Jonathan H. Turner Socjologia - Podstawowe pojęcia i ich zastosowanie Przekład Ewa Różalska Zysk i S-ka Wydawnictwo Tytuł oryginału SOCIOLOGY. CONCEPTS AND USES Copyright © 1994 by McGraw-Hill, Inc. Ali rights reserved Copyright © 1998 for the Polish translation by Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c.. Poznań Copyright © for the cover illustration by A. 01ichwier/AXXA Intemational Sp. z o.o., Agencja Fotogrz Przedruk fotografii na podanych stronach za zgodą: 7: Bettmann. 10: Bettmann, 12: linage Works. 13: Bettinann. 15: Archiv/Photo Researchers. 16: Otto Neuman 21: Barbara Rios/Photo Researchers. 35: Fujifolos/Iinage Works. 49: Shmuci Thaler/Jeroboam, 62; Joel 75: Richard Fliedman/Photo Researchers. 93: Mark Antmail/lmage Works, 110: Harvey Finkle/liTipact 133: Barbara Rios/Photo Researchess. 163: Spencer Grant/Photo Researchers. 177: Roń Delany/Jero 194: Uirike Welscli/1'hoto Researchers.Wydanie I ISBN 83- 7150-459-4 Zysk i S-ka Wydawnictwo s.c. ul. Wielka 10, 61-774 Poznań tel./fax 852-63-26, 853-27-51, 853-27-67 Dział handlowy tel./fax 864-14-03, tel. 864-14- 04 Druk i oprawa: Zakłady Graficzne KEN SA Bydgoszcz, ul. Jagiellońska l, Fax (052) 21- 26-71 K-Ahe. Moim wnuczkom, Ghislaine Marie Roelant i Katherine Marie Mueller PRZEDMOWA Od dwudziestu pięciu lat uczę wstępu do socjologii. Muszę przyznać, że bardzo lubię te zajęcia, choć zawsze byłem odrobinę sfrustrowany podręcznikami z tej dziedziny, nie wyłączając tego, który sam napisałem. Na ogół wykładowcom i studentom nie są potrzebne wielkie i obszerne podręczniki, na które studenci muszą wydać mnóstwo pieniędzy i które w znacznym stopniu ograniczają możliwość wprowadzenia do programu dodatkowej literatury. Dlatego też większość preferuje najrozmaitsze podręczniki „broszurowe", wydane na gorszym papierze, pozbawione kolorowych dodatków, a tym samym tańsze, które jednocześnie zawierają wszystkie wiadomości z zakresu wstępu do nauczanego przedmiotu. To właśnie dla nich napisałem tę książkę. Mój cel był prosty: napisać krótki tekst, który zawierałby ten sam zasób podstawowych informacji, co znacznie obszerniejsze podręczniki, a zarazem był tańszy. Aby to osiągnąć, zrezygnowałem z wielu zdjęć, rysunków, kolorowych wykresów, obszernej bibliografii i innych podobnych ,,wypełniaczy", typowych dla obszernych podręczników: zrezygnowałem także z kredowego papieru. Połączyłem także ze sobą wiele zagadnień, aby zmniejszyć liczbę rozdziałów i stron, jednak bez szkody dla przedstawianego zakresu tematów. Uważam, że w wielu tekstach bardzo łatwo można się zagubić w mnogości wykresów, ilustracji, odsyłaczy i innych tego rodzaju dodatkach. Czytający wciąż odrywany jest od głównego tekstu i często ma trudności ze znalezieniem dalszego ciągu. I chociaż te dodatkowe materiały są bez wątpienia interesujące, to nie jestem pewien, czy rzeczywiście ułatwiają zrozumienie naszej dyscypliny. Myślę więc, że lepiej jest zebrać i przedstawić prosto i przystępnie podstawowe pojęcia i koncepcje socjologiczne, bez rozpraszania uwagi czytelnika. Sądzę, iż tego rodzaju podejście może być nawet znacznie ciekawsze z dwóch zasadniczych powodów: po pierwsze, studenci szybciej przerabiają poszczególne rozdziały, a tym samym łatwiej przyswajają sobie i dłużej zachowują w pamięci zawarty w nich materiał; po drugie, ponieważ podczas czytania studenci nie muszą wciąż odrywać się od głównego tematu, łatwiej im dostrzec i zrozumieć sam przedmiot studiów socjologicznych. Mam wrażenie, że w jakimś sensie obrażamy studentów, zakładając, że wciąż musimy dostarczać im jakichś nadzwyczajnych materiałów. Jestem przekonany, że sama socjologia, bez upiększeń i ,,wypełniaczy" jest wystarczająco ciekawa. Nie starajmy się upodobnić naszych tekstów do programów MTV. PODZIĘKOWANIA Pragnę podziękować tym, którzy pomogli mi poprawić i ulepszyć rękopis tej książki. Są to: Lee K.Frank z Community College of Allegheny College; Peter Kivisto z Augustana College; Boyd Litticll z University of Nebraska, Omaha; Peter Turner z Herkimer County Community College. Jonathan H. Turner Rozdział l ISTOTA I POCZĄTKI SOCJOLOGII Kiedy rzeczywistość społeczna zaczyna podlegać dramatycznym przemianom. takim jak przedstawione na powyższej ilustracji przekształcenie krajobrazu przez procesy industrializacji, wówczas ludzie zaczynają zwracać uwagę na otaczający ich świat. Jak można objaśnić owe ciągle i gwałtowne zmiany spowodowane zastępowaniem starego feudalnego porządku przez nową organizację świata społecznego? W Jakim stopniu jesteśmy za nie odpowiedzialni' To właśnie wtedy narodziła się socjologia, zwłaszcza gdy uczeni uznali, że społeczeństwo może być przedmiotem analizy naukowej. ZNACZENIE SOCJOLOGII Socjologia bada społeczne zachowania się człowieka, organizację społeczeństw oraz zachodzące w nich interakcje. Można powiedzieć, że każdy z nas jest socjologiem ponieważ nieustannie analizujemy nasze zachowania oraz interpersonalne kontakty z innymi ludźmi w zorganizowanych sytuacjach. Celem socjologii jest usystematyzowanie i ściślejsze określenie owych codziennych społecznych doświadczeń poprzez poszerzenie i pogłębienie naszego indywidualnego oglądu społecznego świata, wyjście poza doświadczenie jednostkowe. Każdy z nas bowiem odgrywa niewielką rólkę w ogromnym i złożonym świecie innych ludzi, symboli i struktur społecznych i jedynie rozszerzając perspektywę poza tu i teraz, możemy poznać i ocenić siły, które kształtują i ograniczają nasze życie. Położenie nacisku na ograniczenia często stoi w sprzeczności z przekonaniami wieli Amerykanów uważających się za silne jednostki, które posługując się wolną wolą i własną inicjatywą, kształtują swój los. Do pewnego stopnia tak jest. ale nigdy nie będziemy wolni całkowicie. Działamy w środowisku społecznym, które silnie oddziałuje na nasz stosunek do samych siebie, do otaczającego świata, na sposób postrzegania tego, co się wokół na; dzieje, na nasze postępowanie i myślenie oraz na to, co potrafimy osiągnąć w życiu Czasami te ograniczenia są doskonale widoczne i odczuwane jako niezwykle uciążliwi i osłabiające; znacznie częściej jednak są tak subtelne, że nie zdajemy sobie sprawy z id istnienia. A jednak istnieją i nieustannie oddziałują na kształt naszych myśli, uczuć ora; sposób działania. Przeanalizujmy sytuację studenta college'u. W naszej kulturze wiele wartości i przekonań podkreśla wagę wykształcenia, tym samym wyrabiając u młodych ludzi przeświadczenie, że trzeba iść na studia. W wielu przypadkach presję, aby się kształcić, zwiększaj; i jeszcze oczekiwania rodziców i wywierane przez nich naciski. Istnieją także ograniczenia ; które narzuca szkoła — obecność na zajęciach, listy obecności, egzaminy, określające to co młody człowiek ma robić. Istnieją także dodatkowe presje — finansowe, związane z tym ile trzeba wydać na naukę pieniędzy — które decydują o tym, czy studiując, trzebi' równocześnie pracować. A jeśli tak, to istnieją ograniczenia związane z samą pracą, a taka i problemy właściwego rozplanowania i pogodzenia ze sobą nauki i pracy. Na dodatek rozkład zajęć może jeszcze skomplikować założenie rodziny, pojawienie się dzieci i Istnieją też ograniczenia natury ekonomicznej wynikające z istniejącego rynku pracy, które także mają wpływ na decyzje dotyczące kierunku studiów oraz celów życiowych młodego człowieka. Na rodzaj oraz zakres finansowania studentów (czynsze, pożyczki, granty stypendia), a także danego college'u bądź. całego uniwersytetu mają wpływ czynnika rządowe. Z kolei owe rządowe i ekonomiczne ograniczenia powiązane są ze światów, i polityką ekonomiczną, która jest wynikiem czynników geopolitycznych i cykli światowe e gospodarki. Z tego wszystkiego jasno wynika, że wszyscy żyjemy w skomplikowany!] r układzie sił, które w znacznym stopniu wpływają na to, co widzimy, czujemy i robimy)c Nikt z nas nie jest w pełni wolny; owszem, na co dzień dokonujemy wyborów, ale są oni l zawsze ograniczone, s Socjologia bada te ograniczenia, przez co jest niezwykle szeroką dyscypliną, albowiem i bada wszystkie kulturowe symbole, które ludzie tworzą i wykorzystują do kontaktowani, r się ze sobą i organizowania społeczeństw; odkrywa i bada wszystkie społeczne struktur)'p które porządkują życie społeczne; poddaje także badaniu wszystkie procesy, takie jak dewiacje, zbrodnie, odstępstwa, bunty, migracje i wszystkie ruchy społeczne, które naru 8 szają społeczny porządek; dąży także do zrozumienia transformacji, które owe procesy wywołują w kulturze i strukturach społecznych. W okresie przemian, kiedy kultura i struktura poddawane są dramatycznym transformacjom, socjologia nabiera szczególnego znaczenia (Nishet, 1969). Kiedy zmieniają się obowiązujące od dawna sposoby działania, życic jednostek ulega niszczącym wstrząsom, na skutek czego ludzie zaczynają poszukiwać odpowiedzi na pytanie, dlaczego ustalone w przeszłości zasady i sposoby postępowania przestają być skuteczne. Współczesny świat podlega dramatycznej transformacji — upadek imperium sowieckiego, rozwój zdawałoby się zanikających więzi etnicznych, przepływ stanowisk pracy do krajów, gdzie jest tańsza siła robocza, przemieszczanie się kapitału płynącego z handlu i produkcji, trudności z finansowaniem państwowych usług, zmieniający się rynek pracy, szerzenie się nieuleczalnej choroby (AIDS), narastające zjawisko głodu związanego z przeludnieniem, zała- manie się równowagi ekologicznej, zmiana definicji ról pełnionych przez kobietę i mężczyznę oraz wicie innych zmian. Dopóki istnieje zgodność pomiędzy życiem społecznym a codzienny mi ustalonymi formami postępowania, nic docenia się potrzeby socjologicznego spojrzenia na to, co nas otacza. Dopiero kiedy zmienia się podstawowa struktura społeczna i kultura, ludzie zaczynają poszukiwać wiedzy socjologicznej. Prawda ta nie dotyczy tylko czasów nam współczesnych, ponieważ taka właśnie była prawdziwa przyczyna wyłonienia się na początku wieku dziewiętnastego socjologii jako odrębnej dyscypliny naukowej. POWSTANIE SOCJOLOGII Nie ulega wątpliwości, iż w ciągu całej historii swego istnienia człowiek zawsze zastanawiał się nad sobą i nad otaczającym go światem. Jednak dopiero pod koniec osiemnastego wieku rozwój wydarzeń w Europie przyczynił się do powstania socjologii. Kiedy umożliwiono swobodny przepływ siły roboczej z feudalnych posiadłości ziemskich do przemysłu rozwijającego się w miastach, a nowe formy rządów zaczęły zastępować władzę monarchii, podstawy funkcjonowania społeczeństw — zatrudnienie i dochody, warunki życia, społeczności lokalne, rodzina i religia— zostały na zawsze zmienione. Jak można było oczekiwać, nowy porządek, który wówczas powstał, przerażał i niepokoił, więc ludzie zaczęli poważniej zastanawiać się nad tym, jaki wpływ będą miały te zmiany na ich przyszłość (Turncr, Bceghley, Powers, 1989). W wyniku tego powstał ruch intelektualny zwany oświeceniem, ponieważ zerwano z uzależnieniem myśli intelektualnej od religii, tradycji i dogmatów. Dzięki temu mogła w pełni rozwijać się nauka jako określony sposób myślenia o świecie, a fizyka i wkrótce potem biologia wreszcie uodporniły się na prześladowania, których wcześniej doznawały, i stały się prawomocną drogą poznania. Wraz z rosnącym znaczeniem nauki nastąpiła erupcja myśli na temat świata społecznego. W większości były to teoretyczne rozważania nad naturą człowieka i społeczeństwami pierwotnymi pozbawionymi złożoności współczesnego świata. Było to po części myślenie moralistyczne, ale nie w sensie religijnym. Polegało ono raczej na tym, że określano na nowo, jaki powinien być właściwy model społeczeństwa i podstawowych stosunków pomiędzy ludźmi, biorąc pod uwagę polityczne i ekonomiczne zmiany wywołane rozwojem handlu i uprzemysłowieniem. W Anglii ten rodzaj myślenia nazwano wiekiem rozumu, a uczeni, tacy jak Adam Smith (1776), który pierwszy sformułował rynkowe prawo popytu i podaży, również zastanawiali się nad skutkami społecznymi gwałtownego wzrostu ludzkiej populacji, specjalizacji w zakresie gospodarki, zanikania wspólnot lokalnych i osłabienia poczucia moralności. We Francji 9 grupa myślicieli, zwanych les philosophes, zaczęła popularyzować wizję takiego świata społecznego, w którym jednostki nie są zależne od samowolnej władzy politycznej; w społeczeństwie takim obowiązują jedynie wspólnie uzgodnione normy moralne, a kieruje nim demokratyczny rząd. Na pojawienie się socjologii miał wpływ jeszcze jeden czynnik, a mianowicie rewolucja francuska 1789 roku — przyspieszyła ona rozwój systematycznego, naukowego myślenia o świecie społecznym. Jej siła wstrząsnęła całą Europą, obalając bowiem stary porządek, zrodziła pytanie, czym należy go zastąpić. W jaki sposób odbudować stosunki społeczne, aby uniknąć w przyszłości takich katastrof? I w tym właśnie czasie, na przełomie osiemnastego i dziewiętnastego stulecia narodziła się socjologia jako samodzielna dyscyplina naukowa. August Comte (1798-1857) i podwaliny socjologii Dorobek myśli oświeceniowej we Francji oraz odległe skutki rewolucji skłoniły Augusta Comte'a w jego pięciotomowym Kursie filozofii pozytywnej (1830-1842) do powołania nowej dyscypliny, która miała zajmować się naukowym badaniem społeczeństw. Pierwotnie chciał nazwać ją ,,fizyką społeczną", aby podkreślić, że jej przedmiotem są podstawowe zasady funkcjonowania świata społecznego, jednak w końcu zdecy- dował się na łacińsko-grecką hybrydę, socjologia. Podstawowy problem, z którym musiała uporać się socjologia, został sformułowany przez wcześniejszych myślicieli oświecenia i brzmiał następująco: Co sprawia, że społeczeństwo nie rozpada się, w miarę jak staje się coraz większe, bardziej złożone, zróżnicowane, wyspecjalizowane i podzielone? Wedle Comte'a muszą powstać wspólne, po- wszechnie uznawane idee i przekonania — określał to mianem consensus universalis — August Comte (179S- 1857) 10 aby dać społeczeństwu „uniwersalną" moralność. Ten temat nigdy nie został rozwinięty, jednak zainteresowanie symbolami i kultura jako siłami jednoczącymi stało się podstawą francuskiej myśli socjologicznej a/, do dnia dzisiejszego. Wkład Comte'a w rozwój socjologii polega nic tyle na znaczeniu jego koncepcji, ile na zdecydowanym dążeniu do tego, aby socjologia została uznana za pełnoprawną dziedzinę badali naukowych. Ustanowienie nowej dyscypliny nigdy nie jest łatwe, ponieważ zawsze nowy sposób myślenia narusza czyjeś interesy. Miała to być dyscyplina zajmująca się badaniem społeczeństwa, toteż istniejące od dawna akademickie dyscypliny, takie jak filozofia, etyka, teologia i prawo poczuły się zagrożone. Dlatego Comte poświęcił lak wiele miejsca w swym monumentalnym dziele na uzasadnienie choćby tylko jej prawa do istnienia. Taktyka, jaką przyjął dla uprawomocnienia socjologii, polegała na sformułowaniu prawa trzech faz, przez które przechodzi, ewoluując, myśl ludzka. Pierwsza faza jest teologiczna— myślenie o świecie zdominowane jest przez rozważania o tym, co nadprzyrodzone, religijne i boskie; druga faza jest metafizyczna— odwoływanie się do tego, co nadprzyrodzone, zostaje zastąpione filozoficznymi przemyśleniami nad istotą zjawisk oraz rozwojem matematyki, logiki i innych neutralnych systemów myślenia; trzecia faza nazwana została pozytywistyczną — dominującym sposobem gromadzenia wiedzy jest w niej nauka, czyli uważna obserwacja faktów empirycznych i usystematyzowana weryfikacja teorii. Począwszy od owej fazy pozytywistycznej, wiedzę można wykorzystywać dla celów praktycznych, aby polepszyć warunki życia człowieka. Społeczeństwo jako całość, a także rozważania nad każdą dziedziną istniejącego świata przechodzą przez wszystkie trzy fazy, ale w różnym tempie: najpierw astronomia i fizyka, następnie chemia i biologia, na końcu zaś wyłania się socjologia, jako najnowszy sposób myślenia, wchodząc od razu w fazę pozytywistyczną. Zdaniem Comte'a, analiza społe- czeństwa miała wszelkie prawa, by zająć miejsce pośród innych nauk — twierdzenie owo kwestionowano w jego czasach i często robi się to do tej pory. Po sformułowaniu praw dotyczących organizacji społeczeństwa ludzkiego Comte (1851 -1854) wierzył, że można je wykorzystać do polepszenia warunków życia człowieka —jest to kolejna kontrowersyjna teza zarówno w jego czasach, jak i obecnie. Dodatkową taktyką zastosowaną przez Comte'a dla uprawomocnienia socjologii było ustalenie przezeń hierarchii nauk—wszystkie zostały uporządkowane pod względem ich złożoności i zbliżania się do fazy pozytywistycznej. Na samym dole hierarchii znajduje się matematyka, która jest językiem wszystkich nauk umieszczonych wyżej, a na szczycie wyłaniająca się z biologii socjologia, którą Comte w chwili uniesienia proklamował „królową nauk". Skoro bowiem jest to nauka, która powstała na końcu, a zarazem najbardziej złożona, jeśli idzie o przedmiot jej badań, to jej prawo do bycia pełnowartościową metodą badawczą jest niepodważalne — przynajmniej taką miał Comte nadzieję. Pierwszy socjolog brytyjski: Herbert Spencer (1820-1903) Herbert Spencer tworzył już po powstaniu epokowego dzieła Comte'a i był pierwszym |socjologiem w dziewiętnastym stuleciu, który rozwijał socjologię jako naukę. Podobnie jak Comte. wierzył (1873), że układy pomiędzy ludźmi można badać naukowo, i w swoim monumentalnym dziele Zasady socjologii (1874-1896) rozwinął teorię organizacji społeczeństwa ludzkiego oraz przedstawił ogromną liczbę historycznych i etnograficznych niewodów na poparcie owej teorii. Zdaniem Spencera, wszystkie wymiary naszego świata U Herbert Spencer 11820-1903) — fizyczny, biologiczny, społeczny — ewoluują wedle tych samych zasad (Spencer, 1862). Zadaniem socjologii jest zastosowanie owych praw do tego, co nazwał rzeczywistością nadorganiczną, i badanie relacji pomiędzy organizmami. Podstawowe pytanie, które stawiał Spencer, było podobne do sformułowanego przez Comte'a: Co sprawia, że społeczeństwo nic rozpada się, w miarę jak staje się coraz większe, bardziej złożone, zróżnicowane, wyspecjalizowane i podzielone? Odpowiedź Spencera, sformułowana dość ogólnie, była bardzo prosta: wielkie, złożone społeczeństwa rozwijają wzajemne zależności pomiędzy swoimi wyspecjalizowanymi składnikami oraz ośrodki władzy do kontrolowania i koordynowania działalności zależnych od siebie części. Uważał on bowiem, że ewolucja społeczna obejmuje rozwój i złożoność, które są sterowane przez wzajemną zależność i władzę. Jeśli w społeczeństwie nie dojdzie do powstania takich zależności i koncentracji władzy, bądź też ich stopień rozwoju będzie niedostateczny, wówczas nastąpi rozpad i społeczeństwo przesianie istnieć. Rozwijając odpowiedź na podstawowe pytanie Comte'a, Spencer snuje analogię do ciał organicznych, argumentując, iż społeczeństwa, podobnie jak organizmy biologiczne, aby przetrwać, muszą spełniać kilka podstawowych funkcji: muszą się reprodukować; muszą wytwarzać odpowiednią ilość dóbr, aby utrzymać swych członków: muszą rozdzielać pomiędzy nich owe produkty; oraz muszą koordynować i regulować działalność swoich członków. W miarę jak społeczeństwo powiększa się i staje coraz bardziej złożone, ujawniając wiele podziałów i specjalizacji, owe kluczowe funkcje grupują się wokół trzech podstawowych zasad: l) operacyjnej (reprodukcja i produkcja), 2) dystrybucyjnej (prze- pływ materiałów i informacji) oraz 3) regulacyjnej (koncentracja władzy w celu kontrolowania i koordynowania). W socjologii pamiętamy Spencera przede wszystkim jako twórcę postawy badawczej zwanej funkcjonalizmem (J. Turner, 1985b). Wymaga on, aby wszelkie analizy specyficznych kulturowych i społecznych zachowań uwzględniały funkcje, jakie pełnią one w społeczeństwie jako całości. A zatem socjologia funkcjonalna stawia podstawowe i niezwykle interesujące pytanie: Co dane zjawisko kulturowe lub społeczne czyni dla utrzymania c i zintegrowania społeczeństwa? | 12 Kontynuacja francuskiej tradycji: Emile Durkheim (1858-1917) Wiele z metody analizy Spencera przejął pierwszy wielki socjolog francuski, Emile Durkheim, modyfikując zarazem jego koncepcje tak, aby lepiej pasowały do bogatej spuścizny francuskiej myśli naukowej (J. Turner, 1984b). Podobnie jak Spencer, był (1895) zwolennikiem odkrywania praw socjologicznych, przy czym, w przeciwieństwie do Spencera, przejął pogląd Comte' a, że wiedza socjologiczna może być przydatna do budowania lepszego społeczeństwa. Durkheim, tak jak Spencer, uważał (1893), że podstawowe pytanie socjologii dotyczy wyjaśnienia, w jaki sposób utrzymywana jest integracja społeczeństwa w miarę jego powiększania się i komplikowania, ale w przeciwieństwie do Spencera pozostał wierny tradycji francuskiej (1891), kładąc nacisk na znaczenie wspólnych i powszechnych idei jako siły integrującej. Podobnie jak Spencer, przyjął postawę funkcjonalną (1895), twierdząc, że socjologiczna wykładnia musi zawierać odpowiedź na pytanie, w jaki sposób dany element świata społecznego zaspokaja dążenia społeczeństwa, lecz w przeciwieństwie do Spencera kładł nacisk tylko na jedno dążenie — do integracji członków danego społeczeństwa w spójną całość. Istotnym wkładem Durkheima w rozwój socjologii jest uznanie, że systemy symboli kulturowych — to jest wartości, przekonań, dogmatów religijnych, ideologii itp. — stanowią ważną podstawę integracji społeczeństwa (J. Turner, 1981). W miarę jak społeczeństwa stają się coraz bardziej złożone i heterogeniczne, zmienia się także natura owych symboli kulturowych lub inaczej — używając określenia Durkheima (1893) — zbiorowej świadomości. W społeczeństwach pierwotnych wszystkie jednostki posiadają wspólną świadomość zbiorową, która kieruje ich myślami i działaniami, podczas gdy w społeczeństwach bardziej złożonych świadomość ta musi ulegać przemianom, jeśli mają one pozostać zintegrowane. Musi ona stać się zarazem bardziej „ogólna" i ..abstrakcyjna", aby zapewnić ludziom wykonującym wyspecjalizowane i podzielone zadania posiadanie wspólnych symboli, ale jednocześnie staje się ona bardziej konkretna, aby mogła regulować i koordynować stosunki zachodzące pomiędzy i wewnątrz wyspecjalizowanych Emile Durkhei m (1858- 1917) 13 stanowisk i organizacji. A zatem porządek społeczny może istnieć w ogromnych i złożonych społeczeństwach wówczas, gdy istnieją wspólne symbole uznawane przez poszczególne jednostki ora/, specyficzne układy symboli, które kierują ludźmi w ich konkretnych relacjach z innymi (J. Turner, 1990). Jeśli równowaga pomiędzy tym, co abstrakcyjne, a tym, co szczegółowe, czyli ogólnym i konkretnym aspektem zbiorowej świadomości nie jest zachowana, wówczas ujawniają się najrozmaitsze patologie (Durkheim, 1893, 1897). W późniejszym okresie (1912) Durkheim badał społeczeństwo na poziomie bardziej interpersonalnym, aby zrozumieć, w jaki sposób wytwarza się świadomość zbiorowa. W pracy, w której analizuje raporty na temat religii australijskich aborygenów (Spencer and Gillian, 1899), mniej interesuje się samą religią, a bardziej procesami interpersonalnymi, które wytwarzają świadomość zbiorową. Odkrywa, iż znaczenie interakcji pomiędzy ludźmi polega na tym, że wytwarza ona poczucie istnienia nadprzyrodzonej ..siły" istniejącej ponad i poza nimi. Czując moc owej siły wyrastającej z ożywienia i energii interakcji, aborygeni sporządzają totemy i uczestniczą w rytuałach, aby oddać cześć owym nadnaturalnym potęgom symbolizowanym przez totem. Na podstawie tych obserwacji dochodzi do wniosku, że kult bogów i sit nadprzyrodzonych jest w rzeczywistości kultem społeczeństwa oraz więzi wytwarzanych poprzez interakcje, kontakty ludzi ze sobą. A zatem spoiwo, które utrzymuje społeczeństwo w całości, wytwarzane jest przez konkretne interakcje jednostek. W rozwinięciu tej argumentacji Durkheim nadał socjologii nowy kierunek — nastawiając ją na badania zjawisk w skali mikro, działań interpersonalnych. Przez cały niemal wiek dziewiętnasty zajmowano się makrozjawiskami —ewolucją, państwem i jego stabilnością, ekonomią, kościołem, systemem klasowym oraz innymi strukturami, w których trudno było dostrzec działania konkretnych ludzi. Durkheim pierwszy zajrzał pod powierzchnię owych zjawisk, aby zobaczyć, co robią jednostki, by stworzyć i utrzymać owe „wielkie struktury". Niemiec, który szukał schronienia w Anglii: Karol Marks (1818-1883) Karol Marks pisał swoje główne dzieła w czasach pomiędzy Augustem Comte'em a Herbertem Spencerem oraz przed Emile'em Durkheimem. Jednak w odróżnieniu od tych myślicieli nic wierzył, iż socjologia może odkrywać odwieczne prawa, takie jak w naukach przyrodniczych. Uważał bowiem, że każda epoka historyczna kształtowała się na podstawie specyficznego typu produkcji, organizacji pracy oraz kontroli własności, w rezultacie czego każda z nich posiada odmienną dynamikę. Tak więc feudalizm miał swą własną dynamikę, a również kapitalizm — główny przedmiot zainteresowań Marksa — cechują charakterystyczne tylko dla niego procesy rozwoju. Cóż to są za procesy? Wedle Marksa organizacja społeczeństwa w określonym czasie jest zależna od środków produkcji, czyli od sposobu produkcji i organizacji pracy. Organizacja gospodarki sianowi podstawę materialną, którą Marks określał mianem bazy — ta zaś warunkuje oraz kształtuje nadbudowę, na którą składają się kultura, polityka oraz inne aspekty społecznego istnienia. Tak więc Funkcjonowanie społeczeństw zależne jest od bazy ekonomicznej (Marks, Engels, 1846). Zdaniem Marksa (1867) nieodłączną cechą organizacji takiej bazy ekonomicznej są sprzeczności. Na przykład uważał, że w kapitalizmie kolektywna organizacja produkcji (w fabrykach) stoi w sprzeczności z prywatną własnością tychże fabryk oraz z przejmowaniem przez nielicznych zysków płynących ze wspólnej pracy innych ludzi. Niezależnie 14 Karo] Marks (181S-1883) od wartości tego rozumowania, jego znaczenie polega na tym, /c wskazuje na podstawowe źródło napięć w społeczeństwie pomiędzy tymi, którzy kontrolują środki produkcji, a tymi, którzy są ich pozbawieni. W ten sposób Marks zainspirował powstanie teorii socjologicznej znanej jako teoria konfliktu bądź socjologia konfliktu. Wedle niej każdy rodzaj organizacji społecznej zawiera konfliktorodne nierówności, polegające na tym, że ci, którzy posiadają lub kontrolują środki produkcji, mają skłonność do umacniania władzy i rozwijania ideologii uzasadniających utrzymanie przez nich tych przywilejów, natomiast ci, którzy nie posiadają środków produkcji, w końcu zwracają się przeciwko owym uprzywilejowanym (Marks, Engels, 1848). W systemach społecznych zawsze utrzymuje się choćby na minimalnym poziomie napięcie pomiędzy pracownikami i pracodawcami i ten konflikt interesów — mówiąc językiem Marksa — od czasu do czasu przekształca się w otwarty konflikt, doprowadzając do przemian społecznych. A zatem analiza socjologiczna powinna koncentrować się na nierównościach i napięciach pomiędzy tymi, którzy posiadają władzę, przywileje i materialny dobrobyt, a tymi, którzy są tego wszystkiego w znacznym, stopniu pozbawieni. Zdaniem Marksa i późniejszych teoretyków konfliktu jest to najbardziej charakterystyczna cecha organizacji ludzkich społeczeństw. Istnieje jeszcze jeden ważny aspekt myśli Marksa: położenie nacisku na aktywną rolę socjologa. Celem analizującego jest ujawnienie nierówności oraz wyzysku, które występują w sytuacjach społecznych, a następnie odegranie aktywnej roli w wyeliminowaniu tych zjawisk. Socjologowie nic powinni tylko stać z boku; ich zadaniem jest praca nad takimi przemianami świata społecznego, które zredukują nierówności oraz dominację jednej części społeczeństwa nad drugą. Marks oczywiście pragnął przyczynić się do upadku kapitalizmu oraz zapoczątkowania nowej ery kolektywizmu, lecz najistotniejsza część jego programu — odkrycie nierówności, ujawnienie ich i praca nad ich wyeliminowaniem — wciąż pozostaje źródłem inspiracji dla wielu współczesnych socjologów, którzy pragną odgrywać aktywną rolę w świecie społecznym. 75 Twórca socjologii niemieckiej: Max Weber (1864-1920) O Maksie Weberze mówi się, że prowadził „milczący dialog" z Marksem, starając się skorygować to, co w stwierdzeniach Marksa na temat nierówności, władzy i przemian społecznych uważał za przesadę (Bendix, 1968). Podobnie jak Marks Weber (1904) nie wierzył, że socjologia może — jak nauki przyrodnicze — formułować uniwersalne i ponadczasowe prawa na temat organizacji społeczeństw ludzkich. Jednak w przeciwieństwie do Marksa uważał (1904), że analiza socjologiczna nie powinna zajmować się wartościowaniem, innymi słowy — winna być obiektywna i neutralna w sprawach moralnych. Celem socjologii jest opisywanie i próba zrozumienia, w jaki sposób i dlaczego powstają wzory społeczne oraz jak one funkcjonują, nie do niej zaś należy ingerowanie w nic oraz ich zmiana. Weber uważał, że socjologia musi dążyć do zrozumienia zjawisk na poziomie uczestniczących w nich ,.aktorów", a więc co widzą i odczuwają oni, znajdując się w określonych sytuacjach społecznych. Ale tego rodzaju podejście to jeszcze nic wszystko; należy także badać większe struktury kulturowe, które powstają wówczas, gdy wielu ludzi wchodzi ze sobą w złożone układy stosunków i zależności. A zatem analiza socjologiczna powinna dotyczyć zarówno doświadczeń poszczególnych ,,aktorów", jak i większych struktur kulturowych i społecznych, w których owe osoby się znajdują. Jak przekonamy się o tym w następnych rozdziałach, koncepcje Webera nadal mają wpływ na to, czym zajmuje się współczesna socjologia. Na przykład w swoim milczącym dialogu z Karolem Marksem Weber uważał, że kontrola środków produkcji jest tylko jedną z przyczyn nierówności; inną przyczyną jest pozycja społeczna, szacunek i prestiż, jeszcze inną— władza i polityka (Weber, 1922). W ten sposób nierówność nie polega jedynie na prostym „mieć i nie mieć" w rozumieniu posiadania środków produkcji; jest to proces o wiele bardziej złożony, uwzględniający podział ludzi według kilku kryteriów — należenia do określonej klasy (ekonomiczne), grupy społecznej (prestiż, szacunek) oraz partii (władza). Zdaniem Marksa pozycja społeczna i władza były związane z przynależnością do określonej klasy; zdaniem Webera nie zawsze tak musiało być. Przedmiotem innej milczącej dyskusji z Marksem był konflikt i zmiana. Według Marksa nierówność zawsze wywołuje konflikt pomiędzy podwładnymi i przełożonymi, Max Weber (1864- 1920) 16 co prowadzi nieuchronnie do zmian społecznych; zdaniem Webera natomiast nierówność zwiększa prawdopodobieństwo konfliktu, lecz konkretne warunki danej sytuacji sprzyjają lub utrudniają pojawienie się „charyzmatycznych przywódców", którzy mogą zmobilizować pracowników do wejścia na drogę konfliktu (Weber, 1922). Tak wice konflikt nie jest czymś nieuniknionym i pewnym; jest raczej prawdopodobnym, na poły przypadkowym wydarzeniem, zależnym od specyfiki danej sytuacji. Trzecim przedmiotem milczącej debaty z Marksem był wpływ „idei", czyli systemów symboli na wywoływanie zmian społecznych. Zdaniem Marksa idee kulturowe — wartości. wierzenia, dogmaty religijne, doktryny polityczne itp. — stanowią nadbudowę, która wywodzi się z materialnej bazy związanej ze środkami produkcji. To właśnie owa baza, czyli środki produkcji, są siłą napędową zmian społecznych; zdaniem Webera mogą je wywoływać również, idee, które zmieniają także środki produkcji. Na przykład w słynnej pracy Etyka protestancka i duch kapitalizmu (1904-1905) Weber dowodzi, że treść wierzeń religijnych rodzącego się protestantyzmu stawiająca wysoko takie cnoty, jak oszczędność, zapobiegliwość, umiarkowanie i ciężka praca, odegrała większą rolę w powstaniu przemysłowego kapitalizmu w Europie niż czynniki materialne i ekonomiczne, jak widział to Marks. Weber nadal oddziałuje na socjologię ze względu na swoje zainteresowanie wyodrębnieniem i analizą podstawowych sił działających we współczesnych społeczeństwach — takich jak powstanie i funkcjonowanie kapitalizmu, zdominowanie życia społecznego przez biurokrację, rosnąca potęga instytucji państwa, wielowymiarowa podstawa stratyfikacji, znaczenie prawa we współczesnych stosunkach społecznych, urbanizacja, następstwa idei kulturowych. Zarówno w tych, jak i w wielu innych sprawach Weber dążył do wyodrębnienia historycznych uwarunkowań współczesnej sytuacji (współczesnej dla niego), do opracowania obiektywnych metod opisu tego, co w niej najważniejsze, oraz do zrozumienia, jakie ma to znaczenie dla znajdujących się w niej ludzi. Zarówno jego postawa badawcza, jak i wyodrębniona tematyka wciąż inspirują wielu współczesnych socjologów (J. Turner, 1993b). Początki socjologii amerykańskiej W Stanach Zjednoczonych socjologia jako dyscyplina akademicka powstała, zanim jeszcze udało się to osiągnąć Durkheimowi we Francji i Weberowi w Niemczech i w swej początkowej fazie w pełni opierała się na dokonaniach myśli europejskiej. Początkowo była pod wpływem Comte'a i Spencera, później Durkheima i Webera, a w końcu Marksa. Niewątpliwie miała także własne osiągnięcia, przede wszystkim jeśli idzie o naukowe wykorzystanie statystyki do opracowywania danych — co do tej pory jest charakterystycz- ne dla socjologii amerykańskiej (Turner, Turner, 1990), a także adaptacje niektórych koncepcji Spencera i Comte'a do analizy społeczeństw oraz występujących w nich organizacji (o czym będzie mowa w następnych rozdziałach). Na początku naszego stulecia kilku filozofów i socjologów zainteresowało się procesem interakcji zachodzącej bezpośrednio pomiędzy jednostkami, co stanowi jedno z naj- ważniejszych osiągnięć socjologii amerykańskiej. Czołową postacią był tu filozof, George Herbert Mead (1863-1931), który stał się twórcą podejścia naukowego, zwanego interakcjonizmem (Blumer, 1969). Wedle tej teorii społeczeństwa powstają i istnieją dzięki wzajemnemu sygnalizowaniu i interpretowaniu gestów przez poszczególnych ludzi, którzy kontaktują się ze sobą bezpośrednio oraz dążą do potwierdzenia wyobrażeń o sobie, 17 a także do zaspokojenia swych podstawowych potrzeb na drodze negocjacji i umów określających, jak mają się zachowywać i reagować. Ponieważ bliżej przyjrzymy się tej szkole myślenia w następnym rozdziale, a teorię G.H. Meada omówimy w rozdziale piątym, zwróćmy obecnie uwagę jedynie na odejście od socjologii europejskiej reprezentowanej przez jej twórców. Mimo iż pierwsi socjologowie amerykańscy naśladowali ich, wykazując zainteresowanie głównie zjawiskami w skali makro, to już wkrótce uczeni poszli znacznie dalej niż Durkheim w późniejszej fazie swej działalności, kiedy to skoncentrował się na analizie mikrozjawisk, i zajęli się procesami interakcji oraz jej znaczeniem w poznawaniu społecznej rzeczywistości. OBRAZ WSPÓŁCZESNEJ SOCJOLOGII W treści niniejszej książki wciąż można dostrzec wpływy twórców tej dziedziny nauki, mimo iż kolejne dziesiątki lat przyniosły ogromny dorobek badawczy oraz wiele nowych metod badania ludzkich zachowań, interakcji i organizacji. Pozwolę sobie obecnie przedstawić w ogólnych zarysach, co nas czeka. W następnym rozdziale, poświęconym teoriom i metodom, dowiemy się, czym jest metoda badawcza, teoria naukowa oraz poznamy różne podejścia teoretyczne zapoczątkowane przez twórców lej dyscypliny. Zastanowimy się nad rozważaną przez nich podstawową kwestią: Czy socjologia jest nauką, a jeśli tak, to do jakiej dziedziny nauk ją zaliczyć? Czy socjologowie mają spełniać aktywną rolę w kwestiach społecznych, czy też powinni zachować neutralność? W rozdziale trzecim poświęconym symbolom i kulturze powrócimy do pytań stawianych przez Comte'a, Durkheima, Webera i Meada: W jaki sposób ludzkie zachowania, interakcje i organizacja zapośredniczone są przez symbole i systemy idei? W jaki sposób symbole umożliwiają ludziom konstruowanie wielkich i złożonych układów społecznych, a jednocześnie kształtowanie codziennych interakcji? W rozdziale czwartym powracamy do tego, w jaki sposób ludzie tworzą i utrzymują struktury społeczne, czyli układy stosunków i powiązań. Wszyscy twórcy socjologii dostrzegali, że stosunki pomiędzy ludźmi są uporządkowane, mają określoną strukturę, a badanie społeczeństwa zawsze wymaga analizy tych struktur. Naszym celem jest przegląd koncepcji i metod używanych do ich poznawania — od najmniejszej grupy do społeczeństwa jako całości, które organizują nasze codzienne życie. W rozdziale piątym powracamy do podstawowych procesów leżących u podstaw powstawania kultury oraz struktur społecznych: interakcji pomiędzy ludźmi w ich bezpo- średnich kontaktach. Powrócimy do dorobku George'a Herberta Meada oraz jego następców, którzy usiłowali zrozumieć, w jaki sposób ja i ty oddziałujemy na siebie wzajemnie, w jaki sposób wykorzystujemy symbole do budowania struktur społecznych. W rozdziale szóstym analizujemy szczególny rodzaj interakcji: proces socjalizacji. Dzięki interakcjom z innymi od narodzin do śmierci, przyswajamy sobie cechy, które czynią nas ludźmi, umożliwiają korzystanie z dorobku kulturowego oraz uczestniczenie w strukturach społecznych. Bez socjalizacji nie byłoby społeczeństwa. W rozdziale siódmym badamy dwie podstawowe struktury, które ludzie tworzą po to, by się organizować: pierwszą z nich są grupy, w których dochodzi do kontaktów bezpośrednich, drugą zaś stanowią bardziej złożone, zhierarchizowane układy grup i formalne systemy władzy. Większość bowiem naszego życia spędzamy w grupach i w organizacjach formalnych, które stanowią podstawę współczesnych społeczeństw. 18 W rozdziale ósmym powracamy do nierówności, jednego z podstawowych tematów w początkowej fazie rozwoju myśli socjologicznej. W miarę rozwoju społeczeństw oraz ich dorobku kulturowego powiększają się także nierówności. Ujawniają się one w podziałach klasowych, jak to podkreślał Marks, ale także w wielu innych dziedzinach, jak np. płeć i narodowość. Przekonamy się, że w każdym przypadku nierówności te wywołują w społeczeństwach napięcia i konflikty. W rozdziale dziewiątym omawiamy podstawowe instytucje, które wszyscy twórcy socjologii uznali za najważniejsze w organizowaniu ludzkich społeczeństw. Każda z nich — gospodarka, rodzina, władza, oświata, religia, medycyna i nauka— powstała po to. by zaspokajać potrzeby biologiczne oraz społeczne; i to właśnie na tych instytucjonalnych obszarach funkcjonują grupy i organizacje oraz w pełni ujawniają się nierówności. W rozdziale dziesiątym badamy zależności pomiędzy wielkością populacji a strukturą społeczeństwa, jego rozmieszczeniem geograficznym oraz oddziaływaniem na środowisko. Twórcy socjologii dość wcześnie stwierdzili, że wielkość i zróżnicowanie danej populacji mają ogromny wpływ na rozwój miast, wykorzystanie przestrzeni, rozwój kultury oraz tworzenie struktur społecznych. Teraz zaś doszła jeszcze świadomość oddziaływania przekonań kulturowych, przestrzeni życiowej i struktur społecznych na równowagę ekologiczną. W rozdziale jedenastym przedstawiamy temat, którym przede wszystkim zajmował się Marks, ale także Spencer, Durkheim i Weber. Zdaniem ich wszystkich porządek społeczny nie jest zbyt trwały, wciąż zagrażają mu dewiacje i niepokoje społeczne. Jakie siły je wywołują, a co sprzyja przystosowaniu, porządkowi oraz integracji? Jest to podstawowe pytanie socjologii. Rozdział dwunasty poświęcony jest czynnikowi, który doprowadził do powstania socjologii — zmianie społecznej. Jakie procesy wywołują zmiany w kulturze, strukturach społecznych, zachowaniach oraz interakcjach? Jak należy je rozumieć? W ten sposób kończymy na tym samym, od czego rozpoczęliśmy ten przegląd socjologii, albowiem powstała ona w pierwszych dziesięcioleciach poprzedniego wieku i rozwija się do dziś przede wszystkim dlatego, że pragniemy zrozumieć te dynamiczne i zmianotwórcze siły, których działania doznajemy przez całe życie. Podsumowanie 1. Socjologia zajmuje się badaniem zachowań ludzkich, interakcji oraz organizacji społeczeństw. 2. Socjologia ma związek z życiem każdego z nas, ponieważ dostarcza narzędzi służących zrozumieniu, gdzie leża źródła ograniczeń w naszym myśleniu, postrzeganiu i działaniu. 3. Socjologia powstała w czasach przemian wywołanych: a) upadkiem feudalizmu i rozwojem handlu, przemysłu oraz urbanizacji: b) ruchem intelektualnym znanym pod nazw;| oświecenia, który umożliwił rozkwit nauki oraz świeckiej myśli w odniesieniu do świata materialnego, biologicznego i społecznego; c) traumatycznym szokiem spowodowanym niszczycielską siłą rewolucji francuskiej 1789 roku oraz gwałtownymi przemianami. które wywołała. 4. Nazwę socjologia zaproponował myśliciel francuski. August Comte, który uważał, że nauka o społeczeństwie może iść w parze z naukami przyrodniczymi. Był także przekonany, iż odkrycie praw rządzących organizacją społeczeństw ludzkich pomoże stworzyć bardziej humanistyczne społeczeństwo. 5. Również Herbert Spencer, Anglik, uważał, że można sformułować prawa rządzące organizacją ludzkich społeczeństw. Prawa te winny dotyczyć przede wszystkim wzrastającej liczebności i złożoności społeczeństwa, albowiem oba te czynniki powodują wzrost zależności i wymiany pomiędzy ludźmi i organizacjami w danym społeczeństwie oraz rosnące wykorzystanie władzy do regulowania, kontrolowania i koordynowania działań członków społeczeństwa oraz wchodzących w jego skład organizacji. Spencer jest twórcą 19 socjologicznej postawy naukowej zwanej funkcjonalizmem, która kładzie nacisk na zależność istnienia społeczeństwa od określonych wzorów społecznych. 6. Emile Durkheim przejął wiele od Spencera, ale był także kontynuatorem Comte'a i francuskiej myśli socjologicznej, która podkreślała znaczenie idei kulturowych dla integracji społeczeństwa. Podobnie jak Spencer, był funkcjonalistą i wierzył, że można odkryć prawa rządzące organizowaniem się ludzi, ale podejście Spencera uzupełnił poszukiwaniem funkcji symboli kulturowych w integrowaniu społeczeństwa. 7. Karol Marks. Niemiec, który uciekł ze swej ojczyzny i ostatecznie osiadł w Anglii, podkreślał konflikt jako istotną cechę społeczeństwa i stworzył podejście zwane teorii konfliktu bądź socjologią konfliktu. Uważał on, iż nierówności w rozdziale zasobów stwarzaj.) warunki do zmian społecznych, ponieważ ci. którzy pozbawieni są owych dóbr, wchodź.) w konflikt z tymi, którzy kontrolują produkcję, posiadają władzę i manipulują symbolami kulturowymi po to. by uprawomocnić swą uprzywilejowaną pozycję. W przeciwieństwie do Comte’a, Spencera i Durkheima można sformułować ogólne, ponadhistoryczne prawa rządzące organizacją ludzkich społeczeństw. 8. Max Weber, inny wielki twórca socjologii, także Niemiec, przez całe życie prowadził milczący spór z Marksem, podkreślając, że nierówność jest zjawiskiem wielowymiarowym i jej przyczyny nie tkwią jedynie w ekonomii, że konflikt ma swe źródła w przyczynach historycznych, a nic jest wyłącznym skutkiem nierówności, oraz że zmiany mogą być wywołane nie tylko przez materialne i ekonomiczne uwarunkowania, lecz równie dobrze przez same idee. Podkreślał także, iż socjologia musi przyglądać się zarówno wielkim strukturom społecznym, jak i znaczeniu, które poszczególne jednostki nadają sitom działającym na tym poziomie. Podobnie jak Marks, nie wierzył w istnienie ogólnych praw organizacji ludzkich społeczeństw. lecz w przeciwieństwie do niego uważał, iż należy zachować obiektywność, to jest unikać wartościowania w opisie i analizie zjawisk społecznych. 9. Początkowo amerykańska socjologia przejęta koncepcje europejskie w podejściu do problemów związanych z urbanizacją i industrializacją, ale wkrótce mogła pochwalić się własnymi osiągnięciami: jednym z nich było szerokie wykorzystanie technik ilościowych, statystycznych, drugim zaś wypracowanie nowego podejścia badawczego zwanego interakcjonizmem. Polegało ono na zainteresowaniu procesami, dzięki którym społeczeństwo trwa i zmienia się. a które zachodzą na poziomie mikro, w bezpośrednich kontaktach ludzi ze sobą. 10. Socjologia stanowi obecnie ogromną i zróżnicowaną dziedzinę analiz wszystkich przejawów ludzkiej kultury, struktury społecznej, zachowań i interakcji oraz przemian społecznych. Rozdział 2 TEORIE I METODY W SOCJOLOGII W rzeczywistości społecznej ludzie działają, wchodzą ze sobą w interakcje oraz organizują się.. Jeśli popatrzymy z boku na wszystko, co dzieje się wokół nas, ujrzymy świat pełen gwaru i ruchu, które ludzie wytwarzają w swej codziennej krzątaninie. Jak mamy sobie radzie z ta hałaśliwą rzeczywistością? W jaki sposób zrozumieć, co się dzieje' Odpowiedz na te pytania leży w połączeniu teorii z praktyką badawczą. Teoria stanowi narzędzie służące wyjaśnieniu, w jaki sposób świat funkcjonuje; metoda zaś jest sposobem prowadzenia badań, które pomagają nam tworzyć bądź sprawdzać teorie. 21 We współczesnym świecie nauka stała się dominującym sposobem rozumienia świata, choć nie jedynym, ponieważ nadawaniem sensu temu światu zajmują się także religie, ideologie, filozofie oraz nasza własna intuicja. A zatem nauka ma swoich „rywali", a rywalizacja ta jest w niektórych dziedzinach silniejsza niż w innych. Większość ludzi nie zajmujących się nauką nie kwestionuje twierdzeń fizyków, chemików, biochemików czy też biologów na temat funkcjonowania świata, chociaż głęboka wiara religijna w „kreacjonizm" często wytwarza wrogie nastawienie wobec biologów będących zwolennikami teorii ewolucji Darwina. Natomiast w odniesieniu do świata społecznego pozycja nauki jest znacznie słabsza. Często uważa się, że ludzie oraz ich wytwory — społeczeństwo i kultura — nie poddają się badaniu naukowemu. I chociaż minęło już przeszło sto pięćdziesiąt lal, od kiedy August Comte (l 830-1842) uznał, iż socjologię można zaliczyć do nauk takich jak przyrodnicze, to socjologowie nadal nie mogą rozstrzygnąć kwestii, czy rzeczywiście można jej przyznać status nauki. Albowiem tak jak Karol Marks i Max Weber kwestionowali naukowe możliwości socjologii, podobnie wypowiada się wielu współczesnych socjologów (Halfpenny, 1982; Dcnzin, 1970). Ale obecnie przyjmijmy, iż spory na lemat jej statusu nic istnieją, i przyjrzyjmy się, w jaki sposób funkcjonuje ona jako nauka. ISTOTA NAUKI Celem nauki jest umożliwienie nam zrozumienia świata i gromadzenie wiedzy o nim. Narzędziem, który temu służy, jest teoria, która odpowiada na pytanie, dlaczego istnieje dane zjawisko i w jaki sposób działa (J. Turner, 1991). Teorie naukowe mają pewne charakterystyczne dla siebie cechy, które odróżniają je od innych rodzajów wyjaśniania świata, takich jak religia, dogmaty polityczne i osobiste sądy (J. Turner, 1985a). Jedną z cech wyróżniających teorię naukową jest jej abstrakcyjność. Stwierdzenia wyrażone są w terminach ogólnych, ponieważ ich celem jest wyjaśnienie danego zjawiska w każdym czasie i miejscu. Na przykład słynny wzór Alberta Einsteina, L= nic2, nie mówi nic na temat konkretnej emisji energii (L) ani ilości materii (m), ani też o szybkości światła (c) w jakimś konkretnym czasie; stwierdza jedynie, że energia, materia i prędkość światła są powiązane ze sobą w każdym czasie, we wszystkich miejscach i niezależnie od rodzaju energii. Jednym słowem owo rewolucyjne równanie jest abstrakcyjne, ponieważ wznosi się ponad wszystkie konkrety i stwierdza coś, co jest prawdą w każdym czasie i miejscu w naszym świecie. Teorie socjologiczne również mogą posiadać tę cechę. Na przykład, jak już wspominałem w poprzednim rozdziale, Herbert Spencer (1874-1896) stwierdził, że w miarę jak społeczeństwo się powiększa, jego członkowie coraz bardziej różnicują się pod względem pełnionych w nim funkcji oraz przynależności do rozmaitych grup, które następnie integrowane są przez wzajemne powiązania i zależności oraz koncentrację władzy. Teoria ta jest również abstrakcyjna, ponieważ nie dotyczy żadnej konkretnej populacji w żadnym określonym czasie, lecz wszystkich populacji, w każdym czasie i miejscu. Drugą charakterystyczną cechą teorii naukowych jest to, iż poddają się one sprawdzeniu. Niektórzy nawet głoszą, że są one lak tworzone, by można było udowadniać ich fałszywość (Popper, 1959, 1969), ponieważ naszym celem jest poddawanie ich ciągłemu sprawdzaniu, póki .nic przekonamy się, że nie można dowieść ich fałszywości, a tym samym uznamy je za wiarygodne. Albowiem jeśli dana teoria utrzyma się po atakach | danych empirycznych, wówczas zostaje uznana za najlepsze w danym czasie wytłumaczę- l 22 l nie Funkcjonowania określonych zjawisk. Jeśli teorie wytrzymają test czasu — to znaczy ponawiane wciąż próby ich obalenia— wówczas zostają zaakceptowane jako prawdziwe, objaśniające sposób funkcjonowania rzeczywistości (Poppcr, 1969). W taki właśnie sposób funkcjonuje nauka. Nie jest to zbyt skuteczne postępowanie, ale umożliwia przynajmniej powiązanie naszych teorii z rzeczywistością. Traktujemy je sceptycznie i poddajemy nieustannemu sprawdzaniu za pomoca faktów. Porównajmy to podejście do alternatywnych prób rozumienia świata. Wedle religijnych interpretacji biegiem wydarzeń sterują siły nadprzyrodzone, bogowie; przyjmuje się tez założenie, że coś powinno się dziać w określony sposób, a nawet jeśli te oczekiwania nie zostają spełnione, wiara w potęgę bóstw bądź też w poprawność założeń nic zostaje zakwestionowana ani odrzucona, tak jak się to dzieje w przypadku teorii naukowej. W takim przypadku proponuje się raczej nową interpretację, która ma na celu podtrzymanie wiary. Również ludzie pozostają wierni swym przekonaniom nawet wbrew faktom; tak to już jest, że jesteśmy przywiązani do własnych poglądów i sposobów postrzegania rzeczywistości, ponieważ zapewniają nam one dobre samopoczucie, a poza tym zdążyliśmy się już do nich przyzwyczaić. Podobnie jest z ideologiami politycznymi; ludzie trwają przy swoich przekonaniach politycznych, nawet jeśli zawodzą konstruowane na ich podstawie programy. Tymczasem teorie naukowe, jeśli nie zgadzają się z faktami empirycznymi, zostają bezwzględnie odrzucane lub zmieniane. Sprawdzanie teorii nic odbywa się w sposób przypadkowy bądź pobieżny, choć często jedynie intuicja mówi nam, że są dowody na ich potwierdzenie. Każda teoria musi być oceniana w sposób uporządkowany, wedle ogólnie obowiązujących procedur, często nazywanych metodą naukową. Zapewniają one wypracowanie bezstronnych procedur gromadzenia danych oraz precyzyjne ustalenie kolejności podejmowanych przez nas działań. Dzięki temu inni mogą sprawdzać nasze postępowanie, naszą rzetelność, a także uniknąć pomyłek oraz stronniczości. Gdybyśmy nie posiadali wiarygodnych danych bądź nie mieli do nich zaufania, skąd mielibyśmy wiedzieć, czy dysponujemy dokładnymi i prawdziwymi faktami oraz czy rzeczywiście odnoszą się one do weryfikowanej przez nas teorii? A zatem nauka wkracza na teren socjologii wówczas, gdy posługujemy się teoriami w celu objaśniania rzeczywistości społecznej, a także gdy sprawdzamy owe teorie na rzeczywiście istniejących wydarzeniach. Dzięki rozwojowi teorii oraz ich weryfikacji, wzbogacamy naszą wiedzę na temat rzeczywistości społecznej, w której żyjemy. Co charakteryzuje naukę 1. Nauka nie ocenia, co powinno lub nie powinno istnieć bądź dziać się. 2. Nauka dąży jedynie do zrozumienia, dlaczego jakieś zjawiska istnieją i w jaki sposób funkcjonują. 3. Nauka uogólnia te wnioski, rozwijając abstrakcyjne i pozbawione ocen teorie, które objaśniają przyczyny oraz sposób funkcjonowania zjawisk. 4. Nauka poddaje owe teorie empirycznej ocenie, odrzucając je bądź modyfikując, o ile nie znajdą potwierdzenia w faktach. 5. Nauka stosuje takie metody gromadzenia danych, którymi można posługiwać się wielokrotnie, po to by upewnić się, że dane wykorzystane do weryfikacji teorii są obiektywne. 6. Nauka powiększa zasób wiedzy wówczas, kiedy akceptuje teorie, które zostaną potwierdzone empirycznie, natomiast odrzuca te. które takiego potwierdzenia nie znalazły. 23 TEORIE W SOCJOLOGII Z przyjemnością napisałbym teraz o wielkich osiągnięciach teorii socjologicznych w objaśnianiu zachowań ludzi, o ich wzajemnych związkach ora/, ich wewnętrznej organizacji. Niestety, obecnie nic ma zgody co do tego, które spośród licznych powstałych na tym gruncie teorii są najlepsze, nie widać też wielkiego zapału wśród badaczy do ich weryfikowania, po to by odpowiedzieć sobie na to pytanie. W praktyce wśród teoretyków dominuje niefortunna tendencja do tworzenia teorii, które w niewielkim stopniu poddają się weryfikacji, wśród badaczy zaś do gromadzenia i analizowania danych bez przywiązywania wagi do jakichkolwiek teorii (Turner, Turner, 1990). Smutne to, lecz prawdziwe, że teoretycy i badacze chodzą odrębnymi drogami. W rezultacie owego rozłamu powstaje wicie teorii w większości nie zweryfikowanych, niemniej interesujących, które pomagają lepiej widzieć oraz interpretować to, co się dzieje w rzeczywistości społecznej (Ritzer, 1975, 1988; J. Turner, 1991). Chciałby m obecnie przedstawić w najogólniejszych zarysach naważniejsze z owych teoretycznych perspektyw, zostawiając na potem omówienie bardziej szczegółowych teorii, które powstały w ramach owych szerszych ujęć. Niektóre z owych stanowisk przedstawiłem już w poprzednim rozdziale, przy okazji omawiania początków socjologii. Obecnie chciałbym zwrócić uwagę na najbardziej charakterystyczne cechy owych najbardziej ogólnych podejść teoretycznych (J. Turner, 1991) Funkcjonalizm Twórcą funkcjonalizmu jest Herbert Spencer, a w wiek dwudziesty przeniósł go Emile Durkheim. W latach pięćdziesiątych kierunek ten dominował w socjologii; obecnie jest tylko jedną z kilku obowiązujących teorii. Wszystkie teorie funkcjonalne traktują rzeczywistość społeczną jako system wzajemnie ze sobą powiązanych części (Turner, Maryanski, 1979). Części te są następnie analizowane pod kątem ich konsekwencji bądź też funkcji, które pełnią one w większym systemie. Na przykład rodzina może zostać uznana za podstawową instytucję społeczną, która podtrzymuje istnienie społeczeństwa jako większej całości dzięki temu, że reguluje zachowania w zakresie seksu i małżeństwa pomiędzy dorosłymi oraz socjalizuje potomstwo, tak by mogło siać się pełnoprawnymi członkami społeczeństwa. Co więcej, każdą strukturę — czy to naszych znajomych, czy też cały uniwersytet — można poddać analizie funkcjonalnej. Wystarczy tylko zadać jedno pytanie: w jaki sposób jakaś część naszej uczelni — studenci, ich stowarzyszenia, samorząd, dany fakultet, pracownicy naukowi, administracja itp. — przyczynia się do funkcjonowania całego systemu? Większość teorii funkcjonalnych przyjmuje istnienie „potrzeb" czy też „wymagań" generowanych przez dany system. Następnie bada daną część pod kątem tego, jak spełnia ona owe „wymagania". Na przykład wiele systemów społecznych ma „potrzebę" podejmowania decyzji, koordynowania działań ludzi i rozdzielania dóbr; założywszy zatem, że są to podstawowe wymagania, można teraz zadać następujące pytanie: Jakie części danego systemu realizują owe potrzeby? A następnie wyjaśnić, w jaki sposób określona część — na przykład rząd, jeśli badanym przez nas systemem jest społeczeństwo — działa, by potrzeby te zrealizować. Teorie funkcjonalne przysparzają nam wiele problemów. Jednym z najważniejszych jest ten, iż często traktują społeczeństwo jako znakomicie zintegrowany i zorganizowany 24 układ (Dahrendorf, 1958, 1959). Gdyby każda część systemu spełniała swoją funkcję i zaspokajała jakąś potrzebę, to społeczeństwa przypominałyby świetnie działające i dobrze naoliwione maszyny. Tymczasem wszyscy wiemy, że wcale tak nie jest; istnieją przecież także konflikty oraz inne, zaburzające harmonijne funkcjonowanie, procesy. Mimo to podejście funkcjonalne nadal cieszy się powodzeniem, ponieważ każe nam patrzeć na rzeczywistość społeczną oraz każdą jej część jak na zwarty system, w którym działanie jego elementów składowych wywiera wpływ na funkcjonowanie całego systemu. Teorie konfliktu Karol Marks i Max Weber stanowią intelektualne źródło teorii konfliktu, choć i inni twórcy socjologii postrzegali rzeczywistość społeczną przez pryzmat konfliktów. W przeciwieństwie do funkcjonalizmu, który podkreśla pracę poszczególnych części na rzecz większej całości, teorie konfliktu widzą systemy społeczne jako pełne napięć i konfliktów istniejących pomiędzy siadającymi się na nic częściami (Collins 1975). 1 choć istnieje wiele różnych teorii konfliktu, to wszystkie kładą nacisk na jedno: siłą napędową konfliktu jest nierówność; konflikt dominuje także w stosunkach pomiędzy ludźmi. To prawda, że trudno byłoby nie dostrzegać napięć i konfliktów, których źródłem jest nierówność. Na przykład w waszej grupie studenckiej istnieje nieustanne napięcie pomiędzy studentami a asystentem dotyczące podstawowego dobra: waszych ocen. Asystent kontroluje oceny, a to oznacza, że ma władzę nad wami. Znajdujecie się zatem w sytuacji głębokiej nierówności, a napięcie utrzymuje się tuż pod powierzchnią. Jeśli nie otrzymasz takiej oceny, jakiej pragniesz, możesz się rozzłościć, a wówczas może cię to popchnąć do jakiegoś działania. Takie same siły działają we wszystkich stosunkach społecznych, zarówno pomiędzy poszczególnymi ludźmi, jak i grupami etnicznymi, kierownictwem i pracownikami wszelkich instytucji, warstwami społecznymi oraz całymi narodami. Wystarczy przyjrzeć się społeczeństwu, w którym żyjemy, aby zobaczyć, jak wiele jest wokół nas napięciotwórczych skutków nierówności. Pomiędzy robotnikami a kadrą kie- rowniczą w zakładach pracy często panują chłodne, pozbawione życzliwości stosunki; biedni odczuwają agresję w stosunku do bogatych; kobiety zazdroszczą mężczyznom wyższych dochodów oraz większej władzy; mniejszości etniczne nienawidzą statusu obywateli drugiej kategorii itd., itd. Wszystkie te źródła napięć, które doprowadzają do wybuchu różnorodnych konfliktów — zbrodni, zamieszek, protestów, demonstracji, strajków i ruchów społecznych — tkwią w nierównym rozdziale wartościowych dóbr, takich jak pieniądze, władza, prestiż, mieszkania, opieka zdrowotna oraz możliwości otrzymania pracy. Konflikt jest zatem podstawową cechą życia społecznego: jego potencjalne istnienie odczuwamy wszędzie — w interpersonalnych relacjach pomiędzy kobietami a mężczyznami, w często nacechowanych napięciem interakcjach z innymi grupami etnicznymi, a także w niechęci wobec władzy rodziców, nauczycieli i pracodawców. Teorie interakcji Przyjemnie jest rozprawiać o „częściach", „całościach", „funkcjach", „nierównościach" i „konfliktach", ale kto zajmie się konkretnymi ludźmi, którzy wchodzą ze sobą 25 w bezpośrednie kontakty i muszą sobie jakoś z tym radzić? Otóż problemem tym interesują się teorie interakcji, co szczegółowo omówimy w rozdziale piątym, gdzie powrócimy do prac George'a Herberta Meada (1934, 1938) oraz jego następców. Obecnie wymienię tylko to, co najważniejsze w teoriach interakcji. Ludzie kontaktują się ze sobą za pomocą przekazywanych symboli — słów, wyrazu twarzy, gestów oraz wszelkich znaków, które coś „znaczą" zarówno dla nas, jak i dla innych (GolTman, 1959, 1961, 1967: J. Turner, 1988). Za pomocą symbolicznych gestów wyrażamy nasze nastroje, zamiary oraz sposób postępowania; i odwrotnie, odczytując gesty innych ludzi, dowiadujemy się, co myślą i jak będą się zachowywać. Dzieje się tak nawet wówczas, kiedy inni ludzie nie są obecni fizycznie — na przykład kiedy myślisz o tym, żeby poprosić rodziców o więcej pieniędzy, zaprotestować przeciwko ocenie, którą postawił ci asystent, lub zrobić wrażenie na pewnej osobie płci przeciwnej. W twojej głowie dokonuje się wymiana gestów, ponieważ w myślach kontaktujesz się z daną osobą. Wniosek z tego taki, że rzeczywistość odbieramy głównie przez pryzmat symboli i gestów; sami również posługujemy się owymi gestami, aby dostosować się do innych, tworzyć wyobrażenia o sobie i sytuacjach, w których się znajdujemy, oraz konstruować definicje tego, co będzie lub co powinno pojawić się w poszczególnych sytuacjach. Tak więc wedle zwolenników teorii interakcji wyjaśnienie rzeczywistości społecznej uzyskujemy na podstawie dokładnego zbadania mikroświata konkretnych ludzi, którzy nawzajem interpretują swoje gesty, tworzą wyobrażenia o sobie oraz definiują w określony sposób sytuacje, w których się znajdują (Blumer, 1969; Stryker, 1980). Makrostruktury bądź inaczej wielkie struktury społeczne — państwo, gospodarka, stratyfikacja itp. — są tworzone oraz podtrzymywane w swym istnieniu przez mikrointerakcje (Collins, 1981, 1986); zdaniem zwolenników teorii interakcji nic można zrozumieć rzeczywistości społecznej, jeśli nic poznamy owych kontaktów na mikroszczeblu. Wyobraź sobie na przykład, że znajdujesz się w sali wykładowej; wszystko, co tam się dzieje, jest przekazywaniem gestów — np. przez ciebie, kiedy przeciskasz się między kolegami, zmierzając do swego miejsca, a oni zapewne przyjmują twoje przeprosiny; przez ciebie i kolegów, z którymi rozmawiasz przed wykładem (a często także w trakcie); a także przez wykładowcę, który pragnie dotrzeć do twego umysłu. A zatem „ustrukturalizowana" sala wykładowa wypeł- niona jest gestami, ich interpretacją i reinterpretacją oraz definiowaniem sytuacji. Z punktu widzenia zwolennika teorii interakcji nic jesteś „pracowitą pszczołą", która skrupulatnie przestrzega z góry ustalonych zasad właściwego zachowania na sali wykładowej (choć jest to oczywiście bardzo ważne); albowiem nieustannie sygnalizujesz oraz interpretujesz, po to by dopasować się do innych, a czasami leż po to, by stworzyć nowe zasady interakcji. W ten sposób interakcjonizm koryguje tendencję do traktowania „struktury" oraz ,,kultury" jako czegoś istniejącego poza nami bądź też nakładającego się na zachowania ludzi rozumianych jako bierne roboty. Teorie utylitarne (teorie wymiany społecznej) Ostatnia grupa teorii zapożyczyła zbiór dość nieskomplikowanych poglądów na temat człowieka od współczesnej ekonomii, która z kolei zaadaptowała główne idee szkockich filozofów, takich jak Adam Smith (1776) działających w czasach oświecenia (Camic, 1979). Zwolennicy utylitaryzmu uważają, że człowiek jest istotą racjonalną, choćby dlatego, że wyznacza sobie cele i zadania; kalkuluje koszty różnych sposobów osiągania owych celów i wybiera te, które maksymalizują zyski (inaczej mówiąc, korzyści), a mini- 26 malizują koszty. Jesteśmy zatem istotami, które starają się z każdej sytuacji wyciągnąć jakąś korzyść jak najmniejszym kosztem (Hcchter, 1987; Coleman, 1991). Na przykład obliczasz sobie, ile pracy musisz włożyć (twoje „koszty"), aby zdobyć określoną ocenę (twój „zysk") z przedmiotu, któremu poświęcona jest la książka, bądź też — będę przez chwilę idealizował — aby zdobyć określoną wiedzę, przydatną w późniejszym życiu (co jest o wiele cenniejszym zyskiem). Tak więc w każdej sytuacji dokonuje się ..wymiana" dóbr: oddajesz jakieś dobro (twój koszt), aby otrzymać coś, co postrzegasz jako bardziej wartościowe (twoja korzyść). Dla teoretyków utylitaryzmu wszystkie stosunki społeczne są po prostu wymianą pomiędzy ich uczestnikami, którzy ponoszą określone koszty po to, by uzyskiwać nawzajem od siebie różne korzyści, i którzy cały czas prowadzą rachunek kosztów i zysków. Twój asystent ponosi koszty (energia i czas poświęcane przygotowywaniu wykładów, ich wygłaszaniu, egzaminowaniu itp.), aby otrzymać wynagrodzenie (od uniwersytetu), a także, być może. twoją dozgonną wdzięczność i podziw. Podobnie i ty przychodzisz na zajęcia, czytasz, myślisz i poniżasz się na egzaminach (twoje koszty), po to by zdobyć pozytywne oceny, wiedzę, a być może także miesięczne stypendium od kogoś, na przykład od rodziców (twoje zyski, czyli korzyści). Na ogół nie zdajemy sobie sprawy z owych kalkulacji — robimy je automatycznie i bezwiednie. Dopiero w sytuacjach, kiedy nie bardzo wiemy, co robić, zaczynamy bardziej świadomie przeprowadzać twardą kalkulację kosztów i zysków. Jednak w ostatecznym rozrachunku, argumentują zwolennicy utylitaryzmu, uznasz na pewno, iż dokonywana w szkołach wymiana twego czasu, energii i pieniędzy na oceny, dyplomy i wiedzę o wiele lepiej ci się kalkuluje aniżeli alternatywne sposoby wydatkowania tychże dóbr. Dla teoretyków racjonalnego wyboru i wymiany interakcja, społeczeństwo i kultura powstają oraz istnieją dlatego, że przynoszą korzyści kierującym się rozumnym wyborem ludziom. Te korzyści rzadko mają postać pieniędzy, choć oczywiście tak leż bywa, lecz najczęściej są to mniej ,,namacalne" dobra — dobre samopoczucie, miłość, duma, szacunek, władza, kontrola oraz inne tego rodzaju „walory", które cementują społeczeństwo. Możesz się o tym przekonać, analizując sytuację, w której coś cię rozzłościło bądź zraniło twoje uczucia; w takiej sytuacji nie otrzymałeś spodziewanej nagrody (na ogół nie są to pieniądze) odpowiedniej do poniesionych przez siebie kosztów — fakt ten pokazuje, że pod powierzchnią twoich uczuć kryje się rachunek kosztów i zysków. Pozycja teorii w socjologii Istnieje wiele wariantów przedstawionych powyżej ujęć teoretycznych. Część z nich poznamy, omawiając poszczególne zagadnienia socjologii. Z naukowego punktu widzenia lepiej byłoby dysponować precyzyjniej sformułowanymi teoriami, poddawanymi systematycznej weryfikacji, które nakreśliłyby ramy naszego wstępu do socjologii. Tak jednak nie jest. Co więcej, wielu socjologów nic wierzy, że jest to możliwe (Seidman, Wagner, 1992). W tej sytuacji istniejące teorie pomagają nam jedynie interpretować poszczególne cechy rzeczywistości społecznej i na razie niewiele mają wspólnego z tymi, które funkcjonują w „prawdziwej" nauce (Giddens, 1971, 1976, 1984). Socjologia dysponuje licznymi fragmentami teorii, na ogół wymyślonymi przez jej twórców, lecz większość z nich nic została ani zweryfikowana, ani uznana za najlepszy sposób objaśniania rzeczywistości społecznej. Niektórzy uważają, że aspiracje socjologii do bycia nauką są całkowicie iluzoryczne, a marzenie Comte'a o stworzeniu nauki 27 o społeczeństwie pozostanie tylko marzeniem. Inni znów są przekonani, że socjologia nie l jest jeszcze dojrzałą nauką, ale takie możliwości tkwią w koncepcjach teoretycznych zawartych w owych czterech podejściach: Funkcjonalnym, teorii konfliktu, interakcji oraz utylitarystycznym. Oprócz nich istnieje duża liczba ,,pomniejszych" teorii bardzo luźno powiązanych / tymi czterema, która pomaga nam zrozumieć wiele procesów społecznych —jak się wkrótce o tym przekonamy. METODY W SOCJOLOGII W nauce wszelkie dane dotyczące rzeczywistości muszą być gromadzone w staranny i uporządkowany sposób, tak aby tę procedurę można było w każdej chwili odtworzyć. Albowiem jeśli tylko opiszemy jakieś dane i nie przekażemy nikomu, w jaki sposób i dlaczego zostały one zebrane, wówczas nikt nie będzie mógł sprawdzić, czy ,,fakty", które podajemy, naprawdę istnieją. Tak więc w nauce badaniami, czyli gromadzeniem i analizowaniem informacji o rzeczywistości zawiaduje ujednolicone postępowanie zwane metodą naukową. W owej metodzie wyróżnia się często określone stadia bądź stopnie, ale nie popadajmy w uniesienie i nie sądźmy, że nauka to szybki marsz do prawdy i wiedzy. Uprawianie nauki — inaczej mówiąc, starannie prowadzone badania — polega bowiem na przestrzeganiu kilku określonych reguł (Babbie, 1992). Jedną z nich jest określenie problemu badawczego, czyli tego, co chcemy odkryć. Może się to wydawać oczywiste, ale jest to sprawa podstawowa, ponieważ temat badań musi być szczegółowo określony. Inaczej bowiem nie moglibyśmy wyjść poza etap gromadzenia danych. W nauce problemy badawcze często wyznacza teoria oraz dążenie do jej weryfikacji. W socjologii, podobnie jak w bardziej rozwiniętych naukach, badania prowadzone są często nie tylko w celu zweryfikowania teorii. Jednym z powodów jest po prostu nasze zainteresowanie jakąś dziedziną rzeczywistości. Innym — chęć uzyskania przez danego klienta (agencję rządową, przedstawicieli sfery biznesu, organizację charytatywną) informacji na jakiś temat. Bywa i tak, że wcześniejsze badania ujawniły lukę w naszej wiedzy bądź, zrodziły nowe pytania. A zatem choć wyidealizowany obraz nauki mógłby sugerować, że wszystkie badania są określone przez teorię, to w rzeczywistości jest całkiem inaczej. Istnieje wiele innych przyczyn prowadzenia badań, a metodę naukową z łatwością można do nich dostosować. Inną ważną sprawą w badaniach jest pytanie o to, co badacz spodziewa się znaleźć. Bardzo przydatne jest sformułowanie hipotezy — którą można wywieść z teorii, choć niekoniecznie — na temat oczekiwanych rezultatów. Dzięki temu badacze uzyskują kryterium czy też miernik, do którego mogą odnieść wyniki swych badań. Bez hipotezy, która określa zbieranie i analizowanie danych, albo przynajmniej luźnych oczekiwań, co spodziewamy się uzyskać, nie moglibyśmy skoncentrować naszego działania; groziłoby nam zbieranie niepotrzebnych czy wręcz nieistotnych informacji, które nie miałyby nic wspólnego z badanym przez nas problemem. Na koniec, po sformułowaniu problemu i naszych oczekiwań konstruujemy schemat badań. Obejmuje on plan działań i zestawienie procedur gromadzenia informacji związanych ze sformułowanym przez nas problemem badawczym i postawionymi hipotezami. Istnieje wiele różnych rodzajów badań, ale wszystkie określają dokładnie, w jaki sposób mają być zbierane informacje. Wybór określonego sposobu prowadzenia badań zależy od wiciu czynników — natury problemu, ilości pieniędzy przeznaczonych na badania oraz 28 upodobań badacza. W socjologii istnieją cztery podstawowe sposoby prowadzenia badań: l) eksperyment, 2) badania ankietowe, 3) obserwacja, 4) analiza danych historycznych. Pokrótce omówimy każdy z nich. Eksperyment Polega on na sprawdzeniu skutków działania określonego zjawiska na jakąś dziedzinę rzeczywistości społecznej — na ogół reakcji ludzi na konkretny bodziec lub sytuację. Ważną częścią składową eksperymentu jest kontrolowanie wpływów ubocznych które mogą zakłócić ocenę skutków głównego bodźca. W klasycznym modelu eksperymentu uzyskuje się ową kontrolę, tworząc dwie porównywane grupy badanych: l) grupę ekspery- mentalną, która odbiera dany bodziec lub jest postawiona w określonej sytuacji, i 2) grupę kontrolną, na którą nie oddziałuje ów bodziec ani nie lokujemy jej w danej sytuacji. Różnice pomiędzy tymi grupami pozwalają badaczowi określić, jak bardzo— jeśli w ogóle —dany bodziec lub sytuacja oddziałują na badane osoby. Ten klasyczny model rzadko jest stosowany w socjologii, ale kontrolowanie wpływów ubocznych jest istotne w każdych badaniach. W bardziej typowym dla socjologii eksperymencie badanych izoluje się od zewnętrznego świata, po czym obserwuje ich reakcje na określony bodziec lub sytuację. Dzięki czasowej izolacji badanych wyklucza się zewnętrzne wpływy i można zapisywać ich reakcje na dany bodziec lub sytuację. Powiedzmy, że chcemy zbadać skutki ulokowania badanych w sytuacji posiadania władzy. Możemy odizolować grupę osób w laboratorium. opracować zadanie, które mają wykonać i stworzyć sytuację, w której jedna osoba posiada władzę. Na podstawie obserwacji i zapisywania reakcji możemy zbadać skutki posiadania władzy. Na tym polega istota eksperymentu w socjologii. Badania ankietowe Najczęstszym modelem badań w socjologii są badania ankietowe, w których zadaje się ludziom pytania na interesujący badacza lemat (Rossi i wsp., 1985). Pytania te może zadawać prowadzący badania, który siedzi naprzeciwko respondenta, albo — co jest znacznie bardziej rozpowszechnione — są one zestawione w kwestionariuszu, który respondent sam wypełnia. A oto cechy idealne tego rodzaju badań: po pierwsze, rcspodenci stanowią całą populację interesującą badacza lub, co zdarza się znacznie częściej, tworzą reprezentatywną próbkę owej populacji. Po drugie, wszyscy respondenci chcą odpowiadać na pytania. Po trzecie, odpowiadają dokładnie na te same pytania. Jednak w praktyce trudno wszystko to uzyskać. Często nie sposób jest przepytać całą populację, ponieważ jest /byt liczna lub nie można dotrzeć do wszystkich jej członków. Mogą pojawić się trudności z uzyskaniem odpowiedzi, ponieważ ludzie są zajęci, rozkojarzeni, zapominalscy albo wrogo nastawieni wobec ingerencji w ich prywatne życie. Respondenci mogą także w różny sposób interpretować poszczególne pytania zawarte w kwestionariuszu, bądź leż osoby przeprowadzające wywiad mogą zadawać pytania różnym tonem, a nawet wzajemne oddziaływanie na siebie pytającego i respondenta może prowokować odmienne odpowiedzi. Jeśli próba jest dostatecznie duża, wiele tego typu problemów traci na znaczeniu, często znoszą się wzajemnie. Ale szerokie stosowanie badań ankietowych rodzi inne problemy (Cicourel, 1964): ujawniają one to, co ludzie mówią, a nic to, co myślą i robią; nadają określoną strukturę odpowiedziom respondentów, nie pozwalając im wypowiadać się „od siebie"; ich wyniki łatwo mogą ulegać przekłamaniom lub błędnym interpretacjom; uniemożliwiają analizę zjawisk, których nie można ująć w pytaniach. •Mimo to socjologowie chętnie je stosują, ponieważ łatwo można je poddawać opracowa- 29 niom statystycznym (Collins, 1984; Liebcrson, 1985, 1992). Poza tym socjologowie na ogół interesują się często tym, co ludzie myślą, jak postrzegają i w co wierzą; a badania ankietowe są stosunkowo łatwym sposobem poznawania ludzkich poglądów, postrzeżeń, uczuć i emocji. Obserwacja Czasami najlepszą metodą jest wyjście poza ściany laboratorium, odrzucenie kwestionariusza i wmieszanie się pomiędzy ludzi znajdujących się w realnych sytuacjach życio- wych po to, by obserwować ich zachowania. Właśnie tak postępuje się w badaniach polegających na obserwacji (Whyte, Whyte, 1984; Whyte, 1989): badacz znajduje się w sy1uacji bardziej naturalnej wymaga się od niego obserwowania i zapisywania tego, co widzi. Dzięki temu można odkryć najrozmaitsze niuanse, kontekst, interakcje poznać lepiej przebieg wydarzeń. Jedną z odmian tego rodzaju badania jest obserwacja uczestnicząca, polegająca na tym, że badacz zostaje członkiem badanej grupy, organizacji bądź społeczności. Pozwala mu to zaangażować się bardziej w daną sytuację, a co więcej, doświadczać tego samego, co osoby będące przedmiotem obserwacji. Istnieje także obserwacja ukryta, polegajaca na tym, że badacz nie jest uczestnikiem, lecz stoi z boku i zapisuje to, co się dzieje. W tym przypadku traci się osobiste zaangażowanie i bezpośredni ogląd, które są zaletą obserwacji uczestniczącej, unika natomiast niebezpieczeństwa choćby bezwiednej ingerencji w bieg wydarzeń, a tym samym zniekształcenia wyników obserwacji. Często tego rodzaju badanie sianowi wstęp do badań ankietowych, ponieważ umożliwia osobom budującym kwestionariusz takie sformułowanie i dobór pytań, aby respondenci nie mieli trudności z ich zrozumieniem. Wielką zaletą badań opartych na obserwacji jest możliwość badania realnej rzeczywistości, a nie sztucznych konstrukcji modeli eksperymentalnych i zestawów pytań kwestionariuszowych (Whyte, 1989). Wadą natomiast jest to, iż każdy obserwator może dostrzegać co innego, w zależności od własnych upodobań i nastawień. Poza tym badania oparte na obserwacji trudno jest odtworzyć — po to, by sprawdzić, czy rzeczywiście wydarzyło się to, o czym mówi obserwator — ponieważ badana grupa może już nie istnieć albo różni obserwatorzy mogli zwrócić uwagę na różne rzeczy bądź sprowokować różne reakcje. Badania historyczne Czasami chcemy wiedzieć, co się zdarzyło w przeszłości. Można oczywiście przeprowadzać wywiady, w których pytamy ludzi o ich przeszłość, ale często chcemy sięgnąć głębiej i szerzej do historii. W tym miejscu historia i socjologia stykają się ze sobą. Wszyscy twórcy socjologii — a zwłaszcza Spencer, Marks i Weber — posługiwali się historią do rozwijania oraz ilustrowania swoich koncepcji; w ostatnich zaś dziesięcioleciach nastąpił rozkwit badań historycznych służących weryfikowaniu bądź ilustrowaniu teorii albo opisowi funkcjonowania dawnych społeczeństw. Czasami badania historyczne w socjologii wykorzystują dorobek badawczy historyków odwiedzających archiwa i studiujących zakurzone stosy akt lub badania archeologów odkopujących ślady przeszłości; ale bywa i tak, że socjologowie sięgają bezpośrednio do zapisów archiwalnych lub do archeologicznych wykopalisk. Różnica pomiędzy historią a socjologią historyczną polega na tym, że na ogół. choć nie zawsze, badania socjologiczne wykorzystują historię do weryfikowania lub ilustrowania jakiejś ogólniejszej teorii, natomiast celem historyka jest jedynie opis wydarzeń w określonym czasie w przeszłości. I chociaż jest to dość nieostre 30 rozróżnienie, to jednak pozwala /.rozumieć, czym różni się historia od socjologii. Największym problemem związanym z wykorzystywaniem zapisów archiwalnych jest ich niekompletność oraz możliwość wielorakiej interpretacji (dzięki czemu historycy mają zatrudnienie), w wyniku czego historia rzadko umożliwia ostateczną i rozstrzygającą Weryfikację koncepcji teoretycznych. Kiedy już zbierzemy dane. stosując jeden z powyższych typów badań, zostają one poddane analizie. Sposób analizowania zależy od rodzaju badania oraz charakteru danych, ale zawsze przyświeca jej ten sam cel — musi być prowadzona w sposób staranny, uporządkowany i bezstronny. Analiza dostarczy nam wniosków związanych z tym, co chcemy odkryć, toteż zachowajmy wielką dokładność i staranność, ponieważ inni w każdej chwili mogą nas sprawdzić. Ostatnim etapem w metodzie naukowej jest ocena wiarygodności danej hipotezy bądź też, jeśli nie została ona przedstawiona, ukazanie, co uzyskane dane mówią nam o badanych zjawiskach. Wszystkie te etapy mogą wydawać się nam oczywiste, mają jednak ogromne znaczenie, ponieważ każą nam postępować w sposób systematyczny i uporządkowany, zachować bezstronność (lub przynajmniej ograniczyć subiektywne nastawienie) oraz umożliwiają innym poznanie tego, co i w jaki sposób odkryliśmy. Bez wytycznych zawartych w metodzie naukowej nie mielibyśmy zaufania do niczyich wyników badań, nie wiedzielibyśmy, w jaki sposób sprawdzać je i oceniać. W rezultacie nasza wiedza o świecie byłaby niesystematyczna, przypadkowa i w większości niedokładna; niemożliwa byłaby także jej akumulacja. 31 CZY NAUKA WYKLUCZA HUMANIZM Moi koledzy socjologowie często głoszą, że socjologia jest „formą sztuki". Postuluje się, aby socjologowie odrzucili bezosobowe kwestionariusze i zajęli się rzeczywistymi działaniami ludzi. Ponadto w zdobywaniu informacji o świecie powinniśmy oprócz intelektu posługiwać się także intuicją. Rozlegają się sądy, że socjologia nadal powinna posługiwać się ogólnymi teoriami i koncepcjami, ale tylko tymi, które powstały przez wykorzystanie bezpośredniego aktywnego udziału wraz z innymi ludźmi w realnych sytuacjach życiowych. Wiedząc z pierwszej ręki o zainteresowaniach, problemach, rozterkach i frustracjach ludzi żyjących w danym społeczeństwie, możemy wykorzystać naszą wiedzę ogólną, aby im pomóc, polepszyć ich życie, umożliwić im czerpanie zeń więcej satysfakcji. Reprezentujący takie poglądy socjologowie uważają, że ich powołaniem jest rozpoznawanie tych źródeł napięć pomiędzy ludźmi, które tkwią w zasadach organizacji społeczeństw, oraz proponowanie sposobów rozwiązywania owych napięć. Wielu zawodowych socjologów zdecydowało się na początku swej drogi na wybór tej właśnie dziedziny, kierując się pobudkami humanistycznymi. Uważali oni, że niektóre zasady życia społecznego są złe — dyskryminacja etniczna i płciowa, nadmierne przywileje w obliczu istnienia skrajnego ubóstwa, nieszczęścia i alienacja, a także inne schorzenia społeczne— i chcieli jakoś temu zaradzić. Niewątpliwie takie pobudki kierowały Karolem Marksem i wieloma innymi socjologami. Chcieli pomóc ludziom i sprawić, aby świat stał się lepszy. Jeśli dobrze się przyjrzeć, to motywacje humanistyczne możemy znaleźć u zagorzałych teoretyków i rasowych metodologów. Fakt ten świadczy o tym, że w myśleniu socjologa zawsze obecna jest — choć czasami głęboko ukryta — ideologia. Bywa, że jest ona wyrażana wprost, ale niezależnie od tego, czy jest ona ukryta czy jawna, większość socjologów ma wyrobiony pogląd na lemat tego, co ..dolega społeczeństwu". oraz ogólny plan, „co należy zrobić, żeby rozwiązać te problemy". Zarazem jednak jesteśmy realistami i zdajemy sobie sprawę z tego, że nie możemy kształtować społeczeństwa zgodnie z naszą wolą i pragnieniami. Co więcej, dostrzegamy subiektywizm w swoim myśleniu i staramy się go pozbyć, ..uprawiając naukę". Coś takiego najczęściej przydarza się socjologom podczas studiów, a zwłaszcza robienia doktoratu. Tak już jakoś jest, że humanistyczna motywacja i zapał ideologiczny słabną wraz z nabywaniem umiejętności zawodowych. W konsekwencji ci naukowcy, u których w podejściu dominuje humanizm oraz ideologia, mają skłonność do traktowania eksperymentów, statystyki, bezosobowych metod naukowych i abstrakcyjnych teorii jako ,,wrogich" ich bardziej praktycznemu zaangażowaniu. Uważają, że teorie i metody zabijają ich intuicję oraz uniemożliwiają pomaganie ludziom. Ta przepaść pomiędzy intuicją a badaniami naukowymi wcale nie musi istnieć. Nasze domysły, odczucia oraz intuicje są znakomitym źródłem socjologicznych danych. I chociaż często zwracamy uwagę na metodologiczne problemy związane z tego rodzaju danymi — na przykład subiektywizm i nieweryfikowalność — to powinniśmy także docenić, jaką przewagę dają nam one nad naukami przyrodniczymi. Ponieważ jesteśmy ludźmi, którzy badają ludzi oraz ich wzorce społecznej organizacji, możemy wykorzystywać własną intuicję do zbierania informacji. Często łączy nas z przedmiotem badania taka bliskość i zażyłość, jakiej nigdy nic osiągnie ani geolog, ani fizyk. Mówiąc krótko, intuicja oraz odczucia pomagają nam zrozumieć to, co się dzieje. Jednak nie powinniśmy z tym przesadzać, do czego, niestety, wielu socjologów ma skłonności. Nasza intuicja może być myląca, stronnicza lub tylko częściowo trafna. A jeśli opieramy program naprawczy na fałszywej informacji albo na podstawach ideologicznych (to znaczy na naszym wyobrażeniu, jak być powinno), możemy wyrządzić więcej zła niż 32 dobra. Co więcej, możemy krzywdzić ludzi i stwarzać jeszcze gorsze warunki społeczne tym, którym usiłujemy pomóc. Powinniśmy zatem powściągnąć swój entuzjazm, z jakim podchodzimy do intuicji oraz do danych, które zbieramy, a także interpretujemy na podstawie własnych doświadczeń w jakichś sytuacjach społecznych. Nie należy całkiem odrzucać pożytków płynących z intuicji, a tym bardziej jej tłumić, podobnie jak rezygnować z humanistycznego zaangażowania i pragnienia pomocy ludziom oraz poprawiania świata. Postawa ta jednak wymaga pewnego uzupełnienia, które polega na uświadomieniu sobie, czym jest nauka i jak;} rolę pełni w mobilizowaniu intuicji oraz ideologicznych nastawień i ukierunkowywaniu ich na konstruktywne cele. Jeśli chcemy spożytkować swój humanizm — a to jest główny powód wyboru przez większość nas socjologii — musimy nauczyć się gromadzić oraz interpretować informacje o sytuacjach, które chcemy zmienić, i o ludziach, którym pragniemy pomóc. Potrzebna jest nam także wiedza na temat tego, dlaczego i w jaki sposób takie sytuacje funkcjonują. Musimy także umieć przewidywać konsekwencje zmian, które wprowadzamy, oraz zbierać dokładne informacje na temat owych zmian. Nie możemy tutaj opierać się jedynie na intuicji i na wyznawanej przez siebie ideologii. Aby zrozumieć, jak i dlaczego cos się dzieje, potrzebujemy teorii, która wytrzymała próby jej obalenia i która pomoże nam określić, co trzeba zrobić, aby poprawić daną sytuację. Musimy także zebrać dokładne informacje i przeanalizować je starannie, aby dowiedzieć się, z czego składa się dana sytuacja i jakie są konsekwencje naszych podbudowanych przez teorię działań. Jeśli nie dysponujemy teorią, nic mamy struktury umożliwiającej nam zrozumienie ora/ interpretację rzeczywistości społecznej. Tym samym nic wiemy, co zrobiliśmy i czego możemy się spodziewać. Jeśli brakuje nam metod, nie możemy ufać naszym teoriom, ponieważ nic zostały zweryfikowane, i nic wiemy, co trzeba zmienić w danej sytuacji. Możemy wykorzystać naszą znajomość owej sytuacji oraz własną kreatywną intuicję, aby sięgnąć po odpowiednie teorie i opracować metody gromadzenia informacji. Jednak nasza intuicja nie zastąpi teorii, starannie skonstruowanych metod i szczegółowej analizy. Dlatego właśnie nauka stanowi tak istotne narzędzie w podchodzeniu do kwestii społecznych oraz do problemów, którymi interesują się humaniści. NAUKOWA SOCJOLOGIA A INŻYNIERIA SPOŁECZNA Jak już wspomniałem w rozdziale pierwszym, August Comte, uznawany za tytularnego ojca socjologii, wierzył, że nauka o społeczeństwie może zostać wykorzystana do stwo- rzenia lepszego społeczeństwa. Uważał, że jeśli socjologia zdoła sformułować i zweryfikować teoretyczne prawa, takie jak w fizyce czy biologii, będzie możną osiągnąć taki poziom wiedzy o organizacji społeczeństw, który umożliwi skonstruowanie nowych form życia społecznego. Tym samym uważał, że nauka i humanizm nic wykluczają się nawzajem: kiedy już zrozumiemy, jak i dlaczego funkcjonuje rzeczywistość społeczna, możemy wykorzystać tę wiedzę do zbudowania lepszego świata. Podobnie myśleli Karol Marks i Emile Durkheim, choć każdy z nich wyrażał to inaczej. Pragnęli bowiem wykorzystać posiadaną przez siebie wiedzę pojęciową na temat funkcjonowania świata do konstruowania lepszego społeczeństwa. Takie słowa, jak ,,konstruowanie", przypominają inżynierię społeczną, kontrolowanie społeczeństwa, orwellowskie państwo „wielkiego brata", głupotę i pustkę społeczeństwa 33 technokratycznego. Wiele osób zgodzi się ze mną, że inżynieria jest całkiem sympatyczna, póki używamy jej do budowania mostów i dróg. Ale niczym nie ograniczana inżynieria wykorzystująca nauki teoretyczne tworzy takie rzeczy, jak bomby atomowe i potencjalnie szkodliwe urządzenia. Lek przed nią jest w pełni uzasadniony. Można jednak argumentować, że szkodliwe wykorzystywanie inżynierii wynika z takiej organizacji społeczeństwa, która temu właśnie sprzyja. Gdybyśmy wiedzieli więcej na lemat rzeczywistości społecznej, moglibyśmy bardziej ograniczać złe wykorzystanie naszej wiedzy. Z drugiej jednak strony istnieje niebezpieczeństwo, że wiedzę o organizacji społeczeństwa wykorzystamy do stworzenia jeszcze gorszych rzeczy. Co do tego — zdania są podzielone. Rozwój teorii i zastosowanie metod badawczych zapewnia poszerzenie wiedzy na lemat funkcjonowania rzeczywistości społecznej. Wiedza ta — nawet w tak niedoskonałym kształcie, jak obecnie — może być wykorzystana przez inżynierię społeczną (Hunt, 19S5). Przy czym nadajemy owej inżynierii inne nazwy — czasami określamy ją mianem praktyki socjologicznej, kiedy indziej zaś mianem socjologii klinicznej bądź stosowanej — ponieważ określenie „inżynieria społeczna" wywołuje przykre skojarzenia. Ale powinniśmy zdawać sobie sprawę, co owe łagodniejsze określenia znaczą: jest to dążenie do konstruowania pewnych rodzajów stosunków społecznych z użyciem koncepcji teoretycznych oraz wyników badań. Podobnie jak w przypadku każdej inżynierii, można ją wykorzystać zarówno w złych, jak i dobrych celach — sprawą względną i rozmaicie definiowaną jest to, co złe, i to, co dobre. Tak więc nie należy traktować naukowej socjologii jak sztuki tajemnej, ponieważ w istocie rzeczy wykorzystujemy ją do zmiany naszego codziennego życia, a w przyszłości będzie służyć temu w jeszcze większym stopniu. Podsumowanie 1. Nauka jest ściśle uporządkowanymi zorganizowanym dążeniem do zrozumienia świata w kategoriach pojęć teoretycznych, wspartych starannie prowadzonymi badaniami. 2. Teoria stanowi narzędzie rozumienia świata, charakteryzują ja dwie podstawowe cechy: a) abstrakcyjność i uniwersalność oraz h) sprawdzalność. Kiedy abstrakcyjne teorie zostają zweryfikowane, wówczas następuje akumulacja wiedzy. 3. W socjologii teoria nie jest tak dobrze rozwinięta jak w naukach przyrodniczych. Obecnie wyróżnić w niej można cztery najważniejsze podejścia: a) funkcjonalne. które polega na zrozumieniu, w jaki sposób zjawiska społeczne zaspokajają potrzeby większych struktur społecznych, w których funkcjonuj;): b) teorię konfliktu, która kładzie nacisk na kontliktorodne skutki nierówności: c) teorie interakcji, które zwracają uwagę na posługiwanie się gestami w bezpośredniej komunikacji oraz w dostosowywaniu się ludzi nawzajem do siebie: i d) teorie utylitarne, w których podkreśla się rachunek kosztów i zysków w dążeniu do osiągania celów. 4. Dane o świecie empirycznym są gromadzone w sposób systematyczny zgodnie z zasadami metody naukowej. A oto te zasady: a) określenie problemu badawczego, h) sformułowanie hipotezy, c) zebranie danych, które w socjologii uzyskiwane są za pomocą eksperymentu, badań ankietowych, obserwacji bądź badań historycznych. d) analiza danych i e) wyciąganie wniosków z uwzględnieniem wiarygodności teorii, wcześniejszych badań bądź potrzeb klienta. , 5. Kiedy ludzie badają innych ludzi, pojawia się subiektywizm, który może być z pożytkiem wykorzystany przez naukę o społeczeństwie, dając jej przewagę nad innymi dziedzinami nauki, ponieważ tylko my posiadamy taką intuicyjną znajomość badanego przedmiotu. 