ALEKSANDER ROGALSKI ZA KULISaMI „MUSTERGAU' 1965 INSTYTUT WYDAWNICZY • PAX BIBLIOTECZKA ZIEM_ ZACHODNICH Okładkę projektował JERZY KĘPKIEWICZ INSTYTUT WYDAWNICZY • PAX • WARSZAWA 1965 r. Wydanie I. Nakład 10.0004-350 egz, Format 10G..176. Ark. wyd. 5. Ark. druk. 3,5. Papier druk. m/gł. kl. VII, 65 g. 70X90/32 z fabryki papieru v/ Kluczach. Oddano do składania 7 VII 65 r. Podpisano do druku 20 X 65 r. Druk ukończono w listopadzie 1965 r. Żarn. nr 1111-65 Cena zł 5,— Pri^ted in Polano, by Katowickie Zakłady Graficzne, Zakład 3 Katowice, Warszawska 58, Tel. 333-30 WSTĘP Ambicją hitlerowskich rządców tzw. Kraju Warty, obejmującego poza Wielkopolską także część, województwa łódzkiego oraz część dzisiejszego- województwa bydgoskiego, było- uczynienie z niego ,,wzorowego okręgu Rzeszy", czy, jak też określano inaczej — ,,placu ćwiczeń narodowego socjalizmu". Dopiero na tych terenach można było przystąpić do pełnego urzeczywistnienia nowych ,,ideałów". W starej Rzeszy istniejący mechanizm tamował w dużym stopniu rozpęd rewolucji narodowosocjalistycznej. Rozwinąć się one za to mogły bez przeszkód tylko na nowo zdobytych terenach, gdzie się z nikim i z niczym nie potrzeba było liczyć. Dopiero tutaj mógł się rozpocząć pierwszy dzień hitlerowskiej Genesis. Toteż było dążeniem ściągnięcie do Okręgu Warty kadry najfanatyczniejszych nazistów. Wielkopolska zamieniła się w jedno wielkie laboratorium, w którym wypracowywano ,,najdoskonalsze" formy, metody, narzędzia i instytucje niemieckiego działania politycznego i narodowego. Wszyscy Polacy z Okręgu Warty odczuli na sobie dotkliwie tę jego ,,wzorowość": kaci tu byli naj-bezwzględniejsi, terror — tępy, systematyczny, tota-lizm — najprzenikliwszy. A jednak władcy Warthegau nie byli ani absolutnie wzorowi (oczywiście: z punktu widzenia ich doktryny i ich celów), ani absolutnie potężni i jednolici. Nawet w chwilach oszołamiających zwycięstw oręża niemieckiego mieli wiele kłopotów i trosk. Już w pierwszych latach wystąpiły trudności gospodarcze. Później stawały się one coraz większe. Ci potentaci, od których woli, a nawet kaprysu, zawisł los setek tysięcy ludzi, bywali często bezsilni wobec najprostszych, zdawałoby się, spraw. Nieraz nawet nie próbowali ich pokonywać. Niniejszą pracę napisałem przede wszystkim na podstawie raportów, jakie systematycznie składała Sicherhcitsdienst — służba bezpieczeństwa — Gau-leiterowi Greiserowi, bądź też jego sztabowi (pochodzenie innego rodzaju materiałów każdorazowo wymieniłem). Wiele z przytoczonych tu źródeł znajduje się w Zarządzie Głównym Polskiego Związku Zachodniego. Na aktach tych widniała pieczątka: „Geheim" (tajne), „Streng geheim" (ściśle tajne) lub ^Yertraulich" (poufne). Dokumenty te są dość przypadkowe i dlatego oświetlają one tylko wycinkowo rzeczywistość. Kraju Warty. Ale nawet w tym zakresie obnażają one sytuację, jaka panowała w danym okresie w aparacie administracyjnym, politycznym, gospodarczym itp., oraz ukazują nastroje ' nurtujące ludność niemiecką, sporadycznie także nastroje w^ród ludności polskiej. Sądzę, że materiał ten ukazuje w sposób plastyczny mechanizm okupacji hitlerowskiej w centrum macierzystych ziem piastowskich i to ukazuje niejako ,,od kuchni", co z pewnością zainteresuje szersze koła naszego społeczeństwa. AUTOR Poznań, 1G65 r. KŁOPOTY KREISLEITERÓW ..Ideowa postawa ludności niemieckiej i elemeniu sprowadzonego ze starej Rzeszy, panująca niewątpliwie w pierwszym okresie odbudowy na terenach poznańskich, obecnie pozostawia wiele do życzenia." Tymi słowami rozpoczynał swój raport polityczny 7 dnia 16 września 1941 r., przeznaczony dla Grei-sera, poznański Kreisleiter, Steinhaus. Ludzie pracujący rzetelnie — skarżył się Kreisleiter — na każdym kroku spotykają się z tym, że bezwzględni egoiści i faworyci zdobywają niezwykle szybko stanowiska służbowe, do których nic mają radnych kwalifikacji i na których by nigdy nie mogli się znaleźć w normalnych okolicznościach. Kiedy odkryje się jakieś przestępstwa i nadużycia, jak np. w obydwu wypadkach z kantynami w warsztatach kolejowych i w Dyrekcji Poczt, wówczas z reguły dochodzenia utykają w miejscu, bo w śledztwie okazuje się, że w aferę zamieszane są nawet najwybitniejsze osobistości. A właśnie w takich wypadkach należałoby prowadzić szczególnie energiczne dochodzenia i stosować nader surowd kary. Metoda tuszowania i zatajania przestępstwa, zastosowana we wspomnianych wypadkach, spotkała się z surową krytyką i oburzeniem wr bardzo szerokich kręgach niemieckiej ludności pracującej. Na tym podłożu rodzą się też najniedorzeczniejsze plotki. W rezultacie naprawdę uczciwi Niemcy rezygnują z informowania władz o innych ,,nieprawidłowościach", gdyż nabierają przeświadczenia, że władze i tak w to nie wnikną. Utyskiwania poznańskiego dygnitarza 4NSDAP n>a nieuczciwość i małą wartość elementu niemieckiego, zajmującego ważne stanowiska w aparacie administracyjnym Warthegau, znajdują ciekawe potwierdzenie w pracy niejakiego Emila Mieikego pt. Od Ciechocinka do Hermannsbadu (taką nazwę nadali okupanci Ciechocinkowi — A.R.), będącej krótką historią Ciechocinka ułożoną w formie kronikarskich zapisków, ia przeznaczoną tylko dla władz hitlerowskich (,,Alle Rechte vorbehalten. Ausztige und Notizen untersagt"). Oto kilka wymownych fragmentów: „22.12.1939. Nauczyciel Mieike wydaje odezwę do ludności Słońska i Ciechocinka w sprawie urządzenia zbiórki dziękczynnej dla Wehrmachtu. Do końca grudulia zebrał Słońsk -ponad 100 cetnarów żyta. Wehrmacht jednak nie otrzymał nic. 5.1.1940. Kreispropagandaleiter Heinz Bramoff przybywa do Ciechocinka i rozwija tu swoją działalność. 29.1.1940. Założenie szturmowego oddziału NSKK.* Członkowie: Adolf Mey, Emil Mieike i Edmund Mieike. 5.5.1940. Wysiedlenie Polusów (Polacken). Kreis-leiter Alfred Athen przychodzi n'a miejsce komisarza Heinza Bramoffa. 6.5.40. Pierwszy burmistrz z Rzeszy, Józef Klemm, przejmuje zarząd miasta. 11.5.40. Dyrektor Gustaw Metzler obejmuje dyrekcję uzdrowiska. 10.6.40. Dotychczasowy komisarz i Kreisleiter Heinz Bramoff i jego pomocnik Heinrich po cichu znikają z Ciechocinka. Burmistrz Józef Klemm zostaje złożony z urzędu. * NSKK — Nazional-SoziaUstische Kraftfahren Korps — jedna z masowych organizacji hitlerowskich. 16.7.40. Dyrektor Gustaw Metzler opuszcza Ciechocinek. 16.8.40. Dyrektor Scholz z Kołobrzegu obejmuje kierownictwo uzdrowiska. 12.9.40. Pierwszy komisaryczny burmistrz Otto Leischner oraz Adolf Mey i Otto Mieike zostają aresztowani przez gestapo i przewiezieni do Inowrocławia. 30.11.40. Niemiec bałtycki Johannes Mattisohn powiesił się w swoim mieszkaniu. 10.12.40. Nowy burmistrz obejmuje urząd". Gestapo poznańskie stwierdza powszechnie istniejące zjawisko, że wysoki procent zdolnych urzędników i fachowców myśli tylko o tym, by jak najprędzej wyjechać z Warthegau w rodzinne strony. Główną tego przyczyną jest ciężka sytuacja mieszkaniowa. Większość Niemców z Rzeszy daremnie czeka na odpowiednie mieszkania. Nie wiedzą nawet, co zrobić z węglem, ponieważ wiele domów w Poznaniu nie posiada w ogóle piwnic, w innych piwnice zamieniono na mieszkania dla Polaków. W mstrojach ludności niemieckiej w stosunku do wojny zaznaczyła się zasadnicza zmiana. Początkowo wierzyła ona w zakończenie wojny jeszcze w roku 1940. Obecnie — w roku 1941 — liczy się z dłuższym jej trwaniem. Wprawdzie jej zwycięski wynik nie budzi w dalszym ciągu wątpliwości, jednak dzisiaj ocenia się sprawę poważniej i trzeźwiej. Wyraźnie pogodzono się z tym, że „Blitzkrieg^ nie powali Rosji i należy oczekiwać w ciągu zimy wojny pozycyjnej. Zaopatrzenie niemieckiej ludności miasta Poznania. i dzielnicy w chleb nie wszędzie jest należyte. Przede wszystkim uskarżają się na to wielodzietne rodziny niemieckie. Głośne sarkania wywołują w szerszych kołach społeczeństwa ci Niemcy, którzy posiadając własne auta wyjeżdżają nimi w teren i na własną rękę zaopatrują się w drób i nabiał. Tego rodzaju fakty budzą wraienie, że wystarczy mieć tylko dużo wolnego czasu i pieniądze, by opływać we wszystko. Utrzymywanie dobrych stosunków z ludźmi, pracującymi w ważnych urzędach, z krewnymi mieszkającymi na wsi itp., określa się jako życiowo bardzo potrzebne. V/ mowie potocznej nabywa się je „witamina B" (od Beamtcr urzędnik — A.R.). Ź^? było nie tylko z chlebem, ale w ogóle z całą •aprowizacją. T^SDAP donosiła :•: Łodzi (l 7.10.1941): ,,Zapewnienie naszej wielkomiejskiej ludności wyżywienia stanowi wciąż sprawę najboleśniejszą, na którą chorujemy już o^ dłuższego czasu. Kartofli w sklepach kupić nie można, gdyż ich w ogóle nie dostarczono. Nie można wcale dostać owoców. W tych dniach wyszło na jaw, że w ciągu ubiegłego lata sześć wielkich firm handlowych dostarczyło administracji getta wiele tysięcy kilogramów dobrych owoców. A w mieście niemieckie dzieci i niemieckie kobiety nie mogą otrzymać nic nawet na kartki dla chorych. Można bez przesady powiedzieć, że regulacja rynkowa handlu produktami rolnymi od momentu jej wprowadzenia w życie aż do dziś dnia nie funkcjonuje należycie. ,Ludność jest przekonana o tym, że cały rozdział żywności nie odbywa się w sposób sprawiedliwy. I tak w ubiegłym tygodniu w pewnym nocnym lokalu sprzedano 50 kilogramów winogron w cenie 1,50 marki za funt, a dla dzieci w żaden sposób winogron dostać nie można. Wreszcie trzeba stwierdzić, że od chwili wydania urzędowego zakazu sprzedaży drobiu przywozi się do Łodzi wszystkimi możliwymi i niemożliwymi sposobami gęsi, kury i kaczki, i to w wielkich ilościach, podczas gdy w sklepach nie można niczego dostać. Również w każdej prawie restauracji można otrzymać dania z drobiu. Tego rodzaju fakty nie budzą wśród ludności przeświadczenia, by dokonywano sprawiedliwie rozdziału istniejących zapasów artykułów spożywczych". Na trudności z chlebem skarży się Września, Z powodu braku drzewa piekarnie tamtejsze nie są w stanie zaspokoić potrzeb ludności wiejskiej. Wsku-te"K zaś zmniejszenia racji mięsnych i tłuszczowych ..sytuacja żywnościowa stała się naprężona". Również w Żninie odczuwa się dotkliwie brak chleba. Ludność niemiecka w okolicznych miasteczkach zaniepokojona jest wadliwym i niedostatecznym rozdziałem cytryn, czekolady, kakao, owoców i tytoniu. Ryżu nic ma w ogóle, a konserw mięsnych dotąd nikt nie dostał. Cukrownie nie posiadają krytych wagonów do wysyłki cukru i suchych wytłoków. Należy się obawiać, że niejedna cukrownia zostanie zamknięta z brał; a odpowiednich magazynów. Ludność wiejska skarży się na niedostatek naity^ uniemożliwiający rolnikom karmienie wieczorami bydła. W naglących wypadkach są oni zmuszeni wchodzić do obory lub stajni z pochodnią, co wywołuje groźbę pożaru. Oto okólnik ilustrujący trudności węglowe już w roku 1940. ..NSDAP Gauleitung Wartheland, Poznań, dnia 20.IX.1G40, Nr dzienn.