TADEUSZ MILEWSKI JĘZYKOZNAWSTWO WARSZAWA 1972 PAŃSTWOWE WYDAWNICTWO NAUKOWE Okładkę projektowa} ZENON JANUSZEWSKI Copyright by Państwowe Wydawnictwo Naukowe Warszawa 1965 - Printed in Poland I. ZAŁOŻENIA JĘZYKOZNAWSTWA R(I 7. dzi a ) DEFINICJA JĘZYKA Językoznawstwo jest nauką o języku, aby więc zrozumieć jego istotę, trzeba określić, co to jest język. Przysłuchując się mowie ludzi w różnych krajach, jednych z nich rozumiemy, innych zaś nie rozumiemy zupełnie. Stwierdzamy wówczas, że ci, których nie rozumiemy, wychowali się w innej niż my tradycji społecznej, że mówią innym niż my, przekazanym im przez przodków, językiem. Bez wspólnego języka nie ma zrozumiałej mowy. Widzimy więc, że język wchodzi w skład mowy i przejawia się w niej, że jest nie- zbędnym składnikiem mowy. Językiem nazywamy to, co w mowie jest równocześnie społeczne, trwałe i abstrak- cyjne. Prócz języka na mowę składają się także i inne czynnika Mowa ludzka w swej typowej, pełnej postaci to porozumienie dźwiękowe dwóch osób, w którym jedna 'drugą o czymś powiada- mia. Tak określona mowa obejmuje kilka faz. Niezbędnym jest tu przede wszystkim sam proces mówienia jednej z porozumie- wających się osób. Mówienie można określić jako proces indywi- dualny. Obejmuje ono procesy psychiczne nadawcy, polegające w za- sadzie na wytwarzaniu pewnych treści pojęciowych, związanych z określonymi przedstawieniami dźwiękowymi. Ponadto w skład mó- wienia wchodzą ruchy aparatu mowy człowieka, tj. płuc, wiązadeł głosowych, języczka kończącego podniebienie miękkie, języka, szczęki dolnej i warg. Mówienie jest pierwszą, podstawową fazą mowy. Drugą jej niezbędną fazą jest zrozumienie słów nadawcy przez odbiorcę, słuchacza. Fale powietrza poruszone przez osobę mówiącą dochodzą 6 I. Założenia j^sykoznawstwn do ucha słuchacza i tam za pośrednictwem błony bębenka i innych narządów wywołują wrażenia dźwiękowe w jego psychice. Te wra- żenia dźwiękowe z kolei doprowadzają do powstania w psychice od- biorcy treści pojęciowych podobnych do tych, jakie występowały w psychice nadawcy w chwili mówienia. Zrozumienie możemy więc określić jako proces społeczny, jeśli bowiem mówienie jest możliwe przy istnieniu jednej tylko osoby, jako jej monolog, to zrozumienie zakłada istnienie przynajmniej dwóch rozmawiających osób. Po mówieniu i zrozumieniu trzecią fazą mowy jest tekst. To, co słuchacz zrozumiał, układa się w jego świadomości w pewną istniejącą całość, a ten wytwór mówienia i zrozumienia - to właśnie tekst. Jedną z cech tworów człowieka jest to, że mogą być utrwalone, tj. istnieć w pewnym przynajmniej stopniu niezależnie od procesów, które je wytworzyły, już po ich zakończeniu. Cechę tę posiada tekst, jest więc tworem. Teksty utrwalają się w pamięci jako szeregi zdań wraz z ich treścią pojęciową i towarzyszącymi im okolicznościami. Niektóre teksty (np. staroindyjskie hymny Big-Yedy] przetrwały w pamięci ludzkiej przez setki lat w nie zmie- nionej postaci. Doskonalszą formą utrwalania tekst ów jest ich zapi- sanie. Najstarsze zachowane teksty w hieroglifach egipskich znad Nilu i w tzw. piśmie klinowym znad dolnego Eufratu mają już po 5000 lat. W XX w. wprowadzono nowy sposób utrwalania tekstów przez ich nagrywanie na płytę patefonową lub na stalową taśmę magnetofonu. Tekst jest więc tworem, i to tworem konkret- nym mowy, utrwala bowiem pewne konkretne, jedyne w swoim ro- dzaju rzeczywiste myśli, przeżycia i zdarzenia. Po mówieniu, zrozumieniu i tekście następną fazę mowy stanowi język, będący społecznym i abstrakcyjnym tworem mowy. Teksty mogą być reprodukowane, ale nie mogą być bezpośrednio podstawą nowych tekstów. Język jest właśnie tym narzędziem, tym systemem wyrazów i reguł wyabstrahowanych z zapamięta- nych tekstów, który nam umożliwia tworzenie nowych tekstów. Możność powtarzania zapamiętanych tekstów nie jest jeszcze opanowaniem języka. Język opanowujemy dopiero wówczas, gdy z wielkiej ilości zapamiętanych zdań uda się nam wyabstrahować S. l. Definicja jyykn 7 poszczególne wyrazy i reguły gramatyczne, a więc to, co stanowi język. Sprawdzianem, że praca nasza posuwa się naprzód, jest możność budowy coraz nowych zdań zrozumiałych i nie budzą- cych swą formą sprzeciwu. Do języka dochodzimy więc sami przez wyabstrahowanie jego elementów z zapamiętanych tekstów i przez ułożenie ich w harmonijnie zbudowany system. Bardzo podobny jednak, jeśli nie identyczny, system językowy istnieje w psychice innych ludzi, należących do tego samego, co my, narodu, i istniał w psychice członków jego dawniejszych pokoleń, a przede wszyst- kim naszych rodziców i nauczycieli. Ponadto język zawarty jest w tekstach zapamiętanych i zapisanych jako ich składnik, który można wyabstrahować, wyodrębnić. Przykładem tego jest między innymi język hetycki, używany w Azji Mniejszej w drugim ty- siącleciu p. n. e., którego przez trzy tysiące lat nikt nie znał, ale który w l. połowie XX w. został przez uczonych wyabstraho- wany z odkrytych tekstów, spisanych pismem klinowym. Język hetycki musiał więc w jakiś sposób w tych. tekstach istnieć, skoro mógł być z nich wydobyty. Dzięki temu, że język istnieje w bardzo podobnej postaci w psy- chice wielu ludzi, a ponadto zawarty jest w tekstach, jest on two- rem ponadindywidualnym, .społecznym, jest ogólnym systemem norm porozumienia, którym wszyscy podporządkować się muszą. aby uniknąć nieporozumień. Język jest zatem składnikiem mowy charakteryzującym się trzema cechami, a mianowicie tym, że jest on społeczny (w przeciwieństwie do indywidualnego procesu mówienia), że jest tworem, czyli ma trwałe istnienie w czasie (w przeciwieństwie do przemijających procesów, jakimi są mó- wienie i zrozumienie), i wreszcie, że jest abstrakcyjny (w prze- ciwieństwie do konkretnych procesów mówienia i zrozumieniii oraz do konkretnego tworu, jakim jest tekst). Społeczność języka polega na tym, że jest on systemem wyrazów i reguł gramatycznych, które normują proces mówienia i w ten sposób umożliwiają po- rozumienie między wszystkimi członkami danego społeczeństwa. Tworem jest język, bo bez istotnych zmian może przetrwać wieki, mimo przewrotów społecznych. Abstrakcyjnym jest on dlatego, że 8 J. Założenia jestykasnawstwa -wyrazy oraz reguły gramatyki nie odnoszą się do poszczególnych konkretnych zjawisk, lecz do abstrakcyjnych ich klas (np. koń w ogóle, iść w ogóle) lub do ogólnych stosunków między nimi (np. stosunek podmiotu do orzeczenia). Wzajemny stosunek wyróżnionych tu czterech faz mowy da się przedstawić schematycznie, jak na rys. l. Rys. l. Cztery fazy mowy Cztery fazy mowy nawzajem wynikają z siebie i na sobie się opierają. Abstrakcyjny system norm społecznych, jakim jest język, stanowi podstawę procesu mówienia wyrażającego myśli i przeżycia indywidualne i konkretne. Ponieważ jednak treści te wyrażane są w mówieniu zgodnie z normami społecznymi języka, przeto indywidualne mówienie staje się źródłem społecznego procesu zrozumienia. Utrwalony produkt zrozumienia staje się tekstem, z którego zostają wyabstrahowane normy języka, a normy te stają się podstawą nowego mówienia. Cztery fazy mowy, nastę- pując po sobie, tworzą zamknięty krąg i nawzajem się przenikają, tak że ścisłe określenie stanowiska języka w całokształcie mowy jest możliwe tylko na podstawie analizy opartej na odróżnieniu różnych rodzajów znaków. UWAGA. Terminy wprowadzone w Rozdziale l.: Mowa - porozumienie dźwiękowe dwóch osób, w którym jedna drugą o czymś powiadamia. Cztery fazy mowy: l) mówienie - proces indywidualny, 2) zrozumienie - pro- ces społeczny, 3) tekst - twór konkretny, 4) język - twór społeczny i abstrakcyjny. Językoznawstwo-nauka o języku. Jaki jest stosunek -czterech faz mowy do siebie? K. 2. Stosunelc języka do innych siwków y 2 E. o z d z i al STOSUNEK JĘZYKA DO INNYCH RODZAJÓW ZNAKÓW W życiu człowieka dużą rolę odgrywają zjawiska, które mają dla nas znaczenie nie przez to, czym są, ale dzięki temu, że zwracają naszą uwagę na coś zupełnie innego, co znajduje się poza nimi często w całkiem innej dziedzinie rzeczywistości. Zjawiska te nazywamy znakami. Istotą ich jest połączenie dwóch zjawisk: formy ozna- czającej, która nas odsyła, i treści oznaczanej, na którą nasza uwaga się zwraca. Typowymi znakami są np. sygnały kolejowe. Zbliżając się pociągiem w nocy do stacji, spostrzegamy czerwone światło. Jest to forma znaku, z którą związana jest jego treść: tor zajęty przez inny pociąg; nie ma wjazdu. Sama forma znaku, czer- wone światło, jest dla nas czymś tak obojętnym, że istnieje w naszej świadomości tylko jako zastępca treści: tor zajęty. Tę treść uświada- miamy sobie dzięki formie znaku. Forma znaku, jak każde inne zjawisko, rozpoznawana jest dzięki temu, że różni się od innych zjawisk. Znak różni się przede wszyst- kim od tego, co nie jest znakiem i nigdzie naszej uwagi nie odsyła. Czerwone światło sygnału kolejowego nastąpiło po zupełnej ciemności i jest nią otoczone. Ta ciemność nie jest znakiem, ale czerwone światło sygnału rozpoznajemy przez przeciwieństwo do niej. Gdyby wszystko zalewało czerwone światło, sygnał kolejowy byłby nie- rozpoznawalny. Zazwyczaj jednak znak przeciwstawia się w naszej świadomości nie tylko temu, co nie jest znakiem, ale i innym zna- kom, które odsyłają naszą uwagę do innych niż on treści. I tak czerwone światło sygnału kole j owego, oznaczające "nie ma wjazdu'-, przeciwstawia się światłu zielonemu, które oznacza "wjazd wolny". Oba sygnały funkcjonują na tle tej samej sytuacji pociągu, który w ciemności zbliża się do stacji, ale każdy z nich daje przeciwną informację, odsyła naszą uwagę do innej treści. Każdy ze znaków czyni niezbędnym istnienie drugiego, bo skoro istnieje sygnał "nie ma wjazdu", koniecznym jest dla normalnego funkcjonowania ruchu pociągów jakiś sygnał przeciwny "wjazd wolny". Otóż takie 10 I. Założenia językoznawstwa znaki, które wzajemnie warunkują swe istnienie, tworzą system znaków. Jeden bez drugiego istnieć nie może, równo- cześnie jednak jeden z nich różni się od drugiego, i to prze- ciwieństwo ich nazywamy opozycją. Sygnały kolejowe, czerwony i zielony, tworząc system, pozostają w jego obrębie do siebie w opozycji. W ostatnich czasach przyjęło się w nauce, aby system znaków oznaczać wyrazem Jcod. Wyrazu tego używa się w bardzo szerokim znaczeniu, obejmującym wszystkie systemy znaków, które fun- kcjonują w świecie zwierząt, ludzi i maszyn. Z tego punktu wi- dzenia każdy język, np. język polski, jest pewnego rodzaju kodem, a wszystkie języki świata stanowią grupę kodów związaną pewnymi wspólnymi cechami, którymi przeciwstawiają się one innym, nie- językowym kodom. Aby jednak wydobyć te cechy charakterysty- czne dla kodów językowycli, musimy przedstawić ogólną klasy- fikację wszystkich kodów. Liczne cechy kodów, które przez różnych badaczy zostały wysu- nięte jako podstawy przy ich klasyfikacji, dadzą się podzielić na dwie główne grupy. Jedne z nich odnoszą się do samego kanału informacji, czyli drogi, przez którą forma znaku przenika do od- biorcy, drugie do funkcji i struktury kodów. Te dwie grupy cech omówimy tu kolejno. Charakter kanału informacyjnego ma znaczenie czysto techni- czne dla komunikacji, wskutek czego nie determinuje on ani funkcji, ani budowy kodu; który się nim posługuje. Zasadniczo mamy tyle kanałów informacji, ile zmysłów, a zatem i tyleż ro- dzajów znaków, ale znaki dwóch najważniejszych dla człowieka zmysłów: wzroku i słuchu dzielą się dalej zależnie od charakteru samej formy znaków. I tak znaki wzrokowe dzielą się dalej na przemijające, które powstają i natychmiast znikają, oraz na trwałe, które powstawszy istnieją przez pewien okres czasu; znaki słu- chowe znów dzielą się na wokalno-audycyjne i instrumentalno- audycyjne. Przypatrzmy się tym różnym rodzajom znaków bliżej. Wśród kodów wzrokowych przemijających mamy najrozmaitsze rodzaje gestów i mimik tak zwierząt, jak i ludzi, poczynając od wabienia, poprzez ekspresję uczuć w tańcu aż do gestów wskazu- S. 2. Stosunek jęssyJca do innych znaków 11 jących, które nas orientują w przestrzeni. Takim gestem u czło- wieka jest wskazanie palcem. W sprzyjających warunkach gesty te rozwijają się w mowę mimiczną, którą najłatwiej obserwować można u głuchoniemych. Z drugiej strony gesty wskazujące zo- stały rozbudowane w bogaty system znaków tańca pszczół, któ- rym pszczoła po powrocie do ula informuje towarzyszki o miej- scu znalezionego w dużej ilości pyłku i nektaru kwiatów. Jest to chyba najdoskonalszy kod w świecie zwierząt. Prymitywną formą znaków wzrokowych trwałych są ślady stóp zwierząt i ludzi na rozmokłej ziemi. Wyższą ich formę reprezentują drogowskazy, strzałki orientacyjne, kolorowe znaki szlaków tu- rystycznych, a z drugiej strony różne szczegóły stroju oznaczające przynależność nosiciela do pewnej grupy społecznej (herby, godła państwowe, dystynkcje, odznaki itd.). Jeszcze wyższą formę znaków wzrokowych trwałych stanowią sygnały kolejowe, okrętowe, woj- skowe, które można dowolnie przedłużać. Do tej dziedziny trzeba zaliczyć również dzieła sztuk plastycznych: rzeźby, malarstwa i grafiki. Z rysunków oznaczających przynależność jakiejś rzeczy do pewnej osoby czy też przedstawiających różne przedmioty rozwinęło się w ciągu ostatnich 6 tysięcy lat pismo, którego róż woj polegał na coraz większym zbliżaniu się do języka. Najstarsza forma pisma to pismo hieroglificzne, mieszanina wizerunków rzeczy i odpowiedników graficznych dźwięków mowy, tak jak to ma miej- sce w hieroglifach egipskich. W dalszej ewolucji odpowiedniki dźwięków nabierają coraz większego znaczenia aż do chwili, gdy pismo przekształca się w sylabar (poszczególne znaki oznaczają poszczególne sylaby). W Syrii w XIV w. p. n. e. jeden z takich sylabarów przekształcił się w alfabet, którego znaki oznaczają po- szczególne dźwięki mowy. Od tego alfabetu semickiego pochodzą wszystkie używane dziś alfabety świata. Jedyny dział pisma, który nie poszedł po tej Unii ewolucji - to cyfry, które wzbogacone znakami używanymi do wykładu różnych nauk, stworzyły wraz z nimi rozległy kod, trudny niekiedy do przełożenia na normalny język. Znaki wokalno-audycyjne są wydawane przez, aparat głosowy zwierząt i ludzi, który jest tylko użytym do nowej funkcji ich apa- 12 I. Założenia j^sykosnawstwa ratęm oddechowym. Aparatem odbiorczym są tu uszy zewnętrzne, właściwe wszystkim ptakom i ssakom. Wykorzystanie tak powsta- łego aparatu informacji w obrębie tych dwóch gromad kręgowców jest bardzo różnorodne. Do wysokiego rozwoju dochodzi system znaków wokalno-audycyjnych związanych z życiem seksualnym w śpiewie niektórych gatunków ptaków. Szczególnie wyraźny rozwój kodów tego typu da się stwierdzić w obrębie prymatów. Wcześniejsze stadium rozwoju reprezentuje tu system krzyków gibonów i innych małp, późniejsze język ludzi. W ciągu XX w. rozpowszechniła się technika utrwalania znaków mowy na płytach patefonu i na taśmie magnetofonowej. Powstały więc znaki słu- chowe trwałe, a przynajmniej powtarzalne przez wielokrotne na- grywanie tych samych płyt czy taśm. Znaki instrumentalno-audycyjne nadają instrumenty, a odbie- rają uszy. Istnieją one tylko w obrębie społeczeństw ludzkich. Tu należą sygnały na bębnach i trąbach, używane w armiach różnych narodów i epok. Sygnały wybijane na bębnie zostały szeroko rozbu- dowane przez niektóre plemiona murzyńskie Sudanu (np. Yaunde i Ewę) w tzw. mowę bębnioną, którą niby telefonem bez drutu przesyłane są na odległość różne wypowiedzi. Główną jednak dzie- dziną znaków omawianego typu jest muzyka instrumentalna, która w XVIII i XIX w. rozwinęła się w kod niezmiernie skompli- kowany i subtelny. Kody instrumentalno-audycyjne rozwinęły się z kodów wokalno-audycyjnych. Mowa bębniona Murzynów po- wstała z mowy zwykłej, a muzyka ze śpiewu. Na pograniczu obu ty- pów znaków słuchowych stoją również omawiane już poprzednio reprodukcje mowy z płyt i taśm, bo wprawdzie punktem wyjścia jest tu aparat głosowy człowieka, ale reprodukcji dokonują apa- raty. Znaki zarówno wzrokowe, jak słuchowe dają orientację prze- strzenną, gdyż są przyjmowane przez organy parzyste: dwoje oczu czy dwoje uszu. Przyjmowanie znaku w dwóch punktach pozwala zawsze określić nie tylko kierunek, ale i odległość, z której znak dochodzi. Następuję konkretyzacja kanału informacyjnego. Dla odbiorcy jasne są jego dwa krańce: punkt, z którego wychodzi znak wzrokowy czy słuchowy, i miejsce, na którym on sam stoi. To są H. 2. Stosunek języka do innych znaków 13 ramy przestrzenne każdego aktu informacji, a więc i aktu mowy. Mają one podstawowe znaczenie dla budowy kodów. Natomiast same różnice między kanałami informacji mają znaczenie drugorzędne, gdyż ten sam kod może być realizowany przy pomocy różnych kanałów. Takie właśnie różne postacie jednego i tego samego kodu realizowane tylko przy po- mocy różnych kanałów informacji nazywamy jego sub- kodami. Jeden z nich, najczęściej używany, jest subkodem głów- nym. I tak np. możemy wymienić pięć różnych subkodów języka realizowanych przez różne kanały informacyjne, a mianowicie: l) subkod wzrokowy przemijający - mowa mimiczna głucho- niemych, 2) subkcd wzrokowy trwały - pismo, 3) subkod główny wokalno-audycyjny-język mówiony, 4) subkod instrumentalno- audycyjny - mowa bębniona Murzynów, 5) subkod dotykowy, tj. posługujący się zmysłem dotyku jako kanałem informacyjnym- alfabet dla niewidomych Braille'a. Jak widzimy, kod posługuje się tym lub innym kanałem informacji zależnie od warunków techni- cznych, w jakich musi funkcjonować, tj. przekazywać informacje, wskutek czego w miarę zmiany warunków wciąż powstają nowe subkody. I tak z jednej strony wprowadzane są coraz nowe sy- stemy pisma (np. alfabet Morse'a, różne pisma szyfrowane), z drugiej zaś, w wypadkach patologicznego zniekształcenia apa- ratu mowy, chory tworzy sobie nowy subkod wokalno-audycyjny, w którym dźwiękom mowy normalnej odpowiadają funkcyjnie różne od nich dźwięki mowy anormalnej. Od tych zewnętrznych i nieistotnych cech kodów, które są związane z ich kanałem informacyjnym, przechodzimy teraz do cech istotnych. Dotyczą one funkcji i struktury kodów, a na nich oparta klasyfikacja systemów znakowych ma znaczenie podsta- wowe. Pierwszy podział znaków wedle ich funkcji i struktury dzieli je na dwa główne typy: symptomy i sygnały. Można wymienić kilka par sprzecznych ze sobą cech, które różnią od siebie te dwa typy znaków: l) Symptomy są nie wyodrębnioną częścią kompleksu zjawisk, którego zasadnicza funkcja nie jest znakowa, lecz najczęściej bio- 14 J. Załoswtia ^siykoznawstwa logiczna, funkcja .znakowa zaś występuje tylko ubocznie. Nato- miast sygnały nie spełniają żadnej innej funkcji- prócz znakowej, są one w tej funkcji wyspecjalizowane. 2) Symptomy przez nikogo nie zostały nadane w celu poinfor- mowania jakiegoś odbiorcy. Są one niecelowe. Są to po prostu zja- wiska wywołane przez pewne przyczyny, które-znakami są jedynie dla odbiorcy wiążącego je z pewną treścią. Symptomy to znaki jednostronne. Natomiast sygnały zostały celowo nadane przez nadawcę dla oddziałania na odbiorcę. Są one znakami dla obu, którzy je wiążą z tą samą treścią, a zatem są dwustronne. 3) Symptomy nie są celowo nadawane przez nadawcę, którego w normalnym znaczeniu nie posiadają, wobec czego nie mogą być przez niego przyjęte jako znaki, są one zatem niezwrotne. Człowiek może częściowo rozpoznać symptomy, których jest podłożem, ale będzie to zawsze tylko cząstka tego, co spostrzegają inni. Natomiast sygnały są zwrotne. Nadawca, wysyłając je celowo, sam musi je odbierać, by je skontrolować. Sygnałów, których sami nie możemy odbierać, nie możemy również swobodnie nadawać. A oto parę przykładów. Wrona skacze na miejscu i żałośnie krzyczy - poznajemy z tego, że ma złamane skrzydło. Pies ze spuszczonym językiem ciężko dyszy - stwierdzamy, że jest mu gorąco. Na miękkiej ziemi widzimy ślady stóp ludzkich - wiemy, że szedł tędy człowiek. Dziecko ma zaczerwienione policzki. Chwy-' tamy je za rączkę - jest gorąca. Bozpoznajemy, że jest chore. Pacjent siedzący na fotelu dentystycznym wydaje gwałtowny krzyk - dentysta wie, że świder doszedł do nerwu. Przy analizie wszystkich tych znaków widzimy, że są one równocześnie kom- pleksowe, niecelowe i niezwrotne, a zatem że są symptomami w podanym powyżej znaczeniu. Są one znakami tylko dla odbiorcy. Symptomy mogą tworzyć rozległe kody, ale także tylko w jego psychice, np. system objawów chorobowych w pamięci lekarza lub system śladów nóg różnych zwierząt w umyśle myśliwego. Jeżeli symptomy tworzą kod jednostronny, bo istnieje on tylko u odbiorcy, to sygnały, do których teraz przechodzimy, tworzą już kod dwustronny, istniejący zarówno u nadawcy, jak i u odbiorcy. K tej zasadniczej właściwości wynikają wszystkie inne cechy sy- K. 2. Stosunek języka do innych siwków gnsilów, icli specjalizacja, celowość i zwrotność. Sygnały dzielą się na dwie wielkie grupy: na asemantyczne apele i sy- gnały semantyczne. Podstawową różnicą jest tu stosunek do rzeczywistości. Forma sygnałów semantycznych odsyła odbiorcę do jakiegoś zjawiska otaczającego nas świata. Jej treścią, przez nią oznaczaną, jest wyobrażenie jakiegoś zjawiska zewnętrznego, wyobrażenie, które dzięki temu, że powtarza się u wszystkich członków społeczeństwa, a przede wszystkim u nadawcy i u od- biorcy, ma charakter ponadjrdnostkowy, obiektywny. Natomiast apele nie odnoszą się do świata zewnętrznego, lecz jedynie wywołują pewne określone zmiany w psychice i zachowaniu się odbiorcy. Typowym kodem apeli je.st muzyka, i to zwłaszcza klasyczna i ro- mantyczna muzyka XVIII i XIX w., której zasadniczą funkcją jest oddziaływanie na uczuciowość słuchacza. Tu należy również taniec, a w zakresie plastyki ornament i sztuka abstrakcyjna XX w. Sygnały semantyczne dzielą się na dwie grupy: na sygnały umotywowane, czyli obrazy, i na sygnały nieu- motywowane, arbitralne. Forma obrazu zawiera cechy odpo- wiadające cechom przedstawianego zjawiska, i to w takiej ilości, że odbiorca może zidentyfikować obraz z treścią, opierając się jedynie na tych podobieństwach. Cechy formy są umotywowane, uzasadnione właśnie tym podobieństwem do treści. Natomiast cechy formy sygnałów arbitialnych nie mają nic wspólnego z ce- chami jego treści, są z punktu widzenia tej treści nieumotywowane, dowolne. Kategorie znaków, któreśmy dotychczas omawiali, tj. symptomy, apele i obrazy, wszystkie są umotywowane w tym znaczeniu, żp treść, jaką przynoszą odbiorcy, wynika z cech ich formy, nato- miast kategorie znaków, do których teraz przechodzimy, a mia- nowicie różne typy sygnałów arbitralnych, są nieumotywowalu1. Z tą zasadniczą różnicą złączone są jeszcze trzy inne, a mianowi- cie konwencjonalność, diakrytyczność i wymipnność znaków arbi- tralnych. l) Przy znakach umotywowanych, tj. symptomach, apelach i obrazach, forma znaku pociąga za sobą przyczynowo przeżycie stanowiące jego treść, natomiast powstaje pytanie, co wiąże formę 16 I. Założenia językoznawstwa z treścią w znakach arbitralnych. Tu musi istnieć pewna korelacja już dawniej ustanowiona między nadawcą a odbiorcą, która umo- żliwia reagowanie odbiorcy na sygnały nadawcy. Zwierzę danego gatunku w każdym pokoleniu staje stale wobec tych samych sy- tuacji i skutkiem tej samej budowy organizmu reaguje na nie w ten sam sposób. Ta identyczność nielicznych zresztą sytuacyj (głód, życie seksualne, napad wroga) oraz identyczność organizmu i jego reakcyj stwarza podstawy związku formy i treści znaku identycz- nego u nadawcy i u odbiorcy, co umożliwia porozumienie. IT lu- dzi coś podobnego ma miejsce w odniesieniu do wyrazów dzie- cięcych w rodzaju mama. Pierwsze dźwięki, jakie wydaje dziecko - to wargowe TO, b, p, bo wargi są szczególnie czynne przy ssaniu, a pierwsza osoba, którą ono widzi - to matka. Stale u wszystkich dzieci powtarzająca się sytuacja ssania i pewne właściwości apa- ratu mowy (artykulacja warg) sprawiają, że u dzieci wszystkich narodów obraz matki kojarzy się z wyobrażeniem głosek mama, a obraz innych krewnych z głoskami papa, baba itd. Ten narzu- cony przez przyczyny przyrodnicze związek formy z treścią wy- stępuje- u ludzi tylko wyjątkowo, ogół bowiem skomplikowanych szczegółów języka przekazywany jest tradycją społeczną. Młode pokolenie uczy się ich od starszych, a zatem zawiera z nimi pewną umowę społeczną co do związku między formą a treścią znaków arbitralnych, które dzięki temu są umowne, czyli konwencjonalne. 