ZARYS TEORII PRZEKŁADU ZAGADNIENIA WYBRANE Opracowała Teresa Micewicz Skrypt do użytku studentów Wyższego Studium Języków Obcych Wydziału Filologii Obcych Uniwersytetu Warszawskiego Wydawnictwo Uniwersytetu Warszawskiego 1971 SPIS RZECZY Wstęp. Wprowadzenie w zagadnienie przekładu . . . 5 R o z d z i a ł I Pozycja tłumacza w społeczeństwie. Rzut oka na historię tłumaczenia. Sylwetki pierwszych znanych tłumaczy . . . . . . . . . . . . . . . . 12 R o z d z i a ł II Przedfilologiczne i filologiczne teorie tłumaczenia . . . . . . . . . . . . . . . . . . . 27 R o z d z i a ł III Dowolnoœć i wiernoœć w przekładach tekstów literackich i sakralnych w okresie poprzedzajšcym rozwój językoznawstwa . . . . . . . . . . 40 R o z d z i a ł IV Naukowa definicja tłumaczenia. Przekład jako zagadnienie językoznawstwa . . . . . . . . . 50 R o z d z i a ł V Poglšdy J.G.Catforda czyli językoznawcza teoria tłumaczenia w oparciu o językoznawstwo brytyjskie . . . . . . . . . . . . . . . 61 R o z d z i a ł VI Poglšdy E.A.Nidy czołowego reprezentanta językoznawczej teorii przekładu w USA . . . . . 74 R o z d z i a ł VII Znaczenie w ujęciu lingwistycznym. Znak i desygnat. Znaczenie formalne i kontekstowa. Znaczenie emotywne . . . . . . . . . . . . . . . 85 R o z d z i a ł VIII 0 obiektywizmie i subiektywizmie wiedzy o rzeczywistoœci na zasadzie zdeterminowania poznania przez konstrukcje językowe. Teoria Sapira i Whoffa . . . . . . . . . . .96 R o z d z i a ł IX Przekładalnoœć, porównywalnoœć i nieprzekładalnoœć. . . . . . . . . .. . . . . .105 R o z d z i a ł X Odbicie kultury w języku. Tło historyczne, realia i zagadnienia ich przekładalnoœci. Idiomatyka. Interferencja . . . . . . . . . 117 R o z d z i a ł XI Język œcisły i język potoczny. Nabywanie umiejętnoœci mowy. Błšd w tłumaczeniu . . . . . . . . . . . . . . . .129 R o z d z i a ł XII Nauka o przekładzie w ramach teorii komunikacji. Redundancja w języku. Wbudowanie informacji w tekst przekładu . . . . . . . 136 R o z d z i a ł XIII Metodyka nauczania przekładu. Uwagi z warsztatu tłumacza. Tłumaczenie pragmatyczne . . . . . . . . . 147 R o z d z i a ł XIV Analiza wzorowego przekładu. Wyszukiwanie ekwiwalencji dla struktur nie istniejšcych w polszczyŸnie na przykładzie tłumaczenia polskiego Graham Green'a "The Quiet American". . . . . . . . . . .158 R o z d z i a ł XV Tłumaczenia maszynowe . . . . . . . . . . . . .170 Indeks terminologii językoznawczej . . . . . . . . 178 Bibliografia . . . . . . . . . . . . . . . . . . 181 W S T Ę P 0. Bez tłumaczy trudno sobie wyobrazić dzisiejszy œwiat. Szybko następujšce zmiany i rozwój techniki dokonały zbliżenia między narodami. Nie wchodzšc w to czy sš to zbliżenia przyjacielskie czy konkurencyjne, faktem jest, że żyjemy w œwiecie bloków międzynarodowych. Ponadto dzięki œrodkom masowego przekazu, prasie, radiu i telewizji słowo może w cišgu paru chwil opasać glob ziemski. Do tej wymiany myœli i osišgnięć konieczni sš tłumacze i to nie tylko jak dawniej tłumacze dzieł literackich, ale zapotrzebowanie społeczne jest równie wielkie, a może większe niż tłumaczy tekstów naukowych i technicznych, politycznych i innych pozaartystycznych. Dlatego coraz więcej uwagi poœwięca się zagadnieniu tłumaczenia, a co za tym idzie - teorii przekładu i nauczaniu przekładu. Przy uniwersytetach powstajš szkoły tłumaczy. w Genewie, Wiedniu, Moskwie, Waszyngtonie, Lipsku i Warszawie zaczęto szkolić tłumaczy w aposób masowy i naukowy. Posiadanie kadry wykwalifikowanych tłumaczy jest obecnie potrzebne w każdym kraju ze względów gospodarczych, politycznych i kulturalnych. Na skutek tych potrzeb wykrystalizowało się zainteresowanie językoznawców teoriš przekładu czemu sprzyjał rozwój językoznawstwa strukturalnego, zarówno praskiego jak amerykańskiego. 6 0.1. Tłumaczenie jest działalnoœciš dokonywanš w obrębie języka, a œciœlej dwóch języków. Jest jednš z form kontaktu językowego, gdzie dwa języki, a œciœlej dwa teksty w dwóch różnych językach naturalnych sš ze sobš w relacji transpozycji ekwiwalentnej. Bez tej ostatniej, tzn. bez zamierzonej /i uzyskanej w tekœcie przekładu/ równoważnoœci dwóch tekstów, nazwijmy je A i B w językach L1 i L2 /tj. oryginału i przekładu/ nie może być mowy o tłumaczeniu, a tylko o parafrazie, czy kompilacji, czy zapożyczeniu lub posługiwaniu się tekstem A. Oczywistym i nadrzędnym celem każdego przekładu jest uzyskanie maksymalnej ekwiwalencji tekstu przekładu z tekstem oryginału. W olbrzymiej większoœci przypadków nie udaje się osišgnšć ekwiwalencji całkowitej, przyczyny tego faktu będš omówione w dalszych rozdziałach niniejszego skryptu. Tutaj wystarczy wykazać, że tym lepszy jest przekład, im wyższy jest stopień ekwiwalencji wobec oryginału. Graficznie możemy przedstawić ekwiwalencję jako: A /L1/ : : B /L2/ Nie możemy natomiast postawić znaku równania między tymi dwoma tekstami A L 1 nierówne B L2 gdyż sš one względem siebie tylko proporcjonalne, tzn. w przybliżeniu realizujš postulat równoważnoœci. Jak zobaczymy póŸniej, równoważnoœć obejmuje niektóre tylko cechy języka, cała strona foniczna i graficzna, s więc substancja językowa nie ma żadnej odpowiednioœci w tekœcie przekładu. Strona formalna, tj. gramatyka i leksyk . 7 ma jedynie częœciowš ekwiwalencję, gdyż bardzo wczeœnie zauważono, że tłumaczenia słowo w słowo nie sš najlepszym przekazem komunikatu oryginału. Tłumaczenie ma wiele definicji, podaliœmy jednš z nich, będziemy w następnych rozdziałach zajmowali się teoriš tłumaczeń w rozwoju historycznym i napotkamy różne definicje i różne wymagania stawiane przekładom i tłumaczom. 0.2. B.G.Morgan zebrał bibliografię prac o tłumaczeniach: A Critical Bibliography of Works on Translation w zbiorze "On Translation", wyd. Harvard Uniwereity Press, Cambridge, Mass, 1959. Jeszcze pełniejsza jest bibliografia prac o przekładzie w ksišżce E.A.Nidy Toward a Science of Translating, Brill, 1964. Liczy ona ponad 4000 pozycji. Ponadto w wydawnictwie encyklopedycznym Bibliographie Linguistique wydawanym w Utrechcie jest` stała rubryka 'tłumaczenia' oraz 'tłumaczenia maszynowe' sygnalizujšca na bieżšco wszystkie prace w tej dziedzinie. W Polsce mamy szkic bibliograficzny Piotra Grzegorczyka w zbiorze "0 sztuce tłumaczenia'' wydanym pod redakcjš K.Rusinka w Ossolineum, w 1955 r. Ktokolwiek chce się zajšć naukowo teoriš przekładu winien zaznajomić się z takimi dziełami, jak wspomniana powyżej praca E.A.Nidy, ponadto z angielskich pozycji J.C.Catforda "A Linguistic Theory of Translation", z francuskich Georges Mounin "Lee Problemes theoriques d.e la traduction", z polskich w pierwszym rzędzie O.Wojtasiewicza, "Wstęp do teorii tłumaczenia". Wszystkie wyżej wymienione pozycje, z wyjštkiem ostatniej, sš czysto językoznawczym ujęciem zagadnienia i nie kwestionujš możliwoœci dokonania adekwatnego 8 przekładu z jednego języka na drugi. Roman Jakobson ujšł to lapidarnie: "cokolwiek da się powiedzieć w jednym języku, da się również powiedzieć w drugim". Jest to spojrzenie językoznawcy, który głównš funkcję języka upatruje w funkcji komunikatywnej. Literaci i pisarze znacznie pesymistyczniej zapatrywali się na tłumaczenia, np. Hilary Belloc pisał, że to daremny trud. Tym niemniej sam się szeroko zajmował działalnoœciš przekładowš i czynił to z powodzeniem. Podobnie wyraził się w XIV w. Dante, a w XVII Cervantes. Pisarze, a wymieniłam nazwiska, które weszły do Panteonu literatury œwiatowej, tak odmiennie oceniali możliwoœci tłumaczenia w porównaniu z językoznawcami, gdyż stawiali niemożliwy postulat. Chcieli by tekst przekładu był adekwatny w 100 procentach wobec tekstu oryginału, by był absolutnš transpozycjš zarówno formalnie jak znaczeniowo: Oczywiœcie ten postulat, tj. absolutnej wiernoœci wobec formy i treœci oryginału, nigdy nie może być spełniony, jak to zobaczymy w następnych rozdziałach. V każdym języku mamy jemu właœciwe wartoœci i struktury, jemu właœciwš składnię oraz skojarzenia leksykalne i emotywne, zrozumiałe całkowicie tylko w obrębie danej kultury i danego obszaru językowego /native speaker/. Nie przekreœla to w zadym wypadku możliwoœci poprawnych tłumaczeń, zarówno literackich, jak naukowych, które innymi œrodkami wyrazu oddadzš komunikat pierwotny z maksymalnš, możliwš do osišgnięcia adekwatnoœciš; aczkolwiek zawsze będzie ona tylko częœciowa, a nie 100%. 0.3. Czy wobec tego istnieje nieprzekładalnoœć? Osobiœcie widzę dwie dziedziny nieprzekładalne, pierwsza 9 to poezja, druga to fragmenty tekstu œciœle zwišzane z kulturš danego obszaru językowego. W tłumaczeniu pierwszej, tj. poezji, na język obcy mamy do czynienia z powtórnš twórczoœciš poetyckš, którš w języku niemieckim słusznie nazwano Nachdichtung. Jest to tworzenie nowego utworu poetyckiego na wzór pierwowzoru. Mianem pełnowartoœciowej twórczoœci w obrębie Nachdichtung można okreœlić taki utwór jak Tawimowskie tłumaczenie wiersza Puszkina: "Burja mgloju niebo krojet", czy Mickiewiczowskie tłumaczenia Goethego. Natomiast wyrażenia nieprzetłumaczalne, zebrane w pokaŸnej iloœci w ksišżce O.Wojtasiewicza, dotyczš takich jednostek leksykalnych jak: monet /dolar zostaje w każdym języku dolarem, a rubel rublem/, tańców ludowych, strojów dawnych epok, militarii itp. Nie sš to jednak zespoły wyrazów będšce w pospolitym i częstym użyciu, poza oczywiœcie systemem monetarnym, gdzie zastosowanie transferu leksykalnego i stosowanie nazwy obcej w przekładzie jest całkowicie zrozumiałe. Przekładalnoœci i nieprzekladalnoœci poœwięcimy osobny rozdział. 0,4. Jeżeli na proces tłumaczenia spojrzymy jako na naukę lingwistycznš, to mieœci się on w obrębie szerszego działu nauki o komunikacji. Dawniej teoretycy przekładu interesowali się tłumaczeniem końcowym, tj. wynikiem procesu przekładowego, była to dziedzina literatury. Nauka o tłumaczeniu jest naukš językoznawczš z zakresu językoznawstwa stosowanego. Tłumaczenie jest niezbędne wtedy, gdy nadawca i odbiorca nie majš tego samego języka. Proces tłumaczenia możemy przedstawić graficznie. 10 T = tekst oryginału t = tekst przekładu Ow = Odbiorca wtórny /tłumacz/ Nw - Nadawca wtórny /tlumacz/ Warunki powstawania procesu tlumaczenia, Tłumaczenie jest procesem pracy nad tekstem oryginalu, w wyniku którego powstaje tekst przekladu /TT------ t/. T : : t jest funkcjonalnie ekwiwalentne. Odbiorcš wtórnym jest w tym procesie tłumacz, gdyż nie dla niego był tekst oryginału pisany, jest on równoczeœnie nadawcš wtórnym, gdyż nie jest autorem oryginału a jedynie wtórnego komunikatu. Teksty T : . t sš wtedy funkcjonalnie ekwiwalentne, gdyż można ich używać wymiennie. 0.5. Na zakończenie przytoczę włoskie znane powiedzenie traduttore, traditore, czyli tłumacz - zdrajca, w znaczeniu fałszerz. Obierajšc sobie zawód tłumacza, majšc przed oczami jako cel ułatwienie porozumienia między ludŸmi, musimy w cišgu dalszych rozważań zarówno teoretycznych jak praktycznych zadać kłam przekonaniu, że tłumacz jest z koniecznoœci fałszerzem. Musimy, jak mówi nasz wieszcz, zabiegać o to, "by język giętki wyraził wszystko co pomyœli głowa", czy też co podsuwa tekst oryginału. 11 Drogš do tego jest, poza studiami obcych języków, nawyk czytania i to zarówno w obcym jak i własnym języku. Zwłaszcza język rodzimy studentów domaga się, by był karmiony pięknš i jasnš polszczyznę na co dzień. Bo usilne automatyzowanie struktur obcojęzycznych przez lekturę, ćwiczenia audytoryjne, laboratoria językowe daje interferencję obcej struktury również w polszczyznę. A prasa też nie zawsze daje najlepsze wzory. R o z d z i a ł I POZYCJA TŁUMACZA W SPOŁECZEŃSTWIE. RZUT OKA NA HISTORIĘ TŁUMACZENIA POCZĽWSZY OD STAROŻYTNOŒCI. SYLWETKI PIERWSZYCH TŁUMACZY § 1.0. W uwagach wstępnych mówiliœmy, że tłumacz trudni się zawodowo zbliżeniem między narodami, że posiadanie kadry wykwalifikowanych tłumaczy jest koniecznoœciš dla kraju, zarówno z powodów gospodarczych jak i kulturalnych. Wymiana myœli, wymiana idei naukowych i osišgnięć technicznych, tak oszałamiajšcych w XX wieku, wymagajš natychmiastowego rozprzestrzenienia w œwiecie, który dzięki œrodkom masowego przekazu stal się mały. Powiedzieliœmy sobie również, że tłumacz jest w tej działalnoœci niezastšpiony i pełni zaszczytnš rolę człowieka, który przyczynia się do porozumienia międzynarodowego. Nawiasem mówišc, ranga tłumacza powinna rosnšć odwrotnie proporcjonalnie do tego, jaki jest zasięg terytorialny jego ojczystego języka. Obszar polszczyzny jest tak niewielki w skali œwiatowej, że każdy kulturalny i wykształcony Polak zmuszony jest w wielkim stopniu do korzystania w pracy zawodowej z literatury obcojęzycznej, lub do posługiwania się, językami obcymi w mowie. W konsekwencji Polak korzysta i jest uzależniony od pracy tłumacza, bo nawet wœród pracowników nauki rzadko kto korzysta jedynie z obcych oryginałów, obywajšc się bez tłumaczeń. 13 § 1.1. W niniejszym rozdziale będziemy się zajmować teoriš przekładu zarówno w rozwoju historycznym, jak i obecnym stanem nauki o przekładzie. Teoria przekładu nie jest podręcznikiem dla tłumaczy, zadaniem jej jest opis procesu tłumaczenia i skierowanie myœli na problemy, które napotyka tłumacz w swej działalnoœci przekładowej. § 1.2. Rozpoczšć wypada od ustalenia terminologii, gdyż tytuł "teoria przekładu" jest tylko z pozoru jednoznaczny. Możemy mówić o poglšdach tłumaczy bardzo odległych, gdyż fakty tłumaczenia z jednego języka na drugi sięgajš starożytnoœci nawet. przed latyńskiej i greckiej hegemonii kulturalnej. W tym wypadku trudno używać terminu teoria, gdyż teoria zakłada system wyabstrahowany i œwiadomy. Tym niemniej tłumacze mieli swoje poglšdy i dawali im nieraz pisemny wyraz. Natomiast naukowa teoria przekładu jako usystematyzowany zbiór zasad metodologicznych zmierzajšcych do transpozycji tekstu jednego języka na inny język, powstawała powoli w zwišzku z rozwojem filologii, która jak wiemy - w epoce renesansu wyodrębnia się spoœród nauk filozoficznych. Najbliższa nam czasowo jest językoznawcza teoria przekładu, o której mówiliœmy w rozdziale wstępnym, że jest niedawno wyłonionš odrębnš dyscyplinš naukowš w ramach językoznawstwa stosowanego. Jak każda teoria, najpierw nieusystematyzowana i nie majšca pretensji do naukowoœci, tak i teoria przekładu wyrosła  praktyki. Pierwotni tłumacze, niejednokrotnie opatrywali swoje prace komentarzami lub uwagami wyjaœniajšcymi własnš wersję przekładu, nie kuszšc się o stworzenie systemu. Zbierajšc powyższe uwagi możemy je usystematyzować i nazwać przedfilologicznymi teoriami 14 tłumaczenia. Dopiero z rozwojem filologii, jak powiedzieliœmy powyżej, i przyjęciem praktyki krytycznej edycji tekstu pierwotnego autora, również tłumacze i teoretycy przekładu, zaczynaj nabierać szacunku i to bardzo powoli, do tego co byœmy dziœ nazwali prawem własnoœci autorskiej. Copyright jest zdobyczš XX w. i na razie dotyczy tylko tekstów drukowanych i ich edycji, bo panuje zupełna dowolnoœć w inscenizacjach i ekranizacjach tych samych tekstów i nikt nie odpowiada za ich zniekształcenia i przerabianie. Gdy cofniemy się parę wieków wstecz podobna dowolnoœć w odniesieniu do czerpania z cudzych tekstów była powszechna również w druku i to przede wszystkim w tłumaczeniach. Postulaty wiernoœci przekładu wobec tekstu pierwotnego autora należš do rzadkoœci, nawet jeœli były słownie formułowane, jak to czynił Etienne Dolet "La Maniere de Bien Traduire", Lyon 1540, czy Aleksander F.Tytler, "Essay on the Principles of Translation", Edynburg 1790. Dziełami ich zajmiemy się w następnym rozdziale. Głosicieli swobodnego obchodzenia się z oryginałami było znacznie więcej, do nich należy renesansowy poeta i prozaik Joachim du Bellay we Francji. Surowy John Dryden jest zwolennikiem luŸnej parafrazy, " cala plejada polskich tłumaczy zarówno złotego wieku literatury polskiej jak i Oœwiecenia sš zwolennikami luŸnej. parafrazy, jak Bohomolec, Dmochowski, Adam Kazimierz Czartoryski. Wracajšc do poprzedniego toku naszych rozważań powiedzieliœmy, że rozwój nowoczesnej filologii wniósł do teorii tłumaczenia pojęcie wiernoœci i dociekliwie badał stosunek słownej do treœci przekładu. Z wyodrębnieniem językoznawstwa w ostatnim pięćdziesięcioleciu w osobnš dyscyplinę naukowš o znacznym 15 stopniu œcisłoœci, opierajšcš się o fizykę /akustyka/ oraz matematykę /statystyka/, powstała język oznacza teoria przekładu, która opisuje mechanikę działania języka i przenoszenia struktur jednego języka w ekwiwalentne struktury obcojęzyczne. Zupełnie odrębny problem w ramach językoznawczej teorii przekładu stanowiš tłumaczenia maszynowe, polegajšce na zakodowaniu sformalizowanych struktur jednego języka i zaprogramowanym tłumaczeniu całej struktury na obcy język przez maszynę, tj. komputer. § 1.3. E t y m o 1 o g i a. Polski wyraz 'tłumacz' tak jak niemiecki Dolmetscher, wywodzi się od słowa talami, które oznacza mówišcego. Rzymianie nazywali tłumacza interpres, który to termin przechował się w wersji interprete /fr./ i interpreter /ang./. Pierwotni tłumacze, jak widzimy z etymologii tych wyrazów, byli tłumaczami mowy, co jest zrozumiale, gdyż szeroki odbiorca, jak byœmy dziœ powiedzieli - był analfabetš. Zbyt łatwo za-pominamy, że nawet w Europie powszechna znajomoœć pisania, datuje się dopiero od XIX w., czyli od niecałego stulecia. A publicznoœć czytajšca i piszšca w Europie przez długie lata posługiwała się przy pisaniu, zwłaszcza dziel poważnych, łacinš. To też dopiero wiek XVIII przynosi zwrot w warstwie oœwieconej, do używania w ' piœmie języka narodowego. I wówczas jeszcze, co w takich warunkach zrozumiałe, trzymano się stylu i składni wzorowanej na gramatyce łacińskiej - gdyż była to jedyna gramatyka, której uczono w szkołach. Języki klasyczne uważano za języki wzorce, do których należy upodobniać i naginać język pospolity. Oczywiœcie mowa nie odzwierciedlała w tej mierze wzorów łacińskich, gdyż w mowie nie używa się skomplikowanych form syntaktycznych z ich zjawiskami hipotaksy i parataksy. § 1.3.1. Wracajšc do etymologii stwierdza, że w języku francuskim przed RVI w. używano wyrazu "truchement", a nie dzisiejszego "traducteur", w Anglii zaœ w XIV w. mówiono "translateur" i tym terminem z dodatkiem !'grand" okreœlano Chaucera. W polszczyŸnie zarówno czynnoœć tłumaczenia, jak i efekt końcowy otrzymały w drugim języku, nazywamy tłumaczeniem. Przy tym używamy wymiennie dwóch terminów: t ł u m a c z e n i e i p r z e k ł a d, oraz mówimy "przetłumaczyć" lub "przełożyć" na język obcy, czy też z obcego języka. Właœciwie słuszniej jest mówić o tłumaczeniu na drugi język /L2/, nazywajšc język oryginału językiem pierwszym /L1/. A więc przetłumaczyć znaczy przetransponować tekst ustny lub pisemny z L1 na L2. Zachowujemy tu symbol L przyjęty w literaturze dla języka /language, langue/. § 1.3.2. Sięgnijmy do definicji słownikowych. słownik Lindego daje następujšce definicje: /-/ tłumaczenie: przekładanie, przekład, prewod; /-/ tłumaczyć . z języka na język przekładać; /-/ przekład . z języka na język przetłumaczenie. W słowniku warszawskim Karłowicza widniejš następujšce hasła: /-/ tłumaczenie: czynnoœć, tłumaczyć księgi z francuskiego języka, tłumaczenie œcisłe, dowolne. /-/ przekłady . przekład pisma, przełożenie z jednego języka na drugi. Przekład staranny, dokładny, dosłowny, poprawny. 17 Mimochodem warto zaznaczyć, że słownik ortograficzny Jodłowskiego i Taszyckiego /wyd. 1967/ notuje tylko jednš formę graficznš wyrazu tłumaczyć, pomijajšc formę "tłomaczyć", wobec tego tę ostatniš będziemy uważać za formę archaicznš. Wprawdzie słownik nie jest wzorcem i normš dla mowy, a tylko jej graficznš rejestracjš, tym niemniej przy posługiwaniu się terminologiš naukowš należy dšżyć do jej maksymalnego ujednolicenia. Słownik terminologii językoznawczej /Z.Gołšb, A.Heinz, K.Polańskl/ podaje jedynie hasło "maszynowe tłumaczenie", /ang./ machine translation, automatic translation, /fr./ traduction automatique, /niem./ automatische Ubersetzung, /ros./ maszynnyj pierewod! Tłumaczenie nie maszynowe nie figuruje jako hasło językoznawcze w powyższym słowniku, co jest niewštpliwie brakiem, zwłaszcza, że w literaturze naukowej na ten temat powstał jeszcze jeden termin, na razie nie przyswojony polszczyŸnie, mianowicie /ang./ "human translation", dla odróżnienia tłumaczenia dokonywanego przez człowieka od tłumaczenia maszynowego. Angielskie "translation" tak jak /fr./ "traduction" i /niem./ Uebersetzung jest zacieœnione znaczeniowo jedynie do tłumaczenia pisemnego. Dla tłumaczeń ustnych, czy to symultanicznych czy konsekutywnych, istnieje termin /ang./ interpretation, /fr./interpretation, /niem./ dolmetschen. Powstaje pokusa dla polskiego teoretyka przekładu, by również przyswoić polszczyŸnie to wygodne rozróżnienie i zachować dla tłumaczeń pisemnych termin "tłumaczenie" a dla ustnych tłumaczeń posługiwać się terminem "przekład". Ale wówczas rodzi się trudnoœć ze znalezieniem jednoznacznego terminu dla ludzi trudnišcych się tłumaczeniami i osobnego terminu dla trudnišcych się przekładami. Tłumacz jest wyrazem ustabilizowanym w polszczyŸnie; jeœli w literaturze przedmiotu zacieœnimy ten termin do tłumacza tekstów pisanych, wówczas trzeba ukuć nowy termin odpowiadajšcy /ang./ interpreter czy /niem./ Dolmetscher. . Istnieje wprawdzie w języku polskim wyraz interpretator, ale ma on inne znaczenie leksykalne. Oznacza kogoœ, kto komentuje i wyjaœnia. Utworzenie wyrazu "przekładacz" nie byłoby szczęœliwe, gdyż nie jest to termin zgrabny, to też przyjęło się mówić na zjazdach i kongresach o "tłumaczu tekstowym'° dla tłumacza pisma oraz o "tłumaczu kabinowym" dla przekładajšcego mowę. Praktyka ta, przyjęta wœród polskich tłumaczy nie jest najszczęœliwsza, gdyż nie jest œcisła z punktu widzenia językoznawstwa, nazywanie tekstem jedynie tekstu pisanego. Tekst dla językoznawcy jest prymarnie tekstem mowy. Słownik "Concise English Dict". /wyd. V/ podaje następujšcš definicję: Interpreter : one whose office is to translate orally in their presence the words of persons speakig different LL. I.arouesa objaœnia: interprete : personae qui rend les mots d'une langue par les mots d'une autre langue. Nazwy szkól tłumaczy, takich jak genewskiej L'Ecole des Interpretes czy lipskiej Dolmetscher Schule, wskazujš jednoznacznie, że szkolš tłumaczy kabinowych; takiej precyzji nie uzyskały w polskiej nazwie "Szkoła tłumaczy ". § 1.4 H i s t o r i a . Zanim zajmiemy się teoriami przekładu w dalszych rozdziałach, przyjrzyjmy się pokrótce historii przekładu. Tłumaczenie jest bardzo dawno znanš czynnoœciš, znanš tzn. praktykowanš. Nie było większoœci nauk współczesnych, nie wykształciła się filologia jako odrębna gałšŸ nauki, nie było językoznawstwa, a istniały tłumaczenia, wobec tego istnieli również tłumacze. Wiemy, że już kodeks Hammurabiego był tłumaczony z języka babilońskiego około 2100 r. przed n.e. A Septuaginta zawdzięcza swš nazwę nawpół legendarnemu zespołowi 70 żydów aleksandryjskich, których dziełem był przekład Biblii na język grecki. Otwierajšc Studium Przekladowe Pen-Clubu l2.III.1953ˇ w auli UW, Jan Parandowski, prezes Pen-Clubu, powiedział: "Za tłumaczem stoi prastara i czcigodna tradycja, od Septuaginty wyrusza ów wspaniały orszak tłumaczy Biblii, idšcy przez wieki i narody, ze œw. Hieronimem na czele, autorem Wulgaty". A my dopowiemy sobie: i Lutrem, który tłumaczšc Biblię na język niemiecki w XVI w. dał podwaliny pod Hochdeutsch, czyli język wykształconej elity. W tym samym szeregu kroczy w Anglii Tyndale i Covendale, którzy idšc w tej dziedzinie za hasłami Odrodzenia i Reformacji, dajš język narodowy Biblii angielskiej; podobnie postępowali tłumacze Biblii króla Jakuba /1611 r./, tzw. wersji autoryzowanej /authorised version/ ,która weszła jako skarb do literatury angielskiej. Nie sposób jest zrozumieć ogromnej iloœci aluzji poezji i literatury angielskiej, jeœli się jej nie zna. Rozpoczęliœmy od zbioru Hammurabiego i od Biblii, by ukazać, jak daleko sięgajšcš tradycjš może się poszczycić zawód tłumacza. W zasięgu naszej kultury, tzn. kultury wyrosłej z basenu morza Œródziemnego, za ojca tłumaczy dziel literackich należy uznać Liwiusza Androniucusa, który przełożył Odyseję z greki na łacinę około 130 roku przed n.e., stajšc się jednoczeœnie ojcem literatury rzymskiej. I już w tym odległy wypadku napotykamy zjawisko, które towarzyszy niemal wszędzie powstajšcej literaturze narodowej a mianowicie na fakt, że poczštki literatury były prawie zawsze tłumaczeniami, zarówno tekstów sakralnych jak literatury pięknej. 1 J.Parandowski, Wstęp do dzieła zbiorowego,0 sztuce tłumaczenia pod red, K. Rusinka, Zakład Narodowy im.Ossolińskich, Wrocław-Warszawa-Kraków 1955. Z bogatego skarbca dawnych kultur i wieków, czerpał pierwotny odważny tłumacz narodowy i przesadzał na własnš glebę, oddawał własnym, nie ukształtowanym często językiem, obcš myœl i rytm - cišgnie dalej prezes PenClubu. Pionierskiej tej pracy zawdzięczamy więcej niż się na co dzień pamięta. Przez długie wieki, zwane Œrednimi, skarbce literatury greckiej i myœli filozoficznej greckiej były dostępne Europie jedynie za poœrednictwem rzymskich tłumaczy. Bez winy z ich strony, nie były to tłumaczenia wierne, przeciwnie roiły się od potknięć. Tym niemniej stały się milowymi słupami dla oœwiecenia Europy'ˇ . Mówiliœmy za Parandowskim o Liwiuszu Andronikusie, jako pierwszym tłumaczu literackim. Historia nie zanotowała jego dziejów, inaczej jest z autorem dostojnej Wulgaty, œw. Hieronimem w IV w. n.e. Poœrednio swym odległym wpływem dotyka on literatury polskiej; z jego Wulgaty dokonał Wujek polskiego przekładu Pisma œw. Niestety nie miał Wujek tej iskry talentu co Luter, to też w kształtowaniu się pisanej polszczyzny przekład jego nie odegrał takiej roli jak przekład niemiecki Lutra. Majš też tłumacze swego męczennika: jest nim Etienne Dolet /1509-1546/ z Orleanu. Nie mniej bogata postać, typowo renesansowa. On to wprowadził do języka francuskiego słowa "traduction" i "traducteur", użyte po raz pierwszy przez Roberta Etienne w 1959 r. Edmond Cary, znany tłumacz i wykładowca genewskiej szkoły tłumaczy, pisze o nim, że to największy francuski teoretyk przekładu. W czasach, w których żył, a sš to czasy reformacji, tłumaczenia stały się sprawš religijnš i politycznš. Przekładami i tłumaczeniami interesowała się i Sorbona i król. W 1540 r. Dolet publikuje - jak się to wówczas nazywało - traktat: "I.a Maniere de Beau traduire d'une langue en autre". Jest to krótki artykuł, mówišc dzisiejszym językiem, znajdujšcy się obecnie w Bibliotece Narodowej w Paryżu. Nie będziemy tutaj wyliczać postulatów autora, pozostawiajšc je do przyszłego rozdziału. Zanotujemy jedynie niezwykle dzieje człowieka, który odkrywszy jako 17-letni młodzieniec łacinę, zakochał się w Italii i w starożytnoœci. Żył 37 lat, pisał, tłumaczył, wydawał, korespondował z Erazmem i zadarł z niejednym. Cieszył się dobrš i złš sławš. Dostał się do więzienia, gdzie na skutek oskarżeń cenzorów o niewierne tłumaczenie Platona, kwestionujšce nieœmiertelnoœć duszy, został spalony na stosie w 1546 r. Edmond Cary w ksišżce "Les grands traducteur francais" tak kończy jego biografię: Entienne Dolet spłonšł na stosie za zdanie włożone w usta Sokratesa". La mort ne peut rien sur toi car tu n'es pas si pret a deceder, et quand tu seras decede, elle n'y pourra rien aussi, attendu que tu ne sera plus rien du tout" /-/. De la statue qui lui fut erigee, il ne reste depuia la guerre qu'un socle vide, comme pour illustrer les mots qui l'on mene su bucher. Mais le sens profond de la phrase se verifie avec eclat, avec ou sans statue, Etienne Dolet a acquis l'immortalite. Wracajšc do historii tłumaczenia trudno jest ustalić datę, kiedy możemy mówić sensu stricto o przekładach, a nie o przeróbkach, adaptacjach, parafrazach i czerpaniu z cudzych dzieł, niejednokrotnie bez podawania nazwisk sutorów. To co tu mówimy odnosi się do tekstów literackich i naukowych, czyli do piœmiennictwa œwieckiego, gdyż jeœli chodzi o teksty sakralne, od.pierwszej chwili obowišzywała tu œcisłoœć i rygorystyczna wiernoœć wobec oryginału. Dlatego pierwszymi tłumaczeniami, w pelnym znaczeniu tego słowa, sš tłumaczenia biblijne. Natomiast praktyka tłumaczy w odniesieniu do literatury pięknej była rabunkowa, aczkolwiek dzieło wtórne, jeœli tłumacz był artystš, mogło być utworem artystycznym przewyższajšcym pierwowzór, jak to miało miejsce z Szekspirem, niefrasobliwie czerpišcym wštki z dziel wspólczesnych mu, lub też niezbyt odległych dramatopisów jak Green. Nazwiska tych ostatnich pamiętamy tylko dlatego, że wyniósł je na Parnas wielki Stratfordczyk. Cofajšc się wstecz w literaturę pięknš przed Szekspira możemy powiedzieć, że wieki œrednie nie ceniły pozycji tłumacza gdyż ludzie wykształceni czytali po łacinie. Tym niemniej pozycje en vogue, jak "Consolationes" Boecjusza, miały swych głoœnych tłumaczy, mamy angielskie tłumaczenie tego dzieła, dokonane przez króla Artura. Za jego czasów terminy angielskie translate, oznaczały zarówno tłumaczenie jak kompilowanie. Flora Amos Roes w swej pracy przytacza wypowiedzi œredniowiecznych tłumaczy, sš to przedfilologiczne teorie prze- kładu i dotyczš przekładów poezji. "Œmierć nic ci nie zrobi, bo jeszcze nie umierasz a gdy umrzesz, też nic ci nie zrobi, gdyż nie będziesz wówczas istniał". /-/ Z pomnika, który mu wystawiono, nic nie zostało poza nagim postumentem, jakby dla ilustracji słów o nicoœci, które go doprowadziły na stos. Ale głęboki sens tych słów sprawdza się, gdyż posiadajšc pomnik, czy też będšc go pozbawionym, Etienne Dolet stał się nieœmiertelny. Jak wiemy pojęcie tłumacza nie było wówczas terminem precyzyjnym, mówiliœmy uprzednio, że Chaucer był przez swych współczesnych nazwany grand translateur. Publicznoœć czytajšca, jak byœmy dzisiaj powiedzieli, nie władała biegle językiem angielskim /w dwa wieki po najeŸdzie Normanów/, jej język "had no savour before a clerk"2. Ludzie pióra nie posługiwali się w piœmie mało jeszcze scalonš angielszczyznš. Romanse œredniowiecznej Europy opiewały po francusku czyny Aleksandra Macedońskiego czy króla Artura, lub wojnę trojańskš. Były to kompilacje na poly baœniowe, traktowane jako fakty historyczne. Należy sobie uprzytomnić, że tłumacz œredniowieczny przekladał z manuskryptów, które były niedoskonałe, gdyż zarówno trudno czytelne jak i różnišce się między sobš na skutek wariantów wprowadzonych przez kopistów. Okres Elżbietański cechuje rozkwit humanizmu; greka i łacina sš znane w tym czaeie nawet kobietom, np. korespondencjš córek Tomasza More z ojcem była prowadzona po łacinie. Jednak w tym czasie /XVI w./ zapotrzebowanie kulturalne i polityczne na tłumaczenie na język 1 Flora Amos Ross, Early Theories of Translation, Nowy York, Columbia Univ., Press, 1920. 2 "Nie był miły dla uszu wykształconego człowieka". 