii również polacy. Wspaniałym tego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œwiadectwem jest pochodzšca z czasów Jagiełły wykonana przez malarzy ruskich polichromia ka- plicy zamkowej w Lublinie. Litwa przyjmowała też polskie wzory ustrojowe, unowoczeœniajšc €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w ten sposób swój aparat administracyjny i struk- turę społecznš. Nade wszystko jednak głównš korzyœć z unii stanowiło zjednoczenie sił obu krajów do walki z Zakonem, który już za pano- wania Jagiełły zaczšł sięgać także po ziemie pol- skie. Oto posiadajšcy jeszcze za czasów Ludwika €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Węgierskiego ziemię dobrzyńskš ksišżę Władysław Opolczyk przekazał jš w 1392 roku w drodze za- stawu Krzyżakom. Dwór polski abawiajšc się, że podobny los może spotkać Kujawy zorganizował w 1396 roku wyprawę na posiadłoœci Opolczyka na Kujawach, które zostały włš- czone na stałe do Korony. Na poczštku XV wieku Zakon wzišł w zastaw do Zygmunta Luksembur- skiego Nowš Marchię i usadowił się w Drezden- ku, zagrażajšc w ten sposób Polsce od północne- go zachodu. W 1401 roku wybuchło antykrzyżackie po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wstanie na Żmudzi, które uzyskało poparcie Litwi- nów, w Zwlšzku z czym wojska zakonne zaata- kowały ich ziemie w 1401 i 1402 roku. Polska wspierała w owych czasach niejednokrotnie zbroj- nie Litwę, lecz oficjalnie wojny z Zakonem nie prowadziła. Mimo tego w rokowaniach z Krzyża- kami oba państwa wystšpiły wspólnie i wspólnie zawarły z nimi 22-23 maja 1404 roku pokój w Racišżu, na mocy którego Królestwo Polskie uzyskało możliwoœć wykupienia z zastawu ziemi dobrzyńskiej, Litwa natomiast potwierdziła re- 339  zygnację ze Żmudzi. Dzięki ofiarnoœci społeczeń- stwa polskiego, nie szczędzšcego pieniędzy na ten cel, ziemię dobrzyńskš rzeczywiœcie wkrótce wy- kupiono. Na zawarcie pokoju racišżskiego wpłynęło w dużym stopniu zaangażowanie się Litwy w dal- sze podboje na wschodzie, gdzie Witold opano- wał Smoleńsk i rozpoczšł wojnę z Moskwš. Za- ważyła także ostrożnoœć pewnej częœci polityków polskich, którzy starali się unikać konfliktów z Krzyżakami, duchownych, niechętnych wojnie ze zgromadzeniem zakonnym, i panów małopol- skich, obawiajšcych się, że konflikt mógłby spo- wodować wojnę z popierajšcym Zakon Zygmun- tem Luksemburskim. Obawy te były w pewnym stopniu uzasad- nione. Zygmunt Luksemburski szachował bowiem Polskę groŸbš sojuszu Krzyżaków, Brandemburgii, ksišżšt œlšskich i Węgier już w 1392 roku. Wpro- jektach umowy mówiono nawet o rozbiorze Kró- lestwa Polskiego. Małopolan mógł napawać szcze- gólnym niepokojem fakt, że Zygmunt jako król Węgier wysuwał w niedwuznaczny sposób pre- tensje do Rusi Halickiej, która stanowiła główny kierunek zainteresowań politycznych panów ma- łopolskich. Po utracie Rusi na rzecz Węgier w 1377 roku odebrano jš zbrojnie w krótkiej, lecz energicznej wyprawie wojennej poprowadzonej osobiœcie w 1387 roku przez królowš Jadwigę. W tymże samym roku wpływy polskie sięgnęły jeszcze dalej na południowy wschód. Oto woje- woda mołdawski i wojewoda wołoski złożyli hołd królowi polskiemu Władysławowi Jagielle. Trzeba jednak stwierdzić, że uzależnienie Mołdawii i Wo- łoszczyzny, które formalnie rozcišgało granice Polski aż ku Morzu Czarnemu, było iluzorycme, a tamtejsi władcy zmieniajšc w XV wieku często swych protektorów: Polaków, Węgrów i Turków, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€340 starali się zachować, w miarę możliwoœci, jak największš niezależnoœć. Ostrożnoœć polityczna Małopolan, podykto- wana obawš przed konfliktem z Węgrami i tro- skš o Ruœ, przyczyniła się w tym okresie do utraty rysujšcej się możliwoœci odzyskania Œlš- ska. Zagrożony bowiem przez Zygmunta Luksem- burskiego król czeski Wacław IV ofiarowywał Jagielle w 1404 roku na zjeŸdzie we Wrocławiu zwrot tej ziemi w zamian za pomoc przeciw kró- lowi węgierskiemu. Według relacji Jana Długo- sza Jagiełło był skłonny owš propozycję przyjšć, lecz panowie małopolscy z obawy przed konflik- tem z władcš Węgier nie dopuœcili do jej reali- zacji. Zawarcie przez Litwę w 1408 roku pokoju z Moskwš uwolniło jej siły do działań na zacho- dzie. W rok póŸniej wybuchło na Żmudzi wspie- rane przez Witolda powstanie antykrzyżackie. Za- kon chcšc odseparować Litwę, zaproponował Pol- sce zachowanie pokoju w przypadku konfliktu krzyżacko-litewskiego. Król polski jednak oœwiad- czył, że Litwy bez pomocy nie zostawi. Krzyżacy przeto uderzyli w sierpniu 1409 roku na Polskę i zajęli ziemię dobrzyńskš. Taki był poczštek "wielkiej wojny" Polski i Litwy z Zakonem, to- czonej w latach 1409-1411. Działania 1409 roku przerwał rozejm, który obie strony wykorzystały dla ożywionej działalnoœci dyplomatycznej i przy- gotowań wojskowych. W akcji dyplomatycznej większe sukcesy uzy- skał dysponujšcy szerszymi kontaktami między- narodowymi oraz bogatszy od Polski i Litwy Zakon. Najważniejszym z nich było zawarcie przymierza z Zygmuntem Luksemburskim, prze- widujšcego uderzenie Węgrów na Polskę i podział zdobyczy terytorialnych po wspólnym pokonaniu Polaków i Litwinów. Zakonowi miała przypaœć 341  1 1 1 ff 0 1 1 €€€€ziemia dobrzyńska, ŻmudŸ i Litwa, a Węgrom Ruœ €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Halicka, Podole i Mołdawia. Krzyżacy zapewnili sobie też przychylnoœć ksišżšt Pomorza Zachod- niego i życzliwš neutralnoœć króla czeskiego Wa- cława IV, który miał wydać w czasie trwania ro- zejmu wyrok w sporze między obu zwaœnionymi stronami. Po otrzymaniu od Zakonu 60000 flo- renów Wacław wydał wyrok korzystny dla Krzy- żaków, przewidujšcy wprawdzie zwrot na rzecz Polski ziemi dobrzyńskiej, ale dopiero po obsa- dzeniu przez wojska zakonne litewskiej Żmudzi. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Pomorze Gdańskie miało zgodnie z pokojem ka- liskim pozostać w rękach krzyżackich. Zygmunt Luksemburski w rokowaniach pro- wadzonych przez stronę polsko-litewskš za po- œrednictwem Witolda dawał niedwuznacznie do zrozumienia, że w razie konfliktu wystšpi zbroj- nie z pomocš Zakonowi, a ponadto próbował wbić klin między Litwę a Polskę, proponujšc koronę €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€królewskš Witoldowi, którš ten, rozumiejšc istot- ny cel owej propozycji, zdecydowanie odrzucił. W takiej sytuacji politycznej szanse Polski i Litwy leżały jedynie w starannie przygotowanej rozprawie wojennej. Istotnie w jej przygotowanie włożono bardzo wiele wysiłku. Owocem jego była zwycięska bitwa pod Grunwaldem. Zwycięstwo grunwaldzkie otwierało perspektywę likwidacji państwa zakonnego w Prusach i pozbycia się tak groŸnego dla Polski i Litwy sšsiada. Jednakże realizacja planu wymagała szybkiego i konsek- wentnego działania. Tymczasem - na skutek zwłoki w marszu na Malbork - Krzyżacy zdo- łali przygotować się do jego obrony i chociaż wojska polsko-litewskie obsadziły Pomorze Gdań- skie oraz częœć Prus, potężnej twierdzy malbor- skiej zdobyć nie były w stanie. W miarę upływu czasu położenie militarne i polityczne zaczęło zmieniać się na korzyœć Krzy- 342 €€€€€€€€€€€żaków. Stacjonujšce pod Malborkiem oddziały polsko-litewskie ulegały rozprężeniu i stopniowo topniały. Natomiast do Prus zaczęły napływać œwieże siły krzyżackie z Inflant, które po upływie rozejmu z Litwš przystšpiły do wojny, grożšc za- atakowaniem sił Jagiełły pod Malborkiem. In- flantczycy stawali się również niebezpieczni dla Litwy. Jednoczeœnie nadchodziły wiadomoœci o przygotowaniach Węgrów do ataku na Mało- polskę. Tymczasem nowy wielki mistrz Zakonu Henryk van Plauen werbował w różnych kra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jach Europy wojska zaciężne. W tych warunkach, po uprzednim odejœciu Litwinów i Mazowszan, Jagiełło musiał ostatecznie 26 wrzeœnia 1410 roku zwinšć oblężenie Malborka. Mimo że 10 paŸdziernika 1410 roku Polacy pokonali w bitwie pod Koronowem nadchodzšce z Niemiec posiłki dla Zakonu, ogólny rozwój sy- tuacji wojennej był dla strony polskiej nieko- rzystny. Krzyżacy odzyskiwali stapniowo wszyst- kie zamki i miasta Prus i Pomorza Gdańskiego. Zy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gmunt Luksemburski wypowiedział już w czerw- cu wojnę Jagielle, lecz przystšpił do niej z du- żym opóŸnieniem. Dopiero w styczniu 1411 roku siły więgierskie, dowodzone przez pozostajšcego w służbie Luksemburczyka Polaka Œcibora ze Œci- borzyc, wpadły na Podhale i spaliły Stary Sšcz. Polacy w odwecie wyprawili się do Węgier i za- dali tamtejszemu rycerstwu porażkę pod Bardio- wem. W rezultacie pokój, jaki zawarto z Krzyża- kami w Toruniu 1 lutego 1411 roku, nie odpo- wiadał rozmiarom zwycięstwa grunwaldzkiego. Polska odzyskiwała ziemię dobrzyńskš, a Litwa ŻmudŸ, ale jedynie do œmierci Witolda i Jagiełły, po czym miała ona przypaœć Zakonowi. .Rozwišzanie to oczywiœcie nie mogło strony polsko-litewskiej zadowolić, toteż, kiedy w la- tach następnych Krzyżacy zaczęli napadać na po- 343 €€€€€€€€€€€€€€€graniczne ziemie polskie, zażšdano od nich zwro- tu Pomorza, ziemi chełmińskiej i michałowskiej, a następnie urzšdzono w 1414 roku wielkš wy- prawę sił polskieh, mazowieckich i litewskich na ziemie Zakonu. Nowy wielki mistrz Michał Kuch- meister zastosował taktykę obrony miast i zam- ków, unikajšc starcia w polu: Chociaż okazała się ona z militarnego punktu widzenia słuszna, Zruj- nowała gospodarczo państwo zakonne, gdyż Krzy- żacy, by wygłodzić armie Jagiełły, pustoszyłi wsie. Oddziały,polsko-litewskie ze swej strony czyniły to samo. W rezultacie poddani krzyżaccy zostali straszliwie zniszczeni i do dalszych wojen z Pol- skš oraz Litwš zniechęceni. Również armia pol- sko-litewska, nie dostosowana do zdobywania umocnionych twierdz, nie osišgnęła w kampanii wojennej 1414 roku, zwanej "wojnš głodowš", godnych uwagi sukcesów. Sprawę zatargu polsko-krzyżackiego rozpatry- wał sobór w Konstancji, na którym stanowiska polskiego bronił w mistrzowski sposób rektor Uniwersytetu Krakowskiego Paweł Włodkowic. W słynnym traktacie O władzy papieża i cesarza nad niewiernymi zaatakował on prawa nawraca- nia mieczem i zagarniania siłš ziem pogan, godzšc w ten sposób w podstawy istnienia państwa za- konnego w Prusach. Polskim triumfem dyploma- tycznym stało się też potępienie antypolskiego wystšpienia rzecznika Zakonu na soborze Miko- łaja Falkenberga. Dyplomacja polska potrafiła wówczas godnie reprezentować interesy swego kraju na szerokim forum międzynarodowym. Dalszy przebieg konfłiktu polsko-krzyżackie- go łšczył się ze stosunkami Polski z Zygmuntem Luksemburskim, które po wielkiej wojnie z Za- konem układały się przez pewien czas poprawnie. Zawarty 15 marca 1412 roku pokój w Lubowli zakończył zmagania polsko-węgierskie. W tymże 344 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€roku Zygmunt zastawił Polsce za częœć przewi- dzianego dla niej odszkodowania od Zakonu trzy- naœcie miast Spisza. Ponieważ Krzyżacy nigdy go nie uiœcili, miasta spiskie należały do Polski aż do XVIII wieku. Zygmunt jednak był nadal przychylny Krzyżakom, traktujšc ich jako natu- ralnych sojuszników Węgier i Rzeszy w rozgryw- kach z formujšcym się mocarstwem polsko-litew- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skim. Uwidoczniło się to, gdy jako sędzia roz- jemczy w zatargu Polski i Litwy z Zakonem wy- dał 6 stycznia 1420 roku we Wrocławiu wyrok przysšdzajšcy wszystkie ziemie sporne: Pomorze, ziemię chełmińskš, michałowskš i ŻmudŸ po œmierci Witolda i Jagiełły Krzyżakom, Stosunki Polski z Zygmuntem zaostrzyły się jeszcze bardziej w okresie wojen husyckich. Hu- syci czescy, szukajšc pomocy przeciw Zygmunto- wi, ofiarowywali w 1421 roku tron praski Jagiel- le. Z punktu widzenia polskiej racji stanu nale- żało wesprzeć Czechów, ponieważ skupienie w rę- kach Luksemburczyka władzy na Węgrzech, w Niemczech i w Czechach było dla Polski bar- dzo niebezpieczne. Wielu też polityków polskich nie wahała się udzielać pomocy cZeskim herety- kom, ale z drugiej strony znaczna częœć kleru z acybiskupem Mikołajem Tršbš na czele wystę- powała przeciwko wszelkim kontaktom z husyta- mi. Za jej sprawš, a także ze względu na opinię międzynarodowš, wybrano poœredniš drogę dzia- łania. Koronę czeskš przyjšł nie Jagiełło, lecz Witold, który sam do Czech nie poœpieszył, lecz €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wysłał tam jako namiestnika na czele ochatni- czych oddziałów polsko-litewskich księcia Zy- gmunta Korybutowicza. GroŸba przyłšczenia Czech do bloku polsko- -litewskiego wywołała energicznš kontrakcję ze strony Zygmunta Luksemburczyka. Za jego spra- wš papież Marcin V zagroził Jagielłe i Witol- 345 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dowi klštwš koœcielnš i ogłoszeniem krucjaty na ich kraje, jeœli nie wycofajš się z akcji popiera- nia czeskich husytów. Luksemburczyk zaczšł też montować antypolskie akcje dywersyjne. Jednš z nich było rzucenie Zakonu do nowej, niefortun- nej zresztš dla niego, wojny z Polskš w 1422 ro- ku. Wojska polskie wkroczyły do Prus i po zdo- byciu kilku twierdz zmusiły Krzyżaków 27 wrze- œnia 1422 roku do zawarcia pokoju nad jeziorem Mielno, przyznajšcego Litwie stałe posiadanie Ÿmudzi, a Polsce Nieszawę, Orłowo i Murzynowo. Jednym z godnych uwagi kroków politycznych ówczesnej dyplomacji polskiej była próba ode- rwania Brandenburgii od popierania Krzyżaków i Zygmunta. Za cenę obietnicy następsbwa na tronie polskim syna margrabiego Fryderyka Ho- henzollerna, po nie posiadajšcym jeszcze mę- skich potomków Jagielle, zawarto w 1421 roku sojusz polsko-brandenburski. W razie realizacji wspomnianej.obietnicy Brandenburgia miała zwró- cić Polsce utraconš w przeszłoœci ziemię lubuskš. Chociaż pod presjš papiestwa, kleru i różne- go rodzaju nacisków politycznych Zygmunta Ko- rybutowicza z Czech odwołano, a nawet podpi- sano w Kieżmarku w 1423 roku układ przyjaŸni i sojuszu z Luksemburczykiem, jednakże przy istniejšcych sprzecznoœciach interesów między Polskš i Litwš z jednej, a Zakonem i Węgrami z drugiej strony przyjaŸń ta nie mogła być trwa- ła. Walki Polski z Zakonem i wojny husyckie przyczyniły się do mocnego pobudzenia œwiado- moœci narodowej w Polsce, Czechach i w Niem- czech oraz rozpalenia antagonizmu słowiańsko- -niemieckiego. Zygmunt Luksemburski występował często jako reprezentant interesów niemczyzny €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€na Wschodzie i za takiego był też w Niemczech €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€uważany. Dyplomacja polska posługiwała się natomiast hasłami solidarnoœci słowiańskiej Cze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€346 chów i Polaków, w społeczeństwach obu krajów wówczas bardzo popularnymi. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ W rezultacie Polacy, by nie dopuœcić do utrwalenia się władzy luksemburskiej w Cze- chach, wspierali nadal różnymi sposobami husy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tów, a Zygmunt szkodził jak mógł Polsce. Tym też wytłumaczyć należy wspomnianš już próbę Zygmunta rozerwania zwišzku polsko-litewskiego przez niedoszłš koranację królewskš Witolda w 1429 roku. Podobny cel przyœwiecał również polityce krzyżackiej. Œwiadczyło o tym wsparcie Zakonu, jakiego udzielił w latach 1431-1435 Œwidrygielle w jego wojnie z Polakami i Zy- gmuntem Kiejstutowiczem. Kres wojnom polsko- -krzyżackim pierwszej połowy XV wieku poło- żył dopiero pokój podpisany w Brzeœciu Kujaw- skim 31 grudnia 1435 roku. Nie przewidywał on wprawdzie zmian terytorialnych, ale zawierał zna- mienne postanowienie, że w razie naruszenia układu przez Zakon poddani krzyżaccy będš zwol- nieni od obowišzku wiernoœci wobec władzy pań- stwowej.  1 1 1 ff 0 32 1 Mocarstwo Jagiellończyków Osišgnięta w czasach Władysława Jagiełły pozycja Królestwa polskiego stwarzała korzystnš bazę wyjœciowš do przyszłej akcji rewindykacji dawnych ziem polskich oraz do rozszerzania wła- snych wpływów na kraje z Polskš sšsiadujšce: Czechy i Węgry. Realizacja tych zadań stała się jednym z głównych punktów polskiego programu politycznego w dalszych dziesištkach lat XV wieku. . Do urzeczywistnienia tych zamierzeń przystš- piono już za panowania Władysława III, zwanego póŸniej Warneńczykiem. Okazji ku temu dostar- 347 czało bezkrólewie w Czechach i na Węgrzech. W 1437 roku zmarł sędziwy Zygmunt Luksembur- ski, który pod koniec swego życia, na mocy ugo- dy z husytami, objšł władzę w Czechach. Jego następcš w Rzeszy i na Węgrzech został Al- brecht II Habsburg, żonaty z córkš Zygmunta- Elżbietš. Katoliccy i ugodowi husyccy panowie czescy wybrali go również królem Czech, jed- nakże radykalne i narodowe ugrupowania czeskie wypowiedziały się za kandydaturš syna Jagiełły Kazimierza. Chociaż przyjęciu oferty czeskiej sprzeciwiał się kler z wpływowym biskupem krakowskim Zbigniewem Oleœnickim na czele, ale większoœć rady królewskiej opowiedziała się za niš, aby nie dopuœcić do panowania Albrechta Habsburga w Czechach, "ponieważ jako Niemiec mógłby Pol- sce przez to tym bardziej szkodzić". Perspektywy, jakie się wtedy przed Polskš otwierały, były za- chęcajšce. Osadzenie Kazimierza Jagiellończyka w Czechach zabezpieczało jej flankę południowo- -zachodniš na wypadek przyszłej rozgrywki z Za- konem. Na dodatek, w czasie rokowań o przyję- cie przez Kazimierza korony, padła ze strony Czechów obietnica zwrotu Œlšska. O losach tronu praskiego zadecydowała woj- na jagiellońsko-habsburska na terenie Czech w 1438 roku. Polskę wspierali czescy zwolennicy Kazimierza, za Albrechtem II zaœ stały siły Nie- miec, Węgier i czeskiego obozu prohabsburskiego. Obóz projagielloński w Czechach, wspomagany przez kilka tysięcy Polaków pod wodzš wojewo- dów Sędziwoja Ostroroga i Jana Tęczyńskiego, nie zdołał opanować Pragi. Po bitwie stoczonej pod Żelenicami 23 wrzeœnia 1438 roku zdecydo- wanš przewagę zdobył Albrecht II. W tej sytua- cji, wiedziona z dużym opóŸnieniem przez króla Władysława III i Kazimierza Jagiellończyka, wiel- 348 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ka wyprawa polska dotarła tylko na Œlšsk i za- wróciła do kraju. W lutym 1439 roku zawarto w Namysłowie rozejm z Albrechtem; a następnie, po klęsce prohusyckiego stronnictwa polskiego w bitwie pod Grotnikami w maju tego roku, z planów czeskich ostatecznie zrezygnowano. Rychły zgon jeszcze w 1439 roku Albrechta Habsburga otworzył powtórnie sprawę następstwa tronu w Czechach i na Węgrzech. Większoœć Cze- chów zrażona niepowodzeniem uprzedniej akcji polskiej do kandydatury jagiellońskiej już nie po- wracała. Jedynie słabnšce coraz bardziej rady- kalne stronnictwo tabbryckie usiłowało lansować osobę króla polskiego Władysława III, ale bez większego oddŸwięku i szans powodzenia. Cze- chy pogršżyły się w trwajšce do 1453 roku bez- królewie., Dwór polski nie zamierzał ingerować w sprawy czeskie. Zaangażowano się natamiast na Węgrzech, gdzie z pretensjami do tronu wy- stšpiła w imieniu swego syna Władysława Pogro- bowca wdowa po Albrechcie II, córka Zygmunta Luksemburskiego - Elżbieta. Węgierskie stron- nictwo narodowe, niechętne wpływom niemczyzny i zrażone niepowodzeniami Albrechta II w walce z Turkami, przeprowadziło jednak koronację Wła- dysława III Jagiellończyka na króla Węgier. Program wyparcia wpływów habsburskich €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z Węgier czynnie popierało stronnictwo panów małapolskich ze Zbigniewem Oleœnickim na czele. Powody tego poparcia były doœć skomplikowane. Z jednej strony poszerzano strefę oddziaływania państwa polskiego i osłaniano jego granicę pa- łudniowš bez narażana się na zarzuty współpracy z heretykami, jak to miało miejsce w odniesieniu do Czech. Z drugiej zaœ osadzenie króla polskiego w Budzie zabezpieczało Ruœ Halickš przed pre- tensjami Węgrów, co było dla Małopolan kwestiš bardzo istotnš. Wreszcie pewnš rolę mogły od- 349 €€€€€€€€€€€€€€grywać wysuwane niekiedy plany zjednoczenia sił Węgier i Polski do walki przeciw niebezpieczeń- stwu tureckiemu. Jednakże utrwalenie władzy Władysława Ja- giellończyka na Węgrzech okazało się,przedsię- wzięciem niełatwym. Wprawdzie cieszył się on sympatiš większoœci panów i szlachty węgier- skiej, ale Elżbieta korzystała z poparcia wielu bo- gatych, zaludnionych częœciowo przez Niemców, miast, niektórych magnatów i władajšcego Rzeszš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Fryderyka III Habsburga. Na Węgrzech rozgorza- ła długotrwała ciężka wojna domowa przerwana dopiero zawartš przy poœrednictwie legata papie- skiego Juliana Cesariniego 14 grudnia 1442 roku ugodš w Gyr, w której Elżbieta, nie rezygnujšc na przyszłoœć z pretensji jej syna oraz z posiada- nych częœci kraju, godziła się na panowanie Wła- dysława w Budzie. Chociaż Elżbieta wkrótce zmarła, okazji tej nie wykorzystano i nie wy- parto załóg habsburskich z należšcej do niej częœ- ci Węgier. Na rozwój wydarzeń węgierskich miała po- ważny wpływ dyplomacja papieska. ówczesny pa- pież Eugeniusz IV, doprowadziwszy w 1439 roku do unii koœcielnej między Wschodem i Zachodem, dšżył do udzielenia pomocy zagrożonemu przez Turków cesarstwu bizantyńskiemu. Powodzenie inspirowanej przez Eugeniusza IV akcji anty- tureckiej miało wzmocnić jego autorytet w sto- sunku do wrogiego mu soboru bazylejskiego. Dla- tego też Cesarini skłonił Węgry do wyprawy przeciw Turkom, którš rozpoczęto w 1443 roku. Uczestniczyły w niej również ochotnicze oddzia- ły polskie, chociaż Królestwo polskie oficjalnie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wojny Turcji nie wypowiedziało. Wyprawa za- mierzonego celu wyparcia Turków z Europy nie osišgnęła, lecz w wyniku rozejmu w Szegedynie 1 sierpnia 1444 roku przyniosła stronie węgier- 350 €€€€€€€€€€€€€€€€skiej poważne korzyœci terytorialne. Rozejm ten jednak za sprawš Cesariniego na wieœć o podjęciu przez flotę weneckš akcji antytureckiej przerwano i rozpoczęto nowš kampanię wojennš zakończonš tragicznš bitwš pod Warnš 10 listopada 1444 roku w której siły węgierskie zostały rozbite, a król Władysław zginšł. Udział Polaków w tej drugiej kampanii był znikomy, ograniczony do nadworne- go rycerstwa królewskiego. W Polsce zresztš odnoszono się w tym czasie do panowania Władysława na Węgrzech i jego akcji antytureckiej bez większego zapału. €€€€€€€€Wojny Jagiellończyka z Elżbietš wymagały du- żych nakładów finansowych i ofiar w ludziach. Król pobierał więc wysokie podatki i œcišgał po- siłki z Polski. Na dodatek akcja antyturecka pro- wadzona była pod auspicjami Eugeniusza IV, a znaczna częœć duchowieństwa polskiego z Oleœ- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ nickim łšcznie stała po stronie soboru. Sprawa następstwa po Warneńczyku okazała się bardzo skomplikowana i wišzała się z sytuacjš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ międzynarodowš, w pierwszym rzędzie ze stosun- kami polsko-litewskimi, które za czasów Włady- sława III przeszły znacznš ewolucję. Zygmunt Kiejstutowicz umocniwszy się na tronie wielko- ksišżęcym dšżył do zupełnego usamodzielnienia się wobec Polski i przekazania niezależnej Litwy w spadku swemu synowi Michałowi. Wykorzystu- jšc wojnę polsko-habsburskš w 1438 roku, Zyg- munt nawišzał rokowania z Albrechtem II, ma- jšce na celu zmontowanie wspólnego litewsko- -krzyżacko-tatarskiego ataku na Polskę w czasie zaangażowania jej sił w Czechach. Uderzenie to nie doszło do skutku jedynie ze względu na stano- wisko Krzyżaków, którzy po dotychczasowych do- œwiadczeniach obawiali się konfliktu z Polakami. Po zakończeniu wojny w Czechach Polacy zmusili Zygmunta pod presjš wysłanych na Litwę od- 351 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€działów do potwierdzenia unii i uznania zwierz- chnictwa króla polskiego. Wkrótce po tym wielki ksišżę został zamordowany. Z myœlš o likwidacji odrębnoœci Litwy wy- słano tam w 1440 roku jako namiestnika królew- skiego Kazimierza Jagiellończyka. Tymczasem Litwini, nie oglšdajšc się na zgodę Polaków, obrali go wkrótce po jego przybyciu wielkim księciem litewskim. Stanowiło to formalne zer- wanie unii obu krajów. Osiadłszy na stolcu wiel- koksišżęcym Kazimierz zaczšł prowadzić politykę litewskš, nie wahajšc się w roku 1444 zbrojnie odebrać księciu Bolesławowi mazowieckiemu spornej ziemi drohickiej, co nieomal nie dopro- wadziło do wybuchu otwartej wojny polsko-litew- skiej. Zbigniew Oleœnicki i panowie małopolscy starali się podsycać niesnaski wewnętrzne w pań- stwie litewskim, aby je rozbić i wcielać częœcia- mi do Polski. Plany te na Litwie z łatwoœciš przejrzano i należycie oceniono €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Kiedy więc po œmierci Władysława Warneń- czyka zaproponowano tron krakowski wielkiemu księciu litewskiemu Kazimierzowi Jagiellończyko- wi, Litwini byli zdecydowanie nieprzychylni po- łšczeniu w jego rękach władzy w Polsce i na Litwie, tym bardziej że politycy polscy domagali €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€się zatwierdzenia dawnych przywilejów polskich, z dokumentami unii włšcznie, mówišcymi o wcie- leniu Litwy do Polski. Sam Jagiellończyk, zanim przyjšł po długich wahaniach ofiarowywanš ko- ronę, wystawił w Wilnie specjalny dokument, w którym przyrzekał utrzymać odrębnoœć pań- stwa litewskiego, zachować je w granicach z cza- sów Witolda, czyli ze spornym Wołyniem i za- branym przez Polaków zachodnim Podolem, araz powierzać urzędy na Litwie tylko krajowcom. Gdy Kazimierz został królem, Polska doma- gała się od niego inkorporacji Litwy, ta zaœ z ko- 352 €€€€€€€€€€€lei odebrania Polsce Podola. Na wspólnych zjaz- dach polsko-litewskich dochodziło do ostrych spo- rów. Chociaż król pod groŸbš detronizacji za- twierdził w 1453 roku wspomniane wyżej przy- wileje i złożył obietnicę, że Litwy i Rusi od Polski nie oderwie, stosunki palsko-litewskie pózostały bez zmian. Oba państwa, majšc jednego władcę, żyły odrębnym życiem, w atmosferze wzajemnej nieufnoœci i nie prowadziły nawet jednolitej poli- tyki zagranicznej. Uwidoczniło się to wyraŸnie w wojnie trzynastoletniej Polski z Zakonem, kie- dy Litwa obawiajšc się zbytniego wzmocnienia Polski zachowała neutralnoœć. Po odzyskaniu Żmudzi przestała być zainteresowana w walce z Krzyżakami, a często nawet traktowała Zakon jako rzeczywistego czy potencjalnega sojusznika w rozgrywkach z Polakami. Wojna trzynastoletnia wprowadziła Polskę w konflikt polityczny z najwyższymi autoryte- tami œwiata katolickiego - z papiestwem i cesar- stwem. Jeœli dotychczasowe wojny polsko-krzy- żackie traktowano w Europie na ogół jako wojny między dwoma feudalnymi państwami chrzeœcijań- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skimi, przy czym zarzucano najwyżej Polakom, że w zwalczaniu instytucji duchownej - Zakonu- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€posługujš się poganami, Litwinami (w opinii za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€chodniej często nadal pogańskimi) i Tatarami, o tyle wojna trzynastoletnia posiadała zupełnie nowe aspekty społeczno=polityczne. Jej poczštek stanowiło wywołane przez Zwišzek Pruski po- wstanie poddanych przeciw Zakonowi. Sam fakt buntu przeciw władzy zasługiwał w feudalnej opinii publicznej na potępienie, a jeœli na dodatek władza ta znajdowała się w rękach pozostajšcej Pod opiekš papieskš i cesarskš instytucji duchow- nej, potępienie to musiało być szczególnie ostre. Przywódcy Zwišzku Pruskiego przeto zostali przez cesarza jeszcze w 1453 roku skazani na karę 353 œmierci, a papież Kalikst III bullš z dnia 19 wrze- œnia 1455 roku wyklšł i wyłšczył ze społecznoœci chrzeœcijańskiej wszystkich zbuntowanych podda- nych Zakonu oraz ich pomocników. Powstanie antykrzyżackie stanowiło doskona- łš okazję odzyskania Pomorza Gdańskiego i likwi- dacji państwa zakonnego w Prusach. Dlatego też rada królewska, nie oglšdajšc się na wspomniane wyżej aspekty społeczno-polityczne i możliwoœci komplikacji międzynarodowych oraz zwišzane z tym sprzeciwy Zbigniewa Oleœnickiego, opowie- działa się za udzieleniem pomocy Zwišzkowi €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Pruskiemu. W oparciu o jej decyzję Kazimierz Jagiellończyk wypowiedział 22 lutego 1454 roku wojnę Zakonowi, a 6 marca 1454 roku wystawił akt inkorporacji ziem państwa krzyżackiego do Polski. Trudno byłoby tutaj szczegółowo opisywać cały przebieg długiej i skomplikowanej wojny trzynastoletniej. Zrazu sytuacja Krzyżaków, któ- rzy utracili na rzecz zwišzkowców niemal wszy- stkie swe posiadłoœci poza Malborkiem, Chojnica- mi i Sztumem, wydawała się beznadziejna. Zakon posiadał jednak znaczne zasoby finansowe, jakie poZwalały mu werbować wojska zaciężne na te- renie Niemiec i Czech. Cieszył się też poparciem polityczmym Rzeszy , której sejmy obradowały wielokrotnie nad koniecznoœciš ratowania zagro- żonego przez Polaków bastionu niemczyzny na wschodzie. Wprawdzie do czynnego zaangażowa- nia się Rzeszy nie doszło, ale wytworzył się w Niemczech klimat sprzyjajšcy ochotniczemu za- cišgowi do wojsk krzyżackich. Jedna ze zwerbowanych armii zaciężnych œpieszšca do Prus zadała 18 wrzeœnia 1454 roku poważnš klęskę polskiemu pospolitemu ruszeniu w bitwie pod Chojnicami, która zapoczštkowała korzystny dla Zakonu zwrot w działaniach wo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€354 jennych. Wojska krzyżackie odzyskały wiele miast i twierdz, opanowujšc w zasadZie całš wschodniš częœć Prus, podczas gdy w ziemi chełmińskiej i na Pomorzu Gdańskim przewagę utrzymywali nadal Polacy i sprzymierzeni z nimi zwišzkowcy: Siły i zasoby Zakonu nie były jednak nie- wyczerpane. Gdy zabrakło mu pieniędzy na opła- canie najemników, Polacy odkupili od niepłatnych zaciężnych oddziałów krzyżackich w 1457 roku €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Malbork. Chociaż kilkakrotne wyprawy wojenne polskiego pospolitego ruszenia nie osišgały wi- docznych postępów, jednakże przewaga strony polskiej stawała się coraz bardziej wyraŸna, zwła- szcza od kiedy prZestawiono się na prowadzenie wojny głównie przy użyciu stałych wojsk na- jemnych oraz rekrutowanych spoœród miejsco- wych chłopów i mieszczan oddziałów z terenu Pomorza i ziemi chełmińskiej. Sukces wojsk polskich w bitwie nad Jezio- rem Żarnowieckim 17 wrzeœnia 1462 roku oraz zwycięstwo floty gdańsko-elblšskiej nad flotš krzyżackš na Zalewie Wiœlanym w rok póŸniej dowiodły, że klęska militarna Zakonu jest nie- unikniona. Z drugiej strony jednak całkowita li- kwidacja państwa zakonnego okazywała się trud- na, ponieważ wschodnia częœć Prus stała wiernie po stronie wielkiego mistrza. Zarówno Polacy, jak i Krzyżacy byli wojnš wyczerpani. W tych warunkach zawarto 19 paŸdziernika 1466 roku kompromisowy pokój toruński, na mocy którego przyłšczono bezpoœrednio do Polski: Pomorze Gdańskie, ziemię chełmińskš, michałowskš, Mal- bork, Elblšg i Warmię. Powracały więc do ojczy- my stare ziemie polskie. Królestwo odzyskiwało dostęp do morza, co ułatwiało mu kontakt ze œwiatem i umożliwiło rozkwit gospodarczy w XVI wieku. Pozostała częœć Prus z Królewcem znalazła się wprawdzie w rękach Krzyżaków, ale jako ', 355 lenno Korony Polskiej. Rozwišzanie to było wiel- kim sukcesem uzyskanym dzięki wytrwałoœci kró- la Kazimierza Jagiellończyka, Z jakš prowadził tę €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€długš i mało efektownš wojnę, oraz dzięki ofiar- noœci całego społeczeństwa, a w szczególnoœci lud- noœci Pomorza Gdańskiego i Ziemi chełmińskiej, na której spoczywał największy ciężar walki. Zdobycie Pomorza Gdańskiego i ziemi cheł- mińskiej stanowiło realizację częœci programu po- wrotu Polski do granic Z czasów pierwszych Pia- stów. O żywotnoœci tego programu œwiadczy wy- powiedŸ wielkiego historyka owych czasów Jana Długosza, który opisujšc pokój toruński stwier- dzał: "I ja piszšcy te kroniki czuję niemałš pociechę z ukończenia wojny pruskiej i odzyska- nia krajów z dawna od Królestwa Polskiego od- padłych [...], a szczęœliwszym byłbym jeszcze, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gdybym doczekał odzyskania za łaskš Bożš i zjednoczenia z Polskš Œlšska, Ziemi Lubuskiej i Słupskiej [...]." Postępy rewindykacji ziem polskich na in- nych frontach były jednak w XV wieku bardzo ograniczone. Uzyskano tylko stosunkowo niewiel- kie tereny w pogranicznych rejonach Œlšska. W 1453 roku wojska polskie zajęły w odwecie za wypady łupieskie księstwo oœwięcimskie, którego stany złożyły 19 marca 1454 roku hołd Kazimie- rzowi Jagiellończykowi. W 1457 roku tamtejszy władca ksišżę Janusz sprzedał ostatecznie Polsce księstwo za sumę 50000 grzywien. W rok póŸniej lennikiem Polski został Wacław ksišżę zatorski. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Zator również wykupiono, ale dopiero w 1494 roku. Pewnym nabytkiem œlšskim, dokonanym nie przez państwo, lecz Koœciół, było zakupienie je- szcze w 1443 roku przez biskupa Zbigniewa Oleœ- nickiego księstwa siewierskiego. Po ukończeniu wojny pruskiej Polska mogła powrócić do koncepcji aktywnej polityki na po- 356 łudniu, na terenie Czech i Węgier, gdzie władali wówczas dwaj królowie narodowi: w Czechach król-husyta Jerzy z Podiebradów, a na Węgrzech utalentowany wódz i polityk, Maciej Korwin. Po- lityka ta łšczyła się z dynastycznymi aspiracjami Jagiellończyków. Kazimierz Jagiellończyk jako mšż Elżbiety, siostry zmarłego bezpotomnie w 1457 roku króla Czech i Węgier Władysława Pogrobowca, wysuwał pretensje do korony czes- kiej i węgierskiej dla zrodzonych z niej dZieci. W polskiej literaturze historycznej ocenia się często zaangażowanie sił ówczesnego Królestwa Polskiego w walkę o osadzenie władców jagielloń- skich w Czechach i na Węgrzech negatywnie. Nie dostrzega się jednak faktu, że owa dynastyczna polityka służyła polskiej racji stanu, że zapobie- gała tworzeniu się wrogich Polsce koalicji jej po- łudniowych i północnych sšsiadów. Po zakończeniu wojny trzynastoletniej zwal- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czajšca Jerzego z Podiebradów jako heretyka ku- ria papieska starała się pchnšć Kazimierza Jagiel- lończyka do walki o tron czeski, ofiarowywany mu również przez ligę katolickich panów i miasta Królestwa Czeskiego. Monarcha polski jednak ofert tych nie przyjšł. Miał bowiem w pamięci wiele wrogich wobec Polski kroków kurii z okre- su wojny trzynastoletniej. Obaj atakowani przez I papiestwo monarchowie zawarli w 1462 roku I w Głogowie układ przymierza, przyrzekajšc sobie wzajemnš pomoc wojskowš przeciw Turkom oraz wszechstronne poparcie dyplomatyczne we wœzy- stkich sprawach dotyczšcych ich państw. Po zje- Ÿdzie głogowskim Jerzy, w porozumieniu z Ka- , zimierzem Jagiellończykiem, wystšpił wobec Fran- cji, Węgier i Wenecji z projektem stworzenia stałej międzynarodowej organizacji dla utrzyma- nia pokoju w Europie i zabezpieczenia jej przed Turkami, który w praktyce miał służyć jedno- 357 €€€€€€€€€€€€€€€€czeœnie ograniczeniu wpływów papiestwa i cesar- stwa oraz wzmocnieniu pozycji politycznej jego inicjatorów - Czech i Polski. Ciekawy ten pro- jekt, wyprzedzajšcy znacznie epokę, swego rodza- ju pierwowzór Organizacji Narodów Zjednoczo- nych, nie mógł być w owych czasach z wielu względów zrealizowany. Polacy pozostali wierni przymierzu głogow- skiemu i nie dali się użyć jako narzędzie polityki papieskiej do walki przeciw Jerzemu z Podiebra- dów. Rolę tę spełnił natomiast, liczšc przy tym €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zresztš na własne korzyœci, Maciej Korwin, który wsparł zbuntowanych przeciw królowi katolików Korony Czeskiej, opanowujšc przy ich pomocy Morawy, Œlšsk i Łużyce. Jego zwolennicy obwo- łali go też królem czeskim. W czasie wojny mię- dzy Maciejem a Jerzym dwór polski zachowywał życzliwš temu ostatniemu neutralnoœć, spodziewa- jšc się zresztš, że w zamian za poparcie dyplo- matyczne zdoła uzyskać przy jego pomocy per- spektywy następstwa Jagiellonów w Pradze. Istotnie, sejm czeski uznał już w 1469 roku króle- wicza polskiego Władysława za następcę tronu, a po zgonie Jerzego został on w 1471 roku wy- brany w Kutnej Horze na króla Czech. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Wybór ten dokonany pod hasłami słowiań- skiego braterstwa Polaków i Czechów doprowa- dził do wojny z Maciejem Korwinem, który z korony czeskiej ani z zajętych terenów rezyg- nować nie zamierzał. Wojna ta stała się tym bar- dziej nieunikniona, że dwór krakowski nawišzał kontakty z węgierskš opozycjš antykorwinowskš i wysłał jesieniš 1471 roku wyprawę na Węgry w celu obalenia władzy Macieja i osadzenia w Budzie drugiego syna króla polskiego - Ka- zimierza. Wyprawa jednak zakończyła się niepo- wodzeniem i młody Kazimierz nie znalazłszy po- parcia wœród Węgrów musiał wracać do Krakowa. 358 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Niemniej walki na terenie pogranicza polsko-wę- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gierskiego trwały i zakończył je dopiero pokój w Spiskiej Starej Wsi, zawarty 21 lutego 1474 roku. Najpoważniejszš akcjš w wojnie o Czechy była wielka wyprawa pospolitego ruszenia pol- skiego na Œlšsk w 1474 roku pod wodzš Kazi- mierza Jagiellończyka. Kilkudziesięciotysięczna armia polska podstšpiła pod Wrocław, gdzie przy- łšczyły się do niej prowadzone przez Władysława siły czeskie. Oblężenie bronionej przez Macieja Korwina stolicy Œlšska zakończyło się jednak zu- pełnym niepowodzeniem. Po osobistym spotkaniu trzech monarchów w Muchoborze pod Wrocła- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wiem zawarto trzyletnie zawieszenie broni. Liczšc na wygaœnięcie rozejmu i pomoc Macieja Korwina, wielki mistrz Zakonu Marcin Truchses, zachęcany do tego przez króla Węgier, odmówił złożenia hołdu Kazimierzowi Jagielloń- czykowi i po zawarciu jawnego porozumienia ze zbuntowanym przeciw Polsce biskupem warmiń- skim Mikołajem Tungenem, rozpoczšł kroki wo- jenne, zajmujšc w czerwcu 1478 roku Brodnicę, Chełmno i Starogard. Zakon zawiódł się jednak, bo Jagiellonowie porozumieli się w tym czasie z Maciejem i polskie wojska zaciężne przystšpiły do akcji na terenie Warmii, usuwajšc stamtšd siły Tungena i Krzyżaków. Ostateczny kres kon- fliktowi między Jagiellonami a Maciejem Korwi- nem położył zatwierdzajšcy wczeœniejsze ugody pokój w Ołomuńcu 21 lipca 1479 roku, mocš któ- rego król węgierski zatrzymywał dożywotnio Mo- rawy, Łużyce i Œlšsk, podczas gdy Władysław po- zostawał władcš Czech. Opuszczony przez sojuœz- nika wielki mistrz musiał zgodzić się na uznanie warunków pokoju toruńskiego i złożył 9 paŸdzier- nika 1479 roku hołd królowi polskiemu. 359 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Po œmierci Macieja Korwina (1490) dwór kra- kowski dšżył do osadzenia na tronie budzińskim wybranego przez szlachtę węgierskš królewicza polskiego Jana Olbrachta, podczas gdy Władysław król czeski uzyskał poparcie magnatów i przy ich pomocy koronował się na króla Węgier. Między braćmi rozpoczęła się zacięta wojna, zakończona klęskš i schwytaniem do niewoli, korzystajšcego z polskiej pomocy, Olbrachta. Wojna odsunęła na pewien czas Władysława od Polski i była jednš z przyczyn podpisania przez niego w 1491 roku w Pożoniu (Bratysławie) umowy o wzajemnym dziedziczeniu z Habsburgami, które otwierało tym ostatnim perspektywy przejęcia Czech i Węgier. Tak więc brak porozumienia między Jagiellonami przyczyniał się do zniweczenia słusznej w zasadzie polskiej linii politycznej, zmierzajšcej do zapew- nienia sobie wpływów na terenie obu krajów. Konflikt ten odbił się także ostro w czasie polskiej wyprawy wojennej na Mołdawię w 1497 roku, prowadzonej oficjalnie w imię walki z Tur- kami, a majšcej w rzećzywistoœci inne, bardziej ograniczone cele polityczne. Postawa Polski wobec akcji antytureckich w XV wieku była raczej po- wœcišgliwa, wprawdzie ekspansja turecka budziła pewne zaniepokojenie, ale Polsce bezpoœrednio nie zagrażała. Istniejš nawet œlady porozumiewania się Polski i Turcji w sprawie wspólnych akcji przeciw Albrechtowi II w latach 1438-1439. Udział Polaków w wyprawach antytureckich Wła- dysława Warneńczyka również przedstawiał się stosunkowo skromnie. W rokowaniach politycz- nych na temat akcji antytureckich Polska za- słaniała się często twierdzeniem, że spełnia już rolę obrońcy chrzeœcijaństwa, bronišc je przed mahometańskimi Tatarami. Zagrożeniem tureckim zaczęto interesować się nieco żywiej, gdy sięgnęło ono do północnych 362 wybrzeży Morza Czarnego, rejonu portów waż- nych dla polskiego handlu ze Wschodem. W 1462 roku Kazimierz Jagiellończyk przyjšł w opiekę Kaffę na Krymie. Protekcja polska nie uratowała Kaffy od narzucenia jej w 1475 roku zwierzch- nictwa tureckiego, ani też nie zapobiegła usado- wieniu się Turków w Kilii i Białogrodzie. Œwiadczy to jednak, że Polska czyniła przy- gotowania, by przeciwstawić się nadcišgajšcemu coraz bliżej niebezpieczeństwu. W zwišzku z tym Kazimierz Jagiellończyk przyjšł w 1485 roku hołd Stefana hospodara mołdawskiego i dostarczył mu posiłków, które dobrze spisały się w bojach z na- pastujšcymi wówczas Mołdawię Turkami. Z wyraŸnym programem akcji zaczepnej przeciw Turkom wystšpił w końcu XV wieku do- piero Jan Olbracht, ale w wyniku polityki, jakš prowadził, nie bez podstaw posšdzano go, że chce zdetronizować hospodara Stefana, a osadzić na jego miejscu swego brata Zygmunta, co zraziło władcę mołdawskiego do Polski. Zmobilizowana pod hasłem walki z Turkarni wyprawa polska zaatakowała w 1497 roku nie Turków, lecz stolicę Mołdawii - Suczawę. Oblężenie okazało się bez- skuteczne, a w odwrocie armia polska poniosła poważne straty w bitwie pod KoŸminem 26 paŸ- dziernika 1497 roku. W akcji przeciw Polakom Stefan korzystał z politycznej i militarnej pomocy Turków i Węgrów, którzy nie chcieli dopuœcić do umocnienia się wpływów polskich w Mołdawii. W odwet za niedoszłš wyprawę antytureckš spa- dły na Polskę w 1498 roku dwa najazdy wojsk sułtańskich, pustoszšce Ruœ Halickš po Przemyœl i Sanok. W następnych latach zagony tatarskie sięgnęły aż do Małopolski. Druga połowa XV wieku przyniosła uspoko- jenie antagonizmów- polsko-litewskich. Polacy za- jęci wojnš z Krzyżakami i sprawami czesko-wę- 363 €€€€€€€€€€€gierskimi nie mieli warunków do prób realizacji dawnych planów inkorporacyjnych. Na Litwie na- dal istniały nastroje niechęci ku Polsce, przeja- wiajšce się w spiskach majšcych na celu pozba- wienie tronu, a nawet zamordowanie Kazimierza Jagiellończyka, któremu zarzucano, że zajmuje się więcej sprawami polskimi niż litewskimi. Dla- tego po œmierci Kazimierza (1492) Litwini wybrali na stolec wielkoksišżęcy jego syna Aleksandra, podczas gdy w Polsce rzšdy objšł Jan Olbracht. Litwa nie uznała zwierzchnictwa króla polskiego ani dawnych umów unii polsko-litewskiej. Na skutek jednak wzrostu potęgi Wielkiego Księstwa Moskiewskiego, które stopniowo ogra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niczało wpływy litewskie na Rusi, niechęć ku Polakom na Litwie topniała. Niebezpieczeństwo moskiewskie było bardzo groŸne dla panowania katolickich feudałów litewskich nad ruskimi i prawosławnymi ziemiami Wielkiego Księstwa Litewskiego. Klęski militarne w wojnach z Mo- skwš w latach 1492-1494 i 1500-1503, jakie po- cišgnęły za sobš utratę znacznych połaci ziem państwa litewskiego, zmuszały do szukania oparcia €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w Polsce, która w zmaganiach z Moskwš nie ucze- stniczyła. Z drugiej strony Królestwo zagrożone na przełamie XV/XVI wieku przez Turków i Ta- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tarów widziało równie chętnie pomoc litewskš. Na tym tle doszło do zawarcia w 1499 roku porozu- mienia zwanego uniš wileńskš, przewidujšcego pełnš równorzędnoœć obu krajów. Polakom przy- znawano jedynie prawo uczestnictwa w elekcji wielkiego księcia, jeœli zechcš na niš przybyć, co przysługiwało również Litwinom przy wyborze króla polskiego. Wszelkie sformułowania dotyczš- ce podporzšdkowania Litwy Polsce, występujšce w dawnych umowach unijnych, zostały unieważ- nione. Unia wileńska przewidywała współpracę 364 €€€€€€€€€€€€€€€politycznš i była w praktyce przymierzem dwóch równorzędnych państw. Jednakże senatorzy polscy, wykorzystujšc ciężkš sytuację Litwy i fakt, że po zgonie Jana Olbrachta (1501) Litwinom zależało na osadzeniu na tronie krakowskim ich wielkiego księcia Alek- sandra, aby w ten sposób uzyskać upragnionš pomoc Polski przeciw Moskwie, wystšpili wkrótce €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z nowym projektem rozwišzania stosunków pol- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sko-litewskich. Przed wyborem Aleksandra skło- niono Litwinów do zgody na to, że w przyszłoœci Polska i Litwa będš posiadały jednego wybiera- nego w Polsce przez reprezentantów obu kra- jów władcę, będš przychodzić sobie z pomocš i odbywać wspólne narady. Porozumienie za- twierdzone przez Aleksandra w Mielniku 23 paŸ- dziernika 1501 roku miało charakter unii €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€personalnej teoretycznie równorzędnych krajów, dajšcš jednak w praktyce pewnš przewagę Pola- kom. Zawarty układ godził w interesy Jagiello- nów, ustalajšc elekcyjnoœć wspólnego tronu, pod- czas gdy dynastia uważała litewski stolec wielko- ksišżęcy za dziedziczny. W rezultacie unia miel- nicka została zerwana zarówno przez Litwinów, którzy nie doczekawszy się pomocy polskiej prze- ciw Moskwie odmówili w 1505 roku jej zatwier- dzenia, jak i przez Aleksandra, który wbrew jej postanowieniom zapisał przed œmierciš Litwę swe- mu bratu Zygmuntowi. Zamknięcie Gdy spojrzy się na pozycję Polski na arenie międzynarodowej w XIV i XV wieku, trzeba stwierdzić, że bilans jej polityki zagranicznej był pod wieloma względami korzystny. Zjednoczona przez Łokietka monarchia polska powiększyła się 365 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€za jego następców o MazowsZe, Kujawy, ziemię dobrzyńskš, Pomorze Gdańskie, ziemię chełmiń- skš, Warmię, okręg Wschowy, rejon Wałcza, księ- stwo oœwięcimskie, księstwo zatorskie, księstwo siewierskie, Ruœ Halickš i zachodnie Podole. WięksZoœć tych nabytków stanowiły terytoria pol- skie, o polskiej ludnoœci i polskich tradycjach historycznych. Nie odzyskano wprawdzie Œlšska i Pomorza Zachodniego, ale polska myœl polityczna owych czasów do tych ziem wracała. Chociaż zabór Rusi Halickiej i unia z Litwš skierowały uwagę panów polskich w niekorzystny sposób ku ekspansji na wschód, co zapoczštkowało przemianę Królestwa Polskiego z monarchii narodowej w państwo wielonarodowoœciowe, dyskryminujšce schizma- tyckš ludnoœć ruskš, trudno polskiej polityce za- granicznej owych czasów zarzucać jednostronnoœć. Działano aktywnie na zachodzie, północy i po- łudniu, uzyskujšc wiele osišgnięć politycznych i zdobyczy terytorialnych. Zmieniło się na korzyœć położenie polityczne Królestwa wœród graniczšcych z nim państw. Dawni potężni sšsiedzi przestali być dla Polski niebezpieczni. NajgroŸniejszy z nich, państwo za- konne w Prusach, utraciło połowę ziem i składało hołd lenny królom polskim. Luksemburskie Cze- chy osłabione wojnami husyckimi i walkami wewnętrznymi straciły pozycję mocarstwa i znalazły się w rękach Jagiellonów. Litwa, która w XIV wieku potrafiła pustoszyć straszliwie wschodnie połacie Polski, w XV wieku dopomogła jej w roz- biciu zakonu krzyżackiego, a póŸniej, mimo nie- chęci ku Polakom, nie była w stanie im szkodzić, lecz sama zwracała się z proœbš o pomoc. Jeœli w XIV wieku w sojuœzu z Węgrami Królestwo było stronš słabszš i godziło się, by tron polski objęli węgierscy Andegawenowie, o tyle w XV €€€€€366 wieku grało wobec Węgier rolę kraju równorzęd- nego, jeœli nie potężniejszego, a Jagiellonowie za- siedli na tronie w Budzie. Nie wszystkie wymienione zmiany stanowiły wynik wyłšcznie polskiej polityki zagranicznej. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czy też wypływały ze wzmocnienia realnej siły gospodarczej i militarnej naszego kraju. Wieki XIV i XV tworzyły często przychylnš koniunkturę €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€politycznš dla Polski z przyczyn od niej niezależ= nych. Można było korzystać z osłabienia Litwy uwikłanej w wojny z Krzyżakami i Moskwš, wy- zyskać sytuację Węgrów atakowanych przez Tur- ków czy Czechów rozdartych walkami wewnętrz= nymi i napastowanych z zewnštrz. Na plus pol- skiej polityce zagranicznej można zaliczyć to, że nie zmarnowała wielu nadarzajšcych się pomyœl- nych okazji. Nie wykorzystano niewštpliwie wszy- stkich sprzyjajšcych okolicznoœci, jakie istniały. Nie zawsze też sposób wyzyskania dobrej koniun- ktury był najlepszy. Składało się na to wiele czynników, takich jak: realny potencjał gospodar- czy i militarny naszego kraju, różne od interesów narodu interesy rzšdzšcej klasy feudałów, czy różne od interesów państwa interesy rodzinne pa- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nujšcych. Jednakże pozycja międzynarodowa Pol= ski u schyłku interesujšcego nas okresu była po- myœlna. Od siły wewnętrznej kraju i umiejętnej polityki władców zależało jej wykorzystanie w przyszłoœci. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€367   €€€€€€€€€€€€€€€€€€HENRYK SAMSONOWICZ€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ POLSKA W GOSPODARCE EUROPEJSKIEJ  XIV i XV WIEKU Polska a Europa na poczštku XIV wieku Pojęcie "gospodarki europejskiej" może być zrozumiane dwojako. Albo dotyczy lokalnych sto- sunków na obszarze całego kontynentu, albo okreœla te zjawiska, które sš wspólne dla wszy- stkich krajów. Pierwsze pojęcie stosowane być może dla każdego okresu historycznego, drugie- tylko wówczas, gdy istniejš wzajemne powišza- nia oddziałujšce - w mniejszym lub większym stopniu - na rozwój i stan gospodarczy różnych krajów. Jeœli dla ukazania istotnych przemian na- szego kraju w póŸnym œredniowieczu wprowa- dzono niniejszy rozdział w niniejszym wydaw- nictwie, nie stanowi to przypadku. Historia gospo- darcza Polski przestaje bowiem w tym właœnie czasie być historiš lokalnš, która może być trak- towana jedynie porównawczo w stosunku do lo- kalnych dziejów innych krajów. Staje się nato- miast w coraz większym stopniu częœciš historii gospodarczej Europy. Oznacza to, że od schyłku œredniowiecza wzajemne powišzania krajów kon- tynentu coraz bardziej zaczęły oddziaływać na ich sytuację wewnętrznš i kierunki rozwoju. 368 Do połowy XIII wieku można stwierdzić- z dużym uproszczeniem - istnienie dwóch osi wielkiego handlu europejskiego wpływajšcego na kształtowanie się stosunków gospodarczych. Jedna z nich przebiegała wzdłuż Morza Œródziemnego, łšczšc Aragonię, Włochy, Konstantynopol z kra- jami Lewantu. Druga - łšczyła Anglię, Flandrię, Nadrenię, Francję ze szlakiem œródziemnomor- skim. Oba te główne szlaki wymiany krzyżowały się na terenie Włoch, które też stanowiły najwa- żniejsze ogniwo gospodarki europejskiej. Na tych osiach wymiany rozwinęły się największe oœrodki przemysłowe, sprzężone z zapleczem dostarczajš- cym surowców: miasta flandryjskie - Gandawa, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Bruges, Ypres, rozwijajšce swój przemysł sukien- niczy w oparciu o import wełny angielskiej; me- talurgia nadreńska w Kolonii oparta o dowóz surowców z górnych i zachodnich Niemiec; prze- mysł spożywczy - i sukienniczy - we Francji korzystajšcy z urodzajnych terenów rolniczych; rozwinęło się też okrętownictwo angielskie, fran- cuskie, włoskie, katalońskie, przemysł tekstylny, szklany i ceramiczny we Florencji. powišzania gospodarcze tych krajów dotyczyły nie tylko miast, sięgały na wieœ, w mniejszym lub więk- szym stopniu kształtowały kierunki działalnoœci chłopów. Obszary leżšce na uboczu od głównych szla- ków pozostawały daleko w tyle pod względem poziomu gospodarczego. Najszybciej jeszcze roz- wijały się kraje Europy œrodkowej : wschodnie księstwa niemieckie, Czechy, Węgry, Polska. Ruœ kwitnšca w X-XI wieku, przeżywała wyraŸny upadek w XIII stuleciu, pogłębiany zniszczeniami tatarskimi. Daleko w tyle za Europš œrodkowš pozostawała Skandynawia. W Polsce i w krajach sšsiednich istniały pod- óWczas dwa kręgi wymiany. Jeden z nich obej- 369 mował rynek lokalny, ograniczony do wymiany detalicznej prowadzonej na targach, w niewiel- kim stopniu powišzanej z potrzebami dalszych regionów bšdŸ ich stosunkami gospodarczymi. Ten typ handlu zdecydowanie przeważał na naszych ziemiach. Niezależnie od niego, czy raczej zależnie w stopniu niewielkim i różnym dla poszczegól- nych krajów, na obszarze Europy wschodniej istniała wymiana operujšca produktami zagranicz- nymi. Obejmowała ona jeszcze w poczštkach XIII wieku wšski asortyment towarów przeznaczonych w zasadzie dla nielicznej grupy możnych. Jego znaczenie dla kształtowania się miejscowych sto- sunków gospodarczych i społecznych było stosun- kowo niewielkie. Brak takich czy innych towarów luksusowych nie wpływał w sposób istotny na warunki życia społeczeństwa, izolowanego w sen- sie gospodarczym - a co za tym idzie również kulturalnym - od bliższych i dalszych sšsiadów. Dystans dzielšcy Polskę od krajów bardziej rozwiniętych trudno jest wymierzyć w liczbach. Wystarczy jednak parę przykładów, by różnice między poszczególnymi krajami Europy na prze- łomie XIII/XIV wieku stały się widoczne. Dane oparte sš na niepewnych i przybliżonych szacun- kach, ale pokazujš porównywalne rzędy wielkoœci. Jak słusznie stwierdził Roger Mols, współ- czesny uczony belgijski, "pozycjš numer jeden w budżecie kaŸdego kraju jest człowiek". Dyspro- porcje liczbowe w zakresie tej pozycji były ol- brzymie. Najprawdopodobniej zaludnienie w pół- nocnych Włoszech i Niderlandach wynosiło około 35 mieszkańców na km , w północnej Francji - 32, w Anglii - 30. W najgęœciej zamieszkanych i naj- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€bardziej rozwiniętych krajach niemieckich- Nadrenii, Westfalii - zapewne zaludnienie docho- dziło do około 18-20 mieszkańców na km. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€370 zbliżona do krajów przodujšcych była Dania- 16 mieszkańców na km i Czechy - 14 mieszkań- ców. W inmych - rozleglejszych - krajach prze- ciętna kształtowała się znacznie niżej: na Węg- rzech - około 8 mieszkańców, w Polsce - 7, na Rusi - 2-3, na Litwie - 2, w Szwecji - 1, w Norwegii, Finlandii nawet znacznie poniżej 1 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mieszkańca. Gęstoœć zaludnienia - przy słaboœci transportu œredniowiecznego - jest odbiciem mo- żliwoœci produkcyjnych społeczeństwa. W krajach gęsto zaludnionych wymiana do- œwiadczeń i idei dokonywała się łatwiej, szybciej: wykształcały się formy współżycia dużych zbio- rowisk ludzkich. Szczególnie dotyczyło to wiel- kich miast, stanowišcych nowy czynnik gospo- darczych i społecznych stosunków œredniowiecza. Rzecz prosta, inne możliwoœci i inne doœwiadcze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nia miało wielkie miasto zachodniej Europy na przełomie XIII/XIV wieku (200-tysięczny Paryż, 80-tysięczne miasta Włoch północnych - Flo- rencja, Genua, Wenecja), inne zaœ największe miasto królestwa Łokietkowego 10-tysięczny Kra= ków. Różnice w gęstoœci zaludnienia, wymowne nawet przy ubóstwie Ÿródeł, wišzały się z innymi dyspraporcjami. Dalszym czynnikiem, jeszcze trudniejszym do ujęcia liczbowego, ale możliwym do szacunko- wego abliczenia, jest wielkoœć obrotów handlo- wych w różnych krajach Europy. Jeœliby na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€podstawie nielicznych inwentarzy pokusić się €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€o znalezienie wspólnego mianownika majštków kupieckich obliczanych w złocie, można by dojœć €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€do następujšcego zestawienia, na pewno przypad- kowego, jednakże w jakimœ sensie odbijajšcego możliwoœci poszczególnych miast. W poczštkach XIV wieku majštek florenckiego domu Peruzzi 371 kupcy flandryjscy posiadali sumy, które po przeli- czeniu ocenia się na 40-60 kg złota, a bogacz z Rostocku, Arnold Konn, reprezentował ma- jštek, odpowiadajšcy w 1336 roku wartoœci około 24 kg złota. Proporcje 1: 2 : 6 wyglšdajš doœć prawdopodobnie w œwietle naszej wiedzy o możli- woœciach ekspansji gospodarczej Włoch północ- nych, Flandrii i Hanzy w poczštkach XIV wieku. Dla Polski nie mamy odpowiednich materiałów. Z pewnoœciš jednak można powiedzieć, że możli- woœci najbogatszych mieszczan Krakowa nie róż- niły się zbytnio od mażliwoœci kupców hanzeatyc- kich, ale - w skali całego kraju - działanie go- spodarcze mieszczan w Polsce było mniej widocz- ne niż nad Bałtykiem. Tam bowiem rozwijało się wiele innych wielkich miast: Lubeka, Strzałów, Gryfia, Szczecin, Gdańsk. W Królestwie Polskim drugi po Krakowie pod względem wielkoœci- Sandomierz liczył nie więcej niż 3000 mieszkań- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ców. W XIV i XV wieku sytuacja w Polsce zmie- niła się w sposób doœć istotny. Handel zagranicz- ny zaczšł obracać produktami masowymi i - co ważniejsze - zaczšł wpływać na kształtowanie się lokalnych stosunków gospodarczych. Schyłek œredniowiecza wytworzył na terenie Europy wa- runki sprzyjajšce rozwojowi podziału pracy mię- dzy poszczególne strefy gospodarcze. Zapotrzebo- wanie na sprowadzane towary masowe kształto- wało wewnętrzne stosunki produkcyjne, pogłę- biało specjalizację. Handel zagraniczny zatracił w znacznym stopniu swój dotychczasowy charak- ter wšskiej nadbudówki przy wymianie lokalnej, obejmujšcej płytki rynek konsumentów towarów luksusowych, stał się czynnikiem kształtujšcym rynek krajowy, włšczajšc go do szerszej, mię- dzynarodowej wymiany, modelujšc w istotny sposób strukturę społecmš. 372 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Kryzys feudalizmu na zachodzie Europy i jego skutki dla ziem Polski Geneza przemian, których efektem był po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czštek częœciowej integracji życia gospodarczego krajów Europy, leży w perturbacjach znanych pod nazwš kryzysu struktury społeczeństw feudal- nych w XIV wieku. Panuje na ogół zgodne prze- konanie, że kryzys ten przerwał definitywnie wczeœniejszš koniunkturę gospodarczš i razpoczšł nowy etap rozwoju Europy. Przejawiał się on w bardzo różnoradnych sferach zjawisk demogra- ficznych, społecznych, gospodarczych, politycz- nych, a także w zmianach mentalnoœci i kultury. Względne przeludnienie, spadek dochadów klasy panujšcej, coraz większa rozpiętoœć cen na pro- dukty wsi i miasta, zwišzane z tym spekulacje, zastój interesów, liczne wojny, bandytyzm, zbie- gały się w czasie z klęskami żywiołowymi, być może wynikajšcymi ze zmian klimatycznych za- chodzšcych na naszym kontynencie. Powstały też warunki szczególnie podatne na rozwój wielkieJ zarazy z lat 1348-1350, która wraz z wojnš stu- letniš i powstaniami chłopskimi, ruchami pospól- stwa miejskiego i walkami o władzę doprowa- dziła do ruiny kraje wczeœniej kwitnšce, jak Włochy, Francja, Anglia, częœciowo Niemcy, Ka- stylia i inne. W konsekwencji tego stanu rzeczy nastšpił - omawiany niejednokrotnie w literatu- rze przedmiotu - upadek tradycyjnych oœrodków rozwiniętego rolnictwa, handlu, rzemiosła, osła- bienie gospodarczych podstaw rycerstwa feudal- nego, opuszczenie licznych wsi i osad. Ale jednoczeœnie pojawiły się próby znale- zienia nowych form życia gwarantujšcych utrzy- manie wysokiego standardu życiowego szlachcie i mieszczaństwu, nowych form działalnoœci na polu organizacji gospodarczej i politycznej. Miało 373 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€to o tyle istotne znaczenie dla ziem Polski, że kryzys tym mocniej był odczuwalny, im wyższy był stopień rozwoju przeżywajšcego go społe- czeństwa. Zdecydowane różnice dzielšce poszcze- .gólne kraje europejskie zaważyły na natężeniu zjawisk kryzysowych. Podnoszono już w litera- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€turze, że w okresie największego załamania ko- niunktury w Europie zachodniej, œrodkowa częœć kontynentu wchadziła w fazę stabilizacji politycz- nej i rozkwitu gospodarczego. W Czechach Ka- rola IV, na Węgrzech Ludwika Wielkiego, Litwie Gedymina i Olgierda, Polsce Kazimierza Wielkie- go występowały zjawiska odwrotne do tych, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€które charakteryzowały kraje zachodnie: rozwój kolonizacji wewnętrznej oparty na wzroœcie za- ludnienia, rozkwit miast, handlu, rzemiosła, sta- bilizacja polityczna. Nawet najostrzejœzy przejaw kryzysu - czarna œmierć - w latach 1348-1350 albo w ogóle nie dotknęła œrodkowej Europy, albo jej skutki były wyraŸnie ograniczone. Za- pewne przyczyniła się do tego mniejsza urbani- zacja krajów, ich rzadsze zaludnienie. Wydaje się, że na przełomie trzeciej i ostatniej ćwierci XIV stulecia dystans między œrodkowš i zachodniš Europš uległ wyraŸnemu zmniejszeniu. Czechy stały się przadujšcym krajem cesarstwa, Węgry przeżywały okres mocarstwowoœci, do niedawna bardzo słaba Polska weszła na drogę stabilizacji politycznej i rozwoju gospodarczego. Oczywiœcie, objawy kryzysu pojawiły się - z różnym nasile- niem - póŸniej i na tych ziemiach, ale były one już zwišzane z częœciowš integracjš życia gospo- darczego Europy. Zmniejszenie dystansu dzielšcego gospodarkę polskš od zachodnioeuropejskiej wišzać należy z paroma czynnikami. Jakie gaspodarcze skutki sprowadził ze sobš kryzys XIV wieku? Wyniszcze- nie biologiczne aktywnych przedstawicieli starego 374 €€€€€€€€€€€porzšdku doprowadziło do pojawienia się nowych problemów: dotychczasowe formy wielkiej wymia- ny oparte o wšskš bazę społecznš przestały być €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€opłacalne. Wyludnienie miast otworzyło możliwoœ- ci awansu dla licznych mieszkańców wsi, ułatwiło warunki przeniesienia się ich do zawodów miej- skich. Cena siły roboczej zaczęła rosnšć, tak €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w mieœcie, jak na wsi, z której uciekali wszys- cy, szukajšc szczęœcia w nowych zawodach. Je- dnoczeœnie szybciej mogli robić kariery ludzie młodzi, zrywajšcy z dotychczasowymi metodami €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€działania. Spadek ludnoœci dużych miast o ponad 33% doprowadził też do zmian majštkowych. Obok ludzi zrujnowanych wydarzeniami politycz- nymi, klęskami elementarnymi, nieudanš działal- noœciš gospodarczš pojawiały się nowe wielkie fortuny. Ci, co przeżyli, stali się spadkobiercami licznych majštków. Oni rozpoczęli też paszuki- wanie obszarów, których rozwój gwarantowałby apłacalnoœć dokonywania inwestycji. Ale - w skali całej Europy zachodniej - nie tylko mieszczaństwo wyrosłe w latach kryzysu roz- poczęło poszukiwanie nowych form działania sku- teczniejszych niż dotychczasowe. Wysoka cena naj- mu, brak siły roboczej, Zanik dotychczasowych rynków zbytu dotknšł przede wszystkim liczne grupy feudalnego rycerstwa. Walka o zdobycie nowych Ÿródeł utrzymania stała się motorem prze- mian politycznych, społecznych i gospodarczych całego kontynentu. Częœć przedstawicieli szlachty bronišc się przed zubożeniem i deklasacjš, szu- kała wyjœcia z trudnej sytuacji tradycyjnie, to znaczy rzemioœle rycerskim. Wojna stuletnia, podobnie jak i anarchia włoska XIV wieku były - w ostatecznej instancji - efektem kryzysu do- chodów klasy feudalnej. Częœć drobnych i œrednich rycerzy rozpoczęła uprawianie procederu roz- bójniczego. Przodowali w tym przedstawiciele róż- 375 €€€€€€nych ziem niemieckich - Brandenburgii, Tyrolu, Dolnej Saksonii - ale i panowie włoscy , francus- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cy, angielscy napadali na transporty kupieckie, podróżujšcych pštników, przejezdnych rycerzy. Ofiarš działalnoœci "raubritterów" padali nawet krzyżowcy, udajšcy się na wyprawę przeciwko poganom. Pierwsze kontakty ziem polskich zprze- jawami kryzysu społecznego zachodniej Europy miały miejsce właœnie w zakresie ekspansji feu- dałów rozglšdajšcych się za terenem przyszłej działalnoœci. Gwałty, rabunki, zabory na pograniczu bran- denburskiej Nowej Marchii z Wielkopolskš nie sprowadziły za sobš tak doniosłych skutków, jak największa inwestycja rycerstwa zachodniego w po- staci państwa krzyżackiego w Prusach. Jego dzia- łalnoœć byłaby nie do pomyœlenia bez powišzań z zachodniš Europš. Stały napływ rycerzy miał dwojaki aspekt. Z jednej strony wzmacniał pań- stwo krzyżackie, z drugiej strony - miał umożli- wić przybyszom uzyskanie różnych dochodów. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Napływ kapitałów i ludzi doprowadził do rozbu- dowy zamków, miast - w Malborku, Gniewie, Kwidzynie, Olsztynie, Reszlu, Królewcu, Gdańsku, Elblšgu i wielu innych oœrodkach. Umożliwił też organizację wielu wypraw na Litwę, Polskę, Ruœ czy sporadycznie Gotlandię. Myliłby się ten, kto uważałby wyprawy krzy- żackie za działalnoœć jedynie rycerstwa niemiec- kiego. W "rejzach" zakonnych brali udział, oprócz najliczniej reprezentowanych Niemców, także €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Francuzi, Flamandowie, Brabantczycy, Anglicy, Fryzowie, Holendrzy. Właœnie w XIV wieku szu- kali, obok sławy rycerskiej, doœwiadczenia wo- jennego i korzyœci materialnych baronowie z La Rochelle, panujšcy ksišżę holenderski, przyszły €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€król angielski Henryk ksišżę Derby. Nie bez przy- czyny najkrwawszy etap bitwy pod Płowcami €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€378 rozegrał się wokół taborów krzyżackich uwożš- cych z Polski łupy. Liczono bowiem, że zapewniš one odbudowę nadszarpniętych majštków rycer- skich. Organizacja państwa krzyżackiego nad Bał- tykiem miała stanowić i stanowiła - faktorię €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rycerstwa zachodniego, zapewniajšc mu dochód €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kosztem Polski i Litwy. Skutki tego były dla na- szego kraju różnorodne: obok zniszczeń - wzrost œwiadomoœci narodawej. Poczucie zagrożenia Kró- lestwa Polskiego wzmagało wysiłki dotyczšce umocnienia kraju. Unia polsko-litewska stanowiš- ca między innymi efekt ekspansji krzyżackiej okreœliła kierunek rozwoju naszego państwa w epoce nowożytnej. Działalnoœć państwa zakon- nego tuż przy granicach Polski nie pozostawała €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€bez wpływu na przejmowanie przez naszych przad- ków wzorów militarnych (zamki), ustrojowych, a także gospodarczych. Wraz z kontaktami politycznymi rasło zainte- resowanie handlowymi możliwoœciami ziem pol- skich. W warunkach stagnacji życia gospodarcze- go zachodniej Europy, finansiœci, kupcy, zaczęli poszukiwać możliwoœci opłacalnych inwestycji w krajach leżšcych na wschód od Łaby. Obszary nie zniszczone epidemiš, przeżywajšce okres roz- woju gospodarczego, zwracały uwagę szczególnie tych, którzy zerwali z tradycyjnš wielkš wymia- nš œredniowiecza. Nowe warunki nie wróżyły €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€większych korzyœci płynšcych z handlu obracajš- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cego niewielkš masš towarów luksusowych, prze- znaczonych dla elity społecznej. W caraz więk- szym stopniu o zysku kupieckim decydować za- częła liczba obrotów. W zwišzku z tym opłacalny stał sie handel towarami masowymi, dostępnymi dla możliwie dużej grupy nabywców, a więc ta- nimi. 379 €€€€€€ Jednym z największych przedsięwzięć gospo- darczych była reorganizacja zwišzku hanzeatyc- kiego. Właœnie w XIV wieku miała miejsce dru- ga faza jego wielkiego rozwoju. Kupiectwo West- falii i Nadrenii, coraz bardziej interesowało się bałtyckš drogš wschodniš prowadzšcš w kierun- ku Szwecji, Polski, Litwy i Rosji. Do połowy XIV wieku wœród miast Hanzy znajdowało się jedynie 9 nadreńskich i westfalskich. W drugiej połowie tego stulecia liczba ta zwiększyła się do około 60. Jednoczeœnie do Hanzy dołšczyły się liczne miasta Europy œrodkowej - z Wrocławiem, Krakowem - a coraz większe znaczenie zaczęły odgrywać €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miasta pruskie i inflanckie: Gdańsk, Elblšg, Bra- niewo, Królewiec, Toruń, Ryga, Rewal. Działalnoœć Hanzy szła tu dwojakim torem. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Kupcy hanzeatyccy przywozili do krajów nie zniszczonych kryzysem przemysłowe wyroby Za- chodu - sukna flandryjskie, angielskie, zajmo- wali się rozprowadzaniem soli, połowami œledzi bałtyckich, przewożonych do wszystkich krajów Eurapy północnej. Głównym produktem Wschodu - wartoœć którego jednak nie równoważyła war- toœci przywozu - były futra, zdobywane w mia- stach ruskich (Nowogród Wielki), litewskich, ma- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zowieckich, pruskich. W XIV wieku zaczęto też €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wywozić produkty lasów nadbałtyckich: popiół, smołę, dziegieć, dalej czerwiec, len, konopie i in- ne surowce potrzebne dla przemysłu zachodniego. W drugiej połowie XIV wieku ziemiami pol- skimi i węgierskimi zaczęli też interesować się kupcy z miast południowoniemieckich, a nawet z włoskich. Obok mieszkańców Genui i Wenecji pojawili się na ziemiach polskich Norymberczycy, którzy od połowy XIV wieku w coraz większym stopniu zaczęli specjalizować się w handlu futra- mi sprowadzanymi na Zachód z Polski, Rusi, Li- twy. W zamian dostarczali na Wschód drobne wy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€380 roby rzemieœlnicze, sukno lepszego gatunku, znaj- dujšc nowe chłonne rynki zbytu. Wizyty Norym- berczyków stanowiły bodziec przyœpieszajšcy w XIV wieku rozwój produkcji rzemieœlniczej w Polsce. Kupcy - z Krakowa, Poznania, Gdań- ska, Lwowa, wywozili szare sukno polskie dale- ko na zachód. W warunkach kryzysu zapotrze- bowanie na bardzo prosty i tani produkt było na zachodzie Europy duże i tym chyba należałoby tłumaczyć jego ekspansję w Bazylei, Fryburgu, a nawet w Nadrenii. Pod koniec XIV stulecia polskie towary, głównie skóry, zaczęły być reprezentowane także na szlaku bałtyckim. Monarchia Kazimierza Wiel- kiego była tym tworem politycznym, którego istnienie ułatwiało tranzyt produktów Węgier, Œlšska, i co równie ważne - Rusi. Sam kształt państwa Kazimierza Wielkiego stwarzał z niej pomost łšczšcy dwa różnorodne rejony gospodar- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cze. Z jednej strony sięgał on Prus krzyżackich i Pomorza Zachodniego, obu państw œciœle splecio- nych z drogš bałtyckš, z drugiej - poprzez zdo- bycie Rusi Halickiej - włšczał się do strefy czarnomorskiej. Oczywiœcie obie te strefy han- dlowe nie opierały się jedynie na różnym syste- mie szlaków morskich, lecz reprezentowały rów- nież inne możliwoœci produkcyjne. Wybrzeża Bałtyku wraz z całym zapleczem nizin zachodnio- i wschodnioeuropejskich stano- wiły obszar o dużym stopniu zalesienia, obfitu- jšcy nie tylko w drewno, ale - co w XIV wieku było ważniejsze - w futra, skóry zwierzęce. Przez stepy czarnomorskie z jednej strony przechodziło odgałęzienie szlaku Morza Œródziemnego, którym docierały wyroby wschodnie, produkty przewo- żone przez Ormian, Włochów, Greków, Turków i Arabów; z drugiej strony w tym okresie wzra- stało zmaczenie Ukrainy jako terenu hodowlane- 381 go. Ponadto przez Królestwo Polskie przebiegał najkrótszy szlak łšczšcy Węgry z Morzem Bał- tyckim, wykorzystywany między innymi do prze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wozu miedzi na Zachód. Ten stan rzeczy powo- dował także koniunkturę budowlanš. Potrzebne były nowe spichrze, składy, kantory, warsztaty usługowe dla przejeżdżajšcych kupców (kuŸnie), zakłady produkcyjne, takie jak młyny, folusze, cegielnie itp. To z kolei wpływało na wzrost war- toœci ziemi, szczególnie w pobliżu miast, wzrost niejednokrotnie zwišzany i z nowymi inwesty- cjami górniczymi. Połowa XIV wieku to okres rosnšcego znaczenia kopalni soli w Bochni i Wie- liczce. O współzależnoœci kryzysu XIV wieku z roz- wojem gaspodarki polskiej œwiadczy także poja- wienie się nowych form wymiany. W połowie stu- lecia migracja nowych ludzi do wielkich miast - między innymi Fuggerów, Wattów - otwiera €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€etap wielkich spółek, które w wieku następnym miały zdecydowanie wpłynšć na nowy kształt gospodarki europejskiej. W tymże czasie należy szukać poczštków międzynarodowych jarmarków. Rozwijały się one na szlaku wschód-zachód, czy- nišc pierwsze wyłomy w tradycyjnym reglamen- towanym przez prawo handlu œredniowiecznym, Pojawiajš się wzmianki o jarmarkach dostarczajš- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cych futra w Lublinie i w Lipsku. Przeżywajš szczyt swego rozwoju jarmarki w Skanii, Bergen €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€specjalizujšce się w handlu rybami. Nie osišgnęły one jeszcze znaczenia tych, które rozwijały się w następnym stuleciu, działalnoœć ich bowiem hamowana była przez prawo składu, przymus drożny i inne przepisy wydawane w interesie œre- dniowiecznych korporacji, ale ważne dla nas wy- daje się zasygnaliZowanie ich poczštków. Włšczenie ziem polskich, leżšcych dotychczas na doœć odległych peryferiach życia gospodarcze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€382 go Europy, w obręb wspólnych interesów konty- nentu, daprowadziło też do pojawienia się innych form życia gospodarczego zwišzanych z kredy- tem. U podłoża jego rozwoju leżała znajomoœć pisma, znajomoœć powszechna na tyle, aby zobo- wišzanie wystawione przez kupca czy bankiera mogło być przeczytane, zrozumiane i uzmane przez kontrahentów. Wielka wymiana prowadzona w skali konty- nentu europejskiego wymagała też wspólnego, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zrozumiałego dla wszystkich języka w zakresie miar, wagi i pienišdza. Rozpowszechniła się mo- neta obrachunkowa - grzywna, funt - na któ- rej, z pominięciem istniejšcych realnie groszy, szylingów, pensów, denarów - opierały się roz- liczenia wielkich firm kupieckich, prowadzone na papierze między przedstawicielami odległych nie- kiedy domów handlowych. Podstawš rachunków były zlecenia wystawiane przez finansistów- najczęœciej zobowišzania. tak zwane weksle proste,. ponadto listy kupieckie polecajšce zawarcie okre= œlonych transakcji, a wreszcie - przy rozliczaniu się spółek handlowych - księgi rachunkowe pro- wadzone jeszcze według najprostszych form za- pisu. Włšczenie ziem polskich w sferę działania wielkiego handlu europejskiego przyœpieszyło tak- że rozwój innych form wymiany opartej o kredyt, zwłaszcza spółek. Zwišzki między finansistami œredniowiecza powstały przede wszystkim jako zabezpieczenie ich działalnoœci handlowej. Ponad- to - ułatwiały one znacznie działalnoœć kupieckš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w skomplikowanym labiryncie przywilejów i ogra- niczeń œredniowiecza. Już w XIII wieku można znaleŸć przykłady spółek handlowych opartych o wspólne wykorzystywanie kapitału rodzimego. W wieku XIV, który przyniósł gwałtowny rozwój form organizacji kupieckich, pojawiła się spółka 383  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2ee60945 3011fe19 a36 32 d474 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  HENRYK SAMSONOWICZ  POLSKA W GOSPODARCE EUROPEJSKIEJ  polegajšca na przekazywaniu towarów wspólni- kowi w komis, oddawaniu w "wierne ręce", czy też spółki między szyprami, gwarantujšcymi prze- wóz towaru, a właœcicielami, między finansistami a przedsiębiorcami górniczymi i rzemieœlniczymi, wreszcie - między przedstawicielami różnych miast, udziałowcami ponoszšcymi wspólnie ryzy- ko itp. Poczynajšc od XIV wieku, mieszczanie Lwowa zwišzani byli interesami z mieszkańcami Wrocławia, ci z kupcami Lipska i Pragi czeskiej. Gdańszczanie mieli swe udziały handlowe w fir- mach flamandzkich, angielskich i lubeckich. Sy- tuacja rynkowa w Polsce zaczęła wišzać się z sy- tuacjš rynkowš innych krajów Europy. Innym, istotnym skutkiem dla ziem Polski spowodowanym przez kryzys na zachodzie Euro- py wydaje się częœciowe wyrównanie dyspropor- cji demograficznej, widocznej najwyraŸniej w ska- li ludnoœci miejskiej. Miasta takie jak - Kraków, Gdańsk, Wrocław reprezentowały, poczynajšc od schyłku XIV wieku, poziom dużych miast œrodko- woeuropejskich, liczšcych powyżej 10000 miesz- kańców. Poznań, Toruń, Sandomierz, Nowy Sšcz, Lwów i wiele innych - nie odbiegały od œred- nich oœrodków tej częœci kontynentu, liczšcych 4000-5000 mieszkańców. Trudno sšdzić, aby wzrost ich spowodowała głównie migracja z za- chodu. W grę musiało wchodzić także nasycenie - rozwijajšcych się stale i szybko - oœrodków miejskich ludnoœciš wiejskš. Efektem tego był wzrost znaczenia miast w ogóle, zmiana ich roli w życiu państwa, zmiana ich funkcji gospodar- czych i społecznych. Powišzania z rozwiniętymi oœrodkami miejskimi Europy zachodniej, wprowa- dzanie wzorów ustrojowych i administracyjnych wykorzystywały władze państwowe. Kazimierz Wielki œwiadomie prowadził politykę umacniania miast, jako czynnika zapewniajšcego bezpieczeń- 384 stwo i stabilizację politycznš. Dzisiejsze wyobra- żenie miasta œredniowiecznego, utrwalone w re- konstrukcjach Starych Miast - Warszawy czy Gdańska, opiera się częœciowo na danych pocho- dzšcych właœnie z tego okresu. Inwestycje miesz- czaństwa - kamienice, składy, spichrze, mury obronne - stały się powszechne w krajobrazie póŸnoœredniowiecznego miasta Polski kazimie- rzowskiej. Sumujšc powyższe uwagi można by stwier- dzić, że w wyniku przemian zachodzšcych w XIV wieku ziemie Polski, Prus i innych krajów sšsiednich, leżšce dotychczas na doœć odległych peryferiach życia gospodarczego Europy, zostały œciœlej włšczone w obręb wspólnych interesów kontynentu. Doprowadziło to do poczštków współ- zależnoœci ekonomicznej oraz do wyrównania za- cofania gospodarczego i społecznego w bardzo różnorakich dziedzinach życia, w tym - również w życiu miast polskich. Przemiany gospodarki europejskiej w XV wieku Włšczanie się Polski i krajów sšsiednich w rynek ogólnoeuropejski przyspieszyła w pierw- szej połowie wieku XV pogłębiajšca się specja- lizacja różnych stref gospodarczych w zakresie produkcji. Masowo sprowadzane towary stały się niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania spo- łeczeństwa. Również i to zjawisko można by wiš- zać ze skutkami kryzysu XIV wieku. Poszukujšc dróg' wyjœcia ze stagnacji gospodarczej, znaleziono wiele różnych form działalnoœci, majšcych z cza- sem doprowadzić Europę do wczesnego kapitaliz- mu. Szlachta portugalska zaczęła szukać zysków i łupów na wybrzeżu afrykańskim, otwierajšc epokę wielkich odkryć geograficznych. Pierwsze 385  ogrodzenia ziemi należšcej do gmin wiejskich, dokonywane przez wielkich panów w Anglii, po- zwoliło na rozwój hodowli owiec. Jednoczeœnie niemal wełnę angielskš zaprzestano wywozić do warsztatów Flandrii, natomiast rozwinšł się ro- dzimy angielski przemysł sukienniczy, produku- jšc więcej, gorzej i taniej. Na podobnych zasa- dach zaczęło rozwijać się tak zwane "nowe sukien- nictwo" w Holandii. Kupcy, organizujšc produk- cję chałupniczš, dostarczali chłopom surowców, warsztaty i tworzyli tym samym pierwsze formy manufaktury rozproszonej. Powstały nowe wiel- kie banki włoskie, kapitał kupiecki zaczšł intere- sować się górnictwem. Efektem tych poczynań było pogłębianie podziału pracy między poszcze- gólnymi krajami, goršczkowe poszukiwanie tak nowych chłonnych rynków zbytu, jak i surowców niezbędnych dla rozwijajšcego się przemysłu. Jak się wydaje, rozwój stosunków europej- skich wpłynšł bezpoœrednio na ziemie polskie, i to po raz pierwszy w skali całego kraju, w okre- sie wielkiego zapotrzebowania na drewniany ma- teriał budowlany. Od poczštku XV stulecia roz- poczyna się ekspansja zamorska Portugalii, zasad- niczym przeobrażeniom ulegajš floty holenderska i angielska. Popyt na drewno okrętowe wišzać można w owym czasie tak z budowš wieluset no- wych jednostek morskich, jak i z krótkim, prze- ciętnie 3-4 letnim zaledwie, okresem ich funk- cjonowania. Rozwój miast i potrzeby budownictwa mieszkaniowego dodatkowo wpływały na zwięk- szenie popytu na drewno. Odkrycie dla wielkiego handlu europejskiego polskich lasów nastšpiło wówczas, kiedy ziemie nad Visłš i Bugiem były już często penetrowane i kiedy miasta leżšce nad spławnymi rzekami potrafiły wykorzystać ko- niunkturę europejskš. Obok drewna wywożono z Polski na Zachód  1 1 1 ff 0 1 1 386 także inne towary. Zboże, futra, miedŸ, mięso. Ale, nie wydaje się, by w poczštkach XV wieku one właœnie wpływały na kształtowanie się więzi gospodarczych Polski z Zachodem. Zboże zapewne produkowano głównie na potrzeby rynku we- wnętrznego. W pierwszych latach XV stulecia je- go udział w polskim wywozie niewiele przekra- czał 10% wartoœci całego eksportu. Kraje prze- mysłowe zachodniej Europy korzystały z dowozu zboża z Francji, Brabantu. Dopiero wielkie kry- zysy głodowe z dwudziestych i końca trzydzie- stych lat XV wieku skierowały większš częœć polskiej nadwyżki towarowej drogš morskš do krajów zachodnich. Jednakże niepomyœlny układ sił politycznych - odcięcie Polski od Bałtyku stanowišcego głównš drogę handlowš biegnšcš na Zachód, zbyt mała jeszcze produkcja zboża, nie pozwoliły chyba na poczynienie zbyt dużych zmian w gospodarce wewnętrznej naszego kraju pod kštem potrzeb eksportowych. MiedŸ wywożona była z Węgier, ale poza ko- rzyœciami płynšcymi z tranzytu nad Bałtyk- również i ten handel nie wpływał na zmiany w strukturze wewnętrznej gospodarki. Futra, któ- re pochodziły przede wszystkim z danin składa- nych przez chłopów bojarom ruskim i litewskim, eksportowano chyba z ominięciem ziem polskich. Natomiast drewno oraz przeroby drewniane- smoła, popiół, węgiel - stanowiły produkt puszcz mazowieckich i małopolskich. Tania eksploatacja nadrzecznych zalesień, łatwy spław, nastawiły na handel drzewem mieszczan Łomży, Makowa, Ró- żana, Zakroczymia, nawet Sandomierza i Krako, wa, nie mówišc już o miastach pruskich. Sšdzić należy, że i szlachta włšczyła się do tego handlu, co potwierdza konstytucja 1447 roku, w której Kazimierz Jagiellończyk gwarantuje swobodny spław rzekami swego królestwa. 387  Skutki integracji gospodarczej dla ziem polskich. Nowe formy pracy Wywóz produktów leœnych - i to jak wie- my ze Ÿródeł gdańskich wywóz masowy - do- prowadził do dwóch widocznych konsekwencji go- spodarczych. Eksport surowców z puszcz polskich zetknšł szlachtę, bogate duchowieństwo, miesz- czaństwo, niekiedy zapewne i chłopów z kupcami zagranicznymi. Właœnie ten okres - pierwsza po- łowa XV wieku - stał się decydujšcym w pro- cesie tworzenia polskiego rynku zbytu na produk- ty przemysłowe przywożone w zamian za surowce przez Holendrów, póŸniej Anglików. Wszystkie- dodatnie i ujemne - konsekwencje tego stanu rzeczy zaczęły już wówczas występować: niepo- myœlna koniunktura dla polskiego przemysłu su- kienmiczego i częœciowo metalowego, koncentracja zarobków handlowych w rękach szlachty, uzależ- nienie producentów polskich od kapitałów kupiec- kich penetrujšcych teren miast i folwarków, udzielanie "na pniu" zaliczek, prawadzšcych do chronicznego zadłużenia kraju. Drugim efektem eksportu drewna był olbrzymi wzrost cen na pro- dukty leœne w Polsce. Ceny nominalne drewna budowlanego wzrosły w cišgu XV wieku czter- dziestokrotnie! Trzebież lasów poza zmianš kraj- obrazu naturalnego na abszarze Polski doprowa- dziła do trudnoœci w uzyskaniu materiałów budo- wlanych na rynku wewnętrznym. Większe inwe- stycje mogli przeprowadzać tylko bogaci, których stać było jeszcze na drewno lub na cegłę odgry- wajšcš coraz większš rolę w polskim budow- nictwie. Trudnoœci ze zdobywaniem drewna szły w parze z rozwojem konkurencji norweskiej i ro- syjskiej. W drugiej połowie XV wieku eksport drewna polskiego traci swoje znaczenie, tym bar- 388 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dziej że przemiany, jakim podlegał kontynent europejski, stwarzyły wówczas wielkie zapotrze= bowanie na inne towary, które wywożone były z naszego kraju, i których wywóz decydujšco zmienił strukturę handlu zagranicznego Polski. Należały do nich: zboże, w coraz większym stop- niu wywożane z ziem nad Wisłš i Wartš, futra - dostarczane z puszcz litewsko-ruskich, wresz- cie woły hodowane na stepach Ukrainy. Nie moż- na negować tu znaczenia innych towarów dla dalszego rozwoju gospodarczego dawnej Rzeczy- pospolitej - czerwca, lnu, wosku i wielu innych. Ale upraszczajšc na pewno zagadnienie, trzy wy- mienione wyżej towary stały się reprezentatywne dla Polski w nowym układzie stosunków go- spodarczych w Europie. Zboże umożliwiało wy- żywienie ludzi,pracujšcych w przemyœle na Zachodzie, podobnie jak mięso produkowane na Ukrainie. Tanie i liczne futra stanowiły z kolei masowy ubiór w krajach na północ od Alp. Te właœnie trzy produkty włšczyły Polskę z ujemnymi w konsekwencji skutkami dla jej wła- snej gospodarki w orbitę rynku europejskiego. Produkcję zboża i częœciowo hodowlę wołów umożliwiał rozwój gospodarstw towarowych- folwarków, które, jak wiadomo, pozostawały przez następne 400 lat dominujšcym zjawiskiem w eko- nomice Polski. Oparte na przymusowej pracy pańszczyŸnianej, stworzyły model stosunków spo- łecznych kształtujšcych monokulturę rolnš, jej ni- ski technicznie poziom, i ograniczone możliwoœci działania miast. Kraj nasz stawał się koloniš go- spodarczš Zachodu, koloniš, która rozwijała się miernie, a tym samym coraz bardziej pozosta- wała w tyle za krajami w szybkim tempie zbli- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€żajšcymi się do kapitalizmu. Te zdecydowanie ujemne skutki włšczania się Polski w orbitę ogól- 389 €€€€€€noeuropejskiego rynku wystšpiły wyraŸnie w cza- sach nowożytnych. W XV wieku rozwój eksportu produktów rol- nych kształtował nowe, również pozytywne zja- wiska w życiu gospodarczym kraju. Prowadzenie hurtowych transakcji, operowanie wielkimi su- mami pieniędzy - stanowiš najbardziej widoczne w Ÿródłach różnice w porównaniu z wćzeœniej- szym œredniowieczem. Drobny kupiec, obok bez- poœrednich producentów i konsumentów - cha- rakterystyczna postać na targach lokalnych - na- ocznie mógł się przekonać o sytuacji rynkowej, samodzielnie sprawdzić wielkoœć zapotrzebowania na okreœlone towary, a stosunkowo niewielkie- wobec małej iloœci towaru - straty poniesione na jednym produkcie powetować sobie szczęœliwszš transakcjš na innym. Operacji dokonywano przede wszystkim na zasadzie wymiany z ręki do ręki, rozliczenie na- tomiast następowało w innym towarze lub pie- nišdzu. W wielkim handlu, rzecz prosta, istniała zupełnie odmienna sytuacja. Tylko dobra znajo- moœć sytuacji rynkowej zapewniała uzyskanie od- powiednich zysków, ta z kolei możliwa była je- dynie przy rozbudowanej informacji handlowej. Operowanie produktami charakterystycznymi dla okreœlonej strefy gospodarczej wišzać się musiało ze specjalizacjš handlowš. Stšd zresztš brało się i dużo większe ryzyko, które wraz z koniecznoœciš obracania wielkimi kwotami, doprowadziło do dalszego rozwoju kredytu, jego form i narzędzi. Wielki kupiec nie mógł działać sam. Był on przed- siębiorcš kierujšcym ze swego kantoru pracš wielu faktorów, agentów, pracowników transportu. Rzecz prosta, że poziom wiedzy praktycznej i teo- retycznej musiał być niewspółmiernie wyższy wœród przedstawicieli firm bioršcych udział 390 w wielkim handlu niż wœród drobnych przeku- pniów. Znajomoœć geografii gospodarczej, stosunków politycznych w różnych krajach były niezbędny- mi warunkami powodzenia. Ale obok tego w grę wchodziła koniecmoœć dokonywania skomplikowanych przeliczeń wobec różnych monet i różnych systemów monetarnych na obszarze każdego nie- mal rynku lokalnego, różnych miar i wielkoœci. Te ostatnie, pozwalajšce na silne zespolenie wsi i miasta w skali ziemi, były jednoczeœnie barierš, utrudniajšcš cyrkulację między poszczególnymi strefami. Bez zmalezienia wspólnego języka w za- kresie miar, wag i monet działalnoœć wielkich kupców stawała się nie do pomyœlenia, stšd też €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wynikała potrzeba używania innych, nie detalicz- nych, i nie lokalnych wielkoœci, lecz takich, które byłyby możliwie łatwo przetłumaczalne na język międzynarodowy. Stšd obok monet drobnych mie- dzianych, czy wybitych z małš domieszkš krusZcu (denary, fenigi, pensy), występowały także monety grube", duże (grosze, guldeny, floreny), repre- zentujšce wartoœć zawartego w nich złota i sre- bra, oraz wspomniane już wyżej obrachunkowe, służšce do obliczenia wartoœci. Koniecznoœć zabez- pieczenia ryzykownych interesów daprowadziła do ukazania się na polskich jarmarkach, przy opera- cjach prowadzonych z kantorów Florencji czy Brugii nowych narzędzi transakcji, takich jak weksel trasowany, indos czy poczštki podwójnej rachunkowoœci. Dobrze znane sš w literaturze przedmiotu formy działania wytworzone przez kupców gdań- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skich przy skupie i przewozie zboża. Pełnomoc- nicy i przedstawiciele wielkich kupców gdańskich zasięgiem swego działania obejmowali w XV wie- ku, szczególnie po pokoju toruńskim, rozległe ob- szary północnej Europy. Gdańszczanie skupowali 391 zboże w Kownie, Parnawie, Wilnie, Mińsku, Gro- dnie, Brzeœciu Litewskim, Bielsku, Drohiczynie, Lublinie, Lwowie, Krakowie, Kazimierzu Dolnym, Warszawie, Rawie Mazowieckiej, Płocku i ponad dziesięciu dalszych miastach mazowieckich, Po- znaniu, GnieŸnie, Kaliszu i kilkunastu innych oœrodkach Wielkopolski i Kujaw, nie mówišc już o miastach pruskich. Agenci - czeladnicy kupiec- cy - jeŸdzili po wsi, docierajšc do właœcicieli folwarków, lub zawierali umowy z plenipotenta- mi dziedziców. W XV wieku jeszcze transakcje odbywały się niejednokrotnie za poœrednictwem miejscowych mieszczan, którzy przy okazji sprzedawali drew- no, czerwiec, futerka, skóry i inne towary. Atrak- cyjnoœć działalnoœci kupców gdańskich polegała - jak można sšdzić - na płaceniu żywš gotówkš na przednówku. System zaliczek często przez nich stosowany, nie tylko w przypadku kontraktacji zboża, miał podwójny skutek: pozwalał - przy pewnym ryzyku - na uzyskanie korzystnej ce- ny, niższej niż ceny rynkowe po zbiorach. Jeszcze ważniejsze było uzależnienie producentów - wła- œcicieli gospodarstw. Już w XV wieku dochodziło niekiedy do sytuacji dobrze znanych z czasów póŸniejszych. Zaliczek udzielano w takiej wyso- koœci, że powstawały trudnoœci z ich spłaceniem. Proces uzależniania finansowego zaplecza rolni- czego Polski przez sto najbogatszych rodzin gdań- skich rozpoczšł się już u schyłku œredniowiecza. Wtedy też Gdańszczanie zaczęli wycofywać się z czynnego handlu z krajami zachodnimi. Flota kupiecka Gdańska już w drugiej poło- wie XV wieku straciła nieco swoje znaczenie. Po zboże przyjeżdżały z blisko stu miast portowych od Lizbony do Sztokholmu obce statki: holen- derskie, angielskie, hanzeatyckie, rzadziej skan- dynawskie. Największy port Rzeczypospolitej, kon- 392 €€€€€€€€€€€€ trolujšcy najważniejszš aż do XVIII wieku drogę handlowš w kraju - Wisłę - ograniczał się do organizowania poœrednictwa między szerokim, pol- sko-litewskim zapleczem dostarczajšcym surow- ców a przemysłowym Zachodem. Znaczna częœć zysków płynšcych z eksportu zbożowego pozosta- wała w rękach mieszkańców Gdańska, który stał się równorzędnym partnerem gospodarczym reszty ziem Królestwa Polskiego. Mniej wiadomo o metodach działania stoso- wanych przy eksporcie futer litewsko-rosyjskich, wołów ukraińskich i mołdawskich. Te ostatnie ' produkty skupowane były na jarmarkach, usy- tuowanych na dwóch szlakach równoleżnikowych. Tym należałoby tłumaczyc koniunkturę Brzeœcia Litewskiego, Lublina, Warszawy, Gniezna, Pozna- nia - bardziej na północy, oraz Lwowa, Jarosła- . wia, Kazimierza krakowskiego, Brzegu œlšskiego ; na południu kraju. Oba szlaki zbiegały się w Lip- sku. Na uwagę zasługuje fakt, że aż do połowy XVI wieku przynajmniej równorzędnš rolę w or- ganizacji skupu i transportu odgrywali obok kup- ców zachodnich przedstawiciele mieszczaństwa miejscowego, a także Ormianie i Żydzi. Wzdłuż tych wymienionych szlaków, powišzanych dodat- kowo rzecznymi drogami wodnymi wiodšcymi €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€do Gdańska, rozwijała się ogólnopolska, jed- nolita działalnoœć gospodarcza, niewštpliwie przy- spieszajšca wytworzenie się rynku krajowego. W Gdańsku, w Lipsku, we Frankfurcie kupcy polscy nawišzywali kontakty z emporiami euro- pejskimi: Norymbergš, Frankfurtem nad Menem, , Antwerpiš. Przedstawiciele wielkich firm wło- skich, południowoniemieckich i holenderskich wkraczali zresztš - przy rosnšcym poparciu pań- stwa polskiego - coraz wyraŸniej na tereny wschodnie, przywożšc w zamian za surowce i pół- produkty towary luksusowe, sukno, wreszcie pie- 393 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nišdze, przejmowane częœciowo przez poœredni- ków z Gdańska czy Norymbergi, częœciowo przez szlachtę. Miejsce Polski w gospodarce Europy u progu doby nowożytnej Struktura handlu polskiego rozwijajšcego się na zasadzie wywozu zboża, futer i wołów raz jesz- cze uległa zmianie na poczštku ostatniej ćwierci XV wieku. Napływ do Polski produktów prze- mysłowych wysokiej jakoœci w zamian za wy- wóz taniego drewna, niewielkiej iloœci skór, wo- sku, lnu - tworzył ujemny bilans handlowy dla naszych ziem. Według szacunkowych, niepewnych danych, przynajmniej aż do osiemdziesištych lat XV stulecia, wartoœć towarów wywożonych sta- nowiła około połowy pokrycia wartoœci importu. Masowy wywóz trzech podstawowych produktów zdecydowanie zmienił te propozycje. Tak na szla- ku morskim, jak i lšdowym, aż do połowy XVII wieku wartoœć towarów wywożonych przekraczać zaczęła wartoœć przywozu o ponad . Stšd na- pływ dużej iloœci kruszców, pieniędzy, częœciowo uciekajšcych z kraju na południowy wschód- w zamian za artykuły luksusowe przywożone z Turcji - częœciowo zagarnianych przez szlachtę i nie przeznaczanych w większej mierze na fi- nansowanie inwestycji. W tym miejscu należy zwrócić uwagę na jesz- cze jeden aspekt powišzań gospodarczych Polski z Europš zachodniš w drugiej połowie XV wieku. Wielki handel europejski wymagał bezpieczeństwa dróg, bezpieczeństwa odbywania transakcji, stwo- rzenia materialnych podstaw działania kupców: kwater mieszkalnych, gospód z wyżywieniem itp. Niewštpliwie w drugiej połowie XV wieku i pierw- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€394 szej połowie XVI, a więc w czasie kiedy kształto- wały się przesłanki wytworzenia rynku europejs- kiego, te właœnie warunki skutecznego działania wpływały na pomyœlnš koniunkturę małych miast, etapów na drodze wielkiego handlu. Ale w skali całego kraju mogły być zapewnione przez władzę państwowš. Znaczenie państwa, bardzo istotne dla prze- sunięć gospodarczych Europy na przełomie XV/XVI €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ wieku, występowało niewštpliwie przy or- ganizacji szlacheckiego handlu zbożem. Zwolnie- nia celne, zakazy stawiania przeszkód na spław- nych rzekach, przepisy regulujšce spław i cały aparat szlacheckiego państwa, służšcy ich egzek- wowaniu, sš dobrze znane. Wydaje się, że te sa- me czynniki decydowały przy przepędzaniu stad wołów z dóbr Ukrainy, i w jakiejœ mniejszej zapewne - mierze oddziaływały przy zabezpiecza- niu transportu, utrzymywaniu dróg i mostów przy handlu futrami, na którym szlachcie także zale- żało. Decydować mogły też przy lokalizacji jar- marków. Wojny litewsko-rosyjskie, a w jeszcze większym stapniu permanentne najazdy tatarskie, skłaniały do przesunięcia oœrodków wielkiej wy- miany międzynarodowej w granice Korony, ta bowiem mogła zapewnić im większe bezpieczeń- stwo. Szlachta popierała obce kupiectwo, które €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przybywajšc na jarmarki, dostarczało gotówki, a nie stanowiło - w przeciwieństwie do miejsco- wego - politycznego zagrożenia złotej wolnoœci. Jarmarki, zresztš podobnie jak i targi, zakłada- jšce wolny niereglamentowany obrót, były insty- tucjš godzšcš w œredniowieczne monopole miej- skich korporacji kupieckich. Stšd tak częste wyjednywanie przez szlachtę przywilejów na jar- marki w miastach prywatnych, stšd jej żywe za- interesowanie i angażowanie się w te imprezy. 395 Z biegiem czasu udział Polski w wielkim handlu europejskim wpływał coraz wyraŸniej na jej strukturę społecznš. Przewaga szlachty w ży- ciu politycznym kraju opierała się nie tylko na przywilejach dajšcych jej władzę ustawodawczš i wykonawczš w Polsce, ale również na opano- waniu dwóch najważniejszych i najbardziej do- chodowych podówczas gałęzi gospodarki: produk- cji rolnej i hodowlanej oraz handlu. W XV i na poczštku XVI wieku mieszczanie Lublina, Krakowa, Poznania, korzystajšc z wiel- kiej koniunktury eksportowej, potrafili jeszcze niekiedy skutecznie współzawodniczyć ze szlachtš. W dobie nowożytnej jednak zostali zepchnięci na margines działalnoœci handlowej i ustšpili miejsca €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€posesjonatom. Wymiana w okresie póŸnego œred- niowiecza, a szczególnie w XVI wieku, rozwijała się skutecznie w oparciu o państwo szlacheckie, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Zawdzięczajšce swój dochód w dużym stopniu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€udziałowi w wielkim handlu europejskim. Pań- stwo zatem było wyrazem tych wszystkich prze- mian, które w zakresie stosunków gospodarczych objęły Europę na schyłku œredniowiecza. Dlaczego rozwój gospodarczy Polski potoczył się innymi drogami niż rozwój innych krajów Europy? OdpowiedŸ na to pytanie wyjaœniłaby za- pewne najistotniejsze z tych, które stawiamy historykom. Nadrobienie opóŸnień rozwojowych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€widoczne w XIV wieku, włšczenie się do wiel- kiej wymiany towarowej w XV stuleciu dopro- wadziło w efekcie do załamania ekonomicznego, wyraŸnego w XVII wieku. Nie przesšdzajšc spra- wy wydaje się, że z punktu widzenia powszech- nych dziejów gospodarczych warto wyekspono- wać dwa zagadnienia rzutujšce na kierunek roz- woju naszego kraju. Pierwsze z nich zostało już wyżej zasygnalizowane. Podział pracy na kon- tynencie europejskim zdeterminował dalszš spe- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€396 cjalizację i kierunek dalszego rozwoju gospodar- czego. Polska skorzystała na kryzysie XIV wieku, ale skuteczniejsze wyjœcie z trudnoœci zwišzanych z rozkładem stosunków feudalnych znalazły kraje bogatsze, ludniejsze, o większych zasobach kapi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tału: Anglia, Holandia, częœciowo Francja. Te wła- œnie państwa ułatwionš miały drogę do kapitaliz- mu, którego rozwój możliwy był dzięki surowcom Europy wschodniej. A stosunki wczesnokapita- listyczne stworzyły kaniunkturę nie pozwalajšcš na rozwój polskiego przemysłu. Jednakże trzeba wskazać i na drugš sprawę. Przystosowywanie się ziem polskich do potrzeb rynku europejskiego przypadło na okres kształtowania się ostatecznej formy współżycia polsko-litewskiego. Nie miejsce tu, by omawiac skutki polityczne, społeczne, kul- turalne unii dla obu krajów. Ale warto zwrócić uwagę, że Polskę znano na Zachodzie już w cza- sach panowania Kazimierza Jagiellończyka nie tylko z rodzimych produktów, lecz również z to- warów litewsko-ruskich. Unia czy też postępujšce w XV wieku zrastanie się gospodarcze obu państw były niesłychanie istotne w skutkach dla polskiej ekonomiki. W XIV wieku Wielkie Księstwo Litewskie miało przeciętnie pięciokrotnie rzadsze zaludnie- nie niż Polska. Obszary leœne, stepowe (póŸniejszej Ukrainy koronnej) kontrastowały ze stosunkowo dużš liczbš miast, regionami uprzemysłowionymi, rozwiniętym rzemiosłem w Polsce. Zwišzek z Litwš stworzył dla kupiectwa polskiego, a w dalszej konsekwencji i dla szlachty polsko-litewskiej mo- żliwoœci prowadzenia ekstensywnej gospodarki, przynoszšcej łatwe dochody przy niskich nakła- dach, nie wymagajšcej większych inwestycji. W obręb wielkiego handlu europejskiego została włšczona nie strefa polska, ale polsko-litewsko- 397 ruska. Zatem nie strefa produkcji górniczej, su- kienniczej i zbożowej, ale obszar, z którego wy- wożono wyłšcznie surowce i półfabrykaty. Ener- gia gospodarcza Korony Polskiej, jeœli wolno użyć tej przenoœni, została rozproszona na wielkich obszarach wschodnich. W tym również, można sšdzić, leżš częœciowo przyczyny póŸniejszych dziejów i upadku naszego kraju. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€398  1 1 1 ff 0 32 1 Andrzej Feliks Grabski POLSKA W œWIADOMOŒCI SPOŁECZEŃSTW EUROPEJSKICH W WIEKACH œREDNICH Uwagi wstępne Przedmiotem moich rozważań będzie sprawa, jak spoglšdali na nasz kraj i jego mieszkańców ludzie œredniowiecznej Europy, jakie wyznaczali mu i im miejsce we własnym œwiecie, czym więc Polska i Polacy byli w œwiadomoœci społecznej wieków œrednich. Sceptyczny Czytelnik może pod- dać w wštpliwoœć, czy historyk zwłaszcZa zaj- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mujšcy się tak odległymi epokami, ma w ogóle możliwoœć uzyskania na tego rodzaju pytania od- powiedzi zbliżonych do prawdy? Analogicznymi problemami współczesnoœci zajmujš się dzisiaj socjologowie, badacze opinii publicznej w jej naj- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rozmaitszych przejawach. Nie zadowalajš się oni istniejšcymi Ÿródłami, nawet tak obfitujšcymi w informacje, jak masowe Ÿródła prasowe, ale na najróżniejsze sposoby starajš się tworzyć nowe Ÿródła, przeprowadzajšc ankiety, wywiady itd. Wszystko to jest najzupełniej niedostępne dla historyka, zwłaszcza odleglejszych czasów. Jego potencjalni informatorzy, którzy by mogli udzie- 399 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€lić ważkich odpowiedzi na stawiane przezeń py- tania, dawno już nie żyjš. Historyk może więc stawiać swoje pytania jedynie istniejšcym już przekazom Ÿródłowym. Te zaœ sš dla epoki œred- niowiecza wielce odmienne od tych, jakimi rozpo- rzšdza badacz współczesnoœci. Mediewista nie ma przekazów o charakterze masowym dla dziejów œwiadomoœci spolecznej i skazany jest na Ÿródła niezmiernie, chciałoby się nawet powiedzieć nad- miernie, zindywidualizowane. Jeżeli zamierza zre- konstruować sposób myœlenia jakiejœ względnie dużej grupy społecznej, nie pozostaje mu inna droga, jak przez analizę najrozmaitszych indywi- dualnych przekazów, pochodzšcych od członków danej grupy bšdŸ o niej traktujšcych. Do œwiato- poglšdów zbiorowoœci dociera wyłšcznie poznajšc zapatrywania jednostek i musi sobie zadawać wie- le trudu, aby wydobyć z nich to, co w nich po- wtarzalne, œrodowiskowe. Nie na tym wszakże ko- niec trudnoœci. Badacz czasów współczesnych, interesujšcy się poglšdami jakiejœ grupy na innš, zwłaszcza wielkš grupę społecznš, jak na przykład na obcy naród, może z całš pewnoœciš założyć, że ma ona sprecyzowane zapatrywania. Dzięki masowym œrodkom przekazu współczesny mieszkaniec na- szego globu posiada już najczęœciej pewne wy- obrażenie o przedstawicielach najodleglejszych nawet nacji, chociaż nigdy się z nimi nie zetknšł osobiœcie. W porównaniu z naszym, œwiat ludzi œredniowiecza był wielekroć bardziej partykular- ny, znniejszony, nie tylko zresztš w sensie geogra- ficznym. Tylko nieliczne grupy społeczne mogły ogarniać swym horyzontem więcej, jak okolicę własnego domu i regionu. Pytanie, co myœlał o Polsce chłop francuski w XV wieku jest nie- dorzecznoœciš, dopóki nie wskażemy, że mógł on €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€400 o niej mieć jakieœ informacje i mógł je sobie uœwiadomić. Właœnie, uœwiadomić. Niewštpliwie warunkiem powstania wszelkie- go poglšdu jednych na drugich jest kontakt spo- łeczny, mogšcy przybierać najróżniejsze formy. Ale on sam nie wystarcza przecież do wytworze- nia się poglšdu. Mieszczanin, który zetknšł się z którymœ z Polaków przybyłych do jego miasta widział w nim przede wszystkim kogoœ obcego, niekoniecznie, a raczej z rzadka zdajšc sobie spra- wę z tego, że był to właœnie Polak. To, czy zdołał to sobie uœwiadomić, zależało w znacznej mierze od jego własnego horyzontu, od wizji œwiata jego œrodowiska, jego grupy społecznej, różnej w od- miennych grupach, a determinujšcej jego poglšd na własne i innych miejsce w otaczajšcym œwiecie. zawężenie spojrzenia, jednokierunkowoœć wi- dzenia œwiata w poszczególnych grupach społecz- nych nie zawsze szły w parze z wšskoœciš hory- zontu geograficznego. Na przykład, zakonnik, nie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dostrzegajšcy w swoim najbliższym otoczeniu niczego poza Koœciołem i władcš mógł wykazywać zdumiewajšcš znajomoœć Azji Mniejszej, zwłasz- cza zaœ miejsc œwiętych. Obrazy tych bliższych i dalszych krain wyznaczały œwiatopoglšdy grup społecznych, w jakie uwikłane były ludzkie in- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dywidualnoœci, przez ich wizje œwiata, zawężone do pewnych tylko spraw, ważnych wedle hierar- chii wartoœcitej, lecz już nie innej grupy. Do truizmów należy dziœ twierdzenie, że za- chodzi istotny zwišzek pomiędzy pozycjš jedno- stki w społeczeństwie a jej widzeniem œwiata, i że właœnie jej pozycja determinuje ów kšt widzenia rzeczywistoœci, charakterystyczny dla grupv, z którš jednostka jest zwišzana. Innych ludzi mierzy się zazwyczaj wedle własnej hierar- chii wartoœci, która warunkuje dostrzeganie €€€€€€€€€€€€€401 w nich tylko niektórych cech; odnosi się to także do wszelkich poglšdów o obcych krajach i ich mieszkańcach. Polska w widnokręgu europejskim Kiedy na horyzoncie europejskiego œrednio- wiecza pojawiał się jakiœ nowy lud, co tęższe umysły zastanawiały się przede wszystkim nad tym, od kogo on pochodzi. Skoro istnieje, musiał wywodzić się od któregoœ z uznanych w chrzeœci- jańskiej tradycji antenatów, jako że œredniowiecz- ny œwiatopoglšd wykluczał możliwoœć jakiejkol- wiek niespodzianki. Z pojawieniem się na hory- zoncie europejskim Polaków i Polski takich kło- potów jednak nie było. Wyszli oni z ogromnej masy Sławiańszczyzny, o której przecież coœ już wiedziano, jako nie znany do tej pory szczep o nie znanej nazwie. Niewiele jednak czasu musiało upłynšć, nieledwie parę dziesištków lat, jak z "Li- cicavików" (miano, którym Widukind z Korwei oznaczył poddanych Mieszka I) wyłonili się Po- lacy. Kiedy kancelaria cesarza Ottona III podczas zjazdu gnieŸnieńskiego nie potrafiła znaleŸć inne- go terminu na oznaczenie miejsca wystawianego dokumentu jak, że spisano go "w SłowiańszczyŸ- nie", w tym samym właœnie czasie wchodziła do obiegu nazwa Polski w jej zlatynizowanej- chociaż nie jedynej - formie "Polonia". Minšć musiało jednak sporo czasu, nim nawet wy- kształceni Eurapejczycy jęli się domyœlać, iż ma ona jeszcze jakieœ szczególniejsze znaczenie: do- piero od XIII wieku niektórzy poczęli sobie zdawać sprawę, że "Polacy zwš się od pól Polakami" i że nazwa ich kraju ma znaczenie analogiczne, jak "Campania" (Gerwazy z Tilbury). 402 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Unicum stanowić będzie podany przez francus- kiego pisarza w XIII wieku znaczeniowy przekład nazwy Wielkopolski, w formie "Gronterre"- Wielka Ziemia" (Adenet le Roi). Wszystko to œwiadczy bez wštpienia o postępujšcym pozna- waniu Polski w Europie i uznawaniu jej za jakšœ całoœć. Całoœć - aleć zawsze i częœć jakiejœ większej całoœci. Geograficzna tradycja œredniowiecza gło- siła za Izydorem z Sewilli i innymi autorytetami, że najdalej na wschód wysuniętš krainš europej- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skš jest Scytia, dzielana często na częœci, za którš w kierunku zachodnim leży Germania. Nowe in- formacje o geapolitycznej i etnicznej rzeczywisto- œci europejskiego wschodu powoli, lecz skutecznie podważały te tradycjonalne schematy i chociaż niektórzy wcišż jeszcze pamiętali o antycznej koncepcji Germanii opartej o Wisłę, inni woleli już przesuwać jej granicę bardziej ku zachodowi, bšdŸ w ogóle unikania jej dokładnego oznaczania. Wraz z załamywaniem sIę tradycyjnej geograficz- nej koncepcji Germanii kształtowały się nowe po- jęcia o europejskim wschodzie i z informacji o różnych plemionach słowiańskich wyłaniało się zbiorcze geograficzno-etniczne pojęcie Słowiań- szczyzny. O ile jeszcze Adam z Bremy w drugiej połowie XI stulecia pIsał, że jest ona "najroz- leglejszš prowincjš Germanii", to już kampilujšcy zeń w kilkadziesišt lat póŸniej Helmold przejdzie do porzšdku nad tš sprawš, by cały swój wysiłek poœwięcić możliwie dokładnemu opisowi poszcze- gólnych krain słowiańskich. Z tej to właœnie per- spektywy, jako na częœć większej całoœci, jakš jest Słowiańszczyzna, spoglšdano na Polskę w XI, XII i póŸniejszych stuleciach. To upowszechniajšce się przekonanie, znane już w XIII wieku w całej niemal Europie, za- wierało coœ więcej, jak konstatację słowiańskiego 403 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€charakteru Polaków. Wyrażało ono doœć istotny €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€poglšd na nasz kraj i jego miejsce w ówczesnym œwiecie, mianowicie ;przeœwiadczenie, że w sto- sunku do innych krajów chrzeœcijańskich jest on krajem peryferycznym. Z biegiem upływu lat ów poglšd na Polskę jako na częœć Słowiańszczyzny zostanie przybrany w nowš, humanistycznš szatę, gdy w XV stuleciu monarchia jagiellońska będzie rozpatrywana już nie jako cZęœć "Scytii", ale "Sarmacji", wielkiej krainy rozcišgajšcej się na wschód od Wisły - czy, jak u włoskiego huma- nisty Pomponia Leta, od Odry - aż do Dniepru, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sšsiadujšcej z Sarmacjš azjatyckš bšdŸ Scytiš. Koncepcja ta o pochodzeniu uczono-literac- kim, popularna zwłaszcza od drugiej połowy XV €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stulecia, dobitnie podkreœlała zwišzki państwa ja- giellońskiego ze Wschodem, co znalazło swój wy- raz w opisie "Sarmacji" w norymberskiej kronice œwiata pióra Hartmanna Schedla, w okruchach informacji o padróży na Wschód Pomponia Leta i w coraz liczniejszych geograficznych opisach tych stron œwiata: niemieckich, włoskich i innych. Kraj daleki i bliski Cóż oznaczało owo przekonanie o peryferycz- noœci Polski w Europie? Zrazu to, że uważano jš za kraj odległy. Anonim Gall powiadał o niej, że jest oddalona od głównych szlaków lšdowych, chociaż, jak wiemy, nie całkiem odpowiadało to prawdzie, skoro przez jej południowe ziemie wiódł wielki szlak "radanicki", łšczšcy Hiszpanię z Dalekim Wschodem. Nie o rzeczywistš geogra- ficznš odległoœć tu jednak chodziło, a o społeczne poczucie przestrzeni, dla którego bliskoœć czy od- ległoœć były funkcjš œwiadomoœci więzi, a nie geo- graficznego dystansu. W licznych niemieckich 404 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i francuskich głównie tekstach, w których mowa o odległym położeniu Polski, odczytujemy więc przeœwiadczenie, że była ona dla nich krajem go- rzej znanym, bardziej obcym, psychicznie dalszym niż inne, częstokroć odleglejsze geograficznie kra- iny. Poglšd ten znika z kart Ÿródeł dapiero w zwišzku z aktualizacjš Polski w Europie za- chodniej w połowie XIII stulecia, kiedy fala nie- pokojšcych nowin o wydarzeniach na europej- skim wschodzie uczyniš jš bardziej znanš i bar- dziej bliskš niż dotychczas. Kraj daleki - a więc musiał być on inny od własnego. Owš oddalonš krainę wyobrażano sobie na sposób na poły bajeczny, jako kraj mle- kiem i miodem płynšcy. Dawne przekonanie o wielkich naturalnych bogactwach ziem słowiań- skich od drugiej połowy X stulecia coraz częœciej odnoszono na Zachodzie do Polski. Czynił to nie tylko żydowsko-arabski Po różnik Ibrahim ibn- -Jakub, lecz także dziejopisowie z północnych czę- œci Niemiec - Adam z Bremy i Helmold, żywo- ciarz Ottona Bamberskiego Herbord, czy wreszcie przybysz z krajów romańskich Anonim Gall. Był to stereotyp niezmiernie popularny do XII wieku włšcznie, choć w niewielkiej mierze oparty €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€o faktycznš znajomoœć miejscowych stosunków. Wyrażał on niechybnie pochwałę krainy, jej cie- kawoœć, a niekiedy i zachętę, aby się do niej udać. Kiedy papież Urban II pragnšł nakłonić €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€chrzeœcijan do masowego udziału w wyprawie krzyżowej do Ziemi Œwiętej, przedstawił im kraje Wschodu właœnie wedle tego samego wzorca, jako niezmiernie bogate, opływajšce we wszelkie do- statki. Analogiczny sens miała podobna charakterys- tyka ziem słowiańskich w liœcie arcybiskupa mag- deburskiego Adelgoza (1108) czy w wezwaniu hra- biego Adolfa z Holsztynu, przekazanym nam 405 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przez Helmolda. Przekonanie, że Polska jest kra- jem obfitujšcym we wszelkie dobro, mlekiem i miodem płynšcym, w różnych zachodnioeuropej- skich œrodowiskach odgrywało tedy rolę zachęty, aby poszukiwać kariery w tym wspaniałym, choć oddalonym kraju. To, że obcokrajowiec mógł tutaj spełnić swoje marzenia o karierze, nie ulegało wštpliwoœci. Hi- storyk może przytoczyć wiele znanych częstokroć z imienia postaci, które rzeczywiœcie tę karierę zrobiły nie tylko w XIII wieku, ale wczeœniej i póŸniej. Kronikarz francuskiego klasztoru w Se- nones Richer (zmarł w 1267 roku) apowiedział znamienne dzieje miejakiego Terricusa, który oba- wiajšc się sankcji ze strony swego biskupa uciekł do Polski, gdzie został życzliwie przyjęty. Ukryw- szy swój stan duchowny podał się za rycerza, otrzymał w nadaniu dobra, ożenił się i jšł upra- wiać rycerskie rzemiosło, niedługo póŸniej poległ w jakiejœ wewnętrznej wojnie. Polska była wówczas krajem, w którym obrotny przybysz mógł liczyć na osobistš karierę i wydŸwignięcie się do wyższej kondycji material- nej i społecznej niż we własnym kraju, czy był rycerzem, czy duchownym. Stanowiła więc w ra- zie potrzeby bezpieczne refugium dla tych, którzy znaleŸli się w konflikcie z własnš władzš i œrodo- wiskiem. Ten właœnie obraz naszego kraju, w po- łšczeniu z zapraszaniem obcokrajowców przez władców, instytucje koœcielne, a póŸniej i miasta, przyczyniał się niewštpliwie do imigracji. Poczšt- kowo, we wczeœniejszym œredniowieczu, napływa- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ło rycerstwo i duchowieństwo, potem, od wieku XIII, coraz liczniej osiedlali się w Polsce Niemcy, a także Włosi, Francuzi, Flamandowie, a nawet Anglicy w póŸniejszych czasach osiadajšcy zwła- szcza w polskich miastach. €€€€€€€€€€406 Postępujšca znajomoœć naszego kraju, szcze- gólnie od polowy XIII stulecia, wypełniała kon- kretnš treœciš pierwotne przekonanie, że jest on krainš mlekiem i miodem płynšcš. Poczęto więc o nim mówić coraz częœciej, jako o kraju nizin- nym, pełnym pastwisk i łšk, bogatym w zwie- rzynę. Tak właœnie pisał o Polsce w pierwszych latach XIV stulecia francuski, najpewniej domi- nikański, autor opisu Eurapy wschodniej. W następnym stuleciu do tego obrazu na- wišzywali autorzy opisu Polski w paryskim ko- deksie Sędziwoja z Czechla, norymberczyk Hart- mann Schedel, œwietny humanista Eneasz Syl- wiusz Piccolom;ni czy humanistyczny dziejopis Marcantonio Coccio Sabellico. O ile jednak da- wniej charakterystyka ta zawierała przede wszy- stkim pochwałę naszych ziem, to teraz przybierała ona częstokroć odmienne znaczenie. Z podkreœla- niem rolniczego charakteru polskiego krajobrazu, jego naturalnych bogactw, łšczyła się co prawda życzliwa ocena, taka, jakš dał włoski podróżnik XV wieku Giosafat Barbaro, że jest to "dobry i piękny kraj", ale jednoczeœnie wišzało się z nim przeœwiadczenie o ubostwie ziem polskich. O ile jeszcze dla francuskiego poety z XIII wieku Pol- ska była wcišż "ziemiš ludnš i bogatš", to teraz, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kiedy kraje polskie i litewskie lepiej już znano, uważano je za bogate na sposób prymitywny, i dlatego nazywano je ~ jak to uczynił włoski dyplomata Ambrogio Contarini wprost "bied- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nym krajem", ubogim, czy jak u niechętnego Niemca wręcz "nieuprawionym". Uważano bowiem Polskę za obfitujšcš w pry- mitywne płody natury, jak najróżniejsza zwie- rzyna - co podkreœlało wielu obcokrajowców, autorów z Niemiec, Francji, Włoch itd. - zwła- szcza dzika, jakieœ tigrides (drapieżniki), vnicornia (jednorożce), w bobry, nieoswojone konie, nikomu 407 nie znane bisontes (żubry), bos ferus (tury), wszel- kie ryby, proste zboża i miód. Zarzucano jej na- tomiast niedostatek dobrych owoców - co wy- tykał jej Contarini - czy brak wina - co do- strzegali autor opisu Europy wschodniej z poczšt- ku XIV wieku, Eneasz Sylwiusz, Contarini, Sa- bellico czy wenecjanin Domenico Nigro. Czy sama Polska nie przyczyniała się do ugruntowania takiego właœnie obrazu naszego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kraju na Zachodzie, skoro z rozkazu Jagiełły wie- ziono do Konstancji w podarku dla Zygmunta Luksemburskiego tura, który budził powszechne zainteresowanie? Ale jednoczeœnie - nie wolno o tym zapominać - przybysze z Zachodu dostrze- gali w XV wieku tętnišce życiem polskie miasta, często zachwycali się - choć także nie wszyscy, - Krakowem. Na ogół jednak miasta polskie nie budziły podziwu obcokrajowców, znajšcych wiel- kie miasta europejskie. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Stereotyp krainy mlekiem i miodem płynšcej poddawano krytycyzmowi. Mało konkretne za- chwyty ustępowały miejsca realnym informacjom i częstym narzekaniom. Coraz bardziej utwierdzał się w umysłach mieszkańców Europy obraz na- szego kraju jako krainy stosunkowo prymitywnej, o trudnych warunkach bytowania, zamożnej prze- de wszystkim bogactwami naturalnymi. Choć nie tymi, które ceniono najwyżej, z wyjštkiem może soli. Ponieważ jeszcze w XIII wieku Zachód spro- wadzał z Polski złoto i srebro, w poczštku XIV stulecia dominikański autor pisał o naszym kraju jako o obfitujšcym w te cenne kruszce. Potem przestano wspominać o złocie, podobnie jak i o srebrze, a autorzy XV wieku coraz częœciej powtarzać będš, że polskimi bogactwami natural- nymi sš sól i ołów. Mówił o tym i popularny w tym okresie wierszyk, wielickie kopalnie zaœ €€€€€€408 doczekały się pięknej pochwały w odzie Slšzaka - Wawrzyńca Korwina. Przybyszów z Zachodu drażniły trudnoœci komunikacyjne i noclegowe, z jakimi spotykali się podczas swych podróży po Polsce. W każdym razie podróżowanie po naszym kraju musiano uważać za szczególnie ucišżliwe, skoro tak ogromnš karierę mogła zrobić jeszcze w XV stu- leciu sławna drwina z "polskiego mostu", którš na różne sposoby i w różnych językach powtarzać miano jeszcze w XVII stuleciu. Przybysze z Za- chodu narzekali na mróz i œnieg: piœali o tym liczni autorzy XV wieku, zaœ Burgundczyk Giles Bouvier powiadał o Litwie i Rusi, że jest to kraj najzimniejszy na œwiecie. W sumie - obraz Pol- ski, jaki kształtował się u schyłku œredniowiecza w umysłach przedstawicieli zachodnioeuropejskich kręgów dworskich, rycerskich, koœcielnych i inte- lektualnych - bowiem oni wypowiadali się na ten temat najczęœciej - daleki był od dawnego zafascy- nowania. Porównywany z obrazem własnego kra- ju, oceniany wedle własnych kryteriów - czyż mogło być inaczej! - prowadził do uznania za lepsze tego, co było własne... Kraj młody i dawny Peryferycznoœć wišzała się także z uznawa- niem swego rodzaju cywilizacyjnej młodszoœci Polski w porównaniu z krajami Europy zachod- niej. Wokół problemu czasu i warunków zwiš- zania się Polski ze wspólnotš europejskš narosło w œredniowieczu mnóstwo koncepcji, z których każda zasługiwałaby na dokładniejsze rozważenie. To, co w nich wspólne, to swoiste dla tej epoki pojmowanie czasu historycznego. Im bardziej uważano Polskę za "swojš", tym usilniej przeno- €€€€€€€€409 szono poczštki jej zwišzków z Europš w czasy najdawniejsze i odwrotnie, im bardziej kto uwa- żał jš za obcš, tym uporczywiej dowodził jej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€młodszoœci w porównaniu z własnym krajem. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ W œredniowieczu, kiedy dawnoœć stanowiła rację, legitymacja historyczna miała zmaczenie dowodo- we: starsze znaczyło częstokroć tyle, co lepsze. Dlatego też walka o suwerennš pozycję państwa polskiego na arenie międzynarodowej toczyć się wówczas miała nie tylko w płaszczyŸnie stosun- ków politycznych, lecz również w płaszczyŸnie historyczno-ideologicznej. Kiedy Anonim Gall dowodził niezależnoœci Polski od jej zachodniego sšsiada, odwoływał się do kancepcji "starożytnej wolnoœci Polaków", nie precyzujšc bliżej jej metryki. O to postarał się dopiero Kadłubek, wprowadzajšc na scenę dziejo- wš pradawne autochtoniczne plemię Prapolaków, których władztwo sięgało od Bałtyku i Danii po Bułgarię oraz Karyntię i którzy pokonali Alek- sandra Macedońskiego i zmusili do uznania nie- zawisłoœci ich "imperium", co póŸniej potwierdził sam Juliusz Cezar. Pradawne cesarstwo Polski zostało uznane przez antenatów i założyciela rzymskiego imperium: miała to być wskazówka dla jego współczesnych spadkobierców, do której odtšd często jęli się odwolywać Polacy. Nasz dzie- jopis nie był zresztš zbyt oryginalny, przeniósł po prostu na grunt polski ideę nierzymskiego imperium, znanš dobrze z innych krajów europej- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skich, gdzie podobnie jak w Polsce służyła ona częstokroć dla uzasańniania własnej niezależnoœci od współczesnego cesarstwa. Inaczej myœlano o genezie i charakterze pier- wszych zwišzków Polaków ze wspólnotš europej- skš na zachodzie. Zastanawiajšc się nad tym, kiedy pojawili się oni na horyzoncie europejskim, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€opowiedziano się zrazu za teoriš wandalskš, mia- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€410 nowicie za rodowodem Polaków od ludu Wanda- lów. Koncepcja ta, która występuje jeszcze u schyłku X stulecia w cudach œw. Udalryka, zy- skała sobie pewnš popularnoœć, zwłaszcza w XIII wieku w Niemczech, póŸniej zaœ, w XIV wieku, we Francji, Włoszech i irmych krajach; z jej echa- mi spotkać się możemy również w œredniowiecz- nym piœmiennictwie polskim (Kadłubek, Mierzwa, , €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Kronika vielkopolska). €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Konkurencyjnš koncepcję, którš można by €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nazwać teoriš huńskš, przedstawił nieznany autor Pieœni o Nibelungach. W eposie tym uosobienie wszelkich cnót rycerskich Atylla-Etzel miał wœród swoich sprzymierzeńców także Greków, Rusinów, Polaków i inne nacje, tworzšce wraz z Hunami coœ w rodzaju wspólnoty pogańskiej, przeciwsta- wionej Okcydentowi. W XIII wieku teoria huńska styka się z wandalskš, czego literackie œlady spo- tkamy w piœmiennictwie œlšskim. Z XII wieku pachodzi inna jeszcze próba wyjaœnienia okolicznoœci pojawienia się Polaków na horyzoncie europejskim, mianowicie teoria gocka, u której podłoża legła zapewne historycz- na tradycja Sławian południowych o ich pierwot- nych siedzibach na północy od ich obecnych kra- jów. W XII stuleciu spotykamy na terenie Nie- miec poglšd, że Polacy pojawili się w Europie w czasach Aka, jakiœ bowiem polski ksišżę miał być jego sojusznikiem w wyprawie na Rzym. Wszystkie te teorie wywodziły Polaków od róż- nych ludów barbarzyńskich, które wdzierajšc się do Europy zadawały ciężkie ciosy starej wspól- nocie cywilizacyjnej: zawierały więc nie tylko po- glšd o cywilizacyjnej młodszoœci Polski, ale i jei niejako gorszym, bo barbarzyńskim pochodzeniu. Obok tych, istniały jeszcze i inne koncepcje. Wœród nich na plan pierwszy wysuwa się popu- larna, zwłaszcza w piœmiennictwie francuskim €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€411 œredniowiecza, teoria karolińska. Z pierwszym jej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œladem spotykamy się w zachowanej, dwunasto- wiecznej wersji Pieœni o Rolandzie, przy czym mamy prawo mniemać, że nie znalazła się ona w zaginionej, dawniejszej redakcji eposu. Wedle Pieœni Karol Wielki miał wyrażać obawy, czy po tragicznej œmierci jego ukochanego rycerza Ro- landa nie odłšczš się od jego władztwa różne œwieżo podbite i ujarzmione ludy, poœród nich zaœ i Polacy. Tę samš opowieœć możemy prze- czytać także w pochodzšcym z XII wieku staro- niemieckim tłumaczeniu francuskiego eposu. Myœl Pieœni o Rolandzie podchwycił jeszcze w XII wieku poeta Jean Bodel z Arras; w swej Pieœni o Sasach opiewał on dzieje wyprawy Wi- dukinda przeciwko Karolowi Wielkiemu, która miała mieć miejsce właœnie po œmierci Rolanda: jednym z wasali Widukinda jest tutaj władca €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Polski. W ostatecznym wyniku Zmagań Sasi pod- dali się pod władzę Karola i zostali schrystiani- zowani; można się jedynie domyœlać, że podobnie miałoby się stać także z Polakami. W każdym razie tak zapewne myœlano, gdy w XII wieku za- pisywano na ziemi francuskiej legendę o po- chodzeniu z rodu Widukinda całej nobilitatis, a więc ówczesnej arystokracji Saksonii, Italii, Germanii, Galii, Norrnandii, Bawarii, Szwabii, Wę- gier, Rusi i Polski, co w następnym stuleciu po- wtórzy w swej kronice cysterski dziejopis Al- beryk de Trois-Fontaines. Była to jakaœ teoria obcoplemiennego pochodzenia szlachty europej- skiej w stosunku do poddanych, wyrażała ona je- dnoczeœnie wspólnotę klasawš nobilitatis euro- pejskiej i jej równoœć we wœzystkich krajach chrzeœcijańskich. W czasie, gdy z rodu Widukinda wywodziły się różne znakomite rody arystokratyczne, przy- pisanie tej genealogii także i szlachcie polskiej 412 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€było bez wštpienia wielce honorowe. Co więcej, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zawierało ono przekonanie o dawnej, karolińskiej metryce zwišzków Polski ze wspólnotš europej- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skš. W miarę, jak w Europie wzrastała znajomoœć polski i Polaków, a co za tym idzie i przeœwiad- czenie o trwałej ich przynależnoœci do europej- skiego kręgu kulturowego, w piœmiennictwie fran- cuskim poczęto przenosić najdawniejsze zwišzki Polski z Europš na czasy przedkarolińskie. Piszšcy w drugiej połowie XIII wieku poe- ta Adenet, zwany Królem, w swej opowieœci o matce Karola Wielkiego Bercie-Bertradzie pi- sał, że siostra jej była "damš" Saksonii, a brat władał w Polsce Wielkopolskš. Dla Adeneta więc Polska to kraj, który wcale nie póŸniej niż kraje, stanowišce centrum europejskiej wspólnoty karo- lińskiej, zwišzał się z Europš. Akcentujšc dyna- styczne więzi Polski, Węgier, Brandenburgii i Francji w czasach Pepina, poeta wyrażał prze- konanie o pradawnym charakterze tych zwišzków i krajom Europy œrodkowej wyznaczał już nie drugorzędne, ale równe innym miejsce w Euro- pie, nie krajów podbitych, choćby w najbardziej zaszczytnych okolicznoœciach, lecz niezależnych, takich, których władcy byli nie wasalami, a ku- zynami "ojca Europy", wielkiego Karola. Teoria karolińska spotykała się w różnych czasach z mniej lub bardziej ostrymi sprzeciwa- mi. Zwišzani z kręgiem dworu Sztaufów Otto €€€€z Fryngi i Godfryd z Viterbo (XII wiek) kate- gorycznie odrzucali poglšd, jakoby imperium ka- rolińskie obejmowało także i Polskę. PóŸniej je- dnak w piœmiennictwie niemieckim godzili się niektórzy na karolińskš metrykę zwišzków Pol- ski z Europš, ale jedynie w tej wersji, jakš za- proponowała Pieœń, o Rolandzie, a więc na kon- cepcję jej podboju przez Rolanda. Na terenie Nie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miec największš popularnoœciš cieszyły się je- 413 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dnak inne zapatrywania w tych sprawach. Naj- ogólniej nazwać by je można imperialnš teoriš genezy zwišzków Polski z Europš. Rozwijajšce się wcišż pretensje niemieckie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€do zwierzchnictwa nad Polskš z jednej strony, zaœ rozwój liturgicznego kultu Henryka II z dru- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€giej, spowodowały, że w niemieckiej tradycji hi- storycznej zachowała się pamięć o wojnach pol- sko-niemieckich w poczštku XI wieku jako o... je- dnym pasmie wspaniałych sukcesów cesarskich. Od przełomu XI i XII wieku aż po schyłek œre- dniowiecza liczni dziejopisowie, hagiografowie i kompilatorzy niemieccy powtarzali więc poglšd, jakoby Henryk II podbił i uzależnił od cesarstwa Polskę, Czechy i Węgry, W zwišzku z rozwojem idei "narodowego ce- sarstwa" w XIII wieku koncepcja podboju Polski przez imperium przybierać poczęła również i od- miennš postać. Skoro twórcš imperium niemiec- kiego stawał się w legendzie Otto I, jemu to właœnie poczęto przypisywać - jak to czynił au- tor saskiej Kroniki œwiata (XIII wiek) - podpo- rzšdkowanie Węgier, Czechów, Polski, Longobar- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dów, Burgundów i Lotaryńczyków. Wyprowadza- nie zależnoœci Polski od cesarstwa z czasów Otto- na I musiało sobie zyskać pewnš popularnoœć, skoro dworacy cesarza Karola IV w dyskusji z polskim posłem Spytkiem z Melsztyna, broniš- cym niezależnoœci swego władcy od cesarza, po- wolywali się na "dobrodziejstwa boskiego Ottona w Polsce". W miarę jak cesarstwo coraz bardziej będzie sięgać do swej antycznej genealogii, w piœmien- nictwie niemieckim będziemy się spotykali z prze- noszeniem owego Henrykowego bšdŸ Ottoniań- skiego uzależnienia Polski od cesarstwa w czasy antyczne. Taki właœnie poglšd odnajdziemy u pi- szšcego najpewniej przy końcu XIII wieku 414 wiedeńskiego mieszczanina Jansa Enikela, który w swojej rymowanej kronice œwiata dowodził, że Juliusz Cezar podbił i uzależnił od siebie Franków oraz Polaków. Zetkniemy się również z opowieœ- ciami o zwycięstwach armii rzymskiej w walkach z "poganami", takimi jak Bawarowie, Czesi i Po- lacy w czasach cesarza Augusta. Piętnastowieczny kronikarz niemiecki będzie z kolei opowiadał o walkach, jakie z Polakami miał zwycięsko to- czyć cesarz Oktawian. Zapewne w zwišzku z tymi właœnie koncep- cjami pozostaje powtarzajšca się sporadycznie w Ÿródłach literackich œredniowiecza legenda €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€o zniszczeniu 'przez starożytne cesarstwo rzymskie wielu "koron" królestw. Z jej echem spotyka- my się w północnobrabanckim żywocie œw. Ody, w którym czytamy: "I powiedziane jest, że w kra- ju Szko.cji i Irlandii dotšd pięciu królów rzšdziło i pod władzš miasta Rzymu zostało zdeptanych osiem koron, mianowicie Saksonii i Austrii, Czech €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i Polski, Italii i Apulii, Sycylii i Toskanii." W po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€łowie XIV wieku do wštku tego - jednakowoż bez wymienienia Polski - nawišże jedna z kro- nik niemieckich, w wieku XV w miœnieńskiej kronice będziemy czytali o... zniszczeniu dawnego królestwa Polski przez potomka Karola Wielkiego - Karola III. Powyższe warianty imperialnej koncepcji ge- nezy zwišzków Polski z Europš nawišzujš do jakże kontrowersyjnej, zwłaszcza na terenie Nie- miec, sprawy królestwa Polski, stanowišc histo- rycznš legitymację dla władców niemieckich- cesarzy - nie tylko do zwierzchnoœci nad Polskš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ale do zaprzeczania jej królewskiej godnoœci. Jest to zresztš tylko jeden z licznych sporów w tej ostatniej sprawie. Należy tu jeszcze wspomnieć o innej teorii, wprawdzie nie majšcej na celu wyjaœnienia czasu 415 i okolicznoœci zwišzania się Polski z Europš, ale zawierajšcej pewien istotny poglšd na miejsce Polaków w ówczesnym œwiecie. Otóż zgodnie z tradycjš biblijnš każdy z ludów wywodził się od któregoœ z potomków protoplasty Noego, po którym miał dziedziczyć zarówno cechy, jaki obo- wišzki. Skoro w księdze Rodzuju (IX, 25-27) na- pisano, że potomkowie Chama zostali wyklęci i od tej pory mieli być sługami potomków Sema i Ja- feta, sprawa, czy który lud przypadkiem nie po- chodził od Chama nie mogła być obojętna. Pozo- stawiamy tu na boku ciekawe zagadnienie poja- wienia się chamickiej genealogii klasy uciskanej, chodzi nam jedynie o genealogię ludów. Otóż pod koniec XIII wieku pewien autor, sam zapewne słowiańskiego pochodzenia, piszšcy na pograniczu czesko-bawarskim, wbrew całej do- tychczasowej tradycji jšł wywodzić Słowian- a więc także i Polaków - od biblijnego Chama, wskazujšc tym, że winni oni być sługami jafetyc- kich Germanów. Koncepcja ta, która zrodziła się w atmosferze zaostrzonego antagonizmu narodo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€woœciowego słowiańsko-niemieckiego, choć nie zy- skała sobie większego rozgłosu, była w XIV wie- ku krytykowana przez Włocha Jana z Marignoli, w następnym stuleciu zaœ przez Jana Długosza.  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Reqnum Poloniae Uznanie Polski już na przełomie X i XI wie- ku za geopolitycznš całoœć prowadziło do dalszej refleksji nad jej miejscem w politycznej struktu- rze œredniowiecznej Europy. Znane realia dziejo- we, mianowicie konflikty zwišzane z dšżeniem cesarstwa i władców niemieckich do uzależnienia i podporzšdkowania sobie państwowoœci polskiej z jednej, z walkš Polski o uniezależnienie się od 416 €€€€€€€€€€€€jej zachodniego sšsiada i o umocnienie swej sa- modzielnoœci z drugiej strony, warunkowały, że najistotniejszy i najbardziej kontrawersyjny sta- wał się problem królestwa Polski. Królewskie koronacje pierwszych Piastów wy- mierzone były przeciw roszczeniom władców nie- mieckich, toteż, gdy inne kraje odczytywały je jako naturalne uwieńczenie koronš władców sa- modzielnego państwa, w kołach zwišzanych czy to z dworem cesarskim, czy z kręgami zaintere- sowanymi w ekspansji wschodniej nie ukrywano swego oburzenia i oceniano je jako uzurpacje. Powstawał jednak fakt dokanany i nie można było mimo wszystko zaprzeczyć prawnego walo- ru aktów koronacyjnych. W tych warunkach idei regnunt Poloniae, reprezentowanej przez stronę polskš i akceptowanej w wielu obcych krajach, przeciwstawiono ideę królestwa Polski jako re- gnun, z woli cesarskiej, co znalazło swój wyraz w nadaniu przez Henryka IV na synodzie w Mo- guncji tytułu króla Czech i Polski władcy cze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skiemu Vratysławowi. Zgodnie z kategoriami myœlowymi epoki kraj, który raz stał się kró- lestwem pozostawał nim niezależnie od tego czy aktualnie władzę w nim dzierżył koronowany mo- narcha, czy nie. Polacy uważali więc swe państwo za regnunc zarówno w XII, jak w XIII wieku. Aktualizacja Polski na mapie politycznej Eu- ropy w XIII wieku szła w parze z przypomnie- niem obcym o dawnym królestwie polskim. No- sicielem tej tradycji stał się na zachodzie mię- dzy innymi kult œw. Stanisława: przypominały o regnu rrr, Bolesławów zarówno jego żywoty, jak bulla Innocentego IV z 1243 roku czy modlitwy z rzymskiego lekcjonarza Urbana IV. Ambicje koronacyjne polskich ksišżšt XIII wieku odbijš się echem poza granicami kraju, zwłaszcza w Au- strii i na Węgrzech. Z tradycjš tš konkurowała €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€417 wcišż koncepcja królestwa Polski z łaski cesar- stwa, której echa odnajdziemy na wspominanym już żywocie œw. Ody z Sint-Oedenrode w północ- nym Brabancie. Królewskoœć Polski, oczywista, uznawali nie wszyscy. Zarówno w XI wieku, jak i póŸniej nie brakło dšżeń - także w sferze ideologiczno-histo- rycznej - do traktowania jej jako prowincji im- perium. Można by dać na to wiele przykładów i z XI stulecia, szczególnie zaœ z XII wieku, z cza- sów apogeum imperialnego uniwersalizmu Sztau- fów, w piœmiennictwie zwišzanym z dworem Fry- deryka Barbarossy. Wspomnę tylko o jednym, najmniej dotšd znanym, lecz niezmiernie charak- terystycznym. Włoski poeta z końca XII wieku Petrus An- solinus de Ebulo w obszernym utworze De rebus Siculis carmen (Pieœń o sprawach Sycylii) zapre- zentował wymowny rysunek, przedstawiajšcy tea- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€trum imperialis palacii (widownię pałacu cesar- skiego). W œrodku rysunku kanclerz Konrad €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przyjmuje trybuty i hołdy w imieniu swego ce- sarza; u góry i dołu dwie kolumnady, symboli- zujšce kraje podlegajšce cesarstwu rzymskiemu: górna - te, które sš odeń z dawna zależne, dol- na - te, które podbił i uzależnił Henryk VI. Nas interesuje górna kolumnada. Wyliczono tu nastę- pujšce kraje: Fryzję, Bawarię, Austrię, Turyngię, Saksonię, Czechy, Alzację, kraj "Scavia" (?), Po- morze (Pomerania), Polskę, Westfalię i Brabant. Oto zdaniem włoskiego poety najważniejsze, daw- ne prowincje cesarstwa i terytorialna podstawa imperium. Uznawanie Polski wprost czy poœrednio za częœć, czy prowincję cesarstwa nie zaniknęło w Europie i w XIII wieku. Angielski dziejopis €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€MateusZ z Paris będzie pod 1257 rokiem opi- sywał, że ksišżę Polski był jednym z elektorów 418 króla Ryszarda z Kornwalii. Mieszczanin ze Strasburga Ellezlhard wprost zachwycał się, jak to przed oblicze króla Rudolfa zdšżali poddani mu liczni ksišżęta, wœród nich zaœ i polscy, jak przed majestatem monarchy stawały "Saksonia, Polska, Turyngia, Miœnia i wszystkie sšsiednie prowincje". Kryzys uniwersalizmu imperialnego spowodo- wał, że koronacyjne dšżenia władców poLskich XIII wieku coraz częœciej oceniano na Zachodzie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jako historycznie i prawnie uzasadnione. Ottokar Styryjski, człowiek niechętny HabSburgom, ży- czliwie spoglšdał na koronacyjne marzenia Hen- ryka IV Probusa. Koronę Przemysła II poddawa- no wprawdzie krytyce, ale nie z punktu widzenia uniwersalizmu cesarskiego, lecz jedynie pretensji władców czeskich. Sytuacja uległa zmianie w po- czštku XIV stulecia, kiedy to zarówno Jan Lu- ksemburski, jak i jego konkurent Henryk Ka- ryncki (obaj używajšcy także tytułu królów Pol- ski) swoje roszczenia do korony polskiej opierali na prawach sukcesji po Wacławach i nawišzy- wali do koncepcji Regnum Poloniae zależnego  od cesarstwa. w wyniku aktu Albrechta Habsburga z 1300 roku Przeciwko takiemu ograniczaniu praw papie- stwa, wynikajšcych z iwctrcediata subiectio (bez- poœredniej podległoœci) korony polskiej papieżo- wi, protestował w 1302 roku Bonifacy VIII, który €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie uznawał królewskiego tytułu polskiego wład- ców Czech. Ponieważ królewskiego tytułu Wła- dysława Łokietka nie sposób było nie uzmawać, toteż zaprzeczanie królewskiej godnoœci Łokietka Kaz.imierza Wiell ego zdarzało się nad wy- raz sporadycznie. Luksemburgowie poczęli teraz występować z pretensjami do partykularnego kró- lestwa wielkopolskiego, nawišzujšc do dawniej- szych roszczeń czeskich pod adresem Przemysła II, 419 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€którego okreœlano tu mianem "króla kaliskiego". Przyjęcie za własnš koncepcji królestwa wielko- polskiego przez Luksemburgów wišzało się z trak- towaniem przez nich regnumc Łokietkowego i Ka- zimierzowego także jako partykularnego kró- lestwa krakowskiego. €€€€€€€ Tak więc poza Polskš i bez jej udziału ukształ- towała się jej nowa kancepcja ustrojowa: miała się ona rozpaœć na dwa królestwa partykularne. Do koncepcji tych nawišzywali sojusznicy Lu- ksemburgów, przede wszystkim zaœ Krzyżacy. Od drugiej połowy XIV wieku, wobec dezaktualizacji czeskich pretensji, formuła rex Cracoviae używa- na na okreœlenie władcy Polski oznaczała już co- raz częœciej tyle, co "król rezydujšcy w Krako- wie", bez zaprzeczenia, że chodzi tu o władcę ogólnopolskiego. Jednakowoż poglšd, że na Polskę składajš się jakoby dwa królestwa - "polskie" (wielkopol- skie) i "krakowskie" ostał się jeszcze. gdzienie- gdzie na Zachodzie, zwłaszcza w oœrodkach poło- żonych z dala od ziem polskich. Strasburski kro- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nikarz Jakub Twinger jeszcze w poczštku XV wieku powiadał, że król Ludwik władał trzema królestwami: węgierskim, krakowskim i polskim, inni powtarzali zaœ, że Władysław Jagiełło jest królem Polski i Krakowa, co czasem - acz nie zawsze - oznaczało, że jest królem dwóch kró- lestw. Œlady takiego poglšdu spotykamy w latach trzydziestych XV wieku w Kolonii, w połowie zaœ tego stulecia na terenie Francji. Być może do jego żywotnoœci przyczynił się nowy, nie wszyst- kim jeszcze dobrze znany, polityczny kształt, jaki przybrała monarchia jagiellońska od unii z Litwš. Nie oznacza to oczywista, by całkowicie za- pomniano o idei królestwa Polski uzależnionego od cesarstwa. Nawišzywał do niej Ludwik Wittels- bach w dokumencie z 1328 roku dla swego syna, 420 €€€€€€€€€€€€€€€€€€jej echa można by odnaleŸć w poglšdach dwora- ków Karola IV, spierajšcych się ze Spytkiem z Melsztyna, póŸniej zaœ w XV wieku w kręgach zbliżonych do dworu cesarskiego czy sporadycznie u Krzyżaków w dobie ich sporów z Polskš. Nie miało to jednak wówczas większego, niż chwilo- we, politycznego znaczenia.  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Państwo chrzeœcijańskie Uznanie Polski za pełnoprawne regnurm, za równe innym monarchiom chrzeœcijańskim króle- stwo, co dokonywało się w procesie długatrwa- łych kontrowersji, nie stanowiło jednakowoż cało- kształtu poglšdów na miejsce Polski w politycz- nej strukturze œredniowiecznej Europy. Jeszcze bardziej kontrowersyjnš, niż sprawa korony, była kwestia jej roli we wspólnocie państw chrzeœci- jańskich, funkcji jakš wypełniała ona w zmienia- jšcych się dziejowych sytuacjach. Sprzeczne częstokroć na ten temat poglšdy wišzały się z ugruntowujšcym się przekonaniem o peryferycznym położeniu Palski we wspólnocie chrzeœcijańskiej. Przedmiotem kontrowersji było, kto mianowicie stanowi bastion chrzeœcijaństwa na wschodzie i może pretendować do roli krzewi- ciela wiary wœród ludów pogańskich? Przeciwsta- wiajšc się Niemcom, którzy skutecznie dotšd przypisywali sobie te zasługi, strona polska już w czasach Bolesława Chrobrego jęła nie bez re- zultatów dyskontować własne sukcesy misyjne, w szczególnoœci za postać œw. Wojciecha, pod- kreœlajšc swe zasługi w obronie chrzeœcijaństwa i krzewieniu wiary. W następnym stuleciu w podobny sposób dy- skontowano walki z Pomorzanami i chrystianiza- cję ich kraju. Jeżeli na Zachodzie nie oczekiwano 421 €€€€€€€€€€€€€na ogół od Polaków bezpoœredniego udziału w kru- cjatach do Ziemi Œwiętej, to działo się tak nie tyle dlatego, że uważano ich za lud zbyt odległy, aby można było skarzystać z jego pomocy, lecz ze względu na to, że dobrze już wówczas wie- dziano, iż majš ani pod bokiem własnych, nie mniej groŸnych Saracenów półnacy, z którymi sta- czajš uporczywe boje. Prawdziwy przełam w poglšdach na rolę Pol- ski we wspólnocie chrzeœcijańskiej nastšpił w po- łowie XIII wieku w zwišzku z pierwszym najaz- dem tatarskim. W atmosferze ogólnego niepo- koju i obawy przed zagrożeniem, w warunkach tirnor tartarorun. (lęku tatarskiego), który ogar- nšł całš Europę zachodniš, z ulgš i podziwem po- wtarzano wieœci o tym, jak to Polacy stanęli do walki z tym najgroŸniejszym przeciwnikiem w obro- nie całego chrzeœcijaństwa. W tych warunkach rozszerzyło się i wyostrzyło nie tylko przekona- nie o chrzeœcijańskim charakterze Polski i Pola- ków, lecz także œwiadomoœć ich peryferycmoœci i wynikajšcej stšd ich szczególnej roli w łonie wspólnoty chrzeœcijańskiej. Kancepcję tę ugrun- towywały potem dalsze informacje o kolejnych najaz ach tatarskich, kanfiktach z Prusami, JadŸ- wingami czy Litwinami, ponawiane skargi na niebezpiecznych pogańskich sšsiadów, kolparto- wane w całej Europie wezwania do krucjat anty- tatarskich. Poglšd, że Polska jest krajem leżšcym na skraju chrzeœcijaństwa, i jako taki narażona jest bardziej niż inne na niebeZpieczeństwo ze strony pogan, był już w poczštkach XIV wieku stereotypem. Odwołały się do niego kręgi kurial- ne, motywujšc potrzebę podniesienia władcy Pol- ski do godnoœci królewskiej. €€€€ Przekonanie o peryferycznoœci Polski pro- wadziło w Europie zachodniej do kształtowania się - w zależnoœci od politycznych postaw różnych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€422 œrodowisk i uzyskiwanych przez nie informacji - dwóch sprzecmych poglšdów na rolę tego kra- ju we wspólnocie chrzeœcijańskiej. A więc albo uznania - jak to już zostało padkreœlone - że pełni on szczególnie odpowiedzialnš funkcję abro- ny przed zagrożeniem pogańskim i misję na Wschodzie, bšdŸ też podejrzewania, że sšsiedztwo z nieprzyjaciółmi wiary wiedzie do zakazanych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kontaktów Polaków z paganami, a więc, że pol- ska to kraj niepewny, którego mieszkańcy chęt- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie sprzymierzajš się z niewiernymi przeciwko prawym wyznawcom Chrystusa. drugi poglšd stał się aktualny zwłaszcza ad XIII wieku, kiedy pod bokiem Polski wyrósł potężny kankurent do miana głównego obrońcy chrzeœcijaństwa w tej częœci Europy, mianowicie zakon krzyżacki. Zaufanie, jakim oœrodki koœcielne i dworskie darzyły Krzyżaków oraz ich większe od polskich €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€możliwoœci propagandowego oddziaływania w Eu- ropie zachadniej sprawiały, że aczkolwiek obie strony podnosiły nawzajem w stosunku do siebie te same zarzuty, askarżenia krzyżackie były głoœ- niejsze i bardziej przekanujšce od tego, co po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wiadali Polacy. Sprawa ta nabrzmiała szczególnie w latach bliskiej współpracy polsko-litewskiej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przeciwko Brandenburgii (1326) i Zakonowi, kiedy to w kręgach życzliwych Krzyżakom, Wittelsba- chom i ich sojusznikam jęto oskarżać Polaków o współpracę z niewiernymi, jeœli nie chęć znisz- czenia chrzeœcijaństwa w ogóle. Podejrzenia jednak co do wyłamywania się Polaków z ogólnochrzeœcijańskiej solidarnoœci ry- chło się przecież rozwiały, a zasięg krzyżackich oskarżeń stopniowo się kurczył, ograniczajšc się €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w końcu do skarg, składanych w kurii awinioń- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skiej. Natomiast coraz szerzej rozchodziły się wie- œci o uporczywych zmaganiach Polaków z najróż- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niejszymi poganami, znane nie tylko w Niem- 423 czech, w Awinionie, lecz także i we w'łoszech. Zmagania te, jak również przeróżne przywileje €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€krucjatowe i inme łaski papieskie, przyczyni:ały się do spopularyzowania w Europie przekonania, że władca Polski i jego lud majš znaczne sukcesy i zasługi w walce z niewiernymi. Do ugruntowa- nia takiego poglšdu przyczynił się także zjazd krakowski 1364 roku, kiedy to Kazimierz Wielki nie tylko olœnił swych dostojnych goœci wspania- łym przyjęciem, lecz także zamanifestował swe zainteresowanie planami krucjaty antytureckiej. Unia polsko-litewska i wprowadzenie na tron €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Władysława Jagiełły ponownie zaktualizowały spór o rolę Polski w chrzeœcijańskiej Europie. Doniosły ten akt polityczny miał wyraŸne ostrze anty- krzyżackie, nic więc dziwnego, że od samego po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czštku Zakon podjšł ożywionš kampanię propa- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gandowš, pomawiajšc Jagiełłę o pozorne tylko przyjęcie chrztu, zaprzeczajšc nawracaniu Litwi- nów, oskarżajšc Polaków o niegodne prawych chrzeœcijan kontakty z poganami, wreszcie prZed- stawiajšc unię jako chytry manewr, majšcy na celu zniszczenie chrzeœcijaństwa. Choć propagan- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dzie krzyżackiej dzielnie sekundowali Habsbur- gowie, nie odniosła ona takich sukcesów, na jakie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€liczyła, a to w znacznej mierze dzięki skuteczne- mu przeciwdziałaniu dyplomatyczno-propagando- wemu strony polsko-litewskiej. €€€€€€€€€€€€€€€€€€ Zmagania te przybrały na sile w okresie woj- ny lat 1409-1411 i bezpoœrednio po niej, kiedy Zakon i jego sympatycy niezmiernie głoœno poma- wiali Polaków o złamanie zasad chrzeœcijańskiej solidarnoœci i posłużenie się najgorszymi wroga- mi chrzeœcijaństwa w walce z prawymi chrzeœci- janami. Wbrew oczekiwaniom propaganda krzy- żacka nie odniosła pełnego triumfu w Europie. Choć przez pryzmat jej też oceniono Grunwald w licznych oœrodkach w Niemczech i Francji, 424 a także Skandynawii, zgoła odmiennie spoglšdano nań we Włoszech i Anglii. Na Œlšsku, w Niem- czech, a bodaj najdobitniej w Szwajcarii, spoty- kamy się ze œladami rywalizacji dwóch sprzecz- nych ocen Grunwaldu: polsko-litewskiej i krzy- żackiej. Oskarżenia weszły w nowš fazę na soborze w Konstancji. Mam tu na myœli sławnš Satyrę Jana Falkenberga, w której z inspi;racji Zakonu kolportowano w najostrzejszej dotychczas formie oskarżenia Jagiełły o pogaństwo. Król Polski sam jest pogańskim bałwanem, zaœ wszyscy Polacy bałwochwalcami i służš swemu bożkowi Jagielle - głosił Falkenberg. Do tych oskarżeń dołšczyli Krzyżacy jeszcze inne, mianowicie łšczenie się z husyckimi heretykami. Choć wynik sprawy Fal- kenberga nie był taki, jakiego domagała się stro- na polsko-litewska, należy kategorycznie stwier- dzić, że stanowił on doniosłe zwycięstwo Polaków, ' wykazujšc bezzasadnoœć krzyżackich zarzutów. Po- rażka inspiratorów satyry, w połšczeniu z wraże- niem, jakie na soborze wywołało przybycie de- legacji gotowych przyjšć chrzest Żmudzinów, sprawiły, że musiały ucichnšć oskarżenia Jagiełły o pozorne przyjęcie chrztu, pomawianie Polaków o łšczenie się z Litwinami przeciwko chrzeœcijań- stwu. Nie znaczy to jednak, by nie można było podnosić innych oskarżeń. Od czasu soboru w Konstancji strona krzy- żacka i jej sprzymierzeńcy wysuwać będš do- tychczasowe swe oskarżenia w innej formie: jako zarzut popierania przez Polaków husyckich here- tyków bšdŸ utrzymywania niedozwolonych sto- sunków z Turkami. Już w Konstancji przy okazji procesu Husa i Hieronima z Pragi jęły się pod- nosić obawy co do zagrożenia państwa jagielloń- skiego przez herezję, Zaœ powstanie husyckie w Czechach po œmierci Wacława Luksemburskiego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€425 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ ofiarowa;nie korony czeskiej Władysławowi Jagielle, pertraktacje polsko-litewsko-husyckie obawy te tylko pogłębiły. Sprawa stanęła na obradach soboru w Bazylei, gdzie roztrzšsano różne wieœci o kontaktach polsko-husyckich. Wkrót- ce jednak przycichła, kiedy po œmierci Władysła- wa Jagiełły doœzły w Polsce do władzy żywioły zdecydowanie antyhusyckie; zaktualizowała się znowu w dobie walk o koronę czeskš między Al- brechtem II a Kazimierzem Jagiellończykiem. Zabiegi Zakonu, usiłujšcego wykorzystać dla €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€swych celów Swidrygiełłę, nie odniosły sukcesów. Co więcej, Krzyżacy doczekali się publicznego oœwiadczenia Mikołaja Lasockiego, złożonego w imieniu polskich posłów, w którym zagrożono im, że delegacja polska przedstawi plan całkowi- tej likwidacji Zakonu. Oskarżenie Polski o sprzy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mierzanie się z husytami traciło swoje dotychcza- sowe znaczenie w miarę postępujšcej dezaktuali- zacji zagrożenia husyckiego w Eurapie. Miejsce dotychczasowych zarzutów zajmie te- raz askarżanie Polaków o łšczenie się z nowym, uznawanym ad schyłku XIV wieku za najgroŸ- niejszego, przeciwnikiem chrZeœcijaństwa - Tur- kami. Także i tym razem oskarżenie podnieœli Krzyżacy, mianawicie Henryk von Plauen. Wy- korzystał on jakieœ kontakty Witolda z Turkami po to, by przedstawić Jagiełłę i księcia litewskie- go jako tych, którzy knujš z owymi poganami złowieszcze plany na zgubę całego chrzeœcijaństwa. Ponieważ w wielu krajach propaganda ta trafiła na podatny grunt, w niektórych opisach Grun- waldu między pogańskimi sprzymierzeńcami stro- ny polsko-litewskiej czytamy także i o... Turkach. Na soborze w Konstancji wybuchły głosy, jakoby Jagiełło sprowokował najazd turecki na Węgry i chociaż rychło ucichły, podniosły się znowu, kie- 426 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dy w 1421 raku doszło do sojuœzu polsko-turec- kiego. Oskarżenia wysuwane przez zakon krzyżacki i Luksemburgów spotykały się z życzliwym przy- jęciem, zwłaœzcza w kręgach zachodnioeuropej- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skiego, głównie niemieckiego rycerstwa, chętnie angażujšcego się w wyprawy wojenne przeciwko Turkom. Nie na wiele pod tym względem się zda- ło, że brali w nich udział nieraz i rycerze polscy. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Wœród rycerstwa, zgramadzonego w 1430 roku w Ulm na wyprawę przeciw husytom, kršżył apokryficzny list, rzekamo Walracha, "potężnego króla i sułtana Babilonii, Turcji i Egiptu, Partii, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Medii, wszechpotężnego władcy Żydów" itd., "pro- boszcza ziemskiego raju" - nie œposób wymienić tu rozlicznych jego tytułów - do "królika Kra- kowa". Ów patężny władca pogański, który już w tytulaturze chwalił się, że jest przeœladowcš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€chrzeœcijan, najserdeczniej pozdrawiał Jagiełłę i powołujšc się na życzfiwe słowa bliskiego sobie Allegarta (Olgierda) z Litwy, zapraszał go na swój dwór, obiecujšc najwspanialsze przyjęcie i naj- godniejsze towarzystwo, między innymi królowej Saby. Nie było sprawš przypadku, że apokryf ten, co prawda w nieco admiennych redakcjach, zacho- wał się w trzech niezależnych od siebie przeka- zach; musiał widocznie zyskać sobie niejakš po- pularnoœć na terenie południowo-zachodnich Nie- miec i w Szwajcarii. Koniec tych oskarżeń nastšpi dopiero po bi- twie warneńskiej. Rosnšce na sile zagrożenie tu- reckie, docierajšc do œwiadomoœci mieszkańców Europy zachodniej, utwierdzało przekananie o Wę- grzech, jako głównym bastionie chrzeœcijaństwa przeciw niewiernym. Jednakże i dyplomacja pol- ska potrafiła zdyskontowac walkę Władysława Warneńczyka z Turkami, która - mimo że udział 427 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w niej państwa polskiego był bardzo nikły - mia- ła teraz œwiadczyć, że i Polska jest takim właœnie bastionem. Od œmierci Władysława w 1444 roku poglšd ten zyskuje sobie coraz większš popular- noœć na Zachodzie. Niknš też odtšd wszelkie oskarżenia o zakazane kontakty z Turkami i Po- lacy w opiniach eurapejskich przestajš być tymi, którzy naruszajš ogólnochrzeœcijańskš solidar- noœć. W walce z najróżniejszymi oskarżeniami stro- na polska odwoływała się do koncepcji wyraziœcie okreœlajšcej miejsce Polski w œredniowiecznej Eu- ropie, do koncepcji "przedmurza chrzeœcijaństwa". W odróżnieniu od czasów póŸniejszych, kiedy przybierać ona będzie zgoła odmienne treœci, idea ta nie wyrażała w œredniowieczu tendencji eks- pansjonizmu, przeciwnie, ukształtowała się w obro- nie przed wysuwanymi pod adresem Polski za- rzutami. W drugiej połowie XV wieku, kiedy for'- mowało się nawe pojęcie Europy jako wspólnoty €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€państw o równych prawach i obowišzkach w obli- czu tureckiego niebezpieczeństwa, nieaktualny sta- je się dawniejszy spór, czy owym przedmurzem, bastionem chrzeœcijaństwa jest Zakon, Węgry czy też Polska. Kształtowała się nowa formuła, wedle której Polska była nim tak samo, jak inne €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€peryferyczne kraje chrzeœcijaństwa. 428 €€€€Władysław Seńko €€€€€€€€€€€ KULTURA NAUKOWA W POLSCE W XIV I XV WIEKU Rozwój kultury naukowej w Polsce w XIV i XV wieku wišże się œciœle z powstaniem Uni- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wersytetu Kazimierzowskiego (1364) i jego odno- wieniem przez pierwszego z Jagiellonów (1400). Życie umysłowe w Polsce nie rozpoćzyna się wprawdzie od fundacji tej instytucji, a samo po- wstanie uniwersytetu nie tłumaczy się tylko do- niosłoœciš jego idei w œredniowieczu. Razwój spo- łeczny, gospodarczy i kulturalny Polski za Kazi- mierza Wielkiego, który umożliwił realizację tego zamierzenia, stawiajšcego Polskę w kręgu naj- bardziej cywilizowanych krajów ówczesnej Euro- py, jest oczywistym faktem - jednakże dopiero uniwersytet stworzył możliwoœci powstania trwa- łego œrodowiska intelektualnego, w którym mogły się rozwijać pełniej różne dyscypliny naukowe. Jako oœrodek stały, otwarty, i w pewnym stopniu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niezależny w badaniach uprawianych przez ze- spół ludzi profesjonalnie zwišzanych z uczelniš, zapewniał koniecznš w procesie narastania kultu- ry intelektualnej cišgłoœć tradycji, konfrontację i wymianę doœwiadczeń. 429 €€ Jeœli jednak nikt nie neguje dzisiaj znacze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nia uniwersytetu dla rozwoju kultury umysłowej w Polsce w XIV i XV wieku, to ocena wartoœci tego, co uczelnia ta przekazywała swym adeptom; a w konsekwencji szerszej społecznoœci, oraz oce- na twórczoœci naukowej jej mistrzów podlegała diametralnym rozbieżnoœciom. Jedni utrzymy- wali bowiem, że Uniwersytet Jagielloński, po- wstały w dwa wieki po pierwszych uczelniach Europy, szybko nadrabiał opóŸnienia w stosunku do swych starszych siostrzyc, rozwijajšc twórczo wszystkie uprawiane w œredniowieczu umiejętnoœ- ci i dyscypliny, inni zaœ twierdzili, że żywił on z poczštku swych alumnów jedynie wymłóconš scholastycznš słomš, a odrodził się naprawdę w końcu XV stulecia, kiedy objęty został pełniej przez ożywcze pršdy humanizmu, wydajšc w XVI wieku w dziedzinie nauki i literatury narodowej wiekopomne dzieła. Wszystkie uogólnienia majš jednak to do sie- bie, że przedstawiajš w najlepszym razie częœć prawdy obejmujšcej jedynie jakiœ aspekt dużo bardziej złożanej i bogatszej rzeczywistoœci. Każ- da próba syntezy narażona jest zresztš na koniecz- ne, upraszćzajšce uogólnienia. Charakter tych uogólnień zależy przy tym i od tego, na co się kładzie główny nacisk w badaniach, czy na re- jestrację i analizę powszechniejszych w danym okresie zjawisk, czy też na wydobywanie tworzy- wa historycznego rodzšcych się dopiero idei i ten- dencji. Jest to szczególnie ważne w tych okre- sach dziejów, w których linia podziału na to co stare i nowe nie przebiega w sposób prosty i wy- raŸnie nakreœlony,dotyćzy więc i epoki schyłku œredniowiecza oraz poczštku czasów nowożyt- nych, kiedy to zaczynajš się formować pierwo- ciny nauki polskiej. €€€€€€€€€€€430 œwiadom.trudnoœci i koniecznoœci wyboru okreœlonego kryterium decyduję się na zaryso- wanie w niniejszym szkicu tych tendencji w kul- turze naukowej w Polsce, które prowadziły do przezwyciężania œredniowiecznego œwiatopoglšdu i na ukazanie osišgnięć tej nauki i jej trudnoœci na terenie uniwersytetu. Skoncentruję się przy tym nie tyle na precyzowaniu samych linii po- działu, ile na konfrontacji idei nowych, rodzš- cych się w Europie z pršdami umysłowymi w Pol- sce w dobie zetknięcia się scholastyki i huma- nizmu. Przemiany w kulturze umysłowej Europy XIV i XV stulecia W dziejach cywilizacji zachodniej wyróżnia €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€się niekiedy trzy renesa.nse: karoliński w IX wie- ku, œredniowieczny, na przełomie XII/XIII wieku oraz nowożytny w XIV i XV wieku, czyli Odro- dzenie. Jeœli rozszerzenie zakresu tej nazwy ma jakieœ uzasadnienie, to należy go szukać w fak- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cie, że wszystkie te renesanse - choć w różnym sensie i dla różnych celów - sš w istocie re- cepcjš dziedzictwa starożytnoœci grecko-rzymskiej. Renesans karoliński był odrodzeniem insty- tucji œwiata antycznego, restauracjš cesarstwa z nazwy rzymskiego. Renesans XII-XIII wieku był przejęciem nauki i filozofii greckiej, głównie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Arystotelesa wraz z jego arabskimi i żydowski- mi uzupełnieniami. Renesans nowożytny był od- nowš kultury czerpišcš przede wszystkim podnie- ty z literatury i sztuki starożytnej. Kontynuujšc w ten uproszczony sposób można powiedzieć, że jeœli renesans XII-XIII wieku był przede wszyst- kim recepcjš i swoistš transformacjš myœli i po- glšdów Arystotelesa, to renesans nowożytny po- 431 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€legał w pierwszym rzędzie na przezwyciężeniu sposobów myœlenia, jakie niósł ze sobš œrednio- wieczny arystotelizm, oraz na opozycji wobec €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przytłaczajšcego autorytetu samego Filozofa. Arystoteles, wychowawca czterech cywiliza- cji - hellenistycznej, syryjskiej, arabskiej i ży- dowskiej (w epoce Majmonidesa), narzucił się z takš samš siłš œwiatu łacińskiemu, iż mimo licznych i długotrwałych potępień i zakazów ko- œcielnych dzieło jego stało się w owej epoce sy- nonimem wszystkiego, co mieœci się w pojęciu nauki i filozofii, a samš nazwę "filozof" jemu w szczególny sposób przypisywać zaczęto. A filo- zofię tę cechowała dominacja logiki i metafizyki nad innymi dyscyplinami, ogółu nad jednostkš, intelektu nad wolš, teorii nad działaniem i wszyst- kiego co formalne nad konkretnym istnieniem. Powaga Arystotelesa w dziedzinie filozofii i nauki staje się rychło niepodważalna. Już w XIII wieku stanowi on dla wielu łacinników najwyższš regułę i autorytet, a jego doktryna pułap naturalnych możliwoœci poznawczych człowieka. Arystoteles - głoszono - nie może błšdzić w filazofii. Jeœli wyraża myœli niezgodne z wiarš, to nie sš to €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z pewnoœciš jego myœli, lecz wynik błędnych in- terpretacji i fałszywych interpolacji. Uprawianie filozofii sprowadza się w tej sytuacji do komen- towania pism Arystotelesa, a zadania teologii scholastycznej do zapewnienia harmonii między odpowiednio zinterpretowanym Arystotelesem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€a Bibliš. Różnice między filozofiš ortodoksyjnš a heterodoksalnš sprowadzajš się przy tym głów- nie do problemu, czyja interpretacja myœli Stagi- ryty bliższa jest autorytetowi Arystotelesa, a różnice w teologicznych systemach scholasty- ki do stopnia akamodacji przez nie założeń grec- kiego filozofa. Szczególnego znaczenia nabiera wówczas sam termin "autorytet" - avctoritas. 432 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Zapomniano, że słowo to pochodzi od augeo - po- większam i uznano auctoritas za coœ stałego i nie- powiększalnego, do czego nic więcej dodać niepo- dobna. To sprzężenie filozofi i z Arystotelesem oraz logiki i dialektyki z teologiš charakterystyczme dla epoki dojrzałego œredniowiecza zostanie za- atakowane frontalnie już w pierwszych dziesišt- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kach XIV wieku i stanie się jednym z najwyraŸ- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niejszych znamion zmian zachodzšcych w klima- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cie intelektualnym epoki. Niewolnicze trzymanie się Arystotelesa wyjałowiło umysł i jest zaprze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czeniem prawdziwego filozofowania - oœwiadcza €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Petrarca w De sui ipsius ignorant (Niewiedzy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€o sobie), a opinię jego podzielajš inni współczeœ- ni jak Fitz-Ralf, Jan Buridan oraz prawdziwy po- gromca ówczesnego arystotelizmu, Hume œrednio- wiecza - Mikołaj z Autrecourt. Ostrze ataku €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skierowuje się przy tym głównie przeciw awer- roistom, którzy najbardziej kurczowo trzymali się poglšdów czystego, nieskażunego Arystotelesa. Sprawiedliwoœć historycma wymaga jednak przy- zmania awerroistom zasługi w dziele rozbicia je- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dnego ze sprzężeń myœlowych najbardziej charak- terystycznych dla myœlenia œredniowiecznego: za- leżnoœci filazofii od teologii. Dla myœliciela œredniowiecznego żyjšcego w ramach hierarchicznego systemu feudalnego, dla którego jedynš realnš społecznoœć stanowił ów populus christianus (lud chrzeœcijański), rzš- dzony przez jednego duchowego władcę, przy po- mocy jednej doctrina sacra (œwiętej nauki), nie było miejsca dla filozofii niezależnej od wiary. Jak ciało - duszy, natura - łasce, rozumienie - wie- rze, doczesnoœć - wiecznoœci, państwo - Koœ- ciołowi, tak i filozofia miała być poddana teologii i w łšcznoœci z niš tylko mogła się rozwijać. Żeby obalić tę myœlowš piramidę wystarczyło jednak €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€433 usunšć z jej fundamentów tylko jeden element, zakwestionować chociaż jednš implikację. Uczy- nili to właœnie awerroiœci, łacińscy zwolennicy arabskiego kamentatora Arystotelesa, którzy od- mówili podporzšdkowania się filozofii teologii i upomnieli się o jej autonomię. "Prawda zawarta w jakiejœ konkluzji filazoficznej - mówi Boecjusz z Dacji - jest prawdziwa tylko w odniesieniu do pryncypiów tej nauki, ale też nie można jej od- rzucić bez zburzenia podstaw tej nauki, nawet jeœli konkluzje filozoficzne sš sprzeczne z tym, co głosi wiara." Jeœli filozofia głosi tezy sprzeczne €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z wiarš to sprawa ta obchodzi jedynie teologa, który tę upragnionš zgodnoœć winien zapewniać tylko na swoim terenie. €€€€€€€€€€€€€€€ Odpowiadajšc na to wyzwanie wielcy scho- lastycy poczštku XIV wieku stwierdzili, że filo- zofia prowadzšca do konfliktów z wiarš kompro- mituje się na tyle, by tealog nie musiał zabie- gać dalej o utrzymanie z niš więzi. Teologia może równie dobrze obchodzić się bez arystotelesow- skiej filozafii, jak filozofia bez teologii. Wil- helm Ockham, twórca via moderna. (nowej drogi) ostatniego i najbardziej wpływowego w XIV wie- ku kierunku filozoficmego póŸnej scholastyki, ostro zwalczał awerroizm, nie ulega jednak wšt- pliwoœci, że w tym właœnie punkcie realizował postulat separatyzmu wysuwany przez swoich ideowych przeciwników. Radykalne oddzielenie filozofii od teologii w zakresie przedmiotów, metod i kryteriów, stało się jednym z istotnych katalizatorów zmian w procesie intelektualnego dojrzewania œrednio- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wiecznej Europy. Pocišgało ono za sobš lawinę dalszych separacji i stopniowego przekształcania się treœci pojęć zwišzanych dotšd w œwiadomoœci ówczesnych ludzi koniecznymi implikacjami. Jed- na z pierwszych zmian dokonała się w dziedzinie 434 teorii władzy i polityki i była dziełem Dantego Alighieri. Dante nie głosił wprawdzie żadnej z tez heterodoksalnych awerroizmu, niemniej był on pierwszym myœlicielem, który dualizm awerro- istyczny zastosował do rozdzielenia władzy cesa- rza i papieża. On też pierwszy zakwestionował zasadę podporzšdkowujšcš cele doczesne czło- Wieka celowi ponaddoczesnemu utrzymujšc, że człowiek posiada dwa ostateczne cele, niesprowa- dzalne do siebie i osišgane przy pamocy całko- wicie różnych œrodków. Rozerwał też więzi łš- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czšce dotšd metafizykę z etykš, głoszšc wyższoœć praktyki i działania nad czystš spekulacjš. Opierajšc się na awerroistycznej zasadzie roz- działu filozofii i teolagii, Marsyliusz z Padwy dokonuje rychło radykalnej separacji Koœcioła i państwa, opowiadajšc się przy tym za rozmaito- œciš narodów i państw, samowładnie o sobie sta- nowišcych, a Buridan wyrywa przyrodoznawstwo spod przemożnego wpływu autorytetu Biblii i Arystotelesa, formułujšc swš słynnš teorię im- petu niezgodnš z założeniami filozofii Stagiryty ani tradycyjnš interpretacjš Pisma œwiętego. Przemiany te idšce w parze ze stopniowš zmianš struktur społecznych i gaspodarczych Europy pawadowały też okreœlone przeobrażenia œredniowieczmego œwiatopoglšdu . Teologia pozba- wiona racjonalnego narzędzia, jakim była filo- zofia, kieruje odtšd swe zainteresowania ku ce- lom bardziej praktycznym. Nie dowodzenia i spe- kulacje, ale życie chrzeœcijańskie i moralne ukształtowanie człowieka wysuwa się odtšd jako jej zadanie naczelne. Filozofia uwolniona od presji autarytetu Arystotelesa wykazuje obok wzrostu tendencji sceptycmych i probabilistycznych zain- teresowanie problemami etyki i polityki oraz ba- daniami szczegółowymi i empirycznymi. Sam Arystoteles i jego komentatorzy arabscy i łacińscy 435 poczynajš być traktowani bardziej historycznie jako przedstawiciele pewnego etapu myœli ludz- kiej, a nie jako niedoœcigłe wzory do naœladowa- nia. "Nie szukam u Arystotelesa prawdy bez- względnej - pisze kardynał Kajetan - lecz po prostu wykładam poglšdy jednego z Greków." Zmienia się też z wolna rola filozofa i uczo- nego. Jeœli wiek XII stworzył postać zawodowego filozafa, a wiek XIII zamknšł go na uniwersyte- tach, to wiek XIV i XV jest œwiadkiem emancy- pacji uczonego i jego wyjœcia poza szkołę. Dwory €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€królewskie i ksišżęce, synody i sobory powszech- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ne, akademie i zgromadzenia prywatne stajš się obok uniwersytetów terenem wymiany intelektu- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€alnych doœwiadczeń. Wišże się z tym także wy- raŸna zmiana społecznej funkcji nauki i filozofii - z dociekań czysto poznawczych stajš się one często również narzędziem władzy i ideologii. W œlad za tym idzie powolna zmiana języka filozoficznego, wyrażajšca się porzucaniem dialek- tyki na rzecz lekceważonej dotšd gramatyki i re- toryki. Nie chodzi tu tylko o zaniedbanš przez €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œredniowiecze filologicznš interpretację autorów, którš umożliwia znajomoœć żywego języka, a nie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€owa pogardzana przez humanistów "gramatyka spekulatywna" ze swymi modi significandi. Cho- dzi o pełniejszš wiedzę o œwiecie zdobywanš przy pomocy właœciwie rozumianej gramatyki i retory- ki. Myœl tę wyraża dobrze Coluccio Salutati przy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pisujšcy fundamentalnš rolę w kontaktach mię- dzyludzkich poezji jako dziedzinie twórczoœci ope- rujšcej żywym słowem (logos). Zrozumienie czym jest logos daje klucz do stosunków międzyludz- kich. Cała dziedzina wytwórczoœci i piękna jest właœciwym narzędziem moralnego urabiania czło- wieka i wraz z retorykš jest traktowana jako œrodek wychowania społecznego i obywatelskiego. Retoryka wspierajšca się o gramatykę przekracza 436 €€€€barierę martwego œwiata, analizuje życie i jego konkretne przejawy, może kierować życiem spo- łecmym przy pomocy takich œrodków, jak przeko- nywanie (persvasio) i kształtowanie postaw (opi- nio), do czego nie jest zdolna w ogóle logika abstrakcyjna. W tym właœnie sensie przeciwsta- wienie dialektyki i retoryki jest przeciwstawie- niem dwóch mentalnoœci: historycznej, szukajšcej oparcia w konkrecie i odzwierciedlajšcym go sło- wie, i metafizycznej, żywišcej się pojęciami i ogółami. Za tymi przemianami następuje również zmiana kierunku intelektualnych zainteresowań i naukowych dociekań: miejsce rzeczy i pojęcia €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zajmuje człowiek, jego postawa i działanie, oraz €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zmiana sposobów tłumaczenia œwiata i jego zja- wisk: z takiego, w którym przestrzegano jednoœci wiary i wiedzy, na naturalistyczny, oddzielajšcy praktyczne oba porzšdki. Dokonuje się wreszcie stopniowa przemiana œwiadamoœci religijnej społeczeństw chrzeœcijań- skich; najdobitniejszym jej wyrazem była rozwi- jajšca się od końca XIV wieku devotio rcoderna, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stanowišca reakcję na zrutynizowane formy da- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wnego życia religijnego. Jej przedstawiciele prze- suwali akcent ze wspólnych ;praktyk religijnych na modlitwę i medytację własnš, przedkładali lek- turę Pisma œwiętego i Ojców Koœcioła nad jałowe ich zdaniem komentarze do Arystotelesa. Scep- tycznie nastawieni do spekulacji szukali dróg i metod osišgania wewnętrznej doskonałoœci przez ludzi prostych i dobrej woli. Była to więc po- bożnoœć zarazem antyelitarna i indywidualistycz- na, antydogmatyczna i szukajšca w tradycji no- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wych zasad i reguł. Devotio moderna styka się w wielu punktach i rozwija niejako równolegle do wspomnianych krytyk Arystotelesa i opartych na jego systemie 437 sposobów myœlenia. Zwraca się tak samo jak i one ku człowiekowi i "odkrywa" jednostkę. Gdy jed- nak współczeœni krytycy stosunków spolecznych opartych na feudalnej daminacji Koœcioła lub œwieckiego władcy starali się odnaleŸć miejsce jednostki w życiu społecznym, devotio moderna pragnie raczej uwolnić jednostkę od ciężarów re- ligijnych praktyk rozumianych jako społecznie kontrolowane nakazy. O ile życie polityczne staje się więc domenš coraz szerszych działań jednostki, życie religijne zaczyna być pojmowane jako spra- wa wewnętrzna i intymna człowieka, podległa €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€więcej impulsom woli i uczenia niż dyskursyw- nego rozumu. Wielu myœlicieli tej epoki cechuje swoisty antyintelektualizm i "uczona niewiedza" w stosunku do prawd najogólniejszych i meta- fizycznych, w połšczeniu z praktycyzmem i kul- tem rzeczy jednostkowych, szczególnie odnoszš- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cych się do człowieka. "Prawda - pisał Leonardo da Vinci - nawet gdy dotyczy rzeczy drobnej i bliższej, nieskończenie przewyższa niepewne po- glšdy na zagadnienia najbardziej wzniosłe i ogól- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ne." Tendencje zarysowane tu przykładowo nie wyczerpujš byn ajmniej wszystkich narastajšcych zmian w kulturze umysłowej epoki, która wyna- lazła i rozpowszechniła druk; zmiany te nie były też ani jednorodne, ani powszechne w całym okresie póŸnego œredniowiecza. Rozwijały się róż- norodnie w różnych oœrodkach, czerpišc głównie, choć nie jedynie, impulsy z Włoch; różny więc jest też wkład poszczególnych œrodowisk europej- skich w dzieło formowania się nowych postaw, tak jak różny był wszędzie stapień recepcji idei nowych, pojawiajšcych się w ówczesnej Europie. Rozwój kultury naukowej w Polsce jest zwiš- zany œciœle z tymi przemianami. Scharakteryzu- jemy je obecnie ukazujšc kształtujšce się u nas €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€438 koncepcje nauki i filozofii oraz omawiajšc główne osišgnięcia naszych inistrzów w dziedzinie upra- wianych przez nich dyscyplin etyki, prawa i przy- rodoznawstwa w pierwszej połowie XV wieku. Wejœcie humanizmu na uczelnię krakowskš w po- łowie XV stulecia pozwoli nam na scharakteryzo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wanie nauki i filozofii w bezpoœredniej konfron- tacji scholastyki i humanizmu. Nowe tendencje: koncepcja filozofii, teologii i nauki Dalecy jesteœmy od tego, aby rozwój okre- œlonych tendencji intelektualnych w danym œro- dowisku uzależniać jedynie od wpływu wybitnych reprezentujšcych je jednostek. Nie można jed- nak - co jest również oczywiste - nie doceniać znaćzenia czołowych myœlicieli będšcych nosicie- lami pewnych idei i poglšdów. Ukształtowanie się na Uniwersytecie Jagiellońskim okreœlonego mo- delu filozofii i teologii, co wpłynie z kolei na cha- rakter rozwijajšcych się tu tendencji naukowych. zawdzięczamy bez wštpienia postaci Mateusza z Krakowa (zmarł w 1410 roku). Był on mistrzem, który w ogromnym stopniu wpłynšł na uformo- wanie się profilu doktrynalnego uczelni jagiel- lońskiej, choć nie pozostawał długo w Krakowie i krótko prowadził tu wykłady. Nauczał w Pradze €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i tam zdobył formację intelektualnš. Pierwsi pro- fesorowie krakowscy przybyli wszakże z Pragi za jego namowš, a niektórzy byli jego bezpoœred- nimi uczniami. Można bez obaw stwierdzić, że Mateusz z Krakowa, jako współorganizator Uni- wersytetu Jagiellońskiego i wychowawca pierw- szego pokolenia mistrzów teologii tej uczelni, przeszczepił na grunt Polski i rozwinšł samodziel- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie trzy idee: probabilistycznš i antymetafizycznš 439 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€koncepcję filozofii, praktyczno-moralnš orientację teologii oraz ideę reformy koœcioła rozdartego wówczas wielkš schizmš zachodniš. W swym głównym teoretycznym dziele Ratio- nale operri rc divinoru n. (Rozważania dzieł bożych) ujętym nie w formę œredniowiecznego traktatu, lecz, co znamienne, dialogu między ojcem a synem, zawiera Mateusz główne myœli na temat charak- teru wiedzy ludzkiej, granic rozumowego pozna- nia, istoty i zadań filozofii i teologii. Wiedza de- dukcyjna, w której triumfy œwięcił Arystoteles, nie zaspokaja poznawczych pragnień człowieka i daje jedynie pozory pewnoœci i œcisłoœci. Nie wy- starczy zatem puœcić w ruch dialektycznš ma- szynkę, w czym tak gustowali scholastycy póŸne- go okresu, aby roztrzygnšć wszelkie nasuwajšce się wštpliwoœci na temat zła, przeznaczenia, sensu istnienia œwiata i człowieka. Filozofia nie rozstrzy- ga tych problemów, gdyż w tym zakresie operuje jedynie racjami prawdopadobnymi. Teologia nie daje również żadnych w tej materii bezwzględnie oczywistych razwišzań. Przesłanki tej dyscypliny nie majš charakteru wniosków pewnych i oczy- wistych, gdyż główne tezy wiary sš twierdze- niami niedowodliwymi, spełniajšcymi rolę medy- cyny duchowej leczšcej nie umysł, lecz serce człowieka (Rationes theologicae maxime in hac €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ materia sunt quaedan medicinae). €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Nieufnoœć do filozofii i spekulatywnej teologii €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dotyczy przede wszystkim dedukcyjnej logiki i metafizyki, i tej ostatniej właœnie odmawia Ma- teusz poczesnego , zajmowanego dotšd w hierarchii nauk, miejsca. Nie jest to równoznaczne z agno- stycyzmeům czy sceptycyzmem w ogóle. Ambicja zgłębiania œwiata winna być nie tylko tolero- wana, ale i godna uznania najwyższej pochwały (nedum. tolerabilis, sed maxime laudanda), ma ona być jedynie właœciwie ukierunkowana, to znaczy 440 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zWracać się ku człowiekowi. Filozofia przekształ- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ca się w tym rozumieniu w etykę oraz w dzieje myœli i dociekań ludzkich. W tym punkcie styka się ona z Bibli, kanonem prawd tealogicznych i najznakomitœzš zarazem księgš historii stosun- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ków Boga i człowieka. Metafizyka przestaje być rozumiana jako na- uka. Samo pojęcie nauki przechodzi zresztš istot- ne przeobrażenia. O tym, czy coœ może być czy nie być naukš, nie decyduje już jedynie deduk- cyjna forma wywadów, ale przedmiot, jaki dana umiejętnoœć traktuje i :merytoryczna sensownoœć argumentacji. Poglšd taki z trudem torował sobie drogę w ówczesnych kręgach intelektualnych Europy. Kiedy w kilka lat po œmierci Mateusza €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Paweł Włodkowic zacznie kontynuować walkę rozpoczętš przez swego poprzednika przejaw pa- pieskiej symonii, skarżyć się będzie w Konstancji, iż słusznych jego wywodów nikt nie respektuje tylko dlatego, że podane zostały w formie dialogu i że musi je powtórnie przedstawiać w postaci spiętrzonych sylogizmów. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Podobne myœli na temat charakteru nauk przewidzianych w programie adnowionego Uni- wersytetu Jagiellońskiego odnajdujemy w wykła- dzie inauguracyjnym pierwszego jego rektora- Stanisława ze Skarbimierza(Skalmierza); wygło- szonym w 1400 roku. Dla niego również teologia jest przede wszystkim wiedzš praktycznš opartš na Piœmie Œwiętym. Obejmuje ona jedynie trzy praktyczne gałęzie: monastykę, politykę i ekono- mikę, czyli naukę o indywidualnej, państwowej i społecznej moralnoœci, araz pozostaje w œcisłej zależnoœci z prawem kanomiczmym , które jest ni- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czym innym jak prawnš interpretacjš ksišg œwię- tych i tradycji koœcielnej. Z dyscyplin filozoficz- nych wymienia Stanisław ze Skarbimierza, obok sztuk wyzwolonych, jedynie filozofię €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€441 praktycznš: etykę, ekonomikę i politykę. Pomija milczeniem metafizykę i wszystkie przyrodnicze pisma Arystotelesa, chociaż znajdujš się one w programie studiów. Jeœli wykład Stanisława ze Skarbimierza był rodzajem repartycji nauk ustalajšcym ich hie- rarchię i ważnoœć, to wykład Łukasza z Wielkiego KoŸmina z roku 1412 okreœla bliżej cechy intelek- tualne, jakimi winien się odznaczać prawdziwy uczony. Ma on więc najpierw starać się o zapew- nienie harmonii między rozumnym poznaniem a cnotliwym działaniem i postępować na tyle w cnocie, na ile postšpił w mšdroœci. A mšdroœć polega przede wszystkim na tym, by nie wierzyć i nie mniemać niczego bez koniecznej przyczyny i uzasadnienia rozumowego; by nie uważać, że jedynym naukowym poznaniem jest dociekanie matematyczne i wywód dialektyczny; by wiedzę opierać na trzech żródłach: na doœwiadczeniu, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€obserwacji oraz na pismach filozofów i tradycji przodków; by zawsze być gotowym do zmiany niesłusznego poglšdu, i wreszcie, by za żadnš ra- cjš nie wypowiadać się pochopnie i bez namysłu, lecz dopiero po głębokiej rozwadze wybrać to, co najbardziej zbliżone do prawdy. Uderza w tym programie i optymistyczny akcent zaufania do rozumu, choć filozofia zbliża się jedynie do praw- dy, i brak wywodów na temat roli autorytetu w poznaniu. Wzmianka o "pismach filozofów" mówi raczej o potrzebie korzystania z tradycji niż o całkowitej wobec niej uległoœci. Wreszcie za- chęta do godzenia teorii z działaniem potwierdza priorytet praktyki nad dyskursywnym myœleniem. Ten ostatni motyw powtarza się zresztš w licznych wypowiedziach mistrzów krakowskich tego okresu. Najdobitniej wyraził to autor ano- nimowej mowy uniwersyteckiej z roku 1410, któ- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€442 ry stwierdził, że mšdroœć nie jest czymœ oderwa- nym i abstrakcyjnym, lecz realizuje się w działa- niu na różnych płaszczyznach. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ To położenie akcentu na sferę działania spra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wia, że tradycyjne problemy stosunku teologti do innych nauk schodzš całkowicie na plan drugi. Mimo ustalonego w œredniowiecznym uniwersyte- cie porzšdku, wedle którego najwyższym w hie- rarchii stopniem naukowym jest doktorat z teolo- gii, a nauki teologiczne ostatnimi w cyklu dyscy- plin nauczanych, teologia na Uniwersytecie Ja- giellońskim nie padporzšdkowuje sobie innych nauk i przestaje praktyczmie wpływać na rozwój innych dyscyplin. Filozofia jest zupełnie autono- miczna. Teoretycznie staje się nawet możliwe podporzšdkowanie teologii filozofii, co jest wy- łšcznš specyfikš œrodowiska krakowskiego w tym okresie. Jeœli filozofia to nie spekulacja, lecz na- uka o działaniu i historia moralnoœci, to teologia będšca historiš Objawienia może być równie do- brze częœciš filozofii. Jest to właœnie poglšd Be- nedykta HeSse, mistrza wydziału teologii (zmar- łego w 1456 roku), który będšc teologiem naj- większe zasługi dla rozwoju nauk w Polsce poło- żył w dziedzinie filozofii. W filozofii na miejsce zdegradowanej meta- fizyki wysuwa się w Krakowie etyka i fizyka. Etyka rozwija się w sojuszu z prawem, fizyka w łšcznoœci z astronomiš i medycynš. W pier- wszym okresie rozwijajš się więc w Krakowie dyscypliny etyczno-prawne, których najdobitniej- szym wyrazem były sukcesy Polski na dwóch kolejnych soborach w Konstancji i Bazylei, w drugim natomiast fizyka i nawišzujšce do niej studia matematyczno-astronomiczne szkoły kra- kowskiej, która w końcu tego wieku kształciła Mikołaja Kopernika. 