6. Wiedza socjologiczna w miarę je j gromadzenia może być użyta do konstruowania i przekształcania stosunków społecznych. Takie działania nic muszą wcale być wrogie człowiekowi — wręcz przeciwnie, można je podejmować w imię humanizmu. A zatem nauka i humanizm wcale nic muszą być wobec siebie w opozycji. Rozdział 3 SYMBOLE I KULTURA Życie społeczne regulowane jest przez systemy symboli, które dostarczają nam instrukcji, jak postępować, wchodzić w interakcje i organizować się. U wielu zwierząt tego rodzaju instrukcje znajdują się w genach komórek i dostarczają biologicznie uwarunkowanych wskazówek zapewniających przeżycie. W pewnym stopniu odnosi się to także do ludzi, ale owe biologiczne instrukcje są w tym przypadku uzupełniane, a tak naprawdę nieustannie wypierane przez kody kulturowe, które dostarczają nam niezbędnych wskazówek, jak poruszać się w przestrzeni, rozmawiać z innymi ludźmi, wchodzić z nimi w określone związki i budować wielkie struktury współczesnych społeczeństw. Ludzie pozbawieni symboli, czyli kultury, zginęliby, rozpadłby się także świat, który znamy. I minio że symbole oraz instrukcje w nich zawarte mogą wydawać się ciężarem, zwłaszcza we współczesnym świecie, w którym rewolucja informacyjna wytwarza wciąż nowe systemy symboli i w którym nikt nie może uciec przed rzeczywistością nasyconą znakami i symbolami (taką jak widzimy na zdjęciu powyżej), to jednak bez nich nie wiedzielibyśmy, jak postępować, jak formować stosunki z innymi ludźmi oraz jak żyć i tworzyć w strukturach współczesnego świata. 35 ŚWIAT SYMBOLI Ludzie, a do pewnego stopnia także niektóre zwierzęta, mają niezwykłe umiejętności, a mianowicie potrafią przedstawiać świat, swoje doświadczenia i dosłownie wszystko za pomocą arbitralnych znaków. Znaki te nazywamy symbolami wówczas, kiedy ludzie uzgodnią między sobą, jaka jest zawartość znaczeniowa danego znaku i co on przedstawia. Słowa, które w lej chwili czytasz, są znakami (czarne znaczki na stronie), których znaczenie wspólnie ustaliliśmy; dlatego leż każde słowo jest symbolem. Słowa zorganizowane są w zdania, akapity i rozdziały. Są one częścią zorganizowanego systemu symboli. To, co dotyczy języka, dotyczy niemal wszystkiego, do czego sięgniemy myślą. Flagi, krzyże, zaciśnięte pięści, zmarszczone brwi, książki, święte księgi i programy komputerowe — wszystko to są znaki, które zawierają w sobie wspólnie ustalone znaczenia. Zazwyczaj też należą one do systemów symboli, ponieważ odwołują się do innych związanych z nimi symboli i znaczeń. To dzięki nim pamiętamy przeszłość, zdobywamy wiedzę o teraźniejszości i przewidujemy przyszłość. Bez lej zdumiewającej umiejętności nasz świat składałby się jedynie z odczuć i wrażeń. Tkwilibyśmy w wiecznym tu i teraz. Nie mielibyśmy muzyki, sztuki, matematyki, żartów, przysiąg, przekleństw, umiejętności czytania, kultów religijnych ani żadnych innych rzeczy, które nam, ludziom, wydają się tak oczywiste. Nasze życic byłoby nudne i monotonne, ale nie wiedzielibyśmy o tym, ponieważ nie potrafilibyśmy przedstawić tego za pomocą symboli. Jak ważne są dla nas systemy symboli, możemy zrozumieć, obserwując mrówki oraz inne owady społeczne, jak termity czy pszczoły. Nazywamy je ..społecznymi", ponieważ są zorganizowane, jednak na podstawie całkiem innych informacji aniżeli nasze systemy symboli. Informacja kierująca owymi owadami oraz ich zachowaniem jest zakodowana w genach, a dokładniej w ich chromosomach, toteż miejsce i rola każdego osobnika w społeczeństwie owadzim są w dużym stopniu z góry określone i genetycznie wyznaczone (chociaż każdy organizm także samodzielnie przystosowuje się do warunków środowiska, w którym żyje). Systemy symboli w społeczeństwach ludzkich nie są genetycznie zaprogramowane. Tworzymy je w swojej wyobraźni, posługujemy się nimi i zmieniamy we wzajemnych kontaktach i ze środowiskiem. Niemniej są one funkcjonalnym odpowiednikiem kodów genetycznych występujących u owadów społecznych, ponieważ kształtują nasze działania i — co ważniejsze — nasze wzory organizacji społecznej. A suma owych systemów symboli w całej ludzkiej populacji nazywana jest przez socjologów kulturą (Kroeber, Kluckhohn, 1973; Parsons, 1951). Na co dzień często używamy tego terminu w całkiem odmiennym znaczeniu — na określenie szlachetnego wina, znakomitej whisky, gustownego stroju czy dobrego piwa. Ale to wszystko samo w sobie nie jest kulturą, lecz materialnymi wytworami działań sterowanych przez kulturę. Są to rzeczy stworzone dzięki wykorzystaniu symboli do zorganizowania ludzi, by je wyprodukowali. Ale one same także mogą stać się symbolami kulturalnymi, jeśli będą ,.mówić coś" o nas innym ludziom. Tak więc podanie piwa dobrej marki zamiast taniego „sikacza" jest rodzajem komunikatu i kształtuje, choć w sposób dość słaby, nasz stosunek do innych ludzi, podobnie jak jeżdżenie mercedesem, lcxusem lub BMW. A zatem wytwory kultury (będące rezultatem produkcji zorganizowanej przez symbole kulturowe) mogą same stać się symbolami i oddziaływać na ludzkie zachowania, interakcje oraz organizacje. Powinienem tutaj dodać pewne zastrzeżenie: pojmowanie kultury jako systemów symboli nic jest powszechnie akceptowane. Istnieje wiele innych definicji kultury (Kroeber, Kluckhohn, 1973); niektórzy widzą ją jako sumę wszystkich ludzkich wytworów 36 (Singer, 1968), tj. symboli, przedmiotów materialnych i sposobów organizacji. Czasami, ' używa się owej hardziej globalnej definicji, dokonuje się rozróżnienia na kulturę materialną (wytwory fizyczne) i kulturę niematerialną (systemy symboli i społecznych zachowań). Ja wolę posługiwać się bardziej ograniczoną definicją, należy jednak pamiętać, że w naukach społecznych nie ma zgody co do definicji kultury (Gilmore, 1992). A żalem przedstawiony tutaj punki widzenia kładzie nacisk na fakt, że nasz świat jest konstruowany i zapośredniczony przez symbole. W zasadzie wszystko, czego doświadczamy, co robimy, czego pragniemy i co widzimy, jest związane z symbolami. Toteż zrozumienie samych siebie oraz szerszej rzeczywistości społecznej wymaga głębszej znajomości kultury. Musimy zdać sobie sprawę z tego, że symbole budują nasz świat, choć w takim zakresie, jak w przypadku genetycznie zaprogramowanych mrówek, pszczół termitów. Krótko mówiąc, nie powinniśmy lekceważyć potęgi symboli kulturowych zlatujących na nasze spostrzeżenia, uczucia i zachowania, ale nie należy jej także przeceniać. To ludzie tworzą je i przekształcają, kiedy dokonują zmian w relacjach wzajemnych, kiedy reorganizują swą rzeczywistość społeczną, bądź też kiedy zmienia się łowisko, w którym żyją. SYMBOLE I SPOŁECZEŃSTWO Na pewnym poziomie kultura i jej wytwory są środkami, które umożliwiają nam działanie. Bez języka z trudem moglibyśmy się ze sobą porozumiewać. Bez technologii (informacji o tym, jak manipulować środowiskiem) nic mielibyśmy co jeść ani gdzie mieszkać. A zatem symbole stanowią środek, za pomocą którego dostosowujemy się do środowiska. wchodzimy w interakcje z innymi, interpretujemy nasze doświadczenia ani żujemy się w grupy. Jednak są one czymś więcej niż wygodnym narzędziem. Mówią nam także o tym, co 5, co myśleć i co postrzegać. Parafrazując Marshalla McCluhana, nasze symboliczne narzędzia same są przekazem bądź inaczej, zbiorem instrukcji. Jak już wspomnieliśmy, nie krępują nas one w tym samym stopniu, co informacja genetyczna zawarta w genach mrówek, pszczół i termitów, ale ograniczają nasze możliwości wyboru. Nawet tak zdawałoby się neutralne narzędzie symboliczne jak język niesie w sobie ukryty przekaz (Hall, 1959). Na przykład język Indian Hopi różni się od angielskiego w sposobie określania u (Carroll, 1956). W angielskim „czas" jest rzeczownikiem, co oznacza, że można go kształcąc—ciąć, oszczędzać, spędzać, tracić, marnować (np. możesz w „złym czasie" czytać mój tekst albo uznać, że wszystko to jest tylko ,,stratą czasu"). Natomiast dla Hop "czas" jest czasownikiem, w związku z czym nie można go przekształcać ani manipulować jak rzeczownikiem; czas po prostu płynie, a ludzie naginają się do jego biegu (Hopi zapewne mniej by narzekał przy czytaniu tej książki). A zatem osoby posługujące się angielskim będą różniły się od osób posługujących się językiem Hopi zarówno poglądami, zachowaniami oraz odmiennymi wzorami organizacji społecznej. Tak więc kultura co bywa jedynie neutralnym narzędziem. Jest ona rodzajem ograniczenia i ten właśnie aspekt najbardziej interesuje socjologów. socjologowie zajmują się kulturą, badając, w jaki sposób systemy symboli ograniczają interakcje pomiędzy ludźmi oraz ich struktury organizacyjne, a także w jaki sposób same struktury tworzą, podtrzymują bądź zmieniają kulturę (Kroeber, Parsons, 1958). Nie interesuje nasz każdy system symboli, lecz jedynie te, którymi zajmuje się socjologia. Najciekawsze są dla nas te symbole, które wpływają na nasz sposób widzenia świata, 37 działania w owym świecie, wchodzenia w interakcje ze sobą, oraz koordynują nasze działania i zachowania wobec innych ludzi. SYSTEMY SYMBOLI Symbole zorganizowane są w systemy, dzięki którym stają się one bardziej złożone. I chociaż istnieje ogromna różnorodność systemów symboli w ludzkich populacjach, te, które wymieniam poniżej, należą do podstawowych. Systemy językowe Jednym z nich jest system kodów językowych, który obejmuje zarówno słowa w formie mówionej i wydrukowane na tej stronie, jak i złożone symbole matematyczne oraz programy komputerowe. Podstawowe rodzaje kodów językowych występujących w danej populacji maje} ogromny wpływ na to, w jaki sposób jest ona zorganizowana. Na przykład jeśli dana populacja posiada tylko język mówiony, formy jej organizacji społecznej będą bardzo ograniczone, natomiast ta, która rozwinęła język pisany, może skuteczniej gromadzić informacje i w rezultacie wypracować własne, liczniejsze formy społecznej organizacji. A jeśli powstaną nowe języki — matematyka, logika, programy komputerowe oraz inne kody symboliczne — wówczas zwiększy się skala reakcji takiej populacji w stosunku do środowiska, w którym funkcjonuje: dramatycznie zmienią się także: charakter stosunków społecznych pomiędzy jej członkami oraz formy jej społecznej organizacji. Zastanów się nad tym, na przykład. Jaki wpływ miał język komputerowy na szybkość, skalę i zakres kontaktów we współczesnym świecie, a przekonasz się, z jaką siłą może język przekształcać społeczeństwo. Systemy technologiczne Innym podstawowym systemem kulturowym jest technologia, czyli organizacja infor- macji i wiedzy dotyczących kontrolowania i wykorzystywania środowiska. Gdyby zbieranie roślin i polowanie na zwierzęta stanowiło podstawowy zasób informacji w danej populacji — a tak było przez trzydzieści tysięcy lat na czterdzieści tysięcy naszego istnienia jako gatunku — organizacja społeczna oraz adaptacja do środowiska byłyby bardzo ograniczone (choć należy podkreślić, że zbieracze i myśliwi byli zapewne o wiele bardziej zrelaksowani i zadowoleni z życia aniżeli ludzie współcześni). W miarę jak rozwija się technologia, powiększa się społeczeństwo: potrafimy więcej produkować, jest nas coraz więcej, struktury społeczne stają się bardziej złożone. A zatem technologia jest jedną z sił napędowych organizowania się ludzi, a kiedy osiągnie odpowiedni poziom i splecie się z nauką oraz inżynierią, staje się potężną siłą kulturową zdolną do przekształcania naszego życia, stosunków z innymi oraz sposobów organizowania się (Lensk), 1966; 38 Lenski, Nolan, 1991). Faktycznie niemal każdy aspekt naszego codziennego życia — ubiór, sposób przemieszczania się. poziom życia, poglądy, aspiracje, sposoby komunikacji —uzależniony jest od przedmiotów będących wytworami nowych osiągnięć wiedzy bądź technologii. Prawdę mówiąc, trudno nawet wyobrazić sobie życie bez telefonu, telewizji, samochodu, mieszkania, niemnących ubrań, sieci komputerowych, płyt kompaktowych itd Nie zdziwilibyśmy się, gdyby w owym technologicznym tyglu zaginęły osobiste więzi międzyludzkie. Systemy wartości Ludzie zawsze posiadali wyobrażenia o tym, co złe, a co dobre, co właściwe, a co nie, co istotne, a co nieistotne. Są to wartości; a kiedy tworzą one system standardów, inaczej kryteriów, służących ocenie moralnej postępowania oraz jego stosowności, wówczas nazywamy je systemem wartości (Williams. 1970: Rokeach, 1973. 1979). Wartości posiadają szczególną cechę: są abstrakcyjne, w tym znaczeniu, iż są na tyle ogólne, żeby można je było zastosować do wielu najrozmaitszych sytuacji (Kluckhohn, 1951). Bez owej cechy abstrakcyjności. która pozwala nam odnosić je do konkretnych sytuacji, ludzie mieliby ogromne trudności z porozumiewaniem się i współdziałaniem, ponieważ nie byłoby wspólnej miary moralnej do oceniania zarówno cudzych, jak i swoich działań. Wyobraźmy sobie rozmowę dwu osób, z których każda uznaje inny system wartości. Nie doszłyby do porozumienia w takich sprawach, jak: co być powinno, co jest uczciwe, a co nie. i jak należy postępować. Rzeczą godną uwagi we wszystkich niemal populacjach ludzkich jest sposób, w jaki dochodzi się do zgody w odniesieniu do wartości. Zgoda ta rzadko bywa doskonała, ponieważ jedną z najciekawszych, a zarazem nieustannie ewoluujących sił napędowych w społeczeństwie jest konflikt wartości. Ale gdyby społeczeństwo nie osiągnęło choćby w ograniczonym zakresie zgody co do wartości, wówczas wstrząsane byłoby nieustannie przez konflikty i napięcia. Znamienne, że w tak ogromnym społeczeństwie jak społeczeństwo Stanów Zjednoczonych, zamieszkującym ogromny obszar geograficzny, istnieje jakaś zgoda na temat tego, co dobre, a co złe, co stosowne, a co niestosowne. W dużym stopniu owa generalna zgoda co do wartości sprawia, że jesteśmy tak bardzo „amerykańscy", i pozwala każdemu z nas wchodzić w nowe sytuacje i wychodzić z nich bez większych stresów. Uznając te same podstawowe wartości, możemy wchodzić ze sobą w interakcje, nawet jeśli w wielu sprawach się nie zgadzamy. • .Wymieńmy kilka takich ogólnych wartości (Williams, 1970). W Ameryce istnieje zgoda co do takich wartości, jak ciążenie do sukcesu (robić coś jak najlepiej), aktywność (dążenie do panowania nad daną sytuacją i kierowania nią), wolność (nieskrępowane podążanie za swymi pragnieniami), postęp (doskonalenie siebie i świata wokół nas), materializm (nabywanie przedmiotów materialnych, oczywiście z wyczuciem i smakiem!), i skuteczność (robienie czegoś w sposób praktyczny i racjonalny). Pojęcia te, podobnie jak kilka innych, są nam wszystkim wspólne i służą jako kryteria moralne do oceny siebie oraz innych w konkretnych sytuacjach. Jednak nie wszyscy podzielają te wartości, niektórzy nawet wszystkie je odrzucają. Mimo to stopień zgody na nie jest niezwykle wysoki. I choć każdy z nas może nadawać owym wartościom różne znaczenie, to ogólnie wszyscy je akceptujemy. Dzięki temu mniej wysiłku wkładamy w nasze interakcje. Równie ważne jest to, że owe wartości oddziałują na całe nasze społeczeństwo i na wiele jego części składowych — gospodarkę, politykę, system oświaty, lokalne społecz- 39 ności itp. Dzięki temu są one rodzajem „spoiwa" utrzymującego społeczeństwo w całości i nadającego mu odpowiedni;! spójność. Oczywiście wartości oddziałuj;:! na poszczególnych ludzi wówczas, kiedy podejmują oni decyzje co do swego postępowania. Na przykład student czytający tę książkę kieruje się wymienionymi tu najważniejszymi dla Amerykanów wartościami: aktywnością (pokonam tę książkę), dążeniem do sukcesu (zdam z niej sprawdzian), postępem i materializmem (uzyskam dyplom, który umożliwi mi zdobycie dobrej pracy) oraz skutecznością (nie będę tracić czasu na ponowne czytanie). Wszystkie te wartości kierują twoim zachowaniem w systemie edukacji, który jest oparty właśnie na nich. Co więcej, już samo rozpoczęcie nauki oznacza akceptację owych wartości przez uczniów i studentów oraz wolę podtrzymania lego systemu opartego na aktywności, dążeniu do sukcesu, indywidualizmie i materializmie. To, co odnosi się do szkoły, odnosi się do niemal wszystkich sytuacji: część wartości kieruje sposobem postrzegania świata oraz zachowaniem jednostek w społeczeństwie. Podejście funkcjonalne podkreśla znaczenie wartości w kierowaniu działaniami ludzi oraz w motywowaniu ich przynależności do społeczeństwa. Jeśli sięgniemy do Emile'a Durkheima i jego analizy wiedzy zbiorowej oraz jej funkcji integrowania społeczeństwa, przekonamy się. że zgoda co do wartości ma tu ogromne znaczenie. Tego rodzaju analiza funkcji wartości, którą przeprowadził Durkheim dawno temu i którą ja przedstawiam w lej książce, ma swoją wagę, ale nie możemy zapominać, że wartości mogą być także źródłem dezintegracji w społeczeństwie. Kiedy jakieś części danej populacji wyznają odmienne wartości bądź leż—co przedstawię krótko poniżej — różni ą się przekonaniami, wówczas bardzo sprzyja to powstawaniu konfliktów. Ludzie będą ścierać się ze sobą w imię własnych norm moralnych, a ponieważ są do nich bardzo przywiązani, nikt nie zechce ustąpić. Teorie konfliktu podkreślają ów aspekt życia społecznego, ale idą jeszcze dalej: pokazują, że wartości często stanowią narzędzie hardziej uprzywilejowanych, którzy posiadają możność ustalania, jakimi wartościami ludzie powinni się kierować. Powrócę jeszcze do tego tematu, ale ważne jest, żeby o tym pamiętać. Systemy przekonań Innym systemem symboli są przekonania, czyli poglądy oraz idee, które ludzie odnoszą do poszczególnych rodzajów sytuacji — systemu kształcenia, pracy, rodziny, przyjaźni, polityki, religii, sąsiedztwa, sportu, rekreacji i wszystkich innych podstawowych rodzajów sytuacji społecznych (Turner, Starnes, 1976). Niektóre przekonania odzwierciedlają zastosowanie do konkretnych sytuacji podstawowych wartości. Na przykład w college'u bądź na uniwersytecie powinno się otrzymywać dobre stopnie (sukces), solidnie pracować (aktywność, skuteczność), przejść przez wszystkie etapy kształcenia i poszerzyć swoją wiedzę (postęp). Niemal do wszystkich sytuacji — praca, zabawa, przyjaźń, sport itp. — odnoszą się przekonania, które są wynikiem zastosowania tych oraz innych ogólnych wartości. W Ameryce nawet w osobistych związkach zastanawiamy się, czy ..dobrze się spisujemy" (sukces), czy ,,dążymy do czegoś" (postęp) i co musimy „zrobić, aby było lepiej" (aktywność). Zależnie od rodzaju związku — kochankowie, rodzice, znajomi, bliscy przyjaciele — występują trochę inne przekonania, ale wszystkie odwołują się do tych samych wartości. Dzięki temu wiemy, jak mamy się zachowywać, i nabieramy pewności, że postępujemy właściwie. Inne przekonania odnoszą się — przynajmniej na pozór — do konkretnych taktów. Są 40 to nasze pojęcia o tym. jak dana sytuacja wygląda, co się na nią składa. Wiedza ta sprawia, że czujemy się pewniej, wchodząc w nią i działając w jej ramach. Nasze przekonania dotyczą również sytuacji, w których nic uczestniczyliśmy, dopiero będziemy uczestniczyć lub nigdy ich nic doświadczymy — są to praca, małżeństwo, starość, ubóstwo i itp. Dzięki temu członkowie danej populacji ,,podłączają się" nawzajem do swoich społecznych światów. Dzięki posiadanym przekonaniom na temat różnych dziedzin oraz kontekstów społecznych, w pewnym teoretycznym zakresie już je znamy i możemy w każdej chwili racząc w nich funkcjonować. Dlatego też nowe sytuacje nie są nam całkiem nie znane. Dysponujemy bowiem ogólnymi wartościami oraz pewną pulą przekonań, które kierują nami, kiedy po raz pierwszy niezdarnie się do czegoś zabieramy. Jednak tego rodzaju przekonania nie zawsze są zgodne z rzeczywistością. W dużym stopniu kształtowane są przez wartości oraz inne przekonania mówiące o tym, co powinno się dziać bądź występować w danej sytuacji. Ale ponieważ sądzimy, że naprawdę znamy sytuacje, których nie znamy, mamy poczucie wspólnoty z innymi ludźmi oraz przeświadczenie, że dalibyśmy sobie radę w ich sytuacjach życiowych. Na przykład większość Amerykanów jest przekonana, że osoby korzystające z opieki społecznej to lenie, którzy . fałszywie przedstawiają swoje potrzeby (Kluegel,Smith. 1986; Smith, 1985). Przekonanie to oparte jest na takich wartościach, związanych z pracą i dobrobytem, jak aktywność, dążenie do sukcesu, postęp i skuteczność. Zakłada także rzekomo neutralne fakty: pracy jest wszędzie pod dostatkiem, ale wiele osób jest zbyt leniwych, aby ją podjąć. Zawiera też przekonanie: gdybym był biedny i bez pracy, podjąłbym każdą pracę i zachował godność. W len sposób wydaje nam się, że wiemy bardzo dużo o rzeczywistości, której zapewne nigdy nie doświadczymy. Ale fakty zawarte w owych przekonaniach mogą być fałszywe: większość ludzi korzystających z opieki społecznej nie jest w sianie pracować — są albo za starzy, albo niesprawni lub zbyt chorzy, a prawie połowa z nich pracuje na pełnym etacie albo została zwolniona (J. Turner, 1993b): dlatego leż bardziej odpowiada prawdzie „fakt", że w gospodarce nie ma dostatecznej liczby miejsc pracy, aby móc zatrudnić wszystkich obywateli, a płace w wielu przypadkach nie wystarczają na to, by wydobyć ludzi z ubóstwa (Beeghley, 1983; Ropers, 1991). Tak więc nasze przekonania o lym, co naprawdę istnieje i co się dzieje, mogą ulegać zniekształceniu pod wpływem wartości i sądów, które są na nich oparte. Nie jest to czymś złym; jest po prostu nieodłączną częścią ludzkich zachowań. Trzeba przyznać, że we współczesnych społeczeństwach powstał cały „przemysł" badania postaw i opinii ludzi — które w swej istocie są wyrazem przekonań. Owo poznawanie opinii publicznej wykracza znacznie poza badania upodobań wyborczych oraz szerokie badania ankietowe, takie jakie prowadzi Instytut Gallupa czy Harrisa. Jest to także podstawowa metoda w badaniach rynku i public relations. Wiedza o tym. że na zachowania ludzi — od głosowania na prezydenta do kupowania jakiegoś towaru — mają wpływ ich postawy, które z kolei kształowane są przez ogólne wartości i przekonania, w dużym stopniu zmieniła sposób prowadzenia kampanii wyborczej przez polityków oraz zasady postępowania w przedsiębiorstwach. Systemy norm Wartości i przekonania są zbyt ogólne, aby kierować konkretnymi zachowaniami; kształtują one ogólne poglądy i punkty widzenia, a także mobilizują nas do postępowania wedle pewnych ogólnych wzorów (Blake, Davis, 1964). Ale nie mówią nam dokładnie, l 41 co robić. Brak len uzupełniają normy, tworzące kolejny system symboli, które mówią nam, czego się od nas oczekuje i co należy zrobić w konkretnej sytuacji. Wyobraź sobie, że przychodzisz na zajęcia, nie znając „reguł" ani oczekiwań związanych z tym, jak powinien się student zachowywać. Jesteś gotów dążyć do sukcesu, być aktywny i rozwijać się umysłowo, ale nie wiesz, co robić — gdzie usiąść, jak postępować, co zrobić z rękami, nogami, co mówić i myśleć. Może trudno to sobie wyobrazić, ponieważ bardzo dobrze znasz obowiązujące na uczelni ogólne reguły określające zachowanie się studentów. Ale gdybyś nigdy nic był na sali wykładowej, nie miał własnych książek i nigdy nie uczestniczył w wykładach, wówczas na początku czułbyś się skrępowany. Zacząłbyś obserwować, w jaki sposób zachowywać się na wykładzie i jak robić notatki. Tak więc można znać ogólne normy odnoszące się do podstawowych rodzajów sytuacji — niektórzy socjologowie nazywają je normami instytucjonalnymi — ale każdy człowiek musi dodatkowo poznać takie normy, które dopasowują zachowanie do konkretnej sytuacji. Z punktu widzenia zwolennika teorii interakcji proces poznawania tych norm jest bardzo złożony i delikatny. Jeśli nie znamy odpowiednich norm kulturowych, które odnoszą się do jakiejś sytuacji, dopasowujemy się do postępowania i gestów innych ludzi. Odczytujemy ich gesty, chcemy poznać to, co myślą, żeby nauczyć się, jak należy się zachowywać. Często znamy odpowiednie wartości, normy i przekonania, ale nie mamy pełnej wiedzy na lemat lego, które z nich są najważniejsze, i wówczas nie potrafimy ich wykorzystać. Popełniane błędy kompromitują nas — spotykają nas sankcje i dezaprobata, -w rezultacie czego dopasowujemy się do zachowań innych ludzi. Możemy także zdawać sobie sprawę z własnej ignorancji jeszcze przed popełnieniem błędu, i w konsekwencji postępujemy niepewnie, jakby „na próbę", ponieważ całą uwagę poświęcamy ruchom, słowom i gestom innych osób. Kiedy już przyswoimy sobie znaczenie odpowiednich symboli, będziemy je wciąż wykorzystywać i umacniać w procesie interakcji. Każdy z nas zachowuje się wówczas w odpowiedni sposób; takie zachowanie umacnia wartości, przekonania i normy — a kiedy się już umocnią, zyskują moc narzucania ograniczeń naszemu zachowaniu. Wówczas pojawiają się akty dewiacji społecznych, które przerywają ów mechanizm wzmacniania, ale zazwyczaj staramy się przywoływać „dewiantów" do porządku i podtrzymywać funkcjonowanie tego mechanizmu. W laki właśnie sposób -na mikropoziomie interpersonalne działania jednostek podtrzymują istnienie kultury. Normy różnią się stopniem ogólności — od obszernych instytucjonalnych, które zawierają ogólne instrukcje, jak zachowywać się w najważniejszych sterach społecznych (w pracy, w szkole, w domu, w stosunkach z przyjaciółmi itp.), do bardziej szczegółowych, które dokładnie mówią nam, jak postępować w konkretnych sytuacjach. Wszyscy znamy najważniejsze normy instytucjonalne i dlatego możemy wkraczać w nowe sytuacje, mając choćby podstawowe wskazówki. Kiedy już się w nich znajdziemy, poprzez odczytywanie gestów innych osób możemy poznać normy dodatkowe. Musimy się także nauczyć, jak w niektórych sytuacjach podczas interakcji z innymi ludźmi tworzyć nowe normy —może to być bardzo trudne, zwłaszcza jeśli uczestnicy takich interakcji mają odmienne przekonania i odwołują się do różnych norm, które są ze sobą sprzeczne. Na przykład kiedy ludzie się pobierają, często muszą uzgodnić swoje zachowania, ponieważ przekonania dotyczące roli kobiety i mężczyzny podlegają obecnie gwałtownym zmianom, a normy określające zadania żony i męża mogą być bardzo różne. W świetle tych faktów wcale nie dziwi, że w Stanach Zjednoczonych wskaźnik rozwodów jest najwyższy w pierwszym roku mał- żeństwa (Collins,'Collrane, 1991). Większość par ma jedynie jakieś bardzo romantyczne przekonania, znajomość ogólnych norm instytucjonalnych dotyczących małżeństwa oraz wrażenia płynące z obserwacji związku rodziców bądź przyjaciół i tym kieruje się w budowaniu własnego związku. Często wysiłek, który trzeba włożyć w wypracowanie nowych norm, jest zbyt duży i w rezultacie małżeństwo rozpada się. 42 Poza tym niektóre sytuacje we współczesnych społeczeństwach wymagają od nas improwizacji ora/, uzgadniania wspólnych norm. Inne, takie jak na przykład praca przy taśmie montażowej, bardzo nas ograniczają, ale nawet w tym wypadku ludzie uzgadnia- ją wspólne normy, określające, w jaki sposób mają pracować. Większość naszego ży- cia w społeczeństwie spędzamy na uczeniu się, dopasowywaniu, tworzeniu i wspólnym ustalaniu obowiązujących norm. Dzieje się tak zwłaszcza w nowoczesnych społeczeństwach, w których stałe przemiany społeczne zmuszają nas do zmierzania się z wciąż. nowymi sytuacjami. Zasoby wiedzy Oprócz znajomości języka, technologii, wartości, przekonań i systemów norm, ludzie magazynują w pamięci, choć w sposób znacznie mniej uporządkowany, najrozmaitsze informacje. Socjolog niemiecki, Alfred Schullz( 1932), użył określenia „podręczne zasoby wiedzy", aby opisać zbiory odpowiednich informacji, które dana osoba wykorzystuje, chcąc dostosować się do konkretnych sytuacji. Na przykład student wstępujący do college^ ma zasób użytecznej wiedzy na temat szkół, sal lekcyjnych, hierarchii stanowisk, j wykładów oraz zachowania na zajęciach. Owe zasoby wiedzy potrzebne są, by kierować studentami pierwszych lat, a proces uczenia się norm odnoszących się do każdej nowej sytuacji dokonuje się nieustannie. A zatem każdy z nas ma zasób wiedzy wywodzącej się z doświadczenia. Posługujemy się nią, zęby dostosowywać się do różnych sytuacji; a kiedy ludzie mają podobne zasoby wiedzy, wówczas mogą wytworzyć wspólny pogląd na daną sytuację. Jest to możliwe nawet wówczas, kiedy mówimy różnymi językami, co może sprawdzić każdy, kto podróżuje po obcym kraju. Używając gestów, możemy wydobyć z zasobów wiedzy cudzoziemców informacje zbliżone do naszych, zwłaszcza w odniesieniu do powszechnie spotykanych sytuacji. Ta zdolność do posługiwania się owymi immanentnymi systemami symboli sprawia, że ludzie z ogromną łatwością przystosowują się do nowego. Tak więc ukryte w nas bogactwo wiedzy, po którą sięgamy nieustannie, aby dostoso- wywać się nawzajem do siebie, do norm oraz różnych rodzajów sytuacji, jest immanentną częścią kultury. Gdybyśmy jedynie katalogowali wartości, przekonania i normy, bylibyśmy bardzo sztywni w zachowaniach, podobni do robotów: i gdyby pojawiło się coś nowego, do czego nie zostaliśmy ,,zaprogramowani", nie wiedzielibyśmy, co robić. Ale my potrafimy dostosowywać się do najrozmaitszych okoliczności, ponieważ wszyscy nosimy w sobie ogromne pokłady — lub inaczej zasoby — wiedzy, z których w każdej chwili możemy wydobyć potrzebne nam informacje. Podsumowując to, co do tej pory zostało powiedziane, możemy stwierdzić, że symbole kulturowe znacznie ułatwiają organizowanie się społeczeństwa ludzkiego, z drugiej zaś strony, powstają, są utrwalane bądź zmieniane w toku zachodzących między ludźmi interakcji. Jak utrzymują funkcjonaliści (Parsons, 1951; Alcxander, 1985). bez powszechnie obowiązujących i wspólnych systemów symboli nie byłaby możliwa integracja społeczeństwa. Kultura zatem zaspokaja podstawową potrzebę społeczną. I, jak podkreślają interakcjoniści, istnienie oraz funkcjonowanie owych systemów symboli opiera się na nieustannym, szczegółowym odczytywaniu przez ludzi wzajemnych gestów. Największe znaczenie dla zrozumienia naszych działań oraz wzorów organizacji mają systemy językowe, technologii, wartości, przekonań, norm oraz zasoby wiedzy. Są one funkcjonalnymi odpowiednikami kodów genetycznych występujących u owadów społecznych, jednak 43 znacznie się od nich różnią. Można je zmieniać i wykorzystywać do tworzenia nowych form społecznych. Gdybyśmy wszyscy nie uczestniczyli we wspólnej kulturze, wówczas na skutek niemożności porozumienia się dochodziłoby między nami do bolesnych starć, obrażalibyśmy przyjaciół i robili wiele złego. Ale nic jesteśmy owadami, a ponieważ nasz system wskazówek nic jest zakodowany genetycznie, istnieje duże zagrożenie pojawienia się błędnych, nieadekwatnych, wręcz konfliktorodnych i zmiennych informacji. Tak więc społeczeństwo w niczym nic przypomina dobrze zorganizowanego ula czy leż mrowiska, ponieważ my organizujemy się, wykorzystując kody kulturowe, a nic genetyczne. A symbole kulturowe są niejednoznaczne, mogą wywoływać spory i konflikty. ZRÓŻNICOWANIE KULTUROWE Ludzie tworzą systemy symboli kulturowych, ponieważ są im one potrzebne. Zdaniem zwolenników funkcjonalizmu, ułatwiają interakcje oraz organizowanie się. A ponieważ ludzie żyją i funkcjonują w różnych środowiskach, kultura także ma zróżnicowane oblicza. I, jak podkreślają zwolennicy teorii konfliktu, zróżnicowania kulturowe są źródłem nieustannego konfliktu i napięć w społeczeństwie. Tak jak różni się język, podobnie rzecz się ma z innymi systemami kulturowymi — technologią, wartościami, przekonaniami, normami i zasobami wiedzy. Fakt ten ma bardzo poważne następstwa. Przyjrzyjmy się niektórym z nich. ' Kultura lub inaczej systemy symboli, które służą ludziom do kierowania swoim postępowaniem. Ryć. 3.1. Wzajemne zależności pomiędzy interakcją, strukturą społeczną i kulturą. Symbole ustalają zasady interakcji oraz funkcjonowania struktury społecznej, ale jest leż oddziaływanie w drugą stronę ludzie zmieniają i tworzą kul lurę w codziennych interakcjach, a układy stosunków społecznych w strukturach (takie, jak: gospodarka, polityka, nierówność, rodzina itp.) mogą wpływać na tworzenie się nowych systemów symboli. Gdyby nie ten krąg wzmacniających się nawzajem oddziaływań, społeczeństwo ludzkie nic byłoby zdolne istnieć, a my mielibyśmy ogromne trudności, nie wiedząc, jak się zachowywać i jak wchodzić ze sobą w interakcje 44 Konflikt kultur Systemy kulturowe, takie jak wartości czy przekonania, są czymś w rodzaju okularów lub kolorowych pryzmatów, przez które patrzymy na świat. Kultura ma wpływ na nasz sposób postrzegania, w tym znaczeniu, że jedne rzeczy widzimy, natomiast nie zdajemy sobie sprawy z istnienia innych. Dlatego właśnie powstała nauka jako świadome dążenie do zredukowania tendencyjności związanej z faktem, że wykorzystujemy kulturę do organizowania swego codziennego życia. Nauka stanowi rodzaj systemu przekonań i podobnie jak inne aspekty kultury powstała, aby rozwiązywać ludzkie problemy. W przypadku nauki pragnienie zebrania rzetelnych danych oraz zweryfikowania idei na podstawie faktów doprowadziło do powstania przekonań, że wiedza rozwija się dzięki teoriom, które są nieustannie weryfikowane dzięki starannie i systematycznie gromadzonym danym. Początkowo przekonania dotyczące nauki, a następnie rozwój norm określających; jak uczeni powinni postępować, napotykały wielki opór ze strony innych systemów przekonań: religii, filozofii oraz ideologii, aby wymienić te najważniejsze. Niektóre z nich do lej pory odnoszą się do nauki z wielką antypatią. Może ona wywoływać konflikty kulturowe u tych jednostek, które mają wiele różnych przekonań, a także większe konflikty pomiędzy grupami jednostek skłaniającymi się ku odmiennym sądom. Fundamentaliści religijni kwestionują naukę wówczas, kiedy jej wnioski zaprzeczają dogmatom religijnym. Również ideologowie, czy to marksiści, czy prawicowcy, czy też znajdujący się gdzieś pośrodku, często nic chcą zaakceptować wiedzy naukowej. Nawet w Stanach Zjednoczonych, gdzie nauka jest najważniejszym systemem przekonań kulturowych, tego rodzaju konflikt ujawnia się w takich rozpalających namiętności sprawach, jak wprowadzenie do programów szkolnych teorii ewolucji Darwina zamiast kreacjonizmu. Kiedy różnice w przekonaniach kulturowych stają się podstawą politycznych działań i organizacji, konflikty kulturowe jeszcze bardziej się nasilają. Na przykład trwający obecnie konflikt, wokół aborcji wenie ogranicza się już tylko do do ścierania się przekonań na temat życia i macierzyństwa, lecz przeradza się w walkę pomiędzy zorganizowanymi ugrupowaniami (Luker, 1984). Tego rodzaju konflikty trudno jest rozwiązać, ponieważ przekonania walczących ze sobą stron są całkowicie odmienne i na dodatek wszystkie strony są do nich silnie przywiązane. Podobne konflikty wciąż pojawiają się w Stanach Zjednoczonych oraz wszystkich innych złożonych społeczeństwach, w których konsensus co do przekonań jest po prostu niemożliwy. Subkultury Różne subpopulacje wchodzące w skład większego społeczeństwa, takiego jak w Sta- nach Zjednoczonych, często mają trochę odmienne przekonania i czasami uznają inne wartości. Te różne światy kulturowe są tworzone i podtrzymywane w istnieniu przez bezpośrednie interakcje — jak powiedzieliby zwolennicy teorii interakcjonizmu; albo- wiem ludzie wchodzący ze sobą często w interakcje wypracowują wspólne systemy symboli, aby nadać znaczenie swoim działaniom. Tak więc poprzez interakcje ludzie należący do różnych subkultur rozwijają trochę inne oczekiwania normatywne, wzory mówienia i sposoby ekspresji ruchowej. Na przykład robotnicy (niebieskie kołnierzyki) funkcjonują w trochę innych rzeczywistościach kulturowych aniżeli pracownicy umysłowi (białe kołnierzyki), podobnie jak czarni i biali, Latynosi i Anglosasi, bogaci i biedni, 45 dyrektorzy i urzędnicy, profesorowie i studenci. Owe subpopulacje możemy nazwać subkulturami, ponieważ ich członkowie patrzą na świat przez pryzmat odmiennych symboli oraz-różnią się zachowaniami. Często te różnice wywołują konflikty. zwłaszcza kiedy towarzyszą im różnice w posiadaniu władzy, dochodów, bogactwa ora/, w innych cenionych w danym społeczeństwie dóbr. Mimo to w jakimś stopniu potrafimy się ze sobą porozumieć, ho wszyscy należymy do lej samej kultury. Jednak nasze stosunki często są napięte, ponieważ znamy dzielące nas różnice i usiłujemy obchodzić je na palcach, stylizując i rytualizując nasze interakcje. Ale oczywiście czasami owe różnice norm , i przekonań doprowadzają do otwartego konfliktu — i wtedy nieuchronnie musi dojść do ' konfrontacji tego. co nas różni. Zgodnie z teorią Karola Marksa i wielu jego następców niektóre subkultury mają więcej władzy i zasobów materialnych niż inne. Na przykład ludzie bogaci posiadający władzę polityczną oraz właściciele dużych korporacji mają większe możliwości narzucania swoich przekonań i określania norm tym subkulturom, które pozbawione są bogactwa, władzy politycznej lub ekonomicznej (Mills, 1959). Sprawą dyskusji jest jedynie to, jak daleko mogą się w tym posuwać (Alford, Friedland, 1985), nie ulega jednak wątpliwości, że bogaci i posiadający władzę mają wielki wpływ na podstawowe wartości, kluczowe przekonania w najważniejszych sferach oraz na ogólne normy instytucjonalne—znacznie większy aniżeli ci, którzy owych dóbr nie posiadają (Bourdicu, 1964). Od czasu do czasu ów nieproporcjonalnie duży wpływ rozpala gniew i oburzenie u tych, którzy są go pozbawieni, i dochodzi do konfliktu. Na przykład kobiety, czarni Amerykanie, geje i lesbijki oraz inne subkultury w Ameryce zaczynają naciskać na dokonanie rewizji przekonań i norm w takich dziedzinach, jak role związane z płcią, kulturą białych Anglosasów oraz seksu. I tak na przykład kampania prezydencka 1992 roku w dużym stopniu toczyła się wokół obrony starych tradycji kulturowych przez tych, którzy byli zadowoleni z istniejącego status quo, oraz wprowadzenia nowych systemów symboli przez tych, którzy mieli już dość kulturowej dominacji nad sobą. Takie konflikty są nieuniknione w społeczeństwie złożonym z wielu różnych podkultur. Sprzeczności kulturowe Nie tylko subpopulacje mają odmienne symbole — w tym przekonania — kulturowe, ale już same części składowe kultury mogą być niespójne i sprzeczne. Często wartości i normy, które uznajemy, przekonania, które posiadamy, są bardzo niespójne — mówi się "wówczas, że doświadczamy sprzeczności kulturowych. Na szczęście ludzie mają duże mózgi, które umożliwiają im rozdzielenie lub pogodzenie większości tych niezgodności. I tak biologowie, którzy w ramach uprawiania swego zawodu akceptują ewolucjonizm Darwina, na swój własny użytek mogą wierzyć w kreacjonizm: biali mogą wierzyć w równość i wolność, a jednocześnie uznawać dyskryminujące czarnych stereotypy; studenci mogą być przekonani o wartości uczenia się, a mimo to ściągać na egzaminach; uczeni mogą wyznawać pogląd, że poszukiwanie prawdy jest procesem bezstronnym i pozbawionym emocji, a zarazem nienawidzić tych, których badania nie zgadzają się z ich własnymi. Ale la gimnastyka umysłowa ma swoje granice. Nadmierna niezgodność może człowiekowi przysparzać problemów; a jeśli w danym społeczeństwie zbyt wielu ludzi ma do czynienia z lego rodzaju sprzecznościami kulturowymi, wówczas mogą rodzić się zachowania patologiczne, albo ludzie zaczynają dążyć do przekształcenia społeczeństwa, jak to było w czasach poprzedzających wojnę secesyjną, kiedy abolicjoniści przeciwstawili 46 się przekonaniom ludzi, którzy utrzymywali zarazem, że „wszyscy ludzie są równi" (mamy nadzieję, że dotyczyło to także kobiet) i że należy utrzymać niewolnictwo. Tak więc poważne sprzeczności w wyznawanych wartościach, normach i przekonaniach prowadza najczęściej do zamętu w głowach poszczególnych ludzi i do zamieszek społecznych. Stają się przyczyną przemian i reorganizacji społeczeństwa. Etnocentryzm Na koniec trzeba powiedzieć, że wszystkie systemy kulturowe rozwijają w ludziach tworzących dane społeczeństwo postawy etnocentryczne. Oznacza to, że postrzegają oni swój system wartości, przekonań i norm jako lepszy od innych. Etnocentryzm prowadzi do nietolerancji, ta zaś z kolei wywołuje konflikty i napięcia. I tak przekonanie Ameryki ojej moralnej wyższości może doprowadzić ją do mieszania się w sprawy innych narodów, które, z etnocentrycznego punktu widzenia, znacznie gorzej się rządzą. Wiele innych społeczeństw postępuje podobnie, nie musimy zatem zbyt surowo się osądzać. Etnocentryzm funkcjonuje także wewnątrz danego społeczeństwa: członkowie poszczególnych subkultur mogą uważać ludzi należących do innych subkultur za gorszych, co także oczywiście bywa zarzewiem konfliktów. Jeśli przyjrzymy się osiedlom akademickim w Ameryce, to niemal w każdym dostrze- żemy istnienie etnocentryzmu. Dążenie do przemieszania ze sobą studentów z różnych kręgów kulturowych, klasowych i etnicznych sprawiło, że obok siebie żyją ludzie o różnych przekonaniach i uznający trochę odmienne normy dotyczące postaw i zachowań. Każda subkultura —• Afroamerykanic, Latynoamerykanie i anglojęzyczni biali Amerykanie, Amerykanie pochodzenia azjatyckiego, klasa średnia, robotnicy itp. — traktuje innych podejrzliwie i stosuje do ich oceny uznawane przez siebie standardy. Etnocentryzm ten jest oczywiście wzmacniany przez dominację białych, klasy średniej oraz anglosaskich wartości, przekonań i norm w większości amerykańskich college'ów; toteż członkowie innych subkultur muszą nieustannie stawiać czoło dominacji wielu całkiem innych niż ich własne symboli kulturowych. Podsumowanie 1. Informacje kierujące większością działań człowieka maja naturę bardziej symboliczna, niż genetyczną. W przeciwieństwie do owadów społecznych ludzie sami tworzą kody kierujące ich zachowaniami, intcrakcjami i wzorami społecznej organizacji. 2. Kultura jest systemem symboli, które dana populacja tworzy i wykorzystuje do organizowania się, do ułatwienia interakcji oraz do kierowania zachowaniami. 3. W każdej populacji istnieje wiele systemów symboli, ale najważniejsze z nich to: a) systemy językowe, których ludzie używają do porozumiewania się: h) systemy technologii, które zawierają wiedzę, w jaki sposób manipulować środowiskiem; c) systemy wartości, które formułują zasady dobra i zła. tego, co słuszne, a co niesłuszne, co właściwe, a co niewłaściwe: d) systemy przekonań, które porządkują ludzkie sady na temat lego, jak być powinno i jak jest w określonych sytuacjach i dziedzinach: e) systemy norm, które dostarczają ogólnych i szczegółowych oczekiwań wobec zachowań ludzi w różnych sytuacjach: l) zasoby wiedzy, które zawieraj;! informacje wykorzystywane przez ludzi często odruchowo, bez udziału świadomości, do odczytywania znaczeń zawartych w określonych sytuacjach. 47 4. Istniej;! /różnicowania kulturowe zarówno wewnątrz społeczeństw, jak i pomiędzy nimi, a to często doprowadza do konfliktu łych. którzy wyznają odmienne wartości, przekonania i normy. Niektóre konflikty pozostają na szczeblu symbolicznym, często jednak przeradzaj;! się w otwartą walkę pomiędzy stronami o różnych przekonaniach. 5. W społeczeństwach złożonych powstają i umacniają się subkultury, z których każda wyróżnia się własnymi systemami symboli. Czasami dochodzi pomiędzy nimi do konfliktu, zwłaszcza kiedy jedne chcą narzucie innym swoje symbole. 6. W systemach symboli często można spotkać sprzeczności i niekonsekwencje, co może wywołać zamęt w głowach poszczególnych ludzi, a całe grupy pchnąć na drogę konfliktu. 7. Etnocentryzm jest nieuniknionym skutkiem ubocznym zróżnicowań kulturowych, które powodują, że ludzie uznają odmienne od swoich symbole kulturowe za gorsze. Tego rodzaju etnocentryzm rodzi uprzedzenia, które często przeradzają się w otwarty konflikt. Rozdział 4 STRUKTURA SPOŁECZNA Rzeczywistość społeczna tworzy pewien model czy też strukturę, która każdemu z nas wyznacza określone miejsce, uświadamia, czego się od nas oczekuje oraz jak powinniśmy myśleć i postrzegać. I chociaż nie przypomina ona dobrze zorganizowanego ula, to jednak jest uporządkowana, czego dowodzi powyższe zdjęcie. Gdyby lak nie było. nie wiedzielibyśmy, jak się zachowywać, i nigdy nie bylibyśmy pewni reakcji innych ludzi. Świat społeczny bez struktury byłby chaosem. Oczywiście jeśli jest ona zbyt silna, wówczas we znaki dają nam się ograniczenia, nuda i ucisk. Od kiedy ludzie porzucili łowiectwo i zbieractwo jako sposób życia, utracili na zawsze panująca wówczas równowagę pomiędzy wolnością i autonomia z jednej strony a porządkiem i stabilizacja z drugiej. Życie społeczne jest nieustannym przeciąganiem liny pomiędzy naszym pragnieniem bycia wolnym a potrzeba uczestniczenia w strukturze społecznej. 49 Większość naszej codziennej aktywności przebiega wewnątrz struktur społecznych. Spróbujmy wyobrazić sobie sytuację, w której jesteśmy odseparowani od innych ludzi, wolni od oczekiwań i ograniczeń. Nawet kiedy jesteśmy sami. stanowimy na ogół część większej struktury, której obecność daje się odczuć. Na przykład możesz czytać te słowa w swoim pokoju albo przy stoliku w bibliotece czy kawiarni, ale nic jesteś sam; stanowisz część struktury — domu, akademika, wynajmowanego mieszkania czy biblioteki — w której całkiem blisko znajdują się inni ludzie i ich oczekiwania. Co więcej, sam fakt czytania tej książki zachodzi dlatego, że jesteś częścią collcgc'u lub uniwersytetu, który narzuca swoje oczekiwania i ograniczenia. I nawet jeśli myślisz o robieniu czegoś ciekawszego, twoje myśli najprawdopodobniej krążą wokół wyboru alternatywnych struktur społecznych. Tak więc życie społeczne zorganizowane jest w obrębie struktur; z tego też oczywistego powodu potrzebny jest nam słownik, abyśmy mogli rozmawiać o tych strukturach. Zacznijmy od podstawowych elementów każdej struktury; następnie przyjrzymy się, w jaki sposób łączą się one, aby wytworzyć jeszcze większe i bardziej pojemne konstrukcje, które ograniczają życie każdego z nas. PODSTAWOWE ELEMENTY STRUKTURY SPOŁECZNEJ Pozycje Struktury społeczne składają się na podstawowym poziomie z pozycji społecznych, | które określają zajmowane przez nas miejsce w systemie wzajemnie powiązanych pozycji (Nadel. 1957; Parsons, 1951). Na przykład obecnie zajmujesz pozycję społeczną „studenta" i takt ten lokuje cię wewnątrz większego systemu — studentów, asystentów, profesorów, pracowników administracji, obsługi technicznej i innych, które występują w college'u i czy uniwersytecie, Znając swoją pozycję, wiemy, co do nas należy i czego się od nas oczekuje. A zatem i dana pozycja ma znaczenie tylko w relacji do innych — temat ten jeszcze omówimy, ale obecnie chciałbym podkreślić jedną prostą rzecz; pozycje społeczne wiążą się z określonymi treściami kulturowymi. Wobec każdej z nich istnieją jakieś oczekiwania bądź normy, i, jak powinniśmy się zachowywać, kiedy ją zajmujemy (Linton, 1936); a te normatywne r oczekiwania nasycone są wartościami, przekonaniami, zasobami wiedzy, językiem, a na- i wet technologią. Pozycja studenta zawiera jasno określone normy — przychodzić na zajęcia, uczyć się, zdawać egzaminy, odnosić się z szacunkiem do nauczycieli, nie | rozmawiać na zajęciach, zadawać pytania, oraz inne oczekiwania, które można wyliczyć n na kartce papieru. Ale normy te obejmują także pewne aspekty innych systemów kulturowych; opierają się na określonej hierarchii wartości; odwołują do konkretnych przekonań; korzystają z odpowiednich zasobów wiedzy; i wymagają zastosowania odpowiednich technologii. Tak więc na każdą pozycję przypada ogromna liczba kodów kulturowych Z jednej strony może się to wydawać zbędnym obciążeniem, lecz z drugiej tak wiele inłormacji daje człowiekowi możliwość wyboru kodów oraz sposobu ich wykorzystania. A zatem pozycja społeczna ma swoją dynamikę i oddziałują na nią podstawowe systemy kulturowe. Dzieje się tak dlatego, że zajmuje ją aktywna, myśląca i potencjalnie twórcza | 50 istota ludzka, która musi decydować, w jaki sposób czynniki kulturowe mają kierować jej zachowaniem w określonej pozycji. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że nie jesteśmy pszczołami ani mrówkami; ludzie bowiem mają zdolność kształtowania swoich zachowań. Role Kiedy w danej pozycji zachowujemy się w określony sposób, to uwzględniamy normy oraz inne systemy symboli, a następnie kształtujemy to zachowanie w taki sposób, aby odpowiadało naszym potrzebom, osobowości a także wymaganiom danej sytuacji. Ów sposób zachowania w połączeniu z zajmowaną pozycją nazywamy rolą. Jest ona dynamicznym aspektem pozycji społecznej i obrazuje sposób odwoływania się do systemów kulturowych (Linton, 1936: Heiss. 1981; Biddłe, 1992). Aby mieć status studenta na przykład, należy przywiązywać wagę do zachowań określonych przez scenariusze kulturowe, a zarazem godzić owe zachowania z potrzebami osobistymi oraz oczekiwaniami innych osób zajmujących te same lub inne pozycje w danej sytuacji (R. Turncr, 1978). Role zatem są złożonymi działaniami, ponieważ wymagają współgrania wielu czynników — kultury, osobowości, innych ludzi oraz innych pozycji. Zajmijmy się teraz wyjaśnieniem owej złożoności przez wprowadzenie kilku dodatkowych pojęć. Układ pozycji Każdy z nas zajmuje wiele różnych pozycji społecznych, usytuowanych w różnych strukturach. Na przykład mamy określone pozycje w rodzinie (dziecka, ojca lub matki), w kościele (wierny), w organizacjach (student, robotnik, członek jakiegoś stowarzyszenia), w grupie (przyjaciół, studenckiej itp.), w społeczności lokalnej (mieszkaniec), w partiach politycznych (głosujący), w społeczeństwie (obywatel) itd., itd. Ów kompleks pozycji, które każdy z nas zajmuje, często określany bywa mianem układu pozycji (Merton, 1957). Wyznacza on struktury, do których należymy, oraz systemy kulturowe, z którymi jesteśmy związani. Dzięki znajomości czyjegoś układu pozycji możemy wiele o tej osobie się dowiedzieć, ponieważ rozumiemy systemy kulturowe oraz towarzyszące im oczekiwania, które wyznaczają i kierują jej zachowaniami. Na przykład łatwo jest rozpoznać różne typy studentów — takie jak: ..zwierzę towarzyskie", ..żonaty i dzieciaty", ..pracujący na pół etatu", ..pracujący na pełnym etacie", ,,dojeżdżający", .,mieszkaniec akademika" „leniwy", „gorliwy" itd. Różnice pomiędzy tymi studentami odzwierciedlają zróżnicowaną sieć przynależności do struktur społecznych. Każda pozycja w poszczególnych konfiguracjach opiera się na różnych systemach kulturowych, które kierują postrzeganiem i zachowaniami. Jeśli wyszczególnimy wszystkie pozycje, które każdy z nas zajmuje, a następnie określimy struktury i kulturę, w których pozycje te są zakotwiczone, wówczas uzyskamy socjologiczny obraz tego ,,kim jesteśmy". •( 57 Układ ról Każdej pozycji społecznej odpowiada ustalony zbiór zachowań. Suma wszystkich tych zachowań tworzy układ ról (Merton, 1957). Na przykład układ ról studenta (pozycja społeczna) może obejmować chodzenie na zajęcia, spędzanie czasu z przyjaciółmi, korzystanie z biblioteki czy komputera, naukę, zdawanie egzaminów, uczestniczenie w stowarzyszeniach studenckich, pracę na pół etatu i uprawianie jakiegoś sportu. Z racji zajmowania jednej głównej pozycji — studenta —'nabieraj;;! znaczenia różne zachowania związane z określonymi rolami. Niektóre z nich umieszczają dana osobę w nowej roli społecznej — dajmy na to członka drużyny sportowej albo pracownika na pół etatu — ale my koncentrujemy się tutaj jedynie na układzie zachowań związanych zjedna określoną pozycją. Niektóre pozycje społeczne są bardzo mocne i wymagają wielu różnych zachowań, podczas gdy inne, prostsze, obejmują znacznie mniej rodzajów zachowań. Porównaj różnicę pomiędzy pozycją „matki" lub ,,studenta" z jednej strony, a ,,klienta" W sklepie z drugiej strony; liczba i różnorodność zachowań związanych z tymi pozycjami jest ogromnie zróżnicowana, podobnie jak i należące do nich układy ról. przekonania i normy związane z edukacją i szkołą przekonania i normy określające właściwe pełnienie swojej roli przez małżonków przekonania i normy związane z miejscem pracy student żona pracownik przekonania i normy związane -4——l z rodzicielstwem matka OSOBA / . członek kościoła \ przekonania i normy określające rzeczywistość ' nadprzyrodzoną oraz obowiązki związane z praktykami religijnymi mieszkaniec obywatel przekonania i normy dotyczące lokalnej społeczności i życia sąsiedzkiego przekonania i normy odnoszące się do polityki, głosowania i uczestnictwa w życiu społecznym Ryć. 4.1. Hipotetyczny układ pozycji. Każda pozycja w tym układzie związana jest z trochę innymi scenariuszami kulturowymi, na które składają się przekonania i normy, te zaś z kolei odwołują się do wartości oraz innych systemów kulturowych, takich jak technologia. Tworząc podobny wykres dla siebie, możemy wiele się dowiedzieć zarówno o sobie, jak i o kodach symbolicznych, które kierują naszym postrzeganiem, nastawieniami i działaniami '-\~t ' , • 52 Ciśnienie i konflikt ról Uczestniczenie w .strukturach społecznych wiąże się z wieloma napięciami. Jednym ze źródeł jest fakt. i/, zajmowanie określonych pozycji wymaga /.byt wielu rożnych, a czasami nawet wykluczających się nawzajem zachowań. W takich przypadkach mówimy o ciśnieniu roli (Goode, 1960). Pracujący na pełnym etacie student, który także udziela się towarzysko, często odczuwa ciśnienie ról, ho angażuje się w zbyt wiele rodzajów działalności. Studenci pierwszego roku mogą silniej to odczuwać, ponieważ rzucają się w wir zbyt wielu spraw, co powoduje, że bywają przemęczeni, często chorują, stają się znerwicowani. Poziom owego ciśnienia ról różni się w zależności od liczby, różnorodności oraz intensywności zachowań. Konflikt ról pojawia się wówczas, kiedy zajmujemy różne pozycje społeczne, które są ze sobą w konflikcie albo wręcz się wykluczają. Matka trojga dzieci (jedna pozycja społeczna), która studiuje (druga pozycja), najpewniej będzie przeżywać poważny konflikt, usiłując pogodzić bardzo odmienne wymagania. Na przykład hipotetyczna kobieta, której układ ról jest przedstawiony na rycinie 4. l .jest pewną kandydatką do przeżywania konfliktu ról, a zapewne także ciśnienia ról. Podobnie student, który pracuje na pół, a co gorsza, na całym etacie, także tego będzie doświadczał. Konflikt ról jest nie do uniknięcia w społeczeństwach złożonych, w których każdy zajmuje różne pozycje w rozmaitych strukturach, a każda z nich ma własne wymagania. Zazwyczaj można go łagodzić, oddzielając od siebie miejsce i czas działania w ramach zajmowanych pozycji. Gdyby matka-studentka w pełni wykorzystała czas przeznaczony na naukę, przebywając na uczelni, wówczas po powrocie do domu mogłaby zająć już tylko pozycję matki i konflikt zostałby zredukowany. Ale w tym przypadku jest to zazwyczaj niemożliwe, ponieważ studentki będące matkami muszą także uczyć się w domu, co jest powodem narastania konfliktu. Tak więc w układy pozycji oraz w układy ról wbudowane są źródła napięcia, ciśnienia i konfliktu. Są one ceną, którą płacimy za życie w złożonych społeczeństwach: każdy z nas musi albo nauczyć się radzić sobie z owymi źródłami napięć i konfliktów, albo cierpieć ich skutki. Sieć pozycji Dotychczas nie powiedziałem nic o samej strukturze: wymieniłem zaledwie niektóre z jej elementów. A zatem nie zwlekajmy już dłużej z wyjaśnieniem, czym ona jest. Struktury społeczne składają się z sieci wzajemnie powiązanych pozycji, a także z systemów kulturowych i ról związanych z owymi pozycjami. Struktura pojawia się wówczas, kiedy pozycje są w ten sposób powiązane, że pełnione przez nas role w ramach jednej pozycji podlegają oddziaływaniu i same oddziałują na role pełnione w ramach innych pozycji. Na przykład rodzina jest strukturą złożoną z trzech podstawowych pozycji — ojca, matki, dzieci — pomiędzy którymi istnieją wzajemne związki lub, inaczej, sieć powiązań, które sprawiają, że rodzina jest strukturą społeczną. To, co robią poszczególni członkowie rodziny, oddziałuje na sposób pełnienia swych ról przez pozostałych jej członków, a zarazem jest przez ich zachowania ograniczane. Być może wydaje się to tak oczywiste, że szkoda tracić czas na mówienie o tym, ale kiedy struktury społeczne stają się większe i bardziej złożone, wówczas musimy znaleźć r ,• i 53 sposób, w jaki mamy na nie patrzeć i jak o nich mówić. Przedstawiając struktury społeczne jako sieci pozycji społecznych, uzyskujemy podstawowe narzędzie do ich analizowania, zwłaszcza zaś tych największych (Wellman, Berkowitz. 1988; Burt. 1980; Marsden. Lin, 1980). Ale skoro mamy posługiwać się pojęciem sieci w badaniu struktur społecznych, trzeba wcześniej wprowadzić kilka innych podstawowych pojęć (Maryanski, Turner, 1991, s. 540-557). Wymiary struktury Jakie to są pojęcia? Jedno z nich jest całkiem proste: liczba różnych rodzajów pozycji w sieci. Struktury z dwiema lub trzema pozycjami są czymś całkiem innym aniżeli te, które zawierają wiele pozycji, o czym zaraz przekonamy się, porównując twoją rodzinę z twoim college'em. Inny wymiar jest także bardzo prosty: liczba osób zajmująca pozycję określo- nego rodzaju. Sieć obejmująca tysiąc osób zajmujących daną pozycję — dajmy na to, studenta — i stosunkowo niewiele na innych pozycjach (np. wykładowców) będzie znacznie różniła się od tej, gdzie rozmieszczenie ludzi na różnych pozycjach jest hardziej równomierne (np. sieć przyjaciół w postaci grupy towarzyskiej albo, bardziej formalna/ związek studencki). Kolejną użyteczną cechą jest natura powiązań pomiędzy pozycjami. Czy powiązania te są luźne, jak w przypadku przygodnych znajomych? Czy są tylko czasowe, jak w przypadku studentów z jednej grupy? Utylitaryści spytaliby (Coleman, 1991) o to, czy i jakie cenione dobra — np. pieniądze, miłość, honor, oceny — krążą pomiędzy pozycjami. Natomiast zwolennicy teorii konfliktu (Collins, 1975) zainteresowaliby się. czy są jakieś różnice w przypisanej do określonych pozycji władzy, a jeśli tak, to jak duże'? Kolejne pytanie to: W jakim stopniu każda pozycja w sieci jest związana ze wszystkimi innymi pozycjami (ten wymiar często nazywany jest gęstością sieci)? Biorąc pod uwagę te wszystkie wymiary, możemy opisać każdy rodzaj struktury. Rodzina amerykańska jest prostą strukturą; składa się z kilku pozycji: pozycje te są silnie powiązane ze sobą (to znaczy, że wszyscy jej członkowie są w bezpośrednim związku ze sobą); każdą pozycję zajmuje niewiele osób; powiązania są zazwyczaj ścisłe; rzadko są czasowe; dobra krążące pomiędzy pozycjami są wysoko cenione (miłość, wsparcie i, oczywiście, pieniądze); na to, w jaki sposób pełnione są poszczególne role, duży wpływ mają różnice we władzy przypisanej do określonych pozycji (rodzic-dziecko, a czasami matka -ojciec). Porównaj ten rodzaj struktury z grupą ćwiczeniową, związkiem studenckim, drużyną sportową bądź miejscem pracy: charakter i rodzaje pozycji, liczba osób zajmujących poszczególne pozycje, gęstość połączeń, ich trwałość, rodzaj krążących dóbr oraz stopień przypisanej do każdej pozycji władzy są całkiem odmienne aniżeli te, które występują w rodzinie, w związku z czym obie te struktury także są różne. RODZAJE STRUKTUR SPOŁECZNYCH Jeśli weźmiemy pod uwagę samą formę, to okaże się, że istnieje tylko kilka podstawowych rodzajów struktur społecznych. Oczywiście, kiedy dodamy jeszcze zawartość kulturową, wówczas powstaną różne odmiany poszczególnych typów, ^\e ich podstawowy 54 charakter się nie zmieni. Na przykład grupa jest małą, opartą na bezpośrednich kontaktach wiązką pozycji i jako taka stanowi podstawową formę strukturalną; ale jej substancja — rodzina, praca, gra, rekreacja itp. — może być bardzo różna w zależności od tego, jakie symbole kulturowe kierują jej funkcjonowaniem. Porównanie struktur społecznych 1. Struktury społeczne składają się z sieci powiązanych ze sobą pozycji społecznych, symboli kulturowych związanych /. tymi pozycjami i z ról wyznaczonych przez scenariusze kulturowe, potrzeby osobiste i oczekiwania innych ludzi. 2. Owe sieci pozycji można opisać za pomocą następujących podstawowych cech: a) liczby różnych rodzajów pozycji; b) liczby osób /.zajmujących poszczególne rodzaje pozycji; c) charakteru powiązań pomiędzy pozycjami, jak np. • sita powiązań, • czas trwania powiązań. • dobra będące przedmiotem wymiany, • zróżnicowania we władzy przypisanej do poszczególnych rodzajów pozycji, • gęstość powiązań. 3. Badając jakąkolwiek strukturę — od własnej rodziny poprzez zakład pracy aż po całą gospodarkę — iv kategoriach powyższych cech, możemy porównywać i przeciwstawiać sobie struktury społeczne. Posługując się punktem 2. opisz struktury, w których uczestniczysz. • ' Jakie są zatem podstawowe formy struktur społecznych? Odpowiedz na to pytanie stanowi główny przedmiot socjologii, jak zobaczymy w następnych rozdziałach. Obecnie tylko w skrócie przedstawię owe formy, pozostawiając bardziej szczegółowe wyjaśnienia na później. Grupa Jak już wspomniałem wcześniej, grupa stanowi stosunkowo niewielką strukturę spo- łeczną złożoną /. jednego lub kilku rodzajów pozycji społecznych, małej liczby osób zajmujących te pozycje, ścisłych więzi pomiędzy tymi pozycjami i jasnych kulturowych oczekiwań, co osoby te powinny robić. Grupy różnią się pod względem trwałości — od krótkotrwałego spotkania przyjaciół na lunchu do trwałych więzi łączących członków zwartej rodziny. Inną ważną cechą jest zróżnicowanie grup pod względem ich wielkości, co z kolei oddziałuje na inne jej cechy. Czasami określamy je jako różnice pomiędzy grupami pierwotnymi a wtórnymi. Grupy pierwotne są małe. zwarte, .oparte na bliskich, osobistych kontaktach, podczas gdy grupy wtórne są większe i bardziej bezosobowe (Cooley, 1909). Różnica pomiędzy małą grupą seminaryjną, w której wytworzyły się bliskie więzi pomiędzy jej członkami, a dużą grupą chodzącą na wykłady, której wielkość,. wyklucza istnienie osobistych więzi pomiędzy wszystkimi jej członkami (niższa gęstość),^ jest dobrym przykładem podstawowych różnic pomiędzy grupą pierwotną a wtórną. Nasze uczestniczenie w strukturze społecznej polega w większości na zajmowaniu pozycji w grupie, która z kolei ulokowana jest w większej strukturze, takiej jak organizacja. Na przykład twoja grupa seminaryjna, grupa przyjaciół z akademika oraz inne grupy funkcjonujące na uczelni tkwią w znacznie szerszej strukturze organizacyjnej college'u bądź uniwersytetu — tak więc poprzez uczestnictwo "w .wielu różnych grupach jesteś 55 związany z większą strukturą uczelni. Grupy włączają nas w większe struktury i właśnie dlatego są niezwykle istotne do zrozumienia zarówno siebie samych, jak i całego społe- czeństwa. Są one także terenem, na którym zachodzą symboliczne interakcje — jak powiedzieliby zwolennicy teorii interakcji; albowiem zajmując w grupie pozycje i pełniąc role, wchodzimy ze sobą w interakcje, przez co tworzymy, utrwalamy, a nawet zmieniamy symbole kulturowe, które kierują naszym postępowaniem i służą nam jako kryteria do oceny samych siebie. Funkcjonowanie grup poznamy w rozdziale siódmym. Organizacje Organizacje są większymi i bardziej formalnymi strukturami złożonymi z różnorodnych pozycji społecznych, które cechuje zróżnicowany udział we władzy, a także duża liczba osób zajmujących każdą pozycję (Weber, 1922). Organizacje powstają po to, żeby cos robić — zarabiać pieniądze, uczyć studentów, prowadzić wojnę, produkować jakieś dobra lub świadczyć usługi itp. — i cechuje je skłonność do tworzenia specjalnych systemów kulturowych związanych z, ich celami i strukturą. Zazwyczaj myślimy o organizacjach jako biurokratycznych strukturach, chociaż lepiej jest definiować je w sposób bardziej ogólny jako organizacje złożone, ponieważ ich struktura jest wyraźnie zróżnicowana. a termin ,,biurokracja" wywołuje złe skojarzenia. Organizacje złożone są, jak przekonamy się o tym w rozdziale siódmym, zasadniczą strukturą integracyjną współczesnych złożonych społeczeństw; i jako takie włączają grupy ludzi w szersze struktury społeczne. Społeczność lokalna Ludzie mieszkają i poruszają się w pewnej przestrzeni fizycznej; a jeśli przestrzeń ta jest zorganizowana— drogi, szkoły, kościoły, samorząd, zakłady pracy oraz inne struktury — nazywają się oni społecznością lokalną. Jest to zatem struktura społeczna, która organizuje zarówno miejsce zamieszkania ludzi, jak i ich działania w fizycznej lub, inaczej, geograficznej przestrzeni (Hawley, 1981). I chociaż to może brzmi jak banał, niemniej sprawą istotną jest, że społeczności różnią się wielkością — od małych wiosek po gigantyczne metropolie. Dlatego leż naszym celem w rozdziale dziesiątym będzie zrozumienie, w jaki sposób wielkość społeczności oddziałuje na jakość naszego życia. Instytucje <.'•' Grupy i czasami organizacje są tak skonstruowane, aby zaspokajać podstawowe wymagania życia biologicznego i społecznego. Na przykład, aby przetrwać fizycznie, ludzie muszą jeść i rozmnażać się; podobnie jest ze strukturami społecznymi — gospodarką i systemem pokrewieństwa. Żeby zaś społeczeństwo pozostawało dobrze zorganizowane, zwłaszcza kiedy zwiększa się populacja, konieczne jest wypracowanie sposobów — 56 struktur politycznych — kontrolowania większej populacji i kierowania nią. Struktury, które powstają, żeby rozwiązywać podstawowe problemy ludzi ora/, organizacji, nazywamy instytucjami (J. Turncr, 1972); i w miarę jak komplikuje się organizacja danej populacji, to samo dzieje się z podstawowymi instytucjami. Na przykład w bardzo prostych społeczeństwach istnieje tylko kilka podstawowych instytucji — rodzina, gospodarka i religia — ale kiedy powiększają się rozmiary społeczeństwa, tworzone są dodatkowe instytucje — rząd, prawo, edukacja, nauka i medycyna — przeznaczone do zaspokajania potrzeb ludzi i rozwiązywania problemów związanych z organizacją, jak zobaczymy w rozdziale dziewiątym. Struktury kategoryzujące Ludzie klasyfikują się nawzajem za pomocą cech wyróżniających, po czym reagują na siebie w sposób zróżnicowany. Jedynymi uniwersalnymi kategoriami są płeć i wiek, co oznacza, że wszystkie populacje ludzkie klasyfikują ludzi na podstawie ich płci i wieku, po czym odnoszą się do nich odmiennie. Będąc odmiennie traktowane, osoby należące do danej kategorii przybierają podobne cechy i w len sposób wzmacniają tę odmienność. Na przykład reagujemy różnic na mężczyzn i na kobiety, a także zachowujemy się inaczej wobec dzieci, ludzi młodych, ludzi starych i w średnim wieku i na podstawie tej odmienności traktowania osoby te zaczynają tworzyć odrębne kategorie. Tak więc kategorie są tworzone i utrzymywane dzięki różnicom w traktowaniu osób, które wykazują łatwe do zidentyfikowania cechy (Hawley, 1986). W miarę jak powiększają się populacje ludzkie i społeczeństwa stają się coraz bardziej złożone, powstaje wiele dodatkowych rodzajów kategorii: etniczne, klasowe, religijne, zawodowe, regionalne i wykształcenia. Wśród nich najważniejsze są narodowościowe i klasowe, ponieważ ich członkowie zwykle mają różne udziały w wartościowych dobrach — takich jak pieniądze, władza, prestiż, zdrowie, możliwości — na skutek zróżnicowanego traktowania; i jak podkreślają teorie konfliktu — kategorie często bywają źródłem poważnych konfliktów w społeczeństwie. Ponieważ owe struktury kategoryzujące są bardzo ważne do zrozumienia społeczeństwa, zwłaszcza zaś powstających w nim napięć i konfliktów, czasami traktowane są jako osobny rodzaj struktury i nazywane systemem stratyfikacji. Stratyfikacja Kiedy wartościowe zasoby dóbr w danym społeczeństwie są nierówno rozdzielane, w rezultacie czego ludzi można zaliczać do odpowiedniej kategorii na podstawie ich udziału w tych dobrach, a oni sami określają siebie w odmienny sposób, wówczas mówimy, że w danym społeczeństwie istnieje system stratyfikacji.^. Turner, 1984a). Istnieje wiele podstaw wyróżniania kategorii ludzi: płeć, wiek,' dochód, narodowość i religia. Aby stratyfikacja zaistniała, wystarczy, żeby członkowie danej kategorii mieli inny dostęp do wartościowych dóbr. Na przykład jeśli czarny kolor skóry traktowany jest jako podstawa dyskryminacji ekonomicznej, politycznej i edukacyjnej, wówczas maty dostęp do pieniędzy, władzy i prestiżu wśród tych, którzy mają czarną skórę, zostaje utrwalony w systemie etnicznej stratyfikacji. Albo jeśli płeć jest podstawą odmiennego . 57 traktowania mężczyzn i kobiet, czego rezultatem jest posiadanie przez mężczyzn lepszej pracy, większych dochodów, większego prestiżu i większej władzy, wówczas mówimy o systemie stratyfikacji płci. Bądź też, co zilustrujemy w dalszej części, jeśli dochody, wykształcenie i praca są ze sobą powiązane, a ludzie z tego powodu w jakiś sposób się od siebie odróżniają, wówczas jest to stratyfikacja klasowa (tworzą się podziały np. na ubogich, klasę robotniczą, klasę średnią, wyższą klasę średnią i bogatych). Jak zobaczymy w rozdziale ósmym, struktury stratyfikacyjne są najbardziej zmienne w każdym społeczeństwie, ponieważ powstają i utrzymują się po to, by dać jednym więcej cenionych dóbr niż innym. Rzadko ci, którzy otrzymują najmniej, godzą się ze swoim położeniem. Społeczeństwa Kiedy dana populacja posiadająca odrębny system symboli kulturowych zorganizowana jest, na jakimś określonym terytorium za pomocą instytucji politycznych, wówczas nazywamy ją społeczeństwem. Struktura laka może być bardzo prosta i mała. składająca się / niewielkiej liczby osób; ale w miarę jak większe społeczeństwa pochłaniają, rozbijają bądź przenoszą na inne miejsce te mniejsze, struktury te obejmują coraz większe populacje, chociaż większe społeczeństwa mogą również rozpadać się na wiele małych (jak ostatnio stało się ze Związkiem Sowieckim). W dziejach ludzkości istniało tylko kilka podstawowych typów społeczeństw (Lenski, 1966; Lenski, Lenski, Nolan, 1991; J. Turner, 1972; Maryanski, Turner, 1992). Spo- łeczeństwa zbieraczy i myśliwych dominowały przez dwie trzecie okresu czterdziestu tysięcy lat istnienia człowieka jako gatunku. Składały się one z małych, koczujących hord liczących od trzydziestu do osiemdziesięciu osób, zorganizowanych w rodziny i uznających jedynie podstawowe rozróżnienie na kategorię płci i wieku. Nierówności występowały w bardzo niewielkim stopniu; mężczyźni polowali, ale większość czasu spędzali na wspólnym przesiadywaniu; kobiety zbierały rosnące w pobliżu rośliny i przygotowywały jedzenie; nikt ciężko nie pracował, najwyżej piętnaście godzin w tygodniu. Rzadko pojawiały się konflikty, a jeśli jakiś spór nie został rozstrzygnięty, horda dzieliła się i każdy ruszał w swoją stronę. Jako gatunek biologiczny nie mamy wrodzonych skłonności ani do ciężkiej pracy, ani do zamykania się w sztywnych strukturach (Maryanski, Turner, 1992); widzimy zatem, jak daleko nasze obecne życie odbiega od form społecznych, które najlepiej odpowiadały naszym biologicznym skłonnościom. Następnie, około piętnastu — osiemnastu tysięcy lat temu, ludzie zaczęli się osiedlać; pojawiła się wówczas nowa forma egzystencji. Jako drugi typ społeczeństwa wykształciło się kopieniactwo. Ludzie żyli w małych wioskach złożonych z grup obejmujących pewną liczbę osób. których łączyły związki krwi i małżeństwa, a także więzi polityczne i podporządkowanie osobie sprawującej władzę. Te grupy spokrewnionych ze sobą osób, na których czele stał wódz, uprawiały w sposób prymitywny ziemię, przy czym większość żmudnej pracy wykonywały kobiety. Mężczyźni pomagali im od czasu do czasu, ale znaleźli sobie nową rozrywkę: wojnę. Albowiem ludy kopicniackie często wchodziły w konflikt z sąsiadami i tak został otwarty nowy rozdział w historii ludzkości. Trzecim podstawowym typem były społeczeństwa rolnicze, które do uprawy coraz większych terenów wykorzystywały nie tylko siłę człowieka, lecz także zwierząt, wiatru i wody, a nadwyżki produkcji pozwalały budować drogi i miasta, lecz zarazem doprowadziły do wytworzenia się wielkich nierówności pomiędzy szlachtą a wieśniakami. Agraryzm przyniósł ze sobą zmianę skali społeczeństw — stały się one większe, bardziej złożone, bardziej zorientowane na dalekie 58 podboje, bardziej miejskie i scentralizowane politycznie. Po czym kilkaset lat temu wyłonił się nowy typ — społeczeństwo industrialne, bazujące na nieożywionych /.rodłach energii. Powstały nowe konstrukcje społeczne—fabryki, wielkie systemy biurokratyczne, ośrodki wielkomiejskie, wolny rynek, demokracja jako ustrój polityczny, złożona infrastruktura umożliwiająca transport i komunikację, masowe kształcenie i wszystkie dobrze nam znane podstawowe struktury. Obecnie znajdujemy się w okresie przejścia do kolejnego typu społeczeństwa — postindustrialnego — w którym większość ludzi po raz pierwszy w historii nie zajmuje się prac;) fizyczną, a nowe sposoby transportu i komunikacji znacznie zmniejszają fizyczne odległości pomiędzy ludźmi nic tylko w największych społeczeństwach, ale i na całym świecie (więcej na temat tych podstawowych typów społeczeństw powiemy w rozdziale dziewiątym). Jednak niezależnie od tego, jak wielkie stają się społeczeństwa, każde ostatecznie składa się z tych wszystkich omawianych wyżej pozycji tworzących określone rodzaje struktur społecznych oraz z tych wszystkich systemów kulturowych, które przedstawiliśmy w rozdziale trzecim. Większość analiz socjologicznych dotyczy kultury i struktury w ramach konkretnego społeczeństwa, ale wciąż wzrasta zainteresowanie międzynarodowymi strukturami społecznymi, z tej prostej przyczyny, że następuje gwałtowny rozwój kontaktów.! komunikacji pomiędzy społeczeństwami. Międzynarodowe struktury społeczne Handel, migracje, koalicje polityczne i ekonomiczne oraz wojny — tym nacechowane były stosunki pomiędzy społeczeństwami w przeszłości i obecnie. Albowiem kiedy zorganizowane politycznie populacje stykają się ze sobą, muszą wypracować jakiś rodzaj stosunków wzajemnych. Najczęstszą reakcją była wojna; następnie handel i wymiana; zawierano także polityczne i gospodarcze alianse w obliczu zagrożenia; a migracje z jednego społeczeństwa do drugiego często zmuszały je do nawiązania jakiegoś rodzaju stosunków — to jest czegoś w rodzaju struktur międzyspołecznych. Jeśli zastanowimy się nad tym, jakie są najważniejsze dziś kwestie zaprzątające uwagę Amerykanów — następstwa rozpadu imperium sowieckiego, jednoczenie się Europy, układy handlowe z Japończykami oraz innymi społeczeństwami, możliwości wojny oraz imigracja obcokrajowców (legalna i nielegalna) — zrozumiemy, jak ważne jest śledzenie skomplikowanej sieci międzyspołecznych powiązań. Albowiem na to, co się dzieje wewnątrz danego społeczeństwa, duży wpływ ma przebieg wydarzeń pomiędzy społeczeństwami. Faktem jest, że jesteśmy częścią światowego systemu, który składa się z sieci handlowych i politycznych, oddziałujących na niemal całe nasze życie (Wallerstein, 1974). POTĘGA STRUKTURY SPOŁECZNEJ Każdy z nas jest małym oczkiem w ogromnej sieci form strukturalnych. To prawda, że mamy duże mózgi i bywamy twórczy, ale nasze życic codzienne w znacznym stopniu określone jest przez struktury, a także związane z nimi symbole kulturowe. A zatem struktura społeczna i kultura mają nad nami władzę; zmuszają nas do robienia tego, czego same chcą. Na przykład, choćby teraz — czytasz te słowa, ponieważ jesteś 59 częścią grupy w systemie college'u bądź uniwersytetu, który, bądźmy szczerzy, sprawia, że robisz to, co on chce. Jestem przekonany, że większość z was wolałaby w tej chwili być całkiem gdzie indziej, a mimo to czytacie dalej, ponieważ jest to siła. na którą nie macie żadnego wpływu, system relacji, który dyktuje, co macie robić. Tak leż jest w życiu społecznym, od dnia narodzin do śmierci. Nasze życie jest nieustannym poruszaniem się w strukturach społecznych, takich jak rodzina, krąg przyjaciół, szkoła, zakład pracy, społeczność lokalna i inne skupiska społeczne. To, czym jesteśmy jako jednostki, stanowi wynik owych strukturalnych przynależności. W rzeczywistości całe życie społeczne jest siecią połączonych wzajemnie struktur, w których my jesteśmy zaledwie pionkami. Prawdą jest, że możemy decydować o wchodzeniu bądź wychodzeniu z wielu struktur. Często też możemy wybierać, które będą naszymi ciemiężycielami czy też nadzorcami. Ale dopóki nie znajdziemy sobie pustego górskiego wierzchołka do rozmyślań nad życiem w całkowitej samotności, musimy tkwić w strukturach społecznych. Mają one swoją własną, zróżnicowaną dynamikę, która zależy od charakteru każdej z nich, a celem socjologii jest poznanie i zrozumienie owej dynamiki. Socjologia w głównej mierze zajmuje się badaniem owych podstawowych rodzajów struktur społecznych. Poszczególni socjologowie koncentrują się raczej na jakimś określonym rodzaju struktury, chociaż naszym celem teoretycznym jest zawsze znalezienie wspólnych procesów występujących we wszystkich strukturach. W świetle lego faktu widzimy rzeczywistość społeczną (a z tym się wiąże przedmiot socjologii) zorganizowaną w postaci grup. organizacji, wspólnot, kategorii społecznych (klas, płci, wieku, narodowości i rasy), różnych instytucji społecznych (gospodarczych, politycznych, pokrewieństwa, edukacji i religii) oraz systemów społecznych i międzyspołecznych. Albowiem wszyscy większość naszego świadomego życia spędzamy wtłoczeni w te podstawowe struktury; z tego leż powodu struktura społeczna ma moc oddziaływania na nasze myśli, sposób postrzegania, emocje, działania oraz interakcje. Czym różni się socjologia od psychologii Czesio określamy nasz świat w kategoriach psychologicznych — uczuć, nastrojów, motywacji itp. Z socjologicznego punktu widzenia owe .stany psychologiczne odzwierciedlają nasze doświadczenie wyniesione ze struktur społecznych. To rozłożenie akcentów odróżnia socjologie ud psychologii. Psychologia przede wszystkim koncentruje się na osobowości, procesach poznawczych, zachowaniu oraz innych cechach człowieka jako osoby, podczas gdy socjologia zajmuje się badaniem kultury i struktur społecznych — ich wpływem na interakcje, zachowania i osobowość. Te dwie dziedziny stykają się ze sobą, często nawet zderzają, na gruncie psychologii społecznej, ale nawet tułaj, gdzie ich przedmiot zainteresowania jest po części wspólny, występują znaczne różnice. Psycholog będzie podkreślał skutki oddziaływania sytuacji społecznych na podstawowe psychologiczne procesy — postrzegania, poznawcze, emocjonalne itp. — natomiast socjolog zwróci uwagę na to. w jaki sposób kultura i struktura społeczna ograniczają zachowania oraz interakcje jednostek w kontekstach społecznych, a następnie w jaki sposób owe zachowania oraz interakcje wspierają bądź zmieniają kulturę i strukturę społeczną, Tak więc psychologia koncentruje się raczej na cechach danej osoby i wewnętrznych siłach kierujących jej zachowaniem, natomiast socjologię interesuje wzajemne oddziaływanie na siebie cech i skłonności człowieka, zachowań, interakcji, struktur społecznych oraz kultury. Podsumowanie l. Dosłownie każdy aspekt naszego istnienia—myśli, postrzeżenia, uczucia i zachowanie—kształtowany jest przez uczestnictwo w strukturach społecznych. 60 2. Struktury społeczne zbudowane są z pozycji społecznych, ról i sieci pozycji. Każdy człowiek dysponuje układem pozycji, a w każdej zajmowanej przez, siebie pozycji — układem ról. Częstym zjawiskiem jest ciśnienie i konflikt ról, co jest skutkiem zbyt wielu obowiązków związanych z wykonywanymi rolami w ramach jednej pozycji lub konfliktu obowiązków wynikających z różnych pozycji. 3. Sieci pozycji, które tworzą struktury społeczne, różnią się pod względem: liczby pozycji, liczby osób zajmujących poszczególne pozycje, rodzaju powiązań pomiędzy pozycjami. Połączenia te mogą być luźne lub ścisłe, opierać się na władzy lub hierarchii, przekazywać rozmaite dobra oraz istnieć dłużej lub krócej. 4. Podstawowymi strukturami społecznymi, które organizują ludzkie populacje, są: a) grupy złożone ze stosunkowo niewielkiej sieci osób mających ze sobą bezpośredni kontakt, b) organizacje skupiające w większą liczbę ludzi lub grup wedle hierarchii władzy, c) społeczności lokalne, które gromadź;! wedle określonego porządku jednostki. grupy i organizacje w przestrzeni geograficznej, d) instytucje złożone z kompleksów grup i organizacji, których celem jest rozwiązywanie podstawowych problemów ludzkiej egzystencji i społeczne] organizacji, e) kategorie, w których wyróżniające się cechy ludzi stają się podstawą różnic w traktowaniu tychże ludzi, f) struktury stratyfikacyjne. w których poszczególne kategorie ludzi otrzymują nierówne udziały w wartościowych zasobach dóbr, g) systemy społeczne obejmujące jakąś przestrzeń i terytorium oraz wykraczające poza jedno terytorium i h) struktury międzyspołeczne łączące ze sobą różne społeczeństwa. 5. Ponieważ każdy człowiek jest umieszczony w układzie struktur społecznych — od grup do struktur międzyspolecznych — ludzkie myśli, postrzeżenia. uczucia, działania oraz interakcje są mocno ograniczone. Rozdział 5 INTERAKCJA SPOŁECZNA Ludzie posługują się symbolami kulturowymi — wśród nich najbardziej oczywisty jest język, ale także przyjmowane pozy. wyraz twarzy i niemal wszystko, co ma znaczenie dla innych — aby koordynować swoje działania. Nieustannie wysyłamy i odbieramy informacje. Bez takie] interakcji nie moglibyśmy nawiązać kontaktu z innymi ludźmi, nie stworzylibyśmy kultury; i nie moglibyśmy ani zbudować, ani utrzymać struktur społecznych jakże ważnych dla życia człowieka. A zatem interakcja jest najbardziej podstawowym procesem społecznym utrzymującym istnienie społeczeństwa, kultury i naszej własnej pomyślności. 62 „AKTORZY” I INTERAKCJA Szekspir napisał kiedyś: „Cały świat jest sceną, a wszyscy ludzie jedynie aktorami: każdy ma swoje wejście i wyjście, a w przeznaczonym dla siebie czasie gra wiele ról". Większość swego życia rzeczywiście spędzamy na scenie, ale w odróżnieniu od teatru naszą scenę tworzą symbole kulturowe i struktura społeczna. Tak naprawdę to wszyscy jesteśmy aktorami i gramy przed publicznością bezpośrednio obecna, a także ta, którą sobie wyobrażamy. Usiłujemy jednocześnie przedstawić własną interpretację scenariusza kulturowego oraz grać na scenie zbudowanej przez strukturę społeczną. Życie społeczne wymaga od każdego z nas gry, a podczas owej gry — wchodzenia w interakcje z innymi ludźmi. Żaden proces nic jest tak istotny jak len, zarówno dla życia w społeczeństwie, jak i dla zrozumienia samego siebie oraz otaczających nas ludzi. SYMBOLICZNA NATURA LUDZKICH INTERAKCJI Na początku naszego wieku uczeni badający społeczeństwo nie rozumieli, w jaki sposób dochodzi do interakcji. Wszyscy zgadzali się co do tego, że jest ona fundamentalnym procesem stanowiącym podstawę społecznej rzeczywistości, ale pozostawało otwarte pytanie, w jaki sposób przebiega i dlaczego. Jakie mechanizmy i procesy są w nią zaangażowane? Tajemnicę tę rozwikłał filozof z uniwersytetu w Chicago. George Herbert Mead (1934), o czym wspomniałem już w rozdziale pierwszym. Przy czym nie doznał nagłego olśnienia, lecz zebrał wyniki prac innych badaczy i zestawił w sensowną całość. Istotą interakcji, zdaniem Meada Jest wysyłanie sygnałów i gestów. Każdy organizm funkcjonuje we własnym środowisku, emitując zarazem sygnały i gesty, które określają jego sposób działania. Mead uważał, że interakcja zachodzi wówczas, kiedy l) jeden organizm wysyła znaki, wykazując aktywność w swoim środowisku, 2) inny organizm widzi te znaki i reagując na nie, zmienia swój sposób postępowania, wysyłając zarazem własne sygnały, 3) pierwszy organizm rozpoznaje owe sygnały i zmienia pod ich wpływem swoje działanie. Wyobraźmy sobie psa i kota: pies szuka drzewka, żeby się wysiusiać (wysyłając odpowiednie sygnały); wałęsający się kot obserwuje zbliżającego się psa i przestraszony ucieka (to są jego gesty); pies widzi kota i zmienia swoje postępowanie — zapominając o pełnym pęcherzu, zaczyna gonić kota. Kiedy występują wszystkie te trzy etapy, wówczas mówimy o interakcji. Zauważmy, /.c znaki i gesty są jej najstotniejszym nośnikiem oraz że nie muszą mieć one charakteru symbolicznego w sensie kulturowym. Oznacza to, że kot nie musi umieć odczytywać bądź interpretować gestów psa, ten zaś może nic rozumieć przestrachu kota, ale „ich rozmowa gestów", jak ujmuje to Mead. jest mimo to interakcją. • . Jednak Mead uważał również, że ludzie wchodzą ze sobą w interakcje w szczególny i jedyny w swoim rodzaju sposób. Znaki, które człowiek wysyła, odczytuje, odbiera i na które reaguje, mają charakter symboliczny, ponieważ znaczą to samo zarówno dla wysyłającego, jak i dla odbierającego organizmu. Jednym słowem są to znaki kulturowe. Znaki na lej stronic oznaczają mniej więcej to samo dla nas wszystkich; skutkiem tego interakcja ma szczególny charakter, ponieważ jest zapośredniczona przez znaki, które mają kulturową definicję. A dzięki naszemu mózgowi potrafimy nadawać wspólnie uzgodnione zna- 63 czenia dosłownie wszystkim naszym działaniom — mowie, mimice, pozycjom ciała, odległości, jaką zachowujemy wobec innych, stylowi ubierania się, czesania i niemal każdemu gestowi, który wykonujemy. Dlatego właśnie przebywając z innym ludźmi, czujemy się „jak na scenie", ponieważ gdzieś w nas tkwi wiedza o tym, że inni odczytują nasze gesty oraz interpretują nasze zachowanie. I chociaż niektóre zwierzęta także mogą kontaktować się za pomocą symboli, to jednak nie aż w takim stopniu, co ludzie (Sehock, 1968;Aitchison, 1978; Maryanski, Turner, 1992). Mead zaobserwował, że zdolność do odczytywania symbolicznych gestów pozwala człowiekowi na wchodzenie w rolę, czyli przyjmowanie czyjejś roli. Rozumiał przez to, że odczytując gesty innych ludzi, potrafimy wyobrazić sobie siebie na ich miejscu: możemy przyjąć ich punkt widzenia i przewidzieć, co zrobią. Na przykład kiedy ktoś zbliża się do ciebie z zaciśniętymi pięściami, patrzy nienawistnym wzrokiem i obrzuca cię przekleństwami, możesz wyobrazić sobie siebie na jego miejscu i odpowiednio do tego dopasować własną reakcję. Każdy z nas w każdej sytuacji przyjmuje czyjąś rolę, ale najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy, póki nie znajdziemy się w jakiejś szczególnie trudnej sytuacji, w które j ważne jest dl a nas dosłownie każde wy powiedziane słowo i każdy gest wykonany przez innych. Wyobraź sobie, że jesteś z kimś na pierwszej randce albo idziesz na przyjęcie, na którym nikogo nic znasz, bądź też po raz pierwszy zjawiasz się na uczelni lub w akademiku, lub znajdujesz się w jakiejkolwiek innej nowej sytuacji, w której znasz jedynie ogólne normy instytucjonalne mogące pokierować twoim zachowaniem. Radzisz sobie — co oznacza, że poznajesz więcej norm szczegółowych odpowiadających tej sytuacji — przyjmując role innych bądź ich punkt widzenia po to, by wiedzieć, jak reagować. Jest to interakcja symboliczna, dzięki której włączamy się w kulturę, jej wartości, przekonania i normy. Z drugiej zaś strony, właśnie dzięki przyswojeniu sobie symboli kulturowych możemy przyjmować czyjeś role i w ten sposób uczymy się radzić sobie z innymi ludźmi, zajmując różne pozycje wynikające z przynależności do określonych struktur społecznych. ]Jak powiedzieliby zwolennicy funkcjonalizmu, funkcją przyjmowania roli jest łączenie ludzi ze sobą i z szerszą kulturą, co ułatwia im współdziałanie, a w konsekwencji integruje społeczeństwo. A zatem gdybyśmy nic potrafili posługiwać się symbolami kulturowymi i wchodzić w role innych, interakcja byłaby bardzo utrudnio- na, a społeczeństwo mogłoby się rozpaść. Mead kładzie nacisk również na inne procesy zaangażowane w interakcje pomiędzy ludźmi. Jeden z tych procesów nazywa umysłem. Albowiem dla Meada umysł nie jest ani rzeczą, ani istotą, ale szeregiem procesów. Jego główna funkcja polega na przewidywaniu konsekwencji różnych możliwych rodzajów działania, a następnie, na podstawie powyższego szacunku, wyselekcjonowaniu bądź wybraniu konkretnego działania. Mead charakteryzuje umysł jako proces ,,wyimaginowanej próby teatralnej", ponieważ podobnie jak dobry aktor, próbujemy zagrać naszą rolę na różne sposoby i oceniamy reakcję naszej publiczności na poszczególne warianty. Tego rodzaju procesy umysłowe są bardzo osobistą częścią ludzkich interakcji, ponieważ kiedy wchodzimy w czyjeś role, przyjmujemy czyjś punkt widzenia i poznajemy cudze przekonania i normy, wówczas to wszystko staje się przedmiotem naszych własnych rozważań. Zastanawiamy się. w jaki sposób inni będą na nas reagować i czy postępujemy właściwie, zgodnie z przyjętymi kodami kulturowymi. Zwolennik teorii racjonalnego wyboru dodałby jeszcze do opisu Meada, że podczas owych wyimaginowanych prób kalkulujemy nasze koszty i zyski, usiłując wybrać tę opcję, która przyniesie nam największe korzyści. Ponieważ lego rodzaju postępowanie jest dla nas czymś łatwym, często nawet nie zdajemy sobie sprawy z jego przebiegu. Ale pomyśl o jakiejś sytuacji, w której czułeś się niezręcznie lub niepewnie. Przypomnij sobie, ile razy powtarzałeś w myślach swoje kwestie i zastanawiałeś się, jakie będą reakcje innych ludzi. Naturalnie nie można dostrajać 64 się przez cały czas, bo byłoby to zbyt wyczerpujące. Ale każdy z nas zawsze zajmuje się odczytywaniem gestów, przyjmowaniem czyichś ról i skrytym (dokonującym się w naszych umysłach) wyobrażaniem sobie rezultatów alternatywnych reakcji. Albowiem gdyby ludzie nie angażowali się w tego rodzaju procesy, interakcje pozbawione byłyby plastyczności i obejmowały nie więcej niż dwoje ludzi naraz. Kolejnym istotnym procesem związanym z interakcją jest to, co Mead nazwał „ja" (.