2) Znaki umotywowane, tj. symptomy, apele i obrazy, są nie- diakrytyczne. Ich forma oparta jest na ciągłej skali cech wzroko- wych czy słuchowych, które stopniowo przechodzą jedne w drugie i bezpośrednio wywołują pewne reakcje u odbiorcy. Natomiast sygnały arbitralne są diakrytyczne. Zjawiska, które im służą za formę, obejmują dwa rodzaje cech. Pierwszą grupę stanowią cechy znaczące, które na podstawie umowy związane są z treścią. Są one stosunkowo nieliczne, wyrwane z ciągłej skali cech zjawisk wzro- kowych czy słuchowych i ściśle określone konwencją. Liczby ich przy komunikacji powiększać nie można z tego właśnie powodu, że są ustalone konwencją. Z nimi jedynie związana jest treść znaków, one wyłącznie odgrywają rolę w komunikacji. Natomiast druga kategoria cech nieznaczących stoi zupełnie poza konwencjonal- K. 2. Stosunek języka do innych smaków 17 nym systemem znaków arbitralnych i w komunikacji roli nie od- grywa. 3) Znaki umotywowane, tj. symptomy, apele i obrazy, są nie- powtarzalnymi zjawiskami, które dzięki swym cechom wywołują określone reakcje u odbiorcy. Oczywiście mogą powstać znaki po- dobne, ale będą już czymś innym. Znaki umotywowane jako nie- powtarzalne są jednokierunkowe. Odbiorca je przyjmuje, ale iden- tycznych nadać już nie może. Natomiast znaki arbitralne mogą być powtarzane w nieskończoność, gdyż za każdym razem są tylko reprodukcją pewnej konwencji zawartej między nadawcą i od- biorcą. Znaki konwencjonalne odbiorca przyjmuje, a następnie je z powrotem nadaje, są one zatem dwukierunkowe, wymienne jak monety. Typowymi obrazami są niektóre twory sztuk piasty cznycli: rzeźby, malarstwa i grafiki. Zwłaszcza realistyczne portrety, sceny obyczajowe czy pejzaże dają możność precyzyjnego związania formy z przedstawianymi zjawiskami tylko na podstawie podobień- stwa cech. Także pewien odłam muzyki, tzw. muzyka programowa, operuje obrazami dźwiękowymi, których cechy akustyczne po- zwalają na związanie ich z pewnymi zjawiskami, np. z szumem wo- dospadu, bombardowaniem miast w czasie nalotu itd. Obrazom wzrokowym przeciwstawia się konwencjonalne pismo, obrazom akustycznym - język. Bóżnica występuje wyraźnie. Obrazy pla- styczne czy muzyczne są niediakrytyczne, tj. operują nieprzer- waną skalą kształtów i barw względnie wysokości i siły dźwięków. Każda ich cecha jest znacząca, o ile przypomina zjawiska będące treścią obrazu. Każdy obraz jest zjawiskiem niepowtarzalnym. W ściśle tej samej postaci nie da się już powtórzyć, a zatem jest jednokierunkowy, niepowtarzalny. Natomiast pismo i język mó- wiony operują tylko ściśle ograniczoną liczbą cech umownych, które odróżniają od siebie litery pisma względnie spółgłoski i sa- mogłoski języka mówionego. Te znaki umowne mogą być powta- rzane w nieskończoność, są najzupełniej wymienne. Sygnały semantyczne, arbitralne, do których teraz przechodzimy, dzielą się na dwie grupy. Sygnałom jednoklasowym przeciw- stawiają się tu sygnały dwuklasowe. W systemach jedno- Językoznawstwo 2 18 J. Założenia językoznawstwa klasowych, czyli zamkniętych, nieproduktywnych, takich np. jak system krzyków gibonów czy sygnałów kolejowych, ilość znaków jest ściśle ograniczona. Z punktu widzenia systemu są one niepo- dzielne na mniejsze całości posiadające znaczenie, wszystkie zatem są jednego rodzaju, należą do tej samej klasy znaków, która jest jedyną klasą systemu. Każdy sygnał, o określonych cechach formal- nych, przynosi na tle pewnej sytuacji zawsze tę samą informację, np. krzyk gibona ostrzegający stado o zbliżającym się niebezpieczeń- stwie czy sygnał kolejowy (czerwone światło) informujący nas o tym, że wjazd jest zamknięty. W tym ostatnim systemie, nocnych sygnałów kolejowych, mamy tylko dwa znaki: czerwony i zielony o znaczeniach przeciwnych. System ten jest więc istotnie zamknięty. W systemach natomiast dwuklasowych, czyli otwartych, produ- ktywnych, takich jak taniec pszczół czy język ludzi, mamy dwa rodzaje znaków: prostych i złożonych, które należą do dwóch róż- nych klas. Znaki proste klasy pierwszej (np. wyrazy języka) od- powiadają pewnym klasom zjawisk otaczającego nas świata, a z drugiej strony mogą być kombinowane wedle pewnych zasad w przeróżne znaki złożone klasy drugiej (np. wypowiedzi), które już odpowiadają pewnym konkretnym i niepowtarzalnym zja- wiskom świata. Ta druga klasa jest istotnie klasą otwartą i pro- duktywną, drogą kombinowania bowiem znaków prostych po- wstaje nieograniczona niemal w praktyce ilość znaków złożonych, które są istotnym środkiem komunikacji językowej. Kody dwuklasowe obejmują dwa rodzaje elementów. Pierwsza ich grupa to znaki proste, druga to metoda łączenia znaków pro- stych pierwszej klasy w znaki złożone drugiej. Te znaki drugiej klasy nie są już jako całość określane przez kod, lecz swobodnie tworzone, a mimo to zrozumiałe, dzięki temu że elementy, z których się składają, tj. znaki proste i zasady ich kombinowania, są przez konwencjonalny kod ustalone. Druga różnica między sygnałami jedno- i dwuklasowymi dotyczy ich zasięgu przestrzenno-czasowego. Sygnały jednoklasowe, zwią- zane niezmiernie ściśle z konsytuacją otaczającą bezpośrednio nadawcę i odbiorcę, odnoszą się zasadniczo tylko do rzeczy współ- czesnych i bliskich, leżących w polu widzenia. Natomiast kody E. 2. Stosunek j^syka do innych znaków 19 dwuklasowe, nieskończenie bogatsze w sygnały, a tym samym bardziej uniezależnione od konsytuacji, umożliwiają tworzenie znaków złożonych, których treścią są zjawiska niewidoczne, od- dalone w przestrzeni, a także w czasie. Krzyk niebezpieczeństwa wydany przez gibona lub inną małpę, krzyk należący do systemu jednoklasowego, oznacza zawsze, że wróg w momencie krzyku jest blisko. Gibon o niczym nie może opowiedzieć. Tymczasem pszczoła swym tańcem czy człowiek swym językiem może opowiedzieć o rzeczach odległych w przestrzeni i czasie, a to dzięki większemu bogactwu tych systemów dwuklasowych. Jak widzimy, na naszej planecie funkcjonują dwa typy kodów dwuklasowych: taniec pszczół i język ludzki. Porównanie ich mo- głoby być bardzo ciekawe, niestety jest ono tylko w części możliwe, wobec tego że taniec pszczół ma i zapewne zawsze mieć będzie dla nas wiele tajemnic. Spośród różnic, które przeciwstawiają język tańcowi pszczół, a zatem jednoznacznie go określają, najważniejszą jest ta, że język jest systemem fonemowym, taniec pszczół zaś bezfo- nemowym. Forma ogromnie licznych wyrazów języka, które mają określone znaczenie semantyczne, składa się ze stosunkowo nielicz- nych elementów, będących zespołami równocześnie występujących cech diakrytycznych, które służą do odróżniania i oddzielania wyra- zów od siebie. Elementy te nazywamy fonemami. W przeciwieństwie do wyrazów pozbawione są one wszelkiego stałego znaczenia. Eóżne, np. kombinacje trzech fonemów polskich a, k, t dają trzy odrębne wyrazy: tak, kat i akt. Cała ta część systemu języka nie znajduje żadnych odpowiedników w bezfonemowym tańcu pszczół, który składa się tylko z ruchów zbliżonych funkcyjnie do naszych gestów wskazywania. Nie ma tu nie nieznaczących elementów konwencjonalnych, które by się łączyły jak fonemy w znaczące wyrazy. Język jest jedynym kodem fonemowym, jaki znamy, i to go ostatecznie wyodrębnia z całego świata znaków. Jedynie kody językowe charakteryzuje hierarchiczna struktura o trzech stop- niowo narastających coraz większych jednościach: fonemy - wy- razy - wypowiedzenia. Najmniejszymi jednościami są fonemy pozbawione znaczenia. Z fonemów złożone są wyrazy, które odpo- wiadają pewnym klasom zjawisk. Z wyrazów składają się wypo- 2* 20 J. Założenia jysykosnawstwa Jt. 2. Stosunek jyylca do innych znaków 21 wiedzenia właściwe, złożone znaki językowe, które informują od- biorcę o konkretnych, realnych wypadkach zachodzących w obrę- bie otaczającego nas świata. Zbierając dotychczasowe wywody, możemy ustalić następującą ogólną klasyfikację znaków, opartą na ich funkcji i strukturze: Znaki / \ Symptomy Sygnały / \ Apele Sygnały semantyczne / \ Obrazy Sygnały arbitralne / \ jednoklasowe dwuklasowe / \ bezfonemowe fonemowe (język) Ostatecznie mielibyśmy więc podział znaków na sześć grup, a mianowicie: l) symptomy, 2) apele, 3) obrazy, 4) sygnały jednoklasowe, 5) sygnały dwuklasowe bezfonemowe, 6) sygnały dwuklasowe fonemowe (język). Wszystko prze- mawia za tym, że kolejność, w jakiej wymieniliśmy je tutaj, jest równocześnie kolejnością chronologiczną, w jakiej te typy znaków wchodziły w użycie w ramach ogólnej ewolucji świata organicznego. Z symptomów rozwinęły się wyspecjalizowane apele, z apeli semantyczne obrazy, z obrazów arbitralne sygnały jedno- klasowe, a te ostatnie przekształciły się w społeczeństwach ludzkich w fonologiczny system dwuklasowy, t j. w język. Analizując mowę, spostrzegamy, że w jej obrębie funkcjonują wszystkie wyróżnione tu kategorie znaków. Co więcej, kategorie te w rozwoju dziecka nie pojawiają się równocześnie, lecz w tej samej kolejności, w jakiej wyłaniały się w ciągu trwającej przez miliony lat ewolucji świata organicznego na ziemi. Zgodnie ze znaną tendencją rozwojową ontogeneza, czyli rozwój indywidualny jednostki, powtarza tu w skrócie filogenezę, t j. proces ewolucji form życia na naszej planecie. Przez mowę rozumiemy ogól znaków wydawanych przez apa- rat głosowy ludzi. Wśród znaków tych wyróżnić możemy symptomy, apele, obrazy oraz sygnały arbitralne jedno- i dwuklasowe. Wszyst- kie te rodzaje znaków w mowie współdziałają ze sobą, tworząc ze- spół niezmiernie skomplikowany, przy czym w każdym niemal mo- mencie rola poszczególnych kategorii znaków jest inna. Baz jeden, raz drugi ich rodzaj nadaje zasadniczy ton mowie, inne zaś katego- rie spychane są na stanowisko podrzędne. W mowie dziecka poja- wiają się poszczególne kategorie znaków w takiej kolejności, w ja- kiej wyłaniały się one w rozwoju świata żywych organizmów, i to w ten sposób, że powstanie nowych kategorii ogranicza tylko, ale nie usuwa funkcjonowania kategorii starych. Dzięki temu mowa dorosłego człowieka jest najbogatszym i najbardziej różnorodnym zespołem znaków, jaki znamy. Pierwszą kategorią znaków, która pojawia się w rozwoju mowy dziecka, są symptomy. Krzyczy ono od samego urodzenia, a krzyk ten powoli się różnicuje. Główną funkcją krzyku dziecka nie jest jednak bynajmniej funkcja znakowa, w tym stadium rozwoju jeszcze nie wyodrębniona, nie wyspecjalizowana. Wobec jedności psychofizycznej organizmu krzyk dziecka jest nieodłącznym skut- kiem jego przeżyć. Bodźce emocyjne zmuszają dziecko do krzyku, który zmniejsza ich napięcie i w ten sposób przynosi dziecku ulgę. Dziecko w pierwszej fazie swego rozwoju nie zdaje sobie sprawy z wpływu, jaki jego krzyk wywiera na otoczenie, nie ma wyobraże- nia o jego funkcji znakowej. Nie możemy więc tu mówić o jakimś celowym nadawaniu znaków czy ich kontrolowaniu. Krzyk dziecka w pierwszych miesiącach jest tylko symptomem, który informuje otoczenie o jego stanie psychicznym i fizycznym. Jak przy wszyst- kich symptomach mamy tu tylko odbiorcę (osobę z otoczenia dziecka), ale nie mamy jeszcze świadomego nadawcy. Matka odróż- nia odcienie krzyku dziecka, z których każdy informuje ją o innym stanie jego organizmu. Symptomy te tworzą więc w jej umyśle pewien kod jednostronny, gdyż nie istnieje on jeszcze w umyśle dziecka. Sytuacja zmienia się, gdy dziecko, postępując w rozwoju na przełomie pierwszego i drugiego roku życia, spostrzega, że jego 22 J. Założenia językoznawstwa krzyki wywierają wpływ na otoczenie. Wówczas zaczyna wydawać je celowo, by wywrzeć pożądany wpływ na zachowanie się matki i innych osób. Są to już apele, które zaczynają odgrywać coraz większą rolę w mowie dziecka obok dawnych symptomów, które oczywiście pozostają. I tak zdarza się, że dziecko upadnie, ale w tym momencie nie zapłacze, lecz ogląda się wokoło, czy w po- bliżu nie ma kogoś ze znanych mu osób, i dopiero spostrzegłszy kogoś takiego wybucha gwałtownym płaczem, który oczywiście jest apelem o pomoc zwróconym do określonej osoby. Ma ona zmie- nić swe zachowanie: przybiec i podnieść dziecko. Takie apele tworzą już kod dwustronny: u nadawcy (u dziecka) i u odbiorców' (u osób z jego otoczenia). Są one wyspecjalizowane, tj. wyodrę- bnione z całości reakcji organizmu, celowo nadawane i kontrolo- wane przez dziecko, które nadaje je, kiedy chce i jak chce, a więc samo je musi odbierać. Przy końcu drugiego roku życia następuje w rozwoju normalnego dziecka nowy zwrot. Zaczyna ono pojmować funkcję semantyczną mowy, spostrzega, że pewne elementy mowy odpowiadają okre- ślonym zjawiskom otaczającego je świata. Pierwszą metodą two- rzenia znaków semantycznych, jaką dziecko pojmuje, jest metoda naśladowania. Dziecko naśladuje ruchami swe otoczenie, a w obrę- bie ogółu ruchów naśladowczych występują również ruchy jego aparatu mowy, co doprowadza do powstania dźwiękonaśladowczych obrazów akustycznych, czyli onomatopei. Dziecko naśladuje dźwięki wydawane przez dorosłych i głosy zwierząt, a w tych dźwiękowych obrazach występuje już pewna, choć jeszcze bardzo nieokreślona, funkcja semantyczna. Dalsza droga rozwoju idzie w kierunku opanowania przez dziecko znaków semantycznych, arbitralnych, w których związek między formą dźwiękową a obiektywną treścią nie polega na podobień- stwie wynikającym z naśladownictwa, lecz na skojarzeniu, które dokonało się w pewnym określonym momencie czasu. Pierwsze skojarzenia tego typu dokonują się jeszcze niezależnie od tradycji społecznej. Przy wydawaniu przez dziecko pierwszych dźwięków dużą rolę odgrywa zwarcie warg silnie wyrobionych przy ssaniu. S. 2. Stosunek języka do innych znaków 23 Tą drogą powstają kompleksy złożone z powtarzających się na początku sylab głosek wargowych typu mama, papa, baba. Te kompleksy, będące pierwotnie tylko symptomami, a następnie apelami o pomoc, jedzenie itd., otrzymują w dalszym etapie roz- woju dziecka funkcję semantyczną, jak o tym była mowa poprze- dnio. Dziecko kojarzy je z osobami, które najczęściej widzi, z ma- tką i ojcem. Później w rozwoju dziecka występujące dźwięki ko- jarzy ono z osobami swego dalszego otoczenia, jak niania, teta, z czego ciota i ciotka. Wszystkie te kompleksy dźwiękowe są na tym etapie elementami systemu jednoklasowego, nie możemy więc ich porównywać ani z wyrazami, ani ze zdaniami języka dorosłych. Tworzą one kod zamknięty sygnałów semantycznych, które na tle pewnych typowych konsytuacji kojarzą się z funkcją rodziców w zaspokajaniu określonych potrzeb fizjologicznych dziecka, jak głód, potrzeby naturalne itd. Są one przynajmniej w części nieza- leżne od tradycji społecznej, czego dowodzi ich występowanie u wszystkich niemal ludów świata. Przypominają więc system krzyków gibonów i innych małp, który jest również kodem jedno- klasowym i arbitralnym, ale nie przekazywanym tradycją spo- łeczną. Widocznie tu i tam pewne dźwięki pojawiają się z przyczyn biologicznych na tle tych samych konsytuacji i kojarzą się z nimi. W życiu dziecka następuje nowy przewrót w okresie, gdy za- czyna ono sobie przyswajać tradycję językową swego otoczenia. Dotychczas operowało ono niediakrytyczną, ciągłą skalą cech dźwiękowych. Jego głos swobodnie falował pod każdym względem, dając początek nieskończonej wprost liczbie różnorodnych dźwię- ków przejściowych, które spełniały funkcję symptomów, apeli i obrazów akustycznych. Gdy jednak dziecko zrozumiało już istotę funkcji semantycznej, zaczyna przyswajać sobie znaki ję- zykowe swego otoczenia, które opierają się na tradycji społecznej, a zatem są konwencjonalne. Konwencja wiąże treść tych znaków tylko z pewnymi cechami ich formy akustycznej, z cechami, które wskutek tego są diakrytyczne. Ciągła skala dźwięków prze- staje odgrywać tu rolę, bo tylko niektóre wybrane z niej cechy speł- J. Założenia językoznawstwa niają funkcję odróżniania znaków konwencjonalnych. Te cechy tu funkcjonujące, które my nazywamy diakrytycznymi lub fonolo- gicznymi, są częściowo różne w różnych językach. I tak np. w języku polskim jedną z cech diakrytycznych, która może odróżniać od siebie wyrazy, jest dźwięczność i bezdźwięczność spółgłosek. Wyrazy w naszym języku mogą się różnić od siebie tylko tą jedną cechą, np. poi. goś6 (pierwsza spółgłoska dźwięczna) i 1ws6 (pierwsza spółgłoska bezdźwięczna). Natomiast np. w języku Azteków w Me- ksyku dźwięczność i bezdźwięczność nie są cechami diakrytycznymi i wyrazów odróżniać nie mogą. Na odwrót w łacinie iloczas samo- głosek, tj. różnica między samogłoskami krótkimi i długimi, jest cechą diakrytyczną związaną z różnicą znaczenia, np. venit 'przy- chodzi' (samogłoska e krótka) i venit 'przyszedł' (samogłoska e długa), natomiast w języku polskim cecha ta różnicą diakry- tyczną nie jest. Dziecko przyswajając sobie konwencjonalne znaki semantyczne, czyli ucząc się języka swego otoczenia, musi przede wszystkim nauczyć się odróżniać i wysyłać cechy diakrytyczne języka doro- słych, którego się uczy. Nie znaczy to oczywiście, że przestaje ono operować skalą ciągłą, niediakrytyczną dźwięków. Wytwarza się stan, który pozostaje już na całe życie, równoczesnego operowania obu skalami: diakrytyczną i niediakrytyczną na różnych niejako płaszczyznach. Znaki mowy trzyletniego dziecka, jak i dorosłego człowieka są nadal symptomami i apelami; są ponadto w pewnym zakresie obrazami akustycznymi, czyli onomatopejami, które spełniają funkcję semantyczną na podstawie, podobieństwa cech formy i treści. W dziedzinie tych trzech kategorii znaków funkcjo- nuje nadal skala ciągła, niediakrytyczną, którą w mowie potocznej nazywamy indywidualną barwą głosu jednostki w danym momen- cie. Eównocześnie jednak dziecko od początku trzeciego roku życia zaczyna używać konwencjonalnych znaków językowych, które posługują się skalą nieciągłą, diakrytyczną cech akustycznych. Wywołuje to głęboki przewrót w jego mowie. Dotychczasowa nieograniczona swoboda dźwięków wydawanych przez dziecko znika. Szkieletem mowy stają się cechy diakrytyczne, fonologiczne, B. 2. Stosunek j^sylca do innych znaków 25 które funkcjonują w znakach konwencjonalnych i które wobec tego muszą być stale reprodukowane. Cechy te jednak obejmują tylko pewne partie możliwości naszego aparatu mowy. Inne partie, np. wysokość tonu, nie są ujęte przez cechy fonologiczne i w tej dziedzinie funkcjonuje skala ciągła, niediakrytyczną. Skala dia- krytyczna ogranicza, ale nie usuwa skali niediakrytycznej. W dzie- dzinie jednych cech naszych dźwięków panuje jedna z nich, w dzie- dzinie drugich - druga. Dziecko powoli uczy się operować obu skalami i koordynować je ze sobą. Opanowując cechy fonologiczne głosek i cały system fonolo- giczny języka, dziecko przyswaja sobie konwencjonalne znaki do- rosłych, złożone, jak widzieliśmy, z małej stosunkowo ilości fo- nemów zestawianych w różnej kolejności. Tym samym wchodzi ono w porozumienie ze swym otoczeniem, znaki konwencjonalne bowiem są dwustronne, wymienne. Początkowo jednak znaki te są dla dziecka jednoklasowe, niepodzielne. Zna ono kilkanaście czy kilkadziesiąt kompleksów językowych i wie, że na tle pewnej sytuacji każdy z nich odpowiada pewnemu obiektywnemu stanowi rzeczy. Czeka je teraz nowy wielki wysiłek, by te kompleksy zanali- zować. Punktem wyjścia w tej pracy jest porównanie kompleksów językowych między sobą. Gdy dziecko zapamiętało już większą ich liczbę, porównuje jedne z nich z drugimi i spostrzega, że pewne ic^i części są ze sobą identyczne, a inne różne, np. mama idsie i mama siedzi, gdzie mama jest częścią wspólną obu kompleksów, a idzie i siedzi częściami różnymi. Tą drogą każdy kompleks językowy może być podzielony na te dwie części. Analiza ta obejmuje za- równo formę, jak i treść znaków mowy i dzięki niej każda z wyodrę- bnionych części formy kojarzy się z odpowiadającą jej częścią treści. Co więcej, dziecko spostrzega, że wyodrębnione części kom- pleksu językowego pozostają do siebie w pewnym stosunku for- malnym i treściowym. W ten sposób przechodzi ono od systemu jedno- do dwuklasowego, w którym wyróżnia klasę znaków pro- stych, tj. wyrazów, i środki gramatyczne, przy pomocy których wyrazy łączy się w znaki złożone, tj. zdania. Dzięki temu system dotychczas zamknięty staje się otwartym, o nieograniczonym 26 !- Załoźmia j^sytosmawstwa wprost bogactwie możliwości. Pomoc konsytuacji niezbędna w sy- stemach zamkniętych, jednoklasowyeh, przestaje być teraz po- trzebną i komunikacja zaczyna obywać się bez niej, co umożliwia odnoszenie znaków do zjawisk oddalonych w czasie i przestrzeni. Na tym etapie rozwoju dziecko opanowuje już język, tak że w na- stępnych latach pozostaje mu tylko uzupełnienie licznych szcze- gółów, by wreszcie dorósłszy stać się normalnym partnerem roz- mów. Zarówno z punktu widzenia rozwoju gatunku, czyli filogenezy, jak i rozwoju jednostki, tj. ontogenezy, język-ten dwuklasowy kod semantyczny i konwencjo- nalny-jest tworem najpóźniejszym. Nawarstwił się on na szereg kodów starszych: symptomów, apeli, obra- zów akustycznych i sygnałów jednoklasowyeh, które funkcjonowały przed nim. Te stare systemy znaków nie przestały istnieć, lecz współdziałają z językiem w obrębie mowy dorosłego człowieka, która jest or- kiestrą wszystkich rodzajów znaków. UWAGA. Terminy wprowadzone w Rozdziale 2.: Znak - to połączenie dwóch zjawisk; formy oznaczającej i treści oznaczanej. Znaki, które wzajemni® warunkują swe istnienie, tworzą system znaków, czyli kod. Znaki należące do tego samego systemu, różniąc się od siebie, tworzą w jego obrębie opozycje. Kanal informacyjny to droga, którą forma znaku przenika do odbiorcy. Różne postacie jednego i tego samego kodu realizowane przy pomocy różnych kanałów informacji nazywamy jego subkodami. Rodzaje znaków: l) symptomy, które są znakami tylko dla odbiorcy, 2) sygnały, które aa znakami dla nadawcy i dla odbiorcy. Rodzaje sygnałów: l) apele odsyłają do treści emocyjnych od- biorcy, 2) sygnały semantyczne do zjawisk otaczającego nas świata. Sy- gnały semantyczne dzielą się na l) obrazy, które wiążą się z oznaczanymi zjawiskami wspólnymi z nimi cechami, 2) sygnały arbitralne, które wiążą gię z treścią dzięki korelacji już dawniej istnieji^cej. Sygnały arbitralne dzielą się na l) jednoklasowe, których liczba w systemie jest ograniczona, 2) dwu- klasowe, złożone, których liczba jest nieograniczona. Systemy dwuklasowe dzielą się na l) bezfonemowe i 2) fonemowe, których forma składa się z fonemów. Fonem - to zespół równocześnie występujących cech, które odróżniają lub oddzielają znaki od siebie. Kody sygnałów semantycznych, arbitralnych, dwuklasowych i fonemowych nazywamy językami. Jaki stosu- nek zachodzi w obrębie mowy między różnymi rodzajami znaków? K. 3. Dzieje językoznawstwa 27 3 Boidsiał DZIEJE JĘZYKOZNAWSTWA Określiliśmy język jako system norm społecznych, trwałych i abstrakcyjnych, regulujących tę część znaków mowy, która ma charakter sygnałów semantycznych, konwencjonalnych, dwukla- sowych i fonemowych. Naukę o kodach posiadających wymienione tu właściwości nazywamy językoznawstwem. Język jest jednak częścią mowy, a równocześnie jednym z rodzajów kodów, aby więc ustalić jasno stanowisko językoznawstwa, trzeba powiedzieć o nau- kach zajmujących się różnymi rodzajami znaków i różnymi fa- zami mowy. Na początku XX w. Ferdynand de Saussure postulował utwo- rzenie odrębnej nauki - semiologii (od greckiego semewn 'znak'), która by badała "życie znaków w obrębie życia społeczeństwa". Ten postulat został zrealizowany w latach 1945-1960 dzięki powstaniu tzw. teorii informacji, której głównymi twórcami są Oławie Shannon i Norbert Wiener. Teoria informacji jest naj- ogólniejszą nauką o znakach, które funkcjonują w świecie zwierząt, ludzi i maszyn, nauką o wszelkim przekazywaniu wiadomości. W dzi- siejszym stadium rozwoju posługuje się ona głównie metodami zapożyczonymi z matematyki (rachunek prawdopodobieństwa, statystyka matematyczna, algebra i logika matematyczna), stając się działem matematyki stosowanej, który obejmuje świat znaków i informacji. Z tego punktu widzenia językoznawstwo jest działem teorii informacji ograniczonym do kodów językowych. W wyniku tych koncepcji nastąpił w ostatnich latach rozwój kierunku zwa- nego językoznawstwem matematycznym, który stanowi za- stosowanie teorii informacji do badań nad językiem. Jakkolwiek w dzisiejszym stadium rozwoju, wobec metody skrajnie dedukcyj- nej, językoznawstwo matematyczne może być tylko jednym z dzia- łów językoznawstwa - to jednak możliwe, że w przyszłości teoria informacji, odpowiednio rozszerzona, stanie się ogólną podstawą wszelkich badań nad językiem. 