24 angielski wzrasta. Językiem nauki jest wcišż łacina i długie jeszcze lata nikt nie oœmieliłby się pisać innym językiem rozprawy naukowej /vide Kopernik, Newton/. W RVI w. obserwujemy to samo zjawisko w całej Europie, mianowicie tłumacze skarżš się na ubóstwo języka rodzinnego. Tak uskarża się angielski tłumacz Erazma /Richard Tawerman/, tak skarżš się polscy pisarze złotego wieku naszej literatury. Zapewne nie chodzi im o "słaboœć" struktury, gdyż w języku mówionym trudnoœci im ona nie sprawiała, lecz o brak œrodków wyrazu w niewyspecjalizowanym jeszcze języku w odniesieniu do pojęć abstrakcyjnych. Przyjrzy się bliżej tłumaczom złotego wieku w Polsce przy omawianiu przekładów Biblii na języki narodowe. Dziœ wiemy, że przekładalnoœć i ni nie dotyczš wewnętrznej budowy języka, lecz idiomatyki i wszystkiego tego, co jest rzeczywistoœciš pozajęzykowš, odbitš w języku powstałym w obrębie innej kultury. A więc dotyczš struktury powierzchniowej języka i w znacznej mierze zależš od czynników zewnętrznojęzykowych. Nie zmienia to w niczym faktu, że tłumacz musi przede wszystkim doskonale rozumieć tekst oryginału, a jeœli poszczególnych wyrazów nie rozumie, musi pytać słowników i autorytetów, by nie popełniać rażšcych błędów /jak w powieœciach kryminalnych tłumaczonych w Expresie Wieczornym: ,ˇzałożyła zudwestkę"; ciekawe, co ma czytelnik pod tym rozumieć/. W RVI w. przy rozszerzaniu się zakresu użycia języków narodowych, dostrzegamy wzbogacenie zasobu języko "Sou wester" jest to kapelusz marynarski o opływowych liniach ze stosunkowo szerokim rondem zwisajcym na plecy, po którym ma spływać woda, 25 wego tych ostatnich przez wprowadzanie przez tłumaczy w obieg nowych słów. W pierwszym rzędzie sš to wyrazy obce, wzięte z realii biblijnych, ale również następuje renesans form archaicznych, Przykładowo zacytuję podróż do Indii Zachodnich i Wschodnich Edena; wydawca tej ksišżki /XPI w./ ówczesny Anglik, odczuł jako obce wtręty następuje wyrazy: dominatore, ponderous, dictionaries, portentous, antique, despicable, solicitate, homocide, destruetive, prodigious, słowa, które raczej kojarzylibyœmy z najazdem Normanów. Dalszy tłumacz angielski nazwiskiem Floris, przekładajšc w 1603 r. esej Montaignea, pisał w przedmowie, że użył celowo szeregu _ słów pochodzenia francuskiego, bo język angielski ma doœć siły by je sobie przyswoić. Oto niektóre z nich: conscientious, endear, tarnish, comport, efface, facilitate, amusing, debauching, effort, emotion. Znów skłonni bylibyœmy uważać, że sš to słowa, które weszły do angielszczyzny z najazdem Normanów w %I w. Rozdział ten nie porusza teorii przekładu, to znaczy nie podaje żadnych usystematyzowanych poglšdów poszczególnych autorów o sztuce i praktyce tłumaczenia. Obejmuje on okres przed powstaniem filologii jako nauki, na długo przedtem zanim etyka pisarska wytworzyła pojęcie copyrightu i plagiatu. To też granica między przekładem, parafrazš, naœladownictwem i zwykłym okradaniem cudzych tekstów była płynna. Między innymi Górnicki wydajšc swojego "Dworzanina" parafrazuje bez podania Ÿródła utwór Włocha Castiglione "Il Corteziano". Z tego rzutu oka na wczesnš historię przekładów i ' pierwszych tłumaczy można - podsumowujšc - stwierdzić, że praca ich była pionierska i niedoceniana. Pionierska zarówno w rzemioœle przekladowym, jak i w wysiłku ukształtowania œrodków wyrazu. Niedoceniana zarówno z braku zrozumienia potrzeby, jak i ludzkiej nieufnoœci wobec poliglotów, ludzi zafascynowanych językiem i pięknem niedostępnym dla innych. Te czasy minęły bezpowrotnie. Dziœ ranga tłumacza i potrzeby pracy przekładowej sš zrozumiałe w szerokich kręgach społeczeństwa. Aby warsztat przyszłych tłumaczy nie przynosił im wstydu i by zapobiec panoszeniu się kulawych tłumaczeń, gdzie "dame d'honneur" staje się "pannš z honorem", a "choir boy" - "chłopcem z chóru", zajmiemy się od przyszłego rozdziału teorii przekładu. "Dame d'honneur" oznacza damę do towarzystwa a "choir boy" to ministrant. i F L R o z d z i a I II PRZEDFILOLOGICZNE I FILOLOGICZNE TEORIE TŁUNIAC ZTIA § 2.0. Wraz z wynalezieniem druku w końcu XV w. rozpoczyna się era cywilizacji pisanej. Przedtem manuskrypty były nieliczne i niezwykle kosztowne to też kształcenie szło przez słowo. I jest rzeczš do dyskusji, czy nasza cywilizacja zyskała, czy stršciła przez fakt, że słowo od czasów Odrodzenia jest w stałym regresie. Liczy się pismo, kulturę zachowuje się w piœmie, a nie w ustnym przekazie, uczy się z ksišżek, a więc. z pisma. Gdyby dziœ powiedzieć na wykładzie: "proszę nie zapisywać i uważać, uchwycić tok myœli i zapamiętać" - powstał by od razu sprzeciw. Zapamiętanie słowa mówionego jest dla człowieka XX w. rzecze niezwykle trudnš, tak dalece przestał wierzyć swemu uchu i pamięci, a nauczył się drogš wzrokowš wchłaniać cały zasób wiadomoœci. Wprawdzie radio i kino i XX w. znów podniosły rangę słowa mówionego, a teatr czynił to zawsze, ale pozostaje faktem, że przekaz kultury idzie przez pismo. § 2.1. Wymieniliœmy jako jednego z pierwszych teoretyków przekładu Etienne Dolet i zaznajomiliœmy się z jego smutnym losem. Oto jakie zasady głosił w wydanej przez siebie w Lyonie publikacji: Za Maniere de Beau Traduire. . 28 1. Tłumacz powinien doskonale rozumieć autora i zagadnienie, które tłumaczy. To jest punkt wyjœcia dowodzšcy bystrej inteligencji. Ktokolwiek pisał o tłumaczeniu, domagał się znajomoœci języka. Ale znacznie mniej było takich, którzy uważali za rzecz najważniejszš znajomoœć zagadnienia, które jest omawiane w oryginale. Dolet uważa znajomoœć przedmiotu opiewanego za prymarne w stosunku do znajomoœci form językowych. Jest to niezwykle ważne twierdzenie, zwłaszcza w odniesieniu do tłumaczeń technicznych i naukowych. Znajomoœć przedmiotu, jak wskazuje praktyka, daje dobrš wersję przekładu. Prace z dziedziny chemii powinien tłumaczyć chemik, a z metalurgii - metalurg. 2. Co do znajomoœci języka obcego, Dolet nie wchodzi w rozważania, który język ma tłumacz znać lepiej: czy /język oryginału/ czy L2 /język przekładu/. Pisze, że ma znać oba języki doskonale. Jako dygresję należy tu powiedzieć, że w cišgu długich lat pracy przekładowej, każdy tłumacz robi się specjalistš w pewnych dziedzinach i należy dšżyć do tego, by się swojej dziedziny trzymać, jak również języka na który się tłumaczy. Nasze niepokojšce doœwiadczenia dziwolšgów językowych we wlanym języku zmuszajš teoretyków do zwrócenia uwagi na fakt, że interferencja językowa działa w dwóch kierunkach: albo przenoszšc rodzime struktury na obce, albo obce na rodzime. 3. Trzecia zasada E. Dolet poleca nie stosować w przekładzie tłumaczenia słowo w słowo, lecz tłumaczyć sens. Ilustruje swój wywód przekładem poezji gdzie pozwala zmieniać cale wiersze. Dziœ, jak powiedzieliœmy we wstępie, uważamy tłumaczenie wierszy za wtórna; twórczoœć, Nachdichtung, tym niemniej oryginalnš całko - 29 wicie w stronie formalnej, którš z trudem tylko by nazwać tłumaczeniem. 4. Czwarta zasada E.Dolet jest niezwykle ciekawa, gdyż zestawia młode języki /jak mówi barbarzyńskie/ z wielkimi językami klasycznymi. Pamiętajmy, że wówczas tłumaczono na ogół wszystko z języków klasycznych, które miały niesłychany prestiż. Otóż Dolet postuluje, by bogactwo leksykalne klasycznych języków zastępować prostymi wyrazami używanymi przez wszystkich "le langage commun". Było to wymierzone przeciw ogromnej iloœci neologizmów łacińskich i greckich panoszšcych się bez potrzeby w epoce Renesansu, gdyż to uchodziło za naukowoœć. Tylko niektóre z nich dochowały się we współczesnej francuszczyŸnie. Dziœ podobne kalki idš z Ameryki i panoszš się w œwiecie, gdyż stamtšd przychodzi cały szereg technicznych wynalazków i usprawnień. I mówimy non-stop czy non-iron. U nas zjawisko to jeszcze nie stanowi groŸnego problemu, ale pomyœlmy o młodych narodach afrykańskich czy azjatyckich, gdzie cała terminologia techniczna zostaje przyswojona z języka obcego. Lub o Indiach, w których wcišż najłatwiejszym œrodkiem komunikacji werbalnej jest język angielski, właœnie z racji wyspecjalizowania słownictwa w tych wszystkich naukowych dziedzinach, w których hindi, urdu czy bengalski nie wykształciły własnego rejestru /idiomu/, jak również na zasadzie stanowienia lingua franca na ogromnym terytorium Indii. 5. Ostatnia z zasad E.Dolet postuluje takie zorganizowanie materiału przekładowego, by szczegóły nie przytłaczały całoœci kompozycji. By całoœć była zgrabna i elegancka. W tym celu poleca tłumaczom słuchać wybitnych oratorów. E.Dolet jest przedstawicielem przedfilologicznych teorii przekładu. Po s g j nauki zajmujšcej się krytycznš interpretacjš tekstu sięgajšcej do oryginałów dzieł klasyków przypada na Renesans. W pięknym dziele Iiuizingi "Koniec œredniowiecza" możemy wyœledzić wœród korespondencji Erazma z Rotterdamu usiłowania, by dotrzeć do Ÿródeł, do oryginału klasyków. Dziœ należy przypomnieć, że było to wówczas nieraz ryzykowne dla wydawcy,ˇ gdyż dotyczyło nie tylko dzieł filozofów greckich i poetów znanych dotychczas z przekazu łacińskiego, ale rozcišgało się również na teksty sakralne. Sięganie do Ÿródeł pogańskich w celu e m e n d a c j i tekstów Biblii było poczytywane niemal za œwiętokradztwo. Coœ z tej mentalnoœci, która zabraniała medykom krajać trupy ze względu na szacunek należy ciału ludzkiemu. Tym niemniej oczarowanych klasykš fanatyków, bo do takich niewštpliwie należał Dolet, nie powstrzymywały zakazy Sorborny. § 2.2. Spoœród plejady renesansowych tłumaczy wybierzmy jeszcze jednego Francuza Jacques Amyot /15131593/, który będšc preceptorem dzieci królewskich i kapelanem królestwa otrzymał polecenie przetłumaczenia "Żywotów sławnych mężów" Plutarcha. "Vies paralleles" stały się ksišżkš podziwianš i czytanš przez pokolenia. Dzięki Amyot, Plutarch przeżywał drugi okres sławy' w j Europie, może głoœniejszy aniżeli w Cheronei w 125 r. przed n.e., gdzie żył i tworzył. Wiemy, że czytał jš młody Bonaparte że moda na język francuski rozprzestrzeniajšca się w XVIII w. w Europie /ku niezadowoleniu Mickiewiczowskiego Podkomorzego/, zaniosła Żywoty ; Sławnych Mężów do Polski, gdzie stały się obowišzkowš lekturš w szkołach młodych rycerzy i szlachciców, jako wzory godne naœladowania. Wracajšc do tłumaczenia Amyot'a, poprzedził on je rozważaniami teoretycznymi, w których domaga się, by nie tylko starać się o wiernoœć zdań, ale również upodobnić się do autora oryginału. "Gdyż zachować jedynie sens zdań było by to jak gdyby robišc kopię portretu zachować podobieństwo twarzy, ale odmienić członki osoby portretowanej i zrobić grubasa z kogoœ delikatnego lub odwrotnie". Postulaty Amyot'a, ze wszech miar słuszne, nie ustrzegły go od licznych usterek rzeczowych, których członek Akademii Francuskiej Meziriac żyjšcy w sto lat po Amyocie wyliczył dwa tysišce. PóŸniejsi teoretycy tlumacze: ukuli zwrot "Les belles infideles" dla tłumaczeń pięknych ale nie œcislych. Zwrot ten utrwalil się nie tylko we francuszczyŸnie, dziœ jeszcze czytajšc sprawozdania z seminarium tłumaczy w 1963 r. w Uniwersytecie Warszawskim spotykamy prelegentów głoszšcych, że tłumaczenie jest jak kobieta, albo wierna i brzydka, albo piękna i niewierna. Tak to przekłady okreœlane jako "Les belles infideles" z okresu króla-słońce, przetrwały w œwiadomoœci tłumaczy do dziœ. Pozwolę sobie bronić Amyot'a przed drobiazgowš krytykš akademików francuskich. Jaki cel przyœwiecał jego tłumaczeniu? Œciœle pragmatyczny. Chciał dać pięknš i budujšcš lekturę publice francuskiej, napisanš językiem czytelnym, językiem popularnym. Natomiast krytyka pochodzi z Francji Ludwika XVI o wiek póŸniej, ze œrodowiska Akademii Francuskiej, a więc œrodowiska purystów językowych i naukowców żšdajšcych œcisłoœci. Zgoda, że Amyot popełnia błędy rzeczowe, że nie zna nazw wiatrów greckich, że myli rangi bóstw mitologicznych. Ale dokonał wielkiej rzeczy, bo dał czytajšcej publicznoœci "bestseller". Chwalimy go nie za usterki, a za wdzięk i lekkoœć, za popularyzację Żywotów Plutarcha, za ich przeniesienie na grunt francuski i szeroko-europejski. Warsztat tłumacza w tym wypadku nie stał na wysokoœci zadania, jeœli mierzymy kryteriami póŸniejszymi, tj. wymagań filologicznych, ale był pionierem i był artystš jako tłumacz z greckiego i w tym trzeba mu oddać należny hołd. Ponadto ubrał swe tłumaczenia w tak jasny język, że stal się na długie lata niedoœcigłym wzorem dla tłumaczy. Edmond Cary nazywa go "figure en chef pour toute la traduction fransise"1. § 2.3. Podobnie jak na Zachodzie i w Polsce w XVI w. szerokim nurtem rozwija się propaganda języka narodowego, jak wówczas mówiono pospolitego. Jak wiemy Stanisław Orzechowski, pisarz polityczny, podjšł trud pisania po polsku "0 rzeczach, które polskim językiem nigdy /.../ przedtem w Polszcze traktowane nie byly"2. Ogromne iloœci przekładów pojawiajšce się w epoce Renesansu podejmowane przez wybitych pisarzy rodzš uwagi o pracy tłumacza. Otwiera je watę Anonima do traktatu Parkowicza3. Formułuje on zasadę dobrego przekładu, by nie tłumaczyć słowo przez słowo, lecz szukać właœciwego odpowiednika dla nazwania danej rzeczy w języku, na który się przekłada. Polszczyzna w XVI w. wypierała łacinę zarówno z dokumentów, jak i na sejmikach, oraz niemczyznę w sšdow 1"Czołowym reprezentantem tłumaczy francuskich". 2 M.R.Mayenowa, Walka o język w życiu i literaturze staropolskiej, PIW, Warszawa 1955. 3 Wstęp - Anonim do Jakuba Parkowicza, Traktat o ortografii polskiej, 1440 r. Rkps Bibl Jag. 1961 /odpis sprzed 1486 r./. Przekład J.Łoœ, Język Polski, 1913. 33 nictwie miejskim. Ksišżę Albrecht Pruski skupia w Królewcu /1540-1560/ żywy oœrodek literacki i wydawniczy polski, gdyż polszczyzna dawała mu wpływ na sprawy polskie. Staje się ona broniš w rozpowszechnianiu teorii reformacji przez protestantów i arian, dlatego spotyka się z wrogš postawš duchowieństwa. Piotr Skarga dedykujšc swe "Żywoty Œwiętych" Annie Jagiellonce powiada: "... czytajże to i używaj ku zdrowiu twemu zbawiennemu, a o gołe się Pismo nie kuœ,... zwłaszcza na polskie wyłożone"1. Przekładami Pisma œwˇ zajmiemy się w osobnym rozdziale, gdyż zarówno historycznie jak i teoretycznie stanowiš one odrębny dział w teorii przekładu, ponieważ do przekładu tekstów sakralnych stosowano inne kryteria. Ale tu już widzimy, że były to sprawy wówczas goršce i roznamiętniajšce. Przeglšdajšc bibliografię dawnych tłumaczy polskich widzimy, że wzorem swych poprzedników na Zachodzie, zamieszczali przedmowy w swych przekładach, w których wypowiadali własne teorie tłumaczenia. Wypowiedzi poszczególnych autorów streszczam według pracy Teresy Tatarkiewicz, "0 polskich teoretykach przekładów w XTIIII w. i na przełomie XIX w / "Przeglšd Humanistyczny" nr 4, 1959 s. 71-89/ˇ § 2.3.1. "Chronologicznie wiek XVIII otwiera Franciszek Bohomolec /1720-1784/, który przełożył Goldsmitha "Diariusz wikarego" oraz szereg innych utworów. Bohomolec ukazał swš teoriš przekładu w "Rozmowie o języku polskim", napisanej po łacinie, a przetłumaczonej na polski przez jego ucznia. Tam też' głosi: "że nie 1 Drukarnia Radziwiłlowska, 1579 r., wyd. 2 z 1583ˇ Bibl. Nar. XII w. 457/II. na slowo a na rzecz w tłumaczeniu oglšdać się należy". Z kolei Kajetan Węgierski /1735-1787/ w przedmowie do przekładu "Pigmaliona" Rousaeau pisze, że starał się być równym Roueseau i "żywoœć myœli i moc wyrazów oddać jak najwierniej". Franciszek Xawery Dmochowski, wielki wielbiciel literatury klasycznej, przełożył Iliadę, 9 ksišg Eneidy, dwie Ody Horacego, "Sšd Ostateczny" Younga i aczkolwiek zaręcza, że "ani od myœli, ani od porzšdku oryginału się nie oddalał", polszczy swobodnie nazwiska antycznych bohaterów i do poematu Younga wstawia strofy o wodzach i przewagach wojennych Polaków. Tematem wcišż powtarzajšcym się w rozważaniach nad przekładem jest postulat wiernoœci, jak widzimy - swoiœcie rozumianej. W połowie XVIII w. nastšpił duży przełom w stanie kultury umysłowej Polski. Utalentowani i mniej utalentowani wzięli się do przyswajania Polsce literatury obcojęzycznej. Polskę zalały romanse francuskie drugorzędnej wartoœci, co spotkało się z krytykš poważnych pisarzy. Pisze o tym J.U. Niemcewicz /1757-1841/ we wstępie do tłumaczenia "Małgorzaty z Walencji", królowej Nawarry" Róży de Caumonty de la Force /Warszawa 1781/, "Przekona jestem, że w liczbie romansów którymi œwiat jest obecnie zarzucony daleko więcej jest takich, co umysł mogš obłškać". Żšda, by tłumaczenie było wierne i całkowite, bez upiększeń, przeróbek i skrótów. Zachęca również do œmiałoœci w tłumaczeniu i posługiwania się nowymi wyrazami tam, gdzie się napotyka w oryginale na niecodzienny wyraz. Dwukrotnie wypowiada się na temat przekładu Adam Kazimierz Czartoryski, słynny mšż stanu. Jak wielu wybitnych ludzi swej epoki, nie będšc z zawodu pisarzem, interesował się sztukami pięknymi, teatrem, literaturš. W przedmowie do swej komedii "Kawa" pisze: "tłumaczyć literalnie jest to wokabularz spisywać, tłumaczyć mylnie, jest to myœl przeistoczyć, pisać dobrze - jest to myœleć dobrze, czuć dobrze i dobrze wyrażać - jest czyć wspolem dowcip i smak..." Również drugi "statysta", Stanisław Staszic, przy okazji przekładu Iliady Homera /1819/ wypowiada swe uwagi o tłumaczeniach, powtarzajšc to, co mówili poprzednicy o potrzebie rozumienia języka i myœli autora oryginału oraz obrazu, który autor bierze "z natury" - a więc w naturze tłumaczowi szukać ich trzeba". Znakomity poeta Ignacy Krasicki /1735-1801/, który sam trudnił się przekładem, napisał osobny - jak byœmy dziœ powiedzieli - esej "Uwagi o tłumaczeniu ksišg", gdzie wysoko ocenia pracę tłumacza i twierdzi, że należy wyprowadzić z błędu tych, co pracę tłumaczy uważajš raczej za rzemiosło niż za twórczš pracę umysłu. Stawia następnie wysokie wymagania tłumaczom, ujęte w kilka punktów. W postulatach tych na czoło wysuwa znajomoœć nie tylko języka, lecz "historii, obyczajnoœci, praw ludu, którego dzieła sš przekładane", a więc mówišc dzisiejszym językiem - rozumie wagę znajomoœci etnografii kraju języka, z którego się przekłada. § 2.3.2. Wœród przytoczonych przez Tatarkiewiczowš teoretyków przekładów w mniejszoœci sš ci, którzy nakazujš œcisłoœć i wiernoœć tłumaczenia, jak Czartoryski i Krasicki. Większoœć zezwala na swobodę, przeróbki i usuwanie zbyt trudnych realiów. Unikam przytaczania wypowiedzi o przekładach poezji, gdyż jest to zupełnie odrębne zagadnienie od tłumaczeń prozy oraz języka poza-artystycznego. W przekładzie poezji na pierwszy 36 plan wybijajš się zagadnienia wiernoœci zarówno słowu jak metrum. "Niemal każdy piszšcy o języku lub tłumacz, poczšwszy od XVIII w. czul się w obowišzku sformułować w tym względzie postulaty i uwagi, powtarzajšc lub trawestujšc zazwyczaj myœli wyczytane u autorów zachodnich" - pisze Piotr Grzegorczyk. § 2.3.3. Wacław Borowy2 wymienia lorda Roscommona jako pierwszego z dawnych teoretyków tłumaczeń, który domagał się wiernoœci /1684/. Sš to wskazówki dla tłumaczy poezji, a lord Roecommon wyraża je metrum. Radzi przy tym naœladowanie autora: "najlepszš wskazówkę da tu sam autor, zniżaj się, gdy on się zniża, wznoœ się, gdy on się wznosi". W cišgu wieków więcej było głosów dewaloryzujšcych tłumaczenia niż obrońców. Dante w XIV w. pisał: "Nic z tego, co Muzy harmonijnie połšczyły, nie da się przenieœć na inny język bez całkowitej utraty swej słodyczy". A jednak sam Dante zajmował się tłumaczeniem. Cervantes był zdania, że "tłumaczenie z jednego języka na drugi podobne jest do patrzenia na arras flamandzki od spodu". § 3.0. W XVIII wieku w Szkocji zajšł się teoriš tłumaczenia Aleksander Fraser Tytler3. Tytler, profesor hi 1 P.Grzegorczyk, Problematyka tłumaczeń,Szkic biograficzny, 0 sztuće tłumaczenia, Zaklad Narodowy im.Ossolińskich, VVrocław-iVarszawa-Kraków 1955, e. 463. 2 W.Borowy, Dawni tenretycy przekładu w zbiorze: 0 sztuce tłumaczenia, Zakład Narodowy im. Oasolińskich, Wroclaw-Warszawa-Kraków 1955. 3 A.F.Tyther, Essay on the Principles of Translation ed. Everyman s, Edinburgh 1907. etorii w Edynburgu, był sam wybitnym humanistš, znal języki niemiecki i hiszpański, z których przekładał. 1vychowary był na literaturze starożytnej, był więc wszechstronnie powołany, jako erudyta i tłumacz praktyk, do wypowiadania się na ten temat. Uważał siebie za pierwszego brytyjskiego teoretyka tłumaczeń, ale zapomina o tłumaczeniach œredniowiecznych i elżbietańskich oraz przedmowach, w jakie tłumacze zaopatrywali swoje przekłady. Zwraca na nie uwagę Flora Ross Amos. Wprawdzie do XVI w. z reguły, a nieraz póŸniej, mianem tłumaczenia obejmowano również kompilacje i powtarzanie historii zasłyszanych z obcego języka bez podawania Ÿródła, ale zdarzały się i tłumaczenia wierne w najdrobniejszych szczegółach. Pozycja tłumacza w Anglii była nisko ceniona tak długo, dopóki wykształcona publicznoœć czytała po łacinie i francusku. Tytler jako teoretyk tłumaczenia zajmuje wybitne miejsce, na niego powołujš się wszyscy zajmujšcy się po nim zagadnieniem teorii przekładu w Anglii, a dzięki rozprawie Wacława Borowego jest również dobrze znany w Polsce. Tytler stawia następujšce postulaty tłumaczeniu: "Dobrym tłumaczeniem nazwałbym takie, w których wartoœć oryginału jest tak dalece przeniesiona do innego języka, że odbiorca może przekład równie dokładnie rozumieć i z podobnš siłš odczuwać, jak czytajšc oryginał". "I would therefore describe a good translation, to be, that, in which the merit of the original work is so completely transfused into another language, as to be as distinctly apprehended, and so strongly felt, by a native of the country to which that language2 belongs, as it is by those who, speak the language of the original work". A.F.Tytler, On the Principles of Translation, s. 9. 38 Sformułowanie to jest na tyle precyzyjne i nowoczesne, aczkolwiek nie językoznawcze, że. podobny postulat spotykamy w definicji tłumaczenia " Wojtasiewicza w rozprawie o teorii tłumaczenia. "Operacja tłumaczenia tekstu ,,., sformułowanego w języku A, na język B, polega na sformułowaniu tekstu , w języku B, który to tekst b wywołałby u jego odbiorców skojarzenia takie same lub bardzo zbliżone do tych, które u odbiorców wywoływał tekst _a. " Zasady dobrego przekładu sformułował Tytler zwięŸle, sš to: 1. Przekład powinien dawać zupełnš transkrypcję treœci dzieła oryginalnego. 2. Styl i cały sposób napisania powinien w przekładzie mieć ten sam charakter, co w oryginale. 3./Przekład powinien mieć swobodę oryginalnej kompozycji. Powyższe tezy Tytler zilustrował wielostronnie i poparł dużš iloœciš szczegółowych przykładów, które Borowy zastšpił przykładami z tłumaczeń na język polski. Polska egzemplifikacja stanowi wielkš wartoœć rozprawy Borowego. Tytler stawiał żšdania obiektywne, chciał by, przekład był adekwatny, swobodny i odpowiadał stylem i charakterem oryginałowi. Zadziwiajšce jest jak wiele autorytetów literackich wypowiadało się negatywnie o tłumaczeniach. § 3.1. Zarówno Tytler, jak i póŸniejsi teoretycy tłumaczeń, np. Cauer, Thomson2, Postgate3 stawiali postu O.Wojtasiewicz,VJstęp do teorii tłumaczenia, Zakład Narodowy im.Ossolińskich, Wroclaw-Warszawa-Kraków 1957. 2 J.A.K.Thomson, Some Thoughts on Translation, London, 1915. 3 J.P.Postgate, Translation and Translators, Theory and Practice, I,ondon 1922. 39 lat natury subiektywnej, by czytelnik prZekładu mišł podobne wrażenia czy reakcje, jak czytajšcy oryginał. Sprawa skojarzeń wrażeń i reakcji odbiorcy jest nie tylko subiektywna, ale zupełnie niewymierna, zwłaszcza gdy duży okres czasu i różnice kultur dzielš oryginał od przekładu. Nie mamy żadnych danych, jak reagowała publicznoœć sprzed kilku wieków, czy tysišcleci słuchajšc Ajschylosa i Sofoklesa, i nie możemy udowodnić, że odbierała te same wrażenia, co nasza publicznoœć teatralna. Jeżeli tłumaczenia Szekspira kuszš artystów każdego pokolenia, to dlatego, że każde po swojemu odczytuje Szekspira - a więc odczytuje inaczej. Przeglšdajšc kolejno tłumaczenia np. Hamleta w Polsce, możemy studiować różnice języka i smaku czytajšcej publicznoœci, gdyż każde tłumaczenie dokonywane jest dla niej, dla publicznoœci. I to zarówno tłumaczenia literackie jak i pozaartystyczne, które tu będziemy nazywać przekładami w języku komunikatywnym. E.Hamilton, Three Greek Plays, New York, 1937. I R o z d z i a ł III DOWOLNOŒĆ I WIERNOĆ W PRZEKŁADACH TEKSTÓW LITERACKICH I SAKRALNYCH W OKRESIE POPRZEDZAJ.QCYM ROZWÓJ JZYROZNAWSTWA § 3.0. W poprzednim rozdziale zajmowaliœmy się poglšdami wczesnych teoretyków tłumaczenia jak Etienne Dolet czy Aleksander F.Tytler jak również całej plejady polskich pisarzy i tłumaczy doby Oœwiecenia. Przytaczaliœmy ich poglšdy i teorie w odniesieniu do tłumaczeń literackich, w pierwszym rzędzie klasycznych tekstów poetów i filozofów greckich i rzymskich. Stwierdziliœmy, że obce im było pojęcie copyrightu jeœli chodzi o twórczoœć niesakralnš, chociaż ze względu na szacunek jakim darzono starożytnoœć i przesadne pojęcie o doskonałoœci gramatycznej języków klasycznych, nacisk składni łacińskiej na języki narodowe był przemożny. Gdy tłumaczono lżejsze utwory, sztuki teatralne czy romanse, czerpano - jak to widzimy na przykładzie cytowanym Dworzanina Górnickiego - pełnymi garœciami z obcej twórczoœci, parafrazujšc jš i zmieniajšc pod gust ówczesnej publicznoœci. Powoli wraz z rozwojem filologii rodzi się troska o czystoœć i wiernoœć tekstu przekładu wobec oryginału. Gdy chodzi o poezję wiernoœć dotyczy słowa i metrum. Tłumacze zastanawiajš się jak oddać jamb, a jak aleksandryny; czasem niewolniczo naœladujš metrum - jak Matthew Arnold oddajšcy heksametrem Iliadę po angielsku. 41 Forma w poezji uważana była i jest za równie ważny element jak treœć. Rozwój teorii przekładu literackiego idzie w kierunku żšdania od tłumacza coraz dalej posuniętej wiernoœci. Ale postulat wiernoœci wobec formy i treœci wcišż miesza się z uwagami o koniecznoœci ulepszania czy przerabiania fragmentów oryginału, by przekład uczynić naturalniejszym czy zrozumialszym dla odbiorcy. Do XIX wieku panuje duża dowolnoœć, np. zmienia się znaczšce nazwiska i tak mamy Szekspirowskiego Spodka i Chudogębę. Czasem zmienia się lokalizację na rodzimš. § 3.1. Wszystkie te licencje były dozwolone jedynie w obrębie dziel œwieckich i twórczoœci pozasakralnej. Zupełnie odrębnš i jedynš pozycję w historii przekładu zajmuje Pismo Œwięte. Jest to dzieło, które było i jest tłumaczone na największš iloœć języków i dlatego jest nieocenionym punktem wyjœcia dla teorii tłumaczenia. Przy tym tłumacze Biblii od pierwszej chwili strzegli niezmiennoœci tekstu sakralnego i wobec braku znajomoœci praw rzšdzšcych strukturami różnych języków, postulowali bardzo daleko posuniętš wiernoœć formalnš. To też William Fulke /1583/ w "Defense of the Sincere and True Translation of the Holy Scripture" polemizuje z poglšdem o koniecznoœci zachowania tej samej liczby słów w tłumaczeniu Biblii. Tłumaczy Biblii zajmowało nieustajšcš zagadnienie, czy to samo słowo angielskie użyte w tłumaczeniu powinno stale stanowić ekwiwalent odnoœnego wyrazu oryginału. Pytanie bardzo istotne przy bogactwie leksykalnym hebrajskiego, który dla naszych celów "obraz" czy "wizerunek!', angielskie "image","idol", posiada 13 odpowiedników leksykalnych zastosowanych w Biblii. Elxgene A.Nida, prezes amerykańskiego Towarzy 42 stwa Biblijnego i jeden z największych autorytetów w dziedzinie teorii przekładu, wszelkie trudnoœci przekładu ilustruje fragmentami przekładów Biblii na różne języki. W artykule "Principles of Translation as Exemplified by Bible Tranelation"1 pisze, że Biblia jest dziełem tłumaczonym od II wieku n.e. i że doczekała się tłumaczeń na 1109 języków. Cyfra ta oznacza, że 95 narodowoœci posiada własne tłumaczenie Pisma Œw., dokonane w przeważajšcej większoœci w XIX i XX w. Interesujšce sš interpretacje i zasady przekładu wczesnych tłumaczeń Biblii, wówczas, gdy młode języki "pospolite" w dobie renesansu usiłowały przyswoić sobie to dzieło. 0 ile w dziełach œwieckich tłumacz mógł sobie pozwolić na dowolne zmiany, czy też wpleœć własnš opowieœć i nikt go za to nie potępiał, w odniesieniu do Biblii musiał być wierne w najdrobniejszym szczególe. § 3.2. W Anglii przed ukazaniem się w 1611 r. wersji autoryzowanej Pisma Œw. /autoryzacja króla Jakuba i koœcioła anglikańskiego/, istniały już tłumaczenia na angielski. Takim było tłumaczenie biskupów Tyndale czy Convedale. Œrodowisko katolickie postulowało dosłownš wiernoœć, protestanckie czyniło próby dostosowania przekładu do ducha języka narodowego, anglikanie w wyżej wymienionej Biblii króla Jakuba zajęli stanowisko kompromisowe. W prologu do wersji autoryzowanej, będšcej do dziœ w użyciu w krajach anglosaskich, Parvey podaje, że pewne konstrukcje składni łacińskiej należy zmienić. Sš to ablativus absolutus, który będšc jasnš i zrozumiałš konstrukcjš w łacinie, jest ciemnš i niezrozumia 1 R.Bower, Un Translation, Harvard U.P. Cambridge, 1l4ass, 1959, s. 1-31. 43 łš w angielskim i należy jš zastšpić zdaniem pobocznym lub też wstawić zaimek względny "which" i dołšczyć wyjaœnienie, np. "which runneth" co oznacza: "który biegnie". Jak widzimy wersja autoryzowana była tłumaczona z łaciny, ale porównywano w trakcie pracy również inne przekłady oraz hebrajskš i greckš wersję Biblii. Tyndale i Covendale, tak jak Erazm z Rotterdamu i Luter byli ojcami filologii czy też jej prekursorami. Byli oni nie tylko wielkiej miary erudytami, ale również mistrzami słowa. Tyndale zakładał, że pisze by być zrozumiałym dla "chłopa cišgnšcego pług", a więc œwiadomie podkładał słowa będšce w powszechnym użyciu. Jednym z nich było podstawienie wyrazu "love" w miejsce dawniejszego "charity ". Jeœli nad tłumaczeniami Biblii zatrzymuje się dłużej, to dlatego, że dały one impuls do szerokiej polemiki, poœrednio zahaczajšcej o teorie tłumaczenia. 5'V cytowanej już przedmowie do wersji autoryzowanej Biblii angielskiej, tłumacz wyraża poglšd, że można użyć kolejno różnych wyrazów dla oddania tej samej rzeczy, słusznie mówišc, że chodzi o oddanie sensu, a nie trzymanie się niewolniczo tekstu oryginału. Tym niemniej do słów w Biblii przywišzywano niezmierne znaczenie. Po ukazaniu się Nowego Testamentu w przekładzie Tyndale'a oskarżono go, że Ÿle przetłumaczył trzy ważne wyrazy, tj. priest, church, charity /istniejšce w dawnych przekładach/ i wprowadził na to miejsce: seniors, congregation, love. Zarzucano mu, że zgubił słowo, jak church, z którego zrobił "congregation". § 3.3. Na tłumaczenie Biblii niemieckiej Lutra /1522/ posypały się również namiętne gromy za niezachowania "litery". Luter zareagował na nie niezwykle ostro, nazywajšc w swej replice glupcami nie znajšcymi niemczyzny tych, którzy mu czynili zarzut o dodanie poszczególnych wyrazów w przekładzie, nie istniejšcych w oryginale, aby przekład uczynić jaœniejszym. "Weil ich ein Deutecher bin und die deutsche Sprache kenne"1 - to było ostateczne kryterium Lutra. Ze względu na przodujšce stanowisko Lutra w Reformacji jak również wysokš rangę językowš jego tłumaczenia, liczni tłumacze wzorowali się na przyjętych przez niego zasadach. Luter jest jednym ż teoretyków, którzy stworzyli pewien systematyczny zespół zasad przekładu, zebrany w liœcie "Sendbrief vom Dolmetecher/1530/, korzystał z nich Tyndale.W swym liœcie do tłumaczy Luter wypowiada się na temat następujšcych zagadnień 1/ zmiana szyku, 2/ użycie słów posiłkowych i-modalnych, 3/ wprowadzanie spójników, gdy wymaga tego język przekładu, 4/ usuwanie terminologii irackiej i hebrajskiej, 5/ tłumaczenie wyrazu przez frazę jeœli tego wymaga dobro przekładu, 6/ zmiana metafory na zwrot niemetaforyczny i vice versa, 7/ zwracanie uwagi na dokładnoœć egzegetycznš i różnice tekstów w różnych językach Nie brakło wówczas konserwatystów, których gorszyły takie zasady tłumaczenia w odniesieniu do sakralnych tekstów. Np. Gregory Martin dowodził, że autorytet Ojców Koœcioła jest większy niż naukowców-egzegetów. Bardziej nowatorscy byli tłumacze Biblii króla Jakuba, 1 "Gdyż jestem Niemcem i znam język niemiecki". ( 45 tłumaczšc sens nie słowo w słowo, co stwierdzali w przedmowie pt. "The Translators to the Reader". Zaciekawi może czytelnika, że pierwsi emigranci do Stanów Zjednoczonych tzw. Pilgrim Fathers nie uznawali wersji autoryzowanej z 1611 r. i nie pozwolili mieć jej na okręcie Mayflower jako wersji zbyt nowatorskiej. /W krajach anglo-saskich kopie Biblii znajduj się w pokojach hotelowgch i kabinach okrętowych/. Następnym słynnym tłumaczeniem Pisma œw. w Anglii było tłumaczenie Johna Wesleya w 1755 r. A w 1789 r. George Campbell z Aberdeen opublikował dzieło o. zasadach poprawnego przekładu Biblii, sam tłumaczšc Nowy Testament. W tłumaczeniu swoim oparł się na poprzednikach, od œw. Hieronima poczynajšc, oraz opisujšc dokładnie w czym od poszczególnych poprzedników się różni. Dokonał krytyki wersji autoryzowanej Biblii œw. Jakuba. Zrozumiałe jest, że piszšc przeszło 150 lat po powitaniu tej wersji, rozporzšdzał znacznie dokładniejsza i krytyczniejszš egzegezš tekstów. Zasady Campbella w odniesieniu do przekładu Pisma œw. mało odbiegaj od postulatów Tytlera stawianych poprawnym tłumaczeniom. Według Campbella: 1/ tłumaczenie ma odzwierciedlać sens oryginału, 2/ odzwierciedlać geniusz języka oryginału oraz styl autora, 3/ oraz dać wrażenie oryginalnej lekkoœci i naturalnoœci. Na zakończenie opisu tłumaczeń angielskich Biblii przytoczymy tzw. English Revised Version, czyli wydanie zrewidowane /1881-1885/ oraz jego wersję amerykańskš, tzw. American Standard Version /1901/. Autorzy tłumaczeń przyjęli z żelaznej konsekwencji zasady tłumaczenia literalnego z greckiego i hebrajskiego i dali wersję przekładu bardziej archaicznš niż Biblia króla Jakuba. Oto przyklad: /2 kor.3 : 10/ "For verily that which hath been made glorius hath not been made glorious in this respect, by reason of the glory that surpasseth". Komentarz jaki Nida tu daje jest, że słowa wprawdzie sš angielskie, ale gramatyka nie, wobec czego nie można doszukać się sensu. Amerykańskie Towarzystwo Biblijne, którego prezesem jest prof. Nida, oraz Wycliffe Bible Translators zatrudniajš obecnie wielu językoznawców i zajmujš się opisem strukturalnym tych języków, na które się aktualnie dokonywuje przekładu Pisma œw. § 3.4. Również w Polsce tłumaczenia Pisma œw. dostarczyły okazji do uwag na temat zasad tłumaczenia. W Polsce wczeœniej niż na Zachodzie wiek XVI jest złotym wiekiem przekładów Biblii, przy tym wszystkie obozy religijne prowadziły walkę o jej należyty przekład. Zajmuje się tym zagadnieniem Nadolskil. Wypowiadano się na temat dosłownego i bardziej literackiego przekładu. Przy tym wszyscy przytoczeni przez Nadolskiego tłumacze, głównie dziel teologicznych, żalš się nad trudem prac przekładowych i niedoskonałoœciš języka polskiego. W Biblii Leopolity /1561/ czytamy w przedsłowiu: "trudna rzecz jest jeden język drugim językiem dostatecznie wyrżnšć". Z niefortunnych spolszczeń Leopolity naœmiewa się inny tłumacz Biblii, Szymon Budny /1572/. "U niego publicanus - jawnogrzesznik, faryzeusz - liczymiernik". 