TYTUS LIWIUSZ "^^^ DZIEJE OD ZAŁOŻENIA MIASTA RZYMU (WYBÓR) PRZEŁOŻYŁ, WSTĘPEM I OBJAŚNIENIAMI OPATRZYŁ Dr WŁADYSŁAW STRZELECKI ' Prof. Ualulersfjtetu Wroclamskiego Im. Bolesława Bieruta WSTĘP I. POPRZEDNICY LIWIUSZA \ Dziejopisarstwo rzymskie jest wypadkową dwóch zupełnie różnych czynników: rodzimego, którego wynikiem są annales, czyli roczniki układane przez naj- wyższego kapłana, oraz obcego — historiografii greckiej. Czymże były te tzw. annales'! Była to kronika roczna, wyrosła z kalendarza (.fasti), którą najwyższy kapłan (pontifex maximus) wystawiał na widok pu- bliczny w swym lokalu urzędowym. Miała wygląd drewnianych białych tablic, na których kapłan wypisywał nazwiska konsulów i innych urzędników danego roku, a oprócz tego uwzględniał ważne wydarzenia z życia politycznego (zwycięstwa, klęski itp.) oraz inne, jak: wzrost drożyzny, zaćmienia słońca, księżyca, itd. Były to notatki krótkie i zwięzłe tak, że — jak mówi Cyceron — trudno sobie wyobrazić bardziej suche i lakoniczne przedstawienie wydarzeń (De leg. I 2, 6). Kronika miała charakter wybitnie urzędowy i była utrzymana w duchu politycznym kolegium kapłańskiego, które — jak wiadomo — było całkowicie opanowane przez sfery patryc j uszowskie. IV NARODZINY HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ t l Tablice te zbierano i przechowywano, lecz w czasie najazdu Gallów (w. IV przed n. e.) uległy one spaleniu. Rekonstruowano je później, jednak nie Zawsze wiernie i to było główną przyczyną, że historia rzymska okresu najdawniejszego tonie we mgle niejasności i że z braku faktów oczywistych rozpanoszyły się legendy złożone z najróżnorodniej-szych elementów. Te zapiski kapłańskie stanowiły aż do czasu drugiej wojny punickiej jedyny rodzaj „piśmiennictwa" historycznego, ale miały one jednak zaważyć na układzie i kompozycji dzieł historycznych epok późniejszych. W rocznikach kapłańskich każdy rok stanowił zamkniętą całość. Historycy przyjęli ten układ dla swych dzieł, wskutek czego rozdzielali bardzo często wydarzenia, pozostające z sobą w bezpośrednim związku przyczynowym. Z pęt tego kronikarskiego układu nie mogli się oni nawet później wyswobodzić; między innymi nie tylko Liwiusz, ale nawet historyk tej miary co Tacyt trzymali się w zasadzie układu kronikarskiego. s Jak wspomniano wyżej, narodziny historiografii rzymskiej przypadają na okres drugiej wojny punickiej. Rzecz bardzo charakterystyczna, że pierwsze dzieła historyczne powstają w Rzymie nie w języku łacińskim, lecz w greckim. Fakt ten ma swoje uzasadnienie: przede wszystkim już pierwsza wojna pu- nicka stanowiła zwrot w całej polityce Rzymu. Rzym wyszedł poza Półwysep Apeniński, stał się mocar- JĘZYK GRECKI W HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ V stwem, a więc Rzymianin chciał pokazać ludom i państwom ościennym swoją przeszłość, chciał pokazać, czym był kiedyś, a czym stał się obecnie. Dlatego też Rzymianie pisali po grecku, ponieważ język ten nie tylko był znany powszechnie na Wschodzie, ale również na Sycylii, w południowej Italii, a nawet w Kartaginie. " Zresztą w epoce hellenistycznej nie-Grecy piszą historię swych narodów po grecku. I tak Babilończyk Berossos, jak i egipski kapłan Manetho po grecku piszą historię swych ludów — istniała więc już odpo- wiednia tradycja, do której należało nawiązać. Nadto nie bez znaczenia była też następująca okoliczność. Z armią Hannibala poszło do Italii kilku Greków: Silenos, Chajreas i Sosylos, którzy w języku greckim opisywali czyny kartagińskiego dowódcy i przedstawiali genezę i historię konfliktu rzymsko-kartagińskiego w duchu antyrzymskim. Z tego powodu pierwszy historyk rzymski K w i n t u s Fa-biusz Piktor w tym właśnie języku spisał dzieje rzymskie, by wywodom wspomnianych chwalców Hannibala przeciwstawić usprawiedliwienie polityki Rzymu, wykazać wiarołomność i zdradzieckość po-' lityki Kartaginy, a zwłaszcza Hannibala, i w ten sposób na atak piórem odpowiedzieć kontratakiem, ale tak aby ten kontratak był zrozumiały dla tych samych czytelników, dla których były przeznaczone pisma wspomnianych Greków. Fabiusz żył w„ okresie drugiej wojny punickiej, IV NARODZINY HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ Tablice te zbierano i przechowywano, lecz w czasie najazdu Gallów (w. IV przed n. e.) uległy one spaleniu. Rekonstruowano je później, jednak nie zawsze wiernie i to było główną przyczyną, że historia rzymska okresu najdawniejszego tonie we mgle niejasności i że z braku faktów oczywistych rozpanoszyły się legendy złożone z najróżnorodniej-szych elementów. Te zapiski kapłańskie stanowiły aż do czasu drugiej wojny punickiej jedyny rodzaj „piśmiennictwa" historycznego, ale miały one jednak zaważyć na układzie i kompozycji dzieł historycznych epok późniejszych. W rocznikach kapłańskich każdy rok stanowił zamkniętą całość. Historycy przyjęli ten układ dla swych dzieł, wskutek czego rozdzielali bardzo często wydarzenia, pozostające z sobą w bezpośrednim związku przyczynowym. Z pęt tego kronikarskiego układu nie mogli się oni nawet później wyswobodzić; między innymi nie tylko Liwiusz, ale nawet historyk tej miary co Tacyt trzymali się w zasadzie układu kronikarskiego. Jak wspomniano wyżej, narodziny historiografii .rzymskiej przypadają na okres drugiej wojny punickiej. Rzecz bardzo charakterystyczna, że pierwsze dzieła historyczne powstają w Rzymie nie w języku łacińskim, lecz w greckim. Fakt ten ma swoje uzasadnienie: przede wszystkim już pierwsza wojna pu- nicka stanowiła zwrot w całej polityce Rzymu. Rzym wyszedł poza Półwysep Apeniński, stał się mocar- JĘZYK GRECKI W HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ V stwem, a więc Rzymianin chciał pokazać ludom i państwom ościennym swoją przeszłość, chciał pokazać, czym był kiedyś, a czym stał się obecnie. Dlatego też Rzymianie pisali po grecku, ponieważ język ten nie tylko był znany powszechnie na Wschodzie, ale również na Sycylii, w południowej Italii, a nawet w Kartaginie. Zresztą w epoce hellenistycznej nie-Grecy piszą historię swych narodów po grecku. I tak Babilończyk Berossos, jak i egipski kapłan Manetho po grecku piszą historię swych ludów — istniała więc już odpo- wiednia tradycja, do której należało nawiązać. Nadto nie bez znaczenia była też następująca okoliczność. Z armią Hannibala poszło do Italii kilku Greków: Silenos, Chajreas i Sosy los, którzy w języku greckim opisywali czyny kartagińskiego dowódcy i przedstawiali genezę i historię konfliktu rzymsko-kartagińskiego w duchu antyrzymskim. Z tego powodu pierwszy historyk rzymski K w i n t u s Fa-biusz Piktor w tym właśnie języku spisał dzieje rzymskie, by wywodom wspomnianych chwalców Hannibala przeciwstawić usprawiedliwienie polityki Rzymu, wykazać wiarołomność i zdradzieckość polityki Kartaginy, a zwłaszcza Hannibala, i w ten sposób na atak piórem odpowiedzieć kontratakiem, ale tak aby ten kontratak był zrozumiały dla tych samych czytelników, dla których były przeznaczone pisma wspomnianych Greków. Fabiusz żył w..okresie drugiej wojny punickiej, VI KWINTUS FABIUSZ PIKTOR a po klęsce pod Kannami w roku 216 został wysłany przez senat w poselstwie do Delf. Napisał on historię Rzymu poczynając od czasów mitologicznych, wędró-' wek Eneasza, założenia Rzymu ifd., a wątek opowiadania doprowadził do czasów sobie współczesnych, . prawdopodobnie do końca drugiej wojny punickiej. Okres dawniejszy potraktował dość pobieżnie; natomiast epokę sobie współczesną obszerniej; dzieło to nie dochowało się do naszych czasów. Tradycja jego żyje w pismach późniejszych historyków, przede wszystkim Polibiusza, Dionizjusza z Halikarnasu i Liwiusza. Można stwierdzić, że Fabiusz niekiedy w swym wykładzie historycznym dał się powodować sławą rodową, kosztem prawdy wyolbrzymiał czasem fakty historyczne na korzyść swego rodu. Nie należy też zapominać, że od czasu wojen samnickich ród Fabiuszów doszedł do największego znaczenia, a partia Fabiuszów wywierała decydujący wpływ na całą politykę rzymską. W wykładzie jego — jak to widzimy z Polibiusza, który właściwie w całej swej księdze I korzystał z Fabiusza — wyczuwa się polityka ze stronnictwa Fabiuszów i kapłana państwowego, który pewne szczegóły tuszował, inne uwypuklając. Przykład Fabiusza wytyczył drogę jego bezpośrednim następcom. Lucjusz Cyncjusz A l i-mentus, wódz i polityk z okresu wojny z Hanni-balem, napisał po grecku historię rzymską. Warto podkreślić, że był on przez pewien czas jeńcem wojennym Hannibala i niewątpliwie mógł zebrać o armii MAREK PORCJUSZ KATO VII Hannibala i państwie kartagińskim wiele ciekawego materiału, który niechybnie wykorzystał w swych Annales. Za wzorem Fabiusza przedstawił w tym dziele historię rzymską od początku do czasów sobie współczesnych. I Fabiusz, i Cyncjusz historię rzymską traktowali w sposób annalistyczny, tzn. opisywali wydarzenia rok po roku, nie bardzo troszcząc się o powiązanie w całość wydarzeń pozostających z sobą w ścisłym związku. Są oni najstarszymi annalistami rzymskimi. Niebawem zrodziła się reakcja zarówno przeciw językowi greckiemu w historiografii, jak i przeciw układowi kronikarskiemu. Reakcja ta wyszła od słynnego Marka Porcjusza Katona (r. 234— 149) — twórcy prozy łacińskiej. Pomijając inne gatunki literackie' uprawiane przez Katona, należy tu wymienić jego dzieło historyczne pt. Origines, zawarte w siedmiu księgach,.które zaczął pisać w wieku podeszłym, a kontynuował niemal aż do śmierci. Dość charakterystyczny tytuł Origines zawdzięczało dzieło Katona początkowym księgom; które opisywały początki miast 'italskich. Ostatnia księga doprowadziła wykład do czasów współczesnych autorowi (do pretury Serwiusza Galby). Jak inne swe prace, tak i to dzieło napisał Katon po łacinie, wypadki grupował nie według lat, lecz wedle naturalnego związku wydarzeń, przez co okazał się nowato-rem w stosunku do swych poprzedników. Niewątpliwie dzieło jego. było reakcją nie tylko VIII WPŁYW DZIEŁA KATONA przeciw wpływowi greczyzny w historiografii, lecz również przeciw traktowaniu dziejów rzymskich jako wyniku działania sławnych rodów i sławnych osobistości. Dzieło Katona nie zachowało się do naszych czasów, niemniej dochowane fragmenty oraz głosy potomnych dowodzą wyraźnie, że było to dzieło b niezrównanych walorach. Dużą część opisywanych wydarzeń znał z autopsji — wszak jako wódz i jako polityk wpływał często na taki a nie inny bieg wydarzeń. Przed opracowaniem poszczególnych partii swego dzieła prowadził on gruntowne studia, tak na przykład przed zabraniem się do opisu wojen punic- kich studiował ustrój Kartaginy. Dzieło jego cieszyło się ogromnym uznaniem, u potomnych, a głównym jego entuzjastą był Salustiusz. Jeżeli chodzi o język, to przykład Katona zrobił swoje: annalistyka rzymska posługuje się po Katonie wyłącznie językiem łacińskim, natomiast pod względem układu następcy Katona uczynili krok wstecz: nie poszli za wzorem Katona i wypadki łączyli nie według naturalnego związku przyczynowego, lecz — rozrywając go niekiedy z wielką szkodą dla należytej oceny wydarzeń i ich przyczyn — opisywali, zgodnie z praktyką najstarszych annalistów, dzieje rzymskie według kolejności i następstwa lat. Do annalistyki połowy drugiego wieku przed n. e. należą Lucjusz Kasjusz Hemina oraz Lucjusz Kalpurniusz Pizo Frugi.' Na uwagę zasługuje zwłaszcza ten ostatni, polityk (trybun KALPURNIUSZ I ANTYPATER IX ludowy z r. 149, konsul z r. 133), przeciwnik Grak-chów i ich reform. Te jego poglądy polityczne zaważyły w dużym stopniu na charakterze dzieła historycznego, w którym — jak inni annaliści — objął całość dziejów rzymskich od legendarnych wędrówek Eneasza aż do czasów sobie współczesnych. Starożytni uważali go za pisarza poważnego (gravis auctor), ale partyjny polityk stronnictwa optymatów przedstawił dzieje minione, a jeszcze bardziej dzieje współczesne, w myśl programu swego stronnictwa, wyciskając na nich piętno tego programu. Oprócz tego wniósł on do annalistyki inny jeszcze element, a to pewien racjonalizm, który miał zastąpić legendę. Cyceron w Brutusie wyrażał się z przekąsem o jego stylu (annales sane exiliter scriptos, 106), ale mimo to dzieło było chętnie czytane przez późniejsze generacje, w każdym razie i Dionizjusz z Halikarnasu, l Liwiusz wiele mu zawdzięczają. Epoka Grakchów, rozpoczynająca w historii Rzymu długi okres walk partyjnych i ruchów rewolucyjnych, epoka twórcza pod każdym względem, wydała też historyka, który wniósł nowy aspekt do historiografii. Był nim Lucjusz Celiusz Antypa-t e r. Jeżeli poprzednio annalistyka była w rękach przedstawicieli starych rodów i rzymskich, w rękach ludzi, którzy niejednokrotnie byli czynnymi polity2-kami, a jako tacy byli osobiście ąuaedam pars historii Rzymu, jeżeli kształtowali dzieje rzymskie w duchu polityki tychże rodów, to wymieniony tu x PIERWSZA MONOGRAFIA HISTORYCZNA pisarz należał do zupełnie innych warstw: był on albo wyzwoleńcem, albo synem wyzwoleńca. Antypater jest twórcą monografii historycznej rzymskiej, a więc jest i pod tym względem różny od wszystkich swych poprzedników, traktujących całość dziejów rzymskich od epoki legendarnej aż do czasów sobie współczesnych. Antypater napisał monografię o drugiej wojnie punickiej. Cechował ją duży krytycyzm historyczny, czego dowodem jest chociażby fakt, że chcąc ustalić prawdę bezsporną, oparł się nie tylko na źródłach historycznych rzymskich, ale i pisanych w duchu prokartagińskim (Si-lenos). Starożytni cenili w jego dziele przede wszystkim retoryczne ujęcie, w tym widzieli jego wyższość w porównaniu z poprzednikami. Nawet Cyceron, wyrażający się tak krytycznie o annalistyce rzymskiej, nie szczędził pochwał temu pisarzowi (De orat. II 54), zaliczając go do exornatores historiae i prze- ciwstawiając go poprzednikom, którzy zasługują jedynie na miano „opowiadaczy" (tantummodo narrd- tores fuerunt). Liwiusz korzystał z niego w dekadzie trzeciej. Klasowość annalistyki rzymskiej osiągnęła swój punkt szczytowy w I w. przed n. e., w epoce krwawych rewolucyjnych walk między partią popularów a optymatów, w epoce,'która wydała Mariusza, Sa-turnina, Glaucję, Liwiusza Druzusa, Sulpicjusza i Sullę. W tym okresie historii rzymskiej, w którym Rzym widział raz po raz powtarzające się krwawe ANNALISTYKA MŁODSZA XI porachunki uliczne między partiami, w którym przeżył mordowanie przeciwników politycznych Mariusza i Cynny, trwające pięć dni i pięć nocy, w którym niedługo później oglądał zwycięstwo i krwawą pomstę na marianach ze strony zwycięskiego' Sulli, kiedy władza była raz w rękach popularów, to znów optymatów — trudną, a właściwie wręcz niemożliwą rzeczą było być niepartyjnym. Toteż prądy rewolucyjne, antagonizmy i sympatie partyjne tej epoki wyraźne odbicie znalazły w annalistyce, nazywanej w odróżnieniu od poprzednio omawianej annalistyki starszej — annalistyką młodszą. Fałszowała ona historię rzymską w dużym stopniu dzięki temu, że problematykę partyjną i społeczną własnej epoki przerzucała w przeszłość, którą kształtowała według życia współczesnej chwili, przy czym własne nastawienie partyjne autorów było czynnikiem decydującym. Identyfikując patryc j uszy dawnych epok z własnym stronnictwem, a plebejuszy z partią popularów, zwolennicy optymatów spisywali przeszłość w duchu ich partyjnego programu i senatu, a zwolennicy popularów pisali w duchu proplebejskim, za- barwiając nim opowiadanie z pierwszych wieków istnienia rzeczypospolitej. Jak annalistyka rzymska epok poprzednich, tak i annalistyka młodsza nie dochowała się do naszych czasów. Znamy ją tylko ze szczupłych fragmentów oraz recepcji późniejszych historyków, wskutek czego nie zawsze możemy stwierdzić, w duchu jakiego stronnictwa pisali po- XII KLAUDIUSZ KWADRYGARIUSZ I WALERIUSZ ANTIAS * szczególni historycy. Wymienić tu przede wszystkim należy Klaudiusza Kwadrygariusza. kto" ry o tyle wykazał pewien postęp w stosunku do poprzedników, iż swoje Annales zaczął nie od czasów dawniejszych, lecz od wojny z Galiami, a więc opuścił cały okres królewski i początkowe dzieje republiki, zdając sobie sprawę z niewiarogodności tradycyjnej wersji. Zwyczajem annalistów doprowadził opo- wiadanie do czasów sobie współczesnych. Olbrzymie dzieło historyczne, co 'najmniej w 75 księgach, na- pisał w tejże epoce W a l e r i u s z Antias, zaczynając swoją opowieść od czasów legendarnych, a kończąc na epoce Sulli. Dzieło jego było na wskroś tendencyjne. Chciał on udowodnić, że jego własny ród, gens Yaleria, był zawsze zbawcą Rzymu w chwilach niebezpieczeństwa i że miało to miejsce od pierwszego konsula Waleriusza Publikoli aż do Wa-leriusza Flakkusa, który ułatwił Sulli zdobycie dyk- tatury. Nadto pełno było przesady w jego dziele, podawał olbrzymie, wprost niewiarogodne ilości poleg- łych w różnych walkach wrogów Rzymian, tak że Liwiusz, który początkowo z zaufaniem czerpał z niego, stopniowo zraził się do jego nieścisłości historycznej; Na tę samą epokę przypada też twórczość annalisty Gajusza Licyniusza Makra, trybuna ludowego z r. 73 przed n. e., który zakończył życie samobójstwem po wyroku skazującym go w procesie o zdzierstwa. Był on gorącym zwolennikiem MACEK I TUBEKO XIII partii popularów, toteż jego dzieło historyczne było wyrazem poglądów tego stronnictwa. Tendencja tego dzieła była na wskroś antypatrycjuszowska. Warto zaznaczyć, że Cyceron z drwinami wyrażał się o nim jako o historyku (De leg. 17). To nas jednak nie powinno dziwić, gdyż nie kto inny, lecz właśnie Cyceron był oskarżycielem Licyniusza we wspomnianym już procesie o zdzierstwo, wytoczonym przeciw niemu. Na wydaniu sądu Cycerona o nim zaważyły więc może antagonizmy osobiste i polityczne. Ze względu na tę demokratyczną tendencję dzieła Licyniusza Liwiusz autorowi nie bardzo dowierzał jako historykowi (VII 9, 5). Warto jednak podkreślić,; że Macer wyróżnia się spośród innych annalistów bardzo korzystnie tym, iż prowadził samodzielne po- szukiwania źródłowe; badając między innymi tzw. magistratuum libri, tekst przymierza z Ardeą (;foedus Ardeatinum), libri lintei itp. Z epoki cycerońskiej wymienimy historyka nazwiskiem Kwintus Eliusz Tubero. Brał on wraz ^ ze swym ojcem Lucjuszem czynny udział w wo]nie domowej między Cezarem a Pompejuszem, jako stronnik tego ostatniego. Po bitwie pod Farsalos przeszedł na stronę zwycięskiego Cezara. Występował później jako oskarżyciel Ligariusza, którego bronił Cyceron. Następnie oddał się studiom prawniczym i historycznym. Owocem tych ostatnich było dzieło pt. Historiae, co najmniej w czternastu księgach, w którym oprócz dziejów przeszłych traktował XIV HISTORIOGKAPIA EPOKI CYCEKOŃSKIEJ ..również historię współczesną. Dzieło to cieszyło się '•dużym powodzeniem. Z uznaniem wyraża się o Tu- 'beronie Dionizjusz z Halikarnasu, a Liwiusz cytuje go w I dekadzie, korzystając z niego w dużym stopniu. Epoka cycerońska stworzyła trwałe wartości na polu piśmiennictwa historycznego, ale nie w zakresie przedstawienia dziejów rzymskich jako całości, lecz przede wszystkim w zakresie monografii historycznej i pamiętnikarstwa. Wymienić tu należy Salustiusza (r. 86—35) i C e z a r a (r. 100—44): pierwszego jako wybitnego przez swą indywidualność i artyzm literacki monografistę, drugiego — ja-' ko pamiętnikarza. Należy wspomnieć też N e p o s a jako autora biografii. Były to dzieła o wysokiej wartości, ale — i to trzeba jeszcze raz podkreślić — nie dawały całości dziejów rzymskich, a wszyscy anna-liści epok poprzednik nie stali na tym poziomie, by mogli zaspokoić wymagania ludzi wykształconych na greckich wzorach i oczekujących od historiografii łacińskiej czegoś, co by stało na równym, a przynajmniej zbliżonym do historiografii greckiej poziomie. Najwymowniejszym wyrazem tych tendencji jest dialog Cycerona De legibus (I 2), w którym Cyceron wkłada w usta Attyka wypowiedź stwierdzającą, że literatura łacińska nie ma jeszcze dzieła historycznego godnego tej nazwy (abest historia Iżtteris nostris, I 2, 5). W dalszym ciągu swych wywodów domaga się Attyk od Cycerona, by on sam wypełnił tę lukę. Attyk stwierdza, że w rozwoju annalistyki można za- CYCERON O HISTORIOGRAFII RZYMSKIEJ XV obserwować stale wzrastający postęp (ex his alius alio plus habet virium), ale ogólny sąd o niej musi wypaść negatywnie (tamen ąuid tam exile est quam isti omnes). Uznaje pewien postęp u Antypatra, ale w rozwoju młodszej annalistyki konstatuje znów re-gresję. Czegóż więc domaga się Cyceron przez usta Attyka od historiografii rzymskiej i w czym widzi jej główne braki? Wychodząc z założenia (przyjętego od greckiego mówcy Izokratesa), że historiografia jest gatunkiem literackim, będącym najlepszym polem popisu dla retoryki (opus oratorium maxime), główne ostrze swej krytyki zwraca przeciw nieod- powiedniemu ujęciu sty listy czno-retorycznemu annalistyki okresów poprzedzających. W wyżej wymie- nionym dialogu wymawia się Cyceron brakiem czasu potrzebnego do napisania dzieła historycznego. Nie- mniej początek tego dialogu pozostaje dla nas wyraźnym dowodem tego, że rzymskie koła intelektualne odczuwały już w epoce cycerońskiej niezadowolenie z dotychczasowego stanu historiografii rzymskiej i czekały na dzieło, które by zaspokoiło ich smak i wymagania. Filologia współczesna rozróżnia w greckiej historiografii dwa kierunki, tzw. pragmatyczny i retoryczny; ten pierwszy szedł śladami zdrowej krytyki historycznej Tucydydesa, drugi zaś stosował w praktyce postulaty Izokratesa, kładącego nacisk w pierwszym rzędzie na odpowiednią szatę zewnętrzną i układ re- toryczny dzieła historycznego, na drugim zaś dopiero XVI BRAKI WCZESNEJ HISTORIOGRAFII miejscu stawiał prawdę historyczną. Drugi kierunek reprezentowali w IV w. przed n. e. Eforos i Teopomp. Otóż wypada stwierdzić, że historiografia rzymska przed Liwiuszem nie potrafiła zbliżyć się ani do jed- nego, ani do drugiego z wymienionych kierunków historiografii greckiej. Nie była „retoryczna" i stąd zasłużyła na tak ostry sąd Cycerona. Była pragmatyczna — i to w bardzo szczupłym zakresie — a to w tych partiach, w których annalista opisywał czasy sobie współczesne. Opowiadając zdarzenia minionych epok, nawet w tych partiach, gdzie tematem były już nie dzieje legendarne, lecz przeszłość poświadczona w źródłach historycznych, annalista rzymski, skrępowany tradycyjnym podziałem wypadków na historię poszczególnych lat, rozrywał związek przyczynowy wydarzeń historycznych i w ten sposób prag-matykiem być nie mógł. Pisarzem, który spełnił wysuwany przez Cycerona pod adresem historiografii postulat, a zarazem dokonał szczęśliwego połączenia kierunku annalistyki rzymskiej z kierunkiem „retorycznej" historiografii greckiej, był Tytus L i-w i u s z, żyjący w epoce Augusta. U. TYTUS LIWIUSZ I JEGO DZIEŁO Nastroje społeczeństwa rzymskiego w epoce Augusta. Bitwa pod Akcjum (2 IX 31 r. przed n. e.) zakończyła trwający sto lat okres wojen domowych, okres burz i rewolucji, okres ścierania się stronnictw politycz- PRYNCYPAT AUGUSTA nych i interesów jednostek, okres proskrypcji i trium-wiratówr Oktawian, nazywany od r. 27 Augustem, stał się jedynym władcą olbrzymiego- imperium rzymskiego, pierwszym cesarzem, który zapoczątkował rządy monarchiczne w Rzymie 1. Jak przyjęło społeczeństwo zmianę ustroju? Pomijając fakt, że zmiana ta została przeprowadzona bardzo oględnie, wypada stwierdzić, że wszystkie klasy społeczeństwa rzymskiego pragnęły pokoju wewnętrznego i gotowe były przyjąć go za wszelką cenę, byle tylko skończył się okres wojen domowych, okres proskrypcji, niepewności życia i mienia. Pokoju chciał chłop italski, chciał go lud stolicy i pokój ten dał im dopiero pryncypat Augusta. Prowincje, wyniszczone nadmiernymi podatkami, a będące przy tym ofiarą samowoli dzierżawców podatkowych, urzędników, armii itd., pragnęły zmiany stosunków. Nowy system administracyjny i reorganizacja systemu podatkowego sprowadziły poprawę losu prowincji. Italia była zadowolona, że utrzymała nadal swe przodujące stanowisko, na skutek zaś pewnych pozornych przywilejów wydawało się ludowi rzymskiemu, że ma coś do powiedzenia w państwie. Proletariat rzymski pogodził się wnet z nowym stanem Zwięzłe, ale wyczerpujące przedstawienie historii wojen domowych w Rzymie oraz określenie istoty pryncypatu Augusta znajdzie czytelnik we Wstępie T. Sinki do drugiego Wydania Eneidy Wergiliusza, Wrocław 1950 (Bibl. Nar. S. II nr 29). ^M. Nar. Ser. li. Nr 77 (Uwtusz: Dzieje) * 2 XVIII STANOWISKO SENATU rzeczy, głównie wskutek tej okoliczności, że około 200.000 ludzi otrzymywało bezpłatne przydziały zboża na koszt państwa. Największego poparcia użyczał Augustowi tzw. stan rycerski, który był najbardziej zadowolony z nowego ustroju. Był to potężny stan ,,kapitalistów" — o ile można się tak wyrazić w okresie formacji niewolniczej — który z okresu wojen domowych wyszedł jeszcze mocniejszy niż był przedtem, a August dał mu pewne przywileje w życiu państwowym. A jednak nie wszyscy w Rzymie byli zadowoleni z nowego ustroju: nie mówiąc o niewolnikach, w których losie w stosunku do okresu republikańskiego nie zaszła żadna zmiana na lepsze, mamy tu na myśli stan senatorski, który najmniej miał powodów do zadowolenia. Wprawdzie senat miał jeszcze dość szerokie kompetencje, wprawdzie August starał się usilnie o podniesienie prestiżu tej instytucji, ale jednak senatorowie zdawali sobie doskonale sprawę, że są w zupełnej zależności od woli cesarza i że bezpowrotnie minęły czasy ich całkowitej wolności. By zostać senatorem, na to nie tylko trzeba było mieć milion sestercjów (podwyższony cenzus majątkowy!), lecz także posiadać zaufanie cesarza. Cesarz co pewien okres czasu przeglądał listę senatorów, skreślał z niej niegodnych, tzn. tych, którzy naprawdę byli niegodni, i tych, którzy byli cesarzowi niedogodni. Nadto przy wykonywaniu powierzonych sobie funkcji senat spełniał rolę dość iluzoryczną: w każdej spra- ZWBOT KU PRZESZŁOŚCI XIX wie musiał postąpić tak, jak chciał tego August. Wszystko to nie uprawniało do optymizmu, a nadziei na zmianę na lepsze nie można było mieć i na przyszłość. Zakończenie okresu walk domowych, za- prowadzenie długo upragnionego pokoju odpowiadało wszystkim; za ten pokój sławili Augusta oddani mu poeci, a okres jego panowania nazywali wiekiem złotym, Wergili dając w VI ks. Eneidy wizję przyszłości (ze stanowiska akcji epopei) tak opiewał panowanie Augusta (w. 791—7 94): Tam — patrz: mąż, przyrzekany często, choć daleki, August Cezar, z krwi bogów, który złote wieki Na niwy Lacjum berłem swym ściągnie powtórnie Po błogo królującym przed laty Saturnie... (Przekł. T. Karyłowskiego) Horacy w Carmen saeculare również sławił błogosławieństwo augustowskiej epoki. Mimo to wśród tzw. wyższych warstw społeczeństwa dominującym rysem był pewien pesymizm, który oceniając krytycznie otaczającą rzeczywistość i nie mając nadziei na lepszą przyszłość, kazał zwracać wzrok ku przeszłości, tej przeszłości, która dała Rzymowi wielkość i panowanie nad światem. Również i inne jeszcze okoliczności spowodowały zwrot ku przeszłości. Epoka Augusta jest epoką de- kadencji; społeczeństwo znajdowało się w stanie rozkładu moralnego. Wyuzdana muza kabaretowej poezji hellenistycznej opanowała scenę, nadmierne bogac-łwa skupiły się w rękach niewielkiej ilości ludzi, XX EPOKA DEKADENCJI wyszukany zbytek panoszył się w warstwach uprzywilejowanych, a różne, niekiedy bardzo niemoralne kulty wschodnie wypierały zwolna, ale systematycznie religię rzymską. Symptomy rozkładu życia ro- i dzinnego stawały się coraz bardzie] widoczne nawet dla mnie] bystrego obserwatora. Wystarczy zwrócić uwagę na częste rozwody w warstwach wyższych, j na unikanie potomstwa, spędzanie płodu, itd. Temu | rozkładowi społeczeństwa starał się August przeciw- | działać przede wszystkim na drodze odpowiednich | ustaw: lex lulia de adulteriis zwracała się przeciw m zdradzie małżeńskie] i rozpuście, lex de mantandis | ordinibus utrudniała rozwody, a lex Papia Poppaea • stwarzała warunki ułatwiające założenie ogniska ro- dzinnego. Wpływał też August na literaturę, by oddziaływała na społeczeństwo w kierunku podniesienia moralności, nawrotu do dawnych cnót rzymskich, odrodzenia dawne], starorzymskie] surowości życia, nawrotu do religii ojców — wystarczy wymienić chociażby tzw. rzymskie ody Horacego. Przeszłość miała być wzorem dla teraźniejszości, miała ją poprawić i uszlachetnić. — A więc zwrot ten ku przeszłości, który był rezultatem pesymistycznego nastroju' warstw wyższych, potęgował się jeszcze przez świadome impulsy Augusta, wynikające z innych założeń i zmierzające do innego celu. Temu samemu celowi służyła odbudowa zniszczonych świątyń,, budowa nowych itd., co przeprowadzał August świadomie i sy- stematycznie. MŁODOŚĆ LIWIUSZA XXI Na tym tle łatwo zrozumieć wystąpienie Liwiusza jako historyka, którego dzieło tchnie na każdym kroku uwielbieniem przeszłości Rzymu, uwielbieniem dla cnót starorzymskich obok pesymistycznej oceny chwili bieżącej. 2ycie Liwiusza. O życiu Liwiusza dochowały się bardzo skąpe wiadomości. Ujrzał on światło dzienne w roku 59 przed n. e., za konsulatu Gajusza Juliusza Cezara. Rodzinnym jego miastem było Patawium (dzisiejsza Padwa w górnej Italii), słynące z bogactw, których jako miasto przeładunkowe dorabiało się na handlu, leżało bowiem na szlaku handlowym prowadzącym z południa do krajów zaalpej-skich. Ale bogactwa te nie zdemoralizowały mieszkańców Padwy. Jeszcze w czasach późniejszych słynęli oni z czystości i surowości obyczajów, jak to wynika ze słów Pliniusza Młodszego, wyrażającego się o niejakiej Serranie Prokuli w sposób następujmy- »[•••] ma on babkę ze strony matki, Serranę Prokulę, pochodzącą z. municipium Patamnum; znasz obyczajność tej miejscowości. Serrana jest jednak wzorem surowości nawet dla samych patawińczy-kow" (Ep. l 14^ 6). Ta obyczajność patawińczyków nie pozostała bez wpływu na ukształtowanie się charakteru Liwiusza. Liwiusz pochodzić musiał z rodziny zamożnej — gdyż będąc w Rzymie, dokąd się dość wcześnie prze- niósł, prowadził życie wolne od trosk materialnych; tam otrzymał staranne wychowanie, tam też odda- XXII MŁODZIEŃCZE DZIEŁA LIWIUSZA wał się studiom filozoficznym a następnie historycznym. Przeważną część swego życia poświęcił pracy nad swym dziełem, które wydawał prawdopodobnie stopniowo. W miarę ukazywania się tych ksiąg wzra- stała sława autora, która zbliżyła go do dworu cesarskiego. Mimo iż w swym dziele obsypał on po- chwałami Pompejusza, nie przeszkadzało mu to pozostawać w zażyłych czy nawet przyjacielskich sto- sunkach z cesarzem Augustem (por. Tac. Ann. IV 34), a w sędziwym wieku zachęcił do prac historycznych późniejszego cesarza Klaudiusza. Liwiusz pod koniec życia przeniósł się do swego rodzinnego miasta i tam umarł w 17 roku n. e. Działalność literacka Liwiusza. Nie od razu poświęcił się Liwiusz pracy nad dziejami Rzymu. Mamy zachowane wzmianki o jakichś jego dziełach filozoficznych w formie dialogów, co do których Seneka nie miał pewności, czy zaliczyć je do filozofii, czy do historii (Epist. 100, 9). Były to najprawdopodobniej dialogi treści historiozoficznej, może tego typu, co dialog Cycerona De re publica. Pisał też jakieś dzieło o charakterze izagogicznym na temat retoryki, które dedykował swemu synowi, a jak można wnioskować ze wzmianek u potomnych, stawiał w nim za wzór mówcy z Greków Demostenesa, a z Rzymian Cycerona, czyli deklarował się jako zdecydowany zwolennik klasycyzmu. Oba te dzieła nie dochowały się do naszych czasów, a były one niechybnie tworami młodzieńczego natchnienia pisarza, „DZIEJE" XXIII Sławę u potomnych zawdzięcza Liwiusz dziełu historycznemu, którego tylko część dochowała się do naszych czasów, a w którym opisał on dzieje narodu rzymskiego od samego początku, tj. od epoki legen- darnej, aż do czasów sobie współczesnych. Miało ono tytuł Ab urbe condita libri CXXXXII, co znaczy: 142 księgi dziejów od założenia Miasta. Zaczął je pisać po r. 27 przed n. e. Do 14 roku n. e., tzn. do śmierci Augusta, napisał ksiąg 120, reszta, tj. 22 księgi, powstała w latach 14—17 n. e. Jak widać, -tempo pracy historyka z biegiem lat zwiększało się, może dlatego, że do ksiąg późniejszych, obejmujących okres bliższy współczesności, miał lepsze źródła, może nabrał większej wprawy w pisaniu, a może spieszył się, by dzieło doprowadzić do końca, zanim śmierć wytrąci pióro z pracowitej dłoni. Dzieło zaczynało się — jak już wspomniano — od epoki legendarnej, tj. od wędrówek Antenora i Eneasza po zburzeniu Troi, i doprowadzało opowiadanie historyczne do śmierci Druzusa, pasierba Augusta, w r. 9 przed n. e. Nie jest wykluczone, że zgodnie z przy- . puszczeniem niektórych badaczy dzieło Liwiusza nie zostało dokończone, że zamierzał on prowadzić wątek . opowiadania dalej, może do śmierci Augusta w r. 14 n- e-, a przypuszczenie to jest tym prawdopodobnie j-sze. ze śmierć Druzusa nie stanowiła żadnej epoki w dziejach Rzymu, która by skłaniała historyka do zakończenia swego dzieła na tym właśnie momencie. Z dzieła tego zachowała się do naszych czasów XXIV ZACHOWANE CZĘŚCI DZIEŁA w całości zaledwie część, a to ks. I—X, czyli dekada pierwsza, obejmująca dzieje rzymskie od początku do r. 293 przed n. e., tzn. do trzeciej wojny samnickiej, oraz księgi XXI—'XLV (dekada trzecia, czwarta i część piątej), obejmujące historię rzymską okresu lat 218—167 przed n. e., tj. od wybuchu drugiej wojny punickiej do zwycięstwa Lucjusza Emiliusza Paulusa nad Macedonią. W sumie daje to 35 ksiąg, a więc mniej niż Ys całości. O treści ksiąg zaginionych dają pewne wyobrażenie tzw. periochae — zwięzłe wyciągi z poszczególnych ksiąg Liwiusza, pochodzące z IV w. n. e., które zachowały się do wszystkich ksiąg z wyjątkiem dwóch (ks. CXXXVI i CXXXVII). Dodajmy do tego jeden papirus epi-tomy, zawierający wyciągi z ks. XXXVII—XL oraz XLVIII—LV,. oryginalny dłuższy fragment z ks. XCI (z wojny z Sertoriuszem) i zbiór „prodigiów" Liwiu-szowych, które zebrał niejaki Juliusz Obsekwens, opierając się zresztą nie na oryginale, lecz n-a jakiejś epitomie. Oto jest wszystko, co doszło do naszych czasów z ogromnego dzieła Liwiuszowego. Cel historycznego dzieła Liwiusza. Jaki cel postawił sobie Liwiusz, gdy zabierał się do pisania swego dzieła? Wypowiedział się on na ten temat w Przedmowie. Po pierwsze, chciał przewyższyć pod względem artyzmu swych poprzedników na polu historiografii rzymskiej, a po drugie, postanowił na materiale, obejmującym całość dziejów Rzymu, wykazać, jak cnoty narodowe i państwowe Rzymu zanikały CELE MORALIZATORSKIE XXV stopniowo w ciągu całego okresu historii rzymskiej. Czasy sobie współczesne uważał za okres upadku, upadku nie dającego się odwrócić, są to według niego czasy, „w których nie jesteśmy już w mocy znieść ani naszych własnych grzechów, ani środków zaradczych". Innymi słowy, uważał Liwiusz społeczeństwo rzymskie swojej epoki za chore, nawet można powiedzieć za nieuleczalnie chore, a temu schorzałemu or- ganizmowi państwowemu chciał przeciwstawić tężyznę moralną minionych dni. Czym jest w jego mnie- maniu historiografia, wypowiedział w następujących słowach: „Stąd można czerpać dla siebie i dla swego państwa wzory godne naśladowania, stąd poznać jako przestrogę to, co jest szpetne w swym początku, szpetne i w wyniku". Historia ma więc według niego przede wszystkim cel moralizatorski, a przytoczone jego uwagi na ten temat wskazują, że dzieło Liwiusza • wypłynęło z jednej strony z pobudek moralizator- skich, z drugiej — owiane jest zarówno tęsknotą za przeszłością, jak i pesymistyczną oceną teraźniej- szości. To zainteresowanie się przeszłością, tę chęć zapomnienia o ciężkiej rzeczywistości i chęć ucieczki od niej wypowiedział Liwiusz niedwuznacznie w in-'^ym miejscu Przedmowy: Ja będę szukał nagrody za trud w tym także, że przynajmniej na ten czas, jak długo całą duszą będę zagłębiał się w owe dawne dzieje, odwrócę się od widoku tych nieszczęść, na jakie patrzyła nasza epoka przez tyle laf, XXVI IDEALIZACJA PRZESZŁOŚCI Historyk, który z tymi założeniami przystępował do swego dzieła, który w przeszłości szukał wzoru i pouczenia, który teraźniejszość uważał za złą i zde-generowaną, widział i musiał widzieć w różowych, nawet zbyt różowych barwach obrazy przeszłości. Idealizował i upiększał je nawet kosztem prawdy historycznej. Dodajmy do tego fakt, że im bardziej wstecz cofał się Liwiusz, tym bardziej legendarną była tradycja, tym mniej było historycznej prawdy. Legend i podań, w które spowite były czasy najdawniejsze, nie chciał Liwiusz odzierać z uroku poetyckiego, nie chciał doszukiwać się w nich takiej czy innej zawartości prawdy historycznej, ale też nie chciał bynajmniej przytaczać dowodów na uzasadnienie ich prawdziwości. Jeżeli w Przedmowie sformułował swój pogląd na mityczne dzieje dotyczące okresu najwcześniejszego w sposób następujący: Nie mam zamiaru ani potwierdzać, ani zbijać wiadomości z okresu przed założeniem Miasta i z czasów poprzedzających założenie, spowitych raczej w piękne poetyckie baśnie, a nie opartych na wiarogodnych źródłach historycznych. RSII^^S^^W^Wt-ffi • •-•:• .f^W—r- .„*;,-^- „w—.. •• to oczywiście z góry zrezygnował z krytycyzmu historycznego w stosunku do dziejów legendarnych i podawał je tak, jak je utrwaliła tradycja. Źródła historyczne Liwiusza. Liwiusz jako historyk nie może być oceniany tymi kryteriami, jakimi oceniamy historyków nowożytnych. Nie prowadził on ŹRÓDŁA HISTORYCZNE LIWIUSZA XXVII badań historycznych w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, nie czynił poszukiwań archiwalnych, nie badał dokumentów itp. Na to zresztą porywał się mało który z historyków starożytnych. Materiał historyczny czerpał Liwiusz z innych historyków, tak łacińskich, jak i greckich. Konkretne ustalenie bezpośrednich źródeł Liwiusza i zbadanie sposobu korzystania z nich napotyka na olbrzymie trudności. Albowiem zgodnie ze zwyczajem historyków starożytnych Liwiusz bynajmniej nie ma zwyczaju powoływania się zbyt często na swoje źródła, czyni to raczej sporadycznie, i to głównie wtedy, gdy napotyka na sprzeczności w swych źródłach. Niekiedy znów wersję odmienną zaznacza ogólnikowymi zwrotami w postaci „niektórzy twierdzą, że..." lub coś podobnego. Nadto wszystkie prawie dzieła historyczne, z których Liwiusz korzystał, nie dochowały się do naszych czasów z wyjątkiem greckiego dzieła Polibiusza (ur. ok. r. 201 przed n. e., autora dzieła zawartego w 40 księgach, obejmującego historię rzymską okresu lat 264—144, a z którego zachowały się tylko księgi I—V). Wsku- tek tego zagadnienie stosunku Liwiusza do źródeł 1 stopnia jego krytycyzmu itp. napotyka na olbrzymie trudności. Skrupulatne badania filologiczne zdołały ustalić, że w dekadzie III głównym źródłem Liwiusza "ył Celiusz Antypater, któremu zawdzięcza zasadniczy zrąb wypadków drugiej wojny punickiej aż do bitwy pod Kąnnami, z tym, że uwzględnia też XXVIII STOSUNEK LIWIUSZA DO ŹRÓDEŁ JAKOŚĆ ŹRÓDEŁ XXIX z młodszych ,annalistów Waleriusza Antiasa i Klau-| diusza Kwadrygariusza'. Poczynając od r. 215 coraz| bardziej opierał się na wspomnianym Waleriuszu| Antiasie nie wypuszczając jednak z rąk Celiusza.| Polibiusz był dla tej dekady podstawowym źródłemj w opisie wypadków na Sycylii i na Wschodzie. Spo-1 radycznie uzupełnia także łacińskie źródła w innych j partiach swego dzieła. W dekadzie IV i zachowanej | części dekady V wątek opowiadania oparty jest wprawdzie na młodszych annalistach, z tym jednakże, że partie oparte na Polibiuszu dwukrotnie niemal przewyższają materiał zaczerpnięty z rzymskiej annalistyki. Jeżeli chodzi o dekadę I, to głównym źródłem ks. I był prawdopodobnie Fabiusz Piktor, ale już poczynając od ks. II historyk ten spełniał rolę; raczej drugorzędną, służył jedynie dla skontrolowa-| nią wiadomości zawartych w innych źródłach. Głów-j nymi źródłami dla tych ksiąg byli młodzi annaliści,| a to głównie Lucjusz Eliusz Tubero, Gajusz Licyniuszj Macer oraz Waleriusz Antias. Czasem dla uzupełnię- j nią i sprostowania zaglądał Liwiusz i do innych an-| nalistów, a to do Fabiusza Piktora, Kalpurniuszaj Pizona i Klaudiusza Kwadrygariusza. Podstawowy! zrąb opowiadania czerpał jednak ze wspomnianych j annalistów młodszych. Warto zaznaczyć, że Liwiusz| nie korzystał z Origines Katona i rzecz ta ma swój ą J wymowę. Jak już bowiem wspomniano; Kato usunął w cień jednostkę, a na czoło opowiadania wysunął ciało zbiorowe, populus Romanus, Liwiusz natomiast skoncentrował swe opowiadanie dookoła czynów jednostki. Z tego powodu Origines nie dawały mu od- powiedniego materiału i oparcia, więc je w ogóle pominął. Cały materiał historyczny, jaki nam daje Liwiusz w zachowanych partiach swego dzieła, jest materiałem opartym — jak wspomniano poprzednio (s. XXVII) — nie na badaniach dokumentów itp., lecz wyłącznie na historycznym piśmiennictwie poprzedników. Wartość więc .wiadomości historycznych zawartych w dziele Liwiusza zależy właściwie od jakości źródeł, na których w danych księgach opierał się, a podkreślmy, że nie zawsze potrafił wybrać z nich najlepsze. Dotyczy to w pierwszym rzędzie Waleriusza Antiasa, za którym szedł dość wiernie, i dopiero poniewczasie spostrzegł się, że zanadto zaufał temu mało wiaro-godnemu i pełnemu przesady annaliście. Z wymienionych źródeł korzystał Liwiusz w ten sposób, że w pewnej partii swego dzieła posługiwał się jednym autorem i według niego snuł wątek opowiadania, ale dla porównania sięgał i do opracowań innych historyków. W wypadku zgodności źródeł nie miał Liwiusz wątpliwości co do autentyczności opowiadanych wydarzeń; gdy zaś napotykał w źródłach różne wersje, szedł często za tą, którą poświadczała większość historyków. Czasem ograniczał się do zreferowania B i1 stanowisk' "le wypowiadając własnego sądu. | "^^dy znalazłszy w swych źródłach dwie relacje, ' wybierał tę, która była korzystniejsza dla Rzymian. xxx BRAK KRYTYCYZMU HISTORYCZNEGO I tak np. w ks. XXII (rozdz. 6 i 7) podaje Lłwiusz straty Rzymian na 15 000 zabitych i 6 000 wziętych do niewoli. Polibiusz wymienia taką samą ilość poległych, ale mówi o 15 000 Rzymian, którzy dostali się jako jeńcy w ręce Hannibala. Liwiusz znał oczywiście wypowiedź Polibiusza, a jeżeli za nią nie poszedł, to dlatego, że w innym źródle (albo u Celiusza Antypatra, albo u Fabiusza) znalazł wiadomość o mniejszej ilości Rzymian wziętych do niewoli. Wersja ta odpowiadała dumie Rzymianina. Uznał ją więc za prawdziwą i na niej się oparł. Według relacji Liwiusza Rzym dzięki bohaterstwu jednostek oparł się najazdowi Etrusków (II 13). Inni historycy (por. Tac. Hist. III 72) znają jeszcze wersję inną, a mianowicie, że Rzymianie ulegli Etruskom i poddali im miasto. Oczywiście Liwiusz znał obie, a podał pierwszą dlatego, że odpowiadała ona jego dumie patriotycznej. Niewątpliwie słusznie mógł Liwiusz powiedzieć o sobie: „nie chciałbym czegoś do- dawać bez uzasadnienia" (nihii auctum ex vano ve-Um, XXII 7). Sam nie zmieniał tradycji historycznej, a jeżeli mu coś możemy zarzucić, to tylko to, że nie wartościował swych źródeł i że nie stosował krytyki historycznej. Polityczne i społeczne poglądy Liwiusza. Tacyt zachował nam wiadomość (Ann. IV 34), że Liwiusz; w swym dziele historycznym obsypywał najwyższymi pochwałami Pompej usza, do tego .stopnia iż August nazwał go pompejańczykiem. Wiadomość ta, REPUBLIKANIZM LIWIUSZA XXXI niewątpliwie wiarogodna, aczkolwiek wobec zaginięcia ksiąg Liwiusza opisujących wojnę domową między Cezarem a Pompejuszem nie dająca się skontrolować, pozwala nam lepiej zorientować się w charakterze poglądów historyka. Jeżeli tak sławił Pom-pejusza, jeżeli — jak wynika z powyższych słów Tacyta — przedstawienie wojny domowej między Cezarem a Pompejuszem wypadło na korzyść tego ostatniego, to znaczy, że historyk widział w Pompe-juszu obrońcę rzeczypospolitej, ostatniego szermierza ideałów republikańskich. Nie widział on oczywiście, że Pompejusz w tym sporze dziejowym miał na oku — podobnie jak Cezar — tylko swe własne cele, że tak samo dążył do jedynowładztwa, tylko że opierał się on na innych klasach społecznych niż późniejszy zwycięzca. Tego rodzaju stanowisko historyka datuje się z czasów jego młodości. Jak wynika z różnych źródeł, Padwa, rodzinna miejscowość Liwiusza, stanęła po stronie Pompej usza. Aczkolwiek chłopcem trzynastoletnim był wtedy Liwiusz, to jednak namiętności i walki partyjne z tego okresu tak go widocznie opanowały, że pozostał im wierny przez całe życie. Tym silniej musiał być też przeciwny jedyno-władztwu Cezara, a później pryncypatowi Augusta. Liwiusz był więc i pozostał republikaninem, a poglądowi temu dał niejednokrotnie wyraz na kartach swego dzieła. Za najszczęśliwszy moment w historii Rzymu uzna^ ^ ^ chwilę, kiedy Rzymianie wypędzili Tarkwiniusza Pysznego, znieśli ustrój monar- xxxii PRZECIW JEDYNOWŁADZTWU chiczny i zaprowadzili rzeczpospolitą. W ks. II rozdz. 35 wkłada w usta posłów rzymskich, przemawiających do Porsynny, króla Etrusków, słowa następujące: ,,Takie jest ogólne przekonanie, że koniec ustroju republikańskiego będzie jednocześnie końcem Miasta". W zdaniu tym kryje się niechybnie pogląd samego Liwiusza. Z tego ustroju republikańskiego jest on dumny, uważa, że ten jedynie ustrój jest godny Rzymianina. Dlatego jego bohater, Horacjusz Kokles, •szydzi z wojsk etruskich,! woła do nich, że oni będąc służalcami samowładnych królów, nie myślą o włas- nej wolności, a jeszcze czynią wyprawę dla zdławienia cudzej" (II 10). Ustrój królewski i osoba króla są dla Liwiusza ucieleśnieniem wszelkiej tyranii. Kiedy decemwirowie wystąpili na forum z orszakiem stu dwudziestu likierów, dodaje Liwiusz krótkie a pełne treści zdanie: ,,Wyglądali na dziesięciu królów" (III 36) i w ten sposób maluje tyrański charakter decemwiratu znacznie wyraźniej, niżby mógł to zrobić w długich wywodach. Najdobitniej dał wyraa swemu przekonaniu o doskonałości ustroju republikańskiego i swej dumie z rzymskiej formy rządu w ks. XXVII 19, gdzie czytamy te słowa: regiun nomen, alibi magnum, Romae intolerabile esse („ty' tuł królewski, gdzie indziej sławny, w Rzymie jes nie do zniesienia"). Jak wiadomo, ani Cezar, ani August nie używali tytułu rex. Mimo to dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że byli oni jedynowładcami. Dlatego też Liwiusz — mimo zażyłości łączącej go ZWROT KU PRZESZŁOŚCI XXXIII z cesarzem Augustem — musiał uważać jego rządy tylko za zło konieczne, podobnie jak później Tacyt uznał jedynowładztwo Augusta również za nieuniknione, bo tylko w ten sposób mógł się skończyć długi okres wojen domowych i mógł nastać upragniony pokój (Tac. Hźst. I l). Podobnie i Liwiusz cenił Augusta za ustalenie ogólnego pokoju (iterum, quod nostrae aetati dii dederunt ut videremus, post bellum Actiacum ab imperatora Caesare Augusta pace terra mariąue parta: „ drugi raz co bogowie pozwolili oglądać naszej epoce — po bitwie pod Akcjum — gdy Cezar August stworzył pokój na lądzie i morzu", I 19). Liwiusz, zwolennik ustroju republikańskiego, jakim był i pozostał przez całe życie, w dziele swym pragnął obcować z tą świetną republikańską przeszłością ojczyzny, nurzać się całą duszą w owych dawnych czasach (dum prisca Ula tota mente repeto: „jak długo całą duszą będę zagłębiał się w owe dawne dzieje"), odwracając się tym samym od rzeczywistości i poprzedzającego okresu wojen domowych. To zwrócenie się ku przeszłości jest wynikiem republikańskich poglądów autora, który nie widział urzeczywistnienia swych ideałów wobec ponurej współczes-"ej mu rzeczywistości. Trzeba wyraźnie podkreślić, że Liwiusz nie był ^Publikaninem w znaczeniu nowożytnym lub choć-v zbliżonym do nowożytnego. Był on zwolennikiem fakieJ republiki, jaka istniała przez cały czas w Rzy- Bibl. Nar. Ser. n. Nr 77 l^eli chodzi o ich ujęcie genezy i istoty tzw. fni Serwiusza. I jedna, i druga wersja nie mają ' a W każdym razie niewiele wspólnego z prawdą XXXVIII POGLĄD NA REFORMY ĘERWIUSZA historyczną. Przypisywany Serwiuszowi podział n klasy i centurie nie mógł w żadnym razie powstać w VI w. przed n. e., na który to wiek przypada według tradycji panowanie Serwiusza Tuliusza. Reforma ta jest znacznie późniejszej daty, a mianowicie, pochodzi z okresu, gdy gospodarka pieniężna zaczęła brać górę nad gospodarką naturalną. Przypuszcza się nie bez racji, że przypisywana Serwiuszowi reforma datuje się na okres po spaleniu Rzymu przez Gallów. Ale nie chodzi w tej chwili o wydobycie istotnych faktów historycznych z dzieł Liwiusza i Dionizjusza z Halikarnasu, lecz raczej o to, by porównać, jak jeden i drugi ujmuje związane z tym szczegóły. U Dionizjusza Serwiusz Tuliusz znosi niewolę za -długi, ustanawiając tylko zabezpieczenie na mieniu 'zaciągających pożyczkę, i przeprowadza oszacowanie, majątków, od posiadających zaś znaczniejsze dochody żąda, by płacili wiele, a od posiadających mało, by, płacili mniej, daje biednym nadziały z ager publicus,, daje wreszcie biednym i bogatym jednakowe prawo, obywatelskie, itd. (IV 9 nast). Pomijam dalsze szcz goły, pomijam opozycję senatorów przeciw królo za przeprowadzenie tych i innych jeszcze refor a zwrócę tylko uwagę na to, co z wersji annalisfr za którą szedł Dionizjusz, zostało u Liwiusza. Ot( problem niewoli za długi w ujęciu Liwiusza nie is ' nie j e jeszcze za Serwiusza Tuliusza; zagadnień ager publicus ledwo jest mimochodem (r. 46) poruszi ne — problemy te występują po raz pierwszy w " OLIGARCHIZM REFORM SERWIUSZA XXXIX storii republiki rzymskiej. Natomiast zagadnienie ciężarów ponoszonych przez bogatych i biednych na rzecz państwa straciło prawie cały swój sens demokratyczny. Wprawdzie pisze Liwiusz: „Wszystkie te ciężary z biednych przerzucono na bogatych" (I 43), ale też zaraz dodaje, akcentując z pewną dumą, że właściwie przyznane biednym prawa polityczne istniały de facto tylko w teorii: Następnie rozszerzono im [tzn. bogatym] prawa polityczne. Albowiem prawo głosowania nie zostało dane jednakowo i z tym samym prawem na każdą głowę [...1 cała przewaga była po stronie najmożniejszych oby- •-wateli. Najpierw bowiem wzywano do głosowania ek-^ witów, następnie osiemdziesiąt centurii pierwszej klasy • spośród pieszych. Jeżeli nie było tu zgodnego wyniku — co rzadko kiedy miało miejsce — był zwyczaj powoływania centurii klasy drugiej, ale prawie nigdy nie potrzebowano schodzić, aż tak nisko, by dojść aż do . najniższych. Chyba zupełnie wyraźnie jest tu podkreślony oligarchiczny charakter reformy Serwiusza (czym był istotnie podział serwiański), a jeżeli dodamy do tego Jeszcze okoliczność, że Serwiusz Tuliusz wcale u Liwiusza nie dochodzi do władzy przez poparcie ze strony ludu i że ginie bynajmniej nie wskutek spisku senatorskiego, lecz wskutek zamachu stanu ze strony awego zięcia Tarkwiniusza, to nie zaprzeczymy, że Postać króla-demokraty straciła w ujęciu Liwiusza fały swój blask demokratyczny. Liwiusz jako zwo-ennlk P'"'1-11 optymatów, identyfikujący ją z- partią XL POGLĄDY SPOŁECZNE LIWIUSZA patryc j uszy z "okresu wczesnej republiki, nie chciał i nie mógł ulubionej postaci króla Serwiusza wypo- sażyć w atrybuty demokratyczne, jakimi przyozdabiali go ci z młodszych annalistów, którzy byli zwo- lennikami stronnictwa popularów. Poszedł więc w tej kwestii za wersją annalisty-optymaty. W każdym razie osobiste poglądy społeczne Liwiusza zdecydowały o takim a nie innym potraktowaniu reformy serwiańskiej. Można by jeszcze długo i szeroko traktować powyższe zagadnienie, ale wystarczy krótko podkreślić następujący fakt: Liwiusz jako zwolennik partii op-: tymatów, partii senackiej, przedstawiał stosunki spo-| łeczne Rzymu różnych epok w myśl poglądów swo-j jego stronnictwa. Niechybnie chciał on być bezstronny i obiektywny, ale sympatie partyjne i przynależność do tej a nie innej klasy społecznej zrobiły swoje. A swój pogląd na rolę klas niższych wypowiedział wyraźnie w ks. XLII 30: in liberis gentihus populisąue piehs ubique omnis f erę, ut sólet, deterio-' ris erat (,,wszędzie u wolnych ludów i plemion prawie cała warstwa niższa sprzyjała, jak zwykle, gorszemu stronnictwu"). Nie odnosił się on z nienawiścią do ludu, natomiast uważał, że lud winien być pod władzą silnej, ale umiarkowanej i sprawiedliwej arystokracji, przeciw której nie; powinien się buntować. W ks. II rozdz. 32 przy-, tacza nam Liwiusz bajkę, jaką miał Meneniusz; Agrypa opowiedzieć zbuntowanemu ludowi, a która, POGLĄDY KLASOWE LIWIUSZA XLI skłoniła lud do pojednania się z patryc j uszami i powrotu do Rzymu. Bajka ta mówi o buncie różnych części organizmu ludzkiego przeciw żołądkowi jako 'rzekomemu pasożytowi, nic nie robiącemu, a korzy- stającemu tylko z pracy innych. Bunt ten kończy się w bajce chorobą całego organizmu i zmierza do udo- godnienia, czym rzekomy pasożyt jest dla organizmu. Ma to symbolizować organizm państwowy, w któ- rym lud spełnia rolę pracujących części ciała ludzkiego, a patrycjusze — żołądka. Jeżeli sens, wynikający z tej bajki, jest taki, że zgoda wewnętrzna gwarantuje zdrowie całego społeczeństwa, a wszelkie bunty prowadzą do choroby i zaniku również i ludu, to w tej właśnie bajce wypowiedział Liwiusz najwyraźniej swój własny pogląd na istotę walk społecznych i na rolę poszczególnych klas. Jaki jest pogląd Liwiusza na problem niewolnictwa; na tę klasę, która nie była uważana, za ludzi, na klasę, co do której- znacznie później zacznie się w li- teraturze pojawiać pytanie: an servus homo est? (por. Seneka, Pliniusz Młodszy). Nad tym Liwiusz się "ie zastanawiał, nie zajmował się wcale zagadnieniem niesprawiedliwości społecznej, której wynikiem yło istnienie stanu niewolniczego — tej problema-yki u Liwiusza nie oczekujemy, jak jej nie ocze-Ujemy u innych pisarzy tego okresu. Pamiętajmy J nak, ze Liwiusz w zaginionych księgach na pewno Y malarzem buntów niewolniczych i wojen niewol-y01!, jakie wybuchały co pewien czas w państwie XLII PROBLEM NIEWOLNICTWA rzymskim w ciągu II i I w. przed n. e. Po wojnach z Hannibalem nastąpił zasadniczy zwrot w życiu go- spodarczym Italii. Rośnie liczba latyfundiów, i to dużych latyfundiów, rozliczne wojny, jakie Rzyqj prowadził w tym okresie w różnych krajach, dawała Rzymianom olbrzymie ilości taniego niewolnika. Tsf nio nabywane masy niewolników pracowały na tych latyfundiach, powodując tym samym nieopłacalność gospodarki rolnej drobnych właścicieli i stawiając pod znakiem zapytania pracę wolnego; uniemożliwiały one bowiem egzystencję drobnego i średniego rolnika, zmuszanego do wyzbycia się ziemi i do prze- niesienia się do miasta, by tam żyć na koszt państwa. Ale masy niewolnicze, źle żywione i źle odziane a pracujące nadmiernie, od czasu do czasu potrafiły pokazać, że mogą być groźne dla zdobywców świata. Bunt niewolników na Sycylii, ciągnący się przez, kilka lat i zakończony w r. 132, a dalej przypadające na ten sam mniej więcej okres bunty niewolnicze w samym Rzymie, w Attyce a nadto na wyspie Delos, dowodziły, że masy niewolnicze za czynały odczuwać swe .upośledzenie. Jeszcze groź niejszy pomruk rewolucji dał się słyszeć w I w. prze! n. e., kiedy to wybuchła wojna niewolnicza (r. 73—7 przed n. e.), w której hasło do buntu i do wali? o prawo do wolności rzucił odważny i utalentowani Trak nazwiskiem Spartakus, zbiegły z grupą wspótt niewolników ze szkoły gladiatorów w Kapui. Wojują ta przeciągała się długo, aż ostatecznie legiony rzyrti-B BUNTY NIEWOLNIKÓW XLIII skie pod wodzą Krassusa, a później Pompej usza, zadały rewolucji cios śmiertelny, a niedobitki wojsk niewolniczych poniosły śmierć na krzyżu. Otóż wszystkie te i tym podobne bunty niewolnicze opisywał Liwiusz w zaginionych księgach i nie- wątpliwie strata tych ksiąg jest dla nas bardzo dotkliwa. Ale mimo niedochowania się odnośnych partii dzieła Liwiuszowego możemy bez trudu sobie wyobrazić, jakie było ujęcie i potraktowanie buntów nie- wolniczych przez historyka. W zachowanej bowiem ks. XXXII rozdz. 26 opisał Liwiusz bunt niewolników z r. 198, który został krwawo stłumiony przez pretora , Lucjusza Korneliusza Merulę; Jakżeż więc potrak- tował Liwiusz ten wypadek? Warto zwrócić uwagę na fakt, że nie podaje on żadnej przyczyny buntu, nie łączy go właściwie z niczym. Z ekonomicznego i klasowego charakteru tego buntu zupełnie nie zdaje sobie sprawy. Liwiusz, który w swym opowiadaniu historycznym z reguły tak chętnie wysuwa na czoło opowiadania jednostkę, tutaj nie uważa za stosowne podać choćby nazwisk głównych sprawców, mówiąc ogólnikowo o principes coniurationis, o ,,przywódcach spisku". Sam bunt określa terminem seruilis- tumultus („bunt niewolników"), potępia go nazywając ^s tam foeda („sprawa tak ohydna"), a jego uczest- ników określa mianem qui in ea noxa erant — „ci, którzy brali udział w tym przestępstwie". zecz więc całą potępia, ale widać też, że bynajmniej ętme Me opisuje tego buntu, że tego rodzaju wojny XLIV NIECHĘĆ DO NIEWOLNIKÓW nie uważa za zaszczytną, bo armia niewolnicza nie jest wrogiem godnym Rzymianina. Nie tylko więc przy opisie tego buntu niewolniczego nie okazuje uczuć ludzkich w stosunku do jego uczestników, nie tylko nie stara się wniknąć w przyczyny buntu, nie tylko nie wiąże tego aktu rewolucyjnego z dokonywaj ącymi się w życiu rzymskim po drugiej wojnie punickiej zmianami gospodarczymi i socjalnymi, ale najchętniej byłby po prostu cały ten wypadek — jako mało ważny a wcale niezaszczytny — pominął. W zachowanych partiach dzieła Liwiuszowego spotykamy też wzmianki o buntach niewolniczych z epoki wczesnej republiki, tzn. niedoszły do skutku spisek niewolników z r. 419 przed n. e. (IV 45) i zajęcie Kapitelu przez wygnańców i niewolników oraz stłumienie tego buntu w r. 460 przed n. e. (III 15—18). Jeden i drugi bunt jest bez wątpienia wydarzeniem niehistorycznym, w V w. przed n. e. nie mogły jeszcze mieć miejsca tego rodzaju ruchy socjalne. Jest to znów wytwór historiografii młodszych annalistów, przenoszących bunty niewolnicze własnej epoki do; czasów półlegendarnych, a malujących je barwami współczesnej sobie rzeczywistości. Za tego rodzaju annalistycznym przedstawienien ruchów niewolniczych poszedł Liwiusz w tych dwóci wypadkach. Spisek niewolników z r. 419 (przypomi na jacy trochę w swych planach spisek Kąty liny) zo- stał udaremniony. Z pogardą Rzymianina zbył cały ten bunt w kilku słowach nie wymieniając nazwisk; POTĘPIENIE BUNTU NIEWOLNIKÓW XLV przywódcy czy przywódców. Dokładniej potraktował bunt niewolników z r. 460. Trzeba zaznaczyć, że tu niewolnicy nie byli inicjatorami buntu, że myśl zajęcia Kapitelu wyszła od tzw. exules (wygnańców); udział niewolników określa historyk terminem ser-vilis fraus -(„zdrada niewolników"). Znów całe to powstanie wybuchło jak deus ex machina, znów nie został uwzględniony jakikolwiek związek przyczynowy między formacją gospodarczo-ustrojową a tymi wypadkami. Pisarz nie chciał czy nie mógł jeszcze powiązać tych rzeczy w naturalny związek przyczynowy, aczkolwiek pobrzmiewały już trochę wyraźniej hasła rewolucji socjalnej. Przywódca wolnych, Apiusz Herdoniusz, wzywał niewolników, by stali się wolnymi (seruos ad libertatem [...] vocabat: se miserrimi cuiusque suscepisse causam, ut [...] ser-mtizs grave iugum demeret: ,, wzywał niewolników do walki o wolność wołając, że podjął się obrony wszystkich nędzarzy ,-aby... zdjąć z niewolników ciężkie jarzmo"). Są to odgłosy haseł rzucanych w I w. przed n. e., które — jak już wspomniano — Liwiusz Przejął od młodszych annalistów. Omówione tu jed-"ak przykłady wskazują dowodnie, że dla powstań niewolniczych ma Liwiusz tylko słowa potępienia "y pogardy, że nie umie wnikać w ich genezę, że Pod tym względem jest typowym przedstawicielem las korzystających z pracy niewolniczej. Możemy YG tez pewni, że równie powierzchowne i niewnikli-we było ujęcie wielkich powstań niewolniczych z II XLVI LIWIUSZ WOBEC PROBLEMÓW USTROJOWYCH i I w. przed n. e. — przede wszystkim, buntu Spar-takusa, że ograniczało się ono do suchego zarejestro- wania toku wydarzeń. Jeżeli więc już tradycyjna historia literatury stwierdziła, że Liwiusz nie dorósł do właściwego przedstawienia socjalnych walk patryc j uszów z plebe j uszami (Norden), to w równym, czy jeszcze większym stopniu można to powiedzieć o jego stosunku do buntów niewolniczych. Liwiusz jako historyk. Liwiusz nie miał należytego i głębokiego zrozumienia dla ustroju Rzymu i dla zmian, jakim ten ustrój podlegał. Rzecz ta ma swoje uzasadnienie. Liwiusz żył w epoce, kiedy dawne władze republikańskie były już tylko nazwami albo bez treści, albo z zupełnie inną treścią niż za wolnej rzeczypospolitej. Nadto Liwiusz nie pochodził z Rzymu, gdzie była siedziba władz imperium rzymskiego, nie piastował sam żadnych urzędów, żyjąc jako człowiek prywatny. Wskutek uprzednio zaznaczonych przyczyn nie zagłębiał się w problemy ustrojowe, problemy kompetencji urzędników itp. I tak np. w ks. II rozdz. 33, mówiąc o ustanowieniu trybunatu ludu, zbył całą tę rzecz jednym zdaniem i kompetencje trybunów odarł z całego szeregu atrybutów: ,,Przyjęto warunki takie, by lud miał własnych. nietykalnych urzędników: mieli oni mieć prawo niesienia pomocy przeciw konsulom, a żadnemu z patry-c j uszów nie wolno było piastować tego urzędu". Podobnie w tejże księdze rozdz. 8 tzw. lex Yaleria. de provocatione („prawo odwołania się od wyroku urzęd- NIEDOCIĄGNIĘCIA LIWIUSZA XLVII ników do Zgromadzenia") zbywa w paru słowach, nie zaznaczając zupełnie fundamentalnego znaczenia tego prawa. Podobnych przykładów można by przytoczyć wiele. Wytknąć też należy Liwiuszowi, że historię rzymską oderwał zupełnie od historii innych narodów, zwłaszcza różnych plemion italskich, o których czasem są u niego wzmianki dość sporadyczne, czasem nie ma ich wcale, a przecież znajomość historii tych ludów była niezbędna dla zrozumienia dziejów Rzymu. Nie zawsze też stał Liwiusz na wysokości zadania, gdy przyszło mu lokalizować wydarzenia w przestrzeni i czasie. Przygotowanie geograficzne Liwiusza nie było zbyt głębokie. Stąd też spotykamy niekiedy w jego dziele większe lub mniejsze błędy geograficzne, i to nie tylko w zakresie geografii dalszych krajów, lecz nawet samej Italii. I tak np. w ks. XXII 3 o pochodzie armii Hannibala w Etrurii pisze Liwiusz następująco: „Po lewej stronie zostawił wroga, a dążąc do Fezul przez środek Etrurii wyruszył na łu-Pieską wyprawę". Jest rzeczą oczywistą, że skoro Hannibal szedł od zachodu, a konsul rzymski Fla-nimiusz był pod Arrecjum, to wódz kartagiński nie "^ogł jednocześnie mieć wroga po lewej ręce i maszerować w kierunku Fezuł. Błąd geograficzny jest u zupełnie wyraźny, a jednak mało zrozumiały. Tego rodzaju błędów jest u Liwiusza więcej. Niekiedy nów mylił się w chronologii wypadków, czasem swą L Ostrzegał później, czasem znów nie — czego sycznym PFzykładem jest np. jego chronologia XLVIII BRAKI I ZALETY LIWIUSZA oblężenia Saguntu i tym samym początku drugiej wojny punickiej (por. jego wywody w rozdz. 6 ks. XXI z rozdziałem 15 tejże księgi). Bardzo ważnym niedociągnięciem Liwiusza jako historyka jest fakt, że nie miał on ani zrozumienia, ani zainteresowania dla zagadnień gospodarczych i społecznych i nie rozumiał ich rołi w rozwoju historycznym, wskutek tego cały szereg wypadków nie nabiera w jego opowiadaniu właściwego oświetlenia. Liwiusz nie był też znawcą spraw wojskowych (w tym względzie da się on porównać z największym rzymskim historykiem Tacytem), wskutek tego jego opisy bitew są dość nierealne ze stanowiska rzeczywistości wojskowej i są bardziej odbiciem szablonu szkoły retorycznej niż bitew stoczonych rzeczywiście. Jakkolwiekby ktoś oceniał te braki dzieła Liwiuszo-wego, równoważą je duże zalety po pierwsze — i tu trzeba podkreślić z całym naciskiem — Liwiusz nigdy świadomie nie fałszował prawdy historycznej. Jeżeli Cyceron w De oratore (II 31, 62) każe Antoniuszowi podać następujące określenie zadań historii; Nam. quis nescit primam e.sse historiae legem, we qmd falsi dicere audeat? Deinde ne quid •ueri nofl] audeat („bo któż nie wie, że naczelnym prawem hi| storii jest to, by nie ważyła się podać jakiegoś fałsze następnie, by miała odwagę wypowiedzieć całą pra^ de"), to Liwiusz temu postulatowi odpowiedzi w zupełności; jeżeli są w jego dziele błędy histi ryczne, przemilczenia pewnych faktów, przekręcei LIWIUSZ JAKO PISARZ XLTX innych, to winę za to ponosi nie Liwiusz, lecz źródła historyczne, na których się opierał. Liwiusz jako pisarz. Główna wartość dzieła Liwiusza polega jednak nie na tym, co opowiadał, lecz jak opowiadał: „W jego dziele po raz pierwszy w Rzymie historia wystąpiła nie tylko jako nauka, lecz również jako sztuka" (Zieliński). Pod względem światopoglądowym jest Liwiusz stoikiem, dlatego wierzy w prodigia, wierzy też w fatum, którego wola zastępuje niekiedy w jego ujęciu prawdziwe i istotne przyczyny wydarzeń. To stoickie fatum nie odgrywa jednak w jego pragmatyzmie historycznym zbyt wielkiej roli. Na pierwszy plan w jego ujęciu wysuwa się wola jednostki, wola wielkich polityków, wielkich wodzów, a cały kunszt pisarski Liwiusza zmierza do tego, by te siły, których wypadkową jest wola, tzn. rozumowanie i namiętność, odpowiednio czytelnikowi przedstawić (Zieliński). Wskutek takich założeń koncentruje Liwiusz swe opowiadanie dookoła jednostki, którą stara się przedstawić w wyraźnych barwach. Liwiusz podaje charakterystykę swych bohaterów rzadko w sposób bezpośredni, częś-cle] czyni to w formie pośredniej — tzn. charakteryzuje swe postaci przez ich czyny, przez wypowiedzi F "ych, ale najchętniej przez mowy, wygłaszane 6z nich samych. Mowy te są jedną z najcenniej-c pereł dzieła Liwiuszowego. Obliczono, że w za-'wanych księgach historyka znajduje się ich około • - le są to bynajmniej mowy historyczne, może "M. Nar. Ser. ••n. Nr 77 (Liwlusz: Dziele) L TALENT NARRACYJNY jedynie źródła, na których opierał się Liwiusz, podsunęły mu najogólniejszy wątek tych przemówień, których' forma, zachwycająca jeszcze dziś po tylu wiekach, jest wyłączną własnością historyka. Po mo- wach najlepszą częścią dzieła Liwiuszowego są opisy. Liwiusz opowiadać umie tak, jak rzadko który z hi- storyków. Umie przy tych opisach zachować umiar, nie powtarza się, w szczegóły wchodzi o tyle, o ile są mu one potrzebne i niezbędne. Jeżeli Cyceron nazywał annalistów narratores i temu określeniu nadawał znaczenie pejoratywne, to my użyjemy tego samego prawie terminu, ale określimy nim właśnie największe walory talentu narracyjnego Liwiusza. Wiele można by tu przytoczyć przykładów, ale najlepiej może będzie zwrócić uwagę — za starym, wzrosłym na romantyzmie Niebuhrem — na Liwiuszo-wych, po mistrzowsku nakreślonych Gallów w Rzymie oraz Rzymian na Kapitelu, patrzących na zagładę swego miasta; jeżeli stary historyk niemiecki twierdził, że opowiadanie to skrzy się tymi samy"11! barwami, co wyrosłe pod tym samym słońcem it. skim po tylu wiekach obrazy malarzy weneckil to — zdaje się — nie był on zbyt daleki od prawi Wreszcie należy zwrócić uwagę na jeszcze jed' szczegół. Niebywałe zalety dzieła Liwiuszowego potęguje jeszcze w I dekadzie urok starożytności-tchnienie zamierzchłej przeszłości, do której pisarz odnosił się niemal z nabożeństwem. Tu był Liwiusz najbardziej sobą. Dekada ta posiada też może naj' ARTYZM PISARSKI LI więcei zabarwienia poetyckiego, którego nie należy historykowi brać za złe, odwrotnie, wyraża się w tym jego artyzm pisarski. W poglądzie na konieczność wprowadzania do dzieł historycznych pierwiastka poetyckiego nie był bynajmniej Liwiusz odosobniony. W starożytności panowało ogólnie przeświadczenie o najściślejszym związku, jaki powinien zachodzić między historiografią a poezją, a z wielu wypowiedzi starożytnych teoretyków na ten temat wystarczy zwrócić uwagę chociażby na słowa Kwinty -liana (X l, 31): Historia est proxima poetis et quo-dam modo carmen solutum („Historia jest najbardziej zbliżona do poezji, jest więc jakby niewiązaną pieśnią", przekł. Brożka) lub Arystydesa, który (Or. 49) nazywa historyków czymś pośrednim między poetami a retorami (TOÓ,; y.sw,ii> TO v i;oi7]Ttov TS v.al p'»ji6pu)v).' Ze skojarzenia z sobą tych dwóch momentów — retorycznego i poetycznego — zrodził się rys pate- tyczno-dramatyczny, o który ubiegało się wielu historyków, a który Liwiusz osiągnął w dużym stop-^u. Kto nie widzi momentów dramatycznych w takich opowiadaniach Liwiusza, jak np. o zgwałceniu Lukrecji i wygnaniu Tarkwiniusza (I 58 nast), lub 0 śmierci Werginii z ręki własnego ojca (III 47 nast.) ^P-, ten niech, zwróci uwagę na fakt, że tragicy ^ymscy epoki republikańskiej opierali swe tragedie środowe (fabulae praetextatae) właśnie na tej samej fadycji legendarnej; z której czerpał Liwiusz (por. 4* LII EPICKA „ROZLEWNOSC" np. tragedię Akcjusza pt. Brutus). Jeżeli jednak mówimy o poetyckości opowiadania Liwiuszowego, nie należy się ograniczyć tylko do zwrócenia uwagi na jego dramatyczność. W większym jeszcze stopniu zbliża się on — zwłaszcza w dekadzie pierwszej — do epopei. "^ Epicką „rozlewność" widzimy tu na każdym kroku, by wymienić chociażby takie opowiadanie, jak legendę o Romulusie i Remusie (I 4 nast.), walkę Ho- racjuszy z Kuriacjuszami (I 24 nast.) i wiele innych. Na tę właściwość swego opowiadania zwraca uwagę sam Liwiusz, używając w końcowych zdaniach Przedmowy retorycznej praetentio i powstrzymując się rzekomo od inwokacji do bóstw, co właśnie akcentuje nam ten ścisły związek, jaki zachodzi • między nim jako historykiem a epopeją bohaterską. W ten sposób jasno zarysowują się nam zalety -Izieła Liwiuszowego, które — jak już wspomniano — \ wysuwają na pierwszy plan Liwiusza jako pisarza, a dopiero na drugim stawiają Liwiusza-historyka. Nie tylko to, co powiedzieliśmy o Liwiuszu jako pisarzu, decyduje o wartości jego dzieła i stawia autora wyżej od wszystkich annalistów, których był kontynuatorem. Liwiusz nie różni się od nich ani jakimiś specjalnymi studiami źródłowymi — bo tych nie uprawiał czerpiąc materiał z dzieł poprzedników — ani też jakąś nową historiozofią. Różnica między Liwiuszem a annalistami, zwłaszcza młodszymi, polega przede wszystkim na silnie emocjonalnym APOTEOZA PRZESZŁOŚCI LIII stosunku, jaki go cechował względem opisywanych przez niego ludzi i wydarzeń. Liwiusz kochał w prze- szłości swego narodu to, co zgadzało się z jego światopoglądem, uwielbiał tę przeszłość i był ogarnięty entuzjazmem dla niej. Widział w niej wzory godne podziwu i naśladowania, widział ludzi i wydarzenia, dzięki którym Rzym urósł do swego mocarstwowego stanowiska. Przeszłość opisywana przez niego jest ucieleśnieniem wszelkiego rodzaju cnót starorzym- , skich. Cnoty te reprezentują zarówno postaci kobie' ce, np. Lukrecja, Weturia i in., jak i męskie, czy to będzie bohatersko broniący mostu Horacjusz Kokles, czy Mucjusz Scewola wkładający rękę w ogień, czy Kamillus, czy konsul Lucjusz Emiliusz Paulus, który odrzuca zaofiarowanego mu konia i woli zginąć, niż uciec z pola walki, pokrytego trupami jego żołnierzy. Takich postaci jest w dziele Liwiusza długi szereg, każda z nich jest w swoim rodzaju, on je uwielbia i stawia swym rodakom przed oczy jako wzory do naśladowania. W myśl jednak zasady, sprecyzowanej w Przedmowie, że historia ma podawać czytelnikowi nie tylko przykłady pozytywne, ale i negatywne, odstraszające, spotykamy w jego dziele postaci takie, •j : Tylię, córkę króla Serwiusza Tuliusza, prze- jeżdżającą w powozie po zwłokach starego ojca, lub ^cielesnienie namiętności, pychy i tyraństwa, jakim ^st osoba Apiusza Klaudiusza, decemwira, i wiele ^h. Zarówno jedne, jak i drugie postaci mają powadzić czytelnika w świat wysokich wartości LIV W SŁUŻBIE POLITYKI AUGUSTA moralnych i mają służyć udowodnieniu, że wtedy } Rzym się rozwijał i szedł ku wielkości, gdy cnoty starorzymskie dominowały. Z ich upadkiem zaczął Rzym staczać się w przepaść. Ta tendencja uszlachetniania społeczeństwa przez przykłady historyczne wywołała niewątpliwie pewną idealizację rzymskiej przeszłości i z tego powodu jest ona w sprzeczności z tymi zadaniami; jakich współczesna historiografia wymaga od badaczy przeszłości. Na tle prądów epoki augustowskiej jest ona jednak w pełni wytłumaczona. August chciał — jak zaznaczono poprzednio — dokonać uzdrowienia spo- łeczeństwa rzymskiego, zdemoralizowanego przez długie wojny domowe poprzednich epok, i do tego celu zmierzał różnymi środkami, a między innymi przez literaturę. Miała ona zwrócić uwagę społeczeństwa na świetlaną przeszłość Rzymu, na cnoty . starorzymskie w służbie państwa i społeczeństwa i w duchu tej zdrowej przeszłości kształtować, teraźniejszość. Z tych tendencji wyrosła Eneida Wergilego, tzw. ,,rzymskie ody" Horacego, itd. „Pom-.pejańczyk" Liwiusz poszedł w swym dziele historycznym po tej samej linii: historiografię wprzęgną! w służbę realizacji programu cesarza Augusta. Styl i język Liwiusza. W zakresie stylistycznym - był Liwiusz z jednej strony zdecydowanym przeciwnikiem stylu Salustiusza (por. Sen. Contr. IX l, 14), z drugiej — entuzjastycznym zwolennikiem Cy-: cerona, j STYL LIWIUSZA LV Stanowisko to reprezentował on od dawna, gdyż — jak to zaznaczyliśmy już — w swym piśmie izago- gicznym na temat retoryki, ujętym w formę listu do syna, zalecał jako wzory do naśladowania i do czytania zasadniczo Demostenesa i Cycerona oraz-innych pisarzy, w zależności od stopnia ich zbliżenia do tamtych dwóch (Kwint. X l, 39). Cyceronianistą, pozostał też Liwiusz w swym dziele historycznym, aczkolwiek trudno byłoby uznać jego styl za kopię stylu Cycerońskiego. Po pierwsze, sam gatunek li- teracki uprawiany przez Liwiusza wymagał z konieczności innego odcienia stylistycznego. Po drugie, Liwiusz nie potrafił wznieść się do wyżyn stylu Cycerońskiego. Widać to najlepiej, porównując period krasomówczy Cycerona z periodem historycznym Liwiusza. Liwiusz przeciwstawił Salustiuszowskiej brevitas, zwięzłości, rozbudowany i rozczłonkowany period, ale nie potrafił zbudować go tak, jak to Cy- ceron robił. U Cycerona zdanie główne i zdania poboczne stoją w harmonijnym zespoleniu; u Liwiusza spotyka się bardzo często myśli uboczne wyrażone przez konstrukcje imiesłowowe i w ten sposób Podporządkowane zdaniu głównemu. Bez wątpienia to wynikiem pewnego niewyrobienia stylisty cz- ^tora i w tym szczególe wypada stwierdzić gówna różnicę między stylem Cycerona a stylem ^xwlusza- ^osunkowo najbardziej zbliżył się histo-sło .