28 I. Założenia językoznawstwa W pewnym związku z ogólną nauką o znakach pozostaje grupa nauk badających różne fazy mowy. Analizę procesów mówienia i zrozumienia daje fonetyka oraz niektóre działy psychologii. Fonetyka bada dźwięki mowy jako zjawiska przyrodnicze. Ana- lizuje ona ogólne możliwości fonacyjne ludzkiego aparatu mowy, opisuje zachowanie się narządów w czasie artykulacji różnych głosek i na tej podstawie opracowuje ich klasyfikację. Dla języko- znawcy fonetyka jest nauką pomocniczą, bez której wyników obejść się nie może. Podobne znaczenie mają dla niego trzy działy psychologii, a mianowicie l) psychologia zwierząt, analizująca między innymi sposoby ich porozumiewania się między sobą, 2) badania psychologów nad rozwojem mowy dziecka oraz 3) psy- chopatologia mowy, rozpatrująca zaburzenia w procesie mówienia i rozumienia, wynikłe z uszkodzeń kory mózgowej, zaburzenia, które obejmujemy ogólną nazwą afazji. W przeciwieństwie do fonetyki i psychologii, które badają pro- cesy mowy, stylistyka i językoznawstwo analizują jej wytwory. Stylistyka bada teksty o tyle, o ile nie są one prostą reprodukcją norm języka, lecz stanowią rezultat wyboru form i ich zestawienia dokonanego przez osobę mówiącą czy piszącą. Stylistyka określa zasady wyboru i zestawienia form w analizowanym tekście, zasady leżące poza normami języka, a odnoszące się tylko do danego tek- stu względnie ich grupy. Natomiast językoznawstwo, którym się tu jedynie będziemy zajmować, bada właśnie ten system norm języka, które w tekście się przejawiają, ale mają szersze zastoso- wanie jako normy obowiązujące w całym społeczeństwie. Językoznawstwo dzieli się na opisowe i porównawcze. Języko- znawstwo opisowe opisuje oddzielnie każdy system języka, języ- koznawstwo porównawcze natomiast porównuje te systemy z sobą i klasyfikuje je w pewne grupy. W tak pojętym językoznawstwie porównawczym wyodrębniamy z kolei dwa działy, a mianowicie: językoznawstwo historyczne, opracowujące klasyfikację histo- ryczną języków wedle stopnia wspólności ich pochodzenia, oraz językoznawstwo typologiczne, które ustala klasyfikację języ- ków wedle podobieństwa ich budowy. Te trzy działy językoznaw- stwa, tj. językoznawstwo opisowe, historyczne i typologiczne, K. 3. Dssieje jysykwisiiawstwa 29 omówimy tu oddzielnie, zanim jednak do tego przystąpimy, przedstawimy krótko ich dzieje. Najdawniejsze systematyczne badania nad językiem rozwinęły się około połowy pierwszego tysiąclecia p. n. e. w Indiach. Wie- rzono tam, że recytowanie świętych hymnów wedyjskich tylko wtedy spełnia swą funkcję religijno-magiczną, gdy jest językowo poprawne. Zrodziła się więc potrzeba określenia tej poprawności i to stało się pobudką do badań fonetycznych. Fonetycy hinduscy oparli się na wzrokowej i dotykowej obserwacji narządów mowy przy wymawianiu głosek i na tej podstawie dali nie tylko sub- telny opis artykulacji poszczególnych dźwięków, lecz także po- prawny system ich klasyfikacji. Obserwacje fonetyczne doprowadziły z czasem do teoretycznego ujęcia zagadnień językowych. Już PatanjaliwYw. p.n.e. wpro- wadza termin sphota, który oznacza formę dźwiękową funkcjo- nującą jako znak. Najmniejszy element tej formy znaczącej określano jako varna-sphota- 'litero-dźwięk' i odróżniano wyraźnie od dJivani- 'dźwięk mowy', co odpowiada dzisiejszemu odróżnieniu fonemu od głoski. Gramatycy hinduscy opisywali varna-sphota- jako element pozbawiony własnego znaczenia, a jednak posiadający pewną funkcję znaczeniową, gdyż zastąpienie go przez inny ele- ment tego samego typu może stworzyć zupełnie odrębne słowo, a jeśli słuchacz go nie percypuje, może mu to uniemożliwić zrozumienie znaczenia wyrazu. W Indiach język święty zwany sanskrytem wyszedł już w V w. p.n.e. z codziennego użycia, pozostając nadal narzędziem całego życia intelektualnego. Trzeba się go było specjalnie uczyć, dla ułatwienia więc tych studiów zaczęto układać gramatyki opisowo- normatywne, które nie tylko podawały, jak się mówi, ale także - jak się mówić powinno. Syntezę wszystkich tych prac dał Panini, ^J^y prawdopodobnie w IV w. p.n.e., w swej gramatyce obejmującej blisko 4 tysiące krótkich reguł, których uczono się na pamięć. W języku sanskryckim gramatykę określano wyrazem 'oyakarana- 'rozłożenie, analiza', co samo już wskazuje, że głów- nym jej przedmiotem była analiza morfologiczna wyrazu, jego podział na najmniejsze cząstki, mające samodzielną wartość zna- 30 I. Założenia jęsykosmawstma czeniową, które my nazywamy morfemami. W dziedzinie badań nad postacią morfemów i ich funkcją znaczeniową osiągnął Panini nieprześcigniony dotąd poziom/Dalszy rozwój gramatyki w Indiach polegał też głównie na popularyzacji jego dzieła. Drugim w starożytności centrum badań nad językiem była Grecja. W V i IV w. p.n.e. filozofowie greccy rozważali problem stosunku wyrazów do rzeczy. Zaznaczyły się tu dwa stanowiska. Jedni uważali związek ten za naturalny (phl/sei), drudzy za kon- wencjonalny (tMsei). Pierwsi wywodzili się od Heraklita z Efezu (540-180), drudzy zaś od Demokryta z Abdery (460-370). Zwolennicy teorii związku naturalnego pojmowali wyrazy jako 'konieczną reakcję natury ludzkiej na doznawane uczu- cia i wrażenia zmysłowe, podobnie jak kaszel, wycie i j^k. Nato- miast zwolennicy konwencji twierdzili, że nie ma żadnego związku między formą wyrazu a oznaczaną przez niego rzeczą, lecz że to tylko przypadek (łjlthe) przydzielił danej rzeczy tę właśnie nazwę, a umowa, konwencja (thisisj, zawarta między członkami społe- czeństwa, utrwaliła go w tym znaczeniu. Krokiem naprzód w roz- woju poglądów na język był dialog Platona (428-348) Kratylos, w którym autor konfrontuje obie teorie tradycyjne. Najpoważniejszą w starożytności próbą pogodzenia ich były poglądy Epikura (341-270). W rozwoju języka wyróżnia on dwa okresy: pierwszy, naturalny i drugi, konwencjonalny. W pier- wszym okresie wyrazy powstawały jako konieczne reakcje organów głosowych człowieka na pewne uczucia i wrażenia. Dopiero w dru- gim okresie zaczął odgrywać rolę czynnik społeczny i intelektualny. Dla uniknięcia wieloznaczności ustalono w obrębie każdego ple- mienia konwencjonalne znaczenia poszczególnych wyrazów, po- wstałych drogą spontanicznych reakcji, a nadto wprowadzono nazwy dla pojęć abstrakcyjnych, istniejących tylko w naszej świa- domości. Stanowisko Epikura było jednak odosobnione. W starożyt- ności zwyciężyła teoria konwencjonalna. Obok zagadnienia stosunku wyrazów do rzeczy wyłonił się w V i IV w. p.n.e. problem budowy samych wyrazów. Demokryt, Platon i Arystoteles (384-322) rozwijali pogląd, że język składa się z niepodzielnych jednostek dźwiękowych pozbawionych włas- R. 3. Dzieje jysykwmawstwa 31 nego znaczenia, ale zdolnych do tworzenia szeregów znaczących, t j. wyrazów i zdań. Jednostkę taką nazywano stoikheton 'element prymarny', co odpowiada znaczeniowo naszemu fonemowi. We- dług Platona, nie można pojąc mowy ludzkiej bez rozróżnienia określonej ilości odrębnych stoilcheia w nieskończenie podziel- nym potoku dźwiękowym, wytwarzanym przez głos ludzki, i równocześnie nie możemy poznać ani jednego spośród tych stoi- kheza, nie poznawszy ich wszystkich. W tym poglądzie dopatrywać się można zarodków koncepcji systemu fonologicznego. W drugim okresie rozwoju językoznawstwa greckiego, w III i II w. p.n.e., zagadnieniami języka interesowali się głównie filologowie z Aleksandrii, którzy zetknęli się z nimi przy wydawa- niu tekstów klasyków greckich, oraz filozofowie ze szkoły stoickiej w Atenach, na Eodos i w Pergamon, którzy badali język w ra- mach swej szeroko pojętej logiki. Wytworzyły się dwa obozy: analogistów i anomalistów. Do pierwszego z nich należeli filo- logowie aleksandryjscy, natomiast stoicy byli anomalistami. Terminy analogia 'proporcjonalność' i anomalia 'nierówność' po- chodzą z matematyki i do rozważań gramatyczno-logicznych zo- stały wprowadzone przez głównego założyciela szkoły stoickiej, Chryzypa z Sołoi (282-208). Dla następnych pokoleń jednak wyrazy te stały się ośrodkiem dwóch różnych koncepcji języka. Aleksandryjscy analogiści byli zdania, że w języku panuje prawi- dłowa regularność, wynikająca z zupełnej zgodności między kate- goriami logicznymi i gramatycznymi. Wedle anomalistów nato- miast w języku włada dowolność, a kategorie gramatyczne w wielu wypadkach odbiegają od logicznych. Analogiści pojmowali język jako system stosunków proporcjonalnych, co stanowi zarodek no- woczesnej koncepcji systemu języka, anomaliści natomiast zasłużyli się głównie krytyką zbyt uproszczonej koncepcji tego systemu wysu- wanej przez analogistów. I tak analogiści twierdzili, że pewnym kategoriom pojęciowym odpowiadają zawsze te same końcówki wyrazów. Anomaliści zwalczali ten pogląd, wskazując na różne wyjątki. To z kolei zmusiło analogistów do określenia klas wyrazów, w których dane końcówki są wykładnikami danych kategorii. Idąc tą drogą, doszli oni do ustalenia typów odmian imion i cza- 32 I. Założenia jeaylconnawstwa sowników oraz do określenia wyrazów, które wedle każdego z tych typów się odmieniają. Tak zmodyfikowana teza analogistów zy- skała powszechne uznanie. "W Grecji zwyciężyły poglądy ujmujące język jako twór umowny, konwencjonalny, a zarazem proporcjonalny, systemowy. Na tej podstawie dopiero rozwinąć się mogła gramatyka. Pierwsze jej opracowanie dal Dionizjusz Trak (170-90), około r. 100 p.n.e., w dziełku pt. Sztuka gramatyczna (Tekhne grammatike). Poglądy jego rozwinął i uzupełnił najznakomitszy z gramatyków greckich Apoloniusz Mruk (Dyskolos), który żył w l. połowie II w. n.e. W swym głównym dziele O składni (Peri syntdkseos) dał on pod- stawy składni greckiej. Właściwym przedmiotem badań gramatyków greckich była funkcja wyrazów w zdaniu, która została najogólniej ujęta w ich teorii części mowy. Powolną rozbudowę tej teorii śledzie możemy w pismach Platona, Arystotelesa, Dionizjusza Traka i Apoloniusza, który nadał jej ostateczną postać, zachowaną z małymi zmianami po dziś dzień. Grecka teoria części mowy opierała się na trzech kryteriach podziału. Apoloniusz na plan pierwszy wysunął kry- terium fleksyjne, dzieląc wyrazy na nieodmienne i odmienne, a te ostatnie na deklinujące się wedle przypadków i koniugujące się wedle osób. Pozostałe części mowy wyodrębniono bądź na pod- stawie kryterium składniowego, tj. zasad użycia ich w zdaniu (przysłówek, przyimek, spójnik), bądź na podstawie kryterium semantycznego, tj. ich znaczenia (np. ónoma 'imię'). Tradycje greckiej szkoły gramatycznej kontynuowano w Bi- zancjum aż do połowy XV w., ponadto zaś wpływowi szkoły greckiej zawdzięczają swe powstanie dwie inne szkoły gramatyczne, a mia- nowicie łacińska, która rozwijała się od II w. p.n e., oraz arabsko- żydowska, której rozkwit przypada na w. VII-XII n.e. Z tych trzech szkół gramatycznych średniowiecza największą żywotność wykazała szkoła łacińska. Na podstawie jej tradycji zaczęto po- cząwszy od XIII w. opracowywać gramatyki poszczególnych ję- zyków nowożytnej Europy. Pierwszy traktat poświęcony orto- grafii języka polskiego napisał Jakub Parkoszowic około r. 1440, a pierwszą polską gramatykę wydał Piotr Statorius-Stojeński K. 3. Dzieje językoznawstwa 33 w r. 1568. Znaczenie przełomowe dla rozwoju rosyjskiego języka literackiego miała Rossijskaja gmmmatika wydana przez Łomono- sowa w r. 1755. W XVI w. europejska szkoła językoznawcza wchłonęła tradycje zarówno szkoły łacińskiej, jak greckiej i hebrajskiej, i na tej pod- stawie w XVII w. powstała Gramatyka ogólna wydana w Paryżu w r. 1660, a oparta na materiale języka francuskiego, łaciny, greki i hebrajskiego. Gramatyka zestawia podobieństwa zachodzące między tymi językami, stosując do ich analizy schematy lo- giczne. Mimo wszystkich jej wad Gramatyka ogólną należy uważać za jeden z przejawów tych zainteresowań, które doprowadziły z cza- sem do powstania językoznawstwa porównawczego. Sięgają one starożytności. Kwintylian, retor rzymski z I w. n.e., porównuje ze sobą pewne właściwości języka łacińskiego i greckiego. Gramatycy żydowscy X i XI w. stwierdzili pokrewieństwo języków hebraj- skiego, arabskiego i aramejskiego, stanowiących jądro rodziny semickiej. W XVI w. ustaliła się koncepcja rodzin języków romań- skich, germańskich, celtyckich i słowiańskich. I tak skład rodziny słowiańskiej przedstawił zgodnie z prawdą Łukasz Górnicki w Dworzaninie polskim z r. 1566. W XVII w. wysunięto hipotezę co do pokrewieństwa języków uralo-ałtajskich. W XVIII w. zain- teresowania językoznawcze objęły cały świat, co w wysokim stopniu było zasługą G. W. Leibniza (1646-1716), zachęcającego do badania żywych języków. W r. 1786 William Jones rozpoznał pokrewieństwo sanskrytu, greki i łaciny, przypuszczając równo- cześnie przynależność do tej grupy języka gockiego, języków cel- tyckich i staroperskiego. Tak zarysowała się koncepcja rodziny in- doeuropejskiej. W l. 1800-1805 L. Heryas wydał w Madrycie Katalog języków i narodów (Catalogo de las lenguas de las nasiones conocidas), w którym porównuje wyrazy 300 języków. Pierwszy usta- lił on pokrewieństwo języków wielkiej rodziny malajo-polinezyjskiej. Na początku XIX w. rozpoznano również istnienie rodziny bantu w Afryce, chińsko-tybetańskiej w Azji Wschodniej i drawidyjskiej w Indiach. Horyzonty językoznawstwa rozszerzyły się niezmiernie, me to jednak jest dla nas najważniejsze. Samo stwierdzenie Językoznawstwo i 34 I. Założenia jffsylcossiMwstiua pokrewieństwa pewnej grupy języków nie jest jeszcze językoznaw- stwem porównawczym. Bodzi się ono dopiero z chwilą, gdy po- równanie to przybiera formę metodyczną, co nastąpiło dopiero na początku XIX w. Złożyło się na to działanie kilku czynników. Najważniejszym z nich było wypracowanie w ciągu w. XVIII i XIX koncepcji ewolucji, która przekształca zarówno przyrodę, jak i społeczeństwo. Drugim czynnikiem rozwoju było zapoznanie się Europy na prze- łomie XVIII i XIX w. z sanskrytem i z literaturą językoznawczą Indii. Europejczycy szybko przyswoili sobie znacznie doskonalszą metodę opisu języka stosowaną przez gramatyków hinduskich, a ponadto zdobyli sanskrycki materiał językowy doskonale opra- cowany, który mogli porównać z pokrewnym historycznie mate- riałem greckim i łacińskim. Kroku decydującego dokonał tu Fran- ciszek B o p p (1791-1867), wydając w r. 1816 książkę pt. O systemie koniugacyjnym sanskrytu w porównaniu z systemem greckim, łaciń- slsim, perskim i germańskim {Vber das Conjugationssystem der SanskritspracJie in Yergleichung mit jenen der griechischen, lateini- schen, persischen und germaniscJien). Istotną zdobyczą Boppa było to, że porównywał on ze sobą całe systemy form językowych, a mia- nowicie wszystkie odmiany czasowników, a nie pojedyncze wyrazy wyrwane z całości języka, jak to czyniono dotychczas. Jeżeli Bopp wprowadził pojęcie systemu do językoznawstwa historycznego, to Wilhelm von Humboldt (1767-1835) za- stosował je w badaniach nad typami struktur językowych. W latach 1836-1840 wyszło główne jego dzieło O jeżyku kawi na wyspie Jawa (Vber die Kawispracne auf der Insel Jawa), a wstępem do niego była znakomita rozprawa O różnorodności struktur językowych i jej wpływie na duchowy rozwój ludzkości (Vber die YerscMedenheit des menscMichen Sprachbaues und ihren Einfluss auf die geistige Entwicklung des Menschengesahiechts). Hum- boldt wprowadził po j ecie wewnętrzne j formy języka (innere Sprach- form), które jest odpowiednikiem naszej koncepcji jego systemu. Forma ta przejawia się przede wszystkim w kategoriach grama- tycznych języka, których stosunek do elementów leksykalnych jest różny w różnych językach. Na tej podstawie opracował Hum- K. 3. Dzieje językoznawstwa 35 boldt typologię języków, która z małymi zmianami utrzynirtła się przez cały w. XIX. Humboldt wyróżnił języki izolujące (ni), chiński), w których elementy leksykalne i gramatyczne stoją zupełnie oddzielnie, języki aglutynacyjnc (np. tureckie), w których elementy te są ze sobą tylko mechanicznie zestawione, języki inkorporacyjne (np. Języki Indian amerykańskich), w których forma czasownika. zawiera obok wykładnika osoby podmiotu również i wykładnik osoby dopełnienia bliższego, i wreszcie języki fleksyjne (np. indo- europejskie), w których kategorie gramatyczne wyrażane są przez końcówki wyrazów. Dalszy rozwój językoznawstwa poszedł głównie w kierunku badań historycznych nad dziejami poszczególnych grup języków. Na plan pierwszy wysunęła .się germanistyka. Duńczyk, Basmus Kristian Bask (1787-1832) w dziele pt. Badania nad powstaniem języka staronordyjskiego, czyli islandzkiego (Underwgelse om det gamie nordiske eller islandske sprogs oprindełse), wydanym w r. 1818, porównał szczegółowo materiał wyrazowy oraz system grama- tyczny języka staroislandzkiego z innymi językami germańskimi, a następnie z językami słowiańskimi, z litewskim, łotewskim, z greką i łaciną, ustalając pierwsze odpowiednio ści fonetyczne i stwierdzając pokrewieństwo tych wszystkich języków mię- dzy sobą. Kontynuatorem jego był Jakub Grimm (1785-1863), autor Gramatyki niemieckiej (Deutsche Orammaiik), będącej w isto- cie gramatyką porównawczą języków germańskich. W drogim wydaniu pierwszego tomu tego dzieła z r. 1822 znajdujemy tzw. "prawo Grimma", pierwsze prawo fonetyczne, które ujmuje ewo- lucję germańskiego systemu spółgłoskowego. Prawo to stało się wzorem dla późniejszych badaczy, a w szczególności dla Augusta Potta (1802-1887) autora pierwszego słownika etymologicznego języków indoeuropejskicli (1830-1836), właściwego twórcy fo- netyki porównawczej tych języków. Punkt szczytowy pierwszego okresu rozwoju językoznawstwa porównawczego (1816-1870) stanowią badania Augusta Schlei- chera (1821-1868). Już Bopp dał piei-wsze opracowanie gra- matyki porównawczej języków indoeuropejskich (1833-1852), kładąc w nim nacisk na problem genezy systemu fleksyjnego. 3* 36 I. Założenia językoznawstwa Drugie opracowanie pt. Kompendium gramatyki porównawczej języków indoeuropejskich (Compendium der vergleichenden Oramma- tik der indogermanischen Sprachen) dał w r. 1861 Schleicher. Naj- ważniejsza. częścią dzieła jest fonetyka operująca już dużą ilością praw głosowych. Schleicher wprowadził metodę rekonstrukcji głosek i form prajęzyka, którą z małymi modyfikacjami przy- jęli jego następcy. W drugim okresie rozwoju językoznawstwa porównawczego (1870-1914) największe znaczenie miała szkoła młodogramaty- ków, która wyszła z Lipska i powoli objęła wszystkie kraje cywi- lizowanego świata. W Niemczech reprezentował ją Karol Brug- mann (1849-1919) i Bertold Delbruck (1842-1922), którzy dali trzecie po Boppie i Schleicherze opracowanie Gramatyki porówna- wczej języków indoeuropejskich (Orundriss der vergleichenden Oram- matik der indogermanischen Sprachen, 1893-1900); oraz Herman P a u l, autor Założeń językoznawstwa historycznego (Prinzipien der Sprachgeschichte, 1880), w których sformułował on program badań szkoły. We Francji bliski młodogramatykom był Antoine Meillet (1866-1936), autor Wstępu do językoznawstwa indoewopejskiego (Introduction a Petude cmnparative des langues indoeuropeennes, dwa przekłady polskie 1919,1958). W Polsce głównymi młodogra- matykami byli Jan Łoś (1860-1928) i Jan Eozwadowski (1867-1935), a w Bosji P. F. Fortunatów, A. A. Szachmatow i A. I. Sobolewski, działający na przełomie XIX/XX w. Młodogramatyków cechował psychologizm i historycyzm. Zgo- dnie z Paulem uważali oni ogólne normy języka za fikcję, realny język istniał dla nich bowiem tylko w jednostkach. Podobnie jednak jak Pauł przyjmowali oni, że w podświadomości jednostki istnieje .trwale zespół zapamiętanych form językowych związanych sy- stemem asocjacji, dzięki którym funkcjonuje on, tworząc na pod- stawie analogii coraz nowe formy i zdania. Ten podświadomy system języka jest w wysokim stopniu niezależny od świadomości i dlatego działa automatycznie, ulegając powolnej ewolucji, którą młodogramatycy sprowadzali do trzech głównych zjawisk: bezwyją- tkowych praw głosowych, działania analogii i zapożyczeń. Zdaniem młodogramatyków funkcja znaczeniowa języka nie ma wpływu na H. 3. Dsieje językosiiawftwa 37 jego ewolucję, która dokonuje się mechanicznie wedle praw, które, jak prawa przyrodnicze, są bezwyjątkowc, choć w przeciwieństwie do nich nie są uniwersalne. W określonej pozycji w wyrazie, na określonym obszarze i w określonej epoce jedna głoska przechodzi w drugą we wszystkich wyrazach bez wyjątku. Po wygaśnięciu działania prawa, w następnej epoce ewolucji języka, mogą powstać formy czy to wskutek działania analogii, czy też zapożyczeń, których postać jest sprzeczna z wygasłym prawem głosowym. Są to jednak wyjątki pozorne, gdyż nie istniały one w epoce działania prawa. Eównocześnie z młodogramatykami rozwija się działalność nau- kowa dwóch uczonych, którzy ujmowali zagadnienie języka z zupełnego innego punktu widzenia, a mianowicie Jana Baudcu- iua de Courtenay (1845-1929), największego językoznawcy polskiego, i Ferdynanda de Saussure'a (1857-1913), najwię- kszego lingwisty Francji i Szwajcarii. Jeżeli młodogramatycy inte- resowali się tylko ewolucją języka, to ci dwaj uczeni zadali sobie pytanie, czym jest język i jaki jest jego stosunek do całości zja- wisk mowy. Prowadząc badania w tym kierunku, nawzajem wpły- wali na siebie. De Saussure w wydanej w r. 1879 rozprawie pt. Roz- ważania nad pierwotnym systemem samogłosek w językach indoeuro- pejskich (Memoires sur le systeme primitif des voyelles dans les langues indoeuropeennes} stawia problem systemu językowego i definiuje tonem (od greckiego phśnema 'dźwięk') jako element systemu fonologicznego języka praindoeuropejskiego, dający się rozpoznać jako różny od wszystkich innych jego elementów. Koncepcja ta została przejęta przez Baudouina i jego ucznia na uniwersytecie w Kazaniu, Mikołaja Kru-szewskiego (1851- 1887). Baudouin wprowadził rozróżnienie między dwoma aspektami języka, a mianowicie między jego aspektem statycznym, obejmu- jącym stosunki między równocześnie istniejącymi elementami języka, a jego aspektem dynamicznym, ewolucyjnym. Baudouin umieścił foncmy w ramach statyki językowej, a równocześnie podkreślił różnicę między fizyczną naturą dźwięków a icli rolą w mechanizmie języka. Głoska - to dźwięk fizyczny, fonem - to dźwięk pozostający w związku ze znaczeniem słów, niepodzielny 38 J. Zaloseilin jwylumoirstwa element systemu. Syntezę swych rozważań ogłosił Baudouiu w rozprawie pt. Próba teorii alternacji fonetycznych (Kraków 1894). Z kolei poglądy Baudouina i Kraszewskiego oddziałały na de Saus- sure'a, który nowe swe stanowisko sformułował w wykładach na uniwersytecie w Genewie w latach 