MAREK TULLIUSZ CYCERON LISTY 1. (Att. I 8) Cycero do Attyka Rzym, połowa lutego r. 67 1. U ciebie wszystko dzieje się po naszej myśli1. Matkę twą i siostrę otaczam wraz z bratem Kwintusem serdeczną opieką. Rozmawiałem z Akutyliuszem2. Twierdzi on, że nie otrzymał od swego pełnomocnika żadnej wiadomości, i dziwi się, że spór ten miał powstać jakoby na skutek odmowy tamtego, aby udzielić gwarancji, iż już o nic wię- cej nie będzie się u ciebie upominał. Twoje postanowienie w sprawie Tadiusza, o czym mi doniosłeś, sprawiło mu 3, jak widziałem, ogromną przyjemność. Ów nasz przyjaciel4, 1 Cycero ma na myśli stosunki w rodzinie Attyka, połą- czonej zresztą z jego własną bliskim pokrewieństwem na sku- tek małżeństwa siostry Attyka, Pomponii, z bratem Cycerona, Kwintusem. Małżeństwo to, zawarte krótko przed napisaniem tego listu (skojarzone podobno przez samego Marka), od po- czątku nie było szczęśliwe. Tym pilniej donosi Cycero Atty- kowi o wszystkim, co świadczyć mogło o pomyślniejszym ukła- daniu się stosunków między młodymi małżonkami (por. list następny). 2 — jakiś finansista pozostający w stosunkach pienięż- nych z Attykiem. Już jakieś dwa miesiące wcześniej załatwiał z nim Cycero pewne sprawy z polecenia swego przyjaciela. 3 — mianowicie Tadiuszowi; jest to osobistość mało znana, mająca również, jak się zdaje, wspólne z Attykiem interesy. 4 Idzie o niejakiego Lucjusza Lukcejusza (Lucius Lucceius); miał on do Attyka pretensje, których źródła Cycero sam nie umiał dociec; jest o nich mowa parokrotnie w listach z tego czasu. Później ów Lukcejusz zajmował się twórczością histo- ryczną, napisał historię wojen domowych z początku I w. człowiek, dalibóg, zacny i wielce mi życzliwy, jest na ciebie srodze zagniewany. Jeślibym wiedział, w jakim stopniu to cię obchodzi, lepiej mógłbym się zorientować, co mam czynić. 2. Lucjuszowi Cyncjuszowi5 zapłaciłem już 20400 sesterców za posągi megaryjskie, jakeś mi pisał. Już teraz ogromnie się cieszę na myśl o twoich hermach 6 z pentelic- kiego marmuru ze spiżowymi głowami, o których mi dono- siłeś. Toteż chciałbym, żebyś mi jak najprędzej i jak naj- więcej przysłał zarówno herm, jak posągów, i w ogóle wszystkiego, co uznasz za odpowiednie do tego miejsca, do moich upodobań i do twego wykwintnego smaku — a zwłaszcza co się będzie nadawało do gimnazjum i por- tyku 7. Tak bowiem jestem rozmiłowany w tego rodzaju p. n. e., a Cycero próbował go w r. 56 nakłonić, aby skreślił dzieje jego konsulatu (por. list 53). 5 — był to prokurent Attyka w Rzymie. Cycero donosi, że wpłacił mu pieniądze za posągi, które Attyk nabył dla niego w Grecji. W tych latach mianowicie, korzystając z pomyśl- nego stanu swoich finansów, Cycero zajmował się rozbudową i upiększeniem will w swoich wiejskich posiadłościach (a miał ich kilka), przede wszystkim willi w Tuskulum (Tusculum) nie opodal Rzymu, którą w listach nazywa „Tuskulanum". W związ- ku z tym w jego ówczesnej korespondencji słyszymy ciągle o zakupach dzieł sztuki (zwłaszcza posągów i płaskorzeźb), o ich transporcie, o wrażeniach Cycerona po ich odbiorze itd. Głównym źródłem zakupów tego rodzaju była oczywiście Gre- cja, więc Cycero chętnie korzystał z obecności w Atenach swego przyjaciela, na którego handlowej i artystycznej znajomości rzeczy polegał w zupełności, aby za jego pośrednictwem zała- twiać swoje interesy z tej dziedziny. 6 hermy były to popiersia umieszczone na wysokim postu- mencie; w tym wypadku popiersia były brązowe, a postumenty z marmuru pentelickiego (z kamieniołomów w Pentelikonie), który uchodził za szczególnie szlachetny. 7 gimnazjum jest miejscem ćwiczeń gimnastycznych. Zwy- kle gimnazja takie były publiczne, ale ludzie bogaci urządzali rzeczach, że ty powinieneś mi pomagać — niech inni bodaj mnie ganią. Jeżeli nie będzie statku Lentulusa, załaduj na jaki ci się podoba. 3. Tullia, moja najmilsza córeczka8, domaga się od cie- bie podarku i żąda, abym był w tej sprawie poręczycielem. Ja jednak gotów jestem raczej wyprzeć się długu, niż za ciebie zapłacić. 2. (Att. I 10) Cycero do Attyka Tuskulanum, między kwietniem a lipcem r. 67 1. Kiedy byłem w Tuskulanum1 (to za twoje: „kiedy byłem w Keramejku" 2) — kiedy więc tam byłem, niewol- sobie własne w swych domach; portyk jest to kolumnada na- kryta dachem (dla cienia), otaczająca zwykle jakiś plac lub boisko sportowe; było to ulubione miejsce wypoczynku i roz- mowy dla starożytnych. 8 Tullia, jedyne wówczas dziecko Cycerona i pierwszej jego żony Terencji (syn Marek urodził się dopiero później, por. list 5), liczyła, kiedy ten list był pisany, zapewne niewiele po- nad 10 lat 1 Tuskulanum — ulubione miejsce pobytu Cycerona, jego wiejska posiadłość i willa pod miejscowością Tuskulum (nieco ponad 20 km na południowy wschód od Rzymu, willa sama znajdować się miała w sąsiedztwie dzisiejszej miejscowości Grottaferrata na wzgórzu zwanym dziś delie Ginestre). Posia- dłość tę nabył Cycero zupełnie niedawno, może w r. 68. Jego późniejsze dialogi filozoficzne pt. Rozprawy tuskulańskie i O wróżbiarstwie rozgrywają się właśnie w tej tuskulańskiej willi. 2 Keramejkos, północno-zachodnia dzielnica Aten. Cytowa- nych przez Cycerona słów, będących najprawdopodobniej jakąś reminiscencją z literatury greckiej, użył Attyk w swoim liście, na który Cycero mu odpowiada. 2. (ATT. I 10) nik wysłany z Rzymu przez twoją siostrę3 oddał mi twój list i oznajmił, że tego samego dnia po południu ma ona kogoś do ciebie wyprawić 4. Odpisuję ci więc na list, ale z braku czasu piszę tak krótko. 2. Przede wszystkim obiecuję ci ułagodzić naszego przy- jaciela 5, lub może nawet całkowicie odzyskać dla ciebie jego przyjaźń. Już przedtem sam z siebie to robiłem, teraz zaś tym bardziej będę się o to starał i tym energicz- niej u niego zabiegał, że z listu twego widzę, jak bardzo tego pragniesz. Chcę, abyś zdał sobie sprawę, że jest on dotknięty do głębi; ponieważ jednak nie widzę żadnej po- ważnej po temu przyczyny, ufam głęboko, że będzie wier- ny swym obowiązkom i ulegnie memu wpływowi. 3. Moje posągi i Hermerakle6 załaduj, proszę, zgodnie z tym, co piszesz, jak ci będzie najdogodniej; a także, jeśli znajdziesz coś stosownego dla dobrze znanego ci miejsca7, przede wszystkim zaś, co uznasz za odpowiednie dla pa- 3 Por. list 1. przyp. 1. 4 Listy wysyłano w starożytności (jeśli idzie o osoby pry- watne) przez okazje albo przez umyślnych posłańców. Cycero dowiedziawszy się, że posłaniec taki ma się udać do Attyka od jego siostry, korzysta ze sposobności, aby załączyć swój list. 5 Mowa o Lukcejuszu, por. list 1, przyp. 4. 6 Hermerakle są to hermy (por. list l, przyp. 6) z podwój- nym popiersiem, z jednej strony przedstawiającym Hermesa, a z drugiej Heraklesa. 7 Mowa o tej części willi tuskulańskiej Cycerona, którą lu- bił on nazywać „swoją Akademią" (por. list 3, przyp. 7): było to boisko do ćwiczeń gimnastycznych z przynależnymi do niego budynkami jak łazienki itp., a nadto z obszernym portykiem, przeznaczonym w większej jeszcze mierze niż do ćwiczeń gim- nastycznych, do rozmów i do odpoczynku. Za wzór w jego urządzeniu służyły Cyceronowi gimnazja ateńskie, które, jak Akademia i Liceum, stały się siedzibą słynnych szkół filozo- ficznych. lestry 8 i gimnazjum. Piszę do ciebie siedząc właśnie tutaj, tak że samo miejsce dodaje mi bodźca. Polecam ci ponadto płaskorzeźby, które mógłbym umieścić w sztukaterii ścian przedsionka, oraz dwie rzeźbione pokrywy do studni. 4. Pamiętaj, nie obiecuj nikomu swojej biblioteki9, choćbyś znalazł nie wiem jakiego zapalonego miłośnika, bo ja ciułam wszystkie swoje oszczędności, abym mógł sobie zdobyć tę pociechę na starość. 5. Co się tyczy mego brata 10, wierzę, że jest tam tak, jak zawsze pragnąłem i jak się starałem. Wiele jest tego oznak, nie najmniejsza zaś ta, że twoja siostra jest brze- mienna. 6. Jeśli idzie o moje wybory 11, pamiętam, że ci dałem wolną rękę, i już od dawna zapowiadam naszym wspól- nym przyjaciołom, oczekującym twego przybycia, że nie tylko ciebie nie zapraszałem, ale nawet zabroniłem ci przyjeżdżać, ponieważ wiem, iż jest dla ciebie daleko waż- niejsze, abyś teraz załatwił swoje sprawy, niż dla mnie 8 palestra oznacza tu właściwe boisko sportowe w obrębie wyżej opisanego gimnazjum. 9 Attyk był nie tylko znawcą sztuki, ale i bibliofilem. W latach późniejszych, po powrocie do Rzymu prowadził wiel- kie (na swe czasy) przedsiębiorstwo wydawnicze. W Atenach nabył widocznie jakąś ciekawą bibliotekę, grecką oczywiście, którą jego przyjaciel chętnie by od niego odkupił, ale brak mu na razie funduszów. O bibliotece tej była już poprzednio mowa w ich korespondencji z r. 67, a Cycero wróci do niej jeszcze w liście z początku roku 66 (por. list 3, przyp. 11), ciągle jeszcze nie mogąc sobie na nią pozwolić. Te wzmianki o bibliotece, w dodatku greckiej, w okresie ożywionej działalności publicz- nej Cycerona, świadczą o niegasnącym jego zainteresowaniu problemami teoretycznymi. 10 Por. list 1, przyp. 1. 11 Cycero ubiegał się wówczas o godność pretora na r. 66. Dalsze słowa listu mówią o kampanii wyborczej i o nieko- niecznym udziale w niej Attyka. 3. (ATT. I 4) twoja obecność przy wyborach. Dlatego chciałbym, abyś miał takie uczucie, jakbym to ja cię tam posłał w swojej sprawie. Zastaniesz mnie zaś — i usłyszysz to od przyja- ciół — tak względem ciebie usposobionego, jak gdybym osiągnął powodzenie nie tylko w twojej obecności, lecz i dzięki tobie. Moja mała Tullia wyznacza ci termin, lecz nie pozywa poręczyciela 12. 3. (Att. I 4) Cycero do Attyka Rzym, początek r. 66 1. Podniecasz mnie ciągłym oczekiwaniem twego przy- jazdu. Niedawno właśnie, gdym się już spodziewał twego rychłego przybycia, dowiedziałem się nagle, że ujrzę cię dopiero w lipcu. Teraz jednak myślę, że przyjedziesz w oznaczonym terminie, o ile zdołasz to uczynić bez kło- potu dla siebie. Trafisz na wybory mego brata Kwintusa 1, zobaczysz mnie po długiej przerwie, załatwisz spór z Aku- tyliuszem 2. Peduceusz3 również radził mi napisać o tym do ciebie: sądzimy bowiem, że dobrze będzie, gdy naresz- cie tę sprawę załatwisz. Gotów jestem służyć pośredni- ctwem teraz, jak przedtem. 12 Aluzja do zakończenia listu poprzedniego. 1 Kwintus ubiegał się o wybór na edyla na r. 65 i został istotnie wybrany. 2 Por. list 1, przyp. 2. Sprawa ta nadal widocznie nie była uregulowana. 3 Ów Sextus Peducaeus był kolegą Attyka ze studiów i długoletnim jego przyjacielem; będzie jeszcze obecny przy jego śmierci w r. 32. Cycero już poprzednio odwoływał się wobec Attyka do jego opinii w sprawie Akutyliusza. 2. Zakończyłem tu sprawę Gajusa Makra 4, ku niesły- chanemu po prostu i wyjątkowemu zadowoleniu ludu. Choć byłem mu przychylny, jednak daleko więcej korzy- ści osiągnąłem z uznania ludu przez jego skazanie, niżbym pozyskał z jego wdzięczności w razie uniewinnienia 5. 3. Bardzo mnie cieszy to, co piszesz o Hermatenie6. Jest to ozdoba wielce stosowna dla mojej Akademii7, bo 4 Gaius Licinius Macer, człowiek bardzo znaczny i wpły- wowy podówczas w Rzymie, przyjaciel słynnego bogacza Kras- susa (por. przyp. 12), był w r. 66 oskarżony o zdzierstwa po- pełnione na prowincji i sądzony przez trybunał przysięgłych, któremu przewodniczył Cycero jako pretor tego roku. Wyrok zapadł skazujący. 5 Miejsce to daje powód do potępiania Cycerona za uza- leżnianie wymiaru sprawiedliwości od swoich osobistych wido- ków. Istotnie, nie czyni ono dodatniego wrażenia, trzeba jed- nak naszą ujemną ocenę sprowadzić do właściwych rozmia- rów. Procesy tego rodzaju były w Rzymie owej doby z reguły areną rozgrywek politycznych, a udział w nich w charakterze oskarżyciela, obrońcy czy sędziego — cenioną okazją do zwró- cenia na siebie uwagi opinii i zdobycia popularności. Cycero zaś nie mówi, że wpływał tak lub inaczej na sposób wyroko- wania przez przysięgłych, lecz tylko, że był oskarżonemu przy- chylny, co należy chyba tak rozumieć, że przewodnicząc roz- prawie dawał mu wszelkie szansę do wykazania swej nie- winności. Jeśli zaś przysięgli mimo wszystko wydali wyrok skazujący, to nie przejmował się tym zbytnio z powodów, które sam wyłuszcza przyjacielowi. Trudno oczywiście sympatyzo- wać z takim rozpatrywaniem wymiaru sprawiedliwości pod kątem widzenia swej osobistej kariery politycznej, ale trzeba przyznać, że Cycero nie działał w tym wypadku z własnego wyrachowania przeciw obiektywnej słuszności. 6 Była to jedna z herm zakupionych przez Attyka dla swego przyjaciela: przedstawiała ona głowę bogini Ateny. Nie- którzy sądzą, że było to popiersie, które służyło za wzór tzw. Atenie Ludovisi przechowywanej w jednym z muzeów w Rzy- mie. 7 Por. list 2, przyp. 7. widywania, sytuacja jest następująca: ubiega się on2 jedy- nie Publiusz Galba, ale spotyka się z wyraźną odmową, wy- paloną wedle zwyczaju naszych przodków prosto z mostu. Te jego przedwczesne zabiegi nie zaszkodziły bynajmniej wedle ogólnego mniemania mojej sprawie; odmawiają mu bowiem poparcia, tłumacząc się, że muszą głosować na mnie. Spodziewam się więc odnieść niejaką korzyść, po- nieważ rozchodzą się wiadomości, że moi stronnicy są w większości. Zamierzam rozpocząć swe starania 17 lipca, podczas wyborów na trybunów na Polu Marsowym3, to znaczy dokładnie w tym czasie, kiedy ty wedle słów Cyn- cjusza będziesz wyprawiał posłańca z tym listem. Pewni moi współzawodnicy to, zdaje się, Galba, Antoniusz i Kwintus Kornificjusz. Myślę, że w tym miejscu albo się roześmiejesz, albo jękniesz4. Abyś się jeszcze i w czoło uderzył, dodam, że wedle przypuszczeń niektórych ludzi ma także kandydować Cezoniusz. Nie sądzę jednak, aby się miał starać Akwiliusz, który wymówił się złym stanem zdrowia i nawałem zajęć w swym królestwie — w sądzie. Katylina będzie bez wątpienia moim współzawodnikiem, jeśli sąd orzeknie, że słońce nie świeci w południe5. Nie 2 — tzn. już rozpoczął swoją kampanię wyborczą. 3 Pole Marsowe poza ówczesnymi murami miasta Rzymu, stałe miejsce odbywania zgromadzeń ludowych, leżało nad Tybrem mniej więcej pomiędzy dzisiejszymi ulicami Corso Vittorio Emmanuele a Via del Corso. Wybory wszystkich waż- niejszych urzędników należały do kompetencji zgromadzenia ludowego. 4 Wynika stąd, że wszystkie wymienione kandydatury uwa- żał Cycero za kompletnie niepoważne. A jednak jeden z wy- mienionych, Caius Antonius Hybrida został następnie jego ko- legą w konsulacie. 5 Lucius Sergius Catilina — późniejszy organizator nie- doszłego zamachu stanu w roku konsulatu Cycerona (63 r.), zmierzał jeszcze w tych latach do pochwycenia władzy w swe ręce drogą konstytucyjną, tj. zabiegając o urząd konsula. W mo- 4. (ATT. I 1) będziesz się chyba spodziewał, że ci coś napiszę o Aufidiuszu i Palikanusie. 2. Spośród tych, co teraz rozpoczynają starania, za pewny uchodzi wybór Cezara6. Przypuszcza się również, że będą się ubiegali Termus i Sylanus; mają jednak tak mało przyjaciół i tak małym cieszą się poważaniem, że nie wydaje mi się niemożliwe przemycenie przeciw nim nawet Kuriusza. Zresztą tak się wydaje tylko mnie jednemu. Dla mojej sprawy byłoby najlepiej, gdyby Termus został wybrany razem z Cezarem. Nie ma bowiem dla mnie groźniejszego od niego współzawodnika wśród tych, co się obecnie ubiegają o konsulat, jeśli na mój rok pozostanie 7; powierzono mu nadzór nad naprawą Drogi Flamińskiej 8, która za rok na pewno zostanie ukończona; wobec tego chętnie związałbym go z Cezarem. Z grubsza tak się więc przedstawia obecnie położenie ubiegających się o konsulat. mencie, w którym pisany jest ten list, zamiary te krzyżował proces wytoczony mu o zdzierstwa popełnione w prowincji Afryce (dzisiejszy Tunis), gdzie w r. 67/66 sprawował rządy na- miestnicze. Do czasu zapadnięcia wyroku nie mógł kandydo- wać, oczywiście tak samo w wypadku skazania. Słowa: „bę- dzie ...moim współzawodnikiem, jeśli sąd orzeknie, że słońce nie świeci w południe" zdają się wskazywać, że Cycero pisząc je nie miał żadnych złudzeń co do winy oskarżonego. 6 Nie chodzi tu o późniejszego zdobywcę Galii i dyktatora, lecz o jego krewniaka Lucjusza Juliusza Cezara, który zabie- gał wówczas o konsulat na r. 64 i osiągnął go istotnie wraz z Marcjuszem Figulusem. 7 —tzn. jeśli odpadłszy przypadkiem przy wyborach na r. 64, będzie kandydował ponownie na r. 63. 8 — jedna z wielkich arterii komunikacyjnych prowadząca z Rzymu wprost na północ do Umbrii i nad Morze Adriatyckie; doprowadzenie jej naprawy do końca, przewidywane przez Cy- cerona na r. 64, wzmogłoby szansę nadzorcy tych prac (curator Viae Flaminiae) do wyboru na r. 63, co właśnie byłoby nie na rękę Cyceronowi, który wolałby, oczywiście, nie mieć poważ- nych rywali. Wszelkie obowiązki kandydata wypełniać będą z jak naj- większą pilnością; a że Galia ma przy wyborach wielki wpływ 9, może, gdy się tylko w Rzymie uspokoi w sądach, wyskoczę we wrześniu do Pizona z misją oficjalną, tak aby wrócić na styczeń. Napiszę ci, gdy przejrzę chęci opty- matów. Mam nadzieję, że z resztą pójdzie gładko, o ile będę miał do czynienia tylko z tymi współzawodnikami, co są teraz w Rzymie. Ty zaś musisz mi zapewnić pomoc ludzi mego przyjaciela Pompejusza, bo jesteś tam bliżej 10. Powiedz mu, że się na niego nie pogniewam, jeśli nie przybędzie na moje wybory. Tyle więc o tych sprawach. 3. Co do pewnej rzeczy chciałbym uzyskać twoje prze- baczenie. Oto twój wuj Cecyliusz, oszukany na wielką su- mę pieniędzy przez Publiusza Wariusza, wszczął proces przeciw jego bratu, Aulusowi Kaniniuszowi Satyrowi, o pewną posiadłość, która według słów Cecyliusza została mu odstąpiona przez Wariusza za pomocą fałszywego kupna. Wraz z Cecyliuszem występują inni wierzyciele, między innymi Lucjusz Lukullus, Publiusz Scypio i Lu- cjusz Poncjusz, co do którego przypuszczano, że zostanie kuratorem masy upadłości, gdyby miało dojść do sprze- daży majątku. Zresztą mówić teraz o kuratorze masy jest po prostu śmieszne! Słuchaj więc: prosił mnie Cecyliusz, 9 Mowa o tzw. Galii Przedalpejskiej, północnej części Ita- lii, leżącej w dolinie rzeki Padu. Jej część prawobrzeżna posia- dała obywatelstwo rzymskie, a głosy tamtejszych wyborców znaczyły wiele w Rzymie. Ówczesnym namiestnikiem obydwu Galii: Przed- i Zaalpejskiej był Gajus Kalpurniusz Pizo. Cy- cero zamierzał zjednać sobie jego życzliwość. 10 Attyk, bawiący w Grecji, jest ,,bliżej" Pompejusza, który likwidował wówczas na Wschodzie sprawy wynikłe z długo- letniej wojny z Mitrydatesem, zakończonej zresztą przez Rzym zwycięsko. Cycero pozostawał z nim w politycznym przymierzu i przed rokiem (w r. 66) dopomógł mu do uzyskania naczel- nego dowództwa w tej wojnie. 4. (I 1) abym stanął za nim przeciw Satyrowi. Tymczasem nie ma dnia, żeby Satyrus do mnie nie przyszedł; z największym oddaniem odnosi się do Lucjusza Domicjusza, ja zaś jestem zaraz na drugim miejscu. Był on wielce pomocny zarówno mnie, jak i memu bratu Kwintusowi w naszych staraniach o urzędy. 4. Jestem więc w prawdziwym kłopocie tak z powodu zażyłości z Satyrem, jak i z samym Domicjuszem, na którym przede wszystkim nadzieje moje się opierają. Przedstawiłem to Cecyliuszowi; zapewniłem go również, że poszedłbym mu na rękę, gdyby procesował się z Saty- rem sam jeden; lecz wobec tylu wierzycieli, ludzi prze- ważnie wpływowych, którzy i tak łatwo wygraliby proces bez pomocy prawnika, wysuwanego przez Cecyliusza w swoim imieniu, powinien mieć wzgląd na moje zobo- wiązania i na moje szczególne położenie. Oświadczenie moje przyjął on jednak gorzej, niżbym sobie życzył i niż zwykli czynić ludzie dobrze wychowani; a potem zupełnie zerwał nasze od niedawna nawiązane stosunki. Proszę cię więc, przebacz mi i przyznaj, że delikatność nie pozwoliła mi wystąpić przeciw przyjacielowi w sprawie, gdzie jego stanowisko było narażone na szwank, w najkrytyczniej- szej dla niego chwili, skoro dał mi dowody tak wielkiej gorliwości i przywiązania. Jeśli zaś chcesz mnie surowiej osądzić, uważaj, że przeszkodziły mi zabiegi o konsulat; wszelako mniemam, iż nawet gdyby tak było, powinieneś mi przebaczyć, bo nie walczę Ani o bydlę ofiarne, ani o tarczą wołową 11. 11 Cytat z Iliady Homera ks. XX, w. 159. Mowa tam o Achillesie ścigającym Hektora dokoła murów Troi, a poeta dodaje: Bo nie szło tam o puklerz lub inne nagrody / uwień- czające w biegu zwycięskie zawody / o wielkiego Hektora wal- ka była życie (przekład F. Dmochowskiego). Widzisz przecież, w jakim jestem położeniu: nie tylko muszę zachować swoich dawniejszych przyjaciół, ale i zdo- bywać nowych. Mam nadzieję, że obroniłem przed tobą swą sprawę: przynajmniej gorąco tego pragnę. 5. Przysłana przez ciebie Hermatena12 niezmiernie mnie zachwyca: a jest tak pięknie umieszczona, że zdaje się, jakby całe gimnazjum było specjalnie jej poświęcone, Ściskam cię serdecznie. 5. (Att. I 2) Cycero do Attyka Rzym, po 17 lipca r. 65 1. Donoszę ci, że mi się urodził syn; Terencja 1 ma się dobrze. Od dawna nie mam już od ciebie listu. O swoich sprawach napisałem ci dokładnie już poprzednio. Zamie- rzam teraz bronić swego współzawodnika Katylinę2. Sę- 12 Por. list 3 przyp. 6. 1 — pierwsza żona Cycerona, młodsza odeń o lat 10, wy- szła zań około r. 79. 2 Wyznanie to daje miarę braku skrupułów moralnych, z jakim w Rzymie owego czasu podejmowano się oskarżenia lub obrony w procesach politycznych i jak dalece same te procesy były areną rozgrywek osobistych i partyjnych, a nie wymiarem sprawiedliwości. Jak wiemy z poprzedniego listu (4 przyp. 5), Cycero nie miał żadnych złudzeń co do winy oskarżonego, która wydawała mu się całkowicie oczywistą; tymczasem obecnie rozważa możliwość występowania w roli jego obrońcy dla zapewnienia sobie życzliwości ewentualnego klienta. Również dalsze uwagi o składzie kolegium i intencjach oskarżyciela rzucają jak najgorsze światło na tę komedię są- dową, jaką miał być proces Katyliny, zakończony wreszcie uwolnieniem oskarżonego. Czy Cycero występował w nim osta- tecznie w roli obrońcy, czy nie, tego nasze źródła nie pozwa- lają rozstrzygnąć w sposób jednoznaczny. dziów mamy takich, jakich sobie życzyliśmy, przy całko- witej zgodzie oskarżyciela. Spodziewam się, że jeżeli go uniewinnią, będzie dla mnie przyjaźniej usposobiony w czasie mych starań o konsulat; jeśli stanie się inaczej, nie będę rozpaczał. 2. Bardzo mi jest potrzebny twój rychły przyjazd; pa- nuje bowiem ogólne przekonanie, że twoi znakomici przy- jaciele 3 będą się opierali memu wyborowi. Przewiduję, że będziesz mi nader przydatny przy pozyskiwaniu ich życz- liwości. Dlatego postaraj się, zgodnie ze swym postanowie- niem, być w Rzymie w styczniu. 6. (Fam. V 7) Cycero do Pompejusza Rzym, kwiecień r. 62 Marek Tulliusz Cycero, syn Marka, przesyła pozdro- wienie imperatorowi Gnejusowi Pompejuszowi Wielkie- mu, synowi Gnejusa. 1. Jeśli ty i wojsko jesteście zdrowi, to dobrze 1. Twój list oficjalny2 sprawił mi, podobnie jak wszystkim, nie- 3 Cycero ma zapewne na myśli Krassusa, Lukullusa i Hor- tensjusza, a poza nimi także innych przedstawicieli partii sena- torskiej, niechętnych człowiekowi spoza ich klasy, ubiegają- cemu się o konsulat. 1 Oficjalna, etykietalna forma rozpoczęcia listu, którą po- sługiwano się w listach skierowanych do osób urzędowych. 2 Pompejusz (Cnaeus Pompeius) zakończył właśnie w Azji Mn. i w Armenii wojnę z Mitrydatesem, królem Pontu, i w po- łowie r. 63, za konsulatu Cycerona, zawiadomił senat o śmierci tego długoletniego, niebezpiecznego wroga Rzymu. List oficjal- ny, o którym wspomina Cycero, musiał być wysłany później 6. (FAM. V 7) prawdopodobną radość; ukazałeś w nim taką nadzieję po- koju, jaką zawsze wszystkim obiecywałem, opierając się na ufności w tobie. Wiedz jednak, że list twój zadał silny cios twoim dawnym wrogom, a obecnym przyjaciołom3, zawo- dząc ich wielkie nadzieje. 2. Co się zaś tyczy listu, któryś skierował do mnie oso- biście, wiedz, że sprawił mi przyjemność, jakkolwiek słabo tylko wyraziłeś w nim swoją dla mnie życzliwość. Nic jednak nie cieszy mnie w takim stopniu, jak świadomość wyświadczonych komuś przysług; i chociaż nie zawsze są one odwzajemnione, chętnie godzę się na to, że przewaga 4 jest po mojej stronie. Nie wątpię zresztą, że chociaż moje wielkie oddanie zdobyło mi jeszcze zbyt mało życzliwości z twojej strony, sprawy państwowe zbliżą nas i połączą. 3. Żebyś zaś wiedział, czego mi brakowało w twoim liście, napiszę otwarcie, jak tego wymagają mój charakter i nasza przyjaźń. Dokonałem czynów5, za które spodzie- wałem się znaleźć w twoim liście gratulacje, tak ze względu na nasze przyjazne stosunki, jak ze względu na dobro publiczne; sądzę, że zaniechanie tego należy przy- pisać twej obawie, aby kogoś nie urazić. Wiedz jednak, że to, czego dokonałem dla ocalenia ojczyzny, zaświad- i donosił zapewne o postanowieniach, jakie zwycięski wódz rzymski powziął na miejscu celem uregulowania stosunków wschodnich tak, aby nic już na przyszłość z tej strony nie gro- ziło panowaniu rzymskiemu. 3 Cycero ma na myśli przywódców stronnictwa ludowego, m. in. Cezara, którzy wobec ogromnych sukcesów Pompejusza szukali wówczas zbliżenia się do niego. 4 — przysług mianowicie. 5 Cycero ma na myśli zgniecenie spisku Katyliny, które dokonało się za jego konsulatu w listopadzie i grudniu r. 63 i w styczniu 62. Był on z odegranej wówczas roli niesłychanie dumny i z komiczną wręcz dla nas próżnością daje wyraz prze- konaniu, że Pompejusz za mało entuzjastycznie ocenia jego zasługi. cza i ocenia cały świat. Gdy tu przybędziesz, zobaczysz w mym postępowaniu tyle rozumu i wielkoduszności, iż łatwo się zgodzisz, abyśmy się połączyli i w działalności publicznej, i w przyjaźni: ty, co znacznie przewyższasz Afrykańczyka, i ja, co niewiele chyba ustępuję Leliuszo- wi6. 7. (Att. I 12) Cycero do Attyka Rzym, 1 stycznia r. 61 1. Owa Trojanka1 jest uosobieniem powolności, a i Kor- 6 Aluzja do głośnej w historii rzymskiej pary przyjaciół w drugiej połowie II w.: wielkiego wodza Scypiona Emiliana (Afrykańczyka) i wybitnego męża stanu, Leliusza, zwanego Mądrym (Sapiens). Para ta odgrywa następnie dużą rolę w pi- smach filozoficznych Cycerona. 1 Ta „Trojanka" (występująca jeszcze dwukrotnie w ko- respondencji z tego czasu, por. listy 8 i 9) stanowiła zagadkę dla komentatorów, dopóki Carcopino nie wysunął wielce praw- dopobnej hipotezy, że jest to kryptonim oznaczający nie kogo innego jak Antoniusza Hybridę, kolegę Cycerona w konsula- cie w r. 63, a w czasie, kiedy ten list był pisany, namiestnika prowincji Macedonii. Carcopino przypuszcza, może nie bez racji, że pomiędzy Antoniuszem a Cyceronem istniało ściśle dyskretne porozumienie, gwarantujące temu ostatniemu realny udział w zyskach, jakie każdy namiestnik rzymski wówczas czerpał mniej lub więcej nieuczciwym sposobem ze swego sta- nowiska. Niezbyt by to pochlebnie świadczyło o Cyceronie, ale na tle ogólnej korupcji ówczesnej warstwy rządzącej w Rzy- mie niepodobna wykluczyć takiej możliwości. Cycero potrze- bował wówczas znaczniejszych sum pieniężnych (kupował wła- śnie od Krassusa okazały dom na Palatynie) i wedle hipotezy Carcopina niecierpliwił się powolnym spłacaniem przez Anto- niusza jego udziałów w owym ,.przedsiębiorstwie macedoń- skim". 7. (ATT. I 12) neliusz już się więcej u Terencji 2 nie pojawił. Myślę więc, że trzeba się będzie zwrócić do Konsydiusza, Aksjusza czy Selicjusza; bo od Cecyliusza nawet krewni nie zdołają wycisnąć grosza na mniej niż dwanaście procent. Lecz, wracając do tamtej kobiety3, nie widziałem jeszcze nikogo podobnie bezczelnego, chytrego, a jednocześnie tak leni- wego. — „Wysyłam wyzwoleńca; dałem polecenie Tytu- sowi"; ciągłe tylko wybiegi i zwłoki. Nie wiem jednak, czy przypadek lepiej od nas nie rozstrzygnie 4. Donoszą mi bowiem wysłańcy Pompejusza, iż ma on zamiar wystąpić otwarcie z żądaniem, aby Antoniuszowi dano zastępcę5, a jednocześnie pretor ma z tym samym wnioskiem wystą- pić do ludu. Sprawa jest tego rodzaju, że ani opinia opty- matów, ani ludu nie pozwalają mi bronić tamtego czło- wieka bez uszczerbku mego honoru, a co najważniejsza, ja sam nie mam na to najmniejszej ochoty. Dochodzi do tego jeszcze jedna rzecz, którą ci oddaję w ręce, abyś ją dobrze przejrzał. 2. Mam ja wyzwoleńca, skończonego nicponia — tego Hilarusa, twego rachmistrza i klienta. O nim donosi mi tłumacz Waleriusz (a Tyillus również pisze, że to słyszał), że on jest teraz u Antoniusza, Antoniusz zaś rozpowiada na wszystkie strony, że wyciskając pieniądze bierze część ich dla mnie i że to ja wysłałem wyzwoleńca dla pilnowa- nia wspólnych zysków. Niemałe zrobiło to na mnie wra- żenie; nie bardzo nawet chciałem temu wierzyć, ale z pewnością jakieś słuchy o tym chodziły. Wszystko to 2 Żony Cycerona; wspomniany wyżej Korneliusz jest praw- dopodobnie również kryptonimem. 3 tj. rzekomej Trojanki, por. przyp. 1. 4 Cycero cytuje tu wiersz greckiego komediopisarza Me- nandra. 5 Mianowicie na urzędzie namiestnika w Macedonii. zbadaj, poznaj, wypatrz i oddal stamtąd tego ladaco, ja- kim tylko będziesz mógł sposobem 6. Jako źródło tej plotki Waleriusz wymienił Gn. Plancjusza. Polecam ci więc całą sprawę, abyś ją dobrze zbadał. 3. Pompejusz z całą pewnością jest mi nader przyjazny. Jego rozwód z Mucją7 zyskał ogólną pochwałę. Myślę, żeś słyszał, iż Publiusz Klodiusz, syn Appiusza, został schwy- tany w domu Gajusa Cezara w sukni kobiecej w czasie odprawiania ofiar i że wyprowadziła go szczęśliwie mała niewolnica. Jest to sprawa wyjątkowo haniebna i nie- wątpliwie sprawi ci przykrość 8. 4. Więcej nie mam ci już nic do doniesienia. I dalibóg pisząc ten list, byłem bardzo wstrząśnięty. Umarł mi bo- wiem miły chłopiec, mój lektor, Sozyteus; zmartwiło mnie to więcej, niż powinna zasmucić nas śmierć niewol- nika. Proszę cię, pisz do mnie często. Jeśli nie będziesz miał nic ważnego, pisz, co ci tylko przyjdzie do głowy. Pisałem l stycznia. 6 Attyk przebywał wówczas w swoich dobrach w Epirze (dziś Albania), a więc stosunkowo blisko Antoniusza i owego Hilarusa, do którego Cycero żywi tak wielką pretensję. 7 Mucja, żona Pompejusza, miała nie dochować mu wier- ności w czasie jego kilkuletniego pobytu na Wschodzie. 8 Ów Klodiusz, późniejszy wieloletni śmiertelny wróg Cy- cerona, wówczas młodzieniec o opinii hulaki i rozpustnika, za- kradł się w przebraniu kobiecym do domu Cezara i w nocy z 2 na 3 grudnia r. 62, w czasie obchodzonych tam uroczystości religijnych ku czci Bona Dea (Dobrej Bogini), zastrzeżonych wyłącznie dla kobiet, którym tym razem przewodniczyła Pom- peja, żona Cezara, sprawującego wówczas urząd pretora. Klo- diusz miał być kochankiem Pompei. Wykrycie go w czasie uroczystości stało się początkiem niesłychanego skandalu, któ- rego przebieg będzie Cycero obszernie przedstawiał w następ- nych listach. 8. (ATT. I 13) 8. (Att. I 13 ) Cycero do Attyka Rzym, 25 stycznia r. 61 1. Otrzymałem już trzy twoje listy 1: jeden od M. Kor- neliusza, któryś mu wręczył, jak mi się zdaje, przy Trzech Karczmach, drugi oddał mi twój gospodarz z Kanuzjum, wreszcie trzeci, oddany przez ciebie, jak piszesz, na okręcie przy odjezdnym. Wszystkie trzy listy są, jak mówią wy- chowankowie retorów, nie tylko zaprawiane solą dowcipu, lecz i nacechowane oznakami przyjaźni. Listy te pobudziły mię do odpisania, ociągam się jednak, ponieważ nie mogę znaleźć zaufanego posłańca. Iluż bowiem jest takich, co potrafią doręczyć list większej wagi, nie ujmując mu jej przez przeczytanie od początku do końca? Dodaj do tego, iż wcale nie wiem o każdym wyjeździe do Epiru. Myślę zaś, że złożywszy ofiarę w swym Amalteum udajesz się na oblężenie Sykionu 2. Nie wiem z. pewnością nawet tego, kiedy udajesz się do Antoniusza i jak długo zabawisz w Epirze. Nie mam więc odwagi powierzyć dość otwarcie napisanego listu ani Achajczykom, ani Epirotom. 2. Zdarzyły się bowiem po twoim odjeździe wypadki, godne opisu w moim liście; jednak takiego listu nie można narazić na niebezpieczeństwo zagubienia, lub też otwarcia czy przejęcia przez kogoś niepowołanego. Dowiedz się po 1 Jak wynika z dalszych wzmianek, listy te pisał Attyk z drogi do Epiru. 2 Wyrażenie żartobliwe: Attyk wybierał się do miasta Sy- kionu na Peloponezie, aby wymóc na jego mieszkańcach zwrot należnych mu od nich sum pieniężnych; Cycero zaś maluje go jako wodza rzymskiego, który złożywszy przepisane obyczajem ofiary wyrusza oblegać miasto wrogów. pierwsze, że nie mnie zapytano najpierw o zdanie3, lecz przeniesiono nade mnie pogromcę Allobrogów; wywołało to niezadowolenie w senacie, lecz ja nie mam nic prze- ciwko temu. Uwalnia mnie to bowiem od zachowywania względów dla człowieka przewrotnego 4 i daje mi swobodę w utrzymaniu swego stanowiska w państwie na przekór jego woli. Zresztą drugie miejsce ma niemal tyleż powagi i znaczenia, co pierwsze, a za to wolę ma się mniej skrę- powaną względami dla konsula. Trzecim jest Katulus5, czwartym, jeśli i to chcesz wiedzieć — Hortensjusz. Sam zaś konsul to człowiek małostkowy i przewrotny; jest to szyderca owego złośliwego rodzaju, co to wzbudza śmiech nawet bez dowcipu; twarz jego jest śmieszniejsza od jego żartów. Nie dba on zupełnie o sprawy publiczne, trzyma się z dala od optymatów; nie można się po nim spodziewać 3 zapytano ... o zdanie — mianowicie w senacie. Idzie tu o pewien fakt natury prestiżowej: dyskusja w senacie rzym- skim odbywała się w ten sposób, że przewodniczący posiedze- niu konsul pytał po kolei o zdanie poszczególnych senatorów, zwracając się do nich imiennie. Zaczynał zwyczajowo od by- łych konsulów, ale z ich grona mógł zapytać na pierwszym miejscu tego, którego mu się podobało; jednakże porządku, w którym rozpoczął dyskusję na pierwszym posiedzeniu w styczniu, musiał już później stale przestrzegać. Otóż w mo- mencie, o którym mowa, konsul r. 61, Pupius Pizo, zwrócił się na pierwszym miejscu do swego brata, nazwanego poniżej „po- gromcą Allobrogów" (ironicznie, gdyż żadnych tryumfów wo- jennych nie miał do zapisania na swoje konto). Jak widać z listu, Cycero poczuł się tym mocno dotknięty. 4 — mianowicie dla konsula: Marka Pupiusa Pizona. 5 Quintus Lutatius Catulus, wybitny przedstawiciel partii senatorskiej, konsul z r. 78, cenzorów r. 65, przeciwnik Pompe- jusza, człowiek wysoce wykształcony, ceniony bardzo przez Cycerona, podobnie jak wspomniany zaraz niżej Kwintus Hor- tensjusz Hortalus, konsul z r. 69, najznakomitszy mówca rzym- ski przedcyceronowego pokolenia. 8. (ATT. I 13) niczego dobrego dla państwa, gdyż brak mu dobrej woli, ale też i niczego złego, gdyż brak mu na to odwagi. Za to jego kolega 6 okazuje mi niezmierny szacunek; gorliwy to zwolennik i obrońca ludzi dobrze myślących 7. 3. Teraz dzieli ich tylko mała różnica zdań; lecz się obawiam, aby to, co zatruwa ich stosunki, nie rozszerzyło się dalej. Myślę bowiem, że już słyszałeś, iż w domu Ce- zara w czasie składania ofiary zjawił się mężczyzna w ko- biecym przebraniu 8, i dopiero gdy westalki złożyły pono- wnie ofiarę, Kwintus Kornificjusz oznajmił o tym w se- nacie. Był on pierwszym; nie myśl, że zrobił to któryś z nas9. Uchwała senatu przekazała sprawę westalkom i ka- płanom, którzy uznali ten czyn za świętokradztwo; następ- nie, za ponowną uchwałą senatu, konsulowie zgłosili wnio- sek o oskarżenie, Cezar zaś zawiadomił swą żonę o rozwo- dzie. Pizo, powodowany przyjaźnią dla P. Klodiusza, stara się, aby odrzucono wniosek w tej sprawie, przez niego sa- mego zgłoszony, w dodatku na skutek uchwały senatu i w kwestii religijnej. Messala działa, jak dotąd, energicz- nie i surowo. Optymaci, na prośby Klodiusza, nie zajmują się tą sprawą, on zaś tymczasem zbiera sobie bandy. Ja sam, co z początku byłem surowy jak Likurg 10, łagodnieję z każdym dniem; jeden tylko Kato 11 nalega i napiera. Cóż tu wiele mówić? Lękam się, aby ta sprawa, zaniedbana 6 Marek Waleriusz Messala. 7 — tzn. optymatów. 8 Por. list 7, przyp. 8. 9 — tzn. z byłych konsulów. 10 — słynny prawodawca spartański z VII w. p. n. e., symbol surowości obyczajów. 11 Marek Porcjusz Kato (Marcus Porcius Cato) — jeden z wybitniejszych polityków epoki Cycerona, zwolennik filozofii stoickiej, reprezentant starych obyczajów rzymskich w życiu politycznym. Por. listy 84, przyp. 29 i 135, przyp. 3. przez ludzi uczciwych, obroniona przez podłych, nie stała się przyczyną wielu nieszczęść dla państwa. 4. Ów twój przyjaciel12 — wiesz, o kim mówię? — ten, o którym mi pisałeś, że począł mnie chwalić, nie śmiać mnie ganić, okazuje mi niezmierną przyjaźń, życzliwość, przychylność, oddaje mi publicznie pochwały, lecz w du- szy żywi zawiść, i to jest nawet widoczne. N.ie ma w nim żadnej uprzejmości ani prostoty, nie ma szlachetności w sprawach publicznych, brak mu uczciwości, zdecydowa- nia, niezależności. Lecz o tym napiszę ci bardziej szcze- gółowo kiedy indziej: dotąd bowiem nie wszystko jest mi dość dobrze znane, nie mam też odwagi powierzyć listu o tak ważnych sprawach pierwszemu lepszemu posłań- cowi. 5. Pretorzy nie wylosowali dotąd prowincji13. Sprawy są w takim samym położeniu, w jakim je zostawiłeś. Poetycki opis Mizenum i Puteoli 14 włączę do swej mowy 15 zgodnie z twym życzeniem. Już przedtem zauważyłem, że dzień 3 grudnia był błędną datą 16. Miejsca z moich mów, które chwalisz, bardzo mi się podobały, wierz mi, lecz przedtem nie śmiałem tego wypowiedzieć; teraz, skoroś je pochwalił, wydają mi się bardziej attyckie 17. Do mowy przeciw Metellowi18 coś niecoś dodałem. Poślę ci tę książ- 12 — mianowicie Pompejusz. 13 Konsulowie i pretorowie rzymscy za czasów Cycerona obejmowali po rocznym urzędowaniu w Rzymie zarząd jednej z prowincji, która przypadała im w drodze losowania. 14 — miejscowości nad Zatoką Neapolitańską. 15 Nie jest to żadna z zachowanych mów Cycerona. 16 Odpowiedź na jakąś nie znaną nam uwagę Attyka. 17 Skoro pochwalił je taki „rodowity Ateńczyk" jak — Attyk, do którego przydomka czyni tu aluzję Cycero. „Attyc- kość" uchodziła w oczach wykształconych Rzymian za szczyt wykwintu. 18 Mowa z r. 62, znana nam tylko z fragmentów. 8. (ATT. I 13); 9. (ATT. I 14) kę, skoro przyjaźń dla mnie uczyniła cię miłośnikiem wy- mowy 19. 6. Cóż nowego mogę ci jeszcze napisać? cóż takiego? Ach, owszem: konsul Messala kupił dom Autroniusza za 3 300 000 sesterców. Zapytasz, co mi do tego. To tylko, iż teraz uznano, że ja dobrze swój dom kupiłem20, i ludzie zaczęli rozumieć, że godzi się kupić za środki przyjaciół, aby dojść do posiadania domu odpowiadającego stano- wisku. Sprawa z ową Trojanką21 ciągle się przewleka, jest jednak nadzieja. Załatw tamtą sprawę i spodziewaj się ode mnie swobodniejszego listu 25 stycznia. 9. (Att. I 14) Cycero do Attyka Rzym, 13 lutego r. 61 1. Boję się, aby ci się nie wydało niesmaczne moje pisanie o tym, jak jestem zajęty; ale doprawdy, tak jestem rozrywany, że z trudnością znalazłem czas na napisanie tego króciutkiego listu, i to musiałem go urwać najważ- niejszym zajęciom. Już poprzednio ci pisałem, jaka była pierwsza mowa Pompejusza do ludu: niemiła dla biedaków, nic nie zna- cząca dla łajdaków, nieprzyjemna dla bogaczy, niepoważ- na dla porządnych ludzi: toteż przyjęto ją chłodno. Wów- czas, z namowy konsula Pizona, trybun ludowy Fufiusz, 19 Epikurejczycy, których filozofię wyznawał Attyk, z za- sady odnosili się z lekceważeniem do retoryki. 20 Kupiony wówczas właśnie przez Cycerona dom na Pa- latynie kosztował go 3,5 miliona sesterców. 21 Por. list 7, przyp. 1. człowiek raczej lekkomyślny, wprowadził Pompejusza na zebranie ludowe1. Działo się to w. Cyrku Flaminiusza, a wobec dnia targowego ludzi było pełno. Zapytał go więc Fufiusz, czy uważa za właściwe, żeby pretor wybrał sę- dziów 2 i żeby potem sam przewodniczył takiemu kole- gium sędziowskiemu. Tak bowiem postanowił senat w spra- wie świętokradztwa Klodiusza. 2. Wówczas Pompejusz przemówił bardzo po wielko- pańsku, rozwodząc się obszernie nad tym, iż powagę se- natu we wszystkich sprawach uważał zawsze i uważa za największą. Konsul Messala zapytał go potem w senacie, co sądzi o świętokradztwie i o zgłoszonym wniosku. W se- nacie Pompejusz przemawiał, chwaląc ogólnikowo wszyst- kie uchwały, usiadłszy zaś obok mnie, oświadczył, iż wedle swego zdania dosyć już powiedział ,,o tym wszyst- kim". 3. Skoro Krassus zobaczył, iż Pompejusz zyskał poklask, ponieważ przypuszczano, iż pochwala mój konsulat, wstał i począł bardzo pochlebnie mówić o moim konsulacie3, oświadczając, iż mnie tylko zawdzięcza, że jest senatorem, że jest obywatelem, że jest wolnym, że żyje; ilekroć patrzy na żonę, na dom, na ojczyznę, tyleż razy widzi moje do- brodziejstwo. Cóż tu wiele mówić? Cały ten motyw, zwykle tak barwnie przeze mnie rozwijany w mowach, których ty jesteś Arystarchem 4 — o płomieniach, o mie- czach (znasz te moje kwiatki!) — wszystko to on z całą 1 Idzie tu o zebranie nieurzędowe, rodzaj wiecu informa- cyjnego (po łacinie contio). 2 Normalna procedura rzymska przewidywała losowanie sędziów przysięgłych. 3 — tzn. w szczególności o zdławieniu spisku Katyliny. 4 Arystarch — znakomity filolog grecki, wydawca Home- ra; imię jego stało się synonimem wytrawnego krytyka lite- rackiego. 9. (ATT. I 14) powagą włączył do swojej przemowy. Siedziałem obok Pompejusza. Spostrzegłem, iż jest zaniepokojony, czy Kras- sus chce zyskać wdzięczność, której on zaniedbał, czy też moje czyny są tak wielkie, iż senat chętnie słucha ich pochwał, w dodatku z ust człowieka, który tym mniej miał powodów, żeby mnie chwalić, że w swych pismach zawsze go pomijałem, wynosząc Pompejusza. 4. Dzień ten bardzo mnie zbliżył do Krassusa; jednak chętnie przyjąłem od tamtego, cokolwiek mi jawnie czy skrycie powiedział. A ja sam — dobrzy bogowie! — jak bardzo się chwaliłem przed swym nowym słuchaczem, Pompejuszem! Jeśli kiedy w życiu obfitowałem w zaokrą- glone frazesy, zręczne przejścia, przeciwstawienia, figury retoryczne, to właśnie wtedy. Krótko mówiąc, podniosły się okrzyki uznania. Bo też treścią mej mowy była powaga se- natu, zgoda ze stanem rycerskim, jednomyślność Italii, wygasanie spisku, spadek cen, spokój5. Znasz te moje gromy w tej materii. Były one tak głośne, iż myślę, że mogę się streszczać, gdyż zapewne o nich słyszałeś. 5. Sprawy w Rzymie tak stoją: senat to istny areopag6, sama stałość, surowość, dzielność. Gdy bowiem nadszedł dzień zgłoszenia wniosku7 stosownie do uchwały senatu, zaczęli biegać młodzieńcy z bródkami8, cała ta zgraja Ka- tyliny pod wodzą „córeczki" 9 Kuriona i usiłowali uzyskać 5 Dość naiwny i płytki ówczesny program polityczny Cyce- rona, rozwinięty tym razem na użytek Pompejusza. 6 Stary sąd ateński, uchodzący za wcielenie surowości i bez- stronności w wymiarze sprawiedliwości. 7 Zgłoszenia wniosku — na zgromadzeniu ludowym. 8 W dobie cycerońskiej mężczyźni w Rzymie ogólnie go- lili brody. Wypielęgnowane bródki nosili tylko młodzi dandysi z arystokracii, z reguły zadłużeni i wobec tego popierający wszelkie ruchy wywrotowe, jak w r. 63 sprzysiężenie Katyliny. 9 córeczki — zamiast „syna" dla podkreślenia zniewieścia- łości tego młodzieńca. u ludu odrzucenie wniosku. Konsul Pizo, choć sam ten wniosek zgłosił, jednocześnie od niego odwodził. Bandy Klodiusza zajęły przejścia; tabliczki10 rozdawano w ten sposób, że nie było ani jednej potwierdzającej. Wtedy na mównicę wpada Kato11 i obrzuca Pizona gwałtownymi obelgami — jeśli można nazwać obelgami mowę pełną po- wagi, pełną mocy, pełną wreszcie troski o dobro kraju. Przyłączył się do niego nasz Hortensjusz, jak również wielu zacnych obywateli; wybitna była zwłaszcza pomoc Fawoniusza. Dzięki tym połączonym wysiłkom optymatów zgromadzenie ludowe przerwano, zwołano zaś senat. Gdy senat zebrany w pełnym składzie przeprowadzał uchwałę, aby konsulowie zachęcali lud do przyjęcia wniosku (przy czym Pizo usiłował się temu przeciwstawić, a Klodiusz po kolei każdemu do nóg padał) — około piętnastu ludzi wy- powiedziało się za Kurionem, który chciał, by senat prze- szedł nad tą sprawą do porządku; po drugiej stronie było z pewnością ponad czterystu. Uchwała przeszła. Fufiusz 12 ustąpił po raz trzeci. Klodiusz wygłosił do ludu nędzne mowy, w których obrzucił obelgami Lukullusa, Horten- sjusza, G. Pizona, konsula Messalę; mnie zarzucał tylko, że się o „wszystkim dowiedziałem" 13. Senat powziął posta- 10 tabliczka — do głosowania. 11 Por. list 8, przyp. 10. 12 Fufiusz był trybunem ludowym i mógł z tego tytułu założyć veto przeciw uchwale senatu, czego widocznie się po nim spodziewano; nie skorzystał jednak z tego prawa, podobnie jak przy dwu poprzednich uchwałach, o których mowa była w liście 8, ust. 3. 13 Cycero chlubił się zawsze, że w czasie spisku Katy- liny był dzięki swemu wywiadowi doskonale poinformowany o wszystkich planach sprzysiężonych. Wrogowie jego lubili sobie z tego pokpiwać. 9. (ATT. I 14) nowienie, że nie będzie załatwiał ani sprawy prowincji dla pretorów, ani sprawy poselstw, ani żadnej innej, dopóki wniosek nie będzie przedłożony ludowi. 6. Oto masz stan spraw w Rzymie. Posłuchaj jednak również tego, czego się nie spodziewałem. Messala to wy- jątkowy konsul, dzielny, stały, pilny, mój chwalca, wiel- biciel, naśladowca. Wady tego drugiego zmniejsza jedna jego wada: jest bezczynny, ospały, niezdolny, niezaradny; lecz ma tyle złej woli, iż zaczął nienawidzić Pompejusza po mowie, w której ten pochwalił senat. Toteż w szczegól- ny sposób zraził do siebie wszystkich porządnych ludzi. Uczynił zaś to nie tyle z przyjaźni dla Klodiusza, ile na skutek swego ciążenia ku straconym sprawom i stronni- ctwom. Lecz wśród urzędników nikt prócz Fufiusza nie jest doń podobny. Trybunów ludu mamy dobrych, a Kor- nutus to niemal drugi Kato. Czegóż więcej chcesz? 7. Teraz — że wrócę do spraw prywatnych — Trojan- ka14 spełniła obietnicę. Ty zaś wypełnij otrzymane pole- cenia. Brat mój Kwintus, który kupił pozostałe trzy czwar- te domu na Argiletum 15 za 725 000 sesterców, chce sprze- dać Tuskulanum 16, aby móc kupić dom Pacyliusza. Z Lu- kcejuszem już się pogodziłem17. Widzę, że ma ogromną ochotę kandydować: będę mu w tym pomocny. Ty zaś do- nieś mi jak najdokładniej, co robisz, gdzie jesteś i jak stoją twoje sprawy. 13 lutego. 14 Por. list 7, przyp. 1. 15 — dzielnica w Rzymie. 16 — tzn. swoją posiadłość w Tuskulum. 17 Por. list 1, przyp. 4. 10. (Att. I 16) Cycero do Attyka Rzym, koniec czerwca lub lipiec 61 r. 1. Pytasz mnie, co się stało z procesem1, że wyrok zapadł wbrew wszelkiemu oczekiwaniu, a jednocześnie chcesz wiedzieć, czemu walczyłem słabiej niż zwykle. Od- powiem ci po homerowemu, na drugie pytanie przed pier- wszym. Dopóki miałem bronić powagi senatu 2, walczyłem tak zaciekle i gwałtownie, iż zbierały się tłumy, wydając na moją cześć głośne okrzyki pochwały. Jeślim ci się kiedy wydał dzielnym w obronie rzeczypospolitej, z pewnością podziwiałbyś mnie w tej sprawie. Gdy bowiem tamten3 uciekł się do zwoływania wieców i usiłował na nich wzbu- dzić nienawiść dla mego imienia — bogowie nieśmiertel- ni! — jakie stoczyłem boje, ilu położyłem trupem!4 ja- kich dokonałem napaści na Pizona, Kuriona i na całą tę zgraję! Jak gromiłem małoduszność starców, rozpustę mło- dzieży! Często — świadczę się na bogów — pragnąłem, abyś był nie tylko doradcą moich postępków, lecz także świadkiem tych wspaniałych walk. 2. Gdy jednak Hortensjusz wpadł na pomysł, aby try- bun ludowy Fufiusz wniósł ustawę o świętokradztwo, któ- ra różniła się od wniosku konsularnego tylko składem sę- dziów — ale w tym był też cały sęk — walczył zaś o to tak, iż dopiął celu, gdyż przekonał siebie i innych, że żadni 1 z procesem — Klodiusza, por. listy 8i9. 2 powagi senatu — zaangażowanej w tym, aby sprawę Klodiusza sądził trybunał powołany imiennie przez pretora, a nie, jak zwykle, wylosowany komplet sędziowski. 3 tamten — Kurio mianowicie. 4 — wyrażenie żartobliwie przesadne. 10. (ATT. I 16) sędziowie nie mogą go uniewinnić — zwinąłem żagle, przewidując nędznych sędziów, i w zeznaniu5 powiedzia- łem tylko to, co było tak znane i stwierdzone, iż pominąć tego nie mogłem. Przeto, jeśli mnie pytasz o przyczynę uniewinnienia — że już powrócę do pierwszej sprawy — było nią ubóstwo i podłość sędziów. Że się zaś to stało, sprawił pomysł Hortensjusza: w obawie, aby Fufiusz nie sprzeciwił6 się wnioskowi zgłoszonemu na mocy uchwały senatu, nie dostrzegł on, iż lepiej było zostawić Klodiusza pod zarzutem zbrodni i w żałobnym stroju 7 niż oddać go niepewnemu sądowi. Lecz, powodowany nienawiścią, oddał sprawę pośpiesznie pod sąd, twierdząc, iż tamten będzie zgładzony nawet ołowianym mieczem. 3. Jeśli zaś zapytasz, jaki był proces — odpowiem, że miał wynik zgoła nieoczekiwany, tak iż teraz inni ganią pomysł Hortensjusza ze względu na jego skutek; ja gani- łem go od samego początku. Albowiem, gdy wśród głoś- nych krzyków odbywało się odrzucanie8 sędziów, przy czym oskarżyciel, jak dobry cenzor, odrzucał najniegodzi- wszych, oskarżony zaś, jak dobrotliwy przedsiębiorca gla- diatorów, usuwał co najlepszych 9 — gdy tylko sędziowie 5 Już w czasie samego przewodu sądowego. Klodiusz mia- nowicie twierdził, że w czasie, kiedy zaszło zarzucone mu prze- stępstwo, znajdował się w Interamna, o 140 km od Rzymu. Cycero natomiast zeznał, że na trzy godziny przed inkrymino- waną porą widział się z nim w Rzymie. 6 Por. list 9, przyp. 12. 7 Żałobny strój przywdziewał niekiedy Rzymianin dla za- znaczenia, że dzieje mu się krzywda, przeciw której nie może inaczej protestować. Klodiusz widocznie tak zrobił. 8 Z grona sędziów wyznaczonych losem każda ze stron miała prawo wykluczyć („odrzucić") tych, których uważała za nieprzychylnych sobie. 9 dobrotliwy przedsiębiorca gladiatorów (tj. właściciel tru- py niewolników szkolonych do walk gladiatorskich) odrzucał, zasiedli, uczciwych ludzi począł ogarniać wielki niepokój. Nigdy bowiem, nawet przy grze w kości, nie zebrało się gorsze towarzystwo: zhańbieni senatorowie, wyzuci ze wszystkiego rycerze, trybunowie pieniężni, jak ich zowią, nie tyle jednak tacy, co dają, ile tacy, co pieniądze biorą. Było jednak i paru porządnych ludzi, których oskarżony nie mógł usunąć przez odrzucenie; siedzieli oni smutni i stroskani wśród ludzi tak do siebie niepodobnych, lęka- jąc się zarażenia hańbą. 4. Gdy we wstępnej procedurze zdawano sprawę z każ- dej rzeczy, przejawiała się dziwna surowość; wszystkie zdania były zgodne, oskarżony niczego nie osiągał, oskar- życielowi czyniono nawet większe ustępstwa, niż sam żą- dał; Hortensjusz — cóż tu wiele mówić — tryumfował, że tyle przewidział; nikt rie patrzył na tamtego jak na oskar- żonego, lecz już jak na tysiąckrotnie skazanego. Myślę, żeś już słyszał, jak sędziowie powstali, gdy mnie wprowadzono jako świadka 10 wśród krzyków stronników Klodiusza, jak mnie otoczyli i nastawili Klodiuszowi swe gardła w mojej obronie. Wydało mi się to bardziej zaszczytne, niż gdy twoi współobywatele 11 nie pozwolili Ksenokratesowi skła- dać przysięgi na świadectwo lub gdy nasi sędziowie nie chcieli spojrzeć na rachunki Metella Numidyjskiego 12, gdy tj. nie dopuszczał do występów najlepszych swoich ludzi, jeśli chciał dać szansę słabszym, którzy postawieni naprzeciw do- brych szermierzy byliby beznadziejnie straceni. Na tym pole- gać miała jego „dobrotliwość". 10 Por. uw. 5. 11 Cycero nazywa tak żartobliwie Ateńczyków; Ksenokra- tes, uczeń Platona, cieszył się u nich tak ogromnym szacun- kiem, że kiedy raz wypadło mu zeznawać w sądzie, nie zgo- dzili się przyjąć jego przysięgi, zadowalając się samym zezna- niem. 12 — znanego wodza w wojnie z Jugurtą. 10. (ATT. I 16) je obnoszono według zwyczaju. To, co mnie spotkało, uwa- żam za jeszcze zaszczytniejsze. 5. Tak więc słowami sędziów, broniących mnie jako zbawcy ojczyzny, Klodiusz został zmiażdżony, a razem z nim wszyscy jego patronowie upadli na duchu. Naza- jutrz przyszedł do mnie taki tłum, jaki mnie niegdyś od- prowadził do domu, gdy składałem konsulat. Przesławni areopagici13 poczęli wołać, że nie przyjdą, jeśli im nie da- dzą straży. Poddano sprawę pod rozważanie: jeden tylko głos nie zażądał wyznaczenia straży. Odniesiono się z tym do senatu, który wydał postanowienie poważne i uroczy- ste: pochwalił sędziów, wydał polecenie urzędnikom. Nikt nie przypuszczał, że ów człowiek będzie odpowiadał 14. Muzy!... mówcie, jak płomień zapalił 15... Znasz tego łysego Nanejańczyka, owego chwalcę, o które- go mowie, tak dla mnie zaszczytnej, już ci pisałem16. W dwa dni przy pomocy jednego niewolnika, i to ze szko- ły gladiatorskiej, załatwił całą sprawę: zaprosił do siebie, obiecał, zaręczył, dał. Poza tym (bogowie, co za zgroza!) na dodatek do zapłaty niektórzy sędziowie dostali również nocne schadzki z pewnymi kobietami i zostali poznajomieni z dobrze urodzonymi młodzieńcami. Tak więc, gdy wszyscy porządni ludzie się usunęli, a niewolnicy zapełnili forum, znalazło się jednak dwudziestu pięciu sędziów tak odważ- 13 areopagici — sędziowie sądzący Klodiusza, por. list 9, przyp. 6. 14 Oskarżony, który przewidywał wyrok skazujący, mógł, wedle prawa rzymskiego, uchylić się odeń, udając się na do- browolne wygnanie. 15 Cytat z Iliady Homera ks. XVI, w. 112 n. 16 Mowa o Krassusie, por. list 9, ust. 3. Dlaczego Cycero obdarza go mianem „łysego Nanejańczyka", nie umiemy obja- śnić. W każdym razie nie chciał wymienić go po nazwisku. nych, iż woleli, mimo największego niebezpieczeństwa, sami zginąć, niż wszystko zgubić; za to trzydziestu i jeden takich, co powodowali się raczej obawą głodu niż złej sła- wy. Gdy Katulus17 zobaczył któregoś z nich, rzekł: „Na cóż żądaliście od nas straży? Czyście się lękali, aby wam nie zabrano pieniędzy?" 6. Oto masz, w możliwie najkrótszym opisie, charakter procesu i przyczynę uniewinnienia. Pytasz z kolei, jaki jest teraz stan rzeczypospolitej i mój własny. Wiedz, że ów porządek rzeczy w państwie, który ty uważasz za ura- towany dzięki mojej zasłudze, ja zaś dzięki boskiej — który wydawał się utwierdzony i umocniony przez łącz- ność wszystkich zacnych obywateli i powagę mego konsu- latu, teraz — jeżeli jaki bóg nie zlituje się nad nami — wyśliznął się nam z rąk przez ten jeden sąd, jeśli można nazwać sądem fakt, że trzydziestu ludzi, najlekkomyśl- niejszych i najbezecniejszych w całym narodzie rzymskim, za otrzymane grosiki pogwałciło wszelkie prawa i wszelkie świętości, i że rozmaici sobie Talnowie, Spongiowie, Plau- towie czy innego tego rodzaju męty orzekły, że się nie stało to, o czym nie tylko wszyscy ludzie, lecz nawet zwie- rzęta wiedzą, że się stało. 7. Abyś się jednak pocieszył co do spraw państwowych, wiedz, że nie tak pełny triumf święci niegodziwość, jak się tego podli spodziewali zadawszy rzeczypospolitej tak ciężkie rany. Sądzili bowiem po prostu, że gdy runą reli- gia, wstydliwość, sumienność sądów, powaga senatu, wów- czas zwycięska nikczemność i rozpusta otwarcie poszuka zemsty na co najlepszych obywatelach za cierpienia, jakie surowość mego konsulatu zadała wszelkim niegodziwcom. 8. Oto ja znowu — nie wydaje mi się bowiem, żebym się zbytnio chełpił, mówiąc ci o sobie, i to w liście, który 17 Por. list 8, przyp. 5. 10. (ATT. I 16) niech nie będzie czytany innym — powtarzam więc, ja pokrzepiłem upadłych na duchu uczciwych obywateli, umacniając i dodając otuchy każdemu z osobna. Prześla- dując zaś i niepokojąc przekupnych sędziów, nie pozwoli- łem przyjść do słowa nikomu z tych, którzy się cieszyli i temu zwycięstwu sprzyjali; nie dałem konsulowi Pizono- wi przy niczym się utrzymać, odebrałem mu już obie- caną Syrię 18, przywołałem senat do dawnej surowości i po- krzepiłem przygnębionych. Klodiusza, obecnego w senacie, zmiażdżyłem zarówno w dłuższej a pełnej powagi mowie, jak i w następującej wymianie zdań, której próbkę może zechcesz skosztować; bo całość nie może mieć tej siły ani wdzięku, gdy minie owa zawziętość w sporze, który wy 19 nazywacie agon. 9. Gdyśmy mianowicie przybyli do senatu 15 maja, za- pytany o zdanie wiele mówiłem o stanie państwa i bóg po prostu zesłał mi te słowa: „Senatorowie, otrzymawszy jeden cios, nie powinni upadać i słabnąć; rana jest tego rodzaju, że nie należy wedle mego mniemania ani jej ukrywać, ani się obawiać — abyśmy, lękając się, nie zostali uznani za tchórzów, nie wiedząc zaś o niej — za głupców. Dwukrotnie był uniewinniony Lentulus20, dwukrotnie również Katylina: oto ten już jako trzeci został wypu- szczony przez sędziów na rzeczpospolitą. — Mylisz się, Klodiuszu, nie dla Rzymu, lecz dla więzienia zachowali cię sędziowie i nie tyle pragnęli zatrzymać cię w państwie, 18 — tj. namiestnictwo prowincji Syrii (namiestnictwo przydzielał senat). 19 wy — Ateńczycy; znów żartobliwy przytyk do przeję- cia się przez Attyka obyczajem greckim. 20 — jeden z najwybitniejszych stronników Katyliny, stra- cony po ujawnieniu jego udziału w spisku na rozkaz Cyce- rona. ile pozbawić prawa pójścia na wygnanie 21. Dlatego, sena- torowie, podnieście się na duchu, zachowajcie swą godność! Trwa w państwie owa zgoda zacnych obywateli; oburze- nie dodaje im podniety, lecz męstwo się nie zmniejszyło; nie spotkała nas żadna nowa klęska, tylko dawna wyszła na jaw! W sądzie nad jednym straceńcem znalazło się wię- cej jemu podobnych. 10. Lecz cóż robię? Całą niemal mowę włączyłem do listu. Wracam więc do naszej wymiany zdań. Wstaje ów ładny chłopczyk, zarzuca mi, że byłem w Bajach22 . To nie- prawda, lecz cóż mu do tego? „Mówisz to tak — powia- dam — jakbyś twierdził, że byłem w zakazanym miej- scu". — „Cóż — rzecze on — ma taki jak ty Arpinata 23 do ciepłych wód?" — „Powiedz — mówię — co ma do nich twój patron24, który zapragnął wód Arpinaty". — Znasz przecież te termy morskie Mariusza. — „Dopóki — on na to — znosić będziemy tego króla?" — „O królu mówisz — odpowiadam — choć Król25 żadnej o tobie nie uczynił wzmianki". — Liczył on przecież na spadek po Reksie. — „Dom kupiłeś!"26 — „Myślałby kto — ja na to — że mi mówisz: sędziów kupiłeś!" — „Nie uwierzyli — powiada 21 Por. przyp. 14. 22 — słynne kąpielisko rzymskie nad Zatoką Neapolitań- ską, siedlisko luksusu i rozpusty. 23 Przytyk do pochodzenia Cycerona z Arpinum, „deskami zabitej" prowincji. 24 — Kurio starszy, który w czasie debaty w senacie trzy- mał stronę Klodiusza (por. list 10; ust. 5), kupił za Sulli luksu- sową nadmorską willę Mariusza (Arpinaty równie jak Cy- cero). 25 Gra słów; imię pospolite rex znaczy „król", ale nazwisko Rex nosił też szwagier Klodiusza Quintus Marcius Rex, który wbrew spodziewaniem nic nie zapisał mu w testamencie. 26 Aluzja do kosztownej rezydencji na Palatynie zakupio- nej w tym czasie przez Cycerona. 10. (ATT. I 16) — twojej przysiędze". — ,,Mnie — odpowiadam — dwu- dziestu pięciu sędziów uwierzyło, tobie zaś trzydziestu je- den nie zawierzyło, bo pieniądze przedtem wzięli". — Zdruzgotany głośnymi okrzykami zamilkł wreszcie i dał za wygraną. 11. Teraz moje położenie u porządnych ludzi jest takie samo, w jakim mnie zostawiłeś, zaś u mętów i wyrzutków miejskich jest daleko lepsze niż to, w jakim mnie zostawi- łeś. Nie szkodzi mi bowiem fakt, że pozornie moje świa- dectwo nie zaważyło; zawiści puszczono krew, lecz bez bólu, tym bardziej, że wszyscy owi protektorzy występku przyznają, że jawna owa zbrodnia została okupiona u sę- dziów. Dodać należy, iż owa wiecująca pijawka skarbu, nędzna i głodna tłuszcza 27, mniema, iż Pompejusz otacza mnie szczególną życzliwością. Dalibóg, obcujemy teraz ze sobą bardzo często i z wielką przyjemnością, do tego sto- pnia, że ci nasi młodzieńcy z bródkami28, spiskujący nad kielichem wina, nazywają go w rozmowach Gnejusem Cy- ceronem 29. Przeto na igrzyskach i widowiskach gladiator- skich urządzano mi nadzwyczajne owacje, wśród których nie słychać było gwizdów pastuszej fujarki30. 12. Teraz czekają wszyscy na wybory: wbrew ogólnym chęciom nasz Wielki Człowiek31 usiłuje tu wkręcić syna Aulusa 32, nie posługując się w tym celu ani swą powagą, 27 Najubożsi obywatele w Rzymie pobierali zasiłki ze skar- bu państwa. 28 Por. list 9, przyp. 8. 29 Gnejus było imieniem Pompejusza. 30 Fujarek czy piszczałek używano do robienia „kociej mu- zyki" niepopularnym osobistościom. 31 — Pompejusz. 32 W korespondencji z tego czasu Cycero stale nazywa tak Lucjusza Afraniusza, konsula z r. 60. ani popularnością, lecz środkami, o których mówił Filip33, że można nimi zdobyć wszystkie twierdze, do których tyl- ko może się dostać osiołek objuczony złotem. Zaś ów kon- sul 34, podobny do drugorzędnego aktora, podjął się podo- bno tej sprawy i ma w domu agentów 35; w co ja nie wie- rzę. Lecz istnieją już dwie niemile przyjęte uchwały sena- tu, wymierzone, jak sądzę, przeciw konsulowi, a wydane na żądanie Katona i Domicjusza; jedna pozwala przepro- wadzać rewizję u urzędników, druga każe uważać trzyma- nie u siebie agentów za czyn przeciwpaństwowy. 13. A trybun ludowy Lurko, który objął urząd wraz z prawem Eliusza 36, został zwolniony i od prawa Eliusza, i od prawa Fufiusza, aby móc wnieść prawo o przekup- stwie, które ów kulas ogłosił pod dobrą wróżbą37. Toteż wybory zostały odłożone na 27 lipca. W tym jego prawie jest taka nowość: kto tylko zapowiedział w swojej tribus38 rozdawanie pieniędzy, lecz ich nie dał, nie ma być karany; kto jednak je dał, ma do końca życia płacić każdemu członkowi swej tribus po 3000 sesterców. Powiedziałem, że Publiusz Klodiusz już dawniej przestrzegał tego prawa, miał bowiem zwyczaj obiecywać, ale nie dawał. Lecz po- wiedz mi, czy nie widzisz, że ów mój konsulat, który Ku- 33 — słynny król macedoński w połowie IV w., ojciec Aleksandra Wielkiego. 34 — mianowicie Pizo. 35 — agentów wyborczych, którzy przekupywali wyborców przy głosowaniu. 36 Poszczególne akty ustawodawcze w Rzymie określano imieniem wnioskodawcy. Poniższy ustęp nie jest dla nas dość jasny, ponieważ nie znamy dokładnie treści praw Eliusza i Fufiusza (z r. 155). 37 Wyrażenie żartobliwe, ponieważ spotkanie kulawego uchodziło za złą wróżbę. 38 — terytorialna jednostka organizacyjna ludu rzym- skiego. 10. (ATT. I 16) rio nazwał niegdyś apoteozą, stanie się farsą, jeśli ten czło- wiek zostanie konsulem? Dlatego myślę, że trzeba się na to filozoficznie zapatrywać, tak jak ty to czynisz39, i za nic sobie mieć tego rodzaju konsulaty. 14. Piszesz mi, iż postanowiłeś nie jechać do Azji: wo- lałbym co prawda, żebyś pojechał, i lękam się, żeby się co w tej sprawie nie popsuło; nie mogę jednak ganić twej de- cyzji, zwłaszcza że i ja również nie udałem się na prowin- cję. 15. Zadowolnię się napisami, które umieściłeś w Amal- teum 40, zwłaszcza że i Tyillus mnie opuścił, i Archiasz nic o mnie nie napisał. Boję się, czy się nie zajmie teraz sztu- ką Cecyliańską, skoro ułożył grecki poemat dla Lukullów. 16. Antoniuszowi podziękowałem w twoim imieniu i od- dałem ów list Maliuszowi. Do ciebie pisałem rzadziej z te- go względu, że nie miałem odpowiedniego człowieka, by mu list powierzyć, i nie bardzo wiedziałem, dokąd mam go wysłać. Ciebie bardzo wychwalałem. 17. Jeśli Cyncjusz zwróci się do mnie z jakąś twoją sprawą, podejmę się jej; lecz teraz jest on bardzo zajęty swoim interesem, w czym nie skąpię mu pomocy. Jeżeli będziesz przebywał w jednym miejscu, spodziewaj się ode mnie częstych listów, lecz sam wysyłaj jeszcze więcej. 18. Chciałbym, abyś mi napisał, jakie jest twoje Amal- teum, jakie ma ozdoby i jakie położenie, i jeżeli masz ja- 39 — Attyk jako wyznawca filozofii epikurejskiej uważał, że należy trzymać się z dala od spraw państwa. 40 — piękny ogród, jaki Attyk założył w swej epirockiej posiadłości. Znajdowały się tam m. i. popiersia sławnych ludzi, opatrzone wierszowanymi napisami sławiącymi ich zasługi. Wi- docznie Attyk umieścił tam też popiersie Cycerona. Cycero pisze, że napisami tymi będzie się musiał zadowolić, skoro dwaj wspomniani przezeń poeci greccy odmówili mu opiewania jego czynów. kie poematy i historie o Amaltei41, żebyś mi je wysłał. Mam ochotę urządzić coś podobnego w Arpinum. Wyślę ci coś z moich pism, lecz dotychczas nie mam jeszcze nic go- towego. 11. (Att. I 17) Cycero do Attyka Rzym, 5 grudnia r. 61 1. List twój, w którym mi przekazałeś kopie listów me- go brata Kwintusa, przyniósł mi dowody wielkiej zmiany, jaka zaszła zarówno w jego uczuciach, jak i w opiniach i sądach. Sprawiło mi to dużą przykrość — co było natu- ralne wobec mej wielkiej przyjaźni dla was obu — i dzi- wiłem się, co to takiego zaszło, że mogło spowodować u mego brata aż tak wielką obrazę, czy też tak nagłą zmia- nę w jego uczuciach. Już przedtem to odgadywałem, a według moich obserwacji tyś to również podejrzewał, odjeżdżając od nas: że jest on czymś bardzo urażony i że w jego duszy zagnieździły się jakieś okropne podejrzenia. Pragnąłem go udobruchać już niejednokrotnie dawniej, a tym bardziej po wylosowaniu przez niego prowincji1; nie zdawałem sobie sprawy, iż uraza jego jest aż tak wiel- ka, jak pisałeś w swoim liście, lecz z drugiej strony nie osiągałem tyle, ile bym chciał. 2. Pocieszałem się jednak, nie wątpiąc, iż zobaczy się 41 — wedle mitów greckich była to nimfa (wedle innych koza), która wykarmiła małego Zeusa na Krecie. 1 Kwintus Cycero po swej preturze w r. 62 otrzymał z po- czątkiem r. 61 w drodze losowania zarząd prowincji Azji (obej- mującej zachodnią część Półwyspu Anatolijskiego) i przebywał tam w latach 61—58. 11. (ATT. I 17) z tobą w Dyrrachium2 albo gdzieś w tamtych stronach. Spodziewałem się tego i tłumaczyłem sobie, że gdy to na- stąpi, wszystko się między wami ułoży, nie tylko przez rozmowę i dyskusję, ale już przez samo wasze zobaczenie się i spotkanie. Bo tego przecież nie potrzebuję pisać — sam dobrze to wiesz — jaki mój brat jest uprzejmy, jaki miły, jak wprawdzie pochopny do powzięcia urazy, ale jak skory do jej poniechania. Bardzo się jednak nieszczę- śliwie złożyło, żeście się nigdzie nie spotkali. Wpłynęły bo- wiem na niego więcej podstępne słowa niektórych ludzi, niż obowiązek, powinowactwo, czy też wasza dawna przy- jaźń, która przecież najwięcej powinna była zaważyć. 3. Gdzie zaś tkwi wina tego złego, łatwiej mogę osądzić niż napisać: lękam się bowiem, broniąc swoich bliskich, urazić twoich 3. Mniemam, że nikt z jego najbliższych nie zadał tej rany, ale mogli oni przecież uleczyć tę, która już była zadana. Jednak całe zło tej sprawy, sięgające nieco dalej, niż się na pozór wydaje, łatwiej ci wyłożę, gdy się zobaczymy. 4. Co się tyczy listu, który Kwintus wysłał do ciebie z Tessaloniki4, zarówno jak rozmów, które wedle twego przypuszczenia odbył on z twoimi przyjaciółmi w Rzymie i w drodze, nie wiem, czy przyczyna ich była aż tak wa- żna, lecz całą moją nadzieję co do wyjaśnienia tego przy- krego nieporozumienia pokładam w twojej dobroci. Jeśli bowiem zgodzisz się z tym, że często najlepsi ludzie są po- datni do gniewu, lecz jednocześnie łatwo dają się udobru- chać, a ta zmienność, że tak powiem, i wrażliwość ich na- 2 — dziś Durazzo w Albanii. 3 Cycero ma oczywiście na myśli siostrę Attyka, Pompo- nie, żonę Kwintusa. Ich pożycie układało się od początku nie bardzo zgodnie (por. list 1, przyp. 1), ale wina takiego stanu rzeczy nie obciążała zdaje się wyłącznie Kwintusa. 4 — dzisiejsze Saloniki nad Morzem Egejskim. tury jest najczęściej oznaką dobrego serca — jeżeli, co najważniejsza, przyznasz, że powinniśmy wzajemnie zno- sić nasze usterki, wady czy też urazy, ufam, że to wszystko łatwiej da się załagodzić. Błagam cię, abyś tak postąpił, bo dla mnie, co cię tak wyjątkowo kocham, jest niezmier- nie ważne, żeby wśród moich najbliższych nie było nikogo, kto by cię nie kochał i przez ciebie nie był kochany. 5. Najmniej była potrzebna ta część twego listu, w której mi przedstawiasz, jakie pominąłeś możliwości wyniesienia się, czy to na prowincji, czy w stolicy, w róż- nych czasach, ale przede wszystkim za mego konsulatu. Poznałem bowiem szlachetność i wielkoduszność twej na- tury i nabrałem przeświadczenia, że nie ma między nami innej różnicy, jak dobrowolnie obrany kierunek życia; bo mnie jakaś żądza sławy pchała do ubiegania się o zaszczy- ty, ciebie zaś inne, bynajmniej nie zasługujące na naganę dążenie skłoniło do zażywania godziwego spokoju. Jeśli jednak chodzi o prawdziwą chwałę, polegającą na uczci- wości, gorliwości, sumienności, to nie stawiam wyżej od ciebie ani siebie samego, ani nikogo innego; co się zaś ty- czy miłości dla mnie — pomijając brata i rodzinę — ciebie stawiam na pierwszym miejscu. 6. Widziałem przecież, widziałem i do głębi przejrza- łem zarówno twe troski, jak i radości w różnych okolicz- nościach mego życia. Miłe mi były twe życzenia przy do- znanym powodzeniu, słodką była twoja pociecha w niepo- koju. A teraz, wobec twej nieobecności, brak mi w naj- wyższym stopniu nie tylko twoich rad, w których tak celujesz, ale i rozmów z tobą, które zawsze mi są najmil- sze. Nie umiem powiedzieć, czy więcej brak mi ciebie i rozmów z tobą w sprawach publicznych, w których nie mogę się zaniedbywać, czy w mej pracy prawnika, którą się dawniej zajmowałem z chęci wyniesienia się, teraz zaś, by dzięki ludzkiemu uznaniu móc zachować swą god- 11. (ATT. I 17) ność — czy też w sprawach domowych, już i przedtem, a zwłaszcza teraz, po wyjeździe brata. Wreszcie, ani w pra- cy, ani wypoczywając, ani przy zajęciu, ani w wolnych chwilach, ani na forum, ani w domu, ani w sprawach pań- stwowych, ani w prywatnych, nie mogę się długo obejść bez twojej najmilszej i tak życzliwej zawsze rady i roz- mowy. 7. Prosta powściągliwość nie pozwalała najczęściej mnie ani tobie mówić o tych rzeczach. Teraz jednak było to niezbędne ze względu na ten ustęp twego listu, w któ- rym chciałeś oczyścić i obronić przede mną swój charak- ter i swe postępowanie. I w tej przykrości, związanej z oddaleniem się od ciebie mego brata i z jego urazą, tkwi jednak ta dobra strona, że i mnie, i innym twoim przyja- ciołom znana była jako od dawna przez ciebie wypowiada- na niechęć do udania się na prowincję; tak iż okoliczność, że nie jesteście razem, wydaje się nie wynikiem waszej niezgody, lecz twojej woli i postanowienia. Toteż zerwane więzy zostaną znów nawiązane, a te, które nas łączą i są święcie przestrzegane, pozostaną takimi na zawsze. 8. Mamy tu 5 położenie polityczne słabe, nędzne i nie- pewne. Myślę bowiem, żeś słyszał, iż nasi rycerze niemal zupełnie zerwali z senatem. Czuli się przede wszystkim bardzo urażeni, że na mocy uchwały senatu miano prze- prowadzić śledztwo u przekupnych sędziów. Ponieważ przypadkowo nie byłem obecny przy przeprowadzeniu tej uchwały, skoro spostrzegłem, że rycerze oburzają się na nią, choć otwarcie tego nie mówią, zgromiłem senat z wielką, jak mi się zdaje, mocą, i przemawiałem nader poważnie i płynnie, choć sprawa była raczej nieczysta. 5 tu — w Rzymie. 9. A oto nowe, rozkoszne żądanie ze strony stanu ry- cerskiego, trudne wprost do zniesienia! A jednak nie tylko je zniosłem, ale nawet poparłem. Ci, co od cenzorów wzięli w dzierżawę dochody z prowincji Azji6, poskarżyli się w senacie, że, powodowani chciwością, naznaczyli za dzier- żawę zbyt wysoką cenę — i zażądali unieważnienia umo- wy. Byłem ich pierwszym poplecznikiem, a raczej drugim, bo Krassus nakłonił ich do tego, żeby się ośmielili takie żądanie wysunąć. Wstrętna to sprawa, haniebne żądanie i przyznanie się do lekkomyślności. Groziło jednak naj- większe niebezpieczeństwo: gdyby nic nie uzyskali, zer- waliby zupełnie z senatem. W tej sprawie również okaza- łem jak największą pomoc i tyle sprawiłem, że senat w pełnym składzie i z wielką życzliwością rozważał tę sprawę, ja zaś 1 i 2 grudnia wiele mówiłem o godności stanów i o ich zgodzie. Dotąd jednak sprawa nie jest za- łatwiona, ale życzliwość senatu jest wyraźna. Jeden tylko przemawiał przeciw niej: Metellus, wyznaczony obecnie na konsula; miał także wystąpić ów nasz bohater, Kato, ale z powodu nastania ciemności nie doszło do tego. 10. Tak więc, przestrzegając swoich zasad, pilnuję, jak mogę, tej sklejonej przez siebie zgody; że jednak trzyma się ona słabo, waruję sobie dla zachowania swego stano- wiska bezpieczną, jak się spodziewam, drogę, której ci w liście jasno wyłożyć nie mogę, lekko ci tylko o tym na- pomknę. Z Pompejuszem jestem w wielkiej zażyłości. Wiem, co mi na to odpowiesz. Będę się wystrzegał, czego 6 Państwo rzymskie nie ściągało za republiki samo podat- ków, lecz wydzierżawiało je za ryczałtową sumą prywatnym kapitalistom lub spółkom kapitalistów, którzy następnie ścią- gali je z nawiązką od właściwych podatników. Trudnili się tymi interesami głównie członkowie stanu rycerskiego. Odda- wanie dochodów w dzierżawę należało do cenzorów i do se- natu. 11. (ATT. I 17); 12. (ATT. I 18) będzie trzeba, i kiedy indziej napiszę ci więcej o swych planach kierowania sprawami państwowymi. 11. Wiedz, że Lukcejusz ma zamiar natychmiast ubie- gać się o konsulat. Mówią, że będzie miał tylko dwu współzawodników. Cezar zamyśla zejść się z nim za po- średnictwem Arriusza, zaś Bibulus sądzi, że może się z nim związać przez G. Pizona. Śmiejesz się? Wierz mi, że nie są to rzeczy śmieszne. Cóż mam ci jeszcze napisać? Wiele by jeszcze było do napisania, ale to już kiedy indziej. Posta- raj się mnie zawiadomić, kiedy mamy cię oczekiwać. A ja nieśmiało proszę o to, czego najbardziej pragnę: żebyś jak najprędzej przyjechał. 5 grudnia. 12. (Att. I 18) Cycero do Attyka Rzym, 20 stycznia r. 60 1. Wiedz, że niczego tak mi teraz nie brak, jak człowie- ka, z którym mógłbym podzielić się wszystkim, co mnie napełnia troską, który by mnie kochał i był rozumny; z którym mógłbym w rozmowie niczego nie udawać, nie ukrywać, nie taić. Nie ma tu przecież przy mnie brata, tak bezpośredniego i tak do mnie przywiązanego. A Metellus to nie człowiek, to Goły brzeg, powietrze i szczera pustynia!1... A ty, coś tak często koił swą rozmową i radą troski i nie- pokój mej duszy, coś mi był sojusznikiem w życiu publi- cznym, powiernikiem w sprawach prywatnych, uczestni- 1 Cytat z nie znanej bliżej tragedii rzymskiej. kiem wszystkich mych rozmów i planów, gdzież jesteś? Tak mnie wszyscy opuścili, że tyle tylko mam wytchnie- nia, ile czasu spędzam z żoną, córeczką i kochanym małym Cyceronem. Bo te moje wspaniałe i blichtrem świecące przyjaźnie przydają mi blasku w życiu publicznym, lecz w domowym nie dają żadnej radości. Toteż, gdy o rannej porze dom mój jest dobrze wypełniony2 , gdy wychodzę na forum otoczony tłumem przyjaciół, w tak wielkiej ciżbie nie mogę znaleźć nikogo, z kim mógłbym i pożartowac so- bie swobodnie, i westchnąć sobie bez przymusu. Dlatego cię oczekuję, tęsknię za tobą i gorąco cię zapraszam. Wiele bowiem rzeczy dręczy mię i niepokoi; wydaje mi się je- dnak, że mając ciebie za słuchacza będę mógł się ich poz- być w rozmowie podczas jednej przechadzki. 2. Lecz wszystkie dręczące troski i obawy w sprawach osobistych na razie przemilczę, nie chcąc ich powierzać temu listowi i nieznanemu posłańcowi. Nie są one zresztą (nie chcę przecież nazbyt ciebie niepokoić) aż tak przykre, tkwią mi jednak w sercu i gnębią mnie, a nie mam przy sobie przyjaznego człowieka, który by mnie ukoił radą czy rozmową. Co się zaś państwa tyczy, jakkolwiek nie opuszcza mnie odwaga, jednak raz po raz samo lekarstwo nową zadaje ranę. Bo gdy ci w krótkości przedstawię, co zaszło po twoim odjeździe, zawołasz, że państwo rzymskie po prostu już dłużej istnieć nie może. Po twoim bowiem odjeździe początek dała wszystkiemu owa Klodiuszowa farsa3, w której ja, znalazłszy, jak mniemałem, sposobność do ukrócenia rozpusty i poskromienia młodzieży, przema- wiałem gwałtownie i użyłem wszystkich sił mego umysłu 2 Było zwyczajem rzymskim, że znajomi odwiedzali ran- kami wybitne osobistości dla złożenia im uszanowania, a na- stąpnie wraz z nimi udawali się na rynek. 3 por. listy 7 i 10. 12. (ATT. I 18) i talentu powodując się nie nienawiścią dla kogokolwiek, lecz nadzieją poprawy i uzdrowienia państwa. 3. Lecz pogrążył rzeczpospolitą przekupny i skalany sąd. Słuchaj, co potem nastąpiło. Narzucono nam konsula4, na którego nikt oprócz nas, filozofów, nie może spojrzeć bez westchnienia. Jakiż to cios! Po wydaniu uchwały se- natu o przekupstwie przy ubieganiu się o urzędy i o są- dach, nie wniesiono żadnego innego prawa; senat podlega napaściom, rycerze zaś odwrócili się od niego. Tak więc ten rok obalił dwie podpory państwa, przeze mnie jednego utwierdzone: zniweczył bowiem powagę senatu i stargał zgodę stanów. Zaczyna się teraz drugi rok, równie obie- cujący. Początek jego był taki, że nie obchodzono dorocz- nych świąt bogini Juwenty, bo Memmiusz wtajemniczył żonę Marka Lukullusa w swoje własne misteria. Oburzony Menelaus5 przeprowadził rozwód. Zresztą ów pasterz z Idy obraził jedynie Menelausa, ten zaś nasz Parys obszedł się równie pogardliwie z Menelausem, jak z Aga- memnonem. 4. Jest tu niejaki Gajus Herenniusz, trybun ludowy, którego ty może nawet nie znasz; zresztą może go i znasz, bo pochodzi z twojej tribus 6 i jego ojciec Sekstus dokony- wał zwykle u was rozdawnictwa pieniędzy. Otóż usiłuje on przeprowadzić przeniesienie Publiusza Klodiusza do 4 — Lucjusza Afraniusza, kreaturę Pompejusza. 5 Aluzja mitologiczna: królewicz spartański Parys miał uwieść Helenę, żonę króla spartańskiego Menelausa. Cycero rozprowadza dalej tę aluzję nazywając Agamemnonem (bratem Menelausa) Lucjusza Lukullusa, wybitnego wodza rzymskiego, brata znieważonego przez Memmiusza Marka, któremu ten- że Memmiusz, korzystając ze swych uprawnień trybuna ludo- wego, przeszkadzał w osiągnięciu tryumfu z racji odniesionych w Azji zwycięstw. 6 Por. list 10, przyp. 38. plebejuszów 7 i jednocześnie stawia wniosek, aby cały lud na Polu Marsowym głosował w sprawie Klodiusza 8. Przy- jąłem go w senacie wedle swego zwyczaju; lecz trudno o bardziej apatycznego człowieka. 5. Metellus jest doskonałym konsulem i wielkim moim wielbicielem, lecz uszczuplił swą powagę przez to, że ze względów czysto formalnych zgłosił taki sam wniosek co do Klodiusza. Za to syn Aulusa9, o bogowie nieśmiertelni! cóż to żołnierz gnuśny i tchórzliwy! jak godzien tego, aby Palikanus codziennie rzucał mu w twarz obelgi, co się też dzieje. 6. Flawiusz ogłosił prawo agrarne 10, raczej mało zna- czące i prawie takie samo, jakie było prawo Plotiusza. Tymczasem nigdzie nie można znaleźć choćby cienia męża stanu. Ten, który mógłby nim być, mój przyjaciel Pompe- jusz — tak jest, chcę, abyś to wiedział — woli przyglądać się w milczeniu swej haftowanej todze 11. Krassus nie pi- 7 Klodiusz, bohater skandalicznego procesu, opisywanego w poprzednich listach przez Cycerona, pochodził z rodziny pa- trycjuszowskiej. Pragnął jednak ubiegać się o urząd trybuna ludowego, a patrycjusze do urzędu tego nie byli dopuszczani. Postanowił zatem "przejść do plebsu", co wedle praw rzym- skich było możliwe w wypadku, gdyby adoptował go, a zatem przyjął do swej rodziny jakiś plebejusz. Roli tej podjął się ów Gajus Herenniusz. Była to zresztą oczywista komedia prawna, bo adoptujący był młodszy od adoptowanego. 8 Akt „przejścia do plebsu" wymagał zatwierdzenia przez zgromadzenie ludowe. 9 — konsul Afraniusz. 10 Prawa agrarne, które poczynając od braci Grakchów wielokrotnie usiłowało przeprowadzić w Rzymie stronnictwo ludowe, zmierzały do obdzielenia gruntami państwowymi pro- letariatu miejskiego. Ponieważ jednak grunta te były w użytko- waniu bogaczy, więc warstwy posiadające zwalczały konse- kwentnie tego rodzaju projekty. 11 haftowanej todze — jaką nosił jako tryumfator. 12. (ATT. I 18) śnie słowa przeciw ludziom wpływowym 12. Resztę znasz: są tak głupi, iż wyobrażają sobie, że po upadku państwa uratują swoje sadzawki z rybami13. 7. Jeden tylko Kato coś działa, ale więcej, jak mi się zdaje, dzięki swej stałości i nieskazitelności niż roztropno- ści i rozumowi; dręczy on już trzeci miesiąc nieszczęsnych dzierżawców, którzy byli mu wielce oddani, i nie pozwala senatowi udzielić im odpowiedzi14. Jesteśmy więc zmu- szeni nie rozstrzygać żadnych spraw, zanim się nie odpo- wie dzierżawcom. Dlatego przypuszczam, że nawet posel- stwa nie zostaną przyjęte 15. 8. Widzisz więc, jakie fale nami miotają, i jeżeli z tego, co napisałem tak obszernie, potrafisz wyczytać i to, czego nie napisałem, odwiedź mnie nareszcie, i choć raczej trzeba uciekać stąd, dokąd cię wzywam, niech przyjaźń dla mnie zaważy u ciebie tak wiele, abyś zapragnął tu przybyć po- mimo tych przykrości. Postaram się zapowiedzieć i ogłosić wszędzie, aby cenzor nie zapisał cię jako nieobecnego16; 12 Zważywszy, że słowa te pisane były w roku, kiedy Pom- pejusz i Krassus zawarli z Cezarem tzw. pierwszy triumwirat, który miał decydująco zaważyć na losach państwa rzymskiego, musimy się uśmiechnąć nad Cyceronową orientacją w spra- wach polityki. 13 Aluzja do arystokracji rzymskiej, która wówczas chę- tnie hodowała w swych willach luksusowe gatunki ryb prze- znaczone na stół. Trudno o bardziej dosadną krytykę samolub- stwa i krótkowzroczności tej warstwy. Por. list 13, przyp. 7. 14 Por. list 11, ust. 9. 15 Poselstwa państw obcych były w Rzymie przyjmowane przez senat. 16 Najwidoczniej odbywał się wówczas dokonywany przez cenzorów co lat 5 spis obywateli oraz szacunek ich mająt- ków. Ten, kto do takiego spisu nie stawił się osobiście lub przez zastępcę, narażał się w dawniejszych czasach na surowe represje; za czasów Cycerona tylko na to, że szacunku jego majątku dokonywano z urzędu bez jego deklaracji, a więc z ewentualną jego szkodą. ale być zapisanym na liście tuż przed ostatecznym termi- nem jest godne prawdziwego człowieka interesu 17. Posta- raj się więc, abym cię jak najprędzej ujrzał. Bądź zdrów. 20 stycznia. 13. (Att. I 20) Cycero do Attyka Rzym, połowa maja r. 60 1. Gdym się udawał 12 maja z Pompejanum 1 do Rzy- mu, kochany Cyncjusz oddał mi twój list, któryś wysłał 13 lutego. W tym oto liście odpowiem ci więc na tamten. Przede wszystkim cieszę się, żeś rozumiał, jakie mam o to- bie mniemanie2, dalej, niezmiernie mi miło, że w spra- wach, w których według mnie moi bliscy postąpili wobec ciebie zbyt ostro i nieuprzejmie, okazałeś się tak niezmier- nie opanowany; uważam to za dowód nie tylko twej wiel- kiej przyjaźni, ale także i twego wielkiego rozsądku i mą- drości. Skoroś tedy napisał do mnie o tym tak mile, tak rozumnie, uprzejmie i z taką wyrozumiałością, że nie tylko nie powinienem już więcej na ciebie nalegać, ale nawet nie mógłbym ani od ciebie, ani od kogokolwiek innego oczeki- 17 Attyk prowadził dość rozległe interesy finansowe, ale nie do tego stopnia, aby wyczekiwać, jak prawdziwi ludzie in- teresu, do ostatniej chwili z deklaracją majątkową, gdyż tylko taka obrazowała istotny stan ich ciągle zmiennych finansów. Cycero żartuje sobie z przyjaciela. 1 — willa i posiadłość wiejska Cycerona nad Zatoką Nea- politańską, w sąsiedztwie zasypanego później przez Wezuwiusz miasta Pompei. 2 Aluzja do spraw, o których była mowa w liście 11, ust. 1—7. 13. (ATT. I 20) wać tyle ustępliwości i łagodności, uważam za najstoso- wniejsze nic już więcej o tych sprawach nie pisać. Gdy się spotkamy, porozmawiamy o nich osobiście, o ile zajdzie potrzeba. 2. Pisząc o sprawach ogólnych, roztrząsasz je w sposób wielce mi przyjazny i nader rozsądny, a zdanie twoje nie odbiega od moich zamiarów. Albowiem nie powinienem odstępować od stanowiska odpowiadającego mej godności, ani też wchodzić do cudzego obozu bez własnych wojsk. Ten zaś, o którym piszesz 3, nie ma w sobie ani wspania- łomyślności, ani wielkoduszności, lecz jedynie cechy niskie i skłonność do ubiegania się o względy tłumu. Mimo to jednak obrany przeze mnie sposób postępowania był może nie bez pożytku dla spokoju mego życia, ale, dalibóg, było znacznie pożyteczniejsze dla państwa niż dla mnie po- wściąganie ataków nieuczciwych obywateli przeciwko mej osobie, gdy się starałem utwierdzić chwiejne poglądy czło- wieka, stojącego na wysokim stanowisku, o wielkim wpły- wie moralnym i społecznym, i uzyskałem tyle, iż przestał być nadzieją niegodziwców, a stał się chwalcą mego kon- sulatu. Gdybym musiał zapłacić za to zejściem poniżej mej godności, nic nie byłoby dla mnie warte tej ceny; jednakże tak wszystkim pokierowałem, iż nie ja zdawałem się schodzić poniżej mej godności, gdym mu przytakiwał, lecz on zyskiwać na powadze, gdy mnie chwalił. 3. W pozostałych sprawach tak postępuję i będę postę- pował, aby nie wywoływać wrażenia, że wszystko, czego dokonałem, uczyniłem przez przypadek. Moich uczciwych współobywateli, których masz na myśli, zarówno jak Spar- ty, która, jak mówisz, przypadła mi w udziale4, nigdy 3 — Pompejusz. 4 Aluzja do wiersza z tragedii Eurypidesa pt. Telefos: „Sparta ci przypadła, rządź nią". nie porzucę, lecz nawet jeśli zostanę przez nich opuszczo- ny, pozostanę wierny swym dawnym zasadom. Chciałbym tylko, abyś wiedział, że od czasu śmierci Katulusa 5 kroczę tą drogą optymatów bez żadnej ochrony i bez żadnego towarzysza. Bo jak mówi, zdaje się, Rinton6: Jedni ludzie — nic nie warci; inni o nic nie chcą dbać. Jak mi zazdroszczą nasi hodowcy ryb 7, napiszę ci w innym liście albo zachowam to do chwili naszego osobistego spo- tkania. Od senatu jednak nic mnie nie oderwie, bo to i najwłaściwsza droga, i najbardziej odpowiada memu po- łożeniu, a wreszcie bynajmniej nie jestem niezadowolony ze stosunku senatu do mnie. 4. Co się tyczy Sykiończyków, jak ci już pisałem, nie można pokładać wielkich nadziei w senacie8. Nikt bo- wiem teraz nie wnosi skargi. Toteż, jeśli się stąd czego spodziewasz, długo byś musiał czekać. Jeśli możesz, próbuj innej drogi. Gdy to prawo uchwalano, nikt nie zwrócił uwagi, do kogo właściwie miało się ono stosować, a nasi milczący senatorowie skwapliwie pobiegli oddać głos 9. Jeszcze nie dojrzała pora kasowania uchwały senatu, po- 5 Por. list 8, przyp. 5. Katulus zmarł właśnie na przełomie r. 61 i 60. 6 — grecki poeta dramatyczny działający na Sycylii i w po- łudniowej Italii u schyłku IV w. p. n. e. 7 Por. list 12, przyp. 13. 8 Por. list 8, przyp. 2. W liście z dn. 15 marca t. r. donosił Cycero Attykowi, że zapadła uchwała senatu, zabraniająca na- miestnikom prowincyj wywierania nacisku na państewka, któ- re weszły w skład państwa rzymskiego na prawach quasi- równouprawnionych sprzymierzeńców, jeśli szło o ich długi u osób prywatnych w Rzymie. Ponieważ miasto Sykion, które było dłużnikiem Attyka, posiadało takie prawo, przyjaciel Cy- cerona byłby chętnie widział cofnięcie tej uchwały. 