(e//*). Uważał on, że każdy z nas widzi siebie we wszystkich sytuacjach, w których się znajduje, jako odrębny obiekt, podobnie jak widzi inne obiekty — ludzi, samochody, krzesła, domy itp. Kiedy z kimś się komunikujemy, odczytujemy jego gesty i w ten sposób uzyskujemy obraz samego siebie jako obiektu. Tak więc gesty innych ludzi stają się czymś w rodzaju lustra (Coolcy, 1909), w którym widzimy własne odbicie. W pewnym sensie wszyscy Jesteśmy odbiciem w zwierciadle, z tym że nasze zwierciadło znajduje się w gestach innych ludzi. W każdej sytuacji uzyskujemy obraz siebie samych, ale również wnosimy do niej bardziej stabilne i trwałe wyobrażenie o sobie jako określonym rodzaju osoby czy też obiektu. Każdy z nas posiada owo wyobrażenie o sobie i stara się zinterpretować gesty innych w taki sposób, aby do niego pasowały, oraz tak kierować swym postępowaniem, żeby go nie zniszczyć. W ten sposób nasze działania w większości sytuacji są dość spójne, ponieważ dążymy do podtrzymania swojego wyobrażenia o sobie jako określonym rodzaju osoby. Zaczynamy zachowywać się w sposób przewidywalny i dzięki temu inni mogą dostosowywać do nas swoje reakcje. Podobnie i my dopasowujemy własne reakcje do innych w typowo interpersonalnym stylu. Kiedy mówisz takie rzeczy, jak: „Przepraszam, ale nie jestem dzisiaj sobą", przyzna- jesz, że inni widzą cię inaczej niż zwykle, ponieważ zachowujesz się wbrew własnemu wyobrażeniu o sobie. Albo kiedy oświadczasz: „Nic mam pojęcia, co się z nim dzieje", w rzeczywistości mówisz dwie rzeczy: twoje wejście w rolę okazało się nieskuteczne i nie widzisz w reakcjach tej osoby zgodności z jej własnym wyobrażeniem o sobie. Dlatego nie bardzo wiesz, jak zareagować. Tak więc George Herbert Mead widział interakcję jako proces wysyłania i odbierania gestów, a w przypadku ludzi — wysyłania kulturowo zdefiniowanych symboli, które niosą ze sobą określone i stałe znaczenia. Gesty wykorzystywane są do przyjmowania ról innych osób oraz pomagają nam zrozumieć oczekiwania innych i ich prawdopodobne zachowania. Za pomocą zdolności poznawczych naszego umysłu przeprowadzamy próby alternatywnych zachowań, wyobrażamy sobie ich skutki, powstrzymujemy nieodpowiednie reakcje i wybieramy laki sposób postępowania, który ułatwi interakcję (czy też, z punktu widzenia teorii racjonalnego wyboru, zmaksymalizujc korzyści bądź nagrody). Co więcej, potrafimy patrzeć na siebie w każdej sytuacji jak na odrębny obiekt i wnosić do niej stałe wyobrażenie o sobie, które umożliwia nam reagowanie w sposób typowy i konsekwentny. Na tym właśnie polega ,,interakcja symboliczna" w koncepcji Meada. Jego poglądy na ów najbardziej fundamentalny proces są punktem wyjścia do dalszych badań. TEATRALNA PREZENTACJA SIEBIE Ponieważ wszyscy jesteśmy aktorami na scenie, tak kierujemy przekazem naszych gestów, aby zaprezentować się w określonym świetle, jako taki, a nie inny człowiek, i jako • W polskim tłumaczeniu pracy Meada słowo self tłumaczone jest jako „osobowość". Mead odróżniał I (ja podmiotowe) od me (ja przedmiotowe). 65 osoba, która zasługuje na określone reakcje innych ludzi. Oczywiście niektórzy z nas są lepszymi aktorami od innych, ale wszyscy jesteśmy wykonawcami, którzy zajmują się wysyłaniem gestów. Taki sposób patrzenia na interakcję nazywamy dramaturgią, a termin ten spopularyzował współczesny socjolog Erving Gotfman (1959, 1967). Goffman wykorzystał analogię do teatru i sceny, wprowadzając rozróżnienie pomiędzy sceną a kulisami interakcji (Goffman, 1959). Na scenie ludzie świadomie kontrolują gesty i manipulują nimi, by wywołać pożądane przez siebie odpowiedzi innych — takie, które podtrzymają ich wyobrażenie o sobie i odpowiadają normatywnym wymaganiom danej sytuacji. Natomiast za kulisami trochę się odprężają i mogą pozwolić sobie na odrobinę prywatności w towarzystwie, które również wic, czego wymaga od nas wyjście na scenę. Wedle Goffmana większość interakcji spędzamy na przemieszczaniu się tam i z powrotem pomiędzy sceną a kulisami. Jeśli ktoś w to wątpi, niech przyjrzy się własnym codziennym zajęciom. Jesteśmy za kulisami, kiedy przygotowujemy się do wyjścia na uczelnię, bierzemy prysznic, przebywamy sam na sam z suszarką do włosów, szczoteczką do zębów, kosmetykami, dezodorantami i lakierami. Znajdujemy się na scenie, kiedy siedzimy na zajęciach albo na zebraniu związku studenckiego, bądź. leż flirtujemy na dyskotece. Bez kulis życic byłoby nieznośnie stresujące. Ale bez sceny trudno byłoby o porządek społeczny. Jak powiedziałby zwolennik funkcjonalizmu, społeczeństwo wymaga, aby pewne rzeczy były zrobione, a działania skoordynowane; to z kolei wymaga od ludzi odpowiedniego postępowania i dostosowywania się. Przestrzegamy określonych reguł, mówimy to. co należy, i zachowujemy się we właściwy sposób. Gdyby ludzie przesiali to robić, wówczas w rzeczywistości społecznej zapanowałby nieład i chaos. Dramaturgia wskazuje nam także bardzo ważny aspekt każdej interakcji, a mianowicie posługiwanie się w czasie jej trwania fizycznymi rekwizytami. Jednym z nich jest nasze ciało oraz jego układ podczas interakcji. Grupa ludzi tworząca ciasny krąg w czasie interakcji przekazuje coś w ten sposób tym, którzy znajdują się poza owym kręgiem; dwoje ludzi spacerujących bardzo blisko siebie i dotykający się nawzajem nawiązuje całkiem inny rodzaj interakcji aniżeli para, która zachowuje pewną odległość między sobą; zajęcia prowadzone na sali. w której krzesła ustawione są w okrąg, wywołują całkiem inne wrażenie aniżeli przebiegające w pomieszczeniu, gdzie krzesła ustawione są w rzędy. Tak więc pozycja, w jakiej znajdują się nasze ciała, jest gestem, który „coś mówi" o przebiegu interakcji; wykorzystujemy ów „język ciała" — pozycje, spojrzenia, dotyk itp. — do nadawania znaczeń temu. co się dzieje. Innym rekwizytem są przedmioty umieszczone w przestrzeni — stoły, krzesła, ściany, drzwi, przepierzenia, ławki i wszystkie inne przedmioty fizyczne, które komunikują coś na lemat interakcji. Kiedy ktoś siedzi na stole albo kręci się na krześle w kółko, trzymając ręce na karku, to gest len komunikuje nieformalne zachowanie. Wykładowca, który siedzi na stole, nawiązuje całkiem odmienną interakcję aniżeli ten. który stoi sztywno na podium. W bardziej osobistych interakcjach zaś często wznosimy lub likwidujemy fizyczne bariery, aby zakomunikować dystans albo bliskość. Jeszcze innym fizycznym rekwizytem jest ubranie, które wiele mówi innym o tobie, a w konsekwencji nadaje określoną strukturę interakcji. Odmiennie reagujemy na profe- sora w garniturze i krawacie, a inaczej na ubranego w swobodny, nieformalny strój. Styl ubierania się — noszenie emblematów studenckich zrzeszeń, odznak sportowych, napisów na koszulkach itp. — wszystko to w subtelny sposób wpływa na przebieg interakcji. Innym aspektem teatralności jest to, co Erving Goffman (1959) nazwał manipulowa- niem wrażeniami, kiedy zestawiamy gesty, wprowadzamy rekwizyty i wybieramy okre- ślone pozycje ciała, aby to wszystko zaprezentować na scenie. Postępujemy lak, aby zaprezentować publiczności swoje „ja" i uzyskać określone reakcje. W tym celu kiedy 66 wychodzimy na scenę, manipulujemy swymi gestami i wszystkim tym, czym dysponujemy. Dzięki temu zachowanie każdego człowieka staje się spójne i logiczne oraz ułatwia uporządkowanie i dopasowywanie się zachowań. Oczywiście, jak podkreślał Goffman, to, co się dzieje na scenie, może być zwodnicze i wykorzystywane do manipulowania odbiorcami, tak jak w przypadku postawionego przed sądem złodziejaszka, który tak gra na scenie, żeby ukryć prawdziwe intencje skłaniające go do kradzieży. Każdy z nas od czasu do czasu tak postępuje, mam nadzieję, że w znacznie mniejszym stopniu, ale ciągle przyłapujemy się na tym, że to, co prezentujemy na scenie, nie zawsze jest całkiem prawdziwe. BEZWIEDNE POSŁUGIWANIE SIĘ METODAMI ODWOŁUJĄCYMI SIĘ DO ŚRODOWISKOWYCH OBYCZAJÓW I NAWYKÓW JĘZYKOWYCH Podział rzeczywistości na poszczególne obszary i postępowanie wedle scenariuszy kulturowych nic wystarcza do zrozumienia przebiegu interakcji. Bywało, że spotykaliśmy kogoś, kto. zdawałoby się, robił wszystko jak należy, a jednak odczuwaliśmy zakłopotanie. Czegoś nam brakowało — choć nie bardzo wiedzieliśmy, czego — w jego gestach, działaniach, sposobie mówienia. Jedną z możliwych przyczyn tych ..zakłóceń w odbiorze" jest niezdolność danej osoby do posługiwania się pewnymi niezwerbalizowanymi, a mimo to bardzo ważnymi technikami interakcji. Kiedy się ich nie stosuje, wówczas nasze poczucie ciągłości i uporządkowania danej interakcji zostaje rozbite (Mehan. Wood, 1975; Handel, 1982). Interakcja zależy bowiem od kilku dodatkowych procesów, które socjolog Harold Gaffinkel (1967) nazwał etnometodami, bądź po prostu ,,metodami środowiskowymi". Kiedy kontaktujemy się z innymi ludźmi, posługujemy się wieloma różnymi metodami bądź technikami interpersonalnymi, aby wytworzyć i utrzymać poczucie ładu oraz zapewnić interakcji ciągłość. Owe metody środowiskowe wykorzystuje się w sposób całkowicie nieświadomy — zaczynamy zdawać sobie sprawę z ich istnienia dopiero wtedy, kiedy kłos ich nic stosuje, albo też posługuje się nimi w niewłaściwy sposób. Opierając się na przykładach Garnfinkela (1967), wyobraź sobie, jak byś się zachował, gdybyś brał udział w eksperymencie, w którym zachodzi następująca interakcja: OSOBA BADANA: Złapałem gumę. EKSPERYMENTATOR: Co to znaczy, że złapałeś gumę? OSOBA BADANA: O co ci chodzi? Guma to guma. Właśnie to znaczy. Nic szczególnego. Co za idiotyczne pytanie! Wyraźnie widzimy, że interakcja traci swą ciągłość i porządek, ale dlaczego? Przyczy- na tkwi w tym, że eksperymentator pogwałcił powszechnie przyjętą i immanentnie zawartą w każdej interakcji technikę: zasadę, że nie kwestionujemy tego, co oczywiste, oraz /założenie (niepodważalne), że pewne doświadczenia życiowe są nam wszystkim wspólne. Etnometodologowie (czyli ci, którzy badają tego rodzaju metody środowiskowe) nazwali powyższą technikę „zasadą et cetera", ponieważ komunikujemy za pomocą gestów ukryte 67 polecenie, aby nie kwestionować pewnych rzeczy. Obecnie odtworzę rozmowę, którą prowadziłem z pewnym studentem (i tu ponownie wyobraź sobie siebie w tej interakcji): STUDENT:: Wie pan, mam trudności z tym materiałem. JA: Nie, nie wiem. STUDENT: Wie pan, ten materiał jest taki, taki abstrakcyjny... JA: Nie, nie wiem. STUDENT: No cóż, to ja... może przyjdę kiedy indziej. Ludzie często używają w rozmowach wyrażenia „wiesz". Kiedy posługujemy się tym słowem, wówczas przywołujemy zasadę bądź technikę et celem. Osoba wypowiadająca je w istocie domaga się, abyśmy zaakceptowali jej oświadczenie, nawet jeśli „nie wiemy", co ono znaczy. Kiwając potakująco głową bądź mówiąc „Taak, wiem", stwarzamy wrażenie, że wraz z naszym rozmówcą należymy do tego samego świata i że świat ten jest uporządkowany. INTERAKCJA PODCZAS WYKONYWANIA RÓL Rola jest konfiguracją zachowań (gestów), które jedni przekazują, inni zaś przyjmują, że oznaczają one określony rodzaj i kierunek działania. Jak widzieliśmy w ostatnim rozdziale, wiele ról wyznaczanych jest przez normy oraz naszą pozycję w strukturze społecznej (Parsons, 1951). Na przykład kiedy grasz rolę studenta (ubierając się w określony sposób, posługując się specjalnym językiem, robiąc notatki, chodząc na wykłady itp.), w twojej konfiguracji zachowań dostrzec można pewną konsekwencję i styl, które niemal każdy rozpozna jako „studenckie". Ta charakterystyczna rola jest w znacznej mierze określona przez normy kulturowe oraz miejsce w strukturze college'u bądź uczelni. Eksperyment zakłócania interakcji Aby odkryć ulotny świat metod środowiskowych, dobrze jest samemu przeprowadzić doświadczenie z zakłócaniem przebiegu interakcji. Jest to bardzo łatwe do osiągnięcia, ponieważ w każdej interakcji angażującej dwie osoby bezpośrednio stosuje się takie metody. A oto kilka wskazówek: następnym razem, kiedy ktoś użyje wyrażenia,, wiesz", odpowiedz, że nie wiesz, albo zwróć uwagi; na jakieś inne. najbardziej oczywiste stwierdzenie (np. ..Spóźnię się na zajęcia")-! spytaj, co twój rozmówca przez to rozumie (..Co to znaczy, że się spóźnisz?"). Najlepiej zaś pozostań całkowicie bierny, kiedy ktoś do ciebie mówi, i staraj się nie wydawać żadnego dźwięku. nie wykonywać żadnego gestu, nie zmieniać pozycji ciała, zachować nieruchoma twarz. Jeśli wykorzystasz powyższe wskazówki, interakcja rozleci się na twoich oczach. Innym znakomitym eksperymentem jest zachowywać się jak gość w rodzinnym domu: pytaj, czy możesz skorzystać z łazienki, proś o pozwolenie na zjedzenie czegokolwiek, pytaj, czy nie mają nic przeciwko temu, że się położysz itd., zupełnie jakbyś był gościem. Twoi rodzice zaczną zastanawiać się, „co się stało", i będą usiłowali zrekonstruować powszechnie uznawany porządek. Ale kody kulturowe i pozycja w jakiejś strukturze społecznej stanowią w najlepszym razie jedynie ogólne ramy (R. Turner, 1962). Zawsze pozostaje dużo miejsca na różne manewry; zawsze można zaprezentować siebie w jakiś określony sposób (jako student entuzjasta sportu, studencka miss piękności, student-członek stowarzyszenia studenckiego, 68 student-intelektualista, student lubiący się bawić itp.). To właśnie Goffman nazywa sterowaniem wrażeniami. Części;! owego sterowania jest taki dobór gestów, aby jednoznacznie pokazać, jaką rolę chcemy odgrywać. Faktem jest, że inni czekają na to, by odczytać twoje gesty i na tej podstawie rozpoznać tę rolę. Częścią naszych zasobów wiedzy (Schutz, 1932) jest ogólne pojęcie na temat najrozmaitszych ról — studenta, matki, ojca, kochanka, pracownika, miss piękności, podrywacza, sportowca, kujona, błazna, flirciarza, nauczyciela, głupca, przyjaciela, znajomego itp. Mamy także wiele pomysłów, jak należy zachowywać się w każdej z tych ról. Zdolność przechowywania ról w pamięci znacznie ułatwia interakcję, ponieważ kiedy już ustalimy czyjąś rolę i uzgodnimy z naszymi pojęciami o niej. wówczas możemy do pewnego stopnia przewidywać zachowanie się danej osoby wobec nas. Życic jest o wiele mniej stresujące, kiedy umieścimy kogoś w jakiejś roli, ponieważ sami możemy wówczas przyjąć laką rolę, która jest dla niej najbardziej odpowiednia i, w pewnym sensie, włączyć ,,automatycznego pilota". Musimy włożyć więcej pracy w laką interakcję, kiedy nie wiemy, jaką rolę wykonuje dana osoba —musimy znacznie aktywniej odczytywać jej gesty, uważniej wchodzić w jej rolę, pilniej wpatrywać się w ,,odbijające nasze «ja» zwierciadło", sprawniej myśleć i znacznie bardziej gimnastykować swój umysł. Życic jest o wiele łatwiejsze, kiedy inni tak zestawiają swoje gesty, aby czytelnie przekazać nam, jaką wykonują rolę. Najlepiej opisał owe procesy interakcji socjolog Ralph H. Turner (1962, 1968, 1980). Uważał on, że nie tylko wchodzimy w cudze role (aby je poznać), ale także sami tworzymy role. Częścią naszych ..teatralnych" wystąpień jest świadome i nieświadome manipulowanie gestami — słowami, postawą, głosem, ubraniem, mimiką — aby dać do zrozumienia innym, jaką rolę odgrywamy, ponieważ czekają oni na te gesty, będące jej znakiem. Co więcej, zakładają oni, że nasze gesty będą logiczne i że grane przez nas role są spójnymi całościami; w len sposób, kiedy już odczytają pewne nasze gesty i umieszczą nas w określonej roli. czekają na kolejne gesty, które będą zgodne z tą rolą. Ludzie nieustannie weryfikują nawzajem swoje role. aby się upewnić, że prawidłowo je odczytali. Tak więc każda interakcja obejmuje procesy prezentowania gestów w celu przedsta- wienia roli. dążenia do rozpoznania cudzych ról oraz weryfikowania tych ról. Jednak gdy już raz inni ludzie umieścili nas w jakiejś roli, trudno jest od niej uciec, ponieważ oni wciąż reagują na nas tak, jakbyśmy stale byli do niej przypisani. Ludzie niechętnie pozwalają nam wyjść z roli, ponieważ nie chce im się dobrowolnie zmieniać swoich zachowań. Swoje role w danej sytuacji możemy zmienić jedynie wówczas, kiedy włożymy w to dużo wysiłku. Postaraj się teraz przypomnieć sobie kilka sytuacji z własnego życia, w których tak właśnie się działo. Na pewno spotykałeś się z taką sytuacją, w której byłeś „źle zrozumiany" i umieszczony w niewłaściwej roli; albo miałeś do czynienia z osobami, których „nie mogłeś rozgryźć", ponieważ ich zachowania nie odpowiadały żadnej roli, którą znałeś; albo leż widziałeś innych bądź sam znalazłeś się w sytuacji, w której usiłowałeś grać jakąś rolę, ale się do niej nic nadawałeś i nikt nie traktował cię poważnie. Gdyby takie sytuacje były typowe dla życia w społeczeństwie, wówczas interakcja byłaby czymś bardzo trudnym. Na szczęście w większości interakcji wchodzimy w role innych, budujemy swoje role i weryfikujemy je raczej bez większego wysiłku. W rezultacie nasze interakcje przebiegają bez zakłóceń. 69 KLASYFIKACJA PODCZAS INTERAKCJI Inni ludzie często wykonują role, które są tak dobrze znane i stereotypowe, że mamy wrażenie, jakbyśmy kontaktowali się nie z osobami, lecz z typami bądź kategoriami. I wcale nie trzeba być kimś nieczułym i oschłym, aby traktować ludzi bezosobowo; po prostu w codziennym zabieganiu każdemu z nas łatwiej jest cokolwiek robić, kiedy traktujemy ludzi stereotypowo. Gdybyśmy podchodzili bardzo osobiście do każdego urzędnika, przechodnia, kolegi ze studiów, nauczyciela, woźnego, pracownika administracji czy ulicznego sprzedawcy, traktując każdego z nich jak niepowtarzalną i niezwykłą istotę ludzką, która zasługuje na to, żeby z największą starannością wejść w jej rolę, wówczas tak by nas to zmęczyło, że niczego byśmy nie osiągnęli. A zatem w społeczeństwie złożonym, w którym musimy wciąż wchodzić w różne sytuacje i wychodzić z nich, najważniejsza jest interakcja oparta na klasyfikacji, na co zwrócił uwagę jeden z pierwszych niemieckich socjologów, Alfred Schulz (1932). Na użytek owych krótkich, lecz funkcjonalnie istotnych spotkań, ludzie wzajemnie się klasyfikują lub inaczej — konstruują klasyfikacje typów. Oznacza to. że błyskawicznie umieszczają się nawzajem w stereotypowych rolach i nic wysilając się specjalnie, załatwiają własne sprawy. Kiedy ktoś kupuje w sklepie artykuły spożywcze, wówczas on i sprzedawca wzajemnie się klasyfikują (czyli zaliczają do określonego typu), interakcja przebiega w dobrze znany sposób, a oni prawie nie zwracają na siebie uwagi. Oczywiście, jeśli jest to ..stały klient" (jeden z typów w naszej klasyfikacji), wówczas obie strony wkładają wiece j wysiłku i staraj ą się traktować bardziej osobiście. Interakcje różnią się pod względem stopnia wzajemnej klasyfikacji. Co więcej, kiedy trwają dłużej, z czasem przeistaczają się z silnie stereotypowych w znacznie bardziej osobiste, jednak na to potrzeba więcej czasu. Jeśli ktoś jest zbyt obcesowy, wywiera presję na ciebie albo wkracza w twoją prywatną przestrzeń, wówczas czujesz, że następuje zbyt szybkie przejście od stereotypowej do bardziej osobistej interakcji. Kiedy na pierwszej randce ktoś ujawnia swoje najbardziej intymne uczucia, wówczas w interakcji tej załamuje się rola ,,nowej znajomości" i jej klasyfikacja jako ..pierwszej randki". W takiej sytuacji czujesz się niezręcznie, możesz nawet być zakłopotany. Lekarz, który zadaje ci bardzo osobiste pytania i ujawnia własne uczucia, prawdopodobnie „robi ruch w twoim kierunku" (twoje nowe określenie jego roli) i w konsekwencji niszczy twoją klasyfikację tej osoby jako lekarza. O tym, jak bardzo osobiste lub typowe mają być sytuacje, mówią nam do pewnego stopnia normy. Ale rozeznanie w tych sprawach tkwi immanentnie w każdym z nas. Rzadko odwołujemy się do niego, chyba że coś zaczyna dziać się wbrew określonym normom, zmuszając nas do działań bardziej osobistych, niż, mamy na to ochotę. RAMY INTERAKCJI Gdyby nie nasza zdolność do ograniczania zakresu interakcji, musielibyśmy wydatko- wać mnóstwo energii na ustalanie przedmiotu interakcji. Na szczęście ludzie znaleźli wyjście: wykorzystują gesty oraz rekwizyty do stworzenia ram dla interakcji tutaj Ervin Goffman (1974) zaopatrzył nas w narzędzia analizy tego procesu; jako metaforę wykorzystał ramę obrazu, która obejmuje i uwydatnia określony przedmiot (obraz), a wyłącza wszystko, co znajduje się poza nią. Ludzie tworzą symboliczne ramy za pomocą gestów 70 wskazujących, co jest istotne, a co nie w danej interakcji. Na przykład, kiedy ktoś mówi: „Chciałbym porozmawiać z tobą prywatnie", to ten zestaw gestów obramowuje interakcję w specjalny sposób. Albo kiedy ktoś wypowiada zdanie: „Nie chcę o tym mówić", to potencjalny temat interakcji zostaje umieszczony poza ramą. Umieszczanie w ramach jest tak ważne dla interakcji, że często używa się go do oszukiwania. Powróćmy do naszego oszusta; tworzy on dwie ramy —jedną dla ..frajera", który myśli, że jest ona podstawą interakcji, oraz drugą ukrytą, na użytek kolegów po fachu. Albo weźmy osobę, która lubi manipulować innymi ludźmi — często tworzy ona jedną ramę na pokaz i drugą, na własny użytek, której nikomu nie ujawnia. Ramy tworzy się w różny sposób. Często są to określone wypowiedzi, np.: ..Przejdźmy teraz do interesów", ..Chciałbym się teraz kochać", „Boli mnie głowa", ,,Musimy porozmawiać". „Załatwmy B.S." itp. Ale oprócz stów posługujemy się także innymi gestami i rekwizytami (J. Turner. 1988). Na przykład ramy danej sytuacji nadaje także liczba ludzi i zajmowana przez nich pozycja, jak to jest w przypadku wykładu, na którym ludzie siedzą w rzędach, i ten układ narzuca owej sytuacji ramy określające, co powinno, a co nie powinno się dziać. Albo dystans fizyczny pomiędzy stronami wchodzącymi w interakcję, zwłaszcza istotny wówczas, kiedy ktoś wkracza w naszą ,,prywatną przestrzeń". Ramy takie kształtuje także nasza postawa, czy też pozycja ciała — np. istnieje znaczna różnica, kiedy ktoś opiera się plecami o ścianę albo wyprostowany wkracza na podium. Struktury fizyczne także tworzą ramy dla interakcji, co natychmiast zauważą studenci, kiedy z holu. w którym swobodnie rozmawiali z kolegami, wchodzą do gabinetu profesora. Ramy można zmieniać bądź „przestrajać". wedle określenia Goffmana (1974). Kiedy ktoś mówi: ..Nic mówmy o tym więcej", oznacza to, że zmienia obramowanie. Każda interakcja w czasie jej trwania może mieć kilkakrotnie zmieniane ramy — na przykład od plotkowania na tematy ogólne do rozmowy o pracy, polem przejście do osobistych zwierzeń i znowu powrót do plotkowania na tematy ogólne itd. Ponieważ rozpoznajemy znaki, które sugerują zmianę ram, bardzo łatwo przychodzi nam poruszanie się pośród ciągle zmieniających się treści interakcji. Co więcej, możemy tworzyć dla danej interakcji wiele ram, jak to się dzieje na przykład w pracy (jedna rama), kiedy ludzie rozmawiają ze sobą nieformalnie, jako dobrzy znajomi (następna rama), a nawet bliscy kumple czy przyjaciele (kolejna rama znajdująca się w poprzedniej) lub kochankowie (jeszcze jedna rama). Tak więc interakcja może przebiegać warstwowo, zawsze oprawiona w określone ramy, a my dość łatwo przechodzimy od jednej do drugiej —jak świadczy o tym choćby proste zdanie: „No cóż, chyba czas wracać do pracy". Bez ram interakcje wymagałyby znacznie więcej pracy. W naszych „zasobach wiedzy" przechowujemy także informacje o znaczeniach gestów w określonych i zmieniających się ramach. Dzięki owej umiejętności z łatwością możemy określać, co w danej sytuacji jest istotne i odpowiednie, a następnie iść dalej bez zbyt wielu przygotowań. Jednak gdyby nasza zdolność do tworzenia ram osłabła, wówczas pogubilibyśmy się we wszystkim, wypowiadając się i zachowując w laki sposób, który otaczającym nas osobom wydałby się co najmniej dziwaczny. RYTUAŁY ZWIĄZANE Z INTERAKCJĄ Każdy z nas zapewne znalazł się w sytuacji, kiedy mijając na ulicy kogoś znajomego, powiedział „dzień dobry" lub „cześć", nie uzyskując w zamian żadnej odpowiedzi. Jest do dość przykre, nawet jeśli nie znamy bardzo dobrze tej osoby. Powodem owej konsternacji, 71 a może nawet gniewu bądź niepokoju jest naruszenie rytuału interakcji. Wiele ludzkich interakcji opiera się na interpersonalnych rytuałach; oznacza to, że nasze zachowania cechuje znaczna stereotypowość (Goffman, 1967), a interakcje pomiędzy ludźmi, którzy nawzajem się klasyfikują, są niemal w całości zrytualizowane. Na przykład: „Jak się dziś czujesz?", ,,Świetnie", ,,Ładna pogoda", ,,0, tak", ,,Miłego dnia", ,,Tymczasem" i „Do zobaczenia" — wszystko to są rytuały intcrakcyjne. Tak samo dzieje się podczas nadawania ram, kiedy to często stosuje się rytuały na początku, a potem dopiero następuje zmiana obramowania. Chętnie przejmujemy te rytuały, ponieważ dają nam one silne poczucie uczestnictwa w rzeczywistości społecznej. Interakcje najłatwiej podlegają rytualizacji w określonych warunkach (Collins. 1975): pomiędzy nieznajomymi oraz ludźmi zajmującymi bardzo odległe od siebie pozycje. Ludzie, którzy nie znają się nawzajem, chętnie w rozmowie posługują się stereotypami, „obmacując się" nawzajem i nie angażując emocjonalnie. Osoby o nierównym udziale we władzy, prestiżu i bogactwie wykorzystują rytuały podczas interakcji, aby ukryć mogące pojawiać się między nimi napięcia. Ci, którzy zajmują niższą pozycję, pragną uniknąć kosztów związanych z proszeniem o coś, natomiast osoby z wysoką pozycją zazwyczaj oczekują uznania dla siebie bez konieczności przypominania wszystkim niżej postawionym o należnym sobie szacunku; za wszelką cenę chcieliby te/, uniknąć wzbudzania niechęci do siebie. Przypomnij sobie na przykład rozmowę z profesorem: mimo pozorów swobody jest ona silnie zrytualizowana, ponieważ interakcja przebiega pomiędzy ludźmi zajmującymi bardzo zróżnicowane pozycje. Na to właśnie kładzie nacisk teoria konfliktu: osoby uczestniczące w interakcji najczęściej nic są sobie równe i w konsekwencji znajdują się w stanie napięcia. Napięcie to można złagodzić za pomocą rytuału oraz utrzymywania dystansu, ale mimo wszystko nadal będzie istnieć, grożąc wybuchem w bardziej antagonistycznych interakcjach. Tak więc rytuały pozwalają nam zachować swoje maski oraz godność, a równocześnie wzmacniają nasze poczucie przynależności do społeczeństwa. Największe znaczenie mają rytuały w życiu codziennym, które stosujemy rutynowo i niemal odruchowo, dopóki ktoś odmówi uczestniczenia w nich. Wówczas dopiero przekonujemy się, jak wiele dla nas znaczą, ponieważ nagle tracimy poczucie więzi społecznej. Faktem jest, że nasze codzienne interakcje opierają się na rytuałach (J. Turner, 1986a, 1988. 1989; Turner, Collins, 1989): istnieją rytuały otwarcia („Cześć, jak się masz") i rytuały zamknięcia („Do zobaczenia"), a pomiędzy nimi znajdują się rytuały przywracania zaburzonego przebiegu interakcji („Och, przepraszam, nic wiedziałem,.."), nadawania i zmiany ram („Dość już o tym, a może byśmy lak..."), porządkowania rozmowy („To naprawdę interesujące, ale czy nie myślałeś o...") i wiele innych, które organizują przebieg interakcji. Znacznie trudniej jest tym, którzy nie posługują się tego rodzaju interpersonalnymi rytuałami albo robią to w niewłaściwy sposób — interakcja pozbawiona jest wówczas płynności i ciągłości. A zatem rytuały są niezwykle istotne dla interakcji. Jeśli ktoś w to wątpi, niech naruszy choć jeden rytuał, na przykład nie zastosuje otwarcia i zamknięcia tam, gdzie się tego oczekuje, albo jakikolwiek inny spośród tych, które zna i stosuje. Jeśli lak zrobi, interakcja nagle stanie się napięła, pokazując, jak ważne są rytuały dla życia w społeczeństwie. 72 INTERAKCJA. Z GRUPAMI ODNIESIENIA I Z NIEOBECNYMI Henry David Thoreau intuicyjnie uchwycił jedną z istotnych sił napędowych ludzkich interakcji, pisząc te słowa: „Jeśli człowiek nic dotrzymuje kroku swoim towarzyszom, to być może dlatego, ze słyszy on innego dobosza. Pozwólmy mu iść w rytm muzyki, którą słyszy, niezależnie od tego, w jakim jest utrzymana rytmie i jak daleka". W każdej interakcji mamy do czynienia nie tylko z osobami bezpośrednio obecnymi, ale także z ,,odległymi doboszami". Możemy równocześnie kontaktować się z tymi, którzy są obecni, i z tymi, którzy są nieobecni. Proces ten często można zauważyć u małych dzieci, które bawiąc się ze sobą, odwołują się do swoich rodziców („A mój tata powiedział..." albo „Co twoja mama o tym myśli'?"). Każdy z nas nawiązuje interakcję z jakimiś ważnymi dla siebie osobami, które są nieobecne—z małżonkiem, kochankiem, rodzicem, 1'Uozotem —każdym, kto coś dla nas znaczy. Często przypisywana im reakcja jest o wiele ważniejsza aniżeli to, jak reagują osoby znajdujące się obok nas. Lubimy uważać siebie, zwłaszcza w Ameryce, za indywidualistów, toteż niechętnie przyjmujemy do wiadomości (a często po prostu nie chcemy przyjąć), jak bardzo wchodzenie w rolę osób nieobecnych kieruje naszym postępowaniem. Często osoby nieobecne personifikują wartości kulturowe i przekonania, toteż wcho- dzenie w ich role włącza nas w kulturę ogólną lub w jakąś subkulturę (Kelley, 1958). Równie często przyjmujemy punkt widzenia jakiejś większej grupy ludzi, nie wyróżniając z niej (a nawet nie znając) żadnej konkretnej osoby, która by uosabiała len punkt widzenia (Shibutam. 1955). Mamy ogólną wiedzę na temat tego, czego oczekuje taka grupa odniesienia i dopasowujemy do tego nasze zachowanie. George Herbert Mead nazwał ten proces przyjmowaniem roli ,,uogólnionego innego". Fakt, że interakcja często obejmuje także wchodzenie w role osób nieobecnych i grup odniesienia, może być przyczyną napięć w kontaktach z tymi. którzy nic nie wiedzą o „dalekich doboszach". Widzą oni tylko kogoś, kto zapomniał o tym, jak należy postępować, albo kto narusza obowiązujące w danej sytuacji normy. Zazwyczaj całkiem dobrze udaje się nam godzić własne zachowania wobec tych, którzy są blisko, jak i nieobecnych. Ale czasami mamy pewne trudności, w związku z czym mówimy i robimy głupie rzeczy, przynajmniej 'z punktu widzenia tych, którzy znajdują się obok nas. Kiedy indziej zaś stwierdzamy, że maszerujemy w innym rytmie i rytualizujemy nasze interakcje. Na przykład sportowcy i intelektualiści, czarni i biali, Latynosi i Anglosasi. starzy i młodzi, bogaci i biedni, wykształceni i niewykształceni —wszyscy rytualizują pierwsze kontakty między sobą, aby uniknąć napięć oraz trudności wynikających z przyjmowania ról osób nieobecnych oraz grup odniesienia (Merton, Rossi, 1968). INTERAKCJE A PORZĄDEK SPOŁECZNY Społeczeństwo nie rozpada się dlatego, że utrzymują je w całości bezpośrednie konta- kty między ludźmi. Ludzie tworzą także świat symboli kulturowych oraz wielkie struktury które narzucają ograniczenia naszym działaniom podczas bezpośrednich kontaktów z innymi, a także w trakcie wysyłania oraz interpretowania przez nas gestów. W rzeczywisto- 73 ści system symboli oraz układ struktur społecznych żyją własnym życiem, napędzanym prze/, siły, które mogą przytłaczać człowieka; ale to przecież ludzie zajmują pozycje w strukturach społecznych, odgrywają role, przechowują w swej świadomości symbole oraz zapewniała trwanie zarówno kulturze, jak i strukturze społeczeństwa. W len sposób proces interakcji podtrzymuje majestatyczną budowlę struktur oraz konstrukcje kulturowe. Często trudno jest odnaleźć powiązania między przebiegającą na mikroszczeblu inter- akcją a tworzącymi szczebel makrostrukturami i systemami kulturowymi. Wiemy, że łączą się one ze sobą — mikro nie może funkcjonować bez istnienia makro i vice versa — ale bardzo trudno jest uchwycić i zanalizować wzajemne oddziaływanie na siebie obu tych poziomów. Problem ten nazywany jest często „sprzężeniem" lub „rozziewem" mikro- makro (J, Turner, 1983; Alexander i wsp., 1986). Ale dla naszych celów wystarczy świadomość, że wyszczególnione w tym rozdziale procesy są tymi, które podtrzymują istnienie struktur i symboli świata społecznego. Bez umiejętności posługiwania się gestami, wchodzenia w role i ich tworzenia, wyrażania siebie, sterowania wrażeniami, teatralizowania ról, wykorzystywania rekwizytów, wzajemnego klasyfikowania się, tworzenia i zmiany ram, używania rytuałów oraz odwoływania się do osób nieobecnych i do grup odniesienia nie mogłyby istnieć ani struktury społeczne (grupy, organizacje, społeczności, kategorie, klasy oraz instytucje), ani kulturowe systemy symboli (język, technologia, zasoby wiedzy, wartości, przekonania, normy), l na odwrót—owe struktury i systemy symboli ograniczają i kierują przebiegiem interakcji. Podsumowanie 1. Interakcja obejmuje wzajemne sygnalizowanie sobie oraz odczytywanie gestów, ;i także dostosowanie odpowiedzi do owych emisji gestów. Wedle G.H. Meada ludzkie interakcje obejmują także określone sprawności umysłowe (myślenie, zastanawianie się oraz próbowywanie w wyobraźni zachowań alternatywnych) oraz widzenie samego siebie jako odrębnego obiektu. 2. Zgodnie z analiza Ervinga Golfinana interakcja jest rodzajem inscenizacji teatralnej dziejącej się na scenie i za kulisami: posługuje się także fizycznymi rekwizytami dla zharmonizowania naszych wystąpień będących fragmentem bardziej ogólnego procesu sterowania wrażeniami. Goffman wprowadził także pojęcie „ramy" jako części tego procesu, za pomocą której ludzie sygnalizują, co ma być. a co nie, brane pod uwagę podczas trwania interakcji. 3. Etnometodologowic podkreślają, że nasze poczucie lądu i uporządkowania jest podtrzymywane przez immanentne metody środowiskowe, które stosujemy odruchowo, aby upewnię się, że odbieramy rzeczywistość społeczną w podobny sposób. 4. Interakcje przebiegaj;! w ramach struktur społecznych, w których duże znaczenie mają grane przez ludzi role. Kierują oni emisją swoich gestów, tworząc w ten sposób role dla siebie oraz aktywnie odczytują gesty innych, aby poznać z. kolei budowane przez nich role. Proces ten jest możliwy dzięki temu, że ludzie posiadają w swoich zasobach wiedzy inwentarze ról i korzystają z nich, kiedy tworzą rolę dla siebie bądź interpretują gesty innych. Staramy się także nawzajem weryfikować swoje role. • 5. Wiele interakcji opartych jest na wzajemnym klasyfikowaniu — polega to na patrzeniu na drugiego człowieka jak na kategorię i dopasowywaniu do niej odpowiednich reakcji. 6. Interakcja opiera są na rytuałach, czyli stereotypowych sekwencjach gestów, które sygnalizują otwarcie, zaniknięcie, obramowywanie oraz inne aspekty lego procesu, i 7. Interakcja obejmuje świadomość istnienia oczekiwań innych ludzi oraz grup, fizycznie nieobecnych w danej sytuacji, a także dostosowywanie się do nich. Takie grupy odniesienia oraz osoby nieobecne często kierują , naszymi zachowaniami i reakcjami. 8. Interakcja, struktura społeczna i kultura są nawzajem ze sobą powiązane. Żadna z nich nie mogłaby istnieć bez pozostałych. Rozdział 6 SOCJALIZACJA Każdy z nas staje się człowiekiem dzięki interakcjom z innym ludźmi poprzez interakcje zdobywamy osobowość, uczymy się funkcjonować w społeczeństwie i kierować swoim życiem. Ów proces wprowadzania w kulturę i w strukturę spółeczną nazywany socjalizacją, jest równie ważny dla społeczeństwa, jak i dla jednostki. Bez niego nie wiedzielibyśmy, co mamy cenić, co robić, jak myśleć, mówić, dokąd iść ani jak reagować. Nie bylibyśmy ludźmi, i choć socjalizacja ma największe znaczenie we wczesnym okresie życia, to podlegamy jej procesom stale, aż do końca naszych dni. Dzięki niej potrafimy wchodzić w nowe sytuacje życiowe: bez tego bylibyśmy pozbawionymi plastyczności robotami i ofiarami doświadczeń z pierwszego etapu życia. 75 INTERAKCJA A PROCES STAWANIA SIĘ CZŁOWIEKIEM W roku 1920 wielebny A.L. Singh potwierdził krążącą wśród wieśniaków w Indiach pogłoskę o istnieniu dzieci żyjących wśród wilków (Brown, 1972). Umieściwszy stanowisko obserwacyjne naprzeciwko dużej nory wykopanej w opuszczonym mrowisku, wraz z kilkoma wieśniakami obserwował wilczyce i jej szczenięta, z których dwa wyglądały jak ludzie, choć zachowywały się jak zwierzęta. Tamtejsi mieszkańcy bali się kopać w miejscu, gdzie mieszkały takie ,,duchy", ale wielebny Sing w końcu znalazł chętnych do rozkopania mrowiska. Samica zaatakowała robotników i została zabita, natomiast w środku kopiący znaleźli cztery małe stworzenia — dwa wilcze szczenięta i dwie małe dziewczynki. Jedno z dzieci miało około ośmiu lat, a drugie z półtora roku. Z wyglądu i zachowania przypominały wilki. Na kolanach i dłoniach miały twarde zgrubienia od chodzenia na czworakach. W poszukiwaniu pokarmu węszyły, poruszając nozdrzami, a jadły i pity bezpośrednio ustami, pochylając twarz nad jedzeniem. Odżywiały się surowym mięsem z upolowanych dzikich zwierząt. Po powrocie do cywilizacji Kamala i Amala stroniły od innych dzieci i wolały towarzystwo psa i kota. Śpiąc, zwijały się w kłębek na podłodze. Nigdy nic dowiedziano się, w jaki sposób dzieci znalazły się w wilczej jamie, nie ulegało natomiast wątpliwości, że znakomicie przystosowały się do bycia wilkami. Przypadki takie jak ten pokazują, w jak dużym stopniu nasze doświadczenia społeczne wpływają na to, kim się stajemy. Nikt z nas nie rodzi się w pełni człowiekiem. Ktoś musi nas dopiero nauczyć, jak nim być — jak się zachowywać, jak myśleć. Gdybyśmy byli wychowywani przez wilki, bylibyśmy o wiele bardziej do nich podobni, mimo iż nasza fizjologia jest dość odmienna, co w rezultacie doprowadziłoby nas do śmierci. Wychowywani przez ludzi stajemy się ludźmi — co znacznie lepiej odpowiada naszym biologicznym predyspozycjom. A zatem nasza struktura biologiczna wcale nie zapewnia nam człowieczeństwa. Przy- padki dzieci odizolowanych od ludzi tuż po narodzeniu wyraźnie udowadniają potrzebę uczenia się, jak zostać człowiekiem. Weźmy inny przykład — „Anny ze strychu"— nieślubnego dziecka, które dziadek trzymał w zamknięciu na strychu, izolując od wszelkich kontaktów z ludźmi (K. Davis. 1940, 1947). Kiedy znaleźli ją pracownicy społeczni, Anna nie umiała chodzić ani mówić, a ponieważ nie reagowała na żadne gesty, początkowo uznano ją za głuchą i niewidomą. Zanim umarła w cztery lata później, zrobiła ogromne postępy w nauce chodzenia i komunikowania się, ale było jasne, że nigdy nie będzie normalna. Inny przypadek odizolowanego dziecka, Izabelli, pokazuje, że kiedy izolacja nic jest zupełna, początkowe braki można przezwyciężyć dzięki intensywnym ćwiczeniom. Izabella, podobnie jak Anna, była dzieckiem nieślubnym i została izolowana przez głuchoniemą matkę. Nikt nie nauczył jej posługiwania się mową, ale w przeciwieństwie do Anny nauczyła się komunikowania: porozumiewała się z matką za pomocą serii gardłowych, chrapliwych dźwięków. Dlatego leż później, kiedy przeszła cykl specjalnych ćwiczeń, zaczęła funkcjonować prawie całkiem normalnie. Ze wszystkich tych historii możemy wyciągnąć wniosek, że nasze najbardziej podsta- wowe ludzkie zdolności, takie jak rozróżnianie dźwięków, rozumienie i posługiwanie się gestami, chodzenie, mówienie, reagowanie na innych ludzi, są w znacznym stopniu wyuczone. Wyposażenie genetyczne zapewnia nam zdolność do uczenia się tych zachowań i być może nawet skłania nas do tego, ale nie gwarantuje ich ujawnienia się i rozwoju. Ludźmi stajemy się poprzez interakcje z innymi ludźmi w najrozmaitszych kontekstach 76 kulturowych i społecznych . Interakcje, które wpływają na rozwój umiejętności umożliwiających nam uczestniczenie w społeczeństwie, nazywamy socjalizacja. Na świat przynosimy z sobą określone dziedzictwo genetyczne — fizjologię człowieka, możliwości poznawcze, skłonności emocjonalne i być może kilka podstawowych potrzeb — jedzenia, bycia z innymi, a następnie seksu—ale to, w jaki sposób owo dziedzictwo się ujawni, jest w dużej mierze rezultatem naszych interakcji z innymi ludźmi w kontekstach społecznych i kulturowych. SOCJALIZACJA A SPOŁECZEŃSTWO Każdy z nas staje się kimś niepowtarzalnym, wyjątkowym dzięki socjalizacji, tzn. dzięki całemu łańcuchowi interakcji -z innymi ludźmi w społecznym i kulturowym kontekście. I to właśnie ów łańcuch socjalizacji interesuje nas najbardziej. Wszyscy chcielibyśmy wiedzieć, co sprawia, że jesteśmy takimi, a nie innymi ludźmi. Jednak socjologię interesuje przede wszystkim doświadczenie socjalizacyjne całych populacji. Jakie wspólne cechy ludzie nabywają dzięki socjalizacji? Albowiem społeczeństwo może istnieć tylko wówczas, kiedy jego nowi członkowie nabywają umiejętności, które pozwalają im w pełni w nim uczestniczyć. Funkcjonaliści powiedzieliby, że nasze jednostkowe cechy są o wiele mniej ważne od tych, które dzielimy wraz z innymi: zdolności do funkcjonowania w tym samym społeczeństwie (Parsons, 1951). Cóż to są za zdolności (J. Turner, 1985c, s. 100-104)? Jedną z ważniejszych jest zdobycie motywów, które pchają nas do zajęcia określonych pozycji i odgrywania istotnych ról. Każdy z nas musi chcieć grać takie role, jak: pracownika, ojca, przyjaciela, matki, obywatela itp., jeśli społeczeństwo ma dalej istnieć. Oczywiście w dużych i złożonych społeczeństwach alienacja, zniechęcenie i niezadowolenie występują dość często i jeśli znaczna liczba osób przeżywa takie stany i przestaje wykonywać owe podstawowe role, wówczas społeczeństwo zaczyna się rozpadać, a w najlepszym razie zmieniać. Inna zdolność ma charakter kulturowy (Parsons, 1951). Każdy z nas musi w jakimś zakresie podzielać wraz. z innymi wspólne wartości, przekonania, uznawać te same normy instytucjonalne, bo inaczej nie doszlibyśmy do porozumienia i podzielili na odmienne subkultury. A w społeczeństwie złożonym ze zbyt wielu bardzo różniących się subkultur łatwiej dochodzi do konfliktów i napięć, kiedy ludzie mają odmienne poglądy na to, co dobre, a co złe, co powinno, a czego nic powinno się robić oraz jakie działania są właściwe, a jakie niewłaściwe. Toteż każdym z nas do pewnego stopnia powinny kierować wspólne symbole kulturowe — które można nazwać dyrektywami kulturowymi. Jedynie dzięki temu może dochodzić do interakcji — na podstawie podobnych założeń moralnych, wspólnie wyznawanych przekonań i powszechnie akceptowanych norm. Kolejną umiejętnością jest zdolność patrzenia na siebie jak na odrębny podmiot, inaczej —posiadanie koncepcji samego siebie jako określonego rodzaju osoby, jak podkreślają zwolennicy teorii interakcji (Mead, 1934; James, 1890). Gdybyśmy nie mieli koncepcji własnego ,,ja", nasze zachowanie nic byłoby spójne i logiczne, nic mielibyśmy także stałego obiektu bądź też punktu odniesienia, do którego moglibyśmy się odwoływać i oceniać go za pomocą symboli kulturowych (Rosenberg, 1979; Epstein, 1980; Gecas, 1982, 1985, Bandura, Osoby, które niemają stabilnego wyobrażenia o sobie, nawet jeśli przestrzegają norm, sprawiają wrażenie zmiennych i dziwacznych. Brak im wewnętrz- nego kompasu, który sterowałby ich postępowaniem (Gecas, Schwalbe, 1983). Oprócz stabilniejszej koncepcji własnego „ja" mamy także sytuacyjne wyobrażenie o sobie 77 (Goffman, 1959). W różnych sytuacjach widzimy siebie trochę inaczej, ale na pewno nie przypomina to kameleona. Nasze bardziej stabilne poczucie własnego „ja" nakłada ograniczenia na to, w jaki sposób myślimy o sobie w różnych sytuacjach życiowych. Co więcej, posiadanie owej koncepcji własnego „ja" staje się potężną siła motywacyjni! w ludzkich interakcjach, która nadaje naszym zachowaniom kierunek oraz strukturę ułatwiającą innym koniaki z nami (Gecas, 1986, 1989, 1991; Miyaniolo, 1970; J. Turner. 1987). Jeszcze inna ważną zdolnością podkreślaną przez teorie interakcji jest cały zestaw umiejętności związanych z wykonywaniem ról. Każdy z nas musi umieć odczytywać gesty innych i przyjmować ich role. Musimy umieć tworzyć role dla siebie oraz za pomocą odpowiednio /.harmonizowanych gestów umacniać graną przez siebie rolę (R. Turner. 1962). Musimy posiąść umiejętność poruszania się pomiędzy kulisami a samą sceną (Goffman, 1959). Musimy umieć stosować, implicite, wiele rozmaitych metod środowiskowych (potocznych) umożliwiających wzajemne rozumienie się w relacjach z innymi osobami (Garlinkel, 1967). Musimy także umieć ujmować w ramy i kategoryzować innych ludzi oraz sytuacje (Goffman, 1974). Bez tych minimalnych umiejętności nie potrafilibyśmy z nikim wchodzić w interakcje (J. Turner, 1988). Kolejna zdolność związana jest z naszymi emocjami. Wiele badań poświęcono pod- stawowym bądź, inaczej, pierwotnym emocjom, które przynosimy ze sobą na świat (Kemper, 1987; Ekman, 1982; Plutchik, 1962; Plulchik, Kellerman. 1980). Mimo pewnej różnicy zdań wydaje się, że takie emocje, jak: gniew, poczucie szczęścia, smutek, strach i zdziwienie, są nam wrodzone. Przy czym istotne jest. że są one przetwarzane w wiele dodatkowych emocji (zob. lab. 6. l). Tak więc ludzie przyswajają sobie wiele złożonych stanów emocjonalnych poprzez socjalizację. Powodem, dla którego istnieje tak wiele uczuć i emocji, jest to, że ułatwiają one znacznie przebieg interakcji (Turner, Molnar, 1993). Skoro potrafimy okazywać i odczytywać wiele różnych emocji, umiemy tym samym sygnalizować nasze nastroje i zamiary, a inni potrafią w odpowiedni sposób nam na to odpowiadać. Wyobraźmy sobie rzeczywistość społeczną, w której potrafimy odczytywać jedynie emocje pierwotne — strach, gniew, zadowolenie, smutek i zdziwienie. Światu temu brakowałoby subtelności i bogactwa uczuć, w które obfituje nasze codzienne życie, lecz, co ważniejsze, bardzo trudno byłoby tworzyć i utrzymywać złożone, płynne i silne interakcje, struktury społeczne oraz symbole kulturowe, które porządkują ludzkie społeczeństwo. Z socjologicznego punktu widzenia przyswojenie sobie owych zdolności poprzez interakcje z innymi pozwala nam uczestniczyć we wciąż ewoluujących strukturach społecznej organizacji. Każdy z nas jest kimś niepowtarzalnym, jeśli weźmiemy pod uwagę kierujące nami motywy, dyrektywy kulturowe, koncepcję własnego ,.ja", umiejętności wykonywania różnych ról oraz zdolność do wyrażania uczuć i emocji. Ale owe zdolności każdy z nas musi mieć, choćby na minimalnym poziomie, bo inaczej społeczeństwo nie mogłoby istnieć. I to właśnie jest najważniejsze w socjologii, praca socjologa polega bowiem na dążeniu do zrozumienia, co sprawia, że istnieją więzi społeczne, a społeczeństwo jest w określony sposób zorganizowane. A zatem dynamika socjalizacji, która prowadzi do nabycia tych podstawowych zdolności, ma istotne znaczenie dla zrozumienia nie tylko siebie jako pojedynczego człowieka, ale także funkcjonowania społeczeństwa. 78 Tabela 6.1. Różnorodność ludzkich emocji EMOCJE (CZUCIA) PIERWOTNE: Szczęście, strach, gniew, smutek, zdziwienie NIEKTÓRE WARIANTY PIERWOTNYCH EMOCJI: Szczęście – zadowolenie, duma, miłość, Strach – niepokój, obawa, niechęć, wstręt, Gniew – pogarda, awersja, agresywność, Smutek – rezygnacja, nuda, żal Zdziwienie – zaskoczenie, przestrach, osłupienie NIEKTÓRE POŁĄCZENIEA PIERWOTNYCH EMOCJI: Szczęście (plus inne) wdzięczność (strach), Nadzieja (strach) Zemsta (gniew) Nostalgia (smutek) Radość (zdziwienie) Strach (plus inne) Groza (szczęście) Wina (gniew) Zawiść (gniew) Depresja (smutek) Wściekłość (zdziwienie) Gorycz) smutek) Smutek (plus inne) Tęsknota (szczęście) Ufność (strach) Żal (smutek) Nuda (gniew) Zakłopotanie (zdziwienie) Zdziwienie (plus inne) Zadowolenie (szczęście) Oburzenie (strach) Rozgoryczenie (gniew_ Rozczarowanie (smutek) PROCES SOCJALIZACJI Kiedy się urodziliśmy, byliśmy narcystycznymi, raczej aspołecznymi drobinami. Żądaliśmy różnych rzeczy i chcieliśmy mieć je natychmiast. Jeśli czegoś nie dostaliśmy, płakaliśmy i krzyczeliśmy. Ale tuż po urodzeniu się dziecka rozpoczyna się proces socjalizacji, który ma poskromić ów narcyzm — dziecko od razu „ląduje" w strukturze społecznej — w szpitalu, domu, w rodzinie — gdzie musi wchodzić w interakcje i radzić sobie z innymi ludźmi — pielęgniarką, matką, ojcem i innymi. Tak zaczyna się trwający całe życie proces interakcji w coraz bardziej różnorodnych kontekstach, i to właśnie w trakcie owych interakcji kształtuje się motywacja, system symboli kulturowych (język, wartości, przekonania, normy), pojęcie własnego „ja", odrębny styl wykonywania ról oraz wiele skłonności emocjonalnych. Socjalizacja obejmuje kilka oczywistych, niemniej bardzo istotnych zasad. Jedna z nich polega na tym, że wczesna socjalizacja ma znacznie większy wpływ na formowanie się naszych ludzkich cech aniżeli późniejsza. Filozof John Locke twierdził, że noworodek jest jak biała, czysta karta, na której pierwsze doświadczenia zostawiają trwałe ślady. Jest to lekka przesada, ponieważ niemowlę nic jest tak całkiem „czyste". W rzeczywistości bowiem posiada wiele biologicznych skłonności i umiejętności, które „wpisane" są w jego organizm. Toteż możemy być narcystyczną drobiną, ale na pewno nie jesteśmy „czyści", ponieważ przynajmniej w minimalnym stopniu posiadamy biologiczne potrzeby i popędy, złożone neurony, wiele gruczołów hormonalnych, zestaw pierwotnych emocji, minimalną potrzebę przynależności i wiele uśpionych biologicznych możliwości, które wkrótce się ujawnią (zob. ryć. 6. l). A ponieważ musimy zaspokajać swoje potrzeby i urzeczywistniać tkwiące w nas możliwości za pośrednictwem reakcji innych osób, musimy wchodzić z nimi w interakcje. Kiedy się lego nauczymy, potrafimy wówczas odczytywać gesty innych ludzi i zdobywamy pierwszy obraz samego siebie dzięki „zwierciadłu", które stanowią dla nas otaczające nas osoby (Cooley, 1909). Zaczynamy zdawać sobie sprawę z oczekiwań innych osób i doświadczać pierwszych kontaktów /. kodami kulturowymi: rozwijamy nasze własne sposoby przekazywania informacji za pomocą gestów oraz wykonywania ról, które mają umożliwiać i ułatwiać nam postępowanie z innymi ludźmi; zaczynamy kanalizować i kierować swoją energię w sposób, który przerodzi się w końcu w trwałe motywacje; poszerzamy także zakres naszych emocji. Ponieważ nie mamy żadnych doświadczeń w zakresie interakcji społecznych, nie mamy — poza tymi emocjami, z którymi przyszliśmy na świat — ani ukształtowanego sposobu grania ról, ani koncepcji własnego „ja", ani motywów, ani kultury, ani uczuć, które pomogłyby nam w pierwszych społecznych kontaktach. Dlatego też kontakty te mają ogromny wpływ na rozwój naszych podstawowych dyspozycji i umiejętności. Inna podstawowa zasada socjalizacji polega na tym, że interakcja z osobami ważnymi — takimi, z którym nawiązujemy związek emocjonalny — ma na nas o wiele większy wpływ aniżeli kontakty z pozostałymi ludźmi (Sullivan, 1953). Oczywiście na początku tymi osobami ważnymi dla nas są rodzice i pozostali członkowie najbliższej rodziny. W miarę jak uczymy się wchodzić w role i tworzyć je. zaczynamy oceniać siebie, prze- glądając się w zwierciadle gestów otaczających nas osób i przejmujemy ich punkt widzenia. a co za tym idzie, kody kulturowe, które one uosabiają. Następnie przyswajamy sobie określony styl odgrywania ról i prezentowania siebie innym, ułatwiający nam współżycie z nimi, oraz ukierunkowujemy nasze motywacyjne energie w taki sposób, żeby zaspokoić ich oczekiwania. Uczymy się także panować nad okazywaniem naszych emocji. Później wiele innych osób zajmie ważne miejsce w naszym życiu — rówieśnicy, nauczyciele, bliscy przyjaciele, mąż lub żona, własne dzieci, pracodawcy, a nawet znane osoby z mass 80 Dziedzictwo biologiczne potrzeby biologiczne system nerwowy równowaga hormonalna podstawowe emocje \ układ kostny inne cechy ogólne Kulturowe systemy symboli język normy przekonania wartości zasoby wiedzy technologie n Formowanie osobowości umiejętności odgrywania ról koncepcja własnego „ja" . motywy ' dyrektywy kulturowe emocje mediów — ale nikt z nich nie będzie miał takiego wpływu, jak ważne dla nas osoby, z którymi nawiązaliśmy pierwsze interakcje. Trzecia zasada polega na tym, że interakcja w grupach pierwotnych — czyli takich, w których ludzie znają się nawzajem, a ich stosunki są bliskie i intymne —jest znacznie ważniejsza w kształtowaniu osobowości aniżeli kontakty w grupach wtórnych — w których interakcje są mniej bezpośrednie, bardziej formalne (Cooley, 1909). Trudno powiedzieć, że grupa wtórna nie ma żadnego wpływu na to, jak się zachowujemy i gramy nasze role, jak myślimy osobie, wjaki sposób interpretujemy kody kulturowe, jak ukierunkowujemy energie motywacyjne i jak wyrażamy emocje. Ale wpływ ten nigdy nie jest tak duży jak ten. który wywiera na nas rodzina, bliscy przyjaciele i wszystkie te grupy, w których mamy bezpośrednie, bliskie kontakty z innymi osobami. Kolejna zasada głosi, że długotrwałe związki z innymi ludźmi mają większy wpływ na nasza osobowość aniżeli krótkie i przypadkowe. To prawda, że czasami ktoś pojawia się w naszym życiu na krótko i wywiera na nas ogromny wpływ, ale sądy o sobie samym, umiejętność posługiwania się kodami kulturowymi, styl odgrywania ról i sposób ukierunkowywania emocji oraz energii motywacyjnych najczęściej kształtu ją się w długotrwałych związkach. Tak więc zachodzące w grupach pierwotnych pierwsze interakcje z osobami znaczącymi, z którymi łączą nas trwałe związki, mają największy wpływ na rozwój osobowości. Te twierdzenia mogą wydawać się oczywiste, ale nie są bez znaczenia. Albowiem owe zasady oddziałały na życic każdego z nas i to one zadecydowały o tym, kim obecnie jesteśmy. Rozwój naszych podstawowych zdolności umożliwiających nam uczestniczenie w społeczeństwie nic następuje w krótkim czasie, ani leż tak naprawdę nigdy się nie kończy. Ale zanim człowiek osiągnie wiek młodzieńczy, wiele z tych zdolności już się wykrystalizowało. Jesteśmy już ograniczeni przez stabilną koncepcję własnego Ja", wyrobiliśmy już najprawdopodobniej własny styl odgrywania ról, kierujemy się określoną hierarchią wartości, skłaniamy ku pewnym przekonaniom, mamy świadomość istnienia najważniejszych norm i potrafimy na co dzień mobilizować energię motywacyjną oraz emocje. 81 Jednak te umiejętności nie są jeszcze zbyt dobrze utrwalone czy leż wykrystalizowane. ; Albowiem kiedy mija wiek dojrzewania, pojawiają się nowe ważne dla nas osoby w istotnych momentach naszego życia, a także nowe grupy, do których przynależymy. Przed nami nowe przyjaźnie i nowe związki. Jednak te osoby znaczące, które pojawiają się ; później, musza, do pewnego .stopnia, zaakceptować nas takich, jacy już jesteśmy. Człowiek nie jest już drobiną. którą można kształtować tak, jak się chce; nagle nie można już zmienić swoich motywów, kodów kulturowych, wyobrażenia o sobie, skłonności emocjonalnych [ oraz sposobu odgrywania ról. Teraz zmiany dokonują się stopniowo, czasami wręcz niedostrzegalnie. To właśnie dlatego osoba, której nic widzieliśmy przez długie lata, wydaje nam się taka sama jak kiedyś. Wiele o człowieku jako istocie społecznej możemy się nauczyć, badając próby zmieniania go, a także obserwując przypadki ludzi poddanych dramatycznym transformacjom. W rzeczywistości istnieje cały ogromny „przemysł" — psychologia kliniczna, psychoterapia, psychoanaliza, terapia grupowa i solki najprzeróżniejszych zastosowań zawartych w nich koncepcji — poświęcony przede wszystkim zmienianiu ludzi. Niektóre przeobrażenia stają się dzięki temu możliwe — w zakresie jednych umiejętności bardziej, innych mniej. Większość zmian dokonuje się w obrębie wartości kulturowych i przekonań; ludzie mogą leż lepiej zacząć zdawać sobie sprawę z istnienia najważniejszych norm. Za pomocą odpowiedniego treningu można także zmienić skłonności emocjonalne i styl wykonywania ról. A zatem dzięki świadomemu wysiłkowi człowiek może stać się trochę inny: może lepiej wchodzić w czyjeś role i tworzyć swoje: może zmieniać swoje przekonania i lepiej przestrzegać norm: może też lepiej kierować swymi emocjami. Jeśli właśnie tego rodzaju zmian pragniemy, wówczas wiele istniejących programów może nam pomóc. Jeśli jednak ktoś chciałby zmienić koncepcję własnego „ja" i motywacje, wówczas czeka go długa i żmudna droga. Nie można wyeliminować za pomocą krótkiego treningu tkwiących w nas bardzo głęboko uczuć wobec samego siebie, ani też nagle zmienić motywacji, np. silnej potrzeby przynależności na pragnienie władzy czy osiągnięć. Tutaj zmiany następują powoli i w większości wypadków nie są zbyt duże. Jednak w prawdziwych sytuacjach życiowych dochodzi czasami do zasadniczych zmian. Na przykład były alkoholik jest często po leczeniu całkiem inną osobą, ponieważ wcześniej spadł na samo dno niedostosowania— stracił pracę, rodzinę, przyjaciół, poczucie własnej wartości. Prowadzona na gruzach życia osobistego rehabilitacja umożliwia powstanie całkiem nowej koncepcji własnego „ja" i nowych motywacji. Jednak niewiele osób gotowych jest odnowić się w ten sposób: nasze stare wyobrażenia o sobie i motywacje opierają się przekształceniom i utrudniają to, co chcemy ze sobą zrobić. Tego rodzaju sytuacje dostarczają nam jakiejś wiedzy na lemat socjalizacji osób dorosłych. W miarę jak przechodzimy na nowe etapy naszego życia — zdobywamy nowy zawód, zmieniamy pracę, zakładamy rodzinę, stajemy się członkami nowych społeczności lokalnych, klubów i organizacji — najbardziej podatne na zmiany stają się: nasz styl wykonywania ról i dyrektywy kulturowe. Oczywiście trochę zmieni się także nasze wyobrażenie o sobie, w zależności od przeżytych sukcesów i porażek oraz od lego, czy kontakty z innymi ludźmi są źródłem satysfakcji czy leż nie, jednak nic w tym samym stopniu, co kody kulturowe i styl wykonywania ról. W miarę upływu lal mogą zmieniać się cokolwiek także nasze motywacje i skłonności emocjonalne, jednak dość nieznacznie. Dopiero wraz z utratą sił fizycznych zaczynają się zmieniać motywacje, ale nawet wtedy utrzymują się stare pragnienia i namiętności. Dla utrzymania porządku społecznego zapewne lepiej jest, że osobowość tak łatwo nie poddaje się zmianom. Istotne jest także, że najłatwiej zmieniają się umiejętności wykonywania ról i stosunek do kodów kulturowych. Albowiem gdyby ludzie mogli łatwo zmieniać wyobrażenia o sobie i motywacje, kontakt z nimi byłby znacznie utrudniony. Ich działania 82 byłyby niespójne, a tym samym innym trudno byłoby się do nich dostosować. Natomiast możliwość zmiany, a nawet doskonalenia swoich umiejętności wykonywania ról ułatwia ludziom interakcję i współdziałanie. Przyswajanie sobie nowych dyrektyw kulturowych także ułatwia interakcję, dostosowanie się do istniejącego porządku społecznego oraz do nowych kontekstów społecznych. Również sprawniejsze sygnalizowanie i kontrolowanie swoich emocji ułatwia dalsza kooperację i dostosowywanie się. Zmiany w umiejętnościach wykonywania ról oraz dyrektyw kulturowych nie zawsze sprzyjają porządkowi społecznemu. Zdarzają się i takie przypadki, kiedy ludzie, którzy wcześniej nie wykazywali żadnych odchyleń, nagle stają się dewiantami, albo ktoś. kto wcześniej akceptował porządek społeczny, teraz buntuje się przeciwko niemu. Jednak nasze najbardziej poddające się zmianom umiejętności odgrywają zarazem najbardziej istotną rolę w dostosowywaniu się do sytuacji społecznych i jest to bardzo ważny takt. Oznacza bowiem, że ludzie dopasowują się do siebie nawzajem oraz angażują się w działania grupowe, podczas gdy te czynniki, które są najmniej podatne na zmiany — własne „ja" i motywacje — zapewniają poczucie stabilności i ciągłości zarówno danej osobie, jak i wszystkim z jej otoczenia, nawet w obliczu konieczności dostosowywania się do zmieniających okoliczności. A zatem w pewnym sensie możemy trzymać się naszego wewnętrznego kompasu, zmieniając jednocześnie bardziej peryferyjne kursy. Bez tej podwójnej zdolności zmiany społeczne w życiu ludzi byłyby jeszcze bardziej trudne i traumatyczne, niż już. są. STADIA SOCJALIZACJI Wiele pracy włożono w to, żeby opisać stadia socjalizacji znacznie bardziej szczegó- łowo, niż ja to zrobiłem. Celem tych wysiłków jest ukazanie najważniejszych punktów zwrotnych w rozwoju człowieka w ciągu całego jego życia. Każda teoria trochę inaczej określa poszczególne stadia i fazy, dlatego też trudno jest o jednoznaczne wnioski. Być może przegląd kilku najważniejszych koncepcji na ten lemat dostarczy nam pewnej wiedzy o tych złożonych transformacjach, którym każdy z nas podlega i będzie podlegał. Model stadiów George'a Herberta Meada Ponieważ Mead (1934) rozwikłał tajemnicę ludzkich interakcji, nie zaskakuje nas fakt, że dalej rozwijał swoje koncepcje. Zdaniem Meada noworodek, żeby przeżyć, musi nawiązać kooperację z innymi ludźmi, w rezultacie czego dziecko uczy się tych zachowań, które ułatwiają tę współpracę. Kiedy zacznie się już rozwój biologiczny i neurologiczny. pierwszym procesem jest uczenie się znaczenia gestów, a następnie posługiwanie się nimi do sygnalizowania swoich potrzeb; w tym samym czasie dziecko uczy się odczytywać gesty innych, aby zrozumieć ich reakcje. Początkowo owa zdolność do tego, co Mead nazwał wchodzeniem w rolę (bądź przyjmowaniem roli) jest bardzo ograniczona, ponieważ umysł — czyli zdolność myślenia, porównywania i wypróbowywania alternatywnych zachowań — także jest ograniczony, a „ja" — czyli zdolność widzenia siebie Jako odrębnego podmiotu — nie jest jeszcze zbyt dobrze rozwinięte. To początkowe stadium rozwoju Mead nazwał stadium zabawy, ponieważ dziecko 83 potrafi tylko przyjmować czyjeś role, to jest odczytywać gesty i przyjmować punkt widzenia innej osoby (tylko jednej naraz). Opisał tę fazę, posługując się przykładem dzieci bawiących się w piaskownicy; dobierają się one w pary, ponieważ nie potrafią skutecznie odczytywać gestów więcej niż jednej osoby naraz i podobnie nie potrafią dostosowywać swoich reakcji do kilku osób w jednym czasie. Wrą/, z nabieraniem doświadczenia, dojrzewaniem biologicznym oraz dalszym rozwo- jem umysłu i „ja" człowiek wchodzi w drugą fazę. Jest to stadium gry, a Mead jako przykładem posłużył się drużyną baseballową. Jej członkowie potrafią wchodzić równocześnie we wszystkie role pełnione przez innych, a także przyjmować ich punkt widzenia i przewidywać odpowiedzi. Co więcej, potrafią patrzeć na siebie jak na odrębne podmioty z punktu widzenia wielu innych osób; umieją także myśleć w laki sposób, żeby sprzyjało to pozytywnej samoocenie i współpracy z innymi. Kiedy dzieci osiągną ten etap, gwałtownie rozszerza się skala i zakres ich interakcji oraz powstają warunki do szybkiego rozwoju umiejętności przyjmowania roli, wzrostu samoświadomości, a także umiejętności wypróbowywania w swym umyśle różnych linii postępowania. Ostatnią fazę nazwał Mead wchodzeniem w rolę uogólnionego innego, albo też, jak czasami określał ten proces, wchodzeniem w rolę ,,wspólnoty postaw". Polega to na tym, że dzieci potrafią tera/, przyjmować rolę nie tylko osób bezpośrednio obecnych, ale także uogólnioną perspektywę, która kieruje interakcją (dziś nazwalibyśmy to wartościami, przekonaniami, normami i może również stanami emocjonalnymi). Umieją one wykorzystać ową perspektywę do oceny siebie jako odrębnego podmiotu i do pomocy w wyborze najbardziej odpowiedniego sposobu postępowania. Kiedy ludzie osiągną stadium .,uogólnionego innego", posiadają już podstawowe umiejętności niezbędne do funkcjonowania w społeczeństwie: potrafią odczytywać i posługiwać się gestami, czyli wchodzić w role zarówno jednej osoby, jak i równocześnie kilku naraz w jakimś zorganizowanym układzie: potrafią także włączać się w system symboli kulturowych i używać ich jako punktu odniesienia dla samooceny i kierowania swoim postępowaniem. Model rozwoju poznawczego Jeana Piageta Francuz Jean Piaget jest jednym z największych psychologów dwudziestego wieku. Kiedyś, gdy obserwował własne dzieci, zafascynował go sposób, w jaki organizują one swoje doświadczenia; w późniejszych eksperymentach dowiódł, że w rozwoju poznawczym dziecka istnieją wyraźne punkty zwrotne (Piaget, 1948,1952). Każdy z tych punktów bądź stadiów oznacza skok jakościowy w rozwoju zdolności dziecka do przedstawiania przedmiotów otaczającego świata za pomocą symboli i do manipulowania tymi symbolami. Fazy te stanowią podstawę etapów wyróżnionych przez Meada, ponieważ zdolność niemowlęcia i małego dziecka do rozwoju umiejętności współdziałania ze społeczeństwem zależy od jego rozwoju poznawczego. Etap pierwszy Piaget nazwał sensomotorycznym — trwa on od okresu niemowlęctwa do około drugiego roku życia. Na tym etapie dziecko żyje w świecie bezpośrednich wrażeń zmysłowych, ale już pod koniec tego najwcześniejszego etapu zaczyna orientować się, że przedmioty nic znikają, kiedy przestaje na nic patrzeć lub ich dotykać. W jego umyśle powstają i są przechowywane obrazy tych przedmiotów, i w ten sposób wykształca się zdolność poznawcza będąca podstawą dalszego rozwoju. Stadium drugie to faza przedoperacyjna, która trwa od około drugiego do siódmego 84 roku życia. Podczas tej fazy dziecko uczy się dostrzegać różnice między przedmiotami a symbolami, które je reprezentują. Jednak nadal ma trudności w patrzeniu na świat w kategoriach abstrakcyjnych, co Piaget udowodnił w jednym ze swoich słynnych eksperymentów. Umieścił dwie identyczne szklanki z wodą przed dziećmi w wieku pięciu i sześciu lat i spytał, czy ilość wody w szklankach jest taka sama (dzieci odpowiedziały twierdząco). Następnie patrzyły, jak Piaget wziął jedną ze szklanek i przelał wodę do wyższej i węższej szklanki, dzięki czemu poziom wody w niej był znacznie wyższy, i ponownie spytał dzieci, w której szklance jest więcej wody (większość odpowiedziała, że w wyższej). Tak więc zdolność do posługiwania się pojęciami abstrakcyjnymi —takimi jak waga. objętość, wielkość—jest u dzieci w wieku do siedmiu lat znacznie ograniczona. Potrafią już przedstawiać swój świat za pomocą symboli, ale nie umieją przechowywać w umyśle i posługiwać się większością pojęć abstrakcyjnych. Stadium trzecie, trwające od siódmego do około jedenastego roku życia, to faza operacji konkretnych, w której dziecko uczy się logicznego, choć jeszcze nie abstrakcyjnego myślenia. Łączy wydarzenia w ciągi przyczynowo-skutkowe i potrafi zrozumieć coś z innego niż własny punkt widzenia (G.H. Mead nazwał to wchodzeniem w role). Ale często jeszcze ma trudności z mówieniem w kategoriach bardziej abstrakcyjnych o przyczynie i skutku, a także o sytuacjach bardziej ogólnych, oderwanych od konkretnych zachowań ludzi. Stadium trzecie to faza operacji formalnych, która zaczyna się około dwunastego roku życia bądź na początku wieku dojrzewania. Teraz dziecko zaczyna widzieć świat w kategoriach abstrakcyjnych. Potrafi rozwiązywać bardziej skomplikowane zadania matematyczne; umie dyskutować na ogólne tematy etyczne; potrafi myśleć w kategoriach abstrakcyjnych o zależnościach przyczynowo-skutkowych; umie zastanawiać się nad różnymi rodzajami sytuacji w oderwaniu od osób, które aktualnie zna. Posiada zatem podstawowe predyspozycje do lego, by stać się człowiekiem dorosłym. Piageta teoria rozwoju poznawczego pozwala nam zrozumieć, dlaczego zdolności wyodrębnione przez G.H. Meada rozwijają się etapami. Umiejętność posługiwania się gestami, a następnie symbolami lingwistycznymi rozwija się w fazie sensomotorycznej, kiedy dziecko uczy się radzić sobie ze światem innych ludzi. Wchodzenie w role zaczyna się, kiedy już posiądzie się zdolność odczytywania gestów, jednak jest ona nadal ograniczona, ponieważ dzieci w fazie przedoperacyjnej nie potrafią myśleć abstrakcyjnie. Ale już na tym etapie zaczyna się przejście od fazy zabawy do gry (wedle podziału Meada), ponieważ rozwój poznawczy u dziecka jest wystarczający na tyle, żeby mogło ono wchodzić w role kilku osób naraz, a nawet konkretnych osób niekoniecznie w danej chwili obecnych (takich jak rodzice). Ostatnia faza wedle Meada, czyli wchodzenie w rolę uogólnionego innego, wymaga zdolności do hardziej abstrakcyjnego myślenia na temat ogólnych perspektyw, sytuacji oraz punktów widzenia; zdolność ta może pojawić się na etapie operacji konkretnych, ale w pełni rozwija się dopiero na poziomie operacji formalnych. Zygmunta Freuda model stłumionych potrzeb Zygmunt Freud (1900, 1938) żył mniej więcej w tym samym czasie co Mead i niektóre jego koncepcje z grubsza odpowiadają koncepcjom Meada. Na przykład jego słynne rozróżnienie na id, ego i superego odpowiada wprowadzonym przez Meada pojęciom popędu (Mead, 1938), ,Ja" oraz umysłu, a także uogólnionego innego (Mead, 1934). Dla 85 Freuda osobowość ludzka jest nieustanną walką pomiędzy często antyspołecznymi popędami i potrzebami (id), których nie można uzewnętrznić w społeczeństwie, a zinternalizowanymi tradycjami kulturowymi i tabu, zezwalającymi na ujawnienie tylko niektórych zachowań (superego). Natomiast ego usiłuje pogodzić oba te czynniki, kanalizując popędy w laki sposób, żeby odpowiadały nakazom kultury przyswojonym prze/, człowieka. Należałoby tu dodać, że Freud nie traktował id. ego i superego jak ,,przedmiotów", lecz jak nieustannie zachodzące w osobowości człowieka procesy. Freud uważał, że rozwój osobowości człowieka polega na rosnącej w dzieciństwie świadomości, że trzeba kontrolować nie akceptowane popędy, zwłaszcza te, które mają związek z seksualnością, przy stale rosnących wymaganiach świadomości i superego. W przeciwieństwie do Meada, który widział rozwój osobowości jako w miarę harmonijny, Freud uważał, że nie akceptowane popędy i potrzeby muszą być wypierane poniżej progu świadomości przez ego. Ale kiedy tłumione popędy są bardzo silne, a ego nic jest w stanie zaspokoić ich w sposób akceptowany społecznie (lak jak lego wymaga superego), pojawiają się patologiczne zachowania. Osobowość na poziomic ego używa wielu mechanizmów obronnych, aby pogodzić id oraz naciski superego — takich jak wyparcie, zaprzeczenie, zastąpienie gniewu akceptowanymi uczuciami, racjonalizacja służąca usprawiedliwieniu nie akceptowanych zachowań itp. Socjalizacja i rozwój osobowości są zatem nacechowane konfliktem: każde posunięcie w życiu dorastającego dziecka wyzwala coraz więcej ograniczeń ze strony superego, coraz więcej nie akceptowanych popędów i odruchów (id} oraz coraz intensywniejsze wysiłki załagodzenia lego konfliktu (ego). Nic rozwiązane konflikty z tego okresu często prześladują ludzi także w życiu dorosłym. Model psychoanalityczny Erika Eriksona Erik Erikson zajmował się głównie psychoanalizą, ale nadawał jej wymiar socjologicz- ny; twierdził, że socjalizacja jest procesem, który dokonuje się przez całe życie i składa się z ośmiu podstawowych etapów. Każdy z nich zawiera określony wymóg, który, jeśli zostanie zrealizowany, przyspiesza rozwój ego i wzmacnia poczucie tożsamości (to jest pozytywne i spójne nastawienie wobec siebie w ciągu całego życia), a jeśli nie — wówczas niszczy rozwój ego i poczucie tożsamości. Na etapie pierwszym takim wymogiem jest poczucie zaufania w opozycji do jego braku. Jeśli niemowlę otrzymuje miłość i opiekę, rozwinie się w nim poczucie zaufania do innych ludzi, ale jeżeli lego nie dostanie, bądź otrzymuje, lecz w sposób niekonsekwentny, wówczas w reakcjach dziecka zaczyna dominować nieufność. Etap drugi, który trwa do trzeciego roku życia, zawiera wymóg autonomii w opozycji do niepewności i poczucia wstydu. Jeśli dziecko odnosi sukcesy w uczeniu się, wówczas rozwija w sobie poczucie autonomii, wyrabia samokontrolę i samodzielność. Natomiast jeśli ponosi klęski w wielu podejmowanych próbach opanowania jakichś umiejętności, wówczas rodzi się w nim niewiara w siebie, poczucie wstydu i niepewności. Etap trzeci, który trwa od czwartego do szóstego roku życia, zawiera wymóg inicjatywy w opozycji do poczucia winy. Jeśli dziecko potrafi cieszyć się z sukcesów w poznawaniu swego otoczenia oraz z nawiązywania pozytywnych kontaktów z rówieśnikami, wówczas rodzi się w nim poczucie inicjatywy, wiara w siebie i duma, natomiast jeśli w tych dziedzinach nie osiąga sukcesów, wtedy doznaje poczucia klęski, winy i wstydu. Etap czwarty, od szóstego do trzynastego roku życia, związany jest z wymogiem pilności, poczucia fachowości i chęci działania w opo- 86 zycji do poczucia niższości. Jeśli dziecko dobrze sobie radzi w grupach i organizacjach (takich jak szkolą) pozarodzinnych, wówczas nabiera poczucia fachowości i pilności, natomiast kiedy w tej sferze nie odnosi sukcesów, wytwarza w sobie kompleks niższości. Etap piąty, odpowiadający wiekowi dojrzewania, niesie z sobą wymóg formowania poczucia tożsamości w opozycji do jego zaburzeń. Jeśli nastolatek potrafi nawiązywać więzi / innymi i odnosić sukcesy, a tym samym widzi siebie jako określoną osobę posiadającą konkretne cechy i umiejętności, wówczas utrwala w sobie silne poczucie tożsamości; natomiast kiedy kontakty z innymi i osiągnięcia są sporadyczne i zdominowane przez niepowodzenia, wówczas poczucie tożsamości nastolatka, czyli świadomość tego, kim jest, cechuje duża niestabilność i chaotyczność. Etap szósty to pierwsza faza dorosłości — wiek młodzieńczy (znajduje się na nim większość czytających tę książkę); zawiera on wymóg dojrzałości do intymności w opozycji do poczucia izolacji. Jeśli młody człowiek potrafi nawiązać stabilne i pozytywne związki uczuciowe, wówczas posiada tę umiejętność, natomiast kiedy lego nie potrafi, wtedy pojawia się bolesne poczucie samotności oraz izolacji. Etap siódmy odpowiada dojrzałemu wiekowi dorosłemu i niesie z sobą wymóg bycia twórczym i produktywnym w opozycji do koncentracji na sobie i stagnacji. Jeśli człowiek jest aktywny i odnosi sukcesy w rodzinie, pracy i we własnym środowisku, wówczas ma poczucie bycia twórczym i produktywnym, przekonanie, że robi coś dla dobra innych ludzi; jeśli zaś w tych sferach ma problemy i ponosi klęski, wtedy pojawia się koncentracja na problemach osobistych i (albo) uczucie stagnacji. I ostatni etap, ósmy, związany jest z końcowym okresem życia: niesie on wymóg poczucia integralności w opozycji do rozpaczy. Jeśli starsi ludzie, patrząc wstecz, odnajdują w swoim życiu ciągłość i sens. wówczas mają poczucie integralności, natomiast jeśli nie potrafili wyjść poza krąg zainteresowań własną osobą i nie zrobili nic dla innych, wtedy w miarę zbliżania się końca życia ogarnia ich coraz większa rozpacz. Przechodzenie przez życie Istnieją jeszcze inne koncepcje stadiów życia człowieka, ale łączy je jedno: przyswa- jamy sobie to, co jest istotne dla życia w społeczeństwie: dyrektywy kulturowe (niezależnie od lego, jak je nazwiemy — ,,uogólnionym innym", superego bądź jeszcze inaczej), umiejętności wykonywania ról (wchodzenie w rolę i tworzenie jej), koncepcję własnego „ja" oraz poczucie tożsamości, skłonności emocjonalne i motywacje. Przyswajamy sobie to wszystko dość wcześnie, na ogół do początków wieku dojrzewania, ale w zależności od tego, w jaki sposób to zrobimy, staną się one dla nas albo pożytecznymi narzędziami, albo uciążliwymi problemami przysparzającymi nam kłopotów osobistych. Problemy te są rozwiązywane lub spiętrzają się, kiedy dorastamy — w zależności od bagażu emocjonalnego, który wynosimy z dzieciństwa, oraz liczby pozytywnych doświadczeń w wieku dorosłym. W tabeli 6.2 prezentujemy to, co w tej materii najważniejsze. 87 Wczesna socjalizacja jest niezwykle ważna, ponieważ kiedy wykształcą się już pod- stawowe zdolności ncuromotoryc/.nc i pcrcepcyjne, małe dziecko uczy się odczytywać gesty, wchodzić w role, tworzyć pierwsze wyobrażenia o sobie, doświadczać pierwszych kontaktów z kodami kulturowymi, kanalizować swoją energię motywacyjną i radzić sobie ze swoimi i cudzymi emocjami. Podczas dalszego rozwoju poznawczego, w fazach, które Jean Piaget nazwał etapami operacji konkretnych i formalnych, rosnące możliwości poznawcze małych dzieci ułatwiają rozwój umysłu, ,,ja", ey,o i superey>, a te z kolei poszerzają umiejętności wykonywania ról, ułatwiają tworzenie się motywacji, internali-zowanic i posługiwanie się kodami kulturowymi, krystalizowanie się koncepcji własnego ,Ja" oraz tworzenie się wzorca reakcji emocjonalnych. Rozwój tego wszystkiego zależy od doświadczeń płynących z interakcji z innymi ludźmi, między innymi tych, które wymienia Erikson w swoim przeglądzie wymogów, którym każdy z nas musi sprostod koniec wieku dojrzewania powinna już istnieć pewna stabilność w sposobie wzajemnego oddziaływania wszystkich tych składników osobowości, chociaż konflikty i mechanizmy obronne ujawnione przez Freuda mogą utrzymywać człowieka w stanic zaburzeń emocjonalnych. Jednak u większości ludzi wytwarza się już stabilność w stylu wykonywania ról, motywacji, własnego „ja", wyznawanych wartości i przekonań oraz skłonności emocjonalnych; zapewnia ona człowiekowi spokój ducha i ciągłość więzów społecznych. STABILNOŚĆ I ZMIANA W PORZĄDKU SPOŁECZNYM Jedną z przyczyn względnej stabilności owych składników osobowości już po ich uformowaniu jest to, że są one ze sobą zintegrowane. Nasze wyobrażenie o sobie jest wynikiem oceny siebie w kategoriach kodów kulturowych; na nasz styl wykonywania ról i wchodzenia w cudze role w znacznym stopniu oddziałuje koncepcja własnego ,,ja" i kody kulturowe; nasze emocje związane są z własnymi interpersonalnymi doświadczeniami. motywacjami, samooceną oraz znajomością kodów kulturowych; naszymi motywami kierują kody kulturowe oraz emocje i na odwrót — interpretacja owych kodów oraz stany emocjonalne zależą od posiadanej motywacji; i wreszcie styl wykonywania ról także w dużym stopniu zależy od motywacji oraz emocji, kiedy dobieramy sobie odpowiednie role tak. by zaspokajały nasze emocje. Tak więc nasze zdolności i możliwości tworzą system tak mocno powiązany, że opiera się on gwałtownym zmianom. Każdemu z nas potrzebna jest taka integracja, ponieważ bez niej nasze życie emocjo- nalne byłoby zaburzone. U wielu ludzi można dostrzec brak spójności pomiędzy tymi cechami, co bardzo niekorzystnie odbija się na ich życiu. Na przykład zdolność do wykonywania ról i pozytywnej oceny siebie może być niewystarczająca z braku dyrektyw kulturowych albo umiejętność wchodzenia w role może nic być spójna z koncepcją własnego ,,ja". Także ich motywacje mogą nie odpowiadać kulturowym oczekiwaniom, które sami sobie postawili, w rezultacie czego doznają oni takich negatywnych emocji, jak gniew, poczucie krzywdy i wstyd. Wszyscy znamy takie osoby, a do pewnego stopnia w każdym z nas istnieją podobne sprzeczności. Pewną niespójność naszych podstawowych ludzkich zdolności można jeszcze jakoś wytrzymać, ale kiedy jest ona bardzo duża, najpewniej doprowadzi do zmian w osobowości. bądź też pojawią się problemy emocjonalne. I odwrotnie: względna spójność wszystkich tych zdolności zapewnia odporność na zmiany. Jeśli koncepcja własnego „ja", 90 dyrektywy kulturowe, motywy, emocje i wykonywanie roi znajdują się w racjonalnej harmonii, nie jesteśmy podatni na zmiany, chyba że znajdziemy się w dramatycznie nowej sytuacji społecznej, która wymaga zmian. Na ogół szukamy (i wchodzimy w interakcje) takich sytuacji, w których czujemy się dobrze i doświadczamy pozytywnych emocji. Badamy, co możemy osiągnąć. W sposób selektywny oddzielamy niespójne informacje od innych. I unikamy sytuacji, do których nie pasują nasze kody kulturowe. W konsekwencji wynajdujemy sobie wygodne nisze społeczne i nasze życic staje się przewidywalne — a nawet nudne. Dlatego właśnie przyciągają nas takie miejsca, jak Las Vegas i Atlantic City; pozwalają nam bowiem, choćby na krótko, wyrwać się z utartych kolein. Ale społeczeństwo jako całość opiera się właśnie na tych koleinach, ponieważ kiedy ludzie znajdą sobie nisze odpowiadające ich osobowości, życic społeczne staje się przewidywalne. Przcwidywalność, rutyna, a nawet nuda gwarantują istnienie porządku społecznego (J.Turner, 1988). Owa zgodność pomiędzy naszymi społecznymi niszami a osobowością staje się kolejną siłą utrzymującą stabilność osobowości, lak istotną dla utrzymania porządku społecznego. W społeczeństwach, gdzie ludzie czują się pozbawieni takich nisz, istnieje wielka presja na zmianę ich osobowości, albo, co także często się zdarza, ludzie odczuwają potrzebę zmiany „systemu", aby lepiej dostosować go do swoich potrzeb, aspiracji, oceny samych siebie i własnych możliwości. Na przykład rewolucje często wybuchają wówczas, kiedy po okresie ,,rosnących oczekiwań" (kulturowe przekonania, że żyje się coraz lepiej i nadal powinno lak być) następuje pogorszenie lub choćby tylko stagnacja społecznych i ekonomicznych warunków życia (Davies, 1969). A zatem niespójność pomiędzy kodami kulturowymi z jednej strony a poczuciem własnej wartości, motywacyjnymi potrzebami ludzi oraz ich sprawnością w przyjmowaniu ról z drugiej strony, wystarcza, aby wystąpili oni przeciwko istniejącemu porządkowi społecznemu. Kiedy takie niedopasowanie pomiędzy osobowością a warunkami życia społecznego dotyka wielu ludzi, wówczas możliwe są zmiany zarówno w strukturach społecznych, jak i osobowości. Ruchy społeczne, bunty i protesty potrzebują większej liczby ludzi, którzy nie mogą znaleźć nisz społecznych odpowiadających ich ludzkim możliwościom (R. Turner. Killian, 1978: Smelser, 1963).Tak jak spójność pomiędzy naszymi predyspozycjami oraz harmonia między nimi a warunkami społecznymi jest tworzywem porządku społecznego, tak niespójność i brak harmonii stanową impuls do takich zmian społecznych jak rewolucje. Podsumowanie l. Socjalizacja jest szczególnym rodzajem interakcji — kształtuje ona osobowość człowieka, a przez to z kolei nasze zachowania, interakcje i uczestnictwo w społeczeństwie. Bez niej nie byłoby ani człowieka, ani społeczeństwu. 2 Podstawowe .składniki bądź cechy osobowości ludzkiej. które pozwalaj;) zrozumieć zachowanie się człowieka w społeczeństwie, określamy w najogólniejszych terminach .jako: a) motywy, b) umiejętności i styl wykonywania ról, c) dyrektywy kulturowe, d) wyobrażenie o sobie (koncepcja własnego „ja") i e) emocje. 3. Interakcje — jako ogólny zbiór wskazówek i wytycznych — te najwcześniejsze i długotrwałe, zachodzące w grupach pierwotnych, /. osobami znaczącymi, maja największy wpływ na powstawanie i rozwój wyżej wymienionych składników osobowości. 4. Składniki te byty ujmowane w postaci różnych pojęć teoretycznych przez wielu myślicieli, którzy traktują socjalizacje jako proces przechodzący prze?, określone fazy rozwoju oddzielone od siebie istotnymi punktami zwrotnymi. Każdy z teoretyków trochę inaczej .je określa, w zależności od tego, czym sam najbardziej się interesuje: a) według George'a Herberta Meada fazy te związane są z rozwojem umiejętności wchodzenia 91 w role, ponieważ umożliwia ona formowanie się zarówno umysłu, jak i własnego „ja"; b) według Jeana Piageta kształtowanie się owych podstawowych składników osobowości uzależnione jest od rozwoju poznawczego. który polega na rozpoznawaniu przedmiotów, .symbolizacji konkretnej i symbolizacji abstrakcyjnej: c) według Zygmunta Freuda owe składniki osobowości odzwierciedlają nieustanne wysiłki ego zmierzające do pogodzenia procesów id i superego d) według Erika Eriksona składniki te kształtują się pod wpływem wielu wymogów, którym człowiek podlega w ciągu całego swego życia. 5. Osobowość skłania się ku byciu — przynajmniej do pewnego stopnia — trwałą i stabilną. Zapewnia to każdemu człowiekowi spokój i poczucie równowagi, a także sprzyja zachowaniu porządku społecznego. Rozdział 7 GRUPY I ORGANIZACJE Grupa złożona z kilku osób uczestniczących w interakcji jest podstawową jednostka organizacji .społeczności ludzkiej. Ale w miarę powiększania się skali społecznej grupy wiążą się ze sobą, tworząc znacznie bardziej złożone organizacje — takie jak fabryki, biurokracje i urzędy. Większość naszego życia spędzamy w grupach: spróbujmy bowiem wyobrazić sobie czas, kiedy nie znajdujemy się w żadnej grupie ani nie myślimy o ludziach, którzy je tworzą. Przedstawieni powyżej robotnicy tworzą pewną grupę, ale jak świadczy o tym otoczenie, w którym się znajdują, są oni także częścią większej struktury organizacyjnej, w ramach której pracują. To właśnie usytuowanie grup w większych, pojemniejszych strukturach umożliwia ludziom tworzenie skomplikowanych i złożonych społeczeństw. 93 Kiedy zajmujemy jakąś pozycję, wykonujemy określoną rolę, doznajemy emocji, oceniamy siebie i odwołujemy się do symboli kulturowych, robimy to wszystko w ramach pewnej struktury społecznej. Najprostszą taką strukturą jest grupa składająca się z zaledwie kilku pozycji oraz bezpośrednich interakcji pomiędzy wykonującymi określone role osobami, które posługują się odpowiednimi symbolami kulturowymi. Grupy z kolei często umieszczone są w organizacjach, złożonych z wielu różnych pozycji lak uporządkowanych, aby osiągać określone cele. Jednak takie łączenia grup czy organizacji wcale nie są konieczne. Rodziny i grupy przyjaciół często działają poza większymi organizacjami; a wiele działań w obrębie organizacji — np. bycie klientem — zwykle nie angażuje wszystkich członków grupy. Jednak w miarę wzrostu populacji oraz skali życia społecznego organizacje zaczynają przenikać do coraz liczniejszych obszarów naszego życia. Podczas lego procesu tworzą nowe grupy, a bywa i lak, że pożerają te, które istniały dotychczas. Może nam się to nie podobać i wielu z nas siara się uciec, tworząc nowe grupy poza mackami organizacji; jednak gdzieś wewnątrz nas tkwi świadomość, że bez struktur organizacyjnych nie byłoby możliwe podtrzymywanie i funkcjonowanie żadnego aspektu naszego życia—pracy i dochodów, edukacji, zdrowia, bezpieczeństwa. A zatem ponieważ tak wiele naszego życia spędzamy w grupach i organizacjach, warto poddać je bardziej szczegółowej analizie. GRUPY Wielkość grupy i jej następstwa Grupy często dzielimy na pierwotne i wtórne. Rozróżnienie to jest związane ze skutkami rosnącej liczby członków w grupie (Hare, 1992). Albowiem kiedy coraz więcej osób włącza się w dany układ, coraz trudniej jest znać się nawzajem i wchodzić w bezpośrednie interakcje. W rezultacie grupy wtórne są mniej spójne, pozbawione bliskości i intymności; stają się bardziej sformalizowane z jasno określonymi normami; mają także kłopoty z przetrwaniem w dłuższym okresie (wyobraź sobie na przykład, że przez cały czas tkwisz w dużej grupie na wykładzie z socjologii). A zatem takie grupy powstają dla osiągnięcia jakiegoś krótkoterminowego celu, takiego jak wysłuchanie wykładu lub koncertu. Kiedy natomiast grupa jest mniejsza, wówczas łatwiej o wytworzenie się w niej bliskich i zażyłych stosunków, ponieważ jej członkowie mogą wchodzić ze sobą w bez- pośrednie interakcje i poznawać się nawzajem. Jednak zażyłość nie zawsze musi wystąpić, zwłaszcza kiedy członkowie jakiejś małej grupy nic spędzają ze sobą zbyt dużo czasu. Tak więc grupa pierwotna powstaje wtedy, gdy istnieje czas na rozwój liczby interakcji oraz uczucia bliskości —jak to się dzieje w przypadku naszych rodzin, czy też grupy bliskich przyjaciół. Wiele grup znajduje się gdzieś pośrodku między pierwotnymi a wtórnymi — zespoły pracowników, koledzy z akademika czy związku studenckiego bądź małe grupy ćwiczeniowe. Są to stosunkowo niewielkie grupy i można wyczuć w nich dążenie do bycia grupą pierwotną. Ale równie często dążenie to ustaje z braku czasu albo z powodu określonych działań danej grupy (takich jak rywalizacja o stopnie, popularność, najlepszy dyplom itp.) — na len fakt zawsze zwracają uwagę teorie konfliktu. Nie ma specjalnej nazwy na te pośrednie grupy. Ale wielkość niszczy możliwość większej bliskości, a nawet jeśli 94 rozmiary nie wchodzą w grę, to sama natura większej oraganizacji, w której tkwi jakaś grupa, często powstrzymuje rozwój silnych, spójnych więzi opartych na poczuciu bliskości i intymności. Siła grupy Im bardziej pierwotna jest dana grupa, tym większe ma możliwości oddziaływania na nas pod wieloma względami. Jednym z nich jest wpływ na nasze wyobrażenie o sobie, ponieważ widzimy własne odbicie w gestach innych, którzy są dla nas kimś ważnym. Wpływom podlegają także nasze wartości i przekonania, ponieważ mamy skłonność do przyjmowania kulturowych symboli ważnych dla grupy, z którą się utożsamiamy i z którą związane jest nasze wyobrażenie o sobie. Jeszcze innym przedmiotem oddziaływania jest nasze zachowanie w ramach określonych ról oraz motywacje, ponieważ stosujemy się do norm obowiązujących w grupie pierwotnej i przejmujemy jej wartości i przekonania, a w konsekwencji dopasowujemy do nich nasz ogólny styl wykonywania ról i nasz sposób postępowania. Grupa ma wpływ także na nasze uczucia i emocje, ponieważ nasze stany emocjonalne podlegają wahaniom w zależności od tego, jak kształtują się kontakty z osobami, które są dla nas kimś ważnym. Świadomość, że grupy mają taką siłę oddziaływania, może być bulwersująca, zwłaszcza w społeczeństwie, w którym wartości kulturowe kładą nacisk na niezależność, wolną wolę, wybujały indywidualizm i autonomię jednostki. Ale jeśli nie zamierzamy sami siebie oszukiwać, to sprawa jest oczywista: wyobrażenie o sobie, wartości i przekonania, nastroje i emocje, motywy, sposób bycia i styl wykonywania ról znajdują się pod silnym wpływem naszych grupowych przynależności. Weźmy dla przykładu jakąś grupę, w której łączą nas bliskie więzi z Jej członkami, i zastanówmy się nad swoimi stanami emocjonalnymi, sposobem bycia, przekonaniami, motywacjami, wartościami oraz stosunkiem do samego siebie. Wszystko to w znacznym stopniu jest kształtowane przez nasze uczestnictwo w tej grupie, chociaż nasza wcześniejsza przynależność do innych grup — takich na przykład jak rodzina i bliscy przyjaciele — także wywierała i nadal wywiera na nas silny wpływ. Nie jesteśmy bowiem interpersonalnymi kameleonami i nie zmieniamy każdego aspektu swej osobowości z chwilą przejścia do nowej grupy. Przynależność do nowej grupy musi przełamać skutki naszych wcześniejszych powiązań, choć częściej zaobserwować można dołączenie do owych skutków także jej oddziaływań. Dynamika grupy Ponieważ grupy zajmują tak ważne miejsce w naszym życiu, powinniśmy zrozumieć podstawowe procesy w nich zachodzące. Omówię zatem pokrótce te najważniejsze. Przywództwo Grupy, które muszą coś wspólnie zrobić, wytwarzają dwa typy przywódców, które Robert Bałeś (1950) nazwał przywódcą zadaniowym i przywódcą socjoemocjonalnym. Bywa, że przywódca zadaniowy jest wyznaczony przez wyżej w strukturze umieszczony 95 system władzy (np. asystent na uczelni przez władze uczelni). Dąży on do kierowania innymi osobami w grupie ora/, do koordynacji ich działań w celu osiągnięcia postawionego przed grupa celu. Ale tworzy on także napięcia, a wtedy wyłania się przywódca socjo-emocjonalny po to, by je złagodzić—czasem za pomocą dowcipu, złośliwego komentarza albo uśmierzających słów, kiedy chmury zbierają się na horyzoncie. Czasami jakiś doświadczony przywódca może grać obie role. będąc szefem, a jednocześnie łagodząc napięcia i opanowując rodzące się w grupie emocje. Ów proces wyłaniania przywódców dość łatwo możemy zaobserwować. Zwróć uwagę na to, co dzieje się w grupie ćwiczeniowej, na spotkaniach w akademiku, w pracy bądź w jakiejkolwiek innej sytuacji, w której grupa dąży do osiągnięcia czegoś: istnieją duże szansę na to, że bez trudu dostrzeżesz ów podział przywództwa na zadaniowe i socjoemocjonalne [w literaturze polskiej częściej mówi się o przywództwie formalnym oraz nieformalnym — E.R.]