0 swej własnej pracy tak mówi /1574 r./, cytuję za Nadolskim: "Najdziesz /.../ w tym moim przekładzie nie mało, to jest żem niekiedy nie słowo słowem przekładał, wszakże tylko tam, gdzieżby inaczej rzecz nasza nie cier 1 B.Nadolski, Dokoła prac przekładowych w XVI w., "Pamiętnik literacki" z. 1-2, 1943, s. 475. piała i to z takim obwarowaniem, że takie przekładanie tamże na kraju znaczę i zaraz właœnie przekładam". Ubolewania nad niedoskonałoœciš języka polskiego w latach 155-tych /Kromer/, szeœćdziesištych /Przasnyszanin/ i siedemdziesištych /H.Molecki/towarzyszom wszyskim przekładom z dziedziny teologii w XVI w. Najbardziej znany z polskich tłumaczy Pisma œw., do dziœ będšcego w użyciu, jest Jakub Wujek, który w 1593r. wydajšc Nowy Testament, sformułował zasady przekładu i dal do nich szereg ilustracji. Wobec powagi Pisma œw., radził, by przekładać "słowo w słowo", ale dla jasnoœci przekładu postulował porzšdek wyrazów zmieniać, "który jest łacińskim, na taki, który Polakom zwyczajniejszy". Był też za tym, by "stare polskie słowa zachować, ale gdy to potrzebne inne dodawać". Zabawne nieraz - jak widzieliœmy - były te spolszczenia. Przekład Wujka dotrwał do naszych czasów, wœród ludzi pokolenia œredniego znajšcych Nowy Testament najczęœciej utrwaliły się wersety Wujka, aczkolwiek mało sš dziœ zrozumiałe. Np. "dosyć ma dzień na swej nędzy", co w nowszym tłumaczeniu ujęto "a chaque jour suffit sa peine",czyli parafrazujšc oznacza to "nie martw się na zapas". Polskie przekłady Pisma œw. stajš się w XVI w. broniš w rozpowszechnianiu teorii Reformacji i dlatego przeciw użyciu języka rodzimego wypowiada się duchowieństwo, głównie jezuici i kardynał Hozjusz. Natomiast ubolewania nad ubóstwem języka polskiego powtarzajš się kolejno we wszystkich epokach. Trud bowiem tłumaczy pragnšcych wprowadzić język polski w miejsce łaciny w dziedzinach życia, w których polszczyzna nie wytworzyła dotšd œrodków wyrazu, był podwójny. Nie tylko musieli opisać samš rzecz, ale poniekšd stworzyli dla tego opisu idiom. 48 Kończšc rozdział o przekładach Pisma œw, możemy zreasumować, że w przeważajšcej większoœci były to tłumaczenia literalne, słowo za słowem, a nawet wysilajšc(r) się, by zachować oryginalne formy grama i syntaktyczne. Tendencja do literalnego przekładu Pisma œw nie jest bynajmniej wygasła. Nida podaje, że w ostatnich latach wydano angielskš wersję konkordacji tematycznej Biblii, gdzie usilowano, stale tym samym wyrazem angielskim oddawać wyrazy hebrajskie i greckie. Ponadto starano się również naœladować składnię. Wszystko to wynikało z naiwnoœci pojęć o języku oraz z przeœwiadczenia, że tekst Pisma œw. będšc natchniony nie może być ,zmieniany : § 3.5. We wstępie mówiliœmy o sławnym przekładzie Pisma œw. na język łaciński dokonamy przez œw. Hieronima, o którym z takš atencjš wyraża się Parandowski. Ale b3dania krytyczne tekstu przekładu hieronimowego ukazujš jak słaba była jego łacina. Właœciwie wobec poœpiechu w pracy postępuje bardziej jak wydawca niż jak tłumacz. Oto próbki przytoczone przez Nidę /Łuk 1:37/ odpowiedni tekst grecki oddajš frazš: non erit imposeibile apud Deum omne verbum, co jest tlumaczeniem słowo za słowo z greckiego i w tym naœladuje go Wujek "bo żadne słowo nie jest niemożliwe u Boga". W przekładzie Castellia cytowanym przez Campbella /1786/ czytamy "nulla res est quam Deus facere non possit" co by słuszniej było po polsku "nie ma rzeczy niemożliwych dla Boga". W przytoczonych powyżej zwrotach mauq! do czynienia jedynie z mniej lub więcej zrozumiałš wersjš przekładu. Ale mamy wypadki zmiany komunikatu w zależnoœci od przekładu, z których każdy ma swoje imprimatur. U Wujka czytamy /Jan XX, 17/: "nie dotykaj mnie", w Biblii Tysišclecia "nie zatrzymuj mnie"; który z biblijnych tłumaczy jest - jak mówi Nida - natchniony, bardzo trudno odgadnšć. Problem teologii krzyżuje się tu z gramatykš. Luter przechylał się na stronę poprawnej i zrozumiałej wersji gramatycznej w języku przekładu. Przyczynił się w swoim wieku do wyrzucenia wielu dziwolšgów językowych z Biblii. Ale prawdziwym problemem dla tłumaczy Pisma œw. jest w mniejszej mierze gramatyka języka, a w większej kultura i idiomatyka wbudowana w ten język, tak bardzo odległa dla póŸniejszego tłumacza i czytelnika. Ponieważ jest to problem nie tylko w odniesieniu do Biblii, zajmiemy się nim w osobnym rozdziale. W odwiecznym dla tłumaczy dylemacie: a/ formy i treœci w przekładzie, b/ wiernoœci i dozwolonych licencji w odniesieniu do oryginału, teoretycy przekładów Pisma œw. niemal jednogłoœnie szanowali formę i wystrzegali się licencji niejednokrotnie aż do zniekształcania samej zrozumiałoœci komunikatu. R o z d z i a ł IV NAUKOWA DEFINICJA TŁUMACZENIA. PRZEKŁAD JAKO ZAGADNIENIE JĘZYKOZNAWSTWA. MODEL OPISU JĘZYKA W RÓŻNYCH SZKOŁACH LINGWISTYCZNYCH W ZASTOSOWANIU DO PRZEKŁADU § 4.0. Teoria tłumaczenia mieœci się w dziale językoznawstwa stosowanego. Czynnoœć tłumaczenia jest czynnoœciš skomplikowanš. Tłumacz stara się zjawiska językowe języka oryginału, czyli tekstu oryginału, przekazać w formie zjawisk językowych języka przekładu. Dwa teksty oryginału i przekładu stojš w stosunku do siebie w zależnoœci, którš możemy nazwać w obu kierunkach tłumaczeniem. Jeżeli jakaœ jednostka językowa /tekst/ w języku L1 i inna jednostka językowa w języku L2 stojš wobec siebie w takim stosunku, że możemy powiedzieć, iż tekst AL1 stanowi równoważnik tekstu BL2, wchodzimy w zasadniczš dziedzinę językoznawstwa porównawczego i rozważamy specjalny dział zwany teoriš tłumaczenia. Przy tym równoważnoœć dotyczy nie tylko strony formalnej obu języków, lecz także kontekstu. Zgodnoœć jedynie formalna nie stanowi przekładu, lecz jest jego karykaturš. Za przekład uważamy dwa teksty w dwóch różnych językach, które możliwie w ten sam sposób uczestniczš w tej samej sytuacji. Przy tym w relacji tej adekwatnoœć obu tekstów nie jest nigdy pełna, lecz proporcjonalna 51 i zmierzajšca do maksymalnej, osišgalnej dla tekstu danego urywka. Będziemy jš w dalszym cišg nazywać ekwiwalencjš ma /ma = maksymalnie adekwatna/. § 4.1. Interpretacja lingwistyczna - pisze Z.Klemensiewicz - poszerza płaszczyznę należytej oceny trudnoœci i błędów przekładu. W tłumaczeniu zachodzi zjawisko specjalne kontaktu językowego dwóch języków o dwóch różnych systemach. W wyniku działalnoœci przekładowej powstaje tekst odrębny w języku przekładu, stojšcy wobec oryginału w stosunku maksymalnej ekwiwalencji. Przyjrzyjmy się procesowi samego przekładu. W rozdziale wstępnym umieœciliœmy następujšcy diagram. Opis słowny rysunku: W linii poziomej jest podane: TL1 kreska prostokšt kreska tL2 nad prostokštem podane: L1 : L2 pod prostokštem podpis: proces przekładowy koniec opisu rysunku. W œrodku tego rysunku prostokšt ilustruje proces przykładowy. W procesie tym dwa odrębne systemy językowe, majšce własny układ składni i zależnoœci jednostek funkcjonalnych wchodzš z sobš w kontakt, by przekazać wartoœć /komunikat/ tekstu oryginału w tekœcie przekładu. Relacje między poszczególnymi elementami tekstu w danym języku składajš się na jego znaczenie. Otóż relacje wewnštrzjęzykowe i zewnętrznojęzykowe oraz kontekst sytuacyjny sš w każdym języku sui generis. Sš całkowicie odrębne; każdy język ma własne kategorie i relacje syntagmatyczne oraz inne elementy rzeczywistoœci językowo relewantne, tj. wbudowane w język. Np. polszczyzna rozróżnia rodzaj gramatyczny i np. czasownik "poszedł" informuje formalnie /przez swš końcówkę/, że podmiot jest rodzaju męskiego. 52  4.2. Najogólniej patrzšc na model jakiegokolwiek języka naturalnego, stwierdzamy istnienie płaszczyzny substancjalnej, tj. fonicznej w mowie, a graficznej w piœmie, oraz płaszczyzny gramatyczno-leksykalnej. Obie one składajš się na formalnš płaszczyznę języka. Ponadto istnieje płaszczyzna kontekstu wbudowanego w język i kontekstu sytuacyjnego poza-językowego. Opis słowny tabeli o nazwie Model języka /M.A.K.Hallidaya i J.C.Catforda/ Pierwsza kolumna : wiersz 1: Substancja wiersz 2: fonia wiersz 3: grafika Druga kolumna: wiersz 1: Forma wiersz 2: gramatyka leksyk Trzecia kolumna: wiersz 1: Kontekst wiersz 2: semantyka W kolumnie czwartej podano tylko tekst: Sytuacja ' pozajęzykowa Koniec opisu tabeli W języku L1 płaszczyzna foniczna /względnie graficzna/ nie stoi w żadnym stosunku ekwiwalencji do fonii /lub grafii/ tekstu przekładu w L2 czyli substancja językowa tekstu oryginału nie stoi w zależnoœci do substancji językowej języka przekładu. f fonia L1 nierówna f fonii L2 tak samo grafia L1 nierówna grafii L2 Tłumacz w czasie czynnoœci przekładkowej dokonywuje wyboru pomiędzy kategoriami i innymi elementami w języku przekładu i wybiera te, które uważa za równoważniki o maksymalnej adekwatnoœci w stosunku do kategorii i innych elementów językowych oryginału. Każda kategoria językowa w jednym języku ma cały zestaw elementów językowych w drugim języku, który może stać się potencjalnie jej równoważnikiem. 53 .Przykładowo weŸmy pierwszš z brzegu sprawę przedimków. Języki słowiańskie, a więc polski i rosyjski, nie majš tej kategorii gramatycznej jako elementu stałego funkcjonujšcego w grupie nominalnej przed rzeczownikiem. Język angielski, francuski i niemiecki posiadajš danš kategorię i przy jej pomocy specyfikujš grupę nominalnš. Tłumacz musi się decydować, czy w ogóle opuœcić dany element w przekładzie, czy też konieczne jest znalezienie ekwiwalentu w innej kategorii. Np. zdanie: "Smoking is not the [the podkreœlone] cause, or even a [a podkreœlone] cause, of cancer of the lung". "Palenie nie jest przyczynš, ani nawet jednš z przyczyn raka płuc". Poszukujemy tych równoważników w skali wyrazów, grup wyrazowych i zdań, zawsze pamiętajšc o tym, że relacje elementów językowych w języku przekładu sš inne, a więc i znaczenie tekstu będzie tylko zbliżone, a nie identyczne. Nawet zwyczajna rozmowa tłumaczona przez nas na inny język wymaga w tłumaczeniu znacznie więcej niż podstawiania słów obcego języka w miejsce oryginału. Poprawna zmiana struktur na właœciwe językowi przekładu nie daje gwarancji, że tłumaczenie będzie adekwatne pod względem oddania pełnej treœci oryginału. W języku najbardziej nawet codziennym, komunikatywnym par excellence, może ton, esprit całej wypowiedzi być przez tłumacza zniekształcony. Tak a propos tłumaczenia francuskiego "Rewizora" Gogola, powiedział cytowany już tu Edmond Cary, że przetłumaczono słowa, a nie przetłumaczono sztuki. § 4.3. Przyjęliœmy na poczštku, we wstępnym rozdziale, roboczš definicję tłumaczenia; należy jš teraz uzupełnić teoriš budowy języka. Ta skrótowa definicja - mówiła o tłumaczeniach pisemnych, 54 obecnie powiemy z większym stopniem precyzji, że chodzi o: zastšpienie fragmentu tekstu w języku L o wartoœci /A/ przez równoważny tekst w języku L2 o wartoœci /A/ . Te dwa teksty majš stać wobec siebie w stosunku maksymalnej adekwatnoœci, innymi słowami - majš być funkcjonalnie ekwiwalentne. Za wartoœć uważamy w pojęciu de Saussure'a znaczenie. Opis słowny rysunku: w ramce podane: L1/A/ : L2/A'/ odstęp /ma/ koniec opisu słownego Teoria tłumaczenia formułowana przez językoznawców wprowadzić winna opis lingwistyczny do relacji, jaka zachodzi w wyniku procesu tłumaczenia pomiędzy tekstem oryginału i przekładu. Proces ten, jak powiedzieliœmy, polega na znalezieniu równoważników o maksymalnej adekwatnoœci dla poszczególnych elementów tekstu oryginału. Filologiczne teorie przekładu żšdały wiernoœci wobec myœli autora oryginału. Pojęcia takie, jak wiernoœć oraz myœl autora sš nie do przyjęcia w terminologii lingwistycznej, na skutek zbyt małej ich precyzyjnoœci. Zastšpiliœmy pojęcie wiernoœci pojęciem ekwiwalencji lub spolszczajšc równoważnoœci. Przy tym nie odwołujemy się do myœli aktora, której nie znamy, a do tekstu oryginału; żšdamy ekwiwalencji przekładu wobec oryginału, czyli przyrównujemy tekst AL1 do tekstu AL2. Teorie tłumaczenia formułowane przez językoznawców obracajš się w kręgu tych samych zagadnień, które poruszali filologowie i tlumacze-praktycy. Dotyczš one relacji tekstu przekładu do tekstu oryginału. Ale punkt widzenia językoznawcy jest inny, językoznawca różnicuje badanie, gdyż do rozważań wprowadza znajomoœć poszczególnych płaszczyzn języka i bada naukowo, w jakiej mierze 55 równoważniki przyjęte dla różnych elementów języka sš funkcjonalnie ekwiwalentne. Językoznawca traktuje naukę o procesie tłumaczenia jako zagadnienie mieszczšce się w teorii komunikacji. Proces tłumaczenia opisany jest przez językoznawców jako proces układania i nadawania tekstu przekładu dla wtórnego odbiorcy, którym jest czytelnik przekładu. Np. odbiorcš wtórnym jest Polak czytajšcy po polsku "Skšpca" Moliera. 4.4. Językoznawcza teoria tłumaczenia oparta jest o: a/ analizę tekstu oryginału /formalnš i semantycznš/ i ustalenie jednostek formalnych podlegajšcych transpozycji, b/ ocenę zawartego w tekœcie oryginału komunikatu, c/ analizę tekstu przekładu i porównanie obu tekstów z punktu widzenia wtórnego komunikatu i techniki doboru równoważników tekstowych. Ad a/ Rozpatrzmy te trzy etapy. Pierwszym jest analiza tekstu oryginału. Można tekst oryginału analizować z różnych punktów widzenia, np. analizy literackiej, ale my postaramy się patrzeć okiem językoznawcy. A więc patrzymy na tekst językowy jako zestaw elementów tekstowych, który jest konstrukcję skomplikowanš, zwożonš ze znaczšcych elementów gramatyczno-leksykalnych, funkcjonujšc w systemie. Analizujšc język stwierdzamy odrębny system w warstwie fonicznej języka, to jest w jego postaci brzmieniowej, gdzie pewne zestawy fonemów coœ znaczš, czyli komunikuję. Układy wyrazów w każdym języku odzwierciedlajš ponadto system gramatyczny, który jest swoisty i niepowtarzalny dla każdego języka. Elementy foniczne i gramatyczne każdego języka funkcjonujš według systemu, tj. reguł i norm właœciwych dla danego 56 języka. Językoznawstwo amerykańskie, głównie strukturalizm bloomfieldowski, podobnie jak szkoła praska, nie włšczajš w opis języka myœli, stojšc słusznie na stanowisku, że metodami analizy naukowej możemy badać tylko stronę formalnš języka, natomiast nie możemy badać myœli: Ale z tego nie wynika, że nie ma zależnoœci między myœlš a mowš. Mowa jest wyrazem myœli i bez mowy, jak to póŸniej wykażemy, nie może istnieć myœl. Myœl pozawerbalna nie istnieje, jak to wykazały badania afazji i innych upoœledzeń mowy. Każdy język ma odrębne œrodki wyrazu, bardzo istotnie zróżnicowane, jeœli sš to różne typologicznie języki /np. chiński , którego jednostkami sš jednosylabowe wyrazy-morfemy, nieodmienne fleksyjnie, lecz zróżnicowane tonicznie/. Dopiero gdy sobie uœwiadamiamy różnice wewnętrzne poszczególnych systemów językowych, możemy sobie uœwiadomić jak skomplikowanš funkcjš jest transponowanie tekstu czyli przekład na inny język. Dotšd mówiliœmy o trudnoœciach formalnych przekładu wynikajšcych z wewnętrznej budowy języka, z jego gramatyki. Druga trudnoœć dotyczy zasadniczej funkcji języka, tj. komunikatu o rzeczywistoœci, Tekst językowy komunikuje nam fragmenty rzeczywistoœci poza-tekstowej. Otóż każdy język sobie właœciwymi œrodkami wyrazu, tzn. własnym systemem fonemów, morfemów, składni itd., komunikuje o rzeczywistoœci i przez fakt odrębnej budowy języka i odrębnego zestawu leksyku i grup frazeologicznych daje nam innš wizję tej rzeczywistoœci, inaczej klasyfikuje rzeczywistoœć. § 4.4.1. Ta zależnoœć wiedzy o œwiecie od języka znalazła swój wyraz w teoriach, w krańcowej interpretacji w teorii B.Z.Whorfa, w której zależnoœć psychiki mówišcego od języka oraz zależnoœć typu kultury od typu języka 57 sš posunięte do granic, w których przenikanie się dwóch kultur - a co za tym idzie tłumaczenie -staje się niepodobieństwem. Mamy tu wyeksponowanš odwrotnš niż normalnie zależnoœć, tj. psychikę i kulturę społeczeństwa uzależnione od języka. Badaniu tej zależnoœci B.L.Whorf poœwięcił lata pracy naukowej, wywierajšc wielki wpływ na rozwój idei antropologicznych w językoznawstwie. Poœwięcimy mu więcej miejsca w rozdziale o przekładalnoœci i nieprzekładalnoœci. Do sformułowania teorii, że œwiat myœlowy człowieka /a więc i jego postrzeganie rzeczywiatoœci/ zwišzane jest œciœle ze strukturš jego języka, doszedł Whorf badajšc indiańskie języki Azteków z Meksyku i plemienia Hopi z Arizony. Objęta wspólnym mianem teoria Sapira-Whorfa ma swoich adherentów i kontynuatorów do dziœ. Jest to teoria głoszšca subiektywizm poznania rzeczywistoœci uwarunkowany językiem mówišcego. Jak powiedzieliœmy, przeczy ona możliwoœci przekładalnoœci, którš przyjmuje każdy teoretyk przekładu /traductabilite-translatability/. Ad b/ Ocena komunikatu zawartego w tekœcie oryginału. Bliżej zajmiemy się lingwistycznš wartoœciš tekstu omawiajšc zagadnienie znaczenia. Tutaj tylko pokrótce przypominamy, że każdy tekst komunikuje we wszystkich płaszczyznach języka, gdyż to jest zasadnicza funkcja tekstu. A więc znaczenie tekstu mówionego rozkłada się na fonię, morfologię, gramatykę i leksyk oraz kontekst sytuacyjny. Wszystkie razem wyżej wymienione znaczenia składajš się na pełne znaczenie tekstu. Poza tym możemy mówić o znaczeniu aluzyjnym czy emocjonalnym zrozumiałym jedynie dla mówišcych danym językiem jako rodzimym /native speakers/. Występuje ono w elementach leksykalnych /np. archaizmy /, jak również w aluzjach politycznych, religijnych, aluzjach do znanych wypadków w danym kraju i okolicy. 58 Ad c/ Analiza tekstu przekładu musi wobec tego iœć dwoma torami - szukać ekwiwalencji formalnej i dynamicznej dla znaczenie emocjonalnego i sytuacyjnego. Możemy przy tym równoczeœnie analizować przekład pod kštem techniki doboru równoważników tekstowych dla formalnej i dynamicznej ekwiwalencji. § 4,5. W oparciu o te trzy czynniki: a/ analiza tekstu oryginału, b/ ocena zawartego w nim komunikatu, c/ analiza tekstu przekładu można budować naukę o tłumaczeniu i nauczaniu samej techniki procesu tłumaczenia. Również w oparciu o powyższe czynniki można ustalić, jakie kryteria prymarne przyjšł tłumacz układajšc tekst przekładu: a. Czy zastosował ekwiwalencję dynamicznš czy formalnš dla poszczególnych fragmentów tekstu? /Tłumaczenie wolne lub dosłowne, œciœle, formalne, etc./ b. Jak zorganizował lingwistycznie komunikat w języku przekładu? /język naturalny, swobodny, żywy, zdania proste czy też składnia rozwinięta/. c. Jaka jest strata lub wypaczenie komunikatu w porównaniu z tekstem oryginału? /błędy, frazy nieprzetlumaczalne, elementy lingwistyczne tekstu zubożałe morfologicznie i syntaktycznie/. d. Jak wbudowano w tekst przekładu informacje niezbędne dla wtórnego odbiorcy? /przypisy, wyjaœnienia w tekœcie, adaptacje/. Przykład: To him Catholic and Tamany was the same - Thomas Merton - The Seven Storey Mountain/ - przekład dosłowny: Katolik i Tamany było dla niego tym samym, jest niezrozumiały. Jeżeli tłumacz nie chce opuœcić elementu "Łamany" w przekładzie, ma różne możliwoœci wyboru. 59 1/ zostawić wyraz "Tamany" i w przypisach wyjaœnić, że "Tamany Hill" w Nowym Yorku był miejscem spotkań skorumpowanych kongresmanów, a więc "Tamany" stało się symbolem przekupstwa i nieuczciwoœci; 2/ zastšpić wyraz "Tamany" wyrazem "łapownik" czy "oszust" /gdyż takie jest znaczenie emocjonalne wyrazu "Tamany"/. Dałoby to przekład: katolik i oszust było dla niego tym samym. Mamy tu do czynienia z jednš z największych trudnoœci przekładu, a mianowicie jakimi drogami należy wbudować w tekst przekładu niezbędne wiadomoœci dla wtórnego odbiorcy, których nie ma w tekœcie oryginału explicite, gdyż znane sš czytelnikowi oryginału. e. Czy tekst przekładu cechuje postulowane przez teoretyków tłumaczenia: wdzięk, lekkoœć i naturalnoœć oryginalnej kompozycji; a mówišc to samo językiem lingwisty, czy tekst wykazuje tendencję do ekwiwalencji formalnej i dynamicznej. Jeżeli odpowiedŸ na punkt e wypada pozytywnie, wówczas można i należy postawić dalsze pytanie: f. Jakimi œrodkami formalnymi osišga tekst przekładu równoważnoœć /ekwiwalencję/ i zarazem naturalnoœć? g. Jak ocenić przekład pod względem pragmatycznym? Zagadnieniu tłumaczenia pragmatycznego poœwięcimy więcej miejsca w dalszych rozdziałach, tutaj jedynie sygnalizujšc, że chodzi o przekład dokonywany ze specjalnym uwzględnieniem kategorii odbiorcy /dzieci, czytelnik niewykształcony, młodzież, cel upolitycznienia/ itp./. Reasumujšc językoznawcze teorie tłumacżenia, możemy równoczeœnie uznać, że: 60 1/ pogłębiajš one zagadnienie tłumaczenia o znajomoœć budowy języka i funkcjonowania jego elementów. 2/ wyodrębniajš proces tłumaczenia jako osobnš naukę w ramach językoznawstwa stosowanego, mieszczšcš się w teorii komunikacji. 3/ dajš kryteria formalne pozwalajšce opracować technikę procesu tłumaczenia oraz zanalizować i ocenić gotowy przekład. 4/ uznajšc "przekładalnoœć" języków powiemy, że teorie te przyczyniajš się do rozwoju wymiary i porozumienia w œwiecie, jak również implicite głoszš realizm filozoficzny, tj. odbicie realnego œwiata przez myœl wyrażonš w języku. Punkt 4, w zasadzie filozoficzny i społeczny, jest jednak œciœle zwišzany z pojęciem przekładalnoœci, które jest zawarte explicite we wszystkich językoznawczych teoriach poznania. R o z d z i a ł V POGLĽDY J.C.CATFORDA CZYLI JĘZYKOZNAWCZA TEORIA TŁUMACZENIA W OPARCIU 0 JĘZYKOZNAWSTWO BRYTYJSKIE § 5.0. Teoria lingwistyczna reprezentatywna dla współczesnego językoznawstwa brytyjskiego jest dziełem zespołowym. W głównym zarysie jest to teoria zmarłego w 1960 r.. J.R.Fortha, którego kontynuatorami sš M.A.K. Halliday, Randolph Quirk, Angus McIntosh, Peter Strevens i J.C.Catford. Teoria brytyjska polega na rozdzieleniu opisu języka na trzy płaszczyzny /levels/. Za podstawę opisu języka wzišł Halliday wzory /patterns/ mowy, których używa wykształcony Brytyjczyk. W opisie swym posługuje się Halliday czterema kategoriami gramatycznymi, które sš tak abstrakcyjne, że stanowi model opisu dla każdego języka. Ponadto wprowadza pojęci e skali hierarchii poszczególnych jednostek gramatycznych, stšd nazwa używana przez Halliday a - "gramatyka skali i kategorii" [Odsyłacz 1 i jego tekst: M.A.K. Holliday, Categories of the Theory of Grammar, "Word" vol. 17,3,1961] § 5.1. Na język w ujęciu brytyjskim składajš się trzy płaszczyzny: 1. Substancja, tj. materia foniczna lub graficzna, 2. Forma, tj. struktury gramatyczne i leksyk; 3. Kontekst, tj. relacja struktur języka do sytuacji, w której język działa. Jest to relacja wewnętrzno-językowa między zjawiskami językowymi i niejęzykowymi. Chcšc omówić teorię przekładu Catforda należy zapoznać się z terminologiš Halliday'a, gdyż Catford się niš posługuje. Płaszczyzna formalna tj. gramatyka i leksyk nie majš ostrej linii przedziału. Kryterium odróżnienia gramatyki od leksyku jest następujšce: 1. Gramatyka stanowi system zamknięty, tj. zbiór elementów o następujšcych cechach: . a/ inwentarz elementów jest opisany, np. zawiera jednostki A, B, C, D; inne elementy, np. E, stojš na zewnštrz /przykład: iloœć przypadków, rodzaje gramatyczne, liczba pojedyncza i mnoga sš to kategorie gramatyczne/; b/ użycie jednego elementu wyklucza wszystkie inne. "A" nie może być identyczne z "B" /tj. albo jest przypadek pierwszy albo drugi w tekœcie; albo liczba pojedyncza albo mnoga, itd./ c/ dodanie nowego elementu powoduje zmianę znaczenia wszystkich pozostałych lub przynajmniej jednego z poprzednich /np. wprowadzenie liczby podwójnej, zmienia liczbę mnogš z 2+ na 3+/. Ad a/ i b/ W gramatyce dokonujemy wyboru spoœród niewielkiej liczby możliwoœci nawzajem się wykluczajšcych jak czas teraŸniejszy, przeszły lub przyszły, liczba pojedyncza, lub mnoga itd. Ad c/ Dodanie nowego elementu, jak zaproponowano przykładowo np. liczby podwójnej do języka, w którego systemie istnieje tylko liczba pojedyncza i mnoga, pomniejsza /a więc zmienia/ znaczenie liczby mnogiej o formy podwójne, czyli dodanie nowego elementu gramatycznego zmienia system. Tam gdzie mamy nieskończonš iloœć możliwoœci wyboru, tam mamy do czynienia z leksykiem, czyli systemem otwartym. We wzorach /patterns/ języka w ramach zamkniętego systemu relacje sš skomplikowane, natomiast system otwarty, przy niemal nieskończonej możliwoœci wyboru jednostek leksykalnych, ma relacje między nimi nieskomplikowane. § 5.2. Za podstawowe jednostki gramatyczne przyjmuje Holliday cztery kategorie, wysoce abstrakcyjne, stanowišce termin techniczny /inaczej model/ opisu; sš to: jednostka, struktura, klasa i system /unit, structure, class, syetem/. Pierwsza z podstawowych kategorii, nazwana jednostkš /unit/ stanowi odcinek języka obcišżony znaczeniem poprzez wzór /pattern/ gramatyczny. Jednostki gramatyczne tworzš hierarchię, w dół i w górę, od najmniejszej do największej i odwrotnie. Status poszczególnej jednostki jest wynikiem jej funkcji w skali rangi. Dla opisu zdania angielskiego Halliday przyjmuje pięć jednostek: ranga { zdania rozwinięte /Sentence/ zdania składowe /Clause/ grupa fraza /Group/ wyraz /Word/ morfem /Morpheme/ } Każde zdanie rozwinięte składa się przynajmniej z jednego zdania składowego, każde zdanie składowe przynajmniej z jednej grupy, każda grupa przynajmniej z jednego wyrazu i każdy wyraz przynajmniej z jednego morfemu. § 5.2.1. S t r u k t u r a to odcinek elementów jednostkowych występujšcych obok siebie jednoczeœnie i zbudowanych z wyżej wymienionych wzorów. Struktura jest to ta kategoria, która ustawia poszczególne elementy z różnych poziomów skali w jednš wypowiedŸ. Na ogół elementy niższej rangi funkcjonujš w strukturze jednostek wyższych, każda jednostka składa się z jednej lub więcej jednostek niższej rangi, np. wyraz z jednego morfemu, lub 1/+/. Grupa wyrazowa z jednego wyrazu lub 1 wyraz /+/. Zdanie z jednej grupy wyrazowej lub 1/+/ itd. Struktura wskazuje: a/ funkcję zdania składowego w zdaniu rozwiniętym, b/ funkcję grupy w zdaniu składowym, c/ funkcję wyrazu w grupie, d/ i funkcję morfemu w wyrazie. Struktura jest, tak jak jednostka, kategoriš abstrakcyjnš, wyrażajšcš relacje poszczególnych elementów językowych wobec siebie i ich odniesienie do rangi. Elementami struktury w randze zdania prostego /clause/ sš S /podmiot/ , P /orzeczenie/, C /dopełnienie/, A /wyrażenie przyimkowe lub adwerbialne/. Każde zdanie angielskie składa się z elementów S, P, C, A, to znaczy, że każdy element zdania będzie należał albo do S, albo do P. albo do C, albo do A. I tak zdanie: Jan kocha Marię ma strukturę SPC /John loves Mary/ natomiast Jan czyta prędko ma strukturę SPA /John reads quickly/. A więc wartoœciš strukturalnš może być podmiot, czy dopełnienie, czy uszeregowanie elementów. Przy tym relacje poszczególnych elementów struktury to nie to samo co ich uszeregowanie. Szyk może być odrębnym elementem strukturalnym, jak to ma miejsce w językach niefleksyjnych, np. angielskim. Kategorię struktury można uchwycić /wyodrębnić/ we wszystkich wyższych jednostkach gramatycznych; najmniejsza jednostka gramatyczna, morfem, nie jest strukturowana na poziomie gramatyki lecz fonologii. W językoznawstwie brytyjskim, inaczej niż w strukturalizmie amerykańskim, nie miesza się płaszczyzny fonologii i gramatyki, uważajšc, że zupełnie inaczej funkcjonuje morfem w strukturze wyrazu, aniżeli fonem w strukturze sylaby. Kategorie jednostki i struktury odnoszš się do aspektu linearnego języka. § 5.2.2. K 1 a s a. Klasę tworzš te jednostki, które funkcjonujš w ten sam sposób w strukturze wyższej rangi. Klasa jest zbiorem form jednej jednostki naraz, inna jednostka ma inne klasy, tj. formy, które funkcjonujš w ten sam sposób w strukturze jednostki wyższej. Mamy np. klasy zwane grupš nominalnš, grupš werbalnš i grupš adwerbalnš, które funkcjonujš w zdaniu jako S lub P, C lub A. SPCA sš to elementy struktury zdania, grupa nominalna, werbalna i adwerbalna sš to klasy grup. Jaka jest wzajemna relacja pomiędzy strukturš a klasš? Podobnie jak struktura, klasa jest zwišzana z jednostkš, klasa jest zawsze klasš danej jednostki. Jednakże strukturę definiuje się w odniesieniu do klas jednostki bezpoœrednio poniżej, zaœ klasę zawsze w odniesieniu do struktury jednostki bezpoœrednio nadrzędnej. Innymi słowy, klasy sš okreœlane "od góry", a nie "od dołu" skali hierarchii jednostek. Klasa nie jest zbiorem elementów danej jednostki, które sš podobne pod względem własnej struktury. Klasy nie sš morfologiczne lecz syntaktycz ne. ńategoria klasy ustawia jednostki we wzorze np. rzeczownik, czasownik, grupa nominalna itd. Aby ukazać możliwoœć wyboru w ramach klasy, txzeba possużyć się kategeriš s y s t e m u. § 5,2,3. S y s t e m dotyczy okreœlonej liczby możli,woœci wyboru gramatycznego /wg Halliday'a nie więcej jak osiem w odniesieniu do wszystkich języków, spoœród których wybiera się w ramach wzoru/. Elementami systemu będš w językach fleksyjnych różne przypadki, z których tylko jeden może być użyty w danym tekœcie. System domaga się proporcjonalnoœci - np. jeœli istnieje system, który posiada wartoœć a. b. c, wówczas wykładniki tego systemu a1, a2, a3 ... b1, b2, b 3ˇ... c1, c2, c3 sš w zależnoœci proporcjonalnej w stosunku do siehie, tj. a1 : b1 : c1 :: a1 : b2 : c2 itd. System ten odpowiada stronie twierdzšcej i pytajšcej w randze zdania, stronie czynnej i biernej w grupie werbalnej. § 5.3. L e k s y k. Jeœli chodzi o płaszczyznę leksyku, to różni się on, jak powiedziano powyżej, od gramatyki tym, że w ramach leksyku wybór elementów nie jest konieczny, a jedynie prawdopodobny i istnieje wielka iloœć możliwoœci wyboru. Oczywiœcie samo rozróżnienie płaszczyzn gramatyki i leksyku jest również abstrakcjš. Posługujšcy się językiem, a nie będšcy językoznawcami, nie majš œwiadomoœci korzystania z dwóch różnych poziomów języka. W leksyku nie mamy struktur, spoœród których należy wybierać, lecz zespoły elementów występujšcych obok siebie. Ten sam wyraz zawiera jednoczeœnie elementy gramatyczne i leksykalne. § 5.4. Dla teorii przekładu przydatne jest pojęcie przesunięcia skali rangi /shantung/ /rankshift/, które stanowi częœć integralnš brytyjskiej teorii lingwistycznej Firth'a i Halliday'a a. Pozwala ono w analizie gramatycznej tekstu poruszać się w dół i w górę skali. § 5.5. W oparciu o opis języka szkoły brytyjskiej J.C.Catford zbudował językoznawczš teorię tłumaczenia. Praca Catforda ma 14 rozdziałów; rozpoczyna się przedstawieniem teorii budowy języka Halliday'a, ukazanym bardzo schematycznie. Dalej autor porusza szereg spraw teoretycznych, zajmujšc się zagadnieniami praktycznymi wówczas, gdy przewiduje trudnoœci w tłumaczeniu wobec różnic systemów między dwoma językami. Catford podaje następujšcš definicję tłumaczenia: zastšpienie materiału językowego w jednym języku /SL/ /Source Language/ przez równoważny materiał tekstowy w innym języku /TL/ /Target Language/. 5.6. Dalej Catford rozróżnia tłumaczenia: a/ całkowite b/ ograniczone Ad a/ Tłumaczenie całkowite oznacza takie tłumaczenie, w którym gramatyka i leksyk oryginału sš zastšpione przez równoważniki gramatyczno-leksykalne języka przekładu, a grafologia SL jest zastšpiona grafologiš TL, nie będšcš odpowiednikiem tejże w TL. Ad b/ Tłumaczenie ograniczone oznacza tłumaczenie materiału tekstowego oryginału przez równoważny materiał tekstowy języka przekładu, ale tylko w jednej płaszczyŸnie. Przykładem tłumaczenia ograniczonego byłoby podstawienie tylko fonologii obcego języka, bez zmiany gramatyki i leksyku. Robiš to - pisze Catford - artyœci na scenie, gdy naœladujš wymowę cudzoziemca. Rozważania o tłumaczeniu ograniczonym tylko do leksyku lub do gramatyki sš czysto teoretyczne, ale pomagajš rozróżnić, w jakich płaszczyznach językowych poszukuje się równoważników w procesie tłumaczenia: Catford przyjmuje obiegowe pojęcia, jak: a/ tłumaczenie wolne, b/ tłumaczenie literalne, c/ tłumaczenie dosłowne. Rozróżnienie te odpowiadajš mniej więcej opisywanym w poprzednim rozdziale językoznawczym płaszczyznom języka. Dla ilustracji tych trzech rodzajów przekładu Catford posługuje się idiomatycznym zdaniem angielskim: "It's raining cats and dogs". Przekład polski: ad a/ leje jak z cebra ad b/ pada kotami i psami ad c/ jest padajšcy koty psy. Przekład francuski: ad a/ il pleut a verse /tłum. wolne/ ad b/ il pleut des chats et des chiens. ad c/ il est pleuvant chats et chiens. Jedynie tlumaczenie tzw. popularnie "wolne" jest poprawne. Pozostałe dwa przykłady sš tłumaczeniem formalnym ograniczonym: w b/ do zakresu grupy wyrazowej, w c/ do zakresu jedynie wyrazów. § 5.7. Dalej Catford wyjaœnia, co jest równoważnikiem materiału tekstowego między językiem oryginału i przekładu. Możemy wyróżnić równoważniki: a/ tekstowe b/ formalne. Równoważnikiem tekstowym nazwiemy każdy fragment tekstu przekladu, który zastšpi - w sposób wyżej opisany fragment tekstu oryginału. Równoważnikiem formalnym nazwiemy jakškolwiek jednostkę językowš przekładu /klasę, strukturę czy poszczególny element struktury/, która pełni funkcję zgodnš z tš, jakš pełni podobna jednostka w oryginale. Zastšpienie słowa słowem, grupy - grupš, zdania prostego zdaniem prostym daje zgodnoœć formalnš. Przy tym podobieństwo może być złudne, gdyż każdy język jest systemem odrębnym. Zgodnoœć formalna kategorii gramatycznych miedzy językami jest abstrakcjš. Mamy w języku angielskim, francuskim i polskim kategorie: "sentence" - wypowiedŸ skończona, "clause" - zdanie składowe, grupę, wyraz i morfem. Ale relacje zachodzšce miedzy poszczególnymi kategoriami układajš się w tych językach odmiennie. Rozpatrzenie dużego materiału językowego pod kštem funkcjonowania poszczególnych elementów w strukturze wyższej i stwierdzenie, że funkcjonujš one w dwóch językach w sposób podobny, dałoby prawo mówienia o zgodnoœci formalnej obu języków w odniesieniu do rozpatrywanego fragmentu. 