9 W senacie rzymskim głosowano przez rozstąpienie się. 13. (ATT. I 20) nieważ nikt się na nią nie skarży, a wielu jest z niej zado- wolonych, po części ze złej woli, po części jednak w poczu- ciu jej słuszności. 5. Twój Metellus jest doskonałym konsulem, jedno tylko w nim ganię: nie jest, zdaje się, zbytnio zadowolony z napływających z Galii wieści o spokoju. Myślę, że pra- gnie tryumfu 10. Chciałbym, żeby się w tym względzie po- miarkował; poza tym jest bez zarzutu. Ale za to syn Au- lusa 11 tak się zachowuje, że jego konsulat to nie konsulat, lecz policzek dla naszego Wielkiego Człowieka. 6. Z pism swoich posyłam ci grecki opis mego konsu- latu 12. Dałem tę książkę Lucjuszowi Kosyniuszowi. Myślę, że moje pisma łacińskie sprawiają ci przyjemność; ale jako Grek13, zazdrościsz mi pewnie mej greczyzhy. Jeśli inni coś napiszą, zaraz ci przyślę; ale wierz mi, skoro tylko przeczytają mój utwór, powstrzyma ich to zapewne od pi- sania. 7. Teraz, że powrócę do swoich spraw, L. Papiriusz Petus, porządny człowiek i mój wielbiciel, ofiarował mi książki pozostawione przez Ser. Klaudiusza. Gdy mi twój 10 Na początku r. 60 sytuacja w Galii Zaalpejskiej, która tylko w swej południowej części była prowincją rzymską, do- znała poważnego zaostrzenia i senat wydał kilka zarządzeń przygotowujących rzymską interwencję wojskową na tym tere- nie. Później nastąpiło odprężenie, co było nie na rękę ambit- nemu Metellusowi, któremu miało przypaść dowództwo w ewen- tualnej wojnie. 11 Konsul Afraniusz. 12 Cycero był niesłychanie dumny ze swojej działalności na stanowisku konsula w r. 63 i pamięć swoich czynów usi- łował wszelkimi sposobami przekazać potomności. Grecka hi- storia konsulatu przeznaczona była „na eksport" dla kultural- nego świata nierzymskiego, mówiącego po grecku. Por. też list 14 ust. l i 2. 13 jako Grek — żartobliwa aluzja do wieloletniego pobytu Pomponiusza w Atenach. przyjaciel Cyncjusz oświadczył, że mogę je przyjąć mimo Cyncjuszowej ustawy14, odpowiedziałem mu, że chętnie je przyjmę, jeśli mi je sprowadzi. A więc, jeśli mnie ko- chasz, jeśli wierzysz, że ja cię kocham, staraj się przez swoich przyjaciół, klientów, pobratymców, wyzwoleńców i zgoła przez niewolników, aby mi się stamtąd ani jedna kartka nie zagubiła. Bo niezmiernie są mi potrzebne i tę greckie książki, które, jak przypuszczam, pozostawił, i te łacińskie, o których wiem na pewno, że je posiadał. A ja co dzień więcej szukam wytchnienia w takich zajęciach 15, ile mi tylko zostaje czasu od zajęć publicznych. Uczynisz mi, powtarzam, rzecz niezmiernie miłą, jeśli włożysz w tę sprawę tyle starania, ile zwykle wkładasz w to, na czym mi bardzo zależy. Polecam ci też sprawy samego Petusa, 14 Prawo Cyncjuszowe z r. 204 określało wysokość podar- ków, jakie obrońcom rzymskim wolno było przyjmować od swoich klientów (gdyż branie przez nich normalnego wyna- grodzenia było w ogóle prawem zakazane). Prawo to zwało się Cyncjuszowym od nazwiska Lucjusza Cynejusza Alimen- tusa, męża stanu i jednego z pierwszych historyków rzymskich ze schyłku III w., który zgłosił odpowiedni, uchwalony na- stępnie wniosek. Ów zaś Cyncjusz, o którym Cycero wspomina w tym liście, był znanym nam już z listu l (przyp. 5) proku- rentem Attyka w Rzymie, za którego pośrednictwem Cycero sprowadzał greckie dzieła sztuki do swoich will. Oczywiście nie miał on żadnego tytułu do wykładania ustaw swego (za- pewne przypadkowego) imiennika. Ofiarodawcę tej biblioteki, Petusa, znamy dobrze jako jednego z korespondentów Cyce- rona, zachowało nam się 12 listów do niego pisanych; nie wie- my jednak nic o tym, kiedy i w jakiej sprawie Cycero go bronił. Biblioteka jego znajdowała się chyba w Atenach lub Epirze. 15 w takich zajęciach — w studiach literackich i nauko- wych. W miarę jak horyzont polityczny się zaciemnia, Cycero coraz częściej zwraca się do zajęć czysto umysłowych, do któ- rych zresztą zawsze miał żywą skłonność, a wypowiedzi na ten temat powracają nieraz w jego korespondencji. 14. (ATT. II 1) za co on składa ci serdeczne dzięki; i już nie tylko proszę, ale bardzo nalegam, abyś mnie odwiedził. 14. (Att. II 1) Cycero do Attyka Rzym, połowa czerwca r. 60 1. Gdym 1 czerwca jechał do Ancjum1, uciekając z największą ochotą od gladiatorów Marka Metella2, wy- szedł mi na spotkanie twój niewolnik i oddał mi twój list oraz napisany po grecku pamiętnik o moim konsulacie3. Ucieszyłem się, żem już przedtem wręczył L. Kosyniuszowi dla oddania tobie książkę o twych samych sprawach i również po grecku; bo gdybym wpierw przeczytał twą książkę, powiedziałbyś, żem od ciebie ściągnął. Choć to twoje dzieło — przeczytałem je z przyjemnością — wy- dało mi się troszeczkę za mało wygładzone i za proste, jed- nak przez to właśnie było ozdobne, że pozbawione wszel- kich ozdób, podobnie jak to się mówi o kobietach, że dobrze pachną, gdy wcale nie pachną. Natomiast moja książka zużyła cały skład perfum Izokratesa 4, wszystkie szkatułki ze szminkami jego uczniów, a nawet niektóre farby Ary- 1 — miejscowość nadmorska na południe od Rzymu, zna- na jako eleganckie kąpielisko. 2 od gladiatorów Marka Metella — od igrzysk gladiator- skich wydanych przez tego ostatniego. 3 — napisany przez Attyka, oczywiście na prośbę samego Cycerona. 4 — znakomity grecki mówca i teoretyk retoryki w IV w.; jego młodszym współczesnym i współzawodnikiem na polu teorii krasomówstwa był wspomniany dalej znany filozof Arysto- teles. stotelesa. Czytałeś ją pobieżnie w Korcyrze5, jak mi pi- szesz w innym liście, potem, jak się zdaje, otrzymałeś inny egzemplarz od Kosyniusza. Nie ośmieliłbym się ci jej posyłać, gdybym jej jak najtroskliwiej i najstaranniej nie poprawił. 2. Zresztą odpisał mi z Rodos Posejdonios6, że gdy czytał ten mój pamiętnik, który mu posłałem, aby ozdo- bniej o tych sprawach napisał — nie tylko go ta książka do pisania nie zachęciła, lecz, przeciwnie, odstraszyła. Co tu dużo mówić? przestraszyłem naród grecki. Tak to ci, co się ciągle dopominali, abym dał im coś do pięknego opisania, przestali wreszcie mię zanudzać. Jeśli ci się ta książka spodoba, postaraj się, aby się znalazła w Atenach i w innych miastach Grecji; wydaje mi się bowiem, że może dodać nieco blasku moim czynom. 3. Wyślę ci i te mówki, o które prosisz, i więcej jeszcze, ponieważ podobają ci się nawet te, które napisałem, za- chęcony zapałem uczącej się młodzieży. Twój współobywa- tel Demostenes7 zabłysnął w mowach zwanych Filipika- mi, porzucając ów trochę zaczepny sposób przemawiania w sądzie 8, i stając się przez to dostojniejszym i podobniej- szym do mażą stanu; tak tedy i ja uznałem za stosowne dołożyć starań, aby i po mnie pozostały mowy godne na- zwy konsularnych. Pierwsza z nich została wygłoszona 5 — wyspa u zachodnich wybrzeży Grecji. 6 — wielki filozof grecki z czasów Cycerona, a przy tym wszechstronny uczony, m. in. także wybitny historyk, mieszkał stale na wyspie Rodos. Jego grzeczne wymówienie się od pisa- nia o zasługach konsula z r. 63 zdaje się ten ostatni brać za dobrą monetę. 7 — znakomity mówca ateński i mąż stanu w IV w. Jego cykl mów zwalczających Filipa II króla Macedonii znany był już w starożytności pod zbiorowym tytułem Filipiki. 8 Demostenes był też znanym mówcą sądowym. 14. (ATT. II 1) dnia 1 stycznia w senacie, druga do ludu o prawie rol- nym 9 trzecia o Otonie 10, czwarta w obronie Rabiriusza 11, piąta o dzieciach proskrybowanych12, szósta, w której zrzekłem się na zebraniu ludowym zarządu prowincją13, siódma, gdym wypędzał Katylinę 14, ósma, którą wygłosi- łem do ludu nazajutrz po ucieczce Katyliny, dziewiąta na zebraniu ludowym w dniu, kiedy Allobrogowie złożyli do- niesienie, dziesiąta wygłoszona w senacie dnia 5 grudnia. Ponadto są jeszcze dwie krótkie mowy, jakby urywki mo- wy o prawie rolnym 15. Postaram się, abyś otrzymał cały ten zbiór; ponieważ obchodzą cię zarówno moje słowa, jak czyny, zobaczysz z tych książek, czego dokonałem i co po- wiedziałem — albo, bodajbyś ich nie żądał: ja ci się prze- cież nie narzucałem. 4. Pytasz, po co cię wzywam 16, i zaznaczasz, że cię zatizymują interesy; nie odmawiasz jednak swego przy- jazdu, nie tylko gdyby zaszła potrzeba, ale nawet gdybym tego zapragnął. Otóż nie ma na razie żadnej potrzeby, zdaje mi się jednak, że możesz sobie wygodniej rozłożyć terminy swej podróży. Już zbyt długo cię czekam, a prze- cież jesteś niedaleko; nie mogę się rozkoszować twoim to- warzystwem, a i ty odczuwasz mój brak. Na razie mamy 9 Są to zachowane nam dwie pierwsze z trzech mów De lege agraria. Por. przyp. 15. 10 Mowa nie zachowana. 11 Zachowana mowa Pro Rabirio. 12 w tej nie zachowanej mowie Cycerp przeciwstawiał się przywróceniu prawa do piastowania urzędów synom ludzi pro- skrybowanych przez Sullę. 13 Mowa nie zachowana 14 Ta mowa i trzy następne to zachowane nam cztery mowy In Catilinam (inaczej Katylinarki). 15 Posiadamy jedną z nich jako trzecią mowę De lege agraria. 16 Aluzja do zakończenia listu 13. jeszcze spokój, lecz gdyby szaleństwo naszego Pięknisia 17 miało się posunąć zbyt daleko, z pewnością zawezwałbym cię stamtąd. Lecz Metellus świetnie go ukróca i będzie to czynił nadal. Cóż tu wiele mówić? — Jest to konsul gorąco kochający ojczyzną i — jak zawsze uważałem — z natury uczciwy. 5. Tamten 18 już nawet nie udaje, lecz po prostu chce zostać trybunem ludowym. Gdy rozważano tę sprawę w senacie, zmiażdżyłem go i wytknąłem mu zmienność: bo w Rzymie stara się o trybunat ludu, podczas gdy na Sycylii głosił, że ubiega się o edylat. Powiedziałem też, że nie będziemy się musieli bardzo trudzić, bo nie więcej bę- dzie mu wolno gubić państwo jako plebejuszowi19, niż za mego konsulatu było to wolno podobnym do niego patry- cjuszom20. Gdy zaś powiedział, że w siedem dni przybył znad morza21, że nikt nie mógł mu wyjść na spotkanie i że wszedł do Rzymu w nocy, i gdy się tym przechwalał na zebraniu, oświadczyłem, że nie przytrafiło się mu nic nowego. — Z Sycylii na siódmy dzień do Rzymu? Ależ w trzy godziny byłeś z Rzymu w Interamna22. Wszedłeś 17 — po łacinie Pulchellus, złośliwe określenie Klodiusza, który nosił rodzinny przydomek Pulcher (= piękny). Por. o nim listy 9 i 10. 18 — Klodiusz. 19 Por. list 12, iprzyp. 7. 20 Mowa o Katylinie i jemu podobnych. 21 — mianowicie znad Cieśniny Messyńskiej, oddzielają- cej Italią od Sycylii, gdzie Klodiusz bawił poprzednio. Ówcze- snymi drogami przestrzeń ta wynosiła około 600 km. 22 Były trzy miejscowości tej nazwy w Italii, najbliższa w odległości około 80 km w linii powietrznej od Rzymu. Żart polega na tym, że w czasie swego głośnego procesu Klodiusz utrzymywał, iż w momencie popełnienia świętokradztwa w do- mu Cezara przebywał w Interamna, Cycero zaś przysiągł, że 3 godziny przed tym faktem widział go w Rzymie. Por. list 10, przyp. 5. 14. (ATT. II 1) w nocy? To nie pierwszy raz23. Nikt ci nie wyszedł na spotkanie? Ani i wtedy, kiedy było jak najbardziej po- trzebne. — Krótko mówiąc, zmuszam tego zuchwalca do pokory nie tylko powagą moich całych mów, lecz i tego rodzaju ciętymi powiedzeniami. Tak więc już poufale z nim żartuję i dowcipkuję; a nawet, gdyśmy odprowadzali pew- nego kandydata, zapytał mnie, czy miałem zwyczaj dawać Sycylijczykom miejsca na widowiskach gladiatorów. Po- wiedziałem, że nie. „A ja — on na to — ich nowy opie- kun 24 — dam im; ale moja siostra25, choć ma tyle miej- sca w rzędach konsularnych, daje mi go tylko jedną sto- pą". — ,,Nie skarż się — odparłem — na jedną nogę26 swej siostry; możesz sobie i drugą podnieść". — Powiesz, że ten żart nie jest godzien męża konsularnego. Przyznaję, lecz nienawidzę tej kobiety, tak konsula niegodnej. To sekutnica, z mężem ciągłe toczy wojny 27, i to nie tylko z Metellem, ale i z Fabiuszem 28, bo jest nie- zadowolona, że oni biorą w tym udział29. 23 Aluzja do zakradnięcia się nocą do domu Cezara. 24 Było w Rzymie zwyczajem, że urzędnik, który sprawo- wał władzę w jednej z prowincji, stawał się po powrocie opie- kunem (jakby konsulem honorowym w naszym znaczeniu tego słowa) jej mieszkańców na terenie Rzymu. Otóż Cycero był w swoim czasie kwestorem na Sycylii, a świeżo piastował tam ten urząd Klodiusz. 25 — słynna z piękności i swobodnych obyczajów Klodia, pod imieniem Lesbii uwieczniona przez poetę Katulla, żona konsula Metellusa. 26 Po łacinie ten sam wyraz pes oznacza „nogę" i „stopę". Cycero czyni tu brutalną aluzję do kazirodczego stosunku, jaki wedle obiegających w Rzymie plotek łączyć miał Klodiusza z siostrą. 27 Cytat z nieznanego poety komicznego. 28 — osobistość bliżej nie znana. 29 biorą, w tym udział — zapewne w kampanii tych, któ- rzy utrudniali jej bratu uzyskanie trybunatu ludowego. 6. Pytasz mnie o prawo rolne 30; zdaje się, że zaintere- sowanie dla niego już ostygło. Co do tego, że mnie ganisz za przyjaźń z Pompejuszem, dość zresztą łagodnie — nie sądź, żem się z nim związał dla swojej ochrony; położenie było takie, że gdyby powstały między nami jakie nieporo- zumienia, musiałyby spowodować jak największe zamie- szanie w państwie. Przewidziałem więc to i zabezpieczy- łem się w ten sposób, żebym nie musiał odstąpić od swych zasad; przeciwnie, aby to on zmienił się na lepsze i zanie- chał choć trochę swego lekkomyślnego schlebiania pospól- stwu. Wiedz, że wyraża się on o wiele pochlebniej o moich czynach, przeciw którym wielu go podburzało, niż o swo- ich własnych; oświadcza mianowicie, że on dobrze zasłu- żył się państwu, lecz że ja je ocaliłem. Nie wiem, jaką mi korzyść przyniesie takie jego postępowanie; to pewna jednak, że państwu wychodzi na dobre. A jeśli zdołam wywrzeć dobry wpływ nawet na Cezara, który teraz pły- nie z bardzo pomyślnym wiatrem, czyż tak bardzo zaszko- dzę rzeczypospolitej? 7. Przecież, gdyby nawet nikt nie żywił względem mnie zawiści, gdyby wszyscy mi sprzyjali, jak mi się to słusznie należy, trzeba by raczej pochwalać te środki, które leczą to, co chore w państwie, niż te części, które wycinają. Teraz zaś, gdy owo rycerstwo, które umieściłem na Wzgórzu Kapitolińskim31, z tobą, jako chorążym i przy- wódcą, opuściło senat, a nasi najwybitniejsi obywatele czują się w siódmym niebie, jeśli barweny w ich basenach jedzą im z rąk, i o nic innego nie dbają32 — czyż sądzisz, 30 Por. list 12, przyp. 10. 31 Aluzja do koalicji stanu senatorskiego z rycerskim, jaką Cycero zdołał skojarzyć za swego konsulatu celem wspólnego wystąpienia warstw posiadających przeciw zamiarom Katyliny. 32 Por. list 12, przyp. 13. 14. (ATT. II 1) że mało czynię dobrego, sprawiając, że ci, co mają władzę, stają się nieszkodliwi? 8. Naszego Katona nie kochasz więcej ode mnie; szko- dzi on jednak czasem państwu, powodując się najlepszymi chęciami i nieposzlakowaną uczciwością; nieraz bowiem wygłasza takie zdania, jakby się znajdował w państwie Platona, nie zaś wśród mętów miasta Romulusa33. Cóż może być słuszniejszego niż oddanie pod sąd tego, co wziął pieniądze za wyrok? Uznał to Kato, senat mu przytaknął; rycerze wszczęli wojnę z senatem, nie ze mną, gdyż ja byłem innego zdania. Czyż może być coś bardziej bez- wstydnego od dzierżawców wymawiających umowy?34 Trzeba było jednak zgodzić się na stratę dla utrzymania zgody w stanie 35. Kato oparł się i zwyciężył. Toteż teraz, gdy konsula zamknięto w więzieniu36, gdy często powstają zaburzenia, nie poparł go nikt z tych, przy których pomo- cy ja i moi następcy na stanowisku konsula zwykle bro- nili rzeczypospolitej. — „Cóż tedy — rzekniesz — mamyż mieć ich za pieniądze, jak najmitów?" — „Cóż mamy po- cząć, skoro inaczej nie można? Czyż lepiej służyć wyzwo- leńcom, czy nawet niewolnikom? — Lecz, jak ty mówisz, dosyć tej powagi. 9. Fawoniusz znalazł więcej poparcia w mojej tribus niż w swojej37, lecz został odrzucony w tribus Lukceju- 33 Romulus — legendarny założyciel i pierwszy król Rzymu. 34 Por. list 11, przyp. 6. 35 Cycero lubi zwykle mówić o „zgodzie stanów" (rycer- skiego i senatorskiego), tu jednak traktuje je obydwa jakby jeden stan. 36 konsula zamknięto w więzieniu — uczynił to trybun lu- dowy Flawiusz dla złamania jego oporu przeciw prawu agrar- nemu. 37 Mowa o wyborach na stanowisko trybuna ludowego, któ- rego wybierał lud zebrany wedle prastarych okręgów wybor- czych zwanych tribus. sza. Podle oskarżył Nazykę, lecz proces prowadzi w sposób dość umiarkowany. Przemawiał w ten sposób, iż można było pomyśleć, że na Rodos pracował raczej w młynie niż u Molona 38. Na mnie trochę się obraził, bo broniłem tam- tego. Teraz stara się o urząd po raz drugi, z gorliwości dla państwa. Co robi Lukcejusz, napiszę ci, skoro się zo- baczę z Cezarem, który przybędzie za dwa dni. 10. Przypisujesz Katonowi i jego naśladowcy Serwiliu- szowi krzywdę, jaka cię spotyka ze strony Sykiończy- ków 39. Cóż, czy taka klęska nie spada na wielu porząd- nych ludzi? Lecz skoro tak postanowiono, musimy to chwalić, bo potem, gdy dojdzie do głosowania, zostaniemy sami. 11. Moja Amaltea40 oczekuje cię i tęskni za tobą. Ogro- mnie się cieszę z Tuskulanum i Pompejanum, tylko że mnie, owego obrońcę wierzycieli41, pogrążyły one w dłu- gach po uszy, bo przytłoczyły mnie nie brązem korync- kim42, lecz tym, com winien bankierom na forum. Mam nadzieję, że w Galii będzie spokój. Spodziewaj się lada dzień moich Prognostyków43, razem z mówkami, napisz jednak, jakie masz plany co do przyjazdu. Pomponia bo- 38 Molon był słynnym retorem greckim i mieszkał na wy- spie Rodos. W oryginale gra słów molae (kamienie młyńskie) i Molo (imię retora). 39 Por. list 13, przyp. 8. 40 — zakątek w Cyceronowej wilii w Arpinum, w którego urządzeniu Cycero korzystał z planów Attykowego Amalteum w Butrotum. 41 Cycero nazywa siebie żartobliwie „obrońcą wierzycieli", gdyż walczył z Katyliną, który w swym programie głosił m. in. powszechne umorzenie długów. 42 Korynckie wyroby z brązu były w starożytności wysoce cenione i bardzo kosztowne. 43 — znany nam tylko z fragmentów poemat Cycerona dotyczący zjawisk niebieskich. 14. (ATT. II 1); 15. (ATT. II 3) wiem kazała mi donieść, że będziesz w Rzymie w lipcu; nie zgadza się to jednak z twoim listem, któryś mi wysłał w sprawie swego cenzusu44. 12. Petus, jakem ci już przedtem pisał45, ofiarował mi wszystkie książki, pozostawione przez jego brata. Dar ten teraz zależy od twojej troskliwości. Jeśli mnie kochasz, uważaj, żeby zostały zachowane i sprowadzone do mnie; będzie to dla mnie największa przyjemność. Chciałbym, abyś się równie gorliwie zajął autorami greckimi, jak łacińskimi. Będę to uważał za podarunek od ciebie. Wy- słałem list do Oktawiusza 46, lecz osobiście z nim nie mó- wiłem; nie myślałem bowiem, że interesy twoje rozciąga- ją się na prowincje, i nie zaliczałem cię do lichwiarzy. Lecz napisałem wszystko dokładnie, jak należało. 15. (Att. II 3) Cycero do Attyka Rzym, grudzień r. 60 1. Przede wszystkim, chyba dobra nowina: Waleriusz został uniewinniony, mając Hortensjusza za obrońcę. Są- dzą ogólnie, że ten wyrok to ustępstwo dla syna Aulusa l; podejrzewam zaś, że Epikrates2, jak piszesz, dopuścił się tu jakiejś swawoli. Ale doprawdy, nie podobały mi się 44 Por. list 12, przyp. 16. 45 Por. list 13, ust. 7. 46 — był to ojciec późniejszego cesarza Augusta, wówczas namiestnik Macedonii. 1 — Afraniusza, konsula z owego roku. 2 — jeden z pseudonimów, jakimi Cycero określa Pompe- jusza. jego wojskowe buty i jego białe owijacze. Co to wszystko znaczy, zobaczymy po twoim przyjeździe. 2. Ganiać wąskość mych okien, wiedz, że ganisz Wy- chowanie Cyrusa 3. Gdy bowiem to samo mówiłem, Cyrus twierdził, że widok na ogrody nie jest tak miły z szerokich okien. Bo niechaj punkt widzenia będzie A, przedmiot oglądany B i C, a promienie D i E. Widzisz, co z tego wy- nika 4. Gdybyśmy widzieli na skutek wpadania obrazów do oczu 3, obrazy te byłyby uszkodzone przez ciasne otwo- ry; w rzeczywistości jednak owo wysyłanie promieni od- bywa się doskonale. Jeżeli jeszcze coś innego zechcesz zganić, i na to otrzymasz odpowiedź; chyba że poprawki da się przeprowadzić bez kosztów. 3. Przechodzę teraz do zbliżającego się stycznia6 i do mego politycznego stanowiska, przy czym metodą Sokra- tesową przedstawię obie strony sprawy, lecz w końcu, jak czynili jego uczniowie, omówię tę, która mi się bardziej podoba. Sprawa wymaga niewątpliwie wielkiej rozwagi. Bo albo trzeba dzielnie opierać się prawu rolnemu, co oznacza walkę, ale przyniesie mi chwałę, albo zachować się neutralnie, co równałoby się wyjazdowi do Solonium czy do Ancjum; albo wreszcie poprzeć owo prawo, czego, 3 — tytuł słynnego dzieła Ksenofonta; Cycero oznacza nim tu żartobliwie zalecenia czy wskazówki architekta Cyrusa, który budował mu willą w Arpinum. 4 W liście najwidoczniej znajdował się odręczny rysunek geometryczny; całe objaśnienie do niego jest po grecku, praw- dopodobnie dlatego, że w łacinie nie były wówczas jeszcze utar- te odpowiednie terminy techniczne z zakresu geometrii. 5 Materialiści greccy, Demokryt i Epikur, tłumaczyli sobie zjawisko widzenia w ten sposób, że od przedmiotów odrywają się ich obrazy i wpadają do oka. Cycero nie podziela tego po- glądu. 6 do zbliżającego się stycznia — jako do momentu objęcia władzy przez nowych konsulów. 15. (ATT. II 3) iak mówią, z całą pewnością spodziewa się ode mnie Ce- zar 7. Był bowiem u mnie Korneliusz — mam na myśli Korneliusza Balbusa, przyjaciela Cezara. Twierdzi on, że Cezar we wszystkim będzie słuchał mojej i Pompejusza rady i dołoży starań, aby zbliżyć Krassusa z Pompeju- szem 8. 4. Takie postępowanie miałoby te dobre strony: naj- ściślejszy związek z Pompejuszem, a jeśli zechcę, również i z Cezarem; pogodzenie się z wrogami, pokój z masami, spokojna starość. Niepokoi mnie jednak zakończenie mo- jej trzeciej księgi9: Pomnij swój życia kierunek, we wczesnej obrany młodości, Coś go w swym konsulacie dzielnie i mężnie przestrzegał, Dalej zachować ku chwale, przy zacnych ludzi uznaniu. Skoro sama Kalliope w owej księdze, pełnej tylu szla- chetnie napisanych ustępów, wygłosiła do mnie te słowa 10, nie sądzę, abym mógł się zawahać w przekonaniu, że zawsze: Jedna ta wróżba najlepsza — w obronie ojczyzny swej walczyć 11. Lecz odłóżmy omawianie tych spraw na nasze przechadz- ki w czasie Kompitaliów 12. Pamiętaj, przyjedź w przed- 7 — wybrany właśnie konsulem na r. 59. 8 Tymczasem Cezar zawarł już z obu wymienionymi tajne porozumienie, zwane później pierwszym triumwiratem, gwa- rantujące im całkowitą kontrolę nad biegiem spraw państwo- wych. 9 Cycero ma tu na myśli poemat, który sam napisał o swym konsulacie, nam znany tylko z urywków. 10 Najwidoczniej pod koniec poematu występowała muza Kalliope i zwracała się z aprobatą do Cycerona. 11 Wiersz z Iliady (XII 243). 12 — święto ku czci Larów, przypadające około 1 stycznia. dzień święta. Każę ci przygotować ciepłą kąpiel. Terencja zaprasza Pomponię, zaprosimy także twoją matkę. Przy- wieź mi z biblioteki mego brata Kwintusa książkę Teo- frasta O ubieganiu się o zaszczyty. 16. (Att. II 5) Cycero do Attyka Ancjum, pierwsza połowa kwiet- nia r. 59 1. Bardzo gorąco i już od dawna pragnę zwiedzić Aleksandrię i resztę Egiptu 1, i zarazem oddalić się stąd, gdzie ludzie mają już mnie dosyć, a powrócić dopiero wówczas, gdy zaczną za mną tęsknić. Lecz wysyłany w tym czasie i przez takich ludzi Trojan się wstydzą i w długie spowitych szaty Trojanek 2. Cóż bowiem powiedzą nasi optymaci, jeśli jeszcze jacy zo- stali? że może jakaś zapłata skłoniła mnie do porzucenia poprzedniego stanowiska? Pierwszy wszak Polidamas z wyrzutem na mnie uderzy3 — mianowicie nasz Kato, co dla mnie sam jeden za sto tysięcy innych starczy. A co powie o mnie historia za kilkaset lat? Tego wyroku bardziej się obawiam niż plo- 1 Triumwirowie pragnęli oddalić z Rzymu niedogodnego dla nich Cycerona pod zaszczytnym pozorem misji dyplomatycznej do króla egipskiego Ptolemeusza. 2 — słynne słowa Hektora z Iliady (VI 442). 3 — również wiersz z Homera (Iliada XXII 100). 16. (ATT. II 5) tek naszych współczesnych. Myślę więc, że trzeba będzie zwlekać i czekać. Jeśli się zwrócą do mnie z tą propozycją, będzie to zależało ode mnie, a wtedy się zastanowię. Prze- cież i w odrzuceniu będzie pewna zasługa. Dlatego, jeżeli przypadkiem Teofanes4 będzie coś z tobą mówił, tak całkiem nie odrzucaj. 2. Oczekuję twego listu w takich sprawach: co mówi Ariusz i jak przyjmuje fakt opuszczenia go przez Ceza- ra? 5 Jacy się szykują konsulowie, czy Pompejusz i Kras- sus, jak krążą pogłoski, czy też Serwiusz Sulpicjusz z Ga- biniuszem, jak mi piszą? Czy są jakie nowe ustawy, i w ogóle co nowego? A ponieważ Nepos wyjeżdża, komu się ofiarowuje augurat? Jest to jedyna rzecz, na którą oni mogliby mnie schwytać. Widzisz moją lekkomyślność? Lecz po cóż o tym piszę, skoro pragnę zapomnieć o wszyst- kim, i całą duszą i całym sercem pogrążyć się w filozofii? Taki, powtarzam, jest teraz mój zamiar, i bodajbym tak postępował od początku! Teraz jednak, skoro już doświad- czyłem, jak błahe są sprawy, które za tak świetne uwa- żałem, zamyślam wejść w stosunki ze wszystkimi muza- mi6. 3. Odpisz mi jednak coś pewnego o Attiuszu, kto się szykuje na jego miejsce, co się dzieje z Publiuszem Klo- diuszem? i w ogóle, jak mi obiecujesz, napisz mi o wszyst- kim w spokojnej chwili. Chciałbym też, abyś mi napisał, kiedy zamierzasz wyjechać z Rzymu, żebym mógł cię po- wiadomić, gdzie będę przebywał, i żebyś mógł natych- 4 Teofanes — z Mityleny, historyk grecki, zaufany przyja- ciel Pompejusza. 5 Ariusz zamierzał ubiegać się o konsulat na rok następny, ale Cezar, pomimo usług otrzymanych odeń, odmówił mu swe- go poparcia. 6 — tzn. oddać się pracy naukowej i literackiej. miast wysłać list w sprawach, o których ci napisałem. Oczekuję nań niecierpliwie. 17. (Att. II 6) Cycero do Attyka Ancjum, pierwsza połowa kwiet- nia r. 59 1. Co się tyczy mojej obietnicy, danej ci w poprzednim liście, że mianowicie powstanie podczas tej podróży jakieś dzieło — już teraz nic pewnego nie mogę powiedzieć: tak się rozkoszuję wywczasami, że nie zdołam się z tego wyr- wać. Toteż, albo zabawiam się książkami, których mam w Ancjum ładny zapas, albo liczę fale, gdyż pora nie jest odpowiednia na łapanie ryb. Umysł mój wzdryga się po pro- stu na samą myśl o pisaniu. Bo też to dzieło geograficzne, które postanowiłem napisać1, to wielkie przedsięwzięcie. Eratostenes2, którego sobie obrałem za wzór, jest wielce krytykowany przez Serapiona i Hipparcha; co to będzie, 1 Starożytni żywili dość osobliwe dla nas przekonanie, że można nawet temat ściśle naukowy wziąć za przedmiot opra- cowania literackiego. Tak więc Cycero nosił się w owym czasie z myślą napisania jakiegoś dzieła z zakresu geografii, lecz na- trafiał na trudności — naszym zdaniem — aż nadto naturalne, o których pisze w dalszym ciągu. 2 Eratostenes — wielki geograf grecki, działał w Aleksan- drii w III w.; on to jeden z pierwszych próbował obli- czyć wielkość kuli ziemskiej. Wspomniany zaraz niżej Sera- pion to mało znane nazwisko, natomiast Hipparch to znów bar- dzo wielka znakomitość, „najściślejszy astronom starożytno- ści", żyjący w II w. Z punktu widzenia geografii astrono- micznej krytykował on w osobnym dziele poglądy Eratoste- nesa. 17. (ATT. II 6) jeśli do tego dołączy się jeszcze i Tyrannio? 3 I dalibóg, są to izeczy trudne do rozwinięcia, jednostajne, i bynajmniej nie nadają się tak do barwnego opisywania, jak mi się zdawało. Lecz, co najważniejsza, lada jaki powód mi wy- starczy, żeby nie pracować; waham się nawet, czy nie zatrzymać się w Ancjum i nie spędzić całego czasu tu, gdzie doprawdy wolałbym zostać duumwirem4 niż być w Rzymie. 2. Ty, mądrzejszy ode mnie, urządziłeś sobie dom w Butrotum5; ale, wierzaj mi, to miasto Ancjatów jest niezmiernie bliskie tamtemu twemu miasteczku. Że też istnieje miejsce tak blisko Rzymu, gdzie jest wielu ludzi, którzy nigdy nie widzieli Watyniusza! gdzie oprócz mnie nikt się nie troszczy o kogokolwiek z członków komisji dwudziestu; gdzie nikt mnie nie zaczepia, a wszyscy lu- bią! Tu z pewnością, i tylko tu trzeba się zajmować poli- tyką6; bo tam nie tylko nie można, ale staje się to po prostu obmierzłe. Toteż może napiszę coś, ale nie do wy- dania, co tobie jednemu odczytam, w rodzaju Teopompa 7, 3 Tyrannio — z Amisos w Azji Mn. był wybitnym uczo- nym greckim, który przybył do Rzymu w czasie wojen z Mi- trydatem. Z czasem zaprzyjaźnił się z Cyceronem, porządkował mu bibliotekę oraz kierował studiami jego syna i bratanka. Był on również mistrzem znanego geografa greckiego następ- nego pokolenia, Strabona. 4 Tytuł duumwirów nosili najwyżsi urzędnicy w miastach prowincjonalnych. 5 — miasto w Epirze. 6 Zajmować się polityką znaczyło dla Greków i Rzymian tyle, co zajmować się sprawami miasta, bo w epoce klasycznej nie odróżniali oni miasta od państwa. Stąd westchnienie Cyce- rona, aby ,,zajmować się polityką" w małym mieście prowin- cjonalnym. 7 — wybitny historyk grecki z IV w., znany ze swej zło- śliwości i żółci w kreśleniu obrazów historycznych. lub nawet jeszcze zjadliwsze. I już nie myślę więcej o po- lityce, poza tym, że nienawidzę niegodziwców, i to bez. żadnej żółci, lecz raczej nawet odczuwam przyjemność, gdy piszę o nich. Lecz, aby wrócić do rzeczy, napisałem do kwestorów miejskich w sprawie brata Kwintusa8. Zobacz no, co oni tam mówią, czy jest jaka nadzieja na denary, czy też mu- simy się zadowolić cystoforami Pompejusza. Poza tym za- decyduj, co trzeba uczynić w sprawie muru9. Czy coś jeszcze? Owszem: zawiadom mnie, kiedy będziesz miał zamiar stamtąd wyjeżdżać. 18. (Att. II 8) Cycero do Attyka Ancjum, połowa kwietnia r. 59 1. Gdy pod wieczór, jak zwykle, niecierpliwie oczeki- wałem od ciebie listu, nagle mi donoszą, że przybyli słu- dzy z Rzymu. Wołam, pytam, czy są jakie listy. Odpowia- dają, że nie ma. — „Jak to — mówię — nie ma nic od Pomponiusza?" — Przestraszeni mym głosem i groźną miną przyznali się, że list dostali, ale go zgubili w drodze. Cóż ty na to? Było mi niezmiernie przykro, bo w tych dniach w żadnym z twoich listów nie brakło czegoś pożytecznego 8 Kwintusowi należały się z kasy państwowej pewne sumy z tytułu jego przeciągającego się już na trzeci rok urzędowa- nia w Azji, Cycero lęka się, że państwo zapłaci tę należność w lichej monecie, zwanej cystoforami, której wielkie ilości bił Pompejusz w czasie swych wojen na Wschodzie. 9 Cycero ma na myśli mur wokół jego rezydencji na Pala- tynie, który groził zawaleniem się. 18. (ATT. II 8) i przyjemnego. Jeżeli więc w twoim liście wysłanym 15 kwietnia było coś godnego pamięci, napisz mi jak naj- prędzej, abym nie pozostawał w nieświadomości; jeśli zaś nie było w nim nic prócz żartów, i te mi oddaj. Dowiedz się, że młody Kurio 1 przybył do mnie z pozdrowieniem. To, co mówił o Publiuszu2, zgadzało się najzupełniej z twoimi listami, sam zaś on nadzwyczajnie nienawidzi pysznych tyranów 3. Opowiada, że równie oburzona jest młodzież i dłużej tego znieść nie może. Bardzo to dla nas dobrze, jeżeli można na nich liczyć4; sądzę, że mogę się zająć czymś innym. Poświęcam się obecnie historii. Zresztą, choćbyś mnie uważał za Saufejusza5, jestem najleniwszym stworzeniem pod słońcem. 2. Poznaj jednak moją marszrutę, abyś mógł określić, kiedy mnie odwiedzisz. Do Formianum chcę przybyć w święto Paryliów; następnie, skoro uważasz za stosowne, abym unikał o tej porze tak rozkosznego miejsca jak Kra- ter 6, wyjadę z Formianum 1 maja, aby być w Ancjum 3 maja. Mają być bowiem w Ancjum igrzyska od 4 do 6 maja, i Tullia chce je widzieć. Dalej wybieram się do Tu- 1 Caius Sempronius Curio — syn konsula z r. 76, bardzo ambitny młody człowiek, który w tym czasie zbliża się do Cy- cerona i cieszy się jego względami. 2 — Klodiuszu oczywiście. 3 — cytat z poety rzymskiego Lucyliusza. 4 Widzimy tu, jak Cycero oddaje się złudzeniom politycz- nym, biorąc za prawdę to, czego najgoręcej by sobie życzył. 5 Lucius Saufeius — rówieśnik Attyka, bogaty rycerz rzym- ski, w teorii i praktyce hołdujący filozofii Epikura i trzyma- jący się dlatego z dala od spraw państwowych. 6 — Zatoka Neapolitańska, nad którą Cycero miał willę i posiadłość nie opodal Pompei. skulanum, następnie do Arpinum, zaś 1 czerwca chcę być w Rzymie. Postaraj się, abym cię zobaczył albo w Formia- num, albo w Ancjum, albo w Tuskulanum. Zwróć mi po- przedni list i dodaj coś nowego. 19. (Att. II 9) Cycero do Attyka 17 lub 18 kwietnia r. 59 1. Gdy mi tylko kwestor Cecyliusz oznajmił, że wysyła swego niewolnika do Rzymu, pospiesznie piszę ten list, aby wyciągnąć od ciebie sprawozdanie z twoich nadzwy- czajnych dialogów z Publiuszem l, zarówno z tych, o któ- rych piszesz, jak i z tego, o którym niejasno mi mówisz, dodając, że byłoby zbyt długą rzeczą spisywać twe odpo- wiedzi; jak również i z tego, który się jeszcze nie odbył, a o którym doniesie ci wolooka 2 po swym powrocie z So- lonium. Pamiętaj, proszę, że nic nie może mi być milszego. Jeśli zaś nie zostaną dotrzymane układy dotyczące mojej osoby, będę w siódmym niebie, bo nasz Jerozolimski3, który tak chętnie przenosi do ludu4, przekona się, jak pięknie mi się odwdzięczył za moje tak bardzo wyszukane przemowy; i możesz się spodziewać ich boskiego odwoła- 1 Porównaj list 18. 2 — Homerowe określenie bogini Hery, tu zastępuje imię słynnej siostry Klodiusza Klodii. 3 — Pompejusz, który w trakcie likwidacji wojny z Mi- trydatesem na Wschodzie zajął, także i przyłączył do państwa rzymskiego Palestynę z Jerozolimą. 4 Aluzja do poparcia użyczonego przez Pompejusza Klo- diuszowi w czasie jego starań o „przeniesienie do plebsu". 19. (ATT. II 9) nia 5. Doprawdy, o ile mogę przewidzieć, jeśli ten nicpoń będzie w łaskach u swych panów6, nie tylko nie będzie mógł triumfować nad cynicznym byłym konsulem7, lecz nawet nad owymi trytonami z rybnych basenów8; bo przecież nie będę budził zawiści, pozbawiony środków i wpływów w senacie. Jeśli zaś pokłóci się z nimi, jego na- paści na mnie stracą swój sens. Zresztą, niech sobie napa- da. Daję słowo, koło państwa obróciło się wesoło i z mniej- szym hałasem, niż przypuszczałem, daleko szybciej, niż mogło, z winy Katona, ale i na skutek niegodziwości tych, co lekceważyli wróżby, ustawę Eliusza, ustawy Juliusza i Licyniusza oraz ustawy Cecyliusza i Dydiusza9, którzy odrzucili wszelkie lekarstwa dla państwa, którzy dali tetrarchom 10 królestwa, niby folwarki, a paru zausznikom niesłychane sumy pieniędzy. 2. Widzę już, dokąd się kieruje zawiść i gdzie zamie- szka. Uważaj, żem się niczego nie nauczył ani z doświad- 5 Cycero rozdrażniony nieszczerą wobec niego polityką Pom- pejusza obiecuje sobie zwrócić przeciw niemu ostrze swej wy- mowy. 6 — u triumwirów: Pompejusza, Krassusa i Cezara. Cycero wie już o istnieniu ich porozumienia i zdaje sobie sprawę z fak- tu, że Klodiusz jest ich agentem. 7 Cycero ma tu na myśli samego siebie. „Cyniczny" zna- czy tu oczywiście ,,należący do szkoły cynickiej" lub „wyzna- jący filozofię cynicką" — aluzja dla nas nie dość jasna. 8 Aluzja do najwyższej arystokracji rzymskiej, por. list 12, przyp. 13. 9 Mowa o tych spośród senatorów, którzy lekceważąc prze- szkody prawne, wynikające z cytowanych ustaw, dopuścili do przejścia Klodiusza do plebsu, co otwierało mu drogę do try- bunatu ludowego. 10 Tytuł tetrarchów nosili władcy małych państewek wschodnich na pograniczu rzymsko-partyjskim. czenia, ani od Teofrasta 11, jeśli nie zobaczysz, że wkrótce ludzie zaczną tęsknić za moimi czasami12. Jeśli bowiem i dotąd władza senatu niechętnie była widziana, to możesz sobie wyobrazić, co teraz będzie, skoro dostała się nie w ręce ludu, lecz trzech niepohamowanych ludzi13. Toteż niech sobie robią kogo chcą konsulami, trybunami ludu, niech wreszcie przystrajają wole Watyniusza w barwioną purpurą szatą kapłańską — ujrzysz w niedługim czasie wywyższonych nie tylko tych, co się nigdy nie zachwiali14, ale nawet tego, co zbłądził, to znaczy Katona. 3. Jeśli o mnie chodzi, zamierzam zabawić się w sofi- stę 15, o ile mi pozwoli twój kompan Publiusz; tylko wtedy będę się bronił, gdy on mnie do tego zmusi, i według zwy- czajów tego zawodu, obwieszczę, że zamierzam męża każdego odpierać, który mnie pierwszy zaczepi16. Niech tylko ojczyzna będzie mi przychylna; wszak otrzy- mała ode mnie jeśli nie więcej, niż się jej należało, to z pewnością więcej, niż żądała. Wolę jednak mieć złą po- dróż z innym sternikiem, niż dobrze sterować, mając ta- kich podróżnych. Lecz o tym pomówimy swobodniej osobiście. 4. Teraz posłuchaj odpowiedzi na swe pytanie. Zamie- rzam wyjechać z Formianum i być w Ancjum 3 maja, zaś 11 Zapewne aluzja do dzieła tego filozofa, o którym mowa była w zakończeniu listu 15. 12 Cycero ma na myśli okres, kiedy on był u steru rządów (r. 63), a następnie zajmował jedno z najbardziej wpływowych stanowisk w senacie. 13 Mowa oczywiście o triumwirach, por. przyp. 6. 14 Cycero (który w rzeczach polityki łudzi się nieraz zdu- miewająco naiwnie) ma tu na myśli samego siebie. 15 sofista — wędrowny nauczyciel różnych umiejętności, przede wszystkim retoryki. 16 — cytat z Iliady (XXIV 369). 20. (ATT. II 12) 7 maja chcę wyruszyć z Ancjum do Tuskulanum. Gdy tylko powrócę z Formianum — a chcę tam być do 29 kwietnia — natychmiast cię zawiadomię. Terencja ci się kłania, a mały Cycero pozdrawia Tytusa Ateńczyka. 20. (Att. II 12) Cycero do Attyka Trzy Karczmy (Tres Tabernae), 19 kwietnia r. 59 1. Jak to? Więc oni śmią twierdzić, że Publiusz nie został plebejuszem?! To doprawdy tyrania nie do zniesie- nia! Niech Publiusz przyśle do mnie ludzi, co by położyli pieczęć na moim świadectwie: przysięgnę, że nasz Gne- jus, kolega Balbusa, opowiadał mi w Ancjum, że był przy tym orędownikiem. Jakże mnie ucieszyły dwa twoje listy, jednocześnie mi doręczone! Nie wiem, jakim darem mam ci się odwdzięczyć za dobrą wiadomość, lecz otwarcie wy- znaję, żem ci jest dłużny. 2. Lecz patrz, co za zbieg okoliczności. Wyjechałem właśnie w święto Cerery z Ancjum na Drogę Appijską do Trzech Karczem, gdy natknął się na mnie mój kochany Kurio 1, jadący z Rzymu. W tej samej chwili zjawia się niewolnik z listem od ciebie. Tamten mnie pyta, czy nie słyszałem nic nowego. Odpowiadam, że nie. — „Publiusz — mówi — stara się o trybunat ludowy". — „Co ty mó- wisz?" — „Jest bardzo wrogi Cezarowi i chce wszystkie jego postanowienia obalić"2. — „Cóż na to Cezar?" — 1 Por. list 18, przy p. 1. 2 Kurio zwodzi bezwstydnie Cycerona, a on bierze to za dobrą monetę. mówię. „Twierdzi, że wcale nie składał wniosku o jego przeniesienie do ludu". — Potem Kurio dał upust niena- wiści swojej, Memmiusza, Metellusa Neposa. Uściskałem młodzieńca i odprawiłem go, spiesząc przeczytać list. Gdzież są ci, co głoszą wyższość żywego słowa3! O ileż więcej zobaczyłem, co się dzieje, z twego listu niż z roz- mowy z nim! Dowiedziałem się o codziennej zmianie pla- nów, o zamiarach Publiusza, o surmach bojowych woloo- kiej4, o chorążym Atenionie, o liście napisanym do Gne- jusa, o rozmowie Teofana z Memmiuszem. Jakie też wzbudziłeś we mnie oczekiwanie opisu tej wytwornej uczty! Cały płonę ciekawością, lecz chętnie ci wybaczę, żeś mi o niej nie napisał; wolę usłyszeć to osobiście. 3. Co się tyczy tego, że mnie namawiasz do pisania — rośnie mi, co prawda, materiał, jak mówisz, lecz wszystko to jeszcze fermentuje, jak moszcz na jesieni. Kiedy się ustoi, lepiej mi się wyklaruje, co mam pisać. Chociaż na- tychmiast tego ode mnie nie otrzymasz, będziesz jednak miał to pierwszy, a przez jakiś czas sam jeden. 4. Słusznie podziwiasz Dicearcha5, jest to bowiem wspaniały człowiek i o wiele lepszy obywatel od tych na- szych tak niesprawiedliwych władców. List ten napisałem o godzinie 10 6 w święto Cerery, lecz dam go, jak sądzę, dopiero nazajutrz, pierwszemu, kogo spotkam. Terencja bardzo się ucieszyła z twoich listów i przesyła ci serdeczne pozdrowienia; filozof Cycero pozdrawia polityka Tytusa 7. 3 Znane są np. wywody Platona w Fajdrosie na ten temat. 4 Por. list 19, przyp. 2. 5 Dicearch — filozof, uczeń Arystotelesa, wybitny historyk kultury. 6 — tj. o godz. 16 wedle naszej rachuby czasu. 7 Cycero żartuje zamieniając się niejako rolami z przyja- cielem: ten ostatni jako filozof epikurejski trzymał się z dala od polityki. 21. (ATT. II 16) 21. (Att. II 16) Cycero do Attyka Formie, początek maja r. 59 1. 30 kwietnia, gdym już drzemał po wieczerzy, oddano mi twój list, w którym piszesz o ziemi kampańskiej 1. Cóż ci powiem? Najpierw tak mnie to podnieciło, że mi zupeł- nie sen odjęło, ale raczej z natłoku myśli niż ze zmar- twienia. Rozmyślania moje doprowadziły do takich wyni- ków. Najpierw po tym, coś mi pisał w poprzednim liście, żeś słyszał od jakiegoś jego2 przyjaciela, iż ma być wysunięty wniosek, którego nikt nie będzie zwalczał — obawiałem się jakiegoś gwałtowniejszego środka; ale tego nie uważam za nic takiego. Dalej — abym się mógł po- cieszyć — cała nadzieja rozdawnictwa gruntów została, jak się zdaje, ograniczona do ziemi kampańskiej. Przy- puśćmy, że działka wyniesie do dziesięciu morgów 3: zie- mia ta nie może utrzymać więcej, jak pięć tysięcy ludzi, całą resztę zatem muszą4 do siebie zrazić. Ponadto, jeśli coś może gwałtowniej oburzyć optymatów, którzy, jak widzę, i tak są już dosyć wzburzeni, to z pewnością to ich oburzy, tym bardziej, że po zniesieniu ceł portowych, po rozdzieleniu gruntów kampańskich, jakiż zostanie podatek krajowy, oprócz pięciu procent od wyzwalania niewolni- ków? A myślę, że ten będzie zniesiony po jednym zebra- niu wiecowym, przy krzyku naszych służących. 1 Cezar w charakterze konsula r. 59 wystąpił z inicjatywą rozdziału ziemi państwowej w Kampanii (na płd. wsch. od Rzymu) pomiędzy weteranów armii Pompejusza. 2 — Cezara. 3 mórg rzymski miał 240 X 120 stóp. 4 — wnioskodawcy prawa. 2. Nie wiem zupełnie, co nasz Gnejus zamyśla — Już nie na małej fletni cicho sobie gra, Lecz przeraźliwie głośno w srogie trąby dmie5, zresztą może się on i do tego dać doprowadzić. Bo dotąd kręcił, twierdząc, że pochwala ustawy Cezara, ale że sam Cezar powinien się zająć ich przeprowadzeniem; ustawa agrarna mu się podobała, ale go nie obchodzi, czy trybun będzie interweniował, czy nie; uważa również, że trzeba było kiedyś załatwić sprawę z królem Aleksandrii6; nie do niego należało pytanie, czy Bibulus 7 obserwował znaki niebieskie, czy nie; co się zaś tyczy publikanów, pragnie temu stanowi dogodzić, nie mógł jednak odgadnąć, co się stanie, gdy Bibulus zstąpi na Forum. — A teraz, cóż po- wiesz, Sampsiceramie?8 Żeś nałożył daninę na Antyli- ban9, a skasowałeś ją z gruntów kampańskich? 10 Cóż, w jaki sposób osiągniesz zgodę na to? — ,,Będę was trzy- mał na wodzy przy pomocy wojska Cezara" 11 — odpowie. — Nie, dalibóg, mnie nie; nie tyle to wojsko mnie po- wstrzyma, ile niewdzięczność owych tak zwanych porząd- 5 Cytat z zaginionej sztuki Sofoklesa. 6 — tj. Egiptu, który wtedy należał już do państw wa- salskich Rzymu. 7 — kolega Cezara w konsulacie; do obowiązków urzędni- ków rzymskich należało także przeprowadzanie uroczystych wróżb, od których wyniku zależała prawomocność aktów pań- stwowych. 8 Cycero określa tak złośliwie Pompejusza imieniem ma- łego królika azjatyckiego, władcy Emezy, którego on pokonał. 9 — kraina w Syrii. 10 — tzn., że wpływy ze zdobyczy wschodnich Pompeju- sza mogą państwu zastąpić dotychczasowe źródła dochodu. 11 Mowa tu nie o wojsku w ścisłym tego słowa znaczeniu, bo takim Cezar jeszcze wówczas nie rozporządzał, lecz o jego stronnictwie złożonym zresztą w znacznej mierze z weteranów Pompejusza. 21. (ATT. II 16) nych ludzi, którzy nie okazali mi żadnej wdzięczności, już nie tylko w postaci nagród, ale nawet jakichś słów podzię- ki. 3. Doprawdy, gdybym chciał powstać przeciw temu stronnictwu, z pewnością znalazłbym jakiś sposób prze- ciwstawienia się. Jednak, ponieważ zachodzi taka sprze- czność między twoim przyjacielem, Dicearchem, moim, Teofrastem, że pierwszy nad wszystko przekłada życie praktyczne, drugi zaś kontemplacyjne — postanowiłem po prostu pójść za jednym i za drugim kierunkiem. Myślę, że Dicearcha już w dostatecznej mierze zaspokoiłem 12; teraz zwracam oczy ku owej drugiej szkole, która nie tylko pozwala mi zażywać wczasów, lecz mi nawet wyrzuca, że nie zawsze ich zażywałem. Dlatego, mój Tytusie, zajmij- my się owymi wspaniałymi naukami i powróćmy tam, skąd w ogóle nie należało wcale się oddalać 13. 4. Piszesz mi o liście brata Kwintusa. Ja również otrzy- małem ni to, ni owo: Z przodu lew, z tyłu14 — bóg wie co — Bo w pierwszych wierszach tak opłakuje swój pobyt w Azji, że mógłby wzruszyć każdego; a potem tak się uspokaja, że mnie prosi, abym poprawił i wydał jego rocz- niki 15. Zwróć, proszę, uwagę na to, co piszesz o opłatach za przewóz towarów: mówi on, że na skutek opinii swoich doradców skierował tę sprawę do senatu. Widać nie prze- 12 Przez dotychczasową swą działalność polityczną. 13 Charakterystyczna dla Cycerona ucieczka do filozofii od rozczarowań aktualnej polityki. 14 Urywkowy cytat z Iliady VI 181. 15 Kwintus Cycero próbował niejednokrotnie, lecz bez więk- szego powodzenia sił swoich w literaturze, przeważnie na niwie poezji. Tym razem jednak myślał, jak się zdaje, o dziele histo- rycznym. czytał jeszcze mego listu, w którym po gruntownym roz- ważeniu i zbadaniu sprawy napisałem mu, że opłaty się nie należą16. Jeżeli w tej sprawie przybyli jacy Grecy z Azji do Rzymu, zobacz się z nimi, proszę, i jeśli uznasz to za stosowne, wyjaw im moje zdanie. Jeśli będę mógł od niego odstąpić, ze względu na dobrą sprawę pójdę w senacie na rękę publikanom. W przeciwnym jednak ra- zie — powiem ci szczerze — będę wolał w tej mierze ra- czej uczynić zadość całej Azji i kupcom, ponieważ ogro- mnie im na tym zależy. Myślę jednak, że to będzie ko- nieczne; zresztą sam zobaczysz. Czy kwestorzy jeszcze się wahają, czy mają zapłacić w cystoforach? 17 Bo jeśli nie będzie innej rady, skoro już wszystkiego spróbujemy, nie wzgardzę nawet i tamtą monetą. Zobaczę cię w Arpinum i przyjmę cię w wiej- skiej gościnie, skoro wzgardziłeś nadmorską. 22. (Att. II 17) Cycero do Attyka Formie, między 2 a 5 maja r. 59 1. Zupełnie tak samo uważam, jak piszesz: Sampsice- ramus 1 bruździ. Można się obawiać wszystkiego: zupełnie 16 Widocznie w prowincji Azji zarządzanej przez Kwintusa rzymscy kapitaliści rościli sobie prawa do pobierania jakichś ceł od miejscowych kupców. Cycero waha się pomiędzy swoim przekonaniem, że żądania te są niesłuszne, a chęcią dogodze- nia publikanom (których sprawę .nazywa „dobrą sprawą"), przy- chylając się raczej ku pierwszej ewentualności. 17 Por. list 17, przyp. 8. 1 Por. list 21, przyp. 8. 22. (ATT. II 17) wyraźnie gotuje tyranię 2. Cóż bowiem oznaczają te nagłe związki małżeńskie3, sprawa gruntów kampańskich4, to trwonienie pieniędzy? Gdyby miał to być już koniec, i tak byłoby już dosyć źle, ale natura rzeczy wskazuje, że nie może to jeszcze być koniec. W czym bowiem te rzeczy mo- gą sprawiać im 5 przyjemność same przez się? Nigdy by do tego nie doszli, gdyby w ten sposób nie gotowali sobie drogi do innych zgubnych czynów. Ale, jak piszesz, nie bę- dziemy tego opłakiwali około 10 maja w Arpinum, żeby się nie okazało, żeśmy na nasze studia czas i oliwę stra- cili 6, lecz spokojnie o tym pomówimy. 2. Bogowie nieśmiertelni! Czerpię teraz pociechę nie tyle z nadziei, jak dawniej, ile z obojętności7, której nigdzie w takim stopniu nie stosuję, jak w sprawach pu- blicznych i politycznych. Co więcej, ta odrobina próżności i żądzy sławy, jaka tkwi w mej naturze — piękną jest rzeczą znać swe przywary — doznaje nawet pewnej przy- jemności. Bo dawniej dręczyła mnie myśl, że za jakie sześćset lat zasługi Sampsiceramusa będą uznane za więk- sze od moich; teraz jednak jestem zupełnie wolny od takiej 2 — tzn. dąży do rządów samowładnych. Słowa te napisane po grecku, aby pozostały niezrozumiałe dla jakiegoś przypad- kowego czytelnika, który mógłby po drodze czytać list. 3 Pompejusz ożenił się właśnie z córką Cezara Julią. Było to oczywiście małżeństwo polityczne. 4 Por. list poprzedni. 5 — Pompejuszowi i Cezarowi. 6 na nasze studia — filozoficzne oczywiście; filozofia miała zdaniem starożytnych uzbroić ducha przeciw przeciwnościom losu; stracić czas i oliwą jest wyrażeniem przysłowiowym i zna- czy tyle co: stracić czas na darmo. 7 Cycero używa tu greckiego terminu filozoficznego adia- phoria oznaczającego zupełną obojętność na wszystko (zwłaszcza na powodzenie i niepowodzenie w życiu) prócz cnoty. troski. Upadł on tak nisko, że Focejka Kuriusza 8 wygląda przy nim, jakby mocno stała na nogach. 3. Lecz o tym pomówimy osobiście. Zdaje mi się, że będziesz w Rzymie na sam mój przyjazd: wcale się tym nie zmartwię, jeśli to wypadnie dogodnie dla ciebie. Jeśli zaś tak przybędziesz, jak obiecujesz, chciałbym, abyś wy- dobył od Teofanesa, jak jest teraz względem mnie usposo- biony Arabarches 9. Zapytasz go o to ze zwykłą sobie tro- skliwością i doniesiesz mi, niby jakie przepisy, jak się mam zachowywać. Z rozmowy z nim będziemy mogli wy- snuć wnioski o ogólnym położeniu. 23. (Att. II 18) Cycero do Attyka Rzym, czerwiec lub początek lipca r. 59 1. Otrzymałem kilka twoich listów, z których widzę, z jakim niepokojem i troską czekasz na nowiny. Jesteśmy trzymani w zupełnej niewoli, jednak nie buntujemy się przeciw niej, lękając się śmierci i wygnania, jakby to by- ły największe nieszczęścia, gdy tymczasem są one o wiele mniejsze. Na nasze obecne położenie wszyscy jednogłośnie narzekają, lecz nie podnosi się ani jeden głos, aby spowo- dować poprawę. Celem tych, którzy dzierżą władzę, jest — jak podejrzewam — nie zostawić nikomu innemu pola do 8 Zdaje się, że Kuriusz napisał jakąś sztukę pod tytułem Focejka, która spotkała się z kompletnym fiaskiem. 9 — jeszcze jeden kryptonim Pompejusza (dosł. „władca Arabów"). 23. (ATT. II 18) jakiejkolwiek hojności. Tylko jeden młody Kurio 1 mówi głośno i otwarcie się im przeciwstawia. Toteż ludzie do- brze myślący okazują mu największe uznanie, pozdrawia- ją go z najgłębszym uszanowaniem na Forum i poza tym nie szczędzą mu oznak życzliwości; za to Fufiusza obrzu- cają okrzykami, obelgami i sykami. Nie budzi to jednak żadnej nadziei, przeciwnie: tym większy rodzi się ból, skoro się widzi wolę obywateli tak jawną, męstwo tak spętane. 2. Abyś przypadkiem nie pytał o szczegóły, powiem ci, że doszło już do tego, iż zniknęła wszelka nadzieja, abyś- my kiedykolwiek mieli wolnych już nie tylko prywatnych ludzi, ale nawet urzędników. Przy takim jednak ucisku rozmowy w kółkach i na ucztach są swobodniejsze niż kiedykolwiek. Ból zaczyna bowiem brać górę nad obawą, w ten jednak sposób, że rozpacz ogarnia wszystkich. Usta- wa kampańska narzuca kandydatom 2 obowiązek złożenia przysięgi i rzucenia klątwy na siebie samych, o ile by w swej mowie wyborczej zaproponowali zawładnięcie ziemią w inny sposób, niż ustaliły ustawy Julijskie. Na ogół nie wahają się przysięgać; panuje jednak mniemanie, że Laterensis postąpił wspaniale, wyrzekając się raczej starań o trybunat ludu, niż godząc się na złożenie przy- sięgi. 3. Lecz nie mam już ochoty pisać o sprawach publicz- nych. Czuję zniechęcenie do samego siebie i pisanie spra- wia mi niezmierną przykrość. Zachowuję się z godnością, w porównaniu z powszechną uniżonością, lecz nie dość odważnie, w stosunku do mej tak chlubnej przeszłości. 1 Cycero ciągle ludzi się co do tego młodego człowieka, por. list 18, przyp. l i list 20, przyp. 2. 2 kandydatom — na urzędników. Cezar zaprasza mnie nader uprzejmie, abym został przy nim legatem, proponują mi też nieoficjalne poselstwo dla spełnienia ślubu3. Lecz to nie jest dość bezpieczne wobec względów, jakie będzie mi okazywał nasz Piękniś 4, a przy tym spowoduje moją nieobecność w czasie przyjazdu bra- ta. Natomiast stanowisko przy Cezarze jest o wiele pew- niejsze, a ponadto nie przeszkodzi mi przebywać tu, gdy zechcę. Zatrzymuję tę ofertę, nie sądzę jednak, żebym miał z niej skorzystać; zresztą, nie wiadomo. Nie mam ochoty uciekać, pragnę walczyć. Jestem otoczony wielką życzliwością; za nic jednak nie ręczę i proszę, żebyś zacho- wał milczenie w tej mierze. 4. Bardzo mnie martwi wyzwolenie Stacjusza 5 i wiele innych rzeczy; ale stałem się niemal nieczuły. Chciałbym, gorąco bym pragnął, abyś był przy mnie. Nie odczuwał- bym wtedy braku rady ani pociechy. Urządź się tak, abyś mógł przylecieć, gdy zawołam. 3 Triumwirowie chcieli się pozbyć Cycerona z Rzymu. Ce- zar, który po upływie swej kadencji konsularnej miał objąć namiestnictwo Galii Przed- i Zaalpejskiej i nosił się z wiel- kimi planami zdobywczymi, proponował mu stanowisko gene- rała (legata) w swojej armii. Inna propozycja, nie wiemy, od kogo wychodząca, zmierzała do tego, aby Cycero odbył jakieś nieoficjalne poselstwo. Zdaje się, że triumwirowie, dla których Cycero w Rzymie był niedogodny, ale którzy (zwłaszcza Cezar) osobiście lubili go i cenili, chcieli się go pozbyć w sposób ho- norowy, a bezbolesny. On jednak nie skorzystał z tych możli- wości i wtedy wypuszczono nań Klodiusza. 4 — Klodiusz. 5 Stacjusz był zaufanym niewolnikiem Kwintusa i odgry- wał przy nim w Azji rolę wpływową, z której Cycero był bar- dzo niezadowolony. Obecnie doczekał się wyzwolenia. 24. (ATT. II 19) 24. (Att. II 19) Cycero do Attyka Rzym, połowa lipca r. 59 1. Wiele rzeczy mnie niepokoi: zarówno zaburzenia w państwie, jak niebezpieczeństwa, które mi osobiście grożą, a których jest tysiące; lecz nie ma dla mnie więk- szej przykrości, jak wyzwolenie Stacjusza1: Więc mojej woli — lecz mniejsza o wolę — nawet kłótni ze mną Nie zląkł się wcale? 2 Nie wiem, co mam począć; zresztą sprawa nie zaszła jeszcze tak daleko, jak mówią. Nie mogę się nawet gnie- wać na tych, których bardzo kocham; cierpię więc tylko, ale dalibóg niezmiernie. Inne moje zmartwienia mają źródło w ważnych sprawach. Groźby Klodiusza i walki, jakie zamierza ze mną stoczyć, niewiele mnie obchodzą; bo też zdaje mi się, że mogę je podjąć z całą godnością, lub też bez żadnego kłopotu uchylić się od nich. Powiesz może: „Dość już godności, jak się mówi — dosyć żołędzi3; dbaj o życie, jeśli mnie kochasz". — Ja nieszczęsny! Cze- muż cię nie ma przy mnie? Nic by nie uszło twojej uwagi. Ja może nie dość jasno widzę i może zbytnio dbam o wier- ność swym ideałom. 2. Wiedz, że nigdy nic nie było tak niegodne, tak ha- 1 Por list 3, przyp. 5. 2 Cycero mówi tu o swoim bracie Kwintusie słowami za- czerpniętymi z komedii Terencjusza pt. Formio (w. 232). 3 Wyrażenie przysłowiowe oznaczające, że coś należy do dawno minionej przeszłości, podobnie jak czasy, kiedy ludzie, nie znając jeszcze zboża, żywili się żołędziami. niebne, tak bolesne jednako dla wszystkich rodów, sta- nów, dla każdego wieku jak obecne położenie; więcej, da- libóg, niżbym chciał, nie tylko niż przypuszczałem. Ci de- magodzy nauczyli już sykać nawet najbardziej umiarko- wanych ludzi. Bibulus jest wynoszony pod niebiosa, i nie wiem doprawdy, dlaczego tak chwalony, jak Człowiek ów, co sam jeden państwo przez zwłokę ocalił 4. Pompejusz, mój ideał, sam się pogrążył, co mi sprawia wielki ból. Nikt nie stoi przy nich z własnej woli; oba- wiam się, że będą zmuszeni posługiwać się strachem. Ja zaś nie zwalczam ich ze względu na moją przyjaźń dla niego, ani ich nie pochwalam, gdyż musiałbym potępić całe swoje poprzednie postępowanie, które uważałem za słuszne. 3. Uczucia ludu najwyraźniej się ujawniły w teatrze5 i na widowiskach: albowiem w czasie zapasów gladiator- skich zarówno pan, jak jego zausznicy zostali wygwizdani; na Igrzyskach Apollińskich aktor tragiczny Difilus zu- chwale napadł na Pompejusza. Wiersz: Z naszej biedy Wielkim się stałeś! zmuszony był tysiąckrotnie powtórzyć, zaś wiersze: Przyjdzie czas, gdy nad swym męstwem gorzkie będziesz ronił łzy... wypowiedział wśród okrzyków całego teatru, podobnie jak 4 Fabiusz, zwany Kunktatorem (Zwlekaczem), dyktator rzymski z czasów 2 wojny punickiej. Cycero cytuje odnoszący się doń wiersz z epopei historycznej Enniusza pt. Roczniki. 5 Opisana niżej scena pozwala nam wejrzeć w rolę, jaką przedstawienia teatralne odgrywały w ówczesnym życiu poli- tycznym Rzymu, i daje próbkę nastrojów, jakie wówczas pano- wały w teatrze. 24. (ATT. II 19) resztę roli. Doprawdy, wydaje się, jakby te wiersze umyślnie napisał wróg Pompejusza. Wyrazy: Gdy ni prawa, ni zwyczaje zmusić cię nie mogą... i następne wypowiedziane zostały wśród wrzawy i głoś- nych okrzyków. Gdy przybył Cezar, oklaski były bardzo słabe. Zaraz za nim wszedł młody Kurio; klaskano mu tak, jak ongi Pompejuszowi, gdy jeszcze rzeczpospolita była cała. Cezar był bardzo rozgniewany i — jak mówią — zaraz poleciał list do Pompejusza do Kapui 6. Są oni nie- chętni rycerzom, którzy stojąc klaskali Kurionowi, są wrogami wszystkich. Grożą obaleniem ustawy Roscju- sza 7 i nawet ustawy zbożowej8. Istotnie, sytuacja jest bar- dzo zaplątana. Ja co prawda wolałbym, żeby to, co oni pod- jęli, przeszło w milczeniu; lecz obawiam się, że się to nie uda. Ludzie nie chcą znosić tego, co, jak się zdaje, ko- niecznie znosić trzeba; lecz jednomyślny jest już głos wszystkich, oparty co prawda bardziej na nienawiści niż na sile. 4. A tymczasem nasz Publiusz grozi mi i jest mi jaw- nym wrogiem. Zbliża się rozprawa, na którą ty oczywiście przybiegniesz. Zdaje mi się, że mam jeszcze bardzo silne owo moje konsularne wojsko9, złożone ze wszystkich 6 Bawił on tam jako członek komisji rozdzielającej ziemię między weteranów na mocy prawa przeprowadzonego przez Cezara. 7 ustawa Roscjusza przyznawała rycerzom rzymskim hono- rowy przywilej zajmowania 14 pierwszych rzędów w teatrze. „Za karę" za ich niesforne zachowanie grożono im odebraniem tego przywileju. 8 — ustawy zbożowej — na mocy której sprzedawano zboże ludności ubogiej w Rzymie po specjalnie niskiej cenie; jej znie- sienie miało być represją wobec tej części ludu, która nieprzy- chylna była triumwirom. 9 Cycero ma tu na myśli te żywioły społeczne, które usi- łował skupić wokół siebie w czasie swego konsulatu. porządnych ludzi i nawet ze względnie porządnych. Pom- pejusz okazuje mi wielką życzliwość i zapewnia mnie, że tamten słowa o mnie nie piśnie; w czym nie usiłuje mnie wprowadzić w błąd, lecz sam jest w błędzie. Wobec śmierci Koskoniusza zostałem zaproszony na jego miej- sce 10, to się nazywa zostać wezwanym na miejsce zmar- łego! Nie byłoby dla mnie większej hańby w oczach ludzi, ani też nie jest to bynajmniej pożądane ze względu właś- nie na owo bezpieczeństwo. Są oni bowiem w nienawiści u porządnych ludzi, zachowałbym więc nienawiść u nie- godziwców i przysporzyłbym sobie cudzej 11. 5. Cezar pragnie, abym został jego legatem 12. To już jest przyzwoitsze uchylenie się od niebezpieczeństwa; lecz ja go nie unikam. — Cóż więc? — Wolę walczyć. Lecz nie ma nic pewnego. Znów więc powtarzam: obyś tu był! Lecz jeśli to będzie konieczne, przywołam cię. Cóż więcej mam powiedzieć? — Oto moje zdanie: sądzę, że wszystko stracone. Czemuż bowiem mam to dłużej ukrywać? Ale napisałem to w pośpiechu i, dalibóg, pełen trwogi. Później może wszystko ci wyraźnie napiszę, jeśli znajdę bardzo pewnego posłańca; jeśli jednak napiszę mniej jasno, ty i tak zrozumiesz. W tych listach będę mówił o sobie jako o Leliuszu, o tobie jako o Furiuszu; reszta będzie napisana w zagadkach. Okazuję tu Cecyliuszowi13 wielki szacunek i gorliwość. Słyszę, że ci posłano edykty Bibulusa 14. Pom- pejusz przejęty jest z ich powodu gniewem i bólem. 10 — na członka komisji zajmującej się rozdziałem pań- stwowej ziemi w Kampanii pomiędzy weteranów. 11 — tj. tej, która obarcza obecnie triumwirów. 12 Por. list 23, przyp. 3. 13 Cecyliusz — wuj Attyka. 14 — kolega Cezara w konsulacie, usunął się zupełnie od polityki i zamknięty u siebie w domu wydawał dekrety ogła- szające nieważność wszystkich aktów publicznych swego ko- legi. 25. (ATT. II 20) 25 (Att. II 20) Cycero do Attyka Rzym, lipiec r. 53 1. W niczym nie odmówiłem Anikatowi swej pomocy, tak jak sobie życzyłeś; równie chętnie przyjąłem Nume- stiusza na przyjaciela na zasadzie twego tak gorąco napisa- nego listu. Cecyliuszowi staram się okazywać wszelkie możliwe względy 1. Warro spełnia moje oczekiwania, zaś Pompejusz okazuje mi przyjaźń i serdeczność. Zapytasz: ,,A ty mu wierzysz?" — Tak, wierzę, przekonywa mnie, bo tego pragnę. Ludzie praktyczni we wszystkich swoich historiach, naukach i nawet wierszach każą być ostroż- nym i zabraniają wierzyć; ja czynię to pierwsze, to zna- czy jestem ostrożny, ale nie potrafię czynić tego drugiego — nie wierzyć 2. 2. Klodiusz ciągle grozi mi niebezpieczeństwem; Pom- pejusz twierdzi, że niebezpieczeństwa nie ma, przysięga na to i dodaje, że prędzej pozwoli się tamtemu zabić niż mnie skrzywdzić. Toczą się teraz układy; gdy tylko będzie coś pewnego, zaraz ci napiszę. Jeśli przyjdzie walczyć, wezwę cię na towarzysza trudów; jeśli zostawią mię w spo- koju, nie oderwę cię od twej Amaltei3. 3. O sprawach politycznych krótko ci napiszę. Lękam się już bowiem, żeby sam papier nas nie zdradził. Na przyszłość więc, jeśli będę musiał napisać obszerniej, ukryję to w alegoriach. Teraz bowiem państwo umiera na jakąś nową chorobę: chociaż wszyscy potępiają to, co się 1 Por. list 24, przyp. 13. 2 Wyznanie bardzo szczere, a rzucające ważne i sympa- tyczne światło na umysłowość i charakter Cycerona. 3 Por. list 10, przyp. 40 i 41. dzieje, chociaż skarżą się i ubolewają, choć nie ma żadnej rozbieżności w zdaniach, choć otwarcie o tym mówią i głośno narzekają, to jednak nie stosuje się żadnego le- karstwa; sądzimy bowiem, że nie można się opierać bez zguby, lecz nie widzimy żadnego końca ustępstwom oprócz zagłady. 4. Bibulus jest wynoszony pod niebiosa wśród ogólnego zachwytu i ludzkiej życzliwości. Jego edykty i mowy4 są przepisywane i odczytywane. Zdobył sobie największą sławę w zupełnie nowy sposób. Nic nie jest obecnie równie popularne, jak nienawiść do popularów. 5. Boję się, jak się to wszystko skończy. Jeśli zacznę coś dostrzegać, napiszę do ciebie wyraźniej. Ty zaś, jeśli mnie kochasz tak, jak w istocie kochasz, tak się urządź, abyś mógł natychmiast przybyć ptakiem, gdy zawołam. Staram się jednak, aby to nie było konieczne. Co się zaś tyczy tego, co napisałem, że będę cię nazywał Furiuszem, na razie nie ma potrzeby zmieniać ci imienia. Siebie będę nazywał Leliuszem, ty zostaniesz Attykiem; nie będę uży- wał swego charakteru pisma ani swojej pieczęci, jeśli list będzie tego rodzaju, że będzie niepożądane, aby wpadł w obce ręce. 6. Diodotus5 umarł, zostawiając mi około 100 000 sesterców. Bibulus odłożył wybory aż do 18 października, wydając edykt godny Archilocha 6. Otrzymałem książki od Wibiusza; jest to poeta niezdarny, nic nie umie, mam jed- nak z niego pewien pożytek. Książki przepisuję i odsyłam z powrotem. 4 Por. list 24, przyp. 14. 5 — Grek, filozof stoicki, dawny nauczyciel Cycerona, ser- decznie z nim zaprzyjaźniony, spędził ostatnie lata życia w jego domu, straciwszy wzrok na starość. 6 — wybitny poeta grecki z VII w. p. n. e., słynny ze swej zjadliwości i złośliwości. 26. (ATT. II 22) 26. (Att. II 22) Cycero do Attyka Rzym, po 25 lipca r. 59 1. Jak bym pragnął, abyś pozostał w Rzymie! Z pew- nością, gdybyśmy mogli przewidzieć, co się stanie... Wtedy bowiem z łatwością utrzymalibyśmy na wodzy naszego Pięknisia, lub przynajmniej moglibyśmy poznać jego za- miary. Teraz zaś tak się rzeczy mają: lata, szaleje, sam nie wie, co robi, wielu ludziom grozi; zdaje się, że postąpi, jak mu przypadek wskaże. Gdy widzi, jak znienawidzona jest obecna sytuacja, wygląda, jakby miał wystąpić prze- ciw sprawcom tego stanu rzeczy; gdy jednak uprzytomni sobie ich potęgę materialną i wojskową, zwraca się prze- ciw nam i mnie przede wszystkim grozi to gwałtem, to sądem 1. 2. Rozmawiał z nim Pompejusz, i jak mi sam zdawał sprawę — nie mam bowiem innego świadka tej rozmowy — mówił bardzo ostro, oświadczył mu, że okryłby się hańbą zbrodniczej przewrotności, gdyby pozwolił, aby mnie groziło niebezpieczeństwo ze strony tego, którego on sam, Pompejusz, uzbroił, pozwalając mu zostać plebe- juszem. Wówczas i on, i Appiusz zaręczyli mu za moje bezpieczeństwo; jeśli Klodiusz nie dotrzyma słowa, on, Pompejusz, tak postąpi, iż wszyscy zrozumieją, że nie ma dla niego ważniejszej rzeczy od mojej przyjaźni. Powie- dział mu to i wiele podobnych rzeczy, a tamten, jak oś- wiadczył mi Pompejusz, najpierw bardzo długo się opie- rał, w końcu jednak się poddał i zapewnił, że nic nie 1 — za wydanie na śmierć bez sądu uczestników spisku Katyliny, jedynie na podstawie nadzwyczajnych pełnomocnictw uchwalonych przez senat. uczyni wbrew jego, Pompejusza, woli. Zresztą nie prze- staje napadać na mnie w jak najostrzejszy sposób. Gdyby tego nie czynił, i tak bym mu nie wierzył i nie przestał- bym przygotowywać się na wszystko. 3. Teraz zaś tak postępuję, że z dnia na dzień wzrasta zarówno życzliwość ludzka dla mnie i moje środki. Nie biorę żadnego udziału w sprawach publicznych, zajmuję się zaś z największą pilnością działalnością sądową 2. Czu- ję, że w ten sposób zdobywam wielką przychylność nie tylko tych, którzy korzystają z mej pracy, ale i wśród ogółu. Odwiedzają mnie licznie w domu, wychodzą mi na spotkanie, przypominają mój konsulat, okazują mi życz- liwość, tak iż nabieram nadziei, że może nie powinienem unikać walki, która mi grozi. 4. Trzeba mi teraz twoich rad, twojej przyjaźni i wier- ności. Dlatego przybywaj! Wszystko będzie dla mnie łatwe, jeśli ciebie będę miał przy sobie! Wiele można uzy- skać przez naszego Warrona 3, co przy twoich naleganiach będzie pewniejsze; wiele można wydobyć od samego Pu- bliusza, wiele można będzie się dowiedzieć, czego przed tobą nie da się zataić; wiele również — lecz nie ma sensu tłumaczyć ci szczegółów, skoro jesteś mi potrzebny we wszystkim. 5. Pragnę, abyś co do jednego był przekonany: wszyst- ko mi się ułoży, jeśli cię zobaczę; lecz wszystko zależy od tego, aby się to stało, zanim tamten obejmie swój urząd4. Sądzę, że jeśli Krassus wywiera presję na Pompejusza, to gdy ty będziesz obecny i przez wolooką5 będziesz mógł 2 — jako obrońca. 3 — największy uczony rzymski doby Cycerona, historyk kultury i literatury, zaprzyjaźniony z Pompejuszem. 4 Klodiusz miał objąć trybunat ludowy w r. 58. 5 — Klodia, siostra Klodiusza, por. list 14, przyp. 25. 26. (ATT. II 22); 27. (ATT. III 3) wydobyć wiadomość od niego samego, na ile tamci dzia- łają w dobrej wierze, byłbym wtedy wolny od prześlado- wań lub przynajmniej nie myliłbym się co do swego po- łożenia. Nie potrzebujesz ani moich próśb, ani namowy: rozumiesz, czego wymagają moje chęci, okoliczności i po- waga położenia. 6. O sprawach publicznych nic ci nie mogę napisać — chyba tylko o powszechnej i ogromnej nienawiści do tych, którzy dzierżą władzę. Nie ma jednak żadnej nadziei na zmianę. Lecz, co łatwo można poznać, sam Pompejusz odczuwa zniechęcenie i wielki żal. Nie mogę jasno prze- widzieć, jaki będzie wynik tego wszystkiego. Z pewno- ścią jednak musi to jakoś wybuchnąć. 7. Przesyłam ci księgi Aleksandra, człowieka niedbałe- go i lichego poety, jednak nie całkiem bezużytecznego. Numestiusza chętnie zaliczyłem do swych przyjaciół, uznając go za człowieka poważnego, rozumnego i godnego twego polecenia. 27. (Att. III 3) Cycero do Attyka W drodze na Via Popillia, między Kapuą a Nares Lucanae, początek kwietnia r. 58 1. Obym kiedyś dożył tego dnia, w którym będę ci dziękował, żeś mnie zmusił do życia!1 Dotąd bowiem 1 Sytuacja ułożyła się zupełnie inaczej, niż Cycero chciał przewidywać, zamykając uszy na trzeźwe rady Attyka. Wydany przez triumwirów na łup Klodiusza, musiał udać się na wy- gnanie (z końcem marca 58 r.). Wstrząs był tak wielki, że po- gorzko tego żałuję. Proszę cię, abyś natychmiast przybył do mnie do Wibony 2, dokąd zboczyłem z drogi dla wielu przyczyn. Jeśli tam przybędziesz, będę mógł powziąć de- cyzję co do całej mojej podróży na wygnanie. Zdziwię się, jeśli tego nie uczynisz, ufam jednak, że to zrobisz. 28. (Att. III 2) Cycero do Attyka Nares Lucanae, 8 kwietnia r. 58 1. Przyczyną mojej podróży była okoliczność, że nigdzie nie miałem prawa przebywać dłużej, prócz majątku Sy- ki 1, zwłaszcza że wniosek nie został jeszcze ostatecznie poprawiony2. Widziałem też, że, mając ciebie przy sobie, mógłbym stamtąd udać się do Brundyzjum3, bez ciebie jednak nie powinienem tak jechać ze względu na Autro- niusza 4. Jeżeli więc przyjedziesz do mnie, jak to już po- przednio pisałem, powezmę postanowienie w całej tej czątkowo myślał jakoby o samobójstwie, jak to dają do zro- zumienia pierwsze słowa tego listu, który otwiera serię ko- respondencji z czasów wygnania, pełnej biadań i narzekań na los i na ludzi. 2 — miasta w Bruttium (dzisiejszej Kalabrii), na południu Italii. 1 Syka — może jakiś wyzwoleniec Cycerona. 2 Mowa o wniosku przedłożonym zgromadzeniu ludowemu przez Klodiusza w sprawie wygnania Cycerona. We wniosku tym były pewne szczegóły (dotyczące, jak się zdaje, odległości od Rzymu, na jaką miał być wygnany), które spowodowały od łożenie jego uchwalenia na kilka dni. 3 — miasto portowe w płd. Italii, dziś Brindisi. 4 — dawnego uczestnika spisku Katyliny, który mógł teraz szukać zemsty na Cyceronie. 29. (ATT. III 4) sprawie. Wiem, że podróż jest przykra; ale cała ta klęska obfituje w przykrości wszelkiego rodzaju. Więcej już pisać nie mogę, tak jestem złamany i upadły na duchu. Dbaj o swe zdrowie. Pisałem 8 kwietnia w Nares Luca- nae 5. 29. (Att. III 4) Cycero do Attyka W drodze z Wibony do Turium, 13 kwietnia r. 58 1. Przypisz, proszę, raczej memu nieszczęściu niż nie- stałości mój nagły wyjazd z Wibony 1, dokąd cię wzywa- łem. Przyniesiono mi bowiem tekst wniosku 2 przedłożo- nego na moją zgubę. Poprawka, o której słyszałem, jest tak zredagowana, że wolno mi przebywać w odległości czterystu mil, jednak nie ma sposobu, aby tam 3 pojechać. Dlatego natychmiast udałem się w kierunku Brundyzjum, jeszcze przed uchwaleniem wniosku, aby nie zgubić Syki, u którego przebywałem 4, i ponieważ nie wolno mi pozo- stawać na Malcie. Teraz więc postaraj się mnie dogonić, o ile mnie gdzie przyjmą 5. Dotąd zapraszają mnie życzli- wie, lecz lękam się, co będzie dalej. Bardzo żałuję, mój 5 — w okolicy dzisiejszego miasta Monte Nero. 1 Por. list 27, przyp. 2. 2 Por. list 28, przyp. 2. 3 Nie jest dość jasne, jaki kraj Cycero miał na myśli: być może Sycylię. 4 Ostateczna redakcja wniosku groziła też surowymi ka- rami każdemu, kto przyjąłby u siebie Cycerona w Italii. 5 Cycero ma na myśli prowincję Macedonię, której na- miestnik był mu życzliwy. Pomponiuszu, że żyję; a tyś się do tego najbardziej przy- czynił. O tym jednak pomówimy osobiście. Postaraj się koniecznie przyjechać. Cycero do Attyka 30. (Att. III 6) W pobliżu Tarentu, na drodze do Brundyzjum, 17 kwietnia r. 58 1. Nie wątpiłem, że ujrzę cię w Tarencie lub w Brun- dyzjum, i było to dla mnie bardzo ważne; chodziło między innymi o to, aby mi umożliwić zatrzymanie się w Epirze 1, zależało mi również na twojej radzie co do innych spraw. Ponieważ tak się nie stało, również i ten fakt zaliczę do wielu nieszczęść, jakie mnie spotkały. Udaję się do Azji, przede wszystkim do Cyzyku2. Powierzam twej opiece moją rodzinę. Sam ledwie się trzymam. Pisałem 17 kwiet- nia w okolicach Tarentu. 31. (Fam. XIV 4) Cycero do rodziny Brundyzjum, 29 kwietnia r. 58 Tulliusz przesyła pozdrowienia swoim kochanym Terencji, Tullii i Cyceronowi 1 Attyk miał w Epirze dobra i stosunki. 2 — miasta na płd. wybrzeżu Propontydy (dzisiejszego morza Marmara). 31. (FAM. XIV 4) 1. Piszę do was rzadziej, niż mogę, dlatego, że zewsząd otaczają mnie smutki, ale zwłaszcza wtedy, gdy piszę do was albo czytam wasze listy, tak mnie łzy duszą, że znieść tego nie mogę. Ach, gdybym był mniej przywiązany do życia! 1 Z pewnością nie zaznałbym wcale nieszczęść, lub przynajmniej bardzo mało. Jeśli więc los zachował mnie dla nadziei, że kiedyś odzyskam choć trochę szczęścia, nie tak bardzo zbłądziłem; jeśli jednak cierpienia te są nie- uniknione, pragnę cię, życie moje2, jak najprędzej ujrzeć i umrzeć w twych objęciach, ponieważ ani bogowie, któ- rych zawsze czystym sercem czciłaś, ani ludzie, którym zawsze tak chętnie oddawałem usługi, nie okazali nam wdzięczności. 2. Trzynaście dni spędziłem w Brundyzjum u Marka Leniusza Flakkusa, niezmiernie zacnego człowieka, który nie wahał się dla mego dobra narazić na niebezpieczeń- stwo swego życia i mienia 3, zaś obawa przed karą za na- ruszenie niegodziwego prawa nie skłoniła go do uchybie- nia obowiązkom przyjaźni i gościnności. Obym kiedyś mógł mu okazać swą wdzięczność! W każdym razie zawsze ją w duszy zachowam. 3. Wyjeżdżam z Brundyzjum 30 kwietnia i jadę do Cy- zyku 4 przez Macedonię. O ja nieszczęsny, zgubiony! Czyż mogę prosić ciebie, kobietę chorą, wyczerpaną na ciele i duszy, abyś do mnie przybyła? Więc mam cię nie prosić? Być bez ciebie? Sądzę, że tak zrobię: jeśli jest jakaś na- dzieja mego powrotu, staraj się ją utrwalić i dopomóc 1 Aluzja do myśli o samobójstwie, por. list 27, przyp. 1. 2 List cały, choć adresowany do żony i dzieci, skierowany jest przede wszystkim do żony i do niej odnoszą się te słowa. 3 Por. list 29, przyp. 4. 4 Por. list 30, przyp. 2. sprawie; jeżeli zaś już wszystko przepadło, jak się tego obawiam, przybywaj do mnie, jak tylko będziesz mogła. To jedno wiedz: jeżeli będę miał cię przy sobie, będzie mi się zdawało, że jeszcze nie zginąłem do szczętu. Lecz cóż się stanie z moją najdroższą Tullią? Pomyślcie o tym sami, ja nie mogę się zdobyć na decyzję. W każdym razie, jaki- kolwiek będzie stan rzeczy, trzeba zrobić, co się da, dla ochrony małżeństwa5 i dobrego imienia tej biedaczki. A cóż zrobi mój kochany Cycero? 6 Oby zawsze mógł być na moim łonie i w moich objęciach! Nie mogę już więcej pisać; ból mi przeszkadza. A ty co poczniesz? nie wiem: czy coś sobie zachowałaś, czy też, jak się obawiam, wyzuto cię ze wszystkiego? 7 4. Mam nadzieję, że Pizo, jak piszesz, zawsze zostanie przy nas8. Jeśli chodzi o wyzwolenie niewolników, nie masz powodu do niepokoju. Przede wszystkim twoim obiecano 9, że postąpisz z nimi tak, jak każdy zasłuży; do- tąd tylko Orfeusz spełnił swój obowiązek, poza nim wła- ściwie nikt. Położenie innych niewolników tak się przed- stawia: gdyby wyszli z naszego posiadania, staliby się na- szymi wyzwoleńcami, o ile zdołaliby uzyskać uznanie tego 5 Tullią, mająca wówczas lat 19, była już zamężna z Kal- purniuszem Pizonem (por. niżej przyp. 8). 6 Rzymianie mówią o swoich synach po nazwisku. Ma- rek Cycero, syn urodzony w r. 65 (por. list 5) miał dopiero lat 6. 7 Cycero żywi obawę, że konfiskatą, postanowioną w odnie- sieniu do jego majątku, objęto również osobisty majątek Te- rencji. 8 Cycero ma na myśli swego zięcia (por. przyp. 5), który istotnie nie opuścił swego teścia w nieszczęściu, ale zmarł, jak się zdaje, jeszcze przed jego powrotem do Italii w roku na- stępnym. 9 — tzn.: ja mu obiecałem. 31. (FAM. XIV 4) stanu 10; gdyby nadal do nas należeli, byliby w dalszym ciągu niewolnikami, z wyjątkiem niewielu. Lecz są ta rzeczy mniejszej wagi. 5. Namawiasz mnie, abym był dobrej myśli i nie tracił nadziei ratunku; pragnąłbym, aby można było mieć tę nadzieję z pewnym uzasadnieniem. Nieszczęsny, kiedy teraz otrzymam list od ciebie? Kto mi go przywiezie? Oczekiwałbym go w Brundyzjum, gdyby mi na to pozwo- lili żeglarze, lecz nie chcieli oni stracić pomyślnego wiatru. Poza tym staraj się żyć, moja Terencjo, na możliwie od- powiedniej stopie. Żyłem, kwitłem; zgubił mnie nie mój błąd, lecz moja cnota. Nie popełniłem więc żadnego wy- stępku prócz tego, że nie straciłem życia wraz z tym, co je zdobiło. Lecz jeśli dla moich dzieci było lepiej, abym żył, zniosę wszystko, choć jest nie do zniesienia. Lecz choć staram się ciebie podtrzymać na duchu, sam siebie pod- trzymać nie zdołam. 6. Odesłałem Klodiusza Filetajra11, wiernego człowie- ka, ponieważ cierpiał na chorobę oczu. Salustiusz przewyż- sza wszystkich swym oddaniem. Pesceniusz jest mi nie- zmiernie życzliwy; mam nadzieję, że zawsze będzie miał względy dla ciebie. Syka mówił, że będzie ze mną, lecz opuścił mnie w Brundyzjum. Dbaj, jak możesz, o swoje zdrowie i wiedz, że bardziej dręczą mnie twoje nieszczę- ścia niż moje. Terencjo moja, najwierniejsza i najlepsza żono, najdroższa moja córeczko i ty, mój Cyceronie, moja jedyna nadziejo, bądźcie zdrowi. 29 kwietnia, Brundyzjum. 10 Cycero ma na myśli konfiskatę swego majątku: na ten wypadek chciał wyzwolić swoich niewolników; ma jednak wąt- pliwości, czy akt ten zostałby przez władze dokonujące konfi- skaty uznany za ważny wobec prawa. 11 — ten i inni dalej wymienieni to zapewne jacyś wy- zwoleńcy Cycerona. 32. (Att. III 7) Cycero do Attyka Brundyzjum, 29 kwietnia r. 58 1. Przybyłem do Brundyzjum 17 kwietnia. Tegoż dnia twoi niewolnicy oddali mi twój list, a na trzeci dzień inni niewolnicy doręczyli mi znów inny twój list. Prosisz mnie i namawiasz, abym się zatrzymał u ciebie w Epirze. Twoja życzliwość jest mi niezmiernie miła i nie jest bynajmniej dla mnie niespodzianką. Takie postanowienie byłoby dla mnie wielce pożądane, gdyby wolno mi było przebywać tam przez cały czas (nie znoszę teraz tłumnie uczęszcza- nych miejsc, unikam ludzi, ledwie mogę patrzeć na świa- tło dzienne — i ta samotność, zwłaszcza w tak znajomym miejscu, nie byłaby mi przykra); lecz jeśli chodzi tylko o podróż, abym się tam zatrzymał — po pierwsze, jest mi nie po drodze, a po drugie, znalazłbym się tylko o cztery dni drogi od Autroniusza1 i innych; po trzecie, byłbym tam bez ciebie. Miejsce tak warowne byłoby przydatne, gdybym miał tam zamieszkać, lecz nie jest mi potrzebne dla chwilowego postoju 2. Gdybym śmiał, udałbym się do Aten; byłoby to właśnie to, czego bym pragnął. Lecz są tam moi wrogowie, a ciebie tam nie ma; ponadto lękam się, żeby nie uznano, że i to miasto także nie jest dość odległe od Italii; nie piszesz też, kiedy można się ciebie spodziewać. 2. Każąc mi żyć, osiągasz to jedynie, że nie podnoszę ręki na siebie; nie możesz jednak tego uzyskać, abym nie 1 Por. list 28, przyp. 4. 2 Całe to tłumaczenie jest jakieś wykrętne i chyba nie- szczere. 32. (ATT. III 7) żałował swego postanowienia i tego, że żyję. Cóż bowiem może mnie jeszcze trzymać przy życiu, zwłaszcza gdy już nie mam tej nadziei, która mi towarzyszyła przy odjeź- dzie? Nie będę wyliczał wszystkich nieszczęść, w które popadłem na skutek niegodziwości i zbrodniczości nie tyle moich wrogów, ile zawistnych — aby nie odnawiać bólu i nie budzić w tobie tej samej żałości. Twierdzę, że nikt nigdy nie został dotknięty takim nieszczęściem, dla nikogo śmierć nie była bardziej pożądana. Lecz przepuściłem naj- odpowiedniejszą chwilę dla jej przyjęcia; pozostałe dni mego życia nie uleczą już tej rany, lecz położą jej koniec. 3. Jeśli chodzi o sprawy publiczne, widzę, że zbierasz wszelkie wiadomości, które wedle twego mniemania mogą wzbudzić we mnie jakąś nadzieję na zmianę położenia; choć są to rzeczy błahe, będę czekał, skoro tak sobie ży- czysz. W każdym razie, jeśli się pospieszysz, będziesz mógł mnie dogonić. Pojadę albo do Epiru, lub też powoli udam się przez Kandawię 3. Moje wahania co do Epiru nie były bynajmniej wywołane moją niestałością; nie wiedziałem jednak, gdzie będę mógł zobaczyć brata4. Nie wiem zresztą, ani jak go zobaczę, ani jak się będę potem mógł z nim rozstać. Jest to największe i najboleśniejsze z moich nieszczęść. Pisałbym do ciebie i częściej, i więcej, gdyby ból nie odjął mi zarówno całej przytomności umysłu, jak zdolności do pisania. Pragnę cię zobaczyć. Dbaj o swoje zdrowie. Pisałem 29 kwietnia. 3 — terytorium na drodze z Dyrrachium do Tessaloniki. 4 brata — który bawił wówczas na Wschodzie jako na- miestnik prowincji Azji. 33. (Att. III 8) Cycero do Attyka Tessalonika, 29 maja r. 58 1. Wyjeżdżając z Brundyzjum napisałem ci, dlaczego nie udaję się do Epiru: Otóż pobliska Achaja pełna jest moich nieprzyjaciół, w dodatku bardzo zuchwałych, a wy- jazd stamtąd byłby niedogodny. Ponadto, gdym przebywał w Dyrrachium, otrzymałem dwie wiadomości: jedną, że brat mój przybywa z Efezu 1 do Aten morzem, drugą, że jedzie lądem przez Macedonię. Dlatego wysłałem mu na- przeciw do Aten posłańca, prosząc go, aby stamtąd przy- był do Tessaloniki2. Sam więc wyruszyłem w drogę i przybyłem do Tessaloniki 23 maja; o jego podróży nie wiem nic pewnego, prócz tego, że jakiś czas temu wyje- chał z Efezu. 2. Bardzo się teraz lękam tego, co się tam3 dzieje. Piszesz wprawdzie w liście z 15 maja, że słyszałeś, iż ten proces 4 będzie ostro prowadzony; w innym jednak twier- dzisz przeciwnie, że są względem niego raczej łagodnie usposobieni. Ale ten list jest o jeden dzień wcześniejszy od tamtego, a to mnie tym więcej niepokoi. Tak więc i mój zwykły ból codziennie mię dręczy i nęka, ta zaś dodatkowa troska ledwie że mi żyć pozwala. Prawda, że i żegluga była bardzo uciążliwa, on zaś, nie mając pewności, gdzie się znajduję, może udał się inną drogą. Jego wyzwoleniec 1 Efez — wielkie miasto na zachodnim wybrzeżu Azji Mn. 2 Tessalonika — dzisiejsze Saloniki na płn. wybrzeżu Mo- rza Egejskiego. Por. list 11, przyp. 4. 3 — mianowicie w Rzymie. 4 Idzie o proces Kwintusa, którego oskarżono w Rzymie o zdzierstwa na prowincji. 33. (ATT. III 8) Faeton nie widział go; odrzucony od niego wiatrem do brzegów Macedonii, znalazł się ze mną w Pelli5. Widzę, czego jeszcze mogę się obawiać, nie wiem, co ci mam pisać, lękam się wszystkiego; nie ma takiego nieszczęścia, które by nie mogło jeszcze powiększyć mojej nędzy. To- też dotąd, nieszczęsny, pogrążony w swych najgłęb- szych smutkach i bólach, z tym jeszcze nowym lękiem, siedzę tu w niepewności w Tessalonice i na nic się nie odważam. 3. Teraz odpowiadam na twój list. Tryfona Cecyliusza 6 nie widziałem. Treść twej rozmowy z Pompejuszem znam z twego listu. Nie spodziewam się gwałtownych zmian w polityce w takim stopniu, jak ty to przewidujesz — lub może piszesz, by mnie pocieszyć. Skoro zlekceważyli na- wet sprawę Tigranesa7, zniknęła wszelka nadzieja. Ka- żesz mi podziękować Warronowi 8; uczynię to i podziękuję również Hypseuszowi9. Co się tyczy twej rady, abym nigdzie dalej nie odjeżdżał, zanim nie dostanę wiadomości z maja10, zamierzam tak postąpić, ale nie powziąłem jeszcze postanowienia, gdzie się zatrzymam. Jestem tak 5 Pella — miasto w Macedonii. 6 — wyzwoleńca Attyka. 7 Idzie o królewicza armeńskiego, Tigranesa, którego spro- wadził ze sobą ze wschodu Pompejusz, a którego porwał Klo- diusz. Ponieważ ten ostatni uchodził za człowieka Cezara, li- czono w związku z tym na rozterki wśród triumwirów. To ma na myśli Cycero mówiąc o „gwałtownych zmianach w poli- tyce". 8 Por. list 26, przyp. 3. 9 — jednemu z wyższych oficerów Pompejusza w czasie wojny z Mitrydatem. 10 Idzie Cyceronowi prawdopodobnie o wiadomości w for- mie pisemnej, o tzw. acta senatus, półoficjalne protokoły z po- siedzeń senatu, zaprowadzone świeżo za konsulatu Cezara w r. 59. Por. list 34, przyp. 3 i list 35, przyp. 6. niespokojny o Kwintusa, że nie umiem nic postanowić Natychmiast jednak zawiadomię cię o swej decyzji. 4. Myślę, że z bezładu w moich listach możesz poznać stan mej duszy. Jakkolwiek dotknęło mię niesłychane i zupełnie wyjątkowe nieszczęście, to jednak dręczy mnie nie tyle sama klęska, ile wspomnienie mego błędu. Wi- dzisz już chyba, czyja zbrodnia mnie zgubiła i zdradziła; bodajbyś wiedział to przedtem, zamiast oddawać się wraz ze mną całkowicie rozpaczy! Dlatego, słysząc, te jestem pogrążony w smutku i żalu, wiedz, że odczuwam jako większą karę uświadomienie sobie swej głupoty, bo za- wierzyłem człowiekowi, którego nie podejrzewałem o zdradę. Przeszkadza mi w pisaniu zarówno smutek z powodu mych nieszczęść, jak obawa o brata. Pamiętaj o tym wszystkim i staraj się odpowiednio pokierować. Terencja składa ci serdeczne dzięki. Wysyłam ci kopię listu, jaki napisałem do Pompejusza. Pisałem 29 maja w Tessalonice. 34. (Att. III 9) Cycero do Attyka Tessalonika, 13 czerwca r. 58 1. Brat mój Kwintus wyjechał z Azji przed l maja i przybył do Aten 15 maja; musiał się bardzo spieszyć, aby w jego nieobecności nie spadła na niego jaka klęska1, o ile by się znalazł ktoś, komu nie byłoby dosyć moich nieszczęść. Dlatego wolałem, żeby pospieszył do Rzymu, niż żeby przyjeżdżał do mnie. Zarazem też (powiem ci prawdę, a będziesz mógł zdać sobie sprawę z głębi mego 1 Por. list 33, przyp. 4. 34. (ATT. III 9) nieszczęścia) nie byłem w stanie zmusić się, aby ujrzeć w takim smutku jego, co tak mnie kocha i jest taki wraż- liwy; nie chciałem okazywać mu nędzy mego położenia, mego utraconego szczęścia, i pozwalać mu patrzeć na sie- bie w takiej biedzie. Obawiałem się również — a to by się na pewno stało — że nie mógłby się potem rozstać ze mną. Widziałem oczyma wyobraźni scenę, gdy on miałby odesłać swoich liktorów 2, albo gdy przemocą wyrwano by go z mych objęć. Uniknąłem tego cierpienia przy pomocy innego: wyrzekłem się widzenia z bratem. Do tego zmu- siliście mnie wy, coście sprawili, że żyję. Płacę teraz karę za swą winę. 2. List twój podtrzymuje mnie co prawda trochę na duchu: doskonale zeń widzę, w jakim stopniu ty sam ży- wisz nadzieję; zawierał on wprawdzie nieco pociechy, ale tylko do miejsca, gdzie, Pomponiuszu, dodałeś tę radę: „Teraz staraj się zjednać Hortensjusza i innych tego ro- dzaju ludzi". Zaklinam cię, kochany Pomponiuszu, po- wiedz, czy jeszcze nie dostrzegasz, dzięki czyim zbrodniom ginę? Ale o tym wszystkim pomówimy osobiście. Mówię to, ponieważ myślę, że zgubili mnie nie wrogowie, lecz zawistni3. Jeśli tedy twoje nadzieje mają naprawdę jakieś uzasadnienie, będę się starał nie upadać na duchu i krze- 2 Liktorowie — woźni towarzyszący wyższym urzędnikom rzymskim. Namiestnik wracający z prowincji zachowywał orszak towarzyszących mu liktorów jako reprezentant suwe- rennej władzy państwa rzymskiego, nie mógł jednak zbyt długo zatrzymywać się po drodze, gdyż w takim razie tracił swój charakter urzędowy. Cycero wyobraża sobie zatem, że Kwintus, nie mogąc się z nim rozstać, musiałby złożyć swą godność. 