^^ona w mowach. Jeżeli chodzi o -dobór ' -^usz Jest bardzo staranny i oględny, nię- LVI JĘZYK I SŁOWNICTWO mniej nie ma on klasycznej doskonałości Cycero' Podkreślić wypada pewną ilość wyrażeń poetycki ,dla których zdobył prawo obywatelstwa w pro?-.e, a które, zwłaszcza w I dekadzie, pojawiają się stosunkowo najczęściej — z drugiej strony, nie ustrzegł się Liwiusz pewnych zwrotów i wyrażeń z języka .potocznego; pojawiają się one częściej w I dekadzie — rzadziej w następnych. Najwidoczniej Liwiusz pracując usilnie nad sobą i swym stylem, odzwyczaja się od pewnych wyrażeń i zwrotów, jako nie doś| literackich. To samo odnosi się do używania wyrazów abstrakcyjnych, których wyzbywał się stopniowo w miarę rozwoju twórczości. Jako pisarz hołdowa retoryce, lecz jej nie nadużywał. Cechą wysłowienia Liwiuszowego jest też pewna abundancją, obfitość wysłowienia, którą Kwintylian nazwał lactea ubertas, „mleczną obfitością" (X l, 32) i dzięki której zestawiał go z Herodotem. Nie sam tylko Kwintylian był chwalcą i wielbicielem stylu Liwiusza. Sąd ten podzielała cała niemal starożytność, - z wyjątkiem współczesnego mu Azyniusza Poliona, mówcy, historyka i tragediopisarza, który| dopatrywał się w stylu Liwiusza pewnych cech ta' ciny prowincjonalnej (mówionej w Padwie — Pnto'J mmtas). Na czym jednak mogły te prowincjonali7,i'Tiy« polegać, dzisiaj nie potrafimy już stwierdzić. — Styl Liwiusza można ogólnie określić jako rnn sząninę stylu cycerońskiego i stylu poetycki^ POPULARNOŚĆ U WSPÓŁCZESNYCH LVII (głównie Wergiliuszowego), a pod względem chronologicznym jako etap pośredni między stylem kla- sycznym a tzw. łaciną srebrną okresu cesarstwa. III. LIWIUSZ U POTOMNYCH Starożytność. Jak zaznaczono, wydawał Liwiusz swoje dzieło partiami: księgi Roczników rozchodziły się już za życia autora wśród publiczności i jednały autorowi rozgłos i sławę, która nie ograniczała się do samej stolicy imperium rzymskiego i do Italii, ale docierała nawet do prowincji leżących na krańcach państwa Cezarów. O tej sławie Liwiusza, jaką cieszył się on już za życia, daje nam najlepsze wyobrażenie wiadomość zachowana w listach Pliniusza Młodszego (r. 61/62 — ok. 113 n. e., Ep II 3, 8), podająca, że pewien mieszkaniec odległego miasta hiszpańskiego Gades (dziś Cadix) przybył specjalnie w tym celu do Rzymu, aby zobaczyć na własne oczy sławnego historyka, po czym natychmiast wrócił do swego miasta. Sławiono w Liwiuszu jako pisarzu Przede wszystkim walory narracyjne, walory styli-^yczne, ale sławiono go i ceniono też jako człowieka • ° Zgodnym, pogodnym usposobieniu. Jeden tylko cesarz Kaligula, wariat na tronie, zżymał się na Li- lusza, nie chcąc uznać jego wielkości, a nawet — ^k opowiada biograf cesarski Swetoniusz (Calig. 34 g) __ ^^ usunąć z bibliotek nie tylko portrety historyka, ale i jego pisma. Kaligula zarzu- LVIII PISARZE STAROŻYTNI O LIWIUSZU cał mu nadmierną gadatliwość i niedbałość (ut ver-bosum in historia neglegentemque carpebat). Nie na- leży tych zarzutów brać na serio nie tylko ze względu na osobę Kaliguli, ale i dlatego, że obok Liwiusza srożył się szalony cesarz z równą pasją przeciw Wer-gilemu. Poza tym jednym zarzutem cała starożytność odnosiła się z uznaniem, a nawet z czcią do Liwiusza. Seneka Starszy, Seneka filozof, K w i n-tylian, Tacyt iin. wyrażają się o nim z największym uznaniem; raz po raz pojawiają się określenia candidissimus—najznakomitszy (por. Sen. Suas. VI 22, Quint. Inst. orat. II 5, 19), praeclarus — prze- sławny itp. Kwintylian zestawia go z Herodotem i tak ocenia jego walory i zasługi: Herodot z pewnością by się nie oburzał, że się z nim zestawia Liwiusza, który przecież zarówno w opowiadaniu jest przedziwnie przyjemny i nadzwyczaj przejrzysty, jak też zwłaszcza w komponowaniu przemówień politycznych do tego stopnia wymowny, że trudno to nawet w słowach wyrazić; tak pięknie u niego treść wszystkiego, co się mówi, jest zharmonizowana z charakterem spraw i osób! Szczególnie zaś nastrojów i stanów psychicznych, zwłaszcza łagodniejszych, żaden z historyków, żeby najskromniej powiedzieć, lepiej od niego malować nie umiał (Inst. orat. X l, 101; przekład Brożka). • Dla historyków epoki cesarstwa był Liwiusz wyrocznią nie podlegającą krytyce. Na nim się opierano, a jego ujęcie historii epoki republikańskiej WPŁYW NA HISTORIOGRAFIĘ RZYMSKĄ LIX stało się niemal kanoniczne. Nikt też po Liwiuszu nie pokusił się już o przedstawienie całości dziejów Rzymu i państwa rzymskiego: z jednej strony wydawało się to już niepotrzebne wobec istnienia jego dzieła, z drugiej — nikt nie czuł się na siłach współzawodniczyć z nim. Historycy i zbieracze przykładów czerpią z Liwiusza pełną dłonią, by wymienić chociażby Waleriusza Maksymusa jako autora dzieła Factorum et dictorum memorabilium l. IX, opartego w dużej mierze na materiale zaczerpniętym z Liwiusza, lub Anniusza Flor u-* s a (II w. n. e.), którego dzieło o wojnach rzymskich (Bellorum Romanorum l. II) nazywają rękopisy wprost ekscerptem z Liwiusza. Autor Ab urbe condita był też natchnieniem dla poetów, zwłaszcza epików: i tak L u kań (za Nerona), autor eposu historycznego pt. Pharsalia, mającego za treść wojnę domową między Cezarem a gloryfikowanym Pompejuszem, którego był wyraźnym sympatykiem, oparł się —jeżeli idzie o materiał historyczny — zasadniczo na Liwiuszu (na księgach do dziś nie zachowanych). Bez Liwiusza nie byłoby też i innego historycznego eposu bohaterskiego: Punica Syliusza Italikusa (za Wespazjana); dzieło to, mające za przedmiot drugą wojnę punicką, zostało napisane przez arystokraty- Gznego dyletanta. Jest to po prostu przewierszowany, w technikę epicką Wergilego wyposażony, Liwiusz — dzieło bez natchnienia poetyckiego. Jeżeli coś jest W nim poetyckiego i epickiego to to, co „poecie" Sy- LX EKSCERPTY W ŚREDNIOWIECZU LXI liuszowi dał „prozaik" Liwiusz: w każdym razie w zakresie historycznym był on podstawową pozycją dla Syliusza. Jest nawet wiele zbieżności między obu pisarzami, a materiał zaczerpnięty z innych źródeł — z poety Eniusza, annalisty Waleriusza Antiasa itp. — pojawia się tylko sporadycznie. Olbrzymia ilość 142 ksiąg stopniowo stawała się uciążliwa dla czytającej publiczności: już Marcjalis (ok. 45—104) skarży się i ubolewa nad ogromnej wielkości Liwiuszem, którego nie mogła pomieścić cała biblioteka poety (Lwius ingens, quem mea non totum bibliotheca capit, „Apoph." 190), Niewątpliwie ogrom tego dzieła odczuwali w większym jeszcze stopniu niż dowcipny Marcjalis ci, którym wypadło szukać wiedzy i pouczenia historycznego. Z tego powodu dość wcześnie zaczęto sporządzać i wydawać wyciągi z olbrzymiego dzieła i już z końcem I w. n. e. słyszymy od tegoż Marcjalisa i Stacjusza o istnieniu tego rodzaju wyciągów. Ekscerpty te miały ten skutek, że stopniowo coraz bardziej wytrącały z rąk czytelników oryginał, coraz bardziej stawał się on zbędny i niepotrzebny. Niewątpliwie tym głównie tłumaczy się fakt, że do naszych czasów doszła w oryginale stosunkowo tak niewielka ilość ksiąg. Wymowę swoją ma również ten fakt, że dochowały się perio-chae do całego prawie dzieła, gdy dzieła samego w całości dziś nie posiadamy. Średniowiecze. W wiekach średnich nie należał Liwiusz do autorów powszechnie czytywanych, o czym świadczy chociażby ta okoliczność, iż stosunkowo rzadko spotyka się w katalogach wzmianki o jego rękopisach. Widocznie wiele bibliotek nie miało ich w ogóle. Niemniej od czasu do czasu natrafia się na ślady jego rękopisów. Na przykład tekst Liwiusza posiadała na pewno biblioteka w Neapolu, założona w X w. przez Jana księcia Neapolu, który po śmierci swej żony Teodory odsunął się od życia świeckiego i zajął się studiami naukowymi. Mimo tego rzadkiego występowania rękopisów Liwiusza w średniowieczu, uchodził on za autorytet w dziedzinie historiografii, na który chętnie się powoływano. Jedni czytywali i powoływali się na sławnego padewczyka, inni nie czytali — i też się powoływali na niego. Na kartach pisarzy średniowiecza widnieje nazwisko Liwiusza niemal w każdym okresie. Lupus z F e r-rieres (w IX w.) w swojej Vżta Wigberti (założyciel klasztoru w Hersfeid) usprawiedliwia się w przedmowie przed czytelnikiem, że pisze o rzeczach sprzed lat dziewięćdziesięciu, ' powołując się na przykład Salustiusza i Liwiusza. Należał on do tych nielicz-'^ych, którzy czytali Liwiusza w oryginale. Miał nawet swój własny egzemplarz, który wypożyczył na Pewien czas arcybiskupowi Wenilonowi. Znał też niewątpliwie Liwiusza w oryginale biograf Karola Wielkiego Einhard (ok. r. 770—840). Wprawdzie ^ój schemat biograficzny oparł on na Swetoniuszo-^ych życiorysach cesarzy rzymskich, ale oprócz nich korzystał z-całego szeregu historyków, od Cezara aż LXII ŚLADEM „DZIEJÓW" do Orozjusza, wśród których Liwiusz zajmował jedno": z czołowych miejsc. Wyraźną zależność od Liwiusza wykazuje też historyk katedry w Reims, F l o d o-a r d (ur. ok? r. 893). W dziele swym Historia Remen-sis ecciesiae oprócz właściwego tematu przedstawił również historię samego miasta łącząc jego powstanie z nazwiskiem mitycznego Remusa (korzystał przy tym z I ks. Liwiusza). Duże oczytanie w Liwiuszu (i Salustiuszu) wykazał Lambert z Hersfeid ('ur. ok. r. 1028), autor Annales. W dziele tym, nie będącym w gruncie rzeczy niczym innym jak tylko pismem politycznym zwróconym przeciw osobie Henryka IV, na każdym kroku używane są zwroty i sentencje przejęte z tych dwu historyków rzymskich. Sigebert z Gembloux, jeden z najwszechstronniejszych i najznakomitszych pisarzy wieku XI i początku XII, wspomina na początku II ks. o rozsadzeniu przez Hanńibala góry w Alpach — octem, Jest to oczywiście bardzo wyraźna reminiscencja z Liwiusza, u którego czytamy: Następnie zaprowadzono żołnierzy, by wykuli drogę przez skałę, przez którą jedynie można było przejść; ponieważ skałę trzeba było rozsadzić, zrąbali olbrzymie drzewa w pobliżu, ociosali je, i wznieśli olbrzymiej wielkości stos drzewa; gdy zerwał się gwałtowny wiatr ułatwiający rozniecenie ognia, podpalili stos, a wy- lawszy na rozżarzoną skałę ocet, spowodowali rozkru-szenie się skały. W ten sposób skałę trzaskającą od żaru żelaznymi narzędziami uczynili dostępną, złagodzili spadzistość przez serpentyny z łagodnym nachy- BEMINISCENCJE Z LIWIUSZA LXIII leniem, tak że można było tamtędy przeprowadzić nie tylko zwierzęta pociągowe, lecz także słonie (XXI 37, 2). Liwiuszowa informacja o rozkruszeniu skały przez Hanńibala za pomocą octu była w średniowieczu wi- docznie popularna, bo i inny pisarz, a mianowicie mnich Teodoryk z klasztoru S t. T r o n d koło Liege, żyjący w w. XII, w swej Vita Rumoldi wspomina w rozdz. l, 3 o tym, jak Hannibal za pomocą ognia i octu zrobił przejście przez Alpy dla swej armii. Jest to znów wyraźna reminiscencja wyżej zacytowanego miejsca z Liwiusza. Autorytetem jest też Liwiusz dla Amatusa z Monte Cassino (ur. ok. r. 1030 w Salerno); na początku ks. IV swego dzieła pt. Liber in honore beati Petri apostoli mówi o przeszłości Rzymu i jako wielkich heroldów jego sławnej przeszłości wymienia kilku najwybitniejszych pisarzy starożytnych; Liwiusz stoi tam na drugim miejscu: Quae sis, ąuam praestans, Cicero dictamine narrat Cui similis nullus describitur atąue secundus Et Livius Titus, Lucanus in ense peritus Ęgregiusąue Maro magnusąne poemate Naso Et mr mirificus Varo, quem fovet iste Casinus Et plures de te scripserunt plura poetae t. 1 Jaka-ś, jak świetna — świadczą Cycerona słowa, Równego mu drugiego nie opisze mowa. I Tyt Liwiusz, i Lukan dobrze świadom wojen, Maron wyborny, Nazon wielki wierszem swoim, Warron cudowny — te karty kassyńskie go mieszczą — Wiele wierszy o tobie dało wielu wieszczów. (Przekł. J. Łanow&kiego) LXIV ZNAJOMOŚĆ LIWTUSZA W XII W. Wilhelm z Tyru (w. XII), autor dzieła Hi-' storia rerum in partibus transmarinis gestarum, będącego najważniejszym pomnikiem literackim związanym z wyprawami krzyżowymi, powołuje się w przedmowie do ks. XXIII na Liwiusza, zaznaczając, że na ks. XXII powinien by właściwie dzieło zakończyć — nadmienia dalej, że ulega perswazjom tych, którzy zwracają mu uwagę, iż Liwiusz, disertis-simus historiographorum Romanorum („najwymowniejszy z dziejopisów rzymskich"), nie tylko pomyślne, ale i niepomyślne wypadki państwa rzymskiego przekazał potomności: na jego przykładzie opierając się kontynuuje Wilhelm swoją pracę. A więc znów Liwiusz pojawia się jako autorytet, i to dla pisarza pochodzącego nie z Zachodu, lecz ze Wschodu. Warto podkreślić, iż Wilhelm z Tyru zapoznał się z Liwiu- szem niechybnie w czasie swych studiów, którym w młodości oddawał się we Francji. Ślady lektury Liwiusza znajdujemy też u B a l d e-r i c h a (w. XII), w biografii Alberona, która zresztą ma pełno zwrotów i zapożyczeń z pisarzy epoki augustowskiej. Także Jan z Salisbury (w. XII) znał Liwiusza i korzystał z niego. Wymienione nazwiska pisarzy i wzmianki o Li-wiuszu nie powinny jednak wprowadzać w błąd: w średniowieczu znały Liwiusza tylko bardzo nieliczne jednostki; nie był on autorem powszechnie czytywanym. Dopiero mniej więcej od w. XIV wyłoniła się zwolna z zapomnienia spuścizna literacka W DOBIE RENESANSU LXV Liwiusza, i te części dzieła, które zachowały się jeszcze, zaczęły stopniowo budzić zainteresowanie. Jeżeli chodzi o prekursorów humanizmu, to wielbicielem Liwiusza był Dante, który mówi o nim: Livio che non erra — ten, który się nie myli — {Inferno 28, 12), a jego dzieło De monarchia (ks. II) wskazuje, czym Liwiusz był dla niego. Warto podkreślić, że Dante znał tylko jego cztery księgi. Inny prekursor humanizmu, Giovanni da Cermen-t a t e z Mediolanu, ożywiał swe opowiadanie przez mowy, stylizowane na wzór Liwiusza i Salustiusza, których to pisarzy obrał sobie za główne wzory. Humanizm i renesans. W okresie humanizmu nazwisko Liwiusza stało się tym dla ówczesnych entu- zjastów twórczości literackiej Rzymu, czym było dla starożytnych, z tą różnicą, że już nie można było odszukać całej jego spuścizny. Był on po Cyceronie chyba najpopularniejszym pisarzem, czytywanym gorliwie. Był ulubionym autorem słynnego trybuna ludowego Cola di Rienzi, a poeta B e c c a-d e 11 i zapłacił Poggiowi 120 cekinów za egzemplarz Liwiusza i aby tę sumę uzyskać, musiał sprzedać mająteczek ziemski. Każda wiadomość o istniejących gdzieś rękopisach całego Liwiusza elektryzowała humanistów i powodowała natychmiastowe poszukiwania w danej miejscowości. Wiadomości takie poja- wiały się co pewien czas. I tak na początku r. 1424 zjawił się na dworze papieża Marcina V pewien Duńczyk, który zapewniał, że widział na własne oczy Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 5 LXVI POSZUKIWANIA RĘKOPISÓW LIWIUSZA PIEKWSZE WYDANIA DRUKOWANE LXVII w klasztorze Cystersów w Soróe koło Róskilde trzy potężne tomy, zawierające dziesięć dekad Liwiusza. Wszczęte na polecenie Cosima de Medici poszukiwania nie dały żadnego rezultatu; również papież Mi- kołaj V posyłał do krajów północnych w poszukiwaniu rękopisów Liwiusza. Misję tę powierzył papież Enochowi da Ascoli, który miał czynić poszukiwania w krajach skandynawskich oraz nad Wisłą i Pregołą. Podróż ta trwała cztery lata (1451—1455). Dzieła Liwiusza nie przywieziono i w ogóle cała ta bardzo kosztowna ekspedycja nie dała pożądanych wyników, jeżeli chodzi o powiększenie stanu posiadania autorów starożytnych. || Innym dowodem popularności i wziętości, jakąjj cieszył się Liwiusz u ludzi tej epoki, była sprawa" odnalezienia rzekomych kości Liwiusza. Chociażby 'i s z kroniki Hieronima wiedziano, że Liwiusz był po- < chowany w Padwie; gdy więc przy przebudowie przy- '^ klasztornego kościoła natrafiono na zamurowany gro- j bowiec, w którym znajdowały się jakieś kości, sza- '•'', lony entuzjazm ogarnął miasto. Nikt nie wątpił, że; j znaleziono autentyczne kości wielkiego historyka,-; a Secco Polentone, latynista nowej szkoły, piastujący ; urząd pisarza miejskiego, pobiegł na ratusz i zwołał zebranie rajców, na którym uchwalono wzniesienie mauzoleum i złożenie tam kości Liwiusza. Takie tłumy biegły ku kościołowi, że ten entuzjazm zaniepokoił duchowieństwo. Przedstawiciel opata oburzył się na to oddawanie czci poganinowi, a w obawie, by lud nie uznał Liwiusza za boga, wyjął potajemnie w nocy czaszkę z trumny i rozbił ją młotkiem na drobne części. Gdy później wybudowano mauzoleum i odbywało się przeniesienie kości do niego, miasto przeżywało po raz drugi podobny entuzjazm i przez tłumny udział w tej uroczystości zamanifestowało dobitnie, jak czuje się związane ze swym ,,rodakiem" sprzed prawie 1400 lat i jak jest z niego dumne! Wynalazek druku przyczynił się oczywiście do rozpowszechnienia dzieła Liwiusza. Pierwsze drukowane wydanie wyszło w r. 1469 w Rzymie. Obejmowało ono jednak tylko dekadę pierwszą i trzecią w całości, natomiast czwartą dekadę w stanie niekompletnym; dopiero w r. 1616 wydrukowano całego Liwiusza w tych rozmiarach, w jakich go i dziś mamy. Trzeba też nadmienić, że słynny Macchiavelli poświęcił pierwszej dekadzie Liwiuszowej znane Rozważania nad pierwszą dekadą Liwiusza (Discorsi sopra la 'prima Deca di T. Livio), 1532. Historiografia późniejsza włoska, francuska i angielska zawdzięczają na-, szemu historykowi dużo, aczkolwiek nie za wiele. Styl Liwiusza był podziwiany. Miał swych entuzjastów, lecz naśladowców właściwie nie znalazł, głównie z tego względu, że panujący powszechnie i obowiązujący cyceronianizm nie dopuszczał innego zabarwienia stylistycznego. Liwiusz w Polsce. W wiekach średnich był Liwiusz w Polsce zupełnie nieznany. Natchnieniu Liwiusza ^wdzięczą swoje nowoczesne ujęcie — w porówna- LXVIII LIWIUSZ W POLSCE: DŁUGOSZ niu z poprzednikami — dzieło pisarza stojącego na granicy dwóch czasów, między średniowieczem a hu- manizmem — Jana Długosza Historia Polski. Jest rzeczą prawdopodobną, że Długosz zainteresował się osobą rzymskiego historyka właśnie ze względu na rozgłos, jakiego nabrało w Europie odnalezienie w Padwie rzekomych kości rzymskiego historyka, sam bowiem wspomina o tym w Przedmowie do swego dzieła. W każdym razie Oleśnicki i Długosz usilnie zabiegali, by zdobyć dla Polski rękopis Li-wiusza. Rękopis ten ostatecznie udało się uzyskać w r. 1450 i śmiało można powiedzieć, że bez Liwiusza ^Historia Długosza wyglądałaby zupełnie inaczej. Długosz zaznacza w Przedmowie, że nie pisze dla pozyskania chwały u współczesnych i potomnych jak Liwiusz; nie dla tych przyczyn, którymi kierowali się inni pisarze starożytni (,, Jedni bowiem piszą dla pozyskania chwały u współczesnych i potomnych z gładkiego a ozdobnego pióra, jakim był Tytus Liwiusz..." — przekład Mecherzyńskiego), ale już metoda pracy historycznej, scharakteryzowana przez Długosza w tejże Przedmowie w bardzo wielu szczegółach pokrywa się z zasadami Liwiusza, wyłuszczo-nymi w Praefatio i w innych partiach dzieła. Nawet niektóre zdania naszego dziejopisa są wprost parafrazą słów rzymskiego historyka. Z Liwiusza przejął l Długosz m. in. kryteria prawdopodobieństwa historycznego w wypadku niejasności w źródłach względnie w tradycji, za wzorem Liwiusza także zwykł był RECEPCJA LIWIUSZA W XV i XVI W. LXIX wybierać z dwóch istniejących wersji tę, która stawiała rodaków w chlubnym świetle, itd. W praktyce też poszedł Długosz zasadniczo za Liwiuszem (aczkolwiek do poziomu Liwiusza jeszcze się wznieść nie potrafił). Movfy wodzów i opisy bitew wzorowane są głównie na rzymskim historyku, a to w ten sposób, że Długosz bierze od niego schemat i wzór dzieła i rozbudowuje go szczegółami, wynikającymi z danej sytuacji. W każdym razie Liwiusz nauczył Długosza, jak pracować nad wielkim dziełem historycznym i jak je układać w poszczególnych partiach, czego nie mogła mu dać poprzednią historiografia średniowieczna. - ' Kronika Polski Długosza była pierwszym rezultatem przeszczepienia Liwiusza na grunt Polski. Niebawem ci, którzy słuchali wykładów w Akademii .Krakowskiej, mieli możność zapoznania się z dziełem wielkiego rzymskiego historyka, którego wykładano co pewien czas, np. w r. 1490 wykłady o Li-wiuszu miał Wojciech z Brudzewa, w r. 1519 Anglik Leonard Co x. Także inne ośrodki naukowe w Polsce gorliwie zapoznawały swych uczniów z Liwiuszem. W Akademii Lubrańskiego w Poznaniu wykładał m. in. były rektor Uniwersytetu Lipskiego, Hegendorfer, który był wielkim miłośnikiem i znawcą Liwiusza i Owidiusza; a gdy później w r. 1616 reformowano tę instytucję naukową, w międzyczasie podupadłą, w ułożonych dla niej Sanctiones et leges collegii Lubransciani polecono LXX JAN KOCHANOWSKI O LIWIUSZU .oprzeć studia na czterech głównie autorach: Cycero-nie, Owidiuszu, Wergiliuszu i Liwiuszu. Również w Akademii w Zamościu jej założyciel Jan Zamoyski zalecał oprzeć wykształcenie w zakresie prozy przede wszystkim na lekturze Liwiusza. Miał przy tym na oku wyraźny cel, którym było kształcenie na Liwiuszu uczuć patriotycznych wychowanków. W ten sposób stanowił Liwiusz w tym okresie jedną z ważnych pozycji spadku kulturalnego po starożytnym Rzymie, którą przyswoiła sobie Polska, Nic też dziwnego, że u naszych poetów i prozaików raz po raz spotykamy się z jego wpływem. Kochanowski był, jak wiadomo, wychowankiem uniwersytetu w Padwie, rodzinnym mieście Liwiusza. Stamtąd też musiał on wynieść uwielbienie ^dla rzymskiego historyka. Liwiusz należał do ulubionych jego autorów. W czasie wędrówek po Włoszech badał on zabytki Rzymu ,,z tekstem Liwiusza w ręku". Ślady lektury Liwiusza spotyka się u' Kochanowskiego również w Odprawie posłów greckich. Jeżeli Kochanowski w swej tragedii (w. 303) kazał Eneaszowi przemawiać za oddaniem Heleny, czyli należeć do partii Antenora, to w tym szczególe nie mógł pójść za żadnym innym źródłem antycznym, jak tylko za Liwiuszem, u którego czytamy; nie. zastosowano tego prawa wojennego względem dwóch, tzn. Eneasza i Antenora: raz że byli oni zwią- zani dawnym prawem gościnności, a nadto że zawsze przemawiali za pokojem i oddaniem Heleny (I l). WPŁYW NA LITERATURĘ STAROPOLSKĄ LXXI Do czasów padewskich Kochanowskiego wypada też niechybnie odnieść zainteresowanie poety osobą . Antenora, który miał być założycielem Padwy, jak to podają źródła klasyczne, wśród których czołowe miejsce zajmuje Liwiusz. Samuel ze Skrzypny Twar-dowski przedstawił w swym nieudanym utworze epicznym pt. Władysław IV m. in. śmierć Żółkiewskiego pod Cecorą, wystylizowaną według opisanej przez Liwiusza śmierci konsula Emiliusza Paulusa pod Karmami (Liw. XXII 49). Na Liwiuszu oparty jest też poemat Wacława Potockiego pt. Wirginia. Również i prozaicy, a zwłaszcza historycy, ulegli wpływowi Liwiusza, dla których był on ideałem historyka; wystarczy tu wymienić choćby Łukasza Górnickiego, który w utworze pt. Dzieje w Koronie Polskiej w ułożonych przez siebie mowach przytacza Liwiusza. Jeszcze w XVIII wieku J. A. Załuski wyraził w ten sposób swe uznanie dla Jakuba Sobie-skiego, ojca króla, iż nazwał jego pamiętnik o wojnie chocimskiej commentarium [...] Liviano candore scriptum. Liwiusz oddziaływał nie tylko na polskie piśmiennictwo; zaważył on m. in. w znacznym stopniu i na uformowanie się mentalności politycznej szlachty; czytano Liwiusza w w. XVI chętnie, czytano go dużo i zaczęto stawiać znak równości między Rzecz- pospolitą Polską a rzymską republiką. Chętnie przy każdej okazji popierano w tej epoce swoją argumen- tację cytatami z Liwiusza: w r. 1548 Piotr B o r a- LXXII WPŁYW NA MENTALNOŚĆ SZLACHTY PRZEKŁADY POLSKIE LXXIII t y ń s k i przytacza cytat z rzymskiego historyka, by skłonić króla Zygmunta Augusta do rozwodu z Barbarą, w r. 1581 Jakub Niemojewski zwalczał plany Batorego cytatem z Liwiusza, „że państwo już cierpi na swej wielkości"; a gdy po zbyt zuchwałych odezwaniach się Kazimierskiego na innym sejmie król Batory nazwał go błaznom, zawołał szlachcic: ,,nie błazen-em, ale królów wybieram, a tyranów, zrzucam", mając na myśli te rozdziały Liwiuszowej I ks., gdzie pisze rzymski historyk o wypędzeniu przez Brutusa Tarkwiniusza Pysznego, y króla-tyrana (Liw. I 58—60). Podobnych powoływań się na Liwiusza można by przytoczyć znacznie więcej, ale już te trzy przykłady wykazują dowodnie, jak olbrzymi wpływ na umysłowość szlachty polskiej wywierał Liwiusz, nie zawsze zresztą rozumiany i zgodnie cytowany z właściwym sensem jego słów. Polskie przektady Liwiusza. W pracy naukowej i wydawniczej nad tekstami Liwiusza nie brała Polska udziału; jedyny wyjątek na tym polu stanowi słynny Andrzej Patrycy N i d e c k i (w. XVI), filolog europejskiej miary, który poczynił pewne krytyczne uwagi nad tekstem Liwiusza. Praca ta me doczekała się wydania i zaginęła. Rzecz jednak charakterystyczna, mimo licznych u nas przekładów bardzo wielu innych prozaików rzymskich — do tłumaczeń Liwiusza zabrano się dość późno, a nawet nie odrobiono tego opóźnienia po dzień dzisiejszy. Ani wiek XVI, ani wiek XVII nie wydały żadnego przekładu Liwiusza. Wprawdzie w inwentarzu księgarni Unglera w Krakowie z r. 1551 jest wzmianka o 100 egzemplarzach Rzymskich dziejów, przy czym może tu istotnie chodzić o przekład z Liwiusza, ale trudno sobie wyobrazić, by było to tłumaczenie całości; zresztą nie zachował się żaden wyraźnie j szy ślad tej książki i trudno powiedzieć na ten temat coś pew- nego. Zabierał się m. in. do przekładu Liwiusza Jędrzej Kochanowski, ale. nie pozostał po tej pracy żaden ślad i nie jest wykluczone, że tłumaczenia tego ostatecznie nie dokonał. Wiadomość podana przez Niesieckiego, jakoby Krzysztof S a p i e-h a (urn. w r. 1631), syn Leona Sapiehy, wojewody wileńskiego, przełożył Liwiusza na język polski, polega prawdopodobnie na jakimś nieporozumieniu. Dopiero literatura stanisławowska i literatura Księstwa Warszawskiego zaczęły stawiać śmielsze kroki na tym polu. W Szkole Rycerskiej należał Liwiusz do podstawowych autorów z zakresu prozy; z grona profesorskiego tejże szkoły wyszedł przekład mów z dzieła Liwiuszowego pióra Jana Wulfersa, który ukazał się w r. 1784 w Warszawie pt. Mowy z Liwiusza z pochopami do nich i skutkami onychże z pierwszych V ksiąg wyjęte od Prof. Lit. w Korp. Ichmosć P. P. Kadetów J. K. M. i Rzplitey (niegdyś jezuity) wybrane i wytłumaczone, tom I. — W t. III, IV i XI »Zabaw Przyjemnych i Pożytecznych« przedrukowano przekłady kilku mów. z dzieła Liwiusza, których autorami byli J. Ossoliński, S. Kos- LXXIV PRZEKŁADY Z POCZĄTKU XIX W. . PRZEKŁAD J. M. OSSOLIŃSKIEGO LXXV sów, S..- Z i e n k o w i c z, D. Głuchowski, J. Kordysz oraz jakiś nieznany tłumacz, podpisujący się inicjałami J. K. Że w ówczesnej epoce mowy w dziele Liwiusza budziły zainteresowanie literatów i zachęcały do ich przekładu, świadczy też tomik pt. Mowy z historii Liwiusza....różnych tłumaczy, wydany w Warszawie w r. 1804. Konstanty Wolski przełożył opis bitwy Horacj uszów i Kuriacjuszów z I ks. Liwiusza oraz początek ks. II, które to fragmenty opublikował w »Nowym Pamiętniku Warszawskim« (1805, t. XVIII, s. 99—115). Przekłady pewnych wyjątków z Liwiusza pojawiły się w programach warszawskich szkół pijarskich. Z tych kół byłby może wyszedł przekład całego Liwiusza. Tłumacz drukujący je w programie szkoły Pijarów na Żoliborzu w Warszawie miał w rękopisie gotowe tłumaczenie wielu ksiąg rzymskiego historyka, jednak zniechęciła go najwidoczniej krytyka Zdżarskiego, który opublikowane próbki zbyt ostro ' może osądził w »Pamiętniku Warszawskim« (1819, t. XV, s. 397—419). Pierwszy w Polsce kompletny przekład Liwiusza miał wyjść pod auspicjami innego środowiska naukowego, a mianowicie wileńskiego, gdzie dzięki słynnemu filologowi G. E. Grodkowi (na katedrze w latach 1803—1825) filologia klasyczna w tamtejszym uniwersytecie stanęła na europejskim • poziomie, promieniując na sąsiednie dzielnice Polski. Uczniem Gródka był Ignacy Jagiełło, nauczy ciel języka łacińskiego najpierw w gimnazjum postawskim, a następnie od r. 1811 w Winmcy; dokonał on przekładu całego Liwiusza. Niestety przekład ten nie został wydrukowany. Tłumacz opublikował z niego tylko pewne partie w »Dzienniku Wi-leńskim« z r. 1828, pt. Wyjątki z „Dziejów rzymskich" Tytusa Liwiusza Padewczyka, tlómaczących się na język polski przez Ignacego Jagiełłą, t. VI, s. 329—340. W zaborze austriackim trud przyswojenia całego Liwiusza społeczeństwu polskiemu wziął na siebie J. M. Ossoliński, twórca Zakładu Narodowego im. Ossolińskich. Było to heroiczne przedsięwzięcie nie tylko ze względu na ogrom pracy, jakiej ten przekład wymagał, lecz głównie wskutek tego, iż pracę tę wykonywał starzec, pozbawiony wzroku, który nie będąc zdolny do samodzielnych poszukiwań naukowych 2 chciał przysłużyć się kulturze narodowej przez spolszczenie sławnego rzymskiego historyka. Owocem tej pracy był przekład czternastu ksiąg Liwiusza (ks._ I—X i XXI—XXIV), które w chwili śmierci Ossolińskiego były w rękopisie; 'a ukazały się drukiem dopiero w r. 1850 pt. Tyta Liwiusza „Dzieje rzymskie", przekład Józefa Maxy- miliana hr. Ossolińskiego, t. I—III, Lwów 1850. Tom pierwszy poprzedzony jest dwoma wstępami: wstę- pem Ossolińskiego oraz wstępem napisanym przez 2 Por. list do Grabowskiego z 23 VI 1823: „Chociaż wcale ślepy, nie ustaję pracować, podobno i więcej pracuję niż kiedyś. Nie mogąc trudnych szperań czynić, tłumaczę Liwiusza, już go mam jeden tom gotowy". LXXVI O PEŁNY PRZEKŁAD LIWIUSZA Leona Koreckiego. Jeżeli chodzi o sam przekład Ossolińskiego, to trzeba uznać i ocenić wielki wkład pracy tłumacza, trzeba uznać i ocenić szlachetny wysiłek człowieka ślepego, ale nie można by twierdzić, jakoby Liwiusz otrzymał w tym przekładzie godną siebie, szatę polską. Ossoliński nawet w swych pracach oryginalnych miał styl zawiły i trudny, i te cechy wystąpiły z tym większą wyrazistością przy przekładzie autora takiego, jakim był Liwiusz, nietrudnego do zrozumienia, ale trudnego do przetłumaczenia na język nowożytny. Ossoliński zanadto wiernie trzymał się szyku wyrazów oryginału łacińskiego, co spowodowało, iż dość często wyszły w tym przekładzie zdania nie bardzo zrozumiałe; niekiedy tłumacz nie zrozumiał oryginału. Inicjatywy Ossolińskiego nie podjął nikt z przedstawicieli następnych pokoleń. W r. 1888 wydał wprawdzie w Tarnowie F. Habura przekład I ks. pt. Tytusa Liwiusza „Dziejów rzymskich od założenia miasta" księga pierwsza — który to przekład poprawny pod względem filologicznym, jest jednak nie dość literacki i nie bardzo dostosowany do wymagań stylistyki — ale poza tą jedną księgą nie przetłumaczył więcej. Przyswojenie społeczeństwu polskiemu całości zachowanych ksiąg Liwiusza pozostaje więc dzisiaj palącą potrzebą naszej nauki. BIBLIOGRAFIA TEKST przekładu oparto'na wydaniu krytycznym: T. L i vi i Ab urbe condita edd. Conway, Walter s, Johnson, t. I Oxonii 1914, t. II 1919, t. III 1950, t. IV 1934. (W kilku miejscach odstąpiono od tekstu tego wydania). KOMENTARZ oparty jest na wydaniach komentowanych: T. L i v i i Ab urbe condita libri erklart von W. Weissenborn, Bd I5 Berlin 1871, Bd II3 Berlin 1865, Bd IV5 Berlin 1872. T. L i v i i Ab urbe condita Izb. XXI—XXII erki. von E. Wolffiin, Leipzig 1875. T. L i v i i Ab urbe condita liber I wydał z objaśnieniami J. K u b l i ń s k i, Przemyśl 1895. T. Z i e l i ń s k i, Z. Zmigryder- Konopka, Liwiusz. Najście Hannibala na Italię, Lwów-Warszawa 1930. — Materiał do komentarza w za- kresie realiów zaczerpnięto nadto ze zwięzłych podręczników kultury klasycznej i słowników realiów (H. L u b k e r, Real-le-rikoTi, des fclassischen Altertums8, Leipzig-Berlin 1914; H. L a-mer, Worterbuch der Antike2, Leipzig 1933; The Oxford Ciassi-cal Dictionary, Oxford 1950; J. S ze z e p a*ńs k i, Kultura kla- syczna w zarysie, wyd. nowe opracow. przy współudziale J. Parandowskiego, Lwów 1931, i in.). LITERATURA DO ROZDZ. I i II „WSTĘPU" Burek E., Die Erz&hlungskunst des T. Lwłus, »Problemata«, H. 11, Berlin 1934. K l o t z A., Livius, Pauły-Wiśsowa-Kroll »Realencyklopadie«, XIII (1926), szp. 816—852. — Lżvius wid setne Yorganger, »Neue Wege żur Antike«, II Reihe, H. 1—3, Leipzig-Berlin 1940—1941. LXXVIII BIBLIOGRAFIA Koch J., Romische Geschichte, I5—IV, Berlin-Leipzig 1932. L e o F., Geschichte der romischen Literatur, I Berlin 1913. M a s z k i n N. A., Historia starożytnego Rzymu, Warszawa 1950. Morawski K., Historia literatury rzymskiej za cesarstwa, t. VI Kraków 1919. N i ssę n H., Kritische Untersuchungen iiber die Quellen der yierten und funften Dekadę des Lwius, Berlin 1863. N o r d e n E., Die antike Kunstprosa, I2 Leipzig-Berlin 1909. Romische Literatur, Einieit. in die Altertumswiss., I3 H. 4 Leipzig-Berlin 1923. noKpoBcKHHi M. M. «HcTOpHH PHMCKOH JiHTepaTypbi», MocKBa—JIeHHHrpaff 1942. Rostoytzeff M., Geschichte der alte.n Welt, Bd II Leipzig [1942]. S chan z M., Hosius C., Geschichte der rSm. Literatur, I4 Munchen 1927, II4 1935. ' , Sinko T., Hasła rewolucyjne w legendarnych dziejach Rzymu, »Meander«, V (1950), s. 263—381, S o l f a u W., Lwius' Geschichtswerk. Seine Komposition md Quellen, Leipzig 1897. T a i n e H., Essai sur Tite Live, Paris 1856. TpOHCHHH H. M., «,HCTOpHH aHTHHHOft JIHTepaTypM», JIeHHHTpąfl 1947. LITERATURA DO ROZDZ. III „WSTĘPU" Manitius M., Geschichte der lat. Literatur des Mittelalters, Bd I Munchen 1911, Bd II 1923, Bd III 1931. Przychock-i G., Literatura augustowska w Polsce, »Przegl. Współcz.«, XVII (1938), nr 10, s. 24—39 i nr 12, s. 51—65. — La letteratura dell'eta Augustea negli studi Polacchi, Qua- derni Augustei, »Studi Stranieri" XVII, Istituto di studi Romani, 1939. BIBLIOGRAFIA LXXIX Rapaport T., T, Liwiusza „Dzieje rzymskie...", Lwów-War- szawa 1929, rozdz. IV pt. Liwiusz w Polsce, s. 19—25. i Sinko Th., De Diugossiź praefatione „Historiae Polomrum", odb. ze »Studiów z dziejów kultury polskiej«, Warszawa 1949. S z anty r A., Działalność- naukowa 'Godfryda Ernesta Gródka. Z dziejów filologii klasycznej w Wilnie, Wilno 1937, s. 33—356. Voigt G., Die Wiederbelebung des klassischen Altertums, 1—II' Berlin 1880—1881. ' ' PRZEDMOWA Nie wiem, czy znajdzie uznanie moja praca, jeżeli skreślę dzieje narodu rzymskiego od samego początku 1. Ale chociażbym i wiedział, nie znalazłbym w sobie odwagi do wypowiedzenia tego głośno. Jak widzę bowiem, jest to temat i stary, i powszechnie znany, a tymczasem coraz to nowsi pisarze wierzą, że albo w dziejach zdołają odkryć coś pewniejszego, albo przez artyzm pisarski wzniosą się ponad niewyszukaną prostotę dawnych pisarzy. Tak czy owak, mnie osobiście sprawi zadowolenie to, że w miarę mych sił przyczyniłem się do utrwalenia dziejów pierwszego w świecie narodu. A jeżeliby wśród takiej rzeszy pisarzy moja sława pozostała w cieniu, mogę przecież pocieszyć się rozgłosem i wielkością tych, którzy staną na zawadzie sławie mego imienia. Sam temat wymaga nadto ogromnego trudu; cofa się on bowiem wstecz w okres przeszło siedmiuset lat, Uwaga: W odsyłaczach do Liwiusza cyfra rzymska oznacza księgę Dziejów (nie rozdział naszego wydania), arabska ustęp księgi. 1 W pierwszej części Przedmowy wyjaśnia Liwiusz powody; które go skłoniły do pisania historii rzymskiej, oraz podkreśla trudności, na jakie napotyka w swej pracy; powodami tymi są: l. uświetnienie historii swego narodu, 2. chęć zapomnienia o rzeczywistości („odwrócę się od widoku tych nieszczęść, na jakie patrzyła nasza epoka"). Trudności zaś widzi Liwiusz w tym, że temat był już tylokrotnie przez innych historyków opracowany, że dzieje rzymskie obejmują okres przeszło siedmiuset lat i że publiczność więcej interesuje się historią czasów nowszych niż dziejami czasów zamierzchłych. 4 LIWIUSZ: &ZIEJE a państwo, które wyszło z małych zawiązków, rozrosło się do tego stopnia, że już ugina się pod ciężarem własnej wielkości; bez wątpienia, przeważna część czytelników znajdzie mniej przyjemności w dziejach początkowych i okresach następujących zaraz po początkach, ponieważ spieszno im do tych nowszych dziejów, w których siły przepotężnego narodu już od dawna same się wyniszczają. Ja, odwrotnie; ja będę szukał nagrody za trud w tym także, że przynajmniej na ten czas, jak długo całą duszą będę zagłębiał się w owe dawne dzieje, odwrócę się od widoku tych nieszczęść, na jakie patrzyła nasza epoka przez tyle lat, wolny od wszelkiej troski, która mogłaby umysł pisarza jeżeli nie odwrócić od prawdy, to przynajmniej napełnić niepokojem2. Nie mam zamiaru ani potwierdzać, ani zbijać wiadomości z okresu przed założeniem miasta 3 i z czasów poprzedzających założenie, spowitych raczej w piękne poetyckie baśnie, a nie opartych na wiarogodnych źródłach historycznych. Dzieje legendarne korzystają z tego przywileju, że splatają sprawy boskie z ludzkimi i w ten sposób dodają świetności początkom miast. A jeżeli jakiemuś narodowi musi się przyznać prawo 2 Przy opisie historii czasów zamierzchłych pisarz może być obiektywny, przy opisie zaś historii współczesnej obiektywizm łatwo narazić może pisarza na prześladowania ze strony żyjących potentatów. 3 Tu zaczyna się druga część Przedmowy, w której historyk podaje cel swego dzieła i metodę pracy; podkreśla tu następujące momenty: l. nie będzie zajmował krytycznego stanowiska względem dziejów legendarnych, ale też nie będzie starał się dać bliższego uzasadnienia dla nich, 2. głównym celem jego historii jest przedstawienie wzrostu moralnych sił państwa rzymskiego, a następnie upadku dawnych cnót rzymskich, 3. drugi cel — to uwypuklenie momentów w historii rzymskiej mających cel wychowawczy i mogących być drogowskazem dla potomnych. PRZEDMOWA 5 uświęcania swych początków i uznawania bogów za założycieli, to właśnie naród rzymski cieszy się taką sławą wojenną, że skoro uważa Marsa za swego własnego ojca i za ojca swego założyciela, to ludy godzą się na to z takim spokojem, z jakim godzą się na panowanie rzymskie, Co do mnie, to nie będę przywiązywał zbyt wielkiej wagi do tego, jak te i tym podobne dzieje będzie czytelnik oceniał i na nie się zapatrywał: niech każdy w miarę możności na to baczną zwróci uwagę, jakie było życie i obyczaje, jacy ludzie i dzięki jakiej działalności w polityce zewnętrznej i wewnętrznej stworzyli i powiększyli państwo rzymskie; niech następnie czytelnik uważnie obserwuje nieznaczny początkowo upadek dawnych obyczajów przy stopniowym zaniku karności, a później jak one psuły się coraz bardziej, a wreszcie zaczęły gwałtownie upadać, aż doszliśmy do tych naszych czasów, w których nie jesteśmy już w mocy znieść ani naszych własnych grzechów, ani środków zaradczych. Na tym właśnie polega ów szczególny pożytek i korzyść z poznania dziejów, że oglądasz wszelkiego ro- dzaju pouczające przykłady na wspaniałym wyryte posągu: stąd można czerpać dla siebie i dla swego państwa wzory godne' naśladowania, stąd poznać jako przestrogę to, co jest szpetne w swym początku, szpetne i w wyniku. Zresztą albo mnie łudzi miłość do przedsięwziętej pracy", albo też nie było nigdy żadnego państwa ani większego, ani świętszego, ani bogatszego w piękne przykłady: w żadnym państwie nie zakorzeniły się tak późno chciwość i zbytek i nigdzie nie oddawano tak 4 Tu zaczyna się trzecia część Przedmowy zawierająca pochwałę (enkomion) przeszłości i naganę (psogos) teraźniejszości oraz podaną w formie retorycznej praeteritio, prośbę do bogów o pomoc w przedsięwzięciu. g LIWIUSZ: DZIEJE długo takiej czci ubóstwu i oszczędności: bo im mniej posiadano, tym mniejsza była chęć posiadania. Nie- dawno bogactwo zrodziło chciwość, a wyuzdane rozkosze wytworzyły pragnienie, by przez zbytek i roz- pustę zginąć i wszystko pociągnąć do zguby. Ale skargi nawet wtedy nie mogą być miłe, gdy może będą konieczne; niech więc nie ma ich przynajmniej na pierwszych kartach tak wielkiego dzieła, które rozpoczynam. Gdyby u nas s był ten zwyczaj, co u poetów, to zacząłbym raczej od dobrych wróżb, ślubów i wezwań modlitewnych do bogów i bogiń, by początek tak wielkiego dzieła uwieńczyli pomyślnym skutkiem. 5 u nas — tzn. u historyków. Epicy rozpoczynali swe epopeje od inwokacji do bóstw, w której prosili o pomoc w przedsięwzięciu. Od takie j. inwokacji rozpoczynają się wielkie eposy Homera Iliada i Odyseja, Wergilego Eneida i i, I. ZAŁOŻENIE RZYłylU I RZĄDY ROMULU&A (I, 1—9; 11,5 —14, 15,6 —16) [l] Otóż przede wszystkim powszechnie wiadomą' jest rzeczą, że po zdobyciu Troi postąpiono z całą su- rowością prawa wojennego względem wszystkich Tro-jan, natomiast nie zastosowano tego prawa wojennego względem dwóch, tzn.- Ęneasza i Antenora: raz że byli oni związani dawnym prawem gościnności, a nadto że zawsze przemawiali za pokojem i oddaniem Heleny'. Według tego samego podania Antenor po różnych przygodach dotarł do najdalej w ląd wciskającej się zatoki Morza Adriatyckiego razem z pewną liczbą Enetów2, którzy wygnani wskutek zamieszek wewnętrznych z Paflagonii po stracie króla Pylajmenesa3 pod Troją, szukali nowych siedzib oraz nowego władcy; następnie Enetowie i Trojanie wyparli Euganejczyków", zamiesz- 1 Istotnie tego rodzaju jest rola Antenora w Iliadzie Homera, por. Jl. III 148, 204 nn., VII 345 n., natomiast ani Homer, ani żaden z pisarzy starożytnych nie przypisuje tego rodzaju roli Eneaszowi. Jeżeli nasz Kochanowski w Odprawie posłów greckich czyni Antenora głową partii, zmierzającej do oddania Grekom Heleny i pokojowego załatwienia zatargu, to idzie niewątpliwie za całą tradycją starożytną z Homerem na czele; ale jeżeli i Eneasz jest u niego zwolennikiem tego stronnictwa i opowiada się za oddaniem Heleny, to jest to niewątpliwie skutek oparcia się na tym właśnie miejscu Liwiusza. 2 Enetowie — mieszkali w Paflagonii (w Azji Mniejszej). 3 Pylajmenes — o jego. śmierci pod Troją, opowiada Homer H. V 576. 4 Eu^ianejczycy — lud nieznanego pochodzenia, mieszkający O LIWIUSZ: DZIEJE kujących tereny między morzem a Alpami, i sami objęli ten obszar w posiadanie. I rzeczywiście, ta miejscowość, w której najpierw wysiedli z okrętów, nazywa się Troją i stąd okręg nosi nazwę trojańskiego 5; cały zaś szczep otrzymał nazwę Wenetów6. Eneasz uciekł z ojczyzny po tym samym pogromie; ale ponieważ wyroki przeznaczenia wyznaczały mu założenie większego państwa, przybył najpierw do Ma-.cedonii7, a stąd w poszukiwaniu nowej siedziby dopłynął do Sycylii; z Sycylii zaś dotarł na okrętach do ziemi laurenckiej 8. Również i to miejsce otrzymało nazwę Troi. Tam Trojanie wyszli na ląd; po nieskoń- czenie długiej tułaczce po morzu nie mieli oni już prawie nic oprócz broni i okrętów. Gdy więc z okolicznych wsi zabierali, co im było potrzeba, król Latynus na czele groźnego zastępu Aboryginów 9, ówczesnych mieszkańców tych krain, ściągniętych z miasta i z wiosek, zabiegł im drogę, by ukrócić akty przemocy ze strony tych cudzoziemców. W tym punkcie tradycja rozdwaja się10: według jednych Latynus pokonany w bitwie za- nad jeziorami Benacus, Sebinus i Larius i na południowych stokach Alp. 5 okręg trojański — a więc jeszcze w czasach Liwiusza były te nazwy w użyciu, niewątpliwie nie miały one nic wspólnego z nazwą miasta Troi w Azji. 6 Wenetowie — naród zamieszkujący północno-zachodnie wybrzeże Morza Adriatyckiego, między Padem a Istrią; był to lud iliryjski. 7 Macedonia — kraina między Tesalią a Trać j ą. 8 ziemia laurencka (Laurens ager) — tak nazywano pas przybrzeżny od ujścia Tybru aż poza Ardeę. 9 król Latynus — był według podania synem Fauna i nimfy Mariki; Aboryginowie — mianem Aborigines określano pier-• wotnych mieszkańców Italii, etymologicznie łączono tę nazwę z wyrazami ab i origo. 10 tradycja rozdwoją się — pierwsza z podanych przez Liwiusza wersji zbliża się do tego, co czytamy u Wergilego KSIĘGA I, ROZDZ. 1—2 Q warł pokój z Erieaszem, a następnie wszedł z nim w pokrewieństwo, natomiast według innego podania, gdy wojska z obu stron stały gotowe do boju, zanim odezwały się dźwięki trąb bojowych, wystąpił na środek Latynus w otoczeniu starszyzny i wezwał na rozmowę dowódcę przybyszów; następnie zapytał, kim są i z jakiego kraju pochodzą, dlaczego go opuścili oraz w jakim celu wysiedli z okrętów na ziemi laurenckiej; skoro usłyszał, że ma przed sobą Trojan i ich wodza Eneasza, syna Anchizesa i Wenery, uciekających z kraju ojczystego po spaleniu miasta, szukających nowych siedzib oraz miejscowości pod założenie miasta — w uznaniu dla sławy szczepu i jego bohatera, w uznaniu dla usposobienia, gotowego i do prowadzenia wojny, i do zawarcia pokoju, podał prawicę i zaprzysiągł na przyszłość przyjaźń. Następnie wodzowie zawarli między sobą przymierze, a wojska powitały się wzajemnie. Eneasz korzystał później z gościny Latynusa: tam to, przed ołtarzem bóstw domowych, dodał Latynus do przymierza państwowego prywatne, dając Eneaszowi za żonę swą córkę. Ta dopiero rzecz dała Trojanom pewność, że ich tułaczka kończy się uzyskaniem stałej i określonej siedziby. Założono miasto, a Eneasz nazwał je Lawinium " od imienia żony. Niebawem z nowego małżeństwa zrodził się męski potomek, któremu rodzice nadali imię Askaniusz. [2] Następnie na Aboryginów i Trojan dokonano zbrojnego napadu. Turnus, król Rutulów12, z którym przed przybyciem Eneasza była zaręczona Lawinia, zawrzał oburzeniem na to, że przybysza przeniesiono W Eneidzie, druga natomiast do ujęcia Dionizjusza z Halikar-nasu (I 57 i 64). 11 Lawinium —• dziś Pratica, miasto w Lacjum. 12 Turnus jako przeciwnik Eneasza występuje również w E'nei-(kie; Rutulowie — szczep italski; stolicą ich była Ardea, 10 LIWIUSZ: DZIEJE nad niego, i wydał był wojnę jednocześnie Eneaszowi i Latynusowi: żadna z dwóch stron nie odniosła suk- cesu w tej walce: Rutulowie ponieśli klęskę, Abory-gmowie i Trojanie odnieśli zwycięstwo, ale stracili w niej swego wodza Latynusa. Następnie Turnus i Rutulowie zwątpili we własne siły i złączyli się z Etrus- kami 13, stojącymi wtedy u szczytu swej potęgi, oraz z ich królem Mezencjuszem. Król ten, panujący w po- tężnym mieście Cerę14, już od początku niechętnym okiem patrzył na powstające nowe miasto; teraz zaś w przekonaniu, że państwo trojańskie wzrasta nadmiernie, tak że może zagrozić bezpieczeństwu ludów tubylczych, chętnie sprzymierzył się z Rutulami. Eneasz chcąc zjednać sobie Aboryginów w obliczu grożącej tak strasznej wojny i chcąc, by wszyscy nie tylko zażywali tych samych praw, lecz także mieli wspólną nazwę, obu narodom nadał jedno miano Latynów15. Od tej chwili Aboryginowie nie ustępowali Trojanom w przywiązaniu i wierności względem króla Eneasza. Eneasz, ufny w przywiązanie dwóch narodów zrastających się coraz bardziej w jeden szczep, chociaż mógł prowadzić wojnę odporną broniąc się za murami miasta, wyprowadził jednak swe wojska do otwartego boju. A przecież potęga etruska była wtedy tak wielka, że sławą swego imienia napełniła nie tylko ląd, lecz także morze wzdłuż całej długości Italii od Alp aż do cieśniny , sycylijskiej. Stoczono następnie bój pomyślny dla La-| 13 Etruskowie — lud mieszkający w Italii, pochodzenia praw- ; dopodobnie nieautochtonicznego; w czasach historycznych za-1 mieszkiwali dzisiejszą Toskanię, jednakże poprzednio panowa- | nie ich obejmowało większą część Italii; posiadali całą północną | Italię i środkową, aż po greckie miasto Kumy (Cumae) w Kam- •j panii. Odegrali olbrzymią rolę jako pośrednicy między kulturą | grecką a Italią. 14 Cerę — dzisiaj Cervetri (Caere Vetus), miasto etruskie. <5 i,atynowie — mieszkańcy Lacjum, KSIĘGA I, ROZDZ. 2—3 11 tynów, ale był to ostatni sukces Eneasza. Spoczywa on nad rzeką Numikus 16 — jakimkolwiek mianem godzi się go nazwać. Zwą go w każdym razie ,,Tubylczym Jowiszem". [3] Askaniusz, syn Eneasza, nie miał odpowiedniego wieku do objęcia władzy królewskiej: ale pozostał mu ten tron bez uszczerbku, aż doszedł do dojrzałego wieku. Przez ten czas państwo latyńskie było pod rządami kobiety — takimi zaletami ducha odznaczała się Lawi-nia — a tron odziedziczony po dziadku i po ojcu pozostał dla syna. Nie chcę rozstrzygać (bo któż w rzeczy tak dawnej może twierdzić coś z całą pewnością?), czy to był ten Askaniusz, czy starszy od niego syn Kreu-zy", jeszcze w Troi urodzony, towarzyszący ojcu w ucieczce, którego zarazem pod nazwiskiem Julusa ród julijski wymienia jako swego protoplastę. Nie wchodząc więc w to, gdzie się ten Askaniusz urodził i kto był jego matką — w każdym razie był on synem Eneasza — wobec przeludnienia Lawinium zostawił on matce względnie .macosze to kwitnące, jak na owe stosunki, i bogate miasto, a sam założył inne u podnóża gór •albańskich, które od swego położenia wzdłuż grzbietu góry nazwano Alba Longa 18- Między założeniem Lawi- 16 Numikus (lub Numicius) — obecnie Rio Torto, mała rzeczka uchodząca do morza na południe od Lawinium. W pobliżu tej raeczki był święty gaj poświęcony Jowiszowi tubylczemu (^uppiter indiges). Te tzw. tubylcze bóstwa były spokrewnione z larami i penatami. Od chwili uznania Eneasza za założyciela "arodu laty-ńskiego przeniesiono na niego kult bóstwa opiekuńczego kraju. 17 Kreuza — według wersji zachowanej u Wergilego (Eneida, ks. U) była ona żoną Eneasza, która zginęła w Troi; synem jej był Ascanius albo Zulus, protoplasta rodu julijskiego. Liwiusz nie chce rozstrzygać, czy Askaniusz był synem Eneasza z małżeństwa pierwszego z Kreuza, czy z małżeństwa drugiego z Lawinią. 18 Alba Longa — stolica Związku Latyńskiego, leżała nad Jeziorem Albańskim (dziś lago Albano) u podnóża góry Alba 12 LIWIUSZ: DZIEJE nium a osiedleniem się w Albie upłynęło mniej więcej trzydzieści lat. Potęga jednak wzrosła na tyle, głównie po zadaniu klęski Etruskom, że ani po śmierci Eneasza ani w okresie sprawowania władzy przez kobietę, ani za pierwszego okresu rządów chłopca Mezencjusz i Etruskowie ani żaden z ludów tubylczych nie odważyli się chwycić za broń. Pokój stanął na tych warunkach, że granicą między Etruskami a Latynami miała być rzeka Albula, zwana teraz Tybrem. Z kolei obejmuje tron królewski Sylwiusz19, syn Askaniusza, przypadkowo urodzony w lesie. Ten ma syna Eneasza Sylwiusza, a ten znów Latynusa Syl-wiusza. Założył on kilka miast; nazwano je Prisci La-lini20. Później wszyscy władcy Alby mieli przydomek Sylwiuszów. Synem Latyna był Alba, synem Alby Atys, synem Atysa Kapys, synem Kapysa Kapetus, synem Kapeta Tyberynus, którego utonięcie w czasie przeprawy przez rzekę Albulę nadało rzece nazwę, później pospolicie używaną. Z kolei królem był Agrypa, syn Tyberyna, a po Agrypie objął rządy Romulus Sylwiusz, otrzymawszy od oj ca zwierzchnią władzę; sam został trafiony piorunem; w spadku rządy objął {dziś monte Cavo); o zburzeniu tego miasta przez króla rzymskiego Tullusa Hostyliusza opowiada Liwiusz (I 29). 19 SylyJiusz — Najdawniejsi poeci, jak Newiusz i Eniusz, przypisywali założenie Rzymu samemu Eneaszowi względnie jego wnukowi Romulusowi. Taką wersję czytamy jeszcze u Sa-lustiusza: Według zebranych przeze mnie wiadomości zalosyli i zamieszkiwali miasto Rzym początkowo Trojanie, którzy uciekli pod wodzą Eneasza i tulali się po niepewnych siedzibach, a wrtlZ z nimi Aboryginowie, itd. (Cat. rozdz. 6). Później zauważono niezgodność chronologiczną z greckimi źródłami, które przyjmowały założenie Rzymu na przeszło 400 lat po upadku Troi; bv więc wyrównać tę niezgodność, stworzono w epoce sullańskiej tzw. listę królów albańskich, którzy mieli panować przez lat 432. 2(1 Prżscż Latini — tak określano osady utworzone przed zało" żenieni. Rzymu, dla odróżnienia od późniejszych. KSIĘGA I, ROZDZ. 3—4 13 Ąwentyn. Pochowano go na wzgórzu, stanowiącym obecnie część miasta Rzymu, które od niego otrzymało nazwę ". Następnie władał Proka; miał on synów Nu-mitora i Amuliusza; Numitorowi, który był starszy, przekazuje ojciec dawny tron rodu Sylwiuszów, ale przemoc okazała się skuteczniejszą od woli ojca lub poszanowania dla starszeństwa. Amuliusz wypędził brata i sam wstąpił na tron, a zbrodni zbrodniami dopełniając zgładził wszystkich męskich potomków brata; córkę zaś brata, Reę Sylwię, zamianował westalką22" i w ten sposób dając jej pozornie zaszczytne wyróż- nienie, odjął nadzieję potomstwa przez dozgonne dziewictwo. [4] Lecz, jak sądzę, Przeznaczeniu zależało na założeniu tak potężnego miasta i na powstaniu państwa ustępującego w potędze tylko bogom. Gdy westalką uległszy przemocy wydała na świat bliźnięta, jako ojca potomstwa o niepewnym pochodzeniu wymieniła samego boga Marsa 23: może tak naprawdę sądziła, a może podanie boga za sprawcę jej grzechu miało w jej prze- 21 Ąwentyn — mons Aventmus, jedno z siedmiu wzgórz,. na których wznosił się Rzym; mieszkali tu głównie kupcy i ple-^Gjusze. Liwiusz wyprowadza jego nazwę od króla albańskiego A^entyna. " westalfd — były to kapłanki bogini Westy; jako strażniczki świętego ognia państwowego zażywały specjalnego szacunku: Wy one obowiązane m. in. do zachowywania czystości. W Rzy-IIlle republikańskim na tę zaszczytną godność kapłanek Westy ^'ybierał najwyższy kapłan dziewczęta ze znakomitych rodów. "Albie, jako państwie o ustroju królewskim, dokonuje tego T0^, będący zarazem najwyższym kapłanem. Mars — staroitalskie bóstwo wiosny; był później bogiem .^"Jny i wypraw wojennych, które zawsze rozpoczynano na wiosnę. Identyfikowano go później z greckim Aresem, ale kult ^go w Rzymie był znacznie silniejszy niż kult Aresa w Grecji, to dlatego, że czczono go i jako boga wojny, i jako ojca Ro- ^lusa, założyciela Rzymu. 14 LIWIUSZ: DZIEJE konaniu -uszlachetnić haniebny postępek. Lecz ani bogowie, ani ludzie nie zdołali osłonić jej i dzieci przed okrutnym królem: kapłankę zakuto w kajdany 24 i wtrącono do więzienia, a chłopców kazał król wrzucić w nur-' ty rzeki. Szczęśliwym zrządzeniem bogów wylał wtedy Tyber poza brzegi, tworząc płytkie bagna: z jednej strony nie można było dojść do głównego nurtu rzeki, a z drugiej strony ludzie niosący chłopców mieli nadzieję, że pójdą oni na dno nawet przy mniej bystrej wodzie. Przeto wyrzucają chłopców na pierwszym napotkanym zalewisku, tam gdzie teraz jest jicus Ruminalis 'a (podobno dawniej zwała się figą R e m u s a) sądząc, że całkowicie wykonali rozkaz. Okolice te w owym czasie były na szerokiej przestrzeni niezamieszkane. Według podania płytka woda osadziła wreszcie na mieliźnie korytko z dziećmi, a wtedy spragniona wilczyca z okolicznych gór przybiegła usłyszawszy kwilenie niemowląt; spuściła wymiona i tak łagodnie podała je dzieciom, że nadzorca trzód królewskich — miał on podobno na imię Faustulus — znalazł ją, jak lizała językiem chłopców. Dał on ich na wychowanie swojej żonie Larencji26, do stajen. Niektórzy uważają, że Larencja była nierządnicą i otrzymała wśród pasterzy miano lupa27, i że stąd miało powstać podanie o tym cudow- 24 zakuto w kajdany — w Rzymie zakopywano, do ziemi żywcem westalkę, która zgrzeszyła przeciw czystości; por. m. in. Liv. XXII 57. 25 fictłs Ruminalis — na północno-zachodnim zboczu Palatynu. 26 Larencja — według podania Akka Larencja była matk9 Larów, która wykarmila bóstwa opiekuńcze państwa rzymskiego, Fauna i Fikusa. Później zrobiono z niej osobę historyczną i przybraną matkę Romulusa i Remusa. 27 lupa — wyraz oznacza w języku łacińskim wilczycę, ale też i nierządnicę. Liwiusz cytuje wersję racjonalizującą podanie o założeniu Rzymu; według tej wersji miałaby Romulusa i Ke-musą wychować nierządnica, lupa, który to wyraz fałszywie KSIĘGA I, ROZDZ. 4—5 15 nym zdarzeniu. Takie było pochodzenie chłopców i takie wychowanie. Gdy dorośli, krzątali się pilnie w stajniach i na pastwiskach przy bydle oraz polowali w kniejach. Wzrósłszy przez to w siły i odwagę nie tylko rzucali się na dzikie zwierzęta,- lecz napadali też na rozbójników obładowanych łupami, zdobycz dzielili później między pasterzy i z drużyną rosnącą z dnia na dzień spędzali chwile pracy i zabawy. [5] Już wtedy odbywała się podobno na górze pa-latyńskiej uroczystość luperkaliów 28, a od miasta arka- dyjskiego, Pallanteum, góra otrzymała nazwę Pallan-tium, a później Palatium29. Pochodzący z tego właśnie szczepu Arkady jeżyków Euander3D, który na długo przedtem rządził tymi terenami, zaprowadził tam arkadyjską uroczystość polegającą na tym, że młodzieńcy y/śród swawolnej zabawy odbywali nago biegi na cześć licejskiego Pana31; Rzymianie nazywali go później lnu-us 32. Gdy bracia byli zajęci tą zabawą, rozbójnicy rozgniewani utratą zdobyczy uczynili na nich zasadzkę, albowiem czas uroczystości był powszechnie znany. Romulus obronił się mężnie, ale Remusa dostali w swą • rozumiano jako .wilczyca', i utworzono mit o wykarmieniu Romulusa i Remusa przez wilczycę. Względem tej racjonalisfycz-nej wersji nie zajmuje nasz historyk żadnego stanowiska. 28 luperkalia — w czasie luperkaliów (15 lutego) składano przy grocie Fauna, zwanej Luperkal, ofiarę na cześć tego boga , żyzności, trzód itd. Ofiara ta była połączona ze swawolnymi zabawami. 29 Palatyn — jedno z siedmiu wzgórz Rzymu, najstarsza część miasta. Etymologię jego wywodzi Liwiusz od arkadyjskiego miasta Pallanteum. 99 Euander — por. Liv. I 7 i dalej przyp. 37. 31 licejskiego Pana — Niedaleko od miasta Pallanteum znajdowała się góra Lycaeus, na której miał się urodzić Pan. Ponieważ był to bóg lasów i pasterstwa, więc łatwo mógł on być identyfikowany z italskim Luperkiem. 3a ITIUUS — nazwanie Fauna u italskich pasterzy. LIWIUS2: DZIEJE oc i wydali w ręce króla Amuliusza, sami go jeszcze oskarżając. Wytaczali głównie tę skargę, iż napadają oni na posiadłości Numitora i że z garstką skupionych wokół siebie młodzieńców zachowują się jak wrogowie zabierając z tych posiadłości zdobycz. Z tego powodu wydano Remusa Numitorowi, by go ukarał. Już od początku miał Faustulus nadzieję, iż w jego domu wychowuje się potomstwo królewskie; wiedział bowiem, że z rozkazu króla porzucono chłopców i że czas, w którym przygarnął porzuconych, z tym właśnie czasem zgadza się zupełnie. Nie chciał jednak przedwcześnie sprawy wyjawić, chyba przy jakiejś nadarzającej się okazji albo w razie konieczności. Konieczność przyszła pierwej. Wobec tego ogarnięty teraz obawą wyjawił całą sprawę Romulusowi. Przypadkiem również Numitor. gdy miał u siebie pod strażą Remusa i usłyszał, że jest ich dwóch braci, zaczął porównywać ich wiek oraz usposobienie, bynajmniej nie wskazujące na niewolnika, przypomniał sobie wnuków, a gdy zaczął badać całą sprawę, o mało co nie rozpoznał Remusa. W ten sposób ze wszystkich stron knują przeciw królowi zdradliwy podstęp. Romulus uderzył na króla, nie występując ze zwartym orszakiem młodzieży (nie miał bowiem dość sił do otwartego ataku), lecz wydał pasterzom rozkaz, by każdy inną drogą o określonej porze przybył pod pałac. Od strony domu Numitora Remus zgromadził inną grupkę i przyszedł mu na pomoc. Tak zgładzili króla. [6] Zaraz na początku zamieszania puścił Numitor wiadomość, że wrogowie wdarli się do miasta 'i napadli na pałac królewski: w ten sposób odwołał młódź albańską na zamek3S dla objęcia tam zbrojnej warty. 33 odwołał na zamek — by w ten sposób pozbawić Amuliusza orszaku zbrojnego i ułatwić Romulusowi wykonanie zamiaru, tzn. pozbawienie króla życia. KSIĘGA I, ROZDZ. 6 17 Ale gdy spostrzegł, że młodzieńcy po dokonanym zabójstwie idą ku niemu z powinszowaniem, zaraz zwołał zebranie, opowiedział o zbrodni brata względem niego, o pochodzeniu wnuków, jak się urodzili, jak wychowali, jak nastąpiło ich rozpoznanie, a wreszcie o zabójstwie tyrana, nadmieniając, że stało się to z jego rozkazu. Młodzieńcy wkroczyli w orszaku na środek zebrania i oddali dziadkowi cześć jako królowi; a wtedy cały zebrany tłum zabrzmiał głośnym okrzykiem zgody i tym sposobem uzyskał król potwierdzenie swego tytułu i władzy. Tak powierzono władzę w państwie albańskim Numitorowi, a Romulus i Remus postanowili założyć miasto w tych okolicach, gdzie ich wyrzucono i gdzie się wychowali. A był rzeczywiście nadmiar ludności albańskiej i latyńskiej; do tego dołączyli się pasterze, tak że wszyscy razem łatwo mogli dawać nadzieję, iż w porównaniu z nowozakładanym miastem mała będzie Alba i małe będzie Lawinium. W zamiarach tych przeszkodziła z kolei żądza władzy królewskiej, choroba odziedziczona po dziadkach34, stąd powstała haniebna^ walka, która zaczęła się od małoznaczącego drobiazgu. Byli bliźniakami, więc prawo starszeństwa nie mogło' rozstrzygać; by więc bogowie opiekujący się tymi okolicami oznaczyli za pomocą wieszczby, który z nich ma nadać nazwę nowemu miastu i który ma sprawować rządy po założeniu, obrał sobie Romulus za miejsce do zasięgnięcia wróżby ;!a Palatyn, a Remus Awentyn. 34 choroba odziedziczona po dziadkach — bo ich dziadek Numitor został przez swego brata Amuliusza wbrew prawu Pozbawiony tronu. 35 wróżba — tak w życiu prywatnym, jak i w państwowym Przy. każdej ważniejszej czynności chciario w starożytności Poznać wolę bogów. Najpospolitszą formą było wróżenie z lotu Ptaków; tutaj najpierw Remusowj^ukażały się ptaki, uważał ^bl. N-ar. Ser. II, Nr 77 (Ltwiusz: DziełfeDT |\ 7 W/ 18 LIWIUSZ: DZIEJE [7] Według podania objawił się znak pomyślny najpierw Remusowi, w postaci sześciu sępów. Już ogło- szono pomyślną wróżbę dla Remusa, gdy Romulus ujrzał podwójną liczbę tych ptaków; wtedy jednego i drugiego okrzyknęły królem ich własne orszaki, jedni rościli sobie pretensje do tronu opierając się na wcześniej okazanej wróżbie, drudzy na większej ilości ptaków. Wskutek tego wszczęła się między nimi sprzeczka i wśród obustronnej kłótni rozpoczęła się bitwa. Przy . tej okazji Remus, ugodzony w zamieszaniu, padł mart-. wy. Ale bardziej rozpowszechnione jest inne podanie: według niego Remus kpiąc sobie z brata przeskoczył nowobudujący się mur, a wtedy zabił go w gniewie Romulus, dodając ostrzegawcze słowa: »Tak zginie .w przyszłości każdy, kto przekroczy moje mury«. W ten sposób sam Romulus objął władzę królewską, a założone miasto nazwano imieniem założyciela. Najpierw obwarował Palatyn, na którym sam się wychował. Następnie ustanawia służbę bożą według obrządku albańskiego dla wszystkich bogów, ale dla .Herkulesa według obrządku greckiego36, tak jak go ustanowił jeszcze poprzednio Euander. Według podania przypędził Herkules po zabiciu Geriona trzodę nad- więc, że jego bogowie wyznaczają na króla zakładanego miasta; natomiast Romulus ujrzał wprawdzie znak później, ale za to w podwójnej ilości; uważał więc siebie za wybranego przez bogów. Stąd to jeden i drugi rościł sobie pretensje do władzy. aa Grecki Herakles dość wcześnie został utożsamiony ze staro-italskim bóstwem Dius Fidius, personifikacją wierności i prawdy, i z sabińskim Semo Sancus. Wspomniane tu zabicie Geriona i zabranie mu jego trzody było jedną ze znanych dwunastu prac tego herosa; Gerion był to straszny potwór mający trzy ciała ludzkie, który mieszkał daleko na zachodzie. W naszym opowiadaniu, które Liwiusz wplata jako epizod z przeszłości, widzimy bohatera w drodze powrotnej, pędzącego zdobytą trzodę do Grecji. KSIĘGA I, ROZDZ. 