ŻYCIE JEZUSA ELLEN G.WHITE WYDAWNICTWO „ZNAKI CZASU" 1983 Tytuł oryginału: DESIRE OF AGES Copyright © 1940 by Pacific Press Publishing Association ISBN 83-00-0041-7 REDAKTOR WYDANIA I KOREKTA: Andrzej Górski WERYFIKACJA PRZEKŁADU: Mirosław Gryguc REDAKTOR TECHNICZNY: Jan Wiśniewski PROJEKT , OKŁADKI: Teresa Kawińska Od Wydawcy PRINTED IN POLAND WYDAWNICTWO „ZNAKI CZASU" WARSZAWA, UL. FOKSAL .8 . •WYDANIE II Nakład: 10000 egz. Skład: Łódzka Drukarnia Dziełowa Druk: Zakład Graficzny Sieradz. Oprawa: Wydawnictwo „Znaki Czasu" Ark. wyd. 48,50. Ark. druk. 42,0. Papier kl. V, 70 g, 61X86 cm. Druk ukończono: w kwietniu 1983 r. Zam. nr 981/1100/82. M-9 Cena zł 250,— prawdziwą satysfakcją i z modlitwą oddajemy kolejne wydanie jednego z najbardziej poczytnych dzieł adwentystycz-nej pisanki Ellen G. White. ŻYCIE JEZUSA to nie jeszcze jedna biografia Syna Bożego i Człowieka. Ten kto czytał te. książkę dawniej, bez wątpienia wróci do niej jeszcze raz. Ostatni, niewielki nakład rozszedł sią niebywale szybko jeszcze w roku 1960. ŻYCIE JEZUSA wraca w nowym opracowaniu, poszerzone o te acapity> których w tamtym wydaniu zabrakło. Wydanie 1982 roku jest obecnie pełnym przekładem angielskiego oryginału. Wyjątkowość tego dzieła polega na charakterystycznym dla Ellen G. White przeniesieniu czytelnika w czasy i kulturą kraju w którym żył Jezus. To dzieło pełne natchnienia i wiary. Czytelnik przejmuje się. historią Jezusa. Jego życie nabiera wymiarów życia Mistrza z Nazaretu. Autorka delektuje sią tym wszystkim co współczesna cywilizacja zabrała ludziom, stąd tak piękne opisy służby dla innych, szlachetności, podkreślenie godności ludzkiej, wolności osobistej każdego człowieka. Jezus u Ellen G. White to prawdziwy człowiek. Jest on u niej również prawdziwym Bogiem, stąd tak dramatyczne przybliżenie człowieka i zbawczego posłannictwa Chrystusa. Rozdziały „Golgota", czy „Wykonało sią" nie mają sobie równych w innej literaturze. Oto Jezus z dzieła Ellen G. White — „...Pełnia Bóstwa, nieskończenie miłosierny Zbawiciel grzeszników, Słońce Sprawiedliwości, łaskawy Arcykapłan, miłosierny Pośrednik, jedyny Arcylekarz współczujący Przyjaciel, Obrońca Swego ludu, Książa pokoju, przychodzący Król, nasza Nadzieja i spełnienie ludzkich tęsknot". Wydawcy dedykują ŻYCIE JEZUSA wszystkim, którzy szukają lepszego życia. WYDAWCY Przedmowa T) oszukiwanie szczęścia jest ciągłym działaniem człowieka. *• Jest to dziwne, bowiem Bóg stwarzając człowieka* zaszcze-1 pił w jego sercu tęsknotę za szczęściem, dążenie do tego co najlepsze. Słowo Boże mówi, że „stworzył Bóg człowieka dobrego, ale oni udali się za rozmaitymi myślami" (Ka/n. Sal, 7,29). Tęsknoty serca ludzkiego zostały przez grzech wypaczone z biegiem czasu i skierowane na tory" jedynie ziemskich i — jak to określa Biblia — przemijających upodobań. Ludzie są przekonani, ze czynią wszystko, aby być szczęśliwymi. Mimo to działania te pozostają jedynie w sferze dokonań doraźnych i zapewniają szczęście krótkotrwałe. Życie Jezusa —'książka, którą po dwudziestu przeszło latach oddajemy po raz drugi do rąk naszych Czytelników, nosi w angielskim oryginale tytuł „De-sire of Ages", co w przekładzie na język polski znaczy ^Pragnienie wieków". W jednej z popularnych kolęd śpiewanych z okazji tzw. święta Bożego Narodzenia są takie słowa: „cztery tysiące lat wyglądany". Wiadomo, że chodzi tu o Tego, który przez cztery tysiące lat był „pragnieniem wieków", z którego przyjściem łączono spełnienie nadziei osobistych, społecznych a także narodowych. Właśnie Jezus Chrystus — Syn Boży i Syn Człowieczy był i jest w dalszym ciągu owym „pragnieniem wieków". To On właśnie powinien stać się dla każdego z nas pragnieniem na co dzień. On bowiem jedynie jest zdolny wszystkie rzeczywiste potrzeby serc ludzkich zaspokoić, a trudno jest kwestionować tęsknoty i pragnienia, które człpwiek posiądą, mimo że nieraz udaje się nam kwestionować potrzebę Jezusowego bytu w naszym życiu. ' - Celem niniejszej książki jest przedstawienie Jezusa Chrystusa jako Jedynego, który potrafi zaspokoić wszelkie tęsknoty. Zdajemy sobie sprawę, że Życie Jezusa nie wyczerpuje zagadnienia, bowiem napisano, i przed nią i po niej wiele potężnych daieł o cudownym życiu skromnego cieśli z^ Nazaretu, a jed- nocześnie pełnego chwały Syna Bożego, o którym ap. Paweł powiada, że w Nim, „cała pełnia Bóstwa mieszkała". - Autorce i wydawcom nie przyświecał cel przedstawienia, wydarzeń z życia Jezusa Chrystusa w porządku chronologicznym, lecz nade wszystko ukazanie niepojętej miłości Bożfcj objawionej i ucieleśnionej w Synu Bożym. Pragnieniem autorki było zaakcentowanie przyciągającej mocy Jego dobroci, czystości charakteru, przekształcającego wpływu Jego łaski na ludzkie serca. Ellen G. White przybliża Czytelnikowi błogosławionego Odkupiciela, aby gdy stanie z -Nim twarzą w twarz odnalazł w Nim siebie, swoją radość i nieprzemijające szczęście. Dzieło pragnie ukazać Jezusa, który dobrowolnie stał się człowiekiem — jednym z nas, a przyszedł nie po to, aby nam cokolwiek zabrać, lecz żeby nam dać to co najlepsze. Przez złożenie dobrowolnej ofiary swojego życia na krzyżu, aby człowiek dzięki Jego śmierci mógł żyć wiecznie, jak również przekazując nam przykład nieskalanego życia, pragnie dać każdemu człowiekowi miejsce w Królestwie Bożym, które przygotowuje dla wszystkich wiernych Mu naśladowców. Na stronicach Życia Jezusa starano się wysunąć na czoło piękno życia Zbawiciela, wydobywając na światło dzienne wiele nowych klejnotów ze Skarbca Nieskończoności. Oby Jezus o którym ta książka — stał się osobistym przyjacielem i Zbawicielem każdego z nas, świadomi będąc obietnicy, że to właśnie On sam wybiera się z powrotem na naszą ziemię, aby zbawić tych, którzy oczekując Go są gotowi na Jego bliski powrót. Dedykujemy tę książkę wszystkim poszukiwaczom nieprzemijającego szczęścia. Niechaj stanie się ona przyczynkiem zaspokojenia tęsknot tych z nas, którzy już weszli na drogę Światła Bożego. Ono bowiem wskazuje kierunek do Życia Wiecznego. ANDRZEJ GÓRSKI ROZDZIAŁ l „Bóg z nami" Nazwa „imię Jego Imanuel... Bóg z nami". Światło „znajomości chwały Bożej" uwidacznia się w obliczu Jezusa Chrystusa. Od wszystkich czasów Jezus, Chrystus Pan stanowił jedno z Ojcem. Był On „obrazem Boga", obrazem Jego wielkości i majestatu, odbiciem Jego chwały. Właśnie po to przyszedł na nasz świat, aby tę chwałę objawić. Przyszedł na tę spowitą w grzechu ziemię, aby ukazać światło miłości ijożej — aby, jako „Bóg zamieszkać z nami". Dlatego zapowiadające Jego przyjście proroctwo mówi: „Nazwą imie^ Jego Immanuel". Posłannictwem zamieszkującego wśród nas Jezusa było objawienie ludziom i aniołom Boga. Był On słowem Bożym — ucieleśnieniem myśli Bożej. W modlitwie za swoich uczniów mówi: „Uczyniłem im znajome imię Twoje" — miłosierne, wspaniałe i cierpiące, przepełnione dobrocią i prawdą — aby miłość, którąś mię umiłował, w nich była, a ja w nich". Objawienie to było ,dane nie tylko dzieciom tej ziemi. Nasz mały świat stanowi podręcznik opisujący cały wszechświat. Wspaniałość Bożej łaski i tajemnice zbawczej miłości, są sprawą, w którą „pragną wejrzeć aniołowie". Będzie to przedmiotem ich dociekań w nieskończoność. Zarówno zbawieni jak i istoty bezgrzeszne znajdą w krzyżu Chrystusa swoją naukę i swoje szczęście. Wszyscy ujrzą, że chwała jaśniejąca na obliczu Chrystusa jest chwałą pełnej poświęcenia miłości. W promieniach padających z Golgoty wszyscy dojrzą, że pełna samowyrzeczenia miłość jest Prawem życia na ziemi i w niebie; że miłość, która „nie szuka swoich rzeczy", ma swe źródło w sercu Bożym i że w osobie Łagodnego i Pokornego objawiono charakter Tego, który mieszka w światłości dla człowieka niedostępnej. < t Na początku Bóg objawił się we wszystkich dziełach stworzenia. To Chrystus rozpostarł' niebiosa i założył fundamenty ziemi. To Jego 9 \ dłoń zawiesiła światy w przestworzach i ukształtowała kwiaty polne. On utwierdza ,;góry mocą swoją". „Jegoż jest morze, bo je on uczynił" (Psalm 65,6: 95,5). To On napełnił ziemię pięknem, a powietrze pieśnią. Na wszystkim, co znajduje się. na ziemi, w powietrzu i na niebie, wypisał zew miłości Ojca. Obecnie każdy grzech, plami doskonałe dzieło Boże, niemniej jednak, ostał się wypisany ręką Chrystusa .zew. Jeszcze dziś wszystko, co stworzone, głosi chwałę Jego Majestatu. Nie istnieje nic, co żyłoby tylko dla siebie, z wyjątkiem egoistycznego serca człowieka, bowiem każdy ptak unoszący się w powietrzu, każde zwierzę poruszające się po ziemi, służy jeszcze życiu innych istot. Nie ma leśnego listka, ani . źdźbła trawy, które nie spełniłoby swego zadania. Każde drzewo, krzak i liść jest źródłem tych elementów życia, bez których nie może istnieć ni człowiek, ni zwierzę. Człowiek zaś i zwierzę z kolei przyczyniają się do życia drzewa, krzewu i liścia. Kwiaty wydają woń i rozpościerają swe piękno ku błogosławieństwu świata. Słońce rozprzestrzenia swe światło ku radości rozlicznych światów. Ocean źródło źródeł, wchłania strumienie z każdego lądu — bierze by dawać. Mgły występujące z jego łona spadają jako deszcze na ziemię, by mogła wydawać plon. Aniołowie chwały znajdują radość w dawaniu — obdarzają miłością i niekończącą się troską upadłe istoty i pokalane dusze. Niebiańskie istoty zabiegają o • serca ludzkie. Poprzez łagodne i pełne cierpliwości usługiwanie wpływają na* ducha ludzkiego, by przyprowadzić zagubionych do społeczności z Chrystusem, który znajduje się bliżej 4|iż sobie ^ z tego zdajemy sprawę. Pominąwszy wszystkie inne -źródła objawienia, dostrzegamy w Jezusie Boga. Patrząc na Jezusa widzimy, że obdarowywanie jest chwałą naszego Boga. „Sam od siebie nic nie czynię", mówi Jezus. „Jako mię posłał żyjący Ojciec, i ja żyję przez Ojca". „Ja nie szukam chwały mojej, ale Tego, który mnie posłał" (Jan 8,28; 6,28; 8,18). Słowa te zawierają wielką zasadę, będącą podwaliną życia wszechświata. Chrystus wszystko otrzymał od Boga, ale wziął aby dawać. Niebiański nadzór ^ nad wszelkim stworzeniem wypełnia się przez umiłowanego Syna, przekazującego wszystkiemu pochodzące od Boga życie; Poprzez Syna to życie powraca w pochwale, i w radosnej służbie, w postaci wielkiej fali miłości do źródła -wszechrzeczy. I tak dzięki Chrystusowi krąg dobra zamyka się zupełnie, obrazując istotę wielkiego Dawcy, a także prawo życia. Prawo to zostało złamane w samych niebiosach. Grzech zrodził się z egoizmu. Lucyfer, cherub nadzorujący, pragnął być pierwszym w niebiosach. Dążył on do opanowania istot niebieskich, do odprowadzenia ich od Stworzyciela i pozyskania dla siebie ich hołdu. Dlatego przedstawił Boga w niewłaściwym świetle przypisując mu pragnienie wywyższe- 10 nią samego -siebie, złe przymioty swojego charakteru pragnął przypisać pełnemu miłości Stwórcy. Tym sposobem zwiódł aniołów, a następnie ludzi. Doprowadził ich do zwątpienia w Słowo Boże i dobroć Bożą. Szatan sprawił, że ludzie patrzą na Boga, jak na surowego i nieprzejednanego władcę, bo jest On Bogiem sprawiedliwości i wielkiego majestatu. Tym sposobem pozyskał szatan ludzi dla swej rebelii- przeciw-ko Bogu, a w konsekwencji noc niedoli spowiła świat. Ziemię ogarnęła ciemność wskutek niezrozumienia Boga. Należało złamać zwodnicze moce szatana, aby rozproszyć posępne ciemności, aby świat z powrotem przyprowadzić do Boga. Nie można było dokonać tego siłą. Użycie siły jest sprzeczne z zasadami Boskich rządów, oczekuje On bowiem tylko służby miłości, a miłości nie można nakazać, nie można jej też wymusić siłą lub autorytetem. Tylko miłość może wzbudzić miłość. Znać Boga — oznacza kochać Go. Jego istota musi objawić się jako przeciwieństwo istoty szatana. Dzieła tego mogła dokonać tylko jedna istota we wszechświecie. Ten tylko mógł zapoznać człowieka z miłością do Boga, kto sam znał całą jej wzniosłość i jej głębię. Po ciemnej nocy, jaka opanowała ten świat, wzejdzie słońce sprawiedliwości, „a zdrowie będzie na skrzydłach Jego". (Mai. 4, 2). Plan odkupienia nie został powzięty jako potrzeba chwili, nie został ułożony po upadku Adama. Był on objawieniem „tajemnicy od czasów wiecznych zamilczanej" (Rzym 16,25). Stanowił rozwinięcie zasad jakie od wieczności stanowiły podwalinę tronu Bożego. Od początku Bóg i Chrystus wiedzieli o odstępstwie szatana oraz o upadku człowieka, który się dokonał za sprawą odstępcy, Bóg nie zadecydował o istnieniu grzechu, lecz tylko przewidział jego istnienie i poczynił kroki, aby przeciwstawić się temu stanowi. Miłość Jego do świata była tak wielka, że postanowił wydać Swego jednorodzonego Syna, „aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3,16). Lucyfer rzekł był: „Nad gwiazdy Boże wywyższę stolicę moją... Będę równy Najwyższemu" (Izaj. 14; 13.14). Ale Chrystus „Który- będąc w kształcie Bożym nie poczytał sobie tego za drapiestwo równym być Bogu, wyniszczył samego siebie, przyjąwszy kształt niewolnika, stawszy się podobny ludziom". (Filip. 2,6.7). Była to dobrowolna ofiara. Jezus mógł pozostać u tronu Ojca. Mógł zachować chwałę niebios1 i hołd aniołów. Zdecydował się jednak oddać berło królewskie z powrotem w 'ręce Boże i zstąpić na dół z tronu • wszechświata, aby przynieść światło tym, których ogarnęły ciemności nocy, a życie — ginącym. Blisko przed dwoma tysiącami lat dał się słyszeć w niebiesiech tajemniczy głos od tronu Bożego: „Oto idę". „Ofiary i obiaty nie chciałeś, aleś mi ciało sposobił... Oto idę, (na początku ksiąg napisano o mnie), 11 abym czynił, o Boże wolę twoją" (Hebr. 10,5—7). W słowach tych'zapowiedziane jest wypełnienie celu ukrytego od wiecznych czasów. Chrystus gotował się, do zejścia na ten świat i przyobleczenia ciała. Mówi: „aleś mi ciało sposobił". Gdyby był zjawił się w chwale, jaką miał u Ojca zanim powstał świat, ludzie nie znieśliby światłości bijącej od Jego obecności. Abyśmy mogli na nią spoglądać i nie zginąć, atrybuty Jego chwały musiały zostać przyćmione. Boskość została przysłonięta ludzkimi cechami: niewidzialna chwała przybrała widzialną postać ludzką. To wielkie zamierzenie zostało przedstawione w figurach i symbolach. Płonący krzak, w którym Chrystus ukazał się Mojżeszowi, objawił Boga. Niski krzak wybrany do symbolizowania Boskości pozornie nie zawierał atrakcji, w nim to jednak objawiła się cześć Nieskończonego. Wszechmiłosierny Bóg skrył Swą chwałę w jak najskromniejszym przedmiocie, tak aby Mojżesz mógł spoglądać na nią i pozostać przy życiu. Podobnie w słupie obłoku w ciągu dnia i w słupie ogniowym w nocy Bóg porozumiewał się z Izraelem, objawiając człowiekowi Swą wolę i udzielając mu Swej łaski. Chwała Boża została ukryta, a majestat przysłonięty, tak aby słaby wzrok człowieka mógł spoglądać na me. Chrystus miał przyjść w naszym niedoskonałym ciele (Filip. 3,21), podobny człowiekowi. W oczach świata nie posiadał tego piękną jakiego świat się po Nim spodziewał. Był jednak wcielonym Bogiem, światłem nieba i ziemi. Jego wielkość i majestat ukryto, aby mógł zbliżyć się do pełnego trosk i dręczonego pokusami człowieka. Bóg dał Izraelowi przez Mojżesza zlecenie: „I uczynią mi świątnicę abym mieszkał pośrodku ich" (2 Mojż. 25,8). W tej to świątnicy, pomiędzy swoim ludem Bóg zamieszkał. Poprzez całą uciążliwą wędrówkę przez pustynię, znak Jego obecności był z nimi. Podobnie Chrystus ustanowił swą świątynię wśród ludzkiego obozowiska. Rozbił swój namiot u boku namiotów ludzkich, aby mógł mieszkać wśród nas i zapoznawać ze swym Boskim charakterem i życiem. „A to słowo ciałem się stało, i mieszkało między nami i widzieliśmy chwałę Jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy" (Jan 1,14). Odkąd Jezus przyszedł, aby zamieszkać z nami wiemy, że Bóg zna nasze troski i współczuje z nami w naszych boleściach. Każdy syn i córka Adama zrozumie, że nasz Stworzyciel jest przyjacielem grzeszników. Bowiem w każdej lekcji o łasce, w każdej radosnej obietnicy, w każdym czynie miłości, w każdym Boskim walorze przejawiającym się w życiu Zbawiciela na ziemi, widzimy spełnienie się słów. „Bóg z nami". Szatan przedstawia Boży zakon miłości, jako zakon egoistyczny. Głosi on, że posłuszeństwo wobec jego przepisów jest dla nas rzeczą niemożliwą. Obciąża Stworzyciela upadkiem pierwszych rodziców, i następującymi po nim klęskami, ukazując człowiekowi Boga jako autora 12 k grzechu, cierpienia i śmierci. Jezus miał zdemaskować to oszustwo. Jako jeden z nas miał dać przykład posłuszeństwa. W tym celu przyjął naszą postać i dzielił wszystko co' przynosi nasze życie. „We wszystkim miał być podobny braciom" (Hebr. 2,17). Szatan przedstawiałby moc Bożą jako niewystarczalną dla nas gdybyśmy mieli cierpieć coś, czego nie przecierpiał Jezus. Dlatego Jezus był kuszony „we wszystkim na podobieństwo nas" (Hebr. 4,15). Cierpiał tak samo, jak my. Nie korzystał z żadnej mocy, która nie byłaby i nam dostępna. Jako człowiek napotkał pokusy i pokonywał je mocą udzieloną Mu od Boga. Mówi: „Pragnę czynić wolę twoją, Boże mój, albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich", (Psalm 40,8). Czyniąc dobrze i uzdrawiając wszystkich nawiedzonych przez szatana objawiał ludziom charakter boskiego prawa i naturę Swojego posłannictwa. Jego życie świadczy o tym, że i dla nas jest możliwe przestrzeganie zakonu Bożego. Poprzez Swe człowieczeństwo dotknął Chrystus spraw ludzkości; natomiast dzięki swej Boskości znajdował oparcie w tronie Bożym. Jako Syn Człowieczy dał nam przykład posłuszeństwa. Jako Syn Boży daje nam moc do wytrwania w posłuszeństwie. To Chrystus z krzaka na górze Horeb mówił do Mojżesza: „Będę, który Będę..." Tak powiesz synom Izraelskim: Będę posłał mnie do was" (2 Mojż. 3,14). Było to zaręczenie wyzwolenia Izraela. Tak więc, gdy przyszedł na podobieństwo człowieka, przedstawił się jako Ten, który „Będzie". Dziecię z Be- tlejemu, pokorny i uniżony Zbawiciel jest Bogiem objawionym w ciele (l Tym. 1,3.16). Do nas zwraca się słowami: „Jam jest on dobry pasterz" Jamci jest chleb on żywy". „Dana jest mi wszelka moc na niebie i na ziemi" (Jan 10,11; 6,51; 14,6; Mat. 28,18). Będę"— oto zapewnienie wszystkich obietnic. Ja Będą, nie bójcie się. „Bóg z nami" — oto rękojmia uwolnienia nas z grzechu, zapewnienie mocy do przestrzegania prawa niebios. Zniżając się aż do przyjęcia człowieczeństwa, Chrystus objawił charakter krańcowo różny od charakteru szatana. Poszedł jeszcze niżej, wzdłuż ścieżki upokorzenia. „I postawą znaleziony jako człowiek, sam się poniżył, będąc posłusznym aż do śmierci, a to do śmierci krzyżowej (Filip. 