3 Cycero obarcza w tym czasie odpowiedzialnością za swoje wygnanie największego z mówców rzymskich starszego pokole- nia, Kwintusa Hortensjusza, sądząc, że ten z zazdrości przy- czynił się do jego upadku. pić nadzieją, jak sobie życzysz; jeśli zaś, jak mnie się wy- daje, są słabe, stanie się w mniej sposobnym czasie to, czego nie pozwolono mi uczynić we właściwej chwili4. 3. Terencja często wyraża swoją wdzięczność dla ciebie. Wśród tylu moich nieszczęść jeszcze jedna rzecz napełnia mnie obawą: to sprawa mego nieszczęsnego brata. Wie- dząc, jak rzeczy stoją, wiedziałbym, jak mam postąpić. Zatrzymuje mnie jeszcze w Tessalonice oczekiwanie na przysługi i listy owych przyjaciół, o których piszesz. Jeśli otrzymam jaką nowinę, będę wiedział, co mi pozostaje uczynić. Posłałem ci list, który napisałem do Pompejusza. Pisałem w Tessalonice, 13 czerwca. 35. (Q. fr. I 3) Cycero do Kwintusa Cycerona Tessalonica, 13 czerwca r. 58 Marek przesyła pozdrowienie bratu Kwintusowi 1. Mój bracie, mój drogi bracie! Jak mogłeś się oba- wiać, że ja, posyłając do ciebie niewolników bez listu, postąpiłem tak z gniewu? I że nie chciałem cię widzieć? Ja miałbym się na ciebie gniewać? Czyż mógłbym się na ciebie gniewać? Ach, więc to ma znaczyć, że to tyś mnie pognębił, że to twoi wrogowie, zawiść w stosunku do cie- bie mnie zgubiły, a nie ja ciebie? Mój ów tak sławiony konsulat wydarł mi ciebie, dzieci, ojczyznę, majątek. Oby tobie niczego już więcej nie odebrał prócz mnie jednego! Wszystko, co mi się dostało od ciebie, były to z pewnością 4 Nieustanne aluzje do samobójstwa, w którym mu prze- szkodzono, stają się w korespondencji Cycerona z tych czasów motywem równie częstym, jak niepoważnym. 35. (Q. FR. I 3) zaszczyty i przyjemności; ode mnie zaś spada na ciebie cierpienie z powodu mej klęski, obawa o twoją własną przyszłość, tęsknota, smutek, samotność. Nie chciałem cię widzieć? Przeciwnie, nie chciałem, żebyś ty mnie zoba- czył. Ujrzałbyś przecież nie swego brata, nie tego, które- goś zostawił, któregoś znał, nie tego, z którym się rozsta- łeś, płacząc z płaczącym, kiedyś odjeżdżał, a on cię odpro- wadzał; ujrzałbyś nawet nie jego ślad, nie jego podobiznę, lecz jakiś obraz żywego trupa. Obyś przedtem mógł zo- baczyć mnie zmarłego lub usłyszał o mojej śmierci! O, gdybym cię zostawił tak, abyś mógł przeżyć nie tylko mnie, ale i moją godność! 2. Lecz przysięgam na wszystkich bogów, że jedno sło- wo przeszkodziło mi w zadaniu sobie śmierci: wszyscy uważali, że w moim życiu zawarta jest cząstka twego. W tym właśnie zgrzeszyłem i pobłądziłem. Bo gdybym zginął, saoa moja śmierć łatwo by obroniła moją brater- ską miłość dla ciebie; a tymczasem dopuściłem do tego, że choć żyję, brak ci mnie, choć żyję, potrzebujesz pomocy obcych i w obliczu niebezpieczeństw domowych1 milczy mój głos, który tyle razy obronił ludzi zupełnie mi obcych. Jeśli więc teraz niewolnicy moi przybyli do ciebie bez listu, widzisz, że z pewnością nie gniew był tego przyczy- ną, lecz moje przygnębienie, niewyczerpane potoki łez i moja rozpacz. 3. Czy wiesz, z jakim płaczem pisałem ten list? Jestem pewien, że tyleż łez wylewasz przy jego czytaniu. Czyż mogę choć przez chwilę o tobie nie myśleć lub myśleć o tobie bez łez? Bo tęskniąc za tobą, czyż tęsknię tylko za bratem? Tęsknię przecież za człowiekiem, który przez swą przyjaźń dla mnie jest mym towarzyszem, przez swój sza- cunek — synem, przez mądre rady — ojcem. Czyż było 1 Por. list. 33, przyp. 4. mi kiedyś coś miłe bez ciebie lub tobie beze mnie? A prze- cież jednocześnie tęsknię za córką, tak kochającą, tak skromną, tak rozumną! która jest odbiciem mej twarzy, mego sposobu mówienia, mej duszy! A mój syn, taki śliczny, taki rozkoszny, którego oderwałem brutalnie od swej piersi, bo chłopiec już rozumiał więcej, niżbym chciał; nieszczęsne dziecko pojmowało już, co się dzieje. A twój syn, który jest moim obrazem, którego mój Cycero kochał jak brata i już szanował jako starszego! I nie pozwoliłem, aby mi towarzyszyła moja najwierniejsza żona, nie- szczęsna kobieta, aby było komu pilnować resztek pozosta- łych z naszej wspólnej klęski i bronić naszych dzieci! 4. Mimo wszystko napisałem do ciebie, jak mogłem, i dałem do ciebie list twemu wyzwoleńcowi Filogonowi; myślę, że został ci doręczony później. Radzę ci w nim i proszę o to samo, co ci ustnie przekazali ode mnie moi niewolnicy: abyś natychmiast i jak najprędzej podążył do Rzymu. Przede wszystkim chciałem, abyś tam był dla obrony, w razie gdyby znaleźli się wrogowie, których okrucieństwo jeszcze się nie nasyciło moim nieszczęściem; po drugie, zląkłem się biadań w czasie naszego spotkania; nie zniósłbym rozstania i obawiałem się tego samego, o czym piszesz — że nie byłbyś w stanie oderwać się ode mnie. Dlatego to nieszczęście, żem ciebie nie widział — rzecz, zdawałoby się, najgorsza, jaka mogła się wydarzyć tak kochającym się i tak oddanym sobie braciom — było jednak mniej gorzkie i mniej bolesne od naszego spotka- nia, a zwłaszcza rozstania. 5. A teraz, jeśli możesz uczynić to, czego ja, co zawsze wydawałem ci się mężnym, nie jestem w stanie zrobić — skrzep się na duchu i umocnij, jeśli będziesz musiał sto- czyć jaką walkę. Mam nadzieję — jeśli tylko moja na- dzieja jest uzasadniona — że twoja nieskazitelność, przy- wiązanie współobywateli do ciebie, a w pewnym stopniu 35. (Q. FR. I 3) i współczucie dla mnie, posłużą ci za ochronę. Jeśli się uwolnisz od tego niebezpieczeństwa, zaczniesz oczywiście działać, o ile uznasz, że można coś dla mnie zrobić. Wielu, co prawda, pisze do mnie obszernie, wyrażając swe na- dzieje; lecz ja nie widzę, na co mogę mieć nadzieję, skoro moi wrogowie są bardzo potężni, a moi przyjaciele po części mnie opuścili, po części zdradzili; ci może obawiają się mego powrotu, jako wyrzutu za ich zbrodnię. Zbadaj, proszę, to wszystko i wyjaśnij mi. Będę żył, dopóki będzie ci to potrzebne, jeśli przewidujesz jakieś niebezpieczeń- stwo dla siebie; dłużej jednak znieść tego życia nie mogę. Żadna mądrość ani żadna nauka nie dają tyle sił, aby znieść podobne cierpienie. 6. Wiem, że była pora na śmierć bardziej honorową i bardziej pożyteczną; ale dałem minąć tej sposobności, jak i wielu innym; gdybym chciał opłakiwać to, co minęło, powiększyłbym tylko twój ból i odsłonił swą głupotę. W każdym razie nie może i nie powinno się zdarzyć, abym dłużej, niż wymaga tego twoje dobro lub jakaś prawdziwa nadzieja, pędził dalej to żałosne i nędzne życie; i ja, co tak niedawno byłem najszczęśliwszy, dzięki memu bratu, dzieciom i żonie, dzięki moim dostatkom i samemu ich źródłu 2, ja, który nawet tym, co kiedykolwiek piastowali najwyższe godności, nie ustępowałem stanowiskiem, po- wagą, szacunkiem i wpływami — żebym ja teraz, doz- nawszy tak miażdżących ciosów od losu, miał nadal opła- kiwać siebie i swoich najbliższych. 7. Dlatego, czemuś napisał do mnie w tym położeniu o wekslu? 3 Czyż nie żyję teraz na twój koszt? Widzę teraz, 2 — tj. dzięki temu, że majątek mój pochodził z uczciwego źródła. 3 Zdaje się, że Kwintus ofiarowywał się uzyskać po powro- cie do Rzymu jakąś pożyczkę dla brata. nieszczęsny, jakiego występku się dopuściłem, kiedy ty będziesz usiłował zapłacić swe długi niemal krwią własną i krwią swego syna, a ja roztrwoniłem pieniądze, które otrzymałem ze skarbu na twoje imię4. Jednak Markowi Antoniuszowi5 została zapłacona suma, jaką wymieniłeś, podobnie jak Cepionowi. Dla mnie na życie, jakie teraz wiodę, wystarczy to, co posiadam; czy odzyskam poprzed- nie stanowisko, czy stracę wszelką nadzieję, więcej mi nie będzie trzeba. Jeśli będziesz miał kiedy jaką przykrość, myślę, że powinieneś się zwrócić do Krassusa i do Kali- diusza. Nie wiem, w jakim stopniu można ufać Horten- sjuszowi6. 8. Udając gorącą przyjaźń dla mnie i codziennie oka- zując mi największe względy, on, połączywszy się z Ariu- szem, postąpił wobec mnie jak najbardziej zbrodniczo i zdradziecko; ich właśnie radami, obietnicami i zalece- niami zwiedziony, popadłem w to nieszczęście. Zachowaj to jednak w tajemnicy, aby i tobie nie zaszkodzili. Musisz także uważać (myślę, że w tym celu przy pomocy Pompo- niusza trzeba ci samego Hortensjusza udobruchać), aby jakie fałszywe świadectwo nie potwierdziło twego autor- stwa owego wiersza o ustawie Aureliusza 7, który ci przy- pisano, kiedyś się starał o edylat. Niczego się tak nie boję jak tego, żeby ludzie nie zaczęli jeszcze gwałtowniej na 4 Por. list 17, przyp. 8. 5 Antoniusz, podobnie jak wymieniony dalej Cepio, był wierzycielem Kwintusa. 6 Por. list 34, przyp. 3. 7 Prawo Aureliuszowe z r. 70, zwane tak od wnioskodawcy Lucjusza Aureliusza Kotty, regulowało skład kompletów sę- dziowskich w trybunałach karnych. W okresie starań Kwintusa Cycerona o edylat (r. 66) krążył na temat tego prawa jakiś wierszyk, którego autorstwo jemu przypisywano, a którego treść musiała być nieprzyjemna dla partii senatorskiej, do której czołowych mężów należał Hortensjusz. 35. (Q. FR. I 3); 36. (ATT. III 10) ciebie napadać, poznawszy, ile współczucia mogą wzbu- dzić dla mnie twoje prośby, gdy tobie nic już nie będzie groziło. 8. Myślę, że Messala8 jest ci życzliwy; Pompejusza ciągle jeszcze uważam za obłudnika. Och, gdybyś nie mu- siał tego na sobie doświadczać! Błagałbym o to bogów, gdyby nie przestali słuchać moich próśb. Jednak błagam ich, aby się zadowolnili moimi nieskończonymi nieszczęś- ciami, w których nie zawiera się bynajmniej haniebna kara za jakąś popełnioną zbrodnię, lecz największy ból, iż za najlepsze me czyny zostałem najsrożej ukarany. 10. Czyż trzeba mi, mój bracie, polecać ci mą córkę, która jest i twoją, i mego Cycerona? Dręczy mnie myśl, że ich osierocenie tobie nie mniej cierpień przyczynia niż mnie. Jednak, póki tobie nic nie grozi, nie będą sierotami. Dalej (bodajby tak znalazł się dla mnie jakiś ratunek i na- dzieja, że umrę na ojczystej ziemi!) łzy nie pozwalają mi pisać. Proszę cię, opiekuj się również Terencją i donoś mi o wszystkim. 13 czerwca, Tessalonika. 36. (Att. III 10) Cycero do Attyka Tessalonika, 17 czerwca r. 58 1. O wszystkim, co się stało aż do dnia 25 maja, do- wiedziałem się z twego listu; na resztę czekam, jak sobie życzysz, w Tessalonice. Po otrzymaniu tych wiadomości łatwiej będę mógł oznaczyć miejsce swego pobytu. Albo- wiem, jeśli będzie dostateczna przyczyna, jeśli coś się sta- 8 — konsul z r. 61. nie, jeśli zabłyśnie jakaś nadzieja albo będę czekał w tym samym miejscu, albo udam się do ciebie; jeśli zaś, jak piszesz, i to się rozwieje, pomyślę o czymś innym. Do- tychczas bowiem o niczym mi nie piszecie, tylko o niezgo- dzie moich przeciwników; wynika ona jednak ze wszyst- kich innych przyczyn, tylko nie z mego powodu. Toteż nie wiem, na co mi się przydać może, dopóki jednak bę- dziecie chcieli, bym zachował nadzieję, będę wam posłuszny. 2. Bo skoro mnie tak często i tak ostro łajesz, zarzu- cając mi słabość ducha 1, powiedz, proszę, czy jest jakieś nieszczęście, które by się nie zawierało w mojej klęsce? Czy został kto kiedy strącony z tak zaszczytnego stanowi- ska, w tak dobrej sprawie, przy takich zasobach zdolności, doświadczenia, wziętości, przy takim poparciu wszystkich dobrych obywateli? Czyż mogę zapomnieć, kim byłem, nie czuć, kim jestem, jakie straciłem zaszczyty, jaką sławę, jakie dzieci, jaki majątek, jakiego brata? Dowiedz się o jesz- cze jednym, niezwykłym moim nieszczęściu: unikałem wi- dzenia się z bratem, któregom zawsze więcej kochał i ce- nił niż siebie samego, aby nie ujrzeć jego smutku i roz- paczy i nie ukazać mu się w upadku i przygnębieniu, skoro mnie zostawił w tak świetnym położeniu. Pomijam już inne cierpienia nie do zniesienia; łzy nie pozwalają mi mówić o nich. Czy więc wreszcie trzeba mi zarzucać, że cierpię, czy też, że dopuściłem do swej klęski i nie zdo- łałem jej przeszkodzić (co nie byłoby trudne, gdyby we własnym moim domu 2 nie snuto planów na moją zgubę), albo też, że nie straciłem wszystkiego wraz z życiem? 1 Jeśli sądzić tylko z treści dochowanych nam listów, Attyk miał aż nadto wiele powodów do tego. 2 Zdaje się, że Cycero ma tu na myśli owe intrygi Hor- tensjusza, na które tyle razy skarży się w korespondencji z tego 36. (ATT. III 10); 37. (ATT. III 11) 3. Napisałem to wszystko, abyś raczej mnie pocieszał, co zresztą czynisz, niż uważał mnie za godnego nagany i wyrzutów; piszę zaś niewiele, gdyż smutek przeszkadza mi napisać więcej i raczej oczekuję od ciebie więcej wia- domości, niż sam mam co pisać. Jeśli je otrzymam, zawia- domię cię o swoim postanowieniu. Proszę cię, pisz do mnie jak najwięcej, jak to dotąd czyniłeś, abym po prostu o wszystkim wiedział. Pisałem 17 czerwca w Tessalonice. 37. (Att. III 11) Cycero do Attyka Tessalonika, 27 czerwca r. 58 1. Zatrzymuje mnie dotąd w Tessalonice twój list, pewne pomyślne wieści (jakkolwiek nie z najlepszego po- chodzące źródła), oczekiwanie na wasze listy, wreszcie twoje życzenie. Jeśli otrzymam spodziewane listy, jeśli spełni się nadzieja, jaką wzbudziły pogłoski, udam się do ciebie; jeśli spełznie na niczym, zawiadomię cię o swych zamiarach. 2. Ty zaś wspieraj mnie — jak to czynisz — swą po- mocą, radą, wpływami; lecz przestań już mnie pocieszać i nie chciej już mnie łajać; gdy to robisz, jakże mi brak twej przyjaźni i współczucia! A przecież myślę, że tak jesteś przybity moim nieszczęściem, iż nikt nie może cię pocieszyć. Podtrzymuj na duchu mego brata Kwintusa, tak dobrego, tak miłego. Zaklinam cię, abyś mi pisał wszystko, co będziesz miał pewnego. Pisałem 27 czerwca. czasu (por. list 35, przyp. 3 i list 36, przyp. 6). Wyrażenie o „wła- snym domu" trzeba brać zatem przenośnie w znaczeniu „grona przyjaciół politycznych". 38. (Att. III 14) Cycero do Attyka Tessalonika, 21 lipca r. 58 1. Na skutek twego listu pełen jestem oczekiwania, jakie postanowienie poweźmie Pompejusz względem mo- jej osoby i co ujawni. Myślę, że wybory już się odbyły 1. Piszesz, iż było jego zamiarem, aby po wyborach coś zro- biono w mojej sprawie. Jeśli ci się wydam głupi, że je- szcze żywię jakieś nadzieje, czynię to przecież z twego rozkazu, a wiem, że na ogół masz zwyczaj raczej powścią- gać mnie i moje nadzieje. Proszę, napisz mi jasno wszyst- ko, co widzisz. Zdaję sobie sprawę, że popadłem w tę bie- dę wskutek wielu moich win2; gdyby jakiś przypadek mógł je choć w części naprawić, mniejszą przykrością by- łoby teraz dla mnie to, że pozostałem przy życiu i że do- tąd jeszcze żyję. 2. Nie ruszyłem się dotąd z Tessaloniki, ponieważ dro- ga jest bardzo uczęszczana i ponieważ nieustannie ocze- kuję na wiadomości. Lecz wypędza mnie już stąd nie Plancjusz 3 — bo on mnie tu zatrzymuje — ale samo to miejsce, bynajmniej nieodpowiednie do znoszenia takiego smutku i takiej klęski. Nie pojechałem do Epiru, jak ci pisałem, ponieważ ze wszystkich stron doszły mnie wieści 1 — wybory konsulów na następny r. 57. Wiązano z nimi nadzieje na odmianę losu Cycerona, gdyż jeden z kandydatów, wybrany następnie w istocie P. Cornelius Lentulus Spinther, był jego otwartym zwolennikiem. 2 Zaskakuje nas nieco to wyznanie w ustach Cycerona, który dotychczas winił raczej wszystko i wszystkich dokoła, tylko nie siebie. 3 Ówczesny kwestor przy namiestniku Macedonii, później- szy klient Cycerona, broniony przezeń przed sądem w r. 54. 39. (ATT. III 13) i listy, że wcale nie jest potrzebne, abym się znajdował jak najbliżej Italii. Jeśli usłyszę coś o wyborach, udam się stąd do Azji; dotąd jeszcze nie zdecydowałem, dokąd mianowicie, ale będziesz o tym wiedział. Pisałem 21 lipca w Tessalonice. 39. (Att. III 13) Cycero do Attyka Tessalonika, 5 sierpnia r. 58 1. Napisałem ci poprzednio, że udam się do Epiru; ale gdy zobaczyłem, że nadzieja moja zmalała i wreszcie zu- pełnie zniknęła, nie ruszyłem się z Tessaloniki, gdzie po- stanowiłem przebywać, aż mi coś napiszesz w sprawie, o której wspominałeś w ostatnim liście, tzn., że natych- miast po wyborach będzie o mnie mowa w senacie; tak ci powiedział Pompejusz. Ponieważ wybory już się odbyły, a ty nic mi o tym nie piszesz, będę uważał, jak gdybyś mi napisał, że nic się nie ruszyło, i nie będę się użalał, że nadzieja niedługo mnie łudziła. Co się jednak tyczy owych zmian, o których mi pisałeś, że będą pożyteczne dla mo- jej sprawy, ludzie, którzy stamtąd przybywają, twierdzą, że nic z tego nie będzie. Ostatnia moja nadzieja jest w no- wo wybranych trybunach ludu; jeśli będę czekał na te wyniki, nie powiesz, że nie spełniłem swego obowiązku względem swej sprawy i pragnień mych najbliższych. 2. Często mi wyrzucasz, iż tak mnie przytłacza moje nieszczęście; musisz mi jednak to wybaczyć, widząc mnie tak dotkniętym, jak jeszcze nikogo nie widziałeś i nie sły- szałeś. Piszesz, iż doszły cię słuchy, że ból zaćmił mi umysł — otóż nie. mój umysł jest całkiem zdrów. Oby groziło mu istotnie takie niebezpieczeństwo! skoro ci, którym, jak mniemałem, życie moje jest tak miłe, postąpili w stosunku do mnie jak najbardziej wrogo i okrutnie, a zobaczywszy u mnie pewną obawę i niepokój, popchnęli mnie do zguby, używszy przy tym całej swej podłości i przewrotności. Teraz, zmuszony udać się do Cyzyku, dokąd rzadziej będą do mnie przychodziły listy, chciałbym, abyś tym pilniej donosił mi o wszystkim, o czym według ciebie powinienem wiedzieć. Proszę cię, kochaj mego brata Kwintusa! Jeśli moja klęska pozostawi go nietkniętym, będę uważał, że moje nieszczęście nie jest jeszcze zupełne. Pisałem 5 sierp- nia. 40. (Att. III 15) Cycero do Attyka Tessalonika, 17 sierpnia r.58 1. Otrzymałem 13 sierpnia cztery listy od ciebie: jeden, w którym mnie łajesz i każesz mi być wytrwalszym, dru- gi, w którym piszesz, że wyzwoleniec Krassusa opowiadał ci o moim przygnębieniu i mizernym wyglądzie; trzeci, w którym mi opisujesz wypadki zaszłe w senacie, wreszcie czwarty, w którym mi donosisz, że Warro 1 zapewnił cię o dobrych chęciach Pompejusza. 2. Na pierwszy list ci odpowiem, że choć cierpię, to nie tylko nie opuszcza mnie jasność umysłu, lecz, przeciwnie, boleję nad tym, iż nie mam gdzie i z kim takiej przytomności umysłu wykorzystać. Bo przecież, jeżeli ty sam odczuwasz przykrość z powodu braku tylko, mojej osoby, cóż możesz sądzić o mnie, któremu brak ciebie i wszystkich? I jeżeli 1 Por. list 26, przyp. 3. 40. (ATT. III 15) ty, nie doznawszy żadnego nieszczęścia, tęsknisz za mną, to jak ja mogę nie tęsknić za utraconymi wszystkimi prawa- mi? Nie chcę już przypominać, czego mnie pozbawiono, nie tylko dlatego, że dobrze o tym wiesz, lecz by nie rozjątrzać twego bólu; twierdzę jednak, że żaden człowiek nie został wyzuty z tylu dóbr i nie popadł w takie nie- szczęście. Czas nie tylko nie łagodzi tego smutku, lecz go nawet zwiększa. Bo inne cierpienia uśmierza czas; moje jednak musi codziennie się wzmagać, zarówno wskutek świadomości obecnej nędzy, jak i przez wspomnienia prze- szłości. Tęsknię nie tylko za swoim mieniem i za swoją rodziną, ale za sobą samym. Czym bowiem jestem teraz? Lecz nie chcę dręczyć ciebie skargami ani rozdzierać własnych ran. Starasz się oczyścić od zarzutów tych, o których zawiści w stosunku do mnie pisałem 2, a wśród nich Katona; wierzę istotnie, że on nie brał żadnego udzia- łu w tej zbrodni, i boleję nad tym, iż większą wagę miała u mnie ich obłuda niż jego dobra wiara. Skoro zaś usprawiedliwiasz innych, powinienem uznać ich za nie- winnych, jeśli takie jest twoje zdanie. 3. Lecz zbyt późno o tym mówimy. Zdaje mi się, że wyzwoleniec Krassusa ani jednego słowa nie powiedział szczerze. Piszesz, że w senacie sprawy poszły dobrze. Ale co Kurio?3 Czy nie czytał tamtej mowy? Nie wiem do- 2 Por. list 34, przyp. 3 i list 35, przyp. 6. 3 — konsul z r. 76, ojciec późniejszego cezariańczyka, a przyjaciela Cycerona Kuriona Młodszego, obrońca Klodiusza w słynnym procesie z r. 61 (por. listy 8—11); Cycero skierował wówczas przeciw tym obydwu (obrońcy i klientowi) zjadliwy pamflet, nie przeznaczony jednak dla szerszej publiczności. W najmniej odpowiednim momencie, kiedy musiało mu zależeć na poparciu Kuriona w senacie, Cycero dowiaduje się, że pam- flet ten „wypłynął" niespodziewanie. Stąd jego niepokój. In- wektywa przeciw Klodiuszowi i Kurionowi nie dochowała się do naszych czasów. prawdy, skąd się ona wzięła. Jednak Akcjusz, opisując mi wypadki tegoż dnia, bynajmniej nie chwali tak Kuriona. Może on jednak coś pominął, bo tyś przecie nie napisał tego, czego nie było. Słowa Warrona każą mi się spodzie- wać poparcia Cezara. Oby i sam Warro zajął się usilnie moją sprawą! Uczyni to z pewnością, zarówno z własnego popędu, jak i skłoniony przez ciebie. 4. Jeżeli los pozwoli mi kiedyś wrócić do was i do ojczyzny, dokażę z pewnością tego, że będziesz się rado- wał najwięcej ze wszystkich przyjaciół; tak zaś będę wy- pełniał obowiązki przyjaźni (trzeba wyznać, że dotąd nie- zbyt się w tym odznaczyłem), iż uznasz, że zostałem po- wrócony tak samo tobie, jak bratu i dzieciom. Jeżeli coś zawiniłem przeciw tobie, lub raczej ponieważ zawiniłem, przebacz mi; przecież daleko więcej zawiniłem przeciw sobie samemu. Piszę to nie dlatego, żebym nie wiedział, iż wskutek mego nieszczęścia jesteś pogrążony w naj- większym bólu; lecz gdybyś musiał zawsze mnie tak ko- chać, jak mnie kochałeś i kochasz, nigdy byś nie dopuścił, aby mi zabrakło rozumu, który ty posiadasz w takiej obfitości; i nie dozwoliłbyś, aby mi wmówiono, że przepro- wadzenie prawa o związkach rzemieślniczych4 jest dla mnie korzystne. Lecz tyś ofiarował memu nieszczęściu jedynie łzy, jak ja sam, i było to dowodem przyjaźni, jednak z mojej, a nie ze swojej winy nie rozmyślałeś dzień i noc, jak mam postąpić — co byś uczynił, gdybym sobie na to zasłużył. Gdyby jednak ktoś — ty, czy kto inny — odwiódł mnie, przerażonego niezbyt uprzejmą 4 W r. 64 uchwałą senatu zakazano organizowania takich związków, ale w r. 58 Klodiusz jako trybun ludowy przepro- wadził uchwałę zgromadzenia ludowego uchylającą ten zakaz. Nie wiemy, jaki ta sprawa mogła mieć związek z losami Cy- cerona. 40. (ATT. III 15) odpowiedzią Pompejusza, od haniebnego postanowienia5 — a ty najlepiej mogłeś to uczynić — albobym umarł z honorem, albo żyłbym dziś jako zwycięzca. Przebaczysz mi za to: o wiele bowiem więcej potępiam siebie samego, potem zaś ciebie, jakby drugiego siebie, a jednocześnie szukam wspólnika swej winy. Jeżeli kiedy powrócę, nasza wspólna wina będzie mi się wydawała mniejsza, a ty bę- dziesz mnie z pewnością kochał, jeżeli nie za moje zasługi, to z pewnością za swoje własne. 5. Piszesz, żeś rozmawiał z Kulleonem 6 o wyjątkowym charakterze uchwały; ma to pewne znaczenie, ale daleko lepsze byłoby zupełne jej odwołanie. Jeżeli bowiem nikt się nie sprzeciwi, odwołanie będzie pewniejsze; jeżeli zaś ktoś nie pozwoli tego przeprowadzić, sprzeciwi się również uchwale senatu. I nic więcej nie trzeba kasować, gdyż po- przednie prawo7 wcale we mnie nie godziło. Gdybym 5 haniebnego postanowienia — udania się na wygnanie jeszcze przed przeprowadzeniem przez Klodiusza odpowiedniej uchwały ludu, czemu może udało by się zapobiec w ostatniej chwili, gdyby Cycero pozostał w Rzymie. 6 — jeden z trybunów ludowych. Jego rozmowa z Atty- kiem miała za przedmiot ten aspekt sprawy Cycerona, że uchwała ludu, przeprowadzona przez Klodiusza, zwracała się przeciw niemu indywidualnie, a tego rodzaju uchwały zaka- zane były przez Prawo 12 tablic. Z tego punktu widzenia można ją było jako niekonstytucyjną uchylić prostą uchwałą senatu. 7 Przed uchwałą godzącą imiennie w Cycerona Klodiusz przeprowadził najpierw ustawę orzekającą, że ma być pozba- wiony prawa ognia i wody ten, kto by bez sądu skazał na śmierć obywatela rzymskiego. Cycero daje obecnie wyraz prze- konaniu, że ustawa ta jego nie dotyczyła, gdyż on kazał stra- cić uczestników spisku Katyliny (w r. 63) na podstawie uchwały senatu i prawa o stanie wyjątkowym. Jednak w momencie uchwalenia przedłożenia Klodiusza sądził odmiennie i dlatego przywdział czarne szaty i zwrócił się o pomoc do ludu, jak o tym wspomina. zdobył się na pochwalenie go po ogłoszeniu lub gdybym je zlekceważył, jak na to zasługiwało, nie mogłoby mi nic zaszkodzić. To po raz pierwszy mój rozum mnie zawiódł, a nawet mnie zgubił. Byłem ślepy, ślepy, powtarzam, gdym wdział żałobne szaty i zwrócił się do ludu; było to niebezpieczne, dopóki wyraźnie mnie nie wymieniono. Wracam ciągle do przeszłości, po to jednak, abyście — o ile coś się będzie robiło — nie tykali tego prawa, które ma tyle danych do popularności. 6. Zresztą jest z mojej strony głupotą uczyć was, co i jak macie robić. Oby tylko coś się robiło! Wydaje mi się, że list twój wiele ukrywa w tym względzie, po to chyba, aby mnie jeszcze większa rozpacz nie ogarnęła. Co według twego zdania można zrobić i jakim sposobem? Czy przez senat? Sam przecież napisałeś, że Klodiusz przybił na drzwiach senatu artykuł swej ustawy, mianowicie, że nie wolno ani składać wniosku, ani mówić o mnie. Jak więc Domicjusz 8 będzie mógł złożyć wniosek, jak to obiecał? Jak to się stało, że Klodiusz milczał, gdy ci, o których piszesz, mówili o mnie 9 i domagali się zło- żenia wniosku? 10 Jeżeli zaś ma to przejść przez lud, to czy może być uchwalone inaczej niż za zgodą wszystkich trybunów ludowych?11 Cóż zaś będzie z majątkiem? Co z domem? Czy możliwe, żeby mi go oddano? Jeżeli nie, to w jaki sposób ja sam będę mógł być przywrócony? Jeżeli nie widzisz sposobu rozwiązania tych trudności, to czemu 8 L. Domitius Ahenobarbus — pretor w r. 58. 9 mówili o mnie — mianowicie w senacie. 10 złożenia wniosku — na zgromadzeniu ludowym w spra- wie odwołania Cycerona z wygnania. 11 Każdy z dziesięciu trybunów miał prawo veta wobec każdego wniosku ustawodawczego, a przecież Klodiusz był wła- śnie w tym roku trybunem. 40. (ATT. III 15) każesz mi żywić nadzieję? Jeżeli zaś nie ma żadnej na- dziei, jakież pozostaje mi życie? Oczekuję więc w Tessa- lonice wiadomości z 1 sierpnia 12, i stosownie do tego roz- strzygnę, czy mam się udać do twej posiadłości13, żeby nie widzieć ludzi, których nie chcę widzieć, a zobaczyć się z tobą oraz być bliżej na wypadek, gdyby się coś robiło — co, jak mi się wydaje, jest po myśli i twojej, i brata Kwin- tusa; albo czy mam jechać do Cyzyku. 7. Teraz, Pomponiuszu, ponieważ nie przyczyniłeś się swą roztropnością do mego ocalenia, gdyż albo uważałeś, że ja sam mam dosyć rozumu, albo sądziłeś, że nic więcej nie jesteś mi winien poza gotowością pomocy; ponieważ ja, zdradzony, zwiedziony, wciągnięty w zasadzkę, zaniedba- łem wszelkich środków obrony, zawiodłem i porzuciłem Italię już powstałą dla mojej obrony, wydałem na pastwę wrogów siebie i swoich najbliższych, podczas gdy tyś się przyglądał temu w milczeniu, choć, jeżeli nie miałeś wię- cej ode mnie rozumu, to przynajmniej mniej się lękałeś; teraz, jeżeli możesz, podnieś upadłego i w tym mi dopo- móż; jeśli zaś są zamknięte wszystkie drogi ratunku, na- pisz mi przynajmniej o tym otwarcie i przestań wreszcie mnie łajać lub zdawkowo pocieszać. Gdybym cię oskarżał o wiarołomstwo, nie chroniłbym się najchętniej pod twój dach; potępiam swe zaślepienie, żem sądził, iż tak mnie kochasz, jak tego pragnąłem. Gdyby tak było w istocie, okazałbyś mi tę samą życzliwość, ale większa gorliwość; zatrzymałbyś mnie na drodze ku przepaści i nie narażał- byś się teraz na te trudy, które podejmujesz na skutek mej katastrofy. 12 Por. list 33, przyp. 10. 13 do twej posiadłości — w Epirze. 8. Dlatego napisz do mnie po zbadaniu i wyjaśnieniu wszystkiego i zechciej, abym stał się kimś — jak to zresztą czynisz — skoro nie mogę już być tym, kim byłem i kim mogłem być; i bądź przekonany, że w tym liście obwiniam nie ciebie, lecz siebie samego. Jeśli uznasz, że trzeba będzie napisać do kogoś list w moim imieniu, na- pisz, proszę, i wyślij. Pisałem 17 sierpnia. 41. (Att. III 18) Cycero do Attyka Tessalonika, pierwsza połowa września r. 58 1. Wzbudziłeś we mnie niemałe oczekiwanie, pisząc, że Warro zapewnił cię po przyjacielsku, iż Pompejusz zajmie się z pewnością moją sprawą i gdy tylko otrzyma oczeki- wany list od Cezara, wysunie nawet wnioskodawcę. Czy to wszystko spełzło na niczym? Czy Cezar w liście się sprzeciwił? Czy może jest jeszcze jakaś nadzieja? Napisa- łeś mi jeszcze, że on powiedział, iż stanie się to po wy- borach". 2. Jeżeli zdajesz sobie sprawę, jak wielkie nieszczęście mnie spotkało, i jeżeli uważasz to za swój ludzki obowią- zek, donieś mi o wszystkim, co dotyczy mej sprawy. Bo brat mój Kwintus, człowiek godny podziwu i tak gorąco mnie kochający, pisze mi listy pełne nadziei, lękając się, jak sądzę, mego upadku ducha. Twoje listy są rozmaite: nie chcesz, żebym się pogrążał w rozpaczy ani żebym się cieszył nieuzasadnioną nadzieją. Błagam cię, donoś mi o wszystkim, co tylko możesz zauważyć. 42. (FAM. XIV 2) 42. (Fam. XIV 2) Cycero do rodziny Tessalonika, 5 października r. 58 Cycero przesyła pozdrowienie drogiej Terencji, naj- milszej Tullii i Cyceronowi. 1. Nie sądź, że piszę do kogokolwiek dłuższe listy, chy- ba że ktoś napisze do mnie obszerniej, na co muszę odpo- wiedzieć. Nie mam bowiem nic do pisania i nic nie przy- chodzi mi teraz z większą trudnością. Do ciebie zaś i do naszej małej Tullii nie mogę pisać, nie zalewając się łza- mi; widzę bowiem w nieszczęściu was, dla których prag- nąłem zawsze jak najwięcej szczęścia; powinienem był wam je zapewnić i zapewniłbym, gdybym nie był tak bojaźliwy. 2. Pizona naszego 1 gorąco kocham, jak na to zasługu- je. Dodałem mu, jak mogłem, listownie otuchy i złożyłem należne dzięki. Widzę, że pokładasz nadzieję w nowych trybunach ludu. Ale na to będzie można liczyć, jeśli taka będzie wola Pompejusza; lękam się natomiast Krassusa. Widzę, że postępujesz we wszystkim z całą odwagą i z wielką miłością; nie dziwię się temu, lecz ubolewam nad tym, że przez twoje nieszczęścia mam doznać ulgi w moich. Bo Publiusz Waleriusz, człowiek wielce nam oddany, napisał mi (przeczytałem to, oblewając się łzami), jak cię prowadzono od świątyni Westy do banku Wale- riusza 2. Niestety, moje życie, moje ukochanie! Ty, którą 1 — Cycero mówi tu o swym zięciu, por. list. 31, przyp. 8. 2 Wydaje się, że Terencja musiała pojawić się w banku Waleriusza dla złożenia formalnych oświadczeń w sprawach majątkowych swoich i męża w związku z konfiskatą majątku Cycerona. wszyscy prosili o pomoc, teraz, moja Terencjo, tak jesteś udręczona, tak pogrążona we łzach i niedoli, i to wszystko z mojej winy! Ratowałem innych, abyśmy sami ginęli. 3. Co do tego, co piszesz o domu, tzn. o placu3 — wtedy dopiero będę się uważał za zwróconego ojczyźnie, jeżeli mi go zwrócą. Lecz to nie leży w naszej mocy. Bo- leję nad tym, że ty, tak nieszczęśliwa i ze wszystkiego wy- zuta, musisz łożyć częściowo na konieczne wydatki. Jeśli sprawa pomyślnie się zakończy, wszystko uzyskamy; je- żeli jednak los nadal będzie nas prześladował, czyż ty, nieszczęsna, masz stracić nawet resztki swego majątku? Zaklinam cię, moje życie, co się tyczy wydatków, niech łożą na nie inni, którzy mogą, jeśli tylko zechcą; ty, jeśli mnie kochasz, nie pogarszaj swego i tak już słabego zdro- wia. Stoisz mi przed oczyma we dnie i w nocy; widzę, że wszelkie trudy bierzesz na siebie; lękam się, czy je wy- trzymasz. Lecz widzę, że wszystko od ciebie zależy. Dla- tego, jeśli chcesz, abyśmy osiągnęli to, czego się spodzie- wasz i o co się starasz, pamiętaj o swym zdrowiu. 4. Nie wiem, do kogo mam pisać, oprócz tych, którzy do mnie piszą, lub tych, o których wy mi coś donosicie. Nie pojadę już dalej, jeśli sobie tego nie życzycie; lecz, proszę, piszcie jak najczęściej, zwłaszcza jeśli będzie jakie pewniejsze potwierdzenie naszych nadziei. Bądźcie zdro- we, moje najdroższe, bądźcie zdrowe. Pisałem 5 paździer- nika w Tessalonice. 3 o domu, tzn. o placu — gdyż sam dom został przez bandy Klodiusza splądrowany i spalony. 43. (FAM. XIV 3) 43. (Fam. XIV 3) Cycero do rodziny Dyrrachium, 29 listopada r. 58 Tulliusz przesyła pozdrowienia drogiej Terencji, Tullii i Cyceronowi 1. Twoje trzy listy, które otrzymałem od Arystokryta, niemal zupełnie rozmokły od mych łez. Ból, moja droga Te- rencjo, niemal mnie zabija, a dręczą mnie nie tyle moje własne nieszczęścia, ile twoje i wasze. Jestem o tyle nie- szczęśliwszy od ciebie, tak przecie nieszczęśliwej, że na- sza klęska jest wspólna dla nas obojga, ale wina jest wy- łącznie moja. Obowiązkiem moim było albo uniknąć nie- bezpieczeństwa przez przyjęcie stanowiska legata1, albo stawić opór czynnie przy użyciu wszelkich środków, albo wreszcie paść mężnie. Nic nie mogło być bardziej nędzne- go, podłego, mniej mnie godnego od mego postępowania. 2. Toteż ból i wstyd jednako mnie zadręczają. Wstydzę się, że nie oddałem na usługi mej najlepszej żony i moich tak uroczych dzieci ani męstwa ani koniecznej energii. Dzień i noc mam przed oczyma wasze żałobne suknie, wasz smutek, twoje wątłe zdrowie; a tymczasem nadzieja ocalenia jest bardzo nikła. Nieprzyjaciół mam wielu, a za- wistni są prawie wszyscy. Trudno mnie było wygnać, lecz łatwo jest memu powrotowi przeszkodzić. Dopóki jednak wy zachowacie nadzieję, ja się nie poddam, aby się nie zdawało, że wszystko przepadło z mojej winy. 3. Bardzo łatwo jest mi teraz żyć w bezpieczeństwie — o co się niepokoisz; bo przecież i moi nieprzyjaciele pra- gną, abym żył w takiej nędzy; postąpię jednak według 1 Cezar udający się do Galii proponował Cyceronowi sta- nowisko wyższego oficera (legata) w swoim sztabie. twojej rady2. Podziękowałem przyjaciołom zgodnie z two- im życzeniem i oddałem te listy Deksippowi; napisałem, żeś to ty mi doniosła o ich uczynności. I sam to widzę, i wszyscy mi mówią, że nasz Pizo wykazuje w stosunku do nas nadzwyczajną gorliwość i oddanie. Oby bogowie dozwolili mi kiedyś radować się takim zięciem razem z tobą i z dziećmi! Teraz pozostała mi jedyna nadzieja w trybu- nach ludowych, i to tylko w pierwszych dniach ich urzę- dowania; jeżeli sprawa się przeciągnie, wszystko skończone. 4. Dlatego natychmiast odsyłam ci Arystokryta, abyś mogła mi niezwłocznie napisać, jak się wypadki zaczęły i jak posuwa się cała sprawa. Zresztą i Deksippowi kaza- łem także natychmiast powracać, i brata prosiłem, aby jak najczęściej wysyłał mi posłańców. Przebywam teraz w Dyrrachium właśnie w tym celu, aby jak najszybciej wiedzieć o tym, co się dzieje; i jestem tu zupełnie bez- pieczny, bo przecież zawsze broniłem tego miasta. Gdy mi doniosą o zbliżaniu się moich nieprzyjaciół, udam się do Epiru. 5. Piszesz mi, że przyjedziesz do mnie, jeśli tylko ze- chcę. Wiedząc, że główna część tego brzemienia spoczywa na twoich ramionach, pragnę, abyś tam była. Jeśli doko- nacie tego, co teraz robicie, ja będę musiał do was przy- jechać; jeśli nie — ale lepiej tego nie kończyć. Twój pier- wszy albo co najwyżej drugi list pozwoli mi postanowić, co mam uczynić. Proszę cię tylko, pisz mi wszystko jak najdokładniej, choć powinienem już raczej oczekiwać sa- mego wyniku niż listów. Dbaj o swe zdrowie i wierz, że nic nie mam i nigdy nie miałem nic droższego nad ciebie. Bądź mi zdrowa, moja Terencjo; zdaje mi się, że cię widzę, i widok ten oblewam łzami. 29 listopada. 2 Terencja niepokoiła się widocznie o bezpieczeństwo Cy- cerona i doradzała mu jakieś środki ostrożności. 44. (ATT. III 25); 45. (ATT. III 26) 44. (Att. III 25) Cycero do Attyka Dyrrachium, druga połowa grudnia 58 r. Po twoim wyjeździe otrzymałem z Rzymu list, z któ- rego widzę, że przyjdzie mi uschnąć w tym nieszczęsnym położeniu. Bo przecież, gdyby pozostawała jeszcze jakaś nadzieja ocalenia (nie gniewaj się, proszę), nie odjeżdżał- byś w takiej chwili, przy takiej przyjaźni dla mnie. Lecz więcej już o tym nie będę mówił, nie chcąc wyglądać na niewdzięcznika lub na takiego, co pragnie, aby wszystko razem z nim ginęło. Proszę cię tylko, postaraj się, jakeś mi obiecał, stawić się 31 grudnia, gdziekolwiek będę. 45. (Att. III 26) Cycero do Attyka Dyrrachium, połowa stycznia r. 57 Otrzymałem list od mego brata Kwintusa wraz z uch- wałą senatu w mojej sprawie. Mam zamiar czekać, aż prawa będą przedłożone ludowi; w razie sprzeciwu sko- rzystam z wyrażenia woli przez senat i raczej wyrzeknę się życia niż powrotu do ojczyzny. Proszę cię, pośpiesz się z przyjazdem do mnie. 46. (Fam. V 4) Cycero do Kwintusa Metellusa Dyrrachium, połowa stycznia 57 r. Marek Cycero przesyła pozdrowienia konsulowi Kwintusowi Metellusowi 1. 1. Listy mego brata Kwintusa i mego bliskiego przy- jaciela, Tytusa Pomponiusza, wzbudziły we mnie tyle na- dziei, że liczyłem na twoje poparcie nie mniej niż na po- parcie twego kolegi2. Natychmiast więc napisałem do cie- bie list, w którym, jak tego wymagało moje położenie, dziękowałem ci i prosiłem o poparcie na przyszłość. Do- wiedziałem się następnie, nie tyle z listów moich najbliż- szych, ile z rozmów z ludźmi, którzy tu przyjeżdżali, że twoje zamiary uległy zmianie; w tych warunkach nie śmiałem naprzykrzać ci się listami. 2. Teraz jednak brat mój Kwintus przysłał mi w liście tekst twojej tak łagodnej mowy wygłoszonej w senacie; ośmielony tym, zdecydowałem się napisać do ciebie; pro- szę cię gorąco — o ile jest to zgodne z twymi zamiarami — abyś raczej bronił swych bliskich wraz ze mną, niż napadał na mnie dla zaspokojenia zuchwałego okrucień- stwa niektórych swych krewnych 3. Umiałeś przezwyciężyć swą nieprzyjaźń dla dobra państwa; czyż dasz się nakłonić do tego, aby uczynić zadość cudzej wrogości na szkodę rze- czypospolitej? Jeśli, powodując się jedynie dobrocią, oka- 1 — konsul r. 57, który właśnie (1 stycznia) objął urzędo- wanie i na jednym z pierwszych posiedzeń senatu zajął wzglę- dem powrotu Cycerona stanowisko dość przychylne. 2 — Publius Lentulus Spinther, por. list 37, przyp. 1. 3 Mowa o Klodiuszu, który był bratem Klodii, bratowej adresata tego listu. 47. (ATT. III 27); 48. (ATT. IV 1) żesz mi pomoc, zapewniam cię, że zawsze będę na twe usługi; jeśli jednak ta siła, która zwyciężyła mnie i pań- stwo, przeszkodzi w daniu mi pomocy zarówno urzędni- kom i senatowi, jak ludowi, bacz, aby w dniu, gdy za- pragniesz wykorzystać sposobność ku ocaleniu wszystkich - nie było już kogo ratować. 47. (Att. III 27) Cycero do Attyka Dyrrachium, początek lutego r. 57 Z twego listu i z obrotu sprawy widzę, żem przepadł z kretesem 1. Proszę cię, abyś w naszym nieszczęściu nie odmówił mojej rodzinie pomocy, w czym tylko będzie jej potrzebowała. Ciebie, jak piszesz, wkrótce zobaczę. 48. (Att. IV 1) Cycero do Attyka Rzym, połowa września r. 57 1. Skoro tylko przybyłem do Rzymu i znalazł się czło- wiek, któremu mogłem bezpiecznie powierzyć list do cie- bie, uznałem za swój pierwszy obowiązek złożyć ci — wo- bec twej nieobecności — podziękowanie za swój powrót1. 1 Cycero dowiedział się właśnie o próbie przedłożenia lu- dowi w dn. 23 wniosku o jego odwołanie z wygnania, która nie powiodła się na skutek zamieszek wznieconych przez Klo- diusza. 1 Te podziękowania w dalszym ciągu brzmią dosyć dziwnie, trochę jak wymówki; ale trzeba też pamiętać, że następujący Przekonałem się bowiem, prawdę mówiąc, że udzielając mi rad nie byłeś ani mężniejszy, ani rozumniejszy ode mnie, a także, odpowiednio do mego dawnego dla ciebie szacun- ku, nie byłeś zbyt gorliwy w dbałości o moje ocalenie. Lecz jednocześnie, będąc z początku uczestnikiem mego błędu, a raczej szaleństwa i zbytecznego strachu, niezmier- nie cierpiałeś z powodu naszej rozłąki i dołożyłeś wszel- kich starań, pilności, gorliwości i trudu, aby uzyskać mój powrót. 2. Toteż mogę cię zapewnić z całą szczerością, że wśród największej radości i najbardziej upragnionych życzeń do zupełnego szczęścia brakowało mi tylko twego widoku, a raczej twego uścisku. Gdy raz już to osiągnę, uznam się za niegodnego odzyskanego szczęścia, jeśli pozwolę się go pozbawić i jeśli nie postaram się powetować sobie stra- conych przyjemności płynących z obcowania z tobą. 3. Jeśli chodzi o moje położenie, odzyskałem już — co uważałem za rzecz nader trudną — dawny blask mego imienia w sądownictwie, powagę w senacie i wpływy u porządnych ludzi, w większym nawet stopniu, niż prag- nąłem. Co się jednak tyczy mego majątku, który wiesz, jak jest zniszczony, rozproszony, rozgrabiony, jestem w bardzo ciężkim położeniu i potrzebuję nie tyle twoich środków, które uważam przecież za swoje, ile twoich rad dla zebrania i uporządkowania tych szczątków2. tekst nie jest w oryginale dość pewny i kryje, być może, ja- kieś zniekształcenia. 2 Cycero krząta się w tym czasie wokół powetowania strat materialnych, jakie poniósł w okresie wygnania, przede wszyst- kim zabiega o uzyskanie odszkodowania za zniszczone swoje nieruchomości w Rzymie i poza nim, a nadto o zwrot terenu, na którym stał jego dom na Palatynie, ponieważ Klodiusz przeprowadził w swoim czasie poświęcenie go bogom i wy- stawił tam świątynię Wolności. 48. (ATT. IV 1) 4. A teraz, chociaż myślę, że wszystko ci już napisała twoja rodzina lub donieśli posłańcy, czy też doszły cię pogłoski, napiszę ci jednak krótko o tym, o czym, jak myślę, wolisz się dowiedzieć właśnie z mego listu. Wy- jechałem z Dyrrachium 4 sierpnia, tego samego dnia, kie- dy zgłoszono ustawę w mojej sprawie. 5 sierpnia przyby- łem do Brundyzjum. Była już tam moja Tullia; był to dzień jej urodzin, który, jak się okazało, był jednocześnie dniem założenia kolonii brundyzyjskiej 3 i świętem twojej sąsiadki, bogini Ocalenia4. Spostrzegłszy tę zbieżność, Brundyzyjczycy zaczęli tłumnie składać mi życzenia. Dnia 13 sierpnia, przebywając jeszcze w Brundyzjum, dowie- działem się z listu brata Kwintusa, że ustawę przeprowa- dzono na zgromadzeniu centurialnym 5 wśród olbrzymiego zapału ludzi wszelkiego wieku i stanu, przy ogromnym napływie wyborców z całej Italii. Uczczony wszelkimi za- szczytami przez Brundyzyjczyków, odbywałem podróż, od- bierając po drodze powinszowania od umyślnych wysłań- ców. 5. Gdy przybyłem do Rzymu, nie było ani jednego oby- watela z jakiegokolwiek stanu, znanego memu wywoły- waczowi 6, który by mi nie wyszedł na spotkanie, oprócz 3 kolonii brundyzyjskiej — tj. założenia kolonii rzymskiej w mieście Brundyzjum. 4 Żart polegający na tym, że świątynia bogini Ocalenia (templum Salutis) w Rzymie sąsiadowała z domem Attyka. 5 — zgromadzenie ludu rzymskiego, który zbierał się na nie wedle starego wojskowego podziału na centurie; takie zgro- madzenia załatwiały najważniejsze sprawy polityczne. 6 — niewolnik, który oznajmiał swemu panu nazwiska lu- dzi przechodzących na ulicy; dobierano do tej funkcji służą- cych odznaczających się znakomitą pamięcią. Cycero chce tu powiedzieć, że wszyscy znajomi, jakich kiedykolwiek widział u niego jego wywoływacz, wyszli powitać go, kiedy wracał z wygnania. tych moich wrogów, którzy nie mogli już ukryć ani za- przeczyć swej wrogości. Gdy zbliżyłem się do Bramy Kapeńskiej7, wszystkie stopnie świątyń były zapełnione pospólstwem, które głośnymi oklaskami wyraziło mi swe życzenia; podobne tłumy i oklaski towarzyszyły mi aż do Kapitolu; Forum i Kapitol zalegało nieprzejrzane mnóstwo ludzi. Nazajutrz, dnia 5 września, złożyłem podziękowania w senacie 8. 6. Po dwu dniach, gdy z powodu ogromnej drożyzny lu- dzie pobiegli najpierw do teatru9, a potem do senatu, wołając z poduszczenia Klodiusza, że to z mojej winy brak chleba; skoro tedy załatwiano w senacie sprawę ży- wności i nie tylko pospólstwo, ale i optymaci wzywali Pompejusza do zajęcia się tą sprawą, on zaś również tego pragnął, a tłum żądał, abym ja właśnie zgłosił taką pro- pozycję — wypowiedziałem bardzo starannie swoje zda- nie 10. W nieobecności mężów konsularnych11 (z wyjąt- kiem Messali i Afraniusza), którzy twierdzili, że nie mo- gą wypowiedzieć swego zdania bez narażenia się na nie- bezpieczeństwo, senat zgodnie z moim wnioskiem posta- nowił przeprowadzić z Pompejuszem rozmowy, aby pod- jął się tego zadania oraz aby zgłoszono odpowiednie pra- wo. Ponieważ w czasie odczytywania tej uchwały senatu lud według nowego, a niedorzecznego zwyczaju począł klaskać na dźwięk mego nazwiska, wygłosiłem mowę12; 7 — brama na płd. Rzymu. 8 Odpowiednia mowa Cycerona dochowała się do naszych czasów. 9 — prawdopodobnie po to, aby przerwać przedstawienie, jak to poprzednio już raz miało miejsce. 10 — w czasie dyskusji w senacie. 11 — tzn. byłych konsulów. 12 wygłosiłem mowę — tym razem do ludu. 48. (ATT. IV 1) przy czym udzielili mi głosu wszyscy obecni urzędnicy l3 oprócz jednego pretora i dwu trybunów ludowych. 7. Nazajutrz zebrał się senat w pełnym składzie i wszyscy konsularowie; nie odmówiono ani jednemu żą- daniu Pompejusza. Zażądał on piętnastu legatów 14 i wy- mienił mnie na pierwszym miejscu, oświadczając, że we wszystkim będę jego drugim „ja". Konsulowie ułożyli usta- wę, w myśl której Pompejuszowi miało się powierzyć kie- rowanie całym zaopatrzeniem w żywność na pięć lat na całym świecie 15. Mesjusz przygotował drugą ustawę, odda- jącą Pompejuszowi władzę nad całym skarbem, dającą mu do rozporządzenia flotę i wojsko, oraz udzielającą mu nad prowincjami większej władzy od tych, którzy nimi zarządzają. Owa nasza ustawa konsularna wydaje się te- raz całkiem umiarkowana, natomiast projekt Mesjusza jest nie do zniesienia16. Pompejusz mówi, że woli pierwszą ustawę, lecz jego przyjaciele twierdzą, że wolałby tę dru- gą. Konsularowie z Fawoniuszem na czele wyrażają swe niezadowolenie; ja milczę, tym bardziej, że pontyfikowie jeszcze nie dali odpowiedzi w sprawie mego domu 17. Jeżeli unieważnią poświęcenie, będę miał świetny plac, a konsu- lowie ocenią wartość budynków stosownie do uchwały se- natu; jeśli odpowiedź wypadnie inaczej, wówczas rozbiorą budynek, sami ułożą się o budowę i ocenią wszystkie koszta. 13 — prezydujący na tym wiecu (bo nie było to zgroma- dzenie ustawodawcze — comitia — tylko wiec — contio). 14 — tzn. pomocników w wykonywaniu jego nadzwyczajnej misji. 15 — tj. w całym basenie Morza Śródziemnego, będącym już wówczas praktycznie we władaniu rzymskim. 16 — projekt ten skupiał w ręku Pompejusza niesłychane w ustroju rzeczypospolitej rzymskiej pełnomocnictwa, dość po- dobne do tych, jakie w 30 lat potem posiadał cesarz August. 17 Por. przyp. 2 i list następny, ust. 3—5. 8. Takie jest moje położenie: Jak na pomyślność — marne, jak na nieszczęście— dobre 18. Wiesz, że moje sprawy majątkowe są w złym stanie. Poza tym są jeszcze pewne zgryzoty domowe, których nie chcę powierzać listowi. Brata Kwintusa, za jego szczególną miłość, dzielność, wierność, tak kocham, jak na to zasługuje. Ciebie oczekuję i proszę, abyś przybył jak najspieszniej i w takim usposobieniu, żeby mi nie poską- pić rady. Rozpoczynam jak gdyby nowe życie. Niektórzy ludzie, co mnie bronili w czasie mego wygnania, teraz już, od chwili mego powrotu, zaczynają się na mnie skrycie gniewać, nie ukrywają zaś wcale swej zawiści. Ogromnie mi jesteś potrzebny. 49. (Att. IV 2) Cycero do Attyka Rzym, pierwsza połowa października r. 57 1. Jeśli przypadkiem otrzymujesz ode mnie listy rza- dziej niż od innych, nie kładź tego, proszę, na karb mo- jej niedbałości lub nawet moich zajęć; bo choć istotnie jestem bardzo zajęty, to jednak nie do tego stopnia, aby miało to przeszkodzić naszej przyjaźni czy mojej wdzięcz- ności. Lecz od chwili mego przyjazdu do Rzymu dopiero po raz drugi dowiedziałem się, że mogę komuś powierzyć 18 Cycero cytuje tu jakiś nie znany bliżej wiersz. Por. list 49. 49. (ATT. IV 2) list; toteż posyłam ten drugi. W poprzednim opisałem ci swój przyjazd, swój stan i ogólne położenie: Jak na pomyślność — marne, jak na nieszczęście — dobre1. 2. Po wysłaniu tamtego listu zaczęła się wielka walka o dom. W dniu 29 września wygłosiłem mowę do ponty- fików 2. Przedstawiłem sprawę nader sumiennie i jeśli kie- dykolwiek wykazałem jakie zdolności krasomówcze, lub jeśli nawet nigdy dotąd ich nie wykazałem, teraz siła bólu i poczucie ważności sprawy użyczyły wyrazistości mej prze- mowie. Dlatego powinienem przekazać tę mowę naszej młodzieży; tobie ją prześlę3, nawet jeżeli wcale tego nie pragniesz. 3. Kapłani wydali orzeczenie, że jeśli ten, kto twierdzi, że poświęcił plac, nie był osobiście upoważniony ani uchwałą komi- cjów, ani plebiscytem4, i jeśli mu nie kazano tak uczynić ani na podstawie uchwały komicjów, ani plebiscytu, można, jak się zdaje, kupić lub zwrócić ten plac bez popełnienia świętokradztwa. Zaczęto mi zaraz winszować, gdyż nikt nie wątpił, że dom będzie 1 Por. list 48, przyp. 18. 2 — tj. do kolegium kapłańskiego, które miało się wypo- wiedzieć w sprawie możliwości zwrotu Cyceronowi jego daw- nej posiadłości w Rzymie, skonfiskowanej mu w okresie wy- gnania, a przez Klodiusza poświęconej bogini Wolności przez wystawienie tam jej świątyni. Ta mowa Cycerona zachowała się nam. 3 tobie ją prześlę — do wydania oczywiście. 4 Uchwała komicjów to uchwała ludu zgromadzonego na tzw. comitia centuriata, a plebiscyt to uchwała powzięta na tzw. comitia tributa. mi przysądzony. Tymczasem tamten5 nagle wstaje — bo Appiusz udzielił mu głosu — i oświadcza, że kapłani wy- dali wyrok korzystny dla niego, ja zaś usiłuję przemocą wejść w posiadanie placu. Namawia więc zebranych, aby poszli za nim i Appiuszem i siłą bronili jego Wolności6. Choć nawet ci chwiejni po części podziwiali, po części zaś wyśmiewali szaleństwo tego człowieka, ja jednak postano- wiłem nie chodzić tam, aż konsulowie w oparciu o uchwałę senatu nie zawrą umowy7 w sprawie odbudowania por- tyku Katulusa 8. Posiedzenie senatu w pełnym składzie od- było się 1 października. 4. Wezwano wszystkich pontyfików, którzy byli senato- rami. Marcellinus, mój gorący zwolennik, do którego pierw- szego zwrócono się o zdanie, zapytał, czym się kierowali w swej uchwale. Wówczas Marek Lukullus w imieniu wszystkich kolegów odpowiedział, że kapłani sądzili spra- wę z punktu widzenia religijnego, rzeczą zaś senatu jest osądzić ją z punktu widzenia prawa: on i jego koledzy wy- dali już wyrok z religijnego punktu widzenia, teraz zaś zamierzają w senacie wraz z senatorami rozstrzygnąć pro- blem prawny. Następnie każdy z nich, kolejno pytany o zdanie, wypowiedział się obszernie na moją korzyść. Gdy doszło do Klodiusza, chciał mówić cały dzień i przemawiał bez końca9; dopiero po trzech godzinach przemawiania oburzenie i krzyki senatorów zmusiły go do zakończenia tej przemowy. Gdy przeprowadzano w senacie uchwałę zgodnie z propozycją Marcellina, przy czym wszyscy z wy- 5 Klodiusz. 6 Por. przyp. 2. 7 nie zawrą umowy — z jakimś przedsiębiorcą, który po- dejmie się wykonania tej budowy. 8 — portyk ten, sąsiadujący z domem Cycerona, został również częściowo zburzony przez zwolenników Klodiusza. 9 Jeden ze sposobów tzw. obstrukcji parlamentarnej, stoso- wany także w czasach nowożytnych. 49. (ATT. IV 2) jątkiem jednego głosowali za nią, Serranus założył veto 10. Obaj konsulowie natychmiast zwrócili się z tą sprawą do senatu. Wypowiedziano tam wiele energicznych żądań: senat postanawia, aby dom został mi zwrócony, aby spi- sano umowę na odbudowanie portyku Katulusa, aby wszyscy urzędnicy bronili powagi senatu; gdyby popełnio- no jakiś gwałt, senat uzna wówczas odpowiedzialność zań tego, kto się przeciwstawił jego uchwale. Serranus się przestraszył, a Kornificjusz 11 uciekł się do swej starej ko- medii: zrzuciwszy togę, padł zięciowi do nóg. Ten zażądał jednej nocy do namysłu. Nie chciano mu jej udzielić, pa- miętając o l stycznia. Jednak z trudem, i to za moją zgo- dą, raz jeszcze mu ustąpiono. 5. Nazajutrz przeprowadzono uchwałę senatu, którą ci posyłam. Potem konsulowie załatwili umowę o odbudowę portyku Katulusa. Ów drugi portyk przedsiębiorcy natych- miast zburzyli ku ogólnemu zadowoleniu 12. Na podstawie orzeczenia komisji konsulowie ocenili mój dom na dwa miliony sesterców; resztę oszacowali bardzo skąpo, willę w Tuskulum na 500 000, Formianum na 250 000 sesterców. Ta ocena jest ostro krytykowana nie tylko przez optyma- tów, ale i przez lud. Zapytasz: jakaż była tego 13 przyczy- 10 Serranus był jednym z dziesięciu trybunałów ludowych w tym roku, a zarazem wrogiem Cycerona. Jako trybun miał prawo wstrzymać za pomocą swego veto przeprowadzenie wszelkiej czynności prawno-publicznej. 11 Kornificjusz był teściem trybuna Soranusa. Podobna scena z veto trybuńskim i padaniem do nóg miała już miejsce 1 stycznia t. r. w czasie debaty senatu nad odwołaniem Cyce- rona z wygnania. Wówczas Soranus także zażądał odłożenia debaty na dzień następny, aby mógł się namyślić przez noc. 12 Nie jest rzeczą dostatecznie jasną dla nas, o jaki to portyk idzie: zdaje się, że kazał go wznieść Klodiusz, a musiał on być jeszcze w budowie, skoro przedsiębiorcy (budowlani, którzy stawiali go na zamówienie Klodiusza) zburzyli go sami. 13 — niskiego oszacowania. na? Mówią, że to z powodu mojej skromności: nie odma- wiałem i natrętnie nie żądałem. Ale to nieprawda: bo cóż by mi to pomogło? W istocie, ci sami ludzie, mój drogi Pomponiuszu, których i ty dobrze znasz, a którzy pod- cięli mi skrzydła, nie chcą, aby mi one odrosły14. Lecz mam nadzieję, że już odrastają. Przyjedź tylko do mnie. Ale obawiam się, że przeszkodzi ci w tym przyjazd naszego wspólnego przyjaciela, Warrona. 6. Teraz, gdy wiesz, co się stało, dowiedz się o moich innych sprawach. Zgodziłem się zostać legatem Pompe- jusza15 pod warunkiem, że nie będę w niczym skrępo- wany. Przecież gdybym nie chciał być wolnym, aby móc się ubiegać o godność cenzora (o ile konsulowie w roku przyszłym zwołają komicje dla wyboru cenzorów), pod- jąłbym się w najbliższym czasie legacji wotywnej dla zwiedzenia wszystkich świątyń i świętych gajów; tego bo- wiem wymagały względy na moje dobro 16. Chciałem jed- nak pozostawić sobie możność wyboru: czy starać się o urząd, czy też wyjechać z Rzymu z początkiem lata; sądziłem też, że dobrze będzie tymczasem być na widoku obywateli, którym tyle zawdzięczam. 7. Takie tedy są moje plany dotyczące życia publiczne- go: moje domowe sprawy są bardzo zaplątane. Buduje- się mój dom, wiesz dobrze, jakim kosztem i z jakimi trud- nościami. Odbudowuje się willę w Formianum, której nie mogę ani wyrzec się, ani oglądać 17. Wystawiłem na sprze- 14 Cycero ma, jak się zdaje, znowu Hortensjusza na myśli Por. listy 5, przyp. 3, 34, przyp. 3 i 35, przyp. 6. 15 Por. list 48, przyp. 14. 16 Powraca tu znowu projekt.usunięcia Cycerona z Rzymu pod pozorem jakiejś półoficjalnej misji, projekt nie wiadomo od kogo pochodzący. Por. list 23, przyp. 3. 17 oglądać — w tym stanie zniszczenia, w jakim znajduje się obecnie. 50. (ATT. IV 3) daż Tuskulanum, jakkolwiek trudno mi się obejść bez willi podmiejskiej. Hojność moich przyjaciół wyczerpała się dla sprawy, która mi przyniosła jedynie hańbę 18. Wra- żenie, jakiegoś doznał z oddali, mieli także obecni tutaj: dzięki ich wysiłkom i środkom materialnym łatwo bym wszystko osiągnął, gdyby mi na to pozwolili moi obrońcy. Pod tym względem mam teraz wielkie trudności. Inne przyczyny mego niepokoju wymagają wielkiej tajemnicy. Mój brat i moja córka okazują mi wiele przywiązania. Oczekuję cię. 50. (Att. IV 3) Cycero do Attyka Rzym, 23 listopada r. 57 1. Wiem z pewnością, że pragniesz się dowiedzieć, co się tu dzieje, i to ode mnie; nie dlatego, żeby wiadomości o wypadkach odbywających się w oczach wszystkich były pewniejsze, gdy ja je opiszę, niż gdy ci je opiszą lub opo- wiedzą inni; ale chcesz zobaczyć z mego listu, jak ja się odnoszę do tych wypadków, jaki jest w tym czasie nastrój mojej duszy i w ogóle warunki życia. 2. 3 listopada uzbrojeni ludzie wypędzili robotników z mego placu 1; zniszczyli portyk Katulusa, który odbu- dowywano zgodnie z uchwałą senatu i według umowy za- wartej przez konsulów, a wyprowadzono już prawie pod dach; dom mego brata Kwintusa najpierw uszkodzono ka- 18 Cycero ma tu zapewne na myśli zabiegi o wysokość odszkodowania, które dały — jego zdaniem — zupełnie nie- dostateczne wyniki. 1 Por. listy 48 i 49. mieniami rzucanymi z mego placu, a potem z rozkazu Klo- diusza podpalono; podpalono go przy pomocy pochodni w oczach całego miasta, przy jękach i skargach — nie powiem — ludzi uczciwych, bo nie wiem, czy jeszcze tacy istnieją, ale po prostu wszystkich. Tamten miotał się w szale, zaś po tym ataku szaleństwa myślał tylko o wy- rżnięciu swoich nieprzyjaciół, i obchodził dzielnicę po dzielnicy, kusząc otwarcie niewolników nadzieją wolno- ści 2. Bo przedtem, kiedy usiłował uchylić się od sądu3, miał sprawę trudną co prawda i zdecydowanie złą, ale jednak sprawę; mógł się wypierać, mógł zwalać na in- nych, mógł też nawet bronić pewnych punktów jako praw- nie dokonanych. Po tych jednak zniszczeniach, pożarach, grabieżach, opuszczony przez swoich, z trudem może utrzy- mać przy sobie marszałka pogrzebowego4 Decymusa czy Gelliusza; dopuszcza więc do rady niewolników i zdaje sobie sprawę, że nawet jeżeli jawnie wymorduje wszyst- kich, kogo mu się podoba, jego sprawa w sądzie nie może być już gorsza niż teraz. 3. Przeto 11 listopada, gdym schodził Świętą ulicą5, zaczął mnie ścigać ze swoimi ludźmi. Krzyki, kamienie, kije, miecze: i to wszystko znienacka. Schroniłem się do przedsionka Tettiusza Damiona. Ludzie, którzy byli ze mną, z łatwością przeszkodzili bandom we wtargnięciu. Sam on mógł zginąć; lecz zaczynam teraz leczyć dietą, chi- 2 Wedle Cycerona Klodiusz zmierzał już niedwuznacznie do obalenia istniejącego rządu i w tym celu rozwijał agitację wśród niewolników, jako elementu mogącego najwięcej zyskać na przewrocie. 3 Milon wytoczył Klodiuszowi proces o gwałt publiczny. 4 Złośliwe określenie człowieka, który odda Klodiuszowi ostatnią przysługę. 5 — ulica w Rzymie prowadząca z Kapitolu przez Forum w stronę Pola Marsowego. 50. (ATT. IV 3) rurgia mi się sprzykrzyła6. Gdy zobaczył, że krzyki ludzi kierują go już nie do sądu, ale od razu na śmierć, wszyst- kich Katylinów zmienił od razu w Acydynów7. 12 listo- pada usiłował wziąć szturmem i spalić dom Milona poło- żony na Cermalusie8, i to w oczach wszystkich, o 5 go- dzinie 9, przyprowadziwszy ze sobą ludzi uzbrojonych w tarcze i obnażone miecze, innych zaś trzymających za- palone pochodnie. Jako swoją kwaterę w czasie tego oblę- żenia zajął dom Publiusza Sulli. Wówczas Kwintus Flak- kus wyprowadził z domu Milona (który ma on po Anniu- szach) gromadę dzielnych ludzi; zabił najbardziej osła- wionych z całej bandy Klodiusza; chciał zabić i jego sa- mego, lecz on się ukrył w wewnętrznej części domu Sulli. Dnia 14 lutego odbyło się posiedzenie senatu. Klodiusz sie- dział w domu. Marcellinus 10 przemawiał doskonale, wszy- scy dzielnie się zachowali. Metellus umyślnie przeciągnął czas swojej przemowy; pomógł mu w tym Appiusz oraz, dalibóg, twój przyjaciel11, o którego stałości zasad list twój zawiera całą prawdę. Sestiusz się wściekał. Tamten 12 zaczął grozić całemu Rzymowi, jeżeli wybory nie dojdą do skutku. Gdy Marcellinus odczytał swój wniosek, który 6 Cycero przedstawia tu siebie (żartobliwie) w roli lekarza, który woli unikać w leczeniu zabiegów gwałtownych, operacji. 7 Katylina uchodzi w oczach Cycerona za synonim naj- gorszego wywrotowca. Natomiast Lucius Manlius Acidinus, oso- bistość ze schyłku III w., uchodził w tradycji rzymskiej za uosobienie cnót obywatelskich. 8 — część Wzgórza Palatyńskiego nie opodal Tybru. 9 — tj. o 11 wedle naszej rachuby czasu. 10 — wybrany już konsul na rok następny. 11 Zapewne Hortensjusz. 12 tamten oznacza, jak wszędzie w listach z tego czasu, Klodiusza. Kandydował on wówczas na stanowisko edyla, a wy- bory miały się właśnie odbyć. Uzyskanie stanowiska urzędo- wego byłoby go na rok ochroniło przed odpowiedzialnością są- dową. brata Kwintusa mimo jego protestów, w miarę moich moż- liwości; aby nie zostać zupełnie bez grosza, zwróciłem się o pomoc do przyjaciół. Nie wiem, jakie mam powziąć za- miary co do całego mego położenia, wobec twej nieobec- ności. Dlatego pospiesz się z przybyciem. 51. (Att. IV 4 b) Cycero do Attyka Ancjum, czerwiec r. 56 1. Bardzo ładnie zrobisz, jeżeli do mnie przyjedziesz. Zobaczysz świetny katalog moich książek spisany przez Tyranniona; resztki są daleko lepsze, niż przypuszczałem 1. Przyślij mi też, proszę, ze dwu lub trzech swoich przepi- sy waczy, których Tyrannio mógłby użyć jako sklejaczy2 i do pomocy w innych robotach; każ też im zabrać trochę pergaminu, z którego się robi tytuły3, które wy, Grecy, nazywacie, jak mi się zdaje, syttybami. 2. Zresztą zrób, jak ci będzie wygodnie. Sam zaś ko- niecznie przyjedź, jeżeli możesz się tu zatrzymać i za- brać ze sobą Pilię4. Tak bowiem powinno być i tak so- 1 Cycero doprowadza do porządku swoją bibliotekę w znisz- czonej przez Klodiusza willi w Ancjum (nad morzem nie opo- dal Rzymu). Kieruje tymi pracami wybitny grecki uczony Ty- rannio, interesujący się zwłaszcza pismami filozofów (np. Ary- stotelesa). 2 Poszczególne karty książki starożytnej sklejano w długi pas, z którego po zwinięciu na wałku powstawał zwój. Skle- jacze ci zatem odpowiadają naszym introligatorom. 3 Umocowana u wałka zwoju zwisała luźno karteczka za- wierająca tytuł dzieła. Jako materiału na takie karteczki uży- wano chętnie pergaminu jako trwalszego od papirusu. 4 — żonę Attyka. 51. (ATT. IV 4b); 52. (ATT. IV 5) bie życzy Tullia. Jak mi bóg miły, świetnieś kupił trupę gladiatorów; słyszę, że doskonale walczą. Gdybyś chciał ich wynająć, po dwu tych widowiskach odbiłbyś sobie ten wydatek. Przyjedź i, jeśli mnie kochasz, starannie załatw sprawę przepisywaczy. 52. (Att. IV 5) Cycero do Attyka Ancjum, czerwiec r. 56 1. Jak to? Czy przypuszczasz, że ja wolę, żeby kto inny raczej czytał i chwalił moje pisma niż ty? Dlaczego więc posłałem komuś pierwej niż tobie? Nalegał na mnie ten, komu posłałem, a nie miałem kopii. A poza tym — cóż? (od dawna już przeżuwam kęs, który będę musiał przełknąć) mało chwalebna wydawała mi się taka pali- nodia1. Lecz trzeba się pożegnać ze słusznymi, sprawie- dliwymi, uczciwymi zasadami! Nie uwierzysz, jaka jest przewrotność tych przewodnich mężów2, jak oni chcą się nazywać, i którymi mogliby zostać, gdyby mieli choć tro- chę uczciwości. Już raz to odczułem i poznałem, zwiedzio- 1 Cycero ma tu na myśli swoją mowę pt. O prowincjach konsularnych, w której bez zastrzeżeń, choć wbrew przekona- niu, poparł politykę triumwirów, zwalczaną przez partię sena- torską, swój dawny obóz polityczny. Palinodia znaczy po grecku „odwołanie". Terminem tym określano w starożytności utwór oznaczający sprostowanie, wycofanie się z poprzednio zajętego stanowiska (por. u nas Antymonachomachię Krasic- kiego w stosunku do Monachomachii). Niepodobna zaprzeczyć, że list ten, chętnie wykorzystywany przez wrogów Cycerona, jest dokumentem jego oportunistycznych w tej chwili nastro- jów. 2 przewodnich mężów — mowa o partii senackiej. ny, opuszczony i zdradzony przez nich. Postanowiłem jed- nak iść z nimi razem w sprawach publicznych. Ale zostali tacy sami, jak byli, ja zaś z trudem zmądrzałem nareszcie za twoją sprawą. 2. Powiesz, żeś radził mi tylko, abym milczał, nie zaś, abym pisał. Lecz ja, dalibóg, chciałem sobie narzucić ten nowy związek 3, abym już nie mógł powrócić do tych, któ- rzy nie przestają żywić ku mnie zawiści, nawet wtedy, gdy powinni czuć tylko litość. Zresztą w apoteozie byłem powściągliwy. — Ale jednak napisałeś, powiesz na to.— Będę wymowniejszy, jeżeli on4 chętnie to przyjmie; a skrzywią się ci, co mi zarzucają, że posiadam willę, na- leżącą ongi do Katulusa 5, nie pamiętając o tym, że kupi- łem ją od Wetiusza; twierdzą też, że nie powinienem był budować domu, lecz że trzeba mi było sprzedać plac. Lecz cóż to wszystko ma ze sobą wspólnego? Owszem, gdy wy- raziłem się zgodnie z ich uczuciami, ucieszyli się, że wy- powiedziałem się wbrew Pompejuszowi. Lecz dosyć o tym. Ponieważ nie chcą mnie kochać ci, którzy nie mają żad- nego znaczenia, postarajmy się, aby mnie kochali ci, co są przy władzy. 3. Powiesz: „Już dawno tego pragnąłem". — Wiem, że tego chciałeś, a ja byłem skończonym osłem. Lecz już czas, abym pokochał sam siebie, skoro tamci w żaden sposób nie chcą. Cieszy mnie bardzo, że często odwiedzasz mój dom. Krassipes 6 zabiera mi całą luźną gotówkę. Skręć z drogi 3 nowy związek — z triumwirami. 4 on — zapewne Cezar, o którym jest też mowa w pierw- szych słowach listu (nalegał ten, któremu posłałem). 5 Mowa o willi w Tuskulum. 6 — nowy narzeczony Tullii, która owdowiała w r. 57, Furius Crassipes, człowiek bardzo bogaty. Wyrażenie „zabiera mi pieniądze" trzeba rozumieć tak, że pochłaniają je wydatki 53. (FAM. V 12) i jedź wprost do ogrodów. Wygodniej ci, żebym ja przyje- chał? A więc nazajutrz; bo jakąż może ci to robić róż- nice? Zresztą zobaczymy. Twoi ludzie ozdobili mi biblio- tekę uporządkowawszy zwoje i opatrzywszy je tytułami. Pochwal ich za to, proszę. 53. (Fam. V 12) Cycero do Lukcejusza Ancjum, czerwiec r. 56 Marek Cycero przesyła pozdrowienie Lucjuszowi Luk- cejuszowi1, synowi Kwintusa. związane ze stopą życia odpowiednią wobec takiego kandy- data na zięcia (np. w jednym z wcześniejszych listów, z 8. 4. 56, wspomina Cycero o „uczcie zaręczynowej"). 1 Adresat tego listu, L. Lucceius, należał do ludzi czyn- nych w życiu publicznym tej epoki. W r. 64 zwalczał Katy- linę, w 60 zabiegał (bezskutecznie) o konsulat, w czasie wojny domowej między Cezarem a Pompejuszem stał po stronie tego ostatniego; musiał zatem należeć do stronnictwa senatorskiego, Z samego listu dowiadujemy się, że pracował literacko na ni- wie historii; nie osiągnął jednak widać większego sukcesu na tym polu, bo z dzieł jego nie zachowały się prawie żadne fragmenty ani wzmianki. Cycero, który pilnie zabiegał o roz- głoszenie chwały swego imienia i zwracał się już z propo- zycjami pisania o sobie m. in. do znakomitego greckiego hi- storyka Posejdoniosa (por. list 13, 6), bardziej optymistycznie oceniał możliwości jego talentu. List do Lukcejusza interesu- jący jest dla nas z kilku względów: po pierwsze, jako przy- kład listu oficjalnego, wypracowanego (samemu Cyceronowi podobał się on bardzo; w tym samym czasie wspomina o nim w liście do Attyka, doradzając, aby pożyczył go sobie od Lu- kcejusza, gdyż jest „nader udany"), po wtóre, jako nieoce- nione w swej wymowie świadectwo na temat, jakie starożytni mieli pojęcia o monografii historycznej. 1. Już często próbowałem pomówić z tobą o tym oso- biście, lecz powstrzymywał mię trochę niemądry wstyd; teraz, z odległości, śmielej to wypowiem: przecież list się nie rumieni. Pałam niewiarogodnym, lecz, jak sądzę, nie nagannym pragnieniem, aby imię moje zajaśniało i wsła- wiło się dzięki twej twórczości pisarskiej. Często mi co prawda dawałeś do poznania, że tak się stanie; wybacz jednak, proszę, mojej niecierpliwości. Jakkolwiek bowiem zawsze gorączkowo oczekiwałem ukazania się dzieł ta- kich jak twoje, to obecnie wartość ich przewyższyła moje wysokie o nich mniemanie i tak mnie zapaliła i podnieciła, iż zapragnąłem, abyś jak najprędzej utrwalił w swych pomnikowych dziełach pamięć moich czynów. Nie tylko bowiem wzgląd na potomnych każe mi cieszyć się na- dzieją nieśmiertelności; lecz pragnę jeszcze za życia roz- koszować się powagą twego świadectwa, dowodami twej życzliwości i urokiem płodów twego talentu. 2. Pisząc to jednak zdaję sobie dobrze sprawę, jakim brzemieniem przytłaczają cię prace już podjęte i rozpo- częte; lecz ponieważ wiedziałem, żeś już niemal ukończył dzieje wojny domowej i italskiej 2, a powiedziałeś mi kie- dyś, że przystępujesz do dalszego ciągu, nie chciałem po- minąć sposobności, by cię prosić, abyś rozważył, czy ze- chcesz czyny moje wyłożyć w ścisłym związku z innymi wypadkami, czy też, jak to czynili nieraz Grecy, którzy jak Kallistenes 3 pisząc o wojnie z Fokidą, Tymeusz 4 o woj- nie z Pyrrusem, czy Polibiusz5 o numantyńskiej, oddzie- 2 — tzn. pierwszych dwu dziesięcioleci I w. wedle naszej rachuby czasu. 3 — historyk z czasów Aleksandra Wielkiego. 4 Timajos z Tauromenion (na Sycylii) — wybitny historyk ze schyłku IV w. 5 — mąż stanu i historyk grecki żyjący około połowy II w., zaprzyjaźniony z wybitnymi Rzymianami, m. in. ze Scypionem Młodszym. 53. (FAM. V 12) lili je od całości swych dziejów, tak i ty opracujesz opo- wieść o owym spisku domowym6 oddzielnie od opisu wo- jen zewnętrznych? Widzę wprawdzie, że nie ma to wiel- kiego znaczenia dla mej sławy, lecz wobec mej niecier- pliwości wielce mi na tym zależy, abyś nie czekał, aż doj- dziesz do tego miejsca, lecz natychmiast zajął się tym okresem i całym tym epizodem. A zdaję sobie jednocze- śnie sprawę, o ile przyczyni się to do większej obszerno- ści i ozdobności, jeśli myśl twoja zajmie się tylko jednym przedmiotem i jedną osobą. Wiem o tym, jak bezczelnie postępuję, nakładając na cię tak wielki ciężar (możesz mi przecież odmówić, przy swoich licznych zajęciach), oraz domagając się, abyś o mych sprawach pisał pochlebnie. A może ty wcale nie uważasz, że o nich należy pisać po- chlebnie? 3. Ale skoro ktoś raz przekroczył granice przyzwoitości, powinien być już bezczelny co się zowie. Dlatego proszę cię po prostu i usilnie, abyś opisał to wszystko jeszcze okazalej, niż może zamierzałeś, nie oglądając się tym ra- zem na prawa historii7; nie gardź przy tym, jeżeli ci ona mnie zaleca, ową osobistą sympatią, o której tak ładnie napisałeś raz w przedmowie, oświadczając, że nie więcej możesz jej ulegać jak Ksenofontowy Herkules nie uległ Rozkoszy8 — i uczyń na rzecz naszej przyjaźni troszeczkę większe ustępstwo, niż na to pozwala prawda. Jeżeli więc uda mi się nakłonić cię do podjęcia tej pracy, sam przed- 6 Mowa o sprzysiężeniu Katyliny. 7 na prawa historii — sam Cycero w dziele O mówcy określa jako jedno z „pierwszych praw historii" absolutną bezstronność. 8 We Wspomnieniach o Sokratesie opowiada Ksenofont, jak młody Herakles miał raz spotkać na rozdrożu uosobione Cnotę i Rozkosz i jak każda z nich nakłaniała go, aby poszedł jej drogą. miot, według mego przekonania, będzie godny twego ta- lentu i twej wymowy. 4. Moim zdaniem, obejmując okres od początku spi- sku aż do mego powrotu, można ułożyć dzieło średniej objętości, w którym będziesz miał sposobność wykorzystać swą znajomość zmian politycznych, wyjaśniając przyczyny przewrotów lub wskazując na środki zaradcze przeciw nie- powodzeniom, będziesz mógł zganić to, co uznasz za godne nagany, oddasz zaś pochwałę temu, co ci się spodoba, z podaniem uzasadnienia; jeśli zaś uznasz za właściwe pi- sać z większą, jak to jest w twoim zwyczaju, swobodą, podkreślisz przewrotność, podstępność i zdradliwość wielu ludzi w stosunku do mnie. Nieszczęścia mego życia dostar- czą ci w opisach wielkiej a pełnej wdzięku rozmaitości, która może mocno przykuć uwagę czytelników, zwłaszcza w utworach twego pióra. Nic bowiem nie może czytel- nikom sprawić większej przyjemności, jak rozmaite wy- padki i zmienne koleje losu9. Choć w rzeczywistości nie były one dla mnie bynajmniej pożądane, jednak przy- jemnie mi będzie o nich czytać; bo wspomnienie minio- nych cierpień, gdy się już jest bezpiecznym, nie jest po- zbawione przyjemności. 5. Tym zaś, którzy sami osobiście nie doznali żadnej przykrości, lecz bez cierpień patrzą na cudze nieszczęścia, nawet sama litość jest miła. Kogóż bowiem z nas nie za- chwyca Epaminondas, ginący pod Mantineą10, budząc w nas jednocześnie pewne współczucie? Dopiero, gdy mu odpowiedziano, że tarcza jego ocalała, każe sobie wyrwać 9 Ten ustęp listu zawiera niemal cały program tzw. reto- rycznej historiografii, obliczonej na zainteresowanie czytel- ników i zbliżonej raczej do naszej powieści historycznej. 10 Znakomity wódz i polityk tebański, Epaminondas, po- legł w bitwie ze Spartanami i Ateńczykami pod Mantineą w r. 364. 53. (FAM. V 12) grot z ciała, aby nawet cierpiąc od rany, mógł umrzeć w spokoju i chwale. Czyjej uwagi nie przykuje czytanie o ucieczce i powrocie Temistoklesa? 11 Mało nas zajmuje sam porządek roczników, suche wyliczenie wypadków; lecz często różne i przeciwne koleje życia wybitnego męża wzbudzają podziw, oczekiwanie, radość, przykrość, na- dzieję, obawę; jeśli zaś zamknięte są godnym uwagi za- kończeniem, czytelnik doznaje pełnej rozkoszy. 6. Tym milsze mi będzie, jeśli zdecydujesz się z ca- łości twego dzieła, w którym zawierasz pełną historię tych czasów, oddzielić ów jak gdyby dramat o moich czynach i przypadkach: zawiera on bowiem różne akty, zmiany zamysłów i okoliczności. I nie lękam się, iż się wyda, że ubiegam się o twe względy niskim schlebianiem, gdy oświadczam, że właśnie przez ciebie pragnę być chwalo- nym i wysławianym. Nie jesteś bowiem tak naiwny, żebyś nie wiedział, kim jesteś, i żebyś nie uważał raczej za za- wistnych tych, którzy ciebie nie podziwiają, niż za po- chlebców tych, którzy cię chwalą; ani też ja nie jestem tak szalony, abym chciał nieśmiertelną chwałę pozyskać przez tego, kto sam, mnie chwaląc, własnej sławy dla swego talentu nie zdobędzie. 7. Wielki Aleksander 12 nie dla osobistych jakichś wzglę- dów chciał, aby go przede wszystkim Apelles malował, a Lizyp 13 rzeźbił, lecz dlatego, iż sądził, że ich sztuka bę- dzie służyła zarówno jego sławie, jak ich własnej. A prze- cież ci artyści udostępniali tylko jego cielesne rysy tym, którzy go nie znali; choćby ich jednak wcale nie było, 11 — wódz i polityk ateński z okresu wojen perskich. 12 — król macedoński (335—323), słynny zdobywca Wschodu. 13 Apelles ... Lizyp — pierwszy był najwybitniejszym ma- larzem, drugi rzeźbiarzem greckim za czasów Aleksandra Wielkiego. sławni mężowie nie byliby przez to ani trochę mniej sławni. Spartańczyk Agezylaus 14, który nigdy nie pozwo- lił na wymalowanie lub wyrzeźbienie swego portretu, jest nie mniej godny pamięci od tych, którzy się o to usilnie ubiegali; bo jedna mała książeczka Ksenofonta, sławiąca tego króla, na pewno przewyższyła wszystkie portrety i posągi. Tym większą wzbudzi to we mnie radość i tym lepiej wsławi moją pamięć, jeżeli znajdę miejsce raczej w twoich pismach niż w czyichś innych; i to nie tylko dla- tego, że mi ofiarujesz swój talent, jak Timajos 15 Timoleo- nowi lub Herodot16 Temistoklesowi, lecz ponadto powagę sławnego i wybitnego męża, który dał się poznać w naj- większych i najważniejszych sprawach publicznych i zy- skał poważanie; tak iż zdobędę w tobie nie tylko owego herolda sławy, o którym mówił Aleksander, przybywszy do Sygeum17, że stał się nim Homer dla Achillesa, lecz również świadectwo sławnego i wielkiego człowieka. Po- doba mi się bowiem ów Hektor u Newiusza 18, który się cieszy nie tylko z tego, że „go się wysławia", lecz „że go sławny mąż wysławia". 8. Jeśli zaś tego od ciebie nie uzyskam, to znaczy; jeśli ci coś przeszkodzi (nie sądzę bowiem, abyś mógł odmówić jakiejś mojej prośbie), będę może zmuszony uczynić to, co często ludzie ganią: napiszę sam o sobie, za przykła- 14 — król spartański z początku IV w., którego biografię napisał Ksenofont. 15 Por. przyp. 4. 16 — znakomity historyk grecki działający około połowy V w. „ojciec historiografii europejskiej". 17 — mała miejscowość w płn.-zach. Azji Mn., w sąsiedz- twie ruin Troi. 18 — wybitny poeta rzymski ze schyłku III w.; przyto- czony cytat pochodzi z jego tragedii pt. Hektor wyruszający (na pole walki). 53. (FAM. V 12) dem zresztą wielu sławnych mężów. Lecz widzisz z pew- nością, że pociąga to za sobą wiele niedogodności: pisząc o sobie, trzeba pisać z większą powściągliwością, gdy na- leży coś pochwalić, i przemilczeć, gdy coś jest godne na- gany. Ponadto takie pisma mniej budzą zaufania, mniej mają powagi; wielu wreszcie gani takie postępowanie, twierdząc, że skromniejsi są heroldzi igrzysk gimnastycz- nych, którzy, włożywszy innym zwycięzcom wieńce na skronie i wygłosiwszy donośnym głosem ich imiona, gdy przed końcem igrzysk sami mają otrzymać wieńce, ucie- kają się do pomocy innego herolda, aby nie ogłaszać swe- go własnego zwycięstwa. 9. Tego właśnie chcę uniknąć i uniknę, jeśli podejmiesz się mej sprawy; proszę cię, abyś to uczynił. Abyś się zaś przypadkiem nie dziwił, dlaczego teraz tak usilnie proszę cię o to, skoro często oświadczałeś, że jak najstaranniej opiszesz zamiary i wydarzenia mego konsulatu, wiedz, że ogarnęło mnie owo uczucie niecier- pliwości, o którym napisałem na początku; gorąco pragnę, aby inni za mego życia poznali mnie z twoich pism i abym ja sam, póki jeszcze żyję, mógł się rozkoszować swoją skromną sławą. 10. Odpisz mi, proszę, jeśli ci to nie sprawi kłopotu, co masz zamiar uczynić w tym względzie. Jeśli bowiem podejmiesz się tego, ułożę notatki o wszystkich wypad- kach19; jeśli zaś odłożysz całą sprawę na później, pomó- wimy o tym osobiście. Tymczasem nie zaniedbuj pracy, wygładzaj to, co już zacząłeś, i kochaj mnie. 19 Podobnie Posejdoniosowi posłał Cycero gotowy „mate- riał historyczny" do opracowania, por. list 14, przyp. 6. 54. (Fam. XIII 6 b) Cycero do Kwintusa Waleriusza Orki Rzym, połowa r. 56 Marek Cycero przesyła pozdrowienie Kwintusowi Wa- leriuszowi Orce, synowi Kwintusa 1. Publiusz Korneliusz, który ci odda ten list, został mi polecony przez Publiusza Kuspiusza 2; wiesz niewątpliwie, jak mu dobrze życzę i jak mu jestem zobowiązany. Proszę cię bardzo, abyś dołożył starań, żeby na skutek tego pole- cenia Kuspiusz jak najprędzej, jak najczęściej i jak naj- goręcej składał mi dzięki. Bądź zdrów. 55. (Att. IV 10) Cycero do Attyka Kumanum, 22 kwietnia r. 55 1. W Puteolach1 chodzą uporczywe słuchy, że Ptole- meusz 2 jest w swoim królestwie. Jeśli masz jaką pewną wiadomość, donieś mi, proszę. Ja tu się raczę biblioteką 1 Q Valerius Orca — był wówczas namiestnikiem pro- wincji Afryki (dzisiejszy Tunis). Przytaczamy ten list jako typowy przykład biletu polecającego, jakich wiele znajdujemy w korespondencji Cycerona. 2 — przedstawiciel rzymskich kapitalistów w Afryce; po- lecony był zapewne jednym z jego agentów. 1 — miejscowość kąpielowa nad Zatoką Neapolitańską. 2 Ptolemeusz XII — król Egiptu (ojciec Kleopatry) wy- gnany został w r. 57 ze swego królestwa przez bunt podda- nych, których gnębił podatkami; zwrócił się wówczas do se- natu rzymskiego z prośbą o pomoc w odzyskaniu tronu i po pewnym czasie uzyskał ją. 55. (ATT. IV 10) Fausta3 - a tyś pewnie myślał, że tymi wszystkimi przysmakami, które dają Puteoli i Jezioro Lukryńskie4; tego mi zresztą także nie brak. Lecz, dalibóg, im bardziej obecny stan państwa zatruwa mi wszelkie przyjemności, tym więcej podtrzymują mnie i odświeżają mi duszę za- jęcia literackie; i wolę siedzieć na tym twoim krzesełku, które masz pod portretem Arystotelesa, niż na kurulnym krześle 5 tamtych; i wolę przechadzać się z tobą w twych ogrodach, niż z tym6, którego towarzystwa, jak widzę, nie uda mi się jednak uniknąć. Lecz co do tej przechadzki z nim, rozstrzygnie to los albo bóg, o ile jakiś bóg się o to troszczy. 2. Proszę cię, abyś, o ile możności, obejrzał mój por- tyk i łaźnię lakońską, i w ogóle wszystko, co podlega Cy- rusowi7, oraz abyś przymusił Filotima do pośpiechu; chciał- bym móc ci się tym samym odwdzięczyć. Pompejusz przy- był do swej posiadłości kumańskiej w święto Paryliów. Natychmiast przysłał do mnie gońca z pozdrowieniem. Dziś rano, zaraz po napisaniu tego listu, idę do niego z wizytą. 3 — syna dyktatora Sulli, który odziedziczył po ojcu piękny księgozbiór, powstały w znacznej mierze ze zdobyczy w Gre- cji i w Azji. Znajdowały się w nim m. in. niektóre niedawno odkryte dzieła Arystotelesa. Cycero, zniechęcony do polityki, w której nie może odgrywać samodzielnej roli, zajmuje się coraz intensywniej studiami filozoficznymi i retorycznymi, któ- rych owocem będą w najbliższych latach dzieła O państwie i O mówcy. 4 Sławne były jadalne małże z tego jeziora. 5 — ozdobne krzesło urzędników rzymskich. 6 Mowa zapewne o Pompej uszu, którego przyjazd zapo- wiedziany jest w końcowym ustępie listu. 7 — architekt w służbie Cycerona. 56. (Fam. VII 1) Cycero do Marka Mariusza Rzym, pierwsza połowa października r. 55 Marek Cycero przesyła pozdrowienie Markowi Mariu- szowi. 1. Jeśli cierpienie fizyczne lub słabość zdrowia przeszko- dziły ci w przybyciu na igrzyska1, przypiszę to raczej twemu szczęściu niż rozumowi; jeśli jednak uznałeś za godne pogardy to, co inni podziwiają, i choć ci stan zdro- wia na to pozwalał, przyjechać nie chciałeś, cieszę się z obu powodów: że nie chorowałeś i żeś był równie zdrów na umyśle, lekceważąc to, co w innych budzi nieuzasadnio- ny zachwyt — bylebyś tylko potrafił dobrze wykorzystać swój wolny czas, którym zresztą mogłeś się do syta roz- koszować, pozostawiony niemal zupełnie sam w tak mi- łym otoczeniu2. Nie wątpię zresztą, że w pokoju, skąd otworzyłeś sobie rozległy widok na ową scenerię stabiań- ską, przepędziłeś w tych dniach ranne godziny na przy- jemnym czytaniu, podczas gdy ci, co cię tam zostawili, patrzyli sennie na pospolite sztuki. Resztę dnia trawiłeś na 1 Igrzyska te wyprawił Pompejusz z okazji poświęcenia wzniesionego przez siebie teatru oraz świątyni Wenus Zwy- cięskiej. Składały się na nie przedstawienia w teatrze oraz walki gladiatorów i polowania na dzikie zwierzęta. Rozwinięto przy tym nie znany poprzednio w Rzymie przepych, zresztą — sądząc z uwag Cycerona — w nie najlepszym guście. Wraże- nie jednak było tak wielkie, że o tych igrzyskach wspominają jeszcze znacznie później żyjący pisarze. 2 Mariusz przebywał wówczas w jakiejś swojej willi nad Zatoką Neapolitańską. Stąd wzmianka o scenerii stabiańskiej (Stabie było to niewielkie miasto zasypane później przez We- zuwiusz wraz z Pompejami i Herkulanum). 56. (FAM. VII 1) przyjemnościach, które wybrałeś sobie sam wedle wła- snego uznania; my zaś musieliśmy znosić te, które uznał za dobre Spuriusz Mecjusz 3. 2 Jeśli chcesz wiedzieć, igrzyska były na ogół bardzo wspaniałe, ale nie w twoim guście: tak przypuszczam, są- dząc po sobie. Bo najpierw, dla uczczenia święta, powró- cili na scenę ci, co do których mniemałem, że zeszli ze sceny, aby godnie uczcić samych siebie. Twój zaś ulubie- niec, nasz kochany Ezop4, tak się spisywał, że według powszechnego mniemania mógłby swe występy już raz zakończyć. Gdy zaczął wygłaszać przysięgę, zabrakło mu głosu w najważniejszym miejscu: „Jeśli świadomie oszu- kuję ..." Cóż będę mówił o innych rzeczach? Znasz prze- cie resztę igrzysk: nie miały one nawet tyle uroku, co zwyczajne widowiska. Bo przepych wystawy odbierał wszelkie zadowolenie; nie wątpię, że najspokojniej mogłeś się obejść bez oglądania tego całego zbytku. Jakąż przy- jemność może sprawić oglądanie sześciuset mułów w Kli- temestrze czy trzech tysięcy kraterów w Koniu trojań- skim 5, czy też rozmaitych rodzajów uzbrojenia piechoty i konnicy w jakiejś bitwie? Wzbudziły one zachwyt u lu- du, lecz tobie nie sprawiłyby żadnej przyjemności. 3. Jeśli więc słuchałeś swego Protogenesa6 — byleby ci czytał coś innego niż moje mowy — spędziłeś, dalibóg, o wiele więcej miłych chwil, niż ktokolwiek z nas. Nie sądzę bowiem, żebyś tęsknił za widowiskami greckimi lub oskijskimi, tym bardziej, że oskijskie możesz oglądać choć- 3 Sp. Maecius Tarpa, dyrektor igrzysk Pompejusza. 4 — znakomity aktor rzymski starszego pokolenia. 5 Klitemestra ... Koń trojański — tytuły tragedyj wybit- nego dramaturga rzymskiego, Akcjusza. 6 — był to lektor Mariusza. Starożytni najchętniej słu- chali głośnego czytania, jeśli tylko stać ich było na lektora, a unikali czytania czysto wzrokowego. by w waszym senacie7, Greków zaś nie lubisz do tego stopnia, że nawet do swej willi nie chodzisz ulicą Grecką 8. Czyż mogę przypuścić, że tęsknisz za atletami, skoroś wzgardził gladiatorami? A sam Pompejusz przyznaje, że stracił na nich czas i pieniądze. Poza tym odbyły się po- lowania, po dwa dziennie przez pięć dni; wspaniałe, nikt nie zaprzeczy; czyż mogą jednak ludzie kulturalni znaj- dować przyjemność w tym, że słaby człowiek zostanie rozszarpany przez potężną bestię lub że wspaniałe zwie- rzę zostanie przeszyte oszczepem? Jeśli jednak trzeba to oglądać, niejednokrotnie już to widziałeś; my, patrząc na to, nie zobaczyliśmy nic nowego. Ostatni dzień wypełniły słonie: wzbudziły one wielki podziw pospólstwa, lecz wi- dok ten nie sprawił żadnej przyjemności; przeciwnie, wy- wołał nawet pewną litość i wrażenie9, że to stworzenie ma coś wspólnego z rodzajem ludzkim. 4. Abyś jednak przypadkiem nie myślał, że z powodu widowisk teatralnych byłem jeżeli nie szczęśliwy, to przy- najmniej wolny, dowiedz się, że o mało się nie rozerwa- łem, broniąc w sądzie twego przyjaciela, Galia Kaniniu- sza. Gdybym miał publiczność tak pobłażliwą, jaką miał Ezop, chętnie bym, zaiste, porzucił tę sztukę10 i żyłbym sobie z tobą i z ludźmi nam podobnymi. Bo jeśli już daw- niej budziła ona we mnie niesmak, choć dodawały mi podniety młodość i żądza sławy, i wolno mi było nie 7 Ponieważ Mariusz przebywał stale nad Zatoką Neapo- litańską, gdzie ludność była częścią grecka, a częścią samnicka (oskijska), Cycero żartem mówi o „waszym senacie" mając na myśli jakąś lokalną radę miejską, której posiedzenia mają przypominać ludowe farsy oskijskie, tzw. Atellany. 8 — jakaś uliczka w Pompejach lub innym sąsiednim mieście. 9 O litości, jaką wzbudziły wówczas ranne słonie, wspo- minają również późniejsi pisarze, por. przyp. 1. 10 tą sztuką — karierę adwokacką. 56. (FAM. VII 1) bronić tego, kogo bronić nie chciałem, teraz takie życie nie ma dla mnie żadnej wartości. Nie oczekuję bowiem żadnej korzyści z mej pracy, a niejednokrotnie jestem zmuszony bronić ludzi, którzy bynajmniej nie najlepiej mi się przysłużyli, na prośbę tych, którzy mi naprawdę wyświadczyli usługi11. 5. Szukam przeto wszelkich możliwych sposobów, abym kiedyś mógł żyć wedle własnego upodobania, gorąco zaś chwalę i oceniam ciebie i twój sposób korzystania z wol- nych chwil; że zaś nieczęsto mnie odwiedzasz, zbytnio się nie oburzam, bo nawet gdybyś był w Rzymie, nie mógł- bym się rozkoszować urokiem twego towarzystwa, ani ty mojego (o ile ma ono jakiś urok) — na skutek mych uprzykrzonych zajęć. Jeśli się od nich choć trochę uwol- nię — bo już nie marzę o zupełnym wyzwoleniu — na pewno nawet ciebie samego nauczę, co znaczy żyć wy- kwintnie, choć ty od wielu lat nic innego nie robisz. Dbaj tylko o swoje słabe zdrowie i pamiętaj, jak to zresztą czynisz, żebyś mógł objeżdżać moje wille i odbywać ze mną przejażdżki w lektyce. 