tytuł: "Kuchnia i medycyna" autor: Julian Aleksandrowicz, Irena Gumowska Okładka i ilustracje Stanisław Szczuka Opiniodawca; doc. dr hab. Jerzy LIslewicz Redaktor Alina Stradecka Redaktor techniczny Teresa Klerzkowska Korektor Danuta WItkowska ISBN 83-225-0122-6 WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE WYDAWNICTWO • WATflA Warszawa 1986. Wydanie V. Nakład 100000 + 250 egz. Ark. wyd. 14,5. Ark. druk. 13,5. Symbol 10697/RK. Format A5. Cena zł 120,- Druk i oprawa w NRD. Przedmowa Cechą natury ludzkiej jest skłonność do odsuwania od siebie złych nowin. W sytuacjach ostatecznych dopiero przyjmujemy do wiadomości informacje wywołujące przykre odczucia. W coraz większym .stopniu czujemy się zmęczeni i zniechęceni pesymistycznymi prognozami różnych dziedzin nauki, dotyczącymi chorób, zanieczyszczenia środowiska, za- śmiecania globu ziemskiego itp. Kojarzące się z tymi doniesieniami wy- obrażenia ciężkich schorzeń, cierpienia, śmierci wywołują niepokój i lęk. Oficjalna medycyna, zwłaszcza w całym swym majestacie, grozi nam „naj- większym wymiarem kary", poucza, że powstające zaburzenia chorobowe prowadzą do zejścia śmiertelnego. Wyrok adresowany jest szczególnie dla tych „krnąbrnych", którzy nie słuchają jej nakazów. Książka, którą Czytelnik bierze do ręki, odkrywa zupełnie „nowe obli- cze" medycyny. Pokazuje medycynę-profilaktykę, w pogodnym tonie proponującą zapobieganiu kłopotom zdrowotnym. Aplikuje pokaźną dawkę optymizmu dla ludzi umęczonych mentorskim głosem powag naukowych, lśniącą bielą sal szpitalnych oraz smętkiem wspaniale wyposażonych sanatoriów. Postęp nauk biologicznych i fizycznych w miarę swych osiągnięć stwarza tak wąskie specjalizacje, że przedstawiciele różnych dyscyplin często nie są w stanie zrozumieć się wzajemnie, mówiąc choćby o perspekty- wach badawczych. Wiedza w coraz większym stopniu rozczłonkowuje świat ożywiony. Można porównać tę sytuację do reakcji dziecka, które — ciekawe co jest wewnątrz domku ustawionego z klocków — bierze każdy z nich delikatnie do rąk, a po chwili z zatroskaną miną ogląda kupkę rozsypanych zabawek. Sądzę, że analogię tę można wykorzystać do aktu- alnej oceny tzw. osiągnięć z zakresu nauk biologicznych i medycznych. Trudno oczekiwać, by doskonały nawet specjalista z jednej dziedziny znał dobrze zależności, jakie zachodzą między poszczególnymi ogniwami łańcucha troficznego całego ekosystemu, jakim jest gleba — roślina — zwierzę — człowiek. Książka, którą rekomenduję, jest jedną z nielicznych prób nowoczesne- go, korzystającego z wielu dziedzin wiedzy, podejścia do łych zjawisk, które można nazwać życiem na kuli ziemskiej. Olbrzymi trud i zaangażo- wanie biologów i lekarzy musi przynieść pożytek ludzkości poprzez wła- śnie interdyscyplinarne interpretowanie zjawisk, a miarą tego pożytku jest globalna ocena ich znaczenia dla całej populacji, dla której były przeznaczone. Proście; mówiąc — nie rezultaty w leczeniu jednostek są podstawowym kryterium ocen/y sporów naukowych, ale -upowszechnia- nie masowego stosowania środków lub metod zapobiegania chorobom w stosunku do całych zbiorowości jest ostatecznym osadem, nawet Jeśli „uczeni mają podzielone zdania". Jak w poprzednich wiekach zgrozą przejmowały wieści o zarazach („morowe powietrze"), tak w mniejszym może stopniu, ale również duży niepokój budzą w nas dziś tzw. choroby cywilizacyjne. Interdyscyplinarne spojrzenie na najbardziej niepokojącą z nich — proces nowotworowy nie brzmi w tej książce jak groźne „Memento"... Autorzy proponują pro- filaktyczne postępowanie — polegające przede wszystkim na odpowied- nim odżywianiu się — które oddala wizję tej strasznej choroby. Zastosowane w ostatnich latach skomplikowane metody badań fizycz- nych potwierdziły rolę mikroelementów na poziomie submolekularnych procesów warunkujących sprawne reakcje utleniania w zaradzi komórek ssaków. Wykryto również zjawiska tłumaczące wyraźne zależności między nieopanowanym bujaniem nowotworowym plazmy komórkowej a sprawnie funkcjonującymi procesami utleniania, które to procesy są uwarunkowane m. in. właśnie obecnością określonych mikroelementów, witamin i innych związków w codziennej diecie. Autorzy „Kuchni i medycyny" proponują korygowanie niedoborów (lub nadmiarów) związków chemicznych (i całych struktur) biologicznie ważnych. W związkach tych biofizyk widzi: „substraty transferu elektro- nowego", biochemik — „grupy prostetyczne apoenzymów", ekolog — „korygowanie zaburzeń łańcucha troficznego". Lekarze widzą; „preparaty parafarmakopealne wzmagające zejście procesu chorobowego". Julian Aleksandrowicz i Irena Gumowska — będący zwolennikami postępowania profilaktycznego — widzą realne możliwości poprawy zdrowia społecz- nego i- na tym właśnie polega humanitarna wartość ich pracy. Autor niniejszej przedmowy nieśmiało informuje, ze od wielu lat, parając się tymi zagadnieniami profesjonalnie, traktuje „Kuchnię i medycy- nę", jako zapowiedź nowych, ożywczych prądów dla sfrustrowanych grup • wąskospecjalistycznych ośrodków badawczych. Przede wszystkim zaś będzie ona nieodzowną pomocą dla wszystkich kobiet, które w nowych warunkach cywilizacyjnych muszą dbać o prawidłowe żywienie swoich najbliższych. Na zakończenie muszę jeszcze wspomnieć o fascynującym postępie nauk medycznych, dzięki któremu można było niejednokrotnie uratować zagrożone, wydawałoby się beznadziejnie, życie ludzkie. Warto więc, aby inne, bardziej lub mniej pokrewne zespoły badawcze wspomagały medycynę w jej interdyscyplinarnym ujęciu. Znając sytuację w krajach tzw. wysoko rozwiniętych, jestem głęboko przekonany, że w Polsce mamy ku temu szczególnie dużo okazji. Prof. dr hab. JERZY MAZURCZAK Czas zakręcić kran Wielu ludzi przeraża wizja przyszłości człowieka we współczes- nym świecie. Lękają się widma gnębiących ludzkość chorób, któ- rych liczba wzrasta wraz z postępem cywilizacji. Nawołują do walki o zdrowie fizyczne, umysłowe, psychiczne, o jakość życia i jak naj- lepszy był dla jednostki i całych społeczeństw. Nauka-robi co może. A widocznie może wiele, bo nieomal każdy dzień, każda godzina przynosi nowe wiadomości, odkrycia, doniesienia, hipotezy. Doszło do tego, że w amerykańskim piśmie naukowym, poświęconym wie- dzy o żywieniu i jego wpływie na ludzkie zdrowie, postawiono postulał, aby zawodowe dietetyczki egzaminować co 2 lata, spraw*- dzając ich wiadomości. Wiele bowiem starych „prawd" trzeba odrzucać, a na ich miejsce przychodzą nowe, lepiej udokumento- wane. W tymże piśmie wyraźnie podkreślono, że: „lekarze nie czują się pewni na tym odcinku, zaś wśród poradnictwa dietetycz- nego jest dużo szarlatanerii, zacofania itp."') Organizm ludzki można by przyrównać do wielkiego placu budo- wy i odbudowy. Bez przerwy zachodzą w nim kolosalne zmiany. Przecież codziennie 1 % krwinek ulega zniszczeniu i musi nastąpić ich odbudowa, tzn. trzeba na nowo utworzyć 8—9 g hemoglobiny. Przeciętne życie leukocytów trwa 8—10 dni. Białko wątroby i plaz- my krwi jest w ciągu 10—20 dni w połowie odnawiane. Białko skóry ludzkiej odnawia się w ciągu ok. 160 dni. Nasze kubki smakowe na języku — a mamy ich od 10 do 20 tysięcy (zależnie od wieku) — żyją najdłużej 10 dni, ale na ogół o wiele szyb- ciej, bo i co 3 godziny, są odnawiane. Nawet włosy muszą nie tylko wciąż powstawać, ale do tego rosnąć (w ciągu roku ok. 12 cm). A włosy — to też m. in. białko! Ustawicznie więc powstaje nowa generacja komórek. A w ich skład wchodzi ok. 50 rozmaitych składników. Ale jeśli któregoś zabraknie lub jest go za mało czy za dużo, to nasz organizm próbuje się do tego najpierw przystosować, „produkując" gorsze generacje komórek. Aż w pewnym momencie sytuacja się załamuje i wtedy dochodzi do choroby, dolegliwości lub choćby złego samopoczucia. Jednymi z najczęściej występujących chorób i przyczyn zgonów są — obok zawałów serca — schorzenia nowotworowe. Z geografii raka Rak piersi u Japonek i Eskimosek zdarza się wyjątkowo rzadko, ale u Kanadyjek jest wyjątkowo częsty. Wśród Szkotów częste są raki jelit, niemal nieznane w afrykańskim szczepie Banłu. W Hong- ') Cerification for Nułritionisti. „Food Techn." Y.1981. -Kongu w ostatnich 20 latach liczba chorych na raka przełyku wzro- sła siedmiokrotnie, ale zauważono zmniejszenie się występowania tej choroby w Szwajcarii, Wśród amerykańskich Adwentystów 7 dnia i Mormonów, za- mieszkujących Kalifornię, śmierć wywołana zawałami serca i rakiem zdarza się o połowę rzadziej niż wśród innych mieszkańców tego stanu, A w stanie Utah, zamieszkanym prawie całkowicie przez Mor- monów, śmiertelność z powodu raka jest najniższa w USA. Ale też ,,u Mormonów" nie można — praktycznie — nabyć alkoholu, tytoniu ani prawdziwej kawy. Religia zabrania im tych produktów pod każdą postacią. U nas w ostatnich latach wzrosła szczególnie liczba zachorowań na raka żołądka wśród ludności wiejskiej. Podejrzewa się, że jest to skutek ogromnie niekorzystnej zmiany w odżywianiu, a także pogorszenia środowiska, z którego żywność pochodzi. Przeprowadza się intensywne badania nad innym rakiem — białaczką i szuka jej ognisk. Tych znaleziono już kilkanaście. Są to domy, opanowane przez wilgoć i pleśń. Jeśli odkryjemy przyczyny, znajdziemy także i środki, by zapo- biegać tym chorobom, a może nawet i leczyć je. Przekonanie takie podziela coraz więcej ludzi, stąd poszukiwania skierowane w zupeł- nie odmiennym kierunku niż dotychczasowe. Ogromne sumy wydano już na badania, czy za raka odpowiedzialny jest wirus, czy coś zupełnie innego. Może jakiś czynnik, który powoduje mutacje w komórkach? Przeważa opinia, że nowotwór może być wyzwolo- ny wieloma czynnikami, które przenikają do organizmu przede wszystkim razem z pożywieniem. W każdym razie w stuleciu techni- ki, w którym obecnie żyjemy, zapadalność na nowotwory wzrosła wielokrotnie. Przyzwyczajenia i nałogi Ameryka, która do niedawna wydawała 690 tysięcy dolarów rocznie na badania nad nowotworami, zdecydowała się podnieść te dotacje do 7 milionów w 1975 r., a już w następnym — do 45 milionów dolarów. Każdego roku sumy te przeznacza się głów- nie na badania nad wpływem środowiska na powstawanie raka. Ponadto wydano ok. 50 milionów dolarów na prace śledzące wpływ zwyczajów jedzeniowych na genezę nowotworów. A jest to zadanie równie skomplikowane, jak pogoń za „odpowiedzialnym wiru- sem". Ponad 1400 czynników chemicznych rozprzestrzenionych w atmo- sferze i wokół nas podejrzewa się dziś o zdolność do wywoływa- nia raka u zwierząt. Ta liczba w przypadku ludzi jest mniejsza, ale też o wiele trudniej badać te sprawy. Tym bardziej, że trzeba 20—30 lat obserwacji, aby — jeśli chodzi o ludzi — powiedzieć coś prawie pewnego. Trzeba też określić ilości działających czyn- ników, od których zaczyna się niebezpieczeństwo, wziąć pod uwagę rozmaite wpływy, które mogą je neutralizować albo podnosić ich szkodliwość. Afiałoksyny Udowodniono ponad wszelką wątpliwość, że pewne grzyby (pleśnie) wytwarzają tzw. afiatoksyny. Są to toksyczne produkty przemiany materii tych pleśni, jedne z najgroźniejszych biologicz- nych czynników rakotwórczych. Wykryte w Krakowie i okolicach ogniska raka, tzw. domy rakowe, były właśnie opanowane przez grzyby (pleśnie) i sprzyjającą im wilgoć. Prace te, po raz pierwszy przeprowadzone przez polskich uczonych, ujawniły także, że z białaczkami pleśniopochodnymi można się spotkać nie tylko u ludzi, ale i w świecie zwierząt. W niektórych oborach niemal wszystkie krowy są zaatakowane tzw. rakiem krwi. A bywa, że wyniszcza on nawet i pszczoły. Afiatoksyny wytwarzane są przez rozmaite, choć nie wszystkie pleśnie. Stwierdzono np., że AspergiHus flavus i Aspergilfus niger, atakujący często orzeszki ziemne, tzw." arachidy, również wytwarza potężnie rakotwórczą afiatoksynę. Wynika stąd ogólna zasada profilaktyczna. W żadnym wypadku nie wolno jeść produktów w jakikolwiek sposób skażonych pleśnią. Usuwanie jej nalotów, jest tu bez znaczenia, gdyż ewentualne afia- łoksyny mogły się już przedostać w głąb żywności. Afiatoksyny, niczym farba, łatwo przenikają przez płyn, trudno — przez gęstą czy stałą materię. Tak więc, zapleśniały kompot trzeba wylać, ale z zapleśniałej konfitury wystarczy czasem zdjąć tylko grubą wierzchnią warstwę, a reszta — jeśli nie zmieniła smaku — może nie być skażona. Azotany, azotyny i nitrozoaminy Następną grupą czynników rakotwórczych są pewne związki azotowe, o których szkodliwości wiele się ostatnio pisze i mówi; Do nich należy np. ,,niewinna" saletra, dodawana do szynki i innych wędlin oraz do ryb. Saletrowanie, czyli peklowanie przy pomocy azotanów (saletra), stosuje się co najmniej od tysiąca lat. Ale obecnie w wielu krajach jest ono zakazane. Używa się nato- miast związków azotynowych, zwykle w połączeniu z kwasem askorbinowym (wił. C). Peklowanie azotynami jest nowocześniej- sze i daje lepsze rezultaty niż saletrowanie. Są to jedyne środki, które pozwalają na osiągnięcie wszystkich cech i właściwości wy- maganych od peklowanych wędlin, choćby tradycyjnego boczku. Zbadano ok. 700 związków zastępczych i... nic! Żaden nie potrafi zastąpić azotanów ani azotynów, idealnie chroniących produkty spożywcze przed zepsuciem, utrzymujących ich świeżość i barwę. Ale zarówno azotany, jak i azotyny są zasadniczymi składnikami przy powstawaniu rakotwórczych nitrozoamin. Niektórzy badacze twierdzą, że częsty rak żołądka wśród Japończyków wiąże się nie tylko z pozostałościami włókien azbestu, używanego podczas czysz- czenia ryżu, ale właśnie z bardzo powszechnym tam spożyciem' ryb wędzonych skażonych nitrozoaminami. Nitrozoaminy — jak powiedziano — są szczególnie groźne w obecności afiatoksyn i innych mykotoksyn2), zwłaszcza przy niedoborze pewnych witamin, działających anłagonistycznie. Są to witaminy C i E, wspaniale ,,blokujące", a więc przeszkadzają- ce tworzeniu się tych podejrzanych związków. Niestety, otrzymuje- my ich zbyt mało jak na profilaktyczne potrzeby.' Warto też wie- dzieć, że niekiedy flora bakteryjna przewodu pokarmowego jest producentem niłrozoamin, szczególnie przy niedoborze kwasu solnego. Azotany i azotyny mogą się też znajdować w pożywieniu pocho- dzenia roślinnego tam, gdzie użyto nadmiernych ilości nawozów azotowych. Rośliny mogą wówczas te związki pobierać z gleby „bez miary". Jest to oczywiście bardzo skomplikowany proces uwarunkowany wieloma rozmaitymi czynnikami, ale jednak głównie nawożeniem. Ponadto różne rośliny gromadzą różne ilości tych związków, zależnie od gatunku i wieku. Np. młode roślinki zawie- rają ich więcej niż rośliny dojrzałe. Ponieważ hodowla pod szkłem czy folią jest stosunkowo kosztowna, więc nieraz glebę się ,,prze- naważa" nawozami azotowymi, by rośliny szybko i bujnie rosły, a potem nowalijki pełne są azotanów i azotynów. Azotany dla dorosłych, zdrowych ludzi nie są groźne. Są mało toksyczne, gdyż po wchłonięciu zostają wydalone wraz z moczem. Mogą być jednak szkodliwe wtedy, gdy ulegną przemianie w tok- syczne azotyny. A dzieje się tak wówczas, gdy ktoś choruje na niedokwaśność lub na częste nieżyty żołądkowo-jelitowe i to wła- śnie po spożyciu pokarmu bogatego w azotany. Dolegliwości te najczęściej spotyka się u niemowląt i osób starszych. Toteż niemowlaczkom w pierwszych miesiącach życia powinno się podawać soczki warzywne czy owocowe tylko z upraw niena- wożonych, np. z własnej działki czy ogródka. Ponadto przyrządzając 2) Mykotoksyny — ogólna nazwa trujących produktów przemiany materii różnych grzybów. 9 pokarm niemowlętom oraz staruszkom trzeba przestrzegać czystości, gdyż to właśnie bakterie zmieniają azotany na azotyny. Soki powinny być też albo absolutnie świeże, albo — jak to robią Amerykanki — przechowywane w lodówce, aby' nie dopuścić do nadmiernego rozwoju bakterii. Niemowlęta wykazują szczególną wrażliwość na zatrucie azotyna- mi w pierwszych trzech miesiącach życia. Mają bowiem wtedy jesz- cze wysoki procent hemoglobiny płodowej, która jest bardziej wrażliwa na uszkodzenia niż hemoglobina osób dorosłych. Po- nadto nie wszystkie układy enzymatyczne w takim młodym organiz- mie odpowiednio sprawnie pracują. Bywa też, że studnie mają wodę ,,zatrutą" azotanami i azotynami. Obserwuje się to szczególnie na wiosnę, gdy podnosi się poziom wody w glebie, a równocześnie rolnicy obficie nawożą pola nawo- zami azotowymi. W 1981 r. badania prowadzone w Polsce na tere- nie jednego z województw wykazały, że 78% studni miało poziom azotanów i azotynów, przekraczający dopuszczalne normy opraco- wane przez FAO/WHO. Toteż nic dziwnego, że właśnie w tym województwie notowano najczęstsze przypadki zatrucia niemowląt, szczególnie tych sztucznie karmionych. W każdym bowiem takim mleku — mimo wszystko — są drobnoustroje, które szybko i łatwo w wodzie dodawanej do mleka przemieniają azotany w azotyny. Szkodliwe działanie azotynów wiąże się przede wszystkim z ich powinowactwem do barwnika krwi (hemu) i tworzeniem methemo- globiny, która nie potrafi przenosić tlenu. Hemoglobina jest niejako sparaliżowana, jakby zaczadzona, następuje więc niedotlenienie organizmu. A zatrucie można zaobserwować, gdy dookoła ust po- wstaje brunatnosine przebarwienie skóry, stopniowo przenoszące się na całe ciało. Inne objawy to: wymioty, przyśpieszony oddech itp. U dorosłych i młodzieży nieraz pojawia się niedokrwistość. Powtórzmy jeszcze raz; witaminy C i E mogą w takich przypadkach pomóc i działać profilaktycznie. Palenie i picie Jeśli już coś wie się na pewno i ogłasza, jeśli lekarze dają jakieś zalecenia pacjentom, jeśli nawet pewną tezę już wszyscy przy- jęli do wiadomości, to badacze i jakże często popularyzatorzy natrafiają na mur obojętności. Przykładem: palenie i palacze. Statystyka wykazała, że palenie tytoniu niezaprzeczalnie może wy- woływać raka płuc. Ale jednak liczba wypalanych papierosów, fa- jek (mniej szkodzi? — ale szkodzi!), cygar itd. nie zmalała. A i wśród lekarzy jest niewielu abstynentów, co skuteczności oświaty zdrowot- nej przynosi konkretne szkody. 10 l Spożycie alkoholu raczej wzrasta. Tymczasem wiadomo, że jest on czynnikiem, który może wywoływać raka jamy ustnej, przełyku, krtani i wątroby, szczególnie gdy się pije i pali. Alkohol wydaje się działać jak katalizator na rakotwórczą smółkę z tytoniu. U tych, którzy dużo palą i piją, ryzyko raka jest 15 razy większe niż u niepalących i niepijących. Czy pijasz alkoholi Nie miejsce tu na kazanie o fatalnych skutkach pijaństwa. Od niepamiętnych lat byli tacy, którzy pili, i pewnie zawsze będą. Ale zastanawiające jest, dlaczego u nas i w wielu innych krajach Północy nałóg ten powoduje fatalne skutki (arogancja, awanłurnic- łwo, agresywność), a wreszcie przeradza się w poważną chorobę. Gdy tymczasem w krajach Południa, gdzie ludzie piją o wiele więcej alkoholu w przeliczeniu na czysty spirytus i na głowę lud- ności, takich przykrych skutków bądź nie ma, bądź są nieporówny- walnie rzadsze. Badacze tych spraw ustalili, że na północ od 62 równoleżnika alkohol ludziom o wiele bardziej szkodzi, niż na południu. W basenie Morza Śródziemnego, we Francji, Hiszpanii czy we Włoszech, nie mówiąc już o krajach arabskich, gdzie religia wpraw- dzie zabrania picia alkoholu, ale — jak każde tamtejsze dziecko wie — też się potajemnie pije i to niemało, nie ma tak złych skut- ków picia, jak np. w Danii, Szwecji, Finlandii czy Polsce. Więc zaczęto badać sprawy odżywiania w tychże krajach, potem sprawy witamin, składników mineralnych itd. W końcu wysnuto wniosek, że; „szkody wywołane alkoholem są uwarunkowane ekologicznie". Bo oto stwierdzono, że szkodliwe działanie alko- holu nasila się wówczas, gdy w organizmie są braki czy niedobory takich związków, jak sole wapnia, magnezu, selenu, cynku, litu oraz niektórych witamin. W dodatku alkohol obniża jeszcze w naszym organizmie poziom tychże metali, a szczególnie: cynku, wapnia, magnezu i , litu. Nie dość na tym. Otwiera on drogę i ułatwia przenikanie — szczególnie do mózgu — takich trucizn, jak metale ciężkie (ołów, rtęć, kadm, beryl...). Czyli — gdy brak składników mineralnych koniecznych dla zdrowia — do organizmu dostają się metale „negatywne", wprost trucizny. No i skutki są widoczne. U nas i górale, i Kaszubi piją dużo alkoholu, szczególnie na zabawach, weselach itp. Górale „rozrabiają", żadna uroczystość nie obejdzie się tam bez awantur, nieraz prowadzących do drama- tycznych wypadków, a takie ekscesy są praktycznie nieznane wśród Kaszubów. Ale... stwierdzono, że na Pomorzu jest 300 razy więcej litu w wodzie, powietrzu i glebie niż w górach oraz na Podhalu, l więcej, niż w innych częściach kraju. 11 Niełałwo jesł oduczyć się picia. Ale można warunkami ekologicz- nymi i odpowiednim odżywianiem złagodzić nieco jego skutki. Uzyskać szybsze wyparowywanie alkoholu z organizmu, aby nie zatruwał mózgu, więc po prostu uczynić picie „bezpieczniejszym". Powtórzmy: organizm pijącego wymaga zwiększonych ilości wapnia, magnezu, cynku, selenu i litu oraz witamin C, A i E i z gru- py B. Wszystko to można dostarczyć organizmowi wraz z odpowie- dnim odżywianiem3). Odżywianie Wiadomo, jak niektórym trudno wyzwolić się od nałogów. Wia- domo też, że pewne, związane z tradycją przyzwyczajenia jedze- niowe są u ludzi też ogromnie silnie zakorzenione. Ale jednak obecnie, jakoś ciekawość często zwycięża i jadamy nieraz to ,,czego byśmy do ust nie wzięli", a — co dziwniejsze — bywa, że te nowe produkty czy potrawy bardzo nam smakują. Wielu sądzi więc, że wykorzystując tę „ciekawość" ludzką, stosunkowo może jeszcze najłatwiej będzie przekonać społeczeństwo do zmia- ny systemu odżywiania, namówić choćby do wprowadzenia do jadłospisów pewnych produktów, mogących nas ratować przed dolegliwościami czy chorobami, których nasilenie wzrasta wraz z rozwojem cywilizacji. A więc, mimo że na powstawanie takich chorób, jak rak, wpływa mnóstwo rozmaitych czynników, może najbardziej warto mówić o sprawach odżywiania. Amerykański instytut do spraw raka wydał ostatnio pracę pt. Osoby najbardziej narażone na raka. Na 520 stronach przedstawiono aktualną wiedzę z tego zakresu. Omówiono możliwie wszystkie czynniki, które mogą być powodem powstania nowotworu, a więc m. in. promieniowanie, leki, choroby zawodowe, wpływ środowiska, no i żywienie. Jest to jak dotychczas najbardziej wyczerpująca praca na ten temat. A w niej niezwykle ważne są wyniki badań dotyczących właś- nie odżywiania, dlatego m. in., że można je bez trudu i natychmiast wprowadzać w życie. Ale sprawy odżywiania dotyczą głównie dwóch typów nowotworów: jelitowego wraz z rakiem odbytu, któ- ry stanowi ok. 15% przypadków, oraz nowotworu piersi. Ta ostatnia choroba zabija wiele kobiet w Europie Zachodniej i w Ameryce Pół- nocnej. 3) Kogo te sprawy bardziej interesują, tego trzeba odesłać do obszernej, nie- zwykle ciekawej książki Marii Jarosz: Samoniszczenie, samobÓJsfwo, alkoholizm, narkomania. „Ossolineum" 1982. 12 W przeszłości Wróćmy na chwilę do historii. Jeszcze za czasów naszych dziad- ków, bo zaraz po l wojnie światowej, ukazała się niezwykła książka dr med. McCollum: The Science of Eafing (Wiedza o jedze- niu). Kto ją przeczytał, był całe lata pod jej wrażeniem. McCollum opisywał 7 eksperymentów. Pisał m. in. o tym, jak marli ludzie pracujący przy budowie Kanału Panamskiego, tylko dlatego, że karmiono ich „urzędową dietą" zawierającą same nowoczesne, rafinowane produkty. A obok w dżungli było samo „zdrowie": owoce pełne witamin i składników mineralnych. Ale z nich nie korzystano. Niezwykle drastyczny jest też opis losów załogi niemieckiego, najszybszego wówczas, wojennego okrętu, który kaperował na Atlantyku i topił mnóstwo statków, zabierając z nich co najlepsze — także i z jedzenia. Po 250 dniach rejsu w 1915 r. statek musiał się poddać i wpłynął do neutralnego Nowego Jorku. Cała załoga była chora. Autor — lekarz szczegółowo opisuje te schorzenia, które wszystkie pochodziły z niewłaściwego odżywiania. Na przy- kład 1/3 marynarzy miała taką nadkwasotę, że była niezdolna do pracy. Więc czym ludzie ci się odżywiali? Mięsem, tłuszczami, białą mąką, słodyczami i innymi „luksusowymi" produktami. McCollum dość szybko ich wyleczył głównie — odwarami z ziemniaków, marchwi, buraków i innych jarzyn. Cóż? Zagadnienia odżywiania i zdrowia są tak złożone, tak skomplikowane, tyle wpływów może tu działać jednocześnie, może się kumulować lub niweczyć, a w dodatku wszystko to zależy od maleńkich, wprost niewyobrażalnych ilości produktów. Fascynujący świat biologii. Przenieśmy się jeszcze do Chin, gdzie na przykładzie dwóch prowincji wykazano niezbicie, jak ważne jest prawidłowe odżywia- • nie. W Linhsien i Fanhsien (Uniwersytet Pekin — Chiny 22.7.1978 r.j To było przerażające, gdy statystyka wykazała, że w prowincji Ho-nan (Chiny północne), w rejonie Linhsien 20% ogólnej liczby zgonów przypada na raki, i że stanowią one wprost nieprawdopo- dobną liczbę 379 przypadków śmiertelnych rocznie na 100 tysięcy ludności. 110 tysięcy zgonów na raka przełyku w przeciągu 30 lat (1941—1970)! 