2,8). Tak, jak najwyższy kapłan, składa swe wspaniałe arcyka-płańskie szaty i sprawuje swój urząd w białym lnianym odzieniu zwykłego kapłana, tak Chrystus^ wybrał postać sługi i zaoferował poświęcenie, sam będąc kapłanem i ofiarą. „Lecz on zraniony jest dla występków naszych, starty jest dla nieprawości naszych; kaźń pokoju naszego jest na nim" (Izaj. 53,5). Chrystusa potraktowano stosownie do naszych uczynków, aby nas potraktowano stosownie do Jego uczynków. Potępiono Go za nasze grzechy, w których popełnieniu nie uczestniczył, abyśmy mogli być usprawiedliwieni Jego prawością, do której nie wnosimy naszego wkładu. Po- 13 niósł śmierć, która była nam sądzona, abyśmy mogli otrzymać życie będące Jego własnością. „Sinością jego myśmy uzdrowieni". Życiem Swym i śmiercią Chrystus osiągnął coś więcej niż wybawienie z ruiny spowodowanej grzechem. Celem szatana było spowodowanie wiecznego rozdziału między Bogiem a człowiekiem. Atoli w Chrystusie dostępujemy ściślejszego zespolenia z Bogiem, niż gdybyśmy w ogóle nigdy nie upadli. Przyjmując na się ludzką naturę, Zbawiciel związał się z ludzkością więzami nie do zerwania. Związał się z nami na wieczne czasy. „Tak Bóg umiłował świat, że Syna swego jednorodzonego dał" (Jan 3,16). Nie było jedynym celem Boga, aby zesłany między upadłą rasę Syn wziął na swoje ramiona nasze grzechy i zmarł w poświęceniu dla nas. Aby zapewnić nas o Swej nieodmiennej radzie pokoju Bóg dał, Swego jednorodzonego Syna, aby stał się jednym z członków rodziny ludzkiej, aby na zawsze zachował ludzka naturę. Jest to rękojmia spełnienia obietnic Bożych. „Albowiem dziecię narodziło się nam, a syn dany jest nam; i będzie panowanie w rękach Jego". Bóg zaakceptował naturę ludzką w osobie Syna Swego i przyjął tę naturę do szczytu niebios. „Syn Człowieczy" dzieli tron wszechświata. „Syn Człowieczy", którego imię nazwą: „Cudowny Radny, Bóg mocny, Ojciec wieczności, Książę pokoju" (Izaj, 9,6). „Będę" •— jest poręczycielem pomiędzy Bogiem a ludzkością jedną dłonią dzierżąc człowieka, a drugą ujmując tron Boży. Zawołanie „Ja jestem", potwierdza, że mamy do czynienia z łącznikiem pomiędzy Bogiem a ludzkością. Ten, który jest święty;, niewinny, niepokalany, odłączony od grzeszników, nie wstydzi się naawać nas braćmi (Hebr. 7,26). W Chrystusie rodzina ziemska i rodzina niebieska są połączone jedną więzią. Uwielbiony Chrystus jest naszym bratem. Niebiosa uświęcają się w człowieczeństwie, a człowieczeństwo czerpie z nieskończonej Miłości. O narodzie Swym mówi Bóg: „... bo kamienie wieńcami ozdobione, wystawione będą miasto chorągwi w ziemi jego. Albowiem oto o jakie błogosławieństwo jego! i jako wielka ozdoba jego!" (Zach. 9,16.17). Wywyższenie zbawionych będzie wiecznym świadectwem Bożego miłosierdzia. W przyszłych wiekach okaże ono „nader obfite bogactwo łaski swojej z dobrotliwości swojej przeciwka nam w Chrystusie Jezusie, aby teraz przez zbór wiadoma była księstwom i mocom na niebiesiech nader rozliczna mądrość Boża, według postanowienia wiecznego, które uczynił w Chrystusie Jezusie, Panu naszym" (Efez. 2,7; 3,10.11). Odkupicielskie dzieło Chrystusa daje świadectwo Bożemu panowaniu. Poznano, że Wszechmogący jest Bogiem miłości. Oskarżenia szatana zostały odrzucone, a jego charakter-zdemaskowany. Bunt nie może się już nigdy zrodzić. Grzech nigdy już nie przeniknie wszechświata. Wszyscy na wieczne czasy zabezpieczeni są przed odstępstwem. Dzięki temu, iż miłość złożyła z siebie ofiarę, mieszkańcy ziemi 14 i nieba zostali związani xze swym Stwórcą, więzami' nierozerwalnej unii. Dzieło odkupienia spełni się w całości. Na ziemi, na tym miejscu gdzie panował grzech, zaistnieje przewaga łaski Bożej. Sama ziemia do której szatan rości prawo, zostanie nie tylko uwolniona spod przemocy, ale i wywyższona. Nasz mały świat, nad którym ciąży ciemna plama przekleństwa grzechu, zostanie uhonorowany przed innymi światami w Boskim wszechświecie. Tu, gdzie Syn Boży raczył żyć pod postacią ludzką, gdzie Król chwały żył, cierpiał i umarł, gdzie wszystko w końcu stanie się nowe, będzie świątynia Boża z ludźmi „i będzie mieszkał z nimi, a oni będą ludem Jego, a sam Bóg będzie z nimi, będąc Bogiem ich". I tak przez nieskończone wieki, gdy zbawieni przechadzać się będą w światłości Pana, będą uwielbiać Go za niewysłowiony dar, którym jest — „Immanuel" — Bóg z nami!". ROZDZIAŁ II „Naród wybrany" Przeszło tysiąc lat naród żydowski oczekiwał przyjścia Zbawiciela. Z wydarzeniem tym wiązano najwspanialsze nadzieje. W obrzędach sakralnych, w pieśniach, proroctwach, w obrzędach kościelnych i modlitwie domowej czczono Jego imię. Jednak gdy przyszedł, nie poznano Go. Umiłowany z niebios był dla ludu „jako korzeń z ziemi suchej, nie mający kształtu ani piękności", „Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli" (Izaj. 53,2; Jan 1,11). Bóg jednak wybrał Izraela. Powołał go, aby strzegł między łudź- " mi znajomości Jego zakonu oraz znaków i proroctw wskazujących na przyjście Zbawiciela. Pragnął, aby był źródłem zbawienia dla świata. Czym Abraham był w kraju swej wędrówki, Józef w Egipcie, Daniel na dworze babilońskim, tym naród żydowski miał być między narodami. Miał objawić ludziom Boga. Powołując Abrahama, Pan rzekł: „Będęć błogosławił... i będziesz błogosławieństwem;... I będą błogosławione w tobie wszystkie narody ziemi" (l Mojż. 12.2,3). Tę samą naukę powtórzyli prorocy. Nawet wówczas gdy Izrael został zniszczony,przez wojnę i niewolę, wciąż dotyczy-ła^go obietnica: „Przetoż ostatki Jakubowe w pośrodku wielu narodów będą jako rosa od Pana, jako ciche deszcze skrapjające trawę, których się nie spodziewa od człowieka, ani ich czeka od synów ludzkich" (Mich. 5,7). W związku ze świątynią w Jerozolimie Pan oświadczył przez Izajasza: „Dom mój .domem modlitwy nazwany będzie u wszystkich narodów" (Izaj. 56,7). Ale Izraelici oparli swe nadzieje na świeckiej wielkości. Od czasu wejścia do ziemi chananejskiej odstąpili od przykazań Bożych, wybierając drogę pogan. Na próżno posyłał do nich Bóg swych proroków z ostrzeżeniem. Na próżno cierpieli karę pogańskiego ucisku; każda reformacja pociągała za sobą głębsze odstępstwo. Gdyby Izrael dochował wierności Bogu, Bóg mógłby zrealizować swe zamiary poprzez ich uhonorowanie i wywyższenie. Gdyby chodzili drogami posłuszeństwa, Bóg wywyższyłby ich „nad wszystkie narody, które uczynił w chwale i sławie, i w zacności". „I obaczą wszystkie narody ziemi", mówi Mojżesz, „że imię Pańskie wzywane jest nad tobą, a będą się ciebie lękać". Narody „usłyszawszy o tych wszystkich .ustawach rzeką: Tylko-tam lud mądry, i rozumny, i naród wielki jest" (5 Mojż. 26,10; 4,6). Niestety, niewierność ludu była przyczyną tego, iż możliwe było osiągnięcie celu Bożego jedynie wśród ustawicznych trudności i upokorzeń. Żydzi zostali podani w niewolę babilońską i rozproszeni po krajach pogańskich. W utrapieniu wielu odzyskało wiarę w Jego przymierze. Gdy zawiesili swe harfy na wierzbach i opłakiwali spustoszoną świątynię, prześwietliło ich światło prawdy, a wiedza o Bogu przeniknęła narody. Pogańskie systemy ofiarne były przeciwieństwem tego, co zlecił Bóg. Wielu luldzi szczerze przestrzegających pogańskich obyczajów poznało za pośrednictwem Hebrajczyków właściwe znaczenie rytuału zaleconego przez Boga i z wiarą przyjęło obietnicę o przyjściu Zbawiciela. Wielu wygnańców cierpiało prześladowania. Wielu straciło życie, bo odmówiło przestrzegania świąt pogańskich, a tym samym znieważania soboty. Gdy bałwochwalcy usiłowali zniszczyć Prawdę, Pan postawił Swych sług przed oblicza królów i władców, aby oni i ich lud mogli zaznać światłości. Coraz częściej najwięksi monarchowie zaczęli uznawać zwierzchność Boga, którego czcili hebrajscy niewolnicy. W niewoli babilońskiej Izraelici wyleczyli sią z obyczaju oddawania czci bałwanom. W ciągu następnych stuleci cierpieli wiele od pogańskich wrogów, aż utrwaliło się przekonanie, że ich dobrobyt zależy od posłuszeństwa wobec zakonu Bożego. Jednakże w sercach zbyt wielu ludzi posłuszeństwo nie rodziło się z miłości, a z pobudek czysto ego-' istycznych. Zewnętrznie służyli Bogu, uważając to za środek zdobycia narodowej wielkości. Nie stali się światłością świata, ale odizolowali się od niego, aby uniknąć pokusy, prowadzącej do bałwochwalstwa. W pouczeniu udzielonym Mojżeszowi, Bóg ograniczył związki Hebrajczyków z bałwochwalcami, ale temu pouczeniu nadano różne znaczenia. Miało ono zapobiec przenikaniu do życia Hebrajczyków praktyk pogańskich. Użyto ich do wzniesienia muru oddzielającego Izrael od wszystkich innych narodów. Żydzi spoglądali na Jerozolimę jak na swe niebiosa i byli zazdrośni iż łaska Pańska mogła być okazana innymi narodom. Po powrocie z Babilonu wiele uwagi poświęcono nauczaniu religii. W całym kraju wznoszono synagogi, gdzie zakon wykładali kapłani i uczeni w Piśmie. Zakładano szkoły, w których oprócz sztuk pięknych i nauk przyrodniczych miano uczyć zasad sprawiedliwości Bożej. Ośrodki te uległy jednak zepsuciu. W czasie niewoli wielu przyswoiło so- 16 2 — Życie Jezusa 17 bie pogańskie" pojęcia i praktyki wnosząc je do swych obrzędów religijnych W wielu sprawach ludzie tkwili przy pogańskich obyczajach Gdy Żydzi odeszli od Boga, w wielkim stopniu zaczęli tracić z oczu nauki dotyczące obrzędów rytualnych. Obrzędy te zostały ustanowione przez samego Chrystusa W każdej swojej części składowej sym-bolizowałj Go, odznaczając się żywotnością i Żydzi zatracili duchowe piękno swoich obrzędów i przylgnęli do martwych form Zaufali swym ofiarom i nakazom, zapominając Tego komu służyły. Kapłani, uzupełniając poniesione straty stawiali swe własne wymagania Im kapłańska pozycja stawała się bardziej rygorystyczna, tym mniej przejawiano mi-łosci Bożej Świętość mierzono mnogością ceremonii, podczas gdy ich serca wypełniała duma i obłuda. Niemożliwe było zachowanie zakonu ze wszystkimi narzuconymi przez kapłanów i rabinów uciążliwymi ograniczeniami. Wszyscy, którzy pragnęli służyć Bogu, a równocześnie przestrzegać formalnie rabimstycz-nych przepisów, upadli pod ciężkim brzemieniem Nie mogli znaleźć odpoczmenia pod brzemieniem wyrzutów sumienia. Tak • pra*cował szatan, aby zniechęcić lud, obniżyć w jego pojęciu wartość istoty Boga i doprowadzić do pogardy wiary wyznawanej przez Izraela. Żywił nadzieję, ze uda mu się wznowić działalność, jaką prowadził w czasie buntu w niebie, głosząc, ze wymagania Boże są niesprawiedliwe i nie można ich przestrzegać. Twierdził, ze nawet Izrael me przestrzega Boskiego zakonu Żydzi pragnąc przyjścia Mesjasza — nie posiadali włascffyego pojęcia o Jego misji. Nie szukali wybawienia od grzechu, lecz uwolnienia od Rzymian. Oczekiwano Mesjasza, który by przyszedł w charakterze zdobywcy i położywszy kres uciskowi, oddał Izraelowi niepodzielnie panowanie nad swiatowem. W ten sposób przygotowano grunt do odrzucenia Zbawiciela. W, czasie narodzin Chrystusa naród Izraelski cierpiał pod obcymi rządami, rozdzierany przez swe wewnętrzne konflikty Wprawdzie Żydom wolno było utrzymywać własny rząd, mc jednak nie mogło ukryć 'faktu, ze znajdowali się pod presją i panowaniem Rzymu. Nic me mogło złagodzić świadomości ograniczenia ich władzy. Rzymianie rościli sobie prawo do wyznaczania i usuwania najwyższego kapłana, a urząd ten obsadzano -często w drodze oszustwa a nawet mordu. Tym sposobem kasta kapłańska uległa coraz większej korupcji Mimo to wciąż jeszcze reprezentowała ona wielką siłę, którą wykorzystywano dla własnych celów Lud musiał spełniać ich żądania, a jednocześnie był opodatkowany ciężko przez Rzymian Ten stan rzeczy powodował powszechne niezadowolenie. Mnożyły się powstania ludowe Chciwość i przemoc, niedowierzanie i duchowa apatia godziły w samo serce narodu Nienawiść do Rzymian i duma narodowa skłaniały Żydów do ry- gorystycznego przestrzegania własnych form obrzędowych Kapłani usiłowali utrzymać opinię świętych przez skrupulatne zwracanie uwagi na ceremoniał religijny Zarówno dostojnicy, spragnieni władzy jak i ciemny uciskany lud, tęsknili za kimś, kto pokonałby wrogów i odbudował państwo izraelskie. Wprawdzie czytano proroctwa, ale bez koniecznego zrozumienia Przeoczono tym samym te miejsca Pisma, które wskazywały na nader skromny charakter przyjścia Chrystusa i błędnie zastosowano te, które mówiły o chwale Jego powtórnego przyjścia. Duma przysłoniła zdolność trzeźwego spojrzenia na to zagadnienie. Proroctwo wykładano stosownie do wbudowanych w duszę pragnień. 18 ROZDZIAŁ Wypełnienie czasu Lecz gdy przyszło wypełnienie czasu, posłał Bóg onego Syna swego... aby tych, którzy pod zakonem byli, wykupił, żebyśmy prawa przysposobienia za synów dostąpili" (Gal 4,4 5). Przyjście Zbawiciela przepowiedziane było już w Edenie Adam i Ewa oczekiwali szybkiego wypełnienia się obietnicy, gdy po raz pierwszy ją usłyszeli Radosn«2 powitali swego pierworodnego syna, żywiąc nadzieję, ze to właśnie on będzie Wybawicielem Atoli wypełnienie obietnicy odwlekało się Ci, którzy ją otrzymali, zmarli nie doczekawszy się spełnienia Od czasów Enocha obietnicę powtarzali patriarchowie i prorocy, podtrzymując nadzieję Jego pojawienia się, niemniej jednak wciąż nie przychodził Proroctwo Daniela objawiło czas Jego przyjścia, niestety nie wszyscy prawidłowo je zrozumieli Upływał wiek za wiekiem, a słowa proroków przycichły Zaborca uchwycił żelazną dłonią Izrael, tak, ze wielu było gotowych zawołać „Przedłużać się dm, a z tego widzenia nic nie będzie7" (Ezech 12,22) Ale na podobieństwo gwiazd poruszających się po kolistej drodze pośród próżni, realizacja wytkniętych przez Boga celów nie doznaje przyspieszenia ani opóźnienia Za pośrednictwem symbolu wielkiej ciemności i dymiącego pieca Bóg objawił Abrahamowi izraelską niewolę w Egipcie, zapowiadając, ze będzie ona trwać czterysta lat „A potem", mówi, „wynijdą stamtąd z majętnością wielką" (l Mojz 15,14). Przeciwko temu słowu na próżno walczyła cała potęga dumnego państwa faraonów „Onegoz dmą", zapowiedziano w boskiej obietnicy, ,wyszły wszystkie wojska Pańskie z ziemi Egipskiej" (2 Mojz 12,41). Rada Niebiańska postanowiła godzinę przyjścia Chrystusa Gdy na wielkim zegarze czasu wybiła owa godzina, Jezus narodził się w Betlejem. „Lecz gdy przyszło wypełnienie czasu, posłał Bóg onego Syna 20 swego". Opatrzność kierowała ruchami narodów i falą uczuć oraz wpływów oddziaływujących na ludzkość dopóki świat nie dojrzał na przyjście Zbawiciela. Narody pozostawały zjednoczone pod jednym panowaniem Posługiwano się jednym językiem, który wszędzie uznano za język literacki i urzędowy. Rozproszeni po świecie Żydzi zjeżdżali się na doroczne święta Powracając na miejsca swego stałego pobytu, mogli rozpowszechniać po świecie wieści o przyjściu Mesjasza W tym czasie religijne systemy pogańskie zaczynały tracie wpływy wśród ludności Ludzi nużyły powierzchowne uroczystości i klechdy Tęsknili za religią, która byłaby w 'stanie zaspokoić potrzeBy serca Gdy światło prawdy wydawało się opuszczać ludzi, znaleźli się tacy, którzy czekali na nie, a serce ich przepełniał smutek i troska Pragnęli oni poznać żywego Boga i oczekiwali zapewnienia o istnieniu życia po drugiej stronie grobu Gdy Żydzi odeszli od Boga, wiara została przyćmiona, a nadzieja prawdy przestała oświetlać przyszłość Nie rozumiano proroctw. Dla całych mas ludzi śmierć była straszną tajemnicą Poza mą istniały tylko niepewność i mrok Nie tylko zawodzenie matek betlejemskich, ale krzyk serc ludzkości nagromadzony w ciągu stuleci dotarł do proroka — głos słyszany w Ramie, „lament i płacz i narzekanie wielkie Rachela płacząca synów swoich i nie dała się pocieszyć, dlatego ze ich me ma' (Mat 2,18) Ludzie żyjący w cieniu śmierci nie znajdowali pocieszenia Tęsknym okiem wyglądali nadejścia Wybawiciela, który rozproszyłby ciemność i w jasny sposób ukazał przyszłość Poza narodem żydowskim żyli mężowie, którzy przepowiedzieli pojawienie się Boskiego Nauczyciela Mężowie ci szukali prawdy i na nich został wylany Duch Natchnienia Pojawili się po kolei i jako gwiazdy na niebie, a ich prorocze słowa budziły nadzieję w sercach tysięcy pogan Przez setki lat tłumaczono Pismo na język grecki, którym wówczas posługiwano się szeroko w całym cesarstwie rzymskim Żydzi byli rozproszeni wszędzie, a ich wyczekiwanie na przyjście Mesjasza udzieliło się w pewnej mierze i poganom Między tymi, których Żydzi określali mianem pogan, znajdowali się mężowie posiadający lepsze zro-zumieime proroctw dotyczących Mesjasza, niż nauczyciele w Izraelu. Bvh tacy którzy wierzyli, ze przyjdzie On, jako Wybawiciel od grzechów Filozofowie usiłowali zgłębić tajniki hebrajskiej ekonomii Niestety bigoteria żydowska stała na przeszkodzie rozpowszechnianiu światła Pragnąc usilnie zachować podział między sobą, a innymi narodami, nie byli skłonni przekazać komukolwiek wiadomości o symbolicznych obrzędach Pozostawało jedynie oczekiwanie na przyjście prawdziwego "Wykładowcy Ten, na którego wszystkie symbole wskazywały, musi najpierw przyjść i wyjaśnić ich znaczenie. 