6. Jeśli napisałem do ciebie nieco obszerniej niż zwy- kle, uczyniłem to nie z nadmiaru wolnego czasu, lecz z przyjaźni dla ciebie: w którymś ze swych listów pro- siłeś mnie przecież, o ile sobie przypominasz, abym ci napisał coś takiego, co by zmniejszyło twój żal z powodu opuszczenia igrzysk. Jeślim to osiągnął, cieszę się; jeśli nie, mam przynajmniej tę pociechę, że następnym razem przy- jedziesz na igrzyska, odwiedzisz mnie i nie będziesz po- kładał nadziei rozerwania się w moich listach. 11 Jeszcze jedna wzmianka o niemiłym położeniu Cycerona w tych latach, kiedy musiał stosować się wbrew przekonaniu do życzeń triumwirów, albo też spłacać długi wdzięczności wobec osób, które dopomogły mu wrócić z wygnania. 57. (Q. fr. II 9) Cycero do brata Kwintusa Rzym, początek r. 54 Marek przesyła pozdrowienie bratu Kwintusowi. 1. Listu tego wielkim głosem zażądały twoje tabliczki1. Bo wypadki same przez się ani data twego odjazdu nie dają mi właściwie żadnego materiału do listu. Lecz gdy jesteśmy razem, nigdy nam nie brak tematu do rozmowy; podobnie i nasze listy muszą od czasu do czasu mówić tro- chę i o głupstwach. 2. A więc wolność Tenedyjczyków została odrąbana tenedyjskim toporem2; przecież oprócz mnie, Bibulusa, Kalidiusza i Fawoniusza nikt ich nie bronił. Mieszkańcy Magnezji na Sypilosie3 wyrażali się o tobie z wielkim szacunkiem, stwierdzając, że ty jeden oparłeś się żądaniu Lucjusza Sestiusza Pansy4. Przez następne dni, jeśli bę- dzie coś, o czym powinieneś wiedzieć, lub nawet jeśli nic takiego nie będzie, będę do ciebie codziennie coś pisał. 12 możesz liczyć na mnie, zarówno jak Pomponiusz. 1 Na tabliczkach (drewnianych, powleczonych warstewką wosku) pisano zwykle tylko krótkie, doraźne notatki, na ogół do pisania listów używano w starożytności papieru (z papi- rusu). Jeśli zatem Kwintus pisał do brata na tabliczkach, to znaczy, że pisał od ręki, pospiesznie, w pilnej sprawie. 2 Mieszkańcy wyspy Tenedos (w płn. części Morza Egej- skiego) domagali się od senatu rzymskiego większej autonomii, ale spotkali się z odmową. Wyrażenie odrąbać tenedyjskim toporem było przysłowiowe na oznaczenie radykalnego i bez- względnego załatwienia sprawy. 3 Sypilos — góra w Lidii w Azji Mn. 4 — jakiegoś rzymskiego kapitalisty, przed którego wygóro- wanymi żądaniami musiał osłonić Magnezyjczyków Kwintus Cycero za swego namiestnictwa w Azji. 58. (FAM. VII 5) 3 Poematy Lukrecjusza5 są takie, jak piszesz: jaśnie- ją wielkim talentem, a wiele też jest w nich sztuki6. Lecz o tym pomówimy, gdy przyjedziesz. Jeśli przeczytasz Sa- lustiusza 7 o Empedoklesie, uznam cię za bohatera — po- zbawionego ludzkich uczuć 8. 58. (Fam. VII 5) Cycero do Cezara Rzym, kwiecień r. 54 Cycero przesyła pozdrowienie imperatorowi Cezarowi1. 1. Osądź sam, do jakiego stopnia jestem przekonany, 5 Titus Lucretius Carus (poł. I w.) — poeta-filozof; w swym poemacie De rerum natura dał wykład filozofii epikurejskiej. Jest to pierwsza znana nam wzmianka o tym poemacie. Wy- nika z niej, że obaj bracia Cyceronowie znali już ten utwór z początkiem r. 54. Jednak w ręce szerszej publiczności dostał się on dopiero w kilkanaście lat później. Istniała nawet tra- dycja twierdząca, że to Marek Cycero wydał go z papierów zmarłego poety. 6 wielkim talentem ... wiele sztuki — starożytni skłonni byli przeciwstawiać talent (jako przejaw wrodzonych zdolno- ści) sztuce, tj. nabytej technice pisarskiej. Cycero przyznaje Lukrecjuszowi jedno i drugie. 7 pisarza różnego od znanego historyka tegoż nazwiska. Jego poemat nawiązywał swym tytułem do imienia greckiego filozofa i poety działającego na Sycylii w V w. 8 Żart Cycerona polega na stwierdzeniu, że trzeba być bohaterem, aby przebrnąć przez poemat Salustiusza, bo czło- wiek o normalnej wrażliwości tego nie potrafi. 1 Kiedy ten list był pisany, Cezar bawił już od kilku lat w Galii, dokonując jej podboju. Stąd nosi jako zwycięski wódz tytuł imperatora, nadany mu przez wojsko. List sam, swo- bodny, a jednak wykwintny i na najwyższym literackim po- ziomie, wprowadza nas w stosunki, jakie łączyły adresata z Cyceronem. że jesteś moim „drugim ja", i to nie tylko w sprawach dotyczących mnie samego, ale również, gdy chodzi o moich przyjaciół. Zamierzałem zabrać ze sobą, dokądkolwiek bym się udał2, Gajusa Trebacjusza3, aby go przywieść do do- mu, obsypanego wszelkimi dowodami mej życzliwości i od- dania. Lecz Pompejusz zatrzymał się dłużej, niż się spo- dziewałem, a moje wahania, których przyczynę dobrze znasz, mogły zupełnie przeszkodzić memu wyjazdowi, lub przynajmniej znacznie go opóźnić. I oto co postanowiłem: zapragnąłem, aby Trebacjusz uzyskał od ciebie to, czego się spodziewał ode mnie, i dalibóg, obiecałem mu twe po- parcie w nie mniejszym stopniu, niż mu zwykle przyrze- kałem swoje. 2. I oto zdarzył się zdumiewający wypadek, który jak gdyby potwierdzał moje mniemanie o tobie, lub też był rękojmią twojej dobroci. Rozmawiałem właśnie obszernie u siebie w domu o tym właśnie Trebacjuszu z naszym przyjacielem Balbusem4, gdy mi doręczono twój list, w którym na końcu były napisane te słowa: „Marka5..., którego mi polecasz, uczynię choćby królem Galii, albo też wypraw go do Lepty 6, jeśli chcesz, a mnie przyślij kogoś innego, żebym mógł dać mu stanowisko". Obaj z Balbu- 2 Cycero nawiązuje tu do swoich planów udania się na prowincję w charakterze legata Pompejusza. Por. list 49. 3 — dobrego znajomego, korespondenta i protegowanego Cycerona, prawnika z zawodu, któremu później Cycero po- święci dzieło pt. Topica. Polecenie poskutkowało: choć Tre- bacjusz nie objął żadnego stanowiska w armii Cezara, wszedł z nim w stosunek zażyłości, który łączył go potem także z jego spadkobiercą, cesarzem Augustem. Por. list następny. 4 Balbus należał do zaufanych ludzi Cezara na terenie Rzymu, a zarazem do bliskich znajomych Cycerona. 5 Nazwisko owego Marka jest w tekście łacińskim zupełnie zniekształcone, nie wiemy więc, o kogo chodzi. 6 Lepta — mało znany nam klient Cycerona i Cezara. 58. (FAM. VII 5) sem wznieśliśmy ręce ku górze: był to tak szczęśliwy zbieg okoliczności, iż wydał się nam raczej zrządzeniem boga niż przypadku. Posyłam więc do ciebie Trebacjusza i po- syłam tak, jakbym czynił to najpierw z własnej woli, a potem dopiero na twoje zaproszenie. 3. Chciałbym, drogi Cezarze, abyś go przyjął z całą swoją łaskawością i abyś na nim skupił wszystkie wzglę- dy, których byś na moją prośbę użyczył moim bliskim. Ręczę ci za tego człowieka nie tymi moimi dawniejszymi słowami, z których słusznie żartowałeś, gdym ci pisał o Mi- lonie7, lecz w dobrym rzymskim stylu, którym się po- sługują jedynie ludzie rozsądni: nie ma od niego uczciw- szego człowieka, nie ma lepszego i rzetelniejszego męża. Dodaj do tego, że jest znakomitym znawcą prawa cywil- nego 8, że ma wyjątkową pamięć i rozległą wiedzę. Nie proszę dla niego ani o trybunat, ani o prefekturę, ani o żadną określoną łaskę; proszę o twoją życzliwość i wiel- koduszność, nie sprzeciwiam się jednak, abyś go i tymi ozdobami sławy odznaczył, jeśli tak ci się spodoba. Od- daję ci wreszcie całego człowieka, jak to mówią, z ręki do ręki, do owej twojej ręki zwycięskiej i wiernej. Być może, że jestem bardziej natrętny, niż mi pozwalasz, ale wierzę, że mi na to pozwolisz. Dbaj o zdrowie i bądź mi nadal przyjazny, jak jesteś dotąd. 7 Milon (por. list 50) zwalczał na terenie rzymskim Klo- diusza, będącego narzędziem Cezara; nie dziwimy się więc, że ten ostatni obrócił w żart polecenia Cycerona, który dość naiwnie próbował pozyskać jego względy dla Milona. 8 prawo cywilne znaczy dla Rzymianina co innego niż dla nas: nie jest bowiem przeciwieństwem prawa karnego, lecz zbiorem przepisów prawnych, którymi rządzą się obywa- tele (cives) rzymscy w przeciwstawieniu do cudzoziemców. My mówimy w takich wypadkach o prawie krajowym lub ojczystym. 59. (Fam. VII 6) Cycero do Trebacjusza Kumanum lub Pompejanum, maj r. 54 Cycero przesyła pozdrowienie Trebacjuszowi1. 1. We wszystkich swoich listach, które kieruję do Ce- zara lub do Balbusa 2, uważam niemal za obowiązek dodać jakieś polecenie dotyczące ciebie, i to nie zwykłe polece- nie, lecz zawsze połączone ze szczególnym podkreśleniem mojej dla ciebie życzliwości. Ty jednak porzuć owe głup- stwa, tęsknotę za Rzymem i za miejskim życiem, i staraj się wytrwałością i dzielnością osiągnąć cel, który sobie postawiłeś przy odjeździe. My, twoi przyjaciele, wyba- czymy ci to, podobnie jak Medei3 przebaczyły Owe matrony sławne i bogate, Co na korynckim zamku przebywały. 1 Por. list 58, przyp. 3. Na skutek polecenia zawartego w poprzednim liście Trebacjusz udał się do obozu Cezara, który znajdował się właśnie w Brytanii. Zdaje się jednak, że nie czuł się tam zbyt dobrze i nosił się z zamiarem powrotu do Rzymu, co usilnie odradza mu Cycero. 2 Por. list 58, przyp. 4. 3 Medea — mityczna córka Ajetesa, króla Kolchidy, wy- stępowała w tragedii greckiego dramaturga Eurypidesa na te- renie Koryntu (w Grecji) i przemawiając do tamtejszych ko- biet, tłumaczyła się z tego, że porzuciła kraj. Sztukę Eurypi- desa bardzo wiernie przerobił rzymski poeta Enniusz (począ- tek II w.) i z jego to przeróbki pochodzą wiersze cytowane przez Cycerona, który był wielkim miłośnikiem dramatu rzymskiego. 59. (FAM. VII 6); 60. (Q. FR. II 12) Ona zaś, wyciągając wybielone gipsem ręce4, przekonała je, aby jej nie poczytywały za winę, że znajduje się z dala od ojczyzny: Wielu, choć z dala od swojej ojczyzny, Dla kraju wielkich czynów dokonało; Inni, co krokiem nie ruszyli z domu, Za to naganę na siebie ściągnęli. Ty znalazłbyś się z pewnością w ich liczbie, gdybyśmy ciebie nie wypchnęli. 2. Lecz więcej napiszę kiedy indziej. Ty zaś, coś się nauczył zabezpieczać innych5, postaraj się zabezpieczyć siebie w Brytanii od napaści wojowników z wozów 6; a sko- ro już zacząłem grać Medeę, pamiętaj o tych słowach: Próżna mądrość, gdy dla siebie ktoś być mądrym nie potrafi. Dbaj o swe zdrowie. 60. (Q. fr. II 12) Cycero do brata Kwintusa Kumanum lub Pompejanum, maj r. 54 1. Dotąd otrzymałem od ciebie dwa listy: jeden dato- wany w chwili naszego rozstania1, drugi z Aryminum; 4 — tak charakteryzowali się aktorzy starożytni (może w tym wypadku dla podkreślenia białej karnacji barbarzynki z północy — role kobiece w tragedii grali mężczyźni). 5 Aluzja do prawniczego fachu Trebacjusza. 6 Brytanowie walczyli z dwukonnych rydwanów, których opis znajdujemy u Cezara. 1 Kwintus Cycero udał się śladem Trebacjusza do Cezara do Galii, gdzie, jak wiemy z Cezarowej Wojny gallickiej, oka- zał się dobrym oficerem sztabowym. piszesz mi, że wysłałeś więcej, ale ja ich nie otrzymałem, W Kumanum i Pompejanum2, poza tym, że jestem tu bez ciebie, spędzam czas bardzo przyjemnie i zamierzam pozo- stać tu aż do 1 czerwca. Piszę owo dzieło O państwie3, o którym ci mówiłem; jest to praca trudna i żmudna. Lecz jeśli wypadnie zgodnie z moimi zamierzeniami, trud mój się opłaci; jeśli nie, wrzucę je do tego samego morza, na które patrzę w czasie pisania, i zabiorę się do czego inne- go, ponieważ nie umiem siedzieć bezczynnie4. 2. Starannie wypełnię twe polecenia, pozyskując sobie jednych ludzi, nie zrażając innych; najwięcej jednak bę- dzie mi leżało na sercu, abym codziennie widywał twego Cycerona 5, który jest także moim, abym śledził jak najczę- ściej jego postępy w nauce, a jeżeli mną nie pogardzi, za- ofiaruję mu się za nauczyciela; nabyłem w tym względzie pewną wprawę, ucząc podczas wolnych chwil w tych dniach naszego młodszego Cycerona. 3. Ty więc, jak piszesz — a gdybyś nawet nie pisał, wiem, że z całą gorliwością to uczynisz — postaraj się pamiętać o moich poleceniach, stosować się do nich, wy- pełnić je. Po powrocie do Rzymu nie pominę ani jednego posłańca do Cezara, żeby mu nie dać listu do ciebie. W tych dniach (wybacz) nie miałem nikogo, komu mógłbym po- wierzyć list, prócz oddawcy niniejszego, Marka Orfiusza, rycerza rzymskiego, który sam z siebie jest moim przyja- 2 — wille Cycerona nad Zatoką Neapolitańską. 3 — pierwsze z szeregu pism filozoficznych Cycerona, znane nam z obszernych fragmentów (por. M. T. Cycero, Wy- bór pism naukowych, B. N. S. II, nr 52, s. LXXXV nn. i 282— 331). Wzmianki o powstawaniu tego dzieła będą się powta- rzały w dalszych listach z tego czasu (por. niżej 63). 4 Wzmianka charakterystyczna dla przyczyn, które pchnęły Cycerona do twórczości popularnofilozoficznej. 5 Mowa o synu Kwintusa, którym stryj miał się opieko- wać pod nieobecność ojca. 61. (Q. FR. II 13) cielem, i dlatego, że pochodzi z miasta municypalnego Atella,' którego, jak wiesz, jestem patronem 6. Szczególnie wiec ci go polecam, jako człowieka wybitnego u siebie, wpływowego również i poza domem; postaraj się zobowią- zać go swoją uprzejmością. Jest on trybunem wojsko- wym w waszym wojsku. Zobaczysz, że potrafi on okazać swą wdzięczność i szacunek. Proszę cię także gorąco, abyś był bardzo przyjazny Trebacjuszowi7. 61. (Q. fr. II 13) Cycero do brata Kwintusa Rzym, początek czerwca r. 54 Marek przesyła pozdrowienie bratu Kwintusowi. 1. Dnia 2 czerwca, w dniu mego przyjazdu do Rzymu, otrzymałem list wysłany z Placencji1, a potem drugi, wy- słany nazajutrz, z dziewiątej mili za Laudą, jednocześnie z listem od Cezara, pełnym wszelkich uprzejmości, wzglę- dów, przyjaźni. Jest to sprawa ważna, nawet bardzo waż- na; ma ona wielkie znaczenie dla zdobycia sławy i wyso- kiej godności. Lecz wierz mi (znasz mnie przecież), to, co najbardziej cenię, już mam: najpierw przyjemność z tego, że ty w takim stopniu służysz naszej wspólnej godności, następnie — taką przyjaźń Cezara, cenniejszą dla mnie od wszystkich zaszczytów, jakich, stosownie do jego życzenia, mam się od niego spodziewać. List jego, wysłany razem z twoim, sprawił mi niewypowiedzianą przyjemność; za- czyna się od tego, jak miły był mu twój przyjazd; dalej 6 miasto Atella w południowej Italii; pozostawało zatem pod szczególniejszą opieką Cycerona. 7 Por. listy 58 i 59. 1 — miasto w płn. Italii, dziś Piacenza. przypomina o naszej dawnej przyjaźni, wreszcie kończy się zapewnieniem, iż uczyni on wszystko, abym ja, mimo całego smutku z powodu twej nieobecności, mógł się cie- szyć, że jesteś właśnie przy nim. 2. Dlatego postępujesz iście po bratersku, namawiając mnie, abym całą mą gorliwość zwrócił właśnie ku nie- mu — ale jest to popędzanie pędzącego. Uczynię to z ca- łym gorącym zapałem i może uzyskam to, co się często przy- trafia spieszącym się podróżnym: choć wstali później, niż chcieli, jednak dzięki pośpiechowi przybywają do celu pod- róży wcześniej, niż gdyby wstali w nocy; podobnie i ja, com tak długo spał, jeśli chodzi o względy dla tego czło- wieka, pomimo twych ustawicznych wysiłków, aby mnie obudzić, teraz naprawię swą powolność, galopem mych koni, a nawet poetyckich kwadryg — skoro, jak mówisz, chwali on mój poemat. Dajcie mi tylko Brytanię 2, abym mógł ją odmalować twymi farbami, lecz swoim pędzlem. Lecz cóż zrobię? Czyż będę rozporządzał wolnym czasem, zwłaszcza jeśli pozostanę w Rzymie, jak on prosi? Zoba- czymy. Być może, jak to nieraz bywa, jego przyjaźń sama zwycięży wszystkie trudności. 3. Za to, żem mu przysłał Trebacjusza, on mi nawet dziękuje, w sposób bardzo dowcipny i uprzejmy; twierdzi, że w tłumie ludzi, którzy go otaczali, nie było ani jed- nego, co by potrafił sformułować zobowiązanie do stawien- nictwa przed sądem 3. Prosiłem go o stanowisko trybuna 4 dla Marka Kurcjusza (bo Domicjusz 5 uważałby to za szy- 2 Cycero nosił się wówczas z planem napisania poematu o wyprawie Cezara do Brytanii. Wzmianki o nim pojawiają się w korespondencji z bratem do grudnia r. 54, por. listy 64 i 67. Nam się ten utwór nie zachował. 3 Cezar dowcipnie daje do poznania, jak dalece człowiek pokroju Trebacjusza jest mu zbędny w Galii. 4 Trybun wojskowy dowodził kohortą, tj. oddziałem 600 ludzi. 61. (Q. FR. II 13); 62. (FAM. VII 7) derstwo z mej strony, gdybym zwrócił się do niego z taką prośbą; codziennie przecież powtarza, że nie może miano- wać nawet trybuna wojskowego, i w senacie żartował na- wet ze swego kolegi Appiusza, twierdząc, że po to jeździł do Cezara, aby uzyskać od niego jakieś stanowisko trybu- na), ale na przyszły rok. Tak właśnie chciał Kurcjusz. 4. Jakim powinienem być według twego zdania w spra- wach politycznych i w stosunku do naszych wrogów, ta- kim też będę — miększym od usznego płatka6. 5. Położenie w Rzymie tak się przedstawia: istnieje pewna nadzieja, związana z wyborami, ale niewyraźna; jest także podejrzenie, że szykuje się dyktatura7, jednak niejasne; na forum panuje zupełna cisza, jest to jednak raczej spokój państwa starzejącego się niż odpoczywające- go; opinie wypowiadane przeze mnie w senacie są tego rodzaju, iż zyskują raczej uznanie innych niż moje własne: Twoje to dzieło, o wojno nieszczęsna!8 62. (Fam. VII 7) Cycero do Trebacjusza Rzym, koniec czerwca r. 54 Cycero (przesyła pozdrowienie) Trebacjuszowi. 1. Nie przestaję ciebie polecać, ale od ciebie pragnę się 5 — konsul tego roku; szczegół przytoczony tu przez Cy- cerona rzuca charakterystyczne światło na ówczesną bezsil- ność najwyższych urzędników republiki, uzależnionych całko- wicie od triumwirów. 6 — wyrażenie przysłowiowe. 7 dyktatura — Pompejusza, który w tym czasie sięgał po coraz nowe pozakonstytucyjne uprawnienia. 8 Cytat z Błagalnic Eurypidesa. dowiedzieć, z jakim skutkiem. Największą nadzieję pokła- dam w Balbusie 1, do którego piszę o tobie bardzo często i bardzo gorąco. Dziwi mnie zwykle, że nie otrzymuję od ciebie listu za każdym razem, kiedy mi przynoszą list od brata Kwintusa. Słyszę, że w Brytanii nie ma ani złota, ani srebra. Jeśli to prawda, radzę ci porwać jakiś ich wóz bojowy2 i jak najprędzej przycwałować do nas. 2. Jeśli jednak i bez Brytanii możemy osiągnąć to, czego pragniemy, postaraj się znaleźć wśród ludzi bliskich Cezarowi. Wiele ci w tym pomoże mój brat, wiele także Balbus; lecz, wierzaj mi, najwięcej może uzyskać tu twoja sumienność i pracowitość. Masz najbardziej wspaniałomyśl- nego wodza, najodpowiedniejszy wiek, zostałeś polecony niewątpliwie w sposób zupełnie szczególny; jednego tylko możesz się więc obawiać: aby się nie zdawało, że sam sie- bie nie poparłeś. 63. (Att. IV 16) Cycero do Attyka Rzym, około 1 lipca r. 54 1. Jak bardzo jestem zajęty, może świadczyć choćby fakt, że ten list jest napisany ręką mego sekretarza. Nic ci nie mogę zarzucić, jeśli chodzi o częstość twych listów; przeważnie jednak dają mi one tylko znać, gdzie się znaj- dujesz; ponieważ są napisane twoją ręką, oznaczają rów- nież, że miewasz się dobrze. Z listów tego rodzaju najwię- cej przyjemności sprawiły mi dwa, wysłane niemal jedno- 1 Por. list 58, przyp. 4. 2 Por. list 59, przyp. 5. 63. (ATT. IV 16) cześnie z Butrotum 1. Chciałem bowiem wiedzieć, czy dobrą miałeś żeglugę. Te częste listy cieszyły mnie nie tyle swoją treścią, ile częstością. Natomiast list, doręczony mi przez twego przyjaciela, Marka Pakcjusza, był ważny i pełen wiadomości. Odpowiem więc na ten i zacznę od zapewnie- nia że okazałem Pakcjuszowi zarówno słowem, jak czy- nem, jaką wagę ma u mnie twoje polecenie. Należy on teraz do moich zażyłych przyjaciół, choć go przedtem nie znałem. 2. Przejdę teraz do innych spraw. Warro2, o którym piszesz, znajdzie się u mnie w jakimś miejscu, o ile tylko będzie dla niego odpowiednie miejsce. Lecz znasz rodzaj moich dialogów: jak w tym o sztuce krasomówczej3, który wynosisz pod niebiosa, mogła się znaleźć wzmianka tylko o tych osobach, które rozmawiający znali lub przynaj- mniej o nich słyszeli, tak w rozprawie O państwie 4, którą właśnie zacząłem, wprowadziłem postacie Afrykańczyka5, Filusa, Leliusza i Maniliusza. Dodałem do nich jeszcze młodzieńców: Kwintusa Tuberona, Publiusza Rutiliusza oraz dwu zięciów Leliusza, Scewolę i Fanniusza. Zamierzam jed- nak, ponieważ wprowadzam wstępy do każdej księgi, jak Arystoteles w swych pracach, które nazywa egzoterycz- 1 — miejscowość w epirockich dobrach Attyka. 2 Por. list 33, przyp. 8. Warro życzył sobie, aby znalazła się o nim jakaś wzmianka w publikowanych właśnie dziełach Cycerona (była to u starożytnych dość typowa forma komple- mentu). Doczekać się miał tego jednak dopiero po latach, w Rozprawach akademickich, por. list 146 i Cycero, Wybór pism naukowych (s. 51 i nn.). 3 — dialog w trzech księgach pt. O mówcy (De oratore), jedno z najpiękniejszych dzieł naukowych Cycerona. 4 Por. list 60, przyp. 3. 5 Afrykańczyka — Scypiona Afrykańskiego Młodszego, zdobywcy Kartaginy (146 r.). Jest on w dialogu O państwie osobą główna. nymi6, coś może wymyślić, żeby go7 wymienić nie bez powodu: rozumiem, że to właśnie sprawi ci przyjemność. Obym tylko mógł doprowadzić do końca rozpoczętą pracę! Zabrałem się bowiem do dzieła wielkiego i trudnego, jak możesz odgadnąć, które wymaga wiele wolnego czasu — a tego najbardziej mi brak. 3. Żałujesz, że w księgach, które tak chwalisz, nie wy- stępuje do końca postać Scewoli. Nie usunąłem go jednak bez powodu, lecz zrobiłem to samo, co nasz boski Platon uczynił w swym Państwie 8. Gdy Sokrates przybył do Pi- reusu, w odwiedziny do bogatego i wesołego starca Kefa- losa, ten uczestniczy tylko we wstępnej rozmowie; potem, po bardzo udanej wypowiedzi, starzec oświadcza, iż pra- gnie udać się do świątyni dla dopełnienia obrzędu — i już potem nie wraca. Myślę, iż Platon uznał za niewłaściwe przetrzymywanie na tak długiej rozmowie człowieka w tak podeszłym wieku. Sądziłem, iż jeszcze bardziej powinie- nem był się tego wystrzegać, gdy chodziło o Scewolę; pa- miętasz przecież, jaki był już stary i jak słabego zdro- wia, a w dodatku tyle sprawował godności, że nie wypa- dało mu z pewnością zatrzymywać się kilka dni w Tu- skulanum u Krassusa. Zresztą rozmowa, zamieszczona w pierwszej księdze, nie była obca zainteresowaniom Sce- woli, podczas gdy następne księgi zawierają, jak wiesz, 6 Cycero ma na myśli popularnofilozoficzne dzieła Ary- stotelesa (do naszych czasów nie dochowane) ujęte w formę dialogu, o kompozycji nieco odmiennej niż dialogi Platońskie. Do ich cech charakterystycznych należały, jak wynika z tej wzmianki Cycerona, wstępy autorskie do poszczególnych ksiąg (nie znane Platonowi). 7 — Warrona. 8 Cycero streszcza w następujących słowach pierwszą sce- nę I księgi Państwa, Platona, stanowiącą wstęp do dalszego dialogu. 63. (ATT. IV 16) dyskusją techniczną. Nie chciałem więc, aby brał w niej udział ów starzec, tak lubiący, jak ci wiadomo, żarto- wać9. 4 Sprawą Pilii10, o której mi piszesz, zajmę się. Istotnie, na podstawie danych Aureliana, o których wzmiankujesz, jest to bardzo dobra sprawa. Pochwalę się nią również przed Tullią. Jestem gotów na usługi Westoriusza 11, gdyż widzę, że ci to sprawia przyjemność, i staram się, aby on również to zrozumiał. Wiesz jednak, jak to jest: choć ma na swoje usługi dwu ludzi12, nic trudniejszego, jak mu dogodzić. 5. Teraz odpowiadam na twoje pytanie co do Gajusa Katona. Wiesz, że został uniewinniony na podstawie pra- wa Juniusza i Licyniusza; zapewniam cię, że będzie on również uniewinniony na podstawie prawa Fufiusza, i w dodatku ku większej radości jego oskarżycieli niż obrońców. W każdym razie pogodził się on i ze mną, i z Milonem. Druzusa oskarżył Lukrecjusz; wybór sędziów ma się odbyć 3 lipca. Co do Procyliusza, pogłoski nie są pocieszające, wiesz jednak, jakie są teraz sądy. Hirrus jest w dobrych stosunkach z Domicjuszem. Wydaje mi się, że uchwała senatu, którą nasi konsulowie przeprowadzili w sprawie prowincji13, Ktokolwiek potem..., wcale nie wejdzie w życie. 6. Nie wiem, co odpowiedzieć na twoje pytanie doty- czące Messali; jeszcze nigdy nie widziałem kandydatów 9 Cały ten ustęp daje nam miarę pieczołowitości, z jaką Cycero opracowywał sytuacje w swych dialogach filozoficz- nych i retorycznych. Por. jeszcze listy 143, 144 i 145. 10 Por. list 57, przyp. 4. 11 — bankiera, z którego usług Cycero korzystał w tych latach. 12 Cycero ma tu prawdopodobnie na myśli siebie i Attyka. 13 — są to pierwsze słowa wzmiankowanej uchwały. o tak równych szansach 14. Znasz możliwości Messali. Tria- riusz pozwał do sądu Skaurusa. Jeśli chcesz wiedzieć, jego kandydatura nie wywołała w nikim szczególnej sympatii, nieźle jednak wspominają czasy, gdy był edylem, a lud- ność wiejska czci pamięć jego ojca. Dwaj pozostali, kan- dydaci plebejscy, mają również jednakowe możliwości, z tym, że siła Domicjusza leży w jego przyjaciołach, poma- gają mu również do zyskania popularności niezbyt nawet udane igrzyska; Memmiusz natomiast ma poparcie żołnie- rzy Cezara, jak również Galii oddanej Pompejuszowi. Jeśli, mimo wszystko, nie zdobędzie przewagi, powiadają, że znajdzie się ktoś, kto spowoduje odłożenie wyborów aż do przyjazdu Cezara, zwłaszcza że Katon został uniewin- niony 15. 7. Odpowiedziałem na list doręczony mi przez Pakcju- sza. A oto reszta nowin: z listu brata dowiedziałem się o niewiarogodnej wprost życzliwości Cezara dla mnie; to samo potwierdził mi Cezar w bardzo obszernym liście. Oczekuje się na wynik wojny w Brytanii, wiadomo bo- wiem, że dostęp do wyspy jest utrudniony przez olbrzy- mie masy kamienne16. Wiadomo również, że nie ma na tej wyspie ani odrobiny srebra, ani żadnej nadziei na zdo- 14 Cycero przechodzi do rozważania szans zbliżających się wyborów konsularnych na rok następny. Kandydowali dwaj patrycjusze: M. Valerius Messala i M. Aemilius Scaurus oraz dwaj plebejusze: Cn. Domitius Calvinus i C. Memmius. 15 Gajus Katon, o którego procesie była już mowa wyżej w ust. 5, jest osobistością różną od Marka Katona, przyjaciela Cyceronowego. Był on trybunem w tym roku i zwolennikiem Cezara. Cycero sądzi, że jego bezkarność zachęci kogokolwiek innego z trybunów do założenia veto przeciw odbyciu wybo- rów, dopóki wynik ich nie będzie rokował powodzenia kandy- datom partii Cezarowej. 16 Cycero ma zapewne na myśli skały kredowe na wy- brzeżu angielskim koło Dowru, o których jakieś wiadomości musiały już dotrzeć do Rzymu. 63. (ATT. IV 16) bycz oprócz niewolników; lecz myślę, iż się nie spodzie- wasz, aby który z nich był wykształcony w literaturze lub w muzyce 17. 8. Paulus podprowadził już prawie pod dach odbudo- wywaną bazylikę 18 na środku Forum; kolumny są stare, ale część, którą zakontraktował, wybudował wspaniale. Czegóż więcej żądać? Nic mu nie przysporzy większej po- pularności ani sławy od tego pomnika. Toteż my, przyja- ciele Cezara — mówię o sobie i o Oppiuszu19, choćbyś miał pęknąć ze złości — wyrzuciliśmy na tę budowę, którą wychwalałeś pod niebiosa, 60 milionów sesterców, aby roz- szerzyć Forum i doprowadzić je aż do świątyni Wolności20. Nie udało się sprawy załatwić taniej z prywatnymi wła- ścicielami 21. Dokonamy dzieła, które nam przysporzy wiele chwały: wzniesiemy na Polu Marsowym marmurowe ogro- dzenia dla zebrań wyborczych, pokryjemy je dachem i oto- czymy wysokim portykiem długim na tysiąc kroków22. Będzie to połączone z Villa Publica. Zapytasz może, jaką będę miał korzyść z tej budowli. Po cóż jednak mamy się o to troszczyć? 23 Oto są nowości rzymskie. Nie myślę bo- 17 Żart zwrócony do Attyka, który chętnie kupował wy- kształconych niewolników, aby zatrudniać ich w swoich za- kładach wydawniczych. 18 — była to głośna Basilica Aemilia, rodowa fundacja rodu Emiliuszów, do którego należał Paulus. 19 Oppiusz był w tych latach agentem Cezara na terenie Rzymu. 20 Były to prace, które z czasem doprowadzić miały do powstania okazałego Rynku Juliuszowego (Forum Iulii). 21 Mowa o właścicielach parcel, które trzeba było wykupić z powodu budowy projektowanego rynku. 22 — tj. 1,7 km wedle naszej rachuby. 23 Nie bez pewnego zdziwienia widzimy tu Cycerona w roli Cezarowego przedsiębiorcy budowlanego — i może niezupełnie pozbawione są podstaw wypowiedziane w związku z tym tek- wiem, żebyś pytał o spisy, co do których już stracono na- dzieję, lub też o procesy wszczęte w wyniku zastosowania prawa Klodiusza. 9. Pozwól teraz, że cię wyłajam, jeśliś na to zasłużył. Piszesz bowiem w liście wysłanym z Butrotum, który mi doręczył Gajus Decymiusz, że według twego zdania wy- pada ci jechać do Azji24. Dalibóg, nie widzę żadnej takiej różnicy w tym, czy będziesz działał przez swoich pełno- mocników, czy osobiście, żeby aż było ci warto przebywać przez tak długi czas z dala od swoich bliskich. Lecz wo- lałbym mówić z tobą o tym, zanim nie powziąłeś posta- nowienia. Może bym wtedy coś u ciebie uzyskał. Teraz zachowam resztę swych łajań na kiedy indziej. Oby po- skutkowały one, aby przyspieszyć twój powrót! Piszę do ciebie rzadziej, ponieważ nie wiem, gdzie te- raz jesteś ani gdzie będziesz. Uznałem również za sto- sowne oddać list temu nieznanemu człowiekowi, ponieważ wydawało mi się, że się z tobą zobaczy. Skoro postanowi- łeś udać się do Azji, daj mi znać, proszę, kiedy mamy cię oczekiwać i co zrobiłeś w sprawie Eutychidesa. 64. (Q. fr. II 15) Cycero do brata Kwintusa Rzym, koniec sierpnia r. 54 1. Gdy otrzymasz mój list, pisany ręką sekretarza, wiedz, że nie mam ani chwili wolnego czasu; jeśli będzie napisany przeze mnie własnoręcznie, poznaj z tego, że mam go bardzo mało. Dowiedz się bowiem, że nigdy nie mia- stem przypuszczenia, że — wbrew dezynwolturze ostatnich słów — miał on jednak ,,jakieś korzyści z tej budowli". 24 Atticus miał tam widocznie jakieś interesy finansowe. 64. (Q. FR. II 15) łem więcej spraw i procesów, i to w tej najprzykrzejszej norze roku, w czasie okropnych upałów 1. Lecz trzeba to znieść, ponieważ tak mi każesz, i nie mogę dopuścić, aby się wydało, że zawiodłem wasze2 nadzieje i zamysły, zwłaszcza że, nawet gdy przedsięwzięcie okaże się zbyt trudne, uzyskam jednak dzięki swym wysiłkom wiele życz- liwości i uznania. Przeto, jak tego pragniesz, dokładam starań, aby nikogo nie urazić, aby sprzyjali mi nawet ci, co ubolewają z powodu mej zażyłości z Cezarem, aby zaś ludzie bezstronni i ci, co się raczej ku tej stronie skła- niają, szczególnie mnie szanowali i kochali. 2. Gdy w senacie przez wiele dni toczyły się bardzo gwałtowne rozprawy o przekupstwie, ponieważ kandydaci na konsulów3 posunęli się w tym względzie tak daleko, iż nie można było tego znieść, nie przychodziłem do se- natu, postanowiłem bowiem nie przystępować do żadnego leczenia państwa bez silnego poparcia. 3. W dniu gdy piszę ten list, Druzus, oskarżony o zmo- wę ze stroną przeciwną, został uniewinniony większością czterech głosów, dzięki trybunom skarbowym; senatorowie i rycerze głosowali za jego skazaniem. Tegoż dnia po po- łudniu mam bronić Watyniusza4. Jest to łatwa sprawa. 1 Dziś również sierpień jest w Rzymie okresem okropnych upałów, kiedy kto może ucieka z miasta. 2 wasze — tzn. Kwintusa i Cezara, którego interesy repre- zentuje Cycero w Rzymie w tych latach. O jakie tu usługi chodziło, o tym jest mowa w dalszym ciągu listu. 3 Por. list 63, przyp. 14. 4 Tego Watyniusza, jak wiemy z korespondencji, Cycero zawsze nie cierpiał. Dwa lata przed napisaniem tych słów, w r. 56, nie zostawił na nim suchej nitki w zachowanej mowie Przeciw Watyniuszowi. Tym razem jednak, najoczywiściej na żądanie triumwirów, musiał się podjąć jego obrony. Watyniusz okazał mu po kilku latach dużo wdzięczności, por. list 126, przyp. 6. Wybory odłożono do września. Natychmiast ma się odbyć proces Skaurusa, którego moja pomoc nie zawiedzie5. Współbiesiadników Sofoklesa 6 bynajmniej nie chwalę, choć widzę, żeś zręcznie odegrał tę sztukę. 4. Teraz przychodzę do sprawy, pd której może powi- nienem był zacząć. Jak miły był mi twój list o Brytanii!7 Bałem się Oceanu, bałem brzegów wyspy. Innych rzeczy wprawdzie nie lekceważę, lecz budzą one we mnie wię- cej nadziei niż lęku, oczekiwanie zaś nurtuje mnie bar- dziej niż obawa. Widzę, że masz świetny temat do opisów. Jakie masz miejscowości do opisania, jakie uwagi do po- czynienia o naturze rzeczy i miejsc, o obyczajach i o lu- dach! Jakie bitwy i jaki wreszcie sam wódz! Chętnie ci pomogę, jak prosisz, w czym tylko zechcesz, i wyślę ci wiersze — będzie to istotnie wysyłanie „sowy do Aten" 8. 5. Lecz słuchaj no! zdaje mi się, że coś przede mną ukrywasz. Co właściwie, drogi bracie, mówi o mych wier- szach9 Cezar? Bo najpierw napisał do mnie, że czytał pierw- szą księgę, i mówił o początku, że nawet po grecku nie czytał nic lepszego; co do reszty, doczytawszy do pew- nego miejsca, powiedział, że jest raczej niedbała: takiego 5 Skaurus był jednym z kandydatów na konsula; oskar- żono go o zdzierstwa popełnione, kiedy był namiestnikiem prowincji Sardynii, co w razie skazania uniemożliwiałoby mu kandydowanie. Obrończą mowę Cycerona mamy zachowaną. 6 Niezbyt jasna aluzja do dramatu satyrowego wielkiego tragika ateńskiego Sofoklesa (V w.), który był ulubionym auto- rem Kwintusa. Cycero odpowiada na jakąś wzmianką w liście brata. 7 Jak wynika z tej wzmianki, był to list poetycki, zawie- rający opis tej wyspy. 8 Wyrażenie przysłowiowe na określenie czynności zgoła zbytecznej (jak „nosić drzewo do lasu"). 9 Cycero ma na myśli swój poemat o wyprawie do Bry- tanii. Por. list 61, przyp. 2. 65. (Q. FR. III 5) właśnie użył wyrażenia. Powiedz mi więc, czy nie po- doba mu się sama treść, czy też styl? Nic się nie bój: bo ja ani trochę nie przestanę się sam sobie podobać. Na- pisz mi więc o tym szczerze i, jak zwykle piszesz, po bra- tersku. 65. (Q. fr. III 5) Cycero do brata Kwintusa Tuskulanum, koniec paź- dziernika lub początek li- stopada r. 54 Marek pozdrawia brata Kwintusa. 1. Pytasz mnie o księgi1, które zacząłem pisać, gdym był w Kumanum; nie przestałem i nie przestaję nad nimi pracować, lecz kilkakrotnie już zmieniałem cały plan i bu- dowę dzieła. Ukończyłem już dwie księgi, w których pod- czas dziewięciodniowych świąt, odbywających się za kon- sulatu Tudytana i Akwiliusza 2, odbywa się rozmowa mię- dzy Afrykańczykiem 3, na krótko przed jego śmiercią, a Le- liuszem, Filusem, Maniliuszem, Kwintusem Tuberonem, Publiuszem Rutyliuszem, wreszcie obu zięciami Leliusza, Fanniuszem i Scewolą. Rozmowa, podzielona przeze mnie na dziewięć dni i tyleż ksiąg 4, toczy się na temat najlep- szego ustroju państwa i najlepszego obywatela. Praca szła mi doskonale, a godność występujących osób przydawała wagi ich wypowiedziom. Gdy jednak czytano mi te księgi 1 Idzie o dzieło O państwie, por. listy 60, przyp. 3 i 63, ust. 2—3. 2 — tj. w r, 133. 3 Por. list 63, przyp. 6. 4 W ostatecznej redakcji dzieło liczyło ksiąg 6. w Tuskulanum w obecności Salustiusza 5, zauważył on, że można było traktować te tematy ze znacznie większą po- wagą, gdybym mówił o państwie we własnym imieniu; nie jestem przecież Heraklidesem z Pontu6, lecz mężem konsularnym, który sam brał udział w najważniejszych wydarzeniach politycznych. Wypowiedzi, które przypisałem ludziom tak dawno żyjącym, wydadzą się wymysłem; w tamtych moich księgach, dotyczących krasomówstwa7, postąpiłem bardzo ładnie, usuwając się w cień, ale roz- mowy przypisałem ludziom, których sam mogłem widzieć. Arystoteles, mówiąc o ustroju państwa i o wybitnym mężu stanu 8, pisze sam od siebie. 2. Argumenty jego wywarły na mnie wrażenie, tym bardziej, że nie mogłem mówić o największych wstrząsach w naszym państwie, gdyż odbywały się one później, niż żyli uczestnicy rozmowy. To właśnie miałem na myśli, aby nie obrazić nikogo ze współczesnych przez poruszanie ostatnich wypadków. Teraz uniknę tego i będę sam roz- mawiał z tobą9; jednak przyślę ci to, co już zacząłem, gdy powrócę do Rzymu. Mam nadzieję, iż uprzytomnisz sobie, że porzuciłem pracę nad tymi księgami nie bez pew- nego żalu. 3. Przyjaźń Cezara, o której napisał mi on obszernie w swym liście, sprawia mi niewymowną radość; nie przy- wiązuję jednak wielkiej wagi do obietnic, którymi mnie 5 Raczej jest to wspomniany w liście 57 (por. przyp. 6) poeta niż znany historyk tego nazwiska. 6 — uczeń Platona, który pisywał dialogi filozoficzne, gdzie jako rozmówców wprowadzał słynne osobistości historyczne. 7 O mówcy. 8 W zaginionych dziełach młodzieńczych pt. Polityk i O spra- wiedliwości. 9 Cycero myślał zatem o całkowitej zmianie scenerii i po- staci dzieła; ostatecznie jednak pozostał przy koncepcji pier- wotnej, gdyż ta dochowała się do naszych czasów. 65. (Q. FR. III 5) zasypał; nie łaknę zaszczytów, nie tęsknię za sławą i ra- czej pragnę stałości w jego uczuciach niż spełnienia jego obietnic. A jednak życie moje jest teraz tak niespokojne i pełne trudów, jak gdybym się spodziewał tego, czego nie żądam. 4. Prosisz mnie o napisanie wierszy 10; nie uwierzysz jednak, drogi bracie, jak mi brak czasu; a przy tym nie czuję w sobie dostatecznej skłonności do opiewania tego, czego pragniesz. Czy żądasz ode mnie utworów poetyckich o tym, czego nawet myślą nie umiem objąć, ty, co prze- wyższasz wszystkich w tego rodzaju wyrażeniach i przed- stawieniach? Uczyniłbym to jednak, gdybym mógł; lecz dobrze wiesz, że dla stworzenia poematu potrzebne jest pewne uniesienie duszy, którego mi całkiem brak przy dzi- siejszych okolicznościach. Trzymam się co prawda z dala od wszelkiej działalności politycznej i oddaję się pracy literackiej, lecz wyznam ci teraz to, co, dalibóg, najpierw chciałem przed sobą ukryć11. Dręczy mię trwoga, drogi bracie, dręczy mię trwoga: nie ma już państwa, nie ma sądów 12, i ten okres mego życia, który powinien był być okresem rozkwitu mego znaczenia w senacie, muszę tra- wić na pracy w sądach lub spędzać w domu na zajęciach literackich; a to, co pokochałem od dziecka: Starać się wielu przewyższyć i zawsze górować wśród innych 13, 10 Por. list 64, przyp. 9. 11 Następuje wyznanie bardzo charakterystyczne dla ów- czesnego stanu ducha Cycerona. 12 nie ma państwa, nie ma sądów — w dawnym znaczeniu niezawisłego wymiaru sprawiedliwości i niezawisłej działalno- ści politycznej, gdyż wszystko uzależnione zostało od dyktatu trium wirów. 13 Wiersz z Iliady Homera (VI 208; por. XI 784). zupełnie już przepadło; bo nie mogłem zwalczać swych wrogów, a niektórych musiałem nawet bronić. Nie jestem już wolny nie tylko w swej przyjaźni, ale nawet w swej nienawiści, i wśród wszystkich znalazł się tylko jeden Ce- zar, który jest mi przyjazny tak, jak tego pragnąłem, lub nawet, jak inni sądzą, on jeden wie, czego chce. Jednak wśród tych wszystkich przykrości nie ma ani jednej takiej, której bym nie mógł codziennie złagodzić różnymi pocie- chami; lecz największą pociechą będzie mi nasze połącze- nie. Teraz bowiem do wszystkich zgryzot dołącza się naj- większa — tęsknota za tobą. 5. Gdybym bronił Gabiniusza 14, jak według zdania Pan- sy powinienem był uczynić, zginąłbym: bo ci, co go nie- nawidzą (a są to całe stany), z jego winy zwróciliby swoją nienawiść ku mnie. Myślę, że doskonale zrobiłem, trzyma- jąc się tylko tego, co wszyscy widzieli. I wreszcie, jak mi radzisz, zwracam się całkowicie w stronę pokoju i spo- koju. 6. Co się tyczy książek 15, Tyrannio jest leniuchem; po- rozmawiam z Chryzypem; ale praca jest trudna i wymaga bardzo pilnego człowieka. Zdaję sobie sam z tego sprawę, gdyż mimo całej swej gorliwości nic nie mogę osiągnąć. Nie wiem doprawdy, dokąd mam się zwrócić w sprawie książek łacińskich: z takimi błędami przepisują je i sprze- 14 Gabiniusz jako namiestnik prowincji Syrii wprowadził z powrotem na tron króla egipskiego Ptolemeusza VII, wygna- nego przez rewolucję (por. list 55, przyp. 2). Oskarżono go po- tem w Rzymie, że zrobił tak pod wpływem przekupstwa. Pom- pejusz zabiegał o jego uwolnienie i uzyskał je. 15 Kwintus prosił brata, aby kazał mu doprowadzić do ładu bibliotekę złożoną z dzieł greckich i łacińskich. Cycero liczył na fachową pomoc Tyranniona (por. list 51, przyp. 1), ale ten nie okazywał, zdaje się, zbyt wiele ochoty. Wspomniany obok niego Chryzyp to zapewne jakiś wyzwoleniec lub wykształ- cony niewolnik. 65. (Q. FR. III 5) dają! Jednak nie zaniedbam tego, o ile to będzie w grani- cach możliwości. Krebriusz, jak ci pisałem poprzednio, jest w Rzymie i gotów jest zgodzić się na wszystko: oświad- czył że uważa się za twego dłużnika. Myślałem, że ze skarbem załatwiono wszystko w czasie mojej nieobecności. 7. Piszesz, że wykończyłeś cztery tragedie w szesnaście dni16; i chcesz zapożyczać się u innych? 17 I szukasz pa- tosu, napisawszy Elektrę, i w dodatku „brutalną"? Nie bądź leniwy i wiedz, że słynne słowa Poznaj samego siebie po- wiedziano nie tylko dla ukrócenia pychy, lecz abyśmy także znali nasze dobre cechy. W każdym razie przyślij mi, proszę, i tę tragedię, i Erigonę. Masz więc odpowiedź na swoje dwa ostatnie listy. 8. W Rzymie, zwłaszcza na Drodze Appijskiej, w po- bliżu świątyni Marsa, jest niebywała powódź: porwało por- tyk Krassypeda, ogrody i wiele sklepów; woda dochodzi aż do basenu publicznego. Oto zastosowanie słów Homera 18: W porze jesiennej, gdy wody wzburzone na ziemie wylewa Zeus, co na ludzi występnych gniewem gwałtownym zapałał... Te zaś słowa dadzą się zastosować do uniewinnienia Gabi- niusza: Ci, co na sądach przemocą wyroki wydają kulawe, Precz sprawiedliwość wypędzą i bogów się kary nie boją... Postanowiłem jednak nie dbać o to. 16 Kwintus próbował (z zapałem, ale bez powodzenia) swo- ich sił na polu dramatu. Płodność, o jakiej świadczy to miejsce, byłaby zupełnie zawrotna, nawet gdyby chodziło o wykończenie prac poprzednio zaczętych. Co osobliwsze, Kwintus uprawiał te „wczasy literackie" będąc na wojnie. 17 Aluzja do próśb Kwintusa o przysłanie wierszy, o któ- rych mowa była w pierwszej części listu. 18 Cztery następujące wiersze pochodzą z Iliady (XXVI 385 nn.). Gdy powrócę do Rzymu, napiszę ci, co tylko uda mi się wypatrzyć, i dam listy do Labienusa i Liguriusza. Ten list napisałem przed świtem, przy świetle drewnianej lampki, która jest mi wyjątkowo miła, bo mi powiedziano, żeś ty ją zamówił, gdy byłeś na Samos. Bądź zdrów, mój naj- droższy i najlepszy z braci. 66. (Fam. VII 16) Cycero do Trebacjusza Rzym, koniec listopada lub początek grudnia r. 54 Marek Cycero przesyła pozdrowienie Trebacjuszowi. 1. Wiesz, że na końcu Konia trojańskiego 1 są słowa: „Późno zmądrzeli". Ty jednak, mój staruszku, zmądrzałeś nie za późno. Z początku twoje listy, pełne wybuchów wściekłości, były dość głupie; lecz żeś się potem w Bry- tanii nie okazał szczególnie ciekaw widoków, bynajmniej tego nie ganię. Teraz, na leżach zimowych, jesteś, jak mi się zdaje, zupełnie oczarowany, i dlatego nie chce ci się ruszać. Zawsze rozum mieć należy: to jest najostrzejsza broń2. 2. Gdybym często jadał obiady na mieście, przyjąłbym niewątpliwie zaproszenie twego przyjaciela Gnejusa Okta- wiusza3; powiedziałem mu jednak, gdy mnie kiedyś za- praszał: „Ktoś ty taki, proszę?" — Lecz, dalibóg, żart na 1 — tragedia (zapewne Newiusza) pod tym tytułem. 2 Urywek z nie znanej bliżej tragedii rzymskiej. 3 — nieznana jakaś osobistość, o której była już mowa we wcześniejszej korespondencji Cycerona z Trebacjuszem. 66. (FAM. VII 16); 67. (Q. FR. III 8) stronę, to bardzo miły człowiek; szkoda, żeś go ze sobą nie zabrał. 3 Pamiętaj donieść mi dokładnie, co robicie i czy ma- cie zamiar przybyć do Italii tej zimy. Balbus zapewnił mnie że zostaniesz bogatym. Czy mówił to w sensie rzym- skim to znaczy, że się dobrze zaopatrzysz w pieniądze, czy też w rozumieniu stoików, a więc że bogaci są wszyscy, którzy mogą się radować niebem i ziemią, przekonam się później. Masz jednak powód do zadowolenia: wiadomo powszechnie, że w Samarobriwie 4 nie ma lepszego od cie- bie znawcy prawa. 67. (Q. fr. III 8) Cycero do brata Kwintusa Rzym, koniec listopada lub początek grudnia r. 54 1. Nie mam ci co odpowiedzieć na twój poprzedni list, pełen narzekań i skarg: piszesz, że poprzedniego dnia wręczyłeś Labienusowi list podobny w tonie; jeszcze nie nadszedł. Ale twój ostatni list rozproszył całą moją tro- skę. Radzę ci tylko i proszę: wśród tych wszystkich przy- krości, trudów i tęsknot pamiętaj, jaki był nasz plan przy twoim wyjeździe. Mieliśmy przecież na widoku nie jakieś tam drobne i liche korzyści. Cóż bowiem chcie- liśmy kupić za cenę naszej rozłąki? Dążyliśmy do zdoby- cia pewnej ochrony tego wszystkiego, co stanowi o na- szej godności, dzięki życzliwości tak dobrego i tak potęż- nego człowieka 1. Nasze nadzieje sięgają dalej niż bez- 4 — dziś Amiens, miasto w płn. Francji. 1 — Cezara. pośredni cel naszych dążeń; resztę zaliczmy do strat. Tak więc, jeśli będziesz często wracał myślą do naszych po- przednich zamierzeń i nadziei, łatwiej zniesiesz wszystkie trudy życia wojskowego i to, co cię teraz dręczy; zresztą, gdy zechcesz, będziesz przecież mógł zrzucić z siebie to brzemię. Lecz sprawa jeszcze nie dojrzała, choć ta chwila się zbliża. 2. Zalecam ci także, abyś nie powierzał listowi wieści, które w razie rozpowszechnienia byłyby dla nas źródłem przykrości. Wiele jest takich rzeczy, których wolę nie wie- dzieć, niż dowiedzieć się o nich za cenę niebezpieczeń- stwa. Napiszę ci więcej, gdy będę miał umysł spokojny i gdy mój Cycero będzie zdrów, jak się spodziewam. Ty zaś, proszę, daj mi znać, komu mam powierzyć następne listy do ciebie: posłańcom Cezara, aby on ci je zaraz prze- kazał, czy też posłańcom Labienusa? 2 Bo nie wiem, gdzie są ci Nerwiowie3 i w jakiej odległości. 3. To, co mi piszesz o dzielności i sile ducha, jaką Cezar okazał w tak bolesnych okolicznościach4, sprawiło mi wielką radość. Namawiasz mnie, abym skończył rozpo- częty dla niego poemat5; jakkolwiek zarówno moje za- jęcia, jak i obecne usposobienie odrywają mnie od nie- go, jednak, skoro Cezar dowiedział się z mego listu pisa- nego do ciebie, żem coś takiego zaczął, powrócę do roz- poczętej pracy i skończę ją w tych dniach, wolnych z po- wodu modłów6. Cieszę się, że z ich powodu nasz przy- 2 — jednego z najwybitniejszych generałów służących pod Cezarem w Galii. 3 — plemię w północnej Galii. 4 Mowa o śmierci córki Cezara, Julii, żony Pompej usza, która zmarła zapewne we wrześniu tego roku. 5 Por. listy 61 i 64. 6 Były to modły, mające ułagodzić gniew bogów, zarządzone z racji wylewu Tybru. 67. (Q. FR. II 8) jaciel Messala i inni uwolnili się od kłopotów 7. Liczycie, że on i Domicjusz zostaną konsulami, i w tym nie róż- nicie się ode mnie w przewidywaniach. Poręczę za Mes- salę wobec Cezara. Lecz Memmiusz pokłada swe nadzieje w przyjeździe Cezara; myślę, że się w tym względzie myli. Pompejusz dawno już Skaurusa porzucił. 4. Sprawy się przewlekają; odkładając komicje, uczy- niono interregnum koniecznym8. Pogłoski o dyktatorze9 są niemiłe dobrym obywatelom; dla mnie jeszcze przy- krzejsze jest to, co oni mówią. Zresztą cała rzecz budzi niepokój i gasi zapały. Pompejusz wyraźnie oświadcza, że tego nie chce; jednak w rozmowie ze mną tego nie mówił. Zdaje się, że ustawę ma wnieść Hirrus. Bogowie! jakiż on10 jest głupi! jak niezrównanie zakochany sam w sobie! Użył mnie, aby odstraszyć od działania Krassusa Junianusa, człowieka wielce mi oddanego. Trudno jest poznać, czy on chce, czy nie chce. Jednak, jeżeli Hirrus będzie prowadził sprawę, on nie okaże, że tego nie chce. 7 Przyjaciele Cycerona, o których tu mowa, byli to kan- dydaci na konsulów w roku następnym; wytoczono im proces o przekupstwo przy wyborach; otóż na czas publicznych mo- dłów zawieszone były wszelkie czynności publiczne, a więc i sądy. 8 Na komicjach (centurialnych) wybierano urzędników na rok następny; wobec ich odkładania jeszcze w grudniu (kiedy ten list jest pisany) groziła taka sytuacja, że nie zostaną oni w ogóle wybrani w porę, a zatem, wobec wygaśnięcia władzy urzędników poprzedniego roku, nastąpi okres zwany w rzym- skiej terminologii interregnum (bezkrólewie). Istotnie miało ono miejsce przez pierwszą połowę r. 53. 9 Wobec braku normalnej magistratury można się było uciec do zamianowania przez senat nadzwyczajnego zwierzchni- ka państwa z tytułem dyktatora. Oczywiście miałby nim być Pompejusz, ale to oznaczałoby dalsze wzmocnienie jego nad- rzędnego stanowiska w państwie i stąd obawy Cycerona. 10 Oczywiście mowa o Pompejuszu. O żadnej innej sprawie politycznej się nie mówi; w każ- dym razie nic się nie robi. 5. Dnia 23 listopada odbył się bardzo wzruszający po- grzeb syna Serranusa Domestyka. Ojciec wygłosił mowę pochwalną napisaną przeze mnie11. 6. Teraz o Milonie 12. Pompejusz nie robi nic dla niego, lecz wszystko dla Gutty, i oświadcza, że zdobędzie dla niego poparcie Cezara. Milon lęka się tego, i całkiem słusznie: jeśli Pompejusz zostanie dyktatorem, to dla nie- go wszelka nadzieja stracona. Jeśli udzieli poparcia swe- go oddziału13 temu, kto się przeciwstawi dyktaturze, lę- ka się nieprzyjaźni Pompejusza; jeżeli go nie poprze — obawia się, że projekt przeprowadzą siłą. Przygotowuje wspaniałe igrzyska, mówią, że wspanialszych nikt jeszcze nie dawał; to podwójna i potrójna głupota, ponieważ nikt ich od niego nie żąda; ponieważ już dawniej, jako edyl, wyprawiał wspaniałe igrzyska; ponieważ nie ma pieniędzy; wreszcie ponieważ jest przewodniczącym 14 lub też może się uważać za przewodniczącego, a nie za edyla. Napisałem ci prawie o wszystkim. Dbaj o zdrowie, mój najdroższy bracie. 11 Było starym zwyczajem rzymskim, że na pogrzebie po- chwałę zmarłego wygłaszał ktoś z najbliższej rodziny. Wspom- niana mowa pióra Cycerona nie jest nam znana. 12 — był to awanturnik polityczny (por. list 50, przyp. 13) przeciwstawiający się drugiemu człowiekowi jego pokroju, Klo- diuszowi, znanemu wrogowi Cycerona. Milo zamierzał w r. 53 starać się o konsulat na rok następny. W poniższym ustępie Cycero rozważa jego szansę, zwłaszcza wobec kontrkandydatury owego (nie znanego nam bliżej) Gutty, którego popierać miał Pompejusz. 13 Mowa o bojówce, jaką Milo miał na swe rozkazy. 14 O jakie to „przewodnictwo" chodzi, jest dla nas rzeczą nie dość jasną. 68. (FAM. VII 12) 68. (Fam. VII 12) Cycero do Trebacjusza Rzym, luty r. 53 Cycero przesyła pozdrowienie Trebacjuszowi. 1. Dziwiłem się, dlaczegoś przestał mi przysyłać listy: lecz mój przyjaciel Pansa oznajmił mi, żeś został epiku- rejczykiem 1. Cóż za cudowny obóz!2 Co byś zrobił, gdy- bym cię wysłał do Tarentu, a nie do Samarobriwy? Jużeś mi się wtedy nie podobał, gdyś podzielał opinię mega przyjaciela Zejusa 3. 2. Lecz jak będziesz bronił prawa krajowego4, jeśli wszystko robisz w swoim interesie, a nie w interesie swoich współobywateli? A cóż się stanie z ową formułą zaufania, jak powinno się postępować uczci- wie między ludźmi uczciwymi? A któż to bo- wiem robi wszystko tylko dla siebie? Jakie prawo usta- nowisz dla podziału wspólnego mienia, skoro nie może być nic wspólnego między tymi, co wszystko 1 Cały list utrzymany jest w tonie żartobliwym z racji rzekomego przejścia Trebacjusza do obozu epikurejczyków, któ- rzy byli niesympatyczni Cyceronowi. Przytaczamy go tu jako przykład dowcipu Cycerona, a zarazem nie opuszczających go nigdy zainteresowań filozoficznych. 2 Adresat listu, Trebacjusz, znajduje się w obozie Cezara w Samarobriwie (dziś Amiens). Zdawało by się, że trudy życia obozowego nie sprzyjają hołdowaniu filozofii rozkoszy. Co in- nego południowoitalski Tarent (wspomniany zaraz poniżej), który uchodził za siedlisko hulaszczego życia. 3 Imię prawdopodobnie zniekształcone. 4 Cycero rozważa teraz humorystycznie konsekwencje, ja- kie dla Trebacjusza-prawnika wynikną z wyznawania filozofii epikurejskiej. Wyrazy uwidocznione w tekście drukiem roz- strzelonym są formułkami prawa rzymskiego. mierzą swoją przyjemnością? I jak możesz przysię- gać na Jowisza-kamień, skoro wiesz, że Jowisz nie może się gniewać na nikogo? A dalej, cóż się stanie z narodem Ulubrów 5, jeśli zdecydujesz, że nie trzeba się zajmować polityką?6 Tak więc, jeśliś nas naprawdę opu- ścił, przykro mi; jeśli uważasz za korzystne zrobić przy- jemność Pansie, mogę ci wybaczyć. Napisz tylko do mnie, co porabiasz i czy nie trzeba ci, żebym ci coś załatwił lub się o coś zatroszczył. 69. (Fam. II 4) Cycero do Kuriona Rzym, połowa r. 53 Cycero przesyła pozdrowienie Gajusowi Kurionowi. 1. Wiesz dobrze, że istnieje wiele gatunków listów1; najbardziej prawdziwy wśród nich jest ten, dla którego sama rzecz została wynaleziona: kiedy mianowicie zawia- damiamy nieobecnych o czymś, na czym albo nam, albo im zależy. Nie spodziewasz się oczywiście ode mnie listów w tym rodzaju; jeśli bowiem chodzi o twoje sprawy do- mowe, masz przecież i sekretarzy, i posłańców, u mnie zaś nie stało się nic nowego. Pozostają dwa inne ga- tunki listów, które bardzo mi się podobają, jeden poufały i żartobliwy, drugi surowy i poważny. Nie wiem do- prawdy, który z nich mniej się dla mnie nadaje. Czyż 5 — mała gmina italska, w której Trebacjusz pełnił (może dziedzicznie) jakieś godności lokalne, przez Cycerona pompa- tycznie nazwana „narodem". 6 — dewiza epikurejska. 1 Charakterystyczne świadectwo, które poucza nas, jak roz- budowana była już za czasów Cycerona teoria pisania listów. 69. (FAM. II 4) mam z tobą w liście żartować? Nie uważałbym, dalibóg, za obywatela kraju człowieka, który mógłby śmiać się w dzisiejszych czasach. Czy więc mam ci napisać coś po- ważnego? Cóż poważnego może Cycero napisać do Kurio- na jeśli nie o sprawach państwa? W tym jednak przed- miocie położenie moje jest takie, że nie śmiem pisać tego, co myślę, czego zaś nie myślę, napisać nie chcę. 2. Skoro więc nie mam już żadnego tematu do pisa- nia 2, zakończę ten list według swego zwyczaju i zachę- cę cię do ubiegania się o najwyższą chwałę. Masz bowiem nieprzyjaciółkę w wyjątkowej nadziei związanej z twoją osobą; zwyciężysz ją jednak bez trudu przez to tylko, że postanowisz zabiegać koło zdobycia tej chwały, którą ukochałeś, i tych cnót, które do niej prowadzą. Napisał- bym w tym względzie więcej, gdybym nie żywił prze- konania, że sam sobie dodajesz bodźca; toteż jeśli o tym napomknąłem, zrobiłem to nie dla wzbudzenia w tobie zapału, lecz dla udowodnienia ci mej przyjaźni. 2 Można by się dziwić, po co w ogóle Cycero pisze cały list. Tajemnica leży w tym, że wraz z kilku innymi stanowił on przygotowanie do listu wysłanego później (Fam. II 6 z połowy r. 53), a nie zawartego w naszym Wyborze, w którym Cycero usiłował zjednać Kuriona dla swej polityki — przykład na to, jak korespondencja jego bywała niekiedy przemyślaną z góry metodą działania, służącą różnym celom, nie tylko, jak w wy- padku listów do Attyka, sposobnością do wywnętrzenia się przed przyjacielem. 70. (Fam. III 2) Cycero do Appiusza Klaudiusza Rzym, marzec r. 52 Prokonsul1 Marek Cycero przesyła pozdrowienie im- peratorowi 2 Appiuszowi Pulcherowi. 1. Jakkolwiek wypadło mi udać się na prowincję, z władzą wojskową, wbrew memu pragnieniu i oczeki- waniu, wśród tylu trosk i kłopotów mam jedną pocie- chę: myśl, że nie mógłbyś znaleźć następcy, który byłby ci bardziej przyjazny ode mnie, oraz przekonanie, że i ja nie mógłbym otrzymać swej prowincji z rąk kogoś, kto by bardziej niż ty pragnął przekazać mi ją w jak naj- lepszym stanie i w jak najlepszych warunkach. Jeśli i ty spodziewasz się podobnej życzliwości z mojej strony, to nigdy nie zawiedziesz się z pewnością w swoich nadzie- jach. Proszę cię jak najusilniej i jak najgoręcej, w imię naszej tak bliskiej przyjaźni i w imię twojej wyjątkowej dobroci, abyś dbał i troszczył się o moje sprawy, w czym tylko będziesz mógł — a będziesz mógł bardzo wiele. 2. Widzisz, że na zasadzie uchwały senatu muszę objąć rządy w prowincji. Jeśli oddasz mi ją, w granicach moż- liwości, w najbardziej uporządkowanym stanie, będzie mi łatwiej, że tak powiem, przebiec cały okres mego urzędu. Sam zdecydujesz, co możesz uczynić w tym względzie: ja cię proszę tylko o to, abyś uczynił, co ci tylko przyjdzie do głowy dla mego pożytku. 1 O okolicznościach, w jakich Cycero objął prokonsulat, por. Wstęp s. XXXVII. 2 Appius Pulcher był namiestnikiem Cylicji, którego urzę- dowanie właściwie dobiegało końca i od którego przejąć miał je Cycero. 70. (FAM. III 2); 71. (ATT. V 1) Napisałbym ci więcej, gdyby twoja delikatność wyma- gała więcej słów i gdyby nasza przyjaźń mogła na to pozwolić, albo gdyby sprawa wymagała więcej wyjaśnień i nie mówiła sama za siebie. Proszę cię, bądź przekonany, że jeśli zobaczę twą troskę o moje sprawy, znajdziesz w mojej wdzięczności obfite i nie kończące się źródło radości. Bądź zdrów. 71. (Att. V 1) Cycero do Attyka Minturny, 5 lub 6 maja r. 51 1. Tak, widziałem twe uczucia przy naszym rozstaniu, moje zaś sam mogę poświadczyć. Tym bardziej będziesz musiał dawać baczenie, by czegoś nowego nie uchwalono, żeby ta nasza rozłąka nie trwała dłużej nad rok. 2. Co do Anniusza Saturnina, dobrześ się spisał. Jeśli chodzi o poręczenie, proszę cię o złożenie go, dopóki bę- dziesz w Rzymie. Jest tam kilka poręczeń przy sprzeda- ży, jak to było z majątkami Menniusza czy Atyliusza. Z Oppiuszem stało się, jak chciałem, zwłaszcza żeś mu otworzył kredyt na 800 000 sesterców. Chcę je koniecznie zapłacić, chociażby przez zaciągnięcie pożyczki, nie cze- kając, aż ostatecznie ściągnę moje należytości. 3. Teraz przystępuję do owego wiersza, coś go napi- sał w poprzek listu, polecając mi swoją siostrę 1. Oto jak się rzecz ma. Gdy przybyłem do Arpinum i gdy brat do mnie przyszedł, zaczęła się rozmowa, między innymi mó- 1 Nie najlepsze stosunki Kwintusa Cycerona z jego żoną, siostrą Attyka, Pomponią, co jakiś czas powracają na karty korespondencji między obydwoma przyjaciółmi. Por. list 2 i 11. wiliśmy wiele i o tobie. Nawiązałem więc do tego, o czym mówiliśmy z tobą w sprawie twojej siostry w Tuskula- num. Nie widziałem nikogo równie łagodnego i spokojne- go, jak mego brata w stosunku do twojej siostry, tak że nawet jeżeli i były jakie nieporozumienia z powpdu wy- datków, nie było tego widać. Tak minął ten dzień. Naza- jutrz wyruszyliśmy z Arpinum. Ponieważ był to dzień świąteczny, Kwintus pozostał w Arkanum, ja w Akwi- num, lecz jedliśmy obiad w Arkanum. Znasz tę posia- dłość. Gdyśmy tam przybyli, Kwintus bardzo uprzejmie rzekł: Pomponio, ty poproś kobiety, ja poproszę chłop- ców 2. Nie można było, jak mnie się przynajmniej wy- dało, zachować się łagodniej, tak co do słów, jak co do sposobu wypowiedzenia ich i wyrazu twarzy. Na to ona: Ja sama jestem tu gościem. To, zdaje się, wynikło z te- go, że Stacjusz3 pojechał naprzód, aby zarządzić obiad. Na to rzekł do mnie Kwintus: Oto, co znoszę codzien- nie! 4. Powiedz: Cóż to takiego, proszę? — Duża rzecz, i mnie samego wzburzyła, tyle było u niej niewłaściwej szorstkości i w słowach, i w wyrazie twarzy. Ukryłem przykre wrażenie, jakiego doznałem. Położyliśmy się przy stole4: wszyscy oprócz niej; Kwintus posłał jej jednak dania od stołu, ale ona ich nie przyjęła. Cóż tu wiele mówić? Wydało mi się wówczas, że nikt nie jest łagod- niejszy od mego brata ani opryskliwszy od twej siostry; pomijam już wiele rzeczy, które mi więcej krwi napsuły niż samemu Kwintusowi. Stamtąd udałem się do Akwi- num, Kwintus zaś został w Arkanum. Nazajutrz rano przybył do mnie do Akwinum i opowiedział, że ona nie 2 Szło o poproszenie do stołu, prawdopodobnie żony i córki Marka Cycerona oraz dwu synów Kwintusa i Marka. 3 — wyzwoleniec Kwintusa. 4 przy stole — starożytni jedli leżąc na sofach przy stole. 71. (ATT. V 1); 72. (ATT. V 9) chciała z nim spać, a w chwili odjazdu zachowywała się podobnie, jak poprzednio w mojej obecności. Cóż ty na to? Możesz jej samej powiedzieć, że według mego zdania okazała owego dnia zupełny brak serca. Napisałem ci o tym być może obszerniej, niż należało, aby ci dowieść, że i ty ze swej strony musisz udzielić napomnień i po- uczeń. 5. Proszę wreszcie, abyś załatwił moje polecenia, za- nim wyjedziesz, abyś wszystko do mnie napisał, abyś wyprawił Pomptinusa, a gdy wyjedziesz5, nie zapomniał mnie o tym zawiadomić; bądź też przekonany, że nikt nie jest mi droższy ani milszy od ciebie. W Minturnach roz- stałem się czule z zacnym Aulusem Torkwatem. Zaznacz, proszę, w rozmowie z nim, że ci o nim pisałem. 72. (Att. V 9) Cycero do Attyka Akcjum, 14 czerwca r. 51 1. Przybyłem do Akcjum 1 14 czerwca; poprzednio, na Sybotach i Korcyrze 2, dzięki twoim darom, których obfi- cie i życzliwie dostarczyli mi Araus i mój przyjaciel Euty- ćhides, ucztowałem jak Saliowie 3. Z Akcjum wolałem je- chać lądem, choć żegluga mogła być doskonała; lecz okrążyć Leukatę4 wydawało mi się trudne, a przyjechać 5 wyjedziesz — z Rzymu. 1 — miejscowości portowej w Epirze, w 20 lat później wsła- wionej zwycięstwem Oktawiana nad Antoniuszem. 2 — wyspach na Morzu Jońskim. 3 kolegium kapłańskie w Rzymie, którego uczty cieszyły się sławą wystawności. 4 — wyspa na Morzu Jońskim. do Patr5 na małych statkach, bez bagażu, uznałem za niedość godne. Jak mi często radziłeś — nawracając wie- rzącego — codziennie przemyślani sytuację, wydaję pole- cenia swoim ludziom, czynię wszystko, aby wypełnić tę nadzwyczajną misję6 jak najbezinteresowniej i jak naj- bardziej honorowo. Oby tylko Part siedział spokojnie i los mi sprzyjał; za to, co ode mnie zależy, ręczę. 2. Daj mi poznać, proszę, co robisz, gdzie kiedy bę- dziesz, w jakim stanie zostawiłeś w Rzymie moje spra- wy, zwłaszcza co się tyczy owych 820 000 sesterców 7. Wy- starczy ci na to jeden list wyprawiony przez pewne ręce, aby mi na pewno został doręczony. Zresztą, ponieważ te- raz nie jesteś w Rzymie, kiedy o tej sprawie jeszcze się? nie mówi, ale będziesz, jak mi napisałeś, kiedy przyjdzie czas na nią, pamiętaj postarać się sam i przy pomocy wszystkich naszych przyjaciół, zwłaszcza Hortensjusza, aby mój rok urzędowania pozostał bez zmian i aby nic no- wego nie uchwalono. Powierzając ci tę sprawę, zadaję sobie pytanie, czy mam cię jeszcze prosić, abyś walczył przeciw utrąceniu dodatkowego miesiąca 8. Nie śmiem jed- nak wkładać wszystkich ciężarów na twe barki: bądź nie- ugięty, gdy będzie chodziło o rok. 5 — port nad Morzem Jońskim. 6 nadzwyczajną misję — tak nazywa Cycero zlecone mu funkcje ze względu na nowe okoliczności, w jakich mu je zle- cono. 7 Była to kwota, którą Cycero winien był Cezarowi. 8 Ówczesny państwowy kalendarz rzymski pozostawał w znacznej niezgodzie ze słońcem. Powstające różnice usuwano dodając co 2 lata po 23 lutego miesiąc dodatkowy. Cyceronowi idzie o to, aby miesiąca tego nie wtrącono w roku nadchodzą- cym (51 wedle naszej rachuby), gdyż przedłużyłoby to okres jego urzędowania w Cylicji o ten właśnie 1 miesiąc. Kres tym nieporządkom w rachubie czasu położył dopiero w kilka lat potem Juliusz Cezar zaprowadzając poprawiony kalendarz zwa- ny od jego imienia juliańskim. 73. (ATT. V 10) 3. Mój Cycero, najgrzeczniejszy i najmilszy chłopak, przesyła ci pozdrowienia. Jak wiesz, zawsze żywiłem przy- jaźń dla Dionizjusza, teraz jednak co dzień więcej go ce- nię, a najwięcej dalibóg za to, że ciebie kocha i nie prze- staje mówić mi o tobie. 73. (Att. V 10) Cycero do Attyka Ateny, 27 czerwca r. 51 1. Odkąd przybyłem do Aten 24 czerwca, już czwarty dzień oczekuję Pomptinusa 1, nie wiedząc nic pewnego o jego przyjeździe. Wierz mi, że całą duszą jestem z to- bą, i choć mi tego nie potrzeba, aby myśleć o tobie, to jednak ślady twego pobytu tutaj jeszcze bardziej mi o to- bie przypominają. Cóż chcesz? O niczym innym tu się nie mówi, tylko o tobie. 2. Lecz ty może wolisz dowiedzieć się czegoś o mnie? Oto masz: dotychczas ani państwo, ani ludzie prywatni nie ponieśli żadnych kosztów, ani na mnie, ani na żad- nego z moich towarzyszy. Nie przyjmujemy nawet nic z tego, na co pozwala ustawa Juliusza2, nic nawet od gospodarza. Całe moje otoczenie nabrało przekonania, że 1 — jednego z wyższych oficerów, mających Cyceronowi to- warzyszyć w Cylicji. 2 Mowa o prawie o zdzierstwach (na prowincji) uchwalo- nym na wniosek Cezara za jego konsulatu i dlatego noszącym jego imię. Cycero w porozumieniu z Attykiem obrał sobie za linię postępowania w czasie namiestnictwa przestrzeganie skru- pulatnej bezinteresowności (por. list poprzedni, ust. 1), która wyjątkowo tylko znamionowała rzymskich urzędników na pro- wincji. musi się poświęcić dla mego dobrego imienia. Dotychczas idzie bardzo dobrze. Już to zauważono, i Grecy oddają mi wielkie i głośne pochwały. Co do reszty, staram się postępować według zasad, które, jak myślę, i ty uzna- jesz. Lecz odłóżmy pochwały do zakończenia mowy3. 3. Zresztą położenie moje jest tego rodzaju, że bardzo często oskarżam się o głupotę, iż nie potrafiłem jakoś wy- kręcić się od tej sprawy. Jakże to wszystko jest obce memu usposobieniu! Jak prawdziwe są te słowa: Pilnuj, szewcze, kopyta! Powiesz: „Cóż o tym mówić jak dotąd? Przecież jeszcze nie wszedłeś w samą sprawę?" Wiem o tym dobrze i przypuszczam, że czekają mnie daleko gorsze rzeczy. Chociaż pozornie, jak mi się zdaje, znoszę to wszystko z całym spokojem i zimną krwią, to jednak cierpię do głębi duszy; tyle bowiem codziennie widzę i sły- szę tyle słów i tyle przemilczeń — pełnych złości, py- chy, lub też głupoty, niedorzeczności i zuchwałości. Jeśli nie piszę ci wszystkiego, to nie dlatego, aby coś przed tobą zataić, lecz że są to rzeczy trudne do wypowiedze- nia. Będziesz przeto podziwiał moją powściągliwość, jeśli wrócę cały; tyle mam sposobności, aby się ćwiczyć w tej cnocie. 4. Na razie więc dosyć o tym. Nie mam właściwie żadnego tematu do pisania, ponieważ nie mam pojęcia, co robisz i gdzie jesteś. I, dalibóg, nigdy tak długo nie pozostawałem w nieświadomości co do moich spraw: co się stało z długiem u Cezara?4, co z długiem Milona?5 Nie 3 — tzn. do chwili, gdy będą kończył urzędowanie. Żarto- bliwa aluzja do techniki krasomówczej, tak bliskiej Cycero- nowi. 4 Por. list poprzedni, przyp. 7. 5 Cycero wdaje się w tym czasie (do spółki z wyzwoleńcem swej żony, niejakim Filotimem) w niezbyt chwalebną operację finansową mającą na celu skup sprzedawanych z licytacji po- 73. (ATT. V 10) tylko z domu, lecz nawet z Rzymu nikt nie zjawił się u mnie, aby mi donieść, co się dzieje w sprawach pań- stwowych. Dlatego jeśli będziesz o tym wiedział coś ta- kiego, co według twego zdania i ja rad bym był wie- dzieć, będę ci niezmiernie wdzięczny, jeśli się postarasz mnie zawiadomić. 5. A poza tym cóż jeszcze? Nic, chyba to jedno: Ate- ny mnie po prostu zachwyciły, zarówno miasto i jego za- bytki, jak i powszechna miłość ludzi dla ciebie, a pewna życzliwość dla mnie; lecz moja filozofia — lub, jeśli wo- lisz, twoja — wywróciła się cała do góry nogami6. Jeżeli można na czym polegać, to tylko na Aristosie, u którego mieszkam w gościnie. Bo twego, czy raczej naszego Kse- nona 7 ustąpiłem Kwintusowi; jednak dzięki bliskiemu są- siedztwu całe dnie spędzamy razem. Proszę cię, napisz mi jak najprędzej o twoich zamiarach, abym wiedział, co robisz, gdzie jesteś o każdym czasie, a zwłaszcza, kiedy będziesz w Rzymie. siadłości swego niedawnego klienta, Milona, skazanego pomimo Cyceronowej obrony na wygnanie za zabójstwo osławionego Klodiusza w starciu pod Bovillae (por. list 76, przyp. 1). 6 Cycero czyni, zdaje się, aluzję do gwałtownych zmian, jakie przeszła w ostatnich latach filozofia akademicka (której on sam hołdował) na skutek nowości wprowadzonych do jej doktryny przez Antiocha z Askalonu, brata wspomnianego zaraz niżej Aristosa. 7 — filozofa epikurejskiego, przyjaciela Attyka. 74. (Fam. XIII 1) Cycero do Memmiusza Ateny, między 25 czerwca i 6 lipca r. 51 Cycero przesyła pozdrowienie Gajusowi Memmiuszo- wi 1. 1. Nie wiedziałem na pewno, czy, widząc cię w Ate- nach, odczuję przykrość, czy radość, bo krzywda, jaka cię spotkała, napełnia mnie smutkiem, ale spokój, z ja- kim ją znosisz, jest mi przyczyną radości; jednakże wo- lałbym cię ujrzeć. Bo przykrość wcale nie jest mniej- sza, gdy cię nie widzę; a przyjemność, jakiej bym doznał widząc cię, byłaby z pewnością większa. Dlatego, gdy się sposobność nadarzy, nie zawaham się dołożyć starań, aby się z tobą zobaczyć. Tymczasem dotknę pewnej spra- wy, którą można, jak mi się zdaje, rozważyć i nawet za- łatwić listownie. 2. Przede wszystkim proszę cię, abyś dla mnie nic nie czynił wbrew swej woli; a to, co jak zobaczysz, dla mnie będzie bardzo ważne, dla ciebie zaś bez żadnego znaczenia, zrobisz tylko w tym wypadku, gdy już przed- tem zdecydujesz się uczynić to chętnie. 1 C. Memmius — adresat tego listu uchodzi powszechnie za osobę identyczną z owym Memmiuszem, któremu Lukrecjusz dedykował swój poemat o filozofii epikurejskiej. Bawił on wów- czas w Grecji na wygnaniu i to ma Cycero na myśli, mówiąc o krzywdzie, jaka go spotkała; ponieważ zaś wyjechał chwi- lowo do Mityleny (por. list 75, ust. 6), zaszła konieczność napi- sania tego listu, który rzuca niezmiernie charakterystyczne światło na lekceważenie, z jakim wielu Rzymian odnosiło się. do filozofii greckiej. 74. (FAM. XIII 1) 3. Z epikurejczykiem Patronem2 łączą mnie jak naj- lepsze stosunki, ale w filozofii wszystko nas dzieli. W każ- dym razie zarówno w swoim czasie w Rzymie, gdy świad- czył szacunek tobie i wszystkim twoim bliskim, mnie ota- czał szczególnymi względami; i niedawno, gdy uzyskał wszystkie korzyści i nagrody, których pragnął, znalazłem się na czele jego obrońców i przyjaciół. A nadto jeszcze Fedrus3, którego bardzo ceniłem za moich młodych lat, nim poznałem Filona — zrazu jako filozofa, a potem jako dobrego, miłego i uprzejmego człowieka — gorąco mi go polecił. 3. Otóż ten Patron pisał do mnie jeszcze do Rzymu, abym zdobył dla niego twoje względy i prosił cię o ustą- pienie mu tych jakichś resztek domu Epikura4; nic ci jednak wtedy o tym nie pisałem, nie chcąc, aby moje wstawiennictwo psuło ci plany budowy. Skoro przybyłem do Aten, Patron znów mnie o to prosił; jeśli tym razem uzyskał to, iż postanowiłem napisać ci o tym, to dlatego, że wszystkim twoim przyjaciołom było wiadomo, żeś zaniechał tamtej budowy. 4. Jeśli tak jest istotnie i jeśli ta sprawa nic cię już nie obchodzi, proszę cię, w razie gdyby którzy z tych lu- 2 Patron — głowa szkoły epikurejskiej w tych czasach. 3 — epikurejczyk, pierwszy nauczyciel filozofii młodego Cycerona, wywarł nań wielkie wrażenie, zanim nie przyćmił go wspomniany zaraz niżej Filon z Laryssy, akademik, który zadecydował o filozoficznych poglądach Cycerona na całe jego życie. 4 Memmiusz posiadał najwidoczniej w Atenach tereny, na których znajdował się dawny dom i ogród Epikura, stała sie- dziba jego szkoły i przedmiot szczególniejszej czci ze strony wyznawców jego filozofii. W jaki sposób doszedł do tej po- siadłości, tego nie umiemy powiedzieć; w każdym razie gwa- rantowała mu ją owa jakaś uchwała areopagu (najwyższego sądu ateńskiego), o której mowa jest w ust. 5 i w liście 75 Przyp. 6. dzi przez brak ogłady (znam ich przecież) urazili cię na- wet trochę, okaż im pobłażliwość, tak przez swą wrodzo- ną dobroć, jak i ze względu na mnie. Jeśli chcesz wie- dzieć, co sam o tym myślę — to nie widzę uzasadnienia ani dla jego uporu, ani dla twego oporu, z tą tylko róż- nicą, że tobie o wiele mniej wypada upierać się bez po- wodu. Jestem zresztą pewien, iż wiesz, dlaczego Patron tak broni tej sprawy; powiada, że musi strzec swej god- ności, obowiązku 5 i poszanowania dla testamentu6, auto- rytetu Epikura, woli Fedrusa, siedziby i pamiątek po wielkich ludziach. Wolno nam, jeśli chcemy potępić jego gorliwość, wyśmiać całe jego życie i jego zasady filozo- ficzne. Lecz, dalibóg, ponieważ nie jesteśmy znów tak nie- przyjaźni ani dla jego mistrza, ani dla ludzi, którzy za- chwycają się jego nauką, można mu chyba wybaczyć te jego starania, bo jeśli pobłądził, to raczej z głupoty niż ze złej woli. 5. Lecz dosyć o tym: muszę bowiem wreszcie powie- dzieć, o co mi chodzi. Kocham Pomponiusza Attyka, jak drugiego brata, nikt mi nie jest od niego milszy ani droż- szy. Otóż on (nie dlatego, jakoby sam należał do ich grona, gdyż jest na to zbyt wykształcony7, ale bardzo szanuje Patrona i bardzo kochał Fedrusa), choć nie jest bynajmniej z natury ani natrętny, ani natarczywy, jed- nak domaga się tego ode mnie, jak nigdy dotąd, i jest przekonany, że potrafi bez trudu uzyskać na to twoją zgodę, nawet gdybyś miał zamiar tam budować. Teraz, gdy się dowie, żeś porzucił zamiar budowania, a ja mimo to nic od ciebie nie uzyskałem, będzie to uważał nie za 5 godności, obowiązku — szefa szkoły epikurejskiej, por. przyp. 2. 6 Epikur w testamencie wyraził życzenie, aby jego dom był następnie siedzibą szkoły. 7 Epikurejczycy uchodzili nieraz za prostaków i nieuków. 75. (ATT. V 11) dowód braku uprzejmości z twej strony, lecz mego nie- dbalstwa wobec jego prośby. Dlatego proszę cię, napisz do swoich, że się zgadzasz na uchylenie dekretu areopagu, zwanego przez nich hypomnematismos8. 6. Wracam jednak do mej prośby wypowiedzianej na początku: chciałbym, abyś, zanim to uczynisz, nabrał prze- konania, że dla mnie czynisz to chętnie; bądź jednak prze- konany, że będzie mi niezmiernie miło, jeśli spełnisz moją prośbę. Bądź zdrów. 75. (Att. V 11) Cycero do Attyka Ateny,. 6 lipca r. 51 1. Aj, więc tyle razy miałem wysyłać listy do Rzymu, ani jednego zaś do ciebie? 1 Odtąd już raczej będę je wy- syłał na próżno, niż dopuszczę do tego, aby ich nie wy- prawić, jeżeli będą mogły być ci doręczone. Tylko, na miłość boską, niech mi nie przedłużają zarządu prowin- cją! Póki tam jesteś, zrób co tylko możesz, dla uniknię- cia tego. Nie da się wprost wypowiedzieć, jak wielka trawi mnie tęsknota do Rzymu i z jak wielkim trudem znoszę te obrzydliwe sprawy. 2. Marcellus2 bardzo brzydko postąpił, rozkazawszy wychłostać Komeńczyka: chociaż nie sprawował on żad- 8 Por. przyp. 4. 1 Aluzja do jakiegoś listu Attyka, w którym czynił on Cy- ceronowi widocznie wyrzuty tej treści. 2 — konsul tego roku (51); Komeńczyk — to mieszkaniec kolonii pod nazwą Novum Comum, założonej przez Cezara nad jeziorem Como w Galii Nadpadańskiej; każąc go ochłostać, kon- sul chciał zademonstrować, że nie uznaje praw tej nowej ko- nego urzędu, był przecież Transpadańczykiem. Zdaje się, że wzbudził on w naszym przyjacielu nie mniejszy gniew niż w Cezarze. Lecz to już jego sprawa. 3. I mnie się również wydaje, że Pompejusz — jak Warro mówił według tego, co piszesz — pojedzie na pew- no do Hiszpanii3. Bynajmniej tego nie pochwalam; bez trudu przekonałem Teofanesa4, że najlepiej będzie, aby on nigdzie nie wyjeżdżał. Przeto Grek dołoży starań; ma on przecież na niego największy wpływ. 4. List ten wysyłam 6 lipca, wyjeżdżając z Aten, gdzie spędziłem całe dziesięć dni. Przyjechał Pomptinus 5 a jed- nocześnie z nim Gnejus Woluzjusz; jest już kwestor; brak tylko twego Tulliusza. Mam statki bezpokładowe rodyj- skie, dwurzędowce mityleńskie i kilka statków z wiosla- mi. Ze strony Partów na razie spokój. Co do reszty, niech mnie bogowie wspomagają! 5. Dotąd odbywałem podróż przez Grecję, otoczony największym uwielbieniem, i dalibóg, nie mogę w niczym skarżyć się na nikogo z moich ludzi. Zdaje mi się, że zrozumieli moje położenie i warunki, na jakich wyjechali; poświęcają się więc dla mego dobrego imienia. Co się tyczy przyszłości, jeśli prawdziwe jest przysłowie: jaki pan, taki sługa6 — z pewnością się nie zmienią; nie zo- baczą bowiem z mojej strony żadnego postępku, który by lonii (obywatele rzymscy chronieni byli prawem przed chło- stą). Mieszkańcy Galii Nadpadańskiej posiadali jednak wszyscy ograniczone prawo obywatelskie rzymskie (tzw. prawo latyń- skie) nadane im w r. 89 przez ojca Pompejusza. Stąd aluzja do „gniewu naszego przyjaciela" — tzn. Pompejusza. 3 pojedzie na pewno do Hiszpanii — Pompejusz miał objąć osobiście namiestnictwo nad tamtejszymi prowincjami. 4 — historyka i przyjaciela Pompejusza. 5 Por. list 73, przyp. 1. 6 Przysłowie greckie, które brzmiało w całości: ,,jaka pani, taka suka" (por. polskie: jaki pan, taki kram). 75. (ATT. V 11) usprawiedliwił ich wykroczenia. Jeżeli to nie wystarczy, użyje, surowszych środków. Bo dotychczas jestem ogrom- nie łagodny i uprzejmy, i jak się spodziewam, uda mi się dzięki temu czegoś dokazać. Lecz uzbroiłem się w tę cierpliwość — jak mówią Sycylijczycy — tylko na rok. Dlatego dokładaj starań, abym się nie okrył hańbą, jeśli mi zarząd przedłużą. 6. Wracam teraz do twoich poleceń. Co się tyczy pre- fektów, dla pozoru 7 możesz zgłosić kogo zechcesz. Nie bę- dę tak twardy, jak w stosunku do Apulejusza. Ksenona 8 poważam równie jak ty i wiem dobrze, że on sam zdaje sobie z tego sprawę. Patrona i resztę głupców9 usposo- biłem dla ciebie jak najżyczliwiej, zresztą dzięki twoim własnym zasługom. Mówił mi Hister, żeś napisał do nie- go, iż ja na skutek listu Patrona zająłem się tą sprawą, co mu sprawiło wielką przyjemność. Lecz gdy Patron mnie prosił10, abym zażądał od waszego areopagu ska- sowania dekretu zw. hypomnematismos, wydanego za ar- chonta Policharma, Ksenonowi, a potem i samemu Pa- tronowi wydało się, iż będzie lepiej, żebym napisał do Memmiusza (który na dzień przed moim przybyciem do Aten wyjechał do Mityleny11), prosząc go, aby z kolei napisał do swoich, że można będzie to uczynić za jego zgodą. Ksenon bowiem nie wątpi, że wbrew woli Mem- miusza nic się od areopagitów nie uzyska. Memmiusz za- niechał zamiaru budowania, ale był rozgniewany na Pa- 7 Miejsce niepewne; idziemy za poprawką Constansa, który przyjmuje, że szło tu o ludzi, których namiestnik mianował w swoim wojsku prefektami (nieraz fikcyjnie), aby zapewnić im pewne przywileje, np. możność niestawania przed są- dem itp. 8 Por. list 73, przyp. 7. 9 Złośliwie o epikurejczykach, por. list 74, przyp. 7. 10 O całej tej sprawie por. list poprzedni. 11 — miasta na wyspie Lesbos. trona. Napisałem więc do niego bardzo starannie obmy- ślony list; kopię tego listu ci wysyłam. 7. Proszę cię, uspokój Pilię w moim imieniu12. Wy- tłumaczę ci to, lecz jej nic nie mów. Otóż otrzymałem pakiet, w którym był list Pilii. Wziąłem, otworzyłem, przeczytałem; był napisany bardzo serdecznie. Dostałeś z Brundyzjum listy, wśród których brakowało mego; były widocznie wysłane w czasie, gdy czułem się niezdrów; nie będę przecież cię prosił, abyś przyjął moje wytłuma- czenie, że byłem zajęty. Dbaj, abym o wszystkim wie- dział, lecz najbardziej o swoje zdrowie. 76. (Att. V 13) Cycero do Attyka Efez, 26 lipca r. 51 1. Przyjechaliśmy do Efezu 22 lipca, w 560 dni po bitwie pod Bovillami 1. Żegluga odbyła się bez strachu i bez choroby morskiej, ale była dość powolna z powodu słabości statków rodyjskich. Myślę, żeś już słyszał o na- pływie poselstw, osób prywatnych i nieprzejrzanych tłu- mów, które powitały mnie już na Samos; w Efezie było to jeszcze bardziej zadziwiające; zresztą, jeśliś nie słyszał, cóż to ma za znaczenie? W każdym razie publikanie przy- byli do mnie tłumnie, jak gdybym miał nad nimi wła- dzę wojskową, a Grecy — jak gdyby przyjechał pretor Azji. Możesz z tego oczywiście poznać, że moje przez tyle 12 Pilia, żona Attyka, niepokoiła się niesnaskami pomiędzy bratem Cycerona, Kwintusem, a jego żoną Pomponią. 1 Cycero nazywa tak bójkę, w której znalazł śmierć jego zagorzały wróg Klodiusz (18 stycznia 52). 76. (ATT. V 13) lat głoszone zasady są teraz wystawione na próbę. Mam jednak nadzieję wykorzystać nauki, które od ciebie otrzy- małem, i zaspokoić wszystkich tym łatwiej, że w mojej prowincji kontrakty zostały już zawarte. Lecz dosyć o tym, tym bardziej, iż w czasie mego obiadu Cestiusz2 oznaj- mił mi, że wyjeżdża dziś wieczorem. 2. Zająłem się w Efezie twoimi drobnymi sprawami. Chociaż Termus jeszcze przed moim przyjazdem dał wszystkim twoim hojne obietnice, przedstawiłem mu Fi- logenesa i Sejusa, poleciłem mu również Ksenona z Apol- lonidy. Podjął się uczynić po prostu wszystko. Ponadto przedłożyłem Filogenesowi wyliczenie co do weksla, któ- reśmy razem ułożyli3. Dosyć więc i o tym. 3. Wracam do spraw rzymskich. Na miłość boską, skoro jesteś w Rzymie, staraj się i działaj, abym nie był tutaj dłużej niż rok, aby mi nie dodali tego miesiąca4. Wypełnij również wszystkie moje polecenia; polecam ci szczególnie ów mój domowy kłopot, a także dług u Cezara, z którego za twoją radą koniecznie chcę się uiścić, i nie żałuję tego. Jeśli zdajesz sobie sprawę, jak bardzo mi za- leży, abym wiedział, co się dzieje w życiu publicznym, lub raczej, co ma się stać — napisz mi szczegółowo, a zwłaszcza jak najdokładniej napisz, czy grozi coś wy- rokom już wydanym lub tym, co mają być wydane. Je- żeli chcesz się zająć wodą, czuwaj, o ile Filip5 coś przed- się weźmie. 2 Ów Cestiusz miał zapewne odwieźć Attykowi list Cyce- rona. 3 Aluzja do jakiejś operacji finansowej, która nie jest nam bliżej znana. 4 Por. list 72, przyp. 8. 5 Ów Filip zajmował się, jak się zdaje, budową akweduktu do Tuskulum. 77. (Att. V 15) Cycero do Attyka Laodyceja, 3 sierpnia r. 51 1. Przybyłem do Laodycei 31 lipca. Od tego dnia bę- dziesz liczył dni roku mego prokonsulatu. Przyjazd mój jest nade wszystko upragniony i miły. Lecz nie dasz wiary, jaki wstręt wzbudza we mnie to zajęcie, jak cia- sne pole działania ma ów znany ci dobrze pęd mego umy- słu i mej gorliwości, i jak to zahamowało moją świetną działalność! Pewnie! Ja mam sprawować sądy w Laody- cei, podczas gdy Aulus Plocjusz sprawuje je w Rzymie i gdy mój przyjaciel1 ma tyle wojska, ja mam mieć ko- mendę nad dwoma nędznymi legionami! Zresztą nie za tym tęsknię, lecz za światłem życia publicznego, za Forum, za stolicą, za domem, za wami wszystkimi. Będę to jed- nak znosił, jak tylko potrafię, byleby to trwało tylko rok. Jeżeli mi przedłużą — koniec ze mną. Może jednak łatwo będzie się temu przeciwstawić, o ile ty będziesz w Rzy- mie. 2. Pytasz, co tu robię. Jak mi życie miłe — robię ogromne wydatki. Bardzo mi się taka decyzja podoba. Stosownie do twych rad zachowuję nadzwyczajną wstrze- mięźliwość2, tak iż się obawiam, że będę zmuszony za- 1 — zapewne Pompejusz. 2 Tak jak to sobie dawniej już układał z Attykiem, Cy- cero chce jak najmniej czynić użytku z nieograniczonych pra- wie możliwości bogacenia się kosztem podległej mu prowincji, inaczej niż ogół namiestników rzymskich. Ale skutkiem tego odczuwa brak pieniędzy. 77. (ATT. V 15) ciągnąć pożyczkę, by ci zapłacić to, coś mi przekazał. Ran zadanych przez Appiusza3 nie rozdrapuję; i tak są widoczne, i nie można na nie zamykać oczu. 3. Wysyłam ten list 3 sierpnia, w chwili gdy wy- jeżdżam z Laodycei do obozu w Likaonii. Stamtąd wy- bieram się w Taurus 4, aby uderzyć na Meragenesa 5 i za- łatwić sprawę twego niewolnika. „Siodło na wołu włożono; ciężar to wcale nie dla mnie"6. 4. Postaram się jednak to znieść, bylebyś ty, jeżeli mnie kochasz, jeżeli chcesz, abym ja cię kochał, był na czas w Rzymie i cały senat podniósł na nogi. Jestem ogromnie niespokojny, ponieważ od dawna nic już nie wiem o tym wszystkim. Dlatego, jak już przedtem do ciebie napisałem, pamiętaj, abym wiedział tak o innych sprawach, jak przede wszystkim o polityce. Wiem, że ten list będzie ci późno doręczony, ale wysyłam go przez czło- wieka bliskiego mi i dobrze znajomego, mianowicie przez Gajusza Andronika z Puteolów. Ty zaś będziesz mógł często wysyłać pocztę przez posłańców dzierżawców, przy pomocy poborców ceł i podatków w mojej prowincji. 3 Mowa o zdzierstwach, jakie popełniał w Cylicji poprzed- nik Cycerona. 4 — góry w południowej części Azji Mn. 5 — herszt jakiejś bandy zbójeckiej, mającej siedzibę w tych górach, do którego schronił się zbiegły niewolnik Attyka, imieniem Terencjusz. 6 Przysłowie rzymskie. 78. (Att. V 16) Cycero do Attyka W drodze z Synnady do Filomelium, 14 sierpnia r. 51 1. Chociaż spotkałem posłańców dzierżawców w dro- dze i bardzo się spieszyłem, uważałem jednak za stosow- ne urwać trochę czasu, abyś nie myślał, że zapomniałem o twoim poleceniu. Zatrzymałem się więc w drodze, aby pobieżnie opisać ci to, co wymaga dłuższego opowiadania. 2. Wiedz, że przyjechałem 31 lipca, niecierpliwie ocze- kiwany, do prowincji zrujnowanej i niemal doszczętnie zniszczonej; zatrzymałem się trzy dni w Laodycei, trzy dni w Apamei, tyleż w Synnadzie. Nie słyszałem o ni- czym innym, tylko wciąż o tym, że nakazanego pogłów- nego nie są w stanie zapłacić, że dzierżawy wszystkie zo- stały sprzedane; wszędzie słychać tylko jęki i płacz: oto skutki rządów już nie człowieka, lecz jakiegoś potwora 1. Krótko mówiąc, zupełnie im życie obrzydło. 3. Ulgę jednak sprawia owym nieszczęsnym miastom okoliczność, że nie ponoszą żadnych wydatków ani na mnie, ani na legatów2, ani na kwestora, ani na nikogo innego. Wiedz, że nie tylko nie przyjmuję siana lub tego, co się daje na zasadzie ustawy Juliusza, lecz nawet drze- wa; oprócz czterech łóżek i dachu nad głową nikt niczego nie przyjmuje, a w wielu miejscach nawet i tyle nie żądamy, lecz pozostajemy w namiotach. Toteż z pól, ze wsi, ze wszystkich domów napływają do mnie niewiaro- 1 Mowa o poprzedniku Cycerona, Appiuszu, 2 legaci — byli to dowódcy wojskowi, mianowani przez namiestnika, przeważnie dowodzący legionami; kwestor był przy jego boku naczelnikiem administracji finansowej pro- wincji. 78. (ATT. V 16); 79. (ATT. V 17) godne tłumy. Dalibóg, od chwili mego przyjazdu wra- cają do życia, dzięki sprawiedliwości, wstrzemięźliwości, łagodności twego Cycerona. Przeszedłem oczekiwanie wszystkich. 4. Appiusz, usłyszawszy o moim przybyciu, uciekł na drugi kraniec prowincji, aż do Tarsu, i tam odbywa są- dy. O Partach cicho; ci jednak, którzy stamtąd przyby- wają, donoszą, że nasza jazda została wycięta przez tych barbarzyńców. Bibulus3 ani myśli przyjechać teraz do swej prowincji; mówią, że robi to dlatego, iż chce później ją opuścić. Ja spieszę do obozu, który znajduje się w od- ległości dwu dni drogi. 79. (Att. V 17) Cycero do Attyka Między Synnadą a Filomelium, 15 sierpnia r. 51 1. Otrzymałem z Rzymu paczkę listów bez twego; co, jeśli tylko byłeś zdrów i bawiłeś w Rzymie, uważam za winę Filotima, nie twoją. List ten dyktuję, siedząc na wozie, w drodze do obozu, od którego jestem odległy o dwa dni drogi. W ciągu paru dni będę miał pewnych ludzi, którym można powierzyć list; skorzystam więc ze sposobności. 2. Ja tutaj — wolę jednak, żebyś to słyszał od in- nych — tak się na prowincji zachowuję, jeżeli chodzi o bezinteresowność, że na nikogo nie wydaje się ani gro- 3 Bibulus — były konsul z r. 59, otrzymywał namiest- nictwo najbliżej sąsiadującej z Partami prowincji Syrii. Cy- cero liczył na jego pomoc w razie najazdu partyjskiego. sza. Dzieje się to również dzięki staraniom legatów, try- bunów i prefektów1; wszyscy bowiem niesłychanie gor- liwie służą mojej sławie. Nasz Lepta2 jest po prostu nadzwyczajny. Teraz jednak się spieszę. Za parę dni na- piszę ci wszystko szczegółowiej. 