1906-1911. Wykłady te wyszły pośmiertnie w r. 1916 pt. Kurs językoznawstwa ogólnego (Cours de linguistique generale, przekł. polski 1958). De Saussure odróżnia język (langwe) od mówienia (parole) jako dwa odrębne skła- dniki mowy (langage). Język wedłe niego jest "częścią społeczną mowy, zewnętrzną w stosunku do jednostki, która sama nie może go ani stworzyć, ani zmienić. Istnieje on tylko dzięki pewnego rodzaju umowie zawartej między członkami społeczeństwa". W od- różnieniu od języka, który jest częścią społeczną i istotną mowy, mówienie jest jego częścią indywidualną i mniej lub więcej przy- padkową. Wobec tego nauka o mowie musi być podzielona na dwie zupełnie różne dyscypliny: na lingwistykę języka, która bada język, twór społeczny, i na lingwistykę mówienia, która analizuje indywidualną stronę mowy, tj. mówienie wraz z fonacją. "Język jest - wedle de Saussure'a - systemem znaków wyra- żających pojęcia i dzięki temu dających się porównać z pismem, z alfabetem głuchoniemych, ze znakami wojskowymi itd. Jest on tylko najważniejszy m .z tych wszystkich systemów. Możemy przeto powziąć myśl nauki, która badałaby życie znaków w obrębie życia społeczeństwa". Naukę tę nazywa de Saussure semiologią od grec- kiego semewn 'znak'. Zadaniem jej jest wyjaśnienie istoty znaków oraz praw, które nimi rządzą. Językoznawstwo byłoby tylko częścią tej nauki. Jak już stwierdziliśmy, postulaty de Saussure'a zrealizowała dzisiejsza teoria informacji. Ustaliwszy podstawy językoznawstwa, dzieli je de Saussure na dwa działy: synchroniczny i diachroniczny. "Językoznawstwo synchroniczne winno zajmować się stosunkami logicznymi i psy- chologicznymi, które wiążą elementy języka współistniejące i two- rzące system, elementy takie, jakimi przedstawiają się one świado- mości zbiorowej. Językoznawstwo diachroniczne na odwrót ma za zadanie badać stosunki wiążące elementy języka następujące po sobie w czasie, a nie zauważone przez tę świadomość zbiorową, S. 3. Dzieje językoznawstwa 39 elementy, które substytuując się jedne w miejsce drugich, nie tworzą między sobą systemu". Językoznawstwo synchroniczne opisuje system języka, którego koncepcja opiera się u de Saussure'a na pojęciu wartości. Podkreśla on, że zakres użycia wyrazu, czyli jego wartość, powstaje wsku- tek ograniczenia, jakie narzucają mu zakresy użycia wyrazów sąsiednich, a zatem wartość każdego wyrazu jest wynikiem opozy- cji, w jakich on pozostaje do innych wyrazów. Ta właśnie zależ- ność wartości jednego wyrazu od wartości innych zamienia je wszystkie w jednolity system językowy, a to, co odnosi się do treści wyrazów, odnosi się również i do ich formy. "To bowiem, co ma znaczenie w wyrazie, to nie są dźwięki same w sobie, lecz różnice fonetyczne, które pozwalają odróżnić dany wyraz od wszystkich innych, ponieważ z nimi związane jest znaczenie." Wydanie Kursu językoznawstwa ogólnego de Saussure'a w r. 1916 rozpoczyna trzeci okres rozwoju językoznawstwa porównawczego, który trwa po dziś dzień. Dwa nurty badań: językoznawstwo his- toryczne reprezentowane przez młodogramatyków oraz języko- znawstwo opisowe w postaci nadanej mu przez de Saussure'a i Baudouina utrzymują się nadal, ale stosunek ich nasilenia zmienia się, staje się odwrotny niż w okresie drugim. Badania historyczne schodzą, na drugi plan, a centralnym problemem ję- zykoznawstwa od końca pierwszej wojny światowej staje się za- gadnienie budowy systemu języka, czyli jego struktury i stąd ten kierunek badań nazywamy strukturalizmem. W jego rozwoju wyróżnić można kilka faz. W okresie międzywojennym największą aktywność rozwinęła szkoła praska, której głównymi przedstawicielami byli N. S. Trii- becki (1890-1939) i E. Jakobson (ur. 1896). Szkoła, dokonując syntezy poglądów Baudouina de Courteniiy i de Saussnre'a, pracowała przede wszystkim nad rozwojem fonologii i działów pokrewnych. Syntezą jej wysiłków były Podstawy fonologii (Orund- zuge der Phonologie) Trubeckiego wydane pośmiertnie w r. 1939. Trubecki rozpoczyna swe rozważania od wyróżnienia dwóch za- sadniczych funkcji dźwięków mowy w zakresie komunikacji inte- lektualnej, a mianowicie funkcji dystynktywnej, której istotą jest 40 Z. Założenia językosmawstwa odróżnianie wyrazów od siebie, oraz funkcji delimitacyjnej, pole- gającej na oddzielaniu ich od siebie w toku mowy. Przechodząc do analizy pierwszej z tych funkcji, autor stwierdza, że jakiekolwiek zjawisko może być odróżnione od innego tylko wówczas, gdy two- rzy z nim na płaszczyźnie jakiejś cechy przeciwieństwo, czyli opozycję. Funkcję dystynktywną może spełniać zatem jakaś cecha głosowa tylko wówczas, gdy przeciwstawia się jakiejś innej cesze akustycznej, a zatem gdy jest członem opozycji dźwiękowej. Otóż takie opozycje dźwiękowe, które w danym języku mogą odróżniać od siebie dwa wyrazy o różnej treści semantycznej, nazywa Tru- becki opozycjami fonologicznymi. Każdy człon takiej opozycji jest jednością f onologiczną krótszą (np. a: t) lub dłuższą (np. 1wS6:gos6). Otóż najkrótsza jedność fonologiczna, jedność, której się z punktu widzenia danego języka nie da podzielić na jeszcze krótsze jedno- stki fonologiczne po sobie następujące - to właśnie tonem. Jakakolwiek cecha fonemu wynika z istnienia innego fonemu różniącego się od niego tylko tą jedną*cechą, a mogącego występować w tych samych co on pozycjach. Tak np. dźwięczność fonemu b w ję- zyku polskim wynika z istnienia w tym języku fonemu p różnego od niego tylko brakiem tej cechy, a który może jak i on występować przed samogłoską w wyrazach znaczeniowo różnych, por. opozycję tychfonemów w obrębie typu byłtpył, basy-.pasy. Fonem jest ze- społem cech, z których każda istnieje dzięki opozycji do cechy przeciwnej jakiegoś innego fonemu. Dzięki temu właśnie fonemy tworzą zwarty system opozycji akustycznych, który nazywamy systemem fonologicznym. Cechy różniące człony opozycji dadzą się scharakteryzować między innymi także ze względu na ich liczbę w opozycji. Z tego punktu widzenia wyróżnić można trzy typy opozycji, a miano- wicie opozycje prywatywne, gradualne i ekwipolentne. Opozycje prywatywne oparte są na obecności lub braku jednej i tej samej cechy. Tu należą np. opozycje między polskimi spółgło- skami dźwięcznymi i bezdźwięcznymi b: p, d:t, g: k itd., przy czym spółgłoska dźwięczna posiadająca cechę dystynktywną jest czło- nem nacechowanym opozycji, spółgłoska bezdźwięczna zaś, która tej cechy nie posiada - to jej człon nie nacechowany. Opozycje S. 3. Dzieje jesykasnawstwa 41 gradualne natomiast są to te, których człony przeciwstawiają się so- bie różnym stopniem natężenia tej samej cechy. Tworzą one związki kilku opozycji, w których członach dana cecha występuje w coraz wyższym natężeniu. Taką jest np. opozycja samogłosek u:o:a pod względem stopnia doniosłości od minimalnego stopnia natężenia tej cechy w samogłosce u, poprzez człon pośredni o do członu maksymalnego a. Opozycja ekwipolentna wreszcie opiera się na przeciwieństwie dwóch cech logicznie równorzędnych, z któ- rych jedna występuje w jednym, druga zaś w drugim z jej członów. Takimi np. są opozycje polskich spółgłosek wargowych i przednio- językowych w rodzaju p:t, b: d itd. Druga dziedzina, którą Trubecki i cała szkoła praska intensywnie badali, to morfonologia, nauka o wymianach, czyli o obocznościach samogłosek i spółgłosek w obrębie tej samej cząstki wyrazowej, np. poi. reJt-a\[ręcis-ny\\ręc-e, oboczność ę\\ą i ifc||' ców pewne ciaśniejsze i bardziej szczegół^ znaczyć, że w wyrazach zawierających raziste, sufiks ten jest członem u* członem wyrazu odróżniającym złot-nilc członem utożsamiaj? grupy sprawców czynno^ stek zlot-. W wyrazie - istot żeńskich, człc nacyjnych pierwiasz spełnia więc tu funkC) człon drugi złożeń typ wreszcie nie tylko jeden i łość oznacza coś, co jest póz.. a mianowicie posiadacza czło. ^%\\\ -A - . ». r ^ l ,VV ^A./ nazywa- VVA\ Ttnfi ^Tina+o nas świata. %-%\\yi płaszczyzny 'miód' i jadett 'jedzą'), poi. niedź- wiedź. Wyraz ten uległ z kolei tabu w języku myśliwych i został zastąpiony przez wyraz miś. Na zakończenie tych ogólnych rozważań nad budową języka chciałbym zestawić zasadnicze kategorie elementów, które tworzą system semantyczny, syntaktyczny i stylistyczny każdego języka. Kategorie tych elementów odpowiadają w przybliżeniu temu, co ję- zykoznawstwo tradycyjne określało j.ako części mowy. Ponieważ wyrazy nie występują we wszystkich systemach językowych świata, 126 II. J^syJcosnawstwo opisowe przeto ta ogólna klasyfikacja nie może brać pod uwagę wyrazów, lecz jedynie moriemy, które istotnie funkcjonują we wszystkich językach. Morfemy semantyczne, które odnoszą się do rzeczy- wistości zewnętrznej, nazywamy semantemami. Wychodząc z tych założeń, możemy wyróżnić we wszystkich językach świata sześć kategorii elementów: 1) Semantemy nazywające (w języku polskim tematy rze- czowników, przymiotników, czasowników i przysłówków, np. bia- łość, biały, bieleje, biało). 2) Semantemy wskazujące (tj. tematy zaimków, np. poi. ja, ty, on). 3) Semantemy szeregujące (tj. tematy liczebników, np. poi. dwa, trzy). 4) Morfemy syntaktyczne (w języku polskim przyimki, np. w, przy, na, spójniki, np. poi. i, a, se, oraz końcówki flek- syjne). 5) Partykuły (tj. semantyczne sygnały jednokląsowe, np. poi. tak, nie). 6) Wykrzykniki (tj. symptomy i apele mające formę złożoną z fonemów, np. poi. ach! oj! pfuj, 'halo! hop-Jtop!). UWAGA. Partykuły są to sygnały .jednokląsowe złożone z fonemów ję- zyka. Akustyczne symptomy, apele i obrazy złożone z fonemów języka tworzą jego system stylistyczny. Na jakich zasadach funkcjonują w ramach tego systemu wykrzykniki pierwotne i wtórne, onomatopeje, wołacz i rozkaźnik, wyrazy środowiskowe, pluralis maiestaticus, formy grzecznościowe języka, ameliorativa i peioratiya, zaklęcia i eufemizmy? III. JĘZYKOZNAWSTWO HISTORYCZNE 9 Rozdział ZASADY KLASYFIKACJI HISTORYCZNEJ JĘZYKÓW Dotychczas omawialiśmy metody językoznawstwa opisowego, które analizuje budowę każdego języka oddzielnie, jak gdyby on jeden tylko istniał na świecie. Każda nauka zaczyna się od opisu, ale na nim nie może się skończyć, zadaniem jej bowiem jest udowad- nianie pewnych twierdzeń ogólnych. Nauki badające procesy usta- lają ogólne prawa, wedle których te procesy się dokonują, nauki zaś analizujące twory opracowują ich klasyfikację. Językoznawstwo należy do tej ostatniej grupy nauk, języki bowiem, które bada, są tworami mającymi trwałe istnienie w czasie. Pierwszym zatem za- daniem językoznawstwa porównawczego jest opracowanie klasy- fikacji języków. Klasyfikacja tworów może być jednak dwojaka: historyczna - na podstawie wspólności pochodzenia i typolo- giczna - na podstawie wspólności ich cech aktualnie istniejących. Wskutek tego językoznawstwo, porównawcze opracowu- jące klasyfikację języków dzieli się na językoznawstwo historycznoporównawcze i na językoznawstwo typolo- gicznoporównawcze. Językoznawstwo historyczne, którym się teraz zajmiemy, ustala zatem klasyfikację historyczną języków wedle stopnia wspólności ich pochodzenia, a następnie analizuje ewolucję językową, która doprowadziła do tego podziału języków, i stara się podać przynajmniej w części jej przyczyny. Wszystko na świecie ulega zmianom, zmienia się przyroda i lu- dzie, a spod tego ogólnego prawa nie wyłamuje się język. System języka w obrębie pewnego społeczeństwa ulega w ciągu wieków zmia- nom, które można śledzić w zabytkach pisanych. I tak np. cały ogrom 128 III. Językoznawstwo historyczne zmian, jakim uległ język polski w ciągu ostatnich sześciu wieków, uzmysłowimy sobie, jeśli porównamy tekst Kossak świętokrzyskich, odzwierciedlający stan językowy z połowy XIV w., z jego prze- kładem na język dzisiejszy. W tym celu podajemy niżej wyjątek z Kazania na dzień Bożego Narodzenia z zachowaniem cech archaicz- nych języka (tylko w pisowni dzisiejszej) i tenże wyjątek w języku dzisiejszym. Toć to i jeść prawda, iże idzie tobie kroi zbawiciel, iżby nas ot wieczne śmirci zbawił. A trzecie idzie tobie ubogi, iżby ty w ubó- stwie nie styskował. Jakoż pro- rok Dawid, uznamionaw o jego silnem ubóstwie, jeść świadecz- stwo dał, rzeka:... To też i jest prawda, że idzie ku tobie król Zbawiciel, ażeby nas od wiecznej śmierci zbawił. A po trzecie idzie ku tobie ubogi, aże- byś ty w ubóstwie nie utyskiwał. Tak więc prorok Dawid, dowie- dziawszy się o jego wielkim ubós- twie, dał świadectwo, mówiąc:... Porównując tekst staro- i nowopolski tych samych zdań, stwier- dzamy, że wszystkie cztery systemy cząstkowe języka, a miano- wicie system fonologiczriy, semantyczny, syntaktyczny i styli- styczny, uległy zmianie w ciągu sześciu wieków. I tak, zmianie uległy fonemy albo we wszystkich w ogóle wyrazach, w których występują, albo we wszystkich wyrazach, w których występują w pewnym określonym otoczeniu. Są to zmiany fonologiczne, które polegają na tym, że w miejsce jednych cech diakrytycznych fonemów wchodzą inne. Tak np. w Kazaniach świętokrzyskich mamy kroi, ubóstwie z długą samogłoską o, gdy dziś piszemy te wyrazy król, ubóstwie, wymawiając je równocześnie krul, ubustwie. Stało się to dlatego, że staropolskie 6 długie, pisane o lub oo, przeszło w epoce zaniku iloczasu staropolskiego w 2. połowie XV w. w wąskie ó, oznaczane później w piśmie przez o. W XVIII w. wą- skie ó przeszło w u tradycyjnie oznaczane przez d. Cecha diakry- tyczna ilościowa długości została tu zastąpiona przez cechę jakoś- ciową wymowy wąskiej. Zmiana ta przekształciła o w ó we wszyst- kich wyrazach, była więc zmianą niezależną od pozycji, obok niej jednak możemy wykryć przy porównaniu omawianych tekstów B. 9. Zasady klasyfikacji historyczne języków 129 zmiany występujące tylko w pewnych pozycjach. I tak, autor Kazań świętokrzyskich wymawiał śmirci, gdy dziś mówimy śmierci, a to wskutek przejścia -i w e w pozycji przed r, które należało do tej samej sylaby. Wymawiał on również świadeczstwo, co później wskutek upodobnienia es do następującego po nim s dało świadec- stwo, a wreszcie świadectwo oraz ot wieczne, dziś od wiecznej wskutek udźwięcznienia t w d drogą upodobnienia do dźwięcznego nagłosu następnego wyrazu. Drugą grupę stanowią zmiany systemu semantycznego, a tu w pierwszym rzędzie wymienić należy zmiany słownikowe. Jedne wyrazy wyszły zupełnie z użycia (np. usnamionaó, Styskowaó), inne zmieniły swą wartość słownikową (np. sklep dawniej 'skle- pienie', a od końca XVII w. 'miejsce sprzedawania towarów'). Wyrazy składają się z morfemów. Zmiany postaci tych morfemów niezależne od zmian fonologicznych określamy jako zmiany morfologiczne. W Kazaniach świętokrzyskich mamy formy do- pełniacza przymiotników rodzaju żeńskiego na -e (ot wieczne), imie- słowu przeszłego z końcówką -w (usnamionaw), formy złożone czasu przeszłego (jeść dał.) i formy imiesłowu czasu teraźniejszego strony czynnej na -a (rzeka), podczas gdy dziś używamy formy dopełnia- cza przymiotników z końcówką -ej (od wiecznej), imiesłowu czasu przeszłego na -wszy (ukochawszy), form niezłożonych czasu prze- szłego (dał) lub ściągniętych {dałem z dał jeśm) oraz imiesłowu czasu teraźniejszego na -ąc, -ący (mówiąc, mówiący). Trzecia grupa różnic między językiem dzisiejszym a językiem Kazań świętokrzyskich obejmuje zmiany składniowe, zmiany funkcji składniowej form. I tak, w Kazaniach mamy idzie tobie, gdy my dziś mówimy idzie ku tobie, idzie dla ciebie. Stara funkcja ce- lownika oznaczania celu, ku któremu lub dla którego coś się dzieje, uległa, jak widzimy, w ciągu wieków osłabieniu, tak że dziś formę przypadka musimy wzmacniać przyimkiem. Czwartą wreszcie grupę zmian językowych stanowią zmiany w zwyczajach stylistycznych. Tak np. w staropolszczyźnie przeważał stanowczo zwyczaj zwracania się do rozmówcy w 2. os. per ty, gdy dziś przeważa zwyczaj przemawiania w 3. os. per pan. Językoznawstwo 9 130 III. Językoznawstwo historyczne Zmiany fonologiczne, słownikowe, morfologiczne, składniowe i stylistyczne, które narastają w ciągu wieków, przekształcają -wreszcie język do tego stopnia, że staje się on strukturalnie zu- pełnie różny od swego historycznego przodka. Któż np. w dzisiej- szych. francuskich wyrazach pere 'ojciec' i merę 'matka' poznałby łacińskie rzeczowniki (w bierniku) patrem 'głowa rodu' i matrem 'matka"? Dopiero studia historyczne pozwalają stwierdzić, że oba te wyrazy, jak i cały system języka francuskiego, powstały z prze- kształcenia pierwotnych form łacińskich. Ten fakt przeobrażania się poszczególnych składników języka nazywamy jego ewolucją. Dokonuje się ona niezmiernie wolno i stopniowo. Zmianie podlegają równocześnie tylko bardzo nie- liczne elementy języka (fonemy, morfemy czy całe wyrazy), a ele- menty te wchodzą niepostrzeżenie w miejsce starych elementów, nie przeszkadzając w niczym komunikacji między ludźmi, czyli wzajemnemu przekazywaniu informacji. Ponieważ więc zmiany językowe występują w tak drobnych dawkach, że nie odgrywają żadnej roli w życiu ludzi, przeto nie uświadamiają ich oni sobie i mniemają, że język się nie zmienia. A zatem za "przodka" i "potomka" uważamy te systemy ję- zykowe, z których jeden wszedł w miejsce drugiego poprzez drobne zmiany bez naruszania przeświadczenia społeczeństwa, że ciągle mówi tym samym językiem. Takie systemy językowe uważamy za różne stadia ewolucyjne tego samego języka. Tak więc system językowy staropolski z epoki Kazań świ^toJcmyskich i nowopolski z XX w. są stadiami ewolucyjnymi języka polskiego. W ramach tak określonego języka jednolitego historycznie dokonuje się po- wolna ewolucja. Fakt, że języki bezustannie się zmieniają, rodzi pytanie, czy ewo- lucja ta, przekształcając same języki, nie zmienia zarazem ich wza- jemnych stosunków. Jedne języki bowiem są sobie bliższe, inne - dalsze. Najbliższe dla Polaka są języki takie, jak czeski czy rosyj- ski, które nawet bez nauki w części rozumiemy. Dalsze nam są już takie języki, jak litewski i łotewski, które oczywiście bez specjalnej nauki rozumieć się nie dadzą, ale swą budową podobne są do języka polskiego. Wreszcie języki takie, jak węgierski czy turecki, S. 9. Zasady klasyfikacji historycsnej jysyków 131 są zupełnie od polskiego różne i dlatego przy nauce nastręczają JUŻ znacznie większe trudności. Otóż powstaje pytanie, czy stosunki, jakie zachodzą obecnie między językami, istniały zawsze, czy też wobec postępów ewolucji językowej nie były w przeszłości inne niż dziś. I rzeczywiście, ba- dania historyczne dowiodły, że różnice między takimi bliskimi sobie językami, jak polski i czeski, były niegdyś jeszcze o wiele mniejsze niż dzisiaj. Gdy porównamy nazwy i imiona polskie zapisane w najstarszym naszym zabytku, w tzw. Bulli gnieźnien- stciej z r. 1136 ze współczesnymi im wyrazami czeskimi, to różnice okażą się nieznaczne. W miarę więc jak cofamy się wstecz, podobień- stwo między polskim a czeskim rośnie. Zjawisko to możemy śle- dzić na podstawie zabytków aż do w. XII i XI n. e. Dalej wstecz badać go już nie możemy bezpośrednio wobec braku starszych zabytków, jeżeli jednak wyobrazimy sobie ewolucję języka pol- skiego i czeskiego jako dwie skośne linie, które się do siebie zbli- żają i są w epoce najstarszych zabytków już bardzo sobie buskie, to narzuca się przypuszczenie, że te dwie linie w epoce przedhisto- rycznej jeszcze bardziej się do siebie zbliżały, aż wreszcie przecinały się ze sobą w jednym punkcie. Innymi słowy, fakt, że w miarę co- fania się w przeszłość rosną podobieństwa między językami blis- kimi sobie, takimi jak polski i czeski, każe przypuszczać, że języki te powstały wskutek różnej na różnych obszarach ewolucji wspól- nego im obu językowego "przodka", czyli, jak mówią lingwiści, prajęzyka. Z tych samych względów, co dla języka polskiego i czeskiego, przyjąć musimy istnienie wspólnego prajęzyka dla wszystkich języków słowiańskich, tj. dla języka polskiego, dolno- i górnołuży- ckiego, czeskiego, słowackiego, słoweńskiego, serbochorwackiego, macedońskiego, bułgarskiego, ukraińskiego, rosyjskiego i biało- ruskiego. Wspólny tym wszystkim językom prajęzyk, z którego się one wszystkie rozwinęły, nazywamy językiem prasłowiań- skim. Język prasłowiański będzie zawsze tylko przypuszczeniem, niezmiernie prawdopodobną hipotezą naukową, nie zachowały się bowiem żadne jego zabytki pisane. Najstarsze zabytki słowiańskie, 9* 132 III. Językoznawstwo historyczne K. 9. Zasady klasyfikacji historyosmej jffiytów 133 a mianowicie kopie przekładu Pisma świętego, którego dokonali Konstantyn i Metody około r. 863, choć językowo bardzo bliskie prasłowiańskiemu, mają już jednak wyraźne zabarwienie buł- gąrsko-macedońskie i za pomniki prasłowiańskie uchodzić nie mogą. Nie zawsze jednak językoznawstwo jest w tak niekorzystnym po- łożeniu, niekiedy bowiem prajęzyk, z którego wywodzą się różne języki, jest nam bezpośrednio znany dzięki pomnikom piśmien- nictwa. Taki szczęśliwy wypadek'zachodzi np. w odniesieniu do języków romańskich, których prajęzykiem jest łacina, a ściślej mówiąc łacina ludowa, znana nam z napisów i tzw. tekstów wul- garnych. Języki romańskie, do których zaliczamy język rumuński, dziś wymarłe dialekty dalmatyńskie nad Adriatykiem, język włoski, sardyński na Sardynii, dialekty retyckie w Alpach i nad Isoncą, język francuski, prowansalski na południu Francji, kataloński koło Barcelony, hiszpański i portugalski, dziś wyraźnie odbiegają od siebie. W miarę jednak cofania się w przeszłość różnice te zmniej- szają się i języki dziś tak różne od siebie stają się coraz bardziej podobne, aż kiedy dojdziemy do pierwszych wieków naszej ery, różnice te prawie zupełnie giną i wszystkie języki romańskie roz- pływają się w morzu łaciny ludowej. Nie można zaprzeczyć, że łacina ludowa poszczególnych prowincji Cesarstwa Bzymskiego różniła się nieco od siebie, ale były to róż-, nice drobne, dialektalne, nie rozbijające ogólnej jedności języka. Dopiero między w. VI a X n. e. różnice te uległy znacznemu po- większeniu, co doprowadziło do rozbicia obszaru łacińskiego na szereg języków romańskich. Cały ten proces śledzić można w za-. bytkach pisanych, dzięki czemu ma on wyjątkowe znaczenie dla językoznawstwa. Widzimy zatem, że jeden system językowy może mieć większą liczbę "potomków", a to wskutek jego ewolucji odmiennej na róż- ^ nych obszarach, na których był niegdyś używany. Otóż grupę ję- zyków, które powstały wskutek nieprzerwanej, a różnej na róż- nych obszarach ewolucji, jednego wspólnego prajęzyka nazywamy rodziną języków. Języki wchodzące w skład jednej rodziny, a więc takie, które wywodzą się ze wspólnego prajęzyka, nazywamy językaJni pokrewnymi. Dzieje rodziny języków możemy przed- stawić w formie drzewa genealogicznego, opierając się na porów- naniu rodziny języków z rodziną ludzką. Miejsce wspólnych przod- ków zajmuje tu prajęzyk, z którego wyodrębniają się poszczególne języki. Oto schemat drzewa genealogicznego rodziny romańskiej: ŁACINA (język praromalisfci) Ir, rurnuil- ddlma- włoskie sardyń- retyckie francu- prowan- katalon- hiszpań- portu- sicie tyAskie skie tfcie salsicie sfete »kie oatefae Rye. 11. Drzewo genealogiczne rodziny romansideł Między językami jednej rodziny może zachodzić pokrewieństwo różnego stopnia, a to zależnie od długości okresu wspólnego roz- woju. Im okres ten jest dłuższy, im później nastąpiło oddzielenie od siebie dwu języków, tym pokrewieństwo ich jest bliższe. W ten sposób w obrębie rodziny rysują się grupy języków, które tworzyły jeszcze wtedy względną jedność, gdy już między samymi grupami zachodziły duże różnice. Wśród rodzin lingwistycznych wyróżnić można zatem zespoły jedno- i wielostopniowe. Rozczłonkowanie rodziny jednostopniowej, jak np. rodziny romańskiej, da się przed- stawić wedle zamieszczonego powyżej schematu uwzględnia- jącego tylko dwie epoki, starszą i młodszą. Prajęzyk istniejący w epoce starszej, w tym wypadku łacina, rozszczepił się w ciągu wieków na szereg równolegle ewoluujących