-^19/40 Okólnik nr 9/40 Gauleiter do Gaustabsamtu w miejscu Pełnomocnik węglowy na okręg Warthekmd, pan senator Batzer, zawiadomił Gauleitera i Namiestnika Rzeszy o tym, że sytuacja węglowa w Okręgu Warty nie pozwala na wczesne rozpoczęcie ogrze- warna wielkich gmachów publicznych. Należy wkrótce zwrócić się z odpowiednim apelem do całej ludności, by jak najdłużej wstrzymywała się z roz-1 poczęciem ogrzewania. Z uwagi na niezbędną przykładną postawę władz państwowych i partyjnych w tej kwestii Gauleiter i Namiestnik Rzeszy zarządził, aby wszystkie publiczne gmachy urzędowe i partyjne nie były ogrzewane, dopóty, dopóki pełnomocnik węglowy nie wyda generalnego zezwolenia na rozpoczęcie ogrzewania. Heił Hitler! gez. Siegmund." Wszystko to w roku 1941, w roku szczytowych osiągnięć militarnych i gospodarczych „Wielkich Niemiec"? W późniejszych raportach powtarzają się skargi j na kiepskie kwalifikacje zawodowe i moralne ziomków niemieckich, znajdujących się na eksponowanych stanowiskach. Członkowie partii NSDAP nie spełniają należycie swych obowiązków. Zwłaszcza ci, którzy przyjechali tu z głębi Rzeszy, nie odznaczają się ani gorliwością, ani intensywnością w pracy politycznej. Gdzie należy widzieć przyczynę tego godnego pożałowania stanu rzeczy? Wydaje się, że w tym, iż rodacy w starej Rzeszy przed przyjęciem w szeregi NSDAP przechodzą okres próbny. Tutaj zaś przyjmuje się ich do partii bez przygotowania. Nierzadko zaś się zdarza, iż Niemcy, których w Rzeszy do partii nie przyjęto, tutaj bez najmniejszych trudności stają się jej członkami. Mnożą się skargi na prasę. Choć panuje dotkliwy 10 brak papieru, w gazetach drukuje się liczne i bard/o obszerne podziękowania, które sprawiają bardzo przykre wrażenie. Rzuca się w oczy szczególnie ich tekst, który oburza: wyrazy podzięki składa się najpierw „panu pastorowi, księdzu proboszczowi", następnie przedstawicielom różnych władz, a dopiero na samym końcu ,;panu Kreisleiterowi". To jest obrazą dla najwyższego zwierzchnika niemieckiego w powiecie. Należałoby stanowczo zakazać drukowania tego rodzaju podziękowań. Jak corocznie tak i w 1941 roku urządzono w Poznaniu „Dni Wolności". Lecz ich organizacja zawiodła powszechne oczekiwania. Niezadowoleni byli szczególnie Kreisleiterzy z tego powodu, że odłączono ich od ich oddziałów i kazano im osobno maszerować razem z G'auhauptstellenleiterami. Na nerwy uczestników obchodu i Kreisleiterów działał funkcjonariusz z poznańskiego Urzędu Propagandy. Był ubrany nieprzepisowo (miał płaszcz cywilny) i niepotrzebnie udzielał wskazówek panom Kreisleiterom. Jest chyba jasne, że trzeba wydać odpowiednie instrukcje o tym, iż na terenie trwania uroczystości panowie z Propagandaamtu nie mają nic do gadania. Ale z propagandą jest źle i pod innym względem, znacznie ważniejszym. Nie może się ona właściwie rozwijać z powodu braku należytych środków finansowych oraz z powodu rozporządzeń regulujących gospodarkę papierem. W codziennym piśmie, wychodzącym w Poznaniu, w „Ostdeutscher Beobach-ter" nie uwzględnia się w pierwszej linii interesów NSDAP. W kwestiach kulturalnych nie ustalono dotychczas jednolitego kierunku działania. Jest wiele wysiłków, ale mało wyników. Opera cierpi na wielkie trudności personalne i materialne. To samo odnosi się do orkiestry stolicy Warthegau. Wszystkie dobre siły aktorskie i muzyczne, które zobowiązały się działać w Poznaniu, odpłynęły, skąd przyszły. 11 AKCJA PRZESIEDLEŃCZA Do. końca roku 1941 miała zostać ukończona akcja przesiedleńcza ludności niemieckiej. Jak donosili poszczególni Kreisleiterzy, nie miała ona bynajinniej startu pomyślnego. Przede wszystkim od samego początku wyłoniły się trudności... organizacyjne. Tempo i sprawność akcji osłabiał głównie fakt, że przeprowadzało ją równocześnie pięć instancji: l. Powiatowy Związek Rolników (Kreisbauernschaft); 2. Szlab Pracy (osadniczy) SS (SS-Arbeitsstab); 3. Urząd Kultury Rolnej (Kulturami); 4. Osadnictwo Rolne (Bauernsiedlung) i 5. Kreisleiterzy. Skutki tego stanu rzeczy uwypukla .sprawozdanie Kreisleitera powiatu łódzkiego z dnia 15 listopada 1941 roku. W powiecie jego mieszka około 32 tysiące Niemców, z których większość posiada drobne gospodarstwa. Chciał on dokonać od 300 do 400 przesiedleń na większe gospodarstwa odebrane Polakom w jak najkrótszym czasie. W maju tegoż roku przygotowano 360 projektów przesiedleń wspólnie z Orts-gruppenieiterem (NSDAP), urzędowym komisarzem i okręgowym przywódcą rolników. Projekty te powędrowały wpierw do Urzędu Wyżywienia Rzeszy, który miał zweryfikować ,,zdatność rolniczą" danych przesiedleńców. Wmieszał się w to Kulturami i zażądał, by każdy przesiedleniec został najpierw7 skierowany do niego na specjalne badania, zanim zostanie uznany za nadającego się do przesiedlenia. Kreisleiter chcąc nie chcąc musiał się na to zgodzić, bo znowuż Bauernsiedlung oświadczyło, że tylko wtedy roztoczy opiekę nad przesiedlonymi rolnikami; jeśli Kulturami wyda co do każdego poszczególnego wypadku swoją przychylną opinię. Ale nawet wówczas, gdy ta czynność została dokonana, przesiedlenie nie mogło nastąpić, bo oto za- 12 interesowane rodziny musiały zostać jeszcze poddane badaniu lekarskiemu w sztabie osadniczym SS. Skoro komisja lekarska załatwiła to, co do niej na-leźr.io, sprawą z kolei zajął się sztab pracy (osadniczy) SS. Okazało się jednak, że i od tej instancji nie n°leży oc-e^wać s^yb^ich decyzji. V'/ odpowiedzi na interwencję Kreisleitera oświadczył sztab SS, ze może przystąpić do przesiedlenia jedynie pu otrzymaniu od Służby Bezpieczeństwa (Sicherheits-dienst) zgody na wysiedlenie wchodzących w rachubę Polaków. Ponieważ jednak SD była bardzo przeciążona pracą i straciła dużo ludzi z powodu zaciągu do wojska, przeto nie zawsze była w stanie szybko pracę wykonać. Tak więc dopiero w sierpniu 1941 r. rozpoczęto przesiedlenia. Ostateczny wynik tej akcji przestawiał się w końcu listopada 1941 r. w ten sposób, że z 360 wniesionych podań w rzeczywistości załatwiono tylko 200. Do tej liczby doszło 75 przesiedleń dokonanych przez Kreisbauernschaft. Reszta podań utkwiła w rozmaitych komisjach. Dochodzenia wykazały, że w wielu wypadkach ojciec rodziny został tymczasem powołany do wojska albo znalazł zatrudnienie na poczcie czy na kolei, w jakimś magazynie lub w innych publicznych instytucjach, albo kontakty z tak licznymi instytucjami przesiedleńczymi odebrały mu ochotę do przesiedlenia. Ten rezultat nie pozostaje w żadnym stosunku do wykonanej pracy i do liczby niezbędnych przesiedleń w powiecie. ,,Stoję jeszcze dzisiaj na stanowisku — pisze rozsierdzony Kreisleiter powiatu łódzkiego — że potrafimy obsadzić istniejącymi w powiecie niemieckimi siłami dużą część polskich drobnych gospodarstw, ale bez ingerencji dziesięciu komisji i pięciu instancji. W takich okolicznościach zmuszony jestem stwierdzić., że nie można wykonać rozkazu, jaki gauleiter Greiser wyd-ał w Kutnie, by do końca bieżącego roku ukończyć prze- 13 siedlenie zasiedziałych na tym terenie Niemców ^e majątków wyżej wymienionym bałtyckim prze-Uważam za konieczne rozpoczęcie w roku następ igcileńcom. Sztab był zobowiązany zaprosić Kreis-nym nowej akcji przesiedleńczej, ale na zupełna ^dwirta, Kreisbauernfuhrera i innych i pozosta-odmiennych zasadach. Przede wszystkim rewizj ^ Kreisleiterowi do rozstrzygnięcia decyzję, czy wymagają rozmaite rozporządzenia. Tak więc prze. ^e brać udział w imprezie. Ja w takiej sytuacji pisy wydane przez Namiestnika Rzeszy mówią, ż< rezygnowałem z udziału, uważając rozpraszanie przy przesiedleniach uwzględnić należy tylko «wy ^ w tych błahych sprawach za zbyteczne i niebez-padki konieczne». Jednak przepisy, wydane prze; ,ieczne. Zorientowanie się w poszczególnych wła-Urząd Komisarza Rzeszy do Spraw Umocnienu i^ach i urzędach oraz w ich kompetencjach stano-Niemczyzny (SS) głoszą, że rolnicy, których gospo- ^ już prawie specjalną gałąź wiedzy. Zagadnienia-darstwa nie przekraczają pięciu hektarów, nie ma ^ rolnymi odnoszącymi się do tych samych obiek-gą być przesiedlani, gdyż nie posiadają oni dosta o^r zajmują się niezależnie od siebie: sztab SS, tecznych umiejętności do prowadzenia większycł )stland, Kreisbauernschaft i Bauernsiedlung. Każda gospodarstw. Skutkiem tych sprzecznych rozporzą- tych instytucji- podaje w statystyce całkowicie dzeń wielu rolników trzeba było pozostawić w id )dmienne liczby. Wyższe instancje powinny usunąć dotychczasowych siedzibach. Jest jeszcze rozporzą- ;będne urzędy". dzenie, które zabrania przesiedlać rnim^A", •^-1 przesiedlać rolników niel posiadających żadnej własności. I ono jest błędne snrau/ifl 'hn-iiTi^w "- —-•-i sprawia bowiem się tylko z --••—"l sprawia Dowiem, że wielu rodzin utrzymujący cła Między poszczególnymi niemieckimi grupami się tylko z dzierżawy lub żyjących na gospodarce|ociowościnwvrm ^ ni-r^rv^ \ir^^- - • n^rmy^l^i^' •"T ^"•^1" "-'- na- ____ _-------^. ^J. M^ŁłAJ-AA llCi --..^ —- ^J4^^n iici gospoaarcAodowościowymi w Okręgu Warty panuje wielka ojcowskiej w ogóle nie można przesiedlić, a tyrr yzajemna nieufność. Reichsdeutsche odnoszą się samym nie można im poprawić bytu. Ten stan rżę- nieukrywaną pogardą do Volksdeutschów, Wolhy-czy trzeba bezwględnie zmienić." liendeutschów i innych i domagają się wszędzie Na te same niemal trudności uskarża się Kreis- )ierwszeństwa. Natomiast w przeciwieństwie do leiter Wcześni w sprawozdaniu z dnia 26 lipca amtych nie kwapią się do odbywania służby woj-1941 r. Czytamy tam dosłownie: kowej i do pójścia na front, i to zarówno Reichs- „Czternastu bałtyckich ziemian wprowadzono leutsche, działający w partii, jak i ci, którzy znana nowe majątki, m. in. także panów von Sieversa eżli posady w .aparacie administracyjnym i gospo-i von Hunniusa, przywódców grupy niemieckiej na larczym! Niemcy miejscowi odpłacają się za to Łotwie i w Estonii, czasowo odkomenderowanych wyin rodakom 7 "R^oo^ ^^^^—-•^-•- •r7- • - •• do nan<;t\v 'boJt-ir^i^^i- do państw bałtyckich. ——*1~Z --t ^^ ^ .vyiTi rodakom z Rzeszy nienawiścią. Kreisleiter jniasta Łodzi donosi nawet (17. 10. 1941), że „już od Wprawdzie Sztab Osiedleńczy pozostaje ze mnąłokn daje się zauważyć przybierającą na sile kontakcie, -ale coraz wyraźniej widać u megoj;hecę» pewnych kół ludności przeciwko Niemcom dążenie do zdobycia całkowitej samodzielności! T^pc^" +oi- — —-- - 1 n c"-»+<-.l->.- 1,4.^-- -• _---..--^.J UfcłAJ.A^^^ldAlU.ai^J a sztaby, które zgodnie z przepisami Namiestnik, V-^Q-;^ ^^J^^^-i V ^ • - 14 _.----„«^ ^ ^^v,-i.vv iy^ J. N .1 CHUJ u m Rzeszy", tak iż poczuł się on zmuszony na uro- -—— -.^^^..-Y/JL-IJ AAd U.L U- ^ ---• " ^^^^Aociiin i\ćiimesiniKałzystości zaprzysiężenia czterystu nowych członków mają podlegać Landratowi, usiłują w ogóle wyeman-yJSDAP udzielić im wytycznych w tej sprawie, by cypować się spod jego władzy. Dzisiaj np. odbywal^ptynąć na rozładowanie wrogich nastrojów, roz-się w lokalu sztabu pracy (SS) uroczyste oddawa-|)iia-mpvpłi -i^r,^A ~--i-- ' ' • • • O--— —--^ v/J^VV , lljających jedność społeczeństwa niemieckiego. 75 Wśród Niemców bałtyckich i wołyńskich daje s Polaków wysiedlono do Generalnej Guberni. Ale zauważyć żywą działalność sekt, szczególnie baph niebawem dał się odczuć dotkliwy brak rąk do stów i adwentystów, którzy urządzają zebrania i pracy. Z tej przyczyny wytwarzały się niejedno-domach. W niejednym wypadku wkraczać musia krotnic paradoksalne sytuacje. gestapo, by „zwalczać zużywanie enerpii dla celo Tak więc latem 1941 r. złagodzono kontrolę prze-obcych państwu". Pod Września znajdują się cztez pustek granicznych. Skorzystało z tego wielu Pola-wsie, które przysparzają władzom całkiem odmier ko\v wysiedlonych do Guberni i powróciło na swe nych kłopotów. Zamieszkałe są one przez niemie< stare miejsca, częściowo zatrzymując się u niemieckich rolników z Westfalii, wyznania katolickieg kich rolników, którzy chętnie ich przyjęli, bo sami Cechuje ich wprawdzie dość wysoki poziom kil nie mogli dać sobie rady na swych gospodarstwach. tury rolnej, ale „ich ograniczoność w dziedzinie w^ Władze powiatowe bwiadome gwałtownego zapotrze-znaniowej jest zadziwiająca''. Żyją tylko dla siebi< bowania na siłę roboczą ograniczyły się w tym wy-w całkowitym odosobnieniu, żenią się tylko miedz padku jedynie do wydania rozporządzenia, iż za sobą, tworzą „nieprzyjemny klan". NSDAP zastań; niedozwolony przyjazd do Warthegau wymierzać się wia się nad tym, czy nie istnieje możliwość dokc będzie stosunkowo łagodne kary policyjne. W^strzy-nania w tej grupie stopniowych przeobrażeń prze muląc się od dalszych kroków zwróciły się one do „odpowiednie" zajęcie się jej młodym pokolenien urzędu Gauleitera w Poznaniu o zrewidowanie ca- Niemcom miejscowym (Volksdeutschom), zwłaszcz łc9;o tego zagadnienia. osiadłym na wsi, trudno przyzwyczaić się do syste Gospodarstwa po Polakach przydziela się przede mu III Rzeszy. Na porządku dziennym są kary wy wszystkim Niemcom z Bes.arabii. Niemcom miejsco- mierzane nawet członkom skądinąd szanowanyc wym odmawia się w ogóle przydziału gospodarstw rodzin: za handel nielp^ln^ -yn ^i^-;^— .