13 Dla przykładu podajmy, że w USA rak przełyku zdarza się u 6 osób na każde 100 tysięcy rocznie i to wśród ludności białej, bo nie wiadomo z jakiego powodu trzy razy rzadziej występuje wśród ludności czarnej. Zresztą w rejonach i prowincjach niedalekich od Linhsien wypadki śmierci z powodu raka były o wiele rzadsze. Wynosiły 1,43 na każde 100 tysięcy ludności. Skąd więc taka epi- demia w Linhsien? Najpierw ustaiono, że w tej prowincji 29 próbek żywności na 124 badane zawierało nihozoaminy (23%). W niedalekim rejonie Fanhsien kancerogennych nitrozoamin było w żywności mniej niż 1,2%. Na 86 próbek tylko w jednej znaleziono niłrozoaminy. Zresztą inne badania potwierdziły tę regułę; tam gdzie jest dużo niłrozoamin i innych podobnych związków azotowych, tam rozprzestrzenia się rak. Gdzie tych związków jest mało, ta straszna choroba występuje rzadko. ' Innym spostrzeżeniem był fakt, że w Linhsien ulubionym i czę- sto niemal jedynym warzywem były kiszone ogórki. Beczki z nimi zakopywano w ziemi, a analizy wykryły w niej grzybki i pleśnie, które same mogły wywoływać różne choroby, ale w kombinacji z nitrozoaminami były szczególnie rakotwórcze. Zaczęto więc natychmiast podawać ludności — tak miejscowej, jak i przejeżdżającej przez ten rejon i zatrzymującej się na stac- jach — pigułki witaminy C, która — jak wiadomo — jest silnym antyoksydantem (przeciwutleniaczem) związków azotowych, więc je jakby unieszkodliwia. Równocześnie badania sprawdzające pro- wadzono na szczurach. Najpierw karmiono je żywnością bogatą w nitrozoaminy (taką, jaką jadali ludzie z Linhsien), potem podawano im witaminę C, a po godzinie badano zawartości żołądków, by stwierdzić jaki był skutek. Okazało się, że witamina C działała jeszcze skuteczniej, gdy obok niej podawano też witaminę P (rutyna) oraz PP (niacyna) i to równocześnie z żywnością. Wów- czas witaminy wpływały blokujące na działalność związków azoto- wych. Te wyniki potwierdzano potem i na ludziach. Ilość podawanej witaminy C wynosiła od 300 do 900 mg dziennie. Po 6 dniach takiej kuracji związki azotowe w moczu spadały do normy, a gdy przerwano podawanie witamin, już po 3 dniach znacznie wzrastały. Nowotwory, a głównie rak przełyku, dawały się we znaki w rejo- nie Linhsien nie tylko ludziom. Gnębiły także i drób, którego prze- cież nie karmiono ogórkami. Trzeba było więc znaleźć jakieś czyn- niki sprzyjające tej chorobie. Badania wykazały, że w ogniskach terenowych raka ilość mikroelementów w żywności była niezwykle mała. Do takich brakujących biopierwiasłków należały sole magnezu, żelaza, selenu, molibdenu, baru, tytanu, manganu i glinu. W pożywieniu ludności brakło też witamin, a przede wszystkim witaminy C. Badania trwają nadal, ale faktem jest, że odkąd zmie- niono w Linhsien sposób odżywiania, do gleby dodano odpowied- 14 nich nawozów sztucznych, ogórki kiszone uzupełniono świeży- mi warzywami, a zażywanie witaminy C przyjęła ludność za co- dzienny zwyczaj — odtąd notuje się ogromny spadek występowa- nia raka. Kiedy już jesteśmy na ogromnych przestrzeniach Chin, warto wspomnieć o niedawno odkrytej endemii (lokalne, masowe zacho- rowania) w prowincji Keczan. Otóż nieomal masowo umierano tam na zawały serca. A równocześnie zwierzęta zdychały na tzw. cho- robę ,,białych mięśni" — występującą tylko u zwierząt, a obja- wiającą się porażeniem mięśni, niesprawnością i padaniem. Pierw- si, którzy zajęli się tym schorzeniem, byli lekarze weterynarii. To oni dowiedli, że zwierzęta chorowały z powodu niedoboru selenu w glebie. Przypuszczali, że jest to także przyczyną zawałów u ludzi. Sekcje wykazały, że mieli rację. Zmarli mieli znaczne nie- dobory selenu w organizmie. Uzupełniono żywność tym pierwiast- kiem i opanowano endemię. Dodajmy, że i u nas przed rakotwór- czymi mykotoksynami (wywołującymi także raka krwi) warto za- bezpieczać się odpowiednim odżywianiem. Powinno się pamiętać m. in. o takich antyoksydantach, jak selen (drożdże piwne), wita- mina E (kiełki pszenicy), witamina C (zieleniny, warzywa i owoce), a ponadto tak niewinny środek, jak błonnik (otręby, owsianka, razowy chleb, kukurydza). Doświadczenia dwóch lekarzy Na pancerniku „Król Jerzy V" Na olbrzymim pancerniku angielskim podczas ostatniej wojny lekarz Piotr Cleave (ur. w 1907 r.) miał wiele kłopotu ze zdro- wiem marynarzy. Dokuczały im stale zaparcia — zresztą zawodowa niemal dolegliwość ludzi morza. Dr Cleave, przechadzając się po statku, rozmyślał nad zmianami, jakie zaszły w sposobie odżywia- nia się ludzi. Jakieś 200 tysięcy lat temu człowiek zaczął jadać produkty gotowane i do nich jego organizm miał się już czas przy- zwyczaić. Ale nie więcej niż ok. 100 lat temu postęp techniczny pozwolił na coraz to dokładniejsze oczyszczanie produktów spo- żywczych, a wśród nich szczególnie mąki i cukru. Zastąpienie kamieni młyńskich przez metalowe powierzchnie, ogromne przy- spieszenia tak w wyrobie mąki, jak i wypiekaniu pieczywa, zmie- niły zupełnie produkt, który nasi przodkowie nazywali chlebem. A przede wszystkim wskutek tych udoskonaleń usunięto z mąki otręby. Podobnie stało się z cukrem, a także m. in. z solą. Nasza dzisiejsza sól to niemal czysty NaCL (chlorek sodu), podczas gdy w soli kopalnianej i morskiej znajduje się mnóstwo makro- i mikro- elementów. Zastanawiające jest na przykład, dlaczego najzdrowszych sto- sunkowo obywateli mają takie kraje, jak Japonia, Wenezuela i Hisz- pania? Może właśnie dlatego, że w tych krajach nie używa się innej soli jak morska? Przywieziona z Hiszpanii i badana w Kra- kowie wykazała zawartość wielu cennych mikroelementów, m. in. selenu. Wyniki badań przesłano hiszpańskim lekarzom, dla któ- rych były wielką niespodzianką. Po prostu składem chemicznym soli nikt się tam nie interesował. Podobnie nikogo nie interesował dawniej fakt, że produkty spożywcze pozbawia się błonnika. Wiedziano, że nie dostarcza on żadnych istotnych dla organizmu składników, ani kalorii, ani związków odżywczych. Czyli... uznano go za bezużyteczny, zgodnie z wiedzą XIX w. Ale Piotr Cleave doszedł do wniosku, że czło- wiek jeszcze się nie przystosował do tak oczyszczonego pożywie- nia, że jeszcze wciąż potrzebuje tego ,,niepotrzebnego" balastu. Gdy go brak, cierpi na zaparcia i rozmaite dolegliwości, np. owrzo- dzenie przewodu pokarmowego, choroby uzębienia, otyłość, a w dalszej konsekwencji nawet i nowotwory. Dr Piotr Cleave pisał na ten temat w wielu książkach i artyku- łach, które... przeszły nie zauważone. Powoływał się zresztą na Hipokratesa, który już 400 lat przed naszą erą polecał otręby, jako środek rozwalniający. W 1917 r, w Danii piekarze musieli złożyć 16 zobowiązanie, że będą wypiekali chleb z mąki pochodzącej z peł- nego przemiału, aby wykorzystać do maksimum ziarno zbóż, co w rezultacie dało obniżenie śmiertelności w tym kraju o 17%. Może jednak wszystkie te rewelacje drą Cleave'a długo jeszcze leżałyby w zapomnieniu, gdyby nie... dr Denis Burkitt. ""f yaanciifile11? -.':- Dr Burkitt, wysłany pod koniec wojny przez władze wojskowe do Afryki, tak sobie ją upodobał, że pracował jako lekarz w Ugan- dzie przez wiele jeszcze lat. Napotkał tam nieuleczalną chorobę dzieci — nowotworową, białaczkopodobną, która objawiała się guzami występującymi na szczękach, nerkach i w brzuchu. Poświę- cił jej badaniu wiele lat wysiłków, aż odkrył, że jest to nowo- twór układu limfo-rektikularnego, nazywany odtąd chłoniakiem Bur- kitta. Ta choroba, tak pospolita w Ugandzie, była prawie nieznana w Afryce Południowej, czyli 3 tysiące km dalej. Aby stworzyć mapę jej występowania, dr Burkitt przejeździł samochodem mieszkalnym ok. 15 tysięcy km po Afryce. Dzięki temu mógł odkryć, że limfoma występuje tylko tam, gdzie tempera- tura nie spada nigdy poniżej 15°C, a opady nie przekraczają 75 mm na rok. Doszedł więc do wniosku, że wirusa, powodującego tego raka, przenosi najprawdopodobniej jakiś owad, który żyje tylko w tej temperaturze i przy tych opadach. Za swoją pracę dr Burkitt uzyskał najwyższą nagrodę,' jaką przyznają Stany Zjed- noczone w dziedzinie medycyny. Nie poprzestał on zresztą na badaniach, zalecił też środek chemiczny, który pozwala zmniejszyć nasilenie choroby. W każdym razie wszystko to wraz z głośną nagrodą przyczyniło się do sławy drą Burkitta, w przeciwieństwie do zupełnej ciszy wokół odkryć drą Cleave'a. Wynik spotkania W 1966 r. dr Burkitt wrócił do Anglii i tam — zupełnie przy- padkowo, u wspólnych przyjaciół — poznał drą Cleave'a. Ten przedstawił mu swoje filozoficzno-praktyczne dociekania i zaczęli się wspólnie zastanawiać, dlaczego ludność afrykańska nie cierpi wcale lub prawie wcale na te dolegliwości i choroby, które tak fatalnie trapią ludność krajów uprzemysłowionych. Będąc w Afryce, dr Burkitt stworzył, głównie wśród lekarzy — misjonarzy, niejako sieć współpracowników — korespondentów, którzy mu nadsyłali wyniki obserwacji jeszcze przy badaniach nad limfoma. Obecnie wykorzystano ponownie te kontakty. Ankiety Kuchnia i medycyna 17 z pytaniami tak skonstruowano, aby uzyskać odpowiedź na proble- my nurtujące drą Cleave'a. Czyli... czy rzeczywiście odżywianie ma taki wpływ na nasze zdrowie, jak się przypuszcza? Czy w Afry- ce równie częste są: zapalenie wyrostka robaczkowego, uchyłki jelit, wrzody żołądka, polipy, hemoroidy itd.? Burkitt zebrał też dodatkowe informacje, nie tylko ze swoich podróży, ale i z różnych szpitali w Indiach i w Stanach Zjednoczo- nych. Po 5 latach mieli dane z 200 szpitali z 20 krajów. Wniosek był jasny: wszystkie choroby naszych czasów były niezwykle rzad- kie wśród ludności krajów jeszcze nie uprzemysłowionych i zacho- wujących tradycyjne zwyczaje żywieniowe. Na przykład, w przeciągu 13-lat tylko trzy wypadki guzów jelitowych trafiły się w znajdującym się na południu Afryki szpita- lu na 2500 łóżek. W wiejskich rejonach Afryki Wschodniej rak od- bytu stanowił 1,1% wszystkich przypadków raka, podczas gdy w Europie zachodniej prawie 15%. Diverficulosis (uchyłkowosć) jelit, która dokucza co piątemu obywatelowi Stanów Zjednoczonych po czterdziestce ,— jest prawie nie znana w Afryce. Operacje wyrostka robaczkowego zdarzały się co najwyżej 3 razy w roku w 25 szpitalach afrykańskich o to pytanych. Czterech chirurgów z tych szpitali nie operowało wyrostka w ciągu 30, 28, 18 i 17 lat pracy. Co ciekawsze, przyjęcie europejskich zwyczajów jedze- niowych przez tamtejszych mieszkańców od razu podnosiło liczbę wypadków „zapalenia ślepej kiszki". W Ugandzie od roku 1952 do 1969 liczba wypadków zapalenia wyrostka zwiększyła się 20 razy (dane ze szpitala Mulego w Kampali). W jednym ze szpitali w Ghanie z 10 wypadków na rok w latach czterdziestych doszło do 145 w 1965 r. Wśród ludności murzyńskiej w Nowym Orlea- nie (Stany Zjednoczone) przypadki zapalenia wyrostka były w 1930 r. 4 razy rzadsze niż wśród ludności białej, ale w 1950 r. były już tylko 2 razy rzadsze. Na zaburzenia spowodowane przez Bacferium cofi Japończycy prawie nie cierpieli przed wojną. Ale potem, gdy przejęli nieco amerykańskich zwyczajów jedzeniowych — chorują. Ci z nich, którzy wyemigrowali na Hawaje i do Kalifornu, potrzebują jednej generacji, aby zapadać na wszystkie dolegliwości i choroby tych, wśród których mieszkają. Co się dzieje w przewodzie pokarmowym, kiedy się zmienia od- żywianie? Dr Burkitt odkrył to dzięki drowi Aleksandrowi Walke- rowi, który jest biochemikiem i pracuje na południu Afryki. Walker prowadził doświadczenia nad przyswajaniem przez organizm wap- nia, badając wolontariuszy w więzieniu. Zauważył, że czarni wyda- lają co najmniej 2 razy dziennie i że stolec ich jest przeciętnie 3 razy obfitszy niż u białych. Gdy podał badanym koloryzujące pigułki, mógł dostrzec, że Murzyni wydalali je po 9 godzinach, podczas gdy biali więźniowie potrzebowali na to 27 godzin! 18 Murzyni otrzymywali swoje tradycyjne jedzenie, bogate w celu- lozę. Biali — swój biały chleb i żywność pozbawioną niemal błon- nika. Wśród Murzynów operacje wyrostka należały do niesłychanej rzadkości. Wśród białych — były częste. Podobnie z zaparciami. Murzyni nie znali ich wcale. Burkitt postanowił całą sprawę sprawdzić. Ale tym razem wybrał pensję dla angielskich panienek w wieku od 15 do 19 lat. Wolon- tariuszki dostawały dziennie po 14 g otrąb oraz pieczywo z pełnego / przemiału, zamiast tradycyjnego białego. Po 22 dniach takiej diety czas wydalania zmniejszył się o 29%, a jego skutek powiększył się o 21%. Badania stwierdziły, że Afrykanie jadają dziennie ok. 27 g błon- nika, z tego ok. 15,5 g pochodzi z ziarna zbóż, 6 g z warzyw i ziemniaków, a 5,5 g ze świeżych owoców. W zachodniej Europie nie dostarcza się organizmowi więcej niż ok. 6,4 g błonnika dzien- nie. l Afrykanie mając taki balast w kiszkach, wydalają łatwo, bez kłopotów i nic lub prawie nic nie zalega w ich jelitach. Europej- czycy — przeciwnie — mają trudności z wydalaniem, z pełnym opróżnianiem jelit, aż wreszcie dochodzi do zapalenia wyrostka, do hemoroidów, a nieraz, kończy się rakiem. Wyrozumowane na pancerniku „Król Jerzy V" teorie drą Cleave'a znalazły pełne potwierdzenie. Ale dlaczego trzeba było na to „odkrycie" — oczywiste przecież od wieków — tak długo czekać? Dr Burkitt — będący klasycznym przykładem nowoczesnego lekarza, potrafiącego wyjść poza granice swej specjalizacji dla osiąg- nięcia celu, jakim jest zdrowie społeczności — dał na to odpowiedź; „Wyobraźcie sobie Icurelc otwarty, z którego wciąż ścieka woda do basenu czy wanny. Woda się przelewa i ścieka na ziemię. Energiczni pracownicy, pełni poświęcenia, aktywni, kompetentni wycierają i zbierają wodę za pomocą chusteczki szyfonowej. Żad- nemu nie przyjdzie na myśl, aby zakręcić kurek. Ten upływ wody, to są choroby, którymi zapełnia się szpitale. Ludzie, którzy wodę usuwają, to lekarze chirurdzy, którzy operują wyrostki, naczynia krwionośne, hemoroidy itd. Nic nie robią, by zamknąć kurek. Dlaczego? Bo za zamknięcie kurka płaci się cztery razy mniej, niż za wytarcie podłogi. A przemysł zainwestował tyle w produkcję ścierek i szczotek, czyli w leki, instrumenty chirurgiczne, stoły opera- cyjne, szpitale itp., że gdyby zamknąć kurek, zbyt dużo ludzi nie znalazłoby dla siebie pracy". Taki złośliwy obrazek nie przysporzył mu przyjaciół, ale się upamiętnił. Może i dlatego świat więcej przejął się tym, co mówił dr Burkitt niż stwierdzeniami drą Cleave'a. Następni badacze wyjaśnili mechanizmy, jakie działają w naszych jelitach. Streśćmy je króciutko. Według jednej hipotezy, by zapewnić r 19 „tranzyt" przez jelita, potrzeba ciśnienia ok. 10 mm słupa rtęci. Ale przy braku lub niedoborze błonnika to ciśnienie wzrasta nieraz do 90 mm, czyli musi być nienormalnie duże, co nie zosta- je bez niekorzystnych skutków dla organizmu. Inna hipoteza zakłada, że wszystkiemu winna jest flora bakteryj- na. Rzeczywiście ta, która znajduje się w kiszkach Afrykanów, różni się znacznie od europejskiej. Jeszcze inna hipoteza stwierdza, że nadmierne jadanie tłuszczów przez Europejczyków nie tylko zmie- niło ich florę bakteryjną, ale zmusiło żółć do zwiększonego wydzie- lania, a także podniosło ryzyko raków. Dr Burkitt dodaje do tych hipotez swoja, stwierdzając, że po- wolny proces wydalania, przy niedoborach błonnika, daje więcej czasu bakteriom na nadmierne rozmnażanie się, a ta ich koncentra- cja w kiszkach pociąga za sobą automatycznie powstawanie kan- cerogennych warunków. Guzy i raki odbytu są częstsze, bo kał zalega najdłużej w dolnych partiach kiszki stolcowej. - Związki przyczynowe między rakami i innymi chorobami prze- wodu pokarmowego a odżywianiem są wciąż jeszcze badane. Dr Burkitt twierdzi; „człowiek nauczył się strzec przed cholerą, unikając skażonej wody sto lat przed tym, zanim wirus tej choroby został wyizolowany". Przy czym jadanie żywności bogatej w błon- nik nie jest żadną nowością, ale powrotem do tego, do czego nasz organizm przyzwyczajony był przez całe tysiąclecia. Dla tych, którzy lubią tabelki — proponujemy dane, ile błonnika można znaleźć w porcji różnych produktów4). Ale dodajmy, że ostatnio podejrzewa się, iż tym czynnikiem w błonniku, który obniża cholesterol, ratuje serce itp., jest krzem. Okazało się bowiem, że skutecznie działają tylko otręby bogate w ten pierwia- stek. Dziś się nawet mówi: „Krzem jest dowodem skuteczności otrąb". Usuwając błonnik z produktów spożywczych usuwa się i krzem. Produkt Śliwki suszone Jabłka Szpinak gotowany Ziemniaki Migdały Śliwki świeże Fasolka biała Kukurydza Porcja Błonnik (w g) 5 sztuk 8,2 1 średnie 6,8 1/2 szklanki 5,7 1 średni 5,3 1/4 szklanki 5,1 4 sztuki 4,6 1/2 szklanki 4,2 1/2 szklanki 3,9 4) Sharon Faelton: MfnęrtfJs for Heaffh. Rhodale Press, Emmaus, pA. i. 20 , Produkt Porcja Błonnik (w g) Groszek świeży Czarna jagoda Soczewica Gruszka Banan Pomarańcza Chleb z pełnego przemiału Morele Brokuły gotowane Rodzynki Cukinia Selery Marchew gotowana Brukselka Cebula gotowana Truskawki Orzechy laskowe Buraki Płatki owsiane Pomidory Ogórek Brzoskwinia 1/2 szklanki : 1/2 szklanki 3 1/2 szklanki 3 1 sztuka . 1 sztuka : 1 sztuka 1 1 kromka ; 4 sztuki : 1/2 szklanki 2 1/4 szklanki .2 1/2 szklanki 1 1 łodygi ; 1/2 szklanki 3 1/2 szklanki 1 1/2 szklanki 1 1/2 szklanki 3,8 ».7 »,7 t,5 »,2 2.9 2,7 2,6 2,6 2,5 2,5 2,4 2,2 ,8 ,6 ,6 1/4 szklanki ,6 1/2 szklanki ,5 1/4 szklanki ,4 1 sztuka ,4 1/2 szklanki ,1 1 sztuka ,0 ' Co i jak jeśćl Nie należy sobie wyobrażać, że dorzucenie garści otrąb do naszego codziennego menu — już nas uratuje przed wszystkimi chorobami współczesnej cywilizacji. Niemniej jednak może pomóc. Przy tym badania, przeprowadzane na zwierzętach dowodzą, że nie tylko otręby są skuteczne, bo podobnie działa ta sama ilość błonnika, przyswojona w formie pełnego ziarna (ciemne pieczywo, kasze itp.). Należy jadać warzywa i owoce surowe, możliwie nie obierane. Trzeba też jedząc długo żuć. Błonnik jest „paszą objętościową" — daje uczucie sytości, a nie tuczy. Przechodząc szybciej przez prze- wód pokarmowy, obniża produkcję insuliny i cholesterolu, a także hamuje zamianę cukrów na tłuszcz. Prof. Tremolieres twierdzi, że wystarczy 300 g białego pieczywa zastąpić 300 g chleba razowego, aby podwoić naszą dzienną rację błonnika. Grupa angielskich uczonych z uniwersytetu w Edynburgu zaleca, aby dziennie dostarczać organizmowi 15 g otrąb (ok. 1 kopiasłej łyżeczki) oraz 200 g warzyw i owoców bogatych w celu- 21 lożę. Można też te 15 g otrąb zastąpić 65 g mąki pszennej z peł- nego przemiału ziarna. Ale, jak poznać, czy tej celulozy mamy w organizmie dość? Dr Burkitt daje praktyczną radę: jeśli stolec jest bez trudu wyda- lany, o właściwej konsystencji, miękki — to w porządku. Aby taki łatwiej osiągnąć, warto też unikać nadmiaru cukru i słodyczy, a także tłuszczów. Nadmierne ich spożycie koreluje też z częstoś- cią występowania raka piersi, miażdżycy i zawałów. Ze statystyki Statystyka wykazała, że rak piersi znacznie częściej atakuje kobiety o małej aktywności seksualnej (m. in. zakonnice). A matki, które przed 18 rokiem życia karmiły dziecko piersią, wydają się być częściowo (w 1/3) uodpornione na tę chorobę5). Kobiety azjatyckie cierpią na raka piersi nieporównanie rzadziej od Europe- jek. W Japonii zdarza się 3,8 przypadków na 100 tysięcy. We Francji choroba ta występuje 4 razy częściej, a w Stanach Zjedno- czonych 6 razy częściej. Ale jeśli jakaś azjatycka grupa etniczna zawędruje do Stanów czy Europy i żyje jak ludność miejscowa — liczba wypadków choroby wyrównuje się. Przykładem mogą być Japonki w Los Angeles. Badania na myszach wykazały, że gdy się je karmi żywnością bogatą w tłuszcz i to zasobny w cholesterol — też chorują na ten rodzaj nowotworu. Szukano również korelacji między spożyciem cukru a rakiem piersi. W Anglii, gdzie najwcześniej z krajów europejskich jadano cukier trzcinowy, przez 250 lat przypadało ok. 2 kg cukru rocznie na osobę. Obecnie przypada 60 kg. W badaniach na zwierzętach dowiedziono, że zwiększona ilość cukru w pożywieniu zwiększała poziom cholesterolu w ich krwi. Przy okazji okazało się, że i wapń może być winien. Otóż w Japonii, gdzie przypadków raka jest mało, spożycie wapnia wy- nosi 350 mg na dobę. Najwyższe spożycie tego składnika notuje się w Kanadzie, gdzie mieszkańcy przyswajają ok. 1,5 g dziennie na osobę. Głównie zresztą z nadmiaru mleka i produktów mlecz- nych, tłustych, bogatych w cholesterol i wapń. Ale czy to rzeczy- wiście wapń jest winien? Badania ciągle trwają. Również i oskarża- nie cholesterolu, tłuszczów i cukru — to jeszcze hipotezy. Niektórzy biochemicy próbują zrzucić winę na gruczoły nad- nerczy, a w każdym razie włączyć je do listy winowajców. Nad- 5) „Nutritiort and Cancer" 1979 vol. 1, nr 2, The Franklin Institute Press. 22 miar tłuszczu bowiem sprzyja wydzielaniu estrogenów z nadnerczy, a te zwiększają ilość hormonów w organizmie, co może być za- czątkiem szkodliwej przemiany materii. Jeśli chodzi o nowotwory atakujące przewód pokarmowy — sprawa jest prosta. Tu wiadomo, że odpowiednia dieta wydatnie zmniejsza prawdopodobieństwo choroby. Jak ta dieta ma wyglądać? l^lca rad żywieniowych 1. Jedzenie powinno być smaczne. Powinno sprawiać przyjem- ność i radość, a także być ...celebrowane. 2. Nie za dużo, ale i nie za mało, tylko wystarczająco. Kiedy FAO miało odpowiedzieć jednym hasłem na pytanie: jak się odży- wiać, po wielu naradach ustalono, że „pierwszą zasadą racjonalnego odżywiania jest urozmaicenie w jedzeniu". Jedząc „wszystko", czyli jak najbardziej różnorodne produkty, ma się największą pew- ność, że organizm otrzymał to, czego potrzebuje. 3. Dla organizmu korzystniej będzie odżywiać się regularnie, czyli jadać posiłki o tych samych porach. 4. Prawidłowe odżywianie opiera się na 7 fundamentalnych składnikach. Są to;^białka, tłuszcze, węglowodany, witaminy, skład- niki mineralne, błonnik i woda. Porcję każdego z tych składników trzeba organizmowi" dostarczać codziennie. 5. Białko buduje i odbudowuje. 6. Za dużo tłuszczów tworzy tłuszcz! Ale NNKT, czyli Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe, są dla nas autentycznie niezbędne! Najwięcej ich jest w olejach roślinnych. 7. Węglowodany dostarczają energii, ale np. cukier „zjada" nam zęby. « 8. Witaminy, składniki mineralne, błonnik — są konieczne! Wprawdzie witaminy ani nie są źródłem energii, ani nie służą jako budulec, ale pośredniczą niejako we wszystkich procesach życiowych. Są bardzo różnorodne i spełniają najrozmaitsze funkcje. Podobnie sole mineralne, a także błonnik (o czym sporo w tejże książce). 9. Bardzo ważną rolę odgrywa też prawidłowe przygotowanie posiłków. Posiłek może być małym cudem z punktu widzenia fizjologiczno-żywieniowego, jeśli jest dobrze przemyślany. 10. Aby jadać prawidłowo, wcale nie trzeba kupować produktów najdroższych. Najczęściej — wprost przeciwnie. Badania wykazały, że najgorzej odżywiają się nędzarze i milionerzy. Choć dziś największe autorytety wierzą w to, że sprawa odży- wiania jest dla naszego zdrowia niezwykle ważna, to jednak nie 23 należy się łudzić, że rozwiąże wszelkie nasze zmartwienia. Odży- wianie jest jednym z warunków pełnego zdrowia, może i naj- ważniejszym, ale cywilizacja przyniosła wiele innych destrukcyj- nych wpływów, jak promieniowanie jonizujące i niejonizujące, szkodliwe emisje przemysłowe, także i samochodowe, zanieczysz- czenia wód, atmosfery, brak ruchu iłd. Nie wspominając już o ty- toniu czy alkoholu. Otręby już bywają w sprzedaży. Trzeba by jeszcze dotrzeć jakoś do świadomości ludzi, aby kupowali i jedli chleb razowy, a nie tylko biały. Chodzi również o to, aby i na wieś dostarczać chleb razowy, ciemną mąkę-razówkę, zamiast białych bułeczek, tym bar- dziej powtórzmy że raki przewodu pokarmowego nigdy nie były wśród naszej ludności wiejskiej tak częste, jak obecnie, -Polityką żywnościową można ludziom ogromnie pomóc w ochronie zdrowia, a w naszym kraju nie jest to wcale tak trudne do przeprowadzenia. Sól ziemi naszej Tak jak błonnik jesł odkryciem ostatnich lat, choć wiedziano o nim nie od dziś, tak i niektóre biopierwiastki znane od wielu lat, do- piero od bardzo niedawna zostały docenione jako niezbędne dla życia. Odkryto bowiem, że decydują o prawidłowej czynności enzymatycznej białek. Pojęcie ,,metale życia" sformułował jako tytuł swojej słynnej już dziś książki prof. dr David Robert Williams z Uniwersytetu s'w. Andrzeja w Szkocji. Składniki mineralne stanowią 4% naszej wagi. Z tego połowa wchodzi w skład stałych części organizmu, jak: kości, zęby, paznok- cie, włosy, tkanki miękkie, a reszta znajduje się w cieczach ustroju, tzn. we krwi, cieczach śródtkankowych i wewnątrzkomórkowych. Natomiast 70 do 80% wagi ciała, stanowi woda. Jesteśmy jakby mikroświatem, bo w naszym organizmie można odnaleźć niemal wszystkie pierwiastki występujące w przyrodzie. Ale... w bardzo nierównych ilościach. Około 96% wagi ludzkiego ciała to węgiel, wodór, azot i tlen. Ponadto sporo jest w nas sodu, potasu, magnezu i wapnia. Tlen kojarzy się z pojęciem świeżego powietrza, a tymczasem w naszym organizmie jest go najwięcej, bo aż ok. 60% wagi ciała. Węgiel kojarzy się z... paleniem w piecu. Jest go w nas ok. 17%. Wodoru mamy w organizmie ok. 10%, azotu już tylko 3%, wapnia od 1,5 do 2,2%, fosforu od 0,8 do 1,2%, a innych makroelemen- tów, jak: potas, siarka, sód, chlor i magnez — tylko dziesiętne i setne części procentu'). Żelaza i magnezu jest w ciele człowie- ka 0,0003%, miedzi — 0,00015%, jodu — jeszcze mniej, bo 0,00004%, a krzem, cynk, fluor, lit, selen itd. występują w iloś- ciach śladowych. A jednak jak są ważne! Dla naszego organizmu, dla naszego zdrowia, dobrego samopoczucia są równie cenne jak witaminy. O tym dowiadujemy się dopiero od niedawna. Prawdę mówiąc, dopiero era komputerów pozwoliła na odkry- cie roli mikroelementów. Dawniej było to niemożliwe. Dziś wiemy, że spośród wszystkich pierwiastków, z których zbudowany jest nasz organizm, co najmniej 25 jest potrzebnych do utrzymania zdro- wia, Z tych 18 ma istotne znaczenie — są konieczne, niezbędne. Pozostałe 7 — nazywa Williams pożytecznymi. Odpowiednia ilość każdego z nich pomaga w utrzymaniu zdrowia. Dr Melvin E. Page (USA) określił krótko rolę mikroelementów: „Metale śladowe to żywność dla gruczołów", a ściślej mówiąc — dla enzymów. Jeszcze krótsza definicja to: „metale życia". Działa- nie poszczególnych mikroelementów jest od siebie uzależnione, a poza tym nasze potrzeby bywają indywidualne. Organizm może np. kilku mikropierwiastków nie przyswajać z powodu błędów w przemianie materii lub chorób przewodu pokarmowego. ') M. Kasprzak: Higiena ogólna. PZWL 1961. 26 Naturalnie, że są również w naszym środowisku, a także i w żyw- ności, pierwiastki niepożądane. Można je podzielić na dwie grupy. W pierwszej będą te, które w śladowych ilościach są dla organizmu niezbędne, a w nadmiernych szkodliwe, a w drugiej te, które zaw- sze — jako obce — są toksyczne, a więc szkodliwe. Trochę historii Do 1957 r. znano zaledwie siedem zasadniczych dla życia pier- ' wiastków śladowych: najdawńiej poznane żelazo, w 1850 r. — jod, w 1928 r. — miedź, w 1931 r. — mangan, w 1934 r. — cynk, w 1935 r. — kobalt i w 1957 r. — molibden. Siedem dalszych, a to: selen, chrom, cyna, wanad, fluor i krzem, a także lantanowce (np. platyna zdaje się mieć antywirusowe działanie), zostało poznanych w latach siedemdziesiątych i dokład- nie opisanych m. in. przez zespół Klausa Schwarza z Uniwersytetu Kalifornijskiego. Uczony ten stworzył też specjalną metodę badań, pozwalającą na to, aby zwierzęta doświadczalne utrzymywać w atmosferze wolnej od grzybów i wirusów oraz pozbawionej mikroelementów. Dzięki temu można było wyciągać wnioski z za- chowania się zwierząt przy niedoborze lub nadmiarze poszczegól- nych pierwiastków, które w czystej postaci podawano im w specjal- nie przygotowanym pożywieniu. Jasne, że makro- i mikroelementy nie odgrywają roli energo- twórczej w organizmie, ale to właśnie one "sterują czynnościami metabolicznymi, czyli przemianą materii. Utrzymują fizyczną i chemiczną integralność komórek i tkanek przez zachowanie cha- rakterystycznych potencjałów bioelektrycznych. Odgrywają też zasadniczą rolę w aktywności niezbędnych dla życia procesów enzymatycznych. Oczywiste więc, że ich niedobór czy nadmiar musi wywoływać niekorzystny wpływ na zdrowie. Aniony i kationy występują w żywych organizmach w ściśle regu- lowanej równowadze. Główne aniony to: chlor (Cl), siarka (S), fosfor (P), a kationy to przede wszystkim: sód (Na), potas (K), wapń (Ca), magnez (Mg). Zapewniając elektryczną obojętność płynów ustrojowych i komórek, odgrywają olbrzymią rolę w utrzy- maniu odpowiedniej ilości wody, tak w komórkach, jak i w prze- strzeniach pozakomórkowych, a więc w płynach tkankowych i krwi. W środowisku pozakomórkowym znajduje się przede wszystkim sód i wapń, w komórce zaś potas i magnez. Oto lista biopierwiastków2) 2) Według drą Henry A. Schroeder'a: The Elements and Mań, Devin-Adair. 