Ariana Nagórska PODATEK OD IMPERIUM Tower Press 2000 Copyright by Tower Press, Gdańsk 2000 Od autorki Człowiek nieżywy się nie dziwi, ale nie wszyscy są nieżywi! 5 zamiast przedmowy marionetka dziś wbrew powszechnym mniemaniom o swej nijakości musi być wyraźna i dobrze widoczna do niewyraźnych należy bowiem aktorstwo do niewidocznych – reżyseria marionetka dziś w epilogu ginie dosłownie lub z pola widzenia wtedy na scenie ujawnia się aktor jedynie sine oko i szczerbaty uśmiech zaświadcza o istnieniu większego zespołu do spraw koordynacji ruchów marionetki dziś czasem przed kurtynę nie wychodzi nikt wtedy interpretacja spektaklu zależy od animatorów widowni 27 X 84 6 Instytut redukcji 7 *** moi współcześni z ery wykolejeń nie jeżdżą zbyt daleko do zakrętu nowej formy i z powrotem tak jakby była tylko jedna autostrada bilet na kolej losu wykupiony przed podróżą jeśli przechodzić na drugą stronę – mówią to tylko w miejscach do tego wyznaczonych wierzą że boży piorun zabił typa co w swym pokoju klecił czwarty wymiar moi współcześni z ery wykolejeń nie chcą żadnych zakrętów pamiętam petycję z kategorycznym nakazem sprostowania drogi (gdy mnie spotkali byłam akurat gdzie indziej) w przeciwnym razie – mówię – to jak z tym facetem zrobią piorun i zgarną wszystko do szuflady 26 III 74 8 *** poezja ważnej generacji bywa gdy staruch dojrzy zmarnowaną przeszłość gówniarz na przyszłość oduczy się czekać krytyk zgłupieje od teraźniejszości i sklecą wielką wspólnotę wyroków ścinania wierszy jak ten 9 manifest niezbyt zaangażowanej panie magistrze krytyku poezji otocz szuflady swych metodologii murem bez wyjścia współczesna Safona pod pseudonimem „Out–Lady” ukryta pisze o niczym dla wszystkich pamiętaj na zwrot POEZJA ZAANGAŻOWANA stawiam logiczne pytanie PRZEZ KOGO? 10 *** parnasowa moda na absolwentów oddziałów psychiatrycznych już w krzykach kilku sezonów pod transparentem „Wszystko Jest Poezją” w tej drastycznej sytuacji jedynie Telefoniczna Księga Mądrości nasuwa podejrzenie istnienia mowy wiązanej i wiążącej (na czas działania fenactilowej dawki monet) 17 VI 84 11 *** jaki szpital przemienienia wykształcił chirurgów zbrojnych w lancety pseudopsychologii odkrawających nader precyzyjnie w twym życiorysie aktorstwo od prawdy wygrzebujących maski mity role w podświadomości szukających śmieci których sam diabeł by tam nie zostawił łatwo ci wskażą od czego uciekasz nie dostrzegając że to bieg ku czemuś po tych diagnozach wiesz o sobie wszystko to mianowicie żeś niepoznawalny 9 VI 82 12 ...wizja późna miasto pod niebem z nieprzejrzystej folii sypie się w kalekich dłoniach starców osuwa do nóg bez nadziei na obronę gdy nadeszliśmy kamienie opadły na dno mórz ognie uciekły do deszczowych dolin zasieki rozwiązały uścisk a dzwon nie umiał bić na trwogę miasto sine jak blacha marło odbite w mętnych sadzawkach naszych źrenic gdy pochód starców pełzał w cieniu białej flagi byliśmy armią dzieci tego miasta zbrojną w niszczący oręż rezygnacji nikt nie wziął cegły młotka ani kielni nie czynił kroku poza własny obłok gdy nadeszliśmy armią – pokoleniem wszystko rozpadło się bez walki i tylko dzikie kwiaty zostały w ogrodach zabijaliśmy lepiej od żołnierzy zbirów i katów my – dzieci obojętne o zbyt czystych dłoniach zbrukane od zarania rynsztokami własnych żył 11 I 83 13 rzecz o prześladowaniu młodej sztuki kumpel poeta odwieczny dwójkowy historyk zapragnął rzeczywistość celująco zbluzgać demaskatorskie wiodło go szaleństwo gdy czynił sobie szalet pod kawiarnią sztuk wtedy strzał za plecami nową zaczął erę wraz ze strzałem padł twórca śmierć swą komentując o świcie zaś dostąpił łaski