443 Etyka Filozofia państwa i prawa Filozofia, jeœli ma spełniać swš właœciwš rolę, winna być zorientowana ku człowiekowi. Tę myœl Mateusza z Krakowa podejmuje i rozwija Paweł z Wołczyna (zmarł około 1430 roku). Uznał on również etykę za naczelnš gałšŸ filozafii. Etyka jest zdecydowanie wyższa od metafizyki a nawet €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€fizyki, tak jak praktyka wyższa jest od spekulacji i działanie od pomania. Zajmujšca się "bytem w ogóle" metafizyka jest bezużyteczna dla czło- wieka i jego moralnego ukształtowania, tak jak bezużyteczne byłoby rozważanie czym jest cnota nie prowadzšca do cnotliwego życia. Przedmiotem etyki nie jest więc dobro, jak chcieli wielcy scho- lastycy, lecz szczęœcie człowieka. Pojęcie dobra jest bowiem ogólne i abstrakcyjne, szczęœcie po- jęciem konkretnym i indywidualnym. Etyka roz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€patruje swój przedmiot w sposób ludzki rcodo €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€humano, a nie na sposób teologiczny nodo supra- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€naturali, interesuje jš bowiem tylko ziemskie ży- cie i doczesna szczęœliwoœć człowieka. Jej me- tody sš więc różne od teologii, nawet tej, która zajmuje się człowiekiem. Szczęœliwoœć ludzkš osiš- ga człowiek tylko w społecznoœci. Stšd niepodob- na oddzielać etyki od polityki traktujšcej o społe- czeństwie, o ile przyczynia się ono do szczęœcia jednostki, oraz etyki od prawa regulujšcego zasa- dy zbiorowego współŸycia ludzi. Tak wyraŸna œwiadomoœć różnicy między ety- kš a metafizykš i między etykš a teologiš wy- rażona przez Pawła z Worczyna nie jest całko- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wicie jego pomysłem, ani też, co w tym wypadku ważniejsze, jego tylko w Krakowie udziałem. Za- wišzki podobnych myœli spotkać można już u Bu- ridana, a jeszcze wczeœniej w derconaorchia €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€O monarchii) Dantego, studiowanego i powiela- nego zapewne w Krakowie, skoro zmany ze swych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€444 inkwizytorskich zapędów i niechęci do nowinek Jan Falkenberg uważał, że dziełko to wyszło spod pióra autora polskiego. Poglšdy Pawła z Worczyna podzielali i inni €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ współczeœni mu mistrzowie krakowscy. Jan z Lu- dziska (zmarł około 1460 roku) w swej mowie po- chwalnej na czeœć filozofii uznał myœli swego po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przednika za tak oczywiste, iż nie uważał nawet za stosowne wzmacniać je żadnymi autorytetami starożytnych, w czym tak gustował przy innej okazji. W podobnym duchu wypowiadał się też na temat charakteru etyki inny wybitny uczony krakowski, najbardziej może znany w Europie z racji rozgłosu, jakim cieszyły się jego dzieła €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Jakub z Paradyża (zmarł w 1464 roku). Przyjmu- jšc założenia Mateusza z Krakowa i Pawła z Wor- czyna, wycišgał on z nich najradykalniejsze wnio- ski praktyczne. Najmocniej ze wszystkich mis- trzów krakowskich kładł nacisk na społeczny charakter etyki i na konsekwencje stšd płynšce. Człowiek wyobcujšcy się ze społeczeństwa szkodzi nie tylko sobie, ale i społeczeństwu. Wœród społecznoœci ludzkich nie ma żadnych grup uprzy- wilejowanych. Koœciół jako zgromadzenie wierzš- cych obowišzujš te same prawa i obowišzki, co społecznoœci oparte na innych więzach. Tezy, które Jakub z Paradyża formułował na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€terenie etyki, wyprowadzajšc z niej reguły spra- wiedliwego współżycia jednostek, odnajdujemy u jego poprzedników Pawła Włodkowica i Sta- nisława ze Skarbimierza w ich teorii prawa okre- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œlajšcego zasady sprawiedliwego współżycia ca- łych społecznoœci i narodów. Obie dyscypliny uzu- pełniały się więc wzajemnie, Stanisław ze Skarbi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€mierza, doktor praw, zarysował po mistrzowsku w jednym ze swych kazań na temat wojen spra- wiedliwych zasady sprawiedliwoœci w stosunkach międzynarodowych oraz koniecznoœć zachowywa- 445 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nia tolerancji we współżyciu różnych społecznoœci. Paweł Włodkowic (zmarł w 1435 roku) rozwijał i uzasadniał teoretycznie w swych pismach te wskazania. Zainteresowania prawem międzynarodowym €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€obu naszych mistrzów nie zrodziły się oczywiœcie z rozważań powziętych w murach samej uczelni €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ nawišzywały one do konkretnej sytuacji po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€litycmej Polski, toczšcej w owym czasie walkę z zakonem krzyżackim - ale poglšdy naukowe reprezentowane przez ogół œrodowiska intelektu- alnego w Krakowie wpływały bez wštpienia na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€charakter ich przemyœleń. Wywady Włodkowica zawarte w jego licznych dziełach, choć majš czę- sto teoretyczny charakter, nie sš nigdy czystš prawniczš spekulacjš. Uogólnienia sš dla niego punktem dojœcia, a nie wyjœcia w analizach. Po- jęcia prawa narodów i prawa natury, którymi operuje, nie sš abstrakcyjnymi ideami, lecz majš swe odniesienie do porzšdku moralnego i spolecz- nego. Zjawiska społeczne opierajš się według nie- go nie tyle na niewzruszonej naturze rzeczy, ile na rozumnej działalnoœci człowieka kontrolowanej przez powszechne nakazy moralne i oparte na nich przepisy prawa. Polityka jest również zja- wiskiem czysto ludzkim, a poczštek każdej władzy ma Ÿródło w społecznoœci ludzkiej. Pojęcie prawa natury jest niezmienne o tyle, o ile niezmienne sš okreœlone potrzeby człowieka, i powszechne o tyle, o ile sš wspólne dla wszystkich, to znaczy władców i poddanych, œwieckich i duchownych. Skoro władza polityczna nie ma charakteru niezmiennego prawa natury, lecz zależy od wol- nej decyzji ludzi, więc i idea jednego państwa rzšdzonego przez cesarza, któremu podporzšdko- wane byłyby wszystkie inne, nie jest czymœ z na- tury koniecmym. Nie ma też żadnych podstaw prawnych, by jedno państwo narzucało siłš prze- 446 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€konania innym, niezależnie od tego, jakie wartoœci miałyby być przekazywane tš drogš. To samo do- tyczy Koœcioła i jego misji. Żadna społecznoœć, na- wet duchowna, nie ma prawa narzucania wartoœci, powszechnie w niej uznanych tym, którzy nie sš przygotowani do dobrowolnego ich przyjęcia. Wszelkie nawracanie siłš, państwowe chrzczenie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niewiernych jest niezgodne z ius gentivm - mo- ralnym prawem narodów. Idea to nowa nie tylko w Krakowie, ale i w całej ówczesnej Europie. Kiedy Franciscus de Vittoria podejmuje sto lat póŸniej swój sław- ny wykład na temat nawracania Indian, z którego póŸniej korzystał Gentilis, i do którego po latach nawišzał Grotius, nie przypuszczał, że powtarza myœli głoszone przez krakowskiego uczonego i po- Wszechnie w tym œrodowisku przyjęte. Koncepcja Koœcioła. Koncyliaryzm Stanowczoœć z jakš myœliciele polscy wystę- powali przeciw idei przymusowego chrzczenia niewiernych i włšczania ich jako bezwolnych do Koœcioła płynęła jednak nie tylko z faktu, że ro- zumieli oni w sposób nowy sens sprawiedliwoœci społecznej, ale również z ich wiedzy praktycznej na temat "misyjnej" działalnoœci Zakonu, ze zna- jomoœci politycznych i doczesnych ambicji hie- rarchii koœcielnej, oraz z poglšdów, które wytwo- rzyli sobie na temat istoty Koœcioła i potrzeby jego reformy. Chrzeœcijan - głosił już Mateusz z Krakowa €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie jest biernie poddany władzy Koœcioła, lecz sam jest jej nosicielem. Skoro podstawš Koœcioła jest wiara i uczestnictwo w sakramentach, to wynika stšd, że wierni przede wszystkim stano wiš Koœciół, a œciœlej z nim się utożsamiajš. Ko- 447 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œciół więc to nie papież i hierarchia, lecz cała społecznoœć chrzeœcijańska. Przełożeni, nawet naj- wyżsi, posiadajš wprawdzie władzę od Boga, ale przez Koœciół i dla Koœcioła. Koœciół decyduje więc o sposobie ich wyboru i obdarza papieża godnoœciš zastępcy Chrystusa. Łšcznoœć zachadzš- ca między papieżem i Chrystusem nie wynika je- dnak z jego urzędu, lecz z faktu przynależnoœci papieża do Koœcioła. Jeœli mówi się czasem, że pa- pież jest głowš Koœcioła, to nie należy rozumieć €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tego w sensie dosłownym, ale w przenoœni. Ko- œciół nie posiada bowiem dwóch głów, lecz jednš - Chrystusa. Jako człowiek papież podlega więc €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ludzkim ułomnoœciam. Aby wypełnić swš misję kierowania Koœciołem, musi przestrzegać na rów- ni z innymi prawa moralnego oraz wskazań sobo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rów, które sš najwyższš, społecznš reprezentacjš Koœcioła. Wywód Mateusza z Krakowa był teologicznš podbudowš pod twierdzenie o wyższoœci soboru nad papieżem (koncyliaryzm). Podejmujšc w tym punkcie razważania swego poprzednika, Paweł Włodkowic daje w swym dziele O symoni kano- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niczne uzasadnienie uprawnień soboru do usunię- cia papieża, któremu udowodni się tę winę. Osno- wš argumentacji była teza, że symonia jest he- rezjš, gdyż jedynie popełnianie herezji upoważ- niało według prawa koœcielnego do wystšpienia przeciw papieżowi. Radykalna krytyka œwieckiej władzy papieża i jego nadużyć w samym Koœciele prowadzona ongiœ przez Marsyliusza z Padwy nie mogła mieć żadnych praktycznych następstw, do- póki funkcjonawała opinia, że papież nie może być sšdzony z grzechów przez nikogo, oraz że sy- monia, nawet jeœli zostanie popełniana przez pa- pieża i kurię, jest jedynie grzechem i ludzkim występkiem. Kupczenie œwiętoœciami nie podlega rzeczywiœcie w dogmatyce katolickiej kwalifikacji 448 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jako herezja; czynnoœci nabywania i sprzedawania godnoœci duchownych odnoszš się bowiem do sfe- ry działania, a nie poznania, i stanowiš, według wszystkich scholastyków, materię grzechu, lecz nie herezji. Ci astatni wszakże dorzucali zawsze, jak gdyby pod presjš silniejszego nakazu, do swych teoretycznych wywadów na temat symonii uwagę, że stara tradycja uznaje jednak symanię za he- rezję. Ta dwuznacznoœć tłumaczy się historycznie reliktami zamierzchłych czasów. W epoce walki o inwestyturę, tego pierwszego starcie się władzy papieskiej ze œwieckš, uznanie symonii za herezję umożliwiało formalnš eksko- munikę œwieckich władców. Liczne arzeczenia pa- pieży z tej epoki weszły póŸniej do Dekretów Gracjana i Senten,cji Piatra Lombarda, podstaw kanonistycznego i teologicznego nauczania w œre- dniowieczu, sprawiajšc niemało kłopotu wiernym ich komentatorom. Ist.niała więc bogata tradycja prawna i teologiczna, pomijana w XV wieku, z której można było wybrać dane o symonii jako herezji i dastarczyć argumentów przeciw papie- żowi, czynišc tym samym skutecznš samš ideę koncyliarnš. Dzieła tego dokonał właœnie Włod- kowic. To więc, co ongiœ służyło do utrwalenia absolutnej władzy papieża nad œwiatem, posłuży obecnie do zakwestionowania jego nienaruszalnej pozycji wewnštrz samego Koœcioła. Idee koncyliarne, które pracom Mateusza z Krakowa i Włodkowica zawdzięczajš wiele- do dziœ uznaje się je za najwybitniejœze dzieła re- formatorskie okresu sprzed reformacji - stały się niebawem oficjalnš doktrynš całego Uniwer- sytetu Jagiellońskiego prezentowanš na soborze bazylejskim przez Tomasza ze Strzępina. Mistrzo- wie uniwersytetu, tacy jak Jakub z Paradyża, Benedykt Hesse, Wawrzyniec z Raciborza i Jan Elgot poœwięcili temu problemowi specjalne trak- 449   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2ee886b8 3015c7cc 8a9 29 11db5 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  WŁADYsŁAW SEŃKO taty. Ich rozważania na temat istoty i społecmego charakteru Koœcioła kontynuujš główne myœli po- przedników i ugruntowujš w œrodowisku krakow- skim tradycje reformistycme, do których po wieku nawišże De Republica emendanda (Dzieło o napra- wie Rzeczypospolitej) Frycza Modrzewskiego. Fizyka. Przyrodoznawstwo i astronomia Problem miejsca etyki i fizyki w filozoficz- nym panteonie postawiany ;przez Pawła z Wor- czyna rozstrzyga młodszy od niego o kilka naœcie lat Benedykt Hesse na karzyœć drugiej dyscypli- ny: Philosophia principalis, id est physica. (Filo- zofia główna, czyli fizyka). Fizyka jest naczelnš naukš i zajmuje miejsce przysługujšce niegdyœ metafizyce. Podobnie jak jego paprzednik, który swe niearystotelesowskie myœli na temat etyki zawarł w tradycyjnym komentarzu do Etyki Sta- giryty, tak i Benedykt Hesse idee "nowej fizyki ", którš przeszczepił na grunt krakowski, pomieœcił w komentarzu do dzieł Arystotelesa nakazanych przez uniwersyteckie statuty. Hesse komentuje jednak Fizykę Arystotelesa na osnowie utkanej przez Buridana - co jest już osobistš inicjatywš - dodajšc do wywodów paryskiego mistrza włas- ne innowacje i pomysły o temat fizyki. Fizyczny obraz œwiata, jaki przedstawił w swych pismach Arystoteles, ukazuje się w po- staci kuli, której centrum stanowi Ziemia, a kršg zewnętrzmy zamknięty jest sferš gwiazd stałych. Wszystkie ciała biegnšce ku centrum wszech- œwiata poruszajš się ruchem naturalnym, nie wy- magajšcym odrębnej przyczyny. Inaczej jest z ru- chem wymuszonym; nie jest on możliwy bez po- ruszyciela i jego siły, którš przekazuje ciału po- ruszajšcemu się za pomocš łańcucha poœredników. 450 Przerwanie łšcmoœci między poruszycielem a cia- łem paruszanym likwiduje ruch. Ta fizyczna teo- ria wsparta była w œredniowiećzu dodatkowym teologicznym uzasadnieniem mówišcym o ko- niecznoœci stałej asystencji Boga w utrzymaniu œwiata w cišgłym ruchu i rozwoju. Zasadę tę zakwestianowali awerroiœci negujš- cy wszelkš opatrzmoœć, a konsekwencje fizycme z tej negacji wycišgnšł Burid an, który oddzielił definitywnie poruszyciela od przedmiotu porusza- nego. Motor nadaje ciału jedynie impet, to znaczy stwarza mu możliwoœci samodzielnego paruszania się bez pomocy owej plejady duchów poruszycieli i przeróżnych mediów. Wewnętrzny impet jest więc sprawcš ruchu permanentnego, zależnego od- tšd jedynie od ciężaru ciała i oporu œroduwiska. Teza ta okreœlajšca proporcję między ruchem po- czštkowym, jego szybkoœciš a ciężarem ciała i opo- rem, jaki napotyka w przestrzeni, wyrażona jest jeszcze przy pomocy starej scholastycznej termi- nologii; można więc mniemać , że Buridan raczej przeczuwał zasady nowoczesnej dynamiki, niż że je rzeczywiœcie w sposób całkowicie œwiadomy ustalał. Jeœli mimo to zasługuje on na miano pioniera "nowej fizyki" - już współczesni Buri- danowi dzielili przyrodozmawstwo na epokę przed i po Buridanie (ante et post saeculumc Buridani) - to przede wszystkim dlatego, że zerwał on w tym punkcie z tradycjš arystotelesowskš, a od- noszšc te same prawa mechaniki do ruchów ciał ziemskich, jak i niebieskich, dał tym samym po- czštek przeobrażeniom stylu myœlenia, które do- prowadziło do powstania nowożytnej nauki o œwiecie. ' Że nie był to proces łatwy, œwiadczy fakt, iż innowacje Buridana z wielkimi oporami przyj- mowali jego następcy. Już Laurentius Londarius poprawił jego teorię impetu, godzšc jš powtórnie 451 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z Arystotelesem i Awerroesem, i w tej właœnie zmodyfikowanej postaci spotykamy jš niekiedy w zachodniej Europie w XV wieku. To, że w Kra- kowie przyjęto i wykładano nieskażonš myœl Bu- ridana, zawdzięczamy przede wszystkim mistrzo- wi Benedyktowi Hesse. Hesse przejšł główne myœli Buridana i ugrun- tował je w Polsce. Zasługi jego nie agraniczajš się wszakże do biernej recepcji obcych pomysłów. Zajšł się on problemami datyczšcymi charakteru fizyki jako nauki i sformułował tezy, których próżno by szukać w kompendiach paryskiego mi- strza. W jego koncepcji fizyka nie była wiedzš teoretycznš pierwszego stapnia abstrakcji, jak u Arystatelesa i Buridana, lecz jednš z dyscyplin szczegółowych na wzór medycyny. Bada ona nie istoty bytów materialnych, lecz konkretnie istnie- jšce rzeczy. Posługuje się nie dedukcjš, ale abser- wacjš zjawisk i doœwiadczeniem. Wnioski wyciš- gane z obserwacji faktów nie uważa za bez- względnie pewne, lecz jedynie za prawdopodobne. Włšcza wreszcie do swego zakresu szczególowš matematykę to znaczy optykę, muzykę i astrono- mię, stwarzajšc dla tych dyscyplin szczególny klimat zainteresowania. Benedykt Hesse wychował całe pakolenie ucz- niów w kulcie dla tych zasad i dla tak rozumia- nej fizyki. Wysokš rangę tej wiedzy podkreœlały też uniwersyteckie statuty, które przewidywały dla fizyki najbliższy czas wykładania oraz formu- łowały przepis, iż ćwiczenia z tego przedmiotu musiały być prowadzone przez dziekana wydziału filozofii. Ta atmosfera sprawiła zapewne, że idee Buridana i jego polskich komentatorbw przetrwa- ły od czasów Kopernika; przyczyniła się ona też bez wštpienia do rozwoju szczegółowych nauk przyrodniczych, zwłaszcza astronomii, która w Kra- kowie zyskała zasłużonš sławę. 452 Już w roku 1405 ufundawana została na uni- wersytecie specjalna katedra matematyki i astro- nomii, pierwsza tego typu na europejskich uni- wersytetach. Zapewniała ona specjalizację i ciš- głoœć wykładów jednego mistrza. Z działalnoœciš tej katedry, nazwanej od imienia fundatora Stob- nerowskš, zwišzani byli mistrzowie tacy, jak Wa- wrzyniec z Raciborza (zmarł akoło 1450 roku), który przy wykładach astranamii posługiwał się już skomplikowanymi i bardzo rzadkimi jeszcze w owym czasie przyrzšdami astronomicznymi; Sę- dziwój z Czechla (zmarł w 1496 roku), autar pierwszych polskich dzieł z zakresu matematyki, astronomii i aptyki; wspominany już Tomasz ze Strzępina, któremu uniwersytet powierzył zada- nie opracowania projektu reformy kalendarza na zlecenie soboru bazylejskiego; Marcin Król z Żó- rawicy (zmarł około 1460 roku), autor monumen- talnej surcrcy do Tablic Alfonsa, w której pod- waża ustalone zasady teorii ruchu planet, przy- gotowujšc w ten sposób póŸniejszš krytykę geo- centrycznej budowy wszechœwiata. Marcin Król jest nadto fundatorem nowej katedry specjalnej poœwięconej astrologii. W œrodowisku krakowskim, w którym dla każdej teorii damagano się praktycznej weryfi- kacji, w którym etyka i fizyka stały na czele wszystkich dyscyplin filozoficznych, a nawet lo- gika traktowana była jako umiejętnoœć czynna, astrologia jako wiedza praktyczna, stanowišca podstawę diagnostyk lekarskich, uchodziła za szczytowe ukoronowanie teoretycmej astronomii. Nastšpiło wówczas silniejsze pawišzanie medy- cyny z astronomiš i wielu znedyków, jak na przy- kład Andrzej Grzymała z Poznania i Piotr Ga- szowiec, zainteresuje się również studiami astro- nomicznymi. 453 €€€€€€€€€ Marcin Król stworzył w Krakowie szkołę astronomicznš o orientacji praktycznej i silnej podbudowie teoretycznej, która nie zniała równej sobie w Europie. Głównym rozmówcš Jana Re- giomontana w jego słynnym dziele o potrzebie reformy astronomii był przedstawiciel tej szkoły Marcin Bylica z Olkusza (zmarł w 1493 roku). Do uczniów tego ostahniego należał Mikołaj Wodka (zmarł w 1494 roku), medyk i lektor astronomii na uniwersytecie bolońskim, lekarz i astrolog bi- skupa włocławskiego Piotra z Bnina. Jeœli prawdš jest, że Mikołaj Kopernik kształcił się w latach 1489-1490 w szkole katedralnej we Włocławku, to Mikołaj Wodka był też pierwszym nauczycie- lem wielkiego astronoma. Studium literatury i poezji antycznej. Humanizm - scholastyka Jan z Ludziska, filozof i medyk krakowski (zmarł około 1460 roku), uchodził za pierwszego, który uprawiał starożytnš literaturę i retorykę w Krakowie: cultum, ac splendorerc antiquae ora- tionis prinus in Cracovia induxit (pierwszy wpro- wadził do Krakowa uprawę i blask starożytnej wymowy). Jeœli studium literatury i poezji an- tycznej uznamy za naczelny przejaw pršdu zwa- nego humanizmem, trzeba mu też przypisać sławę pierwszego humanisty polskiego. Humanizm tej epoki przejawiał się jednakże nie tylko w kultywowaniu literackich wzorów sta- rożytnych mistrzów, był także okreœlonš postawš filozoficznš i œwiatopoglšdowš, której wyznawcy naœladowali w życiu inne niż œredniowieczni wzor- ce osobowe, inaczej rozumieli stosunki między- ludzkie i społeczne, odrębnie pojmowali istotę, rolę i zadania nauki, w innej formie wyrażali €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€454 wreszcie swe refleksje i dojrzałe poglšdy. Ta ostatnia różnica nie jest bynajmniej błaha, dotyka sedna różnicy w postawach umysłowych starego i nowego typu, którš charakteryzowałem poprzed- nio umownie jako różnicę między lagikš i gra- matykš, czyli między myœleniem metafizycznym a historycznym. Powrócę do tej sprawy nieba- wem, mówišc o losach humanizmu w krakowskim œrodowisku naukowym w XV wieku. Wiele faktów wskazuje na to - notowałem niektóre omawiajšc poglšdy mistrzów naszego uniwersytetu - że tendencje rozwijajšce się w kulturze naukowej Polski w pierwszej połowie XV wieku nie były obce ideałom humanistycz- nym, co więcej, że w dużej mierze właœnie z hu- manizmu czerpały swe podniety. Pod wpływem inspiracji płynšcych z Włoch, Pragi oraz z sobo- rów w Konstancji i Bazylei œradowiska intelek- tualne w Polsce były niewštpliwie przygotowane do szerszego przyjęcia i recepcji nowych idei. Wy- raŸnie humanistycznš formację posiadało już gro- no osób skupionych wokół uniwersytetu i dworu królewskiego, między innymi Piotr Wolfram ze Lwowa, Menbruen, notabile (znakomity członek) Akademii Krakowskiej; Jan Elgot przyjaciel Dłu- gosza; Mikołaj Lasocki, dyplomata i wielki mi- łoœnik nauk niescholastycznych; Jan z Ludziska, znawca pisarzy starożytnych i współczesnej lite- ratury humanistycznej; Grzegorz z Sanoka, hu- manista sławiony przez Kallimacha, który już w 1439 roku rozpoczyna swoje słynne wykłady Bukolik Wergilego. Uderzajšcš jednak rzeczš jest fakt, że twór- cza działalnoœć tych osób, podobnie zresztš jak i pisarstwo mistrzów omawianych poprzednio, przewija się poza oficjalnym programem naucza- nia na uniwersytecie. Mateusz z Krakowa, Paweł Włodkowic, Stanisław ze Skarbimierza, Jakub z Pa- :€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€455 radyża oraz sami humaniœci tworzš komenta- rzy do dzieł Arystotelesa ani do ksišg Senten,cji, podstawowych tekstów œredniowiecznego naucza- nia. Piszš dialogi, kazania, traktaty palityczne i ekonomiczne, dzieła treœci moralnej i ascetycz- nej, wygłaszajš mowy okolicznoœciowe, wykładajš teksty starożytne nie objęte uniwersyteckim pro- gramem. Wywodzš się z uniwersytetu i sš z nim zwišzani, ale działajš poza nim i nie dla niego. Działalnoœć dydaktyczna wielu mistrzów krępo- wanych ustalonymi, tradycyjnymi kanonami nie pokrywa się często z ich autentycznymi zaintere- sowaniami. Owe tradycyjne podręczniki i teksty wykła- dane tutaj, których iloœć zwodzi do dziœ badaczy tego okresu, sš na ogół, jak to wynika z nowych studiów, zlepkiem niekoherentnych doktryn i sta- nowisk. Ci sami mistrzowie, którzy gdzie indziej wypowiadali zupełnie nietradycyjne poglšdy, wy- kładajš pro forma ustalane teksty, kładšc nacisk główny nie tyle na samš ich treœć co na prezen- tację różnych stanowisk i na samš paprawnoœć rozumowań. Jedynie komentarze do Etyki Ary- stotelesa oraz "nowa fizyka Buridana budzš żywsze zainteresowania wykładowców, i w tej dziedzinie, obok prawa, notować mażna poważne osišgnięcia nauki polskiej. W tej sytuacji tworzy się stopniowo przepaœć między kiełkujšcymi zainteresowaniami humani- stycznymi a tradycyjnš farmš szkalnego naucza- nia. Wiele osób zdawało sobie dobrze z tego spra- wę i domagało się zastšpienia starych tekstów no- wymi Ÿródłami. Jan z Ludziska uskarża się w jednej z mów, że studia humanistyczne na uni- wersytecie sš w ogóle zaniedbywane. Grzegorz z Sanoka miał, według relacji Kallimacha, zarzu- cać uczelni krakowskiej jej skostniały tradycjo- nalizm. 'Mikołaj Lasocki wybiera manifestacyjnie 456 dla swych bratanków włoskiego pedagoga Guari- no,nie chcšc ich powierzyć scholastycznej Aka- demii.Wiadomo także,że i Jan Długosz,studiu- jšcy na Uniwersytecie Jagiellońskim w latach trzydziestych tego wieku, buntował się przeciw metodam udzielania mu nauk i przeciw jakoœci tej wiedzy. W roku 1449 dokonuje się wreszcie zmiana uniwersyteckich statutów wydziału artiun.Nowe statuty apracowane głównie przez wieloletniego rektora uczelni Jana Dšbrówkę (zmarł w 1470 roku) dopuszczajš w szerszym zakresie studium tekstów starożytnych. Wprowadzono do progra- mów oficjalnych dzieła Wergiliusza, Owidiusza, Horacego, Terencjusza, Stacjusza, Kwintyliana ; i Cycerona.Wœród tekstów wykładanych znalazła się również Kronika Kadłubka,do której Jan Dš- brówka napisał specjalny komentarz.Zasadniczym kanonem studiów pozostaje jednak nadal Arysto- teles (i to w formie dalekiej od wymogów sta- wianych w tym względzie przez humanistów), mimo że w pisarstwie mistrzów krakowskich ' przestał on już dawno pełnić rolę inspiracji twór- czej. , Reforma z roku 1449, uzupełniona nieznacz- nie w 1475 roku, która mogła rozpoczšć nowy etap rozwoju uczelni,stanowi więc,jak się wy- daje, zalšżek przyszłego, jeszcze głębszego, kry- zysu studiów uniwersyteckich i przyczynę zupeł- nego rozejœcia się humanizmu z Akademiš Kra- kowskš w końcu XV wieku. Humanizm rozwija się nadal poza uniwersytetem to znaczy poza formami dydaktycznymi przepisanymi statutami. Mistrzowie krakowscy pozbawieni w drugiej po- łowie XV wieku bodŸców,jakie dawały ongiœ so- bory i ożywiajšca je idea koncyliaryzmu,pogrze- bana definitywnie w Bazylei,zniechęceni do - €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€minalizmu, rozwodnionego w swych tendencjach ;. 457 ironicznych i ugodowych, zlewajšcego się już z pozostałymi via antiqve (starej dro- gi) - nie znaleŸli równie silnych pet intelek- tualnych w murach uniwersytetu. Na uniwersytecie rozwijajš się w tym czasie twórczo jedynie matematyka i astronamia. Œciš- gajš one rzesze studentów zagranicznych do Kra- kowa, a mistrzowie polscy zapraszani sš z wy- kładami z tych dziedzin na zagraniczne uniwer- sytety (na przykład Jan z Głogowa do Wiednia). Inne dyscypliny kontynuujš dawniejszy styl po- wielania podręczników i komponawania wykła- dów, w których strana metodyczna góruje nad treœciowš, a tendencje do referowania obcych sta- nowisk nad twórczoœciš własnš. Działalnoœć uczo- nych tego okresu ogniskuje się głównie wokół p z'oblemów dydaktyki i specjalizowanych zagad- nień w zakresie przyrodoznawstwa. Ten typ uczo- nego reprezentuje w owym czasie najlepiej Jan z Głogowa (zmarł w 1507 roku). Uprawia on z upodobaniem gramatykę, lagikę, matematykę, astronomię, geografię, alchemię, wy- kładajšc przez lat prawie 40 w Krakowie i kom- ponujšc szereg podręczników dla studentów z tych dziedzin. Nie interesuje się on teolagiš ani pra- wem, obce mu też sš wielkie spory filozoficzne dawnych, scholastycznych mistrzów. Filozofię ro- zumie, podobnie jak jego poprzednicy, nie jako metafizyczne dociekanie nad naturš wszechrze- czy, lecz jako sumę historycznej wiedzy o œwie- cie, którš trzeba przekazać młodym adeptom uczelni. Wykłada więc to, co tradycyjnie wcho- dzi w zakres artes liberaZes (sztuk wyzwolonych), podajšc różne interpretacje i naœwietlenia, by stu- diujšcy wiedzieli, jakie sš w danej materii sta- nowiska i rozwišzania. poszerza wszakże zakres artes o nowe dyscypliny, na przykład geografię, sięga do eksperymentów, jak w astronomii i al- 458 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€chemii, wzorujšc się na Albercie Wielkim, który był dla niego symbolem niestrudzonego badacza przyrody. Mimo odrazy, jakš budzić musiała wœród humanistów forma dydaktycmych pism Głogowczyka, reprezentował on z pewnoœciš wa- lory badacza cenionego bardzo przez ludzi z tego kręgu. Leonard Coxe, humanista angielski, studiu- jšcy w drugiej połowie XV wieku w Krakowie, sławił to miasto, w którym kwitły studia stare i nowe bez walk i konfliktów, typowych dla in- nych œrodowisk eurapejskich. Nauka polska w XV wieku rozwijała się rzeczywiœcie w klimacie stworzonym przez humanizm bez ostrych starć ze scholastykš, która miała tu charakter nie tyle pro- gramu ideowego i naukowego, ile raczej akade- mickiej dokbryny wyrażanej w tradycyjnej for- mie. Konflikt wystšpił dopiero wówczas, gdy je- den z kierunków scholastyki, najmniej nadajšcy się do współistnienia z humanizmem, to jest szko- tyzm - wprowadzony przez Michała z Bystrzy- kowa (Biestrzykowa) w końcu tego stulecia - ze swojš formalistycznš metafizykš, posuniętš do granic zrozumiałoœci, ze swoim lekceważeniem praw języka mówionego i skostniałym dagmatyz- mem, zapanował na Uniwersytecie Jagiellońskim niepodzielnie. Historia tego sporu nie wchodzi już jednak w zakres niniejszej pracy. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€459 Jerzy Kłoczowski POLSkA W KULTURZE EUROPEJSkIEJ XIV I XV WIEkU Charakterystyka okresu Rozpatrujšc złożone i od dawna kontrower- syjne zagadnienia kultury eurapejskiej u schyłku wieków œrednich, powinniœmy właœciwie zaczšć od zakwestionowania pojęć tak podstawowych i trwałych w naszej historiograficznej tradycji, jak œredniowiecze i Renesans. W każdym razie roz- powszechnione ongiœ ostre, schematyczne przeciw- stawiemie kultury œredniowiecznej i renesansowej, dotšd niekiedy pokutujšce w uproszczonym sche- macie, nie tylko nie znajduje we współczesnej historiografi.i uzasadnienia, ale wręcz może po- ważnie utrudnić właœciwe zrozumienie doniosłych przemian kulturalnych zachodzšcych w całym, najszerzej pojętym eurapejskim kręgu cywiliza- cyjnym w XIV-XVI stuleciu. Słusznie autor jed- nej z wydanych ostatnio, interesujšcych syntez cywilizacji europejskiej tych stuleci, Jean Delu- meau podnosi, iż tradycyjne okreœlenie Renesans dla tej epoki dziœ może dla histori.i integralnej oznaczać tylko "wzrost kręgu zachodniego w okre- sie, gdy cywilizacja europejska w decydujšcy spo- sób osišgnęła przewagę nad innymi kręgami cy- wilizacyjnymi". 460 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Na gruncie wielkiego dorobku "pierwszego" skoku rozwojowego Europy w XI-XIII wieku dokonuje się wówczas ogromny rozwój kultu- ralny w skali całego prawie kontynentu. Nawet wielkie klęski i kryzysy czternastowieczne przy- czyniły się w pewien spasób do tego rozwoju, zwłaszcza przez stworzenie warunków ułatwiajš- cych formułowanie i szerzenie się elementów no- watorskich kultury. W istocie też na wielu od- cinkach w kulturach szeroko pojętych elit euro- pejskich, jak kultura uniwersytecko-scholastycz- na, artystyczna, religijna, dworska itd. zaczynajš zachodzić czy uwidaczniajš się wyraziœciej wła- œnie od XIV wieku zmiany głęboko sięgajšce i rzutujšce na wiele następnych stuleci. Z punktu widzenia starej œredniowiecznej cy- wilizacji eurapejskiej, która dochodzi niejako do szczytu swego rozwoju we Francji gotyckiej, dworskiej i uniwersyteckiej XIII stulecia, mówi się cZasem w zwišzku z tym o kryzysie kultural- nym XIV-XV wieku nazywanym niekiedy jako "jesień", "zmierzch", "schyłek". Okreœlenia te mogš również prowadzić łatwo do zaciemniania obrazu przemian zachodzšcych w tym czasie, uwypuklajšc przede wszystkim to, co zanika, a nie to, co powstaje nowega. "Nowe" zaœ rodzi się nie tylko, jak to dawniej często i jednostron- nie podnoszono w historiografii, w miastach wło- skich z Florencjš na czele, ale także na "gotyc- kiej północy", w krajach leżšcych na północ od Alp, takich jak Francja, Flandria czy Czechy, aby poprzestać na tych tylko krajach w sposób szczególnie twórczych i wnoszšcych swój wkład o ogólnoeuropejskim znaczeniu w XIV czy XV stuleciu. "Nowe" rodzi się także z żywotnoœci i zdol- noœci do twórczych przekształceń starych œrodo- wisk i kultur, z potrzeb nowych generacji, z kon- 461 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€frontacji z nowymi propozycjami i rozwišzaniami dokonywanymi gdziekolwiek w Europie. Niejed- nokrotnie też Italia, intensywnie i œwiadamie szu- kajšca inspiracji w przeszłoœci starożytnoœci rzymskiej, uznanej za własmš przeciw odczuwa- nym coraz bardziej jako obce tradycjom grecko- -bizantyńskim i gatyckim, korzysta wiele ze sta- rych i nowych osišgnięć innych krajów europej- skich, podabnie jak i te powoli, nie bez długo- trwałych zresztš często oporów, otwierajš się w tym przynajmniej czy innym zakresie na wy- soce oryginalne i nowatorskie wpływy włoskie. Rosnšce w Europie zachodmiej z każdym stu- leciem znaczenie różnorakich zwišzków łšczšcych elity arystokracji, rycerstwa, duchowieństwa, mie- szczaństwa różnych krajów w skali całego kręgu cywilizacyjnego jest tu jednym z najbardziej do- niosłych czynników kulturotwórczych i zarazem w pewnym stapniu - niezależnie od wszelkich róż.nic krajowych i regionalnych - uniformizu- jšcych. W zakres rozważań o kulturze europejs- kiej zajmujšcej nas epoki musimy również wciš- gać kršg kultury bizantyńskiej, gdzie mimo klęsk politycznych i zagrożenia tureckiego ma miejsce właœnie w XIV-XV stuleciu doniosłe w skut- kach na stulecia odrodzenie kulturalne, znane pod nazwš Renesansu Paleologów. Płaszczyzn łšczš- cych kršg zachodni z bizantyńskim jest w tych stuleciach, jak i paprzednich, bardzo wiele, szcze- gólnie w całej Italii od wieków zwišzanej z tym kręgiem œciœlej i głębiej, aniżeli się to niekiedy przypuszcza. Ale płaszczyzny takie istniejš i gdzie indziej, w samej Grecji, na Bałkanach, na Węg- rzech czy wreszcie na wielkich obszarach państwa polsko-litewskiego. Uderza też historyków, dziœ już jakże niechętnych traktowaniu historii kul- tury bizantyńskiej w schematycznych kategoriach statycznych, pewien paralelizm poszukiwań €€€€€€€€€€€€€462 kręgu biżantyńskim i zachodnim, zwłaszcza w XIV stuleciu, widoczny na przykład dobrze w malarstwie. Demokratyzacja kultury Jednym z najdonioœlejszych zjawisk zacho- dzšcych w kulturze póŸnego œredniowiecza - Re- nesansu był proces, który można najogólniei okreœlić jako rozpowszechnianie się wœród szero- kich kół ludnoœci kultur - dotšd w wielkiej mie- rze elitarnych - połšczone zresztš z reguły z przekształceniami tychże kultur. Istotny zasięg tego procesu, którego zmaczenie tak silnie pod- kreœla najnawsza historiografia, domaga się je- szcze długich badań szczegółowych, Ÿródłowych i zarazem porównawczych, w ramach słabo dotšd uprawianej historii społeczno-kulturalnej. Miał on oczywiœcie w ówczesnych sytuacjach społecznych swe bardzo poważne, w naszych oczach, ograni- czenia, niemniej jednak nie brak w całej Europie i w bardzo różnych œrodowiskach razlicznych przejawów tego procesu. Chodzi zaœ - odniesienie to od razu - o rzeczy bardzo różne: od kultury materialnej, ubrania, mieszkania, odżywiania itd. poczynajšc, a kończšc na sprawach wewnętrzno- -duchowych, jak stosunek do Boga czy sposób modlenia się. Ogromnš atrakcyjnoœć, i to także dla kręgów najbogatszego i najbardziej dynamicznego mie- szczaństwa, ma wcišż w naszej epoce stara kul- tura dworsko-rycerska, teraz dapiero - w parze jak gdyby z głębokim kryzysem samego rycer- stwa - formalizowana ostatecmie w œcisłe ka- nony rytów, wzorców zachowania, wartoœci. Na- stępuje ogromne zwiększenie liczby ludzi umie- jšcych czytać i pisać, uczniów i studentów, jak 463 €€€€również posługiwanie się pismem w życiu co- dziennym. dokonuje się ten proces nie tylko w obrębie wpływów o wiele bardziej dynamicz- nej niż to dawniej przyjmowano jeszcze w XIV- -XV wieku kultury szkolnej, scholastycznej, chrzeœcijaństwa zachodniego, ale także w nie- których przynajmniej krajach chrzeœcijaństwa wschodniego, jak zwłaszcza moskiewska Rosja. Gdyby przyjšć za Lichaczewem, że w poczštkach XVI wieku ponad 65% wielkich właœcicieli ziem- skich w okolicach Moskwy, a w innych rejonach nawet niekiedy ponad 80% posiadało umiejętnoœć pisania i czytania, uzyskalibyœmy niezwykle wy- mowny wskaŸnik rozpowszechnienia się kultury umysłowej w społeczeństwie ruskim. W Europie XIV-XV wieku nie tylko powstaje kilkadziesišt nowych uniwersytetów w różnych krajach, ale wiele danych wyraŸnie wskazuje na szybki w nich wzrast liczby uczšcych się. Szczególnie poważne i sięgajšce najszerzej w życie społeczne przemiany zachodzš w œwiado- moœci religijnej chrzeœcijan, a więc w warstwach - wolno powiedzieć - najgłębszych kultury ca- łego kręgu cywilizacyjnego. W najnowszej his- toriografii przyjmuje się coraz częœciej poglšd, że chrzeœcijaństwo zachodnioeuropejskie jeszcze w okresie pierwszego rozkwitu Europy w XI- -XIII wieku było przede wszystkim rozumiane i przeżywane przez elity społeczne, podczas gdy masy ludnoœci uczestniczyły raczej biernie w li- turgii kierowanej przez mnichów i księży. Zresztš według rozpowszechnionego podziału społecznego właœnie księża i mnisi mieli bezpoœrednio zwracać się do Boga w imieniu wszystkich, gdy zadaniem rycerzy była według tej teorii walka i utrzymy- wanie pokoju, pozostałych zaœ ludzi - praca. Postępujšce jednak stopniowo zmiany dopro- wadziły do tego, że w końcu XIV-XV stulecia 464 €€€€€€€chrzeœcijaństwo stało się w zasadzie rzeczywiœcie religiš własnš najszerszych mas ludnoœci, chrze- œcijaństwem ludowym. Franciszkanizm, odwołu- jšc się w prosty, obrazowy sposób do wszystkich ludzi i wzywajšc ich do bezpoœredniego naœlado- wnictwa Chrystusa we własnym życiu, odegrał tu doniosłš rolę. Ale równoczeœnie z niewštpliwš promocjš ogółu œwieckich i zmianš niejako, w pewnym sensie, ich miejsca w Koœciele, jedno- czeœnie z wyraŸnym kryzysem starego typu chrzeœcijaństwa liturgicznego, monastycznego- teraz liczył się dla ludzi bardziej bezpoœredni stosunek do Boga, aniżeli udział w liturgii - nad- szedł wzrost krytycyzmu w stosunku do mnichów i księży. "Laicyzacja w sensie wcale nie odchodzenia od religii, ale "deklerykalizacji" chrzeœcijaństwa zachodniego, z rozlicznymi i daleko sięgajšcymi konsekwencjami tego faktu, stanie się jednš z najbardziej znamiennych cech już nie tylko tego chrzeœcijaństwa, lecz całej kultury zachod- niej od XIV zwłaszcza stulecia, dojrzewajšcej po- woli do wyzwolenia się spod jednostronnej hege- monii warstwy, dotychczas w pełnym tego słowa znaczeniu kulturalnie wiodšcej. Tezę o pogłębieniu się chrzeœcijaństwa wœród najniższych warstw ludnoœci dopiero u schyłku wieków œrednich sformułowano w historiografii głównie, jak się wydaje, w oparciu o obserwacje stosunków we Francji i Niemczech. Do przyszłych badań porównawczych należeć będzie ustalenie, jakie sš podstawy do jej rozszerzenia także na inne kraje nie tylko chrzeœcijaństwa zachodniego, ale i wschodniego. Podkreœlmy jednak, że na przykład z przywoływanych już poprzednio ba- dań Lichaczewa, można wycišgnšć podobne wnio- ski o pogłębianej chrystianizacji Rusi moskiew- skiej w XI-XV stuleciu. Dopiero wówczas zda- 465 niem badacza, zanika tam charakterystyczna dla wieków poprzednich "dwuwiara" i chrzeœcijań- stwo przenika silnie i skutecznie nawet na wieœ. Zapewne analogie do tego samego zjawiska da- dzš się też odnaleŸć wœród Słowian bałkańskich, gdzie umocnienie chrzeœcijaństwa na krótko przed podbojem tureckim mieć będzie szczególnie do- niosłe znaczenie dla historii kilku następnych stu- leci. W Polsce zaœ, jak niżej zobaczymy, analogie z tym ogólnoeuropejskim procesem nasuwajš się nam w miarę p rowadzonych aktualnie badań z coraz większš oczywistoœciš. Sygnalizowany proces rozpowszechniania się kultur dotšd raczej elitarnych w Europie póŸno- œredniowiecznej czy, jak kto woli, renesansowej miał swój wyraŸny aspekt geagraficzny w sensie zwiększania się liczby oœradków i krajów wzno- szšcych swój oryginalny wkład w kulturę całego kręgu cywilizacyjnego bšdŸ też podnoszšcych się w mniej lub bardziej wyraŸny sposób do poziomu krajów dotšd przodujšcych, a więc przede wszy- stkim - Francji i Włoch. W wyniku przyszłych badań powstać powinna seria map kontynentu europejskiego ukazujšca zachadzšce tu stopniowo zmiany w zakresie kultury. Na mapach tych wy- padnie też ukazać rysujšce się, przynajmniej ogól- nie, rejony kulturalne europejskiego kręgu cywi- lizacyjnego. Takim wyodrębniajšcym się rejonem kultu- ralnym naszego kontynentu u schyłku œrednio- wiecza była z pewnoœciš grupa państw Europy œrodkowo-wschodniej, jak zwłaszcza Węgry, Cze- chy, Polska. Kraje te, zwišzane głównie od X wie- ku z zachodnim kręgiem cywilizacyjnym, leżały zarazem niejako na pograniczu chrzeœcijaństwa wschodniego i ulegały przez całe œredniowiecze w pewnym zakresie jego wpływom. Ich zdecydo- wany i wielostronny wzrost kulturalny w cišgu 466 €€€€€€€€€€€I XIV-XV stulecia jest zjawiskiem rzucajšcym się w oczy, choć dotšd stanowczo zbyt mało analizo- wano go w płaszczyŸnie porównawczej i nie uka- zano w pełni swoistego - jak wiele na to wska- zuje - miejsca w ramach historii całego konty- nentu. Czechy w XIV zwłaszcza i poczštkach XV wieku przodujš w tej grupie krajów wyraŸnie. Praga stanowi wówczas ważny w skali europej- skiej oœrodek kultury szkolnej i artystycznej, po- tem zaœ cały kraj staje się widowniš najsilniej- szega w póŸnym œredniowieczu ruchu społeczno- I -religijnego o charakterze herezji, husytyzmu. Również Węgry zdobywajš się w tych stuleciach na bardzo poważny dorabek, i nie na próżno okres ten, poprzedzajšcy katastrofę kraju w pier- wszej połowie XVI wieku, pozostał w tradycji narodowej jako szczególnie œwietny i to także na polu kultury. Polska rozwija się wolniej od swych połud- niowych sšsiadów, tu jednak poważne osišgnięcia XIV-XV wieku, od dawna też uznawane w nie- przerwanie żywej tradycji narodowej, znajdujš szczególnie œwietnš kontynuację w "złotym" wie- ku kultury olskiej, w wieku XVI. Wiek ten, da- wniej zbyt często i jakże jednostronnie trakto- wany w zbytnim oderwaniu od dorobku kultu- ralnego pokoleń poprzedzajšcych go, wypadnie zwišzać w dalszych badaniach œciœle z całym okresem wzrostu Europy XIV-XVI stulecia, i to poczynajšc od procesu wzrastu Europy œrodkowo- Wschodniej w tym właœnie czasie. Polska na tle Europy XIV-XV wieku Swoistoœć sytuacji Polski XIV-XVI stulecia w szerokich ramach historii europejskiej polegała między innymi na tym, że od XIV wieku w skład 467 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€państwa weszły tereny o silnej i żywej tradycji kulturalnej i religijnej rusko-bizantyńskiej , po- przez terytorium tego państwa, i oczywiœcie w je- szcze większej mierze polsko-litewskiego, prze- chodziła więc granica dwóch wielkich kręgów cywilizacyjnych Eurapy. Choć nie może ulegać wštpliwoœci, że w obrębie samej spalecznoœci pol- skiej zwišzki i wpływy zachodnie miały wyraŸnš przewagę nad wschodnimi, to jednak znaczenia i siły tych ostatnich nie wolna lekceważyć. Były one, jak się wydaje, o wiele silniejsze niż to się na ogół przyjmowało. Przecież konfrontacja po- staw, wartoœci, zwyczajów, znamiennych dla obu kręgów, choć adaptawanych już w wielkim stop- niu po kilkuset latach do rodzimego, słowiańskie- go podłoża polskiego czy ruskiego, dokonywała się niejako na co dzień w praktyce życia na płaszczy- znach bardzo różnych, paczynajšc od œrodowiska kulturalnego o tak niezmiernej wówczas donio- słoœci, jak dwór królewski. Dworska, zamkowa kaplica Œw. Trójcy w Lublinie ze swymi œwiet- nymi freskami dobrej klasy eurapejskiej, w któ- rych krzyżujšce się wpływy wschadnie i zachad- nie dajš w sumie dzieło nie obce ani jednemu, ani drugiemu kręgowi cywilizacyjnemu - stano- wić może do dziœ wręcz symboliczny œlad kon- frantacji dokonujšcych się na dworze Władysła- wa Jagiełły. Nie może być oczywiœcie mowy w dzisiej- szym stanie naszych badań historycznych i w ra- mach wšskiego szkicu o zadowalajšcym przedsta- wieniu i daniu pełnego, wszechstronnego obrazu polskiego procesu wZrostu kulturalnego w kon- tekœcie historii europejskiej XIV-XVI stulecia, ani nawet o sformułowaniu pełnego kwestiona- riusza interesujšcych nas spraw, który wszak- przy rozległoœci tematu - łatwo mógłby się roz- rosnšć wręcz do rozmiarów ksišżki. Wszystko 468 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wskazuje na to, że i u nas w najszerszej skali społecznej dakonały się procesy analogiczne w za- sadzie do występujšcych w innych krajach euro- pejskich, choć odmiennoœć sytuacji i tradycji hi- storycznych wpłynęła niewštpliwie na ich swo- isty w jakimœ stopniu przebieg. Wobec szczególnie dotkliwego braku Ÿródeł do badania u nas w szerokiej skali społećzeństwa glabalnego zjawisk kulturalnych - obfitsze dane pojawiajš się, jak wiadomo, dopiero od XV wieku - tym większe, wręcz zasadnicze znaczenie majš dla nas prace i obserwacje porównawcze, zaczy- najšc właœnie od Czech i Węgier, by w ich œwietle lepiej zrazumieć i zinterpretować fragmentaryczne dane Ÿródeł polskich. Dodajmy zresztš, że mimo wszystko w Ÿródłach do dziœ zachowanych tkwiš jeszcze bardzo poważne możliwoœci pogłębienia naszej dotychczasowej znajamoœci Polski póŸno- œredniowiecznej, warunkiem sine qua non jest jednak ich pełne udostępnienie w postaci co naj- mniej szczegółowych, wyczerpujšcych inwentarzy różnych kategorii Ÿródeł - pisanych, ikonogra- ficznych, materialnych itd. - a w dalszym etapie nawet planowane od dawna apublikowanie wszy- stkich Ÿródeł pisanych aż do schyłku XV wieku, katalogów zabytków,' abrazów, wykazów ksišg rękopiœmiennych itp. Można powiedzieć, ile dla polskiego XV wieku ogromna częœć istniejšcych iródeł pozostaje w trudno dastępnych rękopisach w kraju bšdŸ za granicš i nie Została dotšd wy- korzystana w badaniach. Wiele w tym zakresie oczekuje się po coraz bardziej intensywnej w ostatnich lat.ach pracy wyspecjalizowanych zespołów badawczych róż- nych dyscyplin i specjalizacji historycznych, jak na przykład historyków sztuki, nauki, filozofii, teologii, liturgii, literatury, kultury materialnej, którzy obok własnych celów badawczych przy- 469 €€€€gotowujš bezcenne niejednokrotnie materiały i do- konujš analiz oraz ustaleń niezbędnych dla inte- gralnej historii społeczno-kulturalnej. Taka inte- gralna, wieloaspektowa historia ludzi, ich życia, postaw i œwiadomoœci, wymaga w pełni wyko- rzystania wyników wszystkich właœciwie dotych- czasowych prac historycZnych i postuluje zara- zem ich dalsze rozwijanie w kierunkach często dotšd nie widzianych i nie docenianych przez badaczy. Jednym z fundamentalnych problemów ba- dawczych najszerzej pojętej œwiadomoœci społecz- nej w Polsce póŸnoœreƒniowiecznej jest kwestia zmian w podstawowych niejako ramach, struktu- rach życia ludnoœci miejskiej i wiejskiej dokony- wajšcych się na wielkš skalę od XIII wieku. W tworzšcym się społeczeństwie stanowym pro- ces "europeizacji" w sensie upodabniania, w ja- kimœ przynajmniej zakresie, warunków życia w pierwszym rzędzie mieszczan, ale także chło- pów i szlachty do kształtujšcych się gdzie indziej, nabrał niewštpliwie roZpędu i zaczšł dawać, zwłaszcza od schyłku XIII wieku, bardzo istotne wyniki zmieniajšc, nawet w sensie zewnętrznym, wyglšd całego kraju, miast, wsi, pól uprawnych, organizację i kulturę społecznš. Dla całego społe- czeństwa do podstawowych ram życia w œrednio- wieczu należała organizacja koœcielna, i stšd też jej stosunkowo dobrze uchwytne w Ÿródłach umacnianie się na obszarze ziem polskich stanowi czynnik pierwszorzędnego znaczenia także dla hi- storii kultury. W obecnym artykule w nawišzaniu do naj- nowszych wyników badań historycznych, dotšd dalekich zresztš od zakończenia, pragnę zilustro- wać w możliwie konkretny sposób prZebieg na obszarze Polski ogólnoeuropejskiego procesu upo- vszechniania kultury na dwóch przykładach wła- 470 œnie struktur koœcielnych, zapewniajšcych pogłę= bienie chrzeœcijaństwa w Polsce, oraz struktur szkolnych, dajšcych naszemu społeczeństwu kul- turę umysłowš według ówczesnego wzorca euro- pejskiego. Struktura parafii jako jednostki życia kulturalnego W pierwszym rzędzie w takiej perspektywie chodzi o struktury parafialne, których rola w ży= ciu, i to nie tylko religijnym, szerokich zwłaszcza mas chłopskich i miejskich rosła coraz bardziej. Wyniki ostatnich badań nad historiš parafii pol- skich wykazały namacalnie zasadnicze znaczenie œredniowiecza dla ustabilizowania struktury para- fialnej nad Wisłš i Odrš. Warto podnieœć, że liczba i w podstawowym trzonie struktura teryto- rialna parafii, istniejšcych dZiœ jeszcze w grani- cach Polski, nie odbiega poważniej od stanu istniejšcego na tymże terytorium w poczštkach XVI wieku. Ta zdumiewajšca wręcz w naszych warunkach cišgłoœć, mimo jakże ważkich w ostat- nich stuleciach zmian, chociażby tylko demogra- ficznych czy koœcielno-wyznaniowych, zasługuje w przyszłych badaniach na szczegółowe wyjaœnie- nie. W każdym razie zdaje się to œwiadczyć do= brze o rozmachu, z jakim tworzono parafie w œredniowieczu. Działo się to zresztš przede wszystkim w ostatnich wiekach tej epoki, co w interesujšcej nas tu perspektywie zasługuje na szczególne podkreœlenie. Według ustaleń Eugeniusza Wiœniowskiego na terytorium odpowiadajšcym mniej więcej dzisiej- szym granicom Polski znajdowało się około 1500 roku w przybliżeniu 6000 parafii, z których około 1000 miało, być może, metrykę sięgajšcš przed 1200 rok, około 2000 najprawdopodobniej zostało 471 utworzone w wieku XIII, reszta zaœ - a więc 3000 - w stuleciach XIV-XV. Rozwój sieci parafialnej odbywał się zresztš bardzo nierównomiernie w czasie i przestrzeni, zależał od ogólnej sytuacji osadniczej i społecznej na danym terenie. Na obszarach starych, stosun- kowo gęsto zasiedlanych już w pierwszych wie- kach naszej państwawoœci, padstawy terytorial- nej struktury parafialnej stworzone zostały już w stuleciu XII, gdzie indziej - w jednym z na- stępnych. W Małopolsce, w tej samej diecezji kra- kowskiej - jak to ukazały w ostatnich latach prace Stanisława Litaka i Wiœniowskiego w rejonie wiœlickim już w końcu XII wieku za- rysowała się wcale dobrze sieć koœciołów parafial- nych, gdy w ziemi łukowskiej dokonało się to w stuleciu XV w toku nie tylko intemsywnego za- siedlania tej ziemi, ale i formowania się wiel- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kiej własnoœci ziemskiej. Jak prawie wszędzie w agrarnej Europie feudalnej, tak i na ziemiach polskich własnoœć ta stanowiła zasadniczy czyn- nik papierajšcy rozbudowę parafii. Gęstoœć zalud- nienia oraz stasunki własnoœciowe bšdŸ też eko- nomiczne miały też zasadniczy wpływ na uderza- jšce, czasem ogromne różnice między parafiami w sensie chociażby liczby ludzi wchodzšcych w ich €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skład czy teŸ abszaru. W wielkim przybliżeniu możemy przyjšć, że "statystyczna" parafia póŸnoœredniawieczna na sta- rych ziemiach polskich nad Wisłš i Odrš liczyła- ludzi - 100 rodzin - w kilku czy kilkunastu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€miejscowoœciach na obszarze kilkudziesięciu km. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€W rzeczywistoœci jednak niektóre małe parafie obejmowały 1-2 wsie, inne zaœ, zwłaszcza na wschodnim Mazowszu czy Podlasiu, dochodziły na- wet do 70-80 na obszarze znacznie przekraczajš- cym 100 km'. Bioršc ogólnie, bardziej gęsta była sieć parafii w diecezjach zachodnich: wrocławska mia- 472 €€€€ła ich w poczštkach XVI wieku 1400, kamieńska - 700, mała lubuska około 170. Gdy na Œlšsku œrednia "statystyczna " parafia obejmowała obszar 26 km, w Małopolsce czy Wielkopolsce już nie- spełna 60 km, archidiakonaty na wschód od Wisły œrodkowej z reguły miały œrednie ponad 100 km. To zestawienie w sposób niezwykle pla- styczny uzmysławia nam rozmiary strat państwa polskiego odnowionego w XIV wieku bez swych dawnych dzielnic zachodnich o ogólnym poten- cjale społecznym i gospodarczym górujšcym zde- cydowanie u schyłku œredniowiecza nad pozosta- łymi dzielnicami dawnego państwa piastowskiego. Trudniej od rozwoju przestrzennego uchwy- cić etapy pro.cesów integracyjnych społecznoœci parafialnych, niewštpliwie postępujšcych naprzód i sięgajšcych coraz głębiej w œwiadomoœć, œwiat wartoœci, rytów, a nawet codziennego życia mas ludnoœci miejskiej i wiejskiej. Parafia stawała się i w Polsce, jak wczeœniej już w bardziej zaawan- sowanych krajach europejskiego kręgu cywiliza- cyjnego, padstawowš komórkš administracji ko- œcielno-państwowej, przez niš ponadto dokonywał się w pierwszym bodajże rzędzie proces upodab- niania kulturalnego mas ludnoœci do stosunków panujšcych w całym kręgu. Cotygodniowe, obowišzkowe praktyki w ko- œciele parafialnym stwarzały w szczególnoœci nie tylko ważnš - obok konkurencyjnej niejako karcz- my - płaszczyznę spotykania się, ale także- i to mimo wszelkich rozbieżnoœci między teoriš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€a praktykš - płaszczyznę systematycznego wy- chowania społecznego poprzez różnorodne œrodki audiowizualne, uczestnictwo w liturgii, różnych sakramentach, przeżyciach grupowych itd. Roz- budowywane od XIII zwłaszcza stulecia struktury koœcielne ponadparafialne, jak dziekanaty czy 473. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€archidiakonaty, służyć miały w pierwszym rzędzie do kontroli parafii i umacniać ich oddziaływanie. Obok parafii, niezmiernie doniosłe skutki miała także rozbudowa klasztorów. Tu także, bio- ršc najogólniej, stulecia XIII-XV dały zie.miom nad Wisłš i Odrš rozrost iloœciowy w skali nie- porównalnej u nas z tym, co sgotykamy w wie- kach X-XII. Spoœród około 300 większych do- mów klasztornych leżšcych na tym abszarze w poczštkach XVI wieku zaledwie kilkanaœcie po- siadało wyraŸnš metrykę pozwalajšcš cofnšć czas ich powstania przed schyłek XII wieku. Decydu- jšce znaczenie w procesie rozwoju miał wiek XIII z prawie 150 fundacjami. PóŸniej, aż do poczšt- ków XVI wieku powstaje jednak jeszcze na sta- rych ziemiach polskich co najmniej 130 klaszto- rów, nadto dochodzi do skutku około 50 nowych fundacji na ziemiach litewsko-ruskich. Znamiennš cechš ruchu zakonnego na całym tym obszarze było uzyskanie już od XIII wieku szczególnej pazycji przez młodš, dynamicznš gru- pę zakonów żebraczych: dominikanów, francisz- kanów, a póŸniej także augustianów-eremitów i karmelitów. Zakony te rozprzestrzeniły się już w XIII wieku w całym chrzeœcijaństwie zachod- nim, zakładajšc klasztory w miastach. Za praw- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dziwie wielkie miasto eurapejskie uważano też nierzadko w XIV-XV stuleciu takie, które po- siadało 4 klasztory czterech głównych zakonów żebraczych. Na interesujšcym nas obszarze pozycję takš zdobył od schyłku XIV wieku jeden tylko sto- łeczny Kraków, gdy we Wrocławiu, Gdańsku, Wilnie czy Lwowie osiadły do Reformacji tylko 3 zakony; franciszkańskich obserwantów, zwa- nych u nas bernardynami, nie traktujemy tu jako odrębnego zakonu zgodnie z sytuacjš prawnš istniejšcš aż do 1517 roku. W całoœci zakony że- 474 €€€€€€€€bracze utworzyły do końca XIII wieku na obsza- rze odpowiadajšcym w przybliżeniu dzisiejszej Polsce około 80 domów, liczba ta do Reformacji uległa podwojeniu, nadto na ziemiach rusko-li.. tewskich utworzono akoło 40 klasztorów. Klaszto- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ry żebracze były nadto - ogólnie bioršc - zna- cznie od innych ludniejsze. Według ostrożnych szacunków w 200 wspamnianych klasztorach że- braczych zamieszkiwało w poczštkach XVI wieku 3000-5000 braci, podczas gdy łšcma liczba mni- chów, kanoników regularnych i mniszek chóro- wych nie dochodziła zapewne do 3000. Najwięk- sze zagęszczenie klasztorów żebraczych, jak i pa- rafii, spatykamy na Slšsku, z tym że znaczna częœć domów - zwłaszcza wszystkie dominikań- skie - przynależała cały czas do prowincji pol- skich. W przeciwieństwie do pozostałych grup za. konnych, gdzie zgadnie ze starymi tradycjami kul= tury monastycznej cele liturgiczno-ascetyczne sta- nawiły najistotniejszy punkt programu życia wspólnot, mendykanci podejmowali wszędzie z miejsca intensywnš działalnoœć religijnego na- uczania najszerszych kół ludnoœci. Zmuszała ich do tego nawet elementarna koniecznoœć życiowa, egzystowali bowiem. jedynie z ofiar składanych im przez ludnoœć w zamian za różnarakie œwiad. czenia duszpasterskie. Stopniowo też od drugiej połowy XIII wieku dzielono całe chrzeœcijaństwo na okręgi zwišzane z danym klasztorem żebra- czym, w których bracia kwestowali i zarazem działali. Tworzyła się w ten sposób jak gdyby organizacja równoległa do parafialnej wzmacnia- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jšc, i to niewštpliwie w sposób szczególnie sku- teczny, jej społeczne addziaływanie. Ruchliwa papulacja zakonna klasztorów men. dykanckich spotykała się z ludŸmi wszelkich sta. nów i grup społecznych nie tylko w koœciołach, ale 475 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w najrozmaitszych sytuacjach życiowych w do- mach, karczmach, na placach publicznych czy drogach przy okazji kwesty, częstych wędrówek pieszych bšdŸ konnych, pielgrzymek itd. Do dziœ w wielu miastach eurapejskich zachowane kom- pleksy budynków koœcielno-klasztornych mendy- kantów z póŸnego œredniowiecza, z reguły, nie tylko we Flarencji czy Krakowie, stanowišce za- bytki wysokiej, a czasem i najwyższej klasy arty- stycznej, poZostajš dla nas ważkim œwiadectwem pozycji, jakš - zwłaszcza wœród mieszczaństwa tych czasów - umieli sobie zdobyć bracia że- brzšcy. Obserwacja struktur koœcielnych w Polsce, jak i w całym chrzeœcijaństwie, dostarcza w ogól- noœci namacalnych dowodów zjawiska o szerszym, doniosłym znaczeniu, a mianowicie miejsca, jakie w wybitnie przecież agrarnej kulturze ówczesnej zajmowały miasta. Chodzi tu o zastanawiajšco wielkie - w stosunku do ogółu ludnoœci - kon- €€€€€€€€€€€€€€€€€centracje instytucji koœcielnych i szeroko pojęte- go kleru właœnie w miastach. Na obszarze metro- polii gnieŸnieńskiej wyróżniały się dwa najwięk- sze, abok Gdańska, miasta - Kraków i Wrocław. W poczštkach XVI wieku znajdowało się w każ- dym z nich mniej więcej 800-1000 księży za- konnych i œwieckich, w tym nieco ponad 100 mni- szek regularnych, 200-250 mendykantów, 400- -500 osób kleru œwieckiego. W całoœci kler do- chodził do około 4% ludnoœci tych miast. W Gdańsku, gdzie nie było biskupstwa i tak wielu klasztorów, znajdujemy o połowę mniej kleru niż w Krakowie i Wrocławiu. Ale i w œred- nich czy mniejszych miastach skupiska kleru występujš wyraŸniej. W miastach wyłšcznie gro- madzš się konwenty żebracze, których roZmiesz- czenie na obszarze kraju zdaje się dobrze odzwier- ciedlać u schyłku œredniowiecza stopień urbani- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€476 zacji poszczególnych dzielnic, najbardziej zaawan- sowanej na Œlšsku. Szczegółowe badania nad liczbš duchownych wykazały także, że œrednia ich przypadajšca na parafię miejskš jest z reguły w danym rejonie kilkakrotnie większa od œredniej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€parafii wiejskich. Na wyróżniomym przez nas obszarze "staro- polskim" ziem nad Wisłš i Odrš z około 6000 pa- rafii i kilkuset klasztorami znajdujemy w sumie w poczštkach XVI wieku w przybliżeniu 10000- -1350 księży œwieckich obok 5000-7000 za- konnych, łšcznie więc około 15000 na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mniej więcej - w wielkim przybliżeniu - 6 mi- lionów ludzi. Trzeba pamiętać o ogromnym zróż- nicowaniu w sytuacjach i funkcjach tej wielkiej liczby duchownych, obejmujšcej zarówno rodzaj biedoty społecznej w postaci wikariuszy czy alta- rzystów, jak i rodzaj arystokracji złożonej zbisku- pów i kanoników bogatych kapituł, pełnišcych też często obok koœcielnych wysokie funkcje €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€państwowe. Nie wchadzšc w szczegóły ogramnie złożone- go i wykraczajšcego oczywiœcie bardzo daleko poza sprawy koœcielno-religijne zagadnienia miej- sca i roli kleru, będšcego jakby ówczesnš inteli- gencjš, w całokształcie życia społeczeństwa glo- balnego stwierdzić można przede wszystkim da- leko idšce, wymierne niejako w liczbach upodob- nienie sytuacji polskiej do panujšcej w innych krajach kontynentu. Kler, cała struktura koœciel- na, były tu pierwszorzędnymi czynnikami kul- turalnej uniformizacji stosunków w skali euro- pejskich społeczeństw globalnych u schyłku œred- niowiecza. Polskie œrodowiska kleru œwieckiego czy zakonnego utrzymywały coraz bliższe, po- wszechniejsze, bardziej codzienne stosunki z in- nymi krajami, zwłaszcza może z Włochami, w zwišzku z czym upodabniały się w stylu życia 477 i działalnoœci do krajów o starej metryce chrze- œcijańskiej. Był to oczywiœcie proces powolny, roz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cišgajšcy się na szereg generacji, przebiegajšcy nierównomiernie, niemniej jednak skutecznie i głęboko penetrujšcy całe społeczeństwo. Narastanie struktur koœcielnych odbywało się u nas w ostatnich stuleciach œredniawiecza rów- nolegle z recepcjš nowego, formujšcego się mode- lu "chrzeœcijaństwa ludowego", co oczywiœcie w sposób zasadniczy wpływało na skutecmoœć i niejako tempo oddziaływania społecznego owych struktur. Chociaż więc takie na przykład struk- tury parafialne umacniajš się u nas kilkaset lat póŸniej aniżeli we Francji czy Włoszech, istniejš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jednak padstawy do przyjęcia, że w warunkach europejskich i polskich póŸnego œredniowiecza chrystianizacja mas nastšpiła na naszych ziemiach stosunkowo wczeœniej i szybciej niż w tamtych krajach starego chrzeœcijaństwa. Inna rzecz, jak to się odbiło na jakoœci polskiego chrzeœcijaństwa, wymaga specjalnych badań porównawczych. Jak w całej Europie, tak i na naszych zie- miach rola mendykantów w procesie masowej chrystianizacji, i to nie tylko w sensie bezpoœred- niej działalnoœci, ale i wzorca wiodšcego, była niewštpliwie szczególnie doniosła. Sztuka gotycka docierajšca u schyłku œredniowiecza wraz z roz- budowš i umacnianiem struktur koœcielnych do najdalszych krańców ziem polskich, stanowi naj- lepsze może œwiadectwo - tak mało zresztš pod tym kštem widzenia zanalizowane - przyjmo- wania się u nas podstawowych "franciszkańskich" wyobrażeń "ludowego chrzeœcijaństwa", na przy- kład Chrystusa cierpišcego wraz z towarzyszšcš Mu Matkš, czy też radosnych scen Bożego Naro- dzenia. Poprzez ludzkie, realistyczne wyobrażenie Chrystusa, Marii bšdŸ œwiętych chciano w tym €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€478 programie jak najgłębiej wzruszyć, trafić do wszystkich ludzi, dastarczyć im możliwie kankret- nych, bliskich wzorców postępowania i impulsów. Chęć "pakazania", "widzenia" zdaje się zresztš stanawić jednš z najbardziej znamiennych cech całej ówczesnej epoki, znajdujšc wyraz w rozlicz- nych przejawach życia, także religijnego, gdzie ustala się na przykład ryt Podniesienia, ogrom- nego znaczenia w szerokiej skali społecznej na- bierajš różnorodne, paraliturgiczne inscenizacje, przedstawienia, obraz zaœ i rzeŸba wkraczajš zde- cydowanie nawet w tak centralny punkt wnętrza koœcielnego, jak ołtarz. Setki zachowanych na na- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€szych ziemiach obrazów i rzeŸb gotyckich, głów- nie z XV wieku, pochodzš właœnie przede wszyst- kim z ołtarzy szafiastych, nastaw ołtarzowych, gdzie otaczane były przecież specjalnš czciš. Nie przypadkiem u nas właœnie od przełomu XIV-XV stulecia poœwiadczone mamy wyraŸnie w Ÿródłach narastanie nowych kultów obrazów z jasnogórskim na czele; ten ostatni już w XV wieku nabrał charakteru jednego z najważniej- szych kultów - miejsc pielgrzymkowych w kraju, co zdaje się stanowić dalsze œwiadectwo rozpo- wszechniania się w szerokich kręgach społeczeń- stwa polskiego nowego typu postaw religijnych. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€W całej Eurapie zresztš nierzadko postawy reli- gijne w stosunku do obrazów łatwo mieszały się z magicznymi. Powszechnie wierzono na przy- kład, że zobaczenie obrazu œw. Krzysztofa uchroni tego dnia od nagłej œmierci, stšd oczywiœcie brała się chęć posiadania jego wizerunku i przedstawia- nie œwiętego w koœciołach czy na domach, widocz- ne jeszcze w XVI wieku w nadwiœlańskim Kazi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ mierzu. Do wyobraŸni i uczuć ludnoœci adwołuje się jednak nie tylko sztuka, teatr religijny, muzyka czy pieœni, ale także bez porównania bardziej in- 479 tensywne u schyłku œredniowiecza niż w wiekach €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€poprzednich, ludowe, obrazowe kaznodziejstwo. Dobrze znane w całej Eurapie, między innymi i w Krakowie w poławie XV wieku, sukcesy naj- głoœniejszych kaznadziejów i niezwykła wręcz po- pularnoœć ich wielotygodniowych czy nawet wie- lomiesięcznych wystšpień wyrażajš najdobitniej i niejako przykładowo ogromnš rolę kaznodziej- stwa w ówczesnej kulturze. Trzeba dodać, że zna- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ków pogłębiajšcej się chrystianizacji społeczeń- stwa polskiego mażna także szukać w fermentach heretyckich XIV-XV stulecia, zrozumiałych mię- dzy innymi dopiero na tym tle. Były ane wpraw- dzie znacznie słabsze aniżeli w Czechach, zwłasz- cza husyckich, niemniej jednak odgrywały swojš rolę. Powstaje także pytanie, w jakim stopniu z tym samym podłożern zwišzać mażemy narasta- jšcy, szczególnie wœród szlachty, antyklerykalizm, który nierzadko łšczył się nie tylko ze skargami materialnymi, ale także wzrostem wymagań w sto- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sunku do duchownych. Struktura szkolna W warunkach, gdy całe prawie szkolnictwo zwišzane było œciœle i wielorako z instytucjami ko- œcielnymi, rozpawszechnienie się i umocnienie tych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ostatnich miało także padstawowe znaczenie dla szerako pajętego rozwoju szkół w póŸnoœrednio- wiecznej Polsce. Dobrze znany rozkwit uniwersy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tetu krakowskiego w XV stuleciu miał znacznie większe zaplecze społeczne, niż do niedawna przy- puszczano. W sensie najszerszym składał się na nie przede wszystkim zastanawiajšco wręcz duży, przynajmniej co do liczby szkół, rozwój szkolnic- twa parafialnego. Jego etapy nie sš łatwo uchwyt- ne. Podstawy w większych miastach co najmniej 480 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zostały tu stworzone już w stuleciu XIII, zasad- niczy jednak rozwój nastšpił dapiero póŸniej, za- pewne już w wieku XV. W każdym razie szcze- gółowe studia nad sytuacjš szkolnš w diecezjach gnieŸnieńskiej i krakowskiej, a także i na innych terenach w poczštkach XVI wieku prowadzš do wniosku, że około 90% parafii ówczesnych posia- dało szkoły. Zasięg i zakres działania tych szkół, zwłaszcza na wsi, nie był najprawdopodobniej zbyt wielki, choć liczyć się tu trzeba z dużymi różni- cami między poszczególnymi oœrodkami. W każdym zaœ razie liczba ta oznacza objęcie jakimœ ele- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mentarnym nauczaniem na wyodrębnio,nym przez nas obszarze 6000 parafii dziesištków tysięcy, chłopców, samo zjawisko natomiast stanowi nie- wštpliwie jeden z najbardziej przekonywajšcych wskaŸników wzrostu kulturalnego kraju. Szkoły znajdowały się przeważnie, jak wska- zujš na to Ÿródła, na utrzymaniu plebanów. Po- wtarzane od XIII stulecia nakazy władz koœciel- nych zakładania szkół parafialnych dla celów we- wnštrzkoœcielnych (chodziło szczególnie o przy- gotowywanie przyszłych kapłanów i zapewnienie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zarazem przez szkołę i jej chór odpowiedni.ego splendoru parafialnej liturgii) stanowiš też oczy- wiœcie czynniki pierwszorzędnej wagi dla zrozu- mienia przyczyn tworzenia szkół. Zarazem jednak, nie umniejszajšc w niczym roli koœcielnej orga- nizacji i kleru, trzeba zapytać się o ogólny kon- tekst społeczny, w którym możliwy był tak sto- sunkowo poważny razwój szkolnictwa parafialne- go, a także postawić bardzo trudne zagadnienie zapotrzebowania na ten rodzaj szkolnictwa róż- nych warstw i grup społecznych. Wypada tu podnieœć , że w Polsce, zwłaszcza w œredniowieczu, zależnoœć parafii od miejscowej szlachty była, ogólnie bioršc, znacmie silniejsza niż w wielu krajach zachodnich, mimo że i tam €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€481 słaboœć czy brak codziennych zwišzków władz diecezjalnych z parafiami i klerem parafialnym stanowiła w oczach wielu reformatorów jednš z największych bolšczek koœcielnej organizacji. Koœciół epoki gregorialnej uzyskał w wielu re- jonach zachodniej Europy jeszcze w XI-XII wie- ku ważkie wyniki na drodze walki z wpływami œwieckich w parafii, przede wszystkim drogš pod- dawania tychże pod patronat różnych instytucji koœcielnych. Tymczasem w Polsce jeszcze w XV-XVI wieku olbrzymia większoœć, dochadzšca do 80- --90% parafii, znajdowała się pod patronatem nie- koœcielnym, zwłaszcza œzlacheckim. Oznaczało to bardzo niekiedy daleko idšce ograniczenie biskupa nie tylko w zakresie faktycznie zupełnie od niego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niezależnego powoływania księży na stanowiska plebańskie, ale także kontroli życia i funkcjono- wania tychże księży i ich parafii oraz wprowa- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dzania przez nich programu zarysowanego coraz dokładniej u schyłku œredniowiecza w obfitym ustawodawstwie synodalnym. W tej sytuacji rea- lizacja wszelkich odgórnych programów i impul- sów, jak między innymi i nakazu tworzenia szkół parafialnych, zależna była oczywiœcie nie tylko od kleru, ale w bardzo wielkim, a często może nawet i decydujšcym stopniu od patronów, sił i potrzeb miejscowych. W przypadku szkół jaœniej rysujš się patrze- by i zainteresowania mieszczaństwa, które stara się na ogół rozbudować i zarazem podparzšdko- wać sobie system miejskich szkół parafialnych. Szkoły miejskie majš też zwykle nauczycieli lep- szych, lepiej płatnych wynagradzanych przez same miasta. W dużych miastach szkołę obsługiwało niekiedy kilku nauczycieli. W przeciwieństwie do miast, sytuacja w wiejskich parafiach - sta- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nowišcych przecież olbrzymiš większoœć - przed- 482 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stawia się w oczach historyków o wiele bardziej zagadkowo. Czy i w jakiej mierze szlachta zain- teresowana była w póŸnym œredniowieczu w roz- woju szkół parafialnych? Problem ten, dotšd nie badany, zdaje się blisko łšczyć z zagadnieniem kształcenia i wychowania do mowego wœród œred- ' niej "parafialnej " szlachty-rycerstwa. Na dworach arystokracji polskiej, dostarcza- , jšcej oczywiœcie żywego przykładu ogółowi szlachty, rola kształcenia młodzieży nabiera nie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wštpliwie, zwłaszcza w XV wieku, znaczenia. Dwór królewski Kazimierza Jagiellończyka sta- nowi w naszych warunkach szczególnie wymawnš, lepiej znanš, ilustrację tego zjawiska, i to na szczeblu najwyższym, na œwieczniku niejako życia społecznego kraju. Uderza nie spotykany dotšd w tradycji dworu polskiego nacisk na wielostron- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nš, gruntownš edukację królewskich dzieci Kazi- mierza, dobór dla nich odpowiednich mistrzów. Bardzo możliwe, że także wœród œredniej szlachty rosło powoli zrozumienie dla wagi przygatowania synów do przyszłego życia publicznego czy dwar- skiego na drodze także i kształcenia. W takim zaœ €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€razie zrozumiałe byłoby większe zainteresowanie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tej szlachty dla personelu obsługujšcego najbliż- szy koœciół parafialny i jego poziomu umysłowe- go, tu bowiem najłatwiej i najproœciej znaleŸć można było nauczyciela dla dzieci; niezależnie od nauki domowej na dworze, rektor czy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nauczyciel parafialny mógł oczywiœcie uczyć grupę uczniów stanowišcych właœciwš szkołę. Obok kleru i szlachty liczyć się trzeba także w jakimœ stopniu z niewštpliwie ograniczonym, ale przede wszystkim trudnym do uchwycenia, zain- teresowaniem chłopów, zwłaszcza zaœ bogatych kmieci, dla sprawy kształcenia dzieci w parafii. Nauka bowiem otwierała możliwoœci łatwiejszego aWansu społecznego dla syna przeznaczonego na 483 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€księdza czy do miasta. Bardzo silny w całym kraju w XV wieku wzrost znaczenia pisma w wielu dziedzinach życia zdaje się stanowić między inny- mi z jednej strany rezultat rozwoju szkolnictwa, z drugiej zaœ dostarczać ważkich bodŸców do nau- ki różnym kategoriom ludzi, dla których znajo- moœć pisania i czytania bšdŸ stawała się coraz bardziej przydatna, jeœli nie wręcz nieodzowna, w życiu, bšdŸ też stanowić mogła dobry œrodek spolecznej kariery i zarobku. Wolno przypuszczać, że właœnie w XV wieku na ziemiach polskich zna- jomoœć czytania i pisania wyszła w dużo więk- szym stopniu aniżeli w stuleciach poprzednich po- za œrodowiska kleru, który zaczšł powoli, ale wy- raŸnie tracić swój dotychczasowy monopol w tej dziedzinie. Obok systemu szkół parafialnych szczególnie wymownych i wymiernych wskaŸników rozpo- wszechniania kultury scholastycznej, szkolnej, do- starczajš dane o studentach zapisujšcych się na uniwersytet krakowski w XV stuleciu: liczba ich roœnie stale w tym czasie, a zarazem wyraŸnie roz- szerza się zaplecze geograficzne skšd przychodzš kandydaci na studia przygotowywani w pierw- szym rzędzie w szkołach parafialnych. W całoœci w okresie 1400-1499 zapisanych zostało w albun . €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€studiosorun 17937 studentów. W kolejnych ćwierćwieczach tego akresu znajdujemy na listach 2969, 3586, 5010 oraz 6372 osób, co oznacza wzrost €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przeciętnej rocznej w tychże ćwierćwieczach od 118 poprzez 143 i 200 do 255. W rzeczywistoœci liczby zapisanych w poszczególnych latach wahajš się, od 8, w wyjštkowym z powodu zarazy roku 1439, czy 35 w 1408 do 443 w 1499 roku; w cišgu stulecia 15 razy, w tym aż 8 razy w pierwszym dziesięcioleciu 1400-1410, liczba zapisanych w ciš- gu roku jest niższa od 100. 484 €€€€W przybliżeniu wolno przyjšć, że dwie trzecie zapisa- nych studentów, a więc około 11000-12000, po- chodziło z terytorium państwa polskiego i najœciœ- lej zwišzanych z nim kulturalnie w tym czasie ziem œlšskich. Z kolei mniej więcej połowa stu- dentów krajowych pochodziła z miast, połowa zaœ ze wsi. Rekrutację miejskš chwytamy w Ÿró- dłach znacznie lepiej od wiejskiej, łatwiej tu bo- wiem zlokalizować miejscawoœć pochodzenia stu- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€denta. Na plan pierwszy, gdy chodzi o ogólnš liczbę kandydatów wysyłanych na studia krakow- skie, wysuwajš się oczywiœcie największe wów- czas miasta ze zdecydowanš w cišgu całego stule- cia przewagš Krakowa i Wrocławia. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€MIASTA, KTóRE WYSŁAŁY W XV WIEKU PONAD 100 STUDENTóW DO KRAKOWA Kraków 709 Poznań 160 Wrocław 386 Koœcian 116 €€€€€€€€Nysa 162 Gdańsk 112 €€€€€€€€w sumie szeœć wymienionych miast wysłało do Krakowa 1695 studentów, czyli 10% ogółu zapi- sanych. Warto dodać, że gdy Poznań wykazuje doœć równamierny wzrost liczby wysyłanych- 53 w pierwszej połowie XV wieku przy 107 w dru- giej - to Nysa, Koœcian i Gdańsk zawdzięczajš swš pozycję gwałtownemu wzrostowi w trZecim bšdŸ czwartym ćwierćwieczu stulecia. Tak więc należšca do biskupów wrocławskich Nysa, która w trudnej dla Œlšska dobie wojen husyckich w pierwszej połowie XV wieku wysyła do Kra- kowa 33 studentów, ma ich w trzecim ćwierć- wieczu już 45, a w ostatnim aż 84. Z Koœciana w latach 1450-1474 wyszło 57 studentów, przy 27 w drugim i ostatnim ćwierćwieczu. W Gdań- sku liczba studiujšcych w Krakowie roœnie zde- 485 €€cydowanie, zwłaszcza u schyłku stulecia i wynosi w kolejnych czterech ćwierćwieczach 2, 19, 34 i 62 osoby. W następnej grupie miast znajdujemy ich już znacznie więcej. MIASTA, KTóRE wYSŁAŁY W XV WIEKU OD 50 DO 100 studENtów Głagów 96 Olkusz 62 Lwów 94 Elblšg 58 Legnica 83 Opole 58 Kalisz 79 Bochnia 56 Toruń 70 Sandomierz 55 Brzeg 70 Nowy Sšcz 51 Wilno 67 Wieliczka 51 Warszawa 66 Szamotuły 50 Łšcznie z 16 wymieniOnych wyżej miast zapisało się 1066 studentów, co stanowi 5,5% ich ogółu. W rozmieszczeniu terytorialnym tej grupy miast uderza przewaga Małopolski - 5 miast z 275 stu- dentami - oraz Œlšska - 4 miasta z 307; gdyby dodać tu 5 wymienionych poprzednio miast z Kra- kowem i Wrocławiem przewaga ta uwypukliłaby się tym silniej. W każdym razie wœród 21 miast, które wysłały 50 i więcej osób na studia do Kra- kowa w XV wieku mamy obok 6 miast mało- polskich, 6 œlšskich, 4 wielkopolskich i 3 pruskich także po jednym mieœcie mazowieckim, ruskim i litewskim, co z jednej strony uwydatnia nama- calnie raz jeszcze przewagę dzielnic zachodnich z Małopolskš włšcznie nad pozostałymi, z drugiej zaœ - ukazuje mimo wszystko także i powolne włšczanie Się w orbitę kultury scholastycznej, uniwersyteckiej wschodnich obszarów państwa polsko-litewskiego, do których w tym kontekœcie 486 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wypada też zaliczyć Mazowsze. We Lwowie i War- szawie większy przyrost studentów obserwujemy dopiero w drugiej połowie XV wieku: ze Lwowa zapisało się 81 kandydatów na ogólnš liczbę 94, z Warszawy - 45 - na 66. Nie widać natomiast, rzecz charakterystyczna i domagajšca się bliższego wyjaœnienia, większych wahań w rekrutacji stu- dentów wileńskich: w kolejnych ćwierćwieczach XV wieku zapisuje się ich w Krakowie 15, 17, 19 i 16. Sygnalizowane tu zjawisko dysproporcji, ale zarazem i powolnego awansu dzielnic wschodnich, występuje wyraŸnie także i wtedy, gdy weŸmie- my pod uwagę globalnš rekrutację miejskš stu- dentów uniwersytetu krakowskiego, uwzględnia- jšc nawet małe miasteczka wysyłajšce jednego czy kilku kandydatów do Krakowa. Poniższa ta- belka, mimo prowizorycznoœci wyników doma- gajšcych się jeszcze kontroli, dabrze oddaje za- chodzšce tu proporcje i zmiany w czasie. REKRUTACJA MIEJSKA STUDENTóW UNIwERSYTETU KRAKOWSKIEGO W XV WIEKU Dzielnice Mało- Wielko- Pozostałe: Lata polska #lšsk polsha Mazowsze Prusy, Ruœ, Litwa 1400-1424 345 224 314 108 1425-1449 415 178 308 185 1450-1474 519 491 291 288 1475-1499 682 647 370 504 razem 1961 1540 1283 1085 Jak widać z zestawienia, przewaga Małopol- ski utrzymuje się przez cały czas przy wzrastajš- 487 €€€€cej równoczeœnie liczbie synów mieszczańskich idšcych na uniwersytet, podczas gdy miasta wiel- kopolskie - jeszcze w pierwszej połowie XV wie- ku stanowišce obok małopolskich głównš bazę re- krutacyjnš - tracš wyraŸnie swš pozycję w dru- giej połowie stulecia na rzecz przede wszystkim mieszczan œlšskich, ale częœciowo także i pocho- dzšcych z innych dzielnic. Po 1450 roku nastę- puje ogromny wzrost liczby studentów z miast œlšskich, którzy w sumie zaczynajš prawie że do- równywać Małopolanom. W tym samym czasie, głównie zresztš w ostatnich już dziesięcioleciach XV wieku, gwałtownie wręcz wzrasta liczba stu- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dentów z miast Prus, Mazowsza i Rusi CZerwonej: w latach 1475-1499 zapisuje się w Krakowie z miast Prus Królewskich 148 studentów, z mazo- wieckich 139, z Rusi - 146. W stosunku do punk- tu wyjœciowego - rekrutacji w poczštkach XV wieku - jest to w cišgu tego stulecia procentowo wzrost największy. W najmniejszym stopniu obej- muje on słabo zurbanizowanš Litwę, skšd w ćwierćwieczu 1475-1499 przychodzi zaledwie 36 studentów z miast. Trudno niestety zestawić w padobny sposób jak dla miast dane adnoszšce się do studentów ze wsi, choć prawdopodobnie obraz ogólny uzyskany w oparciu o rekrutację miejskš nie uległby tu większym zmianom. Duży procent studentów po- chadzenia miejskiego w œwietle wszystkiego, co już dotšd mówiliœmy o kulturze miejskiej, nie bu- dzi zdziwienia. Podnieœć należy wielkš liczbę se- tek miast i miasteczek, z których studenci pocho- dzili. Przykładowo bioršc w ćwierćwieczu 1450- -1474 na 218 miast zidentyfikowanych na zajmu- jšcym nas tu obszarze prawie połowa, bo 121, do- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€starczyła uniwersytetowi od 1 do 3 żaków, 37 - od 4 do 6, 28 - od 7 do 10, 21 - od 11 do 20 i wreszcie 11- ponad 20. 488 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Widoczny w tym zestawieniu rozrzut rekru- tacji występuje oczywiœcie o wiele silniej na wsi. Nie sposób obliczyć nieco dokładniej na podstawie zachowanych zapisów liczby miejscowoœci wiej- skich, skšd przybywali studenci, było ich w każ- dym razie bardzo dużo; istniały liczne miejsco- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€woœci, z których w cišgu stulecia przyszło do Krakowa jeden czy kilku ludzi. W sumie więc ude- rzyć musi rosnšca stale w cišgu XV wieku sze- rokoœć zaplecza geagraficznego uniwersytetu, a także zaplecza społecznego miejsko-wiejskiego, chociaż tu trudno o szczegółowsze okreœlenia po- chodzenia studentów. Ciekawi bylibyœmy zwłasz- cza, jak kształtowała się rekrutacja wiejska uni- wersytetu, jaki procent wœród kandydatów stano- wili synowie szlacheccy i chłopscy. Zważywszy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niewštpliwie znacznie lepsze, ogólnie bioršc, wa- runki i bodŸce œrodowiska miejskiego do podję- cia studiów uniwersyteckich, tym silniej podno- sić musimy fakt, iż aż około 50% agółu studentów pochodziło ze wsi. Wraz z informacjami o wiej- skim szkolnictwie parafialnym stanowi to wy- mowny dowód penetracji kultury szkolnej u schył- ku œredniowiecza na wsi polskiej. Studia krakowskie nie wyczerpujš oczywiœcie zagadnienia studiów uniwersyteckich, w grę wcho- dzš bowiem także uniwersytety zagraniczne. Już w drugiej połowie XIV wieku setki studentów €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€z ziem nad Wisłš i Odrš znalazło się na uniwer- sytecie praskim, zaœ w stuleciu XV już nie setki, a tysišce zapisało się na licznie powstajšce w tym czasie na uniwersytety niemieckie. W samym Lipsku €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€naliczono w XV wieku ponad tysišc studentów z Prus. Ruch ten ogarnšł zresztš w pierwszym rzędzie Œlšsk, Pamorze i Prusy, poZostajšce w znacznym stopniu poza granicami państwa pol- skiego, zwłaszcza przed 1466 rokiem. Spoœród dal- szych krajów studentów z Polski œcišgajš szcze- 489 €€€€€€€€€€€€€gólnie Włochy w liczbie oczywiœcie bez porówna- nia mniejszej aniżeli Kraków, ale stale rosnšcej i w kraju oraz bardziej się liczšcej. W ogólnym obrazie szkolnictwa na ziemiach polskich u schyłku œredniowiecza nie można też pominšć szkół innego typu, jak kilkudziesięciu w sumie szkół katedralnych i kolegiackich, oraz jeszcze liczniejszych zakonnych, w niektórych za- konach rozbudowanych do rozmiarów całego sy- stemu szkół prowincjanalnych, włšczonych nadto w ramy ogólno-zakonne, europejskie. Odnosi się to zwłaszrza do zakonów żebraczych, kładšcych szczególny nacisk na dobre przygotowanie swych kaznodziejów czy spowiedników. Wprawdzie stu- dia zakonne w zasadzie, choć nie wyłšcznie, prze- znaczone były dla zakonników, przechodziło przez nie jednak - łšcznie bioršc - w cišgu stulecia ty- sišce osób, z reguły wykorzystujšcych następnie zdobytš tš drogš formację w żywej działalnoœci społecznej. Stšd też wielka waga i tego typu stu- diów, rozwijanych w miarę rozrastania się po- szczególnych zakonów u schyłku œredniowiecza; odnosi się to, jak pamiętamy, przede wszystkim właœnie do zakonów żebraczych. Każdy klaœztor żebraczy w założeniu stanowił zarazem szkołę, gdzie pod kierunkiem specjalnie wyznaczonego lektora wszyscy zakonnicy mieli regularnie spotykać się dla studiowania rzeczy im bezpoœrednio pożytecmych. Osobno prowadzono zajęcia dla młodych kandydatów i adeptów życia zakonnego. Zwykle po pewnym okresie próby i wstępnej nauki w macierzystych klasztorach kierowano ich na tak zwane studia partykularne, łšczšce uczniów z kilku czy nawet kilkunastu klasztorów. Przenoszono je czasami z klasztoru do klasztoru, najczęœciej jednak występujš w większych klasztorach w ważniejszych miastach. Takie studia partykularne miewały po  490 kilku profesorów dla kilkunastu, rzadziej większej liczby uczšcych się. Każda prowincja zakonna po- siadała też specjalne, wyższe studium dla przy- szłych profesorów, czasami otwarte dla zakonni- ków z całej Europy i stšd nazywane generalnym. W Krakowie, gdzie przede wszystkim tego typu studia istniały, wiemy na przykład trochę o działaniu tamtejszego studium dominikańskie- go, gdzieœ od przełamu XIV i XV wieku okreœla- nego definitywnie jako generalne. W kształceniu przyszłych profesorów regułš było też wysyłanie ich na studia generalne własnego zakonu rozsiane €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€po Eurapie. U samych tylko dominikanów wiel- kiej prowincji polskiej, obejmujšcej do XVI wie- ku między innymi cały Œlšsk i Pomorze oraz Pru- sy mamy podstawę Ÿródłowš do mówienia o set- kach osób wyjeżdżajšcych tylko w XV wieku na studia zagraniczne przede wszystkim do Włoch i Kolonii. Tak na przykład dbajšcy szczególnie o studia prowincjał Jakub z Bydgoszczy wysłał tylko w latach 1458-1468 co najmniej 40 swych współbraci, w tym 9 do Bolonii, po 7 do Paryża i Padwy, po 6 do Florencji i Kolonii. W biogra- fiach wielu dominikanów piętnastowiecznych spo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tykamy się często z kilkakrotnymi pobytami za granicš, co zdaje się dobrze œwiadczyć o codzien- naœci, niejako zwyczajnoœci tych wyjazdów, nie zawsze majšcych zresztš charakter naukowy. W sumie wszystko, co stwierdziliœmy dotšd €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€o stanie szkolnictwa na ziemiach polskich u schył- ku œredniowiecza zdaje się wskazywać jasno na ogromny wręcz postęp dokonany w tej dziedzinie w szerokiej skali społecznej, i to zwłaszcza bo- dajże w wieku XV Cały problem wymaga jeszcze dalszych badań i uœciœleń, Niemniej jednak sam fakt nie może ulegać wštpliwoœci odpowiadajšc w pełni zaznaczonej już wyżej ogólnoeuropejskiej tendencji. Nie można ponadto rzecz  491 oczywista, utożsamiać szkolnictwa z ogólnym sta- nem kultury umysłowej kraju. Ta domaga się specjalnych badań, w szerszej skali mało dotšd zaawansowanych, nad œrodowiskami bardzo różny- mi, od dworu królewskiego, jakże ważnej kance- larii królewskiej, czy też uniwersytetupoczynajšc, a kończšc na parafiach, dworach szlacheckich €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€bšdŸ też małych grupach typu cechów, a dalej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nad całoksZtałtem twórczoœci pisanej, biblioteka- mi, produktami działalnoœci różnych urzędów, jak dokumenty, księgi sšdowe itd. Ze względu na niezwykle silnš w ówczesnym œwiecie rolę słowa mówionego, słuchania, tradycji ustnych, także i te wielarakie, jakże w praktyce trudne do uchwy- cenia, strony życia umysłowego kraju domagajš się w pełni uwzględnienia. W innych pracach niniejszego tomu zmajduje się charakterystyka niektórych działów naszej pi- sanej twórczoœci póŸnoœredniowiecznej, jak filo- zofia czy literatura, gdzie badania ostatnich lat wniosły tyle nowego. W tym miejscu, bez wcho- dzenia w szczegóły, podnieœć trzeba w każdym razie na wielu odcinkach widoczny, niekiedy wprost ogromny wzrost szeroko pojętej twórczoœ- ci pisanej, zwłaszcza w XV wieku. Korelacja z rozrostem struktur szkolnych występuje tu wy- raŸnie. Na to samo wskazujš także nasze wiado- moœci o bibliotekach różnego typu, funkcjonowa- niu kancelarii itd. Wielkimi krokami, choć wol- niej na ogół od Czechów czy Węgrów, dochodzi- liœmy także w zakresie życia umysłowego do jakiejœ przeciętnej europejskiej. To wszystko stwa- rzało dapiero warunki niezbędne do wytworzenia właœnie w XV wieku silnych elit intelektualnych, uniwersyteckich zwłaszcza w Polsce, zdolnych do oryginalnego wystšpienia na arenie europej- skiej, ludzi typu Pawła Włodkowica bšdŸ póŸniej, w innym zakresie, Mikołaja Kopernika. 492  €Polskie œrodowiska kulturalne Proces rozpowszechniania się chrzeœcijaństwa czy szkolnictwa w Polsce póŸnoœredniowiecznej stanowił tylko fragment szerszego zjawiska upo- wszechniania kultury tak znamiennego, jak już podnosiliœmy, dla całego naszego kręgu cywiliza- cyjnego w tamtej epoce. Znaczenie przedstawio- nych nieco szczegółowiej procesów leży jednak w tym, że jesteœmy w stanie uchwycić je mi;mo wszystko bardziej dokładnie, wymiernie, w licz- bach, i zarazem umieœcić w przestrzeni, dzięki. czemu z całš wyrazistoœciš rysuje się nam przy- najmniej rozwój iloœciowy. Oczywiœcie, w pełni otwarta pozostaje strona jakoœciowa interesujš- cych nas zjawisk, jak na przykład istotny poziom €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i funkcjonowanie szkółki parafialnej czy też for- macja uzyskiwana przez studiujšcych na uniwer- sytetach, niemniej jednak wskaŸnik iloœciowo- -przestrzenny ma wartoœć nieocenionš i to mimo €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wszystkich luk i wštpliwoœci, jakie w zwišzku z nim mogš się nasuwać. Brak nam takich właœnie wskaŸników ogólnokrajowych w bardzo wielu do- niosłych dziedzinach przemian społeczno-kultural- nych, stšd też na każdym kroku musimy się tam zapytywać o reprezentatywnoœć i istotne zna- czenie w skali społecmej danego faktu znanego na przykład ze Ÿródeł narracyjnych czy literackich. Tak jest też na ogół z badaniem jednej z naj- bardziej doniosłych dziedzin przemian w epoce €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wzrostu kulturalnego Europy XIV-XVI stulecia, a mianowicie aspiracjami polepszenia warun- ków życiowych najszerzej pojętych, do luksusu i używania radoœci życia w różnych postaciach, akcentowania wartoœci indywidualnych, ludzkich, ważnych w pierwszym rzędzie dla danego, okreœ- lonego człowieka, jak sława, miłoœć, sukces. gruncie rzeczy wchodzi tu w zakres naszych 493 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zainteresowań niezwykle wprost szeroka gama spraw ludzkich, od najbardziej materialnych po najbardziej wzniosłe przeżycia duchowe, estetycz- ne czy religijne, w których dokonujš się powoli i gruntownie niesłychanie ważne w skutkach przeabrażenia, przewartoœciowania. W dawniejszej historiografii łšczono często zbyt wyłšcznie te zwłaszcza przemiany z wpływami włoskiego humanizmu. Dziœ rzecz wyglšda w na- szych oczach inaczej. Nie lekceważšc bynajmniej wielkiej roli wpływów właskich, dšżyć musimy do wydobywania wszelkich œladów tendencji tego ra- dzaju wypływajšcych tak z własnych potrzeb roz- wijajšcego się społeczeństwa, jak i pod wpływem różnorodnych impulsów zagranicznych. Takie uję- cie pozostaje jednak przede wszystkim wielkim postulatem naukowym i w tym miejscu należy krótko zasygnalizować na kilku wybranych przy- kładach istnienie i u nas zjawisk padobnych do występujšcych w innych krajach eurapejskich, choć ich zasięg społeczny i rzeczywiste znaczenie muszš być jeszcze œciœlej okreœlone w przyszłych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€badaniach. Œladów nowych tendencji u nas, jak i w ca- łej ówczesnej Europie szukać trzeba w pierwszym rzędzie w rozwiniętych œrodowiskach kultury dworsko-rycerskiej i mieszczańskiej, a więc na dworze królewskim i miastach takich, jak Kra- ków, Wrocław czy Gdańsk. Stołeczny Kraków w kulturze polskiej póŸnego œredniowiecza grał rolę wyjštkowo poważnš, tam też stosunkowo bo- gaty materiał Ÿródłowy pozwala mówić o ogrom- nych postępach i doœć wysokim poziomie ogólnej kultury dnia cadziennego osišgniętym u schyłku œredniowiecza. Razliczne i wielorakie powišzania œrodowisk krakowskich, dworu, duchowieństwa œwieckiego i zakonnego, uniwersytetu, mieszczan, z całym €€€€€€€€€€€€€€€494 krajem, musiały jednak mieć swój niewštpliwie ogromny wpływ na przenoszenie, chociażby w zre- dukowanej formie, wzorców stołecznych na pro- wincję. Dwór wraz z królem i królowš wędrował zresztš jeszcze w XV wieku po kraju. Stšd też szersza wymowa naszych wiadomoœci o rosnšcej, chciałoby się wręcz powiedzieć , stopie życiowej i wymaganiach dworu czy mieszczaństwa w za- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kresie chociażby mieszkania, odżywiania się, ubra- nia, zachowania. Jak w całej Europie, tak i na polskim dworze królewskim czy wœród krakow- skiego patrycjatu rozpawszechnianie się - u nas poœwiadczone wyraŸnie w Ÿródłach piętnastowiecz- nych - wina, jedwabiu, adamaszku, atłasu, mebli €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pokojawych stanowi niezawadny œlad dšżeń do większego luksusu życia. Zmiany te, jak się przypuszcza, szły w parze z powolnymi przeabrażeniami obyczajowymi, z krystalizowaniem się bšdŸ rozpowszechnianiem zasad towarzyskiego abcowania, zgadnie ze sta- nem, pazycjš społecznš, œrodawiskiem człowieka. Już w pierwszej połowie XIV wieku ogólnoeuro- pejskie normy w tym zakresie ujšł w bardzo po- pularnym, i to nie tylko u nas, poemacie dydak- tyczno-satyrycznym Antigarreratvs kanonik Fro- vinus, blisko zwišzany z Krakowem, w poczšt- kach zaœ XV wieku powstaje - może również w Krakowie, jeden z pierwszych zachowanych wierszy w języku polskim, mianowicie słynny wiersz niejakiego Słoty O zachowaniu się przy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€stole. Akcenty kultury dworskiej dŸwięczš w tym utworze szczególnie wyraziœcie w czci oddawanej kobiecie. Z piętnastowiecznym Krakowem, choć nie z dworem, a raczej z uniwersyteckimi żakami, łšczš się też poczštki polskiej poezji i epistolo- grafii miłosnej, stanowišcej zresztš słabe echo wielkiej literatury zachodniej tego rodzaju. Poza œrodowiskami krakowskimi i najwięk- 495 szych miast, liczyć się musimy jak najpoważniej z istnieniem innych, różnorakich oœrodków miej- skich, koœcielnych, dworskich, zdolnych nie tylko do samodzielnego recypowania zewnętrznych, kra- jowych czy zagranicznych przykładów, ale i do ich rozwijania bšdŸ też dostosowywania do włas- nych potrzeb. Oœrodki te z kolei promieniowały dalej różnymi drogami w społeczeństwie prężnym i razwijajšcym się w zasadzie we wszystkich swych podstawowych stanach, jak szlachta, miesz- czaństwo, chłapi, tym samym zaœ niewštpliwie skłaniajšcym się, jak wolno przyjšć, mimo ogrom- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nej i zrozumiałej w tamtej epoce siły tradycji, do przyjmowania rzeczy i wzorców nowych. Oczywiœ- cie z perspektywy naszych czasów i tempa doko- nywajšcych się współczeœnie zmian zakres i czas przemian piętnastowiecznych był bez porównania mniejszy i wolniejszy, rozcišgał się nieraz na sze- reg pokoleń, co też utrudnia bardzo poważnie ich historycznš obserwację. Przemiany i tendencje nurtujšce ogólnie spo- łeczeństwo znajdujš często swój wyraz także w œrodowiskach koœcielnych, gdzie lepsza zwykle podstawa Ÿródłowa pozwala je nam dokładniej œledzić. Tak na przykład u schyłku œredniowiecza, także i polskiego, w powszechnym wówczas kry- zysie zakonów z łatwoœciš dostrzegamy elementy narastajšcego indywidualizmu, jakże znamiennego dla całej epoki. W klasztorach, gdzie wspólne praktyki przygniatały aż nadto często w modelu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œredniowiecznym życie jednostek, narasta teraz protest przeciwko temu, mniej lub bardziej uœwia- domiony. Zakonnicy tracš ochotę do wspólnych, wielogodzinnych œpiewów w chórze, wspblnych posiłków, sypialni, i często dšżš do posiadania w obrębie klasztoru własnego, przez siebie urzš- dzonego pokoju, odżywiania się na własnš rękę €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w gronie dobranych towarzyszy zakonnych czy 496 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nawet pozazakonnych, wyróżniania się od innych jakimœ ozdobnym szczegółem stroju. Nie przypadkiem właœnie w klasztorach, mia- nowicie w nowo powstałej na starym pniu kano- nikatu regularnego kongregacji z Windesheim, krystalizuje się od schyłku XIV wieku kierunek antyliturgicznej pobożnoœci, devotio Tnoderna, gdzie cały nacisk kładziony jest nie na zewnętrz- ne praktyki, ale indywidualny - rzec można- i wewnętrzny stosunek do Boga. Nie brak i w pol- skich œrodowiskach koœcielnych XV wieku œladów rozpowszechniania się tego kierunku. Na innym, zwišzanym z Koœciołem, odcinku ludzkiej egzystencji tak ważnym jak œmierć i po- grzeb zachodzš też, w skali europejskiej wyraŸ- niej od schyłku XIII wieku, zmiany wprost prze- ciwne dotychczasowym, utrwalonym w œrednio- wieczu zwyczajom. Zaczyna się mianowicie co- raz większa rozbudowa i chęć uœwietniania tak samego rytu pogrzebu, jak następnie i pamięci o zmarłym w postaci przede wszystkim pomnika, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€który poprzez wykuty wizerunek ma zapewnić trwałš sławę przedstawionemu tam bohaterowi. Dochodzi tu więc wyraŸnie do głosu czynnik œwiecki, jakby protest wobec tragizmu œmierci i chęć przetrwania mimo niej. W Polsce doœć wczeœnie w porównaniu z naj- bardziej rozwiniętymi krajami zachodnimi rozpo- wszechnił się zwyczaj stawiania takich pamni- ków-nagrobków dla ksišżšt i królów. Pierwsze z nich powstały na Œlšsku już w poczštkach XIV €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wieku. Seria wspaniałych nagrobków wawelskich o nieprzeciętnych walorach artystycznych stanowi tu doskonałe œwiadectwo zwycięstwa nowych idei w kulturze dworu polskiego, tak jak i znany, im- ponujšcy wręcz przepychem ryt pogrzebu Kazi- mierza Wielkiego nie ustępuje podobnym zwycza- jom zachodnim. 497 Polska w nurcie przemian europejskiej kultury umysłowej Powtórzmy raz jeszcze z naciskiem: nie mo- żemy tu dawać pełniejszego obrazu przemian za- chodzšcych w kulturze póŸnoœredniowiecZnej, ale sygnalizujemy jedynie na wybranych przykładach wagę zagadnień domagajšcych się przede wszyst- kim dalszych, intensywnych badań, i pogłębionych o szeroki kontekst europejski interpretacji. Już od XIII wieku stare ziemie polskie nad Wisłš i Odrš znalazły się w orbicie szczególnie silnych, stale rosnšcych i przenikajšcych głęboko cało- kształt struktur i kultur społecznych, oddziały- wań czynników wewnętrznych i zewnętrznych, prowadzšcych w sumie do zmian daleko idšcych w tychże strukturach i kulturach. W całym tym procesie rzuca się w oczy przede wszystkim re- cepcja elementów nierodzimych, próba uniformi- zacji stosunków w obrębie kršgu cywilizacyjnego w sensie pełnego wcišgnięcia ziem polskich do tego kręgu, próba stanowišca zresztš tylko jakiœ fragment ogólnoeuropejskiego zjawiska. Dla Polski, jak i dla całej Europy œrodkowo- -wschodniej wielkim problemem badawczym w XIII-XV wieku pozostaje kanfrontacja kultur rodzimych i niemieckich, nabrzmiała zwłaszcza w zwišzku z silnš na niektórych obszarach ko- lonizacjš niemieckš i pozycjš, zdobytš w wielu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ważnych miastach i w ogólnoœci w kulturze miej- skiej przez Niemców, a przede wszystkim może w zwišZku z politycznš i ekonomicznš ekspansjš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niemieckš. Znakomicie w skali europejskiej zor- ganizowane państwo krzyżackie, o ustalonej po- zycji zwłaszcza w XV stuleciu w oczach całego rycerstwa europejskiego, œcišgajšcego tu chętnie i często, stanowi w całokształcie dziejów Polski tej epoki czynnik niesłychanej doniosłoœci, przy €€€€€€€€€€498 czym zgodnie ze zwykłym niejako biegiem rzeczy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€najostrzejsze nawet napięcia i walki bynajmniej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie przeszkadzały głębokim nawet oddziaływaniom kulturalnym. Otwartym zagadnieniem poZostaje też wpływ na kultury społeczne polskie nie tylko państwa krzyżackiego, widoczny na przykład w sztuce, ale także - idšce niejako przez terytoria krzyżackie - oddziaływanie Hanzy, zwišzanej między innymi z tak ważnym centrum kultury europejskiej u schyłku œredniowiecza, jak Niderlandy. Na po- łudniu uderza bliskoœć kulturalnych zwišzków Œlšska i Małopolski, pozostajšcych - zwłaszcza w XIV wieku - w sferze silnych oddziaływań przede wszystkim Czech, kraju przodujšcego wów- czas kulturalnie w tej częœci Europy, a także Wę- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€gier. Paprzez te kraje, zarazem zaœ w coraz więk- szej mierze drogš bezpoœrednich zwišzków, docie- rajš nad Wisłę i Odrę wpływy południowe , przede wszystkim włoskie. Wreszcie, jak już podnosiłem, istnieje także, zwłaszcza od schyłku XIV wieku, problem wpływów cywilizacyjnych kręgu bizan- tyńsko-ruskiego, domagajšcy się cišgle gruntow- nych badań. Być może, iż mimo silnych oddzia- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ływań zachodnich stara kultura słowiańska ułat- wiała w Polsce recepcję pewnych przynajmniej elementów przyswojonej już na gruncie ruskim kultury bizantyńskiej, i to nawet w zakresie po- staw głęboko sięgajšcych w psychikę ludzi. Tak na przykład wysoce prawdapodabne sš właœnie wpływy bizantyńsko-ruskie w sygnalizowanym już wyżej narastaniu kultu obrazów w Polsce od schyłku XIV wieku, widoczne chociażby w naj- bardziej reprezentacyjnym z tych obrazów, w iko- nie częstochowskiej o niewštpliwie wschodniej proweniencji. Nigdy oczywiœcie ludnoœć zamieszkujšca w do- rzeczu Wisły i Odry nie żyła w jakiejœ izolacji 499 €€€€od œwiata, choć z chwilš uformowania się państwa polskiego i przyjęcia chrzeœcijaństwa nastšpiła niewštpliwie znaczna intensyfikacja oddziaływań i kulturalnej wymiany. W pierwszych wiekach państwowoœci głębsze wpływy "europejskie" ob- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jęły, jak wiele na to wskazuje, przede wszystkim górne warstwy społeczeństwa, natomiast od wie- ku XIII przemiany te ze wzmożonš siłš ogarniajš już w wielkiej mierze i dużym zakresie całš lud- noœć. Napór był tym silniejszy i w pewnych przy- najmniej momentach wręcz groŸny takie dla od- rębnoœci kulturalnej kraju, że towarzyszyła mu - jak to już podkreœlałem - niebezpieczna w skut- kach ekspansja polityczna: między innymi do- prowadziła ona, jak wiadomo, w XIV wieku do tego, że w obrębie odnowionego państwa polskie- go nie znalazły się obszary tak intensywnie roz- wijajšce się również kulturalnie w XIII stuleciu, jak Œlšsk i Pomorze. W tej sytuacji szczególnej doniosłoœci nabiera pytanie, jakie siły i czynniki grały rolę w pro- cesie nie tyle zachowywania starego rodzimego charakteru kultur prapolskich, ile wytwarzania się na nowej już, można powiedzieć ogólnoeuro- pejskiej podstawie, odrębnoœci i swoistoœci kultur polskich. Z tego punktu widzenia dorobek elit państwa wczesnapiastowskiego wydaje się mieć ogromne znaczenie: tu zaczęła się rozwijać œwia- doma postawa narodowa polska w ramach euro- pejskich. Kroniki Galla czy Wincentego, tak bar- dzo europejskie jako wytwory wielkich kultur monastycznej czy scholastycznej i zarazem jakże polskie w swej treœci i tendencjach, stanowiš bar- dzo wymowny œlad tych procesów. W następnych stulećiach dochodzš nowe czynniki i impulsy, ale praca pierwszych generacji stworzyła wzór i tra- dycje postępowania, do których można było na- stępnie nawišzywać w najtrudniejszych czasach. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€500 Coraz silniejsze w całej Europie póŸnoœred- niowiecznej dochodzenie do głosu elementów na- rodowoœciowych odgrywało także i w Polsce XIV-XV wieku, uczulonej zwłaszcza na niebez- pieczeństwo krzyżackie, bardzo doniosłš rolę. Ale rodzimoœć naszych kultur polskich nie wyrażała się tylko w odrębnym, dojrzałym poczuciu narodowo- œciowym, roli języka itd., lecz także - rzecz oczywista - w swoistej symbiozie starych, agrar- nych kultur słowiańskich z napływajšcymi for- mami i treœciami kulturalnymi, w swoistym syn- kretyzmie elementów starych i nowych. W nauce polskiej, zwłaszcza w etnografii, chętnie szukano od dawna w póŸniejszych kultu- rach tradycyjnych przeżytków z epoki przedpań- stwowej, pogańskiej. Zbyt natomiast mało wy- siłku kładziono w całoœciowe strukturalno-funk- cjonalne badania nad kulturami utworzonymi w wyniku zetknięcia się kultur "rodzimych" i "europejskich", prowadzšcego wszak do nowego typu kultury, w którym poszczególne częœci skła- dowe zaczynajš w niemałym stopniu odgrywać często innš nawet od poprzedniej rolę. Rzecz zna- mienna, że właœnie na póŸne œredniowiecze przy- pada formowanie się w społecznoœci polskiej na gruncie zarazem szkolnych skojarzeń i poczucia odrębnoœci podstaw sarmatyzmu, w którym tak swoisty wyraz znajduje tendencja do znalezie- nia dla kraju własnego miejsca w Europie. W sumie kultura społeczeństwa na ziemiach polskich przedstawia w póŸnym œredniowieczu obraz kultury rozwijajšcej się intensywnie i wie- lostronnie, obraz bogaty i zróżnicowany, powiš- zany licznymi i coraz głębszymi węzłami z euro- pejskimi kręgami cywilizacyjnymi, zarazem zaœ zachowujšcy w stopniu niemałym własne oblicze. Przemiany kulturalno-społeczne.prowadzš już w XIV-XV wieku do ważkich osišgnięć na polu 501 kultur umysłowych czy artystycznych w skali eu- ropejskich elit, a równoczeœnie przygotowujš bez- poœrednio wielkie osišgnięcia elit XVI, złotego wieku kultury polskiej. W płaszczyŸnie kultur społecznych dorobek póŸnego œredniowiecza miał wyjštkowo trwałe znaczenie. Krystalizujš się wówczas zasadnicze przemiany tradycyjnych kultur społecznych pol- skich - szlacheckiej, chłopskiej, mieszczańskiej, które ulegać będš w następnych stuleciach waż- nym przekształceniom, ale które jednoczeœnie aż do końca istnienia społeczeństwa stanowego po- zostanš niejako w ogólnych ramach wtedy po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wstałych. Rola wyobrażeń póŸnogotyckich w sztu- ce ludowej, i to aż prawie po ćzasy nam współ- czesne, na przykład wizerunek Frasobliwego, do- starczajš szczególnie frapujšcych przykładów. W badaniach historyczno-kulturalnych, w ogólno- œci zaœ w badaniach współczesnych nauk społecz- nych coraz silniej uwidacznia się zresztš rola elementów trwałych, cišgłoœci oraz wolnoœci €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przemian i to zwłaszcza w sprawach dotyczšcych najszerzej pojętej œwiadamoœci ludzi kultur tra- dycyjnych. Wydaje się, że podnoszona cišgłoœć €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kultur tradycyjnych polskich stanowi w gruncie rzeczy typowy przykład ogólnoeuropejskiego zja- wiska cišgłoœci kultur œredniowiecznych. Tym sil- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€niej uwidacznia to potrzebę badań porównaw- czych jak i ważny postulat nie rozdzielania badań nad kulturš sp ołecznš œredniowiećza od badań nad okresami następnymi, co groziłoby łatwo sztucznym dzieleniem rzeczywistoœci według szkol- nych etykietek. Historia kultury póŸnego œredniowiecza pol- skiego od dawna interesowała naukę polskš, która osišgnęła też na tym polu poważne rezultaty ba- dawcze. Można jednak z łatwoœciš stwierdzić, że zakres badań i możliwoœci stojšcych przed nami €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€502 jest wcišż jeszcze olbrzymi. W latach powojen- nych osišgnęliœmy bardzo poważne rezultaty nau- kowe w wyniku wielostronnych, zespołowych ba- dań nad kulturš Polski wczesnoœredniowiecznej. Ze wszech miar pożšdane byłoby zorganizowanie z równym rozmachem i jeszcze większš wielo- stronnoœciš badań nad następnymi okresami na- szej kultury przeszłoœci. Istnieje tu pilna potrzeba współpracy i w pewnym stopniu koordynacji prac €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€licznych, istniejšcych już zespołów badawczych, a w dalszym etapie zestawiania wyników prac szczegółowych w szerokim kantekœcie badań po- równawczych społeczeństw europejskich, przede wszystkim Europy œradkowo-wschodniej. I pod tym względem w grę wchodziłaby kontynuacja badań nad wczeœniejszymi dziejami Słowiań- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€szczyzny, gdzie od dawna metoda porównawcza jest z tak wielkim pożytkiem stosowana. Kontrowersyjny, a w gruncie rzeczy wcišż jeszcze za mało znany i badany w szerokich zwłaszcza perspektywach historii społeczno-kultu- ralnej abraz póŸnego œredniowiecza polskiego czy też eurapejskiego coraz wyraŸniej przedstawia się nam jako epoka niezwykle doniosłych i głębokith przemian. Wolno wyrazić przekonanie, że w ba- daniach nad tym okresem nauka historyczma pol- ska ze swymi doœwiadczeniami i bogatymi trady- cjami jest w stanie wnieœć swój wkład o dużej, bez przesady wręcz œwiatowej wadze naukowej. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€503   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2eeefea4 301d01eb 56e 1e 2a98 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  Julian Lewański POLSKA PISZĽCA W XIV I XV WIEKU Majšc doskonałš nadal syntezę podręcznikowš Romana Pilata, wyczerpujšcy przeglšd języko- wych zabytków staropolskich Jana Łosia, uzupeł- nienia i studia szczegółowe z następnych lat pięć- dziesięciu, wystarczy - wydawałoby się - pod- sumować te opracowania, aby zorientować Czy- telnika w dorobku piœmienniczym dawnej Polski, a do bibliografii odesłać po szczegóły. Powstaje jednak sporo wštpliwoœci, a nawet sprzecznoœci, które trudno pominšć. Oto na przykład: liczbowy zasób piœmiennictwa artystycznego i poezji tych czasów jest nikły, wręcz nieproporcjonalnie skšpy w stosunku do wielkiego organizmu państwowe- go, do bogactwa miast, do rozmiarów przedsię- wzięć politycznych i ekonomicznych owych cza- sów. Druga wštpliwoœć dotyczy polskiego języka pisanego: "Nie było jeszcze ksišżek - pisał Ale- ksander Bruckner - ale był już język ksišżkowy, odbijajšcy gładkoœciš, ale i brakiem wyrazistoœci, od mowy potocznej." Warto tedy rozważyć, czy mieliœmy do czynienia z trójjęzycznoœciš: dwa ję- zyki pisane, jeden mówiony. Trzecie pytanie: w ja- ki to sposób tak skromna liczba dzieł poetycznych.  504 Wywołała potrzebę rozbudowania zróżnicowanego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€warsztatu pisarskiego. Dochodzimy wreszcie do problemu generalnego: na jakich zasadach można próbować oceniać nasz dorobek literacki? Cechy materiału Obraz Polski piszšcej w wieku XV pozosta- nie prawdopodobnie jeszcze na wiele lat szkicem niekompletnym, nie mamy bowiem ani pełnej liczby utworów, ani gatunków. Owszem, co do liczby kopiowanych łacińskich utworów, będšcych chlebem powszednim wszystkich scholarów œrod- kowej Europy, zainteresowanie, chwytliwoœć, ży- wotnoœć intelektualna czytelnika polskiego były znaczne. Dorzuciwszy poprawkę na straty wojen- ne polskich rękopisów-kopiariuszy można założyć, że czytelnictwo, percepcja, udział ziem naszych w życiu artystyczno-umysłowym odpowiada po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ziomowi Czech i Saksonii, przewyższa zaœ Węgry. Położenie geograficzno-kulturalne Polski jest tak wyjštkowe w stosunku do innych krajów leżšcych na zachód i za Karpatami, że nie umiemy zapro- ponować zbudowanego przez analogię do tamtych krajów obrazu, któremu niejako powinien odpo- wiadać znany u nas system gatunków. Szczególne utrudnienie sprawia œwiadomoœć, że mamy do czynienia z trzema zespołami zjawisk literackich, jeœli nie z pięcioma. Wszystkie one sš niespójne. U podstaw leży najobszerniejszy zespół tekstów starej rodzimej, "narodowej" liryki, epi- ki, pieœni obrzędowej z genezy swojej pogańskiej - zbiór zupełnie nieznany. Przetrwaly tylko po- jedyncze zwroty, wiersze, dwuwiersze, przypom- nienia, aluzje. Zakładamy hipotezę, doœć ryzy- kownš, ale i koniecznš, że tej twórczoœci w ogóle 505 nigdy nie spisywano. Nie było zapewne potrzeby, a może nie nadawała się do spisywania z racji swojej archaicznej i odrębnej formy artystycznej. Na pewno nie wytrzymywała współzawodnictwa wskutek swojej formy wierszowej; wiersz zdanio- wy tak dalece różnił się od wiersza miarowego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€lub od kunsztownej formy sekwencyjnej, od wszelkiej miarowoœci, którš przyniósł wiersz ła- ciński (wraz ze swym pismem, klimatem kance- larii, szkoły i Koœcioła), że nie nadawał się za- pewne zdaniem współczesnych w ogóle do utrwa- lenia. Twórcy-nosiciele tej literatury-nieliteratury należeli do zupełnie innego kręgu kulturowego niż notariusze, skrybowie, zakonnicy, scholarowie. Przedział między tymi grupami był od X do XIII €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wieku oczywisty. Nie jest natomiast jasne, dla- czego w cišgu XIV i XV wieku nie doszło do zbliżenia tych dwóch œrodowisk, owych hipotetycz- nych gędŸców, narratorów "rozœpiewanego ludu" oraz tych, którzy posiedli umiejętnoœć zacinania piór. Czyżby aż taka była gwałtownoœć formowa- nia się "œrodowiska literackiego", że stworzyło ono od razu kanony okreœlajšce jakoœć tego, co godne będzie utrwalenia na pergaminie lub papierze, a czego utrwalać nie warto? Bruckner zwrócił uwagę na to, że obraz piœmiennictwa XV wieku, jaki posiadamy, jest fałszywy, jednostronny - po- wiedzielibyœmy - udziwaczniony, a stanowi owoc eliminacji dokonywanej przez jedno œrodowisko, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mianowicie pisarzy-scholarów. Oznacza to, że nie odbija on bynajmniej zamiłowań i gustów ani dworu panujšcego, ani patrycjatu, ani koła rycer- sko-szlacheckiego. Można tu zaryzykować tezę, iż alfabet łaciński, jedyne narzędzie wówczas znane, nie starczał na zapisanie starej polskiej pieœni- €€€€€€€€€€€506 tykadencji i kadencji), bez akompaniamentu in- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€strumentalnego itd., a tego wszystkiego nie umia- no zanotować, wskutek czego przepadł bezpo- wrotnie. Tak czy inaczej, brakuje nam do systemu gatunków opisu najważniejszego bodaj członu. Drugi zespół - to piœmiennictwo polskie re- gularne, uporzšdkowane przynajmniej od strony wierszowej, leksykalnie uwolnione od archaiz- mów, niejasnoœci składniowych i starannie oczy- szczone z właœciwoœci wiersza zdaniowego. To właœnie owo wyżej wspamniane piœmiennictwo €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€scholarów. Zasób tego działu twórczoœci kształ- towany był przez dwa uwarunkowania. W wieku XV (także i w XVI) na walor treœciowy tego kręgu wpływać musiało zapotrzebowanie ze strony ko- biet, jako żywego odbiorcy treœci "lirycznych" i li- ryczno-nabożnych, a dla którego liczne i pojemne rękopiœmienne ksišżki łacińskie były niedostępne. Przykład tragedii narodowej w sšsiednich husyc- kich i phusyckich Czechach i wszelkie konsek- €€€€€€€€€€€€€€€€€€wencje płynšce z rozprzestrzeniania się tekstów religijnych w języku narodowym mogły również znaczšco wpłynšć na okreœlenie zasobu takich treœci, które wolno wpisywać do kodeksów. To druga siła formujšca. Zasób polski można jeszcze podzielić na obszerniejszy zespół utworów bezpo- œrednio zwišzanych z liturgiš i życiem koœcielnym oraz na inny, okreœlany jako piœmiennictwo œwiec- kie. Panieważ ten drugi człon abrazu ma nieokre- œlonego adresata - znowu trudno go ocenić. Trzeci zespół - to oryginalna twórczoœć w ję- zyku łacińskim, niestety nie tak bogata ani nie zajmujšca artystycznie. Przyłšczyć do niego moż- na naprawdę pojemnš bibliotekę odpisów "kla- syki" europejskiej lub potraktować jš jako czwar- tš gruPę. €€€ Przy obrazie tak dalece rozbitym próby zbu-  €€€dowania systemu gatunków sš mi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€507 mo wszelkich pokus zbyt ryzykowne. Pokusy wy- wodzš się z przekonania, że dla jednostki narodo- wej (etnicznej) latyńskiego kręgu kulturowego można zarysować obowišzujšcy niejako układ ga- tunków literackich, a po konfrontacji z materiałem polskim można by odpowiadać na pytania, w jakim stopniu nasza twórczoœć spełnia znane nam stam- tšd warunki. Trzeba by poszukać właœciwych miar, aby pozbyć się powtarzanego w podręczni- kach pejoratywnego okreœlenia stosunku polskiego piœmiennictwa œredniowiecznego do zasobu euro- pejskiego. Najprzód przypomnijmy, że sytuacja Polski jako organizmu kulturowego i państwowego na mapie Europy jest nieporównywalna w jakich- kolwiek jednostkach bezwzględnych. Jeżeli je- dnostkš miary majš być elementy kultury łaciń- skiej, to wprowadzić tu jeszcze należy poprawkę odległoœci od centrów południowo-zachodniej Eu- ropy, uwzględniajšc w niej takie wskaŸniki, jak trudnoœci komunikacyjne, przeszkody natury poli- tycznej, trudnoœci językowe itd. Jedno chyba tylko państwo może być tu traktowane na równi z Pol- skš, mianowicie Węgry, które zresztš dla wieku XIV i XV zapisały piękne karty swojej tradycji literackiej. Układ zależnoœci kulturowych między Polskš a Rusiš Kijowskš i Wielkim Księstwem Moskiew- skim nie został dokładnie opisany, ale co do zja- wisk zwišzanych z piœmiennictwem latyńskim, wiemy, że przejmowano je tam często z polskich przekładów. W stosunku do Czech okażemy się ubożsi. Tu warto przypomnieć o warunkach re- prezentacji liczbowej, którš nam dajš poznać ujawniane obecnie œlšskie zbiory œredniowieczne. Można by je uznać za wskazówki dla reszty Pol- ski z następujšcymi poprawkami. Wolno przy- puszczać, że nasycenie słowem pisanym ziem œlš- 508 €€€€€€skich jako zasobnych w klasztory i miasta, przy tym bliższych centrom zachodnim, było większe niż dzielnic leżšcych dalej na wschód. Różnica nie musiała być wielka, bo położenie geograficzne i komunikacyjne Wielkopolski mało się różniło od sytuacji Œlšska. Na plus innym ziemiom polskim należy za- pisać, po pierwsze że stosunki "literackie" między Wrocławiem i Krakowem były bardzo żywe, i można mówić o wymianie dóbr piœmienniczych między tymi oœrodkami, a nawet o zasilaniu przez Kraków, i myœlš i rękopisami, Wrocławia, Nysy i innych oœrodków. Po drugie, zbiory œlšskie za- chowały się we względnie dobrym stanie z tej ra- cji, że wojny i zniszczenie kraju były nieporówny- walnie mniejsze niż na innych ziemiach polskich, i wreszcie po trzecie, że dzięki szczęœliwemu zbie- gowi okolicznoœci na poczštku wieku XIX biblio- teki zakonne zostały zwiezione do Wrocławia; włšczone do jednego księgozbioru nie uległy roz- sypce. W takiej sytuacji, gdy zrezygnowałem z pró- by zarysowania zamkniętego systemu gatunków literackich oraz gdy zaprzeczyłem sensowi porów- nań naszego zasobu tekstowego z innymi krajami, zaproponuję innš zasadę opisu: odwołam się do cech jakoœciowych. Te może mniej jasno, i w spo- sób bardziej łatwy do podważenia, okreœlać będš stosunki między œrodowiskami kulturowymi. Wpro- wadzę ponadto dwa pojęcia jednoczeœnie przeciw- stawne i jednoczeœnie konstruktywne, mianowicie pojęcie przyjęcia, konsumpcji treœci kulturowych, w naszym wypadku piœmienniczych, oraz pojęcie tworzenia, kreowania treœci oryginalnych. W gruncie rzeczy proponuję przeniesienie try- bu obserwacji na jednostki mniejsze niż gatunek €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€literacki, niż autor, a nawet "mniejsze niż utwór literacki. Mam na myœli wartoœci takie, jak umie- 509 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jętnoœć redagowania dużych całoœci według wła- snych oryginalnych założeń, jak stopień ekspresji lirycznej, jak umiejętnaœć obrazowania, jak kon- cepcje nowych, nie znanych w Europie "gatun- ków" o złożonych formach wyrazu. Wierszotwórcy Stan posiadania jest skramny - nie doliczy- my się nawet setki polskich utworów, także wtedy, gdy przypiszemy wiekowi XV co najmniej 30 wierszy podejrzewanych o genealogię starszš, a skopiowanych w pierwszej połowie XVI wieku. Najefektowniej prezentujš się pieœni religijne, po prostu dlatego, że je notowano. Z wieku XIV €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€przetrwało do dziœ kilka zaledwie pieœni; władze duchawne nie były skłonne pozwalać na œpiewy w językach naradowych w koœciele, a nawet wy- raŸnie zabraniały takiej praktyki, jeżeli dobrze rozumiemy œwiadectwo z XV wieku: non con.cessit ut comuniter cantet populus nisz tencpore pas- cali (nie ma zgody, aby lud œpiewał pospolicie z wyjštkiem czasu wielkanocnego). Prawdopodob- nie œpiewy mnożyły się i wypełniały paralitur- giczne częœci obrzędów, ale paczštkowo były prze- znaczone - jak trzeba się domyœlać - dla zgro- madzeń zakonnych, zwłaszcza żeńskich. Stosunki €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€iloœciowe zachowanych pieœni - mało wielka- nocnych, dużo kolęd, pieœni maryjnych i pasyj- nych - wskazujš na to, że albo przepisy obcho- dzono, albo zakaz odnosił się do XIV wieku. Z dawniejszych więc pieœni mamy zaledwie kilka €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ wszystkie poczšwszy od Bogurodzicy majš zło- żonš budowę stroficznš i wersyfikacyjnš, treœć zaœ skupionš, intensywnš. Sš przeważnie dobry- mi przekładami, różniš się korzystnie od licznych póŸniejszych, nawet z XVI wieku, parzyœcie ry- mowanych, oœmiozgłoskowych długich kompo- zycji. 510 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Pełniejszy obraz sukcesów poetyckich zbiera- my z pieœni religijnych XV wieku i zapisanych w kancjonałach z pałowy wieku XVI, które prze- chowały dawniejsze sukcesy artystyczne. Postaram się pokazać osišgnięciţa ţpisarskie w aspekcie pa- nowania nad materiałem, rozległoœci różnych œrodków metaforycznych, swabody kompozycyjnej, wreszcie wersyfikacji. Zasób języka paetyckiego jest bogaty, cenimy go, choć łatwo dowieœć, że ostatecmym jego Ÿró- dłem była literatura psałterzowo-biblijna. Przy- pomniawszy tylko, że wykorzystanie Ÿródła kano- nicznego stanowiło w owych czasach sukces ar- tystycznyţ, przytoczę przykłady. Oto obraz teolo- giczny:   On jest wierny pelikan, Jen wykupił dusze sam, Dał swe serce rozkrwawić. Kciał sam dusze z mšk wybawić. Przykład kompozycji poetycznej, bardziej lirycz- nej : Kwiatek czysty, smutnego serca Ucieszenie, rodzaj dziewiczy. A czemu nam smutek, Gdy Panna wiesiele, A przerażeniu, skonaniu Wieczne ucieszenie. Kwiatek biały, jestci lilija, A tej Pannie dziejš Maryja. A czemu nam smutek, Gdy ta Panna wiesiele A przerażeniu skonaniu Wieczne ucieszenie. Kwiatek czerwony, róża zamorska, A ta œliczna Panna królewna niebieska. A czemu nam smutek, 511 €€€€Gdy ta Panna wiesiele A przerażeniu, skonaniu Wieczne ucieszenie: W Nabożnej rozmowie œwiętego Brata z Pa- nem Jezusem nowo narodzonym dziecištkiem nie- zwykle szeroko rozwarte sš człony metafor, zaœ akty uwielbienia wykładane zmysłowymi obraza- mi, co zresztš wyjaœnia się zwyczajem "tolenia" figurki Dziecištka w koœciołach franciszkańskich: Tyœ wielki i maluœki, tyœ młody i mocny, Jenżeœ pan i służebny, nam grzesznym podobny. Me dziecištko namilsze, pałajšce bostwem. Wszytko jestieœ żšdliwe, wielmi woniajšce. Oblicze i swe usta na twych piersiach kładę, Serdecznie cię całuję, nikam nie oddalaj. Sercem cię pocałuwam, a chutki obłapiam, W tobie się wielmi kocham i barzo rozpalam. Wargi Twoje młodziuchne, jako róża œwicšca, Nad wszytko słodziuchne pod niebem i w raju. W póŸniejszych tekstach metafory przechodzš w hiperbole, porównania stajš się prowokacjami przeciwstawnych pojęć: Córka matka ojtcowi, ociec jej synaczkiem. DZiw to jest niesłychany, Bóg się stał człowiekiem, Jako pan wszytkiej chwały stał się służebnikiem. Podobnie w innej pieœni, której sposób wy- kładu treœci religijnej œmiało można przenieœć na czasy baroku: Który wszytkie rzeczy trzyma. Tego Panna w rękach trzyma. Onego Maryja karmi, Który wszytkie rzeczy karmi. 