0 równoważnikach tekstowych w tłumaczeniu możemy mówić wówczas, gdy sprawdzimy przez substytucję, że zmiana tekstu w oryginale powoduje każdorazowo zmiany w przekładzie. Tak dochodzimy do zdefiniowania równoważnika tekstowego: jest to ta partia tekstu przekładu, która zmienia się za każdym razem, gdy zmienia się odpowiednia partia oryginału. Sprawdzianem ostatecznym w poszukiwaniu równoważników tekstowych jest substytucja ustalana przez tłumacza czy innš osobę wladajšcš z pelnš biegłoœci, językami oryginału i przekladu. Catford daje przykład poszukiwania równoważnika ˇjęzykowego rosyjskiego dla tekstu angielskiego. Język rosyjski nie posiada w swym systemie przedimów. Dla naszych celów możemy - bez szkody dla przeprowadzonej argumentacji - poslużyć się w powyższej ilustracji przekładem polskim. 1/ tekst angielski: "The woman came out the house" Przekład polski /ma/ Kobieta wyszła z domu. 2/ tekst angielski: "A woman came out of the house". Przekład polski /ma/ Z domu wyszła kobieta.1 Zmian3 angielskiego przedimka okreœlonego "the" na nieokreœlony "a" sprowadza się w polskim do przestawienia szyku w strukturze zdania. możemy wówczas wyprowadzić równoważnik tekstowy dla powyższego tłumaczenia: Angielsk.'s "the" w grupie nominalnej, występujšce przy podmiocie, ma w tłumaczeniu na polski następujšcy równoważnik w szyku zdania o strukturze: podmiot S, orzeczenie P, przydawka A. SPA. Angielskie "a" w grupie nominalnej, występujšce przy podmiocie ma w tłumaczeniu na polski równoważnik w odwrotnym szyku poszczególnych elementów SPA ' ang. "the" w /ngr/ przy /S/ - pol. SPA ang. "a" w /ngr/ przy /S/ - pol. SPA Przy tym Catford czyni dalsze rozróżnienie, jeżeli w jakimœ języku nie ma równoważnika dla poszczególnego elementu językowego, tak jak na przykład ma to miejsce z przedimkami w języku polskim i rosyjskim, wówczas należy mówić, że równoważnikiem angielskiego przedimka jest w tych językach "nil". Ale może być tak, że w sys 1Przykład ten sprawdzono w grupach tłumaczy /w 965 r./, dajšc do przetłumaczenia na polski powyższe zdania angielskie. Wszyscy tłumacze /20 osób/ wprowadzili zmianę szyku w TL jako ekwiwalent różnicy przedimków w SL. temie języka, na który dokonuje się przekładu, istnieje dany element językowy, tylko w aktualnym tekœcie nie jest wymagany przy tłumaczeniu, wówczas mówimy, że równoważnik jest zerowy. przykład: ang. . My father was a doctor. franc. . Mon pere etait docteur /ma/ pol. . Mój ojciec był doktorem. W opisie przedimka w języku angielskim i francuskim powiemy, że dla tych języków wprowadzić można termin równoważnika "zero". Cały proces tłumaczenia możemy, w œwietle powyższego, sprowadzić do poszukiwania równoważników tekstowych. Poszczególnymi etapami poszukiwania równoważnika w procesie tłumaczenia sš: a/ selekcja najprawdopodobniejszego równoważnika tekstowego dla każdej kategorii i elementu językowego, b/ modyfikacja wybranego elementu według kryteriów formalnych jednostki wyższej rangi w języku przekładu, co łšcznie da nam równoważnik poszukiwany przez nas, czyli o maksymalnej adekwatnoœci. § 5.8. Jeżeli jakiœ element występuje w tekœcie oryginału np. 85 razy i jest zastšpiony przez jeden i ten sam równoważnik w tekœcie przekładu możemy wyrazić ten stosunek liczbowo: Język oryginału : SL - element X wystšpil 85 razy w T Język przekładu : TL - element C wystšpil 85 razy w T Procentowo SLX = TL x 100%, jeœli ustalimy prawdopodobieństwo w skali 1 - 0, gdzie l oznacza calkowitš pewnoœć, a 0 calkowitš niemożliwoœć, wówczas mamy SLX = TL x, 1 , tzn. S L X przyjmuje równoważnik /ma/ TLx z najwyższym stopniem prawdopodobieństvra 1. Oznacza to, że jakikolwiek fragment X w języku oryginału /SL/ będzie zawsze fragmentem x w języku przekładu /TL/. Ten najważszy etopień prawdopodobieństwa - "jeden do jednego" w przekladzie mogš mieć jedynie fragmenty tekstu o terminologii fachowej nauk œcisłych. Nie oznacza to, że cały tekst naukowy włšcznie z gramatykš i niefachowym leksykiem, również osišgnie ten wysoki stopień prawdopodobieństwa dla równoważnego tekstu przekładu. Rejestr naukowy języka ma pewne swoiste konwencje, /np. w języku angielskim częstsze atosowanie strony biernej/, które ulatwiajš proces tlumaczenia, gdy sš opisane. Im bardziej jakiœ rejestr ma charakter języka ograniczonego, tym łatwiejsza jest selekcja równoważników przy procesie tlumaczenia. Teksty literackie stojš na ostatnim miejscu w skali doboru równoważników o maksymalnym atopniu prawodpodobieństwa. Przy tłumaczeniach typu literackiego, które nie sš tematem tej pracy, tłumacz musi niejednokrotnie szukać odpowiednika w jednostce wyższej niż zdanie, np. w całym paršgrafie. Elementy często występujęce w oryginale z rzadka tylko sš w 100 równoważone tym samym elementem w języku przekładu. Jeœli podzielimy liczbę każdego równoważnika w tlumaczeniu przez pelnš liczbę tego samego elementu w oryginale, oirrzymamy stopień prawdopodohieństwa poszczególnych równoważników. Uzyskanie procentowego stopnia prawodpodobieństwa dla niektórych równoważników w dwóch językach, zebra.nego z odpowiednio dobranego materialu języków oryginału i przekladu, pozwoli na wyprowadzenie reguły dla tlumaczenia tego elementu z najwyższym stopniem prawdopodobieństwa. Regułš tlumaczenia nazwiemy wydobycie wartoœci prawdopodobieństwa dla poszczególnych równoważników językowych w dwóch językach, tak jak to zostało zilustrowane na przykladzie zdań: "The woman went out of the house" i "A woman went out of the house" - "Kobieta wyszła z domu" oraz "Z domu wyszla kobieta". R o z d z i a ł VI POGlĽDY E.A.NIDY, CZOŁOWEGO REPREZENTANTA JĘZYKOZNAWCZEJ TEORII PRZEKŁADU W USA § 6.0. Pumktem wyjœcia do teorii przekładu dla Etzgene A.Nidy jest opis historii tłumaczeń, następnie wejœcie w meritum zagadnienia, tj. konflikty w teorii tłumaczenia. Pogldy swe sformułował w ksišżce Toward a Science of Translating /1964/. W definicji tlumaczenia przytacza poglšdy Romana Jakobaona, będšce najogólniejszym, a zarazem językoznaczym ujęciem zagadnienia. Jakobson rozróżnia mianowicie trzy typy tlumaczenia: 1/ tłumaczenie infrajęzykowe = tłumaczenie znaku językowego na inny znak językowy w obrębie tego samego języka, 2/ tlumaczenie interjęzykowe = tłumaczenie znaku zykowego na inny znak językowy w języku L 3/ tłumaczenie intersemiotyczne = tłumaczenie z ednego systemu znaków na inny system znaków, np. alfabet Morsea. Tylko /2/ interjęzykowe tlumaczenie jest tym, którym się tu zajmujemy. § 6.1. Podstawowymi konfliktami czy też punktami spornymi w teorii przekladu sš zagadnienia tłumaczenia: 1/ literalnego lub wolnego, 75 2/ formalnego lub zawartoœci znaczeniowej tekstu. Ad 1/ W dšżeniach do literalnej wiernoœci formułowano zdania całkowicie absurdalne /głównie przy tłumaczeniach tekstów sakralnych/. Już Tytler wyœmiewał potknięcia wynikłe z doslownego tlumaczenia poezji.Doslownoœć tłumaczenia na poziomie wyrazu daje niezamierzone efekty komiczne, jak to widzieliœmy przytaczajšc przykład Catforda "its raining cats and dogs". Dziœ zdajemy sobie sprawę, że nawet tam, gdzie dšży się do literalnego przekładu /tj. w tekstach specjalistycznych/ trzeba szukać ekwiwalencji nie na poziomie wyrazu, a w randze o stopień wyższej, tj. na poziomie grupy wyrazowej lub nawet zdania prostego. Najtrudniej było przełamać opory w odniesieniu do literalnego tłumaczenia tekstów sakralnych, a przede wszystkim Biblii. Aczkolwiek wielcy tłumacze nalegali by tradycja koœcielna ustšpiła żywemu językowi. Tak pisał . Wilham Fulke /1583/, tak stwierdza przedmowa autorów do autoryzowanej Biblii króla Jakuba /1611/, ale konserwatyzm w tej dziedzinie był trwały i jak mówiliœmy pielgrzymi emigrujšcy na statku Mayflower do Ameryki nie pozwolili zabrać z sobš nowej wówczas autoryzowanej Biblii króla Jakuba, jako zbyt nowatorskiej i przez to zapewne gorszšcej ich uszy. Ad 2/ Tłumaczenie formalne lub treœciowe. Dlaczego istnieje przeciwstawienie między formalnym znaczeniem znaku językowego a pełnym znaczeniem wyrazu lub innego fragmentu tekstu, który przecież w całoœci składa się ze znaków językowych? Dlatego, że znaczenie opiera się o siatkę zależnoœci zewnętrznojęzykowej tj. elementów tekstu oraz wewnętrznojęzykowej, tj. relację do desygnatu: H.Hall uważa, że siatka zależnoœci t wyraża pełne znaczenie, Pawłow uważa znaczenie za relację bodŸca i reakcji. Logicy dzielš znaczenie na: 1/ semantyczne, 2/ syntaktyczne, 3/ pragmatyczne. Ad 1/ Znaczenie semantyczne = relacja znaku do desygnatu przez segmentację tekstu i wspólne cechy desygnatu, Ad 2/ znaczenie syntaktyczne = badania stosunku znaku do znaku, czyli struktury języka, Ad 3/ znaczenie pragmatyczne = badanie znaku w odniesieniu do sluchacza. Jest to rozpatrywanie, co z komunikatu doszlo do słuchacza. § 6.2. Według R.Jakobsona znaczenie dotyczy symbolu /znaku językowego/, a nie desygnatu i tojest językoznawcze stanowisko. Dla językoznawcy istnieje 6 cech symbolu werbalnego /znaku jgzykowego/. Znaczenie jest: 1/ arbitralne - niezależne od desygnatu, 2/ zad:aniem znaku językowego jest sklasyfikowanie klasy desygnatu, 3/ dowolne /wolnoœć i konwencjonalnoœć znaku językowego/, 4/ klasyfikuje doœwiadczenie ludzkie przez znaczšce symbole językowe, 5/ komunikuje, czyli język stanowi œrodek komunikacji, 6/ język /znak językowy/ funkcjonuje w dwóch płaszczyznach, opisuje rzeczywistoœć i opisuje sam język. Ad. 1. Arbitralnoœć poznajemy najlepiej przez opozy cje znaczšce, które ukladajš się inaczej w każdym systemie językowym. VP płaszczyŸnie fonologii polskiej 77 mamy różnice minimalne s/œ/Œz/z/Ÿ/ż, 1 2 3 4 5 6 a w angielskiej a/Sz/i/r9'/z. 1 2 3 4 5 W relacjach między znakiem a desygnatem w języku angielskim ważne jest językowo czy przedmiot jest ożywiony czy nieożywiony, co nie jest ujęte na polszczyŸnie w kategorie gramatyczne. Natomiast w języku polskim mamy gramatyczny rodzaj /ten, ta, to/ dla nieożywionych rzeczowników, co jest dystynkcjš nieznanš w języku angielskim. Ad 2. Symhol werbalny klasyfikuje klasy desygnatów na poszczególne desygnaty, wyjštek stanovriš imiona własne. Ad 3. Symbole sš konwencjonalne, rozszerzajš swe znaćzenie lub zwężajš. Ad 4. Doœwiadczenie ludzkie jest inaczej sklasyfikowane w każdym języku, inna jest segmentacja rzeczywistoœci, z czego nie-językoznawcy nie zdajš sobie sprawy. Ponadto ten sam wyraz w różnym kontekœcie znaczy co irmego; np. pasja szewska, pasja naukowa. "Pasja według œw. Mateusza" Bacha. Ad 5. Komunikacja w społeczeństwie możliwa jest dzięki językowi. Rozróżniamy dwie linie przebiegania komunikatu, od N /nadawcy/ do 0 /odbiorcy/ oraz sprzężenie zwrotne od 0 do N. N /nadawca/ może być prawodawcš, dziermikarzem, autorem, profesorem, a 0 tylko sluchaczem. Ale w spoleczeństwie nowoczesnym odbiorca z koleu wypowiada się na temat otrzyma.rych kamunikatów /praw, wykładdw, artykułów etc./. Ad 6. Symbole werbalne sš dwawarstwowe, opisujš rzeezyv:iatoœć i meta-jgzyk, czyli sam język. Przy tym dla tłumaczy organizacja struktur językowych w poszczególnych językach stanowi trudnoœć prymarnš, twierdzi Nida. Z praktyki osobistej przekladu i czytania przekładu raczej sklaniam się do'przypisywania większej trudnoœci różnicom kultury i zjawisk pozajęzykowych w tłumaczeniu. § 6.3. Zarówno Catford jak Nida wprowadzajš pojęcie ekwiwalencji jako zasadnicze w tlumaczeniu. Otóż po wyliczeniu powyżej szeœciu cech symbolu werbalnego widzi jak dalece eymbole te sš różne w każdym języku. Stanowiš ons trudnoœci formalne przekladu, gdy tłumacz szuka ekwiwalentnego znaku językowego w innym języku /L2/. Istniejš ponadto trudnoœci dalsze, zewnętrzno-tekstowe, np. 1/ typ komunikatu 2/ założenia autora oryginalu 3/ osobowoœć odbiorcy. Teksty różniš się formalnie i zawartoœciš. Inny jest komunikat poezji czy literatury, a inny zaga.dnieh eksportu. Tutaj Nida postuluje by tlumaczyć jedynie to, co odpowiada tłumaczowi tematykš i z czym jest on obznajmioay, gdyż tylko wówczas tlumaczy się bezbłędnie. § 6.3.1. Do pojęcia ekwiwalencji Nida wprowadza rozróżnienie ekwiwalencji forma.lnej i dynamicznej. Catford dzielił ekwiwalencję na formalnš i tekstowš. Ponieważ równoważnoœć formalna również dotyczy tekstu, zatrzymamy w dalszym cišgu terminologię Nidy. Przy ekwiwalencji formalnej tłumacz szuka odpowiednioœci formy w obu systemach językowych, a więc np. zdanie warunkowe w L1 transponuje zdanięm warunkowym w L2, imieslów w L1 oddaja imiesłowem w L2. Tego typu przekład prowadzi wprawdzie do doslownoœci formalnej obejmujšcej budowę zdań, ale bynajmniej nie zaspakaja wymogów maksymalnej dokładnoœci, której znamieniem jest transpozycja możliwie jak najpelniejsza komunikatu, tj. naturalnoœć języka przekładu przy równoczesnym zachowaniu tonu, esprit tekstu oryginalu. "Przeciwstawieniem ekwiwalencji formalnej jest dynamiczna ekwiwalencja oparta na zasadzie ekwiwalentnego efektu, przy którym stosunek między odbiorcš a przetłumaczorym komunikatem powinien być w zasadzie taki sam, jaki istniał między odbiorcš a komunikatem oryginalnym. Możnaby zatem powiedzieć, że o ile ekwiwalentnoœć formalna zmierza do osišgnięcia identycznoœci "slownikowej" to ekwiwalentnoœć dynamiczna - do osišgnięcia identycznoœci sensu"1. Czy istniejš sporne zagadnienia między ekwiwalencjš formalnš a dynamicznš? Oczywiœcie, że tak. W kulturach sobie odległych różnice semantyczne wyrazu sš nieraz zaskakujšce, np. siedliskiem uczuć może być nie serce, a wštroba. Istniejš wyrazy niosšce za sobš cały bagaż uczuciowy, których formalna transpozycja nie oddaje treœci emocjonalnej czyli znaczenia emotywnego. I nie chodzi tu o obsceny, lecz o wyrazy będšce w potocznym użyciu, np. "nigger", "szkop", "żydłak" sš nieprzetlumaczalne w swej treœci emocjonalnej. W odniesieniu do kategorii gramatycznych Nida postuluje poniechanie tlumaczenia formalnego na korzyœć znaczenia kontekstualnego. Przykladowo przytoczymy scenę w sšdzie angielskim, gdzie do sędziego zwraca się Your-Grace, a maksymalnie adekwatny tego przeklad polski będzie: "Wysoki Sšdzie", gdyż tak zwracay się w Polsce do sędziego w czasie rozprawy. 1 Cytat z niepublikowanej pracy doktorskiej Barbary Kielar, Zagadnienia tlumaczenia polskich terminów prawno-ustrojowych na język angielski w aspekcie anglisty, Uniwers tet Warszawski 1969. § 6.3.2. Typy odpowiednioœci i różnic: Formalna ekwiwalentnoœć Dynamiczna ekwiwalentnoœć fonologia Formalna + morfologia wbudowanie w komunikacji informacji dodatkowej składnia leksyk W tłumaczeniach tekstowych fonologia nie jest plaszczyznš wlšczonš w transpozycję, chyba że dotyczy zjawisk stylistycznych, np. aliteracji czy zbitek spólgłoskowych zamierzonych. Również płaszczyzna grafologiczna nie podlega ekwiwalentnej transpozycji choć czasem i ona może być zamierzona. Np. w czasie wojny Niemcy na sklepach żydowskich pisali Jude /żyd/, maksymalnie zbliżajšc grafemy tego słowa do ksztaltu liter hebrajskich. Przy omawianiu różnic poszczególnych płaszczyzn gramatycznych w dwóch językach należy na wstępie powiedzieć, że każdy język jest systemem swoistym w układzie elementów znaczšcych i że złudzeniem jest przypuszezać, że znajdziemy odbicie zależnoœci i zwišzków L1 w L2. Języki wywodzšce się z tego samego pnia łudzš jedynie podobieństwem leksyku i skladni. Tlumaczenie o formalnej ekwiwalencji jest skierowane na gramatykę, tj. by rzeczownik przekładać rzeczownikiem, a czasownik - czasownikiem, zdanie względne - zdaniem względnym itp. Ponadto jest zorientowane. na podobieństwo leksyku. Tłumaczenie dynamiczne jest zorientowane na odbiorcę, aczkolwiek w pelni ekwiwalentne w odniesieniu do komunikatu, ale przede wszystkim łatwo czytelne i naturalne. Z kolei możemy zapytać, co to zns,czy naturalne, gdyż jest to termin, którym posługujš się wszyscy teoretycy przekładu od Tytlera po Nidę. Nida precyzuje, że pod na.turalnoœciš przekladu rozumie ekwiwalencję idšcš przez fonię i treœć wewnętrznotekstowš do kontekstu i konsytuacji zewnętrznotekstowej. Największš różnicę formalnš między językami stanowiš odrębne kategorie gramatyczne. W języku polskim ja;k mówiliœmy - pleć jest elementem wbudowanym w język gramatycznie. Tlumacz musi wiedzieć, gdy ma przed sobš tekst "the friends have left" czy ma tlumaczyć "przyjaciele wyszli" czy "przyjaciólki wyszły". Tekst angielski nie dostarcza mu wiadomoœci o płci podmiotu, gdyż w języku angielskim nie ietnieje rodzaj gramatyczny. To też tłumacz zdany jest w tym wypadku na kontekst. Jeœli chodzi o leksyk, mamy trzy możliwoœci transpozycji elementu leksykalnego: a/ albo równomażnym elementem leksykalnym w L2, np. river, riviere, der Fluss, rieka, b/ albo funkcjonalnie ekwiwalentnym elementem, ale innym leksykalnie, np. zwój perganimowy - ksišżka, c/ leksemy nieprzetlumaczalne przez transfer morfemu czy leksemu:synagoga, serafini, ruble. Idiomatyka jest na ogół zrozumiala jedynie w obrębie kultury, w której powstała, w tym wypadku tlumaczenie dosłowne jest błędnym przekladem. Nida cytuje przeklad doslowny z Biblii "synowie gromu", którym scharakteryzowano Jana i jego brata - tymczasem ówczeœnie w Palestynie, w języku aramejskim, znaczylo to 'ˇludzie gwaltowni". Tradycyjnie okreœlanš "dokładnoœć" czy "wiernoœć" w przekładzie Nida zastšpił ekwiwalencjš dynamicznš polegajšcš na zrozumieniu pierwotnej inteneji sutora i na doborze w języku przekladu œrodków formalnych wiodšcych do jej zakomunikomania w języku przekładu /L2/. Tłumaczenie oparte na zasadzie ekwiwalentnoœci dynamicznej, jak powiedzieliœmy, nastawione jest na odbiorcę i do przekazania mu rzeczywistoœci tekstu oryginału we wzorcach kulturowych jemu zrozumiałych. Wcišż należy pamiętać, że w tłumaczeniu chodzi œtale o maksymalnš adekwatnoœć, nawet gdy transponujemy wzorce kulturowe na bliższe odbiorcy, jak to mia.ło mięjsce z "synami gromu!' przetłumaczonymi w ramach większej poprawnoœci, czyli dynamicznej ekwiwaleneji jako "ludzie gwałtowniˇˇ. Możemy tutaj zastanowić się wraz z Nidš,jak przetłumaczyć "całuję was pocałunkiem pokoju", skoro to była formuła końcowa w starożytnoœci latyńskiej i zbieżna w naszej kulturze ze zwrotem "przesyłam wiele serdecznoœci". Może jednak w tym wypadku lepiej zostawić ów ˇ'pocałunek pokoju", a nie wprowadzać novroczesnych zakończea listów w rodzaju ˇ'agrez mes amities, mes sentiments". ' Tylko pozornie ekwiwalencja formalna jest metodš prostackš, a dynamiczna. rozsšdnš i logicznie się narzucajšcš. Już z przykładu ˇ'pocałunku pokoju" widzimy, że realia wymagajš niezwykle wnikliwej, każdorazowej analizy, aby w ich przekładzie i przeniesieniu w innš kulturę nie posunšć się zbyt daleko. Kończšc wywody Nidy powiemy wraz z nim, że znacznie łaturiej jest okreœlić czego należy unikać w dobrym tlumaczeniu, aniżeli na czym jego dobroć polega. 6.4. Kryteria oceny możemy przyjšć różne i już o nich raz mówiliœmy. Dobre tłumaczenie według Nidy jest takie, które: 1/ jest komunikatywne, nie sprawia trudnoœci w czytaniu, 2/ jest obiektywne, tj. przekazuje intencję i komunikat autora, 3/ zwraca się do odbiorcy i stara się o przekaz kultury L1 /języka oryginału/ w zrozumiałych elementach dla kultury L2 /języka przekladu/. Reasumujšc postulaty Nidy widzimy, Ÿe przesuwa on zagadnienie ekwiwalencji z płaszczyzrny formalnej /to jest postulujšcej adekwatnoœć elementów tekstowych/na plšszczyznę kontekstowš i konsytuacyjnš i postuluje dynamicznš ekwiwalencję, która nie jest niczym iruym jak komunikatem w języku przekładu /L2/ zrozumialym dla odbiorcy. W owej cytowanej tu wielokrotnie pracy /Toward a Science of Translating/ Nida rozpatruje przeklad jako komunikat, który z koniecznoœci zawsze jest zniekształceniem /przez obcięcia lub dodatki/ komunikatu pierwotnego. Dla ilustracji obcięć podamy tu przyklad asocjacji, jakie nasuwajš się czytelnikowi, gdy czyta w swym języku rodzimym. Mamy dwa typy asocjacji paradygmatyczne /termin Hienslera/ i syntagmatyczne.Asocjacje paradygmatyczne, inaczej skojarzenia,z jakimkolwiek wyrazem wypowiedzi, pozostajš w œwiadomoœci. De Saussure dał jako przykład wyraz enseignement - nauczanie, który podsuwa nam formy pokrewne jak: uczyć nauczać; uczyłem, uczšcy, pouczenie, nauczyciel, ponadto sugeruje wyrazy formalnie różne, ale zbliżone znaczeniem jak belfer, mentor, a na koniec daje również skojarzenia nie zbliżone formalnie lub znaczeniem ale będšce w jakiejœ relacji do nauczania,np. klasa, szkoła, Zwišzek Nauczycielstwa Polskiego. Otóż te relacje nieobecne "in absentia" jak je nazywa F.P.Dineenl, sš okrojone w tłumaczeniu przez sam ' Francis P.Dineen, Introduction to General Linguistic, Holt, Rinehart, New York 1967, s.205. T 84 fakt zmiany języka, co za tym idzie - również zmiany relacji w odmiennym systemie językowym. Relacje syntagmatyczwe w odróżnieniu od paradygmatyc2nych sš obecne, jest to sukcesja elementów językowych w syntagmie zarówno w płaszczyŸnie brzmieniowej /fonicznej/ języka, jak i gramatycznej. Najłatwiej obserwujemy relacje syntagmatyczne w pełnej wypowiedzi w zdaniu, przy tym w językach fleksyjnych sš one zaznaczone formalnie różnorodnoœciš fleksji. W tłumaczeniu szukamy ekwiwalencji dla tekstu SL w jego płaszczyŸnie gramatyczno-leksykalnej i tę transponujemy w przekładzie, ale relacje, które opisaliœmy powyżej, które stanowiš pełne znaczenie tekstu pierwotnego czyli oryginału, nie mogę podlegać transpozycji. Język jest compositum form znaczšcych i relacyjnych wyrazu /lub innej jednostki językowej/ i każdy język jest sui generis w swych formach relacyjnych wewnštrzjęzykowych i relacjach paradygmatycznych. Nida, gdy mówił o zniekształceniu komunikatu w przekładzie, ilustrował graficznie swój wywód zmieniajšc kształt wtórnego komunikatu. SL = język oryginalu K = komunikat pierwotny K1=komunikat wtórny TL - język przekładu R o z d z i a ł VII ZNACZENIE W UJCIU LINGWISTYCZN7tM.. ZNAK I DESYGNAT. ZNACZENIE FORMALNE I KONTEKSTOWE.ZNACZENIE EMOTYWNE § 7s0. W poprzednim rozdziale wyliczyliœmy szeœć cech symbolu werbalnego zwanego inaczej znakiem językowym. A mianowicie okreœliliœmy, że jest on arbitralny, społeczny, dowolny czyli konwencjonalny, okreœlajšcy rzeczywistoœć /denotatum/, komunikatywny i dwuwartoœciowy. Gdy badamy język zajmujemy się nim nie jako rzeczywistoœciš abstrakcyjnš, będšcš własnoœciš okreœlonej społecznoœci językowej, ale analizujmy konkretne tek sty danego języka, bšdŸ to pisane, bšdŸ teksty mowy. Zajmujšc się teoriš przekładu musimy bliżej opisać znaczenie tekstu, czyli to co nakłada się na funkcję komunikatywnš fragmentu tekstu. § 7.1. Mówiliœmy w poprzednich rozdziałach, że znaczenie jest to siatka zależnoœci wewnštrz-tekstowych tj. elementów wewnętrznojęzykowych oraz kontekstowych i sytuacyjnych. I dalej była mowa, że dla pełnej ekwiwalencji dwóch tekstów w dwóch różnych językach elementy zewnętrznojęzykowe sš ważniejsze dla osišgnięcia maksymalnej adekwatnoœci. Innymi słowami oznacza to, że znaczenie.wyrazu jest uzależnione prymarnie od kontekstu i sytuacji, co łatwo stwierdzić nawet w obiegowych słowach np. przy wyrazie mowa: 1/ przedmowa, 2/ mowa przychodzi mu ż trudem, 3/ etracił zdolnoœć mówienia i stał się niemowš, 4/ "zęby wybiła mi kula Brytanów i mowa moja stała eię œwiszczšca", 5/ "Nie w smak poszła podkomorzemu Maćka mowa", 6/ język a mowa /fakt społeczny i indywidualny/, 7/ mowa trawa, eh mowa. § 7.2. Znak językowy to znak konwencjonalny, opierajšcy swe znaczenie na zwyczaju spolecznym i zrozumiały tylko dla danego œrodowiska językowego. Pomiędzy elementem tekstu T a elementami rzeczywistoœci R zachodzi zwišzek korelacji /T/R/ gdzie jest T, tam również istnieje desygnat rzeczywietoœci R. § 7.2.1. Tradycyjne językoznawstwo przyjmowało potoczne użycie ełowa znak i znaczenie. Językoznawstwo ! nowoczesne /XXw./ używa wyrazu znak tylkó dla elementu języka majšcego zwišzek konwencjonalny z elementem rze' czywistoœci. Znak językowy komunikuje, to znaczy przekazuje wiadomoœci przez sam język. Jest to inny rodzaj j informacji aniżeli przekazywanie wiadomoœci drogš nie' konwencjonalnš- np. woda przy. 100° zamieniła się w parę, widok pary podnoszšcej pokrywkę czajnika informuje w sposób pozakonwencjonalny /nie na zasadzie umownoœci/, że woda wrze, czyli osišgnęła 100°C. Tylko język komunikuje w sposób konwencjonalny. Przy badaniu języka, które sięga zamierzchłych czasów, np. j w Indiach / Panini. III w. p.n.e./, w Grecji w V w.p.n.e. już stawiano zagadnienie konwencjonalnoœci tekstu. Rozwišzał je Ferdynand de Saussure, nie szukajšc genezy języka, jak to robili starożytni, wywodzšc go czy to z mowy społecznej, czy wręcz przeciwnie z samej natury ludzkiej. De Saussure użył słowa "arbitraire" /arbitralry, umowny/ dla ukazania zwišzku między tekstem a desygnatem. Każdy element tekstu odpowiada jakiemuœ elementowi rzeczywistoœci pozatekstowej. Jednorazowy odcinek tekstu wypowiedziany przez różnych ludzi ma różne cechy, ale tylko różne cechy indywidualne, a nie społeczne. Cechy społeczne, tj. norma społeczna, nie zmieniajš się w zależnoœci od głosu mówcy, wykształcenia. czy płci, aczkolwiek wszystkie te cechy stanowiš dodatkowš informację w obrębie tekstu, ale nie na zasadzie zwišzku konwencjonalnego z rzeczywistoœciš. F.de Saussure wyodrębniajšc w tekœcie "signifiant" /znaczywa/ oraz "signifie" /znaczenie/, skierował językoznawstwo na drogę nauki œcisłej, oderwanej od psychologizmu badajšcego w języku myœl, a poszukujšcej cech wspólnych komunikatywnych po stronie tekstu i komunikatywnych po stronie desygnatu. Znao2enie jest to treœć komunikowana przez elementy tekstowe. Treœć jest to zespół zjawisk /cech, elementów/ pozatekstowych, komunikowany przez element tekstowy. Do tej pory mówiliœmy o podstawowej funkcji tekstu, tj. komunikatywnej, na zasadzie zwišzku konwencjonalnego z elementami rzeczywistoœci /desygnatami/. § 7.3. Rozróżnialiœmy znaczenie formalne tekstu wynikajšce z siatki zależnoœci gramatycznych oraz znaczenie leksykalne, podawane w słownikach. Przy tym nawet obiegowe wyrazy majš w słowniku wiele znaczeń gdyż pełne znaczenie wyrazu jest uwarunkowane kontekstem, jak to ukazaliœmy na przykładzie wyrazu "mowa". Przeglšdajšc hasła słownikowe zauważamy, że starajš się one w jakiejœ mierze odnotować wszystkie znaczenia wyrazu, tj. lingwistyczne, przez adnotacje częœci mowy /np. rzeczownik, rodzaj męski/; znaczenie leksykalne w zależnoœci od kontekstu, dlatego każdy wyraz ma kilka znaczeń słownikowych, oraz znaczenie emotywne - przez odnoœniki "archaizm'ˇ, ˇ'wulgarne'ˇ /obsceny/. To ostatnie znaczenie wyrazu, czyli emocjonalne, bliżej nie nadajšce się sformalizować, jest nie tylko sprawš rejestru. Mówić danym językiem sš niebywale wyczuleni na emotywne wartoœci wyrazu, które sš trudne do zdefiniowania, gdyż dotyczš relacji wyrazu do kontekstu kulturowego. Przy tym sprawy te różniš się w odczuciu poszczególnych rozmówców oraz w obrębie różnych pokoleń, tak, że nie sposób œciœle zdefiniować 'ˇodczuciaˇˇ mówcy w odniesieniu do nich i sklasyfikować jednoznacznie. § 7.3.1. Znaczenie leksykalne na ogół da się sformułować, czyni się to wprowadzajšc pojęcie pola. semantycznego, czyli zakresu leksykalnego danego wyrazu. W teorii przekładu wszystkie rodzaje znaczenia stanowiš potencjalnš trudnoœć dla tłumacza. Znaczenie ,językowe /lingwistyczne/, przez odmienny układ formalny elementów, stwarza trudnoœć transpozycji tekstu. Znaczenie leksykalne, przy wprowadzeniu teorii pola semantycznego wyrazu, nie pokrywa się jednoznacznie w obrębie pola między elementem leksykalnym 'v języku oryginału i przekładu. Rozpatrzmy to na przykładzie czasownika angielskiego "to control" i polskiego odpowiednika "kontrolować". Jedynie częœć znaczenia pokrywa się w obu językach, co łatwo uwidocznić graficznie. Ponadto wyraz angielski znaczy "regulowšć", np. ˇ'a policeman controls the traffic", lub 'ˇmieć wlšdzę nšd czymœ, włšdać" np."the child controls its limbs", dziecko wlada swymi czlonkami /posługuje się nimi œwiadomie/, w zdaniu "he doesn't control his emotions", "control" znaczy "panować nad czymœ" - /on nie panuje nad swymi uczuciami/. 'Widzimy, że zasięg pola semantycznego wyrazu "control" jest większy niż polskiego "kowtrolować!' gdyż może znaczyć również ˇ'władać", "panować'ˇ, "regulowa桡. Trzy wymienione znaczenia lingwistyczne, tj. formalne, leksykalne i emotywne majš inny punkt odniesienia: 1/ znaczenie formalne dotyczy relacji wewnštrztekstowych, 2/ znaczenie leksykalne - relacji do desygnatu, 3/ znaczenie smotywne - relacji do słuchacza. 0 znaczeniu formalnym tyle powiedzieliœmy w poprzednich rozdziałach, że nie będziemy się tu powtarzać. 7.3.2. Zajmiemy się bliżej znš.czeniem leksykalnym. Różne sš sposoby opisu znaczenia leksykalnego. Slowniki obszerniejsze żaznaczajš przeciwieństwa, np. "pyszny" ktoœ kto stawia siebie wyżej od innych, wynosi się;przeciwieństwo - ˇ'pokornyˇ'. Równie często opisem znaczenia leksykalnego jest podanie listy wyrazów o treœci zbliżońej. Np. pyszny "próżny", "dumny,ˇ, "przemšdrzalyˇ'. Elementy leksykalne nie sš strukturowane na poziomie leksyku; nie występujš jako element konieczny - tak jak elementy gramatyczne, z których wybór jednego pocišga. za sobš konsekwencje strukturalne całej fazy. Np. liczba pojedyncza, rodzaju męskiego rzeczownika determinuje użycie czasownika w liezbie pojedynczej, z końcówkš męsko w 3 osobie, oraz odpowiedniego, zgodnego w rodzaju i liczbie przymiotnika, tj. chłopiec - szedł /nie szła/, chlopiec maly /nie mali/ itp. Elementy leksykalne nie tworzš zbioru zamkniętego, jak gramatyczne, uklad ich tworzy zespoly występujšce częœciej obok siebie, i tak przy elemencie leksykalnym "rodzina", raczej napotykamy takie wyrazy jak "ojciec", "matka", "syn", "córka", "żona", "mšż", a przy wyrazie np. "komunikacja" - napotykamy raczej zestaw leksykalny typu "kanał komunikacyjny", "nadawca", odbiorca, komunikat, szumy, bity, informacja". Jeszcze inny rodzaj analizy elementów leksykalnych niż podzial na zagadnienia stanowi opis w zależnoœci od stopnia uogólnienia i hierarchii. Np. wyraz animal - zwierzę, można podzielić na "rozumne" - "nierozumne" człowiek - pies, kot, koń itp. I tak mamy Arystotelesowskie rozróżnienie animal rationale i animal irrationale. Klasyfikacja elementów leksykalnych może być różna, każdy język inaczej grupuje zeatawy tych elementów, w zależnoœci od doœwiadczenia swego œrodowiska językowego. Tak zwane języki prymitywne /w rzeczywistoœci wiemy, że takie nie istniejš/; którymi posługujš się ludy o niższym stopniu cywilizacji, majš na ogół znacznie bogatsze zestawienie elementów leksykalnych jednostkowych dla wlaœciwych im sfer dzialania, tj. myœlistwa, rybołówetwa, rolnictwa, zakresów pokrewieństwa. Języki starych narodów, o wielowiecznej kulturze myœlowej i pisarskiej majš wykształcone liczniejsze pojęcia abstrakcyjne i œrodki wyrazu dla przekazu pisemnego w każdej dziedzinie. W niektórych językach szczepów prymitywnych afrykańskich oznacza się osobnymi wyrazami pokrewieństwa aż do 5 stopnia, co jest odbiciem silnej więzi rodowej i rodzinnej. Podczas gdy we współczesnej rodzinie europejskiej termin rodzina obejmuje na ogół pierwszego, drugiego i trzeciego stopnia pokrewieństwa 1/ ojciec - matka dziadek - babka 2/ córka, syn 3/ wnuk, wnuczka W porównaniu z językiem angielskim, francuskim i niemieckim, polszczyzna ma rozbudowanš terminologię zwišzków pokrewieństwa, posiadajšc rozróżnienia macierzystych krewnych /ciotka, wuj/ i ojcowskich /stryj, stryjenka/. Ponadto obejmuje osobnymi terminami ich potomstwo - siostrzeniec, siostrzenica, bratanek, bratanica, kużyn, kuzynka, brat cioteczrLy, stryjeczny itd. Odczuwamy jako archaiczne słowo "œwiekra" dla teœciowej, ale bynajmniej nie jest ono niezrozumiałe, czego nie da się już powiedzieć o "œwieku" czy "dziewierzu" jako synonimach teœcia i zięcia. Zamykajšc opis znaczenia leksykalnego wyrazu, powtarzaiqy, że technika tego opisu da się sprowadzić do trojakiego postępowania: a/ przez kontrastowanie klas elementów leksykalnych. /designatum - Ch.Morrig Sigm. Language and Behavior/ b/ przez sporzšdzenie listy wyrazów zbliżonych /denotatum: Ch.Morris op. cit./ c/ przez definiowanie cech charakterystycznych /significatum - Ch.rdorris op. cit./. 