21 W swojej przemowie do świata Bóg używał zjawisk przyrodniczych znaków i symboli, jednocześnie posługując się prorokami i patriarchami Jednakże do luczkosci przemowie trzeba ludzkim językiem i dlatego musi przemowie Posłaniec Przymierza Jego głos musi być słyszany w Jego świątyni Musi przyjść Chrystus, który p zemowi jasno zrpzumiale Autor prawdy musi oddzielić prawdę od plew laczkich. wypowiedzi które osłabiają JPJ skuteczność Zasady boskiego postępowania i plan zbawienia muszą być jasno określone, a nauki w\ pływające ze Starego Testamentu trzeba w pełni przedstawić ludziom Wśród Żydów znajdowali się jeszcze ludzie pochodzący z owej świętej linii dzięki której zachowała się jeszcze znajomość Boga V y-czekiwah oni spełnienia obietnicy danej oicom Umocnili wa wiarę na zapewnieniu przekazanym za pośrednictwem Mojżesze p oioka wanv wzbudzi Pan, Bóg wasz z braci waszych lako mię o^ego słuchać będziecie we wszjstkim cokolwiek do wao mowie bęoz e (Dz Ap 3 22). Ponownie czj tali ze Pan pomaze tego który będzie opowiar ał Ewangelię cichym zwiąże rany t\ch którzy są skruszonego serca, i będzie „zwiastował pojmanym wyzwolenie oraz ogłosi ,miłooCiws rok Pański" (Izaj 61 l 2) Czjtali, ze me ustanie dokąd nie wykona sądu na ziemi" ze nauki Jego wyspy oczekiwać będą ', ze będą chodził} narody w ^wiatłosci , Jego', a .królowie w jasności Jego', (Izai 42 4 60,3)* Słowa umierającego Jakuba napełniły Żydów nadzieją i>ie będzie odjęte sceptrum od Jud\ ani Zakonodawca od nóg jego aż przyjdzie Szyło ' (l Mojz 4910) Słabnąca siła Izraela świadczyła <) bliskości przyjścia Mesjasza Proroctwo Daniela przedstawiało chwałę Jeg» władania mocarstwem które miało powstać w miejscu króle tw ziem^ skich A prorok mówi, ze „stać będzie na wieki' (Dań 2,44) Ponieważ tylko niewielu rozumiało charakter misji Chrystusa, szeroko rozpowszechniło się oczekiwanie na potężnego Księcia który założy królestwo izraelskie i okaże się Wybawicielem narodów Czas się wypełnił ludzkość upadająca w ciągu wieków pod brzemieniem przestępstwa domagała się przyjścia Zbawiciela Szatan pracował nad pogłębieniem rozdziału między niebem i ziemią do tego> stopnia aby stać się niepokonanym Przez swe fałszerstwa ośmielił człowieka do trwania w grzechu Jego celem było wyczerpanie cierdpli-wosci Bożej i zniszczenie Jego miłości do człowieka, a tvm samym skłonienie Boga do wydania świata przez władze szatańskie Szatan usiłował zbudować nieprzekraczalną przeszkodę pomiędzy niebem a ziemią W drodze siania fałszu zachęcał ludzi do grzechu. Jego celem było wyczerpanie boskiej cierpliwości, bez które] człowiek utraciłby miłość Boga, będąc zdanym na jego łaskę Szatan usiłował zamknąć przed człowieczym umysłem znajomość świątyni Boga oraz ustanowić własne panowanie, co zdawało się już prawie 22 pewnym Prawdą jest, ze w każdym pokoleniu Bóg miał swoje narzędzia podpory Nawet wśród pogan znajdowali się ludzie, za pośrednictwem Mórych Chrystus pracował nad podzwigmęciem człowieka z grzechu i upadku Atoli ci byli wzgardzeni i znienawidzeni Wielu z -nich poniosło gwałtowną śmierć Mroki nocy w jakie szatan spowd ziemię, stawały się coraz bardziej nieprzeniknione Szatan przez całe wieki odwracał człowieka od Boga, posługując się pogaństwem, ale swój sukces odniósł poprzez osłabienie wiary Izraela Oddając się rozmyślaniom nad własnymi tworamir czcząc je, poganie tracili znajomość Boga i upadali, coraz niżej Tak rzecz miała •się z Izajaszem Zasada ze człowiek może zbawić siebie władnymi •uczynkami leży u podstaw każdej pogańskiej religii Stała się ona teraz także zasadą religii żydowskiej a wszczepił ją szatan Gdziekolwiek ją w> znają tam grzech me natrafia na przeszkody Posłannictwo zbawienia otrzymał człowiek za pomocą ludzkich •sposobów komunikowania się Żydzi spróbowali zmonopolizować prawdę o wiecznym życiu Gromadzili życiodajną mannę, która wpłynęła na ich upadek Religia którą usiłowali zachować tylko dla siebie, •stała się wezwaniem Ograbili Boga z Jego chwały, a świat zasypali oszustwami wypaczającymi posłannictwo Odmówili zdania się świata na łaskę Boskiego zbawienia stając się tym samym sprzymierzeńcami •szatana w jego dziele zniszczenia Rod ludzki nazwany przez Boga podstawą i filarem prawdy za •czął się przekształcać w narzędzie szatana Jego przedstawiciele zaczęli spełniać zadania szatana, polegające na fałszowaniu istoty Boga tak aby świat patizył na Niego jako na tyrana Nawet kapłani odprawiając} nabożeństwa stracili z pola widzenia znaczenie służb, do których zostali powołani Nie umieli więcej odróżniać symboli przedsta-•wiaTąc rzeczy a w przedstawianiu rzeczy uświęconych zachowywali się jak aktorz} na scenie Każdy starał się nie pamiętać, ze pewne poczynania samego Boga nie powinny być wykorzystywane jako środek obezwładnienia umysłu i zatwardzenia serca Bóg dobrze wie co ma zrobić z umysłem i sercem Dlatego tez należy precz odgomc zakusy szatana oddziaływujące na nasz umysł i czucie Omamienie grzechem dosięgnęło swojego szczytu Uruchomione i wprawione w ruch zostały wszystkie narzędzia deprawujące dusze człowieka Svn Boży spojrzawszy na świat, ujrzał jego wielkie cierpienie i niedolę Z litością dojrzał jak człowiek staje się systematycznie ofrarą szatańskiego okrucieństwa Patrzył ze współczuciem na wszystkich zdeprawowanych, zmordowanych i zagubionych Wszjscy oni za pana obrali tego, który skuł ich łańcuchami i zaprzągł do swojego rydwanu jako niewolników Oszukani i oszołomieni urządzili pieszą 23 pielgrzymkę do odwiecznych ruin, a więc wędrówkę ku śmierci bez zmartwychwstania. Szatańskie siły połączyły się z ludźmi. Ciała ludzi spoczywających przed obliczem Boga zostały nawiedzone przez demonów. Zmysły, nerwy, namiętności i organy człowieka zostały poddane działalności ponadnaturalnych sił, skłaniających je ku oddawaniu się największemu wyuzdaniu. Nawet obraz demona odbił się na ludzkich: obliczach. Twarze ludzkie zaczęły oddawać swoim wyglądem tę całą masę zła, której uległ człowiek. Tak wyglądał świat w czasie nadejścia Odkupiciela. Jakie to też porównanie z wizerunkiem Odwiecznej czystości. Grzech stał się przedmiotem naukowych dociekań, a zło doczekało się uświęcenia w religii. Bunt zapuścił głęboko swoje korzenie w ser-- cach, a uczucia największej wrogości zostały zwrócone ku niebu. Wszechświat został przekonany, że poza Bogiem, ludzkość nie może być pod-dźwignięta ze swojego upadku. Stało się więc konieczne, aby ten który stworzył świat napełnił go życiem i mocą. Nieupadłe światy z wielkim zainteresowaniem śledziły moment, kiedy powstanie Jahwe i zmiecie z ziemi jej mieszkańców. Ale gdyby Bóg to uczynił szatan uzyskałby możliwość przeprowadzenia planu podporządkowania sobie istnień niebiańskich. Już wcześniej ogłosił, że zasady Boskich rządów czynią przebaczenie niemożliwym. Gdyby świat został zniszczony, twierdziłby, że jego oskarżenia były zgodne z prawdą. Był gotów złożyć winę na Boga i przenieść bunt na inne światy. Bóg jednak posłał Syna S^ego, aby zbawić świat, a nie zniszczyć go. Pomimo zepsucia i zuchwamwa, jakie panoszyło się w każdej dziedzinie, droga naprawy jednak istniała. W krytycznym momencie, kiedy szatan zdawał się już triumfować, Syn Boży przybył z poselstwem Bożej łaski. W każdym stuleciu i w każdej godzinie Bóg objawiał Swą miłość do upadłego człowieka. Nie zważając na jego przewrotność okazywał mu miłosierdzie. Gdy przyszło wypełnienie czasu, Bóstwo zostało uwielbione wylaniem na świat obfitości kojącej łaski, która aż do momentu wypełnienia planu zbawienia nie " miała być uszczuplona, ani cofnięta. Szatan nie posiadał się z radości, że powiodło mu się zniekształcić w człowieku obraz Boga. Wówczas to przyszedł Jezus, by odtworzyć-w człowieku oblicze jego Twórcy. Nikt oprócz Chrystusa nie może ponownie odtworzyć istoty kiedykolwiek zniszczonej przez grzech. Przybył, by wypędzić demony deprawujące wolę. Przyszedł podnieść nas z prochu i ponownie ukształtować naszą spaczoną istotę według Boskiego wzoru i przyozdobić ją swoją własną chwałą. / 24 ROZDZIAŁ IV Do Ciebie Zbawicielu! <Łuk. 2.1-20) Król chwały zniżył się, aż do przyjęcia cech człowieka, Jego ziemskie otoczenie było brutalne i odrażające. Chwałę Jego okryła zasłona tak, aby Jego majestat zewnętrzny nie stał się siłą przyciągającą. Unikał zewnętrznego blichtru. Bogactwo bowiem, zaszczyty, ludzka wielkość nie są w stanie uratować duszy przed śmiercią; Jezus nie chciał zjednywać Sobie ludzi wartościami ziemskimi. Jedynie piękno prawdy niebieskiej miało pociągnąć tych, którzy chcieli iść za Nim. Charakter Mesjasza przepowiedziany był w proroctwach i Chrystus pragnął, aby ludzie przyjęli Go według świadectwa Słowa Bożego. Aniołowie podziwiali chwalebny plan zbawienia. Czekali na to, aby ujrzeć, jak lud Boży przyjmie Jego Syna wcielonego w obraz ludzki. Przybyli do kraju narodu wybranego, któremu objawiona została łaska Boża i który opromieniony został światłem proroctwa, podczas, gdy inne narody żyły wśród legend i oddawały cześć fałszywym bogom. Aniołowie przybyli do ziemi, gdzie objawiono chwałę Boga i gdzie błyszczało światło proroctwa. Przybyli niewidzialni do Jerozolimy, do głosicieli świętych kazań i sług domu Bożego. Bliskość nadejścia Chrystusa została oznajmiona kapłanowi Zachariaszowi, odprawiającemu służbę Bożą przed ołtarzem. Urodzony został prorok, a jego misję potwierdziły cuda oraz przepowiednie proroków. Wieść o Jego narodzeniu i cudownym znaczeniu Jego misji rozeszła się po świecie. Jednakże Jerozolima nie była jeszcze gotowa na przyjęcie swojego Odkupiciela. Wysłannicy niebios ze zdumieniem patrzyli na obojętność narodu, którego Bóg powołał do oznajmienia światu świętej prawdy. Naród żydowski zachowano na świadectwo, że Chrystus narodzi się z pokolenia Abrahama i Dawida, lecz Izrael nie wiedział, że nadejście Jego jest tak bliskie. W świątyni poranna i wieczorna ofiara wskazywała na Baranka Bożego, ale i tu nie czyniono przygotowań na Jego przyjęcie. 25 / Kapłani i nauczyciele narodu me wiedzieli ze największe wydarzenie w dziejach świata już SIĘ zbliża Powtarzali wciąż swe nic nie zngt-czące modlitwy i wykonywali obrządki, aby ludzie to widzieli, lecz: pogrążeni w walce o bogactwa i zaszczyty tego świata nie bvh gotowi do przjjęcia Mesjasza Taka sama obojętność panowała w całym kraju. Egoizm i sprawy ziemskie czynił} ludzi nieczułymi na radość napełniającą niebiosa Tylko nieliczni pragnęli ujrzeć Niewidzialnego i do nich. posłano posłów nieba Aniołowie opiekowali się Józefem i Marią w czasie ich podroży z domu w Nazarecie do miasta Dawida Dekret cesarskiego Rzyrm* o spisie ludności na jego rozległych terenach objął również mieszkańców wzgórz Galilei Jak ongiś Cvrus powołany został na tron światowego imperium, aby uwolnić niewolników Pana, tak cezar August stał się narzędziem woli Bożej i zaprowadził Matkę Jezusa do Betlejemu.. Była ona z rodu Dawida i Syn Dawida musiał urodzie się v, mieście-Dawida O Betlejemie mówił prorok „Z ciebie mi jednak wyjdzie ten, który będzie panującym w Izraelu, a wyjścia jego są z dawna ode dnt wiecznych" (Mich 5,2) W mieście swego królewskiego rodu Józef i Maria nie byli znam„ ani otoczeni honorami Znużeni i bezdomni przebyli wzdłuż wąską ulicę? prowadzącą do bram miasta do wschodniego jego krańca daremnie szu-' kajać miejsca odpoczynku Nie bjło dla nich miejsca w przepełnionych, gospodach Znaleźli wreszcie schronienie w zagrodzie dla b-ydła i tu narodził się Odkupiciel ' Ludzie o tym me wiedzieli natomiast wieści te napełniały mebo» radością Na ziemię wysłano święte istoty ze świata jasności Całj świat zajaśniał Jego obecnością Nad wzgórzami Betlejemu zgromadziły sie^-niezliczone zastępy aniołów Czekały na znak aby oznajmić światu, nowinę Gdyby zydowscj przywódcy Izraela pozostali wierni swoimi wyznaniom, mogliby podzielić radowe z narodzenia Jezusa Niestety ichs obojętność sprawiła, ze zostali tej radości pozbawieni Bóg rzekł „bo wyleję wody na pragnącego a potoki na suchą ziemię" „Szczerym w ciemnościach światło wschodzi" (Izaj 44,3 Psalm; 112,4) Dla tych, którzy szukają światła, a znalazłszy przyjmują je z radością, zaświecą jego jasne płomienie od tronu Bożego Na łąkach, na których Dawid pasał niegdyś swe stada, pasterze-czuwali całą noc W tych godzinach ciszy rozmawiali z sobą o obiecanym Zbawcy i modlili się o zesłanie Króla na tron Dawida I oto aniołowie Pana przyszli do nich a chwała Pana promieniała wokoło nich,, i przestraszyli się oni I powiedział do nich anioK Nie bójcie się oto patrzcie przynoszę wam wielce radosną nowinę, która jest dla wszystkich ludzi .Dla was narodził się dziś w tym mieście Dawida Zbawiciel,, który jest Chrystusem Panem" 26 Na te słowa pasterzom zaświtała wizja chwały Oswobodziciel zszedł do Izraela' Jego przyjściu towarzyszy moc wywyższenie i chwała' Lecz anioł musi pouczyć ich, jak rozpoznawać Zbawiciela urodzonego w biedzie i poniżeniu „I to będzie znak dla was — powiedział am i dziś rodzina ludzka przyjęła tę pieśń' Uroczysta nowina oznajmiona wówczas i melodia, która zabrzmiała, trwać będą przez •wszystkie czasy, aż do końca świata Gdy wzejdzie uzdrawiające Słonce Sprawiedliwości niosąc odkupienie, echo powtórzy ten głos wielokrotnie, jak płynący od wielu wód „Alleluja1 iż ujął królestwo Pan Bóg wszechmogący" (Obj 19,6) Gdy aniołowie zniknęli światło zgasło cienie nocy objęły wzgórza betlejemskie Lecz najwspanialszy obraz, jaki kiedykolwiek oglądały oczy ludzkie, pozostał w pamięci pasterzy „I staw się tak, ze gdy ai 10-łOwie odeszli od meh do nieba pacterze rzekli do siebie Cho'' zm do Betlejem aby ujrzeć rzecz która sią stała i którą Pan ozna mił nam I poszli pospiesznie i zastali Marię i Józefa i dziecię lezące w żłobie" A odchodząc - »wielką radością w sercach opowiecz cli to, co widzieli i słjszeh I dziwili się wszyscy którzy słuchali tego, co mówili do nich pasterze Lecz Maria zachowała to wszystko i lozwazała w sercu swoim I wrócili pasterze wybawiając i chwaląc Boga Niebo i ziemia nie są dziś bardziej oddalone od siebie mz wówczas, kiedy pasteize słuchali pieśni aniołów Ludzkość pozostaje dziś pod ochroną niebios tak samo jak wówczas, kied} zwykli ludzie, wykonujący swe codzienne zajęcia, spotykali w jasny dzień aniołów i rozmawiali z wysłannikami nieba' w winnicach i na polach I dla nas zwykłych ludzi niebo być może bardzo bliskie Aniołowie z niebiańskiego dworu będą prowadzić kroki tych, którzy idą za rozkazem Pana Opowieść betlejemska jest niewyczerpanym tematem Jest w niej ukryta „Głębokość bogactwa i mądrości i znajomości Bożej (Rzym 11,33) Podziwiamy ofiarę Zbawiciela który tron niebieski zamienił na żłób, a otoczenie wielbiących Go aniołów na otoczenie bydła w stajence Pycha ludzka i samolubstwo nie ostoją się w Jego obecności. 27 A był to zaledwie początek jego cudownego nadejścia. Przyjście w postaci ludzkiej byłoby dla Syna Bożego największym upokorzeniem nawet wówczas, gdyby Adam pozostawał w Raju w stanie niewinności. Jezus przyjął postać ludzką dopiero wówczas, gdy na rodzaju ludzkim zaciążyło cztery tysiące lat grzechu. Jak każde dziecko Adama, przyjął na Siebie skutki wielkiego prawa dziedziczności. Jakie to były skutki opisuje historia Jego ziemskich przodków. Przyszedł na świat z takim samym dziedzictwem troski i pokusy, aby dać nam przykład bezgrzesznego życia. Szatan nienawidził Chrystusa w niebie za Jego miejsce w królestwie Bożym. Znienawidził Go jeszcze bardziej, gdy sam strącony został z nieba. Nienawidził Go za to, że- oddał Siebie Samego dla odkupienia grzesznego rodzaju ludzkiego. I oto Bóg zezwolił, aby na ten świat, do którego władania porwał się szatan, przyszedł Jego Syn, jako nieporadne dziecię, podległe wszelkim ułomnościom ludzkim. Zezwolił na to, aby stanął wobec wszelkiego niebezpieczeństwa, na jakie jest wystawiona każda dusza ludzka, aby stoczył bitwę jaką musi stoczyć każdy syn człowieczy; wystawił Go na niebezpieczeństwo upadku i wiecznego zatracenia. Serce ludzkiego ojca boleje nad przyszłością syna. Spogląda na dzieciątko i drży na myśl o niebezpieczeństwie, jakie niesie życie. Chciałby tę najdroższą istotę obronić przed mocą szatana, chciałby ją utrzymać z dala od pokus i konfliktów. A Bóg przeznaczył Swego jedynego Syna do walki z wielkimi przeciwieństwami i groźnym mebezpie-czeństwem po to, aby dla nas, maluczkich, uczynić drogę pewfĄ i bezpieczną. „Oto jest miłość!" — Podziwiajcie, o niebiosa i dziw się, ziemio! ROZDZIAŁ V Ofiarowanie (Łuk. 2,21-38) Po upływie czterdziestu dni narodzin Chrystusa, Józef i Maria zanieśli Dziecię do Jerozolimy, aby je ofiarować Panu i złożyć ofiarę. Było to zgodne z prawem żydowskim, i Chrystus jako człowiek, musiał podporządkować się temu prawu we wszystkich jego szczegółach. Już wcześniej został poddany rytuałowi obrzezania, który świadczył o posłuszeństwie zakonowi Bożemu. Od matki prawo wymagało złożenia na ofiarę całopalną rocznego jagnięcia oraz młodego gołębia lub synogarlicy, jako ofiary za grzech. Gdy rodzice byli zbyt biedni, aby ofiarować jagnię, prawo zezwalało na ofiarowanie pary synogarlic lub młodych gołębi, jednego jako ofiarę; całopalną, drugiego zaś jako ofiarę za grzech. Ofiary składane Panu powinny być bez skazy. Wyobrażały one Chrystusa i stąd wynika nauka, że On Sam był wolny od wszelkich wad cielesnych. Był „Barankiem niepokalanym i niewinnym" (l Piotra 1,19). Ciało Jego nie miało żadnej skazy, było silne i zdrowe. Przez okres Swego życia na ziemi żył zgodnie z prawami natury. Fizycznie i duchowo był przykładem tego, co Bóg przeznaczył całej ludzkości, pod warunkiem, że zachowa ona posłuszeństwo ustanowionym prawom. Ofiarowanie pierworodnego było praktykowane od najdawniejszych czasów. Bóg przyrzekł, że ześle Pierworodnego z nieba, który zbawi grzesznych. Z wdzięczności za tę obietnicę w każdej rodzinie izraelskiej ofiarowywano Bogu pierworodnego syna. Przeznaczono go do stanu kapłańskiego, aby działali jako przedstawiciel Chrystusa wśród ludzi. Po uwolnieniu Izraela z niewoli egipskiej znowu nakazano ofiarowywanie pierworodnych Bogu. Kiedy dzieci Izraela pozostawały w niewoli egipskiej, Pan rozkazał Mojżeszowi, aby poszedł do faraona, króla Egiptu, i rzekł: „Tak mówi Pan: Syn mój pierworodny mój, jest Izrael. I rzekłem do ciebie: wypuść syna mojego, aby mi służył, a żeś go nie 29 chciał wypuścić, oto, Ja zabiję syna twojego, pierworodnego twego" (2 Mojż. 4,22,23). Mojżesz rzekł, jak mu Pan rozkazał, lecz dumny król odpowiedział: „Któż jest Pan, żebym miał słuchać głosu jego i puścić Izraela? Nie znam Pana, a Izraela też nie puszczę" (2 Mojż. 5,2). Pan zaś czynił znaki i cuda dla narodu Swego i zesłał straszliwą karę na faraona. Rozkazał aniołowi zniszczenia zabić wszystkich pierworodnych — ludzi i zwierząt wśród Egipcjan. Aby oszczędzić synów Izraela, kazano ludowi pomazać futryny drzwi swoich domów krwią zabitego jagnięcia. W ten sposób został naznaczony każdy dom i gdy anioł przechodził, aby spełnić swe posłannictwo śmierci, omijał domy synów Izraelskich. Po zesłaniu kary na Egipt Pan rzekł do Mojżesza: „Poświęć wszelkie pierworodne, cokolwiek otwiera każdy żywot między syny Izraelskimi, tak z ludzi, jak z bydła, bo moje jest. Ode dnia któregom pobił wszelkie pierworodne w ziemi Egipskiej, poświęciłem sobie każde pierworodne w Izraelu, od człowieka aż do bydlęcia moi będą; Jam Pan" (2 Mojż. 13,2; 4 Mojż. 3,13). Po ustanowieniu służby Bożej, Pan wybrać Lewitów, • zamiast pierworodnych z całego Izraela, do pełnienia służby w Jego świątyni. Mimo to pierworodni wciąż jeszcze byli uważani za należących do Pana i mieli być wykupywani. - W ten sposób obowiązek przedstawiania Panu pierworodnych na- • brał szczególnie dużego znaczenia. Był on ustanowiony na pamiątkę, cudownego uwolnienia z niewoli egipskiej dzieci Izraela, a kiala się za nim zapowiedź dalszego wyzwolenia, które miało być dokonane za pośrednictwem jedynego Syna Bożego. Tak jak krew rozlana na futrynach drzwiowych uratowała pierworodnjrch Izraela, tak krew Chrystusa ma moc zbawienia świata. Jakże wielkie znaczenie należało przypisać ofiarowaniu Dzieciątka i w świątyni! Lecz kapłan nie przeczuwał nic, nie umiał odczytać tajemnicy, jaka stanęła przed nim. Przedstawienie dzieci Panu było dla niego zwykłym widokiem. Dzień po dniu otrzymywał pieniądze składane przy ofiarowaniu pierworodnych. Dzień po dniu czynił swą codzienną powinność, mało zważając zarówno na rodziców, jak i na dzieci, czyniąc wyjątek tylko dla możnych i wysoko postawionych. Józef i Maria byli biedni i gdy przyszli ze swym Dzieciątkiem, kapłan ujrzał jedynie mężczyznę i kobietę w szatach, jakie noszono w Galilei, a były one skromne i ubogie. Nic w nich nie przyciągało uwagi, zaś Ofiara, jaką złożyli, była ofiarą ludzi biednego stanu. Kapłan dokonał obrządku, który do niego należał. Wziął dziecię, w ramiona i uniósł je do góry przed ołtarzem. Po zwróceniu niemowlęcia matce, wpisał do rejestru pierworodnych imię „Jezus". Nie myślał o tym, że Dziecię, które spoczywa w jego ramionach, jest Majestatem 30 niebios i Królem chwały, nie myślał, że jest to Dziecię, o którym pisał Mojżesz: „Proroka wam wzbudzi Pan Bóg wasz z braci waszych, jako mię onego słuchać będziecie we wszystkim cokolwiek do was mówić będzie" (Dz. Ap. 3,22). Nie myślał o Tym, którego chwałę pragnął ujrzeć Mojżesz. I większy od Mojżesza był Ten, który spoczywał w ramionach kapłana. Gdy wpisał Imię Dzieciątka, wpisał Imię Tego, kto był podstawą wszystkich dziejów narodu izraelskiego. To Imię miało stać się wyrokiem śmierci dla całego systemu ofiar i poświęceń. Ten to system zestarzał się, symbol zaczął stawać się faktem a rzeczywistość zaczęła zastępować cień. Chwalebna obecność Boża odeszła ze świątyni, lecz w Dziecięciu betlejemskim ukryta była chwała, której cześć oddawali aniołowie. To nieświadome dziecię było obiecanym nasieniem, dla którego został wzniesiony ołtarz u wrót raju. Był to Szyło — Dawca Pokoju. Był to Ten, • który wśród chmur i 'ognia oświadczył Mojżeszowi „oto jestem", Ten, którego od dawna przepowiedzieli prorocy, był tym, który w słupie ognia i dymu objawił się Izraelowi, a stał się dla narodów Gwiazdą zaranną. Był właśnie Zbawcą zapowiedzianym przez wieszczów. Imię tego bezradnego małego Dzieciątka wpisane do ksiąg Izraela uczyniło z Niego naszego Brata, stało się nadzieją upadłej ludzkości. Dziecię, za które złożono ofiarę, było kimś, kto miał odkupić grzechy całego świata. Był On prawdziwym „najwyższym kapłanem nad domem Bożym", głową „wiecznego kapłaństwa", orędownikiem- siedzącym ..na prawicy majestatu na wysokościach" (Hebr. 10,21; 7,24; 1,3). Sprawy ducha może pojąć tylko człowiek uduchowiony. 