Krzysztof J. Szmidt Elementarz twórczego życia. Wydawnictwo "Intra" Warszawa 1993 Psychologia podręczna część piąta P.W.Z.N. "Print 6" Lublin 1995 Przedruku dokonano z pozycji: "Elementarz twórczego życia" wydanej przez Wydawnictwo "Intra" Warszawa 1993 Początek drogi "Praktykuje maszyna, człowiek tworzy." Rollo May Każda książka ma swoją historię, która na ogół zaczyna się wtedy, gdy autor postawi sobie jakieś ważne pytanie. Moje pytanie dotyczyło istoty twórczości, a więc metod i reguł postępowania, które umożliwiają ludziom twórcze osiągnięcia. Właśnie te reguły opisałem w książce. A poza tym zaproponowałem wiele praktycznych ćwiczeń pozwalających Czytelnikowi usprawnić twórcze umiejętności. Wykonanie tych ćwiczeń może się przydać osobom uprawiającym tak różne profesje jak nauczanie dzieci, prowadzenie domu, pisanie wierszy, czy kierowanie sklepem. Twórczość nie jest specjalnym darem otrzymanym od Boga, którym dysponu- ją wyłącznie artyści malarze, pisarze i kompozytorzy. Uważam ją za po- stawę, styl działania pokonujący rutynę, nawyki, schematy. Człowiek twó- rczy poszukuje oryginalnych rozwiązań, dąży do zmiany, jest ciekawski, pomysłowo łączy odległe skojarzenia. Twórczość to brak zgody na szarość, nudę i zastój. Podejście to świet- nie oddaje słynne zdanie amerykańskiego psychologa Abrahama H. Maslowa: "(...) pierwszorzędna zupa może być bardziej twórcza niż drugorzędny ob- raz, a ogólnie rzecz biorąc, gotowanie, rodzicielstwo, prowadzenie domu może być twórcze, podczas gdy poezja - przeciwnie - może być nietwór- cza." Nie trzeba być poetą, grajkiem, pisarzem czy naukowcem, by zasłu- żyć sobie na miano twórcy. Drogę ku twórczości rozpoczyna przypatrywanie się światu i zaciekawie- nie. To zachęcająca droga. Zapraszam do podróży! Rozdział 1 Patrz - Pytaj - Słuchaj "Wielki człowiek zachowuje umysł dziecka." Meng-cy Pan Jerzy, jeden z najstarszych pracowników Instytutu, nie był zadowo- lony, gdy po 18 latach pracy musiał się przenieść wraz z całym zespołem do nowego budynku. Z trzema innymi kolegami musiał dzielić niewielki gabinet na piętrze pełnym urzędników i interesantów. Pan Jerzy, czuł się poirytowany, ile- kroć zasiadał przy nowym biurku. Patrzył na białe, świeżo pomalowane ściany i wciąż nasłuchiwał dobiegających zza nich głosów. Nie wiedział, dokładnie, co jest przyczyną tego podenerwowania. "Ciekawość to pierwszy stopień do piekła" mówi przysłowie. Nie lubię tej ludowej maksymy. Słyszymy ją nader często wtedy, gdy dociekamy przy- czyn problemów, gdy chcemy poznać coś, co nas żywo zainteresowało. Zna- cie zapewne trudności z udzieleniem dzieciom prostych odpowiedzi. Jak tu odpowiadać na takie chociażby pytanie, które zadał mi kiedyś mój cztero- letni syn Filip: "Dlaczego koło jest na okrągło?" Dorosły człowiek żyjący pod koniec XX wieku traci coraz bardziej zdol- ność dziwienia się, zaciekawienia. Nie potrafi już prowadzić refleksyj- nej obserwacji. Robią to za niego inni. Wystarczy włączyć telewizor, ra- dio lub video, wystarczy rozłożyć gazetę. Wszystko jest zaobserwowane, zdefiniowane, objaśnione. Wszystkie pytania już postawione. Inaczej dzieci. Do pewnego, niestety, coraz młodszego wieku są prawie nieustan- nie zdumione. Dziwi je zachód słońca i padający śnieg, działanie odku- rzacza i domofonu, wybory do sejmu i cieknąca z przeciętego palca krew. A ponieważ mała Kasia i mały Kubuś są zaciekawieni, więc pytają, pytają, pytają. Wraz z wiekiem i postępem w edukacji ta naturalna ciekawość i zdolność dziwienia się powoli, acz nieustannie zanika. I trzeba dopiero potężnego bodźca, by dorosła Katarzyna i dorosły Jakub podnieśli do góry brwi w wyrazie zaciekawienia. Tak jednak być nie musi! Nie musimy zaliczać się do tej większości, która trwa w zmysłowym i umysłowym odrętwieniu. Wystarczy świadomie patrzeć, pytać i słuchać. Osoba twórcza ma dużą wprawę w wykorzystywaniu zmysłów: wzroku, słuchu, dotyku, smaku i węchu. Niektóre profesje twórcze wymagają wręcz wybit- nych zdolności w tym zakresie. Malarz, który nie rozróżnia odcieni brą- zu, kucharz bez wrażliwości smaku, twórca kosmetyków nieczuły na zapachy czy muzyk nie potrafiący odróżnić forte od piano nigdy nie staną się ar- tystami. A aktor? A architekt? A taternik? Aby być twórczy, muszą uważ- nie patrzeć, cierpliwie słuchać i nieustannie pytać. Ćwiczenie 1 Kolor zielony Czy wiesz, że człowiek może rozróżnić i nazwać około 150 odcieni kolo- rów ? Brzmi to zaskakująco, ale tylko w pierwszej chwili. Możesz się przekonać czy sam to potrafisz. Wykonaj następujące zadanie przypomnij sobie ile znasz określeń koloru zielonego. Zapisz je na kartce. Jeżeli wypisałeś więcej niż 10 określeń, możesz sobie pogratulować. Jeżeli mniej, zajrzyj na stronę 186. Ćwiczenie 2 Kolorowy pokój Rozejrzyj się po swoim pokoju i po chwili zanotuj wszystkie kolory, ja- kie widzisz. Czy przypuszczałeś, że jest tu tyle kolorowych rzeczy? I że niektóre przedmioty widzisz jakby pierwszy raz, na nowo? O to właśnie chodzi. Twórczość to umiejętność nowego spojrzenia na sta- re rzeczy i zjawiska. Dobrze wyraził tę myśl jeden z krytyków mówiąc o pewnym artyście - mniejsza o nazwiska: "on widzi to, na co inni tylko patrzą". Ta "umiejętność widzenia" rzeczy i zjawisk w całym ich bogact- wie nazywana bywa przez psychologów twórczości wrażliwością na problemy lub umiejętnością dostrzegania problemów. Jest to zdolność dostrzegania luk, wad, braków, niedostatków w rzeczach lub znaczenia określonych zja- wisk i działań. Człowiek ma tym większą wrażliwość na problemy, im łat- wiej dostrzega je tam, gdzie inni nie widzą nawet powodu do refleksji. Zdolność ta leży u podstaw wielu wynalazków i ważnych odkryć. Pozwoliła ona Aleksandrowi Flemingowi odkryć działanie penicyliny, choć nie był on pierwszym, który je dostrzegł, przydała się Wilhelmowi Roentgenowi i To- maszowi Edisonowi. Inny twórca, Jakub Levy Moreno, w czasie obserwacji zabaw dziecięcych dostrzegł, że odgrywanie przez nie życiowych problemów daje terapeutycznie korzystne rezultaty. Spostrzeżenie to dało początek powszechnie stosowanej dzisiaj metodzie psychoterapeutycznej, edukacyj- nej i teatralnej zwanej psychodramą. Dostrzeżenie problemu jest pierwszym krokiem na drodze twórczego odkry- cia i to zarówno tego, który jest w stanie swą nowością zadziwić świat, jak i tego, który zadziwi tylko Ciebie. Ćwiczenie 3 Szukamy wad Sprawdź swoją zdolność dostrzegania problemów. W ciągu pięciu minut wy- pisz na kartce wszelkie wady, jakie twoim zdaniem posiada zwyczajny, drewniany ołówek. Po wykonaniu tego zadania weź "na warsztat" elektrycz- ną wiertarkę do wiercenia otworów w ścianie. Jeżeli podoba Ci się to ćwiczenie, możesz rozszerzyć swe poszukiwania na przykład o wady w organizacji Twojej pracy, czy niedostatki, jakie widzisz w niedzielnym spędzaniu wolnego czasu. Znając wady można przystąpić do ich minimalizowania i eliminowania. Drewniany ołówek doczekał się automatycznego, metalowego brata, a trady- cyjna wiertarka - wielu, wielu sióstr, takich jak górskie wiertarki na baterie. Przy pomocy tych wiertarek alpiniści mocują różnymi sposobami haki, potem do haków, przy pomocy "karabinka", mocują linę, dzięki któ- rej mogą wspinać się wyżej i wyżej. Wszystko po to między innymi, by móc patrzeć na świat z innej perspektywy - perspektywy ptasiego lotu. Mam nadzieję, że wykonując ćwiczenia doświadczyłeś tego, co jest ich celem: uświadomiłeś sobie, że patrząc (na ołówek, wiertarkę, pokój) moż- na zobaczyć znacznie więcej niż do tej pory. Umiejętność dostrzegania problemów jest pokrewna zdolności, którą an- gielski filozof Colin Wilson nazwał zmysłem nowości. Człowiek nim obda- rzony potrafi zachwycić się każdym zachodem słońca, każdy kwiat może mieć dla niego urok zapierający dech w piersiach, nawet jeśli widział już tysiące zachodów i miliony kwiatów. "Dla takich ludzi - pisze Abra- ham H. Maslow - nawet doraźna codzienność, chwilowe sprawy życiowe mogą być pasjonujące, podniecające, zachwycające. Te intensywne odczucia nie trwają stale, pojawiają się od czasu do czasu, za to w najbardziej nieo- czekiwanych chwilach. Ktoś taki może przepłynąć promem rzekę dziesięć razy, a za jedenastym może silnie odczuć to samo piękno i podniecenie co wtedy, gdy podróżował promem po raz pierwszy (...). Jest prawdopodobne, że takie głęboko odczuwane bogactwo subiektywnych doświadczeń jest prze- jawem bliskich stosunków z konkretem i nowością (...)" (A. H. Maslow, "Motywacje i osobowość", Warszawa 1990, IW PAX, s. 229).Właśnie - z kon- kretem i nowością. Zanim powyższa uwaga zostanie rozwinięta, proszę o zapamiętanie pierwszej zasady twórczego myślenia i działania: patrz - pytaj - słuchaj. Kiedy pan Jerzy poznał zasadę "Patrz - Pytaj- Słuchaj", postanowił ją wykorzystać, by poradzić sobie z własnym niezadowoleniem z nowego miejs- ca pracy. Najpierw zaczął uważnie patrzeć. Oto co zobaczył: - gabinet był zbyt mały dla czterech osób i czterech biurek - białe ściany nie miały żadnych ozdób czy upiększeń -jego biurko źle ustawiono w stosunku do okna - w oknach brakowało firanek i zasłon - krzesła były stare i zużyte. Potem pan Jerzy zaczął pytać: - intendenta budynku o franki, zasłony i wygodne fotele - kolegów o możliwość korzystania przez dwie osoby z jednego biurka i wyrzucenia dwóch zbędnych sprzętów - sekretarkę o kwiaty doniczkowe i nowe krzesła - własną żonę o to, czy mógłby zabrać do pracy stare reprodukcje obrazów i jeden ze ściennych zegarów. Przez cały czas pan Jerzy uważnie słuchał. I usłyszał: - hałasy dobiegające z korytarza, ale tylko w godzinach od 10 do 15 - głosy współpracowników dobiegające zza drewnianego przepierzenia. W końcu pan Jerzy ustalił, że chce mieć dyżury po południu i przyniósł stare radio, które natychmiast włączał, gdy tylko zasiadał do biurka. Wchodząc do nowego budynku Instytutu, znów zaczął się uśmiechać.Rozdział 2 Nie szufladkuj "Pojęcia zawsze pomijają coś niesłychanie ważnego, coś cennego, co znajduje się wyłącznie w rzeczywistości i co jest niepowtarzalnym kon- kretem." Anthony de Mello Justyna studiuje na drugim roku psychologii. Gdy wróciła z letniego obozu terapeutycznego, jej 18-letni brat nie mógł się z nią dogadać. Gdy tylko zaczął zwierzać się z kłopotów i wątpliwości, Justyna natychmiast udzielała mu gotowej odpowiedzi. Zachowujesz się ucieczkowo, mówiła. Zbyt często stosujesz projekcję, brak ci wsparcia. Brat spoglądał zdu- miony, mruczał pod nosem jakieś nieuprzejme słowa i wychodził, zostawia- jąc Justynę oburzoną, ale i zaciekawioną. Czuła, że coś jest nie tak. Brak świeżości doświadczeń i niska wrażliwość na problemy są zwykle skutkiem procesów szufladkowania i etykietowania rzeczy, ludzi i zja- wisk. Jest to wynik zbyt pochopnego abstrahowania. Polega ono na wyróż- nianiu w rzeczach, zjawiskach czy procesach tylko pewnych ich cech i as- pektów, a pomijaniu innych. Abstrahować to wydobywać na pierwszy plan jedną cechę i bagatelizować inne. Zdolność abstrahowania przydatna jest przy tworzeniu definicji nauko- wych, dostrzeganiu podobieństw i różnic pomiędzy obserwowanymi faktami. Ma ona dużo wspólnego z powodzeniem w pracy biologa, matematyka czy fi- zyka. Dlaczego więc namawiam Cię, byś zbyt szybko nie klasyfikował, nie osądzał? Otóż pochopne klasyfikowanie, osądzanie, szufladkowanie blokuje dotarcie do sedna sprawy, a niekiedy uniemożliwia konkretne, jeszcze nie zwerbalizowane podstawowe doświadczenie, które mogłoby być źródłem ins- piracji. Chodzi o to, by nie stać się tym naukowcom ze znanego powiedze- nia: "Naukowiec widzi coś, ponieważ coś wie - artysta wie coś, ponieważ to widzi". Spójrzmy znów na dzieci, najlepiej w wieku przedszkolnym. Nie wiedzą, co to klasyfikacja i typologia, postrzegają świat w całym jego bogactwie i konkrecie. Jak to dziecko z pewnej anegdoty, które razem z ojcem pa- trzy na Atlantyk. - Duży ten Atlantyk - stwierdza dziecko. - Ano duży - odpowiada ojciec. - Po drugiej stronie jest Nowy Jork. Dziecko długo wpatruje się w horyzont, potem mówi stanowczo: - Nie widzę! Tak to z dziećmi już jest. Góra to dla nich stroma kupa jasnobrązowych skał z czubkiem pokrytym śniegiem i zalesionym zboczem, a nie - cytuję za słownikiem - "wznosząca się wysoko nad otaczającym terenem wyniosłość skorupy ziemskiej, powstała w wyniku działalności górotwórczej lub wul- kanicznej". Pompa to zimna, metalowa rura, z której leci woda, a nie "maszyna robocza do podnoszenia cieczy z niższego poziomu na wyższy". Przywołajmy znów opinię Abrahama H. Maslowa: "(...) większość tego, czym się zajmujemy, co postrzegamy, czego się uczymy, co zapamiętujemy i o czym myślimy, rzeczywiście odnosi się do statycznych abstrakcji oderwa- nych od rzeczywistości albo do konstrukcji teoretycznych, a nie do samej rzeczywistości". Oczywiście, trudno sobie wyobrazić życie bez abstrahowania, uogólnień i... poezji, która też jest pewną formą abstrakcji. Dobrze jest jednak, gdy ten etap "przerabiania danych" poprzedzony jest świeżym, nie uprze- dzonym i naturalnym poznawaniem tego, co wokół nas dzieje się i rozgry- wa. Przed nadaniem rzeczy nazwy lub symbolu i jej zaszufladkowaniem według gotowych wzorów, skoncentruj się na niepowtarzalności doświadczenia, które owa rzecz w Tobie wywołuje. Patrz na zachód słońca, na każdy kwiat, każdą górę z takim zachwytem i podziwem, jak gdyby był to pierw- szy zachód słońca, pierwszy kwiat lub góra, jakie kiedykolwiek widzia- łeś. Nie trzymaj się kurczowo złudnego poczucia kompetencji i wiedzy. Raczej stosuj twórczą zasadę: "Nie wiem - zobaczymy". Znaczy to że zachowując świeżość ocen otwieramy się na wszystko, co się wiąże z daną sytuacją i co może ją różnić od znanych nam wcześniej podobnych sytuacji. Uchronimy się w ten sposób od zbyt wczesnego osądu i zyskamy czas na pulsujące ży- ciem doświadczenie, które może być początkiem twórczego rozwiązania problemu. Początkujący doradcy, nauczyciele i terapeuci stawiają niekiedy niepod- ważalne diagnozy problemów klienta zanim jeszcze poznają jego imię. Za- miast patrzeć, pytać i słuchać, próbują "wcisnąć" problem lub nawet sa- mego klienta w ciasne ramy wyuczonej na studiach typologii. Podobne grzechy mają na sumieniu nauczyciele, którzy sprawiającego kłopoty Jasia określają krótko i bez wahania: "trudne dziecko", a ma to miejsce w trzecim dniu jego kariery szkolnej. I etykieta ta firmuje Jasia przez długie miesiące a nawet lata. Twórczość wymaga od nas czego innego, a mianowicie tego, by nie klasy- fikować zbyt wcześnie, nie szufladkować, a postępować w myśl zasady Nie wiem - zobaczymy. Justyna postanowiła traktować zwierzenia brata z pilną uwagą i bez na- tychmiastowych ocen, które podpowiadała jej świeżo opanowana wiedza. Przyrzekła sobie, że najpierw zamieni się cała w słuch, spojrzy na prob- lem brata jego oczyma, potraktuje każdy jego kłopot jakby był nowy i nieznany, a nade wszystko będzie się wystrzegać w rozmowie mądrych defi- nicji i pojęć. Już wkrótce ich rozmowy przeciągały się znów do późnej nocy. Rozdział 3 Trafiaj w sedno "Pytania dojrzewają w ciszy." Christoph Lindenberg Pani Ala, 35-letnia szczęśliwa żona i matka dwóch dorodnych synów, nie cierpiała Bożego Narodzenia i świątecznych przygotowań. Drażniły ją krzątające się jak w ukropie i zbyt ciekawskie sąsiadki, irytowałykolej- ki w sklepach i niepokoiła konieczność kupienia odpowiedniego prezentu dla matki męża. Teściowa jak zwykle szykowała Wigilię, której przebieg był doskonale znany pani Ali, bo niezmienny od wielu lat. Pani Ala była odpowiedzialna za obiad w drugi dzień świąt, kiedy to swą wizytę składa- ła teściowa. Po raz pierwszy od wielu lat pani Ala zaczęła zadawać sobie ważne pytania. "Dobrze sformułowany problem to problem w połowie rozwiązany" zwykł ma- wiać Charles Kettering, znakomity specjalista od rozwiązywania problemów wynalazczych w zakładach General Motors. Nie sposób się z nim nie zgo- dzić. Nietrafnie sformułowany problem utrudnia, pogarsza lub w ogóle od- dala rozwiązanie. We właściwym, to znaczy trafnym i stosownym do danej sytuacji "namie- rzeniu" problemu przeszkadza nam, oprócz braku wrażliwości, tak zwana zasada stałości. Człowiek znajdujący się pod jej wpływem postrzega oto- czenie jako pewną całość, która ma trwałą strukturę. Zjawiska przyrodni- cze i zachowanie się ludzi nie dziwią go, są bowiem w jego oczach natu- ralne, dobrze znane i pewne. Nie prowokują wobec tego żadnych ważnych pytań, które mogłyby spowodować twórczy niepokój, na przykład: "Czy woda w naszej rzece jest czysta?", "Dlaczego kolega z pracy nie zaprosił mnie do nowego mieszkania?" itp. Wyuczone reakcje nawykowe pozwalają zachować takiej osobie święty spokój, pozbawiają ją jednak przygód i poszukiwań. O tym, że właściwe uchwycenie problemu to rzecz skomplikowana dobrze wiedzą specjaliści od badań naukowych, wynalazcy, lekarze, terapeuci, nauczyciele. Wiele odkryć naukowych, wynalazków, dzieł sztuki i teorii a także metod działania wzięło się stąd, iż ktoś w pewnym momencie zadał sobie odpowiednie, trafne pytanie. Pytanie to definicja problemu. Zygmunt Freud zapytał, na czym polegają marzenia senne i jaka jest ich geneza, Jerzy Grotowski poszukiwał odpo- wiedzi na pytanie o jedność sztuk teatralnych i połączył psychodramę z teatrem. Trafnie sformułowany problem stał się początkiem legendarnego sukcesu McDonalds'a. Firma postawiła sobie pytanie o możliwości szybsze- go obsługiwania coraz to większej liczby klientów. Najpierw zaprojekto- wano wyrób końcowy, a dopiero potem zmieniono technologię i narzędzia pracy tak, aby każda frytka, każdy kawałek mięsa i każda bułka były ta- kie same. Na koniec wyszkolono personel: szybki, życzliwy oraz absolut- nie czysty. A trzeba pamiętać, że kioski z hamburgerami istniały w Sta- nach Zjednoczonych już od XIX wieku. Ćwiczenie 4 Definicja problemu Przeczytaj uważnie poniższy opis a następnie spróbuj sformułować prob- lem, przed jakim stanęli kierowca i dwóch pasażerów. Zdefiniuj problem przy pomocy odpowiedniego, Twoim zdaniem najbardziej stosownego pytania lub - jeśli widzisz taką możliwość - odpowiednich pytań. Oto trudność: samochód złapał gumę w bezludnej leśnej okolicy. Okazało się, że w bagażniku jest koło zapasowe, jest klucz potrzebny do odkręce- nia koła, brak tylko lewarka potrzebnego do podniesienia samochodu przed zmianą koła. Czekanie na pomoc jest beznadziejne. Pasażerowie przypom- nieli sobie, że kilkanaście kilometrów wcześniej, w osadzie, przez którą przejeżdżali, mijali warsztat samochodowy. Być może Twoje pytania brzmią mniej więcej tak: "Kto ma pójść po lewa- rek?", "skąd zdobyć lewarek?", "jak zreperować samochód bez użycia lewa- rka?". Osoby, dzięki którym poznałem to ćwiczenie, a mianowicie doktor Aleksa- nder Nocuń i doktor Jerzy Szmagalski z Uniwersytetu Warszawskiego sądzą, iż najlepsze, czyli gwarantujące szybkie rozwiązanie problemu sformuło- wanie, winno mieć postać pytania: W jaki sposób podnieść samochód bez użycia lewarka? Jeśli tak zdefiniujemy problem, to następne nasze poczy- nania będą proste, konkretne i efektywne: możemy na przykład wykorzystać do podniesienia samochodu konar drzewa i zasady działania dźwigni. Spróbujmy wykonać jeszcze jedno podobne, choć trudniejsze ćwiczenie. Przeczytaj następny opis i sformułuj pytanie, będące definicją problemu, przed którym stanęła młoda nauczycielka. Oto trudność: W małej wiosce podhalańskiej nauczycielka zastała w swoim domu około godziny 23 ucznia III klasy, Staszka. Chłopiec ze łzami w oczach wyznał jej, że nie mógł odrobić w domu lekcji, ponieważ jego oj- ciec wrócił z pracy pijany i awanturuje się. Staszek postanowił odrobić lekcje u nauczycielki, choć musiał przejść ponad siedem kilometrów. Wśród uczestników prowadzonych przeze mnie treningów i warsztatów twór- czości dominowały w tym ćwiczeniu pytania typu: "Jak powiadomić matkę Staszka o jego pobycie u nauczycielki?", "Czy pozwolić Staszkowi odrobić lekcje, czy raczej odwieźć go do domu?", "Czy powiadomić policję?". Stu- denci pedagogiki i psychoterapeuci dodają zgodnie jeszcze jeden problem: "Co zrobić, żeby ojciec Staszka zaczął się leczyć w poradni przeciwalko- holowej?", choć tak naprawdę w opisie nie ma mowy o tym, że jest on al- koholikiem lub że nadużywa często alkoholu, a tylko, że wrócił pijany i awanturuje się. W moim przekonaniu właściwa definicja winna brzmieć mniej więcej tak: W jaki sposób powiadomić matkę Staszka o jego pobycie u mnie? (problem - przypominam - dotyczy nauczycielki). Gdyby nauczycielka zdecydowała się na takie postanowienie sprawy, jej działania miałyby konkretny, skutecz- ny charakter. Mogłaby powiadomić telefonicznie sąsiadów bądź zawiadomić policję o pobycie Staszka u niej i poprosić o interwencję w jego domu, mogłaby wynająć samochód i wrócić ze Staszkiem itd. itp. Nie zawsze działamy w tak prostych okolicznościach jak te, podane w opisach powyżej. Istotne jednak, by dzięki ćwiczeniom uświadomić sobie wagę wstępnego określenia problemu i sztuki stawiania pytań. Z pytaniami jest zresztą skomplikowana