27 Mikroelement Żelazo Mangan Fluor Chrom Cynk Miedź Kobalt Molibden Jod Selen Wanad Nikiel Arsen Zawartość organizmie człowieka w ppm 60 0,2 37 0,2 33 1 0,02 0,1 0,1 0,2 0,3 0,1 ' 0,1 Dzienne zapotrzebowanie w gramach 0,013 0,003 0,003 0,0005 0,013 0,005 0,0003 0,0002 0,0001 0,00001 ? ? ? Najprostszym i najbogatszym ich źródłem jest sól morska i jej osady w postaci soli kopalnej, którą słusznie nazwano darem Neptuna dla schorowanej ludzkości, a my nieraz nazywamy „darem Królowej Kingi", S^ .-i;ice l sól Kie'dy skorupa ziemska ostygła, a w obłokach pary wodnej otula- jącej naszą planetę powstała szczelina, promień słońca padł na kałużę wody morskiej, pozostałą po odpływie. Wtedy to w jakimś przypadkowym, a korzystnym dla startu życia układzie biopierwiasł- ków, zawartych w soli morskiej, powstała sytuacja, w której z amino- kwasów utworzyły się prymitywne białka i nabrały właściwości półprzewodników. Tak podobno zrodziło się życie. Potwierdziłaby się w ten spofób bardzo stara koncepcja szwedzkiego uczonego Arrheniusa, że życie „spłynęło na ziemię na promieniach słońca". Siady podobnej koncepcji odnaleźć można także w starych wierze- niach i mitach, jak w tym o Wenus, czyli pramatce rodu ludzkiego. Ta najbardziej harmonijna w swym pięknie forma życia na ziemi zrodzona została z piany morskiej. Oto jak nauka może być bliska poezji! Potwierdzeniem tych hipotez jest także słony smak krwi, potu, łez. Ich skład mineralny podobny jest do wody morskiej. Kod genetyczny, który powstał wiele miliardów lat temu, dosto- sowany był do tworzywa, w którym został zaprogramowany, czyli do wody morskiej. Wtedy zapisany został w podwójnej spirali 28 DNA plan gmachu, jakim jest organizm człowieka. Gmach rozwinął się w toku procesu ewolucyjnego, ale kod obowiązuje do dziś. Plan, jest ten sam, ale tworzywo inne, bo sami zmieniamy nasze środowisko i mineralny skład pożywienia. Zgodnie z kodem genetycznym, instynkt nakazuje uzupełniać strukturę naszych organizmów pożywieniem, a w nim — niezbędny- mi dla życia biopierwiastkami. Chociaż występują one w zniko- mych ilościach, ich podaż jest niezbędna dla zdrowia. Ponieważ ustrój sam nie może syntetyzować tych składników, przeto zdany jest na to, co otrzymuje z pożywieniem, wodą i powietrzem. Jesteś- my odzwierciedleniem stanu biosfery, która nas żywi i oddziału- je na strukturę i funkcję organizmu. Toteż różnice między organiz- mami ludzkimi żyjącymi w różnych warunkach bywają pokaźne. Rzymski przyrodnik Pliniusz Starszy wyraził się ok. 2000 lat temu, że „dwie są rzeczy najważniejsze na świecie: słońce i sól". Sól odgrywała w naszej cywilizacji zawsze rolę szczególną, za- równo kopalna, jak i odparowywana z wody morskiej. Była przy- prawą, ale także czymś więcej, gdyż ludzkość jakby instynktownie wiedziała, że zawiera ona składniki decydujące o zdrowiu. W nie- których krajach i epokach sól spełniała rolę jednostki monetarnej. A jej właściwości konserwujące szybko zostały docenione i chyba Kolumb nie odkryłby Ameryki, nie mając pod pokładem „Santa Maria" zapasów solonego mięsa. Także Jagiełło, idąc na wyprawę pod Grunwald, zabierał podobno zapasy mięsa, konserwowanego solą — oczywiście — kopalną, np. wielicką. Nie znano wówczas systemu oczyszczania soli — jak dziś — ługiem sodowym. A oto historyjka współczesna. Pewien rolnik zastanawiał się, dlaczego obecnie krowy tak lubią lizać ludzkie ręce. Nie wiedział, że zwierzęta po prostu zlizują z ręki słony pot z biopierwiastkami. Zawierała je sól kopalna, której bryły, zwane kruchami, dawano niegdyś krowom, brakuje ich zaś w soli oczyszczonej, jakiej dziś powszechnie używamy. Jest to bowiem tylko czysty chlorek sodu (NaCL). Kto wie, czy pozbawienie bydła soli kopalnej, a wraz z nią także i jonów magnezu, nie jest jednym z powodów białaczek u bydła. Dietą ubogą w sole magnezu wyzwalamy dziś białaczkę u zwierząt doświadczalnych. A magnez jest obok sodu i wapnia zasadniczym składnikiem soli morskiej lub kopalnej. Nic nie ma tak długiej siły żywotnej jak błąd raz popełniony, a takim błędem właśnie było ługowanie soli i pozbawianie jej wszelkich składników mineralnych. Współczesna technologia zabiera z soli wszystko to, co w niej wartościowe, m. in.: jod, magnez, lit, selen, cynk, cynę iłd. W ten sposób marnujemy skarby, które daje nam przyroda. Ale biała oczyszczona sól była kiedyś synonimem dobrobytu, tak jak „kajzerki", czyli białe bułki jadane przez samego cesarza — Kaisera. 29 Nasza sól, np. z Wieliczki, tzw. zielona — jak wykazały badania metodą spektrometrii atomowej — zawiera prócz chlorku sodu także mangan, miedź, cynk, chrom, szczególnie dużo żelaza, mag- nez, wapń oraz ślady litu. Natomiast sól kłodawska zawiera m. in. selen, a także dużo magnezu i potasu. Czerwona sól, tzw. karna- litowa, ma niezwykle cenne 'właściwości lecznicze, gdyż zawiera mniej szkodliwego (dla wielu) sodu, a więcej potasu, a także mag- nezu i różnych innych pierwiastków dla nas niezbędnych. W tych społeczeństwach, które spożywają sól, otrzymywaną w tra- dycyjny sposób przez odparowywanie wody morskiej na słońcu (np. Hiszpania, Wenezuela, Japonia), takie choroby, jak białacz- ki limfatyczne u ludzi i zwierząt, są bardzo rzadkie, podobnie jak przedwczesna miażdżyca, zawały czy zaburzenia psychiczne. Społeczeństwa, odżywiające się bogatym w białko pożywieniem morskim oraz używające jako przyprawy soli morskiej, są zdrowsze od tych społeczeństw, które z pożywieniem pochodzącym z morza nie mają kontaktu. Albo... zróbmy po prostu takie doświadczenie: przekrójmy kawa- łek mięsa na połowę. Jedną posypmy solą chemicznie oczyszczo- ną, a drugą solą kopalną, np. z Wieliczki lub Kłodawy. Przekonamy się sami, że sól chemicznie czyszczona nie konserwuje, a więc nie chroni przed pleśnią, a sól kopalna robi to z powodzeniem. Produk- ty spożywcze posypane solą kopalną zachowują świeżość przez długi czas. Dbając o zdrowie — postarajmy się używać jedynie soli natural- nej, kopalnej, zamiast tej chemicznie oczyszczanej do czystego NaCL. Na ogół przyjmuje się, że sól morska ma niemal komplet mikro- elementów, podobnie jak nieoczyszczona sól kopalna, kamienna. Nie zawsze jednak tak bywa. W niektórych krajach, a m. in, i w USA, nieraz oczyszcza się sól morską tzw. metodą kolejnych basenów, aż do uzyskania prawie czystego chlorku sodu (rzędu 99,6%), a ług pokrystalizacyjny się odrzuca. Taka odczyszczona sól jest tak samo bezwartościowa dla zdrowia, jak sól warzona. 30 Gdy solić nie wolno Są jednak choroby, które wymagają diety bezsolnej lub z bardzo ograniczoną jej ilością. Sól np. trzeba w ogóle wykluczyć w ta- kich chorobach nerek, jak okresy bezmoczu lub skąpomoczu w zapaleniu kłębków nerkowych. Sól ogranicza się przy leczeniu otyłości, niektórych chorobach serca z obrzękami, przy nad- ciśnieniu... Albo też zaleca się w ogóle dietę bezsolną. Prof. dr med. Edgar S. Gordon z Uniwersytetu w Wisconsin (USA) tak pisał w piśmie poświęconym problemom starości („Geriatrics" maj 1974); ,,Wiadomo, że nadciśnienie tętnicze ma nieznaną dotąd etiologię, w której czynniki odżywiania, nadmiar czy niedosyt odgrywają stosunkowo niewielką rolę, prócz ogromnej roli, jaką odgrywa nadmiar -spożywanego chlorku sodu. Właśnie sól jest zdolna wyraźnie podnieść ciśnienie krwi u wielu pacjentów". Co prawda badacze z Uniwersytetu w Maryland (USA) stwierdza- ją, że podobnie jak sól działa nadmiar cukru, a naukowcy z Har- vard (USA) — że i nadmiar mięsa. Przy tym wielu uczonych zgodnie stwierdza, że tak u ludzi, jak i u zwierząt niedobór magnezu, wapnia i cynku przy nadmiarze kadmu w wodzie pitnej i wielu przemysłowych produktach spożywczych mogą powodować ciężkie słany nadciśnieniowe. A więc: mniej cukru, mniej mięsa, ograniczona ilość soli, a — jeśli już sól — to kopalna lub morska! Ile soli! Norma przewiduje od 5 do 15 g soli dziennie na osobę, natural- nie zdrową. Dla nadciśnieniowców zaleca się ok. 1 g soli" dziennie (jeśli lekarz nie zaleci inaczej). Więcej należy nam się wtedy, gdy się pocimy, a więc podczas letnich upałów, w tropikach lub przy ciężkiej fizycznie pracy, przy hutniczych piecach itd. Pot za- wiera ok. 0,5% soli (NaCL). Przy bardzo długich, męczących wysił- kach fizycznych, np. u sportowców na zawodach,! utrata potu może wynosić do 10 l z 50 g NaCL oraz wieloma biopierwiasłkami. W takich wypadkach trzeba uzupełnić ich utratę, pijąc nie wodę słodką, lecz lekko osoloną i to solą kopalną. Szczególnie korzystna jest woda mineralna — bogata w roz- maite biopierwiastki. Na całym świecie cieszy się dobrą sławą — nie tylko u sportowców — radziecka woda mineralna, pochodząca z Gruzji, o nazwie. „Borjomi". Poszukują jej w wielu krajach, gdyż zawiera ok. 6% składników mineralnych, m. in. sód, potas, magnez, wapń, żelazo, chlor, brom, jod, siarkę i wiele węglanów. Pot to nie tylko słona woda. Jest w nim jeszcze całe mnóstwo innych składników, jak: aminokwasy, mocznik, witaminy (rozpuszczal- 31 ne w wodzie, głównie z grupy B), składniki mineralne. Na przy- kład, w 100 g potu może być do 10 mg wapnia, 45 do 50 mg połasu, 49 do 166 mg chloru itp. Samego jodu jest w pocie ok. 10 mcg na 1 l. Utrata 7 l potu może się równać utracie dziennego zapotrzebowania na ten pierwiastek. Podobnie jest z wapniem (szczególnie w tropikach) i z żelazem, a,także z magnezem, litem, chromem. To wszystko jeszcze raz przemawia za solą, składającą się nie tylko z NaCL. Zwłaszcza ci, którzy pracują w wysokich temperaturach, jak np. hutnicy, muszą dostawać pożywienie bogate w składniki mineralne, gdyż zbyt wiele ich tracą. Odpowiadając na potrzeby, w Komisji Ochrony Zdrowia PAN (Oddział w Krakowie) oraz w Nieformalnym Zespole Ekologicznej Profilaktyki opracowano przepis na wypiek pieczywa, zawierającego szczególnie dużo soli mineralnych. Po- nadto poleca się hutnikom specjalną wodę mineralną ,,Krako- wianka". Dla społeczeństwa, cierpiącego na niedobór magnezu w żywieniu, opracowano metodę wzbogacania chleba w ten mine- rał (a raczej w dolomit). Nasze zapotrzebowanie na magnez wynosi ok. 600 mg, chociaż w wielu przypadkach jest to ilość niewystarczająca i trzeba pod- nosić dawkę do 1200 mg. Tymczasem — jak wykazały badania dr Zofii Dłużniewskiej — otrzymujemy z pożywieniem przeciętnie zaledwie ok. 200 mg na dobę tego pierwiastka. Pieczywo wzboga- cone w dolomit (wapń + magnez) mogłoby wyrównać nie tylko niedobory tych składników w organizmach ludzkich, ale i zmniej- szyć szkody powodowane przez zatrucia ołowiem. Zmniejszyłoby to również toksyczny wpływ alkoholu, Pić. pić, pić! Niedobory soli w pożywieniu też nie są bezpieczne. Przede wszystkim organizm daje nam o tym znać silnym pragnieniem. Do- znajemy uczucia zmęczenia, a kurcze mięśni palców i łydek są chyba najbardziej charakterystycznym objawem. Przy niedużych niedoborach, prócz pragnienia, występują takie objawy, jak: osłabienie, utrata apetytu, mdłości, a nawet wymioty. Niedobór soli sprzyja też porażeniom słonecznym i udarom cieplnym oraz upośledzeniu zdolności myślenia. Duże ilości soli można stracić nie tylko z potem, ale i np. przy silnych biegunkach, upływie krwi, przy gorączkach połączonych z połami, w chorobie Addiso- na, serca itd. Zwierzęta mięsożerne mają na ogół dość soli, bo ich pożywienie tę sól zawiera. Zwierzęta roślinożerne mają zwykle zbyt mało tego składnika i dlatego lubią lizać bryły soli lub... spocone ręce ludzi. 32 Produkty spożywcze (nie solone!) mają różną zawartość sodu i, jeśli to kogoś interesuje, może przejrzeć poniższą tabelkę3). Przedstawiono w niej zawartość sodu (w mg) w 100 g produktów (nie solonych). Grupa produktów Zbożowe: Warzywa: Owoce: Nablat: Produkt chleb razowy, żytni (100%) chleb razowy, pszenny (.94%) bułki płatki owsiane płatki kukurydziane ryż (łuskany) kiszona kapusta fasolka szparagowa grzyby (kurki) buraki cykoria korzeń selera liście selera szpinak pieczarki ziemniaki i kapusta czerwona groszek zielony świeży i pomidory jarmuż rodzynki banany owoce róży daktyle czarne jagody jabłka gruszki ananasy, cytryny, grejpfruty, pomarańcze, orzechy i migdały mleko krowie jaja twaróg ser tylżycki i inne ' ementaler Zawartość sodu 430 250 240 60 660 2 800 400 300 260 160 125 100 85 70 30 20 4. 100 54 30 20 15 8 '31 - 1 20-50 120 100 30 ok. 800 1200 3) Prof. dr W. Heupke i dr G. Rost: Was enthalten unsere Nahrungsmiftel?. Umschau Verlag — Frankfurt n/ Menem. Kuchnia i medycyna 33 Grupa produktów Produkt Zawartość sodu Mięso: cielęcina wołowina wieprzowina , ryby tuńczyk z puszki ok. 100 ok. 78 ok. 80 50-100 500 Dodajmy jeszcze, że woda z wodociągu zwykle ma sporo chloru, zreszłą — koniecznego dla jej odkażenia. Można się go jednak pozbyć, gotując wodę przez 15 minut w otwartym czajniku. Zęby wiedzieć, ile i jakiej soli mineralnej nam potrzeba indy- widualnie, wystarczyłoby dać do badania trochę włosów lub paznok- ci, a jonogram wykazałby niedobory lub nadmiary. Tego typu badania już się przeprowadza w wielu krajach, ale dla zdrowia' ogółu — powinno się tak przebadać każdego, podobnie jak np. bada się płuca promieniami Roentgena. Ileż ludzi można by ocalić przed chorobą! Dodajmy jednak, że bywają takie stany chorobowe, przy których jonogram d,aje obraz zafałszowany. Wapniaki 3' Dla nastolatków my wszyscy, po czterdziestce, jesłes'my „wapniakami", choć powoli ta nazwa wychodzi z mody (w miarę jak oni sami się starzeją). Dla gospodyń wapniaki — to jajka przechowywane przez zimę w roztworze wapna. Ale... dlaczego my i „wapniaki"? Zwap- niałe żyły, sposób myślenia, poglądy... l jakiż nonsens w tym okre- śleniu! Bo dziś już wiadomo, że właśnie z braku wapnia w organiz- mie może powstać na stare lata tzw. zwapnienie żył. Wapń jest głównym budulcem kośćca, zębów i ogromnie ważnym składnikiem mineralnym wszystkich mięśni. Około 99% całego wapnia i 70 do 75% fosforu w naszym organizmie wchodzi w skład kośćca, głównie w formie apatytów, w mniejszej ilości w formie fosforanów i węglanów wapnia. Przypomnijmy, że mamy w organizmie od 1 do 2,2 kg wapnia i ok. 650 g fosforu. Oba te składniki działają na ogół wspólnie, dlatego niełatwo jest mówić tylko o jednym z nich, ale tu będzie mowa głównie o wapniu. Kłopoty z zębami Dr Melvin Page, stomatolog z St. Petersburg (USA), w jednym z fachowych pism ogłosił w 1975 r. wyniki swoich badań nad przyczynami chorób zębów. „Nieracjonalne odżywianie — pisał — niedobory minerałów pochodzenia organicznego, to główni wino- wajcy fatalnego stanu naszego uzębienia..." Dr Page pisał jeszcze: „Największą odpowiedzialność za nasze nieodpowiednie odżywianie ponosi przemysł spożywczy, który nam dostarcza wysoko oczyszczonej mąki, cukru, ryżu i innych produktów, pozbawionych składników mineralnych, a szczególnie minerałów śladowych". W swoich dalszych wywodach dr Page zaleca, aby m. in. zażywać tabletki Kelp, które wszystkie te braku- jące składniki mineralne uzupełniają. Kelp to „drobna roślinność z ogrodu Neptuna" — plankton, algi itp. z mórz oczyszczone, wy- suszone i sprasowane w pigułki. Zawierają niemal wszystkie skład- niki mineralne, łącznie ze śladowymi oraz większość witamin. Kelp dotrze i do nas. Tymczasem jest w sprzedaży w wielu innych krajach. My — jako źródło niektórych makro- i mikroelemen- tów — możemy spożywać dostępną u nas sól morską lub kopal- ną, witaminy i sole mineralne w tabletkach, a przede wszystkim czystą, twardą wodę źródlaną (a zwłaszcza mineralną). Wracajmy jednak do naszego wapnia. Wiemy już, że 99% wapnia, który znajduje się w naszym organiz- mie, to budulec kośćca i zębów. Pozostały 1 % krąży stale we krwi i innych płynach ustrojowych, l otóż ten 1 % jest wielkością stałą. 36 Tzn. jeśli nie dostarczymy dość wapnia w codziennym pożywieniu, wtedy organizm .„pożycza" albo „kradnie" brakującą ilość z własnego kośćca. Naturalnie z całego, ale najgroźniej ta kradzież szkodzi szczękom. Dopiero dużo później np. żebrom, kręgom, kościom kończyn itd. Gdy szczęki mają za mało wapnia, przychodzi moment, że zęby jakby się rozluźniają w dziąsłach, robiąc miejsce dla drobno- ustrojów i tak zaczynają się choroby zębów aż do ich utraty. Doktorzy Leonnart Krook (profesor patologii) i Leo Lutwak z Uniwersytetu Cornella, którzy właśnie taką teorię wygłaszali, spróbowali dowieść jej na pacjentach wolontariuszach. Wybrali 10 osób (5 mężczyzn i 5 kobiet) w wieku od 29 do 45 lat cierpiących na paradontozę. Badając ich jadłospis obliczyli, że 9 osób z tej dziesiątki otrzymywało dziennie po ok. 400 mg lub mniej wapnia. Tymczasem dzienne zapotrzebowanie w tym wieku wyno- si ok. 800 mg. Wobec czego dawano pacjentom przez 180 dni po 1000 mg wapnia w postaci Calcium gfuconicum lub Calcium carbonafum czy Calcium lacticum (tj. glukonian, węglan lub mle- czan wapnia). Na początku wszyscy pacjenci mieli zapalenie dziąseł połączone z krwawieniem. Po 6 miesiącach kuracji wapniowej nie było śladu tych dolegliwości. Zęby były trwale osadzone w szczęce. Zdjęcia rentgenowskie wykazały, że kości szczęk są zdrowe i mocne. A jako objawy uboczne zanotowano spadek podniesionego ciśnie- nia oraz poziomu cholesterolu we krwi. W innym doświadczeniu doktorzy Krook i Lutwak podawalf przez rok dużej grupie pacjentów codziennie po 1 g wapnia, a innej grupie pacjentów, którzy o tym nie wiedzieli — placebo (lekarstwo rzekome). Ci, którzy pobierali wapń, mieli o 12,5% „gęściejsze" zęby i kości od tych, u których żadnych zmian nie zauważono. Obaj uczeni dodają, że prócz wapnia trzeba też dostarczać organizmowi magnezu i cynku (gdyż zapotrzebowanie na te mine- rały wzrasta wraz z rosnącą w diecie ilością wapnia), a ponadto tak- że witaminy D i C oraz kwasu foliowego, które wspaniale wzmacnia- ją dziąsła, l jak wszyscy nasi żywieniowcy, tak Krook i Lutwak pod- kreślają, że najlepszym źródłem wapnia są mleko i sery. Jeśli przez całe życie będziemy dostarczać organizmowi dość wapnia i innych składników potrzebnych do budowy kośćca i zę- bów, nie tylko matka nie będzie płaciła zębem za każde dziecko, jak głosiło, nie bez podstaw, wiejskie porzekadło, ale i „te trze- cie" zęby — najpiękniejsze, bo sztuczne — nie będą tak po- wszechnie potrzebne'). ') „Nutrition Reports -International" 11.1975; Gary DiIIey i in.: „Journal of Dentisty for Chiidren" 1—11.1977; „Prevention" IX.77. 37 Wapń, witamina D i MS Kiedy ludzkość wiele tysięcy lat temu „emigrowała" z tropi- ków ku północy, musiała powoli przyzwyczajać się do mniejszej ilości słońca. Ale nie wszyscy potrafili się do tych nowych warun- ków tak dobrze zaadaptować, by — pomimo niby-zdrowia — nie zapadać na rozmaite choroby neurologiczne, a m. in. na stwardnie- nie rozsiane (MS, czyli scferosis muffiplex). Taką hipotezę „niedo- boru słońca" wygłasza dr Pauł Goldberg, uczony z Cambridge (Anglia). Tłumaczy ona fakt, dlaczego na MS nie zapadają mieszkańcy tropików, mający słońce przez cały rok, a ono dostarcza im dość promieni ultrafioletowych, które potrafią w naszej skórze wytwa- rzać witaminę D. Słońce tropików powoduje, że w organizmach ludzi tam żyjących powstaje dziennie 2 do 3 tysięcy jednostek międzynarodowych witaminy D, podczas gdy zalecana norma dla nas, ludzi Północy, wynosi zaledwie od 300 do 800 j.m. na dobę. Hipoteza drą Goldberga zakłada, że młodzież w czasie wzrostu i dojrzewania odczuwa wyraźny niedobór tej witaminy, który się odbija na rozwoju, m. in. systemu nerwowego. W kon- sekwencji zubożona konstrukcja tkanki nerwowej może ulegać załamaniu w późniejszych latach, powodując symptomy MS. MS atakuje — jak wiadomo — osoby w wieku od 20 do 40 lat. Jedni zostają kalekami, inni odczuwają tylko nieznaczne jej skutki. Wapń, którego przyswajanie jest uwarunkowane obecnością witaminy D, jest drugim czynnikiem w obronie organizmu przed tą chorobą. Dr Goldberg wymienia północną Szkocję, jako kraj, w którym najczęściej ze wszystkich krajów świata spotyka się wypadki MS. Otóż Szkoci jadają prawie codziennie płatki owsiane, które „kradną" wapń z organizmu, przy czym nie uzupełniają diety produktami bogatymi w wapń. Popularne są tam również dania ubogie w witaminę D, a ponadto słońca jest bardzo mało. Między 10 a 15 rokiem życia — według Goldberga — młodzi przeżywają okres najważniejszy, jeśli chodzi o zapobieganie na przyszłość występowaniu MS. Jest to wiek, w którym rdzeń pacie- rzowy, kształtując się, osiąga pełną dojrzałość. Jeśli wówczas nie dostarcza się organizmowi dostatecznej ilości wapnia i witaminy D, to zachodzi możliwość powstania tej groźnej choroby, l właśnie w tym młodzieńczym okresie ok. 400 j.m. witaminy D dziennie, to zaledwie 30% zaspokojonych potrzeb, bo — według obliczeń drą Goldberga — młody organizm wymaga jej 2000 do 3000 j.m. Prawdę mówiąc, nikt nie wie dokładnie, ile witaminy D młodzi potrzebują, bo jak dotąd było zbyt mało badań na ten temat. A przy tym wielu boi się ryzyka przedawkowania. Ale na ten zarzut dr Goldberg odpowiada, że w tropikach słoń- ce powoduje powstanie takiej właśnie ilości tej witaminy. A ilości 38 toksyczne byłyby wtedy, gdyby na 1 kg wagi ciała dostarczano dziennie 1000 do 3000 j.m., czyli 40 do 120 tysięcy jednostek dla młodzieńca ważącego ok. 40 kg. Oprócz witaminy D potrzebny jest też wapń, a może i magnez — jako składniki konieczne dla zdro- wia i zapobiegające MS. Niestety, hipoteza ta2) nie jest ratunkiem dla już cierpiących na MS. Trzeba ją sprawdzać latami, by wynik był pewny. Niemniej jednak warto przestrzegać wskazówek drą Goldberga. A więc: dostarczać nastolatkom odpowiednich ilości wapnia, np. w mleku i najrozmaitszych serach, w twardej wodzie, która zawiera nie tylko wapń, ale i magnez oraz nie żałować (rozsądnie!) słońca, tak latem, jak i zimą. A szczególnie latem, gdy można opalać całe ciało i dzięki słońcu wyprodukować sobie w skórze możliwie jak naj- większe zapasy witaminy D. Stare kości Wszyscy z wiekiem mamy „starsze kości", ale trzeba przyznać, że u niektórych są zdrowe, silne, młode i „gęste", a u innych — łamliwe, zrzeszotowiałe, „rzadkie". Zrzeszotowienie (osfeoporosis) to jedna z najczęstszych chorób kości, szczególnie w starszym wieku i... u kobiet. „Babcia wstała z krzesła i złamała nogę". Fakt. Osteoporosis spotyka się u 25% kobiet po menopauzie. A minimum 26% kobiet powyżej 60 roku życia ma zrzeszotowiałe kości, co bywa przyczyną deformacji kręgosłupa, bólów i utraty wagi. Dolegliwość ta dokucza 4 razy częściej kobietom niż mężczyznom, niemniej jest i dla nich problemem, szczególnie w późnym wieku. Jedną z najpoważniejszych dotąd trudności było określenie, kiedy rozpoczyna się stan, który można by nazwać początkiem rzeszotowienia. A więc, jak uchwycić moment, gdy kości zaczyna- ją oddawać swój wapń krwi bezzwrotnie i potrzebują pomocy w dostawach tego składnika. Odpowiedzią na te i podobne pytania zajęli się lekarze z Cen- trum Rehabilitacji w Stanie Nowy Jork3). Pracowali intensywnie 10 lał. Przebadali kości tysięcy osób i setki wyleczyli, zanim opublikowali swojedoświadczenia. 2) Dr Pauł Goldberg — „Internałional Journal of Environmental Studies" 1974 Vol. 6, Part 1 i Parł 2; „Prevention" IV.1975 r. 3) Miriam Osborn Memoriał Home in Rye z Burkę Rehabilitation Center, White Plains, N.Y. Oto nazwiska odkrywców: Antoni A. Albanese, A. Herbert, Edelson, Edward J. Lorenze, Maurycy WoodhulI i Ewelina H. Wein. 39 Rzeszotowienie jest powolnym, podstępnym procesem, podczas którego kości tracą wapń ze swego rusztowania, a ten, który otrzy- mują z pożywienia, nie uzupełnia strat. Czasem z powodu tego, że go dostarczamy za mało, czasem dlatego, że choć mamy go nawet z nadwyżką, to nie jest przez organizm przyswajany lub przyswaja- ny tylko częściowo (np. przy zaburzeniach pracy gruczołów wydzie- lania wewnętrznego). Najbardziej widocznym skutkiem ubytku wapnia z kości są ich bóle oraz łamliwość samoistna, bez powodu. Pod szkłem powiększającym takie kości wyglądają jak gąbka lub jak rzeszoto i stąd nazwa. Dr Albanese i współpracownicy odkryli prosty i łatwy sposób badania stanu kości. Swoją metodę nazwali Pinkie test, gdyż polega ona na robieniu zdjęć rentgenowskich (o małym natężeniu) małego palca u ręki (po angielsku pinkie). Daje to doskonały obraz nawet najmniejszych zmian w strukturze, a więc „gęstości", kości. W ten sposób zbadano ponad 4 tysiące osób (przypadkowych). A oto wnioski: • Po 25 roku życia mężczyźni mają o 25% większą „gęstość" kości od kobiet w tym samym wieku. • Gęstość kości u kobiet osiąga swój szczyt w wieku 35 do 45 lat, a potem zaczyna spadać. U mężczyzn ten szczyt przychodzi 10 lat później. • Najbardziej zdumiewające i niepokojące było to, że 10 do 15% osób obojga płci miało gęstość kości poniżej normy, czyli początki osteoporozy już w wieku poniżej 25 lat. Prababcie z młodymi kośćmi Dr Albanese badał 12 kobiet (wolontariuszek) w wieku 79 do 89 lat o wyjątkowo zrzeszotowiałych kościach. W swojej zwykłej diecie otrzymywały one dziennie 450 g wapnia, a przepisana norma dla tego wieku wynosi 600 mg. Zaczął realizować ich normę i do- datkowo podawać pacjentkom 750 mg wapnia oraz 375 j.m. wita- miny D (koniecznej do przyswajania tego składnika). Otrzymywały więc dziennie ok. 1300 mg Ca. W tym samym czasie grupa kontrol- na, złożona z 17 staruszek przeciętnie W wieku 82 lat, nie do- stawała żadnego uzupełniającego „leku". Doświadczenie trwało pełne 3 lata i w tym czasie staruszki z grupy pierwszej codziennie otrzymywały dodatek wapnia i witaminy D. „Pinkie test" wykazał, że gęstość ich kości wzrosła od 90,6 do 96,1%. Te 3 lata — a w tym wieku, to nie bagatel- ka — nie postarzyły, ale odmłodziły starsze panie. W grupie kontrolnej, nie otrzymującej dodatków wapnia i witaminy D, gęstość kości spadła z 90,3 do 84,2. 