—--• -l ^ ł •^ '' ' .--•..' ---., ^^^^<-łJ.AJi4»^ ^^cti.luwct-nyc rodzin: za handel nielegalny, za obejście przepisó celnych, za kłusownictwo i tym podobne przestę stwa. Kreisleiter wrzesiński musiał przestrzec lui TinSP •wipncł^n v ^ ^„ł^^_-i -_ ---^-^,^.1. ^yx ^^0 l/J. Z^C^ J. U. ność wiejską na czterech zgromadzeniach przed ni bezpiecznymi skutkami postępowania w prawo. - ----^ ,. ^>-»*^^v^ cij^cii a l/ U. ci( ministracyjnego, który przecież w Rzeszy rozrast się stopniowo w ciągu długich lat. Głęboko rozczar 1X7 Q 1l Ol<"k t-^,'/^^^,^--- • -r-r TI zabranych Polakom, a tym, którzy chcąc sobie poprawić warunki bytowania samowolnie zajęli gospo- pr ^^„..-- ..„_.----__ ._^,_..„___^ ^^——-_.._^...^, "~J ~t-- O -—JL. darstwa polskie, nakazuje się opuścić je i udać się do... krewnych. Przesiedleńcy, którzy nigdy nie - -- ...... krewnych. Przesiedleńcy, którzy nigdy nie godzącej mieli nic wspólnego z rolnictwem, całymi gromada-rni obsiedli polskie dwory i nie sposób zmusić J mi uusi^uii puist\i^' awuiy i i-i^f &puauu ^iiiLiai^ Z drugiej znów strony wielkie słabości kryjj władze, by wyrzuciły ich stamtąd nawet w wypad- stworzenie ogromnie skomplikowanego aparatu ad| kach jaskrawej nieudolności, niechlujstwa i leni- mmistracyjnego, który przecież w Rzeszy rozrasta stwa. O tuteiszych zaś niemieckich ziomków nie bię siopmowo w ciągu długich lat. Głęboko rozczarJ troszczą się, nie liczą z ich potrzebami. Czy to jest wali się miejscowi Volksdeutsche wewnętrzną strul| sprawiedliwe? Czy na taki los zasłużyła sobie lud- turą partii, której pojawienia sio r^ f^r.ł-> to-p^-.^l r.^/. ^^w.-;^/-^o ^^^c^i.oTo „. -D^I^.^/. •; - +oi^v^ .---— ., •^ »» AA^ t J. L^Jilt^ ^LALIJO turą partii, której pojawienia się na tych terenac oczekiwali przedtem z taką niecierpliwością. (BiurC kracja, protekcjonizm, faworyzowanie przybyłych z Reichu, nie spełnione nadzieje na zaszczyty, byłj przyczyną tego rozczarowania — A.R.). 16 O tutejszych zaś niemieckich ziomków nie ność niemiecka zamieszkała w Polsce i z takim utęsknieniem oczekująca dnia wyzwolenia spod jarzma polskiego i triumfu Fuhrera? ,,To postępowanie — pisze Kreisleiter Wrześni — rozgoryczyło Volksdeutschów w stopniu, jakiego prawdopodobnie nie przeczuwają nadrzędne władze w Poznaniu." 2 Za kulisami „Mustergau" 17 Melduje on Greiserowi w dniu 24 września 1941 ; ,,Samowola niezliczonych urzędów, wśród ni( w najwyższym stopniu Urzędu Komisarza Rzęs/ do Spraw Umocnienia Niemczyzny, uniemożliw roztoczenie realnej opieki nad ludnością niemieck w powiecie i sprawiedliwe jej traktowanie. Pozw^ lam sobie z naciskiem stwierdzić, że bez usunięci dyktatury SS w Kraju Warty odpowiedzialność z stosunki polityczne w przyszłości tylko pozornie po nosić będzie aparat ściśle administracyjny". Nieskoordynowanie pracy poszczególnych wład; stało się źródłem wypadków, o których pisze tez sam sprawozdawca w dwa miesiące później. Akcj( wyrzucania Polaków z gospodarstw, przeznaczonych dla Nieinców z Besarabii, przeprowadzono w ten sposób, że powstały przejściowe trudności i niepokoje. Wyrzucaniem Polaków zajmował się batalion policji, sprowadzony z Poznania. Wyrzuconym pozwolono tylko na zabranie z sobą minimalnej ilości odzieży i pościeli. Sześć a nawet więcej rodzin uinieszczono w' jednej rodzinie polskiej, której nie wysiedlono z gospodarstwa, ponieważ ze względu na' kiepską ziemię i inne braki, nie przedstawiało ono dla Niemców żadnej wartości. Akcja ta przeprowadzona w ostrym trybie sprawiła, że wyrzuceni Po- ' lacy już pierwszej nocy opuścili wyznaczone im pomieszczenie, szukając n'a własną rękę schronienia u krewnych lub znajomych. O należytej kontroli i straży w tych okolicznościach mowy być. nie mogło. W rezultacie Kreisleiter wrzesiński dochodzi do wniosku, że ,,dopóki takie akcje przeprowadzać się będzie bez porozumienia i współpracy z lokalnymi władzami, dopóty opisany wyżej chaos i bałagan będzie zjawiskiem nieuniknionym j"ko skutek nieudolności, złego przygotowania i braku doświadczenia". (Rzecz oczywista, poonoszac te momenty, Kreisleiter wrzesińoki nie kierował sio bynajmniej współczuciem dla wyrzuconych z ojcowizny Pola- ' 18 ^ów; chodziło mu wyłącznie o utrzymanie ,,bezpieczeństwa i porządku w powiecie"!). Weszliśmy tu za kulisy niemieckiej akcji przesiedleńczej w Kraju Warty i przyjrzeliśmy się z bli-c.l f <"> J-I •«* •! onego punktu widzenia obserwatora [...l Zasadni-zo da się powiedzieć tylko to, że w poszczególnych wypadkach osoba urzędnika, którego nieudolność owoduje wzrost oburzenia opinii publicznej, daje owód do przeprowadzenia specjalnych dochodzeń [...] b) SD—Aussenstelle Konin Konin, dnia 4. VII. 19 III A 3. Nieoddalanie nieodpowiednich urzędników me wala ludności. Niezmiernie trudno jest zabierać w tej kwes stanowisko. To, czy dany urzędnik w kręgach ludne ci uważany jest za właściwego bądź za niewłaściv< )aub go urzędnika, nie jest żadnym sprawdzianem, iż 32 c) Lista komisarzy policji — przestępców D—Abschnitt Hohensal^a Inowrocław, dnia 17.VIII.1942 II A 3—2 Uchybienia komisarzy policji w tutejszym okręgu służbowym W tutejszym okręgu służbowym zaangażowani do )racy komisarze w przygniatającej większości nie dpowiadają wymaganiom, stawianym komisarzowi v zakresie polityki, charakteru i światopoglądu. )użą część komisarzy musiano w ciągu ostatnich at odstawić do starej Rzeszy, zwolnić lub też z porodu popełnionych przestępstw osadzić w więzieniu. Tiniejszym podaje się niektóre z tych wypadków. 1. I-Ienschel Erich, ur. 12. 7. 1905 w Naben (Królewiec), żonaty, ostatnio komisarz w Osięcinach. Za-ądzony z powodu usiłowanego gwałtu na cztery la-a ciężkiego więzienia. Jednocześnie wszczęto prze-iwko niemu postępowanie za nadużycie w gospodar-e wojennej. 2. Daub Ernst, ur. 5. 3. 1904 w Saarlautern, żona-y, ostatnio czynny jako komisarz w Osięcinach, )rzedtem w Pehiingen, pow. Nimbach nad Saarą. )aub w r. 1940 wraz z pewnym urzędnikiem policji ^aresztował, nie mając ku temu uprawnienia, dwóch Za .kulisami ,,Mustcrgau" 33 księży katolickich i zastrzelił ich na drodze w jas dzień. Skazano go za dwa wypadki zabójstwa 15 lat ciężkiego więzienia. 3. Schmidt Gottiieb, ur. 12. 9. 1892, Volksdeuts< ostatnio komisarz w Boguszycach. Z powodu prą stępstwa przeciwko obyczajności oraz z powodu sf sunków płciowych z Polkami skazany na 3 lata ci( kiego więzienia. 4. Leischer Otto, ur. 7. 9. 1911 w Słońsku, naucz ciel, ostatnio czynny jako komisarz w Ciechocinh skazany został za malwersację na 6 miesięcy więzi nią. 5. Rosenke Rudolf, ur. 31. 10. 1903 w Siarszew; ostatnio komisarz w Raciążku, zwolniony został z p wodu stosunków miłosnych z Polką. 6. Lohmann Erich, ur. 7. 5. 1905 w Dortmundz: ostatnio komisarz w Konecku, zwolniony z powo< podejrzenia o sprzeniewierzenie pieniędzy, spowod wane wybitnymi brakami jego charakteru [...1 7. Kraków Gustav, ostatnio komisarz w Sędzini z powodu przyjaźnienia się z Polakami zwolnion pracuje obecnie na Pomorzu. Nie ma jego aktó personalnych ani w Starostwie w Aleksandrowie, a w Sędzinie. 8. Michaelsen Gerhard, ur. 23. 5. 1895 w Grei swald, zamieszkały w Gnieźnie, komisarz i burmistr często się nie podporządkowywał zarządzeniom Lal drata lub też wykonywał je tylko z wielkim oporei] Ze względu na specyficzne rysy swego charakter był osobą, wykraczającą z ogólnie obowiązującyc ram [!?]. Zastąpiony z tych względów przez obecneg komisarza Bauera jest obecnie do dyspozycji M nistra Rzeszy dla Zajętych Obszarów Wschodnie jako komisarz dystryktu. | 9. Raab Ernst Alfred, dawniej komisarz w Liba wie (Kurlandia), popadłszy w alkoholizm spowod( wał szereg nieprzyjemnych afer. Także jego stosun^ 34 rodzinne doznały z tej przyczyny zamącenia, ktoi doprowadziło bez wątpienia jego żonę do samobó. stwa. Aby uniknąć dalszych niepokojów w tamty] okręgu, przeniesiono go na mocy postanowienia pn zydenta rejencji do Starego Miasta, pow. Konin. 10. Schmecktal Kurt, ur. 27. 6. 1906, zamieszkał w Bedinie, pow. Kutno, został z powodu malwersacj obcowania z Polakami i odniesienia ran w zawinie nym przez siebie wypadku samochodowym — zwol niony ze stanowiska komisarza. 11. Becker, Krośniewice, pow. Kutno, został z po wodu nadużyć z kartkami tłuszczowymi i wdrożonegi przeciwko niemu dyscyplinarnego dochodzeni; w Akwizgranie pozbawiony stanowiska komisa rżą. Podobno teraz zatrudniony jest w administracji getta w Łodzi [!]. 12. Terwen Klaus, Płecka Dąbrowa, pow. Kutno z powodu słabych kwalifikacji służbowych i niena-leżenia do NSDAP zwolniony ze stanowiska komisarza i przeniesiony do starostwa w Kutnie. 13. Scheibe, komisarz w Słubicach, zwolniony, ponieważ nie ingerował w bijatykę, która tam miała miejsce. 14. Keller Kart Alfred, komisarz, ur. 11.2.1891 w Grimma, żonaty, dwoje dzieci, członek NSDAP, zia stosunki płciowe z Polkami zesłany do obozu koncentracyjnego i na tej podstawie pozbawiony stanowiska komisarza. Poza tym wdrożono przeciwko niemu dochodzenia za popełnienie przestępstw w dziedzinie gospodarki wojennej. 15. Wesener Richard, komisarz w Gosławicach, pow. Konin, wszczęto przeciwko niemu postępowanie z powodu przestępstw w dziedzinie gospodarki wojennej. Przeciwko 6 dalszym komisarzom wdrożyła Sicherheitsdienst dochodzenia, które nie zostały jeszcze zakończone. LĘK PRZED KOBIETĄ POLSKĄ Było tyle u hitlerowców przejawów lęku przed sterroryzowaną ludnością polską, że nieraz odnosi się wrażenie, jakby ich buta, pycha i okrucieństwo stanowiły zewnętrzną maskę dławiącego ich wewnątrz strachu. Uwydatnia się to nie tylko w doniesieniach gestapo i w poufnych rozporządzenia c n władz hitlerowskich, ale także w prasie okupacyjnej. W czwartym roku swego brutalnego władz"i\va hitlerowscy najeźdźcy mniej byli pewni siebie n z w pierwszych jego miesiącach. Poniewierana, dziesiątkowana, masakrowana ludność polska w miarę upływu czasu zaczęła w nich budzić coraz większy lęk. Uczucie to zdaje się wyraźnie przebijać w instrukcji, jakiej udzielano w r. 1943 Niemcom ewakuowanym z Rzeszy na polskie ziemie. Brzmi .ł a ona m.in. następująco: „Niemcze z terenów zagrożonych bombardowani i- mi powietrznymi! Przebywasz tutaj, w Warthegau, nie tylko \v^ri?d ludzi niemieckich. Wchodzisz także w koniaki z obcym narodem. Dlatego pamiętaj, że gdy mo/.o pierwszy raz w swoim życiu staniesz w obliczu narodu o całkowicie odmiennym od niemieckiego charakterze, nie wolno tobie oceniać go wewnąt ••:-niemiecką miarą światopoglądową [...] Nie daj się zwieść gładkiemu a obłudnemu sposobowi bycia Polaków. Polak umie, jak nikt inny. odgrywać komedię i przybierać maskę świętoszko-watego poczciwca [!?]