zmartwychwstania wzmocniona bólem głowy wiara w nieśmiertelność usta wysuszająca realność pogoni i ta delegatura diabeł wie jakiego związku (nie literatów – dodawał domyślnie) sam w sobie osaczony a tu czas wyjaśnić (lecz od dnia pamiętnego nikt go nie dogonił bo w tym kręgu się goni wyłącznie za sławą) ...tam ...wtedy ...za plecami był strzał samobójczy... ...puściłeś bąka Mistrzu – ot i detonacja! to się częściej poetom niźli innym zdarza 28 X 84 14 recenzja z twórczości poety zaangażowanego (w bycie poetą) miasta dla psów i ptaków z wysypisk metafor aż po horyzont na najbliższej ścianie (nawet ratusz nie wystaje poza obręb kartki) pan stróż rekwizytorni bawi się w poetę slalomem po epokach łowne kłusowanie rzężenie na trzy zmiany schrypniętej maszyny w tych miastach zbyt subtelnych dla kanalizacji przypływy swej inwencji sączy poprzez słomkę liryk obiecujący że na druk za późno 19 XI 83 15 akt twórczy z pozycji X muza umyła się i poszła zostawiwszy koronkowe słowo niezbyt świeże ale jeszcze do użycia twórca gasi światło dnia sapiąc maca po literach miętosi wciska w papier skrzypiący jak stare łóżko nazajutrz w pocie czoła zamyka szufladę i siada w barze mlecznym z miną pogromcy 9 IV 83 16 *** gdy trafiam do świątyni poezji włażę za ołtarz i zakładam melinę wierni nie widzą rozmodleni w swych wierszach kapłan nie widzi celebrując opinie w końcu duchy wieszczów piszą donosy a współcześni wskazują mi drzwi bezskutecznie wszak potomni błagają by czekać tam na nich 10 I 83 17 poza wszelkim tytułem łazimy i łazimy w kółko i przed siebie wstecz nic nie widać zza tego łażenia lekarz mówi – siadaj żołnierz mówi – spocznij chuligan – spadaj nauczyciel – wstań a my dalej rok za rokiem nie możemy wyleźć poza łażenie 18 *** ona kiedyś zrobiła z plasteliny obłok spadał ciężko w posadzce rzeźbiąc tłuste plamy i zbudowała z samych niepewności twierdzę odtąd zakuci woje strzały i najazdy ona była poezją nie z tych UJMUJĄCYCH 12 IV 74 19 okiem turysty Rodinowi ty żyć musiałeś miliony lat temu architekcie budowli z dwóch strzelistych dłoni widocznej dziś zza siedmiu gór kiedyś to było gorącym kamieniem dziś krwawią sople palców i wygnani chłodem nawet przekupnie poszli z tej świątyni nie ma tu czego szukać jeszcze tylko slajd z podpisem precyzyjnym by nie mylić wrażeń katedra (ludzkie dłonie zwrócone ku sobie) zabytek 7 V 83 20 *** człowieka zamknięto w hermetycznej skrzyni miał zaszczyt nie odbierać żadnych bodźców z zewnątrz był szmal za eksperyment i bezpłatny tlen po wyjściu rzeczywistość nie należała do niego „Szanowne Konsylium proszę o przydział skrzyni Rezygnuję z pieniędzy za tlen zapłacę sama Wasza odmowa ze względów humanitarnych byłaby nieludzka” 26 III 83 21 wypracowanie nie na temat Jack Merridew – bohater Goldinga drugi na wyspie nie bezludnej gdy władza i poezja domaga się tronu był jednak drugim... więc rwał czerwone róże z mózgów i trzewi zabitych kolegów był jednak drugim... więc palił swe stopy z ziemią pod nimi w przestrzeń wpisał straże by podsycały nieśmiertelność ognia Merridew – negatywny bohater Goldinga ale bez takich świat by nie znał dotąd żadnej fabuły w dziejach ani w księgach był jednak drugim władcą i poetą to starczy aby pierwszych czynić ostatnimi 8 X 84 22 *** strzępiona krepa w srebrne punkty na oczy dnia rzucona spiesznie noc nawy świątyń bezcielesne wsparte o szept niewysłuchanych nad ołtarzami złudzeń płoną lampki metafor kapie czerwień śpiewu ofiarą tną ciszę na chórach fujarki ptaków wystrugane z cierni nadchodzę znikąd chcę baśń mieć nie ziemię spojrzę to wschodzą korowody cieni taszcząc zdumienie z pustych skarbców 18 VII 74 23 układ optymalny być mostem rzeki o stu brzegach soczewką przygasłych lat świetlnych dłonią strojną w linie życia wszystkich synów globu być ustami pucharu kompasem labiryntu realną stroną snu gdy z rąk–chmur spadające pierścienie w klawiaturę uderzą menuet planet i twarzy na ekranie kontrolnym 9 II 84 24 Giordano z sąsiedztwa Dariuszowi W. teoria permanentnej inkwizycji prześwietla mózg oczami szpiegów na trasach ucieczek to dziecko nie mogło zgubić kamienia przechodzień nie zapomniał o nożu zmierzch nie zapadł bez przyczyny tamta dziewczyna na pewno nie ma jasnych oczu jej cień na śniegu jest sylwetką Torquemady dla prawdy o świecie nie zdradzi swych urojeń Giordano z sąsiedztwa gdy wstępuje na stos butelek 12 VII 83 25 gdański lunapark dziewiątej dekady dzień święty wczoraj – dziś dzwony i gwizdki przeistoczenie mas hosanna o bruk odsiaduję nagrodę w pomnikowym mieście z lotu świata – w miasteczku (wesołe miasteczko to jest) poeci na huśtawkach podziemni – podniebni młyn bardziej diabelski od diabła i krzywe lustra spojrzeń metafor prominenci w swych gabinetach strachu dekada 9 arsenał na turniej KAŻDEGO wiersza 1984 26 *** Czas powiedzieć: nie będzie marmurowo. Polecą jabłka drewniane z wysokich pięter i tryśnie sok! 29 XI 83 27 pamflet na zastanych aktualna – dla nich wyłączna zwycięska – bez praw do porażek druga po pierwszej nie pisanej o poezjo zgodna z ICH pojęciem o niezgodna z ISTOTĄ pojęć zostałaś sobą choć trzy dni minęły ...................................................... w takim razie ja zmartwychwstanę 18 II 74 28 *** śpiąca królewna najłatwiej zdobywa władzę jest ozdobnym meblem tak garsoniery jak i sali obrad nie budzi podejrzeń nikomu nie spędza snu z powiek stanowi element wystroju wnętrz prywatnych i publicznych nie jest to element wywrotowy (chyba że ktoś próbuje go ustawić) najłatwiej zdobywa władzę królewna śpiąca we właściwym czasie wskutek wcześniejszej czujnej bezsenności 24 III 85 29 zapis sytuacyjny Kolegom z Grupy Gdańskiej DEZORIENTACJA feruje wyroki w marynistycznej zalewie stara prywatność samowiedza muzealna i nowe wspólnostki znów dzwon w jakimś kościele – – nabożeństwo autorskie publika na anioł pański w modłach do trzydziestolatków bez skrzydeł młodsi szukają dziwek płacących od wersu (żony przychodzą i zalegają wraz z dorobkiem książkowym) co chwilę ktoś przebiega na drugą stronę (w obu kierunkach) stają kołkiem dozgonni jurorzy trwa pegazów pod gazem galop w izolatkach publicystyka i dosłowność zabija ponoć żywioł poezji ponadto samica ludzkiego gatunku winna pisywać o macicy w kwiatach na razie jednak globulki nie zapobiegają niepożądanej ostrości widzenia 24 III 85 30 Rajska izba tortur 31 strategia aby zdobyć nie muszę całować ani dawać w mordę wystarczy odejść o krok 7 III 83 32 *** refrenistka tego przeboju kończy wszystkie szkoły poetyckie machnięciem ręki nie wzywa też ratunku w literackich nurtach od czasu do czasu przestaje pisać wtedy powstają wiersze do druku 13 VI 79 33 wybrańcy gdy wyszli z tunelu był akurat zmierzch ................................................................ pan wybrał z rzeszy nas skąd pewność pytam ............................................................... no skoro niebo jest także tunelem 12 IV 74 34 traktat w duchu poezji kobiecej świat jest kuchnią żon ogrodem kurtyzan hotelem poetek reszta ludzkości nie jest kobietami i należy do nas według swych gatunków świat jest kuchnią żon i konsumentów ogrodem kurtyzan i poetów hotelem poetek i włóczęgów prawie nikt nie przekracza tych granic co stwierdzam w hotelu bez kuchni otoczonym ogrodem 29 XII 83 35 tylko dla dorosłych zawsze widok na sufit płatki tynku wirujące ćmy blaszanej lampy do sufitu równolegle choć z odległością zmienną i różnym odcieniem bieli w bezsilnym rytmie melodia stereo i ten podejrzany typ stereo–typ 10 IV 83 36 królestwo trzydziestu mórz po trzydziestym morzu dryfuję i rosną w sterty papierowe tratwy mej Odysei majtkowie w zlewozmywakowych sztormach zaprawieni mówią że (niekobieca) w złym kierunku płynę gardząc światłami portów przy sadzawkach i chałturą małżeńskich kontraktowych uniesień po trzydziestym morzu dryfuję mając dość ratowania sadzawkowych pływaków w epopejach własnych którzy się sobie zdają herosami Troi (choć im wizja Heleny na zawsze odjęta) statystyczna kobiecość pleni się tymczasem i z czterech stron planety obłędnym gęganiem usiłuje ocalić swój bliżej nie określony Rzym po trzydziestym morzu dryfuję królestwo moje TEŻ nie jest z tego świata a równouprawnienie z mężczyzną który rzekł te słowa usprawiedliwia tak mnie jak i ekspertów do spraw krzyżowania ludzi i planów 4 IX 84 37 rejs do okrutnej gwiazdy idziesz – płyną drogi u ujścia struny kotwic w obcej dłoni zatoka kamienieje fale granitu krzepnę w lawin źródła po tym asfalcie tylko łodzie prosto do rąk tłamszacych floty papierowe płyniesz – toną rzeki piachu klepsydry w obumarłych wirach las nagle zabłąkany w drzwiach postać z kobiety nie zrodzoną przywiódł błysk z morskiej piany chmur Wenus – bogini ziemskich kołowrotów 30?31 VIII 84 38 Wenus ofiarodawco – bluźnisz ten naszyjnik rzuca cień daj go zwyczajnej kobiecie tu najmniejsza zasłona obraża Mnie i Boga 10 IV 83 39 lady Macbeth z pobocza dróg i nurtów publicznych twój poprzednik jezdnię przepłynął wpław szmaragdowym znakiem latarni morskiej byłam wtedy chłopcze skulony z lęku nad urwiskiem krawężnika spójrz na mnie w lewo w prawo znów w lewo – zieleń bezpiecznych przywołań skacz – jezdnia wolna od trosk! czerwona plama ostrzegawczego światła zaraz wyschnie na asfalcie 4 IX 84 40 Jimi Hendrix noc 18 września (rok siedemdziesiąty) napisano bez wahań: dawał szczęście milionom i msze poodprawiano z nowym bogiem w herbie mówiono że tak gasną ognie zbyt gorące tak odchodzą magowie zbyt tajemnych sztuk monopoliści ekstaz dysponenci euforii prorocy nazbyt licznych narodów wybranych a przecież szczęście wielkich jest w nieznanym kraju w tej piątej świata stronie gdzie przejrzysty ogród odbity w lustrach dźwięku najrealniej trwa (choćby fatamorganą wzrósł w zamkniętym wnętrzu) wiem mógłbyś jak ja pytać w czas mglistych powrotów „kto nam kształtami stłumił horyzont na dotykalność rozbił wszystko kto odrzucił nas od swych łask w rzeczywistość" choć tyle lat minęło dzięki niemu wierzę w szczęście bo jest w muzyce w wielkim zatraceniu w szaleństwie poszukiwań w przekraczaniu siebie tym co mówią że odszedł niegodnie odpowiem że wszystkie szczyty świata wznoszą się z przepaści 24 VII 80 41 rzecz bezdyskusyjna o Marjorie Wallace dawno temu za siedmioma górami lat siedemdziesiątych pewna Marjorie Wallace (kalifornijski diabeł nieraz jej rzekł dobranoc) raczyła zaliczyć świat zostawszy od niechcenia jego MISS UNIVERSUM (prasa sensacyjna doniosła że po raz pierwszy w dziejach tejże dyscypliny sportu odnotowano ciało od kanonów piękna nie odbiegające ani na milimetr tym samym żadna z setek ziemskich nimf nie była konkurencją dla tej z woli biesów) obyczajowo–etyczne warunki konkursu programowały Marjorie Wallace na coś w rodzaju Maryni Połanieckiej Oleńki Billewiczówny (czy innej kaleki z kraju masochistów) stworzyła więc królestwo bardziej z tego świata wpisując w rejestr spraw załatwionych najznamienitszych ziemskich przedstawicieli (zapewne z braku wiedzy