dialektów, które obser- wować możemy w epoce nowszej, nam współczesnej. Natomiast przy analizie rodzin wielostopniowych wyróżnić musimy przynaj- mniej trzy epoki. Języki epoki najpóźńiejszej, zazwyczaj nam współczesne, wywodzą się z prajęzyków pierwszego stopnia, które istniały w epoce pośredniej, a te dopiero kontynuują jeden wspólny prajęzyk z epoki najstarszej. Przykładem dwustopniowej rodziny 134 JJJ. Jysykossnawstwo historyczne języków jest rodzina słowiańska, której drzewo genealogiczne przedstawia się jak następuje: ;ęzyfc prastowianski poi- dolno- gór- czes- sio- siowert- serbo- mace- butgar-Ukrain-rosy j-biato- skie tusycMe reołu- (cię woc- sicie chorwac- doAsfcie skie skie skie rusfcie źycicie Icte (cię Rys. T2. Drzewo genealogiczne rodziny ałowiańskiej Język prasłowiański, biorąc z grubsza, rozpadł się naprzód na trzy grupy językowe, a mianowicie na grupę praruską, czyli wscho- dniosłowiańską, najbardziej zwartą ze wszystkich, południowosło- wiańską i zachodniosłowiańską. Dopiero później wyodrębniły się z praruskiego trzy języki ruskie, tj. białoruski, rosyjski i ukraiński, grupa południowa zróżnicowała się na obszar bułgarsko-macedoń- gki, serbochorwacki i słoweński, a w grupie zachodniej zarysowały się jako odrębne całości zespół czesko-słowacki, łużycki (obejmujący dwa odrębne języki dolno- i górnołużycki) oraz polski (wraz z dia- lektami kaszubskimi). Wobec tego języki słowiańskie nie są w tym samym stopniu ze sobą spokrewnione. I tak np. ukraiński bliżej jest spokrewniony z językiem rosyjskim niż z polskim, ponieważ wraz z rosyjskim wchodził w skład grupy praruskiej, dość jedno- litej jeszcze w XII w. n.e., podczas gdy przodkowie językowi Po- laków i Ukraińców zerwali ze sobą kontakt językowy i weszli w skład odrębnych grup gdzieś około VI w. n.e. Pokrewieństwo języków wchodzących w skład jednej rodziny wynika z procesu różnicowania się pierwotnie jednolitej całości na szereg odrębnych systemów. Nie zawsze jednak ewolucja języków prowadzi do wzajemnego ich oddalania się od siebie, do różnico- K. 9. Zasady Iclasyfikacji historycznej jysylców 135 warna się obszaru językowego. Niekiedy wprost przeciwnie, wyni- kiem ewolucji językowej jest ich powolne i niepostrzeżone zbliżanie się ku sobie, a zatem całkowanie się obszaru. Jeżeli jednak oddalanie się języków od siebie jest wynikiem zerwania kontaktu geografi- cznego między nimi, to zbliżanie się ich stanowi rezultat nawiązania takiego kontaktu, rezultat wzajemnego wpływu języków na siebie. Grupę języków sąsiadujących ze sobą, które dzięki wzajemnym wpływom zbliżyły się do siebie swą budową f onologiczną, morfolo- giczną lub składniową, nazywamy ligą języków. Języki należące do jednej ligi są względem siebie językami powinowatymi. Językoznawcy stwierdzili np. istnienie ligi języków bałkańskich, w których skład wchodzi język nowogrecki, albański, bułgarski i rumuński. Pierwszy i drugi z nich zajmują stanowisko odrębne, język bułgarski należy do rodziny słowiańskiej, a rumuński do romańskiej, wszystkie więc te cztery języki były od siebie bardzo budową swą oddalone między VI a X w. n.e., gdy weszły ze sobą w kontakt geograficzny. W ciągu jednak ostatnich kilkunastu wieków dzięki wzajemnym wpływom w ich systemach fleksyjnych i składniowych dokonał się szereg innowacji, który je zbliżył do siebie. Ten proces całkowania można schematycznie przedstawić w następujący sposób: greka albańskie bułgarskie rumuńskie Ry. 13. Schemat ligi bałtońeklej Oczywiście procesy różnicowania i całkowania języków mogą następować po sobie na przemiany, dzięki czemu języki oddalają się od siebie i zbliżają w różnych kombinacjach. Stwierdzenie, że rodzina językowa powstaje wskutek różnicowania się terytorium, liga zaś wskutek jego całkowania, przenosi nas z dzie- dziny historii języka w dziedzinę jego geografii. Otóż z punktu widzenia tej ostatniej dyscypliny ewolucję języka na przestrzeni kraju ujmuje tzw. teoria falowa. Stwierdza ona, że każda zmiana 136 III. Jysykoznawstwo historyczne językowa powstaje w pewnej określonej okolicy i z niej rozchodzi się we wszystkich kierunkach po obszarze zajętym przez dane spo- łeczeństwo. Zmiana rozpowszechniająca się zatacza w terenie coraz szersze kręgi, podobne do kręgów fal na powierzchni wody rozchodzących się z miejsca, w który wrzuciliśmy kamień. To porównanie zdecydowało o nazwie teorii. Teoria falowa stała się punktem wyjścia rozwoju geografii językowej, czyli dialekto- logii, która bada zróżnicowanie językowe terenu jako wynik ewolucji języka. Dyscyplina ta ustala precyzyjnie rozmieszczenie poszczególnych cech językowych w terenie. Granice tych cech, tzw. izoglosy-o ile nie mamy do czy- nienia ze świeżymi przesunięciami ludności -- rzadko kiedy po- krywają się ze sobą. Normalnie przecinają one kraj w najrozma- itszych kierunkach. Dialektologia rozróżnia trzy rodzaje tych izo- glos, a mianowicie: izofony, izomorfy i izoleksy. Pierwsze z nich to linie oddzielające od siebie obszary, na któ- rych historycznie ten sam tonem rozwinął się w różny sposób. I tak np. dawne spółgłoski S, S, p, d > ł, g SB k, z > s itd., tj. sneg ^ śnek, guz > gus... (W pracach językoznawczych znak ^ oznacza 'przeszedł w ...', a znak ^ 'pochodzi z ...'). Wniosek ten potwier- dza tradycyjna pisownia. Dla morfologii historycznej badającej ewolucję systemu mor- fologicznego języka ważną jest metoda form wyjątkowych, która | wychodzi z założenia, że jeżeli mamy dwie formy jednoznaczne: | jedną regularną, odpowiadającą normalnemu, ogólnemu typowi i morfologicznemu języka, drugą zaś formę anormalną, wyjątkową, j to tę drugą formę należy uważa-ć za przeżytek, a zatem za formę ' Starszą. I tak w dzisiejszej polszczyźnie mamy formy oboczne w niebiosach\\w niebiesiech, w Prusach\\w Prusiech. Pierwsze z tych ; form z końcówką -ach (zapożyczoną z odmiany rzeczowników żeń- skich) są normalne i młodsze, drugie z rzadką dziś końcówką -ech, są anormalne i starsze. Pokrewna poprzedniej jest metoda form ginących, która orzeka, że jeżeli z dwu -synonimów jeden ginie, a drugi się rozwija, to postać ginąca jest starsza. I tak np. w angielskim w funkcji zaimka 2. os. l. pój. 'ty' występują dwie formy: thou i you. Pierwsza jest starsza i zanikająca, druga - przynajmniej w liczbie pojedynczej - nowa i żywotna. Przypatrzmy się teraz metodzie historycznoporównawczej. Można ją uważać za rozszerzenie metody rekonstrukcji wewnętrz- nej. Jeżeli bowiem ta ostatnia metoda- polega na ustalaniu, który z dwu obocznych elementów tego samego języka jest starszy, to me- toda historycznoporównawcza sprowadza się do wyboru elementu starszego spośród elementów różnych języków sobie pokrewnych, tj. wywodzących się ze wspólnego prajęzyka. Bozpoczynając pracę tą metodą, musimy więc naprzód ustalić, które języki są sobie pokrewne i które elementy tych języków historycznie sobie od- powiadają, tj. wywodzą się z tego samego prajęzyka. Zajmiemy się najpierw pierwszym z tych zagadnień. Aby pewną grupę języków uznać za rodzinę, musimy przede wszystkim stwierdzić, że między fonemami wyrazów używanych w tych językach zachodzą stałe odpowiedniości dające się ująć w tzw. prawa głosowe. Gdy np. porównamy wyrazy polskie z czeskimi, to przekonamy się, że polskiemu 6 (pisanemu c lub ci) odpowiada zawsze w czeskim t lub /, por. poi. cichy, kochać, ściele, czes. Uchy, kochali, stelivo. Polskie g znajduje znów na gruncie czeskim w wyrazach rodzimycli stale odpowiednik w spółgłosce h, np. poi. Praga, gawiedź, ginąó, czes. Praha, haved, hynouti. Polskiej grupie ro między spółgłoskami odpowiada czeskie ra w tych wyrazach, w których w rosyjskim występuje oro, np. poi. krowa, droga, chronić, czes. krdva, drdha, chrdniti, roś. koróva, doróga, choronU itd. Te stałe odpowiedniości fonemów nie mogą być prostym przypadkiem. Staną się dla nas jasne dopiero wówczas, gdy przyjmiemy, że wyrazy polskie i czeskie powstały wskutek przeobrażeń wspólnych dla obu języków "wyrazów-przodków" prasłowiańskich, i to przeobrażeń tak stałych, że w określonych pozycjach dany fonem rozwinął się tak samo we wszystkich wyra- zach. Otóż badania nad starymi zabytkami języka polskiego, 140 III. J^siykosMawstwo Mstorycsne czeskiego i innych języków słowiańskich potwierdza w zupełności to przypuszczenie. I tak w Bulli gniesnienskiej z r. 1136 późniejsze polskie ó, dss oznaczane są jeszcze literami (, d, np. Techuta - Cie- chuta, Radenta - Radssięta. Dowodzi to, że w tym wypadku język czeski zachował stan starszy i że w prasłowiańskim w omawianych wyrazach występowały spółgłoski t, d, które przed samogłoskami szeregu przedniego wymawiane były miękko. Stan ten utrzymał się w zasadzie bez zmiany w języku czeskim, w polskim zaś miękkie t, S przed samogłoskami szeregu przedniego i, e, ę przeszły w c, ds w ciągu 2. połowy XII w. Natomiast badania historyczne wy- kazały, że czeskie ~h powstało z dawniejszego g, czyli że w tym wy- padku język polski zachował stan starszy. Jeżeli wreszcie chodzi o polską grupę ro i czeską ra między spółgłoskami, to ani polskie, ani czeskie nie zachowały nam wiernie postaci pierwotnej. Jako odpowiednik polskiej formy gród, grodu i czeskiego Jirad mamy ka- szubską formę gard i rosyjską górod. Te dwie ostatnie formy do- wodzą, że pierwotnie w omawianych połączeniach samogłoska stała przed r, a nie po nim, co zresztą potwierdzają pokrewne formy li- tewskie gardas 'zagroda* i gardls 'ogrodzenie*. Zarówno więc w pol- skim, jak i w czeskim stan pierwotny został zmieniony, w każdym z tych języków w inny sposób, ale w każdym z nich konsekwentnie jednakowo we wszystkich wyrazach. Podobnie jak między" językiem polskim i czeskim, dadzą się ustalić ścisłe odpowiedniości fonemów między wszystkimi języ- kami słowiańskimi, jak również między wszystkimi językami romańskimi. Ten ostatni fakt ma dla nas szczególne znaczenie. Badania historycznoporównawcze potwierdzone metodą filolo- giczną dowodzą tu bowiem ponad wszelką wątpliwość, że pewne fonemy łacińskie, zaświadczone w tekstach pisanych, rozwinęły się odmiennie w różnych językach romańskich, w każdym z nich jednak w pewien konsekwentnie utrzymany sposób. W tej samej pozycji jeden fonem łaciński rozwinął się w ten sam sposób we wszystkich wyrazach danego dialektu romańskiego. Ta właśnie kon- sekwencja rozwoju poszczególnych dialektów i języków romańskich sprawia, że fonemy ich powstałe z fonemów łaciny ludowej, choć w każdym z nich różne, ściśle sobie odpowiadają. Wobec tego Jt. 10. Metody badań jęssykwsnaustwa hutorywnego 141 prawa głosowe są stwierdzeniami z jednej strony stałej w pewnej pozycji odpowiedniości fonemów dwu języków (np. "polskie ó odpo- wiada czeskiemu tlub t w pozycji przed pierwotnymi samogłoskami szeregu przedniego"), z drugiej zaś, stwierdzeniami konsekwentnej w pewnej pozycji ewolucji fonemu w danym języku (np. "na obszarze polskim w 2. połowie Xli w. / miękkie przed pierwotnymi samogłoskami szeregu przedniego przeszło w ź"). Prawa głosowe różnią się zasadniczo od praw przyrodniczych, gdy bowiem te ostatnie działają zawsze i wszędzie, to każde prawo głosowe działa tylko w pewnym okresie czasu i w obrębie społeczeń- stwa ludzkiego zamieszkującego pewien obszar. W obrębie tego czasu i przestrzeni prawo głosowe jest bezwyjątkowe, tj. wywołuje daną zmianę w danej pozycji we wszystkich wyrazach i u wszyst- kich członków danego społeczeństwa, po wygaśnięciu jednak dzia- łania prawa mogą wejść w skład języka formy nowe, stanowiące od danego prawa głosowego wyjątki pozorne, bo powstały już po jego wygaśnięciu. Te wyjątki pozorne to bądź zapożycze- nia z obcych języków, bądź wyniki funkcjonowania systemu języka. Ponieważ prawa głosowe działają tylko na pewnym obszarze, przeto po ich wygaśnięciu język może zapożyczać z języków są- siednich, nie objętych tym prawem, wyrazy, których forma gło- sowa jest z danym prawem sprzeczna. Po tej właśnie sprzeczności z prawami rządzącymi w danym języku poznajemy zapożyczenia. I tak za zapożyczenia uważamy wyrazy polskie hańba i obywatel, gdy bowiem zestawimy je z ich odpowiednikami czeskimi hańba i obywatel, spostrzeżemy, że nie ma tu normalnej odpowiedniości czeskiego Ji, t i polskiego g, 6 przed e, lecz że występuje tu zupełnie niezwykłe zrównanie czeskiego li, t i polskiego Jt, t. Rze- czywiście badania nad średniowieczną polszczyzną dowiodły, że przytoczone wyrazy polskie są zapożyczone z czeskiego, rodzime zaś formy polskie brzmiały ganba i obywaciel i wykazywały normalną odpowiedniość polskiego g, 6 wobec czeskiego h, t. Natomiast wyraz haizba został zapożyczony z czeskiego już po przejściu w tym języku g w h, wyraz zaś obywatel po przejściu w polskim t' przed pierwotnymi samogłoskami przednimi w 6. Wyrazy te 142 III. Jęssykosnawstwo historyczne. -więc są tylko pozornymi wyjątkami od. polskich praw głosowych, wedle których g pozostaje niezmienione, a i przechodzi w 6. Drugim źródłem pozornych wyjątków jest funkcjonowanie systemu morfologicznego języka. Zjawisko to jest normalne i stałe w języku (por. wyżej Rozdziały 4. i 6.), niekiedy jednak nastę- puje skojarzenie nowych proporcji, czego wynikiem są nowo- twory morfologiczne. I tak, pierwotnie tworzono dopełniacz liczby pojedynczej od rzeczownika syn wedle proporcji miód: miodu == syn'.synu. Proporcję tę jednak zmieniono i utwo- rzono nową formę tego przypadku syn-a wedle proporcji wilk: wilka = syn'.syna. Ta ostatnia forma jest oczywiście nowotwo- rem. Innowacje tego typu mogą doprowadzić do powstania form sprzecznych z wygasłymi prawami głosowymi, które niegdyś obowiązywały w danym języku. Oto przykład jeden z wielu. W epoce przedhistorycznej prasłowiańskie "jaf" 6 (samogłoska typu e ale długa i szeroka) przeszła na gruncie polskim przed spół- głoskami przedniojęzykowymi twardymi t, d, s, a, n, ł, r w samo- głoskę 'a z poprzedzającą spółgłoską miękką, w innych zaś pozy- cjach dało 'e, np. las\\w lesie. Zgodnie z tym mówiono w XVI XVI w. kmasło\\w Icrseśle, wymiana samogłosek 'al|'e była już jednak w tej epoce nieżywotna i została usunięta pod wpływem odmian, które jej nie znały. Wedle zatem proporcji w niebie: niebo = w krześle: Jcrssesło dorobiono w epoce, w której omawiane prawo nie było już żywotne, formę krzesło. Forma ta po pewnym okresie współżycia z formą starą krsasło wyparła ją, tworząc pozorny wyjątek od omawianego prawa głosowego. Koncepcja praw głosowych jest podstawą metody porówna- wczohistorycznej, opierając się bowiem na nich, ustalamy mor- femy, które sobie odpowiadają w różnych językach. Tylko te formy lub ich cząstki, tj. morfemy, występujące w porównywanych ję- zykach uważamy za odpowiedniki historyczne, t j. za pochodzące ze wspólnych praform, które - przy podobieństwie funkcji znacze- niowej - mają postać fonologiczną zgodną z prawami głosowymi danego języka. I tak np. polską formę krowa, rosyjską koróva K. 10. Metody badań jesylcoznawstwa historycssnego 143 i czeską krdva uważamy za odpowiadające sobie, bo przy identy- czności znaczenia ich postać fonologiczną zgadza się z prawami głosowymi, natomiast cytowane powyżej wyrazy polskie Jianba, obywatel nie są odpowiednikami czeskich hańba, obywatel, lecz zapożyczeniami, bo z polskimi prawami głosowymi się nie zga- dzają. Stosując przedstawione tu metody,. wyodrębniamy w języku elementy różnego pochodzenia i dochodzimy do wniosku, że wszyst- kie języki nieustannie mieszają się ze sobą. Wskutek tego o żadnym języku z epoki późniejszej nie możemy powiedzieć, że jest on bez reszty kontynuacją jakiegoś prajęzyka z epoki wcześniejszej, każdy bowiem język jest mieszaniną składników pochodzących z różnych prajęzyków. I tak np. w języku polskim obok elementów pocho- dzących z prasłowiańskiego mamy wyrazy kontynuujące formy pragermańskie, łacińskie, perskie, tureckie itd. Oczywiście stosunki ilościowe składników różnego pochodzenia są w każdym języku inne. W języku polskim np. przeważają bezwzględnie elementy wywo- dzące się z prasłowiańskiego, ale w angielskim elementy pochodze- nia germańskiego i romańskiego mniej więcej się równoważą. W tych warunkach koniecznym staje się ustalenie pewnych spraw- dzianów pozwalających na wyodrębnienie poszczególnych ro- dzin językowych. Ponieważ języków całkowicie jednolitego po- chodzenia nie ma, przeto chodzi tu o to, aby w szeregu mieszanin lingwistycznych, w których od języków o zupełne]' przewadze form kontynuujących prajęzyk A dochodzimy poprzez stadła pośre- dnie do języków o przewadze elementów wywodzących się od pra- języka B, znaleźć jakiś punkt graniczny pozwalający na oddzie- lenie rodziny języków A od rodziny języków B. Otóż takim sprawdzianem pozwalającym na wyodrębnienie rodzin językowych jest odpowiedniość morfemów wchodzących w skład systemu morfologicznego porównywanych języków. Przy czym przez odpowiedniość rozumiemy - jak to określiliśmy po- przednio - podobieństwo funkcji znaczeniowej i zgodność z pra- wami głosowymi, zgodność dowodzącą pochodzenia ze wspólnych praform. Porównanie paradygmatu polskiego, rosyjskiego i sta- 144 UJ. J^sykossnawstwo WstorycsM^ S. 10. Metody bodem językoznawstwa historycznego 145 rosłowiańskiego -wyjaśni, co rozumiemy morfemów i -wspólne ich pochodzenie: przez odpowiednioUl Polskie Bosyjskie Starostów. Prasłow. Mian. ryb-a ryb-a ry9-a *ryb-a Dop. ryb-y ryb-y ryb-y *ryb-y Cel. rybi-e ryb-e ryb-e *ryb-e Bier. ryb-e ryb-u ryb-y *ryb-y Narz. ryb-ą ryb-oju ryb-ojo *ryb-ojg Miejsc. (w) rybi-e ryb-e ryb-e -ryb-e Wszystkie końcówki tej odmiany przy bardzo podobnej funkcji znaczeniowej mają postać fonologiczną zgodną z prawami głos" wymi poszczególnych języków, wobec czego musimy je uważać odpowiadające sobie kontynuanty końcówek prasłowiańskich. B to wielkie znaczenie, słownictwo bowiem jest systemem zupełnil otwartym, chłonącym zewsząd nowe elementy, system natomias^ morfologiczny i morfemy składniowe w pewnym przynajmm< stopniu stanowią całość zamkniętą, która tylko z trudnoścat dopuszcza obce formy. O ile więc nie ma języków, których cal słownictwo pochodziłoby z jednego prajęzyka, o tyle częsty^ zjawiskiem są języki, których wszystkie elementy systemu mot fologicznego wraz z morfemami syntaktycznymi z takiego jedney języka się wywodzą. Ta zasadnicza jednorodność i stałość systi mów morfologicznych i morfemów składniowych sprawia, że na nit oprzeć musimy klasyfikację języków. Przez rodzinę języków rozumiemy zespół języków, w których elementy systemy morfologicznego (alternacje morfologiczne, afiksy zaimki, liczebniki) oraz morfemy składniowe (przy?! imki, spójniki, partykuły) wszystkie lub w stanowcze| większości sobie odpowiadają, wywodząc się ze wspól| nego prajęzyka. Pochodzenie słownictwa nie ma znaczenia rozstrzygającego. Jedynie skład zasadniczego zasobu wyrazóml pierwiastkowych (np. wilk, dom, jest, wie} bierze się pod uwag^l Językoznawstwo, stosując od wieków te zasady, zalicz&| język angielski do rodziny germańskiej, bo choć słownictwo tege| języka jest mniej więcej w połowie złożone z elementów germań- skich i romańskich, to jednak cały angielski system morfologiczny wraz z morfemami składniowymi jest wyłącznie pochodzenia germańskiego, a z tego samego źródła wywodzą się także najbar- dziej podstawowe wyrazy. W podobny sposób postępujemy i w in- nych wypadkach wątpliwych. Ustaliwszy zespół języków należących do jednej rodziny, a za- tem określiwszy jej zasięg, przystępujemy do badań nad jej roz- członkowaniem, tj. do opracowania klasyfikacji jej języków i dia- lektów. Wchodzimy w ten sposób w dziedzinę geografii języko- wej, która posługuje się metodą atlasów lingwistycznych. Atlasy te przedstawiają na setkach map zróżnicowanie językowe bada- nych obszarów. Dzieła takie mamy już dla szeregu krajów romań- skich, a mianowicie dla Francji (Atlas J. Gillierona), dla Katalonii, Włoch i Bumunii. Na obszarze polskim pierwszą próbą w tej dzie- dzinie był Atlas językowy polskiego Podkarpacia (Kraków 1934) wykonany przez M. Małeckiego i K. Nitscha. Prace nad wykona- niem atlasów językowych dla całych obszarów Polski i Sło- wiańszczyzny są obecnie w toku. Pierwszym etapem tego rodzaju badań są monograficzne opisy gwar poszczególnych wsi. Porównując te monografie, możemy zorien- tować się w zasadniczych cechach, którymi różnią się między sobą badane dialekty. Na tej podstawie układa się kwestionariusz tysiąca do trzech tysięcy pytań, które dotyczą wszystkich przewidywanych różnic językowych. Następnie ustala się na mapie sieć miejscowości oddalonych od siebie o tę samą odległość, zależnie od założenia, o 30 lub 40 kilometrów. Bozesłani językoznawcy wypytują ludzi miejsco- wych, zasiedziałych w oznaczonych na mapie miejscowościach wedle pytań, które znajdujemy w kwestionariuszu. Po zebraniu całego materiału odpowiedzi otrzymane na jedno pytanie przenosi się na jedną mapę, która w ten sposób daje obraz zróżnicowania języko- wego w odniesieniu do tego jednego szczegółu. Kolejno opracowu- jemy w ten sposób wszystkie pytania kwestionariusza. Powstaje tą drogą atlas lingwistyczny, który ma tyle map, ile było ustalonych pytań, a na każdej mapie mamy zasięgi różnic z tego czy innego zakresu budowy języka, a więc przebiegi izofon, izomorf, a przede Językoznawstwo 10 146 JJJ. Językoznawstwo historyczne -wszystkim izoleks na danym terenie. Po -wykreśleniu granic ję- zykowych przystępujemy do ustalenia ich pęków, a tym samym do wyznaczenia pasów granicznych między dialektami i językami. Geografia lingwistyczna stwierdza, że absolutnej jedności ję- zykowej nigdzie nie ma, że nawet w obrębie tej samej wsi występują czasem różnice dialektalne. To zróżnicowanie jednak nie jest wszę- dzie jednakowe. ~8a terenach otoczonych pasami granicznymi jest ono mniejsze, te więc obszary gwarowe, stosunkowo mniej zróżnico- wane, określamy jako jednolite dialekty. Dialekty, których przed- stawiciele mogą się między sobą porozumiewać bez trudu i bez specjalnej nauki, zaliczamy do obszaru jednego języka. :^ Jeżeli dialektologia przedstawia rozmieszczenie języków i dia- -^ lektów w dobie obecnej, to dialektologia historyczna bada | ich rozmieszczenie w przeszłości, ustalając zmiany w przebiegu l granic językowych na przestrzeni wieków. Dla osiągnięcia tego celu | posługuje się ona znanymi nam już metodami: filologiczną i chro- | nologii względnej, a ponadto specjalnie jej właściwą, metodą! geograficzną. Ta ostatnia polega na wnioskowaniu o przebiegu: granic językowych w dalekiej przeszłości z przebiegu ich w dobie ;1 obecnej oraz na ustalaniu zgodności między przebiegiem współ- f czesnych nam izoglos i ich pęków a granicami plemiennymi, 1 politycznymi mb kościelnymi w dawnych wiekach. Ze zgodności | tych można wyciągnąć pewne wnioski co do chronologii, a nawetj przyczyn zmian językowych, które dały początek badanym izo-1; glosom, l Metoda porównawcza uzupełniona wynikami geografii językowejT i dialektologii historycznej umożliwia nam zestawienie języków? sobie pokrewnych, a w ich obrębie form sobie odpowiadających, wywodzących się ze wspólnych form prajęzyka. Jak wiadomo| jednak, tylko w nielicznych wypadkach te praformy są zapisane,'] normalnie zaś językoznawca musi je rekonstruować. Dokonuje5 się tego w ten sposób, że z form pokrewnych, sobie odpowiadają-; cych wybiera się elementy na j starożytnie j sze i składając je otrzyj muje się formy rekonstruowane, które zaopatrujemy gwiazdką.! I tak na podstawie porównania starosłowiańskiego jamo i polskiegol jem obok jadł rekonstruujemy prasłowiańskie *jem6. Powstaje teraz| JR. 10. Metody badań j^sykoznawstwa historycssnego 147 pytanie, na jakiej podstawie wybieramy z form pokrewnych elementy starsze, bliższe wspólnej praformie. Dokonujemy tego na podstawie trzech zasad, które tu pokrótce przedstawimy. Pierwszą zasadę rekonstrukcji określić można jako zasadę wy- kluczenia rozszczepień nie uwarunkowanych. Orzeka ona, że jeżeli jednemu fonemowi języka A odpowiada dwa lub więcej fonemów języka B, przy czym niemożliwe jest podanie warunków i przyczyn rozszczepienia, to stan języka B jest starszy, łatwiej bowiem przy- jąć spłynięcie kilku fonemów zaświadczonych w języku B w jeden fonem języka A niż nie uwarunkowane i nie umotywowane niczym rozszczepienie jednego fonemu języka A na kilka fonemów ję- zyka B. I tak, w języku serbochorwackim (język A) mamy tę sam; - samogłoskę a jako odpowiednik dwu fonemów starosłowiań- skich s i ć i rosyjskich o, e (języki B), np. sch. sań, dań, stsłow. sw6, dón6, roś. sów, den, poi. sen, dzień. Otóż stan starosłowiański jest w tym wypadku starszy i zgodnie z nim należy dla języka pra- słowiańskiego przyjąć dwie odrębne samogłoski zredukowane, a mianowicie tylne B (jor) i przednie 6 (jer). A zatem rekonstru- ujemy ps. *s»we, *dtn6. Druga zasada rekonstrukcji praform opiera się na geografii językowej i nakazuje wnosić o starszeństwie elementów z ich roz- mieszczenia w terenie. Mamy tu dwie szczegółowe zasady: l) Dany element jest starszy bez względu na swe rozmieszczenie, jeżeli zajmuje obszary peryferyczne położone na krańcach terytorium danej rodziny. Są to archaizmy peryferyczne, które wyjaśnić można tylko wspólnym dziedzictwem z prajęzyka. I tak, z języków słowiańskich tylko starosłowiańskie i polskie posiadają samogłoski nosowe, np. stsłow. pęt6, dobz, poi. pięć, dąb, we wszystkich zaś innych językach występują tu samogłoski ustne, np. roś. pjat', dub, mimo tego jednak dla epoki prasłowiańskiej przyjmujemy istnienie samogłosek nosowych (ps. *pęt6, *dQbr>'), ponieważ Mace- donia (kolebka języka starosłowiańskiego) i Polska zajmują pery- ferie obszaru słowiańskiego. Wniosek ten potwierdzają inne jeszcze dane. 2) O ile nie zachodzi wypadek archaizmów peryferycznych, starszą jest ta forma, która występuje na większym obszarze. I tak, w języku polskim mamy w sylabie rdzennej wyrazn biorę sa- 10* 148 JJJ, Językoznawstwo Ustorycsne mogłoskę o, -we wszystkich, zaś innych językach samogłoskę e, np. roś. berii, stsłow. ber<,{, sch. berem itd. Z tego większego rozpowszech- nienia wnosimy, że w prasłowiańskim występowała tu samogłoska e (ps. *berQ), która w polskim przeszła w 'o z poprzedzającą spół- głoską miękką przed spółgłoskami przednio językowy mi twardymi t, d, s, z, », r, ł. Trzecia metoda umożliwiająca wybór elementów starszych po- ^ równywanych form opiera się na analizie ogólnojęzykowych ten-1 dencji rozwojowych. Stwierdza się więc, że w szeregu języków za- l szła zmiana idąca w pewnym kierunku, a następnie wnioskuje się l przez analogię, że podobna zmiana zaszła i w badanym języku, l Tak np. w językach słowiańskich występuje oboczność 7c||c2!