. Zapewniając ciebie o s\vej uległości [?1, marzy potajemnie o zwycięstwie nad tobą. Nie ma mowy o wytworzeniu się jakiejkolwiek wspólnoty między Niemcem a Polakiem. Zachowaj dystans do wszystkiego, co polskie! Kto się zadaje 36 z Polakami, ten sam się wyklucza ze wspólnoty niemieckiej i tego też czekają represje policyjne. Nie ma także żiadnej religijnej wspólnoty z Polakami. Kościół polski służył zawsze polskiej nienawiści [...] Każdy Niemiec winien nosić w Kraju Warty niemiecką odznakę — czy to będzie odznaka organizacji, do której przynależy, np. NSDAP, c2y też po prostu swastyka. Kto tego zaniedbuje, ten będzie uważany za Polaka i spotka się z odpowiednim potraktowaniem. Bądź ostrożny! Twoje rozmowy rozumie wielu Polaków. Pomyśl o tym, że twoje opowiadania o nalotach zostaną przez nich wyolbrzymione i będą dalej kolportowane. W obecności Polaka nigdy, ze względów zasadniczych, nie mów o polityce. Teren, na którym się znalazłeś, jest terenem walki. Wiele z małych niemieckich grup zachowało swą siłę, tocząc narodową walkę z przemocą. I ty musisz przyczynić się do zwycięskiego zakończenia tej walki narodowościowej. Obwieszczenie niniejsze należy wpiąć do dowodu osobistego". Źródłem ich lęku i niepewności była postawa ogółu Polaków. Szczególnie jednak deprymująco zdawała się na hitlerowców oddziaływać postawa Polek. Uporczywe pojawianie się tematu Polek w dokumentach hitlerowskich zdumiewa i rodzi przypuszczenie, iż hitlerowcy cierpieli na coś w rodzaju obsesji, na rodzaj manii prześladowczej. Oto jeden z licznych przykładów: Wychodzące w Poznaniu czasopismo ,,Sonntags-blatt im Wartheland" w numerze z dnia 24 sierpnia 1941 r. umieściło artykuł poświęcony kobiecie polskiej w Okręgu Warty. Artykuł ten zatytułowa- 57 ny: Czy znasz Maryśką? (Kennst du Maruschka?) zaczynał się w ten sposób: „Może nie wiesz, kto to Maryśka. Ma ona tysiąc różnych imion i tysiące różnych twarzy, a przecież jest jedną i tą samą istotą: jest zawsze Maryśką, jest Polką". W dalszym ciągu organ hitlerowski pisał: „Widzisz ją w mieście, z>a ladą sklepową, widzisz ją w tysiącznych niemieckich zagrodach gospodarskich, w przedziale pociągu lub w autobusie — obok ciebie. Bo Maryśkę wszędzie możesz spotkać w Warthelandzie. Oczywiście, wpierw trzeba nauczyć się ją poznawać, bo Maryśka jest chytra, Maryśka jest kobietą. Niemieckimi oczyma musisz na nią patrzeć, jeśli chcesz istotę jej pojąć. Dlatego pragnę nałożyć ci właściwe okulary, mój niemiecki towarzyszu, abyś na przyszłość lepiej poznawał Maryśkę". Opisawszy wszystkie rodzaje niebezpieczeństw czyhających na Niemca w postaci na pozór niewinnie wyglądającej polskiej dziewczyny, autor kończy swoje wywody taką oto konkluzją: „Uważaj na wroga: nie przychodzi on z białą bronią w ręku ani z karabinem. Przychodzi w sukience i w ładnych jedwabnych pończochach. Przychodzi z szerokim, beztroskim uśmiechem, przychodzi ze słodką, jak cukier twarzyczką [...] Strzeż się! Maryśka jest kobietą i Polką. Żywi ona do ciebie zawsze wrogie uczuctia. W Maryśkach, w polskich kobietach, wybucha nienawiść do wszystkiego, co niemieckie, o wiele prędzej niż u mężczyzn, płomienną pasją i żądzą mordu. Pamiętaj o tym nieustannie? Teraz już wiesz dobrze, jak wygląda Maryśka. teraz znasz ją lepiej. Nie zapomnij nigdy tych słów: « Każda polska dziewczyna jest Maryśką, a Maryśka walczy za Pol- 38 skę («Vergiss nicht das Wort: Jedes polnische Mad-chen ist eine Maruschka und Maruschka kampft fur Polen»)".* Oczywiście w powyższym obrazie kobiety polskiej jest wiele'rzeczy absurdalnych i niezgodnych z realtiami życia pod terrorem okupacyjnym. Ale te błędy jeszcze bardziej może podkreślają zjawisko zafascynowania się Niemców hitlerowskich kobietą polsk^ą, dodajmy: zafascynowania trwożliwego. To samo czasopismo w dwa lata później (w numerze z dnia 25 lipca 1943 r.) ogłosiło felieton pt. Rozmowa w przedziale kolejowym. Daje on obraz kobiety niemieckiej na terenach okupowanych, i to obraz negatywny, stanowiący mimowolny kontrast do wizerunku Polki. ,,Kilku mężczyzn i dwie kobiety siedziało w przedziale: miały one duży bagaż, bo wracały z Poznania, gdzie porobiły zakupy. Prócz nich znajdowała się tam jeszcze matka z trojgiem dzieci, zajmowała ona miejsce w rogu przedziału. Obie kobiety zaczęły uskarżać się na wielkie kłopoty. «Jak trudno jeszcze cokolwiek kupić!» Potem mówiły o pogodzie, o przymrozkach majowych, które wyrządziły tyle szkód w ogrodach: «Z poziomkami jest zupełna klapa — rzekła jedna. — Prawie wszystkie pomarzły, a tak się na nie cieszyłam!». Mężczyźni patrzyli na nią robiąc wrażenie, iż zupełnie się nie przejmują niedolą amatorki poziomek, która swe powszednie kłopoty wobec wszystkich wyjęczała. Uznali pewnie, że lepiej myśleć o twardych wymogach wojny aniżeli o poziomkach. Lecz w podobny sposób podniosła lament druga kobieta: powód ku temu dały jej częściowo zmarznięte pomidory. * Cytuję za książką wydaną konspiracyjnie pt. Z pierwszej linii frmztu, Warszawa 1943, str. 235—236. 39 «Nasze pomidory też się wszystkie zmarnowały» — powiedziało nagle najstarsze z trojga dzieci. «Czy też zm.arzły?» — zapytała się jedna z kobiet i spojrzała z lekką zazdrością na mądrą twarzyczkę dziewczynki, która właśnie opowiadała: «Anglicy zrobili je wszystkie kaput!» — I dodała: «0brzucili je bombami». Jakby bomby spadły do samego przedziału, obydwie płaczki natychmiast poniechały swoich żalów i zwróciły się do matki, która przyciągnąwszy dzieci bliżej siebie, karcąco powiedziała: «Cicho bądź, Helgo!». Ale było już za późno. Amatorka poziomek zapytała z nieukrywaną żądną sensacji ciekawością: «To wy jedziecie z Nadrenii?» «Tak» — odparła matka ze swojego kąta. «To straszne!» — lamentowała kobieta i zaczęła się histerycznie podniecać: «To naprawdę okropne, co ci biedni ludzie muszą znosić! Nie, ja te^o bym nie potrafiła — tego by moje nerwy nie wytrzymały...» «Można wiele wytrzymać, jeśli się musi» — odpowiedziała matka, obrzucając niechętnym i surowym spojrzeniem plotkarkę. «Skąd właściwie pani jedzie?» — zagadnął ją jeden z mężczyzn, a tyle współczucia taiło się w jego głosie, że matka nie próbowała już zbyć milczeniem jego pytania. «Mieszkaliśmy w Wuppertalu... Nasz dom już nie istnieje. Mój ojciec i teść zabici, dzieci i ja uratowaliśmy się cudem!...» Po tych słowach kobieta zamilkła i pogrążywszy się w myślach utkwiła wzrok w przesuwającym się za oknami pociągu krajobrazie. «I pani może o tym opowiadać tak spokojnie?» --uniosła się jedna z podnieconych plotkarek. Uwa- 40 żała, że ludzie dotknięci tak ciężko muszą obnosić swe cierpienia z trupio bladą twarzą." * Felieton kończy się kilkoma morałami, którymi autor chciał prawdopodobnie zrównoważyć przykre refleksje, jakie mogła w jego czytelniku budzić ta ,,rozmowa w przedziale". A więc jedno i to samo pismo przyniosło raz wizerunek Polki, kobiety wyposażonej w wielkie uroki, a przy tym władczej, zdyscyplinowanej, skrywającej swe najgłębsze uczucia, Bezgranicznie oddanej sprawie swego narodu, a drugi raz wizerunek Niemki ,,wartelandzkiej", baby głupiej, tchórzliwej, zhisteryzowanej, płytkiej i oddanej wyłącznie swoim własnym małym sprawom. To były tylko felietony. Ale podobny stosunek do żeńskiej połowy narodu polskiego znajdował wyraz w publikacjach, których autorowie posiadali znacznie większe ambicje. Wśród nich na szczególną uwagę zasługuje może książka niejakiego drą Hansa Joachima Geyera pt. Das Schicksal der Polen (Los Polaków), wydana w r. 1942 w Lipsku. Celem autora było dostarczenie niemieckiej administracji i propagandzie teoretycznych wskazań o postępowaniu z ludnością polską na terenach okupowanych i w samej Rzeszy. Stwierdziwszy, że wskutek klęski wrześniowej Polacy przestali rzekomo być groźni dla niemczyzny, autor pisał: ,,Tylko pod jednym względem zachował naród polski jeszcze swe dawne zdolności asymilatorskie: dzięki przyciągającej sile polskiej kobiety udaje mu się obalać otaczający go wrogi kordon i stwarzać * Cytuję za miesięcznikiem, wydawanym konspiracyjnie w Warszawie, pt. „Ziemie zachodnie Rzeczypospolitej", 1943, nr 5, art. pt. Niemka i Polka w niemieckim zwierciadle. 41 podstawy do nowej kolonizacji (zajętych przez Niemcy obszarów — A.R.). Kobieta polska, to jedno z najbardziej charakterystycznych zjawisk Europy środkowowschodnie;]. Sławiono bardzo także w niemieckim piśmiennictwie jej patriotyzm, jej dzielność i jej wychowawcze talenty. Właśnie źródłem przejściowych zwycięstw Polaków jest to, że takie kobiety dzięki bezwzględnemu oddaniu się w służbie swego narodu uzyskują przewagę nad zwycięzcą, że umieją one wiązać siły nieprzyjaciela, nie zatracając się w tym całkowicie [...] I któż obejmie myślą wpływ kobiety polskiej, który w jednym miejscu spowodował poniechanie jakiegoś środka, a w drugim — zdradzieckie niewykonanie jakiegoś rozporządzenia!" Dr Hans Joachim Geyer dla nadania swym wywodom ważkości sięgnął nawet po wielkie nazwiska z historii Niemiec: „Na rolę kobiety polskiej zwrócił już uwagę Bis-marck — pisał on dalej. — W swej słynnej mowie wygłoszonej w końcu stycznia 1886 r. wspomniał on o zdradzie narodowej popełnionej przez von Hutte-nów, Kaiksteinów, Rautenbergów, Schumanów, Krauthoferów, Wolschlagerów [...] Bismarck zdawał sobie jasno sprawę ze szczególnego stanowiska kobiety w narodzie polskim, w którym strona kobieca dominuje nad męską. Od tego czasu jeszcze bardziej spotęgowała się siła przyciągająca kobiety polskiej: to ją też uczyniło jeszcze groźniejszą dla Niemiec. Właściwość ta okazała się doskonałą bronią w walce o wdarcie się do środka systemu, w którym męska przewaga w działaniu i rasie jest niezaprzeczona" (autor powielał tu bardzo popularną teoryjkę, wedle której Słowianie uosabiają przewagę kobiecego pierwiastka, 'a Germanie — męskiego — A.R). Oto, w jakich formach publikacyjnych przejawił się obsesyjny lęk hitlerowców przed Polkami. Lecz 42 wydaje się, że w pewnej mierze analogiczną postawę ujawniali oni w stosunku do kobiet rosyjskich. Pewnego razu wpadła mi w ręce tajna broszurka autorstwa niejakiego „Hauptmanna Strik-Strikfelda" (drukowana w Berlinie bez podania daty, ale z treści jej wynika jasno, że została wydana co najmniej w rok po napaści hitlerowców na Związek Radziecki). Tytuł jej brzmiał: Nasze zachowanie się wobec Rosjan (Unser Yerhalten zum Russen). Nad tytułem widniały słowa: „Tylko do osobistego pouczenia" („Nur żur persbniichen Unterrichtung"). Ostatni rozdział tego druku nosił tytuł Rosyjska kobieta. Autor oświadcza tam na wstępie, że temat, który porusza, stanowi kompleks zagadnień, wymagających specjalnego dzieła, jeśli ^miałby on zostać chociażby w pewnej mierze przedstawiony wyczerpująco. Z konieczności więc sam ogranicza się do wypowiedzenia tylko kilku uwag. ^ Najpierw próbuje wykazać fałszywość obiegowych pojęć o kobiecie rosyjskiej i nadmienia, że Niemcom miało znane są wybitne kobiety z literatury i historii rosyjskiej, a jeszcze mniej wiedzą oni o nowoczesnej kobiecie rosyjskiej. Ta zaś posiada wyjątkowe przymioty, z których sobie Niemcy powinni zdawać sprawę. Dzięki swej ogromnej wital-ności, swemu silnemu temperamentowi i swej wybitnej kobiecości Rosjanka zajmuje niesłychanie ważną pozycję w życiu publicznym swego kraju: „Stoi ona przy boku mężczyzny nie tylko jako nosicielka i strażniczka rodziny, lecz także jako jego towarzyszka w zakładzie pracy, w polu, w laboratoriach i w życiu publicznym. I to nie tylko w czasie wojny [...] Nowoczesna kobieta rosyjska zdobyła przez to ekonomiczną niezależność i osobistą samodzielność, które stanowią bynajmniej niebłahy czynnik w życiu narodu rosyjskiego [...]"! 