40 Nie było też żadnych ubocznych skutków tej kuracji. Poziom wapnia we krwi i moczu pozostał w normie. Nie było podejrzeń np. o powstawanie kamieni nerkowych ani innych objawów kalcyfi- kacji (zwapnienia) w organizmie. Jedynym, niespodziewanym efek- tem był uderzający spadek poziomu cholesterolu we krwi i to w cią- gu pierwszych 12 miesięcy. Staruszki nie musiały się już obawiać miażdżycy ani zawału serca. Potem powtórzono eksperyment z 14 zdrowymi kobietami (wo- lontariuszkami) — pracownicami szpitalnymi w wieku 36 do 62 lat. Tutaj efekty były różne. Zdumiewająco wprost dobre u 62- i 48- -letnich kobiet, których spoistość kości podniosła się nawet do 120 w czasie 36 miesięcy. U jednej z pielęgniarek, która miała gęstość kości 88 (dużo poniżej normy, określanej na 100), po zażywaniu wapnia i witaminy D przez 22 miesiące gęstość kości wzrosła do 115, czyli nawet powyżej normy. Nie wszystkie wypadki rzeszotowienia kości są bezpośrednimi skutkami niedoborów wapnia w diecie. Może się do tego przyczy- nić długie leżenie, paraliż iłp., ale zawsze uzupełniająca dawka wapnia może pomóc. Ile wapnia dziennie nam trzeba, aby uniknąć osfeoporozy? Grupa uczonych z drem Albanese na czele uważa, że zalecana nor- ma 800 mg dziennie jest za mała. Jako minimum przyjmuje 1 g, czy- li 1000 mg wapnia na dobę, a raczej od 600 do 1500 mg — jako uzupełnienie tego, co przeciętnie dostaje się do organizmu z pożywieniem, a co oblicza się na ok. 400 mg. Dr Albanese nie boi się przekraczania tej dawki, ponieważ wiele organizmów przyswaja zaledwie 10 do 50% wapnia, a im stajemy się 'starsi, tym bardziej zdolność przyswajania Ca przez nasz orga- nizm maleje4). Najlepiej byłoby wapń dostarczać organizmowi w formie mączki kostnej, ale mogą to też^ być tabletki Calcium gluconicum, lacticum czy inne. Skażone powietrze w Szwajcarii Szwajcarię wyobrażamy sobie jako miejsce, gdzie jest wspaniałe świeże powietrze. Alpejskie wysokości, słońce i atmosfera czysta jak kryształ. Ale tak bywa tylko tam, gdzie nie mogą się w żaden sposób dostać samochody. Przy „hajłejach" jest inaczej, czyli — tak jak wszędzie na świecie, gdzie motoryzacja zatruwa środowisliG. 4) Anthony A. Albanese i in. 11.1975 r. „New York Stałe Journal of Medicine" 41 Zaczęło się od tego, że lekarz rejonowy (jak byśmy to nazwali) dr Walter Blumer5), praktykujący w wiosce Netstal, zaniepokoił się, że przybywa mu coraz więcej pacjentów. Można ich było po- dzielić na dwie grupy: tych, którzy mieszkali blisko szosy i tych, którzy mieli domki daleko od niej. Okazało się, że na 75 osób, które umarły na raka w okresie 12 lat, tylko 3 nie mieszkały przy szosie. Dr Blumer stwierdził, że mieszkańcy pobliża szosy stale niedo- magali. Mieli bóle głowy, migreny, cierpieli na bezsenność, zmę- czenie, a także na dolegliwości przewodu pokarmowego. Te obja- wy były u nich co najmniej 2 razy częstsze, niż u mieszkańców domów oddalonych od drogi. Przez tę drogę przejeżdżało dzien- nie ok. 5 tysięcy samochodów. Ci, którzy mieszkali blisko niej, zażywali 4 razy więcej przeróżnych lekarstw uspokajających, na sen, na ból głowy itp. niż mieszkańcy oddalonych okolic. Wyniki swoich kilkuletnich badań, prób i eksperymentów dr Blumer przedstawił na Międzynarodowym Kongresie do spraw Wypadków Drogowych w Utrechcie (Holandia) w 1974 r. Otóż dowiódł, że przyczyną większości chorobowych objawów było zatrute powietrze i skażenia emisjami ołowiu, benzopirenu i in. spowodowane przez przejeżdżające samochody. Swoich pacjentów doktor leczył głównie odpowiednim odżywianiem: produktami bogatymi w wapń, witaminę C i zespół witamin B. Składniki te po- dawał też pacjentom w formie leków, np. wapń w postaci mączki kostnej lub pastylek dolomitowych (Ca + Mg). Rezultaty były zaskakująco dodatnie. Niektórzy pacjenci poczuli się znakomicie, a najbardziej oporni na leczenie przestawali cierpieć na bezsenność, nerwowość, zmęczenie i słabe trawienie. Witamin z grupy B dr Blumer radził szukać w takich środkach spożywczych, jak wątroba i drożdże, a witaminy C — w surowych owocach i wa- rzywach. Przy okazji okazało się, że pacjenci, którzy odżywiali się i le- czyli, jak im zalecił dr Blumer, przestawali łykać środki uspokajają- ce, bez których dawniej nie mogli się obejść. Minęły nieustanne bóle głowy, ciągłe zmęczenia i znużenia, bezsenność, kłopoty z żołądkiem itp. niedomagania. W tym wypadku wapń z magnezem pomógł usuwać z organizmu trujący ołów, a witaminy nie tylko mu w tym pomogły, ale wzmocni- ły cały ustrój. 5) Calcium Rebuilds Old Bodies — „Prevention" IX.1975; „Medical Tribune" IX.1974; „Prevention" XH.1974. 42 Serce sercu serce daje Niestety, nasze ,,ucywilizowane" serce jest jedną z najczęst- szych przyczyn zgonów. Mówimy: ,,choroba dyrektorska", ,,serce nie wytrzymało", „serce mu z żalu pękło" itp., ale czyż kiedy łączymy sprawy serca z piciem wody? A badacze przyczyn chorób serca bardzo ściśle te sprawy wiążą. Przede wszystkim wiele tajemnic zdradziła statystyka. Bo oto tam, gdzie jest tzw, twarda woda, o wiele mniej ludzi umiera na serce niż w miejscowościach posiadających wodę miękką. Przeko- nali się o tym np. Anglicy, gdy statystyka wykazała, że w Glasgow, .które ma wodę miękką (twardość wody jedna z najniższych w Anglii), śmiertelność osób z powodu chorób układu sercowo- -krążeniowego była o 50% wyższa niż w Londynie, który ma wodę wodociągową o wysokiej twardości. W USA przeprowadzono na wielką skalę podobne badania statystyczne. Przebadano 7,5 miliona ludzi żyjących w 140 rejo- nach z miękką wodą wzdłuż rzek Ohio i Kolumbia oraz z wodą twardą w dorzeczu rzek Missouri i Kolorado. Podczas gdy śmier- telność wywołana innymi chorobami (nie na serce) była wszędzie praktycznie jednakowa, to spowodowana chorobami układu serco- wo-krążeniowego była o 41 % mniejsza u kobiet i o 25% u męż- czyzn łam, gdzie woda była twarda. Podobne badania przeprowadzane w innych krajach dały podobne wyniki. Wróćmy jeszcze raz do Wielkiej Brytanii. W Anglii w 58 okręgach, a w Walii w 50 okręgach wyniki badań wykazały, że w miastach z twardą wodą przypada o ok. 43% mniej zgonów na serce wśród kobiet i ok. 37% mniej takich zgonów wśród męż- czyzn niż w miastach z wodą miękką. Twarda woda — wiadomo — jest o wiele smaczniejsza od mięk- kiej, ale bardzo trudno się w niej pierze, bo powstają „kłaczki", których mydło nie daje w wodzie miękkiej, doskonałej do prania, ale nie... do picia. Na ogół też wiadomo, że woda miękka ma wysoką koncentrację sodu, a woda twarda — więcej ma wapnia, magnezu, litu itd. Otóż tego wapnia i innych składników mineralnych ma tyle, że właśnie mydło może je strącać w postaci — niekorzystnych dla procesu prania — kłaczków. Już dawno zbadano, że ludzie (zwierzęta również) nie mogą pić wody destylowanej, ponieważ taka absolutnie czysta woda powoduje naruszenie wymiany wodno-solnej i prawidłowej dzia- łalności przewodu pokarmowego. Skutki takie są wyraźne już po 6 miesiącach. W wodzie destylowanej są zaledwie ślady jonów wapnia, fluoru i innych składników mineralnych, ogromnie ważnych dla naszego organizmu. Gdy ich w wodzie nie brakuje, to — jak 43 wykazały badania — zwierzęta stają się odporniejsze na choroby, silniejsze i zdrowsze od zwierząt otrzymujących wodę bez łych pierwiastków6). W twardej wodzie prócz wapnia bywa dużo magnezu, litu, cyn- ku, kobaltu i wielu innych mikroelementów, których nieraz całą długą tabelkę możemy odczytywać na butelkach nie tylko z za- granicznymi wodami mineralnymi. A ponieważ magnez jest pier- wiastkiem numer jeden, a wapń numer dwa — jeśli chodzi o ser- ce — dlatego wrócimy do... serca przy omawianiu roli magnezu. A tu jeszcze podajemy ciekawostkę. Podczas gdy woda z solami wapnia, magnezu itd, jest obecnie tak ceniona, że czasem specjalnie utwardza się wodę dla potrzeb ludności, to inny kłopot mają ci, któ- rzy wodę odsalają. Robi się to w krajach, gdzie nie ma wody ani miękkiej, ani twardej, ale pod dostatkiem jest wody morskiej. Obli- czono, że na temat uzdatniania do spożycia wody morskiej ukazało się do 1980 r. 2170 prac naukowych oraz 652 patentów. Jest to je- den z niezwykle ważnych problemów gospodarki światowej. Na czym polega ochronne działanie twardej wody, tak naprawdę to niewiadome. Dr EarI Dawson z Uniwersytetu Medycznego w Gal- veston — na podstawie zbieranych przez 10 lat materiałów staty- stycznych — jeszcze raz potwierdził, że tam gdzie jest twarda woda, ludzie są zdrowsi. Nie umierają tak często, jak gdzie indziej, na schorzenia mięśnia sercowego, zawały itp., nie cierpią na ogół na nadciśnienie i mają zwykle niższy poziom cholesterolu we krwi. A ważne jest i to, że taki stan obserwuje się także i wtedy, gdy przeciętne spożycie tłuszczów jest wyższe niż na terenach z wodą miękką. Czyli, pijąc twardą wodę, można bezkarnie nieomal opy- chać się tłustym jedzeniem. Jak to się dzieje? Dr Dawson tłumaczy, że wapń i magnez z wody twardej łączą się w jelitach z tłuszczami nasyconymi (twardymi), a pochodzącymi ze spożytego pożywienia, tworząc nic innego jak mydło. To mydło nie jest przyswajane przez organizm, tylko wydalane. Dzięki temu człowiek pijący twardą wodę pozbywa się niekorzystnych, niepotrzebnych dla niego tłuszczów; jego orga- nizm nie wytwarza nadmiaru cholesterolu, który nie grozi sercu zawałami, nie sprowadza chorób krążeniowych, nadciśnienia itd., nie mówiąc już o otyłości. Co robić, gdy rozporządzamy tylko miękką wodą? Według dr Dawsona — należy dziennie spożywać 60 mg magnezu i 100 mg wapnia. Taki dodatek odpowiada wypiciu 2 l twardej wody. Uczo- ny ten odradza równocześnie picia napojów gazowanych, w których jest fosfor, bo ten wiąże wapń, nie pozwalając jelitom na ,,produk- cję mydła". Obliczono, że gdyby wszyscy ludzi pijący miękką 6) „Gidrotiechnika i Mielioracja" 1.1976. 44 wodę stosowali się do rad drą Dawsona i uzupełniali niedobory magnezu i wapnia, to w ciągu 10 lat na każde 100000 osób mogło- by przypadać o 100 śmiertelnych ataków serca mniej, niż obecnie. Magnez jest u nas w aptekach pod rozmaitą postacią: tlenku magnezu, czyli magnezji, siarczanu magnezu, czyli soli gorzkiej i in. Ludzie różnie reagują na ten pierwiastek w różnej postaci. Może najbardziej naturalny jest tlenek magnezu, a te 60 mg to będzie szczypta na końcu noża. Tabletki z wapniem są też w apte- kach i to zwykle z oznaczoną jego ilością. Można więc zażywać sobie Calcium lacticum czyli mleczan wapnia lub Calcium gluco- nicum, czyli glukonian wapnia, i co tam jeszcze lekarz zapisze. Do czego wapń jest potrzebny i gdzie go szukać! • Daje zdrowe zęby i kości. • Podtrzymuje rytm zdrowego serca. • Obniża poziom cholesterolu, czyli ratuje przed sklerozą; nadmiar cholesterolu jest wydalany dzięki związkom wapnia. • Zabezpiecza przed skurczami mięśni. • Tzw. zwapnienie naczyń krwionośnych jest na ogół spowodowa- ne niedoborem wapnia i magnezu w organizmie. • Kwas szczawiowy upośledza wchłanianie wapnia, bo tworzy z nim sole trudno rozpuszczalne, których organizm nie potrafi wyzyskać (szczawiany wapniowe). Dość dużo kwasu szczawiowego zawierają: szpinak — 3,2 mg%, szczaw — 3 mg%, rabarbar — 2,4 mg% i in. • Witamina D wzrgaga wchłanianie wapnia z jelit cienkich. • Wpływ spożycia wapnia na wzrost i rozwój zwierząt badała u nas Z. Bielińska. Jeśli np. szczurom podawać tylko pszenicę i mięso, to kościec rośnie słabo. Jeśli dodać mleka (dobre źródło wapnia), następuje wyraźna poprawa wzrostu i rozwoju zwierząt. • Wapń wzmaga krzepnięcie krwi. • Reguluje i koordynuje funkcje ustroju, pomaga w leczeniu rozmaitych chorób, o czym wiedzą lekarze różnych specjalności. Ile wapnia dla kogo!7) Dorośli 0,8 do 1,2 g Dzieci od 1 do 12 roku życia 1 g Chłopcy — nastolatki 1,4 g Dziewczęta — nastolatki 1,0 do 1,3 g Kobiety w ciąży , 1,5 g Kobiety karmiące 2 g 7) Według RDA, czyli „Recommended Diefary Allowances". 45 Ile wapnia w czym! Najbogatsze źródła wapnia łałwo przyswajalnego to: mleko w każdej formie, sery (również wszelkie), jaja, a szczególnie żółtka (zawierają cholesterol, ale i lecytynę, która broni nas przed sklerozą). Trzeba dodać, że wapń z warzyw jest gorzej przyswajany przez organizm, bo zawierają one też błonnik i kwas szczawiowy. Produk- ty zbożowe są na ogół słabym źródłem wapnia oraz mają nie- korzystny stosunek wapnia do fosforu. Zawierają też kwas fitynowy, który stanowi 80% fosforu zawartego w zbożach, a działa odwap- niające. Tam, gdzie jest niskie spożycie mleka i przetworów mlecznych, zawsze można podejrzewać niedobory wapniowe. Czyli ...mleko — najważniejsze! Zawartość wapnia w produktach spożywczych8) 100 g produktu wapń (w mg1 Mleko w proszku odtłuszczone 1277 Ser trapistów półtłusty (20%) 995 Mleko pełne w proszku 956 Ser edamski tłusty (48%) 899 Ser trapistów tłusty (40%) 875 Ser salami tłusty (40%) . 853 Sery podpuszczkowe średnio tłuste (40%) 846 Ser tylżycki tłusty (40%) 810 . Ser ementaler pełnotłusty (45%) 837 Ser edamski pełnotłusty (45%) 809 Ser myśliwski tłusty (40%) 795 Sery podpuszczkowe pełnotłuste (45%) 771 Ser gouda pełnotłusty (45%) 759 Ser cheddar (48%) 703 Bryndza 532 Rokpol (50%) 530 Ser topiony tłusty edamski 499 Ser topiony kremowy ementaler 430 Mleko zagęszczone słodzone 293 Mleko zagęszczone niesłodzone 240 Jogurt 147 Mleko krowie (3,5%) • 118 Mleko krowie znormalizowane (2%) 118 Mleko kwaśne 118 Kefir półtłusty 118 e) Wg A. Szczygieł spożywczych. Skrócone tabele wartości odżywczej produktów 46 Maślanka Śmietanka do kawy (9%) Ser twarogowy homogenizowany Ser twarogowy chudy ' Ser twarogowy tłusty Jaja świeże całe (ok. 2 szt.) Żółtka (ok. 4,5 szt.) ..Białka Szproty Pikling Siedź Sardynka bez oleju Chleb graham Chleb pszenno-raźowy Chleb żytnio-razowy „Wytrawny" Seler Natka pietruszki Marchew Groszek zielony Czosnek Chrzan Jarmuż Kukurydza 118 108 98 96 91 48 147 6 1003 20 17 437 26 27 66 60 193 45 54 85 86 155 97 Więc już wiadomo co jadać, aby nam wapnia nie zabrakło. Do- dajmy jeszcze, że choć — według tabel A. Szczygła — śledź ma zaledwie 17 mg% wapnia, to — według Kiersta — zawiera 300 mg%. Może obliczano zawartość wapnia w śledziach bez ości i wraz z ośćmi? A może to pomyłka? W przetworach nieraz jada się ryby razem z ośćmi, co jest zresztą przez żywieniowców za- lecane. Bardzo cenne i łatwo przyswajalne są ości z tuńczyka i sardynek z puszki. 47 Magnez i jego wielorakie działanie 4 —• Kuchnia i medycyna Zaczęło się od fotosyntezy Ciekawe, że znaczenie magnezu i konsekwencje jego niedoborów dla naszego zdrowia zaczęło poznawać wówczas, gdy zgłębiono tajniki fotosyntezy u roślin, a więc kilkadziesiąt lat temu. Zjawisko procesu stałego wytwarzania materii organicznej sięga miliardów lat, kiedy to na ziemi pojawiły się barwniki, wyzwalają- ce reakcję chemiczną przez absorpcję promieni słonecznych. Tu decydującą rolę odegrały „foto-uczulacze" z grupy porfiryn, które powstały z prostych związków: kwasu octowego i gliceryny. Dopiero jednak pojawienie się magnezowej pochodnej porfiryny, w postaci chlorofilu, zadecydowało o historii naturalnej wyższych form życia organicznego. Chlorofil posiada zdolność prowadzenia nie cofającej się reakcji fotochemicznej, której energia kumuluje się w trwałych związkach biochemicznych. Proces fotosyntezy ukształtował się prawdopodobnie pod koniec okresu prekambryjskiego (ok. 1000 milionów lat temu). Struktura chlorofilu jest bardzo zbliżona do hemu, zasadniczego składnika barwnika krwi. Różnica polega na tym, że w chlorofilu jest magnez (jon Mg), a w hemie, czyli hemoglobinie, jest jon żelaza (Fe). W ten sposób związek ewolucyjny świata roślinnego i zwierzęcego został udokumentowany przez Leona Marchlewskiego, profesora chemii Uniwersytetu Jagiellońskiego. Gdy rośliny niedomagają z powodu niedoboru magnezu, nie tylko rosną wolniej, ale ich liście są blade i przedwcześnie żółkną. Uzupełnienie gleby solami magnezu przywraca roślinom pełne „zdrowie". Można powiedzieć, że z człowiekiem jest podobnie, choć... bywa to jeszcze bardziej skomplikowane. W każdym razie człowiek też nie może być zdrowy bez magnezu. Stwierdzono to na pierw- szym kongresie poświęconym chorobom wywołanym deficytem magnezu, jaki odbył się w maju 1971 r. w Yittel. Najogólniej mówiąc, jon magnezu odgrywa szczególną rolę w niemal wszyst- kich procesach zachodzących w organizmie. A więc, w procesach ochronnych, jako czynnik przeciwstresowy, przeciwtoksyczny, przeciwalergiczny, przeciwanafilaktyczny (rodzaj uczulenia), przeciwzapalny, ochraniający przed promieniowaniem jonizującym, regulujący ciepłotę, pobudzający fagocytozę i odgrywający rolę w tworzeniu przeciwciał. Magnez działa też relaksujące i znieczu- lająco. To właśnie na kongresie w Vittel prof. Durlach powiedział: ,,Znamieniem współczesnego cywilizowanego świata jest stale obniżający się poziom jonu Mg". Choroby cywilizowanego świata zdają się być uwarunkowane m. in. niedoborem magnezu w organizmie człowieka. Czyli, trzeba się przyjrzeć magnezowi bliżej. 50 Naturalnie, że magnez czerpiemy z gleby. To znaczy poprzez żywność roślinną czy też te produkty pochodzenia roślinnego, któ- re powstały dzięki spożywanej przez zwierzęta roślinności. Jasne więc jest, że tyle dostaje się do naszego organizmu magnezu, ile jest go w glebie. Tymczasem z tym nie jest dobrze. 40% polskich gleb wykazuje niską zawartość magnezu. 34% ma średnią zawartość, a zaledwie 26% — zawartość wystarczającą lub wysoką. W nawozach sztucz- nych nie dostarcza się glebom magnezu lub dostarcza go na ogół za mało. Np. w latach 1971—75 średnia ilość magnezu dostarcza- na polskim glebom wyniosła 10—12 kg tlenku magnezu (MgO) na 1 ha gruntów ornych. Dużo to czy mało? Pszenica przy plonie 40 q/ha pobiera z gleby ok. 17 kg MgO, a buraki cukrowe dając tylko 350 q/ ha pobierają ok. 66 kg MgO z 1 ha. Naturalnie, że dawki nawozu magnezowego uzależnione są od zasobności gleby oraz gatunku uprawianych roślin i wahają się zwykle od 130 do 260 kg/ha. W takich ilościach kizerytu (nawóz magnezowy) • do gleby dostaje się 30—60 kg tlenku magnezu i dodatkowo 15—31 kg tlenku potasu. Średnia zawartość magnezu w oborniku wynosi 0,18%, czyli jeśli się daje na 1 ha 300 q obornika, to wprowadza się do gleby ok. 54 kg Mg. Zdecydowa- nie za mało. W skład chlorofilu wchodzi 2,7% magnezu. Jony magnezu regu- lują stopień uwodnienia plazmy komórkowej. Gdy roślina od- czuwa niedobór magnezu, ogranicza proces transpiracji, a gdy odczuwa nadmiar tego pierwiastka, to tak intensywnie pobiera wodę, że może doprowadzić do wysuszenia gleby w strefie korze- niowej. Różni autorzy podają dość różniące się dane na temat zawartości magnezu w roślinach. Zwykle w liściach jest więcej wapnia niż magnezu, ale gdy roślina tworzy owoce i nasiona, do nich transpor- tuje cały magnez. Dla zainteresowanych tabelka') Rośliny Jęczmień Owies Kukurydza Kukurydza Rzepak Części roślin ziarno ziarno ziarno liście nasiona Zawartość magnezu |w%) Scheffer, Kamińska Waleta Kardasz 0,16 0,17 0,19 0,34 0,23 0,25 0,38 0,41 0,44 ') R. Kordus: Rola magnezu w rozwoju i plonowaniu roślin — ,.Wiadomości Zielarskie" 12/1981. . 51 Len Mak Zioła i chwasty Burak cukrowy Burak cukrowy nasiona nasiona siano korzenie liście 0,37 0,49 0,79 0,41 1,09 Miażdżyca, serce i magnez Zbadano, że u Afrykanów szczepu Banki miażdżyca prawie nie występuje, ale mają oni wysoki poziom magnezu we krwi. U Euro- pejczyków zamieszkujących kraje uprzemysłowione, częsło choru- jących na miażdżycę, przeciętny poziom tego pierwiastka we krwi jest nie tylko o wiele niższy, ale wciąż się obniża, ze względu na coraz bardziej „ucywilizowane" odżywianie. Ono właśnie jest jedną z najpoważniejszych przyczyn niedoboru magnezu (a także wielu innych składników) w naszych organizmach. Taki niedobór mogą też powodować inne przyczyny, jak: alkoholizm, cukrzyca, upośledzone wchłanianie z przewodu pokarmowego, nadczynność przytarczyc, a także środki moczopędne i uspokajają- ce. Lecytyna — aminokwas, który odgrywa poważną rolę w regula- cji ilości cholesterolu w ustroju — nie może być syntetyzowana w organizmie bez enzymu zawierającego witaminę Bg, czyli piry- doksynę2). Z drugiej strony tenże enzym działa tylko w obecności magnezu. Gdy się chce otrzymać u zwierząt doświadczalnych bar- dzo silną arteriosklerozę, to nie podaje się im żadnych produktów, które zawierałyby witaminę Be i magnez. Doświadczalne małpy mają np. w następstwie takiej diety złoża tłuszczów w całym orga- nizmie. A analiza krwi dostarcza dowodów na krańcowo niski poziom lecytyny i bardzo wysoki — cholesterolu. Aby obniżyć poziom cholesterolu, wystarczy dietę uzupełnić magnezem, witaminą Bg, choliną i inozytolem, dostarczanym np. w kiełkach pszenicy, drożdżach, wątrobie, otrębach lub innych źródłach witamin z grupy B. • Jeżeli nawet ilość tych witamin będzie w organizmie wystarcza- jąca, brak magnezu nie dopuści do powstania lecytyny i znowu cholesterol wzrasta. Pacjent chory na serce, który otrzymuje 500 mg magnezu dziennie, wykazuje na ogół znaczną poprawę, bo poziom cholesterolu potrafi spaść do normy już w ciągu miesiąca. Zapotrzebowanie na magnez wzrasta wraz z podnoszeniem się poziomu cholesterolu we krwi. Na przykład, u szczurów zapotrzebo- 2) Adelle Davis: Lefs Gef Well, New Am. Library 1972. 52 wanie na magnez wzrastało szesnastokrotnie (w stosunku do nor- my), gdy je karmiono tłuszczami nasyconymi, bogatymi w choleste- rol. Nasza dieta jest uboga w ten cenny pierwiastek. Nie doceniamy jego roli dla zdrowia, stąd — najprawdopodobniej — tyle osób cierpi w wysoko rozwiniętych cywilizacyjnie krajach na przed- wczesną arteriosklerozę. W 1970 r. na Kongresie Myokardiologii Prewencyjnej podano m. in. wyniki prac nad zawartością magnezu w mięśniu serca lu- dzi, którzy zmarli z powodu zawału, i osób, które zginęły w wy- padkach drogowych. Zawałowcy mieli o ok. 42% mniej magnezu w uszkodzonej części serca, niż w zdrowej. A osoby, które zmarły w wypadkach, zmian zawartości magnezu nie wykazywały. O roli magnezu, jako czynnika chroniącego przed uszkodzeniem mięśnia sercowego i naczyń przez miażdżycę, wiemy z pionier- skich badań Hansa Seylego (Tak! Tego od stresów!). Już w 1958 r. dowiódł on, że jon magnezowy może zapobiegać tworzeniu się niebezpiecznych dla zdrowia złogów cholesterolu. W doświad- czeniach na szczurach, u których wywoływano sztucznie miażdżycę, stwierdził, że ich naczynia krwionośne i mięsień serca pokryte były złogami cholesterolu. Gdy drugiej grupie szczurów przed doświad- czeniem podawano jony magnezu, zmian miażdżycowych nie stwier- dzono. Seyle dowiódł, że jon magnezu steruje poziomem cholestero- lu. Odtąd podejmowano wiele innych badań takźp i statystycznych, które potwierdziły jego odkrycie. U nas pionierem badań nad wpływem magnezu na miażdżycę, a także na otyłość, był w latach 1950—1969 prof. dr med. Edward Rużyłło, prekursor leczenia otyłości w ośrodku naukowym w Konstancinie. Przez wiele lat w uniwersytecie Toronto zbierano dane dotyczą- ce nagłych zgonów na serce mieszkańców stanu Ontario, na któ- rego rozległych terenach woda jest krańcowo różna — bardzo twarda i bardzo miękka. Wyniki badań wydrukowano w czerwco- wym numerze „Canadian Medical Association Journal" z 1975 r. Potwierdzają one jeszcze raz tezę o zdrowotnych właściwościach wody twardej. Pobierano próbki tkanki (myocardium) ze ścianki serca zmarłych na zawał. Próbki te były badane na zawartość sied- miu metali: miedzi, chromu, ołowiu, kadmu, wapnia, cynku, mag- nezu i tylko magnez wykazał wyraźną różnicę. Jego koncentracja była o ok. 7% niższa w mięśniu sercowym tych, którzy żyli w okolicach o miękkiej wodzie, od tych, którzy mieszkali w okoli- cach z wodą twardą. Pierwszym symptomem u zwierząt doświad- czalnych, którym się podaje zmniejszone ilości magnezu, jest aryt- mia serca. Właśnie taką arytmię zaobserwowano u ludzi mieszkają- cych w okolicach z miękką wodą. W swojej słynnej książce Odżywianie przeciw chorobom dr R. J. Williams pisze: ,,Średni deficyt magnezu może być powodem 53 cierpień sercowych, ale poważne niedobory tego minerału dają w skutkach zgubne ataki serca"3) Gdy już świat uwierzył, że woda twarda (dolomitowa), zawiera- jąca ok. 2 razy tyle wapnia co magnezu, ma dobroczynny wpływ na ludzkie serce, zaczęto się zastanawiać, co zrobić tam, gdzie woda jest miękka,, gdzie nie ma skał dolomitowych. Na Florydzie np. woda była bałdzo miękka (0,5 ppm)4), pocho- dząca w dużej części z opadów. Wodę utwardzono (do 200 ppm) i bada się, jaki to ma wpływ na zgony z powodu zawałów serca. Gdy woda była miękka, śmiertelność wynosiła od 500 do 700, gdy ją utwardzono, to już po 4 latach śmiertelność spadła do połowy, bo do 200—300 zgonów na serce rocznie. Czyli, samo utwardzenie wody spowodowało o połowę mniejszą śmiertelność na serce5) w skali rocznej. Dr A. G. Shaper, który jako specjalista kardiolog zajmował się badaniami doświadczalnymi i profilaktyką na terenie Florydy, a tak- że podobne badania przeprowadzał w wielu krajach świata (jako członek Stowarzyszenia Naukowego przy Brytyjskim Królewskim Towarzystwie Medycznym) stwierdza krótko; ,,Miękka woda to ataki serca i zawały". Uczony ten potwierdził też odkrycia innych badaczy, dowodzą- ce, że ludzie mieszkający w miastach o twardej wodzie wodociągo- wej mają na ogół niższe ciśnienie krwi, niższy poziom cholesterolu i powolniejszy rytm serca od ludzi z miast o miękkiej wodzie. Przy tym nie wzrasta im ciśnienie z wiekiem, co dzieje się tam, gdzie woda jest miękka. Tylko spokój może nas uratować Co wspólnego ma to obiegowe powiedzenie z ...magnezem? Otóż to, że niedobór magnezu może powodować stany niepokoju, zdenerwowania, lęku, zniecierpliwienia, a także bezsenność, zmę- czenie, bóle głowy itp. Ileż znamy ludzi, którzy właśnie popadają w takie przykre dla nich i dla otoczenia stany? Czy tylko spokój mógłby ich uratować? Owszem, wraz z magnezem. O tym, że magnez działa uspokajająco, relaksowo — wiedziano, od dawna. Niedobór jego wyzwala zmiany w przewodnictwie ner- wów. Wstrzyknięcie siarczanu magnezu obniża te dolegliwości. 3) Roger l. Williams; Nutrition Againsł Disease, 1971 Pitman N. York. 4) ppm = parts per million, czyli: części na milion; 0,5 ppm = pół jednej milionowej. 5) „Journal of the American Medical Ąssociation", October 1974, dr Andrew G. Shaper, Floryda. 