||| -polinezyjska) dzieli się - poza grupą czam - na cztery podroż dziny: indonezyjską, melanezyjską, mikronezyjską i polinezyjska, | Podrodzina indonezyjska obejmuje Madagaskar, gdzie panuje|J język malagasi, Wyspy Sundajskie, Filipiny, Formozę i Wyspy| Mariańskie. Na Wyspach Sundajskich najważniejszymi są języki^| jawajski na Jawie (język starojawajski, czyli kawi, o tradycji li*|j terackiej od IX w. n.e.) oraz malajski z wybrzeży półwyspu Ma*| lajskiego i z sąsiednich wysp, który dziś pod nazwą języka indone<|j zyjskiego jest językiem oficjalnym Indonezji. W przeciwieństwie do|| języków indonezyjskich, które zachowały w zasadzie budowę pra-j języka rodziny, pozostałe dialekty uległy głębokim zmianom poĄ| wpływem papuaskiego podłoża językowego, na które nawarstwiłaś się ekspansja językowa wychodząca z Indonezji w początkach n.e|| Wyraźne ślady wpływów papuaskich występują już w dialektac^| używanych na Molukach, a jeszcze silniej w językach podrodzinyg melanezyjskiej na wybrzeżach Nowej Gwinei i na archipelagach po-|| łożonych dalej na wschód aż do Pidżi włącznie oraz podrodzinyjj mikronezyjskiej na pomoc od poprzedniej. Z Wysp Salomona| i z Nowych Hebrydów wyszła w pierwszym tysiącleciu n.e. eks^| pansja, która jedną z grup dialektów melanezyjskich rozpowszech-| niła na pustych dotąd obszarach Polinezji. Przed kolonizacją bia-|| łych w XIX w. powstała w ten sposób podrodzina polinezyjska^ panowała na wyspach olbrzymiego trójkąta, którego wierzchołkami^ była Nowa Zelandia (język maori), Hawaje (język hawajskig i Wyspy Wielkanocne. 'ż| Grupa czam uległa silnym wpływom sąsiadujących z nią języków^ rodziny austroazjatyckiej, która zajmowała większą częśó|j Indii i Indochin, zanim ekspansja języków drawidyjskich i chińsko»| tybetańskich ograniczyła ją do szeregu wysp językowych na.| tym obszarze. Dziś rodzina austroazjatycka dzieli się na dwie pod-| rodziny występujące na zachód i wschód od delty Gangesu. Pod-| rodzina zachodnia w Indiach obejmuje dwie grupy: nahali na południe od rzeki Narbada i języki munda między Narbada, dol- nym Gangesem i Zatoką Bengalską. Podrodzina wschodnia dzieli się na pięć grup: khasi w Asamie, grupa palaung-wa w północnej części Indochin, grupa mon-khmer, której głównymi przedstawi- cielami są dwa języki o długiej tradycji literackiej: mon w połud- niowej Burmie i khmer w Kambodży, grupa malaka na Półwyspie Malajskim i wreszcie grupa nikobarska na wyspach Nikobarach na pomoc od Sumatry. W Indiach na języki austroazjatyckie nawarstwiła się rodzina drawidyjska, której kolebką był Beludżystan. Zepchnięta przez ekspansję indoeuropejską na południowy wschód do Dekanu, uległa rodzina drawidyjska rozbiciu na cztery grupy: brahui, tamil-kurukh, kui-gondi i telugu. Język brahui w Beludżystanie jest szczątkiem dawnego obszaru rodziny. Języki grupy tamil-kurukh tworzą dwa zespoły. Do zespołu południowego należy tamil (część południowo-wschodnia półwyspu i północny Cejlon), malajalam (wybrzeże połndniowo-zachodnie Indii) i kanara (południowy De- kan). Zespół pomocny przekształcony wpływami dialektów munda obejmuje język kurukh nad średnią Mahanadi i molto nad dolnym Gangesem. W północnym Dekanie na języki munda nawarstwiły się dialekty drawidyjskie grupy kui-gondi, które uległy ich sil- nemu wpływowi, a z kolei same usuwane są z użycia przez języki indoeuropejskie. We wschodnim Dekanie i na wybrzeżach Zatoki Bengalskiej panuje język telugu, który powstał przy zmieszaniu elementów drawidyjskich z podłożem munda. Część wschodnia obszaru austroazjatyckiego została rozbita na mnóstwo drobnych wysp językowych przez idącą z północy ekspan- sję olbrzymiej rodziny chińsko-tybetańskie j, która obejmuje dwie podrodziny: tybeto-burmańską i tai-chińską. Pierwsza z nich zajęła w starożytności Tybet, a na stokach Hi- malajów, w Asamie i w Burmie nawarstwiła się ona na języki austro- azjatyckie. Wpływ tego podłoża doprowadził do rozbicia podro- dziny na cztery części: l) na bardzo archaiczną grupę tybeto-hi- malajską (język starotybetański zaświadczony od VII w. n.e. i no- wotybetański oraz dialekty himalajskie w Nepalu i Butanie), -^zykożnawstwo \ \ 162 III. J^sykosnawstwo historycsne S.. 11. Klasyfikacja historyczna jfayków 163 2) grupę z północnego Asamu nad średnią Brahmaputrą, 3) grupę z południowego Asamu, 4) grupę arakan-burmańska w Burmie z głównym reprezentantem językiem burmańskim, którego tra- dycja literacka sięga XI w. n.e. Podrodzina tai-chińska posuwała się również z północy na po- łudnie. Izolowany język lati, którym mówi 500 ludzi nad rzeką Song-ka na pograniczu Chin i Tongkingu, zdaje się być szczątkiem pierwotnej warstwy językowej w tych stronach. Na nią nawar- stwiły się języki tai, które w początkach n.e. zajmowały połud- niowe Chiny. Między w. X a XIII, pod naciskiem idącej z pół- nocy ekspansji plemion ałtajskich obszar języka chińskiego przesunął się ku południowi, spychając do Indochin poki-ewne dialekty, gdzie one zmieszały się z podłożem austroazjatyckim, ulegając jego wpływowi. Ostatecznie podrodzina tai-chińska roz- padła się na cztery grupy: l) wietnamską (języki wietnamski, czyli anamicki, w Wietnamie i muong w Tongkingu, silnie prze- przekształcone pod wpływem podłoża austroazjatyckiego), 2) grupę tai (język syjamski w Syjamie, lao w Laosie, wymarły dziś ahom w Asamie oraz miao i dioi w południowych Chinach), 3) grupę ka-;; reńską w Burmie nad dolną Salwen i Irawadi, 4) język chiński, który ma tradycję literacką od XIV w. p.n.e., a który obej- muje dziś dość różne od siebie dialekty pomocne i południowe uźy-s wane przez około 600 milionów ludzi. | Języki Afryki i Azji płd.-zach., do których teraz przechodzimy, j tworzą trzy nasuwające się na siebie warstwy. Na samym południu s używane były języki rodziny khoiń,zanimi posuwały się z północy/1 dialekty ligi negryckiej, które znów traciły na północy tereny na rzecz rozszerzających się ku południowi języków rodziny semito-; -chamickiej. W ciągu ostatnich kilku tysięcy lat obszary tych trzechj warstw przesunęły się wyraźnie ku południowi, i W ostatnim tysiącleciu starej ery dialekty rodziny khoiń ('czło-S wiek') używane były przez karłowatą ludność w okolicach równika^ Dowodzą tego relikty językowe, które dotrwały do naszych czasów, l W lasach tropikalnych po obu stronach równika między jeziorami! Alberta i Wiktorii a Zatoką Gwinejską mieszkają rozproszeni nis-1 korośli Pigmeje. Mówią oni językami przejętymi od sąsiadujących! l z nimi plemion murzyńskich, do języków tych jednak wprowadzili pewne cechy fonologiczne oraz wyrazy pochodzące z ich dawnych dialektów należących do rodziny khoiń. Między południowymi krańcami Jeziora Wiktoria a Kilimandżaro używany jest na małym obszarze język kindiga (hatsa), a na południe od niego język san- dawe. Oba te języki należą do rodziny khoiń, choć przesiąknięte są wpływami otaczających je języków później tu przybyłych, które zepchnęły główną masę dialektów khoiń na południowe krańce Afryki. W XVII w. dwa główne języki omawianej rodziny: sań, język Buszmenów, i nama, język Hotentotów, zajmowały część kontynentu na południe od rzek .Kunene, Okawango i Waal. Dziś sań, reprezentujący czysty typ rodziny, używany jest przez Buszmenów na Pustyni Kałahari, językiem zaś nama, który wy- raźnie uległ obcym wpływom, mówią Hotentóci mieszkający między tą pustynią a Atlantykiem. Cechą charakterystyczną języków khoiń jest fonolcgiczne użycie mlasek, spółgłosek wdechowych, o których już była mowa poprzednio. Setki języków używanych przez Murzynów Afryki należą do kilkunastu odrębnych rodzin, które jednak wskutek wzajemnych wpływów tak się do siebie upodobniły pod względem słownictwa i budowy systemu, że stworzyły wtórną jedność, którą nazywamy ligą negrycką. W ostatnich tysiącleciach starej ery języki negryckie zajmowały część Afryki na północ od równika, tj. przede wszystkim Sudan i dzisiejszą Saharę, którą wówczas pokry- wała bujna roślinność. W centrum Sahary, na południe od dzisiej- szego Tunisu, a bezpośrednio na pomoc od Zwrotnika Baka, roz- ciąga się masyw górski Tasili. Malowidła, wykonane na skałach tego masywu w ciągu ostatnich tysiącleci p.n.e., dowodzą z jednej strony, dobrego nawodnienia i żyzności kraju, z drugiej zaś - pier- wotnie negryckiego charakteru jego ludności. Dopiero w późniejszych stadiach rozwoju tej kultury następuje coraz silniejsza infiltracja ludności białej, niosącej z sobą języki semito-chamickie. Około początku n.e. Sahara zaczęła się zdecydowanie zmieniać w pu- stynię, co zmusiło ludność negrycką do przesunięcia się ku połud- niowi. Euchy te trwały aż do XV w. Na Saharze pozostała tylko bar- dzo nieliczna ludność, mówiąca w ogromnej większości językami li* 164 III. Jfzyitoznawstwo historycsne ';3 R. 11. Klasyfikacja historyasna jfssykw 165 semito-chamickimi. Ludy ligi negryckiej stłoczyły się w Sudanie, a następnie zajęły Afrykę Południową, likwidując częściowo ob- szar rodziny khoiń. Dziś obszar ligi negryckiej dzieli się, ogólnie biorąc, na dwie części. Z jednej strony, mamy Sudan, tj. południową część dawnego obszaru ligi, na którym stłoczyło się kilkanaście rodzin, obejmują- cych kilkaset języków, częściowo odwiecznie sudańskich, częściowo wycofujących się z Sahary. Drugą część stanowi obszar rozciąga- jący się na południe od równika, językowo bardzo jednolity. Powstał on wskutek świeżej stosunkowo ekspansji. Jedna z grup; języków negryckich zwana bantu ('ludzie'), znalazłszy się na. początku nowej ery na południowych krańcach ligi w okolicach ! .równika, prawdopodobnie między środkowym biegiem rzeki Be- nue a górą Kamerun, została zepchnięta przez innych Negrów ku; południowi i wschodowi. Wdarła się ona na tereny niezmiernie! rzadko zaludnione przez niskorosłą ludność rodziny khoiń. W tych | warunkach plemiona bantu, posuwając się dwoma szlakami nąj zachód i na wschód od Jeziora Tanganika, zajęły do XVII w. całą|| Afrykę Południową z wyjątkiem opisanego powyżej obszartt| rodziny khoiń. Dalszy ich napór ku południowi trwa. Dialekty! bantu na południe od rzeki Limpopo wykazują wyraźny wpływi podłoża językowego khoiń. Z języków bantu najbardziej rozpow-^ szechniony jest suahili, którego kolebką była wyspa Zanzibar^i a który stał się językiem państwowym i handlowym na dużychij obszarach Afryki Wschodniej. | Część języków Sudanu wykazuje pokrewieństwo z grupą banttt| i razem z nią tworzy rodzinę bantuidalną, której języki cha-| rakteryzują się użyciem przedrostków wspólnego pochodzenia! do różnych funkcji semantycznych i składniowych. Bardzo odrę*| bne stanowisko w obrębie rodziny bantuidalnej zajmują językij kwa (joruba, ewe i inne), które rozciągają się długim pasem wzdłulj Zatoki Gwinejskiej od dolnego Nigru aż do rzeki św. Pawła. Po-i zostałe języki bantuidame Sudanu, bliższe budową językom bantu| tworzą tzw. grupę zachodniobantuidalną, która dzieli się na czter3| podgrupy, a mianowicie l) podgrupę używaną w basenie rzekj Benue wpadającej od wschodu do Nigru, 2) podgrupę prowincji| Togo nad dolną Woltą, 3) podgrupę woltajską wewnątrz łuku Nigru, w górnym dorzeczu Białej i Czarnej Wolty i wreszcie 4) pod- grupę atlantycką między Atlantykiem a rzekami Senegalem i Gam- bią. Do tej ostatniej podgrupy należy także język ful (fulbe), któ- rego obszar wskutek świeżej ekspansji tworzy szereg wysp języ- kowych ciągnących się od Senegalu po jezioro Czad. Wśród pozostałych rodzin językowych Sudanu, których liczby i granic nie udało się dotąd ściśle ustalić, cztery rysują się wyraźnie: l) Na zachodzie, w górnym dorzeczu Nigru, Senegalu i Gambii panują języki rodziny mande (zwanej też ngo-nke), z których najbardziej rozpowszechnione są mandingo i soninke. Typologi- cznie odbiegają one wyraźnie od pozostałych języków ligi negryc- kiej. 2) Będzina songhai w dolinie średniego Nigru, w górę i w dół od Timbuktu. 3) W centrum Sudanu występuje rodzina kanuri- -tibu, obejmująca język kanuri nad jeziorem Czad i tibu bardziej na pomoc na obszarze Sahary po miasta Bilma i Bardai. 4) W dorzeczu Nilu używane są języki rodziny nilotyckiej, które dzielą się na trzy grupy. W dolinie Nilu od Asuanu na południe po Chartum panuje język nuba, główny reprezentant grupy północnonilotyc- kiej (czyli nuba-kunama). W dorzeczu Białego i Niebieskiego Nilu panują języki grupy środkowonilotyckiej, z których najważniejsze są dinka i nuer. Języki grupy południowonilotyckiej (masai i inne) występują między jeziorami Eudolfa, Alberta i Wiktorii a górami Kenia i Kilimandżaro. Grupa ta powstała przez nawarstwienie się wpływów chamickich na podłoże nilotyckie i dlatego niekiedy na- zywana jest grupą niloto-chamicką. Kolebką rodziny semito-chamickiej była Arabia i Pustynia Syryjska. Stąd w ciągu ostatnich kilku tysięcy lat rozszerzała się ona w trzech kierunkach: na północ do Mezopotamii i Syrii, na zachód do Egiptu i na Saharę i wreszcie na południe przez cieśninę Bab-el-Mandeb do Afryki Środkowej. Wskutek ekspansji semickiej idącej w dwu ostatnich kierunkach wytworzyła się w Afryce trzecia warstwa językowa semito-chamicka. Na jej peryferiach występują języki należące do warstw starszych, które jednak uległy silnym jej wpływom, jak np. dialekty grupy niloto-chamic- ^iej. Jeszcze wyraźniejszy wpływ warstwy nowszej wykazują 166 III. Językoznawstwo historyczne K. 11. Klasyfikacja historyczna jysykiym 167 języki mieszane grupy hausa-musgu między Nigrem a jeziorem Czad i rzeką Logon, z których najważniejszym jest. hausa, język handlowy północnej Afryki. Języki tej grupy powstały jako synteza form bantuidalnych i bardzo archaicznych elementów semickich może jeszcze w epoce kultury Tasili. Dalszy stopień semityzacji reprezentują języki chamickie. Ich systemy są pochodzenia semickiego, zostały jednak głęboko ;| przekształcone wpływami podłoża negryckiego. Wschodnią polać g Afryki między Morzem Czerwonym i Zatoką Adeńską a Nilem, Jeziorem Eudolfa, Kenią i Kilimandżaro zajmowały niegdyś ję- zyki kuszyckie, z których dziś najważniejszymi są bedża, somali i gala. Na Saharze używane były w ostatnich tysiącleciach starej : ery dialekty libijskie i numidzkie, których kontynuantami są | dziś dialekty berberyjskie, takie jak tamaszek - język Tuaregów, | rifen w Maroko i inne. Trzecią grupę chamicką, obok kuszyckie j | i berberyjskiej, stanowił język egipski, którego tradycje literackie l- sięgają trzeciego tysiąclecia p.n.e. Ostatnią jego fazą rozwojową| był język koptyjski, który wyszedł ostatecznie z użycia w XVI w.J n.e., dziś jednak jeszcze jest językiem liturgicznym kościoła! chrześcijańsko-koptyjskiego w Egipcie, l Właściwe języki semickie dzielą się na dwie grupy: wschodnią? i zachodnią. Beprezentantem grupy wschodniej jest język akadzki^ którego obszar powstał w trzecim tysiącleciu p.n.e. wskutek| nawarstwienia się dialektów semickich na terenie Mezopotamii naS| język sumerski i inne języki jafetyckie (azjanickie). Obszar. akadzki obejmował dolną Mezopotamię (tj. Babilonię) i część gór- nego dorzecza Tygrysu (Asyrię). Zabytki pisane języka akadz"| kiego w piśmie klinowym powstały między r. 2500 a 500 p. n.e-t W połowie pierwszego tysiąclecia p. n. e. wyszedł on z użycia. 'lj Grupa zachodniosemicka dzieli się znów na dwie podgrupy;! północną i południową. Podgrupa północno-zachodnia obejmowali języki kananejskie używane w późniejszej Palestynie w drugiri i pierwszym tysiącleciu p.n.e. Zaliczamy tu: l) język ugaryckx| znany z napisów z XIV w. p.n.e. odkrytych w Bas-Szamrah wt wybrzeżu Morza Śródziemnego; 2) język fenicki w Fenicji i je| koloniach na wybrzeżach pomocnych Afryki (Kartagina i inne)j 3) język moabicki na południowy wschód od Morza Martwego; 4) hebrajski, którego formę klasyczną zachował nam Stary Testa- ment zredagowany między w. XI a II p.n.e., a którego postać współczesna (nowohebrajski) panuje w państwie Izrael. Drugim obok języków kananejskich członem podgrupy północno-zacho- dniej jest język aramejski. Obejmuje on dialekty zachodnie, które w X i IX w. p.n.e. opanowały Syrię, a w w. III i II p.n.e. Pales- tynę i Fenicję, usuwając z użycia języki kananejskie. Dialekty wschodnioaramejskie panowały w Mezopotamii od VI w. p.n.e. do w. X n.e., a do dziś zachowały się na terenach między jeziorami Wan i Urmia. Podgrupa południowo-zachodnia języków semickich dzieli się na trzy obszary: południowoarabski, abisyński i pólnocnoarabski. Z napisów odkrytych w Jemenie, a pochodzących z okresu między w. IX pJi.e. a w. VI n.e. znamy dialekty południowoarabskie, które dziś zachowały się na wschodnich krańcach prowincji Ha- dramaut i na wyspie Sokotra. Ekspansja dialektów południowo- arabskich przez Morze Czerwone do Afryki w ostatnich wiekach starej ery doprowadziła do powstania na podłożu kuszyckim grupy abisyńskiej, która dzieli się na dwa zespoły: pomocny (język ge'ez w pierwszym tysiącleciu n.e. i jego dzisiejszy kontynuator język tigrinia wraz z bliskim mu tigre) oraz zespół południowo- abisyński (język amharski i inne). Język północnoarabski, czyli krótko arabski, dzięki ekspansji rozwijającej się wraz z postępami islamu od VII w. n.e. wyparł z użycia prawie wszystkie inne .języki semito-chamickie i opanował Irak (starożytną Mezopotamię), Syrię, całą prawie Arabię i znaczną część Afryki Pomocnej, a przej- ściowo sięgnął nawet Europy na Półwysep Iberyjski i na Sycylię Klasyczny język arabski, zaświadczony od pierwszych wieków n e., jest dziś jedynie językiem literackim, a. w użyciu codziennym wy- stępują dialekty nowoarabskie, różne w różnych krajach. Wracamy do problemu języków Azji Północnej i Europy. Stara, silnie zróżnicowana warstwa lingwistyczna tych obszarów, którą reprezentują języki paleoazjatyckie i jafetyckie, znikła w ciągu ostatnich czterech tysięcy lat wskutek ekspansji trzech wielkich rodzin: ałtajskiej, uralskiej i indoeuropejskiej. 