sprawa. Psycholog twórczości An- gelo Biondi wysoko sobie ceni pytanie "Dlaczego?" twierdząc, że jednost- ki twórcze "stale atakują swoje otoczenie pytaniami: co?, jak?, gdzie?, co zdarzy się, jeśli? i prawdopodobnie najważniejszym: dlaczego?". Inny wymiar ma to proste pytanie w kontaktach międzyludzkich. Wielu psychote- rapeutów sądzi, że z pytaniem "Dlaczego?" wiąże się kilka trudności. Pierwszy problem polega na tym, że pytania te prowadzą do poszukiwania pierwszej przyczyny, czynnika, którego poznanie wyjaśni tajemnicę ludz- kiego zachowania. Po drugie, zbyt łatwo na pytanie "Dlaczego?" odpowiada się "Ponieważ", a to z kolei powoduje usprawiedliwianie się, wymówki, wyjaśnianie i tłumaczenie. Trzecia trudność polegać może na tym, że py- tania "Dlaczego?" często skłaniają pytanego do opisu rzeczy w sposób po- zbawiony przeżycia i zrozumienia emocji. Po czwarte wreszcie, pytania "Dlaczego?" zwykle mają charakter oskarżający. Lepiej więc w rozmowach z przyjacielem czy znajomym używać pytań "Jak?" i "Co?". Zadając tego ro- dzaju pytania pomagamy drugiej osobie uświadomić sobie własne doświad- czenia i motywacje poczynań. Dobrze to widać w następujących rozmowach: Rozmowa z pytaniami "Dlaczego ?" Osoba A: - Pobiłem się z Jackiem. Osoba B: - Dlaczego to zrobiłeś? Osoba A: - Bo mnie zezłościł. Osoba B: - Dlaczego cię zezłościł? Osoba A: - Zabrał mi zeszyt i wyrwał kartkę. Osoba B: - Dlaczego to zrobił? Osoba A - A skąd ja mam wiedzieć?! (ze złością). Rozmowa z pytaniami "Jak ?" i "Co ?" Osoba A: - Co mu zrobiłeś? Osoba B: - Uderzyłem go w głowę i plecy. Osoba A: - A co on ci takiego zrobił? Osoba B: - Zabrał mi zeszyt i wyrwał kartkę. Osoba A: - Jak na to zareagowałeś? Osoba B: - Bardzo się zdenerwowałem, podbiegłem do niego i go uderzyłem. Osoba A: - A on co na to? Osoba B: - Zaczął płakać. Osoba A: - I jak się teraz czujesz? Osoba B: - Głupio mi i trochę żałuję, bo to mój najlepszy kolega. Osoba A: - Co wobec tego zamierzasz zrobić ? Osoba B: - Porozmawiam z nim i może wyjaśnimy sobie sprawę (z ulgą i uś- miechem). W takiej sytuacji pytania "Dlaczego?" nie przynoszą korzystnych rezul- tatów. Daleki jednak jestem od twierdzenia, że pytania takie należy od- łożyć do lamusa. W wynalazczych, technicznych, konstruktywnych sytua- cjach problemowych, postawienie pytania "Dlaczego?" może stać się począ- tkiem wielkiego, twórczego odkrycia lub wynalazku. Nie należy więc z niego rezygnować. Wiedza o sztuce stawiania pytań i trafnego definiowania problemów przy- daje się szczególnie w badaniach naukowych. Wydaje się, że i naukowcy - podobnie jak psychoterapeuci - faworyzują od jakiegoś czasu pytania "Jak?" i "Co?", zostawiając pytania "Dlaczego?" filozofom i teologom. Rozpatrzmy następujący przykład z pogranicza socjologii, psychologii i pedagogiki. Chcąc zbadać zjawisko przemocy stosowanej przez grupy mło- dzieżowe skinów, możemy postawić następujące główne pytanie problemowe: Dlaczego skini stosują przemoc? Ale możemy również zapytać inaczej: - Jakie są przejawy (formy) przemocy stosowanej przez skinów? - Co powoduje agresję skinów? - Jak poszczególni członkowie grup skinów odnoszą się do przejawów prze- mocy? - Co wpływa na udział poszczególnych osób w aktach przemocy? - Jakie znaczenie ma przemoc w ideologii skinów? - Co należy zrobić, aby zminimalizować agresywne zachowania skinów? I tak dalej. Nie trzeba udowadniać wyższości tych drugich pytań nad pytaniem "Dla- czego?" w tej konkretnej sytuacji badawczej. Ale żeby nie było tak pros- to i jednoznacznie, trzeba zacytować zdanie wybitnego twórcy George ' a Bernarda Shawa: "Niektórzy ludzie widzą rzeczy takimi, jakie są i pyta- ją: dlaczego? Mnie marzą się rzeczy, jakich nigdy nie było i pytam: dla- czego nie?". Zdolność trafnego stawiania pytań, tak rzadka ostatnio wśród dydakty- ków, nie jest czymś wrodzonym czy właściwym tylko genialnym twórcom. Ćwiczona może wszędzie i zawsze przynieść interesujące efekty. Wystar- czy, że przed przystąpieniem do działania sprecyzujemy istotę problemu, przy pomocy pytań: "Jak?", "Co?", "Czy?", "W jaki sposób?" "Dlaczego?", a następnie wybierzemy najbardziej trafne określenie spośród kilku lub kilkunastu innych. Być może ten sposób podejścia do problemów doprowadzi Cię do ważnych, i odkrywczych pytań, które zapoczątkują osiągnięcia twórcze na skalę nie tylko lokalną lub rodzinną. Dawno, dawno temu pytanie: "Co to jest ja?" stało się początkiem wielkiej koncepcji filozoficznej Pascala. Nie tak dawno temu pytanie o możliwości zwiększenia produkcji doprowadziło Hen- ry'ego Forda do zainstalowania taśmy montażowej, która zrewolucjonizowa- ła przemysł motoryzacyjny. 20 lat temu cytowany tu już Abraham Maslow zadał pytanie: "Co to znaczy, jeśli człowiek czuje silny, świadomy im- puls wyprostowania krzywo wiszącego obrazu?". Psycholog ów poszukiwał konkretnych, rzeczywistych i doświadczalnych dowodów istnienia potrzeb estetycznych. A czy Ty, Szanowny Czytelniku, masz swoje pytanie? Pani Ala pyta siebie: Co mnie najbardziej irytuje przed Wigilią? - zakupy - sprzątanie - przygotowanie dań - szykowanie prezentów - kolacja wigilijna u teściowej - kolejki w sklepach - pytania koleżanek i sąsiadek o świąteczne porządki - konieczność większych wydatków? Co mnie męczy? - zakupy - sprzątanie - przygotowanie dań - szykowanie prezentów - wigilia u teściowej - kolejki w sklepach - dociekliwość koleżanek i sąsiadek - większe wydatki? Drogą eliminacji Pani Ala znalazła odpowiedź na te pytania, czyli zde- finiowała problem: najbardziej irytują ją i jednocześnie męczą trzy rze- czy - konieczność spędzenia świąt z teściową, świąteczne porządki i za- kupy. Po rozmowie z mężem i synami pani Ala postanawia, że tym razem spędzą święta w inny sposób - wyjadą na wczasy w góry. Była to jej odpo- wiedź na pytanie, JAK rozwiązać ten problem. Rozdział 4 Puszczaj wodze wyobraźni "Tam, gdzie rzeczy stare i dobrze znajome nabierają cech nowości, tam właśnie czynna jest wyobraźnia." John Dewey Pan Karol wprost uwielbiał rozwiązywać krzyżówki i rebusy, oglądać te- leturnieje i brać udział w różnych konkursach. Nade wszystko lubił rek- lamy telewizyjne. Niczego jednak pan Karol jeszcze nie wygrał, więc gdy dowiedział się, iż jedna z największych na świecie firm fotograficznych ogłosiła konkurs na najlepszy slogan reklamujący jej filmy, z zapałem przystąpił do pracy. Cywilizacja to efekt pracy wyobraźni. Maszyna parowa, film, psychoana- liza i lot na Księżyc to efekty indywidualnej lub grupowej pracy wyobra- źni. Poezja, symfonia i metody medytacji, własny wygląd zewnętrzny i su- kcesy zawodowe - to wszystko w pewnym sensie zależy od wyobraźni. To dzięki wyobraźni powstają nowe idee i projekty działania, tworzymy wyna- lazki i nowe cele dla ludzkiej aktywności. Trudno sobie wyobrazić (no właśnie!) twórczość bez wyobraźni. Podobnie trudno sobie wyobrazić rozwój ludzki bez oryginalnej pracy wyobraźni. Wyobraźnia jako dyspozycja psychiczna do wytwarzania obrazów w umyśle człowieka, które zwą się wyobrażeniami, fantazjami lub imaginacjami, ma ścisły związek ze zdolnościami twórczymi i kreatywnością. Fantazjowanie doprowadziło do powstania takich wytworów jak preludia Jana Sebastiana Bacha i zdobycia wszystkich ośmiotysięcznych szczytów przez Reinholda Messnera i Jerzego Kukuczkę. Dzięki wyobraźni można rów- nież doświadczyć zdarzeń, które nie każdemu są łatwo dostępne (na przy- kład lotu nad ziemią, górskiej wspinaczki itp.). Właśnie w wyobraźni człowiek wynagradza sobie niedostatki życia w rzeczywistym świecie. Wyobraźnia ma też drugą, ciemną stronę. Stanowi sferę, w której może wyczerpywać się życie danego człowieka. Ucieczka w wyobraźnię to mecha- nizm obronny przed twardymi wymogami życia, szarym dniem codziennym, własnymi niedostatkami i brakiem odwagi. Przesadne bujanie w obłokach nie tylko nie pomaga w twórczym radzeniu sobie z problemami, ale zamyka niejednego Dyzia Marzyciela w świecie urojeń, chorobliwych fantazji i myślenia życzeniowego. Dorosłego człowieka lubiącego sobie pofantazjować, poważni ludzie końca XX wieku traktują z lekkim pobłażaniem, podczas gdy dla pewnej kategorii wiekowej wymyśla się coraz to nowe sposoby wzmacniania i usprawniania wyobraźni. Opowiada się dzieciom - bo o nie tu chodzi - bajki, tworzy setki i tysiące konkursów i fantazyjnych filmów, zachęca do spontanicz- nego odgrywania mitycznych postaci i stworów. Do pewnego, rzecz jasna, wieku, powyżej którego chłopcu lub dziewczynce nie wypada tak się bawić i przebierać. Trochę później młodemu mężczyźnie i pannie na wydaniu "wy- obraźnia nie jest znów tak potrzebna" - twierdzą tradycyjnie nastawieni nauczyciele i rodzice. Nic bardziej mylnego! Gra wyobraźni potrzebna jest dorosłemu tak samo jak dziecku, a czasem nawet bardziej. I to nie tylko do projektowania nowych konstrukcji mostów i pisania nowel, ale także do planowania wakacji i pisania listów. Dorośli potrzebują wyobra- źni bardziej chyba niż wiedzy. Proces nauczania, zwłaszcza taki jaki obowiązuje w Polsce, prowadzi często do zaniku zdolności wyobrażania sobie czegokolwiek. Jedyne na co stać osoby poddane temu procesowi to tworzenie wyobrażeń naśladowczych, będących tylko odbiciem realnie przeżytych zdarzeń lub istniejących zja- wisk. Zbyt rzadko Jan Kowalski jest w stanie "wyprodukować" wyobrażenia twórcze - nowe, oryginalne, utworzone ze skojarzeń niepowszednich i nie- zwykłych, nie będące naśladowaniem. Jednym z głównych celów treningu twórczości jest przywracanie osobom dorosłym umiejętności tworzenia i wykorzystywania konstruktywnych, nie- banalnych wyobrażeń i fantazji. Innym celem jest minimalizowanie jednej z głównych przeszkód na drodze twórczości - sztywności myślenia. Zanim omówię tę barierę, proponuję kolejne ćwiczenie. Ćwiczenie 5 Podział kwadratu Oto Twoje zadanie: spróbuj w ciągu pięciu minut znaleźć jak najwięcej sposobów podziału kwadratu na cztery, równe co do kształtu i powierzch- ni, części. Dosyć łatwo jest znaleźć cztery - pięć sposobów, trudniej natomiast wy- myślić zasadę, która daje ogromnie dużo rozwiązań. Tak, tak, to jest mo- żliwe, trzeba jedynie odwołać się do wyobraźni i wykroczyć poza rutyno- we, oczywiste i nasuwające się najłatwiej sposoby. Powodzenie w tym za- daniu zależy od tego, czy potrafimy zerwać ze sztywnością myślenia. I jeszcze jedno zadanie tego typu. Ćwiczenie 6 Punkty Ponomariewa Należy przeprowadzić przez cztery punkty (leżące na wierzchołkach kwa- dratu) trzy linie proste nie odrywając ołówka od papieru tak, by ołówek wrócił do punktu wyjścia. Trudność w rozwiązaniu tego zadania wynika stąd, że większość prób kon- centruje się na kreśleniu przestrzeni ograniczonej tymi punktami. Sukces polega na wykroczeniu poza powierzchnię wyznaczoną przez cztery punkty. Prawda, że proste? Być może gdy wykonywałeś powyższe ćwiczenia coś hamowało lub wręcz uniemożliwiało Ci trafne rozwiązania. Bariera polega na tym, że z uporem stosowałeś wypróbowany, wielekroć sprawdzony sposób postępowania przy rozwiązywaniu całkowicie nowego problemu, mimo że sposób ten jest mało efektywny lub wręcz nieprzydatny. Sztywność myślenia,bo o tej barierze jest mowa, ma postać albo błędnego nastawienia, albo tak zwanej fiksacji funkcjonalnej. Błędne nastawienie to po prostu sztywne trzymanie się wy- branego sposobu rozwiązywania problemu, na przykład reklamowanie swoich wyrobów lub usług tylko poprzez ogłoszenia prasowe mimo widocznego braku przyrostu liczby klientów i dochodów. Fiksacja funkcjonalna zaś to nie- zdolność dostrzeżenia więcej niż jednej, podstawowej funkcji danego przedmiotu. Utrudnia ona użycie czegoś w odmienny od zwykłego sposób - nożyka jako śrubokrętu, odkurzacza jako rozpylacza do farb, wiertarki jako silnika do kosiarki itp. Przeciwieństwem sztywności myślenia, a więc błędnego nastawienia i fik- sacji funkcjonalnej, jest zdolność zwana giętkością myślenia. Jest ona bezpośrednio związana z interesującą nas w tym rozdziale wyobraźnią twó- rczą. Giętkość myślenia to zdolność wymyślania i umiejętność szybkiej zmiany kierunku poszukiwań. Mamy tym większą giętkość myślenia, im wię- cej różnorodnych pomysłów potrafimy wymyślić w określonym czasie. A po- mysły te podpowiada na ogół wyobraźnia. Im bogatsze skojarzenia nam pod- suwa, tym bardziej różnorodne, a więc bardziej giętkie wysuwamy pomysły. To jeden z głównych mechanizmów twórczości. Zdolność ta jest wręcz nieodzowna w pracy agenta reklamowego i pisarza, naukowca i menadżera, ale przydaje się też nauczycielowi, psychoterapeu- cie i kupcowi. Weźmy pod uwagę chociażby hasła i slogany reklamowe. Nie- które z nich to dowód bogatej wyobraźni, oryginalnego kojarzenia i gięt- kości procesów myślenia ich twórców. Czasem też dużega poczucia humoru. "Cukier krzepi", i "Lotem bliżej" Melchiora Wańkowicza to przykłady ta- kich twórczych haseł, żyjących w pamięci od wielu dziesięcioleci. W procesie twórczym grę wyobraźni można wzmacniać i usprawniać przy po- mocy licznych ćwiczeń. Technik pobudzających wyobraźnię jest coraz wię- cej, tworzą je specjaliści od kształcenia umiejętności twórczych, psy- choedukacji i terapii. Ćwiczenia wyobraźni stanowią również rdzeń tech- nik psychodramatycznych. Jedno z takich ćwiczeń pobudzających grę wyob- raźni proponuję w tym miejscu. Ćwiczenie 7 Wyobraź sobie... Znajdź odosobnione pomieszczenie, w którym nikt nie będzie Ci przeszka- dzał. Połóż się wygodnie na kanapie lub dywanie w ulubionej pozycji i zamknij oczy. Posłuchaj odgłosów spoza pokoju. Spróbuj zidentyfikować źródło każdego dźwięku, aby wyraźnie "zobaczyć oczyma wyobraźni" co lub kto go wywołuje i jak jest wykonywany. Jeśli źródłem dźwięku jest jakaś osoba, wymyśl o niej wszystko, co po- trafisz: jak wygląda, co robi, skąd przybyła, dlaczego kojarzy się z dźwiękiem, gdzie żyje, jak może zarabiać na życie, jakich ma przyjaciół itd. Z chwilą, gdy poczujesz się zmęczony lub zabraknie Ci w miarę plas- tycznych wyobrażeń, otwórz oczy. Wiele osób wykonujących to ćwiczenie nie jest w stanie wyobrazić sobie bogatych i różnorodnych szczegółów dotyczących źródeł dźwięku, cech osób wywołujących te dźwięki. Wyobrażenia rodzą się w ich umyśle z trudem i nie odznaczają się właściwościami twórczymi - nie są nowe, oryginalne, pomysłowe, niekonwencjonalne. Ale kolejne zadanie z łatwością prowokuje ćwiczących do puszczenia wodzy wyobraźni. Może się ono przydać scenarzy- stom i pisarzom cierpiącym na zanik weny twórczej, może być również uży- teczne dla uczniów mających kłopoty z pisaniem interesujących wypraco- wań. Ćwiczenie 8 Scenariusz muzyczny Przygotuj nagranie utworu muzycznego, najlepiej instrumentalnego, który ma wyraźnie określony klimat emocjonalny lub specyficzny charakter i trwa krótko, jakieś 10 minut. Połóż się wygodnie i zamknij oczy. Wyobraź sobie, że dźwięki, które słyszysz, są częścią ścieżki dźwiękowej filmu. Wyobraź sobie co się dzieje na ekranie. Gdy ucichnie muzyka, spróbuj za- pisać swoje wyobrażenia. Ćwiczenie możesz powtórzyć wykorzystując muzykę o zróżnicowanym charak- terze - najpierw klasyczną, a później elektroniczną lub jazzową. Muzyka żywo pobudzi Twoją wyobraźnię i umożliwi powstanie skojarzeń, o które nigdy byś siebie nie podejrzewał. W powyższym ćwiczeniu postępujemy nietypowo, ponieważ tworzymy scena- riusz do skomponowanej już muzyki. Sytuacja typowa wygląda inaczej: sce- narzysta pisze scenariusz, potem reżyser kręci według niego film, na ko- ńcu kompozytor tworzy muzykę zgodną z powstałym obrazem i... kaprysami reżysera. Zrywanie z powszechnie stosowanym schematem działania to właś- nie istota twórczości, tym bardziej wtedy, gdy schemat dotyczy jakiejś wąsko pojętej dziedziny twórczości jak film czy literatura. Następne zadanie, do którego wykonania Cię zapraszam, również jest nie- typowe, choć znane są przypadki zbiorowej twórczości scenariuszowej i zgodnego współdziałania spółek autorskich. Ćwiczenie 9 Scenariusz grupowy Zaproś do ćwiczenia dwóch członków rodziny lub dwóch przyjaciół. Zada- niem waszej trzyosobowej spółki będzie napisanie scenariusza do wybrane- go utworu muzycznego. Będziecie jednak postępować nietypowo: w czasie słuchania danego utworu każdy z was pisze na przemian tylko po jednym zdaniu, starając się utworzyć sensowną, spójną całość. Tak więc jedno zdanie piszesz Ty, drugie Twój mąż, trzecie - córka itd. Postarajcie się zakończyć pisanie z chwilą zakończenia muzyki. Do ćwiczenia wybierz na- granie mające odpowiednią atmosferę i klimat, najlepiej trwające 15-20 minut. Zadanie to wywołuje w czasie grupowego treningu twórczości wiele rado- ści i śmiechu, zmusza uczestników do dostosowania własnych wyobrażeń do wyobrażeń innych osób, jest także dla wielu ćwiczących próbą sił - ale sił twórczych. Bywa również przyczyną zaskoczenia i odkryć. Dla lepszego zobrazowania przytoczę tu scenariusze grupowe, które powstały podczas moich treningów do muzyki zespołu King Crimson. Efekt w postaci gotowego scenariusza i jego walorów estetycznych był tylko jednym, wcale nie naj- ważniejszym w tym zadaniu, aspektem procesu twórczego. Dodatkowym eleme- ntem było wspólne dla wszystkich zespołów pierwsze zdanie, od którego zaczynał się scenariusz. Zobaczmy, co poszczególne spółki autorskie so- bie wyobraziły. Przypominam, że każde zdanie miało innego autora. Pełen obaw zaczął iść w głąb dżungli. Znał dobrze te opowieści o du- chach przodków i różnych stworach, które czają się w zaroślach. Nagle usłyszał dziwne, nieznane mu dotąd dźwięki. Oho! -pomyślał - zaczyna się. Dookoła było ciemno, gdzieniegdzie tylko świeciły jakieś oczy. Po- woli z dżungli zaczęła wyłaniać się postać wielka jak słoń, o paszczy krokodyla i prężności lamparta -popatrzyła na niego wielkimi, poważnymi oczyma. Czuł jak rośnie w nim strach i przerażenie. To koniec - pomyś- lał. Nie, nie - trzeba coś zrobić! Uśmiechnął się z zadowoleniem na twa- rzy śmiało spojrzał w stronę pobliskich krzewów, prosto w oczy dzikiego zwierzęcia. Teraz dopiero spostrzegł, że w wielkich smutnych oczach po- twora błyszczą ciężkie, duże łzy. Po chwili nieruchomego trwania w miej- scu zdecydował się wyciągnąć rękę w kierunku smutnego zwierzęcia. Współ- czuję ci - powiedział - ale nic nie mogę dla ciebie zrobić. Spieszę się jak zwykle. Biedne zwierzę spojrzało na niego błagalnie, jakby prosząc o coś. Wysunęło ogromny jęzor i polizało go po wyciągniętej dłoni. Czuł, że dotyk jest szorstki, a zarazem ciepły. No, no spokojnie - poślinisz mnie. Zauważył, że zwierzę odsunęło się od niego i wskazuje jakąś drogę, którą chciałoby go poprowadzić. Pełen obaw zaczął iść w głąb dżungli. Było gorąco i duszno, koszula przylgnęła mu do ciała. Krople potu spływały po jego nieogolonej twarzy - dopalał się ostatni Camel. Odrzucił daleko od siebie żółte pudełko z wielbłądem, ostatni raz zaciągnął się mocno. Poczuł w ustach mdlący, słodki smak. Jak nigdy dotąd poczuł rozrywający jego mięśnie lęk: co wy- brać, na co się zdecydować? Bounty czy lodowy Snickers? Niepewnie sięg- nął do kieszeni - zostały tylko Mentosy. Nie, nie, to niemożliwe, prze- cież był jeszcze jeden! Musi być! Zaczął gorączkowo szukać, a czas upły- wał. Zastanowił się: spokojnie, spokojnie, spokojnie! Na moment zastygł w bezruchu, wiatr rozwiewał jego włosy roznosząc zapach Wash and go. Zza zwisających lian ujrzał to, na co czekał całe swoje życie. Wymarzony, wyśniony obraz, cud prosto z raju. Nieśmiało podszedł kilka kroków bli- żej i delikatnie dotknął... Renault Clio! Wsiadł do środka i włączył ra- dio, obok znalazła się nagle piękna dziewczyna. Obsypał ją kwiatami. Od- jechali do miasta. Dziewczyna szeptała pod nosem: City man - marka praw- dziwego mężczyzny. Oto tylko dwa scenariusze, powstałe w dwóch różnych grupach pod wpływem tej samej ilustracji muzycznej. Mimo widocznych w poszczególnych zda- niach różnic skojarzeń, powstały w miarę spójne, logiczne opowiadania. Drugi scenariusz to przykład tworzenia przez grupę wyobrażeń naśladow- czych, odtwórczych, będących kalką popularnych reklam telewizyjnych, od których trudno było się członkom grupy uwolnić. Tak to już jest z lanso- wanymi systematycznie, powtarzanymi uporczywie i wymyślonymi przez spe- cjalistów od programowania podświadomości sloganami hasłami i filmami reklamowymi, że niezależnie od naszej woli wpływają na naszą wyobraźnię i kształtują poglądy na wiele spraw. Czy tego chcemy, czy nie - jesteśmy w pewnym sensie niewolnikami czyjejś wyobraźni, chyba że nie oglądamy telewizji, nie słuchamy radia i nie czytamy gazet. Angielski twórca dramy jako metody wychowania twórczego dzieci i mło- dzieży Brian Way, który swoją koncepcję oparł na technikach pobudzania i wykorzystywania wyobraźni pisze: "Rozwój wyobraźni wymaga stałej możli- wości ćwiczenia się w używaniu swoich własnych zdolności wyobrażenio- wych. Jest czymś odmiennym od uczenia się postrzegania produktów wyobra- źni innych ludzi. (...) Zbyt wczesne zetknięcie się z twórczością innych może przekreślić osobisty rozwój wyobraźni". (B. Way, "Drama w wychowa- niu