3. Chłopców naszych zabrał do swego królestwa mło- dy Dejotarus3, ogłoszony właśnie przez senat królem. Uznałem to miejsce za najodpowiedniejsze dla chłopców, podczas gdy sam będę w obozie. 4. Sestiusz napisał mi, co mówił z tobą o mojej naj- większej, domowej trosce4, i jakie było twoje zdanie. Pro- szę cię, zajmij się tą sprawą i napisz mi, co można zro- bić i co ty uważasz za stosowne. 5. On także napisał, że Hortensjusz coś tam napomknął o przedłużeniu mi zarządu prowincją. W Kumanum, w cza- sie rozmowy ze mną obiecał mi, że się gorliwie zajmie pilnowaniem, aby mi zarządu nie przedłużyli poza rok. Jeśli mnie choć trochę kochasz, zabezpiecz mnie pod tym względem. Nie da się wprost wypowiedzieć, jaką przy- krość mi sprawia rozłąka z wami. Zarazem też się spo- dziewam, że ta moja sława człowieka sprawiedliwego i po- wściągliwego będzie świeciła jaśniej, jeśli odjadę szybko, 1 Trybunowie i prefekci byli to wyżsi oficerowie w sztabie namiestnika prowincji (który był równocześnie dowódcą wszyst- kich stacjonowanych w niej wojsk). 2 — szef oddziałów technicznych w sztabie Cycerona. 3 — król formalnie sprzymierzonej z Rzymem, a właściwie całkowicie od Rzymu zależnej Galacji w południowo-wschodniej Azji Mn. Cycero chętnie widział, że zabrał on do siebie jego syna i bratanka (syna Kwintusa, który towarzyszył mu w Cy- licji), gdyż uważał, że będą tam bezpieczniejsi w razie ataku Partów. 4 Mowa o projektach wydania po raz trzeci za mąż Tullii, rozwiedzionej już ze swym drugim mężem, Furiusem Crassipes. 79. (ATT. V 17); 80. (FAM. XV 1) jak to było ze Scewolą, który zarządzał Azją tylko dzie- więć miesięcy. 6. Nasz przyjaciel Appiusz, gdy zobaczył, że się zbli- żam, wyruszył z Laodycei aż do Tarsu. Tam sprawuje sądy, choć ja jestem w prowincji. Nie będę na nim do- chodził tej niewłaściwości5; mam bowiem już dosyć kło- potów z leczeniem ran, zadanych prowincji, i dokładam starań, aby to czynić, jak najmniej go obrażając. Lecz proszę cię, powiedz naszemu Brutusowi6, że tamten uczy- nił bardzo niepięknie, odjeżdżając jak mógł najdalej w chwili mojego przybycia. 80. (Fam. XV 1) Cycero do władz Na granicy Likaonii w Rzymie i senatu i Kappadocji. 18 września r. 51 Prokonsul Marek Tulliusz Cycero, syn Marka, przesyła pozdrowienie konsulom, pretorom, trybunom ludu i sena- towi. 1. Jeśli jesteście zdrowi, to dobrze; ja również jestem zdrów. Choć oznajmiono mi z całą pewnością, że Parto- wie przekroczyli Eufrat wraz z całym swoim wojskiem, sądząc jednak, że prokonsul Marek Bibulus1 może wam napisać dokładniej o tych sprawach, uznałem za zbytecz- ne ze swej strony oficjalnie zawiadomić was o tym, co 5 Z chwilą przybycia Cycerona, pełnomocnictwa jego po- przednika już wygasły. 6 Brutus był zięciem Appiusza, a równocześnie bliskim przy- jacielem Cycerona. Por. list 84, przyp. 19. 1 — namiestnik prowincji Syrii, bezpośrednio graniczącej z Eufratem (por. list 78, przyp. 3). mi doniesiono o cudzej prowincji. Skoro jednak dowie- działem się o tym z miarodajnych źródeł od posłów, ku- rierów i z listów, to ponieważ sprawa jest bardzo ważna i ponieważ jeszcze nie słyszałem o przybyciu Bibulusa do Syrii, a w prowadzeniu tej wojny muszę współdziałać z Bibulusem, uważałem za swój obowiązek napisać wam o tym, co mi doniesiono. 2. Posłowie króla Antiocha Kommageńskiego2 zawia- domili mię, że wielkie wojska Partów rozpoczęły prze- prawę przez Eufrat. Otrzymawszy tę wiadomość, posta- nowiłem czekać na jakieś pewniejsze wieści, ponieważ niektórzy sądzili, że nie należy do tego króla żywić zbyt wielkiego zaufania. Dnia 18 września, gdy prowadziłem wojsko do Cylicji, na granicy Likaonii i Kappadocji do- ręczono mi list Tarkondymota3, który jest uważany za najwierniejszego i za najbardziej oddanego sprzymierzeń- ca narodu rzymskiego po tamtej stronie Tauru; donosi on, że Pakorus, syn króla Partów Orodesa, przeprawił się z liczną jazdą partyjską przez Eufrat i rozbił obóz pod Tybą oraz że w prowincji Syrii powstało wielkie zanie- pokojenie. Tego samego dnia oddano mi list o tych sa- mych sprawach od Jamblicha, filarchy 4 Arabów, którego ludzie uważają za człowieka rozumnego i szczerze odda- nego naszemu państwu. 3. Otrzymawszy te wieści, choć zdawałem sobie spra- wę, że nasi sprzymierzeńcy nie są zbyt bojowo usposo- bieni i że są podnieceni oczekiwaniem przewrotów, spo- dziewałem się jednak, że ci, do których już się zbliży- 2 Kommagena — kraina nad górnym Eufratem, stanowiąca osobne państewko, oscylujące między Fartami a Rzymem. 3 — lokalnego władcy w górach Amaus, osadzonego tam przez Pompejusza. 4 filarcha — władca szczepowy (dziś zwany szejkiem), pa- nował w Emezie nad rzeką Orontes. 80. (FAM. XV 1) łem i którzy już poznali moją łagodność i bezinteresow- ność, nastroją się przyjaźniej dla narodu rzymskiego i że Cylicja będzie pewniejsza, skoro już pozna moją spra- wiedliwość. Dla tej więc przyczyny i dlatego, by zasko- czyć tych Cylicyjczyków, którzy już chwycili za broń, oraz aby nieprzyjaciel znajdujący się w Syrii wiedział, że wojska narodu rzymskiego nie tylko nie ustępują po otrzymaniu takich wiadomości, lecz się jeszcze zbliżają, postanowiłem poprowadzić wojsko w stronę Tauru. 4. Jeśli moje zdanie ma u was jakieś znaczenie, w tych zwłaszcza sprawach, o których wyście tylko słyszeli, ja zaś je widzę niemal na własne oczy, jak najbardziej usil- nie radzę wam i nakłaniam: zacznijcie wreszcie dbać o te prowincje, choć później, niż należało. Wiecie dobrze, jak zaopatrzonego i jak uzbrojonego wysłaliście mnie na tak wielką wojnę. Nie wymówiłem się od tego polecenia nie dlatego, żeby mnie zaślepiała głupota, lecz z poczucia obowiązku; uznałem bowiem, że nie ma niebezpieczeństwa tak wielkiego, żebym uchylając się odeń miał nie usłu- chać waszych rozkazów 5. 5. Lecz teraz położenie jest takie, że jeśli jak naj- spieszniej nie wyślecie do tych prowincji wojska tak licz- nego, jakie zwykle wysyłacie na największą wojnę, za- chodzi wielkie niebezpieczeństwo utraty tych wszystkich prowincji, od których zależą dochody narodu rzymskie- go 6. Nie ma zaś żadnego uzasadnienia, żebyście pokła- 5 Po dość pewnym siebie tonie na początku tego listu, ciąg dalszy uderza bezradnością Cycerona wobec groźby najazdu partyjskiego. Nie szczędzi on barw czarnych, aby odmalować czynnikom odpowiedzialnym w Rzymie beznadziejność położe- nia na wschodzie i skłonić je do wysłania tam znaczniejszych sił wojskowych, zapewne pod komendą jakiegoś doświadczone- go dowódcy, który zdjąłby z jego bark odpowiedzialność za przebieg wypadków. 6 Prowincje azjatyckie były bardzo bogate i w tymczasie dali nadzieje w poborze w samej prowincji7. Jest tu w ogóle niewielu ludzi, a i ci, co są, uciekają z byle stra- chu. Jakiego zaś rodzaju są to żołnierze, ocenił w Azji dzielny mąż, Marek Bibulus, który nie chciał przepro- wadzić poboru mimo waszego zezwolenia. Posiłki naszych sprzymierzeńców z powodu okrucieństwa i niesprawiedli- wości naszych rządów są albo tak słabe, że niewiele mogą nam pomóc, albo tak nam wrogie, że nie można niczego od nich oczekiwać i w niczym im zawierzyć 8. 6. Co się tyczy zamiarów i wojsk króla Dejotara9 — jakiekolwiek są te ostatnie, sądzę, że możemy na nie li- czyć. Kappadocja jest pusta. Pozostali królowie i władcy lokalni nie są dość zasobni w siły ani dosyć nam życzli- wi. Mimo małej liczby żołnierzy, nie zabraknie mi odwa- gi ani, jak mam nadzieję, dobrego przewidywania. Co się stanie, nie wiem. Obym mógł pamiętać o swym bez- pieczeństwie. O godności z pewnością będę pamiętał. 81. (Att. V 18) Cycero do Attyka Obóz pod Cybistrą, 20 września r. 51 1. Ach, jak bym chciał, żebyś był w Rzymie, o ile przypadkiem tam nie jesteś! Nie mam bowiem żadnych pewnych wiadomości, prócz tego, że otrzymałem twój list z 19 lipca, w którym piszesz o swym zamiarze udania się istotnie przynosiły skarbowi rzymskiemu znaczną część jego dochodów. 7 W razie potrzeby namiestnik miał prawo przeprowadzić pobór i organizować wojsko z samych mieszkańców prowincji. 8 Smutne, choć urzędowe i prawdziwe świadectwo wysta- wione ówczesnym rzymskim rządom w Azji Mn. 9 Por. list poprzedni, przyp. 3. 81. (ATT. V 18) do Epiru około 1 września. Lecz, czy jesteś w Rzymie, czy w Epirze, wiedz: Partowie przeszli Eufrat pod wodzą Pakora, syna króla Partów Orodesa, niemal ze wszystkimi swymi wojskami. Nie słychać, żeby Bibulus był już w Sy- rii; Kasjusz jest w mieście Antiochii 1 ze wszystkimi si- łami, ja jestem ze swoim wojskiem w Kappadocji, w po- bliżu Tauru, pod Cybistrą; wróg jest w Cyrrestyce; jest to część Syrii najbliższa mojej prowincji. Napisałem o tych sprawach do senatu2; jeżeli jesteś w Rzymie, przeczytaj ten list i osądź, czy należy go doręczyć; będziesz także musiał się zająć wielu rzeczami, a najważniejsza z nich to, żeby — między ustami a brzegiem pucharu — nie dodano mi jakiegoś ciężaru lub nie przedłużono terminu. Bo przy takim słabym wojsku, przy takim braku sprzy- mierzeńców, zwłaszcza wiernych, największą moją po- mocą jest zima3. Jeśli nadejdzie, zanim wróg wejdzie do mojej prowincji, boję się jednego: żeby senat, niespokoj- ny o położenie w Rzymie, nie odmówił wysłania Pom- pejusza4. Jeśli zaś wyśle na wiosnę kogoś innego, zgo- da — byle tylko nie przedłużono mi terminu. 1 Antiochia była jednym z największych miast wschodnich, stolicą rzymskiej prowincji Syrii. Stał tam z wojskiem propre- tor Kasjusz sprawujący komendę pod nieobecność Bibulusa. 2 Mowa o liście poprzednim (80). 3 Zimą góry dzielące Cylicję od Syrii będą niedostępne; zresztą zima przerywała zwykle w starożytności działania wo- jenne. Wobec dość spóźnionej pory (schyłek września) Cycero ma nadzieję, że do końca jego urzędowania nie dojdzie do starcia, i zależy mu tylko na tym, aby po rocznym terminie bez zwłoki móc opuścić prowincję, pozostawiając komu inne- mu związane z nią kłopoty. 4 Por. list poprzedni, przyp. 5. Cycero liczy zatem, że na wojnę z Partami senat wyśle pogromcę Wschodu w latach 66—63, Pompejusza; niepokoi go tylko, czy wobec napiętych stosunków z Cezarem stronnictwo konserwatywne zdecyduje się wysłać Pompejusza tak daleko. 2. Tyle na wypadek, jeśli jesteś w Rzymie; jeśli ciebie tam nie ma, lub nawet jeżeli jesteś, tak się rzeczy mają: duchem jestem silny, a ponieważ, jak mi się zdaje, plany moje są dobre, mam nadzieję, że i położenie wojskowe też będzie mocne. Usadowiłem się w miejscu bezpiecz- nym, obfitującym w zboże, znajdującym się niemal na- przeciw Cylicji i wygodnym dla zmiany położenia; woj- sko moje jest nieliczne, lecz mam nadzieję, że jedno- myślne w oddaniu dla mnie. Przybycie Dejotara5 ze wszystkimi siłami podwoi jego liczebność. Mam sojuszni- ków o wiele wierniejszych, niż miał ich ktokolwiek; mo- ja łagodność i wstrzemięźliwość wydaje im się wprost niewiarogodna. Odbywa się teraz pobór obywateli rzym- skich 6; zboże zwozi się z pól w bezpieczne miejsca. Jeśli nastręczy się sposobność, będziemy się bronili w boju; jeśli nie — samym położeniem. 3. Bądź więc dobrej myśli. Mam cię zawsze przed oczyma i widzę twą przyjacielską życzliwość, jak gdybyś był tu przy mnie. Lecz proszę cię, o ile tylko to będzie możliwe, w razie gdyby moja sprawa pozostała nie za- łatwiona w senacie do dnia 1 stycznia, bądź koniecznie w styczniu w Rzymie. Jestem pewien, że w twojej obec- ności nie spotka mnie żadna krzywda. Mam przyjaźń konsulów, po mojej stronie jest również trybun ludo- wy Furniusz. Potrzebna jest jednak twoja wytrwałość, roztropność i twoje wpływy. Lecz wstyd mi po prostu więcej jeszcze mówić o tym z tobą. 4. Nasi mali Cyceronowie są u Dejotara 7; jeśli zajdzie potrzeba, wyprawię ich na Rodos. Jeśli jesteś w Rzy- 5 Por. list 80, przyp. 9 i list 79, przyp. 3. 6 Zrezygnowawszy z poboru wśród ludności miejscowej, Cycero niemniej stara się wzmocnić swe wojsko przez pobór zamieszkujących w tamtych stronach obywateli rzymskich. 7 Por. list 79, przyp. 3. 81. (ATT. V 18); 82. (FAM. XV 2) mie, napisz mi szczegółowo o wszystkim; jeśli jesteś w Epirze, wyślij mi jednak jednego ze swoich posłańców, abyś mógł wiedzieć, co ja porabiam, a ja, co ty robisz i jakie masz zamiary. Sprawę twego Brutusa prowadzę lepiej, niż on sam by ją prowadził. Lecz teraz opuszczam swego pupila8 i już go nie bronię: rzecz to powolna i beznadziejna. Postaram się jednak i ciebie zaspokoić, a ciebie jest trudniej niż jego; lub raczej zaspokoję was obu. 82. (Fam. XV 2) Cycero do władz w Rzymie Obóz pod Cybistrą, i senatu 22 września r. 51 Prokonsul Marek Tulliusz Cycero, syn Marka, prze- syła pozdrowienie konsulom, pretorom, trybunom ludu i senatowi. 1. Jeśli jesteście zdrowi, to dobrze; ja również jestem zdrów. Przybywszy do prowincji 31 lipca — z powodu trudności podróży i żeglugi nie mogłem przybyć wcze- śniej — uznałem za najwłaściwsze dla moich obowiąz- ków i najkorzystniejsze dla dobra państwa poczynić wszelkie przygotowania dotyczące wojska i spraw woj- skowych. Ukończywszy te przygotowania raczej dzięki staranności i gorliwości niż wskutek obfitości środków — ponieważ niemal codziennie otrzymywałem wieści i listy, że Partowie rozpoczęli wojnę w prowincji Syrii — uzna- 8 Mowa o królu Kappadocji, Ariobarzanesie, który winien był znaczne sumy Brutusowi, a ten zabiegał przez Attyka u Cy- cerona, by wywarł na króla nacisk celem ich ściągnięcia. łem za konieczne odbyć pochód przez Likaonię, kraj Izaurów i Kappadocję. Można bowiem było przypusz- czać, że Partowie, w razie gdyby chcieli wyjść z Syrii i napaść na moją prowincję, przejdą przez Kappadocję, która jest im najłatwiej dostępna. 2. Dlatego odbyłem z wojskiem pochód przez część Kappadocji sąsiadującą z Cylicją i rozbiłem obóz pod Cy- bistrą, miastem leżącym u stóp góry Taurus; po to, aby król armeński Artawasdes bez względu na to, jakie by- łyby jego zamiary, wiedział, że w pobliżu jego granic znajduje się wojsko rzymskie, oraz aby utrzymywać naj- ściślejszą więź z królem Dejotarem, wiernym przyjacie- lem naszego państwa; jego rady i siły mogłyby być uży- teczne rzeczypospolitej. 3. Stanąwszy w tym miejscu obozem i wyprawiwszy do Cylicji jazdę, aby wiadomość o moim przybyciu do- dała ducha miastom leżącym w tej części kraju i abym ja ze swej strony mógł zawczasu wiedzieć, co się dzieje w Syrii, uznałem za konieczne poświęcić trzy dni swego pobytu w obozie na wypełnienie niezbędnego i ważnego obowiązku. 4. Zwróciliście się do mnie, polecając mi wziąć pod opiekę króla Ariobarzanesa Eusebesa Filoromajosa 1, abym bronił bezpieczeństwa jego osoby i całości jego państwa, abym był strażnikiem jego i jego królestwa; dodaliście, że bezpieczeństwo tego króla bardzo leży na sercu ludo- wi i senatowi. Jeszcze nigdy nasz stan - nie wydał takiego postanowienia w stosunku do żadnego króla, uznałem więc za swój obowiązek donieść królowi o waszej decyzji i obiecać mu swoją opiekę, wierność i czujność, prosząc go, aby wyraził swoje życzenia, skoro jego własne bez- 1 Greckie przydomki tego Ariobarzanesa znaczą: „pobożny" (eusebes) i „przyjaciel Rzymian" (philoromajos). 2 nasz stan — stan senatorski, tu tyle co senat. 82. (FAM. XV 2) pieczeństwo i całość jego królestwa zostały mi przez was powierzone. 5. Gdy wyraziłem to królowi u siebie na radzie, on na początku swej mowy, jak należało, wyraził swą głębo- ką wdzięczność wobec was, potem zaś i mnie podzięko- wał; oświadczył, iż uznaje to za wielki dla siebie za- szczyt, że senat i naród rzymski tak się troszczą o jego bezpieczeństwo i że ja zadałem sobie tyle trudu, aby mu okazać swą wierność i wagę waszego polecenia. W tej pierwszej rozmowie zapewnił mnie — co mi sprawiło wielką radość — że nie tylko nie dostrzega żadnych zama- chów na swój tron i na swoje życie, ale nawet ich nie podejrzewa. Złożyłem mu z tego powodu gratulacje i wy- raziłem swą radość, przestrzegłem jednak młodzieńca, aby pamiętał, w jaki sposób zginął jego ojciec 3, aby wystrze- gał się z całą czujnością i aby zgodnie z zaleceniami se- natu czuwał nad swym bezpieczeństwem; po czym król rozstał się ze mną, udając się do Cybistry. 6. Nazajutrz jednak przybył do mnie do obozu ze swym bratem Ariaratem i ze starszymi wiekiem przyjaciółmi swego ojca; był bardzo poruszony i płakał, podobnie jak jego brat i przyjaciele, i zaczął mnie błagać o udzielenie mu przyrzeczonej opieki i wypełnienie waszego polecenia. Gdy zdziwiony zapytałem, co zaszło nowego, odpowiedział mi, że ujawniono mu spisek nie podlegający wątpliwości; przed moim przybyciem zatajono go przed nim, ponie- waż osoby, które mogłyby mu o tym donieść, milczały ze strachu. Teraz jednak wielu ludzi już go o tym po- wiadomiło, licząc na moją obronę; wśród nich jego brat, gorąco go kochający i szczerze mu oddany, oświadczył mu (i powtórzył to w mojej obecności), że usiłowano go 3 w jaki sposób zginął jego ojciec — padł mianowicie ofiarą spisku na jego życie. nakłonić do objęcia panowania; za życia swego brata nie mógł tego przyjąć, dotąd jednak, z obawy o swoje życie, nigdy tego nie odsłaniał. Wysłuchawszy tych słów, pora- dziłem królowi, aby jak najtroskliwiej dbał o swoje bez- pieczeństwo, przyjaciół zaś jego, cieszących się zaufaniem jego ojca i dziada, wezwałem, aby, nauczeni smutnym losem jego ojca, czuwali z całą troską i gorliwością nad życiem króla 4. 7. Król poprosił mnie o jazdę i kohorty z mego woj- ska; chociaż zdawałem sobie sprawę, że na podstawie wa- szej uchwały nie tylko mogę, ale powinienem to uczynić, jednak dobro państwa, wobec codziennych wieści z Sy- rii, wymagało, abym jak najprędzej przyprowadził woj- sko do granic Cylicji; wydawało mi się również, że król nie potrzebuje wojska rzymskiego, lecz może się obronić własnymi środkami, skoro spisek został już odkryty; po- radziłem mu więc, aby zaczął się uczyć panować, chro- niąc swoje życie; aby użył swych królewskich praw w sto- sunku do tych, których udział w spisku ustalił z całą pewnością; aby ukarał tych, którym się kara należała, resztę zaś uwolnił od strachu; aby poparcie mego wojska służyło mu raczej do zastraszenia winnych niż do walki; dowiedziawszy się o uchwale senatu, wszyscy zrozumieją, że w razie potrzeby, posłuszny waszej woli, wezmę go pod swoją obronę. 8. Pokrzepiwszy go w ten sposób na duchu, zwinąłem obóz i rozpocząłem pochód do Cylicji, a Kappadocję opusz- czałem z taką myślą: dzięki niewiarogodnemu zbiegowi okoliczności, niemal z boskiego zrządzenia, król, którego- ście odznaczyli największymi zaszczytami, choć nikt tego od was nie żądał, któregoście powierzyli mojej opiece, 4 Cała ta relacja wygląda trochę operetkowo; brak nam jednak źródeł, aby ją dokładniej skontrolować. 82. (FAM. XV 2); 83. (ATT. V 20) oświadczając, że jego bezpieczeństwo jest przedmiotem waszej największej troski, został ocalony przed uknutym właśnie spiskiem dzięki memu przybyciu. Uznałem za sto- sowne napisać wam o tym, abyście sobie uprzytomnili na podstawie tego, co o mało się nie zdarzyło, żeście na długo przedtem umieli przedsięwziąć niezbędne środki, aby się to nie stało; i tym chętniej zawiadamiam was o tym, że, jak mi się zdaje, dostrzegłem w królu Ariobarzanesie tyle oznak dzielności, rozumu, prawości i oddania wobec was, żeście mieli podstawy przejawiać tyle troski i czujności dla jego bezpieczeństwa. 83. (Att. V 20) Cycero do Attyka Cylicja, obóz pod Pindenissus 1 19 grudnia r. 51 1. Rano w święto Saturnaliów2 poddali mi się Pin- denissyci, pięćdziesiątego siódmego dnia od początku oblę- żenia. „Cóż to u licha za Pindenissyci" — powiesz — „ni- gdy nie słyszałem takiej nazwy". — Cóż ja na to pora- dzę? Czyż mogę zmienić Cylicję na Etolię lub Mace- donię? Wiedz jednak, że ani z takim wojskiem, ani w ogóle w tym kraju nie można było dokonać tak wiel- kich czynów 3. Dowiedz się o tym w streszczeniu; pozwo- 1 — miasto w górach na granicy Cylicji i Syrii, prawdo- podobnie nieco na północ od Issos. 2 — wesołe święta rzymskie ku czci boga Saturna, obcho- dzone pod koniec grudnia jak nasze Boże Narodzenie. 3 tak wielkich czynów — Cycero ma tu na myśli zwy- cięstwa wodzów rzymskich na początku II w.: Marka Fulwiu- sza Nobiliora nad Etolią i Tytusa Kwinkcjusza Flamininusa nad Macedonią. liłeś mi przecież na to w ostatnim liście. Wiesz, jak przy- byłem do Efezu4, bo mi naw.et winszowałeś tego sław- nego dnia; nigdy nic bardziej mnie nie ucieszyło. Stam- tąd, nadzwyczajnie przyjmowany w miastach, przez które wypadała droga, przybyłem do Laodycei 31 lipca. Zatrzy- mawszy się tu dwa dni i wspaniale goszczony, starałem się słowami pełnymi uznania załagodzić wszystkie daw- niejsze krzywdy5; to samo uczyniłem w Kolossach6, za- trzymawszy się tam pięć dni; następnie zabawiłem w Syn- nadzie trzy dni, w Filomelium pięć i w Ikonium dzie- sięć. Nie można było dorównać owym moim sądom w spra- wiedliwości, w łagodności, w powadze. 2. Stamtąd przybyłem dnia 24 sierpnia do obozu, a 28 sierpnia odbyłem przegląd wojsk pod Ikonium. Po- nieważ doszły mnie wówczas ważne wieści o Partach7, udałem się z tego obozu dalej do Cylicji przez tę część Kappadocji, która dotyka Cylicji, pragnąc, aby Armeń- czyk Artawasdes8 i sami Partowie mniemali, że mają zamknięty dostęp do Kappadocji. Gdy przez pięć dni sta- łem obozem pod Cybistrą, doniesiono mi, że Partowie są daleko od tego wejścia do Kappadocji i bardziej zagra- żają Cylicji. Natychmiast więc udałem się do Cylicji przez wrota Tauru 9. 4 Por. list 76, ust. 1. 5 dawniejsze krzywdy — wyrządzone tamtejszym miesz- kańcom przez Appiusza. 6 — w tym samym mieście, do którego mieszkańców pisał później swój słynny list św. Paweł. Wszystkie wymienione tu miejscowości leżą w środkowej Azji Mn. od zachodu ku wscho- dowi, tak jak przebywał je kolejno Cycero, który zatrzymy- wał się w nich na kilka dni dla odprawienia sądów. 7 Por. list 80. 8 Por. list 82, ust. 2. 9 — przełęcz w górach Taurus, zwana zwykle „Wrotami Cylicyjskimi". 83. (ATT. V 20) 3. Do Tarsu 10 przybyłem 5 października. Stamtąd po- dążyłem do Amanu, który działem wodnym oddziela Sy- rię od Cylicji; góry te były pełne naszych odwiecznych wrogów. Tu 13 października wycięliśmy wielką liczbę nie- przyjaciół. Zdobyliśmy i spaliliśmy bardzo warowne za- meczki, Pomptinus nocnym napadem, ja z rana. Zostałem obwołany imperatorem. Przez kilka dni stałem obozem w tym samym miejscu, pod Issos, gdzie wojując z Dariu- szem obozował Aleksander 11, wódz o wiele lepszy niż ja lub ty. Zatrzymawszy się tu pięć dni, odszedłem po roz- grabieniu i zniszczeniu Amanu. Tymczasem (wiesz prze- cie, co się na wojnie nazywa paniką i nieuzasadnionymi pogłoskami) wieść o naszym przybyciu dodała ducha Kasjuszowi, osaczonemu w Antiochii, i napędziła strachu Partom. Przeto Kasjusz, ścigając ich w czasie ich ucieczki spod tego miasta, dobrze się w tej sprawie spisał. Osa- ces, wódz Partów, cieszący się wielkim uznaniem, otrzy- mał w czasie ucieczki ranę i umarł z niej po kilka dniach. Imię moje w Syrii zdobyło wielką popularność 12. 4. Tymczasem przyjechał Bibulus; przypuszczam, że chciał mi dorównać w tej pustej nazwie13. Pod tym sa- mym Amanem zaczął szukać wawrzynów w placku z list- kiem bobkowym14. Lecz stracił całą pierwszą kohortę i centuriona z pierwszego szeregu15, swego rodzaju sła- 10 Tarsos — słynne miasto na południowym wybrzeżu Azji Mniejszej. 11 W r. 332. 12 Wolno przypuszczać, że Cycero znacznie przesadza do- niosłość swej demonstracji zbrojnej w kierunku Antiochii. 13 dorównać w tej pustej nazwie — tzn. zdobyć również zaszczytny tytuł imperatora, do którego Cycero ostentacyjnie nie przywiązuje tutaj wagi. 14 Prawdopodobnie wyrażenie przysłowiowe. 15 — najwyższy szarżą oficer kohorty po jej dowódcy — trybunie. we, Azyniusza Dentona, oraz pozostałych oficerów z tej samej kohorty, a także Sekstusa Lucyliusza, trybuna woj- skowego, syna Tytusa Gawiusza Cepiona, człowieka boga- tego i znakomitego. Doznał więc porażki bardzo przy- krej, zwłaszcza w tych okolicznościach. 5. Ja zaś udałem się pod Pindenissus, bardzo warowne miasto Wolnych Cylicyjczyków16, które, jak pamięć się- ga, zawsze stało pod bronią. Ludzie to dzicy, zacięci, go- towi bronić się wszelkimi środkami. Opasałem miasto wa- łem i rowem; użyłem do oblężenia wielkiego nasypu, szop, wysokiej wieży17 oraz wielkiej ilości maszyn mio- tających i łuczników; dokonałem dzieła nie byle jakim trudem i przygotowaniami, przy znacznej ilości rannych, lecz bez strat. Saturnalie były oczywiście wesołe także dla żołnierzy, którym podarowałem cały łup oprócz koni. Jeńców sprzedaje się właśnie w trzeci dzień Saturnaliów, gdy to piszę, suma ze sprzedaży przed moim trybunałem 18 dochodzi już do 12 000 000 sesterców. Poleciłem brati Kwintusowi19 wyprowadzić stąd wojska na leże zimowe 16 Tak nazywane były górskie plemiona na pograniczu Cy licji i Syrii, nie uznające zwierzchnictwa rzymskiego. 17 Nasyp używany przy oblężeniach był to rodzaj grobli dorównującej wysokością murom oblężonego miasta, po którym oblegający wdzierali się na nie. Szopy były ruchome i słu żyły do osłony szturmujących przed pociskami oblężonych Wieża była również ruchoma, zaopatrzona często w taran i mo- sty zwodzone do szturmu na mury, a nadto dawała możność ostrzeliwania obrońców z góry. 18 Trybunał był w obozie rzymskim miejscem, z któreg wódz przemawiał do żołnierzy. Ludność zdobytego miasta zo stała zaprzedana w niewolę na publicznej licytacji w obozie nad której porządkiem czuwał ktoś z oficerów, zasiadających w zastępstwie naczelnego wodza "na owym trybunale. 19 Kwintus mający pewne doświadczenie bojowe z lat ostat- nich, kiedy był legatem Cezara w Galii, służy Cyceronowi z głównego doradcę wojskowego. 83. (ATT. V 20) na ziemie jeszcze niezbyt spokojne; sam powracam do Laodycei. 6. O tym na razie tyle. Teraz wróćmy do przeszłości. Najwięcej mnie upominasz i uważasz za najważniejsze ze wszystkiego, co cię teraz niepokoi — żebym zaspokoił na- wet liguryjskiego szydercą 20; otóż niech zginę, jeżeli moż- na lepiej się zachowywać. Nie nazywam już tego wstrze- mięźliwością, skoro jest ona przecież cnotą polegającą na opieraniu się rozkoszy. Ja w życiu nie doznawałem tym- czasem takiej przyjemności, jakiej doznaję teraz, z powodu swej uczciwości, i raduje mnie nie tyle sława, bardzo zresztą wielka, ile rzecz sama w sobie. Cóż mam powie- dzieć? Warto było tego doświadczyć. Sam siebie nie zna- łem i nie wiedziałem, do czego jestem w tym względzie zdolny. Słusznie więc pękam z pychy: nie ma nic świet- niejszego. Tymczasem dokonałem jeszcze innego wspania- łego czynu: Ariobarzanes dzięki mnie żyje i panuje21. Mimochodem, swoją radą i wpływem, jak również dzięki temu, że okazałem się nie tylko nieprzekupny, ale i nie- dostępny dla jego wrogów, ocaliłem króla i królestwo. W tym samym czasie nie wziąłem z Kappadocji nic, ani odrobinki. Brutusa, o ile mogłem, wyrwałem z przygnę- bienia 22. Kocham go nie mniej niż ty, o mało nie po- wiedziałem: nie mniej niż ciebie. Spodziewam się też, że przez cały rok moich rządów w prowincji nie zostanie wydany ani jeden grosz. 7. Oto wszystko. Zamierzam teraz wysłać list oficjalny 20 Nie wiemy na pewno, kogo Cycero ma tu na myśli; ten ktoś widocznie podawał jednak w wątpliwość bezinteresow- ność Cyceronowych rządów w Cylicji. 21 Por. list poprzedni. 22 Mowa o należnościach Brutusa u Ariobarzanesa kap- padockiego; Cycero widocznie uzyskał u króla zapewnienia, że zostaną one spłacone. do Rzymu. Będzie obszerniejszy niż ten, który wysłałem spod Amanu. I pomyśleć, że ciebie nie będzie w Rzymie! Lecz wszystko zależy od tego, co się stanie 1 marca23. Obawiam się bowiem, gdy będzie mowa o prowincji, je- żeli Cezar się oprze, aby i mnie nie zatrzymano. Gdybyś ty był przy tym, niczego bym się nie lękał. 8. Wracam do spraw miejskich24: długo nic o nich nie wiedziałem i dowiedziałem się nareszcie 28 grudnia z twego ogromnie miłego listu. Filogenes, twój wyzwole- niec, bardzo gorliwie dopilnował doręczenia mi go, od- bywszy drogę długą i raczej niebezpieczną. Bo tego, który, jak piszesz, dałeś niewolnikom Leniusza, dotąd nie otrzy- małem. Miłe mi są wieści o Cezarze i to, co senat uchwa- lił, i to, czego się spodziewasz. Jeżeli on ustąpi, jestem ocalony. Mniejszą mi przykrość sprawia to, że Sejusz. opalił się trochę przy pożarze u Pletoriusza25. Pragnę wiedzieć, dlaczego Lukcejusz tak się surowo obszedł z Kwintusem Kasjuszem i co zaszło. 9. Gdy przybędę do Laodycei, mam polecenie dać togę męską Kwintusowi, synowi twej siostry26. Zajmę się tym gorliwie. Dejotarus, który mnie skutecznie wzmocnił swy- mi posiłkami, ma, jak mi pisał, przyjechać z chłopcami do Laodycei. Czekam również twego listu z Epiru, chcąc 23 Tego dnia miała być rozstrzygana w senacie sprawa dal- szego zarządu poszczególnych prowincyj. Cycero obawiał się, że Cezar, który miał wówczas namiestnictwo Galii, zechce je nadal zatrzymać i przy pomocy swoich stronników przeprowadzi w se- nacie uchwałę, aby wszystkim urzędującym namiestnikom prze- dłużyć władzę na dalszy rok, co oznaczałoby dla Cycerona, że nie będzie mógł tego roku, jak tego chciał, wyjechać z Cylicji. 24 — w ustach Rzymianina znaczy to tyle co: rzymskich. Ta partia listu pisana jest w tydzień po poprzedniej. 25 Luźne, dla nas dość niejasne uwagi na temat nowin przesłanych przez Attyka. 26 Mowa oczywiście o bratanku samego Cycerona. Włożenie togi męskiej chłopcu oznaczało uznanie go za pełnoletniego. 83. (ATT. V 20); 84. (ATT. V 21) mieć sprawozdanie nie tylko z twoich zajęć, ale i z twoich wywczasów. Nikanor gorliwie dla mnie pracuje; traktuję go nader życzliwie. Myślę go posłać do Rzymu z oficjal- nym listem, aby tym pewniej został doręczony i by za- razem przyniósł mi pewne wiadomości o tobie i od cie- bie. Miło mi, że Aleksis 27 tyle razy załącza pozdrowienia, ale czemu we własnym liście nie uczyni tego, co robi mój Aleksis dla ciebie? Dla Femiusza poszukuje się rogu28. Lecz o tym dosyć. Dbaj o swe zdrowie i zawiadom mnie, kiedy zamierzasz jechać do Rzymu. Serdecznie cię po- zdrawiam. 10. Twoje sprawy i twoich ludzi powierzyłem Termo- wi, zarówno osobiście, w czasie swego pobytu w Efezie, jak teraz listownie; przekonałem się, że jest ci wielce oddany. Proszę cię, jak to już przedtem napisałem, abyś się zajął sprawą domu Pammenesa29, żeby nie odebrano jego synowi tego, co posiada dzięki mnie i tobie. Uwa- żam to za zaszczytne dla nas obu; mnie zaś będzie to nie- zmiernie miłe. 84. (Att. V 21) Cycero do Attyka Laodycea, 13 lutego r. 50 1. Jestem niezmiernie rad, że szczęśliwie przybyłeś do Epiru i miałeś, jak piszesz, żeglugę, jakiej sobie życzy- 27 Aleksis był widocznie sekretarzem Attyka (niewolnikiem lub wyzwoleńcem) i w listach dyktowanych przez swego pana do Cycerona dopisywał się z pozdrowieniami od siebie. Mój Aleksis to sekretarz samego Cycerona, Tiro. 28 Mowa zapewne o zakrzywionym flecie frygijskim, który Attyk zamówił sobie dla jednego ze swoich sług-muzyków. 29 Pammenes — niedawno zmarły sławny retor grecki, nauczyciel Brutusa. łeś; trochę się martwię, że nie jesteś w Rzymie w chwili, gdy jest to dla mnie takie potrzebne. Jedna rzecz mię pociesza: mam nadzieję, że przyjemnie tam spędzasz zi- mę i zażywasz miłego odpoczynku. 2. Pytasz mnie, czego chciał w swym liście Kasjusz1, brat twego przyjaciela Kwintusa Kasjusza. W tym liście wykazał on więcej skromności niż w następnym, w któ- rym donosił, że on to właśnie zakończył wojnę z Parta- mi. Wprawdzie ustąpili oni spod Antiochii przed przy- byciem Bibulusa, lecz bez żadnego sukcesu z naszej strony2; teraz zimują w Cyrrestyce3 i grozi nam wielka wojna. Przecież syn Orodesa króla Partów jest w naszej prowincji, i Dejotarus, z którego synem zaręczona jest córka Artawasdesa 4 (a od niego można mieć pewne wia- domości), nie wątpi, że sam Orodes przejdzie Eufrat wraz ze wszystkimi swoim siłami zaraz na początku lata. Tego samego dnia, w którym został w senacie odczytany list Kasjusza głoszący zwycięstwo, tzn. 5 grudnia, czytano tam również mój list donoszący o niepokojach. Nasz przy- jaciel Aksjusz twierdzi, że mój list spotkał się z wielkim uznaniem, tamtemu zaś odmówiono wiary. List Bibu- lusa jeszcze nie nadszedł; wiem z pewnością, że będzie przepełniony obawami. 3. Z tego powodu lękam się wielce (ponieważ ze stra- chu przed zamieszkami nigdzie Pompejusza nie puszcza- ją, Cezarowi zaś senat nie chce przyznać żadnych hono- rów), że senat, zanim się ten węzeł nie rozpłacze, nie zgodzi się, abym mógł opuścić prowincję przed wyznacze- 1 Caius Cassius Longinus, ówczesny prokwestor prowincji Syrii, o którym była już mowa w poprzednich listach. 2 Nieco inaczej przedstawiono tę sprawę w liście 83, ust. 3. 3 — część rzymskiej prowincji Syrii. 4 Artawasdesa — króla Armenii, z którego siostrą żonaty był syn króla partyjskiego, Pakoros. 84. (ATT. V 21) niem mego następcy, ani nie przystanie na to, aby w tych niespokojnych czasach tak poważnymi prowincjami rzą- dzili tylko legaci5. Przeraża więc mnie myśl, że mogą mi przedłużyć termin i tu nawet trybun ludowy nie bę- dzie mógł przeszkodzić6; tym bardziej, że nie ma tam ciebie, bo ty byś mógł wielu rzeczom zaradzić dzięki swe- mu rozumowi, wpływom i staraniom. Powiesz, że sam sobie stwarzam powody do niepokojów. Jestem zmuszony pragnąć, aby tak nie było; lecz obawiam się wszystkiego. Twój list, wysłany z Butrotum7, kiedyś cierpiał na cho- robę morską, ma ładne zakończenie: ,,Tobie, jak widzę i jak się spodziewam, nie grozi żadna zwłoka w odjeź- dzie". Wolałbym tylko „jak widzę"; „jak się spodziewam" było zgoła niepotrzebne. 4. Lecz w Ikonium otrzymałem dosyć szybko twój list wysłany zaraz po triumfie Lentulusa przez kurierów dzierżawców 8. Potwierdzasz w nim tę słodko-gorzką wia- domość, że nie doznam żadnej zwłoki; w przeciwnym ra- zie przyjedziesz do mnie. Te twoje wąpliwości mnie drę- czą. Jednocześnie możesz z tego zobaczyć, jakie listy otrzymałem. Nie dostałem tego, któryś wręczył, jak sam piszesz, słudze centuriona Hermona. Często do mnie pi- sałeś, że jeden list dałeś również niewolnikom Leniu- sza. Ten wreszcie, z datą 21 września, Leniusz mi dorę- czył, gdy przybyłem do Laodycei dnia 11 lutego. Leniu- 5 aby... prowincjami rządzili tylko legaci — wyznaczeni przez właściwego namiestnika, który tymczasem opuściłby swo- ją prowincję. 6 Zwykle każde postanowienie władz lub senatu mogło być unieważnione przez veto trybuna. 7 — epirocka posiadłość Attyka. 8 Mowa o dzierżawcach podatków, rzymskich bankierach, którzy prowadzili rozległe interesy na Wschodzie; dla ich po- trzeb utrzymywali też własną pocztę. szowi dam dowody natychmiast w słowach, a potem w czynach, jaką wagę ma dla mnie twoje polecenie. 5. List ten zawierał same stare wiadomości, prócz jed- nej nowiny o panterach z Cybiry9. Bardzo ci jestem wdzięczny za to, żeś odpowiedział Markowi Oktawiuszo- wi, nie robiąc mu nadziei. Na przyszłość odpowiadaj sta- nowczym „nie" na wszystkie niewłaściwe żądania 10. Ja sam ze siebie umocniony w takim postanowieniu, a nadto ule- gając twemu wpływowi, przeszedłem wszystkich bezin- teresownością, sprawiedliwością, uprzejmością, łagodno- ścią — sam się o tym przekonasz. Możesz sobie wyobra- zić, iż ludzie najbardziej dziwili się temu, że za mego namiestnictwa w prowincji nie został wydany ani jeden grosik ani na potrzeby państwowe, ani na żadnego z mo- ich ludzi, z wyjątkiem legata Lucjusza Tulliusza. Ten na ogół zachowywał wstrzemięźliwość, lecz na podstawie ustawy Julijskiej 11 wziął na potrzeby dnia, zresztą tylko raz i nie we wszystkich wsiach, jak to czynili inni. Prócz niego nie brał nikt, ale mówiąc, że nie poczyniono naj- drobniejszych wydatków, muszę zrobić to jedno zastrze- żenie. Tę skazę zawdzięczam swemu przyjacielowi Kwin- tusowi Tytyniuszowi12. 6. Po skończonej wyprawie oddałem bratu Kwintuso- wi komendę nad leżami zimowymi i zarząd Cylicją; Kwin- 9 Cybira była jednym z terytoriów wchodzących w skład prowincji Cylicji. Marek Oktawiusz chciał mieć stamtąd pan- tery na igrzyska, które urządzał w Rzymie. 10 Żądanie Oktawiusza było niewłaściwe, ponieważ dla jego spełnienia Cycero musiałby nakazać mieszkańcom Cybiry kosz- towne i trudne polowanie na te rzadkie zwierzęta, jakimi były widocznie tamtejsze pantery. 11 Było to prawo uchwalone za konsulatu Cezara w r. 59 i precyzowało, jakie świadczenia ściągane z mieszkańców pro- wincji są bezprawne i podpadają pod kategorię zdzierstw. 12 On to polecił Cyceronowi Lucjusza Tulliusza. 84. (ATT. V 21) tusa Woluzjusza, zięcia twego przyjaciela Tyberiusza, człowieka godnego zaufania i niezmiernie uczciwego, wy- słałem na kilkudniowy pobyt na Cypr, aby nieliczni oby- watele rzymscy, którzy tam prowadzą interesy, nie na- rzekali, że nie załatwia się ich spraw sądowych; albo- wiem mieszkańców Cypru nie wolno wzywać przed sąd poza granicami wyspy. 7. Sam wyjechałem z Tarsu do Azji13 5 stycznia, po- zostawiając miasta Cylicji i zwłaszcza Tarsus w trudnym do wyrażenia podziwie. Gdy zaś przebyłem Taurus, prze- konałem się, że w podległych mi okręgach Azji oczeki- wano mnie z niecierpliwością, gdyż przez sześć miesięcy mego zarządu prowincją nie otrzymano ani jednego mego listu z nakazem rekwizycji, ani jednego gościa z żąda- niem goszczenia go. Tymczasem przed moim przybyciem corocznie o tej porze odbywały się takie praktyki dla zysku: bogate miasta, aby uwolnić się od obowiązku przyj- mowania żołnierzy na leża zimowe, płaciły ogromne su- my; mieszkańcy Cypru dawali 200 talentów attyckich; natomiast za mego namiestnictwa (nic nie przesadzam, mówię szczerą prawdę) nie zażąda się od tej wyspy ani gro- sza. Za takie dobrodziejstwa, od których tracą mowę ze zdu- mienia, nie pozwalam na uchwalanie dla siebie żadnych zaszczytów oprócz słownych — żadnych posągów, świą- tyń, rydwanów14 — w niczym tym miastom nie doku- czam; lecz być może dokuczam tobie swoimi przechwał- 13 Przez określenie do Azji należy rozumieć bardziej na zachód położone okręgi prowincji Cylicji. 14 Wznoszenie świątyń i posągów ku czci dobrodziejów lub też osób, od których oczekiwano dobrodziejstw, było wówczas zjawiskiem pospolitym na greckim Wschodzie. Natomiast za- szczyty „słowne" polegały na uchwalaniu pochwalnych dekre- tów, które następnie ryto w spiżu lub w kamieniu i ustawiano na miejscach publicznych. kami. Znieś je, jeżeli mnie kochasz; przecież ty właśnie chciałeś, abym tak postępował. 8. Odbyłem więc podróż przez Azją w ten sposób, że nawet głód, od którego nie ma gorszej klęski, a który wówczas nawiedził tę moją część Azji (nie było tego roku urodzaju), okazał się dla mnie rzeczą pożądaną. Wszę- dzie, którędy jechałem, bez żadnego przymusu, bez sądu, bez upokorzeń, samym tylko autorytetem i namową osią- gnąłem to, że Grecy i obywatele rzymscy, którzy pocho- wali w magazynach zboże15, obiecali dać je ludności w znacznej ilości. 9. Dziś dnia 13 lutego, kiedy wysyłam ten list, za- cząłem sprawować sądy w Laodycei dla ludności Cybiry i Apamei; od 15 marca, również tutaj, będę sądzić dla Synnady, dla Pamfilii (wtedy zacznę szukać rogu dla Fe- miusza16), dla Likaonii i Izaurii; 15 maja udam się do Cylicji, aby tam spędzić czerwiec, i mam nadzieję, że Partowie zostawią mnie w spokoju. Lipiec, jeżeli będzie tak, jak pragnę, przypadnie na podróż powrotną po mo- jej prowincji. Przybyłem bowiem do swej prowincji, do Laodycei, za konsulatu Sulpicjusza i Marcellusa, dnia 31 lipca; powinienem więc stąd odjechać w dniu 30 lipca Najpierw muszę od brata Kwintusa uzyskać zgodę, abym mógł mu powierzyć kierownictwo prowincji, co się zre- sztą stanie wbrew jego i jak najbardziej wbrew moje woli. Lecz inaczej nie można się z tego wywiązać z ho- norem, zwłaszcza że już teraz nie mogę tu utrzymać tego dzielnego człowieka, Pomptinusa17. Ciągnie go do Rzy mu Postumiusz, a może i Postumia18. 15 pochowali w magazynach zboże — oczywiście w celach spekulacyjnych. 16 Por. list poprzedni, przyp. 28. 17 — najdzielniejszego z legatów Cycerona. 18 — żona Serwiusza Sulpicjusza. 84. (ATT. V 21) 10. Takie są moje plany; dowiedz się teraz o sprawie Brutusa 19. Twój przyjaciel Brutus jest w bliskim stosun- ku z wierzycielami mieszkańców Salaminy na Cyprze, z Markiem Skaptiuszem i Publiuszem Matyniuszem, któ- rych mi w szczególny sposób polecił. Matyniusza nie znam; Skaptiusz przybył do mnie do obozu. Obiecałem mu po- starać się, przez wzgląd na Brutusa, aby Salamińczycy spłacili mu dług. Podziękował i poprosił o prefekturę20. Odpowiedziałem, że nie daję prefektury żadnemu czło- wiekowi interesów (to samo oświadczyłem tobie; Pompe- jusza, który mnie prosił o to samo, przekonałem o słusz- ności mej zasady, nie mówiąc już o Torkwatusie, gdy cho- dziło o twego przyjaciela Marka Leniusza i wielu innych); lecz jeśli pragnie zostać prefektem dla odebrania długu, postaram się, aby go odzyskał. Podziękował i odszedł. Nasz kochany Appiusz21 dał był temu Skaptiuszowi kilka od- działów jazdy, aby przy ich pomocy zmusił Salamińczyków do spłacenia długu, i zrobił go prefektem. Skaptiusz drę- czył Salamińczyków22. Rozkazałem jeździe opuścić wy- spę, co on wziął mi za złe. 11. Cóż dalej? Chcąc dotrzymać obietnicy, skoro tylko przybyli do mnie do Tarsu Salamińczycy jednocześnie ze Skaptiuszem, kazałem im wypłacić pieniądze. Wiele mó- 19 Marcus Iunius Brutus, późniejszy morderca Cezara, zna- ny już wówczas w rzymskim świecie politycznym, ceniony jako mówca i pisarz filozoficzny obserwancji stoickiej. Ten i kilka innych współczesnych listów Cycerona rzucają ponure światło na jego rozległe i bezwstydnie rabunkowe interesy pieniężne na Wschodzie, a zarazem na całą gospodarkę rzymskich kapi- talistów na tym terenie. 20 o prefekturę — o stanowisko lokalnego zwierzchnika ad- ministracji z ramienia namiestnika, którym był Cycero. 21 Appiusz, poprzednik Cycerona w namiestnictwie Cylicji, był teściem Brutusa, więc dbał o jego interesy w Salaminie. 22 Por. szczegóły w liście następnym, ust. 6. wili o wekslu, o udrękach, jakie im Skaptiusz zadawał. Nie chciałem tego słuchać, nakłaniałem ich, aby załatwili sprawę, prosiłem nawet, przez wzgląd na dobrodziejstwa, jakie wyświadczyłem ich miastu; oświadczyłem wreszcie, że ich do tego zmuszę. Ludzie ci nie tylko nie odmówili uiszczenia się, lecz oznajmili, że zapłacą, jak gdyby z mo- ich pieniędzy. Istotnie, ponieważ nie przyjąłem tego, co zwykle dawali pretorowi, teraz dają jak gdyby w moim imieniu, i nawet dług Skaptiusza jest nieco mniejszy niż danina pretorska 23. Pochwaliłem ich za to. — "Dobrze" — rzekł Skaptiusz — „ale zróbmy obrachunek". — Podczas gdy ja w dorocznym edykcie ustaliłem, że będę uważał za legalną stopę jeden procent miesięcznie wraz z procentem składanym, on na podstawie weksla zażądał czterech pro- cent 24. — „Co mówisz?" — zawołałem — „czyż mogę po- stąpić wbrew własnemu edyktowi?" — Na to okazał mi uchwałę senatu wydaną za konsulatu Lentulusa i Filipa 25 i orzekającą, aby ten, kto będzie namiestni- kiem Cylicji, sądził na zasadzie tej obli- gacji. 12. W pierwszej chwili przeraziłem się: była to zguba miasta. Odnalazłem dwie uchwały senatu wydane za tych samych konsulów w sprawie tego samego weksla. Sala- mińczycy pragnęli zaciągnąć nowy dług w Rzymie dla spłacenia starego, lecz nie mogli tego uczynić, ponieważ 23 Oczywiście nie ma tu mowy o żadnej legalnej daninie płaconej do skarbu państwa, lecz o wielkich sumach, jakie ofia- rowywano namiestnikom po prostu tytułem okupu, aby bro- nić się od ucisku z ich strony. 24 Cyfry te dają miarą lichwy, jaką obarczone były sta- rożytne interesy pieniężne. Za stopę normalną uważano w tyć czasach 1% miesięcznie, tj. 12% rocznie; ale bankierzy wyśru- bowywali ją do 4% miesięcznie, tj. 48% rocznie — a do tego dochodził jeszcze roczny procent składany. 25 W r. 56. 84. (ATT. V 21) sprzeciwiała się temu ustawa Gabiniusza 28. Wówczas przy- jaciele Brutusa, opierając się na jego wpływach, zgodzili się dać im pożyczkę na cztery procent, jeżeli senat zabez- pieczy ją swoją uchwałą. Dzięki wpływom Brutusa zo- stała wydana uchwała senatu, głosząca, że nie będzie to poczytane za winę ani Salamińczykom, ani temu, co da pieniądze. Nasi ludzie wypłacili im pieniądze; później jednak lichwiarzom przyszło do głowy, że nic im ta uchwała senatu nie pomoże, ponie- waż ustawa Gabiniusza zabraniała sądzenia na podsta- wie weksla. Senat wydał więc nową uchwałę, głoszącą, że na podstawie tego weksla należy wydać wyrok. Weksel ten nie ma podlegać innemu prawu niż pozostałe, lecz temu samemu. Gdy to wszystko roztrzą- snąłem, Skaptiusz bierze mnie na stronę; mówi, że nie ma żadnych sprzeciwów, lecz Salamińczycy sądzą, że są mu winni dwieście talentów, i tę sumę pragnie otrzy- mać; ale właściwie są mu winni nieco mniej. Prosi mię, abym ich doprowadził do sumy dwustu talentów. — „Do- skonale" — mówię, i oddaliwszy Skaptiusza, wzywam dłużników. — ,,Ile" — pytam — „jesteście winni?" — Odpowiadają, że sto sześć. Powtarzam to Skaptiuszowi, a ten w krzyk. — ,,Cóż mamy robić?" — mówię — „trze- ba porównać rachunki". — Siadają, obliczają: zgadza się co do grosza. Chcą płacić, nalegają, aby wziął pieniądze. Skaptiusz znów bierze mnie na stronę, prosi, abym spra- wę zostawił nie załatwioną. Zgodziłem się na to bezwsty- dne żądanie, a Grekom nie pozwoliłem, jak tego chcieli, złożyć pieniędzy w świątyni27. Wszyscy obecni wołali, że nie ma bezwstydniejszego człowieka od Skaptiusza, który nie chciał się zadowolnić jednym procentem miesięcznie 26 Z r. 67. 27 złożyć pieniędzy w świątyni — tak jak u nas do depo- zytu sądowego. z dodatkiem procentów składanych; inni twierdzili, że to głupota. Mnie jednak wydawał się bardziej bezczelny niż głupi; jeżeli obligacja była dobra, nie chcieć się zadowol- nić jednym procentem; a jeżeli nie była dobra, spodzie- wać się czterech procent!28 13. Oto mój punkt widzenia. Jeżeli Brutus go nie uzna, nie widzę powodu, dla którego miałbym żywić dla niego przyjaźń. Myślę, że jego wuj29 to pochwali; tym bardziej, że niedawna uchwała senatu, wydana zdaje się po twoim wyjeździe, głosi, że w sprawach wierzycieli procent ma być prosty, jeden od sta miesięcznie. Jaką to stanowi różnicę, jużeś sobie na pewno obliczył — jeśli dobrze znam twe zręczne palce30. Zauważą mimochodem, że z te- go powodu Lucjusz Lukcejusz, syn Marka, skarży się w liście do mnie, iż zachodzi niebezpieczeństwo, aby z wi- ny senatu uchwały te nie pociągnęły za sobą rewizji dłu- gów. Przypomina on szkodę, jaką niegdyś wyrządził Ga- jus Juliusz31, zarządziwszy niewielką zwłokę; nigdy pań- stwo większej straty nie poniosło! Lecz wracam do rze- czy. Obmyśl moją obronę przeciw Brutusowi, jeśli po- trzebna jest obrona w wypadku, gdy nic uczciwie nie da się przeciw mnie powiedzieć; zwłaszcza że pozostawiłem sprawę i pretensje bez zmiany. 14. Pozostają jeszcze sprawy domowe. Jeśli chodzi o tajemnicą rodzinną32, wolę, jak ty, syna Postumiusza, skoro Pontydia nie bierze sprawy poważnie. Chciałbym jednak, abyś tam był. Od brata Kwintusa w ciągu naj- 28 Interpretacja tego zdania nastręcza wątpliwości. 29 Marek Kato (Marcus Porcius Cato), znany ze swego stoickiego rygoryzmu moralnego. Por. list 8, przyp. 11. 30 Charakterystyczna wzmianka, ilustrująca prymitywne sposoby liczenia starożytnych. 31 Nie chodzi tu o zdobywcę Galii, przyszłego dyktatora. 32 Mowa o przygotowywanym małżeństwie Tulii, por. list 79, przyp. 4. 84. (ATT. V 21); 85. (ATT. VI 1) bliższych miesięcy niczego się nie spodziewaj: Taurus przed czerwcem jest z powodu śniegów nie do przeby- cia 33. Termusa, zgodnie z twoją prośbą, podtrzymuję na duchu częstymi listami. Król Dejotarus twierdzi, że Pub- liusz Walerius nic nie posiada i że to on go utrzymuje. Gdy się dowiesz, czy wprowadzono w Rzymie miesiąc dopełniający34, napisz mi, proszę, dokładnie, którego dnia będą misteria. Listów twoich oczekuję z mniejszą nie- cierpliwością, niż gdyś był w Rzymie, ale jednak ich oczekuję. 85. (Att. VI 1) Cycero do Attyka. Laodycea, 20 lub 21 lutego r. 50 1. Otrzymałem w Laodycei twój list, na cztery dni przed Terminaliami 1; przeczytałem go z największą przyjem- nością, bo tak był przepełniony miłością, dobrocią, uprzej- mością, troskliwością. Odpowiem nań nie złotem za brąz 2 33 Taurus jest... nie do przebycia — a Kwintus pozostaje w zastępstwie brata po drugiej stronie tych gór, na pograniczu Syrii. 34 Niezgodność kalendarza oficjalnego z faktami astrono- micznymi dawała się w Rzymie coraz bardziej odczuwać. Pró- bowano doraźnie zaradzić złemu, dodając od czasu do czasu miesiące dopełniające. Nieładowi miał dopiero kres położyć Ce- zar wprowadzając przy pomocy uczonych greckich kalendarz juliański. 1 — święto to przypadało 23 lutego; Cycero zatem otrzymał ów list 19 lutego. 2 Aluzja do znanego miejsca z Iliady ks. VI w. 236 (prze- kład Dmochowskiego): ...zbroję złotą, ceny stu wołów, dał z chęcią Za zbroję z miedzi, kupną wołami dziewięcią. (tego przecież żądasz) i nie wprowadzę swego planu, lecz zachowam twój porządek. Mówisz, że ostatni mój list masz z Cybistry, z datą 20 września, i chcesz wiedzieć, jakie twoje listy otrzymałem. Mam prawie wszystkie, o których wspominasz, z wyjątkiem listów pisanych w Ekwus Tutikus3 i w Brundyzjum i powierzonych nie- wolnikom Lentulusa. Dlatego twoja pilność nie prze- pada, jak się obawiałeś, lecz jest doskonale ulokowana, o ileś tak postępował, aby mi sprawić przyjemność; nic bowiem nie mogło mi sprawić większej przyjemności. 2. Ogromnie się cieszę, że pochwalasz moją powścią- gliwą postawą wobec Appiusza i moją wspaniałomyślność nawet dla Brutusa; wcale się tego nie spodziewałem. Appiusz bowiem przysłał mi z drogi dwa czy trzy dosyć cierpkie listy, ponieważ odwołałem jego niektóre posta- nowienia. Zupełnie jak gdyby lekarz, gdy jego chory zo- stał powierzony innemu lekarzowi, chciał się gniewać, jeżeli jego następca zmienia coś w systemie leczenia. Po- dobnie Appiusz, zarządzając prowincją w sposób dra- pieżny, upuścił jej krwi, wydarł, co tylko mógł, i oddał mi ją w stanie zupełnego wyczerpania; a teraz niechętnie widzi, że ją znów swoją kuracją powolałem do życia, i to się gniewa, to mi dziękuje. W niczym go przecież nie obrażam, drażni go tylko mój zupełnie odmienny sposób Tządzenia. Czyż bowiem może być system bardziej róż- ny? Pod jego rządami prowincja była zupełnie wyczer- pana przez koszty i grabieże; za mego namiestnictwa nie wydano ani grosza4, ani z pieniędzy prywatnych, ani z publicznych. Cóż mam powiedzieć o jego prefektach, towarzyszach, legatach? O ich rabunkach, rozpuście, bez- prawiach? Teraz zaś, przysięgam, żaden prywatny dom nie| 3 — miejscowość w Samnium. 4 nie wydano ani grosza — na łapówki dla namiestnika) i jego orszaku. 85. (ATT. VI 1) jest prowadzony tak rozsądnie i porządnie, ani też tak skromnie jak cala moja prowincja. Niektórzy przyjaciele Appiusza zabawnie to tłumaczą; przypuszczają, że ja tyl- ko dlatego chcę zyskać dobrą opinię, aby o nim źle mówiono, i czynię to wszystko nie dla mej chwały, lecz dla jego zniesławienia. Jeżeli jednak Appiusz5, jak to było widać z listu Brutusa wysłanego do ciebie, składa mi dzięki, nie sprawia mi to przykrości; mimo to tego samego dnia, kiedy o świcie piszę ten list, zamierzam skasować wiele jego niesprawiedliwych postanowień i za- rządzeń. 3. Teraz przechodzę do Brutusa, którego, idąc za twoją sprawą, otoczyłem wszelkimi względami, którego nawet zacząłem kochać; lecz twierdzę... Zatrzymuję się tutaj, aby ciebie nie urazić. Wierz mi, że niczego bardziej nie pra- gnąłem, jak wypełnić jego polecenia, i o nic bardziej się nie starałem. Dał mi cały rejestr poruczeń, i tyś ze mną o tym rozmawiał. Wszystko wypełniłem bardzo staran- nie. Najpierw uzyskałem od Ariobarzanesa, aby wypłacił mu talenty, które mu obiecał. Dopóki król był ze mną, wszystko było na dobrej drodze; lecz potem rzuciła się na niego niezliczona zgraja pełnomocników Pompejusza. Otóż Pompejusz sam jeden więcej znaczy od wszystkich innych, m. in. również dlatego, iż panuje mniemanie, że przybędzie tu, aby prowadzić wojnę z Partami. I oto teraz płacą mu w ten sposób: co trzydzieści dni trzy ta- lenty attyckie ze specjalnych podatków; to jednakże nie wystarcza dla zapłacenia miesięcznych procentów. Jed- nak nasz Gnejus przyjmuje to łaskawie, obywa się bez kapitału, zadowala się procentem, i to nie całkowitym. Król nie płaci nikomu innemu, i nawet nie może płacić; nie ma żadnego skarbu, żadnych dochodów. Nakłada on 5 Appiusz był teściem Brutusa. daniny metodą Appiusza6, lecz tego ledwie starcza na procenty dla Pompejusza. Dwaj czy trzej przyjaciele króla są bardzo bogaci, ale strzegą swego mienia tak troskliwie, jak ja lub ty. Nie przestają jednak króla w swych listach prosić, upominać, oskarżać. 4. Dejotarus powiedział mi także, że wysyłał do niego posłów w sprawie Brutusa; przynieśli mu odpowiedź, że król nie ma z czego płacić7. Istotnie, ja również uważam, że trudno o coś bardziej spustoszonego od tego królestwa, o kogoś biedniejszego od tego króla. Toteż zastanawiam się, czy mam się wyrzec opieki, lub też, jak postąpił Sce- wola w sprawie Glabriona, odrzucić i kapitał, i procent8. Dałem jednak Markowi Skaptiuszowi9 i Lucjuszowi Ga- wiuszowi, prowadzącym w królestwie interesy Brutusa, prefektury10, które przez ciebie obiecałem Brutusowi; nie prowadzili bowiem interesów w mojej prowincji. Ty zaś pamiętaj moją zasadę: może on dostać tyle prefektur, ile tylko sobie życzy, byle nie dla ludzi interesów. Dałem mu więc dwie prefektury. Lecz ci, dla których prosił o nie, opuścili prowincję. 5. Teraz dowiedz się o sprawie Salamińczyków11, bo widzę, że jest to dla ciebie taka sama niespodzianka, jak dla mnie. Nigdy przecież nie słyszałem od niego, że to są jego pieniądze. Mam nawet jego rejestr, w którym jest napisane: „Salamińczycy winni są pieniądze moim przy- 6 metodą Appiusza — tzn. zdziera nielitościwie swych pod- danych. 7 nie ma z czego — oczywiście płacić. 8 Myśl Cycerona, dość niejasna w tym miejscu, daje pole do sprzecznych interpretacji komentatorów. 9 — osobistości różnej od Marka Skaptiusza, wierzyciela Salamińczyków, o którym mowa była w liście poprzednim i do którego Cycero zaraz powróci w dalszym ciągu. 10 Por. list poprzedni, przyp. 20. 11 Por. list poprzedni, ust. 10 nn. 85. (ATT. VI 1) jaciołom, Markowi Skaptiuszowi i Publiuszowi Matyniu- szowi". Poleca mi ich i — jak gdyby chciał mnie ubóść ostrogą — dodaje w przypisku, że poręczył za nich wiel- ką sumę pieniędzy. Załatwiłem sprawę w ten sposób: niech oni płacą po jeden od sta miesięcznie przez dwa lata, z procentem składanym z roku na rok. Ale Skaptiusz żądał po cztery od sta. Zląkłem się, że przestałbyś mnie kochać, gdybym się na to zgodził; odstąpiłbym bowiem od swego własnego edyktu i skazałbym na zupełną zgubę miasto znajdujące się pod opieką Katona i samego Bru- tusa, i obsypane przeze mnie dobrodziejstwami. 6. W tej właśnie chwili Skaptiusz wciska mi w rękę list Brutusa; pisze tam, że sprawę się prowadzi na jego ryzyko, o czym Brutus nigdy ani mnie, ani tobie nie wspomniał; prosi też, aby dać Skaptiuszowi prefekturę. A przecież właśnie za twoją sprawą zrobiłem to zastrze- żenie, że nie dam prefektury człowiekowi interesów, a gdyby jakiemukolwiek, to w każdym razie nie temu. Był on przecież prefektem Appiusza i miał do rozporzą- dzenia oddziały jazdy, przy których pomocy oblegał za- mknięty w kurii na Salaminie senat12, tak że nawet pię- ciu senatorów umarło z głodu. Dlatego w dniu swego przybycia do prowincji, gdy posłowie Cypru przyjechali na moje spotkanie do Efezu, natychmiast wysłałem list, aby jego jazda ustąpiła z wyspy. Myślę, że z tych przy- czyn Skaptiusz napisał o mnie do Brutusa w duchu nie- zbyt przyjaznym. W każdym razie mój obecny pogląd jest taki: jeżeli Brutus myśli, że powinienem był oznaczyć procent cztery od sta miesięcznie, gdy w całej prowincji trzymałem się określonego prawem jednego od sta, i sam 12 Cycero używa tu terminów rzymskich w odniesieniu do spraw greckich; przez senat rozumieć należy radę miejską Są- laminy cypryjskiej, a przez kurię ratusz tamtejszy. tak wyznaczyłem edyktem, co zostało uznane nawet przez najbardziej chciwych lichwiarzy — jeżeli się będzie skar- żył, że odmówiłem prefektury człowiekowi interesów, sko- ro odmówiłem w tym względzie nawet naszemu przyja- cielowi Torkwatowi, gdy chodziło o twego Leniusza, i na- wet samemu Pompejuszowi co do Sekstusa Statiusza, i uzy- skałem ich uznanie — jeśli mi będzie miał za złe, że odwołałem jazdę — to będzie mi oczywiście przykro, że się na mnie gniewa, ale daleko więcej będę cierpiał nad tym, że nie jest takim, za jakiego go uważałem. 7. Skaptiusz będzie musiał przyznać, że dzięki memu wyrokowi miał możność odebrać całą sumę należną mu na podstawie mego edyktu. Dodam jeszcze jedno, na co, jak się obawiam, ty się może nie zgodzisz. Należało już zaprzestać liczenia procentów; Salamińczycy chcieli zło- żyć w depozycie sumę według stopy wymaganej przez mój edykt. Uzyskałem od nich milczenie w tej mierze. Przez wzgląd na mnie ustąpili; ale co się z nimi stanie, gdy tu przybędzie Paulus? 13 Wszystko to zrobiłem dla dobra Bru- tusa, który do ciebie pisze o mnie bardzo uprzejme listy, ale do mnie, nawet jeśli mnie o co prosi, pisze w tonie wyzywającym, zuchwałym, nieustępliwym. Napisz, proszę, do Brutusa w tej sprawie, abym wiedział, jak on to przyjmie. Zawiadomisz mnie przecież o tym. Już w po- przednim liście napisałem ci to wszystko jak najdokład- niej; chciałem jednak, abyś jasno zrozumiał, że nie za- pomniałem o tym, o czym pisałeś do mnie w jednym z listów; iż gdybym z tej prowincji nie wyniósł nic wię- cej prócz przyjaźni, to już mi powinno wystarczyć. Niech i tak będzie, skoro tego pragniesz, ale pod warunkiem, że nie popełnię żadnego wykroczenia. Tak więc, na za- sadzie mego postanowienia, załatwiona została sprawa 13 — wyznaczony już następca Cycerona, powinowaty Bru- tusa. 85. (ATT. VI 1) Skaptiusza. W jakim stopniu to jest słuszne, sam osądzisz. Nie będę się nawet odwoływał do Katona. 8. Nie myśl jednak, że odrzuciłem twoje przykazania, które głęboko zapadły mi w duszę. Ze łzami w oczach polecałeś mi strzec mego dobrego imienia. Czy choć w jednym swoim liście nie przypominasz mi o tym? A więc niech się kto chce na mnie gniewa; zniosę to. Słuszność jest po mojej stronie14 — zwłaszcza sam się związałem, niby poręczycielami, moimi sześciu księgami15. Cieszę się, że tak gorąco je chwalisz. Pytasz tylko o je- den szczegół historyczny, a mianowicie o Gnejusa Fla- wiusza, syna Anniusza. Nie żył on co prawda przed de- cemwirami16, ponieważ był edylem kurulnym, ten zaś urząd wprowadzono wiele lat po decemwirach. Na cóż zatem ogłosił kalendarz religijny? 17 Panuje mniemanie, iż w pewnym okresie tablicę tę trzymano w ukryciu, aby było tylko niewielu ludzi, których można było pytać, jakie dni są dozwolone dla czynności prawnych. Ponadto wielu pisarzy twierdzi, że skryba 18 Gnejus Flawiusz ogło- sił kalendarz religijny i ułożył formuły postępowania prawnego; nie myśl więc, że jest to mój wymysł, lub 14 Cytat z komedii Arystofanesa pt. Acharnejczycy w. 661 (por. BN S. II nr 97; w przekładzie jest to w. 638). 15 Mowa o własnym dziele Cycerona pt. O państwie, gdzie wykłada on zasady sprawiedliwego ustroju państwowego. 16 Rządy decemwirów (komisji dziesięciu) w Rzymie datuje się tradycyjnie na lata 450/449 p. n. e. 17 Rzymski kolendarz religijny (fasti) przewidywał, w jakie dni wolno dokonywać czynności prawnych, a w jakie nie. Pier- wotnie znajomość tego kalendarza była przywilejem patrycju- szowskich kolegiów kapłańskich. Publikując go, Gnejus Fla- wiusz przyczynił się do ograniczenia przemożnej wciąż jeszcze roli patrycjuszy w Rzymie. 18 Gnejus Flawiusz (Cnaeus Flavius) miał być skrybą, czyli sekretarzem słynnego Appiusza Klaudiusza cenzora. raczej Afrykańczyka (bo to on mówi) 19. Nie uszły twej uwagi moje słowa o grze aktorskiej; ty żywisz złośliwe podejrzenia, lecz ja napisałem bez złej myśli. 9. Piszesz mi, że dowiedziałeś się z listu Filotima, iż zostałem obwołany imperatorem. Lecz myślę, że będąc w Epirze otrzymałeś już dwa moje listy o całym prze- biegu wypadków; jeden ze zdobytego Pindenissu20, drugi z Laodycei; oba wręczyłem twoim niewolnikom. O tych wypadkach posłałem do Rzymu dwa urzędowe sprawo- zdania przez dwu posłańców, mając na względzie nie- pewność żeglugi. 10. Jeśli chodzi o moją Tullię21, jestem twego zdania i napisałem już do niej i do Terencji, że się zgadzam. Napisałeś przecież do mnie już dawniej: „Chciałbym, abyś wrócił do swego poprzedniego towarzystwa". Poprawka do listu Memmiusza nie miała jednak nic do rzeczy: bo znacznie więcej wolę tego od Pontydii niż tego od Ser- wilii22. Dlatego dodasz jeszcze naszego przyjaciela Saufe- jusza, który zawsze żywił dla mnie przyjazne uczucia; dzisiaj, jak myślę, jeszcze bardziej, ponieważ po swoim bracie Appiuszu powinien był odziedziczyć miłość dla mnie wraz z resztą spadku; Appiusz zaś niejednokrotnie wykazał, jak mnie ceni w ogóle, a w szczególności w spra- wie Bursy23. Doprawdy, uwolniłbyś mnie od wielkiej troski! 11. Zastrzeżenie Furiusza 24 mi się nie podoba; nie lę- 19 on to mówi — we wspomnianym dziele Cycerona pt. O państwie, które ujęte jest w formę dialogu. 20 Wyżej list 83. 21 Por. list 84, przyp. 32 i list 79, przyp. 4. 22 — mowa o kandydatach na .zięciów. 23 — niejaki Titus Munatius Plancus Bursa, przeciwnik Cycerona w tym czasie. 24 — jeden z trybunów ludowych, biorących udział w dys- kusji na temat przedłużenia pełnomocnictw namiestników 85. (ATT. VI 1) kam się przecież żadnej innej okoliczności, prócz tej właśnie, co do której czyni on zastrzeżenie. Napisałbym ci o tym więcej, gdybyś był w Rzymie. Nie dziwię się, że całą swą nadzieję na pokój pokładasz w Pompejuszu; tak jest istotnie i — jak mi się zdaje — należy usunąć wyrażenie „nieszczery". Przyznaję, że porządek mego listu jest nieco chaotyczny, ale musisz sobie przypisać winę: naśladuję bowiem twoje niedbalstwo. 12. Młodzi Cyceronowie25 kochają się wzajemnie, uczą się i ćwiczą; lecz tak jak powiedział Izokrates 26 o Eforze i Teopompie, jeden potrzebuje wędzidła, drugi ostróg. Zamierzam dać Kwintusowi białą togę w dzień Libera- liów 27; ojciec jego o to prosił. Spełnię to, jak gdyby nie wprowadzano dopełniającego miesiąca. Dionizjusza 28 trak- tuję z wielką serdecznością, lecz chłopcy mówią, że mie- wa on napady szalonego gniewu. W każdym razie trudno o bardziej uczonego człowieka, bardziej cnotliwego, który by też więcej kochał mnie i ciebie. 13. Pochwały Termusa i Syliusza, o jakich słyszałeś, są zupełnie zasłużone: zachowują się oni z wielką god- nością. Dołącz do nich Marka Noniusza, Bibulusa 29, mnie, jeśli zechcesz. Chciałbym, aby Skrofa miał pole do wy- w prowincjach, która to kwestia staje się wówczas problemem węzłowym w rywalizacji Pompejusza z Cezarem. 25 — rodzony syn piszącego oraz jego bratanek, a siostrze- niec Attyka, syn Kwintusa Cycerona i Pomponii. 26 — słynny mówca grecki i nauczyciel retoryki w IV w. p. n. e. Dwaj historycy z tejże epoki, Efor i Teopomp, uchodzili za jego uczniów. 27 Liberalia — święto Bakchusa (Libera) przypadało 17 marca. Por. list 83, przyp. 26 i list 84, przyp. 34. 28 — dawniejszego niewolnika Attyka, odstąpionego prze- zeń Cyceronowi, a następnie wyzwolonego przez tego ostat- niego. 29 Noniusz był namiestnikiem prowincji Cyreny (w Afry- ce), Bibulus — Syrii. kazania się; to bardzo porządny człowiek. Inni podwa- żają ideał polityczny Katona 30. Jestem ci bardzo wdzięcz- ny, żeś polecił moją sprawę Hortensjuszowi. Co się tyczy Ammianusa, Dionizjusz uważa sprawę za beznadziejną. Nie znalazłem żadnego śladu Terencjusza 31. Meragenes na pew- no zginął. Przejechałem przez jego posiadłości i nie zna- lazłem żywej duszy. Jeszcze tego nie wiedziałem, gdy roz- mawiałem z twoim Demokrytem. Zamówiłem naczynia z Rosos. Lecz powiedz, co zamyślasz? Na talerzach cyzelo- wanych w paprocie i we wspaniałych koszykach częstujesz nas jedynie jarzynkami; co tedy zamierzasz nam podawać na glinianych naczyniach? Róg dla Femiusza32 został za- mówiony. Znajdzie się, byle tylko grał on na nim coś od- powiedniego. 14. Grozi nam wojna z Partami. Kasjusz33 przysłał bezsensowny list, od Bibulusa jeszcze nie nadszedł; gdy zostanie odczytany, myślę, że senat nareszcie się poru- szy. Ja sam jestem w wielkim niepokoju. Jeżeli, tak jak pragnę, nie przedłużą mi moich obowiązków, moje obawy ograniczą się do czerwca i lipca. No dobrze; Bibulus za- trzyma ich przez te dwa miesiące, ale co się stanie z czło- wiekiem, którego tam pozostawię, zwłaszcza jeśli to bę- dzie mój brat? Co ze mną będzie, jeśli nie ustąpię natych- miast? Dręczy mię wielki niepokój. Umówiłem się jed- nakże z Dejotarem, że przybędzie do mego obozu ze wszystkimi swymi wojskami. Ma on trzydzieści kohort 30 podważają ideał polityczny Katona — swoim postępo- waniem oczywiście, które jest dalekie od wyznawanej przez Katona rygorystycznej etyki stoickiej, żądającej od człowieka bezinteresownej służby dla społeczeństwa. Mowa o grabiących swe prowincje namiestnikach. 31 — zbiegłego niewolnika Attyka. 32 Por. list 83, przyp. 28 i list 84, przyp. 16. 33 — legat Bibulusa w Syrii, o którym już kilkakrotnie była mowa w poprzednich listach. 85. (ATT. VI 1) po czterystu ludzi, uzbrojonych na nasz wzór, oraz dwa tysiące jazdy. Będzie tu dla podtrzymania mnie, póki nie nadjedzie Pompejusz, który w swych listach do mnie daje do zrozumienia, że weźmie na siebie tę sprawę. Par- towie zimują w naszej prowincji; oczekuje się samego Orodesa. Cóż chcesz? To poważna sprawa. 15. O edykcie Bibulusa34 nie wiem nic, prócz owego zastrzeżenia, o którym mi napisałeś, że „stanowi zbyt ciężki uszczerbek dla naszego stanu". Ja zresztą mam za- strzeżenie o równym zasiągu, lecz wyrażone nie tak jaw- nie, wzięte z edyktu Kwintusa Mucjusza, syna Publiusza, dla prowincji Azji. Z wyjątkiem wypadku, kie- dy układ jest tak zawarty, że w dobrej wierze nie da się go utrzymać. Szedłem tu za przykładem Scewoli, zwłaszcza w tym, żeby Grecy za- łatwiali swoje spory na podstawie swoich praw, co oni uważają za zdobycie wolności. Mój edykt jest krótki dzię- ki memu podziałowi, ponieważ uznałem za stosowne po- dzielić go na dwa artykuły. Jeden z nich dotyczy spraw prowincji i obejmuje rachunki miast, długi, procenty od pożyczek, weksle, i wszystko, co dotyczy dzierżawców podatków; drugi traktuje o sprawach, których nie da się załatwić bez edyktu: o dziedziczeniu, o posiadaniu i po- zbywaniu własności, o naznaczaniu syndyków 35; wszystko to są sprawy, których się domagają i które się załatwiają na podstawie edyktu. Trzeci artykuł, dotyczący reszty zagadnień prawnych, pozostawiłem nie napisany; oświad- czyłem, że przystosuję swe rozporządzenia w tym wzglę- 34 Cycero ma na myśli edykt prowincjalny Bibulusa, ana- logiczny do tego, który on sam wydał przy objęciu urzędowa- nia: dotyczył on zasad, jakimi namiestnik będzie się kierował w orzecznictwie sądowym. 35 syndyk — przedstawiciel grona wierzycieli wobec dłuż- nika, który ogłosił upadłość. dzie do edyktów wydanych przez pretorów w Rzymie. Tak więc postępuję i, jak dotąd, zadowalam wszystkich. Grecy zaś są zachwyceni, że mają za sędziów cudzoziem- ców 36. „Ale lada jakich" — powiesz. Cóż to szkodzi? Uważają, że uzyskali samorząd. A wasi ludzie mają, jak sądzę, bardzo dostojnych sędziów: szewca Turpiona i dzier- żawcę Wettiusza! 16. Chcesz, jak się zdaje, wiedzieć, jak postępuję z dzierżawcami podatków. Otóż traktuję ich jak swoich ulubieńców, staram się im przypodobać, chwalę i pochle- biam; lecz jednocześnie daję baczenie, aby nikomu nie dokuczali. Najbardziej nieprawdopodobne jest to, że pro- centy, które oni zapewnili sobie w umowach, zachował nawet Serwiliusz 37; ja zaś tak postępuję: wyznaczam dość odległy termin i oświadczam, że jeśli będzie zapłacone przed jego upływem, procent będzie jeden od sta mie- sięcznie, jeżeli zaś nie zapłacą, przypadnie wówczas we- dług kontraktu38. Przeto i Grecy płacą ze znośnym pro- centem i publikanom rzecz jest nader miła, jeśli tylko mają na dodatek słowa uznania i częste zaproszenia. Cóż tu więcej dodać: są ze mną w tak dobrych stosunkach, że każdy z nich uważa się za mego szczególnego przyjacie- la. Lecz nic im... znasz resztę. 17. Co się tyczy posągu Afrykańczyka 39. (cóż za bigos! 36 cudzoziemców — wedle prawa rzymskiego, dla którego cudzoziemcem jest każdy, kto nie posiada obywatelstwa rzym- skiego lub latyńskiego; słowa Cycerona znaczą więc, że Grecy się cieszą mogąc załatwiać swoje spory przed własnymi są- dami. 37 Publius Servilius Isauricus, który włączył Cylicję do pań- stwa rzymskiego w r. 76. 38 — procenty zaś ustalone w kontraktach były — jak wiemy z poprzedniego listu — znacznie wyższe niż 12% rocznie. 39 — Scypiona Afrykańskiego Młodszego, zdobywcy Kar- taginy. 85. (ATT. VI 1) Lecz to właśnie zachwyciło mnie w twym liście), co ty mówisz? Nasz Scypio Metellus nie wie, że jego pradziad nie był cenzorem? Niewątpliwie posąg, który postawiono wysoko po stronie świątyni Ops40, ma jedynie napis COS41 ale na tym, co stoi w pobliżu Herkulesa Poli- klesa42, widnieje napis CES43: a tymczasem postawa, płaszcz, pierścień, i wreszcie rysy twarzy wskazują, że chodzi o tę samą osobę. Na Herkulesa! Gdym w oddziale konnych złoconych posągów, które Metellus postawił na Kapitolu, zobaczył podpis Sarapiona na podobiźnie Afry- kańczyka, sądziłem, że to pomyłka rzemieślnika; teraz widzę, że to błąd samego Metella. Cóż za haniebna nie- znajomość historii! 18. Albowiem ów błąd dotyczący Flawiusza i kalenda- rza 44, jeśli jest błędem, jest dosyć powszechny; ty rów- nież byłeś w ładnym kłopocie, a ja poszedłem za opinią niemal urzędową; takie wypadki zdarzają się często u Gre- ków. Któż bowiem nie twierdził, że Eupolis, ów poeta starej komedii45, nie został wrzucony do morza przez Alkibiadesa46 płynącego na Sycylię? Erastotenes47 obalił to mniemanie, przytaczając komedie, które on wystawił 40 Ops — starorzymska bogini obfitych zbiorów, której star- sza świątynia znajdowała się na Kapitolu, młodsza na Forum. 41 — tj. consul. 42 Nie wiemy, którego z dwu rzeźbiarzy greckich tego imienia ma Cycero na myśli. 43 — tj. censor. 44 Por. tenże list ust. 8. 45 Grecka historia literatury dzieliła komedię na starą (w. V p. n. e.), średnią i nową (w. IV). Eupolis, nam znany tylko z fragmentów, należał do najwybitniejszych twórców pierwszego okresu. 46 Alkibiades — polityk i wódz ateński, mianowany wo- dzem ekspedycji na Sycylię w r. 415. 47 — znakomity i wielostronny uczony grecki w. III, m. in. autor podstawowych dzieł o chronologii. po owym czasie. Czyż tak sumienny historyk, jak Duris z Samos, zasługuje na szyderstwo za to, że podzielił błąd z wielu innymi? Któż nie twierdził, że Zaleukos ułożył prawa dla Lokrów? 48 Czyż Teofrast49 traci już całą war- tość dlatego, że twój przyjaciel Timajos50 temu przeczy? Lecz wstyd jest nie wiedzieć, że pradziad nie był cenzo- rem, zwłaszcza że po jego konsulacie żaden Korneliusz nie był cenzorem za jego życia. 19. Piszesz mi o Filotimie 51 i o wypłacie 20 600 sester- ców; słyszałem, że Filotimus przyjechał na Chersonez52 około dnia l stycznia; lecz od niego nic jeszcze nie otrzy- małem. Kamillus napisał, że dostał już ode mnie resztę. Nie wiem, o co chodzi, i pragnę się dowiedzieć. Zresztą o tym możemy pomówić później i może wygodniej bę- dzie osobiście. 20. Zaniepokoiły mnie, drogi mój Attyku, słowa w za- kończeniu twego listu; piszesz bowiem: Cóż jeszcze? — a potem zaklinasz mnie w najczulszy sposób, abym nie zapominał o czujności i uważał na to, co się dzieje. Czy może słyszałeś coś o kimś? Ale przecież nic takiego nie ma — daleko do tego53. Nie uszłoby to mojej uwagi i z pewnością nie ujdzie. Lecz to twoje tak troskliwe upo- mnienie nabrało w moich oczach jakiegoś szczególnego znaczenia. 21. Co się tyczy Marka Oktawiusza54, powtarzam ci, żeś mu dobrze odpowiedział; wolałbym tylko, żebyś to 48 — plemienia w środkowej Grecji. 49 — znany filozof, uczeń Arystotelesa. 50 — wybitny historyk grecki z pierwszej połowy III w. 51 — wyzwoleńcu żony Cycerona, Terencji, załatwiającym jej sprawy finansowe. 52 — dziś półwysep Galipoli nad Dardanelami. 53 Nie wiemy, czego dotyczą te aluzje. 54 Por. list poprzedni przyp. 10. zrobił bardziej zdecydowanie. Bo Celiusz55 przysłał mi wyzwoleńca z bardzo dokładnym listem, domagając się panter, i żebym od miast...!56 Odpisałem, że to drugie żą- danie było dla mnie bardzo przykre: czy mam z tego wnioskować, że jestem pogrążony w cieniu i że w Rzy- mie nie wiedzą, że w mojej prowincji nie bierze się ani grosza na nic, z wyjątkiem spłaty długów: wyjaśniłem mu że nie mamy prawa — ja dostarczać pieniędzy, on zaś przyjmować; ostrzegłem go, ponieważ go bardzo ko- cham, że powinien być w swym postępowaniu bardzo ostrożny, skoro oskarża innych; co się zaś tyczy pierw- szej sprawy, wskazałem mu, że nie godziłoby się z mym dobrym imieniem, aby za mego namiestnictwa Cybirato- wie odbywali polowania na oficjalny rozkaz. 22. Lepta nie posiada się z radości po twoim liście, który jest doprawdy ślicznie napisany, i zapewnił mi jego względy. Córeczka twoja sprawiła mi wielką przy- jemność, polecając ci, abyś mi od niej przesłał pozdro- wienia; przyjemność sprawiła mi również Pilia, tamta jednak większą, ponieważ przesłała pozdrowienia, choć mnie nigdy nie widziała. Więc i ty przekaż im pozdro- wienia ode mnie. Data twojego listu, 29 grudnia, była miłym przypomnieniem owej przesławnej przysięgi57, 55 — przyjaciel Cycerona, z którym często koresponduje on w tym czasie; w tym wypadku reprezentował on widocznie in- teresy Oktawiusza. 56 Zdanie nie dokończone, jakby urwane pod wpływem oburzenia; uzupełniać należałoby: abym ja od miast domagał się ich bezpłatnego dostarczania. 57 Aluzja do wypadku, który zdarzył się 29 grudnia r. 63, kiedy Cycero uroczyście składał swój konsulat: przysiągł wów- czas wobec zgromadzonego ludu, że uratował rzeczpospolitą (od knowań Katyliny), co zebrani z kolei potwierdzili przysięgą. Cycero upatrywał w tym jeden z największych swoich tryum- fów i dlatego mówi w dalszym ciągu, że był wtedy Wielkim o której nigdy nie zapomniałem. Tego bowiem dnia by- łem Wielkim w bramowanej todze. Odpowiedziałem ci na wszystko — nie złotem za brąz, jakeś prosił, lecz równym za równe. 23. Lecz oto inny krótki liścik, którego nie pozostawię bez odpowiedzi. Dobrze, dalibóg, przepuścił Lukcejusz swo- je Tuskulanum, byle tylko nie ze swoim flecistą, jak to ma we zwyczaju. Chciałbym wiedzieć, w jakim znajduje się położeniu. Słyszę bowiem, że nasz przyjaciel Lentulus wystawił na sprzedaż wszystko prócz Tuskulanum. Pra- gnąłbym ich widzieć wolnymi od długów, jak również Se- stiusza; możesz dodać także Celiusza. Do nich wszystkich można odnieść te słowa: Wstyd im było odrzucić, lecz lękali się przyjąć. 58 Myślę, żeś już słyszał, w jaki sposób Kurio pragnie uzy- skać odwołanie Memmiusza59 z wygnania. Co się tyczy długu Egnatiusza Sydycyńskiego, mam nadzieję, lecz tyl- ko niewielką. Pinariusza, którego mi polecasz, bardzo troskliwie pielęgnuje Dejotarus w jego ciężkiej chorobie. Odpowiedziałem więc na twój krótszy list. 24. Póki będę w Laodycei, tzn. do 15 maja, rozmawiaj ze mną listownie, proszę, jak najczęściej, gdy zaś przy- będziesz do Aten, posyłaj mi posłańców przy każdej spo- sobności, ponieważ w tym czasie będziemy już znali po- stanowienia dotyczące spraw Rzymu i prowincji; wszyst- kie decyzje odłożono do marca. (tj. równym Pompejuszowi, noszącemu ten przydomek za suk- cesy osiągnięte na wojnie wschodniej), choć w bramowanej to- dze, tzn. w oficjalnym stroju rzymskich urzędników noszonym w czasie pokoju. 58 Iliada, ks. VII, w. 93; aluzja dla nas nie dość jasna. 59 — adresata listu 74, por. tamże przyp. 1. 85. (ATT. VI 1) 25. Lecz słuchaj no! Czyście już przy pomocy He- roda 60 wydarli odważnie Cezarowi 50 talentów attyckich? Słyszę, żeście tym wywołali wielki gniew Pompejusza, ponieważ uważa on, żeście zjedli jego pieniądze i że Ce- zar będzie gorliwiej...61 niż budował swoje Forum. Usły- szałem to od Publiusza Wediusza, wielkiego ladaco, lecz tym niemniej bliskiego przyjaciela Pompejusza. Ten We- diusz spotkał mnie na drodze z dwiema kolasami, z za- przężonym w konie powozem, z lektyką i tłumem niewol- ników; za każdego z nich będzie musiał płacić sto tysięcy sesterców rocznie, jeśli przejdzie ustawa Kuriona 62. Prócz tego w kolasie miał małpę z gatunku psiogłowych; nie brakło też dzikich osłów. Nie widziałem nigdy większe- go nicponia. Posłuchaj jednak zakończenia. Zatrzymał się on w Laodycei u Pompejusza Windyllusa i zostawił tam swój dobytek, gdy pojechał do mnie. Tymczasem Win- dyllus umiera. Ponieważ przypuszczano, że jego majątek przejdzie do Pompejusza Wielkiego63, przybył do jego domu Gajus Wenoniusz. Pieczętując wszystko, natrafił również na rzeczy Wediusza. Wśród nich znalazł pięć ma- łych portrecików matron, między nimi portrecik siostry twego przyjaciela, dosyć tępego (jak mówi jego imię64), aby się zadawać z takim człowiekiem, oraz portrecik żony owego dowcipnisia 65, który, zgodnie ze swym nazwiskiem, dosyć lekko bierze tę sprawę. Chciałem ci to opowiedzieć 60 — zapewne jakiegoś wyzwoleńca Attyka. 61 Tutaj tekst zepsuty i niepewny. 62 Prawo Kuriona miało zapewne dotyczyć nowego jakie- goś podatku od luksusu. 63 — zmarły był bowiem jego wyzwoleńcem, a majątek wyzwoleńca zmarłego bez sporządzenia testamentu przechodził na jego patrona. 64 Mowa o Brutusie (łac. brutus = tępy), 65 Nowa aluzja do nazwiska Lepidusa (łac. lepidus = dow- cipny), który żonaty był z siostrą Brutusa, Junią. mimochodem, ponieważ obaj jesteśmy dosyć łasi na plotki. 26. Chciałbym, abyś się zastanowił nad jeszcze jedną sprawą. Słyszę, że Appiusz buduje w Eleuzys66 propi- leje 67; czy będę wyglądał na głupca, jeżeli zbuduję sobie podobne w Akademii? 68 — „Tak sądzę" — powiesz. A więc napisz mi to wyraźnie. Istotnie, bardzo kocham Ateny. Pragnę tam wystawić jakiś pomnik; nie cierpię fałszy- wych napisów na cudzych pomnikach. Lecz będzie tak, jak ty zechcesz. Zawiadom mnie, na jaki dzień wypadają misteria rzymskie i jak spędziłeś zimę. Dbaj o swe zdro- wie. Siedemset sześćdziesiątego piątego dnia po bitwie pod Leuktrami69. 86. (Fam. II 11) Cycero do Celiusza Rufusa Laodycea, 4 kwietnia r. 50 Imperator Marek Cycero przesyła pozdrowienia edy- lowi kurulnemu Markowi Celiuszowi. 1. Czy przypuściłbyś, że może mi się zdarzyć kiedy- kolwiek, aby mi zabrakło słów, i to nie tylko tych wa- szych krasomówczych, lecz nawet naszych zwykłych, po- 66 — miejscowość w Attyce, gdzie odbywały się słynne mi- steria Demetry. 67 — ozdobna hala wejściowa wsparta na kolumnach; ze strony Appiusza był to rodzaj prezentu dla Greków, zrobionego zresztą dla dogodzenia swej próżności (a za zdarte z Greków azjatyckich pieniądze). 68 — słynnej ateńskiej szkole Platona. 69 Por. list 76, przyp. 1. 86. (FAM. II 11) tocznych? A jednak brak mi ich z tej przyczyny, iż je- stem niesłychanie niespokojny, co się postanowi w spra- wie prowincji. Ogarnia mnie dziwna tęsknota za Rzymem i wprost niewiarogodna za przyjaciółmi, przede wszystkim za tobą; czuję przesyt prowincją, czy dlatego, iż mi się zdaje, iż już zdobyłem taką sławę, że trzeba nie tyle sta- rać się o jej pomnożenie, ile lękać się zmienności losu; lub też dlatego, że cała ta sprawa nie jest godna moich sił; bo przecież mogę i przywykłem wytrzymywać więk- sze ciężary; czy też wreszcie dlatego, że grozi nam wielka wojna, której zdaje się uniknę, jeśli ustąpię w wyznaczo- nym terminie. 2. O pantery, stosownie do mego polecenia, starają się pilnie ci, którzy zwykle urządzają polowania1; lecz jest ich dziwnie mało, a te, które są, podobno się bardzo uskarżają, że w mojej prowincji na nikogo nie knuje się zasadzek, tylko na nie. Mówią więc, że postanowiły się przenieść z naszej prowincji do Karii. Mimo to jednak dokłada się wszelkich starań, zwłaszcza Patyskus. Cokol- wiek będzie, będzie dla ciebie; lecz ile tego będzie, zu- pełnie nie wiem. Edylat twój bardzo mi leży na sercu, sam dzień dzisiejszy przypomina mi o tym; piszę to bowiem w święto Megalezji. Napisz mi, proszę, jak najdokładniej o wszelkich sprawach państwowych; będę uważał za naj- pewniejsze to, czego się dowiem od ciebie. 1 Do obowiązków edylów kurulnych należało urządzanie igrzysk, m. in. w święto Megalezji (4—10 kwietnia), o którym jest zaraz niżej mowa. Celiusz domagał się od Cycerona przy- słania mu panter, którymi mógłby zabłysnąć przed ludem. Cy- ceronowi z kolei zależało na informacjach Celiusza, więc nie chcąc go zrażać wyraźną odmową, zapewnia półżartem, że pan- tery wynoszą się z jego prowincji. Cycero do Attyka 87. (Att. VI 2) Laodycea, początek maja r. 50 1. Gdy twój wyzwoleniec Filogenes przybył do mnie do Laodycei z pozdrowieniem i oznajmił mi, że natych- miast popłynie do ciebie, dałem mu ten list w odpowie- dzi na tamten, który mi doręczył posłaniec Brutusa. Naj- pierw odpowiem na twoją ostatnią stronę, która sprawiła mi wielką przykrość z powodu tego, co ci napisał Cyn- cjusz1 o swej rozmowie ze Stacjuszem2; a najbardziej przykre jest mi oświadczenie Stacjusza, że ja pochwalam ten zamiar3. Ja go pochwalam? Dosyć powiem w tej materii, jeśli oświadczę, iż pragnę być z tobą związany węzłami najbliższego pokrewieństwa, chociaż więzy przy- jaźni są najsilniejsze. Daleki jestem od tego, abym pragnął rozluźnienia związku, który już nas łączy. 2. Przekonałem się nieraz, że mówi on4 o tych spra- wach często i ze zbytnim rozgoryczeniem, niejednokrotnie też uśmierzałem jego gniew. Myślę, że wiesz o tym. W czasie tej wędrówki, czy też wojaczki naszej, widzia- łem go nieraz uniesionego gniewem, często też spokoj- niejszego. Nie wiem, co napisał do Stacjusza. Cokolwiek miał zamiar w tym względzie uczynić, nie powinien był pisać do wyzwoleńca. Będę jednak bardzo troskliwie czu- 1 Por. list 1, przyp. 5. 2 — zaufanym wyzwoleńcem brata Cyceronowego Kwin- tusa. 3 Prawdopodobnie idzie o rozwód Kwintusa z Pomponią, siostrą Attyka, na który się właśnie zanosiło. Niezgodne pożycie brata i siostry obydwu przyjaciół nieraz dawało im powody do troski. 4 on — Kwintus. 87. (ATT. VI 2) wał, aby się nie stało coś, czego nie pragniemy i co się nie powinno stać. W takiej sprawie nie wystarczy, aby człowiek był odpowiedzialny tylko za siebie; ważny obo- wiązek ma tu do spełnienia młody Cycero (który jest już młodzieńcem5) i ja nie przestaję go do tego zachęcać. Wydaje mi się, że bardzo kocha matkę, jak powinien; również bardzo gorące przywiązanie żywi dla ciebie. Jest to chłopiec rozumny, ale bardzo zmienny; kierując nim, mam już dosyć roboty. 3. Ponieważ na swojej pierwszej stronicy odpowiedzia- łem na twoją ostatnią, wracam teraz do twojej pierwszej. Mówiąc, że wszystkie miasta Peloponezu leżą nad mo- rzem 6, uwierzyłem mapom Dicearcha7, człowieka prze- cież nie byle jakiego, lecz autorytetu uznanego nawet przez ciebie. W opowiadaniu o Trofoniuszu, które wkłada w usta Chajrona, gani on w wielu miejscach Greków za to, że się trzymali jedynie brzegów morza, i nie wyłącza z tego ani jednego kraju na Peloponezie. Chociaż ceniłem jego autorytet (był przecież prawdziwym historykiem i miesz- kał na Peloponezie), dziwiłem się jednak i, nie mogąc mu uwierzyć, podzieliłem się swoimi wątpliwościami z Dio- nizjuszem 8. Ten najpierw się zdumiał, jednak mając o tym wybitnym pisarzu nie mniej zaszczytne mniemanie niż ty o Gajusie Westoriuszu lub ja o Marku Kluwiuszu9, nie wątpił, że powinniśmy mu uwierzyć. Sądził on, że Arka- dia ma miasto nadmorskie Lepreon; Tenea, Alifera i Tri- 5 — syn Kwintusa niedawno otrzymał togę męską, por. list 83. 6 Cycero ma tu na myśli pewien ustęp drugiej księgi swego własnego dzieła O państwie. 7 — wybitnego uczonego greckiego, ucznia Arystotelesa, autora dzieła o kulturze greckiej. 8 — uczonym wyzwoleńcem Attyka. 9 Żart Cycerona nie dość dla nas przejrzysty. tia były, wedle jego mniemania, niedawno założone; w tym sądzie opierał się na katalogu okrętów10, gdzie nie ma o nich wzmianki. Toteż całe to miejsce przełoży- łem dosłownie z Dicearcha. Wiedziałem, że mówi się „Flia- zyjczycy", i trzymaj się tej formy11 — jaw każdym razie się jej trzymam, tylko najpierw wprowadziła mnie w błąd analogia: Flius, Opus, Sypus, a mówi się przecież Opuntyjczycy, Sypuntyczycy12. Lecz natychmiast to po- prawiłem. 4. Widzę, że cieszy cię moje umiarkowanie i moja wstrzemięźliwość. Cieszyłbyś się jeszcze więcej, gdybyś był tutaj. Podczas sądów, które odbyłem w Laodycei od 13 lutego aż do l maja dla wszystkich okręgów oprócz Cylicji, dokazałem cudów. Wiele miast zostało zupełnie uwolnionych od długów, inne doznały znacznych ulg; od- żyły wszystkie, korzystając ze swych praw i sądów, uzy- skawszy samorząd. Dałem im dwa sposoby pozbycia się długów lub ich zmniejszenia: pierwszy, że w czasie mych rządów nie ponoszą żadnych kosztów — jeżeli mówię „żadnych", nic nie przesadzam, powtarzam „żadnych", ani grosika. Jest to nie do uwierzenia, jak przez to te miasta się podniosły. 5. Jest jeszcze druga sprawa. W miastach odbywały się niesłychane łupiestwa, które popełniali sami Grecy, ich urzędnicy. Badałem sam tych, którzy w ciągu ostatnich dziesięciu lat sprawowali urzędy: otwarcie się przyznali. Wówczas bez żadnych upokorzeń osobiście przynieśli pie- 10 Katalog okrętów — słynne zakończenie II księgi Iliady Homera, gdzie wyliczone są kontyngenty poszczególnych krajów greckich, wysłane pod Troję. Ustęp ten uchodził później za najstarszą geografię Grecji. 11 trzymaj się tej jormy — & wydaniu dzieła O państwie, przygotowywanym w zakładzie wydawniczym Attyka. 12 — wobec tego oczekiwaną formą imienia mieszkańców miasta Flius byłoby „Fliuntyjczycy". 87. (ATT. VI 2) niądze do kas publicznych; wtedy ludność, bez żadnych narzekań, wypłaciła dzierżawcom podatków, którym nic nie płaciła w ciągu ostatniego pięciolecia, również i pro- centy, które narosły w ciągu poprzedniego pięciolecia. Dlatego dzierżawcom podatków jestem drogi jak źrenica oka. „Ludziom wdzięcznym" — powiesz. Poczułem to. Jeśli chodzi o pozostałą działalność sądową, wykazałem to samo doświadczenie i łagodność, jak również nadzwy- czajną przystępność. Dostęp do mnie bynajmniej nie był tak utrudniony, jak zwykle do namiestników prowincji; nic nie odbywało się przez służącego w sypialni. Już przed świtem przechadzam się w domu, jak niegdyś, gdy byłem kandydatem. Jest to dla wszystkich miłe i wydaje się objawem wielkoduszności, a dla mnie nie jest bynajmniej uciążliwe dzięki memu dawnemu przyzwyczajeniu. 