'Syn Boży Był ofiarowany w świątyni, aby dokonać dzieła, dla którego przyszedł. Kapłan spojrzał na Dziecię, tak jak na każde inne, lecz chociaż nie ujrzał ani nie wyczuł niczego niezwykłego, dokonany został akt, którym Bóg oddawał Swego Syna światu. Był jednak ktoś, kto rozpoznał Chrystusa. „Był człowiek w Jeruzalemie, któremu imię było Symeon; był to człowiek sprawiedliwy i pobożny, który czekał na pocieszenie Izraela; t Duch Święty był nad nim. I Duch Święty objawił mu, że nie umrze zanim nie zobaczy Chrystusa Pana". Gdy Symeon wszedł do świątyni, ujrzał' rodzinę, stojącą przed kapłanem, aby ofiarować Bogu swego pierworodnego Syna. Wygląd tych ludzi świadczył o ubóstwie, lecz Symeon pojął znak Ducha i zrodziło się w nim głębokie przeświadczenie, że Dziecię ofiarowane Panu jest Pocieszy cielem Izraela, tym kogo pragnął ujrzeć. Zdumionemu kapłanowi Symeon wydawał się człowiekiem, który doznał olśnienia. Po zwróceniu Dziecięcia Marii .wziął Je od niej i trzymając w swych ramionach ofiarował Je Bogu. I napełniła go radość, jakiej nigdy przedtem nie doznał. Unosząc ku niebu,Dziecię-Zbawiciela rzekł: „Panie! teraz pozwolisz, aby Twój sługa odszedł w pokoju — odpowiednio do obietnicy Twojej. Oglądały moje oczy zbawienie, któreś przygotował przed obliczem •wszystkich ludzi światłość, którym oświetlisz niewiernych, a także chwałę Twojego ludu izraelskiego" Bóg obdarzył Symeona darem proroctwa i podczas gdy Józef i Ma- ^ria stali i dziwili się Jego słowom pobłogosławił ich, mówiąc do Marii: „Oto teraz położony jest na upadek i na powstanie wielu ich w Izraelu i na znak przeciw któremu mówić będą „i twoją własną duszę miecz przeniknie, aby myśli wielu serc objawione były". Również Anna-prorokini weszła do świątyni i potwierdziła świadectwo Symeona o Chrystusie. Gdy Symeon mówił, oblicze jej zajaśniało od chwały Bożej i przelała swoje serce w dziękczynieniach, że dane jej było oglądać Chrystusa Pana. Dla tych skromnych bogobojnych ludzi czytanie proroctw nie było daremne. Natomiast przywódcy i kapłani Izraela, jakkolwiek znali święte proroctwo, porzucili drogę Pana i nie mieli oczu otwartych dla światła Życia. I tak jest dotąd. Sprawy, na których skupia się uwaga niebios, nie są dostrzegane przez przywódców religijnych. Samo ich pofawie-nie się nie jest dostrzegane ani przez kapłanów, ani przez modlących się w świątyniach. Ludzie uznali Chrystusa jako postać istniejącą w historii, ale odwracają się od Chrystusa żyjącego. Chrystus, nawołujący do samopoświęcenia lub występujący w obronie biednych i cierpiących, którzy błagają o pomoc, sprawiedliwych znoszący ubóstwo, trud lub prześladowanie, nie jest dziś chętniej przyjmowany, Aiż osiemnaście wieków temu. Maria zastanawiała się nad proroctwem Symeona, wybiegającym daleko naprzód. Gdy spojrzała na Dziecię leżące w jej ramionach i przypomniała sobie słowa pasterzy w Betlejem, wielka radość i świetlana nadzieja napełniły jej serce. Słowa Symeona przypomniały jej słowa proroka Izajasza „Ale wyjdzie różdżka z pnia Isajego, a latorośl z korzenia jego wyrośnie. I odpocznie na nich Duch Pański, Duch mądrości i rozumu, Duch rady i mocy, Duch umiejętności i bojaźni Pańskiej... Albowiem sprawiedliwość będzie pasem biódr Jego, a prawda przepasaniem nerek Jego... Bo lud on, który chodzi w ciemnościach, ujrzy światłość wielką, a tym, którzy mieszkają w ziemi cienia śmierci, światłość będzie świecić. Albowiem Dziecię narodziło się nam, a Syn dany jest nam; i będzie panowanie na ramieniu Jego, a nazwą Imię Jego — Dziwny, Radny, Bóg Mocny, Ojciec wieczności, Książę Pokoju" stał żaden akt boskiej potęgi Łaska następowała po łasce dar po darze. Wszystkie skarby nieba otwarły się dla szukających zbawienia. Wchodząc w posiadanie wszelkich skarbów wszechświata i mając nieskończoną moc, oddał Bóg to wszystko w ręce Chrystusa i rzekł' Wszystko to jest dla człowieka. Użyj tych darów, aby przekonać człowieka, że nie ma na ziemi ani na niebie miłości ponad Moją. Znajdzie on swe największe szczęście w miłości ku Mnie Na krzyżu Golgoty miłość i nienawiść stanęły twarzą w twarz, tu nastąpiło ukoronowanie tych uczuć. Chrystus żył tylko dla pokrzepienia i błogosławieństwa — szatan skazując Go na śmierć wykazał całą przewrotność i nienawiść do Boga. Stało się jasne, ze prawdziwym celem jego buntu było pozbawienie Boga Jego tronu i .zniszczenie każdego, kto okazywał miłość do Boga. 3 — życie Jezusa 33 W czasie życia i śmierci Chrystusa ujawniły się również myśli ludzkie. Od żłobu w stajence do ukrzyżowania, życie Jezusa było wołaniem o wyrzeczenie się siebie i przyjaźń dla cierpiących. Takim wydawał mu się idealny obraz człowieka. Jezus przyszedł, przynosząc prawdę z niebios i wszyscy, którzy słuchali głosu Ducha Świętego, poszli za Nim. Czciciele własnego „ja" należeli do królestwa szatana. Ich postawa wobec Chrystusa ujawniła wszystkim po czyjej stronie stanęli. I tak każdy sprawował sąd sam nad sobą. W dniu ostatecznego sądu każda zabłąkana dusza pozna konsekwencje nieuznawania prawdy. Zostanie ukazany krzyż i każdy, oślepiony grzechem zrozumie jego prawdziwą wartość. Zanim nie ujrzymy Golgoty z jej tajemniczą ofiarą, grzesznicy nie zostaną odkupieni od grzechów. Nie będzie uznane żadne kłamliwe usprawiedliwianie się. Odstępstwo ludzkie ukaże się w całej swej odrażającej postaci. Ludzie przekonają się, jakiego dokonali wyboru. Wszystkie zmagania się prawdy i zła, trwające od lat, zostaną w tym dniu rozstrzygnięte. Na sądzie ostatecznym Bóg okaże się wolny od winy za istnienie lub trwanie zła. Jawnym stanie się, że wyroki Boskie nie zachęcają do zła. Nie było błędów w panowaniu Boskim, nie było powodów do szemrania. Gdy ujawnione zostaną myśli wszystkich serc, zarówno wierni jak i buntownicy zjednoczą się w wyznaniu: „Sprawiedliwe i prawdziwe są drogi Twoje o Królu Świętych. Któż by się Ciebie nie bał, Panie, i nie wielbił Imienia Twego?... że się okazały sprawiedliwe sądy Twoje" (Obj. 15,3.4). ROZDZIAŁ VI „Widzieliśmy jego gwiazdę" l (Łuk. 2.39.40) A gdy się Jezus narodził w Betlejem Judzkim za dni Heroda króla, to mędrcy ze Wschodu przybyli do Jeruzalem mówiąc: „gdzież jest Ten, który się narodził, jako Król Żydowski? Bośmy widzieli gwiazdę Jego na wschód słońca ł przyjechaliśmy, abyśmy się Mu pokłonili". Mędrcy ze Wschodu byli filozofami. Należeli do licznej i wpływowej kasty składającej się z mężów szlachetnych" rodów, w rękach których koncentrowały się bogactwa i wiedza narodu. Wśród nich było wielu takich ludzi, którzy wykorzystywali łatwowierność innych. Inni, natomiast, byli ludźmi prawymi, którzy zajmowali się badaniem znaków Opatrzności w przyrodzie i byli szanowani ze względu na ich prawość oraz wiedzę. Tacy byli i ci mędrcy, którzy przyszli do Jezusa. Światło płynące od Boga zawsze rozświetla mroki pogaństwa. Ponieważ mędrcy badali gwiazdy niebieskie i zgłębiali tajemnice ich świetlanych dróg, poznali chwałę Stwórcy. W poszukiwaniu wiedzy zwrócili się oni do hebrajskich Pism świętych. W ich własnym kraju znajdował się zbiór pism proroczych, w których zapowiedziane było przyjście Boskiego Nauczyciela. Balaam należał do magów, chociaż jed-- nocześnie był prorokiem Bożym. Za natchnieniem Ducha Świętego przepowiedział dobrobyt Izraela oraz nadejście Mesjasza. Te proroctwa tradycja przekazywała z wieku na wiek. Jednakże w Starym Testamencie przyjście Zbawiciela objawione było w bardziej wyraźny sposób. Magowie z radością dowiedzieli się o Jego bliskim nadejściu i o tym, że cały świat ma być napełniony wiedzą o chwale Pana. Mędrcy ujrzeli tej nocy na niebiosach tajemnicze światło,' zalewające Boską chwałą Betlejemskie wzgórza. Gdy światło to zgasło, ukazała się promienna gwiazda, która pozostawała na niebie. Nie- była to jednak ani stała gwiazda ani planeta 34 35 zjawisko to wzbudziło olbrzymie zainteresowanie. Gwiazda towarzyszyła z oddali świetlistemu zastępowi aniołów, lecz o tym mędrcy nie wiedzieli, jednakże byli przekonani, że ma ona dla nich szczególne znaczenie. Wobec swej niewiedzy, zasięgnęli rady kapłanów i filozofów, a także zaczęli szperać w zwojach starych kronik. Proroctwo Balaama brzmiało: „Wyhijdzie gwiazda z Jakóba i powstanie łaska z Izraela" (4 Mojż. 24,17). Czy ta dziwna gwiazda zesłana została jako zwiastun Obiecanego? Magowie powitali światło niebieskiej prawdy, które stawało się dla nich coraz jaśniejsze. W sennych widzeniach zostali pouczeni, by udać się na poszukiwanie nowonarodzonego Księcia. Tak jak wiarą powołany Abraham szedł na głos Boga „nie wiedząc dokąd idzie" (Żyd. 11,8), jak wiarą natchniony Izrael szedł za słupem obłoku do Ziemi Obiecanej, tak ci poganie szli w poszukiwaniu obiecanego Zbawiciela. Wschodnie kraje obfitują we wszelkie bogactwa, toteż magowie nie wyruszyli w drogę z pustymi rękami. Było w zwyczaju składanie darów, jako wyraz hołdu, książętom oraz innym dostojnym osobistościom, toteż Temu, dzięki któremu wszystkie rodziny świata miały pozyskać błogosławieństwo, pizyniesiono najbogatsze dary, jakie posiadał kraj. Należało podróżować nocą, aby — mieć przed oczami gwiazdę, lecz poGróżn skracali sobie czas, opowiadając tradycyjne przypowieści oraz prorcciwa p Tym, którego szukali. Na każdym postoju dla wypoczynku mędrcy studiowali proroctwa, pogłębiając w sobie przekonanie, że prowadzi ich Boska moc. Jeżeli zewnętrznym znakiem wędrówki była gwiazda, to ich wnętrza napełniał Duch Święty, który rządził ich sercami i napełnił je nadzieją. Toteż jakkolwiek długa była ich droga, czuli się szczęśliwi. Mędrcy osiągnęli ziemię Izraela i zjeżdżali z Góry Oliwnej, z której otwierał się widok na Jeruzalem; wtedy gwiazda, która ich prowadziła przez całą uciążliwą drogę zatrzymała się nad świątynią i po pewnym czasie znikła z oczu. Wówczas mędrcy przyśpieszyli kroku ufając, że o narodzeniu Mesjasza radosną wieść rozgłaszać będzie każdy. Lecz ich dopytywania się były daremne. Po wjeździe do świętego miasta skierowali się ku świątyni, jednak ku ich zdumieniu, nikt nic nie wiedział o nowonarodzonym Królu. Ich rozpytywania, zamiast wywołać radość, powodowały raczej zdziwienie i obawy, nie pozbawione pogardy. Kapłani zachowują się w myśl tradycji: wychwalają swą religię i własną pobożność, przedstawiając natomiast Greków i Rzymian jako pogan i grzeszników. Mędrcy nie byli bałwochwalcami i w oczach Boga stali znacznie wyżej od Jego rzekomych wyznawców: jednakże Żydzi uważali ich za pcgan. Nawet u urzędowych stróżów Świętych Wyroków gorliwe rozpatrywanie mędrców nie przypominało cienia sympatii. Wieść o przybyciu mędrców szybko rozniosła się po • Jeruzalem. 36 Ich dziwna wędrówka wzbudziła wśród ludzi poruszenie, które ogarnęło i pałac króla Heroda. Przebiegły Idumejczyk powziął podejrzenie o możliwości zjawienia się rywala. Jego droga do tronu znaczona była niezliczonymi morderstwami, a będąc człowiekiem obcej krwi, był znienawidzony przez naród, którym rządził. Jedyną jego obroną było oparcie się o Rzym. Lecz nowy Książę, o którym mówili magowie miał większe prawa, gdyż narodził się, aby królować. Herod podejrzewał kapłanów o zmowę z cudzoziemcami w celu wywołania zamieszek wśród ludu i zdezorientowania go. Zataił jednak nieufność, zdecydowany swoją przebiegłością pokrzyżować ich plany. Zawezwał wyższych kapłanów i biegłych w Piśmie św., wypytując się ich, co mówią święte księgi na temat miejsca urodzenia Mesjasza. Takie wypytywanie ze strony uzurpatora, uczynione na żądanie cudzoziemców, zraniło dumę żydowskich uczonych. Obojętność, z jaką przystąpili do badania zwojów z proroctwami, doprowadziła do wściekłości zazdrosnego tyrana. Zarzucił im usiłowanie zatajenia swej wiedzy odnośnie tej sprawy. Ze stanowczością nie dopuszczającą nieposłuszeństwa, rozkazał kapłanom przeprowadzenie dokładnych badań i ujawnienie miejsca narodzenia ich oczekiwanego Króla. A oni rzekli: „W Betlehemie Judzkim: bo tak napisano przez pro--roka": „I ty, Betlehemie, ziemio Judzka Żadną miarą nie jesteś najmniejsze między książętami Judzkimi; Albowiem z Ciebie wynijdzie iaódz,' Który rządzić będzie lud mój Izraelski". Wówczas Herod zaprosił mędrców do siebie na prywatną rozmowę. Burza gniewu i strachu rozpętała się w sercu, lecz zachowywał zewnętrzny spokój i przyjął cudzoziemców z uprzejmością. Rozpytywał ich o czasie, w którym ukazała się gwiazda, oświadczając, że z radością przj-jmie wiadomość o narodzeniu Chrystusa. Polecił im: „Pilnie się wy-wiadujeie o tym dzieciątku; a gdy znajdziecie, oznajmijcie mi, abym i ja przybywszy, pokłonił mu się". Tak rzekłszy, odprawił ich w dalszą drogę do Betlejem. Kapłani i starsi z Jeruzalem nie byli tak nieświadomi narodzenia Chrystusa, jak to okazywali. Wiadomość o przybyciu aniołów do pasterzy dotarła do Jeruzalem, lecz rabini nie uznali jej za godną przyjęcia do wiadomości. Mogli znaleźć Chrystusa i poprowadzić mędrców na miejsce Jego urodzenia; lecz zamiast tego mędrcy przyszli, aby zwrócić ich uwagę, na fakt, że narodził się Mesjasz. „Gdzież jest Ten, który się narodził, Król Żydowski? — powiedzieli; bośmy widzieli gwiazdę Jego na wschód słońca i przybyliśmy, abyśmy mu się pokłonili". 37 Teraz duma i zazdrość zamknęły drzwi przed światłem. Jeżeli ludzie dadzą wiarę wiadomości otrzymanej od pasterzy i mędrców, postawi to "kapłanów i rabinów w sytuacji nie do pozazdroszczenia, gdy podważy ich prawo, jako wyrazicieli prawdy Bożej. Ludzie ci nie mogli zniżyć się do tego, aby pouczyli ich ci, których uważali za pogan. „Nie może tak być, powiedzieli, aby Bóg pominął ich, a oznajmił prawT de prostaczkom-pasterzom i nieobrzezanym poganom". Wobec tego postanowili zlekceważyć wiadomości oblegające króla Heroda i całe Jeruzalem. Nie chcieli nawet udać się do Betlejem, aby się przekonać, jak sprawa się istotnie przedstawia. Ludziom zaś wmawiali, że zainteresowanie okazywane Chrystusowi należy po prostu uważać za objaw fanatyzmu. To właśnie stało się początkiem odrzucenia Chrystusa przez kapłanów i rabinów. Odtąd ich pycha i zawziętość przekształciły się w stałą nienawiść do Zbawiciela. Wówczas, gdy Bóg otworzył drzwi dla pogan, przywódcy żydowscy zamknęli je dla siebie samych. Mędrcy udali się sami z Jeruzalem w dalszą drogę. Gdy wyjeżdżali z miasta zapadał zmrok, lecz ku swej radości ujrzeli znów gwiazdę, która wiodła ich dalej, do Betlejem. Mędrcy nie byli powiadomieni, tak jak pasterze, o niskim stanie, w jakim narodził się Jezus. Po przebyciu tak długiej drogi obojętność, jaką wykazywali przywódcy żydowscy, zdezorientowała ich, toteż opuszczając Jeruzalem, czuli się, mniej pewni, niż gdy wjeżdżali do tego miasta. W Betlejem nie znaleźli gwardii królewskiej, która by chroniła nowonarodzonego Króla. • Nikt z wysoko postawionych ludzi nie znajdował się w Lego otoczeniu. Za kołyskę służył mu żłób. Jego jedynymi opiekunami(byu rodzice, nie-wykształceni wieśniacy. Czy mógł to być Ten, o którym było napisane, że będzie „ku podźwignięciu pokoleń Jakubowych" i „ku nawróceniu ostatnich z Izraela" i że będzie „światłością pogan" i zbawieniem aż do kończyn ziemi" (Izaj. 49,6)? „I wszedłszy w dom znaleźli dzieciątko z Marią matką Jego, a upadłszy, pokłonili Mu się". Pomimo skromnego wyglądu Jezusa, mędrcy rozpoznali w Nim Boskość. Oddali Mu swoje serca jako Zbawicielowi i ofiarowali dary — „złoto i kadzidło i myrrę". Jakże wielka była ich wiara! O mędrcach Wschodu można powiedzieć tak, jak było później powiedziane o rzymskim setniku „zaprawdę powiadam wam: anim w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazł" (Mat. 8,10). Mędrcy nie przejrzeli zamiarów Heroda w stosunku do Jezusa. Gdy cel ich podróży został osiągnięty, zaczęli się wybierać w podróż powrotną do Jeruzalem, zamierzając powiedzieć Herodowi, iż podróż ich została uwieńczona powodzeniem. Lecz we śnie nadeszło do nich ostrzeżenie, aby się z nim nie komunikowali więcej. Toteż, omijając Jeruzalem, udali się inną drogą wprost do swego kraju. 