dzieci i młodzieży", Warszawa 1990, WSiP, s. 49). Warto o tym pamiętać decydując się na zajęcie miejsca przed telewizo- rem. Pan Karol postanowił odwołać się do skojarzeń, jakie wywoływała w nim myśl o kolorowych błonach fotograficznych - powiedzmy - "Alfa". Napisał na kartce: "Filmy kolorowe Alfa...", po czym położył się wygodnie na ta- pczanie, zamknął oczy i oddał we władanie własnej wyobraźni. Ta nie ka- zała mu długo czekać i po chwili podsunęła mu skojarzenie, że dobre fil- my fotograficzne zachowują blask wspomnień. Pan Karol zapisał to skoja- rzenie, a potem już zapisywał kolejne: -filmy dobre do zdjęć w cieniu i w pełnym słońcu -filmy na szczęście i niepogodę -filmy na wakacyjną wędrówkę i do atelier -filmy kolorowe jak tęcza. Po zapisaniu wielu takich skojarzeń pan Karol przystąpił do tworzenia sloganów reklamowych. Opracował ich wiele, wybrał trzy: - Czar wspomnień na filmach Alfa - W słońcu i cieniu z filmami Alfa - Filmy Alfa - na tym się wychodzi! Pan Karol przepisał slogany na maszynie i wysłał je na adres firmy. Te- raz czeka na wieści o nagrodzie. Rozdział 5 Kombinuj "(...) żaden produkt twórczy nie jest absolutną nowością i stanowi fra- gment długiego łańcucha rozwoju, w którym teraźniejszość jest uwarunko- wana przeszłością." Zbigniew Pietrasiński Pan Julian od roku nie pije alkoholu. Czeka go trudna próba, ponieważ nadszedł właśnie lipiec i jego imieniny, na których bywało zazwyczaj wielu krewnych i przyjaciół. Także wielu kompanów "od kieliszka". Jan Guttenberg łącząc zasady działania prasy do wyciskania wina i sto- sowania pieczęci wynalazł - jak wiadomo - druk. Nie wiedział zapewne, że zrealizował jeden z głównych mechanizmów twórczości. Szampon i odżywka w jednym, compact-disc, socjolingwistyka, muzyka elektroniczna i wczasy językowe to przykłady twórczego kombinowania. Odtwarzacz kompaktowy łą- czy w sobie zasadę działania gramofonu cyfrowego z laserem, socjolingwi- styka narodziła się z połączenia socjologii jako nauki o społeczeństwie i lingwistyki jako nauki o języku, zaś muzykoterapia to synteza metod terapeutycznych i procesów odbioru muzyki. Ogromna liczba twórczych wynalazków stanowi efekt oryginalnych i zara- zem zgodnych połączeń elementów z co najmniej dwóch odległych klas zja- wisk - odpoczynku i nauki języka obcego, ćwiczeń fizycznych z muzyką, ołówka z gumką. W psychologii i pedagogice twórczości proces ten nosi nazwę aktu bisocjacji lub odkrycia. Istotą tego procesu jest zbliżenie w umyśle twórcy co najmniej dwóch różnorodnych obiektów, idei, rozwiązań lub technik, które mogą się ze sobą połączyć, aby w wyniku odpowiedniego skojarzenia (właśnie bisocjacji) powstał nowy obiekt, idea, rozwiązanie lub technika. Jednym z ostatnich efektów bisocjacji w muzyce jest, jak sądzę, tak zwana muzyka New Age, będąca raz kombinacją muzyki poważnej i jazzowej, muzyki Wschodu z folklorem anglosaskim, innym razem nową jako- ścią złożoną z wszystkich tych rodzajów muzyki po trochu. Piękna to mu- zyka! Akt bisocjacji nie jest taki trudny. Spróbuj! Ćwiczenie 10 Kłamliwy wiersz Mamy dwie klasy raczej odległych zjawisk: pisanie wiersza i kłamstwo. Poezja to trudna dziedzina twórczości literackiej, choć pisaniem do szu- flady zajmowało się lub nadal zajmuje sporo ludzi. Kłamstwo zaś to deli- katny problem stosunków międzyludzkich, moralności, prawa i wiary. Zada- nie polega na tym, aby ułożyć wiersz z kłamstwem w każdej linijce. Za- czynaj! Gdy napiszesz swój "kłamliwy wiersz" zapraszam Cię do lektury dwóch wierszy uczestników prowadzonych przeze mnie treningów twórczości. Wierzba to ptak, co lata pod wodą gęstą od tlenu i ciem. Oddycha uszami, myśli sercem a mówi przez nos, że liście to korzenie, że wiatr to spokój, że deszcz to pragnienie a piorun - bezpieczeństwo. Słowik to drzewo co pływa w przestworzach. Piszę do ciebie gumką myszką, która wleciała tu przez okno. Zielony kot w pokoju śpi, a srebrne pszczoły w słońcu mokną. Piszę do ciebie robiąc na drutach samochód twoich marzeń. Krytyk literacki, jak sądzę, nie mógłby zasnąć po lekturze tych wier- szy. Nam się one jednak podobały! Efekt artystyczny jest w tym przypad- ku, podobnie jak i w całym treningu twórczości, sprawą drugorzędną. Waż- ne jest, by podjąć próbę działania twórczego, zmierzyć się z nietypowym zadaniem, wykorzystać okazję do nowego doświadczenia. Liczy się proces - oczywiście proces twórczy. Kombinować, czyli łączyć coś z czymś w zgodną całość można w wielu naj- różniejszych profesjach. Jeśli jesteś nauczycielką języka polskiego, mo- żesz twórczo łączyć uczenie dzieci zasad pisowni z zabawą lub insceniza- cją. Efekt dydaktyczny murowany! Jeśli pracujesz jako agent reklamowy, możesz dokonać twórczych syntez różnych, na pierwszy rzut oka sprze- cznych lub nie pasujących do siebie form reklamy - happening, rajdy rek- lamowe - korowody ludzi, zwierząt i sprzętu technicznego. Jeśli specja- lizujesz się w terapii uzależnień, nie zapominaj, że można połączyć me- tody terapii racjonalnej z technikami relaksacyjnymi. Okazji do twór- czych bisocjacji jest tyle, ile istnieje zawodów lub stanowisk pracy, w których nie operuje się powtarzalnym schematem. Również poza pracą można kreatywnie łączyć różnorodne formy i metody działania po to, by zerwać z wszędobylską rutyną, nudą, zastojem i otrzymać - być może - nowatorską formę lub metodę działania. To prosta droga twórczości. Już dawno temu badacze procesów twórczych stwierdzili, iż nowe, orygi- nalne wytwory a także sposoby działania powstają na kanwie starych ele- mentów. Jedną z podstawowych zasad tworzenia stanowią więc selekcja, przetwarzanie i łączenie elementów uprzedniego doświadczenia z pewną no- wością. Nie oznacza to jednak, że wielkie dzieła można sprowadzić do zręcznego zestawienia tego, co zostało wcześniej poznane lub poddane transformacji. Do wiekopomnego odkrycia potrzeba jeszcze - bagatela! - zrozumienia wcześniejszej wiedzy i umiejętności dostrzeżenia jej znacze- nia w związku z innymi zjawiskami. Dla laika, który przypadkiem odnalazł rzadki minerał może to być tylko migotliwy kawałek skały. Dla spostrze- gawczego geologa natomiast długo oczekiwane odkrycie. Oto prawdziwa historia: czterej chłopcy z francuskiego miasteczka Mon- tignac, którzy odkryli malowidła ścienne w Lascaux, nie mogą uchodzić za prawdziwych odkrywców. Nie mógłby tego o sobie powiedzieć również nau- czyciel z Montignac, którego chłopcy czym prędzej powiadomili o znalezi- sku. Malowidła w grocie Lascaux odkrył dla ludzkości ksiądz Henri Breu- il, znakomity znawca sztuki prehistorycznej, zaalarmowany przez scepty- cznego i niepewnego siebie nauczyciela. To on potrafił, przy swojej bo- gatej wiedzy, docenić znaczenie znaleziska i powiązać je ze znanymi so- bie faktami. Jest to przykład działań twórczych, które zwykło się okreś- lać mianem odkrycia. Polega ono na ujawnieniu po raz pierwszy wytworu lub stanu rzeczy, który został "wykonany" wcześniej przez przyrodę bądź ludzi. Odkrywanie to pasja, zawód lub udręka archeologów, etnografów, history- ków, paleontologów, antropologów i milionów hobbystów. To również fascy- nująca historia życia Kazimierza Michałowskiego, odkrywcy fresków z Fa- ras i Davida Livingstone'a, odkrywcy wodospadu Wiktorii. Przy konstruowaniu, wytwarzaniu (wymyślaniu) czegoś nowego, wcześnie- jsza wiedza oraz umiejętności dostrzeżenia znaczenia nowego zjawiska nierzadko prowadzą do bisocjacji, dzięki której następuje rozwój cywili- zacji. Rezultatem bisocjacji jest coś nowego, co powstało z połączenia starych elementów. Zobaczmy, czy uda Ci się utworzyć coś takiego, czego nie ma. Ćwiczenie 11 Górskie pozdrowienie Utarł się przed laty na szlakach górskich - zanikający niestety w cza- sach masowych wycieczek - piękny zwyczaj wzajemnego pozdrawiania się przez wędrowców. Schodzący pozdrawiał na ogół wchodzącego, młodszy - starszego, mężczyzna - kobietę. Turyści górscy nie mieli jednak i nadal nie mają własnego pozdrowienia górskiego jakie mają na przykład żeglarze czy myśliwi. Wymyślmy pozdrowienie - propozycję dla ludzi wędrujących po górskich szlakach, którzy nie chcą się mijać obojętnie. Wśród licznych propozycji wysuniętych przez osoby, które wykonały to zadanie, na uwagę zasługują na przykład takie: - Cześć gór - Góry chroń - Dzień góry - Góry chwal - Sie ma góry. Zadanie to nie jest zbyt łatwe, ale czy łatwo jest wymyślić coś zupeł- nie nowego? Z twórczością jest jak z modą, w której kombinacje różnych kolorów i wykrojów raz dają pożądany, interesujący efekt, a innym razem prowadzą do banału lub tandety. Kreski z paskami zazwyczaj "gryzą się", choć czasem wszystko zależy od tego, jakie to kreski i paski, kto je wy- myślił i kto lansuje. Wśród podstawowych mechanizmów twórczości, jakie wyróżnił amerykański psycholog Sarnoff A. Mednick, przypadek odgrywa czołową rolę. Zdaniem Mednicka najważniejszym mechanizmem twórczości jest zapośredniczenie. Polega ono na skojarzeniu (łączeniu) odległych od siebie elementów w spójną całość poprzez jakiś element pośredniczący. Widzimy więc, że jest to... akt bisocjacji. Koło się zamknęło. Bisocjacja czy zapośredniczenie, ważne, by kombino- wać - łączyć stare z nowym, małe z dużym, jasne z ciemnym, żywiołowe ze spokojnym, racjonalne ze zmysłowym, dalekie z bliskim, głośne z cichym. A więc Kombinuj! Pan Julian wraz z żoną, która jest dla niego ważnym oparciem w procesie trzeźwienia, postanawiają dokonać twórczego połączenia imienin z... raj- dem turystycznym i piknikiem. Wybrali pięknie położone miejsce w zakolu rzeki, oddalone od ich miejscowości o około sześć kilometrów, wypożyczy- li niezbędny sprzęt turystyczny i naszykowali drewno na ognisko. Wcześ- niej wysłali do potencjalnych gości kartki pocztowe, w których informo- wali, że zapraszają ich na bezalkoholowy piknik w takim to a takim miej- scu, do którego należało samodzielnie dojść lub dojechać rowerem, zgod- nie z planem narysowanym na każdym zaproszeniu. Serwowana będzie trady- cyjna grochówka, bigos i dobry humor - napisał pan Julian. Wymyślając nową formułę obchodów imienin pan Julian opracował jeszcze inne pomysłowe kombinacje, które być może zrealizuje w następnych la- tach: - herbatka " Five o'clock" plus wizyta wszystkich gości w operze - bezalkoholowe przyjęcie w klubie jazzowym i udział w koncercie - imieninowy podwieczorek w prywatnym klubie, połączony z wyświetlaniem rodzinnych slajdów i komedii filmowej - spływ kajakowy i ognisko na wyspie. Rozdział 6 Nie oceniaj pochopnie "Wytwarzanie dobrze przebiega w atmosferze nieskrępowanej zabawy inte- lektualnej, a nadmiar krytycyzmu jest dlań szkodliwy." Edward Nęcka Zbliżał się ich pierwszy, długo oczekiwany urlop. Maria wymarzyła sobie dwa tygodnie spędzone na wędrówce górskiej, Leszek - zapalony żeglarz - oczyma wyobraźni pływał już po jeziorach mazurskich. Wiele godzin dysku- towali o sprzecznych planach wakacyjnych i ani trochę nie byli bliżej zadowalającego oboje rozwiązania. Uczestnicy zespołowej pracy nad rozwiązywaniem problemów mają skłonnoś- ci do przyjmowania pierwszego rozwiązania, jakie ktoś odważy się wysu- nąć, mimo że w opinii wielu osób nie jest to pomysł rewelacyjny. Ci, którzy obawiają się porażki, mają niskie mniemanie o własnej inwencji twórczej i są w dodatku nieśmiali, rzadko biorą aktywny udział w takim zespołowym rozwiązywaniu problemów, w zbieraniu pomysłów. Tym rzadziej wtedy, gdy zgłoszony czasem nieśmiało przez nich pomysł spotka się z na- tychmiastową, negatywną najczęściej oceną. Wtedy "szare myszki" wycofują się w bezpieczny rejon milczenia i przytakiwania silniejszym, choć nie tak znów rzadko wyobraźnia podsuwa im znakomite pomysły, które mogłyby "utworzyć" nową jakość. Wolą jednak milczeć, aby nie narażać się na pa- raliżujące ich słowa krytyki, a o rewelacjach powstałych w ich umyśle dowiadujemy się na ogół zbyt późno i w kuluarach. Tradycyjna metoda rozwiązywania problemów poprzez zespołowe narady, se- sje, konferencje, zebrania, rady, posiedzenia, warsztaty, dyskusje - czyli tak zwane nasiadówki wygląda mniej więcej tak: pomysł -> ocena -> pomysł -> ocena -> pomysł -> ocena -> pomysł -> oce- na... i tak dalej. Mimo wielogodzinnych na ogół posiedzeń metoda ta rzadko przynosi rezul- taty w postaci nowatorskich pomysłów, a skutki uboczne raczej się utrwa- lają niż zanikają: nieśmiali pracownicy zamykają się w sobie jeszcze ba- rdziej, odważni utwierdzają we własnym geniuszu, a ci, którym wszystko jest obojętne - jeszcze bardziej zniechęcają do tego typu pracy. Mam wieloletnie, negatywne doświadczenia związane z zespołowym rozwiązywa- niem problemów w grupach, w których brak jest otwartości, życzliwości i... umiaru w natychmiastowym osądzie. Proponowana w tym miejscu metoda odroczonego wartościowania rozrywa przedstawiony powyżej tok myślenia i wygląda tak: pomysł -> pomysł -> pomysł -> pomysł -> pomysł -> pomysł -> pomysł -> przerwa -> ocena. Odroczywszy ocenę umożliwiamy uczestnikom sesji magazynowanie pomysłów, tworzymy lepsze warunki do poszukiwania różnorodnych idei, do fantazjo- wania, zachęcamy do współpracy i koncentracji nad problemem, a nie nad ocenami. Przerwa po sesji pomysłów ma pomóc uczestnikom w osiągnięciu tak potrzebnego do oceny dystansu. Metoda odroczonego wartościowania pozwala również zminimalizować lub nawet wyeliminować jedną z częściej spotykanych barier myślenia twórcze- go, tak zwany ojcowski afekt. Przeszkoda ta polega na tym, że osoba roz- wiązująca problem bardzo silnie przywiązuje się do pierwszego własnego pomysłu, idei, propozycji. Emocje te można porównać do prawdziwie ojcow- skiego afektu, czyli silnego uczucia, jakim ojciec darzy swoje dziecię. W obronie pierwszego pomysłu osoba cierpiąca na ojcowski afekt poszukuje wytrwale informacji, które potwierdzają jego przydatność, a unika i sta- ra się nie dostrzegać informacji, które mu zagrażają. Jest to klasyczny przypadek dopasowywania danych do hipotezy. W skrajnych sytuacjach taki "twórca" może nawet fabrykować informacje korzystne dla swojej hipotezy. Perypetie "odkrywcy" i wydawcy rzekomych pamiętników Hitlera dobrze ilu- strują omawiane tu zjawisko. Odroczenie, czyli zawieszenie w czasie oce- ny pierwszego pomysłu, pozwala cierpiącemu na ojcowski afekt bardziej obiektywnie ocenić wartości własnego tworu, a tym samym umożliwić do- strzeżenie jego niedostatków. Odraczanie procesu wartościowania można polecić nie tylko kierownikom zespołów pracowniczych, nauczycielom, naukowcom, i drużynowym harcers- kim, ale każdemu, kto ma skłonności do natychmiastowego krytykowania własnych i cudzych pomysłów. Tym wszystkim proponuję również stosowanie odmiany znanej metody grupowego rozwiązywania problemów - burzy mózgów. Tym razem będzie to burza w Twoim mózgu. Burzę mózgów wymyślił jeszcze przed II wojną światową Amerykanin Alex Osborn, ale podobny sposób rozwiązywania problemów był już stosowany w XVI wieku w Indiach. Nosił tam nazwę "Prai - Barshana" ("Prai" - poza tobą, "Barshana" - pytanie), co miało oznaczać odroczenie dyskusji i krytyki. Osborn ustalił dla swej metody kilka zasad, których przestrze- ganie w całości może przynieść pożądane efekty twórcze: zasada odroczenia oceny - wszelkie ocenianie w czasie sesji jest zabro- nione zasada fantazjowania - pożądane jest wymyślanie najbardziej nawet nie- prawdopodobnych, fantastycznych lub wręcz absurdalnych pomysłów zasada przechodzenia ilości w jakość - im większa liczba pomysłów, tym lepiej, istnieje bowiem gwarancja, że wśród wielu będzie właśnie ten najlepszy zasada modyfikacji - wskazane jest udoskonalanie, modyfikowanie pomysłów innych osób zasada sugestii - wskazane jest sugerowanie się zasłyszanymi pomysłami przy wymyślaniu własnych. Ćwiczenie 12 Burza mózgu Sformułuj konkretny problem, nad którym pracujesz. Musisz zadbać o to, by pytanie będące definicją problemu postawić jasno i wyraźnie. Ważne jest, żebyś miał możliwość wielu wiarygodnych rozwiązań, a nie prosty wybór "albo... albo". Stąd "burzy mózgów" lepiej poddać problem typu: "W jaki sposób zorganizować przyszłe wakacje z dziećmi?", " Co zrobić, żeby zaoszczędzić trzy miliony?" czy "Jak powinno brzmieć główne hasło rekla- mowe naszej firmy, żeby utrwaliło się w pamięci klientów? " aniżeli ty- pu: "Co mam zrobić, żeby dzieci mnie kochały? " i " Jak zdobyć fortunę?" Sformułuj więc problem i na specjalnie przygotowanej kartce papieru no- tuj wszelkie nasuwające się pomysły, pamiętając o tym, że: - im będzie ich więcej, tym lepiej - możesz zapisywać pomysły bez względu na to, czy wydadzą Ci się one śmieszne, banalne, fantastyczne, czy wręcz absurdalne - w każdym pomyśle może tkwić idea, która przyniesie bardziej racjonalne lub pożądane pro- pozycje - nie oceniaj zapisywanych pomysłów, nie wypowiadaj pod ich adresem żad- nych krytycznych uwag - po prostu odrocz wartościowanie i wyłącz " wew- nętrznego cenzora". Zapisuj, zapisuj, zapisuj! - nie powtarzaj raz zapisanych pomysłów, lecz łącz je, rozwijaj i mody- fikuj tak, aby utworzyć nową oryginalną całość, czyli... kombinuj! Kiedy uznasz, że Twoja inwencja kończy się, możesz wykorzystać do ins- piracji pytania proponowane przez Osborne'a, które mają służyć pobudze- niu pomysłowości. Oto one: - Jakie są inne zastosowania? - Zaadaptować? - Zmodyfikować? - Powiększyć? - Zmniejszyć? - Zastąpić czymś innym? - Przegrupować? - Odwrócić? - Połączyć? Tylko na pierwszy rzut oka pytania te mogą wydać się niedorzeczne i wy- dumane. Porównajmy: - George Westinghouse, który wdrożył około 400 wynalazków, poniósł pora- żkę w pracy nad silnikiem rotacyjnym. Zamiast jednak pomysł odrzucić w całości, dostosował urządzenie do nowej funkcji, przekształcając je w miernik natężenia przepływu oleju - czyli "zastosował inaczej". - Pewien wynalazca dodał do tradycyjnego budzika drugi dzwonek. Gdy nie wystarcza jeden, włącza się drugi, głośniejszy - czyli "powiększył". - Uważając, że rygorystyczna konstrukcja allegra sonatowego w symfonii krępuje polot twórczy, Franciszek Liszt zaprojektował nową formę muzycz- ną, którą nazwał "poematem muzycznym". Jest to jednoczęściowy utwór mu- zyczny, orkiestralny, dowolny co do budowy, w którym za pomocą środków muzycznych pokazywane są charaktery ludzi, obrazy świata i uczucia twór- cy - wszystko to jest przeciwieństwem formy sonaty. Liszt dokonał "subs- tytucji" czyli "zastąpił" poematem sonatę. - Pedagog niemiecki Hubertus von Schoenbeck zaprzeczył powszechnie i od tysiącleci uznawanej tezie, że dzieci powinny być wychowywane przez do- rosłych. Dzieciom nie jest potrzebne wychowanie, ponieważ od początku są odpowiedzialne za swoje postępowanie, wychowywać natomiast należy nau- czycieli. Von Schoenebeck jest twórcą teorii zwanej postpedagogiką - do- konał "odwrócenia". - I tak dalej. Rzecz jasna, opisani tu twórcy nie wiedzieli, że stosują w praktyce zalecenia twórcy "burzy mózgów". Nie znali też pytań stymulu- jących generowanie pomysłów - my jednak już je znamy. Ćwiczenie 12 - ciąg dalszy Kiedy uznasz, że masz już wystarczającą liczbę pomysłów na rozwiązanie problemu - zrób przerwę. Staraj się nie myśleć o problemie, odpoczywaj, rób coś zgoła różnego od dotychczasowej aktywności, idź na spacer, od- wiedź znajomych. To wszystko po to, by odpocząć od problemu, zdystanso- wać się do własnych propozycji, odroczyć proces oceny i wyboru tego jed- nego, najlepszego rozwiązania. Przerwa może trwać tyle, ile Ci potrzeba do osiągnięcia niezbędnego dystansu i świeżego osądu. Dokonaj oceny i weryfikacji powstałej listy pomysłów. Rozważ wady i za- lety każdego pomysłu, skorzystaj z opinii ekspertów lub przyjaciół. Wy- bierz ten lub te pomysły, które najpełniej spełniają Twoje oczekiwania. Mam nadzieję, że postępowanie zgodne z tym schematem doprowadzi Cię do nowego, oryginalnego rozwiązania, zmieniającego męczący nawyk lub rozwi- jającego ważne zainteresowania. Jeżeli zaś nauczysz się tylko odraczać krytykowanie i nie oceniać zbyt pochopnie, to też dobrze. Twórczyni pol- skiej pedagogiki społecznej Helena Radlińska, a po niej jej uczennica - profesor Irena Lepalczyk, powtarzały nieustannie swoim doktorantom: "Za- pisuj wszystko, co ci przyjdzie do głowy, każdy pomysł. Wszystko na kar- tce, wszystko na piśmie. Kreśl, szkicuj, skreślaj, dodawaj. I nie oce- niaj już na wstępie, bo po jakimś czasie może się okazać, że krytycznie oceniony pomysł był tym najlepszym. Marnuj jak najwięcej kartek". Z oceną wytworów twórczego procesu sprawa jest skomplikowana. Wystarczy wspomnieć przypadek Jana Sebastiana Bacha, który przez współczesnych uważany był tylko za zdolnego wirtuoza - organistę, nie zaś za genialne- go kompozytora. Albo postać niejakiego Antonio Salieri, autora około 40 oper niezmiernie popularnego i wysoko ocenianego przez wiedeńczyków na przełomie XVIII i XIX wieku, dzisiaj znanego głównie jako nauczyciel Be- ethovena, Schuberta i Liszta oraz jako intrygant i konkurent Mozarta, a być może nawet sprawca śmierci twórcy "Eine Kleine Nachtmusik". Ocena twórczych pomysłów i wytworów