43 W dalszych swych wywodach autor zwracając się do właściwych adresatów swej broszury pisał między innymi: | „Szczególne uroki kobiety rosyjskiej, jej siamo-dzielność i jej pozornie nazbyt swobodne zachowanie się nie powinny nas pobudzać do wyciągania fałszywych wniosków. Kobieta rosyjska stała się strażniczką ideałów swojego narodu i jest nią jeszcze także i dzisiaj". Był.a to zaiste niezwykła — jak na żołdaka hitlerowskiego — pochwała kobiety rosyjskiej. Lecz wypowiedziawszy tę pochwałę, kapitan Strik--Strikfeid zwracał się do mężczyzn niemieckich z przestrogą, by się mieli przed kobietą rosyjską. na baczności: ,,Każda lekkomyślność w tyci rzeczach — pisał — może kosztować życie twoich towarzyszy i ściągnąć na Ciebie najsurowsza karę". Hitlerowcy w swych poufnych wypowiedziacł i dokumentach bywał! nieco szczersi, bardziej ni: gdziekolwiek indziej zdradzali się ze swych słabości swych błędów, obaw i obsesji, a nawet zdarzało si< im tam wyrażać podziw dla zalet czy wręcz wyż szóści narodów, które w swej propagandzie i w swe ludobójczej praktyce traktowali gorzej niż zwierzęta PEAN NA OTWARCIE KOLEJKI WĄSKOTOROWE. I ROZPRAWA SĄDOWA Z POWODU PSA „WYCHO< WANEGO W DUCHU NIENAWIŚCI DO WSZYSTKIEJ GO, CO NIEMIECKIE' W roku 1943 było już jasne, że przed Niemcam hitlerowskimi stanęło widmo totalnego pogromi militarnego i politycznego. Nadto w tym &amyn czasie uwidoczniła się także ich dotkliwa klęska 44 prestiżowo-gospodarcza. I to szczególnie na ziemiach polskich wcielonych do Rzeszy. Runęli na nie owładnięci szałem obalania, niszcze-niakaś rześkość. Zwracało uwagę to, że Wehrmach111 wystąpił bez broni. Także oddziały policji wyglądały nieszczególnie. Lepsze wrażenie robiła tylko Reichsarbeitsdienst. Mizernie przedstawiał się Hitlerjugend. Polacy także dostrzegli ogromną różnicę w porównaniu z poprzednimi uroczystościami. Ich wrażenia w tym względzie streszcza opinia wypowiedziana przez pewnego Polaka: „W oczy bije to, że Niemcy prowadzą wojnę już piąty rok. Na początku 52 wojny widziało się w takich okazjach tylko mężczyzn młodych, zdrowych, wysportowanych, obecnie zaś paradują tylko starcy i kaleki". Omawiane uroczystości miały gorszący przebieg w samym Poznaniu. Już zanim rozpoczął się marsz, doszło do sprzeczki między starą gwardią SA-rnannów, która chciała kroczyć bezpośrednio za swoim oddziałem sztandarowym, a przywódcą pochodu, który był zdania, że powinni oni maszerować przed oddziałem kierowników politycznych (politische Leiter). Gwardia jednak postawiła nakcji partyzantów przeprowadzanej na tyłach wojsk niemieckich, wyłoniły na powierzchnię problem stosunku Niemców do obcych narodów. Przy tej okazji musiano stwierdzić, że nigdzie na zajętych terenach Niemcy nie są lubiani, dowodzi to, że nie umieli właściwie postępować z ludnością tych krajów. Nie dlatego, że są, broń Boże, zbyt okrutni, ale wprost przeciwnie, ponieważ ,,niemiecki Michę?5 jest zawsze zbyt przyzwoity i zbyt łatwowierny i ponieważ nie ma on nigdzie odwagi surowo wystąpić. Skutki takiej polityki narodowościowej uwidoczniły się najwyraźniej — zdaniem podsłuchiwanych przez agentów gestapo Niemców w Kraju Warty — w wypadku Rumunii. Szerokie ponoć masy ludności niemieckiej wyrażają pogląd, że młody król Michał powinien był zostać już d-awno unieszkodliwiony: ,,otrzymał Fuhrer zapłatę za swoją przyzwoitość" (w dniu 20 sierpnia 1944 r. armia radziecka podjęła natarcie na obszar Kiszyniew — Jassy, w wyniku tego ataku zniszczone zostały 22 dywizje niemieckie i wiele dywizji rumuńskich, wskutek tej klęski Rumunia w dniu 25 sierpnia tegoż roku wypowiedziała wojnę hitlerowskim Niemcom — A.R.). W związku z tymi wydarzeniami politycznymi niemiecka opinia publiczna przypuszcza zajadły atak na politykę zagraniczną Rzeszy, zwłaszcza na Rib-bentropa, obwiniając go przede wszystkim o niepowodzenia dyplomacji niemieckiej w Turcji, o to, że nie udało się jej skłonić Turcji do czynnego włączenia się w wojnę po stronie państw Osi. Zdanie, jakie niegdyś był wygłosił Fuhrer, że Ribben-trop to drugi Bismarck, uważa się za absurdalne. Ludność Warthegau nie oszczędza w swych komentarzach także sztabu generalnego ani nawet osoby samego Fuhrena. Coraz częściej zaczynają sobie ziomkowie niemieccy przypominać rozmaite przepowiednie Fiihrera, w które nie tak dawno jeszcze bez reszty wierzono, a które obecnie okazały się zwykłymi bredniami lub majaczeniami chorego mózgu. Przykład: proroctwa bądź też gromkie oświadczema Fiihrera w odniesieniu do Stalingradu, do ,,terroru" powietrznego Anglosasów, do wojny morskiej i do Wału Atlantyckiego. Szczególnie właśnie Wał Atlantycki stał się przedmiotem miażdżącej krytyki. Zapytywali się ,,szarzy ludzie niemieccy", czy nie byłoby lepiej produkować więcej amunicji zamiast tracić tyle czasu i pieniędzy na budowę Wału, który Alianci bez większego trudu obeszli z tyłu, stosując zresztą niemiecką taktykę z roku 1940 w odniesieniu do francuskiej Linii Maginota. To ujawniło całkowitą zbędność owych niezwykle kosztownych, gigantycznych umocnień militarnych. Pod wpływem powszechnego przygnębienia ludność stawiała sobie pytanie, czy Wał Zachodni (inaczej zwany Linią Zygfryda — A.R.). zdoła chociaż powstrzymać uderzenie nieprzyjaciela na obszar Rzeszy. Całkowite okrążenie Rzeszy przez Rosjan i przez Anglosasów nasuwało myśl, że Niemcy nie mają już żadnego wyjścia i że nie mogą już absolutnie liczyć na zwycięstwo. Wzmagające się negatywne nastroje wobec Fuhre- 83 ra znajdują wyraz w takich oto zdaniach: „Ludność Saksonii żyje w oczekiwaniu na zabójstwo Ftihrera. Jiakby się tam radowano, gdyby tym razem zamach się poszczęścił!" (Głos Volksdeutscha). „Może byłoby lepiej, gdyby ster rządu przejęli w swe ręce zupełnie nowi ludzie, bo mieliby może poparcie większości kadry oficerskiej, co by chyba odmieniło los Niemiec." Komentarze prasowe o stłumieniu Powstania Warszawskiego (grubo przedwczesne) i wieści z Inowrocławia i Szamotuł o pierwszym pojawieniu się partyzantów rosyjskich na tamtejszym terenie, zrodziły wśród ludności niemieckiej, a szczególnie wśród kobiet, silne napięcie nerwowe. Niemieckich mieszkańców rejencji łódzkiej oburzyło do żywego świeże oświadczenie gubernatora Hansa Franka, jakoby ,,w Generalnej Guberni panowały stosunki pod każdym względem jasne, przejrzyste i nie dające powodu do najmniejszej troski". Budowanie okopów i umocnień stwarza większe zaniepokojenie, aniżeli daje poczucie bezpieczeństwa, ponieważ zabiegi te uważa się za całkowicie bezsensowne i bezcelowe. Gdy tak sprawy wyglądają, poważna część społeczeństwa niemieckiego nie waha się roztrząsać pytania: co dla Niemiec będzie rzeczą korzystniejszą — znalezienie się pod okupacją anglo-iamerykańską czy też radziecką? NA KRAWĘDZI KATASTROFY W dniu 4 września 1944 r. Finlandia zwróciła się do Związku Radzieckiego z prośbą o zawieszenie działań wojennych, a Wehrmacht rozpoczął owa-kuację z terytorium tego kraju. Dnia 19 września podpisany został akt kapitulacji Finlandii. Oznacza- f4 ło to odpadnięcie drugiego po Rumunii sojusznika III Rzeszy. Dnia 9 września 1944 r. nastąpiło w Bułgarii obalenie faszystowskiego rządu, władzę przejął Front Ludowy, wypowiadając hitlerowskim Niemcom wojnę i zwracając się do Związku Radzieckiego o zawieszenie broni. Tym samym Niemcy utracili swego trzeciego sojusznika. Reakcją na te niemal jednoczesne wydarzenia było dalsze pogłębienie się powszechnej depresji wśród niemieckiej ludności miasta Poznania i całego obszaru Kraju Warty. Stało się dla wszystkich rzeczą jasną, że nie można już żywić dalszych złudzeń co do tego, że pozostali sprzymierzeńcy Niemiec zrobią to samo: teraz tylko patrzeć, ^ to samo, co z Finlandią i Bułgarią, stanie się z Węgrami. Słowacją. Posunięcia Urzędu Propagandy Goebbelsa i organów mu podwładnych znowu wywołały głośne oburzenie opinii publicznej. Oficjalny komunikat wmontował wiadomość o kapitulacji Finlandii wobec armii radzieckiej w dziesięciominutową audycję. Wywołało to zrazu wśród Niemców poznańskich wrażenie, iż wiadomość ta jest ,,kaczką" dziennikarską, puszczoną przez którąś z wrogich radiostacji lub przemyconą między autentyczne wiadomości niemieckie. Oczekiwano powtórzenia tej wiadomości i odrębnego dla niej komentarza tego samego dnia o godz. 20, w porze, kiedy radio berlińskie zwykle nadawało swój główny dziennik informacyjny. Tymczasem w tymże dzienniku sprawa Finlandii pominięta została całkowitym milczeniem, natomiast spiker wiele czasu poświęcił wywodom o zamknięciu w Stanach Zjednoczonych jednej z autostrad, spowodowanym koniecznością zaoszczędzenia materiałów pędnych; komentator widział w tym dowód straszliwej słabości najbogatszego przeciwnika Rzeszy. Ale radiosłuchacze poznańscy widzieli w tym typowy dla propagandy niemiec- t5 kiej przykład lakonicznego lub mgławicowego przedstawiania faktów o wielkiej doniosłości, a wyczerpującego analizowania faktów błahych lub drugorzędnych, jeden dowód więcej słabości Rzeszy. Gniew budziło ciągłe pojawianie się sprzecznych wiadomości oficjalnych. Tak więc w dniu 30 sierpnia 1944 r. w centralnym organie partii hitlerowskiej, w ,,V(jlkischer Beobachter'5 ukazał się artykuł podnoszący na duchu pt. Tajemnica ostatniej fazy wojny. Aliści w dniu 3 września tygodnik „Reich" przyniósł artykuł Goebbel&a pt. Wzmocnienie naszego zaufania. Artykuł ten podziałał na czytelników niemieckich w Poznaniu i w okręgu jak zimny prysznic, odbierał im resztę odwagi i ochoty do życia, bo kategorycznie odrzucał możliwość z»akończe-nia wojny w ciągu najbliższego półrocza dzięki wynalezieniu przez Niemców nowej broni: VI i V 2. Konfidenci gestapo wyłapali wśród Niemców m. in. następujące komentarze do artykułu Goeb-belsa: ,,Teraz, gdy naród niemiecki znalazłszy się w tak groźnej sytuacji, domaga się użycia nowej broni, doktor Goebbels uroczyście zapewnia, że wojma zostanie wygrana nie dzięki niezachwianej ufności w nową cudowną broń, lecz «dzięki postawie moralnej». Widocznie dr Goebbels pragnie naród uchronić przed rozczarowaniem, jakie przyniosła VI, nazywana teraz obiegowo «Zwodziciel nr je-den» (Versager l)". W tym stanie umysłów interesowano się szczegółowo wszystkimi wiadomościami wojennymi. Zaniepokojono się ogromnie, gdy w komunikacie Wehrmachtu z dnia 3 i 4 września nie znalazło się ani jedno słówko o VI. Wysnuwano z tego wniosek, iż bazy V l dostały się w ręce nieprzyjaciela. Z Łodzi donoszono, że Niemcy tamtejsi liczą się w wypadku zastosowania przez Niemców nowej broni z reakcją nieprzyjaciela w postaci użycia gazu. W tym czasie zdołano nieco powstrzymać masowe ucieczki Niemców z terenu Poznania i Wielkopolski w głąb Rzeszy. Jednak stwierdza się w tym względzie rodzaj zaczajonej gotowości. Niemki cichaczem dalej czynią przygotowania, by we właściwej porze czmychnąć do Reichu. Odnosi się to zwłaszcza do ludności miejskiej. Ludność wiejska wciąż jeszcze ufa w to, że władze uczynią wszystko, byle tylko zatrzymać w swym ręku Wielkopolskę, tak przecież niezbędną dla wyżywienia całego narodu niemieckiego. Znamienne dla postawy szerokich mas ludności niemieckiej na tych obszarach w związku z nastrojami ucieczkowymi jest to, co się mówi w powiecie inowrocławskim, gdzie od pewnego czasu przebywa małżonka generała Guderiana: „Tak długo, jak długo pani Guderian znajdować się będzie na naszym terenie, możemy być spokojni, iż nam nic nie grozi. Gdy jednak weźmie ona nogi za pas: biada mam! Będzie wtedy i dla nas najwyższy czas, by zwiewać stąd". Szczegół ten uważa gestapo za dowód, w jak wysokim stopniu nastroje ludności i jej postawa zależą od zachowania się czołowych osobistości. Umysły wszystkich Niemców w obecnym położeniu zaprząta wciąż sprawa Francji. Jej utrata przyniosła bardzo wielkie rozczarowanie, może największe spośród tych, jakich w tak wielkiej ilości doznali w ciągu obecnej wojny Niemcy. Podkreśla się nieustannie, iż Niemcy znaleźli się po swym Blitzkriegu z roku 1940 akurat w tym samym miejscu, w jakim byli w roku 1939 po uderzeniu na Polskę. Utratę Paryża uznano za szczególnie dotkliwy cios prestiżowy, nie mówiąc już o strasznych szkodach, jakie ona wyrządzi niemieckiemu przemysłowi wojennemu, skoro tam właśnie znajdują się koncerny ciężkiego przemysłu: DWM* i Schneider-Creuzot. * Deutsche Waffen und Munition zbrojeniowe. przedsiębiorstwo 86 87 Coraz częściej gestapo przyłapuje Niemców na słuchaniu rozgłośni nieprzyjacielskich. Motyw słuchania: „trzeba być w każdym wypadku obiektywnie poinformowanym". Postępowaniu temu towarzyszy w dalszym ciągu drobiazgowa krytyka dowództwa i propagandy. Tak np. artykuł Sundermanna z poznańskiego „Ostdeutscher Beobachter" z dnia 5 września pt. Wszystko jest gotowe uznano wręcz za komiczny. Autor wzywał ludność niemiecką, by ruszyła do walki z nieprzyjacielem tak, jak to niegdyś uczynił Andrzej Hofer (oberżysta tyrolski, wódz powstańców z roku 1809, rozstrzelany na rozkaz Napoleona w roku 1810 — A. R.). Chyba tylko wariat wierzy w możliwość wstrzymania za pomocą bagnetów i... wideł naporu iarmii pancernych! Chętnie nadstawiano ucha na zasłyszane pogłoski o pokojowych zabiegach rządu Rzeszy. W przystępie wisielczego humoru poznańscy Niemcy zaczęli sobie powtarzać slogan, jaki Goebbels ukuł w roku 1941, mając wtedy na myśli Związek Radziecki: „Ciągłymi klęskami nie da się wygrać wojny". Uznano, że powiedzenie to doskonale pasuje do obecnej wojennej sytuacji III