o możliwościach kosmicznych) pod najjaśniejszą latarnią swej korony przyjęła z drwiną przedwczesną detronizację już po miesiącu rządów na czerwonych światłach w dziesięciolecie wydarzenia współczesna grafomanka głosi chwałę współczesnej dziwki wrzucając do zatęchłych sentymentalnych ogródków kamień węgielny pod wielką budowlę seksu i poezji przyszłości za lat kilkadziesiąt (nie wcześniej) Marjorie będzie robić swetry biorąc po kilku senatorów za ścieg ja pisać wiersze po Noblu za wers kiedyś za siedmioma rzekami lat dwutysięcznych w setną rocznicę naszej detronizacji jeszcze porządzimy Marjorie Wallace! 16 VI 84 42 *** karnawał na tłuczonym szkle pies wściekły liże stopy aksamitem 29 XI 83 43 bełtotok przyjdzie w końcu wymamrotać coś z sensem skoro brak innego wyjścia awaryjnego a droga ewakuacyjna może iść tak przez absurd jak i na parnas do knajpy orfeuszom współczesnym eurydyki poszły w miasto i nie ma fartu kieszonkowy liryk z bełtem w sonecie wszystko już było w papierach i tylko jeden temat został się nietknięty ładna dziś pogoda w skali beauforta strzał w dziesiątkę 11 III 83 44 jej imperium patrząca błękitem o ziemię niebo zrzuca kulki rtęci biegają wśród rzęs mierząc temperaturę przypływu twych błędnych ogników dotknięciem napełnia soczysty pąk rozwidlony języczek tnie blachę figowego liścia mahoniowo–złote kosmyki lawy wpełzają w oddech wreszcie zaciek z platyny do granic jej imperium to poetycka patronka płodności markiza Maria de Sade 9 II 84 45 list nieodległy Poecie numer jeden Godnemu Zdobywcy Mego Parnasu otworzyłeś okno na księżycu widok najrozleglejszy nasz glob przyspiesza obrót lecz się nie ukryje odwołałeś jesień i zimę znam więc tropik listopada zieleń stycznia kobiety wyzwolone z tęczowej uprzęży sukien jeśli potrafisz ocal jeszcze tę Daisy z piosenki Cohena jej otwarty dla wszystkich pokój z łóżkiem i szklanką herbaty (kolejne samobójstwo w gwiezdnej statystyce) otworzyłeś okno na księżycu stamtąd nietrudno dojrzeć trudniej ingerować zbliżam się wers po wersie wyrastam tuż obok czas nadszedł ocal Daisy patronkę hoteli w naszych nieodległych miastach 31 V??1 VI 85 46 *** wciąż jestem adresatką wierszy bez zapisu metafor topniejących w oddechu powietrza białych strof z bielą kartki stanowiących jedność tonów co się rymują poza władzą słowa bo najgłośniejszy krzyk przekracza barierę dźwięku i milczy tak wysoko że nie dojrzysz nawet ciszy 7 ??8 I 85 47 niematerialna pięknej już dziś dziewczynie zza rzeki Styks – Mamie jesteś teraz królową astralnego balu na wysokości twej twarzy zapadamy w otchłań wokół niej tańczy chwiejnie porzucony grzebień iskrzące struny słońca poprzez zęby cedząc z dłoni prawej ku lewej w nieskończoność rozpięty mityczny ogród–błękit w neonach świetlnych lat klaksony naszych autostrad milkną u jego bram stamtąd przesyłasz ciszę myślom mym i wierszom bezsilnie rzeźbisz powietrze w kształt swej przejrzystej sylwetki przez którą codziennie ślepo przechodzę (o dzień bliższa wzroku) zachowaj dla mnie tylko szary kolor oczu na czarną godzinę światła 25 ??26 XI 85 48 gorzki kwiat osaczona wiatrem wewnętrznie bezludna i tylko ten gorzki kwiat mleczu – ??kieszonkowe słońce na przekór po stronie przeciwnika chłonne bagnisko chmur grawitacja ulic zachłanna pętla horyzontu na przekór gorzki kwiat jej mleczna droga wzdłuż bezsilnego wiatru 23 V 85 49 zbawicielki piękne kobiety średniowiecza słońce pod pręgierzami nauczyło ciepła miały ogień w żyłach dosłowny gdy płonął stos wtedy jak i dziś wiele było trędowatych serc i bogobojnych ciał malowano więc madonny o piwnicznych twarzach które swe sine piersi podsuwały dzieciom jak