wymaga taktu, ostrożności, toleran- cji, otwartości umysłu, dystansu oraz zdań oceniających, zaczynających się od słowa "Ja" lub "Mnie". Wymaga więc postawy asertywnej. (Więcej o asertywności w książce Marii Król - Fijewskiej "Stanowczo, łagodnie, bez lęku" Wydawnictwo INTRA, Warszawa 1992). W przeciwnym razie mogą się zdarzyć przypadki podobne do tych, które pozwalam sobie opisać poniżej. Wiele lat temu, w jednym z programów telewizyjnych autorstwa Michała Bogusławskiego czołowi krytycy muzyczni mieli za zadanie ocenić inter- pretacje jednego z kaprysów Paganiniego w wykonaniu kilku studentów i Krzysztofa Jakowicza. I cóż się dzieje? Widzowie oraz czołowi krytycy oglądają zarejestrowane na taśmie magnetowidowej nagrania kolejnych mło- dych skrzypków, następnie krytycy poddają ocenie poszczególne wykonania. Oceny są diametralnie różne: jeden ze studentów grał zdaniem krytyków bardzo ekspresyjnie, ale z potknięciami technicznymi, drugi potraktował kaprys zbyt chłodno, ale ton miał soczysty, trzeci byłby rewelacją, gdy- by nie zwalniał tempa... i tak dalej. Najlepsze noty zebrał, jak się mo- żna domyśleć, grający na końcu profesjonalista. Tyle, że od połowy pro- gramu realizatorzy przekazali telewidzom informację, której nie znali czołowi krytycy. Filmowanym skrzypkom towarzyszyła ścieżka dźwiękowa z wciąż tym samym nagraniem kaprysu w wykonaniu Jakowicza. Muzyka była ta sama, zmieniał się jedynie obraz. Czołowi krytycy muzyczni, w tym prezes adekwatnego związku, akcentowali niuanse i różnice pomiędzy kolejnymi wykonaniami, analizowali, kłócili się, uczonym tonem uzasadniali swoje sądy, a nawet sugerowali, by młodzi wykonawcy bardziej przyłożyli się do trudnej sztuki wiolinistycznej. Telewidz wiedział to, czego nie wiedzie- li oni. Usłyszał pięć powtórzeń jednego nagrania i z niedowierzaniem przypatrywał się i przysłuchiwał czołowym krytykom. Cóż się potem dzia- ło!!! Protesty, listy otwarte i zamknięte, posiedzenia i narady związku krytyków, sprostowania i pomówienia, a nawet interwencje u sekretarzy i członków KC PZPR. Świat muzyczny wrzał, a Michał Bogusławski stracił pracę. A krytycy? Nie mieli - jak sądzę - odwagi przyznać się do włas- nych wrażeń. Zbyt wcześnie osądzali i klasyfikowali. Podobnie jak i nau- czyciele z anegdoty, którą przytacza Vera Peiffer w książce "Myśl pozy- tywnie". Pewne niemieckie czasopismo zwróciło się do sławnego pisarza z prośbą o napisanie pracy na temat, który na egzaminach otrzymali 18-latkowie. Re- daktorzy wręczyli następnie ów tekst z prośbą o ocenę nauczycielom w ki- lku liceach z sugestią, że powstał on pod piórem 18-latka. Nauczyciele zazwyczaj sprawdzali sterty takich prac. Wyniki wypadły zadziwiająco: tekst napisany przez uznanego w świecie autora zyskał oceny w całym przedziale od najgorszych do najlepszych. Czasami otrzymywał komentarze w rodzaju "ciekawe", a czasami "beznadziejne". I kto miał tu rację? Jak widać lepiej odroczyć ocenę i zastosować zasadę, o której była już mowa: "nie wiem - zobaczymy". Ponieważ dyskusje do niczego nie prowadziły, Maria i Leszek postanowili przez dwa dni zapisywać na rozwieszonym na ścianie kartonie własne pro- pozycje rozwiązania problemu. Przyrzekli sobie, że nie będą swoich pomy- słów komentować i oceniać. Zgodzili się zapisywać propozycje na pierwszy rzut oka nierealne i modyfikować pomysły partnera. A oto niewielka część ich listy: - pojechać na tydzień w góry, a potem na tydzień na Mazury - wyjechać nad Balaton, stamtąd widać góry - w tym roku wyjechać w Tatry, a za rok, gdy urlop będzie dłuższy, do Giżycka - poprosić o miesiąc urlopu bezpłatnego - pojechać na Capri: góry i morze do żeglowania - a może nad Morskie Oko - znaleźć w Polsce takie miejsce, gdzie można rano chodzić po górach, a po południu żeglować - wyjechać nad Jezioro Otmuchowskie (to niedaleko Gór Złotych) - a może do Soliny? - lepiej nad Jezioro Żywieckie, to w Beskidzie Małym. Po dwóch dniach Maria i Leszek zasiedli do oceny długiej listy pomys- łów. Bardzo szybko ustalili, że pojadą do Międzybrodzia Żywieckiego, nad Jezioro Międzybrodzkie, po którym będą żeglować wieczorem. Rano zaś będą wędrować po niewysokich, lecz pięknych widokowo górach Beskidu Małego. Rozdział 7 Toleruj wieloznaczność "Wyrazem wewnętrznego bogactwa twórców jest zdolność godzenia przeciw- stawnych wartości (...), znajdująca wyraz w umiejętności akceptowania napięcia i konfliktów, w odporności wobec niejasności, niepewności i sprzeczności." Andrzej Strzałecki Po kilku próbach pani Krystyna otrzymała wreszcie wizę amerykańską i mogła zacząć przygotowania do wyjazdu. Zostały jej tylko trzy miesiące na udoskonalenie umiejętności mówienia po angielsku. Tego języka pani Krystyna uczyła się w szkole średniej i przez dwa lata na studiach, ale to było dawno. Znała wiele słów i rozumiała proste dialogi, ale nie po- trafiła pokonać lęku przed konwersacją. Postanowiła nad tym popracować. W najróżniejszych sporach rodzinnych, ekonomicznych, politycznych częs- to daje o sobie znać brak tolerancji wobec odmiennych stanowisk czy opi- nii. Każdy pewnie zna jakiegoś Wujka Janka, który rozprawia się defini- tywnie z każdą tezą broniącą zasad gry wolnorynkowej, chwalącą prywaty- zację szkół, krytykującą dyrektywne nauczanie czy podniesienie podatków. Wujek Janek, który "przecież lepiej wie", długie tyrady słowne rozpoczy- na na ogół od zwrotów w rodzaju: "Musisz wiedzieć, że...", "Dawniej by- ło...", "Co ty możesz o tym wiedzieć...". Skomplikowaną rzeczywistość Wujek Janek wyjaśnia prosto i jednoznacznie - bez względu na to, czy rzecz dotyczy kwestii żydowskiej, ubezpieczeń społecznych, czy bogacenia się ludzi. Dogmatyczna postawa Wujka Janka, będąca w pewnym stopniu kon- sekwencją "ojcowskiego afektu", nie sprzyja - jak można się domyślać - twórczości. Podobną postawę - wbrew pozorom - spotyka się równie często wśród młodzieży. Źródłem twórczej aktywności jest umiejętne rozważenie różnych, często sprzecznych z własnym, punktów widzenia oraz przyjmowanie i tolerowanie wiadomości niezgodnych z tymi, które już wcześniej sobie przyswoiliśmy i polubiliśmy. Umiejętność ta zwykle określana jest jako tolerowanie dwuz- naczności. Człowiek twórczy potrafi tolerować konflikt wewnętrzny wyni- kający z akceptacji dwóch sprzecznych ze sobą przekonań, opinii, poglą- dów. Konflikt ten nie burzy jego poczucia bezpieczeństwa i nie jest źró- dłem dyskomfortu, choć może budzić niepokój. Osoba tolerująca dwuznacz- ności nie odrzuca na przykład teorii ewolucji, choć jest katolikiem, nie zwalcza idealistycznego poglądu na świat Berkeleya, gdy jest zwolenni- kiem materializmu Marksa, nie popada w przygnębienie, gdy będąc przeciw- nikiem aborcji spotka się z rzeczowymi argumentami działaczki ruchu wy- zwolenia kobiet - choć we wszystkich tych sytuacjach ma określone poglą- dy, potrafi je przedstawić i żywo, lecz asertywnie bronić. Tolerowanie dwu- czy wieloznaczności to po prostu tolerancja dla róż- nych sposobów dostrzegania świata i definiowania jego problemów. Jest to cecha i umiejętność rzadka, nieczęsto spotykana nawet u "zawodowych" twórców, za to dosyć powszechna wśród wybitnych innowatorów, wynalazców i odkrywców. Właściwość ta łączy się ściśle z otwartością człowieka na różne infor- macje, zwaną często otwartością umysłu oraz elastycznością. Wyobraźmy sobie nauczyciela, który pozostaje głuchy na informacje o nowych meto- dach nauczania, stosującego wciąż i wciąż tak zwane sprawdzone sposoby. Wyobraźmy sobie reżysera filmowego, który zamyka się w świecie swoich tylko wyobrażeń, odrzucającego wszelkie pomysły i idee producenta, sce- narzysty, operatora, scenografa i aktorów. Wyobraźmy sobie naukowca, który nie toleruje innych sposobów postrzegania, badania, opisywania i wyjaśniania świata niż własny. Wcześniej czy później od takiego nauczy- ciela uciekną uczniowie, reżyser straci współpracowników i pracę, a nau- kowiec popadnie w dogmatyzm, skutecznie odgradzający go od nauki i śro- dowiska naukowego. No, chyba, że będzie nowym Immanuelem Kantem! Człowiek twórczy nie trwa uporczywie przy jednym poglądzie, stanowisku, sposobie działania. Stara się poszukiwać coraz to nowych informacji, re- zygnuje z wcześniejszych pomysłów rozwiązania problemu, na nowo określa znaczenie swojego działania. Istotą twórczości jest więc zmiana, a rdze- niem charakteru twórcy dążenie do zmiany. Tolerowaniu dwuznaczności oraz otwartości na informacje może sprzyjać pewien sposób twórczego radzenia sobie z problemami, zaproponowany przez Zbigniewa Pietrasińskiego, znawcę problematyki twórczości. Kiedy mamy do czynienia ze złożoną, skomplikowaną sytuacją problemową, możemy postąpić zgodnie z poniższym schematem: S - seans pracy samodzielnej Z - seans pracy z udziałem innych osób lub praca w zespole S - seans pracy samodzielnej. Oznacza to, że rozwiązując jakiś problem winniśmy zacząć od pracy indy- widualnej, samodzielnej. Może to być studiowanie literatury dotyczącej problemu, nad którym pracujesz, albo obserwowanie ważnych faktów lub wy- obrażanie sobie możliwych rozwiązań. Może to być indywidualna burza móz- gu, zrealizowana według zasad, o których była już mowa. Istotne na tym etapie pracy jest, żeby nie korzystać z pomocy innych. Powiedzmy, że szykujesz się na przyjęcie weselne i masz kłopot z wymyś- leniem odpowiedniej, oryginalnej i własnej kreacji. Zacznij od tego, że sama zaprojektujesz lub choćby wyobrazisz sobie kilka możliwych warian- tów sukni lub czegoś w tym rodzaju. Szkicuj, rysuj, projektuj samodziel- nie, bez pomocy ekspertów i przyjaciółek. Albo przypuśćmy, że jesteś studentem i masz przedstawić propozycję te- matu pracy dyplomowej. Nie korzystaj na razie z dobrych rad kolegów, nie sugeruj się starymi pracami zalegającymi półki biblioteczne, nie radź się promotora. Sam ustal kilka odpowiadających Ci i interesujących wer- sji tematu, wykorzystując znajomość problemu, o którym chcesz pisać i wiedzę z literatury przedmiotu. Zapisuj każdą propozycję, kreśl, dodawaj i modyfikuj - samodzielnie i bez ocen wstępnych. Bądź Autorem! Na drugim etapie pracy korzystaj z pomocy innych osób. Może to polegać na poradach, konsultacjach lub pozyskaniu informacji i wyjaśnień, które ułatwią Ci twórcze rozwiązanie problemu. Może to być również dyskutowa- nie z ekspertem o różnych aspektach Twojego problemu, a w końcu uzyska- nie od drugiej osoby gotowego rozwiązania, które połączysz w zgodną ca- łość z własnym pomysłem na zasadzie bisocjacji. Seans ten może również zawierać grupowy wysiłek nad twoim problemem, o ile chcesz i potrafisz zorganizować zespół twórczy. W pracy nad weselną kreacją odwołaj się do wiedzy i fachowości Twoich koleżanek, rodziny, krawcowej, biorąc za podstawę dyskusji swoje wcześ- niejsze propozycje. Precyzując temat pracy dyplomowej skorzystaj z pomo- cy doświadczonych nauczycieli akademickich, promotora lub starszych ko- legów. Zajrzyj, ale nie na długo, do prac na podobny temat. Nie zapomi- naj o własnych pomysłach, wszak zgodnie z pewną myślą, eksperci to osob- nicy, którzy wiedzą coraz więcej o coraz mniejszej liczbie spraw. W końcowej fazie znów powracasz do samodzielnego wysiłku. Masz wcześ- niejsze, autorskie pomysły, znasz już opinie i propozycje konsultantów i doradców. Musisz więc podjąć decyzję wykonawczą, którą wprowadzisz w ży- cie. Ta decyzja musi być Twoja własna, autorska. Tolerując dwuznaczności wszelkich pomysłów, ustalasz ostateczną wersję sukni weselnej i idziesz do krawcowej. Zapisujesz wybrany wariant tematu przyszłej pracy dyplomo- wej i z otwartością umysłu przedstawisz go swojemu surowemu promotorowi. Stając przed krawcową i profesorem jesteś gotowy do otwartej dyskusji i akceptacji zmian, chyba że masz wątpliwości co do wyższości własnej au- torskiej propozycji. Wtedy jest czas na negocjacje, ale to temat na inną książkę. Przedstawiony schemat działania (S-Z-S) przyczynia się, zdaniem profe- sora Pietrasińskiego, do rozwoju samodzielności myślenia i działania, pomaga rozwinąć umiejętność korzystania z pomocy doradców i konsultan- tów, poprzez uwzględnianie różnych, wieloznacznych punktów widzenia. Być może wiele problemów zawodowych i rodzinnych rozwiązywałeś właśnie w ten sposób i nie wiedziałeś, że stosujesz naukowo opracowany schemat. Nic w tym dziwnego - wiele trudnych sytuacji codziennych rozwiązujesz przy pomocy takich i podobnych metod. Zmagamy się na przykład z proble- mem agresywnych zachowań naszego dziecka stosując własne samodzielne sposoby, gdy one nie skutkują, korzystamy z porad rodziny i specjalis- tów, by wrócić na koniec do działań własnych. Rzadko jednak postępujemy tak przy pracy nad problemami mającymi charakter otwarty, twórczy. Bywa i tak, zwłaszcza w przypadku osób o wyjątkowych uzdolnieniach twó- rczych, że najbardziej ceniona jest strategia typu S-S-S, gdyż pozwala zachować mocno pożądane przez wielu geniuszy poczucie autorstwa i spraw- stwa, a to z kolei wymaga wyłącznego polegania na własnych siłach. Owszem, kompozytor, poeta, malarz nie musi iść śladem sugestii innych osób, a nawet nie powinien. Ale czy aby na pewno twórcy ci sugerują się tylko i wyłącznie bogactwem własnej wyobraźni? Historia sztuki dostarcza dowodów na to, iż nawet najsilniejsi duchem i "zakochani w sobie ze wzajemnością" artyści uginali się pod żądaniami i wpływem pogardzanych odbiorców i krytyków, nie mówiąc już o mecenasach. Wszystko co napisałem nie oznacza, że proponuję konformistyczne podąża- nie za pomysłami i sugestiami innych ludzi, lecz raczej rozsądne inspi- rowanie się i uwzględnianie różnorodnych, "obcych" kierunków myślenia. Nie zagrozi to naszej niezależności i oryginalności, a przyczynić się może do większej produktywności, elastyczności i popularności naszych własnych pomysłów. U twórców spotykamy się zresztą z pewnym paradoksalnym kłopotem, opisa- nym przez amerykańskiego psychologa George'a Steinera. Kłopot ten polega na połączeniu elastyczności z pryncypialnością. Ludzie twórczy skłonni są jednocześnie do poszukiwania ważnych informacji z wszelkich możliwych źródeł, unikania przedwczesnych decyzji, brania pod uwagę różnych punk- tów widzenia oraz... sztywnego trzymania się własnych przekonań, pryncy- pialnego obstawania przy własnych ustaleniach i rezerwy w stosunku do innych. Steiner tłumaczy ten paradoks następująco: "W fazie poszukiwania nowych idei ludzie twórczy przejawiają wielkie zainteresowanie proble- mem. Fiksacji tej nie towarzyszy jednak przywiązanie do jakiegokolwiek podejścia, umożliwiającego rozwiązanie problemu. W fazie realizacyjnej, gdy obrana alternatywa jest rozwijana, sprawdzana, a następnie wykorzys- tywana, uparcie z przekonaniem i wielkim osobistym zaangażowaniem reali- zują przyjęte przez siebie plany. Towarzyszy temu nawet pewien dogmatyzm w potwierdzaniu słuszności nowej drogi". (Cytuję za: R. Schultz, "Twór- czość - społeczne aspekty zjawiska", Warszawa 1990, PWN, s. 315). Biografie wielu wybitnych naukowców i artystów potwierdzają obserwacje Steinera. Również dla nas wynika z niej ważna wskazówka, którą warto stosować w pracy twórczej: toleruj wieloznaczność w fazie poszukiwania pomysłów, śmiało i uparcie realizuj pomysł wybrany. Nawet wtedy, gdy Wu- jek Janek ma inne zdanie i gotowe recepty na każdą okoliczność. Po lekturze kilku książek do nauki języka pani Krystyna opracowała wła- sny plan szybkiego nauczenia się angielskiego. Ustaliła, że: - na naukę języka poświęci codziennie nie mniej niż trzy godziny - kupi komplet kaset z dialogami i ćwiczeniami oraz dobry, nowoczesny podręcznik - będzie systematycznie czytać proste opowiadania i oglądać anglojęzycz- ne programy satelitarne - zapisze się na przyspieszony, intensywny kurs języka angielskiego. W szkole, w której pani Krystyna pracowała, odbyła się dyskusja jej przyjaciółek na temat tego, co powinna zrobić, żeby jak najszybciej swo- bodnie rozmawiać po angielsku. Pani Krystyna z uwagą wysłuchała propozy- cji, choć wiele z nich wymyśliła już wcześniej. Za szczególnie cenne uznała wskazówki szkolnej anglistki, która doradziła jej, by: - skorzystać z usług młodych Amerykanów z Korpusu Pokoju, którzy uczą w Polsce angielskiego za niezbyt wygórowaną opłatą - zapisać się na grupowy trening języka angielskiego, prowadzony przy pomocy najnowszych metod dydaktycznych przez polsko-amerykańską spółkę lektorów. Ostatecznie pani Krystyna postanowiła, że : - trzy razy w tygodniu będzie odbywać dwugodzinne konwersacje z nauczy- cielem z Korpusu Pokoju - zapisze się na tygodniowy trening angielskiego - codziennie wieczorem przez godzinę będzie słuchać kaset z dialogami i ćwiczeniami - systematycznie będzie oglądać serwisy informacyjne stacji CNN i Sky News - co tydzień będzie czytać tygodniki amerykańskie takie jak "Newsweek" - codziennie będzie słuchać radiowych lekcji angielskiego. Rozdział 8 Bądź oryginalny "Aby uratować swą osobowość, jednostce nie pozostaje nic innego, jak wykazywać maksimum cech swoistych i odrębnych, przejaskrawiając je, aby w rozgwarze wielkiego miasta móc dosłyszeć samą siebie." Georg Simmel Robert z żoną mają kłopot z wyborem prezentu dla chrześnicy, która idzie właśnie do Pierwszej Komunii. Nie chcą z trudem zebranych trzech milionów złotych wydać na coś pospolitego, ani też po prostu wręczyć dziewczynce koperty z pieniędzmi. Postanowili wymyślić coś oryginalnego. Oryginał - tak mówiło się dawniej o kimś, kto postępował inaczej niż wszyscy, kto burzył zasady współżycia towarzyskiego i wykraczał poza ko- nwenanse, kto w końcu niepokoił, dziwił i prowokował. W zwrocie: "To prawdziwy oryginał!" zawarta była dziwna mieszanina dezaprobaty i podzi- wu, krytyki i zazdrości. Za oryginałów uważano wybitnych artystów pokro- ju Stanisława Przybyszewskiego, Stanisława Ignacego Witkiewicza, Lucjana Rydla, epitet ten towarzyszył życiu powojennych idoli młodzieży: Marka Hłaski, Ryszarda Milczewskiego-Bruna i Edwarda Stachury. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że oryginałami byli Salvadore Dali, Henry Miller i Ta- deusz Kantor. Dzisiaj niezmiernie rzadko można usłyszeć o kimś, że jest oryginałem. Chociaż...Jest taki człowiek we Wrocławiu, twórca głośnej do niedawna "Pomarańczowej Alternatywy", któremu epitet ten specjalnie się należy. Mowa oczywiście o Waldemarze Fydrychu "Majorze". Spośród licznych mniej lub bardziej prawdopodobnych anegdot o jego barwnym życiu podoba mi się szczególnie ta, którą opowiada się w środowisku naukowym. W opowieści tej zawarta jest kolejna, ważna zasada twórczego postępowania. Jak głosi anegdota, Major jako student kulturoznawstwa na Uniwersytecie Wrocławs- kim, zdawał egzamin z historii stroju europejskiego. Egzaminatorem był pewien sędziwy profesor, znany powszechnie ze srogiego, acz sprawiedli- wego traktowania studentów. Profesor ów niezmiernie zdziwił się, gdy ujrzał w drzwiach sali egzami- nacyjnej studenta ubranego w kompletny uniform strażacki z któregoś tam, dawnego wieku, a w ręku dzierżącego ogromny toporek. Pod mundurem krył się oczywiście przyszły lider Pomarańczowej Alternatywy. Jako temat przewodni egzaminu Major wybrał historię stroju strażackiego. Srogi pro- fesor, choć zdziwiony, a nawet poruszony do głębi, nie wyrzucił dziwnie ubranego studenta za drzwi. Wprost przeciwnie - dokładnie go przepytał i sprawiedliwie ocenił. Plotka głosi, że Major otrzymał notę celującą. I tu docieramy do dydaktycznego sensu tej opowieści - wydaje się, że srogi i sprawiedliwy profesor uznał zachowanie studenta za oryginalne i jednocześnie sensowne, czyli związane z wymogami sytuacji egzaminacyj- nej. Jest to jeden z podstawowych warunków każdego postępowania uznanego za oryginalne - adekwatność danego zachowania do danej sytuacji. Warunek ten pozwala nam odróżnić zachowania oryginalne od bezsensownych albo wręcz głupich. Stąd wizytę w operze w stroju kąpielowym ocenimy jako przejaw głupoty, a nie oryginalności a noszenie na głowie udomowionego białego szczura w czasie spacerów główną arterią miasta - jako popis ma- ło oryginalnej ekstrawagancji i przemożną chęć zwrócenia na siebie uwa- gi. Oryginalność przypisuje się zazwyczaj wytworom pracy twórczej, rzadziej natomiast zachowaniom. Mówiąc o obrazie, wierszu, utworze muzycznym, te- orii naukowej czy projekcie działania, że jest oryginalny, wskazujemy najczęściej na to, że: - jest rzadko spotykany w danej grupie osób społeczności - jest niezwykły, zadziwiający - nie jest naśladownictwem. Podobnie oceniamy zachowania ludzkie. Te, które wykraczają poza stereo- typ, są rzadkie w danej grupie osób i zadziwiają nas pod jakimś wzglę- dem, uznawane bywają za zachowania oryginalne. Teraz już wiemy, że nale- ży takie zachowanie rozpatrzyć pod kątem jego adekwatności do danej sy- tuacji. Spróbujmy sprawdzić własne umiejętności rozpoznawania takich za- chowań. Ćwiczenie 13 Rozpoznawanie oryginalności zachowań Poniżej znajduje się 20 krótkich opisów zachowań, które miały lub mają miejsce w rzeczywistości, a więc nie są zmyślone. Twoim zadaniem jest ocena tych zachowań pod kątem oryginalności. Pamiętaj, że działanie (ta- kże wytwory) uznane za oryginalne spełniają na ogół następujące warunki: - są rzadko spotykane w danej grupie, kręgu, środowisku, a nawet kraju - czyli są rzadkie w sensie statystycznym - są wynikiem powiązania ze sobą odległych, niekonwencjonalnych skoja- rzeń - czyli są niezwykłe - są pomysłowe, niecodzienne - czyli nieoczekiwane - są adekwatne, odpowiednie do wymogów danej sytuacji - czyli są sensow- ne. Biorąc pod uwagę powyższe kryteria oceń każde zachowanie według podane- go wzoru: twoja ocena: a) wysoce oryginalne, b) mało oryginalne, c) bez- sensowne. Opis zachowania: 1. Minister rządu polskiego jeździ na posiedzenia rowerem ... 