6. W dniu 7 maja zamierzam udać się do Cylicji; gdy tam spędzę cały czerwiec (oby w pokoju! bo grozi wielka wojna ze strony Partów), zużyję lipiec na powrót. Wszak termin roczny mej służby13 upływa z dniem 30 lipca. Mam wielką nadzieję, że mi nic nie przedłużą. Mam Akty Miejskie 14 aż do dnia 7 marca; wnoszę z nich, że stałość naszego przyjaciela Kuriona 15 pozwoli na oma- wianie wszystkiego innego raczej niż kwestii prowincji. Mam więc nadzieję ujrzeć cię wkrótce. 7. Przechodzę do Brutusa 16, twego lub raczej naszego przyjaciela, skoro tak wolisz. Ze swojej strony zrobiłem 13 — Cycero nazywa tak okres swego namiestnictwa, który chciałby jak najrychlej mieć poza sobą. 14 — rodzaj półoficjalnej gazety rzymskiej, zawierającej m. in. uchwały i protokoły z posiedzeń senatu. 15 Caius Scribonius Curio — trybun r. 50, mógł swoją in- tercesją nie dopuścić do jakichkolwiek debat i postanowień na temat zarządu prowincyj, a co za tym idzie — do przedłuże- nia Cyceronowi terminu jego namiestnictwa. 16 Por. list 85, ust. 5—7. wszystko, com mógł w mojej prowincji uczynić, czy też w królestwie17 próbować. Prowadziłem i prowadzę na wszelkie sposoby układy z królem, oczywiście listownie. Gościłem go nawet u siebie przez trzy czy cztery dni, w czasie owych zamieszek, od których go uwolniłem 18. Tak więc i wówczas osobiście, i w niezliczonych listach nie przestaję go prosić i nalegać, by miał wzgląd na mnie, radzić i przynaglać w jego własnym interesie. Uzy- skałem wiele, lecz ile, nie wiem dokładnie, z powodu wielkiej odległości. Salamińczyków skłoniłem (tych mo- głem zmusić), aby zapłacili Skaptiuszowi cały dług, licząc jeden procent od sta miesięcznie i rachując od daty ostat- niego kontraktu, nie na procent prosty, lecz składany. Zaczęto już wyliczać pieniądze; lecz Skaptiusz się nie zgo- dził. Jak możesz mówić, że Brutus gotów jest coś stra- cić? Kontrakt opiewał na cztery procent miesięcznie. To było niemożliwe, a nawet gdyby było możliwe, nie mógł- bym na to pozwolić. Słyszę, że Skaptiusz teraz żałuje. Po- woływał się on na uchwałę senatu, która nakazywała są- dowi opierać się na kontrakcie; lecz była ona wydana dlatego, że Salamińczycy, pożyczając pieniądze, wykro- czyli przeciw ustawie Gabiniusza, która zabraniała są- dowi wydawać wyrok odnośnie do tak pożyczonych pie- niędzy; wówczas senat uchwalił, aby sąd oparł się na tym kontrakcie19. Pod względem prawnym nie różni się ta uchwała od innych i nie zawiera szczególnych przywi- lejów. 17 w królestwie — Ariobarzanesa, w Kappadocji, gdzie Bru- tus miał również rozległe interesy finansowe, por. list 81, przyp. 8. 18 Aluzja do wypadków opowiedzianych obszernie w li- ście 82. 19 Cycero wysuwa tu nową interpretację owej uchwały senatu, może nieco naciągniętą, lecz korzystną dla Salamiń- czyków, por. przyp. 16. 87. (ATT. VI 2) 8. Sądzę, że potrafię dowieść Brutusowi, iż postąpiłem właściwie; nie wiem, czy udowodnię to tobie; Katonowi niewątpliwie. Lecz teraz wracam do ciebie. Jak to, ty, Attyku, ty coś mię chwalił za nieskazitelność i łagodne postępowanie, tyś się ośmielił własnymi usty — jak mówi Enniusz20 — prosić, abym dał Skaptiuszowi jeźdźców dla odebrania pieniędzy? Gdybyś tu był ze mną, ty, co piszesz, iż niekiedy się dręczysz z tego powodu, czybyś mi pozwolił to uczynić, nawet gdybym chciał? „Nie więcej niż pięćdziesięciu" — mówisz. — Spartakus 21 miał mniej na początek. Ile złego zrobiliby ci nicponie na tak bezbronnej wyspie! Nie zrobiliby? — Ależ ile już zrobili przed moim przybyciem! Trzymali senat22 sala- miński zamknięty w gmachu obrad przez tyle dni, że niejeden z senatorów umarł z głodu. Bo właśnie Skap- tiusz był prefektem Appiusza i od niego miał oddziały. I oto ty, którego rysy stają mi zawsze przed oczyma, ilekroć zamyślam spełnić jakiś czyn słuszny i chwalebny, ty mnie prosisz, abym Skaptiusza zrobił prefektem? Prze- cież postanowiliśmy, że nigdy nim nie zostanie człowiek interesów, i uzykaliśmy zgodę Brutusa. Skaptiusz ma wła- śnie mieć oddziały jazdy? A czemu nie kohorty piechoty? Ten Skaptiusz zaczyna już prowadzić rozrzutny tryb ży- cia! 9. „Starszyzna tak chce" — powiada. Wiem, przyje- chali do mnie aż do Efezu i z płaczem opowiadali o wy- 20 — wielki poeta rzymski z pierwszej połowy II w. p. n. e. 21 — wódz słynnego powstania niewolników w Italii (w la- tach 72—71 p. n. e.), uchodzący za szczególnie niebezpiecznego opryszka. Cycero porównując go ze Skaptiuszem daje do zrozu- mienia, co myśli o tej kreaturze Brutusa. 22 — radę miejską. stępkach jazdy i o swoich nieszczęściach. Toteż natych- miast wysłałem list, aby jazda w oznaczonym dniu ustą- piła z Cypru, i był to jeden z powodów, dla którego Salamińczycy w swych uchwałach wynosili mię pod nie- biosa. I na cóż teraz potrzebna jazda? Przecież Salamiń- czycy są gotowi płacić — chyba że przy zbrojnej pomocy zechcemy uzyskać, aby zapłacili po cztery procent mie- sięcznie! I czyż ja śmiałbym czytać, lub nawet tylko do- tknąć tych ksiąg, które ty tak wychwalasz23, gdybym uczynił coś podobnego? Nie, mój najdroższy Attyku, w tym punkcie okazujesz zbyt wiele miłości dla Brutusa, a zbyt mało, jak się obawiam, dla mnie. Napisałem do Bru- tusa, żeś pisał do mnie w tym sensie. 10. Teraz dowiedz się o pozostałych sprawach. W obro- nie Appiusza robię wszystko, co jest w mej mocy, w gra- nicach uczciwości, lecz chętnie. Nie żywię dla niego nie- nawiści, Brutusa kocham, a Pompejusz, dla którego przy- jaźń moja rośnie z dnia na dzień, niesłychanie mnie mo- lestuje. Słyszałeś, że przyjeżdża tu Gajus Celiusz w cha- rakterze kwestora? Nie wiem, dlaczego, ale sprawy Pam- menesa mi się nie podobają. Spodziewam się być w Ate- nach we wrześniu. Chciałbym bardzo znać daty twoich podróży. Dowiedziałem się o naiwności Semproniusza Ru- fusa z twego listu wysłanego z Korcyry. Czegóż chcesz? Zazdroszczę Westoriuszowi jego możliwości. Miałbym ocho- tę gawędzić dalej, lecz już świta24; tłum już się ciśnie, Filogenes się śpieszy. Bądź więc zdrów, pozdrów Pilię i miłą Cecylię, gdy będziesz do nich pisał, a mój Cycero przesyła ci pozdrowienia. 23 — dzieła z zakresu filozofii; być może Cycero ma tu na myśli własny traktat O państwie. 24 Charakterystyczny szczegół, malujący okoliczności, w ja- kich te listy powstawały. Por. też ust. 5 tego listu. 88. (ATT. VI 3) (Att. VI 3) Cycero do Attyka Między Apameą a Tarsem, koniec maja lub początek czerwca r. 50 1. Jakkolwiek nie mam właściwie żadnej nowiny od chwili, gdy wręczyłem list twemu wyzwoleńcowi Filo- genesowi, jednak myślę, że trzeba napisać ci kilka słów, skoro wysyłam do Rzymu Filotima. Najpierw o tym, co mnie najbardziej dręczy — nie dlatego, żebyś mógł mi pomóc; sprawa jest nagląca, a ty jesteś wśród dalekich ludów — ...Wiele między nami Toczy fal Notus na szerokim morzu!1 Zbliżył się, jak widzisz, termin (powinienem przecież opuścić prowincję 30 lipca), a następcy nie widać! Kogóż mam zostawić dla zarządu prowincją? Względy rozumu i ogólna opinia domagają się, aby to był mój brat; przede wszystkim jest to zaszczyt, a w takim razie nikomu wię- cej się nie należy; po drugie, nie mam tu innego byłego pretora. Pomptinus2, na podstawie umowy i warunku, który postawił przy wyjeździe z Rzymu, już ode mnie odjechał. Nikt nie uważa za godnego tego stanowiska mego kwestora3; jest on „lekkomyślny, rozpustny i ma chwytliwe ręce" 4. 2. Lecz, jeśli chodzi o mego brata, to najpierw wyła- nia się taka trudność: myślę, że nie zdołam go nakłonić, 1 Cytat z nieznanego poety greckiego. 2 Por. list 73, przyp. 1 i list 75, przyp. 5, oraz list 83, ust. 3, 3 — był to niejaki Lucius Mescinius Rufus. 4 Prawdopodobnie cytat z jakiegoś rzymskiego poety ko- micznego. gdyż nie cierpi on życia na prowincji; istotnie, trudno o coś bardziej nienawistnego i przykrego. Po drugie, jeśli nawet on mi nie odmówi, to co nakazuje mu mój obo- wiązek? W chwili, gdy w Syrii spodziewają się wielkiej wojny, gdy ma się ona rozszerzyć i na tę prowincję, gdy nie ma tu żadnej obrony, gdy kredyty uchwalono tylko na rok, czyż będzie zgodne z moją miłością braterską zo- stawić tu mego brata, a zgodne z moim sumieniem — zostawić tu jakiegoś nicponia? Jak widzisz, nęka mię wiel- ka troska, i ogromnie brak mi dobrej rady. Cóż chcesz? W ogóle cała ta sprawa była mi niepotrzebna. O ileż twoja sytuacja jest lepsza! Możesz wyjechać, kiedy chcesz, a mo- że już wyjechałeś; postawisz na czele Tesprotii i Chaonii5 kogo tylko ci się spodoba. Jeszcze nie rozmawiałem z Kwintusem, aby się dowiedzieć, czy uzyskam jego zgo- dę w razie, gdybym powziął takie postanowienie; ale na- wet gdyby się zgodził, nie wiem, co mam postanowić. 3. Sprawa więc tak wygląda. Jeśli o resztę chodzi, to pełna jest chwały i uznania, godna ksiąg, które tak chwalisz6: miasta uratowane, dzierżawcy podatków za- spokojeni w pełnej mierze, nikt nie został obrażony, nie- wielu tylko ukarano sprawiedliwym, choć surowym wyro- kiem, lecz nikt nie śmie się na to uskarżać, czyny godne triumfu; nie będę się go jednak gwałtownie domagał, a bez twojej rady nic oczywiście nie zrobię. Najtrudniejsze jest zakończenie w związku z przekazaniem prowincji, lecz to może jakiś bóg poprowadzi. 4. O sprawach rzymskich wiesz niewątpliwie więcej ode mnie, słyszysz częściej nowiny i pewniejsze; przykro mi, że otrzymuję wiadomości nie z twoich listów. Przy- 5 Mowa o epirockich posiadłościach Attyka. 6 Jeszcze jedna aluzja do Cyceronowego dzieła O państwie (por. list poprzedni przyp. 23), które Attyk musiał widocznie często w swoich listach wspominać. 88. (ATT. VI 3) sza mi nieprzyjemne wieści o Kurionie i Paulusie 7; nie żebym dostrzegał jakieś niebezpieczeństwo, póki Pompe- jusz stoi, a nawet siedzi, byleby tylko był zdrów; lecz, dalibóg, ubolewam nad rolą mych przyjaciół, Kuriona i Paulusa. Jeśli więc już jesteś w Rzymie, lub gdy tam będziesz, przyślij mi, proszę, pełny obraz spraw państwo- wych, abym na tej podstawie mógł sobie wszystko uprzy- tomnić i obmyślić, na co przygotowany mam wracać do Rzymu. Ważną jest bowiem rzeczą przybyć nie jako obcy czy gość. 5. O mało nie zapomniałem: dla twego Brutusa, jak już często ci pisałem, zrobiłem wszystko8. Cypryjczycy byli gotowi płacić; lecz Skaptiusz nie chciał się zadowolić dwunastu od sta na procent składany. Sam Pompejusz nie osiągnął od Ariobarzanesa więcej dla siebie niż ja dla Brutusa. Zaręczyć za niego jednak nie mogę; król jest bardzo ubogi i tak ode mnie oddalony, że mogę do niego tylko wysyłać listy; lecz listownie nie przestaję go sztur- mować. Wynik ogólny jest taki: w stosunku do sumy Brutus został potraktowany szczodrzej niż Pompejusz; za- płacono mu w ciągu roku około stu talentów, podczas gdy Pompejuszowi przez sześć miesięcy obiecano dwieście ta- lentów. A już ile zrobiłem w sprawie Appiusza9, trudno wprost wypowiedzieć. Dlaczegóż więc mam się martwić? Jego przyjaciele, Matyniusz i Skaptiusz, to nicponie. Ten może się na mnie złości, że nie otrzymał ode mnie od- działów jazdy, żeby dręczyć Cypr, jak to zrobił przede mną, albo że nie został prefektem. Ale tego nie udzieli- 7 — rzymskich poplecznikach Cezara, opłacanych przezeń zupełnie jawnie za utrudnianie sytuacji Pompejuszowi. 8 Por. list 85, ust. 5—7 oraz list 87, ust. 6—9. 9 Mowa zapewne o jakichś interesach tego byłego namiest- nika Cylicji, teścia Brutusowego, może o wpływaniu na Cylij- czyków, aby nie wytaczali mu procesu o zdzierstwa. łem nikomu, nawet Gajusowi Wennoniuszowi, memu przy- jacielowi, ani Markowi Leniuszowi, który jest twoim przy- jacielem. Już w Rzymie ci oświadczyłem, że będę prze- strzegał takiego postępowania, i przy tym wytrwałem. Lecz na cóż może się skarżyć ten, co choć mógł, nie chciał wziąć pieniędzy? Albo Skaptiusz, który był w Kappa- docji! — Sądzę, że dość dla niego zrobiłem. Gdy otrzymał ode mnie stanowisko trybuna10, które mu ofiarowałem na skutek listu Brutusa, napisał mi, że nie chce z tego trybunatu skorzystać. 6. Jest tu niejaki Gawiusz, któremu na prośbę Bru- tusa zaproponowałem prefekturę11; on, jak prawdziwy pies Publiusza Klodiusza, wiele nagadał i narobił z uszczerb- kiem dla mego dobrego imienia. Nie odprowadzał mnie, gdy wyjeżdżałem do Apamei; gdy później przybył do obozu, przy odejściu nie zapytał mnie, czy nie żądam cze- goś od niego, i w ogóle, nie wiem, dlaczego, okazywał mi jawną wrogość. Gdybym go uczynił jednym ze swoich prefektów, za kogo byś mnie uważał? Ja, który, jak wiesz, nigdy nie zniosłem żadnej obrazy ze strony najpotężniej- szych ludzi, miałbym ją znosić od tego ciury? A przecież udzielać mu dobrodziejstw i zaszczytów to jeszcze więcej niż znosić obelgi. Otóż ten Gawiusz, widząc mnie nie- dawno w Apamei przed swym odjazdem do Rzymu, zwró- cił się do mnie w sposób, w który ja nie śmiałbym się odezwać do Kulleolusa: „Do kogo mam się zwrócić o zwrot kosztów na wyżywienie, należne prefektowi?" — Odpo- wiedziałem mu — łagodniej, niż wedle zdania obecnych powinienem mu był odpowiedzieć — że nie mam zwy- 10 stanowisko trybuna — wojskowego, tzn. wyższego ofi- cera dowodzącego kohortą. 11 zaproponowałem prefekturę — z dalszego ciągu listu wynikałoby, że Gawiusz tej propozycji nie przyjął. 88. (ATT. VI 3) czaju zwracać kosztów wyżywienia tym, z których usług nie skorzystałem. Odszedł wściekły. 7 Jeżeli Brutus da się wzruszyć, słowami tego nic- ponia, możesz go kochać sam, we mnie nie będziesz miał rywala. Ale myślę, że zachowa się tak, jak powinien. Chciałem jednak, aby ta sprawa była ci znana, do niego też dokładnie o tym napisałem. Ale w ogóle (to między nami) nie otrzymuję od Brutusa ani jednego listu — ostatnio o Appiuszu — żeby nie było w nim jakiegoś ustępu zuchwałego czy nieprzyjemnego. Przecież i ty czę- sto powtarzasz: Graniusz tylko Sobą nie gardzi, wstręt ma do pysznych tyranów12 To zresztą wywołuje raczej mój śmiech niż gniew. Za mało się jednak zastanawia, co pisze i do kogo. 8. Sądzę i jestem nawet pewien, że młody Kwintus Cycero 13 przeczytał list zaadresowany do swego ojca. Zwy- kle bowiem je otwiera, nawet za moją radą, na wypadek gdyby zawierały coś, co trzeba nam wiedzieć. W tym zaś liście napisałeś o siostrze to samo, co do mnie. Wi- działem, że chłopiec był ogromnie wstrząśnięty, przyszedł zapłakany użalić się przede mną. Cóż tu mówić? Zoba- czyłem w nim nadzwyczajną miłość synowską, słodycz i delikatność. Tym większą mam nadzieję, że wszystko stanie się tak, jak przystoi. O tym więc chciałem ci do- nieść. 9. Żebym i tego nie pominął: młody Hortensjusz za- chował się w Laodycei w czasie igrzysk gladiatorskich 12 Cytat z poety rzymskiego Lucyliusza, twórcy satyry (II w. p. n. e.). 13 — siostrzeniec Attyka, a bratanek Cycerona. Ustęp ten nawiązuje do domowych rozterek jego ojca, o których mowa była w liście 87, ust. 1—2. w sposób bezwstydny i haniebny. Ze względu na jego ojca zaprosiłem go na obiad w dniu jego przyjazdu i rów- nież ze względu na ojca nic już więcej nie zrobiłem. Oświadczył mi, że będzie na mnie czekał, aby ze mną powrócić. „Dobrze" — powiedziałem; bo co miałem mó- wić? W ogóle jednak nie biorę pod uwagę tego, co po- wiedział. Nie chcę bynajmniej obrażać jego ojca, dla któ- rego mam wiele przyjaźni; lecz jeśli on będzie mym to- warzyszem, poprowadzę sprawę tak, aby nie urazić czło- wieka, którego bynajmniej nie chcę urażać. 10. Tyle więc. Jeszcze i to: chciałbym, abyś mi przy- słał mowę Kwintusa Celera przeciw Markowi Serwiliu- szowi. Wyślij do mnie jak najprędzej list; jeśli nie masz nic do doniesienia, daj mi znać, że nic się nie dzieje, choćby przez swego posłańca. Pozdrów Pilię i córkę. Dbaj o swe zdrowie. 89. (Att. VI 7) Cycero do Attyka Tarsus, druga połowa lipca r. 50 1. Młody Kwintus, powodowany gorącą miłością sy- nowską, a nie bez mojej zachęty naturalnie, pogodził swe- go ojca z twoją siostrą. W wielkiej mierze przyczynił się do tego twój list 1. Cóż więcej trzeba? Ufam, że będzie tak, jak pragniemy. Dwukrotnie już pisałem do ciebie o swych sprawach domowych (jeśli ci tylko doręczono te listy2), po grecku 1 Por. list poprzedni, przyp. 13. 2 Aluzja do (nie zamieszczonych w naszym Wyborze) listów Ad Att. VI 4 i VI 5. 89. (ATT. VI 7) i w zagadkach 3. Nie trzeba oczywiście ostro postępować; lecz sądzę, że zapytując go4 po prostu o długi Milona i radząc, aby zapłacił, jak mi obiecał, może coś osiągniesz. 2. Kazałem kwestorowi Mescyniuszowi czekać w Lao- dycei, abym mógł, zgodnie z ustawą Juliusza5, zostawić skończone rachunki w obu miastach. Pragnę jechać na Rodos6 ze względu na chłopców, stamtąd zaś jak najprę- dzej do Aten, mimo że wieją silne wiatry przeciwne. Lecz chcę koniecznie być w Rzymie jeszcze za tych urzęd- ników, których życzliwości doświadczyłem przy staraniach o suplikacje 7. Wyślij mi jednak, proszę, na spotkanie list i donieś mi, że sądzisz, iż ze względów państwowych po- winienem opóźnić swój powrót. Tiro8 napisałby do cie- bie, gdybym go nie zostawił ciężko chorego w Issos. Do- 3 Nie będąc pewnym, czy listy jego, wysyłane przez nie zawsze godnych zaufania posłańców, nie wpadną w niepowo- łane ręce, stara się Cycero wyrażać w sposób zrozumiały tylko dla adresata. 4 Cycero ma tu na myśli Filotimusa, wyzwoleńca swej żony, który występował z jego ramienia jako członek spółki wykupującej z licytacji majątek Milona, skazanego 8 kwietnia 52 na wygnanie za zabójstwo Klodiusza. Sprawa była nieprzy- jemna, biorąc pod uwagę, że Cycero był w tym procesie obrońcą Milona (por. list 73, przyp. 5). Sprytny Filotimus wykorzystał to i zamierzał zdaje się oszukać swego mocodawcę, przywłasz- czając sobie cały zysk. 5 Ustawa ta (lex Iulia, de pecuniis repetundis z r. 59) na- kazywała namiestnikowi kończącemu urzędowanie pozostawić w dwu najważniejszych miastach swej prowincji po jednym egzemplarzu sprawozdania finansowego. 6 Rodos — wyspa i miasto, stanowiło wówczas ważne cen- trum kulturalne; głośna była tamtejsza szkoła wymowy. 7 suplikacje — nabożeństwa dziękczynne. Zarządzano je w Rzymie z racji wiadomości o sukcesach militarnych jakie- goś namiestnika na prowincji. Cycero zabiegał o nie z racji swoich zwycięstw nad „wolnymi Cylicyjczykami" (por. list 83). 8 Por. listy 91 i 95. noszą mi wprawdzie, że jest mu lepiej; jednak bardzo się niepokoję: nie znam bowiem nikogo uczciwszego i pil- niejszego od tego młodzieńca. 90. (Att. VII 1) Cycero do Attyka Ateny, 16 października r. 50 1. Dałem co prawda list Lucjuszowi Saufejuszowi, lecz tylko do ciebie; nie mając dość czasu na pisanie, nie chciałem jednak, aby człowiek tak ci bliski przybył do ciebie bez mego listu; lecz mając na uwadze, jak wolno chodzą filozofowie, przypuszczam, że list niniejszy będzie ci doręczony wcześniej. Jeżeli jednak już tamten otrzy- małeś, wiesz, że przybyłem do Aten 14 października; że wysiadłszy z okrętu w Pireusie otrzymałem twój list z rąk mego Akasta1; zaniepokojony, żeś przyjechał do Rzymu z gorączką, uspokoiłem się, gdy mi Akastus oznajmił to, czego pragnąłem, mianowicie, żeś już doznał ulgi w cier- pieniu; przeraziłem się tym, co mi twój list donosił o le- gionach Cezara2; prosiłem cię, abyś dawał baczenie, że- by mi nie zaszkodziła żądza sławy wiadomego człowieka. Wyłożyłem ci też krótko, dlaczego nie zostawiłem swego brata przy zarządzie prowincją3, o czym ci już przedtem pisałem, lecz o czym Turraniusz w Brundyzjum powiedział 1 — niewolnika Cycerona. 2 Dojrzewa konflikt pomiędzy Pompejuszem a Cezarem i jemu to w znacznej mierze poświęcony będzie ten list. Cy- cero wie już od Attyka, że Cezar przesunął do Placencji (dziś Piacenza w płn. Italii) cztery legiony, co słusznie uważa za fakt bardzo alarmujący. 3 Por. list 88, ust. 1—2. 90. (ATT. VII 1) ci inaczej (jak się dowiedziałem z listu, doręczonego mi przez zacnego Ksenona). Tyle mniej więcej zawiera tam- ten list. Teraz posłuchaj reszty. 2. Na bogów! Całą miłość, którą dla mnie żywisz, cały swój rozum, który zaiste uważam pod każdym względem za wyjątkowy, zbierz teraz, aby jak najstaranniej roz- patrzyć całe moje położenie. Zdaje mi się, że przewiduję tak wielką walkę — jeżeli ów bóg, który lepiej, niż śmie- liśmy pragnąć, uwolnił nas od wojny z Partami, nie wej- rzy na rzeczpospolitą — jakiej dotąd nigdy jeszcze nie było. No, ale to nieszczęście spotka mnie razem ze wszyst- kimi. Nie polecam ci więc, abyś o nim pomyślał; proszę cię, abyś rozważył jedynie zagadnienie, dotyczące mego położenia. Czy widzisz, że za twoją sprawą zbliżyłem się do nich obu?4 Obym od początku słuchał twoich przy- jacielskich napomnień! Lecz serca mego zgoła nakłonić nie zdołałeś 5. Wreszcie jednak udało ci się nakłonić mnie, abym się za- przyjaźnił z jednym, bo tyle się dla mnie zasłużył, z dru- gim, bo był tak potężny. Tak więc postąpiłem i swą po- wolnością osiągnąłem tyle, że jednemu i drugiemu stałem się milszy od wszystkich. 3. Myślałem bowiem, że po zbliżeniu się do Pompe- jusza nigdy nie będę zmuszony wykroczyć przeciw pań- stwu, a wobec zgody z Cezarem nie przyjdzie mi walczyć z Pompejuszem; tak ścisły bowiem był ich związek. Teraz zbliża się, jak mi wskazujesz i jak sam widzę, wielka rozprawa między nimi. Każdy z nich uważa mnie za swe- go, chyba że tamten drugi udaje. Pompejusz bowiem o tym nie wątpi; słusznie też sądzi, że ja w zupełności pochwa- 4 do nich obu — do Pompejusza i Cezara. 5 Cytat z Odysei IX 33. lam jego obecny pogląd na położenie państwa. Otrzyma- łem od nich obu listy jednocześnie z twoim; wygląda na to, że żaden z nich nikogo więcej ode mnie nie ceni. 4. Lecz cóż mam począć? Nie pytam o ostateczny wy- nik, bo jeśli dojdzie do walki, widzę, że lepiej być zwy- ciężonym z jednym, niż z drugim zwyciężyć6. Lecz co zrobię, gdy przyjadę, kiedy się będzie rozstrzygała spra- wa dopuszczenia jego kandydatury w nieobecności, oraz kwestia rozpuszczenia wojska7. — „Powiedz swe zdanie, Marku Tulliuszu!" 8 — Cóż powiem? — „Poczekaj, proszę, aż się spotkam z Attykiem"? — Nie będzie tam miejsca na wykręty. Wystąpić przeciw Cezarowi? „Gdzież są te częste prawic uściski?"9 Sam przecież dopomogłem do te- go, aby mu na to pozwolono, gdy mnie poprosił w Ra- wennie, abym mu pozyskał trybuna ludowego Celiusza. Ale czy tylko on? Przecież także i nasz przyjaciel Gne- jus za owego boskiego trzeciego konsulatu10. Wypowie- dzieć się przeciw niemu? Wstydzą sią nie tylko Pompe- jusza, ale Trojan i Trojanek. Pierwszy wszak Polidamas przyganę mi swą wyrazi 11. — Kto? Ty sam, oczywiście, chwalca moich czynów i pism. 5. Czyż po to uniknąłem pułapki za dwu poprzednich 6 — tzn. lepiej przegrać z Pompejuszem, niż zwyciężyć z Cezarem. 7 Cezar domagał się, aby pozwolono mu kandydować w wy- borach konsularnych na r. 48 nie pojawiając się osobiście w Rzymie i nie rozpuszczając armii, którą miał w Galii. 8 — sakramentalna formułka, jaką przewodniczący w se- nacie konsul wzywał senatorów do wypowiedzenia zdani"a. 9 Prawdopodobnie cytat z jakiegoś nie zachowanego poety rzymskiego. 10 za owego... trzeciego konsulatu — w r. 52. 11 Połączony cytat z Iliady VI 442 i XXII 100. 90. (ATT. VII 1) konsulatów Marcellusów12, aby teraz wpaść w sam wir walki? Niech więc jakiś głupiec pierwszy wypowiada swo- je zdanie; mnie bardzo się uśmiecha staranie o triumf, żeby mieć słuszną przyczynę dla przebywania poza Rzy- mem 13. Ale już postarają się wydobyć ode mnie moje zdanie. Może się będziesz śmiał z tego, co powiem: jak bym pragnął teraz zostać jeszcze na prowincji! Oczywiście, że było trzeba, skoro to groziło 14. Chociaż trudno o coś bardziej przykrego. Bo mówiąc mimochodem, chcę, abyś to wiedział: wszystkie te poprzednie sprawy, któreś i ty w swoich listach wynosił pod niebiosa, były tylko pozor- nie tak piękne. 6. Jakże niełatwą rzeczą jest cnota! Lecz jak trudne jest długotrwałe jej udawanie! Skoro bowiem uznałem za słuszne i chwalebne z rocznej sumy, którą mi wyzna- czono, zostawić kwestorowi Gajusowi Celiuszowi na rok na utrzymanie i zwrócić do skarbu 1000 000 sesterców, cały mój orszak zaczął jęczeć, uważając, że trzeba je było im rozdać, i skarżąc się, że okazałem się bardziej życz- liwy dla skarbu Frygijczyków i Cylicyjczyków niż dla naszego. Ale mnie nie wzruszyli, bo największą wagę miała dla mnie moja własna sława; nie pominąłem jednak niczego, w czym mogłem kogoś z nich uczcić. Jest to, jak mówi Tukidydes 15, dygresja, lecz nie bez pożytku. 12 za dwu poprzednich konsulatów Marcellusów — w r. 51 i 50, kiedy konsulami byli kolejno Marek Klaudiusz Marcellus i Gajus Klaudiusz Marcellus. Trzeci Marcellus był konsulem desygnowanym na r. 49. 13 Wódz obwołany przez żołnierzy imperatorem i starający się o przyznanie mu tryumfu nie mógł przed jego odbyciem wejść w granice miasta Rzymu. 14 skoro to groziło — mianowicie uwikłanie w zatarg mię- dzy Pompejuszem a Cezarem. 15 jak mówi Tukidydes — ks. I, rozdz. 97. 7. Ty zaś pomyśl o moim położeniu, najpierw, jakim sposobem mam zachować życzliwość Cezara, następnie za- stanów się nad sprawą triumfu. Wydaje mi się on zupełnie łatwy do uzyskania, jeżeli nie stanie mu na przeszkodzie położenie państwa. Wnoszę to tak z listów przyjaciół, jak również z łatwości uzyskania suplikacyj 16. Ten, kto gło- sował przeciw nim 17, zdziałał dla mnie więcej, niż gdyby mi przyznał wszelkie triumfy. Jemu też przytaknął mój przyjaciel Fawoniusz, drugim zaś był zagniewany na mnie Hirrus. Kato był obecny przy spisywaniu dekretu i wy- stosował do mnie bardzo miły list o swym głosie w tej sprawie. Lecz Cezar, winszując mi modłów dziękczyn- nych, triumfuje nad zdaniem Katona i nie pisze18, co on powiedział, tylko to, że nie chciał mi przyznać modłów. 8. Wracam do Hirrusa. Zacząłeś mi go zjednywać; do- konaj tego. Masz po swojej stronie Skrofę, masz Syliusza. Napisałem do nich, przedtem zaś do samego Hirrusa. Po- wiedział im uprzejmie, że mógł bardzo łatwo przeszkodzić w uchwaleniu dekretu, lecz nie chciał tego uczynić; przy- takiwał Katonowi, wielce przyjaźnie dla mnie usposobio- nemu, gdy ten wygłosił o mnie nader zaszczytną opinię; dodał też, że ja, pisząc do wszystkich, nie napisałem żad- nego listu do niego. To prawda; nie napisałem tylko do niego i do Krassypeda. 9. Tyle o sprawach publicznych; wróćmy do domo- 16 Por. list poprzedni, przyp. 7. 17 ten, kto głosował przeciwko mnie — mianowicie Kato, który usprawiedliwiał się z tego przed Cyceronem w zachowa- nym liście (Ad fam. XV 5), tłumacząc, że nie uważał za sto- sowne bogom składać podzięki za to, co przypisywał zasłu- dze samego Cycerona. 18 Odpowiedni list Cezara nie dochował się; był on nie- wątpliwie obliczony na zjednanie sobie Cycerona w zarysowu- jącym się konflikcie. 90. (ATT. VII 1); 91. (FAM. XVI 4) wych. Chcę się od tamtego człowieka 19 uwolnić; to skoń- czony złodziej i prawdziwy Lartydiusz 20. Lecz zapomnijmy, co było, choć serce jeszcze nas boli 21. Resztę trzeba uratować. Po pierwsze — tu do me- go bólu dołącza się troska — nie chcę, żeby spadek po Precjuszu — (ile tam tego jest) został pomieszany z ra- chunkami, które tamten ma w ręku. Napisałem do Te- rencji, napisałem również do niego samego, że ile tylko zbierze się pieniędzy na przygotowanie spodziewanego triumfu, złożę je u ciebie. Sądzę, że to im nie da powodu do obrazy23; zresztą, jak im się będzie podobało. O tym także pomyśl, w jaki sposób to załatwić. Mówiłeś już o tym w jakimś liście wysłanym z Epiru czy z Aten; i w tym ja ci pomogę. 91. (Fam. XVI 4) Cycero do Tirona Leukas, 7 listopada r. 50 Tulliusz i Cycero oraz brat Kwintus i Kwintus syn1 19 Mowa o Filotimusie, por. list poprzedni, przyp. 4. 20 — tzn. podstępny jak Odys, syn Laertesa. 21 Cytat z Iliady XVIII 112. 22 spadek po Precjuszu — spadek ten niedawno w nie znanych bliżej okolicznościach przypadł Cyceronowi. 23 Obraza mogłaby wyniknąć stąd, że Cycero woli składać swe oszczędności u przyjaciela niż u własnej żony i jej pro- kurenta. 1 Ta dla nas osobliwa formuła oznacza, że list ten pisze Cycero imieniem własnym (Tulliusz, jego nazwisko rodowe) i swego syna (Cycero, przydomek rodowy) oraz brata (Kwintus) i bratanka (Kwintus syn). przesyłają serdeczne pozdrowienie kochanemu Tiro- nowi 2. 1. List twój wywołał we mnie zmienne uczucia; pierw- sza strona wielce mnie przestraszyła, druga nieco uspo- koiła. Ale teraz przynajmniej jestem pewien, że nie puś- cisz się w żeglugę ani w podróż, dopóki zupełnie nie przyjdziesz do zdrowia. Ujrzę cię dość wcześnie, jeśli cię ujrzę zupełnie silnego. Co do lekarza, piszesz, że cieszy się on dobrą sławą. I ja również tak słyszałem; lecz niezupełnie pochwalam jego leczenie. Nie powinien był dawać ci polewki, skoro jesteś chory na żołądek. Napisa- łem jednak dokładnie do niego i do Lizona3. 2. Do Kuriusza 4, człowieka niezmiernie miłego, ogrom- nie usłużnego i uprzejmego, napisałem bardzo obszernie, między innymi, aby cię przeniósł do siebie, o ile się na to zgodzisz. Obawiam się bowiem, że nasz Lizon jest tro- chę niedbały, raz dlatego, że tacy są wszyscy Grecy, po drugie, że otrzymawszy mój list, wcale mi nie odpisał. Lecz ty go chwalisz; sam więc rozstrzygniesz, co trzeba będzie uczynić. O to tylko cię proszę, mój Tironie, abyś nie szczędził kosztów na nic, co będzie potrzebne dla twe- 2 Tiro — ulubiony niewolnik, a od r. 53 lub 52 wyzwole- niec Cycerona, noszący po wyzwoleniu nazwisko Marcus Tullius Tiro, był zaufanym sekretarzem swego pana, z którym łączyła go serdeczna przyjaźń i zażyłość. Przyjaźni tej pozostał wierny i po śmierci Cycerona, ogłaszając jego biografię i troszcząc się o wydania jego pism. Towarzyszył swemu panu do Cylicji (por. list 83, przyp. 27) i tam krótko przed powrotem poważnie za- chorował (por. list 89, przyp. 8), musiał więc pozostać w Patrai. Zachowała się z tego okresu czasu seria kilku listów Cycerona do niego, świadcząca ładnie o stosunku, jaki ich łączył. 3 do Pizona — w jego domu mieszkał Cycero w Patrai i tam pozostawił chorego Tirona. 4 — finansisty rzymskiego w Patrai, znajomego Cycerona i Attyka. 91. (FAM. XVI 4) go zdrowia. Napisałem do Kuriusza, aby ci dawał, ile za- żądasz; sądzę też, że trzeba też coś dać samemu lekarzo- wi, aby był gorliwszy. 3. Niezliczone są twoje usługi dla mnie: w domu, w sądzie, w Rzymie, na prowincji, w sprawach prywatnych i publicznych, w mych zajęciach i pracach literackich. Wszystkie je przejdziesz, jeżeli, jak się spodziewam, zo- baczę cię zdrowym. Myślę, że jeśli wszystko będzie do- brze, będziesz mógł doskonale wyjechać z kwestorem Me- scyniuszem5. To dość grzeczny człowiek i, jak mi się wydało, lubi ciebie. A gdy już najzupełniej poprawi się twe zdrowie, wówczas dopiero, mój Tironie, pomyśl o że- gludze. Nie chcę, abyś się w czymkolwiek spieszył; o nic mi nie chodzi jak tylko o to, abyś był zdrów. 4. Wiedz, mój Tironie, że wszyscy ci, co mnie ko- chają, jednocześnie kochają i ciebie, i tak jak dla mnie, i dla ciebie jest najważniejsze, abyś był zdrów, o to samo troszczy się też i wielu innych. Dotąd, ponieważ nie chcia- łeś, żeby mi w czymkolwiek brakło twej pomocy, nigdy nie mogłeś dbać o siebie; teraz nic ci nie przeszkadza. Wszystko odłóż na później, zajmij się tylko swym zdro- wiem. Będę uważał, że tyle mnie cenisz, ile zatroszczysz się o siebie samego. Bądź zdrów, mój Tironie, bądź zdrów i silny. Przesyłają ci pozdrowienia Lepta6 i wszyscy. Bądź zdrów. Leukas, 7 listopada. 5 Por. list 89, ust. 2. 6 — jeden z oficerów w sztabie Cycerona. 92. (Att. VII 6) Cycero do Attyka Formianum, 17 grudnia r. 50 1. Nie mam po prostu nic do pisania; wszystko ci jest wiadome, sam też nie mam się czego od ciebie spo- dziewać. Chcę więc tylko przestrzegać naszego ustalonego zwyczaju, żeby nikogo, co stąd jedzie, nie wypuścić bez listu. 2. Bardzo się obawiam o losy państwa; dotychczas jesz- cze nie spotkałem nikogo, kto by się nie zgadzał, że ra- czej należy ustąpić żądaniom Cezara niż walczyć. A zre- sztą to bezczelne żądanie1 ma za sobą więcej siły, niż przypuszczamy. Dlaczego jednak dopiero teraz mamy mu się opierać? Nie grozi teraz większe zło2 — niż wtedy, gdyśmy mu przedłużyli rządy na nowe pięcio- lecie lub gdyśmy mu pozwolili kandydować mimo nie- obecności; chyba żeśmy mu dali wówczas broń, aby teraz walczyć z dobrze uzbrojonym. Powiesz: „Jakie więc bę- dzie twoje zdanie?" Nie takie, jakie wypowiem3; będę bowiem uważał, że należy zrobić wszystko, żeby nie do- puścić do starcia zbrojnego, powiem zaś to samo, co Pom- pejusz, i nie uczynię tego z tchórzostwa. Jest to przecież wielkie nieszczęście dla państwa, a dla mnie byłoby jesz- cze mniej właściwe niż dla innych nie zgadzać się z Pom- pejuszem w tak ważnych sprawach. 1 Por. list 90, przyp. 7. 2 Cytat z Odysei XII 209. 3 wypowiem — w czasie debaty w senacie. 93. (ATT. VII 8) 93. (Att. VII 8) Cycero do Attyka Formianum, 25 lub 26 grudnia r. 50 1. Na cóż tyle zapewnień co do Dionizjusza?1 Czyż jedno twoje skinienie nie wzbudziłoby we mnie zaufa- nia? Tym większe jednak podejrzenie obudziło we mnie twoje milczenie, ponieważ ty kojarzysz zwykle swymi za- pewnieniami przyjacielskie stosunki, ja zaś słyszałem, że on z różnymi różnie o nas mówił. Lecz tłumaczysz mi, że jest właśnie tak, jak piszesz. Dlatego odnoszę się do niego tak, jak sobie życzysz. 2. Zaznaczyłem sobie dzień twojej febry według listu, który napisałeś, gdy ci się zaczęła gorączka, i myślę, że w tych okolicznościach możesz bez szkody dla siebie przy- jechać do mnie do Albanum 3 stycznia. Lecz, proszę cię, nie rób nic z uszczerbkiem dla zdrowia. Bo jakież znacze- nie ma jeden czy dwa dni? 3. Widzę, że Dolabella ma na mocy testamentu Liwii otrzymać jedną trzecią jej majątku wraz z dwoma innymi spadkobiercami, lecz pod warunkiem zmiany nazwiska2. Jest to poważne pytanie, czy godzi się, aby młodzieniec z dobrego rodu zmieniał nazwisko na skutek testamentu kobiety. Lecz rozpatrzmy to bardziej filozoficznie, skoro się dowiemy, ile wynosi owa jedna trzecia jednej trzeciej. 1 — wyzwoleńca Attyka, o którym jest kilkakrotnie mowa w listach z tego czasu. Cycero chciał, aby zajął się on kształ- ceniem jego syna i bratanka. Por. list 105. 2 Była to zatem tzw. adopcja w testamencie, uznawana w prawie rzymskim: testator zapisywał komuś część swego majątku, pod warunkiem, że przejdzie on do jego rodziny. Dolabella był wówczas od pół roku nowym zięciem Cycerona. 4. Co się tyczy twego przypuszczenia, że zanim tu przy- będę, zobaczę Pompejusza — tak się rzeczywiście stało; gdyż 25 grudnia spotkał się ze mną w Lawernium. Przy- jechaliśmy razem do Formii i od godziny ósmej3 do wie- czora rozmawialiśmy sam na sam. Pytasz, czy jest jakaś nadzieja pokojowego załatwienia sporu; o ile mogłem wy- miarkować z obszernej i szczegółowej rozmowy z Pom- pejuszem, nie ma nawet chęci. Sądzi on bowiem, że bę- dzie to katastrofą dla państwa, jeśli tamten 4 zostanie kon- sulem, choćby rozpuściwszy wojsko; przypuszcza też, że usłyszawszy o energicznych przygotowaniach przeciw so- bie, wyrzeknie się na ten rok konsulatu i raczej za- trzyma wojsko wraz z prowincją. A gdyby nawet miał się posunąć do szalonych kroków, Pompejusz wyraził swo- je całkowite lekceważenie dla niego, a ufność w siły wła- sne i państwa. Cóż tu wiele mówić? Choć i mnie często przychodziły na myśl niepewne losy wojny5, jednak po- zbyłem się niepokoju, słysząc, jak człowiek dzielny, do- świadczony, mający ogromne wpływy, rozważa w sposób godny męża stanu niebezpieczeństwa pozornego pokoju. 5. Mieliśmy w ręku mowę Antoniusza 6 wygłoszoną na wiecu 21 grudnia, w której atakuje Pompejusza od po- czątku jego kariery politycznej, skarży się na skazujące wyroki, straszy wojną. Na to on rzekł: „Jak sądzisz, co zrobi sam Cezar, gdy zdobędzie władzę nad państwem, skoro jego kwestor, człowiek słaby i nic nie znaczący, 3 od godziny ósmej — tj. drugiej po południu wedle naszej rachuby czasu. 4 tamten — oczywiście Cezar. 5 Cytat z Iliady XVIII 309. 6 Marek Antoniusz — późniejszy triumwir i sprawca śmier- ci Cycerona, był poprzednio kwestorem w armii Cezara w Galii, a wówczas trybunem ludowym wybranym na r. 49 i w tym charakterze prowadził politykę przeciwpompejańską. 93. (ATT. VII 8); 94. (ATT. VII 9) śmiela się tak przemawiać?" — Jednym słowem, zdaje mi się, że on nie tylko nie dąży do tego pokoju, lecz go się nawet obawia. Zdaje mi się, że najwięcej go niepokoi myśl opuszczenia stolicy. Dla mnie najprzykrzejsze jest to, że trzeba zapłacić pieniądze Cezarowi i wydać środki zebrane na triumf. Brzydko jest bowiem być dłużnikiem swego politycznego przeciwnika. Lecz o tych i wielu in- nych rzeczach pomówimy osobiście. 94. (Att. VII 9) Cycero do Attyka Formianum 26 lub 27 grudnia r. 50 1. „Czyż codziennie" — zapytasz — „mam otrzymy- wać od ciebie listy?" — Jeżeli mam przez kogo posłać, codziennie. — „Przecież już sam masz przyjechać!" — Toteż gdy przyjadę, przestanę pisać. Widzę, że jeden twój list nie został mi doręczony, ten mianowicie, który miał mój przyjaciel Lucjusz Kwinkcjusz; lecz został on ranio- ny i ograbiony u grobu Bazylusa 1. 2. Zastanów się więc, czy było w nim coś, o czym powinienem wiedzieć, i zarazem rozważ to zagadnienie, prawdziwie polityczne. Może jest rzeczą konieczną, abyśmy pozwolili Cezarowi ubiegać się o konsulat, przy czym za zgodą senatu lub trybunów ludowych zatrzyma woj- sko? Lub też skłonić go, aby oddał prowincję i wojsko i pod tym warunkiem został konsulem? Albo jeżeli nie uda się go przekonać, możemy odbyć wybory nie biorąc 1 — było to miejsce przy Drodze Appijskiej w pobliżu Rzymu, osławione z powtarzających się tam rozbojów. go pod uwagę, przy czym on na to pozwoli i zatrzyma prowincję? Albo, jeżeli on przy pomocy trybunów ludo- wych nie pozwoli na to, lecz nie naruszy pokoju, dopro- wadzić do bezkrólewia? 2 Jeżeli zaś on sprowadzi wojsko dlatego, że się nie uwzględniło jego kandydatury, trzeba będzie stoczyć z nim walkę; w tym wypadku on albo rozpocznie wojnę natychmiast, gdy jeszcze nie będziemy przygotowani, albo wtedy, gdy jego przyjaciele zażądają uwzględnienia jego kandydatury na zasadzie prawa, lecz tego nie uzyskają. Rozpocząć zaś wojnę może albo z tej jednej przyczyny, że się nie uwzględniło jego kandyda- tury, albo jeszcze i dla innej: jeżeli trybun ludowy za to, że paraliżuje działania senatu lub podburza lud, zostanie przez senat zganiony lub uchwałą senatu pozbawiony władzy, lub wypędzony, lub też ucieknie do niego, oświadczywszy mu, że został wypędzony; zaś po wybuchu wojny trzeba będzie albo utrzymać Rzym, albo opuścić go i odciąć Cezara od dowozu żywności i posiłków. Na jakąś z tych klęsk trzeba będzie z pewnością się narazić; którą więc z nich uważasz za najmniejszą? 3. Powiesz z pewnością: „Trzeba go nakłonić, aby od- dał wojsko i w ten sposób został konsulem". Sprawa w ogóle jest tego rodzaju, że jeżeli on się na to zgodzi, nic nie można przeciw temu powiedzieć3, i dziwię się, że on tego nie czyni, skoro nie może uzyskać uwzględnienia swej kandydatury, zatrzymując wojsko. Niektórzy jednak sądzą, że nic nie powinno budzić w nas większej obawy niż Cezar na stanowisku konsula. — „Lecz wolę to" — 2 bezkrólewie (interregnum) — w Rzymie okres, kiedy z takich lub innych względów nie było prawnie obranych urzędników kierujących państwem. 3 Takie rozwiązanie było zupełnie poprawne z legalnego punktu widzenia i w ramach obowiązującej konstytucji nie można było Cezarowi wzbronić takiego postępowania. 94. (ATT. VII 9) ekniesz — "niż żeby miał zatrzymać wojsko".— Oczy- wiście; lecz ktoś uważa już to samo za wielkie nieszczę- ście, i nie ma na to żadnej rady. — „Trzeba ustąpić, je- żeli on tak zechce". Wyobraź go sobie znów jako kon- sula, tak jak go widziałeś za pierwszego konsulatu. — Lecz wówczas on, choć słaby" — powie ktoś — „miał więcej siły niż całe państwo". — Cóż teraz będzie, jak sądzisz? Gdy on zostanie konsulem, Pompejusz na pewno pozostanie w Hiszpanii4. Cóż za rozpaczliwe położenie! Najgorsze zaś jest to, że nie można mu odmówić5, i je- żeli on to uczyni, natychmiast wszyscy porządni ludzie zaczną mu okazywać wszelkie względy. 4. Odrzućmy więc to, do czego, jak mówią, on nie da się nakłonić. Co jest najgorsze z pozostałych możliwości? Ustąpić mu w tym, czego, jak tamten6 mówi, żąda tak bezczelnie. Istotnie, czyż może być coś bezczelniejszego? Zarządzałeś prowincją przez dziesięć lat, wyznaczonych ci nie przez senat, lecz przez ciebie samego, przy pomocy gwałtów i twych stronników; upłynął termin określony nie przez prawo, lecz przez twój kaprys; przypuśćmy zresztą, że przez prawo; zapada uchwała, aby prowincję objął na- stępca; ty się opierasz, mówiąc: „Miejcie wzgląd na mo- ją kandydaturę". — Miej ty wzgląd na nas! Chcesz mieć wojsko dłużej, niż postanowił lud, wbrew woli senatu? — „Musisz więc walczyć, jeżeli nie ustąpisz". — Owszem, w dobrej nadziei zwycięstwa albo śmierci (jak mówi tam- ten). Jeżeli zaś trzeba walczyć, zależy to od okoliczności, kiedy, jak, według jakiego planu. Przeto nie chcę cię 4 Pompejusz był w tym czasie generalnym namiestnikiem prowincji hiszpańskich, którymi zarządzał przez swoich lega- tów, sam nie opuszczając Rzymu. 5 Por. przyp. 3. 6 tamten — Pompejusz. już męczyć tym zagadnieniem. Do tego, co powiedziałem, dodaj coś, jeżeli masz. Ja się dręczę dniami i nocami7. 95. (Fam. XVI 11) Cycero do Tirona Pod Rzymem, 12 stycznia r. 49 Marek Tulliusz i Cycero, Terencja i Tullia, brat Kwin- tus i syn Kwintus 1 przesyłają Tironowi pozdrowienie. 1. Choć tęsknię za twą nieocenioną pomocą przy każ- dej sposobności, stan twojego zdrowia smuci mnie nie tyle ze względu na mnie, ile ze względu na ciebie. Ponie- waż jednak choroba przybrała postać czterodniowej fe- bry (tak pisze Kuriusz2), spodziewam się, że przy sta- rannych zabiegach wrócisz do sił. Rób tylko to, czego oczekuję po twej życzliwości dla mnie, i nie troszcz się teraz o nic innego, tylko o to, żebyś jak najrychlej wy- zdrowiał. Wiem dobrze, jaka cię dręczy tęsknota; lecz wszystko się stanie lżejsze, jeśli będziesz zdrów. Nie chcę, żebyś się spieszył i przy swojej słabości narażał się na morską chorobę i na niebezpieczną w zimie żeglugę. 2. Przyjechałem pod Rzym 3 4 stycznia. Wyjechano mi 7 Ton tego listu i poruszane w nim tematy są bardzo cha- rakterystyczne dla stanu umysłu i nerwów, w jakim znajdował się Cycero pod koniec r. 50. Jest to stan kompletnej bezrad- ności i dezorientacji. 1 Por. nagłówek listu 91, przyp. 1. Tutaj wśród wysyłają- cych list wymieniona jest jeszcze żona Cycerona, Terencja i cór- ka Tullia. 2 Por. list 91, przyp. 4; Tiro zatem przebywa ciągle w Pa- trai. 3 Cycero zachowuje wciąż jeszcze formalnie swą komendę wojskową i tytuł imperatora, czekając na przyznanie mu przez 95. (FAM. XVI 11) na spotkanie tak uroczyście, że nie mogło być dla mnie większego zaszczytu. Lecz wpadłem w sam ogień sporów, lub raczej wojny domowej. Gdym pragnął (i jak sądzę, mógł) zaradzić złemu4, stanęły mi na przeszkodzie na- miętności pewnych ludzi (bo po obu stronach są ludzie, którzy chcą walczyć). W ogóle nawet sam mój przyjaciel Cezar napisał do senatu groźny i przykry list, i dotąd leszcze postępuje bezwstydnie, zatrzymując wojsko i pro- wincję wbrew woli senatu, a mój miły Kurio5 jeszcze go do tego podżega. Nasz Antoniusz i Kwintus Kasjusz 6, przez nikogo bynajmniej gwałtem nie wypędzeni, udali się z Kurionem do Cezara, skoro senat konsulom, preto- rom, trybunom ludu i mnie jako prokonsulowi, poruczył baczenie, aby rzeczpospolita nie poniosła jakiego uszczerbku 7. 3. Nigdy państwo nie było w większym niebezpieczeń- stwie, nigdy niegodziwi obywatele nie mieli lepiej przy- gotowanego wodza. Zresztą i z tej strony czyni się pilnie przygotowania. Dzieje się to dzięki wpływowi i staraniom senat prawa do odbycia tryumfu — a zatem wedle konstytucji rzymskiej nie może wejść do stolicy. Por. list 90, przyp. 13. 4 Gdy porównamy z tym pewnym siebie twierdzeniem bez- radność, jakiej daje wymowny wyraz list poprzedni, musimy się uśmiechnąć nad zarozumiałością Cycerona. 5 Caius Scribonius Curio, trybun r. 50, „genialny nicpoń" (jak go charakteryzuje późniejszy historyk), poprzednio wróg Cezara, nagle, podobno przekupiony przezeń, zmienił front i pod koniec tego roku zaczął go energicznie popierać. Por. list 87, przyp. 15. 6 O Antoniuszu por. list 93, przyp. 6. Jego kolegą w try- bunacie na r. 49 był Quintus Cassius Longinus, także zwolen- nik Cezara. Barwny opis wypadków, do których Cycero czyni tu krótkie aluzje, znajdzie czytelnik u Appiana (Historia rzym- ska t. II, przełożył L. Piotrowie z, Wrocław 1957, s. 95 nn.). 7 — solenna formuła ogłaszająca w Rzymie wprowadzenie stanu wyjątkowego. mego przyjaciela Pompejusza, który zbyt późno zaczął się obawiać Cezara. Mimo tego zamieszania senat licznie ze- brany zażądał dla mnie triumfu; lecz konsul Lentulus, aby tym większą okazać mi przysługę8, oświadczył, że złoży w tej sprawie wniosek, gdy tylko załatwi najważ- niejsze sprawy państwowe. Nie staram się o to zbyt gor- liwie, i przez to cieszę się tym większym uznaniem. 4. Podzielono Italię na części, z których każdy otrzy- mał jedną do obrony9. Ja wziąłem Kapuę. O tym chcia- łem ci donieść. Pamiętaj tylko o tym, abyś był zdrów, i pisz do mnie, ilekroć będziesz miał sposobność wysłania listu. Bądźże mi zdrów. 12 stycznia10. 96. (Att. VII 10) Cycero do Attyka Pod Rzymem, 18 stycznia r. 49 1. Nagle powziąłem zamiar opuszczenia Rzymu przed świtem1, aby mnie nie widziano i nie zaczęto gadać, 8 Przyznanie tryumfu na wniosek konsula, najwyższego urzędnika rzeczypospolitej, uchodziło za bardziej zaszczytne. 9 Były to dalsze kroki w następstwie wspomnianego wyżej zadekretowania stanu wyjątkowego. Ponieważ Cycero nie zło- żył jeszcze formalnie swej godności wojskowej (por. przyp. 3), użyto go jako jednego z komendantów obrony terytorialnej. Kapua leży w południowej Italii, niedaleko Neapolu. 10 Kiedy Cycero pisał te słowa, Cezar przekroczył już Ru- bikon (dzielący jego prowincję, Galię Nadpadańską, od Italii) rozpoczynając tym wojnę domową (10 stycznia 49 r.). Wiado- mość o tym fakcie nie dotarła jednak jeszcze do Rzymu. 1 Wieść o przekroczeniu Rubikonu przez Cezara i marszu na Rzym dotarła już do stolicy, wzbudzając panikę, zrozu- miałą wobec bezczynności oficjalnych władz i Pompejusza, 96. (ATT. VII 10); 97. (ATT. VII 11) właszcza z powodu uwieńczonych wawrzynem liktorów 2. Co do reszty, nie wiem doprawdy, co będę robił teraz czy w przyszłości, tak jestem wzburzony lekkomyślnością na- szego szalonego postanowienia 3. Cóż mogę poradzić tobie, od którego sam oczekuję rady? Nie wiem, jaki plan po- wziął czy poweźmie nasz Gnejus; dotąd jest w miastach4, skrępowany i osłupiały. Jeżeli zatrzyma się w Italii, bę- dziemy wszyscy razem; jeżeli ustąpi, trzeba się będzie zastanowić. Dotychczas — jeżeli ja nie oszalałem — robi wszystko głupio i nieostrożnie. Proszę, pisz do mnie czę- sto, wszystko, co ci przyjdzie do głowy. 97. (Att. VII 11) Cycero do Attyka Kampania, między 18 a 22 stycznia r. 49 1. Pytam, co to jest? Co się dzieje? Dla mnie to wszystko — zupełny mrok. — „Utrzymujemy Cingu- którzy zaskoczeni przez szybkie działanie przeciwnika musieli wycofać się do południowej Italii. Cycero brał zapewne udział w debacie dn. 17 stycznia, która przeciągnęła się do późna w noc. O świcie dnia następnego większa część senatorów wy- jechała za Pompejuszem, który opuścił Rzym jeszcze 17 wie- czorem. 2 Liktorowie z pękami rózg uwieńczonymi wawrzynem sta- nowili oficjalny orszak zwycięskiego wodza aż do odbycia tryumfu. Por. list 34, przyp. 2. Widok tych heroldów zwycię- stwa, uciekających wraz ze swoim panem, byłby oczywiście szczególnie śmieszny i przykry. 3 szalonego postanowienia — aby wycofać się z Rzymu. 4 w miastach — południowoitalskich; interpretacja tekstu w tym miejscu dość sporna. lum"1 — mówią — „straciliśmy Ankonę 2; Labienus3 opuścił Cezara". — Czy mówimy o wodzu narodu rzym- skiego, czy o Hannibalu?4 O jakiż to człowiek szalony i nieszczęsny5, który nigdy nie widział nawet cienia ideału! I mówi, że wszystko to czyni dla ocalenia god- ności. Gdzież jest jednak godność, jeśli nie tam, gdzie uczciwość? A więc uczciwie jest zatrzymywać wojsko bez żadnej oficjalnej uchwały, zajmować miasta współobywa- teli, aby mieć łatwiejszy dostęp do ojczyzny, knuć umo- rzenie długów, odwołanie wygnańców6, tysiące innych zbrodni? By posiąść tą największą z bogów — władzę? 7 Niech więc on zachowa dla siebie swoje szczęście! Ja, dalibóg, wolałbym pogrzać się z tobą na tym 'twoim rozkosznym słońcu, niż posiąść wszelką tego rodzaju wła- dzę, i wolałbym tysiąc razy umrzeć niż raz coś podobnego zamierzyć. 2. „A gdybyś ty tego zapragnął?" —. powiesz. Ale ko- muż to nie wolno pragnąć? Lecz ja to „pragnąć" uwa- żam za gorsze, niż zostać ukrzyżowanym8. Jedna rzecz 1 — miasto w Ziemi Piceńskiej, nie opodal wybrzeża adria- tyckiego, w pobliżu Ankony. 2 — port nad Adriatykiem, około 200 km na pł. wsch. od Rzymu. 3 — wybitny generał Cezara w Galii, w czasie wojny do- mowej przeszedł na stronę Pompejusza. 4 — słynny wódz kartagiński, najgroźniejszy przeciwnik Rzymu, który także od północy wtargnął do Italii. 5 Mowa o Cezarze. 6 umorzenie długów, odwołanie wygnańców — odwieczne hasła rewolucji w Grecji, godzące radykalnie w interes warstw posiadających — przez Cycerona przeniesione tu dość konwen- cjonalnie na stosunki rzymskie. 7 Cytat z tragedii Eurypidesa pt. Fenicjanki w. 506 8 Są to myśli zaczerpnięte z Platońskiego Gorgiasza. 97. (ATT. VII 11) jest jeszcze gorsza: dopiąć tego, czego w ten sposób za- pragnąłeś. Lecz dosyć o tym. Chętnie bowiem filozofuję trochę wśród tych zgryzot. 3. Powróćmy do naszych spraw. Co, na boga, myślisz o planie Pompejusza? O tym mianowicie, że opuścił Rzym. Bo ja zupełnie nie wiem, co o tym myśleć. Chyba nic nie może być bardziej pozbawione sensu. Opuszczasz mia- sto? 9 A więc opuściłbyś je, gdyby przyszli Gallowie? 10 — Nie w murach — powie — zawiera się ojczyzna" 11 — Ale w ołtarzach i ogniskach. — „Tak uczynił Temistokles" 12. — Bo jedno miasto nie mogło się oprzeć nawałnicy całego barbarzyństwa; lecz Perykles13 w jakieś pięćdziesiąt lat później już tego nie zrobił, choć nie miał już nic prócz murów. Nasi niegdyś zatrzymali jednak twierdzę, choć reszta miasta była zajęta14. Takeśmy przecież słyszeli o sławnych mężach przeszłości15. 4. Z drugiej jednak strony, sądząc po smutku w mia- 9 opuszczasz miasto — to pytanie skierowane jest do Pom- pejusza. 10 Aluzja do zajęcia Rzymu przez Gallów w r. 390. 11 nie w murach zawiera się ojczyzna — tak istotnie miał się wyrazić Pompejusz w czasie debaty w senacie dn. 17 stycz- nia (por. list poprzedni przyp. 1) — wedle Appiana (por. list 95, przyp. 6). 12 — wódz ateński w r. 480, który zdecydował się ewakuo- wać miasto ojczyste w obliczu najazdu perskiego, a następnie odniósł świetne zwycięstwo nad wrogiem w bitwie pod Sala- miną. 13 — inny wybitny polityk ateński w drugiej połowie V w., który rozpoczął wojnę zwaną peloponeską (431—404). 14 Znów aluzja do najazdu Gallów (por. przyp. 10), kiedy to Rzymianie oddawszy miasto mieli zatrzymać w swym ręku Kapitol. 15 Cytat z Iliady IX 524. 5. Moje zajęcie jest dosyć spokojne. Pompejusz chce, abym miał dozór nad całą Kampanią i nad wybrzeżem morskim oraz aby mi podlegał pobór i najważniejsze sprawy. Myślę przeto, że będę wędrował. Sądzę, że już widzisz, jakie są zamiary Cezara, jakie usposobienie ludu i stan całej sprawy. Pisz, proszę, do mnie o tym, i to jak najczęściej, gdyż są to rzeczy zmienne. Uspakajam się bowiem, gdy piszę do ciebie i gdy czytam twoje listy. 98. (Att. VII 12) Cycero do Attyka Formie, 21 stycznia r. 49 1. Dotychczas otrzymałem od ciebie jeden list, wy- słany 19 stycznia, w którym zaznaczasz, żeś poprzednio wysłał inny, lecz ja go nie odebrałem. Pisz jednak, pro- szę, do mnie jak najczęściej, nie tylko, o czym się do- wiesz lub usłyszysz, lecz nawet o swoich podejrzeniach, a zwłaszcza o tym, co według ciebie ja powinienem lub nie powinienem robić. Co się tyczy twej prośby, abym 16 w miastach municypalnych — w prowincjonalnych mia- stach Italii. 98. (ATT. VII 12) cię zawiadomił, co robi Pompejusz, przypuszczam, że on sam tego nie wie; z nas przynajmniej — nikt. 2. Widziałem konsula Lentulusa w Formiach 21 sty- cznia, widziałem Libona. Wszędzie pełno strachu i nie- pewności. On1 udał się do Larinum, bo tam są kohorty, poza tym są w Teanum, w Lucerii i w pozostałej części Apulii 2. Nie wiadomo, czy zechce tam się zatrzymać, czy też pizebyć morze. Jeżeli zostanie, obawiam sią, że nie będzie mógł mieć silnego wojska; jeżeli zaś odjedzie, zu- pełnie nie wiem, dokąd i którędy mamy się udać i co po- cząć. Sądzę bowiem, że ten drugi, u którego się oba- wiasz naśladowania Falarysa3, zrobi wszystko jak naj- ohydniej: nie zatrzyma go ani zawieszenie czynności urzędowych, ani odjazd senatu i urzędników, ani zam- knięcie skarbu. Lecz, jak piszesz, wkrótce się o tym dowiemy. 3. Tymczasem, przebacz mi, proszę, że piszę do ciebie tak często i tak dużo. Uspakajam się bowiem i chcę wy- łudzić od ciebie listy, a przede wszystkim radę, co mam począć i jak się zachować. Czy mam oddać się całkowicie sprawie? 4 Nie odstrasza mnie niebezpieczeństwo, lecz szar- pie mnie ból. Wszystko zrobiono tak całkowicie bez planu i zupełnie wbrew memu planowi!5 Czy mam się ociągać i wykręcać, aby przejść na stronę tych, co mają wszystko, 1 on — Pompejusz. 2 Apulią nazywano w starożytności płd.-wsch. kraniec Italii. 3 Falarys był osławionym w tradycji historycznej greckiej przykładem krwiożerczego tyrana. Cycero ma tu na myśli Ce- zara, myląc się najzupełniej, bo postępowanie jego w tym okresie było w stosunku do przeciwników politycznych bardzo łagodne. 4 oddać się... sprawie — sprawie Pompejusza. 5 wbrew memu planowi — Cycero w ostatniej chwili pró- bował jeszcze zorganizować akcję koncyliacyjną. szę, starannie, i same, i z przyjaciółmi. Powiedzcie Filo- timowi3, aby dom obwarował i uzbroił załogę; wybierz- cie też, proszę, pewnych posłańców, abym codziennie miał od was listy. Przede wszystkim jednak dbajcie o zdrowie, jeśli chcecie, abyśmy i my byli zdrowi. 21 stycznia, For- mie. 100. (Fam. XIV 14) Cycero do żony i córki Minturny, 25 stycznia r. 49 Tulliusz Terencji i ojciec Tullii, swym najdroższym istotom, Cycero najlepszej matce i najmilszej siostrze prze- syłają serdeczne pozdrowienie 1. 1. Jeśli jesteście zdrowe, i my jesteśmy zdrowi. Teraz już nie tylko do mnie, ale i do was należy decyzja, co macie zrobić. Jeśli on - przybędzie do Rzymu spokojnie, możecie na razie pozostać w domu bez obawy; jeśli jed- nak ten szaleniec wyda miasto na rabunek, obawiam się, czy sam Dolabella3 może wam być dostateczną po- mocą. Lękam się również, aby nas nie odcięto od siebie, tak że nie będziecie mogły wyjechać, kiedy zechcecie. Pozostaje więc jak najdokładniej rozważyć, czy kobiety z waszej sfery są w Rzymie; jeśli nie, trzeba się zasta- nowić, czy możecie pozostać bez uszczerbku godności. Przy obecnym stanie rzeczy, bylebym tylko mógł pozostać 3 wyzwoleńcowi Terencji, często wspominanemu w li- stach Cycerona. 1 Por. nagłówek poprzedniego listu. 2 on — Cezar. 3 Por. list poprzedni, przyp. 2. 100. (FAM. XIV 14); 101. (ATT. VII 19) w tych stronach 4, możecie bardzo dobrze być ze mną lub przebywać w naszych dobrach. Należy się również oba- wiać, aby wkrótce w Rzymie nie zapanował głód. 2. Chciałbym, abyście w tych sprawach naradziły się Pomponiuszem, z Kamillem5, z kim uznacie za sto- sowne; najważniejsze — trzymajcie się dzielnie. Labie- nus poprawił nasze położenie 6, pomaga też temu i Pizo7, rzeź to, że opuszcza Rzym i oskarża swego zięcia o zbro- dnię. Najdroższe moje, piszcie do mnie jak najczęściej, co robicie i co się u was dzieje8. Ojciec Kwintus i syn, oraz Rufus, przesyłają wam pozdrowienia. Bądźcie zdro- we. 25 stycznia, Minturny. 101. (Att. VII 19) Cycero do Attyka Formianum, 3 lutego r. 49 1. Nie mam co pisać do ciebie i nawet nie wysyłam listu, który napisałem przed świtem 1. Był bowiem pełen nadziei, ponieważ słyszałem o życzliwym stanowisku ludu 4 Cycero liczy się ze swoją wojskową godnością, która może sprawić, że pewnego dnia może zostać odkomenderowany gdzie indziej. 5 z Pomponiuszem, z Kamillem, — Pomponiusz to oczy- wiście Attyk, który spokojnie pozostał w Rzymie, a Kamillus to inny przyjaciel Cycerona, prawnik, z którym koresponduje on w tym czasie. 6 Por. list 97 przyp. 3 i list 98 przyp. 9. 7 Pizo — teść Cezara. 8 Ostatecznie żona i córka przyjechały do Cycerona do Formii 2 lutego. 1 Cycero nieraz, miał zwyczaj pracować w nocy, a potem, rano, przesypiał zwykle kilka godzin. zgromadzonego na wiecu i sądziłem, że tamten przyjmie warunki, zwłaszcza że są to jego własne 2. Aż tu 3 lutego rano otrzymuję list twój, Filotima3, Furniusza, Kuriona4 do Furniusza, w którym on wyśmiewa poselstwo Lucjusza Cezara. Zdaje się, żeśmy zupełnie zginęli, i nie wiem, co mam przedsięwziąć. Nie o mnie, dalibóg, się kłopoczę, ale co mam zrobić z chłopcami5 — nie wiem. Pisząc to, mam jednak zamiar wyjechać do Kapui, aby łatwiej się dowiedzieć o położeniu Pompejusza. 102. (Att. VII 21) Cycero do Attyka Kales, 8 lutego r. 49 1. O naszych nieszczęściach słyszysz wcześniej ode mnie, tam u ciebie1 bowiem jest ich źródło; stąd zaś nie możesz się spodziewać niczego dobrego. Przybyłem do Kapui 5 lutego, jak kazali konsulowie. Późno tego sa- mego dnia przyjechał Lentulus. Drugi konsul wcale nie 2 Cezar wysunął w tym czasie propozycję kompromisu: chciał zaprzestać działań wojennych i jako człowiek prywatny starać się o konsulat (oddawszy namiestnictwo w Galii wska- zanym przez senat następcom) pod warunkiem, że w Italii rozpuszczone zostaną poczynione przeciw niemu zaciągi, a sam Pompejusz uda się do Hiszpanii, której wciąż jeszcze był na- miestnikiem. Pompejańczycy byli w zasadzie skłonni przyjąć te warunki, żądając jednak jako podstawy do rokowań opróż- nienia przez Cezara zajętych miast w Italii. Z takimi propo- zycjami wysłano doń jego krewnego Lucjusza Cezara, a wiec ludowy w Rzymie wypowiedział się dla nich przychylnie. 3 Por. list 99 przyp. 3. 4 Por. list 95, przyp. 5. 5 Por. list 98, przyp. 7. 1 tam u ciebie — w Rzymie, gdzie Attyk przebywał. 102.(ATT. VII 21) rzyjechał do 7 lutego; tego dnia wyjechałem z Kapui i zatrzymałem się w Kaies. Stąd na drugi dzień o świcie wysyłam ten list. Będąc w Kapui, dowiedziałem się, że na konsulów nie można liczyć, że nie odbywa się żaden pobór; bo werbownicy nie ośmielają się nigdzie nosa pokazać, gdyż tamten jest wszędzie, a naszego wodza nie ma nigdzie, nic nie robi; nikt się więc nie zaciąga. Brak bowiem nie dobrych chęci, lecz nadziei. A nasz Gnejus (rzecz to okropna i wprost nie do wiary) jak nisko upadł! Nie ma odwagi ani planu, ani środków, ani energii. Po- mijam już dawniejsze sprawy: haniebną ucieczkę z Rzy- mu trwożliwe przemówienia w miastach, nieznajomość nie tylko sił przeciwnika, ale i swoich własnych; ale co dalej? 2. Dnia 7 lutego przybył do Kapui trybun ludu Gajus Kasjusz - i przywiózł konsulom zlecenie3, aby pojechali do Rzymu, zabrali pieniądze z nietykalnego skarbu i na- tychmiast odjechali. Mają opuścić miasto i wrócić — ale pod jaką ochroną? Mają wyjechać— ale któż im pozwoli? Konsul mu odpisał, żeby przedtem on sam udał się do Picenum 4. Ale to całe jest już stracone; nikt o tym nie wie prócz mnie, a ja się dowiedziałem z listu Dolabelli. Dla mnie nie ulega wątpliwości, że tamten lada dzień będzie w Apulii5, nasz Gnejus zaś na okręcie. 3. Co ja mam począć — to wielkie zagadnienie, na bo- ga, nie byłoby go w ogóle, gdyby nie to, że wszystko zro- biono jak najgorzej, nie dopuszczając mnie do żadnego udziału w planach; lecz co mi przystoi uczynić? Sam 2 — późniejszy morderca Cezara. 3 zlecenie — od Pompejusza. 4 aby... on sam udał się do Picenum — dla osłonięcia z tamtej strony Rzymu, dokąd mieli powrócić konsulowie. 5 będzie w Apulii — tzn. zajmie całą Italię aż po jej po- łudniowe krańce. Cezar namawia mnie do układów pokojowych; lecz list jego był pisany, zanim zaczął pędzić na oślep 6. Dolabella i Celiusz mówią, że jest on ze mnie zadowolony. Mnie dręczy dziwna niepewność. Wspomóż mnie radą, jeżeli możesz; a rozwój spraw u was miej na oku, ile mo- żesz. Nie mam nic do pisania w takim zamęcie. Czekam twego listu. 103. (Att. VII 22) Cycero do Attyka Formianum, wieczór 8 lutego lub ranek 9 lutego r. 49 1. Widzę, że w Italii nie ma ani jednej piędzi ziemi, która by nie była w mocy tamtego. O Pompejuszu nie wiem nic i przypuszczam, że będzie ujęty, jeżeli się nie schroni na okręt. Cóż to za niewiarogodna szybkość! 1 Podczas gdy ten nasz... lecz nie mogę bez bólu oskarżać tego, o kogo się dręczę i niepokoję. Nie bez przyczyny obawiasz się rzezi; nie żeby miała ona w najmniejszym stopniu przyczynić się do zapewnienia Cezarowi długo- trwałego zwycięstwa i władzy; lecz widzę, pod czyim wpływem będzie on działał. Oby wszystko było dobrze! Sądzę jednak, że przyjdzie nam ustąpić. 2. Co do Oppiuszów 2, nie umiem ci poradzić. Zrobisz, 6 — może: jeszcze przed przekroczeniem Rubikonu. 1 List ten pisany jest widocznie pod wrażeniem wiadomości o nowych postępach Cezara. „Niewiarygodną szybkość" swoich marszów podkreślał on sam wielokrotnie w swych dziełach hi- storycznych. 2 Oppiusze mieli dom bankowy w Rzymie i prowadzili ja- kieś interesy Terencji. 103. (ATT. VII 22); 104. (ATT. VIII 3) będziesz uważał za najlepsze. Pomów z Filotimem; Terencją zobaczysz się 13 lutego. Co ja mam zrobić? Na jakim lądzie lub na jakim morzu nam gonić tego, o którym nie wiem, gdzie jest? Zresztą, jak mogę go go- nić na lądzie? A dokąd na morzu? A więc mam się pod- dać tamtemu? Przypuśćmy, że mogę to uczynić bezpiecz- nie (wielu mnie do tego namawia), lecz czy z godnością? Żadną miarą. Będę więc ciebie, jak zwykle, prosił o radę. Sprawy tej nie można rozwikłać; napisz jednak, proszę, co ci przychodzi do głowy i co sam uczynisz. 104. (Att. VIII 3) Cycero do Attyka Kales, 18 lutego r. 49 1. Zaniepokojony tak wielkimi i nieszczęsnymi wyda- rzeniami, a nie mogąc się naradzić z tobą osobiście, pra- gnę jednak skorzystać z twej rady. Cała rzecz polega na tym: jeżeli Pompejusz opuści Italię, co, jak podejrze- wam, zamierza uczynić, jak ja mam postąpić? Żebyś tym łatwiej mógł mi poradzić, wyłożę ci krótko, co mi przy- chodzi na myśl, tak na temat jednej, jak i drugiej ewen- tualności. 2. Zarówno wielkie zasługi Pompejusza dla mego oca- lenia i przyjaźń, która mnie z nim łączy, jak i wzgląd na interesy państwa skłaniają mnie do mniemania, że powi- nienem zastosować swoją decyzję do jego decyzji i złączyć swój los z jego losem. Dołącza się do tego i ta okolicz- ność: jeżeli zostanę i porzucę towarzystwo najlepszych i najsławniejszych obywateli, będę musiał poddać się wła- dzy jednego człowieka. Choć on w wielu wypadkach daje mi do zrozumienia, że jest dla mnie przyjaźnie usposo- biony (wiesz dobrze, że w przewidywaniu tej grożącej burzy już dawno starałem się o to), to jednak należy rozważyć dwie sprawy: raz, w jakim stopniu można mu zaufać, a po drugie, jeżeli będzie zupełnie pewne, że on odniesie się do mnie życzliwie, czy będzie wypadało dzielnemu mężowi i dobremu obywatelowi przebywać w mieście, w którym piastował najwyższe urzędy i god- ności, dokonał największych czynów, sprawował tak znacz- ną godność kapłańską1 — a teraz nie będzie już mógł być tym, czym był — a narazi się na niebezpieczeństwo i może nawet na hańbę, gdyby Pompejusz przywrócił rzeczpospolitą2. Te względy przemawiają za jedną ewen- tualnością. 3. Teraz posłuchaj, co przemawia za drugą. Nasz Pom- pejusz w niczym dotąd nie postąpił mądrze ani dzielnie, a co więcej we wszystkim wbrew swoim radom popartym całą mą powagą. Pomijam już te dawniejsze sprawy, że on sam Cezara wykarmił, wywyższył, uzbroił go przeciw państwu, wnosząc prawa przemocą i wbrew wróżbom, dając mu jeszcze Galię Zaalpejską; był jego zięciem, był augurem przy adoptacji Publiusza Klodiusza3, był bar- dziej gorliwy, gdy szło o odwołanie mnie z wygnania, niż kiedy można mnie było od niego uchronić; przedłu- żył Cezarowi namiestnictwo, popierał go we wszystkim w czasie jego nieobecności; nawet za trzeciego konsu- latu 4, gdy już zaczął bronić interesów rzeczypospolitej, wystarał się, aby dziesięciu trybunów ludowych złożyło wniosek o uwzględnienie kandydatury Cezara mimo jego 1 — Cycero czyni aluzję do auguratu, który piastował od r. 53. 2 — pod rządami Cezara bowiem nie będzie to już rzecz- pospolita, lecz jedynowładztwo. 3 Por. wyżej list 12, przyp. 7. 4 trzeci konsulat sprawował Pompejusz w r. 52. 104. (ATT. VIII 3) nieobecności, co sam uświęcił jednym ze swych praw; tawiał opór konsulowi Markowi Marcellusowi, gdy ten usiłował ograniczyć termin zarządu prowincjami gallic- kimi do l marca. To wszystko już pominę, ale czyż może być coś bardziej wstrętnego, coś bardziej bezładnego niż ten odjazd z Rzymu, a raczej ta jak najbardziej ha- niebna ucieczka? Jakiegoż warunku nie należało przyjąć, byle tylko nie opuszczać ojczyzny? Warunki były złe, przyznaję, lecz cóż może być gorszego od obecnego poło- żenia? 4. „Ale przywróci ustrój rzeczypospolitej". — Kiedy? Cóż pozwala nam żywić nadzieję w tym względzie? Czyż nie stracił już Ziemi Piceńskiej? Czyż nie stoi otworem droga do Rzymu? Czyż wszystkie zasoby pieniężne za- równo państwa, jak i ludzi prywatnych nie zostały wy- dane przeciwnikowi? Zresztą nie ma żadnej wspólnej spra- wy, żadnych sił, żadnego punktu oparcia, gdzie by mogli się zbierać ci, co pragną bronić państwa. Wybrano Apu- lię, najrzadziej zaludnioną część Italii i najbardziej od- daloną od tej zawieruchy wojennej; zdaje się, że z roz- paczy szukano tylko dogodnego miejsca dla ucieczki na morze. Niechętnie objąłem Kapuę; nie dlatego, żebym się uchylał od obowiązku, lecz że nie ufałem sprawie, w której nie uczestniczy żaden stan, nad którą nie bo- leje otwarcie żaden człowiek, cierpią trochę zacni oby- watele, ale ci nie bardzo; jak sam poczułem, pospólstwo i co gorsi przechylają się na drugą stronę, wielu zaś pra- gnęło zmiany stosunków. Powiedziałem mu więc, że bez załogi i pieniędzy niczego się nie podejmę. 5. Nie miałem więc żadnego zajęcia, gdyż od początku widziałem, że jego jedynym celem była ucieczka. Jeśli mam za nim uciekać, to dokąd? Z nim nie mogę; wy- brawszy się do niego, dowiedziałem się, że w tamtych stronach jest Cezar, tak że nie mogę bezpiecznie doje- chać do Lucerii5. Muszę więc płynąć Morzem Tyrreń- skim, w niepewnym kierunku, w środku zimy6. Teraz znów, czy jechać z bratem, czy też bez niego, z synem? I jak? Obie ewentualności przedstawiają wiele trudności i sprawią wiele bólu. A jak on będzie wywierał7 swą wściekłość na mnie w mej nieobecności i na moim mie- niu! Będzie jeszcze okrutniejszy niż w stosunku do innych, bo może będzie mniemał, że znęcając się nade mną, wzbudzi dla siebie sympatię u pospólstwa. A te więzy _ mam na myśli uwieńczone laurami pęki rózg8 — jak ciężko zabierać je ze sobą z Italii! Gdybym nawet miał spokojną żeglugę, gdzież znajdę bezpieczne miejsce, za- nim przybędę do Pompejusza? Nie mam pojęcia, którędy i dokąd mam jechać. 6. Jeśli jednak zostanę i znajdzie się dla mnie miej- sce po tej stronie, zrobię to samo, co za rządów Cynny zrobili Lucjusz Filippus, Lucjusz Flakkus, Kwintus Mu- cjusz9 — dla tego ostatniego skończyło się tragicznie, lecz zawsze mówił, iż przeczuwa to, co się istotnie stało, ale woli to niż z orężem w ręku zbliżyć się do ojczystych murów. Inaczej postąpił Trazybulos 10, i może lepiej. Lecz 5 — miasto w płn. Apulii. 6 Żegluga w okresie zimowym, obfitującym w burze, ucho- dziła w oczach starożytnych za niebezpieczną. 7 on będzie wywierał — mowa o Cezarze. 8 Por. list 96, przyp. 2. 9 LUCJUSZ Filippus, Lucjusz Flakkus, Kwintus Mucjusz — wybitni przedstawiciele partii senatorskiej nie opuścili Rzymu opanowanego przez partię ludową Mariusza, po którego śmierci głową jej został Cynna — i to pomimo terroru wobec prze- ciwników politycznych, jaki rozpętało w tych latach stronnictwo ludowe. 10 Trazybulos — jeden z przywódców demokracji ateńskiej na przełomie V i IV w., opuścił ojczyznę rządzoną przez oli- garchię arystokratyczną, ale powrócił z bronią w ręku na czele swych stronników, aby obalić znienawidzonych oligarchów. 104. (ATT. VIII 3) i Mucjusz, i Filippus mieli swoje powody; gdy każe konieczność, trzeba się stosować do okoliczności, z drugiej zaś strony nie należy tracić nadarzonej sposobności. Lecz i w tym wypadku te pąki rózg stwarzają dla mnie pewne trudności. Przypuśćmy, że on mi jest życzliwy; jest to niepewne, ale przypuśćmy; ofiaruje mi triumf. Odmowa może stać się dla mnie niebezpieczna; przyjęcie wywoła oburzenie ludzi dobrze myślących. — „Cóż to za trudne położenie" — rzekniesz — ,,i nie do rozwikła- nia!" — A jednak trzeba je rozwikłać. Cóż bowiem stać się może? Jednak nie uważaj mnie za skłonniejszego do pozostania, ponieważ powiedziałem więcej za tą alterna- tywą; bywa w wielu wątpliwych zagadnieniach, że jedna sprawa ma za sobą więcej słów, ale druga więcej słusz- ności. Dlatego proszę cię, daj mi radę, jak człowiekowi spokojnie roztrząsającemu sprawę wielkiej wagi. Mam przygotowany okręt w Kajecie i w Brundyzjum. 7. Lecz oto, gdy to piszę w nocy w Kales, zjawiają się posłańcy i otrzymuję list, że Cezar zbliża się do Korfinium 11 i że Domicjusz 12 jest tam z silnym i żądnym walki wojskiem. Nie sadzę, aby nasz Gnejus posunął się do tego, żeby opuścić Domicjusza; choć wysłał naprzód do Brundyzjum Scypiona z dwiema kohortami i napisał do konsulów, że pragnie, aby legion, zaciągnięty przez Faustusa, konsul poprowadził na Sycylię. Lecz hańbą bę- dzie dla niego opuścić Domicjusza, który go błaga o po- moc. Jest też niejaka nadzieja, według mnie niewielka, 11 — ważny węzeł komunikacyjny około 120 km na wsch. od Rzymu, blisko wybrzeża adriatyckiego. 12 Lucius Domitins Ahenobarbus, konsul z r. 54, był wy- znaczony przez senat po Cezarze namiestnikiem prowincyj ga- lijskich. W wojnie domowej czynnie uczestniczył po stronie Pompejusza. lecz tu uważana za pewną, że Afraniusz 13 walczył z Tre- boniuszem w Pirenejach i Treboniusz został rozbity, że twój Fabiusz przeszedł z kohortami14, najważniejsza zaś, że Afraniusz nadchodzi z wielkimi wojskami. Jeżeli to prawda, może się zostanie w Italii. Ponieważ kierunek marszu Cezara jest nieznany, gdyż przypuszczano, że albo pójdzie do Kapui, albo do Lucerii, wysłałem Leptę z li- stem do Pompejusza; sam zaś, aby gdzie nie wpaść, wró- ciłem do Formii. Chciałem cię o tym zawiadomić i na- pisałem już spokojniej, niż ostatnio pisałem, nie podsu- wając ci żadnego swego zdania, proszę o twoje. 105. (Att. VIII 4) Cycero do Attyka Formianum, 22 lutego r. 49 1. Dionizjusz1 jest raczej twoim człowiekiem niż moim, bo choć dostatecznie poznałem jego charakter, opie- rałem się jednak na twoim raczej niż na moim sądzie; otóż, nie dbając nawet o to świadectwo, które mu tak często u mnie wystawiałeś, zachował się względem mnie bardzo zuchwale, wobec losu, który, jak sądził, mnie spotka. Postaram się zresztą, o ile stać na to umysł ludz- 13 Afraniusz był jednym z legatów Pompejusza w Hiszpa- nii i miał ze zgromadzonymi tam wojskami wkroczyć do Ga- lii, złamać opór pozostawionego tam przez Cezara Treboniusza, a następnie przez Alpy wejść do Italii i wziąć Cezara we dwa ognie. Energiczna jego interwencja w Galii mogła stanowić poważne odciążenie dla pompejańczyków w Italii. 14 Fabiusz przeszedł z kohortami — Fabiusz był oficerem Cezara, więc Cycero ma chyba na myśli, że przeszedł on na stronę Pompejusza. 1 Por. list 93, przyp. 1. 105. (ATT. VIII 4) ki poprawić tę zmianę losu przy pomocy rozumu. Czyż za mało mu okazywałem szacunku, za mało wyświad- czałem mu usług, czyż nie polecałem tego człowieka ra- czej godnego pogardy? Wolałem nawet, żeby brat Kwintus i w ogóle wszyscy raczej ganili mój sąd, niż żebym go miał za mało chwalić, i sam nawet wolałem pomagać trochę w nauce naszym chłopcom niż szukać im innego nauczyciela. Jakiż ja list do niego napisałem, bogowie nieśmiertelni! Ile wyraziłem w nim szacunku, ile życzli- wości? Powiedziałbyś, dalibóg, że zapraszam Dicearcha lub Arystoksena2, nie zaś człowieka niezmiernie ga- datliwego i jak najmniej zdolnego do nauczania. 2. „Lecz ma dobrą pamięć". — Będzie musiał przy- znać, że ja mam lepszą. Na mój list odpowiedział mi w takim tonie, jakiego ja nie użyłem nawet, gdy komuś odmawiałem podjęcia się jego sprawy. Zawsze mówiłem: „Jeśli będę mógł, jeśli mi nie przeszkodzi wcześniej pod- jęta sprawa". Nigdy żadnemu oskarżonemu, nawet naj- podlejszemu, najbardziej nikczemnemu, najbardziej szko- dliwemu, najbardziej obcemu nie odmówiłem tak katego- rycznie, jak on mi odpalił po prostu, bez żadnych zastrze- żeń. Nie znam nikogo bardziej niewdzięcznego, a w tej wadzie zawierają się wszystkie złe cechy. Lecz o tym aż nadto. 3. Przygotowałem statek; czekam jednak twego listu, aby się dowiedzieć, co odpowiesz na moją prośbę o radę. Wiesz, że w Sulmonie Gajus Atiusz Pelignus otworzył Antoniuszowi bramy, choć było tam pięć kohort, że Kwin- tus Lukrecjusz stamtąd uciekł i że Gnejus udaje się do Brundyzjum, opuściwszy Domicjusza3. Sprawa już stra- cona. 2 — wielkich uczonych greckich, uczniów Arystotelesa. 3 Pisząc te słowa Cycero miał już w ręku list Pompejusza z dn. 20 lutego wzywający go do połączenia się z nim w Brun- 106. (Att. VIII 7) Cycero do Attyka Formianum, 23 lutego 49 r. 1. Jednej jeszcze rzeczy brakuje naszemu przyjacie- lowi do dopełnienia swej hańby — nie przyjść z pomocą Domicjuszowi 1. „Lecz nikt nie wątpi, że przyjdzie mu z pomocą". — Ja nie przypuszczam. — „Opuści więc ta- kiego obywatela i tych, którzy, jak wiesz, są z nim ra- zem, choć sam ma trzydzieści kohort?" — Jeśli się we wszystkim nie mylę, opuści. Jest niewiarogodnie wprost przerażony, myśli jedynie o ucieczce. Sądzisz zapewne (widzę bowiem, co myślisz), że powinienem mu towa- rzyszyć. 2. Ja jednak mam od kogo uciekać, nie mam przecież za kim podążyć. Chwalisz i uważasz za godne pamięci moje słowa, gdym powiedział, że wolę być zwyciężony z Pompejuszem niż zwyciężyć z tamtymi2 — prawda, wolę, lecz z takim Pompejuszem, jaki był wówczas lub jaki mi się wydawał; z tym jednak, który ucieka, zanim wie, przed kim i dokąd, który nas wydał, opuścił ojczy- znę, a teraz opuszcza Italię — jeżeli wolałem, to już się stało — jestem zwyciężony. Zresztą, nie mogę patrzeć na rzeczy, których nigdy się nie spodziewałem oglądać, ani na tego, z którego winy muszę się wyrzec nie tylko swoich najbliższych, ale i samego siebie. 3. Napisałem do Filotima3, żeby się wystarał o pie- dyzjum i wnosił słusznie, że oznacza to wycofanie się do Grecji. Por. list poprzedni ust. 7. 1 Por. list 104, przyp. 12. 2 Por. list 90, przyp. 6. 3 — wyzwoleniec Terencji, załatwiający dla Cycerona różne sprawy finansowe. 107. (ATT. VIII 14) niądze na drogę, albo z mennicy (bo nikt nie płaci), albo od twoich kolegów Oppiuszów4. Resztę poleceń ci na- piszę. 107. (Att. VIII 14) Cycero do Attyka Formie, 2 marca r. 49 1. Nie wątpię, że obrzydły ci codzienne listy, zwłasz- cza że nie donoszę ci nic nowego ani nie znajduję już żadnej nowej myśli do napisania. Gdybym jednak, nie mając żadnego pretekstu, umyślnie wysyłał do ciebie posłańców z listami bez treści, postępowałbym niemądrze; lecz nie mogę się zdobyć na to, aby nie wysyłać do cie- bie listów, gdy ktoś jedzie do Rzymu, zwłaszcza moi lu- dzie; i wierzaj mi, uspokajam się przy pisaniu wśród tych nieszczęść, jak gdybym z tobą rozmawiał, a jeszcze więcej, gdy twoje listy czytam. Rozumiem, że od czasu, gdy strach zmusił nas do ucieczki 1, nie było okresu, który by mniej od obecnej chwili nadawał się do pisania listów, zwłaszcza że ani w Rzymie nie słychać nic no- wego, ani tu, choć ta okolica jest o dwa lub trzy dni drogi bliżej Brundyzjum. W Brundyzjum zaś rozstrzyga się cała pierwsza faza wojny. Dręczy mnie właśnie to oczekiwanie. Lecz o wszystkim dowiem się przed 7 mar- ca. Widzę bowiem, że Cezar odjechał spod Korfinium po południu tego samego dnia, kiedy rankiem Pompejusz 4 Por. list 109, przyp. 2. 1 Cycero ma na myśli raptowny wyjazd z Rzymu rankiem 17 stycznia po burzliwej debacie w senacie wieczorem i nocy poprzedniej. ruszył z Kanuzjum, tzn. w Feralia 2. Lecz Cezar tak ma- szeruje i podarkami tak zachęca żołnierzy do szybkości, iż się obawiam, aby do Brundyzjum nie przybył wcześniej, niż potrzeba.3 2. Powiesz: „A cóż za pożytek masz z tego, że się z góry niepokoisz o rzecz, o której dowiesz się za trzy dni?" — Żadnego, lecz, jak już powiedziałem, chętnie z tobą rozmawiam; dowiedz się zarazem, że znów się chwieje moje postanowienie, które wydawało się już do- syć pewne. Nie mam dosyć uznania dla ludzi, których ty chwalisz4. Jakiego bowiem dzielnego czynu dokonali kiedykolwiek dla państwa? Albo kto z nich pragnie speł- nić coś chwalebnego? Nie wydają mi się zaiste godni pochwały ci, którzy wyruszyli za morze5, aby przygoto- wać się do wojny, choć tutejsze położenie istotnie nie jest do zniesienia. Widzę bowiem, jak wielka i jak zgubna będzie ta wojna. Jeden tylko człowiek mnie wzrusza i, jak mi się zdaje, powinienem był towarzyszyć mu w uciecz- ce i uczestniczyć w przywracaniu ustroju państwa6. — „Tyle więc razy zmieniasz zdanie?" — Rozmawiam z to- bą, jak ze sobą samym. Kto się taki znajdzie, żeby w tak ważnej sprawie sam ze sobą nie rozprawiał? Jednocze- śnie też pragnę wydobyć od ciebie twoje zdanie: jeżeli jest takie jak poprzednio, żebym się umocnił; jeżeli się zmieniło, żebym się z tobą zgodził. 3. Dla rozproszenia moich wątpliwości jest bardzo waż- ne, żebym wiedział, co zrobi Domicjusz7 i co zrobi nasz 2 Feralia — rzymskie święto, przypadało 21 lutego. 3 wcześniej niż potrzeba — tzn. przed Pompejuszera. 4 Por. list 111, ust. 7. 5 za morze — mianowicie do Grecji i do prowincyj wschod- nich. 6 Oczywiście mowa o Pompejuszu. 7 — dowódca wojsk Pompejusza oblężonych w Korfinium 108. (ATT. IX 5) przyjaciel Lentulus8. O Domicjuszu słyszę różne wia- domości: to że jest w Tiburze u Lepidusa, co jest bez ensu; to znów, że z Lepidami zbliża się do Rzymu; widzę, że i to nie jest prawdą. Mówi bowiem Lepidus, że jakimiś tajemniczymi drogami dokądś się dostał — czy aby się ukryć, czy aby dotrzeć do morza, tego i on sam nie wie. Nie wie też, co się dzieje z synem. Do- daje też dość przykrą wiadomość: nie zwrócono Domicju- szowi znacznej sumy pieniędzy, którą miał w Korfinium 9. O Lentulusie nie mam żadnych wiadomości. Dowiedz się o tym, proszę, i napisz do mnie. 108. (Att. IX 5) Cycero do Attyka Formie, 10 marca r. 49 1. W dzień swoich urodzin napisałeś do mnie list, pełen dobrych rad, jak również wielkiej życzliwości i roz- tropności. Oddał mi go Filotimus1 nazajutrz po otrzy- maniu go od ciebie. Rzeczy, o których w nim rozpra- wiasz, są bardzo trudne: podróż nad Morze Adriatyckie, jak i żegluga po Tyrreńskim; mój odjazd do Arpinum może obudzić podejrzenia, że stąd uciekam, moje pozo- stawanie w Formiach — wyglądać na to, że czekam, aby mu powinszować zwycięstwa 2; najgorsze jednak dla mnie bę- przez Cezara; został on 21 lutego zmuszony do kapitulacji, ale Cezar zwrócił mu wolność. 8 — konsul tego roku. 9 Informacja ta nie potwierdziła się i Cezar zwrócił Do- micjuszowi jego fundusze, które władze miejskie w Korfinium obłożyły sekwestrem. 1 Jeden z kurierów Attyka. 2 Kiedy Cycero to pisze, wie już, że Pompejusz skoncen- dzie zobaczenie tego, co przecież lada chwila będę mu- siał ujrzeć. Był u mnie Postumus3; pisałem ci już, jaki był nudny. Przyszedł też Kwintus Fufiusz4; co za mina co za pewność siebie! Spieszył do Brundyzjum, oskarżał Pompejusza o zbrodnię, senat o lekkomyślność i głupotę. Ja, który nie mogę takich rzeczy znieść u siebie w willi czyż będę mógł znosić Kurcjusza5 w senacie? 2. Wyobraź sobie jednak, że znoszę to z zimną krwią; ale cóż wyniknie z tego zapytania: „Powiedz swe zdanie, Marku Tulliuszu?" 6 — Pomijam już sprawę pań- stwa, którą uważam za straconą, tak na skutek zadanych mu ran, jak i w wyniku przygotowywanych leków. Lecz jak mam postąpić wobec Pompejusza, na którego (po cóż się mam tego wypierać?) po prostu się rozgniewałem. Przyczyny wypadków zawsze więcej mnie obchodzą niż same wypadki. Rozważając więc te wypadki (a czyż mogą być większe nieszczęścia?) lub raczej przychodząc do wnio- sku, że zaszły z jego winy, jestem dla niego bardziej trował swe wojska w Brundyzjum, a cała Italia wpadnie w moc Cezara; podróż nad Morze Adriatyckie i żegluga po Tyrreńskim oznaczają dwie możliwości połączenia się z Pompejuszem; wy- jazd do Arpinum, rodzinnej miejscowości Cycerona, leżącej bli- sko Rzymu, już na terenach zajętych przez Cezara, mógłby wyglądać (w oczach tego ostatniego) na próbę uchylenia się od spotkania z nim; pozostawanie w Formiach (w oczach pompe- jańczyków) na chęć przyjęcia go gratulacjami, jak to czyniła pozostała w Italii część arystokracji senatorskiej (por. niżej ust. 3). 3 Marcus Curtius Posiumus — dawny protegowany Cyce- rona, który przed kilku laty polecił go Cezarowi. 4 Quintus Fufius Calenus — wierny zwolennik Cezara, przez Cycerona nie lubiany. 5 Por. przyp. 3. 6 Por. list 90, przyp. 8. Cycero wyobraża sobie siebie sa- mego zasiadającego w Rzymie w senacie kontrolowanym przez Cezara. 108. (ATT. IX 5) wrogo usposobiony niż dla samego Cezara. Podobnie jak nasi przodkowie dzień klęski nad Alią7 uważali za bar- dziej złowrogi niż dzień zdobycia Rzymu, ponieważ to drugie nieszczęście wynikło z tamtego pierwszego (toteż pierwszy z nich do dziś dnia uważany jest za złowieszczy, ten drugi zaś zupełnie jest nie znany u ludu), tak i ja rozpatruję błędy popełnione podczas tych dziesięciu lat, a wśród nich i ów rok, który mnie pogrążył w nieszczę- ściu 8, ponieważ on mnie nie bronił (żeby nie użyć moc- niejszego wyrazu); a widząc jego obecną lekkomyślność, gnuśność, niedbałość, wpadam w gniew. 3. Lecz o tym już zapomniałem; myślę o jego do- brodziejstwach, myślę też o godności; rozumiem teraz, później co prawda, niżbym pragnął, na skutek listów i słów Balbusa9, lecz widzę wyraźnie, że wszystko się robi, wszystko robiło się od początku tylko po to, aby go zabić 10. Odpowiadam więc, jak tamten, któremu u Ho- mera matka-bogini powiedziała: Zaraz wszak po Hektorze i twoja śmierć jest gotowa11 on zaś odpowiedział matce: Niech więc natychmiast trupem tu padną, skórom nie zdołał Druha od śmierci wybawić... 7 dzień klęski nad Alią — 19 lipca 390 r., tradycyjna data strasznej klęski poniesionej przez Rzymian nad rzeczką tej nazwy w bitwie stoczonej z Galiami; był to zawsze w Rzymie dzień żałoby narodowej. 8 rok, który mnie pogrążył w nieszczęściu — rok 58, rok wygnania Cycerona. 9 — przyjaciel Cycerona, a wierny zwolennik Cezara, usi- łował oczywiście przedstawić mu politykę swego wodza w jak najkorzystniejszym świetle. 10 aby go zabić — Pompejusza. 11 Cytat z Iliady XVIII 96 nn. Są to słowa Tetydy do Achil- lesa i Achillesa do Tetydy po śmierci Patrokla z ręki Hektora. A przecież nie tylko druha, lecz i dobroczyńcy, i w do- datku tak wielkiego męża, broniącego takiej sprawy? Sądzę, że te przysługi należy okupić życiem. Twoim opty- matom zupełnie nie ufam i nawet już nie dbam o nich. Widzę, jak się tamtemu poddają, jak mu się będą pod- dawali. Czy sądzisz, że owe dekrety miast municypalnych w sprawie modłów o zdrowie Pompejusza mają jakieś znaczenie wobec tych powinszowań z powodu zwycię- stwa? „Boją się" — odpowiesz. Ale sami oni mówią, że już wtedy się bali. Lecz zobaczmy, co się stało w Brun- dyzjum. Z tego może się zrodzą inne plany i inne listy. 109. (Att. IX 6) Cycero do Attyka Formie, 11 marca r. 49 1. Dotychczas nie mam żadnej wiadomości z Brundy- zjum. Balbus 1 napisał z Rzymu, że według jego przy- puszczeń konsul Lentulus już się przeprawił, że nie spot- kał się jednak z młodym Balbusem2, który słyszał już o tym w Kanuzjum i stamtąd do niego napisał; dodaje, że sześć kohort, które były w Albie, przeszły do Kuriu- sza Drogą Minucjańską; napisał mu to Cezar, który wkrótce będzie pod Rzymem. Posłucham więc twojej ra- dy i w takich okolicznościach nie ukryję się w Arpinum3, jakkolwiek, mając zamiar dać memu Cyceronowi togę męską4 w Arpinum, tym właśnie chciałem się wytłuma- czyć przed Cezarem. Może on się jednak obrazi właśnie 1 Por. list poprzedni, przyp. 9. Balbus zatem stale informo- wał Cycerona o wypadkach i zamiarach strony cezariańskiej. 2 młody Balbus — bratanek Cyceronowego informatora. 3 Por. list poprzedni, przyp. 2. 4 Por. list 83, przyp. 26. 109. (ATT. IX 6) to że nie chciałem dokonać tego aktu w Rzymie. A prze- cież jeśli trzeba się z nim spotkać, tam będzie najlepiej. Wówczas zobaczę resztę, tzn. dokąd mam jechać, któ- rędy i kiedy. 2. Domicjusz 5, jak słyszę, jest w Kozanum i, jak mó- wią. gotów już do żeglugi; jeżeli jedzie do Hiszpanii, nie pochwalam, jeżeli do Gnejusa, chwalę; lecz niech raczej płynie, dokąd mu się podoba, byleby tylko nie widział Kurcjusza, na którego ja, choć jego patron, już nie mogę patrzeć6. Cóż mam mówić o innych? Lecz, jak sądzę, powinienem siedzieć spokojnie, aby nie powiększać swojej winy, że kochając Rzym, tzn. ojczyznę, i mając nadzieję, że sprawa się ułoży, tak się zachowywałem, iż zostałem odcięty i przychwycony. 3. Gdy już to napisałem, przyniesiono mi list z Ka- pui tej treści: „Pompejusz przebył morze wraz ze wszyst- kimi wojskami, jakie przy nim były. Liczba ludzi sięga 30 000, są też konsulowie, trybunowie ludu i senatoro- wie, którzy znajdowali się przy nim, wszyscy z żonami i dziećmi. Wsiadł podobno na statek 4. marca. Od tego dnia poczęły wiać wiatry północne. Mówią, że statki, któ- rych nie użył, kazał porąbać lub spalić". List w tej spra- wie otrzymał trybun Lucjusz Metellus od swej świekry Klodii, która też się przeprawiła. 3. Przedtem byłem zaniepokojony i dręczyłem się, jak mnie do tego zmuszało położenie, którego nie mogłem rozwikłać rozumem; teraz zaś, skoro Pompejusz i konsu- lowie wyjechali z Italii, już się nie dręczę, lecz pali mnie ból: bo już serce moje Spokój straciło i trwoga je dręczy7. 