1szystkie trzy techniki postępovrania nie wliczajš kontekstu jako elementu znaczšcego, co uczyniliœmy na poczštku, przytaczajšc przyklady różnych zastosowań wyrazu "mowa". § 7.4. A teraz, na przykładzie różnych odpowiedników słowa "ojciec", rozpatrzymy stosunek denotatum do significatum. "Ojciec", "tata", "papo", "stary", "rodzic", wszystkie te wyrazy majš ten sam desygnat, ale czy wszystkie majš te same cechy charakterystyczne? Oczywiœcie, ponieważ element desygnowany jest ten sam, więc cechy charakterystyczne sš te same, różnica leży w emotywnym znaczeniu tych wyrazów dla odbiorcy. Tu dochodzimy do definiowania znaczenia emotywnego. Analiza znaczenia emotywnego jest jeszcze trudniejsza i mniej precyzyjna niż znaczenia leksykalnego. Jak powiedziano powyżej, nie ma ono obiektyvvnego zakresu. Musimy uciekać się do kulturowego czy œrodowiskowego odczucia i analizować odbiór pewnych form wyrazowych przez œrodowisko danego języka. Sš to psychiczne i psychologiczne reakcje na pewien element leksykalny. Aby zobiektywizować dane odczucia emotywne można sporzšdzać: a/ listy wyrazów według pewnej skali od dobrych do zlych, przyjemnych do nieprzyjemnych, radosnych do bolesnych. Np. lista wyrazów występujšcych z pojęciem wojna, b/ innym sposobem analizy emotycznego znaczenia jest badanie zmiany znaczenia w zależnoœci od kontekstu. Wspomnieliœmy o pasji twórczej, pasji seksualnej, pasji życia, pasji wg œw. Mateusza. § 7.5. Należy dokladnie rozróżnić znaczenie emotywne od znaczenia leksykalnego. Rozróżnienia tego nie można dokonać w zależnoœci od kontrastu /dychotomia/ /pyszny - pokorny/, ani w zależnoœci od podobieństwa i etymologii wyrazów. Aby zanalizować znaczenie emotyczne wyrazu musimy ustalić wymiernoœć na skali - poczynajšc od znaczenia neutralnego i potem ustawiajšc iloœć punktów, np. 5 czy 10, w różnych kierunkach, np. zgrubienia, zdrobnienia, przyjemne, przykre, przyjęte - niecenzuralne, potoczne - wulgarne, przyzwoite - nieprzy- zwoite. Możemy sobie wyobrazić taki cišg na okreœlenie potomka: NAUKOWE POTOCZNE WULGARNE PIESZCZOT NEUTRALNE NIECENZURA Potomek meski Syn Dziecko dzidzius Maleństwo Noworodek Bastard Bękart pomiot + + + + + + + + + + + + Ponadto należy dokladnie uzmysłowić sobie, że znaczenia emocjonalne sš różne dla każdego języka. Mimo wzmożonej komunikatywnoœci między nšrodami, różnice sš tu większe niż gdzie indziej. W zasięgu kultury europejskiej nie mówi się gloœno o funkcja.ch prokreacji czy defekalizacji, używajšc na te sprawy eufemizmów lub zwrotów naukowych, mimo, że wezyscy znajš wyrazy potoczne na ten temat. Użycie ich gloœno jest gorszšce i nie przyjęte; takie tabu nie istnieje wœród licznych szczepów murzyńskich, w których nie mówi się gloœno /zwlaszcza wobec obcych/ o sprawach swego kultu religijnego i bóstw. Natomiast nie ma zakazu używania pewnych nazw ciała, czy mówienia o cielesnych funkcjach. Wymieniono tu celowo jaskrawe różnice. Mniej jaskrawe różnice stanowiš wyrazy obcišżone dodatkowym znaczeniem emocjonalnym, takie jak Nigger czy fellow-traveller w USA, a żyd lub rewolucjonista w Polsce. Ten ostatni wyraz ma dodatnie emotywne skojarzenia w polszczyŸnie, /stanowišc niemal synonim patryjoty/, natomiast kojarzy się często z anarchiš dla Anglika czy Francuza. Często zamierzone ef ekty stylistyczne uzyskuje się lšczšc wyrazy o różnych zakresach emotyv:mego znaczenia, np. "kochany kłamca" /sztuka teatralna o G.B.S./, "uroczy łobuz" itp. Ale tutaj czeka pulapka na tłumacza, jeœli sobie nie zdaje sprawy z zamierzonego przez sutora paradoksu. Wyliczyliœmy różne okreœlenia, dla ojca które sš w obiegu w polszczyŸnie. Zestawienia frazeologiczne i leksykalne dla każdego z nich należy dobierać w innym rejestrze języka. Przy użyciu dla ojca wyrazu "stary" raczej nie mędzie mowy o "czcigodnym" czy "wielce szanownym", ale możliwe jest dla efektu komicznego mieszanie rejestrów. Na tym pol'ega komizm językowy wielu tekstów humorystycznych, że w miejsce oczekiwanego jednolitego rejestru, autor nieoczekiwanie wplata inny. Z wyraza.mi okreœlajšcymi osoby i stanowiska otoczone powszechnym szacunkiem jak: prezydent, królowa, biskup na ogól występujš zwroty bflrdziej formalne, jak "udał się", "opuœcił zebranie" itp., gdyby zamiast tego zestawić "królowa.pomknęła do tronu" lub "biskup pogalopował do zakrystii" dałoby to efekt komiczny, choć może niezbyt wysokiego gatunku humoru. w zakres znaczenia leksykalnego wchodzi tzw. rozszerzone znaczenie wyrazu lub metaforyczne jego użycie. Wyrazy pospolite np. pies, występujš nie tylko w jednym znaczeniu zwierzęcia domowego, ale w zwišzkach frazeologicznych i powiedzeniach metaforycznych, np.: psie życie: pod psem /robota/; psia krew /i cały zestaw przekleństw z psem/; psioczyć na coœ; psia gwiazda, psie dni czyli kanikuła; psia wiernoœć i zwroty wulgarne: pies go tršcał /czy mordę lizał/. Mówišc o znaczeniu wyrazu należy również brać pod uwagę takie rozszerzone znaczenie leksykalne, gdyż takimi obrazowymi znaczeniami posluguje się obficie zarówno język potoczny, jak i literatura i poezja.Odwrotnoœć stanowi terminologia naukowa dšżšca do za.kreœlenia znaczenia wyrazu i posługiwania się nim naetępnie jako terminem ,jednoznacznym i zdefiniowanym. Mamy wówczas do czynienia z redukcjš znaczenia w seneie pełnego leksykalnego znaczenia wyrazu, przy równoczesnym sprecyzowanym zakresie jego użycia, czyli z tym co nazywamy terminem naukowym. R o z a z i a ł VIII 0 OBIEKTYWIZMIE I SUBIEKTYWIZMIE WIEDZY 0 RZECZYWISTOCI NA ZASADZIE ZDETERMINOWANIA POZNANIA PRZEZ KONSTRUKCJE JFZYKOWE. TEORIA SAPIRA I WHORFA § 8.0. Zanim postawimy pytanie o obiektyrizmie i subiektywizmie poznania, zatrzymamy się chwilę nad stosunkiem myœli do języka jako zagadnieniu wstępnym, idšc za tokiem uyœli A.Schaffa na ten tematl. Pytanie w odniesieniu do języka i yœli dotyczy procesu porozumiewania się między ludŸmi. Istniejš dwie szkoly: jedni widzš dwa odrębne procesy w porozumiewaniu się ludzkim, tj. najpierw myœlenie, a potem werbalizację myœli, inni utrzymujš, Ÿe jest to jeden proces. Innymi slowami możey zapytać, czy myœlenie ludzkie, które zewsze jest myœleniem pojęciowym, jest równoczeœnie myœleniem językowym? Pytanie jest samo w sobie kontrowereyjne, gdyż "myœlenie niejęzykowe" jest zbitkš wyrazów zawierajęcych zasadnicz sprzecznoœć /contradictio in adiecto/. Proces myœlenia następuje tam, gdzie mamy do czynienia `z rozwišzywaniem problemów. Zwierzę eięgajšce po jedzenie nie myœli, lecz działa na zaeadzie impulsu. Możemy 1 A.Schaff, Język a poznanie, PWTd, Warszawa 1964. nauczyć zwierzę różnych sposobów zachowywania, lecz dzieje się to nie na zasadzie myœli i doboru œrodków do celu, a jedynie na zasadzie tworzenia odruchów warunkowych. Przy stanach patologicznych uszkodzenia mowy i słuchu /afazja, alalia/ jest rzeczš stwierdzonš, że nie następuje rozwój umysłowy. Na pytanie, czy język może występować bez myœli i vice versa, odpowiedŸ winno ustalić doœwiadczenie, empiria, a nie wczeœniejsze założenia filozoficzne o dualizmie czy też monizmie œwiata. Doœwiadczenia psychologów, lingwistów i neurologów, prowadzone w szeregu krajów, skłaniajš do twierdzenia, że nie zanotowano mowy bez myœli. A.Schaff pisze: "Ponieważ język jest jednoœciš /-/ systemu znaków i strony znaczeniowej tych znaków /bez której znaki przestajš być językiem/, mowa nie może istnieć bez myœli". § 8.1. Istnieje również pytanie odwrotne: "Czy istnieje myœl pozajęzykowa, awerbalna czy prewerbalna?" Dowody opowiadajšce się za istnieniem myœli awerbalnej sš natury eubiektywnej i wynikajš z niedoskonałoœci introspekcji; każdy czlowiek myœlšcy nad jakimœ zagadnieniem wie, że czyni to w skrótach myœlowych, nie stosujšc skomplikowanych f'orm syntaktycznych. Zjawisko uproszczenia czy też częœciowej elizji struktur gramatycznych jeat jednak możliwe tylko dlatego, że msmy zautomatyzowany i zmagazynowany cały system zależnoœci syntaktycznych oraz pokaŸny skarbieo lekeykalny. Dokonujemy skrótów myœlowych na zasadzig posługiwanie się językiem, a nie pomijania go. Luki i braki /' w gramatycznym myœleniu sš więc argumentem za powišzaniem języka i myœli, a nie stšnowiš kontrargumentu. Trzeba też pamiętać, że powišzanie znaku werbalnego z desygnatem i siatkš zależnoœci gramatycznych przyswaja sobie dziecko między pierwszym a czwartym rokiem życia, czyli tak wczeœnie, gdy nie jest w stanie introspektywnie œledzić, czy też zapamiętać na póŸniej tego procesu myœlowego. § 8.2. Pytanie drugie: czy język i myœlenie sš procesem tym samym czy odrębnym? Stanowieko monistyczne jest uproszezeniem i splyceniem zagadnienia. Sluszniej jest powiedzieć, że jest to proces, którzy tworzy całoœć, a ni.e stanowi jednoœci 1 występuje jako proces myœlowy i językuwy równoczeœnie. Nie znaczy to, że w procesie myœlowym występuje tylko działalnoœć językowa. To co nazywamy "czystym" procesem myœlenia, występuje zawsze w "nieczystej" szacie słownej. Im bardziej myœl sutora przybiera kształt skończony 1 ma się stać komunikatywna, tym bardziej przybiera wykończonš postać słownš. W większoœci języków szukano argumentów na niezależnoœć myœli od języka, gdyż ta sama myœl da się wyrazić różnymi językami. Autor tej koncepcji, Eric Buyssens, zakłada, że istnieje "ta sama" ; niezależna od języka myœl, gotowa i wyrażana w różnych językach. Czyli zakładajšc to, co chce udowodnić, obala wartoœć końcowę całego wywodu. Dalej ten sam autor wnosi ze zmiennoœci języka, że myœl ludzka istnieje przed zwerbalizowsniem. A.Schaff uważa to przekonanie za błędne. Wiemy, że zmiany zachodzšce w języku nie muszš być następstwem zmian w myœleniu, lecz sš wynikiern rozwoju fonetycznego, czy gramatycznego języka oraz odbiciem żmiennej rzeczywistoœci pozajęzykowej. Konkludujšc swe wywody Schaff opowiada się - zgodnie z rzeczywistoœciš - za jednolitoœciš proceeu poznania œwiata. "i2yœlenie ludzkie, pisze, jest językowe i wlaœnie dlatego abetrakcyjne i uogólniajšce. Istnieje jednoœć zyka i myœlenia, ale nie identycznoœć. DŸwiękowa strona języka i gramatyczna podlegajš sutonomicznym prawom rozwoju. Wyznajšc monizm i jednorodnoœć językowo-myœlowš stajemy na gruncie realizmu. § 8.3. Możemy też przejœć z kolei do stosunku języka do rzeczywistoœci. Mówienie jest zaweze mówieniem o czymœ. .Znak werbalny etoi w relacji do deeygnatu, który istnieje poza nim i niezależnie od niego. Istnieje spór na temat, co jest pierwotne: czy język, który tworzy obrazy rzeczywietoœci, czy rzeczywietoœć, "która jest odbita w języku". Już w wieku XVIII Humbold, językoznawca niemiecki, którego imieniem nazwany jeat uniwereytet w Berlinie, patrzył na język jako na energea, jako na element twórczy poznawczo. Caly kierunek lingwistyczny, o którym będziemy obecnie mówić, wywodzi się z tego założenia. Yeisgerber, a dalej. Sapir i Whorf uważali, że język tworzy obraz œwiata. Jeat to odwrócenie genetycznego porzšdku œwiata, gdyż skšd wzišł się język? § 8.3.1. Język jest tworem apołecznym i hietorycznym, ukeztaltowanym przez pokolenia, na zaeadzie ich wizji œwiata. Jest przekazywany na drodze analogicznej, tj. w procesie endogenicznego przekazu przez pokolenia watępne następnemu pokoleniu jako zdolnoœć mowy. Nawiasem mówišc, dzieje eię to w tak wczesnym dzieciństwie, że jest to w jakiejœ mierze proces tajemny dla pokolenia avstępnego i nie dajšcy się zbadać, gdyż dokonuje się przed œwiadomoœciš introspektywnš jednostki przyswajajšcej sobie język pierwszy. Tworzenie się języka, jaka tworu społecznego /langue, language/ a nie jednostkowej mowy, jeat racjonalne i nie jest dowolne . Dowolnym czy też arbitralnym nazywamy zwišzek konwencjonalny tekstu do rzeczywistoœci T/R o tyle, że niczym się nie tlumaczy fakt, że w jednym języku nazywamy budynek mieszkalny - domem, a w innym maison, building, Haus. Co to znaczy gdy mówimy, że symbole werbalne odbijajš rzeczywistoœć? Stoimy na gruncie rozumowsnia sprawdzonego przez doœwiadezenie, gdy wypowiadAmy takie twierdzenie. iN filozofii poznania istnieje termin "teoria odbicia". Między zjawiskami poznania ludzkiego /zwerbalizowanego/ a rzeczywistoœciš zachodzi stosunek analogiczny /nie identyczny/ do etosunku odbieia lustrzanego z przedmiotem odbijanym. Przy tym jest to odbicie w sensie genetycznym, tj. przyczynowo-skutkowym i przejęte przez społecznoœć językowš. Teoria odbicia implikuje uznanie realnego œwiata materialnego i duchowego - myœlowego. Przy tym odbicie winno być rozumiane jako obiektywne, a nie aubiektywne, czyli odwzorcowanie rzeczywistoœci, a nie obrazu o niej w naszym umyœle. Zdanie "To drzewo jest zielone" - odnosi się do realnej cechy desygnatu, zielonoœci drzewa, a nie subiektywnego postrzegania. To, że Eskimosi widzš 30 gatunków œniegu, co jest ulubionym przykladem lingwistów dla udowodniania zależnoœci postrzegania od języka, dowodzi, że Eskimos zna z doœwiadczenia 30 gatunków œniegu, ale to nie język mu podsuwa istnienie tych gatunków, lecz odwrotnie. Na pytanie, czy język /L/ tworzy obraz rzeczywistoœci /R/ odpowiedŸ jest negatywna. Tym niemniej hipoteza o twórczej roli języka zasługuje na zapoznanie się, gdyż w jakimœ umiarkowanym sensie język kształtuje poznanie i postępowanie. Praca etnologów, Bronislawa Malinowskiego, a przede wszystkim Sapira i Whorfa, sš kontynuacjš stanowiska subiektywizmu poznania uzależnionego od języka. § 8.3.2. Język jest zawsze językiem zbiorowoœci, jest organizatorem doœwiadczenia, kształtuje œwiat i rzeczywistoœć. Bronisław Malinowski podkreœlal, że język jest przede wszystkim dzialalnoœciš spolecznš i że znaczenie wypowiedzi jest uzależnione od sytuacji, od towarzyszšcych jej okolicznoœci. Tę samš linię opisu przyjšł J.R. Firth, a za nim językoznawstwo brytyjskie. Malinowski studiujšc języki ludów tzw. prymitywnych na wyspach Troboackich spostrzegl, że społecznoœci tamtejsze, ich zwyczaje i sytuacje życiowe sš calkowicie unikalne i tylko im właœciwe i w tej mierze nieprzekazywalne poza własnym œrodowiskiem. Również język odzwierciedla ich sposób bycia, myœlenia i dzialania, więc jest w jakiejœ mierze nieprzetlumaczalny. W swej ksišżce "Magia Wysp Koralowych" piszel o paradoksie, który brzmi jak truizm, że slowa jednego języka nie dajš się przelożyć na inny język, o ile przez tlumaczenie rozumiemy caly zasób wyrażei idiomatycznych, metaforycznych i obrazujšcych sytuację mówcy. Na pytanie, czy język warunkuje poznanie i w jakiej mierze je warunkuje, gapir w swoich pismach wybranych2, odpowiada, że kultura poszczególnych spolecznoœci językowych jest przeniknięta pojęcismi i jest odbiciem po; jęć dostarczanych i podsuwanych przez język. Przy tym należy rozumieć, że nie strona formalna języka jest tym, co warunkuje wizję rzeczywistosci, lecz raczej relacje do desygnatu, czyli plaszczyzny leksyku i semantyki. Sa 1 Br.Malinorvski, Coral Gardens and Their Magic t.II, G.Allen and Unwin, London 1935, s. 14. 2 D G.Mandelbaum, Selested Writings of Edward Sapir, Berkecley,Calif U.P., 1949, s. 152. pir pisze, że język jest jakby utartš œcieżkš, przez którš obserwuje się realia, że jest eiatkš nałożonš na rzeczywistoœć,którš sam język opisuje. Dalej jeszcze niż Sapir poszedł jego wybitny uczeń, Beniamin Lee Whorf. Studiujšc język Indian Hopi, który inaczej ujmuje kategorie czasu i przestrzeni niż w językach indoeuropejskich, doszedł do wniosku, że nie sposób w tym języku rozmawiać geometrii Newtona, opartej na pojęciach czasu i przestrzeni. A więc Indianie Hopi, zdaniem Whorfa, widzš dzięki swemu językowi inaczej œwiat, nie przez kategorie continuum czasowego i przestrzennego. Porównujšc język Hcpi oraz standartowe kategorie gramatyczne języków europejskich /SAE = standard Average European/ opisał on kategorie werbalne Hopi w terminach: a/ fakt zaistniały, b/ fakt istniejšcy , c/ fakt nieujawniony /manifested, manifesting, unmanifested/, podczas gdy w SAE mamy kategorie: czas przeszły, teraŸniejszy i przyszły. Aspekt prymarny czasowy dla Hopi - to intensywnoœć istnienia, dla Europejczyka - to kolejnoœć f akt ów. Zdolnoœci Whorfa i sugestywnoœć twierdzeń popartych szeregiem konkretnych przykładów z języka plemienia Hopi w Arizonie i Azteków w Meksyku przyczyniły się do rozpowszechnienia poglšdu, że œwiat myœlowy człowieka powišzany jest œciœle z jego językiem. Whorf głosił, że nie ma języków prymitywnych, do czego również doszło współczesne językoznawstwo europejskie /porównaj R.Quirk"0 prymitywnych językach"/1. Dziœ powszechnie przyjętš w językoznawstwie tezš jest twierdzenie, że każdy język w inny sposób, ale każdy 1 R.Quirk, Primitiveness in Languages w zbiorze:M. J.Clarke English Studies Series, OUP, London 1966. równie doskonale dłuży jako narzędzie komunikacji dla swej społecznoœci. Każdy język według Whorla ma swoisty sposób pojmowania œwiata 1 uwarunkowanie idzie od języka do typu kultury - teoria ta nie została udowodniona, ale znalazła zwolenników i kontynuatorów. Ksišżka Whorfa "Język, myœl i rzeczywistoœć"1 jest niezwykle ciekawa 1 urzekajšca. Teorię o uwarunkowaniu myœli, a co za tym idzie - kultury od typu języka - objęto wspólnš nazwš teoria Sapira-Whorfa, aczkolwiek podobne poglšdy na i gruncie europejskim głoszono od czasów Humbolda i Weisgerbera. Do powišzania języka z myœlš w odmiennym kierunku niż przyjmowano dawniej, a więc nie od myœli do języka, lecz odwrotnie, doprowadziło Whorfa doœwiadczenie. Poczštkowo pracował on jako agent ubezpieczeniowy i spotkał się z wypadkiem spowodowanym pr2ez robotników stacji benzynowej, którzy zapalili papierosy przy beczkach po benzynie, na których figurował napis "puste beczki" /empty barrels/. Słowo "puste" zasugerowało robotnikom bezpieczeństwo, podczas gdy w rzeczywistoœci beczki były równie niebezpieczne - ze wzglšdu na ciała lotne - jak gdyby były pełne 1 nastšpił wybuch. PóŸniejsze doœwiadczenia antropologiczne i językoznawcze doprowadziły Whorfa do podkreœlenia prymatu języka w oglšdanym obrazie œwiata. Hipoteza Sapira-Whorfa jest dla, teoriii przekładu o tyle ważńa, że przyjęcie jej bezkrytyczne pocišga za sobš stwierdzenie, .iż nie można pżetłumaczyć dwóch tekstów na języki różne kulturowo, ponieważ œwiaty języka, myœli /kultury i poznania/ sš niejakohermetyczne. Ale 1 B.L.Whorf, I.anguage- Thought and Reality; Selected Writings, John B.Carroll, M.T.T. Cambridge z. t.I,1956. doœwiadczenie wieków uczy, że ilekroć pojawiajš eię nowe pojęcia czy zmienione warunki, czy konkretne wynalazki, przenikajš one do wszystkich języków i sš rozumiane jednoznacznie. A więc co można wyrazić w jedrym języku, można wyrazić również w innym, aczkolwiek innymi œrodkami formalymi i innym uszeregowaniem i zgrupowaniem lekaemów i semantemów. Warto jednak pamiętać, że hipoteza SapiraWhorfa wprowadziła nowe pojęcie względnoœci w relacji język - poznanie, gdyż nawet podobne doœwiadczenie empiryczne może być inaczej opisane, a przez to inaczej widziane /inny obraz œwiata/ w zależnoœc od kategorii gramatycznych. "Niewinne kategori.e gramatyczne" - pieze Sapir w Pismach wybrarych, "nabierajš przemożnego znaczenia koemicznego". D.G..Mandelbaum, op. cit. s. 157. '.i. f R o z d z i a ł IX PRZEKŁADALNOŒĆ, PORLWNYWALNOŒĆ I NIEPRZEKŁADALNOŒĆ § 9.0. Zanim językoznawstwo wyodrębnilo się jako osobna galšŸ wielzy, co miało miejsce dopiero w XIX w., istniała w ramach filologii dyacyplina filologii porównawczej. Wiek XIIC rozszerzyl te badania o językoznawstwo porównawc.e. Studia powyższe wówczas diachroniczne, dały nam opis poszczególrych rodzin językowych, ta j kich jak indoeuropejskie, semickie, ugrofińskie, sinotybefańskie oraz opis ich historycznego rozwoju czyli zmian. Szeroko zakrojone badania linwistyczne badajšce języki w synchronii zajęły się również porównywalnoœciš systemów językowych. Teoria i metoda takiego porównania znana jest jako językoznawstwo komparatystyczne lub kontraetywne. Przy tym bada się metodologicznie nie cały system w ! odniesinniu do odrębnego systemu, a poszczególne płaezczyzny językowe, fonologię, gramatykę, skladnię. W ramach jednej płaszczyzny porównuje eiY poezczególne zjawiska jednostkowe z funkcjonalnie ekwiwalentnymi podobnymi zjawiskami w drugim języku, np. formę i. funkcję przysłówka w L i L2, formę i funkcję zdania względnego w L i L . § 9.1. Teoria przekladu jest specjalnym dziełem komparatystyki, gdyż sama czynnoœć tłumaczenia jest poszukiwaniem ekwiwalencji, a więc zajmuje się porównywalnoœciš i o niš się opiera. Jeœli chcemy dwa języki odległe typologicznie porównać, możemy to robić jedynie porównujšc poszczególne jednostki , formalne vi ich funkcjach komunikatywnych. Jest to porównanie funkcjonalne.. W językach typologiczne i genetyczni zbliżonych porównywalnoœć jest możliwa zarówno w odniesieniu do struktury elementów /budowa morfemu, wyrazu', grupy itd./jak I 'i' i ich funkcji syntaktycznych. Frzy tym jeet pewne, że kategorie i struktury L1 tylko do pewnego stopnia sš podobne do kategorii i struktur L2 nawet w językach genetycznie bliskich jak np. polski i roeyjski. § 9.1.1. Przykładowo przyjrzyjmy się gr.upie nominal-nej polskiej i rosyjskiej. Składaję się one obie z elementu centralnego nominalnego nie poprzedzonego przedimkiem. A więc w tym wypadku w strukturze grupy nominalnej, pierwsza pozycja w premodyfikacji nie jest wypelniona koniecznym elementem specyfikujšcym grupę nominaln. Mamy po atronie L1 /polski/ i L2 / y rosyjki/ 0 /zero/, czyli sytuację zbieżnę. Teoretycznie możemy mieć następujšce możliwoœci przy porówqywsniu dwóch struktur L1 L2 1/ - - nie występnje w TL1 ani TL2 2/ - + wy(r)tępuje tylko w L2 3/ + - wyetępuje tylko w L1 4/ 0 - nul w L1; nie występuje w L2 5/ + 0 występuje w L. ; nul w L2 6/ - 0 nie występuje w L1; nul w L2 7/ 0 + nul w L1; występuje w L2 8/ + + wystgpuje w Z1; występuje w L2 9/ 0 0 nul w Z1; nul w L2 nul - dany elem(r)nt językowy nie występuje w L - = `` `` `` `` `` w konkretqym tekœcie L + = " " " występuje w tekœcie L Przystępujęc do opisu kontrastywnego mueimy: 1/ opisać danš strukturę w L1 i L2 2/ ustalić czy istnieje porównywalnoœć w ich funkcjach 3/ przeprowadzić porównanie. § 9.2. W ksišżce trzech autorów bytyjskichl przeprowadzono porównanie przymiotników osobowych dzierżšwozych w językach angielskim, francuskim i rosyjskim. Angielski Francuski Osoba: Czlon l.pojedyncza l. mnoga 1 :my główny 1+ :our grupy męska żeńska 2/+/ :your nomin. Osoba 1 mon ma mes 3 męski: his 2int ton ta tes 3 żeń. . her 3 son sa ses 3+ . their 1+ notre nos 2 ofic, 2+ votre vos 3+ leur leurs M.A.K.Halliday, A.McIntosh, P.Strevens, The Lingu- istic Sciences and Language Teaching Longmans, London 1964, s. 114. 108 Rosyjski Człon główry hiczba pojedyncza Ziczba grupa nomin. r. męeki r żeński r. nijaki mnoga Oaoba Użycis inten- sywne swój swoja swojo swój użycie 1 mój moja mojo mój 2 int twój twoja twojo twój ekaten~ 1+ nasz nasza nasze naszi sywne 2 ofic,2+ wasz wasza wasze waszi 3 m jego 3 ż jejo 3 + ich Legenda: 1 mówca /pierwsza osoba/ 2 oeoba rozmówcy /druga osoba/ 3 inni /trzecia osoba/ + dodatkowi rozmówcy int. użyci.e intymne, familiarne ofic. użycie oficjalne intenaywne użycie wliczajęce rozmówcę ekstenaywne użycie nie wliczajšce rozmówcy / / "z" 1ub "bez" jakiegoœ elementu Ażeby okreœlić porównywalnoœć elementów opisarch w ten eposób, należy ustalić, jak powiedziano powyżej, czy funkcjonujš ekwiwalentnie w strukturze zdania /lub grupy/. Jeœli nie można w tlumaczeniu dopatrzeć się ich funkcjonšlnej ekwiwalencji nie ma potrzeby porównywania. § 9.2.1. Osobowe przymiotniki dzierżawcze opisane powyżej nadajš eię do porównywania. Teraz należy sobie postawić pytanie jak dalece sš one ekwiwalentne w przekiadzie. Przyjrzyjmy się zdaniua Z1 "take out your hands of your pockets" 1 równoważnemu zdsniu polekiemu: 2 wyjmij ręce z kieszeni". Widzimy od razu, że przekład opuœcil dwa elementy przymiotnika dzierżawczego, jak również, że tłumaczenie jest poprawne. Gdyby chcieć zachować ekwiwalencję formalnš, dałoby to zdanie: "wyjmij swoje ręce ze swoich kieszeni", co jest zdaniem stylistycznie niezgrabrym 1 nie należy go używać. Opis formalny diagramów: 1/ we wszyatkich trzech językach: angielskim, francuskim i rosyjskim osobowe przymiotniki dzierżawcze występuj jako kategoria gramatyczna 1 tworz zamknięty system; 2/ w rosyjskim i polskim przymiotnik dzierżawczy może poprzedzać lub naetępować po wyrazie centralnym w grupie nominalnej: /np.piosenka: "mój koń, mój koń, mój koń polubił siAna woń" lub "szsta moja drobno tkana"; 3/ system rosyjaki i polski majš formy intensywne tj. swój, swoja, w odróżnieniu od pozostałych; 4/ rosyjski i francuski wykazuš zwišzek zgody między rodzajami 1 liczn przymiotników dzierżawnych i elementów nóminalnych. Różnice w dyetrybucji syntaktycznej: 1/ tylko w języku rosyjskim istnieje dodatkowy element /swój/, odnoezšcy się do znanego uczestnika dyskurau, lecz"swój" nie wystgpuje w grupie nominalnej a funkcji podmiotu; 2/ w rosyjskim i francuskim /lecz nie w angielskim/ jest rozróżnienie w 2 osobie liczby pojedynczej w zależnoœci od oficjalnego lub intymnego stosunku rozmówców; 3/ w rosyjskim i angielskim /lecz nie we francuakim/ istnieje rozróżnienie męski/żeński gdy zwraca się wypowiedŸ do osoby trzeciej; 110 4/ na koniec w angielskim, jak pokazano na przykładzie "take out your hfsnds of your pockets", występuje zawsze przymiotnik dzierżawczy w odnżesieniu do osobistych przedmiotów posiadania, częœci ciała, ubrania. Mniej tego zaetosowania jast we franćuskim, a zupełnie wyjštkowo występuje w rosyjskim czy polakżm i nie jest elementem koniecznym. Gdy mdwimy o porównywaniu systemu fonologicznego, gramatycznego czy syntaktycznego w dwóch różrych językach, używamy terminu eystem w rozumieniu językoznaw stwa brytyjskiego. To znaczy chodzi o porównywanie funkcji jakiejœ jednostki językowej w ramach zamkniętego systemu, a nie całej plaszczyzny językowej, gdyż z, punktu widzenia teorii przekładu, takie badania szczegółowe sš cenne i uwydatniajš różnice systemów w poszczególnych językach. Stšd słusznoœć prac trudnišcych się porówryywaniem struktury i funkcji w zdaniu, grupy nominalnej, werbalnej czy adwerbialnej, pozycji poszczególnych elementów w szyku zdania, badanie inwersji itp. Stojšc na stanowisku realizmu przyjmujemy wraz z teoretykami przekładu lingwistami, że wszystko co się da powiedzieć w jednym języku da siY również powiedzieć w innym. I slowem "wszystko" obejmujemy komunikat zawarty w tekœcie. W rozdziale o znr3,czeniu ustaliliœmy, że tylko częœciowo tekst przekladu znaczy "to samo" co tekst oryginalu, i że z koniecznoœci, wobec inrych kštegorii językowych w języku przekladu i inrych wiadomoœci odbiorców, komunikat w języku przekładu jest ekwiwalentny jedynie do pewnego stopnia. § 9,3. Zajmiemy się teraz zagadnieniem nieprzekładalnoœci, wcišż stojšc na stanowisku językoznawców, 111 a nie logistów, tzn. nie uważajc braku jakiejœ kategorii językowej oryginału w języku przekladu za okaz nieprzekładalnoœci. aczniemy od transferu elementów leksykalrych. Większoœć języków przyjęła słowo "sputnik", "orbitować", zastanówmy się czy sš to elementy przetłumaczone czy też nastšpil tranefer wraz z całym znaczeniem. Otdż nastšpił transfer z ograniczeniem znaczenia, gdyż jak zauważa Catford sputnik w języku rosyjskim konotuje podróż i towarzyszy drogi, a w irmych językach stał się terminem ednoznawcznym dla satelity ziemskiego wysłanego na orbitę. Czyli przy transferze następuje częœciowe zwężenie znaczenia oryginalnego. Czy podobnie ma się z wyrazami rubel, szyling, dolar? Jeœli chodzi o powyższe monety, to tranęfer jest pełny, ale transfer polskiego "złoty" na obcy język jest zwężony do monety, podczas gdy w języku polskim denotuje również kruszec i kolor. Nazwy tańców, częœci dawnych ubrań, zwyczajów regionaizych, sš z natury nieprzetłumaczalne. Tłumacz ma dwie możliwoœci - albo dokona traneferu terminu i poda objaœnienie w tekœcie /lub przypis/, albo dobierze możliwie żbliżoxy skwiwalent istniejcy w języku przekładu. Czyhajš tu niewętpliwie pułapki na tłumacza, gdy ekwiwalent jest tylko częœciowo zbliżony sens tekstu ulega ekrzywieniu. Mówimy o tłumaczu doskonalym, tzn. takim, który zna oba języki jednakowo biegle i który jest tu bezradny. VyobraŸmy sobie, że ma prz tłumaczyć na język angielski tekst polski, w którym występuje zwrot baciar lwowski. Ma do dyspozycji w angielszczyŸnie "hooligan", "cockney", "tough boy", "easy go lucky", "never do well", w każdym z powyższych okreœleń jest coœ z baciara, ale nie jest to baciar. 112 Z kolei mamy gry celów, które e również nieprzetłumaczalne i niezrozumiałe poza kultur języka oryginału. § 9.4. Dalszym częœciowo nieprzetłumaczalnym zjawiskiem s wszelkiego typu aluzje czy to literackie,czy obyczajowe, czy historyczne. Po pierwsze stanowi one pułapkę dla tłumacza, gdyż może on ich nie dostrzec w tekœcie oryginału. Ale zakładamy, że tłumacz jest erudytš i dostrzega pełnš informację tekstu, również aluzje, staje przed dylematem jak je przekazać.WeŸmy pierwszš z brzegu sprawę np. tytuły powieœci Aldous Huxleya - Mueic at Night; Sommerset Maughama "Ale and Cake"; Angus Wilsona "Anglo-Saxon Attitudes" i Bruce Marehalla "All Glorious Within; s to wszystko aluzje literackie, zrozumiałe dla kulturalnego brytyjCzyka.Dwie pierwsze zaczerpnięte z Szekspira, Angus Wilson nawišzuje do Alicji w Krainie Czarów, a Bruce Marshall zaczerpnšł tytuł z psalmu, co przy rozpowszechnieniu Biblii w krajach anglosaskich jest ogólnie znaqym fragmentem tekstu biblijnego. Doslowne przetłumaozenie powyższych tytułów nie daje czytelnikowi polskiemu tych skojarzeń, które występuj natychmiaet u wykształconego czytelnika angloeaekiego. Tłumacz Bruce Marshallal zastosował w przekładzie tytuł "Chwala córy królewskiej", który jest cytatem z tego samego psalmu. Dotykamy tu problemu najważniejszego przy pracy przekładowej i który w wigkszej mierze niż problemy syntaktyczne, czy leksykalne stanowi trudnoœć, a może nawet częœciowš nieprzekładalnoœć. Ję 1 J.J.Szczepański, Chwała córy królewskiej, PAX,Warszawa 1948. 13 zyk jest wykwitem kultury jednej epołecznoœci i wyraz leksykalny niesie z sobš znaczenie nie tylko denotujšce /denotatum czy eignificatum/ lecz również konotuje czyli dostarcza skojarzeń dla osobnika mychowanego w danej kulturze. Słowa dla mówišcego jgzykiem ojczyatym majš więcej znaczeń, niż te zanotowane w najlepszych nawet slownikach. Wyetępujš w różnych konfiguracjach, mówišcy zna zwizki frazeologiczne, wie, że deszcz bywa rzęeisty, a wyobraŸnia bujna - i nie ma wštpliwoœci, że nie utworzy atrybutu "rzęsieta wyobraŸnia". Ponadto rozumie aluzje literackie czy historyczne w obrębie swej kultury. Gdy napotka wyrażenie "pleœć koszałki opałki" - to choć ono jeet przetłumaczalne na wszystkie inne jzyki /jako pleœć głupetwa/, traci jednak w tym przekładzie aluzjg do dzielka Marii Konopnickiej i uroczej poetaci naiwnego Koszałka-Opałka. § 9.5. Aluzje historyczns i eymboliczne etanowi dalszš częœciowo nieprzetłumaczaln barierę do pokonania. Cytuję zs O.Wojtaeiewiczem a Kwiatów Polskich. Czytała wiersze. W owych czasach w przededniu "purpurowych ezałów", A tuż po orgii czarnych żałób, Nauczycislem serc kobiecych Był ABIyk, bukiet "ideałów", Dziœ - zielnik, wtedy - bukiet œwieży. Błogoeławiony wiek co wierzył. Aluzja, metafora i symbolika przenikajš sig nawzajem w'tym wierezu. 0 ile "purpurowe szaly" przez ujęcie ' O.Wojtaeiewicz, Wstqp do teorii tłumaczenia,Zaklad Narodowy im.Ossolińekich Wrocław-Warszawa-Kraków 1957, s. 86 /J.Tuwim, Kwiaty polskie/. 114 ich w cudzyełów wekazujš na metaforycznš aluzjg - łatwš zreeztš do rozszyfrowania jako mlodopolszczyznę, to już "orgia czarnych żałób" nie jest w ten sam sposób zaznaczona graficznie. Symbolizuje ona czasy po powstaniu styczniowym, kiedy to damy polskie przywdziały żalobg narodowš i ubieały sig w czerń. Ostatnia strofa mówišca o "wieku co wierzył", jest trudna, gdyż jako aluzja do pozytywizmu, a więc scientyzmu i wiary w rozum, nie dopowiada, że chodzi o "wiarę w rozum" i tak stosujšc skrót myœlowy, może nie być jednoznaczna poza konteketem. Przy tym "wiek co wierzyl" je'st w jakiejœ mierze okreœleniem wiary w ideały, na co wakazuje anaforyczne zacytowanie Asnyka wraz z atrybutem - "bukiet ideałów". Ale w œwiadomoœci Polaków pozytywizm nie kojarzy sig z "wiarš w idealy", a raczej z wiarš w rozum i pracš organicznš od podstaw. Poeta nic tu sam nie precyzuje i pozostawia domyœlnoœci czytelnika rozszyfrowanie eluzji 'i stawianie nalepek. Aluzje historyczne sš przeznaczone dla wykształconego czytelnika i nie eš zrozumiale niejednokrotnie nawet dla odbioroy pierwotnego tj. czytelnika oryginału, dla którego język oryginału jest jgzykiem pierwszym.Odbiorca wtórry, to jest czytelńik przekładu np. polski czytelnik, czytajšcy w polskim przekładzie powieœci Walter Scotta nie zna faktów historyczqych dotyczšcych Szkocji, znanych powszechnie Brytyjczykom i aluzje do Bonnie Prince Charlie, czy bitew wojsk królewskich i szkockich mogš być dla niego niezrozumiałe. . Autor niniejszego zapytał sluchaczy na kursie jgz. angielekiego o Bonnie Prince Charlie i uzyskal jako pierwszš odpowiedŸ, że jest to trunek, co jest zgodne z prawdt, ale nazwa trunku pochodzi od pretendenta do tronu angielekiego, królewicza Karola, zwanego Bonnie Prince Charlie. 