512 Nasze smętki płaczšc cieszy, Płaczem niebiosa weseli. I na ziemi pokój dawa Płaczem, którym niebo chowa. W tejże pieœni rozbudowane porównanie tłu- maczy jak to boskoœci nie zaszkodziła "krótkoœć", czyli szata cielesna Jezusa, i jaki rezultat dało przybranie ludzkiej persony - szatana spotkał los jakby wawelskiego smoka: W tej smok piekielny ułowion I ze wszytkiej mocy złupion: Gdy połknšł tego człowieka, Z bóstwa danego od wieka. Wędš było Jego bóstwo, Które kryło człowieczeństwo. Tak obżarny nieprzyjaciel Wszytkie wiecznie jest potracił. Od stylu efektownego zwróćmy się teraz do po- ezji prawdziwie lirycznej - oto przykład kolędy, czułej, gorzko-refleksyjnej: Czemu płaczesz, Jezu? Aza zimno czujesz? Azali cię matka nie odziała? Azali cię miła nie przyjęła? Azali miła nie miłuje? Azali cię słodko nie piastuje? W drugiej strofie powtarza się pytanie (Czemu płaczesz, Jezu? Aza domu nie masz?), aby w trze- ciej w tym samym anaforyczno-liátanijnym stylu umiejętnie je rozwišzać i kompozycję zamknšć finezyjnie: Czemu płaczesz, Jezu? Aza łóżka nie masz? €€€€€€513 Dusza moja ciebie przyjšć żšda, Dusza moja ciebie trzymać żšda, Dusza moja tobie serce dawa, Dusza moja Ciebie poznać żšda. €€€€€€€€€€€€€€€€€€Najwyższym osišgnięciem naszej liryki œred- niowiecznej sš tak zwane Żale œwiętokrzyskie (być może fragment widowiska półliturgicznego): Po- słuchajcie, bracia ncila. Poeta skupił się na wyra- żeniu przeżyć realnej, fizycznej obecnoœci matki oglšdajšcej umęczonego niewinnie syna. Autor podnosi efekt wyrażaniu bólu przez przypomnie- nie obiecanego przez archanioła Gabriela wesela - jest to jedyny akcent przypaminajšcy boskoœć Jezusa. Poza tym słuchamy płaczów kobiety stro- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€skanej, bolejšcej i skupiajšcej wokół swych uczuć inne matki. Przemów kmatce, bych się ucieszyła Bo już idziesz ode mnie moja nadziejo miła. Synku, bych cię nisko miała Niecoć bych ci wspomagała. Twoja główka krzywo wisa, tęć bych ja podparła. Krew po tobie płynie, tęć bych ja utarła. Picia wołasz, piciać bych ci dała. Ale nielza dosišc twego œwiętego ciała. Dziełem dobrego poety sš pieœni: Radoœci wam powiadam, Mocen, boskiej tajemnoœci, wreszcie rodzaj hymnu pomóż œwięty Dusze, którego sposób wysłowienia i tok wiersza wyprzedziły o sto lat Czego chcesz od nas Panie: €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Pisze Paweł apostoł w Epistole jawnie, Iż rozdawasz komu chcesz swoje dary pewnie. Dawasz zdrowie rozkoszne komu jedno raczysz, I rozumu przymnażasz, kiedy ty czas baczysz. 514 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Ty rozdawasz wykłady Pisma głębokiego, By ludzie nie błšdzili do wieku wiecznego. Kogoli nauczysz po swej woli chodzić, Na wiek wiekom nie może ku złemu ugodzić. Poezja przeznaczona do œpiewu posługiwała się bardzo rozmaitymi sposobami stroficznymi. Wyrażana w wierszu sylabicznym, wykorzystała €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€go do budowania różnych, złożonych układów, re- frenów, repetycji. Do rzadkoœci należš pieœni ró- wnosylabiczne, rymowane parami, które będš re- gułš w XVI wieku przed Kochanowskim. Ponad dwadzieœcia układów stroficmych wypracowali nasi anonimowie w XIV, XV i na poczštku XVI €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wieku. Inaczej miała się rzecz z poezjš narracyjnš, być może także przeznaczonš w całoœci do œpie- wu, ale układanš wierszem parzyœcie rymowa- nym, przeważnie oœmiozgłoskowym. W kancjona- łach i pasjonałach wpisywano historie œwiętych i ukrzyżowania; luŸne zapiski uchroniły od za- pomnienia: Pieœń o chlebowym stole, listy miło- sne, Satyrę na leniwych chłopów, Pieœń o zabi- ciu Andrzeja Tęczymskiego, Pieœń o Wiklefie- bezpoœrednie więc odbicia bieżšcych wydarzeń i spraw aktualnych. Dotrwały do naszych czasów niemal wyłšcznie utwory uogólniajšce prawdę obyczajowš lub moralnš. Nie było krasomównych, którzy by zachwycili się wielkimi wydarzeniami, jak pobiciem Krzyżaków, smutnš epopeš War- neńczyka. Poeci na dworze spłacili obowišzkawš dań po łacinie, ale dla kraju - ani jednego poe- matu. Może je wyœpiewywali gędŸce, do dziœ mi- tycmi, bez œwiadectwa pisanego. Nawet dwa wierszyki: Hej, Polanie, z bogiem na nie! Już nam Litwy nie dostanie. 515 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Idzie Witołd po ulicy, Niosš przed nim dwie szablicy. sš zbyt gładkie, jak na kršg pieœniarzy, którym obca była miara sylabiczna, a wiersz traktowali jak zdanie. Nasi rodzimi twórcy stosunkowo płodni w dzie- dzinie pieœni religijnej, powœcišgliwi nawet w spi- sywaniu legend (pozostało ich zaledwie pięć), do- tykali coraz to innego gatunku, co wiersz - to inny gatunek literacki. Trafiajš się doskonałe dziełka, jak na przykład rozmowa mistrza Poli- karpa ze œmierciš która nie ma sobie równej (obcojęzycznej) w żywoœci obserwacji, w ładunku humoru, tonie satyrycznym. Ale nie przesłoni to faktu, że notowano praktycznie - tylko to, co było potrzebne na bezpoœrednie zamówienie. Œwiadczš o tym proporcje liczbowe między pie- œniš układanš dla klasZtorów i koœciołów a poezjš œwieckš. Wierszotwórce XIV i XV wieku przekazali więc kulturze renesansowej sprawny aparat po- równań, metafor, układów stroficznych, a także wypracowany dobrze, aż nadto doskonale, system metryczny. Być może, że glosator notujšcy nad słowem poetarum.: virszothorce (wierszotwórcy) miał na myœli pisarzy liczšcych głoski. Istotnie zaczęto od układów nieregularnych, asylabicznych, a w połowie XV wieku dopracowano się u nas wiersza sylabicznego, o chwiejnym nieco wskaŸ- niku dokładnoœci, który tolerujemy w trudnych warunkach złożonego układu stroficznego. Rzecz ciekawa, że pod koniec wieku, zapewne pod naporem ekspresywnoœci stylowej, poezja stroficzna pozwala sobie ponownie na około 10% odchylenia od normy sylabicznej. Inny był los wierszy stychicznych, niestroficznych. Te dopiero 516 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w połowie wieku XV składa się - jakby z opóŸ- nieniem pięćdziesięcioletnim - w wersach nie- równych, z dużym procentem odchyleń od normy, zazwyczaj oœmiozgłoskowej. Pod koniec XV wie- ku osišgajš one regularnoœć. Utrwalił się też pe- wien typ paralelizmu metryczno-składniowego: jeden wiersz - jedno zdanie, ewentualnie: dwa wiersze - jedno zdanie. I taki schemat przeka- zany został wiekowi XVI, który go ze zgubnš skwapliwoœciš podjšł, ubożšc katastrofalnie œrod- ki wyrazu artystycznego i wszelkš ekspresję zna- czeniowš. Trzeba będzie Biernata z Lublina, któ- ry (nie dbajšc zresztš o œcisłoœć sylabicznš) doko- na rewolucyjnego wyłomu w traktowaniu ramy metrycznej. Wykorzystujšc œredniówkę umieszcza na niej bšdŸ ciężki przedział zdaniowy (dwukro- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ pek, wykrzyknik), bšdŸ koniec zdania i otwiera tym prostym zabiegiem nowe możliwoœci dla polskiego wiersza. Bielski i Rej to dalszy krok ku sylabizmowi œcisłemu. Tak czy inaczej nieprzer- wana linia rozwojowa sylabizmu polskiego zaczę- ła się na przełomie XIV i XV wieku. Prozaicy Polskš prozę œredniowiecznš otwierajš dwa zbiory kazań, œwiętokrzyskich i gnieŸnieńskich, na których urywa się ta linia gatunkowa. Każe się dalej po polsku, ale pisze po łacinie. Tak to spory poczet dobrych prozaików po Został dla nas niemy. Inny rodzaj prozy artystycznej wypełniajš obszerne narracje treœci religijnej. Sprawa chędo- ga o męce Pana Chrystusowej to kompilacja róż- nych Ÿródeł łacińskich, podobnie jak obszerny Żywot Pana Jezu Krysta jest doœć swobodnym skrótem z dzieła œw. Bonawentury, dokonanym 517 €€€€€€przez Baltazara Opecia koło 1510 roku, drukowa- nym nieprzerwanie do wieku XX. Szczególnym przykładem oryginalnej twór- czoœci piœmienniczej jest zabytek wydobyty z kla- sztoru krakowskiego i wprowadzony niedawno do literatury pod nazwš Rozmyœlań dominikańskich. wprawdzie datuje się go na lata dwudzieste wieku XVI, ale przynależy do wieków œrednich. Skupia w sobie cechy dwóch różnych cišgów lite- rackich, można go nazwać równie dobrze Pasjš dominikańskš, ponieważ odtwarza za wieloma in- nymi modelami wydarzenia Wielkiego Tygodnia, jednoćzeœnie zaœ traktować go należy jako utwór mariologiczny. Autor postšpił tu œmiele, włšczajšc Marię do wszystkich wydarzeń tego tygodnia, to- warzyszy ona Jezusowi w scenach męki, co jak wiadomo, nie jest w tekœcie Pisma œwiętego po- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œwiadczone. W taki sposób wyrażono przekonanie o tak zwanej conpassio Mariae, czyli współmęce Marii. Mniej nas interesuje strona teolagiczna tego ujęcia, ale przedstawienie naraz cierpień Matki i Syna wzbogaca utwór, stwarza wiele sy- tuacji wzruszajšcych, pełnych ostrzejszych napięć. Wskutek tego podniasła się znacznie temperatura tego utworu i tak wypełnionego całš seriš opisów wymyœlnego poniżania, męczenia, katowania. Rozmyœlania sš zredagowane w 117 małych jednostkach równej długoœci. Można podziwiać jak autor pracuje nad tym, aby na jednej karcie zmieœcić treœć zamkniętš i uzupełnionš aktem po- bożnym lub modlitwš. Najbardziej efektownym i sensacyjnym wa- lorem zabytku jest połšczenie cišgu wypowiedzi językowej z przedstawieniami plastycznymi. Ka- żda karta, każda jednostka tekstu ma swój odpo- wiednik plastyczny. Czytelnikowi dostarczono na lewej stronie tekst, na każdej prawej całostronico- wš miniaturę, jest ich 117. Mamy jednoczeœnie €€€€€€518 dwa cišgi treœci, które się uzupełniajš, wspoma- gajš, apelujš do różnych władz wyabraŸni i uczu- cia. Wspomnianš wyżej compassio Mariae przed- stawia się jako jej stałš obecnoœć wraz z Mariš Magdalenš i œw. Janem w pałacach biskupów żydowskich, Piłata, w drodze na Kalwarię i na Kalwarii. Jak dotšd, jest to jedyny w skali euro- pejskiej tego rodzaju dokument nie tyle ilustro- wania tekstu, co współinformowania jednaczeœnie dwoma cišgami komunikatów w intencji pomno- żenia efektu emocjonalnego i artystycznego. Znany sposób iluminowania rękopisów œred- niowiecznych w rozmyœlaniach dominikańskich doprowadzono do ostatecznych konsekwencji, i to w sposób twórczy. Iluminacja przestała być alu- zjš, stała się przekaŸnikiem treœci. Odebrano jej pewnš poetycznoœć, ale nadano funkcję bezpo- œredniego oddziaływania. Zabytek krakowski jest tym bardziej godny uwagi, Ÿe prawdopodobnie pochodzi z warsztatu, który wypuœcił liczniejsze egzemplarze tego utworu. A przesunšć go jeszcze można do specjalnej kategorii obiektów kulto- wych, ponieważ za odczytanie-obejrzenie ręko- pisu uzyskać można 17 360 dni odpustu, jak o tym informuje pierwsza karta zabytku. Innym wskaŸnikiem wysokiego poziomu mo- żliwoœci twórczych tego czasu jest pojemne dzieło gatunku narracyjnego, przedstawiajšce życie Marii oraz Jezusa, nazwane Roznyœlaniami Przenyskimi. Jest to w ogóle największy zabytek polszczyzny XV wieku, rękopis liczy 426 kart, zastanawia eru- dycjš, a przede wszystkim œmiałoœciš redakcji. Pisarz, podejmujšc taki temat, znalazł się na polu abwarowanym rozmaitymi nakazami i zakazami, rosnšcymi lub pojawiajšcymi się w zależnoœci od aktualnych nacisków ogólnej polityki Koœcioła, miejscowej hierarchii, władcy, œrodowiska. Obra-  €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cał się w wielkiej bibliotece dZieł, ale sposób ich 519 wykorzystania mógł być bardzo różny. Konstruk- cja wydaje się prosta. Anonim posłużył się trzema podstawami tekstowymi: dla pierwszej częœci Vita Beatae Mariae Virginis rimice (Żywotem Panny Marii wierszem), dla drugiej i trzeciej głównie Historia ecclesiastica (Dziejami koœcielnymi) Piotra Comestora, dla trzeciej Ewangeliami. W rzeczy- wistoœci korzystał z co najmniej 22 autorów i po- nadto z tak zwanych glos (komentarzy) do Ewan,- gelii. Rozdziały (czczenia - więc czytania, zazwy- czaj kilkuzdaniowe, w druku kilkunastowierszo- we) czasem przekładane sš wiersz po wierszu z łacińskiego oryginału, czasem - jak na przy- kład Czczenie 161, O swaćbie, na której miły Jezus przemienił wino z wody aż trzynaœcie razy zmie- nia podstawę Ÿródłowš. Wrażliwoœć pisarza na szczegóły opowiadania posunięta była tak daleko, że czasem po jedno podrzędne okolicznikowe zdanie sięga do innego autora. Nie potrafimy jeszcze odpowiedzieć, ja- kimi zasadami kierował się w tej ogromnej i szczegółowej pracy - kiedy i dlaczego wybierał ten właœnie, a nie inny traktat lub komentarz za Ÿródło. Jesteœmy tylko pełni podziwu także dla umiejętnoœci stylistycznej autora tego monstrual- nego zbioru przetłumaczonych cytatów, który się czyta doœć gładko. Znalazły się w nim przekłady prawie całej Ewangelii wg Mateusza i fragmenty pozostałych trzech, o sto lat wczeœniejsze od zna- nych z druków. Ta olbrzymia kompilacja jest jeszcze godna pochwały dlatego, że ogarnęła całoœć żywotów Marii i Jezusa, jedyny to wypadek w piœmien- nictwie europejskim. Nie sšdzę, aby autorem kie- rowała tylko ambicja skomponowania pojemnej ksišżki, wydaje się, że czuł on walor takiej archi- tektury kompletnej i dotšd nie zrealizowanej. €€€€€€€€€€€520 Znowu więc odkładamy na półkę dzieło wy- jštkowej jakoœci, i znowu jedyne. Nowy gatunek piœmienniczy, nawet nazwy nie majšcy, lecz co gorsza nie majšcy naœladowców, kontynuatorów, mnożšcych i ulepszajšcych. Dramaturgowie Z piœmiennictwa dramatycznego można z całš pewnoœciš zaprezentować jeden tylko, ale intere- sujšcy tekst, zwany Skargţ v,%n,ierajšcego z poło- ţţy XV wieku. Jest to krótka sztuka obrzędowa, grywana albo w domu chorego, albo na cmenta- rzu, może œlšska odmiana "Dziadów". Występo- wali w niej Chory, Ludzie, Anioł, Diabły, Dusza Chorego, œw. Piotr. Pouczała, jak należy umierać, a czyniła to w sposób bardzo praktyczny, przypo- minajšc o sporzšdzeniu testamentu, spłaceniu dłu- gów, przeproszeniu zagniewanych, a wreszcie o sakramentach. Czy grywano także misteria w XV wieku- trudno udowodnić. Dwa teksty rezurekcyjne i trzy na Boże Narodzenie majš wszystkie cechy drama- turgii przedreformacyjnej i mogły powstać jesz- cze w klimacie œredniowiecza. Pierwszy, to słynna Historyja o chwalebnym zmartwychwstaniu Pań- skim, koło 1560 roku opracowana do druku już jako tekst popularny, przez Mikołaja z Wilkowiec- ka. Inny, niepodobny do Historyji, Dialog o zmar- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€twychwstaniu potraktował jako materiał do prze- róbki na nowy styl Wacław Potocki; zachował na szczęœcie fragmenty oryginału, które można było uzupełnić z innego rękopisu z połowy XVII wieku. Sš to doskonałe dramaty religijne pełne po- mysłów i satyrycznego humoru obok patosu i ra- doœci. Trzy fragmentaryczne widowiska na Gody (znane z rękopisów z XVIII wieku!) zachowały 521 €€€€najstarszš formę tak zwanego aktu pasterskiego, który się rozgrywa bodaj wobec niemych postaci, a więc figur Marii i Józefa. Dodajšc do tego Dia- log na Niedzielę palmowš (wjazd do Jerozolimy, wypędzenie kupczšcych ze œwištyni, wyœwięcenie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Jezusa z miasta) zarysowuję znowu kilkoma za- ledwie punktami tylko konturowy obraz odrębnej gałęzi rodzajowej. Jakby przypomnienie, że za tymi wštpliwymi co do daty misteriami stać mo- gła cała kultura piœmiennicza i teatralna. Wspólne dzieło Zachował się jeden zabytek, który obejmie obfitš listę osišgnięć artystycznych tego czasu, mianowicie język literacki. Sprawa istnienia tego języka jest doœć złożona. Kiedyœ próbowano szu- kać jego paczštku w wieku XI, niektórzy badacze sš zdania, iż na przestrzeni XIV i XV wieku do- piero się formował. Wiemy, że już w œredniowie- czu funkcjonowała œwiadomoœć normowania wy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€powiedzi odróżnionych od mowy potocznej lub użytkowej (mówionej i pisanej). Przez prasę na- ukowš przetoczyła się obszerna dyskusja o pocho- dzeniu polskiego języka literackiego: czy powstał w Wielkopolsce, czy w Małopolsce. Łagodzono ten spór wyróżniajšc cztery "dialekty kulturalne" (co ma oznaczać nieco mniej niż język literacki) w za- leżnoœci od geograficznego i politycznego rozloko- wania: małopolski, północnomałopolski, mazowiec- ki i wielkopolski. Do dawnej obserwacji Brucknera, że "nie było jeszcze piœmiennictwa, ale był już język piœ- mienny, obowišzujšcy każdego, kto się do pióra czy do pieœni garnšł", dopisano niemało ważnych konstatacji. Ale nie dano odpowiedzi na najważ- niejsze pytanie: jak się to mogło stać, iż powsta- 522  wały normy, czy choćby wzory piœmiennicze, re- gulujšce fonetykę, fleksję, morfologię i nawet składnię, choć piœmiennictwa jakby nie było. Nie wiemy prawie nic o œrodowiskach literackich XIV i XV wieku: o kancelarii Łokietkowej, dworze Kazimierza Wielkiego, kancelarii jagiellońskiej, Akademii Krakowskiej, skryptoriach katedral- nych - wszystkie one zajmowały się piœmien- nictwem w języku łacińskim. A właœnie ów dia- lekt, czy język piœmienniczy polski unikał raczej konstrukcji łacińskich. Wpływy czeskie i niemieckie były też nie- wielkie. Najłatwiej powiedzieć , że o jednolitoœci form i postaci literatury tamtych czasów przesš- dziły instytucje koœcielne. Nie jest przecież jasne, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€jakie œrodowiska miałyby mieć tu wpływ decy- dujšcy. Gdyby nawet przyjšć, że nad sprawš przekładów tekstów kanonicznych specjalnie czu- wano, to po,pierwsze trzeba by to odnasić wy- łšcznie do przekładów Biblii, a wtedy pozosta- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wałoby bez kontroli prawie całe piœmiennictwo dwóch wieków; po drugie trudno przypuœcić, aby kontrola poprawnoœci sięgała aż do cech fone- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tycznych! Jedynš znanš próbš uporzšdkowania spraw piœmiennictwa polskiego jest traktat o ortografii Jakuba Parkosza z Żórawicy z roku 1445 Kto chce pisać doskonale Język polski i też prawie, Umiej obiecadło moje, Któreć tak napisał tobie. Próba nie dała owoców. Nie ma jej œladów w za- bytkach, a jedynie ksišdz Stanisław Zaborowski w Ortografii polskiej. z roku 1518 idzie za pewny- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mi sugestiami Parkosza - również bezskutecznie. Nie znamy także bibliotek wzorów polskiego piœmiennictwa. z wyjštkiem domniemanego skarb- 523 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€czyka ksišg polskich królowej Jadwigi, która według Długosza ad orationem et lectioneţ'n libro- undivinorum videlicet veteris et novi testa- menti et plurinorum aliorum de latino in polo- nicum translatorum, animum, et cogitationem in- tenderat (umysł swój i uczucia zajmowała mo- dlitwš i czytaniem ksišg œwiętych jako to Pisma starego i nowego zakonu... i wielu innych z ła- cińskiego języka na polski przełożonych). Nic nie wiemy o zorganizowanym oœrodku ży- cia literackiego, choćby takim, jakim byli dla wieku XVI drukarze krakowscy. Stała więc widocznie za naszym piœmiennictwem œredniowiecznym, je- żeli nie okreœlona instytucja, to jakaœ treœć, jakaœ siła organizujšca, nadajšca mu jednolite cechy. Może takš treœciš normujšcš był zwyczaj czy normy społeczno-œrodowiskowe grupy wykształco- nej. "Wypolerował się język stanowczo, w co- dziennej wymianie na dworze królewskim, w kole rycerskim, między duchownymi i już w XV wieku można mówić o języku towarzyskim, co z języ- kiem nabożeństwa, przestarzałym poniekšd, nie zlewał się zupełnie, od wszelkiej gwary, mazurzš- cej i wałczšcej, się odcinał" - oto jak odczuwał tę sprawę Bruckner. Ależ w ten sposób mnożymy niewiadome: jakimiœ gwarami mówiono na wsiach i w miastach, jakimœ językiem towarzyskim, ogła- dzonym, rozmawiano na dworach i między rycer- stwem, między duchownymi, a wreszcie trzeciš odmianš języka, "elitarnš", pisano zabytki. Jasne jest bowiem, że język zapisany może być tylko €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pewnš polaryzacjš mowy żywej. Skazani jesteœmy na hipotezy i dedukcje- sprawa siły sprawczej owego języka literackiego w naszym œredniowieczu pozostaje dotšd nie wy- jaœniona. Zanotować tylko można jednš obserwa- cję: suma zachowanych tekstów XV i XVI wieku jest zbyt szczupła na to, aby sama mogła dla siebie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€524 stworzyć normy lub choćby tylko wzory popraw- noœciowe. Stać musiał za nimi, albo znaczny po- czet utworów dziœ zaginionych, albo też doœć po- wszechny zwyczaj mówienia, recytowania, dekla- mowania specjalnie ułożonych tekstów. Kto był ich autorem i nosicielem - znowu nie wiadomo: może gędŸcy, może rymotwórcy. Wštpliwe, aby to byli kaznodzieje. Przede wszystkim odpowiedzieć trzeba na py- tanie, czy mamy do czynienia rzeczywiœcie z języ- kiem literackim, czy z kilkoma dialektami kultu- ralnymi, mianowicie trzema: religijnym, koœcielnym i poetyckim. Uformowały się One w XIII i XIV wieku, a w wieku XV kształtuje się na ich pod- stawie ogólnopolski język literacki (niepozbawio- ny pewnych cech dialektycznych), którego rozwój właœciwy przypada na pierwszš połowę XVI wie- ku. Inni badacze, wskazujšc na Wielkopolskę jako kolebkę literackiej polszczyzny, twierdzš, że nor- my poprawnoœciowe były najostrzejsze w litera- turze biblijno-psałterzowej, mniej rygorystyczne €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w kaznodziejskiej, najmniej ostre w prywatnej, œwieckiej i sšdowej. Stanisław Rospond podkreœla jednš ważnš okolicznoœć: oto pewne rodzaje piœ- miennictwa pierwszej połowy wieku XVI przejęły œredniowieczny język literacki, rozwinęły go. Re- nesans "poleruje, unaradawia język, a nie od pod- staw go tworzy". Trwałym dorobkiem był zasób leksykalny, sztucznie zresztš zawężany w imię dokładnoœci i tradycyjnoœci. Tyleż tu zasługi, co i winy. Ale ţvybitnš zasługš będzie zachowanie czystoœci lek- sykalnej, dzięki której język chroniony był przed obcymi naleciałoœciami i barbaryzmami. Nie mno- żš się tu ani oczekiwane latynizmy, tak obfite ţv wiekach następnych, ani germanizmy, tak czę- ste w praktycznej terminologii, ani czechizmy, ani rusycyzmy, mimo żywych kontaktów z Rusiš. 525 Ta właœnie czystoœć jest œwiadectwem jakiegoœ klucza, jakiegoœ narzędzia formujšcego tę odmianę naszego dawnego języka. Operowano widocznie okreœlonym ideałem, zasadš, i to zasadš trwałš, nie dopuszczajšcš do inwazji leksykalnej, której siła narastała dla każdego języka w innym czasie i z innych powodów. €€€€€€€€€€€€€€€€€€ Trwałš ponadto zasługš tego okresu jest sku- teczne i jasne uporzšdkowanie składni. Przeważa w niej hipotaksa (zwišzek dwu członów składnio- wych, z których jeden jest zależny od drugiego), co porzšdkowało, a przynajmniej otworzyło drogę do uporzšdkowania nieskładnych parataktycz- nych, współrzęd,nych łańcuchów zdaniowych nie- literackiej polszczyzny. Być może, że w owym porzšdku syntaktycznym poddano się wzorowi ła- cińskiemu i "skażono składniš Cycerona" ten ja- kiœ prapolski tok zdaniowy. Rosnšce potrzeby ję- zyka pisanego wymagały szybkiej, a skutecznej recepty zapewniajšcej jasny i zrozumiały tok zda- niowy. Niewštpliwy dorobek stanowiło wykształcenie syntaktyczne zdania. Próby liczbowe wskazujš, że stopień rozwinięcia zdań złożonych był rzeczy- wiœcie wysoki. W prozie, w zdaniu złożonym pod- rzędnie, obserwujemy œrednio ponad cztery czło- ny, a nierzadkie sš i układy siedmioczłonowe. Po- dobnie liczba tak zwanych pięter, więc kolejnych zależnoœci zdań podrzędnych od siebie, wynosi œrednio 2,53, gdy w prozie renesansowej 2,59-2,65. podobnie ma się rzecz ze zdaniami złożonymi pod- rzędnie a rozerwanymi, więc z konstrukcjš rów- nież doœć "zintelektualizowanš" (gdy orzeczenie od podmiotu jest oddzielone zdaniami podrzęd- nymi). W sumie powiedzieć można, że sprawnoœć syntaktyczna wypracowana przez pisarzy wieku XV wystarczała całkowicie wczesnej prozie rene- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€526  sansowej, więcej nawet, służyła za wzorzec ko- rektorom takim, jak Jan Sandecki (Malecki), któ- rzy ksišżce polskiej nadali na wiele lat utrwa- lonš formę językowš. "Język piœmienny z prze- łomu XIII i XIV wieku był istotnym zawišzkiem naszego języka literackiego", a dialekty literackie XIV i XV wieku trafiały do utworów pisanych €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€różnego czasu, podchwytywane przez romantyków i przez powieœć historycznš XIX wieku. Œwia- dectwem dojrzałoœci i sprawnoœci językowej da- wnej prozy stało się to, że potrafiła spełniać wa- runki i potrzeby tak złożonych stylistycznie utwo- rów, jak: Anhelli, Księgi pielgrzymstwa i narodu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€polskiego, Puszcza Jodłowa, i wytrzymać próbę paru wieków. Bezpiecznie będzie wycofać się na stanowisko obserwacji najogólniejszej: już w XIV i XV wie- ku żywa była potencjalna gotowoœć i œwiadomoœć artystycznego, odwulgaryzowanego, niepraktyczne- go sposobu wyrażania się, a nadto żywa œwiado- moœć potrzeby kanonizowania, utrwalania, zacho- wywania pewnych form stylistycznych i leksykal- nych, przewidzianych dla okreœlonego przekazu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€językowego. Nadawano siłę pewnym wzorom wy- powiedzi i dysponowano bogactwem owych wzo- rów. Doœć było podniet twórczych, aby takie roz- maite wzory konstruować. Odnosi się to także do form wierszowych, ale przede wszystkim- do zasobu œrodków poetyckiego wyrażania. Czciciele muz łacińskich Obok tekstów polskich mamy cišg łaciński, który w XIV i XV wieku trudno nazwać obco- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€języcznym, ale nie potrafimy przedstawić, poza wyjštkami, ani niemieckich, ani czeskich, ani rus- kich zabytków spisywanych na ziemiach polskich 527 i przynależnych do polskiego kręgu kulturowego. Bariera językowa była więc jednoczeœnie barierš ideowš. Teksty niemieckie sš rzadkoœciš w ręko- pisach XIV wieku, zjawiajš się dopiero od połowy XV wieku w kodeksach œlšskich. Pojedyncze wiersze czeskie przyswojone naszemu piœmiennic- twu nie układajš się w jakšœ znaczšcš całoœć. W takich dziedzinach sztuki, w których podsta- wowe narzędzia nie miały wyraŸnych cech naro- dowych, a więc w plastyce, w architekturze, także w muzyce, cechy stylistyczne, modele, rozwišza- nia - czeskie, niemieckie, nawet ruskie - doœć obficie wcielały się w nasze życie artystyczne. Piœmiennictwo natomiast miało własne siły, które broniły życie kulturowe kraju przed imitacjami i importami obcojęzycznymi. Jedyny język obcy, którym się spisuje spory €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rozdział w dziejach polskiego piœmiennictwa, jest powszechny, europejski. Nasza.produkcja w dzie- dzinie liryki łacińskiej nie przekroczy zapewne jednego procentu ogólnego dorobku literatur zachodnich. Pia dictaina (utwory pobożne)- to zaledwie trzy pracent eurapejskiego stanu posiadania: wiemy dzisiaj o 160 sekwencjach i kilkunastu hymnach skomponowanych w Polsce. A były poezjš niejako obowišzkowš, włšczonš do codziennego porzšdku brewiarzowego i mszalnego. Te krótkie utwory o wyjštkowo skomplikowanej budowie stroficznej, zawsze nieliczne, zabrzmiš czasami prawdziwš poezjš. Chętnie przyjmowano sekwencje abce, nasi przodkowie byli w nich roz- miłowani: w graduale tynieckim znalazł się naj- większy w ogóle zbiór tych œpiewów w liczbie 315, a obowišzujšcy nieco póŸniej, drukowany w roku 1532 mszał krakowski poleca ich do wy- konania 155, gdy w Europie znamy tylko jeden mszał przekraczajšcy tę liczbę. Poza sekwencjami mało liryki łacińskiej; mamy tylko dziewięć pie- 528 €€€€€€€€€€€€œni żakowskich, ironicznych, nieco prostackich, nieco zaczepnych. Pierwsi znani autorzy z XV wieku pozosta- wili nam po kilka wierszy ułożonych do œpiewu. Stanisław Ciołek (zmarły w roku 1437), zbliżony do dworu królewskiega, napisał pierwszš pochwa- łę Krakowa, skomponował udziwniony wiersz ła- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ciński na urodziny Kazimierza Jagiellończyka. Adam Œwinka (zmarły w roku 1434), poeta orygi- nalny, ułożył kilka sekwencji i dwa epitafia œwieckie. Jest to pisarz œwiadomy swoich narzę- dzi, wykwintny w wysławieniu, ciekawy w wier- szowaniu: posługuje się œredniowiecznym heksa- metrem, ale beziloczasowym i bezrymowym, w którym akcenty rozkłada w zależnoœci od dy- namicznych akcentów słów. Była to ostateczna konsekwencja formalna tej miary wierszowej. Na- leży jeszcze wspomnieć Jana Łodzię z Kępy, auto- ra szeœciu niezłych sekwencji, oraz Jana i Mar- cina ze Słupcy. Wydarzenia polityczne nie zajęły wielu po- etów piszšcych po łacinie: mamy jeden zgrabny wiersz o Grunwaldzie, jeden o klęsce warneńskiej, jeden o wójcie Albercie. Mało w tej poezji o spra- wach kraju, więcej a postaciach. Warto przypo- mnieć tren na œmierć Andrzeja Odrowšża, swoistš próbę interwencji w opinii publicznej, a także €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dialog o Zbigniewie Oleœnickim - heksametrem wyłożonš pochwałę i obronę polityki tego dostoj- nika. W tej szczupłej serii zwraca uwagę wierszo- wana tragedia o Piotrze Włoœcie. Drobiazgowo opisane wypadki zwišzane z klęskš palatyna, z jego oœlepieniem i przegrana księcia Władysła- wa, uwielbienie dla fundatora klasztoru œw. Wincentego na Ołbinie, próba ujęcia jego przegra- nej jako martyrologii, patriotyzm lokalny i naro- dowy, romansowy styl opowiadania, składajš się na jedyny właœciwie u nas niby-epos rycerski, ja- 529 kiego nie doczekał się ani Chrobry, ani Kazimierz Wielki. Ale wiemy, że piętnastowieczny pisarz posłużył się tu wzorem jeszcze z XII wieku, i wcielił nawet znaczne ustępy z dzieła poprzed- nika. Chwałę i pamięć nie tylko w literaturze zdo- był Grzegorz z Sanoka, którego dzieło życia ucz- cił Kallimach obszernš biografiš, gdzie złożono hołd po raz pierwszy nie orężowi, ale umysło- woœci i osobowoœci człowieka. Człowiek to był zresztš niezwyczajnej miary, pierwszy œwiadomy przedstawiciel renesansowej myœli i formy lite- rackiej. Na swoim dworze w Dunajowie pod Lwo- wem przyjšł w 1470 roku innego prekursora Od- rodzenia w Polsce, Kallimacha, który skompono- wał u nas kilkadziesišt elegii i epitafiów, traktat o retoryce, przemyœlał kilka tomików prozy. Kal- limach stanšł w ten sposób obok kilkunastu in- nych przybyszów gromadzšcych się przy uniwer- sytecie krakowskim, którego kanclerz starał się narzucić obowišzek powoływania tyluż wykła- dowców obcych, ilu miejscowych. Przenieœmy teraz uwagę na piszšcych-kopis- tów, piszšcych-uczonych, studiujšcych i zbierajš- cych literaturę pięknš. Znajamoœć dorobku euro- pejskiego, zakwalifikowanie do skopiowania wy- branego utworu, przeniesienie go do rękopisu powstałego w Polsce, zatem udostępnienie go w kraju - ma także charakter aktu kulturo- twórczego. Już z wieku XIV pozostało kilkanaœcie ciekawych kopiariuszy literackich, w których na pierwszym miejscu znalazły się popularne kom- pendia, kompilacje, padręczniki retoryczne i epi- stolograficzne, zbiory sentencji. Połowa wieku XV przyniosła kilkadziesišt ksišg rękopiœmiennych o interesujšcej zawartoœci poetyckiej. Na czele stanšł Owidiusz ze swymi mistiami i anores, Wergili, nieco Horacego, potem Persjusz, Klaudia- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€530 nus, trafiajš się Petrarka i Eneasz Sylwiusz, a więc także humaniœci ostatniej doby. Z tych importów przypomnę jednš grupę, mianowicie rodzaj dramatyczny. Już w wieku XIV, a potem zwłaszcza w latach 1440-1460, kopiowano u nas czternaœcie razy komedie elegijne: o Pam- filu, sprawnym uwadzicielu, o Amfitrionie, a ra- czej o jego słudze, sprytnym wysłanniku zako- chanego. Najpierw przejmowano je jako wzorce metru elegijnego i dialogu; być może, że w dru- giej połowie wieku XV traktowano jako utwory teatralne i nawet grywano. Cytaty z nich rozrzu- cane sš po marginesach różnych rękopisów, były więc w obiegu jak piosenki. Swoistš kontynuację tego gatunku stanowiła komedia humanistyczna, przenoszona do polskich rękopisów. Piœmiennictwo nieliterackie, nawet traktaty, podporzšdkowywa- no niekiedy wzorom artystycznym, najczęœciej re- toryce. Niektóre fragmenty prac Jakuba z Para- dyża majš indywidualny wyraz i walor estetycmy. Twórczoœć kronikarzy i historyków, mniej bo- gata niżby się można było spodziewać, przyniosła także sporo dobrej literatury. Po Kronice wielko- polskiej, w której historyka literatury intereso- wać by mogła technika kompilacji, po raczej su- chych, choć informujšcych kronikach Ksišżšt pol- skich i Polsko-Œlšskiej, pochwalić można dwóch znakomitych autorów: Janka z Czarnkowa, który umiał nadać swemu pisarstwu żywoœć i bezpo- œrednioœć, ton liryczny i osobisty, oraz Jana Dłu- gosza, nieporównywalnego z nikim, także z histo- ryków zachodnich, który spisał całe partie, zwła- szcza w An,nales, językiem zgoła literackim. Obraz wydarzeń, rozłożenie akcentów komentarza autor- skiego, wprowadzenie drobnych szczegółów-re- alióW, rzekomych przemówień - oto tworzywo romansowe, jakim posługuje się swobodnie, choć może nie zawsze œwiadomie. Najciekawsze jest 531 dla badacza przeœledzenie jak warunkujš się wza- jemnie dwie siły organizujšce tekst: wiernoœć ze- branym i sprawdzonym informacjom oraz model literacki, którym bywał najczęœciej Liwiusz. Sztukę retoryczno-kazmodziejskš zawierajš pokaŸne zbiory kodeksów jeszcze do dziœ nie w pełni zinwentaryzowanych. Jest to liczšc fo- liami najpojemniejszy zabytek piœmienniczy opi- sywanego okresu, niestety nierównej wartoœci. Po dwóch, jakże cennych przedsięwzięciach z XIV i poczštku XV wieku, po Kazaniach œwiętokrzy- skich i Kazaniach gnieŸnieńskich niknie język polski, wróci dopiero w połowie XVI wieku jako drukowane postylle i kazania protestanckie, po- tem katolickie. Przez półtora prawie wieku nawet kazania dla ludu pisano po łacinie, a kazano po polsku, jak œwiadczš o tym zapiski i tysišce glos. Mieliœmy więc do czynienia ze specjalnym wypad- kiem dzieł dwujęzycznych, w których tekst prze- znaczony dla Polaków zawierał się potencjalnie w sformułowaniu łacińskim. Być może, że pewnš liczbę rękopisów pol- skich, zwłaszcza zawierajšcych przekład Nowego i Starego Testamentu , a może także i kazań, ho- milii, zniszćzono w czasie ruchów prohusyckich. Były też racje przemawiajšce za pisaniem po łaci- nie; oczywiœcie w języku łacińskim układał kaza- nia akademickie Stanisław ze Skalmierza, tak brzmiały mowy na wydziale teologicznym, także kazania dla zakonników, a w połowie XV wieku władze koœcielne zalecajš, aby inaczej mówić ka- zania do ludzi uczonych, inaczej do nieuczonych (aliter doctis, aliter indoctis praedicatur). Gdy po- dejmowano obszerne cykle, co najmniej 54 kazań de tempore, to zmaczy na kolejne niedziele całego roku, oraz o œwiętych de sanctis - również kil- kadziesišt kazań, to spisanie ich po polsku byłoby równozmaczme z rezygnacjš z czytelnika poza gra- €€€€€€€€€€€€532 nicami Polski, nie wspominajšc już o oporach i wštpliwej aprobacie zwierzchników duchownych i zakonnych. Sama mechanika powstawania mów poucza- jšcych prowadziła do Ÿródeł łacińskich, z nich bo- wiem brano temat, komentarz, ilustracje, termino- logię. Aż do czasów Skargi nie przekroczono tego punktu krytycznego, kiedy liczba i jakoœć wzorów polskich mogła już wystarczyć kaznodziei. Na liœcie kaznodziejów umieœcić wypada naj- przód Peregryna z Opola (zmarł po roku 1333), prowincjała dominikanów polskich, jak się zdaje, Polaka, więcej kompilatora niż twórcę oryginal- nego. Do jego 70 kazań de sanctis, zachowanych w rękopisie gnieŸnieńskim, anonim dołšczył 10 kazań polskich, z których 2 sš przekładami z Pe- regryna; w ten sposób powstały wspomniane po- wyżej polskie Kazania gnieŸnieńskie. Peregryn był dobrze znany w Polsce, jak œwiadczy 25 za- chowanych tu rękopisów, a także w Czechach Bawarii, Austrii i Szwajcarii; w Monachium prze- chowuje się 50 jego rękopisów. W wieku XIV każe w Polsce Hieronim z Pragi, potem Mikołaj Wigand, Niemiec - piszšcy w Przemyœlu. W ciš- gu XV wieku działa spory poczet doskonałych oratorów, jak znany także zagranicš Mikołaj z Błonia, jak Łukasz z KoŸmina, jak Jan z Lu- dziska, mówca wykwintny, znajšcy już Cycerona, czy wreszcie Paweł z Zatora, wsławiony kaza- niem na pogrzebie Władysława Jagiełły, powo- łany na kazalnicę katedralnš w Krakowie specjal- nie do wygłaszania nauk w języku polskim, jak zastrzegała to fundacja. Kazania przynosiły słuchaczom obserwacje i dowodzenia, czasem jałowe, nierzadko ciekawe ale i obrazy życia, narzekania na gusła, na nie- sprawiedliwoœć i wyzysk poddanych, refleksje nad słoWnictwem polskim. Poprzez kazania, gdzie 533 znajdowano zawsze miejsce na przykłady budu- jšce lub odstraszajšce, trafiło też do nas sporo dobrej literatury obcej, sporo wštków narracyj- nych czerpanych z apokryfów i legend, a także z bajek Ezopa. Przerabiano lub cytowano słyn- nych homiliarystów i hagiografów (Mikołaja de Lyra, Jakuba de Voragine), ale także Petrarkę. Dla wygody kaznodziejów w kodeksach dopisy- wano tysišce glos słownikowych, aby ułatwić szybki przekład tekstu łacińskiego na polski. Po- rzšdkujšc glosy można się przekonać, jak szerokie było pole leksykalne polszczyzny w XV wieku. Ten sam słownik obowišzywał we wszystkich zie- miach - co znowu daje pole do domysłów i py- tań: jakimi to sposobami ujednolicono termino- logię polskš od Przemyœla po Gniezno? "Rozjednanie i jednoœć" Od podziału dzielnicowego ku pełnemu zjed- noczeniu - od "rozjednania" do "jednoœci", aby użyć tu œredniowieczmej polszczyzny, wiodła mo- zolna droga. Na tle wielkich wydarzeń okresu, literatura polska wydaje się wyjštkowo statyczna, choć zróżnicowana zarazem. Ale jest też wyjštko- wo odporna co nie jest ani jej biernoœciš, ani słaboœciš. Wykazuje swoistš jednolitoœć. Piœmien- nictwo to stało się wykładnikiem odrębnoœci naro- dowej, nie przyjmowało pochopnie obcych "syste- mów literackich", gatunków, tekstów, manier sty- listycznych lub grup leksykalnych. To, co na przykład wystšpiło w życiu praktycznym, germa- nizowanie słownika rzemieœlniczego, było nie do pamyœlenia w polskich dialektach kulturalnych. Złożonš konstrukcję potrzeb życiowych wy- pełniano powoli, jakby ostrożnie i z namysłem, odpowiednimi treœciami literackimi. Utwory prze- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€534 kazane z przeszłoœci pielęgnowano starannie, nie rugowano ich byle nowinkami. Tak trwała Boga- rodzica jako carnen patrium (pieœń ojczysta) co najmniej dwa wieki; w ten sposób zachowywano nie naruszone przez trzysta lat dramaty liturgicz- ne. W sztuce kaznodziejskiej czekano niejako na zgromadzenie zasobu narzędzi stylistycznych i ję- zykowych, aby w latach trzydziestych i czter- dziestych XV wieku własnymi piórami zapełnić kodeksy łacińskie. Kultura piœmiennicza tych cza- sów była wielonurtowa. Składajš się na niš pa- sma zjawisk biegnšcych równolegle, a każde z nich ma swoje ważne daty, własne bodŸce, opo- ry i sukcesy. Proponuję rozróżnić trzy okresy, które znacz- nie się od siebie różniš. Okres pierwszy, to wiek XIV i pierwsza ćwierć wieku XV, kiedy kazania Peregryna z Opola rozchodzš się po całej Europie œrodkowej, gdy tłumaczy się Psauterz, układa sek- wencje i skomplikowane strofy polskich pieœni, a Janko z Czarnkowa spisuje pamiętnikarski obraz swoich czasów. Język literatury formuje się w uroczystej, nieco przyciężkiej składni, po- sługujšc się koœcielno-biblijnym zasobem leksy- kalnym. Drugi okres, to lata 1430-1513, w których wystšpił liczny poczet kaznodziejów, mówców, poetów łacińskich znanych i anonimów, prozai- ków o wielkim rozmachu, aby przypomnieć twór- czoœć Długosza i nieznanego nam z imienia mi- strzowskiego "redaktora" rozmyœlania przemy- skiego. Liczba zabytków polskich wzrosła gwał- townie, wypełniła różne pola tematyczne. Język wykształcił formy koniugacyjne i deklinacyjne, uproœcił zwroty, wywołał pojawienie się zróżnico- wanych stylizacji: hieratycznej, lirycmej, ironicz- nej. Wzmaga się w kopiariuszach liczba przepisy- wanych tekstów literatury antycznej i humani- 535 stycznej, a kurczy się miejsce kompendiów typowo œredniowiecznych. Zbliżamy się do daty ufundo- wania w Krakowie nowych katedr na wydziale artium i w kolegium mniejszym (1449), kiedy wy- kładanie autorów rzymskich stało się obowišz- kiem Akademii. Polski czytelnik oœwiecony ma już Owidiusza, Wergilego, Persjusza, Klaudiana, Terencjusza, Tibulla, Prapercjusza, Bokacjusza i Petrarkę. Trzeci okres otworzył wynalazek druku, któ- ry wywałał daleko idšce przekształcenia w ukła- dzie zależnoœci literackich, znaczonych hasłami ta- kimi, jak poetycki obraz œwiata, Ÿródła literackie, tendencje społeczne i polityczne, funkcje słowa pi- sanego. Na gruncie polskim wolno proponować datę druku pierwszej ksišżki o masowym prze- znaczeniu Raj duszny z roku 1513, jako znak tej nowej rzeczywistoœci. Ponieważ zaœ pastawy sty- lowe wykorzystywano umiejętnie jeszcze co naj- mniej lat trzydzieœci, lata 1513-1543 cechuje to, co nazwać się godzi owocowaniem œredniowiecza. Narzędzia wykształcone przez kilka wieków uprawy literackiej przetrwały dłużej niż treœci. Oto Biernat z Lublina używa wyłšcznie starego oœmiozgłoskowca, układa swoje laickie przekłady w dawnej strofie hymnicznej. Mikołaj Rej przej- mie formę moralitetu katolickiego, aby w Kupcu pognębić papistów, a starym wierszem wypełnia setki kart swoich ksišżek. Jeszcze Jan Kochanow- ski spłaci dań wiekom poprzednim, zachowa ty- powo œredniowiecznš dwudzielnoœć wiersza polskie- go i doprowadzi do końca wypracowany w XV wieku rym oraz izosylabicznoœć. Na tej podstawie zbuduje on jakże doskonałš normę metrycznš i poetyckš, obowišzujšcš do czasu romantyków. Wskazywałem wyżej, jak zastanawiajšco mało jest zabytków œredniowiecznych w stosunku do liczby gatunków literackich. A może owe poje- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€536 dyncze okazy to przekłady? Nie znalazło się je- dnak domniemanych oryginałów, a zresztš takie przekłady byłyby nie do wykonania bez wypracowanych narzędzi językowo-stylistycz- nych. Za każdym zachowanym zabytkiem stał cały warsztat literacki, a sprawš bezspornš jest to, że już w wieku XV mieliœmy ogólnopolski język li- teracki. Twórczoœć literacka była więc nieporów- nywalnie obfitsza niż zachowane do dnia dzisiej- szego jej pomniki. Bardzo trudno natomiast po- wiedzieć, jak rozwarstwione były œrodowiska twórcze i jak wyglšdała konsumpcja sztuki słowa. Innym pytaniem nasuwajšcym się badaczowi jest sprawa przeciwstawienia importów i własne- go dorobku. Przynależnoœć państwa piastowskiego do kręgu kultury latyńskiej była równoznaczna z akceptacjš wielu urzšdzeń, formuł i systemów obcego pochadzenia. Jak na tym tle rysujš się losy piœmiennictwa? U podstaw twórczoœci lite- rackiej czuje się cišgle obecnoœć dawnej rodzimej poezji. Od mistrza Wincentego po Długosza wspo- mina się o epicznych pieœniach ludowych, jeszcze w połowie wieku XVI wyczuwa się siłę dawnego modelu poetyckiego, starego wiersza zdaniowego. Zwróćmy się do poezji "odgórnej". Oczywiœ- cie, nie my stworzyliœmy formę sekwencji, jest ona dorabkiem ogólnoeuropejskim, ale Bogaro- dzica czy Żale œwiętokrzyskie wypełniły tę for- mę w sposób twórczy. Wœród rozlicznych kopii i przeróbek rozmów mistrza Polikarpa ze,œmierciš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie znajdziemy w Europie równie ekspresywnej jak wersja polska. Rozmyœlanie Przemyskie jest €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mozaikš układanš z fragmentów tłumaczeń róż- nych Ÿródeł. Autorowi udało się bodaj nie dać ani zdania od siebie, a jednoczeœnie utwór ten stał się dziełem całkowicie oryginalnym, niepowtarzal- nym w piœmiennictwie europejskim. Do przywo- żonych tekstów i narzędzi pisarze nasi mieli sto- 537 €sunek czynny; nie akademizowali, swobodnie po- dejmowali stylowe i redakcyjne reguły-wzorce. Czy praktycznoœci piœmiennictwa œrednio- wiecznego towarzyszyła wartoœć literacka? Wspo- minałem, że piœmiennictwo rozrastało się tam, gdzie skupiały je faktyczne potrzeby służby spo- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€łecznej. Wœród nowych tendencji życia religijne- go, szerzonych przez zakony żebracze, narastało kaznodziejstwo. Na zamówienie liturgii układano sekwencje, dla wiernych - polskie pieœni reli- gijne. Dzięki trosce kantora, repozyta, uczonego, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kaznodziei, którzy dysponowali księgozbiorami, za- chowały się jednak utwory tylko służebne, aktu- alnie użyteczne i potrzebne. Inne, niepraktyczne, łatwo przepadały. Dlatego mówimy z ostrożnoœciš o owej praktycznoœci dawnej poezji: dokonana w dawnych wiekach selekcja narzuca nam spoj- rzenie jednostronne. Ale to, co zachowało się, ma swoje znaczne walory. Jeżeli darujemy sobie nie- które sekwencje i pewne zbiory kazań, to trzon podstawowy ma poważnš wartoœć literackš. Mało stworzono arcydzieł i dzieł doskonałych, ale wie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€le jest utworów rzetelnie dobrych. To samo od- nosi się do przekładów, także do lektury akade- mickiej w kopiariuszach mistrzów i studentów wieku XV. Na ogół to, co było wówczas potrzeb- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ne, w pewnym sensie codzienne, okazało się w po- równawczej skali wartoœci artystycznie dobre. W ten sposób już w XV wieku utrwaliła się stała cecha dawnej polskiej literatury, która mo- dele literackie potrafiła przyporzšdkowywać bie- żšcemu życiu. €€538   11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2ef1b23d 3015d797 7c4 2f 1330 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 Marian Kutzner SZTUKA POLSKA PӏNEGO œREDNIOWIECZA Chcšc dać odpowiedŸ na pytanie, jakie in- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dywidualne i nowatorskie wartoœci reprezento- wała na tle europejskiej twórczoœci artystycznej polska sztuka gotycka, musimy spojrzeć na niš głównie oczyma historyka. Należy bowiem pamię- tać, że jej charakter kształtowały nie tylko od- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€powiednie wzorce etyczno-formalne, lecz prze- de wszystkim była ona zjawiskiem społecznym, w którym znajdowały odbicie ambicje i marze- nia wszystkich ludzi owej epoki. Nacisk rzeczy- wistoœci nie ograniczał się wyłšcznie do wpływu na wybór okreœlonych tematów i treœci, ale ró- wnież formował œwiat wyobraŸni artysty i jego warsztat formalny. Doœwiadczenie osobiste twór- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cy, decydujšce o dojrzałoœci wyboru treœci i for- my dla tworzonego dzieła, było œwiadomie lub podœwiadomie motywowane zewnętrznymi, poza- artystycznymi czynnikami. Przykładem może być to, że choć liczni artyœci pracujšcy wówczas w Polsce pochodzili z odległych krajów, to nie ma my tu ani francuskiej katedry, ani obrazu re- alizowanego dokładnie według wzoru malarstwa 539 €€€€€€€€€€€€€€€włoskiego trecenta, ani niderlandzkiego albo no- rymberskiego ołtarza szafiastego. Wzory te przy- noszone do Polski artyœci œwiadomie transpono- wali tak, aby mogły odzwierciedlać ówczesnš rze- czywistoœć naszego narodu. Ale warunki ekonomiczne, przeobrażenia spo- łeczne i perturbacje polityczme całego narodu nie były czynnikami bezpoœrednio kształtujšcymi œwiat wyobraŸni twórców póŸnoœredniowiecznych. Oddziaływały one poœrednio, mianowicie na tę mało uchwytnš atmosferę, którš za przykładem francuskim nazywamy dziœ mentalnoœciš epold, a ta z kolei już bezpoœrednio formowała kulturę, i tym samym sztukę. Na œwiatopoglšd ówczesny składały się szeroko pojęte motywacje społeczno- -ideologiczne, które w XIII-XV wieku cechawał szczególnie w Polsce znaczny dynamizm. PóŸne œredniowiecze, jak wiemy, było okresem ostatecz- nego samookreœlenia naradu polskiego oraz jego wyjœcia jako samodzielnego partnera na europej- skš arenę dziejowš. W tych warunkach sztuka, łšcznie z całš kulturš musiała przejœć przeobra- żenia, które wypadnie nam nazwać krystalizowa- niem się własnego narodowego oblicza artystyczne- go. Było ono z natury rzeczy ograniczone, gdyż międzynarodowy charakter ówczesnej sztuki eu- ropejskiej pozwalał na wytwarzanie jedynie regio- nalnej mutacji. Niemniej dostrzeżenie tego kolo- rytu lokalnego może być istotne dla okreœlenia rodowodu narodowej sztuki polskiej. Przede wszystkim musimy sobie uœwiadamić, jakimi kanałami przepływały pršdy społeczno-ide- owe kształtujšce oblicze sztuki tej epoki. Należy zdać sobie sprawę, że predyspozycje osobowe ów- czesnego artysty, uzasadnione jego konstrukcjš psychologicznš i doœwiadczeniem twórczym, znaj- dowały wówczas bardzo ograniczone możliwoœci wyrazu. Z jednej strony system organizacji ar- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€540 tystów zgrupowanych w warsztaty i rzemieœlni- cze cechy miejskie ograniczał ich indywidualnoœć i skłaniał do kopiowania ustalonych tradycjš wzo- rów. Z drugiej strony byli oni uzależnieni od zle- ceniodawców i protektorów, którzy często narzu- cali kształt dzieła i ingerowali w proces twórczy. Istnienie kanonów oraz wzorców artystycznych uzasadnionych przepisami dogmatycmymi i litur- gicznymi, a także zasadami społecznego podziału €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€na stany (na przykład inne zamki buduje król lub biskup i rycerze), nie sprzyjały rozwojowi oso- bowoœci twórcy. W tych warunkach jego decyzja sprowadzała się często do wyboru reguły formal- no-stylistycznej - okreœlonej doœwiadczeniem €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i genealogiš artystycmš wykonawcy - pozwala- jšc na mniej lub bardziej precyzyjne i subtelne wyrażenie narzuconego przez zleceniodawcę za- mysłu. Aktualizacja treœci przeprowadzana na życze- nie fundatora warunkowała pawstawanie dzieł sztuki, które były nosicielami treœci politycznych lub ideowych. Wiele zabytków uznanych dziœ przez nas wyłšcznie za obiekty zwišzane z kultem religijnym, miało wówczas charakter pomników bardzo aktualnych idei œwieckich. Musimy ró- wnież pamiętać, że artysta był zależny od grupy społecznej, na której usługach pracował. W zwišz- ku z czym często nawet niezamierzenie stawał się rzecznikiem idei, poglšdów i potrzeb agitacyjnych swych odbiorców oraz protektorów. Transforma- cja œwiadamoœci artysty odbywała się nie tylko w jego podœwiadomoœci i nie tylko bywała kształ- towana jego ambicjami. Niekiedy program działa- nia narzucano mu, co wywoływało konflikty, prowadzšc do separacji twórcy od społeczeństwa. W ten sposób spoglšdamy na zabytek z tam- tej epoki jako na spójnš, zwartš strukturę złożo- nš z warstw- formalno-stylistycznej - kształto- 541 wanej w poważnej mierze prZez indywidualnoœć artysty - i z owej warstwy ideowo-agitacyjnej, która była wyrazem intencji zleceniodawcy i spo- łecznej œwiadomoœci wykonawcy. Spięcie tych dwu, czasami sprzecznych, lub uzupełniajšcych się struktur nadawało w ostateczmoœci dziełu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sztuki okreœlony charakter. Warstwa ideowo-agitacyjna dzieła sztuki wy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€daje się być najbardziej adekwatna do zmiennej rzeczywistoœci ówczesnej i najlepiej jš odbija. Stšd chcšc okreœlić narodowy charakter naszej sztuki póŸnoœredniowiecznej, musimy w pierwszej kolej- noœci odszukiwać w zabytkach tę właœnie warstwę, choć przesunięcie na dalszy plan warstwy formal- no-stylistycznej uszkadza spójnš strukturę dzieła sztuki. Zabieg ten jest jednak konieczny, , aby €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€najłatwiej i najproœciej uzyskać odpowiedŸ na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pytanie postawione na wstępie. Stosujšc tę meto- dę lepiej zrozumiemy wymiar sztuki polskiej wi- dzianej na tle kultury zachodnioeuropejskiej, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€a szczególnie państw sšsiednich (Czech, Węgier, Austrii, wschodnich Niemiec), z którymi wówczas łšczyły jš więzy współzależnoœci natury formal- nej i stylistycznej. Dla wydobycia zwišZku zachodzšcego między sztukš i rozwojem rzeczywistoœci narodowej, przyjmujemy podział na etapy odpowiadajšce epo- kom historycznym. Możemy wydzielić cztery za- sadnicze okresy: lata 1250-1320 - okres państwa dzielnicowego; epoka hegemonii sztuki dworów ksišżęcych i Koœcioła; lata 1320-1370 - okres zjednoczonego państwa polskiego; epoka sztuki dworu ostatnich Piastów; lata 1370-1450 - okres rzšdów króla i oligarchii; epoka póŸnej sztuki €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dworskiej; lata 1450-1525 - okres państwa sta- nowego; epoka hegemonii sztuki mieszczańsko-ry- cerskiej. Sztuka dworska i koœcielna księstw dzielnicowych Połowa wieku XIII stanowi w historii sztuki polskiej wyraŸnš cezurę chronologicznš. Składajš się na to dwa zjawiska, a mianowicie: zanik sztu- ki romańskiej i poczštek gotyckiej, oraz nagły wzrost liczby fundacji artystycznych. Majš one niewštpliwie uzasadnienie w zmianach, jakie za- chodziły w ówczesnej strukturze politycznej, spo- łećznej i gospodarczej. Gdy w epoce romańskiej spotykaliœmy się wyłšcznie z mecenatem królew- skim, a póŸniej ksišżęcym, któremu poczšwszy od XII wieku zaczynajš nieœmiało wtórować inicjaty- wy artystyczne wysokich urzędników ksišżęcych (palatynów) i biskupów, tak teraz inspiratorami stajš się również liczni przedstawiciele rycerstwa, a póŸniej także i mieszczaństwa. Główny nurt roz- woju ówczesnej sztuki wišże się niemniej nadal z dworami ksišżęcymi oraz biskupimi. Drugim ważnym zjawiskiem jest zanik w dru- giej połowie XIII wieku wiodšcej roli klasztorów w popieraniu rozwoju sztuki. Liczne ówczesne do- kumenty informujš nas, iż na ziemiach polskich pojawiajš się luŸne, wędrowne warsztaty budo- wlane, oraz rzemieœlnicy specjalnie sprowadzani do okreœlonych realizacji. Mistrzowie tych zespo- łów sš często ludŸmi zwišzanymi bardzo silnie z dworami ksišżęcymi. Przykładowo można wy- mienić mistrza Jakuba z dworu księcia Henryka Brodatego, mistrza Wilanda zwišzanego z księ- ciem Henrykiem IV Probusem i mistrza Gerharda budowniczego Tomasza II. Widzimy więc jak z jednej strony roœnie ranga społeczna artystów, a z drugiej, jak ksišżęta zaczynajš stopniowo tworzyć swe własne oœrodki twórcze, które rea- lizujšc koncepcje artystyczne niezależne od kla- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€sztorów, zbudujš podstawy pod nowš kulturę artystycznš - nazywanš przez nas gotyckš. Zja- 543 wisko to jest analogiczne do ewolucji, jakš wów- czas obserwujemy w całej Europie. Z drugiej jednak strony należy pamiętać, iż œwiadomoœć artystycma ówczesnych ksišżšt pol- skich, biskupów oraz rycerzy dopiero zaczynała się kształtować. Najżywsze wówczas kontakty artystycme z Zachodem łšczyły mimo wszystko nadal klasztory, stšd też nurt sztuki ksišżęcej jest często bliski i zależny od charakteru twór- czoœci zakonnej, i to nierzadko tradycyjnej. Z te- go też powodu polska sztuka gotycka, czerpišc z ówczesnego skarbca wzorów sztuki europejskiej, tworzy dzieła łšczšce cechy.nowatorskie z trady- cyjnymi, co stworzyło swoisty koloryt naszej pro- dukcji artystycznej, który zbliża jš do ogólnego charakteru sztuki œrodkowoeuropejskiej i oddala od wzorów sztuki Francji czy zachodnich Niemiec. Trzynastowieczne dzieła sztuki powstałe z in- spiracji ksišżęcej sš bardzo różnorodne. Obok licznych zamków (Racibórz, Opole, Głogów, Po- znań, Chęciny) widać tu również koœcioły kole- giackie (Głagów, koœciół Œw. Krzyża we Wrocła- wiu), parafialne (Grodków, Oława, Œwidnica, Opo- le - koœciół Œw. Krzyża itp.), wiejskie (Tymowa, Moœcisko, Kiełczyny, Ciernie i Prusy na Œlšsku), a także klasztorne (na przykład Rudy, Henryków, Jemielnica - cystersów). Sš to najczęœciej bu- dowle o bardzo wysokiej klasie artystyćmej, za- wierajšce bardzo bogaty program wyrazowy. Mimo że przeważajš w nich obiekty sakralne, wyrażały one jednak swš architekturš i dekoracjš bardzo aktualne treœci laickie. Przykładowo: koœ- ciół Œw. Krzyża we Wrocławiu, budowany w la- tach 1288-1295, swe powstanie wišzał z dšże- niem księcia Henryka IV Probusa do uzyskania korony królewskiej. W poczštku XIV wieku następcy księcia (zmarłego w roku 1290) wznieœli dla niego w tejże 544 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œwištyni iœcie królewski grobowiec, w którym wykorzystano francuskie wzorce królewskich na- grobków Kapetyngów. W ten sposób starano się niejako zaakcentować prawne racje Henryka IV do korony królewskiej, co znalazło również wy- raz w znakach heraldycznych zdobišcych ten mo- nument. Stale żywa na Œlšsku idea zjednoczenia Królestwa Polskiego oraz chęć demonstracji su- werennoœci władzy przez œlšskich ksišżšt piastow- skiej spowoduje, że wzór królewskiego grobowca Henryka IV Probusa odezwie się w monumentach grobowych jego następców, jak na przykład Bol- ka I w Krzeszowie, Henryka ziębickiego w Hen- rykowie, Henryka żagańskiego w Żaganiu, po- wstałych w pierwszej połowie XIV wieku. W końcu XIII wieku pojawił się również na Œlšsku - w kolegiacie głogowskiej - zupełnie wy- jštkowy model upamiętnienia zmarłych. W prez- biterium koœcioła ustawiono ponadnaturalnej €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wielkoœci figury księcia Konrada I głogowskiego €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i jego żony Salomei. Jest to echo koncepcji sanktuarium grobowego margrabiów miœnieńskich w zachodnim chórze katedry maumsburskiej lub €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cesarzy w chórze koœcioła w Nordhausen w Tu- ryngii. Najwspanialszym pomnikiem komemoracyj- nym, jaki został wzniesiony w tym czasie na zie- miach polskich (1311-1329), jest ksišżęca kaplica przy koœciele cysterskim w Lubišżu. Wzniósł jš architekt pochodzšcy niewštpliwie z zachodnich Niemiec, dla księcia Bolesława legnickiego. Jest to budowla na planie "treflowym". W skrzyżowa- niu naw - w centrum wnętrza, stał sarkofagowy grobowiec fundatora. Z programem sepulkralnym wišże się również jej wystrój rzeŸbiarski konsol skIepiennych, ilustrujšcych walkę dobrego ze złym i wiecznš siłę zmartwychpowstania. Zworniki ksišżę polecił ozdobić swymi znakami heraldycz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€545 nymi, wykonanymi w oparciu o jego pieczęć. Po- dobnie rozbudowany program wyrazowy majš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ksišżęce fundacje na rzecz œwištyń parafialnych. Doskonałym przykładem mogš być koœcioły w Grodkowie lub w Oławie, które stanowiš na tle innych współczesnych œlšskich,;miejskich" za- bytków architektonicznych zjawisko wyjštkowe. Jedynym realnym konkurentem dla artystycz- nych poczynań ksišżšt był wówczas mecenat bi- skupi i wyższej hierarchii koœcielnej. Warto zwró- cić uwagę na liczne koœciółki wiejskie, powstałe z fundacji biskupów, reprezentujšce wysokš kla- sę artystycznš oraz interesujšce treœci wyrazowe. Przykładem może być œwištynia w Starym Zam- ku pod Wrocławiem, zawdzięczajšca swe powsta- nie biskupowi Tomaszowi I. Biskup, jeden z naj- aktywniejszych inicjatorów kanonizacji œw. Sta- nisława, inspiruje umieszczenie w tympanonie tegoż koœcioła rzeŸbiarskiej sceny cudownego strze- żenia przez ptaki relikwi po zamordowanym œwię- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€tym. Jak wiadomo, scena ta była symbolicznš metaforš, agitujšcš do zjednoczenia kraju roz- drobnionego przez podziały. Biskup Tomasz kończšc budowę chóru swej katedry wzbogaca pierwotny projekt "zakonno- -cysterski" - nowymi treœciami. Wyposaża bu- dowlę w wystrój rzeŸbiarski: kapiteli i zworni- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ków, który swš treœciš symbolicznš zbliża jš do ówczesnych wzorców katedralnych. Próba re- cepcji zachodnioeuropejskich wzorów gotyckich najlepiej uwidocznia się w poznańskiej budowli katedralnej, realizowanej już po połowie XIII wie- ku przez biskupa Boguchwała. Wybudowano wów- czas tylko częœć prezbiterialnš (znanš nam dziœ z nikłych fragmentów), którš zaopatrzono w am- bit z kaplicami. Jest to klasycmy schemat fran- cuskiej katedry królewskiej. Budowla poznańska stała się najdalej na wschód wysuniętym przykła- €€€€€€€€€€€€€€€€€546 dem recepcji "nowoczesnego" katedralnego wzo- ru. Podjęcie tego modelu było niewštpliwie za- sługš fundatora, który znajšc osobiœcie œrodowi- sko francuskie mógł zasugerować tę koncepcję wykonawcy. Jednakże realizatorzy tego programu pochadzšcy z terenów wschodnich Niemiec (być może z Magdeburga), nie znajšc dokładnie œro- dowiska francuskiego i nie rozumiejšc złożonoœci modelu katedralnega, nie w pełni urzeczywist- nili pierwotne zamierzenia zleceniodawcy. W drugiej połowie XIII wieku i po roku 1300 ' powstało na ziemiach polskich wiele nowych bu- dowli klasztornych. Najaktywniejsi byli na tym polu cystersi, dominikanie, franciszkanie, joannici €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€oraz krzyżowcy. Jednakże ich twórczoœć nie nosi już cech zakonnych, co szczególnie widoczne jest w budowach cysterskich powstałych wówczas €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w Kamieńcu, Jemielnicy, Lubišżu, Pelplinie, Ko- ranowie oraz zachodnich częœciach koœciołów w Kołbaczu i Oliwie. Twórczoœć zakonna bo- wiem uległa już silnej laicyzacji. Możemy to ła- two wytłumaczyć tym, że budowę koœciałów za- konnych podejmawali dobroczyńcy, zlecajšc je warsztatom budowniczych œwieckich, a nie mni- cham i ich zakonnym mistrzam. Dzieła te noszš , raczej znamiona twórczoœci lokalnej, to znaczy €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€œlšskiej lub pomorskiej, nie zaœ cysterskiej. Wy- bijajš się na tle innej regionalnej produkcji arty- stycznej jedynie swš doskonałoœciš i bogactwem, ale zupełnie pozbawione sš większego sensu wy- razowego. Nie były one też wzorcem dla innych miejscowych budowli. Architekci kopiowali z nich jedynie pewne motywy formalne, jak na przy- kład na Pomorzu przyjęto z Pelplina wzór boga- tego sklepienia gwiaŸdzistego, na Slšsku zaœ schemat surowej, pazbawionej detalu bazyliki. Podobny charakter miała architektura œwištyń zakonów żebraczych (dominikanów i franciszka- 547  nów). Jeœli wœród zabytków z połowy XIII wieku możemy wyodrębnić jednolitš pod względem for- malnym grupę budowli dominikańskich (Sando- mierz, Kraków, Poznań, Wrocław, Sieradz), to w czasach póŸniejszych obiekty zakonne sš róż- norodne i często swe powstanie zawdzięczajš mi- strzom œwieckim. Œwištynie te również stajš się coraz prostsze i uboższe. Buduje się przeważnie sale jednonawowe, kryte stropem, przedłużone w kierunku wschodnim chórem konwentualnym. Jest rzeczš oczywistš, że ten schemat architektu- ry nie był interesujšcy dla mistrzów realizujš- cych inne koœcioły miejskie lub wiejskie. Dlatego też cała twórczoœć zakonów żebraczych jest w ogólnym obrazie artystycznym ówczesnej Pol- ski raczej zjawiskiem marginalnym. Natomiast bardziej interesujšco przedstawia się działalnoœć budowlana zwišzana z zakonnymi domami konwentów rycerskich. Na przykład w licznych œwištyniach joannickich na Œlšsku (Złotoryja, Głubczyce, Lwówek) oraz na obsza- rach Nowej Marchii (Myœlibórz, Chwaszczany, Su- lęcin) realizowano nowatorskie koncepcje archi- tektoniczne (hale), a wnętrza zdobiono wspania- łym detalem architektonicznym. W œwištyniach œlšskich joannitów pojawia się bogata rzeŸba ar- chitektoniczna, która nie stanowi wyłšcznie de- koracji wnętrza, lecz przynosi bogaty program wyobrażeniowy. Koœcioły te były również œwišty- niami miejskimi, być może dlatego budowniczo- wie far miejskich widzieli w nich odPowiednie wzory do naœladownictwa. Tak więc i to ostatnie ogniwo architektury zakonnej możemy rozpatry- wać nie tylko w kontekœcie twórczoœci klasztor- nej, lecz także jako objaw budownictwa œwiec- kiego. Fakt ten jeszcze bardziej dokumentuje za- nik w końcu XIII wieku hegemonii sztuki za- konnej, która była stopniowo wypierana przez €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€548 twórczoœć laickš. Obserwowana tutaj laicyzacja jest również cechš charakteryzujšcš przemiany, jakie zaszły w sztuce ówczesnej Europy. Hegemonii mecenatu ksišżšt i biskupów nie przełamujš również coraz liczniejsze, ale bardzo przeciętne, fundacje rycerskie. Poszczególne rody rycerskie wznoszš w swych gniazdach małe koœ- cioły, w których odnajdujemy echa warsztatów budowlanych ksišżęcych lub biskupich. Tylko w paru przypadkach można zaterminować "styl rodowy" niektórych œwištyń. Na przykład analo- giczne koœcioły budujš Pogorzelscy w Michałowie, Pogorzeli, Bierzowie, Gierszowicach, Czeskiej Wsi, Bškowie, Starym Grodkowie (powiaty Brzeg i Grodków), oraz Grzymalici w Starym Gostyniu, Głuszynie i dominikanki w Pomaniu. Sš to jed- nak z zasady budowle skromne. Ich program zwišzany z rycerskim prawem kolatorskim, ogra- nicza się do umieszczenia w œwištyni jeszcze "ro- mańskiej" empary feudalnej (Małojowice, Żabno na Œlšsku) i do przystawienia do chóru kaplicy grobowej (Głuszyna, powiat poznański, Stara Gó- ra, Dobrocin na Œlšsku). Ta przeciętnoœć ambicji artystyczmych rycer- stwa polskiego (z wyjštkiem może tylko œlšskie- go) jest wymowna na tle ogólnoeuropejskim. Wie- my dobrze, że w drugiej połowie XIII wieku fran- cuskie, angielskie, a nawet niemieckie dwory rycerskie, były żywymi oœrodkami inspiracji kul- turalnych. Nasze rycerstwo uzyskawszy dopiero od końca XIV wieku przywileje zapewniajšce mu pełnš swobodę osobistš i ekonomicznš, zacznie poważnie konkurować z mecenatem ksišżšt i Ko- œcioła. Również wyodrębniajšcy się w XIII wieku stan mieszczański nie reprezentował na polskiej arenie artystycznej jeszcze siły inicjujšcej. Na po- czštku procesu lokacji miast nie mieszczanie, lecz 549 €€€€€€ksišżęta budujš w osadach tych koœcioły farne, nad którymi mieli prawo patronatu Dokumenty Ÿródłowe mówiš nam, że mieszczanie jedynie drobnymi datkami pomagali w ich budowie. Przy- kłady "ksišżęcych" (w Grodkowie, Głogowie, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Œwidnicy, Oławie, Opolu), biskupich (w Nysie) i zakonnych (Brzeg, Lwówek, Złotoryja, Strzegom) far miejskich najlepiej dokumentujš w XIII €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€i poczštkach XIV wieku mieszczańskiego budow- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nictwa sakralnego. Jest to sytuacja typowa rów- nież dla wielu miast œrodkowoeuropejskich, a róż- nišca je od wielkich miast handlowych Zachodu. W tych okolicznoœciach trudno mówić o ist- nieniu w XIII wieku samodzielnej i oryginalnej kultury artystycznej miast. Zjawisko to wystšpi dopiero w pierwszej połowie XIV wieku na Œlšs- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ku i PomorZu Zachodnim, a w XV wieku w Mało- polsce i Wielkopolsce. To zapóŸnienie charaktery- zuje, podobnie jak brak pełnej kultury rycerskiej w XIII wieku, powolny rytm przeobrażeń polskie- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€go społeczeństwa. Widać więc jak rozbicie w XIII wieku dawnego jednolitego społeczeństwa na sta- ny nie stworzyło jeszcze odpowiedniej sytuacji, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€która decydowałaby o wielokierunkowym rozwo- ju kultury polskiej. Jednakże niezależnie od tego druga połowa XIII wieku była niewštpliwie epo.