38 l W podobny sposób został ostrzeżony Józef o konieczności ucieczki do Egiptu wraz z Marią i dzieciątkiem. Anioł oznajmił mu: „bądź tam aż ci powiem, albowiem Herod będzie szukał dzieciątka, aby Je zatracić". Józef, nie ociągając się, usłuchał i dla większego bezpieczeństwa wyruszył w drogę nocą. Za pośrednictwem mędrców Bóg zwrócił uwagę narodu żydowskiego na narodzenie Swego Syna. Ich poszukiwania w Jeruzalem, poruszenie wśród ludzi, a nawet zazdrość Heroda, która zwróciła na siebie uwagę kapłanów i rabinów, spowodowały zainteresowanie proroctwami dotyczącymi Mesjasza i wielkim wydarzeniem, jakie się właśnie odbywało. Wówczas szatan zdecydował się zgasić Boskie światło na świecie, a wykorzystując całą swą przebiegłość postanowił zniszczyć Zbawiciela. Lecz Ten, który „nie drzemie, ani śpi", strzegł Swego ukochanego Syna. Ten który zesłał z nieba mannę dla Izraela, który nasycił Eliasza podczas głodu, dał Marii i Dzieciątku schronienie w pogańskim kraju. Dary zaś mędrców dostarczyły środków na podróż do Egiptu i pobyt w nim. Mędrcy byli jednymi z pierwszych, którzy powitali Odkupiciela. Ich dary złożone u jego stóp były pierwszymi. Jaką za ich pośrednictwem zyskali łaskę! Dary składane ze szczerego serca Bóg przyjmuje z zadowoleniem, i obdarza ich dawców najlepszymi przymiotami Swoich sług. Jeśli oddajemy Jezusowi setca, musimy również przynieść Mu nasze dary. Złoto i srebro, nasze najcenniejsze zierriskie wartości, zarówno jak i nasze umysłowe i duchowe zdolności należy poświęcić Temu, który nas umiłował i oddał za nas Siebie Samego. A w Jeruzalem Herod z niecierpliwością oczekiwał powrotu mędrców. Gdy minął czas, a ich wciąż nie było, podejrzenia jego zaczęły wzrastać. Niechęć rabinów, do wskazania miejsca przyjścia na świat Mesjasza sugeruje,' że zamiary Heroda zostały przejrzane i że mędrcy celowo chcieli uniknąć spotkania z nim. Myśl ta doprowadziła go do szaleństwa. Chytrość zawiodła, lecz pozostała możność użycia siły, którą wypróbuje na tym Dzieciątku — Królu. Hardzi Żydzi przekonają się, czego mogą spodziewać się po chęci osadzenia na tronie innego monarchy. Do Betlejem wysłani zostali w nagłym trybie żołnierze z poleceniem zgładzenia wszystkich dzieci do drugiego roku życia. Ciche, spokojne domy grodu Dawida były widownią strasznych wypadków, które przed sześciuset laty odkryte zostały prorokowi. „W Ramah słychać było głos, lamenty, płacz i żałobę, Rachela opłakuje swoje dzieci bo nie -ma ich już". Te klęski Żydzi ściągnęli sami na siebie. Jeżeliby szli przed Bogiem w wierze i pokorze, On za pomocą ustalonych sygnałów zneutralizowałby królewski gniew. Ale Żydzi wzięli rozbrat z Bogiem przez 39 swoje grzechy, a także odrzucili Ducha Świętego, który był ich jedyną ostoją. Nie studiowali pism Bożych, które miały ich nakłaniać do uległości wobec woli Boga. Zamiast tego studiowali proroctwa, które mogłyby być im* pomocne do własnego wywyższenia, a jednocześnie udowodnienia reszcie narodów, jak głęboka jest pogarda Boga w stosunku do nich. Przez wszystkie czasy twierdzili, że Mesjasz nadejdzie jako król, zwyciężający wszystkich swoich wrogów i depczący w Swoim gniewie wszystkich pogan. Tymi twierdzeniami pobudzali Żydzi tylko swoich władców. Poprzez ich- błędną interpretację misji Chrystusa, Szatan doszedł do wniosku, że może rozpocząć dzieło zniszczenia Zbawiciela. Lecz to obróciło się przeciwko nim. Ten akt okrucieństwa był jednym z ostatnich, jakie zamroczyły panowanie Heroda. Wkrótce po rzezi niemowlątek, został on'sam skazany na potępienie, od którego nie było ratunku i umarł straszną śmiercią. Józef, który wciąż przebywał w Egipcie, został wezwany przez Anioła Pańskiego do powrotu do ziemi Izraela. Uważając Jezusa za dziedzica tronu Dawida, Józef postanowił założyć swój dom w Betlejem, lecz dowiedziawszy się, że w Judei króluje, zamiast ojca, Arche-ISus, obawiał się, że syn może kontynuować wolę ojca zwróconą przeciwko Chrystusowi. Ze wszystkich synów Heroda Archelaus pod względem charakteru najbardziej był podobny do swojego ojca. Toteż jego panowanie od początku zaznaczyło się zamieszkami w Jeruzalem oraz ' rzezią tysięcy Żydów, dokonaną przez rzymskich żołnierzy gwardii. Józef ponownie został skierowany w bezpieczne miejsce. Powrócił do swego domu w Nazarecie i tu, przez blisko trzydzieścJtlat, mieszkał Jezus, „Aby spełniło się to, co było przepowiedziane przez prosoki, że będzie nazwany Nazareńczykiem". Galilea pozostawała pod panowaniem syna Heroda, lecz wśród jej ludności było znacznie więcej cudzoziemców, niż w Judei. Mniejsze też było zainteresowanie sprawami żydowskimi i tu Jezus nie wzbudzał zazdrości wśród możnych tego świata. Z takim to przyjęciem spotkał się Zbawiciel przychodząc na ziemię. Wydawało się, że nie ma miejsca spoczynku i bezpieczeństwa dla Dzie-cka-Odkupiciela. Bóg nie mógł dać oparcia Swemu Synowi w ludziach nawet kiedy prowadził dzieło ich zbawienia. Polecił aniołom, aby tową-rzyli Jezusowi i bronili Go, dopóki nie spełni Swego posłannictwa na ziemi i nie umrze z rąk tych, których przyszedł zbawić. ROZDZIAŁ VII l Wiek dziecięcy (Łuk. 2:41-51) 40 zieciństwo i młodość Jezusa przebiegały w małej górskiej wiosce. Z pewnością każde miejsce na ziemi czułoby się zaszczycone obec- -noscią Jezusa. Pałace królów uważałyby za przywilej goszczenia Go u siebie. Lecz On mijał domy ludzi możnych, królewskie pałace oraz zhakcmite ośrodki nauki, wybierając sobie dom w zapadłym i pogardzanym Nazarecie. Cudowne w swym znaczeniu są krótkie wiadomości z wczesnego okresu Jego życia: „Dzieciątko ono rosło ^ umacniało się w Duchu, pełne będąc mądrości, a łaska Boża była nad nim". W słonecznym świetle opieki Swego Ojca Jezus „pomnażał się w mądrości i we wzroś- • cię, i w łasce u Boga i u ludzi" (Łuk. 2,52). Umysł jego był żywy i wnikliwy, a wykazywana1 mądrość przekraczała daleko gTanice zakreślone dla tego wieku życia. Piękny był Jego charakter. Duch i ciało rozwijały się stopniowo, pozostawając w zgodzie z prawami dzieciństwa. Jako dziecko Jezus przejawiał szczególnie dobre usposobienie. Jego usłużne ręce były stale gotowe do pomagania innym. Wykazywał cierpliwość, której nic nie było w stanie zakłócić, oraz bezkompromisową prawdomówność. Przy zasadach trwałych jak skała, życie Jego nacechowane było wdziękiem uprzejmości, pozbawionej wszelkiego egoizmu. Matka Jezusa z głęboką powagą obserwowała Jego rozwój i dostrzegała cechy doskonałości charakteru. Z radością starała się dodawać zachęty temu zdolnemu i chłonnemu umysłowi. Za pośrednictwem Ducha Świętego udzielona została Marii wiedza, która pozwoliła jej współdziałać z siłami niebieskimi nad rozwojem Dziecka, którego Ojcem był Bóg. Od najdawniejszych czasów wierni w Izraelu poświęcali dużo uwagi wychowaniu młodzieży. Bóg nakazał, aby od najwcześniejszego dzie- »- 41 ciństwa mówić dzieciom o Jego dobroci i wielkości, które przejawiały się szczególnie w prawie Bożym i udokumentowane zostały w historii Izraela. Śpiew, modlitwa, nauka oparta na Piśmie św., były przeznaczone do przyjęcia przez rozwijający się umysł. Ojcowie i matki mieli pouczać dzieci, że prawo Boskie jest wyrazem Jego osobowości i że przyjmując zasady tego prawa do swych serc, utrwalają obraz Boga w swych duszach i umysłach. Nauka odbywała się przeważnie ustnie, lecz poza tym młodzież uczyła się czytać hebrajskie pisma, a zwoje pergaminów Starego i Nowego Testamentu były jej udostępnione do studiowania. Za czasów Chrystusa każde miasto lub gród, które nie dbało o religijne kształcenie młodzieży, uważane było za znajdujące się pod klątwą, Bożą. Nauczanie jednak formalizowało się. Tradycje w dużym stopniu wyparły z czasem pisane Słowo. Nauczanie miało doprowadzić młodych jedynie do tego „aby szukali Pana, owa by go snąć namacali i znaleźli" (Dzieje Apostolskie 17,27). Lecz nauczyciele żydowscy zwracali uwagę na obrzędowość. Umysły przeciążone były materiałem bezwartościowym dla uczniów, a przy tym wynoszone z edukacji wiadomości nie były uznawane. Dla doświadczenia, jakie uzyskuje się.przez osobiste przyjmowanie Słowa Bożego — nie było miejsca w systemie nauczania. Wciągnięci w fcffąg ziemskich spraw uczniowie nie mieli już czasu na poświęcenie go Bogu. Nie słyszeli głosu, przemawiającego do ich serc. W swym poszukiwaniu wiedzy odwrócili się od źródła mądrości. Służba Bogu została zaniedbana, a zasady Jego Zakonu,,uległy zniekształceniu. To, co było uważane za rezultat wyższego wykształcenia, w rzeczywistości stało się największą przeszkodą w prawdziwym rozwoju. Przy takich praktj-kach rabinów uzdolnienia młodzieży były hamowane, a umysły kostniały i zawężały się horyzonty myślenia. Dziecię Jezus nie otrzymało wykształcenia w szkole przy synagodze. Jego pierwszą nauczycielką ziemską była matka. Z jej ust oraz Pism proroków poznał sprawy niebieskie. Te same słowa, które kiedyś wypowiedział do Mojżesza na pożytek Izraela — dziś wysłuchiwał jako nauki, siedząc na kolanach matki. Gdy wszedł w okres młodości, nie. starał się o wejście do szkół prowadzonych przez rabinów. Nie potrzebował czerpać wykształcenia z tamtych źródeł, gdyż Bóg był Jego nauczycielem. Zadane mu podczas pełnienia służby Bożej pytanie: „Jakoż Ten umie pismo, gdyż się nie uczył" nie dotyczyło tego, że Jezus nie potrafił czytać, lecz tego, że nie otrzyma} wykształcenia rabinackiego (Jan 7,15). Chrystus zdobywał wiedzę w ten sam sposób, w jaki i my możemy to czynić. Jego dokładna znajomość Pisma wskazuje na to, z jaką pilnością poświęcał się od najwcześniejszych lat studiowaniu Słowa Bożego, a księgi napisane pod natchnieniem Boga nie zawierały dla Nie- 42 l go tajemnic. On, który stworzyl wszystko, uczył się tego, co Jego własna ręka wypisała kiedyś na ziemi, w morzu i na niebie. Nie zważając na grzeszne drogi świata Jezus czerpał skarby wiedzy z natury, studiując życie roślin, zwierząt i ludzi. Od najwcześniejszych lat jedynym celem Jego życia było dawanie błogosławieństw. Środki dla spełnienia tego celu znajdował w przyrodzie: koncepcje nowych dróg i środków powstały w Jego umyśle podczas studiowania życia roślin i zwierząt. Poszukiwał stale możliwości wyprowadzenia z obserwowanych zjawisk wniosków, przy pomocy których uzasadniał wyroki Boże. Umiłował to, żeby Jego nauki wskazywały na osobistą otwartość w stosunku do praw natury, a także podkreślenie faktu, że zasoby wiedzy duchowej czerpie z codziennych zjawisk. -W taki więc sposób znaczenie słów i czynów Boga odkrywało się. przed Jezusem, już wtedy gdy usiłował zrozumieć podstawowy sens rzeczy. Jego pomocnikami były istoty niebieskie, za których pośrednictwem mógł orientować się w biegu myśli Bożej i przyjmować jej znaczenie. Poczynając od pierwszego przebłysku inteligencji, następował stały rozwój Jego Ducha i światłości prawdy. Każde dziecko jest w stanie zdobyć taką samą wiedzę jak Jezus. Jeżeli będziemy się starać poznać naszego Ojca niebieskiego poprzez wypowiedziane przez Niego słowa, aniołowie zbliżą się do nas, nasz umysł okrzepnie, nasz charakter stanie się bardziej wzniosły i subtelny, staniemy się bardziej podobni do naszego Zbawiciela, a w procesie poznawania piękna i wielkości natury, nasze uczucia skierują się ku Bogu. Gdy na człowieka zstąpi duch bojaźni Bożej, dusza jego dozna wzmocnienia przez obcowanie z dziełami Nieskończonego. Obcowanie z Bogiem za pośrednictwem modlitwy sprzyja rozwojowi sił umysłowych i moralnych zaś siły duchowe wzmacniają się w miarę kultywowania rozmyślań nad sprawami pozaziemskimi. Życie Jezusa przebiegało w pełnej harmonii ,z życzeniami Boga. Gdy był dzieckiem myślał i mówił jak dziecko, lecz żaden ślad grzechu nie zaciemniał w Nim obrazu Boga. Nie był On jednakże wolny od pokus. Złośliwość mieszkańców Nazaretu stała się przysłowiową, a niepochlebne zdanie, jakie wytworzyło się o nich wśród ogółu, zna-- lazło wyraz w pytaniu Natanaela: „Może z Nazaretu być co dobrego?" (Jan 1,46). Jezus umiejscowiony został w warunkach sprzyjających wypróbowaniu Jego charakteru. Musiał stale mieć się na baczności. Był wystawiony na wszystkie konflikty, wobec których i my stajemy, aby służył nam przykładem w okresie dzieciństwa, młodości i wieku dojrzałego. Szatan był niezmordowany w swych wysiłkach zwyciężenia Dzieciątka z Nazaretu. Od najwcześniejszych dni pozostawał Jezus pod opieką aniołów z nieba, ale Jego życie i tak było stałym zmaganiem z si- 43 lami ciemności. Istnienie na ziemi chociażby jednej istoty wolnej od wszelkiego skalania przez zło stanowiło obrazę i źródło niepokoju dla księcia piekieł, toteż nie zaniedbał żadnych środków, które mogłyby stać się dla Jezusa potrzaskiem. Żadne dziecko ludzkie nie będzie nigdy powołane do spędzenia świętobliwego życia w warunkach takiej walki z pokusą, jak miało to miejsce ze Zbawicielem. Rodzice Jezusa byli biedni i uzależnieni od swej codziennej pracy. Toteż zżył się On z biedą, wyrzeczeniem i niedostatkiem. Pracowite życie stanowiło jednocześnie Jego obronę, gdyż nie dozwolił, aby w wolnym czasie przybliżały się do Niego pokusy. Godziny nie wypełnione pracą nie otwierały drogi ku niemoralności. Lecz Jezus bywał zamknięty dla pokus. Nic nie było w stanie skłonić Go do złego postępku; ani zysk, ani przyjemność, ani pochlebstwo, ani krytyka. Był obdarzony mądrością, która Mu pozwalała rozpoznać zło i dawała Mu siłę do przeciwstawienia się. Chrystus był jedyną bezgrzeszną istotą, jaka kiedykolwiek zamieszkiwała na ziemi, jakkolwiek przez blisko trzydzieści lat przebywał wśród niemoralnych mieszkańców Nazaretu. Ten fakt zaprzecza tym wszystkim, którzy są zdania, że ich sposób życia uzależniony jest od miejsca zamieszkiwania, posiadanego majątku lub osiągniętego powodzenia. Pokusy, niedostatek, przeciwności losu — oto decydujące czynniki, określające rozwój charakterologicznych cech czystości i niezłomności! Jezus mieszkał w wiejskiej zagrodzie i z całą wiarą oraz ochotą uczestniczył w ciężarach utrzymania domu. Był przedtem Panem nieba i aniołowie z radością spełniali Jego słowo; teraz zaś stałf|się pokornym sługa, kochającym i posłusznym synem. Nauczył ^się rzemiosła i własnymi rękami wykonywał roboty ciesielskie w warsztacie Józefa. W biednym ubraniu zwykłego robotnika przechodził ulicami małego miasta, udając się do swej skromnej pracy, a potem wracając do domu. Nie używał nigdy Boskiej mocy, aby złagodzić ciężary wykonywanej pracy. Zatrudnienie sprawiało, że rozwój duchowy postępował w harmonii z cielesnym. Nie nadużywał swych sił fizycznych lecz gospodarował nimi tak, by nie utracić zdrowia i móc wykonać każdą pracę jak najlepiej. Nawet w obchodzeniu się z narzędziami nie chciał dopuścić do żadnego niedbalstwa. Był doskonałym pracownikiem, stosownie do doskonałości Swojej Istoty. Na własnym przykładzie chciał pokazać, że do obowiązków człowieka należy pracowitość pozwalająca wykonywać zadania dokładnie i należycie, oraz, że tylko tak wykonywana praca przynosi zaszczyt. Praktyka nadająca rękom zręczność i wdrażająca młodych do dźwigania części ciężarów życia — wyrabia siłę fizyczną i rozwija zdolności w każdym kierunku. Każdy musi znaleźć jakąś pracę pożyteczną dla siebie i pomocną dla bliźnich. Bóg uznał pracę za błogosławieństwo lecz tylko pilnemu pracownikowi dane jest odnajdywanie prawdziwe- 44 l go zadowolenia ł radości życia. Pełna miłości aprobata Boga towarzyszy dzieciom i.młodzieży, którzy przyjmują udział w obowiązkach domowych, dzieląc ciężary ojca i matki. Takie dzieci staną si^ pożytecznymi członkami społeczeństwa, po opuszczeniu domów rodzicielskich. Podczas Swego życia na ziemi Jezus był poważnym i wytrwałym pracownikiem. Oczekiwał wiele i dlatego też na wiele się poważył. Po przystąpieniu do dzieła nawrócenia, Chrystus powiedział: „Ja muszę sprawować sprawy onego, który mię posłał pokąd dzień jest; przychodzi noc, gdy żaden nie będzie mógł nic sprawować" (Jan 9,4). Nie unikał obowiązków i odpowiedzialności, jak to czyni wielu z tych, którzy uważają się za Jego naśladowców. Dlatego właśnie że usiłują obejść ten ład, są tak słabi i tak nieskuteczni. Mogą nawet posiadać cenne i przyjemne cechy charakteru, lecz gdy stają wobec trudności lub konieczności zwalczania przeszkód, są apatyczni i prawie bezużyteczni. Po-zytywność i energia, solidność i siła charakteru, które przejawiał Chrystus, powinny się rozwijać również w nas samych, przy poddaniu się takiej dyscyplinie jakiej On się poddał. A łaska którą pozyskał, jest dostępna również dla nas. Przez cały okres życia wśród ludzi Zbawiciel dzielił los biednych. Z własnego doświadczenia znał kłopoty i znoje, toteż mógł pocieszać i dodawać otuchy skromnym pracownikom. Ci, którzy mają prawdziwe pojęcie o nauce, wynikającej z życia Chrystusa, nigdy nie będą uważali, że należy czynić i dostrzegać różnice pomiędzy klasami społecznymi i, że bogatemu ^należy się większy szacunek, niż człowiekowi wartościowemu, lecz biednemu. Jezus wkładał w Swą pracę dużo dobrych chęci i taktu. Potrzeba dużo cierpliwości i uduchowienia, aby wprowadzić zasady Pisma Sw. pod nasze dachy i w miejsca naszej pracy po to, aby nieść ciężar świeckich spraw, a jednocześnie mieć oczy zwrócone ku chwale Bożej. W tym właśnie okaz-ywał pomoc Chrystus^który nigdy nie był w takim stopniu pochłonięty sprawami świeckimi, aby nie mieć czasu na rozmyślanie o sprawach niebieskich. Często dawał wyraz radości Swego serca śpiewając psalmy lub pobożne pieśni. Często mieszkańcy Nazaretu słyszeli Jego głos rozbrzmiewający modlitwą i dziękczynieniem. Przez śpiew utrzymywał łączność z niebem i gdy Jego towarzysze narzekali na zmęczenie pracą, dodawał im otuchy słodką pieśnią z własnych ust. Zdawało się, że śpiewana przez Niego chwalebna pieśń wyganiała złe duchy i — jak kadzidło — wypełniała okolicę wonnością. Umysły Jego słuchaczy wyzwalały się ze spraw ziemskiego padołu zwracając się ku niebieskiemu domowi. Jezus był uzdrawiającym źródłem miłosierdzia dla świata i wszystkie lata, spędzone w odosobnieniu w Nazarecie, przebiegały w atmosferze sympatii i życzliwości. Starcy, ludzie strapieni i grzesznicy, dzie- 45 ci podczas swych niewinnych zabaw, małe zwierzątka leśne i cierpliwe zwierzęta pociągowe — wszystko to było szczęśliwe w obliczu Jego obecności. Ten, którego wszechmocne słowo podtrzymywało świat, przystawał, aby opatrzyć rannego ptaka. Nie było niczego, co by uważał za niegodne Swej uwagi, niczego, co mógłby uznać za niegodne Swojej interwencji. W miarę rozwoju umysłowego i fizycznego Jezusa, wzrastała względem Niego łaska Boga i przychylność ludzi. Zjednywał wszystkie serca, gdyż sam wykazywał zdolność identyfikowania się z każdą boleścią serca. Atmosfera nadziei i odwagi, która Go otaczała, była błogosławieństwem dla każdego domu. Często w synagodze, w dniu sobotnim, wzywano Go do czytania pism proroków, a serca słuchaczy drżały z radości, gdy nowe światło promieniowało ze znanych słów Pisma Świętego. Jezus jednak unikał wszelkiego rozgłosu i podczas całego okresu Swego pobytu w Nazarecie nie ujawniał swej cudotwórczej władzy. Nie dążył do wysokiego stanowiska i nie przybierał żadnych tytułów. Jego ciche i proste życie, a nawet milczenie, jakie zachowuje Pismo Święte o latach Jego dzieciństwa, stanowią wielką naukę. Im spokojniejsze i prostsze jest życie dziecka, tym jest ono bardziej uwolnione od sztucznych podniet, bliższe natury, a to wywiera dobroczynny wpływ na rozwój duchowej i fizycznej sprawności. Jezus jest dla nas przykładem. Jest wielu takich, którzy rozwodzą się z zainteresowaniem nad okresem Jego publicznej działalności, a nie zwracają uwagi na naukę dawaną przez Niego w Jego latach dziecięcych. A Jego życie domowe stanowi wzór dla wszystkich dzieci i młodzieży. Zbawiciel zstąpił w ubóstwo, aby pouczyć nas, jak blisko jesteśmy Boga w naszej niedoli. W zwykłych sprawach Swego życia dążył do tego, aby zadowolić, czcić i chwalić Ojca. Dzieło Jego spełniał najpierw przy wykonywaniu prac ciesielskich, aby zarobić na codzienny chleb. Przy ciesielskim stole pełnił taką samą służbę Bożą jak wtedy, gdy czynił cuda. I każdy młody, który naśladuje życzliwość i posłuszeństwo, jakie Chrystus okazywał w Swym domu, powinien pamiętać o słowach wypowiedzianych do Niego przez Ojca za pośrednictwem Ducha Świętego: „Oto sługa mój, spolegać będę na nim, wybrany mój, którego spbie upodobała dusza moja" (Izaj. 42,1). ROZDZIAŁ VIII Odwiedziny wielkanocne l W żydowskim społeczeństwie dwunasty rok życia stanowił granicę pomiędzy dzieciństwem, a wiekiem młodzieńczym. Po skończeniu tego wieku, .hebrajskiego chłopca uznawano za syna prawa, a także za syna Bożego. Stwarzano mu specjalne ułatwienia w religijnym kształceniu i dopuszczano do udziału w uroczystościach o^religijnym i obrzędowym charakterze. Stosownie do tego obyczaju Jezus jeszcze w swoich chłopięcych latach udał się do Jeruzalem w celu wzięcia udziału w uroczystościach Wielkanocnych. Na podobieństwo wszystkich "pobożnych Izraelitów, Józef i Maria corocznie uczestniczyli w Wielkanocnych obrzędach, a kiedy Jezus osiągnął wymaganą granicę wieku, mógł się udać wraz z nimi na uroczystości. Istniały trzy doroczne uroczystości, a mianowicie: Wielkanoc, Zielone Święta oraz święto Kuczek, w czasie których Izraelczycy mieli 1 w celach towarzyskich, zaś z drugiej, dla zachowania bezpieczeństwa, stawać przed obliczem