7 19 zwyczajnej piękności w te strony: blisko rzeki Tybru, przez który przeprawił się wpław, pędząc ją przed sobą, chcąc teraz spoczynkiem i bujną paszą pokrzepić trzodę, położył się na murawie, bo i sam był wyczerpany długą podróżą. Zapadł tam niebawem w głęboki sen, bo zjadł sporo i wypił niemało wina. Ale piękne woły wpadły w oko mieszkańcowi tych okolic, pasterzowi nazwiskiem Kakus s7, strasznemu siłaczowi. Zapragnął je zabrać dla siebie jako zdobycz, ale ponieważ same ślady zaprowadziłyby właściciela w czasie poszukiwań w to miejsce, jeśliby w zwykły sposób popędził przed sobą trzodę, więc co najładniejsze woły obrócił tyłem i za ogony wciągnął do jaskini. O świcie obudził się Herkules ze snu; a gdy na oko przeliczył trzodę, od razu zauważył, że brakuje jakiejś części z całości: skierował się więc natychmiast w stronę najbliższej jaskini, by się przekonać, czy tam przypadkiem nie prowadzą ślady. Ale gdy zauważył, że wszystkie wiodą na zewnątrz i nie kierują się w żadne inne miejsce, tylko w tę stronę, gdzie spoczywał, zaniepokojony i zbałamucony zaczął dalej pędzie trzodę z miejsca tak niebezpiecznego. Gdy niektóre z pędzonych krów zary-czały z tęsknoty za pozostawionymi, jak to się zwykle dzieje, na ryk trzody zamkniętej, która odpowiedziała z jaskini, zawrócił Herkules na powrót. Przy wejściu do jaskini Kakus chciał go siłą odeprzeć, ale dostał cios maczugą i padł trupem na darmo wzywając pomocy pasterzy. Okolicami tymi rządził wówczas Euander, zbieg z Peloponezu, opierając swą władzę raczej na osobistej powadze niż na przemocy. Był to mąż szanowany przez 37 Kakus — (nazwa grecka, kakos = ,zły') występuje jako przeciwstawienie Euandrowi (.Dobremu Mężowi'). Był to rozbójnik, miał mieszkać na Palatynie (gdzie Scalae Caci pokazywano jeszcze później), według innej wersji na Awentynie. 7* 20 LIWIUSZ: DZIETB posiadanie podziwianej wtedy sztuki pisania, rzeczy nowej wśród ówczesnych ludzi, nie obeznanych z nauką, a jeszcze bardziej przez powszechną wiarę w boskie posłannictwo jego matki Karmenty38, którą przed przybyciem Sybilli311 do Italii czciły te szczepy jako wróżkę. Ten to Euander przybiegł na miejsce zawezwany wtedy przez zbiegowisko pasterzy; cisnęli się oni z przerażeniem wokoło przybysza, obwinionego o zabójstwo dokonane na oczach wszystkich. Gdy usłyszał, co się stało i o co poszło, spoglądając z podziwem na postać i urodę obcego, okazalszą i dostojniejszą niż u człowieka, zapytał, kim jest właściwie. A gdy usłyszał imię jego i jego ojca oraz miejsce pochodzenia. zaraz zakrzyknął: »Bądż pozdrowiony, Herkulesie, synu Jowisza! Moja matka, nieomylna tłumaczka boskich przeznaczeń, właśnie o tobie przepowiedziała mi, że powiększysz zastęp bogów i że na tym miejscu będzie ci poświęcony ołtarz, który w przyszłości szczep najpotężniejszy na świecie będzie zwał ara Maxima40 i czcił według obrządku przez ciebie ustanowionego«. Herkules wyciągnął prawą rękę i oświadczył, że wróżbę przyjmuje i że dopełni przeznaczeń przez założenie i poświęcenie ołtarza. Wtedy to wybrano najpiękniejszą krowę ze stada i złożono ofiarę Herkulesowi zawezwawszy do usługi i uczty ofiarnej Poticjów i Pina-riów41. Były to najsławniejsze rody mieszkające w tych okolicach. Przypadkiem tak się złożyło, że Poticjowie .', 3S Karmenta — matka Euandra; miała w Rzymie swą świątynię koło porta Carmentalis, nazwanej tak od jej imienia. 9S Sybilla — słynna kapłanka Apollina przepowiadająca przyszłość; miała swą siedzibę w mieście Cumae. 40 ara Maxima — Wielki ołtarz Herkulesa, który znajdował . się na Forum Boarium (Rynek Wołowy) a miał być zbudowany i poświęcony przez bohatera. 41 Poticjowie i Pinariowie byli kapłanami kultu Herkulesa. KSIĘGA I, KOZDZ.7—8 21 zjawili się na czas i przed nimi zastawiono wnętrzności, a Pinariowie przyszli na koniec uczty, już po spożyciu wnętrzności43. Stąd utrzymał się zwyczaj; jak długo istniał ród Pinariów, że nie żywili się oni wewnętrznymi częściami zwierząt ofiarnych. Poticjowie, wyuczeni przez Euandra, byli arcykapłanami przy tych obrzędach. przez wiele pokoleń, aż po złożeniu uroczystego rodowego urzędu na niewolników państwowych wyginął cały ród Poticjów; Otóż te jedynie obrzędy spośród cudzoziemskich przejął Romulus czcząc już wtedy nieśmiertelność zdobytą przez zasługę, do której wiodły go jego własne przeznaczenia. / [8] Urządziwszy godnie służbę bożą, zwołał na zebranie ludność, która nie mogła zróść się w jednolity organizm państwowy w inny sposób jak tylko w oparciu o odpowiednie ustawy, i nadał jej zbiór praw. ; W przekonaniu, że one tylko wtedy będą w odpowied-' nim poszanowaniu u ludności; dość jeszcze dzikiej, je-[ żeli doda blasku swej własnej osobie przez zewnętrzne > oznaki władzy królewskiej, nadał sobie dostojeństwa przez różne zewnętrzne znamiona, a zwłaszcza przez stworzenie orszaku z dwunastu liktorów43. Niektórzy twierdzą- że przyjął tę właśnie liczbę od ilości ptaków, które przez pomyślną wróżbę zjednały mu tron królewski. Ja bez wahania przyłączam się do zdania tych, według których ten rodzaj sług państwowych wywodzi 42 Tylko zwierzęta ofiarne przeznaczone na ofiarę dla bogów podziemnych, palono w całości, we wszystkich innych wypadkach palono tylko niektóre części wewnętrzne, mięso zaś spożywali kapłani i inni uczestnicy ofiary. To właśnie miało miejsce i w tym wypadku. 43 Uktorowie — stanowili jakby orszak, który w czasach królewskich poprzedzał króla, za rzeczypospolitej wyższych urzęd--ników. 22 LIWIUSZ: DZIEJE się z sąsiedniej krainy Etrusków; stamtąd pochodzi krzesło kurulne44, toga bramowana45 i stamtąd wy- wodzi się także liczba liktorów. Dodają oni, że tak właśnie było u Etrusków, iż wspólnie wybierano króla spośród dwunastu narodów, a każdy naród dawał jednego liktora. • Tymczasem miasto rozrastało się coraz bardziej, zajmując pod zabudowania coraz to inne tereny, ponieważ budowano raczej licząc na przyszłą ludność, niż dla ówczesnej liczby mieszkańców. Następnie, by wielkość miasta nie była tylko pozorna, chwycił się Romulus starego zwyczaju założycieli miast (którzy ściągając do siebie ludzi wątpliwego i niskiego pochodzenia zmyślali opowieść, że wyrosła im ludność z głębi ziemi) i uznał za chronione prawem azylu to miejsce, które jest teraz ogrodzone między dwoma gajami tam, gdzie schodzi się z góry. Na to miejsce zbiegła się od sąsiednich narodów olbrzymia rzesza ludzi, zarówno wolnych jak i niewolników, w oczekiwaniu zmiany stosunków i ona to stanowiła pierwszy zawiązek tworzącej się wielkości. Kiedy już siły były znaczne, tworzy dla nich radę; wybiera stu senatorów w, może dlatego, że ta ilość wystarczała, a może dlatego, że było tylko stu nada- 44 krzesło kurulne (sella curulłs) — było to krzesło ozdobione kością słoniową, na którym zasiadali wyżsi urzędnicy podczas urzędowania. v' toga bramowana (toga praetexta) — była to toga, noszona przez wyższych urzędników; w czasach rzeczy pospolitej nosili ją konsulowie, pretorowie, cenzorowie i edylowie kurulni. 4'' stu senatorów — senatus (od senex = ,starzec') składał się pierwotnie z patres, tzn. najstarszych wiekiem przedstawicieli rodzin patryc ju szewskich. Według tradycji, za którą idzie tu Liwiusz, miał istnieć już za czasów królewskich; w epoce tej miał głos doradczy. Do właściwego znaczenia doszedł senat w okresie rzeczypospolitej. KSIĘGA I, ROZDZ. 8—9 23 iących się na tę godność. Niewątpliwie dla zaszczytu nazwano ich patres, a ich potomstwo patryc j uszami. [9] Już państwo rzymskie było tak silne, że mogłoby sprostać w wojnie któremukolwiek z państw pogranicznych; ale wielkość ta mogłaby przetrwać tylko jedno pokolenie ludzkie ze względu na brak kobiet, bo ani u siebie nie mieli nadziei potomstwa, ani nie mieli prawa zawierania związków małżeńskich z sąsiednimi ludami. Dlatego to za radą senatorów rozesłał Romulus posłów po okolicznych ludach z prośbą o przymierze i prawo zawierania związków małżeńskich dla nowopowstałego narodu, nadmieniając, że miasta, tak samo jak wszystko inne, powstają z małych początków; te miasta, które we własnej dzielności i w bogach mają poparcie, dochodzą do wielkiej potęgi i wielkiej sławy, a on dobrze wie, ze Rzym zawdzięcza swe powstanie pomocy bogów, a w przyszłości nie zabraknie mu własnej dzielności. Prosił więc, by nie wzdragali się jako ludzie równi z równymi wejść w związki rodzinne. Poselstwo to nigdzie nie znalazło życzliwego przyjęcia: do tego stopnia sąsiedzi z pogardą odnosili się do nich, a z drugiej strony ogarniał ich ze względu na siebie, i swych potomków strach przed taką potęgą, rosnącą w samym ich środku. W wielu miejscach odesłano po- ; słów z szyderczym zapytaniem, czy nie otworzą także azylu dla kobiet, bo w ten dopiero sposób mogłoby istnieć prawo zawierania małżeństw równych z równy- • mi. Rzymska młodzież zawrzała na to oburzeniem i bez wątpienia zaczęło zanosić się na wojnę. Ale Romulus chcąc użyć oręża w miejscu i czasie dla siebie dogodnym, kryje troskę w głębi serca i urządza umyślnie uro-Gzyste igrzyska na cześć Neptuna-Opiekuna koni47. Na- " Neptun, władca mórz, był w Rzymie czczony wcześniej jako °Piekun i stwórca koni aniżeli morza, gdyż do czasów I wojny Punickiej nie byli Rzymianie narodem morskim. 24 LIWTUSZ: DZIEJE żywa je consualia w. Rozkazał zawiadomić o widowisku sąsiadów i wszyscy czynią przygotowania, na jakie ich w tym okresie było stać, by tylko rzeczy nadać rozgłosu i uczynić ją godną oczekiwania. Zjechały się tłumy ludzi również i z chęci ujrzenia nowego miasta, a byli to przeważnie najbliżsi sąsiedzi, Ceninejczycy, Krustumi-nowie oraz Antemnaci49, a wreszcie także ogromny tłum Sabinów50 z dziećmi i żonami. Podejmowano^ ich gościnnie po domach; gdy przypatrzyli się położeniu miasta, jego murom i gęstym zabudowaniom, wyrazili zdziwienie, że państwo rzymskie wyrosło w tak krótkim czasie. Skoro nadszedł czas widowiska, a wzrok i uwaga uczestników były na nie skierowane, wtedy według umowy użyto przemocy: młódź rzymska na dany znak rzuca się i porywa dziewice. Przeważną część porwano na ślepo, jak komu która wpadła w ręce, ale kilka najuro-dziwszych, przeznaczonych dla najdostojniejszych senatorów, ludzie z gminu wyznaczeni do tego odnosili im do mieszkań. Jedną wybitnie urodziwą i piękną porwał orszak niejakiego Talasjusza 51; a gdy wielu po drodze 48 consualia — igrzyska tak nazywające się obchodzono w Rzymie 21 sierpnia i 15 grudnia. 49 Ceninejczycy — mieszkańcy miasta Caenina, ó którym nic więcej nie wiemy ponad to, że leżało w niewielkiej odległości od Rzymu; Krustuminowie — mieszkańcy miasta Crustumerium wzgl. Crustumium', leżało ono na północny wschód od Fidenae, gdzie rzeka Alia, płynąca z gór tej samej nazwy, wypływa na równinę; Antemnaci mieszkali na lewym brzegu rzeki Anio, przy ujściu jej do Tybru. 50 Sabiłlowże mieszkali w górach na wschód od Rzymu, był to naród pokrewny Latynom. 51 Talasjusz — okrzykiem tdlassio witano w czasach obrzędu weselnego pannę młodą, gdy wprowadzano ją do domu pana młodego. Znaczenie tego wyrazu nie było jasne nawet dla samych Rzymian. .Nie jest wykluczone, że oznaczał ten wyraz jakiegoś dawnego boga opiekującego się małżeństwem. Liwiusz podaje etymologię uważając wyraz za trzeci przypadek od nazwiska młodzieńca zwącego się Talassius. KSIĘGA I, ROZDZ. 25 pytało, dla kogo ją niosą, raz po raz odpowiadano, że niosą ją dla Talasjusza, by jej ktoś nie wyrządził krzywdy. Stąd to podobno bierze swój p.oczątek okrzyk weselny. Tak wśród popłochu przerwano widowisko, a rodzice porwanych dziewic wracają do siebie oburzając się na znieważenie prawa gościnności i wzywając pomsty boga, na którego uroczyste igrzyska przybyli, a zostali tak niegodziwie i wiarołomnie oszukani. Ale i branki nie miały lepszej nadziei co do swego losu, a wrzały oburzeniem. Lecz sam Romulus obchodził je kolejno, tłumacząc, że to stało się skutkiem pychy ich własnych ojców, którzy odmówili sąsiadom prawa zawierania związków małżeńskich. Zwracał im uwagę, że mimo to będą one prawymi żonami, że będą dzielić z małżonkami mienie, prawo i potomstwo, które jest rzeczą najcenniejszą dla ludzi — niech tylko ochłoną z gniewu i niech skłonią serca ku tym, którym los oddał je w ręce. Często w takich razach z krzywdy rodzi się uczucie, a one będą mieć tym lepszych mężów, że każdy będzie się starać, spełniwszy swój obowiązek, zaspokoić jeszcze ich tęsknotę za rodzicami i za ojczyzną. Dochodziły do tego pieszczoty mężów, którzy usprawiedliwiali ten postępek miłosną namiętnością, a tego rodzaju prośba jest zwykle najskuteczniejsza u serc kobiecych. [.....] [11, .i] Na ostatku wszczęli wojnę Sabinowie, a była ona niezwykle uciążliwa. Nie robili bowiem niczego w gniewie lub rozdrażnieniu i nie grozili wojną, dopóki jej nie wydali. Do przezornie obmyślonego planu do- dają jeszcze podstęp. Komendę nad zamkiem rzym- W pominiętym tu rozdz. 10 i części pierwszej rozdz. 11 opowiada Liwiusz o wojnie, jaką z powodu porwania dziewic wydali Rzymianom najpierw Ceninejczycy, następnie Antemnaci, a wreszcie Krustuminowie. Wszystkie te trzy ludy zostały przez Romulusa pokonane. 26 LIWIUSZ: DZIEJE skim miał Spuriusz Tarpejusz 52. Tacjusz przekupił złotem jego córkę, by wpuściła do zamku zbrojny zastęp; wyszła ona poprzednio przypadkiem za mury po wodę M na ofiary. Gdy ich wpuściła, rzucili na nią swe tarcze i w ten sposób ją zabili, może dla wywołania wrażenia, że zamek przemocą dostali w swe ręce, a może raczej dla dania przykładu, by nigdzie zdrajcy nie dotrzymywano słowa. Tradycja podaje opowieść, iż wymówiła 'ona sobie otrzymanie tego, co mieli na lewych rękach — ,a wtedy powszechnie nosili oni na lewym ramienii; złote naramienniki bardzo ciężkie i pierścienie wysadzane drogimi kamieniami; dlatego rzucili na nią tar- cze zamiast złotych darów. Niektórzy znów twierdzą, iż według, umowy przewidującej wydanie tego, co mają w lewych rękach, wprost domagała się broni, a gdy wydało się jej podstępne postępowanie, zabito ją tym przedmiotem, którego żądała jako zapłaty 54. [12] Ale zamek mieli w swych rękach Sabinowie; gdy nazajutrz wojsko rzymskie w szyku bojowym zapełniło całą przestrzeń równiny między wzgórzem Pa- latyńskim a Kapitolińskim, nie wcześniej zeszli Sabinowie na równinę, aż Rzymianie podeszli pod górę, gnani gniewem i chęcią odzyskania zamku. Po obu stronach walczyli wodzowie, po stronie sabińskiej Me- 52 Spuriusz Tarpejusz -^- w przytoczonym opowiadaniu o córce Tarpejusza daje Liwiusz aition skały tarpejskiej. Skała Tar-pejska (saa-um Tarpeum, dzisiaj rupe Tarpea), była na Kapitelu i z niej strącano jeszcze w późniejszych czasach zbrodniarzy. Według jednej wersji pochodziło to stąd, że Lucjusz Tarpejusz. przeciwnik Romulusa, został strącony z tej skały, według innej wersji nazwa skały pochodziła stąd, że Tarpeja tam zginęła i została pochowana. 53 po wodę — Tarpeja miała być westalką i szła po wodę do źródła Kamen. 54 W ostatniej przytoczonej wersji mieści się apologia Tarpei i chęć oczyszczenia jej od zarzutu zdrady. KSIĘGA I, ROZDZ. 12 27 cjusz Kurcjusz, a po rzymskiej Hostiusz Hostyliusz55. On to walcząc w pierwszym szeregu podtrzymywał Rzymian swą odwagą i zuchwałością. Gdy Hostiusz poległ, zaraz wygięła się linia bojowa Rzymian, i została zmuszona do cofnięcia się. Tłum uciekających porwał za sobą także i Romulusa pod starą bramę Palatyń-ską 56. Podniósł on oręż ku niebu i zawołał: »Jowiszu, na rozkaz ptaków przez ciebie zesłanych, położyłem na Palatynie podwaliny pod miasto. Zamek mają już w swej mocy Sabinowie, bo go kupili przez zbrodniczą zdradę, stamtąd pędzą tu i przebiegli już połowę równiny. Ale ty, ojcze bogów i ludzi, przynajmniej od tego miejsca powstrzymaj wrogów, zdejm trwogę z Rzymian i powstrzymaj haniebną ucieczkę! Ślubuję wystawić na tym miejscu świątynię dla ciebie, jako dla Jowisza Statora, by była pamiątką dla potomnych, że twoja niechybna pomoc ocaliła miasto«. Tak się pomodlił, a następnie jakby poznał, iż modlitwa została wysłuchana, zawołał: »Rzymianie, Jowisz najlepszy i największy każe od tego miejsca zatrzymać się i wszcząć walkę na nowo«. Istotnie Rzymianie jakby na rozkaz głosu z nieba zatrzymali się. Sam Romulus przybiega do pierwszych ^szeregów. Po stronie sabińskiej pierwszy zbiegł uprzednio ze wzgórza Mecjusz Kurcjusz i pędził Rzymian w rozsypce po całej przestrzeni, zajmowanej obecnie przez Forum. Był już w niewielkiej odległości od bramy Palatyńskiej i wołał: »0dnieśliśmy zwycięstwo nad gwałcicielami prawa s5 Mecjusz Kurcjusz — wódz Sabinów; Hostiusz Hostyliusz — znakomity dowódca rzymski, dziadek późniejszego króla Tullusa Hostyliusza. 5* brama Palati/nska — poprzednio poszczególne wzgórza fniały swe własne umocnienia i własne wały, gdyż stanowiły niejako osobne miejscowości: Tutaj mówi Liwiusz o porta ^ugionia, znajdującej się na północnej stronie Palatynu. 28 LIWIUSZ: DZIEJE gościnności, nad tchórzliwymi wrogami! Teraz już wiedzą, że co innego jest porywać dziewice, a co innego walczyć z mężami«. Gdy tak się chełpił na cały głos, napadł na niego Romulus z hufcem najdzielniejszej młodzieży. Przypadkiem Mecjusz walczył wtedy na koniu i łatwiej było zmusić go do ucieczki. Rzymianie ścigają go. Także inny zastęp rzymski, zagrzany odwagą króla, rozprasza Sabino w. Mecjusz wpadł w bagno, ponieważ koń zląkł się wrzawy ścigających go, a widok niebezpieczeństwa tak sławnego męża odciągnął od walki Sabinów. Mimo to Mecjusz się wydobył, ponieważ towarzysze dając mu znaki i wołając na niego dodali mu otuchy przez oznaki życzliwości. Na środku doliny między dwiema górami Rzymianie i Sabinowie rozpoczynają na nowo bój, ale teraz już Rzymianie byli górą. [13] Wtedy to Sabinki, których krzywda wywołała tę wojnę, z rozpuszczonymi włosami i rozdartymi sza- tami odważyły się wpaść między latające pociski, gdyż nieszczęścia wzięły górę nad obawą niewieścią. Wypadły z boku i zaczęły rozdzielać nieprzyjacielskie szyki, rozdzielać pełnych gniewu walczących, błagając z jednej strony ojców, a z drugiej mężów, by teściowie i zięciowie nie plamili się krwią bratobójczą, by bratnim mordem nie kalali ich potomstwa — ci wnuków, a tamci dzieci: »Jeżeli gniewacie się o wzajemne pokrewieństwo, jeżeli gniewacie się o związek małżeński, to zwróćcie na nas swój gniew! My jesteśmy powodem wojny, my jesteśmy przyczyną śmierci i ran mężów i ojców. Raczej zginiemy, niżbyśmy miały żyć bez jednych z was jako sieroty lub jako wdowy«. Wywarło to wrażenie na prostych żołnierzach i na wodzach; zapanowało milczenie i nagle uciszyła się walka; z kolei wystąpili wodzowie, by zawrzeć przymierze. Nie tylko zawarli pokój, lecz także z dwóch państw uczynili jedno, zgodzili się na jeden tron królewski, a całą zwierzchnią KSIĘGA I, ROZDZ. 13 29 władzę przenieśli do Rzymu. W ten sposób miasto podwoiło się, zaś żeby i Sabinom coś dać, powstała nazwa Quirites " od miejscowości Cures. Na pamiątkę tej bitwy, bagno, gdzie koń wydobył się najpierw z głębokiego trzęsawiska i z Kurcjuszem stanął na mieliźnie, nazwano Jeziorem Kurcjusza ". Pokój, który nastał nagle zaraz po wojnie tak ponurej, uczynił Sabinki droższymi ojcom i mężom, a nade wszystko samemu Romulusowi. Dzieląc przeto naród na trzydzieści kuriia9, nadał im imiona Sabinek. Brak w tradycji wzmianki o tym, czy te, które miały nadać nazwy kuriom, zostały wybrane według wieku, czy według godności własnej względnie mężów, czy wreszcie według losu, boć przecież niewątpliwie ilość kobiet sabińskich była o wiele większa od liczby kurii. W tym samym czasie utworzono trzy centurie rycerzy: Ram-nenses otrzymali nazwę od Romulusa, Titienses od Tytusa Tacjusza; przyczyna nazwy i powstania Lucerów nie jest pewna M. Od tej chwili dwaj królowie nie tylko wspólnie, ale i zgodnie władali. 07 Quirites — Kwiryci; po złączeniu się Sabińczyków z Rzymem naród rzymski zwał się oficjalnie populus Romanus Quirites lub populus Romanus Qumtium. Liwiusz wywodzi nazwę Oużrites od głównego miasta sabińskiego Cures', prawdopodob-niejsza jest etymologia od wyrazu quiris, oznaczającego włócznię. 58 Jezioro Kurcjusza — znajdowało się na Forum Romanum. s9 kurie — curiae, etymologicznie wywodzące się prawdopodobnie z co-viriae, były to połączenia kilku rodów rzymskich. Członkowie kurii byli związani wspólnymi prawami i obowiązkami, odbywali własne nabożeństwa itp. Według legendarnych dziejów Rzymu w skład kurii wchodzili tylko patryc j usze i tylko oni posiadali pewne prawa obywatelskie w czasach królewskich; ich zebrania (comitia curiata) były wtedy jedynym zgromadzeniem narodowym i one jedynie (obok osoby króla) miały pewien Wpływ na sprawy państwowe. Kurii było trzydzieści. 1)0 Ramnes, Tities i Luceres — są to nazwy trzech najdaw-•"uejszych tribus i centurii jazdy. Liwiusz nie wspomina o utwo- 30 LIWIUSZ: DZIEJE [14] Po kilku latach krewni króla Tacjusza pobili posłów laurenckich. Laurentyńczycye1 żądali zadość- uczynienia według prawa narodów, ale u Tacjusza przemogły wpływy krewnych i ich prośby. Z tego po- wodu ściągnął na siebie karę, która ich miała spotkać. Gdy bowiem udał się do Lawinium na doroczną uroczystość. wśród zbiegowiska zabito go. Podobno Ro~ mulus nie wziął sobie tej sprawy do serca tak, jakby wypadało, albo z powodu nierzetelnego współuczestnictwa w rządach, albo z powodu przekonania, że słusznie go zabito. Przeto wstrzymał się wprawdzie od wojny, ale odnowiono jednak przymierze62 między Rzymem a Lawinium, by zniewaga wyrządzona posłom i zabójstwo króla zostały jednak zmazane. [.....]63. [15, e] Takie to były mniej więcej czyny dokonane za panowania Romulusa w czasie wojny i pokoju; nic z nich nie było w sprzeczności z przyjętą wiarą w jego boskie pochodzenie i ubóstwienie po śmierci: ani od- waga w odzyskaniu tronu dziadka, ani zamiar założenia miasta i umocnienia go w wojnie i w pokoju. KSIĘGA I, ROZDZ. 14—16 31 rżeniu tribus, lecz tylko o centuriach. Etymologia Liwiusza jest błędna: Ramnes byli to po prostu Rzymianie, Tities byli to Sa-binowie, Liiceres Albańczycy lub Etruskowie. Te urządzenia powstawały stopniowo, ale Liwiusz przypisuje wprowadzenie ich Romulusowi. °1 Laurentyńczycy — Laurentes, mieszkańcy miasta Lauren- tum, na południe od Rzymu. 62 O tym przymierzu Liwiusz poprzednio nigdzie nie wspominał. Przez to, że przymierze zostało odnowione, obydwa narody nawzajem sobie zagwarantowały, że nie będą dochodzić wyrządzonych im krzywd: Laurentyńczycy pobicia posłów, a Rzymianie zabicia Tacjusza. 63 W opuszczonej tu partii (rozdz. 14,4—15,;->) opisuje Liwiusz wojny, jakie Romulus prowadził z etruskimi szczepami Fide-natów i Wejentów. W obu tych wojnach Rzymianie odnieśli zwycięstwo. Wejentowie musieli odstąpić Rzymowi część swych terytoriów i zawrzeć z nimi rozejm na sto lat. Siłami bowiem, które on pobudzał, nabrało zaiste miasto takiej potęgi, iż miało na następne czterdzieści lat zabezpieczony pokój. Bardziej jednak kochał go lud niż senatorowie, a nade wszystko uwielbiali go żołnierze. Otoczył się nie tylko w wojnie, ale i w pokoju gwardią przyboczną, składającą się z trzystu zbrojnych, których nazwał celeres. [16] Po dokonaniu tych nieśmiertelnych dzieł odbywał raz na Polu Marsowym "4 obok Bagna Koziego ze- branie mające na celu przegląd wojska. Nagle powstała burza z ogromnym hukiem i grzmotami i okryła króla tak gęstym obłokiem, że zgromadzeni przestali go widzieć. Od tej chwili nie było już Romulusa na świecie. Gdy po takiej burzy wypogodziło się i znów zaświeciło światło słoneczne, a młodzież rzymska ochłonęła wreszcie ze strachu, ujrzała tron królewski pusty. Wprawdzie dawano wiarę najbliżej stojącym senatorom, że burza porwała Romulusa do nieba, ale wszyscy przez pewien czas trwali w milczeniu, jakby tknięci obawą osierocenia. Następnie na hasło dane przez małą grupkę wszyscy oddają cześć Romulusowi jako bogu i synowi bożemu, jako królowi i ojcu miasta Rzymu. Modlą się do niego o łaskę, by życzliwie i łaskawie opiekował się zawsze swymi dziećmi. Prawdopodobnie niektórzy po cichu już wtedy rzucali na senatorów oskarżenie, że rozszarpali króla na sztuki własnymi rękami — utrzymywała się taka pogłoska, ale bardzo niejasna — tę drugą wersję natomiast rozpowszechnił podziw dla tego bohatera i, ówczesna obawa. Przez pomysł jednego człowieka ta wersja nabrała podobno 64 na Polu Marsowym — Pole Marsowe (Campus Martius) leżało nad Tybrem; było ono początkowo miejscem zgromadzeń narodowych oraz ćwiczeń gimnastycznych; Kozie Bagno — Caprae palus na polu Marsowym, w okolicy zajmowanej później przez cyrk Flaminiusza. 32 LIW.IUSZ: DZIEJE wiarogodności. Bo wśród ogólnego zahiepokojenia wywołanego tęsknotą za królem oraz wrogiego nastroju względem senatorów wystąpił według tradycji na zebraniu Prokulus Juliusz, wiarogodny świadek, choć w tak ważnej sprawie, i oświadczył: »Kwiryci! Romulus, ojciec tego miasta, dziś o świcie zstąpił z nieba i objawił mi się. Gdy zdjęty przerażeniem, przystanąłem pełen czci, modląc się, by mi wolno było spojrzeć mu w twarz, odezwał się w słowa: „Odejdź, oznajmij Rzymianom, że według woli bogów mój Rzym ma być stolicą świata. A więc niech pielęgnują sztukę wojenną, niech wiedzą o tym i tak niech przekażą potomnym, że żadna potęga ludzka nie zdoła oprzeć się orężowi rzymskiemu". — Powiedziawszy te słowa uniósł się do nieba«. Jest rzeczą nie do pojęcia, jak łatwo' uwierzono w tę jego słowa i jak ukoiła się wśród ludu i wojska tęsknota za Romu-lusem przez wzbudzenie wiary w jego nieśmiertelność. l, II. NUMĄ'POMPILIUSZ (I, 18—21) [18] Sławna była w tym czasie sprawiedliwość i bo-gobojność Numy Pompiliusza. W sabińskim mieście Cures l mieszkał ów mąż najbardziej biegły — jak na ową epokę — we wszelkim prawie boskim i ludzkim. Jako mistrza tych jego umiejętności w braku kogo innego błędnie podają Pitagorasa z Samos2, który, jak wiadomo, za panowania Serwiusza Tuliusza w Rzymie — a więc przeszło sto lat później — na najdalszych krańcach Italii, w okolicach Metapontu, Heraklei i Krotony 3 zrzeszał wokół swej osoby młodzież garnącą się do nauki. Chociażby nawet żył w tej samej epoce, to jakże jego sława mogłaby była dojść z tamtych okolic aż do kraju Sabinów? Albo za pośrednictwem jakiego języka zdołałaby ona wzniecić w kimś chęć do nauki? Lub wreszcie pod jaką osłoną zdołałby sam przedostać się przez tyle szczepów, różniących się językiem i obyczaj a- 1 Cures — stolica Sabinów. 2 Pitagoras z Samos — grecki matematyk i filozof, żył około r. 580—500 przed n. e.; z nieznanych przyczyn przeniósł się do Krotony w południowej Italii, gdzie zorganizował coś jakby bractwo 1'ilozo.ficzno-relżgijne. Liwiusz zaznacza, że wersja, jakoby Numa Pompiliusz był uczniem Pitagorasa, nie da się utrzymać, chociażby ze względów chronologicznych, gdyż Pitagoras był współczesny Serwiuszowi Tuliuszowi, przedostatniemu królowi rzymskiemu, nie zaś Numie. ;1 Metapont i Heraklea — miasta greckie w Lukanii (Italia Południowa) nad Zatoką Tarencką; Krotona—- takaż sama osada' "a wschodnim wybrzeżu Brucjum. Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) g 34 LIWIUSZ: DZIEJE mi? Sądzę więc raczej, że jego umysłowość ukształtowała się na podstawie własnych wrodzonych zdolności i że wykształcił się on nie tyle w obcych umiejętnościach, co w surowym i poważnym wychowaniu dawnych Sa-binów, którzy w dawnych czasach w swoim zupełnym braku zepsucia nie mieli równego sobie narodu. Chociaż jasne było, że w razie powołania króla spośród Sabinów przechyli się szala wpływów w stronę tamtego narodu, to jednak senatorowie usłyszawszy nazwisko Numy, uchwalają jednomyślnie jemu powie-wierzyć władzę królewską; nikt bowiem nie odważył się przeciwstawić jego osobie ani siebie, ani nikogo z własnego stronnictwa, ani w ogóle nikogo spośród senatorów czy zwykłych obywateli. Przywołano więc Numę, a on kazał zapytać bogów o zdanie co do swej osoby, podobnie jak Romulus osiągnął tron królewski zakładając miasto po zapytaniu o wolę bogów. Następnie augur", który później dla zaszczytu piastował ten urząd kapłański jako funkcję państwową i dożywotnią, zaprowadził go na górę; Numa usiadł tam na kamieniu, zwrócony w stronę południową. Koło niego siadł augur z głową zakrytą, a w prawej ręce trzymał zakrzywioną laskę bez sęka, zwaną lituus. Następnie objął wzrokiem miasto i przyległe okolice, pomodlił się do bogów, oznaczył na niebie pola od wschodu do zachodu, oświadczył, że obszary południowe są pomyślne, północne zaś niepomyślne, a znak obrany naprzeciwko, jak daleko Wzrok sięgał, oznaczył w myśli 4 augur — kapłan, do którego kompetencji należało badanie woli bogów za pomocą różnych znaków; zewnętrzną oznaką augura była szata bramowana purpurą i laska, zwana lituus. W czasach rzeczypospolitej kolegium augurów składało się z 15 członków. Najczęściej badano wolę bogów z lotu ptaków i ze zjawisk na niebie. Odbywało się to mniej więcej w sposób opisany w tym rozdziale Liwiusza. KSIĘGA I, ROZDZ. 18—19 35 jako granicę. Przerzucił z kolei laskę do lewej ręki, a prawą położył na głowie Numy i tak się modlił: »Ojcze Jowiszu, jeżeli jest wolą przeznaczeń, by ten Numa Pompiliusz, którego głowy dotykam, był kró- lem w Rzymie, racz nam objawić niechybne znaki w obrębie zakreślonych przeze mnie granic«. Następnie wymienił wyraźnie zjawiska, których okazanie chciał widzieć5. Po ich zesłaniu Numa, uznany królem, ze- szedł ze świętego miejsca auspicjów". [19] Objął w ten sposób tron królewski i postanowił nowe miasto, założone siłą oręża, przekształcić na nową postać ustawami, prawami i obyczajnością. Widząc, że wśród szczęku oręża do tego nie można się przyzwyczaić, bo przecież w czasie wojny ludzie nabierają raczej dzikości, uznał za stosowne dość pierwotny jeszcze naród uczynić łagodniejszym przez odzwyczajenie od broni. W tym celu zbudował świątynię Janusa 7 u podnóża Argiletu 8. Świątynia ta miała być widomym znakiem wojny i pokoju, tzn. jej otwarcie oznaczało, że państwo jest w stanie wojny, zamknięcie zaś, że wszystkie okoliczne narody zostały uspokojone. Po okresie panowania Numy świątynia ta jeszcze dwa razy była zamknięta, raz za konsulatu Tytusa Maniiusza po zakończeniu pierwszej wojny punickiej, drugi raz — co 5 Liwiusz nie podaje, jakie znaki objawiły się augurowi. 6 ze świętego miejsca auspicjów — w oryginale wyraz temp-lum. W terminologii augurów wyraz ten oznaczał przestrzeń kwadratową, powstałą przez zakreślenie laską linii od północy ku południowi, drugiej od zachodu na wschód i poprzecznych do nich. 7 Janus — staroitalskie bóstwo wszelkiego początku w czynnościach ludzkich i zjawiskach w przyrodzie; przy modlitwie i ofiarach zwracano się najpierw do niego, nawet przed Jowiszem. Wyobrażano go sobie jako boga o dwóch twarzach. Świątynia jego, o której tu mowa, stała w północnej części Forum. ls Argiletum — na północny wschód od Forum. 36 LIWIUSZ: DZIEJE bogowie pozwolili oglądać naszej epoce — po bitwie pod Akcjum, gdy Cezar August stworzył pokój na lą- dzie i na morzu 9. Gdy po zamknięciu tej świątyni Numa zjednał sobie wszystkich dookoła sąsiadów przez zawarcie przymierzy i układów, uznał, że trzeba przede wszystkim rozpowszechnić bojaźń bożą, środek najskuteczniejszy wobec ludu naiwnego i w owych czasach prostego; nie chciał bowiem, by po usunięciu obawy przed zewnętrznymi niebezpieczeństwami z bezczynności gnuśniały umysły, które dotychczas utrzymywała w karbach obawa przed wrogami i karność wojskowa. A ponieważ ta bogobojność nie mogła ogarnąć serc bez jakiegoś zmyślonego cudu, udał Numa, że ma nocne schadzki z boginią Egerią i rozgłosił, że za jej poradą ustanawia najmilsze bogom ofiary i mianuje dla każdego z bogów specjalnych kapłanów. Przede wszystkim dzieli rok na dwanaście miesięcy 11) opierając się o bieg 9 Świątynia Janusa w całej historii rzymskiej, od czasów najdawniejszych, była tylko trzy razy zamknięta, tzn. za Numy Pompiliusza, w r. 235 po zakończeniu pierwszej wojny punickiej (w latach 264—241) i w r. 29 po odniesieniu zwycięstwa pod Akcjum przez Augusta. Jest to najwymowniejszym dowodem militarnego charakteru historii rzymskiej. 10 Liwiusz przypisując Numie podział roku na dwanaście miesięcy księżycowych, stwierdza tym samym istnienie poprzednio innego kalendarza. Chodzi tu o znany z innych źródeł tzw. rok Romulusa, który liczył 10 miesięcy; sześć z nich miało po 30 dni, a cztery po 31, cały rok liczył więc razem 304 dni. Pierwszym miesiącem był marzec, Martius, ostatnim zaś grudzień, December, który istotnie był zgodnie ze swą etymologią miesiącem dziesiątym (decem), podobnie jak listopad, November, dziewiątym (novem), itd. Nowymi miesiącami są lanuarius i ,Februarws, dodane między grudniem a marcem. Dwunastomiesięczny rok księżycowy Numy liczył 354 dni i 6 godzin; ponieważ rok słoneczny liczy 365 dni 511 48' 44", więc różnica między rokiem Numy a słonecznym wynosiła 11 dni 611. Różnicę tę kalendarz Numy wyrównywał w ten sposób, że co 19 lat wstawiał miesiące przestępne, ale jaka była długość i liczba KSIĘGA I, ROZDZ. 19—20 37 księżyca. A ponieważ księżyc nie wypełnia w miesiącu trzydziestu dni i wskutek tego brak kilku do zupełnego roku słonecznego, przez wtrącenie miesięcy dodatkowych tak zrównoważył rok księżycowy, że co dwadzieścia lat dni przypadały na te same punkty drogi słonecznej, skąd zaczynał się rachunek, przy czym w każdym roku była pełna liczba dni. Ustanowił również Numa tzw. dni pomyślne i niepomyślnen, ponieważ było korzystne niekiedy w ogóle nie odbywać zebrań ludowych. ;^ [20] Z kolei zajął się ustanowieniem kapłanów, chociaż sam wykonywał bardzo wiele funkcji kapłańskich, a zwłaszcza tych, które obecnie należą do tzw. Dialis flamen l2. Według jego zdania w państwie tak wojów" tych miesięcy, tego nam Liwiusz nie podaje. Z innych źródeł wiemy, że od czasu decemwirów (od r. 451 przed n. e.) wstawiano co dwa lata jeden miesiąc przestępny (mensis interca-laris). Ważna reforma kalendarza nastąpiła w r. 46 przed n. e., kiedy to Cezar zaprowadził egipski rok słoneczny o 365 1/4 dniach (kalendarz juliański). Kalendarz ten był w powszechnym użyciu w Europie aż do reformy papieża Grzegorza XIII (kalendarz gregoriański), który w r. 1582 usunął różnicę między rokiem kalendarzowym a słonecznym w ten sposób, że po 4 października 1582 opuścił 10 dni, a setki lat, mimo że są po-dzielne przez cztery, ustalił jako nieprzestępne, by na nowo nie powstała w przyszłości taka różnica. n dni pomyślne i niepomyślne — dies fasti i dies nefasti; dies fasti były to dni, w których wolno było przeprowadzać czynności sądowe oraz w których urzędnik mógł stawiać wnioski na zgromadzeniu; dni, w których tego nie wolno było czynić, zwały się dies nefasti. 12 flaminowie byli to kapłani poszczególnych bogów. Flami-nowie dzielili się na maiores i minores, do maiores należeli ilamen Dialis (kapłan Jowisza), flamen Martialis (kapłan Marsa) i flamen Quirinalis (kapłan Kwiryna); pochodzili oni z rodzin patrycjuszowskich i zażywali, zwłaszcza flamen Dialis, olbrzy- miego znaczenia; Oprócz wymienionych tu przez Liwiusza oznak W późniejszych czasach otrzymał flamen Dialis jeszcze jednego 38 LIWIUSZ: DZIEJE niczym mogło być więcej królów podobnych do Romu-lusa niż do Numy i ci wyruszaliby na wojnę — by więc ofiary leżące w kompetencji króla nie były zaniedbywane, stworzył specjalny urząd kapłana Jowisza i nadał mu zewnętrzne oznaki w postaci specjalnego stroju i królewskiego tronu. Dodał do niego jeszcze dwóch flaminów, jednego dla Marsa, drugiego dla Kwiryna, oraz powołał westalki13. Ta ostatni-a godność kapłańska była pochodzenia albańskiego i była związana z rodem założyciela Rzymul4. By westalki mogły być stałymi zwierzchniczkami świątyni; ustanowił dla nich dochody ze skarbu państwa15, a przez obowiązek zachowania dziewictwa i przez różne jeszcze ceremonie otoczył je czcią i świętością. Powołał także dwunastu kapłanów Marsa Gradywa, zwanych saltami16; nadał im zewnętrzną oznakę w postaci barwnej tuniki; a na tunice spiżowy pancerz. Według ustanowionego przez niego ceremoniału, obnosili oni oręż spadły z nieba a zwany liktora. Liwiusz przypisuje Numie Pompiliuszowi ustanowienie wszystkich trzech flaminów, podczas gdy inni, jak np. Plutarch (Numa, 7), opowiadają, że flamen Dialis i Martialis istnieli już przed Numą, natomiast Numa miał ustanowić tylko kapłana Kwiryna. 13 westalki — zob. przyp. 22 do I 4. Westalki jako kapłanki Westy istniały już w Albie, macierzy Rzymu, kult Westy był więc kultem latyńskim. 14 Romulus, założyciel Rzymu, był synem Westalki (por. I 4). ' " dochody ze skarbu państwa — chodzi o dochody z ager publicus. 16 saliowie — było to kolegium kapłańskie składające się z 12 członków, oddane czci boga Marsa. W marcu, jako miesiącu poświęconym czci tego boga, szli oni w uroczystej procesji, byli uzbrojeni w hełmy, miecze, włócznie i święte tarcze; wykonywali taniec wojenny śpiewając przy tym liturgiczne pieśni. Uroczystości te trwały przez dni kilkanaście w okresie od \ do 15 marca. KSIĘGA I, ROZDZ. 20—21 39 ancilial7, i szli w pochodzie przez miasto wśród pieśni, skoków i uroczystego tańca. Następnie wybrał spośród senatorów naczelnym kapłanem18 Numę Marcjusza, syna Marka, przekazał mu wszystkie obrzędy religijne, dokładnie spisane i zestawione, tzn. z jakich zwierząt należy składać ofiary, w jakich dniach i w jakich świątyniach i skąd czerpać pieniądze na tego rodzaju wydatki. Wszystkie w ogóle prywatne i państwowe ofiary podporządkował decyzji pontifeksa, aby lud miał się gdzie zwracać po poradę, i by w niczym nie zamącić bożego zakonu przez zaniedbanie obrzędów rodzimych, a przyjmowanie obcych. Zarządził też, by pon-tifeks nie tylko wydawał przepisy co do służby bożej, lecz także co do obrzędów pogrzebowych i przebłagania dusz umarłych, a nadto, jakie znaki złowróżbne, objawione piorunami lub czymś innym widocznym dla ludzi, mają być uznane za prawdziwe i jak po- stępować w tych razach. Dla wywabienia ich z boskiej myśli poświęcił na Awentynie ołtarz Jowiszowi Elicejskiemu 19, a przez wróżby z lotu ptaków zapytał boga o zdanie, jak je należy tłumaczyć. [21] Odwrócił więc uwagę całej ludności od srogich czynów orężnych ku tego rodzaju zagadnieniom i za- jęciom religijnym. Tak i umysły były stale czymś za- 17 ancilia — tarcze saliów, jedna z nich, według legendy, spadła z nieba, a na wzór tej jednej kazał Numa zrobić jedenaście pozostałych. 13 Liwiusz używa tu terminu pontif.ex, niewątpliwie jednak chodzi o najwyższego kapłana, zwanego pontifex maximus; władzy jego podlegali inni ^ontifices, westalki i flaminowie. Aż do r. 300 (lea: Ogulnia) urzędy kapłańskie mogły być piastowane wyłącznie przez przedstawicieli rodów patrycjuszow-''kich; plebejusze mogli być jedynie flamines minores. 18 Jowisz Elicejski (luppiter Elźcius) — Jowisz, którego „wab'i się" (elicsre}, by albo wyjawil sposób ułagodzenia gniewu bo-s:ów, albo' by sam się objawił. 40 LIWIUSZ: DZIEJE jęte, a ustawiczna myśl o bogach — wobec wiary w stały udział bóstwa niebiańskiego w sprawach ludz- kich — napełniła serca ludzkie taką pobożnością, że nie trwożna obawa przed prawem i karą, lecz uczci- wość i przysięga rządziły państwem. Sami poddani kształtowali się według charakteru króla, jakby jedy- nego wzoru. A także okoliczne narody mimo uprzedniego mniemania, że w środku ich powstało nie miasto, lecz jakiś obóz wojenny mający ich wszystkich niepokoić, nabrali takiego szacunku, że uznali za grzech niepokojenie państwa zajętego wyłącznie służbą bożą. Był gaj, przez którego środek płynęło źródło wytrysku-jące z ciemnej jaskini. Ponieważ Numa chodził tam bardzo często samotnie, jakby na schadzkę z boginią, poświęcił go Kamenom20, które miały tam odbywać zebrania z jego żoną Egerią. Wprowadził .także uroczystość na cześć bogini Fides21; polecił kapłanom jechać do jej kapliczki w krytym powozie 22 i wykonywać ofiary ręką zakrytą aż po palce: miało to symbolizować zasadę, że należy przestrzegać rzetelności i że jej siedziba jest święta nawet w prawicy. Ustanowił także wiele innych ofiar i miejsc dla ich wykonywania, które kapłani nazywają argei23. Najważniejszym jednak 20 Kameny — nimfy źródeł przepowiadające przyszłość (por. ludową wróżbę ze strumienia); identyfikowano je później z greckimi Muzami. 21 Fides — wiara i ufność, podstawa stosunków między ludźmi, była czczona jako bóstwo. Jej dniem świętym był l października; kaplica jej stała na Kapitelu. 22 powóz kryty był sklepiony łukowato, a na tym łuku rozpinano sukno. Podobnym powozem jeździły także westalki. 23 argei — Argeci byli to towarzysze Herkulesa, którzy po jego odejściu z Italii rzucili się do Tybru z tęsknoty za nim. Czczono ich jako patronów miasta i wystawiono im po sześć kapliczek (argei) w każdej z czterech dzielnic, a trzy poza obrębem miasta, KSIĘGA I, ROZDZ. 21 41 czynem była przez cały czas jego rządów opieka nie mniejsza nad pokojem niż nad całym królestwem. Tak dwaj królowie po kolei, każdy inną drogą, ten w pokoju, tamten w wojnie — pomnożyli potęgę państwa. Romulus był królem lat trzydzieści siedem, Numa czterdzieści trzy. Państwo było potężne i dobrze zorganizowane dzięki odpowiedniemu postępowaniu w czasie wojny i pokoju. III. WALKA HORACJUSZÓW Z KURIACJUSZAMI I ZBURZENIE ALBY (I, 24—29) [24]l Przypadkiem w obu wojskach znajdowało się po trzech braci bliźniaków, odpowiadających sobie i wiekiem, i siłą fizyczną. Powszechnie wiadomo, że nazywali się oni Horacj uszami i Kuriac j uszami i nie ma chyba żadnej dawnej opowieści sławniejszej niż ta. Lecz w sprawie tak znanej trwa ciągle niepewność co do imion, a mianowicie, do którego narodu należeli Horacj usze, a do którego Kuriacjusze. Źródła historyczne podają ten szczegół raz tak, raz inaczej, jednak więcej jest takich, które Rzymian nazywają Horacj uszami. Ja osobiście skłonny jestem pójść za tym właśnie zdaniem. Z tymi to bliźniakami układają się królowie, aby walczyli orężnie za ojczyznę: ta strona ma posiąść na- 1 W pominiętych tu rozdziałach (22 i 23) czytamy, że po śmierci Numy Pompiliusza władzę królewską w Rzymie objął Tullus Hostyliusz, wnuk Hostyliusza, który zginął w wojnie z Sabinami za Romulusa (por. I 12). Był to król bardzo wojowniczego usposobienia. Za jego rządów doszło do zatargów między Rzymem a Albą Longą, macierzystym miastem Rzymu, wskutek których wybuchła wojna. Zanim doszło do decydującej bitwy, dyktator albański Mecjusz Fufecjusz odbył rozmowę z królem rzymskim, w czasie której zwrócił mu uwagę na niebezpieczeństwo etruskie zagrażające obu bratnim narodom. Zaproponował więc, by spór rozstrzygnięto w jakiś inny sposób, bez wyniszczania wojsk potrzebnych do walki przeciw Etruskom, jako wspólnemu wrogowi. Król rzymski podzielił to stanowisko, ą przypadek pomógł obu stronom. KSIĘGA I, ROZDZ. 24 43 czelną władzę, która odniesie zwycięstwo. Wyrażono zgodę na wszystkie punkty i ustalono czas i miejsce. Przed rozpoczęciem boju przymierze zostało zawarte między Rzymianami a Albanami na takich warunkach, że bez dalszej walki ten naród będzie panował nad drugim, którego przedstawiciele odniosą zwycięstwo w tym pojedynku. Różne przymierza zawiera się na różnych warunkach, ale jeżeli chodzi o sposób postępowania, to wyglądają one mniej więcej jednakowo. Wtedy, jak słychać, zawarto je w sposób niżej opisany, a nie ma tradycji starszej co do żadnego innego przymierza. Fecjał2 postawił królowi Tullusowi następujące zapytanie: »Czy każesz mi, królu, zawrzeć przymierze z ojcem zaprzysięgłym narodu albańskiego?« Gdy król rozkazał, odezwał się fecjał w te słowa: »Żądam od ciebie, królu, świętego ziela«; król na to: ^Przynieś czystej trawy«. — Fecjał przyniósł z góry wiązkę czystej trawy, a następnie króla tak zapytał: »Królu, czy mianujesz mnie królewskim posłem narodu rzymskiego Kwirytów, a tak samo moje przybory rytualne i mych towarzyszy ?« — »Mianuję, co oby stało się bez zdrady mojej i bez zdrady narodu rzymskiego Kwirytów«. Fec jąłem był Markus Waleriusz: mianował on ojcem zaprzysięgłym3 Spuriusza Fuzjusza, dotykając jego głowy i włosów świętym zielem4. Ojca zaprzysięgłego mianuje się dla wykonania przysięgi, czyli uświęcenia przymierza, a dokonuje on tego w długiej mowie, za- 2 fecjał (fetialis) — tak nazywał się członek kolegium kapłańskiego w Rzymie, którego zadaniem było wykonywanie czynności i obrzędów przy wypowiadaniu wojny, zawieraniu przymierza itp. 3 ojciec zaprzysięgły — tak zwał się fecjał, który, był czynny przy zawieraniu przymierza. 4 świętym zielem — ziele wyrwane z korzeniem na zamku było symbolem państwa, król (za rzeczypospolitej konsul) wręczał je kapłanowi, a ten rtim poświęcał zastępcę. 44 LIWIUSZ: DZIEJE wartej w tradycyjnej formule, której ze względu na ]ej rozmiary nie warto tu przytaczać. Następnie odczytał warunki przymierza i odezwał się w te słowa: »Wy-słuchaj, Jowiszu, wysłuchaj, ojcze zaprzysięgły narodu albańskiego, wysłuchaj ty, narodzie albański! Jak te warunki od początku do końca zostały odczytane z tych tablic woskowych bez żadnej ukrytej myśli, i jak one tutaj dziś zostały należycie zrozumiane, tak naród rzymski nie złamie pierwszy tych warunków. Jeśliby je pierwszy złamał za ogólną zgodą 5, wtedy ty, Jowiszu, uderz tak w naród rzymski, jak ja dziś uderzę w tego tu wieprzka: a uderz tym mocniej, im większą masz moc i potęgę«. Po tych słowach zabił wieprzka krzemieniem. Również Albańczycy złożyli swą przysięgę w uroczystych formułach przez swego dyktatora i swych kapłanów. [25] Tak zawarto przymierze, a trzej bliźniacy zgodnie z umową chwytają za broń. Wśród obustronnych napomnień, że bóstwa ojczyste, ojczyzna, rodacy, wszyscy obywatele pozostali w ojczyźnie i wszyscy obywatele w wojsku patrzą teraz na ich oręż i na ich ręce, młodzieńcy z wrodzoną im odwagą a nadto zagrzani powyższymi słowami zachęty, wychodzą na środek mię-; dzy dwa wojska. Z obu stron przed obozami rozsiadły! się dwa wojska wolne chwilowo od bezpośredniego nie-, bezpieczeństwa, ale tym silniejszą ogarnięte troską:: chodziło przecież o zwierzchnictwo jednych nad drugi- & mi, uzależnione od odwagi osobistej tak niewielkiej | garstki ludzi. Tak więc w oczekiwaniu i niepewności kierują wzrok na dość przykre widowisko. Dano znak, a wtedy z obu stron rzucają się na siebie ż bronią w ręku jakby dwa szeregi wojskowe, dwie! KSIĘGA I, ROZDZ. 25 45 5 za ogólną zgodą — tzn. gdyby całe państwo było odpowie-,| dzialne za naruszenie warunków przymierza. | trójki braci tchnące odwagą wielkich wojsk. Ani jednej, ani drugiej stronie nie przychodzi na myśl osobiste niebezpieczeństwo, lecz myślą tylko o przyszłym poddaństwie albo zwierzchniej władzy i o losie ojczyzny, który ma być w przyszłości taki, jakim oni go uczynią. Skoro zaraz po pierwszym natarciu rozległ się szczęk oręża i zabłysły w słońcu lśniące miecze, ogarnęło widzów ogromne przerażenie; a gdy nadzieja nie przechyliła się na żadną stronę, zamierał dech w piersiach, a głos uwiązł w gardle. Kiedy w dalszym ciągu przyszło już do zapasów wręcz i gdy widziano już nie tylko ruchy ciał i obustronne obroty oręża, lecz także rany i krew, padli nagle dwaj Rzymianie jeden na drugiego, ale zranili przedtem trzech Albańczyków. Na ten widok wojsko albańskie wydało głośny okrzyk radości, natomiast rzymskie szyki opuściła już cała nadzieja, ale nie opuściła ich jeszcze troska, bo zamierały z trwogi o los tego jednego, którego zaraz obskoczyło trzech Kuria-cj uszów. Przypadkiem nie miał on żadnej rany; nie mógł więc wprawdzie sprostać żadną miarą wszystkim razem przeciwnikom, ale za to wobec każdego z osobna przedstawiał groźne niebezpieczeństwo. By więc móc walczyć z każdym z nich osobno, rzucił się do ucieczki: wiedział bowiem, że tak będą go ścigać, jak każdemu z nich pozwoli stopień zranienia. Oddalił się już w swej ucieczce od pierwszego placu boju, aż tu ogląda się i widzi, że gonią za nim przeciwnicy w dużych odstępach, a jeden z nich jest tuż tuż za nim. Zawraca więc i rzuca się na niego z całą siłą. Słychać głośne wołania wojska albańskiego skierowane do Kuriacjuszy, by jak najspieszniej szli bratu na pomoc, ale już Horacjusz obalił jednego wroga i jako zwycięzca staje do drugiego boju. Wtedy znów Rzymianie okrzykiem, jaki zwykle strona sprzyjająca wydaje po niespodziewanym obrocie sprawy, dodają odwagi swemu żołnierzowi. Ten zaś 46 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA I, ROZDZ. 26 stara się spiesznie doprowadzić walkę do końca. Zanim by więc mógł dobiec ostatni, który nie był zresztą daleko, kładzie trupem także drugiego wroga. Teraz już ilościowo szansę walki zrównały się, bo po obu stronach .było po jednym, ale ani ich siły fizyczne, ani ich usposobienie nie były w tej chwili sobie równe: jeden był zupełnie nie raniony, a dwa odniesione przed chwilą zwycięstwa dodawały mu zapału do trzeciego pojedynku; drugi natomiast był osłabiony raną, wyczerpany gonitwą, nadto przybity śmiercią braci, którzy przed nim padli; w takim stanie staje on do walki ze zwycięskim wrogiem. I nie był też to bój we właściwym tego słowa znaczeniu. Rzymianin zawołał tryumfująco: »Dwóch wrogów posłałem na ofiarę cieniom poległych braci, a trzeciego ofiaruję sprawie tej wojny, by Rzymianin mógł panować nad Albańczykiem«. Wbija niebawem z góry miecz w szyję nieprzyjaciela, który z trudem trzymał broń w ręku, a gdy ten już leżał na ziemi, zdarł z niego zbroję. Wśród głośnych okrzyków radości i powinszowań przyjmują Rzymianie Horacjusza, a radość ich była tym większa, im cała sprawa była bliższa przegranej. Z kolei obie strony przystępują do grzebania ciał swoich poległych, a czynią to z usposobieniem bynajmniej nie jednakim: wszak jedna strona rozszerzyła swe panowanie, druga zaś podpadła pod cudzą władzę. Groby stoją w tym miejscu, gdzie każdy poległ, tzn. dwa rzymskie w tym samym miejscu bliżej Alby, a trzy albańskie w kierunku ku Rzymowi, ale w pewnej od siebie odległości, tak jak odbyła się walka 6. [26] Przed rozejściem się z placu boju zapytał Me-cjusz Tullusa, jakie otrzyma rozkazy na mocy zawar- 6 W czasach Liwiusza pokazywano te groby na tzw'. campus sacer Horatiorum. •47 tego przymierza; dostał odpowiedź, by młodzież trzymał w pogotowiu pod bronią, bo skorzysta Tullus z ich pomocy w razie wojny z Wejentami. Tak więc oba wojska odprowadzono do domu. Na czele szedł Horacjusz niosąc łup zdarty z trzech bliźniaków; przed bramą Kapeńską 7 zabiegła mu drogę niezamężna siostra, która była zaręczona z jednym z Kuriacjuszy, ale gdy poznała na ramionach brata płaszcz narzeczonego, który sama utkała, rozpuszcza z żałości włosy i z płaczem wywołuje imię poległego. Wznieca burzę gniewu w sercu zapalczywego młodziana ta rozpacz siostry wobec jego własnego zwycięstwa i tak wielkiej radości ogólnej; dobywa więc miecza i przebija nim dziewczynę, gromiąc ją równocześnie tymi słowy: »Idż stąd z twą niewczesną miłością do narzeczonego, skoroś zapomniała o poległych braciach, skoroś zapomniała o bracie żywym, skoroś zapomniała o ojczyźnie. Tak niech zginie każda Rzymianka, która w przyszłości zapłacze nad ciałem wroga«. Potworny wydał się ten czyn i senatorom; i ludowi, ale przeciwstawiła mu się świeża zasługa. Mimo to po- ' stawiono go przemocą przed sąd królewski8. Król nie chcąc osobiście wydać wyroku surowego, a niemiłego dla ludu, oraz nie chcąc spowodować kary śmierci w następstwie wyroku, zwołał lud na zebranie i oświadczył: »Podług prawa mianuję dwóch mężów9, którzy mają sądzić Horacjusza za zbrodnię stanu«'10. Groźne prawo 7 brama Kapeńską — porta Capena, południowa brania Rzymu między Mons Caelius a tzw. Remurią. 8 przed sąd królewski — król był najwyższym sędzią. 8 mianuje dwóch mężów — nie byli oni urzędnikami, lecz jakby komisarzami królewskimi, wybranymi dla przeprowadzenia pewnej czynności zleconej przez króla. Król uchyla się od wyrokowania w tej sprawie. 10 zbrodnię stanu — tym pojęciem (perduellio) określano przestępstwo, które nie było zdradą państwa, ale naruszało istnie- 48 LIWIUSZ: OZIEJE ' miało następujące brzmienie: »Dwaj mężowie mają sądzić zbrodnię stanu; jeżeli oskarżony odwoła się od wyroku dwóch mężów, niech sprawę rozstrzyga 'gromadzenie ludowe ". Jeżeli utrzyma się wyrok dwóch mężów, ma oskarżonemu liktor zasłonić głowę, zawiesić go na powrozie na hańbiącym drzewie i ochłostać albo wewnątrz albo nazewnątrz pomerwm« 12. Na mocy tego prawa mianowano tedy dwóch mężów. Ci byli przekonani, że w myśl tego prawa nie mógłby uwolnić się nawet niewinny, gdy wydadzą wyrok skazujący; więc jeden z nich rzekł: »Publiuszu Horacjuszu, skazuję cię za zbrodnię stanu; chodź, łiktorze, zwiąż mu ręce«. Zbliżył się liktor i zabierał się do zarzucenia powroza. Ale wtedy Horacjusz za sprawą króla, łagodniej tłumaczącego prawo, nagle zawołał: »0dwołuję się«. — Tak więc na mocy tego odwołania sprawa poszła do rozstrzygnięcia przed lud. W czasie tego sądu ludowego największe wrażenie na zebranych wywarł krzyk ojca Publiusza Horacjusza, że jego zdaniem córka słusznie poniosła śmierć; w przeciwnym razie sam, na mocy władzy ojcowskiej 13, byłby ukarał syna. Błagał następnie, by nie czynili zupełnie bezdzietnym jego, którego niedawno widzieli otoczonego tak licznym potomstwem. Wśród tych błagań starzec objął syna ramieniem i wskazując jacy w państwie porządek. Takim właśnie był „samosąd" dokonany przez HoraCjusza na własnej siostrze. n Prawo apelacji od wyroku urzędnika do Zgromadzenia Narodowego istniało za rzeczypospolitej na podstawie tzw.- lex Yaleria de provocatione (por. II 8). Liwiusz przedstawia w tym miejscu sprawę tak, jak gdyby istniało ono już w epoce królewskiej. 12 pomerium — por. wywody Liwiusza I 44. 13 Dzieci w Rzymie znajdowały się we władzy ojca, który miał prawo je zabić, sprzedać, wydziedziczyć itp. Nawet dorośli synowie byli pod względem prawnym zależni od ojca, a syn uniezależniał się od ojca dopiero z chwilą jego śmierci. KSIĘGA I, ROZDZ. 26 49 na łupy Kuriacj uszów, wbite w miejscu zwanym dziś pilą Horatia14, wołał: »Kwiryci, jakże to będziecie mogli patrzeć na stojącego pod haniebnym drzewem, na chłostanego i torturowanego tego, którego dopiero co widzieliście, jak kroczył wśród oznak zwycięstwa i radosnych okrzyków? Chyba nawet oczy Albańczyków odwróciłyby się od tak haniebnego widowiska! Idź, łiktorze, skrępuj te ręce, które tak niedawno dzierżyły broń i tą bronią wywalczyły dla narodu rzymskiego zwierzchnią. władzę nad Albą. Idź, zakryj głowę oswo-bodzicielowi tego miasta, zawieś go na hańbiącym drzewie, chłoszcz go albo wewnątrz pomerium — ale tylko wśród tych włóczni i łupów zdartych z wroga — albo na zewnątrz pomerium — ale tylko pośrodku grobów .Kuriacj uszy. Gdzież bowiem możecie zaprowadzić tego młodzieńca, by go pomniki własnej chwały nie uwalniały od tak sromotnej kary śmierci?« — Ulitował się lud nad łzami ojca i nad siłą ducha samego młodzieńca, niezmienną w każdym niebezpieczeństwie, i wydano wyrok uwalniający, kierując się raczej podziwem dla męstwa, a nie słusznością. sprawy. Przeto by zbrodnię dokonana na oczach wszystkich zmyć jednak jakąś 'ofiara oczyszczalną, polecono ojcu, by oczyścił syna na koszt państwa '5. Dopełnił on pewnych ofiar oczyszczających, których wykonanie powierzono w przyszłości rodowi Horacjuszów, a później przeciągnął w poprzek ulicy belkę i przeprowadził pod nią jakoby pod szubienicą młodzieńca Istnieje ta belka do dziś dnia i od- 14 pilą Horatia — był to właściwie słup, na którym wisiał oręż poległych Kuriacjuszy; słup ten stał na Forum. 15 na koszt państwa — ponieważ społeczeństwo uwolniło mordercę i zatrzymało nadal w swym gronie, stało się przez to samo uczestnikiem jego winy; winę tę można było zatem zmyć tylko na koszt społeczeństwa, i dlatego koszt ofiary oczyszczalnej ponosi państwo. Bibl. Nar. Ser. n, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 9 50 LTWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA I, K02D2. Sl 51 nawia się ją na koszt państwa ls. Nazywają ją ,,belką siostrzaną". Grobowiec Horacji wzniesiono z czworogra-niastego kamienia na tym miejscu, gdzie padła przeszyta mieczem. [27] A przecież pokój z Albą nie był trwały. Niechęć ludu z powodu złożenia losu państwa w ręce trzech żołnierzy spaczyła zmienny charakter dyktatora; a ponieważ uczciwe zamiary nie dały pomyślnych rezultatów, zaczął starać się, by odzyskać wziętość przez wykonanie zamiarów nieuczciwych. A więc jak poprzednio szukał w czasie wojny pokojul7, tak teraz, w czasie pokoju, szukał wojny. Ponieważ widział, że jego państwo ma więcej odwagi aniżeli sił, podburzył inne narody do prowadzenia wojny otwartej i należycie wypowiedzianej, a dla swoich zarezerwował zdradę pod pozorem przymierza. Fidenaci. rzymska kolonia, porozumieli się z Wejentami i za cenę przejścia Albańczyków na ich stronę dali się namówić do orężnej rozprawy. Kiedy Fidenaci otwarcie zbuntowali się, Tullus wezwał do siebie z Alby Mecjusza i jego wojsko i poprowadził na wrogów. Po przeprawieniu się przez rzekę Anio 18, przy jej ujściu rozbija obóz. Wojsko Wejentów przeprawiło się przez Tyber między tym miejscem a Fide-nami, także i w bitwie zajmowali oni prawe skrzydło blisko rzeki. Na lewym ustawili się Fidenaci bliżej gór. Tullus ustawił swoje wojska naprzeciw Wejentów, a Albańczyków naprzeciw Fidenatów. Albańczyk miał równie mało odwagi, jak rzetelności. Nie odważył się ani pozostać na miejscu, ani przejść na stronę wroga, i zwolna zaczął posuwać się ku górom. Następnie gdy według swego mniemania odsunął się już dość daleko, " Dokonywano tej czynności w dniu l października. 17 szukał w czasie wojny pokoju — por. przypis l do I 24. 18 Anio — lewoboczny dopływ Tybru, dziś Teverone. wprowadza zastępy na górę i rozwija z wahaniem poszczególne oddziały, by zyskać na czasie. Planem jego było przerzucić swe siły na tę stronę, gdzie przechyli się szczęście wojenne. Najbliżej stojący Rzymianie dziwili się początkowo, ujrzawszy swe skrzydło odsłonięte przez oddalenie się sprzymierzeńców. Następnie jeździec na spienionym koniu przybiega i donosi królowi, że Albańczycy oddalają się. Tullus w groźnym położeniu ślubował ustanowienie dwunastu saliów 19 i wybudowanie świątyń bóstwom Pallor i Pawor 20. Konnego gońca •łajał donośnie, by i nieprzyjaciele słyszeli, i kazał yrócić do boju: zawołał, że nie trzeba się niepokoić i że to na jego rozkaz wojsko albańskie zbacza, by iderzyć z tyłu na nie ubezpieczonych Fidenatów. Wydał ównież rozkaz, by konnica wzniosła włócznie do góry; .o zasłoniło przed większą częścią rzymskiej piechoty vidok oddalającego się wojska albańskiego; ci, którzy obaczyli to, w przekonaniu, że dzieje się to zgodnie e słowami króla, walczą z tym większą zaciętością. itrach przerzucił się na nieprzyjaciół, bo słyszeli rozkaz króla donośnym głosem wydany, a przeważna część Fidenatów umiała po -łacinie, jako że przyłączono ich jako osadników do Rzymian. Rzucają się więc do ucieczki, by przez nagłe natarcie Albańczyków od strony wzgórz nie zostali odcięci od miasta. Natarł na nich Tullus, zmusił do ucieczki skrzydło Fidenatów, a następnie zwrócił się ku Wejentom, na których oddziałał popłoch innych. Nie zdołali oni wstrzymać natarcia, lecz od tłumnej ucieczki powstrzymywała ich rzeka zagradzająca odwrót. Skoro w tę stronę skierowano się w ucieczce, jedni tchórzliwie porzucili broń i na oślep 1B dwunastu saliów — byli to tzw. snliź Qumnales; mieli oni siedzibę na wzgórzu Kwirynalskim. 20 bóstwa Pallor i Pavor — były to personifikacje obawy i przerażenia. 9* 52 LTWIUSZ: DZIEJE wpadali do rzeki, inni ociągając się na brzegach, nie wiedząc czy uciekać, czy walczyć, zostali wycięci. Żadna poprzednia bitwa Rzymian nie była równie krwawa. [28] Następnie sprowadzono na równinę wojsko albańskie, biernego widza walki. Mecjusz składa Tullu- śowi życzenia z okazji pokonania y/rogów, Tullus ze swej strony przemawia łaskawie do Mecjusza. Z za- chowaniem uroczystych ceremonii kazał Albańczykom złączyć ich obóz z obozem rzymskim, a ofiarę oczyszczalną przenosi na dzień następny. Nazajutrz o brzasku wszystko przygotowano według zwyczaju, a król kazał zwołać oba wojska na zebranie. Trębacze rozpoczęli swą czynność od końca obozu i w ten sposób wezwali najpierw Albańczyków. Byli oni nadto ciekawi nowości — chcieli bowiem dobrze słyszeć, jak król rzymski będzie przemawiał na zgromadzeniu —'ą więc stanęli najbliżej ,' niego. Według polecenia staje wokół nich półkolem zastęp rzymski z bronią w ręku. Setnicy 21 dostali polecenie, by wszystkie rozkazy wykonywali bezzwłocznie. Następnie Tullus rozpoczął przemowę tymi słowy: »Rzymianie! Jeżeli kiedyś przedtem zdarzyło się w jakiejś wojnie, że winniście byli złożyć podziękowanie najpierw bogom nieśmiertelnym, a dopiero na drugim miejscu oddać hołd własnemu męstwu, to miało to -• miejsce przede wszystkim we wczorajszej bitwie; był to bowiem bój nie tyle z wrogiem zewnętrznym, co z wiarołomną zdradą ze strony własnych sprzymierzeńców — a tego rodzaju walka bywa zwykle cięższa i jest połączona z większym niebezpieczeństwem. Nie bądźcie w błędzie! To nie na mój rozkaz podeszli Albań-czycy pod góry, nie było takiego rozkazu z mej strony, było to tylko podstępne udanie rozkazu. Chodziło o to, byście nie wiedzieli, że was Albańczycy opuszczają, 21 setnicy (centwiones) byli to jakby podoficerowie W wojsku rzymskim. s KSIĘGA I, ROZDZ. 28 53 i by nie zachwiała się w was odwaga bojowa, oraz by w wrogach wzbudzić przekonanie, że zanosi się na oto- ' czenie ich z tyłu i aby wzniecić wśród nich strach i popłoch. A przecież za to przewinienie, o które tu oskarżam, nie spada odpowiedzialność na ogół Albańczyków; poszli za swym wodzem, tak jak i wy bylibyście postąpili, gdybym był chciał stąd gdzieś skierować wojsko. Mecjusz jest odpowiedzialny za ten odmarsz, Mecjusz jest sprawcą tej wojny, Mecjusz złamał przymierze między Rzymianami a Albańczykami. Ale i w przyszłości może pokusić się ktoś o taką bezecność, jeżeli na' jego osobie nie dam teraz ludziom odstraszającego przykładu«. — Setnicy uzbrojeni otaczają Mecjusza; król mówi w dalszym ciągu: »Niech wyjdzie to na pomyślność i szczęście dla narodu rzymskiego, dla mnie i dla was, Albańczycy, ale zdecydowałem się "/szystkich Albańczyków przesiedlić do Rzymu, ludowi nadać prawo obywatelstwa, co przednie j szych powołać do senatu — jednym słowem stworzyć jedno miasto i jedno państwo. Jak swojego czasu państwo albańskie "ozpadło się na dwa narody 'i'1., tak teraz niech znów owróci do jedności«. Na to młodzież albańska będąc °z broni a mając wokół siebie zbrojnych, mimo że )żne ogarniały ją uczucia, jednak pod grozą ogólnego •irachu zachowała milczenie. A król tak ciągnął dalej: 'Mecjuszu Fufecjuszu, gdybyś sam był w mocy nauczyć •ię dotrzymywania słowa i poszanowania przymierza, •o udzieliłbym ci nauki za życia; ale ponieważ twoja ';atura jest niepoprawna, to przynajmniej teraz, po- nosząc śmierć, naucz, ludzi uważać za rzecz świętą to, o ty zbezcześciłeś. Jak więc niedawno rozerwałeś wą duszę między sprawy Fidenatów a Rzymian, tak dozwolisz niebawem rozerwać swe ciało w przeciwne 22 Por. I 6. 54 LIWIUSZ: DZIEJE strony«. — Zaraz potem kazał przyprowadzić dwie 'czwórki koni i do ciągnionych przez nie wozów przywiązać rozciągniętego Mecjusza; konie popędzono w przeciwne strony, a te poniosły na obu wozach przywiązane ciało rozerwane na dwie części. Odwrócili wszyscy wzrok od tak hańbiącego widowiska. Ale był to pierwszy i zarazem ostatni u Rzymian przykład kary, przy której wykonaniu zapomniano o prawach ludzkości; we wszystkich innych wypadkach wolno pochwalić się tym, że żaden inny naród nie wymierzał kar łagodniejszych. [29] Tymczasem wysłano przodem do Alby konnicę, która miała przesiedlić ludność do Rzymu; następnie sprowadzono wojsko dla zburzenia miasta. Gdy ono wkroczyło w bramy, nie zapanował wprawdzie ów za- męt i strach — jak to bywa przy zdobywaniu miast przemocą, kiedy po wyłamaniu bram względnie po skruszeniu murów taranem albo po zdobyciu zamku gwałtownym szturmem zbrojni wrogowie z dzikim krzykiem biegają po mieście i niszczą wszystko ogniem i mieczem — ale zapanowało ponure milczenie i cicha żałość przytłoczyła wszystkich. Wskutek tego ze strachu nie mogli się zdecydować, co zostawić, a co wziąć z sobą; jedni pytali o to drugich, stawali na progu, to znów wałęsali się bez celu po domach, spoglądając na nie po raz ostatni. Ale już słychać było raz po raz nawoływanie konnych naglących do wymarszu, dolatywał do uszu łomot domów burzonych na peryferiach, a kurz wzbijający się z odległych miejsc zapełnił całą przestrzeń, jakby nadchodziła chmura; wtedy szybko każdy brał, co zdołał, i wychodził opuszczając dom ojczysty, w którym się urodził i wychował; niebawem nieprzerwany strumień wysiedleńców zalał ulice; widok innych pobudzał do łez, budząc wzajemną litość, rozlegały się także żałosne jęki kobiet, zwłaszcza gdy przechodziły obok czcigodnych świątyń, otoczonych KSIĘGA I, BOZDZ. 29 55 wojskiem i zostawiały bogów niejako w niewoli Po wyjściu Albańczyków Rzymianie zrównali z ziemia wszystkie budowle tak państwowe, jak i prywatne; taS ]edna godzina pogrążyła w upadku i ruinie dzieło czterystu lat, przez które Alba istniała. W myśl jednak wyraźnego polecenia króla zostawiono nietknięte świątynie bogów. ' ą IV. RZĄDY SERWIUSZA TULIUSZA (I 39—44) [39] W tym czasie zdarzyło się w pałacu królewskim zjawisko dziwne i mające nadzwyczajne skutki. Gdy spał chłopiec, nazwiskiem Serwiusz Tuliusz, podobno na oczach wielu osób pojawił się. płomień dookoła jego głowy. Na hałas, jaki powstał wobec tak nadzwyczajnego zdarzenia, przybyli król i królowa1; a gdy ktoś ze służby już niósł wodę, by ogień zagasić, powstrzymała go królowa, uciszyła wrzawę, a chłopca ruszać nie pozwoliła, aż sam się zbudzi. Niebawem chłopiec zbudził się, a wtedy płomień sam przez się zniknął. Wtedy Tanakwil2 wzięła męża na bok i tak odezwała się do niego: »Czy widzisz tego chłopca, którego wychowujemy w tak niskim stanie? Nie ulega wątpliwości, że wyrośnie on dla nas na zbawcę w niebezpieczeństwie i obrońcę zagrożonego tronu królewskiego. A więc to . źródło ogromnej chwały dla państwa i naszego domu /wychowujmy z jak największym naszym staraniem«. Odtąd zaczęto chłopca uważać za syna i kształcić 'w umiejętnościach, które sposobią charakter do piastowania wysokiego stanowiska. Udało się to zgodnie 1 Następcą króla Tullusa był Ankus Marcjusz, po kądzieli wnuk Numy. Po jego śmierci został królem Tarkwiniusz, zwany Starym, który przybył z Etrurii do Rzymu z żoną imieniem Tanakwil. Opowiedziany w tym rozdziale wypadek miał miejsce za jego rządów. 2 Tanakwil jako pochodząca z Etrurii zna się doskonale na wróżbach i umie wytłumaczyć niezwykłe zjawisko. KSIĘGA I, BOZDZ. 39—40 57 z wolą bogów. Wyrósł on na młodzieńca o prawdziwie królewskim charakterze, a gdy Tarkwiniusz oglądał się za zięciem, a nikogo z młodzieży rzymskiej nie można było z nim nawet porównać, ostatecznie król wydał za niego swą córkę. Ten zaszczyt, jaki go spotkał — mniejsza o to z jakiej przyczyny — wyklucza możliwość, by był on synem niewolnicy i by sam w chłopięcym wieku też był niewolnikiem. Ja osobiście przychylam się raczej do zdania tych, którzy podają, iż po zajęciu Kornikulum3 poznano wśród wziętych w niewolę kobiet żonę Serwiusza Tuliusza — księcia tego miasta — będącą w stanie odmiennym; królowa rzymska z uwagi na jej znakomity ród wyzwoliła ją z niewoli, a ona urodziła dziecko w domu Tarkwiniusza Starego. Wskutek tego dobrodziejstwa miała wywiązać się przyjaźń między .kobietami, a chłopiec wychowany od małego w pałacu, był kochany i zażywał szacunku. Los matki — bo po zdobyciu miasta dostała się jako branka w ręce wrogów — miał zrodzić legendę,-że chłopiec był synem niewolnicy. [40] W trzydziestym ósmym roku panowania Tarkwiniusza zażywał już Serwiusz Tuliusz olbrzymiej wziętości nie tylko u króla^lecz i u senatorów oraz ludu. Dwaj synowie Ankusa już przedtem oburzali się, że rzekomy opiekun4 pozbawił ich tronu królewskiego, że w Rzymie sprawuje rządy przybysz, nie tylko nie pochodzący z jakiegoś sąsiadującego kraju, lecz nadto nie-italskiego pochodzenia 5. Ale wtedy ich oburzenie zaczęło 3 Kornikulum — miasto latyńskie, o którego zdobyciu przez króla Tarkwiniusza Starego opowiada Liwiusz I 38. 4 rzekomy opiekun — Ankus Marcjusz testamentem mianował Tarkwiniusza opiekunem swych dzieci, ten zaś tak sprawą pokierował, że jego, a nie któregoś z synów zmarłego Ankusa Marcjusza 'obrano królem (por. I 34 i n.). 5 nieitalskiego pochodzenia — Tarkwiniusz Stary był synem Demarata z Koryntu, który z powodu zamieszek politycznych opuścił swą ojczyznę i osiadł'w Tarkwiniach. 