2. Młody utalentowany pianista występuje w większych salach koncertowych świata ubrany w dżinsy... 3. Doktor filozofii i jednocześnie poeta w czasie oficjalnych obiadów zamiast sztućców używa wyłącznie palców... 4. Znana piosenkarka występuje z ogoloną głową... 5. Wybitny alpinista nazwał nowo pokonaną drogę w skałach "Wakacjami z dupami"... 6. Firma odzieżowa reklamuje się za pomocą plakatu przedstawiającego księdza, który całuje zakonnicę... 7. Darek jako prezent ślubny ofiarował przyjaciółce ze studiów deskę do prasowania, przewiązaną ogromną kokardą... 8. 16-letni Rafał nosi kolczyk w nozdrzach... 9. Pewien socjolog za przedmiot swojej pracy doktorskiej obrał sobie zwyczaje prostytutek... 10. Po głównej ulicy wielkiego miasta, którą zamknięto dla ruchu samo- chodowego i która jest jednocześnie centrum handlowym oraz aleją space- rową, jeżdżą tam i z powrotem chłopcy na rowerach górskich... 11. Student V roku kolekcjonuje bilety komunikacji miejskiej z całego świata... 12. W czasie swojego wesela Jędrek i Halina nie podali gościom ani krop- li alkoholu... 13. Ryszard nazwał swoją kotkę imieniem Wacław... 14. Znany piosenkarz w średnim wieku sypia z wielkim pluszowym misiem... 15. Prezydent wielkiego mocarstwa grywa na saksofonie w klubach jazzo- wych... 16. Pewien poseł partii konserwatywno-liberalnej ocenia z mównicy sejmo- wej działania rządu słowami: "Rząd rżnie głupa"... 17. Znana grupa rockowa śpiewa ironiczną piosenkę o księdzu, napisaną do melodii pieśni kościelnej... 18. Profesor uczelni wyższej zamiast stopni stawia studentom gwiazdki... 19. Potomek znanego rodu góralskiego, wybrany na senatora, przybył na inaugurację obrad Senatu w stroju góralskim... 20. W chwilach zaskoczenia 15-letni Paweł i 16-letnia Agata używają wy- łącznie angielskich okrzyków "Wow", "Oh, no!" i "Damned"... Jeśli chcesz przekonać się, jak różni ludzie oceniają oryginalność za- chowań, poproś o wypełnienie testu trzy osoby, najlepiej w różnym wieku. Porównaj ich wyniki ze swoimi ocenami. Prawda, że trudno jednoznacznie ocenić zachowania pod względem ich ory- ginalności? Wchodzą tu bowiem w grę tak złożone kwestie jak uznawany przez osobę oceniającą system wartości moralnych, poglądy dotyczące po- lityki, przestrzegane normy współżycia społecznego i... otwartość umysłu wyrażająca się w akceptowaniu tego, co dziwne, zaskakujące, niezwykłe i sensowne. Co dla jednych ludzi jest wysoce oryginalne, dla innych jest pogwałceniem istotnych wartości, co wydaje się młodym niekonwencjonalne i "odjazdowe", dIa starszych jest obrazoburcze, dziwaczne lub po prostu głupie. Skomplikowana sprawa z tą oryginalnością, choć można ją mierzyć i wyra- żać ilościowo. Bierzemy wówczas za punkt wyjścia występowanie danego po- mysłu czy zachowania w określonej grupie osób. Jeśli pewne odpowiedzi lub czynności powtarzają się w tej grupie często, inne rzadko, a niektó- re są unikalne, to łatwo obliczyć wskaźnik oryginalności. Proponuję Ci prosty eksperyment z udziałem rodziny lub znajomych. Ćwiczenie 14 Skojarzenie Za chwilę przeczytasz słowo, które należy potraktować jako bodziec dla skojarzenia. Po przeczytaniu tego słowa postaraj się jak najszybciej od- powiedzieć innym słowem, które Ci się z nim skojarzy. Gotów? Oto słowo: Ciemny Jeśli odpowiedziałeś słowami: "jasny" lub "pokój", Twoje skojarzenie jest mało oryginalne. Wyobraź sobie, że w grupie 1000 osób aż 195 razy padło słowo "pokój" i 311 razy słowo "jasny". Jeśli odpowiedziałeś zupe- łnie innym słowem, to możesz uznać swoją reakcję w tym zadaniu za wysoce oryginalną. Spróbuj przeprowadzić ten eksperyment wśród Twoich znajomych lub członków rodziny. Zapewne nie raz i nie dwa usłyszysz słowa "pokój" i "jasny". W dążeniu do oryginalności przeszkadza nam rutyna i podążanie za modą. Szczególnie interesująco wygląda ta druga kwestia. Oryginalność zwykliś- my przypisywać osobom, które bardzo szybko przyjmują najnowszy styl ubierania się, uczesania, makijażu czy manier towarzyskich. Gdy tylko w Paryżu pojawi się nowy krój płaszcza, już po miesiącu, a może nawet wcześniej, Osoba Modna ma taki płaszcz. Gdy londyńscy fryzje- rzy wylansują nowy rodzaj uczesania lub grzywki, Osoba Modna jest pierw- szą tak uczesaną lub z taką grzywką. Gdy w dalekim Nowym Jorku zwykło się tak czy inaczej trzymać ręce w czasie rozmowy, Osoba Modna już wkró- tce w czasie rozmowy z Tobą trzyma ręce tak, jak przyjęto trzymać od miesiąca na Mannhattanie. O kimś, kto podąża za modą, mówimy, że orygi- nalnie się ubiera, czesze, zachowuje. Ale mówimy tak do czasu, ponieważ nic tak szybko się nie starzeje, jak właśnie moda. A poza tym i tak zdarzają się ludzie, którzy zbytnio się nie starając i nie odpowiadając błyskawicznie na pojawiające się trendy, a może nawet wbrew nim, ciągle są oryginalnie ubrani, oryginalnie uczesani, są po prostu oryginalni. Mówi się, że "mają swój styl" i zwrot ten dobrze od- daje ich niepowtarzalność. Realizowanie własnego, osobistego i oryginalnego stylu w ubieraniu się nie jest sprawą łatwą, ale możliwą. Znacznie trudniejsze wydaje się by- cie oryginalnym w takich sferach życia, jak praca zawodowa, spędzanie czasu wolnego, wychowywanie dzieci i... tworzenie nazw. Weźmy na warsz- tat to ostatnie działanie. Ćwiczenie 15 Nowe osiedle Przeczytaj uważnie opis sytuacji: W pewnym mieście zostanie oddane do użytku nowoczesne i pięknie usytuo- wane osiedle. Władze spółdzielni mieszkaniowej, która buduje osiedle, mają jednak problem: osiedle nie ma jeszcze nazwy. Nie nazwano placu, który znajduje się w centrum osiedla oraz promieniście rozchodzących się od niego ulic. Specjalna komisja spółdzielni odrzuciła dotychczasowe propozycje, uznając je za mało oryginalne i nie spełniające wymagania, by nazwy wypływały z oryginalnej koncepcji, ogólniejszej zasady lub po- mysłu wiążącego je ze sobą, by stanowiły logiczną całość. Twoim zadaniem jest wymyślenie nazw dla osiedla, placu będącego jego centrum handlowym i kulturalnym oraz ośmiu ulic. Pamiętaj, żeby spełnić warunki spółdzielni mieszkaniowej. Nazwy wpisz w odpowiednie miejsca na sporządzonym przez siebie planie: 1. Nazwa osiedla 2. Plac 3. Osiem ulic rozmieszczonych promieniście do placu. Jeśli wyobraźnia podsunęła Ci koncepcję nazw nawiązującą do kosmosu (na przykład Osiedle Kosmiczne, plac Niebiański, ulica: Jowiszowa, Saturno- wa, Marsjańska, i tak dalej) bądź baśni, bajek i legend (Osiedle Bajko- we, plac Sierotki Marysi, ulice: Kaczora Donalda, Śpiącej Królewny, Kop- ciuszka i tak dalej), to niestety nie jesteś w tym odosobniony, a więc oryginalny. Większość osób wykonujących to ćwiczenie ma skojarzenia od- noszące się właśnie do bajek, kosmosu, literatury i pisarzy oraz ekolo- gii. Zdecydowanie rzadziej pojawiają się takie propozycje: Osiedle Wschodzącego Słońca Plac Nadziei Ulice: Pierwszego Blasku, Zielonego Zefirka, Kropli Rosy, Porannej Mgły, Śpiewającego Skowronka, Rozkwitającej Róży, Słonecznego Promyka, Wirują- cych Motyli. Osiedle Życia Plac Miłości Ulice: Poczęcia, Narodzin, Niewinności, Nauki, Pracy, Zmęczenia, Relak- su, Ciszy Czy nie byłoby fascynujące mieszkać przy ulicy Kropli Rosy, chodzić na zakupy do sklepu przy ulicy Wirujących Motyli i umawiać się na Placu Nadziei? Wydaje się, że przedstawione powyżej propozycje spełniają warunki ory- ginalności, są bowiem rzadko spotykane, niekonwencjonalne, nieoczekiwane i wiążą ze sobą odległe skojarzenia. Jedyny kłopot polega być może na tym, czy spodobają się władzy spółdzielni mieszkaniowej i mieszkańcom. Bycie oryginalnym zakłada zrywanie z oplatającą nas niczym sieć paję- czyny wszechobecną rutyną. Nie znaczy to, że trzeba walczyć z rutyną wszędzie, na każdym kroku i zawsze. Byłoby to nierealne, nierozsądne i męczące. Trudno wymagać od człowieka, by zachowywał się oryginalnie za każdym razem, gdy wiąże buty, prasuje koszulę czy usypia dziecko. Ruty- nowe, a więc nawykowe działania są w naszym życiu niezbędne, a nawet ko- nieczne. Oszczędzają czas, wysiłek i umysł, pozwalają skoncentrować się osobie tworzącej na ważnych problemach, wymagających twórczego podejś- cia. Ale zgodnie z hiszpańskim przysłowiem "Nawyki są najpierw pajęczynami, później powrozami", zwłaszcza wtedy, gdy zetkniemy się z czymś nowym, zmiennym, nigdy dotąd nie spotykanym. A zatem choć nawyki niekiedy, a może nawet dosyć często same podsuwają rozwiązania problemu, to jednak na dłuższą metę są przeciwieństwem świeżego, oryginalnego, twórczego działania. Choć są konieczne, to zarazem i niebezpieczne, choć użytecz- ne, to i szkodliwe. Pomagają i przeszkadzają. Takie jest właśnie ich działanie w pewnej specyficznej sytuacji, jaką jest... przesyłanie życzeń i pozdrowień. Przesyłanie na kartach pocztowych życzeń to miły zwyczaj. Wysyłając ka- rtkę z życzeniami dajemy dowód naszej pamięci i pozytywnych uczuć w sto- sunku do adresata. Zbyt rzadko jednak - jak to wynika z moich obserwacji - dbamy o atrakcyjną, pomysłową formę tych życzeń. Formuły życzeń są podobne, a często wręcz identyczne, choć ich autorami są tak różne oso- by, jak nasz brat lub siostra i kolega z wojska, ciocia Marysia z Lubli- na i znajomy pan Józek z wczasów w Jastarni. "Wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i radości z okazji imienin życzy..." "Najlepsze życzenia samych pogodnych dni, zdrowia i pomyślnoś- ci składają...", "Zdrowych i wesołych świąt Bożego Narodzenia oraz pomy- ślności w Nowym Roku..." - to przykłady powszechnie nadużywanych formuł. Telewizyjne i radiowe koncerty życzeń lansują lukrowane formułki typu: "Wszystkiego, co się szczęściem zowie...", "Szczęścia i pomyślności w pracy zawodowej i życiu osobistym...", "Samych słonecznych dni...", "Po- ciechy z dzieci...". Schematyzm i rutyna w formułowaniu życzeń skutecznie zabijają szczerość intencji, bezpośredniość i otwartość oraz ciepło emocjonalne, jakie po- winno emanować z otrzymanej kartki pocztowej. Tak jednak być nie musi. Ćwiczenie 16 Życzenia Spróbuj opracować nowe, oryginalne, a więc nieschematyczne, niekonwen- cjonalne, a jednocześnie dostosowane do sytuacji życzenia imieninowe i świąteczne, obierając za adresatów konkretne osoby: - siostrę lub brata, kuzyna lub kuzynkę - ulubionego nauczyciela ze szkoły średniej lub uczelni. Pamiętaj, żeby zerwać z podsuwaną nam przez rutynę formułką. Po wykona- niu tego ćwiczenia zapraszam Cię do lektury kilku rozwiązań, których au- torami są studenci, biorący udział w treningu twórczości. Przytaczam przykłady uznane przez grupę treningową za wysoce oryginalne, a jedno- cześnie bezpośrednie, osobiste i pełne ciepła. Kochana Alu! Raduj się blaskiem poranka i uśmiechem dziecka. Życząc Ci wiele zdro- wia, mówię: - Zostań taka, jaka jesteś. Cześć Aldonko! Mam nadzieję, że przeżyłaś jakoś przedświąteczne porządki i bez zbyt- niego wysiłku udało Ci się już wprowadzić w Twoim pokoju zwykły, śliczny bałagan. Z góry uprzedzam, że w tym roku Twoja kolej na latanie z koszy- kiem do święcenia. A poza tym chyba cieszysz się już z przyjścia wiosny, i kilku wolnych dni, prawda? Ucałuj Brutuska. Pewnie zdziwi się Pani, że to ja - ten, który pomylił "Kordiana" z "Ko- rdianem i chamem" i który wstydzi się tego do dzisiaj. Nie wstydzę się za to przesłać Pani buziaka i szczere życzenia wiosennych, cieplutkich i baziowych Świąt Wielkiej Nocy. Niech się Pani naje, napije i naczyta wreszcie do woli. Kochany Bracie! Idzie Wielkanoc. Dobrze jest wtedy przejść się po lesie, nad rzeką, po- gadać niespiesznie i szczerze, powygrzewać na słonku. I siąść przy Stole Pańskim nad jajkiem i co tam jeszcze. I wypić za zdrowie, wiosnę, blis- kich i Pana Boga. Życzę Ci tego z całego serca. Zmartwychwstał Pan! Alleluja!. Z tej okazji pełne pokoju i radości ży- czenia przesyła Robert N. Życzę Pani, aby nadzieja płynąca z tajemnicy zmartwychwstania wypełniała każdy dzień Pani życia. Trudno jest w oryginalny sposób zapełnić dziesięć, piętnaście czy nawet więcej kartek świątecznych lub noworocznych. Ale jest to z pewnością mo- żliwe. Trzeba tylko pamiętać o tym, żeby potraktować każde życzenia w sposób indywidualny, osobisty i odrzucić wszelkie truizmy przychodzące nam do głowy. Nie należy również tracić poczucia realizmu, co oznacza, że warto dbać o to, by nasze intencje odpowiadały sytuacji, z którą wią- żą się nasze życzenia. Ten ostatni warunek powtarzam po raz kolejny, gdyż stymulowanie oryginalności prowadzi często do powstania dzieł i za- chowań dziwacznych, udziwnionych, czasem wręcz pozbawionych sensu. Oto przykład takiego "oryginalnego" wynalazcy, który zawędrował na ma- nowce twórczego działania. Jak pisze Zbigniew Pietrasiński: "Pewien po- czątkujący naukowiec, pracujący nad warunkami zwiększenia udoju mleka, zboczył z utartego szlaku komponowania wymyślnych diet oraz krzyżówek rasowych i postawił oryginalną hipotezę, której sprawdzenie wymagało drażnienia poczciwego czworonoga prądem elektrycznym. Niestety, wbrew oczekiwaniom, jedyny efekt, jaki uzyskał, był następujący: spokojne z natury stworzenie już na sam widok zbliżającego się eksperymentatora stawało dęba, wydając przy tym żałosne dźwięki. Krytyk tego eksperymentu wysunął nową propozycję, równie oryginalną (...). Poradził mianowicie spróbować, czy mleczność wzrośnie, gdy poczciwe bydlątko zawiesimy do góry nogami u powały (...). Są ludzie, którzy kończą na oryginalności." (Z. Pietrasiński, "Myślenie twórcze", Warszawa 1969, PZWS, s. 20). Warto pamiętać o zachowaniu proporcji między dążeniem do oryginalności a zdrowym rozsądkiem i etyką danego zawodu czy profesji. Choć z drugiej strony, wszelkie wielkie pomysły przeczyły w pewnym momencie zdrowemu rozsądkowi, a czasem przeciwstawiały się powszechnie stosowanym normom wartościowania. Tak było z pomysłem, że Ziemia jest okrągła, ideą wolno- ści wszystkich warstw społecznych, ideą równości wobec prawa. Z czasem i one weszły do powszechnie uznawanego kanonu wiedzy, umiejętności i pra- wa. Tak to już z tą twórczością jest, że burząc to, co dawne, sama szyb- ko się starzeje dając nową okazję dla oryginalnych dokonań i pomysłów. Robert z żoną zgodzili się co do tego, że prezent, jaki dadzą chrześni- cy powinien być: - inny niż zazwyczaj wręczany dzieciom z okazji Pierwszej Komunii w ich bliższej i dalszej rodzinie - niekonwencjonalny i niezwykły - nieoczekiwany dla chrześnicy i jej rodziny - odpowiedni do okazji jaką jest uroczystość, do wieku dziewczynki i nie przekraczający zebranej przez nich sumy. Po jakimś czasie ustalili, że mogą kupić: - bibliofilskie wydanie "Pana Tadeusza" oprawione w cielęcą skórę, ze srebrnymi okuciami i ilustracjami Andriollego - całoroczny bilet wstępu na basen i kort tenisowy - akwarium z egzotycznymi rybkami i oprzyrządowaniem - nadmuchiwany basen wodny - blejtram do obrazów oraz komplet farb olejnych i pędzle malarskie Pozostało tylko wybrać jeden z prezentów, ale to już inny problem. Rozdział 9 Skup się na zadaniu "Artysta tworzy nie dlatego, że jest neurotykiem, ale mimo że nim jest." Karen Homey Pan Stefan jest profesorem historii na uniwersytecie. Znany ze świetne- go pióra, dociekliwy i pełen pomysłów, miał jedną zasadniczą wadę, która sprawiała, że wypadał gorzej niż na to zasługiwał: w czasie publicznych wystąpień paraliżował go lęk i trema, robił błędy językowe, mówił nie- składnie, nerwowo pokasływał i często się powtarzał. Czytelnicy jego książek i artykułów nie mogli uwierzyć podczas wykładów i referatów, że to ten sam profesor. Znam świetnie przygotowanych studentów, którzy na egzaminach wypadają słabo, ponieważ mają kłopot z koncentracją. Znam też takich, którzy nie błyszcząc erudycją, zaliczają wysoko każdy egzamin, ponieważ potrafią zapomnieć o emocjach. Być może "zapominają" to złe słowo - studenci ci potrafią przezwyciężyć negatywne emocje i skupić się na celu. O takich mówimy, że "po prostu wchodzą i zdają". To samo można powiedzieć o nie- których sportowcach. Nie raz i nie dwa wygrywają nie ci, którzy w danym momencie są najlepiej przygotowani fizycznie, ale ci, którzy są w stanie opanować lub zminimalizować wpływ lęku, niepewności i wstydu przed pora- żką. W działaniach twórczych jest podobnie. Jeśli do głosu dochodzą negatyw- ne uczucia, wówczas twórca rzadko potrafi skoncentrować się na zadaniu i po prostu nie tworzy niczego nowego, oryginalnego, niezwykłego. Oczywiś- cie uwaga ta dotyczy bardziej wynalazcy, naukowca i metodyka niż artysty malarza, kompozytora czy poety. Kierowany lękiem poeta może stworzyć wiekopomny wiersz, odczuwający pogardę do kogoś lub czegoś kompozytor może skomponować ciekawy utwór a znajdujący się pod wpływem wstydu arty- sta malarz może namalować najważniejszy w swoim dorobku obraz. Dawniejsze teorie twórczości Lombroso i Freuda ugruntowały i tak popu- larny od dawna pogląd, że twórczość polega na konflikcie motywów, ście- raniu się lęków i nerwic z wymaganiami normalnego życia, że twórcy w ja- kimś stopniu są zawsze ludźmi nienormalnymi. Losy takich wybitnych po- staci jak Franz Kafka, Van Gogh czy Bedrzich Smetana miałyby stanowić wystarczający dowód prawdziwości tych teorii. Bez zbytniego roztrząsania tej sensacyjnej kwestii, oddajmy głos specjalistce, legendzie współczes- nej psychiatrii i psychoanalizy Karen Horney: "(...) popularny pogląd, głoszący pozytywny wpływ nerwicy na twórczość artystyczną, nie ma podstaw. Jedyną uzasadnioną jego wersją jest mniema- nie, że procesy neurotyczne u artysty mogą stanowić podnietę do pracy twórczej, jak również i to, że konflikty takie i poszukiwanie rozwiązań dla nich może stać się tematem tworzonego dzieła. Malarz może zarówno dać w swym dziele wyraz estetycznego przeżycia pod wpływem oglądanego górskiego krajobrazu, jak i odtworzyć toczącą się w nim samym walkę wew- nętrzną. Warunkiem tworzenia prawdziwej sztuki jest pulsowanie w twórcy autentycznej osobowości - źródła głebokich i żywych doznań, spontanicz- nych pragnień i zdolności do dawania im wyrazu. Te zaś procesy dławione są w neurozie (...). Tak oto dochodzimy do zrozumienia bezpodstawności tezy głoszącej, że konflikty neurotyczne stanowią konieczną siłę napędo- wą twórczej pracy artysty. Mogą w najlepszym razie odgrywać rolę czynni- ka chwilowo mobilizującego, ale pęd do pracy twórczej i zdolność tworze- nia rodzą się tylko pod wpływem pragnienia samorealizacji i energii, ja- ką to pragnienie wyzwala". (K. Horney, "Nerwica a rozwój człowieka", Po- znań 1993, DW "Rebis", s. 443-444). Kulisy twórczości artystów uznanych za neurotyków (na przykład Stanis- ława Ignacego Witkiewicza, Jerzego Kosińskiego czy Rafała Wojaczka) bu- dzą niezdrowe zainteresowanie po części z takiego powodu, że ich życie nie mieściło się w ogólnie przyjętych i uznawanych normach, a po części ze świadomej polityki mass mediów, które sięgają po tak ciekawe życiory- sy w pogoni za sensacją. A przecież świat od dawna pełen jest innych twórców, których życie wypełnia spokojna, mrówcza praca, którzy nie udzielają ekstrawaganckich wywiadów i umierają na własnych łóżkach, osiągnąwszy sędziwy wiek. Ci skoncentrowani na problemach twórczych lu- dzie, których biografie nie nadają się na pierwsze strony gazet popołud- niowych, piszą dzień w dzień tyle a tyle stron powieści, kreślą systema- tycznie tyle a tyle kresek projektów architektonicznych, zapisują cierp- liwie setki i tysiące nut. Nie trzeba być więc niespokojnym duchem, neurotycznym cholerykiem czy dziwakiem, działającym pod wpływem instynktów, popędów i urojeń, aby za- służyć sobie na miano twórcy. Nie trzeba też procesu twórczego sprowa- dzać wyłącznie do tajemniczych i rzadkich chwil natchnienia, pasji, uniesienia czy "pocałunku Muzy", które - jak to nieustannie głoszą gaze- towi znawcy twórczości - pojawiają się niespodziewanie w najmniej ocze- kiwanych chwilach i trudno się twórcy od nich uwolnić. "Odczarowanie" działań twórczych uwalnia je od ciągle popularnych roma- ntycznych przesądów i przekłamań. Nie oznacza to, że wszystko jest już w procesie twórczym przebadane, nazwane i wyjaśnione. Weźmy na przykład takie zjawisko, jak iluminacja czy olśnienie. Po fazie nieświadomego do- jrzewania i wylęgania się w umyśle twórcy rozwiązania jakiegoś problemu najlepszy pomysł pojawia się nagle, raptownie, niespodziewanie. Jest to właśnie zjawisko olśnienia, które przydarzyło się - jak chce tego legen- da - kąpiącemu się Archimedesowi, czy siedzącemu pod jabłonią Newtonowi. Mimo licznych relacji autorskich i poważnych badań psychologów, geneza i mechanizmy tego zjawiska nie są do końca wyjaśnione. Może to dobrze. Nic tak nie pobudza twórców do aktywności, jak właśnie tajemnica. Iluminacja zdarza się nie tylko wybitnym fizykom, chemikom czy techni- kom, ale również ludziom nie zajmującym się profesjonalną twórczością. Niemal każdy z nas przeżył chwile, gdy jadąc tramwajem, spacerując czy odpoczywając, wpadł nagle i niespodziewanie na pomysł, który był długo oczekiwanym i najbardziej wartościowym rozwiązaniem. Przy tym zaskakują- cym, ponieważ - jak nam się wydawało - od dawna nie zastanawialiśmy się nad problemem, A tu raptem jest! Warto wykorzystać wiedzę o pojawianiu się olśnienia do pracy nad rozwiązaniami problemów. Wielokrotnie spraw- dzona wskazówka, by zawsze mieć przy sobie niewielki notes i coś do za- pisania olśniewających pomysłów, które ze swej natury pojawiają się w umyśle, kiedy chcą - warta jest uwagi. Trzeba jednak pamiętać, że olś- nienie twórcze przytrafia się na ogół tym, którzy na to zasłużyli, to znaczy podjęli trud rozwiązywania problemu, a nie czekali na błogosła- wiony upływ czasu i przypadek. Paradoksalnie, iluminacja podkreśla wartość omawianej w tym rozdziale zasady, w myśl której ważne jest koncentrowanie się na zadaniu, a nie na emocjach. Nawet wtedy, gdy "wyłączymy" świadome myślenie o problemie, pracę twórczą kontynuuje nasza podświadomość lub - jak się zwykło ostat- nio mówić - umysł podświadomy. Efekty tej nieświadomej czy podświadomej pracy zależą w dużym stopniu od wcześniejszej, skoncentrowanej na prob- lemie aktywności i poradzenia sobie z destrukcyjnym wpływem niektórych emocji. Umiejętność skupiania się na rzeczowym rozwiązywaniu problemów i wyci- szania negatywnych emocji jest związana z bardziej fundamentalną i ogól- ną dyspozycją, którą można nazwać podejściem do problemów. Autor tego określenia, cytowany już wielokrotnie Zbigniew Pietrasiński, wyróżnia trzy główne podejścia, jakie człowiek stosuje wobec wyrastających przed nim problemów: - stereotypowe - neurotyczne - twórcze. Zanim bliżej scharakteryzuję te podejścia proponuję Ci wypełnienie kwestionariusza, który skonstruowałem, byś mógł rozpoznać dominujący u Ciebie sposób radzenia sobie z problemami. Inspiracją do utworzenia kwestionariusza była typologia Pietrasińskiego. Ćwiczenie 17 Podejście do problemów Kwestionariusz składa się z kilkudziesięciu stwierdzeń. Twoim zadaniem jest oznaczenie, w jakim stopniu dane stwierdzenie odnosi się do Ciebie. W tym celu podkreśl jedną z trzech ocen: 2 - oznacza, iż dane stwierdzenie szczególnie trafnie odnosi się do Cie- bie, czyli że jest prawdziwe w Twojej sytuacji 1- oznacza, że dane stwierdzenie jest tylko częściowo prawdziwe 0 - oznacza, że stwierdzenie nie odnosi się do Ciebie, że nie charakte- ryzuje twojego zachowania. Przykład: "W czasie publicznych dyskusji wolę nie wychylać się, choć często mam wyrobione zdanie na omawiany temat". 