Pana w Jeruzalem. Z wymienionych świąt naj-uroczyściej obchodzono Wielkanoc, a jej uroczystości ściągały najliczniejsze rzesze ludzi ze wszystkich krajów, po których rozsiani byli Żydzi. Wierni zamieszkali w każdej części Palestyny ściągali do Jeruzalem w wielkiej liczbie. Podróż z Galilei musiała trwać kilka dni i dlatego udający się tam ludzie tworzyli zwarte grupy, z jednej strony w celach towarzyskich, zaś z drugiej dla zachowania bezpieczeństwa. Kobiety oraz starsi mężczyźni odbywali swoją podróż na wołach lub osłach wzdłuż stromych i skalistych dróg. Silniejsi mężczyźni i młodzież odbywali podróż pieszo. Święta Wielkiejnocy przypadały na przełom marca i kwietnia, w którym to czasie cała kraina jaśniała od mnogości kwiatów i ptaszęce- ,-go śpiewu. Droga prowadziła przez miejscowości zapisane w historii, a rodzice opowiadali dzieciom o cudach dokonanych tu przez Boga 47 przed wiekami. Podróż był skracana za pomocą śpiewu i muzyki, a kiedy w końcu ukazywało się Jeruzalem wszyscy łączyli swoje głosy w triumfalnych strofach: „...Ze stanęły nogi nasze w bramach twoich, i Jeruzalemiel... Niech będzie pokój w basztach twoich, a uspokojenie w pałacach twoich" (Psalm 122, 2—7). Świętowanie Wielkanocy sięga początków narodu żydowskiego. Podczas ostatniej nocy niewoli egipskiej, gdy zdawało się, że nic nie wskazuje na rychłe oswobodzenie, Bóg rozkazał temu pokoleniu przygotować się do natychmiastowego opuszczenia Egiptu. Ostrzegł też faraona, że ukarze Egipcjan, a Żydom polecił zebrać swe rodziny w obrębie własnych domów. Po pokropieniu futryn drzwiowych krwią zabitego baranka mieli przystąpić do jedzenia upieczonego na ogniu mięsa z prza-śnym chlebem i gorzkimi ziołami: „Tak go tedy pożywać będziecie: Biodra swe przepaszcie, obuwie wasze będzie na nogach waszych, a laska wasza w ręce waszej; a jeść będziecie spieszno, albowiem przejście jest Pańskie" (2 Mojż. 12,4). O północy wszyscy pierworodni w Egipcie zostali zabici. Wówczas faraon wysłał do Izraelskiego ludu wieść: „Wstańcie, wynijdźcie z pośrodku ludu mego... a poszedłszy służcie Panu jakeście mówili" (2 Mojż. 12,31). Żydzi wyszli- z Egiptu jako niezależny naród. Bóg wtedy rozkazał, aby wyjście z niewoli egipskiej było corocznie świętowane. „A gdy wam rzeką synowie wasi: co to za obrzędy wasze? Tedy rzeczecie: ofiara to przejścia Pańskiego, który przestępo-wał domy izraelskie w Egipcie, gdy zabijali Egipt", fytak z pokolenia na pooklenie powtarzana była historia tego cudownego wyzwolenia. Po świecie Paschy następowało siedem dni świąt Przaśnego Chleba. Na drugi dzień tego święta składano Panu w darze pierwszy zbiór tegoroczny w postaci snopu jęczmienia. Wszystkie te ceremonie przedstawiały etapy dzieła Chrystusa. Wyzwolenie Izraela z niewoli egipskiej stanowiło zapowiedź odkupienia, które święto wyjścia z niewoli miało utrwalić w pamięci ludzi. Zabity baranek, przaśny chleb, snop pierwszych zbiorów — symbolizowały Zbawiciela. U większości ludzi za życia Chrystusa obchodzenie tego święta przerodziło się w zwykłą formalność. Lecz jakże wielkie było jego znaczenie dla Syna Bożego! Jezus po raz pierwszy ujrzał świątynię. Ujrzał kapłanów .ubranych w białe szaty, którzy celebrowali uroczyste nabożeństwo i dostrzegł krwawiące stworzenie na ołtarzu ofiarnym. Pogrążył się w modlitwie wraz z innymi, podczas gdy kłęby kadzideł wznosiły się do Boga. Był świadkiem wzniosłych obrzędów paschalnych. Dzień po dniu coraz bardziej pogłębiał własne zrozumienie ich znaczenia; każdy akt uroczystości wydawał się być związany z Jego własnym życiem co nie mogło zrodzić nowych wyobrażeń. Zdawało się, że milczący i przejęty, l Pochłonięty kontemplacją, Jezus odłączył się od rodziców; dążył do tego, aby zostać sam. Gdy nabożeństwo się skończyło, wciąż jeszcze rozważa wielki problem. Pojął wówczas tajemnicę Swej zbawczej misji, pozostawał w świątyni, - a gdy pielgrzymi opuścili Jeruzalem, pozostał na miejscu. Podczas pobytu w Jeruzalem rodzice Jezusa pragnęli skontaktować Go z wielkimi nauczycielami Izraela. Jakkolwiek był On we wszystkich szczegółach posłuszny Słowu Bożemu, to jednak nie stosował się do rytuałów i rabinistycznych obyczajów. Józef i Maria spodziewali się, że zostanie skłoniony do oddania czci uczonym rabinom i stanie się przez to pilniejszy w wypełnianiu ich przykazań. Lecz Jezus podczas Swej bytności w świątyni został pouczony przez Boga, aby tego czego się dowiedział, zaczął nauczać innych. Tego dnia jedno z pomieszczeń przylegających do świątyni przeznaczone zostało na szkołę religijną, na wzór szkół proroków. W tym miejscu zbierali się czołowi rabini ze swoimi uczniami i w to miejsce przybył Jezus. Usiadłszy u stóp uczonych mężów, Jezus wsłuchiwał się w ich naukę. Jak ktoś, kto szuka wiedzy, rozpytywał nauczycieli o pro-, roctwa i aktualne wydarzenia, które miały wskazywać na nadejście Mesjasza. Jezus zaprezentował się jako oaoba bardzo spragniona wiedzy o Bogu. Pytania Jego miały na' celu wydobycie od dawna zaciemnianej prawdy, tak istotnej dla zbawienia dusz. Ukazując," jak wąska i powierzchowna była wiedza tych uczonych ludzi, każde postawione im zapytanie nabierało cech Boskiej nauki i obwieszczało >prawdę w nowym naświetleniu. Rabini mówili o cudownym wyniesieniu narodu żydowskiego, jakie przyniesie ze sobą Mesjasz. Jezus natomiast zacytował im proroctwo Izajasza i spytał o znaczenie przekazów, które przepowiadały cierpienia i śmierć Baranka Bożego. • Wówczas doktorzy zwrócili się do Niego z pytaniami i byli zdumieni Jego odpowiedziami. Z pokorą dziecka powtarzał słowa Pisma nadając im głębokie znaczenie, którego mędrcy dotąd nie dostrzegali. Gdyby wybrano drogę prawdy wytyczoną przez zawarte w Pi-mie słowa, to rezultatem byłaby forma dotychczasowej religii. Obudziłoby się głębokie zainteresowanie sprawami duchowymi, a to spowodowałoby, że od początku Jezusowego dzieła wielu byłoby przygotowanych do akceptowania Jego Osoby. Rabini wiedzieli, że Jezus nie otrzymał wykształcenia w ich szkołach, a_ tymczasem Jego zrozumienie proroctw znacznie przekroczyło ich własną wiedzę o tych sprawach. Dostrzegali w tym milczącym galilejskim chłopcu duże możliwości. Chcieli Go pozyskać jako swego ucznia, aby mógł później podjąć się roli izraelskiego nauczyciela. Pragnęli za- 48 4 — 2ycle Jezusa 49 jąć się Jego wykształceniem uważając, ze tak oryginalny umysł powinien pozostawać pod ich wpływem Słowa Jezusa poruszyły ich serca tak, jak nigdy dotąd żadne słowa słyszane z ludzkich ust Bóg chciał oświecić tych przywódców Izraela i dla tego celu użył jedynego środka, który mógł być w tej sprawie użyteczny W swoim zadufaniu me mogliby się pogodzie z tym, aby przyjmować jakieś pouczenia Gdyby Jezus zastosował metodę pouczenia nie chcieliby Go słuchać Wmawiali sami w siebie ze to oni Go pouczają, lub przynajmniej badają Jego znajomość Pisma Świętego. Młodzieńcza skromność i wdzięk Jezusa wytrąciły im z rąk broń ukutą z uprzedzeń Mimo woli umysły ich otwarły się na przyjęcie Słowa Bożego a Duch Święty przemówił do ich serc Rabini nie mogli nie wiedzieć, ze ich oczekiwania związane z Mesjaszem me znajdowały uzasadnienia w proroctwach^ pomimo to nie chcieli wyrzec się teorii, które schlebiały ich ambicjom Nie mogli przyznać się do tego ze złe zrozumieli Pismo Święte, do nauczania którego pretendowali Jeden drugiemu stawiał pytanie w jaki sposób zdobyło to nie studiujące pacholę swoją wiedzę7 Światłość rozswieca ciemność, „ale ciemności jej me ogarnęły ' (Jan 1,5) Tymczasem Józef i Maria byli w wielkiej rozterce i niepokoju. Przy opuszczeniu Jeruzalem stracili z oczu Jezusa, nie wiedząc, ze pozostał na miejscu Kraj ten był wówczas gęsto zaludniony a karawany z Galilei bardzo liczebne Przy wyjściu z--miasta powstało duże zamieszanie W drodze przyjemność obcowania z przyjaciółmi i znajomymi zajęh ich uwagę tak, ze nie zauważyli nieobecności Jezusa, aż do zapadnięcia nocy Gdy zatrzymali się dla wypoczynku odczuli brak pomocnej ręki dziecka Licząc ze znajduje się gdzieś wśród swojego towarzystwa, z początku nie odczuli niepokoju Mimo Jego młodzieńczego wieku, okazywali Mu podświadomie zaufanie, wierząc ze w razie potrzeby pomoże im jak zawsze, bowiem zawsze dotąd umiał przewidzieć ich życzenia Zaczęli szukać Go wśród swej grupy lecz daremnie ze strachem usiłowali sobie przypomnieć jak Herod usiłował Go zgładzić gdy był jeszcze dzieckiem Serca ich wypełniły groźne przeczucia i zaczęli gorzko wyrzucać sobie zaniedbanie Postanowili wrócić do Jeruzalem i tam wszcząć poszukiwania Następnego dnia, gdy w świątyni zmieszali się z tłumem modlących się, znajomy głos przykuł ich uwagę Nie mylili się" nikt me miał takiego głosu jak On poważnego i żarliwego, lecz jednocześnie tak melodyjnego Znaleźli Jezusa w szkole rabinów Mimo radości, me mogli się wyzbyć żalu za doznany smutek i niepokój Gdy wreszcie przyłączył się do nich, matka powiedziała słowami zawierającymi wyrzut Synu, przecz zes nam, to uczynił' Oto ojciec twój" i ja z boleścią szukaliśmy \ 50 cię" I rzekł do nich „Coz jest żeście mię szukali' Izaliscie me wiedzieli iż w tych rzeczach które są Ojca mego, ja b\c muszę'" A gdy om jak zdawało się, nie rozumieli Jego słów, powtórzył je znów z naciskiem a na Jego twarzy jaśniał blask, który ich zdziwił Boskosc przebijała przez człowieczeństwo Znalazłszy Go w świątyni, usłyszeli co zaszło pomiędzy Nim a rabinami i zdumieni bvh Jego pytaniami oraz odpowiedziami Słowa Jego budziły myśli, które me miały być nigdy zapomniane Jego pytanie skierowane do rodziców zawierało jednocześnie naukę „Izalibcie me wiedzieli — rzekł — iż w tych rzeczach które są Ojca mego, ja być muszę'" Jezus zaangażował się w dzieło, dla wykonania którego przyszedł na świat, ale Józef i Maria me spełnili swoich obowiązków Bóg niezmiernie ich wyróżnił powierzając ich opiece Swojego Syna Święci aniołowie kierowali poczynaniami Józefa gdy ten miał ratować życie Jezusa Tymczasem Maria i Józef stracili Go z oczu na przeciąg całego dnia, podczas gdy me wolno im było zapomnieć o Nim choćby na chwilę A kiedy uwolnili się ze swojego lęku me szukali winy w sobie, lecz przerzucili ja na Niego Było rzeczą naturalną ze rodzice Jezusa uważali Go za własne Sziecko Przebywał stale z nimi, a Jego życie pod wieloma względami me różniło się od życia innych dzieci W tej sytuacji trudno było im uświadomić sobie, ze jest On Synem Bożym Znaleźli się bardzo blisko punktu w którym mogliby docenić udzielone im przez obecność Odkupiciela świata błogosławieństwa Lęk, jakiego doznali z powodu rozłąki i łagodny wyrzut, zawarty w Jego -słowach, miały na celu podkreślenie świętości zleconego im zadania W odpowiedzi matce Jezus po raz pierwszy dał świadectwo temu, ze świadom jest Swego Boskiego pochodzenia Przed Jego urodzeniem anioł rzekł do Marii , Ten będzie wielki a Synem Najwyższego będzie nazwany i da mu Bóg stolicę Dawida, ojca jego i będzie królował nad domem Jakubowym na wieki a królestwu jego me będzie końca" (Łuk l 32,33) Słowa te Maria głęboko przemyślała w swym sercu jednak mimo iż wierzyła, ze jej dziecku przeznaczone jest zostać Mesjaszem Izraela, me była w stanie zrozumieć Jego właściwej misji W chwili o której mowa, tak samo me zrozumiała Jego słów, lecz pojęła, ze się wypiera synostwa względem Józefa i ogłasza Synem Bożym Jezus znał swoją powinność w stosunku do ziemskich rodziców. Powrócił z mmi z Jeruzalem do domu i pomagał im w ich pracowitym życiu Zachował w sercu tajemnicę Swej misji oczekując z pokorą, aż nadejdzie wyznaczony czas rozpoczęcia przeznaczonego sobie posłannictwa Przez osiemnaście lat od chwili uświadomienia sobie ze jest Synem Bożym, uznawał więzy łączące Go z domem w Nazarecie, spełniając obowiązki syna, brata, przyjaciela i obywatela Odkąd ujawniona Mu została w świątyni Jego misja, ograniczył swój 51 kontakt z tłumem. Pragnął spokojnie powrócić z Jeruzalem wraz z tymi, którzy poznali tajemnicę Jego życia. Za pośrednictwem wielkanocnych modlitw Bóg usiłował odwrócić uwagę Swojego narodu od ziemskich trosk i przypomnieć mu swoje cudowne dzieło wyzwolenia z niewoli egipskiej. Bóg chciał, aby w tym dziele ludzie widzieli zapowiedź wyzwolenia z grzechu. Tak jak krew zabitego baranka uchroniła domy żydowskie, tak krew Chrystusa miała zbawić dusze lecz Chrystus mógł zbawić tylko tych, którzy Weń uwierzyli i utożsamili się z Jego życiem. Wartość symbolicznego obrzędu polegała jedynie na tym, że kierował on wiernych do Chrystusa, jako ich osobistego Zbawiciela. Życzeniem Boga było, aby ludzie oddali się modlitwom i pobożnym rozważaniom nad misją Chrystusa. Lecz gdy tłum opuścił Jeruzalem, wrażenie wywołane podróżą i nawiązane stosunki towarzyskie całkowicie pochłonęły ich uwagę, zacierając wrażenie nabożeństwa, w którym uczestniczyli. Zbawiciela nie przyciągało towarzystwo tego rodzaju. Gdy Józef i Maria wracali z Jezusem z Jeruzalem, miał On nadzieję, że skieruje ich myśli na proroctwa, wskazujące na cierpienia jakie miały stać się Jego udziałem. Na Golgocie Jezus usiłował złagodzić ból Swej Matki. Teraz także myślał o' niej. Maria miała być obecną przy Jego agonii i Jezus pragnął', by, zrozumiała Jego misję, gdyż to podtrzymałoby ją na siłach, gdy ;,miecżt przeniknie jej duszę". Jezus został rozłączony z matką i ona z niepokojem Go szukała w ciągu trzech dni. Tak samo, gdy miał ponieść ofiarna śmierć za grzechy świata, ich rozłąka nie trwała dłużej niż trzy dni. A gdy miał zmartwychwstać i wyjść z grcSRu, jej smutel? miał znów zamienić się w radość. Lecz o ileż łatwiej zniosłaby udrękę Jego śmierci, gdyby rozumiała Ptemo Święte, na które Jezus usiłował skierować jej myśli. Gdyby Józef i Maria umacniali swą wiarę w Boga poprzez rozmyślania i modlitwy, zrozumieliby świętość swego zadania i nie straciliby z oczu Jezusa. W ciągu tylko jednodniowego zaniedbania swoich obowiązków utracili łączność ze Zbawicielem, a potem musieli poświęcić trzy dni pełne trwogi, aby Go odnaleźć. Tak samo jest z nami; wśród jałowych .rozmów, złorzeczeń lub zaniedbywania modlitw możemy w ciągu jednego dnia stracić z oczu obecność Zbawiciela, a potem potrzeba będzie wielu dni pełnych troski i poszukiwań, aby Go odnaleźć i odzyskać utracony spokój. W naszych wzajemnych stosunkach powinniśmy dbać o to, aby nie zapomnieć o Jezusie i nie robić żadnego kroku do przodu, ,bez pełnego przekonania się, że krok taki jest niemożliwy bez Jego obecności. Gdy ziemskie sprawy pochłaniają nas aż do tego stopnia, i zapominamy o tym, w którym koncentruje się nasza nadzieja na wieczne życie, sami odseparowujemy się od Jezusa i od aniołów niebieskich. Te 52 święte istoty nie mogą przebywać tam, gdzie nie jest pożądana obecność Zbawiciela, a także tam, gdzie Jego nieobecność nie zostanie w odpowiedni sposób odnotowana. Dlatego tak często pojawia się zniechęcenie wśród wyznawców Chrystusa. Wielu uczęszcza na nabożeństwa, gdzie doznaje pokrzepienia i podniesienia na duchu- słowami Bożymi; lecz z powodu zaniedbań w rozmyślaniach, religijnej czujności i modlitwie, tracą oni błogosławieństwo i czują się bardziej opuszczeni niż wówczas gdy przyszli na nabożeństwo. Nieraz wydaje się im, że Bóg postąpił z nimi surowo, nie wiedząc," że zasłużyli sobie na to. Odchodząc od Jezusa, gaszą światło Jego obecności. Byłoby dja nas bardzo pożyteczne spędzanie codziennie godziny na rozmyślaniach nad życiem Chrystusa. Musimy je rozważyć punkt po punkcie i pozwolić wyobraźni pojąć każdy etap Jego życia, a szczególnie to wszystko, co składa się na etap końcowy. Jeżeli w ten sposób zastanowimy się nad wielkością ofiary, którą poniósł dla nas, to nasza ufność do Niego utrwali się, nasza miłość ożywi się, a Jego duch przeniknie nas głębiej. Jeżeli chcemy dostąpić zbawienia, musimy nauczyć się skruchy i pokory u stóp Krzyża. W obcowaniu między sobą powinniśmy rozsiewać sobie wzajemnie błogosławieństwo. Ponieważ należymy do Chrystusa, nasze najserdeczniejsze myśli powinny być Jemu poświęcone. Rozmowa o Nim powinna być dla nas rozkoszą, a wtedy kiedy- będziemy mówić między sobą o Jego miłości do nas, nasze serca złagodnieją pod Boskim wpływem. Pamiętając o pięknie Jego charakteru, powinniśmy być „w toż wyobrażenie przemienieni z chwały w chwałę" .