58 LIWIUSZ: DZIEJE coraz bardziej potęgować się w obawie, że nawet po Tarkwiniuszu tron do nich nie wróci, lecz spadnie jeszcze niżej,-bo do osoby niewolnika; tak mniej więcej sto lat po panowaniu Romulusa, będącego bogiem i synem boga, ten sam tron miałby objąć niewolnik, syn niewolnicy. Sądzili, że będzie to hańbą tak dla wszystkich Rzymian, jak zwłaszcza dla ich rodu, jeżeli mimo istnienia męskich potomków króla- Ankusa tron królewski w Rzymie będzie dostępny nie tylko dla przybyszów, lecz nawet dla niewolników. Postanawiają więc nie dopuścić orężnie do tej hańby. Ale z jednej strony ból z powodu doznanej krzywdy bardziej ich wzburzał przeciw Tarkwiniuszowi niż przeciw Serwiasźowi, a z drugiej — rozumowali — gdyby król pozostał przy życiu, to srożej pomściłby morderstwo niż człowiek prywatny. Było nadto rzeczą widoczną, że w razie zamordowania Serwiusza król uczyni swym następcą tego, kogo wybierze na drugiego zięcia — z tych więc wyżej podanych powodów szykują zamach na samego króla. Do wykonania tego zamysłu wybrano dwóch pasterzy z usposobieniem gotowym na wszystko. Obaj ze swymi podręcznymi narzędziami rolniczymi, w przedsionku pałacu królewskiego; pod pozorem kłótni pro- wadzonej między sobą z największym hałasem, zwrócili na siebie uwagę służby królewskiej. Następnie obaj domagali się stawienia przed królem, krzyk ich dotarł aż w głąb królewskiego pałacu. Wtedy wezwano ich i poszli przed króla. Najpierw obaj zaczęli krzyczeć i jeden starał się na wyścigi przekrzyczeć drugiego. Uciszył ich liktor i kazano im mówić po kolei, wtedy dopiero przestali wpadać sobie w słowo. Według umowy, jeden zaczął przedstawiać sprawę. Król z zaciekawieniem zajął się całkiem jego osobą, a wtedy drugi podniósł w górę siekierę i z rozmachem opuścił ją na •KSIĘGA I, ROZDZ. 40—41 59 głowę króla. Pozostawiwszy siekierę w ranie rzucają się obaj ku drzwiom. [41] Obecni podnieśli Tarkwiniusza padającego bez życia; tamci chcieli uciekać, ale ujęli ich liktorowie. Rozległ się następnie krzyk ludzi, powstało zbiegowisko, pytano ze zdziwieniem, co się dzieje. Wśród tego kazała Tanakwil zamknąć bramę pałacu i usunąć świadków. Z jednej strony zbiera gorliwie środki do opa- trzenia rany, jak gdyby była jeszcze jakaś iskra nadziei, ale jednocześnie, w razie okazania się tej nadziei złudną, przemyślą już o. czymś innym. Przywołała do siebie szybko Serwiusza, pokazała mu męża prawie już martwego i ujmując go za rękę prosiła, by śmierci teścia nie zostawił bez pomsty, by teściowej nie zostawił na pośmiewisko wrogów. Powiedziała tak: »Serwiuszu, jeżeli jesteś mężczyzną, to tron królewski jest własnością twoją, a nie tych, którzy cudzymi rękami 'dopuścili się najpotworniejszej zbrodni. Podnieś się i idź za wolą bogów, którzy swojego czasu dokoła twej głowy roztoczyli boski blask i przepowiedzieli, że czeka ją sława. Niech teraz ów niebiański płomień pobudzi cię, teraz zbudź się naprawdę. I my posiedliśrny tron królewski, choć byliśmy cudzoziemcami. Pomyśl o tym, jaki jesteś, a nie, z jakiego rodu. Jeżeli wobec błyskawicznego obrotu sprawy myśl twoja jeszcze jest nieczynna, to idź za mymi 'radami«. Gdy już nie można było powstrzymać tłumu cisnącego się z hałasem i w nieładzie, Tanakwil przemówiła do ludu z górnego piętra pałacu przez okno wychodzące na ulicę Nową 6 •— król mieszkał bowiem obok świątyni Jowisza Statora7. Kazała 6 ulica Nowa — Nova via biegła od via Sacra w kierunku płd.-wsch. 7 Jowisz Stator — por. I 12. Świątynia Jowisza została wybudowana dopiero w r. 2J64 przy porta Mugionia na północno-zachodnim zboczu Palatynu. Wymieniając ją w tym miejscu, 60 LIWIUSZ: DZIEJE być dobrej myśli, mówiąc, że króla ogłuszono tylko niespodziewanym ciosem, że ostrze niezbyt głęboko przeszło; król już przyszedł do siebie, ranę opatrzono i obmyto krew, wszystko jest zdrowe, a ona ma na- dzieję, że lada dzień ujrzą króla na własne oczy. Na razie król poleca uległość rozkazom Serwiusza Tuliu- sza; on będzie wymierzał sprawiedliwość i on będzie wykonywał resztę królewskich funkcji. Wystąpił Ser- wiusz w otoczeniu liktorów, odziany w płaszcz królewski; siedząc na tronie królewskim, co do jednych spraw wydał decyzję, co do drugich zaś udał, że zapyta króla o zdanie. Przeto przeź\kilka dni, kiedy Tarkwiniusz skonał był już, Serwiusz zataił jego śmierć i pod pozorem zastępstwa w rządach umocnił swe stanowisko. Na koniec stało się to powszechnie wiadome, gdy w pałacu podniesiono płacz i lament. Serwiusz otoczył się silną strażą przyboczną i pierwszy objął rządy królewskie bez wyboru ze strony narodu, za zgoda senatu, Synowie Ankusa poszli na, wygnanie 'do Suessy Pomecji8, zaraz wtedy, gdy dano znać, że wykonawców mordu ujęto, że król pozostał przy życiu, a wpływy Serwiusza tak wzrosły. [42] Ale nie tylko publicznymi, lecz także prywatnymi środkami starał się Serwiusz umocnić swe stanowisko, by usposobienie synów Tarkwiniusza względem niego nie było takie jak usposobienie synów Ankusa względem Tarkwiniusza: wydał swoje dwie córki za mąż za dwóch Tarkwiniuszów, synów królewskich, Lucjusza i Arrunsa. Nie zdołał jednak ludzkimi sposobami odwrócić niezmiennych wyroków Przeznaczenia, ale zazdrość o tron królewski nawet y/śród najbliższej rodziny siała nieufność i zawiść. W stosowną dla utrzymania chciał Liwiusz określić tylko położenie pałacu króla Tarkwiniusza Starego.' ' ' 8 Suessa Pomecja — miasto w krainie Wolsków. KSIĘGA I, BOZDZ. 42—43 61 obecnego spokojnego stanu porę podjęto wojnę z We-jentami — skończył już się był okres róże j mu — a także 7, innymi Etruskami. W wojnie tej zabłysło w całej pełni męstwo i szczęście wojenne Tuliusza. Rozgromił potężne wojsko wrogów i wrócił do Rzymu, pewny już tronu królewskiego, czyby badał usposobienie senatorów, czy ludu. Następnie przystąpił do wykonania największego dzieła pokojowego, tak że — jak Numa zasłynął jako założyciel całego prawa bożego — Serwiusza sławili potomni jako twórcę wszelkiej różnicy stanowej wśród obywatelstwa, przez co widoczne są granice między stopniami godności i majątku. Zaprowadził bowiem oszacowanie, urządzenie bardzo korzystne dla państwa mającego tak się rozrosnąć; na tej podstawie ciężary wojenne i pokojowe miano ponosić nie jak przedtem, jednakowo od każdej głowy, lecz według stanu majątkowego. Następnie oznaczył według oszacowania klasy i centurie i następujący podział odpowiedni dla wojny i pokoju: [43 ]9 Z obywateli posiadających majątek stu tysięcy asów albo jeszcze większy; ustanowił osiemdziesiąt cen- 9 Przedstawiony w tym rozdziale tzw. podział serwiański jest faktem historycznym, jednak przez tradycję historyczną rzymską został błędnie odniesiony do epoki królewskiej, podczas gdy w .istocie jest on niechybnie daty znacznie późniejszej. Podział ten musiał być dokonany niewątpliwie w okresie, gdy gospodarka pieniężna wzięła górę nad gospodarką naturalną. Historycy nowocześni stoją przeważnie na stanowisku, że podział ten przypada na okres po spaleniu Rzymu przez Galów. Intencja reformatora, który wprowadził ten podział, jest wyraźna: uzależnienie z jednej strony praw politycznych obywateli, a z drugiej ich obowiązków — od ich stanu majątkowego. Oligarchiczny charakter tego podziału nie ulega wątpliwości; plebejusze biorą udział w zgromadzeniu centurialnym, ale ich udział nie ma w praktyce żadnego znaczenia: centurie głosowały kolejno, tak że uchwały w rezultacie zapadały większością głosów ekwitów i głosów obywateli należących do pierwszej kla- g^ LIWIOSŻ: DZIEJS \turii, czterdzieści centurii seniorów i czterdzieści centurii juniorów. Wszystkich ich objęto nazwą pierwszej Klasy. Seniorowie mieli być w pogotowiu dla obrony miasta, juniorowie mieli na zewnątrz prowadzić wojnę. pako broń odporną przepisano dla nich szyszak, tarczę, magolennice i pancerz — wszystko to wykonane ze spiżu — celem osłony ciała; jako broń zaczepną przeciw wrogowi, przepisano włócznię i miecz. Do tej klasy dołączono dwie centurie rzemieślników, które miały bez broni pełnić powinność wojskową: nałożono na nich obowiązek obsługi w wojnie machin oblężniczych. — Dla klasy drugiej przyjęto majątek zawierający się w granicach między sto tysięcy a siedemdziesiąt pięć tysięcy i utworzono z nich, podzielonych na seniorów i juniorów, dwadzieścia centurii. Jako broń odporną przepisano dla nich zamiast tarczy puklerz drewniany, a poza tym pozostawiono wszystko to samo z wyjątkiem pancerza. — Jako majątek klasy trzeciej przyjął pięćdziesiąt tysięcy; utworzono tyle samo centurii i w nich także zachowano tę samą różnicę wieku. Co do broni odpornej nie wprowadzono żadnej zmiany, odjęto tylko nagolenniki. — W klasie czwartej majątek wynosił dwadzieścia pięć tysięcy, utworzono tę samą ilość centurii. Zmieniono rodzaj broni, nie dano im nic oprócz włóczni i oszczepu krótkiego. — Klasa piąta była silniejsza, utworzono z niej trzydzieści centurii, byli oni uzbrojeni w proce i kamienie do rzucania. Do nich należeli luzacy, sy, gdyż razem było 193 centurii, głosy ekwitów i głosy pierwszej klasy dawały razem 98 głosów (18+80). Pozostałe centurie nie musiały nawet właściwie głosować, bo głosy ich nie miały żadnego wpływu. Stan ten uległ pewnej zmianie w w. III (przed drugą wojną punicką), o tyle że najpierw głosowała centuria wybrana losem i że zniesiono nierówną liczbę centurii w poszczególnych klasach: wszystkich centurii było wskutek tego 373. "KSIĘGA I, ROŻDZ. 4;i 63 trębacze i surmacze, podzieleni na trzy centurie. Klasa ta była oszacowana na jedenaście tysięcy. Majątek niższy od tego objął ludność pozostałą, utworzono z niej jedną centurię wolną od powinności wojskowej. W ten sposób uzbroił i podzielił całą piechotę. Następnie z ludzi najbogatszych w państwie zaciągnął dwanaście centurii jazdy. Oprócz tego przekształcił sześć dawnych centurii, chociaż Romulus ustanowił tylko trzy, pod tymi samymi nazwami, pod którymi były utworzone. Na kupno koni dawano im po dziesięć ty-. sięcy ze skarbu państwowego i przydzielono im kobiety niezamężne, które na utrzymanie koni miały płacić po, dwa tysiące asów corocznie. Wszystkie te ciężary z biednych przerzucono na bogatych. Następnie rozszerzono im prawa polityczne.' Albowiem prawo głosowania nie zostało dane jednakowo-i z tym samym prawem na każdą głowę, jak to ustanowił Romulus, a zachowali wszyscy pozostali królowie, lecz poczyniono stopnie, tak iż nikt nie wydawał się wykluczonym od głosowania, a jednak cała przewaga była po stronie najmożniejszych obywateli. Najpierw bowiem wzywano do głosowania ekwitów, następnie osiemdziesiąt centurii pierwszej klasy spośród pieszych. Jeżeli nie było tu zgodnego wyniku — co rzadko' kiedy miało miejsce — był zwyczaj powoływania centurii klasy drugiej, ale prawie nigdy nie potrzebowano schodzić aż tak nisko, by dojść aż do najniższych. Nie . ma się co dziwić, że z ogólną liczbą ustanowioną przez Serwiusza nie zgadza się stan dzisiejszy, powstały po.. wypełnieniu trzydziestu pięciu tribus lc i po podwojeniu u Dla ułatwienia poboru wojska i pobierania daniny podzielił Serwiusz cały okręg rzymski na tzw. tribus, dzielnice, z których cztery były miejskie (tribus urbanae) i 17 wiejskich (tribus rusticae). Ilość tribus wiejskich podniesiono później do liczby 31, tak że razem było wszystkich 35. 64 LIWIUSZ: DZIEJE ich liczby przez centurie seniorów i juniorów. Podzielił bowiem Serwiusz miasto na cztery części, według dzielnic i wzgórz zamieszkanych, a części te nazwał tribus, według mego zdania od wyrazu tributum; bo on również obmyślił sposób płacenia trybutum w sposób jednakowy na podstawie oszacowania; ale te tribus nie miały nic wspólnego z podziałem na centurie i z ich liczbą. [44] W ten sposób dokonał oszacowania, które przyspieszył przez surowe prawo o nie oszacowanych11,, grożące karami więzienia i śmierci, i wydał polecenie, ,by wszyscy obywatele rzymscy — tak służący w jeździe, jak i w piechocie — stawili się o świcie na Polu Marsowym, każdy w swej centurii. Tam wojsko, uszykowane w pełnym uzbrojeniu, oczyścił ofiarą oczyszczalną złożoną z świni; owcy i wołu12; nazwano to con-ditum lustrum13, ponieważ był to koniec czynności związanej z oszacowaniem. W tym przeglądzie miano oszacować osiemdziesiąt tysiący obywateli; Fabiusz Piktor u, najstarszy z historyków, dodaje, że była to ilość zdolnych do służby wojskowej. Zdało się także rzeczą niezbędną powiększyć miasto stosownie do tej liczby ludności. Dodaje do miasta dwa wzgórza, Kwi-rynalskie iWiminalskie15, później z kolei rozszerzył u prawo o nie oszacowanych •— mające zastosowanie do osób uchylających się od oszacowania. , . 12 ofiarę złożoną z świni, owcy i wołu — taka ofiara zwała się suovetaurilia. 13 conditum lustrum — znaczy właściwie tyle, co ,zakończenie oszacowania'. 14 Fabiusz Piktor *- najstarszy rzymski historyk, żyjący w okresie drugiej wojny punickiej, napisał po grecku dzieje rzymskie, obejmujące historię od założenia Rzymu aż do czasów sobie współczesnych. 15 wzgórze Kwirynalskie — północno-wschodnie wzgórze Rzymu; wzgórze Wiminalskie — wzgórze we wschodniej stronie miasta. KSIĘGA I, ROZDZ. 44 65 obszar Eskwiliów lr> i sam tam zamieszkał, by tej dzielnicy przydać godności. Otacza miasto wałem, rowami i murem; w ten sposób posuwa pomoerium. Ci, którzy zwracają uwagę na samą etymologię wyrazu, tłumacza to jako postmoerium, ale jest to raczej circamoerium, . tj. miejsce, które dawniej Etruskowie przy zakładaniu miast, tam gdzie zamierzali przeciągnąć mur, wytyczali i poświęcali po odbyciu wróżb; wskutek tego nie tylko od strony wewnętrznej domy nie dotykały murów (które teraz nawet ogólnie się łączą), lecz także od zewnątrz pewna część gruntu była wolna od uprawy przez ludzi. Tę przestrz'eń, której nie wolno było ani zamieszkiwać, ani orać, nazywali Rzymianie pomoerium, tak z tego względu, że jest ona za murem, jak i dlatego, że mur jest za nią. Przy rozrastaniu się miasta, o ile miały posunąć się naprzód mury, o tyle też posuwano zawsze naprzód te poświęcone granice. 16 Eskwilie — wschodnie wzgórze Rzymu. ^bl. Nar. Ser. H, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje) 10 KSIĘGA I, ROZDZ. 56 67 V. .REWOLUCJA OLIGARCHICZNA W RZYMIE — WYPĘDZENIE KRÓLA TARKWINIUSZA (I, 56—60) [56] Zajęty kończeniem budowy świątyni' ściągnął Tarkwiniusz zewsząd z Etrurii2 rzemieślników, a użył na ten cel nie tylko pieniędzy ze skarbu państwowego, lecz także robotników z ludu. Chociaż ten nowy — i to wcale nie mały — ciężar dochodził do obowiązkowej służby wojskowej, jednak lud nie szemrał tak na to, że swymi rękami wznosi świątynię bogów, jak później, gdy go zmuszano do wykonywania robót nie tylko nie-pozorniejszych, lecz także wymagających większego wysiłku; chodziło o wznoszenie siedzeń w cyrku:i ' Ostatnie lata rządów Serwiusza Tuliusza były dla niego bardzo smutne; jego zięć Lucjusz Tarkwiniusz za namową swej żony, a córki Serwiusza, intrygował stale przeciw teściowi, chcąc zająć jego miejsce na tronie królewskim. Ostatecznie przez zamach stanu posiadł władzę królewską, siepacze jego zabili starego króla, a wyrodna córka przejechała powozem po trupie ojca leżącym na ulicy. Lucjusz Tarkwiniusz, który otrzymał przydomek Superbus (Pyszny), przez swe okrutne i tyrańskie rządy dał się dotkliwie we znaki społeczeństwu, aczkolwiek znacznie rozszerzył terytorium rzymskie. Ze zdobyczy wojennej ..postanowił wybudować wspaniałą świątynię Jowisza na Kapitelu, którą ślubował jego ojciec, król Tarkwiniusz Stary. Do budowy tej właśnie świątyni odnosi się początek tego rozdziału. 2 z -Etrurii — w Etrurii już od dawna stała architektura na bardzo wysokim poziomie (Etruskowie byli wynalazcami sklepienia); dlatego z tego kraju sprowadza król fachowych rzemieślników. , . 8 w cyrku — cyrk rzymski służył głównie do wyścigów. i o przeprowadzenie pod ziemią głównego kanału4, zbioru wszystkich nieczystości miasta. Były to dwa przedsięwzięcia, którym ta dzisiejsza wspaniałość w niczym właściwie nie mogłaby dorównać. Zaprawiwszy lud do tego rodzaju prac, posłał kolonistów do Signii i do Cyrcejów 5, mających stanowić zabezpieczenie miasta Rzymu od lądu i morza; wychodził bowiem z założenia, że lud, gdy go nie można zatrudnić, jest tylko . ciężarem dla miasta, a nadto chciał przez założenie kolonii obsadzić granice państwa na szerszej przestrzeni. Wśród tych czynności ujrzał raz król groźne zjawisko. Wąż ześlizgnął się z drewnianej kolumny i wzniecił strach i popłoch w pałacu królewskim, a króla nie tyle nabawił nagłego strachu, ile raczej przejął groźnym niepokojem o przyszłość. Przeto ponieważ do wyjaśniania nadzwyczajnych zjawisk dotyczących spraw państwowych używano tylko etruskich wróżbiarzy 6, to to zjawisko y/zbudziło w nim przerażenie jako zapowiedź osobistych niejako nieszczęść; postanowił więc wysłać w tej sprawie poselstwo do Delf, do tamtejszej, najsławniejszej na całym świecie wyroczni. Ale nie miał odwagi powierzyć nikomu innemu odpowiedzi wyroczni i dlatego dwóch' synów wysłał w podróż do Grecji przez nieznane w tej epoce krainy i jeszcze bardziej nieznane morza. Wybrali się w drogę Tytus i Ar- Wspomniany tu cyrk (circus Maximus) leżał między Palatynem a Awentynem. 4 główny kanał — tzw. cloaca Maxima służył pierwotnie głównie do osuszenia doliny między wzgórzem Palatyńskim, Kapitolińskim i Awentyńskim. Liwiusz ma tu jednak na myśli przeznaczenie kanału w czasach późniejszych; pod ziemią — sklepienie zaczynało się na powierzchni ziemi obok świątyni Janusa koło Argiletum, a później ciągnęło się pod ziemią dochodząc do Tybru. 5 Signia i Cyrceje — osady w Lacjum; dziś Segni i Circei.' . 6 etruskich wróżbiarzy — zwali się oni haruspices. ' 10- 68 LIWIUSZ: JSZIEJE runs; za towarzysza dodano im Lucjusza Juniusza Bru-tusa. Był to syn Tarkwinii, siostry królewskiej, młodzieniec zupełnie innym obdarzony umysłem, niż udawał. Gdy on się był dowiedział, że wszyscy co najprzedniejsi obywatele, a wśród nich jego własny brat, ponieśli śmierć z ręki wuja, postanowił pozbawić się wszystkiego, co by król albo w jego uzdolnieniu uważał za niebezpieczne dla siebie, albo czego by z jego majątku mógł pożądać. Postanowił także zabezpieczyć się przez ściągnięcie na siebie ogólnej pogardy, skoro prawo nie dawało mu żadnego zabezpieczenia. A więc celowo udawał półgłupka i pozwolił królowi zagarnąć cały swój majątek. Nie sprzeciwiał się także nadanemu mu przydomkowi Brutus 7, by pod osłoną tego przydomka to jego bohaterskie serce — sławny oswobodziciel narodu rzymskiego — czekało w ukryciu na stosowną dla siebie porę działania. Jego to właśnie wzięli wtedy z sobą Tarkwi- niusze do Delf, więcej jako przedmiot drwin niż jako towarzysza. Podobno wziął on z sobą jako dar dla Apollina złotą laskę zamkniętą w lasce dereniowej, wydrążonej specjalnie w tym celu — miało to symbolizować jego umysłowość. Po przybyciu na miejsce wykonali młodzieńcy zlecenia ojca, a wtedy ogarnęła ich chęć zapytania, któremu z nich przypadnie w udziale władza królewska w Rzymie. Podobno z głębi jaskini8 dała się słyszeć następująca odpowiedź: »Naj wyższą władzę w Rzymie posiądzie ten, kto pierwszy z was, młodzieńcy, ucałuje matkę«. Tar.kwiniusze każą rzecz zachować 7 przydomek Brutus —brutus znaczy RO łacinie ,tępy' wzgl. .głupkowaty'. . 8 z głębi jaskini — Pytia delficka siadała na trójnogu, stojącym nad grotą; z groty tej wydobywały się jakieś opary powodujące ekstazę, a kapłanka wypowiadała niepowiązane z sobą słowa, które kapłani układali w zdania i podawali jako odpowiedź Apollina. KSIĘGA I, ROZDZ. 58—57 69 w najściślejszej tajemnicy, by Sekstus, który został w Rzymie, nie znał wyroczni i przez'to nie dostał się na tron; sami między sobą losują, który z nich dwóch po powrocie do Rzymu ma ucałować matkę. Brutus natomiast w przekonaniu, że odpowiedź Pytii odnosi się do czegoś zupełnie innego, upadł, niby to pośliznąwszy się, i dotknął ziemi pocałunkiem9, rozumując, że ona jest wspólną matką wszystkich ludzi. Potem wrócono do Rzymu, gdzie z całą mocą szykowano -się do wojny z Rutulami. [57] Ardeę zamieszkiwali Rutulowie 10, szczep — jak na te okolice i na tamtą epokę — bardzo bogaty. Ta właśnie okoliczność stała się przyczyną wojny, ponieważ król rzymski wyczerpawszy swe zasoby na wznoszenie wspaniałych budowli państwowych chciał się sam wzbogacić i prócz tego pragnął ułagodzić wrogie uspo--sobienie ludu, dając mu odpowiedni łup. Lud bowiem wrogo odnosił się do króla z powodu jego tyranii a także przez to, iż szemrał, że król tak długo używa ich do posług rzemieślniczych i do niewolniczej pracy. Próbowano, czy nie dałoby się dostać Ardei w swą moc od razu wstępnym szturmem. Skoro to nie dało rezultatu, zaczęto nękać wrogów regularnym oblężeniem. W czasie tego oblężenia — jak to zwykle bywa w wojnie nie tyle zażartej, co długiej — była dość duża swoboda ruchów, oczywiście w większym stopniu dla dostojników niż dla zwykłych żołnierzy. Królewicze niekiedy spędzali czas na wzajemnych biesiadach i pija-. tykach. Gdy raz przypadkiem pito wino u Sekstusa Tarkwiniusza n, gdzie był także na uczcie Tarkwiniusz 8 dotknął ziemi pocalunkieyn — wyrocznia spełniła się więc, bo istotnie Brutus jako pierwszy konsul objął w Rzymie rządy, Wypędziwszy Tarkwiniuszów. lv Ardea, Ratulowie —por. przypis 12 do I 2. 11 Sekstus Tarkwiniusz — najmłodszy z synów królewskich, 70 LIWIUSZ: DZIEJE Kollatyn12, syn Egeriusza, zaczęto mówić o żonach: każdy nadzwyczaj wychwalał swoją. Kiedy następnie wynikła stąd sprzeczka, powiedział Kollatyn, że nie potrzeba dużo mówić, tylko można W przeciągu kilku godzin przekonać się, do jakiego stopnia jego żona Lukrecja góruje nad wszystkimi innymi kobietami: »Nuże, jeżeli mamy siły młodości, siądziemy na konie i na własne oczy sprawdzimy charaktery naszych żon. Niech każda z nich będzie uznana za taką, jaką okaże się przy nieoczekiwanym przyjeździe męża«. Wino dodało im otuchy: »Dobrze!« — zawołali wszyscy. Pędzą do Rzymu na koniach w galopie. Przybyli tam z nastaniem zmroku, stamtąd jadą do Kollacjils. Znajdują tam Lukrecję zajętą zupełnie czym innym niż synowe królewskie, które widzieli przed chwilą, jak na zbytkow-nych ucztach z rówieśnicami spędzały czas: ona późno w nocy zajęta przędzeniem wełny, siedziała wewnątrz domu z czuwającymi jeszcze i pracującymi przy świetle służebnicami. Lukrecja odniosła zwycięstwo w tym sporze o kobiety. Męża oraz Tarkwiniuszów za ich przybyciem przyjęto gościnnie. Tryumfujący mąż zaprosił uprzejmie królewiczów. Tam Sekstusa Tarkwiniusza po-, rwała nieprzeparta żądza, by posiąść przemocą Lukrecję, a zarówno uroda, jak i znana jej moralność-tym bardziej go podniecają. Tym razem jednak wracają wszyscy do obozu z tej młodzieńczej nocnej wyprawy. [58] Po upływie kilku dni Sekstus'Tarkwiniusz w tajemnicy przed Kollatynem przybył w towarzystwie jednego człowieka do Kollacji. Przyjęto go tam gościnnie, bo nikt nie znał jego ukrytego zamiaru, a po wie- czerzy zaprowadzono go do gościnnej komnaty. Gdy już 12 Tarkwiniusz Kollatyn (L. Tarąuinius Collatinus) byt spokrewniony z rodziną królewską; jego ojciec, Egeriusz, byi bratankiem króla Tarkwiniusza Starego. 13 Kollacjn. — miasto latyńskie, leżące na wschód od Rzymu, KSIĘGA I, ROZDZ. 58 71 zdało mu się, że nic nie grozi ze strony otoczenia, a wszyscy są pogrążeni w głębokim śnie, płonąc miłością z dobytym mieczem przystąpił do śpiącej Lukrecji; lewą ręką przytłoczył pierś kobiety i szeptem odezwał się: »Milcz, Lukrecjo, to ja, Sekstus Tarkwiniusz, miecz mam w ręku; umrzesz, jeżeli pi śniesz słowo«. Przerażona i nawpół senna kobieta widziała, że znikąd nie może' spodziewać się pomocy, a śmierć jest tuż obok niej, a wtedy Tarkwiniusz zaczął wyznawać jej swoją miłość, błagać, do próśb dodawać pogróżki i wszystkimi sposobami wpływać na jej umysł. Ale skoro widział, że jest nieugięta i że nawet strach przed śmiercią nie zdoła jej skłonić, dodaje do tego strachu haniebną pogróżkę: oświadcza, .że zabije niewolnika i położy gołego koło jej trupa, by rozeszła się wieść, że zabito ją za hańbiące cudzołóstwo. Przez tę groźbę, jak gdyby przemocą dzika żądza wzięła górę nad niezachwianą moralnością, a Tarkwiniusz odjechał upojony tryumfem ze zwycięstwa nad cnotą. Lukrecja, pogrążona w żałobie z powodu takiego nieszczęścia, posyła jednego po- słańca do ojca, do Rzymu, i do Ardei, do męża, aby natychmiast przybywali, każdy z jednym wiernym przyjacielem: że tak trzeba uczynić koniecznie, i to spiesznie, że stała się rzecz okropna. Spuriusz Lukre- cjusz przybył z Publiuszem Waleriuszem, synem Wo-lezusa, a Kollatyn z Lucjuszem Juniuszem Brutusem, z którym przypadkiem powracał do Rzymu i w drodze spotkał ich posłaniec żony. Znajdują Lukrecję siedzącą w sypialni, pogrążoną w żałobie. Po przybyciu najbliższych łzy puściły się jej z oczu, a na pytanie męża: »Czy wszystko dobrze?« — odpowiedziała: »0, nie, jak może być wszystko dobrze u kobiety, kiedy straciła cnotę? Siady obcego mężczyzny są na twym łożu. Kol-latynie. Zresztą zbezczeszczono tylko me ciało, ale dusza jest niewinna. Śmierć da świadectwo. Ale dajcie 72 LIWIUSZ: DZIEJE ręce i złóżcie przysięgę, że nie ujdzie to bezkarnie cudzołóżcy. "To Sekstus Tarkwiniusz jest tym, który przy- • był tu minionej nocy nie jak gość, lecz jak uzbrojony wróg i uniósł z tego domu rozkosz, zgubną dla mnie, ale i dla siebie, jeżeli wy jesteście mężczyznami^ Wszyscy kolejno przysięgają, pocieszają strapioną, zwalają winę ,'Ł niej, zniewolonej, na sprawcę przestępstwa, mówiąc, że dusza grzeszy, a nie ciało, i że gdzie nie było chęci grzechu, tam nie ma winy. Ale ona odparła: »Wy pomyślcie, co się jemu należy; ja, chociaż uwalniam się od grzechu, nie uwalniam się od kary. I niech nie żyje w przyszłości żadna kobieta, która utraciła cnotę, powołując się na przykład Lukrecji«. Wbija w samo serce nóż, który miała ukryty w fałdach szaty, i przechyliwszy się na stronę zranioną, pada martwa na ziemię. Jęknęli z żalu mąż i ojciec. [59] Tamci stali odrętwiali w żałości, a Brutus wyrwał nóż ociekający krwią z rany Lukrecji i trzymając ,go przed sobą zawołał: »Przysięgam na tę krew, najczystszą przed pohańbieniem przez królewicza, a was, bogowie, biorę za świadków, że Lucjusza Tarkwiniusza Pysznego wraz z jego występną żonąl4 i wszystkimi dziećmi wygnam mieczem, ogniem i czym tytko zdołam, i nie pozwolę, by on lub ktokolwiek inny był królem w Rzymie«. Następnie wręcza,nóż Kollatynowi, później ' Lukrecjuszowi i Waleriuszowi, oniemiałym ze zdumienia, skąd wzięła się nagle taka przytomność umysłu _w Brutusie 15. Zgodnie z jego poleceniem składają przysięgę. Żałość zamienia się w nich całkowicie w gniew, podążają za przewodnictwem Brutusa, wzywającego do usunięcia rządów królewskich. Zwłoki Lukrecji zabierają z domu, wynoszą na rynek i puszczając wieść o tym 14 z jego występną żoną — Tulią; por. przypis l do I 56. 15 — uchodził bowiem za półgłupka. KSIĘGA I, ROZDZ. 59 73 niesłychanym i oburzającym wypadku, wywołują wrzenie.wśród, ludzi, każdy ze swej strony żali się na zbrodnię królewicza i zadany gwałt. Sprawia na ludziach wrażenie żałość ojca, ale jeszcze bardziej Brutus wołający, by nie płakać i nie żalić się na próżno, lecz robić to, co przystoi mężom, co przystoi Rzymianom, tzn. chwycić za broń przeciw tym, co postępowali jak wrogowie. Najdzielniejsi młodzieńcy w pełnym uzbrojeniu dobrowolnie przystają do nich, z kolei przyłącza się i reszta młodzieży. Zaraz zostawiają część ludzi w Kollacji, jako załogę przy bramach, i otaczają ją wartami, by nikt nie doniósł królom o tym rokoszu; reszta zbrojnych pod wodzą Brutusa wyrusza do Rzymu. Po przybyciu tam szerzą trwogę i przerażenie wszędzie, gdzie pojawia się zbrojna gromada. Ale skoro ujrzeli ludzie, że przodują temu naj-pierwsi obywatele, dochodzą do wniosku, że o cokolwiek tu chodzi, nie jest to przedsięwzięte na ślepo, i ten straszny postępek wywołał tu nie mniejsze poruszenie niż w Kollacji. A więc z wszystkich stron miasta pędzą ludzie na rynek. Skoro tam się zgromadził tłum, herold powołał go przed dowódcę jazdy 16, który to urząd piastował przypadkiem Brutus. Tu wygłosił Brutus mowę, tchnącą takim duchem i "takim usposobieniem, jakiego z dotychczasowych pozorów nikt się po nim nie spodziewał, mowę o gwałcie i namiętności Sekstusa Tark-". winiusza, o niegodziwym zgwałceniu Lukrecji i żałosnym jej samobójstwie, o osieroceniu Trycypityna 17, dla którego przyczyna śmierci córki była bardziej oburzająca i bardziej żałosna niż nawet sama jej śmierć, 16 przed dowódcę jazdy (gwardii) — dowódca gwardii (trż-bunus celerum) był po królu pierwszą osobą w państwie; nie, bardzo można zrozumieć, jak mógł Tarkwiniusz powierzyć ten ważny urząd Brutusowi, który uchodził za półgłupka. 17 Trycypitin — mowa tu o ojcu Lukrecji, którego pełne nazwisko, brzmiało Sp. Lucrettus Tricipitinus. 74 LIWIUSZ: DZIEJE wspomniał nadto o tyranii samego króla, o pełnych utrapień pracach ludu, spuszczanego pod ziemię dla kopania dołów i budowania kloak; wołał, że z Rzymian, zwycięzców wszystkich wokół ludów, z mężów wojennych zrobiono robotników i kamieniarzy. Wspomniał o oburzającym zabójstwie króla Serwiusza Tuliusza i o córce, która na zbrodniczym wozie przejechała po ciele ojca, a w końcu wezwał bogów, mścicieli rodziców. Wspomniał oprócz tych. prawdopodobnie i inne, gorsze zbrodnie, które podsuwało mu żywe oburzenie, a które nie łatwo jest pisarzom przytoczyć, wzburzył w ten sposób lud i do tego go skłonił, że odebrał on władzę królowi i skazał na banicję Lucjusza Tarkwi-niusza z żoną i dziećmi. Sam spośród młodzieńców, którzy zgłaszali się na ochotnika, wybrał i uzbroił zastęp, a następnie wyruszył do obozu pod Ardeę, by zbuntować wojsko przeciw królowi.'Zwierzchnią władzę w mieście zostawił Lukrecjuszowi, którego król już przedtem mianował przełożonym miasta. Wśród tego rozruchu Tulia uciekła z domu, a którędy przechodziła, mężczyźni i kobiety przeklinali ją i wzywali przeciw niej Furie, mścicielki krwi rodziców. [60] Gdy wieść o wypadkach doszła do obozu, a król przerażony nowymi wydarzeniami jechał do Rzymu dla stłumienia rozruchów, zboczył Brutus z drogi — dowiedział się bowiem o jego przybyciu — by się z nim nie spotkać. W tym samym mniej więcej czasie, ale różnymi drogami przybył Brutus do Ardei, a Tarkwiniusz do Rzymu. Przed Tarkwiniuszem zamknięto bramy i ogłoszono mu banicję. Natomiast oswobodziciela miasta przyjął obóz z radością, wygnano stamtąd synów królewskich. Dwaj synowie poszli za ojcem i udali się na wygnanie do miasta Cerę w Etrurii. Sekstus Tarkwiniusz udał się do Gabiów l8, jakby do swego królestwa. 18 gekstus Tarkwiniusz podstępnie zyskał zaufanie mieszkań- KSIĘGA I, ROZDZ. 60 75 ale tam zamordowano go zaspokajając dawną nienawiść, którą obudził był przeciw sobie przez mordy i grabieże. Lucjusz Tarkwiniusz Pyszny był królem przez lat dwadzieścia pięć. Rządy królewskie trwały w Rzymie od założenia miasta do oswobodzenia — przez lat dwieście czterdzieści cztery. Następnie na komicjach centu-rialnych 19 pod przewodnictwem przełożonego miasta 2tt wybrano w myśl statutów Serwiusza Tuliusza dwóch konsulów, Lucjusza Juniusza Brutusa i Lucjusza Tark-winiusza Kollatyna 21. ców miasta Gabie (Gatm) i ułatwił'później ojcu zawładnięcie miastem bez rozlewu krwi; o czym opowiada Liwiusz w rozdz. 54 tej księgi. 19 komicja centurialne — zgromadzenia, na których zbierali się obywatele według centurii, ustanowionych podług tradycji przez króla Serwiusza Tuliusza (por. I 43). Do kompetencji tych komicjów należał w czasach rzeczypospolitej m. in. wybór wyższych urzędników. 20 przełożony miasta zastępował zasadniczo króla w czasie jego nieobecności w Rzymie. 21 Rewolucja wywołana przez Brutusa, której rezultatem było wypędzenie Tarkwiniuszów z Rzymu i zaprowadzenie rzeczypospolitej, była typową rewolucją oligarchiczną: przeciw królowi powstali m. in. ludzie z nim spokrewnieni (por. przypis 12) i oni też objęli władzę, wprawdzie nie jako królowie, lecz jako konsulowie, których władza była ograniczona nie tylko przez dwuosobowość, lecz i przez roczny okres piastowania urzędu. Ale lud i tak nie bardzo dowierzał, iż tyrania skończyła się na zawsze, czego dowodem wypadki opowiedziane przez Liwiusza II 2: właśnie udział w rewolucji krewnych króla napawał lud' nieufnością. VI. SPISEK PRZECIW USTROJOWI REPUBLIKAŃSKIEMU. WOJNA Z PORSYNNĄ (II 1—10; 12—13). [l] Odtąd będę już opisywał dzieje wewnętrzne i zewnętrzne wolnego narodu rzymskiego — urzędy zmie- niające się corocznie i .panowanie praw potężniejsze niż ludzi. Ze wolność ta była tym bardziej pożądana, sprawiła to była tyrania ostatniego króla. Albowiem poprzedni królowie tak rządzili, że wszyscy po kolei uchodzą — z całą słusznością — za założycieli tych przynajmniej dzielnic Miasta', które sami dodali jako nowe siedziby ludności, gdy ją powiększyli sami. I nie ulega żadnej wątpliwości, że tenże sam Brutus, który zdobył sobie tyle sławy przez wypędzenie króla Super-busa, byłby to uczynił z największą szkodą dla państwa, gdyby z chęci przedwczesnej wolności odebrał był władzę królewską któremuś z poprzednich królów2. Cóżby się bowiem było stało, gdyby ten lud składający się z pasterzy i cudzoziemców 3, którzy uciekli z włas- ' Romulus założyć miał Rzym na Palatynie, Tullus Hostyliusz przyłączył do miasta mons Caelw.s, Ankus Marcjusz Awentyn, Serwiusz Tuliusz wzgórze Kwirynalskie, Wiminalskie i Eskwi-lińskie. 2 Liwiusz jest zdania, że dopiero za Tarkwiniusza Pysznego społeczeństwo rzymskie dojrzało do rządów republikańskich. Ta sama rewolucja, wywołana za któregoś .z poprzednich królów, byłaby według niego doprowadziła do upadku państwa rzymskiego. 3 Mowa tu o pierwotnej ludności Rzymu, za Romulusa: co do pasterskiego pochodzenia por. I 6, o cudzoziemcach osiadłych na mocy prawa azylu por. I 8,, KSIĘGA II, ROZDZ. l 77 nego kraju, pod .osłoną nietykalnego miejsca znalazł wolność, a przynajmniej bezkarność, uwolnił się od strachu przed osobą króla, dał się porwać w wir try-buńskich zamieszek i toczył spory z patryc j uszami w obcym jeszcze dla siebie mieście, zanim by zespoliła ich w jedność miłość do żon i dzieci oraz przywiązanie do ziemi, do której człowiek może się przyzwyczaić dopiero po upływie długiego czasu? Rozleciałoby się w proch wskutek zamieszek wewnętrznych państwo jeszcze nie całkiem zespolone, które wykarmiła spokojna i umiarkowana władza i doprowadziła do tego,-że mogło wydać dojrzały owoc wolności wobec dojrzałych już sił. Istoty zaś zaczynającej się wolności republikańskiej można dopatrywać się raczej w tym, że zaprowadzono roczną władzę konsularną, niż jakoby umniejszono coś z władzy królewskiej. Pierwsi konsulowie zatrzymali wszystkie prawa i wszystkie zewnętrzne oznaki władzy królewskiej; zabezpieczono się tylko w tym względzie, by w razie posiadania fasces4 przez obu konsulów naraz strach przed władzą nie wydawał się podwójny. Brutus najpierw za zgodą kolegi na urzędzie kazał nosić przed sobą tę zewnętrzną oznakę władzy, a był on stróżem wolności tak samo dzielnym, jak przedtem był dzielnym jej mścicielem. Pierwszą jego czynnością było zobowiązanie przysięgą narodu, spragnionego nowej jeszcze wolności, że nikomu nie pozwolą być królem w Rzymie, a uczynił to dlatego, by później lud nie dał się nakłonić prośbami lub darami ze strony 4 fasces — pęki rózeg związane rzemieniami, jedna z oznak wyższych urzędników, które nosili liktorowie; poza obrębem Rzymu dodawano jeszcze do tych rózeg topory (lictores cum iascibus et securibus). Konsulowie wykonywali swą władzę W Rzymie, zmieniając się co miesiąc: tylko ten, który przez dany miesiąc miał naczelną władzę, miał prawo do używania fasces (consul, penes quem fasces sunt). 78 Ł.IWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA II, ROZDZ. 2 '79 króla. Następnie dla nadania senatowi większej władzy przez znaczniejszą ilość członków pomnożył do liczby trzystu ilość senatorów znacznie przerzedzoną ^''rzez egzekucje ze strony króla: dokonał tego przez powołanie najdostojniejszych ze stanu rycerskiego. Stąd to według tradycji miał powstać zwyczaj, że do senatu powoływano patres i conscripti: terminem conscripti oznaczano oczywiście powołanych do nowego senatu. Rzecz ta w nadzwyczajny sposób przyczyniła się do zgody w państwie i do zespolenia ludu z senatorami. [2] Następnie zajęto się służbą bożą; a ponieważ pewne ofiary państwowe wykonywali sami królowie, stwarzają godność kapłana, rex sacrificulus 5, by w jakimś szczególe nie odczuwano braku osoby króla. Tę godność kapłańską poddano pod władzę naczelnego kapłana, by godność nadawana z tytułem nie stała w czymś na zawadzie wolności, którą wtedy miano głównie na względzie. Ale kto wie, czy nie przekroczyli wtedy nawet miary zabezpieczając ją ze wszystkich stron i w najdrobniejszych szczegółach. Albowiem w osobie drugiego konsula °, chociaż nic innego nie wywoływało zastrzeżeń, samo nazwisko budziło nienawiść wśród obywateli. Szeptano między sobą tak: »Zanadto już Tarkwiniusze przyzwyczaili się do władzy królewskiej: zapoczątkował to król Priskus; następnie władzę królewską piastował Serwiusz Tuliusz — nawet w tym 5 rex sacrificulus, zwany inaczej rex sacrorum (,król ofiar-niczy^, wykonuje te funkcje kapłańskie, które w okresie królewskim wykonywali sami królowie. Był on członkiem collegium pontificum, ale podlegał władzy kapłana zwanego pontifes maximus', ponieważ rex sacrificulus nazywał się bądź co bądź rex, a godność jego była dożywotnia, więc obawiano się, by nie stał się kiedy prawdziwym królem. 6 w osobie drugiego konsula — chodzi o Tarkwiniusza Kol-latyna; por. przypis 21 do rozdz. 60 księgi I. przejściowym okresie nie zapomniał Tarkwiniusz Pyszny o władzy królewskiej, ale jak gdyby rodowe dzie- dzictwo zagarnął ją przez zbrodnię i przemoc 7;. a tu po wygnaniu Pysznego władza jest w rękach Kollatyna; przecież Tarkwiniusze nie potrafią żyć nie mając władzy w rękach. To nazwisko budzi odrazę, stanowi niebezpieczeństwo dla womości«. Tego rodzaju szemrania ludzi, stopniowo niepokojących ogół, rozpowszechniały się wśród wszystkich obywateli od jednego do drugiego. Wreszcie Brutus zwołał na zebranie lud zaniepokojony tymi podejrzeniami. Tam przede wszystkim odczytuje formułkę zawierającą uroczystą przysięgę narodu, że nie pozwolą, by ktoś królował i by w Rzymie przebywał człowiek, który mógłby stać się niebezpiecznym dla wolności. Zwrócił dalej uwagę, że bronić wolności należy całą mocą i niczego nie należy zaniedbywać, co do tego zmierza; mówi to wbrew swej woli ze względu na odnośnego człowieka i nigdy by nie mówił tego, gdyby nie wzięła w nim góry miłość ojczyzny. Naród rzymski nie wierzy jeszcze, jakoby odzyskał trwałą wolność: ten sam ród co dawnych królów, to samo nazwisko nie tylko żyje wśród obywateli, lecz nawet piastuje władzę: to stanowi zagrożenie i niebezpieczeństwo dla wolności. A wreszcie ozwał się tak: »Lucjuszu Tarkwi-niuszu! Uwolnij dobrowolnie obywateli od tej obawy; my to dobrze pamiętamy i przyznajemy: to ty wygnałeś królów. Ale doprowadź do końca twe dobrodziejstwo, usuń stąd nazwisko będące nazwiskiem królów. Ja w tym, że ci współobywatele twe mienie w całości zwrócą, a nawet gdyby czegoś miało zabraknąć, hojnie dodadzą. Odejdź od nas jako przyjaciel: uwolnij obywateli od obawy, być może bezpodstawnej. Takie jest najgłębsze przekonanie, że wraz z rodem Tarkwiniu-szów i władza królewska odejdzie stąd na zawsze«. 7 przez zbrodnię i przemóc — por. przypis l do rozdz. 56 ks. I. 80 LIWIUSZ: DZIEJE Zdumienie nad obrotem rzeczy tak 'szczególnym a zarazem nieoczekiwanym nie pozwoliło' w pierwszej chwili konsulowi wypowiedzieć ani słowa. Gdy za chwilę zabierał się do odpowiedzi, otoczyli go najprzedniejsi obywatele i zaczęli usilnie o to samo prosić. Inni nie zdołali go wzruszyć. Ale gdy Spuriusz Lukrecjusz, człowiek sędziwy i zażywający dużego znaczenia, a nadto jego własny teść, zaczął go na przemian to prosić, to przekonywać, by ugiął. się przed jednomyślną opinią obywateli, zrezygnował y/reszcie z godności konsula, a to głównie z obawy, by po upływie roku urzędowania nie spotkało go to samo, ale połączone jeszcze z konfiskatą mienia z dodaniem nadto jakiejś innej hańby; przeniósł się on z całym mieniem do Lawinium i zrezygnował z praw obywatelskich. Brutus na zasadzie uchwały senatu wniósł na zgromadzeniu narodowym wniosek, by wszyscy należący do rodu Tarkwiniuszów skazani zostali na banicję. Na komisjach centurialnych spowodował wybór na kolegę na urzędzie Publiusza Waleriusza8, z którego pomocą wygnał był rodzinę królewską. [3] Dla nikogo nie ulegało wątpliwości, że grozi wojna ze strony Tarkwiniuszów; mimo to wypadła ona później, niż jej się spodziewano. Ale mało brakowało, a stracono by wolność wskutek podstępnej zdrady, czego się nie spodziewano. Wśród młodzieży rzymskiej było kilku młodych ludzi, i to .pochodzących z dobrych rodzin; poprzednio za rządów królewskich prowadzili dość hulaszczy tryb życia; byli oni rówieśnikami i towarzyszami młodych Tarkwiniuszów, przyzwyczaili się żyć jak książęta. Teraz, po zaprowadzeniu równych praw dla wszystkich, brakło im tej swobody i żalili się między sobą, że ogólna wolność zmieniła się w ich oso- 8 Publiiisz Waleriwsz — por. I 58. KSIĘGA n, ROZDZ. 3—4 81 bistą niewolę: »Król jest człowiekiem, od którego można uzyskać, zależnie od potrzeby, rzecz sprawiedliwą lub niesprawiedliwą. Ma on możność łaski, ma możność dobrodziejstwa, potrafi i gniewać się, i przebaczyć. Umie on odróżnić przyjaciela i wroga. Natomiast prawa to rzecz głucha i nieubłagana, korzystniejsza i lepsza dla biednego niż dla możnego: nie ma w nich ani względu, ani przebaczenia, gdy ktoś przekroczy miarę. Jest rzeczą niebezpieczną wśród tylu ludzkich ułomności żyć tylko niewinnością«. Na takie to samorzutnie powstałe niezadowolenie trafiają posłowie rodziny królewskiej; nie wspominali oni o powrocie króla, lecz tylko domagali się zwrotu jego mienia. Po wysłuchaniu ich przemów w senacie przez kilka dni trwały narady nad tym, że nieoddanie mienia będzie przyczyną wojny, a oddanie da wrogom w ręce zasoby do jej prowadzenia. Tymczasem posłowie zajmowali się czymś całkiem innym; otwarcie domagali się zwrotu mienia, po cichu zaś wprowadzali w czyn plany, zmierzające do odzyskania tronu. Zwracając się do tych i owych pozornie w sprawie, o którą chodziło, badali usposobienie złotej młodzieży. Kto życzliwie ustosunkował się do ich propozycji, temu wręczyli listy od Tarkwiniuszów i wszczynali rozmowy na temat potajemnego wpuszczenia w nocy do miasta rodziny królewskiej. [4] Najpierw przypuszczono do tajemnicy braci Wi-teliuszów i Akwiliuszów9." Siostra Witeliuszów była żoną konsula Brutusa i już z tego małżeństwa było dwóch synów w wieku młodzieńczym, Tytus i Tybe- riusz. Tych wtajemniczają wujowie w cały plan. Oprócz tego przypuszczono jeszcze do spisku kilku młodzieńców z dobrych rodzin, których nazwiska uległy zapomnie- '•' Witeimsze 'i Akwiliusze — rody patrycjuszowskie. ibi. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje) 11 82 LIWIUSZ: DZIEJE niu ze względu na tak zamierzchłą przeszłość. Tymczasem w senacie uzyskał większość pogląd, który opowiadał się za zwrotem mienia królewskiego. Ten właśnie powód wykorzystali posłowie dla dłuższego zatrzymania się w mieście; wyprosili sobie bowiem od konsulów pewien okres czasu na zebranie wozów dla odwiezienia mienia królewskiego, a cały ten czas poświęcili na narady ze spiskowcami; natarczywymi prośbami uzyskali to, że dano im listy do Tarkwiniuszów; argumentowali w ten sposób, że bez listów nie mogliby znaleźć wiary, iż w sprawach tak doniosłych nie przynoszą złudnych tylko nadziei. Danie tych listów, jako dowodu wierności dla króla, spowodowało wykrycie całej sprawy. Albowiem w wigilię odjazdu posłów do Tarkwiniuszów odbywała się przypadkiem w domu Witeliuszów biesiada; przy tej okazji spiskowcy oddaliwszy świadków — jak to bywa — gorąco dyskutowali o nowopowziętym planie; otóż rozmowę ich podsłuchał jeden z niewolników. Już przedtem zrozumiał on, że zanosi się na coś takiego, ale czekał na okazję wręczenia listów posłom, by przejęcie ich stanowiło wyraźny dowód całej sprawy. Gdy tylko zmiarkował, że już je wręczono, doniósł o wszystkim konsulom. Konsu-Iowie zaraz wyszli z domu dla ujęcia posłów i spiskowców i stłumili całą sprawę bez rozgłosu. Przede wszystkim zabezpieczono listy, by nie zginęły. Zdrajców natychmiast wtrącono do więzienia; co do posłów była pewna chwila wahania. I chociaż wydało się, że zasłużyli na traktowanie jak wrogowie, jednak zwyciężyło prawo międzynarodowe. [5] Co do mienia królewskiego, które poprzednio uchwalono zwrócić, wzięto sprawę ponownie pod obrady senatu. Ten w oburzeniu uchwalił, aby nie zwra-. cać, ale uchwalił też nie konfiskować na rzecz skarbu państwa: pozwolono je ludowi rozebrać między siebie, KSIĘGA II, ROZDZ. 5 83 by on wziął udział w łupie mienia królewskiego i na zawsze stracił nadzieję układu z rodziną królewską. Ziemie Tarkwiniuszów leżące między miastem a Tyb-rem poświęcono Marsowi — było to późniejsze Pole Marsowe 10. Podobno był tam wtedy łan orkiszu dojrzały do żęcia, a ponie,waż zużycie plonu z tego pola było rzeczą sprzeczną z zasadami religijnymi, wysłano wielką gromadę ludzi naraz i ci cały plon, ścięty ze słomą, koszami rzucali do Tybru. Płynął on wtedy dość płytką wodą, jak to zwykle ma miejsce w czasie letnich upałów. W ten sposób wielkie stosy zboża spłukanego w błocie przyczepiły się do mielizn i osiadły. Z tego zboża i z innych przedmiotów nanoszonych automatycznie przez rzekę stopniowo powstać miała wyspa n. Następnie — jak sądzę — dodano tamy i pracą rąk ludzkich doprowadzono do tego, że powierzchnia obecna zdolna była udźwignąć nawet świątynie i portyki. Po rozgrabieniu mienia królewskiego skazano zdrajców i wykonano na nich karę śmierci. Wykonanie to przez to miało specjalny charakter,-że godność konsula nałożyła na ojca obowiązek wykonania kary na własnych synach: los uczynił wykonawcą kary tego, który nie powinien być nawet zwykłym widzem przy egzekucji. Młodzieńcy z najlepszych rodzin stali przywiązani do słupa; ale od wszystkich innych, jakby od osób nieznanych, ludzie zwracali wzrok tylko ku synom konsula. Więcej niż nad karą litowano się nad zbrodnią, przez którą zasłużyli na karę. Mówiono, że postanowili oni wydać w ręce tyrańskiego niegdyś króla, a obecnie wrogo usposobionego wygnańca ojczyznę w tym właśnie roku oswobodzoną, ojca oswobodziciela, konsulat 10 Pole Marsowe — por. przypis 64 do I 16. " powstać miała wyspa — była to tak zwana insula Titierina; znajdowała się na niej później świątynia Eskulapa. li* 84 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA II, ROZDZ. 6 zapoczątkowany w rodzinie Juniuszów, senatorów, lud i wszystkich bogów i ludzi rzymskich. Konsulowie wkroczyli na trybuny i dano liktorom rozkaz dokonania egzekucji. Zdarto szaty ze skazanych, ochłostano ich . rózgami, a wreszcie ścięto toporem. A przez cały ten czas przedmiotem ogólnego zainteresowania był ojciec, jego rysy i wyraz twarzy, bo uczucia ojcowskie brały górę przy wykonywaniu prawem przepisanej kary. Zaraz po ukaraniu winnych dano temu, który doniósł o spisku, nagrodę pieniężną ze skarbu państwowego, wyzwolono go i .obdarzono obywatelstwem, aby pozostał obustronny przykład ^ dla odstraszenia od zbrodni. Podobno był on pierwszym, którego wyzwolono przez dotknięcie laską. Niektórzy twierdzą, że wyraz vindic-tals od niego wywodzi się: miał on bowiem mieć na imię Yindicius. Po nim przestrzegano tego, iż wyzwolonych w ten sposób uznawano za przyjętych w poczet obywatelstwa. [6] Na wiadomość o powyższych wypadkach ogarnął Tarkwiniusza nie tylko ból z powodu zupełnego uda- remnienia nadziei, lecz także nienawiść i gniew; skoro ujrzał, że ma zamkniętą drogę dla podstępnego działania, doszedł do wniosku, że trzeba wszcząć otwartą wojnę: objeżdżał więc z prośbami miasta Etrurii, a głównie błagał Wejentów14 i Tarkwiniów 15, by on, pochodzący z ich kraju, pochodzący z tej samej krwi, 85 12 obustronny przykład — tzn. przez surowe ukaranie winnych i przez nagrodzenie tego, którego donos udaremnił cały spisek. 1:1 vindicta — pręt, którym w obecności urzędnika dotykano niewolnika i wypowiadano odpowiednią formułkę; była to jedna z form wyzwolenia niewolnika; ten sposób wyzwolenia był zwykle połączony z nadaniem obywatelstwa. 14 Wejentowie — mieszkańcy etruskiego miasta Veii. 15 Tarkwiniowie — mieszkańcy miasta Tarąuinu (dziś Cor-neto Tarąuinia) w południowej Etrurii; z miasta tego wywodził się ród wygnanego króla. wraz z synami w młodym wieku nie ginął na ich niemal oczach jako nędzarz — wyzuty z tak potężnego niedawno królestwa. Mówił, że innych z zagranicy powoływano na tron królewski16', a jego, prawego króla, który w wojnie powiększył państwo rzymskie, wygnali najbliżsi krewni uknuwszy zbrodniczy spisek; ponieważ nikogo nie uznano godnym tronu królewskiego, oni między siebie rozdzielili części władzy królewskiej; jego mienie pozwolono ludowi rozgrabić, by każdy miał swój udział w zbrodni. On domaga się zwrotu własnej ojczyzny i tronu królewskiego i chce ukarać niewdzięcznych obywateli. Zaklinał dalej, by mu dali pomoc, by go poparli, zachęcał, by wyprawili się na pomszczenie także własnych krzywd, tylokrotnych klęsk własnych wojsk, odjęcia terytorium. Te argumenty przekonały Wejentów17. Każdy odgraża się, że przynajmniej pod dowództwem Rzymianina trzeba zmyć hańbę i odzyskać straty poniesione w wojnie. Tarkwiniów skłania wzgląd na nazwisko i pokrewieństwo; uznali za rzecz honoru, by ich krewni mieli w Rzymie tron królewski. W ten sposób dwie armie dwóch państw poszły za Tarkwiniu- szem, by odzyskać dla niego tron królewski i nękać Rzymian wojną. Skoro wkroczyli oni w kraj nieprzyjacielski, konsulo-wie wyruszyli przeciw wrogom: Waleriusz wiódł piechotę ustawioną w czworobok, Brutus z konnicą wysunął się naprzód dla przeprowadzenia zwiadów. Tak samo u nie-P^yjaciół czoło pochodu stanowiła konnica pod dowództwem Arrunsa Tarkwiniusza, syna królewskiego: król sam z legionami postępował za nimi. Skoro Arruns Już z daleka po liktorach poznał, że ma przed sobą Właściwie spośród królów rzymskich tylko Numa Pompi-liusz był powołany spoza granic Rzymu (por. I 18). 17 z Wejentami walczył już Romulus (I 15) i Tullus Hostyliusz (I 27). Za każdym razem wojska rzymskie odnosiły zwycięstwa. 86 flWTUSZ: DZIEJE KSIĘGA K, ROZDZ. 7 87 konsula, a następnie z bliska już i z twarzy na pewno rozpoznał Brutusa, zawrzał gniewem i zawołał: »0to człowiek, który nas wygnał z ojczyzny i uczynił wygnańcami. Z jakim przepychem ciągnie on teraz, ozdo- biony oznakami władzy, nam należnymi! Pomagajcie bogowie, mściciele królów!« — Spina konia ostrogami i z wyciągniętą włócznią pędzi go wprost na konsula. Poznał Brutus, że atak kieruje się na jego osobę — a było w tych czasach rzeczą zaszczytną dla samych wodzów brać udział w bitwie — więc ochoczo staje do walki. Starli się z taką nienawiścią wzajemną, tak żaden z nich nie zwracał uwagi na osłonięcie własnej osoby, byle tylko ugodzić wroga, że obaj otrzymali cios wprost przez przebite tarcze i obaj, trzymając włócznie w ręku, konając spadli z koni na ziemię. Jednocześnie zaczęła się ogólna bitwa konnicy. Niedługo potem nadciągnęła piechota. Stoczono tam walkę, ^wycięstwo chwiało się i skończono bój niejako nie rozstrzygnięty. Po obu stronach prawe skrzydła odniosły zwycięstwa, lewe poniosły porażkę. Wejentowie, zwykli bici przez Rzymian, i tym razem poszli w rozsypkę i cofnęli się. Natomiast Tarkwiniowie, wróg jeszcze nie znany, nie tylko utrzymali się na swych pozycjach, lecz także ze swej strony zmusili Rzymian do cofnięcia się. . [7] Chociaż walka miała taki przebieg, ogarnęła Tarkwiniusza i Etrusków taka obawa, że obie armie — wejencka i tarkwińska— zaniechały daremnego przedsięwzięcia i oddaliły się, każda do swego kraju. Wspominają o cudach, jakie towarzyszyły tej walce: w ciszy nocy, która, nastąpiła, miał dać się słyszeć z Arsyj-skiego lasu 18 potężny głos — uznawano to za głos Syl- 18 las Arsyjski był niedaleko laniculum, między późniejszą via Aurelia a via Ciaudia. wana"'; powiedział on,'że o jednego Etruska więcej zabito w walce i że zwycięstwo jest po rzymskiej stro- nie. W każdym razie Rzymianie oddalili się stamtąd jako zwycięzcy, Etruskowie jako pobici. Albowiem gdy nastał świt, a przed sobą nie widziano ani jednego wroga, kazał konsul Publiusz Waleriusz zebrać łup wojenny i w tryumfie powrócił stamtąd do Rzymu. Sprawił koledze pogrzeb z przepychem, na jaki tylko zdołał się zdobyć. Lecz śmierć tę uczczono jeszcze bardziej w publicznej żałości. Dobitniejszym jej wyrazem było to, że matrony przez rok nosiły po nim żałobę jakby po ojcu, a to dlatego że był on tak zaciętym mścicielem zbezczeszczonej moralności. Następnie — jak zmienna bywa życzliwość ludu! — w stosunku do pozostałego przy życiu konsula z do- tychczasowej życzliwości zrodziła się nie tylko zawiść, lecz także podejrzenie połączone z posądzeniem o straszny występek. Rozchodziły się pogłoski, że dąży on do władzy królewskiej, ponieważ nie postarał się o wybór drugiego konsula w miejsce Brutusa, a zabierał się do wybudowania domu na wzgórzu Welia 20. Mówiono dalej, że na miejscu wyniosłym i warownym buduje się gród nie do zdobycia. Gdy takie pogłoski, ogólnie znajdujące jednak posłuch, drażniły konsula przez oburzające podejrzenie, zwołał on lud na zebranie i kazawszy opuścić w dół .fasces wystąpił przed zebraniem. Miły był ludowi ten widok, że zniżono przed nim oznaki najwyższej władzy i że w ten sposób okazano, iż ma-Jesta.t i znaczenie ludu są większe niż konsula. Następnie konsul nakazał ciszę i zaczął sławić los kolegi. że uwolnił ojczyznę i poległ piastując najwyższy urząd, 19 głos Sylwana — Sylwanus był właściwie staroitalskim bogiem lasów; identyfikowano go później z Faunem. 20 Welia — leżało wzgórze Yelia między Palatynem a Eskwi-linem. 88 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA II, ROZDZ. 8 89 walcząc w obronie ziemi rodzinnej, zażywając pełnej sławy, która jeszcze nie zdołała przerodzić się w za- wiść; on sam natomiast przeżył już własną sławę i żyje po to, by być przedmiotem zbrodniczych zarzutów i zawiści, a z oswobodziciela ojczyzny spadł do roli Akwi-liuszów i Witeliuszów. A wreszcie zawołał: »Czyż więc nigdy żadna zasługa nie będzie przez was tak uznana, by jej nie mogło podejrzenie skazić? Czyż ja, najza-wziętszy wróg królów, miałem się tego obawiać, że popadnę w zarzut dążenia do władzy królewskiej? Gdybym mieszkał nawet na szczycie Kapitelu, czy mógłbym sądzić, że będę postrachem dla własnych współobywateli? Czy moja sława u was zależy od takiego drobiazgu? Czy wiara we mnie ma tak słabą podstawę, że więcej chodzi o to, gdzie jestem, niż kim jestem? Ale; Kwiryci, mój dom nie stanie na zawadzie waszej wolności, Welia będzie bezpieczna dla was. Przesunę dom nie tylko na równinę, ale nawet zbuduję go u podnóża pagórka, abyście wy mieszkali powyżej mnie, tak podejrzanego obywatela. Niech na Welii budują się ci, którym z większą ufnością niż Publiuszowi Waleriu-szowi powierza się obronę wolności«. Następnie zniesiono cały materiał budowlany na podnóże Welii i zbudowano dom u podnóża pagórka, tam gdzie teraz jest świątynia Vica Pota21. [8] Następnie wniesiono takie ustawy, że nie tylko uwolniły konsula od podejrzenia o dążenie do władzy królewskiej, lecz miały nadto skutek wręcz odwrotny i uczyniły go bardzo wziętym wśród ludu; stąd otrzymał on przydomek Publicola. Przede wszystkim miłe ludowi były ustawy o odwoływaniu się od wyroku urzędni- 21 Vżca Pota — bogini mocy i zwycięstwa, jej świątynia znajdowała się na północnym zboczu Palatynu; Publicola — od wyrazów populus i colo: ,przyjaciel ludu'. ' ków 22 do narodu oraz o wyjęciu spod prawa wraz z całym dobytkiem każdego, kto knułby plany objęcia tronu królewskiego. A gdy sam jeden przeprowadził te ustawy, aby sam tylko doznawał za nie wdzięczności, wtedy dopiero (po ich uchwaleniu) odbył zebrania komie j ów dla uzupełniającego wyboru drugiego konsula. Wybrano Spuriusza Lukrecjusza: był on już bardzo stary i nie -miał sił do pełnienia obowiązków konsula — umarł-w przeciągu kilku dni. Na miejsce Lukrecjusza wybrano Marka Horacjusza Pulwillusa. W niektórych starych źródłach nie znajduję wymienionej osoby konsula Lukrecjusza; jako następcę Brutusa wymieniają one wprost Horacjusza. Mam wrażenie, że pamięć o nim zaginęła, gdyż nic znacznego nie stało się za jego konsulatu. Nie była jeszcze poświęcona świątynia Jowisza na Kapitelu. Konsulowie Waleriusz i Horacjusz losowali, który z nich dwóch ma dokonać aktu poświęcenia. Los padł. na Horacjusza, a Publikola wyruszył na wojnę z Wejentami. Rodzina Waleriusza nad miarę bolała nad tym, że poświęcenie tak sławnej świątyni przypada w udziale Horacjuszowi. Usiłowali oni przeszkodzić temu wszelkimi sposobami, ale po wypróbowaniu na próżno wszystkich innych środków, gdy konsul już dotykał ręką drzwi świątyni i wypowiadał słowa modlitwy do bogów, podają mu nikczemnie wieść, jakoby umarł jego syn, a on sam nie mógł dokonać aktu poświęcenia wobec dotknięcia jego domu żałobą23. Nie ma " Było to tzw. „prawo prowokacji", wszyscy obywatele otrzymali prawo odwołania się od wyroku urzędnika skazującego ^ karę śmierci lub chłostę, do decyzji Zgromadzenia Narodo-^ego: to ius proyocatwnis było odtąd jednym z najważniejszych praw obywatela rzymskiego. ;" Dom, w którym leżały martwe zwłoki, uchodził za zanie-GZyszczony i bogom niemiły; dlatego konsul każe wynieść zwłoki z domu. 90 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA II, BOZDZ. 9—10 91 w tradycji pewnej wiadomości co do tego, czy on w to nie uwierzył, czy tylko odznaczał się taką mocą du- cha — i niełatwe jest rozstrzygnięcie w tym względzie — dość, że na tę -wiadomość nie dał się odwieść od przedsięwzięcia. Kazał tylko zwłoki wynieść i dotykając odrzwi dokończył modłów i poświęcił świątynię. Takie to były dzieje wewnętrzne i zewnętrzne w pierwszym roku po wypędzeniu królów. Następnie wybrano po raz drugi konsulem Pubłiusza Waleriusza i Tytusa Lukrecjusza. [9] Ale tymczasem Tarkwiniusze udali się byli do króla Kluzjum 24, Larsa 25 Porsynny. To radząc mu, to go prosząc błagali, by im, wywodzącym się z Etrurii i mającym tę samą krew w żyłach i noszącym to samo nazwisko, nie pozwalał żyć w nędzy na wygnaniu. Z drugiej strony zwracali uwagę, by nie puszczał pła- zem zakorzeniającego się zwyczaju wypędzania królów. Argumentowali, że wolność sama w sobie jest rzeczą dość pociągającą; jeżeli królowie nie będą bronić tronów z taką siłą, z jaką obywatele dążą do wolności, góra zrówna się z -dołem, nie będzie w państwie niczego wyniosłego, niczego, co by ponad resztę się wy-. bijało. Zbliża się koniec ustroju królewskiego, rzeczy wśród bogów i ludzi najpiękniejszej. Porsynna uwa-L zając za rzecz honoru dla Etrusków, by w Rzymie był " król, a zwłaszcza król z rodu etruskiego, przybył na terytorium Rzymu z groźną armią. Nigdy przedtem nie padł na senat taki strach: do tego stopnia potężne było wtedy państwo kluzyńskie, a groźne imię Porsynny. Bali się nie tylko wrogów, ale i własnych współobywateli, a mianowicie, że lud rzymski, ogarnięty przerażeniem, 24 Kluzjum —^ Ciusium, dzisiaj Chiusi, miasto w Etrurii; nazywało się ono uprzednio Camers. 25 Lars (wzgl. Lar) — honorowy tytuł królów etruskich. przyjmie z powrotem królów do miasta i zgodzi się na pokój, nawet pod rządami tyrana. Senat przyznał więc ludowi w tym okresie wiele udogodnień. Przede wszystkim zatroszczono się o aprowizację i wysłano jednych do kraju Wcisków26, drugich do Kum 27, dla zakupu zboża. Także prawo sprzedaży soli28, ponieważ sprzedawano ją po wygórowanej cenie, odjęto ludziom prywatnym, a przeniesiono na państwo 2!). Zwolniono lud od ceł i daniny, by płacili tylko bogaci, którzy mogli ponosić te ciężary; uzasadniano to tak, że biedni są już dostatecznie opodatkowani przez to, jeżeli wychowują dzieci. Przeto ta łaskawość senatorów później w ciężkim położeniu w czasie oblężenia i głodu do tego stopnia utrzymała obywateli w wewnętrznej zgodzie, że tak samo niscy jak potężni drżeli na samo imię królewskie i nikt nie cieszył się później dzięki intrygom taką wzię-tością u ludu, jak wtedy cały senat dzięki dobrym rządom. [10] Ponieważ wrogowie zbliżali się, wszyscy ściągnęli ze wsi do miasta, a samo miasto, zabezpieczają przez posterunki; jedne okolice uchodziły za zabezpieczone przez mury, inne przez przepływający obok Tyber. Niewiele brakło, a most palowy 3G byłby dał przejście 26 Woiskowie — lud italski mieszkający w dorzeczu rzeki Lirys. 27 Kumy — Cumae, miasto greckie w Kampanii. 28 prawo sprzedaży, soli — król Ankus Markus założył saliny na obu brzegach Tybru; saliny te były wydzierżawiane osobom prywatnym, które stworzyły w ten sposób prywatny monopol solny i śrubowały ciągle cenę tego produktu. Senat zrobił z tego monopol państwowy i w ton sposób zapobiegł nad- miernemu drożeniu tego produktu masowego spożycia. 29 — chodziło o koszty produkowania soli, jej sprzedaży itd. 30 most polowy — był to najstarszy drewniany most na Tyb-rze, zbudowany przez króla Ankusa Markusa na północnej stronie Awentynu. 92 LIWIUSZ: DZIEJE wrogom, gdyby nie jeden człowiek, Horacjusz Kokles; 'taką to osłonę znalazła w owym dniu pomyślna gwiazda miasta Rzymu. Stał on przypadkiem na warcie przy moście, aż tu , nagle widzi, że błyskawicznym atakiem zajęli wrogowie Janikulum31 i stamtąd w pędzie biegną w dół, • a tymczasem jego rodacy w przerażeniu mieszają szyki i rzucają broń; A więc krzyczał, zagradzał drogę, zaklinał na bogów i ludzi i wołał, że na darmo opuszczają posterunek i uciekają; jeżeli wolny do przejścia most zostawią za sobą, w krótkim czasie będzie więcej wrogów na Palatynie i Kapitelu niż na Janikulum. Przeto wołał i zachęcał, by starali się zerwać most bronią, ogniem, czymkolwiek by wreszcie zdołali. A on sam tymczasem weźmie na siebie cały atak wrogów, ile tylko zdoła jedną swoją osobą powstrzymać. Posuwa się następnie na sam wylot mostu — a wyróżniał się wśród pleców tych, którzy uciekali od walki. Nastawił broń, by walczyć wręcz i tak przez nadzwyczajny dowód odwagi y/prawił wrogów w osłupienie. Dwóch jednak zawstydziło się i zostało z nim, Spuriusz Larcjusz i Tytus Herminiusz, obaj pochodzący z dobrego rodu i wsławieni czynami wojennymi. Wraz z nimi powstrzymał na pewien czas pierwszą nawałę niebezpieczeństwa i najgorsze uderzenie bojowe; następnie ich także zmusił, aby cofnęli się w bezpieczne miejsce, gdy pozostała już tylko mała część mostu, a ci, którzy most burzyli, wołali, by już się cofać. Następnie groźnie powiódł dzikim wzrokiem po dostojnikach etruskich; wyzywał do walki już to każdego z osobna, już to kpił ze wszystkich na raz, że będąc służalcami samowładnych królów, nie myślą o własnej wolności, a jeszcze czynią KSIĘGA II, ROZDZ. 1B; 12 93 31 Janikulum — laniculum, wzgórze na prawym brzegu Tybru, nie zaliczane z tego względu do siedmiu wzgórz, dzisiaj Monte Gionźcolo. wyprawę dla zdławienia cudzej. Przez pewien czas ociągali się, bo jeden patrzył na drugiego, by zaczynał bój. Wreszcie zawstydził się cały zastęp. Z ogromnym krzykiem miotają zewsząd pociski na jednego wroga. Ponieważ wszystkie utkwiły w nastawionej tarczy, a on, szeroko rozkroczony, uparcie trzymał się na moście, szykowali się do tego, by go zepchnąć nagłym atakiem: aż tu trzask walącego się mostu i jednocześnie okrzyk Rzymian, podniesiony z radości wobec wykonania zadania, przeraził wrogów i powstrzymał atak. Wtedy Kokles zawołał: »Błagam cię, święty ojcze Ty-berynie32, przyjmij łaskawie w swej rzece tę broń i tego żołnierza« — po czym skoczył w pełnej zbroi do Tybru, i chociaż z góry leciał na niego grad pocisków, dopłynął bez uszczerbku do swoich; porwał się on na czyn, który miał u potomnych znaleźć więcej sławy niż wiary. Państwo okazało się wdzięczne za taki dowód męstwa: wystawiono mu posąg na placu Komie j ów33 i dano tyle roli, ile potrafił oborać w ciągu jednego dnia. Ale wśród zaszczytów ze strony państwa zaznaczyła się także prywatna życzliwość obywateli względem niego: albowiem przy wielkim niedostatku każdy w stosunku do własnych "zasobów, sam uszczuplając swe osobiste zapasy żywności, coś mu z nich ofiarował. [12]34 Mimo to oblężenie trwało w dalszym ciągu, panował ogromny brak zboża i drożyzna, a Porsynna miał nadzieję, że przez samą blokadę dostanie miasto w swą moc. Wtedy to Gajusz Mucjusz, młodzieniec z sławnego rodu, uznał za rzecz niegodną, że naród 32 ojcze Tyherynie — geniusz rzeki Tyber był czczony jako bóg. 33 na placu Komicjów — Comitium leżało -w północnej części Forum Romanum', tam odbywały się zgromadzenia, sądy itp. Posąg Horacjusza Koklesa, o którym mówi tu Liwiusz, oglądał Jeszcze Pliniusz Starszy w I w. n. e. :'4 W opuszczonym rozdziale 11 opowiada Liwiusz, że Porsynna zdecydował się nękać Rzym regularnym oblężeniem i pustosze- 94 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA II, KOZDZ. 12 95 rzymski (który będąc w niewoli pod rządami królów nie był oblegany w żadnej wojnie i przez żadnego wro- ga), zażywając wolności jest oblężony przez tych samych Etrusków, których wojska często przedtem roz- praszał; a więc sądząc, że należy tę hańbę pomścić przez jakiś bohaterski i odważny czyn, najpierw po- stanowił sam, na własną rękę dostać się do obozu wrogów. Następnie w obawie, że gdy wybierze się bez wiedzy konsulów i w tajemnicy przed wszystkimi, w razie złapania przez straże rzymskie będzie cofnięty jako zbieg — a los miasta uzasadniałby taki zarzut — udał się do senatu. Tam odezwał się w te słowa: »0jco-wie, chcę przeprawić się przez Tyber i — jeślibym l tylko zdołał — chcę dostać się do obozu wroga, nie dla rabunku ani nie dla pomszczenia się za spustoszone pola. Jeżeli pomogą bogowie, ważę w duszy większy zamiar«. Ojcowie godzą się, a on kryje sztylet w zanadrzu i puszcza się w drogę. Przybywszy na miejsce stanął w najgęstszym tłumie blisko królewskiego trybunału. Przypadkiem wypłacano właśnie żołd żołnierzom, a pisarz wojskowy siedząc obok króla, prawie tak samo bogato ubrany, był bardzo gorliwie zajęty i tłumnie żołnierze podchodzili do niego. Mucjusz bał się zapytać, który z dwóch jest królem, by nieznajomością osoby królewskiej sam się nie zdradził, kim jest; zaufał więc ślepemu losowi i — zabił pisarza zamiast króla. Następnie starał się ujść utorowawszy sobie skrwawionym sztyletem drogę poprzez przerażony tłum, ale na krzyk zbiegli się trabanci królewscy, pochwycili go i cofnęli z powrotem. Postawiono go przed trybunał króla: ale nawet wtedy, w tak groźnym po- niem terytorium rzymskiego, by zdobyć miasto głodem. Podczas tego oddziały etruskie dały się wciągnąć Rzymianom w zasadzkę i poniosły znaczną klęskę. łożeniu, było w jego postaci więcej groźby niż obawy. Odezwał się tak: »Jestem obywatelem rzymskim, zwą mnie Gajuszem Mucjuszem. Jako wróg, chciałem zabić wróg?, i umrę z tą samą odwagą, z jaką chciałem cię zabić. Cechą Rzymianina jest i działać mężnie,.! cierpieć mężnie. Nie ja jeden nosiłem się z tym zamiarem względem ciebie; stoi za mną długi szereg ludzi, ubiegających się o ten sam zaszczyt. Przeto jeżeli masz ochotę, przygotuj się na taką walkę, że co godzinę będziesz walczył o własne życie i miał zbrojnego wroga w przedsionku pałacu królewskiego. Taką to wojnę wydajemy ci my, młodzież rzymska. Nie bój się szyku bojowego, nie bój się żadnej bitwy. Sprawa rozegra się między tobą jednym a pojedynczym wrogiem«. Król zawrzał gniewem, przerażało go niebezpieczeństwo — miotał groźby, że każe go ogniem spalić, jeżeli natychmiast nie wyjawi, o jakich to groźnych zasadzkach mówi mu tak dwuznacznie, ale Mucjusz odparł: »Patrz na to i poznaj, jak niewiele cenią sobie własne ciało ci, którzy widzą przed .sobą wielką sławę« — i włożył prawą rękę w ogień, rozpalony na ofiarę. A gdy ją tak palił, jakby pozbawiony czucia, król zaskoczony tym widokiem, zeskoczył ze swego tronu, kazał młodzieńca odsunąć od ołtarza i odezwał się w te słowa: »0dejdź, skoroś poważył się na czyn bardziej nieprzyjacielski względem Siebie samego niż względem mnie. Sławiłbym cię za twe bohaterstwo, gdyby to twoje męstwo było w służbie mojej ojczyzny. Teraz na mocy prawa wojennego puszczam cię wolno i zupełnie bez szkody«. A Mucjusz, jakby odwzajemniając się za przysługę, odparł: »Skoro męstwo znajduje u ciebie uznanie; możesz uzyskać ode mnie przez twe dobrodziejstwo to, czego nie zdołałeś uzyskać groźbami; nas trzystu najlepszych z młodzieży rzymskiej sprzysięgło ;się, byśmy tą drogą 8211 przeciw tobie. Los padł na mnie pierwszego; 96 LIWIUSZ: DZIEJE wszyscy inni, zależnie od tego, jak na kogo padnie los, przybędą każdy w swym czasie, aż los cię odda w nasze ręce«. [13] W ślad za puszczonym wolno Mucjuszem, który następnie, od utraty prawej ręki otrzymał przydomek Scaevola!)i>, poszli posłowie od Porsynny do Rzymu. Takie wrażenie wywarł na nim zbieg okoliczności przy pierwszym niebezpieczeństwie — w którym tylko omyłka zamachowca go ocaliła — i walka, mająca być prowadzona tyle razy, ilu jesszcze pozostało spiskowców. Wskutek tego pierwszy przedstawił Rzymianom warunki pokoju: Bezskutecznie była w tych warunkach poruszana sprawa powrotu Tarkwini uszów na tron: .poruszył ją Porsynna głównie z tego powodu, iż nie mógł tego odmówić Tarkwini uszom, a nie jakoby nie wiedział, że Rzymianie nie zgodzą się na to. Uzyskał Porsynna zwrot posiadłości Wejentom i wymógł na Rzymianach konieczność dania zakładników, jako warunek wycofania załogi z Janikulum. Na tych warunkach zawarto pokój, a Porsynna ściągnął wojsko z Janikulum i ustąpił z terytorium rzymskiego3e. Mucjuszowi w nagrodę za męstwo dali senatorowie w darze rolę za Tybrem, którą nazwano później Mucia prata 37. Takie uczczenie męstwa zachęciło także kobiety do sławnych 35 Scaevola — dosł.: ,mańkut'. --——-----. v . • ' 38 Opisując wojnę Rzymu z Porsynna celowo skupił Liwiusz uwagę na bohaterskich czynach jednostek i przedstawił wypadki te w ten sposób, jakoby Rzym oparł się najazdowi Etrusków właśnie dzięki tym czynom bohaterskim. Inne źródła podają jednak inną wersję, a mianowicie, że Rzymianie ulegli całkowicie Etruskom i poddali im miasto. Taką wersję ma m. in. Tacyt Hist. III 72. Śladem tej niechybnie prawdziwszej wersji,, jest w relacji Liwiusza ten szczegół, że Rzym daje Etruskom zakładników — wszak zakładników daje ta strona, która ka-pituluje. 