- kš, w której dokonał się krok istotny w zbliżeniu społeczeństwa polskiego do kultury zachodnio- europejskiej. Wyniki prac wykopaliskowych dowodzš, iż w czasach tych zupełnie zanikła nie tylko w gro- dach ksišżęcych, lecz również w miastach i po wsiach, dawna kultura materialna i artystyczna, oparta na tradycji przedchrzeœcijańskiej. Odtšd wyroby artystyczne codziennego użytku i ozdoby stroju oparte sš na wzorach zachodnich. Wykony- wali je często miejscowi rzemieœlnicy, co œwiad- czy, że kultura zachodnioeuropejska przestała być €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€550 już elitarnš warstewkš pokrywajšcš starš trady- cyjnš kulturę, lecz stała się dostępna dla wszyst- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€kich warstw społeczeństwa, łšcznie z kmieciami. Drugi aspekt tej samej sprawy - to przesu- nięcie się głównych centrów twórczych z Pozna- nia, Gniezna i Krakowa na Œlšsk i Pomorze Za- chodnie, gdzie najwczeœniej pojawiły się budowle gotyckie (przebudowa chóru katedry wrocławskiej - w latach 1244-1268, rozbudowa klasztoru hen- rykowskiego - po roku 1241, budowa kaplicy Œw. Jadwigi w Trzebnicy - po roku 1268, dwu- nawowy koœciół w Ziębicach - w siedemdziesiš- tych latach XIII wieku, korpus nawowy koœcioła klasztornego w Kołbaczu - do roku 1307, augu- stiański w Pyrzycach - w czwartej ćwierci XIII wieku). W tymże również okresie obserwujemy na wymienionych wyżej obszarach raptowny skok liczebny nowo wznoszanych koœciołów. Na Œlšsku możemy odnotować około 250 œwištyń muro- wanych powstałych w latach do roku 1300. Natomiast w Małapolsce znamy ich tylko 11, a w Wielkapolsce 17. Zjawisko to ma uzasadnienie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€w rytmie rozwoju osadnictwa wiejskiego (i tym samym organizacji parafialnej) oraz nowolokowa- nych miast. Obok dawnych œwištyń grodowych i targowych pojawiajš się wówczas liczne koœciały przeznaczone dla poszczególnych stałych skupisk ludzkich. W tym czasie następuje również osta- teczne nasycenie naszych ziem klasztorami. Nowe obiekty powstajš głównie w miastach. Odnosi się to nie tylko do typowo miejskich konwentów, jak €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€franciszkanów i dominikanów, lecz również do benedyktynów i cystersów. Epoka rozbicia dzielnicowego była okresem partykularyzmu ksišżšt i biskupów. Gdy jeszcze do 1240 roku obaj Henrykowie œlšscy utrzymy- wali ożywione i szerokie kontakty z różnymi 551 dworami europejskimi, a biskupi polscy aktywnie uczestniczyli w życiu całego Koœcioła, tak obecnie społeczeństwo polskie ograniczyło swe stosunki z innymi krajami. Dlatego do Polski przybywali wówczas wyłšcmie artyœci pochodzšcy z Saksonii, Turyngii, Czech, Moraw, Austrii, Marchii Bran- denburskiej i Meklemburgii. Drogi napływu ob- cych artystów do Polski biegły równolegle do linii powišzań politycznych poszczególnych ksišżšt i biskupów. Klasztory oraz rycerstwo korzystały wyłšcznie z tych kontaktów. Natomiast mieszczań- stwo polskie, którego liczni przedstawiciele odby- wali dalekie podróże handlowe, w ogóle nie spro- wadzało zagranicznych artystów. Tak więc krajobraz artystyczny ówczesnej Polski został ukształtowany wyłšcznie przez po- litykę kulturalnš ksišżšt i biskupów. Przykła- dem tego może być fakt, iż ksišżę wrocławski Henryk IV Probus, oscylujšcy w swej polityce ku Austrii i Czechom, właœnie stamtšd sprowadził budowniczych do realizacji chóru koœcioła Œw. Krzyża we Wrocławiu i koœcioła w Grodkowie. Podobnie ksišżęta głogowscy, którzy dšżyli do zbliżenia politycmego z Saksoniš i Marchiš Bran- denburskš, wykorzystujš wzorzec saski dla nekro- poli w kolegiacie głogowskiej, a marchijski dla koœcioła franciszkańskiego i parafialnego w Gło- gowie. Na poczštku XIV wieku, gdy znaczna częœć Wielkopolski była złšczona z księstwem głogow- skim, powstałe tam liczne koœcioły rycerskie (na przykład fundacji Grzymalitów) noszš piętno"sty- lu" północnoœlšskiego. Jaka jest ranga artystyczna dzieł powstałych wówczas w Polsce? Trudno byłoby je porównać z obiektami z zachodniej Europy. Dzieli je bo- wiem duża różnica poziomu artystycznego oraz programu wyrazowego. Nasze obiekty sš skrom- niejsze i formalnie uboższe. Nie wynika to je- 552 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dynie z braków naszych kontaktów z wielkimi twórczymi oœrodkami znad Sekwany i Renu, gdyż zwišzki te, chociaż sporadyczne, ale istniały, o czym œwiadczš przykłady chóru katedry po- znańskiej i nagrobka Henryka IV Probusa. Zade- cydowało o tym zafascynowanie naszych ksišżšt i biskupów kulturš dworów w Miœni, Pragi, Klo- sterneuburga, Ołomuńca, co ogranićzyło nasz kršg zainteresowań i kontaktów artystycmych do sztuki państw oœciennych, w których również powsta- wały dzieła "prowincjonalne" - w sensie za- chodnioeuropejskim. Kraje te bowiem, podobnie jak Polska, budo- wały dapiero podwaliny pod własnš twórcZoœć artystycznš. Brakowało w nich jeszcze tych sil- nych bodŸców społecznych, którymi było dla Francji i zachodnich Niemiec mieszczaństwo, silna władza królów (Francja), oraz bogatych ksišżšt i biskupów (Nadrenia). Dlatego też odmienny rytm rozwoju społeczeństw księstw œrodkowo- europejskich, wœród których znalazły się również księstwa Polski dzielnicowej, zadecydował o swo- istych losach sztuki tych terenów. Ukształtowała się tutaj w XIII wieku inna kultura artystyczna, zwana niekiedy w historii sztuki "gotykiem swoi- stym" (Sondergotik). W jego ramach znajduje się również produkcja artystyczna naszego kraju. Dlatego też pragnšc poprawnie ocenić naszš sztu- kę, należy mierzyć jš wyłšcznie miarš stosowanš do sztuki sšsiednich krajów. Dzieła powstałe w Polsce bardzo często okreœlajš również maksy- malny poziom całej sztuki œrodkowoeuropejskiej. Kultura artystyczna Polski kazimierzowskiej Dokonana roku 1320, w katedrze wawel- skiej, koronacja księcia kujawskiego - Włady- sława Łokietka - na króla Polski skierowała kraj 553 €€€€€€€€€€€nasz na nowš drogę dziejowš. Koncepcję zjedno- czenia udało się zrealizować częœciowo. Nacisk okolicznoœci wewnętrznych i zewnętrznych spra- wił, że poZa Regnum Poloniae pozostały ziemie Œlšska i Pomorza, a Ma.zawsze z Koronš połšczył tylko zwišzek lenny. Dzielnice te poszły innš drogš co dla artystycznego rozwoju młodego zjed- noczonego państwa okazało. się dotkliwe, tym bardziej iż Œlšsk i Pomorze dotychczas na tym polu przodowały. Zagrożenie zewnętrzne i opozycja wewnštrz państwa zmuszały Łokietka, a póŸniej Kazimierza Wielkiego, do podejmowania stałych wysiłków zmierzajšcych do Zachowania statusu terytorial- nego państwa i do zespolenia społeczeństwa pol- skiego wokół tronu królewskiego. Do dni dzisiej- szych zachowały się ruiny licznych zamków kazi- mierzowskich strzegšcych od zachodu i południa granicy z czeskim królestwem Luksemburgów, a od północy z państwem krzyżackim. Obronne miasta i zamki rozsiane po całej Małopolsce i Wielkopolsce miały być punktami obrony. Ruiny zamków na przykład w Olsztynie, Bobolicach, Czorsztynie, Lanckoronie, Bolesławcu, Ostrzeszo- wie, Kole, Kruszwicy, dajš nam pojęcie o wiel- koœci poczynań królewskich. Kazimierz Wielki włšczył także sztukę do sprawy reformy ustroju państwa, traktujšc jš jako pewnego rodzaju œrodek agitacji społecznej. Zjawiska, jakim było pojawienie się jakby "urzę- dowej" sztuki "królewsko-państwawej", jest w na- szym przekonaniu jednš z istotniejszych cech tego okresu. Stajšc na usługi dworu, miała ona na celu zespolenie społeczeństwa wokół tronu. W przeciwieństwie do Władysława Łokietka, który ze względu na zbyt ograniczone możliwoœci finansowe nie mógł rozwinšć na szerszš skalę me- cenatu artystycznego, jego następca, wzorujšc się 554 na dworze Luksemburgów w Pradze i Andega- wenów w Budzie, licznymi fundacjami zasłużył sobie na przydomek króla, który "zastał Polskę drewnianš a zostawił murowanš". Fundowanie licmych œwištyń miejskich, wiejskich lub kla- sztornych, zdobienie ich freskami, rzeŸbami i ob- darawywanie skarbców koœcielnych naczyniami liturgicznymi, były w pojęciu monarchy jednš z form przekonywania społeczeństwa o swojej potędze i hojnoœci. Do dziœ budowle kazimierzowskie z obszaru Małopolski potrafimy na pierwszy rzut oka wy- odrębnić z całej polskiej architektury gotyckiej. Różniš się one nie tylko swš genezš artystycznš, lecz głównie swš wyjštkowš formš wyrazu. Wznosi się bowiem z zasady ogromne koœcioły dwunawowe, na przykład fary w Niepołomicach, Wiœlicy, Szydłowie, Stopnicy. Ich wzory formalne z Czech i Austrii sš przeważnie małymi koœcio- łami lub kaplicami rycerskimi. Dlatego też na- leży domyœlać się, iż polskie œwištynie dwuna- wowe posiadały dodatkowe przeznaczenie. Być może wynikało to z chęci, jak to ostatnio wysu- nięto, dostosowania tych "królewskich" koœciołów do spełniania dodatkowej funkcji, a mianowicie, by służyły jako miejsce obrad zgromadzeń sšdo- wych i sejmików ziemskich, które, jak wiemy z póŸniejszych czasów, odbywały się również w œwištyniach - między innymi w Wiœlicy. Ta "laicyzacja" budowli sakralnych znajduje również odbicie w dekorowaniu sklepień, fasad, portali znakami fundatora i osób z jego dworu. Demonstracja znaku osobowego fundatora w dzie- łach powstałych z jego darowizny widoczna jest również w wyrobach złotniczych (kielich z Ka- lisza), we freskach (Lšd nad Wartš) i w głównych metalowych oddrzwiach katedry wawelskiej. Ten 555  motyw propagandowy jest niewštpliwie echem wzorów zachodnioeuropejskich i praskich. Na tle "królewsko-państwowych" budowli z terenu Małopolski, wyraŸnie rysuje się odręb- noœć nielicznych zabytków z Wielkopolski i Ma- zowsza, które powstały w œrodowisku nie akcep- tujšcym polityki nowego monarchy, a w każdym razie padkreœlajšcym swojš odrębnoœć. W tym to kontekœcie łatwo zrozumiemy proweniencję ówczesnych budowli poznańskich (nawy koœcioła katedralnego i miejskš farę Marii Magdaleny), oraz architekturę i po.lichramię koœcioła bożogro- bców w GnieŸnie, które sš echami œlšskich kon- cepcji artystycznych. We Włocławku, w połowie XIV wieku pojawia się kielich, dar biskupa Ma- cieja z Gułańczy, będšcy importem z państwa krzyżackiego; stšd również pochodziły wzory dla formy architektonicznej katedry włocławskiej, stanowišcej w swej ogólnej dyspozycji replikę pomysłu œwištyni biskupiej z ziem krzyżackich (Kwidzyń, a także plan katedry fromborskiej). W tym zestawieniu należy rozpatrywać także architekturę katedry gnieŸnieńskiej. Powstała ona z inicjatywy biskupa Jarosława Bogorii ze Skot- nik. Budowę rozpoczęto akoło roku 1343. Fundator, wykształcony na uniwersytecie bolońskim, dobrze znajšcy liczne miasta i dwory zachodniej Europy, narzucił budowniczemu projekt budowli opartej o schemat katedr francuskich. Wykonanie tego zamysłu powierzył być może mistrzom pochodzš- cym ze œrodkowej Europy (z Czech lub z cyster- skich warsztatów z południowych Niemiec) Wprawdzie przy realizacji tej koncepcji nie uni- knięto wielu uproszczeń i prymitywizacji pierwo- wzoru, ale nas interesuje przede wszystkim sam fakt podjęcia tego modelu. Jak wiemy, okres budowy katedry gnieŸ- nieńskiej jest epokš zmierzchu idei koœcioła ka- 556 €€€€€€tedralnego. Powraca się do niej w wyjštkowych przypadkach, i to z zasady, gdy pojawia się czyn- nik pewnej demonstracji. Traktuje się jš bo- wiem, szczególnie w œrodkowej Europie, jako pewnego rodzaju pomnik. Tak było na przykład w Pradze, gdzie Luksemburgowie inicjujš prze- budowę starej katedry Œw. Wita z myœlš o na- daniu jej charakteru œwištyni nowego arcybiskup- stwa i stolicy cesarstwa. W GnieŸnie musimy się liczyć z analogicznym uzasadnieniem przebudowy starej katedry. Arcybiskup kreœlšc plan przyszłej budowy, miał na uwadze przede wszystkim wzglšd, aby nadać katedrze charakter godny głównej œwištyni metropolii. W tej koncepcji było zawarte także wyzwanie rzucone Krakowowi. Granica demarkacyjna oddzielajšca w tym czasie dzieła sztuki wykonane w stylu "kazimie- rzowskim" od innych przebiega, można by po- wiedzieć, nie poprzez zabytki powstałe z fundacji różnych stanów, lecz obiekty zwišzane z koalicjš królewskš lub opozycjš antykrólewskš. I tak na przykład rycerstwo małopolskie buduje koœcioły w "stylu królewskim": Skotniccy w Kurzelowie i Skotnikach, Snieżkowscy w Chybicach, Michał ze Stróżysk w Stróżyskach, Œcibor ze Œciborzyc kaplicę przy koœciele augustiańskim w Krakowie, Spicymir w Piaskach Wielkich. Również mie- szczaństwo krakowskie demonstruje swš solidar- noœć z królem przez ozdobienie sali sšdowej, tak zwanej hetmańskiej, znakami królewskimi, oraz kopiujšc w swej farze styl budowli pochodzš- cych z fundacji króla. Podobnie mieszczanie No- wego Sšcza i Olkusza powtarzajš w swych œwiš- tyniach farnych wzory budowli królewskich. Z drugiej strony możemy wymienić liczne przykłady zabytków, które dowodzš, iż duchowień- stwo, rycerstwo lub mieszczaństwo wykazywało w porównaniu z XIII wiekiem znaczny wzrost 557 €€€€€€€€€€€€€€ambicji artystycznych. Œwiadczy o tym wiele obiektów sztuki sakralnej (koœcioły, naczynia li- turgiczne) ufundowanych przez przedstawicieli poszczególnych stanów. Warto również odnotować, że w okresie tym rycerstwo małopolskie, w od- różnieniu ad swych ojców, zaczyna budować za- miast prostych, funkcjonalnych wież mieszkalnych lub drewnianych gródków, obronne zamki (na przykład w Melsztynie, Rudnie, Rytrze, Nidzicy, Mirowie i Kurozwękach). Kronikarz Janko z Czarnkowa opisujšc letniš siedzibę biskupa poz- nańskiego w Cišżeniu, zachwyca się winnicami, sadami i wodospadami. . Podobnie okazale przed- stawiały się biskupie rezydencje w Bodzentynie, Iłży, Siewierzu, Żninie, Łowiczu i Racišżu. Tak więc widać, iż stany uprzywilejowane posiadały okreœlone wyobrażenie o funkcji i wyrazie ideo- wym architektury mieszkalnej. Pragnšc znaleŸć odpowiedŸ na pytanie, jaka jest ranga czternastowiecznej sztuki polskiej, mu- simy pamiętać o pozycji państwa ostatnich Pia- stów na europejskiej arenie rozgrywek politycz- nych. Poczštkowo bariera "płonšcej granicy" od- dzielała doœć ostro ówczesnš Polskę od sšsiadów. Hamowało to swobodny napływ obcych artystów do naszego kraju. Z tego też powodu koncepcje artystyczne realizowane w Krakowie stanowiły najpierw odbicie wzorów œlšskich lub moraw- skich. I tak na przykład chór katedry wawelskiej, wznoszonej przez Œlšzaka biskupa Nankera, po- wtarzał wzór staromodnej, powstałej prawie przed stu laty, katedry wrocławskiej. Podobnie nagro- bek Łokietka stanowił kopię sarkofagu księcia Henryka IV Probusa. Po roku 1350 nastšpiła polityczna stabilizacja państwa, co umożliwiło poszukiwanie wzorów artystycznych w dalszych oœrodkach twórczych. Z zachodniej Europy sprowadza się liczne wy- 558 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€roby rzemieœlnicze (relikwiarze, na przykład her- mę na relikwie œw. Zygmunta w Płocku wykonuje rzemieœlnik z Nadrenii, tłoki pieczętne dla maje- statycznej pieczęci króla i ławy sšdowniczej Kra- kowa zrobiono w oparciu o wzory francuskie) oraz księgi iluminowane (kodeksy pachodzenia francuskiego i włoskiego podarowane przez arcy- biskupa Jarosława Bogorię katedrze gnieŸnień- skiej). Przybywajš do. Polski obcy malarze. Œlady sztuki nadreńskiej odnajdujemy we freskach lšdz- kich, a włoskiej w Niepołomicach. Wzory italskie stanowiły również podstawę uformowania artys- tycznego oblicza twórcy kielicha kaliskiego. Najistotniejszym Ÿródłem impulsów artystycz- nych, które wpływały na krakowskie œrodowisko twórcze, były Praga oraz, być może, Buda. Król żywo reagował na wszystkie "nowinki", jakie pojawiały się w Pradze. Na praskich Hradcza- nach w pięćdziesištych latach XIV wieku praco- wał przy budowie katedry Œw. Wita niepospolity architekt i kamieniarz - Piotr Parler. Jego wy- obraŸnia plastyczna, rozwijajšca się w atmosfe- rze ambicji cesarza Karola IV, doprowadziła do przewartoœciowania dotychczasowych pojęć. Poja- wia się mianowicie styl, okreœlany mianem "póŸ- nego gotyku". W ramach praskich koncepcji twórczych for- mułuje się również wyjštkowe zjawisko, jakim sš kazimierzowskie koœcioły dwunawowe w Wiœlicy i Niepołomicach. Sš to bowiem budowle o jednoli- tym, scalonym wnętrzu, w którym abstrakcyjnoœć tendencji wertykalnych została zaakcentowana ogromnš strzelistoœciš proporcji i ustawionymi w "pustej" przestrzeni cienkimi słupami dŸwigajš- cymi sklepienia. Dekoracyjnie bogate sklepienie gwieŸdzisto-przeskokowe jeszcze bardziej potęguje tektonicznš irrealnoœć wnętrza. Jak bardzo były te budowle nowatorskie, niech œwiadczy fakt, iż 559 €€€€€€€€€€€€jeszcze po stu latach pomysły te powtarzano w Małapolsce, Czechach, Austrii oraz na Œlšsku, zawsze z przekonaniem, że sš one nadal "nowo- czesne". Porównajmy je również z ówczesnymi bazy- likowymi wnętrzami koœciołów krakowskich (Ma- riackiego, Bożego Ciała, augustianów i domini- kanów) oraz z halami œwištyń w Olkuszu i San- domierzu, które poprzez odtwarzanie dawnego, z poczštków XIV wieku, czesko-œlšskiego wzorca nawišzujš do przebrzmiałych już w połowie XIV wieku schematów architektury gotyku redukcyj- nego, wyrosłego z tradycji "klasztornej". Sš to wnętrza o surowej organizacji przestrzeni. Gład- kie œciany z prosto wyciętymi arkadami i otwo- , rami okiennymi, optycznie ograniczajš przestrzeń do nawy głównej. Nawy boczne przez swój pół- mrok i optycznš niedastępnoœć sš zupełnie nie wyczuwalne w głównej przestrzeni. Wydłużenie œwištyni i zanik cezury na granicy łuku tęczy stwarza wrażenie, iż wnętrza te przypominajš długie, surowe tunele. Ich bryła zewnętrzna jest również prosta. Jedynie nieliczny detal architekto- niczny, jak portale (dominikanie krakowscy, San- domierz), fiale skarp (Mariacki i augustianów w Krakowie), służki (Mariacki i Sandomierz), wy- kazujš bogatszš rzeŸbę kamiennš, pochodnš z pra- skiego warsztatu Parlera. Również pod wpływem Œlšska w obiektach tych zastosowano mieszanš technikę budowlanš, polegajšcš na użyciu do bu- dowy murów cegły, a w kamieniu wyrabiano tylko detal rzeŸbiarski i okładzinę. Dawna tra- dycja zadecydowała również o konstrukcji œwiš- tyń krakawskich. Po,lega ona na przerzuceniu cię- żaru sklepień nie przez łuki oporowe nad nawami bocmymi, lecz na przeprowadzeniu go przez skar- py i filary międzynawowe. Pomysł ten nazywamy krakowskim systemem filarowo-skarpowym. 560  Wpływ twórczoœci Piotra Parlera odnajduje- my głównie w ówczesnej plastyce kamiennej z te- renu Małopolski.Zjawisko to dokumentuje rzeŸba architektoniczna Wiœlicy, Niepołomic, Stopnicy, Sandomierza i w Radłowie,a także zworniki sali hetmańskiej na rynku krakowskim.Wykorzystanie , czeskich wzorów widać też w architekturze kró- lewskich zamków wybudowanych w Małopolsce. Natomiast wzory idšce z państwa krzyżackie- go niewštpliwie zadecydowały o kształcie zam- ków królewskich Kujaw i Wielkopolski (Krusz- wica,Koło,Ostrzeszów,Bolesławiec).Odnajduje- my je także w architekturze klasztoru lšdzkiego, w rzeŸbie katedry gnieżnieńskiej oraz w kielichu trzemeszeńskim. W tyglu tych kontaktów artystycznych i im- portów dzieł sztuki, kształtowało się indywidualne 'oblicze polskiej twórczoœci tej epoki.Oryginalnoœć koncepcji architektonicznych zastosowanych w ma- łopolskich œwištyniach dwunawowych i krakow- skich bazylikach dowodzi,że poczšwszy od poło- wy XIV wieku tworzy się w Polsce swoista szkoła architektoniczna.To samo zjawisko stwierdza się w złotnictwie. Zwraca się uwagę na częste sto- sowanie na czaszy kielicha tak zwanego koszyczka, który w połowie XIV wieku jest w Europie jeszcze zjawiskiem unikalnym.Zdaje się,iż podobnš sy- tuację moglibyœmy znaleŸć w małopolskiej rzeŸbie kamiennej i malarstwie. Mecenat królewski wydobył więc około poło- wy XIV wieku sztukę Małopolski i Wielkopolski nie tylko z impasu,w jakim znalazła się od końca XIII wieku, lecz również rozstrzygnšł, że stała się ona twórczoœciš o własnym obliczu.Przynale- żała ona nadal do bloku sztuki państw œrodkowo- europejskich,z tym jednak,że ranga jej wzrosła niepomiernie. 561 Sztuka gotycka na dworach możnowładczych Lata 1370-1450 charakteryzujš się zanikiem wiodšcej roli królewskiego dworu wawelskiego i pojawieniem się prężnego mecenatu oligarchii, a pod względem formalnym ukształtowaniem no- wego œwiata wyobraŸni artystów. Oba zjawiska sš wytłumaczalne wyłšcznie na gruncie przemian po- litycznych i społecznych. Andegawenawie i pierw- si Jagiellonowie nie wpływajš już na kształto- wanie się ogólnonarodowego smaku artystycznego, a także ich fundacje nie pełniš funkcji "urzędo- wo-państwowej" agitacji ideowej lub politycznej. Jeœli czyniš darowizny z przedmiotów sztuki na rzecz różnych koœciołów czy klasztorów, gdy sta- wiajš nowe budowle sakralne bšdŸ œwieckie, to kierujš się niemal wyłšcznie dewocjš albo po- budkami osobistymi. Powstało wprawdzie parę obiektów, których fundacje uzasadniały względy ideowe, jak na przykład w przypadku œwištyń stawianych po wiktorii grunwaldzkiej przez Wła- dysława Jagiełłę na polu bitwy, lub w Lublinie, ale były to budowle proste i pozbawione specjal- nych form wyrazowych. Dzieła wzniesione z ini- cjatywy dworu królewskiego nie wytyczały już nowych dróg rozwoju. Sš nawet czasami obce charakterowi miejscowej sztuki, jak to widzimy na przykładzie malowideł ruskich, którymi kazał Władysław Jagiełło i Kazimierz Jagiellończyk ozdobić koœcioły w Lublinie, Sandomierzu, Wiœli- cy, GnieŸnie oraz kaplice i komnaty wawelskie. Podobnie mecenat hierarchii Koœcioła polskie- go i klasztorów traci na swym znaczeniu. Ówcze- œni biskupi popierali bowiem takš sztukę, która zaspakajała tylko ich osobiste lub rodowe ambicje. Odnosi się to również do mecenatów artystycz- nych: kardynała Zbigniewa Oleœnickiego, arcy- biskupów Władysława Oporowskiego i Jakuba 562 €€€€€€€z Sienna, oraz biskupów poznańskich: Wojciecha Jastrzębca, Andrzeja z Bnina i Andrzeja Łaskarza z Gosławic. Wartoœć formalna dzieł powstałych w tym œrodowisku nie jest wyjštkowa w porównaniu z innymi zabytkami. Jedynie biskup poznański Wojciech Jastrzębiec, podejmujšc w poczštku XV wieku wysiłek przebudowy prezbiterium swej ka- tedry, odwołał się do wzorów katedr nadbałtyc- kich, które jednak wywodzš się od modelu hanze- atyckiej œwištyni miejskiej. Mamy tu więc do czynienia z recepcjš modelu mieszczańskiego bez rozumienia jego głębszego sensu wyrazowego. Tę samš obojętnoœć wobec wyrazu ideowego reprezentuje sztuka ówczesnych klasztorów. Ber- nardyni poznańscy stwierdzajš nawet, że budujš swe œwištynie w takim charakterze, jaki jest ty- powy dla miejscowego œrodowiska. Dotyczy to również innych zgromadzeń. Koœcioły zakonne w Beszowej, Częstochowie, Kraœniku naœladujš architekturę miejskš. Podobnie ołtarze powstałe z inicjatywy konwentów lub opatów sš analo- giczne do dzieł fundowanych przez rycerzy. To samo odnosi się nawet do fresków i iluminacji ksišg liturgicznych. Klasztory miały wprawdzie własnych zakonnych malarzy i skryptorów, ale ulegali oni pod względem formalnym przemoż- nemu wpływowi artystów œwieckich. Ten zanik indywidualnoœci sztuki zakonnej wišże się z ob- serwowanym w całej Europie w XV wieku kry- zysem życia monastycznego. Rycerstwo polskie w pierwszej połowie XV wieku nie posiadało jeszcze wyraŸnie sprecyzowa- nego programu ideologii stanowej. Jego samowie- dza zbiorowa dopiero się kształtuje. W omawia- nym okresie ograniczała się ona do dumy rodo- wej i do poczucia społecznej rangi jednostki. Niemniej ideały i ambicje poszczególnych osób 563 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rycerza czy magnata, dygnitarza, biskupa lub opata) były w pierwszej połowie XV wieku sobie bliskie. W zwišzku z tym pojawiajš się w sztuce okreœlone stereotypy wyrażajšce te ideały. Mo- żemy to zauważyć szczególnie w "stemplowaniu" obiektów artystycznych rodowymi znakami fun- datora oraz w umieszczaniu jego wizerunku w scenach religijnych. W architekturze jest to widoczne między innymi w koœciołach wiejskich będšcych pod patronatem rycerskim, które otrzy- mujš nad portalami kamienne tablice erekcyjne. Tablice te zdobi oprócz długiego napisu dedyka- cyjnego również rzeŸbiarska scena modlitwy bšdŸ darowizny przez fundatora Matce Boskiej modelu koœcioła. Postać œwiętego patrona protegujšcego donatora, Bogurodzicy, czyni scenę tę podobnš do hołdów lennych. Tablice erekcyjne z tego rodzaju wyobraże- niami spotykamy od czwartej ćwierci XIV wieku w licznych koœciołach małopolskich. Wszystkie sš zjawiskiem oryginalnym w skali sztuki europej- skiej, a powstanie i program wyrazowy zawdzię- czajš wyłšcznie rodowej i osobistej dumie pol- skiego fundatora. Tę samš treœć prezentowały również herby umieszczane na zwornikach skle- pień koœciołów rycerskich lub kaplic rodowych. Podobne znaki pojawiajš się na fasadach zamków lub zdobiš ich wykusze, portale, okna i sklepienia. Tendencję do oznaczania herbem dzieł artystycz- nych widzimy również na licznych ówczesnych ołtarzach, kielichach mszalnych, monstrancjach, ornatach i księgach liturgicznych. Tworzy się swoista maniera dokumentacji fundacyjnej. Wy- piera ona dawnš anonimowoœć donatora i zbliża inicjatywy tych ambitnych rycerzy do hu- manistycznej indywidualizacji wszelkich poczynań ludzkich.  564 O dewaluacji dawnego sensu dzieła religij- nego œwiadczy wprowadzenie wyobrażenia funda- tora do œwiętego obrazu. Poczštkowo pojawia się on na retabulum ołtarzowym, jak na przykład w ołtarzu ze zbiorów w Domu Matejki w Kra- kowie z pierwszej ćwierci XV wieku, z Tuchowa, powstałym po 1460 roku, na obrazie Piety z Sie- radza z około 1450 i œw. Leonarda ze Słupcy wielkapolskiej z około 1490 roku. Fundator- zawsze w zmniejszonej postaci - zostaje wyobra- żony jako aktywny uczestnik rozgrywajšcej się sceny. Równolegle ukazuje się on na obrazach wotywnych, gloryfikujšcych zmarłego fundatora, na tak zwanych epitafiach. Sens ich był nieraz po- dobny to tablic erekcyjnych. Obrazy wotywne pojawiajš się w koœciołach często obok nagrob- ków (na przykład w Ruszczy koło Krakowa były nagrobek i epitafium Wierzbięty z Branic, zmarłego w roku 1425). Podobnie zachowały się do dziœ obiekty zwišzane z Rafałem Wieniawitš (z Kalisza), z Janem Kotem (z Torunia), Janem z Ujazdu (z Czuchowa), rodziny Wieniawitów (w Deczkowie) i doktorem Adamem (dziœ w Tar- nowie). Zmarli na obrazach przedstawiani sš jako osoby żywe, modlšce się lub adorujšce postać œwiętego. Sceny te w ogólnym charakterze przy- pominajš ceremonię hołdu lennego. Nagłe zwiększenie liczby nagrobków w XV wieku wišże się również ze wzrostem ambicji ry- cerstwa, starajšcego się o zachowanie po sobie trwałej pamięci. Miejsce zanikajšcych w nich dawnych symboli moralizatorskich zajmujš z jed- nej strony atrybut rangi społecznej (strój bojowy z mieczem i tarczš herbowš akcentujšce pozycję społecznš), a z drugiej symbole eschatalogiczne, oparte już nierzadko na wzorach protohumani- stycznych. Język wyrazowy oraz formalny tych zabytków jest zbliżony do dzieł z Niemiec, Austrii, 565 a nawet Flandrii. Do najlepszych przykładów ilu- strujšcych przenikanie nowych treœci i form do polskich pomników sepulkralnych zaliczajš się sarkofag Władysława Jagiełły, płyty bršzowe: arcybiskupa Jakuba z Sienna, Jana z Czerniny w Rydzynie i Koniecpolskich w Wielgomłynach. Naœladujšc dawnych ksišżšt i wielmożów liczni rycerze w XV wieku budujš duże założe- nia sakralne, przeznaczajšc je równoczeœnie na cele sepulkralne. Sš to kaplice grobowe złšczone z koœciołami (na przykład kaplica Œcibora ze Œci- borzyc przy koœciele Œw. Katarzyny w Krakowie) albo koœcioły służšce do celów pochówkowych. Œwietnym tego przykładem mogš być œwištynie w Gosławicach powstałe przed 1444 rokiem i w Mniszewie (koło Płocka) również z tego okre- su. Koœciół gosławicki, ufundowany przez biskupa Andrzeja Łaskarza Gosławickiego, był kopiš œwiš- tyni Grobu Chrystusa w Jerozolimie. Plan został przywieziony najprawdopodobniej przez fundato- ra z pielgrzymki do Ziemi Œwiętej. Europa œrodkowa nie miała jeszcze tak pełnej i doskonałej œwiadomoœci ideowej i filozoficznej, jak na Zachadzie lub we Włoszech; problemy rea- lizmu i idealizmu rozwišzywano tu z opóŸnieniem i uproszczeniem, podobnie jak sprawy zwišzane z mistycyzmem - "nowej pobożnoœci" XV wieku. Niemniej wymownym faktem jest, że właœnie z polskimi fundacjami rycerskimi możemy przede wszystkim zwišzać pojawiajšce się na naszym terenie od czwartej ćwierci XIV wieku nowe wyobrażenia ikonograficzne: Matki Boskiej Opła- kujšcej zmarłego Chrystusa (Piety), Chrystusa Boleœciwego, Chrystusa Frasobliwego, Matki Bos- kiej Dobrej Nadziei itp. Sš to figury lub obrazy wykonane dla ołtarzy małych kaplic domowych lub rodowych przy koœciałach parafialnych i kla- sztornych. Wyobrażenia te - tak zwane obrazy €€€€€€€€€€€€€€566 skupienia (Andachtsbild), były przeznaczane do indywidualnej modlitwy. Pojawienie ich należy wišzać z zachodzšcš wówczas istotnš zmianš w mentalnoœci religijnej ludzi. Indywidualna modlitwa lub rozpamiętywanie tajemnic boskich stanowiło w owym okresie naj- doskanalszš formę zbliżenia do Boga. Ta indy- widualizacja dewocji wišzała się z odradzajšcym wówczas mistycyzmem, głoszšcym prymat intuicji i czystej wiary w poznaniu praw boskich. Obrazy nie prezentujš, jak dawniej, Boga-władcy œwiata i sędziego ludzi, lecz głównie Boga-człowieka i Jego "ziemskie" przeżycia. Tym celom służyły wyżej wspomniane figury oraz duże malowane lub rzeŸbione ratabula ołtarzowe, które w sposób epicki apowiadały o ziemskich dziejach Boga i œwiętych. Dawne treœci symboliczne dydaktycz- no-moralizatorskie ustępujš stopniowo miejsca treœciom "historycznym". Drugim istotnym przejawem wpływu kultury dworskiej na sztukę jest występujšca w niej ten- dencja do czystego estetyzowania. Wyraża się to w sztukach plastycznych oraz architekturze ogromnym wyczuleniem na harmonijne formy i kształty, co odróżnia jš od dawnej sztuki, oraz współczesnej mieszczańskiej, w której było dużo szorstkoœci. To estetyczne wysublimowanie jest cechš na tyle istotnš dla ówczesnej sztuki, iż okres ten nazwano epokš "sztuki stylu pięknego". Ten- dencje te znalazły swój najdoskonalszy wyraz w figurach Pięknych Madonn (z Krużlowej, z Kra- kowa - u karmelitek, z Kazimierza nad Wisłš, z Czempinia oraz w słynnej figurze z Torunia), w Pietach (z koœcioła Œw. Barbary w Krakawie, Goœcieszyna i Wšgrowca wielkopolskiego), krucy- fiksach (tak zwanego œw. Jadwigi w katedrze wa- welskiej i z Szamotuł), Chrystusie Boleœciwym (z fary w Poznaniu) itp. Charakteryzujš się one 567 pięknš, realistyczno-idealizowanš spokojnš twarzš, doskonałymi praporcjami ciała oraz wyjštkowo wyszukanš formš układu szat, opadajšcych długi- mi fałdami. RzeŸby te, mimo że czasami obrazujš sytuacje tragiczne - ukrzyżowanie, Chrystus Bo- leœciwy lub Umarły, nigdy nie przedstawiajš czło- wieka umęczonego lub zmaltretowanego. Tchnš pogodš i lixyzmem. Postacie sš zawsze szlachetne i piękne. MężczyŸni to często majestatyczni pa- triarchowie, na przykład apostołowie z ołtarza w Zieleńcu (dziœ w katedrze gnieŸnieńskiej), a ko- biety to prawdziwe damy dworu. Podabne tendencje do doskonalenia form szla- chetnych i dekoracyjnych występujš również w architekturze. Z południa (z Pragi) i północy (z Brandenburgii i Pomorza Zachodniego) przeni- kajš na ziemie polskie wzory architektury malars- kiej. Przykładem najbardziej ilustratywnym może być architektura koœcioła Panny Marii w Pom- niu (1431-1446). Fakturalne wzbagacenie elewacji budowli, dzięki zastosowaniu bogatej, różnorodnie glazurowanej cegły, oraz "rozmiękczanie" wykro- jów portali, okien, skarp, dały efekty typowo ma- larskie. Również wnętrze uzyskało nawy, nie spo- tykany dotychczas charakter. Jest ono przede wszystkim przestrzeniš scalonš. Œwiatło wpadajšce przez szerokie okna migoce i załamuje się na raz- profilowanych filarach, szkicuje graficzny rysunek żeber sklepiennych oraz odbija się na "przełamy- wanych" œcianach naw bocznych. Przestrzennoœć wnętrza i jego bogactwo detalu jest wyjštkowe. Uderza finezja i różnorodnoœć. Mamy tu do czyniie- nia nie z budowlš "otwartš" tektoniczmo-struktu- ralnš (baldachimowš), do czego przyzwyczailiœmy się w minionej epoce, lecz z architekturš "zamk- niętš" i opracowanš graficmie - œwiatłocieniowo na wzór rzeŸby. Stšd pochodzš predylekcje do sto- sowania sklepień gwiaŸdzistych lub sieciowych, do 568 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rzeŸbionych, drobnoprofilowanych portali i pokry- wania elewacji kamiennš bšdŸ ceramicznš rzeŸ- biarskš okładzinš (kruchta koœciała augustiań- skiego w Krakowie). W pogoni za tymi malarski- mi i dekoracyjnymi efektami, ówczesny architekt traci z pola widZenia właœciwš wartoœć sztuki budowania - jasnoœć formy przestrzennej i ró- wnowagę między strukturš a dekoracjš. .Nowe treœci widoczme sš również w architek- turze zamkowej. Bogatsi rycerze, biskupi wzno- szš rezydencje, które z jednej strony dorównujš przepychem i obronnoœciš siedzibom królewskim, a z drugiej majš własne oryginalne oblicze arty- styczne. W zamkach wzniesionych w "nowym sty- lu" (Oleœnickich w Pińczowie, Gosławickich w Go- sławicach i Borysławicach, Oporowskich w Oporo- wie, Jastrzębców w Rytwianach, Kamienieckich w Odrzykaniu, Herburtów w Felsztynie) pojawiajš się cechy, które w drugiej połowie XV i poczšt- kach XVI wieku stanš się typowymi dla wszyst- kich obronnych rezydencji. Sš to załażenia regu- larne, z mieszkalnymi domami zgrupowanymi wokół wewnętrznego dziedzińca. Bryłę ówczesne- go zamku (często bezwieżowego) charakteryzo- wała zwartoœć i surowoœć. Jedynie szerokie, duże i liczne okna rozbijały te nieartykuowane ele- wacje. Plastycznymi akcentami były również ry- zality bramne i wykusze kaplic. Znaki heral- dyczne, zdobišce wnęki nad przejazdem, portale i okna, stanowiły często ich jedyny rzeŸbiarski i "wyrazawy" wystrój. Musimy uœwiadomić sobie fakt, iż sztuka ta była często wytworem rzemieœlnika miejskiego. Na poczštku XV wieku zanikajš w Polsce, jak i w całej œrodkowej Europie, wędrowne warsztaty budowlane czy kamieniarskie, tak zwane strzechy. Ich miejsce zajmujš mistrzowie pracujšcy w mia- stach i organizujšcy się w cechy. W tej sytuacji 569 €€€€€€€€€€€€€w wielu dziełach, które powstały w wyniku za- mówienia rycerskiego, biskupa bšdŸ klasztoru, na- potkamy znamiona œwiadczšce o zależnoœci od sztuki mieszczańskiej, co widocme jest szczegól- nie w coraz liczniejszym pojawieniu się w Polsce rzeŸby drewnianej - snycerki, jak również w wielkich malowanych lub rzeŸbionych retabu- lów ołtarzowych i w predylekcji do œwištyń halo- wych w architekturze. W plastyce najistotniejszš cechš tego stylu jest pogłębienie widzenia realistycznego, które usuwa stopniowo całš dydaktyczno-moralizatorskš symbolikę dzieła sztuki. Ten nowy nurt najprę- dzej odezwie się w malarstwie ołtarzowym. Licz- ne tego przykłady możemy odnaleŸć w kręgu tak zwanej szkoły krakowsko-sšdeckiej, między in- nymi w ołtarzu z Łopusznej, z Ptaszkowej, No- wego Sšcza itd. Najlepszym œwiadectwem pogłę- biajšcego się realizmu jest obraz Opłakiwanie Chrystusa z Chomanic z około 1440 roku, ale i w nim ostrożnoœć bystrej i dokładnej obserwacji œwiata, jakš posiadał mistrz tego dzieła, zostałA SPEłNIONA na rzecz odtworzenia elegijnej, pełnej li- ryzMu sceny rozgrywajšcej się na Golgocie. Obraz jest trafnš ilustracjš, może nie tyle "historycznej" sceny, to interesowałoby realiStów mieszczańskich, co głównie atmosfery ziemskiej tragedii Marii- Matki Umęczonego. Realizm stanowi tu więc pro- blem drugoplanowy, gdyż najistotniejszš kwestiš dla artysty było odtworzenie nastroju i psycholo- gicmego przeżycia. Dominuje w nim ten sam kli- mat, który poznaliœmy już w ówczesnych Pietach, Pięknych Madonnach itp. Dzieło to jest zatem wytworem estetyzujšcej, psychologicznej kultury dworów rycerskich. Na zakończenie rozważań nad polskš sztukš epoki kultury dworskiej, musimy dać odpowiedŸ: na ile jest ona samodzielna na tle ogólnoeuropej- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€570 skiej twórczoœci artystycznej pierwszej połowy XV wieku? Możemy odnotować w niej œlady odległych, często bardzo intensywnych wpływów. Wišżš się one z przenikaniem wzorów i przybywaniem do Polski obcych mistrzów, z importami poszczegól- nych dzieł sztuki. Echa malarstwa florenckiego i SIENEńSKIEGO, a także malarstwa niderlandzkiego, obok wpływów burgundzkich, odnajdujemy BEZ trudnoœci w ówczesnym naszym malarstwie i rzeŸ- bie, podobnie jak œlady oddziaływania sztuki nad- REńSKIEJ i westfalskiej. Jeœli do tego dodamy obec- noœć w Polsce licznych dzieł sztuki importowa- nych z Flandrii, Anglii, Wenecji lub Nadrenii, to UZMYSłOWIMY sObie, jak rozległymi i RóżNOROD- nymi kontaktami artystycmymi rozporzšdzali mi- strzowie i fund,atorzy dzieł sztuki polskiej. Wpływy te jednak nie decydujš o obliczu artystycznym kraju. Sztuka nasza będzie nadal znajdowała się - jak za czasów ostatnich Pias- tów - w orbicie zależnoœci artystycmych Czech, Austrii, bRANDENBURGII, Pomorza Zachodniego i Prus. Wpływy przenikajšce z Pragi decydowały o formie artystycznej wielu obrazów za szkoły krakowsko-sšdeckiej oraz o stylu rzeŸb Pięknych Madonn. Podobnš proweniencję wykazywało kra- kowskie malarstwo ksišżkowe. Również ówczesna architektura stołecZmego Krakowa i mAłOPOLSKI zdradza zależnoœć od sztuki mistrzów wykształco- nych w warSztatach Parlera. Na Wielko.polskę sztuka czeska ODDZIAłUJE za poœrednictwem Œlšska. W Poznaniu oraz jego okolicy zauważamy trwanie wpływów idšcych z Brandenburgii, Pomorza Za- chodniego i państwa krzyżackiego. W epoce tej nastšpiło ostateczne zwišzanie sztuki naszego kra- ju z całym œrodkowoeuropejskim blokiem artys- tycmym, i podział Polski na równoleżnikowe re- jony artystyczne. Zarysowanie się odmiennego 571 kręgu orientacji artystycmej Małopolski i Wielko- polski będzie zjawiskiem typowym nie tylko dla póŸnego œREDNIOWIECZA, ale również dla następ- nych epok. Tworzš się bowiem na mapie polskiej jakby dwa odrębne regiony ARTYSTYCZNE. W sytuacji, gdy coraz liczniejsi rycerze kie- rowani ambicjami zaczynajš stawiać murowane koœcioły w swych gniazdach rodowych, gdy ZDOBIš je retabulami ołtarzowymi, figurami dewocyjnymi, epitafiami i nagrobkami, gdy obdarowujš liczne œwištynie przedmiotamI artystycznymi oraz gdy sami dla siebie stawiajš okazałe rezydencje, mu- siały pracować w Polsce liczne zespoły murarzy, cieœli, snycerzy, malarzy, złotników itp. Artyœci osiedlali się po miastach a NIEJEDNOKROTNIE wyko- nywali DZIEłA nie tylko na zamówienie, lecz na skład - do HANDLU. Uprawiali oni produkcję ma- sowš, często opartš na modnych wzorach, które powielali. Podobnie miejscowi rycerze poza ambi- cjš DOKONANIA fundacji i podstawowyMI, raczej stereotypowymi wyobrażeniami o sztuce nie mieli głębszej Znajomoœci rzeczy. Ich wyobrażenia były ubogie. Kraj naSz zostaje zalany dużš iloœciš "tan- dety", dzieł szablonowych, POZBAWIONYCH cech no- watorskich i odkrywczych. Wielu historyków sztuki zwraca uwagę, iż indywidualny charakter dzieł polskich, różnišcy je od zabytków czeskich, austriackich, branden- burskich lub krzyżackich, polega głównie na "lu- dowoœci" - prymitywizacji wzorów, wyrażajšcej się w malarstwie (na przykład w licznych dzie- łach szkoły krakowsko-sšdeckiej) i rzeŸbie, stoso- waniem łatwo czytelnego języka form, polegajš- cego MIęDZY innymi w konkretyzowaniu i wyra- zistoœci form, geometryzacji kształtów czy ich nadmiernej malarskoœci - uproszczeniu gamy barwnej i jej zbarbaryzowaniu. Główny akcent leży na przekazywaniu treœci wyrazowych, a nie €€€€€€€€€€€€572 na formie. Była to więc w swej masie twórczoœć użytkowa. Z tej przeciętnoœci wyrobów artystycz- nych wyłamujš się nieliczne wyjštki, jak: NAGROB- ki Kazimierza Wielkiego, Władysława Jagiełły, Jana z Czerniny, figury Pięknych Madonn, z Kruż- lowej i Kazimierza nad Wisłš, Piehy z Wšgrowca, obrazy: Opłakiwanie z ChoManic, EpitafiuM Wierzbięty z Branic, freski: STYGNatyzja œw. Franciszka i Chrystus w TOCZNI Mistycznej w kla- sztorze franciszkanów krakowskich, oraz złotnicze wyroby jak: rosturchan królowej Jadwigi, relik- wiarz w formie krzyża daru Jakuba z Sienna w katedrze gnieŸnieńskiej. Sš to dzieła najwyższej klasy europejskiej. Tak więc polska sztuka pierwszej połowy XV wieku musiała okupić swe pierwsze zindywiduali- zowanie - zdobycie własnego stylu, zachwianiem poziomu artystycznego. Wyjdzie ona z tego im- pasu częœciowo w następnym okresie. Sztuka mieszczańska XV i XVI wieku W drugiej połowie XV wieku nastšpił w Pol- sce wzrost znaczenia miast i mieszczaństwa, roz- kwit wielkotowarowego rzemiosła i handlu da- lekosiężnego. Musimy jednak pamiętać, że w ów- czesnej Polsce były miasta bogate i œrednioza- możne; a obok nich wielka liczba miejskich osad słabo rozwiniętych, a także zupełnie małych, na wpół rolniczych. Dlatego też chcšc wykreœlić mapę ówczesnych polskich centrów artystycznych, na- leży brać pod uwagę rangę poszczególnych miast w całym państwie. Trudno bowiem rozpatrywać w jednej płaszczyŸnie kulturę na przykład boga- tego, murowanego Krakowa i Gdańska, œrednio- zamożnego Poznania lub Warszawy i ubogiego 573 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€prawie WIEJSKIEGO miasteczka, jak RogoŸna, Kcy- ni, cZy Sławkowa bšdŸ Wiœnicza. Drugim istotnym zjawiskiem jest to, że w miastach MIESZKALI obok PATRYCJUSZY również drobni rzemieœlnicy i liczni reprezentanci plebsu oraz biedoty miejskiej. W nich także znajdowali schronienie liczni PRZEDSTAWICIELE gminy żydow- skiej oraz kupcy i rzemieœlnicy pochodzenia or- miańskiego i niemieckiego. Ta różnorodnoœć spo- łeczna i religijna KSZTAłTOWAłA w miastach klimat twórczy. Tu bowiem œcierały się różne poglšdy i orientacje naukowe oraz artystyczne. Jeœli do tego dodamy fakty, iż w tym czasie najwięcej inicjatyw kulturalnych i artystycznych wychodzi ze œrodowisk mieszczańskich, że dawne szkoły i biblioteki klasztorów tracš znaczenie oœrodków intelektualnych na rzecz uniwersytetu krakowskiego, szkół i bibliotek katedralnych oraz farnych, to wówczas uzmysłowimy sobie, jakš rolę zaczynajš odgrywać miasta w kulturze ogól- nopolskiej. Miasta polskie w drugiej połowie XV wieku przechodzš PRZEBUDOWę urbanistycznš, co uwi- dacznia się przede wszystkim w zabudowie da- wnych pustek miejskich oraz wylewaniu się mia- sta poza mury OBRONNE. W dużych oœrodkach miejskich tworzš się więc nowe układy prze- strzenne, które modyfikujš dawne stosunki urba- nistyczne ustalone w XIII wieku - w momencie lokacji osady. Również sama zabudowa miasta uległa daleko idšcym przeobrażeniom. Zmniejsza- ła się wielkoœć parcel budowlanych, a tym samym zwiększała się ich liczba w osadzie. Pojawiajš się coraz liczniej domy murowane z cegły. głóWNYM przedmiotem dumy społecznoœci miejskiej były mury obronne, ratusze, domy sto- warzyszeń i korporacji oraz koœcioły farne. Œwiadczyły one o znaczeniu gminy miejskiej, €€€€€€€€€€574 a ich forma architektoniczna stanowiła dowód bogactwa mieSzczan. Najważniejszym symbolem miasta obok FOR- tyfikacji były ratusze. W XV wieku buduje się nowe lub adaptuje stare budynki na wielkie re- prezentacyjne siedziby władzy miejskiej (w Toru- niu, Gdańsku, Krakowie, Malborku, Ornecie, a w mniejszym zakresie również w Tarnowie, Sandomierzu, Poznaniu i Lublinie, na Œlšsku zaœ we Wrocławiu, Lwówku, Bolesławcu, Lubaniu i Wołowie). Sš to monumentalne budowle, ozdo- bione wieżš zegarowš, zawierajšce liczne komnaty i sale przystosowane do pełnienia różnych funkcji. W ratuszach bowiem odbywały się nie tylko sšdy i urzędowała rada miejska, lecz były tu także sale uroczystych przyjęć, zabaw patrycjatu, oraz piwnice piwne. Program funkcjonalny stanowił CZęSTO podstawę do opracowania skomplikowanych treœci wyrazowych dekoracji elewacji.budynku lub jego wnętrz (na przykład w Gdańsku, a na Œlšsku szczególnie we Wrocławiu, Lwówku i Bole- sławcu). Obok typowo œredniowiecznych alegorii sš- dów sprawiedliwych i złych, cnót obywatelskich, a także przedstawień œwiętych patronów miasta, występujš w dekoracjach wyobrażenia zbliżone do renesansowych. Sš one jakby dalekim echem programów zawartych w ozdobach włoskich Pa- lazzo del Municipio lub ratuszy flandryjskich. Wyobrażenia te odnoszš się do problematyki woj- ny i pokoju, sprawiedliwoœci, a także sš morali- tetami zaczerpniętymi z antycznych bajek zwie- rzęcych. Te nowe treœci, nazwijmy je mieszczańskimi, jawiš się również w dekoracjach budynków sto- warzyszeń patrycjuszy (w Dworach Artusa w Gdańsku, Elblšgu i Toruniu) oraz bractw œw. Jerzego (w Gdańsku i Toruniu). Obok nich wy- 575 stšpiš sceny przejęte żywcem z dawnych eposów rycerskich - o królu Arturze i rycerzach okršgłe- go stołu i o œw. Jerzym - patronie wojowni- ków. Recepcja tych treœci rycerskich wišże się z ówczesnš dšżnoœciš patrycjatu do nobilitacji. Mieszczanie gdańscy polecili ozdobić swój Dwór Artusa WIELKIM obrazem historycmym - bitwy pod Malborkiem, co œwiadczy o ich patriotyzmie i więzi z państwem polskim. Podobnie koœcioły farne stanowiły przedmiot ambicji całej gminy. Mieszczanie opiekowali się nimi nie tylko z racji PRAWA patronatu i dewocji, ale widzieli w nich obiekty swej dumy. Wielkoœć i bogactwo koœciołA były wówczas jednym z istot- nych mierników rangi miasta. Dlatego rada miej- ska prowadziła własnš,;kasę budowy" koœcioła i wyznaczała swego opiekuna budowy tak zwane- go Magister operis. Oprócz władz miejskich, które wznosiły wiele nowych okazałych œwištyń faR- nych oraz przebudowywały gruntownie stare (w Gdańsku, Toruniu, Lwowie, Poznaniu, GOsty- niu, Piotrkowie, Warszawie), również cechy oraz rody patrycjuszowskie budowały własne kaplice przykoœcielne, uposażały już istniejšce ołtarze i fundowały nowe. Główne koœcioły na przykład w Gdańsku, Toruniu, Krakowie posiadały w tym czasie po 20-40 ołtarzy. Poszczególne korporacje i rody stawiajš w po- bliżu swych ołtarzy ławy kolatorskie i szafy na do- kumenty. Każdy bogaty mieszczanin czuje się rów- nież w obowišzku przekazać testamentem pewnš sumę na ozdobienie swego ołtarza lub ufundowanie dla niego nowego kielicha, mszału bšdŸ szat litur- gicznych. Obok ołtarzy rodowych lub cechowych pojawiajš się liczne płyty nagrobne i epitafia, na œcianach zaœ choršgwie cechów i tak zwane po- grzebowe. Cały ten wystrój wnętrza powoduje, iż koœcioły między innymi Krakowa, Lwowa, 576 Gdańska, Elblšga, Torunia i Poznania mogły kon- kurować pod względem bogactwa z ówczesnymi katedranń i œwištyniami starych klasztorów. Na- leży także pamiętać, że hojnoœć mieszczan nie ograniczała się wyłšcznie do opieki nad œwišty- niami parafialnymi. Czynili oni również bogate fundacje na rzecz swych ulubionych koœciołów: FRANCISZKANóW, dominikanów (w Krakowie, Gdań- sku, Toruniu), bernardyńskich (w Krakowie, Po- znaniu, Lublinie, Tarnowie), a nawet konwentów eremickich (gdańszczanie, PODOBNIE jak legnicza- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nie, opiekowali się pobliskš kartuzjš). Wzrost zapotrzebowania na liczne i różno- rodne PRZEDMIOTY sztuki spowodował w konsek- wencji zwiększenie się w drugiej połowie XV wieku liczby artystów pracujšcych w miastach. Odnosi się to nie tylko do dużych oœrodków (Kra- ków, Gdańsk, Toruń, Lwów), ale także i mniej- szych (Poznań, Warszawa), a nawet małych mia- steczek (Koœcian, Kalisz, Olkusz, Nowy Sšcz, Tarnów). Artyœci organizujš się w samodzielne cechy, na przykład malarzy, snycerzy, złotników, pozłotników, cieœli, kamieniarzy bšdŸ ceglarzy, lub w przypadku mniejszej liczby majstrów w mieœcie łšczš się z różnymi innymi pokrewnymi zawo- dami. Za społecznš stabilizację artystów, chronio- nych prawem miejskim i cechowym, płaci się jednak niemałš cenę. Cechy narzucajš kryteria formalne i wpływajš na charakter produkcji. Z jednej strony dbały one o rzemieœlniczš jakoœć wyrobów, z drugiej JEDNAK, popierajšc twórczoœć opartš na kopiowaniu lub naœladowaniu ustalo- nych, modnych wzorców, hamowały indywidua- lizm artysty. Stšd też produkty poszczegółnych warsztatów miejskich posiadały często znamiona rzemieœlniczo dobrego tworu, ale pozbawione były cech indywidualnych. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€577 Kryzys ten pogłębiał się w miarę jak war- sztaty zaczęły tworzyć dzieła sztuki nie na kon- kretne zamówienia, lecz w formie gotoweg,o to- waru - na rynek. Odbiorca, często przypadkowy, rekrutuje się nie tylko z grona współmieszkań- ców danegO miasta, ale także z odleglejszych oœrodków. często bywał nim król, biskup lub rycerz. Ta jak gdyby anonimowoœć odbiorcy, bez- poœrednio nie wpływajšcego na tak twórczy, je- szcze bardziej potęguje w artyœcie chęć kopiowa- nia modnego wzoru, cieszšcego się DOBRš Opiniš €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€u odbiorców, czy to ze względu na wyjštkowš formę artystycznš (na przykład liczne KOPIE Ołta- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rza Mariackiego - dzieła Wita StWosza, w Księż- nicach, PODEGRODZIU Spiskim, Zaklikowie lubel- skim, KoŸminie w Wielkopolsce, œWIDNICY na €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Œlšsku), czy na ikonografię. Rozpowszechnieniu pewnych wzorów służyły także liczne rysunki gra- ficzne dajšce odpowiednie WZORCE modnych kom- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€pozycji. Czynniki te wydatnie zmniejszyły rolę fun- datora jako głównego dysponenta kształtu arty- stycznego i programu wyrazowego dzieła sztulti. Ingerencja jego ograniczała się obecnie wyłšcznie do akceptacji lub wyboru jednego z wielu wzo- rów przedstawionych przez artystę. Do sporadycz- nych przypadków można zaliczyć opracowanie przez zleceniodawców oryginalnego programu iko- nograficznego dla FUNDOWANEGO przez siebie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dzieła, jak Ołtarza Mariackiego w Krakowie. W konsekwencji odsunięcia fundatora od procesu twórczego i WYKONYWANIA dzieł dla anonimowych odbiorców nastšpił jednak wzrost ogólnej samo- wiedzy artysty. Powiększone wymagania zmuszały go do samodzielnego pogłębiania wiedzy i zbliżały do poziomu współczesnych mu mistrzów włoskich lub niderlandzkich, a zarazem kształtowały poczu- cie wartoœci indywidualnej. Najlepszym tego do- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€578 wodem było znaczenie przez twórców swych dzieł podpisami, sygnaturami lub gmerkami. Wœród ar- tystów spotykamy wielu cenionych i szanowa- nych obywateli swego miasta, ale dotyczy to je- dynie nielicznych ówczesnych twórców. Większoœć ich, głównie z miast prowincjonalnych, była MIMO €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€wszystko rzemieœlnikami Cechowymi. W obiektach przeznaczonych do kultu reLigij- nego dawne treœci DYDAKTYCZNO-moralizatorskie, wyrażane językiem skomplikowanej metafory, zo- stajš obecnie znacznie uproszczone i ograniczone do ilustracji treœci historycznych, zgodnych z fa- bułš literackich przekazów teologicznych. Sztuka przestaje więc ODZWIERCIEDLAć wielkie ideały, €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€prawdy transcendentalne, lecz służy do ilustro- wania prostych opowieœci o WYDARZENIACH zna- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nych z tekstów Starego i Nowego TestaMentu oraz żywotów œwiętych. Ta istotna zmiana wy- nikła z faktu, iż DAWNE programy TEOLOGICZNE €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€dzieł sztuki, Opracowywane przez biegłych w swej. wiedzy duchownych, nie sš obecnie istotne ani dla mieszczan, ani dla artysty. Ich racjonalny stosunek do rzeczywistoœci nakazywał odrzucenie skompli- kowanych programów spekulatywnych, a zwró- cenie baczniejszej uwagi na to wszystko, co w religii było "rzeczywiste". Pojawia się więc w obrazach i rzeŸbie PROGRAM prostego dydaktyz- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€mu, posługujšcego się anegdotš literackš, fikcjš wizualnš, albo naturalistyczny mistycyzm, wypo- wiadajšcy się w sentymentalizmie i liryzmie. Ta postawa skłania artystę do posługiwania się no- wym warsztatem formalnym, POPRZEZ który można €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€było LEPIEJ - "realniej" - oddać atmosferę scen historycznych. Znany nam już z poprzedniego okresu psy- chologizm zostaje obecnie spotęgowany, ale jed- noczeœnie pozbawiony wysublimowania. Finezyj- noœć i subtelnoœć oddania stanów duchowych 579 €€€€ustšpiły miejsca brutalnoœci i ostrej dosadnoœci. Dlatego też w licznych ówczesnych obrazach lub rzeŸbach spotykamy się z jednej strony z senty- mentalizmem i liryzmem (w scenach Zwiastowa- nia, Bożego Narodzenia, Matki Boskiej z Dziecišt- kiem), z drugiej zaœ z ludowš żywiołowoœciš, szyderstwem i skłonnoœciš do burleski (w wyobra- żeniach scen pasyjnych lub męczeństw œwiętych) oraz z ekspresjonizmem i prostotš wyrazu. Ten nurt ludowej rubasznoœci i ekspresji był w malarstwie i rzeŸbie polskiej drugiej połowy XV wieku szczególnie intensywny. Jego natężenie (nie znane w TAKIM stopniu, lub nie tak często stosowane we Włoszech czy Flandriij można wy- tłumaczyć jedynie miejscowš, własnš próbš wyj- œcia z "bezideowoœci" i "bezprogramowoœci" sztu- ki. Okolicznoœci te inspirujš także polskich mi- strzów do stosowania nadmiernego liryzmu, który u takich "sentymentalnych" MALARZY flandryjskich, jak u Mistrza z Flemalle bšdŸ u Memlinga nie przybrał aż tak dużej siły wyrazu. Również swoi- sta polska sytuacja artystyczna powoduje, iż rea- lizm jej dzieł póŸnogotyckich jest bardzo ogra- niczony. Mamy bowiem do czynienia z realizmem szczegółów, natomiast całoœć kompozycji jest idea- listyczna. To jakby "rozkojarzenie" formalne i jednoczesny brak nowych wielkich programów zadecydowały, że ówczesne dzieła sztuki pocho- dzšce z Polski oraz z całej œrodkowej Eurapy były w swych principiach artystycznych i ideowych często doœć banalne. Najistotniejszš cechš ówczesnej plastyki jest dšżenie do komponowania obrazu jako iluzjoni- stycznego, okreœlonego wycinka rzeczywistoœci. Przedstawiana scena zazwyczaj rozgrywa się w zdeterminowanym wnętrzu (jak na przykład w obrazach z poliptyku dominikańskiego lub augustiańskiego z Krakowa, Matki Boskiej Bole- 580 snej z Wawelu, ołtarza z Olkusza, Dębna, Kalisza). W przestrzeni tej umieszczone sš POSTACIE akto- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rów dramatu, ubranych często w aktualnie "mod- ne" kostiumy, którzy swobodnie przesuwajš się z planu głównego w głšb. Nieraz w scenach, roz- grywajšcych się na wolnej przestrzeni, perspekty- wa głębi jest bardzo odległa, a w tle krajobrazu występujš liczne postaci sztafażu (między innymi na obrazie Zdjęcia z Krzyża z koœcioła Œw. Jana w Toruniu, w Ołtarzu Jerozolimskim z Gdańska i na KWATERACH Ołtarza Mariackiego z Krakowa). Artysta jednoczy i scala postaci i tło architektoni- czne lub krajobrazowe, ale ponieważ nie umie w tej synchronizacji znaleŸć odpowiedniej równo- wagi, stosuje dawnš zasadę przerysowywania PRO- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€porcji osoby głównej. Dynamikę akcji również podkreœla w sposób ekspresyjny NERWOWYM ru- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€chem, powodujšcym falowanie i łamanie się fałd obszernych szat, co kontrastuje z ZUPEłNYM bezru- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€chem, biernoœciš innych aktorów sceny (na przy- kład w poliptyku dominikańskim w Krakowie). Uproszczenia ujawniajš się również w nadmiernej kolorowoœci (opartej jednak na barwach LOKALNYCH), €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€naiwnoœci organizacji przestrzeni (niezgodnej z za- sadami perspektywy), oraz w wielu błędach w konstrukcji anatOmicznej figur (rysowanych bowiem nie z modelu, lecz z pamięci lub graficz- nego podkładu). Pogoń twórcy za oddaniem pełnej iluzji wy- darzenia i pokazanie go we wszystkich etapach rozgrywajšcych się w czasie i przestrzeni skłania artystę do stosowania obrazu wieloscenowego. Po- czštkowo sš to obrazy tak zwane symultaniczne. gdzie w ramach jednego kadru POSZCZEGóLNE epi- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zody zestawia się jeden obok drugiego (jak na przykład w obrazie Pasja Chrystusa, z koœcioła Œw. Jakuba w Toruniu). PóŸniej artyœci dzielš re- tabula na poszczególne kwatery, w których me- 581 todš kontynuacji filmowej oglšdamy pojedyncze epizody w dziejów Chrystusa, Marii lub œwiętych, sugerujšc pewien układ dramatycmy. Skłania to historyków sztuki do poszukiwania pierwowzoru tego schematu w ówczesnym dramacie, a szczegól- nie w widowiskach Pasji Chrystusa. Grane były one również na scenie trójdzielnej, jak gdyby tryptykowej, co sugeruje dodatkowo możliwoœci wpływu na schemat budowy ołtarza szafiastego. Liczmi badacze dopatrujš się także oddziaływania ówczesnych miejskich widowisk na tektonikę po- szczególnych scen obrazów (uwidaczniajš się w sil- nym akcentowaniu pierwszego planu i oddzielania go od tła, jak również w budowie zwartych grup aktorskich) oraz zwracajš uwagę na przesadny dramatyzm ruchów, kolorów i strojnoœć kostiu- mów poszczególnych aktorów. Tak więc ówczesny artysta obok żywej obser- wacji otaczajšcego go œwiata czerpał natchnienie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€do swych kompozycji z literatury, a także z ludo- wych miejscowych widowisk i maskarad. Były to nowe Ÿródła inspiracji twórczych. Sztuka mieszczańska stała się w drugiej po- łowie XV wieku głównym i dominujšcym zja- wiskiem polskiej kultury. Wyparła ona programy wyrazowe i formalne propagowane przez dawnych dysponentów twórczoœci plastycz- nej, to zmaczy króla, biskupów, klasztorów oraz €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€rycerstwa. Przykładem jest mecenat artystyczny Kazimierza Jagiellończyka i Jana Olbrachta. Ich ambicje fundatorskie były przeciętne. Ograniczały się zasadniczo do stawiania wawelskich kaplic grobowych (œwiętokrzyska z trzeciej ćwierci XV wieku i Jana Olbrachta z roku 1501) oraz nagrob- ków, które budowali rzemieœlnicy krakowscy. Kaplice nie różniły się niczym od tych, jakie wówczas stawiali patrycjusze miejscy. Podobnie snycerskie ołtarze szafiaste, zdobišce wnętrza, nie €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€582 odbiegały swym charakterem od "mieszczańskich" retabulów. Nawet wawelski ołtarz Œw. Trójcy, powstały w roku 1467 z fundacji Kazimierza Ja- giellończyka, jako votum pokoju toruńskiego, nie zawierał w sobie odpowiednich, aktualnych treœci wyrazowych. Jedynie Wit Stosz - wykonawca grobowca królewskiego - niewštpliwie uwzględ- nił życzenie zleceniodawcy. Nadał bowiem na- grobkowi formę tumby sarkofagowej, umieszczo- nej pod baldachimem, nawišzujšcej charakterem do wczeœniejszych wawelskich pomników królew- skich, ale i on wprowadził również nowe wštki wyrazowe, które swe Ÿródło miały nie w ideologii królewskiej, lecz odbijały œwiatopoglšd mieszczań- ski. Mam na myœli obraz na klamrze płaszcza królewskiego wyobrażajšcy rodzšcš kobietę, sym- bol powstajšcego po œmierci życia wiecznego. Me- tafora ta o tradycji antycznej, odżyła w XV wie- ku w kręgu włoskiej, mieszczańskiej kultury pro- torenesansowej. Podobnie odstępstwo od trady- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€cyjnego schematu grobowca królewskiego, jakie widzimy w pomniku Jana Olbrachta (dzieło Sta- nisława Stosza? - z lat po roku 1501), należy tłumaczyć wpływem wykonawcy, wychowanego w duchu kultury mieszczańskiej. Podobnie przeciętne były budowle stawiane przez przedstawicieli kleru, który również nie po- trafił wytworzyć własnego "stylu" i programudla fundowanych dzieł sztuki. Biskupi chętnie korzy- stali z wytworów miejskich warsztatów rzemieœl- niczych. Widzimy to na przykładach liczmych ołta- rzy i nagrobków, ksišg liturgicznych, sprzętu liturgicmego. Program wyrazowy obiektów po- wstałych w tym okresie ogranicza się głównie do akcentowania treœci rodowych, a nie wišże się z urzędem, który za życia sprawowali zmarli. Œwiadczy o tym między innymi pomnik dla arcy- biskupa Zbigniewa Oleœnickiego i biskupa włoc- 583 ławskiego Piotra z Bnina, wykonane przez Wita Stwosza, czy płyty bršzowe, sprowadzane obecnie z Norymbergi, a nie jak dawniej z Flandrii, dla biskupów poznańskich: ITriela i Łukasza Górki, Bernarda Lubrańskiego, a także kardynała Fryde- ryka Jagiellończyka. To samo widoczne jest w licz- nych ołtarzach, księgach liturgicznych oraz na na- czyniach liturgicznych. Na marginesie głównego nurtu kultury naro- dowej znalazły się także ówczesne klasztory na- wet nowo powstałych zgromadzeń, jak Bernardy- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€nów, karmelitów, kartuzów, paulinów. Również w tradycyjnie "zakonnych" dziedzinach sztuki, między innymi w malarstwie œciennym i ilumina- torstwie, nie umiały zachować swej dawnej indy- widualnoœci. We freskach zakonni malarze chętnie kopiujš mieszczańskie drzeworyty (na przykład w Krakowie - dominikanie, w Opatowie, Mogile, Szadku). Jedynym poważnym konkurentem mieszczań- stwa, jeœli chodzi o fundacje i program artystycz- ny, było rycerstwo. Jednakże współzawodnictwo to wyrażało się głównie w liczbie fundacji. W koń- cu XV i pierwszej połowie XVI wieku na terenie Wielkopolski powstało około 130 nowych œwištyń murowanych ufundowanych przez rody rycerskie. Liczba ta jest znaczna, gdy zważymy, iż w latach 1251-1450 wybudowano na tym samym obszarze tylko 38 murowanych koœciołów. Sš to często bu- dowle skromne i konserwatywne w formie artys- tycznej, wznoszone przez mistrzów miejskich. Dla- tego wiele elementów dekoracyjnych (sklepienia gwieŸdziste, sieciowe, kryształowe, bogate szczyty sterczynowe itp.) oraz koncepcja organizacji prze- strzennej (budowa wnętrz salowych, bezprezbite- rialnych) miało wyraŸne pochodzenie miejskie. Jedynymi dziedzinami twórczoœci artystycz- nej, w których możemy zauważyć istnienie pe- 584 wnych programów wyrazowych, zgodnych z ambi- cjami i ideologiš rycerstwa, jest architektura zam- ków i dworów oraz rzeŸba sepulkralna. W zam- kach takich, jak w Drzewicy, Dębnie, Rytwianach, Szydłowcu, Biesiekierach rozwijano koncepcje i motywy, które ujawniły się w pierwszej poło- wie XV wieku. Podobnie płyty nagrobne: Zu- €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€zanny Szafnańcowej w Sułoszowej, Kmity na Wa- welu, Padniewskiego w Poznaniu, Tomicki.ego w Tomicach, Szamotulskiego w Szamotułach itp. opracowano zgodnie z tradycyjnym schematem. Program ten zadecydował również o ikonografii wyjštkowego zbioru iluminacji portretów rodu Szydłowieckich w Liber geneseos Szydłowieckich. Były to jednak programy tradycyjne, odległe od tych, które wówczas, w XV wieku, pojawiały się w sztuce włoskiej lub burgundzkiej. W końcu okresu możemy odnotować również istnienie twórczoœci artystycznej zwišzanej z war- stwš kmieci. Mam na myœli liczne wiejskie ko- œcioły drewniane i ich polichromię. Budowle te należy zakwalifikować do sztuki na poły ludo- wej. Ich istotnymi cechami, niwelujšcymi nawet doskonałoœć rzemiosła miejskiego mistrza ciesiołki, sš tradycjonalizm, redukcja programu wyrazowe- go, przerost funkcji utylitarnej nad artystycznš oraz wyrazistoœć i ekspresyjnoœć form, które, jak wiemy , aż do dziœ charakteryzujš twórczoœć wiej- skš. W tej sytuacji wiadomoœci, że "szeœciu wieœniaków wraz z sołtysem fundujš w roku 1458 koœciół N.M.P. na Przedmieœciu Większym w Tar- nowie" oraz że "w roku 1555 cieœla Jan Joachim Kukla z Grybowa wybudował œwištynię w Ptasz- kowej na polecenie miejscowego sołtysa i chło- pów", mogš być wymownymi dowodami, przema- wiajšcymi za istnieniem w póŸnym œredniowieczu sztuki inspirowanej przez kmieci. Artystycznymi pomnikami tego nurtu z poczštków XVI wieku 585  sš wspaniałe freski ze scenami zbójnickimi w ko- œciele w Dębnie podhalańskim, oraz dekoracje ornamentalne wnętrz œwištyń w Krużlowej, Libu- szy, Kroœnie, Grębieniu, Grybowie itp. W drugiej połowie XV wieku poszerza się zna- cznie kršg wpływów obcej twórczoœci na sztukę polskš. Do miast napływały w omawianym okresie nowe, obce wzory oraz zakupione dzieła sztuki. Drogi handlowe stały się wówczas również dro- gami importów artystycznych. Widzimy to dobrze na przykładzie Krakowa, którego mieszczanie czę- sto odwiedzali Norymbergę czy Węgry, szukajšc tam wzorów dla swych fundacji. Podobnie gdań- szczanie odbywali podróże do Niderlandów i Flan- drii, a rozkochawszy się w tamtejszej sztuce ku- powali (czasami nawet grabili, jak w przypadku ołtarza Sšdu Ostatecznego - Memfinga) liczne dzieła wykonane przez Flamandów czy nawet sprowadzali tamtejszych mistrzów. W Poznaniu oraz we Lwowie, ze względu na kontakty han- dlowe ze Œlšskiem i Saksoniš, sztuka wrocławska i zgorzelecka cieszyła się nadal estymš. Przy po- szerzaniu horyzontów naszych twórców niebaga- telnš rolę odgrywały obowišzkowe podróże czela- dnicze wymagane przez cechy, oraz handel mod- nymi wówczas wzornikami graficznymi. W ten sposób artyœci polscy nawišzujš bezpoœrednie kon- takty z głównymi centrami ówczesnej sztuki euro- pejskiej. Niemniej ogólny charakter sztuki polskiej jest zdecydowanie różny od produkcji zachodnioeuro- pejskiej. Posiada ona nadal wiele cech występujš- cych w rzeŸbie lub malarstwie oraz architekturze Œlšska, Czech, Węgier, Austrii, Brandenburgii i Saksonii. Na podobieństwa te wpływały niewšt- pliwie liczne osobiste kontakty, które łšczyły na- szych mistrzów z tamtejszymi oœrodkami. Możemy stwierdzić obecnoœć wielu artystów Polaków pra-  1 1 1 ff 0 1 1 586 cujšcych we Wrocławiu, w Czechach, Słowacji, na Węgrzech, a nawet w południowych Niem- czech. Polska, podobnie jak w poprzednich okre- sach, należała !przecież nadal do œrodkowoeuropej- skiego bloku artystycznego. Swoista sytuacja spo- łeczna panujšca nie tylko w tych krajach, ale i u nas, warunkowała ukształtowanie gustu zle- ceniodawców, rekrutujšcych się, obok mieszczań- stwa, głównie z rycerstwa, co zadecydowało o mo- delu sztuki konserwatywnej w stosunku do zdo- byczy zachodnioeuropejskih. Artyœci polscy oraz z sšsiednich terenów biorš z bogatego, nowego arsenału form artystycznych, stosowanych wów- czas przez Włochów i Flamandów, tylko drobne motywy i szczegóły, całoœć zaœ dZieła komponujš na swój sposób. Sztuka ich staje się obecnie bar- dziej zindywidualizowana, co należy zawdzięczać głównie aktywnoœci mistrzów krakowskich. Byli oni Polakami, podobnie jak artyœci działajšcy w Poznaniu, Lwowie, a nawet w małych miastach, między innymi w Olkuszu, Nowym Sšczu, War- szawie i Koœcianie. Dokumentujš to liczne zapisy Ÿródłowe opublikowane przez Jana Ptaœnika, Bo- lesława Przybyszewskiego i Michała Walickiego. Polonizacja œrodowisk cechowych w końcu XV i poczštkach XVI wieku jest jednym z ważniej- szych zjawisk artystycznych zachodzšcych na na- szym terenie. Możemy mniemać, iż proces ten przyœpieszył krystalizację narodowej sztuki pol- skiej. Zdobywa ona własne, indywidualne oblicze, różnišce jš nie tylko od produkcji artystycznej krajów zachodniej Europy, lecz i sšsiednich oœrod- ków twórczych. Niestety nie możemy dać odpo- wiedzi na pytanie, jakie istotne cechy składały się na jej indywidualnoœć. W malarstwie i rzeŸbie należy jedynie zasygnalizować konserwatyzm tre- œci i tematów ikonograficznych, jak również pre- 587 €€€€dylekcję do liryzmu, sentymentalizmu, ludowej ru- basznoœci oraz burleski. W zakresie œrodków for- malnych artyœci polscy wykazujš swoiste uczule- nie na barwy bardzo kontrastowe i głębokie, które scalano tradycyjnym wówczas złotym tłem, a w rzeŸbie chętnie komponowano obfite szaty według "maniery stoszowskiej". Równoczeœnie z procesem indywidualizacji sztuki polskiej w ramach œrodkowoeuropejskiego bloku artystycznego pogłębił się także podział na- szego kraju na okreœlone okręgi twórcze. I tak Kraków promieniował prawie na całš Polskę, ale głównie decydował o obliczu sztuki Małopolski, Lubelszczyzny oraz Rusi. Poznań natomiast w po- czštkach XVI wieku zaspokajał potrzeby artys- tyczne Wielkopolski i po częœci Mazowsza. Nato- miast Gdańsk oddziaływał aktywnie na Pomorze (z Toruniem włšcznie) i na Prusy. Ta "regiona- lizacja" sztuki odnosi się nie tylko do produkcji malarskiej i snycerskiej, lecz również do budo- wnictwa. Wszystkie te zjawiska œwiadczš dobitnie o ukształtowaniu się własnej drogi sztuki pol- skiej. Jest ona jeszcze wšska i wyboista, ale po- zwoli, aby sztuka polska w XVI wieku mogła wejœć na szeroki goœciniec, wiodšcy do pełnej, zin- dywidualizowanej sztuki narodowej. €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€588  1 1 1 ff 0 32 1 €€€€  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 2ef1d791 3015da45 72a 22 6512 0 1 p t c 0 2 z 0 48 0 0 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1  WSKAZÓWKI BIBLIOGRAFICZNE WIęŸ NARODOWA I REGIONALNA W POLSKIM œredniowieczu €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Z daWniejszej a nadal użytecznej literatury przedmiotu wymienić trzeba studia: M. Handelsmana, Rola narodowoœci w hżstorii œredn,żowżecznej (1924), w tegoż redn.żowiecze polskie i powszechne, War- szawa 1966, s. 328 nn.; K. Tymienieckiego, Poczštki narodowoœci polskiej, "Przeglšd Współc zesny", t. 17, 1938, nr 7, s. 3 nn.; O. Balzera, Polo ia, Poloni, gens Polonica w œwietle Ÿródet drugżej połowy wieku X111, w: Księga pamištkowa... B. Orzechowicza, t. I, Lwów 1916, s. 71 nn.; R. Grodeckiego, Powstanie poLskżej œwiadomoœci narodowej, Katawice 1946. Nowy ebap dyskusj i otwarzyli: J. BaszkieNvicz, Powstanie zjedn,oczonego pań.stwa polskiego (t2a prze- łomie X111 ż XIV wieku), WarszaWa 1954, s. 448 nn.; S. Piekarczyk, Kilka uwag w sprawże ksztattowania sżę ż rozwoju narodowoœci polskżej, "Kwartalnik Hi- storyczny", t. 62, 1955, a. 2, s. 98 nn.; A. Gieysztor, Drzwż GnieŸnieńskże jako wyraz polskiej œwiado- moœci narodowoœciowej X11 wieku, w: Drzwi GnieŸ- nżeńskże, t. I, Wrocław 1956, s. 1 nn.; A.F. Grabski, Poczucie jednoœcż s owżańskiej a œwiadomoœć narodo- woœciowa w Polsce œredniowżecznej, w: "Z polskich studiów slawistycznych", seria III. Historia, Warsza- wa 1968, s. 79 nn. Zob. także Sztuka polska przedro- 589 WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE mańska ż romańska do schytku Xlll wieku. Dzieje sztuki polskżej, t. I, Warszawa 1971. Spoœród piœmiennactwa obcego: Woprosy formiro- wanżja russkoj narodnostż ż nacji. Sborn2k statżej, Moskwa-Leningrad 1958; B. Guen e, L'Occiden.t a'u.x XIVe et XVe siecles. Les Etats, Paris 1971, s. 113 nn. i 296 nn. W druku zbiór materiałów Konstanzer Ar- beżtskreis fiir mittelalterliche Geschichte z ko nferen- cji odbytej w 1965 roku pt. Die Entstehung der euro- pa,ischen Nationen. ODKRYWANIE POLSKI PRZEZ EUROPF Do pierwszego odkrywania Europy i Polsk ,i przez wiat antyczny por. M. Ninck, Die Entdeckung vort Europa durch die Grżechen, Bazylea 1945; L. A. Jel- nickij, ZnanŸja driewrcich o siewżernych stranach, Maskwa 1961 ara z o dpowied ruie ruzdaiały w dwóch d:ziełach podstawohvych dla sta:rożytnoœci sŁowiańsk ich i polskich: K. Tymieniecki, Ziemie polskie w staro- żytnoœcż - ludy ż kultury n,ajdawniejsze, Poznań 1951 i H. Łowmiański. Poczštkż Polskż, t I-IV, War- szawa 1963-1970, a także praca B. Bilińskiego. Drogi œwżata staróżytnego ku ziemiom stowżańskim w œwie- tle starożytn,ych œwiadectw literackich, "Archeolo- gńa", t. 1, 1947. Star ożytnych i œred niowieczny ch podróży od- lsry vczych dotyczy czterotomow manografia R. Hen- n iga, Terrae incognitae, Lejda 1936, wyd. II, 1950, która przynos i wiele materiału, ale nie zawsze n.a należytym paziomie krytycznym. W przetłumaczonej na język polski ksišżce M. Cary, E.H. Warmingto- na, Starożytnż odkrywcy, Warsaawa 1968, odkrywa- nie Europy, a zwłaszcza jej północnej i wschodniej peryferii, żostało potraktowane n.azbyt pobieżnie i nie bez błędów. Większa częœć cytowanych w artykule Ÿródeł zruajduje się w zbiorze G. Labudy, Słowiańszczyzna 590 WSKAZOWKI BIBLIOGRAFICZNE pierwotrca, Warszawa 1954. Jeżeli chodzi o Ÿródła najwczeœniejsze (do VIII wieku włšcznie), pełniejszy jest zbiór M. Plezi, Greckże i tacińskie Ÿródta do naj- dawniejszych dziejów Słowian, Poznań-Kraków 1952. ródła arabskie od lat bada vytrw ale T. Le vicki, Żródla arabskie do dziejów Słowżańszczyzny, t. I, Wrocła w-Kraków 1956 i inne studia. ródla hebraj- skże do dziejów Słowiq,n i n,iektórych żnnych ludów œrodkowej i wschodrciej Europy, Wrocław-Warsza- wa 1956 wydał tenże wraz z F. Kupferem. Do Ÿródeł anglosaskich (zwłaszcz a opisu Germanii król a Alfre- da i skandynawskich sag por. G. Labuda, ródia skan.dynawskie ż an.glosaskie do dziejów Slowiań- szczyzny, Warsżawa 1961 oTaz Zródła, sagż i legendy do najdawniejszych dziejów Polski, Warszawa 1960. ródła zachodnioeuropejskie do XIII wieku włšcżnie omówił szczegółowo A. F. Grabski, Polska w opiniach obcych X-X111 w., Warszawa 1964; por. tegoż autora Nowe œwiadectwo o Bercedykcie Polaku i najeŸdzie Ta- tarów w 1241 r., "Œlšski Kwartalnik Historyczny So- bótka", t. 23, 1968 o tzw. Relacjż tatarskiej (opubliko- wanej pr zez amerykański uniwersytet Yale w roku 1965). Poża tym pragnę wskazać Czytelnako wi jeœzcze trzy prace: o mapie œwiata z Ebstorfu J. Staszewskie- go, Polska i Baltyk rca mapie œwżata z Ebstorfu, "Ze- szyty Geograficzne Wyższej Szkaly Pedagogicznej", Gdańsk 1962. O Gerwazym z Tilbury S. Kętrzyńskie- go, Ze studżów nad Gerwazym z Tilbury, "Rozprawy Akademiii Umiejętn,oœci, Wydział Historyczno-Filo zo- ficzny", t. 46, 1903; o obydwu powyższych zabytkach J. Strzelczyka, Gerwaz z Tżlbury. Studium z dziejów uczonoœci geograficznej 7.v œredn.iowżeczu, Warszawa- -Wrocław-Kraków 1970; o wspomnianym w tekœcie czternastowiecznym traktacie z dalekiej Hiszpanii A. Gieysztora, Polska w "E1 libro del Corcoscimiento" z polowy XIV w., "Przeglšd Historyczny", t. 56, 1965. Ciekawe zagadnienie uzupełniajšce problematykę zawartš v niniejszym artykule podjęła B. Kurbisó vna, 591 WSKAZOWKI BIBLIOGRAFICZNE Ksztaltowanie sżę pojęć geograficzuych o Słowżań- szczyŸnie w polskich krouikach przeddlugoszowych, "Slavia Antiqua", t. 4, 1953. PRZEMIANY SPOŁECZNE I GOSPODARCZE W XII i XIII WIEKU Pełnš próbę zarysowania przemian społeczno-go- spodarczych dał jedynie R. Grodecki w poœmaertnie ogłoszonym wykładzie uniwersyteckim z roku 1928- -1929: Dzżeje wewnętrzn.e Polski XIl1 w., w tegoż, Polska Piastowska, oprac ował i posłowiem opatrzył J. Wyrozumski, Warszawa 1969 (o próbie tej syntezy por. ważne uwagœ K. Buczka w "Kwartalniku Histo- " rycznym, 1969, z. 4, oraz T. Lalika w "Studiach Histvrycznych", 1970, z. 3). Odmienne koncepcje K. Tymienieckiego w dziełach: Procesy tu órcze for- mowan,ża się społeczeństwa polskiego w wżekach œrednżch, Warszawa 1921 oraz przedruki najważniej- szych rozpnaw w jego Pismach wybranych, Warsża- wa 1956. Niezastšpione pozostajš F. Bujaka, Studia nad osadnictwem Małopolski, cz. 1, Kraków 1905, ukazujšce sban wsi polslsdej przed wielkš reformš agrarnš pełnego œrednaowiecza. Próbę ro zpabr zenia irsstytucji prawnych polskich XIII vieku i frankijskich VII-VIII wieku przedsta- wił M. Handelsman, Z metodyki badań feudalżz m.u (1917, przedruk w tegoż Œredniowiecze polskie i po- wszechne. Wybór pism. Warszawa 1966). Z jego in- spiracji St. Arnold opracował Władztwo bżskupie na grodzie wolborskim w w. XIl1 (1921, przedruk w te- goż Z dziejów œrednioz.oiecza, Warszawa 1968). T. La- likowi, Radło i Ÿreb, w: "Z polskich studiów slawi- stycznych", seria III. Husto2ia, War szawa 1968, za- wd ięczamy a n a1izę tea ninologii w i czeskiej i pol- skiej w XII wieku. Przeglšd wczeœniejszego i pełnego œredniowiecza dali ostatn io J. Dhondt, Das friihe Mżttelalter (1968, WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE ,Fischer Weltgeschićhte", t. 10) oraz J. Le Goff; Das HochTrcżttelalter (1965, "Fis her Weltgeschichte" , t. 11). Podsumawan ie badań nad zacho dn ioeur pejskš wsiš œredn2owżec,anš w dziele pełnym vłas ej inwen- cji dał G. Duby, L'econ,omie rurale et 1a vie des eam- pagues dans 1'Occident me'die'val, Par s 1962; por. K. Modz elewski, Hżstoria aprarna œrednżowiecznego Zachodu. No2va próba syntezy, "Kwartalnik Historii Kultury Materialnej", 1965, z. 1. Pożytecznš orien- tację w histarii i mliast stwarzajš zbiory studiów: Stu- dieu zu den Anfaugen des europaischen Stadtewesen, Konstanz 1958; Die Sta,dte Mitteleuropas im 12. und 13. Jahrhundert, Linz 1963 oraz synteza H. Planitz, Die deutsche Stadt żm Mittelalter, 1954. Polskie zarysy dziejbw œredniowiecznej Europy: T. Manteuffel, Sre- dn.żowiecze, Warszawa 1968; B. Zientara, Powszechn.a historia œredniowiecza; Warszawa 1970. O roli Niemców i niemieckich wsoTów w t zy- nastowiecznej przebudowie gospodarczo-społecanej w Polsce zob. M. E`r iedberg, Kultura polska a nże- miecka, 2 t., Poznań 1946, bogata bibliografia w t. II. P rogram rewizj i dawnaejszych tendecji wauki nie- mieckiej przedstawił W. Schlesinger, Die geschichtli- che 5tellung der mittelalterlżche deutschen Ostbe- wegung (przedruk w tegoż Mitteldeutsche Beitruge zur deutsche Verfassungsgeschichte des Mittelalters, 1961). Zob. też St. Trawkowski, W sprawie roli kolo- nizacji n,żemieckiej w przemianach kultury 'materżal- nej na ziemiach polskich w X111 w., "Kwartalnik Historii Kultury Materialnej", 1960, z. 2. O poszczególnych kategariach lud noœca wiejskiej w XII wieku: D. Poppe, Lud noœć dziesiętrcicza w Po1- sce œreduiowieczn,ej, "Kwartaln ik Historyc zny' , 1957, z. 1; K. Buc,zek, Ksišżęca ludnoœć stużebna w Polsce wczesnofeudal ej, Wrocław 1958; K. Modzelewski, Z badań nad organizacjš służebnš w Polsce wczesno- feudalnej, "Kwartalnik Historyczny Kultury Mate- 592 38 Polska dzielnicowa 593 WBKAZOWKI BIBLIOGRAFICZNE rialnej", 1961, z. 4; K. Tymieniecki, Z dzżejów za- niku drobnej wlasnoœci .a Slšsku w w. X111, 1926. O przernia ach p zełomu XII/XIII wieku: K. Tymie- nieaki, Majgtnoœć ksišżgca w Zagoœcżu (1912, prze- c1ruk w Pżsmach); R. Grodecki, lisišżęca wloœć trzeb- nicka, "Kwartalnak His toryoany', 1912-~1913; tenże, Studia nad dzżejami gospodarczymi Polsk2 Xll w., tamże, 1915; tenże, Wole i Lgoty, w: Studia z historżi spolecz'nej i gospodarczej, 1931; T. Lalik, Stare Miasto w ęcz'ycy, "Kwartal n ik fiistn aa Kultury Material- " nej, 1956, z. 4; A. Rutkowska-Płachcińska, Gmina miejska w poczštkach XIl1 w. w Polsce, w: Wieki œreduie - Medium Aevum, Warszawa 1962; K. Bu- czek, Targi i miasta na prawie polskim, Wrocław 19 64. O an nawa.cjach techn icznych a technolog . anych peł nego œrednaowaecza B. Gtlle, Les d veloppements technologiques en Ewrope de 1100 ń 1400, "Cahiers d'Histoire Mondiale", 1956, z. 1; L. Whate, Medżeval Technology and Social Change, Cambridge Mass. 1962 (przekład fr., Paris 1969), J. Le Goff, Ku1- Iura œredniowiecznej Europy, Warszawa 1970 (rozdz. 7). O p jawieniu się i roli noważytnego zaprzęgu kan- neg o w Europie zachodniej i w Polsce pisał J. Ma- tuszewski w "Kwartalniku Historii Kultury Mate- rialnej", 1953-1954. Rozwój gospodarki rolnej w Pol- sce od XII do połowy XIV wieku pr.zedstawił H. Dš- bruwski (1962), zaœ Z. Podwifiska, Technżkę uprawy rolż w Polsce œreduiowżecznej, Wrocław 1962. O mły- nach pisali St. Trawkowski, Ml ny wodne w Polsce w X11 w., "Kwa rtalnik Historii Kultury Materialnej", 1959, z 1; realistyczniej zaœ oceniajšc tempo upo- wszechnienia koła wo dnego w XII i XIII wieku K. Euczek, Z dziejów mlynarstwa w Polsce œrednio- wiecznej, "Studia Historyczne", 1969, z. 1. Przerniany techniki i arganizacji pracy w XIII wieku rozpatrzył J. Wyrozumski, Tkactwo w Polsce w X-Xlll w., "Kwartalnik Historii Kultury Materialnej", 1965 z. 3; WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE tenże, Państwowa gospodarka solna w Polsce do schytku XIV w., 1968. Nowe spojrzenie na lokacje miejskie i wiejskie dał A. Gieysztor, Les chartes de franchises urbatnes et rurales e'n Pologne au Xllle s. w: Les Li.bert s utbaines et rurales du Xle au XIVe s" Bruxelle 1968. Z vite atury o p zeQnia nach trzynastowńecznych wy- mienić wyp da p a ee A, Ru tkaw,skiej-Płachcińskiej" W sprawńe charakteru rezerwy pańskiej w okresie gospodarkż czynszowej, "P zeglšd Historyczny", 1951; z. 3; tejże, Sšdecczyzna w Xlll i XIV w., Wrocław 1961; Strzelin, Sci'nawa i Grodków: nieuda'n.e moż'no- wladcze zalożenża targowe w X111 w., "Studia z dmie-- jów osad nictwa", 1965. P amniejszanie roli lo kacji skrytykował T. Lali.k, Miasta Pomorza Gdańskiego ż ich ustrój w X111 w., "7apiski Hi tory czne', 1966" e. 4. Różn 1i. toœć nzstrojowš iast 1ok wanych ukaaał H. Sam sonowiaz, Z zagadnże'ń ustrojowych miasta œreduiowiecznego, n v: Wieki Sreduże - Medium- Aevum, Warszawa 19 2. Dla spraw tych ak tualnš war to œć ma szkic St. Esbre ichera, Kraków i Magde- burg w przywileju fu'ndacyjnym krakowskim, Kra= ków 1911. Wdelkie rozm 'ary vłasnoœci koœcie1nej a ma= łe moanowładcaw œwieoki ch przeciws.tawił W. Korta, Rozwój wielkiej wlasnoœci feudalnej na Sl sku d polowu X111 w., 1964. Zmaany w eksporc ie zboża ukazał B. Zientara, Rola Szczeci.na w odrza'ńskim: i baltyckim handlu zbożem XIII-XIV w., , P rzeglšd His toryazny", 1961, z. 3. WZORCE IDEOWE ZACHOWAŃ LUDZKICH W XII i XIII WIEKU W 1i teratu,r ze polsk iej brak opracawań z zakresu. problem atyki nxrzorców ideowych. Zagadńienia te były po uszane jedynie uboc,znie w praaach poœwięcanych innej tematyce, zwłaszcza Ÿródłoznawczej i historycz- no-literackiej. Wypływały one fragmentarycznie 594 595 WSKAZOWKI BIBLIOGRAFICZNE w zWišzku z bad aniam i nad ddeologiš poszczególnych autarów i œradaWisk twóa'czych. Stšd żnfarmacje o w.zo cu feudalno-rycerskim znaleŸć moŸna między innymi w dwutomowej monografii O. Balzera, po- œwięconej kranice rnistrza Wincenteg o: Studiu%rr, o Ka- dtubku. Pisn2n poœt'nżertn.e Oswalda Balzera, ,t. I-II, i wóW 1934-1935, M. Plezi, K onżka Galla n.a t1e hż- storiografiż XII z.r ieku, Knaków 1947 oa'az w obu pracach B. Kurbisbwny o dziejopisarstwie wielko- o lslfltm: Stu,dia nad kronżkq 2vielkopolskš, Paznań 1952 i Dziej'opisarstwo wielkopolskże XIII ż XIV wie- ku, War szawa 1%59. Pewne elementy am awianego w zoa ca scharakteryzował J. Adamus w Ideologtż feu- ńalnej w Polsce wieku X-XI, "Studia Wc zesnoœred- n:iown eczne", h. 4, 1958, s. 108-158 i w monognafii O n,onarchii Gallowej, Warszawa 1952, a także S. Bie- n iak w interesujšcym,studium opartym nia analizie "Carmen Mauri - Piotr Wtostowic, postać z dzie- jów œrednżowiecznego lšska, Wrocław 1965. Ostatnao próbš naukowej rekonstrukcji wzorca ideowego za- jęlii się w œpecjalrrie poœwaęro,nych temu ragiadnie- niu studiach Cz. Deptuł a, Biskup i 2 ładca. Z pro- ble n,atykż ideologii państwowej ż œwżadorrcoœcż na- 7odowej polskżego œredn.iowiecza, "WięŸ", t. 11, 1968, rur 9, s. 42-64 ;i J. Dow iat w Ekskursie o człowieku œredniot. ieczny wc, w: Polska - państwem, œrednio- wiecznej Europ , Warszawa 1968, s. 375-405, choć już pop rzed.nio w podobnym ktierunku szły aaważa- żania St. Kutrzeby, Ideat i życie kobżety w Polsce wieków œrednich, "Ateneum polskie", t. 4, 1908, s. 176-197 i J. Skoczka, Ideat króla w œredttiowżecz- nej ż renesarcsowej Polsce, "Spnawozdanœa Towarzy- stwa Naukowego we Lwowie, t. 12, 1932, s. 14-21, a zwłaszcza A. Bsiicknera w Dziejach kutv.r pol- skiej, t. I, Warszawa 1957 i Lżteraturze relżgijnej w Polsce œredniowżeczn.ej. Szkżce literackie i oby- czajowe, t. I-III, Warszawa 1902-1904. Dla proble- matyki wzorca hagiograficznego obok zarysu synte- WSKA ZbW KI BIBLIOGRAFICZNE tycznego K. Górskiego, Od 7elżgżjn.oœci do %rcżstyki. Zarys dzżejów życża wewnętrzn,ego w Polsce, cz. 1, Lublin 1962 posiadamy próby ba rdziej szczegółowej analizy za prezentowane w artykule B. Kurbisówny, y wot bł. Salomeż jako Ÿródlo hżstoTyczne, w: Stv,dża historżca. W 35-lecże pracy rcaukowej H. Łow%n.żań- skżego, Warszawa 1958, s. 145-154 ń w rozprawie M. H. Witkowskiej OSU: Vita sat2ctae Kyngae ducissae Cra- covżen,sżs jako Ÿródto hagiograjżczne, "Raczniki Hu- manistyczne KUL", t. 10, 1961, z. 2, s. 41 166. Cenne uwagi zwiišzane z porus,zanš przez nas problematykš znajdzie Czytelnik w wielu pracach datyczšcych historii ideologii, mentalno œci i pršdów um,ysłowych w Polsce XII-XIII wieku. Między in- nymi w intea sujšcych rozpa^awach A. Giey sztora, Przemżany żdeologżczne w państu ie pierwszych Pia- stów a wprowadzenie chrzeœcżjaństwa, w: Poczštki państwa polskiego, t. II, Poanań 1962, s. 155-170 i Podstawy spoteczne i treœci żdeowe kultury z.uc;eœ- niejszego œredn.iowżecza polskżego, w: Hżstoria kultu- ry œrednio2viecznej, cz. 2, Warszawa 1963, s. 7-40, a także A.F. Grabskiego, Polska w opżniach obcych X-XIII w., Warszawa 1964 i Polska wobec żdeż wy- praw krzyżowych na przeło%r'cie XI i X11 2 . "Duch krzyżowy" AnoniT'na Galla, "Zapiski Historyczne", t. 26, 1961, z. 4, s. 37-64. W historiografii obcej bada- nia nad problematykš wzarców ideawych podjęto znacznie wczeœniej i dorobek naukowy w tej dzie- dzin ie prezentuje się bogato i ciekawie. Na szcze- gólnš uwagę zasługujš prace analizujšce,;zwiercia- dła kSišżęce" d wzorce kobiece: między innymi J. B dier, Les Legendes pżques. Recherches sur la formatżon des chansons des gestes, t. I-IV, Paris 1914-1%21; H. Tiralla, Das augustżnżsche Idealbżld des chrżstlżschen Obrigkeit als Quelle der Fursten- spiegel des Sedv.lius Scotus und Hinck rcar vo Rei m.s, Anklam 1916; J. Buschmann, Das Herrsche- ra%nt nach der Lehre der nżttelalterlichen Furstenspże- 596 597 WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE gel, Fra nkfurt 1918; H. Berges, Die Fi.i.rstenspiegel des hohen und spiżteren Mittelalters, Leipzig 1938; R. Bossard, Uber dże Ent r.vicklung der Personendar- stellung żn der mittelalterlichen Geschichtsschrei- bunD, Zurich 1945; H. Grundmann, Die Frauen und die Literatv.r im Mittelalter, "Archiv fur Kulturge- p- schLch te, t. 26, 1936, s. 129-161; M. Ber,n. rds S e culum vżrginum. Geistigkeit u.nd Seelenleben der Frau żm Hochmittelalter, K&In 1955; M.L. Portmann, Die Darstellung der Frau żn der Geschichtsschreż- bung des Frii.heren Mittelalters, Basel 1958; E.S. Greenhill, Die Geistigen voraussetzungen der Bider- reihe des Specnlum Vżrgżnv,m versuch einer Deu- tung, Miżnster 1962. Wszystkie te prace zawierajš materiał po rów n wczy i wskazujš perspek ty.wy a na- logicznych badań na polskim materiale tródłowym. PISARZE I CZYTELNICY W POLSCE XII I XIII WIEKU Z bagatej biblaog rafi i prac odtw rzajšcych hi- storię oœuniaty i piœmierui ictwa w europejskim i pol- skim œredn iaw ieczu wyb ano zestaw ty tułón.v, prze- ważnie nowszych, traktujšcych te sprawy z pogłę- blanš refleksjš h iSto ycznš. Z I itea'atury dotyczšcej tła europejskiego: R. R. Bezza'la, Les ori,gines et la jormation de 1a litterature courtoise en Occident (500-1200), t. I, II/1, II/2, Faris 1944, 1960, 1966; A. Birkenmajer, Pršdy umyslowe XII i XIII stulecia, Kraków 1921 (odbitka z "Przeglšdu Powszechnego", t. 1 i 2), E. Curtius, Europdische Literatur und la- teżnisches Mittelalter, Bern 1948, wyd. II, 1958; L. G - nicot, Les lignes de faite du Moyen Age, Paris 1952, wyd. II, 1966; po polsku: Powstaje nowy œwiat, War- sz awa 1964; tenże, Le Xllle siecle europ en, Paris 1968. Geschichte der Textitberlżeferung, pod. red. M. Bodmera; t. I: llberliejerungsgeschichte der antiken Literatur; t. II: llberlieferv,ngsgeschichte der mittel- alterlichen Literatur, Ziirich 1964. 598 WSKAZOWKI BIBLIOGRAFICZNE O Pols e: O. Balzer, Studium o Kadlubku, t. I-II, Lwów 1935 (Pżsma poœmżertne t. I-II); Bogurodzżca, opracował J. Woronczak, wstęp językoznawczy E. Ostrowska, opracował muzykologicznie H. Feicht, Wrocław-Warszawa-Kraków 1962; Drz2 ż GnieŸnień- skie, t. I-II pod.red. M. Walickiego, Warszawa 1957 (między i nnymi stu ia J. Karwasańskiej, Z. Kępiń- sklego, L. Kalinows kiego ż A. Giey s ztora); M. Fried- berg, Kultura polska a nżemiecka, Poznań 1946; R. Grodeski, Powstanie polskiej œwżadomoœci naro- dowej, Kato,wice 1946; Historża nauki polskiej, t. I: B. Suchod:olski, P. Czar torys ki Sredniowiecze; P. Ry- bicki, Odrodzenże, W rocł aw-Warszawa- Ka^aków 1970; H. Hornawska, H. Zdzitowiecka-Jasień ka, Zbiory rgkopiœmienne 'w Polsce œrednżowżecznej, Warszawa 1947' Koœcżól w Polsce, pod red. J. Kłoczows'kiego, t. I, ,Sredniowiecze, Krakbw 1966; A. Karbowiak, Dzie-- je w chowania i szkói 2o Polsce z.r wiekach œrednich, t. I, Petea'sburg 1898; H. Kowalewicz, Cantica mediż aevi polono-latżna, t. I, Warszawa 1964; B. Ki,irbisówna, Dziejopżsarstwo wielkopolskie Xlll ż XIV wieku , W aI'szawa 1959; G. Labuda, Tzv6rczoœć hagiograficzna i historżografżczna Win,centego z Kielc, "Studi a ró- dłoznawcze", t. 16, 1971; M. Plezia, Kronika Galla na t1e XII v ieku, Kraków 1947. ZJEDNOCZENIE PAlt7STWA POLSKIEGO Zjed noczen ie państwowe Polski posiada bogatš literaturę na.ukowš, chocżaż wiele zagadnień pozos ta- je n.vcišż jesacze przedmiotem dyskusji. Całoœć pro- blemu próbowali dotychczas ujšć O.. Balzer, Króle- stwo Polskie 1295-1370, Lwów 1919-1920 i J. Basz- kiewic.z, Powstanle zjednoczonego państwa polskżego na przełomie XIII i XIV wieku, Wa rszawa 1964. Obie prace wywołały wiele a rtykułów recenzyjnych (K. Ty- mieniecki, G. Labuda, K. Jasiński i in.). Ciekawie, choć dyskusyjnie przedstawił te sprawy ostatnio 599 i L WSKAZOWKI BIBLIOGRAFICZNE J. Dawiat, Polska - pa ,stwem œredniowżecznej Eu- ropy, Warszawa 1968. S,zczegółowy przeglšd wyda- rzeń można.znaleŸć u E, Długopolslniego, Wladysła cv  Łokietek na tle swoich czasów, Wrocław 1951; J. Baszkiewicaa, Polska czasó2 Łokietka, Warszawa 1968; Z. K aczma rc zyka, Polska czasów Kazirrcierza Wżelkiego, Kraków 1964. O rol i społeczeństwa w zjednoczeniu pisali przede wszystkim, oprócz cytawanych już Balzera ii Basz- kiewicza, S. P iekarczyk, Studia z dziejów miast pol- skżch w XIl1-XIV t. ., Wa szawa 1955; K. Jasiński, Rola polit czna możno t. adztwa wielkopolskiego 2v la- tach 1284-1314, "Roczniki Hiœtóryczne", t. 29, 1963 i J. Bieniak, Wżelkopolska, Kujawy, zżemie łęczycka i sżeradzka wobec problemu zjednoczenia państwo- 'wego w latach 1300-1306, T4ruń 1969. Dzieje poszazególnych ziem polskich cišgu ca- łego ókresu przedstawi:ajš dpowiednie rozdziały syn- tez zbiórowych: Historia Œlšska od najdawniejszych czasów do roku 1400, t. I, Kraków 1933; Historia lšska, t. I, Wrócław 1960; Hżstoria Pomorza, t. I, Paznań 1869; Dzieje Wielkopolski, t. I, Poznań 196J, a także prace J. Kaawvasińskiej, Sšsżedztwo kujaw- sko-krzyżackie 1235-1343, Warszawa 1927; J, Bienia- ka, Rola Kujaw w Polsce piastowskiej, "Ziernia Ku- jawsk a" t. I, 1963; S. Russockiego, Region mazo- wżecki w Polsce œredniowiecznej, "Przeglšd Histo- ryczny", t. 54, 1963. Sto sunki z Rusiš opraco.wał B. Włodarski, Polœka i Ruœ 1194-1340, Warszawa 1966; z Czecham i - tenże, Polska i Czechy w drugiej po- lowie XIII ż poczštkach XIV wieku, Lwów 1931 óraz Polżtyka Jana Luksembu czyka wobec Polski za cza- sów Władystawa Łokietka, Lwów 1933; z Węgrami - J. Dšbro wski, Z czasów Łokżetka, "Rozprawy Akademii Umiejętnoœci, Wydział Histaryczno-Filozo- ficzny", t. 59, 1916. Koœcielno-pol ityczne aspekty zjednoczenia poru- szyli: W. Karasiewticz, Jakub 11 winka arcybiskup r I i ' WSKAZbWKl BIBLIOGRAFICZNE gnieŸnżeńskż 1283-1314, Póznań 1948, jak również T. Silni cki i K. Gołšb, Arcybżskup Jakub Swinka i jego epoka, Warszawa 1956. Licznych wreszcie au- tórów znalazły poszczególne wycinki lub wy da rzenia okresu. N ależy tu przytoczyć przede wszystkim pra- ce: K. Zielińskiej, Zjednoczenie Pomorza Cdańskie- go z Wielkopolskš pod konżec XIII w. Umowa kę- pżńska 1282 r., Tóruń 1968; K, Jasińs k iego; Tragedża rogozżńska 1296 r. na t1e ryz.ualżzacji wielkopolsko- -brandenburskiej o Pomorze Gdańskże, "Za piski Hi- stórycane", t. 26, 1961; J. Bien i .aka, Wielkopolska, Kujawy,., 1300-1306; K. J asińskiego, Zajęcie Pomo- rza Gdaizskiego przez krzyżaków w latach 1308-1309, ,Zapiski I isto yczne", t. 31, 1966; E. Długop4lskiego, Bunt wójta Alberta, "Rocznik Krakowski", t. 7, 1905; K. Potkańskiego, Walka o Pozna 1306-1312, tegoż, Zajęcie Wżelkopolski 1313 i 1314 r. (wyd. II obu prac w: Lechicż, Polanże, Polska, Warszawa 1965); W. Abra- h ama, Stanowisko kurii papieskżej wobec koronacji Łokietka, Lwów 1900; K. Tymieniec iego, Proces pol- sko-krzyżacki z lat 1320-1321, "Przeglšd Historycz- ny", t. 21, 1918; H. Chłopackiej, Procesy Polski z za- konem krzyżackżm 2u XIV wieku. Studium Ÿródlo- znawcze, Poznań :1967; A. Wojtkowskiego, Tezy i argu- menty polskie w sporach terytorialnych z krzyżakami , "Komunikaty Mazursko-Warm ińskie", t. 91, 1966; S. Zajšczkowskiego Polska a zakon krzyżacki 2 ostatnich latach Władysława Łokietka, Lwbw 1929; M. Biskupa, Analiza bitwy pod Płowcami i jej dzie- 7 oz.uego znaczenia, "Z iemia Kujawska" t. 1, 1963; R. Grodec iego, Rozstanie sżg Slšska z Polskš w XIV w., Ka towice 1938; H. Paszk iewicaa, Ze stu- diów nad polit kš krzyżackš Kazimżerza Wielkiego, "Przeglšd Histaryczny", t. 25, 1925, tegoż, W spra- wże zholdo cuanża Mazowsza przez Kazimierzn Wie1- kiego, "Przeglšd Historyczny", t. 24, 1924. Frzez te pozycje zau nteresowa:ny Czytelnik może równ.ież do- trzeć do starszej literatury przedmiotu. 39 Polska dzielnicowa WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE MONARCHIA NIERbWNOPRAWNYCH STANbW Podstawowym kompendium jest tu praca J. Bar- dacha, Hżstorża państwa i prawa Polski, tom I - do połow XV wieku, wyd. II, Wars awa 1964, refe u- jšca stan badań przedmiatu s zbierajšoa obszernš li- tera tu rę sżczegóławš. In ter esujšce, acz ńie wolne od poglšdów dyskusyjnych, ujędie polskiej rnon archii sta- nowej d ał J, Dowdat, Polska państwem œredn.iowiecz- nej Europy, Wansza wa 1968. Formowa niu się stanu szlacheck iega póœwięco a jest mo nagrafia Z. Wojcie- chows kiego, Prawo rycerskie w Połsce przed statu- tami Kazimierza Wielkiego, Poznań 1928; o drobnej szlachcie pisze H. Łowmiański, Poczštki Połski, t. III, Warszawa 1967. Bogaty materiał faktograficzny doty- czšcy jednoœci zjednoczonego państwa polskiego daje O. Balzer, Królestwo Polskie 1295-1370, t. I-III, Lwów 1919-1920; o partykularyzmie zjednoczonej Polski pi- sał przede wszystkim S. Kutrzeba, Kżlka kwestii z hi- storii ustroju Polskż, pTzyczynki i połemżka, "Kwar- talnik Historyczny", t. 20,1906. Dżieje dameny królews.kiej w Pol sce czekajš na opracowanie - jej problematykę przedstawiła ostat- ni o A. Sucheni-Grabawska, Odbudowa domeny kró- łewskiej w Polsce 1504-1548, Wrocław 1967; dobra ksišżęce na Mazowszu zbad ał J. Senkowski, Skar- bowoœć Mazowsza od końca XIV do 1526 roku, War- szawa 1965. Dzieje wzrostu majštkbw szlacheckich ilu- struje częœciowo S. awęda, Możnowładztwo muło- polskże w XIV ż w pżerwszej połowie XV wieku, Kra- ków 1966. Omówienie kryzysu feudalizmu w Europie dał J. Topolski, Narodzi'ny kapitałżzmu w Europie XIV-XVII wżeku, Warszawa 1965. Polskie reperkusje kryzysu wykazał K. Tymieniecki, Hżstoria chłopów połskżch, t. III, Warszawa 1969. O niianach w admi nistracji kraju XIII i XIV wieku oraz orga n izacji staroœcińskiej pisał S. Ku- trzeba, Starostowże, ich poczštek ż rozwój do końca 602 WSKAZ OwKI BIBLIOGRAFICZNE XIV w., Kraków 1903; przeobrażeni a urzędu œtaro- œcińskiego i wzrast znaoze n ia czynnika oddolnego w administracji amawia A. Gšsiorowski, Urzędnicy zarzšdu lokaLnego w póŸnoœredniowiecznej Wżełko- połsce, Poznań 1970. Mało zbadanym problemom poczštków parlamen- taryzmu polskiego poœwięcił wiele uwagi J. Bardach, O genezże sejmu połskiego, V111 Powszechn.y Zjazd Historyków Połskich, V11. Hżstoria pań.stwa i prawa, W arszawa 1959. Dla dziejów s jm i ków ziems kich w XV wieku cenna jest cišgle praoa A. Pawińskiego, Sejmikż zżemskże, poczy.tek ich i rozwój aż do usta- łenia sżg udzżału posłów ziemskich w ustawodawstwte sejmu walnego 1374-1505, Wa rs zawa 1895. Dzieje obozów polatycznych i tarć w ob ębie gru- py rzšdzšcej, wymagajšce dziœ nows ych badań, da- jš fragrnentarycznie W. Mo zczeńska, Rola polityczna ryeerstwa wiełkopolskiego w czasie bezkrólewża po Ludwżku Wielkim, "Przeglšd Historyczny", t. 25, 1925; E. Maleczyńska, Roła połityczn,a królowej Zofii Hołszańskiej na tle walk stronnictw 2v Polsce w la- tach 1422-1434, Lwów 1936, tejże, Społeczeizstwo poi- skże pierwszej połowy XV wteku wobec zagadn.żeń zachodnich, Wrocław 1947; F. Kiryk, Jakub z Dębna na tłe wewn,gtrznej i zagranicznej polżtyki Kazimże- rza Jag eLlończyka, W acław 1967; K. Górs ki, Rzšdy wewnętrzne Kazżmierza Jagiełlończyka co Koronie, "Kwartal nik Historyczny", t. 65, 1959, jak róunnież artykuł G. Labudy w pracy zbiorowej, Dzieje Wiełko- polski, t. I, Poznań 1969. POLSKA W DZIEJACH POLITYCZNYCH EUROPY OD POŁOWY XIV DO SCHYŁKU XV WIEKU Ze starszych pod ręczn ików o gól nych dziejów na- szego kraju jako najbogatszš faktograficznie można wymienić ksišżkę R. Gradeckiego, St. Z chorows kie- go, J. Dšbrowslniego, Dzieje Polski œredn,iowiecz nej, ' 603 WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE Kraków 1926, a.z naWszych Hżstorię Polski t. I, cz. 1-2 pod red, H. Łowmiańskiego, Warszawa 1958. Sy tetycznš ocenę polityki po lskiej w czasach Kazi.mierza Wie1kiego można znaletć w następujš- cych ksišżkach Z. Kaczm'arozyka: Monarchia Kazż- mierza Wielkiego, t. I-II, Pozn'ań 1939-1946; Ka- zimżerz Wielki, Warszawa 1948; Polska czasów Kazi- mierza Wielkiego, Kraków 1964. Niektóre zag adniie- 'ruia tego okresu pa'zeds tawia też J. Sieradzki, Polska wieku XIV, Warszawa 1959. Syntetyczny, ale w ujęciu pod wieloma względami już dziœ przestarzały, zarys czasów jagiellońskich dał L. Kfllankowski, Polska Ja- gżellon,ów, Lwbw 1936. Politykę Jagiełły opisał szcze- gółon vo A. Prochaska, Król Wladysław Jagżełlo, t. I-II, Kraków 1908. Zagadnienda polityki Jagiello- nów przełomu XV/XVI wieku naszkicował w swych monag rafiach Fr. Papee, Ja Olbracht, Kraków 1936; Aleksarcder Jagiell ' k raków 1949. N'ajbaT ziej dakBbad ie omawia stosunki l itewskie i polsko-litewskie ksišżka L. Kolankowskiego, Dzie9e Wielkżego Ksżęstwa Litewskiego za Jagżellonó2 , War- s zan va 1930. Kluczawš kwestię u nii polsko-lutewskiej naœwietlił w nowym ujęciu metodolog icznym J, B ar- dach, Krewo i Lublin,. Z problemów unii polsko-li- tewskiej, "KWartalnůik Historyczny", t. 76, nr 3, 1969, s. 583-619. Opis problanatyk i p olsko-krzyżackiej w przełom owych epokach bitwy pod Grunwaldem i woj ny trzynastoletniej zawierajš monogůrafie S.M. Kuczyńskdego, Wielka wojna z Zakonem w latach 1409-1411, War szawa 1955 i M. Biskupa Trzynasto- letnia wojna z zakonem krzyżackim 1454-1466, War- szawa 1967. Do cenůniejszych p azycja na temat kon- ta:któw z Węgrami należš prace Z. No waka, Polżtyka pótuocna Zygmunta Luksemburskiego do roku 14I1, Taruń 1964 i J. Dšbrowskiego, Wtadystaw 1 Jagiel- lo'ńczyk a Węgrzech (1440-1444), Warszawa 1922. Kon takty Po1ski z Czechamůi w epoce wojen husyc- kich i czasach póŸniejszych przedstawiali E. Male- WSKAZbWKl BIBLIOGRAFICZNE czyńska, Ruch husyckż w Czechach i w Polsce, War- szawa 1959 d R. Heck, Tabor a kandydatura jagielloń,- ska z.o Czechach 1438-1444, Wrocław 1964. Grupš problemów zwišzanych z polity kš Polski wobec państw zachodnioeuz pejœkich zajmow ała się E. Male- czyńska w studium Spotecze stwo polskie pierwszej połour XV wieku wobec zagadrcże i. zachodn.ich, Wro- cła w 1947. Wreszcie kwestię tureckš an'alizo wał B. Stachoń, Polityka Polski wobec Turcji i akcji anty- tureckiej w wżeku XV do utraty Kilżi ż Biaiogrodu, Lwów 1930. Dla zrozumienia położeniia Polski w Europie œrod- kowej i wschodniej W owej epoce celowym jest ró- wnież przestudiowa nie odpowiiednich partůii palskich syntez historii.kTajów tego rejonu: K. Tymieniec kii, Dzżeje Niemiec do poczštku ery nowoż tnej, Poznań 1948; R. Heck, M. Orzechawski, Historia Czechoslo- wacjż, Wrocław 1969; W. Felczak, Historża Węgier, Wrocław 1966; J. Ochmański, Historia Lżtwy, W ro- claw 1967; L. Bazylow, Historża Rosjż, Wrocław 1969; J. Demel, Historża Rumunii, Wrocław 1970. POLSKA W GOSPODARCE EUROPEJSKIEJ XIV i XV WIEKU Ogól,nš problem:atykę wraz z bibliografiš o ma- wia H. Samsunawicz, Polska w gospodarce europej- skiej póŸnego œredniowiecza, Pamiętnik X Powszech- nego Zjazdu Historyków polskich, t. 1, Warszawa 1968. Stasu nki gospodarcze Europy w póŸnym œre- dniowieczu ukazujš M. Malł:on vist, Studża z dzżejów rzemżosla w okresie kr zysu feudalżzmu w zachod- nżej Europże XIV ż XV 'w., Warszawa 1954; F. Lutge, Das 14/15 Jh. in der Sozial- und Wirtschaftsgeschżch- te, w: "Studien zur Soz. u Wiůrt. Geschichte", Stutt- ga.rt 1963; R. Romano, A. Tenenti, Die Grundlegung der modernen. Welt, Frankfurt n/M 1967; J. Heers, L'occżdent au glVg et XVa s. Paris 1963. 605 604 WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE Zagadnie ia kryzysu na szera lflim tle agólnym amawia także B. 7ientaa~a, Kryzys agrarny w Mar- chżż Wk7zań.skiej w XIV 2u., Warszawa 1961 oraz E. Pitz, Die Wżrtschaftskrise des Spatmittelalter, "Vierteljahrsschrift fiir Soz. u. Wirt. Ges hichte", 52, 1965. O ro woju rejonów wymiany araz gospodar- czy h stref eu apej sl i ch por. M. Maław ist, Z zagad- nżeń popytu na produkty krajów nadbaityckżch w Eu- ropże zachodnżej w XVI w., "Przeglšd Iiiistoryczny", t. 4, 1959, ten że, The Problem of the Inequalit of Economżc Development in Europe in the Later Mid- dle Ages, "The Eco nami c Hist oa y Review, Series II, XIX nr 1, 1966. A. Mšcaak, H. Samsonowicz: Z za- padnień genezy rynku europejskżego, strefa battycka, ,;Przeglšd Historyczny", t. 2, 1964. Zwišzki polityki ze stosunkami gaspodarczymi, M. Ma.łowiœt, Podstawy gospodarcze prz wrócenża jednoœci państwowej Po- morza Gdań.skieyo z Polskš w XV u ., "Przeglšd Hi- storyczny", t. 3-4, 1954; M. Biskup, Zjednoczenie Pomorza Wschodniego z Polskš w pot. XV w., War- szawa 1959. Te same aagadndenia na Zachod aie wraz z ukazaniem nowych czynników gospod arczych oma- wia J.F. Bergier, Geneve et 1'economie europeenne de la Renaissance, Pa!ris 1963. Z podstawo wych prac dotyczšcych dziejów han- dlu: Th. Hirsch, Danztgs Handels- und Gewerbsge- schichte unter der Herrschaft des Deutschen Ordens, Leipzig 1858; S. Kubrzeba, Handel Krakowa w t. ie- kach œrednich, Krakbw 1905; L. Koczy, Handel Po- zn.anża do poł. XVI w., ozniań i930; R. Rybarski, Handel i polżtyka handlowa Polski w XVI stulecżu, W arsra.wa 1958; do niiviejszego zagadnienia por. H. Amman, Wirtschaftsbezżehungen zwischen Ober- deutschland nnd Polen im Mittelalter, "Vierteljahrs- , schr3ft fiir Soa. u. Wirt. Geschichte, 48, 1961; E. Dae- nell, Der Ostseeverkehr und dże Hansestadte von der Mitte des 14. bżs zu.r Mitte des 15. Jh., "Hansische Geschichtsblatter", 1903; F. Lutge, Strukturwandlun- W$KAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE pen żm Ostdeutschen und Osteuropażschen Fernhan- de1 des 14. bis 16. Jh., Mu nehen 1964. O technice wy- mia,ny H. Samsono wicz, PóŸne œrednżowżecze miast nadbattyckżch, Warszawa 1968. Na temat kieTunków ro2cvoju gospo darczego Polski w dobae no vuożytnej W. Kula, Teoria ekonomżczna ustroju fendalnego, W rszawa 1962. POLSKA W $WIADOMO$CI SPOLECZENSTW EUROPEJSKICH W WIEKACH $REDNICH O sgrawach porusza.nych w tym szkicu pisał A.F. Grabski w pracach: Polska w opiniach obcych X-XIII 2 ., Warszawa 19G4; Polska w opiniach Euro- py zachodnżej XIV-XV w., Warszawa 1968; Polska w legendzże karolżn'skżej, "Roczniki fiiistoryczne", t.27, 1961; La Pologne et 1es Polonais vus par les etran- gers du Xe au Xllle sżecle, "Acta Poloniae Histori- ca", t. 12, 1965; Aktualizacja Polskż w Europże za- chodniej w XIII w., Pamżętnik X Powszechnego Zjaz- du Hżstoryków Polskich w Lublinże, t. l, W arszawa 1968; Pogrunwaldzkże polemiki, "Zeszyty Naukowe Uniwersytetu Łódak iego", seria I, nr 45, 1966; Echa bżtwy grunwaldzkiej w hżstorżografii zachodnżo-euro- pejskżej, "Zapiski Historyczne", t. 32, 1967; La cheva- lerże polonaise au service de 1'etranger au Moyen Age, Hżstożre militażre de 1a Pologne. Problemes choisis. Varsovie 1970 (toż po rosyjsku pt. Polskoje srednże t. iekownoje rycarstwo na czużezżemnoj służbie Istorżja Wojennogo Dieia w Polsze. Izbrannyfe wo- prosy. Warszawa 1970. Pozycje te zawierajš obfitš bibliografię przedIruiatu. KULTURA NAUKOWA W POL$CE W XIV I XV WIEKU Czytelnik może znaleŸć szersze tło historyczno- -kultu ralne i dnformacje o życiu uniwea syteck im w kSišżce J, Le Goff, Inteligencja ui wiekach œred.. 606 607 WSKAZOWKI BIBLIOGRAFICZNE nich, tłum. E. Bškowska, Warszawa 1966. Do dziejów myœli filazoficznej na Zachodzie zob. E. Garin, FiLo- zofia Odrodzenia we Wloszech, tłum. K. Żabokl icki, Warszawa 1969. Œrodowisk o krakowsk ie oœwietlajš studia zawarte w to2xlie Dzżeje Uniwersytetu Jagiel- lońskiego w latach 1364-1764, pod red. K. Lepszego, K akóNv 1964 oraz P. Gzartaryski, Zarys historii n.auk œcistych w Polsce, cz. I Œredniowiecze, Wrocław 1970 i W. Seńko, Polska filozofia œredniowieczn,a. Charak- ter, tenden.cje i gtówrce kierunkż, w: Filozofża Polska, "MyœUi i Ludzie", Warszawa 1967. POLSKA W KULTURZE EUROPEJSKIEJ XIV i XV WIEKU Dla o gólnej orien tacji we ws półczesnych poglš- dach na kulturę eu r pejskš XIV-XV wieku między in nymi: J. Delumeau, La civilżsation de 1a Ren.aissan- ce, Paris 1967; G. Duby, Forcdemen,ts d'un rcouvel humanis'm.e 1280-1440, Genewa 1966; J, Kło zows ki, Wspólrcoty chrzeœcijańskże, Knaków 1964; G. Duby R. Mandrou, Hżstoria kultury francuskiej. Wżek X-XX, Wa rszawa 1965 D.S. Li chatschow, Dże Ku1- tur Russlands wa.hrend der osteuropa,ischert Fri.i.h- renaissartce votn 14. bis zurrc Beginrc des 15. Jahr- hun.derts, Dres den 1962; Bizan,cjurrc, praca zbiorówa, Wanszawa 1964. Pods tawo we d ane o przemianach w strukturach koœcielnych Polsk i œredn .owiecznej zawiera Koœciót w Polsce, t. I Sredn.iowiecze, pod red. J. Kłoczow- s kiego, Kraków 1968; tamże rozprawy E. W iœniaw- skiego o parafiach, J. Szymańskiegu o diecezjach i J. Kłoczowskiego o zakonach oraz mapy. ZaTys agólny: J. Dowi at, Historia Koœcio a katolżckiego w Polsce do polowy XV w., Warszawa 1968. Z opra- cowań bardziej szczegóło wych: S. Li tak, For'wi.owanie sieci parafżalnej w ł.ukowskiem do końca XVI w., " "Rocrcn iki Hum a nistyczne, t. 12, 1964, z. e, s. 5-136; 608 WSKAZbWKl BIBLIOGRAFICZNE E. Wiœniowski, Rozwój siecż parafialnej w prepozy- turze wiœlickiej w œredn.iowieczu, Wans zawa 1965 oraz Liczebnoœć duchowżeństwa diecezjaln.ego na zierrciach polskżch w p sze poiowie XVI w., "Rocznilfli Hu- manisůtyczne", t. 16, 1968, z. 2, s. 43-77. Dla szkolnictwa dotšd nie do zastšpi nua w ca- łoœci, choć pnzesta rzałe i w wielu mi jscach wręcz błędne, opracowa nie A. Karbow iaka, Dzieje wycho- warcia ż szkół w Polsce w wiekach œrednżch, t. I-III, Petersburg-Lwów 1898=1923. Studia E. Wiœniow- skiego dopa'owadziły do nowego poglšdu na szkolnic- two parafialne: Sieć ko z ' fżalnych w Wielko- polsce ż Małopolsce w poczqtkach XVI wieku. "Rocz- nżki Humanistyczne", t. 15, 1967, z. 2, s. 87-105 oraz Koœciól w Polsce, t. I; tamże map a szkół d iecezji gnieżnieńskiej. Ogólny obraz stud iów zakonnych: J. Kłoczowski, Koœciói w Polsce, t. 1, s. 528-544; por. także J. Kłoczowski, Ze zwišzków Polski z kra- jami zachodnimi u schylku œredn,iowiecza. Studia za- graniczrce dominikanów prowincji polskiej, w: Polska w Europie, Lublńn 1968, s. 109-136; J. Kłoczowœki, Studża w polskżej prowincjż domircikańskiej za pro- wincjalatu Jakuba z Bydgoszczy (1447-1478), w: Eu- ropa - Stowiań.szczyzna - Polska. Studia ku uczcze- nżu Profesora Kazimierza Tymienieckżego, Poznań 1970, s. 457- 181. Dane o studentach krakowskich zestawio- ne w oparciu o wyniki pracy zespolowej podjętej na moim seminarium w latach 1963-1965 przez J. Duera, K. Piecha, J. Ositka, i R. Wielgusa. Wyniki te, ujęte w czterech rozprawach magisterskich, muszš być je- szcze zweryfikowane i stšd wszystkie zawarte w tek- œcie tabele traktować należy jako prowizoryczne; por. mbj komunikat: Zagadnien.ia rozpowszechnienia ku1- tury scholast cznej w Polsce u schylku wieków œre- dnich, w: "FoIia Societatis Scientiarum Lublinensis", Secto A, vol. 619, 1966/9, s. 83-88. Ważna praca B. Kurbisówny, Mieszcza'nie a Uniwe sytecie Jagiel- lońskim i ich udzżat w kształtowaniu œwżadomoœci na- 609 WSKAZbWKl BIBLIOGRAFICZNE rodowej w XV w., w: "Studia Staropolslńe", t. 5, Wrocław 1957, s. 7 nn. Doba'y obraz kultury codbiennej póŸnoœrednio- wiecznego Krakowa daje A. Jelicz, W œredniowżecz- ny m, Krakowie (wiek XIII-XV), Warszawa 1966; isto tne wyn iki przynosi n:owatorska rozprawa M. Dem- bińskiej, Konsu7n.pcja ż wnoœcżowa w Polsce œrednio- wżecznej, Wrocław 1963. POLSKA PISZĽCA W XIV I XV WIEKU Orientację bibliograficznš zapewnia Bżbliografia lżteratury polskiej, Nowy Korbut, t. I, Warszawa 1963. N ajważ n iejsze t e ksty zeb rały n astępujšce wy- dawni ctwa: M. B obowsl i, Polskże pżeœnż katolickie od najdawniejszych czasów do koicca XVI wieku, "Rozprawy Akademii Uzniejętnoœci, Wydział Filozo- ficzny", t. 19, 18 93; A. Bruckner, Kazania œredniowżecz- ne, "R4zprawy Akadem ii Umiejętnoœci, Wydział Fi- , lozoficzny ', t. 24, 1895; t. 25, 1896 oraz Literatura re- lżgżjna w Polsce œredniowiecznej, t. I-III, Warszawa 19Q2-1904; J. Łoœ, Przeglšd jgzykow ch zabytków staropolskich do roku 1543, Kraków 1915. Niezbędnš pamocš dla dziejów kultury literackiej jesh nieza- stšpione n adal dzieło M. Hornowska, H. ZdzitoWiec- ka-Jas:ińska, Zbiory rgkopżœmienne w Polsce œred- niowiecznej, Warszawa 1947. P dstawawymi opraco- waniiami po ezji œredniaw ieczn ej sš: d1a poezj i w ję- zyku polskim M. Dłuska, Studia z hżstorii i teoriż wersyfżkacji polskiej, Kraków 1948; dla języka ła- c ińskiego H. Kowalen vicz, Zasób, zasięg terytorialny i chronologia polsko-tacżń,skżej liryki œredniowżecz- nej, Poznań 1967. Udokumentnwany poglšd na dzieje piœmiennictwa przyniosła R. Pilata, Historia literatury polskiej, t. I, cz. 1-2, Warszawa 1926. Stan dyskusji nad genezš języka i literatury zaw iera praca zbio- rohva Pochodzenie polskiego jgzyka literackiego, Wro- cław 1956. Czytel nika ciekawego dalszych losów dy- 610 WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE skusji i naras taniia dorobku badań mediewistyczno-l i- terackich skierować godzi się do czasopism "Pa- miętnik Literacki" i "Studia ródłoznawcze" oraz do serii "Œredniowiecz =Studia o kulturze" dotšd 4 to- my (1961-1969). SZTUKA POLSKA Pb NEGO ŒREDNIOWIECZA Najwięk zš liczbę inform:acj i znajdvie Czytelnik w następujšcych góbnych apracowaniach h istorii sztuki polskiej: M. Walicl i, J. Starzyński, Dzieje sztu- ki polskiej, w: R. Haůma nn, Historża sztukż, t. II, Warszawa 1936; Polska sztuka czasów œredniowiecz- nych, pod red. G. Chm arzyńskiego, Wa rszawa 19%3; Sztuka polska czasów nowożytnych, t. I, I450-1650, Warszawa 1952, Historia sztukż polskżej, t. I, pod red. T. Dobrowolskiego i W. Tatarl iewicza, Kraków 1962 oraz PóŸn, gotyk pod red. J. Białosto ckiego, War- szawa 1965. Poza tym można znaleŸć wiele istotnych wiad.omoœci o architektu rze tego czasu w następu- jšcych pracach: J. Z achwatowicz, T sišc 1at archi- tektury polskiej, wyd. II, Wau.sza wa 1967; Z. Dmo- chawski, Dzieła architektury w Polsce, Londyn 1956; A. Miłobędzki, Zarys dziejów architektury w Polsce, W arszawa 1968 oraz W. Krasowski, Architektura drewniana w Potsce, Wa rszawa 1961. Po2nocne mogš być również liczne prace z zakresu malarstwa, głów- nie M. Walickiego: Malarstwo polskie, gotyk, rene- sans, wczesny manieryzm, War szawa 1961; La pein- ture du XV siecle, New Yo rk 1964; Ztoty wżdno- kršg, Warszawa 1965, rzeŸby - S. Dettloff, Wżt Stosz, t. I-II, Wrocław 1961, rzemiosła artys tycznego - A. Bochnak, J. Pagaczewski, Polskże vze n,iosło artystyczne wieków œredn,ich, Kraków 1959. Wsk azane jest również wykorzystanie licznych bardzo ważnych opracowań sztuk i poszczególnych re- gionów artystycznych; dla Krakowa i Małopolski: T. Szydłows ki, Po nnżki architektury epoki piastow~ 611 WSKAZbWKI BIBLIOGRAFICZNE skżej, KTaków 1928; T. Dobrowolski, Sztuka Krako- wa, wyd. II, Krakóhv 1959; Sztuka t. Krakowże w la- tach 1350-1550, Katalog wystawy, Kraków 1964; dla W ielkopol ski: Dzżeje Wżelkopolskt, t. I, pod red. J. Topolskiego, Pozrs ń 1969; dl a Pomorca: G. Chma- rzyńsk , Sztuka po rtorska, w: Slownik geografżczny paicstwa polskiego, t. I, pod red. S. Arnolda, War- szawa 1937; tenże, Sztuka w Toru ztu, w: Dzieje To- runża, pod a'ed. S. Tyca, Toruń 1934 or z Gdań.sk, jego dzieje ż kultura, Warszawa 1969; dla Mazo wsza artykuły w: "Biuletyn Historii Sztuki", 1963, nr 2, oraz Sztuka warszawska, katalog w stawy jubileu- szowej, t. I, Warszawa 1952; dla Œlšska: T, Dobro- wolski, Sztuka wojeu ództ2ua œlšskżego, Katowice 1933; tenże, Sztuka na Slšsku, Katowice-Wrotław 1948 oraz, a zbiorowa, Sztuka Wroclaz.oża, Wrocław lyb. K A  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a  MALKOM qrt50 3011baf4 3015d809 8a 4 186a 0 1 p t c 0 2 k 0 48 0 5 0 0 n n 12.00 0.0 2.0 --- d 1 8 1    1 1 1 ff 0 32 1 ' SPIS TREŒCI Aleksander Gieysztor PRZEDMOWA . j Aleksander Gieysztor WięŸ NARODOWA I REGIONALNA W POLSKIM œREDNIOWIECZU Terminologia Ÿródeł i terminologia nauki historycznej. . . . 10 Od wspólnoty słowiańskiej do polskiej wspólnoty państwowej . . 15 Zagrożenie od obcych i wartoœci własnej kultury . 30 Jerzy Strzelczyk ODKRYWANIE POLsKI PRZEZ EUROPę . . . 37 Spadek antyku. . 38 Wczeœniejsze œredniowiecze. . . . 45 Polska w oczach humanistów XII wieku 51 Zbliżenie Polski do Europy zachodniej w XIII i XIV wieku . 59 Stanisław Trawkowski PRZEMIANY SPOŁECZNE I GOSPODARCZE W XII XIII WIEKU. . 62 Płaszczyzny konfrontacji. . . . 62 Czas startu. . 64 Trudne poczštki . 74 Koloniœci niemieccy i prawo niemieckie 89 Wielka przebudowa . 101 CzesŁaw Deptuła,Aleksandra Witkowska WZORCE IDEOWE ZACHOWAŃ LUDZKICH W XII I XIII wIEKU 119 Uwagi wstępne. . 119 Ideał wŁadcy . 124 Ideał możnowładcy. . 142 Ideał œwiętego . . 146 Brygida Krbis PISARZE I CZYTELNICY W POLSCE XII I XIII WIEKU. . 159 Słowo pisane. . . 159 Księgozbiory, ich twórcy i użytkownicy 166 Twórczoœć pisarska w XII wieku. . . . 175 Przemiany w XIII wieku. . 189 613 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Janusz Bieniak ZJEDNOCZENIE PAŃSTWA POLSKIEGO. 202 Podstawa zjednoczenia. . 202 Œlšsk, Wielkopolska i Małopolska w ry- walizacji jednoczeniowej. 216 Między dwiema koronacjami. . . 234 O pełnš integralnoœć Królestwa. 249 Antoni Gšsiorowski MONARCHIA NIERóWNOPRAWNYCH STANów 279 Wprowadzenie . 279 Król . 281 Szlachta i mieszczanie. 285 Dysponenci władzy. 289 Centralizacja i decentraliizacja. . . 291 Rada króleWska, sejmy i sejmiki. . 297 Małopolska i Wielkopolska . . . . 306 Przełomowe stulecie?. . 309 Roman Heck POLSKA W DZIEJACH POLITYCZNYCH EUROPY OD POŁOWY XIV DO SCHYŁKU XV WIEKU 313 Główne problemy polityki europejskiej póŸnego œredniowiecza . . 313 Ekspansja monarchii Kazimierza Wiel- kiego i epizod andegaweński. . . 323 Unia z Litwš i rozprawa z Zakonem. . 333 Mocarstwo Jagiellończyków 347 Zamknięcie€ 365 Henryk Samsonowicz POLSKA W GOSPODARCE EUROPEJSKIEJ XIV i XV WIEKU. . . 368 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€ Polska a Europa na poczštku XIV wieku€ 368 Kryzys feudalizmu na zachodzie Europy i jego skutki dla ziem Polski. 373 Przemiany gospodarki europejskiej w XV wieku 385 Skutki integracji gospodarczej dla ziem polskich. Nowe formy pracy. 388 Miejsce Polski w gospodarce Europy u progu doby nowożytnej€ 394 Andrzej FeLiks Grabski POLSKA W œWIADOMOœCI SPOŁECZEŃSTW EUROPEJSKICH W WIEKACH œREDNICH. .399 . Uwagi wstępne. . . 399 Polska w widnokręgu europejskim. . . 402 Kraj daleki i bliski. . 404 Kraj młody i dawny. . 409 Regnum Poloniae. 416 Państwo chrzeœcijańskie 421 €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€Władysław Seńko KULTURA NAUKOWA W POLSCE W XIV I XV WIEKU. . 429 Przemiany w kulturze umysłowej Europy XIV i XV stulecia€ 431 Nowe tendencje: koncepcja filozofii teo- logii i nauki 439 Etyka. Filozofia państwa i prawa. . . 444 Koncepcja Koœcioła. Koncyliaryzm. . .447 Fizyka. Przyrodoznawstwo i astronomia 450 Studium literatury i poezji antycznej. Humanizm - scholastyka 454 Jerzy Kłoczowski POLSKA W KULTURZE EUROPEJSKIEJ XIV I XV WIEKU. . . 460 Charakterystyka okresu . 460 Demokratyzacja kultury 463 Polska na tle Europy XIV-XV wieku 467 Struktura parafii jako jednostki życia kulturalnego . 471 Struktura szkolna 480 Polskie œrodowiska kulturalne. 493 Polska w nurcie przemian europejskiej kultury umysłowej 498 Julian Lewański POLSKA PISZĽCA W XIV I XV WIEKU 504 Cechy materiału . 505 ,ierszotwórcy . . 510 Prozaicy .517 Dramaturgowie 521 . . Wspólne dzieło . .522 Czciciele muz łacińskich. . 527 "Rozjednanie i jednoœć". .534 Marian Kutzner SZTUKA POLSKA PóŸNEGO œREDNIOWIECZA€ 539 Sztuka dWorska i koœcielna księstw dzielnicowych 543 Kultura artystyczna Polski kazimierzow- skiej 553 Sztuka gotycka na dworach możnowład- czych. 562 Sztuka mieszczańska XV i XVI wieku 573 WSKAZóWKI BIBLIOGRAFICZNE. . 589 RóDŁA RYCIN. 616  11) 21) 31) 41. l1 .1 .1 .1 .1 .1 rI.A.1.a