(2 Kor. 3,18). ' ROZDZIAŁ IX Trudne dni Poczynając od najwcześniejszych lat, życie dziecka żydowskiego przebiegało stosownie do wymogów określonych przez rabinów Wszelkie czynności życiowe nie wyłączając najdrobniejszych szczegółów objęte były sztywnymi przepisami Nauczyciele z synagogi pouczali młodzież o niezliczonych przepisach, których spełnienia spodziewano się DO nich,, jako prawowiernych Izraelitach Jezus jednakże nie interesował się tymi sprawami i, pocznając od lat dziecięcych, nie stosował się do ra- binackich praw Przedmiotem Jego nieustannych badaS był Stary Testament a słowa Tak powiedział Pan' miał stale na ustach W miarę tego jak zaczai pojmować warunki życia ludzi, zrozumiał również i to ze dążenia społeczeństwa pozostają w stałe] kolizji z wymaganiami Boga Ludzie przestawali dawać posłuch słowom Boga i zaczęli hołdować wymyślonym przez siebie teoriom Stosowali się-do wymogów tradycyjnego rytuału nie zważając przy Um ze me zawiera on w sobie żadnej wartości Ich nabożeństwa polegały jedynie na wykonywaniu obrzędów a święte prawdy zawarte w tychże obrzędach nie były ludowi objawione Jezus wiedział ze z treści tych bezdusznych nabożeństw tnę spływa na ludzi pokój Nieznana im tez-była swoboda ducha, której doznaje ten kto prawdziwie służy Bogu Jezus przyszedł, aby uświadomić ludzi o znaczeniu prawdziwej służby Bożej i dlatego nie mógł pochwalać pomieszania ludzkich aspiracji dożycia z przykazaniami Bożymi Jezus nie potępiał przepisów lub praktyk stosowanych przez uczonych, lecz gdy ganiono prostotę Jego obyczajów przytaczał na Swe usprawiedliwienie Słowo Boże Z największą uprzejmością i pokorą starał się Jezus pozyskiwafr ludzi, z którymi się stykał Starszyzna żydowska myślała, ze Jezus ze względu na Swą uprzejmość i me narzucanie się innym, z łatwością ulegnie wpływom ich nauki Zaczęli przynaglać Go do przyjęcia za- l sad trad\cji ustalonych przez dawnych rabinów, lecz On zażądał od nich uzasadnienia tego Pismem Świętym Gotów był usłuchać każdego słowa pochodzącego z ust Boga lecz nie chciał podporządkować się innowacjom wprowadzanym przez ludzi Jezus znał Pismo Święte od początku do końca i przedstawiał je rabinom we właściwej interpretacji Ci, zawstydzeni ze poucza ich dziecko, oświadczyli, ze do nich 'nalez\ tłumaczenie Pisma do Niego zaś przyjęcie ich interpretacji Oburzało ich to, ze Jezus stanął w opozycji do ich słów v Rabini dobrze wiedzieli ze me można znaleźć w Piśmie Świętym uzasadnienia ustanowionych przez nich tradycji i rozumieli ze pod względem duchowym Jezus znacznie ich wyprzedził Ale nade wszystko ogarniał ich gniew, ze me chciał słucjjac ich dyktatu Nie osiągną wsz\ powodzenia w dyskusji wezwali Józefa i Marię opowiadając im o Jego nieustępliwości W ten sposób Jezus narażony był na wyrzuty i nagany Już w bardzo wczesnym wieku Jezus zaczął sam kształtować Swój charakter Nawet szacunek i miłość, jakie żywił do Swych rodziców, nie mogły Go powstrzymać od posłuszeństwa słowom Bożym „Jest napisane zwykł był mowie — a był to Jego stały argument przy każdym postępku, który się rozmł od przy jętych^ w rodzinie obyczajów Lecz wphw rabinów uczynił Jego życie gorzkim. Już w młodym wieku musiał się nauczyć milczenia i cierpliwości Jego bracia, gdyż tak nazywano synów Józefa, trzymali stronę rabinów Nalegali na podtrzymywanie tradycji, tak jak gdyby ona stanowiła piz\kazame Boże Przepisy życia stanowione pizez ludzi zaczęli przeciwstawiać słowu Boga W takiej sytuacji przenikliwość umysłu Jezusa w odróżnianiu dobra od zła bardzo ich drażniła Jego ścisłe posłuszensh o prawom Boskim uważali za upór Wiedza i mądrość wykazywana przez Jezusa w dyskusji z rabinami wprowadzały ich w zdumienie Wiedzieli o tym, ze Jezus me był kształcony przez mędrców żydowskich ale również nie omieszkali spostrzec, ze mógłby zostać ich nauczycielem Rozpoznali, ze jego wykształcenie przewyższa ich własne, ale me uświadomili sobie ze posiada On dostęp do drzewa życia, źródła •wiadomości które dla nich oozostało zamknięte Chrystus nie w\wyzszał się ponad mnvmi jak to czynili uczeni i to odstępstwo od panującego zwyczaju stanowiło obrazę dla faryzeuszy Jezus stv lerdził ze dziedzina religii została otoczona wysokim murem •odosobnienia, co miało stwarzać pozory, ze jej świętość nie pozwala na mieszanie się do spraw codziennego życia. Mury te Jezus zburzył W Swoich stosunkach z ludźmi nie pytał o wyznanie i przynależność kościelną Okazywał pomoc wszystkim, którzy jej potrzebowali Nie usiłował podkreślić swoich Boskich cech przez zamknięcie się w jakiejś 54- 55 odizolowanej celi; zamiast takiej manifestacji pracował gorliwie dla ludzkości. Jezus wpajał świadomość, że religia oparta na wskazaniach Biblii nie polega na umartwianiu ciała. Uczył, że czysta i nieskażona religia nie jest przeznaczona jedynie na nadzwyczajne okazje. Gdzie-' kolwiek i kiedykolwiek był, na każdym miejscu wykazywał pełne miłości zainteresowanie ludźmi i rozświecał wokół nich promienie pogodnej pobożności. Wszystko to było wyzwaniem dla faryzeuszy. Wskazywało bowiem, że religia nie polega na egoizmie, a chorobliwa zapobiegliwość o osobiste interesy nie ma nic wspólnego z prawdziwym umiłowaniem Boga. Wzbudzało to wrogość w stosunku do Chrystusa tak, że po faryzeuszowsku usiłowali Go zmusić do pogodzenia się z ich przepisami. Jezus czynił wszystko, aby nieść ulgę w każdym zrianym Mu ludzkim cierpieniu. Miał mało pieniędzy do rozdania, lecz często odmawiał Sobie posiłku, by pomóc tym, którzy jak Mu - się zdawało, byli w większej potrzebie- niż On. Bracia Jezusa czuli, że Jego wpływ w znacznym stopniu przeciwstawiał się ich wpływom. Był obdarzony taktem, którego oni nie posiadali, ani też nie chcieli posiadać. Gdy surowo przemawiali do różnej wykolejonej biedoty, Jezus zbliżał się do tych ludzi ze słowami otuchy. Tym, którzy byli w potrzebie, podawał kubek orzeźwiającej wody i chętnie oddawał im Swój własny posiłek. Ponieważ łagodził ich cierpienia —. prawdy które głosił, kojarzyły się w umysłach tych ludzi z Jego miłosiernymi czynami i w ten sposób utrwalały się w ich pamięci. y, Wszystko to powodowało niezadowolenie braci. Ponieważ byli starsi od Niego uważali, że winien im był posłuszeństwo. Zarzucali, że uważa Siebie za wyższego od nich i strofowali Go za to, że stawia 'Siebie ponad udzielających im nauk nauczycieli, kapłanów i przywódców narodu. Często grozili i usiłowali Go zastraszyć. Lecz On nie przejmował się tym, przyjmując Pismo Święte za drogowskaz życia. Jezus kochał Swoich braci i traktował ich z niewzruszonym uczuciem sympatii, ale ci i tak zachowali swoją zawiść, okazując zdecydowany brak zaufania oraz pogardę. Nie byli w stanie pojąć Jego zachowania, ponieważ w osobie Jezusa nagromadziło się ich zdaniem, zbyt wiele sprzeczności. Był On Synem Bożym, a jednocześnie pozostawał bezradnym dzieckiem. Stwórca światów, do którego należała i Ziemia wolał zachować swoje ubóstwo. Jego" godność i indywidualność nie odpowiadały całkowicie ziemskiej dumie i zadufaniu. Zaszczyty tego świata były Mu obce, a z racji przynależności do najniższego stanu, czuł się zadowolony. Irytowało to braci, którzy nie mogli zrozumieć Jego stałej pogody ducha w warunkach ciągłych doświadczeń życiowych. Nie wiedzieli, iż dla naszego zbawienia stał się biednym, abyśmy „ubóstwem Jego ubogaceni byli" (2 Kor. 8,9). Nie byli w stanie zrozu- mieć tajemnicy Jego misji, tak samo jak przyjaciele Hioba, nie zrozumieli celu jego poniżenia i.cierpień. Jezus nie był rozumiany przez Swych braei ponieważ 'różnił się od nich, i nie można było ich mierzić jedną miarą. Zapatrzeni w sprawy ludzkie, odwrócili się od Boga, a Jego moc nie towarzyszyła im. Formy religijne, które wyznawali, nie mogły wpłynąć na zmianę rzeczy. Oddawali oni swoje uczucia religijne według przysłowia: „Panu Bcgu świeczkę i diabłu ogarek", ale pominęli przy tym „poważniejsze rzeczy, a więc prawo Boga, rozsądek, miłosierdzie i wiarę" (Mat. 23,23). Przykład Jezusa był dla nich przedmiotem stałe"j irytacji. Jezus nie znosił jednej rzeczy, a mianowicie grzechu. Nie mógł nigdy ukryć Swojej boleści, odczuwanej przy okazji każdego złego postępku ludzi. Obcując z forrnalistami, którzy swoje grzeszne skłonności maskowali świątobliwym wyglądem, zawsze ujawniał swoją gotowość dokumentowania chwały Bożej, a w tej sytuacji musiało dojść do konfliktu. Ponieważ całe życie Chrystusa było potępieniem zła,- musiał się On pogodzić z rolą opozycjonisty, zarówno we własnym kraju, jak i poza jego granicami. Jego poświęcenie się dla dobra -innych i uczciwość % stały się przedmiotem ironicznych komentarzy. Jego cierpliwość i łagodność napiętnowano jako tchórzostwo. Wśród całej goryczy jaką musiał przełknąć człowiek, nie zaoszczędzono Mu żadnej. Znaleźli się i tacy, którzy usiłowali wzbudzić ku Niemu pogardę z powodu urodzenia, a nawet w dzieciństwie musiał znosić lekceważące uśmiechy i złośliwe szepty. Gdyby odpowiedział na to chociażby niecierpliwym głosem lub spojrzeniem, gdyby ustępując Swym braciom dopuścił się choćby jednego złego uczynku, przestałby być przykładem doskonałości i nie byłby w stanie przeprowadzić dzieła naszego odkupienia.. Gdyby nawet dopuścił przypuszczenie, .że może być wytłumaczenie dla grzechu, szatan zatriumfowałby i świat byłby zgubiony. Toteż kusiciele pracowali nad tym, aby uczynić Jego życie jak najtrudniejszym, a stąd już nie daleko do popełnienia grze-Chu. •» Lecz na każdą pokusę miał odpowiedź: „Jest napisane". Rzadko potępiał złe czyny Swych braci, jakkolwiek w tym względzie mógł posługiwać się słowami idącymi od Boga. Często zarzucali Mu bracia tchórzostwo, gdy odmawiał wzięcia udziału w jakimkolwiek zakazanym czynie, lecz odpowiedź Jego była stale ta sama: „Jest napisane". „Oto bojaźń Pańska jest mądrością, a warować się złego jest rozumem" (Hiob. 28,28). Byli również i tacy, którzy szukali Jego towarzystwa, doznając uczucia spokoju w Jego obecności, lecz wielu unikało Go, gdyż w Jego bezgrzesznym życiu widzieli zarzut dla siebie. Młodzi towarzysze nakłaniali Go do tego, aby postępował tak, jak oni. Jezus miał żywy 56 57 umysł i był wesoły, toteż lubili Jego towarzystwo i chętnie przyjmowali Jego trafne propozycje, niecierpliwiły ich jednak skrupuły, które t uważali za dowód ciasnoty poglądów i brak tolerancji. Jezus odpowiedział im: „Jest napisane". „Jakim sposobem oczyści młodzieniec ścieżką swoją? Gdy się xzachowa według słowa twego. W sercu moim skła-" dam wyroki twoje, abym nie zgrzeszył przeciwko tobie" (Psalm 119,9.11). Często ludzie zapytywali: Dlaczego jesteś tak odmienny, taki inny 'od nas wszystkich? Na to odpowiadał im: „Jest napisane: Błogosławieni, którzy żyją bez nagany, którzy chodzą w zakonie Pańskim. Błogo-wieni, którzy strzegą świadectw Jego i którzy go ze wszystkiego serca szukają. I którzy nie czynią nieprawości, lecz chodzą drogami jego'" (Psalm 119,1.3). f Gdy zapytywano Go, dlaczego nie bierze udziału w zabawach młodzieży Nazaretu, odpowiadał: .,Jest napisane: W drodze świadectw twoich kocham się więcej, niż we wszystkich bogactwach. O przykazaniach twoich rozmyślam i przypatruję się drogom twoim. W ustawach twoich kocham się i nie zapominam słów twoich"' (Psalm 119,14—16). Jezus nigdy nie walczył o Swoje prawa. Często obarczano Go zbyt ciężką pracą, gdyż był zawsze chętny i nie skarżył się na jej uciążliwości. Ale i Jemu nie obce było uczucie zniechęcenia; żył poza obrębem ziemskich przykrości, żył też tak jakby Mu bliskie było oblicze Boga. Gdy postępowano z mm brutalnie, nie odpłacał brutalnością, lecz znosił cierpliwie wszelkie obelgi. Stale był pytany, dlaczego pozwala na tak złe traktowanie Siebie chociażby ze strony swoich braci? Na to rzekł: Jest napisane: „Synu mój nie zapominaj zakonu mego, a przykazań moich niech strzeże serce twoje. Boć długości dni i lat żywota i pokoju przyczynią. Miłosierdzie i prawda niech cię nie opuszczą; uwiąż je u szyi twojej, napisz je na tablicy serca twojego. Wtedy znajdziesz łaskę i rozum dobry przed oczyma Bożymi i ludzkimi" (Przyp. 3,1—4). Od czasu, gdy rodzice znaleźli Jezusa w ^ świątyni, Jego zachowanie zaczęło im się wydawać tajemnicze. Nie chciał wdawać się w dyskusje, ale jednocześnie Jego przykład był stałą lekcją dla bliźnich. Jednocześnie musiał odczuwać to, że pogłębia się Jego osamotnienie. Uczucie szczęścia nawiedzało Go podczas obcowania z naturą i Bogiem, Gdy pozwalały na to okoliczności, chętnie opuszczał miejsce swojego zatrudnienia, aby udać się w otoczenie naturalnego środowiska, gdzie wśród bogatych w zieleń dolin mógł oddawać się rozmyślaniom o Bogu i nawiązywać z Nim duchową łączność. Wczesny ranek często zastawał Go w jakimś ustronnym miejscu na rozważaniu nauk Pisma Świętego lub pogrążonego w rozmyślaniu i modlitwie. Po takich okre- .sach ciszy powracał do domu, gdzie przystępował- do spełnienia swoich obowiązków i gdzie mógł stanowić przykład cierpliwej pracowitości. W ciągu całego Swojego życia okazywał szacunek i miłość w stosunku do Swojej matki. Matka miała przeczucie, że narodzone z niej święte dziecię jest długo obiecywanym Mesjaszem, ale tej swojej wiary nie śmiała wyrazić słowami. Przez cały okres Jego ziemskiego życia uczestniczyła w Jego cierpieniach. Była świadkiem wszelkich smutków i przykrych doświadczeń, jakie musiał przeżyć w dzieciństwie i wieku młodzieńczym. Dzięki temu, że dawała świadectwo temu wszystkiemu, co jej było wiadome o prawidłowości jej postawy, często sama musiała znosić ciężkie utrapienia. Pilnowała, aby w jej domu, pod troskliwym • macierzyńskim okiem panowały dobre stosunki, które są tak ważne MV kształtowaniu charakterów. Synowie i córki Józefa orientowali się w tych sprawach i robiąc użytek z jej troskliwości, starali się za jej pośrednictwem poprawić zachowanie Jezusa tak, aby było zgodne z przyjętymi przez nich obyczajami. Maria często zwracała Jezusowi uwagę i namawiała Go, aby stosował się do norm przestrzeganych przez rabinów. Te wysiłki nie wywierały jednak żadnego skutku, ponieważ nie można było przekonać Jezusa, aby przestał podziwiać Boskie dzieła i swojej pracy nad złagodzeniem ludzkich losów oraz losów wszelkich stworzeń Boskich. Wiele utrapienia przynosiły Marii powtarzające się napomnienia kapłanów i nauczycieli, aby współdziałała z nimi w ustanowieniu kontroli nad Jezusem; lecz w jej serce wstąpił spokój, gdy Jezus jej przedstawił wyjątki z Pisma Świętego, które uzasadniały podstawy Jego postępowania. ' Czasami Maria nie potrafiła określić swojego stanowiska pomiędzy • stosunkiem do Jezusa i Jego braci, ponieważ Ci nie wierzyli iż jest on wysłannikiem Boga; lecz liczne były dowody Boskości Jego charakteru. Dostrzegała poświęcenie się Jezusa dla dobra innych ludzi, sama Jego obecność wnosiła do domu czystszą atmosferę, a Jego życie wprowadzało ożywczy ferment w stosunkach ze społeczeństwem. Łagodny i nieskalany kroczył pomiędzy bezrozumnymi, nieokrzesanymi, brutalnymi; pomiędzy niesprawiedliwymi, celnikami, lekkomyślnymi roz-rzutnikami, grzesznymi Samarytanami, bezbożnymi żołnierzami, nieokrzesanymi chłopami i całym różnorodnym tłumem. Tu i ówdzie odzywał się przyjaznym słowem, widząc że ludzie są znużeni narzuconymi im ciężkimi obowiązkami. Pomagał im dźwigać ciężary życia i powtarzał prawdy zaczerpnięte z natury, a dowodzące miłości, łagodności i dobroci Boga. Uczył ludzi, aby uważali siebie za obdarzonych cennymi zdolnościami, które użyte w sposób właściwy zapewniają im wieczne bogactwo. Odsunął od życia wszelką próżność i na własnym przykładzie uczył, 58 59 że każda chwila czasu przynosi rezultaty na całą wieczność. Dlatego tez nauczał, ze każdą z danych człowiekowi chwil trzeba wykorzystywać jak skarb dla osiągnięcia^ swięt>ch celów Nie mijał żadnego człowieka jako bezwartościowej istotj, ponieważ zamierzył sobie zastosować dla każdej duszy zbawienny lek Gdziekolwiek się znalazł, potrafił wygłosić naukę dostosowaną do czasu i okoliczności Pragnął natchnąć nadzieją najbardziej hardych i nieprzejednanych, przekonywując, ze również oni mogą się stać bezgrzesznjmi i niewinnymi co pozwoli uznać ich za dzieci Boga Często spotykał takich, którzy dostali się pod wpływ szatana i nie mieli dość siły aby zerwać sidła, w które wpadli Do wszystkich zniechęconych, chorych, nawiedzonych i upadłych, Jezus przemawiał z najczulszą tkliwością, w słowach odpowiednich i zrozu-miał>ch tylko dla ludzi w potrzebie Spotykał tez innych, którzy toczyli walkę wręcz z wrogami ludzkich dusz Tych zachęcał do wytrwania, zapewniając ich o zwycięstwie, a także o obecności u ich boku aniołów Boz\ch, którzy pomogą im odnieść zwycięstwo Ci, którym Jezus do^ pomógł w ten sposób, byli przekonani, ze jest On tym, w którym mogą pokładać niezawodne zaufanie, i który nie zdradzi nigdy tajemnicy powierzonej Jego współczującym uszom Jezus był zaiowno lekarzem dla ciała, jak i dla duszy Interesowała Go każda faza cierpienia, z którym się zetknął, a każdemu cierpiącemu przynosił ulgę, gdyż Jego łagodne słowa działały jak kojący balsam Nikt nie mógł powiedzieć ze uczynił cud, lecz dobroć — kojąca siła miłości — promieniowała od Niego na chorych ^ pozostających w rozterce. W ten menarzucający się sposób pracowafMla ludzkości, poczynając od wczesnego dzieciństwa I to bjło przyczyną, ze gdy rozpoczął Swą publiczną działalność, tak wielu słuchało Go z radością Jednak w dzieciństwie, w młodości i wieku męskim Jezus szedł przez życie sam W Swej czystości i wierności sam kroczył przez winnice, a nikogo z ludzi nie było przy Nim Dźwigał na Sobie cały ciężar odpowiedzialności za zbawienie ludzi Wiedział, ze bez Jego ofiary nie nastąpi zdecydowana zmiana w sposobie życia i zasadach zachowania ludzkości, ze wszystko będzie stracone To wszystko obciążało Jego duszę, nikt bowiem nie mógł ocenie ciężaru, który na Nim spoczywał Przejęty Swoim żarliwym przeznaczeniem dźwigał je ze wzrastającym poczuciem celu Swojej misji, a Swoje życie spędzał tak, ze może ono być światłem dla każdego człowieka. ROZDZIAŁ X l Głos wołającego na pustyni (Łuk. 1,5-23; 57-80; 3,1-18; Mat. 3.1-12; Mar. 1,1-8) Miedzy wiernymi w Izraelu, którzy długo oczekiwali przyjścia Mesjasza, pojawił się ten, który miał prawo obwieszczać Jego przyjście Podeszły wiekiem kapłan Zachariasz i jego żona Elżbieta byli oboje „sprawiedliwymi przed obliczem Bożym", a w ich spokojnym i świętobliwym życiu światło wiary jak gwiazda rozświetlało ciemności ponurych dni To pobożne małżeństwo otrzymało obietnicę darowania im syna, który ,będzie szedł przed obliczem Pana i gotował drogi Jego". Zachariasz mieszkał „w górzystej kramie Judzkiej", lecz udał się do Jeruzalem dla odprawienia w świątyni tygodniowego nabożeństwa, do czego zobowiązywał go nakaz, aby każdy kaołan czynił to dwukrotnie każdego roku „Stało się tedy, gdy odprawiał urząd kapłański w porządku przemiany swojej przed Bogiem, ze według zwyczaju kapłańskiego przypadł nań los, aby kadził, wszedłszy do kościoła Pańskiego" Stał przed złotjm ołtarzem w poświęconym miejscu świątyni. Obłok kadzidła wraz z modlitwami Izraela wznosił się ku Bogu W pewnej chwili odczuł świadomość obecności Bożej Anioł Pański , stał po prawej stronie ołtaiza' Miejsce, w którym stał anioł, było szczególnie uświęcone, lecz Zachariasz me zwrócił na to uwagi Od wielu lat zanosił modły o przyjście Odkupiciela, dziś niebo wysłało swego zwiastuna, aby oznajmił, ze zbliża się czas wysłuchania tych modlitw Jednakże łaska Pańska wydała mu się zbyt wielka, aby można było uwierzyć. Był bowiem przejęty bojazmą i samokrytycyzmem Lecz anioł zesłał mu radosne zapewnienie „Nie bój się, Zachariaszu, boć jest wysłuchana modlitwa twoja a Elżbieta, żona twoja urodzi ci syna i nazwiesz imię jego Jan, z którego będziesz miał radość i wesele, i wiele ich radować się będą z narodzenia jego. Albowiem będzie wielkim przed obliczem Pańskim, wina i napoju mocnego me będzie 61 pił, a Duchem Świętym będzie napełniony zaraz z żywota matki swoje] A wielu z synów izraelskich obróci ku Panu, Bogu ich Bo on pójdzie wprzód przed obliczem Jego w duchu i mocy Eliaszowej, aby obrócił serca ojców ku dzieciom, a odporne ku roztropności sprawiedliwych, aby sporządził Panu lud gotowy" I rzekł Zachariasz do anioła „Po czymże to poznam' Bom ja jest stary, a żona moja podeszła w latach swych" Zachariasz dobrze wiedział, ze Abraham na stare lata obdarzony został dzieckiem, jako ze wierzył w Tego, który mu to obiecał Lecz na chwilę myśli starego kapłana zwróciły się ku słabościom ludzkim. Zapomniał, ze cokolwiek Bóg obiecał, może być spełnione Jakaż wystąpiła tu różnica między kapłańską niewiarą, a czystą jak u dziecka słodką wiarą Marii, dziewicj z Nazaretu, której odpowiedź na cudowne zwiastowanie anioła brzmiała „Otom służebnica Pańska, niechże mi się stanie według słowa twego" (Łuk 1,38). Narodziny syna Zachanaszowego, podobnie jak narodziny dziecka Abrahama lub Marii, stanowiły naukę, w której zawarta była wielka duchowa prawda, prawda, która docierała do nas powoli i o której łatwo zapominamy Sami przez się me jesteśmy w stanie uczynić niczego dobrego, lecz niemożność ta została ręką Boga wpisana jako właściwość każdej pokornej i wierzącej duszy Za sprawą wiary narodziło się obiecane dziecko Przez wiarę narodziło się duchowe życie i dzięki wierze pozyskaliśmy moc do sprawiedliwego postępowania Na zapytanie Zachariasza anioł odrzekł „Jam jest Gabriel, który stoję przed obliczem Bożym, a posłany jestem, abym mcSwił do Ciebie, a iżbym ci to wesołe poselstwo odniósł" Pięćset lat temu Gabriel wprowadził Daniela w profetyczny okres, który będzie upływał aż do przyjścia Chrystusa Świadomość, ze zbliża się zakończenie okresu wyczekiwania skłoniła Zachariasza do modłów o przyjście Mesjasza Teraz ten sam zwiastun, który przj niósł proroctwo przyszedł na nowo by oznajmić jego spełnienie Słowa anioła „Jam jest Gabriel, który stoję przed obliczem Bożym" oznaczają, ze miał on