. Podejmowanie decyzji Może się nam wydawać, że przywódcy podejmują śmielsze decyzje aniżeli grupa jako całość, ale w rzeczywistości wspólne decyzje grupy bywają o wiele bardziej zdecydowane i rozstrzygające aniżeli podejmowane przez jednostki (Kogan, Waliach, 1964; Janis, 1972). Istnieją dwie przyczyny tego zjawiska: po pierwsze, kiedy człowiek musi sam decydować, strach przed popełnienieniem błędu skłania do ostrożności, natomiast decyzja grupowa rozkłada odpowiedzialność na więcej osób, co sprawia, że zachowują się odważniej; po drugie, w spójnej grupie jej członkowie często powstrzymują się przed krytykowaniem siebie nawzajem, skutkiem czego mogą także być mniej krytyczni wobec śmielszych propozycji, co powoduje, że grupa działa w sposób bardziej stanowczy i zdecydowany. Ten ostatni proces często prowadzi do tego, co jest określane terminem „grupowe myślenie" (Janis, 1972. 1982); polega ono na tym, że poszczególne osoby popierają swoje pomysły w takim stopniu, że przestają zwracać uwagę na rzeczywistość i poczynają sobie coraz śmielej, a nawet buńczucznie. Na przykład wiele błędów popełnionych przez Adolfa Hitlera podczas II wojny światowej mogło być rezultatem grupowego myślenia, kiedy to bliscy jego doradcy tak wspierali wzajemnie swoje wypowiedzi, że prowadziło to do podejmowania błędnych decyzji strategicznych. Nie ulega wątpliwości, że przedłużające się zaangażowanie Ameryki w wojnę w Wietnamie było spowodowane procesami grupowego myślenia wśród dowódców wojskowych wysokiego szczebla oraz doradców prezydenta; po prostu utracili oni kontakt z rzeczywistością tej wojny i przestali zdawać sobie sprawę z siły partyzantów wietnamskich. Wiele katastrofalnych decyzji podejmowanych w przedsiębiorstwach amerykańskich w lalach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych było bez wątpienia wynikiem myślenia grupowego, bez liczenia się z realiami światowego systemu ekonomicznego. Wszelkie decyzje, niezależnie od tego. czy są one śmiałe, czy nacechowane nadmierną ostrożnością, podlegają w grupie określonemu procesowi. Najpierw odbywa się zbieranie informacji; następnie dokonuje się ich analizy i oceny, po czy m podejmowana jest decyzja; i na koniec socjoemocjonalny przywódca podejmuje wysiłki, aby odbudować harmonijne stosunki. Jeśli kiedykolwiek znajdowałeś się w grupie podejmującej decyzje, na pewno zauważyłeś euforyczne uczucia, żarty oraz inne rozładowujące napięcie zachowania następujące po zakończeniu wspólnych posiedzeń. Tego rodzaju socjoemocjonalne działania łagodzą napięcia i poprawiają atmosferę przed następnymi spotkaniami. 96 Spoistość i solidarność Grupy różnią się znacznie między sobą w zależności od tego, jak silne więzi łączą poszczególnych ich członków ze sobą i z całą grupą. W grupach spójnych, w których ludzie są /.c sobą solidarni, ich członkowie czują się bardziej bezpieczni i chętniej przestrzegają obowiązujących w nich norm. Jakie są tego przyczyny (Sholola, 1992; Kellerman, 1981)? Jedną z nich stanowią niewielkie rozmiary, ponieważ solidarność rodzi się poprzez wiele bezpośrednich interakcji, które mogą zachodzić jedynie między nielicznymi uczestnikami (Collins, 1975). Inną przyczyną jest poczucie zagrożenia z zewnątrz, ponieważ ludzie mają skłonność do łączenia się w grupy wówczas, kiedy coś nie daje im spokoju (Simmel, 1956), Jeszcze innym powodem jest podobieństwo sytuacji życiowej członków grupy, ponieważ o wiele łatwiej jest związać się z tymi, którzy są do nas podobni, ł wreszcie ostatnim czynnikiem sprzyjającym rodzeniu się solidarności jest wysoki wskaźnik aprobaty wobec tych, którzy przestrzegają obowiązujących w danej grupie norm, ponieważ jeśli ludzie będą nagradzani, wówczas bardziej zwiążą się emocjonalnie z tymi, którzy owe nagrody oferują (Colcman, 1991). Przypomnij sobie grupę, w której łączyło cię z innymi poczucie solidarności, a natychmiast dostrzeżesz działanie owych czynników. Drużyna sportowa, związek studencki, grupa bliskich przyjaciół czy też rodzina — w każdej z tych grup działają przynajmniej niektóre z tych sił, a w konsekwencji są one spójne i solidarne. Tego rodzaju grupy mają nad nami większą władzę, ponieważ uczestnictwo w nich przynosi nam wiele nagród i satysfakcji. Stan oczekiwania Kiedy członkowie jakiejś grupy wykonują swoje role w pewien określony sposób, wówczas wytwarzają się oczekiwania, że w przyszłości będą zachowywać się podobnie (Bergcr i wsp., 1974). Możemy to wywnioskować z reakcji innych wobec nas, bądź też z ich niezadowolenia, kiedy nie spełniamy tych oczekiwań. Tego rodzaju presja wtłacza nas w określone role i jest przejawem potężnej władzy, którą ma nad nami dana grupa. Ale oprócz, kreowania w grupie określonych oczekiwań będących skutkiem naszych działań oraz interakcji, wnosimy do niej także pewne właściwości z zewnątrz (Berger i wsp. 1977; Berger i wsp., 1980; Webster, Foschi 1988). Przyczyniają się one do kreowania oczekiwań na temat tego, co dana osoba może bądź czego nie może robić w grupie, a także jaki powinna mieć w niej prestiż i wpływy (Berger i wsp., 1985; Berger i wsp., 1989). Nazywa się je czasami rozproszonymi cechami statusu społecznego; obejmują one m.in. wiek, płeć, rasę/narodowość, poziom wykształcenia, wygląd, zewnętrzne przejawy inteligencji oraz inne dające się łatwo zauważyć cechy, które członkowie grupy wykorzystują do kierowania swymi reakcjami. Kiedy ludzie wnoszą do danej grupy tego rodzaju cechy z zewnątrz, wówczas sami wywołują pewne stany oczekiwania. Na przykład czego innego oczekuje się w grupach od mężczyzn i od kobiet, od osób starszych, od mniejszości oraz tych wszystkich, którzy wyraźnie odróżniają się od innych. Jeśli w to wątpisz, przyjrzyj się jakiejś grupie osób o różnych rozproszonych cechach statusu społecznego, po czym zastanów się, jak byś zareagował, gdyby kobiety zaczęły grać role mężczyzn i odwrotnie albo gdyby jakiś członek grupy zaczął zachowywać się niezgodnie z przypisaną mu rolą. Tym sposobem w twojej reakcji ujawniłyby się oczekiwania wobec tych osób. 97 Odniesienia Jak już wspomniałem w rozdziale czwartym poświęconym strukturze społecznej, grupy tworzą określone ramy odniesień, czyli są dla nas grupami odniesienia, ukierunkowując nasze myśli i działania. Dotyczy to nic tylko grup, w których aktualnie uczestniczymy, ale i tych, których nawet nic jesteśmy członkami. W rzeczywistości dzieje się tak, że w danej sytuacji posługujemy się normami, wartościami, przekonaniami oraz innymi kulturowymi symbolami kilku grup naraz. Możemy na przykład być świadomi norm oraz innych oczekiwań grupy, w której obecnie się znajdujemy, a jednocześnie odwoływać się do symboli innych grup, takich jak nasza rodzina, bliscy przyjaciele bądź grupy, do których chcielibyśmy należeć. Aby zatem zrozumieć własne zachowanie, należy poznać konfigurację grup odniesienia, do których się odwołujemy (Merton, Rossi, 1957; Kelley, 1958). Albowiem nasz wielki mózg i odpowiednie zdolności poznawcze (Piaget, 1948) pozwalają nam na przyjmowanie roli nawet osób nieobecnych oraz wykorzystywanie naszych więzi (lub tylko pragnienia więzi) z nimi jako wskazówek określających nasze postępowanie (Mead, 1934; Shibulani, 1955). Tak więc oddziaływanie grup odniesienia znacznie rozszerza istotę uczestniczenia w grupie oraz zwiększa różnorodność procesów, za pomocą których poszczególne grupy oddziałują na nas. Jeśli weźmiemy pod uwagę jakąkolwiek sytuację i zadamy sobie pytanie, które grupy stanowią dla nas ramy odniesienia, to sądzę, że będziemy zaskoczeni, kiedy okaże się, że większy nacisk wywierają na nas osoby wcale nie bezpośrednio obecne. Tak to już jest, że odległe grupy odniesienia zawsze są obecne i wywierają subtelny wpływ na nasze myśli i zachowania. Podsumowując, przypomnijmy, że grupa stanowi najbardziej elementarną strukturę społeczną. Ma ona wielką silę oddziaływania wynikającą z jej bezpośredniej bliskości wobec nas. Jednak posiada ona także kilka czynników ograniczających ją, które niemiecki socjolog Nikłaś Luhmann (1982) nazwał ,,szyjką butelki". Biorą się one między innymi stąd, że w trakcie bezpośrednich kontaktów można poruszać tylko jeden temat i tylko jedna osoba może mówić w danej chwili. Jeśli w to wątpisz, przypatrz się grupie, w której kilka osób usiłuje mówić naraz, a każda z nich na inny temat; zazwyczaj kończy się to kompletnym chaosem, dopóki ktoś nie narzuci dyscypliny, ograniczając temat i każąc wszystkim wypowiadać się po kolei. Konieczność uporządkowania oraz zachowania ciągłości interakcji w małych grupach oznacza, że istnieją surowe ograniczenia w ich samorealizacji oraz w tempie osiągania stojących przed nimi zadań. Dopóki zadania są proste, grupy wystarczają jako forma organizacji ludzi. Ale kiedy zwiększa się skala zadań, w jaki sposób można przezwyciężyć wewnętrzne ograniczenia istniejące w grupie? Roz- wiązanie polega na łączeniu się grup ze sobą w taki sposób, że każda wykonuje określoną część zadań, a całość koordynują inne grupy. Z takiego układu wyłania się twór zwany organizacją złożoną. 98 ORGANIZACJE ZŁOŻONE Pierwsze organizacje złożone Wczesne populacje ludzkie organizowały sio w bardzo prosty sposób; kilka nuklearnych rodzin (tzn. matka, ojciec i dzieci) tworzy hordę, która przemieszcza się z miejsca na miejsce, polując i zbierając jadalne owoce i rośliny. W tych prostych społecznościach człowiek albo sam kierował swymi działaniami albo podporządkowywał się rodzinie. I tak było przez większą część dziejów ludzkości (Lenski, Lenski, Nolan, 1991; Maryanski, Turner, 1992). Jednak z przyczyn nie w pełni do tej pory zrozumiałych, jakieś dziesięć do dwunastu lat temu ludzie zaczęli się osiedlać i od tej pory ich liczba powiększała się coraz szybciej. Małe grupy połączone w hordy nie wystarczały już do zorganizowania rosnącej liczby ludzi, toteż nuklearne jednostki rodzinne połączyły się w szersze rodziny (grupy rodzin powiązanych więzami krwi i małżeństwa), a te z kolei łączyły się w rody (grupy szerszych rodzin powiązane więzami krwi i małżeństwa). Następnie, w miarę jak powiększało się społeczeństwo, rody wiązały się w klany (grupy rodów), które łączyły się, tworząc plemiona (grupy klanów) Sposób postępowania ludzi był bardzo prosty: brali swą podstawową grupę — rodzinę nuklearną złożoną z rodziców i potomstwa — i tworzyli bardziej złożoną strukturę organizacji społecznej. Wykorzystując więzy krwi i małżeństwa, można zorganizować wielką liczbę ludzi — może nawet i kilka milionów, ale najczęściej było to kilka tysięcy. Jednak w którymś momencie powstały nowe rodzaje złożonych organizacji, aby poradzić sobie z coraz bardziej rosnącą liczbą ludzi i coraz bardziej skomplikowanymi zadaniami. Organizowanie ludzi za pomocą więzów krwi i małżeństwa ma bowiem swoje granice. W rezultacie tych ograniczeń ludzkość zaczęła tworzyć organizacje formalne, łączące w hierarchiach władzy grupy niespokrewnione ze sobą. Organizacje formalne Opis idealnego typu sporządzony przez Maxa Webera Niemiecki socjolog, Max Weber (1922), który był jednym z twórców współczesnej socjologii, skonstruował idealny typ" racjonalnej biurokracji. Zdawał sobie oczywiście sprawę, że ten idealny model był fikcją, ale uważał, że może on służyć jako ogólnie obowiązujący wzorzec do oceny różnych rodzajów organizacji formalnych. A oto, jakie są, zdaniem Webera, podstawowe cechy racjonalnej biurokracji: po pierwsze, we wszystkich biurokracjach istnieje wyraźnie określony podział pracy, a każde stanowisko bądź urząd ma ustalony zakres odpowiedzialności. Po drugie, normy rządzące zachowaniami w ramach danej pozycji, a także relacje pomiędzy pozycjami, są jasne i wyraźne oraz sformułowane na piśmie. Po trzecie, różne pozycje są uporządkowane hierarchicznie, przy czym te znajdujące się wyżej kontrolują i kierują tymi, które zajmują niższe miejsca. Po czwarte, osoby zajmujące dane pozycje wykonują przypisane im role w sposób neutralny 99 emocjonalnie i beznamiętny, tłumiąc wszystkie swoje emocje i namiętności. Po piąte, ludzi przyporządkowuje się do poszczególnych pozycji ze względu na ich kompetencje zawodowe, a nic z powodów osobistych. Po szóste, pozycje i urzędy nic są własnością zajmujących je osób, lec/, większej organizacji. I po siódme, kariera zawodowa polega na tym, że poszczególne osoby pną się w górę hierarchii dzięki połączeniu takich cech, jak kwalifikacje i osiągnięcia, a także starszeństwo. Brzmi to wszystko trochę zimno i bezosobowo; i rzeczywiście Webera martwił ten aspekt biurokracji ora/, jego skutki w życiu współczesnych społeczeństw, które w coraz większym stopniu podlegały biurokratyzacji. Chyba jednak niepotrzebnie się tak martwił, ponieważ ludzie zwykle znajdują jakiś sposób, żeby uczynić życie nawet w strukturach biurokratycznych bardziej znośnym i przyjemnym (Maryanski, Turner, 1992). Nadal jednak pozostaje otwarte pytanie: Dlaczego ludzie tworzą biurokratyczne struktury, choć są one tak bardzo sformalizowane i bezosobowe? Dlaczego zamykają się jak w klatce, używając metafory Webera, w świecie hierarchii, ograniczeń i bezosobowości? Powstawanie biurokracji Chyba najlepszej odpowiedzi dostarcza funkcjonalizm. Kiedy populacje stają się coraz większe i zaczynają angażować się w zadania na wielką skalę, takie jak tworzenie obiektów użyteczności publicznej, obrona bądź podboje militarne, a także administrowanie i kierowanie sprawami polityki wewnętrznej, pojawia się potrzeba bardziej złożonych struktur organizacyjnych. W jaki sposób można było zbudować piramidy egipskie? Dlaczego legiony rzymskie podbiły większość obszaru Europy, północnej Afryki oraz Bliskiego Wschodu? W jaki sposób można tysiące robotników zorganizować w wielkie przedsiębiorstwa? Co jakiś czas populacje konfrontowały ze sobą zadania o wielkiej skali i stopniowo rozwijane organizacje, które z czasem zbliżyły się do idealnego typu Webera. Największym bodźcem do ich rozwoju była wojna, kiedy to mobilizowano wielkie armie. ale bardzo ważne były także prowadzone na dużą skalę prace publiczne oraz zarządzanie Ogromnymi terytoriami i wielkimi populacjami. Szczególnie ważne w tym procesie były dwie innowacje (Weber, 1922): pojawienie się pieniądza i rozwój wymiany rynkowej. Albowiem kiedy robotnik dostał zapłatę w postaci pewnego pieniądza (a pamiętajmy, że było to i jest nadal w wielu krajach bardzo trudne do uzyskania) i mógł sprzedać swoją pracę na jednym rynku, a uzyskany dochód wykorzystać na zakup różnych dóbr na innych rynkach (i nic musiał już sam tych dóbr wytwarzać) — wówczas został przygotowany grunt pod rozwój biurokracji (pod warunkiem że istniała potrzeba szerokiej mobilizacji ludzi do wykonywania różnych zadań). Talcott Parsons (1966, 1971), wybitny teoretyk funkcjonalizmu dwudziestego wieku, twierdził, że ewolucja i rozwój społeczeństw zależy od powstawania struktur biurokratycznych. Początkowo struktury te nie przypominały idealnego typu Webera, ponieważ więzi rodzinne oraz inne względy osobiste często znaczyły więcej aniżeli kompetencje zawodowe w wyborze i awansowaniu poszczególnych osób. Póki owa przeszkoda w dążeniu do „racjonalności" nie zostanie przezwyciężona, pełna modernizacja jest niemożliwa. Faktycznie i dzisiaj często nie można osiągnąć wielu istotnych aspektów weberowskiej typologii, przez co społeczeństwa tkwią uwięzione w przednowoczesnym etapie rozwoju. 100 Typy organizacji formalnych Amitai Etzioni (1961, 1964) sporządził uzyteczną typologię organizacji formalnych we współczesnych społeczeństwach. Jednym z takich typów jest organizacja dobrowolna, do które| można swobodnie wstępować i równie swobodni ją opuszczać. Jej członkowie nic dostają wynagrodzenia, chociaż kiedy staje się bardzo duża, zaczyna zatrudniać płatną kadrę zawodową, zorganizowaną w sposób biurokratyczny. W Ameryce jest bardzo dużo tego typu organizacji; gromadzą one ludzi z najrozmaitszych powodów: na przykład organizują zajęcia w czasie wolnym od pracy, umożliwiają działalność społeczna lub polityczną, gromadzą ludzi interesujących się jakąś określoną dziedziną (np. stowarzyszenie miłośników białej broni), są dodatkiem do jakichś innych organizacji (np. komitety rodzicielskie przy szkołach) oraz ułatwiają kontaktowanie się ze sobą, a czasami także działalność ekonomiczną bądź polityczną, ludziom należącym do określonej kategorii społecznej (np. organizacje kobiece), a także prowadzą działalność charytatywną (pomagając biednym i bezdomnym) itd. Innym typem jest organizacja przymusowa, która separuje swoich członków od społeczeństwa i rygorystycznie wymaga od nich określonych zachowań pod groźbą fizycznego przymusu. Więźniowie, pacjenci szpitali psychiatrycznych i żołnierze służby zasadniczej są członkami takich właśnie organizacji, natomiast ich kadra zawodowa zorganizowana jest w sposób biurokratyczny. Tego rodzaju organizacje są zazwyczaj silnie zhierarchizowane z wyraźnym podziałem władzy do kierowania działalnością, a jeśli to konieczne, także do stosowania przymusu. Trzecim ważnym typem są organizacje utylitarne, w których ludzie wchodzą w biurokratyczną strukturę z konkretnych przyczyn i — wedle określenia teorii racjonalnego wyboru — kalkulują koszty wstąpienia z korzyściami, które spodziewają się uzyskać. Prywatne przedsiębiorstwa, wyższe uczelnie, związki i agendy rządowe — to najczęściej spotykane tego typu organizacje, które we współczesnym społeczeństwie zdominowały życic każdego z nas. Spróbujmy bowiem wyobrazić sobie własne życie bez pracy, domów towarowych, oświaty bądź służb rządowych. Owa typologia organizacji stosująca podział na dobrowolne, przymusowe i utylitarne sama jest czymś w rodzaju idealnego typu. W praktyce w każdej z wymienionych tu organizacji istnieją elementy pozostałych typów. Na przykład szkoły podstawowe są przymusowe w tym sensie, że istnieje prawny obowiązek chodzenia do nich, ale są także w coraz większym stopniu utylitarne, ponieważ zapewniają określony szczebel wykształcenia, a ludzie kalkulują sobie korzyści płynące z uczenia się. Weźmy inny przykład: organizacje dobrowolne, na przykład sekty religijne — mogą stosować bardzo silne środki przymusu wobec swoich członków. A w organizacjach przymusowych może istnieć także pewien element dobrowolności i użyteczności, jak to jest w przypadku służby ochotniczej w wojsku bądź dobrowolnego zgłoszenia się do szpitala psychiatrycznego. Typologia Etzioniego daje zatem jedynie ogólne wyobrażenie o różnorodności biurokratycznych organizacji. Możemy teraz spytać: Co sprawia, że jakiś jeden typ lub różne formy danego typu zdobywają przewagę nad innymi? Odpowiedzi na to pytanie należy szukać w ekologii organizacji. 101 Ekologia organizacji złożonych Analiza ekologiczna kładzie nacisk na to, że organizacje funkcjonują w niszach obfitujących w określone zasoby — pewien rodzaj klientów, członków, rządowych subsydiów, słowem wszystko, co umożliwia istnienie danej organizacji. Uważa się także, iż organizacje są w ciągłej gotowości do rywalizowania ze sobą o zasoby znajdujące się w danej niszy. I rzeczywiście, całe „populacje" organizacji, podobnie jak poszczególne gatunki w przyrodzie, powstają po to, by eksploatować zasoby znajdujące się w niszach, po czym, kiedy dana nisza zostanie wyeksploatowana, wymierają lub przynajmniej zmniejsza się ich liczba (Hannan, Freeman, 1977, 1984, 1986, 1987, 1988, 1989). Na przykład liczba związków zawodowych oraz ich członków rosła, kiedy robotnicy przeciwstawiali się niewłaściwemu traktowaniu ich przez wiele firm (zbiór niezadowolonych robotników stanowi zasoby niszy związków zawodowych); ale kiedy stosunki pomiędzy pracodawcami a pracownikami poprawiły się, a w gospodarce zaczęli przeważać pracownicy umysłowi, nisza związków zawodowych zaczęła się wyczerpywać, w rezultacie czego w Ameryce zmalała zarówno liczba związków, jak i procent należących do nich robotników, i to w znacznym stopniu. Podobne procesy — widziane w kategoriach ekologicznych — zachodzą we wszystkich typach organizacji. Ważnym pojęciem w analizie ekologicznej jest zagęszczenie niszy, określające ogólną liczbę organizacji zajmujących daną niszę. Kiedy jest ono wysokie — to znaczy kiedy wiele organizacji usiłuje wykorzystywać zasoby określonego rodzaju — wówczas nasila się rywalizacja w danej niszy i niektóre organizacje „wymierają" lub są wchłaniane przez inne, którym się powiodło. Na przykład w jednym czasie istniało wiele różnych związków zawodowych, które konkurowały ze sobą tak intensywnie, że w końcu część z nich się rozpadła, a większość połączyła się w wielkie federacje — AFL i CIO. Weźmy inny przykład: domów towarowych. W tej dziedzinie istnieje ogromna konkurencja pomiędzy wielkimi domami towarowymi, na skutek czego wiele z nich znika lub przenosi się do innej, zasobniejszej niszy. I lak J.C. Penney sprzedawał wszystko — od kosiarek, mebli i różnych akcesoriów po bieliznę i ubrania, ale okazało się, że nie sprosta konkurencji Searsa, Kmarta, Walmarta i wielkich półhurtowni (które wchłonęły wielu detalistów ,,poległych" w konkurencji, takich jak W.T. Grani i Zodys). W związku z tym Penney przeniósł się do znacznie węższej niszy, rezygnując ze sprzedaży wszystkiego, a koncentrując się na średniej klasy odzieży i dodatkach. Tak więc wraz z zagęszczeniem rośnie konkurencja, w wyniku której jedne organizacje przeżywają, inne zaś „umierają" lub są zmuszane do szukania zasobów w innych niszach. Proces ten dotyczy nic tylko domów towarowych, lecz także wielu innych typów organizacji. Weźmy na przykład potencjalnych członków, którzy stanowią zasoby nisz organizacji dobrowolnych: kiedy wzrasta zagęszczenie takich organizacji, które skupiają członków mających określone dochody, wykształcenie oraz inne cechy, niektóre z nich muszą poszukać sobie nowych nisz składających się z członków o innych dochodach, poziomie wykształcenia itp. (McPherson, 1981, 1983, 1988, 1990). To samo dotyczy agend rządowych, które poszukują zasobów w postaci podatków; jeśli zbyt wiele instytucji rywalizuje o dostęp do tych zasobów — na przykład służba zdrowia — wówczas niektóre z nich upadną albo zostaną połączone z innymi. Ogólny poziom lub ilość zasobów w niszy jest rzeczą bardzo ważną. Jeśli zasoby rosną, rywalizacja wygasa, póki nie pojawi się w niszy więcej organizacji, zwiększając tym samym jej zagęszczenie. Jeśli zasoby kurczą się, wówczas nasila się konkurencja i niektórzy muszą zginąć lub poszukać sobie nowej niszy. Dobrym przykładem jest przemysł obronny w Ameryce po rozpadzie Związku Sowieckiego. Obniżyło się zapotrzebowanie 102 na sprzęt wojskowy, co doprowadziło wiele firm do bankructwa bądź do znalezienia sobie nowych> Tńs?, (przestawiły się na produkcję dóbr cywilnych) ' .lak widzimy, analiza ekologiczna traktuje społeczeństwo, a także gospodarkę światową jako wiele mających określone zasoby nisz, na które składają się pieniądze, członkowie, klienci oraz wszelkie inne czynniki umożliwiające funkcjonowanie danej organizacji. Wysoki poziom zasobów w niszach pozwala narodzić się nowym organizacjom, ale nadmierne zagęszczenie nasila konkurencję, która powoduje, że niektóre z nich muszą umrzeć lub poszukać sobie nowych nisz. Dlatego też rozmieszczenie w społeczeństwie różnych typów organizacji jest odbiciem liczby nisz, ich zagęszczenia, nasilenia konkurencji o dostęp do zasobów w danej niszy oraz nasilenia rozpadu organizacji. Wewnętrzna dynamika organizacji Analiza ekologiczna mówi nam, dlaczego powstają różne typy organizacji, ale nie wyjaśnia nam niczego, co dzieje się wewnątrz nich. To, czy organizacje przetrwają bądź rozpadną się, zależy w dużym stopniu od tego, w jaki sposób funkcjonują. Przyjrzymy się obecnie niektórym wewnętrznym czynnikom pobudzającym ich funkcjonowanie. System nieformalny Wedle teorii symbolicznych interakcji ludzie tworzą więzi społeczne nawet wówczas, kiedy narzuci się im znaczne ograniczenia biurokratyczne, ponieważ nie są robotami ani trybikami w zimnej, bezosobowej machinie biurokratycznej; tworzą więzi społeczne równolegle, a często na przekór formalnym strukturom pozycji, przepisów i władzy. Ów proces wytwarzania bardziej osobistych i nieformalnych więzi często nazywany jest systemem nieformalnym (Roethlisberger, Dickson, 1939). Czasami taki system działa na korzyść organizacji, jak w przypadku gdy pracownicy obchodzą niewygodne przepisy, które hamują wydajność. Kiedy indziej natomiast utrudnia on funkcjonowanie organizacji przez to, że tworzy sieć nieformalnych powiązań, które odciągają ludzi od pracy. Na przykład nieraz spotkaliśmy zapewne osoby w jakiejś organizacji, które były tak zajęte pogawędkami lub plotkowaniem, że zaniedbywały pracę, ale równie często stykaliśmy się z pracownikami, którzy wykorzystywali swoje nieformalne powiązania, aby pomóc nam przedrzeć się przez rafy biurokracji. Struktura organizacji jest zatem czymś więcej aniżeli układem pozycji i ośrodków władzy. Na tę formalną strukturę nakładają się bowiem stosunki nieformalne, które uzupełniają, a czasami nawet wypierają formalny system pozycji, norm i władzy. Aby zrozumieć aktualną strukturę i sposób funkcjonowania danej organizacji, należy poznać oba jej aspekty — len formalny i ten nieformalny. Władza i konflikt Teorie konfliktu podkreślają znaczenie nierówności w wywoływaniu napięć i doprowadzaniu do konfrontacji (Collins, 1975). Ponieważ organizacje stanowią zarazem hierarchie władzy, wobec tego konflikt powinien istnieć zawsze, albowiem władza rozdzielana jest nierówno. I rzeczywiście, system nieformalny często przesycony jest niechęcią osób zajmujących niższe pozycje wobec tych, którzy mają władzę (Dahrendorf, 1959). W pew- 103 nym sensie system nieformalny umożliwia człowiekowi zachowanie własnej godności (i wyobrażenia o sobie), a zarazem umożliwia mu „cichy" opór lub nawet odegranie się na ludziach zajmujących wyższe pozycje. Różnice w zakresie posiadanej władzy także prowadzą do konfliktów o „zajmowane terytorium" w obrębie organizacji. Ci, którzy zajmują odpowiedzialne stanowiska i władzę, bronią się przed oddaniem ich tym, którzy chcieliby je przejąć. Okazuje się, że do wielu starć dochodzi w organizacjach wówczas, kiedy pracownicy i kadra kierownicza domagają się udziału we władzy i wchodzą z tego powodu ze sobą w konflikty. Każdy z nas jest zapewne uwikłany w tego rodzaju zmagania, kiedy różni ludzie uzurpują sobie prawo do rozstrzygania naszych spraw; być może znajdowaliśmy się także w sytuacji, gdy ktoś wtrąca się w to, co robią inni, i zostaje za to skarcony. Tego rodzaju sytuacje mogą rodzić napięcia, co świadczy o tym, że zajmowane pozycje i przepisy formalne nie zawsze eliminują konflikty. Często zdarza się, że jeszcze je potęgują; wynika z tego, że w samej naturze hierarchicznego uporządkowania leży konflikt, który zabiera mnóstwo czasu i energii emocjonalnej ludziom, którzy pracują w danej organizacji. Rządzenie i zadania Rodzaj zadań stojących przed organizacjami oraz potrzebna do ich wykonania technologia w dużym stopniu oddziałują na strukturę tych organizacji, zwłaszcza zaś na ich zhierarchizowanie (Perrow, 1967, 1986). Generalną zasadą jest, że kiedy realizacja zadań wymaga zaangażowania maszyn i ludzi, wówczas hierarchia się powiększa, ponieważ trzeba bardzo ściśle koordynować pracę ludzi i maszyn. Ale zbyt dużo nadzoru może wywołać niechęć pracowników wobec nadzorców: tak właśnie było w przemyśle samochodowym w Ameryce, póki nie zdecydowano się na zmniejszenie szczebli kierowniczego nadzoru, a zarazem na lepszą koordynację robotników i maszyn — zrobiono to w zakładach samochodowych Hondy i Saturna. Okazuje się, że im bardziej określone zadanie wymaga większej koordynacji wykwalifikowanych robotników w celu wyprodukowania jakiegoś jednostkowego wyrobu (np. jachtu na zamówienie klienta) w przeciwieństwie do masowej produkcji (np. małego samochodu), tym bardziej nieformalna jest owa koordynacja i mniejsza potrzeba nadzoru. Lepsza jakość tego rodzaju produkcji ,,załogowej" skłoniła większe firmy zajmujące się masowym wytwarzaniem towarów do tworzenia zespołów robotników, którzy pracują wspólnie bez nadzoru, wytwarzając poszczególne części (takie jak np. silniki samochodowe czy skrzynie biegów), przesyłane następnie na taśmę montażową. Gdy zadaniem organizacji są usługi, a nie wytwarzanie jakichś towarów, wówczas hierarchia jest znacznie zredukowana, ponieważ nie ma potrzeby kontrolowania niemal każdego ruchu. Nadzór polega tu raczej na przeglądaniu dokumentów oraz sprawdzaniu informacji w celu upewnienia się, czy praca została wykonana należycie. W rezultacie hierarchia władzy jest do pewnego stopnia ograniczana. Rządzenie i kontrola Typ organizacji — dobrowolna, utył i tama czy też przymusowa — w znacznym stopniu określa sposób kontrolowania swoich członków (Collins, 1975). Jeśli jest to organizacja utylitarna, posługująca się tylko płacami w motywowaniu pracowników, wówczas potrzebny jest spory nadzór, który ma zagwarantować, że pracownicy „zasługują na otrzymywane pieniądze". Ale jeśli zaangażowanie pracowników bierze się z poczucia, że jest się profesjonalistą, wówczas nadzór nie jest aż tak konieczny, ponieważ „duma" z wyko- 104 nywanej pracy (ambicje zawodowe) z powodzeniem zastępuje nadzór kierowniczy. Organizacje dobrowolne, w których oprócz samej pracy wymagany jest także wysoki poziom kwalifikacji i praktyki (medycyna, prawo, nauczanie uniwersyteckie itp.). mogą dobrze radzić sobie bez specjalnego nadzoru, bo wystarczy samo zaangażowanie pracowników w to, co robią. Próby połączenia pracy wymagającej niskich kwalifikacji z poczuciem profesjonalizmu kształtowanym przez normy określające, co składa się na ,,dobrą pracę", nie są zbyt udane, jak pokazuje w ostatnich latach przykład chociażby przemysłu samochodowego w USA; ale gdyby można było to osiągnąć, wówczas byłoby możliwe zmniejszenie nadzoru i kadry kierowniczej. W organizacjach przymusowych natomiast silnie rozbudowana hierarchia władzy i nadzór będą zawsze potrzebne, aby dopilnować, żeby ludzie robili, co do nich należy, ponieważ w tego rodzaju organizacjach —jak więzienia czy szpitale psychiatryczne — trzeba wymuszać przestrzeganie norm pod groźbą przymusu. Nie są one zresztą nigdy zbyt skuteczne, chociaż armie bywają bardzo sprawnymi „walczącymi machinami". Jednak w tym przypadku skuteczność działania wojska opiera się na tworzeniu nieformalnego zaangażowania w przestrzeganie norm oraz rozwijaniu poczucia dumy z tego. że się jest żołnierzem (nie ma na to wpływu ani hierarchia władzy ani zagrożenie sądem wojskowym). Kultura organizacji Rodzaj zadań, władzy i sprawowania kontroli w znacznym stopniu wpływa na kulturę danej organizacji, czyli systemy symboli (wartości, przekonania i normy) kierujące zachowaniami w obrębie pełnionych ról (Smircich, 1983; Pondy, 1983). Jeśli pracownicy nie lubią nadzoru, a ich motywacją do pracy są przede wszystkim płace, to kulturę takiej organizacji cechuje postawa „rób tylko to, co masz do zrobienia", pozbawiona emocji i poczucia więzi z organizacją. I przeciwnie, jeśli motywacja pracowników wypływa z zaangażowania w osiąganie celów organizacji, to jej kultura będzie stawiać wysiłek pracownika ponad samo wykonanie zadania. Albo jeśli członkowie danej organizacji chcą tylko uniknąć przymusu wywieranego na nich przez osoby mające władzę, wówczas najprawdopodobniej wyłonią się dwie kultury — jedna autorytarna, kierująca osobami sprawującymi funkcje nadzorcze w ich dążeniach do wymuszenia posłuszeństwa wobec ich poleceń; i druga, wywrotowa, skłaniająca do takiego postępowania, aby jawnie robić tylko tyle, żeby uniknąć przymusu, natomiast prywatnie, po cichu, bojkotować dążenia organizacji. Dobrym przykładem tego typu kultury są więzienia, w których strażnicy i administracja mają całkowicie odmienną kulturę aniżeli więźniowie, posiadający roz- budowany system nieformalnych zachowań, norm i przekonań odrzucających wszelką władzę. Kultura organizacji stała się ostatnio bardzo ważną sprawą z powodu zagranicznej konkurencji wobec firm amerykańskich. Na przykład przedsiębiorstwa produkcyjne w Stanach Zjednoczonych mają za sobą wieloletnią historię antagonistycznych stosunków z robotnikami, co doprowadziło do wytworzenia wśród nich kultury opartej na postawie ..rób tylko to, co masz do zrobienia", braku poczucia więzi z organizacją, a w konsekwencji do brakoróbstwa. Zmiana tego rodzaju kultury jest bardzo trudna, ale przedsiębiorstwa amerykańskie będą musiały to uczynić, jeśli chcą przetrwać. Jednak zamiast zmieniać sposób zarządzania, firmy często tylko eksportują swoje miejsca pracy za granicę, tam gdzie pracownicy są bardziej potulni. Dla kontrastu, w firmach stosujących zaawansowaną technologię struktura przedsiębiorstwa amerykańskiego jest najbardziej efektywna, ponieważ sprzyja ona silnemu zaangażowaniu się pracowników w realizację celów firmy, dzięki 105 czemu dają oni 7. siebie bardzo dużo, wykonując znakomitą jakościowo pracę, przy czym zarówno nadzór, jak i szczeble władzy sprowadzone są do minimum. Prawo Parkinsona Pracownicy zawsze usiłują wyglądać na bardzo zajętych, aby uzasadnić to, co robią, nawet jeśli ich wysiłek jest tylko marnowaniem czasu (Parkinson, 1957). Tego rodzaju sytuacja jest źródłem ogromnego braku efektywności organizacji, ponieważ musi ona często płacić ludziom za nikomu niepotrzebną pracę. Jednak zawsze istnieje problem, w jaki sposób ocenić, co jest konieczne, a co nie jest, zwłaszcza gdy pracownicy robią wszystko, żeby uzasadnić swoją pracę. Tak więc prawo Parkinsona stwierdza, że „praca trwa tyle czasu, ile potrzeba na jej ukończenie", i 1'akt ten stawia przed nami problem określenia, ile czasu zajmie wykonanie poszczególnych zadań. Działanie prawa Parkinsona wyraźnie widać w wielkich machinach biurokratycznych — zarówno rządowych, jak i gospodarczych — które stają się przez to ociężałe, nieskuteczne i marnotrawne; a jednak za każdym razem trudno jest zdefiniować, które pozycje są nieistotne i czyje stanowiska pracy należy zlikwidować. Ten problem leży u podstaw retorycznych wypowiedzi polityków i menedżerów na temat ,,likwidacji marnotrawstwa", ale znacznie trudniej jest zdecydować, gdzie i w jaki sposób należy to zrobić, aniżeli składać jedynie obietnice bez pokrycia. Zasada Petera Innym źródłem nieskuteczności organizacji jest skłonność do awansowania ludzi, aż nie osiągną oni ..szczebla niekompetencji" (Peter, HulI, 1969). Jeśli pracownicy wykonują dobrze powierzone im zadania, to zazwyczaj awansuje się ich do hardziej wymagającej (i oczywiście lepiej płatnej) pracy; w pewnym momencie pracownik może /.ostać umieszczony na takim stanowisku, którego wymagania przekraczają jego kompetencje. Jednak rzadko przesuwa się ludzi z powrotem do pracy, w której dobrze sobie radzą. Jeśli tego rodzaju postępowanie obejmuje bardzo wielu pracowników, wówczas dana organizacja pełna jest niekompetentnych ludzi. Już samo to powoduje nieskuteczność, a na dodatek organizacje muszą zatrudniać nowe osoby do współpracy lub „asystowania" niekompetentnym — co jedynie jeszcze bardziej je obciąża. Rytualizm Ponieważ organizacje formalne mają wyraźnie określone zasady rządzące postępowaniem pracowników, usiłują one zachęcić do surowego przestrzegania owych reguł, nawet jeśli uniemożliwia to osiągnięcie celów danej organizacji. Zwolennikami takich ,,rytualnych zachowań" są zazwyczaj starsi pracownicy, którzy wykonują swą pracę przez wiele lat w ten sam sposób. W rezultacie są tak mocno przywiązani do owej rutyny, że tracą z oczu cele swojej organizacji i ślepo przestrzegają obowiązujących reguł (Merton, 1968). Postępują ,,zgodnie z przepisami", wykazując silnie wykształconą niezdolność do bycia elastycznymi i twórczymi; i jeśli nieformalny system w danej organizacji zdominują tacy właśnie „rytualiści", wówczas staje się ona nieskuteczna, niewydajna, a także irytująca i frustrująca dla tych wszystkich, którzy mają z nią do czynienia. 106 Alienacja Wiele zajęć, trzeba to przyznać, cechuje powtarzalność i nuda.. Nie wymagają od nas kreatywności ani innowacji. Trzymamy się ich głównie dla pieniędzy. Tego rodzaju praca ma właściwości alienujące; a biurokratyczne organizacje są z natury takimi strukturami, w których w znacznym zakresie taka właśnie pracę, rutynową i powtarzalną, się wykonuje — niezależnie od tego, czy jest to przekładanie papierów, czy leż siedzenie przy komputerze. Często trudno jest sprawić, aby praca mniej nas alienowała, ponieważ wynika to z jej natury; dlatego też wielkie i złożone organizacje wciąż borykają się z problemem, w jaki sposób nie dopuścić do tego, aby pracownicy byli niezadowoleni z pracy, bo wówczas wkładają w nią jedynie minimum wysiłku i nic więcej. Zmieniająca się struktura organizacji Organizacje we współczesnym świecie zmieniają się w niezwykle szybkim tempie. Przyczyna po części tkwi w technologii; częściowo też mają na to wpływ dążenia do przezwyciężenia omawianych wyżej problemów; kolejną przyczyną jest przyspieszenie i nasilenie konkurencji w gospodarce światowej. Jeśli chodzi o technologię, to często, w odpowiedzi na tanią siłę roboczą w innych częściach świata, wykorzystując współczesną wiedzę, konstruuje się roboty, które mogą wykonywać w przemyśle większość ogłupiającej i rutynowej pracy; dzięki temu organizacje mogą zaoferować robotnikom hardziej interesującą pracę, choć większość zajęć fizycznych nadal jest ogłupiająca i rutynowa. Ale najczęściej organizacje po prostu likwidują stanowiska pracy fizycznej. W ciągu ostatnich dwudziestu lat stosowanie nowych technologii pozwoliło stworzyć nowe rodzaje pracy związanej z informacją i usługami; w rezultacie wielu dotychczasowych pracowników fizycznych siedzi teraz przed komputerami albo ze słuchawkami na uszach. Ale tego rodzaju praca jest często równie nudna, jak na hali produkcyjnej w fabryce, na dodatek w Ameryce również gorzej opłacana. Co więcej, ponieważ coraz mniej robotników potrzebnych jest w przemyśle, rośnie liczba miejsc pracy w handlu i usługach, ale są one często bardzo nudne. Sprzedawca w domu towarowym czy w barze szybkiej obsługi wykonuje pracę, która jest tak samo zrutynizowana jak ta w fabryce, a gorzej opłacana. Tak więc wcale nie jest oczywiste, czy faktycznie przemiany technologiczne stworzyły organizacje o mniejszym stopniu zbiurokratyzowania aniżeli te istniejące w przeszłości. W przypadku wysoko zaawansowanych technologii — takich jak programowanie komputerowe, inżynieria, badania naukowe prowadzone przez poszczególne firmy, medycyna i biotechnologia, nauczanie uniwersyteckie i badania naukowe na wyższych uczelniach itp. — nie ulega wątpliwości, że organizacje tego rodzaju zapewniają znacznie bardziej interesującą i ambitną pracę; a ponieważ wynagrodzenia w tych dziedzinach pozwalają na rozwój inicjatywy i kreatywności, praca tego rodzaju jest o wiele bardziej satysfakcjonująca. Jednak mimo iż wysoko zaawansowane technologie w połączeniu z silną ogólnoświatową konkurencją stanowią mocny bodziec skłaniający do zmian, to jednak charakter pracy wykonywanej przez większość ludzi wcale się do tej pory nic zmienił. Dążenie współczesnej, nasyconej konkurencją gospodarki światowej do restrukturyzacji organizacji — zarówno przedsiębiorstw, jak i agend rządowych i samorządowych — jest równie ważnym źródłem przemian, jak technologia. Dobra i usługi znacznie lepszej jakości, dostarczane szybko i tanio, wymagają takiej organizacji pracy, która 107 pogłębia więź z organizacją, a zarazem redukuje nadmierną liczbę szczebli władzy oraz problemy x tym /.wiązane — alienację, rytualizm i konflikty. W przyszłości organizacje będą dążyć do wytworzenia spójnej kultury, która kładzie nacisk na dumę z wykonywanej pracy, redukuje nadzór i zachęca do innowacji oraz inicjatywy. Trudno powiedzieć, w jak szerokiej nastąpi to skali, ponieważ nie znikną ograniczenia utrudniające ów proces — ludzie nadal będą pracować przy maszynach i wykonywać proste, nie wymagające kwalifikacji usługi. Podsumowanie 1. Większość zachowań oraz interakcji występuje w ramach struktury społecznej, czyli zorganizowanej sieci pozycji, norm i ról. 2. Podstawowym typem struktury społecznej są grupy, które w zależności od rozmiaru dzielą się na pierwotne i wtórne. Grupy pierwotne cechuje większa bliskość i spójność oraz znacznie ściślejsze przestrzeganie norm aniżeli w grupach wtórnych. 3. Grupy mają władze nad ludźmi, narzucając im ograniczenia zarówno w kształtowaniu wyobrażeń o sobie, jak i co do uznawanych wartości, przekonań, emocji, motywacji i stylu wykonywania ról. 4. Grupy są bardzo dynamicznymi strukturami, w których zachodzą takie podstawowe procesy, jak: a) kierowanie, wyłanianie zadań oraz socjoemocjonalnych przywódców, h) podejmowanie decyzji, dochodzenie do jednomyślności oraz rozwój grupowego myślenia, c) spójność i solidarność wypływające z dużej liczby interakcji, podobnej sytuacji społecznej ich członków oraz zewnętrznych źródeł zagrożenia, d) stany oczekiwania, czyli wykorzystanie wniesionych z zewnątrz cech członków grupy lub ich wcześniejszych zachowań do przewidywania, co będą robić w grupie, e) odwoływanie się. czyli wykorzystywanie innych grup jako ram odniesienia do kierowania swoimi sadami i reakcjami w konkretnych sytuacjach. 5. W miarę jak społeczeństwo powiększa się. a zadania są coraz bardziej złożone, grupy łączą się ze sobą, tworząc organizacje, w których istnieją formalne role, wyraźny podział pracy, hierarchia władzy, kontrola emocji, zawodowe kompetencje ich członków, organizacyjna kontrola stanowisk i kariera w górę hierarchii. 6. Istnieją różne typy organizacji: a) dobrowolne, w których ludzie z własnej woli łączą się dla osiągania określonych celów, b) przymusowe, w których fizycznie zmusza się ludzi do pozostawania w separacji od reszty społeczeństwa i c) utylitarne, których członkowie racjonalnie obliczają sobie koszty i zyski płynące z uczestniczenia w nich. 7. Jedna z ważniejszych dynamicznych sil rządzących rozwojem organizacji ma charakter ekologiczny: organizacje istnieją w środowisku obfitującym w określone zasoby i często muszą o nie konkurować z innymi organizacjami, co prowadzi do rozwoju bądź. upadku różnych typów organizacji w społeczeństwie. 8. Inne dynamiczne siły tkwią wewnątrz organizacji i związane są z następującymi procesami: a) rozwojem nieformalnych więzi w ramach formalnej, zhierarchizowanej struktury, h) konfliktem wynikającym z nierówności w podziale władzy, c) wykonywaniem zadań, co związane jest z określoną technologią i rodzajem wytwarzanego towaru, d) sprawowaniem kontroli oraz władzy, od czego zależy rodzaj nadzoru i stopień zaangażowania pracownika w wykonywaną pracę, e) kulturą pracy, czyli tworzeniem za pomocą wartości, przekonań i norm określonego ,,etosu" pracy, f) „prawem Parkinsona", czyli rozciąganiem pracy tak, aby wypełnić cały czas na nią przeznaczony, g) ..zasadą Pelera", czyli awansowaniem pracowników, aż nie osiągną szczebla niekompetencji, h) rytualizmem, czyli wykonywaniem pracy bez brania pod uwagę celów danej organizacji, i) alienacją, którą wywołuje ogłupiająca i rutynowa praca. 9. W ostatnich lalach zmienił się bardzo charakter oraz istota organizacji, a to pod wpływem technologii oraz konkurencyjności w światowej gospodarce, czego rezultatem było znaczne ograniczenie miejsc pracy w przemyśle, a wzrost gorzej płatnych zajęć w handlu i usługach. Rozdział 8 NIERÓWNOŚCI- KLASOWE, ETNICZNE I PŁCI 109 System nierówności istnieje wówczas, kiedy pewne kategorie społeczne ludzi otrzymują więcej cenionych w danym społeczeństwie dóbr aniżeli inne kategorie. Albowiem wartościowe dobra — władza, bogactwa materialne, prestiż i szacunek, zdrowie, wykształcenie itp. — rzadko są rozdzielane równo. Jedni dostają więcej niż inni, a posiadanie określonych dóbr staje się wyróżnikiem danej kategorii. Na przykład mężczyźni i kobiety różnią się pomiędzy sobą nie tylko z powodu odmiennych cech biologicznych, ale także udziałami w poszczególnych dobrach, co potęguje, bądź tylko utwierdza, owe różnice biologiczne. Subpopulacje etniczne są „inne" nie tylko z powodu swych tradycji kulturowych, ale także dlatego, że każdej z nich przypada innej grubości kawałek tortu złożonego z rozmaitych dóbr. Niewykwalifikowani robotnicy różnią się od wykształconych pracowników umysłowych nie tylko charakterem wykonywanej pracy, ale także ilością cenionych dóbr, które otrzymują. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z istnienia owych podziałów w społeczeństwie. Wyczuwamy frustrację i gniew tych grup etnicznych, które nie posiadają zbyt wiele, a jeśli akurat należymy do jakiejś innej grupy, unikamy takich miejsc, w których można byłoby nas rozpoznać. Jeśli jesteś kobietą, złości cię uprzywilejowanie mężczyzn na rynku pracy i w polityce; a jeśli jesteś mężczyzną, zdajesz sobie sprawę ze zmian, które dokonują się w zakresie dystrybucji dóbr i z tego, że twój udział w takich dobrach, jak praca, dochody, prestiż i władza, będzie coraz bardziej równy udziałowi kobiet. A kiedy spotykasz się z kimś należącym do innej warstwy społecznej, wówczas w wymienianych uwagach i żarcikach będzie kryć się napięcie wypływające z faktu, że jeden z was ma więcej niż drugi. Tak więc nierówności stanowią ważną dynamizującą siłę w każdym społeczeństwie, dlatego warto bliżej się im przyjrzeć. STRATYFIKACJA KLASOWA Co to jest stratyfikacja Jest to ogólny termin używany do opisywania społeczeństwa, które l) rozdziela w sposób nierówny dochody, władzę, prestiż oraz inne wartościowe dobra i 2) tworzy odrębne klasy, których członkowie różnią się miedzy sobą pod względem kulturowym, behawioralnym i organizacyjnym (J. Turner, 1984a). Stopień stratyfikacji jest określony przez to, jak nierówno są rozdzielane dobra, jak bardzo wyróżniają się klasy społeczne, jak duża mobilność istnieje pomiędzy nimi i jaka jest ich trwałość, niezmienność. W systemie kastowym, takim jaki istnieje w Indiach, istnieje wysoki stopień stratyfikacji, ponieważ ludzie rodzą się w jakiejś klasie bądź „kaście", która posiada całkiem inne udziały w liczących się dobrach aniżeli pozostałe kasty i z której na ogół nie można wyjść. W systemie klas otwartych, takim jak w zachodnich demokracjach, granice pomiędzy klasami są nieostre i zmienne, a przejście z jednej do drugiej jest możliwe. Tak więc jako członek społeczeństwa mającego bardziej otwarty system klasowy właśnie pracujesz nad tym, aby poprawić pozycję klasową, którą zapewniła ci rodzina, bądź też usiłujesz utrzymać dotychczasową. Ciężko pracujesz na studiach i przejmujesz się swoimi wynikami, ponieważ wiesz, że w amerykańskim społeczeństwie w dużym stopniu od wykształcenia zależy rodzaj pracy, dochody, prestiż i udział we władzy. Stawka jest wysoka, 110 dlatego w college'ach i na uniwersytetach pod pozorami niefrasobliwości panuje duże napięcie i poważna atmosfera. Analiza stratyfikacji Ponieważ stratyfikacja ma tak wielkie znaczenie dla dynamiki społeczeństwa, jest ona przedmiotem zainteresowania socjologii od chwili powstania tej dyscypliny. Warto zatem zapoznać się z różnymi poglądami na ten temat, poczynając od teorii konfliktów Karola Marksa i Maxa Webera. Karol Marks o stratyfikacji Marks przedstawił prostą, może nawet zbyt prostą teorię stratyfikacji (Marks, Engels, 1848). Jego zdaniem ci, którzy posiadają w społeczeństwie środki produkcji — to jest materiały i narzędzia potrzebne do wytwarzania dóbr — mogą kontrolować ośrodki władzy, symbole kulturowe, pracę i styl życia innych ludzi. W związku z tym we wszystkich społeczeństwach istnieje podstawowe napięcie pomiędzy właścicielami a tymi, którzy środków produkcji nie posiadają — niezależnie od tego, czy są to wieśniacy i szlachta, czy też kapitaliści i robotnicy. Ponieważ ci, którzy posiadają lub kontrolują środki produkcji, mają władzę, mogą manipulować symbolami kulturowymi, tworzyć ideologie uzasadniające posiadaną przez nich władzę i przywileje, a zarazem negujące roszczenia innych do własności i władzy. A jeśli zajdzie potrzeba, potrafią zastosować przymus fizyczny i represje wobec tych, którzy kwestionują ich stan posiadania i prawo do rządzenia. Jednak Marks uważał, że ów podstawowy konflikt interesów pomiędzy posiadającymi własność i władzę a pozbawionymi ich prowadzi w sposób nieunikniony do sytuacji, w której może dojść do rewolucji wywołanej przez tych, którzy pozbawieni są wpływu na wyniki własnej pracy, niewiele posiadają i nie mają żadnego udziału we władzy. W jaki sposób konflikt interesów może przerodzić się w otwarty konflikt, który zmienia zasadę podziału dóbr oraz istotę systemu klasowego (a w naiwnej utopii Marksa odrzuca się wszelkie podziały klasowe)? Oto, jak Marks odpowiada na to pytanie: ci, którzy posiadają i kontrolują środki produkcji, mieliby „siać ziarno własnej destrukcji", tworząc warunki, które umożliwiają mniej uprzywilejowanym najpierw uświadomienie sobie własnego interesu w redystrybucji własności i władzy, a następnie — ich mobilizację polityczną w celu zmiany systemu (Marks, Engels. 1848). Na przykład w analizie kapitalizmu Marks (l 867) uważał, że głównym motorem działania właścicieli środków produkcji — burżuazji —jest rywalizacja między sobą w dążeniu do zysków, a tego typu postępowanie rozwija zarazem świadomość robotników — proletariatu — dzięki czemu zaczynają lepiej rozumieć, co leży naprawdę w ich interesie (mimo prób ukrycia tego pod płaszczy- kiem ideologii propagowanej przez kapitalistów), oraz zaczynają mobilizować siły. aby poprzez dokonywanie zmian społecznych zdobyć to, co im się należy. Na przykład rywalizująca ze sobą burżuazja doprowadziła do koncentracji robotników w miastach i fabrykach, uczyniła z nich wyalienowane dodatki do maszyn, zniszczyła im życie przez zwolnienia i zamykanie zakładów pracy oraz skazała ich na brud i nędzę, utrzymując płace na jak najniższym poziomic (Marks, Engels, 1848). W takich warunkach robotnicy zaczęli łączyć się w poczuciu krzywdy i odrzucać ideologię burżuazji (Karol Marks uważał nawet, 111 że napisany przezeń wspólnie z Fryderykiem Engelsem Manifest komunistyczny stanowi ostateczną demistyfikacje ideologii burżuazyjnej). A kiedy JUŻ robotnicy uświadomią sobie, co naprawdę leży w ich interesie, staną się zdolni do organizowania się i przejęcia władzy od kapitalistów. Wydarzenia współczesne nie całkiem potwierdzają przewidywania Marksa, ale nie powinniśmy się spieszyć z odrzucaniem jego idei. Znajdujemy u niego na przykład kilka trafnych spostrzeżeń na temat stratyfikacji: jego zdaniem powinno się ją ujmować w kategoriach ekonomicznych, zwłaszcza zaś stosunku ludzi do środków produkcji. Ci, którzy posiadają i kontrolują własność, a głównie środki produkcji, są w stanie wpływać na kształt życia ludzi należących do klas nieuprzywilejowanych. Stratyfikacja klasowa w sposób nieuchronny prowadzi do konfliktu interesów oraz do redystrybucji pieniędzy i własności. Wielka rewolucja proletariacka nie objęła świata uprzemysłowionego; zazwyczaj wywoływał ją nie miejski proletariat, lecz chłopi, nie udało się jej także stworzyć społeczeństwa w pełni bezklasowego. Ale w analizie Marksa znajduje się kilka fundamentalnych spo- strzeżeń, o których szkoda byłoby zapomnieć. Max Weber o stratyfikacji Weber (1922) przez całe życie krytykował Marksa, niemniej on także zaproponował konfliktową teorię stratyfikacji. Główna różnica pomiędzy nimi polegała na tym, że Weber ujmował stratyfikację jako zjawisko wielowymiarowe. Nierówność dotyczy trzech wymiarów: klas, grup statusu społecznego (stanów) i partii. Klasy tworzone są przez zróżnicowany popyt ludzi na pracę, dochody, dobra konsumpcyjne i odpowiedni poziom materialnego dobrobytu. Pojęcie to przypomina Marksowską koncepcję klas, które są określane przez stosunek ich członków do środków produkcji, ale podstawowa między nimi różnica polega na tym, że zdaniem Webera może istnieć wiele różnych klas, a posiadanie własności jest tylko jedną z podstaw ich tworzenia się. Społeczeństwo nie jest zatem spolaryzowane na tych, „co mają", i na tych „co nic mają"; posiada ono bardziej złożony i zróżnicowany system klas. Partie stanowią organizacje władzy, lecz w przeciwieństwie do koncepcji Marksa nie zależą one bezpośrednio od stosunku do własności i środków produkcji. Członkowie danego społeczeństwa mogą posiadać władzę, nie dysponując wielką własnością i vice versa; a władza często jest wykorzystywana wcale nie w interesie klas posiadających (np. wojsko i jego elity rzadko są posiadaczami środków produkcji bądź wielkich majątków; to samo dotyczy wpływowych polityków). Grupy statusu społecznego są to kategorie społeczne i więzi pomiędzy tymi, których łączą podobne symbole kulturowe, gusty, poglądy i styl życia i którzy w rezultacie cieszą się podobnym szacunkiem, uznaniem i prestiżem. I choć grupy statusu społecznego (stany) mogą być odbiciem stanu posiadania oraz udziału we władzy ich członków, to jednak stanowią odrębną podstawę stratyfikacji (np. elity profesorów wyższych uczelni często mają grupowe związki z ludźmi majętnymi i posiadającymi władzę, ale sami profesorowie rzadko dysponują większą własnością bądź władzą). A zatem dla Webera stratyfikacja obejmuje znacznie więcej niż tylko hierarchię klas odzwierciedlającą stosunki ekonomiczne; związana jest także z hierarchią władzy i przynależnością do grup statusu społecznego. Jednak w analizie konfliktu teoria Webera bardzo przypomina Marksowską (J. Turner, 1991, 1993b). Wewnątrz i pomiędzy różnymi klasami, partiami i grupami statusu społecznego trwa nieustanny konflikt, ale żeby zaczął on obejmować całe społeczeństwo, musi dojść do: l) wytworzenia silnych wzajemnych zależności pomiędzy klasami, partiami i grupami statusu społecznego (oznacza to, że elity wszędzie są te same); 2) ogromnej dysproporcji w dostępie do dóbr pomiędzy tymi, którzy zajmują najwyższe i najniższe 112 pozycje w tych skonsolidowanych hierarchicznych strukturach; 3) nikłych szans na przemieszczanie się w górę każdej z tych trzech struktur. Kiedy występują wszystkie te czynniki, wówczas może pojawić się charyzmatyczny przywódca, który głosi ideologię rewolucyjną i mobilizuje uciskanych do podążania drogą konfliktu i redystrybucji własności. władzy i prestiżu. W tym miejscu Weber przemawia bardzo podobnie do Marksa, jednak z pewnymi istotnymi zastrzeżeniami. Po pierwsze, nie musi dochodzić do wysokiej korelacji pomiędzy przynależnością do klas, grup statusu społecznego i partii, przy czym upierałby się Marks, podobnie jak nie zawsze występuje wielka dysproporcja w zakresie posiadanych dóbr, czy też niska mobilność w obrębie owych struktur. Po drugie, nawet jeśli występują wszystkie te trzy czynniki — duża korelacja przynależności, wielka dysproporcja i niska mobilność — wcale nie musi dojść do rewolucji. Albowiem od przypadku jedynie zależy, czy pojawi się charyzmatyczny lider i czy powiedzie się jego misja. Funkcje stratyfikacji Zarówno Marks, jak i Weber widzieli stratyfikację jako przyczynę napięć oraz, przynajmniej potencjalnie, konfliktów pomiędzy tymi, którzy różnią się pod względem ilości posiadanych dóbr. Istnieje jednak także inne spojrzenie na stratyfikację: jako na czynnik integrujący społeczeństwo. Zdaniem Kingsleya Davisai Wilberta Moore'a(1945),a także innych zwolenników funkcjonalizmu (Parsons, 1953), nierówności mogą być związane z istniejącymi w danym społeczeństwie najważniejszymi funkcjonalnymi potrzebami czy też wymaganiami. Słynna i często krytykowana ,,hipoteza Davisa-Moore'a" głosi, że jeśli jakaś rola w społeczeństwie ma znaczenie funkcjonalne i trudno ją odgrywać, ponieważ wymaga wysokich kwalifikacji, wówczas gwarantuje ona większy dostęp do cenionych dóbr — pieniędzy, władzy i wpływów oraz prestiżu (Davis, Moore, 1945). Przy czym muszą być spełnione oba warunki — znaczenia funkcjonalnego i trudności w jej pełnieniu. Na przykład pozycja śmieciarza jest funkcjonalnie istotna (wyobraźmy sobie świat bez ludzi, którzy zajmują się usuwaniem śmieci), ale nie wymaga wysokich kwalifikacji i łatwo ją wykonywać; tym samym nie otrzymuje się za nią zbyt wielu dóbr. Dla kontrastu pozycja lekarza jest zarazem funkcjonalnie istotna i wymaga wysokich kwalifikacji, dlatego Zgodnie z hipotezą Davisa-Moore'a musi być wysoko wynagradzana. A zatem nierówność jest sposobem motywowania osób wykształconych do ciągłego uczenia się i poświęceń niezbędnych do wykonywania w społeczeństwie ważnych funkcjonalnie i wymagających wysokich kwalifikacji prac. Jednak teorie funkcjonalistyczne są głośno krytykowane za jedną istotną wadę: usprawiedliwiają one istnienie nierówności w społeczeństwie, sprawiając wrażenie, że ci, którzy weszli w posiadanie wartościowych dóbr, zawsze na nic zasługują z powodu swoich kwalifikacji i funkcjonalnego znaczenia. W rzeczywistości, argumentują krytycy, ludzie zdobywają owe dobra dzięki szczęściu, nadużywaniu władzy, korupcji, tradycji oraz innym procesom, które niewiele mają wspólnego ze znaczeniem funkcjonalnym czy talentem (Tumin, 1953, 1967). Teorie ewolucyjne Niektóre z nowszych teorii próbują ujmować stratyfikację z bardziej odległej perspektywy historycznej, sięgając do czasów myśliwych i zbieraczy, a następnie przechodząc do coraz bardziej złożonych społeczeństw. Teoria Gerharda Lenskiego (1966) głosi, że 113 stratyfikacja jest wynikiem wzrostu produkcji ekonomicznej, który prowadzi do powstawania nadwyżek zasobów materialnych znacznie przekraczających podstawowe potrzeby. W miarę jak nadwyżki te powiększają się, wzrasta zdolność do utrzymywania osób nieproduktywnych; niektóre z nich potrafią siłą zawłaszczać sobie te nadwyżki i w ten sposób tworzą dla siebie przywileje. Tak więc przywileje i władza łączą się ze sobą: właściciele dóbr potrafią używać władzy do powiększania swego bogactwa; z drugiej zaś strony osoby posiadające władzę mogą używać jej do przejęcia nadwyżek i zdobycia w ten sposób majętności i prestiżu. Ale wraz z rozwojem industrializacji ów długotrwały proces historyczny zostaje, do pewnego stopnia, odwrócony. Albowiem ci, którzy pozbawieni są przywilejów, zaczynają mobilizować się i przeciwstawiać nadużyciom władzy i grabieży nadwyżek ekonomicznych (co przewidział Marks); zmuszają oni organizacje władzy do przyjęcia bardziej demokratycznych form, najczęściej bez wywoływania wielkich rewolucji (czego Marks nie przewidział). Rezultatem tego jest doprowadzenie do pewnej redystrybucji bogactwa za pomocą progresywnego systemu podatkowego, który nakłada wyższe podatki na bogatszych (albo przynajmniej usiłuje to zrobić, przy czym bogaci zawsze próbują wymigać się od tych obciążeń). Dochody z podatków są następnie przeznaczane na oświatę, opiekę zdrowotną, opiekę społeczną i tworzenie miejsc pracy dla mniej uprzywilejowanych. Ale proces ten nie jest zbyt skuteczny, ponieważ ludzie walczą z podatkami i manipulują opinią publiczną, aby przekonać mniej uprzywilejowanych, że wysokie podatki nie leżą w ich interesie. Jeśli zastanowisz się nad własną lub swoich rodziców wrogością wobec podatków, zrozumiesz, jak skuteczna jest ta manipulacja. Jest to jedna z przyczyn, dla której w Stanach Zjednoczonych istnieją największe nierówności w porównaniu z resztą świata uprzemysłowionego, a zarazem najniższe podatki. Zobaczymy, jakie są tego następstwa, kiedy bardziej szczegółowo poznamy istniejącą w Ameryce stratyfikację. Stratyfikacja w Ameryce: krótkie omówienie Przypomnijmy sobie definicję stratyfikacji: nierówna dystrybucja wartościowych dóbr oraz tworzenie klas społecznych bądź kategorii ludzi, którzy, z racji swojego stopnia udziału w tych dobrach, wyróżniają się posiadaniem odmiennych symboli kulturowych, zachowaniem, gustem i stylem życia. Pamiętajmy leż, że istnieją rozmaite stopnie stratyfikacji w zależności od tego, jak nierówno rozdzielane są dobra, jak bardzo wyraźne i trwałe są kategorie klasowe i jak duża istnieje pomiędzy nimi mobilność. Kiedy weźmiemy to wszystko pod uwagę, możemy nakreślić krótką charakterystykę stratyfikacji w Ameryce. Nierówność w posiadaniu dóbr Chociaż „pieniądze to nie wszystko", to jakiś cynik mógłby dokończyć: „jeśli tylko nie jest to pieniądz, to na ogół można to kupić". I choć przynależność do grupy statusu społecznego oraz mobilizacja władzy mogą jeszcze obywać się bez pieniędzy, to dość dobrym wskaźnikiem stopnia nierówności w danym społeczeństwie jest dystrybucja jego bogactw. W Stanach Zjednoczonych dystrybucja ta: l) obejmuje wszystkich ludzi posiadających pieniądze lub jakąś własność, którą można zamienić na pieniądze, 2) szereguje wszystkich ludzi od najwyższej pozycji do najniższej, 3) każdą pozycję dzieli na równe 114 kategorie statystyczne — zazwyczaj jest to podział procentowy na pięć części po dwadzieścia procent (górna dwudziestka, druga, trzecia, czwarta i dolna dwudziestka) i 4) następnie zadaje pytanie: Jak;; część całego majątku społecznego posiada każda z tych dwudziestoprocentowych kategorii, albo dwudziestek, jak się je zazwyczaj nazywa? Tego rodzaju wyliczenia są dość skomplikowane i nieczęsto sieje przeprowadza, ale odpowiedź na to pytanie zazwyczaj zaskakuje Amerykanów. Jak wynika z tabeli S. l, górne dwadzieścia procent posiada większość majątku narodowego — gotówkę, akcje, obligacje, domy, samochody, biżuterię i wszystko, co można zamienić na pieniądze; następne dwadzieścia procent (druga dwudziestka) ma pewną część tego majątku; trzecia dwudziestka trochę mniej; czwarta dwudziestka— bardzo mało, a dolna — właściwie nic. A zatem dwadzieścia procent Amerykanów posiada najwięcej majątku; reszta — niewiele: zapewne dom (na kredyt) i jeśli ma szczęście, to udziały w funduszu emerytalnym. Z ostatniego rządowego raportu na temat dystrybucji majątku narodowego (System Rezerw Federalnych, 1992) wynika, że wartość netto majątku należącego do górnego jednego procenta posiadaczy majątku przekracza dziewięćdziesiąt procent tego, co posiada łącznie reszta populacji. Jesteśmy właścicielami wielu wartościowych przedmiotów — samochodów, sprzętu audio-wideo, telefonów, telewizorów i być może własnych domów. Ale w rzeczywistości co najmniej połowa wszystkich Amerykanów niewiele posiada; mogą oni pożyczać pod zastaw przyszłych zarobków, aby kupić sobie wyższy komfort życia, ale nie prowadzi to bynajmniej do akumulacji większego majątku. Dystrybucja dochodów jest trochę bardziej wyrównana, jak wynika z tabeli 8.2. Górne dwadzieścia procent kontroluje niemal połowę wszystkich dochodów w danym roku (które następnie służą corocznej akumulacji majątku). Druga dwudziestka otrzymuje około jednej czwartej wszystkich dochodów, a pozostałe sześćdziesiąt procent dostaje resztę w proporcjach przedstawionych w tabeli. Tego rodzaju dane łatwo jest zebrać (z formularzy podatkowych), toteż publikuje się je co roku (Biuro Ewidencji Ludności Stanów Zjednoczonych, 1991). W ciągu ostatnich dziesięciu lat obserwujemy skokowy wzrost udziału górnych dwudziestu procent w dochodach (J. Turner, 1993a). Widzimy więc, że w latach osiemdziesiątych i wczesnych dziewięćdziesiątych nierówności w Ameryce jeszcze się pogłębiły. 115 Prestiż jest także cenionym dobrem; i podobnie jak inne dobra, rozdzielany jest nierówno. W tabeli 8.3 przedstawiono poziom prestiżu, którym cieszą się poszczególne zawody w Stanach Zjednoczonych. Wyraźnie widać, że zawody, które przynoszą wysoki dochód i wymagają wysokiego poziomu wykształcenia cieszą się największym prestiżem. Wskaźnik prestiżu lekarz profesor sędzia lub prawnik dentysta minister nauczyciel szkoły średniej bibliotekarz kasjer w banku mechanik hydraulik stolarz kelner gosposia Źródło: Narodowy Ośrodek Badania Opinii (NORC), 1982. "Władza stanowi kolejne cenione dobro, ponieważ daje możliwość kontrolowania lub co najmniej oddziaływania na to, co robią inni ludzie. Jednak jest to dobro najbardziej zwodnicze, ponieważ ci, którzy ją posiadają, posługują się nią często w bardzo subtelny sposób. Co więcej, władza często związana jest z organizacjami, takimi jak związki zawodowe, korporacje i grupy interesu; w rezultacie trudno się zorientować, w czyim ręku aktualnie ona spoczywa. Czy dyrektor i jego zastępcy mają większą władzę niż na przykład klienci danej organizacji? Nie możemy zatem skonstruować tabeli przedstawiającej dystrybucję władzy, podobnej do tych, które ukazują podział dochodów i prestiżu. Władza jest znacznie trudniejsza do uchwycenia, a stwierdzenie, gdzie się znajduje, jest przedmiotem wielkich kontrowersji w socjologii (Alford, Friedland, 1985). Niektórzy twierdzą, że istnieje elita skupiająca większość władzy (Mills, 1956; Domhoii, 1967, 1978), która wykorzystuje ją do wpływania na większość podejmowanych decyzji. Inni są zwolennikami większego pluralizmu i uważają, że władza nie jest skoncentrowana, lecz rozproszo- 116 na pomiędzy wiele różnych osób i organizacji (Dahl, 1961). Kontrowersja ta bierze się stąd, że władza często jest ukryta lub rozproszona, co utrudnia poznanie, kto ile jej posiada. Jednak ujmując rzecz najogólniej, ci, którzy posiadają wielkie bogactwa, którzy kontrolują wielkie organizacje, i ci, którzy są przez nie reprezentowani, mają także władzę (Turner, Starnes, 1976; Turner, Musick, 1985). Struktura klasowa Ile klas istnieje w Ameryce—to znaczy jak wiele jest grup ludzi, które dostają ten sam kawałek tortu złożonego z pieniędzy i prestiżu i mają podobne cechy? Jak wyraźne są granice pomiędzy nimi? Jak duża mobilność z klasy do klasy istnieje w ciągu życia jednego człowieka lub kilku generacji? Jak trwałe są te klasy? Na jedne pytania łatwiej jest odpowiedzieć, na inne trudniej. Przeanalizujmy je wszystkie po kolei. Ile mamy klas? Odpowiedź zależy od tego, jak bardzo chcemy być szczegółowi. W przybliżeniu możemy dokonać następującego podziału: elita (wielkie majątki, władza i prestiż), bardzo zamożni (zgromadzony majątek i prestiż płynące z dobrze opłacanych zawodów bądź z biznesu), wyższa klasa średnia (wysoko wynagradzani profesjonaliści bądź odnoszący sukcesy biznesmeni, którzy zgromadzili pewien majątek), klasa średnia (dość duży dochód, trochę majątku w funduszach emerytalnych oraz własny dom), niższa klasa średnia (średni dochód, trochę zgromadzonych dóbr, być może dom), wyższa klasa robotnicza (pokaźny dochód, trochę majątku w funduszach emerytalnych i własny dom), średnia klasa robotnicza (średni dochód, trochę zgromadzonego majątku) oraz ubodzy (niski dochód, bezrobotni, niezdolni do pracy bez żadnego majątku). Należy pamiętać, że ludzie ubodzy stanowią najliczniejszą klasę w świecie industrialnym — liczy ona od trzy- dziestu pięciu do pięćdziesięciu milionów ludzi i obejmuje od trzynastu do czternastu procent amerykańskiego społeczeństwa (J. Turner, 1993a; Ropers, 1991; Sherradcn, 1991). Różnice pomiędzy tymi klasami wyznacza kilka parametrów. Jednym z nich jest rodzaj wykonywanej pracy — czy jest to praca fizyczna („niebieskie kołnierzyki", czyli robotnicy), czy też niefizyczna („białe kołnierzyki"); parametr ten jest bardzo istotny, łatwo jest też zauważyć różnice pomiędzy ,,niebieskimi" a „białymi kołnierzykami" w zachowaniach. stylu życia i wielu innych cechach. Innym wyznacznikiem podziału jest poziom dochodów i zdolność do gromadzenia majątku z własnego dochodu; ludzie, którzy posiadają jakiś majątek, zachowują się i myślą inaczej niż ci, którzy go nie mają. A im mniej masz pieniędzy, tym większa różnica między tobą a tymi, którzy zgromadzili pewien kapitał. Ostatnim wyznacznikiem podziału jest to, jaką władzą i prestiżem dysponujemy, co jest zależne od naszych dochodów bądź rodzaju wykonywanej pracy. Ludzie posiadający władzę i prestiż zachowują się i myślą inaczej niż ci, którzy tych dóbr nie mają. Granice tych klas są dość niejasne, co świadczy o tym, że nie istnieje pomiędzy nimi wyraźny podział, czy też brak ciągłości. Spostrzeżenie to odpowiada na drugie, postawione wyżej, pytanie. Przechodząc do trzeciego pytania, stwierdzić należy, że istnieje pewna mobilność pomiędzy klasami, ale nie są to wielkie skoki. Statystycznie najbardziej prawdopodobne jest przejście do sąsiedniej klasy—w górę lub w dół. Jeśli zaczynasz od niższej klasy średniej, możesz oczekiwać przejścia do klasy średniej lub do wyższej robotniczej (zależy to od pracy, jaką podejmiesz). Jeśli zaczynasz od klasy robotniczej, możesz dzięki odpowiedniemu wykształceniu przejść do klasy średniej białych kołnierzyków". Ale jeśli panuje recesja gospodarcza, a rząd obcina wydatki na cele społeczne, wówczas najpewniej pozostaniesz w tym samym miejscu, gdzie zaczynałeś, albo nawet zjedziesz w dół drabiny stratyfikacyjnej —co się przytrafiło wielu ludziom w Ameryce na początku lat dziewięćdziesiątych. Większość Amerykanów przez całe życie pozostaje w tej samej klasie spo- 117 łecznej; a jeśli nawet są bardziej mobilni, to nie zachodzą daleko — wbrew sensacyjnym opowieściom o tych, którzy z czyścibutów stali się milionerami. Odpowiedź na ostatnie postawione wyżej pytanie podkreśla, że klasy w Ameryce nie są w pełni stabilne, a to z powodu znacznych zmian w gospodarce, które prowadzą do zmiany charakteru zatrudnienia — redukcji stanowisk pracy w przemyśle, a zwiększaniu ich liczby w usługach. Tak więc coraz mniej ludzi pracuje fizycznie (,,niebieskie kołnierzyki"), a wzrasta liczba ,,białych kołnierzyków". Równie ważny jest dramatyczny wzrost zatrudnienia w nisko płatnych usługach (np. w barach szybkiej obsługi). Stosunkowo najbardziej stabilne pozostają elity, a niewielka fluktuacja istnieje w klasach bardzo zamożnych i wyższej średniej. Czytając te słowa, zapewne chciałbyś pozostać lub znaleźć się w tych dwu ostatnich klasach. Masz na to szansę, jeśli startujesz w klasach sąsiednich (i zdobędziesz odpowiednie wykształcenie). Jednak zmiany w gospodarce, które doprowadziły do wzrostu niskopłatnych stanowisk pracy w usługach, a zredukowały zapotrzebowanie na wysoko wykwalifikowanych i dobrze opłacanych robotników, sprawiły, że znalazłeś się w przykrej sytuacji: większość dostępnej pracy niefizycznej (,,białych kołnierzyków") nie wymaga wysokich kwalifikacji, nie jest też dobrze opłacana; dlatego też trudno będzie znaleźć się w bardziej uprzywilejowanej klasie, trzeba bowiem pokonać silną konkurencję. STRATYFIKACJA ETNICZNA Z klasową stratyfikacją splecione są nierówności etniczne. Oznacza to, że niektórzy ludzie z określonym pochodzeniem narodowościowym znacznie częściej należą do określonych klas społecznych. A ponieważ większość etnicznych subpopulacji znajduje się w niższych klasach, trudno się dziwić, że konflikty klasowe mogą być wzmacniane przez antagonizmy etniczne pomiędzy tymi, którzy posiadają, a tymi, którzy pragną wejść w posiadanie wartościowych dóbr. Zjawisko to możemy obserwować na co dzień, kiedy mamy do czynienia z ludźmi o różnym pochodzeniu narodowościowym. Może nam się wydawać, że jesteśmy tolerancyjni, uczciwi i sprawiedliwi, ale mimo to trudno się nam uwolnić od utrzymującego się gdzieś w tle napięcia pomiędzy nami a członkami innych etnicznych populacji. Napięcie to nie bierze się jedynie z różnic kulturowych (jak np. język 118 i przekonania), odmienności zachowań (sposób mówienia, poruszania itp.) oraz różnic organizacyjnych (odmienne wzory przynależności do grupy); jest ono także wywołane zróżnicowaniem w ilości posiadanych pieniędzy, władzy i prestiżu, co łączy się z owymi kulturowymi, behawioralnymi oraz organizacyjnymi odmiennościami. Jeśli z powodu swego etnicznego zaplecza różnice te wypadają na twoją niekorzyść, możesz w zawoalowany sposób manifestować swą wrogość i stale nosić zadrę w sercu; jeśli jesteś po stronie uprzywilejowanych, wyczuwasz tę wrogość i może nawet tłumisz w sobie pewien, jeszcze niezbyt silny, lęk. Ponieważ w społeczeństwie amerykańskim na co dzień wchodzimy w kontakty z ludźmi różnych narodowości, powinniśmy lepiej poznać to zjawisko. Rasa i narodowość Termin „rasa" używany jest na określanie tego, co postrzegamy jako różnice biologiczne (np. kolor skóry, rysy twarzy). Ale oznacza on jeszcze coś więcej, ponieważ w przeciwnym razie moglibyśmy jako odrębne rasy traktować wysokich i niskich, tych z szarymi oczami i tych z brązowymi itp. W rzeczywistości zapewne nie powinniśmy wcale posługiwać się terminem ,,grupa rasowa", ponieważ nie ma on żadnych naukowych podstaw. Gdzie bowiem leży granica biologiczna pomiędzy byciem „czarnym" lub „białym", typem „azjatyckim" czy ,,kaukaskim"? Kiedy zatem posługujemy się terminem „rasa", w rzeczywistości mamy na myśli pochodzenie etniczne, czyli te behawioralne, kulturowe i organizacyjne różnice, które pozwalają nam pogrupować członków danej populacji w odrębne kategorie (Turner, Aguirre, 1994). Ale kiedy różnice etniczne zostaną powiązane z zewnętrznymi cechami biologicznymi, takimi jak kolor skóry lub kształt oczu, wówczas stają się one wygodnymi „wyróżnikami" narodowości. Często też stają się one podstawą do rozwoju przesądów i narastania dyskryminacji, które z kolei pogłębiają stratyfikację etniczną, czyli nieproporcjonalną alokację populacji etnicznych do poszczególnych klas społecznych. Uprzedzenia i dyskryminacja Uprzedzenia są to przekonania na temat członków jakiejś grupy etnicznej, które przypisują im jakieś niepożądane cechy (Allport, 1954,1979). Przypomnijmy sobie epitety związane z różnymi narodowościami oraz ich konotacje, będące wyrazistymi wskaźnikami istnienia takich uprzedzeń — „czarnuch",,,asfalt", „makaroniarz", „polaczek", „meksyk", „meksykaniec", ,,żółtek" itp. Uprzedzenia zajmują dużo miejsca w kulturze amerykańskiej, podobnie jak w kulturach innych społeczeństw. Dyskryminacja oznacza odmienny sposób traktowania innych ze względu na ich narodowość, a konkretnie jest to odmawianie członkom jakiejś grupy narodowościowej dostępu do cenionych dóbr — mieszkania, pracy, wykształcenia, władzy i prestiżu. Uprzedzenia często prowadzą do dyskryminacji, akty dyskryminacji zaś są na ogół uzasadniane przez uprzedzenia. Jednak trudno czasem odłączyć jedno od drugiego. Na. przykład w klasycznych badaniach przeprowadzonych w okresie nasilenia się uprzedzeń wobec Azjatów przed drugą wojną światową (La Pierre, 1934) pytano właścicieli hoteli 119 i moteli, czy wynajęliby pokój „Azjacie", i znaczny procent odpowiedział, że nie; ale kiedy do hotelu wysyłano małżeństwo Azjatów, wówczas wynajmowano im pokój. Owa rozbieżność pomiędzy uprzedzeniami a dyskryminacją doprowadziła Roberta Mcrtona (1949) do wyodrębnienia następujących typów ludzi: l) „tolerancyjnego w każdych okolicznościach", który nie ma uprzedzeń i nie dyskryminuje, 2),,tolerancyjnego, ale nic zawsze", który nic ma uprzedzeń, ale jeśli znajdzie się pod presją społeczną, skłonny jest do dyskryminacji, 3) „bojaźliwy fanatyk", który ma uprzedzenia, ale pod presją społeczną nie będzie dyskryminował, i 4) „zatwardziały fanatyk", który ma uprzedzenia i dyskryminuje. W Ameryce w ciągu ostatnich czterdziestu lat można było obserwować powszechne przechodzenie od postawy „zatwardziałego fanatyka" do „tolerancyjnego w każdych okolicznościach", jednak postawy „tolerancyjnego, ale nie zawsze" i „bojaźliwego fanatyka" cechują większość naszego społeczeństwa. Mógłbyś zadać sobie teraz pytanie: A kim ja jestem? Odpowiedź jest zapewne dużo ' bardziej skomplikowana aniżeli typologia Mertona. Być może masz jakieś uprzedzenia, ale starasz się nie dyskryminować nikogo z ich powodu. Możesz także w sposób nieumyślny dyskryminować bez żadnych uprzedzeń bądź z takimi, do których nie chcesz się przyznać. Chociaż indywidualne uprzedzenia i pojedyncze akty dyskryminacji są interesujące dla obserwatora i warto się nad nimi zastanawiać, zwłaszcza kiedy weźmiemy pod uwagę własne myśli i pragnienia, to socjologię interesuje przede wszystkim dyskryminacja zinstytucjonalizowana, zawierająca spójny i rozprzestrzeniający się model dyskryminacji, ; oparty na przekonaniach bądź uprzedzeniach kulturowych i wbudowany w struktury i społeczne. Czasami dyskryminacja zinstytucjonalizowana funkcjonuje w sposób jawny i oficjalny, jak to było w odniesieniu do Murzynów w czasach niewolnictwa oraz po jego zniesieniu — jednoznacznie odmawiano wówczas przyznania im praw obywatelskich, takich jak prawo do głosowania, do pracy, kształcenia, ochrony zdrowia i mieszkania, co miało swoje podłoże w bardzo silnych uprzedzeniach. Ruch na rzecz praw obywatelskich i ustawa o prawach obywatelskich z lat sześćdziesiątych stanowiły kulminację wysiłków zmierzających do przełamania tej zinstytucjonalizowanej dyskryminacji, jednak obecnie , tego rodzaju zjawiska nadal istnieją, choć w bardziej zawoalowanej formie. Oznacza to, j że zinstytucjonalizowana dyskryminacja przybrała bardziej subtelną i skomplikowaną postać. Na przykład Murzyni mieszkają obecnie w kryminogennych i obfitujących w narkotyki gettach, co jest spuścizną istniejącej w przeszłości dyskryminacji, ale teraz wielu f białych zrzuca na nich odpowiedzialność (uprzedzenia) za niechęć do poprawy swoich warunków życia; co więcej, uważa się, że są oni preferowani w staraniach o pracę, w związku z czym wywierane są naciski, żeby ograniczyć tego rodzaju uprzywilejowanie oraz inne działania mające na celu pomaganie Murzynom. Wskutek tego wielu czarnych nadal żyje w biedzie, stając się ofiarą uprzedzeń przedstawiających ich jako „leniwych | i wiszących na opiece społecznej nędzarzy", którzy nie zasługują na pomoc. Tego rodzaju uprzedzenia stają się następnie uzasadnieniem oficjalnych cięć w świadczonej czarnym pomocy, a zarazem zachęcają do nieformalnej dyskryminacji. Jeśli nawet mamy takie j trudne do uchwycenia i skomplikowane uprzedzenia, to powinniśmy nauczyć się je • rozpoznawać i przewidywać ich konsekwencje. Tak więc najważniejsze w tym wszystkim jest to, że zinstytucjonalizowana dyskryminacja staje się coraz bardziej złożona i sianowi dość często spotykaną cechę amerykańskiego społeczeństwa, a także wszystkich społe- czeństw, w obrębie których istnieją różne grupy narodowościowe. 720 Dynamika stratyfikacji etnicznej Główną siłą napędową stratyfikacji etnicznej jest zatem dyskryminacja jednej lub kilku grup etnicznych przez inne. Jednak to proste spostrzeżenie wymaga zadania kilku ważnych pytań: W jaki sposób jedna etniczna populacja zdobywa moc dyskryminowania? Dlaczego jej członkowie czują chęć dyskryminowania? Aby zdobyć odpowiedzi na te pytania, musimy zbadać wzajemne zależności pomiędzy kilkoma istotnymi czynnikami (J. Turner, 1986h; Turner, Aguirre, 1994), takimi jak: l) zasoby, jakie znajdują się w posiadaniu grup etnicznych, 2) rozpoznawalnosć grup etnicznych jako celu dyskryminacji, 3) poziom i rodzaj dyskryminacji, 4) intensywność uprzedzeń, i 5) stopień zagrożenia, które jedna grupa stwarza drugiej. Rozważmy po kolei wszystkie te czynniki. Posiadane dobra Grupy etniczne posiadają różne ilości zasobów — pieniędzy, władzy, prestiżu, kwalifikacji zawodowych i poziomu wykształcenia. Różnice te są oczywiście rezultatem dawnej dyskryminacji, bo kiedy raz jakaś grupa znajdzie się w złej sytuacji, trudno jest jej członkom przezwyciężyć skutki wcześniejszej dyskryminacji —jak to się dzieje obecnie w przypadku wielu Indian i Amerykanów afrykańskiego pochodzenia. Różnice w wielkości posiadanych dóbr zależą też od innych czynników — na przykład od dziejów danej populacji etnicznej w innym społeczeństwie oraz przekroju demograficznego tych jej członków, którzy wyemigrowali do innego kraju. Mówiąc najogólniej, im więcej dóbr posiada dana grupa etniczna, tym łatwiej jej zwalczać skutki dyskryminacji ze strony grupy dominującej. Kiedy Murzyni przybyli do Ameryki jako niewolnicy, nie mieli dostępu do zasobów, które umożliwiłyby im obronę przed postępującym zniewoleniem, podczas gdy obecnie wielu imigrantów z Azji oraz Indii przybywa z pieniędzmi, przedsiębiorczością, rodzinnymi firmami, silnymi, opartymi na zaufaniu związkami z członkami własnej grupy etnicznej oraz z wysokim poziomem wykształcenia — a wszystko to zostaje użyte, aby zdobyć dostęp do wartościowych dóbr, nawet w obliczu dyskryminacji. Mając już zapewniony dostęp do jednych dóbr — powiedzmy, do pracy wymagającej wysokich kwalifikacji oraz możliwości rozwijania firm rodzinnych — przechodzą do nabywania innych, takich jak mieszkania w odrębnych dzielnicach i władza samorządowa (Turner, Bonacich, 1980). Natomiast ci, którzy mają niewiele pod względem finansowym, politycznym i niski poziom wykształcenia, nie są w stanie rozpocząć owego procesu powiększania swoich zasobów. Wielu Afroamerykanów oraz Indian w Stanach Zjednoczonych znajduje się właśnie w tym stanie braku bazy w postaci dostępu do dóbr, co pomogłoby im przezwyciężyć spuściznę wcześniejszej dyskryminacji, a także tę, która utrzymuje się do tej pory, choć w bardziej zawoalowanej formie (Turner, Singleton, Musick, 1984). Rozpoznawalnosć Aby stać się celem dyskryminacji, trzeba być widocznym i wyróżniać się w jakiś sposób. Jeśli członkowie jakiejś populacji etnicznej wyglądają inaczej, jeśli idzie o pewne cechy biologiczne, takie jak kolor skóry czy rysy twarzy, wówczas są znacznie łatwiejszym obiektem dyskryminacji. Łatwiej jest bowiem atakować czarnoskórych i Azjatów niż inne populacje etniczne. Na przykład narodowości białych w Ameryce znajdują się w korzystniejszej sytuacji, ponieważ kiedy nauczą się angielskiego, mogą wtopić się w tutejsze 121 społeczeństwo w pierwszym lub drugim pokoleniu. Natomiast Afroamerykanie wyraźnie rzucają się w oczy, co powoduje, że stają się łatwymi ofiarami dyskryminacji. Cechy kulturowe, takie jak język i wierzenia religijne, obyczaje i zachowania, a także organizacja w wyróżniające się grupy, także mogą ułatwiać ataki, zwłaszcza jeśli łączą się z charakterystycznymi cechami fizycznymi. A zatem amerykańscy Meksykanie na południowym wschodzie, Portorykanie na północnym wschodzie i do pewnego stopnia Kubańczycy na Florydzie mogą stać się celem dyskryminacji z powodu odmiennego języka, obyczajów wywodzących się z kultury latynoskiej, a na dodatek pewnych różnic w kolorze skóry. Różnice biologiczne najszybciej prowokujące prześladowania podtrzymywane są przez zawieranie małżeństw w obrębie jednej grupy narodowościowej, natomiast utrzymywanie się odmiennych wzorów kulturowych, behawioralnych i organizacyjnych spowodowane jest wysokim wskaźnikiem interakcji wewnątrznarodowościowych oraz zamknięciem się poszczególnych grup w gettach etnicznych, a także przyjmowaniem postaw obronnych wobec społeczeństwa, które nie jest nastawione zbyt życzliwie. Skutek tego jest taki, że członkowie danej narodowości pozostają łatwo rozpoznawalni, a tym samym stanowią dobry obiekt dalszej dyskryminacji. Jest to prawdziwe błędne koło, zwłaszcza dla tych narodowości, które dysponują niewielkimi zasobami, za pomocą których mogłyby walczyć ze skutkami dyskryminacji. Nie dziwi zatem fakt, że w Ameryce te grupy etniczne, które łatwo można rozpoznać, które straciły większość swych zasobów finansowych, albo też nigdy ich nie miały, pozbawione swego dziedzictwa kulturowego i nie posiadające dostatecznej liczby struktur organizacyjnych, w których można by było znaleźć schronienie, najłatwiej wpadają w owo błędne koło i tkwią w nim bez możliwości wyjścia. Poziom i rodzaj dyskryminacji Poziom dyskryminacji był bardzo zróżnicowany w całej historii ludzkości — od ludobójstwa, kiedy zabijano przedstawicieli jakiejś narodowości, poprzez wypędzanie, a jeśli te ekstremalne formy nie były możliwe, stosowano segregację w gettach i ograniczano rodzaj zawodów, które można było wykonywać. Żydzi w Niemczech, Indianie w Stanach Zjednoczonych i w Ameryce Środkowej — wszyscy oni wycierpieli wiele z powodu stosowanych wobec nich praktyk ludobójczych. A w ostatnich latach polityka „czystek narodowościowych" prowadzona przez Serbów w dawnej Jugosławii jest kolejnym przykładem takich praktyk. Częściej spotykana jednak jest dyskryminacja, która polega na fizycznej segregacji oraz izolacji ekonomicznej jakichś subpopulacji. Jest to możliwe tylko wówczas, kiedy członkowie danej populacji odróżniają się od reszty społeczeństwa i łatwo ich zidentyfikować. Jednym z rodzajów dyskryminacji mniejszości etnicznych są klasy niższe. Tutaj nieproporcjonalnie duża liczba członków odizolowana jest w slumsach i zmuszona do wykonywania najgorzej płatnych zajęć, tym samym tworząc najbiedniejszą klasę w społeczeństwie. Taki jest los Afroamerykanów w Stanach Zjednoczonych. Innym rodzajem dyskryminacji jest stworzenie tzw. mniejszości pośredników, której członkowie są oddzieleni od reszty społeczeństwa, ale jednocześnie mają zezwolenie na wykonywanie niektórych zajęć w zakresie handlu, gospodarki i ekonomii, które pozwalają im się bogacić. Na przykład Żydzi w średniowiecznej Europie i w czasach współczesnych zajmowali często wysokie pozycje w bankowości i finansach; a wielu imigrantów z Azji we współczesnej Ameryce zajmuje nisze małego biznesu. Co sprawia, że dana populacja etniczna staje się takim, a nie innym rodzajem mniejszości? Jednym z istotnych czynników są zasoby — pieniądze, umiejętność prowadzenia 122 firm, wysokie wykształcenie — które potrafi ona zmobilizować. Kiedy grupa etniczna posiada jakieś dobra, wówczas łatwiej jest przejść na pozycję mniejszości pośredników i osiągnąć poziom życia klasy średniej. Ale zasoby to nie jedyny czynnik; jest nim także bezwzględna wielkość danej populacji. Mała narodowość dysponująca wieloma dobrami łatwiej może /.naleźć dla siebie nisze pośrednie aniżeli duża; ta zaś z kolei może zostać zepchnięta do poziomu niższych klas, zwłaszcza jeśli jej zasoby są ograniczone, a tym samym ma ona niewielkie możliwości walki z dyskryminacją. Taki jest los Afro amerykanów: stanowią oni zbyt dużą grupę, aby zająć pozycje pośredników, mają też zbyt mało dóbr, żeby pokonać dyskryminację (Turner, Bonacich. 