2, 1, 0 Podkreślenie zera oznacza, że to stwierdzenie w ogóle mnie nie charak- teryzuje, czyli że nie jest prawdziwe w stosunku do mojej osoby. 1. Na ogół, widząc długą kolejkę w sklepie, rezygnuję z dokonania zaku- pów. 2, 1, 0 2. Nie obawiam się posądzenia o zarozumiałość lub arogancję - mam wyso- kie mniemanie o sobie. 2, 1, 0 3. Przystępując do jakiegoś zadania mam zwyczaj dowiadywać się, jak w podobnej sytuacji postąpili inni ludzie. 2, 1, 0 4. Często dostrzegam problemy tam, gdzie inni ludzie ich nie widzą. 2, 1, 0 5. W czasie zbiorowej dyskusji zdecydowanie lepiej czuję się w roli słu- chacza niż osoby nadającej ton. 2, 1, 0 6. Przed ważnymi wydarzeniami (egzamin, wizyta u lekarza, długa podróż) z reguły nie mogę spać, tracę apetyt i muszę często zaglądać do toalety. 2, 1, 0 7. W czasie wakacyjnych wędrówek wolę trzymać się wyznaczonych szlaków niż chodzić wymyślonymi przez siebie. 2, 1, 0 8. Zazwyczaj mam trudności z doprowadzeniem jakiejś złożonej pracy do końca, wolę zająć się czymś nowym. 2, 1, 0 9. Na ogół chętnie podejmuję rozmowy z przygodnymi pasażerami w pociągu lub autobusie. 2, 1, 0 10. Chętnie korzystam z nowości w modzie, o ile pasują do mojego stałego stylu. 2, 1, 0 11. W czasie egzaminów lub rozmów z szefem zazwyczaj drżą mi i pocą się ręce, nie potrafię formułować płynnych zdań i wypadam gorzej niż na to zasługuję. 2, 1, 0 12. Wolę bywać w dobrze znanej kawiarni aniżeli pójść do zupełnie nie- znanej. 2, 1, 0 13. Bardzo rzadko występuję w roli przywódcy w grupie. 2, 1, 0 14. Będąc po raz pierwszy w jakimś mieście, często korzystam z pomocy "tubylców" w jego zwiedzaniu. 2, 1, 0 15. Nawet gdy nie jestem wystarczająco przygotowany do egzaminu lub roz- mowy z szefem, wchodzę po prostu i zdaję lub rozmawiam. 2, 1, 0 16. Lubię spędzać wakacje w coraz to innym miejscu. 2, 1, 0 17. Nie mam ani zbyt wysokiego, ani zbyt małego mniemania o sobie. 2, 1, 0 18. Wizja samotnej wędrówki w górach przeraża mnie. 2, 1, 0 19. Lubię zadania, których rozwiązanie nie wymaga zachodu, poszukiwania dodatkowych informacji, cierpliwości i uporu. 2, 1, 0 20. Chętnie przyjmuję i toleruję punkty widzenia odmienne od moich -jes- tem na ogół gotów zmodyfikować własne stanowisko pod wpływem innych osób. 2, 1, 0 21. Wszelkie testy, sprawdziany i prace kontrolne staram się oddawać pod koniec sprawdzianu. 2, 1, 0 22. Gdy jestem nagabywany przez osobę, która z jakichś względów podoba mi się lub imponuje mi, z reguły "zapominam języka w gębie". 2, 1, 0 23. Bardzo często przestawiam meble w moim pokoju. 2, 1, 0 24. Widząc długą kolejkę w sklepie ustawiam się na jej końcu i oczekuję w spokoju. 2, 1, 0 25. Mam trudności z wymyślaniem opowiadań i zwrotów językowych. 2, 1, 0 26. Przykre sprawy wolę załatwiać telefonicznie. 2, 1, 0 27. Nadaję się bardziej na planistę, który tworzy wizje przyszłych dzia- łań, niż na ich wykonawcę. 2, 1, 0 28. Na ogół sam wybieram sposoby pokonywania trudności, niezależnie od dobrych rad i wskazówek innych ludzi, nawet swoich przełożonych. 2, 1, 0 29. Dobre efekty uzyskuję zazwyczaj wtedy, gdy wykonuję jakieś zadanie, które już dobrze znam. 2, 1, 0 30. W sytuacjach trudnych (wizyta u lekarza, rozmowa z przełożonym, waż- ny egzamin) często "ratuję się" ucieczką. 2, 1, 0 31. Dobrze czuję się w zespołach, w których nie muszę pełnić żadnej od- powiedzialnej roli. 2, 1, 0 32. Jestem mało odporny na niepowodzenia i brak pochwał. 2, 1, 0 33. W zwiedzaniu obcego miasta z reguły nie korzystam z pomocy "tubyl- ców", lecz sam sobie wytyczam trasy. 2, 1, 0 34. Nie lubię sytuacji, w których muszę podejmować decyzje w imieniu in- nych ludzi. 2, 1, 0 35. Wizja samotnej wędrówki w górach podnieca mnie. 2, 1, 0 36. Nie mam dodatniego mniemania o sobie. 2, 1, 0 37.Lubię spędzać wakacje w tym samym miejscu lub okolicy. 2, 1, 0 38. Lubię zadania, które mają wiele wariantów rozwiązań, wymagają ener- gicznych poszukiwań informacji pomocniczych z wielu źródeł, pobudzają wyobraźnię. 2, 1, 039. Na ogół unikam rozmów z przypadkowymi współpasa- żerami w pociągu lub autobusie. 2 1 0 40. Za swoje niepowodzenia często winię kolegów, rodzinę bądź przełożo- nych. 2 1 0 41. Czytam z uwagą wszelkie tablice i ogłoszenia z nakazami i zakazami, staram się do nich dostosować. 2 1 0 42. Widząc długą kolejkę w sklepie, staram się wymyślić sposób, by doko- nać zakupów poza kolejką. 2 1 0 43. Niepowodzenia nie zrażają mnie łatwo, nie szukam ciągłych pochwał i zachęt ze strony innych ludzi. 2 1 0 44. Nieufnie przyjmuję wszelkie nowinki i nowości w modzie. 2 1 0 45. Będąc po raz pierwszy w jakimś mieście zwykle rezygnuję z samotnych spacerów i zwiedzania. 2 1 0 46. Łatwiej uczę się treści nie wymagających dodatkowych wyjaśnień, ko- rzystania ze słowników, konsultacji i porad. 2 1 0 47. W pracy grupowej na ogół przyjmuję na siebie rolę kierownika i przy- wódcy. 2 1 0 48. Idąc do kina, przy wyborze filmów kieruję się na ogół opiniami znaj- omych lub recenzjami. 2 1 0 49. W czasie dyskusji zdarza się, że mam pewność, iż to moje wiadomości mogłyby się przyczynić do rozwiązania problemu, lecz wolę siedzieć ci- cho. 2 1 0 50. Przyczyn własnych niepowodzeń upatruję w samym sobie. 2 1 0 51. W sytuacjach dla mnie trudnych często reaguję nieuzasadnionym śmie- chem. 2 1 0 52. Bardzo rzadko przestawiam meble w swoim pokoju. 2 1 0 53. Na ogół źle się czuję, gdy w towarzystwie nie mogę przedstawić włas- nych poglądów i przemyśleń. 2 1 0 54. Często mam wrażenie, że cokolwiek robię, robię źle, niezręcznie, że wszyscy są lepsi ode mnie. 2 1 0 55. Zdarza mi się wygłaszać czyjś pogląd jako mój własny lub podpisać jako własną czyjąś myśl. 2 1 0 56. Tablice z napisami : " Teren prywatny", " Wstęp wzbroniony", "Nie wchodzić" itp. sprawiają, że mam dużą chęć zobaczyć, co się za nimi kry- je. 2 1 0 57. Bardzo często wracam do przykrych doświadczeń w rozwiązywaniu prob- lemów, rozpamiętując i analizując swoje błędy. 2 1 0 58. Przykre sprawy lubię załatwiać osobiście. 2 1 0 59. Najchętniej wykonywałbym zawód, który nie wymaga ciągłych podróży, przemieszczania się, zebrań i narad. 2 1 0 60. Krytyczne uwagi o mojej pracy na ogół osłabiają moją motywację do jej wykonania i postępuję wtedy według zasady "na odwal się". 2 1 0 Po wypełnieniu kwestionariusza zapraszam Cię do obliczenia wyników. W tym celu dodaj punkty, które odpowiadają kolejnym, wypisanym poniżej nu- merom pytań. Sumę wpisz w zaznaczone miejsca. Podejście neurotyczne: 1 6 8 11 13 18 21 22 26 30 32 34 36 38 40 45 49 51 54 57 = suma Podejście stereotypowe: 3 5 7 12 14 17 19 24 25 29 31 37 41 44 48 52 59 60 = suma Podejście twórcze: 2 4 9 10 15 16 20 23 27 28 33 35 38 42 43 47 50 53 56 58 = suma Oto jak profesor Zbigniew Pietrasiński charakteryzuje poszczególne po- dejścia: Podejście neurotyczne - obserwujemy je wtedy, gdy człowiek nie jest zdolny skupić sił na rzeczowym rozwiązywaniu problemów, gdyż ma trudnoś- ci z samym sobą, głównie zaś z emocjami (na przykład z zachowaniem się na egzaminie). Osoby tak reagujące na sytuację problemową mają trudności z wykorzystywaniem swojej wiedzy, bo nadmierny lęk i przewidywanie nie- powodzenia zakłócają ich normalne funkcjonowanie. Ta forma ustosunkowy- wania się do problemów występuje też w pewnych sytuacjach codziennych. Jej przejawem bywa ucieczka od problemu, z którym dana osoba we własnym interesie powinna się uporać. Osoby te obwiniają często innych ludzi za swoje niepowodzenia i przerzucają całą odpowiedzialność na partnerów, którzy rzekomo mieli złą wolę lub w inny sposób uniemożliwili danej oso- bie uzyskanie pożądanego wyniku. Postawa taka przekreśla rzeczową dyskusję i blokuje zdolność uczenia się. Skrajnym przypadkiem neurotycznej reakcji na problem jest "ucieczka w chorobę". Objawy lękowego stosunku do niektórych problemów utrudniają ich rozwiązanie i zupełnie nie sprzyjają poszukiwaniu nowych, twórczych rozwiązań, Sprawiają bowiem, że zamiast koncentrować się w pełni na za- daniu, skupiamy się nadmiernie na sobie i swoich lękach. Podejście stereotypowe - wyróżnia się minimalizmem w poszukiwaniu roz- wiązań pogłębionych.lub nowych. Osoba o tym podejściu wybiera rozwiąza- nia podobne do znanych jej wcześniej, które nie wymagają zachodu. Domi- nuje tu dążenie do takiej "ekonomii" wysiłku, które nakazuje szybko ak- ceptować zastane wzory i oszczędzać sobie trudu poszukiwania i sprawdza- nia dodatkowych informacji, potrzebnych do bardziej wnikliwego i twór- czego potraktowania sprawy. Podobnie źle są tu widziane rozwiązania ory- ginalne, gdyż są zwykle ryzykowne i sprawiają dodatkowe kłopoty. Na tej zasadzie wielu młodych ludzi wybiera zawód, sposób spędzania czasu wol- nego, kształtuje swoje poglądy na świat. Stereotypowe podejście do prob- lemów przejawia się również w sprawach małych. Sprawia ono, iż student pisze sztampowy referat, nie siląc się na wykorzystanie okazji do bar- dziej oryginalnego ujęcia tematu, nauczyciel naucza przy pomocy raz na zawsze ustalonej metody, a urzędnikowi nie chce się zmienić opracowanej trzy lata temu formy ogłoszenia dla klientów. Dewizą tego podejścia jest święty spokój i "nie wychylaj się". Podejście twórcze - obserwujemy je u osób, które nie zadowalają się by- le jakim, szablonowym rozwiązaniem ważnego dla nich problemu, lecz są gotowe szukać rozwiązań lepszych, nowych, oryginalnych lub mało popular- nych. Do przejawów takiego podejścia zaliczamy między innymi śmiałe i energiczne poszukiwanie informacji pomocniczych i czerpanie ich z wielu źródeł, branie pod uwagę i tolerowanie wielu punktów widzenia, brak lęku przed wariantami zaskakującymi i źle widzianymi przez ogół, rozpatrywa- nie i badanie wielu wariantów rozwiązań. Osoba podchodząca twórczo do problemów wykonuje wielokroć większą pracę niż zwolennik trzymania się rutyny, lecz trud ten bawi ją i podnieca, a problem - prawdziwie pochła- nia. Niepowodzenia zrażają ją niełatwo, skoro samo poszukiwanie przynosi satysfakcję. Nie każdy rodzaj wyrastających przed nami problemów daje jednakowe pole do demonstracji postawy twórczej (na przykład szkolne zadania matematy- czne). Istnieją jednak problemy o wielu możliwych, konkurencyjnych roz- wiązaniach. Do takich należą również problemy życiowe. Chociaż żaden człowiek nie jest w stanie zajmować tej postawy wobec wszystkich proble- mów - jak już o tym mówiliśmy to jednak wypada zauważyć, że ludzie prze- sadzają w rozwiązywaniu spraw w sposób stereotypowy. Tyle omówienia tak zwanych czystych podejść. W zdecydowanej większości przypadków kwestionariusz daje wyniki mniej oczywiste i "czyste", co znaczy, że trudno jest określić wyraźnie dominujący typ podejścia do problemów. Jeśli uzyskałeś względnie wysoką przewagę jednego podejścia nad dwoma pozostałymi, to może to świadczyć o tym, że rozwiązujesz problemy w cha- rakterystyczny sposób. Oczywiście, najlepiej by było, gdyby to był twórczy sposób. W przypad- ku, gdy kwestionariusz wykazał przewagę podejścia neurotycznego, warto zastanowić się, czy rzeczywiście w ten sposób rozwiązujesz ważne dla Ciebie problemy. Jeśli analiza rzeczywistych sytuacji życiowych potwier- dzi uzyskany wynik, spróbuj coś z tym zrobić. Zacznij stosować omawiane w tej książce zasady i metody twórczego działania, skorzystaj z pomocy specjalistów w rozwiązywaniu problemów, zapisz.się na zajęcia usprawnia- jące umiejętności radzenia sobie z problemami. Nie traktuj uzyskanego wyniku jako "wyroku", lecz jako dobrą okazję do zmiany, której pierwszym krokiem będzie uświadomienie sobie, że warto koncentrować się na zadaniu a nie na własnych lękach. Każdy z nas ma jakieś lęki i konflikty wewnętrzne, bez nich nie byłoby również twórczych osiągnięć. Chodzi jedynie o proporcje pomiędzy zdolno- ściami skupiania się na problemie a napięciami i konfliktami. Lepiej, gdy te pierwsze przeważają. Oddajmy na koniec w tej kwestii głos Karen Horney, która pyta: "A może korzystna jest sytuacja, gdy artystę dręczą w ogóle jakieś konflikty, a niekorzystna, gdy tych konfliktów jest za wiele?". Profesor Stefan, namówiony przez przyjaciela, zapisał się na grupowy, psychologiczny trening rozwiązywania problemów osobistych i zawodowych. Ze zdziwieniem odkrył, że w płynnym prowadzeniu wykładów przeszkadza mu najbardziej zbytnie koncentrowanie się na własnym lęku, a nie na tym, co ma mówić. Miał tam okazję przedstawić swój kłopot i razem z trenerem oraz grupą opracował i przećwiczył sposób radzenia sobie z wystąpieniami publicznymi. Od czasu treningu: - przed każdym ważniejszym wykładem lub referatem nagrywał jego treść na taśmie magnetofonowej, przesłuchiwał kilka razy i wprowadzał poprawki - głównie w sposobie mówienia, a nie treści - potem wygłaszał fragmenty wykładu przed lustrem starając się nie trzymać wiernie tekstu, ale oma- wiając go i spoglądając od czasu do czasu na kartkę, - tak przygotowany Pan Stefan wygłaszał wykład przed żoną - przed samym wystąpieniem zajmował się czymś zgoła odmiennym niż myśle- nie o jego treści lub wymaganiach i oczekiwaniach audytorium - rozwiązy- wał krzyżówki, słuchał muzyki - w czasie wykładu nie trzymał się wiernie tekstu i nie czytał go, lecz omawiał rzucając od czasu do czasu wzrok na kartkę - mówił wolno i dosyć głośno - w chwili, gdy zapominał dalszego ciągu wykładu, po prostu przyznawał się do tego i spokojnie zerkał w swoje notatki. Już wkrótce studenci i koledzy profesora Stefana zgodnie przyznawali, że to nie ten sam mówca co dawniej. Rozdział 10 Wykorzystuj okazje "Okazje do innowacji nie pojawiają się podczas burzy, lecz w powiewie wietrzyka." Peter F. Drucker Barbara straciła pracę. Próbowała różnych zajęć, ale nie przynosiły jej one godziwych zarobków. Nie miała znajomych, którzy ułatwiliby jej zna- lezienie ciekawego, etatowego zajęcia, nie dysponowała też kapitałem, który mogłaby korzystnie ulokować. Jej studia humanistyczne nic nie zna- czyły. Barbara bacznie jednak przyglądała się wszystkiemu wokół i nie traciła nadziei. Świat pełen jest geniuszy i genialnych pomysłów, które zalegają głowy i szuflady twórców. Tylko nieliczne pomysły znajdują urzeczywistnienie i odbywszy długą drogę od wyobraźni twórcy do półek sklepowych lub ścian galerii, wzbogacają ludzkość i kieszeń swego twórcy. Pomysłów, które za- legają szafy urzędów patentowych jest znacznie więcej. Wiedza o tym, jak wykorzystywać okazje do wdrażania własnych twórczych pomysłów stanowi dzisiaj bazę dla czegoś, co współcześni ludzie nazwali przedsiębiorczością i co dla wielu normalnych zjadaczy chleba brzmi ta- jemniczo i zagranicznie. Nie zamierzam tu ujawniać sekretów przedsiębio- rczości i analizować jej zasad. Chcę przybliżyć następną prawidłowość działania twórczego, które polega na wykorzystaniu okazji do innowacji. Cóż to takiego ta innowacja? Znawca teorii i praktyki innowacji w świe- cie Peter F. Drucker, pisze o niej tak: "Olbrzymia większość skutecznych innowacji wykorzystuje zmianę. Oczywiście są innowacje, które same sta- nowią poważną zmianę, jak na przykład samolot braci Wright. Są to jednak rzadkie przypadki. Większość skutecznych innowacji ma charakter bardziej prozaiczny - wykorzystują one zmianę". A oto kilka przykładów innowacji: - Na początku XIX wieku amerykański rolnik nie dysponował praktycznie żadną siłą nabywczą, nie mógł więc kupować maszyn rolniczych, choć na rynku były dziesiątki typów żniwiarek. Jeden z wielu wynalazców żniwia- rek Cyrus McCormick wpadł na pomysł sprzedaży ratalnej. Umożliwił on fa- rmerowi płacenie za maszynę z przyszłych dochodów, zamiast z wcześnie- jszych oszczędności. McCormick wprowadził więc twórczą zmianę. - Upowszechnienie się oświaty w wielu krajach umożliwił - bardziej niż systematyczne szkolenie nauczycieli w szkołach pedagogicznych i rozwój teorii pedagogicznych -... podręcznik. Prawdopodobnie autorem tej inno- wacji był czeski pedagog Jan Amos Komensky. Za pomocą podręcznika jeden nauczyciel mógł uczyć więcej niż jedno lub dwoje dzieci. - Mimo zaciętego oporu cechów, nauczycieli i różnych biurokratów August Borsig zrealizował innowację, która do dzisiaj jest źródłem siły niemie- ckiego przemysłu. Opracował koncepcję mistrza - wysoko kwalifikowanego i szanowanego robotnika kierującego warsztatem ze sporą autonomią, a także system uczniowski, który łączy w sobie (a więc kombinacja!) naukę zawodu na stanowisku pracy z nauką w szkole. - Do połowy lat 80. zdobywanie szczytów ośmiotysięcznych było przedsięw- zięciem grupowym, długim i żmudnym, przypominającym kampanię oblężniczą. Choć były wcześniej precedensy, to dopiero pojawienie się na himalajs- kiej arenie Tomo Cesena było ważną innowacją w himalaizmie. Młody Jugos- łowianin zaczął wchodzić na najtrudniejsze szczyty sam, bez rozgłosu i bez towarzystwa kamer filmowych, nie dbając przy tym specjalnie o udowo- dnienie swego wyczynu przez zostawienie na wierzchołku określonej pamią- tki. Styl wspinaczki i zwyczaje Ćesena stanowią ważną innowację w spor- cie górskim. - Profesor Aleksander Kamiński, autor " Kamieni na szaniec" jako młody człowiek opracował przed II wojną światową innowacyjną metodę wychowania dzieci zwaną metodą zuchową. Obejmowała ona dzieci 8 - 12 letnie, zgru- powane w kręgi rówieśnicze pod kierunkiem instruktora, który respektując indywidualność każdego dziecka miał za zadanie wspierać i stymulować podstawową cnotę zucha - dzielność. Twórcza zmiana wprowadzona przez Ka- mińskiego polegała na objęciu skautingiem, zmodyfikowanym odpowiednio i oryginalnie uzupełnionym, dzieci w młodszym wieku szkolnym. Wszystkie te przykłady ilustrują istotę każdej innowacji i każdego zre- alizowanego w praktyce twórczego pomysłu - wykorzystanie okazji do zmia- ny. Takich okazji mamy w życiu wiele, lecz nie wykorzystujemy ich wcale lub zdarza się to nam zbyt rzadko. Różne są tego przyczyny, o niektórych z nich pisałem już wcześniej. To mała wrażliwość na problemy, brak na- stawienia badawczego, zubożona wyobraźnia, niechęć do bycia niepokojo- nym, konformizm, brak