37 Mucia prata — ,łąki Mucjusza', leżały po drugiej stronie Tybru między rzeką a wzgórzem Janikulum. KSIĘGA II, ROZDZ. 13 97 czynów dla państwa; ponieważ obóz Etrusków przypadkiem znajdował się niedaleko brzegów Tybru, dzie- wica Klelia, jedna z zakładniczek, zmyliła czujność straży i prowadząc za sobą orszak dziewcząt przepły- nęła Tyber wśród miotanych za nimi pocisków wrogów i wszystkie bez szkody przywiodła z powrotem do Rzymu, do krewnych. Król na wieść o tym najpierw zawrzał gniewem, następnie posłał posłów do Rzymu z domaganiem się wydania zakładniczki Klelii, dodając, że na innych niewiele mu zależy. Następnie wpadł w podziw nad jej odwagą, mówił, że ten postępek stoi jeszcze wyżej niż czyny Koklesów i Mucj uszów, i zapowiadał, że gdy jej nie wydadzą, uzna przymierze za zerwane; że natomiast wydaną dziewicę zwróci z powrotem rodzinie bez najmniejszej szkody. Obie strony dotrzymały słowa. Rzymianie na mocy zawartego przymierza wydali z powrotem zakładniczkę, zaś u króla Etrusków męstwo jej znalazło nie tylko bezpieczeństwo, lecz i szacunek. Dziewicę pochwalił i oświadczył, że daje jej w darze część zakładników; sama miała dokonać wyboru według własnego uznania. Przyprowadzono przed nią wszystkich, a ona podobno wybrała najmłodsze dziewczęta; było to najprzystojniejsze dla dziewcząt, a zdaniem wszystkich zakładników było rzeczą właściwą uwolnić z rąk wroga głównie dziewczęta w takim wieku, który jest najbardziej narażony na zniewagi. W ten sposób przywrócono pokój, a Rzymianie uczcili niezwykły u kobiety dowód odwagi niezwykłym rodzajem zaszczytu: posągiem konnym. Na górze, na Sacra viass postawiono posąg dziewicy siedzącej na koniu. 38 Sacra via — ulica ta -biegła od wzgórza Yelia obok świątyni Westy, świątyni Kastora itd. i łączyła się z drogą prowadzącą na Kapitol; posąg Klelii znajdował się w pobliżu porta Mu-QWnia. Kbl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 12 KSIĘGA II, ROZDZ. 23 99 VII. OSTRE WALKI KLASOWE PLEBEJUSZY . Z PATRYCJUSZAMI. „PIERWSZA SECESJA" LUDU (II 23—24; 27—33,3) [23] Lecz z jednej strony groziła wojna z Wciskami *, a z drugiej strony państwo wrzało wewnętrzną nie-; zgodą i rozwinęła się nienawiść między patrycj uszami; a ludem, głównie z powodu sprawy niewoli za długi2. Lud szemrał, że na zewnątrz walczy w obronie wolności i całości państwa, a w ojczyźnie popada w niewolę i kajdany u własnych współobywateli i że zażywa większego bezpieczeństwa w czasie wojny niż w czasie pokoju, większego wśród wrogów niż wśród własnych współobywateli. Takie wrogie nastroje, tlące samorzut- ' Z Wciskami (Volscź), mieszkającymi w dorzeczu rzeki Lirys, prowadzili Rzymianie wiele wojen. 2 Umowę o pożyczkę zawierano w ten sposób, iż zaciągający ją zobowiązywał się w obecności świadków, że zwróci wierzycielowi pożyczoną sumę w oznaczonym terminie, a w razie niedotrzymania tegoż odda mu się w niewolę za długi, by odpracować wziętą sumę. Ten stan rzeczy wykorzystywały oczywiście klasy silne ekonomicznie, tzn. patrycjusze; wojna rujnowała przede wszystkim plebejuszów, po każdej wyprawie musieli zaciągać pożyczki, by zaniedbane, wzgl. czasem zrujnowane przez wrogów, gospodarstwa rolne doprowadzić do stanu produktywności, wskutek czego musieli zaciągać pożyczki: każda nowa wojna powodowała niemożność zapłacenia długu w terminie, więc niewola za długi stawała się zjawiskiem coraz częstszym i powszechniejszym. Rosło z tego powodu niezadowolenie wśród ludu, aż wreszcie doszło do ruchów rewolucyjnych. nie, specjalnie nieszczęśliwa dola jednego człowieka zamieniła w prawdziwy pożar. Raz wpadł na Forum pewien starszy już człowiek; miał on na sobie wszystkie oznaki przebytych cierpień. Ubiór jego był zupełnie brudny, jeszcze szpetniejszy był wygląd ciała bladego i wychudzonego jak szkielet. Oprócz tego zapuszczona gęsto broda i włosy nadawały jego twarzy specjalnie dziki wygląd. Poznano go jednak mimo tak strasznej zmiany w wyglądzie, mówiono, że bywał dowódcą oddziałów, wymieniano różne uzyskane przez niego wojskowe odznaczenia i powszechnie litowano się nad nim; on sam pokazywał na piersiach blizny, świadczące o bitwach, chlubnie stoczonych w różnych okolicach. Pytano, skąd ten wygląd, skąd to pohańbienie, lud skupił się wokół jego osoby jakby na jakimś wiecu, a on opowiedział, że brał udział w wojnie z Sabinami3, a ponieważ z powodu spustoszenia pól przez wroga nie tylko nie zebrał żadnych plonów, lecz nadto spalono mu dom, zrabowano mienie, bydło uprowadzono, a oprócz tego w niedogodnym dla niego okresie nałożono' na niego daninę, musiał zadłużyć się. Ten właśnie dług w połączeniu z procentami najpierw pozbawił go roli odziedziczonej PO ojcu i po dziadku, później zaś całego mienia ruchomego, a wreszcie — jakby jakaś zaraza — doszedł nawet, do jego osoby; wierzyciel nie zabrał go wprawdzie w niewolę4, ale zaprowadził do ergastulum6 i na 3 w wojnie z Sabinami — chodzi o wojnę z r. 504 przed n. e., o której wspominał Liwiusz II 16. 4 Znajdujący się w niewoli za długi zachowywał wprawdzie Prawa obywatelskie (teoretycznie!), ale był'w mocy wierzyciela 1 Jego położenie w praktyce n,iczym nie różniło się od położenia niewolnika. , 11 ergastulum — podziemne miejsca pracy, gdzie wykonywano "ajcięższe roboty. 12* 100 LIW1USZ: DZIEJE KSIĘGA II, ROZDZ. 23—24 101 katownię. Tu pokazał swe plecy poranione od niedawno otrzymanej chłosty. Na ten widok i na to opowiadanie podniósł się ogromny hałas. Rozruchy nie ograniczają się już tylko do rynku, lecz ogarniają miasto w róż nych punktach. Dłużnicy, zarówno wzięci w niewoL jak i pozostający na wolności, ze wszystkich stron wy padają na miejsca publiczne, błagają Kwirytów o pc moc. Wszędzie znajdują się ludzie dobrowolnie przy stający do rozruchu. Z różnych dzielnic po wszystkich ulicach pędzą w stronę rynku z ogromnym krzykiem całe fale ludzkie. Ci -z senatorów, którzy przypadkiem byli na rynku, z wielkim dla siebie niebezpieczeństwem znaleźli się w środku tego tłumu i niechybnie tłum rzuciłby się na nich, gdyby konsulowie Publiusz Serwiliusz i Apiusz Klaudiusz nie byli się szybko 'pojawili dl;. uśmierzenia rozruchów; atoli tłum zwrócił się ku nin; i zaczął im pokazywać swe kajdany i inne pohańbienie mówili, że taką sobie nagrodę wysłużyli w wojnie i z wyrzutem wspominali swój udział w wyprawach każdy w innym kraju. Już nie prosząc, lecz grożąc domagają się od konsulów zwołania'senatu i gromadzą się wokół kurii, by być świadkami państwowej narady i wpływać na jej tok. Konsulowie zdołali ściągnąć na posiedzenie bardzo niewielu senatorów, którzy przypadkiem byli pod ręką. Reszta ze strachu trzymała się z dala nie tylko od kurii, lecz także od rynku; z powodu braku kompletu nie można było powziąć prawomocnych uchwał. A lud zaczął wołać, że kpią z niego i celowo sprawę odraczają, że nieobecni senatorowie nie biorą udziału w obradach nie przypadkiem i nie ze strachu, lecz by sprawę udaremnić, że konsulowie nawet starają się wykręcić i że niechybnie nędza ludu jest tylko przedmiotem kpin: Już niewiele brakowało, a nawet majestat konsulów nie byłby powstrzymał rozgniewanego ludu, gdy wreszcie schodzą się w senacie • i inni senatorowie nie wiedząc, czy przez obecność, czy przez nieobecność ściągną na siebie większe niebezpie- . czeństwo. Gdy wreszcie senat zebrał się w komplecie, nie było zgody nie tylko między senatorami, lecz nawet między konsulami. Apiusz, człowiek usposobienia gwałtownego, był zdania, że sprawę należy zlikwidować mocą władzy konsularnej i twierdził, że jeżeli-zamknie się jednego lub drugiego, to reszta zaraz się uspokoi; Serwiliusz był natomiast za łagodniejszym sposobem postępowania; twierdził, że jest i bezpieczniej,, i łatwiej nagiąć wzburzony lud, -aniżeli go łamać. [24] Do tego dochodzi inna jeszcze wiadomość, wywołując przerażenie. Nadbiegają jeźdźcy latyńscy z groźną wiadomością, że nadciąga wojsko Wcisków, aby uderzyć na miasto. Te wiadomości wywarły zupełnie inne wrażenie na senatorach, a inne na ludzie — do tego stopnia niezgoda rozbiła państwo na dwa obozy. Lud zaczął się ogromnie cieszyć i wołać, że nareszcie zjawiają się bogowie, by pomścić się na senatorach za ich tyranię. Jeden zachęcał drugiego, by nie stawali do poboru e, mówiono, że lepiej zginąć razem niż każdemu z osobna. Niech wojnę prowadzą sami senatorowie, niech senatorowie chwytają za broń; by niebezpieczeństwa wojny wzięli na siebie ci, którzy z niej korzystają. Atoli senat, pogrążony w smutku i niepokoju, bał się ' Podwójnie, bo i współobywateli, i wrogów; błagali konała Serwiliusza — bo usposobienie jego bardziej skła- ' ^iało się w stronę ludu — aby ratować rzeczpospolitą ^ajdującą się w tak groźnym niebezpieczeństwie. Wte-"y konsul zamknął obrady senatu i wystąpił na zgro- madzeniu. Tam oświadczył, że senatorowie myślą o tym, "Y przyjść ludowi z pomocą, ale właśnie gdy radzono 8 by nie stawali do poboru— lud zdaje sobie sprawę, że bez-Piatna służba wojskowa odrywająca ich od warsztatów pracy Kat właściwą przyczyną, niewoli za długi. 102 LIWIUSZ: DZIEJE nad losem poważnej wprawdzie części obywateli, ale bądź co bądź części tylko, zaistniał powód do obawy o ogół obywatelstwa. Wobec wrogów stojących tuż u bram miasta nie można przecież niczego wpierw załatwić, tylko zająć się wojną; ale jeżeliby nawet sprawa nie była tak groźna, nie byłoby ani dla ludu rzeczą zaszczytną chwycić za broń dopiero po otrzymaniu zapłaty, ani też nie byłoby rzeczą dość zaszczytną dla senatorów teraz, wskutek obawy, starać się o poprawę doli uciśnionych obywateli, niż raczej później uczynić to dobrowolnie. Następnie słowa te wygłoszone na zebraniu poparł edyktem, w którym zastrzegł, że nikomu nie wolno trzymać obywatela rzymskiego w kajdanach względnie w zamknięciu, tak żeby mu to nie pozwalało zgłosić się do rekrutacji wojskowej przed konsulem, i że nikomu nie wolno zajmować lub sprzedawać mienia żołnierza w okresie jego pobytu w obozie oraz niepokoić jego dzieci i wnuków. Po ogłoszeniu tego edyktu obecni na zebraniu dłużnicy zaczęli natychmiast zgłaszać się do wojska i zaczęto nadto zbiegać się masowo na rynek wy biegając z mieszkań prywatnych, by złożyć przysięgę wojskową, bo wierzyciele nie mieli już prawa ich zatrzymać. Zebrała się z nich spora gromadka, a w wojnie z Wciskami niczyje męstwo bardziej nie zabłysło i działalność nie była skuteczniejsza. Konsul wyprowadził wojsko przeciw nieprzyjaciołom i w niewielkiej od nich odległości rozbił obóz. [...]7. [27] Po pokonaniu Aurunków żołnierz rzymski, który w ciągu tak niewielu dni odniósł tyle zwycięstw, czekał na spełnienie obietnicy konsula i na dotrzymanie słowa przez senat; tymczasem jednak Apiusz z wrodzonego tyrańskiego usposobienia, jak i dla unicestwie- 7 W opuszczonych tu rozdziałach (25—26) opowiada Liwiusz o zwycięstwie Rzymian nad Wciskami, Sabinami i Aurunkami. KSIĘGA II, ROZDZ. 27 103 nią obietnicy swego kolegi z całą surowością wydawał wyroki w sprawie pożyczek pieniężnych 8. Wskutek tego oddawano w ręce wierzycieli i tych, którzy poprzednio byli w ich mocy za długi, i uznawano także nowych za podpadających pod władzę wierzycieli. Za każdym razem, gdy miało to miejsce w stosunku do żołnierza, odwoływał się on do decyzji drugiego konsula. Ludzie tłumnie zwracali się do Serwiliusza, powoływali się na jego obietnice, przed nim każdy powoływał się na swoje własne zasługi w wojnie i na otrzymane blizny. Domagali się dalej, by albo sprawę przedstawił w senacie, albo by sam jako konsul dał pomoc swym współobywatelom, a jako wódz żołnierzom. Te prośby sprawiały duże wrażenie na konsulu, ale okoliczności zmuszały go do wykrętów: do tego bowiem stopnia przechylał się na stronę wierzycieli nie tylko jego kolega na urzędzie, lecz także całe stronnictwo patrycjuszowskie. Tak więc chciał on iść drogą pośrednią, a przez to ani nie uniknął nienawiści ze strony ludu, ani nie uzyskał uznania senatorów. Senatorowie uznali go za konsula miękkiego i polującego' na popularność, a lud za kłamcę;, niebawem okazało się, że był on tak samo znienawidzony jak Apiusz. Powstał był bowiem spór między konsulami, który z nich dwóch ma dokonać poświęcenia świątyni Merkurego9. Senat nie chciał rozstrzygać i przerzucił spór na zgromadzenie ludowe z tym, że ten, któremu zgromadzenie narodu przyzna prawo dokonania poświęcenia, ma mieć zarazem nadzór nad handlem zbożowym, założyć związek kupców zbożowych i zamiast naczelnego kapłana dokonać uroczystej ceremonii. Zgromadzenie powierzyło akt poświęcenia Markowi " W tym okresie sądownictwo należało do konsulów. " Merkury (od czasownika mercari — .handlować") był pierwotnie bogiem handlu i przemysłu. Świątynia, o której mowa, miała być pod opieką zrzeszenia kupców (głównie kupców zbożowych). -lU-ł LIWIUSZ: DZIEJE Letoriuszowi, centurionowi pierwszego oddziału. Przez to, mym zdaniem, okazało się wyraźnie, że powzięto taką uchwałę nie dla uczczenia tego człowieka, kto- j remu zlecono czynność wyższą ponad jego stanowisko, ^ 'lecz by spostponować konsulów. Od tej chwili zaczął się srożyć jeden z konsulów oraz senatorowie. Ale ludowi urosły rogi i szedł on już zupełnie inną drogą . niż na początku. Zwątpili już bowiem w pomoc ze strony konsulów oraz senatu: przeto ilekroć ujrzeli, że prowadzą przed sąd jakiegoś dłużnika, zbiegali się ze wszystkich stron. Z powodu zgiełku i krzyku ani nie można było słyszeć wyroku konsula, ani po wydaniu wyroku nikt nie stosował się do niego. Działy się akty przemocy, a ponieważ na oczach konsula poszczególni ludzie doznawali aktów przemocy od tłumu, cała obawa i zagrożenie wolności osobistej nie były już udziałem dłużników, lecz wierzycieli. Oprócz tego zaczęto lękać się/ wojny z Sabinami. Gdy rozpisano pobór, nikt nie stawił się, a tymczasem Apiusz wściekał się i głośno wyrzekał na życzliwe dla ludu usposobienie kolegi, który przez korzystną dla ludu uległość zdradza rzeczpospolitą i do braku wyroku w sprawie pożyczonych pieniędzy dodaje jeszcze nowe uchybienie: nie przeprowadza nawet poboru, nakazanego uchwałą senatu. Wołał, że jednak rzeczpospolita nie jest całkiem opuszczona i władza konsularna nie jest całkiem wydana na łup tłumu; on sam jeden stanie się mścicielem godności własnej i godności ."enatu. Ponieważ dzień po dniu tłum rozzuchwalony bezkarnością otaczał go, kazał zaaresztować jednego znaczniejszego podżegacza. Już go ciągnęli, lik torowie, ale ten odwołał -się do decyzji całego narodu l". Konsul nie byłby ugiął 10 Lex Yaleria de provocatione (por. rozdz. 8 tej księgi) dawała możność apelacji od wyroku urzędnika do decyzji narodu zgromadzonego na comitia centuriata, KSIĘGA II, ROZDZ. 27—28 105 się przed prawem odwołania, ponieważ wyrok zgromadzenia narodowego nie ulegał żadnej wątpliwości, gdyby jego upór nie był ustąpił — i to z trudem — nie tyle przed okrzykami tłumu, ile przed radą i powagą •patrycj uszów. Tyle miał w sobie odwagi do zniesienia nienawiści ludu. Wrzenie rosło następnie z dnia na dzień, objawiając się nie tylko przez okrzyki, lecz —' co było rzeczą o wiele niebezpiecznie j szą — przez tajemne posiedzenia i tajemne zmowy. Wreszcie kończą swój okres urzędowania znienawidzeni przez lud kon-sulowie, Serwiliusz nie cieszący się wziętością u żadnej strony, a Apiusz zażywający nadzwyczajnej u senatorów popularności. [28] Następnie obejmują urząd konsulów Aulus Wer-giniusz i Tytus Wetuzjusz. Wtedy lud nie wiedział, ja- kich mieć będzie konsulów, i zaczął odbywać po nocach zebrania — część gromadziła się na Eskwiliach, a część ^na A wenty nie n — by na rynku nie być w kłopocie, • mając powziąć nagłe postanowienia, i by nie postępować tam na ślepo i przypadkowo. Konsulowie uznali ten stan rzeczy za niebezpieczny dla państwa-— jak, i było w rzeczy wistości — i podali tę sprawę pod obra- : dy senatu. Lecz gdy stała się ona przedmiotem obrad, nie dało się jej porządnie omówić. Do tego stopnia przedmiot obrad spotkał się z hałaśliwym przyjęciem; senatorowie krzyczeli ze wszystkich stron i głośno dawali wyraz swemu oburzeniu, że konsulowie przerzu- cają na senat nienawiść za sprawę, którą należy załatwić mocą władzy konsularnej. Wołano, że gdyby w państwie byli energiczni urzędnicy, nie byłoby żadnego w Rzymie zebrania, jak tylko uznane przez pań- stwo; a teraz rzeczpospolita rozdzieliła się i rozerwała " Eskwilie — por. przypis l do rozdz. l tej księgi; 'Awentyn — Por. przyp. 21 do 15. 106 LIWIUSZ: DZIEJE na tysiąc kurii i zebrań, skoro jedne zebrania odbywają się na Eskwiliach, inne na Awentynie. Jeden człowiek pokroju Apiusza Klaudiusza byłby w ciągu jednej chwili rozpędził te zebrania, a jeden człowiek znaczy w takiej sprawie więcej niż konsul. Zganieni w ten sposób konsulowie pytali, co według woli senatu mają uczynić, i oświadczyli, że wykonają z całą energią i gorliwością uchwałę senatu; na to senat powziął uchwałę, by przeprowadzili pobór z całą surowością, twierdząc, że lud swawoli z bezczynności. Konsulowie zamknęli obrady senatu, a następnie weszli na trybunę; po nazwisku wywołują młodszych poborowych. Gdy nikt z wywołanych nie zgłaszał się, tłum, cisnący się dookoła na kształt zgromadzenia, wołał, że dłużej nie można zwodzić ludu; nigdy nie dostaną oni jednego żołnierza, jeżeli państwo nie dotrzyma danego słowa. Najpierw trzeba przywrócić każdemu wolność osobistą, a dopiero później dać broń do ręki, aby walczyli w obro-, nie ojczyzny i własnych współobywateli, a nie tyranów. Konsulowie widzieli, co im senat polecił, ale widzieli też, że nikogo z tych, którzy w obrębie czterech ścian kurii tak zuchwale przemawiali, nie ma teraz przy nich, by dzielić z nimi nienawiść ze strony ludu. Zanosiło się na to, że będzie ostra walka z ludem. Ale zanim chwycono się ostatecznych środków, postanowiono po raz drugi odbyć obrady w senacie. Wtedy to najmłodsi z senatorów podbiegli szybko aż ku krzesłom konsulów i wołali, by zrezygnowali z konsulatu, bo brak im. odwagi do piastowania tego urzędu. [29] Wypróbowawszy jeden i drugi sposób postępowania, konsulowie oświadczają: »Senatorowie, żebyście później nie twierdzili, że nie przepowiadaliśmy tego, ale zanosi się na duże rozruchy. Żądamy, by ci, którzy nam najbardziej zarzucają tchórzostwo, byli przy nas, gdy będziemy przeprowadzali pobór. Postąpimy według zda- KSIĘGA II, ROZDZ. 29 107 nią co najsurowszego, skoro tak ma być«. Konsulowie wracają na trybunę i każą naumyślnie wywołać do poboru jednego z tych, których mieli przed sobą. Gdy ten stał cicho, a wokół niego stanęła grupka ludzi dla obrony od gwałtu, konsulowie posłali po niego liktora. Liktora odepchnięto, a ci z senatorów, którzy byli obecni, z okrzykiem, że to bezprawie, zbiegają z trybun, by pomóc liktorowi. Lecz tumult odwrócił się od liktora, któremu nic nie zrobiono, lecz tylko nie pozwolono zabrać poborowego, a zwrócił się ku senatorom i dopiero interwencja konsulów położyła kres bójce, w której jednak bez rzucenia kamieniami, bez użycia broni było więcej krzyku i gniewnego rozgoryczenia niż właściwych aktów bezprawia. W nieładzie zwołano senat i w nieładzie toczyły się obrady. Pobici senatorowie domagali się śledztwa, a najbardziej zapalczywi wyrażali swe zdanie nie przez mowy, lecz przez krzyk i hałas. Gdy wreszcie ochłonięto z gniewu, a konsulowie stawiali zarzut, że tak samo mało jest rozsądku w senacie jak i na Forum, zaczęto porządnie obradować. Zarysowały się trzy poglądy; Publiusz Werginiusz12 był zdania, że nie należy sprawy dłużników uogólniać, lecz zająć się tylko tymi, którzy zawierzyli konsulowi Publiu-szowi Serwiliuszowi i wzięli udział w wojnie z Wolska-mi, Aurunkami i Sabinami13. Tytus Larcjusz był zdania, że nie jest to chwila odpowiednia, by tylko wynagradzać indywidualne zasługi: cały lud tonie w długach i musi się wszystkim przyjść z pomocą; co więcej, jeżeli każdy jest w innym położeniu, niezgoda nie uspokaja ^ę, lecz raczej się spotęguje. Apiusz Klaudiusz, człowiek 7 samej natury okrutny, a nadto podniecony z jednej strony nienawiścią ludu, a z drugiej pochwałami senato- 12 Publiusz Werginiiisz — nie wiadomo nic bliższego o tym senatorze. . . Chodzi tu o wojny, przedstawione w rozdz. 25—26 tej księgi. 108 LIWIUS2: DZIEJE rów, oświadczył, że te wszystkie niepokoje powstały nie z biedy, lecz ż bezkarności, i że lud nie buntuje się, lecz raczej swawoli. Całe te rozruchy są skutkiem prawa o odwoływaniu się, bo przecież konsulowie mogą tylko grozić, a nie mają istotnej władzy, skoro wolno odwoływać się do wyroku tych, którzy mieli współudział w przestępstwie. A wreszcie powiedział tak: »Nuże, wybierzmy dyktatora 14, od którego decyzji nie ma odwołania; z miejsca uśmierzy się cały ten szał, od którego wszystko teraz goreje. Niech mi wtedy uderzy liktora ktoś, kto będzie wiedział, że prawo nad jego grzbietem i nad jego życiem ma ten, czyj majestat znieważył«. [30] Zdanie Apiusza wydało się wielu senatorom groźne i okrutne, jakim było w rzeczywistości; a znów zdania Werginiu.sza i Larcjusza miały w sobie zarodek złego przykładu, a zwłaszcza wniosek Larcjusza uważali za taki, że jego przyjęcie podważyłoby wszelki kredyt, . Plan Werginiusza uchodził za drogę pośrednią i za rzecz umiarkowaną ale przez względy partyjne i wzgląd na sprawy osobiste (a te zawsze stały i stać będą na zawadzie dobru ogólnemu) zwyciężyło zdanie Apiusza. I niewiele brakowało, a wybrano by jego właśnie dyktatorem. Byłoby to wywołało jeszcze większą przepaść między ludem, i to w bardzo niebezpiecznym okresie, gdy Wolskowie, Ekwowie15 i Sabinowie — przypadkiem 14 wybierzmy dyktatora — Dyktatura była urzędem nadzwyczajnym (magistratus estraordinarius), powoływanym w chwilach niebezpieczeństwa zewnętrznego lub wewnętrznego. Dyktator piastował swą władzę najdłużej sześć miesięcy; władzę . miał on nieograniczoną i od jego decyzji nie przysługiwało oby-" ..watelom prawo odwołania do Zgromadzenia. Widomym znakiem tego stanu rzeczy było dwudziestu czterech liktorów cum fascibus et securibus, nawet w samym Rzymie, którzy poprze-. dzali dyktatora. ' . 15 Ekwowie — plemię sabelskie na północny wschód od tery-.torium rzymskiego. . KSIĘGA II, ROZDZ. 30—31„ 109 wszyscy naraz — stali pod bronią. Ale konsulowie i starsi senatorowie mieli na względzie okoliczność, by urząd ten sam przez się surowy, oddać w ręce człowieka o łagodnym usposobieniu. Obierają dyktatorem Maniu-sza Waleriusza, syna Wolezusa 16. Chociaż lud widział, że przeciw niemu mianowano dyktatora, jednak ze strony członka tej rodziny nie bał się żadnych kroków groźnych ani tyrańskich, ponieważ właśnie ustawa brata obecnego dyktatora dawała mu prawo odwoływania się. Następnie dyktator wydał edykt, zgodny mniej więcej z edyktem konsula Serwiliusza, i to zjednało życzliwość ludu. Ale sądzono, że i temu człowiekowi, i temu urzędowi można z większą pewnością zaufać i dlatego zaniechali oporu i zgłosili się do wojska. Wystawiono dziesięć, legionów, jakiej to armii nigdy przedtem nie miano. Z nich dano konsulom po trzy, a cztery zatrzymał dyktator przy sobie. [.....]17 [31,7] Gdy na trzech frontach wojna tak pomyślnie zakończyła się, ani patrycjusze, ani lud nie zaprzestali myśleć o załatwieniu sporów wewnętrznych. Lichwiarze swymi wpływami i zręcznym postępowaniem przedsięwzięli takie środki, że zdołali oszukać nie tylko lud, ale i dyktatora. Albowiem Waleriusz po powrocie konsula Wetuzjusza jako pierwszy temat obrad w senacie wyłożył sprawę zwycięskiego ludu i postawił na porządku dziennym wniosek, co ma się postanowić w spra- 1(1 Maniusz Waleriusz'— brat Publiusza Waleriusza z przydomkiem Publicola, który był autorem ustawy o odwoływaniu Się od wyroku urzędnika do comitia centurwta (por. rozdz. 8 tej księgi). Ustawa ta uchodziła za najważniejszy przywilej ludu, chroniący go przed samowolą klasy patrycjuszy, z której wyłącznie rekrutowali się w tym okresie urzędnicy. 17 W opuszczonej tu drugiej części rozdz. 30 i pierwszej części rozdz. 31 pisze Liwiusz o zwycięstwach, jakie Rzymianie odnieśli w tym czasie nad Wciskami, Sabinami i Ekwami. 110 LIWIUSZ: DZIEJE wie zadłużonych. Gdy ten wniosek przepadł, odezwał się tak: »Nie znajduję u was uznania, doradzając zgodę. Na boga, lada dzień będziecie sobie życzyć, by lud rzymski miał opiekunów podobnych do mnie. Co do mnie, to ani dłużej nie będę zwodził własnych współobywateli, ani na darmo nie będę dyktatorem. Niezgoda wewnętrzna i wojna z zewnątrz wywołały obecnie potrzebę tego urzędu w rzeczypospolitej. Na zewnątrz pokój został przywrócony, wewnątrz nie dopuszcza się do niego. Raczej jako człowiek prywatny niż jako dyktator żyć będę wśród wewnętrznych rozruchów«. Po tych słowach wyszedł z .kurii i złożył godność dyktatora. Lud zrozumiał, że Waleriusz zrezygnował z urzędu oburzając się nad jego właśnie losem. Przeto jak gdyby dotrzymał słowa — ponieważ nie przez niego obietnica nie została spełniona — szli za nim okazując mu swą życzliwość i obsypując pochwałami, gdy wracał do domu. [32] Następnie strach padł na senatorów, że w razie rozpuszczenia wojska zaczną się znów tajne zebrania i spiski. Sądzili, że chociaż pobór został przeprowadzony przez dyktatora, żołnierz jest jednak związany przysięgą, ponieważ złożono ją przed konsulami i wobec tego pod pozorem wznowienia wojny przez Ekwów kazali wyprowadzić legiony z miasta. To przyspieszyło wybuch buntu. Podobno najpierw omawiano zagadnienie wymordowania konsulów, by się w ten sposób 'uwolnić od przysięgi. Gdy ich następnie pouczono, że od żadnego zobowiązania nie można uwolnić się przez zbrodnię, na wniosek niejakiego Sycyniusza, bez rozkazu konsulów przenieśli się na Świętą Górę 18. Jest ona za rzeką Anio, w odległości trzech tysięcy kroków od 18 Święta Góra — góra ta leży przy vta Nomentana, gdzie rio Ulmano wpada do Anionu. KSIĘGA II, BOZDZ. 32 111 miasta. Tego rodzaju wersja jest pospolitsza niż ta, którą podaje Pizo 19, że secesja nastąpiła na Awentyn. Bez żadnego dowództwa obwarowali obóz wałem i rowem i siedzieli tam przez kilka dni w spokoju, nie ra- bując niczego, tylko niezbędną żywność, ani nie zaczepiając nikogo, ani nie doznając z niczyjej strony zaczepki. W mieście powstało ogromne przerażenie, wszyscy zamarli we wzajemnej obawie. Lud opuszczony w mieście przez swoich20, bał się jakichś ostrych represji ze strony senatorów; senatorowie ze swej strony bali się ludu, który został w mieście, nie wiedząc, czy lepiej, by on został, czy też, by także odszedł. Pytano, jak długo zostanie w spokoju ten lud, który odszedł; a co będzie później, jeżeli w międzyczasie wybuchnie jakaś wojna zewnętrzna? Ostatecznie doszli do wniosku, że naprawdę nie ma w niczym nadziei, tylko w zgodzie obywateli, i że wszelkimi godziwymi i niegodziwymi środkami należy ją państwu przywrócić. Ostatecznie postanowiono wysłać do ludu w poselstwie Meneniusza Agryppę, człowieka wymownego a ludowi miłego, ponieważ z niego się wywodził. Wpuszczono go do obozu, a on według owego dawnego i prostego zwyczaju przemawiania nie powiedział nic oprócz następującej bajki: W tym czasie, gdy w człowieku wszystko nie było tak jak teraz w harmonii, lecz poszczególne części ciała miały własną wolę i własny język, oburzyły się raz wszystkie inne członki, że ich staraniem, i przez ich czynności zbiera się wszystko dla żołądka, a on sam, 19 którą podaje Pizo — L. Calpurnius Piso Frugi, trybun ludowy z r. 149 przed n. e. jeden z tzw. starszych annalistów; opisał dzieje Rzymu od początku do swoich czasów. 30 lud opuszczony w mieście przez siooich — bo wyszła tylko ta część ludu, która znajdowała się w wojsku. 112 LIWTUSZ: DZIEJE leżąc sobie spokojnie w środku, nic nie robi, tylko korzysta z dostarczanych mu przysmaków. Uknuły więc między sobą spisek, by ręce nie podawały pokarmu do ust, by usta nie przyjmowały podanego pokarmu, a zęby nie gryzły; gdy w tym gniewnym postanowieniu chciały zagłodzić żołądek, same członki a wraz z nimi całe ciało doszło do ostatecznego wycieńczenia. Przeto stało się rzeczą oczywistą, że i żołądek nie próżnuje, nie tylko odbiera pokarm, ale i daje go, bo zwraca wszystkim częściom ciała przetworzoną .po strawieniu pokarmu a rozdzieloną równomiernie na żyły krew, dzięki której żyjemy i jesteśmy zdolni do życia. Biorąc stąd porównanie, jak wewnętrzna niezgoda w ciele jest podobna do oburzenia ludu na patrycju- szów, wywołał zmianę nastroju wśród ludu. [33, a] Następnie zaczęto układy co do pogodzenia się i przyjęto warunki takie, by lud miał własnych, nie- tykalnych urzędników: mieli oni mieć prawo niesienia pomocy przeciw konsulom, a żadnemu z patryc j uszów nie wolno było. piastować tego urzędu. W ten sposób obrano dwóch trybunów ludowych, Gajusza Licyniusza i Lucjusza Albinusa. Ci dobrali sobie trzech kolegów, wśród nich Sycyniusza, sprawcę rozruchu. Kim byli dwaj pozostali, nie ma pewnych wiadomości. Niektórzy twierdzą, że na Górze Świętej wybrano tylko dwóch trybunów 21 i że tam święta ustawa została uchwalona. 21 Tribuni plebis byli urzędnikami, którym zlecono opiekę nad ludem. Było ich początkowo dwóch, liczba ta jednak stale wzrastała, aż wreszcie doszła do dziesięciu. Byli oni nietykalni (sacrosdłicti) i mieli cały szereg praw wyjątkowych, jak np. prawo zawieszania decyzji niekorzystnych dla ludu, prawo aresztowania każdego obywatela, itp. VIII. KORIOLAN (II 34—35; 39—40) [34] Następnie obrano konsulami Tytusa Geganiusza i Publiusza Minucjusza. Chociaż w tym roku na ze- wnątrz panował wszędzie spokój i nie powstała groza wojny, a wewnętrzne waśnie zażegnano, spadło na państwo inne, o wiele groźniejsze nieszczęście, a to najpierw drożyzna żywności z powodu nieuprawienia pól podczas secesji ludu, a wreszcie głód, i to taki, jaki bywa w czasie oblężenia. I byłoby niechybnie doszło do zagłady niewolników i ludu; gdyby konsulowie nie byli przedsięwzięli środków zaradczych i nie rozesłali na wszystkie strony ludzi dla zakupu zboża nie tylko do Etrurii, wzdłuż brzegu morskiego, na prawo od OstiiŁ, oraz lewą stroną przez kraj Wcisków a morzem aż do Kum, lecz nawet do Sycylii, by je tam zakupić. Do tego stopnia wrogie usposobienie sąsiadów kazało szukać daleko pomocy. W Kumach zakupiono zboże, ale zatrzymał okręty jako zastaw za mienie Tarkwiniu-szy tyran Arystodemos2, ich spadkobierca. W kraju ' Ostid —. port przy ujściu Tybru. , : ' 2 tyran • Arystodemos — obalił on w Kumach rządy arystokratyczne, objął władzę jako tyran; wygnany z Rzymu Tarkwi-niusz znalazł pod koniec życia u niego schronienie i tam umarł. Ponieważ był on spadkobiercą Tarkwiniusza, więc teraz skonfiskował rzymskie okręty ze zbożem, uważając, że należy mu się odszkodowanie za mienie Tarkwiniusza, o którego losie czytamy w księdze II 5. Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje) 13 114 LIWIUSZ: DZIEJE Wcisków i w ziemi pomptyńskiej3 nie dało się nawet kupić, a sarni skupujący zboże znaleźli się w osobistym niebezpieczeństwie, bo na nich napadnięto. Od Etrusków przyszło zboże Tybrem i nim karmił się . lud. Przy takim braku żywności byłaby jeszcze Rzy- mian nękała wojna zupełnie nie w porę, gdyby na Wcisków, szykujących się do chwycenia za broń, nie była padła ogromna zaraza. Ponieważ to nieszczęście tak przytłumiło odwagę wrogów, że nawet po wygaśnięciu zarazy byli w jakiejś trwodze, pomnożyli Rzymianie liczbę osadników w Welitrach4, a założyli w Norbie5, w górach, nową kolonię, która miała być obroną dla okolicy pomptyńskiej, Następnie za konsu- latu Marka Minucjusza i Aulusa Semproniusza przywieziono ogromną ilość zboża z Sycylii, a w senacie naradzano się, po jakiej cenie sprzedawać je ludowi. Niejeden był zdania, że nadeszła chwila, by teraz zgnębić lud i odzyskać prawa wydarte uprzednio patryc j u-szom przez secesję i przemoc. Zwłaszcza Marcjusz Koriolan6, wróg władzy trybuńskiej, wołał: »Jeżeli chcą zboża po dawnej cenie, niech zwrócą senatorom dawne ich prawa. Dlaczegóż patrzę na plebejskich urzędników, dlaczego patrzę na potęgę Sycyniusza, ja, jakby w niewolę wzięty, jakby od rozbójników wyku- 3 ziemia pomptynska — Pomptinum, okolica rozciągająca się między Ancjum a Circei (wzdłuż brzegu morskiego). 4 Welitry — Yelitrae, miasto dawniej wolskijskie; był to punkt bardzo ważny, bo umożliwiał Rzymianom odcięcie Wol-sków od Ekwów. . 5 Norba leżała na wzgórzu, na zachodnim zboczu Gór Wol-skijskich. " Marcjusz Koriolan — Gnejusz Marcjusz, młodzieniec z pa-trycjuszowskiego rodu, otrzymał przydomek Koriolan (Corżold-nus) za wybitne męstwo okazane w czasie oblężenia miasta Corioli, o czym wspominał Liwiusz w pominiętej tu części rozdz. 33 tej księgi. KSIĘGA H, ROZDZ. 3ł—3S 115 piony? Czyż mam znosić te niegodziwości dłużej niż potrzeba? To ja, który nie mogłem znosić króla Tarkwi-niusza, mam znosić Sycyniusza? Niech teraz robi secesję, niech ciągnie lud za sobą. Stoi otworem droga na Świętą Górę i na inne pagórki. Niech rabują zboże z naszych pól, tak jak zrabowali je przed trzema laty. Niech mają taką cenę na zboże, jaką spowodowali swoim obłędnym postępowaniem! Ośmielam się twierdzić, że upokorzeni tym nieszczęściem, wezmą się raczej sami do uprawy roli, niż żeby mieli wywoływać secesję i z orężem w ręku nie dopuszczać do uprawy«. Nie tak łatwo jest powiedzieć, czy trzeba było to zrobić, ale mym zdaniem było rzeczą możliwą dla senatu przez obniżenie ceny na zboże pozbyć się i urzędu trybunów, i wszystkich przywilejów ludowych, narzuconych senatowi wbrew jego woli. [35] Senatowi to zdanie wydało się zbyt okrutne, a ludowi oburzenie niemal dało broń do ręki. Wołano, że biorą ich już głodem jak wrogów, że pozbawiają ich pokarmu i żywności, zboże z ościennych krajów — je- dyną żywność, jaką niespodziewanie nastręczył los — wyrywają im sprzed-samych ust, chyba że wyda się Gnejuszowi Marcjuszowi związanych trybunów, chyba że wyda mu się na łaskę i niełaskę grzbiet ludu rzymskiego. Oto powstał nowy kat ludu, który każe mu albo umrzeć, albo żyć w niewoli, Gdy wychodził z kurii, rzucono by się na niego, gdyby w samą porę trybunowie nie byli wnieśli przeciw niemu skargi sądowej7. Przez to uśmierzyło się oburzenie, bo każdy widział, że osobiście stał się sędzią oraz panern życia i śmierci wroga. Marcjusz z początku słuchał z pogardą pogróżek trybunów; oświadczył, że ten urząd ma w swej kompetencji niesienie pomocy, Por. przypis 21 do do rozdz. 33 tej księgi. 13* KSIĘGA II, KOZDZ. 35; 117 116 LIWIUSZ: DZIEJE' a nie karanie, i że są oni trybunami ludu, a nie senato-' rów. Ale lud był już tak rozjątrzony, że senatorowie musieli okupić się poświęceniem jednego na ukaranie. Stawiali oni jednak opór, mimo iż spotykali się z zawiścią i wykorzystywali wpływy już to każdy własne, już to całego stronnictwa. Najpierw uczyniono taką próbę, czy przez rozstawienie klientów 8 nie dałoby się odstraszyć poszczególnych ludzi od schadzek i zebrań i w ten sposób unicestwić całą sprawę. Wreszcie wystąpili wszyscy naraz — można było sądzić, że winni są wszyscy patrycjusze — i błagali lud, by jednego obywatela, jednego senatora — chociaż winnego — im podarował, jeżeli już nie chcą uwolnić go jako niewinnego. Ponieważ nie stawił się on w dniu wyznaczonym na rozprawę, gniew przeciw niemu trwał w dalszym ciągu tym silniej. Skazano go zaocznie, a on poszedł na wygnanie do kraju Wolsków, miotając pogróżki przeciw ojczyźnie i już wtedy nosząc się z wrogimi zamiarami. • Wolskowie przyjęli 'go życzliwie, gdy zjawił się u nich, i z dnia na dzień odnosili się do niego życzliwiej, a to tym bardziej, im większy bił od niego gniew ku własnym współobywatelom; dawały się słyszeć z jego ust często już to skargi, już to pogróżki. Korzystał z gościny Atiusza Tuliusza9; był on najdostojniejszym z Wolsków, a zawsze był zaciętym wrogiem imienia rzymskiego. Ponieważ jednego kłuła dawna nienawiść, a drugiego świeży gniew, zaczynają snuć plany co do wojny przeciw Rzymowi. Zdawali sobie jednak sprawę, 8 Każdy wpływowy patrycjusz rzymski miał pewną ilość klientów, którymi jako patron opiekpwał się i pomagał im w sprawach prywatnych i publicznych. Klienci znów byli obowiązani do usług dla niego. Klienci w czasach rzeczypospolitej byli obywatelami. ' - ' !) Atiusz Tuliusz — niektóre źródła twierdzą, że był on królem Wolsków. że niełatwo da się ludność nakłonić do tego, by chwycić za broń, za którą już tyle razy chwytali z niepo- myślnym skutkiem; wiedzieli, że młodzież wyginęła w wielu często podejmowanych wojnach, a ostatnio wskutek zarazy, że odwaga zmalała, i że — wobec zmniejszenia się już z biegiem czasu dawnej nienawiści do Rzymian — trzeba użyć różnych sztuczek, aby namiętności wybuchły na nowo wskutek jakiegoś nowego podrażnienia. [.....] [39] Za zgodą wszystkich narodów1() wybrano wodzami do prowadzenia tej wojny Atiusza Tuliusza i Gnejusza Marcjusza, banitę rzymskiego, w którym pokładano nieco więcej nadziei. Nadziei tej on bynaj- mniej nie zawiódł, tak iż okazało się z całą wyrazistością, że siła państwa rzymskiego polega nie tyle na wojsku, co na wodzach. Najpierw wyprawił się Korio-lan przeciw Cyrcejom i wygnał stamtąd rzymskich osadników, miasto uwolnił i oddał w ręce Wolsków. Następnie odebrał Rzymianom następujące miasta, znajdujące się od niedawna w ich rękach: Satrikum, Longulę, Poluskę i Koriole n. Z kolei dostał w swą moc Lawinium; a później okrężnymi drogami przeszedł na trakt latyński i zdobył Korbio, Wetelię, Trebium, Labiki i Pedum12. Na koniec spod Pedum poprowadził wojsko pod Rzym, rozbił obóz obok rowu kluil- skiego ls w odległości pięciu tysięcy kroków od miasta, 10 za zgodą wszystkich narodów — dzięki intrygom udało się Atiuszowi Tuliuszowi i Koriolanowi wywołać wrzenie wśród Wolsków; wszystkie szczepy wolski jskie łączą się-ze sobą i wydają wojnę Rzymowi. n — miasta uprzednio wolskijskie, w czasie wspomnianym przez Liwiusza przyłączone do Rzymu. 12 Wymienione tu miasta leżą na wschód od Rzymu, na gra- .nicy Ekwów. 13 obok rowu kluilskiego — CluiUae fossae na tzw. via Latina, na południe od Rzymu, były zdaje się kiedyś granicą między 118 LIWIUSZ: DZIEJE a następnie zaczął pustoszyć posiadłości rzymskie; ale między ludźmi pustoszącymi posłał przewodników, którzy mieli grunty patrycjuszów pozostawić nietknięte — czynił to zaś albo z tego względu, że bardziej wrogo był usposobiony względem ludu, lub też dlatego, by z tego zrodziły się antagonizmy między ludem a patryc j uszami. I byłyby one rzeczywiście powstały (tak dalece trybunowie podszczuwali lud, i tak już sam przez się bardzo rozgoryczony wobec najprzedniejszych obywateli), ale strach przed ościennym wrogiem, ten najtrwalszy węzeł zgody, mimo podejrzeń i wrogości łączył ich w jedno. W tym tylko zachodziła różnica, że senat i konsulowie całą nadzieję widzieli tylko w orężu, lud natomiast wolał wszystko inne, byle nie wojnę. Konsulami byli Spuriusz Nautiusz i Sekstus Furiusz. Gdy odbywali oni przegląd legionów i rozstawiali załogi na murach i w innych miejscach, gdzie postanowiono umieścić posterunki i warty, ogromny tłum ludzi domagających się pokoju przeraził ich najpierw bun- towniczymi okrzykami, a następnie zmusił do zwołania senatu i postawienia wniosku, by wysłać posłów do Gnejusza Marcjusza. Wobec ujawnienia się chwiej-ności ludu, senatorowie przyjęli ten wniosek. Wysłano do Marcjusza posłów w sprawie pokoju, ale ci przynieśli z powrotem okrutną odpowiedź: że rozmowy o pokoju mogą odbywać się tylko w tym wypadku, jeżeli zostaną zwrócone Wciskom ich terytoria. Jeżeli jednak Rzymianie chcą w spokoju korzystać z wojen- terytorium rzymskim a terytorium Alby Longi. Liwiusz (I 23) gehezę tej nazwy wywodzi od króla Alby Kluiliusza, pod którego wodzą Albańczycy prowadzili wojnę przeciw Rzymowi i w miejscu, zwanym później fossae CluW.ia.e, rozbili obóz. Od rowu otaczającego ten obóz miała powstać i utrzymać się później 'ta nazwa. * KSIĘGA II, BOZDZ. 39—40 119 nej zdobyczy, to on pamięta i o krzywdzie wyrządzonej mu przez obywateli, i o dobrodziejstwie jego obecnych gospodarzy, a postara się, żeby się przekonano, iż wygnanie nie złamało go, lecz przeciwnie, dodało bodźca. Wysłano po raz drugi tych samych ludzi w poselstwie; ale już ich nie wpuszczono do obozu. Podobno i kapłani ubrani w uroczyste szaty poszli z prośbami do obozu wrogów, ale tak jak i posłowie nie zdołali go wzruszyć. [40] Wtedy matrony udały się tłumnie do matki. Koriolana, Weturii, i jego żony Wolumnii. Nie znajduję podstaw do rozstrzygnięcia, czy stało się to wskutek uchwały senatu, czy też samorzutnie, ze strachu wśród kobiet. Tak czy owak, dokazały tego, że sędziwa Weturia i Wolumnia z dwoma małymi synkami Marcjusza poszły do obozu wrogów i że kobiety łzami i prośbami obroniły miasto, ponieważ mężczyźni orężem nie mogli go obronić. Gdy zbliżyły 'się do obozu, doniesiono Koriolanowi, że nadchodzi ogromny tłum kobiet. Ale okazał się on jeszcze bardziej niewzruszony na łzy kobiet, bo i przedtem nie dał się wzruszyć ani majestatem państwa w osobach posłów, ani taką świętością okazaną jego wzrokowi i jego duszy w osobach kapłanów. Wtem jeden z jego przyjaciół, który poznał We-turię, smutniejszą nad inne towarzyszki, stojącą między synową a wnukami, odezwał się w te słowa: »Jeżeli mnie wzrok nie myli, jest tu twoja matka, żona i dzie-ci«. — Koriolan jak szalony porwał się ze swego siedzenia i chciał matkę uścisnąć, ale ta zamiast prosić,-zawołała pełna gniewu: »Zanim dam ci się uścisnąć. niech wiem, czy przyszłam do wroga, czy do syna, czy Jestem w twym obozie jako branka wojenna, czy jako "latka! Do tego doprowadziło mnie długie życie i niewczesna starość, żebym patrzyła na ciebie najpierw Jako na wygnańca, a następnie jak na wroga? Czy mogłeś pustoszyć tę ziemię, która cię zrodziła i wykar- 120 LIWIUSZ: DZIEJE miła? Czy nie uspokoił się twój gniew, gdy wchodziłeś w ten kraj, choć przyszedłeś z zamiarami wrogimi i groźnymi? A gdy przed oczyma twymi stanął Rzym, nie przyszło ci na myśl: W obrębie tych murów jest mój dom, moje bóstwa domowe, matka, żona i dzieci? — A więc gdybym cię nie była wydała na świat, Rzym nie byłby teraz oblegany! Gdybym syna nie miała, umarłabym wolna, w wolnej ojczyźnie! Lecz ja już nie mogę znieść ani większej twojej hańby, ani większego nieszczęścia własnego, i chociaż jestem tak nieszczęśliwa, długo już taką nie będę. Patrz, na tych, których — jeśli dalej jeszcze posuniesz się — czeka albo przedwczesna śmierć, albo długa niewola u«. Następnie żona i dzieci objęły go, a płacz całego orszaku kobiet i żale nad losem własnym i nad ojczyzną skruszyły wreszcie tego człowieka. Uścisnął swoich i odesłał do domu, sam cofnął obóz wstecz, a następnie wycofał wojska z terytorium rzymskiego. Podobno padł Koriolan ofiarą wrogich nastrojów z powodu tego postępowania, ale co do rodzaju śmierci są różne wersje. U Fabiusza, najstarszego historyka 1"', czytam, że dożył późnej starości. W każdym razie opowiada ten historyk, że w podeszłym wieku miał się często wyrażać w ten sposób, iż wygnanie jest dla starca rzeczą nad miarę przykrą. Mężczyźni nie zazdrościli kobietom należnej im chwały — tak żyło się wtedy bez uwłaczania cudzej chwale. Na pamiątkę tego wydarzenia wybudowano i poświę-. cono świątynię „Fortuny - Patronki Kobiet" 16. 14 Tu Weturia wskazuje na synów Koriolana. 15 Q. Fabius Pictor, najstarszy annalista rzymski, żyjący w "okresie drugiej wojny punickiej, był pierwszym historykiem rzymskim; napisał roczniki w języku greckim, obejmujące dzieje rzymskie od czasów najdawniejszych aż do swojej epoki; por. Wstęp s. XXII i ks. XXII 57. 111 Świątynia ta znajdowała się 4.000 kroków od Rzymu. IX. WALKA LUDU PRZECIW TYRANII DECEMWIRÓW. TZW. DRUGA SECESJĄ (III 33—37; 44—54) [33] W roku 302 od założenia Rzymu' zmienia się po raz drugi ustrój państwowy, bo władza od konsulów. przeszła na decemwirów, podobnie jak przedtem od królów przeszła na konsulów 2. Zmiana ta nie była tak znaczna, bo nie była długotrwała. Pomyślny bowiem początek tego urzędu przemienił się później w zbytnią samowolę: tym szybciej rzecz ta później upadła i wrócono z powrotem do tego, że tytuł i władzę oddawano znów dwom konsulom. Decemwirami obrano Apiusza Klaudiusza, Tytusa Genucjusza, Publiusza Sestiusza, Lucjusza Weturiusza, Gajusza Juliusza, Aulusa Man-liusza, Publiusza Sulpicjusza, Publiusza Kuriacjusza, Tytusa Romiliusza, Spuriusza Postumiusza. Ponieważ 1 — tzn. w r. 452 przed n. e. 2 Ponieważ nie było poprzednio w Rzymie praw pisanych, a prawo niepisane ustalone przez, tradycję znali jedynie patry-., cjusze, domagali się trybunowie ludu spisania praw, by położyć koniec temu stanowi rzeczy, i by nie było nadużyć prawa przez patrycjuszy. Wysłano w tym celu komisję do Aten dla zapozna- nia się z słynnym ustawodawstwem Solona (III 31,g), a po powrocie tej komisji uchwalono wybrać kolegium składające się z dziesięciu mężów, którego zadaniem byłoby przedłożenie projektu praw. Jednocześnie postanowiono, że na okres urzędowania decemwirów nie wybiera się żadnych innych urzędników i że władza decemwirów nie jest ograniczona prawem prowokacji (placet creori deccmuiros sine provocatwne et ne qużs eo anno alius magistratus esset, III 32,7. 122 LIWIUSZ: DZIEJE Klaudiusz i Genucjusz byli desygnowanymi konsulami3 na ten rok, więc zamiast jednego urzędu dano im drugi, Sestiuszowi, jednemu z konsulów roku poprzedniego. dano tę godność za to, ponieważ tę sprawę wbrew woli kolegi wniósł pod obrady senatu. Za ludzi najbardziej uprawnionych do tego urzędu uznano oprócz wyżej wymienionych trzech posłów, którzy odbyli podróż do Aten, po pierwsze dlatego, aby godność ta była dla nich nagrodą za podróż do tak odległych krain, po drugie z tego względu, że sądzono, iż jako obeznani z prawodawstwem zagranicznym będą specjalnie przydatni przy układaniu nowych praw. Reszta dopełniła liczby dziesięciu. Podobno na ostatnim głosowaniu wybrano ludzi sędziwych, by nie sprzeciwiali się zbyt uparcie uchwałom innych. Kierownictwo całego urzędu było w rękach Apiusza wskutek specjalnej przychylności ludu względem niego: do tego stopnia udawał on inny charakter, iż z dzikiego i okrutnego prześladowcy ludu stał się nagle zwolennikiem ludu i zabiegał o wszelkie względy z jego strony. Każdy z nich co dziesiąty dzień wymierzał sprawiedliwość narodowi. Tego dnia dwanaście fasces 4 przysługiwało temu, który dokonywał wymiaru sprawiedliwości, a pozostałych dziewięciu kolegów miało po jednym słudze urzędowym; wobec panującej wśród nich nadzwyczajnej zgody — która to jednomyślność bywa •niekiedy dla prywatnych osób szkodliwa — w stosunku do innych obywateli cechowała ich największa sprawiedliwość. Dowód ich umiarkowania wystarczy zilu- 3 Urzędnik rzymski od chwili wyboru na urząd do czasu objęcia faktycznej funkcji nazywał się desygnowanym, czyli wyznaczonym na urząd (desigirao.tus). 4 dwanaście fasces — decemwir, mający danego dnia najwyższą władzę, miał zewnętrzne oznaki władzy konsularnej; por. przyp. 4 do II l. KSIĘGA III, BOZDZ. 33—34 123 strować jednym przykładem: decemwirowie zostali obrani bez prawa odwoływania się od ich wyroków.' Mimo to, gdy raz znaleziono w domu u Sestiusza5, członka rodu patrycjuszowskiego, zakopanego trupa i przyniesiono go na zebranie, decemwir Gajusz Juliusz w sprawie tak nie budzącej wątpliwości a zarazem strasznej wytoczył sprawę sądową Sestiuszowi i wystąpił jako oskarżyciel przed narodem6 — w której to sprawie z samego prawa był sędzią — i zrezygnował z części swych uprawnień, by tę część władzy, z której zrezygnował, oddać dla sprawy wolności całego narodu. [34] Ale nie tylko ten bieżący wymiar sprawiedliwości, nieskażony, jakby pochodzący z wyroczni bóstwa, otrzymywali bez żadnej różnicy najwyżsi i najniżsi: pracowano też usilnie nad ułożeniem praw. Ku wielkiej ciekawości ludzi przedłożyli decemwirowie dziesięć tablic 7 i zwołali naród na zebranie, a pomodliwszy się do bogów o łaskę dla rzeczypospolitej, dla nich samych i ich potomków, kazali narodowi przyjść i za- poznać się z przedłożonymi prawami. Oświadczyli, że ile tylko mogły zdziałać umysły dziesięciu ludzi, dali projekt prawa jednakowego dla wszystkich, dla potężnych i małych, ale umysły i rady większej ilości ludzi mają większą moc. Wzywali ludzi, by każdy szczegół w swym rozumie rozważyli, z innymi następnie omówili i wreszcie przedstawili, co w każdym punkcie trzeba odjąć względnie dodać: naród rzymski otrzyma takie prawa, że będzie się wydawać, iż powszechna zgoda nie 5 — był to Lucjusz Sestiusz, różny od decemwira. . e — czyli zastosował postępowanie na mocy lex de prbwo" catione, aczkolwiek od wyroku decemwirów nie było odwołania i wyrokowali oni jako instancja ostateczna. , 7 Jest to część słynnych i podstawowych dla Rzymian „Praw dwunastu tablic", Leges XII tabularum. 124 LIWIUSZ: DZIEJE tyle uchwaliła projekt praw, ile raczej je zaprojektowała. Gdy wreszcie na skutek wniosków wniesionych ze strony ludzi co do każdego rozdziału praw wydawało się, iż są same już w dostatecznej mierze poprawione. uchwalono na komicjach centuriałnych prawa dziesięciu tablic. Mimo tak olbrzymiej ilości praw nagromadzonych później jedno po drugim, tamte prawa są 'wszelkim źródłem prawa publicznego i prywatnego po dziś dzień 8. Następnie zaczęły odzywać się głosy, że brak jeszcze dwóch tablic i że dopiero po ich dodaniu prawo rzymskie może stanowić skończoną całość. Gdy nadchodzi} termin komicjów wyborczych, wskutek oczekiwania na. te dwie tablice zaczęto wyrażać życzenie powtórnego' wyboru decemwirów. Lud oprócz tego, że sama nazwa konsulów była znienawidzona — tak samo jak królów — nie pożądał na- 'wet pomocy ze strony władzy trybuńskiej", wobec tego że decemwirowie w wypadku odwołania się ustę- powali jeden drugiemu. [35] Naznaczono komicje 10 dla wyboru decemwirów na trzeci dzień targowy", a wtedy rozgorzała taka namiętność wyborcza, że najznamienitsi obywatele oso-; Zwłaszcza w zakresie prawa prywatnego powoływano .się z reguły na „Prawo XII tablic", do niego nawiązywały także prawa wydane później. . 8 W okresie urzędowania decemwirow nie wybierano trybunów ludu. ' , • . 10 Oczywiście mowa o komicjach centurialnych, comitia cen-turiata. " " na trzeci dzień targowy — in trinum nundinum; Rzymianie mieli tydzień składający się z ośmiu dni, gdyż składało się na niego 7 dni roboczych i jeden dzień targowy: nazywano go nundinus, bo do siedmiu dni roboczych doliczano dwa dni targowe. Okres trzytygodniowy, na który zapowiadano różnego rodzaju zgromadzenia, zwał się trinum nundinum wzgl. tri-nundinur", KSIĘGA III, ROZDZ. 35 125 biście starali się zjednać sobie ludzi i o urząd poprzednio namiętnie przez siebie zwalczany pokornie ubie- * gali się u tego ludu, z którym uprzednio prowadzili zażartą walkę; działo się to, mam wrażenie, z obawy, że piastowanie tak potężnej władzy w razie niezajęcia tego miejsca przez nich samych przypadnie ludziom . nie dość godnym. Godność, która stała się przedmiotem takiej walki, nęciła Apiusza Klaudiusza, mimo podeszłego wieku i mimo piastowania uprzednio tak wysokich urzędów. Trudno było poznać, czy można go uważać za decemwira, czy za kandydata, w każdym razie niekiedy raczej wyglądał na ubiegającego się o urząd niż na piastującego go; rzucał oskarżenia pod adresem najznakomitszych obywateli, wysławiał spośród kandydatów najmniej wartościowego i najniższego, a sam uganiał po rynku, w środku między byłymi trybunami, ludźmi w stylu Duiliuszów i Icyliuszów 12, za ich pośrednictwem sprzedawał się ludowi, aż jego koledzy na urzędzie, którzy poprzednio byli mu całkowicie oddani, zwrócili na niego uwagę dziwiąc się, co to ma właściwie znaczyć: jest rzeczą jasną, że to jakaś nieszczera gra; przy tak dużej jego pysze taka uprzejmość niechybnie nie będzie bez jakiejś korzyści, a to, że on tak się układa i pospolituje z ludźmi prywatnymi, dowodzi, iż wcale nie kwapi się ze złożeniem urzędu, ile raczej szuka sposobu, by go dłużej zatrzymać. Otwarcie nie mieli odwagi przeciwstawić się tej jego namiętności, ale starają się osłabić jego pęd do władzy przez schlebianie mu. Ponieważ był najmłodszy, więc powierzają mu jednogłośnie funkcję przeprowadzenia komicjów 13: podstęp zmierzał do tego, by sam nie mógł 12 Dwiiusse i Icyliusze — najwybitniejsi bojownicy o prawo lud'i, 13 funkcję przeprowadzenia komicjów — Apiusz Klaudiusz miał na nich przewodniczyć. Liwiusz przedstawia rzecz tak, 126 ŁIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA m, ROZDZ. 36 127 siebie wybrać, czego nikt by nie był zrobił oprócz trybunów ludu, i to jeszcze wywołując przez to zgorszenie. Ale on oświadczył, że z pomocą bogów odbędzie ko-micja; wykorzystał to, co miało stanowić przeszkodę, a przez kompromis nie dopuścił do wyboru dwóch Kwinkcjuszów, Kapitolina i Cyncynnata, dalej swego własnego stryja Gajusza Klaudiusza, człowieka bardzo wytrwale popierającego sprawę optymatów 14, oraz innych współobywateli podobnie godnego pokroju, i przeprowadził wybór na decemwirów ludzi bynajmniej nie równych tamtym nieskazitelnością życia, a przede wszystkim siebie samego: porządni ludzie tym bardziej potępiali ten sposób postępowania, że przedtem nikt by nie przypuszczał, że on poważy się na coś takiego. Wraz z nim zostali wybrani: Marek Korneliusz Maluginens,is,tf Marek Sergiusz, Lucjusz Minucjusz, Kwintus Fabiuszg Wibulanus, Kwintus Peteliusz, Tytus Antoniusz Meren-H da, Kezo Duiliusz, Spuriusz Opiusz Kornicen, Maniiuszg Kabule j usz 15. g [36] Teraz przestał Apiusz nosić na sobie maskę innej g osoby: zaczął żyć według swego usposobienia i na wzór| swego charakteru urabiać nowych kolegów, jeszcze.| przed objęciem przez nich urzędu. Co dzień schodzili! się bez świadków; następnie opanowani szalonymi pla-' jakoby już wtedy istniał zwyczaj, że urzędnik przewodniczący na komicjach wyborczych nie mógł przyjmować głosów, złożonych na swoją osobę. 14 Posługując się pojęciem optymaci, antycypuje Liwiusz (jak zresztą często) stosunki z okresu Grakchów. 15 Liwiusz nie zauważył, że w skład drugiego decemwiratu wchodzą oprócz patrycjuszy także plebejusze; plebejuszami są • Petyliusz, Duiliusz, Opiusz, prawdopodobnie także Antoniusz 'i Rabulejusz. Jest to w sprzeczności z jego słowami III 32, gdzie mówi, że były żądania powołania części decemwirów spośród płębejuszy, ale że ostatecznie zgodzono się na wybranie samych patrycjuszy na ten urząd. nami, układanymi w tajemnicy przed innymi, nie kryli się już ze swą tyranią; rzadko dawali dostęp do siebie, nie dopuszczali do rozmów i tak sprawę przeciągnęli do 15 maja. Wtedy dzień 15 maja był zwykłym terminem obejmowania urzędów państwowych 16. Gdy więc objęli urząd, upamiętnili pierwszy dzień swego urzędowania przez zapowiedź surowej władzy. Albowiem chociaż poprzedni decemwirowie utrwalili ten zwyczaj, że tylko jeden posiadał fasces 17 i ta oznaka królewska obchodziła po kolei wszystkich wokoło, to teraz nagle wystąpili wszyscy, każdy z dwunastu liktorami18. Stu dwudziestu liktorów zapełniło rynek, a mieli przed sobą topory przywiązane do fasces. Tłumaczyli to w ten sposób, że nie opłaciło się zdejmować topora, ponieważ zostali wybrani bez ,,prawa prowokacji". Wyglądali na dziesięciu królów, a groza uwielokrotniała się nie tylko w oczach ludu, lecz i najdostojniejszych z senatorów; sądzili bowiem, że decemwirowie szukają pozoru i przyczyny do zabójstwa, aby natychmiast wydobyć pręty i topory także dla wzbudzenia obawy u innych, gdyby ktoś w senacie albo na zgromadzeniu narodowym pisnął choć słowo, tchnące wspomnieniem wolności. Oprócz tego bowiem, że zgromadzenie narodowe nie było w stanie dać żadnej pomocy wobec zniesienia prawa odwołania się, usunęli decemwirowie jednomyślnie także intercesję 19, aczkolwiek poprzedni decemwirowie dopuścili możność poprawiania wydanych przez siebie wyroków przez odwołanie się do kolegi, i pewne sprawy, 18 Później dniem obejmowania urzędu bywał dzień l marca a wreszcie l stycznia. 17 Por. przyp. 4 do tej księgi. 18 Za poprzedniego decemwiratu tylko jeden decemwir miał Uktorów. " Za pierwszego decemwiratu istniała możność odwołania się od wyroku jednego decemwira do drugiego, który mógł zmienić decyzję kolegi; później sprawa ta uległa zmianie na gorsze- 128 LIWIUSZ: DZIEJE będące w ich kompetencji, przerzucili na zgromadzenie narodowe. Przez pewien czas surowe postępowanie rozciągało się jednakowo na wszystkich obywateli, ale zwolna zaczęło zwracać się całkowicie przeciw ludowi. Patryc j uszy oszczędzano; postępowano samowolnie i okrutnie względem ludu, decydującą rzeczą było nie zagadnienie prawne, lecz ludzie, skoro u nich wpływ zastępował miejsce sprawiedliwości. Wyroki układali •w domu, a tylko ogłaszali je na Forum. Jeżeli ktoś ape- ' Iowałby do osoby innego decemwira, to od tego drugiego odchodził z takim wyrokiem, iż pożałował, że nie poddał się wyrokowi pierwszego. Rozeszła się anonimowa po- ' głoska, że nie tylko zmówili się dla chwilowego wykonywania bezprawia, lecz że zawarli między sobą tajne, . zaprzysiężone przymierze, by już nie odbywać komicjów wyborczych i raz uchwyconą przez urząd decemwirów władzę zatrzymać w swych rękach na zawsze. [37] Lud zaczął wtedy patrzeć w twarze patrycjuszy i wyczekiwać tchnienia wolności z tej strony, z której poprzednio bał się niewoli i doprowadził przez to rzeczpospolitą do tego stanu. Najprzedniejsi z senatorów nienawidzili decemwirów, ale nienawidzili i ludu. Bynaj-../ mniej nie pochwalali panujących stosunków, ale byli . . zdania, że lud otrzymał zasłużoną karę. Nie 'chcieli pomóc tym, którzy namiętnie rwali się ku wolności, a przez to wpadli w niewolę. Chcieli nawet, by było coraz więcej bezprawia, by przez to lud z nienawiści do obecnych stosunków zaczął wreszcie tęsknić do konsulów i dawnego stanu rzeczy. Ale minęła już nawet większa część roku, dodano już dwie tablice praw do wydanych w poprzednim roku dziesięciu20 i w razie KSIĘGA III, ROZDZ. 37; 44 129 20 Były one przedłożone jako projekt, ale władzę nadania in1 mocy prawnej posiadały jedynie komicje centurialne. Kiedy one stały się prawem przez przyjęcie na tych komicjach, tego Liwiusz nie podaje. orzyjęcia ich przez komicje centurialne nie pozostawał żaden pozór usprawiedliwiający ten urząd w rzeczy-pospolitej. Czekano, czy wnet zostaną wyznaczone komicje dla wyboru konsulów. Lud myślał tylko o tym, jak odzyskać urząd trybuński, fundament wolności, który był na razie nieczynny. A tymczasem cicho było o komicjach. Decemwirowie, którzy poprzednio pokazywali się ludowi w otoczeniu byłych trybunów, bo. uchodziło to za dowód przychylności dla ludu, otoczyli się teraz młodzieńcami patrycjuszowskimi. Ich grupki siedziały teraz wokół trybunałów, oni łupili i obdzierali lud i jego mienie, bo cokolwiek z mienia było przedmiotem pożądania, stawało się własnością możnego. Nie oszczędzano już teraz życia: chłostano rózgami, innych ścinano toporem, a aby wynagradzać okrucieństwo, po ukaraniu śmiercią właściciela obdarowywano innych jego dobrami. Taka zapłata przekupiła młodzież patryc j uszowską: nie tylko nie starała się ona zapobiec bezprawiu, lecz także jawnie wolała własną swawolę niż wolność ogółu. [.....] [44]21 Następuje teraz inna zbrodnia, dokonana w samym mieście; źródłem jej była namiętność, a miała ona tak samo sromotny koniec jak ta, która przez gwałt dokonany na Lukrecji22 i jej samobójstwo spo- wodowała wygnanie Tarkwiniuszy z miasta i pozbawienie ich tronu królewskiego. Wskutek tego decemwirowie "ie tylko skończyli tak samo jak królowie, lecz także ten sam był powód utraty władzy. Zapragnął bowiern 21 Próby usunięcia decemwirów spełzły na niczym, mimo że "tinął już okres, na który zostali wybrani. Wybuchły wojny z sąsiednimi ludami, decemwirowie zaciągnęli wojsko i wyru-^yli na wojnę, jednak nie mogli poszczycić się sukcesami. Nadto "azali skrytobójczo zamordować jednego żołnierza, która to sprawa wykryła się i powiększyła jeszcze bardziej nienawiść ogółu — zwłaszcza ludu — do decemwirów. -2 Por. I 58 i nast. ^bl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Llvvlusz: Dzieje) 14 130 LIWIUSZ: DZIEJE Apiusz Klaudiusz zgwałcić pewne dziewczę z rodu ple-bejskiego. Jej ojciec, Lucjusz Werginiusz, był centurionem wyższej rangi na Algidzie 2S, a był to człowiek wzorowy w życiu prywatnym i na wojnie. Zupełnie taka sama była jego żona i w tym duchu wychowywano i dzieci. Zaręczył był córkę z trybunem Lucju-szem Icyliuszem, człowiekiem energicznym i wypróbowanej dzielności za sprawę ludu. Tę to dziewicę, dorosłą już i nadzwyczajnej urody, opanowany żądzą miłości Apiusz chciał najpierw pozyskać dla siebie pieniędzmi i różnymi obietnicami. Ale skoro to przez jej wrodzoną moralność napotkało na zdecydowany opór, postanowił uciec się do okrutnego i brutalnego aktu przemocy. Polecił swemu klientowi Markowi Klaudiuszowi 24, by domagał się wydania sobie dziewicy jak-gdyby niewolnicy i by nie ustępował, gdyby żądano tymczasowego uwolnienia jej K. Był bowiem przekonany, że wobec nieobecności ojca dziewicy da się przeprowadzić tego rodzaju bezprawie. Gdy dziewczę szło raz na Forum (tam bowiem wśród kramów były wtedy szkoły), służalec decemwirowskiej chuci położył na nią rękę wołając, że jest córką jego niewolnicy i sama jest niewolnicą. Kazał jej iść za sobą, a w razie oporu groził użyciem siły. Gdy przerażone dziewczę niemal zdr.ęt- 23 na Algidzie — Algidus mons, pasmo górskie, dziś, monte Salamone. 24 klient — zob. przypis 8 do księgi II 35; Markowi Klaudiuszowi, bo klient nosi nazwisko swego patrona. 25 W procesach, w których chodziło o rozstrzygnięcie, czy jakaś osoba jest wolna, czy niewolna, dana osoba do czasu rozstrzygnięcia procesu miała według „Prawa XII tablic" pozostawać u tego, kto twierdził, że jest wolna. (W każdej sprawie, gdzie chodziło o rozstrzygnięcie prawa własności, procedura rzymska wymagała stwierdzenia, w czyim posiadaniu ma pozostać przedmiot sporu do czasu wyroku). KSIĘGA III, ROZDZ. 44-45 131 wiało, na krzyk piastunki wołającej o pomoc Kwirytów zbiegli się ludzie; z ust do ust przechodzą znane po- wszechnie nazwiska jej ojca Werginiusza i narzeczonego Icyliusza. Kto ich znał, stanął po stronie dziew- częcia z uwagi na ich osoby, ogół zaś ze względu na oburzający postępek. Była już chwilowo zabezpieczona od aktu przemocy, aż tu oskarżyciel oświadcza, że nie potrzeba wcale wzburzenia tłumu: wszak idzie on drogą prawa, a nie działa przemocą. Wzywa dziewczynę : przed sąd; obecni radzili, by poszła za nim, i tak stanęli przed trybunałem Apiusza. Oskarżyciel opowiada znaną doskonale sędziemu bajeczkę, boć przecież on sam ją wymyślił: że dziewczyna urodziła się w jego domu, że stamtąd ją wykradziono do domu Werginiusza i jemu podrzucono; dowiedział się o tym z doniesienia i dowiedzie prawdziwości tego, nawet gdyby sędzią był sam Werginiusz, główny sprawca popełnionego na jego osobie bezprawia; tymczasem służebnica winna iść za swym właścicielem. Natomiast zwolennicy dziewczęcia zwrócili uwagę na to, że Werginiusz jest poza miastem w służbie państwowej, ale przybędzie w dwóch dniach, gdy da mu się znać. Nie może on jako nieobecny prze- prowadzić dowodu co do swego dziecka. Domagają się dalej, by Apiusz całą sprawę odroczył do' przybycia ojca i na podstawie własnego swego prawa dał jej prawo przebywania na wolnej stopie i nie dopuścił do tego, by dorosła dziewica wcześniej już naraziła na szwank swą opinię niż wolność osobistą. [45] Apiusz dodał motywację do swego wyroku: powiedział, że właśnie to prawo, na które powołują się Przyjaciele Werginiusza dla swego żądania, dowodzi, Jak bardzo leżała mu na sercu sprawa wolności. Zresztą w takim tylko razie wolność znajdzie w tym prawie silną ostoję, jeżeli nie ulegnie ono zmianie ani w zależności od spraw, ani osób; prawo to ma bowiem za- 14* 132 UWIUSZ; DZIEJE stosowanie do osób, które mają być uznane za osoby wolne, ponieważ każdy obywatel może wszcząć rozprawę "wstępną. Ale w odniesieniu do osoby, będącej pod władzą ojca, nie ma przecież nikogo innego, komu właściciel mógłby ustąpić pod względem posiadania. Postanawia więc wezwać ojca, ale tymczasem zgłaszający pretensję nie .może utracić swego prawa: ma on wziąć dziewczynę do siebie i złożyć przyrzeczenie, że stawi ją przed sądem w chwili przybycia rzekomego ojca. Na to bezprawne rozstrzygnięcie26 wielu ludzi oburzało się, ale nikt nie odważył się na jawny sprzeciw; wtem nadchodzą Publiusz Numitoriusz, dziadek dziewczęcia, i jej narzeczony Icyliusz; zrobiono im przejście przez tłum, bo zebrani mieli nadzieję, że głównie wskutek wdania się Icyliusza w tę sprawę Apiusz może napotkać na opór. Liktor oświadcza, że wyrok został wydany i odpycha krzyczącego Icyliusza. Tak straszne bezprawie byłoby do głębi oburzyło nawet człowieka spokojnego usposobienia. Ale ten zawołał: »Apiuszu, musisz mnie mieczem odpędzić, by otrzymać po cichu to, co chcesz zataić. Ja mam zamiar pojąć to dziewczę za żonę, a chcę mieć żonę moralną. Dlatego zwołaj nawet wszystkich liktorów twych kolegów, każ mieć w pogotowiu rózgi i topory; narzeczona Icyliusza nie będzie jednak przebywać nigdzie poza domem ojca. Jeżeli zabraliście ludowi rzymskiemu po- 26 Bezprawny wyrok polegał na tym, że Apiusz winien był w myśl tego, co powiedziano w poprzedniej uwadze, wydać decyzję pozostawienia dziewczyny w rękach ojca do czasu przeprowadzenia i zakończenia postępowania dowodowego. Postąpił przeciwnie, a umotywował to w sposób, z którego wynikałoby, że w stosunku do osoby będącej pod władzą ojca nie może mieć ten przepis zastosowania; innymi słowy, uznał on, że między osobą będącą sui iuris (własnowolną) a osobą będącą iłi patria potestate (taką była Werginia) zachodzi taka różnica, jak między wolnym a niewolnikiem. KSIĘGA III, ROZDZ. 45—46 133 moc ze strony trybunów i prawo odwoływania się — te dwa fundamenty wolności — to jednak przez to nie dano waszej swawoli prawa nad naszymi dziećmi i żonami. Srożcie się na naszych grzbietach i karkach, ale niech przynajmniej moralność będzie bezpieczna. Jeżeli będzie jej zadany gwałt, to ja wezwę pomocy obecnych tu Kwirytów w obronie narzeczonej, Werginiusz wezwie pomocy żołnierzy w obronie jedynej córki, a wszyscy będziemy wołać pomocy bogów i ludzi, ty zaś nigdy nie wykonasz tego wyroku, chyba po naszych trupach. Radzę ci; Apiuszu, rozważ jeszcze raz, dokąd zmierzasz. Gdy przybędzie Werginiusz, niech postanowi co do córki, co ma czynić: ale to niech wie, że jeżeli ugnie się przed pretensjami tego człowieka, będzie musiał już szukać dla swej córki innego małżonka. Ale ja w walce o wolność mej narzeczonej raczej stracę życie, niżbym nie dotrzymał słowa«. ,[46] Tłum był już wzburzony i zdawało się, że wywiąże się ostra walka. Icyliusza otoczyli liktorowie, ale skończyło się na pogróżkach, ?. Apiusz wołał, że Icyliusz nie broni Werginii, lecz że niespokojny człowiek, tchnący jeszcze teraz zuchwałością trybuńską,: szuka okazji do rozruchów. Ale dzisiaj nie da, mu do tego okazji; musi on jednak wiedzieć, że nie ustępuje Apiusz przed jego zuchwalstwem, lecz idzie na rękę nieobecnemu Werginiuszowi, tytułowi ojca i sprawie wolności: tego dnia nie będzie wymierzał sprawiedliwości i nie wyda w tej sprawie żadnego orzeczenia. (Uprosi Marka Klaudiusza 27, by zrezygnował ze swego prawa i zgodził się na przesunięcie swych pretensji co do dziewczyny na dzień następny. Ale jeżeli ojciec 27 Apiusz pozornie ustępuje, w rzeczywistości przesuwa tyl-to o jeden dzień wykonanie swych podstępnych zamiarów, Przedsięwziął bowiem środki, by Werginiusz nie mógł stawić. ^ę następnego dnia. 134 LIWIUSZ: DZIEJE nie stawi się nazajutrz, to oświadcza on Icyliuszowi i ludziom pokroju Icyliusza, że ani jako ustawodawca nie zdradzi swego własnego prawa; ani jako decemwi-rowi nie zbraknie mu energii. W każdym razie nie będzie wzywał liktorów swych kolegów dla ukarania sprawców rozruchu, wystarczą mu jego właśni lik- torzy. W ten sposób przesunął się termin popełnienia bezprawia; orędownicy dziewczyny odstąpili nieco na bok; uradzono przede wszystkim, żeby brat Icyliusza i syn Numitoriusza, młodzieńcy energiczni, ruszyli stąd prosto ku bramom i jak najszybciej przyzwali Wergi-niusza z obozu; mają powiedzieć, że na tym polega ocalenie dziewczyny, jeżeli nazajutrz mściciel krzywdy przybędzie w samą porę. Zgodnie z tym poleceniem wyruszają oni w drogę i pędząc na koniach w cwał,. przynoszą ojcu wiadomość.