115 Yrzy aluzjach historyczrych ma tłumacz do wyboru,jak zwykle, różne sposoby postępowania: np. wplecenie dyskretne w tekst przekładu potrzebrych wiadomoœci uzupełniajšcych może być niemożliwe, gdyż zbyt dużo tych wiadomoœci nie da się dyskretnie wstawić, w tym wypadku zalecić należy notki bibliogragiczne czy to na końcu ksišżki czy w przypisach. § 9.6. M e t a f o r y. Znane metafory na ogół s wlasnoœciš ezeroko pojętej kultury europejskiej i s martwe tj. nie trzeba wysiłku by je zrozumieć, stały się obiegowe jak "perły łez", czy "płacz wichru". Nowe metafory zadziwiajšce czytelnika na szczęœcie rzadko trafiajš się w fachowej i naukowej literaturze, a wyetępujš w prozie artystycznej, dla której żšdamy od przekładu kongenialnoœci zarówno formalnej jak i pojęciowej. § 9.7. R e a 1 i a k u 1 t u r o w e i e r u d y c y j n e. Mamy na myœli fakty z dziedziny kultury materialnej i duchowej zarówno w obrębie L, jak i szerzej pojęte, które sprawiajš, że tekst zrozumialy dla wyksztalconego czytelnika oryginalu przestaje być zrozumialy dla takiego samego czytelnika przekładu. Tutaj tłumacz muai wciż aprawdzać, czy pozornie prosty tekst nie kryje dla niego pulapek i czy za imionami wł  œnymi, aluzjami do miejsc lub wypadków nie kryje się dalsza aluzja. Parafrazujšc Makuszyńskiego można powiedzieć, że nie wystarczy wiedzieć, że Atylla nie byl papieżem, a Odoaker to nie pasta do zębów. W spra.wie realii kulturowych, hietorycznych; erudycyjnych, pierwszš zasadš postępowania jest konsultowanie specjalistów, słowników, zapoznawanie się z termi 116 nologiš. Wacław Borowy przytacza w swym etudium przekładowym całš listę potknięć w tłumaczeniach bardzo znanych tłumaczy. Błgdy te wynikły z nieznajomoœci realii, gdy "dzieci z chóru" występujš zamiast ministrantów, a "wieżyczka z hostiš" zamiast monstrancji. Tlumacz nie może być specjalistš w każdej dziedzinie, ale jeœli chce być specjalistš w swej własnej profesji, to jest w dziedzinie przekładu, musi wcišż sobie nie dowierzać i wcišż pytać i sprawdzać. Bo paradoksalnie dobra robota tłumacza polega na tym, by go nie można bylo dostrzec w dziele przełożozym, by tak dalece adekwatne bylo ono w stosunku do oryginalu. W.Borowy, op. cit., s. 25-39. R o z d z i a ł X ODBICIE KULTURY V JFZYKU. TŁO HISTORYCZNE, REALIA I ZAGADNIENIA ICH PRZEKŁADAhNOŒCI. IDIOATYKA. INTERFERENCJA. § 10.0. Kultura jest jednym ż tych słów /a co za tym idzie i pojęć/, które nie dajš się ujšć w kategorie formalnego opisu. Piszšc swe dzieło o języku E.Sapir w 1920 r. mówi "kultura tQ est jak ludzie myœlš i zachowujš się". Przy tym nie należy rozumieĆ, że chodżiło mu jedynie o werbalne zachowanie ezłowieka, lecz w zdaniu tym mieœciło się pełne przekzywanie kultury. Jednostrca ludzka w zależnoœci od œrodowiska językowego, w którym się rodzi, poznaje w sposób hierny od poprzedniego pokolenia wraz z językiem również wzorce kulturowe, cały zasób konwencji, obcišżeń historycznych i pojęciowych - właœnie całoœć kultury swej społecznoœci językowej. Sapir swym sformułowaniem położył akcent na yœlowy aspekt kultury, tj. widzenie i poznawanie œwiata w obrębie społecznoœci mniej lub więcej jednorodnej. Kultura jest przekazywana wraz z językiem. Dzieje się to w sposób bierry i bezkrytyczny, bo nawet te jednost 1 "What a society doee and thinks" /E.Sapir, Language, Hartcourt Braee, New York 1939 r. 118 ki, które póŸniej chc przekształcać czy kwestionować zastane wzorce, robię to w obrębie kultury, w której wzrosły, posługujšc się jej językiem z całym bagażem treœoi jakie niesie ten język. , Ponieważ w poprzednich rozdziałach mówilimy wielo1 krotnie o znaczeniu, tutaj nie będziey poruszać tego problemu. Zaznaczamy jedynie, że kulturę przekazujš w pierwazej fazie, wraz z językiem, w eposób biery pokolenia starsze, pokoleniu następujęcemu, czyli rodzice dzieciom. Następnie nauczyciele - uczniom, na koniec uczeń rozszerza, już calkowicie œwiadomie, zwłaszcza w epoce dojrzewania i studiów, zasięg swej riedzy o kulturze i aktywny w niej udzial. Ważrym eleaentem w przekazywaniu kultury jest naœlai downictwo. Wraz z językiem jako elementem, który wproeadza jednostkę w okreœlony typ kultury, człowi(r)k przyjmuje /najczęœciej podœwiadomie/ pewien wzorzec wartoœciowania, poczštkowe wprowadzanie hierarchii wartoœci jest podœwiadome. Dzieci ucz się go od dorosłych, aczkolwiek imitowanie samych wzorów zachowania i języka jest œwiadome. § 10.1. Elementy kulturowe możey podzielić na materialne i niematerialne. Nierzenia i sposoby zachowania się dotycza tej drugiej kategorii, uzewnętrzniajš się w kontekœcie sytuacji. Kultura, jak powiedzieliœmy, jest w ogromnej mierze zwišzšna z językiem, zwłaszeza w przypisywaniu wartoœci postawom specyficznym dla danej kultury. Dotyczy to kultury niematerislnej przede wszystkim, ale i kultura materialna podlega wartoœciowaniu. Przy tym, gdy mówimy o wartoœciowaniu, nie chodzi o moralne ustalanie zła i dobra, lecz o ocenę, co jest normalne, ergo wlaœciwe dla danego typu kultury. Takie zachowanie się jak jedzenie rano płatków owsianych lub wieczorem na kolację chleba z maslem, jest w pewrLych epołeczeńatwach normalne, a wišc jest znamieniem ich kultury. Czy kultura jest zwišzana z kryterium geograficznym czy też z jgzykiem, bez wzglgdu gdzie dana jednostka zamieszkuje? Zjawiska emigracji dowodzš, że możliwa jest transplantacja obyczaju czyli kulturowego zachowania, poza granice terytorialne danego obszaru językowego. Możliwe jest również w takim wypadku, gdy emigracja nastšpiła do kraju o wyższej kulturze materialnej, przyjgcie nowych elementów kultury materialnej /atopy życiowej,sposobu ubierania się, zachowania, języka i rozrywek/ a zachowanie elementów niematerialnych kulturowych swego rodzinnego kraju i dawnej skali wartoœci. I nawet w takim wypadku trudno powiedzieć ile elementów kulturowych zachowano z wyboru, a ile z nawyku, gdyż w każdym indywidualnym wypadku będzie inaczej. Jedno jest pewne, że język i kultura sš nierozdzielne. Można się również zastanawiać czy język poprzedza kulturę, czy też kultura jest kolebkš dla języka. Faktów kulturowych nie można rozważać w izolacji, ani w jednostce, sš to fakty społeczne. Przy tym język i kultura jak powiedzieliœy zazębiajš się, lecz nie sš tym satqym. Z ogromnej iloœci możliwych fonemenów, każdy język dokonuje wyboru dŸwięków i posluguje się w swych symbolaeh werbalnych około 40. Podobnie z niezliczonej iloœci możliwoœci sposobów życia i zachowańia, każde spoleczeństwo przyswoiło sobie pewne elementy, jemu tylko właœciwe. § 10.2. Antropologowie majš opracowane ankiety pozwalajšce im zorientować się w typie kultury przy bada niu nieznarych szczepów.'Oto prŸykład takiej ankiety : Kto pracuje - mżczyzna/kobieta, 0 czym najczęœciej się rozmawia, Co jest otaczane najwigkszš czciš, Kto jest panem domu, Kogo otacza suerola bohaterstwa, Jakie tematy stanowi tabu, Czy bóstwa religijne sš przyjazne czy wrogie człowiekowi, Jaka jest twórczoœć artystyczna, Jakie postępowanie jest chwalone, a jakie ganione i wyœmiewane, Co się uważa za uczciwe, a co za nieuczciwe, Co jest traktowane humorystycznie, Jak uklada się wymiana dóbr i usług, Jakie zwišzki pokrewieństwa s kultywowane, Jakie rozrywki i gry uprawia się powszechnie, Jakie się uprawia tańce i jakš muzykę? Jakie s ważne œwięta i jak się je obchodzi, Jakie s ceremonie zwiazane z narodzinami, zaręczynami, œlubami i œmiexciš, W jaki eposób przebiega zapoznawanie się dwojga młodych ludzi, W jaki sposób ludzie starajš się zdobyć status w epołecznoœci, Jak leczy się chorych, 0 co eig walczy i jakimi sposobami, Jakie sš utarte zwyczaje i praktyki przyjgte bez dyskusji przez wszystkich. § 10.3. W wypadku kontaktu jgzykowego i terytorialnego dwóch spolecznoœci różnojęzykowych możemy obserwować zderzenie sig dwóch jgzyków i wyniklš stšd interferencję oraz zderzenie dwóch kultur i ich wzajemne przenikanie się lub odpychanie. Iruym typem przenikania sig języka i kultury jest dwujgzycznoœć /bilingwializm/ jednostek ezy calych œrodowisk. Jest to szczególqy typ kontaktu jgzykowego. A wigc w kontakcie jgzykowym mamy dwie możliwoœci: 1/ - relacje migdzy językiem i społecznoœcig, w ktdrsj działa jako L1 /Jgzyk macierzysty/, 2/ - relacje między jgzykiem L i inrymi jęZykami. Co to jest jgzyk pierwszy? 1 1. Jgzyk pierwezy jest jgzykiem, który przekazujerqy dzieciom wprost, tzn, przez transmisjg endogenicznę na drodze sukcesji. 2. Możliwe jest przekazywanie egzogeniczne, gdy w dzieciństwie L2 /jgzyk wtórny/ zastępuje jgzyk pierwszy domowy i L2 staje się jgzykiem domowym, szkolrym, zawodowym. /Np. Walia czy Szkocja/ Językięm-.pierwszym nšzwiemy tęn, który jest w użyciu dla codziennego posługiwania sig w domu i w potocznych sprawach oraz przękazywany dziciom, Widzimy z powyższych definicji, że tak zwany jgzyk ojczysty nie musi być językiem pierwszym, a raczej, że przestaje nim być, gdy przestaje być œrodkiem porozumienia się w sprawach potocznych w domu i przekazywanym w drodze sukcesji następnemu pokoleniu. W przekazywaniu następnemu pokoleniu jgzyka L1 lub L2 wchodzš w grę różne czynniki. Wspomina o nich wyczerpjšco U.Weinreich w swym studium o kontakcie językowyml. Tam gdzie językoznawca mówi o kontakcie jgzyko- 1 Uriel Weinreich, I.a.nguages in Contact, Mouton, The Hague 1966. wym, tam antropolog i socjolog mówiš o kontakcie kultur i sytuacji. E.Haugen i U.Weinreich rozpatrujš to zjawiako jako bilingwializm. § 10.4. Przy tym rozróżniajš drugojęzycznoœć częœciowš tzw. a/ subordinate bilingualizm tj. niepełnš biegłóœć w L2' b/ coordinate bilingualizm tj. pełnš biegłoœć w L2. Przy okazji bilingualizmu Yeinreich omawia zagadnienie interferencji językowej we wszystkich plaszczyznach tj. fonologicznej, morfologicznej, gramatycznej i leksykalnej. Rozumiejšc przez interf erencję odstšpienie od norm jednego języka, występujšce w mowie osoby dwujęzycznej, na skutek jej znajomoœci języka drugiego. Ale slusznie kwestionuje to stanowisko Z.Zawadówskil uważajšc, że wówczas możemy mówić o interferencj.i jako zjawisku spoleczrym, gdy występuje ona nie w mowie jednostki, a stanowi fakt ustabilizowany społecznie, w danej społecznoœci językowej. To znaczy odnoei się do języka, a nie mowy. 4Jeirich i Diebold stwierdzajš, że Ÿródłem zjawiska interferencji mogš być czynniki spoleczne, np. większy prestiż jednego języka. Znane sš te zjawiska z terenów przechodzšcych przez okupacje z ršk do ršk, gdzie interferencja językowa w formie zapożycze:i leksykalnych i struktur idzie zwykle od języka o większym prestiżu do języka o mniejszym prestiżu, a nie odwrotnie. 1 Zeon Zawadowski, Fundamential Relations in Zanguage Contact, "Biuletyn Polskiego Towarzystwa Językoznawczego" z. XX, 'rYrocław 1961. Na Œlęsku zachowaly się zwroty grzecznoœciowe będęce kalkš niemczyzny jak np. "dokšd oni idš" - akierowane do jednej osoby, starszej wiekiem czy rangš. Jest to replika niemieckiego: "Wohin gehen Sie?" Morfologiczne zapożyczenie odnotowal Weinreich u Niemców zamieszkujęcych lsk, którzy do wyrażów niemieckich dołczali polskie zdrobnienie np. "kleinuœki" /=malutki/. Ale aę to zjawiska odoeobnione, a więc nie dotyczš języka jako faktu społecznego. W społeczeństwie dwujęzycznym,jak to miało miejsce zarówno na kresach wechodnich jak zachodnich Polski, kontakt językowy był wielostronny. Przede wszystkim przez małżeństwa, nastgpnie zabawy dzieci mówišcych różnymi językami w domu, przez szkoły, urzędy, armię i koœciól, jak również prasę. W wypadkach różnic językowych, na ogół mamy również rdżnice etniczne i kulturowe, które w ramach kontaktu językowego wzajemnie się przenikaję lub œwiadomie odcinajš. Różnice 3ęzykowe dwóch społecznoœci językowych zamieszkujšcych sšsiednie terery na ogół wiż się z różnicami innego typu, jak np. etnicznymi, religijnymi,rasowymi. Znów kresy polskie stanowi tu dogodry teren obserwacji. Spoleczeństwa kresdw wechodnich mówięce językami polekim, ukraińskim i żydowskim, równoczeœnie różniły eię obyczajem, wierzeniami, nawet sposobem ubierania się, czy strzyżenia włosów /to ostatnie dotyczy społecżnoœci żydowskiej/. Przy tym o ile na kreeach wechodnich Polak był synonimem katolika, a katolik Polaka, inaczej przedstswia.a się sytuacja na Œlšsku; gdz'ie na Górrym Œlšsku Polacy byli katolikni, a Niemcy protestantami, a na zielonym Œlšsku tj. w eieszyńskim Polacy byli protestantami, a Niemcy katolikami. Jeœli chvdzi o wyznanie mojżeszowe jest ono splecione nierozerwalnie z narodowoœciš żydowskš i nawet do dziœ automatycznie obywatelem państwa Izrael może być tylko żyd, syn żydówki /w Izraelu matka wciela potomka w ród, nie ojciec/ wyznania mojżeszowego. Różnice wyznaniowe stanowiš równie silnš barierę, a czaeem jeszcze eilniejszš niż rdżnfce językowe. Kontakty językowe i kulturowe oraz wzajemne ich przenikanie możemy obserwowad i badać najlepiej w takich krajach jak Szwajcaria ezy Jugosławia, to jest państwach federacyjnych z różnych grup językówych i etnicznych. U.Weinreich opisał zjawisko kontaktu językowego retroromańskiego i Schwyzerttitsch dwóch wiosek w Szwajcarii. Przy tym w Szwajcarii różnice językowe i religijne nie sš zbieżne z różnicš obyczaju tj. stroju, sposobu jedzenia w tych regionach, integracja jest dokonana i nie obserwuje się dominacji jednego typu kultury nad inrym lub jej różnorodnoœci w zależnoœci od języka. ródłem lojalnoœci w stosunku do języka i obyczaju grup mniejszoœci jgzykowych bywa patriotyzm narodowy, przywišzania religijne, pogarda dla wroga itp. W Stanach Zjednoczonych na przestrzeni ostatniego stulecia obserwujey postępujšcš amerykanizację obyczajowš oraz stopniowe zanikanie w drugim czy trzecim pokoleniu znajomoœci języka starego kraju. Aczkolwiek nie od rzeczy będzie wspomnieć o Polakach w Texasie, którzy w miejscowoœci Panna Ma,ria /wymawianej Panamaria/ w pištym pokoleniu posługujš się polszczyznš. /Polszczyzna ta jest fonicznie nie polska, naetapiła interferencja fonii amerykańekiej, czemu trudno w tych warunisach się dziwić. § 10. 5. Poœwięciliœmy więcej miejsca kontaktowi języków i kultur, obecnie przejdziemy do następnego zagadnienia, to jest tła kulturowego w ramach jednego języka, a więc problemu lingwistycznego i socjolingwistycznego. Problem ten jest pierwezorzędnej wagi dla tłumaczy, gdyż zrozumienie komunikatu jgzykowego nadawcy i odbiorcy w obrębie jednego języka jest w dużej mierze oparte o podobne doœwisdczenia i znajomoœci kultury danej społecznoœci językowej. Natomiast nieporozumienia wynikajš niejednokrotnie wdwczas, gdy te same wyrażenia leksykalne desygnujš inne treœci pozaleksykalne lub dotyczš inrych realii /desygnatów/. Podobnie jak wyrazy w dwóch różrych językach nie majš tego samego znaczenia ezyli ich pola semantyczne sš rdżne, podpbnie desygnaty tj. elementy po stronie rze czywistoœci majš własny żywot, tzn, odrębry rozwój, jeœli chodzi o instytucje czy obyczaje czy wierzenia religijne, czy treœci polityczne. I jak mówiliœmy, omawiajšc poglšdy teoretyków przekładu, że tylko z pewnym procentem prawdopodobieństws dwa termiry leksykalne w dwdch różrych językach sš sobie przyporzšdkowane, czyli osišgajš makeymalny stopień ekwiwslencji. Podobnie a nawet znacznie bardziej zmniejsza się skala przyporzšdkowania elementów instytucjonalych. Mianem tym obejmiemy wszystkie wytwory kultury, a więc,wyliczone powyżej instytucje, wierzenia, idee polityczne, teorie literackie itd. lawet w obrębie jednego języka zjawiska polisemii i eynonimii wskazujš na zwišzek jednego znaku jęaykowego z różnymi desygnatami. W tłumaczeniu z jednego języka na drugi trzeba sobie powiedzieć, że treœci będšce wytworem historycznym i politycznym danego społeczeństwa sš w jakiejœ mierze sui generis i niepowtarzalne, toteż chcac przekazać wartoœci /tj. znaczenie/ komunikatu w języku L musiuy dokonywać szeregu wbudowań w teket przekładu /i omówień/ by odbiorca wtdrny tj.czytelnik przekładu mógł zrozumieć komunikat. Stopień przyporzšdkowania na skali ekwiwalencji jest dla rzeczywistoœci pozatekstowej /czyli realii/ tym niższy im odleglejsze typem kultur eš społecznoœci języka Z1 i L2.Dla naukowca kultura to nie wyrafinowanie intelektualne, y . lecz sytuacje życiowe danej społecznoœci, jak mówiliœm omawiajšc ankietę antropologicznš. Ale te sytuacje życiowe pojmujey bardzo szeroko, to znaczy jest to bagaż doœwiadezeń minionych pokoleń, zarówno historycznych, jak literackich tkwišcy w œwiadomoœci społecznej i uwidocznionej w języku. W obrębie kultury europejskiej wyroełej z basenu morza Œródziemnego, pewne pojęcia. i zwroty stały się wspólne i zrozumiałe dla wykształconych europejczyków. Powiedzenia "koœci sš rzucone" /alea iacta est/ czy "przekroczył Rubikon", czy "kto nie pracuje niech nie je", sš na ogół zrozumiałymi w zasiggu kultury europejskiej. Każdy język ponadto odzwierciedla doœwiadczenia przeszłoœci własnej społecznoœci i przyswoił sobie powiedzenia dawrych pisarzy jako obiegowe. Sšdzę, że nie trzeba ilustrować tego zjawiska większš iloœciš przykładów, bo nawet œrednio wykształcony Polak rozumie co to znaczy pleœć koszałki opałki, czy zapłacić bajońskie sumy czy sianem się wykręcić. Aluzje do literatury spotykamy masowo rozsiane w tytułach ksišżek, artykułów, w przedmowach, np. takš aluzję stanowi tytuł ksišżki: "Kamienie na szaniec" Aleksandra Kamińskiego. Rozważajšc zagadnienie języka i kultury musimy ahwilę zastanowić się co to jest język niekulturalny czy niechlujny czy wręcz poniżej standartu. Cat-Mackiewicz ubolewał, że po II wojnie œwiatowej nastšpiło ogólne "schamienie" i "zanieczyszczenie" języka, nie przeczuwajšc, że jest to odwieczny zarzut pokolenia starszego w odniesieniu do modszych generacji. Nowe, czasem efemeryczne, a czasem pozostajšce w języku jednostki leksykalne, uważane za wulgarne przez starsze pokolenia torujš sobie drogę i utrwalajš się; tak stało się po wojnie z wyrazami "szaber", "babka" i temu podobnymi. Istniejš i szerzš się również syntaktyczne nieprawidłowoœci, przed którymi i'.Kubacki przestrzega, np. r,,na zakładzie", "na zeolnieniu". Przeciw pierwszym nie ma ani sensu, ani możliwoœci występovać, bo leksyk jest tš warstwš języka, ktra ulega najłatwiej zmianom, życie nowych wyrazów jest nieraz krótkie, znaczenie sta.rych wyrazów zmienia się, rozszerza i zwęża, tak właœnie ksztaltuje się rozwój słownictwa. Tutaj językoznawca może tylko obserwować i opisywać zac: .dzšce zmiary bez ustosunkowywania się emocjonalnego do tych zmian. Słowniki etymologiczne tak właœnie czyniš. § 10.6. Ale inaczej przedstawia się sprawa z gramatycznymi nieprawidłowoœciami tj. wałceniem praw rzšdu i zgody syntaktycznej między poszezególnymi elementami zdań. Tutaj zarówno językoznawca jak i nauczyciel muszš dawać dyrektywy. Wprawdzie językoznawstwo nie należy do nauk normatywrych, to znaczy nie jest rzeczš językoznawcy tworzenie reguł movry, ale wyœledziwszy prawidłowoœci systemu językowego, należy je głosić. Profesorowie Doroszewski czy Kubacki od lat występujš w obronie czystoœci języka, na którš przede wszystkim tłumacze winni być uczuleni. Panoszšce się zwroty takie jak np. "na zwolnieniu", "na chorobie", "na fabryce" sš niezgodne z zakresem użycia przyimka "na" i stanowiš frazę gwałcšcš syntaktycznie polszczyznę. Tłumacze z racji swegozawodu ezytajš, używajš i obcujš nieustajšco z obcymi językami w czasie wykony wania swego zawodu i podlegajš nieœwiadomie wpływom systemu językowego odrębnego od ojczystego. Codzienne czytanie i wielogodzinne pisanie w obcym języku, silš faktu przestaje uczulać na kalki leksykalne i gramatyczne. To też obowišzkiem nauczyciela jest w tym wypadku wartoœciowanie i przestrzeganie przed słabnšcym "wyczuciem językowym" we własnym języku. Potknięcia w tej dziedzinie zdarzaly się najwytrawniejszym tlumaezom, np. Boy przetłumaczyl "golf clubs" - "kluby do golfa" zamiast kije do golfa. VPœród językoznawców jest rozpowszechnione wyœmiewanie pojęcia "wyczucia językowe", jako stanowiska emocjonalnego i nienaukowego. Opinie o poprawnoœci fonologicznej zy gramatycznej jednego dialektu na niekorzyœć drugiego nie majš uzasadnienia w językoznawstwie i aš natury spolecznej. Gdy pewne elementy leksykalne i syntaktyczne wchodzš jako nowe w użycie powszechne społecznoœci językowej, językoznawca nie ma podstaw do oponowania, jak poNiedzieliœy.Rzeczš dydaktyka jest - poza opisem,który jest domenš języka - przyjšć postawę normatywnš polegajšcš na wekazaniu, która forma jest najbardziej poprawna, a która uchodzi za gorszš. Kryteria w takich przypadkach nie mogš być subiektywne. Jedynie język warstw kulturalnych może posłużyć jako kryterium i taki język wirmi tłumacze rozpowszechniać. A wobec tego, że sš z tytulu swego zawodu narażeni na rozchwianie poprawnoœci rodzinnej struktury i pokusę tworzenia neologizmów i propagowania kalek, jedrym z przykazań dla tlumacza,przyjętym dla wlasnej korzyœci, winno być czytane uparte i codzienne polskich klasyków. By dŸwięczały im w uezach podœwiadomie i œwiadomie frazy Sienkiewicza,Prusa,Parandowskiego i tych wszystkich którzy klarownoœć polszczyzny wznieœli na szczyty. R o z d z i a 1 XI JĘZYK ŒCISŁY I JĘZYK POTOCZNY. NABYWANIE UMIEJĘTNOŒCI MOWY. BŁĽD W TŁUMACZENIU § 11.0. W nauce musimy dšżyć do tego by wyraz językowy był œcislym okreœleniem, a co za tym idzie by nasze wypowiedzi były jednoznaczne dla każdego zorientowanego w przedmiocie. Z punktu widżenia języka rejestr naukowy jest zubożonym językiem nie t;lko dlstego, że jest ograniczory kwantytatywnie, lecz również dlatego, że zostaje obcięte znaczenie leksykalne wyrazu o wartoœci emocjonalne i tZw. znaczenie potoczne. Zachodzi pytanie kiedy wyraz codzienny i pospolity staje się terminem naukowym. Dzieje sig to wówczas, gdy zakres użyoia danego wyrazu zostaje dokładnie zdefinioway . 1. Jednym ze aposobów tworzenia aię terminologii naukowej jest zastosowanie istniešcego wyrazu w œciœle zdefiniowanym znaczeniu, czy to w dziele pisanym, czy w ustnym wykładzie. Sez względu na to, ezy termin ten przyjmie się szerzej i ustabilizuje społecznie tzn.etanie się faktem językowym, wyraz œciœle zdePiniowany i używany w pracy naukowej edno-jednoznscznie przekształca eię w termin naukrnvy. 2. Dalsz drogš tworzenia terminologii naukowej jeat tranefer istniejšcych terminów w jakiejœ dziedzinie z jęsyka obcego. 1V ten eposób przeniknęły ostatnio do języka polskiego /i inrych/ wyrazy: eskalacja, komputery, aputnik, selenonauci i dziesištki innych dżiœ zadomowionych wyrazów. 3. Trzeciš drogš powstawania terminologii naukowej, czy też nazw nowych tworzyw i zjawisk jest ukucie nowego terminu. W takim wypadku na ogół czerpie się z zasobów łaciny lub greki, tworzšc nowe nazwy ze rdzęni i przedrostków jednego lub drugiego z wymienionych języków lub obu łšcznie. Tak powetały kiedyœ terminy: morfologia, syntagma, afiksacja i szereg innych w każdej galęzi wiedzy. Mimochodem można tu wspomnieć, że iacina i starożytna greka w pewnej mierze nie sš jzykami martwymi, gdyż ' służ wcišż do powstawania nowej terminologi.i.Aczkolwiek chcc wyrażać się z naukowš œcisłoœciš językoznawcy, musimy uznać je za martwe, gdyż nie slużš do komunikacji i do poslugiwania się w życiu potocznym żadnej i społecznoœci językowej. ha.cina jest w użyciu w liturgii rzymskiej, jak również jest językiem oficjalnych obrad koœcioła katolickiego właœnie z racji swej niezmiennoœci. Inaczej przedstawia się sprawa trzeciego z języków starożytrych, mianowicie hebrsjskiago, który aczkolwiek pozostał językiem kultu w wyznaniu mojżeszowym, był już językiem martwym w I w. n.e. i został z powrotem ożywiony, gdy w r. 1948 powstało państwo Izrael i uczyniło ;; z hebrajskiego język państwowy. Wówczas hebrajski stał się ponownie językiem żywym, slużšcym konkretnej spo;; lecznoœci językowej i jak każdy język naturalny zaczšl podlegać zmianom. § 11.1. Z kolei zastanówmy eię co to jest język i czemu ełuży. Jeet to wspaniały dar natury, którym różni się człowiek od zwierzgcia. Jest to narzędzie porozumiewania eię i działania dla społecznoœci jSzykowej. Zdobywaqy jest bez trudu i trwale w dzieciństwie w eposób unikalqy w stosunku do wezyetkich inrch umiejętnoœci życiowych. Nie ma takiej umiejętnoœci w życiu, której uczyło by się w tak wczesnym dzieciństwie, bezbłędnie i trwale na resztę życis. Tylko w odnieaieniu do pierwezego języka ma eię trwałš i bezblędnę sutomatyzację; Przy tym gdy mówimy bezblędnš,may na myœli odwzorcowanie 100 mowy pokolenia poprzedniego tj. rodziców lub wychowawców. Sam wzorzec mowy może być dialektam lub gwar poniżej standardu, ale przekaz jako taki, jest zawsze kalkš doskonalš w stosunku do wzorca. § 11.2. Dalez'uxiikalnę cechš i chciało by się powiedzieć tajemniczę tej umiejętnoœci jest je powszechnoœć. Każde dziecko, o ile nie jest upoœledzone umysłowo, uczy się mówić i posluguje się t umiejętnoœcię w spoeób doskonaly, tzn. jest zdolne porozumiewać się w swej spolecznoœci językowej, odbierać komunikaty i je nadawać. I tym razem atrybut doskonaloœci nie jest wartoœciowaniem piękna języka, tylko samej sprawnoœci komunikatywnej, któr dziecko uzyskuje okolo czwartego roku życia tzn. żejest wówczas w stanie powiedzieć wszystko co wie o otaczajšcym je œwiecie i uczynić to zrozumiale. VP wieku czterech lat ma już w pełni zautomatyzowane struktury foniczne i relacje gramatyczne swego języka rodzimego, natomiast zasób leksykalny ma oczywiœcie jeszcze niewielki i będzie go rozszerzać przez całe życie, jak również póŸniej wraz z pismem nauczy eię poslugiwać skomplikowanymi konstrukcjami ekladni. Tę łatwoœć i bezblędnoœć nauki i reprodukcji języka ma człowiek tylko we wczesnym dziecińetwie, w ódniesieniu do języka pierwszego /L1/, jeœli dziecko jest bilingwialne i uczy się równoczeœnie dwóch języków, aczkolwiek automatyzuje je sobie łatwo, jako dwa języki tym niemniej rzadko się spotyka czystš dwujęzycznoœć. Na ogół każdy z dwóch języków ma swoje dziedziny, w których jest prymarnym, jeden w domu, drugi w pracy czy w szkole. § 11.2.1. Nauka dr,ugiego języka podejmowana w warunkach sztucznych w ezkole, na kursach nauczania języków obcych, itp. okolicznoœciach przebiega w zupełnie inry sposób. Nawet jeœli jest podjęta dostatecznie wczeœnie, przed okresem rozwojowym dziecka, gdy narzšdy mowy sš elastyczne i dziecko jest w stanie reprodukować fonemy sobie obce /gdy je dosłyezy przez odpowiednie nauczanie/, jest to nauka trudna i żmudna. Nie jest to radosne przyswajanie sobie nowej eprawnoœci, wœród œmiechu i zabawy, jak to ma miejsce w wieku dwóch lat. s'Vielokrotnie opisywano powstawanie mowy u dzieci, gdy jako niemorvlęta zaczynajš kojarzyć, że pewne dzwięki eprowadzajš mamę, oraz imitować, zabawnie przekręcajšc, zasłyezane wyrazy. Wczeœniej niż dziecko samo produkuje wyrazy czy też wlasne nazwy na mleko i inne swe potrzeby, już percypuje czyli rozumie zasłyszane wypowiedzi. Dzieje się to pod koniec pierwszego roku życia dziecka, vrtedy już można się z dzieckiem porozumieć,nawet jeœli ono samo nie mówi. Zatrzymaliœmy się na chwilę nad sprawš nabywania pierwszego języka przez dzieck o, aby wykazać unikalnoœć oraz niepowtarzalnoœć tego procesu wœród wszystkich inrych umieję-tnoœci człovieka. Ów bezcenny dar mowy, tak łatwo przyswajany, gdy chodzi o język pierwszy, staje się ciężko zdobytš umiejętnoœci w odniesieniu do języka drugiego i trzeciego nabywanego nie na drodze dziedziczenia, a nauki w wieku póŸniejsŸym. § 11.3ˇ Wróćmy do pierwszego języka czlowieka doroslego w swej społecznoœci językowej. Otóż na codzień nie posluguje się on sztucznd i umownš mowš nauki, lecz językiem potocznym tj. bogatym, nie zredukowanym do terminologii naukowej, pełnym treœci acocjacyjnych, aluzyjrych i frazeologii. Frazeologia i idiomatyka stanowi potencjalrr pułapkę dla tłumacza, to też należy je w tym miejscu omówić. Wyrażenia frazeologiczne Czy idiomatyczne stanowi konstrukeję słown, której znaczenie nfe wynika z leksykalnego znaczenia poszezególnych jej elementów, inrlmi słowy jest to konstrukcja, która jako całoœć nie stanowi sucQy znaozeń poszczególnych elementów. Np. "z ust mu płynęły słowa kojšce", lub "rzucił okiem za siebie", w pierwszym wypadku nic mu z ust nie wypływało,gdyż płynšć może jedynie ciecz, a w drugim wypadku nikt nie rzt, cał, w eensie fizycznym wlasrym okiem ale te wyrażania metaforyczne stały sig utartymi zwrotami idiomatyczzrmi. Frazeologia i idiomatyka ęzykasprowadzajš się do wlaœciwych temu językowi powiedzeń, często metaforycznych, aluzyjrych, zawsze barwrych. Powiedzieliœy, że idiomatyka stanowi pułapkę dla tłumacza,gcyż wyrażenia tego typu odbiegajš znaczeniem od pierwszego, neutralnego /nie nacechowanego/ znaczenia poszczególrych swyeh elementów. Poza tym normalne slowniki nie' notuj znaczenia zwrotów idiomatycznych, trzeba sięgać do apecjalistyczrych słowników lub dużych encyklopedycznych. § 11.4. Naetępnym tematem, który mamy omówić est blšd w tlumaczeniu. Pojęcie blędu kaztaktowako eię w filolagii mozolnie, powstało dopiero wówczas, gdy wiernoœć wobec tekstu oryginału zaczęła obowišzywać wydawcę, a więc stosunkowo niedawno. Oczywiœcie mówiy o błędzie w znaczeniu filologiczrym, jak o złym użyciu wyrazufrazy czy zdania lub też o błędrym odczytaniu yœli autora, wyrażonej w tekœcie oryginału. Błšd, pomyłka, usterka, ota synonimy sownikowego hasla. Błędem w tlumaczeniu nazwiey każda partię tekstu przekładu, która nie stanowi makeymalnie ekwiwalentnej transpozycji odnoœnego tekstu oryginału. W teorii wydaje się to proste, ale w praktycs, zwłaszeza eœli chodzi o teksty literackie, może być wiele poprawrych tłumaczeń. To co nazywaliœy dynamicznš ekwiwalencjš tekstu przekładu, może być adekwatne z mniejsz lub więkezš licenejš. ! Przekład może być formalnie wiery, ezy lekeykalnie poprawry, a zmieniać styl wypowiedzi. Bld nie leży wówczas w złej transpozycji wyrazów, a w złym doborze rejestru wypowiedzi. Jeœli tekst naukowy przełożory jeet językiem potoczrym, następue zasadnicza zmiana pierwotnego komunikatu i co za tym idzie intencji sutora. Błd doboru rejestru jest często nie zamiarzoqy przez tłumacza, gdyż nie dostrzegl on rejestru wypowiedzi pierwotnej. Jeœli w oryginale wypowiedŸ jest z rejestru zamkniętego np. języka sportu, to tlumacz może w ogóle się nie zorientować, że przekład jego pozbawiory jest tego idiomu. W wyeokiej rangi tłumaczeniu J.WoŸni.akowekiego "Spokojnego Amerykanina" Graham Greena, tlumacz nie zrozumiał zwrotu "fn a photo finish" - przekład "zahamowali z fantazj". Wyrażenie angielekie jest terminem z dziedziny wyœcigów konnych, a więc specjalistyczym, odnoszšoym się do przebiegania mety przez konie na wyœcigach. Polskim ekwiwalentem mógłby być zwrot "podjechali równoczeœnie" lub wyrażenie idiomatyczne polskie dotyczce koni: "łeb w łeb". /w tekœcie oryginału nie chodzi o konie lecz o ryksiarzy, ale to jest sprawa uboczna, gdyż nie wpływa na znaczenie elementu przekładanego/. Wracajšc do zagadnienia blędu i szukajrc najbardziej formalnej dla niego definicji, powiemy, że jest t a transpozycja elementu tekstu oryginalu, nie wykazujšca w odpowiednim /równoważxym/ tekœcie przekładu maksymalnej adekwatnoœci - choć możliwe jest uzyskanie zwiękazonej ekwiwalencji czy to formalnej, czy treœciowej czy stylistycznej /rejestr/. Pojęcie błędu mieœci się w ekwiwalencji dynamicznej, gdyż zmiana elemertu formy gramatycznej SL na właœciw językowi przekładu, nie tylko nie jest błęd; lecz przeciwnie znamionuje dobry przekład. T gdy rzucano gromy w okresie renesansu na tłumaczy Biblii /np. na L tra/ za zmiany konstrukcji gramatyczych i dodawanie syrazów nie istniejšcych w oryginale, poczytujc im to za błšd, była to jedynie nieznajomoœć praw rzšdzšaych językiem i praw poprawnoœci przekładu. Regul dla poprawnego przekładu jest transpozycja tekstu maksymalnie ekwiwalentna oraz staranie się o zachowanie jak największej liczby cech relewantnych językowo w TL, zarówno w lekeyku, jak w doborze rejeœtru. R o z d z i a ł XII NAUKA 0 PRZEKŁADZIE W RAMACH TEORII KOMUNIKACJI. REDUNDANCJA W JĘZYKU: WBUDOWANIE INFORMACJI W TEKST PRZEKŁADU 12.0. Na tekst oryginalu możemy patrzeć jak na komunikat zakodowaxy, który tlumacz ma odkodować i nastpnie nadać w języku przekładu. Pewien autor angielski mówil, że gdy patrzy na tekst roeyjski mówi sobie to jest wlaœciwie napisane po angielsku, tylko zakodowane innym kodem . Językoznawca nie może przyjšć takiego spojrzenia, gdyż dowodziło by .ono, że istnieje jakiœ pozajęzykowy komunikat jednakowy dla wszystkich, a następnie ubieray w szatę slownš, czyli kodowany. Powtarza się zagadnienie postawione w rozdziale VIII, czy istnieje myœl awerbalna, tym razem okreœlana jako°komunikat przedslowry". Wiey już, że i nyœl i język stanowiš jeden proces, złożory i skomplikowany, to samo dotyczy komunikatu, czyli informacji zawartej w tekœcie. Nie istnieje ona w oderwaniu od tekstu, tekst jš przekazuje i to jest najważniejsza funkcja języka, że jest komunikatywy. § 12.1. Wracajšc do tekstu np. rosyjskiego wiemy, że ma on fonię, grafię, gramatykę, leksyk oraz kontekat 1 W.Weawer, Translation w M.T. of Languages,Chapman, London 1955. wewnętrzno i zewnętrznojęzykowy wlasry tj. rosyjski. A więc komunikat rosyiski ma znaczenie tekstu rosyjskiego. Jeżeli chcemy ten sam komunikat przetransponować, tłumaczšc go na język angielski, wiemy, że otrzymamy tekst angielski tylko w,pewnej mierze ekwiwalentny. Mówimy stale o tlumaczu doskonałym, który osiga maksymalnš ekwiwalentnoœć obu tekstów. SL - język oryginału N1 = nadawca pierwotny w SL K1 - komunikat pierwotny w SL 01 - odbiorca pierwoty /czytelnik oryginału/ C1 = tło kulturowe w SL f Nadawca pierwotnego komunikatu /czyli tekstu oryginału/ zarówno jak i jego odbiorca mieszczš się i sš wytworem tego samego'zaplecza kulturowego C1. Kanał nadawcy i odbiorcy sš tych samych wielkoœci na rysunku, co odzwierciedla fakt, że jeœli sš oni ludŸmi wykształconymi to w przybliżeniu to samo wiedzš o swym języku, kulturze i historii. Wielkoœć komunikatu K1 idealnie pasuje do kanalu odbiorezego odbiorcy, to znaczy iloœć szumów /zakłóceń, niezrozumiałoœci/ jest niewielka, tekst ma ogromn redundancję. Redundancja oznacza, że iloœć jednoatek informacyjnych., zwanych w nauce o komunikacji bitami, jest znacznie większa niż to konieczne, by informacja była zrozumiala. Tekst językowy przekazuje informację rozrzutnie, zarówno foniczne, jak i syntaktyczne oraz leksykalne relacje, niosš z sob informację, tak, że komunikat na i38 wet częœciowo zniekształcony na przykład przez odległoœć nadawcy od odbiorcy, czy niewyraŸny sposób artykulacji, jest całkowicie zrozumiały; ze względu na możliwoœć przewidywania następujšcych po sobie zestawień fonemów i morfemów. Mamy tak dalece zautomatyzowane rodzime zestawienia morPoPonemiczne, że nie zdajšc sobie z tego sprawy, przewidujemy /tj. potocznie mówišc odgadujemy/, z częœci sygnału werbalnego, jego caloœć. Przykladem tej cecYy języka, zwanej redundancja tj. bogactwem cech naddanych, może być np. rozmowa telefoniczna, którš obaj rozmówcy prowadzš bez najmniejszych trudnoœci do momentu, gdy np. padnie jakieœ nazwisko. Wówczas na ogói zrozumienie komunikatu się urywa i trzeba albo wielokrotnie powtarzać o kogo chodzi, albo nawet literować nazwisko. Zjawisko to tlumaczy się nie gorszym odbiorem od strony ucha odbiorcy, gdyż warunki odbieranego komunikatu cały czas sš jednakowe, tylko zanikiem redundancji w odniesieniu do elementu językowego nie spotykanego. Zanika przewidywanie zestawień morfoPonemiczrych. Gdy Polakowi powierqy morfem /rę/ to nawet bez jakiegokolwiek kontekstu, dopowie sobie na zaeadzie doœwiadczenia uprzedniego /tj. znajomoœci języka/, że prawdopodobnie chod2i o wyrazy: "ręka", lub "ręcznik". Jeœli wypowiedŸ umieszczona jest w kontekœcie i Polak dosłyszy tylko pierwszš sylabę /rę/! a kontekst jest: "ku , pilam sobie wczoraj frotowe rę...", to ten konteket wraz z doœwiadczeniem podsuwa cały brakujšcy element: ręczniki. Natomiast, gdy słyszy się nazwisko, uprzednie doœwiadczenie nie podsuwa żadnej znanej kombinacji morPemów, dlatego wraz z brakiem przewidywalnoœci, spada komunikatywnoœć zaslyszanego odcinka teketu. § 12.2. Przeaidyssnie linearnie po sobie nastgpujšcych elementów tekstu jest jednš z cech wzmożonej redundanaji tekstu, a wraz z tym jego komunikatywnoœci.Dotyczy to również warstwy leksykalnej, choć wówezas mniej może wchodzi w grę zautomatyzowanie relacji gramatycznych i. morfofonemiczqych u słuchacza, a bsrdziej œledzenie myœli i powizanie wyrazu językowego z desygnatem. Ida pewno zdarzało nam się być na wykladzie, czy jakiejœ iunej prelekcji, gdy mówcy zabrakło właœciwego słowa i podsunięto mu je ze strony sudytorium. Czasem nie koniecznie nawet musimy podpowiadać mówcy, ale słuchajc uważnie jego wywodów, wczeœniej niż wypowie jakiœ wyraz, wiemy, że go w tym miejscu użyje. Dzieje się to na zasadzie przewidywalnoœci stopnia prawdopodobieństwa użycia tego, a nie innego elementu leksykslnego. Przypuœćmy, żę mówca mówi o kimœ: "Był on człowiekiem nieposzlakowanym, przez jego ręce przechodzily setki tyeięcy pieniędzy społeczr.ych, a on sam chodzi....." Co może być następnym elementem w takim zdaniu? A więc stwierdzenie ..."