5 Por. list 107, przyp. 7. 6 Por. list poprzedni, przyp. 3. 7 Cytat z Iliady X 94. Nie władam już rozumem, wierzaj mi: taką hańbę na siebie ściągnąłem. Po pierwsze, nie jestem z Pompeju- szem — bez względu na to, jakie powziąłby plany; po drugie, nie jestem z zacnymi ludźmi, choćby uważając, że lekkomyślnie poprowadzili sprawy! Zwłaszcza że te same osoby, dla których lękałem się oddać na niepewny los, a więc żona, córka, chłopcy — woleliby podążyć tam za mną, uważając pozostawanie po tej stronie za haniebne i mnie niegodne. Zaś mój brat Kwintus mówił, że co- kolwiek ja pochwalę, on uzna za słuszne, i z całym spo- kojem szedł w moje ślady! 5. Czytam teraz twoje listy od początku8: dają mi nieco pociechy. W pierwszych napominasz mnie i prosisz, abym się nie rzucał na oślep w przepaść, w dalszych cieszysz się, że zostałem9. Gdy je czytam, wydaję się sobie mniej podły, ale tylko, póki je czytam. Potem znów powstaje rozpacz i widmo mojej hańby. Dlatego zakli- nam cię, mój Tytusie, wyrwij mi z serca ten ból lub przynajmniej umniejsz go pociechą, radą, lub czym tyl- ko możesz. Cóż ty jednak możesz? Jaki człowiek w ogóle coś tu może? Chyba tylko jakiś bóg. 6. Staram się przynajmniej o to, do czego mnie na- mawiasz, i czego się spodziewasz, że da się osiągnąć: aby Cezar zgodził się na moją nieobecność, gdy w sena- cie będzie się coś działo przeciwko Pompejuszowi. Oba- wiam się jednak, że tego nie uzyskam. Przybył od niego Furniusz 10. Abyś przynajmniej wiedział, za kim idę, do- 8 twoje listy od początku — najprawdopodobniej od 17 sty- cznia, od daty wyjazdu Cycerona z Rzymu. 9 że zostałem — w Italii. 10 Ów Furniusz przybył z listem Cezara (zachowanym nam jako załącznik do tego listu do Attyka, Ad Att. IX 6 A) i z ustnymi instrukcjami. Cezar wzywał Cycerona do spotkania się z nim pod Rzymem i traktował go uprzejmie jako swego stronnika i podporę. 109. (ATT. IX 6); 110. (ATT. IX 4) wiedz się, że wedle jego słów syn Kwintusa Titiniusza jest z Cezarem11; Cezar jednak składa mi podziękowa- nie gorętsze, niżbym pragnął. O co zaś mnie prosi w krót- kich co prawda słowach, lecz dość nakazująca, dowiedz się z jego własnego listu. O ja nieszczęsny! czemużeś wówczas zachorował?! Bylibyśmy razem i z pewnością nie zabrakłoby nam rady: We dwu zawsze lepiej...12 7. Lecz co się stało, już się nie odstanie; pomyślmy o przyszłości. Dotąd zwiodły mnie dwie rzeczy: z po- czątku nadzieja układów pokojowych: po ich zawarciu chciałem żyć spokojnie, pozbywszy się trosk na starość. Po drugie, sądziłem, że Pompejusz rozpoczyna zgubną i okrutną wojnę, a uważałem, na boga, za godne lepszego człowieka i obywatela narazić się raczej na najgorszą mękę, niż — nie powiem nawet — przewodzić tym okru- cieństwom, ale i w nich uczestniczyć. Zdaje się jednak, że lepiej było umrzeć niż być z tymi tu ludźmi. Pomyśl nad tym, mój drogi Attyku, albo raczej coś wymyśl. Cokolwiek się zdarzy, zniosę dzielniej niż tę udrękę. 110. (Att. IX 4) Cycero do Attyka Formie, 12 marca r. 49 1. Choć jestem spokojny tylko wtedy, gdy piszę do ciebie lub czytam twoje listy, jednak i mnie samemu już brak materiału do pisania, i wiem, że i z tobą jest podobnie. Na to bowiem, co się zwykle pisze poufale, 11 Quintus Titinius był pompejańczykiem, a wystąpienie jego syna po stronie Cezara zdaje się Cycero uważać za skan- dal, dający miarę fałszywości jego własnego położenia. 12 Cytat z Iliady X 224. gdy sią ma umysł zupełnie swobodny, nie pozwalają obecne czasy, to zaś, co się nadaje do teraźniejszej chwili jużeśmy wyczerpali. Aby jednak nie pogrążyć się całko- wicie w rozpaczy, wybrałem sobie pewne polityczne i aktualne tezy 1, aby oderwać umysł od narzekań i ćwi- czyć się w tym, co dotyczy obecnych wypadków. Oto one: 2. Czy należy pozostawać w ojczyźnie, gdy znajduje się ona pod rządami tyrana?2 — Czy trzeba wszelkimi sposobami starać się o obalenie tyrana, nawet gdyby pań- stwu miało z tego powodu zagrozić wielkie niebezpie- czeństwo? — Czy należy przedsięwziąć środki, aby ten, co obalił tyrana, sam zbyt wysoko się nie wyniósł? — Czy trzeba próbować nieść pomoc ujarzmionej ojczyźnie raczej słowem i wyzyskaniem okoliczności niż z orężem w ręku? — Czy przystoi obywatelowi zażywać spokoju z dala od uciśnionej ojczyzny, czy też powinien on za wszelką ceną narazić sią na niebezpieczeństwo dla odzy- skania wolności? — Czy należy zaatakować ujarzmioną ojczyznę i oblegać ją? — Czy i ten, kto nie pochwala wojny jako środka uwolnienia ojczyzny, powinien złączyć sią z dobrze myślącymi obywatelami? — Czy w czasie zawieruchy politycznej trzeba dzielić niebezpieczeństwo 1 tezy — w języku greckim (w którym je zapisał Cycero) oznaczały co innego, niż dziś po polsku. „Tezy" były to w grec- kiej terminologii pewne ogólne sformułowania dawane w szko- łach retorycznych do rozwinięcia lub ogólne zagadnienia, na które należało dać odpowiedź. Cycero w chwili bezradności usiłuje ratować się ulubionymi swymi zajęciami umysłowo-lite- rackimi, które teraz będą coraz częściej stawały się dlań na- miastką działalności publicznej. Z ust. 3 tegoż listu wynika bowiem wyraźnie, że wzorem ćwiczeń retorycznych układał sobie odpowiedzi na sformułowane poniżej pytania, zarówno po grecku, jak po łacinie. 2 — przez tyrana rozumieli starożytni kogoś, kto doszedł do władzy środkami nielegalnymi. 111. (ATT. IX 10) ze swymi dobroczyńcami i przyjaciółmi, nawet gdyby ich poglądy polityczne nie wydawały się słuszne? — Czy ten, kto wyświadczył ojczyźnie wielkie dobrodziejstwa i z tego powodu wiele wycierpiał i wzbudził ku sobie nienawiść, ma dobrowolnie narazić się na niebezpieczeństwa dla oj- czyzny, czy też wolno mu troszczyć się o siebie i o swoich najbliższych, unikając walki przeciw dzierżącym władzę? 3. Zajmując się takimi oto rozważaniami i roztrząsając wszystkie za i przeciw, to po grecku, to po łacinie, odry- wam na krótko swe myśli od kłopotów i jednocześnie zastanawiam się nad ważnymi sprawami chwili obecnej. Obawiam się jednak, że jestem wobec ciebie natrętny. Jeżeli bowiem ten, kto zabrał ten list, będzie szedł szyb- ko, trafi na sam dzień twojej febry. 111. (Att. IX 10) Cycero do Attyka Formianum, 18 marca r. 49 1. Nie mam nic do pisania: nie usłyszałem nic nowego, a na twoje wszystkie listy odpisałem już poprzedniego dnia. Ponieważ jednak zmartwienie nie tylko mi odbiera sen, lecz zatruwa mi czuwanie wielkim bólem, postano- wiłem napisać do ciebie cokolwiek, bez żadnego tematu, byle tylko z tobą porozmawiać; to jedno daje mi wy- tchnienie. 2. Zdaje mi się, że byłem od początku szalony, i drę- czy mię teraz jedna myśl: że nie poszedłem jak szerego- wiec za Pompejuszem, choć on upadał, a raczej pędził na złamanie karku. Widziałem go 17 stycznia 1, niesłychanie 1 17 stycznia — w czasie pamiętnej debaty w senacie na wieść o zbliżaniu się Cezara. przerażonego; już tego samego dnia przeczułem, co uczyni. Nigdy już potem nie znalazł mej aprobaty i nigdy już nie przestał popełniać jednego głupstwa za drugim. Nic tymczasem do mnie nie pisał, o niczym innym nie myślał tylko o ucieczce. Cóż tu jeszcze mówić? Jak w sprawach miłosnych odstręczają od siebie kobiety niechlujne, nie- dowcipne, źle ubrane, tak we mnie szpetota jego ucieczki i jego niedbalstwo zagłuszyły moją dla niego życzliwość. Nie uczynił nic godnego, abym mógł się do niego przy- łączyć jako towarzysz ucieczki. Lecz teraz budzi się znów moje dawne przywiązanie, teraz nie mogę znieść tęskno- ty, teraz nie pomagają mi już ani książki, ani literatura, ani nauka. Tak więc dniami i nocami patrzę na morze, jak ów ptak, pragnąc ulecieć. O tak, jestem ukarany za swą lekkomyślność! Lecz jakaż to była lekkomyślność? Czyż zrobiłem coś bez głębokiego namysłu? Gdyby bowiem chodziło tylko o ucieczkę, uciekłbym jak najchętniej; ale wzdrygałem się przed tą okropną i najbardziej zaciętą wojną, której ludzie jeszcze nie mogą sobie wyobrazić. Jakież groźby rzucał przeciw miastom municypalnym, ja- kie imienne pogróżki przeciw porządnym ludziom, prze- ciw wszystkim wreszcie, którzy by zostali! Jak często po- wtarzał: „Sulla mógł, a ja nie mogę?"2 3. Utkwiło mi to w pamięci: źle postąpił Tarkwi- niusz3, podburzając przeciw ojczyźnie Porsennę i Okta- 2 Sulla mógł, a ja nie mogę? — mówiąc te słowa Pom- pejusz miał zapewne na myśli zbrojny powrót Sulli do Rzymu, po kilkuletnim nawet pozostawaniu stolicy w rękach stronni- ków Mariusza, ale Cycero myśli tu, zdaje się, raczej o wyro- kach śmierci, jakie zwycięski Sulla zaczął wydawać masowo na swoich przeciwników. 3 Tarkwiniusz Pyszny — ostatni król rzymski, miał, kiedy został strącony z tronu, wezwać pomocy króla Etrusków Por- senny oraz swego zięcia Oktawiusza Maniliusza z Tuskulum. 111. (ATT. IX 10) wiusza Mamiliusza, bezbożnie Koriolan4, który prosił o pomoc Wolsków, słusznie natomiast Temistokles, który wolał umrzeć 5; występnym był Hippiasz 6, syn Pizystrata, który poległ w bitwie maratońskiej, wznosząc oręż prze- ciw ojczyźnie. Lecz Sulla, Mariusz, Cynna7 postąpili do- brze, a raczej prawnie; cóż jednak było okrutniejszego, cóż zgubniejszego od ich zwycięstw? Od takiej właśnie wojny uciekłem, tym bardziej, że widziałem zamiary i przygotowania do jeszcze większych okropności. Ja, któ- rego niektórzy nazywali zbawcą i ojcem tego miasta8, miałbym sprowadzać na nie wojska Getów, Armeńczy- ków, Kolchów? 9 ściągnąć głód na moich rodaków, znisz- czenie na Italię? Pamiętałem przede wszystkim, że Cezar jest śmiertelny, że może być zgładzony wieloma sposoba- mi; sądziłem, że Rzym i naród należy zachować dla nie- śmiertelności, o ile to w mojej mocy; żywiłem też pewną nadzieję, że raczej sprawy się jakoś ułożą, niż żeby Cezar 4 Koriolan — legendarny wybawca Rzymu od Gallów, miał następnie, kiedy wygnano go z kraju, sprowadzić Wolsków na swoją ojczyznę. 5 Temistokles — zwycięzca spod Salaminy, zbawca Aten, który na starość na skutek niewdzięczności rodaków musiał osiąść w królestwie perskim, miał jednak umrzeć śmiercią sa- mobójczą, gdy król perski żądał jego pomocy w wojnie prze- ciw Ateńczykom. 6 Hippiasz był po ojcu swoim Pizystracie władcą Aten; strącony z tronu szukał pomocy u Persów i wziął po ich stro- me udział w bitwie pod Maratonem. 7 Sulla, Mariusz, Cynna — por. przyp. 2; wszyscy ci wy- mienieni politycy rzymscy nie szukali pomocy u postronnych, lecz sami z bronią w ręku rozprawili się ze swymi przeciwni- kami politycznymi. 8 zbawcą i ojcem tego miasta — po stłumieniu spisku Ka- tyliny nadano Cyceronowi zaszczytny tytuł „ojca ojczyzny". 9 Geci, Armeńczycy, Kolchowie — najodleglejsze ludy wschodnie, które Cycero widzi oczyma wyobraźni w armii Pom- pejusza powracającego, by wydrzeć Cezarowi Italię. miał się posunąć do takiej zbrodni, a Pompejusz do takiej hańby. Inny jest teraz stan rzeczy, inaczej na to patrzę. Zdaje mi się, jak to piszesz w którymś ze swych listów, że słońce zniknęło ze świata. Jak mówią o chorym, póty jest nadzieja, póki jeszcze oddycha, tak ja nie przesta- wałem żywić nadziei, dopóki Pompejusz był w Italii. W tym właśnie się zawiodłem, i aby powiedzieć praw- dę, wzgląd na wiek mój, znękany długimi trudami, skło- nił mnie do bezczynności rozkoszami życia domowego. Teraz, jeżeli nawet trzeba się będzie narazić na niebez- pieczeństwo, uczynię wszystko, aby stąd ulecieć. 4. Może już przedtem należało to uczynić; lecz zatrzy- mało mnie najwięcej to, coś napisał, i twój autorytet. Gdy bowiem znalazłem się w tym położeniu, rozwinąłem zwój twoich listów, który trzymam pod pieczęcią i jak najstaranniej przechowuję. W liście pisanym 21 stycznia przeczytałem te słowa: „Zobaczmy, co zrobi Pompejusz i dokąd kierują się jego plany. Jeżeli on opuści Italię, postąpi źle i według mnie zupełnie nierozumnie, ale do- piero wtedy wypadnie zmienić nasze zamiary". — Napi- sałeś to czwartego dnia po moim wyjeździe z Rzymu. A dalej, 23 stycznia: „Byle tylko nasz Gnejus nie opuścił Italii równie nierozumnie, jak opuścił Rzym". — Tego samego dnia napisałeś drugi list, dając w nim jasną od- powiedź na moją prośbę o radę; oto ona: „Lecz przecho- dzę do twego pytania. Jeżeli Gnejus opuści Italię, sądzę, że trzeba powrócić do Rzymu; bo jakiż będzie kres wę- drówki?" — Te słowa mocno utkwiły mi w pamięci i te- raz widzę, że do tej żałosnej ucieczki, którą ty łaskawie nazwałeś wędrówką, dołączyła się wojna, której końca nie widać. 5. Następuje przepowiednia z 25 stycznia: „Jeżeli Pom- pejusz zostanie w Italii i nie dojdzie do zgody, sądzę, że wojna będzie dłuższa; jeżeli opuści Italię, myślę, że szy- 111. (ATT. IX 10) kuie się w przyszłości wojna bez pardonu." — A więc jestem zmuszony być uczestnikiem, sojusznikiem i po- rnocnikiem w tej wojnie, która będzie bez pardonu i prze- ciw współobywatelom? Dalej, 7 lutego, gdy już więcej słyszałeś o planach Pompejusza, kończysz jeden ze swych listów tymi słowy: „Nie radziłbym ci także uciekać, je- żeli Pompejusz opuści Italię; narazisz się na największe niebezpieczeństwo, a nie pomożesz państwu, któremu mo- żesz potem się przydać, jeżeli pozostaniesz". — Jakiż patriota i polityk nie uległby autorytetowi takiej rady, pochodzącej od człowieka rozumnego i w dodatku przy- jaciela? 6. Dalej, 11 lutego na moją prośbę o radę znów mi odpowiadasz w ten sposób: „Pytasz mnie, czy bronię ucieczki, czy też uważam zwłokę za pożyteczniejszą. Otóż w obecnej chwili uważam nagły wyjazd i pospieszną podróż za równie bezużyteczną i niebezpieczną dla ciebie, jak dla samego Gnejusa; poza tym uważam za lepsze, żebyście byli rozdzieleni, każdy na swej wieży strażni- czej. Lecz, jak mi bóg miły, uważam za hańbę rozmyśla- nie o ucieczce". — Tę hańbę nasz Gnejus obmyślił już dwa lata temu. Bo już tak dawno zamyślał w duchu na- śladowanie Sulli i proskrypcje. Następnie, gdyś, jak sądzę, napisał nieco bardziej ogólnikowo, a ja uznałem, że da- jesz mi do zrozumienia, abym opuścił Italię, dobitnie temu zaprzeczyłeś 19 lutego: „w żadnym liście nie dawa- łem ci do zrozumienia, że jeżeli Gnejus opuści Italię, ty masz ją opuścić z nim razem, lub jeżeli dałem do zrozumienia, byłem gorzej niż niestały, byłem szalony". — W tym samym liście piszesz w innym miejscu: „Nic mu nie pozostaje oprócz ucieczki; lecz wcale nie uważam i nigdy nie uważałem, że ty powinieneś mu towarzyszyć". 7. Całe to rozważanie rozwijasz dokładniej w liście z dnia 22 lutego: „Jeżeli Maniusz Lepidus i Lucjusz Wol- kacjusz10 pozostają, sądzę, że i ty powinieneś pozostać w ten sposób, żebyś, jeżeli Pompejusz ocaleje i gdzieś się zatrzyma, porzucił to królestwo cieni i raczej zgodził się dzielić z nim klęskę na polu bitwy niż z Cezarem władzę w tym rynsztoku, jaki się daje przewidzieć". Długo zastanawiasz się nad tym zaleceniem i w końcu dodajesz: „A co będzie, jeśli Lepidus i Wolkacjusz od- jadą? Na to nie znajdują odpowiedzi. Wobec tego będę musiał uznać za dobre, co się stanie i jak ty postąpisz". — Jeśli wówczas miałeś wątpliwości, to z pewnością teraz ich nie masz, skoro oni pozostają. 8. A następnie, w czasie samej ucieczki, 25 lutego: „Tymczasem nie wątpię, że pozostaniesz w Formianum. Tam będzie ci najwygodniej oczekiwać dalszych wypad- ków". — W dniu l marca, kiedy Pompejusz już piąty dzień był w Brundyzjum: ,,Wtedy będziemy mogli rozwa- żyć, wprawdzie już nie z całą swobodą, ale mniej skrę- powani, niż gdybyś się razem z nim rzucił do ucieczki". — Następnie 4 marca, choć napisałeś krótko przed swym atakiem11, tak jednak mówisz: „Jutro napiszę więcej i na wszystko ci odpiszę: dziś powiem tylko tyle, iż nie ża- łuję, że ci radziłem pozostać, i chociaż jestem wielce nie- spokojny, to jednak, uważając to za mniejsze zło niż twój wyjazd, trwam przy swoim zdaniu i cieszę się, żeś pozostał". 9. A gdy już się zacząłem dręczyć obawą, czy nie do- puściłem się jakiego haniebnego postępku, piszesz 5 mar- ca: „Mimo wszystko nie jest mi przykro, że nie jesteś 10 Manius Aemilius Lepidus był konsulem w r. 66, w cza- sie spisku Katyliny popierał Cycerona. Drugi, Lucius Volcatitis Tullus należał widocznie także, zdaniem Attyka, do ludzi, któ- rych postępowanie może być dla innych miarodajne. Cycero nie godził się z tym poglądem, por. list 101, przyp. 4. 11 — Attyk cierpiał wówczas na ataki febry. 111. (ATT. IX 10); 112. (ATT. IX 12) razem z Pompejuszem; później, w razie potrzeby, to nie będzie trudne, a dla niego w każdej okoliczności będzie pożądane. Lecz ja tak twierdzę: jeżeli Cezar będzie na- dal postępował tak, jak zaczął: szczerze, z umiarem, roz- sądnie, przemyślę całą sprawę i z większym zastanowie- niem rozważę, co będzie dla nas korzystne". 10. Dnia 10 marca piszesz, że nasz przyjaciel Pedu- ceusz12 również pochwala moje pozostanie na miejscu; jego autorytet ma dla mnie wielkie znaczenie. Pocieszam się tymi twoimi słowami, sądząc, że dotąd nic złego jesz- cze nie zrobiłem. Ty tylko broń swego autorytetu: w sto- sunku do mnie to zbyteczne, lecz potrzebuję wspólników. Jeśli dotąd w niczym nie uchybiłem, będę ostrożny na przyszłość. Więc nakłaniaj mnie do tego i w ogóle poma- gaj mi swymi rozważaniami. Tutaj nic dotąd nie sły- szano o powrocie Cezara. Dzięki temu listowi tyle zyska- łem, że przeczytałem wszystkie twoje i znalazłem w nich uspokojenie 13. 112. (Att. IX 12) Cycero do Attyka Formianum, 20 marca r. 49 1. Przeczytałem właśnie twój list 20-go, gdy mi przynie- siono list od Lepty, donoszący, że Pompejusz jest zablo- kowany i nawet wyjście z portu jest odcięte przez stat- 12 Sextus Peducaeus — wspólny przyjaciel Cycerona i At- tyka. 13 List ten rzuca charakterystyczne światło na korespon- dencję Cycerona z Attykiem w tym czasie. ki1. Dalibóg, bez łez nie mogę już ani myśleć dalej, ani pisać. Posyłam ci kopię listu. Biada nam! Czemuśmy wszyscy razem nie podzielili jego losu? Oto znów te same wiadomości mam od Matiusza i Trebacjusza, z którymi w Minturnach spotkali się posłańcy Cezara. Dręczę się do tego stopnia, iż pragnę już dla siebie losu Mucjusza2. Ale jak uczciwe, jak jasne, jak dobrze przemyślane były twoje rady: jakimi drogami, jaką drogą morską, gdzie się spotkać i o czym mam mówić z Cezarem! Były one równie uczciwe, jak przezorne. Jak uprzejme, jak wspa- niałomyślne, jak braterskie są twoje zaprosiny do Epiru!3 2. Co się tyczy Dionizjusza4, jestem zdziwiony: mia- łem go w większym szacunku, niż Panajtiosa Scypio5, a jednak w najszpetniejszy sposób odniósł się on do me- go obecnego położenia. Nienawidzę tego człowieka i będę go nienawidził. Obym mógł się na nim zemścić. Lecz jego własny charakter zemści się na nim. 3. Proszę cię, obmyśl teraz jak najstaranniej, co mam począć. Wojsko narodu rzymskiego oblega Gnejusa Pom- pejusza, trzyma go zamkniętego rowem i wałem, zagra- dza mu drogę do ucieczki; a my żyjemy, i to miasto stoi, pretorzy sprawują sądy, edylowie przygotowują igrzyska, 1 Cezar zablokował Pompejusza w Brundyzjum. Pisząc te słowa Cycero nie wiedział, że blokada była już przerwana i Pompejusz 17 odpłynął do Epiru. 2 Cyceronowi często staje wówczas przed oczyma los Mu- cjusza Scewoli, który choć był zwolennikiem Sulli, nie opuścił Rzymu i tam został w r. 82 zamordowany na rozkaz Mariusza (młodszego). 3 W Epirze miał Attyk swoje posiadłości; widocznie ofia- rował Cyceronowi pobyt tam na wypadek, gdyby ten zdecy- dował się pójść śladem Pompejusza, ale chciał się trzymać z dala od teatru wojny. 4 Por. list 93, przyp. 1. 5 Panajtios — filozof grecki, był przez długie lata przy- jacielem i domownikiem Scypiona Młodszego. ludzie dobrze myślący wciągają do ksiąg swe zyski, a ja sam tu siedzę! Czyż mam usiłować udać się tam jak sza- leniec, czy błagać miasta municypalne o dochowanie wierności? Porządni ludzie nie pójdą za mną, lekkomyślni mnie wyśmieją, żądni przewrotów, zwłaszcza uzbrojeni i zwycięzcy, użyją przeciw mnie przemocy i gwałtu. 4. A więc co sądzisz? Jakaż twoja rada, by zakończyć to nędzne życie? Teraz cierpię, teraz się dręczę, właśnie gdy ktoś mnie uważa za mądrego lub szczęśliwego, że razem z Pompejuszem nie poszedłem. A ja jestem prze- ciwnego zdania. Nigdy nie chciałem być uczestnikiem jego zwycięstwa, wolałbym raczej dzielić z nim klęskę. Na cóż mam teraz cię błagać o listy, o twój rozsądek i życzliwość? Stało się; nic mi już nie może pomóc, i ja już niczego nie pragnę, prócz tego, żeby nieprzyjaciel zlitował się nade mną i wyzwolił mnie. 113. (Att. IX 17) Cycero do Attyka Formianum, 27 marca r. 49 1. Oczekuję Trebacjusza1 27 marca, w dniu, kiedy piszę ten list. Stosownie do wiadomości, jakie mi przy- niesie, i do listu Matiusza2, pomyślę, jak mam z Ceza- rem rozmawiać. Cóż za okropne czasy! Nie wątpię, że on 1 Trebacjusz — przyjaciel Cycerona, którego on przed 5 laty polecił Cezarowi (por. listy 58, 59, 62, 68). Teraz oczy- wiście odgrywał Trebacjusz rolę pośrednika pomiędzy Cycero- nem a Cezarem. Miał on delikatną misję przygotowania Cy- cerona na rozmowę z Cezarem, od której Cycero chętnie by się był uchylił. 2 Caius Matius — inny zwolennik Cezara, utrzymujący z Jego polecenia kontakt z Cyceronem. będzie się domagał, abym przyjechał do Rzymu. Kazał nawet w Formiach ogłosić, że 1. chce odbyć zebranie senatu w pełnym składzie. A więc mam mu tego odmó- wić? Lecz po cóż mówię to z góry? Niezwłocznie napiszę ci o wszystkim. Po rozmowie z nim rozstrzygnę, czy po- jadę do Arpinum, czy gdzie indziej. Chcę dać memu chłopcu męską togę3 i myślę to tam uczynić. 2. Pomyśl, proszę, co czynić dalej, bo mój umysł przy- tępiły nieszczęścia. Chciałbym wiedzieć, czy Kuriusz napi- sał ci coś o Tironie 4. Sam Tiro napisał do mnie w ten spo- sób, że boję się o niego, ci zaś, co stamtąd przyjeżdżają, mówią, że jest w niebezpieczeństwie. Wśród tylu trosk i ta również mnie dręczy. Bo w tym położeniu jego po- moc i oddanie były nieocenione. 114. (Att. IX 18) Cycero do Attyka Arpinum, 28 marca r. 49 1. W obu sprawach postąpiłem według twojej rady1; albowiem przemawiałem w ten sposób, iż on raczej mógł wyrobić sobie o mnie dobre mniemanie, niż miał za co dziękować — i pozostałem przy swoim, że do Rzymu nie pojadę. Omyliliśmy się jednak, przypuszczając, że będzie miękki. Nic podobnego. Mówił, że swą decyzją go po- tępiam, że jeśli ja nie przyjadę, inni również będą się ociągali. Zaznaczyłem, że ich położenie jest zupełnie inne. 3 Por. list 83, przyp. 26. 4 O chorobie Tirana i o opiekującym się nim Kuriuszu por. listy 91 i 95. 1 List ten zawiera sprawozdanie z oczekiwanej (z niechę- cią) rozmowy z Cezarem. 114. (ATT. IX 18) po dłuższej rozmowie rzekł: „Przyjeżdżaj więc i prowadź układy o pokój". — „Według mego uznania?" — zapyta- łem „Czyż ja mam ci dyktować?" — odparł. — „A więc postawię wniosek, że senat nie pochwala pochodu na Hiszpanię ani przerzucenia wojsk do Grecji2, oraz będę gorąco opłakiwał los Gnejusa". — Na to on powie- dział: „Nie chcę, żebyś to mówił". — „Tak też przy- puszczałem — odrzekłem — i dlatego nie chcę być tam obecny, bo albo tak powinienem mówić oraz wiele innych rzeczy, których w żaden sposób nie mogę przemilczeć, albo nie powinienem przyjeżdżać". — Wynik był taki, że on, jakby szukając wyjścia, poprosił mnie, abym się jeszcze zastanowił. Nie mogłem tego odmówić. Takeśmy się rozstali. Myślę, że on nie jest ze mnie zadowolony, ale ja jestem z siebie, co mi się już dawno nie zdarzyło! 2. Reszta, o bogowie! Jakiż ten jego orszak, jakie, jak ty mawiasz, królestwo cieni3 go otacza, wśród których on jeden był herosem. Jakaż przepadła sprawa, cóż za wojsko straceńców! Pomyśl, że syn Serwiusza, że syn Titiniusza4 są w obozie, który ma oblegać Pompejusza! Sześć legionów! On5 jest bardzo czujny i śmiały. Nie 2 Po opuszczeniu Italii przez Pompejusza przed Cezarem stały dwie drogi: albo ścigać go w Grecji, albo zlikwidować najpierw jego znaczne wojska stojące w Hiszpanii, aby zabez- pieczyć sobie tyły. Faktycznie doszło do tego ostatniego. 3 Por. list 111, ust. 7. Cycero niejednokrotnie daje wyraz swej pogardzie dla otoczenia Cezara, jako złożonego z ludzi bez znaczenia i samodzielnej wartości. Tutaj nasuwa mu się pod pióro reminiscencja z Odysei, wywołana Attykowym określe- niem, że towarzysze Cezara to „królestwo cieni"; jest tam mia- nowicie wzmianka, że w królestwie podziemnym jeden tylko Tyrezjasz zachował mądrość, a wszyscy inni to tylko „czcze cienie". 4 Por. list 109, przyp. 11. 5 on — jak zwykle pod takim anonimowym określeniem kryje się Cezar. widzą kresu nieszczęścia. Teraz, oczywiście, musisz zdo- być się na radę. Była to ostatnia rzecz, na którą czeka- liśmy. 3. Jednak ta jego klauzula, o której o mało nie za- pomniałem ci napisać, była mi wstrętna; powiedział mia- nowicie, że o ile nie będzie mógł korzystać z moich rad usłucha tych, których będzie mógł, i nie cofnie się przed niczym. — „Widziałeś go więc takim, jak go opisałeś? Czy wzdychałeś nad tym?" — Oczywiście. — „Powiedz, proszę, resztę". — Cóż więcej? On udał się natychmiast do Pedanum, a ja do Arpinum. Tu będę oczekiwał owej twojej świegotki6. — „Wolałbym — powiesz — abyś nie wracał do dawnych błędów". — I ten, za którym idzie- my 7, również popełnił ich wiele. 4. Lecz czekam twego listu. Już teraz nie można mó- wić, jak poprzednio: „Zobaczymy, jak to się obróci". — Kresem było nasze spotkanie; nie wątpię, że go obrazi- łem. Dlatego należy działać szybciej. Proszę cię, napisz mi list, i to o sprawach politycznych. Bardzo niecierpliwie oczekuję teraz twego listu. 115. (Att. X 6) Cycero do Attyka Kumanum, polowa kwietnia r. 49 1. Dotychczas nie zatrzymuje mnie nic1, prócz po- gody. Nie mam zamiaru kierować się zbytnią przebie- 6 świegotka — jaskółka, której przybycie zwiastowało wio- snę, a z wiosną poprawiała się żegluga na morzach; Cycero wraca tu do myśli, aby udać się za Pompejuszem, choć prze- widuje niechętną reakcję Attyka (wolałbym... żebyś nie wra- cał do dawnych błędów). 7 ten, za którym idziemy — Pompejusz. 1 nie zatrzymuje mnie nic — por. list poprzedni, przyp. 6. 115. (ATT. X 6); 116. (ATT. X 10) głością. Niech się w Hiszpanii co chce dzieje2; ja już postanowiłem: trzeba mi jechać. Wszystkie swoje rozwa- żania wyłuszczyłem ci w poprzednim liście; dlatego ten jest krótszy, zwłaszcza że się spieszę i jestem bardzo za- jęty. 2. Młodym Kwintusem zajmuję się bardzo gorliwie3, lecz... znasz resztę. Ostrzegając mnie, postępujesz po przy- iacielsku i rozumnie, lecz wszystko będzie łatwe, jeśli po- trafię się ustrzec przed tym jednym. To trudna sprawa; ma on wiele dziwnych cech, brak mu zupełnie prostoty i szczerości. Chciałbym, abyś się podjął kierowania tym młodzieńcem; gdyż ojciec jest zbyt pobłażliwy; jeśli ja go w czym wezmę w karby, on mu w tym folguje. Kiero- wałbym nim, gdybym mógł to czynić bez ojca; ty to mo- żesz robić. Lecz daruję ci, bo to, powtarzam, trudna sprawa. 3. Wiem z pewnością 4, że Pompejusz przez Ilirię udaje się do Galii. Zobaczę więc, dokąd i którędy mam jechać. 116. (Att. X 10) Cycero do Attyka Kumanum, 3 maja r. 49 1. Jakiż ja ślepy, żem tego przedtem nie widział! Po- syłam ci list Antoniusza. Chociaż mu często pisałem, że 2 Cezar wyruszył już do Hiszpanii, aby rozprawić się ze stojącymi tam wojskami Pompejusza (por. list 114, przyp. 2). Z drogi przysłał Cyceronowi uprzejmy, ale stanowczy list, ostrzegając go przed udaniem się do wrogiego obozu; Cycero jednak nie przejmuje się nim zbytnio. 3 Nie znane nam bliżej kłopoty z młodym Kwintusem po- wrócą jeszcze w dalszej korespondencji, por. list 116, ust. 6. 4 wiem z pewnością — wiadomość ta okazała się wyssana z palca. nie zamyślam niczego wbrew planom Cezara, że pamię- tam o swym zięciu1 i o przyjaźni2, że mogłem być z Pom- pejuszem, gdybym miał inne zapatrywania, że chcę wy- jechać, ponieważ nieprzyjemnie mi jest biegać z likto- rami3, lecz i to postanowienie nie jest jeszcze pewne — zobacz, w jak przekonującym tonie on mi na to odpisał: 2. „Zamiar twój jest zupełnie słuszny. Albowiem, kto chce być neutralny, pozostaje w ojczyźnie; kto wyjeżdża, zdaje się wydawać sąd o jednej z dwu stron. Lecz nie do mnie należy rozstrzyganie, czy ktoś ma prawo wyje- chać, czy nie. Cezar mi polecił, abym absolutnie nikomu nie pozwalał opuszczać Italii. Dlatego niewiele to zna- czy, że pochwalam twoje zamysły, jeżeli nie mogę ci zrobić żadnego ustępstwa. Sądzę, że powinieneś napisać do Cezara i prosić go o to. Nie wątpię, że to uzyskasz, zwłaszcza że obiecujesz mieć na względzie naszą przy- jaźń". 3. Oto masz laską lakońską 4. Przyjmę jednak tego czło- wieka. Miał on przyjechać wieczorem 3 maja, tzn. dzi- siaj. Może więc jutro do mnie przyjdzie. Wybadam go, posłucham: powiem, że się nie spieszę, że napiszę do Ce- zara. Będę działał potajemnie, ukryję się gdzieś z jak najmniejszą liczbą ludzi, oczywiście, że jeśli umknę stąd 1 o swym zięciu — Dolabelli, który był stronnikiem Ce- zara, por. list 99, przyp. 2. 2 o przyjaźni — dla Cezara. 3 Por. list 96, przyp. 2. 4 laska lakońska — wyrażenie przysłowiowe na określenie wypowiedzi krótkiej i niedwuznacznej. Wyrażenie to poszło stąd, że eforowie spartańscy mieli zwyczaj przesyłać polecenia wodzom bawiącym za granicą, wypisując je poprzecznie na pasku skóry owiniętym dookoła laski określonej grubości; po rozwinięciu paska napis rozpadał się na grupy liter bez zna- czenia, a czytelny stawał się znów po nawinięciu na identycz- nych rozmiarów laskę. 116. (ATT. x 10) ku ich wielkiemu niezadowoleniu — i obym mógł się dostać do Kuriona!5 Rozumiesz, co mówią6. Przybyło mi wiel- kie zmartwienie 7; dokonam czegoś godnego siebie. Twoja dyzuria8 bardzo mnie martwi. Wylecz ją, proszę, póki to dopiero początek. 4. Miły był mi twój list o Massylijczykach 9. Pisz, pro- szę, abym wiedział, cokolwiek usłyszysz. Chciałbym się widzieć z Ocellą 10, gdybym mógł to uczynić otwarcie, co uzyskałem od Kuriona11. Oczekuję tu Serwiusza12, pro- szą mnie bowiem jego żona i syn, i uważam to za po- trzebne. 5. Antoniusz jednak wozi tu ze sobą Cyterys13 w otwartej lektyce, jakby drugą żonę14; prócz tego ma siedem lektyk przyjaciół czy przyjaciółek. Patrz, jak ha- 5 Przyjaciel Cycerona Kurio miał z ramienia Cezara spra- wować namiestnictwo Sycylii. Cycero miał z nim rozmowę dn. 13 kwietnia i uzgodnił, że prawdopodobnie przyjedzie do niego, a stamtąd spodziewał się już łatwo dostać do Pompe- jusza. 6 Popularny w greckiej literaturze cytat z Pindara. 7 W tym miejscu tekst łaciński popsuty i niezupełnie jasny. 8 Choroba dróg moczowych. 9 Attyk donosił widocznie Cyceronowi, że mieszkańcy mia- sta Massylii (dziś Marsylia) postanowili zamknąć bramy przed Cezarem, co musiało dlań stanowić poważną przeszkodę w mar- szu do Hiszpanii. Pociągnęło to za sobą głośne w dziejach tej wojny oblężenie Massylii. 10 Luctus Livius Ocella, ojciec i syn (nie wiemy, o którego z nich idzie), obaj odgrywali pewną rolę w polityce tego czasu. 11 Por. przyp. 5. 12 Servius Sulpicius Rufus — znany prawnik, pragnął zo- baczyć się w tym czasie z Cyceronem, aby przedyskutować z nim sytuację polityczną. 13 Cyteris — faworyta Antoniusza, była słynną w Rzymie aktorką mimiczną, zażywającą bardzo złej sławy. Por. list 136. 14 Żoną Antoniusza była Fulwia, późniejsza nieprzejednana nieprzyjaciółka Cycerona. niebną śmiercią giniemy, i miej jeszcze wątpliwości, je- żeli możesz, czy Cezar, niezależnie, czy wróci zwycięzcą czy zwyciężonym, urządzi tu rzeź! Ja zaś, jeśli nie będzie statku, to choćby na łódce, wyrwę się z grona tych mor- derców. Lecz napiszę więcej po spotkaniu z nim. 6. Naszego młodzieńca 15 nie mogę nie kochać, lecz do- brze czuję, że on mnie nie kocha. Nie widziałem nikogo do tego stopnia pozbawionego zasad, tak oddalonego od swoich bliskich, tak skrycie coś zamyślającego. Nie dasz wiary, ile mam z tego zmartwienia! Będę się jednak sta- rał, tak jak się teraz staram, nim kierować. Zdolności ma on nadzwyczajne, lecz trzeba się zająć jego charakterem. 117. (Att. X 18) Cycero do Attyka Kumanum, 19 lub 20 maja r. 49 1. Tullia moja urodziła 19 maja siedmiomiesiącznego chłopca. Cieszę się, że rozwiązanie bylo szczęśliwe; lecz to, co się urodziło, jest niezmiernie słabe. Dotychczas zatrzymywała mnie zdumiewająca cisza morska, która była mi większą przeszkodą niż pilnujące mnie straże1. Wszystkie te propozycje Hortensjusza2 były po prostu 15 Mowa o młodszym Kwintusie Cyceronie; por. list 115, przyp. 3. 1 Aluzja do zamiaru wyjazdu z Italii, który w tym czasie absorbuje Cycerona. 2 Cycero spotkał się w tym czasie (14 maja) a młodym Hortensjuszem, synem mówcy, dość nieciekawym młodzień- cem (por. opinia o nim w liście 88, ust. 9), a wówczas czynnym zwolennikiem Cezara — i spodziewał się odeń jakichś ułatwień w sprawie wyjazdu z Italii. 117. (ATT. X 18); 118. (FAM. XIV 7) dziecinne. Tak to już będzie. Ten nicpoń został przekupiony przez wyzwoleńca Salwiusza. Na przyszłość nie będę już do ciebie pisał, co zamierzam zrobić, lecz co już zrobiłem; zdaje się bowiem, że wszyscy ci szpiedzy, istni Korykejczycy3, podsłuchują, co mówię. 2. Ty jednak, jeśli będziesz coś wiedział o wypadkach w Hiszpanii lub coś innego, pisz, proszę, i nie czekaj mego listu, zanim nie przybędę, dokąd pragnę, chyba że będę miał sposobność napisać z drogi. Lecz i to piszę z obawą. Wszystko dotąd idzie mi tak powoli i ciężko! Jak zły był początek, tak i dalej wszystko źle się posuwa. Teraz jadę do Formii; być może, i tam podążą ze mną te Furie. Są- dząc z twojej rozmowy z Balbusem, wyjazd na Maltę nie znajduje uznania. Więc wątpisz, że on uważa mnie za wroga? Napisałem co prawda do Balbusa, żeś mi pisał i o jego życzliwości i o owym podejrzeniu. Podziękowa- łem za życzliwość; co do drugiego, oczyścisz mnie przed nim. 3. Czyś widział bardziej nieszczęśliwego człowieka? Nie powiem nic więcej, aby i ciebie nie dręczyć. Nęka mnie myśl, że nadszedł już czas, kiedy nie mogę postą- pić ani dzielnie, ani rozumnie. 118. (Fam. XIV 7) Cycero do żony Kajeta, 7 czerwca r. 49 Tulliusz przesyła pozdrowienie drogiej swojej Terencji. 1. Wszystkie udręki i niepokoje, którymi nękałem cię, a także — co mi szczególnie ciąży na sercu — i Tulijkę, która jest nam milsza nad życie, odrzuciłem i zrzuci- 3 — greckie potoczne określenie na donosicieli. łem. Jaka była tego przyczyna, zrozumiałem dopiero na drugi dzień po moim wyjeździe od was 1: zrzuciłem gęsta żółć 2. Poczułem natychmiast taką ulgę, iż mi się wydaje że to jakiś bóg mnie leczył. Jemu więc złóż należną ofiarę, pobożnie i w czystości, jak to masz we zwy- czaju. 2. Statek, jak się spodziewam, mamy bardzo dobry. Piszę to natychmiast po wstąpieniu na pokład3. Potem napiszę wiele listów do naszych znajomych, którym jak najtroskliwiej powierzę ciebie i naszą drogą Tullię. We- zwałbym was do większej wytrwałości, gdybym nie wie- dział, że jesteście bardziej wytrwałe niż niejeden męż- czyzna. Mimo wszystko mam nadzieję, że położenie jest tego rodzaju, iż wy tam macie się zupełnie dobrze, a ja w odpowiednim czasie, wespół z podobnymi sobie, obronię państwo. 3. Przede wszystkim, proszę, dbaj o swe zdrowie; na- stępnie, jeśli uznasz to za potrzebne, korzystaj z tych naszych posiadłości, które będą najdalej od żołnierzy. Bę- dzie ci wygodnie mieszkać w Arpinum razem ze służbą z Rzymu, jeśli żywność podrożeje. Nasz najmilszy Cy- cero4 przesyła ci serdeczne pozdrowienie. Bądź, bądź mi zdrowa. 7 czerwca. 1 Terencja z Tullią bawiły wówczas prawdopodobnie w For- miach. 2 Starożytna medycyna pilnie studiowała choroby żółci i od- różniała wiele ich rodzajów. Nie dziwimy się, że po tylu ty- godniach trosk i zgryzot Cycero zapadł na żółć, a stan jego zdrowia, zwłaszcza przed ryzykowną podróżą, w którą się wy- bierał, niepokoił Terencję. Kiedy zatem (może w związku z uspokojeniem się nerwów po powzięciu decyzji) kryzys cho- roby minął, mąż spieszy jej donieść o tym. 3 Długo rozważany i odkładany wyjazd do Pompejusza do- chodzi ostatecznie do skutku. 4 Cycero wyjeżdżając zabierał zatem syna ze sobą. 119. (ATT. XI 2) 119. (Att. XI 2) Cycero do Attyka Epir, marzec r. 48 1. Otrzymałem twój list 4 lutego i tego samego dnia przyjąłem spadek 1 zgodnie z testamentem. Z wielu moich bardzo ciężkich trosk ta jedna będzie usunięta, jeśli, jak piszesz, spadek ten może ocalić mój kredyt i moje dobre imię; wiem jednak, żeś ty był gotów bronić ich, nawet bez tego spadku, wszystkimi swymi środkami. 2. Piszesz mi o posagu2; zaklinam cię na wszystkich bogów, zajmij się tą sprawą i wesprzyj tę nieszczęsną z mojej winy i niedbalstwa — mymi środkami, jeśli jesz- cze są jakie, lub twymi, jeśli ci to nie będzie zbyt ciężko. Błagam cię, nie pozwól na to, aby, jak piszesz, wszyst- kiego jej brakowało. Na jakież to wydatki rozchodzą się dochody z moich majątków? Nikt mi nie powiedział, że owe 60 000 sesterców zostały wzięte z posagu; nigdy bym na to nie pozwolił. Jest to zresztą najmniejsza z krzywd, jakie mnie spotkały; ból i łzy przeszkadzają mi pisać o tym do ciebie. 3. Z pieniędzy, które były w Azji3, podjąłem mniej więcej połowę. Zdaje się, że tam, gdzie się teraz znajdują, 1 Nie wiemy, niestety, od kogo spadek pochodził. 2 o posagu — mowa o posagu Tullii, który był ratami wy- płacany jej mężowi Dolabelli; płatność najbliższej raty wypa- dała l lipca. Tymczasem Dolabella prowadził nader rozrzutny i hulaszczy tryb życia, m. in. za pieniądze żony, nie troszcząc się wcale o to, że ona sama pozostawała, jakby wynikało z alar- mujących doniesień Attyka, po prostu w niedostatku. 3 Cycero miał w tym czasie u rzymskich kapitalistów w Efe- zie 2 200 000 sesterców, które zgromadził podczas swego urzę- dowania w Cylicji (mimo wszystkich zapewnień o bezintere- sowności przyniosło mu ono więc jednak pewne dochody, choć będą bezpieczniejsze niż u dzierżawców podatków. Co się tyczy twoich rad, abym był dobrej myśli, chciałbym, że- byś mi przytoczył jakiś dowód, iż mogą być takim. Je- żeli jednak do innych nieszczęść przyłączyło się jeszcze i to, o którym mówił mi Chryzyp4 (tyś mi o tym nie wspominał), a mianowicie sprawa domu5, któż kiedy był ode mnie nieszczęśliwszy? Błagam, zaklinam cię — prze- bacz mi. Nie mogę więcej pisać. Widzisz przecież, jaki smutek mnie przytłacza. Gdyby to mnie spotkało wraz z innymi6, którzy, jak się zdaje, są w tym samym poło- żeniu, moja wina wydałaby się mniejsza i dlatego łat- wiejsza do przebaczenia. Teraz zaś nic mnie nie może pocieszyć, chyba że ty czegoś dokażesz, o ile można jeszcze teraz czegoś dokazać — żeby mnie nie spotkała jakaś wyjątkowa klęska i krzywda. 4. Odsyłam ci posłańca dość późno, bo wcześniej nie miałem możności. Od twoich ludzi otrzymałem 70 000 se- sterców i co było potrzebne z odzieży. Napisz, proszą, w moim imieniu listy, do kogo będziesz uważał za sto- sowne. Znasz moich przyjaciół. Jeśli będą żądali mojej pieczątki lub podpisu, powiesz, że unikałem tego ze wzglą- du na straże 7. niewspółmierne z tymi, jakie osiągali inni namiestnicy). Połową z tej sumy wolał teraz podnieść i umieścić gdzie indziej, gdyż obawiał się, że na kapitałach towarzystw dzierżawiących po- datki położy rękę Pompejusz. 4 — nie znana nam bliżej osobistość. 5 Cycero obawia się już to konfiskaty domu przez stron- nictwo Cezara, już to wystawienia go na licytację przez wie- rzycieli. 6 Niejasna dla nas aluzja; która powtarza się w liście 120, ust. 2. 7 Listy kursujące między Epirem a Rzymem były niewątpli- wie perlustrowane zarówno przez stronę pompejańską, jak i ce- zariańską. 120. (ATT. XI 3) 120. (Att. XI 3) Cycero do Attyka Obóz Pompejusza, 13 czerwca r. 48 1. Co się tu dzieje, będziesz mógł się dowiedzieć od oddawcy niniejszego listu. Zatrzymałem go trochę dłu- żej, bo codziennie oczekiwałem czegoś nowego; teraz jed- nak nie miałem żadnego innego powodu do wysłania go, prócz tego, że chciałem ci odpisać na twoje pytanie, jakie są moje zamiary w związku z l lipca1. Jedno i drugie jest bardzo trudne — zarówno zaryzykowanie tak wiel- kiej sumy w tak ciężkich czasach, jak też zerwanie, o któ- rym mówisz, wobec niepewnego wyniku wypadków 2. Dla- tego, podobnie jak i inne sprawy, tak i tę polecam twej troskliwości i życzliwości, zdaję się na wolę i decyzję biednej Tullii, o którą w swoim czasie lepiej bym się mógł zatroszczyć, gdybym się z tobą naradził nad moim bezpieczeństwem i majątkiem raczej osobiście niż li- stownie. 2. Mówisz, że wśród powszechnych nieszczęść mnie żadne szczególne nie grozi. Trochę mnie to pociesza, jed- nak wiele mnie spotyka wyjątkowych przykrości, które, jak sam z pewnością widzisz, są bardzo wielkie, i któ- rych z łatwością mogłem uniknąć. Lecz będą one mniej- sze, jeśli ty, jak dotąd czyniłeś, pomożesz mi je znieść dzięki swemu staraniu i troskliwości. 1 Por. list poprzedni, przyp. 2. 2 Drugą alternatywą, w razie, gdyby nie chciało się wy- płacić umówionego posagu, byłby rozwód — ale ten byłby Cy- ceronowi nie na rękę wobec niepewnego wyniku wojny domo- wej, bo gdyby jej szala przechyliła się ku Cezarowi, Dolabella, jego zdecydowany stronnik i poplecznik, mógł stanowić dla swego teścia gwarancję bezpieczeństwa. 3. Pieniądze są u Egnatiusza3; jeśli o mnie chodzi, niech zostanie, jak jest. Zdaje mi się bowiem, że obecna sytuacja nie może trwać długo, tak iż wkrótce będę mógł zadecydować, na co najwięcej będą potrzebne. Zresztą, właściwie odczuwam brak wszystkiego, gdyż i ten, z któ- rym przebywam 4, jest również w bardzo trudnym poło- żeniu; pożyczyłem mu wielką sumę pieniędzy, przypusz- czając, że gdy się rzeczy ułożą, to mi nawet przyniesie zaszczyt. Jeśli będziesz uważał, że powinienem do niektó- rych ludzi napisać, załatw to sam, proszę, tak jak to dotąd czyniłeś. Swoim oddaj ode mnie pozdrowienie. Dbaj o swe zdrowie. Przede wszystkim staraj się i bacz wszel- kimi sposobami, jak piszesz, aby niczego nie brakowało tej5, z której powodu, jak wiesz, jestem teraz najnie- szczęśliwszy. 121. (Att. XI 4) Cycero do Attyka Obóz Pompejusza, 15 czerwca r.48 1. Otrzymałem twój list od Izydora, a potem jeszcze dwa późniejsze. Z ostatniego listu dowiedziałem się, że majątek nie został sprzedanyl. Zechciej więc sam wspo- móc Tullię. Co do Fruzynatum, jeśli będę mógł sam z te- go korzystać, będzie mi to bardzo dogodne. Dopominasz się o mój list; ale przeszkadza mi w tym brak materii 3 Lucius Egnatius Rufus — bankier rzymski. 4 ten, z którym przebywam — Pompejusz. 5 tej — Tullii. 1 Attyk miał widocznie załatwić sprzedaż jakiegoś majątku Cycerona w Italii i uzyskane stąd fundusze obrócić na po- trzeby Tullii. 121. (ATT. XI 4); 122. (ATT. XI 4a) godnych pisania, gdyż nie podoba mi się ani to, co się dzieje, ani to, co tu robią. Obym raczej mógł pomówić z tobą osobiście, a nie listownie! Tutaj, pilnuję, jak mogę, twoich interesów u tych ludzi, resztę zrobi Celer2. Do- tychczas usuwałem się od wszelkich obowiązków3, gdyż nie dało się tak ułożyć, aby było coś odpowiedniego dla ninie i dla mego położenia. 122. (Att. XI 4a) Cycero do Attyka Dyrrachium, pomiędzy 15 a 19 czerwca r. 48 1. Pytasz, co się stało nowego. Będziesz mógł się do- wiedzieć o tym od Izydora 1. Zdaje się, że reszta nie bę- dzie trudniejsza. Proszę cię, dbaj o to, co, jak wiesz, jest moim największym pragnieniem 2; zresztą, jak piszesz, to właśnie robisz. Dręczy mnie niepokój, z którego wynika też bardzo zły stan zdrowia. Po przyjściu do siebie będę razem z tym, który prowadzi całą sprawę i żywi jak 2 Quintus Pilius Celer — krewny Attyka przez żonę. 3 od wszelkich obowiązków — od odpowiedzialnych funkcji w obozie Pompej usza. 1 Izydor, oddawca poprzedniego listu, wracał teraz do Attyka. Od niego mógł się ten ostatni dowiedzieć, co zaszło w Epirze, a mianowicie o ciężkiej porażce Cezara pod Dyrra- chium w połowie czerwca. Oczywiście, pisać tego wyraźnie nie było można z obawy, że list mógł wpaść w niepowołane ręce. Cycero spodziewa się nawet, że całkowite pokonanie Cezara będzie tylko kwestią czasu (reszta nie będzie trudniejsza). 2 co... jest moim największym pragnieniem — zapewne Cy- cero ma na myśli los Tullii. najlepsze nadzieje3. Brutus jest mi przyjazny4 i bierze czynny udział w sprawie. Tyle mogłem ci napisać, za- chowując ostrożność. Co do drugiej płatności5, zastanów się, proszę, starannie, co należy zrobić, jak to napisałem w liście, który zabrał Polleks. 123. (Fam. XIV 12) Cycero do żony Brundyzjum, 4 listopada r. 48 Tulliusz przesyła pozdrowienie swojej drogiej Te- rencji. 1. Cieszysz się, że szczęśliwie przybyłem do Italii1; chciałbym, abyś się zawsze mogła z tego powodu cieszyć! Obawiam się jednak, że udręczony cierpieniami moralny- mi i wielkimi krzywdami, które mi wyrządzono, powzią- łem decyzję, którą niełatwo będę mógł urzeczywistnić. Dlatego pomóż mi, o ile możesz; co jednak możesz uczy- 3 żywi najlepsze nadzieje — Pompejusz. 4 Brutus, późniejszy morderca Cezara, był, jak to wiemy z korespondencji z czasów namiestnictwa Cyceronowego w Cy- licji (listy 79, przyp. 6, 84, przyp. 19), przyjacielem i protego- wanym Attyka. 5 Por. list 119, przyp. 2 i list 120. 1 List ten dzieli od poprzednich przerwa prawie 4 miesięcy, z których nie posiadamy żadnych listów Cycerona. Tymczasem losy wojny obróciły się zupełnie inaczej, niż wyobrażał on to sobie pisząc list 122: Pompejusz poniósł decydującą klęskę pod Farsalos (w Grecji) 9 sierpnia i szukał schronienia w Egipcie, gdzie jednak został zamordowany. Cycero powrócił do Italii i tu w Brundyzjum czekał na powrót Cezara (który ruszył na Wschód w pościgu za Pompejuszem) i na jego decyzję o swym losie. Rozpoczyna się dla niego długi okres niepew- ności, której pierwszym zachowanym nam wyrazem jest ten właśnie list. 123. (FAM. XIV 12); 124. (ATT. XI 5) nić, nie przychodzi mi do głowy. Nie trzeba, abyś się teraz udawała w drogę; podróż jest długa i niebezpieczna i nie widzę, w czym byś mogła mi pomóc, gdybyś przy- jechała. Bądź zdrowa. Pisałem 4 listopada w Brundyzjum. 124. (Att. XI 5) Cycero do Attyka Brundyzjum, 4 listopada r. 48 1. Jak przykre, ważne i nieoczekiwane przyczyny ka- zały mi powodować się raczej jakimś porywem niż na- mysłem 1, nie mogę ci napisać bez najgłębszego bólu. Były zaś one tak ważkie, iż widzisz, co sprawiły. Przeto nie wiem, co ci mam pisać o swoich sprawach, ani o co mam cię prosić; sam bowiem widzisz okoliczności i całość po- łożenia. Zrozumiałem z twoich listów, zarówno z tego, który napisałeś razem z innymi, jak i z tego, który na- pisałeś tylko od siebie — i sam zresztą to wiedziałem — że jak gdyby ogłuszony nagłością wypadku, szukasz jed- nak nowych sposobów, aby mnie obronić. 2. Piszesz, że powinienem przyjechać bliżej i podró- żować nocą przez miasta; nie wiem doprawdy, w jaki sposób to się stać może. Nie mam bowiem odpowiednich zajazdów, w których mógłbym spędzać cały dzień, ani też w tym, o co ci chodzi2, niewielkie ma znaczenie, czy 1 powodować się raczej jakimś porywem niż namysłem — przy decyzji powrotu do Italii, por. list poprzedni, przyp. 1. 2 w tym, o co chodzi — chodziło o to, że zasadniczo obo- wiązywał zakaz Cezara, zabraniający pompejańczykom powrotu do Italii, a Cycero wyjeżdżając z niej w czerwcu (por. list 118) sam zaliczył się do ich obozu. Było więc rzeczą obojętną, gdzie Cycerona zobaczą, gdyż w każdym razie przekraczał on za- kaz Cezara. ludzie zobaczą mnie w mieście, czy na drodze. Zastanowię się jednak nad tym, podobnie jak nad innymi sprawami aby je jak najdogodniej rozwiązać. 3. Z powodu niesłychanych dolegliwości moralnych i fizycznych3 nie mogłem napisać więcej listów; odpisa- łem tylko tym, od których listy otrzymałem. Dlatego pro- szę, abyś i do Basilusa 4, i do innych, do których uznasz za stosowne, nawet do Serwiliusza5, napisał w moim imieniu, co ci się wyda właściwe. Że zaś przez długi czas zupełnie do was nie pisałem, z tego właśnie listu zrozumiesz, że brakło mi tematu do pisania, nie zaś chęci. 4. Pytasz o Watyniusza6; ani on, ani ktokolwiek inny nie odmówiliby mi swych usług, gdyby tylko mogli m w czym pomóc. Kwintus w Patrach7 był dla mnie jak najniechętniej usposobiony8. Przybył tam jego syn z Kor- cyry; myślę, że obaj wyjechali stamtąd razem z innymi9 3 Cycero zapadał również ciągle na zdrowiu. 4 Lucius Minucius Basilus — dawny oficer Cezara w Galii, późniejszy uczestnik zamachu z 15 marca 44 r. (por. list 149) 5 Publius Servilius Isauricus — podówczas kolega Cezara w konsulacie, ale na ogół niezbyt znaczna postać. 6 Publius Vatinius, dawniej bardzo niesympatyczny Cyce- ronowi, który atakował go ostro w zachowanej mowie z r. 56 później był z nim w lepszych stosunkach za pośrednictwem Cezara, który skłonił nawet Cycerona, by bronił Watyniusza w innym wytoczonym mu procesie (por. list 64, przyp. 4). Te- raz był on legatem Cezara i komendantem Brundyzjum, a Cy- ceronowi okazywał w jego kłopotach dużo względów. 7 — mieście portowym w zachodniej Grecji. 8 Po klęsce farsalskiej Cycero poróżnił się gwałtownie z bra- tem, który twierdził, że Marek nie wypłacił mu jakichś sum pieniężnych należnych mu z czasu pobytu w Cylicji. Rozstali się więc w najgorszych stosunkach i Kwintus wyjechał na Wschód, gdzie rychło spotkał się i pogodził z Cezarem. 9 z innymi — pompejańczykami, którzy udawali się dc Afryki. 125. (FAM. XIV 19); 126. (FAM. XIV 9) 125. (Fam. XIV 19) Brundyzjum, 27 listopada r. 48 Cycero do żony Tulliusz przesyła pozdrowienie swojej drogiej Terencji. Wśród swoich ogromnych cierpień dręczę się jeszcze z powodu choroby Tullii. Nie mam potrzeby pisać ci o tym szczegółowiej; jestem przecież pewien, że ciebie to napełnia jednaką troską. Chcecie, abym przyjechał bli- żej; widzę, że tak należy uczynić. Zrobiłbym to wcze- śniej, lecz miałem wiele przeszkód, które i dotąd nie są jeszcze usunięte. Lecz czekam na list od Pomponiusza; proszę cię, postaraj się dostarczyć mi go jak najprędzej. Dbaj o swe zdrowie. 126. (Fam. XIV 9) Cycero do żony Brundyzjum, 17 grudnia r. 48 Tulliusz przesyła swojej drogiej Terencji serdeczne pozdrowienie. Do innych moich nieszczęść przyłącza się zmartwienie z powodu choroby Dolabelli1 i Tullii. Nie wiem zupeł- nie, jak mam postąpić w jakiejkolwiek sprawie, ani co mam począć. Dbaj, proszę, o zdrowie swoje i Tullii. Bądź zdrowa. 1 Nic nie wiemy o tej chorobie Dolabelli, którego zresztą nie łączyły wówczas z teściem najlepsze stosunki. 127. (Att. XI 8) Cycero do Attyka Brundyzjum, 18 grudnia r. 48 1. Choć sam oczywiście widzisz, jak wielkie troski mnie dręczą, dowiesz się o nich od Lepty i Trebacjusza 1. Jestem srodze ukarany za swą lekkomyślność 2, którą we- dług ciebie mam uważać za rozsądek; jednak nie po- wstrzymuję cię od tego, abyś się nad tym rozwodził i pisał do mnie jak najczęściej, bo twoje listy teraz przy- noszą mi wiele ulgi. Musisz dołożyć jak najwięcej sta- rań, żeby ci, którzy są mi życzliwi i mają u niego 3 wiel- kie wpływy, a zwłaszcza Balbus i Oppiusz, pisali o mnie w sposób jak najbardziej przekonywający. Bo, jak sły- szę, niektórzy atakują mnie przed nim zarówno ustnie, jak listownie. Trzeba się im przeciwstawić, jak tego wy- maga ważność sprawy. 2. Jest tam Fufiusz4, mój najgorszy wróg. Kwintus wysłał swego syna 5 nie tylko w charakterze swego obroń- 1 od Lepty i Trebacjusza — Kwintus Lepta był za Cyce- ronowego namiestnictwa w Cylicji jego szefem wojsk technicz- nych. O Trebacjuszu por. list 113, przyp. 1. Teraz byli oni obaj w Brundyzjum i Cycero skorzystał z ich powrotu do Rzymu, aby dać im listy i ustne zlecenia do swych najbliższych, do żony i Attyka. 2 Ze zwykłą sobie zmiennością nastrojów Cycero znów ża- łuje decyzji powrotu do Italii, choć Attyk uważał ją za naj- rozsądniejszą w danej sytuacji. 3 u niego — u Cezara. 4 Nie wiemy, czy Cycero ma tu na myśli Fufiusza Kalenu- sa, swego istotnie śmiertelnego, wroga (ale ten raczej nie mógł być wtedy u boku Cezara), czy Furiusza Crassipes, swego by- łego (drugiego z kolei) zięcia. 5 wysłal swego syna — oczywiście do Cezara, bawiącego wówczas w Aleksandrii. Por. list 124, przyp. 8. 127. (ATT. XI 8); 128. (ATT. XI 9) cy, lecz zarazem mego oskarżyciela. Utrzymuje on, że ja usiłuję oskarżyć go przed Cezarem, czemu zadaje kłam sam Cezar i wszyscy jego przyjaciele. Nie prze- staje też, gdziekolwiek jest, obrzucać mnie wszelkiego ro- dzaju obelgami. Nic mi się nigdy nie wydarzyło tak trud- nego do wiary i wśród tych nieszczęść tak przykrego. Donieśli mi o tym ci, którzy sami słyszeli, jak w obec- ności wielu słuchaczy mówił jakieś niesłychane rzeczy. Znasz ten jego sposób, możeś nawet sam tego doświad- czył. Teraz wszystko to skrupiło się na mnie. Lecz wspo- minając o tym, powiększam swój ból i zadaję go rów- nież tobie. Dlatego wracam do tamtej sprawy. Postaraj się, aby Balbus umyślnie kogoś w tym celu wysłał. Pro- szę też, wyślij w moim imieniu listy, do kogo uznasz za stosowne. Bądź zdrów. 18 grudnia. 128. (Att. XI 9) Cycero do Attyka Brundyzjum, 3 stycznia r. 47 1. Postąpiłem nieostrożnie, jak piszesz, i pospieszniej, niż należało 1, i nie mam żadnej nadziei, gdyż zatrzymują mnie zastrzeżenia w edyktach, odnoszące się do mojej osoby2. Gdyby ich nie wywołała twoja nadmierna gorli- wość i życzliwość, mógłbym się udać do jakichś pustko- wi; teraz nawet tego mi nie wolno. Cóż mi z tego przyj- 1 Por. list poprzedni, przyp. 2. 2 Antoniusz, sprawujący wówczas władzę w Italii z ramie- nia Cezara, po porozumieniu się z nim ogłosił oficjalnie, że zakaz powrotu do Italii wydany w stosunku do pompejańczy- kow (por. list 124, przyp. 2), nie obejmuje Cycerona. Odtąd zatem miał on już zamkniętą drogę do wyjazdu z Italii. dzie, że przybyłem przed rozpoczęciem urzędowania przez nowych trybunów, jeżeli mi nawet to nie pomoże, że w ogóle przybyłem? I czegóż mogę się spodziewać od tego, który nigdy nie był mi przyjacielem 3, kiedy nawet pra- wo 4 zatwierdza mój upadek i upokorzenie? Listy Bal- busa do mnie są co dzień chłodniejsze; otrzymuje on wiele innych, być może wymierzonych przeciwko mnie. Ginę z własnej winy; żadnego nieszczęścia nie sprowadził na mnie przypadek, wszystkie sam na siebie ściągnąłem. Wi- dząc bowiem charakter tej wojny, widząc, jak z jednej strony wszystko jest słabe i źle przygotowane w obliczu tak świetnie przygotowanych przeciwników, zastanowiłem się, co mam uczynić, i powziąłem decyzję, nie tyle może śmiałą, ile w moim położeniu, w odróżnieniu od innych, wybaczalną. 2. Ustąpiłem swym bliskim, lub raczej ich usłucha- łem. Jak był dla mnie usposobiony jeden z nich, ten, którego mi polecasz5, dowiesz się z jego własnych listów, które wysłał do ciebie i do innych. Nigdy bym ich nie otworzył, gdyby się nie wydarzyła taka rzecz: przynie- siono mi pakiet; otworzyłem go, żeby zobaczyć, czy nie ma listów do mnie. Nie było nic, tylko jeden list do Wa- tyniusza6, drugi do Liguriusza7; kazałem im doręczyć. Ci natychmiast do mnie przybyli, pałając oburzeniem 3 Zapewne mowa o Antoniuszu, choć nie wykluczona jest także aluzja do Dolabelli. 4 Cycero ma zapewne na myśli wydane wówczas prawo, pozwalające Cezarowi postępować z pompejańczykami wedle uznania. 5 jeden z nich, ten którego mi polecasz — mianowicie Kwintus; o jego nieporozumieniach z bratem por. list 124, przyp. 8. 6 Por. list 124, przyp. 6. 7 A. Ligurius, bawiący wtedy w Brundyzjum, był cezaria- ninem bardzo życzliwym Cyceronowi. 128. (ATT. XI 9) i pomstując na podłość tego człowieka; przeczytali mi listy, pełne wszelkiego rodzaju oszczerstw na mnie. Tu Liguriusz wpadł w wściekłość, twierdząc, iż wie, że tam- ten był w największej nienawiści u Cezara, który jednak przez wzgląd na mnie potraktował go życzliwie i dał mu tyle pieniędzy. Po takim ciosie chciałem się dowiedzieć, co on napisał do innych; sądziłem bowiem, że dla niego samego będzie zgubne, jeżeli rozejdzie się wiadomość o takiej jego podłości. Dowiedziałem się, że są to rzeczy w tym samym rodzaju, i posyłam ci je. Jeśli uznasz za pożyteczne dla niego, aby je doręczono adresatom, każ je doręczyć. Mnie to już nie zaszkodzi. Chociaż są rozpie- czętowane, zdaje mi się, że Pomponia8 ma jego pieczęć. Gdy on zaraz na początku żeglugi9 potraktował mnie tak szorstko, zadał mi tak wielkie cierpienie, że popadłem w zupełne przygnębienie; mówią, że teraz nie tyle za- biega o względy dla siebie, ile przeciwko mnie 10. 3. Jestem tym wszystkim niezmiernie przybity, ledwie mogę to wytrzymać, lub raczej nie mogę już tego wy- trzymać. W tych wszystkich nieszczęściach jedno prze- waża wszystkie inne: że zostawię tę nieszczęsną11, pozba- wioną ojcowizny i wszelkiego majątku. Dlatego chciał- bym, abyś się nią zajął, jak to obiecujesz. Nie mam bo- wiem nikogo innego, komu mógłbym ją powierzyć, ponie- waż się dowiedziałem, że jej matce grozi to samo, co mnie. Lecz, jeśli się ze mną nie spotkasz, uważaj ją za 8 — żona Kwintusa, siostra Attyka. 9 na początku żeglugi — obaj bracia Cyceronowie wypły- nęli razem z Korcyry do Patrai i tam dopiero się rozstali w gniewie, por. list 124, ust. 4. 10 zabiega — oczywiście u Cezara. 11 tą nieszczęsną — Tullię; pozostawia — Cycero pisze jakby w przewidywaniu rychłej śmierci, przesadzając zapewne nieco swój (nie najlepszy zresztą podówczas) stan zdrowia. dostatecznie poleconą i ułagodź dla niej stryja, o ile mo- żesz. Napisałem ci to w dniu moich urodzin. Oby mnie nigdy rodzice nie byli spłodzili lub oby moja matka już nikogo po mnie nie była urodziła! Więcej pisać łzy mi nie pozwalają. 129. (Att. XI 17, 1) Cycero do Attyka Brundyzjum, 12 lub 13 czerwca r. 47 List ten wysyłam przez cudzych i bardzo się spieszą- cych posłańców. Z tego względu jest dosyć krótki, zwłasz- cza że mam zamiar wysłać swoich. Moja Tullia przybyła do mnie 12 czerwca, opowiedziała mi o twojej troskli- wości i życzliwości dla niej i oddała mi trzy listy. Ja zaś na widok jej cnoty, dobroci i miłości dla mnie, nie tylko nie doznałem przyjemności, jakiej powinienem był doznać, mając tak wyjątkową córkę, lecz przejął mnie niewysłowiony ból, gdym pomyślał, że taki charakter znajduje się w tak wielkim nieszczęściu nie z powodu własnego jakiegoś fałszywego kroku, lecz tylko z mojej ogromnej winy. Nie oczekuję już od ciebie żadnej pocie- chy, której, jak widzę, chcesz mi udzielić, ani rady, któ- rej w ogóle nie można znaleźć, i widzę, żeś już wszyst- kiego próbował zarówno w swoich poprzednich listach, jak i w ostatnim1. 1 Tu opuszczamy dalszą część tego listu, mocno popsutą w rękopisach i dlatego niejasną. 130. (Fam. XIV 11) Cycero do żony Brundyzjum, 14 czerwca r. 47 Tulliusz przesyła pozdrowienie swojej drogiej Terencji. Jeśli jesteś zdrowa, to dobrze; ja jestem zdrów. Na- sza Tullia przyjechała do mnie 12 czerwca1. Jej nie- zwykłe zalety i wyjątkowa dobroć sprawiły mi jeszcze większy ból na myśl, że oto skutkiem moich zaniedbań dola jej jest zupełnie inna, niż miałaby prawo tego ocze- kiwać ze względu na swą szlachetność i na pozycję, jaką zajmuje2. Ja nosiłem się z myślą wysłania Cycerona do Cezara3, a wraz z nim Gnejusa Sallustiusza4. Jeśli po- jedzie, dam ci o tym znać. Miej na pieczy twe zdrowie. Bywaj zdrowa. 14 czerwca. 131. (Att. XI 21) Cycero do Attyka Brundyzjum, 25 sierpnia r. 47 1. Otrzymałem 27 sierpnia list od ciebie datowany 19 sierpnia, i ból, którego już przedtem doznałem z po- 1 Por. list poprzedni. Wina, do której Cycero poczuwa się w stosunku do córki, polegała na nieopatrznym wydaniu jej za Dolabellę, który okazał się zupełnie dla niej nieodpowiednim mężem. 2 pozycję, jaką zajmuje — jako córka i żona wybitnych przedstawicieli stanu senatorskiego. 3 Wzorem brata chciał Cycero wysłać syna swego do Ce- zara dla uzyskania dla siebie i dla niego amnestii. 4 Cnaeus Sallustius — dawny i dobry znajomy Cycerona (różny od znanego później historyka tego nazwiska). wodu podłości Kwintusa1 i który zdołałem opanować, ogarnął mnie znowu z całą siłą. Nie mogłeś wprawdzie w żaden sposób nie wysyłać mi tego listu; ja bym jed- nak wolał, żeby nie został wysłany. Co się tyczy tego, co mi piszesz o testamencie2, zobaczysz, co i jak trzeba zrobić. O pieniądzach już i Terencja napisała tak, jak ja poprzednio do ciebie pisałem3, jeśli więc zajdzie potrze- ba, zaczerpnę z tej sumy, o której wspominasz. 2. Zdaje się, że on4 nie będzie w Atenach 1 września. Mówią bowiem, że wiele spraw zatrzymuje go w Azji, zwłaszcza Farnaces5. Podobno legion dwunasty, do którego najpierw Sulla przybył6, obrzucił go kamieniami. Sądzę, że żaden7 się nie ruszy. Przypuszcza się, że Cezar wprost z Patrai8 pojedzie na Sycylię. Lecz jeżeli to prawda, musi tu przyjechać. Wolałbym, żeby jechał inną drogą; w jakiś sposób przecież wydostałbym się stąd. Teraz 1 Por. list 124, przyp. 8 i list 128, przyp. 5. 2 o testamencie — już we wcześniejszym liście do Attyka z 3 czerwca t. r. (Ad Att. XI 16, 5) była mowa o testamencie, który wówczas chciała sporządzić Terencja: Cycero zarzucał jej, że nie „pamięta w nim o tych, o których powinna" (więc chyba o dzieciach). 3 Znów aluzja do wcześniejszego listu do Attyka z dn. 6 sierpnia (Ad Att. XI 24, 3), gdzie Cycero skarżył się, że Terencja nielojalnie z nim postępuje w sprawach finanso- wych. Stosunki między małżonkami psują się wyraźnie w tym czasie i niebawem doprowadzą do rozwodu. 4 on — Cezar. 5 Farnaces II — syn Mitrydatesa, uznany przez Pompeju- sza królem Pontu, walczył wówczas pomyślnie przeciw gene- rałom Cezara, póki nie został przez niego samego pobity pod Zelą. 6 Publius Cornelius Sulla, którego Cycero bronił przed sądem w r. 62, był wówczas w służbie Cezara i miał z jego polecenia przeprowadzić wojska stojące w Italii na Sycylię. 7 żaden — legion. 8 Por. list 124, przyp. 7. lękam się, że będę musiał czekać i że ta nieszczęsna9 oprócz innych udręk będzie musiała jeszcze znosić ten niezdrowy klimat. 3. Radzisz mi, abym swoje postępowanie zastosował do okoliczności; postąpiłbym tak, gdyby stan rzeczy na to pozwalał, i gdyby to się dało w jakiś sposób zrobić. Lecz wobec tak wielkich moich błędów i wobec krzywd, ja- kich doznałem ze strony swoich bliskich, nic nie mogę uczynić ani nawet udawać bez uszczerbku dla mojej godności. Porównywasz to z czasami Sulli10; lecz wtedy wszystko w zasadzie było świetniejsze, a tylko w postę- powaniu wykazywano zbyt mało umiarkowania 11. Obecne zaś położenie jest tego rodzaju, iż zapominam o sobie i wolę to, co jest lepsze dla wszystkich niż dla tych, z których sprawą złączyłem swoje korzyści. Ty jednak, proszę, pisz do mnie jak najczęściej, tym bardziej, że prócz ciebie nikt nic do mnie nie pisze, a nawet gdyby wszyscy pisali, przecież twoich listów najbardziej bym oczekiwał. Piszesz, że przez wzgląd na mnie on 12 będzie łaskawszy dla Kwintusa; napisałem ci już przedtem, że natychmiast na wszystko pozwolił Kwintusowi młodszemu, nie wspominając wcale o mnie. Bądź zdrów. 9 ta nieszczęsna — Tullia, por. listy 129 i 130. 10 z czasami Sulli — oczywiście mowa o wielkim Sulli, dyktatorze, który pokonawszy z bronią w ręku stronnictwo demokratyczne Mariusza, sprawował w Rzymie rządy samo- władne w latach 81—79. 11 wykazywano zbyt mało umiarkowania — bardzo eufe- mistyczne określenie na terror, jaki za swych rządów rozpętał Sulla, skoro jego ofiarą padło m. in. 4700 osób proskrybowa- nych. 12 on — jak. zawsze w listach z tego czasu — Cezar. 132. (Fam. XIV 22) Cycero do żony Brundyzjum, 1 września r. 47 Tulliusz przesyła pozdrowienie swej drogiej Terencji Jeśli jesteś zdrowa, to dobrze; ja również jestem zdrów. Codziennie oczekuję twych posłańców; jeśli przybędą, będę zapewne powiadomiony o tym, co powinienem uczy- nić, i wówczas natychmiast zawiadomię ciebie. Strzeż troskliwie swego zdrowia. Bądź zdrowa, 1 września. 133. (Fam. XIV 20) Wenuzynum, 1 października r. 47 Cycero do żony Tulliusz przesyła pozdrowienie swej drogiej Terencji. Sądzę, że przybędę do Tuskulanum 7 października lub nazajutrz 1. Niech tam wszystko będzie gotowe, bo może więcej osób ze mną przyjedzie i — jak sądzę — dłużej 1 Przymusowy pobyt w Brundyzjum zakończył się. Cezar przybył 24 września do Italii, a 25 spotkał się z Cyceronem, nie okazując mu wcale gniewu, przeciwnie — wiele uprzej- mości i przyjaźni. Natychmiast po tym spotkaniu Cycero wy- ruszył ku Rzymowi. Listy przytoczone tu jako 132 i 133 są ostatnimi zachowa- nymi nam listami do Terencji. Już w poprzednich listach do niej z tego okresu czasu (por. listy 123, 125, 126, 130) dawała się zauważyć niezwykła zwięzłość i chłód, najbardziej uderza- jący w niniejszym, pisanym w przeddzień spotkania się mał- żonków po rocznym przeszło niewidzeniu. Stosunki między nimi układały się źle (por. list 131, przyp. 2 i 3) i w najbliż- szych miesiącach doszło do rozwodu. 133. (FAM. XIV 20); 134. (FAM. XIII 11) się tam zatrzymamy. Jeżeli w łazience nie ma wanny, trzeba ją tam umieścić. Tak samo należy wszystko przy- gotować, co jest niezbędne do wyżywienia i zachowania zdrowia. Bądź zdrowa, 1 października w Wenuzynum. 134. (Fam. XIII 11) Cycero do Marka Brutusa Rzym, z początkiem r. 46 Cycero pozdrawia Brutusa 1. 1. Ponieważ zawsze widziałem, że usilnie starasz się wiedzieć o wszystkim, co mnie dotyczy, nie wątpię, iż nie tylko wiesz, z jakiego miasta pochodzę, lecz również, jak gorliwie dbam o swoich ziomków, Arpinatów. Wszystkie ich dochody i bogactwa, dzięki którym mogą spełniać obowiązki religijne, pilnować całości świątyń i gmachów publicznych, zależą od dochodów, jakie otrzymują z pro- wincji Galii. Dla dopilnowania ich i dla ściągnięcia pie- niędzy, które są winni dzierżawcy, oraz dla zapoznania się z całą sprawą i pokierowania nią, wysłaliśmy jako swych przedstawicieli, rycerzy rzymskich, Kwintusa Fu- fidiusza syna Kwintusa, Marka Faucjusza syna Marka i Kwintusa Mamercjusza syna Kwintusa. 2. W imię naszej przyjaźni proszę cię szczególnie go- rąco, abyś jak najstaranniej zajął się sprawą miasta, abyś ją jak najdogodniej i jak najprędzej załatwił, oraz abyś z tymi, których powyżej wymieniłem, obchodził się jak 1 Marek Brutus mianowany został z początkiem r. 48 przez Cezara namiestnikiem Galii Nadpadańskiej. Cycero za- tem zwraca się do niego z prośbą o zaopiekowanie się tam- tejszymi interesami miasta Arpinum. Jest to jeden z częstych w korespondencji Cycerona listów polecających. najuprzejmiej i z największym szacunkiem, zgodnie z swym charakterem. 3. Pozyskasz sobie przyjaźń ludzi uczciwych, zobowią żesz tą usługą bardzo wdzięczne miasto, mnie zaś spra wisz tym większą przyjemność, że zawsze zwykłem dba o swych ziomków, lecz w tym roku mam po temu szcze- gólne powody i obowiązki. Chciałem bowiem, aby w tym roku, dla uporządkowania spraw zarządu miasta, zostali edylami: mój syn, syn mego brata i Marek Cezjusz, czło- wiek wielce mi bliski; bo w naszym mieście zwykle tylko takich wybierają urzędników i żadnych innych2. Wy- świadczysz im, a przede wszystkim mnie, wielki zaszczyt jeśli sprawy miasta będą dobrze prowadzone dzięki twej gorliwości i staranności. Proszę cię usilnie, abyś to uczy nił. 135. (Att. XII 4) Cycero do Attyka Tuskulanum, 13 czerwca r. 4 1. Jakże miły i przyjemny był mi twój list! Krótko mówiąc, odzyskałem radość z dnia świątecznego. Drę- czyłem się bowiem, gdy mi Tiro1 powiedział, żeś mu się wydał trochę za czerwony 2. Zostanę więc, jeśli chcesz jeszcze jeden dzień. 2 Najwyżsi urzędnicy w prowincjonalnych miastach ital- skich nosili dość rozmaite nazwy: edylów, konsulów, pretorów duumwirów itd. Objaśnienie takie było więc potrzebne dla Brutusa, który nie znał lokalnych stosunków w Arpinum. 1 — wyzwoleniec i sekretarz Cycerona, którego zdrowie tyle budziło niepokoju w r. 50/49, por. listy 91, 95. Tymczasem wyzdrowiał i jest znowu w Italii. 2 Attyk chorował zatem i Cycero lękał się, że ma on go- rączkę. 135. (ATT. XII 4) 2. Co się tyczy Katona 3, jest to zagadnienie iście Archi- medesowe4. Nie jest moim celem napisać tak, aby twoi współbiesiadnicy5 mogli to czytać już nie tyle z przy- jemnością, lecz przynajmniej spokojnie. Nawet gdybym zaniechał przytaczania jego myśli i słów, wychwalania jego dobrej woli i rozumu, jaki wykazał przy zajmowa- niu się sprawami państwa, i gdybym jedynie chwalił tylko jego powagę i stałość, już słuchanie tego byłoby im przykre. Nie mogę jednak godnie chwalić tego czło- wieka, nie wykazując z naciskiem, że on przewidział to, co się teraz dzieje, walczył, aby się to nie stało, i ode- brał sobie życie, aby nie widzieć, jak się to dokonało. Cóż z tego wszystkiego może znaleźć uznanie Alediusza? 6 Lecz dbaj, proszę, o swe zdrowie i swoją roztropność, którą przejawiasz we wszystkim, zastosuj przede wszyst- kim dla swego wyzdrowienia. 3 Marek Kato — przyjaciel Cycerona, słynny ze swych su- rowych zasad wyznawca filozofii stoickiej (por. list 84, przyp. 29), jeden z najpoważniejszych przedstawicieli obozu pompe- jańskiego, dowodził w r. 47 wojskami tego stronnictwa w Afryce (dzisiejszy Tunis), a po klęsce poniesionej w bitwie z Ceza- rem pod Tapsus popełnił w połowie kwietnia 46 r. samobój- stwo w Utyce (stąd zwany następnie Utyceńskim). Cycero po- stanowił napisać na jego cześć pochwałę, w której przedsta- wił go jako ucieleśnienie republikańskiej cnoty. Pismo to osiągnęło znaczną popularność i skłoniło Cezara do napisania nań odpowiedzi (tzw. Antykatona). 4 zagadnienie ... Archimedesowe — bardzo trudne; Cycero nie miał przecież pełnej swobody słowa, a mimo to nie chciał sfałszować portretu swego zmarłego przyjaciela. 5 twoi współbiesiadnicy — Appiusz i Balbus, cezarianie, z którymi Attyk utrzymywał bliskie stosunki. 6 — mało znana osobistość współczesna z obozu Cezara. 136. (Fam. IX 20) Cycero do Petusa Rzym, początek sierpnia r. 46 Cycero przesyła pozdrowienie Petusowi1. 1. Podwójnie ucieszyłem się z twego listu: raz, że się sam uśmiałem, po drugie, że zobaczyłem, iż i ty już możesz się śmiać. Nie obraziłem się, że — jak lekko- zbrojnego błazna — obrzuciłeś mnie pociskami kpin; ubo- lewam zaś, że nie mogłem przyjechać w wasze okolice, jak sobie postanowiłem: miałbyś bowiem nie gościa, lecz domownika. I to jakiego! już nie tego, któregoś zwykle nasycał przekąską; teraz jestem głodny od początku obia- du, tak że dzielnie się spisuję aż do pieczonej cielęciny. Zniknęły te moje cechy, dla których mnie dawniej chwa- liłeś: „Jakiż to ustępliwy człowiek! Jakiż niegrymaśny gość!" — Odrzuciłem precz całą swą troskliwość o spra- wy państwa, owe rozmyślania nad opinią, jaką mam wyrazić w senacie, rozważanie spraw sądowych; prze- niosłem się do obozu swego przeciwnika Epikura; jed- nak nie przez wzgląd na zbytek, lecz mając na myśli twoją wytworność, ową dawną, gdyś jeszcze miał na wy- 1 Adresata tego listu, Lucjusza Papiriusza Petusa (Lucius Papirius Paetus), znamy mało. Musiał to być jakiś wesoły człowiek, a przy tym z poglądów politycznych republikanin, któremu nie po sercu były nowe porządki zaprowadzane przez Cezara. Obydwa przytoczone przez nas listy Cycerona do niego (136 i 137) malują ich autora, jak usiłuje zapomnieć o zgry- zotach życia publicznego i osobistego (po świeżym rozwodzie z Terencją) — trochę bawiąc się, a przede wszystkim zagłę- biając się w twórczości literackiej, przede wszystkim filozo- ficznej, której owoce ujrzą światło dzienne w roku następnym w długim szeregu znakomitych monografii z tej dziedziny. 136. (FAM. IX 20) datki; zresztą nigdy nie miałeś więcej posiadłości ziem- skich niż teraz 2. 2. Dlatego przygotuj się; będziesz miał do czynienia z człowiekiem żarłocznym, który już coś niecoś umie; wiesz przecież, jak nieznośni są ci, co się późno nauczyli. Musisz się oduczyć swoich koszyczków z owocami i na- leśników. Posunąłem się już o tyle w tej sztuce, że ośmie- lam się zapraszać twego przyjaciela Werriusza, jak rów- nież Kamillusa (jacyż to wykwintni ludzie, jacy wy- tworni!). Lecz oceń moją zuchwałość: dałem obiad nawet Hircjuszowi3, zresztą bez pawia. Na tym obiedzie mój kucharz potrafił naśladować wszystko, prócz gorącego sosu. 3. Takie jest więc teraz moje życie. Rano przyjmuję w domu pozdrowienia od wielu ludzi porządnych, lecz smutnych, oraz od owych wesołych zwycięzców, którzy zresztą odnoszą się do mnie z wielkim szacunkiem i życz- liwością. Gdy już odpłynie ta fala pozdrowień, zatapiam się w zajęciach literackich, piszę lub czytam. Przychodzą nawet ludzie, aby mnie posłuchać jako uczonego czło- wieka, bo jestem trochę uczeńszy od nich. Resztę czasu poświęcam trosce o swe zdrowie. Ojczyznę już opłaka- łem, boleśniej i dłużej, niż matka swego jedynego syna. Lecz jeśli mnie kochasz, dbaj o swe zdrowie, abym nie przejadł twych dóbr, gdy będziesz leżał w łóżku; posta- nowiłem bowiem nie oszczędzać cię nawet chorego. 2 Żart polega, zdaje się, na tym, że dłużnicy Petusa pood- dawali mu swe majątki ziemskie, w danej chwili bezwarto- ściowe, w których miał teraz zamrożony kapitał. 3 Aulus Hirtius — oficer i czynny polityk w służbie Ce- zara, autor 8 księgi jego Zapisek o wojnie gallickiej, późniejszy konsul z r. 43. 137. (Fam. IX 26) Cycero do Petusa Rzym, listopad r. 46 Cycero przesyła pozdrowienie Petusowi. 1. Położyłem się właśnie przy stole1 o godzinie trze- ciej po południu i bazgrzę na tabliczkach brulion tego listu do ciebie. Zapytasz, u kogo? U Wolumniusza Eutra- pelusa; wyżej ode mnie leży Attyk, poniżej Werriusz2, obaj twoi przyjaciele. Dziwisz się, że w naszej niewoli jesteśmy tak weseli? Cóż więc mam robić? Radzę się cie- bie, bo jesteś uczniem filozofa3. Czy mam się dręczyć i umartwiać? Cóż zyskam? Zresztą, jak długo by to trwa- ło? — „Żyj — powiesz — zajęty pracą literacką". — Czy sądzisz, że robię coś innego i że mógłbym żyć, nie zajmując się pisaniem? Lecz i w nim należy nie tyle wy- strzegać się sytości, ile zachować pewną miarę. Gdy odeń odchodzę, choć niewiele mi zależy na obiedzie (takie za- gadnienie tyś postawił filozofowi Dionowi)4, nie znaj- duję nic lepszego do roboty przed udaniem się na spo- czynek. 2. Słuchaj więc do końca. Poniżej Eutrapelusa poło- 1 położyłem się ... przy stole — starożytni, jak wiadomo, ucztowali leżąc oparci na lewym łokciu, a wezgłowia lub sofy biesiadne ustawione były po trzy przy każdej stronie kwadra- towego stołu, którego czwarta strona była wolna, aby do niej miała dostąp służba zmieniająca potrawy i naczynia. 2 wyżej ... Attyk — poniżej Werriusz — Cycero miał więc za plecami Attyka, a przed sobą Werriusza, bo to oznaczają wyrażenia wyżej i niżej. 3 filozofa — Diona, o którym mowa w dalszym ciągu tego listu (ust. 3 i 4). 4 Por. ust. 3. żyła się Cyterys 5. „A więc na takiej uczcie — powiesz — był ów Cycero, Na którego spoglądali Grecy, w nim utkwiwszy wzrok?"6 Nie przypuszczałem, dalibóg, że ona tam będzie. Lecz przecież nawet ów sokratyk Arystyp 7 nie zarumienił się, gdy mu zarzucono, że ma za kochankę Laidę. — „Mam Laidę — rzekł — lecz ona mnie nie". Po grecku to lepiej wychodzi; przetłumacz, jeśli chcesz. Mnie zaś te sprawy bynajmniej nie obchodziły, nawet w młodości, tym bar- dziej teraz, na starość; bawi mnie uczta; mówię tam rzeczy, które, jak to mówią, padają na podatny grunt, i zmieniam westchnienia w wybuchy śmiechu. 3. Czyż ty postępujesz lepiej, wyśmiewając nawet filo- zofa? Gdy on zapytał, czy nikt nie ma jakich pytań, od- powiedziałeś, że od rana dopytujesz się o ucztę. A ten głupiec myślał, że go zapytasz, czy istnieje jedno niebo, czy też niezliczona ilość. Cóż tobie do tego? „Lecz cóż tobie do uczty, zwłaszcza tam?" — powiesz. 4. Tak się więc żyje: codziennie się coś czyta lub pi- sze, następnie, żeby nie uchybić przyjaciołom, ucztuję w ich towarzystwie, nie tylko nie wykraczając przeciw prawu8 (o ile jakieś prawo istnieje teraz w ogóle), lecz nawet znacznie skromniej, niż ono pozwala. Dlatego nie potrzebujesz się obawiać mego przybycia: będziesz miał gościa niewiele jedzącego, lecz wiele żartującego. 5 — słynna i osławiona aktorka (por. list 116, przyp. 13), wyzwolenica i kochanka Eutrapelusa, a także Antoniusza; po- łożyła się — podczas gdy szanujące się kobiety siedziały (w przeciwieństwie do mężczyzn) przy stole. 6 Cytat z któregoś z tragików rzymskich (Akcjusza lub Enniusza). 7 Arystyp — słynny filozof grecki, założyciel szkoły cyre- naików. 8 przeciw prawu — ograniczającemu zbytek przy ucztach. 138. (Att. XII 13) Cycero do Attyka Astura, 7 marca 45 r. 1. Martwi mnie Attyka 1, choć podzielam zdanie Kra- tera. List Brutusa, choć napisany rozumnie i serdecznie, wycisnął mi jednak wiele łez2. Tutaj pustkowie mniej mnie drażni niż tam u was wielkomiejski rozgwar. Ciebie jednego mi brak, bo jeśli chodzi o książki, to mam do nich dostęp równie łatwy, jak w Rzymie. Ale mój ból nie prze- staje mnie dręczyć, choć nie folguję mu, na boga, a ra- czej staram się z nim walczyć. 2. Co do tego, co piszesz o Apulejuszu3, to myślę, że nie potrzeba twoich zabiegów ani Balbusa i Oppiusza, którym on zresztą sam obiecał i mnie kazał dać znać, że nie będzie się narzucał. Postaraj się jednak, aby uspra- wiedliwiono moją nieobecność na kilka dni ze względu na zdrowie. Lenas wziął to na siebie. Zobacz się z Gajusem 1 Attyka — sześcioletnia wówczas córka adresata tego li- stu; zdanie Kratera — wybitnego lekarza greckiego, który miał chorą w swej opiece. Por. list 139, ust. 4. 2 List mniejszy i dwa następne (138—140) pisane są w okre- sie najcięższej żałoby, jaka dotknęła Cycerona, po śmierci ukochanej jego córki Tullii (por. wzmianki o niej w listach 129 i 130). Zmarła ona w Tuskulum około połowy lutego 45 r. Cycero najbliższe dni po pogrzebie spędził w domu Attyka, a następnie udał się do swej nadmorskiej posiadłości w Astura. 3 Apulejusz został świeżo wybrany augurem (którym i Cy- cero był od r. 53) i miał prezydować na kilkudniowych posie- dzeniach tego kolegium kapłańskiego, połączonych z bankie- tami. Na takim posiedzeniu obecność wszystkich członków ko- legium była wymagana, a uchylenie się od niej możliwe tylko, jeśli trzech świadków stwierdziło przysięgą chorobę nieobec- nego; Cycero doradza jako świadków Lenasa, Septimiusza i Sta- tiliusza. 138. (ATT. XII 13); 139. (ATT. XII 14) Septymiuszem i Lucjuszem Statyliuszem. Wreszcie każdy, kogo poprosisz, nie odmówi ci swej przysięgi 4. Gdyby z tym były jakieś trudności, zjawię się i osobiście zaprzysięgnę dłuższą chorobę. Skoro już mam się uchylić od biesiad, wolę, aby to wyglądało na nieobecność z jakiejś for- malnej przyczyny raczej niż dla uczuć osobistych. Proszę, przypomnij Kokcejuszowi, bo nie dotrzymał obietnicy 5. A ja chcę kupić sobie jakieś miejsce schronienia i ucieczki w moim bólu. 139. (Att. XII 14) Cycero do Attyka Astura, 8 marca 45 r. 1. Co do usprawiedliwienia mnie przed Apulejuszem 1 pisałem do ciebie wczoraj. Myślę, że nie będzie z tym wiele kłopotu. Kogokolwiek poprosisz, nikt ci nie od- mówi. Ale zobacz się z Septymiuszem, Lenasem i Staty- liuszem, bo trzeba trzech. Ale mnie już Lenas obiecał wszystko załatwić. 2. Jeśli idzie o sprawę, w której, jak piszesz, Juniusz zwracał się do ciebie, to Kornificjusz przecież ma pienią- dze 2. Ale jednak chciałbym wiedzieć, kiedy to ja mia- 4 Por. przypis poprzedni. 5 Ów Cocceius był Cyceronowi winien jakieś pieniądze i nie oddawał ich. 1 Por. list poprzedni, przyp. 3. 2 Cycero poręczył więc w swoim czasie za Kornificjusza, kiedy ten zaciągał pożyczkę u Juniusza, a skoro nie została ona zwrócona, wierzyciel upominał się o należność u Attyka, spełniał w tym czasie rolę Cyceronowego prokurenta. łem poręczyć i czy za ojca, czy za syna. W każdym razie zobaczysz się, jak piszesz, z agentami Kornificjusza i z prawnikiem Apulejuszem3. 3. Jeśli mnie chcesz w tym smutku pocieszać, kochany jesteś jak zawsze, ale sam jesteś świadkiem, że i ja także nie opuściłem rąk. Nie ma przecież takiego traktatu o ła- godzeniu bólu4, którego ja bym nie przeczytał będąc u ciebie. Ale nad wszelką pociechą góruje ból. Zrobiłem przecież nawet coś takiego, czego na pewno nikt przede mną nie próbował, i sam do siebie napisałem traktat pocieszający. Poślę ci tę książkę, jak tylko przepiszą ją kopiści: ręczę ci, że żadna jej nie dorówna. Po całych dniach piszę, nie po to, aby coś zyskać w ten sposób, lecz by się zająć czymśkolwiek — nie całkowicie zresztą, bo ból jest zbyt mocny — ale by znaleźć wy- tchnienie, i wszelkimi sposobami usiłuję zapanować nie nad sercem, ale przynajmniej nad wyrazem twarzy — a czyniąc tak myślę chwilami, że winę ściągam na siebie, a chwilami, że ściągnąłbym ją, gdybym tak nie czynił. Samotność tylko trochę mnie ratuje, ale miałaby o wiele lepszy skutek, gdybyś ty był ze mną — iż tego jednego względu noszę się z myślą wyjazdu, bo w moim położe- niu dobre to było miejsce. A z drugiej strony i to nawet ból mi sprawia, bo już nie będziesz mógł być dla mnie taki jak zawsze: przepadło to, co kochałeś. 4. O liście Brutusa do mnie pisałem ci już5: rozumnie napisany, ale nie przyniósł mi ulgi. Chciałbym, aby, jak 3 — osobistość różna od wspomnianego w tych listach Apu- lejusza-augura. 4 Istniał w starożytności gatunek literacki takich „pocie- szeń" (łac. consolationes), nam znany z trzech tego rodzaju pism Seneki. 5 Por. list poprzedni. 139. (ATT. XII 14); 140. (ATT. XII 15) to pisał do ciebie, sam się zjawił: pewnie by mnie jakoś „odniósł na duchu, skoro tak bardzo jest mi życzliwy, jeśli więc będziesz coś o tym wiedział, proszę, napisz do mnie, a przede wszystkim, kiedy Pansa odjeżdża 6. Martwię się Attyką, lecz wierzę Kraterowi7. Nie pozwól Pilii8 tra- pić się: dość, że ja się męczę za wszystkich. 140. (Att. XII 15) Cycero do Attyką Astura, 9 marca r. 45 Skoro nie pochwalasz tego, abym się raz na zawsze wymówił od gościny u Apulejusza1, postaraj się mnie usprawiedliwiać z dnia na dzień. W tej samotności ob- chodzę się bez wszelkiego towarzystwa i gdy się rano zaszyję w gęsty i dziki las, nie wychodzę stamtąd przed wieczorem. Po tobie nic nie mam milszego nad samot- ność, w której rozmawiam tylko z książkami; przerywa mi jednak płacz, z którym walczę, jak mogę, ale dotąd nie mogę go opanować. Brutusowi, jak radzisz, odpiszę. Jutro będziesz miał ten list. Jeśli będziesz miał sposob- ność, wyślesz go. 6 Brutus był w tym czasie namiestnikiem Galii Nadpa- dańskiej (por. list 134, przyp. 1), ale miał już zakończyć urzę- dowanie i przekazać je wyznaczonemu następcy w osobie Pansy. 7 Por. list poprzedni, przyp. 1. 8 — żona Attyka. 1 Por. list 138, przyp. 3 i 139 przyp. 1. 141. (Att. XII 20) Cycero do Attyka Astura, 15 marca r. 45 1. Zdaje mi się, że jeszcze nie zrozumiałeś, jak mało mnie obszedł Antoniusz1, i że żadne tego rodzaju spra- wy nie mogą mnie teraz obchodzić. O Terencji2 napisa- łem ci w liście wysłanym poprzedniego dnia. Radzisz mi i piszesz, że jest to również pragnieniem wszystkich — abym ukrywał, że tak głęboko cierpię; czyż mogę jeszcze bardziej to ukrywać, skoro całe dnie trawię na pisaniu? Czynię to zresztą nie tyle dla ukrycia bólu, ile raczej dla złagodzenia go i uleczenia duszy, a choć sobie nie- wiele przez to pomagam, z pewnością robię dosyć dla uratowania pozorów. 2. Piszę ci niewiele, ponieważ oczekuję twego listu, jako odpowiedzi na swój wysłany wczoraj. Najbardziej czekam odpowiedzi w sprawie kaplicy3, jak również w sprawie Terencji. Donieś mi proszę, czy Gnejus Cepio, ojciec Serwilii, żony Klaudiusza, zginął na morzu za życia swego ojca, czy po jego śmierci, jak również, czy Ru- tilia umarła za życia swego syna Gajusa Kotty, czy po 1 W tych dniach wiele niepokoju narobił w Rzymie nagły powrót Antoniusza, który niedawno wyjechał do Cezara do Hiszpanii. 2 Wciąż jeszcze wloką się za Cyceronem sprawy likwidacji jego małżeństwa z Terencją (por. list 133, przyp. 1) i rozmai- tych szczegółów dotyczących testamentów ich obojga. 3 W tych tygodniach nosi się Cycero z myślą wystawienia kaplicy (fanum) ku pamięci zmarłej Tullii i wzmianki o niej często powracają w korespondencji z Attykiem. jego śmierci? Odnosi się to do książki O złagodzeniu smutku, którą teraz piszę4. 142. (Att. XII 32) Cycero do Attyka Astura, 28 marca r. 45 1. Piszę do ciebie własnoręcznie 1. Zastanów się, pro- szę, co trzeba robić. Pisała mi Publilia2, że jej matka, porozumiawszy się z Publiliuszem 3, przybędzie z nim do mnie, a jeśli ja pozwolę, to i ona sama przyjedzie. Prosi mnie bardzo gorąco i pokornie, abym na to pozwolił i j.ej odpisał. Widzisz, jaka to przykra sprawa. Napisałem, że czuję się jeszcze gorzej, niż wtedy, gdy powiedziałem jej, że chcę być sam; dlatego nie chcę, aby ona teraz do mnie przyjeżdżała. Myślałem, że o ile nic nie odpiszę, ona przybędzie z matką; teraz już tak nie przypuszczam. Naj- 4 Por. list 139, przyp. 4. Wspomniane w tym liście szcze- góły miały widocznie występować w tym dziełku, które nie dochowało się do naszych czasów. 1 Powszechnym zwyczajem było w starożytności dykto- wanie listów, które tylko w wyjątkowych okolicznościach pi- sano własnoręcznie. 2 Po rozwodzie z Terencją, zapewne w grudniu r. 46, Cycero ożenił się powtórnie, mając lat 60, z młodziutką, osiem- nastoletnią Publilią. Małżeństwo to od początku nie było udane i po kilku miesiącach zaledwie, latem r. 45, zakończyło się rozwodem. Biografia Cycerona, napisana przez jego wiernego Tirona, donosiła, że przyczyną było tu zachowanie się Publilii. Nie umiała ona po śmierci Tullii, której zazdrościła miłości swego męża, ukryć zadowolenia. Z niniejszego listu widzimy w każdym razie, że pomiędzy świeżymi małżonkami nie było mowy o jakiejś zażyłości, skoro Cycero w swoim bólu abso- lutnie nie chciał widzieć się ze swoją młodą żoną. 3 — bratem Publilii. widoczniej list ten pisała pod dyktando matki. Przeczu- wam, że one tu przyjadą, i tego właśnie chcę uniknąć; jeden jest tylko na to sposób — umknąć. Proszę cię więc, wybadaj, dokąd mogę tu przebywać, żebym nie został zaskoczony. Działaj, jak piszesz, ostrożnie. 2. Przedłóż, proszę, Cyceronowi4, jeśli nie wyda ci się to niewłaściwe, aby wydatki na tę podróż przystosował do dochodów z domów na Argiletum i Awentynie5; prze- cież by się tym zadowolnił, gdyby pozostał w Rzymie i wynajął sobie dom, co miał zamiar uczynić. Gdy mu to oświadczysz, sam załatw, proszę, żebyśmy mogli zaspo- koić jego potrzeby resztą pieniędzy z tych czynszów. Rę- czę, że ani Bibulus, ani Acydynus, ani Messala, którzy, jak słyszę, mają być w Atenach, nie będą wydawali wię- cej, niż to, co się z tych czynszów uzyska. Dlatego za- troszcz się, proszę, po pierwsze, jacy są tam lokatorowie i ilu, następnie, aby płacili w terminie, oraz ile wystar- czy pieniędzy na drogę i zaopatrzenie go w potrzebne rzeczy. Powozu oczywiście w Atenach nie będzie potrze- bował, ile zaś trzeba na drogę, jest ich w domu aż nadto, jakeś sam zauważył. 