umiejętności koncentrowania się na zadaniu. W tym miejscu bardziej interesuje nas jednak umiejętność analizy źródeł innowacji. Peter F Drucker odkrył wiele tych źródeł, na specjalną zaś uwagę w metodyce pracy twórczej zasługuje jedno, a mianowicie nieoczeki- wane powodzenie. "Nic nie stwarza takich okazji do skutecznych innowacji jak nieoczeki- wane powodzenie" - twierdzi Drucker i zapewniam że warto mu wierzyć. Je- dnak nieoczekiwane powodzenie jest powszechnie ignorowane przez nas sa- mych i naszych szefów. Na cyklicznych zebraniach pracowniczych uwaga wszystkich skupia się na obszarach, które sprawiają problemy. Bardzo rzadko analizuje się te obszary, w których efektywność nasza i naszych kolegów była wyższa od oczekiwanej. Jeśli nasz nieoczekiwany sukces miał charakter nie ilościowy, lecz jakościowy, to tym gorzej - sukces taki jest znacznie trudniej dostrzec. Podobnie dzieje się wtedy, gdy analizujemy własne życie rodzinne, kon- takty towarzyskie, uczestnictwo w kulturze. Z łatwością dostrzegamy nie- dostatki naszego charakteru, potknięcia i niepowodzenia, nie przygląda- jąc się bliżej nieoczekiwanym sukcesom, które każdy z nas ma na swoim koncie. Sytuacja z nieoczekiwanym sukcesem przypomina nieco aurę zdziwienia, otaczającą sportowca lub twórcę, który nieoczekiwanie dla kibiców lub miłośników kultury osiągnął wielki sukces. Tak było w przypadku polskich siatkarzy, którzy zdobyli tytuł mistrzów świata i złoty medal olimpijski w Montrealu. Tak też działo się wokół znakomitego kompozytora polskiego Henryka Marii Góreckiego, którego III Symfonia nieoczekiwanie zdobyła światowy rozgłos. Warto zadać pytanie, czy wykorzystano okazje, jakie przyniosły nieocze- kiwane sukcesy sportowców i jaką przyniósł sukces kompozytora? I tak i nie. Po krótkotrwałej modzie na siatkówkę, gdy znakomici polscy siatka- rze wyjechali za granicę wykorzystując okazję do zarobienia dużych pie- niędzy, wszystko wróciło do normy. Sukces Góreckiego wykorzystali nato- miast piraci muzyczni, którzy wydali jego kompozycję na kasecie. Nieoczekiwane powodzenie jest w pewnym sensie objawem naszego własnego ograniczenia wizji, niskiej wrażliwości na problemy, braku wiedzy i zro- zumienia. Jest również skutkiem niewiary we własne siły. Może być jednak inaczej, gdy zechcemy przeanalizować swoją działalność w różnych dzie- dzinach. I wyciągniemy praktyczne wnioski. Ćwiczenie 18 Nieoczekiwane powodzenie Nieoczekiwane powodzenie jest okazją do innowacji, która wymaga speł- nienia pewnych warunków - przede wszystkim poważnego potraktowania i analizy. Pierwszy krok w twórczym wykorzystaniu tej okazji polega na uświadomieniu sobie własnych nieoczekiwanych sukcesów. Zastanów się nad następującymi pytaniami: - Na czym polegał Twój niespodziewany sukces ? - Dlaczego było to powodzenie nieoczekiwane? - W jakich działałeś warunkach (jakie były okoliczności)? - Co z tych "niespodzianek" wynika dla Twojej dzisiejszej sytuacji? Odpowiedziom na te pytania i bliższej analizie może pomóc wypełnienie specjalnie przygotowanej tabeli, którą zamieszczam poniżej. Sfera Twoich działań - 1 - 2 1 - Nieoczekiwane powodzenie - Jakie? 2 - Co z tego wynika dla Twojej aktywności twórczej dziś? a Praca zawodowa - ... - ... b Aktywność społeczna i organizatorska - ... - ... c Kontakty towarzyskie - ... - ... d Nauka w szkołach - ... - ... e Samokształcenie i dokształcanie - ... - ... f Zajęcia amatorskie, hobby, zamiłowania - ... - ... g Turystyka i sport - ... - ... h Zabawy - ... - ... Czy dzięki temu ćwiczeniu przypomniałeś sobie jakieś odległe w czasie, a może nawet niedawne, nieoczekiwane powodzenie? Czy któreś z nich może stanowić nadal niezłą okazję do twórczej zmiany? Czy odkryłeś coś nie- spodziewanego? Wiele lat temu, jako nieopierzony student pedagogiki odbywałem obowiąz- kową praktykę kolonijną. Przygotowałem się sumiennie do pełnienia obo- wiązków wychowawcy najstarszej grupy chłopców, a jak wiadomo sztuka to dosyć niełatwa. Niespodziewanie kierownik kolonii mianował mnie instruk- torem wychowania fizycznego i rekreacji, ponieważ znał moje wcześniejsze sukcesy w grze w siatkówkę. Wszystkie plany związane z prowadzeniem gru- py wychowanków wzięły w łeb, musiałem zająć się gimnastyką poranną, oli- mpiadami sportowymi, kąpielami w basenie i wycieczkami po zabytkach Kra- kowa i Wieliczki jednocześnie. W turnusie przewidziano wiele wycieczek autokarowych, między innymi do Zakopanego i nad Morskie Oko. Początkowo towarzyszył nam zawodowy przewodnik, starszy i kulturalny pan z Krakowa, który znał Tatry jak Wawel, a Wawel jak Halę Gąsienicową. Niestety wkró- tce zachorował i któregoś ranka musiałem przejąć na siebie rolę przewod- nika 8-10 letnich dzieci. Nigdy wcześniej czegoś podobnego nie robiłem. Z biciem serca wjeżdżałem wraz z dziećmi krętymi serpentynami na Wierch Poroniec i dalej na Włosienicę, objaśniałem sekrety panoramy nad Morskim Okiem i przypominałem legendy związane z tym najsłynniejszym tatrzańskim stawem, podawałem dzieciom kanapki i szczegóły dotyczące dalekiego wido- ku Babiej Góry w drodze powrotnej. Dzieci wracały ze śpiewem na ustach, rozszczebiotane i pełne miłości do gór. To niespodziewane powodzenie w roli przewodnika dzieci zadziwiło mnie i nie dawało długo spokoju. W na- stępnym roku kierownik kolonii nie musiał już zatrudniać zawodowego przewodnika, chętnie wziąłem na siebie te przyjemne obowiązki. Od tej pory prowadziłem w górach wycieczki różnych grup wiekowych i zawodowych. Zapomniałem o swoim niespodziewanym powodzeniu wśród dzieci. Przypom- niał mi o tym niedawno kolega, który prowadzi szkolną agencję turystycz- ną, poszukujący właśnie przewodników-wychowawców, znających trudną sztu- kę przewodzenia dzieciom w górach. Zapisał moje nazwisko w notesie, a ja czekam na jego ofertę ze spokojem i ufnością we własne siły. To taka mo- ja mała historia z nieoczekiwanym powodzeniem. A czy Ty też masz takie historie i przeżycia? Z nieoczekiwanym powodzeniem jest nieraz tak, że decyduje o powodzeniu w całym późniejszym życiu twórcy. Weźmy chociażby twórców zwanych "pry- mitywistami", "naiwnymi" lub "malarzami niedzielnymi" jak Henri Rousseau - Celnik czy Teofil Ociepka. Wykorzystali niespodziewany sukces jaki od- niosło ich malarstwo w kołach artystycznych modyfikując nie tylko swoją pracę twórczą, ale i styl życia. Z "niedzielnych" twórców przemienili się w profesjonalistów, zawodowo trudniących się uprawianiem sztuki. Jeden z moich przyjaciół posiada niekwestionowany talent aktorski lub co najmniej recytatorski. Jego głęboki, barytonowy głos idealnie przy- staje do mrocznej poezji i prozy. W czasie studiów ów przyjaciel odniósł poważny sukces jako recytator wierszy i aktor w słuchowiskach nadawanych przez rozgłośnię studencką. Powodzenie było nieoczekiwane. Jako wychowa- wca w internacie rzadko może wykorzystać swój talent, choć przy poran- nych pobudkach jego tubalny, silny głos jest jak najbardziej na miejscu. Nieoczekiwanego sukcesu nie można rzecz jasna, zaplanować. Warto jednak spojrzeć na siebie i przeanalizować swoją aktywaność pod tym kątem. Dru- cker, nasz przewodnik po tej metodzie twórczego działania, pisze, że "nie wystarczy czekać na przypadek albo na to, że jakaś dama na przyję- ciu wyrazi nieoczekiwanie zainteresowanie naszym pozornie nieudanym wy- robem. Poszukiwania trzeba zorganizować". Jednym z kierunków tego poszu- kiwania może być również analiza nieoczekiwanych sukcesów, jakie osiąg- nęli ludzie dobrze nam znani, a więc koledzy z pracy, sąsiedzi, znajomi i przyjaciele, członkowie naszej bliższej i dalszej rodziny. Nieoczeki- wane powodzenie jest wszak jednym z ulubionych tematów poruszanych pod- czas przyjęć i spotkań towarzyskich, a nasz Wujek Janek ma w zanadrzu kilka takich dyżurnych opowieści o swoich nieoczekiwanych przewagach, którymi zwykł nas zanudzać w czasie imienin. Nie lekceważmy jego opowie- ści - może jest w niej zawarte ziarno twórczej innowacji. Posłuchajmy Wujka Janka. Okazją do twórczej innowacji może być również... nieoczekiwane niepowo- dzenie. Ale to już temat na następny rozdział. Barbara przypomniała sobie o dawnym sukcesie. W studenckich czasach za- opatrywała w swetry własnego pomysłu i roboty pół akademika. Dziergała je błyskawicznie czytając przy tym trudne książki lub oglądając w tym samym czasie filmy. Projekty jej swetrów były szybko kopiowane i Barbara odniosła w tamtych latach duży sukces. Postanowiła to wykorzystać. Jej pierwsze swetry znalazły nabywców wśród znajomych i sąsiadów, Na tle sztampowych wyrobów maszynowych wyróżniały się oryginalnym fasonem, pięknym doborem kolorów i motywów i mistrzows- kim wykonaniem. Zamówień było coraz więcej. Barbara założyła własną fir- mę. Po roku zatrudniła kilka kobiet robiących swetry według jej projek- tów, potem - kilkanaście następnych. Barbara reklamuje swoje wyroby w lokalnej telewizji, dostała też pierwsze zamówienie z zagranicy. Rozdział 11 Nie rozpamiętuj - działaj "Błędy są po to, aby pomagać, a nie po to, by karać." Vera Peiffer Paweł i Maciej marzyli o studiach w Akademii Sztuk Pięknych. Rysowaniu i malowaniu poświęcali niemal każdą wolną chwilę. Paweł byt lepszy w ry- sunku, Maciej w malarstwie, rzeźbie, grafice. Niestety, obaj nie prze- szli nawet egzaminu praktycznego. Maciej pogrążył się w żalu i alkoholu, zaś jego szkolny kolega zaczął działać, nie chcąc pogodzić się z prze- graną. Historia prawie każdego wynalazku, odkrycia i twórczego pomysłu to w pewnym sensie również historia ich niepowodzeń. Na ogół nie zdajemy so- bie sprawy, że życie wielkich bohaterów narodowych było również pasmem przeplatających się z sukcesami niepowodzeń. Oto przykład - czyj to życiorys? - w roku 1831 nie powiodło mu się w interesach - w roku 1832 przegrał wybory do parlamentu - w roku 1834 wygrał wybory do parlamentu - w roku 1835 zmarła jego ukochana żona - w roku 1836 przechodzi silne załamanie nerwowe - w roku 1840 nie zakwalifikowano go do wyborów - w roku 1843 nie wszedł do izby niższej parlamentu - w roku 1846 wszedł do izby niższej parlamentu - w roku 1850 nie zdołał wejść do senatu - w roku 1856 przegrał w wyborach na wiceprezydenta - w roku 1858 przegrał w wyborach na senatora - w roku 1860 został prezydentem USA. To kartki z życia Abrahama Lincolna, uznawanego powszechnie za najwybi- tniejszego prezydenta wielkiego kraju. Można sądzić - a dane biograficz- ne to potwierdzają - że Lincoln nie rozpamiętywał specjalnie swoich nie- powodzeń, lecz po ich uważnym przeanalizowaniu podejmował ulepszone działania. Nie powodował nim żal po stracie, lecz ugruntowane aspiracje i wiara we własne siły. Niepowodzenia zdarzają się nam na każdym kroku. A to szef nie przyjął długo cyzelowanego projektu, a to nowy sposób prowadzenia lekcji nie spowodował większego zainteresowania uczniów, a to ulepszona metoda te- rapii okazała się mniej skuteczna od starej. Jedni po takiej porażce "zwijają skrzydła" i przysięgają, że już się nie będą nigdy "wychylać", inni rozpamiętują błędy długo i boleśnie, a jeszcze inni po krótkim żalu przystępują do rzeczowej analizy przyczyn niepowodzenia i wprowadzają nową, twórczą zmianę. Prędzej czy później - chyba jednak prędzej - ci ostatni osiągają swoje cele i satysfakcję, również finansową. Niepowodzenia nie zdarzają się tylko temu, kto nigdy nic nie robi. Może to zabrzmieć paradoksalnie, ale droga do twórczych osiągnięć wiedzie po- przez niepowodzenia. To, że ponosisz porażkę wprowadzając błyskotliwy pomysł w życie, świadczy nie tylko o brakach Twojego pomysłu, ale i o jego twórczych walorach. Burzy on bowiem zastaną i zastygłą sytuację, budzi uśpionych rutyną kolegów i współpracowników, stanowi wyzwanie dla świętego spokoju. Stąd właśnie biorą się protesty, krytyki, przeciwdzia- łania i Twoje pierwsze niepowodzenia. Gdyby Twój błyskotliwy pomysł nie budził takiego sprzeciwu, byłby po prostu nie taki znów błyskotliwy. Is- totne przy tym jest, by pierwsze niepowodzenia nie podcięły Ci skrzydeł, nie zniechęciły do kolejnych prób. Ważne jest uświadomienie sobie podstawowej zasady twórczego znoszenia niepowodzeń: niepowodzenie nie oznacza przegranej. Posłuchaj: - Jeden z hodowców postanowił wyhodować odporną na choroby kukurydzę. Przez pięć lat zapylał krzyżowo 50 tysięcy roślin, a robił to ręcznie! Pod koniec zostały mu tylko cztery kolby kukurydzy odpornej na choroby, wszystkie inne uległy różnym zarazom. Hodowca ten nie miał grosza przy duszy i był wyczerpany. Cztery kolby kukurydzy stały się początkiem jego ogromnej fortuny. - Na początku XX wieku niewiele już było w Tatrach niezdobytych szczy- tów. Jednym z nich był legendarny Ostry Szczyt wznoszący się po węgiers- kiej (dzisiaj słowackiej) stronie gór. Jego zdobywcy, Karol Englisch wraz z matką Antoniną, nie weszli nań ot tak, już za pierwszą próbą. Wprost przeciwnie. W lipcu 1900 roku ze wschodniej grani zgoniła ich bu- rza, miesiąc później byli 25 metrów od wierzchołka, ale znów go nie zdo- byli. Dwa lata później Karol zawrócił 20 metrów od najwyższego punktu, a kilka dni po tym niepowodzeniu odkrył nową drogę, którą wraz z pomocni- kami ubezpieczył. Otóż w 100-metrowym źlebie wykuli dłutami otwory, w które powkładali haki, następnie za pomocą lamp lutowniczych pozalewali je ołowiem i siarką. Potem zawiadomili madame Antoninę i razem zdobyli ten niedostępny szczyt. A było to w czasach, gdy nie istniały specjalne wiertarki na baterie i kostki zatykane w szczeliny skalne, które znako- micie ułatwiają taternikom drogę w góry. - Mój znajomy pisał pracę doktorską pod kierunkiem wymagającego i kapry- śnego profesora. Najpierw profesor zakwestionował temat pracy - temat został zmieniony. Następnie profesorowi nie spodobały się problemy bada- wcze problemy zostały zmienione. Po kolejnej analizie promotor skrytyko- wał sposób doboru badanych osób - znajomy i to poprawił. Po przeprowa- dzeniu badań profesor negatywnie wyraził się o zebranym materiałe badaw- czym. Badania zostały uzupełnione. Gdy promotor otrzymał ukończoną pier- wszą wersję całej dysertacji, poddał krytyce styl narracji, obliczenia statystyczne oraz spis bibliograficzny. I to zostało zmodyfikowane i po- prawione. W końcu profesor zakwestionował... temat pracy. Znajomy, choć czas go gonił, zmienił promotora i wkrótce bez przeszkód obronił pracę, która została nagrodzona i uznana za ważną innowację. Wszystkie te przypadki stanowią aż nazbyt oczywistą ilustrację tezy, że nie należy rozpamiętywać niepowodzeń, lecz podejmować następne próby, ponieważ za którymś tam razem osiągniemy wreszcie cel. Ucz się na włas- nych błędach - oto istota tego podejścia. Nie rezygnuj zbyt wcześnie - oto właściwa wskazówka. "Go on, be a hero!" - oto dobry do zapamiętania motyw z piosenki Joni Mitchell. Ćwiczenie 19 Nieoczekiwane niepowodzenie W ćwiczeniu tym będzie okazja do zastanowienia się nad własnymi niepo- wodzeniami. Nie chodzi tu jednak o jeszcze jeden pretekst do rozpamięty- wania własnych porażek, lecz o zimną, rzeczową analizę własnych błędów i ich przyczyn. Pytania, wokół których winno koncentrować się twoje myśle- nie, brzmią następująco: - Jakie mnie spotkały nieoczekiwane niepowodzenia dzisiaj, wczoraj i je- szcze dawniej? - Co z tych niepowodzeń wynikało: rozpamiętywanie czy twórcza modyfika- cja i zmiana? - Co mi pomogło uporać się z niepowodzeniem? I znów, jak w poprzednim ćwiczeniu, pomocne może być wypełnienie odpo- wiedniej tabeli. Sfera Twoich działań: -1... -2... -3... 1. Moje niepowodzenie - Jakie? 2. Co z tego wynikło? - Rozpamiętywanie 3. Co z tego wynikło? - Twórcze działania - jakie a Praca zawodowa - ... - ... -... b Aktywność społeczna i organizatorska - ... - ... - ... c Kontakty towarzyskie - ... - ... - ... d Nauka w szkołach - ... - ... - ... e Samokształcenie i dokształcanie - ... - ... - ... f Zajęcia amatorskie, hobby i zamiłowania - ... - ... -... g Turystyka i sport - ... - ... - ... h Zabawy - ... - ... -... Rozpamiętywanie, tak jak ja je rozumiem, to niekonstruktywne, drobiaz- gowe roztrząsanie własnych błędów i porażek, potęgujące żal i poczucie winy, rzadko motywujące do działań innowacyjnych. Rozpamiętywanie włas- nych niepowodzeń jest "myśleniem do tyłu", podczas gdy tworzenie jest "myśleniem do przodu". Analiza przyczyn błędów i porażek jest czynnością ze wszech miar pożyteczną, może się jednak przerodzić w nietwórcze obwi- nianie. Niepowodzenie, a tym bardziej nieoczekiwane niepowodzenie, wyma- ga natomiast wyjścia na zewnątrz, rozejrzenia się i słuchania (patrz - pytaj - słuchaj!) - prowokować powinno więc ruch, a nie zastój. Wymaga postawy badacza, a nie postawy pokutnika. Specjalistka od twórczego radzenia sobie z błędami Vera Peiffer tak oto pięknie pisze o ich pozytywnej stronie: "Błędów nie należy się wstydzić. Zdarzają się nam wszystkim regularnie. Błędy muszą istnieć, abyśmy mieli pewność, że nie drepczemy w miejscu. Pomagają nam się rozwijać, zdobywać nowe umiejętności i poszerzać wiedzę. Błędy stanowią niejako witaminę w procesie życia, a zatem jeżeli je popełniasz, oznacza, że działasz, oznacza, że żyjesz. Traktuj błędy jako część nieustannego procesu ucze- nia się, procesu czyniącego z Ciebie najlepszą osobę, jaką tylko możesz się stać. Korzystaj z własnych błędów. Jeżeli popełniłeś pomyłkę, dobrze ją przemyśl i przeanalizuj, co było źle. Dlaczego tak się stało? (...). Czy zbyt długo się wahałeś i w końcu straciłeś okazję? (...). Skoro zna- lazłeś przyczynę, łatwiej ci będzie w przyszłości uniknąć tego samego. Przywilejem Twoim jest bliskie przyjrzenie się temu, co było złe. Po do- kładnym zbadaniu sprawy wepnij ją w swoim umyśle do teczki "Doświadcze- nie" (V. Peiffer, "Myśl pozytywnie", Warszawa 1993, OW "Reporter", s. 124 - 125). Vera Peiffer twierdzi, że nie ma sposobu na zupełne uniknięcie pomyłek i niepowodzeń. Starając się być doskonałym, człowiek bierze na siebie zbyt duży ciężar, który może go skutecznie przygnieść na dłuższy czas. Powtarzane obwinianie siebie samego doprowadza często do depresji, a ta jest już czymś zupełnie bezużytecznym, ponieważ zupełnie uniemożliwia twórcze podejście do kolejnej okazji. "Wyluzuj się, wybacz sobie" apelu- je Vera Peiffer. "Swój umysł zajmij rozwiązaniem, a nie błędem". Kiedy Maciej otrzymał powołanie do wojska, Paweł był już słuchaczem po- licealnego studium plastyki użytkowej. Nauczył się tam wiele, malując zaś reklamy na elewacjach budynków zarabiał pieniądze na opłacenie kursu dla kandydatów na ASP. Znakomicie przygotowany do egzaminów, znów nie- stety nie zdał sprawdzianu z malarstwa. Nie popadł jednak w depresję, wkrótce zaczął brać lekcje u znakomitego profesora ASP, który w krótkim czasie uczynił z Pawła prawdziwego mistrza. Tym razem Paweł nie zdał eg- zaminu z wiedzy o Polsce i świecie współczesnym. Jakimś cudem udało mu się otrzymać odroczenie od służby wojskowej, ale tylko na rok. W czwar- tej próbie egzaminacyjnej Paweł zajął trzecią lokatę na ponad setkę kan- dydatów. Ze szkolnym przyjacielem Maciejem spotkał się po kilku latach na budo- wie nowego kościoła: Paweł wykonywał tam malowidła ścienne, zaś Maciej był przełożonym tynkarzy. Rozdział 12 Wyrażaj siebie "Wszelkie działanie twórcze zaczyna się od ruchu." Joseph Zinker W jednym z prowadzonych przeze mnie treningów twórczości uczestniczyła czterdziestokilkuletnia Zofia, pielęgniarka z oddziału leczenia odwyko- wego. Była wysoką, tęgawą kobietą o miłym uśmiechu i lekko zachrypnię- tym, cichym głosie. Odzywała się tylko wtedy, gdy była o to proszona i godzinami nie zmieniała raz przyjętej pozycji na materacu. Gdy zapowie- działem blok ćwiczeń ekspresyjnych, Zofia pozwoliła sobie na cichy okrzyk: "To już po mnie !". Wyobraź sobie dwie sceny i dwóch "aktorów": w pierwszej młody Meksyka- nin wita się z kolegą, w drugiej scenie z kolegą wita się młody Anglik. Młody południowiec klepie przyjaciela po plecach i ramionach, obejmuje go, uśmiecha się, mówi dużo i szybko, patrzy głęboko w oczy i znów kle- pie i obejmuje. Młody Anglik rzuca zaś zdawkowe "Hallo", w wyjątkowej sytuacji, gdy ma do czynienia z długoletnim przyjacielem lub gdy ma za- miar zawrzeć korzystny kontrakt, podaje mu dłoń. Oba te przykłady ilustrują odmienne style ekspresji, czyli sposoby uja- wniania przeżyć emocjonalnych i myśli. Być może Anglik żywi do swojego kolegi cieplejsze uczucia niż Meksykanin do swojego, ale Anglik na ogół tego nie okazuje. Żyje bowiem w kulturze "niekontaktowej", w której do- tyk i kontakt wzrokowy są regulowane ścisłymi zasadami. Zasady te mówią, że dotyk i wpatrywanie się są dobre w rodzinie i pomiędzy zakochanymi, dopuszczalne są i tolerowane w profesjach lekarza i krawca, z trudem zaś znoszone w autobusie i przy wychodzeniu z kina. Rzadko zdajemy sobie sprawę z tego, jak bogate źródło ekspresji tkwi w naszych twarzach, słowach, rękach. Wystarczy popatrzeć na teatr pantomi- miczny, posłuchać wrażliwego poety, przyjrzeć się gestom przemawiającego polityka. Wystarczy przyjrzeć się własnej twarzy. Ćwiczenie 20 