... nadzwyczaj ekromnie ubrary, lub... ... w tym samym ubraniu latem i zim". Doœwiadczenie językowe i życiowe podsuwa nam jakšœ frazę dotyczgcš ubioru, bo trudno sobie wyobrazić, by zakończenie tego zdania brzmiało np...."z fajk w zębach". Z jakiejkolwiek stroqy spoglgdamy na język i analizujemy go etwierdzar skomplikowanie aystemu i zaskakujšcš łatwoœć z jakš się nim porozumiewamy i nim poslugujemy. § 12.3. Hojne rozrzucenie cech znaczšcych w tekœcie sprawia, że bez trudu rozumiemy komunikat nadany w języku rodziym, ale gdy do nas dochodzi komunikat w języku obcym, nie odbieray tej iloœci zawartaj w nim informacji /cech znaczšcxch językowo/, jakš odbiera mówišcy danym ję zykiem.Redundancja maleje im slabiej znamy L2. Spójrzrzmy na achemat. N = nadawca teketu pierwotnego K1 = komunikat pierwotry K2 = " wtórrLp /przekład/ 02 = odbiorca wtórny C1 = tło kulturowe komunikatu pierwotnego obce dla wtórnego odbiorcy tj. ezytelnika przekladu. Kształt komunikatu K2 zmieniony w etoaunku do K1 na ryaunku, wskazuje, że tekat przekładu zniekaztałcil pierwotny komunikat K1, przez fakt poslugiwania eię innym językiem. Przy tym informacja lingwistyczna może być zmniejazona, lub zwigkazona, ale zawaze uklada się ona odmiennie, niż w komunikacie K1. Jeœli trzeba wbu- dowywać duże iloœci informacji pozalingwistycznej w tekat przekładu, bez względu na to, czy przez dodatkowe wyjaœnienia w tekœcie, czy przez odnoœniki i przypisy pod tekstem, redundancja teketu maleje, mówiy, że szumy i zaklócenia wzrastajš. Zmniejazona redundancja wymaga zwiększenia uwagi odbiorcy, jest męczšca, tekst obaišżony dodatkowymi informacjami etaje się tekstem trudnym i mniej zrozumiałym. Przewidywalnoœć naetępujšcych po sobie elementów w tekœcie obcojęzycznym, będšcym ' dla ałuchacza L2, zmniejsza się znacznie, co za tym idzie wysilek zrozuienia wzrasta, trzeba iloœć bitów mnożyć, by nastpiło zrozumienie. Również znajomoœć pierwotnego tła kulturowego /C1/ u odbiorcy komunikatu wtórnego /K2/ może być znikoma, a więc od strory znajomoœci desygnatów 1 tzw. realii kulturowych nie ma odbiorca wtórny pomocy. Przepustowoœć informacji kanalu, którym płynie komunikat, tj. iloœć informacji, jak w jednostce czasu może kanal przeslać, obliczamy w bitach na sekundę. Dla tłumacza otwiera się tu możliwoœć głgbezego poznania mechanizmu przekazu informacji w komunikacie zawartym w tekœcie oryginału /SZ/. Komunikat ten w ujęciu teorii informacji daje się wymierzyć matematycznie iloœciš nadanych sygnalów /konkretnie znaków językowych/, jak róv nież ustalić na zasadzie rachunku prawdopodobieństwa przypuszczalnš liczbę sygnałdw, które jako znak językowy docierajš do odbiorcy w postaci jednostek informacji /ent/. Ziczba komunikatów jesv uzależniona matematycznie od iloœci sygnałów. Jeœli mam,y jeden sygnał, to kontrolowaryy przekaz elektroniczry, włšczony lub wyłšczor.y, daje dwie możliwoœci komunikatów /+/ i /=/. Jeœli mamy dwa sygnały, to mamy cztery możliwoœci komunikacji, przy trzech sygnałach, wzrasta do oœmiu możliwoœci, przy czterech sygnałach do szeenastu itd. Dla teorii przekladu możemy stšd wydedukować następujšce przesłanki: 1. Po pierwsze nie należy utożsamiać informacji w znaczeniu cybernetyczym, ze znaczeniem w ujęciu lingwistycznym. 2. Informacja cybernetyczna przekazywana w komunikacie jest wypadkowš /wynikłš/ z rachunku prawdopodobieńœtwa, opartego o iloœci nadanych sygnałów, 1 przepustowoœci kanalu. Im bardziej skomplikowany komuni,kat, tym większy musi być kanał transmisyjry czyli, mówišc popularnie, rozumiemy ż łatwoœciš tylko proste komunikaty, a odkodowanie /odczytanie, zrozumienie/ niezrsykłego komunikatu jest nieprzewidywalne. Przypuœćmy, że mamy następujšce sygnaly: A B C D E F G H przy tym p= prawdopodobieństwo sygnałów n = liczba zderzeń korzystnych, m = ogólna liczba sygnalów. Otrzymujemy uklad 1 n 8 m p=n/m Iloœć informacji zależy od prawdopodobieństwa. 3. Aby komunikacja językowa nastšpiła, znaki językowe muszš mieć około 50% redundancji tj. wbudowanej informacji dodatkowej /nadwyżki/, która sprawia,.że jesteœmy tak obficie zaopatrzeni w sygnaly znaczšce, iż jak widzieliœmy z częœci komunikatu jesteœmy już w stanie zrozumieć pely komunikat. Y ten sposób relacja między informacjš /cybernetycznš/ a nieprzewidywalnoœciš wyrównuje się ze względu na redundancję niwelujšcš zniekształcenie komunikatu. Języki różniš się stopniem redundancji elementów formaln,ych i semantycznych, ale można przyjšć ogólnš liczbę 50-procentowej redundancji globalnej dla poszczególnych języków. Praktycznie bioršc stosunek informacji cybernetycznej do nieprzewidywalnoœci może:qy zilustrować na przykladzie podanym przez E.A.Nidę. Jeœli ktoœ ma zwyczaj E.A.Nida, Principles of Translation exemplified by Bible translatur w zbiorze: on Translation, R.Brower, Harvard UP. Cambridge tVlass. 1959. mówid "nadzwyczajne" o wezystkim, bez względu na to czy chodzi o posiłek, czy przemówienie, ezy bukiet kwiatów, wówczas wyraz ˇˇnadzwyczajne" nie niesie informacji,gdyż jest wysoce przewidywaly. Nida posługuje się również przykładem syrey fabrycznej, której dŸwięk rozlega się codzień w południe. Przez swš przewidywalnoœć nie niesie ona informacji dodatkowej. Redundancja językowa może być zilustrowana na przykladzie, innego jeszcze zdania, np. jeœli may następujšce wyrazy w zdaniu: ˇˇci chłopcy sš..." to po pierwszym elemencie /ci/ - już wiemy, że następqy element musi występować w liczbie mnogiej /chłopcy/, a nie pojedynczej, ponadto wieuy, że po elemencie 'ˇci chłopcy" musi występować czasownik w liczbie mnogiej /sš/, a nie /jest/. A więc sygnał liczby mnogiej w formach "chłopcy" i "sšˇ' jest redundantny, jest zwielokrotnieniem informacji zasygnalizowanej przez formę zaimka l.mn. ˇ'ci". Przy tym redundancja nie jest tautologiš,która jest zbędryym powtsrzaniem tej samej ir.,.°ormacji, jak w wypadku "zeskoczył z krzesla w dół", gdyż zeskoczyć można tylko w dół. Gramatyczna redundancja rozrzucona jest obficie w językach flekeyjnych, odmiennych w formfe dla każdego rodzaju gramatycznego. Np. w zdaniu: 'ˇbyła to osoba dobra i poważna" czterokrotnie jest zasygnalizowany rodzaj żeński przez przyrostek ˇ'aˇ'. Wystarczył by jeden sygnał, a jednak system językowy podsuwa nam czterokrotnie wzmocniony sygnał rodzaju. Mówiliœy już w tym rozdziale o kollokacjach elementów leksykalnych, które sš mniej lub więcej przewidywalne. Ponadto w języku stwierdzauy szęreg zsutomatyzowanych powiedzeń, porzekadel i przysłów, które mówišcy danym językiem znajš od dziecka i posługujš się nieustannie, np. stereotypowe rozpoczęcie bajki, to: "Pewnego razu". Z drugiej strony w każdym pokoleniu pojawia się moda na nowe wyrazy i powiedzenia, z których tylko znikoma częœć pozostaje na trwałe w języku. Tendencja zmierzajaca do nowoœci tworzy styl dziennikarski /młodziażowy sportowy/, ta sama tendencja pojawia się na wyzszych pietrach posługiwania się językiem w literaturze i poezji, gdzie słusznie każdy autor dšży fo œwieżych figur i metrafor, a nie wyœwiechtanych powiedzeń. Jak powiedziano powyżej œrednia redundancji w komunikacie językowym wynosi okoxo 50%. Ale mżna zwi(c)kszy† ˆadunek informacji /a zmniejszyć redundancję/ przez używanie niezwykłej sładni, rzadkiego słownictwa oraz przy opisywaniu tematu, z którym audytorium nie jest obznajmione.' Ježeli popatrzymy na przekˆad, jako na komunikat, dostrzežemy w nim wszystkie wyžej wymienione utrudnienia, gdyž na og˘x rzadko udaje si(c) w tlumaczeniu uniknĽ† wraženia obco˜ci, dla tekstu przekxadu.Dzieje si(c) tak, gdy txumacz zbyt wiernie odtwarza skladni(c) i sˆownictwo oryginału, wówczas tekst przekxadu nie jest lekki i naturalr~y, redundancja maleje. Czytelnik przekładu, który odkodowuje informacje ma do czynienia z komunikatem nie przystosowanym do swego ka,nalu odbiorcy. L1 K1 Kanał odbiorcy pierwotnego 01 Rys. 1 Z2 ( K2 Kanał odbiorcy wtórnego 02 Rys. 2 Aż0eby komunikat nie PasujĽcy do kanaˆu odbiorcy przystosowa† do tego kanaxu, naležy "przykraja†" czyli dopasowa† ten komunikat tak, aby poda† možliwie peˆni informacj(c). L2 Rys. 3 Wbudowanie informacji dodatkowej powoduje obcišżenie ładunku komunikatywnego, jak równiež zwiększa objęto komunikatu. I tak się(c) na og˘x dzieje, že poprawne txumaozenie jest zwykle dxužaze od wersji oryginalnej. Staraliœmy się(c) wyjaœni† dlaczego stosunkowo prosty komunikat oryginału, staje się(c) trudny w języku przekładu. Dzieje się(c) tak ria zasadzie podwójnie malejšcej redundancji, zarówno lingwistycznej jak kulturowej. Mało kto poza specjalistami zdaje sobie spraw(c), jak wiele informacji kulturowych zawiera każdy tekst językowy. To co dla pierwotnego odbiorcy /słuchacza lub czytelnika w rodzimym języku/ jest sprawš normalnš i oczywistš, zwyczaje, w których się(c) wychowa i które uważa za naturalne, jest dla wtórnego odbiorcy egzotykš. Pierwotny odbiorca rozumie i odbiera pełny komunikat, wtórnemu odbiorcy trzeba wyjaœniać rzeczy zawarte w tekœcie explicite czy tylko implicite. Z punktu widzenia przeciętnego odbiorcy odkodowywanie komunikatu. jest żmudne. Aby w ˜œwietle teorii informacji móc mówi† o ekwiwalencji obu komunikatów K1 w Z1 i K2 w Z2 trzeba wbudowywać† podwójnš redundancja(c), zarówno językowš, jak i kulturowš. Na rysunkach 1, 2 i 3 pokazano graficznie stosunek komunikatu do kanału odbiorcy. VP rys. 1 komunikat K1 i 146 Kanad odbiorcy sš idealnie dopasowane. W rys. 2 pokazano, že kanał transmisyjny odbiorcy wtórnego jest inny, a więc komunikat K1 nie jest do niego przystosowany. Dopiero na rys. 3 widzimy dopasowany komunikat K2 do kanału odbiorcy wtórnego, ale każdy komunikatu zostaˆ zmieniony na skutek dopasowywania go. Wbudowywanie ładunku komunikatywnego dla wtórnego odbiorcy dokonywuje się(c) zarówno w płaszczyŤnie formalnej jak semantycznej. Formalne cechy dotyczš fonii lub grafii słowotwórstwa i składni. Semantyczne dotyczš leksyku i tematu. Rozdział poœwięcony znaczeniu zajmowania si(c) szerzej ekwiwalencjš tych poszczególnych płaszczyzn, to tež tutaj wystarczy jeden czy dwa przykłady. Tendencja germańska do łšczenia w jeden wyraz tasiemcowych rzeczowników jest formalnie nie przetłumaczalna na języki słowiańskie. Pamiętne z okresu okupacji szyldy Seuchensperrgebiet /zamkni(c)ty obszar zakażony/ ezy Kriegswinterhilfswarkcentrale /centrala o˜rodka wojennej pomocy zimowej/ s~ ilustracjami tej tendencji. Zdolnoœć odkodowywania komunikatu jest różna u różnyoh odbiorców. Zależy od wykształcenia, wieku, specjalizacji to tež bardzo trudne jest wymierzenie ładunku komunikatywnego. Ten sam komunikat jest inaczej odbierany przez różnych odbiorców', co nie zwalnia tłumacza od rzetelnego wysięku, by maksymalnie dopasować† swój komunikat do kanału odbiorcy, przez dšżenie do zwiększenia redundancji swej wersji przekładu. R o z d z i a ł XIII METODYKA NAUCZANIA PRZERŁADU. UWAGI Z WARSZTATU TŁUMACZA. TŁUMACZENIE PRAGMATYCZNE § 13.0. Istnieje przekonanie, że tłumaczem człowiek się rodzi, to znaczy, że jest to raczej talent darmo dany, aniżeli umiejętnoœć zdobywania w pocie czoła i na zasadzie przyswojenia sobie techniki tłumaczenia. Na pewno jest szczypta prawdy w tym twierdzeniu, gdyż trzeba mieć specjalne uzdolnienia by być dobrym tłumaczem, tak jak trzeba mieć muzykalne ucho, by być muzykiem. Ale tak w jednym, jak i w drugim wypadku, trzeba poœwięcić lata pracy, by przyswoić sobie technikę tej umiejętnoœci, której kolene etapy można przeœi.edzić i ich się nauczyć. Z doœwiadezeń szkół tłumaczy w œwiecie wiemy, że specjalizaca i nauczanie wirmy iœć w dwuch kierunkacht 1 - językowym 2 - zagadnień specjalistycznych. Ad 1. Trudno być dobrym tłumaczem w większej iloœci języków, na ogół jest się specjali'stš w jednym języku i w j.ednym kierunku, albu z języka X, albo na jšzyk X. Przy tym jeœli chodzi o tłumaczy kabinowych to doœwiadezenie wykazuje, że łatwiej jest tlumaczyć na obcy język niż z obcego języka na rodzimy. Trudnoœć tłumacze 148 nia na obcy język jest pokonywaniem jednej tylko przeszkody, mianowicie językowej, gdyż jeœli chodzi o meritum zagadnieri dyskutowarych, to po zapoznaniu się z teI matykš zjazdu ezy debaty, na ogół rozumie się we właenym języku, z duCg precyzję, o co chodzi. Nawet jeœli ' poszczególne terminy będ4 dla tłumacza obce, to ponie waż umieszczone sg w kontekœcie polekim, należy przyjęć, że tlumacz będzie w stanie omówić, ezy obejœć ten niezrozumiały termin tak, że całoœć przekładu nie będzie mylna. Inaczej rzecz się ma, gdy tłumaczy na język polski 1 mimo, że zapoznal się z problematykš zjazdu ezy debaty, usłyszy nieznany sobie termin, umieszczony w kontekœcie, który mu nic nie mówi. Bardzo wówczas trudno wybrnęć tak z sytuacji, by nie znieksztalcić komunikatu w przekładzie na język rodziqy. I Jeœli chodzi o przeklad pisemny, to również wskazana i jest epecjalizacja jednokierunkowa, aczkolwiek przy nauczaniu przekładu, które zawsze obejmuje oba kierunki I , z obcego języka i na język obcy specjalizacja ta polega na wyodrębnieniu i odseparowaniu przekładu na obcy I język i przekładu z obeego języka, jako osobnyeh ćwi czeń, gdyż odmienna technikę stosuje się w obu wypadi i kac h. Ad 2. Zagadnienie specjalizacji pozajęzykowej. Poza znajomoœciš języków tlumacz musi znać w jakiejœ mierze I dziedzinę, z którš się styka w swej działalnoœci prze; kładowej. Oczywiœcie nie można eobie wyobrazić, że sta' nie eię specjalistę we wezystkich najróżnorodniejszych i dziedzinach, z którymi się styka zawodowo. Tym niemniej musi być obeznany z terminologi stosowanę powszechnie I w obrębie zagadnienia, które w darym momencie ma na warsztacie, jak również znać realia epoki 1 kultury języka 149 swego przekladu, by móc dostrzec aluze i wydobyć pełnię wartoœci oryginalu, o której tylokrotnie mówiliœmy w naezych rozważaniach. Wydaje się niezbędne w kursie kształcenia tłumaczy zapoznanie ich z elementami prawa międzynarodowego, z przedmiotami handlu zagranicznego i morskiego, z instytucami międzynarodowymi, teori i metodykš przekładu i elementami podetawowymi ekonomii, socjologii, historii i geografii. Wszystko to w jakichœ rozsšdnych rozmiarach, to jest takiah, które dawałyby im rozeznanie w podstawowych problemach z tych dziedzin. § 13.2. Obecnie przejdzierqy œciœle do tematu bieżš cego rozdziału to jest techniki przekładu. Bez względu ' na długoœć tekstu oryginalu, tłumacz muei najpierw prze czytać całoœć, aby zorientować się w proalematyce i i stylu wypowiedzi. § 13.2.1. Już przy pierwszym czytaniu może zaznaczyć ołówkiem miejaca, ktdre wydajš mu się niejasne i będš wymagały poslużenia się słownikiem czy encyklopediš. Jeżeli przekład dokonywany jest na język rodzimy, można stosowsć technikę 'przełamywania paragrafu" tj. objęcie znaczenia całego paragrafu i następnie bez œledzenia składni oryginału, wypowiedzenie ewobodne, atoeunkowo niezależne od leksyku oryginalnego, treœci całego ustępu w języku L2. Jednš z więgszych trudnoœci dla tlumaczcych na język polski est oderwanie się od przemożnego nacisku oryginału, dlatego proponujemy, by nie bać się odejœć w leksyku od tekstu L1 i wynajdywać prymarny wštek całego ustępu. Dopiero, jak się wyiuska- j I lo podstawowy wštek, można go rozbuciowywać œledzšc ory ginał. Możnaby tu poslużyć się terminologiš gramatyki transformacyno-generatywne i powiedzieć, że zacsynamy 150 przekład paragrafu od zeœcia do bazy i dopiero po wyˇ łowieniu cišgu terminalnego i przetransponowaniu go n h2, obwijamy wgtek dodatkowymi informacjami. § 13.2.2. Rozbudowywsnie zdań wymaga syntaktycznej : stylistycznej organizacji tekstu przekladu. Wydawać si może, że organizacja syntaktyczna tekstu przekładu, gd; się tkumaczy na język rodziuy est niejako automatyczˇ na. Ale i tu należy bacznie uważać, czy się nie zmien: ło czasu lub liczby pierwotnego zdania, bo tych kategoˇ rii nie wolno zmieniać, a zadziwiajšao często sš on mylone przy testowaniu tłumaczenia, co znamionuje niedˇ bały warsztat przyszłego tłumacza zawodowego. Transpozycja syntaktyczna nie wymšga, jak mówiliœm; w rozdziale o znaczeni, zachowania formalrych elementó tj. przekładania zdania względnego - zdaniem względny wyrażenia adwerbialnego - podobnym wyażeniem adwer bialnym. Przy nauce przekładu należy. uczulać na prze niesienie uwagi ze zgodnoœci syntaktycznej na wymog stylistyczne języka przekładu. § 13:2.3. Polszczyzna współczesna nie lubi rozbudo wanej hypotaksy, to jest długich zdafi rozwiniętych piętrzšcesi konstrukcje podrzędne. Trzeba umieć ciš paragraf i ze zdań piętrowych robić dwa, lub nawet cza sem trzy zdania, tak by komunikat odznaczal sig nstu ralnoœci w języku przekładu. Odwrotnie należy postępować przy przekładzie z języ ka polskiego na język obcy; zaleca się wówazae jak na dokładniejsze trzymanie sig tekstu i modelowanie komu nikatu w warstwie lekayku i składni, by możliwie ade kwatnie "przylegał" do oryginału. Dla orientacji przytoczymy dwa zdania nonsensowne ale zachowujce sygnaly syntaktyczne właœciwe polszczyŸnie i angielszczyŸnie, by ukazać że istniej niezależne od siebie warstwy gramatyki i leksyku. A. Ata Kuwaka buda moję teeę. B. Colourlese green ideas sleep furiously. Zdanie A ma jeden element leksykalny polski /mojš/ oraz strukturę zdania polskiego SPC /podmiot, orzeczenie,dopelnienie/. Przy tym element S jest wypełniony wyrażeniem nominalnym, poprzedzonym elementami modyfikujšcymi. /H=N=Kuwaka; M=a e at8/. Jako P /orzeczenie/ występuje grupa werbalna V. /V= v = buda/. Jako C /dopełnienie/ występuje grupa nominalna w bierniku, wraz z modyfikujšcym jš zaimkiem dzierżawczym /H= N bier.=tecę/ N!= =D = zaim.dz.= mojš/. 0 ile w warstwie leksyku matqy tylko jeden (r)lement społecznie przyjęty w języku polskim /mojt/, w warstwie syntaktycnej mamy całkowicie poprawnš strukturę zdania polekiego z zachowaniem fleksji i szyku poszezególrych elementów. Drugi przykiad stanowi zdanie wyjęte z Syntactic Structuresl składajšce się ze epolecznie przyjętych elementów lekaykalnych /colourless, green, ideas, sleep,furiously/, które razem d8jš zdanie nonsensowne o poprawnej atrukturze zdania angielskiego SPA. SPA S=MH M= 8= colourless, green H=N= id888 /pl/ P=V past= ran A= adv= furiously 1 N.Chomeki, Syntactic Structures, "Janua Linguarum", Mouton The Hagne , 1965, s. 15. r Różnica między zdaniami A i B polega na tym, że zdanie o etrukturze polskiej ma elementy leksykaln nonsensowne, natomiast zdanie o strukturze angielskiej, ma elementy leksykalne ustabilizowane w języku, jak również strukturę zdania angielekiego, jest jednak również nonaensowne, gdyż zestawienie elementów lekeykalnych jest nieoczekiwane, a mianowicie, w tłumaczeniu polskim "bezbarwne, zielone idee ;spaly wœciekle". Zdania powyższe maj ukazać różnicę migdzy poszczególnymi płaszczyznami języka, w tym wypadku między gramatykš, lekeykiem i semantyk. Przyklad polski daje poprawnš dystrybucjg syntaktyczn elementów zdania, o fleksji właœciwej dla polszczyzny, tak, że wyraŸnie zasygnalizowana jeet płaszczyzna gramatyki' oraz klaey poczczególnyeh elementów zdania przez poprawnš fleksję. 'jMorfemy ewobodne w przykładzie polskim nie desygnujš żadnego elementu pozajęzykowego /ata, Kuwaka, budać teca/ z wyjštkiem, jak powiedziano powyżej morfemu "moję'ˇ. 13.3. Wypada zastanowić się w jakiej płaszczyŸnie dokonywuje eię dzialalńoœć przekladowa. Jak powiedziano w d:vóch pierwszych rozdziałach tłumaczenie jest operacjš dotyczšc struktury powierzchniowej w jej plaszezyŸnie grsmatyczno-leksykalnej. Frzy tym jednostkš bezpoœrednio podlegajcš przekładowi jest najczęœciej grupa wyrazowa /fraza/, to jest jednostka wyższa od wyrazu, funkcjonujca w strukturze zdania. Ale może się zdarzyć, że fraza jest zrozumiala dopiero po siggnigciu do struktury glębi, co ma miejece z reguly wobec zjawisk polisemii i synonimii oraz wyrażeń wieloznacznych i jak nieraz cytowany przykład "zaproszenie pisarza'! /od zależy czy chodzi o genetivus obiecti czy subiecti tzn. ezy piearz zaprasza czy pisarz jest zaproszony /. Analogicznym przykladem angielskim będzie "time flies", w tym wypadku mamy wieloznacznoœć, któr znów kontekst pozwala uchylić. /czy chodzi o "uciekajšcy czas" czy też o "okresowe muchy"/. Gdybyœmy jednak sięgngli do etruktury bazy, to drzewa derywacyjne obu tych fraz, identycznych w powierzchni bylyby różne. Transpozycja tekstu oryginału przeorganizowana w struktury właœaiwe dla języka przekładu jest drugš czynnoœci, po uprzednim zapoznaniu eię z całym tekstem. § 13.3.1. Konsultacja słowników, tesaurusów i encyklopedii, a w miarę możliwoœci epecjalistów z dziedzi- ny z której się przekłada jest krokiem następnym. Tłumacz nigdy nie powinien być zadowolony ze swego dzieła. Nawet jeœli tłumaczenie mu "leży", a mówišc poważniej jeœli stanowi dla niego dzieło bliskie temštycznie i stylowo, w którym nie widzi wielkich trudnoœci, pozornie niewinny tekst zawsze może kryć pułapkę. W czasie festiwalu filmów brytyjakich w Warszawie w 1970 prze-tłumaczono zdanie "there are only pupils of the middle upper classes in public schools" na całkowicie nie adekwatne polakie zdanie: "w szkołach publicznych s uczniowie w klasach œrednich i wyższych". Poprawna transpozycja tekstu angielskiego winna dać zdanie pólekie: "Jedynie dzieci klas zamożnych /wyższych/ uczęszczajg do elitarnych szkół prywatnych zwanych publiczqymi". § 13.3.2. Jednym z najważniejazych etapów w pracy przekladowej jest odłożenie na pewien okres gotowej wersji przekladu, aby zapomnieć jak był sformulowany syntaktycznie oryginał, naetępnie po tygodniu lub więcej eięgnięcie po własny przekład i odczytnnie go głoœno, jeœli przekład jest w języku rodzimym. Wtedy wyła- puje się interferencję składni obcojęzycznej i następuje bardzo ważny moment korekty etylistycznej, a często i gramatycznej własnego przekladu. 13.3.3ˇ astępnym etapem jest sporz4dzenie maszynopisu oraz po przeczytaniu go, poproszenie o adjustację tekstu /w miarę możliwoœci/ innego tlumacza, który nie znajęc oryginalu w najmniejszej mierze nie będzie podlegal interfereacji obcojęzycznej. Dotyczy to zarówno przekładów na język polski, jak i na obcy język. Niejednokrotnie zdarza się, że kolega tłumacz uœciœli terminologię lub wylapie miejsca niejasne czy niezręcz-ˇ ne sformulowania przekładu. § 13.3.4. Ostateczna redakcja wersi przekładu, tzn. przejrzenie całoœci pod k4tem stylu i rejestru może mieć miejsce dopiero teraz. Jak mówiliœmy uprzednio każda wypowiedŸ kónkretna /tekst/ jest umieszczona w jakimœ r(r)estrze językowym. 0 ile dialekty języka różniš się w zależnoœci od osoby mówicego, to jeœli chodzi o rejestr ta sama osoba używa różrych rejestrów w zależnoœci od sytuacji. Tekst pisary może również zawierać różne rejestry wypowiedzi. Jeœli mamy do czynienia z tekstem naukowym, na ogół jeet on pisany w jedrym rejestrze języka nauki, a nawet czasem w specyficzr,ym dla danej specalnoœci, jak œcisły język logiki, matematyki, prawa. Natomiast tekety literackie czy inne, w których występuje narracja przepleciona dialogiem może zawierać wypowiedzi z różnych reestrów, bardzie formalne ezy też zbliżone do potocznego języka mówionego. Przy ostatecznej redakci przekładu trzeba zwrócić uwagę na rejeetr języka wybrany przez autora œwiadomie, ' jak również na jego osobisty styl. § 13.3.5. llastępnym etapem pracy tłumacza jest przejrzenie całoœci przekładu pod kštem znaków przestankowych, skrótów /nie dopuszczalnych w formalnym tekœcie pisarym/, symboli, które latwo porylić oraz numeracji stron. Zaleca się sporzdzenie indeksu rzeczowego oraz symboli, jeœli eat ich większa iloœć, indeksu imion własrych oraz szczególowe sprawdzenie przypisów, które lubi się gubić lub odnajdować w niewlaœciwym miejscu. Przytaczamy tu ogólnie znane sprawy dla tłumaczy, tym niemniej de necessis nunquam satie. Jeœli w tekœcie oryginału sę oytaty obcojęzyczne /nie w języku SL/ należy je pozostawić niezmienione, aczkolwiek zaleca się przetłumaczenie ich w przypisie na dole etrony. IQie tłumaczymy tytułów gazet, tak że "The Times" pozoetaje Timesem /przedimek opuszczamy/, ale "Le &Ionde" figuruje jako "Le Monde" w przekladzie. Przy tym w miarę możliwoœci należy unikać polskie fleksji dla obcych nazw czy imion własnych,lepiej brzmi zwrot: "Ze Monde" podaje, aniżeli ... donosz w "Le ńdondzie". Razwieka i nazwy obcojęzyczne, które zostały dawno sRolszczone i ustabilizowały aię w języku /np. Moguncja, Ratyzbona, Szopen, Kartezjusz, iVersal/ piszemy w tej wersji, natomiast nie spolszczamy innych. 13.4. Co ma robić tlumacz, który napotyka w oryginale usterki rzeczowe, Ÿle przedstawione realia, błędy historyczne, zwroty polskie lub nazwiska uręgajęce polazczyŸnie. Musi się akoœ œwiadomie rrobec nich ustoeunkować, jesli wprorradza popravrkę, zaznaczyć jš a przypisach, jeœli pozostawia dzieolšg czy błęd rzeczowy, również dać odnoœnik wyjaœniajšcy takie poatępowanie. Y poczytnej keiżce amerykańekiej "The Cardinal" J.Robinsona występuš chłopi polsoy pracujqcy e polu, którzy na widok księdza wolajri "Bożek pomożek", trudno pozostawić tak znieksztalcone "szczęœć Boże". § 13.5. T ł u m a c z e n i e p r s g m a t y c zn e. Niejadnokrotnie tłumacz dokonywuje przekładu z yœlš o pewnego typu odbiorcy. Takie wyraŸne ukierunkowanie przekładu nazywamy tlumaczeniem pragmatycznym. W językoznawstwie spotykamy również termin znaczenie pragmstyczne teketu, na oznaczenie znaczenia jako relacji odbiorcy do tekstu. Przy tym nie chodzi tu o emocjonaly odbiór /gdyż mamy termin znaczenie emocjonalne tek stu/, ale o odbiór uwarunkowany poziomem wieku i wyksztalceniem odbiorcy. Termin "tłumaczenie pragmatyczne" przyjšł się dla przekłsdu, jak powiedzieliœmy, zorientowanego na okreœlonego odbiorcę. Jest to zamierzone przykrawanie komunikatu dla przewidzianego odbiorcy. Przekład jakiegokolwiek teketu dla niewykeztałconego odbiorcy wymaga przykrajania i zorganizowania całoœci  yœlš, by byl komunikatywy dla tego odbiorcy. Panoezšcy się tzw. język urzędowy, nie zrozumiały nawet dla wykaztałconego odbiorcy wymaga już w momencie nadawania /formułowania/ tekstu oryginału nastawienia pragmatycznego. Chodzi o to, aby teket nie tracšc precyzji, był jednak zgodny z normš poprawnoœci stylu i naturalnoœci języka, "by język giętki wyraził wazyetko, co pomyœli głowa", Ale by to wyrazil jasno, przejrzyœcie i naturalnie, polszczyznš pięknš i poprawnš. Na zakoń.czenie tego rózdziału trzeba powiedzieć parę slów o kulcie mowy ojczystej. Szacunek dla języka ojczystego objawia się różnorako. Francuzi utworzyli Academie Francaise, której glówqym celem ietnienia jest wydawanie slownika języka francuskiego, a co zs tym idzie zapis i etrze2enie największego narodowego ekarbu, jakim jeet wlasny język. Anglicy nigdy w swej historii nie utworzyli instytucji kontrolujšcej poprawnoœci języka, natomiast najezerzej i najgłębiej jak dotšd opisali formalnie swój język, stosujšc różne modele opieu, zarówno dotyczy to angielazczyzny brytyjskiej jak amerykańskiej. Polezczyzna nie jest opisana w sposób nowoczesry,ale istnieje i oparła się długim latom œwiadomej eksterminacji w okresie rozbiorowym. Czy wpajamy mlodzieży kult mowy ojczystej jako elementu wychowania patriotycznego na to nich sobie odpowiedzš wychowawcy, jak również wszyecy posługujšcy się slowem polskim zawodowo. R o z d z i a ł XIV ANALIZA WZOROWEGO PRZEKŁADU. WYSZUKIWANIE EKWIWAZENCJI DhA STRUKTUR NIE ISTNIEJCYCH W POLSZCZYNIE NA PRZYKŁADZIE T^UMACZENIA KSI.ŻKI GRAHAM GREENEA "THE QUIET AMERICAN" W TŁU^IACZENIU JACKA WO'LNIAKOWSKIE'GO § '14.0. 