168 III. Jysylcoznawstwo historyczne Język praałtajski, którego kolebką była zapewne jakaś część obszaru dzisiejszej pustyni Gobi, rozpadł się początkowo na dwie grupy zachodnią, turecką i wschodnią. Od grupy tureckiej pierwszy oderwał się na jej zachodnich peryferiach język czuwaski, który przesunął się daleko na zachód i dziś używany jest przy zbiegu Karny i Wołgi w okolicach Kazania i Ulianowa. Obszar języka starotureckiego, z którego wywodzą się wszystkie pozostałe języki tureckie, rozciągał się w VIII w. n.e. na południe do Jeziora Bajkalskiego nad rzeką Orchonem. Od jego północnej peryferii oderwał się język jakucki. Odrębny obszar tego języka nad Je- ziorem Bajkalskim wszedł w skład państwa Czingiz-chana, wskutek czego język jakucki jest przepełniony wyrazami zapożyczonymi z języka staromongolskiego. W XIV czy XV w. opuścili Jakuci swą nadbajkalską ojczyznę, którą zajęły dialekty buriackie z grupy mongolskiej, a sami wywędrowali nad Lenę w okolice dzisiejszego Jakucka. Tu powstał jakucki obszar językowy, który rozszerzał się kosztem dialektów tunguskich i jukagirskich. Pozostałe, dość jednolite, dialekty środkowotureckie przesuwały się ku zachodowi. Opanowały one około w. IX n.e. Turkiestan Wschodni i Zachodni, a w w. XIV i XV Azję Mniejszą, część Tracji, Krym i kilka mniejszych obszarów w Europie wschodniej i w Iranie. Dzisiejsze języki środkowotureckie dzielimy na cztery grupy. Do grupy południowej zaliczamy osmanii, tj. język dzisiejszego państwa tureckiego w Azji Mniejszej i Tracji, oraz dialekty turk- meńskie, do zachodniej dialekty kirgiskie, baszkirskie i tatarskie, do centralnej języki Uzbeków i Sartów, do wschodniej wreszcie język ujgurski i dialekty sajańskie. Grupa wschodnioałtajska rozpadła się początkowo na dwie podgrupy: mongolską i mandżu-tunguską. W w. XII i XIII n.e. wszyscy Mongołowie, którzy mieszkali wówczas we wschodniej części swego dzisiejszego obszaru nad granicą chińską, mówili jednym językiem, w którego obrębie występowały tylko drobne różnice dialektyczne. Język ten, znany nam z tekstów XIII w., nazywamy językiem staromongolskim. Był on prajęzykiem rodziny. W XIII w. wskutek podbojów Czingiz-chana język staromongolski opanował wielkie obszary w Azji Środkowej i zachodniej, które R. 11. Klasyfikacja historyczna jyyków 169 po upadku imperium w połowie XIV w. zaczęły się językowo róż- nicować. W okresie między w. XTV a XVII wyodrębniło się sześć ję- zyków mongolskich. Trzy z nich bardziej oddalone od centrum ro- dziny to języki peryferyczne. Są one wyraźnie różne między sobą i od języków centralnych, a to dzięki zachowaniu wielu cech języka staromongolskiego (tzw. archaizmy peryferyczne), które znikły w centrum obszaru, oraz wpływowi obcego podłoża językowego. Tu należy na zachodzie język mogol w Afganistanie, przekształ- cony wpływami dialektów irańskich. Na południu nad jeziorem Kuku-nor w otoczeniu dialektów chińsko-tybetańskich używany jest język mongor, Ka wschodzie wreszcie nad rzeką Konni w Man- dżurii panuje język dahurski. Są to wszystko ślady ekspansji mon- golskiej w XIII w. Z trzech języków centralnych język ojracki wy- stępuje na zachodzie w okolicach miasta Kobdo i źródeł Irtysza. W XVII w. część Ojratów wyemigrowała nad dolną Wołgę i Don i stworzyła kałmucki obszar językowy. Na północy nad jeziorem Bajkalskim używane są silnie zróżnicowane i posunięte w roz- woju dialekty buriackie. Wreszcie na całym obszarze Mongolii Zewnętrznej i Wewnętrznej panuje język chałchacki stanowiący samo centrum rodziny. Obszar chałchacki jest wyraźnie jednolity, tylko na jego krańcach połndniowo-zachodnich występują odrębne narzecza o cechach archaicznych, jak dialekt ordoski, czacharski i inne. Kolebką grupy mandżu-tunguskiej, która rozciąga się na wschód i północ od obszaru mongolskiego, było dorzecze Sungari w Mandżurii. Około początku n.e. przodkowie językowi dzisiej- szych Tunguzów opuścili tę swą praojczyznę i przesunęli się w kie- runku północno-zachodnim w dorzecze górnego Amuru i Leny. Tu pod wpływem paleoazjatyckiego substratu językowego wytwo- rzył się język tunguski, wyraźnie różny od języka mandżurskiego, który do dziś używany jest w Mandżurii nad Sungari, a w XVII i XVIII w. n.e. był językiem warstwy panującej w Chinach. W ciągu kilkunastu wieków, w kilku falach migracyjnych, zajęły dialekty tunguskie olbrzymi obszar między Morzem Japońskim i Ochockim a Jeziorem Bajkalskim i Jenisjejem, nawarstwiając się tu na dialekty paleoazjatyckie. Obszary nad Leną zajął w ostatnich 170 III. Językoznawstwo historyczne wiekach język jakucki, wbijając się klinem między dialekty tunguskie. W niezbyt jasnym stosunku do rodziny ałtajskiej pozostaje język koreański, który panuje w Korei, granicząc na zachodzie z obsza- rem mandżurskim. Najprawdopodobniej język prakoreański był spokrewniony z językiem praałtajskimiwywodził się wraz z nim ze wspólnego prajęzyka, który niektórzy uczeni nazywają językiem pra-północno-azjatyckim. Język prakoreański nawarstwił się w Ko- rei na jakiś język paleoazjatycki, który go sunie przekształcił. Nie- którzy uczeni przypuszczają, że z koreańskim spokrewniony jest język japoński, który zapewne jest językiem mieszanym i po- wstał przy większym czy mniejszym udziale języka bliskiego ko- reańskiemu. Struktura gramatyczna zarówno koreańskiego, jak japońskiego najbliższa jest językom ałtajskim, natomiast wskutek tego, że Korea w IV w. n.e., a Japonia w w. VI przyjęły kulturę i pismo z Chin, słownictwo obli języków przepełnione jest zapoży- czeniami z chińskiego. Najważniejszym członem rodziny uralskiej jest grupa ugro- fińska. Kolebką jej było w głębokiej starożytności dorzecze Wołgi i Oki. Z istniejącej tam jedności językowej wyodrębniły się pierwsze dialekty ugryjskie, które przesunęły się ku wschodowi na pogórze "Uralu i w dorzecze Obu, gdzie do dziś używane są dwa języki tej grupy: ostiacki i wogulski. Od pnia ugryjskiego wcześnie oderwali się Madziarowie i po dłuższej wędrówce, w której zbliżywszy się do Morza Kaspijskiego i Azowskiego, ulegli wpływom scytyjskim i tureckim, osiedlili się oni w IX w. n.e. nad średnim Dunajem i Cisą, gdzie nawarstwili się na ludność słowiańską. Syntezą tych wszystkich elementów jest język węgierski,-którego tradycja li- teracka sięga XIII w. Pozostałe po odejściu Ugrów dialekty fińsko-mordwińskie uległy dalszemu rozbiciu. Pierwsza oderwała się grupa permska obejmu- jąca dziś język zyriański na zachodnich stokach Uralu, w dorzeczu Peczory i Wyczegdy, oraz język wotiacki w dorzeczu Karny. Po grupie permskiej oderwały się od pierwotnego pnia dialekty fińskie, tak że w starej ojczyźnie nadwołżańskiej pozostały je- -R. 11. Klasyfikacja Msloryczw języków 171 dynie dialekty mordwińskie i czeremiskie. Natomiast języki fiń- skie zajęły wielkie obszary nad jeziorami Onega i Ładoga (język karelski i inne), a następnie Estonię (język estoński), Kurlandię (język liwski) i Finlandię (język suomi). Język lapoński na półwy- spie Kola i w północnej Skandynawii należy również do grupy fiń- skiej. Lapończycy przyjęli go, porzucając swój język pierwotny, pokrewny może językom Samojedów, do których teraz przecho- dzimy. Jak już zaznaczyliśmy, cała Syberią, a zwłaszcza wybrzeża Oceanu Lodowatego, są obszarem odwrotowym, peryferią półno- cną zamieszkałego świata, do której wycofywały się ludy naciskane przez swych sąsiadów. W górnym dorzeczu Jenisjeju, na półno- cnych zboczach gór Sajańskich używany jest język kamasyjski, którego obszar jest szczątkiem pierwotnego obszaru grupy sa- mojedzkiej będącej - obok grupy ugro-fińskiej -drugim czło- nem rodziny uralskiej. Z języków samojedzkich w dawnej praoj- czyźnie pozostał tylko język kamasyjski, pozostałe zaś języki przesunęły się na północ pod naciskiem plemion tureckich i zajęły dorzecze średniego i dolnego Jenisjeju (języki ostiak-samojedzki i jenisjej-samojedzki) oraz wybrzeża Oceanu Lodowatego od Mo- rza Białego na zachodzie do ujścia Chatangi na wschodzie (języki juracki i tawgijski). , Wpływy samojedzkie idące dalej na wschód nawarstwiły .się na podłoże paleoazjatyckie, co w połączeniu z innymi jeszcze wpływami doprowadziło do ostatecznego ukształtowania się języka juka- girskiego, używanego dziś na wybrzeżach Oceanu Lodowatego na wchód od dolnej Jeny oraz w dorzeczu Kołymy i Omołon. Dalej na wschód przenikające wpływy uralskie zaznaczyły się w języku Eskimosów. Plemiona tureckie, mongolskie i ugro-fińskie w czasie swych wędrówek na zachód weszły w kontakt z językami wielkiej rodziny indoeuropejskiej, której ekspansja posuwająca się nieustannie od pięciu tysięcy lat przekształciła zupełnie stosunki językowe świata. Ogromna ilość języków należących do tej rodziny tworzy trzynaście grup, z których każda wywodzi się z prajęzyka pośred- 172 JJJ. Językoznawstwo Mstorycsne niego, a te dopiero są kontynuantami dialektów języka praindo- europ e jakiego, prajęzyka całej rodziny. Te różne grupy ro- dziny indoeuropejskiej to: 1) grupa indyjska, do której należał w starożytności język. wedyjski i wywodzący się z niego sanskryt, a dziś różne języki Hindustanu i Pakistanu; 2) grupa irańska, obejmująca dziś języki perski, afgański i osetyński; 3) wymarłe w VIII w. n.e. języki tocharskie, używane w Azji Środkowej, w Turkiestanie Chińskim; 4) dziś wymarła grupa anatolijska, której głównymi przed- stawicielami był język hetycki i język luwi używane w Azji Mniej- szej w drugim tysiącleciu p.n.e. a znane nam z tekstów z XIV i XIII w. n.e.; 6) grupa tracko-ormiańska, która obejmowała w starożytności dialekty trackie na Bałkanach i frygijskie w Azji Mniejszej, a któ- rej jedynym dziś reprezentantem jest język ormiański; 6) język grecki, którego najstarszą zachowaną formą jest język tekstów w tzw. piśmie linearnym B z okresu między r. 1450 a 1200 p.n.e., a następnie język poematów Homera; z greką blisko spokrewniony był język macedoński; 7) język albański, który jest ostatnim szczątkiem .dialektów grupy dako-myzyjskiej używanych w starożytności w kraju Da- ków i na północno-wschodnich Bałkanach; 8) dialekty litrów i Mesapiów w rejonie Adriatyku; 9) języki italskie, które w starożytności obejmowały trzy ze- społy: a) latyński, reprezentowany przez łacinę (dziś kontynuo- waną przez języki romańskie), b) dialekty osko-umbryjskie, c) język wenetyjski; 10) języki celtyckie, dziś irlandzki, szkocki, walijski i bretoński; 11) języki germańskie: niemiecki, angielski, języki skandy- nawskie i wymarły dziś język gocki; 12) języki słowiańskie (por. ich drzewo genealogiczne na s. 134); 13) języki bałtyckie: litewski i łotewski, a w wiekach średnich wymarły w XVII w. język staropruski. K. 11. Klasyfikacja historyczna języków 173 Nasze przypuszczenie o pokrewieństwie tych wszystkich ję- zyków opiera się na tym, że elementy ich systemu semantycznego i składniowego, takie jak końcówki, alternacje samogłosek, mor- femy gramatyczne, liczebniki, zaimki, słownictwo podstawowe, da się w ogromnej większości wyprowadzić ze wspólnego praźródła. Dla przykładu przytoczę tu odmianę czasownika 'jest', która zacho- wała się w wielu grupach języków: Formy praindo-europejskie We-Ayj-skie IIetyc-kie Ormiańskie Greckie Łacińskie Gockie Litewskie Starosłowiańskie \ Sing. l. osk *es-mi ósmi esmi ("OT eimi sum im esmi jesni,b 2. os. *es-si dsi - m essl f,SS is esl jesi 3. os. *en-ti rakterystyczne dla języków północnokaukaskich. Dzisiej- sze języki indoeuropejskie Europy są średnio bogate (25 do 40 K. li. Typologu fonologwsfna 217 fonemów). Języki Europy zachodniej (francuski, angielski, nie- miecki) są samogłoskowe, podczas gdy języki słowiańskie są spół- głoskowe. Cechy samogłoskowe i spółgłoskowe, które omawialiśmy do- tychczas, to cechy dystynktywne fonemów, cechy prozodyczne natomiast, do których teraz przechodzimy, to cechy sylab i ich zespołów mające znaczenie dla odróżniania i oddzielania morfe- mów i wyrazów. Aby zrozumieć zagadnienie sylaby, trzeba ją rozpatrywać na trzech płaszczyznach: fonetycznej, psychologi- cznej i fonologicznej, czyli funkcyjnej. Sylaba jest realnością fo- netyczną. Mowa realizuje się na wydechu, który rytmicznie wzmaga się i słabnie, dla ekonomicznego więc jego wykorzystania w toku mowy dźwięki mające większą doniosłość akustyczną prze- platają się z dźwiękami mającymi doniosłość mniejszą, wskutek czego ciąg mowy przedstawia się pod względem doniosłości aku- stycznej jako linia falista, odpowiadająca w pewnej mierze fa- listej linii natężenia wydechu. Odcinek ciągu mowy utworzony przez jeden dźwięk donioślejszy, zgłoskotwórczy, ograniczony dwoma odcinkami akustycznie słabszymi - to właśnie sylaba. Schematycznie ciąg sylab da się przedstawić w następujący sposób: Rys. 15. Ciąg sylab (A - dźwięk zgłoskotwórczy, B - granica sylaby.) Wszystkie dźwięki mowy podzielić można ze względu na ich funkcję w sylabie na trzy grupy: l) samogłoski szerokie (a) i śre- nie (e o ) są zawsze zgłoskotwórcze, np. ma-tko względnie mat-tso, rnat-ce; 2) spółgłoski zwarte, afrykaty i spiranty są zawsze niezgłos- kotwórcze; 3) dźwięki o pośredniej doniosłości, a więc samogłoski wąskie i spółgłoski szerokie, półotwarte mogą być zgłoskotwórcze bądź niezgłoskotwórcze. W języku polskim półotwarte r ł m n są zawsze niezgłoskotwórcze, natomiast samogłoski wąskie występują 218 IV. Językoznawstwo typologiesne bądź w funkcji zgłoskotwórczej jako i u , bądź niezgłoskotwórczej jako ł u (pisane j ł), a to zależnie od otoczenia, np. wi-sus, u-szy [i u w otoczeniu spółgłosek lub między spółgłoską a granicą wy- razu) wobec ja-ma, ład-ny (-[ u w nagłosie przed samogłoską). W języku starosłowiańskim występowały zgłoskotwórcze i u r l i nie- zgłoskotwórcze -{ r l. W niektórych językach występują nawet zgloskotwórcze (sonanty czne) m n. Podstawowym problemem dotyczącym budowy sylaby jest zagadnienie jej elementu zgłoskotwórczego. W jednych językach może nim być tylko samogłoska, w innych także zgłoskotwórcze sonanty f l , względnie nawet tn y. Analiza rozmieszczenia elemen- tów niezgłoskotwórczych prowadzi do problemu struktury sylaby. Jeżeli przez V (vocalis) oznaczymy odcinek zgłoskotwórczy, a przez C' (consonans) odcinek niezgłoskotwórczy, to otrzymamy nastę- pujące główne typy sylab: V, CV - sylaby otwarte i V C, CYC - sylaby zamknięte. W niektórych językach, stosunkowo nielicznych, jak starosłowiański i japoński, występują tylko sy- laby otwarte, w innych spotykamy zarówno sylaby otwarte, ja.k i zamknięte. W sylabach zarówno otwartych, jak i zamkniętych odcinek niezgłoskotwórczy C może składać się z jednego lub z wielu fonemów, co się odbija na ilości fonemów w sylabie. Średnia ilość fonemów sylaby w danym języku jest właśnie wskaźnikiem stop- nia rozbudowy odcinków niezgłoskotwórczych sylab. Miarowe falowanie ciągu mowy wynikłe z następowania po sobie elementów akustycznie donioślejszych (zgłoskotwórczych) i słab- szych (niezgłoskotwórczych) wywołuje n nas wrażenie rytmu. Jeden takt tego rytmu to sylaba psychologiczna. Jest ona zjawi- skiem ogólnoludzkim i w poczuciu mówiących istnieje we wszyst- kich językach. Stały rytm sylabiczny, właśnie dlatego, że jest stały, nie posiada żadnej wartości znaczeniowej, wartość tę na- tomiast mogą posiadać te cechy akustyczne, które rytm ten za- kłócają. Te zaburzenia rytmu wykorzystane fonologicznie do odróż- niania i oddzielania wyrazów to właśnie cechy prozodyczne sylab i ich zespołów, w pierwszym rzędzie iloczas i akcent. Kategoria iloczasu polega na wykorzystaniu fonologicznym różnic w trwaniu sylab, kategoria akcentu natomiast oparta K. 14. Typologia fowlogicasna 219 jest na wykorzystaniu różnic intensywności. Jeżeli tą intensyw- nością jest siła wydechu, mamy akcent dynamiczny, jeżeli zaś wysokość tonu (tj. ilość drgań w jednostce czasu), mówimy o akcencie fonicznym. Jeżeli przy akcencie fonicznym ważne funkcyjnie jest nie tylko podniesienie tonu w obrębie sylaby, ale także przebieg tego podniesienia, wówczas w danym języku mamy kategorię intonacji. W wielu językach (np. w serbochorwackim) występuje opozycja intonacji opadającej, gdy wysokość tonu w obrębie sylaby opada, i rosnącej, gdy się podnosi. Ponieważ cechy prozodyczne związane są z rytmem sylabicznym, którego monotonię przerywają, względnie różnicują, przeto z konieczności odnoszą się one do całych grup sylab, polegają bowiem na różnicy trwania (przy iloczasie) lub intensywności (przy akcencie) jednych sylab od sylab sąsiednich, względnie na różnicy między częściami sylab w przebiegu intonacji. Cech prozodycznych nie da się określić w wielkościach absolutnych, lecz jedynie relatywnie w sto- sunku do innych sylab. Ze względu na wykorzystanie fonologiczne cech prozodycznych języki podzielić można na dwa główne typy, a mianowicie na języki prozodyczne i nieprozodyczne. Do pierwszego z nich zali- czamy te języki, w których cechy prozodyczne służą do odróż- niania wyrazów. Językiem prozodycznym jest np. łacina, w której występują formy różniące się iloczasem jednej tylko sylaby, np. ve- ilit 'przychodzi': venit 'przyszedł'. Podobnie prozodycznym jest język rosyjski, w którym spotykamy wyrazy różniące się tylko miejscem akcentu, np. muka 'męka': muka 'mąka'. Za nieprozo- dyczne natomiast uważamy te języki, w których cechy prozodyczne nie są dystynktywne, ale służą tylko do oddzielania wyrazów (języki umiarkowanie nieprozodyczne) albo w ogóle żadnej funkcji nie spełniają (języki skrajnie nieprozodyczne). Umiarkowanie nieprozodycznym jest język polski, w którym akcent na przedosta- tniej sylabie jest głównym sygnałem oddzielającym od siebie wy- razy. Natomiast skrajnie nieprozodyczne są języki tureckie, w których sygnałem fonologicznym wyodrębniającym wyrazy jest nie akcent, lecz harmonia wokaliczna., o której pomówimy za chwilę (por. Bozdział 16.). 220 IV. Jysyltosnawstwo typologica/ne Języki prozodyczne ze swej strony dzielą się na dwie grupy, a mianowicie na języki morowe i niemorowe, co pozostaje w zwią- zku z większym lub mniejszym stopniem wykorzystania fonolo- gicznego sylaby. W językach niemorowych elementem prozo- dycznym sylaby jest tylko fonem zgłoskotwórczy, wszystkie zaś pozostałe części sylaby są nieprozodyczne, natomiast w ję- zykach morowych prozodycznie ważny jest nie tylko element zgłoskotwórczy sylaby, lecz także - w niektórych przynajmniej wypadkach - jej granica. W językach prozodycznych, ale nie- morowych, takich np. jak czeski, mamy sylaby długie zawierające samogłoski długie i sylaby krótkie o samogłoskach krótkich. Natomiast w językach morowych, takich jak łacina, sylaby krótkie zawierają samogłoski krótkie, po których bezpośrednio przebiega granica sylaby, np. da-re 'dać* (obie sylaby krótkie), sylaby długie zaś są dwojakiego rodzaju, tj. albo z natury, albo z pozycji. Sylaba długa z natury zawiera samogłoskę długą, np. rS-gl 'królowi* (obie sylaby z natury długie), sylaby długie z pozycji zaś to te, w których po samogłosce występuje jakikol- wiek fonem należący do tej samej sylaby, np. al-te 'wysoko' (pierwsza sylaoa al- z samogłoską krótką, ale długa z pozycji, druga sylaba długa z natury). W ten sposób istnieje w językach morowych równowartość prozodyczna między samogłoską długą a grupą złożoną z samogłoski krótkiej i jakiegoś fonemu niezgłosko- twórczego, a zarazem równowartość iloczasowa samogłoski dłu- giej i dwóch krótkich. Pociąga'to za sobą ważne konsekwencje, jeżeli bowiem w językach niemorowyeh jednostką prozodyczna jest sylaba, to w językach morowych jest nią mora, tj. czas trwania sylaby krótkiej w czasie psychologicznym, sylaba długa zaś równa się dwom morom, tj. dwom sylabom krótkim. Pod względem więc wykorzystania fonologicznego sylaby mo- żemy ułożyć następujący szereg typów językowych: l) języki prozodyczne, morowe (łacina, greka) wykorzystują do odróż- niania i oddzielania wyrazów cechy sylab i to nie tylko jej element zgłoskotwórczy, ale i jej granice; 2) języki prozodyczne, nie- morowe (czeski, rosyjski) nie wykorzystują już fonologicznie granicy sylaby, ale poza tym zbudowane są jak poprzednie; 3) ję- IZ. 15. Typologia semantyczna 221 zyki umiarkowanie nieprozodyczne (np. polski) wykorzys- tują cechy sylab tylko do oddzielania wyrazów; 4) języki skraj- nie nieprozodyczne (np. tureckie) w ogóle nie wykorzystują fonologicznie sylaby. UWAGA. Które opozycje dystynktywne s.1 prymarne, tj. występują we wszystkich językach świata! Dlaczego ilość fonemów w systemie, a ich ilość -w morfemie jest odwrotnie proporcjonalna? Na czym polega różnica między systemami fonologicznymi ubogimi, średnimi i bogatymi, a na czym między systemami samogloskowymi i spółgłoskowymi? Jak przedstawia się problem sylaby na płaszczyźnie fonetycznej, psychologicznej i fonologicznej ? Co to są cechy prozodyczne i jakie mamy ich rodzaje? Jakie wyróżnić można typy języków ze względu na stopień wykorzystania fonologicznego sylaby? 15 Rozdział TYPOLOGIA SEMANTYCZNA Systemy semantyczne wszystkich języków świata obejmują - jak już wiemy - trzy odrębne systemy cząstkowe, a mianowicie system wyrazów nazywających, czyli system słownikowy, system zaimków i system liczebników (por. Eozdział 6.). Przypatrzymy się im tu kolejno. Systemy słownikowe złożone są z wielu warstw wyrazów^ przy czym każda warstwa wyższa składa się z mniejszej ilości wyrazów o większym jednak zakresie. Wyrazy warstwy najniższej skoja- rzone są bezpośrednio z przedstawieniami różnych klas zjawisk, np. stół, fotel, ławica. Każda taka klasa przedstawień stanowi war- tość danego wyrazu nazywającego. Są to wyrazy o najwęższym zakresie, wyrazy najbardziej konkretne. Następną warstwę sta- nowią wyrazy o szerszym zakresie, które bezpośrednio już nie są skojarzone z przedstawieniami, zjawisk, lecz z wyrazami najbar- dziej konkretnymi, a dopiero za ich pośrednictwem z przedstawie- niami zjawisk. Są to wyrazy abstrakcyjne. Wartością każdego takiego wyrazu jest pewna grupa wyrazów konkretnych wraz 222 IV. JysyTwsnawstwo typologiczne z przedstawieniami, które są z nimi skojarzone. Grupa wyrazów pierwszego stopnia ma więc strukturę ustaloną. Obejmuje ona je- den wyraz abstrakcyjny, nadrzędny, oraz pewną ilość wyrazów konkretnych, których zakresy razem wzięte odpowiadają za- kresowi wyrazu nadrzędnego. Taką grupę w języku polskim tworzy np. wyraz abstrakcyjny spmęt oraz podrzędne w sto- sunku do niego wyrazy konkretne: stół, stoicie, krzesło, fotSI, ka- napa, ławka, łóżko, komoda itd. Wyrazy abstrakcyjne pierwszego stopnia są podrzędne w stosunku do abstrakcyjnych stopnia dru- giego itd., aż do wyrazów abstrakcyjnych najwyższego stopnia, takich jak byt. Bóżnica między wyrazami abstrakcyjnymi i konkretnymi po- zostaje w pewnym stosunku z ich frekwencją w tekście. Badani?) prowadzone w ostatnich czasach doprowadziły do ustalenia prawa statystycznego rządzącego strukturą tekstu, a nazwanego - od nazwisk odkrywców - prawem Estoup-Zipf. Stwierdzono mia- nowicie, że jeżeli obliczymy częstość występowania każdego wyrazu w tekście i ustalimy listę wyrazów w szeregu ich zmniejszającej się frekwencji, to numer miejsca kolejnego wyrazu na liście (ranga wyrazu - r) pomnożona przez liczbę jego występowań w tekście (frekwencja wyrazu-/) jest liczbą stałą, której wielkość zależy od długości tekstu. W liście ustalonej przez Eldrige'a, a obejmującej 43 tysiące form wyrazowych zawartych w tekstach dzienników amerykańskich, wyraz stojący na miejscu 500 w liście powtarza się 10 razy, co wedle wzoru 500 (r) x 10 (f) == 5000, natomiast wyraz 1000 na liście powtarza się 5 razy, co daje również 1000 x 5 = 5000. Ilość informacji selektywnej pozostaje w stosunku odwrotnie proporcjonalnym do frekwencji znaku. Im wyraz powtarza się częściej, tym jego pojawienie się można łatwiej przewidzieć, a za- tem jest mniej informacyjne. Analiza statystyczna tekstu pro- wadzi nas do ustalenia hierarchii wyrazów od najrzadszych, a zarazem najbogatszych w informację, do najczęstszych - naj- mniej informujących. Jako przykład posłużyć nam tu mogą dane ustalone dla współczesnej francuszczyzny. Otóż okazało się, że w tym języku pierwszych, tj. najczęstszych, 100 wyrazów po- R. l S. Typologia semantyczna 223 krywa 60 procent tekstu, pierwszych 1000 wyrazów pokrywa 85 procent tekstu, pierwszych 4 tysiące wyrazów pokrywa 97,5 pro- cent tekstu, reszta (tj. od 4 tysięcy do 50 tysięcy wyrazów) po- krywa zaledwie 2,5 procent tekstu. Fakty te dowodzą, że wyrazy francuskie dzielą się na hierarchicznie pod względem frekwencji ułożone klasy, które różnią się od siebie wyraźnie pod względem częstości występowania w tekście. Hierarchia ta jest paralelną do ustalonej poprzednio hierarchii wyrazów wedle zasięgu ich zakresów od bardziej konkretnych o mniejszym zakresie do bardziej abstrakcyjnych o zakresie szer- szym. Wyrazy bardziej abstrakcyjne powtarzają się częściej właśnie dlatego, że nadają się do bardziej różnorodnych sytuacji, co sprawia, że są mniej informujące. Wyrazy bardziej konkretne natomiast powtarzają się rzadziej, w bardziej specyficznych kon- tekstach, a zatem są bogatsze w informację. Abstrakcyjność implikuje częstszą frekwencję, a zatem i mniejszą informacyjnośc, i na odwrót - konkretność implikuje mniejszą frekwencję i wię- kszą informacyjnośc. Wszystko przemawia za tym, że wyrazy są uporządkowane w naszej pamięci wedle częstości frekwencji, a zatem i stopnia abstrakcyjności, od najczęściej spotykanych i najbardziej ogólnych do coraz rzadziej spotykanych i bardziej szczegółowych. Frekwencja i zakres wyrazu pozostają do siebie w stosunku proporcjonalnym, bo im większa frekwencja wyrazu, tym szerszy jego zakres, i odwrotnie, tak że częstość frekwencji może być miarą stopnia jego abstrakcyjności. Frekwencja decyduje o znaczeniu selektywnym wyrazu, o identyfikacji usłyszanego bodźca akustycznego z zapamiętaną dawniej formą wyrazu, gdyż te zapamiętane formy uporządkowane są w pamięci wedle frek- wencji. Przeszukujemy je w pamięci w tym porządku, zaczynając od najczęstszych. Zakres wyrazu decyduje znów o jego znaczeniu semantycznym, o jego stosunku do rzeczywistości. Jak widzimy, systemy leksykalne języków świata zbudowane są z szeregu grup wyrazowych. Podstawę tych grup stanowią wy- razy konkretne, nad którymi wznoszą się hierarchicznie wyrazy abstrakcyjne o coraz szerszym zakresie. Otóż budowa tych grup wyrazowych w różnych językach jest różnai. Weźmy np. pod uwagę 224 IV. Językoznawstwo typologiczne grupę wyrazową, której ogólny zakres odpowiada wyrazowi poi. rodzeństwo, niem. Oeschwister. węgierskie niemieckie polskie malajskie 'brat starszy' bdtya Bruder brat sttdara 'brat młodszy* wcs "siostra starsza' nfne Schwester siostra 'siostra młodsza* hiig Jak widzimy, grupa ta rozczłonkowana jest w języku węgierskim na cztery klasy związane z czterema różnymi wyrazami, w języku niemieckim i polskim na identyczne dwie klasy, w języku malaj- skimzaś wcale nie jest podzielona. Możemy więc powiedzieć^ że pod tym względem język polski i niemiecki należą do jednego typu, który przeciwstawia się tak typowi węgierskiemu, jak i ma- lajskiemu. Porównując tą metodą języki świata, możemy ustalić ogólne podobieństwa i różnice występujące między ich systemami leksy- kalnymi. Okazuje się wówczas, że systemy te różnią się między sobą przede