Rzeszy. WOJNA TOTALNA W równym stopniu, co sytuacją na wschodzie, szeroka opinia zajmowała się wojną totalną. Powodem tego były rozmaite zarządzenia drą Goebbelsa o wykorzystaniu wszystkich sił w służbie dla narodu, ogłoszone w ,,Ostdeutscher Beobachter" w dniu 18 sierpnia 1944 r. Niemki w Warthegau toczyły żywe dysputy, przede wszystkim nad pierwszym postulatem wysuniętym przez ministra propagandy, przewidującym odpływ cudzoziemskich pomocnic domowych do przemysłu zbrojeniowego. Niektóre Niemki mniemały, że rozporządzenie to nie może mieć zastosowania w Kraju Warty, ponieważ tutaj wyłącznie są zatrudnione cudzoziemskie siły domowe. Oburzenie wywołało to, że w tym samym numerze dziennika na ostatniej stronie pojawiły się ogłoszenia urzędowe władz Okręgu o wojnie totalnej i o zmobilizowaniu w ramach niej także służby domowej. Wyjątek uczyniono jedynie w stosunku do rodzin wielodzietnych, którym zezwolono zatrzymać. nadal służbę domową, ale ubrano to w formę tak ogólnikową, że zrodziła się wątpliwość i dezorientacja, bo nie podano, ile dzieci co najmniej musi taka rodzina posiadać. -Wielu Niemców traktuje z tego powodu wojnę totalną raczej humorystycznie. W następnych dniach władze opublikowały komunikat głoszący, iż wszyscy uczniowie szkół teatralnych i filmowych zatrudnieni zostaną w przemyśle zbrojeniowym. Przyjęto go za niedorzeczny żart. Zarządzenie to dotyczy przecież tylko wąskiego kręgu osób w przeciwieństwie do sił ludzkich, jakimi rozporządzają NSDAP i władze Okręgu. .,Pewnie Goebbels — mówią niektórzy Niemcy w Poznaniu — chce się w ten sposób zrehabilitować, bo za wielu ludzi odmawiało mu zasługi w dziedzinie kultury. Jeśli zaczyna się takim żarcikiem, to wygląda na to, że upłynie co najmniej jeszcze 10 Lat, zanim dojdziemy wreszcie do wojny totalnej. Goebbels nie posiada się z radości, iż uzyska w ten sposób 300 ludzi. Niechby tylko dobrze przeczyścił władze i podległe im urzędy, a na pewno zdobyłby nie 300, lecz 300009 ludzi, a może nawet i więcej." ,,S7.ary człowiek z ulicy" c^omaga się objęcia ostatnimi zarządzeniami także tych warstw, które wiodą dotąd życie zupełnie nie dotknięte wojną totalną. Kreisleiter Inowrocławia podawał dla przykładu, jak odnoszą się górne warstwy do potrzeb wojennych państwa, następujący fakt: w Gniewke- 8S wie pewna pani, posiadająca jedno dziecko powyżej a drugie poniżej sześciu lat, nie podlega prawnie obowiązkowi pracy, tym bardziej że ,,ma w opiece'' sześciopokojowe mieszkanie, a jej mąż znajduje się w wojsku. W istocie rzeczy damulka "ta czas swój spędza absolutnie bezczynnie, nie troszczy się ani o dzieci, ani o mieszkanie i ogród. Zamiast tego widzi się ją często przesiadującą u fryzjera, maluje się kunsztownie i niemal co dzień bierze kąpiele słoneczne i wodne. Partia Fuhrera — rozumuje Kreisleiter — stoi tu przed decydującą próbą. Teraz się musi okazać, czy ona i państwo cofną się przed przywilejami kastowymi szlachty i wielkiej posiadłości, czy też nie dadzą się powodować względami na żaden wysoki tytuł ani rangę służbową. Właśnie po zamachu n-a Fuhrera (20 lipca 1944 r.) należy zrobić porządek i usunąć z wszystkich placówek dotąd oszczędzane siły antyrządowe. Taki krok ludność poczyta NSDAP za najwyższą zasługę nie z zawiści, lecz gwoli tak często deklamowanej sprawiedliwości w czasie wojny totalnej. Nie możemy zapomnieć o tym — wywodził dalej Kreisleiter — że teraz ponownie te same uprzywilejowane koła budzą poruszenie w społeczeństwie, wysyłając walizy i wyjeżdżając na urlop na nieokreślony czas. „Prosty" człowiek przekonany, że one są najlepiej o wszystkim poinformowane, że wiedzą, co w trawie piszczy i według ich zachowywania się ocenia ogólną sytuację polityczną. Partia Fuhrera w Poznaniu i w Okręgu podziela zdanie ludu i rada by zabrać się do sfer wyższych. ale lud i ją oskarża o sprzyjanie osobom dobrze sytuowanym i dobrze ustosunkowanym. „Dlaczego partia wydała zakaz wysyłania rzeczy do Rzeszy akurat wtedy właśnie, gdy owe górne dziesięć tysięcy dawno już powysyłały swe kufry i skrzynie? .Człowiek porządny, uczciwy i zdyscyplinowany zawsze zostanie wystrychnięty na dudka." Wszędzie rozbrzmiewa pytanie: „Co się dzieje z partią?" Właśnie na nią jako na org-an wykonawczy wojny totalnej patrzy oko ludu i słusznie żąda realizacji rozporządzeń w kołach partyjnych. A oto kilka (z nielicznych) przykładów wojny totalnej w Kraju Warty: W pewnej szkole pod Szubinem znajduje się centrala zbiorcza nosząca nazwę „Ukraina", której zadaniem jest likwidacja punktów handlowych na Ukrainie. Prace te miały być ukończone m j później do maja 1944 r. Ludność oburza się na to, że instytucja ta jeszcze istnieje, choć teren pracy od dawna już znajduje się w rękach nieprzyjaciela. W dniu 13 sierpnia tegoż roku w Rawiczu odbył się koncert ogrodowy orkiestry okręgu śląskiego, składającej się z 35 muzyków. W Lesznie w jednym i tym samym czasie odbywały się występy cyrku Buglera ze Śremu i Luna-. parku z Łodzi. Liczni Niemcy z Leszna głośno wyrażają swe oburzenie, że tego rodzaju przedsiębiorstwa nie przynoszące gospodarce wojennej żadnego pożytku, mogą w ogóle jeszcze prosperować. Można uznać za zrozumiałe, iż pewne fabryki zamknięto z uwagi na surowe wymagania okresu wojny. Natomiast nie sposób pogodzić się z tym, by jednocześnie utrzymywano tak wielkie a szkodliwe, z punktu widzenki powszechnej mobilizacji — przedsiębiorstwa, które zatrudniają razem ponad l 000 ludzi, posługując sic nadto poważnymi środkami transportowymi i obciążając swoimi sprawami urzędy i warsztaty. W Kaliszu w firmie doktora Langa znajduje sio 100 elektrycznych maszyn do szycia, które już od dłuższego czasu nie są w ogóle używane. Budzi powszechne zdziwienie to, że maszyn tych nie przekazano zakładom zbrojeniowym, choć odczuwa się ich dotkliwy brak. 90 91 W powiecie mogileńskim zakłady rzemieślnicze zatrudniają wciąż jeszcze 142 polskie krawcowe i 92 krawców, i to wyłącznie dla obsłużenia prywatnej klienteli. Dlaczego nie zaangażowano tych sił do prac wojennych? A ilu przedsiębiorców niemieckich ciągnie kolosalne zyski nie bacząc zupełnie na powszechne ograniczenia i biedę wojenną? Właśnie Okręg Warty, którego gospodarczy potencjał miał w największej mierze służyć żołnierzom frontowym, wykazuje stosunkowo największą liczbę rekinów wojennych. Przykłady: Przedsiębiorca Messing ,,nabył" fabrykę mydła i perfum Stempniewicza za 310000 marek. Zyski wyniosły w roku 1940—98000 mk, w roku 1941-— 232 000 mk, w r. 1942 — 397 000 mk, a w pierwszych 10 miesiącach roku 1943 — 296000 mk! Właściciel fabryki papieru „Malta", Schnee, w roku 1943 miał równy milion marek dochodu. Oświadczył on, że na swe utrzymanie potrzebuje rocznie 200 tysięcy marek! Browar Huggera wykazywał w r. 1942 i 1943 łącznie l 750 000 marek zysku. Właściciel zakładu fotograficznego w Poznaniu na Starym Rynku, Lebkuhl, miał w r. 1943 czystego zysku 105 tyś. mk, a fotograf Stewner — 160 tyś. mk. Restaurator Winkler w Jarocinie nabył hotel ,,Wiktoria" za niską cenę 90 tyś. mk, podczas gdy sam jego remont pochłonął 100 tyś. mk. Zyski dawno przewyższyły cenę kupna i remontu. Przytłaczający swoimi monstrualnymi rozmiarami aparat biurokratyczny był jaskrawym zaprzeczeniem systemu wojny totalnej Niżej przytoczone przykłady jego funkcjonowania to nie wymysł zjadliwego satyryka, jakiegoś Juwenala III Rzeszy, to fakty. Do administracji uniwersytetu w Poznaniu wpłynęły dwa rachunki: jeden z nich opiewał na sumę 0,10 marki i dotyczył kupna rewersów dla Biblioteki Uniwersyteckiej, a drugi podawał koszt wykonania fotokopii jakiegoś planu budowlanego. Kwoty te zostały zaksięgowane pod rubryką: ,,potrzeby firmy". To jednak uznano za błąd: rachunek dziesięciofeni-gowy za rewersy powinien być umieszczony w rubryce ,,pomoce naukowe". Szybkie załatwienie tej sprawy okazało się absolutnie niemożliwe: wystawienie nowego rachunku i przeksięgowanie wymagało dwóch bitych godzin czasu! Żona nauczyciela Zenkera udzielała od 2 lat nauki w szkole wiejskiej w zastępstwie swego męża, którego zaciągnięto do służby wojskowej. Po dwóch latach pracy nauczycielskiej otrzymała od prezydenta rejencji nakaz dostarczenia następujących dowodów i danych: 1. kwestionariusza personalnego, 2. zaświadczenia pracy z poprzedniego okresu, f 3. dowodu aryjskiego pochodzenia przez wypełnienie kwestionariusza i przedłożenie listy przodków tzw. Ahnenpass, 4. dowodu aryjskiego pochodzenia męża, 5. dowodu obywatelstwa albo uwierzytelnionego odpisu dowodu osobistego męża, 6. wyjaśnienia w sprawie przynależności do loży masońskiej, 7. wyjaśnienia w sprawie przynależności do jakichkolwiek organizacji, 8. policyjnego świadectwa moralności, 9. wyjaśnienia w kwestii sytuacji gospodarczej, 10. urzędowego świadectwa zdrowia. Przeorganizowanie całego życia publicznego doprowadza do tego, że np. przy sprzedaży jednej restauracji w Kraju Warty trzeba zasięgnąć opinii i informacji w następujących urzędach: l. Komisariat Rzeszy do Spraw Umocnienia Niemczyzny, a. Wydział badań, •2 9S b. Wydział akcji wschodniej, c. Wydział wymeldowań; 2. Referat Osiedleńczy Kraju Warty OKW, a. Wydział Badań; 3. Powiernictwo Poznań, a. Kierownictwo — Wydział Badań, b. Referat Konfiskat, c. Referat Powołań, d. Referat Prawny; 4. NSDAP: Opinia Polityczna, a. Kierownictwo Okręgu,. b. Kierownictwo Powiatu, c. Kierownictwo Gminy; 5. Prokuratura: wyciąg z rejestru kar; 6. Oficer aprowizacyjny wzgl. Urząd Zaopatrzenia dla Inwalidów i Rodzin po Poległych; 7. Wyższe władze finansowe przy obiektach powyżej 50 tyś. marek; 8. Burmistrz albo Landrat, ' a. Administracja, b. Wydział Planowania; 9. Urząd cen; 10. Sąd — Hipoteka; 11. Niemiecka lista Narodowa; 12. Urząd Katastralny; 13. Komisarz Urzędowy; 14. Powiatowy mąż zaufania; 15. Główna Izba Handlowa: fachowa opinia: 16. Powiatowy kierownik grupy zawodowej; 17. SS-Urząd Ziemski; 18. SS-Sztab Osiedleńczy, a. informacja dla RKV; b. informacja dla SS-Urzędu Ziemskiego; 19. Towarzystwo Powiernicze; 20. Niemieckie Towarzystwo Przesiedleńcze i Powiernicze; 21. Rzeczoznawca gospodarczy; 22. Kalkulator; 23. Powiatowy przywódca rolników; 24. Towarzystwo Hotelarzy i Restauratorów w Kraju Warty; 25. Notariusz; 26. Oddział Budowlany: obliczenie kosztów przebudowy. W KLESZCZACH WSCHODU I ZACHODU Błyskawiczne dotarcie Anglosasów aż do rejonu Akwizgranu, wtargnięcie Rosjan na warszawską Pragę i żywa działalność lotnicza Sprzymierzonych na froncie zachodnim i wschodnim oraz nad terenem samej Rzeszy — wszystko to wywołało w Kraju Warty głęboką depresję wśród niemieckiej ludności miast i wsi. Powiedzmy ściślej: nową depresję. Wystąpiły znowu obawy dalszego posunięcia się nieprzyjaciela ku granicom Rzeszy, a nawet n»a samych jej obszarach w następstwie śmiertelnego porażenia i bez tego już tak mocno nadwerężonego niemieckiego potencjału wojennego. Koła gospodarcze przewidują możliwość zajęcia Zagłębia Ruhry, co oznaczałoby nieuchronny kres III Rzeszy. Przygnębienie dało się zauważyć u kobiet niemieckich, szczególnie w Łodzi. Nie ukrywają one nawet swej pewności co do klęski Niemiec. Płacze, szlochy, biadania są na porządku dziennym. Wiara w zdolności dowództwa niemieckiego ulotniła się bez śladu. Tylko jeszcze nieoświecone warstwy ludności niemieckiej nie zdają sobie sprawy z powagi sytuacji i wciąż jeszcze podsycają swoją wiarę w Fuhrera oczekiwaniem „nowej broni" i pogłoskami o rzekomo niezwykłej skuteczności nowo wyprodukowanego typu rakiety V. 95 viły się proroctwa jakiegoś Szweda, Sven ; kolportowano je szeroko drogą korespon-pocztowej. Znajdywały chętnych słuchaczy celników. Głosiły wiarę w całkowicie pewne »two Niemiec i wskutek tego v/ niektórych niemieckiej ludności przyczyniały się do )dzenia nastrojów. ak inteligencja w te proroctwa zupełnie nie będąc przeświadczona, że puściła je w obieg >artia hitlerowska, spodziewając się po nich ego efektu propagandowego. 