54 W praktyce weterynaryjnej zjawiska wzmożonej pobuoiiw^-: u bydła, owiec czy koni, powodowane obniżeniem surowiczego magnezu, są znane i związane z pożywieniem. Przyczyną może być po prostu zbyt mało magnezu w glebie. Ale gdy jest go dość — wchłanianie jonów tego pierwiastka z prze- wodu pokarmowego bywa utrudnione przez dużą zawartość bia- łek albo wapnia. U zwierząt nieraz wiosną pojawia się tzw. tężyczka pastwiskowa, spowodowana tym, że młoda zielona trawa ma dużo białka, które utrudnia przyswajanie magnezu. Zdarza się też czasem tężyczka u cieląt, które są karmione mlekiem matki, bogatym w wapń, a ten — w nadmiarze — utrudnia przyswajanie magnezu. Zdarzają się też napady tężyczki przed burzą, w dniach z za- burzeniami pogody, l tu winien jest magnez, gdyż jego niedobór wyzwala warunki do powstania stresów, także i bioklimatycznych. Gdyby ktoś myślał, że tężyczki występują tylko u zwierząt, byłby w błędzie, l wśród ludzi zdarzają się choroby z niedoboru magnezu, objawiające się nie tylko drżeniem mięśni, ale ruchami pląsawiczy- mi, zaburzeniami orientacji, tendencją do halucynacji raczej wzro- kowych niż słuchowych, epileptoidalnymi skurczami mięśni, zaburze- niami nastroju, depresjami, bardzo silną pobudliwością nerwową itp. Te objawy przypominają raczej tężyczkę, towarzyszącą obni- żonemu poziomowi wapnia, ale ustępują po dożylnym podaniu magnezu, a nie wapnia. Stresy i magnez Przeróżnych stresów życie dostarcza nam hojnie. Do wielu Jesteśmy tak przyzwyczajeni, że ich nieomal nie zauważamy, choć wprowadzają nas w stały stan podniecenia czy irytacji. Do naj- częstszych czynników stresogennych należy hałas, którego już często nie dostrzegamy, choć męczy nas bezustannie. Dowiedzio- no eksperymentalnie, najpierw na szczurach, potem obserwując reakcje ludzi, że im większy i dłużej trwający hałas, tym większy spadek poziomu magnezu w organizmie. A im większy niedobór magnezu, tym bardziej jesteśmy uczuleni na stresy. Oba te czynniki jednocześnie: niedobór magnezu i stres zwiększają ryzyko chorób naczyń wieńcowych. ,,Choroba dyrektorska", czyli tzw. zawały serca, spotyka naj- częściej ludzi ambitnych, na wysokich stanowiskach, skłonnych do rywalizacji, będących stale w stanie stresowym. Jeszcze do niedawna uważano, że arterioskleroza jest główną przyczyną bólów odczuwanych przez pacjentów, chorych na angina pectoris. Dziś wiadomo już, że taki bolesny skurcz naczyń wieńcowych, który może pozbawić serce utlenionej krwi, jest często spowodowany przesuwającym się skrzepem, otłuszczoną płytką 55 itp. Ale co wywołuje te skurcze? Ostatnie hipotezy twierdzą, że niedobór magnezu. Przede wszystkim największą liczbę nagłych zgonów na serce notuje się tam, gdzie woda jest miękka, a więc zawiera za mało wapnia i magnezu. A także tam, gdzie w glebie są niedobory magnezowe. Najpierw winę zrzucano na niedobory wapnia, ale po dokładniejszym zbadaniu sprawy okazało się, że jeszcze większym winowajcą jest niedostatek magnezu. W jednym z opublikowanych raportów na temat stanu zdrowia badacze piszą: „Niewystarczające spożycie magnezu przez lud- ność, zamieszkującą kraje wysoko uprzemysłowione w ogóle oraz pewne rejony geograficzne w szczególności, może stanowić jedną z przyczyn wysokiej zachorowalności na choroby naczyń wieńco- wych". Ponadto niski poziom magnezu — tak u zwierząt, jak i u ludzi — koreluje z podwyższonym ciśnieniem tętniczym, powszechnie uznawanym za wstęp do chorób serca. Czyli... trzeba unikać stre- sów, a w tym m. in. hałasów, a także dostarczać organizmowi po- trzebnych mu ilości magnezu. Lista przykrych objawów Niedobory magnezu początkowo dają niezbyt może ostre, choć dokuczliwe objawy. Trudno mówić wtedy o chorobie i nawet się na ogół nie myśli o pójściu do lekarza, ale samopoczucie jest fatalne. Oto niepełna lista bardzo różnorodnych, ale zawsze przy- krych objawów: • nagłe zawroty głowy, utrata równowagi, • drgania powiek, • mgła, migające punkciki przed oczami, • drętwienie kończyn, „mrówki" w nogach, skurcze, • wypadanie włosów, łamanie się paznokci, próchnica zębów, • szybkie męczenie się, częste bóle głowy, trudności w skon- centrowaniu myśli, • wrażliwość na zmiany pogody, na zimno i wilgoć, nieraz wy- wołujące różne bóle (zębów, dziąseł, stawów), • kołatanie serca, arytmia, często połączona z silnym przeszy- wającym bólem w klatce piersiowej, • bezsenność, koszmarne sny, pocenie się w nocy, • poranne zmęczenie, nawet po wielu godzinach snu, • chęć do płaczu, a nawet ataki rozpaczy, • chęć robienia wielu rzeczy naraz, które zaczynamy i nie koń- czymy, • ostre, skurczowe bóle żołądka, nieraz połączone z biegunką, 56 • wrażenie ociężałości, • spazmofilia, czyli skurcz mięśni przy opukiwaniu młoteczkiem pnia nerwu twarzowego, a więc tzw. objaw twarzowy Chvostka. Główne źródło spazmofilii — najbardziej typowego objawu przy niedoborze magnezu — leży w tkance nerwowej. Impuls nerwowy jest uwarunkowany przemieszczaniem się jonów minerałów, zwłasz- cza wapnia i magnezu w tej właśnie tkance. Ale jeśli magnezu jest zbyt mało, to ta wymiana jonów następuje niewłaściwie. Po- wstaje nadmierna pobudliwość nerwowa. Tutaj wina niedoboru magnezu jest niezaprzeczalna. Na pociechę trzeba powiedzieć, że nie zdarza się, aby wszyst- kie te objawy występowały równocześnie. Ale już jeden, dwa czy trzy z nich wystarczą, by człowiek poczuł się źle. Rano, około godziny 6, kora nadnercza powoduje wydzielanie hormonów, które pozwalają nam zachować sprawność przez cały dzień, aż do wieczornego zmęczenia. Przy niedoborze magnezu . sytuacja jest odwrotna. Wydzielanie odbywa się wieczorem, a to powoduje uczucie silnego zmęczenia rano, a właśnie pod wieczór wzmożoną aktywność i trudności z zaśnięciem. Jeśli przy przeciąganiu się, napinaniu mięśni odczuwa się bóle w łydkach, to znaczy, że mamy niedobory magnezu. Po dostarcze- niu go organizmowi (w postaci np. pastylek dolomitowych lub tlenku magnezu wraz z witaminą B) bolesny skurcz mięśni mija. Mechanizm wszystkich tych dolegliwości polega na niewłaściwej wymianie jonów wapnia i magnezu w tkance nerwowej. Bo magnez działa regulujące i uspokajająco na system nerwowy, a następnie na mięśnie. Badano6) 100 osób odczuwających chroniczne zmęczenie i brak zainteresowań, także w sprawach seksualnych. Podawano wszyst- kim dodatkowe ilości magnezu i 87 osób poczuło się o wiele lepiej. Znikło zmęczenie, pojawiła się chęć do życia, radość i to już po 10 dniach. Ozdrowieńcy twierdzili, że sen ich odświeża, czego nie odczuwali od miesięcy. W diecie sportowców dąży się też do dostarczania organizmowi prawidłowych ilości soli magnezowych, gdyż składnik ten zwiększa sprawność mięśni i nerwów. Przy okazji warto wpomnieć, że aby nie dopuszczać do zmęczeń, a przeciwnie — wzmagać energię, zręczność, żywotność itp., trzeba dostarczać organizmowi nie tylko magnezu (choć jego niedobór i tak wywoła poczucie zmęczenia), ale także witaminy E i witaminy C (czego dowiedli czescy uczeni i o czym doniósł „Przegląd Medycy- ny Czechosłowackiej" tom 22 nr 4 z 1976 r.). Także i komplet 6) Dr P. E. Formica „Curent Therapeutic Research". 111.1962. 57 witamin B jesł uważany za „płomień", który podtrzymuje energię, wiłalność i żywotność. Nie wolno też zapomnieć o ruchu, koniecz- nym do utrzymania energii i uniknięcia zmęczeń i znużeń. Ruch jest częścią zdrowia. Trzeba uprawiać do podeszłego wieku gimna- stykę, sport, turystykę itd. Uniwersalny kontroler Jak to się dzieje, że jeden składnik mineralny, jak magnez, potrafi działać dobroczynnie w tak różnych niedomaganiach, czy chorobach, jak np. w miażdżycy i zawałach serca, nerwowości, osłabieniu, alergii i wielu innych, w tym i w białaczkach? Odpowiedź jest bardzo prosta. Magnez jest regulatorem, kontro- lerem naszego organizmu. Ciało człowieka składa się — jak wiado— m0 — z komórek, które są jakby stale kontrolowane we wszystkich swoich czynnościach, takich jak: metabolizm, synteza białka, rozmnażanie komórkowe itd. Te czynności są niezależne, ale regulo- wane m. in. właśnie przez magnez7). Magnez jest biopierwiastkiem, który działa efektywnie w roz- licznych czynnościach komórki. Udowodniono na embrionach kur- cząt, że gdy koncentracja magnezu była wydatnie zmniejszona, funkcja metaboliczna komórek opóźniała się. Gdy zwiększano do- starczanie magnezu do normalnej ilości — metabolizm komórkowy powracał do normy. Słowem — jon magnezu ułatwia procesy życio- we, podczas gdy jego niedobór je utrudnia. W klinikach położniczych zaobserwowano, że kobiety, które miały niedobory magnezowe, rodziły nie tylko długo (ponad 18 godz.), ale wydawały na świat dzieci, które też wykazywały nie- dobory magnezowe, często ujawniające się w postaci drgawek8). Kamienie nerkowe i hemoroidy Zatrzymajmy się na chwilę przy nerkach. Wiadomo, że wszyscy uczeni są bardzo oględni w wygłaszaniu hipotez, a tym bardziej pewników. Przedstawiciele nauk medycznych nie należą pod tym względem do wyjątków, a raczej bywają jeszcze ostroźniejsi. Zwykle to, co ogłaszają, jest opatrzone wieloma: „przypuszczal- 7) Prof. dr Harry Rubin z Wydziału Biologii Molekularnej Uniwersytetu w Ber- keley (Kalifornia). 8) St. Louis — „American Journal of Clinical Nutrition" X.1975. 58 nie", ,,prawdopodobnie", „możliwe" i niemal zawsze zakoń- czone: „trzeba dalszych badań" itd. Na tym tle niespodzianką jest raport czterech francuskich uczo- nych (J. Thomas, E. Thomas, P. Desgrez i A. Monsaingeon) z kli- niki urologicznej w Paryżu, którzy z całą pewnością i wprost z entuzjazmem komunikują o dobroczynnej działalności magnezu w zapobieganiu tworzenia się kamieni nerkowych. Magnez — stwierdzają — praktycznie biorąc, zapobiega powsta- waniu kamieni nerkowych. Malutkie kamyczki organizm potrafi wydalić (jak mawiają złośliwie panie, jest to jedyna rzecz, którą potrafi w mękach i bólach urodzić mężczyzna). Z dużymi — gorzej. Do ich usunięcia prawie zawsze potrzebny jest nóż chirurga. Najczęstszym powodem powstawania kamieni nerkowych jest kwas szczawiowy, który spożywamy wraz z wieloma produktami w ten składnik bogatymi (szpinak, szczaw, rabarbar i in.). Tenże kwas szczawiowy łączy się w organizmie z wapniem i tworzy nie- rozpuszczalne szczawiany, a z nich może powoli narastać piasek i wreszcie kamienie nerkowe. Działanie magnezu na tworzenie się kryształów szczawianu wapnia badali francuscy uczeni najpierw eksperymentalnie „w probówce", dochodząc do wniosku, że w ciągu 3 min. potrafi się nieraz utworzyć 100 do 120 mikro- kryształków. Ale gdy się doda soli magnezowych do mieszaniny chlorku wapnia z kwasem szczawiowym, to nie ukaże się ani jeden kryształek. Następnie przeprowadzono doświadczenia na szczurach. Rezul- tat był taki sam. Podczas gdy bez dodatku soli magnezowych kry- ształki powstawały łatwo, to po podaniu szczurom octanowej soli magnezu na 30 min. przed podaniem kwasu szczawiowego, pow- stawanie kryształków wapnia w ogóle nie zachodziło. Oczywiście próbowano w ten sposób leczyć pacjentów z kamie- niami nerkowymi. Podawano im dziennie ok. 300 mg lub więcej magnezu i otrzymywano również doskonałe rezultaty. Badania rentgenowskie wykazywały, że kamienie znikły częściowo lub całko- wicie. Potem wielu lekarzy na całym świecie wypróbowywało tę metodę i wreszcie doszli do wniosku, że najlepsze wyniki otrzymu- je- się, podając właśnie po ok. 300 mg magnezu dziennie, ale także i witaminę Be w ilości 10 mg. Statystycznie wygląda to tak, że ok. 89% pacjentów z chroniczną tendencją do powstawania piasku i kamieni .szczawianu wapnia można wyleczyć zupełnie, jeśli zaży- wają magnez. Przy tym taka kuracja (nieraz trwająca 4,5—6 lat) jest stosunkowo tania, dobrze znoszona, bez żadnych ubocznych skutków i w końcu niemal zawsze dająca dobre rezultaty9). 9) Wg referatu dr Thomasa i in. na II Międzynarodowym Sympozjum Magne- zowym w Montrealu 1976 r. 59 Cóż! Najlepiej jesł jednak do powstawania kamyków nerkowych nie dopuszczać. Czyli — odżywiać się prawidłowo i dbać, aby w produktach żywnościowych nie zabrakło nam cennego składnika mineralnego jakim jest magnez. Oto autentyczna historyjka10). Pacjent w wieku ok. 50 lat, pracu- jący jako drwal, zawsze był zdrowy. Kiedyś' zaczął obserwować u siebie niepokojące objawy: krwawienia przy oddawaniu stolca. Najpierw raz na miesiąc, potem coraz częs'ciej, w końcu także i co- dziennie. Zauważył też, że szybko się męczy i brak mu energii. Poza tym miał częste kurcze w nogach i pojawiły się na nich sińce większe i mniejsze, ciemnoniebieskie i żółte. Ale najdo- kuczliwszą i wstydliwą dolegliwością było to, że ciało jego wydzie- lało bardzo przykry odór. Nie pomagały dezodoranty ani częste kąpiele. Nieraz po 6 razy dziennie wchodził pod tusz, ale już po pół godzinie przykry zapach wracał tak, że żona zażądała od- dzielnej sypialni. Z badania dziennego jadłospisu pacjenta wynikało, że jada za dużo mięsa i w ogóle białka. Pija wiele czarnej kawy, a ponadto prawie wcale nie ma w jego diecie warzyw, szczególnie zielonych liściastych. Wszystkie dolegliwości łącznie z hemoroidami wywołane były nieodpowiednim odżywianiem. Analizy wykazały, że poziom witaminy K był u chorego zbyt niski, gdyż wynosił tylko 58% normy. Toteż nic dziwnego, że tak łatwo powstawały sińce. A badania testowe włosów dowiodły ogromnego niedoboru magnezu, a więc potwierdziły tylko to, czego spodziewał się lekarz po rozmowie z pacjentem. Jakże rozsądnie zalecano mu jadanie zielenin w możliwie dużych ilościach. Ponadto lekarz przepisał pigułki chlorofilowe, a także witaminę K oraz magnez w postaci pastylek dolomitowych (więc z wapniem). Żonie pacjenta dietetyczka pomogła ustalić odpowie- dnie odżywianie bogate w warzywa, szczególnie surówki, a także witaminę P (rutynę) antyżylakową, której wiele jest w białych skór- kach cytrusów, owocach róży, w kaszy gryczanej i innych produk- tach. l oto po ok. 2 tygodniach takiego żywienia i leczenia ustały kurcze mięśni. Hemoroidy przestały dokuczać po miesiącu. Chęć do pracy i energia wróciły po 3 tygodniach wraz z ustąpieniem uczu- cia zmęczenia. Zniknęły także sińce, a w końcu i przykry odór ciała. Przykłady można by mnożyć. Ale... zajęłyby całą książkę. 10) Dr l. V. Wright — „Prevention" IV.1977. 60 Ostrzeżenie Obecnie wiadomo, że magnez odgrywa ważną rolę w 100") różnych reakcjach enzymatycznych, a prawdopodobnie i w wielu innych. To jego działanie koncentruje się głównie na sprawach regulacji wzrostu, przemiany materii i podziału komórkowego. Aby spowodować doświadczalnie raka krwi u szczurów, wy- starczy nie podawać im dostatecznej ilości magnezu w diecie (cho- dzi tylko o niedobór , a nie brak). Przeciętnie na 10 szczurów — 1 zapada na leukemię po 9—20 tygodniach. Nasuwa się prosty wniosek, że niedobory magnezu prowadzą do osłabienia i niejako przerwania naturalnego systemu odpornościowego organizmu, mogą sprzyjać występowaniu leukemii, a także ograniczają zdolność komórki do obrony przed rakiem krwi. Niemniej jednak warto ostrzec: można zjeść tony magnezu, ale jeśli organizm nie jest zdolny do jego przyswojenia i użycia w me- tabolizmie komórki, to tak jakby magnezu nie było. O tym, czy się ma dość tego składnika w organizmie, czy nie, decyduje nasza zdol- ność do jego przyswajania. A zależy ona od zdrowego funkcjono- wania gruczołów wydzielania wewnętrznego, jak np. tarczycy, przytarczyc, przysadki i in.12). Zwykle myślimy, że jeśli występuje brak lub niedobór jakiegoś składnika w naszym organizmie, wystarczy po prostu jeść więcej zawierających go produktów. Niestety — nie zawsze to wystarcza. Niedobory żywieniowe bardziej zależą od przyswajania przez orga- nizm tego co jemy, niż od ilości spożytych produktów, związków itp. Niemniej jednak zasadniczych składników odżywczych nie po- winno w naszych jadłospisach zabraknąć. W czym szukać magnezu! Za mało i zbyt rzadko jadamy produkty, które magnez zawiera- ją, a ponadto obróbka przemysłowa pozbawia tego składnika nawet bogate weń produkty. Najwięcej magnezu zawiera np. kakao, na drugim miejscu w ta- beli są... orzeszki bukowe, zwane bukwami. Któż je jednak jada? Na trzecim miejscu mamy soję, z której np. w Polsce robi się głównie olej; ponadto sporo magnezu znajduje się w nasionach ") J. Opieńska-Blaułh, Z. Słankiewicz, S. Kulesza: Magnez w biologii i medy- cynie. „Postępy Hig. i Med. Dośw" 1975, nr 29. i2) Michael CIark: Leukemia, immunity and Magnesium. ,,Prevention" VI.1976. 61 różnych roślin (m. in. maku), w orzechach i zieleninach, w twardej wodzie (razem z wapniem) oraz w melasie. Magnez jest też w pełnym, nie oczyszczonym ziarnie zbóż, a więc w kaszach, mące z pełnego przemiału iłd. Czyli znowu za- biegi przemysłowe przy otrzymywaniu oczyszczonych produktów pozbawiają nas tego niezbędnego pierwiastka. Stałe nawożenie gleby nawozami sztucznymi (np. NPK), zawiera- jącymi w nadmiarze sole potasowe powoduje, że rośliny słabiej przyswajają sole magnezowe. Na szczęście od kilku lat mamy już • nawozy sztuczne, bogate w sole magnezowe. Nasza codzienna norma pokarmowa dostarcza nierzadko mniej niż 300 mg Mg. Dla zdrowia potrzeba nam nieraz 600 i więcej mg dziennie. Organizmowi naszemu potrzeba w przybliżeniu połowę tej ilości magnezu co wapnia. Jeśli wapnia jest w stosunku do magnezu za dużo, to odczuwamy niedobory Mg. l odwrotnie. Jeśli magnezu jest za dużo w stosunku do wapnia, to mamy niedobory wapnia, bo te pierwiastki niezwiązane są wydalane z moczem. Jeśli jednak jest potrzebny wapń w zwiększonej ilości, to trzeba zażywać tabletki lub proszek zawierający wapń i magnez w zaleconych, odpowiednich proporcjach (np. pastylki dolomitowe). Oto wykaz zawartości magne- zu w produktach spożywczych13) 100 g produktu Kakao (20%) Orzeszki buku, zwane bukwą Soja (ziarno) mączka pełnotłusta mączka odtłuszczona Kasza gryczana prażona niepraźona, krakowska płatki owsiane jęczmienna perłowa jęczmienna pęcak manna-grysik Fasola Fasola kolorowa Groch obłuskany Groch cały Orzechy włoskie Magnezu (w mg) 442,2 310 249,7 244,3 285,9 217,9 77,9 122,3—145* 46,7 39,5 18,1 168,9 159,7 128 124 74,5—134* 13) Według A. Szczygieł i in.; Skrócone tabele wartości odżywczej produktów spożywczych; dane oznaczone gwiazdka pochodzą ze źródeł francuskich. 62 Orzechy laskowe •• 70,5—140* Orzechy, migdały słodkie 131,1—152* Susz owoców róży 120 Czekolada deserowa pełna 131 Czekolada mleczna 58,9 Konserwa z zielonego groszku bez zalewy 91,2 Koncentrat pomidorowy (40%) 68,3 Koncentrat pomidorowy (20%) 45,5 Koncentrat pomidorowy (12%) 26,1 Konserwa z fasolki szparagowej i 25,1 Warzywa świeże 30 np., nać pietruszki 19,3 korzeń pietruszki 27,3 Pieczywo razowe . 20—80 np., pumpernikiel , 68,1 ,,Litewski" 56,2 Grahamki 61,8 pszenno-razowy 80,3 Białe bułki itp. 13—20 Mąka pszenna razowa 122 Zawartość magnezu, wapnia łów spożywczych14) żelaza w 100 g niektórych produk- Produkt (100 g) Mak Fasola sucha, zielona Soja Kasza jaglana Kasza jęczmienna Orzechy laskowe Fasola żółta świeża Groch Płatki owsiane Ser z mleka zbieranego Ser szwajcarski ementaler Kasza gryczana Kaszka manna Magnez (mg) 526 523 372 289 274 232 231 187 133 111 92 80 74 Wapń (mg) 1961 1028 231 19 , 57 401 156 117 100 1658 2018 14 57 Żelazo (mg) 24 72 37 32 41 51 14 20 45 37 19 11 21 14) Błażej Włodarz: Kuchnia .jarska. Wyd. 5 Arcta (wg H. Schalla). 63 Uwaga: Uważny Czytelnik zauważy, że dane w obu tabelach bardzo się różnią. Na przykład, ser szwajcarski ementaler, który w tej tabelce zawiera 2018 mg wapnia, w tabeli wg Szczygła i współ- autorów ma „tylko" 837 mg tego składnika (oba w 100 g). Nie wypada nic zmieniać w cytowanych źródłach. Ale... komu wierzyć? Z takimi różnicami spotkać się można wielokrotnie. Różne źródła podają różne dane. Może oryginalny szwajcarski ementaler ma tyle wapnia ile podaje Włodarz (za H. Schallem), a nasz tyle, ile podaje Szczygieł? Ale na te różnice nic się nie poradzi. Znaleźć je można w wielu pracach nie jeden raz. Np. „ser z mleka zbieranego" u Włodarza zawiera 1658 mg% wapnia, a u Szczygła najwyższa zawartość wapnia dla serów wynosi 995 mg% (ser trapistów). Podobne różnice występują również w podawanych wartościach magnezu. Niestety brak nam danych, czy w tabelce wg Włodarza obliczano nie czyste składniki, ale np. węglan wapnia (CaCOa) i węglan magnezu (MgCOg). Liczby tu podawane są 3—4 razy wyższe niż w tabeli Szczygła, ale dla kaszy gryczanej zawartość magnezu jest blisko trzykrotnie niższa. Naturalnie, że określanie zawartości różnych substancji w pro- duktach żywnościowych jest bardzo skomplikowane i zawsze trzeba się liczyć z różnicami pomiaru, choćby wynikającymi z różnych metod analitycznych i różnego surowca badanego (inna gleba, klimat, odmiana itd.). To też wielu praktyków uważa, że na tego rodzaju dane w tabelach trzeba patrzeć, jako na liczby orientacyjne. W naszym kraju obowiązujące niejako są dotąd tabele prof. A. Szczygła i jego współpracowników (aktualizowane zresztą przez Instytut Żywności i Żywienia), ale zawsze chyba dobrze jest wie- dzieć, co na ten temat mówią inni. Dlatego w tej książce posługu- jemy się cytowaniem nie tylko tabel różnych autorów polskich, ale i danych opracowanych w innych krajach. Do najbogatszych źródeł tego składnika — ogólnie biorąc — należą: orzechy oraz fasola i inne nasiona roślin strączkowych. Na przykład, pół szklanki surowych nasion fasoli „Jasiek" zawiera 151 mg magnezu, a taka sama ilość soi — 200 mg. Bardzo krótko gotowane takie warzywa, jak: szpinak, botwinka, kalarepa, zawie- rają również sporo magnezu, ale gotowane długo i w dużej ilości wody tracą go w zastraszającym tempie, gdyż jest wypłukiwany. Dodajmy jeszcze, że najtańszym nawozem magnezowym jest popiół z węgla brunatnego, który zawiera ok. 4% magnezu, a oprócz tego 16—25% wapnia i różne mikroelementy (żelazo, bór, miedź, mangan, cynk, molibden i in.). Kizeryt, nawóz importowany z NRD, zawiera 20% magnezu i na ogół stosuje się go wtedy, gdy brak siarczanu lub chlorku magnezu. Na przykład, przy chlorozie liści na plantacjach pomidorów stosuje się podlewanie ich roztworem siarczanu magnezu lub — jako nawożenie główne — 2 kg siarcza- nu magnezu na 100 m2. 64 Może warto jeszcze dodać, że wszelkie słodkie wypieki z białej mąki zawierają znikome ilości magnezu. W warzywach występuje ten pierwiastek w bardzo różnych ilościach, zależnych od jego zawartości w glebie, a także od użycia nawozów sztucznych. Straty „przemysłowe" i Gdy pełne ziarno zbóż jest oczyszczane na białą mąkę, traci 78% magnezu, oczyszczone ziarno gryki traci 79%, omielany jęczmień — 70% zawartości tego pierwiastka. Jeśli fasolka szpara- gowa zostaje przerobiona na konserwę w puszce, ubywa jej 56% magnezu, a groszek tylko — 43%, mimo że i tak ma 91,2 mg% Mg. Kukurydza w konserwie „gubi" 60% swojej wartości magnezowej w stosunku do świeżego ziarna. Mąka kukurydziana traci 56%, a cukier biały (rafinada) zawiera 200 razy mniej magnezu od ciemnej melasy. Gdy obieramy ziemniaki, pozbawiamy je 35% magnezu Sprawa jest zrozumiała w przypadku mąki, rafinowanego cukru, obieranych ziemniaków itd. Utracony magnez pozostał w tych przy- padkach w odrzuconych otrębach, melasie, obierkach. Ale co się dzieje z „utraconym" magnezem w puszkowanym groszku, fasoli, kukurydzy? Większość tego składnika, jak i zresztą wielu innych, przechodzi do zalewy. Dotyczy to przynajmniej tych związków, które są rozpuszczalne, m. in. także witamin C i z grupy B. Toteż wylewanie zalewy z puszki do zlewu jest żywieniowym grzechem. Można część jej podczas podgrzewania odparować, a pozostałą zużyć do zup czy sosów. Jeśli groszek, fasolkę czy kukurydzę konserwową jemy na zimno wówczas zalewa może być wykorzy- stana np. do przyprawiania majonezu lub innego zimnego sosu, z którym podajemy te jarzynki. Trzeba się jednak liczyć z tym, że przy każdej obróbce termicz- nej, także i pasteryzacji, pewne straty się ponosi. Stąd żywieniow- cy namawiają, aby — co się da — jadać na surowo, a jeśli go- tować to możliwie jak najkrócej. Obecnie panuje na Zachodzie „moda" jadania warzyw gotowanych na pół twardo. Może są mniej smaczne i nadają się tylko dla „zdrowych żołądków" ale za to wartościowsze. Ile magnezu dla kogo! RDA (RecommendedDiatery Allowances, czyli polecane normy spożycia dla ludzi zdrowych) zalecają dla mężczyzn 350 mg Mg dziennie, dla kobiet — 300, dla kobiet w ciąży i karmiących — 65 5 — Kuchnia i medycyna 450. Zawsze 2 razy mniej niż wapnia lub 10 mg na 1 kg wa'gi ciała. Tak wapń, jak i magnez, przenoszone przez krew, łączą się z albuminami białek. Gdy białek w diecie jest niewiele, albu- min jest za mało, aby związały nadmiar wapnia i magnezu. Wtedy przechodzą one do dróg moczowych, gdzie mogą w końcu do- prowadzić do tworzenia się piasku lub kamieni. Badania przeprowadzane w Finlandii i Afryce — gdzie ludność odżywia się produktami naturalnymi (nie ,,oczyszczonymi" prze- mysłowo) i gdzie wraz z pokarmem dostaje się do organizmów duża ilość magnezu i wapnia — wykazały, że nie spotyka się tam prawie chorób spowodowanych kamieniami nerkowymi, mimo że ilość spożywanego dziennie wapnia wynosi od 4 do 5 g. Jest jednak zrównoważona ilością magnezu i białka. A jak się przedstawia zapotrzebowanie na magnez u nas? Oto tabelka opracowana przez J. Opieńską-Blauth, Z. Stankiewicz i St. Kuleszę z Zakładu Chemii Fizjologicznej Akademii Medycznej w Lublinie w pracy Magnez w biologii i medycynie, według danych Instytutu Żywności i Żywienia oraz zgodnie z badaniami własny- mi. Chodzi w niej o dzienne zapotrzebowanie różnych grup ludności na magnez (mg), energię (kalorie) i białko (g) Grupa ludności Dzieci od 1—3 lat Dzieci od 7—9 lat Dzieci od 10—12 lał Dziewczęta 13—15 Chłopcy 13—15 Mężczyźni umiarkowanie ciężko pracujący Kobiety Ciężarne i karmiące Energia (Kalorie) 1300 2100 2800 2800 3300 3200 2800 2800—3400 (9) Białko 45 65 75 85 85 85 85 95—110 Magnez (mg) 100—150 200—250 300 350 450 350—400 300—350 450 Ci nieznośni...15) Jeśli twój mąż (syn, żona, córka) jest nieznośny, głośny, agresyw- ny, zdenerwowany, poirytowany permanentnie, po prostu jest ,,dzikim indywiduum", to możesz go zmienić w spokojnego, miłego, ,,czarującego dżentelmena", podając mu choćby filiżankę kakap ,'5) Wg A. Davis: Ler's Get Wel). New American Library 1972. 