wszystkim stopniem rozbudowy swej wielowarstwowej struktury, przy czym w systemach recesywnych, zanikających, rozbudowa ta jest mniejsza w stosunku do typu ekspansywnego, który zdobywa powoli przewagę, a w którym rozbudowa ta jest coraz większa. Powstają mianowicie coraz nowe wyrazy abstrak- cyjne, które stojąc na coraz wyższych szczeblach hierarchii se- mantycznej, obejmują coraz więcej wyrazów podrzędnych. I tak np. w polskich gwarach ludowych wyraz zwierse. znaczy mniej więcej to, co w języku literackim ssak, wyraz natomiast, który by obejmował cały świat żywy poza roślinami, w gwarach nie wystę- puje. Istnieją tam więc tylko grupy wyrazów pierwszego stopnia; uwierzę (obejmujący wyrazy: wilk, lis, sając, sarna itd.), ptak (wrona, wróbel, jastrząb), ryba i tym podobne, ale brak nad. nimi grup wyższych stopni. Otóż w polskim języku literackim takie E. 15. Typologia semantyczna 225 grupy stworzono. Wyrazy konkretne pozostały, ale w miejsce wyrazu uwierzę wprowadzono wyraz ssak, a następnie stworzono grupę drugiego stopnia, w której wyrazy ssak, ptak, ryba, gad i pląs zostały objęte wyrazem abstrakcyjnym drugiego stopnia - kręgowiec. Nad tym wyrazem dopiero jako wyraz abstrakcyjny trzeciego stopnia umieszczono wyraz sswiersę, przy czym nad nim wprowadzono wyraz jeszcze bardziej abstrakcyjny - organizm, a jeszcze wyżej byt. Analogicznym przekształceniom ulegały i ulegają systemy słow- nikowe znacznej większości języków świata. Hierarchia semanty- czna wyrazów w nich się wydłuża, ilość warstw wyrazów coraz ogólniejszych powiększa się aż do najbardziej abstrakcyjnych, procent wyrazów konkretnych maleje przy powiększaniu się procentu wyrazów ogólnych, które zajmują coraz większą część tekstów ułożonych w tych językach. Najdalej posunięty rozwój w tym kierunku nastąpił w systemach słownikowych języków li- terackich Europy tak starożytnej (greka, łacina), jak i współcze- snej (włoski, francuski, angielski, niemiecki, polski, rosyjski itd.). Reprezentują one typ ekspansywny, rozpowszechniający się. Na przeciwległym krańcu stoją systemy słownikowe recesywne ludów o kulturze niskiej lub średniej, w których znacznie wyższy procent stanowią wyrazy konkretne. I tak np. w języku hausa z centralnego Sudanu stwierdzono istnienie 311 odpowiedników naszego wyrazu wielki. Podzielić je można na kilka grup, mianowicie wedle tego, czy są one używane w znaczeniu l) ogólnym, 2) dla ludzi i zwierząt, 3) dla młodych kobiet, 4) dla zwierząt domowych, 5) dla przedmiotów okrągłych, 6) dla przedmiotów grubych i długich, 7) dla przedmiotów cienkich i długich, 8) dla klocków i kawałków, 9) dla rozciągłych przestrzeni. Buszmeni z południowych krańców Afryki, lud o kulturze nie- zmiernie prymitywnej, używa bardzo niewielu - podobno około 150 - wyrazów odnoszących się do życia ogólnego, a resztę ich słownictwa stanowią liczne nazwy wszystkich konkretnych zja- wisk występujących na ich rodzimym stepie. W klasycznym ję- zyku arabskim, którego podstawę stanowił dialekt koczujących pasterzy, występuje około tysiąca wyrazów odpowiadających na- Językoznawstwo l® 226 IV. Językoznawstwo typologwsme naszemu wyrazowi wielbłąd, używanych w związku z pewnymi różnicami w wielkości, maści, rasie itd. tych zwierząt. Między tymi skrajnymi typami występuje oczywiście olbrzymia ilość stopni pośrednich. Typ ekspansywny bogaty w abstrakta jest lepszym narzędziem do formułowania zdań o treści ogólnej, co daje mu zwycięstwo. W obrębie systemów zaimkowych występują również wyraźne cechy recesywne i ekspansywne, a to przede wszystkim w zakresie form zaimków 3. os., które wskazują na to wszystko, co leży poza nadawcą i odbiorcą. W typie recesywnym, cofającym się, jaki funkcjonował w łacinie, występują trzy zaimki 3. os., które wska- zują na to, co znajduje się przy nadawcy (łac. hic}, przy odbiorcy (łac. iste), i na to, co jest oddalone od nich obu (łac. Ule). W języku prasłowiańskim pierwszemu z tych zaimków odpowiadało sb, dru- giemu t», trzeciemu OTO. Natomiast w typie ekspansywnym, który zwyciężył w językach romańskich wywodzących się z łaciny i w dzisiejszych słowiańskich, funkcjonują tylko dwa zaimki, które wskazują na przedmioty bliższe i dalsze od nadawcy, np. fran- francuskie celm-ci - celui-la, czemu odpowiada ten - tamten. Typ ekspansywny, dwuczłonowy jest prostszy i łatwiejszy do przyswojenia sobie, co dało mu przewagę nad trudniejszym, bo bardziej skomplikowanym trójczłonowym typem recesywnym. Zróżnicowanie typologiczne występuje również w l. os. liczby mnogiej zaimków. W typie recesywnym, zamierającym, który funkcjonuje jeszcze w wielu językach Indian amerykańskich, w ję- zykach grupy mandżu-tunguskiej i austronezyjskiej, w wielu dialektach austroazjatyckich i papuaskich, w narzeczach rodziny paleoaustralijskiej i w nama, języku Hotentotów, występują dwa zaimki odpowiadające funkcyjnie poi. my, a mianowicie inclusivus oznaczający 'ja i ty lub wy' (np. w języku odżibwa z rodziny pół- nocnoamerykańskiej algonkin klnuwi) 'oraz exclusivus 'ja i ten lub ci' z wykluczeniem odbiorcy (w odżibwa nmuwi). W typie ekspansywnym, funkcjonującym we wszystkich innych językach i zyskującym wciąż na przewadze, mamy tylko jeden zaimek, np. poi. my, łac. nos, który obejmując zakres funkcji i inclusivu, i exclu- sivu znaczy 'ja i ty (wy) i ten (ci)'. Typ ekspansywny jednoczło- R. 15. Typologia semantycyna 227 nowy, prostszy i posługujący się bardziej ogólnym narzędziem wskazywania odnosi zwycięstwo nad typem recesywnym, dwu- członowym bardziej skomplikowanym i szczegółowym. Trzecia dziedzina w obrębie systemu zaimków, w której zazna- cza się przeciwieństwo cech recesywnych i ekspansywnych to dziedzina wskazywania w obrębie tekstu, wskazywania oderwa- nego już od konkretnej sytuacji aktu mowy. W systemach rece- sywnych wskazywanie to słabo jest rozwinięte, a zaimki funkcjo- nują głównie w obrębie konsytuacji. Natomiast typ ekspansywny charakteryzuje się rozbudową wskazywania kontekstowego. Zai- mek, który wskazuje na rzeczy zbyt odległe i stąd niedostrze- galne, obejmuje równocześnie funkcję wskazywania wstecz po linii tekstu na wyrazy, już wypowiedziane. Jest to tzw. zaimek anafo- ryczny: poi. on, łac. is itd. I tak np. w tekście złożonym z dwu zdań: Mój ojciec był prawdomówny. Nigdy on nie kłamał, zaimek anaforyczny on wskazuje na rzeczownik ojciec. Jeżeli zaimek anaforyczny wskazuje wstecz, to zaimek pytajny, poi. kto f co f, lać. quis? quid?, wskazują naprzód po linii tekstu na coś, co ma być dopiero powiedziane, tj. na odpowiedź. Ta oczekiwana treść jest nieokreślona, stąd pierwotnie istniała tylko jedna wspólna kategoria zaimków pytajno-nieokreślonych. Z czasem dopiero w typie ekspansywnym języków wytworzyły się odrębne zaimki pytajne (poi. kto? co?} i nieokreślone (poi. ktoś, cos), zawsze jednak wspólnego pochodzenia. Dalsza ewolucja typu ekspansywnego doprowadziła do po- wstania zaimka względnego (poi. który). Występuje on tylko w części języków. Do typu recesywnego, zanikającego, w którym go brak, należały wymierające dziś języki Indian amerykańskich, języki uralskie i ałtajskie w dawniejszym stadium swego rozwoju, język praindoeuropejski itd. Zaimek względny wskazuje równocześnie wstecz na jeden z wyrazów zdania nadrzędnego i na przód tekstu - na zdanie podrzędne, którego jest członem, np. Mickiewicz, który był największym poeta polskim, urodził się na Litwie. Zaimek który wskazuje tu na Mickiewicz, a równocześnie jest podmiotem zdania podrzędnego, które zapowiada. Zaimek względny łączy więc funkcję zaimka anaforycznego i pytajnego, tam gdzie wystę- 15* 228 IV. Jęxykosnaw8two typologiczne puje, powstał on albo z zaimka anaforycznego, np. stsłow. iźe, stpol. jenźe, albo z zaimka pytajnego, np. łac. qwi, poi. Atóry. Cały ten rozwój, który dokonał się w obrębie języków typu ekspan- sywnego, był wynikiem rosnących potrzeb systemu syntaktycz- nego języka. Zaimki objęły częściowo funkcję wiązania zdań, którą w językach typu recesywnego spełniała wyłącznie intonacja. Liczebniki, do których z kolei przechodzimy, tworzą we wszyst- kich językach świata szereg asocjacyjny form skojarzonych ze sobą w pamięci mówiących, budowa jednak tego szeregu różna jest w różnych językach. Zależy to od ilości liczebników niezlo- żonych, tworzących pierwszy odcinek szeregu. Podstawą szeregu jest wielkość odpowiadająca ostatniemu liczebnikowi szeregu nie- złożonego. Jej wielokrotnościom odpowiadają dalsze liczebniki nie- złożone systemu (disiesięó... sto... tysiąc... milion... itd.). Kombinacje liczebników niezłożonych dają liczebniki złożone, które wypełniają pozostałe miejsca szeregu. Typy systemów liczebnikowych wyróż- niamy zależnie od wielkości liczebnika podstawowego, kończącego szereg niezłożony. W obrębie systemów liczebnikowych najbardziej recesywnym jest system dwójkowy, w którym występują tylko dwa liczebniki niezłoźone: li2,3==2+l,4==2+2.I tak np. w australijskim dialekcie z okolic Portu Darwina liczebnik T brzmi kalaguk, a liczebnik '2' Icalajilik, dla liczebnika '3' występuje złożenie Jcalajilik Jcalaguk (tj. 2 4-1), a dla liczebnika '4' złożenie kalajilik Icdiajilik (2 + 2). Liczebnik 4 jest ostatnim z szeregu, następnie mamy już tylko 'dużo* i 'bardzo dużo'. Systemy dwójkowe zwią- zane z liczeniem na parzystych organach ciała, jak uszy, oczy, ręce i nogi, są właściwe językom Australii, językom ameiykańskim z Ziemi Ognistej i z basenu Amazonki oraz sań, językowi Busz- menów. Ten najbardziej recesywny typ, właściwy językom ludów o naj- niższej kulturze, zastępuje ekspansywny w stosunku do niego system piątkowy, który powstał w związku z liczeniem na pięciu palcach ręki. System ten poprzez stadia przejściowe rozwija się w system dwudziestkowy w jednych językach, w dziesiątkowy w innych. System dwudziestkowy powstał dzięki liczeniu prze- R. 15. Typologia senwniywna 229 chodzącemu z palców rąk na palce nóg. I tak np. w jednym z ję- zyków we wschodniej części Australii, w pikumbul, liczbę 5 ozna- cza 'jedna ręka', 10 == 'dwie ręce', a następnie liczenie przechodzi na palce nóg i 20 = 'dwie nogi'. Powoli system dwudziestkowy wyzwala się z konieczności przerachowywania palców rąk i nóg i rozbudowuje się dalej wedle wzoru: 30 = 20 + 10, 40 = 2 x 20, 50 = (2 x 20) + 10 itd. Systemy tego typu funkcjonują w ję- zykach Ameryki Południowej (tupi-guarani, arawak, karibi, czibcza), Ameryki Środkowej (maja-kicze), Meksyku (otomi- -mangue, misztek-zapotek, uto-azteckie) i w językach Ameryki Pomocnej z wybrzeży Pacyfiku, a dalej w językach kaukaskich i w baskijskim w Pirenejach oraz w językach zachodniego Su- danu. Wpływ podłoża językowego, którego szczątkiem jest ję- zyk baskijski, tłumaczy pewne formy liczebników francuskich utworzone wedle systemu dwudziestkowego: soixante-dix 70 = 60 + 10, quatre-vi'ngt 80 == 4 x 20, quatre-vingt-dix 90 = (4 x 20) + 10. W pozostałych językach, które zajmują olbrzymią większość obszaru świata, funkcjonują systemy dziesiątkowe. W systemach tych, które powstały z liczenia ograniczonego do palców obu rąk, każdej liczbie od l do 10 odpowiada niezłożony liczebnik, podczas gdy dalsze liczebniki tworzą się przez kombinację tych dziesięciu liczebników podstawowych. System dziesiątkowy, oparty na sze- regu liczebników średniej długości, jest ekspansywny zarówno w stosunku do systemów dwójkowych i piątkowych o szeregu krótkim, jak i do systemów dwudziestkowych o szeregu długim. Ekspansja jest tu dwustopniowa. Przede wszystkim usuwa się szeregi krótkie na rzecz systemów dziesiątkowych i dwudziestko- wych, a następnie z dwóch tych systemów konkurencyjnych zwy- cięża system dziesiątkowy. Jest on najbardziej ekspansywny, bo najpraktyczniejszy, pośredni między skrajnościami zbyt krótkiego szeregu dwójkowego i zbyt drogiego szeregu dwudziestkowego. UWAGA. Jaka jest różnica między wyrazami konkretnymi a abstrak- cyjnymit Co stwierdza prawo Eetoup-Zipf? Na czym polega hierarchia wyrazowi W jakim kierunku idzie ewolucja systemów leksykalnych, zaimkowych i liczebnikowych* 230 IV. Językoznawstwo typolugwwe 16 Rozdział TYPOLOGIA 8YNTAKTYCZNA "Najmniejsze znaczące odcinki fonny językowej to morferny. które występują we wszystkich językach świata. Morfeiny seman- tyczne, czyli semantemy nazywające, wskazujące i szeregujące. tworzą przedstawiony poprzednio system semantyczny języka. W ten czy inny sposób związane są one z rzeczywistością pozajc- zykową, z przedstawieniami psychicznymi, a za ich pośrednictwem z bodźcami uderzającymi na nasze zmysły ze świata zewnętrznego. Przedstawienia te występują w podobnej formie w psychice wszyst- kich członków danej społeczności językowej i dzięki temu nabierają one charakteru przedstawień społecznych. Morfemy semantyczne nie są jednak istotnymi znakami mowy, lecz jedynie budulcem. z którego te znaki powstają. W każdym więc języku istnieje możność łączenia morfemów semantycznych w całości wyższego rzędu. Środki, które do tego służą, tworzą system syntaktyczny języka (por. Bozdział 7.). Dzięki nim morfemy semantyczne wchodzą w skład czterech typów zespołów coraz wyższego rzędu: l) czło- nów syntaktycznych, 2) grup nominalnych, 3) grup werbalnych. czyli zdań, 4) zdań złożonych. Będziemy próbować przedstawić tu w ogólnych przynajmniej zarysach budowę tych czterech typów tworów syntaktycznych w językach świata. Przez człon syntaktyczny rozumiemy najmniejszy zespół morfemów, który spełnia równocześnie, dwie funkcje: funkcję semantyczną oznaczania pewnej rzeczywistości poza językowe j i funkcję syntaktyczną, która polega na tym, że człon syntaktyczny może wchodzić w obrębie tekstu w skład wyższych całości syntak- tycznych przez wyznaczenie swego stosunku do pozostałych ich elementów. We wszystkich językach świata występują człony syntaktyczne, budowa ich jednak jest różna w różnych językach. z czym związane są głębokie różnice w całej strukturze systemów składniowych. Te różnice w budowie członów syntaktycznych. które mają ogromne znaczenie dla ogólnej typologii języków, są S. 16. Typologia syntaktycsna 231 dwojakiego rodzaju. Jedne dotyczą stopnia zwartości tych czło. nów, drugie szyku morfemów w ich obrębie. Ze względu na stopień zwartości grup syntaktycznych wyróżnić można cztery typy języków: izolujące, aglutynacyjne, fleksyjne i alternacyjne. Typowym językiem izolującym jest język chiń- ski, i to zwłaszcza w swej postaci klasycznej, a następnie języki tai w Indochinach oraz wiele języków Sudanu i Ameryki. W wię- kszości są to języki prozodyczne, intonacyjne, o rozbudowanym systemie cech dystynktywnych sylaby. Ta wyraźnie scharakte- ryzowana sylaba jest w tych językach morfemem semantycz- nym, pełnym, odnoszącym się do rzeczywistości pozajęzyko- wej, lub morfemem syntaktycznym, pustym, który wyraża stosunki między morfemami pełnymi. Grupy morfemów seman- tycznych i syntaktycznych tworzą luźne człony składniowe, przy czym różne rodzaje tych członów zbudowane są wedle różnych zasad. Przy Opisie tych języków termin "wyraz" jest zbyteczny. Jedni używają go w znaczeniu "morfem", inni w znaczeniu "człon syn- taktyczny". Oba ujęcia są niesłuszne, gdyż języki izolujące są bezwyrazowe. Przez wyraz rozumiemy człon syntaktyczny zbu- dowany na podstawie schematu, wedle którego zbudowane są wszystkie inne rodzaje członów syntaktycznych danego języka. Ten stały i ogólny schemat jest właśnie cechą wyrazu, dzięki której istnieje on jako całość hierarchicznie wyższa od morfemu (por. Bozdział 6.). W językach izolujących brak cech stałych wyodrębniających człony składniowe wszystkich rodzajów bez względu na ich funkcję w zdaniu. Inne są tu środki wyodrębniające różne rodzaje tych członów, a przede wszystkim odmienny jest schemat budowy orzeczenia od schematu innych członów zdania. Np. w języku francuskim, który podobnie jak angielski, bliski jest typowi izolującemu, nie ma jednolitości w budowie morfologi- cznej członów składniowych. Grupa orzeczenia, posiadająca jeszcze w pewnym zakresie końcówki dawnego typu, zbudowana jest we francuskim zupełnie inaczej od pozostałych członów zdania, które właściwie już końcówek nie mają. Akcent na ostatniej sylabie odgranicza więc od siebie grupy morfemów o bardzo różnorodnej, 232 IV. Językoznawstwo typologiczne a równocześnie luźnej budowie. Wobec tego język francuski należy uważać za język w zasadzie izolujący, który zawiera tylko relikty dawnego (łacińskiego) systemu fleksyjnego. W zdaniu francuskim je wiś la maison de won pere elementy oddzielone od siebie w piśmie pauzami są niepodzielnymi morfemami, które tworzą trzy grupy syntaktyczne o zupełnie różnej budowie, a mia- nowicie grupę orzeczenia je wiś 'widzę', grupę dopełnienia bliż- szego la maison 'dom' i grupę przydawki rzeczownikowej de WMW pere 'mego ojca'. W językach izolujących nie ma wyrazów w podanym powyżej znaczeniu, natomiast w innych typach języków występują one, w różnej jednak postaci, a to zależnie od stopnia kumulacji (po- łączenia) funkcji semantycznej i syntaktycznej w obrębie po- szczególnych morfemów wyrazu danego języka. W językach aglutynacyjnych, jak np. tureckie, kumulacja ta nie występuje zupełnie, każda bowiem funkcja znaczeniowa wyrazu związana jest z odrębnym jego morfemem, który spełnia tylko jedną fun- kcję znaczeniową. Wyraz rozpoczyna się od rdzenia, mającego tylko znaczenie leksykalne, po nim zaś następuje szereg sufiksów, z których każdy spełnia tylko jedną funkcję semantyczną lub syntaktyczną. I tak np. turecki wyraz el-ler-im-den 'z moich rąk' składa się z rdzenia el- 'ręka', z sufiksu wyrażającego liczbę mnogą -ler, z sufiksu posiadania -im- 'mój' i z sufiksu przypadkowego ablatmi wyrażającego oddalenie -den 'z, od*. Cechą ogólną wszyst- kich wyrazów w tureckim jest początkowa pozycja rdzenia i harmonia wokaliczna, tj. stosowanie się wymowy samogłosek sufiksalnych do artykulacji samogłoski rdzennej. Jeżeli mia- nowicie rdzeń zawiera samogłoskę szeregu tylnego, w sufiksach występują tylko samogłoski tylne, jeżeli szeregu przedniego - jak w przytoczonym przykładzie - to w sufiksach znajdujemy tylko samogłoski przednie. Języki aglutynacyjne są bardzo rozpowszechnione. Należą tu języki ałtajskie i uralskie wraz z językami paleoazjatyckimi, japońskim i koreańskim. Językiem aglutynacyjnym staje się powoli język nowochiński, oczywiście bez harmonii wokalicznej. Tu należy również rodzina drawidyjska, austroazjatycka i austro- E. 16. Typologia syntaktycssna 233 nezyjska wraz z dużą ilością języków Australii, Ameryki i Afryki. Problem wyrazu ogranicza się w tych językach do problemu sygnałów zaznaczających jego początek i koniec oraz do szyku morfemów. Sygnałem takim jest w jednych językach akcent, w innych harmonia wokaliczna, a w jeszcze innych występowanie pewnych określonych morfemów sygnalizujących początek wyrazu. Ten ostatni środek jest charakterystyczny dla języków polisynte- tycznych Ameryki Północnej i wschodniej Syberii. W językach fleksyjnych, jak np. w polskim, występuje kumulacja funkcji, ale tylko składniowych. Wyraz składa się z dwóch części, a mianowicie z tematu, który spełnia jedynie funkcję semantyczną, i z końcówki, która kumuluje szereg fun- kcji składniowych. Znaczy to, że w całej swej rozciągłości jest ona równocześnie członem szeregu opozycji wyrażających stanowisko wyrazu w zdaniu. Tak np. w polskim wyrazie pan-ów końcówka -ów jest równocześnie wykładnikiem dopełniacza w opozycji do mia- nownika pan-owie oraz wykładnikiem liczby mnogiej w przeci- wieństwie do liczby pojedynczej pan-a. Do typu fleksyjnego na- leżą języki indoeuropejskie, które zachowały dawną budowę, a więc w starożytności sanskryt, staroperski, greka, łacina itd., a dziś języki bałtyckie i słowiańskie z wyjątkiem bułgarskiego. Poza rodziną indoeuropejską typ ten spotykamy rzadko. W językach alternacyjnych na koniec, np. w arabskim, następuje kumulacja wszystkich funkcji zarówno semantycznych, jak i składniowych, w obrębie całego wyrazu, który wskutek tego stanowi całość morfologicznie niepodzielną, złożoną najczęściej z samego tylko rdzenia. Wykładnikami treści semantycznej są tu spółgłoski, a funkcję składniową spełniają samogłoski wymienia- jące się, czyli altemujące między nimi. I tak np. rdzeń arabski, dla którego charakterystyczne są trzy spółgłoski q-t-l mówi o za- bijaniu, od niego zaś utworzone są w tym języku formy czasowni- kowe zawierające różne postacie altemacyjne samogłosek: qatala 'zabił', qatila 'był zabity', ya-gtulu 'zabijał', yu-qtalu 'był zabijany' itd. Jak widzimy, spółgłoski występują stale w tej samej postaci, samogłoski natomiast zmieniają się w różnych formach wyrazu, tworząc szereg alternacyjny a-u-i-sero. Typ alternacyjny w naj- 234 IV. Jęii/kmnawntwo typologiczne czystszej formie występuje w językach semickich, a zwłaszcza w arabskim i hebrajskim. Przy klasyfikacji typologicznej języków ze względu na bu- dowę ich członów syntaktycznych drugie kryterium, obok stop- nia kumulacji funkcji, stanowi szyk członów. Jak wiadomo, w każdym zespole dwu elementów morfologicznych można wy- różnić człon główny /fl^ i człon poboczny (P). I tak część wyrazu spełniająca funkcję składniową jest członem pobocznym (P^) w stosunku do części słownikowej, która jest w tym wypadku częścią główną. W obrębie części słownikowej znów członem po- bocznym są afiksy (P^) w stosunku do części pierwiastkowej będącej częścią główną. W obrębie części pierwiastkowej wreszcie pierwiastek utożsamiający (por. Bozdział (i.) jest członem po- bocznym (P^) podobnie jak afiksy, natomiast pierwiastek od- różniający jest członem głównym (Q). Otóż w języku panuje na ogół jednolita zasada szyku członów w stosunku do ich członów głównych, polegająca albo na umieszczeniu wszystkich członów pobocznych po ich członach głównych, albo przed nimi. W pierw- szym wypadku budowę wyrazu można ująć w schemat (O + Py+ -^ + -Pi)> w drugim zaś w schemat (P^ -r P, + P, + G). Języki, w których procesem żywotnym jest tworzenie wyrazów wedle pierw- szego z tych schematów, nazywamy językami postpozycyj- nymi, języki natomiast o żywotnym typie drugim to języki prepozycyjne. Typ prepozycyjny przeważa w językach Afryki oraz Oceanii i Indochin (rodzina austronezyjska i austroazjatycka), natomiast w pozostałych częściach świata przeważa typ postpozycyjny. Rodzina indoeuropejska należy też na ogół do tego typu. I tak, w języku polskim wyrazy budujemy wedle schematu {G -f- Py + PS + Pi). Końcówka, stoi tu po temacie wedle schematu (0 + PJ, np. dom-u, dom-em. Afiks stoi po pierwiastku jako jego sufiks, np. dom-k-a, dom-k-i (G + Pg4- ?i). Człon utożsamiający te- matów złożonych z dwu pierwiastków stoi po członie odróżniają- cym, np. ojco-bój-c-y, Nowo-gród-k-a (G + Py + Py + Pi). Na- tomiast do typu prepozycyjnego należy język suahili z rodziny bantu w Afryce Środkowej. Morfemy o funkcji składniowej, głów- E. 16. Typologia syntdktyczna 235 nie wykładniki klas rodzajowych, stoją tu przed rdzeniem wedle schematu (?i + 6?), np. m-tu 'człowiek', m- wykładnik klasy ro- dzajowej ludzi w liczbie pojedynczej, -tu pierwiastek. Podobnie afiksy zajmują stanowisko przed pierwiastkiem jako prefiksy (Pg + Q), np. wyraz dsi-tu 'wielki człowiek', który składa się z prefiksu dźi-, będącego wykładnikiem grupy przedmiotów wiel- kich, i z rdzenia -tu 'człowiek'. Analogicznie wyraz ki-meza 'stolik' składa się z prefiksu ki-, który jest wykładnikiem klasy przedmio- tów małych i odpowiada znaczeniowo polskiemu sufiksowi -ik, oraz z rdzenia -mesa 'stół'. Wyraz ki-nteza można zatem ująć w schemat (Pg + O), wyraz stól-ik zaś w schemat {Q + Pa). Pre- pozycyjnym jest również język malajski z rodziny austronezyj- skiej, w którym występuje wyraz złożony wang-utan 'człowiek lasu' (stąd poi. orangutan}, gdzie człon pierwszy orang 'człowiek' jest członem utożsamiającym, a człon drugi {h)uta'n 'las* członem odróżniającym. Mamy tu więc schemat (?3 +