- Ale tymczasem zgłaszający pretensję co do dziewczyny nastawa! na to, by Icyliusz dał gwarancję i wymienił poręczycieli28-, a ten umyślnie, chcąc zyskać na czasie, by tamci wysłani do obozu jak największą przebyli przestrzeń,. twierdził, że o to istotnie chodzi. Wtedy cały tłum zaczął wyciągać ręce i każdy okazywał gotowość złożenia poręczenia dla Icyliusza. A ten ze łzami w oczach odezwał się: »Dziękuję wam, jutro skorzystam z waszej pomocy, na razie jest dość poręczycieli«. — W ten sposób złożono poręczenie za Werginię, a poręczycielami byli jej krewni. Apiusz zatrzymał się na chwilę, by nie wywołać pozoru, że siedział tak długo tylko dla tej sprawy; ale gdy nikt nie podchodził do niego — zaniechano innych spraw dla wagi tej jednej — poszedł do domu i napisał do swych kolegów do obozu, by nie dawali urlopu Werginiuszowi, a nawet zatrzymali go pod strażą. Ale na szczęście 28 poręczyciele zobowiązywali się do zapłacenia pewnej sumy, W razie gdyby Werginia na drugi dzień nie stawiła się przed sąd. KSIĘGA III, ROZDZ. 46—47 135 spóźnił się w swym niecnym zamiarze; Werginiusz otrzymał już urlop i wyruszył o pierwszej straży nocnej, podczas gdy list w sprawie zatrzymania go doręczono na darmo następnego dnia rano. [47] A tymczasem w mieście już o świcie obywatele , pełni oczekiwania stali na rynku. Werginiusz w ubiorze żałobnym prowadzi z sobą na rynek córkę w zniszczonym stroju,, a towarzyszy mu kilka poważnych kobiet i ogromny tłum ludu. Zaczął on tam zwracać się do ludzi, chwytać ich za ręce i nie tyle prosić o łaskawą pomoc, lecz domagać się jej jako czegoś należnego. Zwracał uwagę, że on codziennie stoi w szyku bojowym w obronie ich dzieci i żon i że nie można wymienić u nikogo więcej czynów wojennych śmiałych i dzielnych jak u niego 2". Ale cóż to pomoże, jeżeli jego dzieci , muszą znosić najgorszy los, taki, jaki przypada w udziale po zajęciu miasta, mimo iż tu miasto jest całe. Tak to przemawiając jakby na zgromadzeniu, podchodził od jednego do drugiego; podobnie też -przemawiał Icyliusz. Orszak kobiecy przez swój- cichy płacz czynił większe wrażenie niż jakiekolwiek wypowiedziane słowo. Ale Apiusz nieczuły na to wszystko — tak potężna go opanowała nie miłość, ale namiętność — wszedł na -trybunał sędziowski. Oskarżyciel od siebie wyraził « słowa żalu, iż nie otrzymał wyroku dnia poprzedniego z uwagi na względy dla innych osób; zanim mógł on uzasadnić swe żądanie, a Werginiusz miał możność repliki, wpada mu w słowo Apiusz. Może dawni pisarze mogliby podać jakieś prawdopodobne uzasadnienie, którym Apiusz poprzedził sam wyrok, ja jednak, ponieważ-nigdzie nie znajduję czegoś prawdopodobnego przy tak haniebnym rozstrzygnięciu, mogę podać tylko nagi wy- 29 Werginiusz chce sobie pozyskać na wszelki wypadek tłum, '^'skazuje m. in. na swą ofiarną służbę wojskową. 136 LIWIUSZ: DZIEJE rok — bo ten jest rzeczą pewną — to znaczy, że wydal on decyzję zabezpieczenia przedmiotu sporu w postaci tymczasowej niewoli u zgłaszającego pretensję30. Zdziwienie nad tak strasznym obrotem sprawy najpierw jakby przykuło ludzi do ziemi, następnie przez pewien czas panowało milczenie. Gdy później Marek Klaudiusz posunął się naprzód, by odebrać dziewczynę od otaczających ją matron, a spotkał się z żałosnym płaczem kobiet, zawołał Werginiusz wygrażając rękoma w strono Apiusza: »Apiuszu, zaręczyłem córkę z Icyliuszem, a nie •Ł tobą31, i wychowałem ją na prawowitą małżonkę •a nie na nierządnicę; czy według ciebie mają ludzie jak zwierzęta łączyć się z sobą? Nie wiem, czy ci tutaj zgodzą się na to; ale mam nadzieję, że nie zgodzi sic na to nikt, kto ma broń w ręku«. Tłum kobiet i otaczających je opiekunów dziewczyny starał się odepchnąć oskarżyciela, ale woźny nakazał ciszę. [48] Decemwir straciwszy rozum z żądzy miłosnej oświadcza, że nie tylko z wczorajszych pogróżek Icy- liusza i zuchwałego wystąpienia Werginiusza — na co ma świadków w całym narodzie rzymskim — ale także na podstawie zupełnie wiarogodnych doniesień posiada informacje, że przez całą noc odbywano w mieście potajemne schadzki, zmierzające do wzniecenia rozruchów. Wiedząc więc o tej walce, przybył tu ze zbrojnym orszakiem nie po to, by jakiegoś spokojnego obywatela niepokoić, lecz by mocą swego urzędu poskromić zakłócających spokój publiczny. I dodał te słowa: »Przeto lepiej zachować spokój, idź; liktorze, odsuń tłum. i utoruj drogę właścicielowi dla zabrania niewol- 99 — tzn., że Wirginia ma na razie pozostać we władzy Marka Klaudiusza. . • 31 zaręczyłem córkę z Icyliuszem, a nie z tobą — czyli że zamiary Apiusza zostały przejrzane. KSIĘGA III, BOZDZ. 48 137 nicy«. Gdy pełen gniewu wypowiedział te słowa grzmiącym głosem, tłum samorzutnie rozstąpił się, a dziewczę, łup wyrządzonego bezprawia, stało pośrodku opuszczone. Werginiusz widząc, że znikąd nie może spodziewać się pomocy, odezwał się w te słowa: »Proszę cię, Apiuszu, wybacz najpierw bólowi ojca, jeżeli nazbyt zuchwale napadłem na ciebie; następnie pozwól tu w obecności dziewczyny wypytać piastunkę, co jest na rzeczy, bym odszedł stąd z większym spokojem, jeżeli niesłusznie nazywano mnie ojcem«. — Uzyskał na to zgodę, odprowadza córkę i piastunkę na stronę, w pobliże świątyni Kloacyny, 'w kierunku kramów, które teraz nazywają się Nowe32. Tam wyrwał nóż z rąk rzeźnika i zawołał: »W ten jedyny sposób, jaki mi pozostaje, uwalniam cię, córko!« — następnie przeszył pierś dziewczęcia, a patrząc w stronę trybuny zawołał: »Przez tę krew przeklinam ciebie, Apiuszu, i głowę twoją«. Na widok tego mrożącego krew w żyłach po- stępku rozległ się ogólny krzyk; Apiusz zerwał się i kazał ująć Werginiusza. Ale ten, gdzie szedł, torował sobie drogę mieczem, aż podążył ku bramie miasta, korzystając z osłony towarzyszącego mu tłumu. Icyliusz i Numitoriusz podnoszą w górę martwe ciało i pokazują ludowi; płaczą nad zbrodnią Apiusza, nad nieszczęsną urodą dziewczęcia i nad strasznym losem ojca. Z kolei krzyczą matrony: »To na to rodzi się dzieci, to taka nagroda za moralność?« oraz wywodzą inne podobne skargi, jakie kobietom płaczącym podsuwa boleść niewieścia w postaci tym żałośnie j szej, im większy bywa ich smutek ze względu na miękkie ich serce. Natomiast słowa mężczyzn, a zwłaszcza Icyliusza, pełne 32 świątynia Kloacyny stała na Forum; Kloacyna jest jednym z przydomków Wenery; Nowe Kramy (były tam później sklepy Jubilerów) znajdowały się w północnej stronie Forum.. 138 LIWIUSZ: DZIEJE były oburzenia na wydarcie ludowi urzędu trybuń-skiego i prawa odwołania, i pełne innych wyrazów oburzenia na stosunki polityczne. [49] Po części straszna zbrodnia, po, części zaś nadzieja odzyskania przy tej okazji wolności podburzyły tłum. Apiusz to rozkazywał wezwać Icyliusza przed sąd, to znów, gdy ten stawiał opór, ująć go; wreszcie gdy sługom publicznym nie dawano możności dostąpienia do niego, sam krocząc poprzez tłum z orszakiem młodzieży patrycjuszowskiej ku niemu, kazał wziąć go do więzienia. Ale już wokół osoby Icyliusza był nie tylko tłum, lecz znaleźli się' także przywódcy tłumu, Lucjusz Waleriusz i Marek Horacjusz 33: ci odepchnęli . liktora i wołali, że jeżeli Apiusz zechce wszcząć postępowanie sądowe, to wezmą oni Icyliusza w opiekę przeciw prywatnemu człowiekowi, a w razie zadania mu gwałtu też potrafią sprostać zadaniu. Stąd powstała ' straszna kłótnia. Liktor decemwira przystąpił do Wa-leriusza i Horacjusza, ale tłum połamał fasces. Apius:---wchodzi na trybunę, idą za nim Horacjusz i Waleriusz. Zebrani słuchają ich, decemwira nie dopuszczają do głosu. I już Waleriusz, jakby mając władzę w rękach. kazał liktorowi odstąpić od osoby Apiusza, jak od człowieka prywatnego, a wtedy Apiusz złamany na duchu, w obawie o swe życie schronił się z zakrytą głową do pewnego domu blisko rynku, w tajemnicy przed przeciwnikami. Spuriusz Opiusz 34 chcąc przyjść KSIĘGA III, ROZDZ. 49—50 139 •33 Lucjusz Waleriusz i Marek Horacjusz — byli to dwaj senatorowie, Lucius Yalerius Potitus i Marcus Horatius Barbatus, którzy już uprzednio w czasie posiedzenia senatu (III 39) występowali ostro przeciw decemwirom, uznając ich za uzurpatorów władzy, ponieważ piastowali ją poza terminem, na który zostali wybrani. 34 Spuriusz Opiusz — jeden z decemwirów; por. rozdz. 35 i tej księgi. koledze z pomocą, wpadł z drugiej strony na Forum, ale ujrzał, że władza została złamana przemocą. Na- stępnie na skutek rad, które znajdowały posłuch, bo wielu z różnych stron doradzało takie postępowanie, w przerażeniu kazał ostatecznie zwołać posiedzenie senatu. A ponieważ postępowanie decemwirów zdawało się nie znajdować aprobaty u większości senatorów, więc ta okoliczność uspokoiła lud przez obudzenie nadziei, że senat położy kres ich panowaniu. Ale senat uchwalił tylko, że nie należy drażnić ludu, a raczej przedsięwziąć środki, by przybycie Werginiusza do obozu nie wywołało jakiego rozruchu w wojsku. [50] Przeto wysłano młodszych spośród senatorów do obozu —był on wtedy na górze Wecyliusz35; — dali oni znać decemwirom, by wszystkimi możliwymi środkami powstrzymali żołnierzy od buntu. Ale Wer- giniusz wywołał tam wzburzenie jeszcze większe niż to, które zostawił w mieście. Bo oprócz tego że widziano go, jak przybywał do obozu z orszakiem prawie czterystu ludzi, którzy pełni oburzenia na tę sprawę już od samego Rzymu przyłączyli się do niego, jeszcze dobyty nóż oraz postać -jego zbryzgana krwią zwróciły nań uwagę całego obozu. Togi, które w pokaźnej liczbie ujrzano w obozie, sprawiały wrażenie, że tłum z miasta jest większy, niż był w rzeczywistości. Na pytanie, co się dzieje, Werginiusz zapłakał i długo nie mógł Wypowiedzieć słowa; nareszcie gdy skończyła się niespokojna bieganina schodzących się ludzi, a tłum przystanął i zapanowała cisza, opowiedział po kolei wszystkie wydarzenia. Później wyciągnął ręce w górę, zwró-fił się do towarzyszy broni i prosił, by nie przypisywali jemu zbrodni Apiusza i by nie brzydzili się nim 35 góra Wecyliusz — góra skądinąd nie znana, może nazywał s!^ tak jeden wierzchołek Algidu, KSIĘGA III, ROZDZ. 50—51 141 • 140 LIWIUSZ: DZIEJE jako dzieciobójcą: »2ycie córki było mi droższe od mego własnego, gdyby było jej dane żyć w wolności i w dziewictwie. Ale gdy widziałem, że porywają ją jakby niewolnicę na pohańbienie, wolałem stracić dziecię przez śmierć niż przez hańbę; ale moje miłosierdzie nad nią wywołało wrażenie okrucieństwa. Nie przeżyłbym córki, gdybym w pomocy towarzyszy broni nie upatrywał nadziei pomsty za jej śmierć. Wy także macie córki, siostry i żony, a chuci Apiusza Klaudiusza nie wygasły ze śmiercią mej córki; im bardziej są one bezkarne, tym bardziej będą wyuzdane. Cudze nieszczęście dało wam dowód, że należy mieć się na bacz-naści przed podobnym bezprawiem. Co do mnie, to śmierć mi zabrała żonę, córka zginęła śmiercią nieszczęśliwą, ale zaszczytną, ponieważ dłużej nie mogła żyć w cnocie. W rodzinie mej nie mają już czego szukać żądze Apiusza, a swoją osobę obronię przed innymi atakami Apiusza tak odważnie, jak obroniłem osobę córki. Ale wy wszyscy myślcie o sobie i swoich dzieciach!« Gdy tak wołał Werginiusz, cały tłum dał mu znać okrzykami, że ani nie opuszczą go w boleści, ani nie zaprzepaszczą sprawy własnej wolności, a wmieszani w tłum żołnierzy obywatele skarżyli się na to samo i opowiadali, o ile straszniejszy był widok tej grozy od słuchania o niej; twierdzili równocześnie, że w Rzymie sprawa już się rozstrzygnęła. Przybyli inni, którzy twierdzili, że Apiusza omal nie zabito, że poszedł on na wygnanie; spowodowali to, że rozległo się powszechne nawoływanie do broni, że porywano za sztandary i zaczęto wyruszać do Rzymu. Decemwirów wprawiło w okropny niepokój to, co widzieli na miejscu i o czym słyszeli, że miało stać się w Rzymie: rozbiegli się po obozie, każdy w innym kierunku, by uspokoić rozruchy. Gdzie postępowali spokojnie, nie dawano im odpowiedzi, ale gdy ktoś z nich chciał użyć mocy swej władzy, otrzymywał odpowiedź, że tu są mężczyźni i mają broń w ręku. Idą w szyku bojowym do miasta i obsadzają wzgórze Awentyńskie. Spotkanych po drodze ludzi z pospólstwa zachęcali do odzyskania wolności i obioru trybunów ludowych. Poza tym nie słyszano żadnego buntowniczego okrzyku. Spuriusz Opiusz przedstawia rzecz w senacie; powzięto uchwałę, by nie postępować bezwzględnie, bo sami decemwirowie dali okazję do rozruchów. Posłano w poselstwie trzech byłych konsulów: Spuriusza Tarpe-jusza, Gajusza Juliusza i Publiusza Sulpicjusza; mieli oni zapytać w imieniu senatu, na czyj rozkaz opuścili obóz i czego w ogóle chcą, zająwszy zbrojnie Awentyn, odwróciwszy wojnę od wrogów i zająwszy własną ojczyznę. Wiedziano, co na to odpowiedzieć, ale brakło człowieka, który by dał odpowiedź, bo nie było jeszcze żadnego zdecydowanego przywódcy, a poszczególni ludzie bali się narażać na prześladowanie. Tyle tylko tłum odkrzyknął, by przysłano im Lucjusza Waleriusza i Marka Horacjusza, a udzielą im odpowiedzi. [51] Tak odprawiono posłów, a Werginiusz zwrócił uwagę żołnierzy, że w sprawie nie najważniejszej przed chwilą byli w kłopocie, ponieważ tłum był bez przywódcy, i chociaż dano odpowiedź z pożytkiem, jednak raczej przez przypadkową zgodność niż za zgodą ogólną. ' Opowiada się on za wybraniem dziesięciu ludzi, mających mieć naczelną władzę, i za nazwaniem ich na wzór stopni wojskowych trybunami wojskowymi. Gdy'. w pierwszym rzędzie jemu chciano nadać tę godność, odezwał się tak: »Ten wasz pochlebny sąd o mnie zachowajcie na lepsze dla mnie i dla was okoliczności. Nró pomszczona dotąd córka nie pozwala mi cieszyć się z żadnego urzędu, a z drugiej strony w chwili zamieszek w państwie nie dobrze byłoby, by na waszym ^ele stali ludzie, przede wszystkim narażeni na nie- 142 LIWIUSZ: DZIEJE nawiść. Jeżeli przydaję się wam na coś, to taki sam pożytek będziecie mieć ze mnie jako człowieka pry- watnego«. Wybrano więc dziesięciu trybunów wojskowych. Również wojsko w kraju SabinówM nie pozo- stało bezczynne. Tam także za sprawą Icyliusza i Nu-mitoriusza wojsko odstąpiło decemwirów, bo odświeżenie sprawy zabójstwa Sykcjusza37 wywołało poruszenie nie mniejsze od tego, jakie wywołała nowa wiadomość o dziewczęciu, tak haniebnie ciągnionym na rozpustę. Icyliusz na wiadomość o wyborze trybunów wojskowych na Awentynie sam również przed wyruszeniem do miasta spowodował wybór przez swoją grupę takiej samej liczby ludzi obdarzonych tymi samymi kompetencjami. Znał się on na ruchach ludowych, sam dążył do tej władzy, a chciał, by po wstępnych wyborach na zgromadzeniu wojskowym nie nastąpiły komie j e miejskie dla wyboru tych samych ludzi na trybunów ludu. Weszli do miasta przez bramę zwaną porta Collina3S z rozwianymi sztandarami i przeszli w szyku bojowym przez środek miasta na Awentyn. Tam złączyli się z drugim wojskiem i zlecili dwudziestu trybunom wojskowym, by ze swego grona wybrali dwóch, mających rządzić całością. Wybrali Marka Opiusza i Sekstusa Maniliusza. Senatorów ogarnął niepokój o całość państwa. Chociaż co dzień senat odbywał posiedzenia, więcej tracili czasu na kłótnie niż na narady. Czyniono decemwirom KSIĘGA III, ROZDZ. 51—52 143 3(1 Mowa o drugiej armii rzymskiej, będące} na wyprawie wojennej w kraju Sabinów. Rozruchy .wśród tej drugiej armii wywołał Icyliusz i Numitoriusz. 37 zabójstwo Sykcjusza -•— chodzi o mord skrytobójczy dokonany na rozkaz decemwirów, o którym wspominał Liwiusz w rozdz. 43 tej księgi; por. także przyp. 21 do III 44. 38 porta Collina — brama Rzymu od strony północno-wschod-niej, tak nazwana od leżącego w pobliżu coliźs Quirmalis, zarzuty z zabójstwa Sykcjusza, z rozpusty Apiusza i ze zhańbienia służby wojskowej. Uchwalono wysłać na Awentyn Waleriusza i Horacjusza. Ci mówili znów, że pójdą tylko w takim razie, jeżeli decemwirowie złożą,. oznaki tej władzy, która już przed rokiem wygasła." Decemwirowie narzekali, że doznają przeszkody w wykonywaniu swych funkcji, i oświadczyli, że nie złożą , urzędu przed ostatecznym uchwaleniem praw39, dla których ułożenia ich wybrano. [52] Za pośrednictwem byłego trybuna Marka Duiliu^ sza lud dowiedział się, że wskutek niekończących się sporów nic się nie załatwia; przenosi się więc z Awen7 tynu na Górę Świętą, bo Duiliusz zapewniał, że senatorowie wezmą sprawę poważniej do serca "dopiero wtedy, gdy zobaczą, iż lud opuszcza miasto: Góra Święta przypomni im uporczywość ludu 40 i będą wiedzieć, że bez przywrócenia godności trybuńskiej nie można wrócić do dawnej zgody. Wyruszyli przez trakt nomentański — zwał się on wtedy traktem fikuleń-skim41 — i na Świętej Górze rozbili obóz naśladując umiarkowanie swych ojców przez to, że nie dopuszczali się żadnych aktów przemocy. Za wojskiem poszedł lud; komu tylko siły pozwalały iść, ten nie pozostawał w tyle. Przyłączyły się do nich żony i dzieci, pytając żałośnie, dla kogo pozostawiają ich 'w tym 39 Decemwirowie stali na stanowisku, że władza ich nie jest ograniczona jakimś okresem czasu, lecz że zostali wybrani do czasu uchwalenia jedenastej i dwunastej „Tablicy praw". Lud zaś i opozycjoniści w senacie, na których czele stali Lucjusz Waleriusz i* Marek Horacjusz, byli zdania, że decemwirowie zostali wybrani na rok, a ponieważ rok czasu już minął, nie mają żadnych podstaw prawnych do piastowania swego urzędu. w Aluzja do tzw. pierwszej secesji na Mons Sacer (por. II 32). 41 trakt nomentański — prowadzący w kierunku Nomentum; trakt fikulenski — tak zwał się poprzednio gościniec nomentański od miasta Fżculea, leżącego na południe od Nomentum. 144 LIWIUSZ: DZIEJE mieście, gdzie ani dziewictwo, ani wolność nie są szanowane. • W Rzymie tymczasem wszystko świeciło niebywałą . pustką. Na Forum prócz kilku starców nie było ni- kogo; zwłaszcza gdy wezwano senatorów do kurii, okazało się Forum zupełnie puste. Już więcej ludzi oprócz Horacjusza i Waleriusza wołało: »Na co czekacie, senatorowie? Jeżeli decemwirowie trwają w swym uporze, czy pozwolicie na to, by wszystko runęło i spłonęło'7 Cóż to jest za urząd, decemwirowie, którego się tak kurczowo trzymacie? Czy chcecie dyktować prawa pustym domom i ścianom? Czy nie wstyd wam tego, że na Forum widać więcej waszych liktorów niż innych obywateli? Co macie zamiar uczynić, jeżeli wrogowie przyjdą pod miasto? A co, jeżeli lud przyjdzie z bronią w ręku, skoro nie wiele uzyskają przez secesję7 Czy chcecie zakończyć wasz urząd przez upadek miasta? Wszakże albo trzeba nie mieć ludu, albo trzeba mieć trybunów ludu. Prędzej my obejdziemy się bez patry-cjuszowskich urzędników niż oni bez plebejskich; wydarli naszym ojcom ten nowy i nie znany przedtem urząd. Raz zakosztowawszy uroku tej władzy, tęsknią za nią, zwłaszcza że i my nie stosujemy umiaru piastując władzę tak, by oni nie potrzebowali pomocy«. -— Decemwirowie ulegli powszechnej opinii, zwłaszcza że tego rodzaju zdania padały ze wszystkich stron; oświadczyli, że jeżeli jest taka wola, to zdają się na rozstrzygnięcie senatorów, o to tylko usilnie prosili, by zabezpieczono ich przed nienawiścią ludu i by nie przyuczano ludu przez rozlanie ich krwi do wykonywania wyroków śmierci na senatorach. [53] Następnie wysłano Waleriusza i Horacjusza, by na warunkach, jakie uznają za słuszne, lud sprowadzili z powrotem i doprowadzili do ugody. Kazano im także zabezpieczyć decemwirów od gniewu i ataku ludu. KSIĘGA m, ROZDZ. 52 145 Wyruszyli więc w drogę, przyjęto ich do obozu ku ogromnej radości ludu jako niewątpliwych oswobodzi- cieli, zarówno wskutek ich stanowiska na początku rozruchów, jak i przez zakończenie całej sprawy. Z tego powodu, gdy wchodzili do obozu, złożono im podziękowanie. W imieniu ludu przemówił Icyliusz. Gdy układano się co do warunków, na pytanie posłów co do żądań ludu (na podstawię planu, ułożonego przed przybyciem posłów), postawił Icyliusz takie żądania, iż było jasne, że więcej pokładano nadziei w słuszności sprawy niż w orężu. Domagali się przywrócenia urzędu trybunów i prawa odwołania, które przed stworzeniem urzędu decemwirów były ostoją ludu; domagali się dalej, by nikogo nie pociągano do odpowiedzialności za podburzanie żołnierzy lub ludu do odzyskania praw wolności w drodze secesji. Tylko co do ukarania, decemwirów postawiono okrutne żądanie; uchwalono, by im ich wydano i grozili, że spalą ich żywcem. Na to odpowiedzieli posłowie: »Warunki, będące owocem waszej ogólnej narady, postawiliście zupełnie słuszne, tak ze one i tak byłyby wam zaofiarowane42. Żądacie bowiem osłony dla waszych swobód, a nie swawoli dla gnębienia innych. Trzeba raczej wybaczyć wasz gniew, a nie ustępować; z nienawiści bowiem do okrucieństwa sami popadacie w okrucieństwo i chcecie wywierać władzę nad przeciwnikami jeszcze przed uzyskaniem wolności dla siebie. Czyż nigdy nasze państwo nie za-^a spokoju od egzekucji, wykonywanych przez patry-cjuszy na ludzie albo przez lud na patryc j uszach? Bar-"^ej wam potrzeba tarczy niż miecza. Dostatecznie upokorzony jest ten, kto żyje w państwie na równych Prawach ani nie wyrządzając krzywdy, ani jej nie do- ' — tzn. gdyby nawet lud nie wysuwał tego rodzaju ^po- "ulatów. Blb!. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 15 146 T-.IWIUSZ: DZIEJE znając. Nawet jeżeli kiedy macie okazać się w postawie surowej, gdy uzyskacie własnych urzędników i własne prawa, a w waszych rękach będzie sądownictwo nad naszym życiem i mieniem, będziecie rozstrzygać w należności t)d sprawy: na razie wystarczy starać się o odzyskanie wolności*. [54] Ponieważ ogół godził się na decyzję według woli posłów, oświadczyli oni, że niebawem powrócą po załatwieniu całej sprawy. Gdy wyruszyli w drogę i przedstawili senatorom zlecenia ludu, inni decemwi- rowie zgodzili się na wszystko, skoro wbrew ich oczekiwaniu nie poruszono ani słowem sprawy ich ukara- nia; Apiusz, człowiek charakteru bezwzględnego, a otoczony specjalną nienawiścią, mierzył nienawiść in- nych względem swej własnej osoby własną ku nim nienawiścią i tak się odezwał: »Wiem, jaki los mnie czeka. Rozumiem, że walkę przeciw nam odracza się do czasu wydania broni przeciwnikom. Nienawiść domaga się krwi. Ja także nie sprzeciwiam się rezygnacji z godności decemwira«. — Zapadła uchwała senatu, by dc-cemwirowie jak najprędzej zrezygnowali z urzędu, a najwyższy kapłan Kwintus Furiusz dokonał wyboru trybunów ludu i by za secesję żołnierzy i wojska nikogo nie pociągano do odpowiedzialności. Po powzięciu tych uchwał senatu zamknięto posiedzenie; decemwirowie występują na zebraniu i skta- dają urząd, co wywołuje ogromną radość. WiadomośG o tym dochodzi do ludu. Ile jeszcze ludzi pozostało w mieście, poszło za posłami. Naprzeciw tego tłumu wybiegł z obozu tłum inny. Winszują sobie nawzajem wolności i przywrócenia zgody w państwie. Posłowis przemówili na zgromadzeniu w te słowa: »Szczęście' pomyślność i błogosławieństwo niech przypadnie w udziale wam i rzeczypospolitej, powracajcie do wa- szych bóstw domowych, do żon i dzieci waszych. Le?j KSIĘGA III, ROZDZ. 54 147 weźcie z sobą do miasta to samo umiarkowanie, które cechowało wasz pobyt tu, gdzie mimo tak olbrzymiego zapotrzebowania tylu rzeczy dla takiego mnóstwa ludzi, niczyja posiadłość rolna nie poniosła szkody. Idźcie na Awentyn, skąd wyruszyliście! Tam, na tym szczęśliwym miejscu, gdzie położyliście pierwsze zręby pod waszą wolność, dokonacie wyboru trybunów ludu. Obecny będzie najwyższy kapłan, który" ma pokierować zebraniem wyborczym«. Odpowiedział na to olbrzymi krzyk i radość zgromadzonych, którzy godzili się na wszystko. Następnie podnoszą sztandary, wyruszają w drogę do Rzymu i ze spotkanymi po drodze dzielą się radością. W pełnym uzbrojeniu, w milczeniu przechodzą przez miasto na Awentyn. Pod przewodnictwem najwyższego kapłana, kierującego zebraniem wyborczym, dokonali wyboru trybunów ludu; najpierw ze wszystkich wybrano Lucjusza Werginiusza, następnie Lucjusza Icy-liusza i Publiusza Numitoriusza, dziadka Werginii, sprawców secesji, a następnie Gajusza Sycyniusza, syna tego Sycyniusza, który według tradycji został na Świętej Górze najpierw wybrany trybunem ludu 43, a dalej Marka Duiliusza, który przed obiorem decem-wirów piastował doskonale urząd trybuna, a w czasie walk z decemwirami nie opuścił sprawy ludu. Następnie raczej dla nadziei na przyszłość aniżeli dla dotychczasowych zasług wybrano Marka Tytyniusza, Marka Pornponiusza, Gajusza Aproniusza, Apiusza Wiliusza 1 Gajusza Opiusza. Po objęciu godności trybuna Lu-^usz Icyliusz natychmiast wniósł na zgromadzeniu ludowym projekt, a lud go uchwalił, by nikt nie był po-^Ęgany do odpowiedzialności za udział w secesji od ^cemwirów. Natychmiast Marek Duiliusz przeprowa- Por. li 32. 15* 148 LIWIUSZ: DZtEłE dził rogację co do obioru konsulów z zastrzeżeniem prawa odwołania się od ich orzeczenia. To wszystko przeprowadzono na zgromadzeniu ludu na prata Fla-minia44, które teraz nazywają się cyrkiem Flaminiusza. 44 prata Flaminia — leżały między Kapitelem a Tybrern; cyrk Flaminiusza zbudowany został w r. 220 przez cenzora Flaminiusza, który w r. 217 poległ nad Jeziorem Trazymeńskin1 (por. przypis 5 do XXII l) i od jego nazwiska otrzymał nazWS- X. WALKA TRYBUNÓW LUDU Z PATRYCJUSZAMI O „IUS CONUBII" I DOSTĘP DO KONSULATU. — ' USTANOWIENIE CENZURY (IV 1—8) [l] Objęli po nich konsulat Marek Genucjusz i Ga-jusz Kurcjusz, a był to rok' pełen tak wewnętrznych, jak i zewnętrznych niepokojów. Albowiem na początku .roku zapowiedział trybun ludowy Gajusz Kanulejusz wniesienie prawa o zawieraniu małżeństw2 między patrycjuszami a plebejuszami; senatorowie sądzili, że przez przyjęcie takiego prawa czystość ich krwi uległaby skażeniu s, a prawa rodów patryc j uszowskich " byłyby narażone na uszczuplenie. Z drugiej strony wzmianka uczyniona początkowo przez trybunów w formie dyskretnej, a dotycząca wyboru jednego konsula spośród plebejuszów, nabrała takiego znaczenia, że dziewięciu trybunów zapowiedziało wniesienie wniosku, aby naród miał możność wybierania konsulów albo spośród ple- 1 Było to w r. 445 przed naszą erą. 2 prawo o zawieraniu małżeństw — do tej pory nie mieli Plebejusze prawa zawierania małżeństw z członkami rodów Patrycjuszowskich (ius conubii). - 3 Patrycjusze uważali siebie za klasę najczystszą, stojącą bliżej krwi bogów. ' 4 Prawa rodów patrycjuszowskich — rody te miały pewne ^'zywileje tak w zakresie religijnym, jak i politycznym; np. tylko one miały prawo auspicjów a wskutek tego i imperium Wojskowego. Dlatego walka plebejuszy o dostęp do konsulatu •test najściślej połączona z walką o ius conubii. 150 LIWIUSZ: DZIEJE bej uszów, albo spośród patrycjuszy. Według zdania senatorów — gdyby to istotnie nastąpiło — to najwyższa władza nie tylko spospolitowałaby się przez udział w niej klas najniższych, lecz nawet przeszłaby całkowicie z patrycjuszy na lud. A więc z całą radością przyjęli senatorowie wiadomość, że Ardeaci5, uznając za naruszenie przymierza zabranie im części terytorium, zerwali przymierze, że Wejenci ° spustoszyli krańce terytorium rzymskiego, a wśród Wcisków i Ekwów panuje niezadowolenie z powodu obwarowania Werrugo 7; do tego stopnia woleli nawet niepomyślną wojnę od pokoju tak pełnego hańby. Przeto wspomnianym po- wyżej wiadomościom nadali senatorowie jeszcze większy rozgłos; by zaś wśród tylu wojen zamilkła agi- tacja trybuńska, uchwalili odbyć pobór wojskowy i z całą siłą wszcząć przygotowania do orężnej rozprawy. Miało się to odbyć z większą gorliwością niż za konsulatu Tytusa Kwinkcjusza8. Ale na to Gajusz Kanulejusz odpowiedział w senacie oświadczeniem krótkim, ale złożonym donośnym głosem, że bezskutecznie starają się konsulowie przez wzbudzanie strachu wśród ludu odciągnąć go od myśli o nowych prawach; dopók' on żyje, nigdy nie przeprowadzą poboru, chyba że wpierw lud uchwali nowe wnioski, postawione przez niego i jego kolegów. Potem zwołał natychmiast lud na zebranie. [2] Jednocześnie więc konsulowie podburzali senat przeciw trybunom, a trybun podburzał lud przeciw 5 Ardeaci — mieszkańcy terytorium miasta Ardei; por. przypis 12 do I 2. 6 Wejenci — mieszkańcy etruskiego miasta Veii, z którymi Rzymianie prowadzili szereg wojen. 7 Werrugo — miejscowość ta leżała na pograniczu terytorium Ekwów i Wolsków. 8 Tytus Kwinkcjusz był kilkakrotnie konsulem; czwarty jego konsulat notowano w r. 446 przed n. e. KSIĘGA IV, ROZDZ. 2 151 konsulom. Konsulowie oświadczyli, że nie można już dłużej znosić szalonych pomysłów trybunów, że gra- nica ustępstw została już osiągnięta i że więcej wojny powstaje od wroga wewnętrznego niż zewnętrznego. Ale dzieje się to nie tyle z winy ludu, co senatorów, nie tyle z winy trybunów, co konsulów: bo co się najbardziej opłaca w państwie, to najbardziej przybiera na sile; w ten sposób 'urasta się w siłę tak w czasie pokoju, jak i wojny. W Rzymie najwięcej korzyści osiąga się z rozruchów wewnętrznych: one przynosiły zawsze najwięcej zaszczytu tak pojedynczym osobom; jak i całemu ludowi. »Przypomnijcie sobie, jaki majestat senatu odziedziczyliście sami po przodkach, a w jakim stanie prze- każecie go waszym dzieciom! Czy będziecie mogli chełpić się — tak jak lud ° — że majestat ten stał się większy i dostojniejszy? Końca więc nie ma i nie będzie,' jak długo sprawcy rozruchów będą zażywać zaszczytu w zależności od stopnia, w jakim się one powiodły. Na jakie to sprawy i jakiego znaczenia porwał się Gajusz Kanulejusz! Zmierza on do pomieszania rodów, do wprowadzenia zamętu w auspicja tak prywatne, jak państwowe, by już nie było nic czystego, nic niezepsu-tego, by po zniesieniu wszelkiej różnicy nikt ani o sobie, ani o nikim ze swych najbliższych nie wiedział, kim Jest! Cóż innego oznaczają małżeństwa mieszane mię-^y patrycjuszami a plebejuszami, jak nie to; by lud i patryc j usze jak dzikie zwierzęta mnożyli się? By nikt nie znał swego rodu, swej krwi10, by nie wiedział;' Jakie ma spełniać ofiary! By połową należał do patrycjuszy, połową do ludu, by sam ze sobą był w nie- 9 —tzn. lud może poszczycić się sukcesami, patrycjusze zaś ^e mogą się pochwalić zwiększeniem znaczenia senatu. 11) Chodzi tu o potomstwo zrodzone z mieszanego małżeństwa Patryc juszowsko-plebejskiego. 152 LIWJUSZ: DZIEJE, KSIĘGA IV, ROZDZ. 2—3 153 zgodzie! Ale mało jeszcze tego, że miesza się sprawy boskie i ludzkie między sobą: burzyciele pospólstwa zabierają się już do ataku na konsulat; najpierw w rozmowach próbowali tego, by jeden konsul był wybierany z ludu, teraz już wnosi się, by naród wybierał konsulów albo spośród patrycj uszów, albo z ludu. Niechybnie wybiorą na konsula z ludu co największego buntownika, konsulami będą ludzie typu Kanulejusza i Icyliusza. Niech Jowisz Najlepszy i Największy nie dopuści do tego, by władza, mająca w sobie część królewskiego majestatu spadła tak nisko! A my raczej tysiąc razy umrzemy, niż zgodzimy się- na dopuszczanie do takiej hańby! Według naszego przekonania tak/e nasi przodkowie, gdyby byli przypuszczali, że lud prze;'. czynienie mu wszelkich ustępstw nie uspokaja się, lec'^ staje się coraz zuchwalszy i domaga się coraz to nowych nieprawości po uzyskaniu pierwszych ustępstw, • zaraz na początku byliby wzięli na siebie jakąkolwiek walkę, niżby się mieli zgodzić na narzucenie sobie tn-kich ustaw. Ponieważ wtedy uczyniono ustępstwo co do trybunów, uczyniono też ustępstwo po raz drugi. . i nie widać końca tego wszystkiego! Nie mogą istnieć w tym samym państwie równocześnie trybunowie ludu i senatorowie, więc trzeba znieść albo stan senatorski, ~ albo ten urząd, a lepiej późno niż nigdy wystąpić przeciw bezczelnemu warcholstwu. Czy oni mają bezkarnie - najpierw przez sianie niezgody wywoływać wojny ze strony ludów sąsiadujących", następnie nie pozwalać zbroić i bronić państwa przeciw temu, co sami wywołali, nie pozwalać na zaciągnięcie wojska przeciw wrogom — szkoda tylko, że nie przyzwali jeszcze wrogów " — bo ludy ościenne na każdą wiadomość o walkach spo-| łecznych w Rzymie chciały wykorzystać okazję słabości Rzymu| i chwytały za broń. l na pomoc! Lecz jak może Kanulejusz ważyć się na oświadczenie w senacie, że nie dopuści do poboru, chyba po uchwaleniu jego praw, jakby zwycięzcy? A cóż to oznacza innego jak groźbę zdrady ojczyzny, jak pozwolenie na jej oblężenie, a wreszcie na zdobycie? Ileż czelności doda to jego oświadczenie nie ludowi rzymskiemu, ale Wciskom, Ekwom i Wejentom! Czyż nie mają oni nadziei, że pod wodzą Kanulejusza mogą y/stąpić na wzgórze Kapitolińskie? Ale my, konsulowie, gotowi jesteśmy być wodzami najpierw przeciw zbrodni ze strony współobywateli, a dopiero później przeciw uzbrojonym wrogom, chyba że i senatorom odebrali trybunowie nie tylko prawa i majestat, ale i odwagę«. [3] Tak to rozprawiano w senacie, a tymczasem Kanulejusz tymi słowy przemawiał dla poparcia swych wniosków, a przeciw konsulom: »Mam wrażenie, że często i przedtem już spostrzegliście, ale teraz widzicie najdobitniej, Kwiryci, jak bardzo gardzą wami patry" ej usze, jak uważają was za niegodnych współżycia z sobą w obrębie tych samych murów, skoro tak strasznie powstali przeciw naszym wnioskom, A cóż my przez nie innego czynimy, oprócz zwrócenia uwagi na to, że jesteśmy ich ^współobywatelami i — chociaż nie mamy takich samych bogactw — mieszkamy jednak w tej samej ojczyźnie? Z jednej strony domagamy się prawa zawierania związków małżeńskich, które nadaje 81Ę przecież ludom sąsiednim 12; a nawet dalej mieszkającym (prawo obywatelstwa — a to jest przecież coś Węcej niż prawo zawierania związków małżeńskich —• ^daliśmy nawet wrogom po ich pokonaniu), w drugim zaś wniosku nie wnosimy niczego nowego, lecz domagamy się zwrotu prawa i korzystania z tego. co jest 12 Tak np. otrzymali Latyhowie ius conybżź z Rzymem, jak" ^nika z Liv. I 49,g. 154 LIWIUSZ: DZIEJE własnością narodu, tzn., by naród rzymski nadawał urzędy ludziom według swej własnej woli. Dlaczegóż więc poruszają niebo i ziemię, dlaczegóż o mały włos nie rzucono się na mnie w senacie, dlaczego oświadczają, że ręce na mnie położą i że porwą się na urząd nietykalny? Jeżeli narodowi rzymskiemu daje się wolne prawo głosowania, by powierzał konsulat według swego uznania, jeżeli nawet plebejuszowi nie odejmuje się.nadziei osiągnięcia najwyższego zaszczytu, jeżeli będzie jego godnym, to dlatego nie będzie mogło istnieć to miasto? To dlatego przepadło to państwo? A zdanie czy plebejiisz mógłby zostać konsulem? znaczyć ma to samo, jakby ktoś powiedział, że niewolnik lub wyzwoleniec zostanie konsulem? 18 Czy czujecie, w jakiej żyjecie pogardzie? Gdyby było w ich mocy, zabraliby wam nawet część tego światła słonecznego! Oburzają się na to, że oddychacie, że mówicie, że macie wygląd ludzi! A nawet — na bogów — twierdzą, że wybrać konsulem plebejusza byłoby grzechem! Jeżeli nie dopuszczają nas do kalendarza ani do protokołów kapłańskich 14 — nie wiemy nawet tego, co wiedzą wszyscy cudzoziemcy — to proszę was, czyż konsulowie nie stali się następcami królów i czyż nie mają ani niczego ze swych uprawnień, ani niczego z zewnętrznych oznak władzy, czego by przedtem nie mieli królowie? Czy sądzicie, że nigdy nie słyszano, iż Numa Pompiliusz nie będąc nie tylko patryc j uszem, lecz nawet obywatelem rzymskim został przyzwany z kraju sabińskiego 13 Widać z tego wyraźnie, że niewolnicy byli w takiej samej pogardzie u plebejuszów, jak i u patrycjuszów. 14 kalendarz — fasti, tu spis dni, w czasie których mogły odbywać się sprawy sądowe: ustalenie dni jako fastź wzgl-nefasti było tajemnicą patrycjuszy; protokoły kapłańskie -" chodzi tu przypuszczalnie o protokoły z posiedzeń kolegiur" kapłańskiego, na których były spisywane decyzje dotyczące spraw związanych z kultem. KSIĘGA IV, ROZDZ. 3 155 i był królem z wyboru narodu a za zgodą senatorów? ls A następnie Lucjusz Tarkwiniusz, nie pochodząc nie tylko z rodu rzymskiego, ale nawet z italskiego, syn Demarata z Koryntu, przesiedleniec z miasta Tarkwinii, za życia synów Ankusa — czyż nie został wybrany - -królem? 16 A po nim Serwiusz Tuliusz, zrodzony z branki -kornikulańskiej, z niepewnego ojca a matki niewolnicy, czy nie objął tronu królewskiego dzięki swym zdol- nościom i męstwu? " Cóż .wreszcie mam mówić o Tytusie Tac j uszu Sabińczyku18, którego sam Romulus, założyciel miasta, dopuścił do współudziału w rządach? A więc gdy nie gardzono żadnym rodem, w którym zabłysła cnota, wzrosło państwo rzymskie. Niech was teraz gniewa wybór konsula spośród plebejuszy, gdy przodkowie nasi nie wzdragali się przed królami innego pochodzenia, a także po wypędzeniu królów miasto nie było zamknięte dla cudzoziemców, którzy wyróżnili się zasługami. Ród Klaudiuszów 19, już po wypędzeniu królów, przyjęliśmy nie tylko w poczet obywateli, lecz także zaliczyliśmy do patrycjuszy. Więc cudzoziemiec może stać się patrycjuszem, a następnie konsulem, ale jeżeliby to był obywatel rzymski z ludu, to dla niego ma być zamknięta nadzieja dostą- -pienia konsulatu? Czy uważamy za niemożliwe, by ple-bejusz dzielny i przedsiębiorczy, użyteczny w wojnie i pokoju, był podobny do Numy, do Lucjusza Tarkwi-niusza i Serwiusza Tuliusza, czy też gdyby znalazł się taki; nie pozwolimy mu objąć steru rzeczypospolitej 13 Por. opowiadanie w księdze I 18. Co do pochodzenia Tarkwiniuszy por. uwagę 5 do rozdz. 40 ks. I. 17 Por. wywody Liwiusza I 39. 18 Por. I 13. ród Klaudiuszów — Liwiusz II 16 opowiada o tym, że "ttius Ciausus, który później w Rzymie nazywał się Appius 156 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA IV, KOZD2. ł i mamy mieć konsulów, podobnych raczej do decem-wirów, najpodlejszych ludzi — którzy jednak wszyscy pochodzili z patrycjuszy 20 — niż podobnych do najlepszych królów, ale nie wykazujących się sławnym ro- dem? [4] Ale' przecież od chwili wypędzenia królów żaden plebejusz nie był konsulem21. Cóż z tego? Czy.nie można wprowadzić żadnej rzeczy nowej i czy nie można zrobić niczego, choćby to było pożyteczne, czego przedtem nie było? A przecież w młodym narodzie nie było jeszcze wielu rzeczy. Za panowania Romulusa nie było ani kapłanów, ani augurów: stworzył ich Numa Pom-piliusz 22. Nie było oszacowania w państwie ani podziału na centurie i klasy: stworzył to Serwiusz Tu-liusz 23. Nie było nigdy przedtem konsulów: stworzono ich po wygnaniu królów24. Nie było nigdy przedtem ani władzy; ani tytułu dyktatora: za naszych ojców wprowadzono to. Nie było wreszcie trybunów ludu, edylów i kwestorów: wprowadzono wybór takich urzędników 25. Decemwirów dla spisania praw w ciągu óstat- Ciaudius, zwolennik partii pokojowej w swej sabińskiej ojczyźnie, uciekł do Rzymu z całym orszakiem swych klientów, - tam uzyskał obywatelstwo i przyjęcie w poczet patrycjuszów. Od niego wywodzi się wpływowa w Rzymie gens Ciaudia. Innego przykładu przyjęcia jakiegoś nie-patrycjusza do rodu patryc j uszowskiego w czasach rzeczypospolitej nie znamy, gdy2 patrycjusze stanowili kastę bardzo ekskluzywną. 20 którzy jednak wszyscy pochodzili z patrycjuszy — nieścisłe; por. przypis 15 do III 35. 21 Mówca przytacza nowy argument patrycjuszy przeciw wybieralności konsulów spośród plebejuszy, by go następnie zbić- - 2S! Por. I 20. 23 Por. I 43. 24 Por. I 60 i II l. 25 O ustanowieniu trybunatu ludu por. II 33; edylowie ludowi (aediies plebei) byli pomocnikami trybunów, kwestorowie był' początkowo sędziami śledczymi i oskarżycielami w sprawach karnych, później stali się urzędnikami skarbowymi. niego dziesięciolecia wybraliśmy, i usunęliśmy później ten urząd z rzeczypospolitej". Któż wątpi w to, że w mieście, założonym na wieczne istnienie a rozrastającym się ogromnie, będą ustanawiane nowe urzędy, nowe godności kapłańskie, nowe prawa dla ludów i poszczególnych ludzi? Czy to nie decemwirowie wprowadzili z największą szkodą dla państwa a z największą krzywdą dla ludu ten przepis, żeby nie było małżeństw między patrycj uszami a plebejuszami? Czyż może istnieć jakaś większa lub znaczniejsza obelga niż to, że część obywateli uchodzi za niegodną prawa związków małżeńskich, jakby zarażona. Czy jest to coś innego, jak znosić wygnanie lub relegację2T w obrębie tych samych murów? Chcą ustrzec się tego, by nie złączyć się z nami węzłami pokrewieństwa, by nie złączyła się krew. Cóż to? Jeżeli to zanieczyszcza wasze osławione „ szlachectwo (które przeważna część spośród was — jako pochodząca z Alby i kraju Sabinów —• ma nie z urodzę-, nią ani dziedzictwa krwi,-lecz przez kooptację do gminy patryc j uszowskiej, wybrana albo przez królów, albo po wypędzeniu królów z uchwały narodu), to czy nie mogliście zachować jej w czystości przez zabiegi prywatne, nie biorąc żony z rodu plebejskiego ani nie pozwalając waszym córkom i siostrom wychodzić za mąż za kogoś nie należącego do patrycjuszów? Żaden plebejusz nie zadawałby gwałtu dziewicy z rodu patry-c] uszowskiego: taka rozpusta jest zwyczajem patrycjuszów 28. Nikt nie byłby zmuszał nikogo do zawarcia 211 Por. III 33 n. 27 delegacja — kara, która polegała na tym, że relegowany °bywatel szedł na wygnanie, ale nie tracił praw obywatelskich ' "lajątku, podczas gdy tzw. deportatio było wygnaniem połączonym z utratą i majątku, i praw obywatelskich. Relegacja yła karą stosowaną częściej dopiero za cesarstwa. .' Aluzja do decemwira Apiusza Klaudiusza i jego postarania względem Werginii; por. III 44 n. 158 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA IV, BOZDZ. 5 159 wbrew jego woli układu ślubnego. Ale żeby tego zabraniało prawo i odejmowało możność małżeństwa pa- tryc j uszów i plebejuszów, to dopiero jest obelżywe dla ludu. Dla czegóż bowiem nie dodajecie, by nie było małżeństw między- bogatymi a biednymi? Co wszędzie należało do osobistej decyzji człowieka, by kobieta wychodziła za mąż do domu, który jej odpowiada, a mężczyzna zaręczał się i pojmował żonę z dowolnie wybranego domu, to wy stawiacie pod przymus nadzwyczaj surowego prawa, by przez nie rozerwać więź społeczną l z jednego państwa uczynić dwa. Czemuż nie zastrzegacie prawem, by plebejusz nie był sąsiadem patryc j u-sza, by nie chodził tą samą drogą, by nie przychodził na tę samą biesiadę, by nie przystanął na tym samym miejscu publicznym. Bo w rzeczy samej cóż to jest innego, jeżeli patrycjusz pojmie za żonę plebejską dziewczynę, a plebejusz patryc j uszowską? Czyż prawo w czymś się zmieni? Wszakże dzieci idą za ojcem29. To, czego domagamy się od prawa zawierania związków małżeńskich z wami, nie jest niczym innym; jak tylko byśmy byli uważani za ludzi i współobywateli, a wy nie, przeciwstawiacie się niczemu istotnemu, chyba że spra|-| wia wam przyjemność prowadzić spór, by nas zniewag żać i spotwarzać, l [5] A wreszcie czy najwyższa władza jest własnością narodu rzymskiemu, czy waszą? Czy po wypędzeniu królów powstało dla was panowanie, czy dla wszystkich jednaka wolność? Naród rzymski musi mieć moż- ność uchwalenia prawa, jeżeli tak mu się spodoba: czy za każdym razem, gdy będzie zapowiedziany jakiś wniosek, wy za karę ogłosicie pobór wojskowy? I za av dzieci idą za ojcem — dziecko urodzone z małżeństwa patrycjusza z kobietą plebejską będzie należeć do rodu patry-cjuszowskiego, a dziecko z małżeństwa plebejusza z patrycjuszką będzie należeć do rodu plebejskiego. każdym razem, gdy ja jako trybun zacznę wzywać '' dzielnice 30 do głosowania, to ty jako konsul zwiążesz młodszych przysięgą wojskową31, poprowadzisz do obozu wojskowego, będziesz miotał pogróżki na lud, będziesz miotał pogróżki na trybuna? Czy nie doświadczyliście już dwukrotnie M, ile znaczą te wasze pogróżki .przeciw jednolitemu stanowisku ludu? Pewnie dlatego wstrzymaliście się od walki, że chcieliście mieć nasze dobro na oku? 33 Czy może raczej dlatego nie walczono, że silniejsza strona była zarazem bardziej umiarkowana? I teraz, Kwiryci, nie będzie walki! Zawsze będą oni wystawiać na próbę waszą odwagę, ale sił waszych nie będą chcieli popróbować. A więc, kon-sulowie, lud jest gotów do tych wojen — czy one są, prawdziwe, czy zmyślone —jeżeli przywrócicie prawo zawierania związków małżeńskich i wreszcie w ten sposób uczynicie to państwo jednolitym, jeżeli będą mogli zróść się w jedność, jeżeli będą mogli połączyć się z wami węzłami osobistymi, jeżeli da się nadzieję i dostęp do konsulatu ludziom energicznym i dzielnym, jeżeli wolno im będzie mieć równy udział w zarządzie rzeczy-pospolitej, jeżeli zgodnie z postulatem równej dla, wszystkich wolności będzie dane raz słuchać rozkazów władzy zmieniającej się co rok, a raz samym tę władzę piastować. Jeżeli ktoś temu będzie przeszkadzał, to mówcie ciągle o wojnach i wyolbrzymiajcie je przez fałszywe pogłoski, nikt nie ma zamiaru zgłosić się do 30 dzielnice — tzn. trib-us chodzi o tzw. comitia tribnta, na których lud zbierał się według lokalnych dzielnic, czyli tribus. Tego rodzaju comżtia zwoływali zwykle trybunowie ludu. 31 Do służby wojskowej byli obowiązani wszyscy obywatele ^('•d 17 do 60 roku życia; jako roczniki młodsze liczyły się roczniki od 17 do 45 roku życia (iuniores) i te wyruszały na wojnę. :)i> Chodzi o tzw. pierwszą secesję ludu na Mons Sacer (II 32 n.) 1 o drugą secesję za decemwiratu (III 50 n.). 33 — powiedzenie ironiczne. 160 •LTWIUSZ: Dzreffi wojska, nikt nie ma zamiaru chwycić za broń, nikt nie ma zamiaru prowadzić boju w obronie tyrańskich władców, z którymi ani się nie dzieli urzędów w życiu państwowym, ani się nie ma prawa związków małżeńskich w życiu prywatnyrm. [6] Na zebranie wystąpili także konsulowie, a spór z długich przemów przerodził się w kłótnię przy użyciu krótkich zdań. Na pytanie trybuna, dlaczego właściwie plebejusz nie może być konsulem, konsul odpowie- dział — może zgodnie z prawdą, ale nie bardzo stosownie ze względu na obecnie toczącą się walkę — że żaden plebejusz nie ma prawa odbywania auspicjów34 i że dlatego decemwirowie znieśli prawo zawierania związków małżeńskich, by przez niepewne potomstwo auspicja nie uległy zamieszaniu. Na to zawrzał lud ogromnym oburzeniem, że odmawia się mu możności odbywania auspicjów, jakby byli przeklęci przez nieśmiertelnych bogów; ale lud miał w trybunie bardzo energicznego opiekuna, a i sam wespół z nim uporczywie walczył — wobec tego nie kończyły się spory, aż wreszcie senatorowie ulegli i zgodzili się na postawienie wniosku w sprawie związków małżeńskich. Żywili oni głównie nadzieję, że w ten sposób trybunowie albo całkowicie zaniechają walki o plebejskich konsulów. albo przynajmniej odroczą ją na okres powojenny, i'ż| lud zadowalając się na razie uzyskaniem prawa zwią^ ków małżeńskich, stanie do poboru. ' Ale Kanulejusz był u szczytu wpływów przez zwycięstwo odniesione nad senatorami i przez wziętośc u ludu: to zachęciło innych trybunów do walki dla poparcia swego wniosku i rzeczywiście z całą mocą pro- wadzili walkę; chociaż z -dnia na dzień pogłoski o woj- KSIĘGA IV, ROZDZ. 6 161 34 że żaden plebejusz nie ma prawa odbywania auspicjom •— por/przyp. 4 do rozdz. l tej księgi. nie przybierały na sile, nie dopuszczali do odbycia po-i boru. Ponieważ wobec intercesji trybunów ''w nie można było odbyć obrad w senacie, po domach odbywali konsulowie narady z najbardziej wpływowymi z senatorów. Stawało się rzeczą oczywistą, że trzeba zostawić zwycięstwo w rękach albo wrogów, albo własnych współobywateli. Spośród byłych konsulów tylko Wa-leriusz i Horacjusz nie brali udziału w tych naradach. Gajusz Klaudiusz radził dać konsulom broń do ręki przeciw trybunom38, ale pogląd Kwinkcjuszy, Cyncy-nata i Kapitolina był przeciwny rozlewowi krwi i przeciwny zamachowi na tych, których na mocy zawartego z ludem przymierza uznali za nietykalnych. Narady te doprowadziły do tego, że senatorowie zgodzili się na wybór trybunów wojskowych z władzą konsularną, bez różnicy z patryc j uszów i plebej uszów, natomiast żadna zmiana nie zaszła co do wyborów samych konsulów 37. Poprzestali na tym trybunowie, poprzestał i lud. Naznaczono komie j a dla wyboru trzech trybunów z władzą konsularną. Zaraz po ich wyznaczeniu każdy, kto kiedy odezwał się jakimś buntowniczym słowem lub uczynił coś w tym kierunku, a głównie byli trybunowie, zaczął ściskać ludzi za ręce, jako kandydat biegać po całym Forum. Wskutek tego przy takim rozgorączkowaniu ludu odstraszało patryc j uszów najpierw zwąt- •)5 intercesja trybunów'— trybunowie ludu mieli prawo zało-^nia sprzeciwu wobec postępowania urzędników, a nawet se--natu (ius intercedendi). — a więc Klaudiusz opowiadał się za jakimś zamachem stanu na prawa trybunatu. — czyli że walka o dostęp plebejuszów do konsulatu skoń-^yła się kompromisem: plebejusze nie uzyskali na razie do-^ępu do konsulatu, ale uzyskali dostęp do urzędu równego co 0 zakresu władzy konsulatowi, tzn. do stanowiska trybunów ''°Jskowych z władzą konsularną (tribunż militum consulari ^estate). ^l. Nar. Ser. n, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje) 16 162 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA IV, ROZDZ. 7 163 pienie w możliwość osiągnięcia tego urzędu, a następnie oburzenie, czy mogą piastować urząd wespół z takimi ludźmi. W końcu dali się jednak nakłonić wpływowym i zaczęli ubiegać się o urząd, by nie wywołać wrażenia, że rezygnują z udziału w rządzeniu rzeczpospolitą. Wynik tych korniej ów udowodnił jednak, że inne jest usposobienie w walce o wolność i własną godność, a inne po zakończeniu walk, gdy sposób myślenia jest wolny od różnych wpływów. Albowiem na trybunów wybrał naród samych patryc j uszów, zadowalając się tym, że uwzględniono żądania ludu. Gdzie teraz można by znaleźć taką skromność, sprawiedliwość i wielkoduszność u jednego człowieka, jaka wtedy cechowała cały naród? [7] W roku 3] O po założeniu miasta po raz pierwszy obejmują urząd zamiast konsulów jako trybuni woj- skowi 38 Aulus Semproniusz Atratinus, Lucjusz Atyliu?//'-i Tytus Cecyliusz; za ich rządów zgoda wewnętrzna zagwarantowała także pokój na zewnątrz. Niektórzy pomijając milczeniem sprawę wniosku co do wyboru konsulów spośród plebejuszy39 twierdzą, że "z powodu wybuchu wojny z Wejentami (oprócz istniejącej już wojny z Ekwarni i Wciskami) oraz wymówienia przymierza 88 trybuni "wojskowi— w okresie wybierania tych urzędników ilość ich bywała różna: bywało ich trzech, sześciu a nawet ośmiu. ;t9 Korzysta tu Liwiusz z jakiegoś źródła, które sprawy wyboru trybunów wojskowych z władzą konsularną nie łączyło z walką stanów w Rzymie o dostęp plebejuszów do konsulatu. Geneza tego urzędu miałaby być dość przypadkowa: ponieważ wybuchła równocześnie wojna na trzech frontach, a dwaj kon-sulowie nie mogli kierować działaniami wojennymi na trzech różnych terenach, wybrano trzech trybunów wojskowych, aby każdy z nich prowadził operacje wojenne przeciw jednemu z wrogów. Liwiusz rejestruje tę interpretację, nie zbija jej kontrargumentami, ale jest rzeczą jasną, że jej nie wierzy, skoro w poprzednich rozdziałach szeroko podawał inną zupełnie przyczynę utworzenia tego urzędu. przez Ardeatów wybrano trzech trybunów wojskowych, ponieważ dwaj konsulowie nie byli w mocy kierować wojną na tylu frontach; ci trybunowie mieli mieć i władzę, i oznaki zewnętrzne konsulów. Ale jednak podstawa prawna tego urzędu nie była należycie ugruntowana; już w trzecim miesiącu od chwili objęcia władzy ,, zrezygnowali oni z urzędu na skutek decyzji augurów, jakoby wybór był przeprowadzony nieformalnie, ponieważ Gajusz Kurcjusz,, kierujący komicjami, w sposób nieprzepisowy ustawił namiot40. Do Rzymu przybyli posłowie z Ardei; zgłaszali zażalenie na wyrządzoną im niesprawiedliwość w tej for- mie, że było jasne, iż w razie zadośćuczynienia przez zwrot terytorium wytrwają w przymierzu i przyjaźni. Senat odpowiedział im, że nie jest w możności unieważnić uchwałę zgromadzenia narodowego, a to ze względu na zgodę wewnętrzną stanów — nie mówiąc już o tym, że byłaby to rzecz bez precedensu i bez podstawy prawnej. Jeżeli Ardeaci chcą poczekać do stosownej pory i senatowi dadzą pełnomocnictwo do starania się o złagodzenie wyrządzonego im bezprawia, to później kil swej radości zobaczą, iż słusznie pohamowali swój gniew, i przekonają się, że senat tak samo troszczy się, by wobec nich nie popełniono bezprawia, jak i o to, by za wyrządzone bezprawie prędko było dane zadośćuczynienie. Tak odprawiono posłów z całą uprzejmością, w ustawił namiot — urzędnik kierujący komicjami udawał s1? o północy, poprzedzającej dzień wyborczy, w towarzystwie ^gura dla wybrania tzw. templum. W środku wyznaczonego ^m-plum ustawiano namiot mający wejście od strony południo-^J. Rytuał tych wszystkich czynności był ściśle określony,. a uchybienie mu w czymkolwiek unieważniało auspicja. Czasem ^gurowie nadużywali przy tym swego urzędu; por. przypis 5 d0 XXII l. 16* 164 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA IV, ROZDZ. 7—8 165 ponieważ oświadczyli, że całą sprawę przedstaw jeszcze raz w senacie. Ponieważ rzeczpospolita była bez urzędu kurulnego; zebrali się patrycjusze i wybrali interreksa41, .W czasie jego urzędowania trwał w państwie przez długi czas spór, czy ma się wybrać konsulów, czy trybunów wojskowych. Interreks i senat dążyli do odbycia korni ej ów konsularnych, trybunowie ludu i lud do korniej ów dla wyboru trybunów wojskowych. Postawili na swoim patrycjusze, gdyż z jednej strony lud zaniechał sporów, skoro i ten, i tamten urząd miał powierzyć patryc j u-szom, a z drugiej strony przywódcy ludu woleli takie komie j a, na których oni jako kandydaci nie wchodzili w rachubę w ogóle, niż te, na których pominięto by ich jako niegodnych. Także trybunowie ludu zaniechali bezowocnej walki na korzyść na j znacznie j szych spośród patryc j uszów, Interreks Tytus Kwinkcjusz Barbatus dokonał wyboru42 na konsulów Lucjusza Papiriusza Mugiłana i Lucjusza Semproniusza Atratyna. W czasie urzędowania tych konsulów odnowiono przymierze z Ardeatami. I ono właśnie jest dowodem, że byli konsulami w owym roku właśnie ci, których nazwiska nie pojawiają się ani w starych rocznikach, ani w księgach urzędników 43. Według mego zdania — ponieważ na początku roku sprawowali władzę trybunowie wojskowi, 41 interreksa — godność ta (interrex) pochodziła jeszcze z epoki królewskiej. Po śmierci króla władzę obejmował senat, wybierał spośród siebie zastępcę króla, czyli interreksa, co pięć dni innego, aż do chwili obioru nowego króla. Ta godność z czasów królewskich znalazła zastosowanie w obecnej sytuacji. 42 interreks..... dokonał wyboru — oczywiście nie sam wybral; lecz jedynie przewodniczył na komicjach wyborczych. /-- 43 w księgach urzędników — chodzi tu o tzw. Ubrź magistra- fuum; były to prawdopodobnie spisy urzędników tego rodzaju; 'jak zachowane częściowo Fasti Capitolini. więc tak jak gdyby oni pozostawali przez cały rok na urzędzie, pominięto nazwiska tych konsulów. Li- cvniusz Maceru pisze, że ich nazwiska występowały i'w tekście przymierza z Ardeą45, i w wykazie urzęd- ników w świątyni Monety 4B. Chociaż od strony sąsiadów poprzednio groziło tyle niebezpieczeństw, to jed- nak i na zewnątrz był spokój i nie było wewnętrznych rozruchów. [8] Po tym roku — mniejsza o to, czy władzę w nim piastowali tylko trybuni, czy też także konsulowie, wybrani w miejsce trybunów — następuje rok ", w kto- - rym niewątpliwie piastowali urząd sami konsulowie, a to Marek Geganiusz Macerynus po raz drugi i Tytus Kwinkcjusz Kapitolinus po raz piąty. Ten rok zapoczątkował również urząd cenzorów 48; rzecz ta mała była w swym zawiązku, a następnie tak się rozrosła, że ona to miała władzę nad moralnością i karnością rzymską4t, 44 Licyniusz Macer — żyjąsy w epoce Cycerona autor Anna-ies; z dzieł jego korzystał Liwiusz, aczkolwiek z dużą ostroż- . nością. - ... 45 w tekście przymierza z Ąrdeą — dokument fen istniał więc jeszcze w epoce Cycerona. - 46 Mowa o tzw. libri lintei; były to wykazy urzędników spi-- sane na płóciennych rolach, przechowywane w świątyni Juno Moneta; miała ona świątynię na Kapitelu. 47 Był to r. 443 przed n. e. 48 Funkcje, które obecnie przypadają nowo utworzonemu urzędowi cenzorów, należały do tej pory do konsulów. Jeżeli patrycjusze wprowadzają teraz nowy urząd, na który przechodzi Pewna część funkcji konsularnych, to jest to jasnym dowodem, ze już wtedy liczyli się patrycjusze z możliwością, iż konsulat "lidzie udostępniony dla plebejuszy (co istotnie nastąpiło w r. 366 w tzw. leges Liciniae Sextiae). Nie chciano przede wszystkim Ustawić w rękach ewentualnego plebejskiego konsula kompe- ^ncji układania, listy senatu. 49 Cenzorowie przeprowadzając spis ludhości, piętnowali wy-•'"^Pki z życia prywatnego obywateli (nota ceTisoria), wydawali 166 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA IV, ROZDZ. 8 167 pod jej władzą był senat i centurie rycerzy50. pod jej władzą była decyzja co do czci i hańby obywateli5', prawo nadzoru nad mieniem państwowym i prywatnym 52, od niej zależały także dochody z dzierżaw na- rodu rzymskiego. Sprawa zaczęła się od tego, że w narodzie przez tyle lat już nie oszacowanym ani nie można było już dłużej odkładać cenzusu, ani też z drugiej strony nie mogli wykonać tego zadania konsulowie. skoro groziły wojny od tylu narodów. Wspomniano w senacie, że rzecz trudna, a bynajmniej nie, konsularna, wymaga odrębnego urzędu, pod którego władzę poddano by czynność pisarzy, przechowywanie archiwum i opiekę nad nim oraz decyzję co do zasad odbycia oszacowania. Senatorowie, chociaż chodziło o rzecz nieznaczną, jednak ochoczo na nią przystali, by w rzeczy- pospolitej było tym' więcej urzędników patrycjuszow-skich. Mam wrażenie, liczyli się z tym — co istotnie później miało miejsce — że znaczenie ludzi piastujących ten urząd doda niebawem więcej prawa i godności samemu urzędowi53. Z drugiej strony trybunowie nie stawiali • istotnego oporu — biorąc pod uwagę istotę edykty zmierzające do poprawy obyczajów itd., co sprawiło, iż urząd cenzora stał w hierarchii urzędów bardzo wysoko. 50 senat i centurie rycerzy — na podstawie oszacowania majątkowego układali cenzorowie listę 18 centurii jazdy oraz poddawali rewizji listę senatorów. 51 Chodzi o nota censoria, wspomnianą poprzednio; cenzorowis mogli (i często istotnie to robili) skreślić kogoś niegodnego z listy senatorów (senatu moyere), skreślić z listy rycerzy (equum nd1' merę), przenieść z tribus wiejskiej do miejskiej (tribu movere)- 52 Do kompetencji cenzorów należał też udział w układaniu budżetu państwowego na lat pięć, oni wydzierżawiali dochody państwowe, itp. 53 Na urząd cenzorów powoływano zasadniczo ludzi starszych-cieszących się powszechnym szacunkiem, z reguły byłych koń' ęulów. ,„ppzv tzn. sprawowanie agend, nie tyle pełnych bla-f. co raczej niezbędnych - by nie wywoływać me- Szebnej opozycji także w małych sprawach. Pome-L,1 najznaczniejsi obywatele nie chcieli tego urzędu naród w głosowaniu wybrał do przeprowadzenia oszacowania Papiriusza i Semproniusza - których konsulat S podawany w wątpliwość- - by przez ten urząd wypełnić ich niezupełny konsulat. Nazwano ich cenzorami •'li od wykonywanej przez nich Hmkc]i. 31 Papiriusz i Semproniusz - są to konsulowie wymieniem •'v rozdziale poprzednim, którzy nie piastowali urzędu przez cały '•ok, lecz zostali wybrani w miejsce trybunów wojskowych 2 władzą konsularną. Do tego odnoszą się słowa Liwiusza niezupełny konsulat"; których konsulat jest podawany w wątpiz-. •wosć — nor wywody Liwiusza w rozdziale poprzednim. • 53 cenzor (censor) - pochodzi od .czasownika ccnsere - ,sza-Gować'; .oceniać'. KSIĘGA V, ROZDZ. 32,. —33 169 XI. GALLOWIE W RZYMIE (V 32,g—49) [32,a] W tym samym roku plebejusz Marek Cedy-cjusz1 doniósł trybunom, że na via Nova2, w tym miejscu, gdzie teraz jest kapliczka, powyżej świątyni Westy 3 usłyszał w ciszy nocnej jakiś nadludzki głos4; głos ten polecał donieść urzędnikom, że nadchodzą Gallowie 5. Jak zwykle, z powodu niskiego stanu czło- wieka podającego wiadomość zlekceważono ją, a i z tego powodu, że lud ten mieszkał daleko, więc był nie bardzo znany. Ale w obliczu nadchodzącej klęski nie tylko zlekceważono upomnienia bogów, lecz usunięto także z miasta jedyną ostoję ludzką, jaka była, tzn. Marka Furiusza6. Trybun ludu Lucjusz Apulejusz wytoczył * Marek Cedycjusz — więcej czytamy o nim w rozdziałach 45 i 46 tej księgi. 2 via Nova — por. przypis 6 do I 41. 3 świątynia Westy leżała na zboczu Palatynu. ~4 Najazd Gallów i spalenie Rzymu uważa Liwiusz za karę zesłaną przez bogów i dlatego też tego rodzaju kara musi być według niego zapowiedziana przez nadprzyrodzone zjawiska (por. przypis 7 do XXII l). 5 ze nadchodzą Gallowie — tak Rzymianie nazywali Celtów. " Marek Furiusz — mowa o sławnym Marku Furiuszu Ka-millusie cieszącym się sławą niezwyciężonego wodza, który skutecznie przeprowadził zdobycie miasta Veii po dziesięcioletnim oblężeniu. Z nazwiskiem jego związała też tradycja rzymska pewne reformy wojskowe, mające charakter zasadniczy. Także inni historycy starożytni uważają najazd gallicki za karę, zesłaną przez bogów za wypędzenie Kamillusa. mu proces o zdobycz wejencką, a było to właśnie w okresie, gdy Kamillus stracił dorosłego syna; wezwał Kamillus do swego domu swych popleczników i klien-^y — a stanowili oni znaczną część ludu — i starał się wybadać ich nastroje; ale dostał odpowiedź, że złożą za niego sumę, na jaką będzie skazany, ale uwolnić go nie mogą. Udał się więc na wygnanie zanosząc modły do bogów nieśmiertelnych, aby jak najprędzej wzbudzili w niewdzięcznych obywatelach tęsknotę za nim, jeżeli spotyka go bez żadnej winy taka krzywda. Zaocznie skazano go na zapłacenie 15.000 asów w ciężkiej monecie 7. [33] Po wygnaniu obywatela, który gdyby był pozostał w mieście, to .(jeżeli może być jakaś pewność w sprawach ludzkich) byłoby niemożliwością zdobycie Rzymu, zbliżała się zgubna klęska na miasto: od Kłu- zyńczyków 8 przybyli posłowie z prośbą o pomoc przeciw Galiom. Według tradycji", szczep ten zakoszto- 7 as był zasadniczą miedzianą jednostką monetarną, • ważył jeden funt" rzymski, tzn. 327 gramów; w ciężkiej monecie — moneta miedziana była w obiegu u Rzymian od okresu decem-wirów do połowy III w. przed n. e., kiedy to^zaczęto bić także monetę srebrną, ciężką. • , • . • 8 Kluzynczycy— mieszkańcy miasta Ciusium w Etrurii (dziś Chiusi). - .- - - a To, co Liwiusz opowiada tutaj o najeździe Gallów na Italię, ' "la cały szereg rysów i wiadomości legendarnych, niemniej 1'dzeń jego wywodów odpowiada istotnym wydarzeniom histo-^cznym: według stanu wiedzy współczesnej Celtowie, zwani Przez Rzymian Galiami, byli ostatnią falą ludów wdzierających ^ę do Italii. Szli oni częściowo z terenów dzisiejszej Francji, Teściowo prawdopodobnie z doliny naddunajskiej. W w. VI Przed n. e. zaczęli osiadać w dolinie rzeki Padu, wypędzając ^amtąd Etrusków. W w. V zajmują jedną po drugiej prowincję Północnej Italii, coraz to bardziej kurcząc stan posiadania Etru-^ów. Zajęcie Rzymu przez Gallów jest na pewno faktem histo-' 170 LIWIUSZ; DZIEJE KSIĘGA V, ROZDZ. 33—34 171 wawszy smaku płodów- rolnych a głównie wina, prze- . szedł przez Alpy i zajął grunty, uprawiane poprzednio przez Etrusków. Podobno wino zawiózł do Galii Arruns z Kluzjum 10, dla pozyskania sobie tego szczepu; wrzał on gniewem za uwiedzenie żony przez Lukumona, będącego jej opiekunem, młodzieńca ogromnie wpływowego, na którym nie można było wyrzec pomsty bez pomocy zewnętrznej. On miał być ich wodzem w czasie przeprawy przez Alpy i on doradził oblężenie Kluzjum. Nie chciałbym twierdzić, jakoby Gallów do Kluzjum nie był zaprowadził Arruns lub jakiś inny Kluzyńczyk. Ale jest rzeczą pewną, że oblegający Kluzjum Gallowie nie byli tymi, którzy pierwsi przeszli przez Alpy. Wszak Gallowie przeszli do Italii dwieście lat przed oblężeniem Kluzjum i zajęciem Rzymu. I nie po raz pierwszy z tymi'Etruskami, lecz o wiele -wcześniej, z Etruskami mieszkającymi na terytoriach między Apeninem a Alpami, często walczyły wojska gallickie. Przed rzymskim panowaniem potęga Etrusków rozciągała się na szerokiej przestrzeni na lądzie i na morzu. Jakie mieli oni wpływy na morzach górnym i dolnym — które opływają Italię jakby wyspę — do- wodzą tego nazwy tych mórz; jedno z nich nazwały ludy italskie marę Tuscum, według ogólnej nazwy tego ludu, drugie zwą marę Hadriaticum od Hadrii, kolonr-Etrusków. Grecy nazywają te morza Tyrreńskim ' i Adriatyckim. Mieszkali oni na pochylających się ku obu tym morzom terenach, na każdym w dwunastu miastach, najpierw z tej strony Apeninu nad morzer11 rycznym (upiększonym oczywiście rysami legendarnymi i bohaterskimi) — jest to w każdym razie pierwsze wydarzenie z dziejów Rzymu, o którym wiedzą i które notują współcześni Grecy. 10 Arruns z Kluzjum "- Arruns (wyraz etruski) imię nadawane młodszemu synowi, podczas gdy starszy nazywał się Lars- dolnym, później z drugiej strony Apeninu, wysławszy tam tyle kolonii, ile było miast macierzystych. Wszystkie tereny za Padem mieli oni w swym posiadaniu z wyjątkiem zakątka Wenetów n, którzy mieszkają wokół zatoki morskiej. Także narody alpejskie mają niewątpliwie to samo pochodzenie, głównie zaś Retowie 12, którzy wskutek samej przyrody zamieszkiwanych okolic tak zdziczeli, że z dawnego stanu nie pozostało im nic oprócz dźwięku mowy, i to już mocno skażonego. [34] W sprawie przeprawy Gallów do Italii ustaliliśmy następujące szczegóły: W tym czasie, gdy w Rzymie sprawował rządy królewskie Tarkwiniusz Stary 13, zwierzchnictwo nad Celtami — są oni trzecią częścią Galii — mieli Biturygowie u. Z nich pochodził król na cały kraj celtycki. Nazywał się on Ambigatus, człowiek bardzo potężny dzięki dzielności i szczęściu tak własnemu, jak całego państwa; za jego rządów Galia do tego stopnia obfitowała w plony i ludzi, iż wydawało się, że może nie da się pokierować tak wielką liczbą mieszkańców. Będąc już w podeszłym wieku, zapragnął odciążyć swe państwo od tego nadmiaru ludności i oświadczył, że swych siostrzeńców Belloweza i Segoweza, młodzieńców energicznych, wyśle do siedzib, które bogowie wskażą przez wróżby; mieli wziąć z sobą, według swej woli, taką ilość ludzi, by im żaden naród nie mógł stawić oporu, gdy przyjdą. Segowezowi losy " Wenetowie — naród na północno-zachodnim wybrzeżu Mo-'"za Adriatyckiego, między Padem a Istrią, w okręgu dzisiejszej Wenecji. ' - 12 Retowie — mieli swe siedziby na terenie dzisiejszego Tyrolu -ł zachodniej części Szwajcarii. < 13 Tarkwimusz Stary — rządził w Rzymie według tradycji °d r. 616 do r. 578 przed n. e. 14 Biturygowie — naród celtycki, mieszkający w Akwitanii: Cliał swe główne miasta tam, gdzie są dzisiaj miasta Wouari l Bourges, 172 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, ROZDZ. 34—35 173 wyznaczyły Las Hercyński15, Bellowezowi bogowie przeznaczali wcale nie łatwiejszą drogę, mianowicie do Italii. Zabrał on z sobą Biturygów, Arwernów, Se-nonów, Eduów, Ambarrów, Karnutów i Aulerków18, ponieważ u tych szczepów był nadmiar ludności. Wybrał się w drogę z ogromnymi zastępami pieszych i konnych i dotarł do kraju Trykastynów17. Tu zagrodziły mu drogę Alpy; wcale się nie dziwię, że wydały się niemożliwe do przejścia, ponieważ do tej pory nie prowadziła przez nie żadna ścieżka; tak przynajmniej utrzymuje tradycja historyczna, chyba że chce się dać wiarę podaniom o Herkulesie. Tu Gallowie zatrzymali się, jakby osaczeni przez wysokie góry. Oglądali się na wszystkie strony, którędy mogliby przejść przez'niebotyczne szczyty do drugiej krainy, ale powstrzymywał ich też pewien obowiązek, ponieważ przyszła wieść, że przybyszów szukających nowych siedzib oblega lud Salluwiów ls. Przybyszami byli Massylijczycy ", którzy na okrętach przybyli z Focei. Gallowie uznali to za wróżbę dla swego własnego losu i dali im pomoc, tak że Massylijczycy mogli za zgodą Salluwiów obwarować to miejsce, które zajęli zaraz po wyjściu na ląd. Sami 13 Las Hercyński — w szerszym znaczeniu rozumiano przez to określenie całość gór w środkowej Europie (na północ od Dunaju, od Renu aż do Karpat). 19 Arwernowie — szczep gallicki w Akwitanii, w dolinie dzisiejszej rzeki Alliery; Senonowie — szczep gallicki mieszkający między Loarą a Marną; Eduowie — szczep gallicki zamieszkujący tereny między Loarą a Saoną; Ambarrowie — nad rzeką Saoną; Karmitowie — między Loarą a Sekwaną; Aulerkowie —• szczep gallicki w środkowej i północno-zachodniej Galii. 17 Trykastynowie mieszkali między dzisiejszymi rzekami Izerą a Dróme. 18 Salluloiowie — szczep liguryjsko-celtycki w południowo-wschodniej Galii, między Rodanem a Alpami Liguryjskimi. 