66 i ćwierć łyżeczki do kawy tlenku magnezu. Rezultat pewfiy po 15—18 godz. Czaru się nie gwarantuje! • Ale może powodem tej stałej irytacji jesteś ty, a raczej sposób, w jaki ukochanego odżywiasz? Jeśli jada głównie białe pieczywo, makarony, spaghetti, kluski, cukier i miód, ciasta i ciasteczka oraz inne słodycze, a przy tym •mało surowizny, nic z zielenin, a jeszcze pije często i dużo alkoho- lu, można być pewnym, że ma za mało magnezu, że będzie nie- znośny, będzie cierpiał na bezsenność i skakał do góry z powodu najmniejszego hałasu. Mogą się też pojawić inne objawy, jak skłon- ność do wymiotów i biegunek, albo też takie zaburzenia umysłowe, że będzie uznany za typ psychotyczny. To są na ogół najczęstsze, pierwsze poważniejsze dowody niedoborów magnezu. Więc od razu trzeba się ratować, zmieniając odżywianie, by nie było potem gorzej. Małe uzupełnienie Ciało ludzkie zawiera od 20 do 30 g magnezu. Z tego 50 do 70% znajduje się w kościach, reszta w mięśniach, gruczołach o wewnętrznym wydzielaniu i trochę we krwi. Magnez działa uspo- kajająco na system nerwowy, tak ośrodkowy jak i autonomiczny, reguluje równowagę nerwową i mięśniową, przywraca wewnętrzny spokój organizmowi. Jest też jednym z potężnych aktywizatorów enzymów, zwłaszcza tych, które decydują o przyswajaniu białek lub innych organicznych substancji. Jest konieczny do produkcji przeciwciał, bierze udział w mechanizmach przeciwzakażeniowych, czyli broniących organizm przed chorobami. Odgrywa też ogromną rolę w procesie krzepnię- cia krwi, w powstawaniu estrogenów (hormony kobiece), a także w pracy jelit, woreczka żółciowego, pęcherza moczowego i gruczołu krokowego. We Francji uważa się, że co najmniej 50% obywateli cierpi z powodu niedoborów magnezu. Żywność nie dostarcza go w odpo- wiedniej ilości, bo nie jada się dość tego, co zawiera magnez, albo produkty są zupełnie pozbawione tego pierwiastka, albo się od- chudzamy i znowu magnezu jest w diecie za mało, albo leczymy się na jakieś choroby i środki farmaceutyczne utrudniają nam jego przyswajanie lub go z organizmu wydalają (np. wymioty, środki przeczyszczające, uspokajające, antykoncepcyjne itd.). Jeśli przyjmiemy, że przeciętnie zdrowemu dorosłemu człowie- kowi potrzeba 300 do 400 mg magnezu dziennie, to nie dziwmy się, gdy lekarz zapisze nam podwójną lub potrójną nawet dawkę. Będzie ona konieczna w razie np. zaburzeń wzrostu u młodzieży, 67 w czasie ciąży, karmienia czy u osób, które źle ten składnik przy- swajają. Co się dzieje w organizmie, gdy jest mu potrzebny magnez, a my go nie dostarczymy w odpowiedniej ilości z pożywieniem? Po prostu — tak jak wapń — składnik ten jest ,,wykradany" przez krew z naszych kości. ' Zawsze lepiej jest ddałać zapobiegawczo, niż doprowadzać do stanu, który aż wymaga interwencji lekarza. Toteż nie żałujmy sobie od czasu do czasu kakao, czekolady, płatków owsianych, orzechów, migdałów i za nic nie strońmy od razowego chleba! Raport w sprawie cynku Wiedza o cynku ma bardzo długą i bardzo jednocześnie krótką historię. Maści cynkowej używano już ponad 5 tysięcy lat temu. Stosowali ją Egipcjanie, by przyspieszyć gojenie się ran. W 1869 r. stwierdzono, że cynk jest minerałem niezbędnym dla metabolizmu Aspergillus niger, czyli pospolitej pleśni, potem — że leczy i zapobiega parakeratozom (rogowaceniu) u świń, a po- tem, że jest niezbędny dla wzrostu ptaków. Mniej więcej 100 lat temu odkryto, że nie mogą się bez tego pierwiastka obejść rośliny. Około 1930 r. stwierdzono, że jego niedobory są przyczyną nie- których chorób zwierząt i że cynk (Zn) razem z innymi śladowymi metalami jest dla życia zwierząt konieczny. A co z ludźmi? Skromne | oczątki i gwałtowny rozwój W 1953 r. odkryto') przypadkiem, że u poparzonych szczurów leczenie ran przebiegało o wiele szybciej i* pomyślniej, gdy do ich diety dostało się, zresztą przypadkowo, nieco cynku. Potem potwierdziły to badania przeprowadzone na 600 szczurach. Odtąd zainteresowano się rolą cynku w ustroju ludzkim. Stwier- dzono, że mniej tego składnika zawierały organizmy wszystkich pacjentów szpitalnych, którzy chorowali na: nałogowy alkoholizm, arteriosklerozę, wrzody na skórze, marskość wątroby, nowotwory, dolegliwości serca i choroby wynikające ze złego odżywiania. Stwierdzono następnie wiele innych przyczyn niskiego poziomu cynku we krwi. Na przykład, intensywne kuracje kortizonem, za- żywanie niektórych pigułek antykoncepcyjnych, zbyt słone lub zbyt słodkie długotrwałe odżywianie. Sprawdzono więc działanie cynku na ustrój 20 młodych ludzi. Pacjentów pytano przed operacją, czy chcą zażywać cynk? 10 chciało, reszta — nie. Ci, którzy nie pobierali zwiększonych dawek cynku, zagoili rany pooperacyjne po 80 dniach, czyli — jak zwykle. Ci, którzy cynk brali, wyzdrowieli po 46 dniach2). Stało się więc oczywiste, że cynk jest konieczny w mechanizmie zdrowienia... Ale dopiero na początku lat sześćdziesiątych odkrycie drą A. S. Prasada nadało sprawie cynku wiele rozgłosu. W biednej wiosce w delcie Nilu napotkał on mężczyzn karłowatych, otępiałych, apa- tycznych, ze skórą pokrytą wysypką, o niedorozwiniętych narzą- dach płciowych. Uważano, że powodem takiego ich stanu są sprawy dziedziczne i nie ma na to ratunku. A tymczasem dr 1) Dr William Strain i dr Walter Pories — „Archiyes of Surgery". Vol. 95. XII.1967; „Lanceł". Vol. 2. 1967. 2) Dr Pories, Strain i in.: Clinical Applications or Zinc Mełabolism. Spring- fieid lllinois 1974. 70 Prasad leczył chorych jedynie solami cynku i otrzymywał ,,cudo- wne" rezultaty. Młodzi pacjenci rozwijali się fizycznie, psychiczr nie, umysłowo i płciowo zgodnie z normą. W tym też mniej więcej czasie podobne zjawisko niedorozwoju i karłowatości stwierdzono podczas poboru rekrutów do armii irackiej. Poziom cynku w ich krwi był niezwykle niski. W 1968 r. na konferencji amerykańskiego Stowarzyszenia dla Spraw Postępu w Nauce stwierdzono: ,,W ciągu ostatnich kilku lat różni badacze wykazali tak wielki wpływ niedoboru cynku na zdro- wie człowieka, na krytyczne stany w zaburzeniach wzrostu i rozwo- ju, na przedłużający się okres powrotu do zdrowia i na wiele in- nych stanów chorobowych, że należy uznać, iż cynk jest dla człowie- ka konieczny". W 1973 r. na sympozjum ,,Tema" (Tracę Element Metabolism in Mań and Animals), czyli zjeździe naukowym poświęconym pier- wiastkom śladowym i ich wpływowi na przemianę materii u ludzi 1 zwierząt, odbywającym się co 4 lata w USA, przedstawiono ponad 2 tysiące opublikowanych prac na temat cynku. Już w 1977 r. było ich 2 razy więcej niż 10 lat wcześniej i 3 razy więcej niż 20 lat wcześniej. Ograniczamy się tu tylko-do najważniejszych prac związanych z cynkiem. Podajemy je chronologicznie. Kwiecień 1973: Cynk i kości Na podstawie licznych badań3) stwierdzono, że cynk jest ko- nieczny do formowania się kości. Doświadczenia przeprowadzano na szczurach. Dorośli, a nie tylko dzieci, wciąż odbudowują swój kościec pod- czas procesów związanych z przemianą materii. Rzeszotowienie kości jest przecież spowodowane niedoborami różnych składników mineralnych: wapnia, magnezu, fosforu, krzemu. Okazuje się, że także i cynk jest kościom potrzebny, a wprost niezbędny we wczes- nym okresie rozwoju i wzrostu. Wrzesień 1973: Cynk i epilepsja Cynk jest jedną z dwóch substancji, których niedobór ma być powodem epilepsji. Taki pogląd wygłosił dr Andre Barbeau na zebraniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Nauk Neurologicznych4) w 1973 r. 3) Zinc, the New Frontier of Natura! Healing. Joan Jennings — „Prevention" VIII.1974. -) „Medical Worid News" I.X.1973 r. 71 Dr Barbeau i jego zespół leczyli epileptyków w klinice, w Mon- trealu i zauważyli związek między niskim poziomem cynku i jed- nego z aminokwasów (tauryna) w ich organizmach. Montrealscy badacze doszli do wniosku, że epilepsja jest jedną z chorób nieodpowiedniego odżywiania, a szczególnie niedoboru cynku i tauryny. Listopad 1973: Cynk i witamina A W doniesieniu drą J. C. Smitha i jego kolegów, drukowanym w listopadowym numerze „Medical Counterpoint" z 1973 r., można przeczytać: „Cynk jest podstawą uruchamiania witaminy A z wątroby i jeśli cynku brakuje, to podawanie witaminy A nie uzupełnia jej niedoboru". No i teraz stało się jasne, dlaczego nawet duże dawki witaminy A nie zdołają pomóc w leczeniu ciężkich oparzeń lub innych chorób spowodowanych niedoborem akseroftolu. Witamina ta bez obecnoś- ci cynku nie może się uwolnić z wątroby i dotrzeć wraz z krwią do skóry, do chorych tkanek czy np. do oczu w wypadku ksero- ftalmii, popularnie zwanej kurzą ślepotą. Ofiary oparzeń, które nie otrzymują dostatecznej ilości tej witaminy, mogą ciężko chorować np. na wrzody żołądka5). Czyli leczenie wielu schorzeń należałoby zaczynać od podawania cynku. Grudzień 1973: Cynk i schizofrenia Dr CarI Pfeiffer z zespołem Psychiatrycznego Instytutu w Prin- ceton ogłasza, że uzyskiwał korzystne wyniki w leczeniu pewnej formy schizofrenii, podając pacjentom cynk, mangan i witaminę Bg (pirydoksynę). Leczenie tymi trzema czynnikami powodowało cofanie się choroby, choć jej objawy powracały, gdy kurację prze- rywano. Odnosi on wrażenie, że pewien typ schizofrenii jest chorobą wynikającą ze złego odżywiania: niedoboru cynku, wita- miny Be i manganu w diecie. Styczeń 1974: Niedobór cynku u dzieci Słaby apetyt, słaby wzrost, a do tego chęć zjadania lub lizania pewnych przedmiotów — mogą wskazywać na niedobory cynku u dzieci, także i tych, które są na pozór dobrze odżywiane i zu- pełnie zdrowe6). 5) M. S. Chernov — „American Journal of Surgery" 122, 1971. e) „Modern Medicine" 1.1974. 72 Stwierdzono to po badaniach nad zawartością cynku we włosach niemowląt i małych dzieci. Dziewczynka, mająca zaledwie 18 miesię- cy, zdradzała dziwne zainteresowanie metalowymi przedmiotami, np. obgryzała stalowy pasek, przytrzymujący róg dywanu, a także żuła swoje własne włosy. Mimo tzw. zdrowego odżywiania miała słaby apetyt i bardzo powoli rosła. Gdy zaczęto jej podawać cynk, wszystkie te ,,apetyty" i objawy niedorozwoju zaczęły znikać po 3 dniach. Badania zawartości cynku we włosach wykazywały bar- dzo niski jego poziom (mimo że cynku we włosach jest i tak zwykle więcej niż choćby we krwi czy nerkach). Kwiecień 1974: Cynk i alkoholizm W kwietniu 1974 r. na konferencji Amerykańskiego Stowarzysze- nia Biologii Eksperymentalnej Jack Wang i Richard Pierson złożyli relacje na temat wpływu alkoholu na zawartość cynku w organizmie. Dwaj badacze z Uniwersytetu Columbia podawali małe dawki alko- holu młodym szczurom i zaobserwowali, że poziom cynku stopnio- wo się zmniejszał, szczególnie w ich mięśniach i surowicy krwi, a spadał w przyspieszonym tempie w wątrobie. Wzrost szczurów również się bardzo opóźniał w stosunku do zwierząt z grupy kontrolnej, których... nie rozpijano. Podobnie działa alkohol na dzieci i młodzież. Niedobór cynku, spowodowany alkoholizmem, ma fatalny wpływ na młode pokolenia. Jeżeli ktoś cierpi np. na trudne do zagojenia wrzody na nogach, to wyleczy się z nich cynkiem szybciej, jeśli przestanie pić, a dużo później — jeśli pije nadal. Można np. stosować maść cynkową na rany, ale trzeba też spożywać pokarmy bogate w ten mikroelement czy też zażywać przyswajalny cynk w pigułkach, zgodnie z zalece- niem lekarza. Kwiecień 1974: Cynk i zaziębienia W tym samym roku i miesiącu, w którym ukazało się poprzednie doniesienie, w czasopiśmie angielskim ,,Naturę" (IV.1974) dr B. D. Korant ogłosił wyniki swoich studiów i doświadczeń nad wpływem cynku na zaziębienia. Najpierw laboratoryjnie, potem na wolontariuszach, badano wpływ 10 makro- i mikroelementów na wirusy, powodujące katary i zaziębienia. Z 10 składników mineral- nych tylko cynk wykazywał działanie antywirusowe i antytoksyczne w komórkach. Dr Korant podejrzewa, że podobne działanie blokują- ce ma cynk również i na inne wirusy. Cynk i witamina C zostały nazwane cudownym środkiem przeciwko katarom i wielu zakaże- niom wirusowym. 73 No i od tej chwili się zaczęło! Niemal każdy tydzień, a nawet dzień przynosił nowe wiadomości o tym mikroelemencie. Cynk a inteligencja i Badano7) zawartość cynku w organizmach studentów (oblicza się wówczas najczęściej ilość tego mikroelementu we włosach). Okazało się, że osobnicy z lepszymi wynikami w nauce mieli wyższy poziom cynku od tych z gorszymi stopniami. Wprawdzie badacze zaznaczyli, że zażywając cynk nikt nie stanie się Alber- tem Einsteinem i że poziom cynku nie musi wpływać na poziom inteligencji, ale wynik badań był akurat taki. Potem doświadczenia rozszerzono na studentów w innych uni- wersytetach (Akademii Lotniczej i Morskiej), badając nie tylko zawartość cynku, ale ogółem 38 pierwiastków śladowych w ich organizmach. Koncentrowano się na stosunku między mikroelemen- tami (zawartymi we włosach), a wieloma innymi czynnikami, jak: wiek, płeć, odżywianie, kolor włosów, a nawet typ używanego szamponu; obliczono wreszcie poziom tych pierwiastków we krwi. Okazało się, że studenci uzyskujący dobre oceny mają wysoki poziom cynku i miedzi we włosach, a jodu — niższy od prze- ciętnego. Istnieje więc chyba związek między zdolnościami umysło- wymi i fizycznymi a zawartością tych mikroelementów w organizmie. Cynk, uroda i różne dolegliwości Uporczywe trądziki, latami nękające pacjentów, można zlikwido- wać cynkiem. Osoby, które zatraciły zmysł węchu lub smaku — zostawały „cudownie" wyleczone cynkiem8). Trudno gojące się rany i oparzenia goiły się szybko i bez kom- plikacji dzięki cynkowi. Pierwiastek ten pomagał przy leczeniu anemii, reumatyzmu i artretyzmu, a także wrzodów żołądka oraz przerostu prostaty. Nad niektórymi z tych stwierdzeń warto się zatrzymać dłużej, zanim jeszcze powiemy, czym jest w swej istocie ten drogocenny pierwiastek. Cynk i reumatyzm Poziom cynku jest niższy u chorych na reumatyzm i artretyzm niż u zdrowych. Dieta bogata w ten mikroelement może powstrzy- 7) „Medical Tribune" V.1973 r.; dr Gordus — relacja z 165 Konferencji Ame- rykańskiego Towarzystwa Chemicznego w Dallas. 8) Dr Herold Sandstead: doniesienie w „American Journal of Clinical Nutri- tion" XI.1973 r. , 74 mać proces chorobowy lub ratować przed tymi schorzeniami.Gdy stawy są w stanie zapalnym, obrzękłe, miejscowe leczenie cynkiem może zmniejszyć zapalne nacieki i ból9). Wybrano 24 osoby z bardzo ciężkim stanem przewlekłej choroby reumatycznej, objawiającej się deformacją stawów, które były bo- lesne tak, że uniemożliwiały poruszanie się. Poza konwencjonalnymi lekami połowa wybranej grupy pacjentów dostawała 3 razy dzien- nie przez 12 tygodni siarczan cynku w tabletkach, zawierających 50 mg cynku; drugiej połowie podawano placebo. Następnie w dru- gim etapie doświadczenia przez 12 tygodni wszyscy otrzymywali taki sam dodatek cynku. Już po kilku tygodniach kuracji pacjenci poczuli się lepiej, np. obrzęki w stawach zmniejszyły się znacznie. U chorych, którzy zażywali placebo, żadnej poprawy nie zauważono. Po 12 tygodniach zażywania cynku poranna sztywność stawów bardzo znacznie ustąpiła. Pacjenci podejmowali spacery coraz to dalsze. Na każdej wizycie lekarskiej twierdzili, że jest im lepiej. Najbardziej znacząca była właśnie postawa samych chorych, któ- rzy podkreślali swoje coraz to lepsze samopoczucie i to przede wszystkim skłoniło lekarzy do podawania grupie kontrolnej — zamiast placebo — leku z cynkiem. Kuracja ta jest zdecydowanie „zachęcająca", niemniej jednak na ostateczne wyniki trzeba po- czekać aż do przeprowadzenia dalszych badań10). Cynk i wrzody (owrzodzenia powłok) Pacjent po każdym posiłku czuł się źle. Jadał więc mało, ale i to nie pomagało. Czasem przeszywający ból dawał się odczuć w środku pleców. Więc, jakby instynktownie, jadał tylko malutkie porcje. Wreszcie poszedł do lekarza i okazało się, że miał niemal typowe objawy wrzodu żołądka. Teraz czekała go dieta „deli- katna", lekka oraz kuracja środkami farmakologicznymi. Lekarze jednak wiedzą, że niemal połowie pacjentów środki te nie pomagają. Otóż w „Medical Journal of Australia" z listopada 1975 r. D. J. Frommer z oddziału gastroentorologicznego szpitala w Sydney doniósł, że jeżeli pacjent z wrzodem żołądka ma nie- dobór cynku w organizmie, to dodatek tego minerału bardzo po- maga w leczeniu i przyspiesza gojenie się wrzodu. Tę wiadomość z Australii pochwycili czym prędzej lekarze amerykańscy, jako że w Stanach w tym czasie było ok. 3,5 miliona chorych na wrzody 9) E. J. Underwood: Tracę Elements in Human and Animal Nutrition. Academic Press 1971. 10) P. A. Simkin: Orał Zinc Sulphate in Rheumatoid Arłhritis. "Lancet' IX.1976 r. 75 przewodu pokarmowego. Dr Frommer był pierwszym, który o tej zalecie cynku donosił. Ale już w 1972 r. brytyjscy lekarze kurowa- li wrzodowców, dodając im cynku do pożywienia. Jedną z niespodzianek w leczeniu wrzodów przewodu pokarmo- wego jest to, że potrafią one same zanikać, jeśli mają tło psychicz- ne. Bo emocjonalne stany odgrywają niemałą rolę tak w powsta- niu, jak i w leczeniu tych schorzeń. Dr Frommer zalecił podzielenie swoich pacjentów na 2 grupy: jednej (10 osób) podawano cynk (siarczan cynku), drugiej (8 osób) — placebo. 2eby usunąć wszelką możliwość sugestii, on sam nie wiedział, którzy pacjenci należą do której grupy. Zajmował się tym tylko lekarz bezpośrednio opiekujący się chorymi. Wszyscy brali kapsułki 3 razy dziennie po jedzeniu. Zakazano im też pale- nia, picia alkoholu oraz zażywania aspiryny, która pogarsza stan wrzodów żołądka i dwunastnicy. 3 tygodnie później okazało się, że czterech z 10 pacjentów, którzy brali po 660 mg siarczanu cynku (tj. 150 mg czystego skład- nika) zupełnie wyzdrowiało. Także jeden z tych 8, którzy brali placebo, wyzdrowiał w pełni, czyli — podziałał tu czynnik psy- chologiczny. Wszyscy, którzy brali cynk, poczuli się dużo lepiej, a dwóch z grupy nie pobierającej placebo poczuło się dużo gorzej. Wspomniany już dr Prasad nie odniósł się z takim entuzjazmem, jak inni, do doświadczenia drą Frommera. Uważa on, że ponieważ cynk jest podstawowym czynnikiem w metabolizmie i syntezie białka, więc w ogóle pomaga w leczeniu owrzodzeń żołądka. Tym- czasem dr H. Strain (ten, który leczył poparzone szczury cynkiem już w 1953 r.), dyrektor Laboratorium Elementów Śladowych uznał pracę'drą Frommera za doskonałą, dającą dobre rezultaty w dobrze kontrolowanym doświadczeniu. To prawda, że kilkanaście lat temu jeszcze nikt niemal nic nie wiedział o stosowaniu cynku w leczeniu, a więc po prostu trzeba było czekać na dalsze rezultaty doświadczeń i badań. W każdym razie dziś już wiadomo, że ,,w stanach stresowych" cynk szybko jest eliminowany z organizmu""), z tkanki mięśni i kości. Zbada- no to m. in. u pacjentów po oparzeniach, obrażeniach cielesnych itp., u których przed wypadkiem poziom cynku był w normie. Gdy robiono analizy moczu po wypadku, cynku było 3 do 5 razy mniej. Okazało się również, że pierwiastek ten jest bardzo pomocny w leczeniu owrzodzeń, które są trudne do zlikwidowania, szczegól- nie gdy pacjent choruje np. na cukrzycę lub na choroby krążenia. Klinika w Malmó (Szwecja) leczyła cynkiem z dobrym skutkiem 53 pacjentów obojga płci w wieku średnio 63,3 lat, którzy chorowa- 11) Charles C. Thomas; Clinical Applications of Zinc. Ałetabolism. 1974. 76 li na owrzodzenia nóg, powstałe z powodu żylaków (niedostatecz- ne krążenie krwi w nogach). Dostawali po 600 mg siarczanu cynku dziennie (tj. 136 mg Zn) i po 40 dniach 58% pacjentów zupełnie wyzdrowiało, a po dalszym leczeniu wyzdrowieli i inni. W klinice stwierdzono, że cynk z całą pewnością pomaga w leczeniu (ale nie można równocześnie podawać selenu, bo pierwiastki te mają antagonistyczne działanie); że siarczan lub glukonian cynku są na .ogół dobrze przyjmowane i skracają czas leczenia owrzodzeń żołądka, a także, że nie zanotowano żadnych ubocznych skutków leczenia cynkiem nawet przez rok. Na przykład przez 8 lat poda- wano wolontariuszom dziennie 150 mg glukonianu cynku bez nie- korzystnych efektów (zob. str. 84). Cynk i włosy Cynk daje podobno znakomite rezultaty w leczeniu dość rzadkiej choroby niewiadomego pochodzenia, nazywanej po łacinie acro- dermatitis enteropathica (w skrócie AE). Objawy jej są bardzo przykre. Przede wszystkim wypadają włosy, na skórze pojawiają się wykwity trudno ustępujące, dokuczają też dręczące biegunki. Leki podawane zwykle w tej chorobie nie były bez wpływu na inne narządy (np. wzrok) i niewiele przynosiły ulgi. Dopiero lecze- nie cynkiem dokonało zwrotu w przebiegu schorzenia. W czaso- piśmie ,,Lancet" z 74 r.12) opisano tę chorobę u dziecka, które wyzdrowiało i to w ciągu tygodnia po kuracji siarczanem cynku. Inny przypadek to 22-letnia kobieta, która cierpiała na AE niemal od urodzenia. Jej skóra była cała w ranach, tak że nie mogła wkładać obuwia i potrzebowała pomocy laski, by się w ogóle po- ruszać. Lekarz zaczął jej podawać dziennie 220 mg siarczanu cynku (tj. 50 mg czystego składnika). Stan chorej zaczął się poprawiać już po tygodniu, a w szybkim tempie wyzdrowiała całkowicie: skórę ma normalną i piękne włosy, które wraz z postępowaniem leczenia zaczęły odrastać13). Zresztą nie trzeba aż chorować na AE, bo okazuje się, że w każdym niemal wypadku wypadania włosów czy łysienia cynk może być pomocny. Cynk i skóra rąk . Opisano przypadek kobiety14), która po urodzeniu dziecka miała kłopoty ze skórą. Przez 4 lata leczyła się u kilku dermatologów, 12) „Lancet" VI.1974 — Dr E. J. Moyriahan. 13) „Prevention" XI 1.1977 — Dolores Neville. 14) J. C. Mc Cuilagh; Zinc for Ulcers. „Prevention" C. 1976. 77 którzy orzekli, że ma egzemę. Zmiany pojawiły się na rękach, potem na udach i łydkach. Otrzymywała Cortizon w kremie, ale choć nieco pomagał, nigdy skóry nie wyleczył całkowicie. Choroba wracała z jeszcze większym nasileniem po kilku miesiącach. Ręce i ramiona wyglądały — według relacji samej chorej — jak ,,surowy hamburger". Jeden z dermatologów przypuszczał, że powodem tego stanu jest alergia. Przechodziła więc długie i męczące bada- nia — bez rezultatu. Podejrzewano również infekcję, brała zatem antybiotyki i różne leki, powodujące łuszczenie się skóry, która wyglądała jak po oparzeniu. Zaczęła więc z własnej inicjatywy brać witaminy B-kompleks, wapń i lecytynę. Przerwała picie kawy i odrzuciła z diety słody- cze. Poprawa wciąż była niewielka. Po czterech latach bezskutecz- nej walki z tą ,,egzemą" — przeczytała w jednym z numerów ,,Prevention" artykuł pt. Sfcin Problems? Thinfc Zinc, czyli w wolnym tłumaczeniu: „Masz kłopoty ze skórą? Pomyśl o cynku". Kupiła więc 100 tabletek cynku, witaminę A i zaczęła zażywać po 6 tabletek cynku i po 3 pigułki witaminy A dziennie. Starała się też jadać żywność zasobną w te składniki. Przesłała również stosować pigułki antykoncepcyjne, bo dowiedziała się, że powodują spadek poziomu cynku w organizmie. Już po 6 dniach zauważyła ogromną poprawę. Po następnych 6 dniach egzema prawie zeszła, zostało jej tylko trochę na pierw- szym i czwartym palcu. Więc zredukowała zażywanie cynkowych pigułek do 4 dziennie. Gdy zużyła cały flakonik, skóra, przede wszystkim na uporczywie dawniej chorujących rękach, była już zdrowa i czysta. Tylko wciąż jeszcze na pierwszym i czwartym palcu pozostawały małe plamki. Zarzuciła więc kurację cynkową, a po 2 tygodniach ręce pokryły się od nowa egzemą. Natychmiast wróciła do tabletek z cynkiem i po 5 dniach objawy choroby minęły, utrzymując się tylko na dwóch palcach. Ale wresz- cie wszystko zeszło po upływie 2 tygodni dalszego zażywania tych leków. Dla tej kobiety zdrowe ręce były sprawą niezwykle ważną, po- nieważ pracowała jako sekretarka. Była więc gotowa wszystko zro- bić, by zlikwidować przykre schorzenie. Ale uzdrowienie przyszło dopiero po 4 latach. Kiedy już nie potrzebowała zażywać cynku, starała się jadać produkty zasobne w ten pierwiastek, tak, aby go nie zabrakło w organizmie. M, z kłopoty ze skórą! Pomyśl o cynku! Narodowe Centrum Statystyki Zdrowia w USA podało w 1977 r.,^ że zaledwie 27,7% amerykańskiej młodzieży w wieku 12—17 lat ma normalną, zdrową skórę, bez pryszczy, wrzodzików, plam itp. 78 W 17 roku życia aż 86,7% obywateli cierpi na trądzik. Niestety wiele osób, a wśród nich nawet i lekarze, potrafi twierdzić, że dieta nie ma nic wspólnego z tą szpecącą dolegliwością. Trzej lekarze z kliniki uniwersyteckiej w Uppsali (Szwecja) do- wiedli, że plaga trądziku jest związana z niedoborem cynku w or- ganizmie, a niedobór ten jest bardziej rozpowszechniony, niż się komukolwiek dotąd wydawało. Zapotrzebowanie dzienne zdrowego człowieka na cynk wynosi minimum od 10 do 20 mg. Tymczasem, jak wykazały badania diet szpitalnych, dostarczają one zaledwie 4 do 6 mg Zn. Lekarze z Uppsali przebadali 64 pacjentów w wieku 13 do 25 lat. Podzielili ich na 4 grupy: pierwsza dostawała 45 mg cynku 3 razy dziennie; druga grupa — placebo, trzecia grupa — 150 do 200 tysięcy jednostek międzynarodowych witaminy A 2 razy dziennie, a czwarta grupa — cynk i witaminę A. Po 4 tygodniach terapii cynkowej 65% pacjentów z pierwszej grupy było niemal wyleczonych z trądziku, a po 12 tygodniach zupełnie wyleczonych było 87% pacjentów. Ci, którzy otrzymywali tylko placebo, wykazali lekką poprawę w 25%. Grupa zażywająca witaminę odczuła poprawę, ale niewspółmier- nie mniejszą niż ta, która zażywała cynk. Grupa czwarta, zażywająca cynk i witaminę A, odczuła zdecydo- waną poprawę, ale reakcje były tu zróżnicowane. Otóż 8 osób stwierdziło, że ich skóra stała się o wiele mniej tłusta, niż przed leczeniem, a trądzik zniknął. Reszta, która już przedtem była bez- skutecznie leczona antybiotykami, oświadczyła, że leczenie cynkiem daje doskonałe rezultaty, o wiele lepsze od tych, które uzyskiwano po leczeniu tetracykliną. Szwedzcy lekarze podkreślają, że małe nawet ilości cynku przy- noszą poprawę w wypadku trądziku, a także zastarzałe, uporczywe i ciężkie stany można wyleczyć tym środkiem (zob. też str. 75). Od lat wiedziano, że duże niedobory witaminy A czynią skórę suchą, łuszczącą się i przedwcześnie pomarszczoną. Można ją jednak doprowadzić do normalnego, zdrowego wyglądu. Witaminę A magazynowaną w wątrobie potrafi uruchomić cynk. Gdy jest on obecny w Organizmie w dostatecznej ilości, witamina ta pomaga m. in. na cerę. Naturalnie, że nie zawsze cynk może wyleczyć dolegliwości skórne. Na przykład niedobory witamin z kompleksu B mogą po- wodować chroniczne egzemy lub skórne wypryski. Także łuszczyca (psoriasis) bywa wywołana niedoborem witamin z grupy B, szczegól- nie kwasu foliowego. Im więcej go brakuje, tym cięższy jest przebieg tej choroby. Bywa, że niedobór żelaza może powodować również zaczerwie- nienie i 'swędzenie skóry. Pewna 62-letnia kobieta cierpiała przez 79 pół roku na fatalne swędzenia, choć poza tym była zupełnie zdro- wa. Okazało się, zresztą przypadkiem, że ma wielkie braki żelaza w organizmie. Po tygodniu zażywania tego składnika — dolegli- wość minęła. We wszystkich przypadkach, gdy się wie, czego orga- nizmowi brak, leczenie jest łatwiejsze i szybsze. Cynk i niedokrwistość Pewien młody Murzyn chorował bardzo poważnie na anemię . (niedokrwistość sierpowało-krwinkową). Miał ataki ciężkich bólów żołądka z wymiotami, w szpitalu leżał 7 razy w ciągu pół roku. Lekarze zaproponowali mu eksperymentalne leczenie cynkiem. Otrzymywał 267 mg siarczanu cynku dziennie, zażywając go 6 razy, między posiłkami. Obecnie żyje zdrowy i pełen energii. Podobnie wyleczono młodego chłopca, który chorował na anemię dłuższy czas. Po kuracji cynkowej mógł wrócić do szkoły i w pełni cieszyć się zdrowiem. Próby leczenia cynkiem tej postaci anemii podjęli lekarze dzięki badaniom drą Prasada. Otóż on właśnie zauważył, że poziom cyn- ku we krwi ludzi chorych jest zastraszająco niski. Kiedy zaczął ku- rację cynkiem, pacjenci przybierali na wadze i wracali do zdrowia. Ciekawe, że na niedokrwistość sierpowało-krwinkową w Stanach Zjednoczonych cierpią na ogół tylko Murzyni, l to od 68 do 339 tysięcy osób rocznie. Ale są także w Stanach biali nosiciele tej choroby (142 tysiące). Jeśli człowiek taki ożeni się z kobietą, będącą również nosicielem tej anemii, ich dziecko zapada na nią. W Gre- cji istnieje wioska, w której 1 % nowo narodzonych dzieci choruje na to schorzenie, a 26% dorosłych jest jego nosicielami. Dr Brewer i. dr Prasad nie mają jeszcze dość dowodów, aby z całą pewnością stwierdzić, że wszystkie wypadki tej choroby da się wyleczyć cynkiem. W każdym razie często pierwiastek ten pomaga i daje długotrwałe remisje. \ Cynk dla panów od O do 100 lał Istnieje hipoteza, że niemowlęta i dzieci płci męskiej wykazują większą śmiertelność niż dzieci płci żeńskiej dlatego, iż potrze- bują więcej cynku. Jednym z okresów, kiedy zapotrzebowanie na cynk bardzo się wzmaga, są pierwsze 3 miesiące ciąży. Wówczas bowiem rozwój łożyska wymaga większych zasobów mineralnych, l właśnie wtedy kobieta ciężarna narzeka nieraz na zmiany w odczuwaniu zapachów lub smaków. Są one objawem niedoboru cynku w kubkach smako- wych języka czy też w receptorach węchu. 