143. (Att. XIII 32) Cycero do Attyka Tuskulanum, 29 maja r. 45 1. Ponieważ otrzymałem dziś od ciebie drugi list, nie chciałem, abyś się zadowolił moim jednym. Załatw spra- 4 — syn Cycerona, pełnoletni już prawie od dwu lat, wy- bierał się na studia filozoficzne do Aten, jak to było zwycza- jem bogatej młodzieży rzymskiej w tym czasie. 5 na Argiletum i Awentynie — dzielnice Rzymu. 143. (ATT. XIII 32) Faberiusza 1 tak, jak piszesz. Od tego bowiem zależy cały mój plan; gdyby on nie przyszedł mi do głowy, wierz mi, że nie starałbym się o to, jak nie dbam o resztę. Dla- tego, tak jak to czynisz, i nic już do tego dodać nie można — nalegaj, napieraj i dokonaj. 2. Zechciej przysłać mi obie książki Dicearcha2: O du- szy i O zstąpieniu 3. Nie znajduję tu Trojakiego ustroju 4 ani listu, który napisał on do Arystoksena5. Teraz naj- więcej pragnąłbym tych trzech książek; nadawałyby się one do moich zamierzeń. Torkwatus6 jest w Rzymie; na- pisałem, aby ci go doręczono. Co do Katulusa i Lukul- lusa7, przypuszczam, że już przedtem je otrzymałeś. Do tych ksiąg dodałem nowe ustępy, w których obu mężom oddaję pochwały. Chciałbym, abyś miał te pisma; są też i inne. Widzę, żeś niewiele zrozumiał, co ci napisałem 1 Faberiusz był to sekretarz Cezara, zadłużony u Cyce- rona na nie znaną bliżej kwotę, której ściągnięcie natrafiało na znaczne trudności, sądząc z częstych wzmianek w listach z tych miesięcy. 2 — wybitnego filozofa greckiego, ucznia Arystotelesa. 3 O zstąpieniu — pełny tytuł tego dzieła brzmiał O zstą- pieniu do groty Trofoniosa, przez którą, wedle wyobrażeń greckich, wiodła droga na tamten świat. 4 Trojaki ustrój — było to słynne dzieło Dicearcha, w któ- rym wykładał on naukę o najlepszym ustroju państwowym, łączącym w sobie elementy monarchii, arystokracji i demo- kracji. 5 — innego ucznia Arystotelesa, znanego teoretyka mu- zyki. 6 — pod tym osobnym tytułem figuruje tu pierwsza księga dzieła znanego nam jako Problem najwyższego dobra i zła, gdyż w tej księdze główną rolę odgrywa niejaki Torkwatus. 7 Katulus i Lukullus — tu znów imionami głównych ucze- stników dialogu nazywa Cycero dwie księgi pierwszej redakcji Rozpraw akademickich. O przeredagowaniu tego dzieła będzie mowa w listach następnych. o dziesięciu legatach8, zapewne dlatego, że pisałem skró- tami. Pytałem mianowicie o Gajusa Tudytana, o którym słyszałem od Hortensjusza, że był wśród tych dziesięciu. Widzę w książce Libona9, że był on pretorem za konsu- latu Publiusza Popiliusza i Publiusza Rupiliusza10. Czyż mógł być legatem na czternaście lat przedtem, zanim zo- stał pretorem? Chyba że bardzo późno został kwestorem, co mi się nie zdaje. Widzę bowiem, że sprawował urzędy kurulne w przepisowych latach. Nie wiedziałem zaś, że był wśród nich Postumiusz, którego posąg pamiętasz w Istmie, tego, co był konsulem z Lucjuszem Lukullu- sem 11, a którego mi dodałeś, jako osobę nader stosowną dla tego spotkania12. Wyszukaj mi więc, jeżeli możesz, i innych, abym mógł olśnić nie tylko tematem, ale i oso- bami dialogu. 144. (Att. XIII 12) Cycero do Attyka Arpinum, 24 czerwca r. 41 1. Bardzo mnie zmartwił twój list o naszej Attyce1 jednak on mnie również uspokoił. Bo sam fakt, że ty sit w tym liście sam pocieszasz, daje już dość pewną pod- stawę dla złagodzenia smutku. 8 Mowa o dziesięciu legatach, którzy wraz z Lucjuszem Mummiuszem działali w r. 146 w Grecji. 9 Sempronius Libo — historyk, autor Roczników. 10 tj. w r. 132 p. n. e. 11 tj. w r. 151 p. n. e. 12 Cycero nosił się więc z planami dialogu, w którym te osoby występowałyby jako rozmówcy. Widać z tych wzmia- nek, jak starannie opracowywał scenerię swoich utworów. 1 Por. list 138, przyp. 1. 144. (ATT. XIII 12) 2. Świetnie zareklamowałeś moją mowę w obronie Li- gariusza2. Odtąd, cokolwiek napiszę, oddam tobie do za- prezentowania światu. 3. Piszesz mi o Warronie3: wiesz, że poprzednio pisa- łem mowy czy tego rodzaju utwory, że nie mogłem go w nich nigdy umieścić 4. Potem, gdy zacząłem pisać dzieła bardziej literackie, Warro mi oznajmił, że mi poświęcił wielkie i poważne dzieło. Dwa lata minęły, a ten Kallip- pides5, ciągle idąc, ani na łokieć się nie posunął; ja zaś gotowałem się wobec jego zapowiedzi, aby mu odpłacić równą albo i lepszą miarą, o ile będę mógł. Przecież i Hezjod dodaje: Jeżeli będziesz mógł6. 4. Teraz tę rozprawę O celach 7, którą uważam za dość dobrą, ofiaruję, jak chciałeś, Brutusowi, ponieważ napi- sałeś, że on chętnie to przyjmie, a ową Akademicką8, w której ludzie co prawda znakomici, lecz należący do fachowych uczonych, rozmawiają zbyt subtelnie, zmienię, 2 — mowę tę wygłosił Cycero w r. 46 i dał do opubliko- wania (zapewne nie po raz pierwszy) Attykowi, którego za- kład wydawniczy cieszył się bardzo dobrą sławą. 3 — Marcus Terentius Varro, wybitny uczony rzymski, dał do poznania, że czuje się urażony, ponieważ Cycero nie po- święcił mu dotąd żadnego dzieła. 4 nie mogłem go w nich nigdy umieścić — poświęcenie komuś jakiegoś dzieła mogło się wyrazić we wprowadzeniu go w tym utworze, np. jako osoby dialogu. 5 Kallipides — przysłowiowa u Greków postać na oznacze- nie kogoś bardzo powolnego. 6 Cytat z Prac i dni w. 350. 7 rozprawa o celach — Cycero nazywa tu tak po grecku swoje dzieło De finibus bonorum et malorum (Problem naj- wyższego dobra i zła), ponieważ dobro jest celem naszego po- stępowania. 8 —tzw. przez nas skrótowo Academica, o których była już mowa w liście 143, przyp. 7. umieszczając tam Warrona9. Jest tam teoria Antiocha10 którą on bardzo chwali. Wynagrodzę to Katulusowi i Lu- kullusowiu w jakim innym dziele, tak jednak, abyś ty to pochwalił. Odpisz mi, proszę, i w tej materii. 4. Otrzymałem od Westoriusza list w sprawie licytacji po Bryniuszu12. Mówi, że bez żadnego sporu sprawo tę mnie oddano. Sądzą oczywiście, że będę w Rzymie lub w Tuskulanum 25 lipca. Powiesz więc albo swemu przy- jacielowi, a memu współspadkobiercy Sekstusowi Wettiu- szowi, albo naszemu Labeonowi, żeby trochę odłożyli licy- tację. Będę w Tuskulanum koło 5 sierpnia. Zechciej to załatwić z Pizonem, mając do pomocy Erosa. Dołożę sta- rań, aby nabyć ogrody Skapuli. Termin się zbliża. 145. (Att. XIII 16) Cycero do Attyka Arpinum, 28 czerwca r. 45 1. Choć przyjechałem tu dla rzeki i samotności, aby tym łatwiej skrzepić się na duchu, dotychczas nie ruszy- łem się ani na krok z willi: tak wielkie i nieprzerwane padają deszcze. Tę rozprawę Akademicką1 całą przero- biłem dla Warrona. Najpierw była to rozmowa Katulusa, 9 Por. list 146, który może uchodzić za list dedykacyjny do nowej redakcji Rozpraw akademickich. 10 Antioch z Askalonu — wybitny filozof szkoły akade- mickiej, nauczyciel samego Cycerona. 11 Por. list 143, przyp. 7. Obydwaj wymienieni nie żyli zresztą już wówczas. 12 Ów Bryniusz zapisał swój majątek częściami kilku oso- bom, m. in. Cyceronowi. Wspótspadkobiercy chcieli więc wspól- nie z nim ustalić dzień licytacji. 1 Por. list poprzedni, przyp. 9. 145. (ATT. XIII 16); 146. (FAM. IX 8) Hortensjusza i Lukullusa; następnie wydało mi się to niestosowne, ponieważ ludziom był znany nie tyle może brak wykształcenia, ile ich nieobycie w tych zagadnie- niach, więc gdy tylko przyjechałem do willi, natychmiast zmieniłem osoby rozmawiające na Katona i Brutusa. Wówczas przyszedł twój list o Warronie. Myślę, że w ni- czyich ustach obrona poglądów Antiocha nie jest sto- sowniejsza. 2. Chciałbym jednak, abyś mi napisał przede wszyst- kim, czy uważasz za właściwe, abym mu coś poświęcił, a dalej, jeśli to pochwalisz, czy to właśnie dzieło będzie najodpowiedniejsze. 3. Co z Serwilią, czy już przyjechała? Czy Brutus coś zamierza i kiedy? Co słychać z Cezarem? Będę tu do 7 lipca, jak już powiedziałem. Załatw z Pizonem, jeśli ci się uda 2. 146. (Fam. IX 8) Cycero do Warrona Tuskulanum, 11 lub 12 lipca r. 45 Cycero przesyła pozdrowienie Warronowi 1. 1. Chociaż nawet pospólstwo nie ma w zwyczaju do- magać się darów, przez kogoś przyobiecanych, chyba że ktoś je do tego nakłoni, mnie jednak oczekiwanie na spełnienie twej obietnicy skłania, by przypomnieć ci ją, choć nie, by wypominać. Wysyłam ci więc czterech „przy- 2 Por. list poprzedni, ust. 4. 1 Ten list jest wynikiem zmiany planów co do redakcji Rozpraw akademickich, o której mowa była w listach 144 i 145. pominaczy", niezbyt co prawda skromnych: znasz prze- cież bezczelność tej młodzieńczej Akademii2. Wezwałem więc czterech jej adeptów3 i wysyłam ci ich, choć się lękam, aby nie żądali od ciebie zbyt natarczywie; ja im poleciłem tylko prosić. Czekałem zresztą już długo i wstrzymywałem się, aby nie napisać czegoś dla ciebie zanim sam nie otrzymam, aby ci się odpłacić możliwie najstosowniejszym podarkiem. Lecz ponieważ ty piszesz wolniej, to znaczy, jak sobie tłumaczę, staranniej, nie mogłem się pohamować, aby ci nie wyrazić, jak wiele łączy nas zamiłowań i przyjaźni, przy pomocy takiego utworu, na jaki się mogę zdobyć. Ułożyłem więc roz- mowę, którą mieliśmy odbyć w Kumanum w obecności Pomponiusza4; tobie dałem rolę obrońcy Antiocha, bo zdaje mi się, że podzielasz jego poglądy; sobie wziąłem stronę Filona5. Przypuszczam, że gdy będziesz to czytał, zdziwisz się, że mówimy o tym, o czym nigdyśmy ze sobą nie rozmawiali; wiesz jednak, że taki jest sposób pisania| dialogów. 2. Potem, mój drogi Warronie, będziemy, jeśli zechcesz, jak najwięcej rozmawiali, również o nas samych; może na to już za późno, ale na Los ojczyzny spada odpowie- dzialność, jeśli chodzi o przeszłość6; w obecnej chwili 2 Żartobliwa aluzja do przemiany, jaka niedawno za spra- wą Antiocha z Askalonu (por. list 146, przyp. 10) nastąpiła w Akademii, zwanej odtąd „nową". 3 Żartobliwe określenie 4 ksiąg nowej redakcji Rozpraw akademickich. 4 Pomponiusz — Attyk, który istotnie jest trzecim interlo- kutorem w tej redakcji. 5 Filon z Laryssy — nauczyciel Antiocha (a także samego Cycerona), opierał się zmianom, jakie ten wprowadzał do dok- tryny akademickiej. 6 Warro był podobnie jak Cycero, zwolennikiem Pompe- jusza, a więc obaj w okresie niepomyślnej dla ich partii wojny domowej nie mieli czasu na sprawy osobiste. 146. (FAM. IX 8); 147. (FAM. XVI 22) powinniśmy sami się o to postarać. Obyśmy też mogli oddawać się naszym zajęciom w spokojnym czasie i przy stanie państwa jeżeli nie dobrym, to przynajmniej usta- lonym! Zresztą wówczas inne jakieś względy dałyby nam zaszczytne pole do myśli i czynów; teraz cóż innego może wzbudzić w nas chęć do życia, jeśli nie takie zajęcia?7 Mnie nawet przy nich ledwie chce się żyć; bez nich zaś najmniejszej nie mam do życia ochoty. Lecz o tym po- mówimy osobiście i częściej. Życzę ci, aby twoje prze- nosiny i kupno odbyły się szczęśliwie, i pochwalam twój zamiar w tej mierze. Dbaj o twe zdrowie. 147. (Fam. XVI 22) Cycero do Tirona Astura, 27 lipca r. 45 Tulliusz przesyła pozdrowienie swemu drogiemu Ti- ronowi 1. 1. Spodziewam się, sądząc z twego listu, że jest ci lepiej; w każdym razie pragnę tego. Pamiętaj więc, dbaj o to na wszelki sposób i nie sądź, broń boże, że postępu- jesz wbrew mej woli, pozostając z dala ode mnie: jesteś ze mną, jeśli dbasz o siebie. Dlatego wolę, byś się więcej troszczył o swe zdrowie niż o moje oczy i uszy. Choć bowiem słucham cię i patrzę na cię z przyjemnością, to 7 takie właśnie zajęcia — literatura i nauka. 1 Por. listy 91, 95. Tutaj również dochodzą do głosu ser- deczne uczucia Cycerona dla swego sekretarza i przyjaciela. List ten wysłany był do Rzymu, gdzie Tiro bawił wysłany z jakimiś zleceniami przez Cycerona — i tam właśnie zacho- rował. jednak przyjemność ta będzie jeszcze większa, jeśli bę- dziesz zdrów. Ja tu odpoczywam, bo nic nie piszę; czy- tam jednak bardzo chętnie. Ty sam wyjaśnisz, jeśli prze- pisywacze nie będą rozumieli mego pisma. Jeden zwłasz- cza wtrącony ustęp jest bardzo trudny, tak że nawet ja sam nie mogę go odczytać — o czteroletnim Katonie2. Zajmij się jadalnią, jak to zresztą robisz. Tertia przy- będzie, byle tylko nie zaproszono Publiusza3. 2. Ten twój Demetriusz4 nigdy w ogóle nie był Fale- rejskim, a teraz to po prostu Billienus. Robię cię więc moim zastępcą, zajmij się nim. „Chociaż... jednak... co się tyczy..."5 — znasz resztę. Jeśli jednak będziesz z nim mówił, napisz mi, abym miał temat do listu i abym twoje listy czytał jak najdłużej. Dbaj, mój Tironie, o swe zdrowie; nie możesz mi uczynić nic milszego. Bądź zdrów. 2 Ustęp taki nie występuje w żadnym ze znanych nam dzieł Cycerona. Być może jednak figurował w zaginionej Pochwale Porcji (Laudatio Porciae), siostry Katona, małżonki Domicjusza Ahenobarba, która wtedy zapewne zmarła. Kilka dni później wspomina Cycero o tym dziełku w liście do Attyka jako o ukończonym. 3 Aluzja niezupełnie dla nas jasna. 4 ten twój Demetriusz — nie wiemy dobrze, kto kryje się pod tym pospolitym greckim imieniem; być może Demetriusz z Gadary, wyzwoleniec Pompejusza. Zdaniem Cycerona nie można go było porównywać z Demetriuszem Falerejskim (z Fa- leronu), ateńskim mężem stanu; wykwintnym pisarzem i filo- zofem ze schyłku IV w. Natomiast określenie Billienus jest dość zagadkowe. 5 Chociaż ... zresztą — zapewne zwroty często używane przez owego Demetriusza. 148. (ATT. XIII 52) 148. (Att. XIII 52) Cycero do Attyka Puteolanum, 19 grudnia r. 45 1. Och, nie miałem racji przejmując się tym strasznym gościem!1 Było raczej bardzo przyjemnie. Ale gdy w dru- gi dzień Saturnaliów2 przybył wieczorem do Filippusa3, willa tak się napełniła żołnierzami, że ledwo została wol- na jadalnia, gdzie Cezar miał wieczerzać. Było przecież dwa tysiące ludzi. Bardzo byłem niespokojny, co się sta- nie na drugi dzień, lecz Barba Kasjusz przyszedł mi z po- mocą i dał mi straże. Obóz rozbito na polu, willa została pod ochroną. W trzeci dzień Saturnaliów do godziny 74 był u Filippusa i nikogo nie przyjmował; przypuszczam, że robił rachunki z Balbusem. Potem przechadzał się na brzegu, po godzinie 8 poszedł do kąpieli. Wówczas po- wiedziano mu o Mamurze5, lecz nie zmienił się na twa- rzy. Namaścił się i położył przy stole. Wziął środek na wymioty, jadł więc i pił swobodnie i z przyjemnością; wieczerza była bogata i wystawna; nie tylko to, ale sma- czne potrawy, Miła rozmowa; chcesz-li wiedzieć? obiad był przyjemny6. 1 Słynny opis przelotnej wizyty Cezara w willi puteolań- skiej Cycerona 18 grudnia 45 r. 2 Saturnalia rozpoczynały się 17 grudnia. 3 Lucius Marcius Philippus — konsul r. 56, ojczym póź- niejszego cesarza Augusta. 4 — tj. do godz. 1 w południe wedle naszej rachuby czasu. 5 — dowódcy wojsk inżynieryjskich Cezara w Galii, wy- śmiewanego w Rzymie za zdzierstwa; nie wiemy, jaką to wia- domość o nim (czyżby o jego śmierci?) przyjął Cezar z nie- wzruszoną twarzą. 6 Cytat z poety rzymskiego, Lucyliusza, który Cycero przy- tacza też w De finibus II 25. 2. Poza tym w trzech jadalniach bardzo suto była przyjęta jego świta. Mniej wytwornym wyzwoleńcom i nie- wolnikom niczego nie brakło; wybitniejszych przyjąłem wykwintnie. Krótko mówiąc, postawiłem się. Lecz nie jest to gość, któremu się mówi: „Wstąp znów do mnie, proszę, gdy będziesz wracał". Wystarczy jeden raz. Nie mówiło się wcale o poważnych sprawach, dużo o litera- turze. Cóż więcej? Był zachwycony i zadowolony. Mówił, że jeden dzień zabawi w Puteoli, drugi w Bajach. Masz więc odwiedziny, lub raczej postój, dość kłopotliwy, lecz bynajmniej nie przykry. Zabawię tu krótko, potem jadę do Tuskulanum. Gdy mijał willę Dolabelli, cały orszak pomaszerował z bronią po prawej i lewej stronie jego konia. Nigdzie więcej tego nie czynił. Słyszałem to od Nikiasza. 149. (Fam. VI 15) Cycero do Lucjusza Rzym, 15 marca r. 44 Minicjusza Bazylusa Cycero przesyła pozdrowienie Bazylusowi. Winszuję ci, cieszę się za siebie; kocham cię; dbam o twe sprawy; pragnę, byś mnie kochał i powiadomił, co robisz i co się dzieje 1. 1 Nie mniej sławny od poprzedniego list, napisany wedle prawie powszechnego mniemania bezpośrednio pod wraże- niem wiadomości o zamordowaniu Cezara w sali posiedzeń senatu w Idy marcowe 44 r. Basilus — były oficer Cezara w Galii, należał do grona spiskowców i brał osobiście udział w zamachu. 150. (ATT. XIV 12) 150. (Att. XIV 12) Cycero do Attyka Puteolanum, 22 kwietnia r. 44 1. O mój Attyku, obawiam się, że Idy Marcowe 1 nie dadzą nam nic oprócz radości oraz odwetu za naszą nie- nawiść i ból. Jakież mi wieści przynoszą od was! Cóż ja tu widzę! Jakiż to czyn piękny, lecz nie zakończony! Wiesz, ile mam życzliwości dla Sycylijczyków2 i jak cenię sobie to, że są moimi klientami. Cezar zrobił dla nich wiele, bynajmniej nie wbrew mojej woli, choć udzie- lenie prawa latyńskiego3 było nie do zniesienia. Lecz mniejsza o to. Teraz jednak Antoniusz, otrzymawszy wielką sumę pieniędzy, ogłosił prawo niby wniesione przez dyktatora na zgromadzeniu ludowym 4, według któ- 1 Idy marcowe — zabójstwo Cezara, dokonane tego dnia (15 marca 44 r.). 2 Cycero był w swoich młodych latach kwestorem na Sy- cylii (r. 75) i nawiązał tak dobre stosunki z mieszkańcami tej wyspy, że gdy w r. 70 chcieli oni wytoczyć proces o zdzierstwa byłemu swemu namiestnikowi Werresowi, do Cycerona zwró- cili się z prośbą o objęcie oskarżenia w ich imieniu. Od tego czasu Cycero uważał ich za swoich klientów, tzn. „podopiecz- nych". 3 Prawo latyńskie było to w tym czasie ograniczone oby- watelstwo rzymskie, jakby pierwszy krok do otrzymania peł- nych praw obywatelskich. Sycylia była dotychczas (od r. 240) prowincją rzymską. Jest rzeczą bardzo znamienną, że nawet tak życzliwy Sycylijczykom Cycero uważa za rzecz niesły- chaną udzielenie im ograniczonego bodaj obywatelstwa. Daje to miarę oporów, z jakimi kroki takie spotykały się u ogółu Rzymian. 4 Jednym z pierwszych aktów prawnych senatu po śmierci Cezara było postanowienie, że jego zarządzenia zachowują moc prawną. Antoniusz wykorzystywał tę sytuację ogłaszając sze- reg dekretów, rzekomo już akceptowanych przed śmiercią rego Sycylijczycy stali się obywatelami rzymskimi. Za jego życia nie było o tym żadnej wzmianki. Cóż? Czy nie przypomina to sprawy naszego Dejotara?5 Jest on zresztą godzien wszelkiego królestwa, lecz nie dzięki Ful- wii6. I takich rzeczy jest tysiące. Wracam jednak do tam- tego. Czyż nie poprzemy choć częściowo sprawy tak jasnej, tak poświadczonej i tak słusznej, jak sprawa Butrotczy- ków7, tym bardziej, że Cezar dał więcej podobnych ze- zwoleń. 2. Tutaj Oktawiusz 8 okazuje mi wiele szacunku i przy- jaźni. Stronnicy nazywają go Cezarem, ale Filippus9 nie, więc i ja także nie; moim zdaniem, nie może on być dobrym obywatelem, tylu otacza go ludzi, którzy na- przez Cezara. W niejednym wypadku miał tak czynić przeku- piony przez zainteresowanych, jak to Cycero podejrzewa w związku z Sycylijczykami. 5 Dejotarus — władca Galacji w Azji Mn., stał podczas wojny domowej po stronie Pompejusza; Cezar zabrał mu za to część jego królestwa i oddał komu innemu; po śmierci nowego posiadacza Dejotarus zagarnął swoją dawną własność, a za cenę — podobno — 10 000 000 sesterców ofiarowanych żonie Antoniusza, Fulwii, uzyskał od tego ostatniego zatwierdzenie swego stanu posiadania w imieniu zamordowanego dyktatora (por. przyp. 4). Cycero nazywa go „naszym Dejotarem", gdyż w r. 45 bronił go przed Cezarem w czasie procesu o rzekomy zamach na jego życie. 6 Por. przyp. 5. 7 Cezar obłożył kontrybucją miasto Buthrotum w Epirze, a Attyk udzielił jego mieszkańcom kredytu na jej zapłacenie. Uzyskano jednak u dyktatora polecenie zwrotu kontrybucji (co leżało w interesie Attyka, bo mógł odebrać swoje pieniądze), ale nie zdążono go wykonać przed 15 marca. 8 — późniejszy cesarz August, syn siostrzenicy Cezara, adoptowany przezeń w testamencie, wówczas osiemnastoletni młodzieniec. 9 Filip — por. list 148 przyp. 3. Nie uznawał on adopcji swego pasierba do rodziny Juliuszów za prawnie ważną, gdyż nie zatwierdziło jej jeszcze zgromadzenie kurialne. szym 10 grożą śmiercią i głoszą, że ich czyn jest nie do zniesienia. Co będzie według ciebie, gdy ów chłopiec przyjedzie do Rzymu, gdzie nasi wybawcy nie mogą być bezpieczni? Zresztą będą oni zawsze sławni, a przez świa- domość swego czynu nawet szczęśliwi11. Lecz my, jeśli się nie mylę, nie podniesiemy się z upadku. Dlatego pra- gnę uciec gdzie nie ma nawet Pelopidów...12, jak mówi poeta. Nie lubię chociażby tych przyszłych konsulów 13, którzy mnie zmusili, bym ich uczył deklamacji, tak iż nawet u wód nie mogę odpocząć. Lecz jest to wina mojej zbytniej przystępności. Było to bowiem niegdyś koniecz- nością; dziś jest inaczej, bez względu na okoliczności. 3. Jak dawno nie mam już ci o czym pisać! Piszę jed- nak, nie żeby cię zabawić swoim listem, lecz żeby wyłu- dzić twój. Napisz coś o innych; koniecznie o Brutusie, cokolwiek. Piszę to 22 kwietnia za stołem u Westoriusza 14, człowieka nie znającego się na dialektyce, lecz dość bie- głego w arytmetyce. 10 naszym — stronnictwu morderców Cezara. Wokół jego wnuka i przybranego syna zaczyna się już gromadzić stron- nictwo nieprzejednanych cezariańczyków. 11 Sformułowanie abstrakcyjnie filozoficzne, bo w polityce nie widzi Cycero w tej chwili wielkich szans dla obrońców republiki. 12 Kilkakrotnie przez Cycerona powtarzany cytat z trage- dii Akcjusza pt. Pelops; w pełniejszej postaci brzmi on: „gdzie nie usłyszę nawet imienia Pelopidów ani nic o nich". 13 Hirtius i Pansa — wybrani na r. 43 konsulowie, odwie- dzili w swoim czasie Cycerona w towarzystwie jego byłego zięcia Dolabelli i prosili, aby poćwiczył ich w retorycznej de- klamacji. 14 — znajomy Cycerona, wspominany przezeń parokrotnie w listach, ale zwykle dość lekceważąco. 151. (Att. XIV 13 b) Cycero do Antoniusza Puteolanum, 26 kwietnia r. 44 Cycero przesyła pozdrowienie konsulowi Antoniuszowi. 1. Z jednego powodu wolałbym, żebyś osobiście mó- wił ze mną o tym, co przedstawiasz mi w liście: mógł- byś bowiem wtedy poznać moją przyjaźń dla ciebie nie tylko ze słów, lecz także z wyrazu twarzy, spojrzenia i czoła, jak to mówią. Bo choć zawsze cię kochałem, naj- pierw skłoniony do tego twoim oddaniem, potem również i usługami, to w ostatnich czasach ojczyzna tak mi cie- bie poleciła, iż nikt nie jest mi droższy od ciebie. 2. A zwłaszcza twój list, napisany z najżywszą przy- jaźnią i największym dla mnie szacunkiem, tak mnie usposobił, że mi się wydaje, iż nie wyświadczam ci przy- sługi, lecz jej od ciebie doznaję. Zwracasz się bowiem do mnie z prośbą, nie chcąc wbrew mej woli ratować mego nieprzyjaciela, a twego krewnego1, choć mógłbyś to uczy- nić bez żadnego trudu. 3. Zgadzam się więc na to, mój Antoniuszu, z uczu- 1 mego nieprzyjaciela, a twego krewnego — niejakiego Sekstusa Klodiusza, klienta śmiertelnego Cyceronowego wroga Publiusza Klodiusza, który w r. 52 został zabity w bójce pod Bovillae. Sekstus w tymże roku skazany został na wygnanie, na którym przebywał już sześć lat. Tymczasem Antoniusz ożenił się z wdową po Publiuszu, Fulwią, i wykorzystał teraz swe stanowisko rzekomego depozytariusza przedśmiertnych po- stanowień Cezara, aby oświadczyć, że zdążył jeszcze uzyskać od dyktatora decyzję odwołania Sekstusa z wygnania (por. list 150, uw. 4). Podejrzewając jednak w tym wypadku silne sprze- ciwy w senacie, usiłował przejednać ewentualnego przywódcę opozycji, Cycerona, uprzejmym listem pisanym w dn. 20- 24 kwietnia. Odpowiedzią na ten list jest nasz list 151. 151. (ATT. XIV 13b) ciem, że odniosłeś się do mnie jak najwspaniałomyślniej, a zarazem uważam, że o ile w każdym razie powinienem ci w tym ustąpić, to czyniąc tak, robię też ustępstwo na rzecz mego łagodnego charakteru. Nigdy bowiem nie ży- wiłem do nikogo nieprzyjaznych uczuć, ani nawet bar- dziej surowych i ostrych, niż tego wymagało dobro ojczy- zny. Dodać należy, że nawet moja nienawiść dla samego Klodiusza nie była szczególnie wielka, i zawsze uważa- łem, że nie należy prześladować przyjaciół naszych nie- przyjaciół, zwłaszcza niżej postawionych, aby przez to samo nie pozbawiać siebie ich pomocy. 4. Co się zaś tyczy młodego Klodiusza2, to uważam, że do ciebie należy przepoić, jak piszesz, jego młodą du- szę przekonaniem, że między naszymi rodzinami nie po- zostały żadne nieprzyjaźnie. Walczyłem z Publiuszem Klodiuszem, gdyż ja broniłem sprawy publicznej, on — swojej własnej. Nasze spory rozstrzygnęła rzeczpospolita. Gdyby żył, nie miałbym już z nim żadnych sporów. 5. Dlatego, skoro prosisz mnie o to, mówiąc, że nie chcesz wbrew mojej woli korzystać z posiadanej władzy, uczyń to dla chłopca, jeśli uznasz za stosowne, ze wzglę- du na mnie, nie dlatego, żebym w moim wieku mógł po- dejrzewać jakieś niebezpieczeństwa ze strony kogoś tak młodego, lub bym na moim stanowisku miał się oba- wiać jakichkolwiek niepokojów, lecz aby nasza przyjaźń zacieśniła się jeszcze bardziej niż przedtem. Bo przecież, gdy nas rozdzieliły te nieprzyjaźnie, serce twe bardziej było dla mnie otwarte niż dom. Lecz dość o tym. Jeszcze jedno: co będę uważał za twe życzenie i co się będzie 2 młodego Klodiusza — mowa o synu Publiusza i Fulwii, który obecnie przebywał w domu Antoniusza jako jego pa- sierb. ciebie tyczyło, zawsze bez żadnego wahania i najchętniej uczynię. Bądź, proszę, o tym jak najgłębiej przekonany3. 152. (Att. XIV 14) Cycero do Attyka Puteolanum, 27 kwietnia r. 44 1. „Powtórz mi to jeszcze raz" 1. — Nasz Kwintus był w wieńcu w Parylie!2 Czy sam jeden? Dodajesz zresztą, że i Lamia, czemu się dziwię3, ale pragnę wiedzieć, kto był tam jeszcze; wiem zresztą z pewnością, że sami nie- godziwcy. Objaśnisz mi więc to dokładniej. Wysłałem do ciebie 26 kwietnia dość obszerny list, a prawie w trzy godziny później otrzymałem twój, i to dość pokaźny. Nie muszę cię pisemnie zapewniać, że się bardzo uśmiałem z twoich niezmiernie dowcipnych żartów z sekty Westo- 3 Cycero przesłał ten list wraz z listem Antoniusza, na który on jest odpowiedzią, swemu powiernikowi Attykowi, zao- patrując je komentarzem, z którego wynika jasno, że uczucia jego dla Antoniusza były bardzo różne od tych, jakim daje wyraz w tym liście. 1 Cytat z tragedii Pakuwiusza pt. Iliona, który zapadł Cy- ceronowi widocznie w pamięć, ponieważ w poprzednim roku używał go dwukrotnie w dziełach filozoficznych Rozprawy aka- demickie oraz Problem najwyższego dobra. 2 Parylie — święto bogini Pales, 21 kwietnia. Młodszy Kwintus, bratanek Cycerona a siostrzeniec Attyka, wystąpił we wieńcu dla uczczenia przypadającej wówczas rocznicy zwy- cięstwa Cezara pod Mundą, deklarując się tym samym jako zwolennik zamordowanego dyktatora, co oczywiście było wiel- kim zaskoczeniem dla jego rodziny. 3 dziwią się — bo Cycero uważał zawsze Lucjusza Eliusza Lamię za szanownego człowieka. 152. (ATT. XIV 14) riusza i z obyczajów Ferionów w Puteolach. Zwróćmy się więc do spraw poważniejszych. 2. Tak bronisz Brutusów4 i Kasjusza, jak gdybym ja ich ganił, a przecież nie mogę się ich nachwalić. Mówi- łem o złych stronach położenia, nie ludzi. Widzę bowiem, że po usunięciu tyrana pozostała tyrania. Albowiem dzieje się to, czego on nawet nie miał zamiaru robić, na przy- kład w stosunku do Klodiusza 5; wiem na pewno, że Ce- zar nie tylko by tego nie uczynił, lecz nawet by na to nie pozwolił. Za Rufionem Westorianusem pójdzie Wiktor, nigdzie w notatkach Cezara nie zapisany, za nim inni; kogóż zresztą on6 nie odwoła? Słuchamy notatek tego7, którego niewolnikami nie chcieliśmy być. Albowiem któż mógł nie przyjść do senatu w Liberalia?8 Przypuśćmy, że jakoś można było tego uniknąć. Lecz, gdyśmy przyszli, czyż mogliśmy swobodnie wypowiadać swe zdanie? Czyż nie mieliśmy na wszelki sposób bronić praw weteranów, którzy nas otaczali z bronią w ręku, podczas gdy myśmy byli zupełnie bezbronni? Sam jesteś świadkiem, jak mi się nie podobał ten okres bezczynności na Kapitolu 9. Cóż z tego? Czyż to wina Brutusów? Bynajmniej, lecz innych 4 Cycero ma na myśli Marka i Decymusa Brutusów, którzy wraz z Kasjuszem należeli do zabójców Cezara. 5 Por. list poprzedni przyp. 1. 6 on — Antoniusz. 7 Por. list 150, przyp. 4. 8 w Liberalia — 17 marca, tj. na trzeci dzień po śmierci Cezara. W tym to dniu na posiedzeniu zwołanym przez kon- sula Antoniusza senat powziął uchwałę zatwierdzającą (na niewidziane) przedśmiertne postanowienia Cezara, a uczynił tak pod grozą zgromadzonych wokół sali posiedzeń wetera- nów wojsk Cezarowych. 9 Po dokonaniu zamachu na Cezara spiskowcy schronili się na Kapitol i czekając tam bezczynnie dali Antoniuszowi czas ochłonąć i ująć w ręce ster wydarzeń. głupców 10, którzy uważają się za przezornych i mądrych; dla niektórych z nich dość było się cieszyć, dla innych — składać powinszowania, lecz dla nikogo — wytrwać. 3. Lecz pomińmy przeszłość; brońmy ich 11 z całą tro- skliwością i gorliwością i, jak to zalecasz, cieszmy się z Id Marcowych, które dały naszym przyjaciołom, boskim mężom, dostęp do nieba 12, nie dały jednak wolności na- rodowi rzymskiemu. Przypomnij sobie swoje słowa. Czyż nie pamiętasz, jak wołałeś, że wszystko przepadło, jeśli urządzi się jego pogrzeb?13 Widzisz przeto, co z tego wynikło. 4. Piszesz, że 1 czerwca Antoniusz ma złożyć wniosek w sprawie prowincyj, żądając dla siebie obu Galii z prze- dłużeniem terminu14; czyż będzie wolno rozstrzygnąć to swobodnie? Jeśli będzie wolno, będę się cieszył z odzy- skanej wolności; jeżeli nie, cóż mi przyniosła ta zmiana władcy, oprócz radości, jakiej doznałem na widok słusznej zguby tyrana? 5. Donosisz mi, że w świątyni bogini Ops 15 odbywają się rabunki; widzieliśmy to i wówczas. Jesteśmy przez 10 Aluzja do znaczenia imienia pospolitego brutus, który oznacza kogoś głupiego, nierozumnego. 11 ich — zabójców Cezara. 12 dostęp do nieba — nieśmiertelną sławę. 13 Attyk przewidywał słusznie, że zgoda na uroczysty po- grzeb Cezara da Antoniuszowi i całej partii cezariańskiej wiel- kie atuty w ręce. Mowę Antoniusza na tym pogrzebie przedsta- wił Szekspir w słynnej scenie swego Juliusza Cezara. 14 Normalny okres sprawowania władzy namiestniczej na prowincji trwał wówczas dla byłych konsulów dwa lata; Anto- niusz chciał sobie zabezpieczyć gallickie zaplecze na dłuższy przeciąg czasu. 15 W świątyni bogini Ops (bogini Ziemi, płodności urodza- jów) przechowywano skarbiec państwowy; Antoniusz i Dola- bella mieli zeń czerpać w sposób równie bezceremonialny, jak nielegalny. 152. (ATT. XIV 14) tych znakomitych mężów uwolnieni, ale nie wolni. Jest tp więc ich chwała, nasza wina. A ty mnie zachęcasz, abym pisał historię, abym przedstawił razem wszystkie zbrodnie tych, którzy nas dotąd prześladują? Czyż będę mógł nie chwalić tych samych, którzy ciebie wzięli za świadka? 16 Nie chodzi mi o to grosiwo, lecz ciężko jest miotać obelgi na ludzi życzliwych bez względu na to, jacy są. 6. O wszystkich moich planach, jak piszesz, będziemy mogli zdecydować coś pewnego l czerwca. Przybędę tego dnia i dołożę wszelkich starań i sił, aby przy po- mocy twego autorytetu i wpływu, jak również dzięki bezwzględnej słuszności sprawy przeszła w senacie owa uchwała dotycząca Butrotczyków, o której piszesz17. Co do tego, co mi każesz przemyśleć, przemyślę, choć w po- przednim liście tobie właśnie poleciłem zastanowić się nad tym. Ty zaś, jak gdyby praworządność została już przywrócona, oddajesz swoim sąsiadom Massylijczykom ich własność18. Przy pomocy sił zbrojnych (na które nie wiem, w jakim stopniu możemy liczyć), będzie można przywrócić porządek prawny, lecz nie przy pomocy auto- rytetu. (15) 1. Krótki list, który później napisałeś, o liście Bru- 16 Wzmianka ta staje się zrozumiała w zestawieniu z uryw- kiem wcześniejszego listu do Attyka (XIV 3, 2) z 8/9 kwietnia, z którego wynika, że jacyś nie znani z imienia zwolennicy Cezara porobili w swych testamentach zapisy na rzecz Cyce- rona, a na świadka przy tym powoływali Attyka — oczywiście w tej myśli, aby zawiadomił on o tym swego przyjaciela. 17 Por. list 150, przyp. 7. 18 Nie znamy bliżej przedmiotu tej aluzji. Być może po zdobyciu przez Cezara Marsylii, która opowiedziała się po stro- nie Pompejusza, Attyk nabył z licytacji jakąś skonfiskowaną własność tego miasta w Rzymie lub w Italii, sąsiadującą z jego posiadłościami. tusa do Antoniusza oraz o jego liście do ciebie — był mi bardzo miły. Zdaje się, że może być lepiej, niż było do- tychczas. Lecz trzeba się zastanowić, gdzie mamy być i dokąd mamy się udać już teraz. 153. (Att. XIV 22) Cycero do Attyka Puteolanum, 14 maja r. 44 1. Zawiadomiony przez Pilię 1, że 15 wysyła do ciebie posłańców, natychmiast bazgrzę te słowa. Przede wszyst- kim chcę ci donieść, że wyjeżdżam stąd do Arpinum 17 maja. Tam więc poślesz, jeśli później coś będziesz miał; zresztą ja sam bardzo prędko przyjadę. Pragnę bo- wiem, zanim przybędę do Rzymu, staranniej wywąchać, co będzie. Zresztą boję się, żem się w swych przypuszcze- niach nie bardzo pomylił. Nie jest bynajmniej tajemnicą, co oni2 knują; mój zaś uczeń, który dziś ze mną je obiad3, bardzo kocha tego, którego nasz Brutus zranił. Jeżeli chcesz wiedzieć — jasno to zrozumiałem — oni boją się spokoju; mają takie założenie i głośno to mówią, że zabito sławnego męża, że przez jego zgubę całe pań- stwo popadło w zamęt, że wniwecz obrócą się jego dzieła, gdy tylko my przestaniemy się obawiać; że pobłażliwość wyszła mu na złe; gdyby się nią nie kierował, nic po- dobnego by go nie spotkało. 1 — żona Attyka. 2 my i oni — oznacza w tym czasie w ustach Cycerona zwolenników dawnego ustroju republikańskiego i obóz ceza- riańczyków. 3 — Hirtius, por. list 150 przyp. 13. 153. (ATT. XIV 22) 2. Mnie zaś przychodzi do głowy, że jeżeli Pompejusz 4 przybędzie z silnym wojskiem, co jest prawdopodobne, będzie z pewnością wojna. Dręczę się, mając ten obraz przed oczyma duszy. Bo nie będzie nam już wolno tego, co wówczas tobie było wolno, bośmy się wtedy otwarcie cieszyli5. Dlatego krzyczą o naszej niewdzięczności. W ża- den sposób nie będzie wolno tego, co wówczas było wolno tobie i wielu innym. Trzeba więc rozjaśnić swe oblicze i udać się do obozu? Lepiej tysiąc razy umrzeć, zwłaszcza w tym wieku. Przeto Idy Marcowe już nie tak mnie cie- szą, jak dawniej; kryje się w nich wielki błąd. Lecz u tych młodzieńców 6 Inne szlachetne czyny tą zmywają winę. Jeżeli jednak spodziewasz się czegoś lepszego, bo więcej słyszysz i uczestniczysz w naradach, proszę cię, napisz do mnie i pomyśl zarazem, co powinienem uczynić w sprawie religijnego poselstwa 7. Tu bowiem wielu mnie ostrzega, abym nie pojawiał się w senacie 1. Mówią, że na ten dzień szykuje się żołnierzy i właśnie przeciw tym, którzy, jak mi się zdaje, gdziekolwiek indziej będą bez- pieczniejsi niż w senacie. 4 — syn Gnejusa Sekstus, który pomimo klęski ponie- sionej pod Mundą trzymał się dotąd w Hiszpanii. 5 W nadchodzącej wojnie domowej nie widzi Cycero dla siebie możliwości zajęcia stanowiska neutralnego: zbyt wyraź- nie afiszował się ze swoją radością po zamordowaniu Cezara. 6 u tych młodzieńców — mowa o Brutusie i Kasjuszu. Na- stępujący wiersz pochodzi z nieznanej tragedii greckiej. 7 Cycero nosił się z myślą opuszczenia Rzymu i Italii pod jakimś honorowym pozorem, np. jako kierownik poselstwa mającego spełnić obowiązki religijne w imieniu państwa rzym- skiego. Cycero do Attyka 154. (Att. XV l b) Sinuessa, 18 maja r. 44 1. Wczoraj, wyjeżdżając z Puteolanum, wysłałem do ciebie list, po czym zawróciłem do Kumanum. Tam wi- działem Pilię w dobrym zdrowiu. Widziałem ją też wkrótce potem w Kumach: przybyła bowiem na pogrzeb, na którym i ja byłem. Nasz przyjaciel, Gnejus Lukullus, chował matkę. Zostałem więc tego dnia w Sinuessanum, a na drugi dzień rano, jadąc do Arpinum, skrobię ten list. 2. Nie mam jednak żadnej nowiny, którą mógłbym ci napisać lub ciebie się zapytać, chyba że to uznasz za nowinę: nasz Brutus przysłał mi mowę wygłoszoną na Kapitolu 1 i prosił, abym ją bezstronnie poprawił, za- nim ją wyda. Jest to mowa napisana bardzo wytwornie pod względem doboru myśli i słów, tak iż trudno o coś lepszego. Ja jednak, gdybym omawiał taką sprawę, na- pisałbym z większym żarem2. Widzisz przecież, jaki jest temat i osoba mówcy. Dlatego nie mogłem jej poprawić. W rodzaju bowiem, w jakim Brutus chce celować i jaki on uznaje za najlepszy styl krasomówczy, tyle osiągnął w tej mowie, iż trudno o coś wykwintniejszego. Lecz ja — słusznie czy niesłusznie — poszedłem inną drogą. Chciałbym jednak, abyś tę mowę przeczytał, jeżeli jej już przypadkiem nie przeczytałeś, i abyś mi powiedział, co o niej sądzisz. Zresztą obawiam się, abyś, kierując 1 na Kapitolu — bezpośrednia po zamordowaniu Cezara. 2 Brutus był zwolennikiem stylu tzw. attyckiego w wy- mowie, polegającego na prostocie i oszczędności środków ekspresji, Cycero zaś hołdował bardziej efektownemu kraso- mówstwu. 155. (ATT. XV 4) się swoim przydomkiem, nie okazał się nadattyckim. Je- żeli jednak przypominasz sobie pioruny Demostenesa, zrozumiesz, że można przemawiać najbardziej po attycku, a przecież z mocą. Lecz o tym pomówimy osobiście. Teraz nie chciałem, aby Metrodor przybył do ciebie bez listu lub z pustym listem. 155. (Att. XV 4) Cycero do Attyka Arpinum, 24 maja r. 44 1. Dnia 24 maja o godzinie dziesiątej 1 przybył do mnie posłaniec od Kwintusa Fufiusza, przynosząc mi jakiś niewyraźny liścik, w którym ten prosi, abym się z nim pogodził. Bardzo nietaktownie, jak to zwykle on; zresztą, jeżeli się kogoś nie lubi, to wszystko, co on zrobi, wydaje się nietaktowne. Napisałem mu w sposób, który, jak przypuszczam, pochwalisz. Ten sam posła- niec oddał mi dwa twoje listy, jeden pisany 22, drugi 23. Odpisuję wpierw na list późniejszy i szczegółowszy. Chwalę; nawet jeżeli Karfulenus popłynął wstecz...2 Opisujesz mi burzycielskie plany Antoniusza. Oby raczej odwołał się do ludu niż do senatu, ufam jednak, że tak będzie. Lecz wydaje mi się, że cały ten jego plan zmie- rza do wojny, jeżeli się odbierze prowincję Decimusowi Brutusowi3. Jakiekolwiek mam zdanie o jego sile, nie 1 o godzinie dziesiątej — czwartej po południu wedle na- szej rachuby czasu. 2 Miejsce prawdopodobnie zepsute i stąd niejasne. Wyrazy popłynął wstecz stanowią aluzję do Eurypidesa Medei w. 409. 3 Decimiis Brutus był namiestnikiem Galii Nadpadańskiej. wydaje mi się, żeby się mogło obejść bez wojny. Lecz nie pragnę jej, ponieważ dbam o Butrotczyków4. Śmie- jesz się? A ja boleję, że to zostało załatwione nie dzięki mojej gorliwości, troskliwości i wpływom. 2. Piszesz, że nie wiesz, co mają robić nasi5; mnie już dawno dręczy to pytanie. Głupio więc się pocie- szać Idami Marcowymi; mieliśmy bowiem odwagę mę- żów, lecz rozum, wierzaj mi, dzieci. Drzewo zostało ścięte, lecz nie wyrwane z korzeniami. Widzisz, jak wy- rastają nowe gałęzie. Wróćmy tedy do Rozpraw Tusku- lańskich6, ponieważ często się na nie powołujesz. Przed Saufejuszem zamilczę o tobie, i nigdy mu nic nie zdra- dzę. Piszesz, że Brutus chciał być zawiadomiony, kiedy przyjadę do Tuskulanum; będę tam 27, jak ci już pi- sałem, i pragnę cię tam jak najprędzej ujrzeć. Sądzę bowiem, że będę musiał jechać do Lanuwium, i nie obejdzie się bez ludzkiego gadania. Lecz o tym się po- myśli. 3. Przechodzę do wcześniejszego listu. Pomijam tę sprawę Butrotczyków; mam ją zamkniętą w głębi serca; niech tylko nadarzy mi się sposobność do działania. Co się tyczy mowy Brutusa7, jesteś po prostu natarczywy, 4 Por. list 150 przyp. 7 i list 152 przyp. 17. Zdaje się, że Cycero żartem twierdzi, iż póki nie ma wojny domowej, prawa klientów jego przyjaciela są zabezpieczone. 5 Por. list 153 przyp. 2. 6 Aluzja do dzieła Cycerona pod tym tytułem; w dziele tym, napisanym w roku poprzednim, wykładał Cycero stoicką naukę o tym, że cnota sama wystarcza do zapewnienia szczę- ścia człowiekowi. Attyk, powołując się często na ten utwór przyjaciela, zdradzał jak gdyby swoją szkołę epikurejską, która wyznawała zupełnie inne poglądy. Dlatego też Cycero żartuje, że nie zdradzi go przed Saufejuszem, innym epikurejczykiem. (Por. list 18, przyp. 5). 7 Por. list poprzedni. pisząc o tym powtórnie i tak obszernie. Ja mam bronić tej samej sprawy, co on? Mam pisać bez prośby z jego strony? Nigdy współzawodnictwo nie mogłoby być bar- dziej obraźliwe. — „Ale — mówisz — napisz coś w ro- dzaju Heraklidesa"8. — Nie wymawiam się, ale trzeba i treść obmyślić, i wyczekać pory stosowniejszej do pi- sania. Możesz o mnie sądzić, co ci się podoba (chciałbym, żeby jak najlepiej), jednak jeżeli to się skończy tak, jak się zanosi, to nie miej mi za złe, ale nie radują mnie już Idy Marcowe. Albo on nigdy by nie wrócił9 i strach nie zmusiłby nas do potwierdzenia jego postanowień10, albo — tu posłucham rady Saufejusza i porzucę Roz- prawy Tuskulańskie 11, do których ty chcesz skłonić na- wet Westoriusza12 — cieszyłem się takimi względami tamtego (niech go bogowie zgubią, choć już martwego!), że w moim wieku nie trzeba mi już było unikać władcy, po którego zabiciu i tak nie jesteśmy wolni. Rumienię się, wierz mi, lecz już to napisałem i nie chcę wyma- zywać. 4. Wolałbym, aby wiadomość o Menedemie była praw- 8 Heraklides z Pontu — uczeń Platona, pisał dialogi w któ- rych jako uczestnicy rozmowy występowały sławne osobisto- ści historyczne. 9 on nigdy by nie wrócił — Cezar nie wróciłby z projekto- wanej wyprawy na Partów, której realizacji przeszkodził za- mach dn. 15 marca 44 r. 10 Por. list 150, przyp. 4. 11 Por. przyp. 6. Cycero formułuje tu (skrótowo i z prze- skokami) myśl następującą: gdyby nawet Cezar powrócił ze Wschodu i pozostał przy władzy, to ja osobiście nie miałem się czego z jego strony obawiać: nie bardzo to zgodne z moim stoickim światopoglądem, ale czasami miałoby się ochotę zo- stać epikurejczykiem. 12 Westoriusz to ten niezbyt pojętny miłośnik filozofii wspomniany w liście 150, przyp. 14. da 13; i aby się sprawdziła pogłoska o królowej 14. O resz- cie pomówimy osobiście, przede wszystkim o tym, co mają robić nasi, i co my, jeżeli Antoniusz zamierza obsa- dzić senat żołnierzami. Gdybym dał ten list jego posłań- cowi 15, obawiałbym się, że go otworzy. Wysyłam więc przez umyślnego, musiałem bowiem odpisać na twoje listy. 156. (Att. XV 16 a) Cycero do Attyka Arpinum, 12 czerwca r. 44 Powiadam ci, że ta okolica jest bardzo miła, dobrze ukryta i, o ile chce się coś napisać, wolna od niepro- szonych gości. Lecz czuję jednak, że dom mi jest najmil- szy. Dlatego same nogi ciągną mię do Tuskulanum. Zdaje mi się, że ten zbyt malowniczy widok wąskiego brzegu wkrótce mi się sprzykrzy. Boję się również deszczów, je- żeli moje Prognostyki1 są słuszne; bo żaby tak głoszą. Proszę cię, donieś mi, gdzie i kiedy będę się mógł zoba- czyć z naszym Brutusem. 13 W jednym z poprzednich listów (z dn. 19 maja) daje Cycero wyraz zadowoleniu z powodu rzekomego uśmiercenia jakiegoś greckiego służalca imieniem Menedemus. 14 Krążyły wówczas w Rzymie jakieś pogłoski o królowej Egiptu Kleopatrze, kochance Cezara, ale nie wiemy, co było ich przedmiotem. 15 jego posłańcowi — wspomnianego na początku listu Fufiusza Kalenusa. 1 Aluzja do Cyceronowego przekładu Prognostyków grec- kiego poety Arata. 157. (ATT. XVI 6) 157. (Att. XVI 6) Cycero do Attyka Wibona, 25 lipca r. 44 1. Do tej pory (płynąłem bowiem do Wibony 1, do Syki) odbywałem żeglugę raczej wygodną niż szybką: przeważnie były w użyciu wiosła; nie było zupełnie wia- trów. Dla nas było to korzystne: wypadło nam przebyć dwie zatoki, Pestańską i Wibońską 2; obie przepłynęliśmy z rozwiniętymi żaglami3. Przyjechałem więc do Syki . w osiem dni po opuszczeniu Pompejanum4, gdyż przez jeden dzień zatrzymałem się w Welii. Z przyjemnością zajechałem tam do naszego Talny i nie mogłem być go- ścinniej przyjęty, zwłaszcza pod jego nieobecność. W dniu 24 lipca przybyłem do Syki; oczywiście czułem się u nie- go jak we własnym domu; spędziłem więc tu jeszcze drugi dzień. Sądzę jednak, że gdy przybędę do Regium 5, będę musiał się zastanowić, zamierzywszy tę długą żeglugą 6 — czy płynąć statkiem handlowym do Patrai7, czy też lek- kim statkiem do Tarenckiej Leukopetra 8, stamtąd zaś na 1 Wibona (Vibo Valentia, inaczej Hipponium; — dziś Vibo Valentino w Kalabrii na płd.-zach. cyplu Italii. Cycero wobec niepewnej sytuacji politycznej w Rzymie postanowił udać się na Wschód, dokąd zresztą w tym samym czasie wyruszali także szermierze republiki Brutus i Kasjusz, aby zorganizo- wać tam zbrojny opór przeciw Antoniuszowi. 2 — dziś Zatoka Salerno i Zatoka św. Eufemii u płd.-zach. brzegów Italii. 3 Starożytni rozwijali żagle także w czasie ciszy morskiej. 4 — posiadłość i willa Cycerona nad Zatoką Neapolitańską. 5 — miejscowość nad Cieśniną Messyńska. 6 Cytat z Homera Odysei ks. III w. 169. Por. przyp. 1. 7 — miasto na płn. wybrzeżu Peloponezu w Grecji. 8 — zapewne miejscowość zwana zwykle Leuca na dzi- siejszym przylądku S. Maria di Leuca. Korcyrę; jeżeli zaś statkiem przewozowym, to czy wprost morzem, czy też przez Syrakuzy. O tym napiszę do ciebie z Regium. 2. Zaiste, mój Attyku, często się zastanawiam: Na cóż ci ta podróż?...9 Czemuż nie jestem z tobą? Czemu nie oglądam pereł Ita- lii, moich drogich will? Lecz dość i aż nadto, że nie jestem z tobą. Od czegóż jeszcze uciekam? Od niebezpie- czeństwa? Lecz właśnie teraz, jeśli się nie mylę, nie ma żadnego; utwierdza mnie w tym przekonaniu twój auto- rytet; piszesz bowiem, że mój wyjazd wynoszą pod nie- biosa, pod warunkiem jednak, że wrócę przed 1 stycznia; będę się oczywiście o to starał. Wolę bowiem być pełen obawy w domu niż wolny od obaw w twoich Atenach. Lecz zbadaj, jak to się wszystko obróci, i napisz mi, albo — co bym wolał — sam przywieź wiadomość. Lecz dość o tym. 3. Chciałbym natomiast, abyś dobrze przyjął to, że mówię z tobą o tej drugiej sprawie, ponieważ wiem, że tobie więcej na tym zależy niż mnie samemu: na bogów, załatw to, zapłać moje długi! Zostawiłem dosyć ładne resztki, lecz trzeba dołożyć starań, aby moi współspad- kobiercy mieli l sierpnia zapłacone za majątek Kluwiusza. Zobacz też, jak trzeba się ułożyć z Publiliuszem10. Nie powinienem przynaglać, bo nie korzystam z przysługują- cego mi prawa, chcę jednak i jego całkowicie zaspokoić. Cóż mam powiedzieć w sprawie Terencji?11 Jeżeli mo- żesz, zapłać jej nawet przed terminem. Jeżeli zaś, jak się 9 Wiersz nieznanego dramaturga greckiego. 10 — brat drugiej żony Cycerona, z którym po rychłym z nią rozwodzie trwały targi o spłatę jej posagu. Por. list 142. 11 Również z pierwszą żoną Cycerona, Terencją, toczą się spory finansowe w następstwie rozwodu. 157. (ATT. XVI 6); 158. (ATT. XVI 8) spodziewam, wkrótce przybędziesz do Epiru, proszę, abyś zabezpieczył to, co winienem jako poręczenie, wszystko zapłacił i zostawił załatwione. Lecz o tym dosyć i oba- wiam się, żebyś nie uważał, iż zanadto. 4. Teraz dowiedz się, jaki jestem roztargniony. Posła- łem ci książkę O sławie 12. Lecz jest w niej taka sama przedmowa jak w trzeciej księdze Rozpraw akademic- kich 13. Stało się to z tej przyczyny, że mam cały zwój 14 wstępów; zwykle z niego wybieram, jeżeli napiszę jaki utwór. I oto w Tuskulanum, nie pamiętając, że już uży- łem tego wstępu, włączyłem go do tej książki, którą ci posłałem. Gdy jednak na statku czytałem Rozprawy aka- demickie, zauważyłem swą pomyłkę. Natychmiast więc na- pisałem nowy wstęp i wysłałem do ciebie. Tamto ode- tniesz, a to przykleisz 15. Oddaj pozdrowienie Pilii i Attyce, mojej pieszczotce i mojej ulubienicy. 158. (Att. XVI 8) Cycero do Attyka Puteolanum, 2 listopada r. 44 1. Gdy będę znał dzień swego przyjazdu, zawiadomię cię. Muszę czekać na rzeczy, które mają przybyć z Ana- gnii1, poza tym służba mi choruje, 1 listopada wieczorem 12 — nowe dziełko filozoficzne Cycerona, nam nie zacho- wane. 13 Mowa o trzeciej księdze drugiej redakcji (por. listy 144 i 145), nam nie zachowanej. 14 Por. przyp. 15. 15 Książka starożytna miała formę zwoju, wystarczyło więc odciąć początkową część, zawierającą fałszywy wstęp, a do- kleić nowy; w książce naszego typu trzeba by usunąć cały pierwszy arkusz. 1 — miejscowość ponad 50 km na płd. wsch. od Rzymu. dostałem list od Oktawiana. Porywa się na wielkie dzieło 2; weteranów, którzy są w Kazylinum i w Kalacji 3, przecią- gnął na swoją stronę. Nic dziwnego: daje im po pięćset denarów; zamierza objechać pozostałe ich osady4. Po pro- stu dąży do tego, aby wojna z Antoniuszem toczyła się pod jego dowództwem. Widzę więc, że w ciągu niewielu dni będziemy pod bronią. Za kimże jednak mamy iść? Weź pod uwagę jego nazwisko, jego wiek5. Ode mnie zaś żąda, abym przede wszystkim spotkał się z nim pota- jemnie w Kapui lub niedaleko Kapui. Jest dziecinny, my- śląc, że to się uda urządzić potajemnie. Wytłumaczyłem mu w liście, że to zbyteczne i niemożliwe. 2. Przysłał więc do mnie niejakiego Cecynę z Wola- terry, swego przyjaciela, który mi oświadczył, że Anto- niusz z legionem Skowronków 6 maszeruje do Rzymu, żą- da pieniędzy od miast municypalnych, prowadzi legion 2 Jesienią r. 44 doszło do otwartego rozłamu pomiędzy Oktawianem, występującym jako spadkobierca Cezara, a Anto- niuszem, który wykorzystywał swe stanowisko urzędującego konsula dla zapewnienia sobie dyktatury. Ponieważ jednak Antoniusz pozostawał też w konflikcie z republikańską partią w senacie, do której filarów należał Cycero, Oktawian posta- nowił sprzymierzyć się z nią przeciw konsulowi. 3 — miejscowość w Kampanii. 4 Zwolnionych ze służby (przy demobilizacji) żołnierzy osa- dzono na nadawanych im za darmo gospodarstwach rolnych, przeważnie w zwartych osadach, zwanych koloniami. Ponie- waż jednak nie umieli oni gospodarować, chętnie rozglądali się za innym sposobem zarobkowania. 5 jego nazwisko, jego wiek — Oktawian miał zaledwie 18 lat, nosił teraz (po formalnie zatwierdzonej adopcji) na- zwisko Cezara — z obu tych względów istotnie mało nadawał się na szermierza i przywódcę partii konserwatywno-republi- kańskiej. 6 — był to legion sformowany przez Cezara w r. 51 z sa- mych Gallów: Antoniusz mógł więc nań liczyć bez zastrzeżeń w konflikcie z władzami rzymskimi. 158. (ATT. XVI 8); 159. (ATT. XVI 9) w pogotowiu bojowym. Radził się mnie, czy ma się udać do Rzymu z trzema tysiącami weteranów, czy też obsa- dzić Kapuę i nie wpuszczać tu Antoniusza, czy wreszcie udać się do trzech legionów macedońskich, które odby- wają marsz wzdłuż Morza Adriatyckiego; spodziewa się, że opowiedzą się po jego stronie. Nie chciały one przy- jąć darów od Antoniusza (przynajmniej jak on opowia- da), obrzuciły go wymysłami i opuściły, nie wysłuchaw- szy jego mowy do końca. Jednym słowem, ogłasza się za wodza i sądzi, że mnie nie powinno przy nim zabraknąć. Ja mu doradziłem, aby jechał do Rzymu. Wydaje mi się, że będzie miał za sobą i hołotę miejską, i nawet porząd- nych ludzi, jeśli potrafi wzbudzić zaufanie. O Brutusie, gdzież jesteś? Jak świetną sposobność pomijasz! Nie prze- widziałem takiego rozwoju wypadków, lecz przypuszcza- łem, że coś podobnego nastąpi. Teraz potrzebuję twojej rady: czy mam jechać do Rzymu, czy pozostać tutaj, czy może uciec do Arpinum — bo tamto miejsce jest bez- pieczne? Chyba jednak do Rzymu, aby mnie nie zabrakło, gdy się coś stanie. Rozwikłaj więc to zagadnienie. Nigdy nie byłem w trudniejszym położeniu. 159. (Att. XVI 9) Cycero do Attyka Puteolanum, 4 listopada r. 44 Jednego dnia otrzymałem dwa listy od Oktawiana, tym razem, abym natychmiast przybył do Rzymu: on chce działać w porozumieniu z senatem. Odpisałem mu, że senat nie może się zebrać przed 1 stycznia, w co istotnie wierzę. On zaś dodaje: „wedle twoich rad"1. Cóż wiele mówić? On nalega, ja zaś się zastanawiam. Nie ufam jego wiekowi, nie znam jego zamiarów. Nic nie chcę poczynać bez twego Pansy 2. Boję się, żeby Antoniusz nie zwycię- żył, i nie chce mi się oddalać od morza3; lękam się także, aby w mojej nieobecności ktoś nie dokonał jakiego świet- nego czynu. Warronowi nie podobają się zamysły tego chłopca; mnie — przeciwnie. Jeśli ma wierne wojsko, może pozyskać Brutusa i działa otwarcie 4. Dzieli w Ka- pui swe wojsko na centurie, płaci im żołd z góry. Już, już przeczuwam wojnę. Odpowiedz mi na to. Dziwię się, że mój posłaniec wyjechał l listopada z Rzymu bez twego listu. 160. (Att. XVI 11) Puteolanum, 5 listopada r. 44 Cycero do Attyka 1. Dnia 5 listopada otrzymałem od ciebie dwa listy, z których jeden wysłałeś 1, drugi o dzień wcześniej. Naj- pierw więc odpowiadam na wcześniejszy. Cieszę się, że pochwalasz moje dzieło1; przytoczyłeś z niego same 1 wedle twoich rad — słowa te należy rozumieć jako za- kończenie pierwszego zdania: Oktawian pisał, że chce działać w porozumieniu z senatem, trzymając się rad Cycerona. 2 — jeden z dwu konsulów wybranych na rok następ- ny, 43. 3 od morza — którym w razie niebezpieczeństwa można było odpłynąć do Grecji. 4 Zdanie nie dokończone, które należało by uzupełnić: można go poprzeć. 1 Cycero ma tu na myśli zapewne swoją II Filipikę, którą ogłosił w tym czasie w formie pamfletu politycznego i posłał Attykowi do oceny. kwiatki, które wydały mi się jeszcze barwniejsze dzięki twojej ocenie. Bałem się bowiem twego czerwonego ołów- ka 2. Co do Syki, jest tak, jak piszesz3; z trudem po- wstrzymałem się od wzmianki o Septymii. Lekko więc o tym napomknę, bez żadnej nagany dla Syki lub Septy- mii. Powiem jednak bez ogródek, jak to zrobił Lucyliusz 4, aby dzieci i wnuki5 nasze wiedziały, że on miał dzieci z córką Gajusa Fadiusza. Obym też dożył tego dnia, kiedy ta mowa rozejdzie się tak swobodnie, że dostanie się na- wet do domu Syki. Lecz na to trzeba takiego czasu, jak za ich triumwiratu. Niech zginę, jeśli to nie jest dow- cipne! Przeczytaj to Sekstusowi6 i napisz mi jego zdanie. On starczy mi za tysiące7. Wystrzegaj się jednak wtrą- cania się Kalenusa i Łysiny 8. 2. Obawiasz się, żebyś mi się nie wydał gadułą; któż jest nim mniej od ciebie? Podobnie jak Arystofanesowi jamby Archilocha9, mnie twój list wydaje się tym lep- szy, im jest dłuższy. A że mnie napominasz, to chociaż- 2 Attyk znaczył widocznie na przesyłanych mu egzempla- rzach czerwonym ołówkiem ustępy budzące jego wątpliwości. 3 Następujące aluzje są dla nas często niezrozumiałe skut- kiem tego, że nie mamy listu Attyka, na który one są odpo- wiedzią. 4 — słynny satyryk rzymski z drugiej połowy II w. Por. list 88, przyp. 12. 5 Frazes częsty w greckiej poezji epickiej. 6 Sextus Peducaeus — bliski przyjaciel Attyka, który po latach będzie przy jego śmierci. Cycero wspomina o nim w li- stach z tych tygodni kilkakrotnie. 7 Cytat z filozofa greckiego Heraklita. 8 Quintus Fufius Calenus (o nim por. list 9, 12 1) oraz Caius Matius, złośliwie nazywany przez Cycerona Łysiną — przyjaciele Antoniusza. 9 Arystofanesowi jamby Archilocha — Arystofanes był najznakomitszym greckim komediopisarzem w w. V, Archiloch żył w w. VII i celował zwłaszcza w napastliwych wierszach osobistych (jambach). byś mnie nawet ganił, nie tylko bym to ścierpiał, lecz nawet się cieszył, bo w tej naganie rozum łączy się z życzliwością. Chętnie więc poprawię to, coś zganił10, umieszczając słowa: „tym samym prawem, co majątek Rubriusza, raczej niż „co Scypiona" i stonuję pochwały oddawane Dolabelli. Jednak wydaje mi się, że w tym miejscu jest ładna ironia: że „on trzykrotnie wystąpił do walki przeciw swym współobywatelom". Wolę też słowa: „najbardziej oburzające jest, że on żyje", niż: „cóż bar- dziej oburzającego?". 3. Nie sprawia mi przykrości, że chwalisz Peplografię Warrona11; dotychczas nie zapożyczyłem od niego tego sposobu pisania w rodzaju Heraklidesa 12. Namawiasz mnie do pisania; miło to z twojej strony, wiedz jednak, że nic innego nie robię. Zmartwiłem się twoim zaziębieniem; bądź, proszę, ostrożny, jak zwykle. Cieszy mnie, że masz pożytek z dzieła O Tytusie... 13 Owi Anagnijczycy to oficer Mustela i Lakon, wielki pijak 14. Książkę, o którą prosisz, wygładzę i wyślę 15. 4. Teraz odpisuję na drugi list. Panajtiosową 16 naukę O obowiązkach zawarłem w dwu księgach. On napisał ich trzy: ale podzieliwszy problem na początku w ten sposób, że są trzy rodzaje dociekania tego, co jest obowiązkiem: 10 Znów aluzje do poprawek Attyka w II Filipice. 11 Pod tym greckim tytułem należy prawdopodobnie rozu- mieć encyklopedię biograficzną Warrona pt. Imagines (Obra- zy), zawierającą krótkie życiorysy sławnych ludzi. 12 Por. list 155, przyp. 8. 13 Od tych słów zaczyna się dziełko Cycerona pt. Kata czyli o starości dedykowane Attykowi. 14 Znów aluzja do II Filipiki. 13 Mowa o świeżo napisanym dziełku retorycznym Cycerona pt. Topica. 16 Panajtios — znakomity filozof grecki ze szkoły stoickiej, przyjaciel Scypiona Młodszego. 160. (ATT. XVI 11) jeden, kiedy się zastanawiamy, czy coś jest szlachetne, czy haniebne; drugi — czy coś jest korzystne, czy nie; trze- ci, jak należy rozstrzygać, gdy zdaje się zachodzić sprzecz- ność pomiędzy tymi kryteriami — jak to było np. w spra- wie Regulusa, kiedy szlachetnie było powrócić, a ko- rzystne zostać 17 — dwa pierwsze zagadnienia znakomicie przedstawił, a trzecim obiecał zająć się później, lecz nic na ten temat nie napisał. Ten punkt opracował później Posejdonios 18. Zamówiłem tę jego książkę i napisałem do Atenodora Kalwusa 19, aby mi przysłał streszczenia; wła- śnie na to czekam. Proszę cię, przypomnij mu i poproś, żeby mi to wysłał jak najprędzej. Jest tam właśnie mowa o obowiązkach zależnych od okoliczności. Co się tyczy twego pytania o tytuł, nie wątpię, że kathekon to obo- wiązek, chyba że ty jesteś innego zdania; ale tytuł O obo- wiązkach brzmi pełniej20. Dedykuję tę książkę memu synowi; wydało mi się to bardzo stosowne. 5. O Myrtylu napisałeś bardzo jasno. Jak ty ich zaw- sze dobrze rozumiesz! Więc to tak? Na Decymusa Bru- tusa? 21 Niech ich bogowie skarżą! 17 Marcus Atilius Regulus — konsul w r. 256, dostał się w roku następnym do niewoli kartagińskiej, a wysłany w r. 251 do Rzymu dla rokowań o wymianę jeńców, sam doradził od- rzucenie przywiezionych przez siebie propozycji nieprzyjaciel- skich, po czym wierny danemu słowu powrócił z taką odpo- wiedzią do Kartaginy, gdzie wedle legendy czekała go okrutna śmierć. 18 Por. list 14, przyp. 6. 19 — filozof stoicki, późniejszy nauczyciel cesarza Augusta. 20 Grecki stereotypowy tytuł tego rodzaju rozpraw brzmiał Peri kathekontos, tj. o powinności, obowiązku (w I. poj.). Cy- cero jednak uważa za pełniejszy tytuł O obowiązkach. 21 Antoniusz oskarżył niejakiego Myrtyla o zamach na swoje życie z poduszczenia Decymusa Brutusa. Na Decymusa Brutusa należy uzupełnić: chcą to zwalić. 6. Jak już pisałem, nie ukrywałem się w Pompeja- num22, najpierw z powodu burz, od których nie ma nic bardziej przykrego; dalej, ponieważ codziennie przycho- dzą listy od Oktawiana 23, abym podjął się tej sprawy, przyjechał do Kapui, po raz drugi ocalił państwo, i stam- tąd natychmiast podążył do Rzymu. Wstyd jest odmówić; lecz przyjąć znów każdy się wzdraga 24. On jednak działał i działa energicznie. Przybędzie do Rzymu z wielkim wojskiem; ale to jeszcze zu- pełne dziecko: sądzi, że uda mu się natychmiast zwołać senat. Kto przyjdzie? A jeżeli nawet przyjdzie, to któż w tak niepewnym położeniu ośmieli się stawić czoło Antoniuszowi? l stycznia może być dla senatu oparciem, ale możliwe jest, że starcie nastąpi przedtem. Miasta mu- nicypalne niesłychanie sprzyjają temu chłopcu. W czasie podróży do Samnium zabawił w Kales, spędził noc w Tea- num. Nadzwyczajne mu urządzono przyjęcie, dodawano otuchy. Czy mogłeś przypuścić coś podobnego? Z tego względu pojadę do Rzymu wcześniej, niż zamierzałem. Gdy tylko się zdecyduję, napiszę. 7. Chociaż jeszcze nie czytałem zobowiązań Dolabelli (bo Eros jeszcze nie przyjechał), proszę cię, załatw spra- wę 12 listopada. Listy do Katyny. Tauromenion, Syra- kuz25, będę mógł wygodniej wysłać, jeśli tłumacz Wale- riusz poda mi imiona ludzi wpływowych. Różni bowiem ludzie mają wpływy w różnych czasach, a moi przyja- ciele niemal wszyscy powymierali. Napisałem jednak listy 22 Cycero odpowiada tu na ewentualny zarzut, że prze- bywa z dala od Rzymu z obawy przed Antoniuszem; należało by w tym miejscu dodać: lecz zatrzymuje się tu itd. 23 Por. listy 158 i 159. 24 Cytat z Homera Iliady ks. VII w. 93. 25 — miasta na Sycylii. 160. (ATT. XVI 11); 161. (FAM. X 5) oficjalne, na wypadek, gdyby Waleriusz zechciał z nich skorzystać; lub niech mi napisze imiona. 8. Balbus mi napisał, że dni świąteczne, wyznaczone przez Lepidusa 26, trwają aż do 29. Będę czekał twego listu i przypuszczam, że dowiem się o sprawie Torkwata. Wysyłam ci list Kwintusa, abyś się przekonał, jak bardzo kocha syna i cierpi nad tym, że ty go nie kochasz. Atty- kę ucałuj w moim imieniu, ponieważ jest wesolutka, co u dzieci jest najmilsze. 161. (Fam. X 5) Cycero do Plankusa Rzym, połowa stycznia r. 43 Cycero pozdrawia Plankusa 1. 1. Otrzymałem od ciebie dwa jednobrzmiące listy, co samo przez się było dla mnie dowodem twego oddania: zrozumiałem bowiem, że zależy ci na tym, aby doszedł do mnie list tak gorąco oczekiwany. Sprawił mi on po- dwójną przyjemność; lecz, niezależnie od tego, trudno 26 Lepidus — został po Cezarze najwyższym kapłanem (pontifex maximus) i ogłosił kilka dni za świąteczne (tj. takie, w które nie wolno było wykonywać czynności urzędowych) celem zasięgnięcia wróżb. 1 Lucius Munatius Plancus — jeden z wyższych oficerów Cezara, był w tym czasie namiestnikiem świeżo podbitej Galii i stał tam na czele znacznej armii złożonej z 5 legionów i silnej kawalerii (ponad 30000 ludzi). Z tego względu jego stano- wisko w rozpalającym się konflikcie pomiędzy partią senacką a Antoniuszem mogło mieć decydujący wpływ na rozwój wy- padków. Cycero pisał już do niego w tych sprawach list (Fam. X 3) w pierwszej połowie grudnia 44 r. i właśnie otrzy- mał (również zachowaną — Fam. X 4) jego odpowiedź, do której nawiązuje na początku tego listu. mi rozstrzygnąć, czy mam wyżej cenić twoją przyjaźń dla mnie, czy też zapał w służbie krajowi. W ogóle, we- dług mego zdania, miłość ojczyzny jest najważniejsza, ale przyjaźń i obopólna życzliwość więcej dają słodyczy. Prze- to twoje przypomnienie o zażyłości łączącej mnie z twoim ojcem, o życzliwości, jaką dla mnie żywiłeś od dzieciń- stwa, oraz o innych temu podobnych sprawach, sprawiły mi niezmierną radość. 2. Z drugiej znów strony, wyrazy zapału, jaki ży- wisz i żywić będziesz w służbie ojczyzny, były mi nie- zmiernie miłe; radość moja była tym większa, że się po- łączyła ze wspomnianą poprzednio. Toteż nie tylko cię namawiam, mój Planku, lecz po prostu zaklinam (co też uczyniłem w liście, na któryś tak uprzejmie odpowiedział), abyś cały swój rozum i cały zapał oddał na usługi ojczy- zny. Nic ci nie może przynieść więcej korzyści i sławy i spośród wszystkich spraw ludzkich nic nie może być piękniejszego i doskonalszego od zasług położonych dla ojczyzny. 3. Dotąd bowiem (wielka twoja łagodność i mądrość pozwalają mi swobodnie wypowiedzieć, co myślę) tak wy- gląda, jakbyś dokonał wielkich rzeczy dzięki sprzyjają- cemu losowi; choć nie mógłbyś tego zdziałać bez własnych zasług, jednak przeważnie to, coś osiągnął, przypisuje się szczęściu i sprzyjającym okolicznościom. Lecz w tych cięż- kich czasach każda twoja pomoc okazana ojczyźnie bę- dzie uważana całkowicie i wyłącznie za twoją zasługę. Nienawiść do Antoniusza u wszystkich obywateli, z wy- jątkiem łotrów, jest niesłychana; wielkie nadzieje pokła- dają w tobie, wiele oczekują od twego wojska. Bacz, na bogów, abyś nie zmarnował sposobności dla zdobycia po- pularności i sławy. Radzę ci jak synowi, sprzyjam jak sobie samemu, namawiam cię, jako walczącego dla ojczy- zny i jako swego najlepszego przyjaciela. 162. (BRUT. II 1) 162. (Brut. II 1) Cycero do Marka Brutusa Rzym, koniec marca r. 43 Cycero pozdrawia Brutusa 1. 1. Gdy to piszę, przypuszcza się, że sytuacja doszła do najwyższego napięcia 2; dochodzą mnie smutne listy i wia- domości o naszym Brutusie3. Ja, co prawda, zbytnio się nimi nie przejmuję: nie mogę przecież nie ufać wojskom i dowódcom, jakimi rozporządzamy, i nie zgadzam się z większością i nigdy nie podawałem w wątpliwość od- dania konsulów, które budziło przecież wielkie podejrze- nia. Jednak w niektórych wypadkach nie widziałem u nich roztropności i szybkości działania; dawno byśmy już odzy- skali wolną ojczyznę, gdyby je okazali. Dobrze przecież wiesz, jak wielkie znaczenie ma w sprawach państwowych czas i jak wielką stanowi różnicę, czy to samo postano- wiono, przedsięwzięto i wykonano wcześniej czy później. Gdyby wszystkie surowe środki, ustanowione wobec tych 1 Marcus Iunius Brutus, morderca Cezara, przebywał wówczas w Grecji i w Macedonii jako namiestnik. Tymczasem Antoniusz wysłał tam swego brata, Gajusa Antoniusza, z po- leceniem objęcia władzy na tych obszarach. Brutusowi, który zdołał tymczasem zgromadzić znaczniejsze siły, powiodło się jednak pobić Antoniusza i wziąć go do niewoli. Ten obrót wypadków podniósł na duchu partię republikańską w Rzymie i Cycero wzywał teraz Brutusa do podania ręki swym sojusz- nikom w Italii. 2 Dn. 20 marca konsul Pansa wyruszył z Rzymu na czele wojska, by ostatecznie rozprawić się z Antoniuszem w Galii Nadpadańskiej. 3 Decimus Brutus — dotychczasowy namiestnik Galii Przedalpejskiej, opierał się tam ze zmiennym szczęściem Anto- niuszowi, który chciał zagarnąć tę prowincję. Niebawem za- mknięty został i oblężony w Mutynie (dziś Modena). zamieszek, zostały zastosowane w dniu, w którym wygło- siłem swą mowę4, a nie odkładane z dnia na dzień, lub gdyby od chwili decyzji wprowadzenia ich w życie nie zwlekano z tym i nie czekano ciągle do jutra, już teraz byłoby po wojnie. 2. Okazałem ojczyźnie wszystko, mój Brutusie, co po- winien był okazać ktoś wyniesiony zgodnie przez senat i lud na to stanowisko, na jakim się znajduję; i nie tylko tyle, czego niewątpliwie należy oczekiwać od człowieka, a więc oddanie, czujność, miłość ojczyzny; bo to przecież każdy powinien okazywać; lecz mniemam, że ten, kto jeden z pierwszych wypowiada swoje zdanie o położeniu państwa, powinien również okazać roztropność; i wobec tego, że podjąłem się tak wielkiego zadania i ująłem ster państwa w swoje ręce, sądzę, że gdybym nierozumnie radził coś senatowi, na niemniejsze zasłużyłbym potępie- nie, niż gdybym doradzał coś w złej wierze. 3. Wiem, że otrzymujesz szczegółowe raporty o tym, co się stało i co się teraz dzieje. Chciałbym jednak, abyś ode mnie wiedział, co następuje: zdecydowany jestem na wojnę i nie szukam odwrotu, chyba że do tego zmusiłby mnie wzgląd na korzyść państwa. Lecz myśli większości zwracają się ku tobie i Kasjuszowi5. Dlatego, mój Bru- tusie, staraj się zrozumieć, że albo powinieneś jeszcze po- lepszyć położenie państwa, jeśli w obecnej chwili sprawy jego dobrze są prowadzone, albo też ty właściwie powi- nieneś udzielić pomocy dla naprawienia błędów, o ile te zostały popełnione. 4 Cycero czyni tu zapewne aluzję do swej VIII Filipiki wypowiedzianej w senacie w lutym 43 r. 5 Kasjusz sprawował wówczas namiestnictwo w Syrii i również gotował się do walki ze spadkobiercami Cezara. 163. (BRUT. I 3, §§ 1—3) 163. (Brut. I 3, §§ 1—3) Cycero do Marka Brutusa Rzym, 21 kwietnia r. 43 1. Jak się zdaje, nasze sprawy lepiej stoją; wiem na pewno, że ci napisano, co się stało 1. Konsulowie okazali się tacy, jak ci nieraz pisałem 2. A co do młodego Cezara, to okazuje on wrodzoną dzielność ponad swój wiek; oby- śmy mogli tak łatwo nim kierować i hamować go, gdy będzie w blasku zaszczytów i wpływów, jak łatwo hamo- waliśmy go do tej chwili! Jest to w ogóle trudniejsza sprawa, lecz nie tracimy nadziei; młodzieniec dał się prze- konać, i to głównie mnie, że ocaleliśmy za jego sprawą, i w rzeczy samej, gdyby on nie odparł Antoniusza od Rzymu, wszystko by przepadło. 2. Lecz na trzy lub cztery dni przed tym wspaniałym wydarzeniem wszyscy obywatele, ogarnięci jakimś stra- chem, tłumnie udawali się do ciebie 3 z żonami i dziećmi; ale przyszedłszy do siebie po 20 kwietnia, woleli, za- miast jechać do ciebie, żebyś ty przybył do nich. Właśnie tego dnia otrzymałem największą nagrodę za swe wielkie 1 15 kwietnia pod miejscowością Forum Gallorum Anto- niusz zdołał co prawda zadać porażkę jednemu z konsulów, Pansie, ale kiedy nadciągnął drugi, Hirtius, zwycięstwo jego zamieniło się w klęskę. Wiadomość o tym wywołała w Rzy- mie entuzjazm. 2 Por. list 162, ust. 1. Cycero. choć nie miał zbyt wielkiego wyobrażenia o energii konsulów Hirtiusa i Pansy (por. list 164, przyp. 1), uważał ich jednak za lojalnych urzędników re- publiki, wbrew wątpliwościom, jakie żywili w tej mierze nie- którzy. 3 do ciebie — tzn. do Grecji i do Macedonii. trudy i często bezsenne noce 4 — jeśli jest jakaś nagroda w trwałej i prawdziwej sławie — napłynęło do mnie ta- kie mnóstwo ludzi, ile tylko mieści nasze miasto; odpro- wadzili mnie na sam Kapitol i umieścili na Rostrach5, przy głośnych okrzykach i oklaskach. Nie ma we mnie żadnej próżności (i nie powinno być); lecz zgodne wyrazy wdzięczności i życzenia wszystkich stanów wzruszają mnie z tego względu, że największą dla mnie sławą jest życz- liwość mych rodaków zdobyta w momencie ich ocalenia. 3. Wolę jednak, abyś się o tym dowiedział od innych. Donoś mi, proszę, jak najdokładniej o wszystkich swoich sprawach i planach, i miej na względzie, aby twoja wspa- niałomyślność nie wydała się zbyt lekkomyślna6. Opinia senatu i narodu rzymskiego jest następująca: żadni wro- gowie nie byli nigdy bardziej godni wszelkiej kary niż ci obywatele, którzy w czasie tej wojny chwycili za broń przeciw ojczyźnie; ja we wszystkich swych wypowie- dziach wzywam do karania ich i ścigania przy aprobacie wszystkich uczciwych ludzi. Twoją jest rzeczą rozstrzy- gnąć, co masz o tym sądzić; według mnie sprawa wszyst- kich trzech braci7 jest jedna i ta sama. 4 „Był to może najpiękniejszy dzień w życiu Cycerona, nad którym już zawisła groza śmierci" (Morawski). 5 — mównica na rynku rzymskim (Forum Romanum), gdzie po 7 miesiącach Antoniusz wystawić kazał na widok pu- bliczny obciętą głowę i rękę Cycerona. 6 Cycero ma tu na myśli Gajusa Antoniusza, por. list 162, przyp. 1. 7 Trzeci z braci Antoniuszów, Lucjusz, walczył w armii Marka. 164. (BRUT. I 3 § 4) 164. (Brut. I 3, § 4) Cycero do Marka Brutusa Rzym, około 27 kwietnia r. 43 Cycero pozdrawia Brutusa. 1. Straciliśmy dwu konsulów porządnych niewątpliwie, ale nic ponadto1: Hirtius padł na polu zwycięstwa, wkrótce potem, jak przed kilku dniami zwyciężył w wiel- kiej bitwie; Pansa zaś uszedł, otrzymawszy rany, których nie mógł przetrzymać. Brutus2 i Cezar ścigają ocalałych wrogów, za wrogów zaś zostali uznani wszyscy, którzy trzymali stronę Marka Antoniusza; wielu tłumaczy to tak, że ta uchwała senatu odnosi się również do twoich jeńców lub tych, którzy się poddali; ja ze swej strony nie wykazałem szczególnej surowości przy imiennym wy- powiadaniu zdania o Gajusie Antoniuszu 3, ponieważ uzna- łem, że senat powinien w jego sprawie dowiedzieć się od ciebie. 27 kwietnia. 1 List ten pisany jest już po bitwie pod Mutiną, w której połączone wojska konsulów Hirtiusa i Pansy, oblężonego w Mu- tinie Decimusa Brutusa oraz Oktawiana pobiły decydująco Antoniusza. Obaj konsulowie polegli jednak w tej bitwie. Cycero nie żałuje ich zbytnio ze względu na brak energii, który miał im do zarzucenia (por. list 162, ust. 1). 2 — oczywiście Decimus Brutus, obrońca Mutiny. 3 Por. list 162, przyp. 1 i list 163, przyp. 6. 165. (Fam. X 13) Cycero do Plankusa Rzym, około 10 maja r. 43 Cycero przesyła pozdrowienie Plankusowi1. 1. Skoro tylko nadarzyła mi się możność pomnożenia twej godności, nie pominąłem żadnego zaszczytu, jakiego można ci było udzielić, czy to w postaci nagrody za dziel- ność, czy też w postaci wyrazów pochwalnych. Możesz się o tym przekonać z samej uchwały senatu; jest ona bowiem ułożona na podstawie pisemnego wniosku, który odczytałem w czasie swej mowy: licznie zebrany senat przytakiwał mi gorąco i jednogłośnie. 2. Chociaż z listu, któryś do mnie napisał2, zobaczy- łem, że więcej się cieszysz z uznania uczciwych ludzi, niż z zewnętrznych oznak chwały, sądziłem jednak, że win- niśmy się zastanowić, ile ci zawdzięcza ojczyzna, choć ty niczego nie żądasz. Ty okaż, że koniec będzie odpowiadał początkowi. Kto bowiem zgnębi Marka Antoniusza, ten zakończy wojnę; dlatego Homer nazwał burzycielem miast nie Ajasa ani Achillesa, lecz Ulissesa3. 1 Plankus (por. skierowany doń list 161) mógł jako stojący na czele znacznych sił wojskowych namiestnik Galii odegrać decydującą rolę w sytuacji powstałej po bitwie pod Mutiną i gdyby odciął Antoniuszowi odwrót do Galii (a mógł to zro- bić, gdyż namiestnik Galii Narbońskiej, Labienus, nie rozpo- rządzał takimi jak on siłami), los Antoniusza byłby przesą- dzony. Dlatego Cycero tak gorąco usiłuje zapewnić sobie jego współdziałanie. 2 List ten, pisany około 27 kwietnia, zachował się nam jako Ad fam. X 9 i pozwalał istotnie żywić dobre nadzieje co do lojalności jego autora dla sprawy republikańskiej. 3 lecz Ulissesa — ponieważ on właśnie doprowadził do zdobycia Troi. 166. (FAM. XI 12) 166. (Fam. XI 12) Cycero do Decymusa Brutusa Rzym, między 14 a 19 maja r. 43 Marek Cycero przesyła pozdrowienie imperatorowi Bru- tusowi, wybranemu na konsula 1. 1. Otrzymałem od ciebie jednego dnia trzy listy: je- den krótki, który dałeś Flakkusowi Wolumniuszowi 2, dwa obszerniejsze, z których jeden przyniósł posłaniec Tytusa Wibiusza, drugi zaś przysłał mi Lupus. Sądząc z twych listów i ze słów Grecejusza, pożaru wojny, jak się zdaje, nie tylko nie udało się ugasić, lecz, przeciwnie, rozpalił się na nowo. Nie wątpię zaś, że przy swej wybitnej zna- jomości rzeczy widzisz jasno, że jeśli Antoniusz znajdzie choć trochę pewne oparcie, wszystkie twoje świetne za- sługi dla państwa wniwecz się obrócą. Takie bowiem przy- szły wieści do Rzymu i tak byli wszyscy przekonani, że Antoniusz uciekł3 z małą garstką ludzi bezbronnych, prze- jętych strachem, upadłych na duchu. 2. Jeśli jednak jego położenie jest takie, o jakim sły- szałem od Grecejusza, mianowicie, że nie można z nim walczyć bez narażania się na niebezpieczeństwo, to, moim zdaniem, nie uciekł spod Mutiny, lecz zmienił miejsce prowadzenia wojny. Przeto w nastroju ludzi nastąpiła zmiana: niektórzy skarżą się nawet, żeście go nie ścigali; sądzą, że można go było zgnieść, gdybyście działali szyb- 1 Decimus Brutus był wraz z Munatiusem Plankusem wy- brany konsulem na r. 42. 2 Flaccus Volumnius był legatem Brutusa, wysłanym prze- zeń z raportami do senatu. 3 uciekł — z pola bitwy pod Mutiną. ko. Jest to w ogóle cechą ludu, a zwłaszcza naszego, że nadużywa wolności w stosunku do tego, dzięki komu ją uzyskał. Lecz należy przedsięwziąć środki, aby nie mogło być żadnej słusznej skargi. Stan rzeczy jest taki: skończy wojnę ten, kto zgniecie Antoniusza. Jakie to ma znacze- nie, wolę, abyś sam ocenił, niż abym ci miał wyraźniej napisać. 167. (Fam. X 19) Cycero do Plankusa Rzym, około 27 maja r. 43 Cycero przesyła pozdrowienie Plankusowi. 1. Jakkolwiek nie pragnę od ciebie podziękowań, wie- dząc, że naprawdę w sercu jesteś niezmiernie wdzięczny jednak muszę wyznać, że były mi one nadzwyczaj miłe zobaczyłem bowiem jak gdyby naocznie, że mnie kochasz Powiesz: „A przedtem?" — Zawsze to widziałem, to praw da, lecz nigdy wyraźniej. Twoje sprawozdanie było nie zwykle miłe senatowi, zarówno dzięki treści doniosłe i poważnej, a dowodzącej twego niezwykłego męstwa i ja- sności sądu, jak też dzięki dostojeństwu myśli i wyrażeń 2. Lecz, mój Planku, dołóż starań, abyś mógł wreszcie zakończyć wojnę: w tym będzie twoja największa sława i chwała. Wszystkie moje pragnienia mają na celu dobro państwa; lecz zaiste, zmęczony już jego obroną, sprzy- jam ojczyźnie niewiele więcej niż twojej sławie; skoro bogowie nieśmiertelni dali ci, jak się spodziewam, naj lepszą sposobność jej zdobycia, wyzyskaj ją, proszę. Kto 1 Odpowiedź na zachowany nam list Plankusa X 11 z końca kwietnia). 168. (FAM. X 20) bowiem zgnębi Antoniusza, ten zakończy tę tak okropną i niebezpieczną wojnę. 168. (Fam. X 20) Cycero do Plankusa Rzym, 29 maja r. 43 Cycero przesyła pozdrowienie Plankusowi. 1. Tak niejasne są wszystkie nowiny, jakie do nas od was docierają, że nie wiem właściwie, co ci pisać. O Le- pidusie donoszą bądź to, czego sobie życzymy, bądź wprost przeciwnie1; o tobie jednak wiadomości są zawsze takie same: że ciebie nie można ani zwieść, ani zwyciężyć; w tym ostatnim los odgrywa pewną rolę, pierwsze jest znamieniem własnej twojej roztropności. 2. Lecz otrzymałem list, wysłany 15 maja przez twego kolegę2, w którym on donosi, że mu pisałeś, iż Lepidus nie przyjął Antoniusza. Będzie to pewniejsze, jeśli sam nam o tym napiszesz. Lecz może wahasz się to napisać, ze względu na próżną radość, jaką wzbudził w nas po- przedni list?3 Ależ, mój Planku, choć mogłeś się omylić (któż tego mógł uniknąć?), każdy jednak widzi, że nie 1 Sprzeczne wieści rozchodzące się w Rzymie głosiły bądź, że Lepidus opowiedział się po stronie republiki i nie poprze Antoniusza, bądź że wesprze go w walce przeciw republika- nom. Właśnie jednak tego dnia, gdy Cycero pisał te słowa, decyzja zapadła i Lentulus pogodził się z Antoniuszem. 2 twego kolegą — Decimusa Brutusa, por. list 166, przyp. 1. 3 poprzedni list — zachowany nam list Plankusa z dn. 11 maja (Ad fam. X 15), w którym donosił on, że Lepidus za- pewne połączy się z nim i będzie lojalny wobec rządu w Rzy- mie; wiadomość tę jednak musiał sprostować już w dwa dni potem, 13 maja (Ad fam. X 21, 7). dasz się oszukać. Teraz bowiem została usunięta nawet przyczyna błędu. Bo nawet ludowe przysłowie gani błąd: „dwukrotnie w tym samym się pomylić". Jeżeli jednak stan rzeczy jest taki, jak napisałeś do kolegi, jesteśmy wolni od wszelkiej troski, lecz nie wcześniej, aż sam nam o tym doniesiesz. 3. Moje zdanie jest takie, jak ci już nieraz pisałei kto do reszty zdławi tę wojnę, ten będzie zwycięzcą w nie całej; pragnę i wierzę, że ty nim będziesz. Nie dziwię się lecz ogromnie się cieszę, że moja życzliwość dla ciebie której z pewnością nic nie może przewyższyć, jest ci tak miła, jak się spodziewałem. Jeśli u was wszystko dobrze się powiedzie, zobaczysz, że będzie ona jeszcze głębszą i gorętszą. 29 maja. 169. (Fam. XII 8) Cycero do Kasjusza Rzym, po 8 czerwca r. 44 Cycero przesyła pozdrowienie Kasjuszowi 1. 1. Sądzę, że o występku i niesłychanej lekkomyślność twego powinowatego Lepidusa2 dowiedziałeś się już z dziennika3, który jak wiem z pewnością, otrzymujesz Tak więc, zakończywszy wojnę, jak sądziliśmy, prowa dzimy nową, mając całą nadzieję w Decymusie Brutusie i w Plankusie; a jeśli chcesz wiedzieć — w tobie i w moim 1 Kasjusz — drugi obok Brutusa główny organizator spi- sku przeciw Cezarowi bawił w tym czasie jako namiestnik w Syrii. 2 twego powinowatego Lepidusa — on i Kasjusz żonaci byli z dwiema siostrami. 3 Por. list 87 przyp. 14. 169. (FAM. XII 8); 170. (BRUT: I 12) Brutusie; i to nie tylko w razie chwilowej potrzeby, gdy- by się, nie daj boże, stało coś złego, lecz także, gdy cho- dzi o utrwalenie wolności na zawsze. 2. Słyszę tu o Dolabelli rzeczy, których bym pragnął4 lecz nie mam jeszcze pewnych świadectw. Wiedz, że mają cię tu za wielkiego człowieka i łączą z tobą wielkie na- dzieje na przyszłość. Pamiętając o tym, staraj się osiągnąć najwyższe cele. Nie ma rzeczy tak wielkiej, której byś w mniemaniu narodu rzymskiego nie mógł uzyskać i speł- nić. Bądź zdrów. 170. (Brut. I 12) Cycero do Marka Brutusa Rzym, początek lipca r. 43 Cycero pozdrawia Brutusa. 1. Jakkolwiek zamierzałem w najbliższej przyszłości dać listy Messali Korwinusowi1, nie chciałem jednak, żeby nasz Wetus2 przybył do ciebie bez mego listu. Państwo, mój Brutusie, jest teraz w największym nie- bezpieczeństwie, i choć zwycięzcy, musimy znów walczyć; 4 Byłego zięcia Cycerona, Dolabellę, wysłał Antoniusz do Syrii z zadaniem odebrania tej prowincji Kasjuszowi. O jego marszu na Wschód przez Azję i rozmaitych niepowodzeniach dochodziły w tych tygodniach do Rzymu niejasne wiadomości. 1 Marcus Valerius Messala Corvinus — późniejszy wódz i mąż stanu za czasów cesarza Augusta, przyjaciel poetów Horacego i Tibullusa, był wówczas młodym studentem w Ate- nach, kolegą młodego Cycerona. Wyjeżdżał on właśnie do Gre- cji, gdzie następnie zaciągnął się do armii Brutusa i walczył w niej pod Filippi. 2 Wetus — Antistius Vetvs, którego widocznie Brutus zaopa- trzył w listy polecające do Cycerona. a to wskutek zbrodni i szaleństwa Marka Lepidusza Wśród wielu trosk, które w ostatnich latach mnie gnę- biły w związku z obowiązkami, jakie wziąłem na siebie wobec rzeczypospolitej, nic nie było dla mnie przykrzej- sze niż to, że nie mogłem ustąpić prośbom twej matki ani twej siostry3; bo jeśli o ciebie chodzi, sądziłem, że mogę łatwo usprawiedliwić ci moje postępowanie, a to jest dla mnie najważniejsze. W żaden bowiem sposób nie można było sprawy Lepidusa oddzielić od spraw Anto- niusza i według powszechnej opinii jest ona jeszcze gor- sza, ponieważ Lepidus, odznaczony przez senat najwyż- szymi zaszczytami, on, który kilka dni przedtem napisał do senatu chwalebny list, nagle nie tylko że przyjmuje do siebie resztki nieprzyjaciela, lecz prowadzi zaciętą wojnę na lądzie i morzu! Jaki będzie jej wynik, nie wia- domo. Tak więc, gdy mnie proszą, abym litościwie obszedł się z jego dziećmi, nie mam żadnej pewności, że nie na- rażę się na najgorsze męki, jeżeli (oby Jowisz to odwró- cił!) zwycięży ich ojciec. 2. Nie zapominam ani na chwilę, jak przykrą jest rzeczą karać dzieci za zbrodnie rodziców, lecz doskonale to przewidziały prawa, ustanawiając, aby miłość do dzieci kazała rodzicom mieć większe względy dla państwa. A więc okrutny dla swych dzieci jest Lepidus, a nie ten, kto uznaje Lepidusa za wroga. Gdyby zaś on po złożeniu 3 Siostra Brutusa, Iunia, była żoną Lepidusa. Po ogłosze- niu tego ostatniego dn. 30 czerwca za wroga ojczyzny, rodzinie jego groziła konfiskata majątku. List Cycerona rozminął się z zachowanym nam listem Brutusa z dn. l lipca (Ad Brut. I 13), w którym ten w gorących słowach wstawiał się za swymi siostrzeńcami. Cycero, który w niniejszym liście zajmuje jesz- cze nieprzejednane stanowisko, uległ naleganiom Brutusa, na którego przychylności nadzwyczajnie mu zależało, i w liście z połowy lipca (Ad Brut. I 15) donosił mu, że otoczył opieką dzieci Iunii. broni został skazany za gwałt publiczny4, bo na pewno nie znalazłby w takim procesie obrony, dzieci spotkałoby to samo nieszczęście na skutek konfiskaty dóbr. Zresztą podczas gdy twoja matka i siostra wstawiają się do mnie za jego dziećmi, Lepidus, Antoniusz i inni wrogowie gro- żą nam tym samym, albo jeszcze gorszymi rzeczami. To- też teraz pokładamy największą nadzieję w tobie i twoim wojsku. Jak dla całości rzeczypospolitej, tak dla twojej chwały i godności jest nader ważne, abyś, jak ci to już przedtem pisałem, jak najwcześniej przybył do Italii, bo ojczyzna ogromnie potrzebuje zarówno twoich sił, jak rozumu. 3. Pokochałem Wetusa za jego życzliwość dla ciebie i szczególną uprzejmość, o której piszesz, i poznałem jego wielką gorliwość i miłość tak dla ciebie, jak dla pań- stwa. Spodziewam się wkrótce ujrzeć mego Cycerona: sądzę bowiem, że niebawem przyjedzie wraz z tobą do Italii5. 171. (Fam. XII 10) Cycero do Kasjusza Rzym, początek lipca r. 43 Cycero pozdrawia Kasjusza. 1. Lepidus, twój powinowaty 1 a mój przyjaciel zo- stał w dniu 30 czerwca jednogłośnie uznany przez senat 4 skazany ... za gwałt publiczny — na podstawie prawa Plautiusa z r. 78. 5 Cycero wyobraża sobie, że syn jego zaciągnie się do armii Brutusa, jak inni studiujący wtedy w Atenach młodzi Rzymianie, Messala Corvinus (por. przyp. 1) i późniejszy zna- komity poeta, Horacy. 1 Por. list 169, przyp. 2. za wroga, podobnie jak inni, którzy razem z nim odpadli od rzeczypospolitej; zostawiono im jednak możność opa- miętania się do dnia 1 września. Senat jak na razie jest niezłomny, głównie dzięki temu, że liczy na twoją pomoc. W chwili, gdy to piszę, wojna jest naprawdę wielka, wsku- tek zbrodni i szaleństwa Lepidusa. O Dolabelli słyszę codziennie rzeczy, jakich pragnę2, lecz jak dotąd, bez określonego źródła, bez odpowiedzialnego świadka, jedy- nie w postaci pogłosek. 2. Pomimo tego po otrzymaniu twego listu wysłanego z obozu 7 maja, zapanowało ogólnie przekonanie, że on jest już pokonany, a ty z wojskiem przybywasz do Italii; tak że gdyby wszystko wypadło po naszej myśli, mieli- byśmy oparcie w twej radzie i powadze; gdyby zaś coś się zachwiało, jak to się zdarza na wojnie, to w twoim wojsku. To właśnie wojsko postaram się wynagrodzić we wszelki sposób, w jaki tylko będę mógł; lecz na to będzie czas wówczas, gdy stanie się wiadome, jaką pomoc pań- stwu wojsko to okaże lub już okazało; bo dotychczas słyszy się tylko o jego usiłowaniach, co prawda bardzo szlachetnych i chwalebnych, lecz oczekuje się czynów; wierzę, że są one już dokonane lub będą wkrótce. 3. Nie ma nic szlachetniejszego nad twe męstwo i wiel- kość ducha; dlatego pragniemy jak najprędzej ujrzeć cię w Italii. Będziemy uważali, że mamy rzeczpospolitą, gdy was będziemy mieli. Osiągnęlibyśmy świetne zwycięstwo, gdyby Lepidus nie przyjął Antoniusza już ogołoconego ze wszystkiego, bezbronnego i uciekającego. Toteż nigdy Antoniusz nie budził w państwie takiej nienawiści jak Lepidus. Tamten bowiem wzniecił wojnę w czasie zamie- szek w państwie, ten — w momencie pokoju i zwycięstwa. 2 Por. list 169, przyp. 4. 171. (FAM. XII 10) Naprzeciw niego stoją desygnowani konsulowie3, w któ- rych pokłada się wiele nadziei; jednocześnie jednak drę- czy nas niepokój z powodu niepewnego wyniku bitew. 4. Bądź więc przekonany, że od ciebie i od twego Bru- tusa zależy wszystko, że na was czekamy, na Brutusa już lada dzień4. Jeśli więc przybędziecie, jak się tego spo- dziewamy po zwycięstwie nad nieprzyjacielem, dzięki wa- szej powadze państwo się podniesie i utrzyma w jakim takim stanie. Wiele jest bowiem rzeczy, którym trzeba będzie zaradzić5, jakkolwiek będzie się zdawało, że ojczy- zna jest w dostatecznej mierze uwolniona od występków wrogów. Bądź zdrów. 3 desygnowani konsulowie — tj. wyznaczeni na rok na- stępny Decimus Brutus i Munatius Plankus. 4 Ta nadzieja Cycerona nie miała się nigdy spełnić. 5 Pisząc to Cycero ma, być może, na myśli Oktawiana i jego dwuznaczną politykę.