1980). W praktyce często dzieje się tak, że członkowie dużej mniejszości, którzy są w stanie zmobilizować określone zasoby — takie jak np. wysokie wykształcenie — przechodzą na pozycje klasy średniej, pozostawiając za sobą swoich pobratymców. Na przykład wielu Murzynów w Ameryce, już w czasach obowiązywania ustawy o prawach obywatelskich, dokonało ogromnego wysiłku, aby przejść do klas średnich, ale przytłaczająca większość czarnych nadal pozostaje w niższych klasach, albo nawet jej warunki życia w ciągu ostatnich dwudziestu pięciu lat jeszcze się pogorszyły. A zatem także w społeczności czarnych w Ameryce istnieją ogromne podziały klasowe (Wilson, 1987). Stopień zagrożenia Nadal powinno dręczyć nas pytanie, dlaczego, niezależnie od swych rozmiarów grupa jest dyskryminowana? Czy jesteśmy prymitywnymi istotami, które nie lubią tych, którzy wyglądają i zachowują się inaczej niż my? Na to pytanie możemy częściowo odpowiedzieć twierdząco, ale znacznie istotniejsze jest to, że dyskryminację podsyca strach — niezależnie od tego, czy jego przyczyny są prawdziwe czy wyimaginowane. Kiedy jedna populacja czuje się zagrożona przez drugą, zaczyna ją dyskryminować. Przyczyny tego strachu mogą być różne — utrata pracy lub wysokich zarobków, ponieważ inni godzą się pracować za niższe wynagrodzenie, oderwanie się od tradycji kulturowych, utrata władzy politycznej, sąsiadów, własnych dzielnic mieszkaniowych i domów itd. Kiedy jakaś populacja czuje się zagrożona pod względem ekonomicznym, społecznym i politycznym, wówczas zaczyna dyskryminować; a im bardziej czuje się zagrożona, tym silniejsza jest dyskryminacja. Duża, łatwo rozpoznawalna grupa etniczna zagraża bardziej aniżeli mała, ponieważ może „opanować" miejsca pracy, szkoły, politykę i dzielnice mieszkaniowe. Afroamerykanie byli utrzymywani w sianie zniewolenia przez plantatorów prawdopodobnie znacznie powyżej kosztów ich utrzymania, a to dlatego, że na głębokim południu było ich już niemal tyle samo, co białych (Singleton, Turner, 1975); a zatem biali robotnicy na farmach oraz inni pracownicy najemni zaczęli bać się o swoją pracę, politycy bali się o stołki, a wszyscy uważali, że ich ..południowy styl życia" może być zagrożony. Pod koniec dziewiętnastego i na początku dwudziestego wieku każda fala nowych białych imigrantów przybywająca do Ameryki zagrażała poprzedniej tali, która właśnie zaczęła czuć się bezpiecznie; dlatego Niemcy dyskryminowali Irlandczyków, ci z kolei Włochów, Włosi Polaków, a wszyscy biali dyskryminowali czarnych, kiedy ci osiami zaczęli przybywać na północny wschód na początku naszego wieku. Obecnie napływający do Ameryki Meksykanie wywołują podobne lęki wśród Anglosasów, w miarę jak ich liczba wzrasta coraz bardziej. Tego rodzaju lęki przed skutkami oddziaływania jednej grupy etnicznej na drugą mogą, lecz me muszą, być uzasadnione; najczęściej jednak nie są, a podsycają je tylko politycy dla swoich własnych celów — tak jak zrobił to Hitler z Żydami w Niemczech albo jak niektórzy politycy amerykańscy postępują wobec czarnych i Latynosów w Ameryce. 123 Uprzedzenia Kiedy ludzie czują strach, wówczas budują negatywne stereotypy w odniesieniu do tych, którzy ten lęk, najczęściej wyimaginowany, budzą (Feagin, 1991). Im większy lęk, tym bardziej negatywne stereotypy. Czarnym w Ameryce, na przykład, przypisuje się mnóstwo nieprzychylnych, wręcz złośliwych stereotypów, które określają ich jako ludzi gorszego gatunku, dziecinnych, „Murzynków Bambo", agresywnych seksualnie, naciągających opiekę społeczną itp. Każdej fali imigrantów z Europy także przypisywano negatywne stereotypy, choć może w mniejszym nasileniu — głupi Polaczek, obłudny i nieuczciwy Włoch, sprzedajny i pijany Irlandczyk itp. — ale wszyscy mieli tę przewagę nad czarnymi, że byli biali i dlatego mniej rozpoznawalni, zwłaszcza kiedy zaczęli wyzbywać się kultury europejskiej. Negatywne stereotypy potęgują lęki, które z kolei uzasadniają silniejszą dyskryminację. Kulturowe przekonania są zatem ważną siłą sprawczą, ponieważ kodyfikują grupowe poczucie zagrożenia, a zarazem jeszcze je pogłębiają, uzasadniając tym samym stosowanie dyskryminacji. Oczywiście mogą działać także inne przekonania, przeciwstawiające się owym uprzedzeniom, jak to się dzieje w Ameryce, gdzie wiara w równość zawsze silnie kwestionowała i negowała uprzedzenia i negatywne stereotypy związane z poszczególnymi narodowościami. Dyskryminacja etniczna w Ameryce Mamy zatem narzędzia pojęciowe do analizy stratyfikacji etnicznej w Ameryce. Narodowości najbardziej pokrzywdzone—to jest te. których członkowie w przeważającej części należą do niższych i ubogich klas — są zarazem najbardziej wyróżniające się pod względem biologicznym, posiadają najmniej zasobów, są ofiarami najsilniejszej dyskryminacji, z powodu swej wielkości postrzegane są jako najbardziej zagrażające, odnoszą się też do nich najbardziej negatywne stereotypy i uprzedzenia. Narodowości trochę bardziej uprzywilejowane, czyli takie, które w większym stopniu uczestniczą w głównym nurcie życia społecznego, mniej się odróżniają, posiadają trochę więcej zasobów, podlegają znacznie słabszej dyskryminacji z powodu swych niewielkich rozmiarów i/lub posiadanych dóbr (które można wykorzystać do walki z nią), stanowią mniejsze zagrożenie, a stereotypy, które się do nich odnoszą, są o wiele łagodniejsze. Weźmy jakąkolwiek narodowość w Ameryce — Polaków, Żydów, Afroamerykanów, Meksykan, Kubańczyków, Indian, Wietnamczyków, Koreańczyków, Japończyków, Chińczyków itd. — i przeanalizujmy każdą z nich pod względem ich rozpoznawalności, dostępu do dóbr, zagrożenia, uprzedzeń wobec nich i dyskryminacji. Kiedy już to zrobimy, zrozumiemy, dlaczego każdy z nas zajmuje określone miejsce w systemie klasowym Stanów Zjednoczonych. Warto wykonać to ćwiczenie, ponieważ po upadku Związku Sowieckiego Stany Zjednoczone są obecnie najbardziej zróżnicowanym narodowościowo społeczeństwem na świecie. Dlatego każdy z nas musi zetknąć się w swoim życiu z tymi czynnikami etnicznej dyskryminacji. 124 STRATYFIKACJA PŁCI Płeć w ujęciu kulturowym i płeć w ujęciu biologicznym W każdym społeczeństwie ludzie klasyfikują się nawzajem jako mężczyźni i kobiety; na podstawie tego rozróżnienia przekonania i normy kulturowe wskazują, jaką pozycję powinni oni zajmować i jakie role wiążą się z tymi pozycjami. W ewolucji gatunku ludzkiego w najrozmaitszy sposób definiowano, co jest odpowiednie dla kobiety, a co dla mężczyzny — co dowodzi, że różnice pomiędzy płciami mają bardziej socjokulturowy niż biologiczny charakter. Ów proces definiowania w kategoriach kulturowych odpowiadających każdej płci pozycji i ról nazywa się kulturową dyferencjacją płci, w odróżnieniu od samej dyferencjacji płci, która określa różnice biologiczne pomiędzy mężczyznami i kobietami. Te dwa określenia niełatwo jednak od siebie oddzielić, ponieważ większość tego, co dana populacja traktuje jako ,,naturalne", biologiczne cechy danej pici, jest zarazem zdefiniowana kulturowo i utrwalona za pomocą sankcji. Jedyną wyraźną różnicą pomiędzy kobietami i mężczyznami są genetycznie uwarunkowane różnice hormonalne oraz ich wpływ na rozwój organów płciowych i innych cech anatomicznych (rozmiary szkieletu, procent tkanki tłuszczowej w organizmie i umięśnienie). Być może istnieją także inne uwarunkowane genetycznie różnice, ale nie ma na to jednoznacznych dowodów. Co więcej, nawet te najbardziej jednoznaczne różnice są lak bardzo oplecione kulturowymi 725 normami i przekonaniami, a także przyporządkowanymi im rolami i zachowaniami w strukturach społecznych, że zaciera się granica pomiędzy płcią w ujęciu kulturowym a płcią w ujęciu biologicznym. Społeczną podstawę definicji płci w sposób dramatyczny ilustrują przypadki, w któ- rych płeć danej osoby nie jest biologicznie jednoznacznie określona. Na przykład w jed- nym z badań wykazano, że dzieci, które urodziły się z organami płciowymi obu płci (zwane hermafrodytami), przejęły kulturowe cechy mężczyzny lub kobiety — postawy, zachowa- | nią i preferencje seksualne—w zależności od tego, w jaki sposób wychowywali je rodzice t (Ellis, 1945; Money, Ehrhardt, 1972). W innym znamiennym przypadku na pozór normalnie wyglądająca dziewczynka, która miała zewnętrzne organy płciowe żeńskie i wychowana została tak, jak się wychowuje dziewczynki, w okresie pokwitania dostała mutacji; dokładniejsze badanie lekarskie wykazało, że na poziomie chromosomalnym była płci męskiej. Kiedy ją o tym poinformowano wróciła do domu, zdjęła ubranie dziewczynki i od razu zaczęła zachowywać się tak jak inni chłopcy" (V. Reynolds, 1976, s. 125). A zatem z socjologicznego punktu widzenia powinniśmy koncentrować się na tych kulturowych i społecznych czynnikach, które mają wpływ na pozycje zajmowane przez kobiety i mężczyzn oraz na wykonywane przez nich role. Dynamika stratyfikacji płci Możemy powiedzieć, że system stratyfikacji płci istnieje wówczas, kiedy pozycje zajmowane przez kobiety i mężczyzn zazwyczaj różnią się między sobą wielkością dochodów, władzy, prestiżu oraz innych wartościowych dóbr. Od kiedy jakieś dwanaście do osiemnastu tysięcy lat temu ludzie porzucili zbieractwo i łowiectwo, stratyfikacja płci istnieje we wszystkich znanych nam społeczeństwach. System ten faworyzuje mężczyzn, którzy znacznie częściej zajmują takie pozycje i wykonują tego rodzaju role, które dają im najwięcej władzy, bogactwa i prestiżu. Jak można wytłumaczyć tę sytuację? Funkcjonaliści odpowiedzieliby, że podział pracy oparty na zróżnicowaniu płci lepiej niż wszystkie inne zapewniał przetrwanie społeczeństwom pierwotnym. System nakazu- jący kobietom zajmowanie się dziećmi i wykonywanie prac domowych, a mężczyznom opuszczanie obozowisk po to, by polować, a później staczać walki z przeciwnikami, jest znacznie bardziej skuteczny, a tym samym umożliwia lepsze przystosowanie się do warunków środowiska. Ponieważ kobiety musiały rodzić dzieci, karmić je piersią i opie- kować się nimi, to również zajmowanie się domem wydawało się czymś naturalnym, wypływającym z takich, a nic innych uwarunkowań biologicznych człowieka. Natomiast mężczyźni nie mogli karmić piersią dziecka i byli przeciętnie o piętnaście do dwudziestu procent więksi od kobiet, toteż bardziej ,,naturalnym" dla nich zajęciem było opuszczanie obozowisk po to, by polować, oraz wykonywanie tych wszystkich zadań, którymi nie mogły się zajmować karmiące i pielęgnujące kobiety. Ten podział pracy nie tylko przetrwał, ale coraz bardziej się rozprzestrzeniał i umacniał, utrwalając nierówności pomiędzy płciami. Uzasadnienie to ma pewne racje, ale tkwi w nim także poważna wada. Po pierwsze, kobiety w wielu tradycyjnych społeczeństwach wykonują najcięższe prace i równocześnie wychowują dzieci (Lcnski, Lenski, Nolan, 1991). Od kiedy ludzie porzucili wędrowny tryb życia oparty na łowiectwie i zbieractwie i zaczęli się osiedlać, nie ma żadnego powodu, dla którego mężczyźni nie mieliby zajmować się tym samym, co kobiety, i wykorzystywać swoje uzdolnienia do wychowywania dzieci oraz wykonywania prac domowych. Po 126 kadra kierownicza i wysokodochodowe wolne zawody). Na przykład w Ameryce kobiety stanowią 99 procent sekretarek, 93 procent kasjerów, 83 procent nauczycieli w szkołach i podstawowych, 80 procent bibliotekarzy, 70 procent sprzedawców, 60 procent pracowników opieki społecznej, 36 procent nauczycieli akademickich i profesorów, 14 procent prawników, sędziów i lekarzy, 5 procent dentystów, nieco ponad 4 procent inżynierów, 2 procent stolarzy i mniej niż l procent hydraulików (Ministerstwo Pracy Stanów Zjednoczonych, 1991). To zestawienie mówi samo za siebie; a jeśli jesteś kobietą, powinnaś zdawać sobie sprawę z tego, że napotkasz wiele przeszkód, chcąc zdobyć stanowisko w zawodach zdominowanych przez mężczyzn. Kiedy na dodatek porównamy, które miejsce zajmują zawody zdominowane przez kobiety w rankingu prestiżu przedstawionym w tabeli 8.3 (z czym związany jest zarówno poziom władzy, jak i dochodów), oczywisty staje się fakt, że kobiety w Ameryce znajdują się w znacznie gorszej sytuacji. Jeszcze gorzej sprawy się mają w dziedzinie polityki. Kobiety zdobyły prawo do głosowania zaledwie siedemdziesiąt pięć lat temu; zajmują niewiele miejsc w Izbie , Reprezentantów i jeszcze mniej w Senacie; na większość stanowisk w najwyższych ( władzach sądowych i administracyjnych prezydent mianuje mężczyzn. A zatem pozycje związane z wysokimi dochodami i dużym zakresem władzy zajmują w przeważającej większości mężczyźni; a jeśli nawet spotkamy w administracji rządowej kobiety, to na ogół wykonują one niżej płatne i mniej prestiżowe „kobiece prace" (sekretarek, archiwi- stek itp.). Obecnie w całym kraju pracuje ponad 60 procent kobiet (Amerykańskie Biuro Ewi- dencji Ludności, 1991), ale wszystkie badania dotyczące podziału pracy w rodzinie stwierdzają, że kobiety nadal wykonują większość tradycyjnych prac domowych — zmywanie, pranie, sprzątanie, robienie zakupów itp. (Turner, Musick, 1985). Ten sam wzorzec przeważa także w innych nowoczesnych i uprzemysłowionych krajach, a nawet jest on tam znacznie silniejszy. Być może w dłuższym okresie rosnący procent kobiet wśród osób pracujących zawodowo wreszcie przełamie ów tradycyjny podział pracy, ponieważ kiedy kobiety wniosą większy wkład finansowy w utrzymanie domu, będą miały także więcej do powiedzenia w sprawach podziału prac domowych. Ale mimo stale rosnącej pozycji finansowej kobiet oraz poważnych wysiłków ze strony różnych organizacji kobiecych, aby podnieść ,,świadomość" zarówno mężczyzn, jak i kobiet, nadal we wszystkich zachodnich, zindustrializowanych społeczeństwach przeważa tradycyjny podział pracy. I znów, jeśli jesteś kobietą, musisz zdawać sobie sprawę z tej sytuacji. Tak więc mimo wielkiej wrzawy wokół zmiany ról związanych z płcią, mężczyźni nadal mają w swoim ręku większość pozycji zapewniających wysokie dochody, władzę i prestiż: wciąż też wymigują się od większości prac domowych, nawet kiedy ich żony ( pracują zawodowo. Dlaczego tak jest? Odpowiedź leży w procesie socjalizacji, który wpaja mężczyznom i kobietom określone przekonania na temat kobiecości i męskości, oraz w praktykach dyskryminacyjnych na rynku pracy. Siły te działają bardzo subtelnie, ale skutki owego działania są głębokie, i Jednak pojawiają się już oznaki zmian. Coraz więcej kobiet kończy studia w zdominowanych do tej pory przez mężczyzn dziedzinach — takich jak zarządzanie i organizacja, informatyka, stomatologia, inżynieria, prawo i medycyna. Ponadto przepisy prawne ograniczają dyskryminację kobiet w tradycyjnie męskich zawodach robotniczych, chociaż t mężczyźni nadal w większości wykonują lego rodzaju prace. Istnieją także sygnały rosnącego udziału kobiet w polityce, zwłaszcza na szczeblu lokalnym i sianowym; stąd zaś bierze się coraz więcej kandydatek do szczebla krajowego, jak świadczyła o tym liczba kobiet ubiegających się o miejsca w Senacie w wyborach roku 1992. Nie ulega wątpliwości, że skutkiem tego będzie zmiana przekonań kulturowych na temat roli mężczyzny i kobiety, a także większa równowaga w domowym podziale pracy. Ale będą to stosunkowo powolne 128 zmiany, ponieważ bardzo trudno jest zmieniać stare systemy symboli kulturowych, sposoby socjalizacji, nieformalne zwyczaje w dziedzinie zatrudniania pracowników oraz obyczaje polityczne. Podobnie jak w przypadku mniejszości narodowych, tak i stratyfikacja płci jest utrwalana i podtrzymywana przez wzajemnie wzmacniające się i tworzące błędne koło czynniki. Kobiety łatwo Jest rozpoznać; stanowią zagrożenie dla dominacji mężczyzn w kluczowych rolach; odnoszą się do nich krzywdzące przekonania co do ich ,,biologicznych" predyspozycji; narażone są na wiele praktyk dyskryminacyjnych. Na dodatek przekonania i zachowania utrwalane są przez odmienną socjalizację. Rycina 8.2 obrazuje wzajemne umacnianie się tych poszczególnych składników. Jak przełamać to błędne koło? Najlepszym sposobem jest podejmowanie przez coraz większą liczbę kobiet pracy zawodowej, dzięki której uczestniczą one w utrzymywaniu rodziny. Umożliwia im to zdefiniowanie na nowo ról związanych z płcią i zrzucenie z siebie niektórych domowych obowiązków. Z kolei rosnące niezadowolenie kobiet w połączeniu z dużymi rozmiarami ich subpopulacji mobilizuje je do zmiany uprzedzeń na swój temat (dotyczących natury kobiety oraz jej cech), a także zainicjowania działań politycznych na rzecz zlikwidowania dyskryminacji. A zatem obecnie przełamuje się owe cykle wzajemnie umacniających się czynników, przedstawione na rycinie 8.2, i rozpoczyna się w Ameryce nowa era w podchodzeniu do spraw płci. Podsumowanie 1. Nierówności w społeczeństwie związane są ze zróżnicowaną dystrybucją wartościowych zasobów pomiędzy różne kategorie ludzi — klasy, narodowości i płeć należą do najważniejszych. 2. Stratyfikacja klasowa istnieje wówczas, kiedy dochody, władza, prestiż oraz inne wartościowe dobra przydzielane są poszczególnym członkom społeczeństwa nierówno i kiedy na bazie tej nierówności różne subpopulacje zaczynają różnić się między sobą pod względem kulturowym, behawioralnym i organizacyjnym. 3. Stopień stratyfikacji zależy od poziomu nierówności, stopnia odmienności klas uformowanych przez te nierówności, natężenia mobilności pomiędzy klasami i trwałości owych klas. 4. Istnieją różne sposoby interpretowania zjawiska stratyfikacji: a) podejście marksistowskie, które kładzie nacisk na posiadanie środków produkcji jako przyczynę stratyfikacji klas oraz wywoływania konfliktów, a tym samym zmian w samej strukturze stratyfikacji, b) podejście weberowskie podkreśla wielowymiarowy charakter stratyfikacji (obejmującej nie tylko klasy, ale także partie i grupy statusu społecznego); c) podejście funkcjonalne dowodzi, że nierówności odzwierciedlają system nagradzania, który ma zachęcić poszczególnych ludzi do ról ważnych funkcjonalnie, a zarazem trudnych do odgrywania; d) wedle teorii ewolucjonizmu pogłębiające się nieustannie po zakończeniu epoki zbieractwa i łowiectwa nierówności we współczesnych społeczeństwach zostały trochę zahamowane. 5. Stratyfikację w Ameryce cechuje wysoki poziom nierówności w zakresie dobrobytu materialnego i prestiżu. Nierówności w zakresie dystrybucji władzy są o wiele mniej wyraziste. Granice pomiędzy sąsiednimi klasami społecznymi są często trudne do uchwycenia. Występuje duża mobilność, jednak większość ludzi nie przeżywa zbyt wielkich zmian (w sensie przechodzenia do innych klas) w swoim życiu. 6. Narodowość oznacza wyodrębnienie jakiejś subpopulacji pod względem zewnętrznych cech biologicznych, posiadanych dóbr, zachowania, kultury bądź organizacji; stratyfikacja etniczna istnieje wówczas, kiedy w jakimś społeczeństwie jedne subpopulacje narodowościowe mają zdecydowanie więcej cenionych dóbr niż inne. 7. Stratyfikację etniczną tworzy i podtrzymuje dyskryminacja, która uzasadniają stronnicze przekonania. Dyskryminacja i uprzedzenia podsycane są przez zagrożenie (ekonomiczne, polityczne, społeczne), które w odczuciu pewnych osób lub grup stwarza dana subpopulacja etniczna; utrzymują się one dzięki zamknię- 130 temu kołu wzajemnie umacniających się czynników, takich jak rozpoznawalność danej grupy etnicznej, poczucie zagrożenia, u przed ze n i a i dyskryminacja. 8. Płeć w znaczeniu kulturowym odróżnia od siebie kobiety i mężczyzn w kategoriach cech kulturowych i zajmowanych pozycji w strukturach społecznych. Stratyfikacja płci istnieje wówczas, kiedy kobiety i mężczyźni w danym społeczeństwie stale maja nierówny udział w takich dobrach, jak pieniądze, władza, prestiż itp. 9. Stratyfikacja płci podtrzymywana jest przez tworzące zamknięte koła wzajemnie umacniające się czynniki, takie jak socjalizacja, identyfikacja z daną płcią i zróżnicowane poglądy na temat każdej płci, które z kolei stanowią podstawę dyskryminacji i stronniczych przekonań, podsycanych na dodatek przez poczucie zagrożenia występujące u mężczyzn. K). Obecnie w Ameryce stosunki pomiędzy płciami zmieniają się, w miarę jak owe cykle wzajemnie wzmacniających się czynników są przełamywane przez uczestnictwo kobiet w pracy zawodowej i w polityce, a także przez walkę z przekonaniami na temat płci krzywdzącymi kobiety. Rozdział 9 INSTYTUCJE Aby przetrwać, ludzie musieli wypracować sposoby radzenia sobie z podstawowymi wymogami życia biologicznego i społecznego. Nauczyli się zdobywać odpowiedni;) ilość pożywienia oraz innych środków egzystencji, które umożliwiaj.) im rodzenie i wychowywanie dzieci, kierowanie własnym postępowaniem i rozstrzyganie konfliktów, kształcenie nowych pokoleń, uwalnianie się od lęków i napięć, rozwój wiedzy i pojmowania świata oraz leczenie chorób. Każdy z tych wymogów wyzwala w ludziach kreatywne siły, rozwijające się i działające w ramach podstawowych struktur, zwanych instytucjami społecznymi, które umożliwiają radzenie sobie z najważniejszymi przypadłościami ludzkiej egzystencji. Wraz z powiększaniem się i komplikowaniem społeczeństw większość instytucji zostaje ulokowana w jeszcze większych strukturach społecznych, które mieszczą się w takich budowlach, jak przedstawiona na powyższym zdjęciu. Jedynie rodzina pozostaje wolna od tego rodzaju monolitycznego zniewolenia. 132 Pierwsi ludzie, aby przeżyć, musieli zachowywać się w określony sposób. Funkcjona- liści powiedzieliby o „wymogach przetrwania", ale niezależnie od nazwy, oznaczało to, że musieli zapewnić sobie żywność i schronienie, wynaleźć sposoby uporządkowania spraw seksu i związków małżeńskich, opiekować się dziećmi i socjalizować je. łączyć się w grupy w taki sposób, aby unikać konfliktów i napięć oraz wytworzyć symbole kulturowe, które porządkowałyby i nadawały sens ich działaniom, a także łagodziły lęk przed życiem i śmiercią. Grupy ludzi, czy też ludzi pierwotnych, które nie spełniły tego rodzaju podstawowych wymagań, ginęły. A zatem powstanie i rozwój człowieka jako gatunku zależały od tego, w jaki sposób nasi dalecy przodkowie organizowali się, by przeżyć. Małe hordy złożone 7. kilku rodzin, które wędrowały po jakimś terytorium, polując i zbierając pożywienie, kiedy poczuły głód, miały wystarczającą formę organizacji pozwalającą ludziom przetrwać przez co najmniej trzydzieści tysięcy lat istnienia. Ale kiedy zaczęli się osiedlać, ich populacja wzrosła, w rezultacie czego pojawiły się nowe problemy związane z dalszym trwaniem: w jaki sposób koordynować i kontrolować większą liczbę ludzi, Jak zapewnić rosnącej populacji dostateczną ilość pożywienia i schronienie, w jaki sposób łagodzić konflikty o dostęp do wciąż za małej ilości zasobów, jak bronić daną populację przed wrogami itp. (Maryanski, Turner, 1992). I znów, z perspektywy teorii funkcjonalizmu te nowe problemy należy uznać za warunki przeżycia, które muszą być spełnione, jeśli dana populacja ma nadal istnieć. A ponieważ w ciągu ostatnich dwunastu tysięcy lat społeczeństwa ludzkie znacznie się powiększyły i stały bardziej złożone, pojawiły się nowe problemy, które zrodziły kolejne potrzeby (przynajmniej w ludzkich umysłach), wymagające nowych rozwiązań. Te właśnie podstawowe problemy stojące przed naszym gatunkiem stanowią jądro instytucji społecznych. Najważniejsze instytucje — gospodarka, rodzina i pokrewieństwo oraz religia — towarzyszą człowiekowi od samego początku; później pojawiły się nowe, przeznaczone do zaspokajania nowych wymogów stawianych przez życie — ustrój państwowy bądź leż określony sposób sprawowania władzy, prawo, edukacja, medycyna, a całkiem niedawno nauka. A zatem celem instytucji jest rozwiązywanie tego, co ludzie uważają za podstawowe problemy i warunki egzystencji społecznej; jednak gdy tylko powstaną, zaczynają żyć własnym życiem, wrastając w struktury społeczne i nasiąkając symbolami kulturowymi (J. Turner, 1972). CO TO JEST INSTYTUCJA SPOŁECZNA Instytucję społeczną możemy traktować jako szczególny rodzaj struktury, której pozycje statusu społecznego zorganizowane są wokół problemów, które członkowie danego społeczeństwa uważają za najważniejsze. Normy kierujące zachowaniami w obrębie tych pozycji są ogólne i dobrze znane członkom danego społeczeństwa, a osoby grające określone role odczuwają imperatyw moralny, ponieważ owe normy nasycone są wartościami i przekonaniami na temat tego, co jest dobre, a co złe (J. Turner, 1972). Jeśli zastanowimy się nad najważniejszymi instytucjonalnymi pozycjami, które obecnie zajmujemy — studenta, dziecka swoich rodziców, małżonka, rodzica swoich dzieci, pracownika, wyborcy, członka jakiegoś kościoła — zauważymy, że wszystkie one mają szczególną cechę: uważa sieje za istotne w rozwiązywaniu ważnych problemów; rządzą nimi ogólne i dobrze znane normy; przepojone są wartościami i przekonaniami moralnymi. Jedynie sposób zorganizowania owych pozycji różni się w zależności od społeczeństwa, natomiast struktury instytucjonalne powstają z pozycji występujących w grupach, które wraz ze 133 wzrostem danego społeczeństwa łączą się w większe struktury organizacyjne oraz w sieci takich struktur, które mają wymiar ogólnospołeczny. Wszystko to może wydawać się zbyt abstrakcyjne. Nadszedł zatem czas, aby poznać istotę poszczególnych instytucji społecznych. Dzięki temu nasze definicje wypełnią się konkretną treścią. Co więcej, przekonamy się, że instytucje są nawzajem od siebie zależne; struktura i działanie jednej ma wpływ na pozostałe i vice versa. RODZINA I POKREWIEŃSTWO Pierwszą trwałą strukturą społeczną w ewolucji człowieka był bez wątpienia system pokrewieństwa. Zadania pozostałych instytucji, takich jak gospodarka, system kształcenia i religia, początkowo realizowane były w obrębie rodziny, w ramach stosunków pomiędzy rodzicami i dziećmi. Jako odrębne instytucje wyłoniły się one znacznie później. To, że rodzina była pierwszą trwałą strukturą, oznacza, że miała ona ogromne znaczenie dla powstania oraz. istnienia organizacji społecznej człowieka. Z punktu widzenia funkcjonalizmu system pokrewieństwa i stosunków rodzinnych spełniał podstawowe warunki przetrwania (J. Turner, 1972), ponieważ: l) regulował zachowania w zakresie seksu i małżeństwa, w ten sposób zapobiegając potencjalnym konfliktom i napięciom, które mogłyby narastać wokół tej najbardziej podstawowej formy aktywności ludzkiej; 2) zapewniał każdemu członkowi społeczeństwa, a zwłaszcza nowo narodzonym i młodzieży, stanowiącym przyszłość każdego społeczeństwa, przetrwanie biologiczne; 3) tworzył stabilny wzorzec socjalizacji, dzięki któremu dzieci przyswajają sobie treści kulturowe oraz umiejętności wykonywania ról, niezbędne w życiu dorosłym; 4) zapewniał atmosferę społecznego wsparcia zarówno dzieciom, jak i dorosłym; i 5) regulował i porządkował wprowadzanie dorosłej młodzieży na pozycje społeczne o charakterze produkcyjnym (gospodarka) i reprodukcyjnym (rodzenie i wychowywanie dzieci). Z perspektywy funkcjonalizmu uważa się, że jeśli te potrzeby nie zostaną zaspokojone, wówczas pod znakiem zapytania stanic przetrwanie gatunku; a w społeczeństwach pierwotnych więzy krwi i małżeństwa stanowiły najłatwiejszy sposób budowania zdolnych do przetrwania struktur społecznych. Tak więc instytucja pokrewieństwa to więzy małżeństwa i krwi zorganizowane w struktury, które zapewniają uporządkowanie życia seksualnego i wchodzenia w związki małżeńskie, przetrwanie biologiczne, socjalizację, wsparcie społeczne i umieszczenie na określonym miejscu w społeczeństwie. Podstawowe elementy pokrewieństwa Pokrewieństwo stanowi system norm dotyczących podstawowych dziedzin życia, a jak wspomniałem wyżej, normy te opierają się na głęboko wpojonych wartościach i przekonaniach. Zasady pokrewieństwa mają zatem istotne znaczenie dla członków danego społeczeństwa. Jedna z tych norm dotyczy małżeństwa, które jest podstawą istnienia rodziny i systemów pokrewieństwa. W wielu społeczeństwach to, kiedy i kogo się poślubia, nie jest wcale sprawą wolnego wyboru. W licznych systemach pokrewieństwa można zawierać małżeństwa tylko poza większą grupą krewnych bądź lokalną społecznością (zasada egzogamii), 134 w niektórych zaś — wewnątrz określonej grupy (zasada endogamii); natomiast zawsze obowiązuje zakaz kazirodztwa, czyli związków małżeńskich i seksualnych pomiędzy rodzicami a ich potomstwem, a także pomiędzy bliskimi krewnymi (Murdock, 1949, 1965). Inną obowiązującą normą, która ma wielki wpływ nie tylko na małżeństwa, ale i dosłownie każdy aspekt pokrewieństwa, jest dziedziczenie. Zasady dziedziczenia określają, która ze stron rodziny jest ważniejsza. Od początku istnienia społeczeństw ludzkich obowiązywały w tej dziedzinie trzy opcje: l) dziedziczenie patrylinearnc, gdzie ważniejsza jest męska część rodziny, a majątek i władza przechodzą na potomków męskich (syn, ojciec, dziadek, stryjowie itd.); 2) dziedziczenie matrylinearne, gdzie ważniejsza jest żeńska część rodziny, a własność i władza przechodzą na męskich krewnych ze strony kobiety (nie na samą kobietę ani jej żeńskie potomstwo); i 3) najbliższe nam dziedziczenie bilateralne, gdzie obie strony są równie ważne, a jednocześnie żadna z nich nie dominuje. Kolejna norma określa, gdzie i z kim para małżeńska będzie mieszkać po ślubie. Nazywa się to zasadą miejsca zamieszkania, a w historii systemów pokrewieństwa dominuje kilka wzorów: patrylokalny, zgodnie z którym małżeństwo mieszka razem z rodziną męża lub w jej pobliżu; matrylokalny —małżeństwo mieszka z krewnymi żony; awunkulokalny — małżonkowie mieszkają z bratem żony; i wreszcie najbliższy nam wzorzec, neolokalny, zgodnie z którym swobodnie wybiera się miejsce zamieszkania. Ogólnie rzecz ujmując, zasada dziedziczenia warunkuje zasadę miejsca zamieszkania, chociaż nie zawsze. Mogą pojawiać się problemy, kiedy władza, własność i autorytet (zasada dziedziczenia) nie są związane z miejscem zamieszkania ludzi (zasada miejsca zamieszkania). Przeszło siedemdziesiąt procent znanych nam społeczeństw reprezentowało typ patrylokalny (Murdock, 1949). Inne ważne normy pokrewieństwa dotyczą: posiadania władzy, mężczyźni do dziś mają w tej dziedzinie przewagę nad kobietami; podziału obowiązków domowych, przy czym i tutaj faworyzowani są mężczyźni; wielkości rodziny— określają, którzy krewni powinni mieszkać wraz z małżonkami; oraz rozwiązywania małżeństwa — ustanawiają sposoby jego zakończenia. Pierwotne społeczeństwa myśliwych i zbieraczy miały bardzo prosty system, podobny do tego, który obecnie istnieje w Stanach Zjednoczonych (Maryanski, Turner, 1992): dziedziczenie bilateralne, żaden krewny nie ma władzy nad małżonkami; zasada neolokalna, dająca ludziom prawo wyboru miejsca zamieszkania oraz osób, z którymi chcą mieszkać; zakaz kazirodztwa oraz egzogamia (sugerująca, że należy poślubić kogoś spoza własnej grupy); a czasami endogamia (określająca, w której grupie należy szukać współmałżonka); jasno określony podział pracy (mężczyźni polują, kobiety zbierają i przygotowują pożywienie); stosunkowo egalitarny podział władzy (zarówno kobiety i mężczyźni dysponują podobnym autorytetem, a także władzą); mała rodzina składająca się jedynie z matki, ojca i ich potomstwa; łatwość rozwiązywania małżeństwa. Jednak kiedy ludzkie populacje zaczęły powiększać się wraz z rozwojem kultury kopieniaczcj, a następnie rolnictwa, zasady pokrewieństwa stały się najważniejszymi zasadami organizacji, dzięki czemu rodzina i system pokrewieństwa znacznie się skomplikowały. System pokrewieństwa stał się w istocie funkcjonalnym odpowiednikiem organizacji biurokratycznych; prawo dziedziczenia oraz inne zasady pokrewieństwa organizowały tysiące, a czasami nawet miliony ludzi. Większość owych społeczeństw kopieniaczych nie była duża, ale zasady pokrewieństwa znacznie je powiększały. Najogólniej mówiąc, przebiegało to w następujący sposób: prawo dziedziczenia razem z zasadami dotyczącymi małżeństwa i miejsca zamieszkania pozwalały na budowanie coraz szerszych grup spokrewnionych i spowinowaconych ze sobą, poczynając od rodziny nuklearnej, złożonej z pary małżeńskiej i jej dzieci, poprzez rodzinę poszerzoną, która obejmowała 135 kilka rodzin nuklearnych, następnie ród, na który składały się połączone więzami krwi i małżeństwa rodziny poszerzone; połączone rody tworzyły klan. aż po plemię składające się z powiązanych ze sobą klanów. Istniało wiele różnych odmian lego scenariusza i większość społeczeństw nie była idealnym odzwierciedleniem takiego wzorca. Ale system pokrewieństwa może z powodzeniem stanowić oś organizacyjną społeczeństwa wówczas, kiedy jego członkowie nic potrafią jeszcze stworzyć struktur biurokratycznych. Max Weber (1922) ubolewał nad ograniczeniami, które ,,żelazna klatka" racjonalnej biurokracji narzuca duchowi ludzkiemu, ale jest ona niczym w porównaniu z klatką systemu pokrewieństwa (Maryanski, Turner, 1992). Wyobraź sobie bowiem, że jesteś kobietą, która wychodzi za mąż, przenosi się do domu teściów (patrylokalizm) i dostaje się pod władzę każdego starszego krewnego płci męskiej w danym rodzie, a może nawet w klanie i plemieniu (palrylineat); władza znajduje się w rękach mężczyzn, a obowiązujący podział pracy zmusza wszystkie spokrewnione ze sobą kobiety do przebywania razem i zajmowania się uprawą ziemi oraz pracami domowymi, podczas gdy mężczyźni wyprawiają się na wojny lub zajmują różnymi rodzajami rękodzieła. Brzmi to jak koszmar, zwłaszcza kiedy jest się kobietą, toteż ludzie starali się jak najszybciej porzucić ten system, nawet za cenę podporządkowania się władzy państwa i polityki. Największe nierówności można dostrzec właśnie w tych bardziej skomplikowanych formach pokrewieństwa; a zwolennicy teorii konfliktu (Collin.s, 1975; Collins, Coltrane, 1991) zwróciliby także uwagę na to, że różnice w ilości posiadanej władzy oraz autorytetu przez mężczyzn i kobiety powodują narastanie napięć, które w pewnym momencie mogą eksplodować, ale najczęściej trzymane są w ryzach przez silnie zakorzenione normy i przekonania dotyczące „miejsca kobiety" w rodzinie, możliwość zastosowania przez mężczyznę (oraz jego krewnych) przymusu, codzienne sankcje interpersonalne oraz rytuały. W takiej sytuacji kobieta miała do dyspozycji niewiele możliwości, zwłaszcza kiedy otaczali ją krewni męża (jak to jest w systemie patrylokalnym). Lepiej się jej żyło, kiedy znajdowała się pośród swoich krewnych (system matrylokalny). ponieważ mogła liczyć na ich wsparcie. Jednym z dóbr, którymi dysponuje kobieta, jest seks; może go ona odmówić mężczyźnie albo zrytualizować w taki sposób, żeby zdobyć więcej dóbr lub ograniczyć władzę mężczyzn (Collins, 1975). Innym ważnym dobrem jest wykorzystanie symboli kulturowych do nadania naturze kobiety aury tajemniczości, dzięki czemu może ona zdobyć wpływ na męża (Collins, 1975). Jednak od kiedy ludzie porzucili względną równość życia opartego na zbieractwie i łowiectwie, kobiety stale znajdują się w znacznie gorszej sytuacji. Do dzisiaj odczuwamy skutki takiego traktowania kobiet, jak to zresztą zostało wykazane w rozdziale poświęconym sprawom płci. Zawsze też kobiety buntowały się przeciwko takiemu podporządkowaniu, ale ich uczucia były tłumione i wypierane przez kulturowe przekonania i sankcje. Jednak kiedy kobiety coraz częściej zaczęły zajmować się pracą zawodową i zdobywać dobra materialne, ich niechęć ujrzała światło dzienne, doprowadzając do przywrócenia w nowoczesnych społeczeństwach większej równowagi w zakresie podejmowania decyzji i rządzenia domem (Chałetz, 1990). Najwyraźniej widać to w Stanach Zjednoczonych. System pokrewieństwa w Ameryce Być może historia systemów pokrewieństwa wydaje się wam czymś bardzo odległym, niemniej jest ona istotna dla zrozumienia funkcjonowania tego systemu w Ameryce, a co za tym idzie, sytuacji każdego z nas oraz perspektyw na przyszłość. Strukturalnie rzecz 136 ujmując, nasz system pokrewieństwa jest bilateralny, neolokalny i zatomizowany, z niejasnym podziałem władzy i obowiązków domowych pomiędzy mężczyzn i kobiety. Taka struktura dość izolowanej rodziny, wraz ze zmieniającymi się i mało wyrazistymi normami w zakresie podziału obowiązków i władzy, prowadzi nieuchronnie do narastania konfliktów oraz liczby rozpadających się małżeństw (J. Turner, 1977). Przyjrzyjmy się tej sytuacji dokładniej. Industrializacja doprowadza do końca proces nuklearyzacji rodziny. Wielkie liczebnie rodziny nigdy nic były czymś przyjemnym, mimo całej romantycznej otoczki tworzonej wokół „dawnych czasów", toteż ludzie wyrywali się z nich, kiedy tylko było można. Proces ten rozpoczął się już w epoce rolnictwa; industrializacja doprowadziła go do końca, ponieważ szeroko rozgałęzione więzi pokrewieństwa stanowią utrudnienie w systemie industrialnym, w którym ludzie są bardziej moblini, opuszczają domy rodzinne, aby się kształcić, robić samodzielnie karierę zawodową, i starają się urządzić sobie życie jak najlepiej. Ale osamotnione rodziny nuklearne muszą zmagać się z licznymi problemami. Jednym z nich są oczekiwania, które od samego początku towarzyszą powstawaniu takiej rodziny. W Stanach Zjednoczonych ogromna wiara w romantyczną miłość zdominowała dobór partnera (J. Turner, 1977, s. 72-78): ludzie pobierają się dlatego, że podobają się sobie wzajemnie i pasują do siebie (natomiast mniej ważne są: zdolność do posiadania potomstwa, pieniądze, więzy rodzinne oraz inne mniej romantyczne względy); przyciąganie się wzajemne obejmuje miłość i seks, małżonków łączą zatem głównie więzy emocjonalne; dopasowanie zaś oznacza wolę przetrwania nawet w obliczu wielu przeszkód, ponieważ „miłość zwycięża wszystko". Oczywiście jeśli w ten sposób opiszemy ów zespół miłości romantycznej, jak czasami się go nazywa, wówczas łatwo może stać się on przedmiotem kpin. Jednak trzeba uczciwie przyznać, że takie właśnie ideały przyświecały, bądź też przyświecają obecnie doborowi współmałżonka. ! A zatem Amerykanie wnoszą do małżeństwa oczekiwania — zazwyczaj bardzo nierealne — na temat tego, jak być powinno. \ Co więcej, okazuje się, że wspólne zamieszkiwanie przed ślubem wcale nic sprzyja przyszłej trwałości małżeństwa. Na przykład w badaniach przeprowadzonych ostatnio w Szwecji, gdzie mieszkanie ze sobą przed ślubem jest bardzo rozpowszechnione, kobiety, które mieszkały wcześniej ze swoimi przyszłymi mężami, rozwodziły się kilka razy częściej aniżeli te, które nie mieszkały razem (Bennet i wsp., 1988). Podobne wyniki przynoszą ostatnie badania w Stanach Zjednoczonych. Wyraźnie coś tu jest nie w porządku, a mianowicie: ci, którzy żyją ze sobą bez ślubu, często boją się większego zaangażowania i mają różne wątpliwości co do małżeństwa; możemy zatem oczekiwać, że będą częściej się rozwodzić. Z kolei ci, którzy nie mieszkają ze sobą przed ślubem, wnoszą do małżeństwa nierealistyczne oczekiwania, przygotowując tym samym grunt pod zawiedzione nadzieje i złości. Te zakochane w sobie romantyczne pary muszą zmierzyć się z brakiem jasno określonych norm w odniesieniu do podziału władzy i obowiązków domowych. A jeśli na dodatek pojawią się dzieci, normy rozmywają się jeszcze bardziej. Jakie czynności w opiece nad dzieckiem powinien wykonywać mąż, a jakie żona? Kto ma decydujący głos i w jakich sprawach? Niełatwo jest odpowiedzieć na te pytania, zwłaszcza jeśli żona pracuje zawodowo albo poświęca bądź przerywa swoją karierę po to, by zajmować się dziećmi. Jeśli dodamy do tego troskę o sprawy finansowe, zmęczenie pracą i narastające zdenerwowanie oraz wzajemne pretensje wywołane staraniami, aby wszystko układało się jak najlepiej, wówczas okaże się, że w małżeństwie narasta napięcie, które może doprowadzić do rozwodu. Wyższa liczba rozwodów jest zatem nieunikniona. Ale jak duża? I czy w Ameryce upada instytucja związków rodzinnych? 137 o <" 8? 1'^ S| 1920 1930 1940 1950 1960 rok 1970 1980 1990 Ryć. 9.1 . Wskaźnik rozwodów w Ameryce Wskaźnik rozwodów trudno jest obliczyć z tej prostej przyczyny, że jeśli chcemy zrobić to dokładnie, należałoby kazać ludziom najpierw się pobrać, a potem upewnić, czy naprawdę chcą się rozwieść. Tak więc liczby beztrosko podawane przez środki masowego przekazu — 50 procent małżeństw rozwiodło się! — są mało wiarygodne, jeśli nie całkiem błędne. Jednym z najwygodniejszych sposobów obliczania jest liczba rozwodów na tysiąc zamężnych kobiet powyżej szesnastego roku życia; umożliwia ona przynajmniej porównywanie danych w określonym czasie. Na rycinie 9. l widzimy, że w 1920 roku było osiem rozwodów na tysiąc zamężnych kobiet; w 1940 roku — 8,7; około 1946 — 17,8 (wszystkie te pospiesznie zawierane małżeństwa przed i podczas wojny zaczęły się rozpadać); w 1950 liczba ta spadła do K), 3, po czym zaczęta rosnąć: 14,9 w 1970, 20,3 w 1975, 22,8 w 1979, 24,6 w 1980 i 23,3 w 1990. Ale czy to jest 50 procent, jak podają media? I znów trudno tu o dokładną wiedzę, ale aby ją zdobyć, przeprowadzono badania ogólnonarodowe, w których pytano osoby mające pięćdziesiąt lat i więcej o historię ich rozwodu, przy założeniu .(oczywiście nie zawsze prawdziwym), że „najlepsze lala" na rozwód mają już za sobą. Możemy porównać dane z różnych lat — w tym przypadku z roku 1972 i 1990 (Stark, 1992, s. 390); 21,3 procent badanych w roku 1972 odpowiedziało, że są po rozwodzie lub w legalnej separacji, natomiast w roku 1990 wśród osób powyżej pięćdziesiątki 26,6 procent było po rozwodzie lub w legalnej separacji. A zatem liczba rozwodów wzrosła, choć w niewielkim stopniu, i nadal bardzo daleko jej do 50 procent. Są to jednak badania przeprowadzone wśród ludzi starszych, badania, z których nie możemy się dowiedzieć, jakie szansę na udane małżeństwo mają pary dopiero rozpoczynające wspólne życie. Osiemdziesiąt procent rozwiedzionych wstępuje powtórnie w związki małżeńskie, a zatem ludzie chcą zakładać małe, nuklearne rodziny. Coraz częściej jednak powstają 138 rodziny niepełne, składające się z dzieci i jednego z rodziców, co częściowo jest następstwem rozwodów, ale także decyzji o posiadaniu dziecka podejmowanych przez niezamężne kobiety. Obecnie 25 procent wszystkich dzieci urodzonych w Ameryce posiada matki, które nic wyszły za maż. Wychowują się one w znacznie trudniejszych warunkach, ponieważ matki same muszą udźwignąć ciężar ich utrzymania. Kiedy dodamy do nich liczbę dzieci posiadających ojczyma lub macochę oraz wychowywane tylko przez jedno z rodziców po ich rozwodzie, zobaczymy, jak wicie dzieci oraz ich rodziców narażonych jest na ogromne stresy i napięcia we własnym środowisku rodzinnym — być może niektórzy z was także tego doświadczyli. Dosłownie niemal wszystkie badania nad rodzinami ujawniają ogromne napięcia, którym podlegają zarówno rodzice, jak i dzieci. W takich rodzinach rodzice twierdzą, że chcieliby żyć z dala od swoich dzieci i czują się o wiele szczęśliwsi, kiedy dzieci dorastają i opuszczają dom rodzinny (White, Booth, 1985). Zaskakujące, że nawet w trwałych i udanych związkach małżeńskich rosło poczucie zadowolenia, kiedy ostatnie dziecko wyprowadziło się z domu (White, Edwards, 1990), co sugeruje, że opowieści o syndromie „opuszczonego gniazda" są mocno przesadzone, przynajmniej w większości przypadków. W podsumowaniu trzeba stwierdzić, że stosunki pokrewieństwa w Ameryce podlegają ogromnym napięciom, co prowadzi do wzrostu (choć jeszcze nie alarmującego) liczby rozwodów. Sytuacja ta jest po części nic do uniknięcia w czasach, kiedy oczekiwania związane z miłością romantyczną napotykają niejasno sprecyzowane normy rządzące systemem pokrewieństwa: częściowo zaś jest to wynik zmieniającej się roli kobiet, które coraz częściej stają się żywicielami rodziny i jawnie wyrażają swą niechęć do tradycyjnych wzorów podporządkowania się mężczyznom. Inne źródła napięć, którym podlega rodzina, takie jak coraz większa liczba dzieci rodzących się poza małżeństwem, dostarczają zarówno matkom, jak i dzieciom ogromnych problemów finansowych i emocjonalnych, które pojawiają się wtedy, gdy od samego początku rodzina jest niepełna. I jeśli mamy mówić o kryzysie rodziny, to należy go upatrywać raczej w tego rodzaju zjawiskach niż w liczbie rozwodów (niezależnie od jej aktualnej wielkości). GOSPODARKA Jednym z najważniejszych problemów, z którymi boryka się ludzkość, jest wydobywanie zasobów surowcowych ze środowiska, przekształcanie ich w dobra powszechnego użytku, a następnie rozdział owych dóbr pomiędzy członków społeczeństwa. Z funkcjonalistyczncgo punktu widzenia, gdyby ludzie nie potrafili zdobywać żywności, przekształcać jej w produkty nadające się do zjedzenia i dostarczać je każdemu człowiekowi, wówczas społeczeństwo nic mogłoby istnieć. A zatem, ponieważ gospodarka jest fundamentalnym warunkiem istnienia, wcale nie dziwi nas fakt, że jej struktura i dynamika ma ogromny wpływ na wszystkie inne instytucje. Podstawowe elementy każdej gospodarki Każdy typ gospodarki opiera się na kilku najbardziej podstawowych elementach (J. Turner, 1972). Należy do nich technologia, która, jak wiemy już z rozdziału trzeciego 139 poświęconego kulturze, jest wiedzą o tym, w jaki sposób kontrolować środowisko i manipulować nim. Wiedza la musi łączyć się z siłą roboczą, czyli osobami wykonującymi określone działania gospodarcze, oraz z kapitałem, czyli oprzyrządowaniem w postaci maszyn i narzędzi, wykorzystywanym w działalności gospodarczej, a także pieniędzmi, za które kupuje się te urządzenia. Przedsiębiorczość to inaczej organizacyjne umiejętności koordynowania technologii, kapitału i siły roboczej w celu zgromadzenia surowców, produkcji dóbr i usług oraz dostarczenia ich członkom społeczeństwa. A zatem gospodarka to inaczej organizacja (zarządzanie) technologii, kapitału i siły roboczej w celu pozyskiwania surowców, wytwarzania z nich dóbr i usług oraz dostarczanie tych dóbr i usług członkom danej populacji. Typy gospodarki Przez większość z czterdziestu tysięcy lat istnienia człowieka jako gatunku ludzie prowadzili gospodarkę łowiecko-zbieracką, żyjąc w wędrownych hordach liczących od trzydziestu do pięćdziesięciu osobników i zajmując się zbieraniem pożywienia oraz polowaniem. Technologia była prosta i polegała na znajomości roślin oraz zasad polowania; kapitał składał się z dzid i włóczni, prawdopodobnie także łuków i strzał; istniał podział siły roboczej według płci — kobiety zajmowały się zbieractwem, a mężczyźni polowaniem; przedsiębiorczością wykazywała się cała horda bądź należące do niej rodziny, albo też osobnicy pracujący na własną rękę. Tego rodzaju gospodarka nie była zbyt wydajna, ale i ludzie dużo nie pracowali —prawdopodobnie piętnaście godzin tygodniowo. Antropolog, Marshall Sahlins (1972) nazwał kiedyś owych zbieraczy i myśliwych ,,zamożnym społeczeństwem ludzi pierwotnych", ponieważ żyli na luzie, a czasu wolnego mieli znacznie więcej niż pracy. Kiedy pytano członków nielicznych pozostałych do naszych czasów społeczności zbieraczy i myśliwych, dlaczego nigdy nie zajęli się uprawą roli i hodowlą zwierząt, odpowiadali, że nie chcą tak ciężko pracować. Prawdopodobnie z natury jesteśmy leniwymi stworzeniami; a z wykopalisk archeologicznych wiemy, że dawne społeczności zbieraczy i myśliwych znały także rozmnażanie roślin przez siew, ponieważ często rozsiewały nasiona wokół opuszczanego obozu, mając nadzieję, że zbiorą plony, kiedy wrócą po kilku miesiącach. Jednak przez długi czas człowiek unikał osiedlania się. Dlaczego? Podejrzewam, że odpowiedź zawsze jest ta sama: Kto chciałby tak ciężko pracować, uprawiając glebę, siejąc nasiona, plewiąc ogrody, zbierając plony, przechowując je, a następnie powtarzając cały ten cykl każdego roku (Maryanski, Turner, 1992)? Jednak w pewnym momencie, jakieś dwanaście do osiemnastu tysięcy lat temu, niektórzy ludzie rozpoczęli tę ciężką pracę. Wyłoniła się wówczas gospodarka kopieniacza, obejmująca wiedzę o nasionach, roślinach oraz uprawę ziemi (technologia); kije służące do kopania, kamienne żarna oraz inne ręcznie wykonywane narzędzia (kapitał); uprawianie roślin i zbieranie plonów, głównie przez kobiety (siła robocza): oraz organizację opartą na pokrewieństwie (zarządzanie). Kopieniactwo różni się od rolnictwa, ponieważ nie używa się w nim ani pługa, ani innych niż człowiek źródeł energii, takich jak zwierzęta pociągowe bądź wiatr lub woda. Nie bardzo wiadomo, dlaczego ludzie zdecydowali się na tak pracochłonny typ gospodarki, ale pozwolę sobie przedstawić najlepsze, moim zdaniem, wytłumaczenie (Maryanski, Turner, 1992). Ludzie zaczęli najpierw osiedlać się, przynajmniej na pewien czas, w pobliżu rzek, ponieważ były w nich ryby, a wokół bujna roślinność. Po co gdzieś się włóczyć, skoro wszystko, co potrzebne 140 do życia, jest na wyciągnięcie ręki? Mając dużo jedzenia i prowadząc bardziej osiadły tryb życia, poszczególne populacje zaczęły się powiększać; z czasem zaczynało brakować zwierząt i roślin, ponieważ ludzie nigdzie się nic przenosili i nic pozwalali przyrodzie zregenerować się. A ponieważ te osiadłe populacje były już zbył duże, aby wędrować tak jak dawniej, więc /.zaczęły uprawiać ziemię. Był to przełomowy krok. ponieważ po osiedleniu się natura społeczeństwa ludzkiego całkowicie się zmieniła. Kiedy populacje się rozrosły, potrzebne okazały się nowe struktury — system pokrewieństwa oraz władza polityczna — do koordynowania i kierowania ludzką aktywnością: trzeba było także bronić swoich terytoriów, co zrodziło potrzebę podejmowania działań militarnych przez władzę polityczną. W ten sposób nastąpił początek końca pierwotnie zamożnego społeczeństwa. W ciągu kilku tysięcy tlat ta epoka łowiectwa i zbieractwa przeminęła na zawsze. Gospodarka rolnicza przyniosła wielkie zmiany technologiczne w porównaniu z kopieniaczą, ponieważ rozwinęła wiedzę, w jaki sposób wykorzystywać siłę zwierząt i energię nieożywioną (wodę i wiatr) w podstawowych procesach wytwórczych. Przełom ten z kolei wpłynął na dalszy rozwój technologii, w którym najważniejsze było opanowanie wytopu metali i wyrabianie z nich narzędzi. W wyniku tego mogła nastąpić akumulacja kapitału, a gospodarka stała się bardziej wydajna: do powszechnego użycia wszedł pieniądz, rozpowszechniły się też metalowe narzędzia, warsztaty, młyny, drogi, kanały, używanie koła do transportu oraz wiele innych urządzeń. Nastąpiła większa specjalizacja pracy, pojawiły się też nowe pozycje i role związane z gospodarką— kupca, rzemieślnika, bankiera i inne. Zmieniły się też sposoby gospodarowania, ponieważ wioska i ród nie wystarczały już do organizowania gospodarki: najpierw zaczęły je w tym wspierać, a potem całkowicie zastąpiły takie czynniki, jak rynek, feudalne struktury polityczne, domy kupieckie, gildie, system praw i kontraktów oraz instytucje przypominające współczesne korporacje. Industrializacja (uprzemysłowienie) oznacza proces wykorzystywania siły nieożywio- nej do maszyn używanych przez robotników w fabrykach. Jej początki sięgają zaledwie kilka wieków wstecz, niemniej całkowicie przekształciła ona świat. Gospodarka przemy- słowa dysponuje ogromną wiedzą technologiczną o tym, jak manipulować i kontrolować środowisko (prawdę mówiąc, może także je zniszczyć), którą nieustannie rozwija. Tworzenie się kapitału obejmuje pieniądze i nowe sposoby ich akumulacji (na przykład akcje i obligacje) potrzebne do kupna narzędzi produkcji; zdumiewająca jest też liczba i różnorodność narzędzi i urządzeń. Praca staje się coraz bardziej wyspecjalizowana i wymagająca wysokich umiejętności; sprzedaje sieją na rynku, podobnie jak inne dobra. A organizowanie i zarządzanie gospodarką dokonuje się za pomocą bardzo złożonych układów: państwa i prawa, wielkich i złożonych systemów rynkowych, systemów biurokratycznych i fabryk oraz korporacji, które gromadzą kapitał, pracę i technologię w dążeniu do osiągania zysków. Gospodarka postindustrialna, taka w której uczestniczę wraz z tobą, czytelniku, przy- niosła zmianę w naturze pracy. Wraz z rozwojem technologii oraz jej zastosowaniem jako kapitału w postaci maszyn i robotów, rośnie ilość pracy związanej z ową technologiczną ekspansją, z usługami i działalnością rynkową, natomiast maleje ilość pracy fizycznej. Co więcej, rynek i pieniądz stają się coraz bardziej dynamiczne i płynne, przyspieszając w zawrotnym tempie przepływ dóbr i usług na całym świecie. Urbanizacja i suburbanizacja wzrasta wraz z organizowaniem pracy w biurokratyczne struktury, co powoduje koncentrację pracowników, a zarazem tworzy nowe rynki dla organizacji zajmujących się usługami, które z kolei skupiają jeszcze więcej pracowników na obszarach miejskich. Państwo i rząd wzmacniają swoje funkcje polegające na kontrolowaniu i regulowaniu złożonych procesów gospodarczych. Rozwija się także system kształcenia, w miarę jak 141 nowe stanowiska pracy powstające głównie w sterze usług wymagają coraz wyższych zawodowych i technicznych umiejętności. System ekonomiczny w Ameryce W Ameryce funkcjonuje typ gospodarki postindustrialnej, dlatego wzrasta liczba osób wykonujących pracę niefizyczną. Jak wiemy też, istnieje „wyścig dyplomów" — a prawdę mówiąc, ich inflacja— albowiem wiele osób, podobnie jak ty, mój czytelniku, dąży do zdobycia uprawnień, które pozwolą im na wykonywanie określonych rodzajów pracy niefizycznej (Collins, 1979). Tak naprawdę, to studenci college'u przygotowują się do sprzedania się na nacechowanym silną rywalizacją rynku pracy. Zwolennik teorii konfliktu zwróciłby uwagę na to, że fakt ten rodzi stale napięcie pomiędzy ludźmi, ponieważ muszą walczyć o dyplomy i pracę w przedsiębiorstwach, które starają się obniżać płace jak tylko mogą. Większość stanowisk pracy znajduje się w dochodowych i niedochodowych instytucjach, w organizacjach rządowych, z których każda stanowi mniej lub bardziej zbiurokratyzowaną strukturę. Stosunkowo niewiele osób znajdzie pracę w firmach rodzinnych lub będzie pracować tylko dla siebie; w większości zostaniecie ulokowani w grupach w jakichś wielkich i złożonych organizacjach. Firmy w Ameryce są prywatne, a ich właścicielami są rodziny albo — co jest znacznie bardziej rozpowszechnione — właściciele akcji lub, niestety w wielu przypadkach, niespokojni kredytodawcy. Wszystkie one rywalizują ze sobą na lokalnych, regionalnych, narodowych i wreszcie światowych rynkach. Los danej osoby w firmie — zarówno pracownika, jak i kierownika — zależy od pozycji firmy na tych rynkach; a wraz z gwałtowną ekspansją działalności gospodarczej na szczeblu światowym oraz docieraniem firm do różnych części świata pozycja ekonomiczna większości ludzi jest niepewna z powodu nasilania się konkurencji. Jeśli dana osoba pracuje w instytucji rządowej albo ma etat w organizacji woluntarystycznej, wówczas jej bezpieczeństwo zależy albo od wpływających podatków, albo od składek i darów, te zaś uzależnione są od tego, czy firmy odnoszą sukcesy na krajowych i międzynarodowych rynkach i czy w związku z tym ich pracownicy systematycznie płacą podatki. A ponieważ zapotrzebowanie na usługi sfery budżetowej wciąż rośnie, pomimo ideologicznych wystąpień przeciwko mało skutecznym rządowym biurokratom, w sferze tej zatrudniona jest bardzo duża liczba osób. Jednak przewiduje się, że w przyszłości większość pracujących w Ameryce nic będzie zatrudniona ani w wielkich przedsiębiorstwach, ani w sterze budżetowej, lecz w małych firmach, które są szczególnie wrażliwe na zarówno krajową, jak i ogólnoświatową konkurencję i wahania koniunktury. W owym pomieszaniu struktur organizacyjnych dostrzec można pewne ogólne kierunki rozwoju (Turncr. Musick, 1985). Jednym z nich jest dążenie do tworzenia oligopolii, systemu, w którym stosunkowo mała liczba firm wytwarza określone dobro lub usługę i kontroluje związany z nimi rynek. Drugim jest powiększanie się przedsiębiorstw związanych z kluczowymi sektorami rynku w rezultacie fuzji lub przejmowania przez konkurencję, a także na skutek oligopolistycznej kontroli rynku. Po trzecie, przedsiębiorstwa stają się coraz hardziej wielonarodowe, ponieważ dążąc do powiększania zysków, wykorzystują kapitał i siłę roboczą innych krajów oraz sprzedają tam swoje towary i usługi. Po czwarte, coraz więcej firm znajduje się po części w rękach zagranicznych właścicieli. Po piąte, wiele kluczowych rynków w Stanach Zjednoczonych — na przykład rynek telewizorów i sprzętu wideo, aparatów fotograficznych i gier telewizyjnych — zdominowanych 142 jest przez międzynarodowy kapitał i coraz więcej dziedzin gospodarki jest zagrożonych przejęciem przez firmy zagraniczne. Po szóste, wzrasta liczba pracowników umysłowych oraz tych, którzy wykonują prosie prace w usługach, spada liczba członków związków zawodowych, nawet wśród robotników. Po siódme, rząd jest wielkim pracodawcą oraz ogromnie liczącym się nabywcą dóbr i usług dostarczanych przez różne dziedziny gospodarki. I na koniec, jak już wspomnieliśmy wyżej, małe firmy nadal zatrudniają znaczną ilość ogólnej liczby pracowników. Tendencje te sygnalizują pewne istotne dylematy i wybory stojące przed Amerykanami. Jednym z nich jest eksport wielu stanowisk pracy do krajów, w których siła robocza t tańsza — za ocean lub bliżej — do Meksyku albo na Karaiby. Czy powinno się na to pozwalać? I co robić w obliczu utraty tylu miejsc pracy? Inną tendencją jest penetracja rynków amerykańskich przez zagraniczny kapitał. Czy można ją zatrzymać, zwłaszcza że woduje problemy w bilansie handlu zagranicznego, a tym samym obniża wartość lara? Ale w jaki sposób rozwiązać ten problem? Czy za pomocą protekcjonizmu, który )że doprowadzić do wojny handlowej? Czy przez zaakceptowanie dewaluacji dolara jego siły nabywczej (a tym samym obniżenie poziomu życia Amerykanów)? Czy też przez starania rządu zmierzające do pobudzenia krajowej produkcji dóbr i usług, które znajdą nabywców w innych krajach? Jeszcze inną tendencją jest zaciąganie kredytów na fuzje i przejmowanie przedsiębiorstw, co w najmniejszym nawet stopniu nie zwiększa liczby miejsc pracy ani wydajności, natomiast —jak wykazały doświadczenia lat dziewięćdziesiątych — dla szybkich zysków poświęca dobrą kondycję firmy i długotrwałe korzyści. Jak można rozwiązać len problem? Czy za pomocą rozporządzeń rządowych? może pozwalając przedsiębiorstwom upadać, czego następstwem będzie wzrost bezrobocia i osłabienie poszczególnych dziedzin gospodarki w Stanach Zjednoczonych? Są to bardzo poważne dylematy. Bezpośrednio oddziałują na nasze życie i każdy z nas, :o pracownik lub obywatel, musi wziąć się z nimi za bary. Wydaje się, że rozstrzygać winien Je rząd. A zatem formy sprawowania władzy są kolejnym lematem naszych rozważań. SYSTEM RZĄDZENIA Powstawanie państwa Dlaczego ludzie podporządkowują się przywódcom i organizacjom, którzy mogą stosować wobec nich różne formy przymusu? Odpowiedz, jest prosta: W miarę jak populacja ludzka powiększa się, życie nie może być już organizowane jedynie nieformalnie lub przez stosunki pokrewieństwa. Niezbędni stają się przywódcy, którzy powiedzą innym. co należy robić, i są zdolni koordynować ich działania, a jeśli trzeba, również powściągnąć odstępstwa od norm i konflikty. Jest to równoznaczne z narodzinami władzy ustroju państwowego i nie ma już powrotu do pozbawionych przymusu relacji panujących ród myśliwych i zbieraczy (Lenski, 1966; Lenski, Lenski, Nolan, 1991; J. Turncr, 1972; iryanski, Turncr, 1992;Fried, 1967; Camciro, 1970). Duży wpływ na system sprawowania władzy ma poziom produkcji ekonomicznej, ikże jego możliwości zaspokajania potrzeb społecznych. W historii rozwoju cywilizacji t to na ogół wpływ pośredni poprzez oddziaływanie stanu gospodarki na wzrost popu- 143 lacji; a w miarę jak system ekonomiczny sprzyja wzrostowi populacji, narastają problemy związane z koordynacją i kontrolą, rodząc potrzebę, jak powiedzieliby funkcjonaliści, pojawienia się politycznych liderów i rządów. Jeśli nie dochodzi do ich wyłonienia się albo brak im skuteczności działania, wówczas społeczeństwo rozpada się—we wczesnym okresie historii ludzkości musiało często do lego dochodzić. Mówiąc prościej, wysokość nadwyżki wyprodukowanych dóbr ponad podstawowe środki egzystencji określa wielkość i złożoność ośrodka władzy; im większa nadwyżka, tym większy ośrodek władzy (Lenski, 1966; J. Turncr, 1984a). Początkowo w kulturach kopieniaczych nadwyżka była niewielka, toteż władza spoczywała jedynie w rękach starszyzny, krewnych i wodzów wioskowych; następnie wraz z rozwojem rolnictwa nadwyżka była już na tyle duża, że starczała na utrzymanie przywódców, administratorów świadczeń publicznych oraz wojska. To właśnie kultury rolnicze zapoczątkowały powstanie błędnego koła: ośrodek władzy opodatkowuje nadwyżkę produkcyjną, aby utrzymać siebie i uprzywilejowaną elitę; w pewnym momencie władza i elity zaczynają żyć ponad stan, a kończą im się możliwości zbierania wyższych podatków; wówczas wybucha konflikt, którego podłożem są niechęć i wrogość ze strony pokrzywdzonych przez ten system, i władza upada albo zmuszona zostaje do reorganizacji (Goidstone, 1990). Podczas gdy funkcjonalizm podkreśla niezbędność ośrodka władzy, zwolennicy teorii konfliktu przypominają, że władza rodzi także wrogość wobec siebie i czasami powiększa nierówności, które podsycają ową wrogość. Jak na ironię, ta narastająca niechęć zmusza władzę do zaostrzenia działań, co nasila jeszcze bardziej wrogie wobec niej nastawienia i przyspiesza wybuch, który doprowadza do jej zmiany. Tego rodzaju wydarzenia pojawiają się nieustannie w historii lud/kości. Ostatecznie w miarę swego rozrastania się władza organizuje się w sposób biurokratyczny i kiedy taka transformacja już się dokona, możemy mówić o powstaniu państwa (Weber, 1922). Początkowo biurokracja funkcjonowała w ramach systemu pokrewieństwa. ale w miarę jak rosło zapotrzebowanie na skutecznych i sprawnych administratorów potrzebnych choćby do ściągania podatków, a także na sprawną armię i policję, zdolną do obrony i utrzymania porządku wewnątrz kraju, zaczęły powstawać biurokratyczne struktury przypominające opisany przez Webera (patrz s. 99) typ idealny. Kiedy już państwo było odpowiednio duże i zbiurokratyzowane oraz zdolne do utrzymania samego siebie, przybywały kolejne funkcje — stwarzało ono ludziom możliwości pracy, angażowało się w wojny i zarządzało większym terytorium. W wyniku tego rosła skala aktywności władzy, którą ograniczały tylko dwa czynniki: możliwość utrzymania jej przez gospodarkę oraz wola narodu. Żaden z tych dwóch czynników nie jest łatwy do utrzymania i jak widzieliśmy niedawno na przykładzie byłego Związku Sowieckiego, a historia zna wiele takich przypadków, państwa często upadają, a wraz z nimi społeczeństwa. Podstawowe elementy każdego państwa Będąc instytucją, władza, lub bardziej ogólnie, państwo składa się z kilku podstawowych elementów (J. Turncr, 1972: Maryanski, Turner, 1992). Są to: po pierwsze, przywództwo, czyli zdolność do podejmowania decyzji dotyczących mobilizowania zasobów i koordynowania działań; po drugie, siła, umożliwiająca realizację decyzji, zazwyczaj jest to siła perswazji lub wpływu, ale jeśli trzeba, także fizyczny przymus; po trzecie, legitymizacja, czyli istnienie takich symboli kulturowych, które dają przywódcom prawo podejmowania decyzji; i na koniec struktura władzy, czyli sposób zorganizowania przywództwa, podejmowania decyzji i stosowania siły. Czynniki te służą rozwiązywaniu 144 najważniejszych problemów danej organizacji. Jednym z nich jest wytyczanie celów dla całego społeczeństwa oraz mobilizacja jednostek, organizacji i zasobów do osiągania owych celów (Parsons, 1966, 1971). Populacje, które nie maja celów — takich jak obrona, rozwój gospodarczy, podboje itd. — nie potrzebuj;) też władzy. I odwrotnie, im hardziej zróżnicowane cele i większe problemy związane z koordynacją i mobilizacją zasobów do osiągnięcia tych celów, tym większej potrzeba władzy. Innym poważnym problemem, z którym mają do czynienia ludzkie społeczności, jest kontrola społeczna i ochrona przed zaburzeniem ustalonego porządku. Kiedy dana populacja jest mała, ośrodek władzy nie jest potrzebny, jednak w miarę jej powiększania się narastają także takie zjawiska, jak dewiacje społeczne, protesty i niepokoje, niezgoda i niezadowolenie; wówczas niezbędne staje się użycie siły dla opanowania owych zjawisk. Oczywiście może to jeszcze powiększać napięcia i wrogość, ale bez jakiejś formy władzy wielkie społeczeństwa mogą się zdegenerować. A zatem możemy zdefiniować instytucję władzy jako te struktury w społeczeństwie, które dają przywódcom uprawnienia (choćby częściowe) do podejmowania decyzji oraz mobilizacji siły dla zrealizowania celów ogólnospołecznych i utrzymania porządku w społeczeństwie. Historia rozwoju ludzkości jest, do pewnego stopnia, także opowieścią o powstawaniu i upadku różnych form i typów rządów oraz zastępowania ich nowymi formami. Typy rządów Forma władzy, jak już wspomniałem wcześniej, zależna jest od charakteru gospodarki oraz rozmiaru danej populacji. W społeczeństwach myśliwsko- zbierackich władza jako samodzielna struktura nic istniała, choć w niektórych z nich możemy dostrzec jej zaczątki. Byli to najczęściej przywódcy zwani „wielkimi ludźmi", którzy dzięki swoim osobistym zdolnościom i charyzmie zdobywali prawo podejmowania decyzji oraz narzucania innym ich realizacji (Earle, 1984; Johnson, Earle, 1987). Takie formy władzy zazwyczaj istniały w tych populacjach myśliwsko- zbierackich, które osiedlały się nad rzekami i na wyspach, gdzie wykorzystywano proste technologie do zbierania żywności i łowienia ryb; nie zajmowano się jeszcze kopieniactwem, te społeczności myśliwych i zbieraczy stały się jednak zbyt duże, aby można było kierować nimi w sposób nieformalny. W takich okolicznościach doszło do wyłonienia się „wielkich ludzi", ale rzadko przekazywali oni swoją władzę innym w momencie śmierci — nie powstała jeszcze dziedziczna instytucja wodza (Johnson, Earle, 1987). Wraz z rozwojem kultury kopieniackiej pojawił się stabilniejszy system polityczny. Kiedy ludzie osiedlili się w wioskach i zajęli uprawą roli, zaczęli wykorzystywać bardziej złożone struktury pokrewieństwa do organizowania swojej działalności; wówczas to starsi członkowie tych struktur zaczęli grać rolę wodzów, którzy decydowali o takich sprawach, jak przydział poletek do uprawy, podział plonów i czas prowadzenia wojen. Wodzowie różnych grup, takich jak rody i klany, organizowali czasami coś w rodzaju „rady" starszych, która podejmowała decyzje odnoszące się do wszystkich grup w danej wiosce łub nawet do kilku wsi. Na tej bazie wyrósł prawdziwy patriarchat, w którym jeden człowiek (zawsze był to mężczyzna) miał wpływ na wszystkie decyzje. Wódz mógł konsultować się z lokalnymi przywódcami i radą starszych, ale miał prawo podejmować ostateczne decyzje dotyczące wszystkich, którzy byli mu podlegli. Podlegały mu często ogromne terytoria, wiele wsi i połączonych więzami pokrewieństwa grup. Tego rodzaju 145 rządy patriarchalne, wraz z istniejącym już wojskiem i opartą na systemie pokrewieństwa organizacją służącą wprowadzaniu w życie decyzji, były pierwocinami państwa. Państwo zaczyna się od powstania biurokratycznej organizacji podejmowania i wykonywania decyzji. Na początku aparat państwowy — poborcy podatkowi, zarządcy, wojskowi i policja — podlega monarchii dziedzicznej, której władza zazwyczaj ma religijną legitymizację. Ta forma państwa nie ma charakteru „racjonalnej" biurokracji w rozumieniu weberowskim, ponieważ nadal ważną rolę pełnią więzi rodzinne i protekcjonizm. Występuje ona głównie w społeczeństwach rolniczych. Współczesne państwo biurokratyczne powstało wraz z rozwojem industrializacji, dobierając członków swego aparatu na podstawie ich umiejętności i fachowości oraz w coraz bardziej demokratyczny sposób wybierając tych, którzy mają podejmować najważniejsze decyzje. Religia przestaje być zbiorem symboli legitymizujących władzę i zostaje zastąpiona przez prawo, a najczęściej — przez konstytucję. Współczesne państwa różnią się między sobą pod wieloma względami. Jednym z nich jest stopień „racjonalności" ich biurokracji, przejawiający się w doborze i promowaniu ludzi ze względu na ich umiejętności i osiągnięcia. Różny jest stopień centralizacji władzy i podejmowania decyzji. W niektórych państwach władza i podejmowanie decyzji są silnie skoncentrowane — tak jak w większości krajów Trzeciego Świata i w dawnym Związku Sowieckim — natomiast w innych są one o wiele bardziej zdecentralizowane. Inną różnicą jest rozmiar interwencji państwa w życie społeczne — niektóre państwa wtrącają się niemal we wszystkie dziedziny życia społecznego i ekonomicznego, jak to było w przypadku krajów komunistycznych, które już się rozpadły albo są w stanic rozpadu — niemal wszystko było w nich własnością państwa, ono też ustalało wysokość produkcji oraz ceny towarów i usług. Natomiast inne państwa dopuszczają znaczną autonomię zarówno w sterze społecznej, jak i ekonomicznej —lak jest na przy kład w Stanach Zjednoczonych; nadal wiele państw lokuje się gdzieś pośrodku tych dwu skrajności, wykorzystując swoją władzę do kierowania większością dziedzin życia społecznego, nie wtrącając się przy tym nadmiernie w sferę gospodarki i nie będąc właścicielem niczego w tej dziedzinie. Niezwykle istotną różnicą pomiędzy współczesnymi państwami jest stopień ich demokratyzacji, czyli uzależnienie tego, kto i na jak długo zostanie zaliczony do warstwy przywódców podejmujących najważniejsze decyzje, od wolnych i przeprowadzanych w regularnych odstępach czasu wyborów. W niektórych społeczeństwach, takich jak te w dawnym bloku krajów komunistycznych i jeszcze obecnie wśród byłych jego członków, demokracja była i nadal jest problematyczna. Nic zawsze wybiera się przywódców wedle stałych i ściśle określonych zasad, często też zostają oni na swoich stanowiskach dłużej, niż przewiduje prawo wyborcze. W większości krajów zachodnich stopień demokratyzacji jest wysoki — na tyle wysoki, że powszechna jest apatyczna postawa wobec głosowania (zwłaszcza wśród młodszych wiekowe grup). Ze stopniem demokratyzacji wiąże się podział autonomicznej władzy. W każdym nowoczesnym państwie istnieje władza wykonawcza, legislacyjna i sądownicza, ale posiadają one różny stopień autonomii. Czasami przywódcy sprawujący władzę wykonawczą mają tak silny wpływ zarówno na legislaturę, jak i na sądownictwo, że te dwie ostatnie dziedziny firmują jedynie ich posunięcia. W innych zaś krajach istnieje większy rozdział, a wybieralni przedstawiciele władzy ustawodawczej oraz sędziowie są niezależni w kontrolowaniu i równoważeniu władzy wykonawczej i siebie nawzajem. Kolejnymi cechami różnicującymi poszczególne kraje są: stopień legitymizacji i potrzeba użycia siły. Te dwa czynniki są ze sobą powiązane: systemy państwowe o niskiej legitymizacji muszą opierać się na przemocy lub na groźbie jej zastosowania, natomiast te o wysokiej legitymizacji zazwyczaj — choć nie zawsze — uzyskują podporządkowanie się ich postanowieniom bez stosowania przymusu. Jednak sita często jest niezbędna nawet 146 w systemach państwowych o wysokiej legitymizacji, zwłaszcza kiedy określone decyzje — na pr/ykfad w Ameryce te, które były związane z integracji; rasową w szkołach, w autobusach, / aborcją oraz innymi kwestiami polaryzującymi społeczeństwo — uważane są za uzasadnione tylko przez niektórych. Tak więc państwa różnią się między sobą pod względem tego, co można nazwać ,,uogólnioną legitymizacją", polegającą na tym, że uznaje się podstawową strukturę i funkcjonowanie państwa, natomiast istnieją różnice zdań co do zasadności poszczególnych decyzji. System rządzenia w Ameryce System władzy w Ameryce reprezentuje bez wątpienia współczesne biurokratyczne państwo, które znajduje się na ekstremalnym krańcu wymienionych wyżej zróżnicowań. Biurokracja jest racjonalna, pomimo naszych utyskiwań na rządowych biurokratów; władza jest dość zdecentralizowana, chociaż, jak zobaczymy, istnieje wyraźne ciążenie od samorządów lokalnych ku rządom stanowym, od rządów stanowych ku rządowi fcderał-nemu, wewnątrz rządu federalnego zaś od władzy legislacyjnej i sądowniczej ku wykonawczej; interwencja państwa w sferę ekonomii jest chyba najniższa w całym wysoko uprzemysłowionym świecie; władza jest mocno zdemokratyzowana; nadal istnieje bardzo wyraźny podział na władzę wykonawczą, ustawodawczą i sądowniczą, choć pojawiają się skłonności do zacierania go; uogólniona legitymizacja jest wysoka i oprawiona w symbole kulturowe nasycone dużym ładunkiem emocjonalnym (np. sztandar i konstytucja), chociaż czasami len lemat prowadzi do poważnych kontrowersji; niski poziom oparcia na przymusie. mimo że różnice zapatrywań na niektóre kwestie społeczne oraz wysoki wskaźnik przestępczości zmuszają czasami do użycia siły. Nie ulega wątpliwości, że pewne dylematy i problemy występujące w tym systemie władzy będą nam towarzyszyć także w przyszłości (Turner, Musick, 1985). Wymieńmy choćby niektóre z nich. Po pierwsze, istnieje dylemat demokracji związany z uczestniczeniem w wyborach, wpływami grup interesów i oddziaływaniem mediów na politykę. Amerykanie często są niezadowoleni ze swojego systemu politycznego, ponieważ nie wierzą, że ich głos może cos znaczyć, i uważają, że poszczególne grupy interesów w sposób nieproporcjonalny wpływają na wyniki wyborów. Zaangażowanie mediów w wybory powszechne jeszcze wzmacnia tę sytuację, ponieważ uczestniczenie w nich jest bardzo kosztowne, co zmusza kandydatów do brania pieniędzy od poszczególnych grup interesów. Skutkiem lego jest bierność wyborcza — coraz mniej ludzi idzie głosować. Taka postawa z kolei umacnia wpływ mediów i grup interesów na kandydatów, zmuszając ich do prowadzenia za pośrednictwem środków masowego przekazu wielkich kampanii wyborczych, aby zdobyć głosy tych, których bierność chcieliby przezwyciężyć. W jaki sposób należałoby rozwiązać ten dylemat? Czy przez finansowanie kampanii ze środków publicznych? A może przez całkowitą eliminację finansowania przez osoby i instytucje prywatne? Umieszczenie wszystkich kandydatów w polu widzenia mediów albo ograniczenie dostępu do nich dla wszystkich? Czy też zwiększając udział w wyborach, ale w jaki sposób należałoby do tego zachęcać? Inny dylemat związany jest z systemem partii politycznych. W przeciwieństwie do demokracji parlamentarnych u nas dominują dwie wielkie partie, których programy częściowo pokrywają się i łatwo bywają zmieniane w zależności od okoliczności. Wyborcy często uważają, że muszą wybierać pomiędzy dwoma nie odpowiadającymi im kandydatami, chociaż w wyborach lokalnych rzadziej się to zdarza, ponieważ tutaj przynależ- 147 ność do partii jest mniej ważna (przynajmniej w mniejszych miastach). Co więcej, w wyborach ogólnokrajowych może pojawić się trzeci, bardzo prężny kandydat — na przykład ostatnio w Stanach Zjednoczonych byli to: George Wallacc, John Andersen i Ross Perot — który przyciąga głosy niezadowolonych wyborców, ale rzadko ma on znaczący wpływ na wynik wyborów. W rezultacie wyborcy mają bardzo ograniczony wybór; partie zaś niewiele mogą zaoferować większości reprezentującej polityczny środek, nawet w obliczu prężnych kandydatów trzeciego stronnictwa. W jaki sposób zatem można zwiększyć różnorodność politycznych dialogów i opcji wyborczych? Bez żywotnego i silnego systemu wielopartyjnego trudno odpowiedzieć na to pytanie. Istnieje jeszcze inny problem: Kto ma władzę oddziaływania na podejmowanie decyzji? W socjologii toczy się dyskusja pomiędzy zwolennikami poglądu o władzy elit, którzy dowodzą, że małe elitarne grupy przemysłowców, wysokich wojskowych oraz ich sprzymierzeńców z przemysłu zbrojeniowego, a także elity z innych dziedzin w sposób nieproporcjonalnie silny oddziałują na wyniki wyborów i decyzje podejmowane na forum rządu (Mills, 1956; Domhoff, 1990). a zwolennikami bardziej pluralistycznej perspektywy, zgodnie z którą żadna z rywalizujących ze sobą grup interesów nic jest w stanie wpłynąć na wybory i decyzje polityczne. Postawy te wcale nie muszą być przeciwstawne; w rzeczywistości obie uzmysławiają nam istnienie poważnego problemu. Elity władzy, powiązane formalnymi i nieformalnymi więzami (Domhoff, 1970, 1983; Useem, 1980), widać wyraźnie na wszystkich szczeblach w społeczeństwie — lokalnym, stanowym i narodowym. Nie są one w stanie wpływać na każdą decyzję, ani też do tego nie dążą. Mogą natomiast w sposób nadmierny i często sekretny wpływać na podejmowane przez organa władzy najważniejsze decyzje, które korzystnie oddziałują na kondycję i zyski reprezentowanych przez nich firm. Pluralizm w polityce również istnieje, ponieważ zróżnicowana opinia publiczna oraz wiele najrozmaitszych grup interesów także oddziałują na to, jakie decyzje się podejmuje. Prawdziwym problemem jest natomiast to, jak silny wpływ mają elity i czy nie jest on zbyt silny w obliczu podziałów opinii publicznej i zróżnicowania grup interesów, a także, czy można coś z tym zrobić. Dopóki wyborcy zachowują się biernie, nie ma odpowiedzi na te pytania; a dopóki kampanie wyborcze prowadzone w środkach masowego przekazu będą bardzo kosztowne, ci, którzy płacą za nie — czy to cliły, czy grupy interesów — będą często podejmować stronnicze decyzje, nie mające nic wspólnego z interesem publicznym. Kolejnym problemem jest sprawa centralizowania władzy. Coraz więcej funduszy na lokalne i stanowe programy — szkolnictwo, opiekę społeczną, więzienia, opiekę zdrowotną — pochodzi od rządu federalnego, co daje mu prawo do prowadzenia polityki i podejmowania wielu decyzji za rządy lokalne i stanowe. Tendencja ta oznacza centralizację władzy, coraz bardziej oddalonej od potrzeb lokalnych, ale jednocześnie równo rozdzielającej pomoc rządową i nie dopuszczającej do nadmiernych ograniczeń ze strony władz lokalnych i stanowych. Co jest gorsze? Nierówne, a co za tym idzie niesprawiedliwe traktowanie ludzi na szczeblu lokalnym, czy też centralizacja władzy na szczeblu ogólnokrajowym? Jest to problem nie tylko przesuwania się władzy na szczebel federalny (ponieważ „ci, co płacą rachunki, żądają także rozliczeń"), ale również — na tymże szczeblu — rosnące znaczenie władzy wykonawczej. Kongres coraz częściej reaguje na inicjatywy prezydenta i głównych doradców, zamiast prowadzić własną politykę. Podobnie sądownictwo staje się coraz bardziej konserwatywne w interpretowaniu konstytucji, choć wiele z tego, co się w niej znajduje, jest wynikiem poprawek wprowadzonych w ostatnich dziesięcioleciach (tendencja ta może zostać zahamowana w najbliższej przyszłości). Problem polega więc na tym, że ponieważ władza wykonawcza jest inicjatorem większości kluczowych aktów prawnych, a Kongres jedynie reaguje, będąc równocześnie pod presją opinii publicznej i poszczególnych grup interesów, podejmowanie decyzji coraz 148 procent, jaki stanowią podatki w produkcie krajowym brutto w krajach OECD Turcja USA Japonia Australia Portugalia Szwajcaria Hiszpania Kanada Finlandia Włochy Grecja Wielka Brytania Niemcy Nowa Zelandia Irlandia Austria Luksemburg Francja Belgia Holandia Norwegia Dania Szwecja Ryć. 9.2. Dochody rządów z podatków (dane za rok 1987) częściej spoczywa na jednym tylko człowieku — prezydencie oraz na jego doradcach. Wynikiem tego jest większa koncentracja władzy. Ostatnim dylematem systemu rządzenia w Ameryce jest ambiwalencja postanowień rządowych. Amerykanie płacą stosunkowo niskie podatki, faktycznie najniższe ze wszystkich krajów uprzemysłowionych (z wyjątkiem Turcji, która, jak wiadomo, nie jest zbyt nowoczesnym krajem); jednocześnie wątpimy w to, że rząd może skutecznie wypełniać swoje funkcje. Tymczasem rządy rywali Ameryki w znacznym stopniu ingerują zarówno w sferę życia społecznego (z wyjątkiem Japonii), jak i ekonomicznego, koordynując 149 politykę w obu tych dziedzinach. Wykorzystują one dochody z podatków do redystrybucji posiadanego majątku (znowu z wyjątkiem Japonii, a także Francji) i, co ważniejsze, do pobudzania rozwoju technologii i tworzenia się kapitału w wybranych dziedzinach gospodarki. Stany Zjednoczone nic prowadzą skoordynowanej polityki gospodarczej; pozostają także w tyle w porównaniu z innymi krajami (z wyjątkiem może Anglii), jeśli idzie o wykorzystywanie wpływów z podatków na subsydiowanie technologii i powiększanie kapitału w kluczowych gałęziach przemysłu (jedynym wyjątkiem jest tu przemysł obronny). Bez takich subsydiów przemysł amerykański staje się mniej konkurencyjny, ale żeby zwiększyć jego konkurencyjność, trzeba podnieść podatki — a tej strategii Amerykanie są generalnie przeciwni, nawet mimo zagrożenia ich dobrobytu przez światową konkurencję gospodarczą. Takie są niektóre problemy stojące przed amerykańskim rządem; na ten temat każdy z nas ma wyrobione zdanie. Powinniśmy jednak ponownie przemyśleć swoje opinie, biorąc pod uwagę nie tylko własny punkt widzenia, ale także wymagania, które powinno spełniać nowoczesne państwo, oraz tendencje występujące w światowym systemie ekonomicznym. SYSTEM EDUKACJI Dlaczego edukacja jest tak powszechna Edukacja stała się jedną z najważniejszych instytucji dopiero wraz z rozwojem industrializacji bądź też, co jest obecnie częstym zjawiskiem, dzięki zgodnym wysiłkom rządów krajów zarówno rozwiniętych, jak i tych zacofanych gospodarczo, zmierzających do rozwoju industrializacji poprzez masowe kształcenie. Jednak przez większą część naszej historii edukacja miała charakter nieformalny i polegała na tym, że dzieci obserwowały dorosłych, a konkretnych umiejętności uczyli je rodzice i krewni (J. Turncr, 1972). Formalne wykształcenie otrzymały najpierw prawdopodobnie elity religijne i społeczne; później objęło ono te osoby nie należące do elit, które wykazywały szczególne uzdolnienia, oraz terminujące w rzemiośle. Nadal jednak była ona recesywna i prowadzona w ramach grup rodzinnych: formalne struktury kształcenia były dostępne dla niewielu osób. Jedynie w dawnych Chinach istniał formalny system kształcenia, który obejmował większe populacje; wykształcenie było nagrodą dla zdolnych dzieci z poważanych rodzin, które chciały umieścić przynajmniej jedno ze swoich dzieci w jednym z niezliczonych urzędów cesarstwa. Tak więc w epoce rolnictwa edukacja była przede wszystkim instytucją dostępną dla religijnych, wojskowych i rządowych elit. Masowa stała się dopiero wraz z rozwojem industrializacji. Struktury kształcenia rozrosły się, ponieważ były potrzebne, a zwolennik funkcjonali-zmu podkreśliłby, że nabrały znaczenia dzięki pełnionym przez siebie funkcjom (J. Turner, 1972), takim m.in. jak wyrabianie niezbędnych umiejętności, zamiłowań, przekazywanie wiedzy oraz przekonań młodym ludziom; pomoc w znalezieniu swego miejsca w społeczeństwie dzięki odpowiedniemu wykształceniu; gromadzenie dorobku kulturowego i wiedzy w bibliotekach oraz umysłach nauczycieli i ludzi wykształconych; a także pobudzanie do tworzenia nowych idei i symboli, a zwłaszcza tych, które mają znaczenie dla rozwoju technologicznego. 150 Pozostałe interpretacje upowszechnienia się systemu kształcenia są mniej sympatyczne. Teorie konfiktu często podkreślają, że we współczesnych społeczeństwach kapitalistycznych, takich jak nasze, wykształcenie zmierza ku indoktrynowaniu ludzi przekonaniami i wierzeniami (np. na temat prywatnej własności, konkurencji oraz indywidualizmu) oraz umiejętnościami pełnienia takich ról, które są niezbędne dla gospodarki rynkowej kontrolowanej przez ekonomiczne i polityczne elity (Apple, 1982; Apple, Weis, 1983). Szkoły dostarczają wiedzy technicznej i organizacyjnej niezbędnej do funkcjon.owania kapitalistycznego systemu ekonomicznego; kształcenie jest zatem związane z ekonomią po to, by utrwalało istniejący system klasowy (Bowles, Gintis, 1976; Apple, 1982). Inne teorie konfliktu kładą nacisk na znaczenie edukacji dla uspokojenia tych, którzy nie radzą sobie ekonomicznie w danym społeczeństwie; albowiem skoro szkoły są dostępne dla wszystkich i stanowią klucz do sukcesów zawodowych, to za niepowodzenia w nauce, a w konsekwencji niemożność zdobycia przyzwoitej pracy człowiek może winić tylko samego siebie. Miał bowiem szansę i nie wykorzystanej. Z bardziej ogólnego punktu widzenia szkoły traktuje się jako miejsce indoktrynowania dzieci wartościami i przekonaniami najbardziej liczących się ekonomicznych, politycznych i społecznych grup, zmuszających wszystkich do oceniania swoich sukcesów bądź porażek za pomocą kryteriów przyjętych przez te elity (Collins, 1976). Niektórzy twierdzą, że wymaganie określonego poziomu wykształcenia, oznaczające konieczność gromadzenia najrozmaitszych dyplomów w celu uzyskania pracy, zmusza ludzi do bezwzględnego poddania się wymaganiom szkolnictwa, jeśli chcą uzyskać pozytywne wyniki. Jak dowodzi Randall Collins (1979), posiadane wykształcenie często niewiele ma wspólnego z wymaganiami na określonym stanowisku pracy i wielu rzeczy można nauczyć się poprzez praktykę zawodową. Jest ono natomiast łatwym sposobem doboru potencjalnych pracowników oraz potwierdzeniem, że pracownik związany jest z danym systemem. Ale wysoki poziom wykształcenia zawiera w sobie także czynnik influcjogenny: im więcej ludzi je posiada, tym mniejszą ma ono wartość dla zdobycia pożądanej pracy, w rezultacie czego więcej osób musi zdobywać dodatkowe wykształcenie, aby sprostać konkurencji na rynku pracy. Kiedyś dyplom szkoły średniej wystarczał (i zapewne nadal wystarcza w sensie umiejętności zawodowych), aby dostać rutynową pracę w usługach bądź w jakimś biurze — teraz jednak często wymagane jest już ukończenie collegc'u. Coraz częściej jeśli ktoś chce się wybić ponad przeciętność, musi zdobyć dodatkowe wykształcenie. Tymczasem im wyższe wykształcenie zdobywa dana osoba, tym bardziej utrwala ona obowiązujące struktury społeczne. Jeśli czujesz się wprzęgnięty w edukacyjny kierat, to nie ulega wątpliwości, że jest to uzasadnione uczucie. I chociaż dochody nie rosną już tak bardzo wraz z każdym dodatkowym tytułem, to jednak wciąż wykształcenie umożliwia znacznie wyższe zarobki. Na przykład wśród osób będących w wieku, kiedy zarabia się najwięcej (40 do 65 lat), dochód powyżej pięćdziesięciu tysięcy dolarów osiągało w 1990 roku jedynie dziesięć procent rodzin, w których osoby pracujące nie ukończyły szkoły średniej, dwadzieścia osiem procent rodzin z ukończoną szkołą średnią, trzydzieści procent po ukończeniu college'u bez dyplomu, pięćdziesiąt osiem procent z dyplomem college'u i sześćdziesiąt pięć procent z dyplomem uniwersyteckim (Stark, 1992, s. 487). Jeszcze inne stanowiska łączą w sobie elementy funkcjonalizmu i teorii konfliktu. John Meyer (1977) na przykład uważa, że poziom wykształcenia jest przepustką do grup posiadających wyższy status społeczny oraz do prestiżu i szacunku, które owe grupy zapewniają swoim członkom. Dyplom szkoły średniej umożliwia tylko częściowe korzystanie z tych przywilejów, dyplom college'u — w trochę większym zakresie, stopień magistra — w jeszcze większym, natomiast doktorat zapewnia najwyższy poziom uprzywilejowania. Na każdym szczeblu funkcją wykształcenia jest upowszechnienie odpowied- 752 niego sposobu bycia, postaw i dyspozycji typowych dla poszczególnych grup statusu społecznego, które przyjmą cię, jeśli będziesz mieć odpowiednie przygotowanie. Meyer zwraca także uwagę na fakt, że w strukturach edukacyjnych zakodowana jest bierność, prze/ co tłamsza one ludzkie osobowości, czyniąc ze swoich wychowanków jedynie dobrze dopasowane do istniejącego systemu trybiki. Struktury edukacyjne, zwłaszcza zaś college'e i uniwersytety, tworzą nowe elitarne pozycje w sferze zawodowej. System kształcenia dostarcza nowej wiedzy, nowych specjalności i nowych pozycji w gospodarce; a iin bardziej gospodarka angażuje się w działalność, która ma związek z przetwarzaniem informacji, nie zaś z pracą mechaniczną, tym bardziej struktury edukacyjne mogą narzucać ekonomicznym i politycznym elitom potrzebę posiadania — czy to naukowców z tytułami profesorskimi, czy absolwentów wyższych uczelni z tytułami magistra, czy też wykształconych prawników. We wczesnej fazie rozwoju industrialnego nie trzeba było mieć tych wszystkich dyplomów, aby dostać dobrą pracę; obecnie wszystkie nowoczesne firmy ich wymagają. A zatem system kształcenia powstał dla zaspokojenia wielu potrzeb nowoczesnego społeczeństwa — po pierwsze, spełnia on takie niezbędne zadania, jak socjalizacja młodego pokolenia, wprowadzanie ludzi w sferę gospodarki, gromadzenie dorobku kulturalnego oraz dokonywanie innowacji; po drugie, pełni on także funkcje mniej widoczne, takie jak: l) uczenie przystosowywania się do istniejącego, ustalanego przez elity porządku, 2) czynienie odpowiedzialnym za brak sukcesu człowieka, a nie istniejący porządek i 3) wpędzanie ludzi w kierat zdobywania świadectw i dyplomów po to, by mogli oni funkcjonować w społeczeństwie, życiu gospodarczym i politycznym. Co więcej, ponieważ edukacja staje się jedną z najważniejszych instytucji, stanowi ona zarazem sama w sobie potężną silę, która decyduje o tym, jakiego rodzaju wykształcenie, wiedza i pozycje powinny obowiązywać w danym społeczeństwie. Podstawowe składniki systemu kształcenia Każda struktura edukacyjna składa się z dwu podstawowych pozycji społecznych: nauczyciela i ucznia. W miarę jak struktury te rozrastają się i komplikują, wchłaniając coraz więcej uczących się, dochodzą nowe pozycje—pracowników administracji, bibliotekarzy, osób obsługujących komputery, pracowników zajmujących się badaniami naukowymi, pracowników technicznych itp. Struktury szkolne w sposób nieunikniony biurokratyzują się w miarę powiększania i zaczynają tworzyć system biurokratyczny, który wyznacza uczącemu się drogę kariery od szkoły podstawowej poprzez średnią po college i szkoły wyższe. Panuje także niezwykła zgodność w zakresie symboli kulturowych — przekonań i norm — określających sposób, w jaki należy się zachowywać i reagować w ramach tego systemu, chociaż w Ameryce jest jeszcze najwięcej polemik i dyskusji związanych z tymi symbolami w porównaniu z innymi krajami (wkrótce zobaczymy, że są po temu istotne strukturalne powody). Możemy zatem zdefiniować instytucję edukacji jako system formalnych struktur biurokratycznych przeznaczonych do socjalizowania, umieszczania ludzi w określonym miejscu w społeczeństwie, gromadzenia wiedzy, wytwarzania nowych systemów kulturowych. Jednocześnie system kształcenia ma wiele dodatkowych funkcji (niektóre zamierzone, inne nic) polegających na tworzeniu i utrwalaniu granic pomiędzy klasami i grupami statusu społecznego, a także uczeniu przystosowywania się do istniejącego porządku społecznego. 