80 Cynk jest konieczny w zwiększonej ilości również w fazie roz- woju organów płciowych u chłopców, a więc w początkach okresu dojrzewania. Dziewczynki wykazują wówczas dużo mniejsze zapo- trzebowanie na ten pierwiastek zużytkowany tylko do ogólnego wzrostu i rozwoju. Niedobory cynku mogą być spowodowane niedoczynnością tarczycy, chorobami wątroby, złym przyswajaniem, niedoborami tego składnika w glebie, wodzie i pożywieniu albo zbyt dużą ilością fityn w żywności. Fityny wiążą cynk i utrudniają przyswaja- nie. Gdy pożywienie jest zbyt bogate w białka, mogą też wystąpić niedobory cynku. Także podczas badań nad rakiem oskrzeli i gru- czołu krokowego, jego zapaleniem, w ziarnicy złośliwej i w białacz- kach znajdowano zmniejszoną ilość cynku w organizmie, bo nowo- twór pobiera go dla procesu nieprawidłowego rozrostu komórek i tkanek. W chorobach gruczołu krokowego cynk i magnez zachowują się podobnie. W rozroście nowotworowym stwierdza się ich obniżenie. Doświadczenia na szczurach wykazały, że zastrzyki z cynku w 80% ratowały je przed chorobami prostaty. Wobec tego zaczęto leczyć cynkiem także i ludzi. Tzw. popularnie prostata, czyli zapalenie gruczołu krokowego, jest chorobą często atakującą starszych mężczyzn. Statystyki wyka- zują, że liczba jej przypadków wzrasta z wiekiem. Przeważnie choro- ba kończy się operacją chirurgiczną, a jej nieleczenie może mieć bardzo różne skutki. Ale ostatnio coraz więcej spotyka się głosów, że ,,prostatę" można wyleczyć dietą bogatą w cynk lub po prostu pigułkami z cynkiem. Naturalnie, gdy schorzenie nie jest zbyt za- awansowane. Ale składnik ten przede wszystkim działa profilaktycz- nie, gdyż wielu badaczy stwierdza, że zapalenie gruczołu kroko- wego jest związane z niedoborem cynku w organizmie15). Do cytowanego nieraz tutaj miesięcznika ,,Prevention", o ponad 2,5-milionowym nakładzie, który propagował cynk — jako profi- laktyczny lek przeciw ,,prostacie" — nadchodzą liczne listy, opi- sujące przypadki wyleczenia dzięki jadaniu dużej ilości nasion słonecznika i dyni. Są to jedne z najbogatszych (po ostrygach) źró- deł cynku. Ale pod popularną nazwą „prostata" mogą mieścić się różne choroby (gruczolak sterczą, rak sterczą czy tzw. stwardnienie szyi pęcherza), więc bez diagnozy lekarza specjalisty i jego porady nie można się obyć. Nie wolno ryzykować! i5) Prostatę Inflamation Linked to Zinc Shortage — „Medical Worid News" 11.1977 lub podobne doniesienie jeszcze wcześniejsze w „New England Journal of Medicine" IX.1974 i in. 6 — Kuchnia i medycyna 81 Starość z cynkiem Są kraje, gdzie liczba emerytów przekracza 18, a nawet 20% ludności. Życie nasze się przedłuża. Dziś mówi się w ZSRR, że powinniśmy żyć do 100 lat, a niejednokrotnie możliwości organizmu człowieka przekraczają nawet 140 lat życia. Granice „trzeciego wieku" są więc dużo wyższe, niż się dotąd sądziło. W Związku Radzieckim jest obecnie ok. 46 milionów (więcej niż mieszkańców Polski) osób, które przekroczyły wiek emerytalny: 55 |at — dla kobiet i 60 — dla mężczyzn. W tym ludzi, którzy żyją ponad 100 lat — ok. 20 tysięcy. Dyrektor Kijowskiego Instytutu Gerontologii Akademii Nauk Medycznych ZSRR — jednego z naj- większych na świecie — światowej sławy fizjolog, dr D. Czebota^ riew twierdzi, że świat się obecnie tak postarzał, jak nigdy dotąd w historii ludzkości. Celem pracy prof. Czebotariewa i całego insty- tutu jest właśnie przedłużenie życia ludzi do 100 lat i przekroczenie tego wieku w zdrowiu fizycznym, psychicznym i umysłowym. Jedną z najprzykrzejszych chorób starości jest tzw. senilizm lub starcza demencja. Człowiek żyje wówczas niemal bez świado- mości. Do dziś wśród wielu osób pokutuje przeświadczenie, ze senilizm jest „naturalnym starzeniem się organizmu". Tymczasem wiadomo, że starcza demencja to choroba, którą można tak złago- dzić, że niemal uleczyć. Do tej terapii potrzebny jest m. in. rów- nież i cynk16). .,.,.. Sam ten pierwiastek jednak nie pomoże. Mózg musi być również dostatecznie odżywiany i natleniany. Ponadto nie może być zatru- wany alkoholem, narkotykami ani nadmierną ilością leków ). Co prawda dotąd jeszcze nie wiadomo, jak cynk pomaga w le- czeniu otępienia starczego, ale sądzi się (dr D. S. CIark i m.) ), że nie dopuszcza do uszkodzenia włosowatych naczyniek krwio- nośnych. Ta hipoteza jest oparta na fakcie, że pacjenci leczeni nim na arteriosklerozę czują się sprawniejsi również i umysłowo. Ustę^- pują rozmaite zaburzenia, wraca pamięć, zdolność do kojarzeń itp.'9) Oczywiście nie zawsze cynk może całkowicie wyleczyć z demencji, ale podejmowanie prób jest celowe. 'e) „Journal of the American Geriatrics. Society". 17) ^Lanceł" VI 1.1974 18) „Modern Medici" IV.1975 19) „Medical Worl.d News" XII.1973. 1.1973, dr Leslie S. Libow. 82 Cynk przyspiesza leczenie Pacjentki20) po operacjach ginekologicznych muszą zwykle przebywać w szpitalu ok. 37 dni. Kiedy jednak podawano im cynk przez tydzień przed operacją, mogły pójść do domu po 18 dniach. Dodajmy jeszcze, że dzięki cynkowi szybciej zabliźniają się rany po wypuszczeniu migdałów. Lody mogą po takim zabiegu łagodzić ból, ale cynk przyspiesza gojenie21). Podobnie wygląda sprawa przy oparzeniach. Koncentracja cynku w miejscach oparzonych jest dwa do czterech razy większa niż normalny poziom cynku we krwi. Zrozumiałe jest przeto większe zapotrzebowanie chorego organizmu na ten mikroelement. Czy wobec tego, że cynk przyspiesza powrót do zdrowia pacjen- tów i skraca ich pobyt w szpitalu (zaoszczędza amerykańskim pacjen- tom wiele dolarów), lekarze amerykańscy stosują go szeroko w prak- tyce? Każdy by myślał, że tak. Tymczasem na jednaj z konferencji w Cleveland (Ohio-USA) w 1977 r. zapytano ok. 100 lekarzy, czy aplikują cynk swoim pacjentom. Zaledwie 4 osoby odpowiedziały twierdząco. Nowe odkrycia naukowe niełatwo i nie u wszystkich znajdują uznanie22). ekrety działania cynku W organizmie człowieka jest ok. 2,2 g cynku, który koncentruje się przede wszystkim w gruczole krokowym u mężczyzn oraz ^ w nerkach, wątrobie i mięśniach. Sporo cynku jest też w skórze i to właśnie dało początek twierdzeniom, że ten mikroelement odgrywa ważną rolę w leczeniu ran, a także zapoczątkowało badania nad jego metabolizmem w ludzkim organizmie. Cynk odgrywa niepoślednią rolę w utrzymaniu „ładnych wło- sów", jest konieczny do normalnego rozwoju organów płciowych, do budowy kości i zachowania ich w zdrowiu, do przemiany (metabolizmu) tak białkowej jak i węglowodanowej. Nie można się bez jego odpowiedniej koncentracji w organizmie wyleczyć z arte- riosklerozy, jak również i z bólu głowy. Jest konieczny do normalnego wzrostu i rozwoju. Po złamaniu kości np. organizm potrzebuje dużych ilości tego mikroelementu, a nie tylko wapnia, krzemu, fosforu, potasu, magnezu itd., jak się ogólnie uważa. Minerał ten jest niezbędny do metabolizmu i przy- swajania żelaza, do reprodukcji (zachodzenia w ciążę), do budowy 20) „Gynecologic. Oncology" vol. 4. 1976. 21) dr Pullen: Clinical Applications of Zinc A^etabolism. 1974. 22) „Prevention" VI 1.1977. 83 oka, wchodzi w skład wielu enzymów, zabezpiecza przed choroba- mi... W 1963 r. stwierdzono jego niezbędność dla organizmu, a w 1973 r. określono, ile go człowiek potrzebuje (10—20 mg). Ale już dziś wielu fachowców twierdzi, że 2 do 3 razy więcej, a jeszcze nie wiadomo, co powiedzą za 10 lał. Badania nad cyn- kiem nie trwają przecież długo. Nie jest łałwo zaopatrywać się w cynk inaczej, jak tylko odpo- wiednio się odżywiając. Są leki z tym składnikiem, ale żywność po- winna dostarczać cynku ludziom zdrowym także i profilaktycznie. Czy można dostarczyć organizmowi za wiele cynku? Praktycznie — niel Podawano pacjentom doustnie 150 mg, czyli 10 razy więcej niż wynosi norma, i nawet po kilku latach takiej kuracji nie stwier- dzono najmniejszych oznak, że pierwiastek ten może szkodzić że jest toksyczny. Nie kumuluje się on bowiem w tkankach23). Nad- miar jest wydalany. Potwierdziły to badania na zwierzętach24). Dostarczanie nadmiaru cynku z pożywieniem jest praktycznie nieprawdopodobne. Obecnie ludzkość cierpi raczej na niedobory tego mikroelementu, o czym świadczy choćby rozpowszechnienie chorób, które właśnie z tych niedoborów wynikają. Niemniej warto zastanowić się, co może grozić, gdyby cynku dostało się do naszego organizmu zbyt dużo? Nadmiar tego mikroelementu w diecie doświadczalnych szczurów obniżał aktywność enzymów: oksydazy i katalazy. Między miedzią a cynkiem zachodzi antagonizm. Gdy szczury dostawały nadmiar cynku to zauważono u nich obniżenie poziomu miedzi w surowicy krwi. Niedokrwistość z niedoborem miedzi i żelaza może być wy- zwolona przy nadmiarze cynku przez utrudnienie łączenia się tych metali w cząsteczkę hemu. „Cynkowa" żywność W naturalnych glebach uprawnych zawartość cynku waha się w granicach od 13 do 350 mg na 1 kg suchej masy. W niektórych rejonach występuje jego niedobór w glebie i wodzie z ujemnymi konsekwencjami tego dla zdrowia mieszkańców. Należy więc roz- ważyć możliwość wyrównywania poziomu cynku odpowiednim nawożeniem gleby25). Od tego bowiem zależy też ilość tego pier- wiastka w wodzie pitnej, w roślinności, a także w organizmach ży- wych, które tą roślinnością się odżywiają. 23) Pure Food is Poor Food. Henry A. Schroeder, „Prevention" V l.75. 24) Henry A. Schroeder: The Poisons Around us — Toxic Metals in Food, Air and Water, 1974. 25) J. Aleksandrowicz: Wiedza stwarza nadzieję. „Wiedza Powszechna", 1975. 84 Średnia zawartość w różnych produktach — wg prof. drą A. Maksi- mowa: Mikroelementy i ich znaczenie w życiu organizmów (PWLiR 1954) przedstawia się następująco: Ok. 0,25 mg cynku na 1 kg zawierają: jabłka, pomarańcze, cytry- "Y. f'9', grejpfruty, wszelkie owoce miąższowe, warzywa zielone, wody mineralne, a np. miód — 0,31 mg. Ok. 2 do 8 mg/kg — maliny, czarne jagody, daktyle, większość warzyw, większość ryb morskich, chuda wołowina, mleko, ryż łuska- ny, buraki ćwikłowe, buraki cukrowe, szparagi, marchew, selery, pomidory, ziemniaki, rzodkiew, kawa, biała mąka i chleb. Ok. 8 do 20 mg/kg — niektóre zboża, drożdże, cebula, czosnek, ryż nie łuskany, jaja, konserwy rybne i mięsne. Ok. 20 do 50 mg/kg — mąka pszenna razowa (i chleb z niej), mąka owsiana, mąka jęczmienna, kakao, melasa, żółtka jaj, mięso królików i kurcząt, orzechy, groch, fasola, soczewica; herbata, suszo- ne drożdże, kalmary. Ok. 30 do 85 mg/ kg — wątroba wołowa oraz niektóre z ryb. Ok. 75 do 140 mg/kg — większość grzybów (m. in. kania, koźlak, pieczarka, maślak i in.). Ok. 130 do 202 mg/kg — otręby pszenne i kiełki pszenicy, na- siona dyni i słonecznika. Ok. 270 do 600 mg/ kg, a nawet wg innych źródeł ok. 840 mg/ kg — ostrygi. Cynk wydalany jest z ustroju człowieka głównie z kałem, a w zni- komych ilościach i z moczem. W ciągu doby wydala człowiek z mo- czem 0,25 do 2 mg, a z kałem 2,7 do 19,9 mg tego składnika. Ale np. osoby, które często jadają ostrygi, potrafią wydalać z kałem w ciągu doby do ok. 70 mg cynku. Warzywa i owoce są na ogół ubogie w cynk. Toteż wegetarianie, jarosze i osoby unikające mięsa, podrobów, ryb i jaj, ryzykują niski jego poziom w organizmie. Można co prawda wzbogacić za- soby tego mikroelementu, jadając pieczywo z pełnego przemiału, przyrządzane na zaczynie, który rozbija i unieszkodliwia fityny. W obecności fityn bowiem cynk jest nieprzyswajalny. Kwas fitynowy-i fityniany znajdują się we wszystkich zbożach oraz w soi. Mają niestety fatalną zdolność wchłaniania nie tylko cynku, ale i żelaza, i wapnia, tworząc w jelitach nierozpuszczalne metalo-fitynianowe związki, które są nieprzyswajalne. Podobnie silnie wiążąco działa na cynk błonnik2®). Na szczęście, podkreślmy to jeszcze raz, w zaczynie (zakwasie) na którym piecze się chleb, a raczej środowisko jakie stwarza — nie pozwala fitynom ,,kraść" tych cennych mikroelementów. 2'i) Prasad, A. S. u. Oberleas, D.: Trade Elements in Human Health and Diseases, 2 t. „Academic Press". 1976. 85 Przy oczyszczaniu ziarna aż do białej mączki (skrobi) traci się 78% cynku. Należy więc jadać bardzo ostatnio popularne podkiełko- wane ziarna zbóż. Przepisy na przyrządzanie potraw z podkiełko- wanego ziarna podano poniżej. Na ogół produkty zasobne w cynk są również bogate w witami- ny, szczególnie z zespołu B, a także w błonnik, który pomaga utrzymać w zdrowiu przewód pokarmowy. Ze związków chemicznych cynku siarczan może powodować u niektórych pacjentów różne zaburzenia żołądkowe, a glukonian jest na ogół dobrze znoszony i przyswajany przez organizm. Ale radzimy po prostu — odżywiać się prawidłowo, to i cynku nam nie zabraknie. Gdyby jednak trzeba było już istniejące niedobory (niewielkie, nie wymagające leków w postaci przyswajalnego cynku) uzupełnić dietą, to na stole powinny zjawiać się częściej płatki owsiane w postaci np. ,,surówki piękności", chleb razowy, grzyby, a także możliwie często otręby i podkiełkowane ziarno pszenicy. Przepisy na potrawy „z cynkiem" Zupa czosnkowa. Zagotować 1 l mleka z 1 l wody z 6 ząbkami czosnku posiekanymi i rozgniecionymi nożem. 2 łyżki masła roze- trzeć na gładką masę z 2 łyżkami mąki i powoli dodawać do gotują- cej się zupy, równocześnie ubijając łrzepaczką. Po zestawieniu z ognia dodać 2—3 żółtka, rozbite widelcem i skropione octem. Następnie podobnie dodać ubite białka. Zupa powinna być gęsta jak krem, gładka i delikatna w smaku, przy czym mleko łagodzi przykry zapach czosnku. Podaje się ją z grzankami. Aby i one były bogate w cynk — należy je przyrzą- dzić z razowego chleba, suto posypanego posiekanym czosnkiem i przyrumienionego z obu stron na przygrzanym oleju. Kiełkowanie ziarna. Przygotować 3 naczynia (np. szklanki) z wodą surową, ale nie prosto z kranu. Lepiej potrzymać ją pewien czas, by się „odstała" i nie była zbyt zimna. Potrzebne są też 3 nylo- nowe sitka do herbaty. Na jedno sitko daje się 1—2 łyżki ziaren pszenicy i umieszcza je na szklance tak, by woda zwilżała ziarna. Nazajutrz nastawia się w ten sposób drugą porcję ziarna, a na trze- ci dzień — trzecią. Po 3 dniach zacznie kiełkować ziarno z pierwszej porcji (powinno mieć kiełki o długości ok. 3 mm). Wtedy przezna- czamy je do spożycia, a na sitku nastawiamy nową porcję. Codzien- nie należy pamiętać o zmienianiu wody. Podkiełkowana pszenica jest bardzo bogata w witaminę E, w cynk, cenne białko roślinne oraz błonnik; zasobna w witaminy z grupy B, w żelazo, wapń, fosfor, magnez, selen i wiele innych makro- i mikroelementów tak potrzebnych naszemu organizmowi. 86 Można je jadać od 1 do 3 łyżek dziennie. W postaci surówek, sałatek, pasł do pieczywa, kremów, a także na chlebie. Krem z kiełków pszenicy. Do miksera włożyć zawartość sitka z podkiełkowaną pszenicą i rozdrobnić na jednolitą miazgę. Dodać żółtko, cukru pudru do smaku i jakiś „aromat"; może to być po prostu cukier waniliowy, ale także kakao, tarta czekolada, kawa nes- ca lub mocca, albo np. morele suszone, sok i skórka z cytryny, jakiś dżem czy konfitura domowej roboty. Dodajemy wszystko do utartego ręcznie lub w mikserze masła czy margaryny i ucieramy aż się połączą i utworzą krem. Dodatek łyżki spirytusu lub wódki doda pikanterii i „załrze" smak marga- ryny. Tym kremem można przekładać kupne ciasto biszkoptowe lub inne upieczone w domu (tort, piernik, kruche ciasto itd.) Do łanich, a obfitych źródeł cynku należą też śledzie i makrele. Można je jadać np. w marynacie, kupione w słoikach. Po przyprawie- niu posiekanym czosnkiem podaje się je z razowym chlebem (np. litewskim lub Grahama). Pasta do chleba. W młynkomikserze rozdrobnić obranego śledzia (wędzonego lub marynowanego), ok. 20 dag twarogu lub twarożku, ząbek czosnku i przyprawy do smaku. Można też dodać sporo zie- leniny (pasła zielona) albo trochę przecieru pomidorowego (pasła czerwona). Szczypta cukru zwykle bardzo poprawia smak, szczegól- nie, gdy twaróg był kwaśny. A można go odkwasić, mocząc 30—60 minut w zimnej wodzie — w szczelnym opakowaniu z papie- ru pergaminowego. Sałatka majonezowa. Włoszczyznę po ugotowaniu w zupie ostu- dzić, pokrajać na równe kawałki. Ogórek lub grzybki marynowane pokrajać w kostkę. Jabłko i śledzia obrać i również drobno po- krajać. Około pół filiżanki majonezu zmiksować z porcją kiełków psze- nicy w młynkomikserze i dodać do sałatki, przyprawiając ją do sma- ku. Pięknie ozdobić zieleniną i cząstkami jajka, pomidora lub czerwo- nei papryki. Uwaga: wprawdzie cukier nie jest korzystny dla cynku, a także selenu, ale trudno podawać pewne przepisy bez dodatku cukru. Nasze przyzwyczajenia smakowe bywają nie do przezwyciężenia. Surówka piękności. 5—6 łyżek płatków owsianych zalać w misecz- ce 6—8 łyżkami zimnej wody, przegotowanej. Dodać łyżkę miodu i ok. 7—10 posiekanych orzeszków laskowych. Zostawić na pół godziny lub nawet na całą noc. Np. przygotować wieczorem, a jeść na czczo z rana. Przed podaniem dodać do płatków: utarte na tarce duże jabłko, 5—6 łyżek mleka, (dla rekonwalescentów — smietan- 87 ki), sok z połowy cytryny, a gdy jej brak trochę soku z innych kwaśnych owoców (np. wiśni) albo, ostatecznie, odrobinę kwasku cytrynowego. Surówkę można jeszcze osłodzić, ale — lepiej nie. Można też dodać miodu i innych owoców sezonowych, jak np. truskawek, malin i innych jagód świeżych lub mrożonych. Niektórzy zamiast mleka i śmietanki dodają twarożku, a z owoców także — rodzynki, pokrajane w paski suszone morele itp. Tyle razy reklamowałam „surówkę" w innych moich publika- cjach i w prasie, że w Kuchni i medycynie ją pominęłam. Ale przy- szły listy z uwagami i upominaniem się o ten przepis. Więc w tym wydaniu już go podaję. Danie to zawiera niemal komplet witamin i soli mineralnych, a przy tym sporo błonnika w niezwykle smacznej formie. Przy tym zaspokaja łaknienie na wiele godzin, czyli „czło- wiek nie jest głodny" po jej zjedzeniu przez 5 do 8 godzin. (Jeść należy możliwie jak najwolniej. Nie łykać w pośpiechu!). Surówkę piękności podaje się jako „pierwszy zabieg" w salonach kosmetycznych słynnej Heleny Rubinsłein (ur. w Krakowie, zmarłej w Nowym Jorku). Rzeczywiście ma dodatni wpływ na cerę, włosy, paznokcie, koloryt skóry — słowem na urodę ą także na samopo- czucie. Różne „pięknołki" na świecie przeprowadzają sobie kura- cje 2—3 tygodniowe tą surówką, szczególnie na przedwiośniu, gdy nasz organizm najbardziej domaga się witamin, składników mineralnych i w ogóle „pewnej pomocy", aby czuć się lepiej. r Niebezpieczny i zbawczy selen Przez długie lała selen był uważany niemal jedynie za truciznę. l jesł nią — rzeczywiście! Ale tylko w nieodpowiednich dawkach. Właśnie to jest z selenem najtrudniejsze: odrobinę za dużo — szkodzi, ale odrobinę za mało — też jest źle. A te „odrobiny" są rzeczywiście niewielkie. Dla zdrowia potrzeba nam dziennie za- ledwie 0,00001 g selenu. W całym organizmie mamy go 0,2 części na 1 milion (ppm). Szkodliwość selenu stwierdzono w 1933 r., gdy zauważono, że pszenica uprawiana na glebie zbyt bogatej w ten minerał — dzia- łała toksycznie na bydło. Już dawka 1 mg na 1 kg wagi ciała wywołuje objawy zatrucia, a przy wszelkim nadmiarze inwentarz choruje i nieprawidłowo się rozwija. Nawet jaja źle się zalęgają, ko- nie ślepną, a już 3 ppm selenu w karmie zatruwa drób. / Aż tu w latach sześćdziesiątych zaczął się wprost entuzjastyczny zachwyt nad tym mikroelementem. Bez selenu nie ma zdrowiał Se- len wraz z witaminą E ratuje serce! Selen przedłuża młodość! Selen chroni nas przed rakami! Odkrycie selenu — jako czynnika zdro- wia — jest przełomem w medycynie, a także w hodowli zwierząt! Na przykład, w Nowej Zelandii i w Turcji są duże niedobory tego pierwiastka w glebie. Odkryło łam, że tajemnicze nagłe zgony dzieci (jak i piskląt gołębi), szczególnie płci męskiej, są spowodowa- ne niedoborami selenu. W Szkocji, tam gdzie równiej selenu jest za mało, aplikuje się np. cielętom, zaraz po urodzeniu zastrzyk soli selenowych albo też kilka tygodni karmi się je doustnie maleńkimi dawkami tego pierwiastka. Podobne, choć nieco gorsze, efekty daje witamina E. Ale i nadmiar selenu szkodzi. W Kolumbii, na terenach gdzie jest go zbył dużo, ludzie łysieją i „gubią" paznokcie, a chorobę zwie się selenosis. Zwierzęta też miewają jej typowe objawy, m. in.: niedomagania przewodu pokarmowego, wypadanie zębów, zapale- nie dziąseł, skóry, uszkodzenia kończyn, utrata włosów, sierści. - Selen to w ogóle niezwykle tajemniczy minerał. Używa się go przy produkcji szkła, by było bardziej krystaliczne. Jest zasadniczym elementem fotokomórki. Pod wpływem światła zyskuje dość trwałe ładunki elektryczne, a te wykorzystuje się m. in. w kserografii na płytach selenowych. Prawdę mówiąc, potrzebne nam są tylko „śladowe" ilości selenu. A tymczasem im staranniej uprawiana jest gleba, tym więcej traci tego pierwiastka. Wypłukuje go woda (wprowadzając w koń- cu do mórz), wywiewa wiatr i wciąż go ubywa. Ciekawe, że są rośliny, które mają zdolność do gromadzenia w sobie selenu, nie- które aż w, nadmiarze, np. tropikalna roślina motylkowa Nepfunia amplexicaulis potrafi nagromadzić 4 g selenu w 1 kg suchej masy, Na szczęście są też rośliny, które mają go akurat tyle, ile nam po- trzeba. Na ogół można powiedzieć, że nie ma żywności absolutnie pozbawionej tego składnika, choćby w ledwo śladowych ilościach. 90 Selen, witamina E i serce Podobnie jak witamina E selen jest anłyoksydanłem. Co nie ozna- cza, że składniki te mogą się całkowicie zastępować, lecz działają na pewno synergisłycznie. Pełnią niezależne od siebie role, a jed- nak „wolą" współpracować, zastępując się wzajemnie w procesach biologicznych. Gdyby selen tylko aktywizował witaminę E, już byłby niezastąpio- ny, niezbędny. Ale on ochrania ponadto kwasy nukleinowe przed uszkodzeniami, wzmaga naszą odporność i tym samym zabezpie- cza przed licznymi chorobami. Prof. dr Wilfrid E. Shute z Kanady jest od dawna uznawany za jeden z najwyższych autorytetów, gdy chodzi o witaminę E. Otóż twierdzi on (też od dawna), że odgrywa ona niezwykle ważną rolę w procesie utrzymania w zdrowiu serca i unikania chorób układu krążenia. A selen jest przecież niezbędnie potrzebny w pracy mięśnia sercowego i naczyń krwionośnych. Meksykański lekarz dr Martin uzyskiwał niezwykle dobre wyniki, gdy chorych na angina pecforis (dusznicę bolesną) leczył selenem i witaminą E. Podobne doświadczenia mieli lekarze na Filipinach. Leczenie samą tylko witaminą E nie dawało tak dobrych wyników, jak w połączeniu z selenem. W rejonach, gdzie mamy zbył mało selenu, obserwuje się więcej chorób na tle krążeniowym niż tam, gdzie jest go w glebach i roś- linach wystarczająco dużo. Ale jednocześnie na terenach, gdzie tego mikroelementu jest zbyt wiele, ludzie również cierpią na nad- ciśnienie, arteriosklerozę, złe krążenie itd. Już po objawach choro- bowych można się zorientować, gdzie jest go zbyt mało lub wystę- puje w nadmiarze. Selen i nowotwory Badania przeprowadzone w dwóch miastach w USA dały niespo- dziewany wynik. Otóż w Rapid City, wśród przebadanych obywate- li stwierdzono wysoki poziom selenu we krwi, a w mieście Lima — niski. W Rapid City było dwa razy mniej przypadków śmierci i cho- rób spowodowanych nowotworami niż w Limie. Badań tych dokony- wał dr Shamberger, epidemiolog z Cleveland i ogłosił wyniki Critical Reviews in Clinical Laboratory Sciences" (V 1.1971). w Podobnie rewelacyjne efekty przedstawił prof. Schrautzer z Kalifor- nii. Wiele ostatnio prowadzonych doświadczeń nad powstawaniem i leczeniem raka zwierząt wykazuje, że selen opóźnia rozwój tej słarsznej choroby lub nie dopuszcza do jej powstawania, jak to wykazał również Zespół Ekologicznej Profilaktyki w Krakowie. 