19 MassyUjszycy — por. przypis 64 do XXI 20, Gallowie przeszli przez Alpy przez kraj Taurynów i przełęcz Julijską20. Niedaleko rzeki Ticinusa1 pobili Etrusków; ponieważ usłyszeli, że teren, na którym obozowali, nazywał się Insubrią22, wobec istnienia tej samej nazwy, na określenie jednego szczepu Eduów uznali to za pomyślną wróżbę dla tego miejsca i założyli miasto. Nazwali je Mediolanem. [35] Inny z kolei oddział Cenomanów23 pod wodzą Etytowiusza szedł śladami poprzedników; a gdy tym samym wąwozem przeszli przez Alpy przy ułatwieniach ze strony Belloweza, objęli pod swe panowanie okolice dzisiejszych miast Bryksji i Werony -'4. Po nich osiadają Libuowie 25 i Salluwiowie blisko starożytnego szczepu Lewów Ligurów, mieszkających po obu stronach rzeki Ticinus, Następnie Bejowie i. Lingonowie20 przeszli 211 Taurynowie (Taurini) — szczep liguryjski nad górnym biegiem Padu, w okolicy dzisiejszego miasta Turynu; przełęcz Julijską — w oryg. ipsi per Taurwos sai.tusq.ue JuUae Alpis trans- cenderunt — prawdopodobnie lekcja zepsuta. 21 Ticinus — lewoboczny dopływ Padu, dziś TŻCŻTIO wzgl. Tessżno. 22 nazywał się Insubrią — Insubrowie był to w czasach historycznych potężny szczep celtycki w Galii Zapadańskiej. 23 Cenomanowie — jeden z czterech odłamów, na jakie rozpadał się potężny szczep Aulerków: właściwe siedziby tego od-tamu mieściły się na południowy wschód od dzisiejszego depar-- tamentu Sarthe. 24 Bryksja — Brixia, miasto w Galii Zapadańskiej, dzisiejsza Brescia; Werona — miasto w Galii Zapadańskiej nad rzeką Adygą (starożytne Athesis). 25 Libuowie — oprócz Liwiusza nie wspomina tego szczepu żaden pisarz starożytny. 26 Bojomie — szczep celtycki, który dość wcześnie wywędro- 'wał z Galii i osiedlił się częściowo w dolinie Padu, a częściowo ^ dorzeczu Dunaju na terenie dzisiejszej Austrii i częściowo Czech; Lingonowie — szczep celtycki w Wogezach, przy źród- lach Marny i Mozeli. 174 .LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, ROZDZ. 35—36 175 przez Peninus 27, a ponieważ wszystkie tereny między' Padem a Alpami były już objęte w posiadanie, przeprawili się na tratwach przez Pad i wypędzili nie tylko Etrusków, ale i Umbrów '2S z ich terytoriów. Osiedlili się oni jednak tylko po tamtej stronie Apeninu. Następnie Senonowie 29 jako ostatnia fala przybyszów mieli swe posiadłości poczynając od rzeki Utens aż do rzeki Ezis 31) Ten to szczep według zebranych przeze mnie informacjil przybył do Kluzjum, a stąd do Rzymu. Niepewna jestj jedynie okoliczność, czy szedł ten szczep samotnie, czyj też korzystał z pomocy wszystkich narodów. Galiij Przedalpejskiej 31. | Wskutek tej nowej wojny padł strach na Kluzyń-^ czyków. Widząc te masy, te postacie ludzkie, nie spo- tykane przedtem, i nowy typ broni oraz słysząc, że często z tej i z tamtej * strony Padu pokonywali oni wojska etruskie, wysłali posłów do Rzymu, by prosie senat o pomoc; nie łączyły ich z Rzymianami żadne węzły przymierza czy przyjaźni, chyba to, że swych pobratymców Wejentów nie bronili przed Rzymianami. Pomocy nie uzyskali; wysłano tylko w poselstwie trzech • synów Marka Fabiusza Ambustusa; mieli oni w imieniu senatu i narodu rzymskiego pertraktować z Galiami,„, •by nie oblegali sprzymierzeńców i przyjaciół narodu|| 27 Peninus — łańcuch Alp ciągnący się od Wielkiego Ś. Ber-^ narda do Ś. Gotarda. ; 28 Umbrowie — szczep italski, mający swe siedziby w pół- : nocno-wschodniej Italii między górnym biegiem Tybru a Mo- \ rzem Adriatyckim. •'. ,' 28 Senonowie — szczep celtycki; właściwe ich siedziby byłyH w Galii, nad górną Sekwaną. W Italii zajęli oni tereny na wschodnim wybrzeżu Umbrii, między miastami Rawenną a Ankoną. ' 30 Utens — rzeka niedaleko Rawenny, dziś Mentone; Ezis (Aesis) — rzeczka na zachód od Ankony. 31 Galia Przedalpejska — tak nazywano górną Italię aż po rzekę Adygę. rzymskiego, którzy nie zrobili im nic złego: jeżeli zajdzie potrzeba, muszą ich Rzymianie orężnie bronić; lecz zdało się rzeczą lepszą w miarę możności odsunąć samą wojnę i z nowym szczepem Gallów zawrzeć znajomość raczej w pokoju niż przy szczęku oręża. [36] Poselstwo miałoby przebieg pokojowy, gdyby w skład jego nie wchodzili ludzie nazbyt zapalczywi i gdyby byli oni bardziej podobni do Gallów niż do Rzymian. Po przedstawieniu przez nich zlecenia na ze- braniu Gallów, otrzymali następującą odpowiedź: chociaż po raz pierwszy słyszą nazwę Rzymian, jednak uważają ich za ludzi odważny dr, skoro Kluzyńczycy w krytycznym położeniu właśnie do nich zwrócili się o pomoc; a ponieważ woleli bronić przed nimi swych sprzymierzeńców raczej za pośrednictwem poselstwa niż z pomocą oręża, to i oni, Gallowle, nie odrzucają ofiarowanego przez posłów pokojowego załatwienia sprawy pod warunkiem, że Kluzyńczycy ustąpią część swego terytorium Galiom potrzebującym 'ziemi, której Kluzyńczycy mają więcej, niżby zdołali uprawić; na innych warunkach nie można uzyskać pokoju. Chcą też usłyszeć odpowiedź wobec Rzymian, a w razie odmowy odstąpienia ziemi będą walczyć w obecności Rzymian, by mogli oni zanieść do ojczyzny wiadomość, o ile Gal-Iowie wszystkich innych ludzi przewyższają męstwem. Ze strony Rzymian pada pytanie, jakim prawem można domagać się ziemi od jej posiadaczy lub grozić użyciem oręża, i co w ogóle mają Gallowie do roboty w Etrurii, a Gallowie zuchwale odpowiedzieli, że prawo swe niosą na orężu i że wszystko należy do dzielnych ludzi;'wtedy po obu stronach zawrzał gniew, chwycono za broń i rozpoczął się bój. I wtedy już zaczęła iść zguba "a Rzym32; posłowie wbrew prawu międzynarodowe- :'2 Straszną klęskę Rzymu chce Liwiusz przedstawić jako rezultat gniewu bogów (poi-, przypis 4 do rozdz. 32 tej księgi), 176 LIWIUSZ: DZIEJE mu chwytają za broń. Nie mogło to ujść uwagi, skoro trzech najdzielniejszych młodzieńców rzymskich, po- " chodzących z najsławniejszego rodu, walczyło na samym. czele przed zastępami Etrusków; tak bardzo wyróżniała się ody/aga cudzoziemców. A nawet Kwintus' Fabiusz wyjechał na koniu poza szyk bojowy i wodza" Gallów, który zuchwale wdzierał się w szeregi Etrusków," przebił dzidą i pozbawił życia. Gdy zabierał oręż zabitego, poznali go Gallowie; dano hasło poprzez cały, zastęp Gallów, że to jest poseł rzymski. Zaraz więc zaprzestali walki przeciw Kluzyńczykom i trąbią na odwrót, miotając pogróżki na Rzymian. Niektórzy byli zdania, że należy od razu wyruszyć na Rzym, przeważyło jednak zdanie starszych, by najpierw wysłać posłów ze skargą na bezprawie i żądaniem wydania Fabiuszów za złamanie prawa międzynarodowego. Gdy posłowie Gallów zgodnie z poleceniem wszystko wyłożyli, senat nie pochwalał postępowania Fabiuszów, a z drugiej strony żądanie barbarzyńców wydało się . słuszne. Ale wzgląd na wpływy rodowe nie pozwolił senatorom postąpić zgodnie ze swym przekonaniem wobec ludzi tak sławnego rodu. Przeto przerzucają na Zgromadzenie Narodowe33 rozpatrzenie żądań Gallów, by uchylić się od odpowiedzialności w razie poniesienia klęski w wojnie z Galiami. Na zgromadzeniu tym do tego stopnia wzięły górę wpływy i zabiegi, że wybrano na rok następny trybu- nami wojskowymi z władzą konsularną tych właśnie ludzi, o których ukaranie chodziło 34. Gallowie słusznie oburzeni tym postępowaniem, wracają do swoich otwarcie grożąc wojną. Trybunami wojskowymi zostali wy- KSIĘGA V, ROZDZ. 36—OT 177 który Rzymianie wywołali m. in. 'przez pogwałcenie prawa międzynarodowego. .. .. 33 na Zgromadzenie Narodowe — tzn. na comitia centwiata. \ brani oprócz trzech Fabiuszów Kwintus Sulpicjusz Longus, Kwintus Serwiliusz po raz czwarty i Publiusz Korneliusz Maluginensis. [37] Niebezpieczeństwo tak ogromne zbliżało się. Ale los, gdy nie chce złamania swej zagrażającej komuś siły, w dużym stopniu zaślepia ludzi; więc państwo, które w razie wojny przeciw Fidenatom; Wejentom i innym sąsiednim ludom nie jeden raz uciekało się do nadzwyczajnych środków i mianowało dyktatora, teraz nie powołało żadnego nadzwyczajnego urzędu ani nie przedsięwzięło nadzwyczajnych środków ochronnych, gdy wróg, nie widziany i nie słyszany do tej pory, od Oceanu i ostatnich krańców świata niósł pożogę wojenną. Trybunowie, których lekkomyślność wywołała wojnę, mieli w swych rękach całą władzę; przeprowadzali pobór wcale nie większy od tego, Jaki zwykle odbywano na niewielkie wyprawy, a nawet wieści o tej wojnie umniejszali. Tymczasem Gallowie dowiedzieli się, że uczczono jeszcze gwałcicieli prawa ludzkiego, a z ich poselstwa zadrwiono. Zawrzeli więc gniewem — nad którym lud ten-w ogóle nie panuje — podnieśli sztandary i po- śpiesznym marszem puszczają się w drogę. Miasta, przerażone hałasem ich szybkiego pochodu, chwytały za broń, wieśniacy uciekali ze wsi, a oni wszędzie, gdzie szli, głośno krzyczeli, że idą na Rzym; i konie, i ludzie idąc szeregiem rozciągniętym wzdłuż i wszerz zajmowali ogromną przestrzeń terenu. Lecz chociaż przychodziły o nich wieści oraz nadbiegali gońcy od Kluzyń-czyków a następnie i od innych narodów, to dopiero taki pośpiech wrogów nabawił Rzym ogromnego strachu; szybko wyprowadzono wojsko jakby na prędce zebrane i ledwie przy jedenastym kamieniu milowym zdołano zabiec im drogę w tym miejscu, gdzie rzeka ^bl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 17 178 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, BOZDZ. 38—39 179 Alia M, spływająca z gór krustumeryjskich38, głębokiiri korytem wpada do rzeki Tybru trochę poniżej drogi Wszystkie okolice naprzeciw i po bokach leżące pełni już były wrogów, a lud ten, jakby urodzony do wzniecania pustego hałasu, napełnił całe terytorium dzikin; śpiewem, różnymi okrzykami i straszną wrzawą. [38] Trybuni wojskowi ani nie wybrali miejsca dogodnego pod obóz, ani nie zbudowali wału mającego stanowić schronienie, a nie pamiętając nawet o bogach — jeżeli już nie pamiętali o sprawach ludzkich -nie zasięgnęli porady znaków na niebie ani nie złożyli pomyślnych ofiar; ustawili tam wojsko i rozciągnęli jego skrzydła, by nie mógł ich otoczyć tłum wrogów Czoła wojsk nie mogły się zrównać, ponieważ przez wy- dłużenie linii bojowej mieli środek szyku słaby i led wie zachowujący ciągłość. Po prawej stronie było małe wzniesienie, które postanowiono zapełnić wojskami posiłkowymi. Ta okolicz- ność z jednej strony zapoczątkowała paniczną ucieczkę, ale z drugiej strony stała się jedynym ratunkiem dla uciekających. Albowiem Brennus, książę gallicki, wobec małej ilości nieprzyjaciół bał się zastosowania taktyki bojowej z ich strony, przekonany, że w tym celu obsadzono wzniesienie, by w chwili starcia się Gallów z linią legionów w ataku frontalnym, wojska posiłkowe uderzyły na Gallów z tyłu i z boków. Uderzył więc na wojska posiłkowe z przeświadczeniem, że w razie zepchnięcia ich z wzniesionego miejsca łatwo odniesie zwycięstwo na równinie, mając taką przewag? ilościową. Nie tylko więc szczęście, ale i taktyka były 34 rzeka Alia — lewoboczny dopływ Tybru: dzisiaj Aja. 35 z gór krustumeryjskich — określenie tych gór pochodzi od sabińskiego miasteczka Crustumerium na półn.-wschód 0" Rzymu. po stronie barbarzyńców. W przeciwległym szyku bojowym ani wodzowie, ani żołnierze nie wykazywali nic ze zwykłego rzymskiego sposobu postępowania. Ogarnęła ich taka trwoga i chęć ucieczki, tak zapomnieli o wszystkim, że mimo przeszkody, jaką stanowił Tyber, o wiele większa część uciekała do Wejów, nieprzyjacielskiego miasta, niż prostą drogą do Rzymu, do żon i dzieci. Wojskom posiłkowym samo położenie miejsca dawało nieco obrony. Reszta szyku bojowego — skoro najbliżej stojący usłyszeli krzyk z boku, a najdalej stojący z tyłu — nie doznawszy żadnych strat rzuciła się do ucieczki przed nieznanym, prawie nie widzianym nieprzyjacielem, nie tylko nie popróbowawszy walki, lecz nawet nie odpowiedziawszy okrzykiem na okrzyk bojowy wroga. Rzezi w czasie boju nie było. Ale za to w bratobójczej walce padło wielu podczas ucieczki, a mianowicie tych, którzy w zamieszaniu utrudniali ucieczkę innym. Wielu wycięto wokół brzegów Tybru, dokąd uciekało całe lewe skrzydło porzuciwszy broń. Jedni nie umieli pływać lub byli za słabi, mając utrudnioną swobodę ruchów przez pancerze i inne osłony bojowe, więc bardzo wielu ugrzęzło w bagnach. Ale jednak przeważna część dotarła bez szkody do Wejów, skąd nie tylko nie posłano do Rzymu żadnej załogi, ale nawet nie wysłano gońca z wiadomością o klęsce. Prawe skrzydło stało z dala od rzeki i więcej pod osłoną góry; stamtąd wszyscy podążyli do Rzymu, ale nie zamknęli nawet bram miasta, lecz uciekli prosto na zamek. [39] Zdziwienie ze zwycięstwa tak błyskawicznie odniesionego zatrzymało także Gallów jakby w osłu- pieniu. Stanęli oni przykuci nagle obawą, jakby nie wiedząc, co się stało. Następnie zaczęli bać się jakiejś zasadzki. Na koniec poczęli zbierać łup wojenny i według swego zwyczaju ustawiać stosy broni. Wreszcie, gdy nigdzie nie było widać żadnych śladów nieprzy- 180 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, KOZDZ. 39—40 181 jaciela, rozpoczęli marsz i na krótko przed zachodem słońca dotarli pod Rzym. Jeźdźcy, którzy wysunęli się naprzód, donieśli, że nie zamknięto bram, nie czuwa warta przed bramami, a zbrojnych nie ma na murach; wtedy zatrzymało ich zdziwienie podobne do poprzedniego. W obawie przed nocą i położeniem nieznanego miasta rozłożyli się obozem między Rzymem a rzeką Anio38, ale wysłali uprzednio zwiady wokół murów i innych bram dla ustalenia, co wrogowie zamierzają w tak beznadziejnym położeniu. U Rzymian tymczasem powstało przekonanie, że nikt więcej nie pozostał przy życiu prócz tych, którzy uciekli do miasta; ponieważ więcej żołnierzy uciekających z pola podążyło do Wejów niż do Rzymu. Więc płacz, bez różnicy nad żywymi i umarłymi, zapełnił lamentami całe niemal miasto. Ale następnie na wiadomość o zbliżaniu się nieprzyjaciół trwoga o sprawę ogółu wzięła górę nad osobistą żałobą. Niebawem usłyszeli wycia i ohydne śpiewy, gdy barbarzyńcy zaczęli wałęsać się gromadami dookoła murów. Cały ten czas trzymani byli w napięciu aż do dnia następnego, do tego stopnia, że raz po raz zdawało się, iż atak już nastąpi; najpierw zaraz po ich przybyciu — ponieważ podeszli pod miasto — gdyby nie mieli tego zamiaru (myślano) byliby pozostali nad Alią; następnie przed zachodem słońca, ponieważ niewiele dnia pozostawało, a sądzono, że wkroczą przed nocą; później twierdzono, że wykonanie zamiaru przesunięto na noc, by wzbudzić tym więcej przerażenia. Wreszcie nastający brzask wprawił ich w przerażenie. Po tej nieustannej trwodze przyszło w końcu samo nieszczęście: wrogie zastępy wkroczyły w bramy. Ale podczas tej nocy i następnego dnia obywatele nie byli już wcale podobni do tych, którzy nad Alią 36 Anio — dopływ Tybru, dziś Teverone. w takim przerażeniu rzucili się do ucieczki. Nie miano iuż nadziei, by móc bronić miasta wobec tak małej ilości obrońców. Postanowiono, by młodzież zdolna do. broni z żonami i dziećmi oraz młodzi senatorowie schronili się na wzgórze Kapitolińskie, by tam przenieść broń i zapasy zboża oraz z tego warownego miej- sca bronić następnie bogów, ludzi oraz imienia rzymskiego. Flamen, kapłani i westalkia7 mieli państwowe świętości zabrać w okolice oddalone od wojny i pożarów, a kult bogów miał nie ustać dopóty, dopóki nie zabraknie ludzi tę cześć oddających. Jeżeli wzgórze Kapitolińskie, siedziba bogów, jeżeli senat, głowa państwa, jeżeli młodzież zdolna do noszenia broni przetrwają zbliżający się upadek państwa, w takim razie — sądzono — łatwa będzie utrata gromadki starców, pozostawionych w mieście, tak czy owak skazanych na zagładę. Ale by lud spokojnie zgodził się na to, starcy, byli tryumfatorzy i byli konsulowie, publicznie oświadczyli, iż zginą wraz z nimi i swymi ciałami, niezdolnymi do noszenia broni ani osłony ojczyzny, nie będą ciężarem dla zbrojnych, i tak niedostatecznie zaopatrzonych w żywność. [40] Takie to słowa pociechy padały wśród starców, którzy postanowili umrzeć. Następnie zwrócono się ze słowami zachęty do zastępu młodzieńców, których odprowadzano na Kapitel i na zamek i polecano ich męstwu i siłom ich młodości ostatnie szansę miasta, które przez trzysta sześćdziesiąt lat we wszystkich wojnach było zwycięskie. W ten sposób ci, którzy, unosili z sobą wszelką nadzieję i wszelką pomoc, odchodzili od tych, którzy postanowili nie przeżyć zagłady zdobytego miasta: godna żałości była w ich oczach sama rzeczywistość i jej obraz, a jeszcze płacz i bezradna bieganina kobiet, niepewność czy iść za tymi, czy za tamtymi, i ich py- 37 flomen i westolki — por. przypis 12 i 13 do I 20. 182 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, BOZDZ. 40—41 183 tania, na jaki los je zostawiają mężowie i synowie, nie oszczędziły niczego, co zamyka w sobie ludzkie nieszczęście. Duża ich część poszła jednak na zamek ze swymi najbliższymi, nikt im tego nie bronił ani nikt ich tam specjalnie nie wzywał, ponieważ to, co dla oblężonych było pożyteczne 38 ze względu na zmniejszenie ludności niezdolnej do walki, było jednak rzeczą nieludzką. Reszta — a był to przeważnie lud •— której tak mały pagórek nie mógł ani pomieścić, ani wyżywić wobec tak wielkiego braku zboża, wyszła z miasta i jakby jednym nieprzerwanym strumieniem podążyła do Janikulum. Stąd część rozproszyła się po wsiach, a część skierowała się ku sąsiednim miastom bez żadnego wodza, bez żadnego wspólnego planu: zwątpili w ogólne kierownictwo i każdy szedł za tym, co mu osobiście dawało nadzieję, i wykonywał własne plany. Tymczasem kapłan Kwiryna i westalki, nie zajmując się osobistymi sprawami, odbyli między sobą naradę, jakie świętości zabrać z sobą, a jakie zostawić wobec braku sił do niesienia wszystkich, oraz na jakim miejscu najbezpieczniej je przechować. Uznali za rzecz najlepszą ukryć je w małych beczułkach i zakopać w kapliczce, leżącej blisko domu kapłana Kwiryna, tam gdzie teraz splunąć jest grzechem39. Rozdzielili ciężar między siebie i wynoszą resztę świętości tą drogą, która poprzez most palowy 40 prowadzi na Janikulum. Na tym wzgórzu dostrzegł ich pewien plebejusz, nazwiskiem Luojusz Albin iusz; wywoził on z miasta na wozie żonę i dzieci wśród całego tłumu, który jako niezdolny do wojny, opuszczał miasto. Istniał jeszcze 38 — tzn., by kobiet nie zabierać z sobą na Kapitol. 39 teraz — tzn. w czasach Liwiusza; ze względu na to, że w tym miejscu były kiedyś zakopane świętości, nie pozwalano tam spluwać. w poprzez most polowy — por. przypis 30 do II 10. wtedy wzgląd na różnicę między boskimi a ludzkimi sprawami — uznał więc za rzecz niezgodną z religią, by kapłani państwowi narodu rzymskiego szli pieszo i nieśli świętości, a on z rodziną jechał na wozie, kazał zsiaść żonie i dzieciom, umieścił na wozie westalki i świętości i dowiózł je do Cerę 41, dokąd zmierzały kapłanki. [41] Tymczasem w Rzymie przygotowano w miarę możności wszystko do obrony zamku, a tłum starców powrócił do swych domów i zdecydowany na śmierć czekał na przybycie wrogów. Ci, którzy piastowali uprzednio urzędy kurulne 42, usiedli w środku domu ha krzesłach z kości słoniowej, ubrani w najdostojniejsze szaty, używane przy prowadzeniu wozów z wizerunkami bogów "3 lub w czasie tryumfów; chcieli umrzeć z oznakami dawnego powodzenia, państwowych urzędów i okazanego męstwa. Niektórzy podają, że Marek Foliusz, najwyższy kapłan, wypowiedział formułkę poświęcenia, a oni ofiarowali się bogom za ojczyznę i Kwi-rytów. Gallowie w czasie ubiegłej nocy wypoczęli po wytężonej walce; podczas bitwy nie prowadzili niebezpiecznej walki, a teraz nie zajmowali miasta szturmem ni przemocą; z tych więc powodów weszli nazajutrz do miasta bez gniewu, bez podniecenia, nie zamkniętą bramą zwaną porta Collina i przyszli na Forum; wodzili oczyma po świątyniach bogów i po zamku, który sam tylko przedstawiał widok wojenny. Następnie zostawili małą załogę; by przypadkiem z zamku lub Kapitelu nie uderzono na nich nagłym atakiem, gdy rozproszą się po mieście; sami rozbiegli się za zdobyczą, 41 Cerę — por. przypis 14 do I 2. 42 urzędy 'kurulne — te, którym przysługiwała sello, curulis: w tym okresie do urzędów kurulnych zaliczano konsulat, cenzurę, dyktaturę. 43 — przy uroczystościach inauguracji igrzysk w cyrku. 184 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, ROZDZ. 42—43 185 nie spotykając nikogo na pustych ulicach. Część rzuciła się gromadnie do najbliższych domów, część zaś podążyła do najbardziej oddalonych, jakby one dopiero były nietknięte i pełne zdobyczy. Ale tam odstraszyła ich ta sama pustka; by więc w rozproszeniu nie wpaść gdzieś w nieprzyjacielską zasadzkę, wracali grupami na Forum i sąsiadujące z Forum tereny. Ale tu, wobec tego że domy ludu były zamknięte, a domy dostojni-ników stały otworem, bardziej wahali się wejść do domów otwartych niż do zamkniętych. Bo właściwie tylko z podziwem patrzyli na mężów siedzących w przedsionkach domu, zupełnie podobnych do bogów przez swój strój, przez wygląd dostojniejszy od ludzkiego. a także i przez majestat, widoczny w rysach twarzy i powadze oblicza. Wpatrzyli się w nich jakby w posągi i tak stali. Według opowiadań jeden z nich, Marek Papiriusz, laską z kości słoniowej44 uderzył w głowę Galia, który zaczął, gładzić jego brodę (wszyscy wtedy nosili długie brody 45) i przez to wzbudził w nich gniew; jego też pierwszego zamordowano, a następnie wybito innych na ich krzesłach. Po wymordowaniu dostojników nie oszczędzano już nikogo z ludzi, złupiono domy, a po złupieniu podłożono pod nie ogień. [42] Zresztą pierwszego dnia nie szalał pożar w całym mieście, względnie na szerokiej przestrzeni, jak to zwykle ma miejsce w zdobytym mieście; może dlatego, że nie wszyscy pałali żądzą, aby zupełnie znisz- czyć miasto, a może dlatego, że taka była decyzja przywódców Gallów, by tylko pokazać kilka pożarów dla wzniecenia strachu, czyby tym sposobem nie dało się oblężonych, przez ich przywiązanie do własnych sie- 44 laską z kości słoniowej — było to jakby berło ozdobione liśćmi dębowymi, które zwycięski wódz niósł przy odbywaniu tryumfu. w Zwyczaj noszenia brody istniał w Rzymie do w. III. p. n. e. dzib, skłonić do poddania, nie zaś spalić zupełnie wszystkie domy, i by ocalała część miasta stanowiła w ich rękach atut do wywołania zmiany nastroju wrogów. Rzymianie widzieli ze "wzgórza miasto pełne nieprzyjaciół i ich bezustanną bieganinę po ulicach, a gdy w coraz to innej stronie miasta wybuchał jakiś nowy pożar, ani nie mogli pojąć tego w duchu, ani wierzyć swym oczom i uszom. W którąkolwiek stronę zwrócił się krzyk wrogów, płacz kobiet i dzieci, syk płomienia i łoskot walących się domów, zamierali z trwogi o wszystko, ale zwracali w tę stronę swe serca, twarze i wzrok; byli oni niejako wystawieni przez los, by patrzeć na upadek ojczyzny, a nie mogli bronić niczego, co było ich własnością, jak tylko własnych ciał. Los ich był o tyle bardziej godzien pożałowania od losu wszystkich innych kiedykolwiek obleganych, że byli w oblężeniu, odcięci od ojczyzny, a całe swe mienie widzieli w rękach wrogów. Po tak okropnie spędzonym dniu nastąpiła noc równie pełna niepokoju, następnie po nocy nastał taki sam świt; nie było ani jednej chwili, która by nie okazała widoku jakiejś nowej klęski. Nękało ich i przytłaczało tyle nieszczęść — ale chociaż widzieli, że ogień i zagłada zrównały cały Rzym z ziemią, mimo to nie dali się odwieźć od mężnej obrony nędznego i małego wzgórza, które mieli w swych rękach, a które pozostawało jako jedyna ostoja wolności. Ponieważ dzień po dniu działo się to samo, więc nie-jako przyzwyczaili się do nieszczęść, stracili poczucie własnego położenia, a patrzyli tylko na oręż i miecz w ręce, jak na jedyną nadzieję, która im została. [43] Gallowie przez te kilka dni prowadzili daremną wojnę jedynie przeciw domom miasta; wśród pożarów i gruzów zdobytego miasta nie widzieli nic tylko wrogów w pełnym uzbrojeniu, wcale nie złamanych tyloma klęskami i nie mających zamiaru skłonić się do 186 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, ROZDZ. 43—14 187 poddania, chyba że zmusi ich do tego przemoc; postanawiają więc pokusić się o rzecz ostateczną i przy- puścić szturm na zamek. O brzasku dano hasło i cały tłum ustawia się na Forum w szyku bojowym: następnie wznoszą okrzyk bojowy, czynią osłonę z tarcz nad głowami i pną się pod górę. Ale Rzymianie nie przedsięwzięli przeciw nim niczego lekkomyślnie lub w popłochu; wzmocnili oni posterunki przy wszystkich punktach wejścia, a najbardziej doborowych ludzi ustawili tam, gdzie widzieli posuwające się zastępy i pozwolili wrogowi piąć się w górę; byli bowiem przekonani, że im wyżej na pochyłość wróg wedrze się, tym łatwiej będzie można zepchnąć go po spadzistości terenu. Mniej więcej na środku wzgórza stawili oni opór, a następnie uderzyli na Gallów z pagórka, gdzie ichniej ako samo położenie pchało na wrogów; mordując i strącając w dół rozproszyli Gallów tak, że już nigdy ani ich część, ani wszyscy naraz nie pokusili się o taki rodzaj walki. Zaniechali więc Gallowie nadziei wdarcia się przemocą i z bronią w ręku na szczyt i zabrali się do regularnego oblężenia; do tej pory nie pomyśleli o tym i cały zapas zboża, będący w mieście, zmarnowali w pożarze miasta; ze wsi właśnie w tych dniach cały zapas zboża zabrano do We j ów. A więc postanowili Gallowie podzielić wojsko i częścią sił plądrować sąsiednie narody, a częścią oblegać zamek, tak by oddziały plądrujące wsi dostarczały zboża oblegającym. Do Ardei, gdzie Kamillus żył na wygnaniu, sam los zaprowadził Gallów, którzy oddalili się od Rzymu, by tam poznali rzymskie męstwo. Bolał Kamillus bardziej nad nieszczęściem państwa niż nad swoim własnym, starzał się wśród skarg na bogów i ludzi, oburzał się i dziwił, gdzie są ci mężowie, którzy wraz z nim zdobyli Weje i Falerie 41i, którzy i inne wojny prowadzili zawsze w Falerie — miasto w południowej Etrurii, 80 km na północ z większą odwagą niż szczęściem. Nagle usłyszał, że zbliża się wojsko Gallów i że Ardeaci w przerażeniu odbywają nad tym naradę. Jakby z boskiego natchnienia wszedł w sam środek zebrania, chociaż poprzednio trzymał się zwykle z dala od takich narad, i tak się odezwał: [44] »Ardeaci, starzy przyjaciele, a obecnie także moi współobywatele — skoro wasze dobrodziejstwo to sprawiło, a mój własny los zmusił mię do tego! Niech nikt z was nie sądzi, że wystąpiłem tu zapominając o swym położeniu. Ale okoliczności i wspólne niebezpieczeństwo zmuszają do tego, by każdy okazał w nie- bezpieczeństwie pomoc, na jaką tylko go stać. A kiedyż odwdzięczę się wam za takie dobrodziejstwa wasze względem mnie, jeżeli teraz będę się z tym ociągał? Albo gdzie będziecie mieć ze mnie pożytek, jeżeli nie w wojnie? Tą sztuką wybiłem się w ojczyźnie, i chociaż byłem w wojnie niezwyciężony, w czasie pokoju wygnali mię niewdzięczni współobywatele. Warn zaś, Ardeaci, nastręczyła się sposobność odwdzięczenia się za takie dobrodziejstwa narodu rzymskiego, jakie sami pamiętacie — nie trzeba ich wam wypominać, bo je macie w pamięci — i sposobność zyskania waszemu miastu ogromnej sławy wojennej ze zwycięstwa nad wspólnym wrogiem. Nadchodzi on w bezładnej gromadzie: jest to naród, któremu natura dała ogromne, ale nie silne ciała, dlatego też do wszelkiego boju wnoszą więcej strachu niż siły. Za dowód niech posłuży klęska poniesiona przez Rzymian; zajęli miasto stojące otworem, ale ze wzgórza Kapitolińskiego stawia im opór szczupła garstka; już zmierziło im się obleganie, odstępują i w rozproszeniu wałęsają się po wsiach. Obżarci od Rzymu, zajęte przez Rzymian pod wodzą Kamillusa. — Zdobycie miast Veiż i Fdlerii to dwa najsławniejsze czyny Ka-millusa. - 188 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, BOZDZ. 45—16 189 zrabowaną żywnością i opici winem, z nastaniem nocy walą się na ziemię jak bydlęta w pobliżu strumieni, bez szańca, bez wart i straży; obecnie zaś wskutek powodzenia stali się jeszcze bardziej nieprzezorni. Je- żeli macie zamiar obronić wasze mury, jeżeli nie chcecie pozwolić, by te wszystkie okolice stały się Galią, chwyćcie za broń tłumnie o pierwszej straży nocnej i idźcie za mną, by ich wybić, a nie, by walczyć z nimi. Jeżeli pogrążonych we śnie nie wydam wam jak bydlęta na zarżnięcie, godzę się, by mnie spotkał w Ardei taki sam los, jaki mnie spotkał w Rzymie«. [45] T jego zwolennicy, i przeciwnicy byli przekonani, że w tym czasie nie było nigdzie lepszego wodza od niego. Gdy zebranie rozeszło się, posilili się czekając na danie hasła. Na dane hasło, po cichu, z nastaniem nocy, czekali na Kamillusa przy bramach. Wyszli i niedaleko miasta, jak przepowiadał Kamillus, znaleźli obóz Gallów nie ubezpieczony i z żadnej strony nie osłonięty; uderzyli na niego z ogromnym krzykiem. Bitwy we właściwym znaczeniu tego wyrazu nie było nigdzie, lecz wszędzie była tylko rzeź, mordowano ciała nagie i bezwładne od snu. Ci jednak, którzy leżeli na krańcach, z przerażeniem zerwali się ze swych legowisk — nie wiedzieli, co to za przemoc i skąd na nich napadła —• rzucili się do ucieczki, a niektórzy pędząc na oślep wpadli na samych wrogów. Wielu z nich dotarło na terytorium Ancjum" i tam zginęło, bo mieszkańcy miasta uczynili wypad na nich, gdy byli w rozproszeniu. Na terytorium wejenckim wycięto w podobny sposób Etrusków; do tego stopnia nie okazali oni litości "wobec miasta (będącego już prawie czterysta lat ich 47 na. terytorium Ancjum — Antium, miasto Wolsków nad Morzem Tyrreńskim, dziś Porto d'Anzo. sąsiadem; a teraz nękanego przez wroga, którego przedtem nie widziano i o którym nie słyszano), że w tym okresie czynili wyprawy na terytorium rzymskie; pełni zdobyczy zamierzali oblec nawet We j e wraz z ich za-logą, stanowiącą ostatnią nadzieję Rzymian. Żołnierze rzymscy widzieli ich, jak plądrowali po wsiach i w zwartym szyku uprowadzali przed sobą zdobycz, widzieli obóz ich rozbity nieopodal We j ów. Dlatego ogarnęła ich najpierw litość nad sobą samymi, a następnie oburzenie i gniew: to ich klęski mają być przedmiotem drwin dla Etrusków, od których odwrócili wojnę z Galiami, ściągając ją na siebie? Z trudem zdołali pohamować się od natychmiastowego uderzenia na nich. Powstrzymał ich centurion Cedycjusz, którego obrali swym przywódcą, i rzecz odroczyli do nastania nocy. Brakło tylko dowódcy równego Kamillusowi, reszta rozegrała się w tej samej kolejności i z jednakowo pomyślnym skutkiem. A nawet prowadzeni przez jeńców, którzy ocaleli z nocnego pogromu, wyruszyli ku innemu oddziałowi Etrusków, znajdującemu się w pobliżu kopalń soli; następnej nocy sprawili znienacka jeszcze większą rzeź i pyszniąc się podwójnym zwycięstwem powrócili do Wejów. [46] Tymczasem w Rzymie było oblężenie przeważnie dość martwe, po obu stronach panowała cisza, bo Gallowie zwracali uwagę na to tylko, by nikt z wrogów nie mógł wymknąć się między ich posterunkami; ale nagle pewien rzymski młodzieniec wywołał dla swej osoby ogólny podziw i u współobywateli, i u wro- gów. Ród Fabiuszów miał składać co roku ofiarę na wzgórzu Kwirynalskim; w celu złożenia jej Gajusz Fa- biusz Dorsuo, przepasany według rytuału gabińskie-go 48, zszedł z Kapitelu, niosąc w rękach świętości, prze- 48 wedtug rytuału gabińskzego — było to specjalne opasanie togi używane przy obrzędach. 190 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, BOZDZ. 46—17 191 szedł przez sam środek placówek nieprzyjacielskich, nie drgnął nawet słysząc jakieś wołanie lub pogróżki i doszedł do wzgórza Kwirynalskiego; tam dokonał wszystkich uroczystości i wrócił tą samą drogą, z tym samym wyrazem twarzy i tym samym krokiem, mając niezłomną wiarę w życzliwą opiekę bogów, których czci nie zaniechał nawet wobec niebezpieczeństwa śmierci. Wrócił on do swoich na Kapitel; może Gallowie osłupieli wskutek takiego nadzwyczajnego dowodu odwagi, 'ą może wzruszyła ich religijność, której ten lud bynajmniej nie lekceważy. W Wejach tymczasem rosła z" dnia na dzień nie tylko odwaga, ale i siły. Gromadzili się tam nie tylko Rzymianie z całego terytorium, którzy rozproszyli się poprzednio albo po przegranej bitwie. albo po zajęciu miasta, lecz także napływali ochotnicy z Lacjum, by mieć później swój udział w zdobyczy; wydawało się, że dojrzał już czas, by odzyskać ojczyznę i wyrwać ją z rąk wrogów. Lecz silnemu już ciału brakowało głowy. Sama miejscowość przywoływała na pamięć Kamillusa '19, a nadto byli tam przeważnie żołnierze, którzy pod jego dowództwem i rozkazami dokonali przedtem wspaniałych czynów. Nadto Cedycjusz oświadczył, że nie zgodzi się, by ktoś z bogów lub ludzi odebrał mu władzę wcześniej, dopóki on sam, pomny swego stanowiska, nie zażąda naczelnego wodza. Jednogłośnie uchwalono przyzwać Kamillusa z Ardei, ale przedtem zapytać o zdanie senat w Rzymie. Do tego stopnia panowała karność, i przestrzegano kompetencji w tych sprawach, mimo ze państwo już tak jakby przepadło. Trzeba było przedrzeć się przez straże nieprzyjacielskie z ogromnym niebezpieczeństwem, Dzielny mło- dzian Poncjusz Kominus obiecał to wykonać: leżąc bo Kamillus zasłynął jako zdobywca miasta We j ów. pod przykryciem z kory popłynął Tybrem zabiegiem rzeki aż do miasta, następnie w miejscu najbliżej brzegu ' wdarł się na Kapitol po skale urwistej i z tego powodu nie obstawionej wartami wrogów. Przyprowadzono go przed urzędników, a wtedy on przedstawił, co mu woj-r|sko zleciło. Otrzymał następnie uchwałę senatu, by koił miej a kurialne 5" odwołały Kamil lusa z wygnania, by ''t. niezwłocznie mianowano go dyktatorem i by żołnierze mieli wodza naczelnego według swego życzenia; następnie zeszedł, tą samą drogą i podążył z wiadomością do We j ów. Posłano posłów do Ardei do Kamillusa, a ci go sprowadzili do We j ów; ale bardziej skłaniałbym się do poglądu, że nie wyruszył on z Ardei, dopóki nie dowiedział się, iż przeprowadzono uchwałę, ponieważ-nie mógł bez woli narodu zmieniać miejsca pobytu i tylko jako dyktator mógł mieć naczelną władzę nad' wojskiem. Lex curiata została przyjęta i zaocznie mia- nowano go dyktatorem. [47] Takie wypadki rozgrywały się w Wejach, a tymczasem zamek rzymski i Kapitol znalazły się w straszli- wym niebezpieczeństwie. Może Gallowie zauważyli ślad stopy ludzkiej w tym miejscu, gdzie goniec z mia- sta Wejów przeszedł uprzednio, może sami przez się dostrzegli łatwo dostępną skałę przy kapliczce Kar- 50 komicja kurialne — comitia curiata, na których zbierali się tylko patrycjusze podzieleni na kurie, były jedynym zgromadzeniem w epoce królewskiej, które miało pewien wpływ na sprawy państwowe. Później władzę ustawodawczą przejęły comitia centuriata, na których zbierał się cały naród, podzielony na centurie. W czasach rzeczypospolitej były comitia curiata • już tylko zabytkiem, nie miały one żadnej decydującej roli. zajmowały się wewnętrznymi sprawami gminy patrycjuszow-skiej. Jedyną funkcją rzeczywistą, jaka pozostała komicjom kurialnym, było nadawanie wyższym urzędnikom imperium woj- skowego. Tutaj jednak ma Liwiusz na myśli nie lex curiata de imperia, lecz uchwałę o odwołaniu Kamillusa z wygnania. 192 LIWIUSZ: DZIEJTS KSIĘGA V, ROZDZ. 47—48 193 menty51'— dość że w półcieniu, nocy posłali przodem jednego bez broni dla próbowania drogi; podali mu później broń, a przy każdej nierówności jedni wspierali się na drugich, nawzajem sobie pomagali oraz jedni drugich ciągnęli w górę zależnie od terenu, aż wreszcie dotarli na szczyt wśród nadzwyczajnej ciszy. Nie tylko zmylili czujność wartowników, lecz nawet nie pobudzili psów, zwierząt tak czujnych na każdy odgłos nocny. Ale nie zmylili czujności gęsi, których, jako poświęconych Junonie; nie zabijano mimo ogromnego braku żywności. To ocaliło Rzymian; bo ich gęganie i trzepot skrzydeł obudziły Marka Maniiusza i)2, doskonałego żołnierza, który przed trzema laty był konsulem; chwycił za broń, a jednocześnie budząc innych okrzykiem do broni pobiegł w tym kierunku; inni byli jeszcze ogarnięci przerażeniem, a on uderzył wypukłością tarczy Galia, który już stanął na szczycie, i strącił go w dół. Ten upadając powalił stojących najbliżej niego, innych ogarnęło przerażenie, wypuścili broń, chwycili się rę- kami skał, których się trzymali, a Maniiusz ich pozabijał. Za chwilę także inni w zwartej gromadzie zaczęli razić wrogów pociskami i kamieniami i wreszcie cały ten zastęp runął w dół na łeb na szyję. Następnie wrzawa się uciszyła i spano przez resztę nocy, o ile to było możliwe wobec zaniepokojenia, ponieważ nawet minione niebezpieczeństwo budziło dreszcz przerażenia. Z nastaniem świtu wezwano żołnierzy trąbką na zebranie przed trybunów wojskowych; a ponieważ na- leżała się zasłużona zapłata i za czyn dobry, i za czyn zły, najpierw dostał Maniiusz za męstwo pochwałę 51 przy kapliczce Karmenty — Karmenta, matka Euandra (por. I 7), była czczona przez Rzymian, a miała świątynię na zboczu Kapitelu i ołtarz przy porta Carmentalis. 52 obudziły Marka Maniiusza — otrzymał on później przydomek Capitolinus. i dary nie tylko od trybunów wojskowych, lecz także od całego zebrania żołnierskiego. Wszyscy przynieśli mu do domu po pół funta orkiszu i po kwaterce wina; była to rzecz na pozór drobna, ale brak żywności zrobił z niej dowód ogromnej sympatii, bo każdy pozbawiając siebie żywności dawał dla uczczenia jednego męża to, co odjął sobie i swym najkonieczniejszym potrzebom. Na--stępnie wezwano wartowników tego punktu, gdzie wróg potajemnie wspiął się na szczyt. Wprawdzie trybun wojskowy Kwintus Sulpicjusz oświadczył, że ukarze wszystkich według zwyczaju wojskowego, ale odwiódł go od tego jednomyślny okrzyk żołnierzy, którzy zwalili winę na jednego wartownika; dał więc spokój innym, a tego, którego wina nie ulegała wątpliwości, za ogólną zgodą kazał strącić ze skały. Od tej chwili warty po obu stronach były czuj niej sze: u Gallów dlatego, że rozeszła się wieść o gońcach przechodzących między Wejami a Rzymem, a u Rzymian ze względu na wspom- nienie nocnego niebezpieczeństwa. [48] Lecz oprócz wszystkich dolegliwości oblężenia i wojny głównie głód nękał oba wojska. Galiom do- kuczała także zaraza, ponieważ mieli, obóz w miejscu leżącym między pagórkami, a oprócz tego wysuszonym od pożaru, pełnym pary i za najlżejszym podmuchem wiatru rzucającym nie tylko pył, ale i popiół. Szczep ten jest zupełnie niewytrzymały na te rzeczy, bo jest przyzwyczajony do wilgoci i chłodu53. Nękał ich skwar i. osłabienie, choroby grasowały jakby wśród bydła, i tak marli; z lenistwa nie grzebali każdego osobno, lecz palili spiętrzone bez różnicy stosy ciał ludzkich. Stąd to te miejsca stały się znane pod nazwą Mogił Gallickich54. Następnie zawarli z Rzymianami zawie- 53 — tzn. w swej ojczyźnie nad oceanem. 54 Mogiły GalUckie — było to miejsce w obrębie Rzymu, ale bliższe jego położenie nie da się ustalić. Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) ,,, 194 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA V, R02D2. 48—49 195 szenie broni i za zezwoleniem wodzów rozmawiano między sobą. Ponieważ w takich rozmowach kilkakrotnie wytykali Gallowie Rzymianom panujący u nich głód i namawiali do poddania z powodu takiej nędzy, dla wskazania bezpodstawności tej wersji rzucano podobno chleb w wielu miejscach z Kapitelu na posterunki wrogów. Lecz nie dało się już dłużej ani ukryć głodu, ani go znosić. Dyktator w swoim imieniu odbywał pobór w Ardei, a Lucjuszowi Waleriuszowi, dowódcy jazdy55, kazał wojsko z Wejów przyprowadzić i czynił wszelkie przygotowania, by w równej sile uderzyć na wrogów; tymczasem wojsko kapitolińskie, wyczerpane wartami i bezsennością — a które mimo to zniosło wszystkie ludzkie utrapienia — ponieważ sama natura nie pozwalała mu już przezwyciężyć głodu, z dnia na dzień wypatrywało, czy nie pojawi się jakaś pomoc od dyktatora. Wreszcie brakło już nie tylko pożywienia, ale i nadziei; gdy na kogo wypadała warta, osłabione ciało nie mogło już udźwignąć oręża. Wtedy zażądali wreszcie, by albo się poddać, albo okupić się na podstawie jakiejś umowy, ponieważ Gallowie niedwuznacznie przebąkiwali, że za niewielkim wykupem dadzą się skłonić do zaprzestania oblężenia. Wtedy senat odbył posiedzenie i zlecono trybunom wojskowym, by wszczęli układy. Następnie sprawa została załatwiona w rozmowie między trybunem wojskowym Kwintusem Sulpi-cjuszem a Brennusem, księciem Gallów; na tysiąc funtów złota ustalono cenę wykupu narodu, który miał w przyszłości panować nad światem. Do tej rzeczy, samej przez się haniebnej, dodano jeszcze nową obelgę^ Gallowie przynieśli bowiem ciężarki nierzetelne, a gdy 53 dowódco jazdy (magister eqnitum) był pomocnikiem i zastępcą dyktatora i dowodził w czasie działań wojennych jazdą, podczas gdy dyktator dowodził główną siłą, tzn. piechotą. ||trybun protestował przeciw temu, zuchwały Gal do-Jrzucił jeszcze miecz na wagę i usłyszano słowa, dla •j-Rzymian nie do zniesienia: »Zwyciężonym biada!« 56 '•' [49] Ałe bogowie i ludzie nie dopuścili do tego, by Rzymianie okupywali swe życie. Bo przypadkiem, za- nim dokonano tej haniebnej wypłaty — wskutek kłótni nie odważono jeszcze wszystkiego złota — nadciągnął dyktator i rozkazał zabrać ze środka złoto a Galiom oddalić się. Nie chcieli tego uczynić i powoływali się na umowę, ale on nie uznał jej ważności, skoro wobec mianowania go dyktatorem 57 została zawarta przez niższego od niego urzędnika, a bez jego polecenia, i kazał Galiom szykować się do boju. Swoim żołnierzom polecił rzucić na jedno miejsce tornistry, mieć broń. \v pogotowiu i odzyskać ojczyznę mieczem, 'a nie' złotem; skoro mają przed sobą świątynie bogów, żony, dzieci, ziemię ojczystą zhańbioną okropnościami wojny i wszystko to, czego bronić, co odzyskać i pomścić jest obowiązkiem. Następnie ustawia szyk bojowy tak, jak pozwalał teren na pół zburzonego miasta i już z natury nierówny, oraz wydaje wszystkie możliwe zarządzenia, jakie przy zastosowaniu taktyki wojennej można było wybrać i obmyślić na korzyść jego żołnierzy. To nowe wydarzenie wywołało zamieszanie wśród Gallów, chwytają za broń i rzucają się na Rzymian w gniewie a bez obmyślenia planu. Ale już odwróciło się szczęście wojenne, już pomagają Rzymianom i moce boskie, i ludzkie zamysły. A więc zaraz po pierwszym starciu zostali Gallowie rozproszeni w tak krótkim 56 zwyciężonym biada — w oryg. sławne: oce victis, które stało się przysłowiem. 57 W razie wyboru dyktatora wszyscy inni urzędnicy działać mogli tylko z jego polecenia, gdyż on stał najwyżej w hierarchii; ponieważ trybuni wojskowi zawarli układ z Galiami bez jego wiedzy, więc Kamillus nie chce teraz uznać jego ważności. 18* 196 LIWIUSZ: DZIEJE przeciągu czasu, w jakim poprzednio nad Alią odnieśli zwycięstwo. Następnie w drugim porządnym starciu pod wodzą tego samego Kamillusa zostali pobici na drodze Gabińskiej 58 przy ósmym kamieniu milowym, dokąd zwrócili się w ucieczce. Tutaj wszystkich wycięto, zdobyto obóz i nie zostawiono przy życiu ani jednego świadka klęski. W ten sposób wyrwał dyktator ojczyznę z rąk wrogów i w tryumfie wrócił do miasta; wśród żołnierskich żartów511, które zwykle żołnierze układają dość niezręcznie, sławiono go i nazywano Romulusem, ojcem ojczyzny i drugim założycielem miasta. 58 na drodze Gabińskiej — Gąbina via prowadziła z Rzymu na wschód w kierunku miasta Gabii. 59 wśród żołnierskich żartów — w czasie tryumfu zwycięzcy żołnierze śpiewali improwizowane pieśni, w których sławili swego wodza; czasem pozwalano sobie jednak na swawolne żarty pod jego adresem. XII. WYBUCH DRUGIEJ WOJNY PUNICKIEJ (XXI 1—20) [l] W tej części mojego dzieła wolno mi zaznaczyć w przedmowie to, co wielu historyków zaznaczało na początku całości', a mianowicie że będę teraz opisywał wojnę najbardziej godną uwiecznienia ze wszystkich, jakie kiedykolwiek stoczono, a którą prowadzili z narodem rzymskim Kartagińczycy pod wodzą Hannibala. Nigdy bowiem nie starły się z sobą orężnie potężniejsze państwa i ludy, nigdy te dwie wojujące strony nie miały tyle mocy i potęgi2, a stosowały jedna przeciw drugiej taktykę wojenną dobrze znaną, bo wypróbowaną w pierwszej wojnie punickiej, zaś szczęście wojenne było do tego stopnia zmienne i wynik bitew tak niejednakowy, że bliżsi przegranej byli ci, którzy ostatecznie wygrali wojnę 3. Walczyli także z większą nie- * Liwiusz przeciwstawia swą opowieść o drugiej wojnie punickiej, będącej częścią tylko jego dzieła, autorom piszącym monografie historyczne o wielkich i ważnych wojnach: pisarze ci we wstępach podkreślali znaczenie opisywanej przez nich wojny. Może nasz autor mieć tu ha myśli przedmowę T u c y d y -d e s a, ale może też mówić o autorze monografii o drugiej wojnie punickiej, którym był Lucjusz Celiusz Antypater (II w. przed n. e.). 2 Rzymianie prowadzili z Kartaginą trzy wojny: pierwsza w latach 264—241, drugą 218—201, trzecią 149—146. Niewątpliwie w okresie drugiej wojny punickiej obie strony walczące o supremację były u szczytu swej potęgi. 3 — tzn. Rzymianie. Początkowy okres drugiej wojny punickiej stał pod znakiem zwycięstw Hannibala, i to takich, że 198 LIWIUSZ: DZIEJE nawiścią niż siłą. Rzymianie wrzeli z oburzenia, że zwyciężeni sami wydali wojnę zwycięzcom4, a Punij- czycy, że według ich zdania po ich pokonaniu nałożono na nich warunki twarde i rujnujące 5. Jest także tradycja, że Hannibal mając lat dziewięć, po dziecięcemu prosił ojca swego, Hamilkara, by go wziął z sobą do Hiszpanii — a było to wtedy, gdy Hamilkar zakoń-. czył właśnie wojnę w Afryce 6 i składał ofiary przed zamierzoną wyprawą do tego kraju; wziął on syna przed ołtarz, a ten dotknął ręką zwierzęcia ofiarnego i związał ^się przysięgą, że w miarę swej możności będzie zawsze wrogiem narodu rzymskiego. Dumną duszę Hamilkara nękała utrata Sycylii i Sardynii: bo i Sycylię odstąpiono zbyt pochopnie, zwątpiwszy w sprawę, a Sardynię w okresie zamieszek w Afryce zdradą zajęli Rzymianie 7 'i wymusili jeszcze ponadto haracz. klęska Rzymu wydawała się rzeczą pewną (bitwy nad Ticino, ' Trebią, Jeziorem Trazymeńskim, a zwłaszcza pod Kannami). Mimo tych druzgocących klęsk ostatecznie odnieśli Rzymianie zwycięstwo. ' ' 4 W I wojnie punickiej Rzymianie odnieśli zwycięstwo, a jednak pokonani w tej wojnie Kartagińczycy sprowokowali wybuch nowej wojny. 5 warunki twarde ż rujnujące — pierwsza wojna punicka zakończyła się tzw. traktatem Katulusa, w którym Kartagina odstąpiła Rzymowi swoją część Sycylii oraz Wyspy Liparyjskie, a nadto wypłaciła Rzymowi olbrzymią jak na owe czasy kontrybucję w wysokości 3200 talentów. 6 Mowa o wojnie z kondotierami, którzy z powodu niezapłacenia żołdu zbuntowali się. 7 W okresie wojny z kondotierami zbuntowały się również wojska kartagińskie na Sardynii; moment ten wykorzystali Rzymianie i objęli wyspę w posiadanie, chociaż warunki trak-.tatu pokojowego wcale tego nie przewidywały. Gdy po opanowaniu sytuacji u siebie Kartagińczycy domagali się od Rzymian oddania wyspy, Rzymianie wypowiedzieli im wojnę; do wybuchu działań wojennych nie doszło, bo Kartagina nie była w stanie prowadzić wojny, więc skończyło się na układach: KSIĘGA XXI, BOZDZ. 2 199 [2] Dręczony takimi myślami tak postępował przez pięć lat podczas wojny w Afryce, która wybuchła zaraz po zawarciu pokoju z Rzymianami, tak postępował przez dziewięć lat w Hiszpanii8 pracując nad powiększę-' niem państwa kartagińskiego, iż było widoczne, że planuje w duchu jakąś wojnę większą od prowadzonej obecnie; gdyby był żył dłużej, byliby Kartagińczycy podjęli pod wodzą Hamilkara wojnę przeciw Italii, tak jak ją podjęli później pod wodzą Hannibala. Ale śmierć Hamilkara9, która nastąpiła w samą porę, oraz młodzieńczy wiek Hannibala odroczyły wybuch działań wojennych. Po ojcu a przed synem piastował naczelne dowództwo wojskowe prawie przez osiem lat Hazdrubal. Według pogłosek początkowo wziął go do siebie Hamilkar, ze względu na jego młodzieńczą urodę10, później dla zalet ducha uczynił go swym zięciem; ponieważ był jego zięciem, otrzymał naczelne dowództwo wojskowe bynaj-«,' mniej nie z woli dostojników, ale dzięki wpływom stronic nictwa barcejskiegon, które u wojska i ludu były 8-1 ogromne. . -' ostatecznie Rzymianie wymusili znów kontrybucję na Karta-gińczykach w wysokości 1200 talentów. ; 8 — tj. w latach 237—229; w Hiszpanii chciał Hamilkar Barkas powetować straty, poniesione przez utratę Sycylii i Sardynii 9 śmierć Hamilkara — nastąpiła w r. 229. 10 Nie wiadomo, czy wiadomość ta odpowiada rzeczywistości, czy też była ona tylko oszczerstwem, rzuconym przez przeciwników politycznych Hamilkara w Kartaginie, a podchwyconym skwapliwie przez Liwiusza. " stronnictwo harcerskie — w Kartaginie współzawodniczyły z sobą i ścierały się dwa stronnictwa: stronnictwo Hannona . Wielkiego, składające się z arystokracji i wielkich kupców, które dążyło do zachowania pokoju z Rzymem, i stronnictwo drugie, opierające się na ludzie i wojsku, uznające wojnę z Rzymem Za konieczność. Ponieważ Hamilkar Barkas przyłączył się do 200 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA XXI, ROZDZ. 3—l 201 Działał on więcej dyplomacją niż przemocą, a powiększył obszar panowania kartagińskiego nie tyle przez walki orężne, co przez osobiste stosunki z książętami i przez zawieranie przymierzy z całymi szczepami poprzez przyjaźń z książętami. Ale to pokojowe postępowanie nie zabezpieczyło go jednak osobiście; pe- wien barbarzyńca wpadł w gniew za zamordowanie swego właściciela 12 i zabił go na oczach wojska. Gdy go najbliżej stojący schwytali, okazał taki wyraz twarzy, jakby zdołał był ujść cało, a nawet gdy go na tor- turach rozrywano w sztuki, wyglądał tak, że radość13 przemogła ból, a nawet miało się wrażenie, że się śmieje. Ten to Hazdrubal odznaczał się nadzwyczajną zręcznością w pobudzaniu do życia politycznego szczepów i w przyłączaniu ich pod swe panowanie; więc naród rzymski odnowił z nim przymierze 14 na tych warunkach, że rzeka Ebro miała być granicą sfery wpływów obydwu potęg, a Saguntyńczycy, żyjący w środku między państwami tych dwu narodów, mieli zachować , niepodległość. | [3] Następstwo po Hazdrubalu nie ulegało wątpli- || wości; natychmiast zaniesiono młodziutkiego Hannibala " do namiotu wodza i obwołano go wodzem naczelnym wśród ogromnej wrzawy i ogólnego aplauzu, a lud poszedł za tą przedwstępną decyzją wojska. Nie był on jeszcze nawet w wieku młodzieńczym, gdy wezwał go do siebie Hazdrubal; sprawę tę omawiano nawet w sena- tego ugrupowania politycznego, nazywano je stronnictwem bar-cejskim. W obecnie omawianym okresie decydujący wpływ na bieg wypadków uzyskało to właśnie stronnictwo. 12 Był więc ten barbarzyńca niewolnikiem. 13 Radość z dokonanej zemsty zagłuszała wszystkie inne uczucia. 14 Odnowiono tzw. traktat Katulusa, dodając tylko nową klauzule o rzece Ebro, jako granicy między rzymską a kartą-gińską sferą wpływów w Hiszpanii. cię. Stronnictwo barcejskie parło do tego, by Hannibal przyzwyczajał się do służby wojskowej i by mógł w przyszłości odziedziczyć wpływy swego ojca, ale Hannoń, głowa przeciwnej partii, odezwał się tak: »Hazdrubal — zdaje się — żąda rzeczy słusznej, ja jednak opowiadam się za nieprzychyleniem się do jego żądania«. — Wszyscy zdumieli się słysząc te tak sprzeczne między sobą opinie i zwrócili wzrok na niego, a wtedy on tak powiedział: »Słusznie sądzi Hazdrubal, że ma prawo korzystać z młodzieńczej urody synals,' z której sam pozwolił poprzednio korzystać na własnej osobie ojcu Hannibala, nam jednak nie przystoi, by nasza młodzież, zamiast przyuczać się do rzemiosła wojennego, przyzwyczajała się do zaspokajania chuci naczelnych dowódców. A czy lękamy się tego w, że syn Hamilkara zbyt późno ujrzy nieograniczoną władzę i urok królestwa ojca 17 i że nie dość wcześnie zaczniemy służyć synowi tego władcy, którego, zięć odziedziczył jakby w spadku naszą armię? Ja opowiadam się za tym, ze należy trzymać tego młodzieńca w ojczyźnie pod władzą praw i urzędników, że trzeba go nauczyć żyć na tych samych prawach, co wszyscy inni, by ten mały ogień nie wzniecił w przyszłości straszliwego pożaru«. [4] Niewielu, ale za to wszyscy najlepsi, przyłączyli się do zdania Hannona, lecz — jak to zwykle bywa — część większa wzięła górę nad lepszą. Posłano więc Hannibala do Hiszpanii, a on natychmiast po swym przyjeździe zwrócił na siebie uwagę całego wojska. Starzy żołnierze byli przekonani, że stanął wśród nich młody Hamilkar, patrzyli na tak 15 Por. przypis 10. 16 a czy lękamy się tego — powiedziane ironicznie. 17 W ustroju kartagińskim wódz był władcą nieograniczonym w swej armii. Hannoń czyni tu aluzję do lego, że w rodzinie Hamilkara władza wojskowa stała się właściwie dziedziczna, 202 LIWIUSZ: DZIEJE samo żywe oblicze, na ten sam ogień w oczach, tę samą twarz i rysy. Ale później dokazał on tego, że podobieństwo do ojca nie było już główną przyczyną zjednania mu życzliwości. Nigdy nie spotykało się charakteru bardziej nadającego się do dwóch zupełnie przeciwnych rzeczy, tj. do posłuszeństwa i do wydawania rozkazów. Wskutek tego trudno było rozróżnić, czy bardziej kochał .go wódz naczelny, czy wojsko: i Hazd-rubal wolał nie powierzać komendy nikomu innemu, tylko jemu, ile razy chodziło o jakieś przedsięwzięcie wymagające odwagi i energii, a żołnierze pod niczyim dowództwem nie mieli więcej zaufania i odwagi. Miał on bardzo wielką odwagę w narażaniu się na niebezpieczeństwa, ale w obliczu samych niebezpieczeństw miał też bardzo dużo przezorności;-. Żaden wysiłek fizyczny nie potrafił znużyć go na ciele lub złamać na duchu, jednakowo był wytrzymały na upał i na zimno, pił i jadł dla nasycenia się, a nie dla czynienia z tego przyjemności. Okres snu i niespania nie stosował się zarówno do dnia jak i nocy: przesypiał każdą chwilę wolną od zajęć; aby spać nie potrzebował ani miękkiego posłania, ani ciszy. Niejeden widział go, jak leżał na ziemi, przykryty wojskowym płaszczem wśród wart i posterunków żołnierskich. Ubiór jego niczym nie wyróżniał się wśród rówieśników, natomiast rwała oczy jego broń i konie. Był on najpierwszy wśród konnicy i piechoty, pierwszy ruszał do boju, ostatni wracał z niego po skończonej bitwie. Te tak wielkie zalety tego męża znajdowały jednak swój równoważnik w ogromnych wadach; cechowało go nieludzkie okrucieństwo, wiarołomność więcej niż punicka 18, nic nie było dla niego rzetelne, nic święte, 18 wiarolomnosć więcej niż pmicka — niemal przysłowiową była w starożytności wiarołomność kartagińska, Punica fides. KSIĘGA XXI, ROZDZ. 4—5 203 ani bogobojność, ani przysięga, ani wiara. Obdarzony tymi zaletami i wadami, służył przez trzy lata pod rozkazami Hazdrubala, a nie pomijał przy tym niczego, co przyszły wielki wódz powinien był poznać przez własne doświadczenie i stwierdzenie naoczne. [5] Zresztą od momentu-wy boru na wodza19 — jak gdyby wyznaczono mu Italię za teren działania i zle- cono wojnę z Rzymianami — doszedł do wniosku, że nie należy sprawy odkładać, by w razie dłuższego zwie-. kania nie przeszkodził mu jakiś zbieg okoliczności, jak jego ojcu Hamilkarowi, a później Hazdrubalowi, i postanowił wydać wojnę. Saguntyńczykom20. Ponieważ było rzeczą oczywistą, że oblężenie ich wywoła wojnę' z Rzymianami, poprowadził najpierw wojsko do kraju Olkadów21 (był to lud po tamtej stronie rzeki Ebro, znajdujący się nie tyle pod władzą Kartagińczyków, co na terytorium należącym do sfery ich wpływów). Miało to wywołać pozór, że Hannibal nie zaatakował Sagun-tyńczyków, lecz że po ujarzmieniu sąsiednich szczepów, wobec konieczności zjednoczenia ich w jedną całość, . przez naturalny rozwój wypadków dał się wciągnąć w wojnę z nimi. Zdobył i złupił bogate miasto Kartala22, stolicę tego szczepu; przerażone tym mniejsze państwa zgodziły się na płacenie daniny i przyjęły zwierzchnie-. two kartagińskie, a zwycięskie i obładowane łupem wo- la Liwiusz powraca do wątku opowiadania, przerwanego w rozdz. 3, tzn. do momentu objęcia przez Hannibala komendy nad wojskiem po śmierci Hazdrubala. Hannibal dąży od tej chwili do wojny z Rzymianami, ale tak, by odpowiedzialność za jej wybuch nie spadła na niego. 28 Saguntynczycy — mieszkańcy miasta Saguntu; było to miasto w Hiszpanii tarrakońskiej, na północ od Walencji. 21 Olfcadowie — lud hiszpański nad górnym biegiem rzeki Guadiana. 22 Kartala — miasto skądinąd nieznane, 204 LIWIUSZ: DZIEJE jennym wojsko odprowadzono do Nowej Kartaginy23 na leże zimowe. Tam Hannibal hojnie podzielił zdo- bycz, wypłacił sumiennie żołd za okres miniony i umocnił się jeszcze w sympatii wszystkich obywateli i sprzymierzeńców. Wczesną wiosną rozszerzono działania wojenne na kraj Wakcejów24, zdobyto szturmem ich miasta Hermandykę i Arbokalę 25. Arbokala długo broniła się dzięki męstwu i dużej ilości mieszkańców. Zbiegowie z Hermandyki połączyli się z wygnańcami z kraju Olkadów, szczepu ujarzmionego minionego lata, i namówili do wojny Karpetanów2a. Napadli oni niedaleko rzeki Tagus 27 na Hannibala wracającego z kraju Wakcejów i wprawili w zamieszanie kolumnę marszową, obładowaną wojenną zdobyczą. Hannibal powstrzymał się od bitwy, rozbił obóz nad brzegiem, a gdy zapanowała cisza po stronie wrogów, przeprawił się w bród przez rzekę, wał obozowy tak przeciągnął, iż wrogowie mieli miejsce do przeprawienia się przez rzekę i postanowił na nich uderzyć. Jeździe wydał polecenie, by zaraz po wkroczeniu wrogów w wodę uderzyła na kolumnę zajętą przeprawą, a na brzegu rozstawił słonie: było ich czterdzieści. Było tam sto tysięcy Karpetanów z grupą Olkadów i Wakcejów; byłby to zastęp niezwyciężony, gdyby bój miał miejsce na otwartej, równej przestrzeni. Byli oni charakteru nieustraszonego, duża liczba dodawała im ufności, sądzili, że wróg ustąpił 23 Nowa Kartagina — miasto "w Hiszpanii, założone przez Hązdrubala w r. 227, obecnie Cartagena. 24 Wakcejowie — bitny lud w północno-zachodniej Hiszpanii nad rzeką Duero. 25 Hermandyka — dzisiejsza Salamanka (nad rzeką Tormes): Arbokala — dziś Albocala. 26 Karpetanowie — lud hiszpański, mający swe siedziby nad rzeką Guadianą, a stolicę w Toletum (dzisiejsze Toledo). 27 rzeka Tagus — dzisiejsze Tajo. KSIĘGA XXI, ROZDZ. 5—6 205 przed nimi ze strachu; w przekonaniu, że jedynie istnienie rzeki między nimi a" wrogiem opóźnia ich zwy- cięstwo, z krzykiem, bez niczyjego rozkazu rzucili się w wodę, gdzie komu było najbliżej. Z drugiej strony , rzucił się w wodę ogromny zastęp konnicy i w środku koryta rzeki rozpoczął się bój z nierówną szansą, bo przecież pieszy człowiek, chwiejąc się i nawet w płytkim miejscu sto jąć'niepewnie, łatwo mógł dać się przewrócić jeźdźcowi nawet bez broni, choćby puścił konia na ślepo. Konny natomiast miał swobodę w ruchach ciała i swobodę w użyciu oręża, bo koń stał pewnie nawet w środku nurtu, a jeźdźciec walczył i wręcz, i na odległość. Przeważna część zginęła w rzece, niektórych zaniósł prąd wody wprost ku wrogom i tam ich stratowały słonie. Ostatni, dla których bezpieczniejszy był powrót na swój brzeg, chcieli zebrać się po takiej rozsypce w jedną grupę, ale zanim zdołali ochłonąć z tak wielkiego przerażenia, wkroczył Hannibal w wodę z wojskiem w ordynku bojowym, zepchnął ich z brzegu, spustoszył ich terytoria i w ciągu kilku dni również Karpetanów podbił pod swe panowanie. W ten sposób wszystkie-tereny po tamtej stronie Ebro były w rękach Kartagińczyków z wyjątkiem terytorium Saguntyńczyków. [6] Nie było jeszcze wojny z Saguntyńczykami, ale dla jej sprowokowania wywołano zatargi z ludami są- siednimi, głównie z Turdetanami28. Ponieważ jako rozjemca występował sam sprawca zatargu i było rzeczą oczywistą, iż nie chodzi o zagadnienie prawne, lecz szuka się pozoru do użycia przemocy, wysłali Sagun- 28 Turdetanowie — lud w Hiszpanii, mieszkający po obu stronach rzeki Guadaląuwir; spory między Saguntyńczykami a Turdetanami były bardzo częste, obecnie Hannibal występował w roli rozjemcy. 206 LIWIUSZ: DZIEJE tyńczycy posłów do Rzymu 29; mieli oni prosić o pomoc na wojnę grożącą niechybnie. W Rzymie byli wówczas konsulami Publiusz Korneliusz Scypio i Tyberiusz Semproniusz Longus 30. Wprowadzili oni posłów do senatu i przedstawili stan spraw państwowych; uchwalono wysłać posłów do Hiszpanii dla dokładnego zbadania położenia sprzymierzeńców; w razie uznania sprawy za dość poważną, mieli oni oświadczyć Hanni-balowi, by zostawił w spokoju Saguntyńczyków, sprzymierzeńców narodu rzymskiego, oraz przeprawić się do Afryki, do Kartaginy, i tam przedstawić zażalenie sprzymierzeńców narodu rzymskiego. Uchwalono więc takie poselstwo, ale nie zdążyło ono jeszcze wyjechać, a tu szybciej, niż można było oczekiwać, przyszła wiadomość, że Sagunt już jest oblężony. Sprawa poszła więc na nowo pod obrady senatu; jedni wypowiadali się za przydzieleniem konsulom Hiszpanii i Afryki jako prowincji31 i za prowadzeniem wojny na lądzie i morzu, inni planowali Wojnę skierowaną całkowicie przeciw Hiszpanii i Hannibalowi. Niektórzy wypowiadali się w tym sensie, że nie należy lekkomyślnie po-.rywać się na rzecz tak wielką i że trzeba odczekać powrotu posłów z Hiszpanii. Ten pogląd wydawał się najbezpieczniejszy i on też uzyskał większość. Tym szybciej wysłano do Saguntu Publiusza Waleriusza 28 wysłali Saguntyńczycy postów do Rzymu — byli oni w przymierzu. z Rzymianami; w układzie z Hazdrubalem w r. 226 wyłączyli Rzymianie to miasto ze sfery wpływów kartagińskich; por. słowa Liwiusza na ten temat w rozdz. 2 tej księgi. 30 Liwiusz omylił się tutaj. Opowiadane tu wypadki miały miejsce w r. 219 przed n. e., a wtedy konsulami byli M. Livius Salwator i L. Aemilius Paulus. Wymienieni przez Liwiusza konsulowie piastowali swój urząd w r. 218. 31 jako prowincji — wyraz ten jest tu użyty w znaczeniu pierwotnym; oznaczał on terytorium, na którym konsulowie mieli prowadzić wojnę. KSIĘGA XXI, ROZDZ. 6—7 207 Flakkusa i Kwintusa Bebiusza Tampilusa w poselstwie do Hannibala; w razie niezaprzestania przez niego akcji wojennej, mieli posłowie udać się stamtąd do Kartaginy i domagać się wydania samego wodza dla ukarania go za złamanie układu. [7] W Rzymie odbywały się 'tego rodzaju przygotowania i narady, a tymczasem na Sagunt już przypusz- czono szturm, i to z całą siłą. Było to państwo bez wątpienia najpotężniejsze po drugiej stronie Ebro; leżało ono w odległości mniej więcej tysiąca kroków od morza. Jest tradycja, że Saguntyńczycy pochodzili z wyspy Zakyntos3a, a przyłączyła się jeszcze do nich pewna ilość ardeackich Rutulów. Zresztą doszli w krótkim czasie do tak wielkiej potęgi przez handel morski, dochody z rolnictwa, przyrost ludności oraz walory moralne, dzięki -którym swą wierność przymierzu utrzymali aż do zagłady swego państwa. Hannibal wkroczył na ich terytorium z armią, wszystkie wsie spustoszył i wreszcie potrójnym szykiem bojowym uderzył na miasto. Jeden węgieł muru rozciągał się aż do doliny, która była bardziej równa i otwarta niż pozostały teren wokoło. Przeciw niemu postanowił Hannibal kazać wytoczyć szopy oblężnicze 33, by pod ich osłoną dało się przysunąć taran 34 do murów. Lecz o ile miejsce z dala od muru wydało się dość korzystne do podsuwania szop oblężniczych, to jednak plan wcale się nie udawał, gdy przystąpiono do jego wykonania. Bo i baszta groźnie sterczała do góry, i mur — jako że w miejscu nie- 32 Zakyntos •— grecka wyspa na Morzu Jońskim, na zachód od Peloponezu, dziś Zante. 33 szopy obięźłlicze — jedna z machin wojennych,. mająca wygląd szopy na kółkach, pod której 'osłoną wojska szturmujące podsuwały się pod mury obleganego miasta. 34 taran — była to długa belka z żelaznym okuciem na końcu, podobnym do baraniej głowy, używana do rozbijania murów. KSIĘGA XXI, BOZDZ. 8—9 208 LIWIUSZ: DZIEJE 209 pewnym — wzniesiono wyższy niż gdzie indziej; nadto doborowa grupa młodzieży stawiała opór z większa mocą wszędzie tam, gdzie zarysowywała się najgroźniejsza sytuacja. Najpierw starali się odpędzić wrogów rzucając na nich pociski, wrogowie kopiący rowy ni-| gdzie nie byli bezpieczni. Następnie pociski błyskały:! już nie tylko z przodu na murach i na baszcie, alei znaleziono w sobie także odwagę do uczynienia wyciecz-.l ki na pozycje wrogów i prowadzone przez nich prace9 oblężnicze35. W tych bezładnych walkach nie ginęło/ w zasadzie więcej Saguntyńczyków niż Kartagińczyków. i Gdy zaś sam Hannibal podchodził dość nieprzezornie' pod mur i wreszcie, ciężko raniony dzidą w przód uda,| runął na ziemię, zapanowała dookoła taka panika i prze-j strach, że omal nie porzucono robót i szop oblężniczych.| [8] Następnie przez kilka dni, gdy leczono ranę na-l czelnego wodza, miało miejsce nie tyle oblężenie, co raczej blokada. Przez cały ten czas był spokój od bitew, ale nie zaprzestano przygotowywania prac oblężniczych i sypania szańców. Przeto zawrzała na nowo bitwa, o wiele bardziej zażarta: w kilku naraz stronach zaczęto toczyć szopy oblężnicze i bić. w mury taranem, ponieważ nie wszystkie strony były dostępne dla działań oblegających. Kartagińczyk dysponował ogromną ilością ludzi — według wiarogodnych źródeł miał on do stu pięćdziesięciu tysięcy ludzi — natomiast oblężonym nie starczyło na tyle sił, by mogli wszystkiego bronić i wszędzie się zwrócić; musieli rozrywać się na kilka stron. Wskutek tego już tarany uderzały w mury, już wiele części murów było nadwerężonych. W jednej stronie przez ciągłe zawalanie się murów dostęp do 35 prace oblężnicze polegały na tym, że sypano drogi, by móc toczyć tarany — budowano wały tuż pod murem, by wojska Hannibala pod ich osłoną mogły podchodzić pod Sagunt. miasta stanął otworem: trzy bowiem po kolei baszty i cała przestrzeń murów między nimi runęły z ogrom- nym hukiem. Kartagińczycy byli przekonani, że przez ten wyłom dostali już miasto w swą moc. Z obu stron uderzono na siebie, jak gdyby mur stanowił był uprzednio jednakową osłonę i dla oblężonych, i oble- gających. Nie było tu żadnego podobieństwa do bezładnej bitwy, jaka zwykle ma miejsce w czasie oblężeń, gdy jedna ze stron uzyska jakąś dogodną okazję: stanęły w małej odległości od siebie formalne szyki bojowe, jak gdyby na otwartej równinie, wśród zwalisk muru i dachów miasta. Z tej strony nadzieja, z tamtej rozpacz dodaje odwagi; Punijczyk był przekonany, że już zajmie miasto, jeżeli zdobędzie się na mały jeszcze wysiłek, a Saguntyńczycy własnymi ciałami osłaniali ojczyznę, pozbawioną muru; nikt nie cofał się, by wroga nie wpuścić w opuszczone przez siebie miejsce. Przeto z im większą zawziętością i w im większej gromadzie obie strony walczyły, tym większa ilość odnosiła rany, bo żaden pocisk nie padał na próżno, lecz każdy trafiał albo w pancerz, albo w ciało. Saguntyńczycy mieli pociski do rzucania, zwane falarica, z drzewa jodłowego, całe okrągłe z wyjątkiem końca, skąd wystawał grot. Był on jak w naszej włóczni kwadratowy, obwiązywano go dookoła i pomazywano smołą. Grot ten miał trzy stopy długości, tak że mógł za jednym rzutem przebić i ciało, i pancerz. Ale gdyby nawet wbił się w tarczę i nie doszedł do ciała, powodował przede wszystkim panikę: gdy bowiem nadlatywał paląc się w środku, a przez ruch w powietrzu zapalony ogień rozżarzał się jeszcze bardziej, zmuszał żołnierza do wypuszczenia oręża z ręki i czynił go bezbronnym na dalsze ciosy. [9] Nie rozstrzygnięta walka trwała przez czas długi; Saguntyńczycy nabrali ducha, ponieważ wbrew oczeki- Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 19 210 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA XXI, ROZD2. 10 waniu zdołali stawie opór, a Punijczyk wobec nieod-' niesienia zwycięstwa był w sytuacji pobitego; nagle oblężeni wydają okrzyk, pędzą wrogów w ruiny muru, następnie gdy oni tam zaplątali się M i popadli w za- mieszanie, wyparli ich stamtąd, a wreszcie pobili na głowę i cofnęli do obozu. Tymczasem doniesiono, że przybyli rzymscy posłowie. Hannibal wysłał ludzi naprzeciw nich, w kierunku morza; mieli oni oświadczyć, że nie dojdą bezpiecznie do niego wśród działań wojennych ze strony tylu dzikich ludów, a z drugiej strony Hannibal, z uwagi na rozstrzygający moment walki, nie ma czasu dać po- słuchania poselstwom. Było dla niego rzeczą jasną, że w razie nieprzyjęcia posłów natychmiast pojadą oni do Kartaginy. Posyła więc przed nimi posłańców z listami do przywódców stronnictwa barcejskiego, aby urobili zwolenników, by strona przeciwna nie mogła poczynić jakichś ustępstw na korzyść narodu rzymskiego. [10] Przeto oprócz tego, że posłów przyjęto i wysłuchano, poselstwo i tu także nie odniosło skutku. Jeden tylko Hannon37 przed całym senatem bronił przymierza, przemawiając wśród ogromnej ciszy ze strony słuchaczy ze względu na osobistą swoją powagę, ale bynajmniej nie znajdując u nich uznania; zaklinał on senat na bogów — sędziów i świadków zawieranych przymierzy — by przez wojnę z Saguntyń-czykami nie wywołać wojny z Rzymianami; wołał, że poprzednio przestrzegał i upominał, by nie posyłać do wojska syna Hamilkara, że ani cień tego męża, ani jego potomstwo nie potrafi żyć w spokoju, że przy- 211 • 3e zaplątali się — oczywiście w gruzy zwalonego muru, które zwłaszcza dla wojska cofającego się stanowiły dużą przeszkodę i tamowały swobodę ruchów 37 Hannon — por. przypis 11 do rozdz. 