152 System edukacji w Ameryce Podobnie jak w innych krajach współczesnej cywilizacji industrialnej system edukacji w Ameryce jest zhierarchizowany i składa się z trzech podstawowych szczebli: podstawowego, średniego i wyższego; podobnie też jak gdzie indziej stosuje on kombinację ocen i ujednoliconych egzaminów do oceny i doboru uczniów. Jednak system amerykański pod pewnymi względami jest wyjątkowy (J. Turner, 1972). Po pierwsze, w odróżnieniu od innych system amerykański jest zdecentralizowany. Na szczeblu federalnym nie ma „ministerstwa edukacji", które utrzymywałoby szkoły i ustalało dla nich jednakowy program nauczania. Zamiast (ego pieniądze od rządu federalnego płyną do lokalnych okręgów szkolnych za pośrednictwem najrozmaitszych programów federalnych; nie istnieje jednak żaden skoordynowany plan ich podziału. Co więcej, prawie połowa budżetu dla szkół podstawowych i średnich pochodzi z lokalnych i stanowych podatków. Fakt ten zrodził przekonanie — niezwykle silnie zakorzenione — że są to szkoły lokalne, w związku z czym powinny realizować miejscowe potrzeby i interesy, nie zaś to, czego oczekują dalekie stanowe bądź federalne władze. Albowiem Amerykanie najsilniej ze wszystkich ludzi na świecie wierzą w to, że polityka edukacyjna powinna być kształtowana przez społeczności lokalne; dlatego też wybierają lokalne rady zarządzające szkołami, ważną rolę spełniają też organizacje pomocnicze, takie jak PTA. W szkolnictwie stopnia wyższego istnieje jeszcze większa decentralizacja i autonomia. College'e i uniwersytety utrzymywane są przez opłaty wnoszone przez studentów, pieniądze z podatków stanowych i lokalnych, granty przyznawane na badania naukowe, prywatne darowizny, zyski wypracowane przez fundacje oraz z ograniczonych programów federalnych. Drugą cechą charakterystyczną szkolnictwa amerykańskiego jest to, że w przeważającej mierze jest ono prywatne. Na niższym poziomie (podstawowym i średnim) obok systemu szkół publicznych istnieją także elitarne szkoły prywatne, szkoły dla dzieci z problemami oraz szkoły przy kościołach. Utrzymywane są one z opłat uczniów, darów i czasami z dochodów fundacji. Na poziomie wyższym wiele college'ów i uniwersytetów także jest prywatnych, a ich budżet stanowią opłaty studentów, darowizny oraz dochody z fundacji. Kilka elitarnych, nastawionych na badania naukowe uniwersytetów otrzymuje znaczne sumy w postaci grantów przyznawanych im przez władze federalne, stanowe, a także korporacje przemysłowe. Trzecią cechą amerykańskiego systemu jest to, że uczniowie na podstawie ocen i wyników egzaminów kierowani są na poszczególne specjalizacje, podczas gdy w innych krajach wysyła się ich do szkół średnich o zróżnicowanym profilu. W rezultacie w szkołach amerykańskich egzystuje obok siebie wielu uczniów uczących się wedle całkiem odmiennych programów; co więcej, istnieją wyraźne naciski, aby utrzymać tę mieszaninę. W innych krajach uczniowie chodzą do odrębnych szkół zawodowych, czy to średnich, czy pomaturalnych. Czwartą unikatową cechą szkolnictwa amerykańskiego jest brak wysokich barier w dostępie do college'ów. Istnieje ogromna sieć niższych college'ów (czego nie ma w innych krajach); są lo szkoły dwuletnie przeznaczone dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na wyższe studia bądź nie zakwalifikowali się za pierwszym raww do wU^e'u. Co węce},yuz sarna ska\aszkoln'ictwawyższego w Ameryce tworzy ogromne możliwości. Naprzyktad college' ów i uniwerytetówjcst około dwóch tysięcy: tylko w niewielu krajach liczba ta dochodzi do slu. Stwarza to ogromne możliwości dla uczniów o różnych uzdolnicmach i stopniu przy gotowania. Nie ulega wątpliwości, że jeśli dodamy do siebie '• niż.s/.c dwuletnie i pelne czteroletnie college'e, to w Ameryce istnieją największe możli- 153 wości kształcenia się na wyższym poziomie w porównaniu z wszystkimi pozostałymi krajami rozwiniętymi. Kształcenie na poziomie wyższym jest także czymś unikatowym, ponieważ większość badań w naukach zarówno podstawowych, jak i stosowanych, prowadzi się na uniwersytetach, co ułatwia osiąganie stopni naukowych. W wielu innych krajach podstawowe badania naukowe prowadzone są w oddzielnych akademiach nauk i w prywatnych laboratoriach przemysłowych. W Ameryce tego rodzaju akademie pełnią funkcję raczej organizacji honorowych, natomiast naukę rozwija się na uniwersytetach, w działach badawczo-rozwojowych wielkich korporacji i w kilku laboratoriach przemysłowych, takich jak Beli Labs. W amerykańskim systemie kształcenia mamy do czynienia także z różnymi problemami (Turner, Musick, 1985). Jednym z nich jest obniżanie się wyników testów rozwiązywanych przez uczniów w szkołach amerykańskich w porównaniu z uczniami z lat poprzednich oraz z innych krajów. Trudno określić, czy winna jest temu szkoła („źli nauczyciele", „nieefektywne zarządzanie" itp.), czy też pracujący rodzice i być może za dużo telewizji (od kreskówek po MTV). Prawdopodobnie wszystko po trochu, ale trudno znaleźć z tego jakieś wyjście, zwłaszcza że zmniejszają się nakłady finansowe na szkoły. Innym problemem jest to, że szkoła jest nieefektywna w stosunku do wielu kategorii uczniów, zwłaszcza zaś pochodzących z biednych i należących do mniejszości narodowych rodzin. Jeśli ci uczniowie nie radzą sobie, nie będą mieli ..równych szans", i chociaż istnieją różne programy pomocy takim dzieciom (w domu i w sąsiedztwie), to ich rezultaty nie są nadzwyczajne. Z każdym rokiem szkolnym dzieci z rodzin zamożniejszych coraz bardziej wyprzedzają te z biedniejszych rodzin w rozwiązywaniu testów, co świadczy o tym, że rodzina, otoczenie i grupy rówieśnicze mają wielki wpływ na postępy dziecka w szkole. A ponieważ biedni uczniowie nie otrzymują żadnej pomocy, coraz większa ich liczba nie kończy szkół średnich, tracąc w ten sposób na zawsze szansę odniesienia sukcesu w naszym społeczeństwie. Jak zatem szkoły powinny radzić sobie z tym problemem? I w tym przypadku bardzo trudno jest znaleźć odpowiedź. Innym problemem jest stronnicze pod względem klasowym i kulturowym nastawienie szkół. Odzwierciedlają one przekonania średniej klasy oraz białych na temat rzeczywistości. Nastawienia te wbudowane są w cały system oceniania oraz w testy, które zawierają w dużym stopniu treści związane z kulturą anglosaską. Krytycy alarmują, że dzieci o innych przekonaniach, języku i doświadczeniach życiowych nigdy nie będą w stanie dobrze radzić sobie w systemie, który jest nastawiony do nich tak niechętnie. Obrońcy natomiast podkreślają, że szkoła jest odbiciem stosunków zawodowych w społeczeństwie i jeśli dzieci chcą odnieść sukces w świecie realnym, muszą nauczyć się lepiej sobie radzić w szkole. Dylemat polega na tym, że oba stanowiska są słuszne, ale jak je uwzględnić w programach dalszego funkcjonowania szkół? I tu także nie ma łatwych odpowiedzi. RELIGIA Ludzie posiadają ogromne zdolności umysłowe, które pozwoliły im przeżyć i przystosować się do środowiska, ale te same zdolności sprawiają, że martwimy się o wiele rzeczy, zastanawiamy nad sensem wszystkiego, rozmyślamy o śmierci, rozpamiętujemy przeszłość i stratę bliskich nam osób oraz przewidujemy nieznaną przyszłość. Te emocje i wszechogarniający lęk, wywołany gnębiącymi nas problemami, doprowadziły ludzi do 154 stworzenia religii jako sposobu na radzenie sobie z trudnymi do okiełznania dociekaniami poznawczymi i niepokojem. Początkowo religie nie były zbyt skomplikowane, przybierając postać kultu przodków i /marłych krewnych w ramach systemu pokrewieństwa oraz odwołując się do sił natury w poszukiwaniu pomocy. Była to religia myśliwych i zbieraczy, ale jej charakter zaczął się zmieniać wraz z nastaniem kultury kopieniackiej, a następnie rolniczej. Religia stała się główną instytucją w życiu człowieka; pojawiły się osoby specjalizujące się w jej uprawianiu; bogowie i siły nadprzyrodzone byli coraz liczniejsi i potężniejsi; coraz częściej też zaczęły pojawiać się zorganizowane rytuały zwracania się do tych sit (Wallace, 1966). Potem nagle w ciągu kilku zaledwie wieków pojawiły się religie światowe — chrześcijaństwo, hinduizm, buddyzm, konfucjanizm i islam — które rozprzestrzeniły się na ogromnych obszarach świata, wypierając wiele lokalnych religii (Bellah, 1964). A dzisiaj krótkie informacje na pierwszych stronach gazet informują nas o tym, że religia jest wielką i żywotną siłą, która wcale nic ma zamiaru zaniknąć, jak wielu przewidywało, w tym także ja, kilkadziesiąt lat temu (J. Turner, 1972). Dla funkcjonalisty takie trwanie religii oznacza, że zaspokaja ona pewne podstawowe potrzeby jednostki i społeczeństwa. Cóż to są za potrzeby? Jedną z nich jest obniżenie lęku i napięcia, a czasami pomaga już choćby to, że ludzie mogą odwoływać się do specjalnych sił oraz istot. Inną potrzebą jest umacnianie najważniejszych norm i wartości, albowiem jeśli istota nadprzyrodzona mówi nam, że powinniśmy zachowywać się w określony sposób, bo to jest dobre i prawidłowe, wówczas chętniej się do tego zastosujemy, ułatwiając tym samym integrację społeczeństwa. Jednak jak dowodził Karol Marks (Marks, Engels, 1848), religia może być także narzędziem represji. Elity mogą posługiwać się nią do pacyfikowania mas, każąc im myśleć, że wszystko, co się dzieje, jest zgodne z wolą boga lub bogów, i obiecując im lepsze życie po śmierci. Słynne zdanie Marksa — ,,religia to opium dla mas" — odzwierciedla ten sposób rozumowania, albowiem skoro religia pełni określone funkcje, to dla kogo je pełni? Komu przynosi korzyści? Marks odpowiada, że umacnia ona normy tych, którzy cieszą się przywilejami; jednocześnie łagodzi cierpienia i lęki tych, którzy są wszystkiego pozbawieni. Uważa on, że religia osłania podstawowy konflikt interesów pomiędzy tymi, którzy dysponują wartościowymi dobrami, a tymi, którzy nic nie mają; w ten sposób legitymizuje istniejące nierówności, sugerując, że są czymś prawidłowym, i uniemożliwia ludziom dostrzeżenie tego, co naprawdę leży w ich interesie. Niezależnie od tego, jaka jest wartość argumentacji Marksa, nie ulega wątpliwości, że religia pojawia się w centrum wielu konfliktów na świecie — zarówno dziś, jak i w przeszłości. Często towarzyszy konfliktom etnicznym, sporom o terytoria oraz, jak podkreślał Marks, konfliktom interesów dotyczącym dostępu do zasobów dóbr. Ponieważ podsyca ona ludzkie emocje i podporządkowuje specjalnym siłom, odgrywa ogromną rolę w konflikcie, nasilając go i rozpalając, ilekroć mu towarzyszy. Powinniśmy zatem poszerzyć naszą wiedzę o tej podstawowej instytucji ludzkich społeczeństw. Podstawowe składniki religii Wszystkie religie mają pewne elementy wspólne. Jednym z nich jest rozróżnienie pomiędzy sacrum, tym, co nadprzyrodzone z jednej strony, a profanum, czyli tym, co świeckie, z drugiej. Każda religia przypisuje szczególną moc przedmiotom, wydarzeniom, siłom i czasami osobom; ta szczególna i cudowna moc oddziaływania na nasze codzienne życie nadaje im wymiar świętości. Większość religii zakłada także istnienie rzeczywistości 155 nadprzyrodzonej, poza codziennym ziemskim światem, w której istnieją i działają owe święte siły, istoty, przedmioty i zdarzenia. Pojęcia świętości i nadprzyrodzonego stanowią część bardziej ogólnego systemu wartości i wierzeń religijnych. Wierzenia religijne wyrażają naturę tego, co święte i nadprzyrodzone; często bardzo szczegółowo opisują rozmaite istoty i siły oraz cechy rzeczywistości nadprzyrodzonej. Owe istoty i siły tworzą panteon, czyli „kto jest kto" w rzeczywistości nadprzyrodzonej. Wartości religijne są to twierdzenia emanujące ze świata nadprzyrodzonego na temat tego, co dobre, a co złe, co właściwe, a co niewłaściwe; i chociaż w społeczeństwie istnieją leż inne wartości, te mają szczególne znaczenie, ponieważ stoją za nimi święte istoty i siły rzeczywistości nadprzyrodzonej. Religijne wartości i wierzenia docierają do ludzi i społeczeństwa za pośrednictwem rytuałów zachowań i zorganizowanych struktur religijnych (Wallace, 1966; J. Turner, 1972). Rytuał religijny jest ustrukturalizowanym i zrutynizowanym ciągiem działań — fizycznych i werbalnych — skierowanym ku temu, co nadprzyrodzone, i mającym na celu wywołanie jego interwencji w świeckim świecie. Struktura religijna to taka jednostka, w której uprawia się rytuały; przybiera ona różne postaci — od gromadzenia się ludów pierwotnych wokół totemu po obejmującą cały świat biurokratyczną instytucję Kościoła rzymskokatolickiego. Członkowie takiej struktury — zarówno małej, jak i dużej, trwałej lub zmiennej, dawnej lub nowej — podzielają wspólne wierzenia i wartości religijne, uczestniczą we wspólnych rytuałach, czego rezultatem jest wytwarzanie się poczucia jedności i wspólnoty. Możemy zatem zdefiniować religię jako struktury, które artykułują określone wartości i wierzenia, a także organizują praktyki rytualne skierowane do świętych istot i sił. które — wedle wierzeń — zamieszkują rzeczywistość nadprzyrodzoną. Konsekwencje owych struktur mogą być różne—od integrowania społeczeństwa po jego rozpad i od uwalniania ludzi od lęków i napięć po ich podsycanie na tle etnicznym, klasowym, regionalnym, a nawet religijnym. Religia w Ameryce Stany Zjednoczone są w przeważającej mierze chrześcijańskie. Niektóre z istniejących w nich wyznań powiększają się, inne zaś stają się coraz mniej liczne. Spośród największych wyznań systematycznie tracą członków (licząc w stosunku do całej populacji) takie, jak Kościół prezbiteriański Stanów Zjednoczonych, Zjednoczeni Metodyści, Kościół episkopalny i Kościół luterański Stanów Zjednoczonych; jest to czasami spadek dość dramatyczny. Inne wyznania, takie jak Kościół rzymskokatolicki, także tracą członków, ale w wolniejszym tempie. Niektóre małe kościoły gwałtownie się powiększają: adwentyści dnia siódmego, mormoni, zielonoświątkowcy, świadkowie Jehowy, Kościół Boga (Cleveland, Tcnncssee), Zgromadzenie Boga i rozwijający się najszybciej ze wszystkich — Kościół Boga w Chrystusie. Te wyznania jeszcze trzydzieści lat temu były bardzo nieliczne, toteż, obecnie ich wskaźniki wzrostu mogą być bardzo wysokie. Należy także zwrócić uwagę na to, że dane na ten temat pochodzą z raportów poszczególnych wyznań, stąd statystyka może być zawyżona, ponieważ każde wyznanie chce wypaść jak najkorzystniej. Istnieje tu jednak pewna prawidłowość: wcześniej założone, liczące się wyznania tracą swoich członków, podczas gdy powiększają się liczebnie te, które wykazują największą gorliwość w głoszeniu swoich idei. Wyjaśnienie tego zjawiska można znaleźć we wczesnej 156 pracy Richarda Niebuhra (1929), który szukał odpowiedzi napytanie, dlaczego Ameryka podzielona jest — a wręcz rozbita — na tak wiele wyznań religijnych. Czy mogło to być po prostu wynikiem dużych swobód religijnych? Gdyby tak miało być, to podobne zjawisko występowałoby także w innych społeczeństwach, tymczasem nigdzie indziej tego nie było. Niebuhr uważał, że odpowiedz leży w skłonności starszych, dominujących kościołów do „inteleklualizowania" swych nauk, co powodowało, że nauki te stawały się bardziej świeckie, tracąc walor bezpośredniego i emocjonalnego oddziaływania. Dlatego wokół tych kościołów zaczęli skupiać się ludzie zamożniejsi, którzy — w przeciwieństwie do biedniejszych — nie szukają w religii przeżyć emocjonalnych ani ewangelicznej żarliwości; mają oni bowiem większe poczucie bezpieczeństwa, życic przysparza im też mniej zmartwień. Jednak tendencja ta powoduje, że dla wielu ludzi religia traci swą moc przyciągania, ponieważ oczekują oni od niej przede wszystkim rozwiązywania ich codziennych kłopotów i zmartwień. Dlatego zaczynają przyciągać ich nowe wyznania, ponieważ niosą one z sobą większy ładunek żarliwości, emocji i bezpośredniości, o wiele mniej miejsca pozostawiając na podejście intelektualne i świeckie. Zdaniem Niebuhra w ten sposób w sferze religii znajdował odbicie konflikt klasowy istniejący w Ameryce — starsze i mniej „ewangeliczne" wyznania przyciągały ludzi zamożniejszych, zniechęcając uboższych, którzy znajdywali dla siebie inne propozycje. Śladem Niebuhra zaczęli podążać inni, stwierdzając, że rozpowszechniające się w wielu sterach instytucjonalnych tendencje sekularyzacyjne, potęgowane przez rozwój nauki jako instytucji, są przyczyną rozłamów religijnych w Ameryce (Stark, Bainbridge, 1980; Stark. 1981). Szerząca się sekularyzacja przenika także do niektórych religii, sprawiając, że stały się mniej pociągające dla wielu ludzi, którzy mają do religii bardziej bezpośredni i emocjonalny stosunek. W rezultacie narasta nie mająca ujścia żarliwość religijna, co wykorzystują nowo powstające wyznania, przyciągając do siebie konwertytów — posługują się przy tym umiejętnie środkami masowego przekazu. Wiele z nich rozpada się, ale, jak wskazuje statystyka, wiele z powodzeniem się rozrasta. Gdy stare wyznania sckulary-zują się, wówczas tracą swych członków na rzecz nowych, bardziej żarliwych pod względem religijnym grup; można zatem przypuszczać, że sekularyzacja społeczeństw tworzy „rynek nisz" dla nowych wyznań, co prowadzi do silnego zróżnicowania i rywalizacji pomiędzy wyznaniami (zob. podrozdział poświęcony ekologii organizacji, s. 102- 103, przedstawiający walkę organizacji o dostęp do zasobów dóbr). Ta tendencja bardzo wyraźnie zarysowuje się w Ameryce; jej konsekwencją jest podział społeczeństwa wedle kryterium żarliwości religijnej oraz obecności religii w życiu codziennym ludzi. Wiele poważnych konfliktów w Ameryce — dotyczących modlitwy w szkołach, aborcji, nauczania ewolucji darwinowskicj w szkołach — odzwierciedla ów rozłam w strukturach kultu, czyli wyznaniach, spowodowany tym, że jedne manifestują większy zapał religijny, inne zaś cechuje większy stopień sekularyzacji. MEDYCYNA Przez większą część historii ludzkości osoby kierujące praktykami religijnymi — szamani, czarownicy oraz kapłani — zajmowały się także leczeniem chorób i różnych dolegliwości. Często wszystko, czym dysponowali, to było odwoływanie się do świętych i nadprzyrodzonych sił, chociaż już ludzie pierwotni wypracowali bardzo skuteczne metody „ludowej medycyny". Startując tak skromnie, medycyna zaczęła stopniowo przekształcać się w oddzielną instytucję i w epoce rolnictwa stała się już odrębną dziedziną 157 ludzkiej działalności. Zaczęły wyłaniać się pozycje lekarza i pielęgniarki bądź ich odpowiedników: pojawiły się także struktury przypominające późniejsze szpitale i lecznice. W Europie szpitale często powstawały w ramach Kościoła katolickiego, a zakonnice pełniły funkcje pielęgniarek, co stanowi kolejne potwierdzenie, że religia i medycyna często byty ścisłe ze sobą powiązane i związek ten przetrwał do czasów współczesnych (kościoły nadal angażują się w organizację szpitali). Separacja religii i medycyny prawdopodobnie silniej zaznaczyła się na początku rozwoju cywilizacji — w Egipcie, Grecji i Rzymie, natomiast w wiekach średnich utrudniajają w Europie potęga Kościoła katolickiego. Jednak powoli, wraz z wyłanianiem się nauki jako instytucji, także medycyna stała się odrębną instytucją. Rozwinęła się wiedza w tej dziedzinie, częściej powstawały świeckie szpitale (choć nierzadko bywały one ogniskiem chorób), a pozycje lekarza, pielęgniarki, aptekarza oraz innych medycznych specjalności umocniły się i zostały zorganizowane w system. Możemy zatem zdefiniować instytucję medycyny jako wszystkie wymienione wyżej pozycje zorganizowane w struktury, które rozwijają i wykorzystują świecką i coraz bardziej naukową wiedzę do diagnozowania, zapobiegania! leczenia chorób i dolegliwości u ludzi. Początkowo była to instytucja recesywna, ale dzisiaj stanowi ogromny kompleks instytucjonalny, pochłaniający w większości krajów uprzemysłowionych od sześciu do dziewięciu procent produktu narodowego brutto (a w Stanach Zjednoczonych jeszcze więcej). Zwolennicy funkcjonalizmu podkreśliliby, że wzrost medycyny nastąpił pod wpływem podstawowych potrzeb, których nie mogła zaspokoić religia, związanych z zapewnieniem zdrowia fizycznego. Oczywistą funkcją jest zapobieganie i leczenie chorób i dolegliwości, które nasilały się wraz z tym, jak w rozwijających się społeczeństwach ludzie zamieszkiwali w coraz bardziej zatłoczonych miastach, w niehigienicznych, szkodliwych dla zdrowia warunkach; rezultatem tego było narastanie przytłaczających lęków i napięć. W miarę jak medycyna stawała się instytucją coraz bardziej stabilną i naukową, jej funkcje rozszerzały się na prace badawcze w dziedzinie diagnozowania, zapobiegania i leczenia chorób, definiowanie, kto jest, a kto nie jest chory (Parsons, 1951) oraz zapewnienie ochrony zdrowia wszystkim obywatelom. Zwolennicy teorii konfliktu dodaliby tu jeszcze kilka uzupełnień. Po pierwsze, medycyna stała się centralnym punktem konfliktu klasowego, ponieważ mogą sobie na nią pozwolić tylko bogatsi. W ten sposób zdrowie przekształciło się w jedno z trudno dostępnych, nierówno rozdzielanych dóbr; nie dziwi zatem fakt, że w społeczeństwach występują duże naciski polityczne na zwiększenie biedniejszym dostępu do opieki medycznej. Podrugic, wewnątrz samej instytucji medycznej istnieje poważny konflikt wokół tego, kto powinien zajmować dominującą pozycję. Na przykład Pauł Stan- (1982) odnotowuje transformację medycyny w Ameryce w towar rynkowy, nad którym kontrolę przejęli lekarze; otoczyli się oni czymś w rodzaju mitu kulturowego, który pozwala im na\ niezależne kierowanie własną grupą zawodową, wymuszanie na pacjentach szacunku dla siebie, decydowanie o tym, kto może zostać lekarzem, i co ważniejsze, przejęcie władzy nad pielęgniarkami, badaniami naukowymi w zakresie medycyny, szpitalami, aptekami i niemal wszystkimi pozycjami w systemie medycznym. Dzięki temu skupili oni w swoim ręku władzę, bogactwo i prestiż kosztem innych medycznych pozycji oraz, oczywiście, pacjentów. W ten sposób we współczesnych społeczeństwach medycyna stała się jedną z ważniejszych grup interesów, która dysponuje ogromną częścią produktu narodowego brutto oraz znajduje się w konflikcie z innymi interesami, w tym m.in. zdrowia wszystkich obywateli. Takie jest widzenie tego problemu przez teorię konfliktu (Conrad, Kem, 1986). Medycyna w Ameryce stanowi poważny problem społeczny. Obecnie dysponuje ona blisko dwunastoma procentami produktu krajowego brutto; często jest niedostępna dla 158 biednych i mniej zamożnych obywateli; stanowi mieszaninę prywatnych ubezpieczeń, pomocy społecznej (Medicaid), pomocy dla osób starszych (Medicare) oraz organizacji ochrony zdrowia; pobyt w szpitalach jest bardzo kosztowny, ponieważ większość prywatnych szpitali wykorzystuje tylko część swoich możliwości, a wszystkie rywalizują ze sobą, prześcigając się w kupowaniu coraz droższych urządzeń; wielkie korporacje przeżywają obecnie trudności z utrzymaniem się w światowym systemie konkurencji z powodu ogromnych kosztów ubezpieczenia medycznego dla pracowników; a deficyt budżetowy coraz częściej spowodowany jest wysokimi kosztami opieki medycznej dla ubogich i starych ludzi. W wyniku tego powstaje paradoksalna sytuacja: najlepszą w świecie opiekę medyczną zapewni ci Ameryka—pod warunkiem, że masz pieniądze. Z drugiej strony, jedynie Stany Zjednoczone i Afryka Południowa spośród wszystkich nowoczesnych społeczeństw nie obejmują prawem do specjalistycznej opieki medycznej wszystkich swoich obywateli. Ludzie biedni muszą korzystać z instytucji publicznych — szpitali będących na utrzymaniu samorządu danego hrabstwa, przychodni pomocy społecznej, izb pogotowia ratunkowego itp. — które zapewniają opiekę medyczną na znacznie niższym poziomie aniżeli ta, którą ludzie zamożni otrzymują w klinikach prywatnych dzięki ubezpieczeniu. Problemy te spowodowane są przez kilka czynników. W świadczeniu opieki medycznej działa niedoskonały i oligopolistyczny system rynkowy. Lekarze, szpitale oraz inne instytucje medyczne do tej pory mogły same ustalać ceny, których pacjenci nie mieli możliwości porównać. Prywatne towarzystwa ubezpieczeniowe często są pośrednikami pomiędzy systemem medycznym a jego klientami, zwiększając w ten sposób koszty utrzymania lego systemu. Natomiast rząd nie chce się wtrącać w ustalanie cen za usługi, pomijając swoich własnych klientów — starszych i ubogich — na skutek czego system medyczny odwraca się od nich z niechęcią, zwłaszcza od biednych, będących pod opieką Medicaid, ponieważ nie płacą pełnych stawek. W rezultacie Stany Zjednoczone wydają na opiekę medyczną więcej pieniędzy niż jakikolwiek inny naród na świecie i nadal nie mają systemu, który obejmowałby wszystkich obywateli. Jednak ostatnio wywierane są naciski na zmianę kosztów i wyrównanie niesprawiedliwości systemu: wielkie przedsiębiorstwa oraz ich ubezpieczyciele zaczynają domagać się stałych kosztów i specjalnych umów dla dużej liczby klientów; organizacje opieki zdrowotnej (takie jak HMO) oraz programy dysponujące określonym budżetem zmuszają system do ustalenia kosztów; a zarówno polityczne, jak i fiskalne- naciski przyczyniają się do tworzenia czegoś w rodzaju ogólnokrajowego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. W najbliższych latach wszyscy będziemy borykać się z tymi problemami; a to, co w końcu powstanie, z pewnością mieć będzie ogromny wpływ na nasze zdrowie, dobre samopoczucie i zawartość naszych portfeli. NAUKA Jak dowiedzieliśmy się z. rozdziału drugiego, nauka stała się głównym narzędziem umożliwiającym mieszkańcom współczesnego świata zrozumienie rzeczywistości. Ponieważ cele nauki częściowo pokrywają się z celami religii — zrozumienie teraźniejszości, a także przeszłości i przyszłości — kiedyś te dwie dziedziny często zlewały się w jedną. Początkowe spekulacje na temat gwiazd, słońca i wszechświata miały często zabarwienie religijne, jednak astronomowie i matematycy w starożytnych społeczeństwach — w Ameryce Środkowej oraz od Mezopotamii po Chiny i pozostałą część Azji — przygotowali 159 grunt pod nowy rodzaj działalności człowieka: dążenie do ujmowania wiedzy o świecie w kategoriach obiektywnych. W Europie rozwój nauki jako samodzielnej dyscypliny obfitował w konflikty; Kopernik na przykład był prześladowany za stwierdzenie, że Ziemia kręci się wokół Słońca i nie jest środkiem wszechświata. Ostatecznie tym, co zaważyło na powstaniu nauki w krajach zachodniej Europy, była rywalizacja pomiędzy elitami oraz tworzącymi się narodami o wyższą pozycję. Te, które miały najlepszych uczonych i szczyciły się najnowszymi odkryciami, cieszyły się największym prestiżem — a było to wysoko cenione dobro. Toteż rozwój nauki finansowali bogaci protektorzy, a władcy zapraszali na swoje dwory uczonych. Spowodowało to rozkwit twórczej działalności i rozwój epoki renesansu w Europie. Dalsza instytucjonalizacja nauki nastąpiła wówczas, kiedy poznano jej przydatność w rozwoju nowych technologii dla gospodarki i wojska. Od tej pory nauka jest wykorzystywana nie tylko w celach gospodarczych i militarnych, lecz dosłownie w każdej dziedzinie życia społecznego. A w miarę jak zaczęta poszerzać swoje horyzonty, jej baza strukturalna przesunęła się od protektoratu elit do uniwersytetów, instytucji rządowych i sponsorów w postaci wielkich korporacji. Możemy zatem przedstawić naukę jako organizację pozycji w zróżnicowanych strukturach społecznych — od uniwersytetów poprzez sponsorowane przez państwo akademie i instytuty aż po jednostki naukowo-badawcze w przemyśle — których celem jest tworzenie świeckiej wiedzy na temat funkcjonowania świata za pomocą technik określonych przez metodę naukową (zob. rozdział drugi, s. 28-31). Tego rodzaju działalność obwarowana jest normami, które nakazują zachowanie obiektywności w gromadzeniu danych oraz w ocenie praw (Merton, 1957. s. 550- 562). Istnieje jednak bogata literatura — zarówno filozoficzna, jak i socjologiczna — która przyjmuje punkt widzenia zwolenników teorii konfliktu: nauka jest instytucją, która służy pewnym sferom społecznym bardziej niż innym i przynosi korzyści przede wszystkim tym, którzy są hardziej uprzywilejowani. Niektórzy uważają nawet, że nauka opanowała także inne dziedziny, zobiektywizowała je i odpersonalizowała, tłumiąc w ten sposób ludzką duszę (Habermas, 1970). Jednak zwolennicy funkcjonalizmu dowiedliby, że zaspokaja ona podstawową potrzebę człowieka, jaką jest pragnienie wiedzy, którą można wykorzystać do lepszej organizacji działań skierowanych na przetrwanie; z tego też powodu zdobyła ona tak wielki wpływ na instytucje gospodarcze, polityczne i oświatowe. Jako jedna z najmłodszych stworzonych przez człowieka instytucji, nauka jest dziedziną, którą warto lepiej poznać. W rozdziale drugim dowiedzieliśmy się, czym się ona zajmuje, ale chyba znacznie ważniejsze jest to. w jakim stopniu przenika ona do naszego codziennego życia. I chociaż przyzwyczailiśmy się już do tego, że nauka zapewnia nam „wygodne życie", to powinniśmy zastanowić się nad następstwami nieustannego dążenia do zdobywania nowej wiedzy w imię „postępu", „korzyści", „bezpieczeństwa" i tym podobnych celów. W każdej bowiem sferze instytucjonalnej — w gospodarce, oświacie, wojskowości, medycynie, polityce, a nawet w religii — możemy dostrzec oddziaływanie nauki. W gospodarce napędza ona nie kończące się poszukiwania nowych technologii w silnie konkurencyjnym światowym systemie ekonomicznym. Na niższych szczeblach systemu kształcenia wysoko wynagradzane jest przekazywanie osiągnięć nauki, a na większości wyższych szczebli tego systemu, zwłaszcza zaś na elitarnych uniwersytetach, cała działalność koncentruje się wokół badań naukowych; nauka jest także motorem rozwoju medycyny, dostarczając jej nowych i lepszych metod leczenia chorób, co przy okazji podnosi koszty. Państwo finansuje większość podstawowych badań naukowych, a jego siły zbrojne wykorzystują tę wiedzę do wytwarzania nowych rodzajów broni. Natomiast religia często staje wobec trudnych wyborów, ponieważ świeckie zainteresowania nauki stoją w sprzeczności z obszarem, na którym koncentruje się jej działalność. 160 Jak widać, nauka stała się jedną z najważniejszych sił instytucjonalnych we współczesnych społeczeństwach. Podsumowanie 1. Instytucje społeczne stanowią zespół pozycji i struktur, które mają rozwiązywać problemy istotne dla człowieka jako gatunku, którego istnienie opiera się na kulturowo zapośredniczonej organizacji społecznej. Większość ogólnych norm, które kierują zachowaniami w strukturach instytucjonalnych, jest — z racji swej ważności — powszechnie znana i oparta na wartościach i przekonaniach. 2. System pokrewieństwa jest instytucją, która organizuje związki pomiędzy ludźmi przez małżeństwo i więzy krwi. Taką organizację uzyskuje się dzięki określonym normom rządzącym zachowaniami, odnoszącym się do małżeństwa, dziedziczenia, miejsca zamieszkania, władzy, podziału pracy, wielkości rodziny oraz zasad rozwiązywania małżeństwa. Reguły le w taki sposób ustalają relacje między ludźmi, aby rozwiązywać najważniejsze problemy, takie jak seks i łączenie się w pary, dostarczanie wsparcia biologicznego i społecznego, socjalizacja i zapewnienie określonego miejsca w.społeczeństwie. W systemie pokrewieństwa w Ame-rycĄ dominują oddzielone od siebie jednostki nuklearne, w których o doborze partnera decyduje romantyczna miłoSc, natomiast podstawowe normy dotyczące władzy i podziału pracy są niejasno sprecyzowane i szybko się zmieniają. 3. Gospodarka to instytucja, która organizuje technologię, siłę roboczą i urządzenia materialne w celu wydobycia ze środowiska surowców naturalnych, przekształcenia ich w procesie produkcji w użyteczne dobra i towary oraz dystrybucji owych dóbr pomiędzy członków danego społeczeństwa. W historii ludzkości istniało kilka różnych form gospodarki —łowiectwo i zbieractwo, kopieniactwo, rolnictwo, industrializm i postindustria-lizm. Gospodarka amerykańska jest obecnie w pełni postindustrialna, zarówno w zakresie usług, jak i produkcji przemysłowej. 4. System władzy to instytucja, która używa siły, aby ustanowić cele dla społeczeństwa i zmobilizować zasoby dla ich osiągnięcia. Kiedy władza zostaje zorganizowana w sposób biurokratyczny, mówimy o istnieniu państwa. Współczesne państwa różnią się między sobą stopniem racjonalności ich administracji, centralizacją podejmowania decyzji, rozmiarami interwencji państwa w sprawy wewnętrzne, stopniem demokratyzacji w wyborze przywódców, wyrazistością podziału władzy na sądowniczą, wykonawczą i ustawodawczą oraz stopniem jej legitymizacji. System władzy w Ameryce wyraźnie coraz bardziej się centralizuje, zaczyna też dominować władza wykonawcza. 5. System oświaty to instytucja stanowiąca zbiór organizacji formalnych, której celem jest wykształcenie niezbędnych umiejętności, umieszczenie ludzi na określonych pozycjach w gospodarce, gromadzenie dorobku kulturowego i wprowadzanie innowacji. Każdy system oświatowy stanowi zbiór organizacji szczebla podstawowego, średniego i wyższego. System edukacyjny w Ameryce jest obecnie najbardziej zdecentralizowany i sprywatyzowany ze wszystkich istniejących na świecie systemów. 6. Religia jest instytucją, która organizuje praktyki rytualne skierowane ku świętym i nadprzyrodzonym siłom zgodnie z określonymi wierzeniami. Religia odpowiada na podstawowe potrzeby człowieka, którymi są: zmniejszenie lęku i napięcia oraz umocnienie najważniejszych norm i wartości. W Ameryce wśród religii dominuje chrześcijaństwo, w ramach którego istnieje wiele wyznań o różnej zdolności pozyskiwania bądź tracenia swych członków. 7. Medycyna jest instytucją przeznaczoną do organizowania działań mających na celu zapobieganie chorobom oraz ich leczenie. Powstała w ramach religii, a jako odrębna i dominująca instytucja pojawiła się wraz z industrializacją. Obecnie w większości nowoczesnych krajów medycyna pochłania znaczną część produktu narodowego brutto. W Ameryce podlega ona gwałtownym przemianom, ponieważ stary system składający się z prywatnych gabinetów lekarskich, towarzystw ubezpieczeniowych i państwowego ubezpieczenia dla ludzi starych i biednych stal się mało skuteczny, uniemożliwiający równy dostęp do usług medycznych oraz zbyt kosztowny. 8. Nauka jest instytucją przeznaczoną do organizowania obiektywnego poszukiwania i gromadzenia wiedzy na temat funkcjonowania świata. We współczesnych społeczeństwach stała się instytucją dominującą, przenikającą do wszystkich innych, często też wchodzącą w konflikt z religią. Rozdział 10 POPULACJA, SPOŁECZNOŚĆ LOKALNA I ŚRODOWISKO Populacja ludzka powiększa się w alarmującym tempie, zmuszając ludzi do życia w miastach i narażając ich na skutki zanieczyszczenia środowiska. Chyba największym zagrożeniem dla naszego dalszego istnienia jako gatunku Jest przeludnienie, ponieważ im więcej ludzi, tym szybciej zużywają oni surowce naturalne, tym bardziej zanieczyszczone i niebezpieczne staju się miasta (ilustruje to zanieczyszczone niebo nad Los Angeles i niebezpieczne ulice tego miasta), a choroby i głód nękają większość ludzi na świecie. Jeśli zużyjemy wszystkie nasze surowce. Jeśli stworzymy warunki sprzyjające szerzeniu się śmiertelnych chorób, takich jak np AIDS albo niektórych starszych zabójców. Jak gruźlica. Jeśli damy .się omamie miejskiej wygodzie, zniszczymy przez zanieczyszczenie inne formy życia - wówczas nasze szansę na przetrwanie gwałtownie spadną. 162 Liczba ludzi w społeczeństwie, ich rozmieszczenie w przestrzeni, ich wzory organizacji, ich zasoby symboli kulturowych oraz ich oddziaływanie na środowisko — wszystko to jest wzajemnie od siebie zależne. Rosnąca liczba ludzi w danym społeczeństwie ma ogromny wpływ na struktury społeczne; wzrasta produkcja; władza zostaje skoncentrowana; pogłębiają się nierówności; mnożą się subkultury; narastają dewiacje społeczne; nasila się urbanizacja i powiększają konflikty. Nauka, która zajmuje się badaniem populacji — nic tylko jej liczebności, ale także jej cech, ruchów, rozmieszczenia oraz wzrostu i zmniejszania się—nazywa się demografią (Weeks, 1989;Menard,Moen, 1987;Almgren, 1992). W pierwszej części tego rozdziału poznamy kilka podstawowych metod, za pomocą których demografowie badają ludzkie populacje. To oczywiste, że populacja jest czymś więcej niż tylko masą ludzi; są oni zorganizowani i rozlokowani w przestrzeni. Organizacja ludzi w przestrzeni geograficznej jest, jak wspomniałem w rozdziale czwartym, cechą określającą struktury społeczności lokalnej. Kiedy populacja powiększa się i niezbędne stają się inne struktury społeczne, społeczności stają się coraz większe i bardziej zurbanizowane. Proces urbanizacji koncentruje coraz więcej ludzi w przestrzeni; i jest to fundamentalny fakt w naszym życiu, o czym przekonamy się, czytając dalszą część tego rozdziału. W miarę jak populacje powiększają się, zaczynają coraz silniej oddziaływać na środowisko, bądź inaczej na ekosystem składający się z powiązań między różnymi formami życia oraz zależności pomiędzy tymi formami a środowiskiem fizycznym. Jak nieustannie powtarzamy, i jak często przekonujemy się sami, wzrost populacji, jej przemiana w industrialne społeczeństwo oraz urbanizacja przyspieszają dewastację zarówno lokalnego, jak i światowego ekosystemu, czyniąc problematycznym dalsze trwanie naszego gatunku. Jest to zatem temat wart zainteresowania — zamyka on niniejszy rozdział. Przyjrzyjmy się teraz zjawisku, które zawsze rozpoczyna niszczenie ekosystemu: wzrostowi populacji. POPULACJA A DEMOGRAFIA Wielkość populacji a jej wzrost Wielkość populacji — to znaczy bezwzględna liczba ludzi w społeczeństwie — jest najważniejszą z punktu widzenia socjologii cechą demograficzną społeczeństwa, ponieważ oddziałuje ona na rodzaj struktur społecznych, które muszą powstać, żeby utrzymać i zorganizować daną populację. Istotny jest także wskaźnik wzrostu w danej populacji, lub inaczej szybkość, z jaką przybywa ludzi, ponieważ określa on obciążenie istniejących struktur społecznych oraz to, jakie zmiany są w nich konieczne, aby mogły one objąć nowych ludzi. Wskaźnik wzrostu danej populacji obliczamy, dzieląc wielkość populacji na początku danego roku przez wzrost lub ubytek netto populacji (to znaczy od liczby urodzeń odejmujemy liczbę zgonów) na koniec roku. Otrzymana liczba oznacza, jaki procent populacji rocznic ubywa lub przybywa. Procent ten zwykle wydaje się bardzo mały — dajmy na to, dwu- lub trzypunktowy przyrost — ale dotyczy on tylko jednego roku; a jeśli dana populacja wykazuje trzyprocentowy wskaźnik wzrostu, wówczas podwoi się ona w niecałe dwadzieścia pięć lat, a po stu latach powiększy się wielokrotnie. I z tej właśnie przyczyny demografowie zainteresowani są zarówno wskaźnikami urodzeń, jak 163 i wskaźnikami zgonów; zależności pomiędzy tymi dwiema liczbami określają wielkość populacji oraz jej wskaźnik wzrostu. Wskaźnik urodzeń to liczba żywych urodzeń na tysiąc osób danej populacji w ciągu roku. Na przykład w Stanach Zjednoczonych wskaźnik ten wynosi poniżej szesnastu na tysiąc Amerykanów, natomiast w Kenii przekracza pięćdziesiąt. Tego rodzaju wskaźniki umożliwiają przeprowadzanie dość prostych i powierzchownych porównań, toteż potrzebne są bardziej szczegółowe wyliczenia. W tym celu posługujemy się ogólnym wskaźnikiem płodności, który obliczamy dla kobiet będących w wieku rozrodczym. Jest to ogólna liczba urodzeń na tysiąc kobiet w wieku od piętnastu do czterdziestu czterech lat. Znając liczbę aktualnych urodzeń wśród kobiet w wieku rozrodczym, otrzymujemy znacznie dokładniejsze dane. Chcąc je jeszcze bardziej uszczegółowić, możemy obliczyć wskaźnik płodności w zależności od wieku, np. biorąc pod uwagę liczbę żywych urodzeń w ciągu roku na tysiąc kobiet w poszczególnych grupach wiekowych, powiedzmy w wieku od 15 do 25 lat lub od 25 do 40 lat, w zależności od naszych potrzeb. Na przykład chcielibyśmy porównać wskaźnik płodności u młodych kobiet w poszczególnych latach, aby dowiedzieć się, czy osoby będące w wieku największej płodności mają więcej czy mniej dzieci. Ogólny wskaźnik zgonów oblicza się podobnie jak wskaźnik urodzeń, tylko że w tym przypadku obliczamy liczbę zgonów na tysiąc osób w danej populacji. W Stanach Zjednoczonych na przykład wskaźnik ten wynosi poniżej dziewięciu, podczas gdy w środkowej Afryce — prawic pięćdziesiąt na tysiąc osób. Można także obliczyć wskaźnik zgonów w zależności od wieku, aby ustalić, w jakich grupach wiekowych ludzie najczęściej umierają. Jeśli w danym społeczeństwo wysoki wskaźnik przypada na osoby w wieku od pięćdziesięciu do sześćdziesięciu lat, oznacza to, że wielu ludzi umiera przedwcześnie. Jednym z najbardziej użytecznych wskaźników jest współczynnik zgonów niemowląt, który mówi nam, ile niemowląt do pierwszego roku życia umiera na tysiąc żywo urodzonych. W niektórych społeczeństwach afrykańskich wskaźnik len wynosi powyżej dwustu. W Stanach Zjednoczonych natomiast—około dziesięciu, co wygląda znacznie lepiej, ale nadal jest on wyższy niż w większości krajów uprzemysłowionych. Wskaźnik len mówi nam, że w Stanach Zjednoczonych wiele dzieci umiera z powodu niedostatecznej opieki medycznej. Zmiany demograficzne Zależność pomiędzy wskaźnikiem urodzeń a wskaźnikiem zgonów ma wpływ, jak wspomniałem wyżej, na wielkość populacji, a także na jej wskaźnik wzrostu. Można brać pod uwagę także inne czynniki, takie jak migracje do lub z danego społeczeństwa, ale najważniejsze dla poznania wzrostu danej populacji są wskaźniki urodzeń i zgonów. Przez większą część historii ludzkości bardzo wysokie były wskaźniki urodzeń i zgonów niemowląt, a współczynnik zgonów w zależności od wieku wskazywał na to, że wielu ludzi umierało bardzo wcześnie. Czterdzieści tysięcy lat temu na świecie żyło prawdopodobnie trzy miliony myśliwych i zbieraczy; liczba ta mogła zwiększyć się do pięciu milionów jakieś osiem do dziesięciu tysięcy lat temu, kiedy wyłoniła się kultura kopieniacka, a następnie rolnicza (Wilford, 1981). A zatem wskaźnik wzrostu całej populacji był dość niski — ponieważ wysokiemu wskaźnikowi urodzeń towarzyszył wysoki wskaźnik zgo- nów. Na początku naszej ery na Ziemi żyło dwieście milionów ludzi; w pierwszych latach 164 dziewiętnastego wieku liczba ta wzrosła do jednego miliarda. Obecnie liczba ludności na świecie przekroczyła pięć miliardów i nadal rośnie. Od czasów rozwoju rolnictwa nastąpiło przyspieszenie wzrostu populacji ludzkiej, jak pokazuje to rycina 10.1. Thomas Malthus w słynnej pracy na temat populacji (1798) twierdzi, że populacje powiększają się w tempie geometrycznym, bądź wykładniowym, kiedy to wskaźnik wzrostu nieustannie rośnie (np. z l do 2, z 2 do 4, z 4 do 16, z 8 do 64 itp.). Populacje będą się zatem powiększać aż do wyczerpania (ekonomicznych) środków utrzymania, chyba że wcześniej ich wzrost zostanie zahamowany przez głód, choroby i wojny — czynniki, które ograniczały powiększanie się populacji ludzkich aż do czasów Malthusa i później. Ale, jak się okazało, nie stanowiły one dostatecznie skutecznego hamulca, ponieważ populacje nieustannie rosną. Industrializacja oraz towarzyszący jej rozwój instytucji medycyny oraz nauki drastycznie zmieniły obliczenia Malthusa. Obecnie umieralność można ograniczyć dzięki zastosowaniu określonych technologii — są to na przykład: stosowanie pestycydów zabijających wszystkie te insekty, które roznoszą choroby i niszczą zbiory; postępy medycyny umożliwiające leczenie wielu chorób oraz zmniejszenie śmiertelności niemowląt; techniki uprawy ziemi zwiększające produkcję żywności, dzięki której można wyżywić większą populację. Tak więc skuteczny hamulec wzrostu populacji, jakim były choroby i głód, został ograniczony, w wyniku czego nastąpiło gwałtowne powiększanie się populacji w wielu częściach świata (Ehriich, Ehriich, 1990). Jednak pojawiło się także coś nieoczekiwanego: obniżyły się bowiem także wskaźniki urodzeń i są one bardzo niskie w większości nowoczesnych społeczeństw, a czasami nawet ujemne, czyli poniżej poziomu potrzebnego do utrzymania obecnego stanu populacji. Malthus zakładał, że wskaźniki urodzeń zawsze pozostaną wysokie, tymczasem okazuje się. że się mylił. Te jego błędne wyliczenia każą nam zwrócić uwagę na to, co nazywamy przemianami demograficznymi. Treść zawarta w pojęciu zmiany demograficznej jest następująca (Davis, 1945): W miarę jak społeczeństwa industrializują się i stają coraz bardziej nowoczesne, ludzie mają coraz mniej dzieci, a w tym samym czasie nowe technologie obniżają wskaźniki 165 umieralności. Istnieje jednak opóźnienie pomiędzy spadkiem wskaźnika umieralności a obniżaniem się wskaźnika urodzeń; i właśnie w tym czasie następuje demograficzna eksplozja. Ludzie nadal mają dużo dzieci, ponieważ przekonania kulturowe i styl życia oparte na założeniu, że wiele niemowląt może umrzeć, preferują wielodzietne rodziny; poza tym duże rodziny dostarczają więcej siły roboczej oraz zapewniają opiekę ludziom starym. Kiedy obniża się umieralność noworodków, a starzy ludzie żyją dłużej, ludzie nie zmniejszają swoich rodzin natychmiast; nadal rozmnażają się tak jak dawniej, gwałtownie powiększając wielkość danej populacji. Jednak w końcu wskaźnik urodzeń zaczyna spadać, ponieważ duże rodziny zaczynają być ciężarem w pracach nie związanych z rol- nictwem, przekonania dopasowują się do bardziej nowoczesnych wzorów, a ludzie stają się coraz bardziej mobilni w poszukiwaniu wykształcenia i pracy. Europa doświadczyła tych zmian pierwsza, a dwadzieścia lal temu poważnie obawiano się, że nic będzie to dotyczyło Trzeciego Świata. W rzeczywistości wydawało się, że wskaźnik zgonów będzie się obniżał, a opóźnione obniżenie wskaźnika urodzeń nie nastąpi. Trzeci Świat bowiem mógł wykorzystać nowoczesne technologie do obniżenia wskaźnika zgonów, ale nie zaadaptować stylu życia preferującego małe rodziny. Jednak powoli także w wielu krajach tamtego regionu zaczął spadać wskaźnik urodzeń, sygnalizując, że eksplozja populacji ludzkiej na świecie może nie być tak wielka, jak się obawiano (Slark, 1992, s. 543). Liczba ludności będzie jednak jeszcze przez jakiś czas rosnąć, nawet jeśli wskaźnik urodzeń spadnie do zera, ponieważ duża liczba dzieci urodzonych przed obniżeniem się lego wskaźnika musi wkroczyć w okres rozrodczy. Świat nadal nie jest wolny od wizji katastrofy maltuzjańskicj, ale przyszłość gatunku ludzkiego rysuje się obecnie w znacznie jaśniejszych barwach niż dwadzieścia lal temu. 166 Charakterystyka populacji ludzkiej Demografowie analizują także cechy charakterystyczne populacji ludzkiej. Jedną z najważniejszych cech jest skład wiekowy populacji, czyli procent ludzi w różnych grupach wiekowych — powiedzmy od O do 5 lat, od 6 do l O, od 11 do 15, od 16 do 20, od 21 do 25 i tak dalej aż do powyżej 80 lat. Skład wiekowy może dostarczyć nam cennych informacji, zwłaszcza zaś tym, którzy ustalają politykę społeczną. Na przykład jeśli wysoki procent danej populacji obejmuje młodsze grupy wiekowe, wówczas będzie się ona powiększać, zwłaszcza kiedy osoby należące do tych grup wejdą w okres rozrodczy. Jeśli młodsze grupy wiekowe stanowią mniejszy procent aniżeli grupy w wieku od 20 do 40 lat, jak to jest w przypadku Stanów Zjednoczonych, cała populacja będzie się starzeć, a opieka nad ludźmi starymi stanie się wielkim problemem społecznym — jak to już się dzieje w Stanach. Prawdopodobnie będzie narastać niezadowolenie z podatków, które płacimy na ubezpieczenia społeczne, wykorzystywanych do finansowania opieki zdrowotnej (Me-dicare) oraz innych świadczeń dla ludzi starych. A biorąc pod uwagę skład wiekowy naszej populacji, młodzi ludzie mogą mieć powody do niepokoju, ponieważ coraz mniejsze grupy ludności (obecni studenci i uczniowie) będą mieć na utrzymaniu coraz większą liczbę ludzi starych (pokolenie moje i następne). Inną cechą populacji ludzkiej jest współczynnik płci, czyli proporcja mężczyzn do kobiet. Może on posiadać duże znaczenie, kiedy proporcje te ulegną zaburzeniu, jak to bywa wówczas, kiedy podczas wojny ginie znaczna liczba młodych mężczyzn (dochodziło do tego wiele razy w ciągu wieków). Kolejną cechą jest skład narodowościowy populacji oraz zróżnicowane wskaźniki (urodzeń, zgonów i wzrostu) takiej populacji. Gdy jedna subpopulacja powiększa się, uatóTOY&sł. Ucze.bnosć vnw)t\\ we. 7m\c.Wt\ s\ę, częs\o 'znajduje lo odbicie w napięciach etnicznych. Uprzedzenia białych wobec czarnych i Latynosów w Ameryce oraz dyskryminacja tych dwu ostatnich grup są do pewnego stopnia napędzane strachem przed nadmiernym powiększaniem się populacji czarnych, a zwłaszcza Latynosów w stosunku do białej ludności. Tak więc znając pewne podstawowe cechy danej populacji, możemy planować— pod warunkiem, że istnieje wola polityczna w tej sprawie — i rozwijać takie działania, które uwzględniaja realia demograficzne. I chociaż. liczby i wyliczenia demografów mogą wydawać się suche i nudne, lo w dużym stopniu od nich zależy nasza pomyślność. Ruchy populacji Na wielkość i cechy danej populacji mają wpływ migracje, czyli przemieszczanie się ludzi do, na zewnątrz i wewnątrz społeczeństwa. Jeśli migracja polega na przybywaniu ludzi do danego społeczeństwa, wówczas mówimy o imigracji; gdy ludzie opuszczają społeczeństwo, zjawisko to nazywamy emigracją; a jeśli przemieszczenia następują w ramach danego społeczeństwa, wtedy jest to wewnętrzna migracja. Wskaźnik migracji netto oznacza wzrost lub spadek danej populacji na tysiąc jej członków. Do migracji dochodzi pod wpływem połączenia się czynników „wypychających", czyli tych sił. które zmuszają ludzi do opuszczania danego terenu, z czynnikami przyciągania, lub inaczej warunkami, które sprawiają, że cel podróży wydaje się znacznie atrakcyjniejszy (Long, 198S). Na przykład większość czytających tę książkę studentów amerykańskich 167 jest potomkami imigrantów z Europy, Azji i Ameryki Łacińskiej, którzy uznali istniejące w ich własnych społeczeństwach warunki ekonomiczne, polityczne i społeczne za nie do wytrzymania (czynniki „wypychające"), a jednocześnie Stany Zjednoczone jawiły się im jako kraj wolny, otwarty i roztaczający przed nimi szerokie możliwości (czynniki przyciągania). To samo dotyczy migracji wewnętrznych w Stanach Zjednoczonych: najpierw dążenie na zachód, następnie przemieszczanie się z obszarów zimniejszych do cieplejszych, gdzie otwierały się nowe możliwości robienia interesów, po czym nastąpił powrót na pewien czas w stare regiony, a obecnie obserwujemy pewien ruch w kierunku południowym. Wszystkie te ruchy są odzwierciedleniem czynników ,,wypychających" (utrata pracy, zimny klimat) i czynników przyciągania (nowe możliwości pracy, ciepło). Wedle niektórych przewidywań, populacja zamieszkująca północny wschód będzie bardzo wolno rosła, a ta ze środkowego zachodu do roku dwutysięcznego zmniejszy się na skutek tendencji migracyjnych: natomiast liczba ludności na południu i zachodzie będzie nadal wzrastać, i to dość gwałtownie, na skutek migracji wewnętrznych oraz imigracji z innych krajów. Dzisiaj wzrost populacji amerykańskiej spowodowany jest głównie imigracją oraz wyższymi wskaźnikami urodzeń wśród imigrantów. A wiele napięć etnicznych oraz nacisków politycznych wywieranych na wszystkie szczeble władzy w Stanach Zjednoczonych spowodowanych jest niepokojami wywołanymi migracją etnicznych subpopulacji do różnych regionów. Trudno na przykład zrozumieć społeczną, ekonomiczną i polityczną dynamikę południowego zachodu, jeśli nie weźmiemy pod uwagę imigracji Meksykan i Azjatów do społeczności tego obszaru. To samo dotyczy północnego wschodu i środkowego zachodu, gdzie dominowała w latach 1850-1920 imigracja z Europy, a obecnie, w mniejszym co prawda wymiarze — z Puerto Rico i z Azji. Tak więc tendencje migracyjne są czymś więcej niż tylko suchymi liczbami w statystyce (chociaż czasami tak są traktowane), ponieważ liczby te uzmysławiają nam ogrom wewnętrznych ruchów ludnościowych w Ameryce oraz imigracji nowych grup narodowościowych. Wszystkie te ruchy oddziałują na nasz rynek pracy, szkolnictwo, postawy polityczne i wiele innych aspektów życia każdego z nas. Kiedy dodamy do tych tendencji migracyjnych wskaźnik wzrostu populacji oraz jej cechy, przekonamy się, jak ważna jest demografia dla zrozumienia procesów zachodzących w społeczeństwie. SPOŁECZNOŚĆ I URBANIZACJA Powstawanie i rozwój miast Jednym ze skutków wewnętrznych migracji oraz imigracji jest wzrost wskaźnika urbanizacji, czyli powiększanie się odsetka populacji żyjącej w stłoczonych gęsto społecznościach (Frisbie, Kasarda, 1988). Struktury wspólnot pierwotnych nie mogły przewidzieć, co się stanie, kiedy populacje ludzkie powiększą się i zaczną migrować z jednego terenu na drugi (Sjoberg, 1960). Dawni myśliwi i zbieracze, kiedy zaczęli się osiedlać i uprawiać ziemię albo łowić ryby, tworzyli niewielkie wioski, ale w miarę rozwoju technologii wzrost produkcji gospodarczej wspierał nowe konstrukcje społeczne, co więcej — nawet ich wymagał; były to: rynki, systemy polityczne i świątynie religijne, co sprzyjało skupianiu się części populacji w miastach. Początki tego procesu widzimy 168 w Mezopotamii, dolinie Nilu w Egipcie, dolinie Indusu w Indiach i w dorzeczu Żółtej Rzeki (Huang-ho) w Chinach. Następnie objęły one większość Europy, Azji, północnej Afryki i Amerykę Środkową (Eisenstadt, Shachar, 1987), Ale nawet kiedy już miasta powstały, w ciągu całej epoki rolnictwa były one — wedle dzisiejszych standardów — bardzo małe; miały niewiele więcej niż sto tysięcy mieszkańców i mieszkało w nich jedynie niecałe dziesięć procent populacji. Powszechny był następujący wzorzec: na wielkim obszarze istniało jedno wielkie miasto, które powiązane było poprzez handel, władzę polityczną i religię z mniejszymi miastami, które z kolei łączyła sieć powiązań z otaczającymi wioskami (Lenski, Lenski, Nolan, 1991). Wraz L rozwojem industrializacji głębokiej przemianie uległy skala oraz natura miast, a także związki pomiędzy nimi. W epoce rolnictwa miasta były ośrodkami handlu, władzy politycznej i religii; mieściły się w nich także różne warsztaty rzemieślnicze, urzędy oraz instytucje finansowe. Wraz z rozwojem industrializacji stały się one strukturami rozwoju przedsiębiorczości, ułatwiając zgromadzenie siły roboczej, kapitału i technologii w fabrykach położonych blisko źródeł surowców i szlaków transportowych. Miasta zawsze przyciągały ludzi, ale dopiero industrializacja nasiliła czynniki przyciągania, choć i czynniki ,,wypychające" związane z brakiem perspektyw oraz biedą wsi stanowiły z pewnością potężną siłę (miasta wczes-noprzemysłowe były tak nieprzyjemnym miejscem do mieszkania, że ludzie, którzy do nich migrowali, musieli być naprawdę zdesperowani). Początki ekologii miast We wczesnej fazie industrializacji socjologowie zaczęli interesować się dynamiką rozwoju miast (Park, 1916; Hurd, 1903). Usiłowali oni zrozumieć prawidłowości tego rozwoju oraz wyjaśnić, w jaki sposób na terenach miejskich powstały tak zróżnicowane strefy i okręgi (McKenzie, 1933). Jeden z pierwszych modeli teoretycznych opisywał miasto jako układ stref koncentrycznych, w którym od centralnej dzielnicy przemysłowo--handlowej rozchodzą się wachlarzowato pierścienie oddzielonych od siebie stref (Park, Burgess, 1925; Park, 1936). Inna teoria, przedstawiająca model sektorowy, opisuje miasto jako składające się z odrębnych sektorów odchodzących jak kawałki tortu od centralnej dzielnicy przemysłowo-handlowej (Hoyt, 1939). I wreszcie trzecie wczesne podejście opisuje model wicloośrodkowy, w którym miasto nie posiada jednego centrum, ale równorzędne odrębne sektory, które nie tworzą żadnego wyraźnego wzoru, jak opisane wcześniej koncentryczne okręgi czy strefy przypominające pokrojony tort (Harris, Ulman, 1945). Każda z tych wczesnych teorii poszukuje wyjaśnienia, dlaczego miasta rozwinęły się w określony sposób. Przedstawiają one wizję walki o zasoby — ziemię, szlaki transportowe, mieszkania, nabywców towarów oraz inne dobra. Miasto powstawało w wyniku takiej rywalizacji ludzi i firm, napędzanej jeszcze przez rynek handlu nieruchomościami. I tak slumsy stanowiły miejsce, w którym zmuszeni byli do zamieszkania ludzie nie posiadający wszystkich tych dóbr; centralna dzielnica przemysłowo-handlowa była bardzo droga i mogły sobie na nią pozwolić osoby o wysokich dochodach w biznesie i wykonujące wolne zawody; podobnie było z dzielnicami willowymi, terenami przeznaczonymi na magazyny oraz innymi strefami i sektorami miast. Mimo oczywistych ograniczeń ów rodzaj analizy ekologicznej zwracał uwagę na coś bardzo ważnego: miasta stanowią organizację ludzi w przestrzeni; organizacja ta w pewnym stopniu odzwierciedla rywali- 169 zację o tę przestrzeń; a obecne i przyszłe rozmieszczenie ludzi, dzielnic mieszkaniowych, przedsiębiorstw, parkingów, szlaków komunikacyjnych, ośrodków kulturalnych, urzędów ilp. jest rezultatem tej rywalizacji (Hawley, 1950, 1981). Ale działają tu także inne siły, tworząc nowe płaszczyzny, na których toczy się walka o dostęp do wartościowych dóbr oraz zasobów. Oddziaływanie na urbanizację innych czynników Jedną z przyczyn zmian był rozwój technologii transportu i komunikacji. Nowe rodzaje transportu — pojazdy na szynach, samochody osobowe, ciężarowe i samoloty — w dużym stopniu zmieniły warunki życia ludzi. Mogli oni przemieszczać się na znacznie większe odległości, a dzięki samochodom nic musieli osiedlać się przy liniach kolejowych. W wyniku tego populacje zamieszkujące tereny miejskie, zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych, zaczęły wyprowadzać się poza zatłoczone, hałaśliwe i zatrute centrum miasta. A wraz z ludźmi przenosiły się różne firmy, aby obsługiwać ich na miejscu. Radio, a później telewizja ułatwiły ten proces, umożliwiając ludziom utrzymywanie kulturalnych i psychologicznych kontaktów z miejskimi centrami. A rozwój urządzeń elektrycznych, takich jak lodówki i inny sprzęt gospodarstwa domowego, sprawił, że przeprowadzka poza miasto nie łączyła się z pogorszeniem warunków, a wręcz przeciwnie (J. Turner. 1976). Inne zmiany wiązały się z technologiami produkcji. Stare fabryki mogły być ciasno stłoczone, ale nowe zaczęły stosować linie montażowe, co wymagało większej przestrzeni, żeby połączyć ze sobą poszczególne stanowiska produkcyjne. W tym czasie przestrzeń była tańsza w regionach bardziej oddalonych od centrum, toteż pracownicy najemni oraz firmy usługowe zaczęli przeprowadzać się tam, gdzie znajdowała się praca. Kolejne zmiany związane były z polityką. Ludzie zamieszkujący rozległe tereny 770 podmiejskie chcieli rządzić się sami, wolni od korupcji polityki „wielkomiejskiej", w związku /. czym stworzyli oddzielne władze dla społeczności podmiejskich. A od kiedy mogli sami decydować o takich sprawach, jak zagospodarowanie własnej strefy zamieszkania, rekreacja, szkolnictwo itp., tereny te stały się jeszcze bardziej atrakcyjne dla mieszkańców i biznesu. Zmiany te doprowadziły do zjawiska suburbanizacji, czyli procesu powstawania samorządnych społeczności wokół wielkiego miasta. W miarę jak przedmieścia zaczynają się powiększać, przyciągając ludzi, biznes, przemysł, urzędy i ośrodki władzy, często „wysysają" one z ośrodka wielkomiejskiego jego najbogatszych mieszkańców, a co najważniejsze — największych płatników podatków. Tak dokładnie było z rozwojem suburbanizacji w Ameryce. W rezultacie pozostało centrum miasta z resztkami starych dzielnic przemysłowych (które czasami na powrót pobudza się do życia), a także ośrodki zarządów korporacji, rządowe i kulturalne otoczone morzem dzielnic nędzy i, jak w przypadku Stanów Zjednoczonych, także ubogich mniejszości etnicznych (które z powodu otwartej dyskryminacji jeszcze do niedawna nie mogły przeprowadzać się na przedmieścia). Tak więc okolice podmiejskie często są zamożniejsze niż samo miasto, dzięki czemu przyciągają siedziby głównych zarządów korporacji, biura rządowe i ośrodki kulturalne. Wraz z rozwojem przedmieść dochodzi do tego, że zaczynają one zlewać się ze sobą, tworząc ogromne korytarze miejskie i regiony metropolitalne składające się z kilku lub czasami większej liczby miast, które powiązane są ze sobą przez takie czynniki, jak: gospodarka, demografia, transport, oddziaływanie na środowisko i kontakty lokalnych władz (Dogan, Kasarda. 1988). Tendencja ta jest najsilniejsza w Stanach Zjednoczonych — np. Los Angeles do San Diego i Los Angeles do Riversidc, San Bernardino i Ycntura; obszar zatoki San Francisco; Waszyngton-Baltimore; New York-New Jersey; i tak jest we wszystkich gęsto zaludnionych stanach. Podobne tendencje uwidaczniają się w Japonii i w niektórych regionach Europy. Te najnowsze wzorce urbanizacji obejmują także ucieczkę poza miejskie korytarze, ale często jest to tylko początek rozrastania się miast, który ułatwia połączenie przedmieść nowo tworzącym się korytarzem. Kiedy indziej znów powstaje nowe centrum miejskie, które ponownie uruchamia proces urbanizacji, a następnie suburbanizacji. W Stanach Zjednoczonych taki wzorzec rozwoju terenów miejskich stwarza wiele problemów — wymieńmy choćby kilka z nich (Turner, Musick, 1985). Po pierwsze, stare centra miejskie mają kłopoty finansowe, ponieważ muszą stworzyć sieć usług dla dojeżdżających do pracy oraz miejskiej biedoty, podczas gdy podatki, z których można by było opłacić te usługi, odpłynęły na przedmieścia lub jeszcze dalej. Po drugie, na wielkich obszarach miejskich istnieją kłopoty z podziałem na strefy, z policją, strażą pożarną, oświatą, transportem, ochroną środowiska, zaopatrzeniem w wodę i ściekami, ponieważ wszystkie te dziedziny podlegają wielu odrębnym władzom samorządowym, co sprawia, że powielają one swoje usługi; utrudnia to bardzo regionalne planowanie w zakresie gospodarki ściekami, transportu, ochrony środowiska i innych podstawowych służb. Po trzecie, narastają nierówności, wynikające z tego, że biali i zamożniejsi obywatele, którzy mieszkają w społecznościach podmiejskich, mają do dyspozycji lepsze szkoły, czystsze powietrze i większy dostęp do usług publicznych, podczas gdy biedni, a zwłaszcza należący do mniejszości etnicznych, muszą żyć w podupadających centrach wielkich miast z niedoinwestowanymi szkołami, wysoką kryminogennością, zanieczyszczonym powietrzem i małym dostępem do usług publicznych. Z tych właśnie powodów każdy z nas usiłuje uciekać na przedmieścia lub jeszcze dalej, ale tak naprawdę nie da się od nich uciec. 171 ŚRODOWISKO I EKOSYSTEM Czasami trudno jest pamiętać o tym, że ludzie stanowią tylko jeden spośród wielu milionów gatunków. Nasze skomplikowane wzory organizacji izolują nas czasami tak bardzo od bezpośrednich interakcji ze środowiskiem naturalnym, że zapominamy o jednym niepodważalnym fakcie: podobnie jak zwierzęta jesteśmy włączeni w złożone łańcuchy, cykle i przepływy istniejące pomiędzy gatunkami, a także pomiędzy gatunkami a fizyczno-chemicznym środowiskiem. Nauka zwana ekologią bada owe wzajemne związki pomiędzy gatunkami oraz warunki fizyczno- chemiczne, w których mogą funkcjonować wszelkie formy życia. A ponieważ jesteśmy najbardziej niszczycielskim gatunkiem na Ziemi, analiza ekosystemów, czyli stałych relacji pomiędzy gatunkami a fizyczno-chemicznym środowiskiem, musi obejmować także badanie ludzkiej kultury i organizacji społecznej (J. Turner, 1976, 1977, i 985c; Turner, Musick, 1985). Procesy zachodzące w ramach ekosystemu Dla własnych celów możemy wyobrazić sobie ekosystem jako sieć łańcuchów, przepływów i cykli łączących wszystkie te siły, które utrzymują życic na Ziemi. Łańcuch jest formą wzajemnych zależności pomiędzy gatunkami; najważniejszym z nich jest łańcuch pokarmowy, w którym jedne gatunki stanowią pożywienie dla innych. Na jednym jego końcu znajdują się mikroorganizmy, które czerpią energię bezpośrednio ze światła słonecznego, natomiast na drugim — zwierzęta, takie jak ty i ja, które jedzą większość innych zwierząt i roślin. Cykl jest formą wzajemnej zależności, która polega na żywieniu innych swoim kosztem i tworzy zamknięte koło; a oto, jak to się dzieje: w roślinach zachodzi fotosynteza z wykorzystaniem energii słonecznej, po czym stają się one pokarmem dla roślinożcrców, które z kolei są zjadane przez mięsożerców, wszyscy zaś stanowią pokarm dla mikroorganizmów, które rozkładają martwe rośliny i zwierzęta na pożywkę dla roślin, dokonujących fotosyntezy z wykorzystaniem energii słonecznej. Przepływ to szersze pojęcie na przemieszczanie się sił, energii i różnych form materii organicznej i nieorganicznej w ekosystemie. W opisanym wyżej cyklu energia słoneczna przepływa przez ekosystem, zamieniając się w ciepło, a takie siły, jak wiatr, deszcz czy pływy oceanów przepływają przez ekosystemy, niosąc ze sobą różne materiały organiczne i nieorganiczne. Szczególne znaczenie mają te łańcuchy, cykle i przepływy, które odnawiają glebę, powietrze i wodę. Albowiem bez tych odnawialnych zasobów, jak często sieje nazywa, nie mogłyby istnieć ani rośliny, ani zwierzęta — dotyczy to także mnie i ciebie, mój czytelniku. Zasoby surowców naturalnych, takich jak paliwa, metale i substancje chemiczne znajdują się w ekosystemie, ale są nieodnawialne; wydobywa sieje z ekosystemu, przez co stopniowo wyczerpują się, choć wiele z nich można powtórnie przerobić i wykorzystać. I chociaż wyczerpywanie się zasobów surowcowych jest obecnie sporym problemem, to jednak nie tak istotnym, jak rozbicie łańcuchów, cykli i przepływów, które odnawiają wodę, glebę i powietrze, od czego zależy istnienie życia na naszej planecie. Tak więc organizacje ludzkie wyczerpały wiele zasobów surowcowych, ale, co ważniejsze, ludzka kultura i organizacja niszczą procesy regenaracji odnawialnych zasobów. 172 Zniszczenie środowiska Produkcja przemysłowa i zmechanizowane rolnictwo wytwarzają ogromne ilości trujących odpadów — ścieki, dwutlenek węgla, ciepło, substancje chemiczne, śmieci organiczne, pestycydy, freon, żużel przemysłowy, radioaktywność, tlenki azotu, tlenek węgla, popioły, siarka, metale ciężkie itd. Kiedy te odpady znajdą się w ekosystemie, zaczynają niszczyć procesy, które odnawiają glebę, wodę i powietrze, oraz równowagę chemiczną w postaci na przykład warstwy ozonowej; w rezultacie uśmiercają wiele gatunków żyjących w tym systemie łańcuchów, cykli i przepływów, od których my jako gatunek ludzki jesteśmy zależni. Zanieczyszczenie powietrza spowodowane jest wydzielaniem doń różnych substancji chemicznych, podobnie jak i zachwianie równowagi chemicznej w górnych warstwach atmosfery (np. wyraźne zmniejszanie się warstwy ozonowej, która chroni nas przed promieniowaniem ultrafioletowym). Sytuacja ta rodzi problemy zdrowotne, ale znacznie poważniejszy problem stanowi wylewanie toksycznych chemikaliów do jezior, rzek i strumieni, które następnie przedostają się do oceanów, gdzie zabijają wiele mikroorganizmów oraz fitoplankton, który wytwarza osiemdziesiąt procent tlenu w atmosferze. Zanieczyszczenie gleby spowodowane jest wyrzucaniem odpadów, zwłaszcza zaś szkodliwych resztek pestycydów i nawozów chemicznych, ponieważ akumulują się one i przenikają do gleby, zabijając mikroorganizmy, które ją spulchniają i użyźniają. Poza tym odpady te rozbijają łańcuch pokarmowy większych zwierząt albo od razu zabijają owady i zwierzęta. W rezultacie wiele organizmów odpowiedzialnych za odnowę gleby zostaje zniszczonych, zmniejszając jej żyzność, a tym samym zbierane z niej plony. Bardzo poważnym problemem jest również zanieczyszczenie wody, ponieważ dociera ona do wszystkich części ekosystemu. Toteż jeśli resztki odpadów przenikną w jedno miejsce, przedostaną się także do innych części i coraz bardziej skoncentrowane zabijać będą zarówno mikro-, jak i makroorganizmy. Zatruciu wody i gleby poświęca się mniej uwagi niż zanieczyszczeniu powietrza; a przecież zarówno woda, jak i gleba odgrywają o wiele ważniejszą rolę w utrzymaniu równowagi ekosystemu. Ich zanieczyszczenie jest jednak mniej widoczne i nie wywołuje natychmiastowych skutków, ale w dłuższym okresie może poważnie zagrozić zarówno ludziom, jak i pozostałym istotom żywym. Zatrucie powietrza może skrócić nam życie o kilka lat, natomiast zanieczyszczenie wody i gleby grozi zagładą wszystkich gatunków. Zanieczyszczenie a organizacja socjokulturowa Podstawowym problemem wszystkich ekosystemów — zarówno lokalnych, jak i światowego — są istoty ludzkie (w tym także ja i ty, drogi czytelniku). W miarę jak populacje powiększają się i rośnie produkcja przemysłowa, a żeby nas wyżywić niezbędne staje się wysoko wydajne, zmechanizowane rolnictwo, w miarę jak zwiększa się konsumpcja i dążenie do ,,dobrego życia", ludzie produkują coraz więcej, konsumują coraz więcej i coraz więcej śmiecą. A im więcej śmiecimy, tym bardziej niszczymy te procesy, które odnawiają powietrze, glebę i wodę. Na płaszczyźnie kulturowej wartości i przekonania kładą nacisk na osiągnięcia, konsumpcję i materializm, co z kolei wymaga zwiększenia produkcji oraz konsumpcji dóbr. Tego rodzaju kulturowe dogmaty pobudzają rozwój masowej produkcji dóbr, do czego 173 potrzebne są duże ilości energii oraz powszechne stosowanie substancji chemicznych, z których większość trafia następnie do ekosystemu. A konsumpcja wielkiej ilości dóbr oznacza, że wiele z nich wyrzuca się, kiedy przestają hyc potrzebne, i w len sposób one również trafiają do ekosystemu. Te kulturowe i ekonomiczne wzorce wzmacniane są przez systemy polityczne, ponieważ wzrost produkcji i konsumpcji ułatwia legitymizację władzy i kariery polityków. Stratyfikacja jeszcze bardziej nasila te polityczne naciski, ponieważ ci, którzy lubią wygodne i zamożne życie, zazwyczaj chcą posiadać coraz więcej, natomiast ci, których życie jest trudne i ubogie, pragną mieć choć odrobinę tego bogactwa. W rezultacie rosną naciski na zwiększanie masowej produkcji przemysłowej i rolnej, której w sposób nieunik- niony towarzyszy coraz większe zatrucie i niszczenie ekosystemu. Podsumowanie 1. Liczba ludzi, ich rozmieszczenie i wzory organizacji, a także zmiany zachodzące pod ich wpływem w środowisku — wszystko to jest nawzajem ze sobą powiązane i stanowi jeden z najważniejszych tematów, który zawsze powinien znajdować się w centrum naszego zainteresowania. 2. Demografia to dziedzina nauki, która zajmuje się badaniem populacji ludzkiej, jej wielkości i wzrostu, najważniejszych cech oraz przemieszczeń (definicji najważniejszych terminów szukaj w zamieszczonym na końcu książki słowniczku). Szczególnie istotne /.nac/.enie maja prawidłowości rządzące jej rozwojem oraz zmiany demograficzne. 3. Społeczność to organizacja ludzi w danej przestrzeni, a najważniejszym procesem tworzenia się społeczności jest urbanizacja bądź. inaczej, dążenie ludzi do koncentracji przestrzeni życiowej. Najnowszym przejawem procesów urbanizacyjnych jesi suburbanizacja oraz powstawanie regionów metropolitalnych. 4. Ekosystemy składają się z zależności pomiędzy różnymi formami życia i materii nieorganicznej: powiązania te mają postać łańcuchów, cykli i przepływów. Organizacje ludzkie niszczą te procesy, które odpowiedzialne są za odnawianie podstawowych zasobów, a bez nich życie na Ziemi przestałoby istnieć. Rozdział 11 ZABURZENIA, DEWIACJE I SPRZECIW SPOŁECZNY Społeczeństwa ludzkie w niczym nie przypominają dobrze zorganizowanego ula pszczelego. Przeludnienie, stłoczenie, nierówności. niesprawiedliwość, dyskryminacja oraz inne destrukcyjne siły przyczyniają się do powstawania zaburzeń, dewiacji społecznych i pchają ludzi do buntu. Nie ma dnia, żebyśmy nie czytali w gazetach o tym, że ktoś został zabity, że jakaś rozgniewana grupa protestuje przeciwko czemuś, że ktoś całkowicie pogwałcił obowiązujące stereotypy zachowań albo że jakieś grupy weszły w otwarty konflikt z prawem, I nawet jeśli potępiamy tego rodzaju zachowania, a nawet się ich boimy, to musimy pogodzić się z tym. że są one nie do uniknięcia w dużych społeczeństwach miejskich, w których istnieje wysoki poziom nierówności, dyskryminacji i jawnej niesprawiedliwości. W takich warunkach w ludziach narasta gniew, zaczynają protestować i strajkować (jak to widzimy na zdjęciu powyżej) albo uciekaj;! w dewiacje, atakują i wyszydzaj;! obowiązujące stereotypy zachowań, wprowadzając w ten sposób do życia społecznego chaos i nieporządek. Nic możemy liczyć na zmniejszenie się tego typu zjawisk, ale jeśli poznamy i zrozumiemy przyczyny tych zaburzeń, być może uda nam się nie dopuścić do ich narastania i zmniejszyć zagrożenia, które z sobą niosą. 176 PROBLEM PORZĄDKU SPOŁECZNEGO Życie społeczne polega na ciągłym lawirowaniu pomiędzy siłami dążącymi do utrzymania społecznego porządku a tymi, które wywołują zaburzenia i zmiany. Nie przesadzę, jeśli powiem, ze znajdujemy się w samym środku walki pomiędzy mechanizmami społecznej kontroli a społecznymi skłonnościami do dewiacji, konfliktu, zaburzeń i sprzeciwów. W walce tej mc ma złej i dobrej strony, albowiem czynniki kontroli nie zawsze są przyjazne i łagodne, a te, które prowadzą do dewiacji i zaburzeń, nie zawsze emanują wrogością. Są one nieuniknione, ale trudno mówić o tym, czy są dobre czy złe. Walka ta nigdy się nie kończy i prowokuje najistotniejsze dla socjologów pytanie: W jaki sposób i do jakiego stopnia można utrzymać porządek w społeczeństwie? Odpowiedzi na to pytanie poszukiwali niemal wszyscy pionierzy socjologii — Comte, Spencer, Marks, Durkheim, Weber. Zarówno dla nich, jak i dla nas rzeczywistość społeczna obfituje w napięcia i konflikty, dokonują się w niej także różnorakie zmiany i transformacje. I wcale nie trzeba być zwolennikiem istniejącego status quo, aby zdawać sobie sprawę z tego, że społeczeństwa, które nie znajdą choćby tymczasowych odpowiedzi na to pytanie, nękane są przez nieustanny zamęt i zmiany; a chociaż konflikty i zmiany często polepszają niekorzystne warunki życia, to przecież musi istnieć jakiś sposób na wypracowanie zgodnego współistnienia ludzi ze sobą w danym społeczeństwie. W przeciwnym razie może się ono rozpaść albo, jak to często bywa, stać się areną nieustannych wstrząsów. A zatem problem porządku wiąże się z pytaniami o kontrolę społeczną, takimi, jakie zadałby zwolennik funkcjonalizmu: W jaki sposób ludzie mają wykonywać swoje role, żeby mogli ze sobą porozumiewać się i współdziałać? Wjaki sposób mają ludzie dochodzić do porozumienia na lemat tego, co dobre, a co złe, co właściwe, a co niewłaściwe? Wjaki sposób rozwiązywać i łagodzić kłótnie i spory? W jednych społeczeństwach znalezienie odpowiedzi na te pytania nie nastręcza żadnych trudności, podczas gdy w innych problem kontroli przysparza niemałych kłopotów. Ludzie są wyalienowani, nastawieni do wszystkiego negatywnie, a nawet wrogo, walczą ze sobą niechętni wszelkiemu współdziałaniu. Problemy związane z kontrolą społeczną częściej występują w wielkich, złożonych i rozwarstwionych społeczeństwach. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Czynniki zagrażające porządkowi Jednym z czynników warunkujących porządek w społeczeństwie jest wielkość populacji. Wielkie populacje zawsze trudniej jest zorganizować niż mniejsze, ponieważ w miarę jak przybywa ludzi, coraz trudniej jest o bezpośrednie kontakty każdego z każdym. Nie ma czasu na to, żeby się spotykać, rozmawiać i znać wszystkich. Co więcej, pogarsza się jakość interakcji — pod względem zaangażowania emocjonalnego i wzajemnego zaufania. A kiedy ludzie nie mogą kontaktować się bezpośrednio i nie czują się solidarni, osłabia się jeden z najistotniejszych czynników kontroli społecznej. Na dodatek ci, którzy utrzymują ze sobą ściślejsze kontakty, zaczynają wyodrębniać się w subpopulacje z własną subkulturą i stylem życia. Daje im to poczucie solidarności, ale także sprawia, że stają się inni niż reszta społeczeństwa. Izoluje to poszczególne subpopulacje nawzajem od siebie, sprawia, że stają się sobie obce; na skutek tego łatwiej może dochodzić pomiędzy nimi do konfliktów lub choćby nieporozumień, w związku z czym pojawiają się kłopoty z utrzymaniem kontroli nad coraz bardziej różniącymi się od siebie grupami ludzi. 