91 Badania doktorów Schraułzera, Shambergera i Schwarza wykazały też, że osoby chore na raka mają zdumiewająco niski poziom selenu we krwi. Co prawda dotąd nie wiadomo, w jaki sposób selen działa i jak chroni przed rakiem. Przypuszcza się, że będąc — podobnie jak witamina E — antyoksydantem, zmniejsza szkodliwe utlenianie ko- mórek i nie dopuszcza do ich deformacji, do uszkodzeń genetycz- nych DNA, a więc sprzyja prawidłowemu rozwojowi tkanek. Selen, a także kobalt czy magnez, są znane jako czynniki przeciwdziałające uszkodzeniom chromosomów, zawierających genetyczny materiał, który — jak wspomnieliśmy — kontroluje życie komórek i ich normal- ne rozmnażanie. Pomyłki medycyny Szczególnie bogatym, a niedocenianym dotąd, źródłem selenu są u nas wody siarczane ze Swoszowic i Buska. Przyjmuje się, że lecznicze ich właściwości, które wiązano z siarką, zawdzięcza się właśnie selenowi. W świetle współczesnych danych inaczej trzeba rozumieć prawdę o skuteczności wód siarczanych wleczeniu kiły. W Swoszowicach, jak przekazuje tradycja, leczył się chętnie król Stefan Batory. W jego czasach, gdy „choroba dworska" była bar- dzo rozpowszechniona, stosowano jako jedyny lek na nią szarą maść, czyli wcierki rtęciowe. Leczenie wcierkami „szaruchy" po- ( wodowało ogromne osłabienie, jako następstwo zatrucia rtęcią. Wy- płukanie jej z organizmu przez picie wód siarczanych z selenem powodowało poprawę zdrowia, co ówcześni wiązali ze skutecznym leczeniem kiły. Dziś wiemy, że wody siarczane wcale nie mają wpływu na krętka bladego, a pozorna poprawa samopoczucia chorych była wynikiem jedynie odtruwającego działania. System odpornościowy Dr John Martin z Uniwersytetu Stanowego w Colorado rozsławił siebie i... selen doświadczeniem na myszach. Okazało się, że zwie- rzęta, u których w celach badawczych wywołano choroby nowotwo- rowe, a potem podawano im odpowiednie dawki selenu, zaczęły produkować 20 do 30 razy więcej ciał odpornościowych niż myszy z grupy kontrolnej. Wykazały to również badania krakowskiej Kli- niki Hematologicznej. Ta działalność selenu — zmuszanie organizmu do wytwarzania antyciał, a więc ciał odpornościowych w wypadku 92 zagrożenia infekcją, jest najprawdopodobniej wytłumaczeniem me- chanizmu funkcjonowania tego pierwiastka w organizmie, jako ,,stra- ży pożarnej". Podobną rolę odgrywa też witamina E. Odporność na infekcje, w tym infekcje rakotwórczym wirusem, jest więc uwarun- kowana odpowiednim odżywianiem. Selen — grzybobójca Zespół Kliniki Hematologicznej w Krakowie dowiódł, że selen unieczynnia afiatoksyny i tym samym chroni komórki przed rako- twórczym działaniem tych trucizn, a ponadto wpływa niszcząco na pleśnie, które je produkują. Odkrycie tych faktów było podstawą do zgłoszenia patentowego (wspólnie ze Zjednoczeniem „Polfa"), dotyczącego sposobu roz- pylania soli selenu w postaci spray'u na widoczne plamy grzybicze na murach i ścianach zawilgoconych domów. Plamy te mogły być spowodowane niekiedy toksynotwórczymi grzybami. Mówiąc o grzybobójczych właściwościach selenu, należałoby uwzględnić perspektywiczne możliwości jego wykorzystania, np. dla ratowania środków spożywczych zagrożonych czynnikami śro- dowiskowymi. W wypadku, gdy czas zbiorów przypadnie na wilgo- tne lato, może powstać sytuacja, w której — przy braku urządzeń do suszenia — ziarno ulegnie skażeniu pleśniami (Aspergillus fla- vus i inne). Może wówczas stać się groźne dla zdrowia ludzi i zwie- rząt. W tym okresie — bardzo ważne! — celowe byłoby podjęcie uzupełniających działań dietetycznych, polegających na dostarcza- niu ludności z terenu zagrożonego większych ilości antyoksydantów w postaci pożywienia, zawierającego związki selenu, witaminę E, C itd. Podobna sytuacja może powstać, gdy zbiory ziemniaków ulegną skażeniu grzybkami w wilgotnych warunkach. Grzyby te (np. Phifo- phtora infestans, Synchytrium endobioficum — zaraza ziemniacza- na) mają właśiwości uszkadzające tkankę mózgową. Zaraza ziemniaczana często występuje w Irlandii, gdzie kartofle stanowią podstawę pożywienia. Statystyka wykazuje, że w Belfaście anomalie mózgowe (dzieci się rodzą martwe, bez mózgu, z różnymi uszkodzeniami mózgu itp.) są siedmiokrotnie częstsze niż w Londy- nie. Kobiety, będące w ciąży, spożywają widocznie wiele zagrzy- bionych ziemniaków. Pożywienie bogate w różne antyoksydanty, neutralizujące mykotoksyny mogłyby — najprawdopodobniej — wydatnie zmniejszyć ten stan zagrożenia. Jakże słuszna i mądra wydaje się dziś uwaga starego smakosza — Brillat-Savarin (1755—1826), który stwierdził, że; „losy narodów zależą od sposobów ich odżywiania". 93 Selen w diecie Jak się więc odżywiać, aby tego selenu dostarczać organizmowi w optymalnych dawkach, tzn. nie za wiele, ale i nie za mało? Wielu badaczy stwierdza, że niedobór tego pierwiastka jest „nowo- czesnym problemem", gdyż jest on nie tylko spłukiwany do mórz dzięki nowym metodom uprawy gleby, ale i usuwany z produktów w trakcie przemysłowej obróbki żywności. Zjawisko to może nie jest tak wyraźne, jak w przypadku innych minerałów śladowych, ale równie znaczące. Największym ,,wrogiem" selenu są węglowodany. Słodkie ciasta, wypieki, słodzone produkty zbożowe itp. mogą go w całości lub w części zniszczyć. Unikając cukru — zdobywamy więc selen, W obecności węglowodanów staje się on dla naszego organizmu bezużyteczny, bo nieprzyswajalny. Dużo możemy go znaleźć w ży- wności pochodzącej z pełnego przemiału ziarna, nieoczyszczanej, nie rafinowanej i nie słodzonej, a przede wszystkim z soli morskiej i jej odpowiednika — soli kopalnej. Bogatymi źródłami selenu są „produkty mórz i oceanów", a więc ryby, szczególnie śledzie, oraz nie bardzo u nas dostępne „frutti di marę" (owoce morza), a więc różne kraby, jak homary, langusty, krewetki i dostępne już kalmary, Dużo tego mikroelementu jest też w nerkach wieprzowych, woło- wych i cielęcych oraz w wątrobie i sercu. Sporo jest go w jajach; dodajmy^ że w żółtku towarzyszy mu witamina E. Niestety, sporo selenu tracą produkty podczas obróbki, np. w puszkach i koncentra- tach'jest go o połowę mniej niż w surowcach świeżych. Z produktów pochodzenia roślinnego skarby selenowe są w otrę- bach pszennych, kiełkach pszenicy, ziarnach kukurydzy, pomidorach, drożdżach, grzybach i czosnku, a także w pieczywie razowym i innych produktach z mąki z pełnego przemiału. Mleko kobiece (wg dr Money) zawiera 2 razy więcej selenu i 5—6 razy więcej witaminy E niż krowie. Tym też m. in. tłumaczy się nagłe, bez przyczyny, zgony niemowląt chłopców, którzy potrzebują o wiele więcej selenu (nie tylko cynku), niż dziewczynki, a są karmieni wyłącznie mlekiem krowim. Oto cała tajemnica. Badano wątroby takich niespodziewanie zmarłych niemowląt płci męskiej. Okazało się, że miały wyraźne niedobory witaminy E i selenu. * Mikroskopijne ilości tego minerału mogą nawet decydować o na- szym życiu. Kukuryc Jednym ze smaczniejszych, a przy tym łatwo dostępnych, źródeł selenu jest kukurydza. Ale nie każda jej odmiana! Płatki kukury- 94 dziane, tzn. corn flakes (u nas „płatki śniadaniowe"), pochodzą- ce z odmian bogatych w ten składnik, mogą zawierać go w iloś- ciach wystarczających dla profilaktyki. Garść takich płatków jada- nych np. codziennie na śniadanie z mlekiem — byle bez cukru! — może odegrać dużą rolę w zapobieganiu chorobom nowotworo- wym. Ale należałoby się domagać, aby na opakowaniach była podawana aktualna, zbadana zawartość selenu. Co prawda, jeśli w glebie jest dość selenu, to normalne, racjo- nalne odżywianie dostarczy go w wystarczającej ilości. Ale... trzeba mieć możność sprawnego analizowania składu biopierwiasł- ków w glebie, florze, faunie i krwi człowieka. Stosuje się też wzboga- canie kukurydzy w selen odpowiednim nawożeniem gleby. Zwyczajne drozd/, e Jarosze i wegetarianie mogą mieć niedobory selenu. Bo choć m. in. chleb razowy zawiera go 3 razy więcej od pieczywa białego, a dmuchany ryż też dostarcza sporych ilości, to jednak jarzyny, zwłaszcza z gleb ubogich w selen, nie są jego wystarczającym źródłem. Ale bardzo bogatym źródłem tego pierwiastka są przede wszystkim drożdże. Na marginesie warto zaznaczyć, że metoda oznaczania selenu należy do najtrudniejszych, stąd podawanie bezwzględnych ilości należy przyjmować zawsze z zastrzeżeniem. Drożdże, zwłaszcza piwne, są chyba najlepszym źródłem selenu nie dlatego, że mają go dużo, ale jest on w postaci dobrze przy- swajalnej i ma największą moc biologiczną'). Już w 1950 r. wykry- to, że drożdże zawierają tajemniczy „czynnik-3", który zapobiega chorobom zwierząt laboratoryjnych (obumieranie — nekroza wątro- ,by u szczurów). Próbowano wszelkich możliwych i znanych środków żywnościowych, zapobiegających nekrozie wątroby, a i tak rozwija- ła się w ciągu 22 dni. Kiedy jednak dodawano szczurom do karmy drożdży, i to nawet w małych ilościach, już wystarczało, by zupełnie proces choroby zatrzymać. Ten ,,czynnik-3" okazał się selenem. Najlepsze w tym wypadku są drożdże piwne, choć mogą też być i zwykłe piekarskie. (Saccharomyces cerevisiae). Nie wszystkie drożdże zawierają selen. Nie mają go np. wcale drożdże Torula, a z nich właśnie produkuje się u nas „Vitex" — zasobny w wita- miny z grupy B oraz aminokwasy. Można go używać w domu, jako przyprawy do zup, sosów i sałatek. Ale jest głównie stosowany — i to na większą skalę — w przemyśle, do przyprawiania wędlin i konserw. ') Wirginia C. Morris i dr Levander — „Journal of Nutrition" XI 1.1970. 95 Jak jeść drożdże! Wielu żywieniowców uważa, że 2 g dziennie drożdży piwnych dla zdrowego człowieka, to dawka zupełnie wystarczająca. Ale... drożdże piwne i piekarskie mają zbyt dużo kwasów nukleinowych (ok. 14—15%), co nie zawsze jest korzystne dla organizmu. Można wprawdzie te kwasy, jako rozpuszczalne w wodzie, wypłukiwać, ale jest uzasadniona obawa, że „wyleje się dziecko wraz z kąpie- lą", tzn. pozbawi się drożdże także selenu i niezwykle cennych witamin z grupy B, które są przecież również rozpuszczalne w wo- dzie. Ponadto, dopóki drożdży nie strawimy, żyją one dalej w prze- wodzie pokarmowym, a żyjąc — odżywiają się. Czym? Właśnie witaminami z grupy B, głównie biotyną, czyli witaminą H. Jest ona jednym z czynników odpornościowych, a m. in. zabezpiecza ponoć przed gruźlicą. Szczególnie sporo jest jej też w kiszonkach i tym należy tłumaczyć fakt, że krowy karmione kiszonkami nie tak łatwo zapadają na tę chorobę. A więc trzeba drożdże „zabić", zanim się je zje. Giną w tem- peraturze 60°C, czyli wystarczy zalać je wrzątkiem. Ponieważ selen ginie w słodkim środowisku, w»ęc najlepiej byłoby pić drożdże bez cukru, zalane wrzącą woda lub mlekiem. Ale jest jeszcze inny smaczny sposób ich podawania. Fałszywy móżdżek. Danie to ma tak charakterystyczny smak, że jest albo bardzo lubiane, albo też odsuwane z odrazą. Na łyżce oleju-i paru łyżkach wody trzeba „zeszklić" posiekaną cebulę, tzn. nie rumienić jej, tylko dusić pod przykryciem. Gdy będzie już miękka i biała, dodajemy do niej 3 do 5 dag drożdży piekar- skich i mieszamy, aby się rozpuściły, a raczej jakby rozpłynęły, ale — broń Boże — nie przypaliły, bo wydzielają zapach nie do wytrzy- mania. Wtedy natychmiast wbijamy 1—2 białka, mieszamy aż się zetną i zestawiamy z ognia. Przyprawiamy do smaku solą, pieprzem lub papryką i ewentualnie dla aromatu dodajemy kilka wiórków masła. Posypujemy suto posiekaną natką pietruszki i podajemy z chlebem lub ziemniakami na gorąco. Taką „ucztę" możemy sobie urządzać wtedy, gdy jemy mało produktów, zawierających selen. Ale wystarczy 1—3 razy w ty- godniu, bo przecież porcja drożdży jest spora.. Nie zaszkodzi ich natomiast więcej w sytuacji, gdy np. trzeba usuwać toksyczne substancje z organizmu, pozostałe po chorobach. Wtedy trzeba jeszcze dodatkowo jadać drożdże oraz kiełki pszenicy (witamina E). Obydwa te składniki: selen i witamina E chronią przed schorzenia- mi wątroby. 96 Zwyczajny czosnek Jest bogatym źródłem selenu, choć zawiera i wiele innych waż- nych składników, jak białko (5,6%), węglowodany oraz rozmaite składniki mineralne (m. in. wapń, fosfor, żelazo, magnez). Ma bo- gactwo witamin z grupy B oraz witaminę C, ponadto — związki cukrowe, no i... znany zapach, który pochodzi z glikozydu alliny. Allina pod wpływem enzymu allinazy rozpada się na fruktozę i allicynę — lotny związek siarkowy o charakterystycznym przykrym zapachu. Ważniejsze jest jednak to, że ten lotny związek jest bak- teriobójczy. Są też podobno w czosnku związki o działaniu hormo- nalnym, a nawet i pewne ilości radioaktywnego uranu. Na pewno natomiast znajdują się w nim fitoncydy, czosnek jest nawet ich najbogatszym źródłem. Fitoncydy odkrył w latach czterdziestych radziecki uczony Borys Tokin. Są to substancje lotne, znajdujące się w soku roślin, które działają grzybo-, bakterio- i pierwotniakobójczo, a są wytwarzane przez niektóre rośliny wyższe. Im też Tokin przypisywał rolę natu- ralnej odporności roślin na zakażenia. Proces suszenia przeważnie powoduje zniszczenie fiłoncydów, niemniej jednak całe ich bogac- two posiadają takie rośliny, jak: czosnek, cebula, chrzan, koper, czeremcha itp. Fitoncydy nie są lekami w tradycyjnym zrozumieniu, mają jed- nak praktyczne zastosowanie jako środki konserwujące. Przykładem może tu być chrzan z cielęciną lub szynką, czosnek w kiszonkach itd. Chrzan — jak stwierdzono w krakowskiej Klinice Hematologicz- nej — jest potężnym czynnikiem hamującym rozwój grzybów i pleś- ni (również i toksynotwórczych), na co dotąd nie zwrócono dosta- tecznej uwagi. O czosnku się mówi, że „działa jak karbol w jamie ustnej" — bo tak zabija wszystkie drobnoustroje i... silnie pachnie. W każdym razie odkaża on przewód pokarmowy, narządy oddechowe, leczy przewlekłe biegunki, miażdżycę, zapobiega chorobom zwyrodnie- niowym starości, arteriosklerozie i zawałom serca... Właśnie — sprawa serca. W USA np. na każde 3 zgony jeden jest spowodowany chorobą serca. Ale w Hiszpanii — jeden na 17 zgonów. Na 100 tysięcy ludności umiera na serce rocznie: W USA we Włoszech w Hiszpanii 319,5 osób, 208,9 osób, 71,3 osób. Amerykańskie foldery przestrzegają swoich turystów, wybierają- cych się do Hiszpanii, że jest to kraj cuchnący czosnkiem. Potrafią nawet złośliwie twierdzić, że „torreador może zabić byka samym oddechem", gdyż przed walką je szczególnie dużo tej przypra- 7 — Kuchnia medycyn 97 wy. Czosnek hiszpański —bardzo smaczny, w ząbkach tak dużych, jak cał? główka u nas — jest tam rzeczywiście powszechnie jadany. Wiara w to, że dodaje sił, energii i odwagi przetrwała chyba od czasów budowy egipskich piramid lub — jak to się ładnie mówi — ginie w pomrokach dziejów. Co prawda nie można stwierdzić z całą pewnością, że to tylko czosnek jest przyczyną tak stosunkowo rzadkich zgonów na serce w Hiszpanii, bo... np. używa się w tym kraju tylko i wyłącznie soli morskiej, bogatej w mikroelementy, a więc i w selen, i w mag- nez. Na ogół jednak wielu uczonych w świecie całą zasługę przy- pisuje właśnie czosnkowi. Tym bardziej, że i Włosi rzadziej umie- rają na serce od np. Brytyjczyków czy Amerykanów, a w ich kuchni też podaje się sporo czosnku, choć dwa razy mniej niż w Hisz- panii. Czosnek ratuje nie tylko serce. Podobnie jak cebula, jedzony razem z mięsem przeciwdziała złym skutkom spożywania tłuszczów nasyconych, szkodliwemu działaniu nadmiaru cholesterolu, a także zakrzepom2). Hinduska medycyna ludowa od tysięcy lat zwracała na to uwagę. Lekarze hinduscy twierdzą również, że działa on niczym lek antycukrzycowy, bo oczyszcza krew z nadmiaru glukozy. Ludność Etiopii ma najwyższy na świecie poziom, cholesterolu we krwi, ale notuje się tam bardzo niewiele przypadków chorych na arteriosklerozę. Jada się w tym kraju czosnek chętnie, często i dużo. Cudzoziemcy w Hiszpanii nierzadko chorują na dezynterię, któ- rą mieszkańcy tego kraju leczą czosnkiem. Podobnie i w Meksyku. Kto, cierpi na żołądek, temu zaleca się, aby codziennie połykał „perełkę" soku czosnkowego. Dr Marcowici3) z Włoch, po 25 latach doświadczeń i obserwacji, doszedł do wniosku, że czosnkiem leczy się najskuteczniej różnego typu bakteryjne biegunki — chroniczne i ostre, oraz dezynterię, a nawet ponoć tzw. cholerę. Podczas 11 wojny światowej, gdy brak było we Włoszech lekarstw, leczył on czosnkiem, z doskonałym skutkiem, niemal wszystkich pacjentów z chorobami przewodu pokarmowego. W jednym z doświadczeń stwierdził, że 2,5 g suche- go, sproszkowanego czosnku może uratować króliki przed 10-krot- ną śmiertelną dawką toksyny dyzenteryjnej. Już w starożytności — w Babilonie, Egipcie, Grecji, Rzymie, w Indiach i Chinach — jadano czosnek przy chorobach przewodu pokarmowego i przeciw robaczycy. A w naszych czasach słynny 2) Dr Arun Bordi i H. C. Bansal (kardiolodzy z Indii) — „Lancet" XII.1973. 3) T. D. Yanovitch — „Comptes Rendus du 1'Academie des Sciences de 1'USSR" vol. XLVII. Nr 7 1945. 98 r dr Albert Schweitzer dawał go z dobrym skutkiem chorym na tyfus i cholerę. W 1970 r. biolog Eldon L. Reeves4) stwierdził, że czosnek po- wstrzymuje rozrost komórek rakowych. Potwierdza to klasyczne już doświadczenie na myszach. Podawano rakowatym zwierzętom pre- parat z olejku czosnkowego (podobny do naszego aliofilu) i żyły one znacznie dłużej niż grupa myszy, która czosnku nie dostawa- ła5). Dr F. G. Piotrowski6) z uniwersytetu w Genewie próbował leczyć czosnkiem u 100 chorych różne stadia nadciśnienia. Otóż z tej setki 40% po 3—4 dniach odczuło wyraźną poprawę: ustały bóle i zawroty głowy, trudności w koncentracji itp. U następnych 40% była poprawa, ale nie tak wyraźna. Nie spodziewał się zresztą tego, bo byli wśród nich chorzy na nerki i inne dolegliwości, które trudno usunąć dietą. A jednak poprawa była. Na 100 tysięcy ludności umiera na nadciśnienie: w USA we Włoszech w Hiszpanii 39,1 osób, 35,4 osób, 13,9 osób. 4) H. l. Taub: Olejek czosnkowy na zdrowe arterie — „Prevention" IY.1974. 5) M. Cark: Gorlic, the Fungent Health Protector —'„Prevention" 1.1977. ») „Praxis" 1.VI.1948 — F. G. Piotrowski. 99 Żywieniowcy radzą, aby lecząc nadciśnienie, prócz „perełki" olejku czosnkowego, łykać „perełkę" witaminy E, a będzie ło wspaniały „eliksir młodości"7) Oczywiście naszą intencją było jedynie zwrócenie uwagi na na- turalny, roślinny czynnik, jakim są związki zawarte w czosnku, a nie zalecanie, by w każdej chorobie nadciśnieniowej stosować wyłącznie jadanie tej przyprawy bez porady lekarza. Zespół obja- wów, określany klinicznym terminem; „choroba nadciśnieniowa" od 1 do 4 stopnia, ma wiele przyczyn, stąd i leczenie wymaga zasto- sowania wieloczynnikowej taktyki. Jutro — pomoże lekarzowi kom- puter, dziś — warto sobie uświadomić jedynie naszą niedoskona- łość.. 7) H. l. Taub: Olejek czosnkowy na zdrowe arterie. ,,Prevention" IV.1974. Żelazo, anemia i mózg W organizmie naszym znajdują się te same pierwiastki, z któ- rych zbudowany jest wszechświat. A więc i żelazo. Ale jest go bardzo mało (u dorosłego człowieka 3—5 g). Zdawałoby się, że żelaza nie powinno nam nigdy brakować i to nie tylko dlatego, że tak mało go potrzebujemy, ale i dlatego, że właściwie znajduje się ono we wszystkim niemal, co jemy. Po- nadto o żelazie mówi się, że ,,normalnie ma ruch jednokierunkowy, czyli nie tracimy go razem z potem i prawie nie wydalamy. W cią- gu doby ubytki żelaza z moczem wynoszą zaledwie 0,02 do 0,8 mg. Owszem, straty żalaza są dużo większe u kobiet w czasie men- struacji, bo dochodzą nawet do 80 mg, ale przeciętnie wynoszą 25 mg dziennie. W czasie całego okresu ciąży kobieta pozbywa się na rzecz płodu 0,5 g, a w czasie laktacji — 0,3 g. Dawniej, gdy wojny prowadzono białą bronią — twarzą w twarz — utraty krwi męskiej były o wiele częstsze. Znaczenie wód zawierających żelazo — jako czynnik anty- anemiczny — stwierdzono empirycznie już za czasów starożytnych, choć ówcześnie nie znano pierwiastka Fe. Wody zdrojowe, żelazi- ste, nazywano więc marsowymi, bo najlepiej leczyły wojowników po upływie krwi w boju. Ponadto tracimy żelazo — tak kobiety, jak mężczyźni — w cza- sie operacji, i zawsze, gdy jest znaczny upływ krwi. Kobiety cho- rują dużo częściej na niedobory żelaza. A dzieci też dość często mogą na to cierpieć, ale już zwykle z winy nie dość racjonalnego odżywiania. Gdy żelaza mamy za mato Prof. dr A. Szczygieł podaje, że w całkowitej ilości krwi dorosłe- go człowieka znajduje się 25 trylionów komórek czerwonych. Źródła amerykańskie mówią o 35 trylionach. 10 trylionów mniej lub więcej, czy to takie ważne?! Ważniejsze jest może to, że w ciągu 1 sęk. ulega rozpadowi 7—10 milionów krwinek. W ten sposób wyzwala się z nich żelazo, które od razu jest zużytkowane dp budowy nowych komórek krwi. Czerwone krwinki transportują tlen nie tylko do płuc, ale i do wszystkich komórek naszego ciała. Mogą to robić dzięki chemizmowi, w którym pierwszorzędny- udział ma żelazo. Podobnie usuwają z ustroju dwutlenek węgla. Regulują również równowagę kwasowo-zasadową. A ponadto niejako po drodze zajmują się rozwożeniem po organizmie jonów niektórych soli, fragmentów cząstek organicznych itp. Czerwone krwinki zawierające żelazo decydują przede wszystkim o oksydo-redukcyjnych mechanizmach, zachodzących w toku embrio- nalnego rozwoju mózgu, l to jest najważniejsza ich rola. Wystarczy, 102 T że te czynności nie idą sprawnie, by potomstwo było opóźnione w rozwoju psychicznym. Różne są tego objawy. Najmniej groźne, gdy dzieci źle się uczą, ich inteligencja jest upośledzona, czują się stale zmęczone. Z innych ,,małych" objawów lekarze obserwu- ją bladą, bez rumieńców, niezdrową cerę, bóle głowy, łatwość popadania w irytację oraz krótki i szybki oddech, który kompensuje niedobór tlenu w płucach. Dalej — różne zaburzenia gastryczne, jak zaparcia, wzdęcia, mdłości, nudności, później zmiany troficz- ne skóry, włosów (łysienie), rozdwajanie się cienkich, kruchych, łamliwych paznokci (o kształcie łyżki), a także zajady w kącikach ust. Matki mające w ciąży znaczny niedobór żelaza rodzą dzieci wyraźnie opóźnione w rozwoju umysłowym. Ciężka anemia jest zwykle symptomem czegoś innego jeszcze niż tylko niedoboru żelaza w żywieniu. Zwykle powodem jest nierozpoznane długotrwałe krwawienie wewnętrzne (np. z nerek lub innych narządów), l dlatego zwykle najpierw bada się, czy nie ma krwawienia wewnątrz organizmu, aby wyeliminować tę przy- czynę. Żywieniowcy') wyliczają następujące powody niedoborów żela- za w organizmie: 1) Mała aktywność fizyczna, małe spożycie dostarczanego poży- wienia , czyli... gdy się jada zbyt mało, to i żelaza brakuje. 2) Gwałtowna zmiana stylu życia, która pociąga za sobą równie drastyczną zmianę w odżywianiu, a przy tym spożywanie produk- tów, z których żelazo jest nieprzyswajane lub usuwane. 3) Spożywanie żywności tzw. przemysłowo oczyszczanej, jak np. biały cukier i sól, białe pieczywo, biały ryż itp., a przy tym dostarczanie organizmowi dużych ilości fosforanów, a więc tych składników, które powodują nieprzyswajalność żelaza. Mówiąc najprościej — za niedobory żelaza jest obecnie odpo- wiedzialne źle pojęte nowoczesne żywienie. Winę ponosić może także zbyt szybkie i nieumiejętne odchudzanie albo „jedzenie bogaczy", czyli: dużo kosztownych słodyczy, białe pieczywo i róż- ne wyrafinowane „smaczki", które pozbawiono żelaza. Gdy chodzi szczególnie o dzieci, przyczyną może być dostarczanie zbyt dużo mleka, a mało innych pokarmów. Mleko — jak wiadomo — nie zawiera prawie żelaza. Mimo że żelazo jest niby we wszystkim, że jest tak łatwo do- stępne, jednak wielu lekarzy i żywieniowców uważa jego niedobory za najczęstsze braki żywieniowe, z jakimi się dziś spotykamy. Można by się zastanawiać, dlaczego niedobory żelaza powodują tyle i tak różnorodnych skutków? Od wypadania włosów do ataków ') C. A. Finch i współpracownicy fics" 1974. „Indian Journal of Nutrition and Diete- 103 serca. Odpowiedź jest prosta: wszystko zależy od krwinek. Te mikroskopijne ciałka, których ponoć 5 milionów może się zmieścić na główce od szpilki, rządzą naszym zdrowiem. Gdy się krwinkę odpowiednio zabarwi, można ją oglądać pod mikroskopem. Wygląda jak — powiedzmy — guziczek, który ma średnicę ok. 7 i grubość ok. 2 mikronów. Choć tak malusieńka, za- wiera średnio 280 milionów cząsteczek hemoglobiny, a że w każdej są wmontowane 4 atomy żelaza, więc w sumie jest ich ponad mi- liard. Krążymy w świecie omal niewyobrażalnych wielkości czy raczej małości. Hemoglobina — jak mówiliśmy — pełni niezwykle ważną rolę w naszym organizmie. Ale najważniejsza jej funkcja— tzn. dostar- czanie tlenu i odbieranie dwutlenku węgla — jest możliwa dzięki temu, że tworzą one z hemoglobiną nietrwałe związki, z łatwością wiązane i rozwiązywane. Niestety, np. z tlenkiem węgla, zwanym czadem, czy z cyjanowodorem (cyjankiem), hemoglobina wiąże się trwale, nieodwracalnie, a wtedy już nie potrafi rozwozić tlenu i zbierać dwutlenku. Właśnie na tym polegają zatrucia. Zużyte krwinki ulegają rozkładowi w śledzionie i wątrobie i tu też oddają swoje żelazo. Ale jak to zwykle w takich proce- sach bywa — część ich się marnuje i wraz z innymi pozostałościa- mi przemiany materii jest wydalane. Uzupełniania brakującego żela- za organizm szuka w pożywieniu. Ze wspomnianych już 3—5, a nawet 6 g żelaza, które się w nas znajduje, ok. 57% jest w hemoglobinie krwi, 7% — w mięśniach (pod nazwą mioglobiny), 16% — jest związane z metaloenzymami tkankowymi, a 20% — to zapas, odłożony w wątrobie, śledzionie, szpiku kostnym i nerkach. Czyli wynika z tego jasno, że żelazo jest bardzo ważne nie tylko dla krwinek i mięśni, lecz i dla wielu metaloenzymów. Uruchamiają one różnorodne procesy życiowe, zwłaszcza na terenie najwyżej wyewoluowanej żywej materii, jaką jest tkanka mózgowa. Widocznie za stopień ewolucji płaci tkanka mózgowa tak wielką wrażliwością, że wystarcza 5 minut braku tlenu, a następuje śmierć. Nic więc dziwnego, że niedobór żelaza w toku formowania mózgu powoduje zaburzenia w jego rozwoju. Przy tym całe ,,urządzenie", które gospodarzy żelazem, jest niezwykle sprawne. Gdy składnik ten jest organizmowi niepotrzebny, bo ma go dość, to po prostu wchłanianie jego nie zachodzi: spe- cjalne białko (apoferrytyna), znajdujące się w błonie śluzowej jelit, zostaje zablokowane i nie przyjmuje żelaza.. Chroni to orga- nizm przed jego nadmiarem, bo przecież wydalanie jest stosunkowo niewielkie i powolne, jeżeli jesteśmy zdrowi i nie tracimy krwi. A co wobec tego z krwiodawcami? Gdy oddają 500 ml krwi, ponoszą stratę ok. 100 g białek i 250 mg żelaza. Ale regeneracja może już nastąpić po 35,2 dniach, jeśli się ją przyspiesza, a po 49,6 dniach — bez przyspieszania. Stwierdzono, że witamina C 104 (200 do 500 mg) potrafi ogromnie przyspieszać przyswajanie żelaza co najmniej je podwajając. Podaje się też krwiodawcom 1 g cytry- nianu amonowo-żelazowego, ale nie wszyscy reagują na ten zwią- zek dobrze. Do regeneracji krwi potrzeba zresztą wielu innych składników, nie tylko żelaza i witaminy C, ale także m. in. miedzi, kobaltu i witamin z grupy B (szczególnie 812, Ba, Bg i kwasu foliowego). ^vłv/ov» .......••••WITAMINA Ba l URODA .........•••• WITAMINA Ba l MÓZG . . . . . . • • • • • • .• WITAMINA B„ l SPRAWY KOBIECE .......... WITAMINA Biz l ANEMIA ............ INNF WITAMINY Z GRUPY B ........... POZOSTAŁE WITAMINY . , . . . WITAMINA A l MARCHEWKA . . . WITAMINA D ....... WITAMINA PRZECIWKRWOTOCZNA — K BIBLIOGRAFIA ....... 214