3łach NSDAP obiegają znów innego rodzaju :i. Oto podobno Góring miał zażądać w czasie ?go, niezwykle burzliwego posiedzenia Reich-zaprzestanra działań wojennych w jak naj-'m czasie, co spowodowało jego aresztowanie •"uhrera i zesłanie na pustkowia Schorfheide. i w dzień omawiana obecnie przez Urząd andy Rzeszy i jego organy sytuacja Finlandii da" marszałka Mannerheima, dowódcy wojsk i, wywołała we wszystkich kręgach ludności ;kiej uczucia nader mieszane. Podniosły się głosy, określające Miannerheima jako masona atyka Anglii oraz wyrażające silne zdziwie-Fuhrer nie przejrzał istoty i właściwego cha-i tego człowieka, a nawet nadał mu najwyż-maczenLa niemieckie. lalszym ciągu roztrząsano sprawę Francji. jej przypisywano zdradzie, popełnionej przez rów, którzy wmieszani byli w spisek 20 lipca. skich Niemców utwierdzali w tym mniemaniu ze, odwiedzający swe rodziny, a wracający ; z frontu zachodniego. Opowiadali oni o tym, 3us oficerski we Francji znajdował się w sta-kowitego rozkładu i że pozostawione własne-»owi oddziały były w obliczu nacierającego ^jaciela zupełnie bezsilne. Te haniebne fakty Iowane zostały kilkoma latami dobrobytu i nieróbstwa wojsk okupujących Francję. Możliwość zdrady zdawał się nawet potwierdzać w swym ostatnim komentarzu generał Dittmar, gdy porównywał warunki odwrotu armii niemieckiej z Francji ze straszliwymi okolicznościami odwrotu armii niemieckiej na wschodzie. Zajęcie wschodniego przedmieścia Warszawy przez Armię Czerwoną napełniło strachem Niemców wielkopolskich; wśród ludności miejskiej a nawet i wiejskiej wzmogły się tendencje do ucieczki. Agenci donosili, że znamienne dla obecnych nastrojów stały się oświadczenia w rodzaju: ,,W naszej wsi całkiem jawnie mówi się o tym, że wojnę przegraliśmy. W sąsiedniej zaś wsi nie ma ani jednego domu, w którym by już nie poczyniono przygotowań do ucieczki". Niemieccy mieszkańcy miasta Poznania poczynili ^taką uwagę: „To już sam Gauleiter Greiser ma stracha, jeżeli ulicę Asfaltową, przy której stoi jego willa (naprzeciw Parku Wilsona), kazał zaopatrzyć w urządzenia maskujące!". Sprawa Powstania Warszawskiego też Niemcom poznańskim napsuła sporo krwi. Oto ostatni komunikat Wehrmachtu wyrażał ni stąd ni zowąd ,,nadzieję", iż ,,należy się liczyć z rychłym stłumieniem Powstania Warszawskiego". A przecież już przed kilku tygodniami w oficjalnych komentarzach prasowych pisano o ostatecznym zgnieceniu rebelii warszawskiej. Wielu Niemców stawia sobie pytania, czy urzędowe czynniki naprawdę wierzą w tak krótką pamięć ludności niemieckiej? Zarządzona w tym czasie ewakuacja kobiet i dzieci z Łodzi kazała się obawiać, że władze liczą się już z utratą tego miasta i przełamaniem się Rosjan poza Warszawę w kierunku na Wielkopolskę. Ale niektórzy znów agenci stwierdzili, że w pewnych grupach ludności niemieckiej przejawiają się nastroje przyjazne dla Rosjan. W grupach tych 7 Za kulisami ,,Mustergau'" 97 się o tym, że okupacja rosyjska dla narodu ckiego będzie, ogółem biorąc, pomyślniejsza upacji amerykańskiej: ,,Rosjanie pozostawią ijmniej niektórych Niemców na dotychczaso-stanowiskach, a choć inni znów Niemcy prze- : zwycięstwo Sowietów swą głową, to jednak iaród niemiecki wyjdzie na tym lepiej, niż się dostał pod władzę Amerykanów". ! dawnemu uskarżają się ludzie na dalekie od wego zachowanie się czołowych osobistości ii hitlerowskiej, jeśli chodzi o ofiarność i oso-wyrzeczenia się, dyktowane względami wojen- W ogóle aktywność partii pozostawia bardzo do życzenia. Niektórym Niemcom trudno wręcz -Ą : się wrażeniu, że wielu członków partii cał- ' świadomie opuściło się w swej pracy politycz-)rzycichło, rozleniwiło się po to, aby w wy-, ostatecznej klęski Niemiec móc się wobec okupacyjnych wylegitymować swoją partyjną lością" i pozyskać dla siebie ich przychylność. resie zwycięstw orężnych Niemiec i ich sukce->olitycznych — mawiają krytyczni niemieccy yatorzy partii, rekrutujący się z różnych śro-k — partia wykazywała wielką aktywność. ,j zaś, gdy położenie Niemiec stało się nie-.e krytyczne, a może nawet wręcz beznadziejne, . przycichła, partia milczy, partia popadła ;emkę. Czyżby ona nie miała już niczego wię-o powiedzenia narodowi niemieckiemu? :emówieniia ministrów spraw zagranicznych lec, faszystowskiej Italii i Japonii, wygłoszone .zji trzeciej rocznicy „paktu trzech", nie pod-r nikogo na duchu — ku srogiemu rozczarowa-)rzywódców Rzeszy. Mowę Mussoliniego z po- nikłego znaczenia obecnych Włoch dla Nie-uznano za śmieszną. Orędzie Japonii oceniono powściągliwe. Wywody Ribbentropa spotkały powszechną krytyką, bo nie powiedział on niczego, czego oczekiwano po ministrze spraw zagranicznych Niemiec: ,,Ribbentrop przemawiał tak ordynarnie, że aż wstyd. Użyte przez niego zwroty w rodzaju: «pójdziemy nawet na noże» — nie licują z powagą przedstawiciela państwa". Dla stosunku ludności niemieckiej wobec ówczesnych wyczynów propagandy goebbelsowskiej znamienne było zdanie o artykule z ,,Vblkischer Beo-bachter" z dnia 24 września pt. Bolszewizm a narodowość. ,,Artykułu tego w ogóle nie czytałem, ponieważ napisany został przez Rosenberga, a ten całkowicie zawiódł na wschodzie." Gdy Goebbels ogłosił w dniu l października (1944) w ,,Reichu" artykuł pt. Sztandar wiary, w którym pisał, że ,,wysiłki nieprzyjaciela nie będą mogły długo utrzymać się na tym samym poziomie" — zauważono, iż rola drą Goebbelsa jako proroka skończyła się wraz ze zniszczeniem tak przezeń zachwalanego jako cudu niemieckiej techniki obronnej — Wału Atlantyckiego. OSTATNIE MIESIĄCE I OSTATNIE DNIE Tempo wydarzeń politycznych i militarnych w listopadzie i grudniu 1944 r. osłabło. Mimo to ludność niemiecka w Warthegau nie może wyzwolić się z nastroju fatalizmu. Pogrążona jest w nim szczególnie żeńska połowa społeczności niemieckiej. Postawę jej charakteryzuje głos pewnej Niemki: „Walczymy do ostatniej kropli krwi, jak się to zawsze pięknie mówi. Mnie jest zupełnie obojętne, w jaki sposób umrę: od bomb, od strzału w tył czaszki czy też z głodu". Wielka mowa marszałka Góringa, choć zdawała się zaprzeczać sensacyjnym pogłoskom, jakie osta- 99 tnio krążyły wokół jego osoby (miał on rzekomo zostać aresztowany na rozkaz Fuhrera i pozbawiony wszelkiej władzy), nie zawierała jednak elementów specjalnie krzepiących: ,,0, nawet Gbring zaczyna być pesymistą! Pewnie wspomnienie o dawnych przechwałkach spędza mu dzisiaj sen z powiek". Wszyscy Niemcy oczekują mowy Fuhrera jako jedynego człowieka, który jest przypuszczalnie w stanie wyjaśnić sytuację, w jakiej od dłuższego czasu znalazł się naród niemiecki i wlać otuchę w seroa społeczeństwa. Bo świeżo wygłoszone przemówienia ministra Goebbelsa, stanowiące zresztą zlepek jego artykułów z „Reichu", nie przyniosły słuchaczom trwałego uspokojenia i nie rozwiały nękających ich wątpliwości. Powszechne zdziwienie wywołała okoliczność, iż proklamacja o utworzeniu Volkssturmu nie dała •asumptu Fuhrerowi do specjalnego wystąpienia publicznego. Niemile też uderzyło Niemców, iż nad grobem feldmarszałka Rommla nie przemawiał sam Fuhrer, lecz tylko generał Rundstaedt, którego wywody były nazbyt suche i trzeźwe. Jakże korzystnie na tym tle rysuje się zachowanie premiera Churchilla: przemawia on do swojego narodu zarówno w dobrych, jak i złych 'dniach. Zresztą Churchill wcale nie wydaje się być takim matołem i opojem, jak go dotąd przedstawiała oficjalna niemiecka propaganda. Przeciwnie, trzeba podziwiać w najwyższym stopniu 'aktywność tego człowieka, zn&jdującego się bądź co bądź w wieku dość zaawansowanym. ,,We mnie nikt nie wmówi — oświadczył jeden z ziomków niemieckich—że Churchill to dureń. On wie dobrze, czego chce i więcej posiada odwagi od niejednego z naszych najwyższych przywódców politycznych." Listy żołnierzy zaciągniętych do dywizji Volks-grenadierów pełne są skarg na skandaliczne wobec nich zachowanie się młodych oficerów. Oni sami to ludzie przeważnie będący już po czterdziestce. Piszą oni, że ich przeszkolenie odbywa się całkowicie w duchu wilhelmińskim. Nie zdążą jeszcze dobrze rozprostować kości po piekielnie nużących ćwiczeniach, a już wyrzuca się ich z prycz i pędzi na jakiś propagandowy film. Nie wolno im też wysyłać listów w zamkniętych kopertach. Wywiera to bardzo negatywny wpływ zarówno na samych żołnierzy, jak i na ich rodziny. Co się tyczy Volkssturmu, to wśród Polaków kursuje takie dowcipne powiedzenie: Diese alten Affen, sind die neuen deutschen Waffen! * A jak się odnosi do tej nowej formacji wojskowej sama ludność niemiecka? Jest faktem, że hasła w rodzaju: ,,Volkssturm to symbol niemieckiej woli oporu" albo ,,Volkssturm rzuca nieprzyjacielowi wyzwanie" — przyjmowane są przez ludzi ,,z ulicy** ze sceptycznym uśmieszkiem. Powszechny jest pogląd, że ta nader mizernie prezentująca się formacja tylko niepotrzebnie pomnoży ofiary z życia ludzkiego, a znaczenia militarnego nie będzie miała żadnego. Większość cywilów niemieckich woli już zawczasu zgłosić się do ,,normalnego" Wehrmachtu, aniżeli narażać się na powołanie do Volkssturmu, tym bardziej że nikt nie uważa za rzecz szczególnie przyjemną dać się zastrzelić Jako bandyta lub dywersant. Niemal z wszystkich okolic Warthegau dochodzą meldunki o kursowaniu tzw. listów łańcuchowych (Kettenbriefe), które się ro'zsyła pocztą. W Borkowie pod Mogilnem w ciągu jednego tylko dnia zatrzymano 27 listów łańcuchowych, a w Inowrocławiu w tym samym czasie 99 listów. Jest jasne, że w rzeczywistości liczba tych listów rozsyłanych drogą pocztową * Te stare małpy są nową niemiecką bronią. 100 101 jest znacznie wyższa, bo tylko część z nich da się przechwycić.. Z powiatu chodzieskiego pewna urzędniczka pocztowa doniosła, że jedna z miejscowych rodzin przesiedleńczych otrzymała jednego dnia 4 listy łańcuchowe, w tym samym dniu listonoszka musiała roznieść na jednej rzadko zabudowanej ulicy 12 tego rodzaju listów. Stwierdzono, że zabobon ten szerzy się najbardziej wśród Niemców przesiedlonych do W-arthegau z okolic Morza Czarnego. Propagują go — jak to widać wyraźnie po bezsensownej i rojącej się od błędów ortograficznych zawartości zatrzymanych listów — ludzie prości, przeważnie kobiety, przeniknięte iście religijną bojaźnią; sporządzają one liczne odpisy tych listów. Są przy tym przeświadczone, że spełniają dobry uczynek i że odwracają od własnej rodziny nieszczęście, grożące jej w wypadku ,,urwania łańcucha". Anonimowe pismo żąda od adresata dziewięcio-krotnego odpisu w ciągu najbliższych 24 godzin. Dla zachęty zaznacza się, że ,,kobieta, która listu nie poda dalej, w ciągu 9 dni straci syna na wojnie". Tego rodzaju groźby oczywiście wywierają niesłychanie silny wpływ na prymitywną umysłowość kobiet wiejskich i skłaniają je do żądanego odpisywania treści. Ile się przy tym papieru marnuje i jak bardzo się pocztę obciąża, to widać choćby z takiego szczegółu, że wspomniana rodzina przesiedleńców, gdyby miała spełnić skierowane do niej żądanie, to odpowiadając na 4 otrzymane listy musiałaby sama napisać aż 36 listów i wrzucić je do skrzynki pocztowej. Gestapo jest jednak absolutnie bezradne wobec tej nowej plagi. Nieustanne naloty Sprzymierzonych, obracające w perzynę największe i najpiękniejsze miasta niemieckie, wciąż stoją w centrum uwagi opinii publicznej. Skłonna jest ona obecnie sądzić, że właśnie one mogą się okazać czynnikiem najbardziej rozstrzygającym o finale wojny. Niemcy zachodnie są już teraz istnym kartofliskiem. A co będzie dalej? Dużo zmartwień przysparzają tu listy z zachodnich Niemiec. Wynika z nich, że ludność tam w ogóle nie wychodzi z piwnic na światło dzienne pogrążywszy się w apatii i w tępej obojętności. Minorowy nastrój pogłębiają wieści o braku środków ewakuacyjnych na zagrożonych terenach Rzeszy i o wyraźnej chęci tamtejszej ludności do pozostania na miejscu, by dostać się pod okupację anglosaską, określaną jako bynajmniej nie tak przykrą. Te i tym podobne fakty stoją