Rozpoznaj emocje Wyraz twarzy, a ściślej mimika, komunikuje stany emocjonalne i postawy człowiek - najczęściej sympatię lub wrogość. W znanych badaniach stwier- dzono, że istnieje siedem zasadniczych wyrazów twarzy wyrażających emo- cje: szczęście, zdziwienie, strach, smutek, złość, wstręt lub pogardę, zainteresowanie. Spróbuj wśród zamieszczonych na kolejnej stronie rysun- ków twarzy rozpoznać te emocje. Zdolności do mimicznego wyrażania myśli i uczuć przydatne są szczegól- nie aktorom, satyrykom i piosenkarzom, wydają się być niezbędne również tym wszystkim, którzy "pracują twarzą", a więc nauczycielom, politykom, sprzedawcom, dziennikarzom telewizyjnym i psychoterapeutom. Ekspresja to jednak nie tylko wymowne ruchy brwi i ust. Do czynności ekspresyjnych, które najczęściej spotykamy w działaniach twórczych możemy zaliczyć: - gesty, mimikę twarzy, spontaniczny ruch, pozę ciała - jest to ekspre- sja ruchowo mimiczna - taniec, rytmiczne ruchy ciała - jest to eskpresja ruchowo-muzyczna - krzyk, płacz, śmiech, rozmowę, recytację - jest to ekspresja słowna - śpiew, nucenie, wokalizę - jest to ekspresja słowno-muzyczna - grę na instrumentach muzycznych, stukanie, klaskanie - jest to ekspre- sja muzyczna - rysowanie, malowanie, rzeźbienie - nazywamy to ekspresją plastyczną - konstruowanie, budowanie - to ekspresja konstrukcyjno-techniczna gry i zabawy - to ekspresja zabawowa. Wymienione rodzaje ekspresji to również pewne charakterystyczne dzie- dziny twórczości. Ekspresja jest twórczością i twórczość jest ekspresją. Łacińskie słowo "expressio" oznacza dosłownie czynność wyciskania soku. Puszczając wodze wyobraźni moglibyśmy nazwać ekspresję wyciskaniem twór- czych soków z naszej osobowości i metafora ta dobrze oddaje istotę tego procesu. Aktorka Anna Seniuk nieco żartobliwie podzieliła kiedyś wszystkich ak- torów na dwa typy: Holoubka i Łomnickiego. Ten pierwszy, obojętnie kogo by nie grał - czy bohatera romantycznego czy stoickiego profesora - gra zawsze przede wszystkim samego siebie. Typ Łomnickiego jest zasadniczo odmienny: każda kolejna rola to kolejna metamorfoza i różne tak zwane środki wyrazu powodujące trudności w zidentyfikowaniu aktora. Do pierw- szego typu można zaliczyć zapewne Bogusława Lindę, Jamesa Deana, Johna Gielguda, drugi typ reprezentują tacy wybitni artyści jak Dustin Hof- fman, Robert De Niro i Janusz Gajos. Z moich codziennych obserwacji wynika, że nie tylko aktorów można po- dzielić na te dwa typy ekspresyjne. Myślę, że na jeden z tych dwóch spo- sobów - na wzór Holoubka lub na wzór Łomnickiego - można w ogóle "wyra- żać siebie". Znam osoby, które w tak różnych sytuacjach twórczych jak zabawa i dys- kusja naukowa, wyrażają swoje myśli i uczucia w zawsze podobny sposób. Bawią się poważnie, statecznie, można by rzec - rozsądnie, w taki też sposób wyrażają swoje poglądy i teorie. Modulują głos w podobny sposób, bez względu na to, czy opowiadają dowcip, czy wygłaszają wykład, podob- nie w obu sytuacjach "grają" rękoma, przybierając te same grymasy i mi- ny. Są wyraźni, określeni, czasem zbyt jednostajni i jednostronni. Obok nich są ludzie, którzy wyrażają myśli i emocje w coraz to inny sposób, zależnie od sytuacji, w których przychodzi im działać. Zmienia im się ton głosu, gdy zmienia się audytorium, do którego przemawiają. Mimika i gesty odzwierciedlają nie to, co stałe i niezmienne w ich oso- bowości, lecz to, co chcą akurat przekazać swoim obserwatorom. O tym ty- pie człowieka mówi się, że ma kilka twarzy, jest utalentowany aktorsko i zmienny. Który z tych sposobów ekspresji wart jest większego polecenia? Wydaje się, że kluczową kwestią jest pytanie, który z nich jest bardziej zgodny z naszym charakterem, który bardziej nam odpowiada, który lepiej służy wyrażaniu naszych prawdziwych uczuć i myśli. Z ekspresją związany jest ściśle nasz temperament, a raczej nasz temperament określa ściśle nasze zdolności ekspresyjne. Oznacza to, że istnieje granica kształcenia umie- jętności ekspresyjnych, poza którą nie ma co uczyć flegmatyka błyskawi- cznych reakcji i nerwowego śmiechu, a choleryka stoickiego spokoju i "kamiennej twarzy Indianina". Uwaga ta nie dotyczy, rzecz jasna, kształ- cenia aktorów, nauczycieli i psychoterapeutów. Człowiek jest zdolny opanować cały wachlarz skomplikowanych umiejętnoś- ci ekspresyjnych ale czy dzięki temu będzie lepiej, bardziej plastycznie wyrażał siebie, swoją indywidualność i niepowtarzalność? W moim przeko- naniu zdolności ekspresyjne winny służyć spontanicznemu wyrażaniu włas- nej osobowości, zaznaczaniu odrębności i niezależności - dzięki niej ma- my okazję nadać naszej aktywności oryginalne indywidualne piętno. Jest więc ekspresja - lub powinna być - twórczą grą naszych myśli, uczuć i idei, a nie narzędziem konformistycznego równania w dół. Spośród licznych nauczycieli, którzy uczyli mnie historii, zapamiętałem szczególnie tę panią, która do barwnych opowieści o potyczkach, bitwach i kampaniach wojennych dodawała przebogaty wachlarz gestów, min i ruchów całego ciała. Jej opowieść o bitwie pod Grunwaldem była małym przedsta- wieniem dramatycznym, w którym ruchy rąk obrazowały kolejno oczekiwanie, atak i śmiertelne starcie wrogów, głos wyrażał strach, odwagę i triumf, a sala klasowa stanowiła pole bitwy, po którym pani od historii porusza- ła się z aktorską wprawą. Słuchaliśmy jej w niemym zdziwieniu i podzi- wie, starając się niczego nie stracić ze słów i gestów. Jestem niemal pewny, że nasza pani nie kończyła żadnego kursu dramy dydaktycznej, ani też nie stosowała wyuczonych w trakcie treningu twórczości środków eks- presji, ale że po prostu już taka była naturalnie ekspresyjna. Niestety, nie każdy z nas może być tak obdarowany przez naturę, każdy natomiast może świadomie i systematycznie ćwiczyć zdolności ekspresyjne, tak jak trenują je kandydaci na aktorów i aktorzy. Dowiedziono bowiem niezbicie, że ekspresji można się nauczyć, nawet gdy nie jest się uzdol- nionym dramatycznie. Trzeba tylko spróbować. Być może ćwiczenia, które teraz zaproponuję, wydadzą Ci się na pierwszy rzut oka dziwne, wydumane, nie dla Ciebie. Zachęcam Cię jednak do ich wypróbowania, a raczej do wypróbowania siebie w tych ćwiczeniach, ponie- waż są one dobrą okazją do trenowania niemal wszystkich umiejętności i uzdolnień omówionych w tej książce: - wrażliwości na problemy - zaciekawienia - giętkości i płynności myślenia - tworzenia wyobrażeń - kombinowania - tolerowania wieloznaczności - oryginalności - koncentracji na zadaniu - korzystania z okazji - wyrażania swoich myśli i uczuć. Ćwiczenia te są syntezą opisanych wcześniej sposobów rozwoju twórczych możliwości i ukoronowaniem naszej wspólnej drogi. Potraktuj zatem te za- dania jako końcowy sprawdzian. Przed przystąpieniem do pierwszego ćwiczenia odpowiedz na pytanie: - Kto to jest osoba niewidoma? A teraz zamknij oczy i nie otwierając ich przez cały czas, spróbuj zna- leźć wyjście z pokoju, w którym się znajdujesz. Potem spróbuj jeszcze raz odpowiedzieć na pytanie. Twoja pierwsza odpowiedź zapewne zawiera zwięzłą i ścisłą informację. Jest ona właściwa dla Twojego intelektu. Być może brzmi tak: "Osoba nie- widoma to osoba, która nie widzi" lub "Osoba niewidoma to osoba, która ma trwałe uszkodzenie wzroku". Jednak druga odpowiedź, jak sądzę, dosta- rczyła Ci bezpośredniego doświadczenia, wzbogaciła wyobraźnię, zaangażo- wała i poruszyła uczucia. Była to bowiem odpowiedź oparta na Twojej eks- presji i być może dzięki temu przekroczyłeś zwykłą wiedzę. I o to właś- nie w poniższych ćwiczeniach chodzi. Znajdź sobie odosobnione pomieszczenie, w którym nikt Ci nie będzie przeszkadzał. Ćwiczenie 21 Cisza jest krucha Połóż się na tapczanie lub dywanie, przyjmując wygadną pozycję, najle- piej na plecach. Zamknij oczy. Przez dwie - trzy minuty słuchaj ciszy. Nic nie mów i nic nie rób - po prostu słuchaj. Następnie wyobraź sobie jakiś rodzaj hałasu, który nagle przerywa tę ciszę. Może to być hałas wydawany przez ludzi, zwierzęta lub maszyny. W chwili, gdy w Twojej wy- obraźni powstanie jasny, wyraźny obraz hałasu, zerwij się z miejsca i spróbuj wyrazić głosem ten hałas. Potem szybko ucisz się i wróć na miej- sce. Próbę powtórz cztery - pięć razy, ćwicząc z coraz to innym rodzajem hałasu. Ćwiczenie 22 Bryła lodu Stań na podłodze, zamknij oczy. Wyobraź sobie, że jesteś bryłą twardego lodu. Ponad twoją głową praży słońce, robi się straszliwy upał i zaczy- nasz się roztapiać od góry. Roztapiasz się, roztapiasz, aż zostaje z Ciebie tylko kałuża wody na podłodze. Wstań i zajmij swoje miejsce. Teraz wyobraź sobie, że stoisz na gorącym metalu, na przykład na płycie kuchennej, która robi się coraz cieplejsza. Zaczynasz się roztapiać od dołu, aż znów pozostanie z Ciebie kałuża wody na podłodze. Ćwiczenie 23 Krzesło Postaw na środku pokoju krzesło. Twoim zadaniem jest wypróbowanie róż- nych sposobów i stylów siadania na krześle. Tak więc kolejno usiądź: - jak siada zmęczony chłop po całym dniu pracy w polu - jak siada dyplomata do podpisania ważnego paktu międzynarodowego - jak siada wypoczęty wczasowicz do stolika brydżowego - jak siada na egzaminie kandydat do szkoły aktorskiej - jak siada aresztowany przed sędzią śledczym - jak Ty zwykle siadasz. Ćwiczenie 24 Gra z przedmiotami Postaw na stole przed sobą jakiś zwyczajny przedmiot - książkę, wazon, szklankę czy pudełko zapałek. Następnie weź go do ręki i obejrzyj uważ- nie na kilka kolejnych sposobów: - jakby to zrobił krytyk sztuki - jakby to zrobił złodziej, który chce go ukraść - jakby to zrobiło dwuletnie dziecko - jakby to zrobił podejrzany detektyw - jakby to zrobił dumny kolekcjoner Ćwiczenie 25 Pomniki Spróbuj wyrazić każdą z niżej podanych emocji, zastygając przez chwilę niczym pomnik danego uczucia: - ból - obojętność - uciecha - zdziwienie - pogarda - ulga - wstyd - osamotnienie - niecierpliwość - duma. Możesz przeobrażać się z jednej figury w drugą. Ćwiczenie 26 Lektor Wybierz niedługi fragment tekstu z gazety lub książki. Bez przygotowa- nia przeczytaj na głos ów fragment według określonej roli: - jak czyta się bajkę małemu dziecku - jak ksiądz prawi kazanie - jak aktor recytuje narodowy poemat - jak dygnitarz przemawia w parlamencie - jak sprawozdawca komentuje mecz. Ćwiczenie 27 Kim jestem Wybierz jakąś postać (znaną z historii telewizji, literatury, filmu) którą chciałbyś się na pewien czas stać. Zamknij oczy i zastanów się nad tym: - jakiego typu osobowość posiada ta postać? - jakie ma maniery? - w jaki sposób mówi? - co mówi? - w jaki sposób się porusza? Kiedy będziesz już gotów, wstań i wcieliwszy się w wybraną osobę, poru- szaj się po pokoju, mów w sposób właściwy dla tej postaci, zachowuj się tak jak ona. Ćwiczenie 28 Z dystansem Opowiedz zdarzenie na kilka różnych sposobów. W tym celu na pojedyn- czych paskach papieru wypisz po jednym zdarzeniu: - wizyta u dentysty - niedzielne zmywanie naczyń - wejście na wysoką górę - otrzymanie odznaczenia państwowego - końcowe metry wyścigu kolarskiego. Następnie na innych paskach wypisz kolejno sposoby opowiadania: - tragicznie - na modłę partyjną - lirycznie - skandalizująco - na modłę sprawozdawcy sportowego. Wyciągnij na chybił trafił najpierw pasek z wydarzeniem a potem pasek ze sposobem. Przygotuj krótki, pięciominutowy opis wylosowanego zdarze- nia, zastanów się nad środkami ekspresji właściwymi dla wylosowanej kon- wencji. Opowiedz o tym wydarzeniu, starając się stosować adekwatnie do wybranego sposobu gesty, słowa, tonację głosu, mimikę twarzy - czyli ekspresję. Jeżeli wykonałeś większość lub nawet wszystkie te ćwiczenia, zapewne dokonałeś odkrycia - To nie takie trudne! To szczera prawda - każdy z nas jest mniej lub bardziej utalentowanym aktorem, brak nam tyl- ko odwagi w wyrażaniu własnych pomysłów i uczuć, brak nam również w do- rosłym życiu okazji do zaprezentowania umiejętności ekspresyjnych. Ćwi- czenia przynoszą - poza ośmieleniem - wprawę, a ta niezbędna jest w róż- nych sytuacjach zawodowych i towarzyskich. To nieprawda, że musimy za- chowywać się w pracy jak niczego nie wyrażający automat, skoncentrowany na tym, żeby ukryć swoje myśli i emocje, a powściągliwość i "kamienną twarz Indianina" uznawać za naczelne cnoty zawodowe. Nie jesteśmy wszak wszyscy szulerami i saperami. Nie obawiajmy się więc mówić głośno i wy- raźnie, gdy chcemy być wysłuchani albo cicho, gdy dbamy o tworzenie na- stroju. Pozwólmy swoim brwiom na zmarszczenie, gdy nie chcemy ukryć nie- zadowolenia i uśmiechajmy się całą gębą, gdy jesteśmy zadowoleni i ura- dowani. Pamiętajmy o prostych gestach, które czasem lepiej wyrażają na- sze myśli niż najlepiej dobrane słowa. Być może uda nam się wówczas rza- dka sztuka, polegająca na tym, że nasze myśli, uczucia i pomysły zostaną trafnie zrozumiane. Tak więc Wyrażaj siebie! Na początku uczestnicy treningu mieli za zadanie pokazać przy pomocy pantomimy tytuł wybranego przez siebie filmu, książki bądź sztuki tea- tralnej. Zofia z dużym oporem przystąpiła do zaprezentowania własnego pomysłu. Już w połowie sekwencji pozostałe osoby odgadły jej tytuł - Zo- fia odegrała scenę wielce sugestywnie. Następnie w parze z koleżanką przedstawiła kluczową scenę z wybranego dramatu z taką swadą i talentem, że otrzymała brawa. Twarz Zofii pojaśniała i wypogodziła się. Kolejne ćwiczenia, zarówno indywidualne, jak i w parach lub większej grupie, do- wiodły dużych zdolności ekspresyjnych Zofii. Nikt nie miał wątpliwości, kto jest gwiazdą tego wieczora. "Nigdy nie wykonywałam takich ćwiczeń - powiedziała Zofia w podsumowa- niu - miałam więc ogromną tremę i obawiałam się, że nie dam sobie rady. Zwykle nie zachowuję się ekspresyjnie. Dzisiaj przekonałam się, że to nie takie trudne i że mam chyba predyspozycje w tym kierunku. To dla mnie prawdziwe odkrycie, bo zawsze bałam się, że ludzie śmieją się z mo- ich kawałów tylko dlatego, żeby mi zrobić przyjemność". Do tej pory Zo- fia niechętnie brała udział w ćwiczeniach psychodramatycznych i "scen- kach", jakie stosowano na jej oddziale podczas terapii grupowej. Wyjeżd- żając z naszego treningu wiedziała już, że teraz będzie inaczej. Koniec drogi? "Możliwość tworzenia można określić jeszcze inaczej: Jest to gotowość, by rodzić się na nowo każdego dnia." Erich Fromm Znak zapytania w tytule postawiłem świadomie. Bo czyż możliwy jest ko- niec drogi twórczej? Czy ukończenie powieści, obrazu, projektu architek- tonicznego, cyklu szkolenia lub wejście na trudny szczyt nową drogą sta- nowią finał działalności pisarza, malarza, architekta, nauczyciela lub alpinisty? Owszem, wieńczą pewien etap pracy, kończą trud i wysiłek, po- zwalają się nasycić radością zaspokojonej i potrzeby. Nie minie jednak wiele czasu, a już pisarz zasiada do nowej powieści lub zmienia gotową, malarz zaczyna gruntować nowe płótno, architekt stawia pierwsze kreski nowego projektu, nauczyciel wprowadza innowację do gotowego cyklu szko- lenia, a alpinista wypatruje nowej drogi na sąsiedniej górze. Koniec drogi twórczej to na ogół śmierć twórcy lub zaplątanie się w sieć rutyny bądź destrukcyjnego uzależnienia i błogie w nich trwanie. Większość twórczych osobowości charakteryzuje się trwałą tendencją do zmian, do poszukiwania nowości i nowych zdziwień, do czerpania nowych doświadczeń z wielu źródeł. To właśnie stanowi istotę twórczości, że ukończenie dzieła motywuje do pracy nad dziełem następnym, być może lep- szym. Ten samonapędzający się mechanizm w jednakowym stopniu dotyczy go- spodyni domowej tworzącej nowe przepisy na pyszne dania, jak i laureata nagrody Nobla w dziedzinie fizyki, który tworzy nową wizję wszechświata. To, że rzadko można spotkać twórców zadowolonych do końca ze swoich działań i wytworów nie jest niczym niewłaściwym. Twórczość polega bowiem na zmianie, udoskonalaniu, modyfikacji i wzbogacaniu tego, co jest. Końcem drogi twórczej nie może być opanowanie przez Ciebie pewnych umiejętności ekspresyjnych, którym poświęcony był ostatni rozdział. To tylko najwyższy stopień wtajemniczenia, dzięki któremu pryska obawa przed trudami i niepowodzeniem. Teraz możesz albo odpocząć, jeśli rzete- lnie ćwiczyłeś, albo na nowo przyjrzeć się światu i znów zdziwić się, zaciekawić, co - jak już wiesz - jest początkiem każdej twórczości. I tak dalej. I od nowa. Zbiór złotych myśli Każdy rozdział tej książki został poprzedzony złotą myślą, celem powie- dzenia, uniwersalną maksymą. Ich dobór był oczywiście przemyślany i ce- lowy. Poniżej jeszcze raz przytaczam te myśli, tym razem jedna za drugą i w takiej kolejności, w jakiej pojawiały się na kartkach książki. Wyra- żają one w skondensowanej formie istotę poszczególnych rozdziałów i opi- sanych w nich sposobów rozwoju twórczych możliwości. Przeczytane jeszcze raz, mogą być lepiej zapamiętane, mogą też stać się trwałym zapisem w Twoim podświadomym umyśle. A wiadomo, że umysł podświadomy zawsze pracu- je dla Ciebie, nawet jeżeli o tym nie wiesz. Nie proś świata, aby się zmienił - to Ty zmień się pierwszy." Anthony de Mello "Produkuje maszyna, człowiek tworzy." Rollo May "Wielki człowiek zachowuje umysł dziecka." Meng - cy "Pojęcia zawsze pomijają coś niesłychanie ważnego, coś cennego, co znaj- duje się wyłącznie w rzeczywistości i co jest niepowtarzalnym konkre- tem". Anthony de Mello "Pytania dojrzewają w ciszy". Christoph Lindenberg "Tam, gdzie rzeczy stare i dobrze znajome nabierają cech nowości, tam właśnie czynna jest wyobraźnia". John Dewey "Żaden produkt twórczy nie jest absolutną nowością i stanowi fragment długiego łańcucha rozwoju, w którym teraźniejszość jest uwarunkowana przeszłością". Zbigniew Pietrasiński "Wytwarzanie dobrze przebiega w atmosferze nieskrępowanej zabawy intele- ktualnej, a nadmiar krytycyzmu jest dlań szkodliwy". Edward Nęcka "Wyrazem wewnętrznego bogactwa twórców jest zdolność godzenia przeciw- stawnych wartości, znajdująca wyraz w umiejętności akceptowania napięcia i konfliktów, w odporności wobec niejasności niepewności i sprzecznoś- ci". Andrzej Strzałecki "Aby uratować swą osobowość, jednostce nie pozostaje nic innego, jak wy- kazywać maksimum cech swoistych i odrębnych przejaskrawiając je, aby w rozgwarze wielkiego miasta móc dosłyszeć samą siebie". Georg Simmel "Artysta tworzy nie dlatego, że jest neurotykiem, ale mimo że nim jest". Karen Horney "Okazje do innowacji nie pojawiają się podczas burzy, lecz w powiewie wietrzyka". Peter F. Drucker "Błędy są po to, aby pomagać, a nie po to, aby karać". Vera Peiffer "Wszelkie działanie twórcze zaczyna się od ruchu". Joseph Zinker "Możliwość tworzenia można określić jeszcze inaczej: Jest to gotowość, by rodzić się na nowo każdego dnia". Erich Fromm Co warto przeczytać Chociaż problematyką kształcenia twórczych umiejętności zajmuje się w Polsce coraz więcej psychologów, pedagogów i "magistrów sztuki", to jed- nak poradników i książek praktycznych na ten temat jest niewiele. Uwadze Twojej, gdybyś oczywiście zechciał poszerzyć swoją wiedzę i umiejętnoś- ci, polecam następujące książki wydane w języku polskim: 1. G. S. Altszuler, Algorytm wynalazku, Warszawa 1972, Wiedza Powszech- na. 2. J. Antoszkiewicz, Metody heurystyczne, Warszawa 1982, PWE. 3. W. Dobrołowicz, Psychika i bariery, Warszawa 1993, WSiP 4. A. Góralski, Twórcze rozwiązywanie zadań, Warszawa 1989, PWN. 5. A. Góralski, Być nowatorem. Poradnik twórczego myślenia, Warszawa 1990, PWN. 6. A. Kaufmann, M. Fustier, A. Drevet, Inwentyka. Metody poszukiwania twórczych rozwiązań, Warszawa 1975, Wydawnictwa Naukowo-Techniczne. 7. J. Kozielecki, Rozwiązywanie problemów, Warszawa 1968, PZWS. 8. E. Nęcka, Trening twórczości, Olsztyn 1992, Polskie Towarzystwo Psy- chologiczne. 9. M. Malicka, Uroki i trudy twórczego życia, Warszawa 1982, Nasza Księ- garnia. l0. M. Malicka, Twórczość, czyli droga w nieznane, Warszawa 1989, WSiP 11. V. Peiffer, Myśl pozytywnie, Warszawa 1993, Oficyna "Reporter". 12. Z. Pietrasiński, Myślenie twórcze, Warszawa 1969, PZWS. 13. Z. Pietrasiński, Atakowanie problemów Warszawa 1983, Nasza Księgar- nia. 14. R. Schulz, Twórczość - społeczne aspekty zjawiska, Warszawa 1990, PWN. Rozwiązania Ćwiczenie 1 Kolor zielony Oto określenia odcieni koloru zielonego, które najczęściej stosowane są w języku potocznym: 1. jasnozielony 2. ciemnozielony 3. zgniłozielony 4. khaki 5. trawiasty 6. szmaragdowy 7. morska zieleń 8. groszkowy 9. butelkowy 10. seledynowy 11. krzycząca zieleń 12. zielonawy 13. pistacjowy 14. nasycona zieleń Ćwiczenie 5 Podział kwadratu Twórcze rozwiązanie polega na znalezieniu zasady, której zastosowanie da wiele rozwiązań. Jest nim rodzaj wiatraka, który można obracać co kilka stopni, by za każdym razem otrzymać nowy podział. Autor jest pedagogiem, doktorem nauk humanistycznych, adiunktem na Uni- wersytecie Łódzkim. Od ponad 10 lat prowadzi treningi twórczości, warsz- taty twórczego projektowania i rozwiązywania problemów dla młodzieży, nauczycieli, psychoterapeutów, animatorów kultury i osób uzależnionych od alkoholu. Ma 37 lat, jest żonaty, ma syna.