177 W większych populacjach znacznie trudniej jest także rozdzielać dobra i koordynować działania. Jeśli lud/.ie nie mogą w sposób nieformalny omawiać spraw i dogadywać się między sobą, to na jakiej podstawie obcy mają decydować o tym. co kto ma robić i co ma dostać? Odpowiedzią na to, chociaż niekompletną, jest gospodarka rynkowa, w której ludzie kupują i sprzedają dobra oraz usługi. Innym rozwiązaniem jest konsolidacja władzy, po to żeby mogła istnieć „siła polityczna", która koordynuje działania, rozdziela dobra i rozstrzyga potencjalne konflikty w gospodarce. Drugim czynnikiem, który w znacznym stopniu utrudnia utrzymanie porządku społecznego, jest zróżnicowanie społeczne, czyli proces pogłębiania różnic — w kulturze, w rolach zawodowych, w dochodach, w strukturze rodziny, w przedsięwzięciach gospodarczych i dosłownie we wszystkim, czym zajmują się poszczególni ludzie, grupy i organizacje. Im więcej takich odmienności, tym bardziej zróżnicowana populacja. Spowodowane jest to powiększaniem się danej populacji, ponieważ ludzie zaczynają coraz bardziej izolować się od siebie i tworzyć własne, odmienne subkultury i sposoby postępowania. Poza tym utrzymanie dużej populacji wymaga nowych, bardziej złożonych przedsięwzięć ekonomicznych, w których ludzie grają wyspecjalizowane role i pracują w organizacjach wytwarzających wiele dóbr i usług niezbędnych do utrzymania większej liczby ludzi. Stopień zróżnicowania zależy od różnych okoliczności, ale jedno jest pewne — wzrasta wraz z powiększaniem się danej populacji. Pogłębiające się odmienności utrudniają kontrolę społeczną: W jaki sposób można koordynować działania ludzi należących do różnych subkultur, pełniących różne role w gospodarce, w społecznościach lokalnych, regionach i w organizacjach? Kto powstrzyma ich przed wzajemnym zwalczaniem się? Kto zorganizuje im rynek wymiany dóbr? Odpowiedź brzmi: należy rozszerzyć działania regulacyjne rządu, ale będzie to kolejnym źródłem pogłębiania się zróżnicowania społecznego. Wzrost populacji i zróżnicowanie społeczne zależne są od jeszcze jednego czynnika utrudniającego utrzymanie porządku w społeczeństwach, a mianowicie, od nierówności. W miarę jak populacje rosną i ludzie zajmują się wieloma rzeczami, niektórzy z nich zyskują więcej pieniędzy, władzy i prestiżu niż inni. Całkowita równość społeczna możliwa jest jedynie w bardzo małych populacjach, w których różnice pomiędzy działalnością i stylem życia poszczególnych ludzi są niewielkie. Ale w miarę jak populacje rosną i stają się. coraz bardziej zróżnicowane, pogłębiają się także nierówności, które stanowią niezależny i coraz groźniejszy czynnik leżący u podłoża konfliktów i napięć w społeczeństwach ludzkich. Czasami prowadzą nawet do obejmujących swym zasięgiem całe społeczeństwo rewolucji. Znacznie częściej jednak doprowadzają do zakrojonych na mniejszą skalę utarczek pomiędzy tymi, którzy posiadają określone dobra, a tymi, którzy ich nie mają. Jak podkreślają teorie konfliktu, wiele zdarzeń wokół nas wywołanych jest przez nierówności — strajki pracowników w zakładach pracy, domaganie się równych praw dla kobiet, napięcia rasowe i etniczne. Jako reakcja na nierówności powstaje i szerzy się wiele ruchów społecznych, które doprowadzają do poważnych zmian w społeczeństwach — np. walka robotników o swoje prawa, ruch abolicjonistów, sufrażystek, współczesne ruchy w obronie praw kobiet i walka o prawa obywatelskie. Ruchy te często prowadzą także do kontron-tancji i przemocy, kiedy zderzają się ze sobą siły prące ku zmianom i siły dążące do utrzymania porządku społecznego. Reakcja władzy może doprowadzić do ich pogodzenia — np. dzięki nowym prawom, nowym i sprawniejszym instytucjom zapewniającym przestrzeganie tego prawa oraz nowym sposobom naprawiania krzywd. Nierówności stanowiłyby machinę produkującą nieustanne konflikty, gdyby nie władza, dzięki której ktoś nad nimi panuje — przynajmniej przez pewien czas. 178 Kontrola społeczna na poziomie makro A zatem życie w dużych, zróżnicowanych społeczeństwach nacechowane jest nierównościami; zawsze też możemy spodziewać się protestów, zamieszek i zaburzeń ładu społecznego. Siedemnastowieczny brytyjski filozof. Thomas Hobbes, napisał w swym Lewiatanie (1651), że jedynym rozwiązaniem tego rodzaju problemów jest zgoda każdego człowieka na całkowite podprządkowanie się władzy politycznej — to znaczy zaakceptowanie rządów ,,wielkiego brata". W przeciwieństwie do Hobbesa osiemnastowieczny ekonomista i filozof, Adam Smith (1776), przyjął utylitarystyczny punkt widzenia, dostrzegajcie „niewidzialną rękę porządku" wyłaniającą się z nie poddanej żadnym regulacjom wolnej konkurencji rynkowej w społeczeństwie rządzonym przez prawo popytu i podaży. Być może debatę pomiędzy tymi dwoma filozofami uznamy za nie mającą nic wspólnego ze współczesnością, niemniej jednak nasze miejskie społeczeństwo jest odbiciem czegoś w rodzaju kompromisu pomiędzy ich przeciwstawnymi teoriami. Żyjemy w społeczeństwie, w którym wartości kulturowe stawiają na piedestale wolność i indywidualizm; w poglądach ekonomicznych dominuje lesseferyzm i rywalizacja ekonomiczna pomiędzy jednostkami: w poglądach społecznych kierujemy się hasłami: ,,róbmy swoje", „bądź sobą", „bądź wierny swoim przekonaniom" i „nie poddawaj się". W postawach politycznych często manifestujemy brak zaufania do władzy centralnej i przekonanie, że wszelka władza jest nieskuteczna. Nasi bohaterowie są zatwardziałymi indywidualistami, którzy robią to, co chcą, a nie to, co się im każe. A zatem nasze kulturowe przekonania wyraźnie preferują postawę Adama Smitha, a nie Thomasa Hobbesa. Jednak, jak już wcześniej wspominałem, władza centralna jest konieczna wówczas, kiedy społeczeństwo powiększa się, różnicuje i narastają nierówności (zob. także rozdział dziewiąty, poświęcony ustrojowi państwa). Okazuje się zatem, że wiele z najbardziej drogich nam przekonań kulturowych nie ma nic wspólnego z rzeczywistością życia społecznego w wielkich i złożonych społeczeństwach. Wyobraźmy sobie bowiem takie społeczeństwo jak nasze, którym rządzi jedynie prawo popytu i podaży. W jaki sposób ograniczano by chciwość? Jak powstrzymywano by ludzi przed oszukiwaniem? Dla rozwiązania tych kwestii musiała — czy się nam to podoba czy nie — powstać władza polityczna z prawem, policją, sądami i więzieniami. „Niewidzialna ręka" porządku Adama Smitha w realnym świecie staje się o wiele bardziej widoczna. Jakie byłoby społeczeństwo, gdyby nikt go nie kontrolował}? Kto budowałby drogi? Kto zajmowałby się kontrolą zanieczyszczeń środowiska? Kto by zapobiegał oszukiwaniu konsumentów? Kto chroniłby banki z naszymi pieniędzmi przed bankructwem? Kto troszczyłby się o ubogich, upośledzonych i bezradnych starych ludzi? Kto nie dopuszczałby do takiego powiększania się korporacji, które groziłoby zniszczeniem konkurencji, a tym samym narzucaniem dowolnych cen klientom? Kto walczyłby z przestępcami? Kto rozwiązywałby konflikty? Kto utrzymywałby szkoły? Kto budowałby uniwersytety i inne szkoły wyższe? Kto finansowałby lecznictwo? Kto chroniłby przyrodę, aby ludzie mieli gdzie wypoczywać? Tych i tysięcy innych zadań nie mogą realizować firmy prywatne, które działają na wolnym rynku motywowane głównie zyskiem. Gdyby usiłowano to wszystko przekazać w prywatne ręce, społeczeństwo by się rozpadło. Problemy związane z kontrolą społeczną przerosłyby nasze możliwości i rozbiły więzi pomiędzy ludźmi, którzy pozostaliby osamotnieni w zimnym i nieczułym świecie. To prawda, że wiele rzeczy może nam się nie podobać i często narzekamy na nie, ale gdyby nie istniała struktura władzy, wówczas nic moglibyśmy sobie pozwolić nawet na luksus narzekania. Jednak Hobbes posunął się chyba za daleko w wychwalaniu władzy, ponieważ nie jest ona w stanie sama utrzymać porządku. Bywa, że wyzwala ona niechęć, a nawet wrogość 179 u części tych, którzy jej podlegają. A, jak podkreślają teorie konfliktu, jest ona także źródłem nierówności, i tym samym potecjalnych konfliktów. Nie można rządzić społeczeństwem, które traktuje się jak obiekt nieustannego podboju, o czym ostatnio przekonano się w Związku Sowieckim. A zatem porządku społecznego nic da się utrzymywać zbyt długo ani za pomocą „niewidzialnej ręki" Smitha, ani przez Lewialana Hobbesa. Istotną rolę w złożonych społeczeństwach grają w tym zakresie zarówno rząd, Jak i rynek, ale każde z osobna doprowadza do zaburzeń społecznych. Co więcej, żaden z tych makroczynników nigdy nie będzie skuteczny, jeśli nie wesprą go wzajemne interakcje i zachowania ludzi na interpersonalnym mikroszczeblu. Kontrola społeczna na poziomie mikro Teorie interakcji podkreślają, że porządek społeczny w dużym stopniu utrzymywany jest dzięki nieformalnym procesom interpersonalnym. I chociaż nadal na szczeblu makro rynek ściera się z władzą, to ludzie potrafią zgodnie ze sobą współżyć, porozumiewać się i czerpać z tego satysfakcję. Co prawda nie zawsze tak bywa, ale zasadniczo problem porządku związany jest z procesami interakcji. Jednym z najważniejszych tego typu procesów jest, jak wynika z rozdziału piątego, socjalizacja. W interakcjach z inymi ludźmi poznajemy wspólną kulturę, czyli zbiór symboli, co w znacznym stopniu sprzyja zachowaniu porządku społecznego. Gdybyśmy | nic podzielali tych samych wartości, przekonań i norm, to nigdy nie wiedzielibyśmy, czego j oczekiwać w sytuacjach, w których przychodzi nam uczestniczyć, nic mielibyśmy wzorców do oceny własnego oraz cudzego postępowania oraz żadnych instrukcji, jak należy się zachowywać. Sami musielibyśmy tworzyć owe standardy, ale zanim byśmy ustalili Jednakowe ich rozumienie, nasze interakcje byłyby ogromnie stresujące, nierzadko wy- ', wetujące konflikty. A zatem jednym z ważniejszych procesów kontroli społecznej jest socjalizacja, która umożliwia nam przyswojenie sobie wspólnych symboli oraz ich systemów, co także podkreślają funkcjonaliści (Parsons, 1951). Socjalizujemy się wówczas, kiedy nabieramy przekonania o znaczeniu owych wspólnych symboli. Chcemy znać obowiązujące normy, przekonania i wartości, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego, jak. bardzo są przydatne w układaniu dobrych stosunków z innymi ludźmi. Kiedy znajdziemy się w jakiejś nowej sytuacji i nie jesteśmy pewni, jakie obowiązują w niej normy i przekonania kulturowe, wyostrzają się nasze zmysły i świadomość. Chcemy bowiem poznać obowiązujące kody kulturowe. I to pragnienie, aby kierowały nami owe kody, jest integralną częścią ogromnie ważnego mechanizmu społecznej kontroli. Ta potrzeba znajomości kodów kulturowych, podobnie jak przyswajanie ich sobie, jest w dużym stopniu wynikiem socjalizacji. W len sposób wczesna socjalizacja funkcjonuje jako mechanizm społecznej kontroli (Parsons, 1951). Przyswajamy sobie również motywacje, które pobudzają nas do zajmowania pozycji społecznych i grania ról. Gdybyśmy, byli apatyczni i wyalienowani, nie chcielibyśmy grać ról i od nikogo byśmy się nie uzależniali. Społeczeństwo nic mogłoby nas kontrolować, bo na niczym by nam nie zależało. Tak więc bez motywacji przyswojonych w drodze socjalizacji nie byłoby ani włączania się w porządek społeczny, ani chęci podporządkowania się przewodnictwu kulturowemu. I niezależnie od rodzaju motywacji, która skłania nas do podporządkowania się kodom kulturowym, aby móc funkcjonować w społeczeństwie, musimy zdobyć pewne interpersonalne umiejętności —jak np. przyjmowanie i granie ról. Umożliwia nam to 180 socjalizacja; bez tych umiejętności nie moglibyśmy dostosowywać się do innych oraz prawidłowo reagować na ich zachowania. Umiejętność prawidłowej oceny własnego zachowania oraz reakcji innych ludzi zdobywamy dzięki temu, że posiadamy określony obraz samego siebie. Gdybyśmy nie prezentowali własnego „ja" podczas interakcji i nie dokonywali ciągłej oceny siebie, trudno byłoby innym nawiązywać z nami kontakt czy też nas kontrolować. Akceptacja siebie znacznie ułatwia nam interakcje; umożliwia ona także innym kontrolowanie nas — w ograniczonym zakresie oczywiście. Istotnym składnikiem każdej interakcji, a zarazem czynnikiem mającym ogromne znaczenie dla utrzymywania kontroli społecznej jest wzajemna ocena i aprobata. Kiedy przyjmujemy cudze role, odczytujemy gesty i zastanawiamy się nad stosowną odpowiedzią, Jesteśmy w tym samym czasie także oceniani oraz aprobowani. Gesty innych mówią nam, czy dobrze zachowujemy się w danej sytuacji; jeśli zrobimy coś niewłaściwego, powiedzą nam o tym — zmarszczenie brwi, znaczący wzrok albo słowa, dzięki czemu możemy /mienić swoje zachowanie. Gdybyśmy nie umieli przypisywać gestom pewnych symbolicznych znaczeń, nie potrafili wcielać się w cudze role i wyobrażać sobie siebie na miejscu innych, wówczas kontrola społeczna straciłaby swą subtelność i wdzięk. Zmusza- libyśmy innych do podprządkowywania się. Robimy to czasami i teraz, ale znacznie ważniejsze i skuteczniejsze są subtelne, czasem wręcz nie w pełni świadome gesty, które mówią ludziom o tym, czy postępują dobrze czy źle. Pamiętamy z rozdziału piątego, że rytuały są formą interakcji wymagającą pewnych stereotypowych zachowań w określonych sytuacjach. W istocie są one jeszcze jednym sposobem kontrolowania naszych wzajemnych reakcji oraz utrzymywania porządku społecznego, ponieważ pomagają nam klasyfikować się nawzajem, ujmować sytuacje w ramy i poznawać odpowiednie systemy kulturowe. Gwarantują nam wystąpienie przewidywanych reakcji. Na przykład kiedy kupujemy coś w sklepie, rytualizujemy swoje zachowania — „dzień dobry, jak zdrowie", „dziękuję, bardzo dobrze",,,ładna pogoda", „o, tak, bardzo ładna" itp. — dzięki czemu interakcja przebiega gładko i bez zakłóceń. Innymi słowy, kontrolujemy ją i porządkujemy. Jednocześnie bardzo nam to odpowiada, ponieważ nie musimy wkładać zbyt dużo wysiłku w kontakty z nieznajomymi. Tak więc wszystkie rytuały kontrolują interakcje. Mówią nam, co robić, wiemy też, w jaki sposób reagować we wzajemnych kontaktach. Kolejnym procesem kontroli społecznej jest oddzielenie od siebie potencjalnie sprzecznych zachowań — takich, w których wykorzystuje się odmienne symbole kulturowe, style i rytuały. Często robią to za nas większe struktury społeczne, jest to więc proces kontroli pochodzący z zewnątrz. Zdajemy sobie sprawę z jego znaczenia zwłaszcza wtedy, kiedy zmieniamy płaszczyznę naszej działalności. Na przykład w społeczeństwach rozwiniętych sferę spraw rodzinnych oddzielamy od spraw zawodowych, ponieważ oczekiwania, które spoczywają na członkach rodziny, są całkowicie odmienne od tych, które wiążą się z pracownikami. A zatem ludzie wychodzący z domu do pracy oddzielają zarazem od siebie w czasie i przestrzeni sprzeczne normy i role. Jeśli ktoś z członków rodziny problemy związane z pracą „przynosi ze sobą do domu", atmosfera w rodzinie staje się napięła; albo kiedy ludzie pracują w domu bądź prowadzą firmy rodzinne, wówczas jest to dodatkowe obciążenie dla każdego z członków rodziny. Tak więc w społeczeństwach rozwiniętych istotną sprawą jest oddzielanie od siebie nie dających się ze sobą pogodzić sfer działalności, dzięki czemu unika się napięć związanych z koniecznością łączenia różnych oczekiwań kulturowych i różnych zachowań. Widzimy zatem, że wiele z lego, co nazywamy procesami kontroli społecznej, leży w sferze stosunków interpersonalnych — to znaczy w posługiwaniu się tymi samymi symbolami kulturowymi, w socjalizacji, we wzajemnej aprobacie podczas interakcji, w rytuałach oraz w oddzielaniu nie pasujących do siebie interakcji. W niewielkich grupach 181 i populacjach już same te nieformalne procesy wystarczają do tego, żeby ludzie mogli współistnieć i współdziałać ze sobą. Ale kiedy populacje powiększają się, kiedy pogłębia się zróżnicowanie społeczne i nierówności, kontrola interpersonalna może nie tylko się załamać, ale nawet przysparzać nowych problemów, które utrudniają utrzymanie porządku społecznego. DEWIACJE SPOŁECZNE Dewiacja to inaczej zachowanie, które łamie ogólnie przyjęte normy. W miarę jak społeczeństwa powiększają się, stają się bardziej złożone i zróżnicowane, poziom dewiacji wzrasta, ponieważ przestają wystarczać dotychczasowe formalne i nieformalne czynniki społecznej kontroli, a czasami wręcz mogą one przyczyniać się do powstawania dewiacji. Dzięki poznaniu kilku teorii dotyczących dewiacji możemy zrozumieć, dlaczego dewiacja staje się czymś nieuniknionym, w miarę jak nasila się społeczna kontrola, a zarazem procesy burzące porządek społeczny. Funkcjonalna teoria napięć strukturalnych Teoretyk funkcjonalizmu, Robert K. Merton (1968) przedstawił teorię napięć strukturalnych — często nazywaną też teorią anomii — dla wyjaśnienia zjawiska dewiacji. Twierdził, że w każdym społeczeństwie istnieje kulturowo zdefiniowane pojęcie sukcesu oraz prawomocne środki służące do jego osiągnięcia. Wysoki poziom dewiacji społecznych pojawia się wówczas, kiedy legalne możliwości osiągania sukcesów są ograniczone, co prowadzi do napięcia strukturalnego pomiędzy środkami a celami u tych. którzy nie mają dostępu do prawomocnych środków. Społeczeństwo takie jak nasze, na przykład, kładzie nacisk na sukces finansowy i zawodowy, ale ogranicza dostępne środki umożliwiające jego osiągnięcie, a tym samym powiększa strukturalne napięcia. Kiedy stosujesz legalne środki umożliwiające osiągnięcie sukcesu w Stanach Zjednoczonych, to wedle Mertona jesteś już „konibrmistą", ponieważ akceptujesz ten cel jako właściwy (być może rzeczywiście pragniesz materialnego sukcesu) i posługujesz się dozwolonymi przez prawo środkami, aby je osiągnąć (jeśli, oczywiście, nie ściągasz na egzaminach). Jednak wielu ludzi przeżywa napięcia i w różny sposób zbacza z legalnej drogi. Jeden z nich Merlon nazywa „innowacją" — polega ona na tym, że akceptuje się cele zapewniające sukces, ale odrzuca środki legalne i zastępuje je nielegalnymi i nie akceptowanymi — to znaczy przestępstwem. Przestępcy chcą tego samego, co ty — osiągnąć sukces materialny — ale używają do tego celu niedozwolonych środków. Innym rodzajem reakcji na napięcia strukturalne jest „rytualizm", który polega na tym. że odrzuca się cele zapewniające sukces, lub o nich zapomina, na rzecz niewolniczego podporządkowania się prawomocnym środkom. Takim rytualistą jest niewolniczo trzymający się przepisów biurokrata — jak mogliśmy się dowiedzieć z rozdziału siódmego poświęconego grupom i organizacjom. Jeszcze innym rodzajem adaptacji do stresu na styku środki-cele jest skłonność do wycofywania się, polegająca na tym, że odrzucane są zarówno cele zapewniające sukces, jak i środki. Do tej kategorii należą osoby nieprzystosowane, narkomani, członkowie dewiacyjnych sekt itp. Kolejnym rodzajem adaptacji jest bunt — zjawisko to 182 będzie dokładniej omawiane w dalszej części tego rozdziału. W tym przypadku ludzie buntuje się przeciwko istniejącemu „systemowi", żądając nowych możliwości oraz tworząc nowe cele i nowe środki osiągania sukcesu. A zatem w teorii Mertona wiele rodzajów zachowań traktuje się jako wynik rozziewu pomiędzy stopniem dostępności prawomocnych środków a nasileniem dążeń do sukcesu. Społeczeństwo Sianów Zjednoczonych, w którym istnieją ogromne nierówności (zob. rozdział ósmy), a zarazem niezwykle ceniony jest sukces materialny, powinno mieć, zgodnie z teorią Mertona, wysoki wskaźnik dewiacji społecznych. I rzeczywiście tak jest. Poziom przestępczości jest wysoki, istnieją grupy osób szukających ucieczki i wycofujących się z życia społecznego i chociaż nie zanosi się na bunt powszechny, to jednak istnieją buntujące się grupy. Stanowisko teorii konfliktu wobec dewiacji Teoria napięć strukturalnych Mertona podkreśla, że nie wszyscy mają równy dostęp do prawomocnych środków, a teoria konfliktu koncentruje się właśnie na tym. Osoby należące do klas niższych, kobiety i wiele mniejszości etnicznych nie mają takiego samego dostępu do środków zapewniających osiąganie sukcesu jak na przykład bogaci, biali mężczyźni. Dostęp do legalnych środków jest zatem wartościowym dobrem, które staje się przyczyną konfliktów. Teoria konfliktu podkreśla również, że ci, którzy sprawują władzę, określają lakże — w najkorzystniejszy dla siebie sposób — co jest sukcesem, a zatem cele, do których należy dążyć, oraz jakie srodki są legalne, a jakie nielegalne. I chociaż argumentacja teoretyków konfliktu często przybiera skrajną postać (Qunmey, 1970, 1979, 1980), to warto się jej bliżej przyjrzeć. Zgodnie z nią normy, które określają, co ysst. dewiacją, formułowane są przez tych, którzy mają władzę. Prawo określa jako nielegalne te działania, które nie są zgodne z zasadami moralnymi klas uprzywilejowanych i zakażają ich stanowi posiadania i bogactwu (Turk, 1969). Łagodniej rzecz ujmując, prawo w znacznym stopniu zależy od dystrybucji władzy i przywilejów. Ludzie ubodzy, którzy częścic) kradną, zażywają narkotyki i posługują się bronią, o wiele dotkliwiej odczuwają surowość prawa aniżeli ludzie bogaci, którzy popełniają takie przestępstwa, jak malwersacje, zatrucie środowiska, narażanie zdrowia i bezpieczeństwa innych ludzi, oszukiwanie klientów, oszustwa wyborcze, krętactwa polityczne, manipulacje giełdowe itp. A na dodatek ci najpotężniejsi potrafią zjednać sobie poparcie licznej klasy średnie] Koncentrując się na ściganiu i karaniu przede wszystkim przestępstw popełnianych pi zez biedaków: mniej uwagi poświęca się łamaniu prawa przez bogatych (Chambhss, 1978), dzięki czemu są oni bezkarni. Postawa interakcjonistów wobec dewiacji społecznych Zdaniem interakcjonistów zachowanie jednostek kształtowane jest przez reakcje innych ludzi. I kiedy inni uznają czyjeś postępowanie za dewiacyjne, wówczas osoba taka często na siłę wpychana jest w rolę dewianta. Jak to jest możliwe? Teoria etykietowania głosi, że etykietki przylepiane do zachowań ludzi grają istotną rolę w .powstawaniu i utrzymywaniu się dewiacji (Lemerl, 1951, 1967; Scheff, 1966). Kiedy komuś przyczepi 183 się etykietkę dewianta — zbrodniarza, przestępcy, wariata, narkomana czy alkoholika — wówczas często zaczyna się on zachowywać tak, by spełnić oczekiwania z nią związane. Rola dewianta — do pewnego stopnia — znana jest każdemu z nas, i gdybyśmy stale byli tak nazywani, to jaka mogłaby być nasza reakcja. Być może zaczęlibyśmy zachowywać się tak, jak nas zaklasyfikowano. Ale proces etykietowania jest dużo bardziej złożony (Liska, 1981). Kiedy ktoś przyczepia nam etykietkę dewianta — dajmy na to akoholika, przestępcy, prostytutki bądź psychicznie chorego — to często robi to na jakiejś podstawie, takiej jak np. kartoteka policyjna, „przerwa" w naszym życiorysie czy pobyt w szpitalu. W len sposób etykietka zostaje sformalizowana i zinstytucjonalizowana, co sprawia, że pracodawcy, właściciele domów, potencjalni znajomi, agencje opieki społecznej itp. zachowują się wobec nas tak, jakbyśmy nadal odbiegali od normy. Takie etykietki odbierają ludziom szansę odejścia od dewiacji i wpychają ich na powrót w rolę dewiantów. Presja ta łączy się z niemożnością nawiązania nowych, nicdewiacyjnych więzi interpersonalnych, no bo kto zechce utrzymywać kontakty z prostytutką, przestępcą, umysłowo chorym czy alkoholikiem. Po pewnym czasie, kiedy etykietka wciąż jest narzucana, ludzie nabierają o sobie wyobrażenia, które odpowiada takiemu określeniu, i zaczynają postępować zgodnie z nim, utwierdzając innych w przekonaniu, że ich ocena była słuszna. Ów proces etykietowania stanowi bez wątpienia część życiorysu każdego dewianta. Czasami są to etykietki nieformalne, kiedy indziej zaś gromadzone są „urzędowe" dowody. Jednak w każdym przypadku etykietka wywołuje interpersonalne oraz instytucjonalne reakcje, które uniemożliwiają ludziom pozbycie się jej. a także komunikują ocenę i oczekiwania innych wobec tych, którym ją przyczepiono. Tak więc niezależnie od lego, jaka była początkowa przyczyna dewiacyjnych zachowań, zaczynają działać potężne siły, które — kiedy już etykietka zostanie przyczepiona — podtrzymują te zachowania. Inne teorie głoszone przez interakcjonistów mówią o „przepuszczaniu" dewiacji przez procesy interakcji oraz socjalizacji. Najbardziej znana jest teoria zróżnicowanych skojarzeń (Sutherland, 1939; Sutherland, Cressey, 1986). Według niej u osób, które wchodzą w interakcje z innymi w sytuacjach, w których zachowania dewiacyjne są aprobowane, wyobrażenia i definicje dewiacyjne zaczynają dominować nad niedewiacyjnymi. W wyniku tego osoby te nabierają skłonności do takich zachowań, zwłaszcza kiedy spotykają się z dewiacyjnymi nastawieniami we wczesnym okresie życia, a także podczas wielokrotnych interakcji z tymi, których podziwiają i na których im zależy. A zatem kiedy ludzie żyją w środowisku, w którym istnieje wiele dewiacyjnych obrazów, definicji i wzorów, o wiele łatwiej wchodzą w bliskie i długotrwałe interakcje z osobami, które przekazują takie dewiacyjne orientacje. W rezultacie utrwalają się w ich świadomości takie wzory zróżnicowanych skojarzeń, które zniekształcają ich definicje właściwego zachowania, własnej osoby oraz ich koncepcje udanego życia, które w znacznym stopniu oparte są na aprobowaniu dewiacji. A kiedy już zyskają etykietkę dewiantów, trudno jest im zmienić coraz bardziej utrwalające się dewiacyjne definicje samego siebie, korzystnych okazji życiowych i „właściwego" postępowania. Teorie dewiacji w ujęciu utylitarystycznym Teoria kontroli (decydującego wpływu) łączy wiele aspektów pozostałych teorii, ujmując problem dewiacji w kategoriach racjonalnego wyboru (Hirschi, 1969). Stawia ona podstawowe pytanie: Co powstrzymuje ludzi przed zachowaniami dewiacyjnymi, skoro 184 można czerpać z nich tyle pożytków? Odpowiedź na nie jest następująca: kosztowałoby to zbyt dużo, a to z powodu związków z osobami i grupami, które nie należą do kręgów dewiacyjnych, a także zaangażowania w działania niedewiacyjne, czasu, który poświęciliśmy tym działaniom, oraz na skutek wpojonych wcześniej przekonań, że trzeba przestrzegać norm. Z drugiej strony, dla osób, które są już dewiantami, wszystkie te koszty nie sązhyl wysokie. Nie istnieją bowiem żadne więzi pomiędzy nimi a osobami, które nie aprobują dewiacji, a teoria decydującego wpływu głosi wręcz, że nieprzystosowanie charakteryzuje się właśnie albo całkowitym brakiem, albo bardzo słabo wykształconymi powiązaniami z innymi ludźmi, nawet z tymi, którzy także są zaangażowani w działania dewiacyjne (Hirschi, 1969; Liska, 1981; Kornhauser, 1978). Brak więzi oznacza, że będąc dewiantem, mam mniej do stracenia; a ponieważ im więcej dewiacji, tym więcej „nagród", zjawisko to narasta wśród tych, u których więzi z innymi są słabo wykształcone. Istnieje jeszcze problem „inwestowania" w karierę niedewiacyjną. Im więcej zainwestowaliśmy w wy- kształcenie, lata pracy, w dom. samochód oraz inne dobra, tym więcej ryzykujemy, , wchodząc na drogę dewiacji. Możemy stracić wszystko, co zainwestowaliśmy, toteż | postrzegamy dewiację jako potencjalnie bardzo kosztowną. Jednak dla tych, którzy nie ' mają żadnych inwestycji, jej koszty są znacznie mniejsze. Istnieje jeszcze kwestia ,,zaangażowanych środków", czyli czasu i energii zużywanych na przestrzeganie norm. Ich ilość jest ograniczona, toteż jeśli nasze więzi z innymi oraz inwestycje stwarzają presję, żeby przestrzegać norm, nie ma już czasu i energii, które można by było przeznaczyć na zachowania dewiacyjne. Wyzwolenie dodatkowej energii jest bardzo kosztowne, trudno jest też znaleźć więcej czasu; a zatem kiedy ludzie angażują się w zachowania niedewiacyjne i zużytkowują wiele czasu i energii na przestrzeganie norm, nie ma już więc czasu ienergii na dewiacje. Poza tym istnieją „przekonania" oraz inne symbole kulturowe, które mówią ludziom, jak powinni' się zachowywać; i jeśli już zinternalizujemy te, które kładą nacisk na przestrzeganie norm, za ich pogwałcenie poniesiemy ogromne koszty psychiczne i emocjonalne „Mieć świadomość „to inny sposób powiedzenia, że łamanie norm i lekceważenie wartości określających, „jak być powinno" i jak powinniśmy postępować, jest dla nas zbyt kosztowne. Tak więc z punktu widzenia teorii decydującego wpływu ci, którzy zachowują się w sposób dewiacyjny, mają słabe więzi z innymi ludźmi, niewiele zainwestowali w sferę niedewiacyjną, mniej czasu i energii poświęcili na dostosowanie się do obowiązujących norm. nie mają leż wyrobionych przekonań co do słuszności takiego postępowania. W konsekwencji koszty zachowań dewiacyjnych są dla nich mniejsze; a ponieważ dewiacja może być źródłem wielu nagród, łatwo jest dojść do „racjonalnego" wniosku, że przewyższają one znacznie jej koszty. Mam nadzieję, że zarówno dla mnie, jak i dla ciebie, mój czytelniku (dla mnie na pewno!), istniejące więzi, inwestycje i przekonania są zbyt kosztowne, aby opłacało się zboczyć na drogę dewiacji. Podsumowując, stwierdzić należy, że istniejące teorie dostarczają wiele istotnych informacji na temat dewiacji we współczesnej Ameryce. Nierówności wywołują ogromne napięcia strukturalne; pojęcie materialnego sukcesu towarzyszy nam nieustannie, choć jednocześnie społeczeństwo ogranicza możliwości jego osiągnięcia (więcej szczegółów znajdziesz w rozdziale ósmym). Prawo oraz instytucje odpowiedzialne zajego przestrzeganie nie traktują jednakowo wszystkich aktów dewiacji, faworyzując bogatych kosztem biednych. Kiedy ktoś raz zachowa się w sposób dewiacyjny, policja, sądy, szpitale oraz inne instytucje łatwo przyklejają etykietki, które piętnują go jako człowieka nieprzystosowanego i wpędzają w kolejne zachowania dewiacyjne — dotyczy to zwłaszcza biednych, którzy nie mają możliwości, aby walczyć z tymi etykietkami. Są takie regiony w Ameryce, gdzie istnieje przewaga definicji popierających dewiacje, co zmusza żyjących tam ludzi 185 do wybiórczego przyswajania sobie tych definicji, przekonań i norm, które faworyzują zachowania dewiacyjne. Istnieją też nagrody za takie postępowanie — łatwe i szybkie pieniądze uzyskiwane ze sprzedaży narkotyków, z rozboju czy morderstw, lokalna sława związana z aktami przemocy itp. — których nie są w stanie zrównoważyć wysokie koszty więzi z innymi ludźmi, inwestycji we własny rozwój, zaangażowania w pracę oraz przekonań niedewiacyjnych. Powinniśmy zatem oczekiwać wysokiego poziomu dewiacji społecznych w Stanach Zjednoczonych; i może rozsądniej byłoby, zamiast się gorszyć moralnie i szokować, pomyśleć nad tym, co, w świetle owych teorii, należałoby zrobić. Surowsze kary nie ogranicza zbrodni oraz innych przejawów dewiacji; raczej powinno dążyć się do zmniejszenia rozziewu pomiędzy sukcesem a dostępnością środków służących osiąganiu celów z nim związanych; do jednakowego traktowania biednych i bogatych przestępców, do ograniczenia skutków etykietowania i do zwiększenia kosztów dewiacji, tworząc dla tych, którzy są nią najbardziej zagrożeni, większe możliwości tworzenia więzi, inwestowania we własny rozwój, zaangażowania w pracę oraz umacniania przekonań niedewiacyjnych. SPRZECIW I NIEPOKOJE SPOŁECZNE Zamieszki uliczne, demonstracje, rewolty i zbiorowa przemoc to także istotna część życia społecznego. Każdego dnia czytamy w gazetach bądź oglądamy w telewizji sceny z wewnętrznych zamieszek i konfliktów w jakimś społeczeństwie na świecie, w tym także w naszym. Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego jest to tak częste zjawisko. W tym celu należy sięgnąć do dziedziny socjologii, zwanej nauką o zachowaniach zbiorowych, która bada gwałtowne transformacje kultury i struktury społecznej. Czasami sprzeciw jest zaledwie symboliczny, ograniczający się do tych propozycji w dziedzinie mody i obyczaju, które naruszają powszechne poczucie dobrego smaku; innym razem przejawia się za pośrednictwem hałaśliwych tłumów i protestów; w pewnym momencie tłum staje się groźny i wywołuje gwałtowniejsze zamieszki; kiedy napięcie rośnie jeszcze bardziej, protestujące tłumy powiększają się i zaczynają przekształcać w rewolucyjną siłę, mogącą obalić tych, którzy aktualnie sprawują władzę; kiedy indziej znów tłumy zostają wciągnięte w długotrwałą walkę o zmiany społeczne; a w momencie, kiedy wszystko zawodzi, protesty mogą przerodzić się w ogarniającą cały naród wojnę domową. Tak więc formy protestu i zbiorowych zachowań mogą różnić się skalą i zakresem, poziomem przemocy oraz skutkami, które mają one dla organizacji całego społeczeństwa. Warunek wstępny sprzeciwu społecznego: nierówność Sprzeciw społeczny jest protestem przeciwko istniejącym układom społecznym, a przejawia się zachowaniami zbiorowymi wówczas, kiedy ludzie zaczynają dostrzegać, że źle się dzieje i trzeba to zmienić. Tego rodzaju odczucia wcale nie muszą być wyraźnie sformułowane, przynajmniej na początkowym etapie; znacznie częściej ludzie mają poczucie krzywdy i odczuwają niezadowolenie. Teoretyk 1'unkcjonalizmu, Neil Smelser (1963), nazwał ten wstępny warunek napięciem strukturalnym. Co wywołuje takie napięcie? Są to dwa najbardziej wyraziste i zawsze obecne czynniki: 186 nierówność i stratyfikacja. Jak podkreślam wszystkie teorie konfliktu, nierówność w dystrybucji dóbr zawsze leży u podłoża protestów; a kiedy ludzie zaczynają odczuwać, że rozdział len jest nieuczciwy i niesprawiedliwy, wówczas wzrasta poziom napięcia strukturalnego. Jeśli władza jest zbyt skoncentrowana i arbitralna, a rynek powoduje powstawanie wielkich różnic w poziomic życia, jeśli szacunek i prestiż zarezerwowane są dla nielicznych, a większości się ich odmawia, wówczas poziom napięcia strukturalnego jest wysoki. Co więcej, kiedy nierówność wiąże się z ekonomiczną, polityczną i społeczną dominacją tych, którzy mają wszystkie wartościowe zasoby, nad tymi. którzy ich nie maja, wtedy poziom napięcia strukturalnego jest jeszcze wyższy (Stark, 1992, s. 614). Ludzie nic tolerują, kiedy mówi im się, co mają robić, nie chcą też, aby inni kierowali ich życiem —jeśli lak się dzieje, zaczynają się burzyć i dochodzą do wniosku, że coś z tym trzeba zrobić. Intensyfikacja sprzeciwu Kiedy ludzie zaczynają „łączyć się w poczuciu krzywdy", wzrastają możliwości ujawnienia się sprzeciwu (Smelser, 1963; R. Turner, Killian. 1987). Owo łączenie się w pewnych warunkach jest ułatwione, na co wskazał Karol Marks wraz z Fryderykiem Engelsem (1848), a następnie twórcy współczesnych teorii. Po pierwsze, jeśli w zdominowanych częściach społeczeństwa istnieją więzi społeczne, mogą one zostać wykorzystane do komunikowania o swoim poczuciu krzywdy; a wzajemne przekazywanie sobie takich komunikatów zaczyna rozniecać w ludziach gniew i frustrację, które koncentrują się na przyczynach niezadowolenia (Zald. McCarthy, 1979). Po drugie, ważne jest, aby istniał przywódca, ponieważ ludzie spontanicznie nie uzewnętrznią swego niezadowolenia i sami się do niczego nie zmobilizują; musi nimi pokierować ktoś, kto potrafi wyartykułować ich krzywdy i przekonać, że trzeba coś z tym zrobić. Po trzecie, przekonania muszą być wyrażone w takiej formie, aby ludzie mieli symbole, za pośrednictwem których zjednoczą się w poczuciu krzywdy i będą zdolni do podjęcia wspólnych działań (Smelser, 1963). Po czwarte, poczucie deprywacji i krzywdy musi narastać, wytwarzając lukę pomiędzy tym, co ludzie otrzymują, a ich oczekiwaniami; a im szybciej rozwija się uczucie deprywacji, tym bardziej rośnie poczucie krzywdy (Davies, 1962, 1969). Czynniki te wzajemnie na siebie oddziałują: sieć przekazywania komunikatów wzmacnia przekonania o deprywacji, często jeszcze wzmacniając je; przywódcy artykułują i rozpowszechniają przekonania, wykrzystując kanały komunikacyjne; kiedy poczucie krzywdy staje się wspólne, wzrasta zaufanie do przywódców, a przekonania umacniają się; a kiedy przekonania przywódcy i kanały komunikacyjne wzajemnie się umacniają, narasta poczucie krzywdy. Zbiorowe wybuchy niezadowolenia i zachowania tłumu Kiedy warunki wstępne zaistnienia sprzeciwu zostaną umocnione przez omówione wyżej czynniki, może dojść do zbiorowych wybuchów niezadowolenia. Większość badań dotyczących zachowań zbiorowych zajmuje się właśnie taką dynamiką zachowań tłumu. Jedna z pierwszych teorii na ten temat, teoria zaraźliwości, podkreśla, że kiedy ludzie 187 kontaktują się ze sobą, zaczynają przenosić na siebie nawzajem nastroje niezadowolenia, w ten sposób mobilizując się do działania. Proces ten ma charakter kolisty i narastający, ponieważ kiedy lud/.ic odc/.ytują nawzajem swoje gesty i przekazują sobie /.a ich pośrednictwem własne niezadowolenie, sytuacja staje się córa/ bardziej napięta, a wtedy wymiana gestów nasila się jeszcze bardziej. W miarę jak proces ten postępuje, ludzie coraz silniej reagują na zachowania innych, w wyniku czego rozhisteryzowany tłum może nagle ruszyć w jakąś stronę, a ludzie będą robić takie rzeczy, których w normalnych warunkach nigdy by nie zrobili. I chociaż w pewnym stopniu u podstaw zachowań tłumu leży zaraźliwość emocjonalna, to nowsze teorie dodają tu jeszcze kilka innych czynników. Teoria konwergencji podkreśla, że ludzie nie są tak bardzo podatni na zarażanie się emocjami, aby całkowicie zmieniać się pod ich wpływem, ponieważ sami decydują o tym, jakie zachowania im odpowiadają. Ludzie gromadzą się w tłum dlatego, że podzielają wspólne niezadowolenie z określonych powodów i sąjuż wcześniej przygotowani — przez liderów, wcześniejsze przekonania i wcześniejsze komunikaty — do tego, żeby zachowywać się w określony sposób (Cantrii, 1941). Kiedy studenci protestowali w latach sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych, przygotowani byli do robienia pewnych rzeczy; nie działali pod wpływem „nastrojów tłumu", choć nie ulega wątpliwości, że pewna zaraźliwość emocjonalna także wchodziła w grę. Również podczas linczowania czarnych w południowych stanach na początku lego stulecia ci, którzy w linczach uczestniczyli, znajdowali się w jednakowo złej sytuacji ekonomicznej i byli już wcześniej przygotowani do tego, żeby rozładować swoje lęki w tych jakże haniebnych aktach (Cantrii, 1941). Dla kontrastu teoria wyłaniania się norm kwestionuje założenia zarówno teorii zaraźliwości, jak i teorii konwergencji. Albowiem często brak jest początkowej konwergencji pomiędzy nastawieniami i skłonnościami uczestników tłumu, a poszczególne osoby nie działają jedynie pod wpływem zaraźliwych nastrojów i emocji. Raczej jest tak, jak podkreślają wszystkie teorie interakcji, że ludzie szukają znaczeń i odczytują je z wymienianych między sobą gestów, podobnie jak we wszystkich innych rodzajach interakcji (Turncr, Kilian, 1987). W ten sposób ustalają nowe normy i standardy zachowań, poczym nagradzają się wzajemnie za stosowanie się do nich. Normy te mogą, oczywiście, zachęcać do przemocy, od grabieży po lincz, ale takie zachowania wymagają takich samych procesów interakcyjnych, jak wszelkie inne, nie związane z reakcjami tłumu: współobecności, przyjmowania ról, wyłaniania norm oraz ich przestrzegania. Wszystkie te poglądy na temat zachowania się tłumu nie muszą być ze sobą sprzeczne. Albowiem zazwyczaj istnieje świadomy udział ludzi w działaniach tłumu, najczęściej na podstawie podzielanego z innymi niezadowolenia. Istnieje także określony ładunek emocjonalny i pewna zaraźliwość, ale kontrolowana i odpowiednio ukierunkowana prze/ powstające normy. Podstawowe rodzaje tłumów odzwierciedlają wzajemne oddziaływanie tych czynników (Blumer, 1978). „Przypadkowy tłum" to zbiór ludzi, którzy niewiele mają z sobą wspólnego prócz przebywania razem i pobudzenia tym samym zdarzeniem, takim jak np. wypadek samochodowy. „Klasyczny tłum" gromadzi ludzi, którzy sami się na uczestniczenie w nim zdecydowali w określonym celu, takiego jak obserwowanie meczu. „Tłum ekspresywny" stanowi dobrowolne zgromadzenie ludzi, którzy chcą poddać się określonym przez konkretne normy zbiorowym emocjom, jak to jest w przypadku spotkania religijnego, koncertu rockowego czy wiecu politycznego. Natomiast „tłum aktywny" to zbiór ludzi, którzy sami się na uczestniczenie w nim zdecydowali, pobudzonych emocjonalnie i normatywnie zaangażowanych w działania agresywne, takie jak grabieże i zamieszki uliczne. Kiedy tłum przypadkowy przeradza się w aktywny, nasilają się takie czynniki, jak podejmowanie decyzji o pozostaniu w nim, zaraźliwość emocjonalna oraz wyłanianie się norm, które zakładają pogwałcenie norm konwencjonalnych. 188 Wszystko to sprawia, że jest on bardzo zmienny, tkwi w nim także potencjalna siła, która ; zmieniać struktury społeczne. Ale czy się ona ujawni, lo zależy od innych społecznych uwarunkowań. Buntujący się mogą zostać rozproszeni, a mogą też obalić istniejącą władze; masowe wiece mogą szybko się wypalić, albo podgrzać nastroje i pobudzić ludzi do dalszych działań. Wiele zależy od szerszcgo społecznego i kulturowego kontekstu, w którym dochodzi do formowania się tłumu. Kontekst działań tłumu Jeśli działania tłumu są częścią większego ruchu społecznego, czyli zorganizowanych systematycznych dążeń do zmiany określonych warunków, może się on przekształcić w tlum ekspresywny, który podgrzewa nastroje i wzmaga niezadowolenie. Tłumy stają się w ten sposób częścią strategii wywierania nacisku na zmiany. Na przykład masowe demonstracje domagające się praw obywatelskich na początku lat sześćdziesiątych stanowiły podstawowy składnik zorganizowanego ruchu; ich celem było nic tylko zwrócenie uwagi na położenie czarnych Amerykanów, ale także doprowadzenie do zmiany obowiązujących wzorów społecznych, które sankcjonują dominację białych w polityce, w szkołach, w gospodarce i służbach publicznych. Jednak tłumy, nawet kiedy są częścią dobrze zorganizowanego ruchu społecznego, mogą wyzwalać przemoc. Często wywoływana jest ona przez tych, którzy mają pilnować porządku społecznego — np. przez policję lub wojsko — lub przez ludzi zebranych w przypadkowym tłumie albo w tłumie ekspresywnym, obserwującym demonstrację. Nagle przekształcają się one w tłum aktywny, atakujący uczestników zorganizowanej demonstracji. Tak naprawdę to strategia protestów polega właśnie na podżeganiu reakcji i, by udramatycznić sytuację tych, w imieniu których odbywa się demonstracja. Ruchy społeczne mogą także wyzwalać agresję tłumów pośrednio, podgrzewając emocje i poczucie krzywdy u ludzi, którzy następnie angażują się w działania tłumu licznie od przywódców i organizacji ruchu. Na przykład większość zamieszek w slamsach amerykańskich zamieszkiwanych przez czarnych w latach sześćdziesiątych spowodowana była przez działania przypadkowych tłumów — ludzi, którzy siedzieli lub przed domami w gorący letni wieczór i przyglądali się rutynowym aresztowaniom mywanym przez policję. A ponieważ ruch na rzecz praw obywatelskich uaktywnił ich poczucie krzywdy i niezadowolenia oraz podgrzał emocje związane z prześladowaniem czarnych Amerykanów, przypadkowy tłum w gorący letni wieczór szybko przekształcił się w tłum aktywny, dając początek lawinie wydarzeń, które doprowadziły do wyłonienia się norm uzasadniających grabież i niszczenie cudzej własności. Uczestnicy takiego tłumu podzielali wspólne przekonanie (Smelser (1963) nazwał je ,,uogólnionym") na temat swego położenia; reagowali oni nieproporcjonalnie silnymi emocjami na jakieś „przypadkowe zdarzenie" albo choćby rutynowe aresztowanie, które doprowadzało do powstania aktywnego tłumu. Szczególnie łatwo może do tego dojść wówczas, kiedy wśród ludzi a się poczucie deprywacji spowodowane albo rosnącymi oczekiwaniami, których nie na zaspokoić, albo recesją, która powiększa przepaść pomiędzy tym, co ludzie mieli w przeszłości, a tym, co otrzymują obecnie. Właśnie to było przyczyną zamieszek w Los Angeles w roku 1992, kiedy poczucie deprywacji wśród czarnych bardzo się nasiliło po ogłoszeniu wyroku w sprawie Rodneya Kinga. Niezależnie od wszystkiego deprywacja pogłębia się i najmniejsza prowokacja może zmobilizować ludzi do działania. 189 Znamy z historii wiele przypadków, kiedy tłumy działały z taką siłą, że obalały reżimy Polityczne. Zwykle formowały się one w kontekście głębokich nierówności, wyłaniania się przywódców, istnienia uogólnionych przekonań, sieci komunikacyjnych oraz słabej władzy politycznej. Aktywny tłum w jednym miejscu stawał się bodźcem do formowania tłumów w innych miejscach, doprowadzając wkrótce do lak silnej fali protestów, że przeradzały się one w rewolucję, czyli szybkie, z użyciem przemocy obalenie politycznego reżimu. Rewolucja francuska, rewolucja w Iranie, która doprowadziła do obalenia świeckiego szacha i stworzenia państwa religijnego, demonstracje uliczne, które załamały Związek Sowiecki — wszystkie one dowodzą, jak szybko tłumy mogą zniszczyć funkcjonujący reżim, jeśli jest on słaby politycznie i nie zabezpieczony (Goidstone, 1990; Skocpol, 1979). Ale wydarzenia w Chinach pod koniec lat osiemdziesiątych ora/, wiele innych, które odnajdziemy w historii wielkich społeczeństw, pokazują, że rewolucyjne tłumy mogą zostać rozbite, jeśli dany reżim nie straci kontroli nad środkami przymusu, a tłumy mają słabe zaplecze organizacyjne. Albowiem żeby tłumy mogły doprowadzić do przeobrażeń społecznych, muszą być w stanic zmobilizować odpowiednie środki — struktury organizacyjne, przywódców, sieci komunikacyjne, przekonania, ludzi, pieniądze, a czasami także możliwości stosowania przymusu (McCarthy, Zald, 1977; Zald, McCarthy, 1979). Udane rewolucje bądź ruchy społeczne miały struktury organizacyjne, przywódców, uogólnione przekonania, pieniądze i środki przymusu; i kiedy dochodziło do wybuchów niezadowolenia w postaci wystąpień tłumów, udawało sieje podtrzymywać i ukierunkować na pożądane cele. Kwestię tę podkreśla utylilarystyczna teoria mobilizacji środków; głosi ona, że ruchy społeczne oraz inne zbiorowe zachowania, które doprowadzają do zmian, pojawiają się tylko wówczas, kiedy istnieją odpowiednie środki (Tilly, 1978; Zaid, McCarthy. 1979). W społeczeństwie zawsze istnieje niezadowolenie i poczucie krzywdy, ale na ogół nie prowadzi to do zbiorowych wystąpień z powodu braku odpowiedniej bazy. W związku z tym ludzie szybko kalkulują sobie, że koszty klęski znacznie przewyższyłyby ich obecną deprywację i nic biorą udziału w zbiorowych wystąpieniach. Ale kiedy koszty deprywacji i poczucie niezadowolenia są wysokie, podobnie jak nagrody związane z powodzeniem protestów, wówczas ludzie przystępują do działań zbiorowych. Co ma największy wpływ na te kalkulacje? Środki, przywódcy, ideologie i uogólnione przekonania, struktury orga- nizacyjne (związki zawodowe, kościoły, tajne stowarzyszenia itp.), finanse, sieci komunikacyjne, duża liczba potencjalnych uczestników, a także, gdy zajdzie potrzeba, możliwość zastosowań i a środków przy musu. Jeśli wszystkie te środki uda się zmobilizować, wówczas racjonalnie jest zdecydować się na poniesienie kosztów i włączenie do działań zbiorowych; jeśli zaś to się nic uda, racjonalna decyzja polega na wycofaniu się i cierpliwy m ponoszeniu kosztów deprywacji. Jak widzimy, ogromne znaczenie ma kontekst. Jeśli mobilizacja środków spotka się z równie dobrze zorganizowanym przeciwdziałaniem, to do zbiorowego wyrażenia sprzeciwu może wcale nic dojść, albo jeśli już dojdzie, to będzie on mało skuteczny. Ale jeśli przeciwdziałanie jest słabe lub podzielone, wówczas mobilizacja środków może się udać, a ludzie zaczną uważać, że włączenie się do ruchu byłoby rzeczą racjonalną. 190 Skutki sprzeciwu społecznego Kiedy w społeczeństwie zaczynają się szerzyć protesty, załamują się siły utrzymujące porządek społeczny, a potęgują te, które go burzą. W rezultacie społeczeństwo zmienia się — albo na lepsze, albo na gorsze. Jeśli protesty odniosą skutek, wówczas zmienią się dotychczasowe wzory nierówności oraz struktury instytucjonalne podtrzymujące dotychczasowe wzory. Zmienią się także przekonania kulturowe, które teraz uprawomocnią nowe struktury. Często jednak historia jakby naigrywała się ze zwycięzców: aby wprowadzić zmiany i zapobiec sprzeciwom oraz kontrrewolucjom, które mają na celu przywrócenie starego porządku, władza musi być coraz bardziej koncentrowana i umacniana. Regułą jest, że im więcej przemocy było w ruchu, który doprowadził do zmian, oraz im większe i zmiany wprowadzono, tym bardziej skoncentrowana i silniejsza musi być władza, żeby to (wszystko utrzymać. I jak na ironię, może ona stać się kolejnym źródłem nierówności, dominacji oraz narastania poczucia krzywdy i niezadowolenia — na fakt ten zwracają uwagę wszystkie teorie koń niklu. Weźmy choćby siedemdziesięcioletnią historię Związku Sowieckiego, w której wystąpiły wszystkie wymienione tu czynniki — rzekomo wyzwalająca rewolucja, następująca po niej koncentracja władzy w celu utrzymania nowego porządku, co w końcu wywołało narastające poczucie krzywdy i niezadowolenia, a to z kolei doprowadziło do upadku tego państwa. Jeśli sprzeciw społeczny kończy się niepowodzeniem, dochodzi do podobnej sytuacji: następuje koncentracja władzy dla stłumienia protestów, co powiększa niezadowolenie jednostek. Tak właśnie dzieje się ob&cwc w Chinach — gdzie władza jest pokrywą na beczce prochu. Jednak kiedy do protestów dochodzi w kontekście demokratycznym, wówczas mogą one doprowadzić do złagodzenia napięć i wzmocnić siły żywotne społeczeństwa — na fakt ten zwraca uwagę większość teorii funkcjonalistycznych (Coser. 1956). Konflikt nie musi wywoływać represji, lecz sprzyjać kompromisom. Ruch na rzecz praw obywatelskich w latach sześćdziesiątych takie właśnie miał skutki. A zbiorowe wystąpienia czarnych w kraju zwanym kiedyś Rodezją, a obecnie Zimbabwe, chociaż, czasami doprowadzały do aktów przemocy i w odpowiedzi na nie — do koncentracji władzy, zmieniły system bez stosowania nadmiernej przemocy i bez stworzenia nowych form przymusu i dominacji. Obecnie rozstrzyga się los Afryki Południowej, chociaż i tu zmiany mogą nastąpić o wiele szybciej i drogą pokojową— wbrew temu, czego się wcześniej obawiano. Tak więc władza i sprzeciw wobec niej zawsze znajdują się w delikatnej równowadze. Zbyt wiele środków przymusu i nadmierna dominacja w dłuższym czasie wywołują sprzeciw: nadmierny sprzeciw, nawet kiedy zakończy się pomyślnie, powoduje nową koncentrację władzy, wywołując tym kolejne sprzeciwy. Polityczna demokracja insty-tucjonalizuje sprzeciw społeczny, ale nigdy całkowicie; w rezultacie nawet w najbardziej demokratycznych społeczeństwach dochodzić możc do pojawiania się ruchów społecznych często graniczących z rewoltą, a nawet z wojną domową. Zdolność społeczeństwa do wchłaniania i łagodzenia protestów, a nie do ich tłumienia, jest warunkiem jego stabilności i możliwości dalszego istnienia. I nie są to wcale abstrakcyjne problemy, ponieważ mamy z nimi do czynienia za każdym razem, kiedy dochodzi do powstawania tłumu, kiedy różne grupy protestują z jakiegoś powodu albo kiedy wielka liczba ludzi mobilizuje się, aby wyrazić swoje niezadowolenie. Ja sam przeżyłem i uczestniczyłem w dwóch takich ruchach — za uchwaleniem praw obywatelskich i antywojennym. I ty także, mój czytelniku, będziesz kiedyś uczestniczył w jakimś ruchu lub choćby przyglądał mu się z boku. Najważniejszą sprawą jest jednak umiejętność utrzymywania porządku, łagodzenia niezadowolenia i ograniczania reaktywnej koncentracji władzy. 191 Podsumowanie 1. Społeczeństwo zawsze utrzymuje niełatwą równowagę pomiędzy sitami wspierającymi porządek a tymi, które sprzyjają dewiacjom, protestom, konfliktowi i burzeniu porządku. 2. Burzeniu porządku sprzyja kilka powiązanych ze sobą czynników. Są to: a) powiększanie się populacji, b) narastające zróżnicowanie i c) pogłębiające się nierówności. 3. Na poziomie makrospotecznym utrzymaniu kontroli społecznej sprzyjają: a) regulacje rządowe i b) wolny rynek. 4. Na mikroszczeblu społecznej organizacji utrzymaniu kontroli społecznej sprzyjają: a) socjalizacja osobowości, b) wzajemna aprobata, c) rytuały, d) rozdział ról. 5. Każde z głównych podejść teoretycznych prezentuje teorię na temat przyczyn zachowań dewiacyjnych. Funkcjonalizm kładzie nacisk na istnienie napięcia strukturalnego pomiędzy kulturowymi celami a dystrybucją środków. Teorie konfliktu podkreślają, że prawo i jego stosowanie sprzyja bogatym, a skierowane jest przeciwko biednym. Interakcjoniści kładą nacisk na etykietki nadawane ludziom podczas procesu socjalizacji. A teorie utylitarystyczne ukazują znaczenie kalkulacji kosztów, inwestycji, zaangażowania i przekonań w powstawaniu zachowań dewiacyjnych bądź konformistycznych. 6. Sprzeciw społeczny jest procesem mobilizowania do protestu przeciwko pewnym aspektom społeczeństwa. Jest on wynikiem nierówności, które .stanowią jego warunek konieczny; nasila się wówczas, kiedy ludzie zaczynają podzielać lo samo poczucie krzywdy i niezadowolenia, tworzą między sobą więzi i sieci połączeń, komunikują się, wyłaniają przywódców, artykułują przekonania i doświadczają podobnej deprywacji. Na bazie tych warunków wstępnych oraz ich intensyfikacji powstało wiele teorii tłumaczących zbiorowe wybuchy niezadowolenia i zachowania tłumu: a) teoria zaraźliwości podkreśla znaczenie bezpośrednich , interakcji między ludźmi, b) teoria konwergencji kładzie nacisk na świadomy udział w tłumie ludzi mających | odpowiednią motywację, c) teoria wyłaniania norm podkreśla, że poprzez interakcję ludzie, będąc w tłumie, tworzą normy, które następnie kierują ich postępowaniem. Dziataniattumu są więc prowokowane przezjakieś nagłe wydarzenia- które aktywizują uogólnione przekonania wyrażające poczucie krzywdy i niezadowolenie. Aby ruch społeczny odniósł skutek, uczestnicy tłumu muszą dysponować środkami zdolnymi do podtrzymania ich protestów. Rozdział 12 ZMIANA SPOŁECZNA Przez większą część historii ludzkości — około czterdziestu tysięcy lat — zmiany dokonywały się bardzo wolno. odlegli przodkowie prze/, trzydzieści tysięcy rai zajmowano się tylko łowiectwem i zbieractwem, nie 'zmieniając nic przez całe tysiąclecia. Dopiero wraz z rozwojem rolnictwa zaczęty zachodzić zmiany, ale nadal zo powolne. Obecnie, od ponad trzystu lat dokonują się one nieustannie. Nikt nie jest w stanie uciec przed i, ponieważ niewiele już zostało miejsc, gdzie można by było się ukryć i wieść ,,prostsze życie". Każde pokolenie funkcjonuje w innym świecie niż poprzednie, coraz częściej też ludzie muszą w ciągu swego życia oceniać pracę i umiejętności zawodowe. Nie wystarcza nam już to, czego nauczyliśmy się wcześniej. Ciągłe gwałtownc zmiany sprawiają, że nie możemy już w taki sam sposób przeżyć całego swojego życia, tak jak nasi przodkowie. Wciąż musimy przystosowywać się do owej potężnej i niszczycielskiej siły, która została spuszczona z uwięzi przez naszą kulturę i sposoby organizacji społeczeństw. Jak widzimy na powyższym zdjęciu, stary, tradycyjny kościół z iglicą skierowaną ku niebu musi obecnie współistnieć, a nawet korzystać z nowych sposobów komunikowania się z niebem oraz z ziemskimi istotami. 193 Przez trzydzieści tysięcy lat naszego istnienia jako gatunku podstawowy charakter organizacji ludzkich społeczności nie zmieniał się. Niewielkie hordy złożone z rodzin nuklearnych wędrowały po określonym terytorium, zbierając tyle tylko pożywienia, by przeżyć. Następnie, mniej więcej od osiemnastu do dwunastu tysięcy lat temu, ludzie zaczęli się osiedlać i zajmować kopieniactwem — od tej pory zaczęły podlegać nieustannym zmianom zasady organizacji społeczności ludzkich. Porównajmy współczesne społeczeństwo amerykańskie — duże, złożone, zmienne i dynamiczne — z niewielkimi grupami myśliwych i zbieraczy, a natychmiast ujrzymy, jak wielkie zmiany dokonały się w ciągu ostatnich dziesięciu, dwunastu tysięcy lat; przy czym większość dopiero w ciągu ostatnich kilku wieków. Jednak zmiany nic zawsze się kumulują, stopniowo dodając nowe elementy do tego, co już istnieje. Społeczeństwa bowiem często rozpadają się i znikają, a przez większą część trwania epoki rolnictwa — która zaczęła się od czterech do pięciu tysięcy lat temu, a skończyła zaledwie kilka wieków temu — zmiany miały charakter cykliczny. Pojawiały się imperia, które osiągały swój szczyt pod względem wielkości, złożoności i rozwoju kultury, po czym rozpadały się, powracając do prostszych, pierwotnych form. Jednak po pewnym czasie owemu cyklicznemu ruchowi zaczął towarzyszyć powolny, ale stale nasilający się rozwój technologii, który z kolei wpłynął na przekształcanie się form gospodarki oraz innych instytucji (Lenski, Lcnski, Nolan, 1991). Ale ponieważ przebiegał stopniowo i powoli, ludzie prawie go nic dostrzegali. W końcu jednak nastąpił wielki przełom, który opierał się na wszystkich tych powolnych zmianach dokonujących się w przeszłości, i dodatkowo wprowadzał jeszcze nowe czynniki dynamizujące. Przełom ten nazywamy rewolucją przemysłową, ponieważ zrewolucjonizował on organizację społeczeństwa ludzkiego; obecnie zaś przeżywamy kolejny okres dynamicznych zmian — rewolucję informatyczną— która w znaczący sposób zmieni zarówno nasz sposób życia, jak i nadchodzących pokoleń.Tak więc zmiany i transformacje są częścią naszego życia, dlatego warto dowiedzieć się czegoś więcej o tych podstawowych cechach współczesnej epoki. CZYNNIKI ZMIAN Kultura a zmiany społeczne Ponieważ symbole kulturowe wywierają decydujący wpływ na ludzkie interakcje oraz organizację społeczeństwa, zmiany dokonujące się w obrębie tych symboli będą miały głębokie skutki dla stosunków i struktur społecznych. Oczywiście, zazwyczaj zmianom symboli kulturowych towarzyszą zmiany w strukturach, do których się one odnoszą, ale obecnie przeanalizujemy istotę oraz znaczenie samych zmian kulturowych. Zapewne najważniejszym źródłem zmian społecznych jest technologia, czyli wiedza o manipulowaniu środowiskiem (Lenski, Lenski, Nolan, 1991). Albowiem kiedy ludzie zdobyli wiedzę, w jaki sposób wydobywać surowce, a następnie jak wytwarzać dobra i usługi oraz jak je rozprowadzać, zmieniły się wszystkie stosunki społeczne. W rzeczywistości wszystkie podstawowe typy społeczeństw — myśliwsko-zbicrackie (i te bardziej wyspecjalizowane, jak rybackie i pasterskie), kopieniackie, rolnicze oraz industrialne — definiowane są za pomocą swoich technologii, ponieważ symbole te kształtowały strukturę 194 ich gospodarki. A zatem potężną siłą dokonująca zmian w społeczeństwach ludzkich jest innowacja, czyli rozwój nowych technologii. Innym źródłem zmian kulturowych w społeczeństwach ludzkich są przekonania wartościujące, czyli poglądy, które ludzie mają na temat lego, „jak być powinno" w odniesieniu do podstawowych dziedzin życia społecznego. Jak dotąd, największą siłę miały zawsze przekonania związane z religią. W miarę jak pojawiały się nowe koncepcje na temat tego, co nadprzyrodzone, oraz ludzkich powinności wobec tej sfery, zmieniały się także podstawowe struktury społeczne. I tak na przykład Max Weber przedstawił kontrowersyjną tezę (1904), iż protestantyzm sprawił, że ludzie zaczęli cenić sobie takie wartości, jak ciężka praca, oszczędzanie, inwestowanie i akumulacja, które stały się bodźcem do rozwoju kapitalizmu oraz industrializacji. Podobnie w dzisiejszych czasach obserwujemy rozwój islamu na Środkowym Wschodzie i w północnej Afryce oraz wpływ związanych z nim wartości na system władzy, edukacji, a także rolę mężczyzn i kobiet w społeczeństwie. Symbole kulturowe zmieniają się dzięki dwóm podstawowym procesom. Jednym z nich jest dyfuzja, czyli rozprzestrzenianie się systemów symboli od jednych populacji do drugich. Podlegają jej języki, wartości, przekonania, normy instytucjonalne oraz technologie, a proces ten jest dziś doskonale widoczny. Na przykład w pewnym okresie przekonania oraz normy instytucjonalne, a także technologie związane z organizacją działalności przemysłowej rozpowszechniły się z Anglii na kontynent europejski, a następnie na wschód, a zwłaszcza do Japonii; obecnie przekonania i normy dotyczące organizacji pracy wracają do nas z Japonii, ponieważ firmy amerykańskie chcą wygrywać w konkurencji światowej. Faktem jest, że istnienie światowego systemu gospodarki rynkowej oraz wysoko rozwiniętych środków komunikacji i transportu znacznie przyspiesza i powiększa zasięg tego rodzaju procesów dyfuzyjnych. Kiedyś były one o wiele powolniejsze, dzisiaj zaś ich tempo zwiększa się coraz bardziej. Inne źródło zmiany systemów symboli ma charakter strukturalny. Zmagając się z nowymi problemami, ludzie reorganizują swoje działania; przy tej okazji dokonuje się też wymiana symboli kulturowych. Najpierw zmieniają się normy, ponieważ one bezpośrednio kierują postępowaniem ludzi. Wraz z upływem czasu zaczynają zmieniać się przekonania o tym, „jak być powinno", ponieważ muszą się one dopasować do nowych wzorów stosunków społecznych; a kiedy już owe zmiany w strukturach społecznych, normach i przekonaniach staną się dostatecznie duże i rozpowszechnione, wówczas mogą zmienić się także wartości, czyli kryteria dobra i zła. Takie skutki ma na przykład industrializacja w krajach niedorozwiniętych: zmieniają się lam stosunki ekonomiczne, a to z kolei pociąga za sobą zmianę norm, przekonań i wartości. Owe zależności pomiędzy zmianami kulturowymi i strukturalnymi są, oczywiście, wzajemne. Kiedy nowe symbole przenikną do społeczeństwa bądź zostaną stworzone na skutek zmian stosunków społecznych, często potęgują one te same zmiany, które przyczyniły się do ich powstania. Na przykład kiedy do jakiegoś społeczeństwa przenikną koncepcje, w jaki sposób należy organizować miejsca pracy, to owe zmiany w sposobie pracy sprawią, że ludzie staną się bardziej podatni na dalsze rozprzestrzenianie się tych koncepcji; albojeśli normy te zmieniają się na skutek wewnętrznych procesów reorganizacyjnych, to kiedy już zaczynają obowiązywać, przyspieszają owe zmiany w organizacji pracy. Tak więc idee wytwarzające zmiany nie unoszą się jak baloniki nad ludzkimi działaniami; przeciwnie — wnikają one w owe działania, w ich wyniku także powstają, a zarazem same oddziałują na charakter interakcji oraz kształt struktur społecznych. Struktura społeczna a zmiana Same struktury społeczne także mogą być źródłem zmian. Wbudowane w większość stosunków społecznych stają się ich zarzewiem. Zobaczmy, jak to się dzieje, analizując kilka najważniejszych tego rodzaju źródeł. Nierówność a zmiana Jednym z podstawowych źródeł zmian strukturalnych jest nierówność i powstawanie zróżnicowania klasowego, płciowego oraz etnicznego. Jak podkreślają wszystkie teorie konfliktu, nierówności w dystrybucji pieniędzy, władzy, prestiżu, zdrowia, wykształcenia oraz innych wartościowych zasobów wytwarzają podstawowe napięcie pomiędzy tymi, którzy posiadają, a tymi, którzy nie posiadają owych dóbr. Nie musi ono przeradzać się w otwarty, nacechowany przemocą konflikt, ale wytwarza presję na stosunki społeczne. Ci, którzy są w posiadaniu dóbr, robią wszystko, żeby je zatrzymać — umacniają swoją władzę, otaczają się legitymizującymi ich przekonaniami i korzystają z różnych form przymusu, w tym także fizycznego. Ci natomiast, którzy owych zasobów nie mają, często nie są w stanie zdobyć się na nic innego, jak narzekanie i od czasu do czasu protesty uliczne; jednak kiedy deprywacja nasila się, a ludzie zaczynają się organizować, wówczas może dojść do o wiele głębszych zmian. Tak więc nierówność działa jak szybkowar: pokrywka przynajmniej przez jakiś czas jest mocno zaciśnięta, ale ciśnienie narasta i doprowadza do zmian — czasami stopniowo, ale często w gwałtowny sposób. Tego rodzaju zmiany strukturalne pogłębiane są jeszcze przez nierówności etniczne. Kiedy ci, którzy znajdują się w sytuacji pokrzywdzonych, należą do jakiejś odrębnej subkultury etnicznej i podlegają dyskryminacji, wówczas napięcia wywołane nierównościami jeszcze się potęgują. Albowiem subkultura etniczna — z jej wartościami, przekonaniami, normami i organizacją—jest miejscem przekazywania sobie nawzajem poczucia krzywdy i nastrojów niezadowolenia, wyłaniania przywódców i kodyfikacji przekonań. Czynniki te wzmagają prawdopodobieństwo protestów i zmian, zwłaszcza jeśli etniczna subpopulacja dysponuje już jakimiś środkami — pieniędzmi, przedstawicielami we władzach lokalnych, symbolami oraz strukturami organizacyjnymi — które może wykorzystać dla wyrażenia swoich nastrojów niezadowolenia. Ci, którzy nie mają nawet lak minimalnych środków — np. czarni niewolnicy na południu Ameryki w czasach przed wybuchem wojny domowej — nie są w stanie nawet protestować, jednak już sam długotrwały ucisk jakiejś populacji etnicznej w dłuższym okresie wytwarza presję, która może doprowadzić do zmian. Na podstawie tego, co zostało wyżej przedstawione, można stwierdzić, że istnieje generalna zasada, która polega na tym, iż nierówności prowadzą do wytworzenia politycznych nacisków na dokonywanie zmian wówczas, kiedy powodują powstawanie odrębnych subkultur posiadających jednoczące symbole kulturowe, wyraźne struktury społeczne i pewne środki finansowe. Takie subkultury stanowią wylęgarnię ruchów społecznych, a czasami również działań tłumu, które towarzyszą takim ruchom (więcej szczegółów na ten lemat znajdziesz w poprzednim rozdziale). A zatem jeśli jakaś klasa społeczna, płeć, grupa wiekowa czy jakakolwiek inna kategoria wytworzona na skutek nierówności jest zdolna stać się subkulturą, wówczas znacznie łatwiej jej się zmobilizować i doprowadzać do zmian. 196 Subkultury a zmiana Pozwolę sobie teraz jeszcze bardziej rozszerzyć przedstawioną powyżej zasadę: już samo istnienie odrębnych subkultur wytwarza parcie ku zmianom, nawet jeśli nie wchodzą w grę nierówności. Ludzie należący do różnych etnicznych subpopulacji mają na ogół także odmienne przekonania i styl życia; i kiedy zetkną się ze sobą, może dojść do konfliktu, a co za tym idzie — również zmian. Także innego rodzaju zderzenia subkultur mogą wywoływać zmiany. Na przykład napięcie pomiędzy młodym i starym pokoleniem często to tego prowadzi. W latach pięćdziesiątych na przykład powstawały grupki ,,buntowników bez powodu", których personifikacją był Jamcs Dcan, młody Marlon Brando, a nawet El vis Prcsley, którzy doprowadzili do rozluźnienia norm obyczajowych; młodzież z lat sześćdziesiątych jeszcze bardziej rozbita te normy, wprowadzając większą tolerancję dla odmiennych sposobów życia. Nawet subkultury dewiacyjne przyczyniają się do wytworzenia zmian, co najlepiej ilustruje stosunek Amerykanów do homoseksualizmu. Tak więc, kiedy spotykają się ze sobą odmienne subkultury, zmiany są nieuniknione, ponieważ dochodzi do wzajemnego dostosowywania się i kompromisu. Jest to ważne źródło przemian w tak wielkich i złożonych społeczeństwach jak amerykańskie, w którym istnieje tak wiele różnych subkultur. Instytucja a zmiana Najważniejsze instytucje często przekształcają się same zgodnie z własną, wewnętrzną dynamiką. Należy do nich m.in. gospodarka kapitalistyczna; nieustannie rozszerza swoje rynki, tworzy nowe firmy, zmienia preferencje konsumentów i przekształca charakter siły roboczej. Podobne cechy posiada polityczna demokracja: pozwala ona, aby „wola" ludzi oraz różnych grup interesów określała cele, do których należy dążyć, działania, które uznaje się za ważne, oraz środki i zasoby, które mają być wykorzystywane; a ponieważ interesy są zróżnicowane, musi dochodzić do zmian. Przeciwieństwo gospodarki kapitali- stycznej oraz demokratycznego systemu politycznego także generuje zmiany, jak się o tym przekonaliśmy w roku 1991, kiedy to upadł Związek Sowiecki. Albowiem reżimy totalitarne i gospodarka planowa do takiego stopnia określają działania ludzi oraz ustalają ich preferencje, że wywołuje to apatię i stagnację, które często doprowadzają do załamania się takiego systemu. Inne struktury instytucjonalne, takie jak oświata, nauka, medycyna, prawo, religia, a nawet rodzina także mogą same się przekształcać. W każdej z nich już sam ich charakter generuje zmiany. Na przykład nauka dąży do zgromadzenia nowej wiedzy potrzebnej do rozwoju nowych technologii, które są generatorem zmian; medycyna stara się polepszyć zdrowie, a lym samym zmienia charakter systemów opieki medycznej; prawo często reinterpretuje swoje ustawy albo obejmuje nimi nowe dziedziny; religia często się sekula-ry/.uje i przekształca w religię panującą, co sprzyja rozwojowi wyznań konkurencyjnych —hardziej opartych na żarliwości religijnej, fundamenlalistycznych i sprzyjających fanatyzmowi: stosunki w rodzinie także mogą się zmieniać, zwłas/.^/.i wówczas, kiedy jej członkowie poddadzą je krytycznej ocenie. Ponieważ instytucje są ze sobą powiązane, jedna oddziałuje na drugą, a zmiany w jednej wywołują zmiany w innych. Tak więc instytucje zmieniają się nie tylko dzięki wewnętrznej dynamice, ale także pod wpływem wszystkich pozostałych. Ów efekt domina w połączeniu z samoistnymi procesami wewnątrz instytucji może stanowić nie kończący się bodziec do zmian. Na przykład twoja rodzina, mój czytelniku, zmieniła się ogromnie w porównaniu z tą, w której ja się wychowywałem: twoja matka najprawdopodobniej 197 pracuje (podobnie jak ty, kiedy zostaniesz — w przypadku czytelniczki — matką); przeciętnie jest ona mniejsza aniżeli ta z lat czterdziestych (i być może będzie jeszcze niniejsza, ponieważ pracujący i prowadzący inny tryb życia rodzice coraz dotkliwiej odczuwają ciężar posiadania i wychowywania dzieci); twoja rodzina jest też najprawdopodobniej "hardziej egalitarna niż w latach czterdziestych i pięćdziesiątych, a ta, którą stworzysz w przyszłości, będzie z pewnością jeszcze bardziej egalitarna (zapewne wraz ze swym współmałżonkiem będziecie nieustannie negocjować zasady waszego związku). Te oraz inne zmiany stanowią pochodną zmian w gospodarce, a także wewnętrznych napięć związanych z nierównością kobiet i mężczyzn w sprawach domowych. One z kolei powodują dalsze zmiany w rolach związanych z płcią, w polityce (coraz więcej kobiet będzie uczestniczyć w rządzeniu na szczeblu lokalnym bądź centralnym mimo utrudnień ze strony mężczyzn) i w szkołach (konieczność dostosowania się do pracujących matek). Zmiany te wystąpią także w innych instytucjach, po czym ze zdwojoną siłą powrócą, żeby przekształcić rodziny moich studentów i ich dzieci. W przeszłości ten łańcuch zmian był dużo wolniejszy, a instytucje nie poddawały się im tak tatwo, i podczas gdy zmieniali się władcy, a państwa powstawały i upadały, większość ludzi zajmowała się swoimi sprawami, a ich tryb życia się nie zmieniał. Obecnie zmiany w instytucjach dokonują się o wiele szybciej, co każdy z nas silnie odczuwa w tych dziedzinach życia, które związane są z tymi instytucjami — w pracy, rodzinie, szkole, polityce, prawie i religii. A od kiedy ujawniły one zdolność do szybkiego przekształcania się, ich wzajemne powiązania sprawiają, że nasze życie przypomina czasami oszalałą karuzelę transformacji. A my musimy albo się do tego przyzwyczaić, albo znaleźć sobie przed nimi jakąś kryjówkę. Demografia a zmiana Również procesy zachodzące w populacjach ludzkich w dużym stopniu przyczyniają się do powstawania zmian. Kiedy jakaś populacja powiększa się, wówczas konieczne są nowe formy aktywności gospodarczej, po to by nakarmić, ubrać i zapewnić mieszkania większej liczbie ludzi; niezbędne stają się także nowe zasady prawnej i politycznej organizacji, aby kierować i kontrolować oporne często masy; do socjalizacji narastającej liczby młodzieży potrzebne są nowe szkoły i zasady edukacji itd. Wzrost populacji jest zatem potężną siłą napędową w społeczeństwie; wymusza wiele zmian instytucjonalnych. Z drugiej strony obniżanie się jej wielkości może również stwarzać parcie ku zmianom, ale już dużo słabsze. Kiedy obniża się liczba ludności, jak to było w większości krajów Europy Wschodniej pod rządami komunistycznymi przez czterdzieści lat po drugiej wojnie światowej, zmniejsza się liczba osób. które trzeba zatrudnić, oraz dzieci w szkołach. Zmiany wywoływane są także przez ruchy ludności. Kiedy zwiększa się urbanizacja. czemu towarzyszy masowy napływ ludzi zamieszkujących tereny wiejskie do miast, jak to się dzieje obecnie w krajach Trzeciego Świata, w niebywałym tempie rozwija się infrastruktura miejska, tworząc ogromne dzielnice slumsów dla zdesperowanych i niechętnie poddających się jakiejkolwiek władzy ludzi. Sytuacja la z kolei wymusza dostosowanie się do niej rządu, szkolnictwa i gospodarki. Z drugiej strony, na niektórych obszarach miejskich zmniejsza się liczba ludności — zjawisko to jest bardzo widoczne w Stanach Zjednoczonych; pozostają tam głównie biedniejsi i starsi, czyli z natury mniej mobilni, którzy oczekują opieki władz lokalnych, gdy tymczasem pieniędzy z podatków jest coraz 198 mniej. Sytaucja ta wymusza zmiany na samorządach lokalnych, opiece społecznej, szkolnictwie ora/, innych instytucjonalnych strukturach miejskich. Migracje oraz, obszary, gdzie występują one w większym nasileniu, także mają ogromny wpływ na strukturę społeczna. Na przykład napływ Meksykan na tereny południowo--zachodnie /.mienia w ogromnym stopniu nie tylko kulturę tego regionu, ale także jego gospodarkę, charakter lokalnych rządów, świadczenia społeczne i szkolnictwo. Również napływ do miast wielu naszych krewnych w poprzednim i na początku tego stulecia spowodował zmiany w najważniejszych instytucjach tych regionów. Emigracja także ma wpływ na społeczeństwo, zwłaszcza jeśli wyjeżdżają ludzie wykształceni, przedstawiciele wolnych zawodów i biznesu — wówczas odbija się to bardzo niekorzystnie na gospodarce, sferze rządzenia i szkolnictwie; natomiast jeśli wyjeżdżają pracownicy fizyczni, wówczas może dojść do braku siły roboczej, chociaż emigracja biedniejszych warstw często odciąża władze, szkolnictwo oraz inne instytucje. Struktura wiekowa danej populacji także ma istotny wpływ na powstawanie zmian. Populacja, w której stosunek ludzi młodych do starych obniża się, jak to się dzieje w Stanach Zjednoczonych i w większości krajów europejskich, zaczyna mieć kłopoty z uzyskaniem odpowiednio wysokich dochodów z podatków (od tych, którzy pracują) potrzebnych na utrzymanie ludzi starszych (którzy nie pracują). Z drugiej strony społeczeństwo. w którym przeważają ludzie młodzi, jak to jest w przypadku społeczeństw Ameryki Łacińskiej, Azji i Afryki, będzie mieć problemy z przygotowaniem odpowiedniej liczby miejsc pracy, szkół i świadczeń społecznych dla tych wszystkich młodych ludzi — co często podkopuje zaufanie do politycznych przywódców i w konsekwencji prowadzi do zmian w instytucjach politycznych. Tak więc, jak już wspominałem w rozdziale dziesiątym, wielkość danej populacji, jej skład i ruchy nie są czymś obojętnym, wręcz przeciwnie—prowadzą do zmian. Wystarczy przyjrzeć się temu, co dzieje się w krajach Trzeciego Świata, aby się o tym przekonać; ale nawet w naszym własnym kraju widzimy, jakie naciski na strukturę społeczną i kulturę wywiera imigracja, wewnętrzne migracje oraz starzenie się społeczeństwa. Osoby należące do młodszych grup wiekowych w Ameryce czeka wielki wysiłek przystosowania się do owych zmian demograficznych, ponieważ to one będą musiały płacić za opiekę medyczną oraz wszelkie inne świadczenia społeczne, które państwo zapewnia ludziom starszym. INTERPRETACJE ZMIAN Już od chwili swych narodzin socjologia usiłuje poznać i zrozumieć przemiany społeczne (Nisbet, 1966, 1969). Każdy z jej twórców dążył do wyjaśnienia wielkich transformacji swoich czasów: industrializacji oraz jej wpływu na reorganizację społeczeństw, na stosunki społeczne oraz życie poszczególnych ludzi. Późniejsi socjologowie kontynuowali tę tradycję, usiłując zrozumieć przekształcenia związane z postindustrializmcm i powstającą erą informacji. Przyjrzyjmy się pokrótce niektórym modelom badawczym wykorzystywanym do interpretacji zmian społecznych. 199 Cykliczne modele zmian Herbert Spencer (1874-1896) był pierwszym socjologiem, który opracował model cykliczny. Uważał on, że każdy typ społeczeństwa w historii ludzkości przechodzi określony cykl od „wojowniczego" do „industrialnego". Społeczeństwo „wojowników" to takie, w którym władza jest skoncentrowana i scentralizowana, natomiast w „industrialnym" jest ona zdecentralizowana. Spencer uważał, że każda z tych skrajnych form dąży do tego, by stać się swoim przeciwieństwem. System scentralizowany cechuje się nadmierną regulacją wszystkich dziedzin życia, co prowadzi do stagnacji gospodarczej i niezadowolenia, a w konsekwencji do powstania przekonań oraz nacisków politycznych zmierzających do osłabienia funkcji regulacyjnych władzy oraz do jej decentralizacji. Natomiast system zdecentralizowany cierpi na brak dostatecznych regulacji, co utrudnia koordynację oraz kontrolę i prowadzi do powstawania przekonań oraz ruchów społecznych domagających się wzmocnienia regulacji poprzez centralizację władzy. Tak więc jedną z istotnych sit dynamizujących społeczeństwo jest oscylowanie pomiędzy centralizacją i decentralizacją władzy — proces ten w sposób dramatyczny został ujawniony przez rozpad silnie scentralizowanego imperium sowieckiego na o wiele bardziej zdecentralizowaną grupę niezależnych państw. Inną teorię cykliczności sformułował ekonomista, a zarazem socjolog, Vilfredo Pareto (1916). Podobnie jak Spencer twierdził on, że centralizacja polityczna prowadzi do ograniczeń ekonomicznych, co z kolei wywołuje niezadowolenie wśród ludzi oraz stagnację w rozwoju i przepływie kapitału. Sytuacja ta wytwarza naciski na decentralizację, ale decentralizacja władzy powoduje tak wielką ekspansję gospodarczą oraz spekulację, że prowadzi to do rozproszenia kapitału (lub raczej jego roztrwonienia, jak to się stało w Stanach Zjednoczonych w latach osiemdziesiątych) i do kompletnego chaosu, co z kolei stwarza konieczność koncentracji władzy, potrzebnej do uregulowania działalności gospodarczej. Jednak procesy te są w dużym stopniu hamowane przez przekonania kulturowe, ponieważ przekonania ludzi, że zmiany są potrzebne, powstają znacznie później aniżeli sama potrzeba tych zmian. Ludzie są przywiązani do swoich poglądów i ten czynnik kulturowy utrudnia zmiany. Ale kiedy w wyniku pogorszenia się sytuacji przekonania zaczynają się zmieniać, wówczas przyspieszają one zmiany w sferze regulacji politycznych, pomagając wyłonić się nowym przywódcom. Modele zmiany oparte na dialektyce i konflikcie Modele cykliczne są, w pewnym sensie, modelami dialektycznymi, ponieważ zakładają, że w określonym stadium społecznej organizacji — zarówno centralizacji, jak i decentralizacji władzy — tkwią zarodki transformacji do przeciwnego stadium. Tak więc w ustroju scentralizowanym istnieje stagnacja i rescntymcnty, które powodują przejście do decentralizacji; natomiast w decentralizację wbudowane są zarodki chaosu i spekulacji, które doprowadzają do zmiany systemu politycznego na bardziej scentralizowany. Karol Marks i współcześni marksiści stworzyli dialektyczne modele zmian, które również zakładają, że ziarno transformacji jest wbudowane w formy społeczne, ale w przeciwieństwie do modeli cyklicznych kładą oni nacisk na ewolucję społeczeństw w kierunku komunistycznej utopii. Oczywiście we współczesnych modelach ów utopijny stan komunizmu jest wstydliwie pomijany, a nawet większość marksistów odrzuciłaby 200 naiwne pojęcie „końcowego stadium", ale kiedy dokładniej przyjrzymy się owym modelom, zawsze znajdziemy tam przekonanie, że w przyszłości czeka nas „cos lepszego" od kapitalizmu. Nie musimy jednak akceptować tych wszystkich ukrytych założeń, żeby docenić mocne punkty modeli marksistowskich. Jedna z dialektycznych teorii konfliktu kładzie nacisk na wewnętrzne sprzeczności każdego systemu organizacji społeczeństwa. Jak podkreślał Marks, określony wzór organizacji ekonomicznej wytwarza bodziec do własnej transformacji, pozwalając tym, którzy są w niekorzystnej sytuacji ekonomicznej i społecznej, organizować się w dążeniu do zmiany systemu (Marks, Engels, 1848). A zatem w początkowym okresie rozwoju kapitalizmu robotnicy znaleźli się w sytuacji (w degradujących ich fabrykach i miastach), w której mogli się komunikować, wyłaniać przywódców, rozwijać ideologie i mobilizować się politycznie do wymuszania zmian. Przewidywana przez Marksa wielka rewolucja proletariatu nigdy nie nastąpiła, ale uwidocznione przez niego siły (mobilizacja robotników w celu realizacji własnych interesów) przyczyniły się do pewnej redystrybucji dochodów i władzy w społeczeństwach kapitalistycznych, dzięki czemu poziom życia robotników znacznie się poprawił. Ten sposób argumentacji kładzie nacisk na istotne źródło zmian, jakim jest nierówność. Złożony system organizacji społeczeństwa wytwarza nierówności i przez pewien czas pogarsza sytuację życiową tych, którzy znajdują się na jego dnie. Ale w miarę jak narasta ich niezadowolenie i zaczynają się organizować, aby lepiej zadbać o swoje interesy w dążeniu do redystrybucji dóbr, wymuszają zmiany w polityce, gospodarce i w dystrybucji wartościowych zasobów (Dahrendorf, 1959). Ten sposób argumentowania — po raz pierwszy przedstawiony przez Marksa, a następnie kontynuowany przez jego uczniów — dostarcza nam istotnych informacji o funkcjonowaniu świata. Rozszerzenie tych idei nastąpiło wraz z rozwojem analizy systemu światowego. Teraz dynamikę nierówności rozpatruje się w kontekście systemu gospodarki światowej. A zatem Jednostką analizy nic jest społeczeństwo, lecz system społeczeństw. Albowiem podobnie jak to się dzieje w jednym społeczeństwie, także w całym ich systemie widoczne są formy nierówności. Immanuel Wallerstein (1974) był jednym z najbardziej zagorzałych zwolenników tego poglądu. Jego zdaniem w systemie kapitalistycznym na świecie istnieje określony wzorzec nierówności: w ,,.środku" pewnego geograficznego obszaru znajdują się te państwa, które są najbardziej rozwinięte pod względem ekonomicznym i które z racji swej potęgi gospodarczej (za pomocą międzynarodowych korporacji współdziałających prądami) wykorzystują inne biedniejsze regiony, zabierając im bogactwa naturalne i nie dając prawie nic w zamian; owe „peryferie" składają się ze społeczeństw, które dostarczają surowców „środkowi" i w ten sposób zapewniają mu zyski i dobrobyt: natomiast społeczeństwa „półperyferyjne" znajdują się pomiędzy „środkiem" a „peryferiami" i często pełnią rolę kanałów przepływowych dla bogactw naturalnych płynących z zewnątrz do wewnątrz. Nawet jeśli „środek" inwestuje kapitał w ,,peryferie", to jest to niewielka inwestycja i nie pobudza ona rozwoju ekonomicznego kraju; sytuację tę pogarsza jeszcze fakt, że bogactwo danego narodu —jego surowce naturalne — sprzedaje się po niskich cenach, co jest równoznaczne z ograbianiem narodu z bogactw, które w przyszłości mogłyby sfinansować jego rozwój. W ten sposób niewielka ,,klasa" państw „środka" wykorzystuje „masy" narodów „peryferyjnych" i tym samym przyczynia się do pogłębiania światowych nierówności. W wielu tego typu teoriach inspirowanych przez podejście marksistowskie występuje ukryte założenie, czy też nadzieja, że wraz z rozprzestrzenianiem się kapitalizmu oraz narastaniem nierówności spowodowanych wykorzystywaniem jednych państw przez drugie, owe „sprzeczności kapitalizmu" dojdą do takiego punktu, w którym konilikty wymuszą redystrybucję ze „środka" na „peryferie". Niezależnie od tego założenia analiza systemu światowego zwraca uwagę na istotną dynamikę zmian 207 społecznych: przepływ bogactw naturalnych z jednych społeczeństw do drugich oraz istnienie nierówności w skali światowej, które stanowią poważne źródło napięć, może doprowadzić do wybuchu konfliktu, a następnie do zmian społecznych. Funkcjonalno-ewolucyjne modele zmian Modele ewolucyjne kładą nacisk na kumulatywna naturę zmian społecznych. W swoim rozwoju historycznym społeczeństwa rozrastały się i stawały coraz bardziej złożone — przechodząc od prostych społeczności myśliwych i zbieraczy do kopieniackich, a następnie rolniczych, po czym przerodziły się w industrialne i postindustrialne. Większość pierwszych socjologów szeregowała ewolucyjne stadia rozwoju od prostych do złożonych, ale najbardziej skomplikowane teorie stworzyli 1'unkcjonaliści. Głoszą one, że ewolucja obejmuje proces wzrostu populacji, konieczność dyferencjacji struktur społecznych dla zaspokojenia potrzeb powiększającej się populacji oraz wyłanianie się nowych mechanizmów integrujących ją i koordynujących jej działania. Chyba najbardziej szczegółowo przedstawił tego typu teorię ewolucyjną Herbert Spencer (l 874-1 S96). Uważał on, że ewolucja społeczeństw przeszła w historii przez kilka dających się wyróżnić etapów: prosty bez przywódcy (myśliwi — zbieracze), prosty z przywódcą (kopieniaetwo), złożony (zaawansowane kopieniactwo), podwójnie złożony (rolnictwo), i końcowy, potrójnie złożony (współczesny, industrialny). W ciągu lej ewolucji społeczeństwa stały się bardziej zróżnicowane (lub jak chce Spencer— złożone), i to wzdłuż trzech osi funkcjonalnych: l) produkcyjno-reprodukcyjnej (pozycje i jednostki społeczne, które związane są produkcją ekonomiczną oraz z socjalizacją nowych członków społeczeństwa), 2) regulacyjnej (pozycje i jednostki społeczne, które zaangażowane są w sprawowanie kontroli politycznej) i 3) dystrybucyjnej (pozycje i jednostki, które zajmują się przepływem dóbr, usług, informacji oraz innych zasobów). Kiedy zróżnicowanie się pogłębia, powiększają się także problemy związane z koordynacją i kontrolą, wymuszając powstanie takich struktur, które ułatwią: uzależnienie od siebie nawzajem poszczególnych jednostek (rynki i wymiana, drogi oraz inne środki komunikacji i transportu) oraz polityczną kontrolę i koordynację poszczególnych jednostek (przepisy prawne i urzędy kontrolujące). Emile Durkhcim wiele zapożyczył od Spencera, położył jednak nacisk na funkcjonalne znaczenie systemów kulturowych. Uważał on, że postępujące różnicowanie się społeczeństwa na coraz bardziej wyspecjalizowane pozycje rodzi następujący problem: W jaki sposób ludzie mogą podzielać wspólne symbole kulturowe, skoro zajmują się tak zróżnicowaną działalnością, a tym samym mają całkiem odmienne doświadczenia? Otóż Durkheim uważał, że ewolucja powoduje „gcneralizację" wartości po to, by mogły one mieć zastosowanie do najrozmaitszych sytuacji życiowych każdego człowieka. Jednocześnie normy instytucjonalne odnoszące się do wszystkich istotnych sfer naszej działalności — rodziny, pracy, religii, polityki itp. —muszą stać się bardziej jednoznaczne i szczegółowe, aby ludzie wiedzieli, jak mają postępować. A zatem wartości mogą nam na przykład mówić coś takiego, jak „pracuj pilnie", natomiast przekonania i normy w pracy, rodzinie, szkole oraz innych sferach instytucjonalnych powinny wskazywać, w jaki sposób wartość tę realizować. Tak więc kultura różnicuje się podobnie jak struktura społeczna; ale Durkheim uważał, że jednocześnie dostarcza ona ludziom wspólnych, ujednoliconych symboli wraz z normami określającymi postępowanie w wielu zróżnicowanych i wyspecjalizowanych sytuacjach. 202 Bardziej współczesne funkcjonalne teorie ewolucji społecznej (Parsons, 1966, 1971) kontynuuj;.} te watki. Ewolucja obejmuje wzrost wielkości i złożoności społeczeństwa, stwarzając przy tym problemy integracji. Są one rozwiązywane na szczeblu strukturalnym przez koncentrację funkcji regulacyjnych władzy, przez powstanie systemów rynkowych w celu dokonywania wymiany, a tym samym wzmocnienia współzależności jednostek społecznych ( pomiędzy mną i tobą na rynku pracy; pomiędzy producentami a nabywcami dóbr, usług i dosłownie wszystkiego na innych rynkach), przez rozwój prawa i sądownictwa w celu nadzorowania wymiany oraz ograniczania władzy rządzących, przez rozszerzenie praw obywatelskich i wyborczych na całą populację oraz wytworzenie uogólnione- go poczucia wspólnoty za pomocą ogólnych wartości i przekonań. Modele ewolucyjno-konfliktowe Modele marksistowskie zawierają także pewne elementy ewolucyjne, ale istnieją również inne teorie konfliktu, które, podobnie jak marksiści, kładą nacisk na nierówności jako siłę napędową ewolucji, a śladem funkcjonalislów podkreślają rolę dyferencjacji oraz integracji. Wedle tych teorii (Lenski, 1966; J. Turner, 1984a), ewolucja napędzana jest przez postęp w technologii, zwiększający ilość wytwarzanych dóbr. W wyniku lego powstaje ogromna nadwyżka produkcyjna, którą przywłaszczają sobie pewne warstwy społeczne i wykorzystują do koncentracji władzy oraz powiększania swoich przywilejów. Następnie władza ta jest używana do wydobycia jeszcze większej nadwyżki, co przyczynia się do pogłębiania nierówności. Ów system przejmowania nadwyżki funkcjonuje dopóty, dopóki istnieje rozwój technologii oraz wzrost produkcji, koncentracji władzy, a także pogłębianie się nierówności — osiągając swój szczyt w społeczeństwach rolniczych w poslaci monarchii absolutnych oraz warstwy dziedzicznej szlachty, która miała władzę nad ogromną rzeszą biednych wieśniaków. Ale nierówności wymuszają zmiany, ponieważ ci, którzy pozbawieni są władzy i przywilejów, mobilizują się, aby zmienić swoje położenie. Czasami mobilizacja ta prowadzi do rozpadu społeczeństwa, ale może także spowodować pewną redystrybucję władzy i bogactw. Dopiero z nastaniem industrializacji oraz pojawieniem się zróżnicowania pozycji oraz rynków władza stała się bardziej demokratyczna, a wraz z tym rządzący zostali zmuszeni do przyznania mniej uprzywilejowanym nowych świadczeń — edukacji, bezpieczeństwa pracy, opieki zdrowotnej, emerytur, opieki społecznej itp. Tego rodzaju redystrybucja rodzi poczucie tożsamości narodowej oraz przywiązanie do generalnych wartości i przekonań obowiązujących w danym społeczeństwie, a tym samym dostarcza podstawy do jego integracji. Modele postindustrialne i postmodernistyczne Wiele napisano na temat postindustrialnego i postmodernistycznego społeczeństwa, będącego wynikiem dotychczasowej ewolucji. Terminy te nie oznaczają tego samego, stanowią one raczej filozoficzny komentarz na temat współczesnego społeczeństwa. Nie tworzą teorii, lecz usiłują pokazać stan i kierunek jego rozwoju —jest to zatem dobry temat na zakończenie rozdziału poświęconego zmianom społecznym. 203 Komentarze na temat postindustrializmu ukazują transformacje związane z dalszym postępem technologicznym w produkcji i komunikacji. Ponieważ maszyny mogą już wykonywać wiele młynowych zadań w przemyśle, zmienia się charakter pracy i społeczeństwa. Role zawodowe wymagają większych umiejętności oraz praktyki, dzięki czemu edukacja staje się jeszcze ważniejszą instytucją. Praca polega tera/, w dużym stopniu na przetwarzaniu informacji, a nie rzeczy, środki komunikacji zaś umożliwiają ludziom życie i pracę w warunkach mniejszego zagęszczenia, daleko od tradycyjnego miasta czy aglomeracji miejskich. Powstaje nowy rodzaj człowieka— hardziej mobilnego, elastycznego, wykształconego i zsekularyzowanego (Beli, 1973; Hagę, Powers, 1992). Komentarze na temat postmodernizmu podkreślają, iż współczesne społeczeństwa stają się tak płynne, że następuje totalna decentralizacja. Funkcja regulacyjna i kontrolna rządu i organizacji zanika, w miarę jak nasila się zróżnicowanie pozycji, jak wartości i przekonania kulturowe stają się zbyt abstrakcyjne i odległe, jak mnożą się rynki, na których można kupić i sprzedać niemal wszystko, jak rozpadają się więzi sąsiedzkie i wspólnotowe x powodu ciągłej mobilności ludzi na terenach podmiejskich, jak demokratyczna władza staje się areną rozgrywek środków masowego przekazu, nie mając sensownych programów ani płaszczyzn porozumienia, a media oraz sieci informatyczne oddzielają ludzi od miejsca pracy. Ludzie tracą kontakt pomiędzy sobą zarówno w pracy, jak i w domu, w sąsiedztwie, polityce i w kulturze. W ten sposób racjonalność modernizmu — przejawiająca siew fabrykach i biurokratycznych systemach zarządzania — utorowała drogę do nieracjonalnej płynności i chaosu. Obraz ten jest oczywiście stronniczy, z silnym zabarwieniem oceniającym, niemniej zmusza nas do zastanowienia się nad charakterem współczesnego społeczeństwa, nad jego ewolucją i rozwojem. Jako członkowie tego społeczeństwa mamy prawo do oceny wartości utyskiwań postindustrialnych i postmodernistycznych myślicieli. Czy obrazy te są trafne? Moim zdaniem są bardzo silnie przerysowane, ale tego rodzaju komentarze każą nam zastanawiać się nad skutkami ewolucyjnych zmian w naszym życiu. Podsumowanie 1. W ciągu ostatnich kilkuset lat gwałtownie wzrosło tempo dokonujących się zmian społecznych. Zmiany mogą się kumulować, ale w historii ludzkich społeczeństw znamy także gwałtowne odwroty od nich. Tak zdarzało się zwłaszcza w epoce rolnictwa. 2. Zmiany mogą być powodowane także przez czynniki kulturowe, zwłaszcza zaś przez: a) innowacje w technologii. b) ewolucyjna zmianę przekonań i c) dyfuzję systemów symboli. Tego rodzaju zmiany kulturowe są bardzo blisko powiązane ze zmianami w strukturach. inicjując je albo przynajmniej przyspieszając już rozpoczęte zmiany strukturalne. 3. Istnieje kilka najważniejszych źródeł zmian struktur społecznych, takich jak: a) nierówności i wynikający z nich konflikt o dostęp do dóbr, b) subkultury dążące do zmiany swego niekorzystnego położenia, c) instytucje, w których zachodzą procesy wywołujące ich własne transformacje. 4. Bodźcem do przeobrażeń są także procesy demograficzne, zwłaszcza zaś zmiany wielkości populacji, w jej ruchach oraz strukturze wiekowej. 