znowu w jaskrawej sprzeczności z zapewnieniami drą Goebbelsa, iż jego zachodnioniemieccy rodacy odzyskali równowagę ducha i ,,przyszli już do siebie". Głośno już wszyscy oświadczają, że Niemcy nie są obecnie w stanie stawić czoła nieprzyjacielskiemu lotnictwu: „Zestrzelenia stają się coraz rzadsze, naloty coraz masywniejsze. Na porządku dziennym jest komunikat Naczelnego Dowództwa Wehrmachtu o bombardowaniu co najmniej pięciu miast niemieckich na raz. To nie może wróżyć pomyślnego końca". W związku z tą sytuacją dużą popularność zdobył dowcip, który dość dobrze oświetla postawę polityczną ludności niemieckiej na obszarach Warthe-gau: „Roosevelt, Churchill i Góring zawarli ze sobą układ, w wyniku którego pierwsi dwaj sygnatariusze dostarczają samolotów, a Hermann oddał do dyspozycji... przestrzeń powietrzną (Stellt den Flu-graum żur Verfugung)". I tak przyszedł styczeń 1945 r. W tym czasie armia radziecka zdołała na północy zająć kraje nadbałtyckie, otoczyć Kłajpedę, Petsa-mo, Gołdap i Kirkenes (portowe miasto norweskie w pobliżu granicy radzieckiej), na południu zaś po zajęciu Transylwanii — dotrzeć do terytorium Cze- 102 103 chosłowacji, wyzwolić Belgrad i Użhorod, przekroczyć Dunaj i rozpocząć okrążenie Budapesztu. Nowy rok zainaugurowało zakończenie działań wojennych na Węgrzech. W dniu l stycznia rozgorzały walki o Budapeszt, by dnia 19 stycznia przynieść definitywne wyzwolenie stolicy tego kraju. W styczniu ruszyła wielka zimowa ofensywa radziecka na odcinku środkowym i północnym: przekroczona została Wisła. Wojska radzieckie i polskie w 'dniu 17 stycznia wyzwoliły Warszawę, a następnego dnia Kraków. Jednocześnie rozpoczęła się likwidacja wojsk niemieckich w Prusach Wschodnich, a dnia 23 stycznia wojska radzieckie zdołały już dotrzeć do brzegów Odry w rejonie Wrocławia. Tym samym i los stolicy Warthegau był już przypieczętowany, jej zdobycie było tylko kwestią niedługiego czasu. Jakie uczucia ogarnęły w tym czasie ludność niemiecką miasta Poznania? Co się z nią dzi-ało? Co przeżywała? Może najbardziej sugestywną odpowiedź na te pytania niż różne relacje da Czytelnikowi znaleziony przeze mnie dziennik osobisty pewnej młodej dziewczyny z Poznania, notujący w stylu telegraficznym wypadki, wrażenia i nastroje dnia. Nazwisko tej Niemki: G. U. Nilke. Oto jej zapiski począwszy od dnia 13 stycznia: ,,13 stycznia, sobota. Wiele pracy w biurze z drem Mullerem...Telefon do Kuttiego. W kinie z Pappim i jego żonećzką. Wystukałam list do domu. Mój Najsłodszy i Najdroższy! Gdybyś jednak mógł się zjawić!! Byłoby zbyt cudnie!! 14 stycznia, niedziela. Miałam tyle rzeczy do zrobienia, a nie zrobiłam niczego. Nie mam spokoju, dlaczego Rudi musiał to powiedzieć Orni! Jak strasznie jest wciąż i wciąż o tym myśleć, ale wiem, że on nie wróci, mówi mi to najtajniejsze przeczucie. Byłoby zbyt pięknie, za bardzo się na to cieszyłam! Mój najukochańszy Strupp! 15 stycznia, poniedziałek. Na służbie nic szczególnego. W południe dwie paczki ze słodyczami do szpitala marynarki. Rozmawiam z K., ale cierpko, rozzłościłam się. Dyżur w Straży Pożarnej, więc do domu nie prędzej niż o wpół do czwartej. W Straży Pożarnej uroczyste pożegnanie odjeżdżających dziewcząt. Pracowałam do pierwszej w nocy, potem nie miałam w ogóle ochoty do spania. Rozmyślałam nad tytułem książki Proste życie (Wiechert). Jak nieraz człowiek bardzo' utrudnia sobie to ciężkie życie!! Albo może ono jest ciężkie i musi być ciężkie?? 17 stycznia, środa. Na horyzoncie wojennym zbierają się od wschodu ciemne chmury. Ruszyła długo oczekiwana ofensywa rosyjska i to na całym froncie! W łuku Wisły jest szczególnie gorąco. Od Śląska są oni oddaleni tylko 160 km. Wszyscy Volksstur-miści powołani pod broń. Profesor Geisler też, nasz Kniiich również. Kiedy wyruszą na teren działań wojennych, jeszcze nie wiadomo. Co to będzie? Dobry Pan Bóg przecież jeszcze żyje!! Ja wierzę w Niemcy, one nie mogą zginąć i też nie zginą. 18 stycznia, czwartek. Chmury stały się jeszcze czarniejsze! Oni podobno są już 20 km za Łodzią, a 160 km przed Poznaniem. 104 105 Jednak zawsze ludzie trochę przesadzają. Masy uciekinierów. Poznański Volkssturm w przeważnej części już jest na froncie. Straż pożarna — do godziny 10 praca. Dyżur w Obronie Przeciwlotniczej — godz. 15. Rozmowa z Rudim. Musiał oddać do Wehrmachtu ośmiu swoich ludzi. W najbliższym czasie idzie on też! Poza tym nic... 19 stycznia, piątek. Walki w Łodzi, Krakowie, Częstochowie. Uciekinierzy za uciekinierami! Wszystko, co tylko ma nogi, jakie takie możliwości lokomocji, ucieka z Poznania! Utraciliśmy miasto Koło. Śląscy Volkssturmiści biją się wzorowo, począwszy od chłopców czternastoletnich, a skończywszy na sześćdziesięciolatkach. Gdybym i ja mogła być w czymkolwiek pomocna! Wierzę w Niemcy i wierzę w ich dalsze istnienie. Ten naród nie może upaść, nie upadnie i nie powinien upaść!"... Na tych zapiskach i na tej dacie 19 stycznia urywa się dziennik Fraulein Nilke. Na pewno opuściła w popłochu Poznań w gęstej ciżbie swoich rodaków, jeśli nie tego samego dnia, to bez wątpienia nazajutrz. Posłuchajmy w tej mierze relacji polskiej. ,,Pamiętny pozostanie dla Poznania dzień 20 stycznia — dzień panicznej ucieczki Niemców do Rei-chu. Przebieg nagłej ewakuacji, przeprowadzanej w atmosferze ogromnej nerwowości, przypomniał żywo wrzesień 1939 r. Co 15 minut odjeżdżały przepełnione pociągi nadzwyczajne z Poznania na zachód. Na dworcu tworzył się coraz większy tłok. 106 Hitlerowska służba porządkowa z trudem utrzymywała względny porządek..." * W następnych dniach pozostała w stolicy Wielkopolski jedynie ludność polska oraz liczne oddziały armii hitlerowskiej. Już 23 stycznia oddziały radzieckie nawiązały na przedpolach Poznania kontakt bojowy z nieprzyjacielem. Dnia 27 stycznia wojska dowodzone przez generała Czujkowa zdobyły przedpola Poznania i wspólnie z jednostkami generała Kołpakczy dokonały zamknięcia pierścienia dookoła miasta. Z tą chwilą rozpoczęły się długie i zacięte walki w samym mieście, a po usunięciu stamtąd hitlerowców, co nastąpiło dnia 15 lutego, boje o cytadelę, która zamieniona została w potężny bastion obronny, mający powstrzymać natarcie armii radzieckiej na stolicę Rzeszy i związać walkami gros jej sił. Jak stanowcza miała to być obrona, niech świadczy ten rozkaz: ,,Komendant twierdzy Poznań Placówka bojowa, dnia 19. 2. 1945 Nadzwyczajny rozkaz twierdzy nr 13 (Festungs-Sonderbefehl nr 13) Naczelny dowódca grupy wojsk Wisła, Reichs-fiihrer SS Heinrich Himmler drogą iskrową wydał ponowny rozkaz: «Twierdzę należy bezwzględnie utrzymać». Z tego jasnego rozkazu wynika wyraźnie, jak ważny jest nasz punkt obronny Poznań i że możemy z pełną ufnością patrzeć w przyszłość. Mattern generał major i komendant twierdzy". * Benedykt Cader: Z pamiętnych dni wyzwolenia Wiel-kopolski i Poznania w roku 1945, Poznań 1962, str. 76—77. 107 Po gwałtownym generalnym szturmie przypuszczonym na cytadelę w nocy z dnia 22 lutego na 23 lutego opór nieprzyjaciela został całkowicie złamany. Hitlerowcy skapitulowali. Do niewoli wzięto około 23 000 żołnierzy i oficerów niemieckich wraz z komendantem twierdzy, generałem von Matternem. W zabitych stracił Wehrmacht w Poznaniu ponad 25 000 żołnierzy i oficerów. Tak się skończyło władztwo hitlerowskie w stolicy Wielkopolski i taki był też kres całego, według zamierzeń wroga, najbardziej wzorowego okręgu Rzeszy, kres Mustergau. KŁOPOTY Z NIEMIECKIMI CZŁONKAMI LÓŻ MASOŃSKICH Na zakończenie, na zasadzie jakby apendiksu, pragnąłbym przytoczyć, jak się wydaje, ciekawe dokumenty o stosunku, pełnym wahań, hitlerowskich władz partyjnych i państwowych do byłych członków lóż masońskich. a) ,,SD-Hauptaussenstelle Inowrocław, dnia 12.XI.1840. Hohensalza V./4. Ogólne życie narodu a narodowy socjalizm (Allgemeine Volksleben und Nationalsozialismus) Już częściej wskazywano na to, że zagadnienie wolnomularstwa na tutejszym terenie wymaga bezwzględnie wyjaśnienia. Do dzisiejszego dnia np. brak jednolitych ustaleń, jak dalece można byłych członków lóż dopuszczać do różnych formacji, do honorowych urzędów itd. Początkowo reprezentowano pogląd (zwłaszcza 108 w kierownictwie politycznym), że masonów należy tutaj, na terenach wschodnich, całkowicie tak samo traktować, jak się ich traktuje w Starej Rzeszy. Jednakże dzisiaj zdobywa sobie coraz większe znaczenie teza postawiona przez samych członków lóż, jakoby dawniejsze loże stanowiły tylko zrzeszenie Niemców, którzy wnieśli poważny wkład w dzieło utrzymania się niemczyzny. Podczas gdy SS nadal nie przyjmuje w swoje szeregi żadnego byłego członka loży, inne organizacje partyjne dopuszczają byłych członków loży w poważnej mierze nawet do kierowniczych stanowisk, Problem ponownie zwrócił na siebie uwagę, gdy ludność niemiecka dowiedziała się o tym, że pomiędzy kandydatami na radców miasta Inowrocław znajduje się trzech byłych członków loży. Również informacje, jakie przyniosła prasa w odniesieniu do czołowego masona, drą Simona z Inowrocławia, który jako przewodniczący powiatowy Niemieckiego Czerwonego Krzyża prowadził pewien kurs, przyczyniły się do wznowienia ataków przeciwko niemu. Już w zakresie podziału na grupy w ramach Niemieckiej Listy Narodowościowej niekorzystnie zaznaczył się brak jasnych wytycznych w sprawie traktowania byłych masonów. Słyszy się często zdanie, że członków loży nie powinno się przyjmować do grupy A. Byłoby wskazane rozstrzygnąć ostatecznie tę kwestię, bądź też wydać, jakiś specjalny w tej mierze komunikat". b) ,,Reichssicherheitshauptamt — III C 2 — Rz./Luc Berlin SW 68, dnia 13. XII. 40 Wilheimstrasse 102 109 List expresowy Do wszystkich placówek Służby Bezpieczeństwa (Ań alle SD-Leit-Abschnitte) Dotyczy: reaktywowania byłych wolnemu larz y w administracji państwowej. Oparto na: ..Meldunkach z Rzeszy", z dnia 24. X. 1940, nr 135, str. 13. W części IV wyżej przytoczonego rekonesansu z sytuacji w Rzeszy podano wiadomości o zatrudnieniu byłych wolnomularzy w służbie publicznej. Przedstawiciel Fiihrera prosi obecnie o zreferowanie mu konkretnych wypadków, by mógł je zanalizować. Uprasza się przeto o zbadanie dawniejszej przynależności do lóż masońskich urzędników, którzy przeniesieni zostali w stan spoczynku z powodu przekroczenia granicy wieku, niezdolności do pracy lub też ze względów politycznych, a obecnie, z racji wojny, powrócili do swych stanowisk. Zwraca się uwagę na to, że należy ewidencją objąć także urzędników, którzy posiadali niższe stopnie w lożach. Należy podać imię i nazwisko, dawny stopień w loży, nazwę loży, stanowisko służbowe dawniejsze i obecne, a także instytucję. Dochodzenia w tym zakresie należy utrzymać w tajemnicy i przeprowadzić jak najszybciej. Termin: 14. L 1941. gez. Gengenbach SS-Sturmbannfuhrer." c) „SD-Hauptaussenstelle Hohen&alza III A 4 — 3 Wolnomularze Inowrocław, dnia 3.VIII.41 110 Wciąż jeszcze nie nastąpiło na tutejszym terenie uregulowanie kwestii, jak należy traktować i jak wykorzystać byłych masonów. Właśnie na tutejszym terenie ma się do czynienia z bardzo wielką liczbą przywódczych Volksdeutschów, którzy byli masonami. Brak również jakichkolwiek jednolitych dyrektyw w zakresie klasyfikacji byłych masonów, .jeśli chodzi o Listę Narodowościową. Podczas gdy SS jako dotąd jedyna organizacja wedle możliwości (nach Mdglichkeit) nie przyjmuje na członków byłych masonów, to do SA, NSFK, NSKK itd. Yoiksdeutsche — byli członkowie lóż — tak dawniej jak i obecnie przynależą. Ze względu na powszechny brak personelu i konieczność obsadzenia tutejszej nowo stworzonej administracji należy bezwględnie przyjąć punkt widzenia, iż do tych stanowisk powrócili byli masoni, którzy dawniej z powodu swej przynależności do lóż zwolnieni zostali z pracy. Jednakże jest — jak sprawy obecnie wyglądają — rzeczą niezmiernie trudną rozciągnięcie kontroli nad tymi byłymi masonami pracującymi w administracji publicznej."