gdyby opuchniętym od wyziewów bagna najpiękniejsze nie były nigdy madonnami ich musujący pokarm lizały wygłodniałe płomienie ofiarne rozgrzewając lodowiec nieba nad robactwem nieistotnym dla stwórcy niestrawnym dla ognia 19 VII 85 50 syn absurdalny w rytmie JEJ znów marnotrawisz świat synu absurdalny wracając w przepaść domu do kolan ojca skręcasz kark lecz jak roztrwonić JĄ złotem mlaskają szulernie pulsuje wino czerwone w gibkich amforach ciał jej niebotyczny rytm od głębin mórz do chmur pod chwiejnym stołem danse macabre pieśń na tysiącu strun ku niej wytrwałe pnącza zdań przez nią fortece sztucznych słów w nadziejach wiarach i miłościach wszystkich stron świata i czterech ścian jej niebotyczny rytm od głębin mórz do chmur 10 IV 85 51 opowieść niepoetycka był największy z naszego podwórka uczyliśmy się na nim anatomii i fizjologii „ja się tak nie bawię! ja się tak nie ba...” zabawa trwała gdy wydoroślał brał swe zabawki i szedł do domu warownego jak lęk my zagarnialiśmy coraz rozleglejsze place zabaw po latach w domu towarowym widziałam jak ogromny mężczyzna nieśmiało wsuwa ręce pod sukienki wiszące na wieszakach wtedy zapragnęłam uciec od dzieciństwa w sklerotyczną starość lecz wszystkie moje lustra ukazują podwórko i kokardę zgubioną w zaroślach na znak zwycięstwa którego nikt z nas nie potrafił uniknąć 10 IV 85 52 *** „Z tego nie wyjdzie żaden erotyk, po prostu niniejszym uprzejmie zawiadamiam że Pańska prośba z dn... br. po gruntownym rozpatrzeniu i zasięgnięciu opinii rzeczoznawców została załatwiona od ręki”. 53 erotyk dla kota wszystkie twe drogi mleczne prowadzą do mnie płoty kolczaste choćby w worku przebądź iskrzące wypady pod włos przyjdzie zapomnieć ja strącam na cztery łapy w niebo 11 XII 83 54 mecenas ty... mecenas ty impresario agencjo reklamowa mojej twórczej sprawy do startu gotowa na parnas przeczuwam lądowanie zdalnie sterowane wybór przystępnej formy samobójstwa będę robić swetry i przeglądać żurnale posprzątam sprzedam butelki ale mecenas ty nie pij denaturatu że drugiej takiej nie będzie to jeszcze nie powód by żyć po ludzku 12 III 83 55 chyba żeby na najwyższych piętrach wyobraźni winda z dawna nie działa naciskaj sobie guziki naciskaj błyskawiczne zamki na wodzie wznoś nie otworzę wyżej parteru nie zaśmiecisz mi chyba żeby jeszcze raz ujrzeć świat do góry nogami głowa przy głowie 22 III 84 56 Spis wierszy Zamiast przedmowy Instytut redukcji *** (moi współcześni...) *** (poezja ważnej generacji...) Manifest niezbyt zaangażowanej *** (parnasowa moda...) *** (jaki szpital przemienienia) Wizja późna Rzecz o prześladowaniu młodej sztuki Recenzja z twórczości poety zaangażowanego (w bycie poetą) Akt twórczy z pozycji X *** (gdy trafiam do świątyni poezji...) Poza wszelkim tytułem *** (ona kiedyś zrobiła...) Okiem turysty *** (człowieka zamknięto w hermetycznej skrzyni...) Wypracowanie nie na temat *** (strzępiona krepa...) Układ optymalny Giordano z sąsiedztwa Gdański lunapark dziewiątej dekady *** (czas powiedzieć...) Pamflet na zastanych *** (śpiąca królewna najłatwiej zdobywa władzę...) Zapis sytuacyjny Rajska izba tortur Strategia *** (refrenistka tego przeboju...) Wybrańcy Traktat w duchu poezji kobiecej Tylko dla dorosłych Królestwo trzydziestu mórz Rejs do okrutnej gwiazdy Wenus Lady Macbeth z pobocza dróg i nurtów publicznych Jimi Hendrix Rzecz bezdyskusyjna o Marjorie Wallace *** (karnawał...) Bełtotok Jej imperium List nieodległy 57 *** (wciąż jestem adresatką...) Niematerialna Gorzki kwiat Zbawicielki Syn absurdalny w rytmie JEJ Opowieść niepoetycka *** (z tego nie wyjdzie żaden erotyk...) Erotyk dla kota Mecenas ty Chyba żeby