'N rozdziale poœwięcorym historii przekladu zaznaczono, że wklad polskich tłumaczy w sformułowanie teorii nie odbiega wartoœciš od wkładu inr,ych krajów. Podobnie jak na Zachodzie, gdy język polski doszedł do głosu i zaczšł wypierać łacinę z dokumentów urzędowych i niemczyznę z sdownictwa miejskiego, zaczšl żyć własym życiem, jako język literatury. Od wieku XVI datujš się liczne polskie tlumaczenia Pisma œw., o których była mowa w III rozdziale. Znacznie póŸniej przyszła kolej na liczne tlumaczenia romansów francuskich, które zalewaly hixropę XVIII wieku. Wiek XIX stawia tłumaczowi wysokie wymagania nauki i artyzmu. Sledzšc historię przekładów natrafiamy na nazwiska tłumaczy o slawie europejskiej, którzy trxdnili się tłumaczeniem, aczkolwiek pozyćja tłumacza nie była wysoko ceniona, a trud pracy często okazywal się daremry, tak dalece przekład obniżał wartoœć oryginału. Dzialo się tak w dużej mierze dlatego, że spolszczano arcydzieła poezji, a tłumaczenie kongenialne poezji jest rzadkoœciš. § 14.1. Na czoło polskich tłumaczy wybija się Tadeuez Żeleński-Boy zarówno iloœciš przełożonych dzieł,jak i wyjštkowš ich rangš. Biblioteka Boya obejmuje kilkadziesišt tomów przekładów z literatury francuskiej, które odznaczajš się maksymalnš adekwatnoœciš zarówno stylu, jak i formalnych wartoœci tekstu. Boyowi jako tłumaczowi poœwięcił wnikliwe studium Wacław Borowy1.Przyznaje on tlumaczeniom Boya najwyższš rangę pisarstwa, tym niemniej nawet'u Boya dopatrzył się pewnych usterek, potwierdzajšcych wielokr(r)tnie na tym miejscu powtarzan prawdg, że lumacz nie może sobie dowierzać, gdyż interferencja obcego jgzyka jest przemożna.U Boya kije do golfa przekształciły eię w "kluby do golfa" na zasadzie takiej wlaœnie interferencji. § 14.2. Wychodzšc z założeń teoretycznych jednego z czołowych lingwistów współczesnych Romana Jakobsona, i i który dowodzi, że wszelkie doœwiadczenie życiowe może być opisane w każdym języku, przyjrzyjmy się bliżej pewnemu wzorowemu tlumaczeniu, jakim jest przekład Jacka WoŸniakowskiego ksišżki Graham Greenea "The Quiet American". Akcja powieœci rozgrywa sig w yietnamie i autor wprowadza pewne ezczegóły tamtejszych realii, jako cou leur local. Tłumacz w wereji polskiej zachował niektóre , z nich w oryginalnym brzmieniu. Tak np. nazwa dania wietnamskiego "pastis" pozostaje niezmieniona. Drugin przykład dotyczy łódki chifskiej zwanej sampan. Zachowanie pewnej egzotyki w slownictwie w odniesieniu do 1 W.Borowy, Boy jako tłumacz, w zbiorze: 0 sztuce tłumaczenia, Zaklad Narodowy im. Oesolińskich, WroaławWarszawa-Kraków, 1955. . powieœci rozgrywajšcej się w Wietnamie jeat calkowicie dopuazczalne, a że tłumacz jest w tym wypadku oszczędny, czytelnik nie ma powodu oponować. Zachował również wyrażenia "aniper" i "bazooka". T:x już nasuwajš się pewne wštpliwoœci, gdyż nie aš to ałowa potocznie znane polskiemu czytelnikowi. Odpowiednikiem "sniper" bgdzie poleki "gołgbiarz" z czasów wojny, to jest ukryty etrzelec. Co do zdania "frontowš œcianę znis.zczyla bazooka", domaga sig ono jakiegoœ przypiau, gdyż nie wywołuje żadnego obrazu u polskiego czytelnika. Ponadto zachowanie ortografii angielskiej, zniekaztałca również fonologię wyrazu dla Polaka /bazuka jeafi malš armatkš/. § 14.3. Element kulturowy prawie nieprzetłumaczalny atanowi okreœlenie apojrzenia Pylea "with hia campue gaze", co w przekładzie oddano: "spojrzenie nawykłe do przeatrzeni campusu". Frazy tej nie da się przetransponować na język obcy ani leksykalnis, ani umownie, tak, by w pełni oddać wartoœć semantycznš oryginału. Campus jest to nazwa obszaru zajmowanego przez budynki uniwersyteckie w Stanach Zjednoczorych. "Campus gaze" nie oznacza w tym wypadku "szerokiej przeatrzeni campusur' lecz raczej "spojrzenie zadumane", ma to być spojrzenie na œwiat trochę naiwne, jakie majš studenci zatopieni w dyskusjach i problemach, które nazywamy akademickimi. Można by powiedzieć "na poły naiwny, na poły zaciekawiony wzrok". Wszystkie te propózycje sš wolnym tłumaczeniem, tym niemniej troakliwie poszukujšcym dynamicznej ekwiwslencji wobec oryginału. Dalszym drobnym potknięciem eię jest omawiany już w rozdziale XI zwrot "photo-finiah drive", przetłumaczony jako "zahamowanie z fa,ntazjš". Tutaj tlumacz nie dastrzegl technicznego terminu odnoszšcego się do wy œcigów kormych, a raczej do momentu, gdy konie podehodzš do mety "łeb w łeb" i dopiero na zasadzie fotografii tego momentu można ustalić pierszeństwol. Te niewielkie usterlsl nie zaćmiewajš kongenialnoœci całego tlumaczenia. Dla ilustacji przytoczymy szereg przykladów dotyczšcych dwóch zagadnień stanowišcych niejednokrotnie pułapkę dla tłumaczy z języka angielskiego. Pierwazym jest przekład tzw. pytań rozlšcznych,/question-tags/, drugim idiomów i zwrotów frazeologicznych. § 14.4. Pytania rozłšczne na końcu zdania sš tš cechš angielszczyzny, która nie ma ekwiwalentu formalnego w polszczyŸnie. Francuskie "ńest ce pae", niemieckie "nicht wahr", hiszpańskie "no es verdad?" czy polskie "prawda-nieprawdaż" nie stanowiš w najmniejszej mierze odpov iednika angielskich zwrotów tego tygu, których istnieje ponad 340 kombinacji i majš własnš strukturę formalnš. Anglik w ka'żdej rozmowie potocznej stosuje pytania rozłšczne, które nadajš temu rejestrowi wypowiedzi charakter naturalrLy. Stosowane sš również jako pytania retoryczne i wobec ich mnogoœci stanowiš urozmaicenie stylistyczne i semantyczne, czyli dajš odwrotny efekt od powtarzania "prawda" czy "nieprawda" na końcu zdania. Zdania twierdzšce angielskie majš pytania rozłšczne negatywne, zdania przeczšce stosujš pytania w negacji. Przy tym sš one zróżnicowane intonacjš, w oczekiwaniu na przytaknięcie stosuje się intonację opadajšcš, a w wypadku niepewnoœci - intonację wznoszšcš się. 1 Przyklady te i następne zaczerpnięte z pracy dyplomowej /nie publikowanej/ Barbary Sroczyńskie:l.Aspecte of Translation, przedstawionej w Wyższym Studium Języków Obcych Uniw. Warszawskiego w 1969 r. She 1s a beatlful glrl,isnt she j /pewnoœć/ She 1s a beatlful glrl, lsnshe? /nlepewnoœć/ Przed tłumaczem stoi bardzo trudne zadanie wobec mnogoœci i zróżnloowanla tego elementu w języku angielsklm oraz jego braku w polszczyŸnie. W "Spokojnym Amerykanin1e"1 tłumacz okazał pomysłowoœć i umiar przy przekladzle pytań rozłacznych. Zastosował parę razy stereotyp "prawda" ale w miejacach brzmiqcych zupelnle naturaln1e np. Thatœ quite a mistake,isnt 1t? /s. 220/ To jednak spora po.myłka, prawda? /s. 197/ Znacznie clekawsze jest œledzenle jak tłumacz modelował ( przekład w tych mlejscach, gdzie unlkał stereotypu I. " rawda" w s ch sformulowanlach: 1. You are not a man, are you? to remaln alone for very long /e. 151/. la.Nie należysz - przyznaj - do tych; którzy potraf1q dłuższy czas być saml /s. 140/. 2. Its llke an enormous fair, isn it? /s. 56/. 2a. To wyglda jak ogromne targowlsko - zauważyłem /s. 59/. W obu podanych wyżej przykladach tłumacz wprowadził dodatkowy element leksykalny, by oddać znaczenie semantyczne zdania zakończonego pytanlem rozłqcznym. /2a=zauważyłem/, /1a=przyznaj/. Przy tym zastosowal zmlanę szyku 1 ekładnl /wprowadzenle zdania względnego w 5a/ oraz nadał charakter zapytania całej wypowledzi formaln1e twierdzšcej /5a/. 1 G.Greene, The Qulet American, wyd. W1111am Helnemann, Landon 1955, /Spokojny Amerykanin, tł. J.VoŸnlakowskl, Pax, Warszawa 1966/. 3. He did not talk, did he? /s. 31/ 3a. Przecież się nie wygadał ? /s. 38/ 4. I dont suppose ehe even ueae a lmife and fork , doae she? /s. 152/ 4a. Pewno nie używa nawet widelca i noża? /a. 141/ W przykladach 3a i 4a uzyskano ekwiwalencję przy pomocy zsmiany całego zdania na pytajdce. Z tych kilku przykładów widz-imy, że pytania rozłšczne wymagajš znalezienia odpowiednika formalnego w sposób, który nazywamy dynamicznym, gdyż polega na eięganiu do innych sygnalów formalrych w przekladzie. WoŸniakoweki znalazł trzy ekwiwalenty /poza prawda-nieprawda/: 1ˇ - wprowadzenie dodatkowego wyrazu, 2ˇ - zmianę szyku zdania, 3. - nadanie całemu zdaniu formy pytajšcej. osišgnł przy tym pożdazy efekt /maksymalne/ ekwiwalencji i naturalnoœci ssej wypowiedzi. § 14.5. I d i o m y i f r a z e o 1 o g i a. Poeiedzieliœmy o idiomach i frazeologii, że stanowiš drugš pułapkę dla tłumacza. Jak również mówiliœy; że za wyrażenie idiomatyozne uważa się takš wypowiedŸ, w której znaczenie całoœci nie pokryvra się ze znaczeniem poszczególrych elementów lekeykalnych. Dlatego zwroty tego typu musi tlumacz przede wszystkim dostrzec /bo możliwe jest, że ich nie dostrzeże/, a nastgpnie znaleŸć dla nich ekwiwalent w miarg możnoœci w zwrocie idiomatyczrym jzyka przekladu. Ilustracjš nie dostrzeżenia idiomu jest przekład przedwojenny Sagi rodu Forsythów, w którym zwrot "born with a silver spoon in his mouth" przetkumaczono "urodzony ze srebrn łyżkš w buzi" - co jest dosłownym tłumaczeniem, ale ma:qy ekwiwalenty polski zwrot - "w czep cu urodzony". W doskonałym tlumaczeniu Ulysesa /James Joycea/ na język polski, które rozeszlo się natychmiast po ukazaniu aię, mamy również otknięcie tego typu, a mianowicie: "noga mu zasnęła" zamiast - 'ˇœcierpła". Jak powiedzieliœmy znaczenie idiomu wynika z konteketu, a nie jest sumš znaczeń poszczególrych jego elementów. Nie można zmienić poszczególnych elementów ani leksykalnie,.ani ich struktury gramatycznej, gdyż csła wypowiedŸ staje się niezrozumiała. Niemieckie powiedzenie idiomatyczne "Ich habe Schwein gehabt" - 'znaczy ˇ'miał.em szczęœcie" /a nie œwinię/. Otóż bardzo grzeczny młody człowiek uczšcy się niemieekiego, zamiast "œwini", wstawił w to miejsce "prosię". WypowiedŸ jego, pomy~ œlana jako grzeczniejsza "Ich habe Ferkel gehabt" - wywołala radoœć całego towarzystwa. Znaczenie wyrażenia idiomatycznego, z chwilš gdy się raz ustabilizuje jest niezmienne. Nie można w przekladzie postępować w ten sposób, by dać wariant tłumaczenia dosłownego i przypuszczać, że przez objaœnienia nastpi właœciwe skojarzenie. Obcięcie idiomatyki, czasem konieczne, gdy nie istnieje odpowiednik w języku przekładu jest zawsze połšczone ze zubożeniem tekstu przekładu. W języku angielskim idiomatyka jest zupełnie szczegdlnie rozbudowana przez istnienie specjalnej kategorii ezasowników zwanych "phrasal verbs". Jak ich nazwa wskazuje tworzš one frazę, składajšcš się z czasownika i elementu partytuty przysłówkowej, które lšcznie majš odmienne znaczenie od podstawowego znz.czenia ezasownika, który zawierajš. Na przyklad czasownik "give" ma prymarne znaczenie "dawać", natomiast "give inˇ' = poddawać się, "give up" = odrzucić, porzucić, pozostawić. Niezwykłe bogactwo wariantów z tej dziedziny stwarza niemałe trudnoœci przy przekładzie. Graham Greene nie przeładowal swej' powieœci idiomatykš, inni autorzy znacznie węcej jej stosowali, np. Dickens. Jednak napotykamy jš w partiach dialogowanych "Spokojnego Amerykanina". Podzielić je można na trzy grupy. W pierwezej znajdujš się takie, które majš swe odpowiedniki w polskim zwrocie frazeologicznym. § 14.6. 5. I think I ought to put all my cards on the table. 5a. Powinienem chyba położyć wszystkie karty na atól. P wrot ten jest znany w wielu językach i tak jak ezereg innych porzekadeł i przysłów etanovi universalium i bogactwo kultury ogólnoludzkiej. Dalszš podgrupę stanowiš takie zwroty idiomatyczne, które nie majš identycznego leksykalnie odpowiednika w polszczyŸnie, ale dajš się zastšpić podobnym semantycznie /znaczeniowo/ zwrotem polskim, również stanowišcym ustabilizowany frazes. 6. I can tell you my heart was in my mouth /s. 75/ 6a. "Muszę się przyznać.. miałem duszę na ramieniu" /s. 75/. 7. You say hope with such a long face /s. 154/. 7a. "Mówisz "nadzieja" z nosem na kwintę" /s. 147/. 8. Do you want everybody to be made in the same mould /s. 122/. 8a. "Czy chcesz, żeby wszyscy byli na jedno kopyto" /s. 115/. 9. We used to speak of sterling qualities /s. 176/. 9a. "Mówimy nieraz o zlotym sercu" /s. 176/. 10. One f or the road /s. 98/. 10a. "Strzemiennego" /s. 93/. Ostatni przykład aczkolwiek dokładnieˇodnosi się do tej samej sytuacji, ma w języku polskim zabarwienie dawnoœci, którego nie ma oryginal. Cytowane dotychczas przyklady nie nastręczajš specjalnych trudnoœci, gdyż jak widzieliœmy, albo istniejš ich odpowiedniki leksykalne, albo semantyczne w języku polskim. W przykładach drugiej kategorii, gdy zastępujemy obcy idiom, innym ekwiwalentnym idiomem rodzimym, trudnoœć polega na doborze podobnego rejeetru wypomi.edzi, bez sięgania po nazbyt literackich, czy nazbyt podwórzowych edycji. § 14.6. Trzeci zestaw.wyrażeń idiomatycznych, to takie, które nie majš żadnego ustabilizowanego odpowiednika, będęcego zwrotem idiomatycznym w języku przekladu. Oczywiœcie jest to grupa najtrudniejsza dla tlumacza. Oto przekłady WoŸniakowskiego mieszczšce się r tej grupie idiomów, które nadajš wysokš rangę tłumaczowi. 11. It even occured to me that he had been pullin my leg /s. 87/. 11a. Przychodziło mi nawet do glowy, że Pyle mnie nabrał /s. 83/. Tlumacz miał liczne możliwoœci frazeologiczne w polskim, stanowišce ekwiwalent angielskiego "pulling somebodys leg". Ietnieję młodzieżowe powiedzenia "nabić o butelkę", czy "zrobić z kogoœ balona" czy go "wykiwać", ale żadne z nich nie mieœci się w rejestrze literackim, Ietnieje również literacki i zadomowione dawno w polˇ ezczyŸnie "wystrychnšć kogoœ na dudka", ale trzeba prz; znać, że "nabrać" jest w tym wypadku najlepszym ekwiwaˇ lentem, bo zarówno idiomatycznym jak i dyskretnym. Ni udało się natomiset oddać idiomatycznoœci zwrotu 12. This was a bread-and-butter letter /s. 155/. 12a. .. byl to typowy list z podziękowsniami /s. 143/ˇ Z kolei dwa następne przykłady przedstawiajš może najtrudniejsze okazy do adekwatnego Frzetłumaczenia i tu również tlumacz wyszedł obronnš rękš: 13. Search me /s. 57/. 13a. żebym to ja wiedzial /s. 59/. Ten idiom nie jest pospolity i nie ma swojego odpowiednika w żadnym frazeologicznym zwrocie polskim. Tlumacz oddal go polskim kollokwializmem tj. pospolitym żwrotem języka mówionego dobrze transponujšcym semantyczne znaczenie oryginału. Podobnie rzecz się ma w wypadku: 14. I wanted to get my bearing /s. 57/ˇ 14a. Chcialem się zorientować /s. 59/. 'N "Spokojnym Amerykaninie" mamy ponadto wiele innych pospolitych powiedzonek, z gatunku kollokwializmów czy n wet z pogranicza slangu. s. 241/. I cant talk to these Froggiea / 15a. Nie mogę gadać z parlefra.xsami /s .216/. 16. I dont like Limies /s. 241/ 16a. Nie lubię Anglików /s. 215/. W obu powyższych przykładach mamy w oryginale popularne i trochę zkoœliwe nazwy obcokrajowców, w pierwszym wypadku dotyczšce Francuzów, w drugim Anglików. Dla "Froggies" można było znaleŸć bliższy ekwiwalent niż "parlefransy", a mianowicie "żabojady". Niewštpliwie "Froggies" /frog=żaba/ to aluzja do francuœkiego obyczaju jedzenia żabich udek. Natomiast dla Anglików polezczyzna nie wytworzyła żadnej żartobliwej czy złoœliwej nazwy, to też chyba słusznie tłuma.cz jej nie ukuł.Limies jest ekrótem od limejuicers, nazwę tę dawano na morzach po`łudniorych marynarzom brytyjskim, których ze względu na możliwoœć chorowania na szkorbut pojono w marynarce 168 sokami owocowymi. PóŸniej nazwš tš objęto wezystkich Brytyjczyków. W słowniku Concise Oxford Dict. "limies" jest odnotowane jako slang. Można było ewentualnie powiedzieć "wyspiarze" czy "Albiończycy", ale był by to również zubożajšcy ekwiwa_lent. Naetępne przykłady sš ilustracjš dynamizmu i polotu w przekladzie: 17. The Frogs cantt take Scotch /s. 37/. 17a. Slaba glówka u parlefransów /s. 42/. 18. I dont catch on, Tom. Slow Joe-thats me. A1ways was, Always be. 18a. Nie kapuję Tom.Ze mnš zawsze tak, powolutku aż do skutku. Greene pisze całe pa#tie ksišżki stylem dziennikarakim lub też w sposób zamierzony naœladujšc potoczny język mowy. Tłumacz niejednokrotnie w warstwie leksykalnej odchodzi daleko od oryginału, ale czyni to w celu nadania przekladowi większej ekwiwalencji przez oddanie tonu i esprit calej .ypowiedzi. 19. At graat danger to himself. That boys got guts. I dont care a damn about his guts. There are other parts of his'body that are more a propos /e. 191/. 19a. Sam przy tym karku nadstawial. To dzielny chłopak. Co mnie obchodzi jego kark. Chwilowo bardziej aktualne sš inne częœci ciała /s. 173/. 20. You fellows cartainly do keep your ears to the ground /s. 198/. 20a. Wy z prasy to już umiecie nastawiać uszu /s. 174/. W przykładzie 20 mamy w oryginale dziesięć elementów leksykalnych, z których tylko dwa zachowane sš w przekładzie /you=wy oraz ears=uszy/. Wszystkie inne odbie- gaš od oryginalu, jednak znaczenie semantyczne zostaje wydobyte i zwrot idiomatyczny zachoway. Długa jest lista tłumaczy polskich, którzy swš pracš zadajš klam złoœliwemu stvrierdzeniu Sir John Denhama, który sam byl tlumaczem: "Such is our pride, our folly, or our fate That few, but such as cannot write, translate:' "To nasza chluba, szaleństwo, czy też los, stwierdzamy z rozpaczš Że wlaœnie ci spomiędzy nas, co Ÿie piszš - tłumaczš". R o z d z i a ł XV TŁUMACZENIA MASZYNOWE Dżenie do zmechanizowania procesu tlumaczenia i zastšpienia żmudnej pracy tłumacza przez maszynę-komputer jest stosunkowo niedawne. Pierwsze próby datujš się z lat trzydziestych i byly podejmowane niemal równoczeœnie w ZSRR i w USA. Wojna przerwała te próby, ale po wojnie w 1946 r. A.D.Booth dyrektor laboratorium elektronicznego w Birkbeck College w Londynie wespół z Warren Weaverem, twórcš teorii komunikacji, rozpoczynajš pracę nad elownikiem zmechanizowarym. Warren Weaver będšcy wówczas vice-przewodniczšcym Fundacji Rockefellera zapoczštkowuje badania nad możliwoœciš tłumaczeń maszynowych, które w dalszym cišgu niniejszego rozdziału będziey nazywać w skrócie MT. Badania nad MT prowadzone sš równoczeœnie w kilku uniwersytEtach w USA jak Princeton, MIT, uniwersytet w Waszyngtonie. Wokół Weavera gromadzš się elektronicy i językoznawcy /m. i. Y.Bar-Hllel, V.Yngve/ i w 1951 r. ukazuje się pierwszy artykul na temat przemładu maszy1 nowego . W tym samym roku w ZSRR ukazujš się prace D.Panowa, A.Ljapunowa i I.Muchina opisujšce piewsze doœwiadcze 1 Proposals for Syntax Patterns, w: s.l. the Mechanical resolution of German Modern Language Forum t.36, nr 3-4, 171 nia z MT. Na 7 Międzynarodowym Kongresie Językoznawców w 1952 r. zagadnierie ńńT weszlo na forum obrad.Od 1954r. zaczyna wychodzić w USA pismo Mechanical Translation i w tym saqym roku G.Oettinger obronił w Harwardzie pierwszš dysertację doktorskš na temat MT. Niemal równoczeœnie powatajš w Moekiewskim Instytucie Dokumentacji Technicznej ekipy robocze z Panowem na czele, oraz ekipa angielska w Cambridge, kierowana przez, Hargaret b5asterman, znana jako Cambridge ha.nguage Research Unit. Na temat MT zaczynajš się wypowiadać zwolennicy językoznawstwa matematycznego oraz kongresy cybernetyki. W 1958 r. ukazuje się w ZSRR ksišżka Panowa Awtomaticzeskij Pierewod, a w piœmie Voprosy Jazikoznanija pojawia się stała rubryka poœwięcona MT. Kolejno zagadnieniami MT zaczynajš się interesować poszczególne kraje i tematyka robi się modna, zjawia się w formie popisów spektakularnych na ekranach TV oraz na kongresach w celu zwrócenia uwagi szerszego spoleczeństwa na korzyœci jakie może dać wykorzystanie MT. Tak na przykład w 1960 roku na Sympozjum o TM w Zos Angeles zaprezentowano maszynę, która tłumaczyła artykuly "Prawdy" na język angielski z prędkoœciš 1800 slów na minutę. Maszyna komputer konstrukcji I.B.b2, miala magazyn 400 000 rdzeni wyrazów rosyjskich wraz z afiksami i była zdolna do takich operacji jak zmiańa szyku i dodawanie koniecznych elementów. § 15.1. Dotychczasowe badania wykazaly, że TM jest opłacalne w wypadku przekładu przynajmniej w ramach trzech języków oraz, że nie nadaje się do tłumaczeń literatury i przekładów artystycznych. Wobec zapotrzebowania na masowe tłumaczenia literatury naukowej z dziedzin technicznych, gdzie słownictwo jest ograniczo 172 ne w wielu krajach powstajš oœrodki ^obocze THI finansowane przez budżety państwowe. Oœrodki te grupujš elektroników i językoznawców, gdyż zaprogramowanie wkladu do maszyny wymaga analizy lingwistycznej zarówno SL jak TL. Do takiej analizy nadaje się szczególnie model analizy reprezentowany przez gramatykę geńeratywno-transformacyjnš, której geneza zwišzana jest w pewnej mierze z przekCadem maszynowym. Jasnym jest, że wkładem do maszyny nie sš wyrazy w ich postaci leksykalnej lecz struktury syntaktycze i relacje gramatyczne w postaci konstrukcii matematyczrych o czym powiemy dalej. Nawet sluszniej byloby nie mówić w tym wypadku o tłumaczeniu lecz o przekodowaniu symboli numerycznych znakowych Sl w ekwiwalentne symbole w TZ. § 15.2. Należy sobie dobrze uœwiadomić, że maszyna nie dokonuje operacji tlumaczenia lecz jedynie transkrypcji uprzednio zakodowanych symboli w inry system symboli. TM jest modelem komunikacji opartym o zakodowany model językowy. Językoznawcy zapożyczyli terminologię Weavera i analizujšc tekst mówiš o wbuaowanej w tekst informacji, jak to czyniliœmy w poprzednich rozdziałach, oraz o jej zniekształceniu w procesie tłumaczenia /Nida/. Podobnš terminologiš posluguje się Roman Jakobson, gdy mówi o koniecznoœci wbudowania dodatkoNej infcrmacji przy tłumaczeniu z języka angielskiego na rosyjski i jako przykład podaje zdanie "I hired a worker". Angielski wyraz "worker nie zaanacza czy odnosi się do mężczyzny czy do kobiety, natomiast w rosyjskim musimy wiedzieć czy chodzi tu o kobietę czy o żczyznę by ten teket przetlumaczyć poprawnie. § 15.3. Model komunikacji zastosowany przez I.A.Ri-chardsa w 1953 r. przedetawia się następujšcol Ÿródło " "   przeznaczenie szumy S - selekcja 0 - odbiorca Z - zakodowanie D = dekodowanie T - transmisja Od = odczytanie TM w fazie poczštkowej było domenš inżynierów i matematyków malo obznajmionych z jzykoznawstwem. Z chwilš gdy zaintereaowalo ono lingwistów, rozpoczęli oni pracę w dwóch kierunkach, badajšc struktury formalne i uniwersalia językowe /sytuacje/. Praca ta miała za cel etworzenie inwentarza dla jednych i drugich dajšcego się zaprogramować dla TM. ?oza problemami technicznymi TM dostarcza również szeregu problemów językowych,dla przykładu jednym z nich jest wieloœć znaczeń leksykalqych poszczególnych haseł. Np. wyraz "gravie" ma znaczenie prymarne I° "ciężki" , ten ekwiwalent można stosować powiedzmy w 80 tekstów. W dalezym znaczeniu 2° "gravie" znaczy "trudny", a w trzecim znaczeniu 3° - "ciżarna". § 15.4. Y zwišzku z dalszymi pracami nad TM rozwijaja si studia kontrastywne dla wszystkich płaszczyznjęzyka, fcnologii, gramatyki, skladni i stylistyki i komparatystyka obejmuje nie tylko dwa języki 1 I.A.Richards, Toward a Theory of Translation,Univ. ° Press. Chicago 1953, s. 241-262. SZ i TL, ale wychodzc od jednego SL ustala się równoważniki.dla kilku TL. Badania te poglębiajš wiedzę o strukturze języków, co obeonie zgodnie stwierdzajš językoznawcy we wezyetkich oœrodkach TM. Przystępujšc do omawiania operacji przekladu maszynowego należy zapoznać się z dwoma terminami używanymi w tej dzialalnoœci. Pierwszy to alorytm, drugi to proFram. Sš to terminy zaczerpnięte z matematyki, ale im nadano lingwietyczne znaczenie. Algorytm lingwistyczny jest to zestaw regul analizujcych jakšœ strukturę językowš, oczywiœcie jest to rozszerzoryy zskres znaczenis wyrazu algcrytm. W węższym znaczeniu nazw tš obejmuje sig analizę jednej struktury morf ologicznej lub syntaktycznej. § 15.5. P r o g r a m. Algorytmu nie należy ylić z programem. 0 ile sporzšdzenie algorytmu językowego jest prac& lingwisty, program konstruuj mechanicy tj. inżynierowie, elektronicy, cybernetycy, którzy dane algorytmu językowego przekształcaj na język maszyry. Wkład do maszyny nie jest algorytmem :jzykowym lecz programem tegoż algorytmu tj. zaprogramowanymi operacjami dla maszyry, możemy mówić o inetrukcjach dla maszyny. Język naturalny, w którym jest opisany jakiœ problem podlega primo sformalizowaniu w język eymboli, a secundo zostaje wyrażony jzykiem maszyny czyli zaprogramoway jako wkład do komputera. Wkład do maszyny, który możey nazwać algorytmem matematycznym jest symbolem języka naturalnego wyrażonym w postaci kodu numerycznego binarnego. Operacje maszyny elektronowej sš błyskawiczne, np. Gilbert W.King zaprogramował wkład 30 milionów znaków binarnych dla slownika angielskiego. Odkodowanie dowolnego hasła z tego słownika trwa zaledwie 20 milisekund. Jak powiedzieliœmy mamy dwie kolejne operacje, najpierw analizę języka naturalnego np. polskiego. Musi on _ być podday jednorodnej analizie lingveistycznej i sformalizowany w eymbole odpowiadajšce poszczególnym atrukturom wypowiedzi = algorytm językowy. Następna operacja to przekształcenie otrzymanych darych na język maszyny. Nie będziemy się wgłębiać w poszczególne etapy analizy lingwistycznej, ale zasygnalizujemy dla przykładu pierwszš z brzegu trudnoœć. Dane lingwiatyczne dotyczšce transformacji i reguł gramatycznych muszš być z koniecznoœci syntetyczne. Informacje dostarczane maezynie muszš się odroeić do większych całoœci systemu np.flekeji. Można wbudować w instrukcje maszyry rdzenie wyrazowe i końcówki fleksyjne oraz typowe ich zeetawy, co dla tekstów w językach fleksyjnych jest konieczne, ale maszyna o najwiękezej "pamięci", jak dotšd mamy maszyny "zapamiętujšce" 4 miliony wyrazów/haseł, nawet one nie mogš dokonać pełnej analizy tekstu transponowanego,choć zdolne sš transponować 10 tysięcy wyrazów w cišgu sekundy. Komputery będšce maszynami elektronowymi operujš w obwodzie zamkniętym i wszystkie dane im dostarczane muezš się sprowadzać do wyboru z dwóch możliwoœci /taknie/. System opozycji binarxych, z których wybiera maazyna wymaga dar,ych językowych /algorytm językowy/ dostarczorych według eyetemu kontrastów binarnych. Dla przykładu przedstawimy alfabet w typie kodu 5-bitowego, gdzie 1 będzie reprezentować ładunek dodatni, a 0 ujemr,y. 176 A 00001 E 00101 B 00010 F 00110 C 0001 1 G 00111 D 00100 H01000 Typ kodów 5-bitowych jeet najprostszy, ietniejš już komputery 6-bitowych i 7-bitowych jednoetek kodu. W^wezae można wbudować pewne informacje redundsntne względnże użytkować jeden z bitów jako kontrolny dla bezbłgdnego kodowania. Zamiana liter na kod 1-0 może być dokonana w różny sposób, najczœciej transliteracja występuje w poataci perforowach etron, ale może być wyrażona dodatnim i ujemnym ladunkiem na taœmia elektronowej. Transkrypeja etruktury językowej na język maszyny wymaga ponadto ezeregu operacji poœrednich. Np. prosty stosunkowo rozkaz językowy, jak: "wybierz rzeczownik w zdaniu" - wymaga skomplikowaych działań maszynowych czyli instrukcji zaprogramowar,ych w maszynę. Powstalo kilka epeejalrych "języków" dla komputerów jak Comit, Fortran, Mimic,które łšczš proces maszynowy z analizš lingwi9tycznš. Dalezš rzucajšcš się w oczy trudnoœciš jest sprawa wieloznacznoœci, ale nie w semantycznym znaczeniu polisemii, lecz w samej formie wyrazu. Np. analiza symbolu angielskiego I może być trojaka: 1 / I = ja 2/ I = jedynka rzymska 3/ I = 9 litera alfabetu. Podobnfe odpowiedniki francuskie angielskiego przy~ imka "in" mogš być liczne, jak, "en", a, dana, dedans, au, du, par, chez, y. W takich wypadkach S9eaver proponuje postępowanie statyetyczne tj. zbadanie korpusu wkladu SL pod kštem róż 177 nych znaczeń tych saych formalnie elementów, a następnie stwierdzenie przecigtnego statystycznie znaczenia tych elementów w TL. W pierwszym slowniku maszynowym rosyjskim Belakaja podaje na 2000 haseł 500 o podwójnym znaczeniu. § 15:5. 0 g r a n i c z e n i a . Pomimo niewiarogodnej "pamięci" mózg elektronowy tj. komputer jest znacznie mniej skomplikowary niż umysł ludzki, który posiada 1014 komórekl. lVida mówi porównawczo, że o wielkoœci tej liczby możemy sobie zdać sprawg, gdy sobie wyobrazimy dziecko urodzone w 1 wieku n.e. i żyjšce do dziœ, które co minutg otrzymuje jednego dolara i jeszcze nie zgromadziło by biliona dolarów. Dopiero pomnożywszy 1 bilion przez 100 000 otrzymamy liczbę komórek w naszym mózgu. A wigc najwigkszy komputer jest malutki w porównaniu z ludzkim mózgiem, cho może zajmować przestrzeń 10 metrów. Ponadto czlowiek jest myœlšcy, a maszyna nie. Człowiek umie sobie powiedzieć np. "tego nie wiem", lub też "to jest mało ważne", natomiast maszyna dzi.ala w zależnoœei od instrukcji i jej operacje sprowadzajš sig do wyboru tak/nie, aczkolwiek szybkoœciš swych operacji bije czlowieka. Dlatego nie ma żadnej obawy, że TM zastšpi człowieka tłumacza. 1 10 do potggi 14. INDEKS TERMINOLOGII J~ZYKOZNAWCZEJ Awerbalizm - poza sformuˆowaniem sxowr~rm, stĽd my˜l awerbalna czyli nie uj(c)ta w sˆowa. Drzewo derywacyjne - /drzewo bezpoőrednich skxadnik˘w/ ˜ˆužy jako jeden ze sposob˘w przedstawienia znacznika frazowego zdania. por. niem. Stammbaum. Endogeniczny /przekaz/ - przekaz w drodze sukcesji genetycznej, przeciwieästwo - egzogeniczny czyli zewn(c)trzny. Kongenialr~y /przekxad/ - pokrewr~y, podobny. Komutacja - termin užywamy w glossematyce Z.Hjemslewa relacja mi(c)dzy jednostkĽ j(c)zykowĽ w planie znaczenia i tre˜ci, to samo w strukturalizmie amer. = substytucja. Inaczej wymiana. Leksem - element sxownikowy wsp˘läy okre˜lonej grupie form gramatycznych, np. st˘x, stoxu, stoxowi. fr. lexeme. Modyfikacja - gram.: uzaležnienie znaczenia elementu centralnego zdania /Head/ od element˘w po nim nast(c)pujĽcych /postmodyfikacja/ lub przed nim wyst(c)pujĽcych /premodyfikacja/. Polisemia - wieloznaczno˜† np. "j(c)zyk" ma dwa znaczenia gx˘wne 1/ "organ anatomiczny" i 2/ "mowa ludzka". Prymarna funkcja - termin j(c)zykoznawstwa strukturalnego rozpatrujĽcego elementy j(c)zyka jako jednostki nie tylko jako˜ciowo zr˘žnicowane, ale r˘wniež i wzajem nie zhierarchizowane. Funkcja prymarna jest to wi(c)c funkcja podstawowa. Redundancja - lac. redundantia "nadmiar". W teorii informacji termin ten oznacza nadmiar informacji selektywnej symboli,nie wykorzystanej bezposrednio do przekazywania wiadomoőci. Relewancja - ang. relevancy, fr. pertinence. Jedna z podstawowych zasad w j(c)zykoznawstwie strukturalnym , polegajĽca na uwzgl(c)dnieniu w opisie systemu j(c)zykowego element˘w istotnych tzn. pexniĽcych bezpo˜rednio.funkcje komunikatywne, w odr˘žnieniu od element˘w nie istotnych, nie sxužĽcych komunikacji. Np. w j(c)z. polskim dŤwi(c)cznoő† jest relewantna tylko na poczĽtku i w őrodku wyrazu natomiast~nie na koäcu. /kura-g˘ra, pies-bies. Semantem - najmniejsza jednostka znaczeniowa, odpo:~iadajĽca morfemowi w strukturze gramatycznej i fonemuwi jako najmniejszej jednostce formy dŤwi(c)kowej, zast(c)powana cz(c)sto terminem leksem. Synonim - wyraz majĽcy to samo znaczenie co inr~y wyraz/ inne wyrazy, ale r˘žniĽcy si(c) od niego momentem uczuciowym lub ˜rodowiskowym, gap. ojciec i tato. Kalka j(c)zykowa - ang. linguistic cal que, niem. Lehnue,bersetzung, zapožyczenie od drugiego j(c)zyka wzoru semantycznego u tworzenie wg niego w matsriale rodzimym nowych formacji. . Kalka može by† leksykalna /lub frazeologiczna/ - wtedy dany wyraz czy zwrot jest niejako dokˆadnym txumaczeniem obcego oryginalu, np. wedxug niem. Brieftraeger utworzono pol. listonosz, fr. tuer le temps - pol. zabija† czas, albo tež grama tyczna - wtedy mamy zapożycz gramatycznej. por. na Œlšsku "dokšd oni idš?" w odniesien jest to kalka niem. "wohin g Wyjaœnienia poszczególnych ha Słownika terminologii językoznaw za i K.Polańskiego, PWN Warszaw, . BIBLIOGRAFIA 1. Borowy W., Dawni teoretycy tłumaczeń w zbiorze: 0 sztuce tlumaczenis, pod red. K.Rusinka, Zakład Narodowy im. Oasolińskich Wroclaw-Warszawa-Kraków 1955. 2. Cary Fd., Theories sovietiques de la traduction vol. III, Dio 4, Babel 1957. 3. Cary Ed., La Traduction dans le Monde Moderne,Georg et Cie, Geneve 1956. 4. Cary Ed., Les Grands Traducteurs Francaie, Georg et Cie, Geneve 1963. 5. Catford J.C., A Linguistic Theory of Translation, O.U.P. London 1965. S, Catford J.C., The Teaching of English as a Foreign Language, w zbiorze: The Teaching of English,red. R.Quirk LLL. London, O.U.P., 1964. 7. Cherry C., Un Human Communication, 'Joley and Sons, New York 1957. 8. Cygan J., Struktura i system w czasowniku angielskim, Języki Obce w szkole z.2, 1965. 9. Cygan J., Czas i aspekt w języku angielskim i polskim, Języki Obce w szkole z.3, 1966. 10. Dzierżanowska H., Zbiór materiałów dla sekoi tlumaczy, wyd. Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 1968. 11. Erwin S. i Bower T., Translation Froblems in Inter 182 national Survey, Public Opin. Quart. vol. 6, 4. 1952. 11. Firth J.R., Languistic Analysis and Translation w zbiorze: For Roman Jakobson, Mouton, The Hague 1956. 13. Fiedorow A.W., 'Vwiedienje w tieorju pieriewoda. Izdatielstwo literatury na inostrannych jazykach, Moskwa 1953. 14. Granicka I., 0 językoznawczym ujęciu teorii tlumaczenia, Zeszyty Naukowe U-Ł, Nr 48, 1967. 15. Iialliday M.A.K., Categories of the Theory of Grammar, Word, vol. 17,3, 1961. 16. Grzegorczyk P., Problamatyka tłumaczeń. Szkic bibliograficzrLy, w zbiorze: 0 sztuce tlumaczenia, Zakład Narodowy im. Ossolińskich Wroclaw-Warszawa-Kraków 1955, s. 465. 17. Halliday, M.A.K., McIntosh, A., Strevens, P.: The Linguistic Sciences and hanguage Teaching, Zongmans, London 1964. 18. Herbert J., Manuel de linterprete, Georg. Geneve 1952. 19. Horalek K., Kapitoly z teorie prekladani,Praha .1957. 20. Jœger G., Invariante und Enteprechungstypen bei der Translation, F.S. z. 4, 1964. 21. Jakobson R., On Linguietic Aspects of Translation, w zbiorze: On Translation, R.Brower. Harvard UP Cambridge Mass. 1959. 22. Kade 0., Ist alles ńbersetzbar? FS z. 2, 1964. 23. Kade 0., Subjektive und objektive Faktoren in iibersetzungsprosess, Leipzig 1964. 24. Klemeneiewibz Z., Przeklad jako zagadnienie językoznawetwa, w zbiorze: 0 sztuce tlumsczenia,Zakład Narodowy im. Oseolińskich Wrocław-Warszawa-Kraków 1955. 183 25. Knox R., Trials of a Translator, Sheed and Word, New York 1949. 26. Knox R., On English Translation, Odord U.P., London 1957. 27. I.ado R., Linguistic across Culture, Ann Arbor, Michigan U.P. 1961. 28. Micewicz T., Językoznawcze aspekty tłumaczenia. Języki obce w szkole z. 2 i 4, 1966. 29. Mounin G., Les problemes theorique de la traduction, Gallimard, Paris 1963. 30. Ntounin G., Les belles infideles, Calneris du Sud, Paris 1955. 31. Nadolski Br., Dokola prac przekladowych w XVI w.Pamiętnik Literacki z. 1-2. Warezawa 1964, e. 43. 32. Neubert A., Pragmatische Aspekten der Uebersetzung. Maszynopis konf. tłumaczy a Lipeku 1965. 33. Nida E.A., Principles of Tranelation exemplified by Bible translating, w zbiorze: On Translation, R.Brower, Harvard UP. Cambridge 1959. 34. Nida E.A., Toward a Science of Translating, E.J. Brill, Leiden 1964. 35. Prochaska, VI., Notes on Translating Techniques, A Prague School Reader, Georgetown UP, 1964. 36. Poetgate J.P., Translation Tranelators, Theory and Practise. Bell, London 1922. 37. Quine W.V. Mesning and Translation w zbiorze: On Tranelation,_Harvard U.P. Cambrodge Man, 1959. 38. Savory T.M. The Art of Tranelating Jonathan Cape, London 1957. 39. Schaff A., Język a poznanie, PWNWarszawa 1964. 40.Tytler, A.F., Essay on the Principles of Translating, Edinburgh 1907. C 184 41. Weinreich U:, Languages in Contact, Mouton, The Hague 1966. 42. Wojtasiewicz 0., Wstęp do teorii tłumaczeń, Zakła Narodowy im. Ossolińskich Wroclaw-Warszawa-Krah 1957. 1957