5. Badanie zmian stanowi centrum zainteresowań wszystkich socjologicznych analiz, poczynając od początku istnienia tej dyscypliny aż do chwili obecnej. W celu wyjaśnienia tego zjawiska powstało kilka podstawowych modeli, w tym: a) modele cykliczne, kładące nacisk na przechodzenie społeczeństw od jednego do drugiego z dwóch podstawowych stanów, h) modele dialektyczno-konfliktowe podkreślające tkwiącą w nierównościach dynamikę prowadzącą do zmian, c) modele funkcjonalno-ewolucyjne, w których najważniejszym czynnikiem jesi przechodzenie od prostych do złożonych form społecznych oraz towarzyszący mu wysiłek zaspokojenia nowych potrzeb i żądań, d) modele konfliktowo-ewolucyjne. dla których siłą napędową podczas 204 przechodzenia społeczeństw od prostych do bardziej złożonych są nierówności wynikające z reorganizacji społeczeństw pod wpływem nowych technologii, c) luźne komentarze, zarówno „postindustrialne", jak i „postmodernistyczne", na temat przekształcania się społeczeństw pod wpływem zaawansowanych technologii informatycznych i systemów medialnych. Epilog UWAGI DLA STUDENTÓW NA TEMAT POŻYTKÓW PŁYNĄCYCH Z SOCJOLOGII Kiedy patrzymy na współczesny świat, widzimy, z iloma problemami boryka się nasze społeczeństwo: Jak należy zreorganizować amerykańskie korporacje, aby mogły sprostać światowej konkurencji? Jak tworzyć miejsca pracy, które dawałyby pracownikom poczucie, że robią coś sensownego? W jaki sposób zapewnić ludziom wygodny dojazd do pracy? Jak rozdzielać pomoc społeczną? Jak organizować opiekę medyczną, aby była mniej kosztowna? Jak lepiej kształcić studentów w dobie globalnej konkurencji ekonomicznej? Jak zapewnić wszystkim mieszkania? Jak zmniejszyć sferę ubóstwa? W jaki sposób łagodzić napięcia rasowe i etniczne? Jak skuteczniej planować rozwój miast? Co zrobić, by rząd był sprawniejszy? Jak utrzymać równowagę ekologiczną? Te oraz inne pytania są konkretne, bezpośrednie i odnoszą się do każdego z nas. Mają one charakter socjologiczny, ponieważ odpowiedź na nie wymaga zrozumienia zasad, wedle których ludzie się organizują. A problemy związane z organizacją stanowią duszę socjologii. Dziś potrzebna jest nam nowa, szersza wiedza na temat ludzkich zachowań i organizacji; dzięki temu powstają większe możliwości pracy dla socjologów, którzy umieją zbierać, analizować oraz interpretować dane dotyczące ludzkich populacji, a także radzić, w jaki sposób rozwiązywać wiele problemów organizacyjnych, z którymi ma obecnie do czynienia społeczeństwo amerykańskie. W dłuższym okresie będziemy zatem mieli do czynienia z prawdziwą inwazją socjologów do prac pozauczelnianych. Niektórym kojarzyć się to może z inwazją Wizygotów, aleja wolę widzieć w nas armię wyzwoleńczą. W każdym razie będzie to cicha i spokojna inwazja, dokonująca się wraz z zajmowaniem wielu różnych stanowisk pracy przez ludzi mających socjologiczne wykształcenie. Nie zawsze będzie to, niestety, błyskotliwa kariera, połączona z wydawaniem socjologicznych ocen, które z uwagą są wysłuchiwane przez biurokracje rządowe i korporacyjne. I tak na przykład ujrzymy zapewne socjologów jako analityków danych, kierowników urzędów, dyrektorów handlowych, wykwalifikowanych pracowników opieki społecznej, kierowników ośrodków adopcyjnych, dyrektorów wydziałów planowania miast, oficerów policji, dyrektorów parków i ośrodków rekreacyjnych, urzędników w różnych działach samorządu miejskiego, dyrektorów do spraw planowania rozwoju, organizatorów społeczności podmiejskich, statystyków w biurach ewidencji ludności, pracowników socjalnych, konsultantów do spraw zarządzania, pracowników agencji reklamowych, agentów ubezpieczeniowych i właścicieli firm deweloperskich. Jak zatem z tej krótkiej listy wynika, socjologiczna inwazja dokona się głównie w sferze różnorakich usług, w tym organizacyjnych. We wszystkich tych zawodach trzeba mieć wiedzę na temat organizacji, ludzkich zachowań i różnorodności kultur. Niektóre z nich będą wymagały poszerzenia tej wiedzy i uzupełnienia jej o znajomość teorii, metod badawczych i statystyki, w innych wystarczy wiedza na poziomie podstawowym, niemniej będzie ona konieczna jako narzędzie radzenia sobie z codziennymi zadaniami. Powiększający się zakres zawodów, w których przygotowanie socjologiczne jest niezbędne, to rezultat przekształceń dokonujących się w gospodarce i w systemie rządzenia. Gospodarka postindustrialna zatrudnia coraz więcej ludzi w usługach. Ponieważ rośnie liczba zadań wykonywanych przez maszyny, wzrasta też zapotrzebowanie na personel obsługujący proces produkcji. W sektorze prywatnym działalność produkcyjna wymaga także kontaktów z ludźmi, z klientami, z urzędami państwowymi oraz z innymi przedsiębiorstwami; w rezultacie tego rodzaju praca ma wyraźny profil socjologiczny. W urzędach rządowych i samorządowych rośnie znaczenie funkcji usługowych i kontrolnych; wszystkie one wymagają znajomości socjologii, ponieważ zajmują się obsługą ludzi i koordynacją ich działalności. Być może nie masz już ochoty na dalszą lekturę, ale jeśli nadal cię to interesuje, to powrócimy teraz do każdego z rozdziałów tej książki i wykażemy, dlaczego przedstawione 208 w nich zagadnienia mają tak wielkie znaczenie również w pracy zawodowej. Zacznijmy od rozdziału drugiego. Jeśli chcesz zostać zawodowym socjologiem, musisz poznać teorię i metody badań. Umiejętność gromadzenia, analizowania oraz interpretacji danych jest bezwzględnie wymagana zarówno w sferze gospodarki, jak i w urzędach państwowych i samorządowych. Większość studentów oczywiście nie ma zamiaru zawodowo zajmować się socjologią, ale niemal każda praca będzie wymagała umiejętności radzenia sobie z informacjami dostarczanymi w formie statystyk oraz wykorzystania umiejętności teoretycznych do ich interpretacji. Trzeba będzie zatem wiedzieć, w jaki sposób dane zostały zebrane, jakich metod użyto, i w jaki sposób dokonano ich analizy; jednocześnie sam musisz znać metody analizy —co zapewnia wiedza teoretyczna—po to, żeby umieć interpretować dane i podejmować na tej podstawie świadome decyzje. Ci, którzy umieją gromadzić, analizować oraz inter- pretować dane, znajdują się w o wiele korzystniejszej sytuacji i mają przewagę nad innymi we wszystkich wymienionych powyżej zajęciach. Jeśli wchodzisz w życie zawodowe bez znajomości podstawowych narzędzi z zakresu nauk społecznych, masz o wiele gorszy start. Nawet w życiu prywatnym mamy na co dzień do czynienia ze statystykami oraz innego rodzaju analizowanymi danymi — w telewizji, w prasie i w rozmowach ze znajomymi. Często słyszymy ludzi, którzy jak z rękawa sypią różnymi danymi. Wszyscy żyjemy w świecie, w którym fakty są często faktami statystycznymi. Bez znajomości właściwych metod ich gromadzenia, analizowania oraz interpretowania możemy stać się przedmiotem manipulacji. Wiele „faktów" podawanych w środkach masowego przekazu jest, moim zdaniem, całkowicie fałszywych i każdy, kto ma choć trochę wiedzy na ten temat, może to zauważyć. Na przykład w telewizji całkowicie błędnie interpretowane są dane na temat liczby rozwodów w Ameryce, przestępstw, zatrudnienia i bezrobocia,,,wiodące wskaźniki ekonomiczne", wskaźniki cen towarów konsumpcyjnych oraz wskaźniki wzrostów lub spadków niemal wszystkiego. Na ogół wynikatoz ignorancj i producentów i komentatorów telewizyjnych, chociaż niektóre błędne interpretacje mogą być podawane rozmyślnie. Co więcej, czytałem w wielu czasopismach informacje do tego stopnia wadliwe pod względem metodologicznym (dotyczyło to przede wszystkim sposobu gromadzenia danych), że pozbawione były wszelkiej wartości. Jednak większość ludzi skłonna jest w nie uwierzyć. Nie grozi to moim czytelnikom, choć pamiętajcie, że jeśli nie będziecie pogłębiać swojej wiedzy, także wami będzie można manipulować. A zatem ponieważ do każdego z nas dociera nieustannie mnóstwo informacji, które nie są niczym innym jak zbiorem określonych danych, niebezpieczeństwo bycia błędnie poinformowanym grozi nam wszystkim, jeśli nie będziemy znali metodologicznych procedur. Nawet dla własnej orientacji w świecie wypełnionym informacjami trzeba choć trochę znać metody nauk społecznych. Przejdźmy obecnie do rozdziału trzeciego. Dowiadujemy się z niego, że jeśli chcemy wiedzieć, w jaki sposób ludzie się zachowują, musimy posiąść wiedzę o kodach kulturowych. Jakimi systemami językowymi dysponujemy? Jaka jest natura i poziom technologii służących nam do manipulowania środowiskiem? Jaka jest nasza hierarchia podstawowych wartości? Jakimi przekonaniami — zarówno w odniesieniu do faktów, jak i ocen — posługujemy się w najważniejszych sytuacjach? W jakim stopniu znamy najważniejsze normy instytucjonalne? Jaka jest treść naszych zasobów wiedzy? Do jakich subkultur należymy? Odpowiedzi na te pytania powiedzą nam bardzo dużo na temat nas samych — w jaki sposób postrzegamy świat, czego można się po nas spodziewać, co sprawia, że czujemy się szczęśliwi, a co wywołuje nasze niezadowolenie, i jak jesteśmy przygotowani do kontaktów z innymi ludźmi. To, co dotyczy nas, dotyczy także innych. Jeśli chcemy zrozumieć innych ludzi albo 209 nawet im pomóc, musimy poznać ich kody kulturowe. Osobiste niepowodzenia i trudności w dostosowaniu się do określonych warunków społecznych stanowią do pewnego stopnia problem kulturowy. Ludzie często mają sprzeczne przekonania. Mogą także mieć kłopoty z dopasowaniem swoich przekonań do tego, czego wymaga jakaś sytuacja, albo mogą nawet nie znać przekonań i norm związanych z daną sytuacją. Nie twierdzę, ze problemy poszczególnych ludzi mają zawsze charakter kulturowy, uważam jedynie, że tkwią w nich zawsze pewne kulturowe czynniki. Wiele osobistych problemów związanych jest z konfliktami, namiętnościami, emocjami oraz sprzecznościami, które mogą być wywołane przez wartości, przekonania, zasoby wiedzy i normy instytucjonalne. Tak więc jeśli chcesz pracować w zawodzie, którego celem jest pomaganie ludziom — czy to jako nauczyciel, pracownik opieki społecznej, psycholog czy kurator sądowy — musisz poznać dynamikę kultury. Powinieneś znać podstawowe rzeczy, które znajdują się w rozdziale trzecim, i wiele, wiele więcej. Ale obecnie przede wszystkim najważniejsze jest, abyśmy pamiętali, że każdy człowiek ma własne zaplecze kulturowe. To, kim jest dana osoba, może być, i na ogół jest, tego odbiciem. Dobrzy profesjonaliści muszą wiedzieć, w jaki sposób odkryć i wydobyć z ludzkich umysłów te kulturowe treści. Może nam w tym pomóc dalsze zgłębianie tajników socjologii. Wiedza o procesach kulturowych jest także niezbędna wówczas, kiedy chcemy pomagać całym grupom i populacjom ludzi. Jeśli chcemy pomóc jakiejś grupie, musimy poznać wspólne zaplecze kulturowe jej członków. Jeśli chcemy obniżyć wskaźnik urodzeń wdanej populacji, musimy znać uznawane przez nią wartości, odnoszące się do tej dziedziny przekonania oraz najważniejsze normy, które nakazują posiadanie większej liczby dzieci mimo dostępności środków antykoncepcyjnych. Jeśli chcemy pomóc jakiejś mniejszości etnicznej w przystosowaniu się do życia w danym społeczeństwie, musimy wiedzieć, pod jakim względem jej kultura różni się (bądź jest w konflikcie) od kultury większości społeczeństwa. Jeśli chcemy zainicjować jakąś działalność polityczną—np. walkę o równe prawa, prawa obywatelskie bądź pracownicze — główne nasze zadanie będzie polegało na zmianie ludzkich przekonań oraz norm instytucjonalnych. I nawet jeśli nie interesuje cię pomaganie ludziom albo zbawianie świata, wiedza o dynamice kulturowej może ci się przydać. Nawet jeśli myślisz tylko o tym, żeby zarobić jak najwięcej pieniędzy, to także bardzo ważna jest znajomość kulturowych wartości, przekonań i norm wyznawanych przez osoby, z którymi prowadzisz interesy. Albowiem wszyscy żyjemy w świecie subkultur, zarówno tych od razu rzucających się w oczy, jak i trudniej dostrzegalnych. Przekonania i normy różnią się w obrębie poszczególnych organizacji, poczynając od wierzchołka poprzez wszystkie ich szczeble. Kulturowe zróżnicowania istnieją także wewnątrz społeczności lokalnych i pomiędzy nimi. W całym społeczeństwie niektóre różnice mają swoje korzenie w kulturowych systemach etnicznych, klasowych i regionalnych. Jeśli mamy do czynienia z ludźmi zajmującymi różne pozycje społeczne, to musimy wiedzieć, jakie zróżnicowania kulturowe i jakie procesy to spowodowały. W tym wszystkim może pomóc nam socjologia; a zatem choćby tylko dla zdobycia lepszych kwalifikacji zawodowych warto zagłębić się w dalsze studiowanie tej dziedziny nauki. I wreszcie stwierdzić należy, że uświadomienie sobie istnienia zróżnicowań kulturowych oraz procesów, które je powodują, sprawi, że będziesz lepszym, światlejszym i bardziej tolerancyjnym człowiekiem. Niewiele osób z wykształceniem socjologicznym myśli w sposób nietolerancyjny. Już choćby dla własnego oświecenia warto zgłębiać ów świat symboli i kultury. Przechodząc do zawartości rozdziału czwartego, przypomnę to, co było jego głównym tematem: że struktury społeczne od najmniejszych grup do całych społeczeństw mają nad nami wielką władzę. Dzieje się tak dlatego, że są one ze sobą powiązane całą siecią 270 wzajemnych zależności. Trudno znaleźć pomiędzy nimi szczeliny, trudno się od nich odizolować i uwolnić. Te wzajemne powiązania sprawiają, że życie we współczesnych społeczeństwach jest bardzo złożone, a czasami przyprawia o zawrót głowy. Społeczeństwo jako całość boryka się z ciągłymi problemami organizacyjnymi, a do tego dochodzą frustracje, które każdy z nas odczuwa, tkwiąc w gąszczu problemów społecznych. Częstą reakcją na poczucie, że jest się tylko trybikiem w potężnej machinie, której do końca nie jesteśmy w stanie zrozumieć, jest wycofanie się i utrata nadziei. Ja proponuję postawę alternatywną: staraj się zrozumieć tę machinę, zasady jej działania, a jeśli trzeba — odrzuć ją i zbuduj nową. Jest zbyt dużo ludzi na świecie, a za mało niedostępnych szczytów górskich oraz innych ustronnych miejsc, dokąd moglibyśmy uciec. Musimy poznać mechanizmy funkcjonowania grup, organizacji, wspólnot, kategorii społecznych i podstawowych instytucji. Dzięki temu możemy zrobić karierę. Żyjemy w złożonym świecie, w którym organizacja społeczeństwa i świadczenie usług stały się czymś w rodzaju ważnych dziedzin przemysłu—podobnie jak przemysł stalowy, wydobywczy i budowa kolei w poprzednim stuleciu. A jednak pod pewnymi względami współczesne myślenie o tych dziedzinach jest na poziomie dziewiętnastowiecznym. Z jednej strony oznacza to, że w stosunku do socjologii istnieją jakieś uprzedzenia, z drugiej zaś dotychczasowe niedocenianie socjologii i socjologów oznacza, że w przyszłości dojdzie do gwałtownego zapotrzebowania na ich usługi. Być może ktoś stwierdzi, że jestem nadmiernym optymistą, ale nawet jeśli będzie mieć rację, to przynajmniej zaczną się choćby nieśmiałe próby korzystania z dorobku socjologii. Oznacza to, nawet jeśli podchodzimy do przyszłości mniej optymistycznie, że przemysł i rządy zaczną poszukiwać ludzi, którzy rozumieją funkcjonowanie struktur społecznych i mogą pomóc organizować działania ludzi oraz świadczyć usługi. W rzeczywistości już to robią, ale po cichu. Szukają tych, którzy potrafią obliczać koszty, samodzielnych ,,kapitanów" przemysłu itp. A zatem nawet obecnie istnieją możliwości satysfakcjonującego rozwoju dla tych, którzy nie pragną rozgłosu i lubią ,,pracę u podstaw". Jednak poza karierą zawodową istnieje także dodatkowy powód, aby studiować tę dziedzinę socjologii, która zajmuje się strukturami społecznymi: warto bowiem lepiej poznać siły, które cię atakują. Wiedza o złożonej strukturze współczesnych społeczeństw sprawia, że stajemy się lepszymi ludźmi, daje nam siły do walki i pozwala zachować zdrowie psychiczne w tym często zwariowanym świecie. Możemy teraz także inaczej spojrzeć na twoje bardziej humanitarne pragnienie pomacania ludziom. W skomplikowanym świecie proste rozwiązania zawodzą. Musimy postępować bardzo ostrożnie i rozważnie w podchodzeniu do wielu spraw — niezależnie od :ego, czy naszym celem jest zwalczanie ubóstwa czy walka z niesprawiedliwością rasową, płciową, czy oczyszczanie środowiska, czy likwidacja alienacji robotników, czy wzrost wydajności w gospodarce, czy cokolwiek innego. Dążąc do osiągnięcia tych celów, 'etkniemy się bowiem z potęgą struktury społecznej i kultury, które musimy pokonać. Siły e trudno oswoić. W zmaganiach z problemami zakorzenionymi w strukturach społecznych lapotkamy dobrze obwarowane przekonania kulturowe i normy instytucjonalne; musimy eż stawić czoło potężnym grupom interesów, którym zależy na utrzymaniu tego, co my ;hcemy zmienić; musimy zmierzyć się z ignorancją i głupotą ludzi; musimy walczyć ze ;ciśle połączonymi i zachodzącymi jedna na drugą strukturami, które przez to są o wiele rudniejsze do przekształcenia; musimy także pogodzić się z niedostateczną jak dotąd viedzą socjologiczną na temat funkcjonowania rzeczywistości społecznej oraz skutków laszych działań. Tak więc powinniśmy podejść do naszego zadania naprawiania świata ak rycerz w lichej zbroi, który idzie na spotkanie z potężnym smokiem. Ale jeśli zadanie wydaje nam się niemożliwe do zrealizowania, nie powinniśmy istępować przed ignorantami, ideologiami czy tymi, którzy podają uproszczone rozwią- zania. Uważam, że trudności, z którymi styka się „inżynieria społeczna", powinny być traktowane nie tylko jako wyzwanie, ale i wielka okazja do osiągnięć. Budowanie autostrad jest, jak na mój gust, dość nudne, bo wszystko łatwo można przewidzieć. Na ogół znane są wszystkie wzory i parametry. Ale próba zbudowania lepszego społeczeństwa oznacza konfrontację x nieznanym, gdzie dopiero zaczynamy zgłębiać wszystkie wzory i parametry. Dla tych, którzy chcą zrozumieć ludzką organizację w celu zmieniania jej na lepsze, jest to naprawdę fascynujące wyzwanie. Ci zaś, którzy nabrali już biegłości w gromadzeniu i analizowaniu informacji o strukturze społecznej, oraz ci, którzy sprawnie poruszają się w obszarze pojęć i teorii dotyczących procesów społecznych, mają przed sobą realne możliwości zrobienia czegoś konstruktywnego. Możesz nie zyskać dużych pieniędzy, przynajmniej na razie, ale za to będziesz mieć satysfakcję, że robisz coś ważnego — przyczyniasz się do tworzenia nowych form ludzkiej organizacji. W rozdziale piątym zwracam uwagę na to, że cokolwiek robimy, wchodzimy w interakcje — z innymi ludźmi w określonych sytuacjach, z tymi, którzy są nieobecni, i z różnymi grupami odniesienia. Sukces w karierze zawodowej w dużym stopniu zależy od tego, jak wiedzie się nam w relacjach interpersonalnych. Duże znaczenie ma motywacja oraz inteligencja, ale równie ważne są nasze zdolności interpersonalne. Czy potrafimy przyjmować czyjąś rolę? Czy umiemy dobrze się prezentować i kierować swymi emocjami? Czy potrafimy tak wykonywać swoje role, aby innym było z nami dobrze? Czy umiemy tworzyć ramy? Czy potrafimy skutecznie posługiwać się rytuałami? Czy umiemy rozpoznać grupy odniesienia innych ludzi? Czy potrafimy godzić oczekiwania innych, bezpośrednio obecnych, z oczekiwaniami grup odniesienia? Jeśli odpowiemy twierdząco na wszystkie te pytania, możemy iść dalej. Są osoby, które robią to prosto i naturalnie, unikając męczarni w relacjach z innymi. Jednak niektórzy są w tym mniej biegli i przyda im się analiza socjologiczna interakcji. Dalsze zgłębianie tego tematu można potraktować jako przygotowanie do zawodu; uważam, że jest to równie ważne jak wiele kursów przygotowawczych w zakresie medycyny, prawa, ekonomii itp. Kursy z psychologii społecznej, relacji interpersonalnych, teorii ról oraz interakcji, procesów mikrospołecz-nych itp. mogą w znacznym stopniu ułatwić karierę zawodową. Przyczyna tego jest prosta: większość zajęć polega na świadczeniu usług i pracy z ludźmi w różnych organizacjach. Niewiele osób zajmie się uprawą ziemi, obsługą pieca hutniczego, czy też montowaniem szyb w fordach. Większość z was będzie chciała założyć własną firmę albo zostać menedżerami w jakimś innym przedsiębiorstwie, bądź też zrobić karierę w sferze budżetowej — w szkole, w policji, w opiece społecznej czy w dyplomacji. Każdy z tych zawodów wymaga kontaktów z ludźmi — klientami, współpracownikami. szefami i podwładnymi. Poznanie praw rządzących procesami interakcji daje znacznie większe umiejętności „pracy z ludźmi". Poza tym istnieją duże możliwości pracy dla osób, które są specjalistami od relacji interpersonalnych. Podczas gdy psychologowie tradycyjnie już zajmują stanowiska różnego rodzaju doradców, to obecnie także socjologowie coraz częściej wkraczają na ten rynek. Wykształcenie socjologiczne przydatne jest zwłaszcza tym, którzy zajmują się problemami interpersonalnymi, udzielają porad małżeńskich, są kuratorami i wychowawcami w ośrodkach poprawczych, prowadzą w przedsiębiorstwach warsztaty na temat kształtowania stosunków pomiędzy pracownikami, zajmują się mediacją w sporach pomiędzy pracownikami a pracodawcami oraz pracują we wszystkich innych dziedzinach, w których w grę wchodzą stosunki pomiędzy ludźmi, grupami i organizacjami. Socjologia znacznie lepiej przygotowuje do tego rodzaju zajęć niż psychologia. A wszystko zaczyna się od poznawania natury ludzkich interakcji. I wreszcie, znajomość procesów interpersonalnych może, mówiąc najprościej, uczynić 212 z nas lepszych ludzi. Pogłębia bowiem zrozumienie samego siebie, akceptację innych ludzi oraz nasze umiejętności postępowania z przyjaciółmi, ludźmi bliskimi oraz obcymi. Od jakości naszych relacji z innymi zależy dobre samopoczucie wielu ludzi, dlatego warto wiedzieć trochę więcej na temat tego, jak przebiegają procesy interpersonalne. Z rozdziału szóstego możemy wyciągnąć jeden oczywisty wniosek: socjalizacja to wielki ,,biznes", ale także istotna część wielkiej władzy. Chyba najlepiej znaną profesją związaną z socjalizacją jest zawód nauczyciela. Socjalizuje on swoich uczniów nie tylko przez nauczanie treści programowych, ale także na wiele innych sposobów. Szkoły i zatrudnieni w nich fachowcy uczą dzieci ,,biurokracji". Granie ról w biurokratycznych organizacjach wymaga wielu interpersonalnych umiejętności, posiadania motywacji, chęci kontrolowania swych emocji oraz określania siebie wedle kryteriów organizacyjnych. Uczenie, w jaki sposób postępować w tym świecie biurokracji, jest zadaniem szkół; a czytając te słowa, właśnie się tego uczysz (w tym przypadku jak pracować bez bezpośredniego nadzoru nauczyciela, jak gospodarować swoim czasem, jak spełnić wymagania szkoły itp.) Każdy z nas, kto związany jest z systemem edukacji, tkwi zarazem w „biznesie" socjalizacji. A jest to, i zawsze będzie, potężny „biznes". Nawet przy spadających wskaźnikach urodzeń obserwować będziemy napływ młodych ludzi z innych społeczeństw. To prawda, że nauczanie nie przynosi wielkich splendorów. Czasy są ciężkie, ponieważ nakłady na szkolnictwo są niskie, a nauczyciel wiele czasu musi poświęcać na utrzymanie porządku w dużych i zróżnicowanych klasach. Ale w szkolnictwie można znaleźć pracę, która dostarcza wiele satysfakcji. Nie każdy ma ochotę znajdować się w ustawicznym stresie, grając rolę sprawnej maszynki do robienia pieniędzy. Poza tym liczba nisz z wysokimi dochodami jest niewielka, a większość prac nudna i zbiurokratyzowana. Wiele osób ma wielkie oczekiwania, ale później następuje równie wielkie rozczarowanie — nie z powodu braku umiejętności, ale raczej szczęścia lub dostępnych możliwości. Nauczanie może być bardzo satysfakcjonującą pracą, jeśli spojrzymy na nie z właściwej perspektywy: polega przecież ono na tym, że uczestniczymy w jednym z funkcjonalnie najważniejszych zadań społecznych: w kształtowaniu młodego pokolenia. Zgoda, szkoły nie zawsze są najprzyjemniejszym miejscem, ale podobnie jest w wielu innych instytucjach biurokratycznych. A w szkole przynajmniej nie jest nudno, w przeciwieństwie do większości urzędów. Jeśli szukasz zawodu przynoszącego wyższe dochody i prestiż — takiego jak prawnik, lekarz, przedsiębiorca, ekonomista itp. — wówczas możesz spodziewać się, że zarobisz więcej pieniędzy, ale w tych zawodach jest bardzo silna konkurencja i wielki tłok. Poza tym wątpię, czy uda ci się w tych dziedzinach osiągnąć poczucie satysfakcji z tego, że pomagasz społeczeństwu i poszczególnym ludziom. Jeśli z tej perspektywy spojrzymy na zawód nauczyciela, wyda się on nam o wiele bardziej atrakcyjny. I chociaż nauczanie jest w ,,biznesie" socjalizacji czymś w rodzaju Generał Motors bądź Toyoty w przemyśle samochodowym, to profesjonaliści w tej dziedzinie mają możliwość wyboru wielu innych zawodów. Są wśród nich takie, jak praca w instytucjach socjalnych, opieka nad dziećmi, konsultacje kliniczne, praca kuratora, praca w domach poprawczych. Powstają także nowe możliwości kariery zawodowej dla tych, którzy specjalizują się w resocjalizacji dorosłych. Na przykład szybko rozwijająca się w okresie starzenia się naszej populacji gerontologia obejmuje, poza innymi rzeczami, także pomaganie ludziom w przystosowaniu się do bycia starym, samotnym, chorym oraz przetrwanie w wielu innych nowych sytuacjach. Rozwija się także dziedzina „ćwiczeń wrażliwości" prowadzonych dla pracowników wielu przedsiębiorstw i instytucji — kadry kierowniczej, urzędników, robotników pracujących przy taśmach montażowych — ponieważ wzrasta świadomość tego, że dobre stosunki pomiędzy pracownikami oraz satysfakcja z pracy mają bezpośredni wpływ na wydajność zarówno w przemyśle, jak i w urzędach państwowych. 273 Wobec tego wydziały personalne większości instytucji zatrudniają ludzi z nowymi kwalifikacjami. Poza tym 1'inny i urzędy często zapraszają konsultantów z zewnątrz, aby pomogli im w resocjalizacji pracowników i w przeprowadzeniu zmian strukturalnych w ich organizacji. Niemal każdy zawód w naszym podlegającym gwałtownym zmianom społeczeństwie wymaga, abyśmy się do tych zmian dostosowywali. W miarę jak ludzie się starzeją, jest to coraz trudniejsze; w konsekwencji pojawiają się nowe zawody, które mają ułatwić nam przystosowanie (albo, inaczej mówiąc — resocjalizację) do nowych i zmieniających się warunków. Nawet jeśli nie należysz do tego typu specjalistów, to sam także musisz zmieniać się i przystosowywać. Możesz zatem resocjalizować samego siebie, jeśli nie ma w pobliżu nikogo, kto mógłby ci w tym pomóc. Wiedza na temat procesów socjalizacji będzie tutaj bardzo pomocna — dzięki niej możesz osiągać większe sukcesy i satysfakcję z pracy. I wreszcie, podobnie jak to jest z innymi dziedzinami socjologii, wiedza na temat socjalizacji sprawi, że będziesz lepszym człowiekiem. Analizując w jej świetle własne doświadczenia, możesz nabrać dystansu do przeszłości i lepiej radzić sobie z tym, co nadchodzi. Ze względu na te wszystkie powody warto zgłębiać dalej tę dziedzinę socjologii, która zajmuje się najważniejszą formą ludzkiej interakcji — socjalizacją. Jak wykazałem w rozdziale siódmym, podstawowymi strukturami organizującymi współczesne życie są grupy i organizacje. W nich koncentruje się większość współczesnych problemów, one też mogą dostarczyć sposobów ich rozwiązania. Problemy firm amerykańskich w światowym systemie gospodarczym, wysokie koszty rozwoju medycyny i biurokracja urzędów państwowych— wszystko to gnębi od dawna nasze biurokratyczne organizacje. Fakty te sygnalizują, że otwierają się możliwości pracy dla tych, którzy mają wiedzę na temat organizacji. To nie przypadek, że socjologowie specjalizujący się w funkcjonowaniu złożonych organizacji pracują w szkołach biznesu i administracji publicznej; albowiem tworzenie zysków, czy też skuteczność świadczeń społecznych to kwestia organizacji. Uważam, iż zapotrzebowanie na ludzi, którzy wiedzą, jak funkcjonują organizacje, będzie wciąż rosło. Aby wykorzystać te możliwości, trzeba dalej się kształcić, ale lata spędzone na nauce w szkole przedsiębiorczości bądź na wydziale socjologii na pewno się opłacą. Pomijając to wszystko, wiedza na temat organizacji jest bardzo przydatna dla każdego, ponieważ od niej zależy często rodzaj pracy i możliwość uzyskania awansu. Najprawdopodobniej każdy z was otrzyma pracę w jakiejś złożonej organizacji, a wasze sukcesy zawodowe będą zależały od tego, czy potraficie dostrzec całościowy obraz funkcjonowania tej organizacji oraz swoje z nią powiązania. Jeśli już pracujesz w jakiejś organizacji, to nie unikniesz wejścia w struktury grupowe. Większość twoich codziennych zadań wymagać będzie wspólnych działań, dlatego bardzo ważne jest, aby posiadać wiedzę na temat procesów zachodzących w grupie. Umożliwi ci to nie tylko sukcesy zawodowe, ale jest przydatne także we wszystkich relacjach społecznych. Albowiem większość naszej działalności zarówno w pracy, jak i poza nią, przebiega w ramach struktury grupowej. Wiedza o dynamice grup ułatwi ci efektywne w nich uczestnictwo i, co równie ważne, sprawi, że będziesz dobrze się w nich czuł. Z bardziej praktycznego punktu widzenia stwierdzić należy, że przed tymi, którzy rozumieją procesy zachodzące w grupach, otwierają się duże możliwości pracy. W Ameryce na przykład rośnie zainteresowanie ,,dynamiką grup". Ponieważ większość zadań w organizacjach gospodarczych wykonywanych jest grupowo, zyski osiągane przez te organizacje zależą bezpośrednio od wydajności tych grup. Toteż zaczyna się przykładać dużą wagę nie tylko do samej kwestii wydajności, ale i do tego, czy pracownicy są zadowoleni. Poza tym grupy i organizacje stają się coraz bardziej heterogeniczne, to 214 znaczy, że rośnie w nich udział kobiet i przedstawicieli mniejszości narodowych. Zmiany przebiegają dość wolno, ale rośnie przekonanie, że trzeba poznawać konsekwencje owej integracji płci, ras czy narodowości. Szkoleniu w zakresie dynamiki grup i wrażliwości poddaje się nawet kadrę kierowniczą — zazwyczaj w jakichś przyjemnych miejscach nad oceanem. Ponieważ-przy podejmowaniu decyzji kadra kierownicza musi brać pod uwagę czynnik ludzki", przygotowanie socjologiczne staje się niezbędne. Socjologia ma bowiem wiele do zaoferowania w tej dziedzinie. Zajmuje się między innymi badaniem grup procesów w nich zachodzących, w związku z czym przed ludźmi, którzy dobrze rozumieją te procesy, otwierają się duże możliwości kariery zawodowej. Nawet jeśli ktoś nie chce być ekspertem, lecz jedynie odnoszącym sukcesy uczestnikiem tych procesów, wiedza o nich może przynieść mu znaczne korzyści w działalności zawodowej. Jak wspominałem w rozdziale ósmym, na ogół nie mamy trudności z umiejscowieniem siebie w określonej klasie, w subpopulacji etnicznej czy też w kategorii płci. Kiedy już to robimy, wówczas łatwiej nam jest zorientować się, iloma i jakimi wartościowymi zasobami dysponujemy obecnie i co zdołamy nagromadzić w ciągu następnych lat. To bardzo przydatna wiedza, choćby tylko dlatego, że daje nam lepsze rozeznanie co do naszego miejsca w systemie stratyfikacyjnym. Jeśli jesteś biedny, jeśli jesteś kobietą albo członem czarnoskórej mniejszości, nie będzie ci łatwo i może wcale nie potrzebujesz socjolgii, żeby to wiedzieć. Ale badanie stratyfikacji w jej klasowym, etnicznym i płciowym wymiarze dostarcza nam także wiedzy na temat ograniczeń socjokulturowych i przeszkód w dążeniu do zajęcia dobrego miejsca w amerykańskim społeczeństwie. Warto zatem piej zapoznać się z tym tematem. Z praktycznego punktu widzenia nierówności także przysparzają miejsc pracy. Wiele h następstw — przestępstwa, slumsy, opieka społeczna, problemy z opieką zdrowotną, e planowane dzieci itp. — powoduje tworzenie stanowisk pracy w służbach związanych )pieką społeczną i świadczeniami społecznymi. Nawet jeśli klimat polityczny nie sprzyja pomaganiu ludziom", możliwości zatrudnienia nadal istnieją, ponieważ skutków nierówności nie sposób wyrugować. A niezależnie od wszystkich problemów związanych z tego typu pracą— stosunkowo niskie płace, biurokratyzacja urzędników, bierność polityków, niski prestiż w oczach opinii publicznej — robi się tu coś bardzo ważnego: pomaga ludziom. Praca ta przynosi satysfakcję i nie należy zbyt szybko jej odrzucać dla czegoś bardziej atrakcyjnego, ponieważ gdzie indziej jest większy natłok ludzi i wymagane dodatkowe przygotowanie zawodowe. Nierówność jest zjawiskiem nieuniknionym w dużych i złożonych społeczeństwach, przysparza też wielu problemów zarówno poszczególnym ludziom, jak i całemu społeczeństwu. Socjologowie starają się w jakiś sposób pomóc w rozwiązywaniu tych problemów. Dlatego większość kursów z tej dziedziny zapewnia profesjonalne przygotowanie ) radzenia sobie z nimi, niezależnie od rodzaju pracy, na jaką się zdecydujemy. Nawet jeśli wybierzesz pracę zapewniającą szybkie sukcesy, to jako obywatel musisz wiedzieć, jakie problemy stwarzają nierówności; twoje podatki, poczucie bezpieczeństwa, spokój domowy i, mam nadzieję, poczucie sprawiedliwości wymagają, abyś był lepiej poinformowany o dynamice nierówności i stratyfikacji. Albowiem ani nierówności, ani stratyfikaicja same nie znikną; a problemów z nimi związanych nie da się rozwiązać za pomocą politycznych oraz ideologicznych sloganów. Można je uśmierzyć tylko dzięki przygotowanym socjologicznie obywatelom, profesjonalistom i politykom. Jak podkreślałem w rozdziale dziewiątym, większość pozycji i ról zajmujemy i wykonujemy w ramach jakichś instytucji. Instytucje te są ze sobą powiązane, częściowo na sibie zachodzą, tworząc sieć wzajemnych zależności i powiązań. Nasze życie jest w ową sieć uwikłane i czasami możemy czuć się jak muchy schwytane przez pająka. Kiedy indziej y daje nam się, że instytucje są gdzieś daleko, jednak na nasze codzienne życie nieustannie 215 oddziałują normy, przekonania kulturowe i sieci pozycji, które składają się na najważniejsze instytucje społeczne. Przypomnijmy sobie własne codzienne zajęcia — przychodzenie na wykłady i seminaria, uczenie się, robienie zakupów, odwiedzanie przychodni lekarskich, bibliotek, praca, jakiś trening i życie rodzinne. Wszystko to dzieje się w obrębie instytucji — oświatowych, gospodarczych, rodzinnych, religijnych, medycznych i naukowych. Jeśli zatem uświadomimy sobie wszystkie te czynniki, które oddziałują na nasze życie, okaże się, że warto zrobić dodatkowe kursy poświęcone tym instytucjom. Są one prowadzone na wszystkich wydziałach socjologii; zazwyczaj nazywane są socjologią „czegoś" (rodziny, wychowania, prawa, religii, nauki), niektóre zaś to: „socjologia polityki", „socjologia ekonomii" lub „socjologia medycyny". Warto się nimi zainteresować. ponieważ najlepiej poinformują nas o ograniczeniach występujących w naszym życiu, a tym samym ułatwią nam codzienne zmagania z wieloma sprawami. Istnieją także praktyczne powody, aby zająć się analizą tych instytucji. Ponieważ istnieją one po to, by rozwiązywać podstawowe problemy ludzi, można i tutaj zarobić całkiem przyzwoite pieniądze. Istniejące w rodzinach napięcia i problemy wymagają dobrze przygotowanego personelu, który mógłby je zrozumieć i pomóc tym, którzy przeżywają trudności; przygotowanie takie zdobyć można między innymi na socjologii. Dobrze znane są problemy, z którymi boryka się system oświaty w Ameryce, istnieje w związku z tym zapotrzebowanie na specjalistów, którzy potrafią badać te problemy i pomagać w opracowywaniu rozwiązań; i tutaj także pomocne jest przygotowanie z zakresu socjologii organizacji. Analiza polityki jest, ujmując rzecz najprościej, ,,doskonałym interesem", a często zajmują się nią osoby bez odpowiedniego przygotowania; uważam, że socjologia daje doskonałe podstawy, żeby rozpocząć karierę w korytarzach władzy, bądź też jako analityk, dziennikarz lub konsultant w zakresie polityki. Socjologowie wolą odstępować analizę procesów ekonomicznych ekonomistom, co, jak widać, przynosi opłakane skutki; toteż powoli coraz częściej o tego rodzaju konsultację prosi się nieekonomistów, którzy potrafią patrzeć szerzej na gospodarkę, nie ograniczając się jedynie do analizy procesów rynkowych. Tendencja ta stwarza nowe możliwości dla socjologów, którzy potrafią analizować zjawiska ekonomiczne w kontekście instytucjonalnym i kulturowym. Socjologia medycyny jest największą sekcją w Amerykańskim Towarzystwie Socjologicznym; wielu jego członków się nią zajmuje, albo prowadząc badania medyczne (ponieważ metody socjologiczne są tu bardzo przydatne), albo opracowując i realizując różne programy medyczne skierowane do pacjentów. Ponieważ w ciągu najbliższych dziesięciu lat medycyna amerykańska zostanie poddana głębokiej reorganizacji, zwiększy się gwałtownie zapotrzebowanie na specjalistów z dobrym przygotowaniem socjologicznym. Pozostałe instytucje — nauka i religia — mają charakter najbardziej akademicki i jeśli ktoś chce się nimi zajmować, to powinien zostać na uczelni. Jednak niezależnie od możliwości uzyskania dobrej pracy należy podkreślić, że analiza funkcjonowania instytucji jest bardzo przydatna dla nas samych, ponieważ pozwala zrozumieć oddziaływanie wszystkich tych „wielkich sił" na nasze życie. Już choćby po to, żeby być lepiej poinformowanym obywatelem, który musi głosować na polityków (którzy z kolei mają wpływ na kształt najważniejszych instytucji), i wiedzieć, czy obiecują oni gruszki na wierzbie, czy też. proponują sensowne rozwiązania. W dokonaniu takiej oceny może nam znakomicie pomóc socjologia. Przechodząc do tematu rozdziału dziesiątego — demografii, ekologii i społeczności — trzeba od razu powiedzieć, że w tych dziedzinach jest wiele możliwości pracy. Zajmując się demografią, należy bardzo dobrze znać statystykę, ale istnieje także wiele rodzajów pracy dla osób, które potrafią wykorzystywać metody statystyczne do liczenia ludzi oraz analizowania ich cech i przemieszczeń. Dużo pracy zapewnia państwo — poczynając od biura ewidencji ludności poprzez różne departamenty rządu federalnego aż po agendy 216 rządów stanowych i lokalnych samorządów. Takimi ekspertyzami jest także zainteresowany sektor prywatny — od firm czy działów w większych przedsiębiorstwach zajmujących się analizą rynku po zapotrzebowanie na długoterminowe prognozy demograficzne ze strony banków, towarzystw ubezpieczeniowych i firm brokerskich. Charakter pracy w zakresie ekologii czy urbanizacji jest mniej jednoznaczny, niemniej i tu jej nie brakuje. Planowanie miast jest jednym z zadań na wszystkich szczeblach władzy i wymaga zatrudniania specjalistów. Ocena oddziaływań na środowisko musi być obecnie uwzględniana w działalności gospodarczej, a inżynieria środowiska jest wprowadzana jako przedmiot nauczania do wielu szkół inżynierskich. A zatem ci, którzy specjalizują się w tych zagadnieniach, na pewno znajdą pracę — i to taką, która jest bardzo ceniona w społeczeństwie. Pomijając karierę zawodową, musimy pamiętać o tym, że demografia, środowisko miejskie i procesy ekologiczne mają bezpośredni wpływ na nasze życie. Wielkość i skład społeczności, w której żyjemy, przestrzeń wokół nas teraz i w przyszłości oraz jakość otaczającego nas środowiska— wszystkie te kwestie socjologia pomaga nam lepiej poznać i zrozumieć, ponieważ są one powiązane z kulturowymi i strukturalnymi czynnikami istniejącymi w społeczeństwie amerykańskim, a także w wielu innych społeczeństwach na świecie. A skoro są one tak ważne dla naszego życia zarówno teraz, jak i w przyszłości, warto pogłębić len temat na dalszych studiach socjologicznych. Jak wynika z rozdziału jedenastego, żyjemy obecnie w społeczeństwie przemocy, w którym wielu ludzi jest bardzo zdesperowanych. Wiemy o tym, ponieważ unikamy pewnych miejsc i pewnych ludzi. Albowiem skoro w społeczeństwie istnieją głębokie nierówności i duże obszary ubóstwa, to wiadomo, że wskaźniki dewiacji i niezadowolenia będą wysokie. Ludzie popełniają przestępstwa dla sukcesu materialnego; są też niezadowoleni i rozżaleni z powodu dominacji innych nad sobą, co w każdej chwili może się przerodzić w akty indywidualnej przemocy albo, jeśli istnieją odpowiednie warunki, a wszystkie te procesy nasilają się — w działania tłumów i rozruchy. A zatem będąc członkami tego społeczeństwa, powinniśmy znać owe siły prowadzące do dewiacji i zamieszek. Na każdym wydziale socjologii jest zazwyczaj kilka kursów z zakresu kryminologii, jeden lub dwa na temat dewiacji i przynajmniej jeden z zachowań zbiorowych i ruchów społecznych; mogą bardzo się przydać jako „szkoła przetrwania" w amerykańskim społeczeństwie. Wiele możliwości pracy osoby z przygotowaniem socjologicznym mogą znaleźć w dziedzinie kontroli społecznej. Zwłaszcza w wielu agendach i biurach rządowych zajmujących się walką z przestępczością i innymi formami dewiacji. Potrzebni są w nich ludzie, którzy rozumieją socjokulturowy kontekst dewiacji; a wiedzę tę daje socjologia. Praca w policji, w kuratoriach sądowych, więzieniach, domach poprawczych — wszystko to jest sfera kontroli społecznej; szpitale psychiatryczne, poradnie zdrowia psychicznego. agencje świadczeń socjalnych, ośrodki leczenia alkoholizmu i narkomanii także stwarzają miejsca pracy w tej sferze, zarówno jako instytucje rządowe, jak i pozarządowe. To bardzo ważna praca i ponieważ tego rodzaju problemów nie będzie ubywać, jej także nie zabraknie. I wreszcie, jak uświadamia nam to rozdział dwunasty, tempo zmian społecznych wciąż rośnie. Zapewne moi studenci doświadczają obecnie i będą doświadczać w przyszłości znacznie większych zmian w swoim życiu niż ja w młodości, która przypadła na czasy tuż po drugiej wojnie światowej. Musimy zatem do tych zmian nieustannie się przystosowywać. Wielu z was otrzyma pracę w złożonych, wciąż zmieniających się organizacjach, w których będzie się zmieniać także wasza pozycja i role. Musicie nauczyć się emocjonalnego dostrajania się do innych ludzi podczas koordynowania wspólnych działań, ponieważ wasza praca będzie wymagała raczej elastycznej koordynacji i wzajemnego 227 dopasowywania się niż sztywnego postępowania wedle raz ustanowionych procedur. Hierarchia nie będzie już tak rozbudowana, władza zostanie ograniczona, a organizacje mniej zbiurokratyzowane; kiedy już tak się stanie, zniknie poczucie bezpieczeństwa i codzienna rutyna postępowania, które zapewniały dawne biurokratyczne organizacje. Będziecie musieli zmagać się z brakiem pewności, z niepokojem i stresem; będziecie wciąż się spieszyć i produkować. Może się to wydawać ekscytujące, ale również trochę przerażające, zwłaszcza w społeczeństwie, w którym brak jest poczucia bezpieczeństwa. Wszystko to dotyczy tylko niektórych z was, ponieważ większość nadal wykonywać będzie rutynową i zbiurokratyzowaną pracę, ale to nie ona będzie zmieniać świat. Wraz ze zmianą charakteru pracy oraz organizacji społecznych zmieni się także wasze życie osobiste. Nie będziecie już mogli osiąść gdzieś na stałe i zapuścić korzeni w jakiejś społeczności lokalnej; dom i praca zbliżą się do siebie, ponieważ w domu będzie można połączyć się elektronicznie z miejscem pracy i odwrotnie. Zmieni się nasze życie rodzinne, czas wolny, życie polityczne, sposób głosowania, robienia zakupów i dosłownie wszystkie dziedziny naszej działalności. Dla wielu nie będzie to trudne. Kiedy obserwuję dzisiejszych studentów, widzę, jak bardzo są już przywiązani do swoich komputerów; nie mają trudności z przystosowaniem się do szybkiego przepływu informacji i konieczności ciągłego przebywania przy swoich urządzeniach. Jednak zmiany zawsze wywołują problemy osobiste i społeczne, w związku z czym powstają także nowe rodzaje pracy. Albowiem wraz z narastaniem problemów osobistych we wciąż zmieniającym się świecie, wraz z dążeniem organizacji, aby przystosować się do coraz nowszych technologii, oraz wraz z wysiłkami ludzi próbujących dopasować się do tych organizacji i technologii pojawia się mnóstwo nowych, wcale nie wyimaginowanych problemów. One też dają zatrudnienie osobom mającym przygotowanie socjologiczne — powstają takie zawody, jak udzielanie porad osobistych, konsultacje w dziedzinie zarządzania, przekwalifikowywanie do nowych zawodów, praca przy urządzeniach informatycznych oraz wiele innych zajęć, które pojawią się w erze informacji. Zmiany są zatem czymś więcej niż tylko tym, do czego musimy się dostosować i zaakceptować; są one też okazją do tworzenia zawodów, w których ważną rolę odgrywa przygotowanie socjologiczne. Podsumowując, trzeba zatem stwierdzić, że istnieje wiele możliwości pracy dla socjologów. Równie ważne są możliwości poznawania siebie i świata nas otaczającego. Toteż zapraszam was do dalszego zgłębiania socjologii, niezależnie od tego, czy będziecie to czynić dla kariery zawodowej, czy dla pogłębienia własnej wiedzy o sobie i świecie. BIBLIOGRAFIA Aitchison Jean (1978), The Aniciitcite Mammul, New York: McGraw-Hill; wyd. poi.: Ssak. który mówi: wstęp tlopsychiiliiiffwisłyki, przeł. M. C/arnecka. PWN, Warszawa 1991. Alexancler JelTrcy C. (1985), Ncnl'1/iicliiiniilisiii, Bcvcrly Hilis, CA: Sagę. Alexaiulci JcITrcy C. i wsp. (1986), Tlie Mirni-Murni {Juk, Berkeley.CA: Univcr.sity ofCalifornia Press. A] lord Robert K.. Rogci Friedland (19S5), Pnwers iifTheory: Ctipiidlisin. tlie Stulę (ind Demncrury, Cambridge: Cambridge Uiiivcrsily Press. Allport Gordoii (1954), Tlie Naturę nf Prejudice, Cambridge, MA: Addison-Wesley. — (1979), Tlie Naturę (>( Prejudice (25lh Anniversary cdition), Rcading, MA: Addison-Wesley. Almgrcn Glinnar (1992), „Dcinographic Transilion". w: E. Borgalta, M. Borgalta (red.), Eiicycliipedia nf Sin'ini{i^y, New York: Macmillan. Appelhainn R.P. (1978), Mur.\'s 'riienry nf tlie Ftlllinf; Rutę iif Profit, „AlTierican Sociologieal Review", 43 (Fehruary). 67-80. Applu Michael W. (1982). EducationandPDwer, Boston: Routledge and Kegan Paul. Apple Michael W.. Lois Weis (1983), Idealisty uiid Pruclire iii Sfliotil/ii^, Philadelphia: Tempie Uniyersity Press. Babhie Eari (1992), Tlie {'melin' iifSiiciiilii^ifcit Reseurch, wyd. 3, Belmom, CA: Wadsworth. Bałeś Robert F. (1950). liileractuiii Pri)ress Anułysis, Cambridge, MA: Addi.son-We.sley. Bandura Albert (1977), Self-elficticy: Tawiirdu Uiiil\iii,i; Tlienr\ i>f Beliu\ •iiinil Cliciitffe, „Psychological Review", 84,191-215. Beeghley Leonard (1983), Liviny Pirnrły in Americu, New York: Praeger. Beli Daniel (1973), Tlie Ciiiniiiy ii/ Pusl-iiitliistritil SucietY, New York: Basie Books. Bellah Robert (1964), Relif{iniis Eviiluli(in. „American Sociologieal Review", 29. 358-374. Bcndix Reinhard (1968), Mu\ Weher: An Inielleftiuil Purtruit. Garden City, NY: Doubleday; wyd. poi.: Max Weher. 1'iirlri'l ti(^.iiiief;n, przct. K. Jakubowiez, PWN, Warszawa 1975. Bennetl Neił G.. A. K. Blanc, D.E. Bloom(1988), Climmilinent unii tlie Modern Union, „American Sociologieal Review", 53, 127-138. Berger Josepli, T.L. Conner, M.H. Fisek (red.) (1974), Expecttitinn Śniłeś Tlieory: A Theoretical Research Priiffruni, Cambridge. MA: Winthrop. Berger Joseph, M. H. Fisek, R.Z. Norman, M. Zciditch Jr. (^c>^^), Status Churucteristics tind Sucial Intercictuiii: A/l Experttiliiin Stiitrs Approiich. New York: Elsevier. Berger Joseph, S.J. Rosenholtz, M. Zelditeh Jr. (1980), Status OrganizmK Pnicesses, „Annuał Review of "Sociology", 6, 479-508. Berger Joseph, David G. Wagner, Morris Zelditeh (1989), Tlietiry Growth, Suruil Processes, unci Meta Theliry, w: J.H. Tlirner (red.), Tliem •y Hiiililin^. Ncwbury Park: Sagę. Berger Joseph. Morris Zelditeh Jr. (1985), Status. Rewurds uiid Influence, San Francisco: Jossey- Bass. Biddłe Bmce J. (1992), Rule Tlieni-y, w: E.F. Borgatta, M.L. Borgatta (red,), Encycliipedid i>/'Sticii)l(>f;y, New York: Maemillan. Blake Juditli. Kingsley Davis (1964). On Nuniisund Ycitues, w: R.L. Faris (red.), Hundbookof Modern Sociolagy, Chicago: Rand McNally. Bluinei Herbert (1969), SyinhrundSi)ciulMi)veinents, Itasca, IŁ: Peacock. Bourdieu Pierre (1984), Distinction: A Sociul Critic/ue iifThe Jud{(einent nfTuste, Cambridge, MA: Harvard Uniycrsity Press. Bowles Samuel, H. Gintis (1976), Srliiiiiliiif; m Cupitulist Anierica, New York: Basie Books. Brown Roger (1972). Fenil uiid Isaluled Mim, w: V.P. Ciark i wsp. (red.), LciiiffUdife, New York: St. Martin's Press." Burt Ronald S. (1980), Mndels ofNetwork Structure, „Annuał Review ofSociology", 6, 79-141. Carnic Charles (1979). Tlie Utiiituriuns Revisited, „American Journal of Sociology", 85 (3), 516-550. 219 Cantrii Hadley (1941), The Psycholo^y ofSociul Minements, New York: Wiley. Carneiro Robert (1970), A Thenry nflhe Oriffiit i>f'the Stale. „Science", 169. 733-738. Carrol Jolm R (1956), IMIIKIIIIKC. Thiiiijfbl (ind Reiilitv: Selected Writiiiffs i>f Benjmnin Lee Whoi-f Cambridge, MA: MIT Press. Chalcl/. Janel Sall/.man (1990), Gender Eciiiillity: Ań InIeKi- uled Theory iifStuhility nnd Chanie, Newbury Park, CA:Sagę. Chambliss William (1978), Towurdu Pulitical Ecmiomy ofCrime, w: C. Reasons, R. Rich (red.), The Socinttigy iif LIIH: Toronto: Buttcrworth. Cicourci A.V. (1964), Mellind (ind Metisurement m Siinohiy,y, New York: Free Press. Colcman Jamcs S. (1991), Fniiinliilioiis tifSocial Theary. Cainbridge. MA: Harvard University Press. Collins Randall (1975), awjliil Si>fi,il„K\. New York: Academic Press. — (1976), Review of „Sclioiiliii^ in Capilalisi Anieririi", „Harvard Educational Review", 46, 246-251. —(l 979). The Credeiiliiil Sonety. New York: Acadeinic Press. — (l 981), On llie Micro-l''oundulioiis of M(icro-Socii>lo{;Y, „Ainerican Joumal of Sociology", 86 (March), 984-1014. — (l 984), SKitistics \":. Words, „Sociological Theory", 2, 329-364. — (I986), InIredfiHiii Ritunl Clinins, Rower (ind Property. s. 177-I92 w: J. Alexander i wsp. (red.), The Micro-Mucro l.ink, Berkciey, CA: L)niversity ofCaliłbrnia Press. Collins Randall. Scott Coltranc (I99I), FdiiliłySliriiiln^Y. Chicago: Ndsuii-Hall. Comte Anglistę (l 830-1842) [1896], Course of Posilive Pliilosopliy. London; G. Beli; wyd. poi.: Metoda lio7.yly\viiu wsp.esiiiislii wykładach, przct. W. Wojciechowska, PWN, Warszawa I961. — (1851 -1854), Systeme De PoUtique: on, Traite De Sf;niphic Trunsitil Liihnr in Święty, New York: Free Press. — (1895) [1938], Tlie Kułeś iif llie Siicitilii^iciil Metluid, New York: Free Press; wyd. poi.: Zasady metody sin'ji)loffi(".nej, przeł. J. Sy.acki, PWN, Warszawa 1968. —(1897) [1951]..'?»K'fWc. New York: Free Press. — (1912) [1965], Tlie Elenicnl(ir\ [''(inns nf ReliKiiills Ufe, New York: Free Press; wyd. poi.: Elementarne f(irin\ :.\t'ui reli^ijneKii. pr/-ct. A. Zadrożyńska, PWN, Wars/awa 1990. Earle Tiniothy (1984), On llie Eviilulinn (ifCi>iniile\ Sacielies. Malibu, CA: Undena. Ehriich Paul. Annę H. Ehriich (l 990). Tlie Popiiliiliiin Explnsiciolof{y, wyd. NJ. Smelser, Newbury Park, CA: Sagę. GarfinkcI Harold (1967). Etlliiiiinellii)diili)Ky, Englewood Cliffs, NJ: Prentice-Hall. Gecas Victor(1982), '1'lie Self-conrepl, „Annuał Review ofSociology", 8, 1-33. — (1985), Selj Cancepl. s. 739-741, w: Tlie Sariiil Science Eiicyclopediu, London: Routledge and Kegan Paul. — (1986), The Miilinilininii Silfnificunce of Self-Ctincept fur SocitiliMtion Theory, „Advances in Group Processes". 3, 131-156. — (1989), The Swial Psycholo^y (ifSelf-efficacy. „Aninial Reviews of Sociology", 15, 291 -316. — (1991), Tlie Self-Ctincepl lis ii Busis fur ii Theory iifMi/tivtitiiin. s. 171-187, w: The Self-Snciety Dynamie: Co^nitiDii, EniDlinii nad Anilin. Cambridge: Cambridge Univcrsity Press. Gecas Victor, Michael L. Schwalbe (1983). Be\f Soculloffy. New York: Macmillan. Harris Chaunccy, Edward Ullman (1945), The Naturę of Cities. „The Annals of the American Academy of Polilical and Social Scicnces", 242, 7-17. Hawley Amos H. (1950), Hiiiiiiin Ecology. New York: Ronald Press. — (1981), Urhiiii Sucirty: An KrKiciil Ap/iriKicli. New York: Ronald Press. — (1986), Hinmiii Eciili>K\: A The/iretk-iil Es.iniy, Chicago: University of Chicago Press. Hechtcr Michael (1987). l''rinciples iifGrinip Solidarny, Berkeley, CA: University ofCalifornia Press. Hciss Jerold (1981), Soriiil Rules. s. 94-132. w: M. Rosenberg, R.H. Tumer (red.), Suciul Psyclii/losy: Sociulo- ,i;iftil Perspecli\'es, New York: Basie Books. Hirschi Travis (1969), Ciiuses iifDeliniiiienry. Berkeley. CA: University ofCalifornia Press. Hobbi-s Thoma.s (1651) [ 1947], Levintlitin, New York: Macmillan; wyd. poi.: Lewiiilaii, przet. Cz. Znamierowski, PIW. Warszawa 1987. 227 Hoyt Homer (1939), Tlie Structure wid Gniwth of Residentiul Nei^hhorhoods in American Cities, Washington: U.S. Governinenl Printing Office. Hunt Morton (1985), Pi •uliles n/Sociul Reseurch. TheScientificStiidyofHiiniuii Interuction, New York: Russell Sagę. HunI Richard M. (1903), Principles ofCity Gruwtti, New York: The Record and Guide. james William (1890) 119801, Principles ofPsycholoRy. New York: Dover. Janis lrving L. (1972'), Yiclini.i: oj (,riiiip-Tliink. Boston: Houghton Miltlin. — (1982), Ciriniplllink: Psyfhiilugirtil Sliidies ofl'olicy Decisinns tind Fiuscos, Boston: Houghton Miffiin. Johnson'Allcn W., Timothy Earle (1987), 77ic Evolution ofHuniun Swieties: Fnim ForuKinff Group to Agrurian Sitilc. Stanford: Slanford L)nivcrsity Press. Kellerman Henry (1981), Gnili? Cohesion. New York: Grune & Stratton. Kelley Harold H. (1958), 7'n'() Functions of Reference Groups, w: G.E. Swanson (red.), Readinffs in Sociul Psyclioloffy, New York: Holi. Kemper Theodorc D. (1987). 1-lnw Muny Emotions Arę There? Weddinff the Soclul tttid the Auliiiunnic Compo- iiriils, ..Amciican Journal ofSociology", 93, 379-399. Kluckhohn Cłydc (1951). Vnlues nnd Yiiliie Orieiitutii)iis in the Theory (ifAction, w: T. Parsons, E. Shils (red.), 'l'i)wurd (i Generał '1'heory iifArliiiii. New York: Harpcr & Rów. Kluegel Janies, Eliot Sinilh (1986), Beliefs (łbom lnequtilUy: Ainericans' Views of Whut Is and Whut Ouffiit to Bc. Hawlhome. NY: Aldine. Kogan Neil. M.A. Waliach (1964), Risk TukiilR, New York: Holt, Rinehart and Winston. Koi-nhauscr Rui h (1978), Suciiil Siiurces (ifDelinquency: Ań Appraisul ufAnalytic Models, Chicago: Uniyersity of Chicagi) Press. Kroebcr A.L., Cłyde Kluckhohn (1973), Culture: A Crilicul Review ofConcepts (ind Definitions, New York: Vintage Press. Kroeher Alfred, Talcotl Parsons (1958), The Cniu-epl nfCultiire (ind Socull System, „American Sociological Review". 23, 582-583. La Pierrc Richard T. (1934), Alliliides vs. Actuins, „Social Forccs". 13. 230-237. Leinerl Edwin M. (1951), SncmI PiiI/iolii^y, New York: McGraw-Hill. — (1967), Hmimii Oeriiiiice. Suciiil Prohifins linii Sin'inl Ciuilnil, Englewood Clilfs, NJ: Prcntice-Hall. LenskiGerhard(19ń6), Powerund Privilef;e, New York: McGraw-Hills, przedruk: LlniversityofNorthCarolina Press. Lenski Gerhard, Jean Lenski, Patrick Nolan (1991), Hurnaii Societies: Ań Intniductinn to Macrosticioloyy, New York: McGraw-Hill. Liebcrson Slaniey (1985). Mukmy, It Ciwnt: The Imprimment o f Sociul Reseurch and Theory, Berkeley: Uniyersity 01'Calilornia Press. — (1992). Siiiall N'•i (ind BIK Conclusioiis, „Social Forces". 70 (2), 307-320. Linton Raiph (1936). Tlie Smdy (if Mdii. New York: Appleton-Century-Crofts. Liska Allcn E. (1981), Perspeclives nn Deyiunce, Englewood Clil'ls, NJ; Prentice- Hall. Long Larry (1988). Mif;i'llecli\'e Beh(i\'uir. Englewood Cliffs, NJ: Prentice-Hall. Monuy Jolin, Anke Ehrhardt (1972), Mdii inul Wonuin. Boy iiiid Girl, Baltimore: Johns Hopkins University Press. Murdock Georgc P. (1949). Sin iiil Sluictiire. New York: Macmillan. —(1965), Culture nnd Sliricly, Piltsburgh: Universily of Pittsburgh Press. Nadel S.F. (1957), The Sludy ojSociciI Slriicliire, London: Cohen and West. Niebuhr Richard (1929), Tlić Suriiil 'iiilirces tif Deniiiiiiiwtiiiiullisni. New York: Holt. Nisbet Rohcrt A. (1966), The Stiritiliif;n'nl Trciditiiiii. New York: Basie Books. — (1969), Sliridl Chun^c iiiid History, New York: Oxford University Press. NORC (1982), Prestiże RdiikiiiKS. Chicago: Nalional Opinion Research Center. Pareto Vilfredo (1916) [1935], Trealise im Gcneral Sr m im Urban Enyironment, ..Ainerican Journal of Sociology", 20, 577-612. — (1936), HLIIIIIIII Eciilii^y. .,Ainerican Journal of Sociology". 42. 1-15. Park Robert E., Ernest W. Burgess (1925), The Cny, Chicago: University of Chicago Press. ParkinsonC. Northcote (1957), Plirkiiisiin 's IMH: Boston: Houghton-MiffIin: wyd. poi.: Prawo Parkinsona ulbo w pDKiini :.u postępem, przet. J. Kydryriski. KiW, Warszawa 1963. Parsons Talcott (1951). The Soridl System. New York: Free Press. — (1953). A Re\'ised Aiiiilyliriil Approurli tu tlie Theory of Strutificution, w: R. Bendix i S.M. Lipset (red.), Cliiss. Stdtu',. (ind Pimer. New York: Free Press. — (1966). Soricties: E\'(iliiliiinurv iiiid Ciiiiipiiriilive Perspeeli\'es, Englewood Cliffs, NJ: Prentice-Hall. — (1971), The System nf Miidern Smieties, Englewood Cliffs, NJ: Prentice-Hall. Perrow Charles (1967), A Frumework for the Comp(irutive Analysis ofOr{i,uniuiSwns, „American Sociological Review",32, 194-208. —(19X6). Cninple.\ OrKiiiti^fitiini.s, New York: Random House. Peler Laurence F., Raymond HulI (1969), The Peler Principle. New York: Morrow; wyd. poi.: Ziisuda Petem. DIuc^.cK" H's:.\slkn iihie IKI opuk, przet. J. Kydryriski, KiW. Warszawa 1973. PiagetJcan (1948), Tłu' Munil Judzeniem iiftlie Child. Glencoe, IŁ: Free Press. — (1952). Tlie OliKins n.l liitelliKenre iii Cliiidreii. New York: International Universities Press; wyd. poi.: Niiriidiiny iiileliffnicji d7.iecka, PWN, Warszawa 1966. Plutchik Robert (1962). Tlie Eiiiiiliiiiis: Furts. Theories (ind d New Model, New York: Random House. Plutchik Robert, Henry Kellerman (red.) (1980), Eiinition: Theory uiid Research E.\'perience, New York: Academic Press. Pondy Louis (1983), Orf;tiriiwtuinalSymhiilism. Greenwich, CT: JA1 Press. Popper KarI R. (1959). Tlie f.iif;ir of Scir/itific Discovery, London: Hutchinson; wyd. poi.: Ln^ika odkrycia iiiiiikimei;ii, przcł. U. Nikłaś, PWN, Warszawa 1977. —(1969), Ciiiijrriiires iiiid Keftiliilitins. London: Routledge and Kegan Paul. Qliinney Richard (1970), Tlie Soriul Redliły iifCriine, Boston: Littie, Brown. —(1979), Criiiiiiinlii^Y. wyd. 2 Boston: Litlle, Brown. — (1980), C/ri.v.(. Sidle, and Crime, wyd. 2, New York, Longinans. 223 Reynolds Vernon (1976), The Biolog of H liman Actiiin, San Francisco: Freeman. Rity.er Gcroge (1975), Socioloify: A Miitiple PiiriidiKiii Scienre, Boston: Aiłyn and Bacon. —(19X8), Ciiiilnuporury Siiciiiliifficiil Tliei;y. London: Kegan Paul. — (1874-1896) [ 1898]. The Principles iifSiiciolosy, 3 tomy, New York: Appleton: wyd. poi.: D.-ie/a. Systeinat filii7.t>lii •iYlliełYc^.iiej. 7.iisud\ socjoloKii, przet. J.K. Potocki. Druk. Zawiszewski. Warszawa 1889. Stark Rodncy (1981). Musi Ali Relininn Be Superiuiluriil'.'. w: B. Wilson (red.), The Sociul Impuct u f New Rcliffiiiiis Miivemenls. New York: Rosę ol'Sharon Press. — (1992), SiicinldKy, wyd. 4, Bclinont. CA: Wadsworth. Stark Rodncy. W.S. Bainhridge (1980), Sei •iildm.dtioiis. Revivul (ind Ciilt Formution, „Annuał Review ofSocial Scieiiccsol'Religion".4, 85-119. Stan- Pani (1982), Tlie Snriul Trunsformtition iifAnierictin Medianę. New York: Basie Books. Sirykcr Sheldon (1980), Symbolu' Inieruclion: A Sociul Striicniriil View. Mcnio Park, CA: Benjamin-Cunimings. Sullivan Harry Slack (1953), Tlie liiterpersonul Theory of Psychiatry, New York: Norton. Sulherland Edwin H. (1924), Criiiiiiii>lo^\. Philadelphia: Lippincott. — (1939). 1'iinciplcs ofCrinii/ioloKy. Philadelphia: Lippincott. Sntherland Edwin H.. Donald R. Cressey (1986), Principles ofCriiilinoliiffy. Philadelphia: Lippincott. Tilly Charles (1978). From MnhiliMlion to Revnliition. Reading. MA: Addison- Wcsley. Tuinin Melvin (1953), Sunie Principles ofSiriitificiition: A CriliculAnulysis, „American Sociological Review", 18.387-393. 224 — (1967), Suciul Struli ficulinn: The Forms und Fwictiims tif liieciiittiity. Englewood Cliffs, NJ: Prentice-Hall. Turk Austin T. (1969). Criminiility cmci LeRitl Order, Chicago: Rand McNally. Turner Jonathan H. (1972), Piittems of Sociul Orffuniz.ation: A Siirvey (if Sucial Institutions, New York: McGraw-Hill. — (1976), Aiiierirtiii Stłdely: Prohiems iifSirueture, New York: Harpcr & Rów. — (1977), Scciiil Prohiems in America: The Structural uud Culliiriil Bcisis, New York: Harper & Rów. — (1981), Emile Durkheim's Theory of Inteffrution m Differentiuted Social System, „Pacific Sociological Review", 24, (4), 187-208. — (1983), TIlCDrelical Strute f^ief, forUnkin^Micro undMiicro Proresses: Ań Eyaliiation ofSeven Approuches, ,,Western Sociological Review", 14 (l), 4-15. — (1984a), SofiettiI Slriilificalion: A Tlieoreticul Annlysis, New York: Columbia University Press. — (1984b). Durkliciin 's und Spencer'.', Principlea of Stłcial Orguniz.ution, „Sociological Perspectives", 27, 21-32. — (1985a), In Defense <>fPiisitivism, „Sociological Theory" 3, (Fali): 24-30. — (1985b). Herlierl Spencer: A Renewed AppreciiitiDii, Newbury Park, CA: Sagę. — (1985c), Suciolofiy: The Scienre iij Humun Oryiiniwlion. Chicago: Nelson- Hall. — (1986a), Tlić Medianie.', iifSocinl Inieruclion, .,Sociological Theory", 4, 95- 105. — (1986b), Timiird u Unifieil '1'lienry ul' Elhnic Aiilujfonisin: A Prelinlinury Synthesis of Three Mucro Models. „Sociological Forum", l (Summcr), 403-427. — (1988), A Throry iifSuruil Inierurlion. Stanford, CA: Stanford University Press. — (1989), A Theliry of Microdyntiinics, „Adyances in Group Processes", 7, 1- 18. — (1990), Olirkhiem ',v Theory nf Swicil Or^imi^.titiiin, „ Social Forces", 68, 1-15. —(1991), The Sinu-ture nj S()ci<>ltiKU'iilTlie(>r\', wyd. 5. Belmont,CA: Wadsworth; wyd. poi.: Struktura lenni socjolo^icwej, przel. J. Szmatka, PWN, Warszawa 1985. — (1993a), Ineiiiiality iind Pnverty, w: George Ritzer, Craig Calhoun (red.), Sociul Problems, New York: McGraw-Hill. — (1993b). CIdssirdl Siiciiiloi;y Tlieiir\: A Piisilivistic Interpretiiliiiii, Chicago: Nelson-Hall. Turner Jonathan H.. Adalhcrto Aguirre Jr. (1994), Ainericun Etimicity: The Dynamics und Cimsequences of [)i.',( liiiiiluition, New York: McGraw-Hill. Tumer Jonathan H., Edna Bonacich (1980). Tnwurdu Composite Theory ofMiddlemtin Mmirities, „Ethnicity", 7,144-158. Tlirner Jonathan H., Randall Collins (1989), Towcird A Microthenry ofStrucfiiling, s. 118-130, w: J.H. Turner (red.). Tlienry Biiildins '" Surmiii^y. Newbury Park. CA: Sagę. Turner Jonathan H., Alexaiulr;i Maryan.ski (1979), Fiiiictniiiiilisni, Menio Park, CA: Benjamin- Cummings. Turner Jonalhan H., Peter Molnar (1993), Selectifin Processes cindthe Evnlutinn (ifEmotwns in Huniuns, „Biology ani.1 Cullure" (w przygotowaniu). Turner Jonalhan 11.. I)avid Musick (1985).^»Mff'ic»« Diieiiinuis. New York: Columbia University Press. Turner Jonat hali H., Leonard Beeghley, Charles Powers (1989), The Einer/fence iifSoriologicuł Theory, Belmont, CA: Wadsworth. Turner Jonathan H., Royce Singleton, David Musick (1984), Oppression: A Sucio-histtiry (if Black-White Reltiliniis in Anielicii. Chicago: Nelson-Hall. Turner Jonathan H., Charles E. Starnes (1976), Inet/mility: Prmlef,e undPiY)i się znaleźć w naszych badaniach. Hipotezy często formułowane są na podstawie konkretnych teorii i wyrażają przewidywania, które ogólna teoria wiążę z konkretnym empirycznym przypadkiem (bądź przypadkami). historia/badania historyczne typ modelu badawczego, w którym w sposób systematyczny i uporządkowany zbiera się informacje o przeszłości. id termin Zygmunta Freuda na określenie popędów i potrzeb, z których wiele nie można ujawniać w życiu społecznym, ponieważ naruszaj;! one liczne tabu i konwenanse. imigracja migracja ludzi do jakiegoś społeczeństwa. industrializacja proces wykorzystywania nieożywionych źródeł energii oraz maszyn obsługiwanych przez ludzi do wydobywania zasobów naturalnych, produkcji dóbr i usług oraz ich dystrybucji. inicjatywa w opozycji do poczucia winy trzeci etap w teorii I-OZWOJU Erika Eriksona, trwający od czwartego do szóstego roku życia, podczas którego sukcesy bądź niepowodzenia w poznawaniu otoczenia i w nawiązywaniu pozytywnych relacji prowadzą do rozwoju inicjatywy albo do poczucia klęski, winy i wstydu. innowacja technologiczna powstawanie nowej wiedzy na temat tego, jak manipulować środowiskiem. instytucja gospodarki organizacja technologii, kapitału i -siły roboczej w struktury mające na celu gromadzenie zasobów naturalnych, produkowanie dóbr i usług oraz ich dystrybucje pomiędzy członków społeczeństwa. instytucja medycyny struktury społeczne, których celem jest rozwój i wykorzystywanie wiedzy świeckiej do diagnozowania, zapobiegania i leczenia chorób oraz dolegliwości. instytucja nauki strukt ury społeczne, których celem jest zdobywanie wiedzy świeckiej (za pośrednictwem teorii i badali) na temat funkcjonowania rzeczywistości. instytucja oświaty formalne struktury biurokratyczne przeznaczone do l) socjalizacji i ułatwienia ludziom zajęcia określonych pozycji w społeczeństwie, 2) gromadzenia wiedzy i 3) tworzenia nowych systemów kultury. instytucja pokrewieństwa organizacja członków społeczeństwa połączonych małżeństwem i więzami krwi w struktury, które regulują zachowania w dziedzinie stosunków seksualnych i łączenia się w pary, dostarczają wsparcia biologicznego i społecznego, socjalizują młode pokolenie i wprowadzają je w życie dorosłe. instytucje struktury społeczne, które organizują grupy, organizacje oraz społeczności lokalne stosownie do podstawowych potrzeb ludzi i organizacji. integralność w opozycji do rozpaczy ostatni etap w teorii rozwoju Erika Eriksona, odpowiadający starości, podczas którego człowiek dostrzega w swoim życiu sens i ciągłość albo wpada w rozpacz. interakcja dokonujący się między ludźmi proces wzajemnej wymiany gestów, ich interpretacji oraz dopasowywania na tej podstawie swoich działań. intcrakcjonizin sposób analizowania zjawisk społecznych, który wyszedł z kręgów pierwszych amerykańskich filozofów i socjologów: podkreśla znaczenie poznania dynamiki bezpośrednich kontaktów oraz zachodzących między ludźmi interakcji. , ja" (koncepcja własnego ,,ja") wyobrażenie o sobie, zdolność widzenia siebie jako odrębnego obiektu w danej sytuacji oraz posiadanie pojęć, uczuć i ocen na temat samego siebie jako określonego typu człowieka, który zasługuje na odpowiednie reakcje. język systemy symboli używane do komunikowania się. kapitał narzędzia produkcji oraz pieniądze potrzebne do ich nabycia. ^alegorie struktury, które tworzą się wówczas, kiedy zostają wyodrębnione grupy ludzi posiadających tę samą cechę, i na lej podstawie są odrębnie traktowane. klan struktura pokrewieństwa, w której rody połączone są ze sobą określonymi zasadami dziedziczenia. klasy według Maxa Wchera tworzą je ci. którzy na wolnym rynku mają podobne szansę życiowe i możliwości; zdaniem Karola Marksa podziały społeczne są wynikiem własności środków produkcji, hardziej ogólnie zaś — są to różnice między suhpopulacjami w zakresie ich dostępu do wartościowych zasobów. dasyfikacja pojęcie wprowadzone przez Alfreda Schulza na określenie procesu traktowania innych jako reprezentantów jakiejś ogólnej klasy lub rodzaju, co z kolei umożliwia nam reagowanie w sposób stereotypowy. a tym samym zmniejsza wysiłek, który trzeba włożyć w interakcję. tonflikt interesów termin Karola Marksa na określenie podstawowego napięcia i sprzeczności celów pomiędzy tymi. którzy kontrolują zasoby dóbr, a tymi, klor/.y są ich pozbawieni. tonflikt kulturowy różnice w wartościach kulturowych i przekonaniach, które przeciwstawiają sobie ludzi, co może prowadzić do konfliktu. [onflik; ró) po)oxcmc, w którym role związane z różnymi pozycjami społecznymi są ze sobą sprzeczne, doprowadzając tym samym osobę, która usiłuje je wszystkie wypełnić, do sytuacji konfliktowej. .orytarze miejskie patrz region metropolitalny .ulisy termin wprowadzony prezez Eryinga Goffmana określający strefę prywatności, w której odpoczywamy od świadomego manipulowania gestami. .ultura systemy symboli, które ludzie tworzą i wykorzystują do kierowania zachowaniami, interakcjami i wzorami społecznej organizacji. 229 kultura materialna Icnnin, którym posługują się niektórzy badacze do określenia wytworów ludzkiej pracy. kulturowe sprzeczności nie/godności w różnych systemach symboli tworzących kulturę danego społeczeństwa. legitymizacja akceptowanie przez tych, którzy są podporządkowani władzy, prawa tych, którzy ją sprawują, do rządzenia. łańcuch ekosystemu (łańcuch pokarmowy), powiązanie form życia polegające na tym, że jedne z nich są pożywieniem dla innych. metoda naukowa procedury stosowane przy zbieraniu danych. Procedury te przeznaczone są do weryfikowania teorii, a jeśli się tego nic robi, lo przynajmniej do gromadzenia danych w sposób obiektywny i możliwy do odtworzenia przez innych badaczy. migracja przemieszczanie się ludzi do wewnątrz, na zewnątrz i wewnątrz danego społeczeństwa. migracja wewni-trzna przemieszczanie się ludzi w ramach danego społeczeństwa. model badawczy pierwszy etap metody naukowej, na którym ustala się, jaki rodzaj informacji należy zgromadzić w określonych badaniach. model sektorowy model urbanizacji przedstawiający miasto jako zbiór oddzielnych sektorów, przypominających pokrojony na kawałki tort, które odchodzą od centralnej dzielnicy przemyslowo-handlowej. model stref koncentrycznych model rozwoju miasta, który przedstawia proces urbanizacji Jako tworzenie się okręgów wokół centralnej dzielnicy handlowo-przemyslowcj. model wieloo.środkowy model miasta, w którym oprócz centralnej dzielnicy przemysłowo-handlowej istnieje jeszcze kilka innych ośrodków. motywy występujący u danego człowieka poziom energii oraz rodzaj tej energii wydatkowanej na zajmowanie konkretnych pozycji i grania określonych ról społecznych. myślenie grupowe proces związany z podejmowaniem decyzji, podczas którego członkowie danej grupy umacniają i wspierają siebie nawzajem do takiego stopnia, że podjęta decyzja często przestaje się liczyć z realiami sytuacji, do której się odnosi. nadbudowa termin Karola Marksa na określenie struktur i systemów kulturowych, które są zdeterminowane przez ekonomiczną bazę społeczeństwa. nadorganiczny koncepcja Herberta Spencera dotycząca przedmiotu socjologii: określenie organizacji żywych organizmów. nadprzyrodzone rzeczywistość, w której działają bogowie i siły pozaziemskie. napięcie strukturalne ,, teoria anomii" Roberta Mertona, która głosi, że wskaźniki dewiacji rosną wtedy, gdy istnieje rozziew pomiędzy celami a środkami służącymi do ich osiągnięcia. Wedle Neila Smelscra, jest ono podstawowym warunkiem zachowań zbiorowych, mającym swe korzenie w nierównościach społecznych. nauka proces, w król ym teoretyczne objaśnienia funkcjonowania zjawisk w świecie są systematycznie weryfikowane za pomocą danych empirycznych. normy systemy symboli, które informują ludzi, jakiego zachowaniasię od nichoczekuje i jak powinny przebiegać interakcje pomiędzy nimi w określonych sytuacjach. normy instytucjonalne systemy symboli zebrane w formie bardzo ogólnych oczekiwań co do zachowania się w podstawowych rodzajach sytuacji. obserwacja typ modelu badawczego, w którym rejestruje się działania ludzi w naturalnych sytuacjach. obserwacja uczestnicząca typ modelu badawczego opartego na obserwacji, w którym badacz angażuje się w działania podejmowane przez osoby badane. obserwacja ukryta łyp modelu badawczego, w którym badacz nie angażuje się w działania osób badanych. organizacje struktury społeczne posiadające określone cele, w których istnieje hierarchia pozycji połączonych ze sobą zależnościami służbowymi i jasno określonymi normami, z rosnącą liczbą osób zajmujących określone pozycje na niższych szczeblach hierarchii. organizacje dobrowolne struktury biurokratyczne, do których każdy ma wolny wstęp i może swobodnie je opuszczać. organizacje formalne struktury ukierunkowane na określony cel, w których pozycje społeczne zorganizowane są w określone stanowiska i hierarchie; posiadają skodyfikowane i wyraźnie sformułowane normy, a ich członkowie grają swoje role bez zaangażowania emoc)onalnego. organizacje przymusowe takie struktury biurokratyczne, których członkowie zmuszeni są do izolowania się od społeczeństwa. organizacje utylitarne struktury biurokratyczne, do których ludzie wchodzą, opierając się na rachunku kosztów i zysków. organizacje złożone struktury społeczne, które łączą bardziej elementarne grupy w większe i pojemniejsze całości mające własne cele i zadania. oświecenie ruch intelektualny w osiemnastym stuleciu, w którym upowszechniło się niereligijne myślenie o świecie-panteon zbiór wierzeń religijnych dotyczących mieszkańców rzeczywistości nadprzyrodzonej, ich biografii oraz związków. państwo biurokratyczna organizacja składająca się z centrum dysponującego środkami przymusu, rządu, mającego legitymizację społeczną oraz cywilnych struktur kierowania społeczeństwem. 230 partie wedle Maxa Webera organizacja władzy stanowiąca podstawę nierówności i stratyfikacji jednostek, które różnią się pod względem afiliacji oraz dostępu do organizacji posiadających władzę lub do niej dążących. patriarchat forma organizacji życia społecznego, w której jeden człowiek (mężczyzna) ma prawo podejmowania ostatecznych decyzji w populacjach zorganizowanych na zasadach pokrewieństwa. pilność poczucie fachowości i chęć działania w opozycji do poczucia niższości, czwarty etap w teorii rozwoju Erika Eriksona, trwający od szóstego do trzynastego roku życia, podczas którego od sukcesów odnoszonych w grupach i w podejmowanych działaniach zależy, czy rozwiną się w człowieku takie cechy, jak dynamicz-nosć i chęć działania, czy leż utrwali się w nim poczucie niższości. pleniii; jednostka oparta na pokrewieństwie składająca się z połączonych klanów. płeć proces kulturowego zdefiniowania odpowiednich dla mężczyzn i kobiet pozycji, ról i zachowania. pochodzenie etniczne takie bchawioralnc, kulturowe i organizacyjne cechy, które wyróżniają daną subpopulację w społeczeństwie. postindustrialnc komentarze dotyczące kulturowych i strukturalnych transformacji powiązanych z postępami w technologii produkcji, komunikacji i transportu. postmodernistyczne ujecie luźny zbiór komentarzy na temat decentralizacji społeczeństw spowodowanej nadmiernym zróżnicowaniem, utratą najważmejsz.yeh wartości i przekonań, przerostem rynków, rozpadem sąsiedztwa i wspólnot lokalnych, dominacji mediów nad polityką, kulturą i więziami społecznymi. pożyć ja społeczna miejsce jednostki w sieci pozycji. Podstawowa jednostka struktury społecznej. praktyka termin często używany do określenia tego dorobku socjologii, który wykorzystywany jest do celów praktycznych i do zmiany określonych sytuacji. prawo trzech stadiów pogląd Augusta Comle'a. że idee oraz społeczeństwo jako całość przechodzą przez trzy fazy; l) teologiczną, w której dominują idee religijne, 2) metafizyczną, w której nacisk położony jest na usystematyzowanie myśli i 3) pozytywistyczną, w której dominuje nauka. protanum określenie tego wszystkiego, co dzieje się w świecie empirycznym; przeciwieństwo tego, co święte, czyli wszystkiego, co należy do świata nadprzyrodzonego. proletariat termin Karola Marksa na określenie tych, którzy nie posiadają środków produkcji w kapitalistycznym społeczeństwie, w związku z czym muszą pracować dla tych. którzy je posiadają. przekonania syslemy symboli wyrażające się w sądach na temat tego, co powinno występować bądź pojawiać się w poszczególnych rodzajach sytuacji albo co już istnieje lub się pojawia. przekonania podstawowe oceniające sądy, które ludzie posiadają na temat tego, „jak być powinno" w kontekstach społecznych. przepływ ekosystemu przemieszczanie się energii, materii organicznej i nieorganicznej w ekosystemie. przyjmowanie roli (wchodzenie w rolę) pojęcie wprowadzone przez George'a Herberta Meada na określenie zdolności odczytywania gestów innych ludzi po to, by przewidzieć ich zachowania z uwzględnieniem symboli kulturowych odpowiednich w danej sytuacji. przymus zastosowanie siły fizycznej w stosunkach społecznych. przywódca charyzmatyczny termin Maxa Webera na określenie kogoś, kto dzięki swoim cechom osobistym poirafi zmobilizować łych, którzy w systemie nierówności zajmują miejsce podległe, do konfliktu z tymi, którzy zajmują pozycje dominujące. przywódca socjocmocjonalny osoba, która łagodzi napięcia powstające wśród członków grupy podczas realizacji jej celów. przywódca zadaniowy osoba, która koordynuje i kieruje działaniami innych członków zmierzającymi do realizacji celów grupy. przywództwo zdolność niektórych ludzi w społeczeństwie do podejmowania decyzji w celu mobilizacji zasobów i koordynacji działań. ramy (ujmowanie w ramy) termin używany przez Ervinga Goffmana na określenie procesu wykorzystywania gestów do włączania (bądź wyłączania) określonych treści do (lub z) interakcji. rasa dające się zauważyć różnice biologiczne dzielące ludzi na kategorie. region metropolitalny obszar, na którym rozwijające się wokół wcześniej istniejących większych miast przedmieścia zaczynają łączyć się ze sobą. religijna struktura jednostka organizująca rytuały i podtrzymująca religijne wierzenia i wartości. religijne rytuały stereotypowe sekwencje zachowań, których celem Jest nawiązanie kontaktu z siłami nadprzyrodzonymi. religijne wartości pojęcia określające, co jest dobre, a co złe, a także „jak być powinno", które uważane są za einanację świata nadprzyrodzonego. religijne wierzenia wyobrażenia o naturze tego, co święte i nadprzyrodzone, a także o istotach i siłach istniejących w świecie nadprzyrodzonym. rewolucja szybka i gwałtowna mobilizacja ludzi z użyciem przemocy w celu obalenia reżimu politycznego. rewolucja industrialna wykorzystywanie nieożywionych źródeł energii w pracy ludzi i maszyn oraz wynikająca z lego reorganizacja gospodarki, społeczeństwa i kultury od początku dziewiętnastego wieku aż do czasów najnowszych. rodzina nuklearna jednostka, którą tworzy para małżeńska i jej potomstwo. 231 rodzina poszerzona jednostka pokrewieństwa, która tworzą jednostki nuklearne prowadzące wspólne gospodarstwo domowe. rola zachowanie poszczególnych jednostek w ramach pozycji społecznych w stosunku do siebie nawzajem oraz z uwzględnieniem norm i innych kulturowych symboli. rozproszone cechy statusu społecznego cechy odzwierciedlające wiele pozycji społecznych zajmowanych przez dan;i osobę, które wnosi ona do grupy i które wpływają na reakcje innych członków grupy. ród .struktura pokrewieństwa stworzona z kilku rodzin poszerzonych, połączonych ze sobą prawem dziedziczenia i zamieszkania. rytuały (rytuały interpersonalne) proces polegający na zastosowaniu stereotypowej sekwencji zachowań w celu zaznaczenia otwarcia, zamknięcia i przebiegu interakcji. scena termin wprowadzony przez Ervinga Gol'1'mana na określenie sytuacji, w których ludzie świadomie manipulują gestami, aby wywołać pożądane reakcje u innych, zwłaszcza takie, które potwierdzają ich wyobrażenie o sobie. sieci więzi i powiązania, które łączą ze sobą pozycje społeczne, tworząc w ten sposób strukturę społeczną. siła robocza osoby wykonujące określone czynności w gospodarce. skład etniczny udział procentowy poszczególnych subpopulacji etnicznych w danym społeczeństwie oraz związane z każdą z nich wskaźniki urodzeń, zgonów i wzrostu. skład wiekowy procentowy udział w danej populacji poszczególnych grup wiekowych. socjalizacja te interakcje, które kształtują w człowieku podstawowe składniki jego osobowości, umożliwiające mu uczestniczenie w społeczeństwie. socjologia systematyczne badanie ludzkich zachowań, interakcji oraz organizacji. socjologia kliniczna termin używany na określenie działań socjologów, którzy — na zamówienie konkretnego klienta — wykorzystują wiedzę socjologiczną do oceny jakiejś sytuacji oraz przygotowania odpowiednich rozwiązań. socjologia konfliktu podejście polegające na tym. że za silę napędową stosunków pomiędzy ludźmi oraz układów społecznych uważa się napięcie i konflikt wywołane nierównym rozdziałem dóbr. socjologia stosowana usiłowanie wykorzystania wiedzy socjologicznej w rozwiązywaniu problemów i wpływaniu na bieg wydarzeń. społeczeństwo struktura, która obejmuje wszystkie inne struktury (grupy, organizacje, instytucje, kategorie i stratyfikację) i która organizuje daną populację oraz zapewnia polityczne zasady funkcjonowania tych struktur w określonej przestrzeni geograficznej oraz w stosunku do innych społeczeństw. społeczność struktura społeczna, która określa miejsce zamieszkania i działania ludzi w przestrzeni fizycznej. społeczność lokalna struktura społeczna, która organizuje miejsce zamieszkania oraz aktywność ludzi w określonej przestrzeni fizycznej. sterowanie wrażeniami termin Ervinga Goffmana określający świadomą manipulację gestami i fizycznymi rekwizytami w celu przekazania innym osobom konkretnego obrazu siebie. stłumienie termin Zygmunta Freuda oznaczający proces, za pomocą którego nie akceptowane popędy (id) są spychane w podświadomość przez e^n, które stara się zaspokoić wymagania supere^H. stosunek płci proporcje mężczyzn do kobiet w danej populacji. stratyfikacja płci sytuacja, w której pozycje zazwyczaj zajmowane przez mężczyzn i kobiety zapewniają im odmienną ilość wartościowych zasobów. struktura rządzenia organizacja przywódców, władzy i podejmowania decyzji w społeczeństwie. subkultura subpopulacja w społeczeństwie, która posiada charakterystyczne tylko dla siebie symbole, będące czasami w sprzeczności z kulturą całego społeczeństwa. suhurhanizacja proces migracyjny, który przyczynia się do powstawania samorządnych społeczności wokół większych wcześniej istniejących miast. superego termin Zygmunta Freuda oznaczający moralność społeczną przyswojoną sobie przez człowieka. system kastowy system stratyfikacji z wyraźnie zaznaczonymi podziałami klasowymi, w którym ludzie rodząc się w określonej klasie, mają niewielkie szansę na przejście do innej klasy. system klas otwartych system stratyfikacji, w którym granice między klasami nie są wyraźne, a zatem istnieje możliwość przemieszczania się z jednej klasy do drugiej. system nieformalny system więzi, które ludzie wypracowują w ramach struktury formalnej danej organizacji; często zastępują one, choć na ogół tylko uzupełniają, formalne zależności służbowe. system stratyfikacji struktury związane z nierówną dystrybucją wartościowych dóbr pomiędzy członków danego społeczeństwa i z kategoriami wyodrębnionymi na podstawie owego zróżnicowanego dostępu do dóbr różnych subpopulacji w danym społeczeństwie. systemy międzyspoteczne procesy, które kształtują stosunki pomiędzy społeczeństwami, takie jak handel, wojny, migracje, oraz polityczne i gospodarcze koalicje. systemy stratyfikacji struktury związane z nierównym podziałem wartościowych zasobów pomiędzy członków danego społeczeństwa oraz z istnieniem różnych kategorii, które powstały na skutek zróżnicowanej ilości posiadanych zasobów przez poszczególne subpopulacje w danym społeczeństwie. 232 środki produkcji termin Karola Marksa na określenie natury oraz organizacji gospodarki w danym społeczeństwie. świadomość zbiorowa określenie Emile'a Durkheimadla systeinu symboli kulturowych, który jest wspólny dla ludzi tworzących dane społeczeństwo i służy im do kierowania własnymi działaniami. świętość obiekty i siły o s/.czególnych cechach z powodu ich związku z lyni, co nadprzyrodzone. technologia system symboli zorganizowanych w wiedzę o tym, jak manipulować środowiskiem. teoria zbiór twierdzeń abstrakcyjnych, które objaśniają, jak i dlaczego funkcjonują zjawiska w świecie; teoria jest narzędziem poznawczym w nauce. teoria deeyduj;jct'n<) wpływu utylitarystyczna teoria dewiacji podkreślająca, że na decyzje ludzi o tym, czy postępować w sposób dewiacyjny, czy też przestrzegać obowiązujących powszechnie norm, duży wpływ mają rachunki kosztów oraz inwestycji. teoria etykietowania teoria, która dowodzi, że nadawane ludziom etykietki w dużym stopniu są przyczyną ich dewiacji. teoria konwergencji podejście, które podkreśla, że częściej ludzie przyłączają się do tłumu na podstawie świadomej decyzji niż porwani przez ..nastrój tłumu". teoria mobilizacji środków podejście badawcze w odniesieniu do ruchów społecznych, które zakłada, że mobilizacja tłumu oraz tiwalość ruchów społecznych zależne są otł środków, jakimi dysponują ich uczestnicy. teoria wyłaniania sif norm jedna z teorii interakcji — podkreśla, że zachowania zbiorowe w tłumie są podobne do wszystkich innych interakcji: obejmują wzajemne przyjmowanie ról i tworzenie norm określających, jak należy się zaeliowywać. teoria zarażliwości jedna z pierwszych teorii na temat zachowań zbiorowych, ukazująca znaczenie interakcji w rozniecaniu ludzkich emocji, co jest bodźcem do powstawania zachowań zbiorowych. teoria zróżnicowanych skojarzeń teoria, która dowodzi, że do dewiacji dochodzi, gdy w biografii danej osoby istnieje przewaga kryminalnych definicji zachowania uważanego za właściwe. teorie funkcjonalne objaśnienia, które dążą do zrozumienia zjawisk w kategoriach ich konsekwencji dla większych struktur społecznych. teorie interakcji objaśnienia, które dążą do zrozumienia zjawisk w kategoriach bezpośrednich interakcji, wyrażanych gęsiami oddziaływań ludzi na siebie, którzy dążą do potwierdzenia własnego ,ja" oraz do ustalenia wspólnych zasad postępowania. teorie konfliktu wyjaśnienia, które polegają nadążeniu do rozumienia zjawisk społecznych w kategoriach napięć tkwiących w nierównym podziale dóbr. teorie utylitarne objaśnienia, które usiłują zrozumieć zjawiska w kategoriach dokonywanych przez podmioty działania racjonalnych rachunków kosztów i zysków. teorie wymiany patrz teorie utylitarne testy staranne gromadzenie danych empirycznych w celu określenia wiarygodności teorii bądź sformułowanej na je] podstawie hipotezy. tłum zbiorowisko ludzi działających wspólnie pod wpływem jakiegoś bodźca lub sytuacji albo w jakimś celu. tworzenie roli pojęcie wprowadzone przez Raipha Turnera na określenie procesu wysyłania gestów w celu wykreowania dla siebie określonej roli w jakiejś sytuacji. układ pozycji wszystkie pozycje, które zajmuje dana jednostka. układ ról wszystkie role. których oczekuje się w danej sytuacji społecznej. umiejętność wykonywania ról zdolność i umiejętność danego człowieka do wchodzenia w role oraz ich tworzenia podczas interakcji z innymi ludźmi. umysł termin Gcorge'a Herberta Meada na określenie procesu, za pomocą którego ludzie wypróbowują w myślach alternatywne sposoby postępowania, antycypują bądź wyobrażają sobie konsekwencje każdego z tych zachowań oraz wybierają takie, które najbardziej ułatwia współpracę. uogólniony inny termin George'a Herberta Meada na określenie zbioru postaw bądź punktów widzenia grup społecznych. Umiejętność przyjmowania ról wielu „uogólnionych innych" wyznacza trzeci i ostatni etap rozwoju dziecka, ponieważ umożliwa przyjmowanie szerszych perspektyw kulturowych oraz wykorzystywanie ich do oceny samego siebie i kierowania swoim zachowaniem. uprzedzenia wiai a w to, że inni — zwłaszcza należący do różnych od naszej grup etnicznych — posiadają jakieś negatywne i niepożądane cechy. urbanizacja wzrastająca koncentracja na danej przestrzeni coraz bardziej powiększających się populacji. ustrój termin ogólny na określenie wzorów rządzenia w danym społeczeństwie. wartości systemy symboli w postaci abstrakcyjnych pojęć moralnych określających dobro, zło, co stosowne, a co niestosowne, co słuszne, a co niesłuszne, co właściwe, a co niewłaściwe. Wartości odnoszą się do wszystkich, nawet najbardziej zróżnicowanych sytuacji, ponieważ są ogólne i abstrakcyjne. wielkość populacji bezwzględna liczba ludzi w społeczeństwie. władza prawo do narzucania decyzji i stawiania na swoim. wolne od wartościowania określenie Maxa Webcra, które oznacza, że socjologia powinna dążyć do wyeliminowania stronniczości i sądów moralnych w celu wypracowania obiektywnej analizy zjawisk społecznych. 233 wskaźnik płodności ogólna liczba żywych urodzeń w danym roku na każde tysiąc kobiet będących w wieku rozrodczym (zazwyczaj przyjmuje się, że są to kobiety w wieku od 15 do 44 lat). wskaźnik przyrostu naturalnego różnica między stopa urodzeń a slopą zgonów. wskaźnik urodzeń liczba żywych urodzeń na tysiąc osób w danym roku. wskaźnik wzrostu populacji wzrost (lub zmniejszanie się) wielkości jakiejś populacji w danym roku wyrażony w procentach przez stosunek liczby ludzi stanowiących dana populację na początku roku do liczby ludzi pod koniec roku. wskaźnik zgonów liczba zgonów na tysiąc osób w danym roku. wskaźnik zgonów niemowląt liczba zgonów niemowląt do pierwszego roku życia na tysiąc żywych urodzeń w danym roku. wskaźnik zgonów w poszczególnych grupach wiekowych liczba zgonów na tysiąc osób w danej grupie wiekowej, np. od 65 do 75 lat, albo w jakiejkolwiek innej, którą chcemy poddać analizie. wyobrażenie o sobie (koncepcja własnego ..ja") widzenie siebie jako osoby o określonych cechach, która w związku z lym ma prawo oczekiwać na takie, a nic inne reakcje ze strony innych ludzi. zachowania zbiorowe dziedzina badań poświęcona gwałtownym przeobrażeniom kultury i struktur społecznych na skutek takich procesów, jak protesty, zamieszki, rewolucje i ruchy społeczne. zagęszczenie niszy w ekologii organizacji oznacza ogólną liczbę organizacji danego typu starających się o dostęp do podobnych lub tych samych ,,zasobów". zakaz kazirodztwa normy zakazujące stosunków seksualnych oraz małżeństwa pomiędzy rodzicami i ich potomstwem, a czasami także innymi bliskimi krewnymi. zarządzanie przedsiębiorstwem organizacyjne formy i umiejętności koordynowania technologii, kapitału i pracy. zasada awunkulokalna prawo miejsca zamieszkania nakazujące małżeństwu wraz z dziećmi zamieszkiwanie 7. bratem matki. zasada dziedziczenia normy określające, która strona rodziny — męska czy żeńska — oraz odpowiadająca jej sieć pokrewieństwa ma prawo do majątku i władzy. zasada matrylokalna norma w systemie pokrewieństwa nakazująca parze małżeńskiej wraz z dziećmi mieszkanie z rodziną i krewnymi żony. zasada neolokalna określa, że para małżeńska wraz z dziećmi ma wolność wyboru w podejmowaniu decyzji o miejscu zamieszkania. zasada patrylokalna norma występująca w systemie pokrewieństwa określająca, że para małżeńska wraz z dziećmi powinna mieszkać z rodziną i krewnymi męża. zasada rekomendacji poleganie, czasami przesadne, na rodzaju wykształcenia w przydzielaniu stanowisk pracy w gospodarce — praktyka ta prowadzi do inflacji tego rodzaju rekomendacji. zasady małżeństwa normy określające, kto z kim w danym społeczeństwie może się pobrać i kiedy. zasady miejsca zamieszkania normy określające, gdzie para małżeńska powinna mieszkać. zasoby odnawialne bogactwa naturalne, które są odnawiane za pośrednictwem łańcuchów, przepływów i cykli ekosystemu. Powietrze, woda i gleba to trzy najważniejsze rodzaje odnawialnych zasobów. zasoby wiedzy tkwiące w nas immanentnie zbiory informacji, które ludzie wykorzystują do kierowania swoim zachowaniem oraz interakcjami. zaufanie w opozycji do jego braku pierwszy etap roz.wo.ju wedle teorii ErikaEriksona. trwający do drugiego roku życia, podczas którego okazywanie dziecku miłości i opieki bądź jego brak prowadzi do wykształcenia się w nim poczucia zaufania lub nieufności wobec ludzi. zespół miłości romantycznej zespół przekonań kładących nacisk na wzajemną atrakcyjność i dopasowanie jako podstawy doboru partnerów do małżeństwa. zinstytucjonalizowana dyskryminacja systematyczna dyskryminacja jakiejś etnicznej subpopulacji, kategorii płci lub jakiejś innej grupy ludzi, legitymizowana przez symbole kulturowe, stosowana w sposób formalny i nieformalny, wbudowana w struktury społeczne. zmiana demograficzna prawidłowość rozwoju populacji w okresie przejścia do nowoczesności, polegająca na lym, że pierwszy spada wskaźnik zgonów, podczas gdy wskaźnik urodzeń Jest jeszcze wysoki, ale w jakiś czas potem i on zaczyna spadać. SPIS TREŚCI PRZEDMOWA 5 PODZIĘKOWANIA 6 Rozdział l. ISTOTA I POCZĄTKI SOCJOLOGII 7 ZNACZENIE SOCJOLOGII 8 POWSTANIE SOCJOLOGII 9 Ai]s;usl('ointe(179S-]S.l7)i podwaliny socjologii 10. Pierwszy socjoloy brytyjski: Hcrbni Spencer! 1820-190.1) l l. Konlyn[i;iL-[;i fi.inciiskiL-j ir.idycji: l^inile Diiiklieim (l S5>S- !0| 7) 13. NiciniCL-. który s/nk.il schronienia w Anglii: Karoi M.uks (ISIS-IS83) 14. Twórca socjologii niemieckiej: M;i,\ Wchcr (1864- '1920) 16. Początki socjologii OBRAZ WSPÓŁCZESNEJ SOCJOLOGII 18 1'odsiiinowiiiiie 19 Rozdział 2. TEORIE I METODY W SOCJOLOGII 21 ISTOTA NAUKI 22 TEORIE W SOCJOLOGI l 24 r-"iinkcjon;ilizm 24. Teoi ic koiil'lik(u 25. Teorie interakcji 25. Teorie utylitarne (teorie wymiany społecznej) 26. Po- /ycj.i Icorii w soŁ'joloŁ'ii 27. METODY W SOCJOLOG 11 28 CZY NAUKA WYKLUCZA HUMANIZM 32 NAUKOWA SOCJOLOGIA A INŻYNIERIA SPOŁECZNA 3.1 Potisumow.init' 34 Rozdział 3. SYMBOLE I KULTURA 35 ŚWIAT SYMBOLI 36 SYMBOLE l SPOŁECZEŃSTWO 37 SYSTEMY SYMBOLI 38 Systemy )c-'yknwe 3S. Systemy technologiczne 38. Systemy wartości 39. Systemy przekonań 40. Systemy norm 41, /-.isohy wiedzy 43. ZRÓŻNICOWANIE KULTUROWE 44 Konflikt kiiltin 45. Surik]ilmry45. Sprzeczności kulturowe 46. Etnoceniryzm 47. Podsumowanie 47 Rozdział 4. STRUKTURA SPOŁECZNA 49 PODSTAWOWE ELEMENTY STRUKTURY SPOŁECZNEJ 50 Pozycje 50. Role 5 l. 1'kl.id pozycji 51. Ukl.id ról 52. Cisnicnii; i konflikt ról 53. Siec pozycji 53. Wymiary struktury 54.' RODZAJE STRUKTUR SPOŁECZNYCH 54 Grupa 55. Oig;ini/.;icje 56. Społeczność lokalna 56. Instytucje 56. Struktury kategoryzujące 57. Stratyfika-cj;i 57. Społeczeństwa 5S. Międzynarodowe sirukttn-y społeczne 59. POTĘGA STRUKTURY SPOŁECZNEJ 59 Podsumowanie 60 Rozdział 5. INTERAKCJA SPOŁECZNA 62 „AKTORZY" l INTERAKCJA 63 SYMBOLICZNA NATURA LUDZKICH INTERAKCJI 63 TEATRALNA PREZENTACJA SIEBIE 65 BEZWIEDNE POSŁUGIWANIE SIĘ METODAMI ODWOŁUJĄCYMI SIĘ DO ŚRODOWISKOWYCH OBYCZAJÓW l NAWYKÓW JĘZYKOWYCH 67 INTERAKCJA PODCZAS WYKONYWANIA RÓL 68 235 KLASYFIKACJA PODCZAS INTERAKCJI 70 RAMY INTERAKCJI 70 RYTUAŁY ZWIĄZANE Z INTERAKCJĄ 71 INTERAKCJA Z GRUPAMI ODNIESIENIA I Z NIEOBECNYMI 73 INTERAKCJE A PORZĄDEK SPOŁECZNY 73 Podsumowanie 74 Rozdział 6. SOCJALIZACJA 75 INTERAKCJA A PROCES STAWANIA SIĘ CZŁOWIEKIEM 76 SOCJALIZACJA A SPOŁECZEŃSTWO 77 PROCES SOCJALIZACJI 80 STADIA SOCJALIZACJI S3 Model siauiow (icoii:e'a Ilelhei-l.i Meada 83. Model rozwoju poznawczego Jeana Piagela 84. Zygmunta Freuda model silumionych polizeb 85. Model psychoanalityczny Erika Eriksona 86. Przecliodzenie przez życie 87. STABILNOŚĆ l ZMIANA W PORZĄDKU SPOŁECZNYM 90 Podsumowanie 91 Rozdział 7. GRUPY I ORGANIZACJE 93 GRUPY 94 Wielkość grupy i jej następstwa 94. Sita grupy 95. Dynamika grupy 95. ORGANIZACJE ZŁOŻONE 99 Pierwsze oiyiiiii/.in.jc zlu/.uiic 99. Organizacje formalne 99. Powstawanie h iu rok rac j i 100. Typy organizacji formalnych lOl. Kkologia organizacji złożonych 102. Wewnętrzna dynamika organizacji 103. Zmieniająca się struktura oi'g>i[ii/,;icji 107. Podstiniow;inie 10S Rozdział 8. NIERÓWNOŚCI: KLASOWE, ETNICZNE I PŁCI 109 STRATYFIKACJA KLASOWA l 10 Co K) jcsl s(!;ilvtik;iL'j;i l K). Analiza stratyfikacji III. Stratyfikacje w Ameryce: krótkie omówienie 114. STRATYFIKACJA ETNICZNA 118' R;is;i i narooowosć l D. ^przeczenia i dyskryminacja \ 19. Dynamika stratyfikacji etnicznej \1\. Dyskryminacja etnic/.n;i \v AineiYce 124. STRATYFIKACJA PŁCI 125 Pleć w ujęciu kulturowym i pleć w ujęciu biologicznym 125. Dynamika stratyfikacji pici 126. Podsumowanie 130 Rozdział 9. INSTYTUCJE 132 CO TO JEST INSTYTUCJA SPOŁECZNA 133 RODZINA l POKREWIEŃSTWO 134 Podstawowe elementy pokrewieństwa 134. System pokrewieństwa w Ameryce 136. GOSPODARKA 139 Podstawowe elementy każdej gospodarki 139. Typy gospodarki 140. System ekonomiczny w Ameryce 142. SYSTEM RZĄDZENIA 143 Powstawanie państwa 143, Podstawowe elementy każdego państwa 144. Typy rządów 145. System rządzenia w Ameryrr 1.17. SYSTEM EDUKACJI 150 Dlac/.ego edukacja jest tak powszechna 150. Podstawowe składniki systemu kształcenia 152. System edukacji w Ameryce 153. RELIGIA 154 Podstawowe składniki religii 155. Religia w Ameryce 15o. MEDYCYNA 157 NAUKA 159 Podsumowanie 161 Rozdział 10. POPULACJA, SPOŁECZNOŚĆ LOKALNA I ŚRODOWISKO 162 POPULACJA A DEMOGRAFIA 163 Wielkość populacji a jej wzrost 163. Zmiany demograficzne 164. Charakterystyka populacji ludzkiej 167. Ruchy populac|i iń7. SPOŁECZNOŚĆ l URBANIZACJA 168 Powstawanie i rozwój miast K)S. Początki ekologii miast 169. Oddziaływanie na urbanizacje innych czynników 170. ŚRODOWISKO l EKOSYSTEM 172 Procesy /.aclioi.tzilce w ramach ekosystemu 172. Zniszczenie środowiska 173. Zanieczyszczenie a organizacja so- c]okullurowa 173. Podsumowanie 175 Rozd/iał 11 ZABURZENIA, DEWIACJE I SPRZECIW SPOŁECZNY 176 PROBLEM PORZĄDKU SPOŁECZNEGO 177 236 Czynniki zagrażające porządkowi 177. Kontrola społeczna na poziomie makro 179. Kontrola społeczna na poziomie mikro 180. DEWIACJE SPOŁECZNE 182 Funkcjonalna teoria napięć strukturalnych 182. Stanowisko teorii konfliktu wobec dewiacji 183. Postawa inierakcjo- nislów wobec dewiacji spolec/.nycli 183. Teorie dewiacji w ujęciu u ty Ii tary styczny m 184. SPRZECIW I NIEPOKOJE SPOŁECZNE 186 Warunek wstępmy sprzeciwu społecznego; nierówność 186. Intensyfikacja sprzeciwu 187. Zbiorowe wybuchy niezadowolenia i zachowania tłumu 187. Kontekst działań tłumu 189. Skutki sprzeciwu społecznego 191. Podsumowanie 192 Rozdział 12. ZMIANA SPOŁECZNA 193 CZYNNIKI ZMIAN 194 Kultura a /miany -społeczne 194. Struktura społeczna a zmiana 196. Demografia a zmiana 198. INTERPRETACJE ZMIAN 199 Cykliczne modele zini;in 200, Modele zmiany oparte na dialektyce i konflikcie 200. Funkcjonalno-ewolucyjne modele zmian 202. Modele ewolucyjno- konfliktowe 203. Modele postindustrialne i postmodernistyczne 203. Podsumowanie 204 Epilog UWAGI DLA STUDENTÓW NA TEMAT POŻYTKÓW PŁYNĄCYCH Z SOCJOLOGII 207 BIBLIOGRAFIA 219 KLUCZOWE TERMINY 227