2 tej księgi. mierze z Rzymem nie będzie nigdy nienaruszone, jak długo będzie przy życiu ktoś z krwi i z imienia Barkasa. »Posłaliście do wojska młodzieńca, który płonie żądzą tronu królewskiego, dodając niejako paliwa do ognia; widzi on jedyną drpgę do tego celu w tym, że będzie wywoływał jedną wojnę po drugiej i żył wśród oręża i zastępów wojska, sami więc podsyciliście ten ogień, od którego teraz gorejecie. Wasze wojska oblegają Sagunt, czego im zabraniają warunki przymierza, niebawem Kartaginę będą oblegać rzymskie legiony pod wodzą tych samych bogów, za których pośrednictwem pomścili w poprzedniej wojnie złamanie przymierza. Czy nie znacie wroga, nie znacie siebie samych i losu obydwu narodów? Przybywali posłowie od sprzymierzeńców i w obronie sprzymierzeńców, a ten wasz znamienity wódz nie wpuścił ich do obozu, złamał prawo międzynarodowe! Ci jednak, odpędzeni stamtąd, skąd nie wypędza się nawet posłów nieprzyjacielskich, przyszli do was: domagają się zadośćuczynienia na mocy przymierza. Domagają się wydania głównego winowajcy i winnego zbrodni, by na całym państwie nie ciążyła odpowiedzialność. Boję się, że im łagodniej postępują, im wolniej zaczynają, tym ostrzej — raz zacząwszy — okażą swoją srogość! Przypomnijcie sobie Wyspy Ega-ckie, Eryks38, w ogóle wszystko to, co wycierpieliście na lądzie i na morzu przez dwadzieścia cztery lat. A wszakże wodzem nie był wtedy ten chłopiec, lecz 38 Mówca przypomina klęski poniesione przez Kartagińczy-ków w czasie pierwszej wojny punickiej i skutki przegrania wojny, przewidując, że i ta wojna, którą teraz chce rozpętać Hannibal, może się zakończyć podobnie; Wyspy Egackie (Aega-tes insulae) — tam wódz rzymski Lutacjusz Katulus zadał decydującą klęskę flocie kartagińskiej w r. 241. Klęska ta zmusiła Kartagińczyków do .zaproponowania Rzymowi pokoju; Eryks — góra i miasto na Sycylii. Hamilkar najdłużej tam się trzymał, ale przy zawieraniu pokoju musiał to miasto opuścić. 19* 212 LIWIUSZ: DZIEJE sam ojciec Hamilkar, drugi Mars, jak chcą ci jego zwolennicy. Ale wtedy nie powstrzymaliśmy się od Ta- rentu39 — tzn. Italii — podobnie jak teraz nie powstrzymujemy się od Saguntu; bogowie więc pokonali ludzi; w szermierkach słownych spierano się, który z dwu narodów naruszył układ4", a wynik wojny, jakby sędzia sprawiedliwy, dał zwycięstwo tej stronie, po której była słuszność. Pod Kartaginę podsuwa w tej chwili Hannibal szopy i wieże oblężnicze, w mury Kartaginy wali taranem. Gruzy Saguntu — obym był fał- szywym prorokiem — runą na nasze głowy, a wojnę zaczętą z Saguntyńczykami trzeba prowadzić z Rzy- mianami. Powie ktoś: Mamy więc wydać Hannibala? — Wiem, że z powodu nieprzyjażni względem jego ojca mój wpływ w sprawach mających związek z Hannibalem jest nieznaczny. Ale śmiercią Hamilkara radowałem się z tego powodu, że gdyby on był przy życiu, już w tej chwili mielibyśmy wojnę z Rzymianami, tego zaś młodzieńca nienawidzę i przeklinam jakby furię i żagiew tej wojny. Według mego zdania należy nie tylko wydać Hannibala jako zadośćuczynienie za złamanie przymierza, ale nawet, gdyby nikt nie żądał jego wydania, należałoby wywieźć go na najdalsze krańce morza i lądu, skazać go na przeniesienie się tam, skąd nie 39 Nieudała próba zajęcia Tarentu (w r. 272) przez Kartagiń-czyków była naruszeniem układu rzymsko- kartagińskiego z roku 279. 40 Rzymianie oskarżali Kartagińczyków o naruszenie przymierza przez przedsięwziętą wyprawę na Tarent. Rzymianie ze swej strony wmieszali się w sprawy sycylijskie zająwszy Messanę (dzisiejsza Messżna), dokąd podążyli na wezwanie oddziału wojsk najemnych, tzw. Mamertynów, walczących przeciw królowi Syrakuz Hieronowi. To wmieszanie się Rzymian w sprawy sycylijskie uznali Kartagińczycy za casus belli i to wywołało wybuch pierwszej wojny punickiej. KSIĘGA XXI, ROZDZ. 10—11 213 dochodziłaby do nas ani sława jego imienia, ani skąd on sam nie potrafiłby zakłócać w państwie spokoju. Opowiadam się za tym, by niezwłocznie posłać posłów do Rzymu, by dali satysfakcję senatowi, innych, by polecili Hannibalowi odprowadzić wojsko spod Saguntu, a samego Hannibala wydali na mocy przymierza w ręce Rzymian41. Proponuję wysłanie trzeciego poselstwa dla wynagrodzenia strat, poniesionych przez Saguntyńczyków«. [11] Gdy Hannon skończył przemowę, nikt nie musiał w mowie zbijać jego wywodów; do tego stopnia cały niemal senat był po stronie Hannibala i stawiano zarzuty, że Hannon przemawiał z większą nienawiścią niż rzymski poseł Flakkus Waleriusz, Posłom rzymskim udzielono następnie odpowiedzi tej treści, że wojnę wszczęli Saguntyńczycy, a nie Hannibal, i że naród rzymski źle czyni stawiając wyżej Saguntyńczyków niż tak dawne przymierze z Kartagińczy karni42. Rzymianie tracili w ten sposób czas na wysyłanie poselstw, a tymczasem Hannibal mając wojsko wyczer- pane bitwami i pracami oblężniczymi dał mu kilka dni wypoczynku, a rozstawił tylko warty dla pilnowania szop oblężniczych f innych prac fortyfikacyjnych. W międzyczasie potrafił rozpalić odwagę żołnierzy już to podniecając w nich gniew ku wrogom, już to okazując nadzieję nagród. Gdy zaś na zgromadzeniu żoł- nierskim oświadczył, że cała zdobycz z zajętego miasta stanie się własnością żołnierzy, do tego stopnia ogarnął 41 Oblężenie Saguntu stanowiło pogwałcenie traktatu zawar-tego między Rzymem a Hazdrubalem (por. rozdz. 2 tej księgi), na którego mocy rzeka Ebro miała być granicą sfery wpływów obu mocarstw a Sagunt, sprzymierzony z Rzymem, miał zachować niezawisłość. 42 Pierwszy układ o przymierzu między Rzymem a Kartaginą miał być zawarty już w r. 509 przed n e. 214 LIWTUSZ: DZIEJE wszystkich zapał bojowy, że żadna siła nie potrafiłaby stawić im oporu, gdyby natychmiast dano hasło do boju. Saguntyńczycy mieli spokój od walki; przez kilka dni ani oni nie atakowali, ani ich nie atakowano, ale ani w dzień, ani w nocy nie zaprzestawali roboty, by wznieść nowy mur od tej strony, gdzie dostęp do miasta był wolny wskutek zawalenia się poprzedniego muru. Następnie spadł na Saguntyńczyków szturm jeszcze straszniejszy, niż poprzednio; nie mogli połapać się nawet, w którą stronę dać główną pomoc, ponieważ ze wszystkich stron wokoło rozbrzmiewały pomieszane okrzyki. Hannibal osobiście zagrzewał do boju i uczestniczył w bitwie w tej stronie, gdzie toczono ruchomą wieżę43, wyższą nad wszystkie szańce miasta. Przysunięto ją do murów, a ona dzięki swym katapultom i ballistom44, rozmieszczonym na wszystkich jej piętrach, wnet zmiotła obrońców z muru; wtedy to uznał Hannibal chwilę za najodpowiedniejszą i wysłał około pięciuset Afrykańczyków z siekierami, by burzyli mur od dołu. Przedsięwzięcie to nie było trudne, bo kamienie nie były spojone wapnem, lecz tylko pomazane gliną według staroświeckiego sposobu budowania. Wskutek tego mur walił się na szerszej przestrzeni niż go rąbano, a przez wyłomy wdzierały się do miasta zastępy zbrojnych. Zajęli także pewien pagórek, ustawili na nim katapulty i ballisty i opasali murem, chcąc mieć w samym mieście punkt obronny wznoszący się na kształt zamku. Natomiast Saguntyńczycy od strony jeszcze nie zajętej części miasta poprowadzili mur we- 43 toczono ruchomą wieżę — ruchome wieże były wynalazkiem Kartagińczyków, używających ich już od V w. przed n. e. 44 katapulty i ballisty były Jakby artylerią starożytności. Różnica między nimi była jedynie ta, że katapulta wyrzucała pociski prawie poziomo na odległość około 600 metrów, ballista wyrzucała je pod kątem 45'', KSIĘGA xxi, ROZDZ. 11—12 215 wnętrzny. Obie strony z największym wysiłkiem energii i wznosiły obwarowania, i walczyły. Jednak Saguntyńczycy obwarowując środek miasta z dnia na dzień kurczyli swój stan posiadania w mieście, jednocześnie wskutek długotrwałej blokady brak wszystkiego stawał się coraz bardziej dotkliwy, a nadzieja pomocy z zewnątrz coraz bardziej malała: Rzymianie, ich jedyna nadzieja, byli tak daleko, a cała przestrzeń wokół była w rękach wroga. Na pewien czas podniósł ich przygasłą odwagę nagły wyjazd Hannibala do kraju Ore-tanów i Karpetanów. Te dwa narody, oburzone o bezwzględne przeprowadzenie poboru, zatrzymały u siebie komisarzy poborowych i groziły buntem, ale zaskoczone błyskawicznym przybyciem Hannibala, zrezygnowały z podjętego planu rokoszu. [12] Ale oblężenie Saguntu prowadzono dalej z całą energią: Maharbal, syn Himilkona — jemu to dał Han- nibal na ten czas naczelne dowództwo — kierował działaniami z taką energią, że nieobecności wodza ni& zauważyli ani swoi, ani wrogowie. Stoczył on kilka pomyślnych bitew, a trzema taranami rozwalił pewną część muru i pokazał Hannibalowi przy jego przybyciu nową linię, pokrytą na całej długości gruzami. Poprowadzono więc niezwłocznie wojsko bezpośrednio pod zamek, zawrzała straszna bitwa, po obu stronach padło wielu żołnierzy i wzięto część zamku. Dwaj ludzie, a to Saguntyńczyk Alkon i Hiszpan Alorkus, przedsięwzięli próbę zawarcia pokoju, nie ro- kującą zresztą wiele nadziei. Alkon w przekonaniu, że uzyska coś prośbami, bez wiedzy Sagutyńczyków przedarł się nocą do Hannibala. Przekonawszy się jednak, że łzy nie wywołają żadnego wrażenia, a Hannibal jakby rozgniewany zwycięzca stawia twarde warunki, z pośrednika pokojowego stał się zbiegiem i został w obozie wroga; twierdził bowiem, że czeka go śmierć 216 LIWIUSZ: DZIEJE za to, że rozmawia na temat pokoju na tych warunkach. Stawiano takie żądania, żeby Saguntyńczycy nagrodzili szkody Turdetanom, wydali cały zapas złota i srebra, opuścili miasto w jednym tylko okryciu i zamieszkali w okolicy wskazanej przez Punijczyka. Alkon twierdził, że Saguntyńczycy nie zgodzą się na tego rodzaju warunki, ale Alorkus sądząc, że tam gdzie się wszystko kruszy, kruszy się i duma, obiecał, że będzie pertraktował w sprawie pokoju na tych warunkach, Służył on wtedy w wojsku Hannibala, ale poza tym był związany z Saguntyńczykami przyjaźnią i prawem państwowego gościa is. Na oczach wszystkich oddał broń wartom wrogów, przeszedł oszańcowania i zgodnie ze swą wolą 'dał się zaprowadzić do komendanta w Sa-guncie. Zebrało się natychmiast zbiegowisko ludzi wszelakiego rodzaju, ale odsunięto cały tłum a Alorkusa wprowadzono do senatu. Przemówił on w te słowa: [13] »Gdyby wasz rodak Alkon — tak jak poszedł do Hannibala prosić o pokój — był przyniósł wam z po- wrotem warunki pokoju, zbędne byłoby dla mnie to przedsięwzięcie: nie przybyłem do was ani jako poseł Hannibala, ani jako zbieg. Ale on pozostał w obozie wroga albo z swej własnej winy, albo z waszej — z własnej, jeżeli udał strach, z waszej zaś, jeżeli u was grozi niebezpieczeństwo ludziom przynoszącym prawdziwe wiadomości; — więc ja przybyłem do was w imię- ' niu dawnego prawa gościnności, łączącego mnie z wami, byście wiedzieli, że istnieją dla was jeszcze warunki ocalenia i zawarcia pokoju. To, co mówię tu wobec was, mówię tylko w interesie waszym, a nie w interesie 45 prawo państwowego gościa — jeżeli jakieś państwo starożytne zawierało hospitium (związek gościnności) z obywatelem obcego państwa, było to hospitium publicum. Obywatel taki korzystał z rozmaitych przywilejów, nie tracąc oczywiście prawa obywatelstwa w swym własnym państwie, KSIĘGA XXI, ROZDZ. 13—14 217 |kogoś drugiego; a niechby chociaż ta okoliczność po-|służyła za dowód, że nigdy wobec was nie wspominałem ?o pokoju, ani kiedy własnymi siłami stawialiście opór, 1 ani kiedy spodziewaliście się pomocy ze strony Rzy-[ mian. Ale teraz ani ze strony Rzymian nie macie żadnej : nadziei pomocy, ani wasza własna broń lub mury nie mogą was już dostatecznie bronić, więc przynoszę wam pokój: jego warunki są nie tyle słuszne, co konieczne. Nadzieja na uzyskanie go istnieje w tym wypadku, jeżeli wysłuchacie warunków jako zwyciężeni; podobnie jak Hannibal dyktuje go prawem zwycięzcy, i jeżeli tego, co tracicie, nie policzycie za stratę — bo i tak wszystko jest własnością zwycięzcy — ale to, co wam pozostanie, uznacie za podarunek. Zabiera wam miasto, które i tak w znacznej części już zburzył i zajął, pozostawia wam wiejskie tereny i ma zamiar wyznaczyć miejsce, na którym możecie zbudować nowe miasto. Każe wydać sobie cały zapas złota i srebra, tak własność państwową, jak i prywatną. Wasze osoby i osoby waszych żon i dzieci obiecuje zostawić nienaruszone, jeżeli zgodzicie się wyjść z Saguntu w dwóch tylko okryciach. Takie są rozkazy wroga zwycięzcy. Są one wprawdzie twarde i bolesne, ale wasze położenie każe je przyjąć. Ja osobiście nie tracę nadziei, że on coś z tych warunków złagodzi, gdy mu się bezwzględnie poddacie. Ale jestem tego zdania, że raczej należy zgodzić się na te warunki w obecnej postaci, niż byście mieli dać się wymordować, a wasze żony i dzieci na mocy prawa wojennego na waszych oczach pozwolić zabrać w niewolę«. [14] Dla wysłuchania tych warunków zwolna zgromadził się tłum ludu, a z senatem zmieszało się Zgro- madzenie Narodowe; nagle przed udzieleniem odpowiedzi oddalili się najprzedniejsi dostojnicy, znoszą na rynek wszystko srebro i złoto tak z kasy państwowej, 218 LIWIUSZ: DZIEJE jak i z prywatnych zasobów, rzucają je na stos nagle w tym właśnie celu rozniecony, większość sama także się nań rzuca. Przerażenie i trwoga ogarnęły z tego powodu całe miasto, a tu daje się słyszeć z zamku inna jeszcze wrzawa. Runęła wieża długo szturmowana, po jej gruzach natarł oddział Puni jeżyków i dał znać wodzowi, że miasta nie bronią już zwykłe posterunki i załogi nieprzyjacielskie. Hannibal uznał za stosowne nie ociągać się wobec takiej nadarzającej się okazji, uderzył wszystkimi siłami i natychmiast zajął miasto, wydawszy rozkaz wycięcia wszystkich młodych mężczyzn. Był to rozkaz okrutny, ale jak rezultat okazał, niemal niezbędny: kogóż bowiem można było oszczędzać z tych, którzy albo zamknęli się z żonami i dziećmi i podpalali domy nad swymi głowami, albo z bronią w ręku nie zakończyli walki, dopóki nie padli? [15] Miasto zdobyto wraz z ogromnym łupem. Chociaż bardzo wiele właściciele celowo poniszczyli, w cza- sie rzezi wściekłość nie miała żadnego względu na wiek, a jeńcy wojenni stali się zdobyczą wojenną żołnierzy, to jednak jak wiadomo, ze sprzedaży rzeczy zebrano sporo pieniędzy, a wiele kosztownych sprzętów i szat posłano do Kartaginy. Niektórzy pisarze podali wiadomość; że Sagunt został zdobyty ósmego miesiąca, licząc od początku oblę- żenia, następnie Hannibal udał się na leże zimowe do Nowej Kartaginy, a w piątym miesiącu od wyruszenia z Kartaginy przybył do Italii. Jeżeli tak było w rzeczywistości, to było niemożliwością, by tymi konsulami, do których na początku oblężenia posłali Saguntyńczycy posłów i którzy w czasie swego urzędowania walczyli z Hannibalem — jeden nad rzeką Ticinus, a niedługo potem obaj nad Trebiąw — byli Publiusz Korneliusz 46 jeden nad orzeka Ticinus — opisuje ją Liwiusz w ks. XXI 39—47; nad Trebią — ta bitwa opisana w tejże księdze, rozdz. 52—56, KSIĘGA X3p, ROZDZ. 15—16 219 i Tyberiusz Semproniusz ". Albo wszystko trwało nieco krócej, albo na początku tego roku, w którym byli koń- -sulami Publiusz Korneliusz i Tyberiusz Semproniusz, nie oblegać zaczęto Sagunt, ale go już zdobyto. Albowiem bitwa nad Trebią nie może być przesunięta na rok konsulatu Gnejusza Serwiliusza i Gajusza Flami-niusza "8, ponieważ Gajusz Flaminiusz objął urząd konsula w Ariminum, a został wybrany na komie j ach, odbytych pod przewodnictwem konsula Tyberiusza ' Semproniusza; on to po bitwie nad Trebią przybył do Rzymu dla przeprowadzenia wyboru konsulów, odbył komie j a a później powrócił do wojska na leże zimowe. [16] Prawie w tym samym czasie posłowie powracający z Kartaginy donieśli, że nie ma co liczyć na zachowanie pokoju, i jednocześnie przyszła wiadomość o upadku Saguntu. Senatorów ogarnął naraz tak straszny żal i litość nad niegodnie wymordowanymi sprzymierzeńcami, wstyd, że im nie dali pomocy, gniew na Kartagińczyków i obawa o całość państwa, jak gdyby wróg stał już u bram miasta. Wskutek tego, poruszeni tyloma naraz uczuciami, nie tyle naradzali się, co popadli w pełną obawy bezradność; mówiono, że nigdy jeszcze Rzym nie starł się z wrogiem bardziej zawziętym i wojowniczym, a państwo rzymskie nigdy nie 47 Tu Liwiusz spostrzega się poniewczasie, że w rozdziale 6 popełnił błąd chronologiczny przyjmując, że oblężenie Saguntu przypadło na czas konsulatu Publiusza Korneliusza Scypiona i Tyberiusza Semproniusza Longusa. Prawidłową chronologię wypadków podał historyk grecki Polibiusz (III 13); według niego wyprawa na Olkadów przypada na rok 221, wyprawa na Wakcejów na rok 220, oblężenie Saguntu na rok 219, tzn. na konsulat Marka Liwiusza Salinatora i Lucjusza Emiliusza Pau-lusa; zimę spędził Hannibal w Nowej Kartaginie, a w r; 218, z początkiem lata, wyruszył na Italię. 48 Gnejusz Srrwiliusz i Gajusz Flaminiusz byli konsulami w r. 217; Flaminiusz poległ w bitwie nad Jeziorem Traży-meńskim; por. XXII 6. 220 LIWIUSZ: DZIEJE okazało się tak gnuśne i pozbawione wojennego ducha, Sardyńczycy, Korsykańczycy, Istrowie i Ilirowie43 raczej podrażnili oręż rzymski niż go wyćwiczyli, a z Galiami — prawdę mówiąc — były harce a nie wojna !>0. Kartagińczycy są wrogiem zahartowanym w bojach, który w czasie dwudziestotrzyletnich twardych wo- jen wśród ludów hiszpańskich stale odnosił zwycięstwa, przyzwyczajeni są do energicznego wodza, a teraz, tuż po zburzeniu najbardziej bogatego miasta, przekraczają Ebro; prowadzą z sobą tyle hiszpańskich narodów, a zwabią jeszcze ludy gallickie, zawsze chętnie chwytające za broń. Z całym światem trzeba będzie prowadzić wojnę, i to w Italii, pod murami Rzymu. [17] Konsulowie mieli już uprzednio wyznaczone tereny działania, obecnie kazano im losować. Korneliu-- szowi przypadła w udziale Hiszpania, a Semproniuszowi Afryka z Sycylią. Uchwalono na ten rok sześć legionów 51, ilość sprzymierzeńców zależnie od uznania konsulów, a flotę taką, jaką tylko można było przysposobić. Zaciągnięto dwadzieścia cztery tysiące piechoty rzymskiej, tysiąc osiemset konnicy, czterdzieści tysięcy pie--choty sprzymierzeńców, a cztery tysiące czterysta kon^- - 49 Ludy te • prowadziły wojny z Rzymem w okresie między pierwszą a drugą wojną punicką. 50 Mowa o tzw. wojnie cyzalpińskiej (r. 225—222), w której podbito Galię na obszarze od Apeninu do Alp. 51 Konsulowie rzymscy w czasie wojny dowodzili dwiema armiami, senat wybierał dla nich dwa tereny do prowadzenia wojny, a drogą losowania ustalano, który z nich ma objąć dany teren; sześć legionów — jeden legion liczył w tym czasie 4200 (lub okrągło 4000) piechurów zaciągniętych wyłącznie z obywateli rzymskich, jeden oddział lekkozbrojnych w ilości 1200 ludzi z niższych klas obywateli rzymskich, a wreszcie 300 jeźdźców Z obywateli rzymskich. Ilość sześciu legionów zaciągniętych na wojnę z Hannibalem była dość nieznaczna w porównaniu z siłami wroga i dowodzi, że Rzym nie doceniał grożącego mu niebezpieczeństwa. KSIĘGA XXI, ROZDZ. 17 .221 nicy, spuszczono na morze dwieście dwadzieścia okrętów pięciorzędowych i dwadzieścia żaglowców. Następnie postawiono wniosek na Zgromadzeniu Narodowym, by uchwaliło wypowiedzenie wojny narodowi kartagiń-skiemu. Z racji tej wojny odbyło się w mieście nabożeństwo i modlono się do bogów, by uchwalona przez naród rzymski wojna wypadła pomyślnie. Wojska podzielono między konsulów w sposób następujący: Sem-proniusz otrzymał dwa legiony — każdy z nich liczył cztery tysiące piechoty i trzystu jeźdźców — szesnaście tysięcy piechoty sprzymierzeńców i tysiąc osiemset jaz- -dy, sto sześćdziesiąt okrętów wojennych i dwanaście żaglowców. Z tymi siłami lądowymi i morskimi wysłano Tyberiusza Semproniusza na Sycylię; miał on przeprawić się do Afryki w takim wypadku, jeżeli drugi konsul sprosta swemu zadaniu, polegającemu na niedopuszczeniu Hannibala do Italii52. Korneliusz otrzymał mniej wojska, a to z tego powodu, że pretor Luejlisz Maniiusz 53 ze znaczną siłą miał być wysłany do Galii. Głównie ograniczono Korneliuszowi ilość okrętów i dano mu tylko sześćdziesiąt pięciorzędowców (Rzymianie byli bowiem przekonani, że wróg morzem nie nadciągnie, ani nie będzie prowadził wojny morskiej) i dwa legiony rzymskie z przynależną do nich konnicą wraz 52 przypuszczano więc słusznie, że Hannibal wyruszy z Hisz-- panii na Italię drogą lądową. 53 W okresie drugiej wojny punickiej wybierano w Rzymie corocznie czterech pretorów, z których dwaj zajmowali się sądownictwem, a dwaj byli mianowani namiestnikami prowincji; dwóch pierwszych tak dzieliło się między sobą funkcjami sądowymi, iż jeden z nich, zwany praetor urbanus, zajmował się sądownictwem w odniesieniu do obywateli rzymskich, drugi, praetor peregrinus, sądownictwem w sprawach między nieoby-watelami. Wspomniany tu pretor L. Maniiusz był obrany jako praetor peregrinus, jednakże wobec nadciągającej wojny obejmuje on na polecenie senatu komendę nad wojskiem. 222 LIWIUSZ: DZIEJE z czternastoma tysiącami piechoty sprzymierzeńców i tysiącem sześćset konnicy. Prowincja Galia otrzymała na wojnę z Kartagińczykami dwa legiony rzymskie, dziesięć tysięcy piechoty sprzymierzeńców, tysiąc konnicy sprzymierzeńców i sześćset konnicy rzymskiej, które tam skierowano. . [18] Po tych przygotowaniach, chcąc przed wybuchem wojny dochować wszystkich formalności, wysyłają w poselstwie do Afryki ludzi starszych: Kwintusa Fabiusza, Marka Liwiusza, Lucjusza Emiliusza, Gajusa Licyniusza i Kwintusa Bebiusza: mieli oni w imieniu państwa postawić pytanie Kartagin czykom, czy Hanni-bal obiegł Sagunt na podstawie uchwały państwowej; w razie przyznania tego przez Kartagińczyków — co było do przewidzenia — i w razie osłaniania tego po- stępku autorytetem państwowym mieli oni wypowiedzieć wojnę Kartagińczykom. Gdy Rzymianie po przy- byciu do Kartaginy uzyskali posłuchanie w senacie, Kwintus Fabiusz nie powiedział nic więcej, tylko zgod- nie ze swymi pełnomocnictwami postawił to jedno pytanie. Wówczas jeden z Kartagińczyków tak przemówił: »Rzymianie, już wasze poprzednie poselstwo było natarczywe, gdy domagaliście się wydania Hannibala z tego tytułu, jakoby na własną rękę obiegł Sagunt. Zresztą obecne wasze poselstwo jest — jak dotąd — jedynie w słowach łagodniejsze, w istocie zaś swej jeszcze surowsze. Wtedy bowiem oskarżaliście samego tylko Hannibala i domagaliście się wydania go, teraz zaś chcecie wymóc na nas wszystkich wyznanie winy, a domagacie się zadośćuczynienia, jakbyśmy się już do niej przyznali. Ja sądziłbym, że nie należy stawiać pytania, czy Sagunt został oblężony na mocy decyzji prywatnej, czy uchwały państwa, lecz czy było to zgodne z prawem, czy nie. Naszą wyłącznie sprawą jest zbadanie, czy nasz obywatel uczynił coś za naszą "zgodą, KSIĘGA XXI, KOZDZ. 1» 223 czy na własną rękę, i naszą rzeczą jest ukaranie go. My możemy z wami dyskutować tylko nad zagadnieniem, czy było to zgodne z przymierzem. Przeto ponieważ chodzi o rozróżnienie tego, co wodzowie czynią na podstawie polecenia ze strony państwa, a co na własną rękę, to łączy nas z wami przymierze zawarte przez konsula Gajusza Lutacjusza; otóż w nim mimo klauzuli, biorącej w opiekę sprzymierzeńców obu stron, nie ma klauzuli-co do Saguntyńczyków °4, boć przecie w tym okresie nie byli jeszcze waszymi sprzymierzeńcami. Jednakowoż w przymierzu zawartym z Hazdruba-lem 5i> zostali wyłączeni Saguntyńczycy. Przeciw tego rodzaju zarzutowi nie mam zamiaru odpowiedzieć nic, tylko to, czego nauczyłem się od was. Wyściei bowiem oświadczyli66, że nie obowiązuje was przymierze zawarte z nami na początku przez konsula Kwintusa Lutacjusza, ponieważ zawarto je bez aprobaty senatu i bez uchwały Zgromadzenia Narodowego. Wskutek tego na mocy uchwał państwowych został zawarty na nowo inny 54 W układzie zawartym przez konsula Katulusa z Kartagińczykami po zakończeniu pierwszej wojny punickiej, obie strony zobowiązały się do niewszczynania wojen ze sprzymierzeńcami strony drugiej. • °6 Mówca uprzedza zarzut, jaki Rzymianie mogą postawić .jego rozumowaniu. 56 Katulus w r. 241 zawarł wstępne preliminaria pokojowe z Kartaginą, które miały być później zatwierdzone przez Zgromadzenie Narodowe i dopiero wtedy nabrać mocy prawnej. W Rzymie odrzucono tę wstępną umowę i rokowania między Katulusem a Hamilkarem musiały toczyć się na nowo. Doprero ta druga redakcja została przyjęta przez Zgromadzenie Narodowe. Ten szczegół wykorzystują teraz zręcznie Kartagińczycy: jeżeli Rzymianie odrzucili wtedy układ zawarty przez wodza swych sił zbrojnych, konsula Lutacjusza Katulusa, to i teraz Władze państwowe Kartaginy nie są skrępowane postanowie-' niami układu, zawartego między ich dowódcą Hazdrubalem a narodem rzymskim, a w szczególności tym punktem porozumienia, gdzie była mowa o nienaruszalności terytorium Saguntu. 224 LIWIUSZ: DZIETE KSIĘGA XXI, ROZDZ. 19 225 układ w sprawie przymierza. Jeżeli nie obowiązują was wasze układy57, chyba że zostały zawarte z wa- szego upoważnienia względnie nakazu, to tak samo nie mógł nas obowiązywać układ Hazdrubala, zawarty przez niego bez naszej wiedzy. Nie wspominajcie więc już Saguntu i Ebra i wyrzućcie wreszcie z siebie to, co już dawno w sobie nosicie«. — A wtedy Rzymianin 5ti zawinął koniec swej togi i powiedział: »Przynosimy wam tu i wojnę, i pokój. Wybierzcie jedno z nich według swej woli!« — Na te słowa odpowiedział mu równie stanowczy okrzyk, by dał to, co chce. A gdy on rozpuściwszy togę powiedział, że daje im wojnę, oświadczyli wszyscy, że ją przyjmują i/będą ją prowadzić z taką samą odwagą; z jaką ją biorą. [19] Posłowie uznali za rzecz bardziej licującą z godnością narodu rzymskiego postawić takie bezpośrednie zapytanie i wypowiedzieć wojnę, niż prowadzić polemikę słowną na temat zobowiązań wynikających z traktatów, w szczególności po zburzeniu Saguntus9. Bo gdyby temat nadawał się do dyskusji, to w jakim względzie można porównywać przymierze Hazdrubala z pierwotną redakcją przymierza Lutacjusza, która później uległa zmianie? W przymierzu Lutacjusza była zupełnie niedwuznaczna wzmianka, że nabierze ono mocy prawnej tylko w wypadku zatwierdzenia przez naród, natomiast w układzie z Hazdrubalem nie było żadnego tego rodzaju zastrzeżenia, a układ przez tyle 57 To wykrętne rozumowanie zbija Liwiusz w następnym rozdziale. 58 — zrobił to Fabiusz, który stał na czele tego poselstwa. 56 Liwiusz chce powiedzieć, że Fabiusz nie rozwodził się nad zagadnieniem prawnym, interpretowanym wykrętnie, przez senat kartagiński, by nie naruszyć godności narodu rzymskiego. Ale racja prawna była po stronie Rzymian i temu zagadnieniu po- święca Liwiusz swój wywód. lat za jego życia milcząco był uznawany za ważny, że nawet po jego śmierci nic się nie zmieniło. Wszakże gdyby nawet stanąć na stanowisku pierwotnego układu M, to była wystarczająca klauzula na korzyść Sa- guntyńczyków przez zastrzeżenie dotyczące sprzymierzeńców obu stron. Nie było tam bowiem klauzuli ,,obecnych sprzymierzeńców", ani klauzuli, by nie mieć . w przyszłości żadnych nowych sprzymierzeńców, ponieważ wolno pozyskiwać sprzymierzeńców nowych; któż mógłby zgodzić się z tym, by nikogo za żadne zasługi nie darzyć przyjaźnią lub nie bronić narodów przyjętych w opiekę, pod tym jednak warunkiem, by sprzymierzeńców Kartaginy nie podburzać do odpad- nięcia od niej oraz by nie łączyć się przymierzem z tymi, którzy by samorzutnie od nich odpadli. Posłowie rzymscy zgodnie z poleceniem otrzymanym w Rzymie przeprawili się z Kartaginy do Hiszpanii, by udać się do poszczególnych państw, nakłonić je do zawarcia przymierza lub przynajmniej odwieść od zawarcia przymierza z Kartagińczykami. Najpierw przyjechali do Barguzjów 61; ci przyjęli ich uprzejmie, ponieważ mieli już dość punickiego panowania i posłowie u wielu ludów nad rzeką Ebro wzbudzili prag- nienie odmiany losu. Następnie przybyli do Wolcja-nów °2, których odpowiedź obiegła całą Hiszpanię i od- stręczyła resztę szczepów od przymierza z Rzymianami. Albowiem najstarszy z nich odpowiedział tak na zebraniu: »Rzymianie, jakże wam nie wstyd żądać, byśmy przyjaźń z wami cenili wyżej niż przyjaźń z Kar- tagińczykami, skoro tych, którzy to uczynili, wy jako 80 — tzn. układu Katulusa z r. 241. 61 Barguzjowie — lud hiszpański mający swe siedziby w oko-_ licy Pirenejów. . • 62 Wolcjanowie — lud hiszpański sąsiadujący z Barguzjami od strony południowo-zachodniej. Bibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwiusz: Dzieje) 20 226 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA XXI, ROZDZ. 20 227 sprzymierzeńcy zdradziliście okrutniej niż zniszczył ich wróg Kartagińczyk? Według mego zdania tam szukajcie sprzymierzeńców, gdzie nie słyszano o upadku Saguntu. Dla narodów hiszpańskich gruzy Saguntu będą dowodem równie żałosnym jak przekonywującym, by nikt nie ufał słowu Rzymian i przymierzu z nimi«. Następnie kazano im natychmiast opuścić terytorium Wolej anów, a na żadnym później zgromadzeniu Hiszpanów nie otrzymali przychylnej odpowiedzi. W ten sposób na darmo objechali Hiszpanię i udali się do Galii. [20] Tu przedstawił im się nowy i groźny widok, mianowicie to, że w uzbrojeniu — zgodnie ze zwyczajem tego ludu — przyszli Gallowie na zgromadzenie. Posłowie podnosili w mowie sławę i męstwo narodu rzymskiego oraz wielkość ich państwa i domagali się, by Gallowie bronili Kartagińczykom, niosącym wojnę do Italii, przejścia przez swe miasta i wsi; wtedy to powstał podobno tak straszny hałas i śmiech, że urzędnicy i starsi obywatele z trudem tylko mogli uciszyć młodzież. Do tego stopnia naiwne i bezczelne było w ich oczach żądanie, by Gallowie nie dopuścili działań wojennych do Italii, a sami je zwrócili przeciw sobie i wystawili na spustoszenie zamiast cudzych; własne tereny. Wreszcie hałas uciszył się, a wtedy posłom dano odpowiedź, że nie znają ani żadnej zasługi Rzymian względem nich, ani żadnego bezprawia wyrządzonego im przez Kartagińczyków, gwoli którym uważaliby za swój obowiązek chwycić za broń albo w obronie Rzymian, albo przeciw Kartagińczykom. Przeciwnie, dochodzą do nich wiadomości, że ludzi należących do ich szczepu >, mimo młodego wieku, i Apiuszowi Klaudiuszowi. Gdy oni naradzali się w małym gronie nad położeniem państwa, oświadcza Publiusz Furiusz Filus, syn byłego konsula, że na darmo żywią nadzieję, bo sprawa jest przegrana: w rzeczpospolitą zwątpiono już i opłakano ją. Kilku młodzieży ze szlachty, a na ich czele Lucjusz Cecyliusz Metellus, kieruje wzrok 30 Publiusz Scypion, — był to późniejszy zwycięzca Hannibala; tę jego rolę ma na myśli Liwiusz nazywając go nieco dalej „wodzem z woli przenaczenia w tej wojnie". na morze i na okręty, myśląc opuścić Italię i schronić się u któregoś z królów. To nieszczęście, samo w sobie groźne, a nawet po tylu klęskach nowe, wszystkich obecnych zdumiało, zaskoczyło i wprawiło w osłupienie, byli oni zdania, że należy w tej sprawie zwołać naradę, ale młody Scypion, przyszły wódz w tej wojnie z woli Przeznaczenia, oświadczył, że sprawa nie wymaga narady; powiada on, że trzeba się na coś odważyć i działać, a nie naradzać się w obliczu takiego nieszczęścia: kto chce ocalenia rzeczypospolitej, niech idzie z nim natychmiast mając oręż w ręku; gdzie powstają tego rodzaju zamysły, tam jest naprawdę obóz wrogów. W towarzystwie małej garstki poszedł do kwatery Metellusa, a znalazłszy tam zgromadzenie młodzieńców, o którym mówiono, wyciągnął miecz nad głowami radzących i tak się odezwał: »Przysięgam w najlepszej wierze i zgodnie z sumieniem; że nie opuszczę Rzeczypospolitej narodu rzymskiego, ani nie pozwolę jej opuścić innemu obywatelowi rzymskiemu; jeżeli świadomie złamię przysięgę, wtedy ty, Jowiszu Najlepszy i Największy, mnie, dom, rodzinę' i moje mienie nawiedź na j straszniejszą zgubą. Żądam od Cfebie, Lucju-szu Cecyliuszu, byś i ty, i wy wszyscy tu obecni przysięgli na te słowa. Kto nie złoży przysięgi, niech wie, że ten miecz przeciw niemu jest dobyty«. Wszystkich ogarnęło przerażenie, jakby widzieli przed sobą zwycięskiego Hannibala; złożyli przysięgę i oddali się Scypionowi pod straż. [54] Gdy to się działo w Kanuzjum, przybyło do Wenuzji, do konsula, około cztery tysiące pięciuset pieszych i konnych, którzy w ucieczce rozproszyli się poprzednio po wsiach. Wenuzyjczycy przyjęli ich życzliwie, rozdzielili między poszczególne rodziny dla wyżywienia ich, każdemu konnemu dali togę, tunikę i dwadzieścia pięć denarów, pieszym dali po dziesięć dena-22* 260 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA XXII, ROZDZ. 54—55 261 rów oraz brakujący oręż; okazano także inne dowody gościnności tak w imieniu miasta, jak i osób prywat- nych, i współzawodniczono o to, by jedna kobieta z Ka-nuzjum nie przewyższyła uczynnością całego ludu we-nuzyńskiego. Ale duża liczba wojskowych czyniła już zbyt dotkliwym ciężar Buzy, a było już około dziesięć tysięcy ludzi; Apiusz i Scypion na wiadomość, że drugi konsul pozostał przy życiu, natychmiast przysyłają mu wiadomość co do ilości wojsk pieszych i konnych będących przy nich, a jednocześnie zapytanie, czy według jego rozkazu mają wojska przyprowadzić . do Wenuzji, czy też czekać w Kanuzjum. Sam. Warron31 przyprowadził swe wojska do Kanuzjum. Wyglądało to już przynajmniej na jakieś wojsko konsularne i odnosiło się wrażenie, że będą się bronić przed wrogiem jeżeli nie w otwartym boju, to przynajmniej za murami. Do Rzymu już poprzednio nadeszła wiadomość, jakoby nawet te resztki obywateli i sprzymierzeńców nie były przy życiu, lecz że wojsko z dwoma konsulami wybito do nogi i że zniszczeniu uległa cała armia. Jak długo istniało miasto Rzym, nigdy nie było tyle strachu i zamieszania w jego murach. Ugnę się więc pod tym ciężarem i nie będę się starał opisywać tego, co w opowiadaniu mógłbym tylko pomniejszyć w stosunku do rzeczywistości. Utracono w poprzednim roku konsula i wojsko nad Trazymenem, a teraz przychodziła wieść nie o nowej ranie, lecz o druzgocącej klęsce, o stracie dwóch wojsk konsularnych z dwoma konsulami; mówiono, że nie ma już żadnego obozu rzymskiego, żadnego wodza ani żołnierza, że w ręce Hannibala wpadła Apulia, Samnium32 i cała już niemal Italia. Zaprawdę każdy inny naród 31 Mowa o konsulu Gajuszu Terencjuszu Warronie. ,j 32 Apulia — kraina w dolnej Italii, między Apeninem a Mo-j rzem Adriatyckim; Samnium — w południowej Italii, między) Lacjum a Apulia. Byłby został przygnieciony takim ogromem kieski. Porównaj z tym klęskę Kartagińczyków, poniesioną w bitwie morskiej koło Wysp Egackich33: złamała ich ona i odstąpili Sycylię i Sardynię, a następnie zgodzili się na zapłacenie haraczu i kontrybucji; porównaj przegraną bitwę w Afryce34, pod którą ugiął się nawet ten właśnie Hannibal. Nie można tych klęsk porównywać pod żadnym względem, chyba w tym, że zno- szono je z mniejszą mocą ducha. [55] Pretorowie Publiusz Furiusz Filus i Marek Pomponiusz zwołali senat do kurii Hostyliusza3ii, aby odbyć naradę nad obroną miasta; nie wątpili bowiem, że po zniszczeniu dwóch wojsk wróg pokusi się o oblę- żenie Rzymu, skoro było to ostatnie zadanie, czekające jeszcze wypełnienia. Ale wobec niepowodzeń tak ogromnych, a tak nowych, nie mogli zdobyć się na decyzję; obijał się o mury krzyk płaczących kobiet, a wobec braku wiadomości opłakiwano po domach żywych i umarłych bez żadnej różnicy. Wtedy to Kwintus Fabiusz Maksymus 3e wypowiedział pogląd, że trzeba by jeźdźców na lekkich koniach rozesłać po Via Appia i Via Latina37; mieliby oni wypytywać spotkanych po drodze — bo przecież jacyś żołnierze rozproszeni na 33 Wyspy Egackie — dziś Wyspy Liparyjskie; por. przypis 38 :do XXI 10. , 3< Poprzednio mówił Liwiusz o minionych wypadkach z pierwszej wojny punickiej, obecnie mówi o bitwie pod Zamą z r. 202 (a więc o przyszłości ze stanowiska opisywanych wypadków), którą przegrał Hannibal i która zakończyła drugą wojnę punicką. 35 do kurii Hostyliusza — por. przyp. 46 do XXII 7. 36 Kwmtus Fabiusz Maksymus — były dyktator. 37 via Appia — był to najdawniejszy bity gościniec, zbudowany w r. 312 przez cenzora Apiusza Klaudiusza z przydomkiem Caacus (,ślepiec'), idący z Rzymu w kierunku południowym (początkowo do Kapui, później aż do Brundizjum); jej odnogą była via Latina biegnąca do Kampanii, gdzie znów łączyła się z via Appia. 262 LIWIUSZ: DZIEJE wszystkie strony znajdą się — i przynieść pewne wiadomości, jaki jest los konsulów i wojsk, a jeżeli bo- gowie nieśmiertelni ulitowali się nad państwem rzymskim i ocalili coś z wojska rzymskiego, to gdzie są te wojska; dokąd udał się Hannibal po bitwie, co zamyśla, co czyni i co ma zamiar uczynić. Te szczegóły należałoby wybadać i ustalić za pośrednictwem obrotnych młodzieńców. Ale ponieważ mało jest urzędników, drugą rzecz powinni wykonać sami senatorowie, tzn. by położyć kres zbiegowiskom i przerażeniu w mieście, usunąć kobiety z ulic, zmusić każdą do pozostania we własnym domu, powstrzymać lamenty rodzin, przywrócić w mieście ciszę, zabezpieczyć doprowadzanie gońców wprost do pretorów — niech każdy czeka w własnym domu na decyzję co do swego losu — oprócz tego postawić przy bramach posterunki, które by nie pozwoliły nikomu wychodzić z miasta, wpoić w ludzi przekonanie, że nie ma dla nich ocalenia w inny sposób, jak tylko gdy ocaleje miasto i jego mury; gdy zgiełk uspokoi się, wtedy należy senatorów powtórnie wezwać do kurii i naradzić się nad obroną miasta. [56] Wszyscy przychylili się do tego zdania, urzędnicy usunęli tłum z rynku, a senatorowie rozeszli się w różne strony dla uspokojenia zbiegowiska. Wtedy dopiero przyniesiono list od konsula Gajusza Terencjusza donoszący, że poległ konsul Lucjusz Emiliusz, a wojsko uległo zniszczeniu; on sam zaś przebywa w Kanuzjum i jakby po rozbiciu okrętu gromadzi koło siebie resztki pozostałe po tak wielkiej klęsce; jest mniej więcej dziesięć tysięcy żołnierzy nie podzielonych na oddziały i w bezładzie; Punijczyk siedzi pod Kannami i fry-marczy ceną za wykup jeńców wojennych i innym iupem, nie postępując jak zwycięzca lub wielki wódz. Wtedy także straty osobiste stały się w domach znane; całe miasto do tego stopnia opanowała żałoba, że zą- KSIĘGA XXII, ROZDZ. 56—57 263 niechano dorocznej uroczystości ofiarnej dla Cerery38, ponieważ kobiety będące w żałobie nie miały prawa jej wykonać, a w tym okresie każda matrona była w żałobie. By więc z tego samego powodu nie doznały zaniedbania także inne ofiary państwowe względnie prywatne, na mocy uchwały senatu żałoba zakończyła się w przeciągu dni trzydziestu. Zresztą gdy uspokojono rozruch w mieście i zwołano z powrotem senatorów do Kurii, przyszedł inny jeszcze raport, od propretora 39 Tytusa Otacyliusza z Sycylii, z doniesieniem, że flota kartagińska pustoszy królestwo Hierona 40; chcieli podkomendni na króla usilne prośby przyjść mu z pomocą, ale dostali wiadomość, że obok Wysp Egackich41 stoi na kotwicach w zupełnym pogotowiu bojowym inna jeszcze flota, by natychmiast napaść na Lilibeum42 i inne tereny należące do Rzymian, gdy tylko spostrzegą Kar-tagińczycy, że on zwrócił się ku obronie wybrzeża sy- rakuzańskiego: potrzeba więc floty, jeżeli senat chce dać obronę sprzymierzonemu królowi i Sycylii. [57] Po odczytaniu raportów konsula i pretora4S 3S Nie chodzi o Cerealia, obchodzone 19 kwietnia, bo bitwa pod Kannami miała miejsce według nie skorygowanego kalendarza 2 sierpnia (w rzeczywistości w czerwcu), w każdym razie po święcie Cerealiów; ma więc Liwiusz na myśli jakieś inne święto. 39 propretor — tzn. były pretor; Tytus Otacyliusz był pretorem w r. 217. W r. 216 jako propretor miał komendę nad flotą na wodach sycylijskich. w królestwo Hierona — Hieron, król Syrakuz na Sycylii (r. 268—215), od czasu pierwszej wojny punickiej był sprzymierzeńcem Rzymian; wschodnia część wyspy należała do niego, ^ zachodnia do Rzymian. 41 obok Wysp Egacfcich — blisko zachodniego wybrzeża Sycylii. 42 Lilibeum — miasto portowe w Sycylii zachodniej, dziś Marsald. 43 konsula i pretora — nieściśle, bo przecież Otacyliusz był propretorem. 264 LIWIUSZ: DZIEJE KSIĘGA XXII, ROZDZ. 57 265 uchwalono, by wysłać do Kanuzjum, do tamtejszego wojska, Marka Klaudiusza 44, mającego dowództwo nad flotą stacjonowaną w Ostii45, a napisać konsulowi, by po oddaniu pretorowi dowództwa nad wojskiem przybył do Rzymu, najprędzej jak tylko zdoła bez szkody dla interesów państwowych. Oprócz tak wielkich klęsk różne prodigia w wprawiły Rzymian w przerażenie, ale zwłaszcza to, że w tym roku złapano na uprawianiu nierządu dwie westalki, Opimię i Florenie; jedną zgodnie z obyczajem żywcem pogrzebano obok porta Collina, druga popełniła samobójstwo; Lucjusza Kanty liusza, pisarza' naczelnego kapłana (nazywają takich ludzi obecnie ,,młodszymi kapłanami"), który uprawiał nierząd z Flo-ronią, kapłan najwyższy na miejscu publicznym tak; ochłostał, że ten wśród razów zakończył życie. Ponieważ, jak to zwykle bywa, ten grzech wśród tylu klęsk uznano za oznakę gniewu bożego, kazano dziesięciu mężom zasięgnąć porady ksiąg sybillińskich 47, a Kwin-tusa Fabiusza Piktora 48 posłano do wyroczni delfickiej z zapytaniem, jakimi modłami i ofiarami mogą przebłagać bogów i jaki będzie koniec tak strasznych klęsk. Na razie na podstawie ksiąg proroczych spełniono kilka nadzwyczajnych ofiar: wśród nich na Rynku Wołowym 44 pretor Marek Klaudiusz — Marcellus, który jako konsul w r. 222 odniósł zwycięstwo nad Insubrami w górnej Italii. W r. 216 był pretorem i miał komendę nad flotą rzymską stacjonującą w Ostii. Zasłynął w późniejszej fazie drugiej wojny pu-nickiej jako pogromca Kartagińczyków (obrona Noli w r. 216— 215, zdobycie Syrakuz w r. 212, itd.); otrzymał miano miecz . Rzymu. 45 Ostżd — port nad Morzem Tyrr.eńskim, u ujścia Tybru. 48 prodigia. — tak nazywano niezwykłe znaki w przyrodzie, u zwierząt lub ludzi, które uważano za oznaki gniewu bogów. 47 Por. przypis 17 do rozdziału l księgi XXII. 48 Kwintus Fabmsz Piktor był pierwszym annalistą rzymskim, napisał swe dzieło po grecku. zakopano żywcem w ziemi Galia i Gallijkę, Greka l Greczynkę, w lochu wyłożonym kamieniami, a zbro- czonym już przedtem krwią ofiar ludzkich", choć nie jest to bynajmniej właściwa rzymska ofiara. W ten sposób, jak sądzono, przebłagano dostatecznie gniew bogów. Markus Klaudiusz Marcellus posłał z Ostii do Rzymu dla obrony miasta półtora tysiąca żołnierzy, których miał zaciągniętych do służby we flocie; wysłał on przodem z trybunami legion okrętowy (był to legion trzeci) do Teanum Sidicinum50, dowództwo nad flotą przekazał swemu koledze Publiuszowi Furiuszowi Fi- lusowi, a sam po kilku dniach podążył do Kanuzjum pośpiesznym marszem. Następnie na mocy pełnomocnictwa senatu mianowano dyktatorem Marka Juniu-sza51, a dowódcą jazdy Tyberiusza Semproniusza 5a; ci rozpisali pobór wojskowy i zaciągnęli do wojska młodszych poczynając od siedemnastu lat, a nawet niektórych jeszcze młodszych. Sformowano z nich cztery legiony i tysiąc konnych. Posłano także do sprzymierzeńców i wszystkich Latynów, aby zgodnie z układem otrzymać żołnierzy. ^Kazano zebrać broń zaczepną, broń odporną i inne przybory wojskowe, a stare łupy nieprzyjacielskie ściągnięto ze świątyń i portyków. Brak ludzi wolnych i konieczność stworzyły także inny rodzaj, nie stosowany przedtem, poboru: zakupiono na 49 Czyn ten miał miejsce w okresie wojen z Galiami, o czym wspomina Zonaras VIII 19. 50 Teanum Sidicinum — miasto w Kampanii, dziś Teano. 51 Marek Juniusz z przydomkiem Pera był konsulem w r. 230. Co do urzędu dyktatora por. przypis 14 do rozdz. 29 ks. II. 52 Był to Tyberiusz Semproniusz Grakchus, później prowadził wojnę podjazdową przeciw Hannibalowi, zginął w zasadzce W r. 212, 266 LIWIUSZ: DZIEJE koszt państwa i uzbrojono osiem tysięcy silnych młodzieńców spośród niewolników, zapytawszy każdego z osobna, czy chce brać udział w wojnie. Tego rodzaju żołnierz znalazł pierwszeństwo, chociaż można było za mniejszą sumę wykupić własnych jeńców wojennych. [58] Albowiem Hannibal po tak pomyślnej bitwie pod Kannami zajął się sprawami należącymi nie tyle do wodza prowadzącego wojnę, co do zwycięzcy; kazał wyprowadzić przed siebie jeńców i podzielić na grupy; do sprzymierzeńców — podobnie jak poprzednio nad Trebią i Jeziorem Trazymeńskim — przemówił łaskawie i puścił ich wolno bez okupu; Rzymian także wezwał przed siebie i — czego nigdy przedtem nie robił — przemówił do nich dość łagodnie, że nie prowadzi z Rzymianami wojny dla całkowitej ich zagłady, a walczy tylko o honor i supremację. Poprzednie pokolenieB3 ugięło się przed męstwem rzymskim, a on sam dąży teraz do tego, by ugięto się z kolei przed jego męstwem i pomyślną gwiazdą. Daje więc jeńcom możność wykupienia się, wykup będzie wynosił na konnego po pięćset srebrnych denarów, na pieszego po trzysta, a na niewolnika po sto54. Chociaż wykup za konnego był nieco wyższy w porównaniu z sumą, o którą umówili się przy poddaniu55, jednak przyjęli jeńcy radośnie jakąkolwiek możność petraktacji. W głosowaniu uchwalili wybrać spośród siebie dziesięciu, którzy mieli udać się do Rzymu, do senatu. Nie brano od nich żadnego inne- 53 poprzednie pokolenie — oczywiście kartagińskie, które po klęsce u Wysp Egackich prosiło Rzymian o pokój. 54 Denar liczył 10 asów, por. przyp. 7 do ks. V 32. / 65 W myśl warunków kapitulacji, podanych przez Liwiusza W rozdz. 52 tej księgi, cena wykupu za obywatela rzymskiego była ustalona na 300 denarów bez względu na to, czy służył on w jeździe, czy piechocie Obecnie Hannibal podniósł cenę na obywateli, którzy służyli w konnicy, KSIĘGA XXII, ROZDZ. 58—59 267 go poręczenia tylko przysięgę, że powrócą. Posłano z nimi Kartalona56, Kartagińczyka z dostojnego rodu, by w razie skłonności Rzymian do zawarcia pokoju podał warunki. Gdy wyszli z obozu, jeden z nich, czło- wiek nierzymskiego charakteru, pod pozorem, że czegoś zapomniał, wrócił do obozu w celu zwolnienia się z przysięgi57; przed nocą dogonił towarzyszy. Gdy do Rzymu przyszła wiadomość, że oni nadchodzą, wysłano liktora naprzeciw Kartalona, by oświadczył mu w imieniu dyktatora, że ma przed nocą opuścić terytorium rzymskie. [59] Dyktator umożliwił jeńcom uzyskanie posłuchania w senacie, a wtedy ich przywódca w te odezwał się słowa58: »Marku Juniuszu i wy, senatorowie, każdy z nas zdaje sobie dokładnie sprawę z tego, że żadne państwo ' nie miało jeńców w mniejszej cenie niż nasze; ale — chyba że mamy zbyt wygórowane mniemanie o sobie — nigdy nie dostał się w moc wrogów nikt, kto • zasługiwałby na większe względy niż my. Nie złożyliśmy bowiem broni w bitwie ze strachu, lecz przeciągnęliśmy bój aż do nocy stojąc na stosach porzniętych trupów i wtedy dopiero cofnęliśmy się do obozu; przez resztę dnia i -przez noc następną, wyczerpani z trudu i ran, broniliśmy wału; gdy nazajutrz otoczyło nas wkoło wojsko zwycięskie, odcięło od wody, gdy nie było żadnej nadziei przedarcia się przez tłumy wrogów, byliśmy zdania, że godzi się, by po wycięciu 56 Kartalon — por. przypis 20 do XXII 49. 57 Ponieważ jeńcy zobowiązali się przysięgą, że wrócą do obozu Hannibala, więc ten jeden wraca teraz z drogi, by w swym sumieniu uznać przysięgę za spełnioną, a później móc pozostać w Rzymie. Nie zgadzało się to oczywiście z intencją przysięgi, więc z tego względu nazywa go Liwiusz człowiekiem merzyin- skiego charakteru. są w mowie, którą tu Liwiusz wkłada w usta delegata jeńców, przekręca on pewne fakty na ich korzyść, 268 L1WIUSZ: DZIEJE pięćdziesięciu tysięcy ludzi z naszego szyku bojowego, pozostał jednak po bitwie pod Kannami jakiś żołnierz rzymski przy życiu, i wtedy dopiero umówiliśmy cenę, za którą wykupieni, mieliśmy być puszczeni wolno; wydaliśmy w ręce wroga broń, która nam już nie dawała pomocy. Wiemy, że także przodkowie nasi wy- kupili się złotem od Gallów 59, a wasi ojcowie, tak upor-\ czywie odrzucający warunki pokojowe, posłali jednak posłów do Tarentue0 dla wykupu jeńców. A przecież i bitwa nad Alią z Galiami, i bitwa pod Herakleą61 z Pirrusem były haniebne nie tyle przez samą klęskę, co przez tchórzliwą ucieczkę. Pola kanneńskie pokrywają stosy trupów rzymskich, pozostajemy po tej bitwie przy życiu tylko my, do których zabicia zabrakło wrogowi albo miecza, albo sił. Są i tacy wśród nas, którzy nawet nie uciekli z linii bojowej, lecz byli zostawieni jako załoga obozu i przy poddawaniu obozu dostali się w moc wroga. Nie zazdroszczę ja losu ani położenia żadnemu obywatelowi ani towarzyszowi broni, ani nie chcę wywyższać się przez poniżenie drugiego. Nawet ci, którzy przeważnie bez broni uciekali z linii bojowej i zatrzymali się dopiero v/ Wenuzji lub w Kanuzjum, nie mieliby prawa wynosić się ponad nas i chełpić, że rzeczpospolita ma więcej obrony w nich niż w nas, chyba że zwinność nóg i zdolność do biegu zasługują na specjalną nagrodę. Lecz wy będziecie mieć i z nich dobrych i mężnych żołnierzy, a z nas będziecie mieć jesz- 09 Aluzja do wydarzeń, które czytamy u Liwiusza w ks. V 48. Mówca nie wspomniał jednak, że ostatecznie nie doszło do wykupu. '"' wysłali posłów do Tarentu — na ich czele stał Gajusz Fabrycjusz; miało to miejsce w czasie wojny Rzymian z Pirrusem, królem Epiru. 61 Herakleą — kolonia grecka w Lukanii; pod Herakleą przegrali Rzymianie bitwę z Pirrusem. KSIĘGA XXn, ROZDZ. 59 269 cze bardziej chętnych do walki za ojczyznę, ponieważ wasze dobrodziejstwo wykupi nas z niewoli i przywróci ojczyźnie. Odbywacie pobór bez różnicy wieku i pozycji społecznej; jak słyszę, osiem tysięcy niewolników dostaje broń do ręki. Jest nas nie mniejsza liczba i możecie wykupić nas za cenę nie większą od ceny płaconej za nich: bo jeżelibym chciał porównać nas z nimi, wyrządziłbym krzywdę imieniu rzymskiemu. Sądziłbym, senatorowie, że przy powzięciu decyzji w tej sprawie winniście i to wziąć pod uwagę — jeżelibyście już chcieli być zbyt surowymi względem nas, na co w żadnym razie nie zasługujemy — w rękach jakiego wroga chcecie nas zostawić. Może Pirrusa, który jeńców traktował jak gości? 62 czy raczej barbarzyńcy Karta-gińczyka, co do którego trudno jest rozstrzygnąć, czy jest więcej chciwy, czy okrutny? Jeżelibyście widzieli kajdany, brud i pohańbienie waszych współbraci, to chyba ten widok wzruszyłby was tak samo, jak gdybyście z drugiej strony patrzyli na rzymskie legiony, powalone na polach kamieńskich. Możecie widzieć strapienie i łzy naszych najbliższych, którzy stoją w przedsionku i czekają na waszą odpowiedź. Skoro ci tak są niepewni i zatrwożeni o nas i o tych nieobecnych, to jakie — jak sądzicie — jest usposobienie tych, których życie i wolność są zagrożone? Na boga, jeżeliby sam nawet Hannibal wbrew swej naturze chciał okazać względem nas łagodność, to jednak nie przykładalibyśmy żadnej wagi do życia, gdy uznacie nas za niegodnych wykupienia. Swego czasu powrócili do Rzymu jeńcy wypuszczeni przez Pirrusa bez wykupu, ale powrócili z posłami, najdostojniejszymi w państwie, wysłanymi dla ich wykupienia: czy ja mam wrócić do 62 W tradycji starożytnej często podkreśla się szlachetny charakter króla Pirrusa. -270 LIWIUSZ: DZIEJE ojczyzny jako obywatel uznany za niewartego trzystu denarów? Każdy ma pewne mniemanie o sobie, senatorowie. Wiem, że moje życie i ciało moje są w niebezpieczeństwie, ale więcej wrażenia sprawia na mnie zagrożenie mego honoru, byśmy nie odeszli stąd jako potępieni i odtrąceni przez was; ludzie bowiem nigdy nie uwierzą, że żal wam było pieniędzy«. [60] Gdy tylko on skończył, natychmiast tłum, stojący na Komie j urn, podniósł żałosny płacz; ludzie wy- ciągali ręce w kierunku kurii i błagali, by oddano im z powrotem synów, braci i krewnych. Obawa i twarda konieczność spowodowały także obecność kobiet na Forum, wśród tłumu mężczyzn. Po oddaleniu widzów senat zaczął obrady. Zdania były podzielone: jedni opowiadali się za wykupieniem jeńców na koszt skarbu państwa, inni, że nie należy obciążać kosztami państwa, ale nie zabraniać wykupu z prywatnego mienia, a gdyby komuś na razie brakowało pieniędzy, dać pożyczkę ze skarbu państwowego, a narodowi zabezpieczenie przez poręczycieli i na hipotekach gruntowych; ale gdy z kolei zapytano o zdanie Tytusa Maniiusza Tork.wata 63, męża starodawnej i zbyt nieugiętej, jak wydawało się wielu, surowości, miał on odezwać się w następujące słowa: »Gdyby byli posłowie ograniczyli się do żądania tylko wykupu w imieniu tych, którzy są w rękach wrogów, wypowiedziałbym swe zdanie krótko, bez dokuczania komukolwiek z nich. Nie trzeba by bowiem było nic więcej, tylko wam przypomnieć, byście przestrzegali obyczaju przodków w postępowaniu zastosowanym do spraw wojennych. Teraz zaś, gdy tamci niemal chełpili się, że się poddali wrogom i sądzili, iż należy ich wyżej 63 Tytus Maniiusz Torkwatus — przedstawiciel patrycjuszow-skiego rodu gens Maniia, był konsulem w r. 235 i 224, cenzorem w r. 231. KSIĘGA XXII, ROZDZ. 60 271 stawiać nie tylko ponad tych, których wróg dostał w swą moc w czasie samej bitwy, lecz nawet ponad tych, którzy przybyli do Wenuzji i Kanuzjum — ba, nawet ponad samego konsula Gajusza Terencjusza — nie dopuszczę do tego, senatorowie, byście byli w nie- . świadomości co do wydarzeń, jakie się tam rozegrały. To, co mam zamiar tu przed wami przedstawić, obym przedstawił w Kanuzjum przed samym wojskiem, najlepszym świadkiem tchórzostwa i męstwa każdego żoł- , nierza, lub oby tu był obecny przynajmniej jeden Publiusz Semproniusz!64 Gdyby byli poszli za jego przewodnictwem, byliby dzisiaj żołnierzami w rzymskim obozie, a nie jeńcami w rękach wrogów. Ale po- nieważ wrogowie byli znużeni walką a także upojeni zwycięstwem, a zresztą cofnęli się przeważnie do swego obozu, byliby mieli noc swobodną do przedarcia się; siedem tysięcy ludzi z bronią w ręku zdołałoby się przedrzeć nawet przez zbity tłum wrogów, a oni ani sami przez się nie usiłowali tego uczynić, ani nie chcieli iść za innymi. Niemal przez całą noc nie przestał Publiusz Semproniusz Tuditanus wzywać ich i zaklinać, by poszli za jego przewodnictwem, jak długo jest niewielu wrogów w pobliżu obozu, jak długo jest cicho i spokojnie i jak długo noc zdoła zakryć ich przedsięwzięcie. Wołał, że przed świtem można'dotrzeć do miejsc bezpiecznych, do miast sprzymierzeńców. Za pamięci dziadków naszych trybun wojskowy Publiusz Decjusz85 w kraju Samnitów, za mojej młodości w czasie pierw- 64 Publiusz Sempromusz — trybun wojskowy, który dowodził grupą przedzierającą się przez zastępy kartagińskie po bitwie pod Kannami, o czym opowiadał Liwiusz w rozdz. 50 tej księgi. 65 PuWusz Decjusz — trybun wojskowy, który w ten sposób ocalił armię rzymską osaczoną przez Samnitów, że zajął pagórek wznoszący się nad miejscowością, gdzie wojsko rzymskie otoczono. . 272 LIWIUSZ: DZIEJE szej wojny punickiej Kalpurniusz Flamma M prowadząc trzystu ochotników dla zajęcia wzgórza leżącego w środku wrogów powiedział: »2ołnierze, umrzyjmy, ale przez naszą śmierć wyrwijmy z oblężenia okrążone legiony«. Gdyby to powiedział Publiusz Semproniusz, nie uważałbym ich ani za mężów, ani za Rzymian, gdyby nikt nie był przyłączył się do tak bohaterskiego przedsięwzięcia. Wskazuje on drogę prowadzącą zarówno do chwały, jak i do własnego ocalenia, prowadzi ich z powrotem do ojczyzny, do rodziców, do żon i dzieci. Brak wam odwagi do własnego ocalenia! Cóżbyście robili, gdyby trzeba było umrzeć za ojczyznę? Leży wokół was pięćdziesiąt tysięcy obywateli i sprzymierzeńców wyciętych w tym właśnie dniu. Jeżeli nie porusza was tyle przykładów męstwa, nic was nigdy nie poruszy; - jeżeli tak straszna klęska nie czyni życia tanim, to żadna nie uczyni. Chciejcie ojczyzny jako ludzie wolni bez strat; owszem, chciejcie jej, jak długo jest ojczyzna, jak.długo jesteście jej obywatelami. Za późno teraz jej chcecie, boście. stracili cześć obywatelską, straciliście prawo obywatelstwa, staliście się niewolnikami Karta-gińczyków! Chcecie za wykupem wrócić tam, skąd przez 'tchórzostwo i gnuśność odeszliście. Nie słuchaliście waszego współobywatela Publiusza Semproniusza, jak wołał, by chwycić za broń i iść za nim, ale niedługo -potem posłuchaliście Hannibala, jak wzywał do poddania obozu i wydania broni. Wszakże ja oskarżam ich - tylko o tchórzostwo, chociaż mógłbym oskarżać o zbrodnię. Nie tylko odmówili pójścia za człowiekiem dobrze radzącym, lecz usiłowali przeciwstawić się i zatrzymać ss Kalpurniusz Flamma — jako trybun wojskowy w czasie pierwszej wojny punickiej wyruszył na czele trzystu żołnierzy i ściągnął na siebie celowo cały atak Kartagińczyków, by umożliwić reszcie wojska z konsulem na czele wymknięcie się z zasadzki, w którą wpadli. Zamiar ten powiódł się. KSIĘGA XXII, KÓZDZ. 60 273 go, gdyby pełni odwagi mężowie nie byli dobyli mieczy. i nie odepchnęli tchórzów. Powtórzę to, Publiusz Semproniusz musiał wpierw przedzierać się przez zastępy własnych współobywateli, a dopiero później przez zastęp wrogów. To takich obywateli ma pragnąć ojczyzna? Gdyby wszyscy inni byli do nich podobni, nie miałaby ojczyzna dzisiaj ani jednego z tych, którzy walczyli pod Kannami. Z siedmiu tysięcy ludzi w pełnym uzbrojeniu znalazło się tylko sześciuset takich, że ważyli się na przedarcie się, że wrócili do ojczyzny jako ludzie wolni i z bronią w ręku. Tym sześciuset wrogowie nie zagrodzili drogi! Czy zdajecie sobie sprawę, jak bezpieczny byłby przemarsz kolumny składającej się z dwóch prawie legionów? Senatorowie, mielibyście dzisiaj w Kanuzjum dwadzieścia tysięcy ludzi pod bronią, ludzi dzielnych, na których można polegać! Teraz zaś, w jaki sposób mogą ci oto być obywatelami dobrymi i wiernymi — bo dzielnymi nie nazwaliby nawet sami siebie? Chyba że ktoś może sądzić, że sprzyjali przedzierającym się— a przecież usiłowali przeciwstawić się im — albo że nie zazdroszczą tamtym ocalenia i sławy zyskanej przez męstwo, skoro wiedzą, że własny strach i tchórzostwo wpędziły ich w sromotną niewolę. Woleli kryć^się w namiotach i czekać tam nastania świtu i nadejścia wroga, chociaż cisza nocna dawała możność przedarcia się. Atoli brakło im odwagi do przedarcia się z obozu, ale mieli rzekomo odwagę do dzielnej obrony obozu, oblężeni przez kilka dni i nocy67 bronili szańca orężem, a siebie szańcem; wreszcie gdy już ważyli się na wszystko i wszystko prze-1 cierpieli, gdy brakowało żywności, a ciała wycieńczone 67 Tu mówca szydzi z faktów podanych niezgodnie z prawdą przez przedstawiciela jeńców, by poczynając od zdania: O świcie wróg pojawił się przed okopem — naświetlić wypadki zgodnie z rzeczywistością. gibl. Nar. Ser. II, Nr 77 (Liwlusz: Dzieje) 33 274 LIWIUSZ: DZIEJE głodem nie mogły utrzymać oręża, ulegli nie tyle orężowi, co raczej ludzkiej konieczności. O świcie wróg pojawił się przed okopem; przed upływem dwóch godzin nie popróbowawszy szczęścia w walce, wydali broń i poddali się: oto taka była ich wojaczka w ciągu dwóch dni! Gdy trzeba było stać w szyku bojowym i walczyć, uciekli do obozu! Gdy trzeba było walczyć przed szańcem, poddali obóz: byli bez pożytku i w szyku bojowym, i w obozie. I ja mam was wykupić z niewoli? Gdy trzeba przedrzeć się z obozu, ociągacie się i zostajecie, gdy trzeba zostać, trzeba obozu bronić orężem, wydajecie wrogowi i obóz, i broń, i wreszcie siebie samych! Ja, senatorowie, wypowiadam się za niewyku-pieniem ich z niewoli, bo w takim razie trzeba by wydać w ręce Hannibala tych, którzy przedarli się z obozu, przez środek wrogów, i dzięki wielkiemu męstwu wrócili do ojczyzny«. [61] Skoro Maniiusz skończył mówić, oprócz przykładu państwa od dawna nie okazującego pobłażliwości względem jeńców wojennych, także wielkość sumy pieniężnej wywarła na senat wpływ decydujący, mimo że jeńcy byli spokrewnieni także z bardzo wielu senatorami: wobec wyłożenia wielkiej sumy pieniężnej na zakup i uzbrojenie niewolników do służby w wojsku, nie chcieli zupełnie wyczerpać skarbu państwa, a z drugiej strony nie chcieli wzbogacać Hannibala, który, jak chodziły słuchy, ogromnie potrzebował pieniędzy. Gdy dano smutną odpowiedź, że jeńców nie wykupi się, do dawnej żałości z powodu utraty tylu obywateli doszła nowa jeszcze. Z ogromnym płaczem i zawodzeniem odprowadzili ludzie posłów do bram. Jeden z nich poszedł do domu, ponieważ przez oszukańczy powrót do obozu uznał się za zwolnionego z przysięgi68. Ale gdy to się •8 Por. rozdział 58 i przypis 57. KSIĘGA XXII, ROZDZ. 61 275 ujawniło i sprawa weszła pod obrady senatu, wszyscy uznali jednogłośnie, że należy go ująć, dać wartę państwową i odprowadzić do Hannibala. Istnieje także inna wersja co do jeńców, a mianowicie że przyszło ich najpierw dziesięciu; powstały co do nich w senacie wątpliwości, czy wpuścić ich do miasta, czy nie. Ostatecznie wpuszczono ich, ale z tym, by nie uzyskali posłuchania w senacie. Ponieważ przebywali oni w mieście nadspodziewanie długo, przybyło jeszcze trzech posłów, a to Lucjusz Skryboniusz, Gajusz Kalpumiusz i Lu-cjusz Maniiusz; wtedy dopiero trybun ludowy, krewny Skryboniusza, wniósł pod obrady senatu sprawę wy-kupna jeńców, a senat uchwalił nie wykupywać; trzech nowych posłów wróciło do Hannibala, ale dziesięciu dawnych pozostało, ponieważ pod pozorem ustalenia nazwisk jeńców wrócili z drogi do Hannibala i w ten sposób zwolnili się z przysięgi. Na temat ich wydania rozprawiano w senacie z dużym zacietrzewieniem; ostatecznie bardzo nieznaczną ilością głosów przegłosowano tych, którzy opowiadali się za wydaniem. Zresztą za najbliższych cenzorów tak ich napiętnowano wszystkimi karami cenzorskimi, że niektórzy z nich z miejsca odebrali sobie życie, a pozostali przez resztę życia nie tylko unikali Forum, lecz niemal także światła dziennego i publicznego widoku. Raczej można się dziwić, że ist- nieje taka rozbieżność w źródłach historycznych, niż wywnioskować, jak było naprawdę. O ile zaś większa była ta klęska od klęsk poprzednich, może posłużyć za dowód chociażby rzecz następująca: wierność sprzymierzeńców, aż do tego dnia niezachwiana, teraz zaczęła słabnąć, nie z innego powodu jak tylko dlatego, że zwątpili w dalsze istnienie państwa rzymskiego. Przeszły zaś na stronę Kartagińczyków następujące narody: Atellanowie, Kalatynowie, Hirpinowie, część Apullów, Samnici (oprócz Pentrów), wszyscy 23* 276 LIWIUSZ: DZIEJE Brutyjczycy, Lukanowie, oprócz tego jeszcze Uzentyń-czycy i prawie całe wybrzeże greckie, mieszkańcy Ta-rentu, Metapontu, Krotony i Lokri69 a nadto wszyscy mieszkańcy Galii Przedalpejskiej70. A jednak te cio~ sy i sprzeniewierzenie się sprzymierzeńców nie potrafiły dokazać tego, by kiedykolwiek u Rzymian padła wzmianka o pokoju, ani przed przybyciem konsula, ani po jego powrocie i odnowieniu pamięci o do- znanej klęsce. Nawet w tym krytycznym położeniu okazało społeczeństwo taką wielkoduszność, że wszystkie stany wyszły tłumnie naprzeciw konsula, wracającego po tak wielkiej klęsce (a był on głównym jej sprawcą), i złożono mu podziękowanie, że nie zwątpił w rzeczpospolitą. Gdyby on był przywódcą Kartagiń-czyków71, byłby musiał ponieść wszelkie możliwe kary. 60 Atellanowie — mieszkańcy miasta Atella w Kampanii, Kaloty nowie — z miasta Calatia w Kampanii; Hirpini — szczep mający swe siedziby w południowym Samnium; część Apul-lów — o Apltiii por. przyp. 32 do rozdz. 54 księgi XXII; Sammci — .szczep italski w południowej Italii, w w. IV i III przed n. e. prowadzili oni zacięte wojny z Rzymianami, ostatecznie około r. 290 zdstali definitywnie pobici, ale zawsze wykorzystywali każdą okazję, by przedsiębrać próby oderwania się od Rzymu. Miało to miejsce i teraz; Brutyjczycy — mieszkańcy najbardziej na południe wysuniętego cypla Italii; Lukanowie — mieszkańcy krainy Lucania w południowej Italii, leżącej między Samnium a Bruttium; Uzentynczycy — w Kalabrii; Tarent (dziś Taranto), Metapontum, Crotona, Locri — miasta greckie w południowej Italii. 70 mieszkańcy Galii Przedalpejskiej przeszli na stronę Hanni-bala już wcześniej, jak wynika ze słów Liwiusza w ks. XXI 55. 71 gdyby był przywódcą Kartaginczyków — nie jest to czysto teoretyczna uwaga Liwiusza, lecz istotnie u Kartaginczyków często karano śmiercią wodza, który przegrywał bitwę. I tak wódz kartagiński Hanno, który poniósł klęskę w bitwie morskiej u Wysp Egackich w czasie pierwszej wojny punickiej, został za karę ukrzyżowany. XV. ŚMIERĆ HANNIBALA (XXXIX 51) [51]1 Tytus Kwinkcjusz Flamininus 2 przybył w poselstwie do króla Pruzjasza, którego czyniło podejrzanym w oczach Rzymian zarówno przyjęcie Hannibala po ucieczce Antiocha3, jak i wszczęcie wojny przeciw, Eumenesowi4. Tam to może Flamininus postawił między 'innymi zarzut Pruzjaszowi, że przebywa u niego największy z żyjących wróg narodu rzymskiego, który . ł Po klęsce Kartaginczyków w drugiej wojnie punickiej, przebywał Hannibal początkowo w Kartaginie, przez pewien okres czasu byt nawet suffetem (sufetes, dosł.: .sędziowie', byli najwyższymi urzędnikami w Kartaginie, wybieranymi corocznie). Ostatecznie musiał jednak uchodzić z ojczyzny, gdyż Rzymianie domagali się jego wydania; tułał się po dworach różnych władców azjatyckich, organizując wojny albo wprost przeciw* Rzymianom, albo przeciw ich sprzymierzeńcom. W przytoczonym tu rozdziale widzimy go na dworze króla Bitynii, Pruzjasza. 2 Tytus Kwinkcjusz Flamininus — były konsul, zwycięzca króla macedońskiego Filipa V w r. 197. 3 Antioch III Wielki — król Syrii (223—187); Hannibal po ucieczce z Kartaginy przebywał u niego i namówił go do wszczęcia wojny z Rzymianami. Ostatecznie wojna ta skończyła się klęską Antiocha pod Magnezją w r. 190, a Hannibal z obawy, że Rzymianie zażądają znów jego wydania, uciekł na Kretę, a później do Pruzjasza. 4 Eumenes — król Pergamu w Azji Mniejszej w latach 197— 159. Pod jego rządami królestwo pergameńskie stało się znaczniejszą potęgą głównie dzięki przymierzu z Rzymianami. W r. 184 toczyła się wojna między Eumenesem a Pruzjaszem, w której dzięki fortelom wojennym Hannibala, pomagającego Pruzjaszowi, ponosił Eumenes różne klęski. 278 LIWIUSZ: DZIEJE najpierw własną ojczyznę, a następnie, po złamaniu jej potęgi, króla Antiocha skłonił do wojny z narodem rzymskim; może sam Pruzjasz dla przypodobania się bawiącemu u niego Flamininusowi i Rzymianom po- wziął plan zgładzenia go lub wydania w ręce Rzy-Jnian — dość, że natychmiast po rozmowie z Flamini- nusem posłano żołnierzy dla pilnowania domu Hanni-bala. Hannibal zawsze przewidywał w duchu tego rodzaju koniec życia; miał bowiem na uwadze nieubłaganą nienawiść Rzymian do swojej osoby, w rzetelność królów nic a nic nie wierzył, a zmienności charakteru Pruzjasza doświadczył nawet na własnej osobie. Nadto zląkł się przybycia Flaminina, jakby miało mu przynieść nieszczęście. Dla zabezpieczenia się od niebezpiecznych sytuacji, zagrażających ze wszystkich stron, już poprzednio zrobił sobie siedem bram w domu — z tych niektóre ukryte, by nie można ich było wartami otoczyć. Ale twarda władza królewska zbada zawsze wszystko, co chce wybadać. Żołnierze tak obstawili posterunkami całe otoczenie domu, że nikt nie mógłby się wydostać stamtąd. Na wiadomość, że żołnierze królewscy są w przedsionku, chciał Hannibal uciec tylnymi drzwiami, najbardziej ustronnymi, z zupełnie ukrytym wyjściem na zewnątrz, ale zobaczył, że i one są zagrodzone przez wojsko, a wszystko wokół zamykają rozstawione posterunki; wtedy zażądał trucizny, którą miał przygotowaną już od dawna na podobną ewentualność, i odezwał się w te słowa: »Uwolnijmy naród rzymski od długotrwałego kłopotu, skoro uważają, że za długo byłoby czekać na naturalną śmierć starca. Zwycięstwo Flaminina nad bezbronnym i zdradzonym nie będzie ani wielkie, ani godne uwiecznienia. Ale nawet dzień dzisiejszy będzie dowodem, do jakiego stopnia zmienił KSIĘGA XXXIX, KOZDZ. 51 279 się charakter narodu rzymskiego: królowi Pirrusowi5, wrogowi uzbrojonemu, mającemu wojsko w Italii, po- słali ich ojcowie ostrzeżenie, by miał się na baczności przed trucizną; ci wysłali w poselstwie byłego konsula, by namówił Pruzjasza do zbrodniczego zgładzenia gościa«. Następnie rzucił przekleństwo na Pruzjasza i jego królestwo; bogów, opiekunów prawa gościnności wezwał na świadectwo złamania słowa przez niego i wypił truciznę. Taki był koniec życia Hannibala6. 6 Pirrus, król Epiru, został przyzwany przez Tarentyńczyków na pomoc przeciw Rzymianom; zadał Rzymianom klęskę pod Herakleą (w r. 280) i Auskulum (w r. 279). Ostatecznie jednak wygrali wojnę Rzymianie zadając Pirrusowi klęskę pod Bene-wentem (w r. 275). W czasie tej wojny konsulowi Fabrycju- Szowi uczynił propozycję jeden ze zbiegów z armii Pirrusa, że otruje potajemnie króla i w ten sposób pozbędą się Rzymianie uciążliwego wroga. Uznając ten sposób za nierzymski, konsul nie tylko nie przyjął propozycji, lecz posłał nawet do króla Pirrusa wiadomość, by miał się na baczności przed trucizną. 8 Było to w r. 183.