wysoką rangę na dworze niebiańskim Gdy przyszedł z wiadomością do Daniela, rzekł „Ale i jednego nie masz, któryby mężnie stał przy mnie w tych rzeczach, oprócz Michała ksiązęcia waszego ' (Daniel 10,21) O Gabrielu Zbawiciel mówi w-. Objawieniu powiadając ze „On je oznajmił i posłał przez anioła swojego słudze swemu Janowi" (Obj 1,1) Janowi zaś anioł oznajmił „Bom jest wspósługa twój i braci twoich proroków" (Obj 22,9) Cudownie jest pomyśleć, ze anioł zajmując następne po Synu Bożym miejsce, wybrany został do objawienia grzesznym ludziom zamiarów Boga Zachariasz wyraził powątpiewanie co do słów anioła i nie dane mu było przemówić aż do czasu ich spełnienia. I rzekł do niego 62 anioł „A oto oniemiejesz, a nie będziesz w stanie mówić aż do onego dnia, którego się to stanie, dlatego zes me uwierzył słowom moim, które się wj-pełmaą czasu swego". Do obowiązków kapłana należało modlenie się podczas nabożeństwa o darowanie grzechów popełnionych przez naród, o zesłanie Mesjasza, lecz gdy Zachariasz miał wypowiedzieć słowa modlitwy, nie mógł wydać z siebie głosu Wyszedł aby pobłogosławić modlących się „a wyszedłszy nie mógł do nich mowie" Ludzie długo czekali i wreszcie ogarnął ich strach, ze dosięgną! go sąd Boży Lecz gdy opuszczał święty przybytek, twarz jego promieniała chwałą Bożą , i poznali, ze widzenie widział w kościele" Zachariasz oznajmił o t>m, co widział i słyszał, \ stało się, ze gdy wypełniły się dni posługiwania jego, odszedł do domu swego" Wkrótce po przyjściu na świat obiecanego dziecka „otworzyły się usta jego i język jego, i mówił wielbiąc Boga I padł lęk na wszystkich ich sąsiadów, a po całej górskiej krainie Judzkiej opowiadano o wszystkich tych wydarzeniach Tedy wszjscv którzy o tym słyszeli, składali to do serca swego, mówiąc „Coz to za dziecię będzie" Wszystko to przeznaczone było po to, aby Jan mógł wieścić nadejście Mesjasza któremu miał przygotować drogę Duch Święty nawiedził Zachariasza przepov mdając w przepięknych słowach misję jego syna ,A ty, dzieciątko prorokiem Najwyższego nazwane będziesz bo poadziesz wprzód p^zed obliczem Pańskim, abyś gotował drogi jego a izbys dał znajomość zbawienia ludowi jego przez odpuszczenie grzechów icn Przez wnętrzności miłosierdzia Boga naszego w których nawiedził nas Wschód z wysokości Aby się ukazał siedzącemu w ciemności i w cieniu śmierci ku wyprostowaniu nóg naszjch na drogę pokoju „A ono dzieciątko rosło i umacniało się w duchu i było na pustyni aż do onego dnia którego się okazało przed Izraelem" Przed narodzeniem Jezusa anioł powiedział , Będzie wielkim przed obliczem Pańskim wina i napoju mocnego me będzie pił, a Duchem Świętym będzie napełniony" Bóg powołał syna Zachariasza do spełnienia wielkiego dzieła, największego z wykonanych kiedykolwiek przez człowieka Do spełnienia tego dzieła musiał mieć oparcie w Bogu I Duch .Boży byłby z nim gdyby słuchał pouczeń anioła Jan przygotowywał się do podroży, jako zwiastun Boga, aby nieść ludziom światło Boże Musiał nadawać nowy kierunek ich myślom, musiał pouczać o świętości boskich przykazań i potrzebie zachowania bezwzględnej prawdy Uważano, ze tego rodzaju zwiastun musi być święty i mieł stanowić swiąt\mę. Boga, w której mieszka Duch Boży Dla spełnienia takiej misji Jan musiał dysponować nienaganną kondycją fizyczną oraz pełnią władz umysłowych i duchowych Miało być jego udziałem zapanowanie nad łaknieniem i namiętnościami, dla speł- f 63 nienia takiej misji niezbędne było takie opanowanie, mógł pozostawać pośród ludzi niewzruszony i nie zwracać uwagi na okoliczności tak jakby był skałą wznosząca się wśród pustyni. Za czasów Jana Chrzciciela szeroko rozpowszechniły się żądza bogactwa, zamiłowanie do luksusu i reprezentacji. Przyjemności zmysłowe, uczty i nadużywanie mocnych napojów powodowały choroby i degene-rację,^ osłabiając sprawność umysłową i przytępiając wrażliwość na grzech. Janowi przeznaczono do spełnienia misję reformatora. Wstrzemięźliwość, jaką stosował w swym życiu i prosty sposób ubierania miały okazać się potępieniem wszelkiej niepowściągliwości panującej wśród ludzi tamtych czasów. Stąd też wskazówki dane rodzicom Jana przez anioła stanowiły lekcję umiarkowania. W latach dziecięcych i młodzieńczych charakter człowieka wykazuje największą wrażliwość. Jest to okres, w którym należy osiągnąć umiejętność samoopanowania. W atmosferze domowego ogniska kształtowane są cechy, które są tak trwałe jak wieczność. Zwyczaje nabyte w najwcześniejszych latach życia, mają większy wpływ na powodzenia albo niepowodzenia życiowe niż wszelkie naturalne uzdolnienia człowieka. Młodość stanowi okres zasiewu, on więc określa rodzaj otrzymanego żniwa zarówno w t>m jak i w przyszłym życiu. Jako prorok, Jan był posłany, „Aby obrócił serca ojców ku dzieciom, a odporne ku roztropności sprawiedliwych, aby sporządził Panu lud gotowy". Przecierając' szlaki dla pierwszego przyjścia Chrystusa, reprezentował również i tych wszystkich, którzy mają przygotować ludzkość do powtórnego przyjścia naszego Pana. Świat oddaje się p^pcesowi dogadzania samemu sobie, dzięki czemu mnożą się błędy i słabości, i sidła, zastawione przez szatana w celu schwytania dusz ludzkich, są coraz liczniejsze. Wszyscy, którzy w poczuciu- bojaźni Bożej pragną doskonalenia się w świętości, powinni uczyć się umiarkowania i samoopanowania. Pragnienia i namiętności powinny zostać podporządkowane sile woli. Samodyscyplina stanowi ważny warunek dla uzyskania tej siły umysłu i duchowego poznania, które pozwalają zrozumieć i zastosować w praktyce święte prawdy Słowa Bożego. Umiarkowanie przeto jest jednym z elementów przygotowania drogi dla powtórnego przyjścia Chrystusa. • W naturalnym porządku rzeczy syn Zachariasza powinien być wykształcony dla pełnienia służby kapłańskiej. Lecz kształcenie w rabi-nackich szkołach nie przygotowałoby go do spełnienia swojego zadania. Toteż za sprawą Boga nie zetknął się z nauczycielami teologii, którzy mieliby uczyć go interpretowania Pisma Świętego, lecz zamiast tego Bóg wysłał go na pustynię, aby się uczył z natury i poznawał jej Stwórcę od tej strony. Kraj mający być miejscem osiedlenia Jana, był odludny, położony 64 wśród jałowych wzgórz, dzikich parowów oraz skalnych jaskiń. Lecz z własnego wyboru zapomniał o uciechach i luksusie życia, wybierając dla siebie warunki surowego otoczenia pustyni. Otoczenie to sprzyjało nabytej prostocie obyczajów i- samowyrzeczeniu. Nie absorbowany przez hałaśliwy zamęt świata, mógł w tych warunkach studiować naturę, B, także zrozumieć sens Objawienia Pańskiego i Opatrzności. Słowa anioła wypowiedziane do Zachariasza często powtarzali jego bogobojni rodzice. Od czasów dzieciństwa był stale zapoznawany z istotą swojego posłannictwa, a wiążący się z tym trud chętnie przyjmował. Przyjmował samotność na pustyni jako upragnioną ucieczką od społeczeństwa przenikniętego podejrzliwością, brakiem wiary i nieczystością. Nie liczył na swoje siły dla przeciwstawienia się pokusom, przy czym ograniczył wszelką własną styczność z grzechem, ponieważ obawiał się, że zatraci uczulenie na szkodliwe skutki ulegania grzechowi. Jako Nazarejczyk, poświęcony Bogu od urodzenia, sam na siebie nałożył obowiązek służenia Mu przez całe życie. Ubierał się na wzór dawnych proroków w ubranie z sierści wielbłądziej, i przepasywał się skórzanym pasem. Żywił się znalezionymi na pustyni „szarańczą i miodem leśnym", a pił czystą wodę z górskich źródeł. Życie Jana nie przebiegało w bezczynności, nie miało żadnych cech ascetycznego ponuractwa, lub egoistycznego odosobnienia. Od czasu do czasu opuszczał pustynię, aby wmieszać się w tłum, zachowując stałe zainteresowanie dla tego, co się dzieje na świecie. Ze swego cichego ustronia nie przestawał śledzić biegu wypadków. Z przenikliwością zesłaną przez Ducha Bożego studiował charaktery ludzi, chcąc poznać w jaki sposób można pozyskać ich serca dla spraw niebiańskich. Pobyt na pustyni nie uwalniał go od podszeptów pokus. W miarę swoich sił, starał się odciąć szatanowi drogi dostępu do siebie, a mimo to atak kusiciela trwał. Niezależnie od wszystkiego, jego duchowe postrzeganie było jasne; rozwinął w sobie siłę i stanowczość charakteru a z pomocą Ducha Świętego potrafił wykrywać zamysły szatana i przeciwstawiać się jego mocy. Na pustyni znalazł Jan swoją szkołę i swoje uświęcone miejsce. Na wzór Mojżesza przebywającego w górach Madyjańśkich, Jan w swoim odosobnieniu odnajdywał Boga oraz wszelkie świadectwa Jego potęgi. Nie było mu przeznaczone zamieszkanie pośród majestatycznych gór, jak uczynił to wielki przywódca Izraela, ale przed jego wzrokiem roztaczały się położone za Jordanem wzgórza Moabskie. Ten widok mówił 0 Tym, który stworzył góry i obdarzył je uroczystą potęgą. Ponury 1 mroczny krajobraz pustynnego domu Jana żywo przypominał sytuację Izraela. Urodzajna winnica Pańska przekształciła się w ruinę, mimo, że nad pustynią rozpościerało się jasne i piękne sklepienie nieba. Grożące burzą ciemne chmury spinała tęcza — zwiastun nadziei. W ten spo- 5 — Życie Jezusa 65 sób poniżenie Izraela było rozświetlane obiecaną chwałą za panowania Mesjasza Tęcza wśród chmur gniewu symbolizowała wypełnienie przymierza z Bogiem. ,, Samotnie, w ciszy nocnej, Jan studiował przyrzeczenia Boga, że da On Abrahamowi nasienie, które wyda owoce liczniejsze od gwiazd na niebie Światło poranka złocące wzgórza Moabskie, mówiło o Tym, który miał być „jako światłość poranna, gdy słonce rano bez obłoków wschodzi" (2 Sam 23,4). A w promień południa spostrzegał wspaniałość Jego objawienia, gdy „się objawi chwała Pańska a ujrzy wszelkie ciało społem, iż usta Pańskie mówiły" (Izaj 40,5). Przejęty grozą, ale jednoefesme radosny na duchu szukał Jan w zwojach proroctw zapowiadających nadejście Mesjasza — a więc Tego, który zetrze głowę węża, Szyło, „dawca pokoju" miał się zjawić zanim ziemski król przestanie zasiadać na tronie Dawida. Teraz nadszedł czas, Rzymski namiestnik zasiadł w pałacu na górze Syjonu. Według najpewniejszych słów Pana, Chrystus już się narodził. Jan nieprzerwanie studiował Izajasza opisującego z zachwytem chwałę Mesjasza Mówiono bowiem, ze będzie to „różdżka z korzenia Isajego i Król, który będzie panował w prawości, „będzie ubogich sądził w sprawiedliwości, a w prawości będzie karał cichych na zremi", „będzie jako zasłona od wiatru... jako cień skały wielkiej w ziemi upragnionej", Izraela me będą więcej zwać „opuszczonym", ani ziemia jego nie będzie więcej zwana „spustoszoną", lecz zwana będzie przez Pana „Rozkosz moja' (Izaj. 11,4, 32,2, 62,4). Takim to sposobem surowość samotnego wygnania wypełniała wizja przyszłej chwały. '} Szukał Króla w Jego krasie, zapominając w tym czasie o sobie. Spoglądał na majestat bwiętosci, sam siebie uważając za niegodnego i pozbawionego wartości. Bjł gotów isc w świat, ponieważ obcowanie z Bogiem pozbawiło go uczucia lęku przed ludźmi. Mógł stawać śmiało i bez strachu przed ziemskimi monarchami, ponieważ nisko sią pokłonił Królowi królów. Jan nie w pełni pojmował istotę królestwa Mesjasza. Pragnął wyzwolenia Izraela spod jarzma wrogów; lecz przyjście Króla chwały i prawości, a także uznanie Izraela za święty naród, było jego najbardziej upragnioną nadzieją. Toteż sądził, że ziści się proroctwo dane przy jego urodzeniu „ .Wspomniał (Bóg) na swe święte przymierze... Ze wyrwani z ręki nieprzyjaciół Służyć mu będziemy, wyzbywszy się trwogi W świętości i sprawiedliwości przed obliczem jego Przez wszystkie dni naszego życia". 66 Jan wiedział, że jego naród jest oszukany, zadowolony ze swojego położenia i uśpiony wśród grzechu. Dlatego tez dążył do podniesienia . go do bardziej świętobliwego życia. Polecenie otrzymane od Boga, polegało na zbudzeniu tego narodu z letargu i spowodowanie wstrząsu, za pomocą uświadomienia megodziwości. Zanim nastąpi wysiew nasienia Ewangelii, mus-i ulec skruszeniu twarda gleba serc ludzkich. Człowiek powinien zacząć poszukiwać swojego uzdrowienia przez Chrystusa dopiero po uświadomieniu sobie zadanych ran odniesionych w wyniku grzesznego życia. Bóg nie wysyła swoich zwiastunów po to, aby schlebiali grzeszącym. Nie od Niego tez pochodzi rozjemcze orędzie, którego celem jest uśpienie w poczuciu złudnego bezpieczeństwa wszystkich nieuświadomionych. Ciężkie brzemię obarcza sumienie niesprawiedliwego, a do jego duszy musi dotrzeć świadomość winy Aniołowie sterujący boskimi rządami nie zaniedbują obowiązku przedstawienia mu osądu Pana, dzięki czemu wyrwie się z niego okrzyk „Co mam czynić, aby być zbawionym?" Wówczas ręka, która pogrążyła się w upokarzającym prochu, podniesie proszącego Głos, który potępił grzech i wystawił na hańbę, pychę i ambicje, zapyta z najmiłosierniejszym współczuciem: „Co chcesz abym dla ciebie uczynił'" W czasie gdy Jan rozpoczął swe dzieło nauczania, naród znajdował się w stanie graniczącego z rewolucją podniecenia i niezadowolenia. Po usunięciu Archelausa, Judea znalazła się pod bezpośrednim panowaniem Rzymu. Tyrania i wyzysk stosowany przez rzymskich gubernatą-rów oraz ich zdecydowane wysiłki zmierzające do wprowadzenia -uiie-.-nawidzonych. pogańskich symboli i obyczajów, wznieciły powstanie * stłumione we krwi tysięcy najbardziej walecznych synów Izraela. Wszystko to potęgowało narodową nienawiść przeciwko Rzymowi oraz dążenie do uwolnienia się spod jego jarzma. Wśród niezgody dał się słyszeć głos z pustyni, głos wstrząsający i surowy, ale przepełniony nadzieją „Pokutujcie, albowiem się przybliżyło Królestwo Niebieskie". Nowa dziwna siła wypełniająca ten głos poruszyła naród. Prorocy przepowiedzieli przyjście Pana jako wydarzenie mające się odbyć w dalekiej przyszłości, teraz zaś zostało oznaj-' mione, że jest to sprawa bliska. Wyjątkowy charakter postaci Jana musiał zwrócić umysły jego słuchaczy wstecz do dawnych proroctw. Sposobem zachowania i ubioru Jan przypominał proroka Eliasza. W duchu i mocy Eliasza ujawnia korupcję, jakiej uległ naród i potępia szerzący się upadek. Przemawiał słowami prostymi ostrymi i przekonywującymi. Wielu przypuszczało, że jest to jeden ze zmartwychwstałych proroków. Cały naród był poruszony, a tłumy ludzi ciągnęły w kierunku pustyni. ' Jan oznajmił przyjście Chrystusa i wzywał ludzi do pokuty. Wpro- 67 wadził obrzęd chrztu w wodach Jordanu, co miało symbolizować oczyszczenie z grzechów Przy pomocy tej ważnej lekcji poglądowej, Jan oświadczał, ze ci, którzy uważają siebie za wjbrany naród Boży, są przeżarci grzechem i ze bez oczyszczenia swych serc i swego życia nigdy nie staną się obywatelami Królestwa Mesjasza Książęta i rabmi, żołnierze, celnicy i wieśniacy przychodzili w celu usłyszenia pioroka Uroczyste napomnienie zesłał na nich sam Bóg. Wielu z nich zostało nakłonionych do pokuty i dostąpiło chrztu Ludzie z rożnych =rodowisk poddawali się wjmagamom Jana Chrzciciela, aby zapewnić sobie życie w Królestwie, które on obwieszczał Wielu nauczonych w Piśmie i faryzeuszy przychodziło, aby wyznać swe grzechy i przjjąc chrzest Ludzie ci wynosili siebie ponad innych i podtrzymywali w narodzie wysokie mniemanie o swojej pobożności, ale obecnie ujawnione zostały tajemnice ich życia Lecz Duch Święty objawił Janowi ze wielu z tych ludzi nie miało prawdziwej świadomości grzechu Szli om tylko z duchem czasu, a licząc na moc proroka uważali, ze jego przyjaciele znajdą łaskę u nadchodzącego Księcia Otrzymując chrzest z rak tego młodego popularnego nauczyciela, sądzili, ze tym sposobem wzmocnią swoje wpływy wśród ludzi Do tych ludzi Jan zwacał -się w ironicznych słowach Rodzaju jaszczurczy któż wam pokazał abyście uciekali przed przyszhm gniewem7 Przynoścież tedy owoce godne pokuty A nie mniemajcie ze możecie mowie sami o sobie Ojca mamy Abrahama albowiem powiadam Wam, ze Bóg i z tych kamieni wzbudzić może dzieci Abrahamowi" Żydzi w niewłaściwy sposób interpretowali przyrzeczenia Boskie dotyczące zesłania na Izrael wieczystej łaski ' „Tak mówi Pan, który daje słonce na światłość we dnie, postanowienie miesiąca i gwiazd na światłość w nocy, który rozdziela morze a huczą nawałno^ci Jego Pan zastępów Imię Jego Je&h odstąpią te ustawy od oblicza mego, mówi Pan, tedyc i nasienie Izraelskie przestanie bjc narodem pized obliczem mojem po wszystkie dni Tak mówi Pan jeśli mogą b>c roz-mierzone niebiosa z góry, a doscigmone grunty ziemi na dole tedyc Ja całe odrzucę nasienie Izraelskie, dla tego wszystkiego co uczynili mówi Pan' (Jer 31,35—37) Żydzi uważali, ze rodowód wywodzący się od Abrahama upoważnia ich do korzyści zapowiedzianych w tym przyrzeczeniu lecz me brali pod uwagę uwarunkowań postawionych im przez Boga Albowiem przed ogłoszeniem obietnicy Bóg rzekł do nich , Dam zakon mój do wnętrzności ich, a na sercu ich napiszę go i będę Bogiem :ch a oni będą ludem moim Bo miłosciw będę meprawosciom ich, a grzechów ich nie wspomnę więcej" (Jer 31,33,34) Łaska Boska spływa tylko na tych ludzi, w których sercach zapisało się prawo Boże i którzy stanowią z Nim jedność Żydzi sami odeszli od Boga, a świadomi swych grzechów musieli odczuwać cierpienia pły- 68 nące z Jego osądów. To jest przyczyną ich popadmęcia w niewolę u pogańskiego narodu Rozum Izraelitów zamrocz} ły występki, a dlatego, ze w dawnych czasach Pan dawał im dowody wielkiej łaski, wybaczali sobie swoje grzechy Chełpili się tym, ze są lepsi od innych i przez to upoważnieni do Jego błogosławieństwa A te wszystkie rzeczy napisane są dla napomnienia naszego, na których koniec świata przyszedł" (l Kor 10,11). Jakże często złe tłumaczymy sobie błogosławieństwo Boże i chwalimy się ze spotyka nas łaska za naszą własną dobroć Bóg nie może dla nas \uczjnic tego, co by pragnął, ponieważ dar> Jego zuz-\warny na spotęgowanie naszego zadowolenia z siebie i zatwardzenia naszych serc w niewierze i grzechu Jan oswiadczjł starszyzme Izraela, ze ich duma, samolubstwo i okiucienstwo wskazują na to, ze są raczej pokoleniem żmij i śmiertelnym przekleństwem dla narodu, nie mając mc wspólnego z dziećmi sprawiedliwego i posłusznego Abrahama Ale, ze swoje nauki czerpali od Boga, przez swoje sprzeniewierzenie stali się nawet gorsi od pogan, ponad których się tak wywyższali Zapomnieli o skale, z której zostali wykuci oraz o dole, z którego zostali wydobyci Bóg nie był od nich zależny w spełnianiu Swych zamiarów, a powołując z pogańskiego ludu Abrahama, mógł w ten sam sposób powołać innych luazi do służenia Sobie A dziś ich serca, na podobieństwo kamieni pustynnych, me wykazują oznak życia, lecz Duch Święty może pobudzić do czynienia woli Bożej i uzyskania spełnienia Jego przyrzeczenia A teraz , jak mówi prorok, „przyłożono już siekierę do korzenia drzew, toteż każde drzewo które nie przynosi dobrych owoców, będzie wycięte i w ogień wrzucone Wartość drzewa określana jest me według nazwy, lecz według jego owoców Jeżeli owoc jest zły, nazwa nie uchroni drzewa przed zniszczeniem Jan oznajmił Żydom, ze oglądanie przez nich oolicza Pana uwarunkowane jest sposobem życia Samo wyznawanie Aiary pozostaje bez znaczenia Nie może nikt zaliczyć się do narodu Boga, jeżeli jego zjcie i charakter me pozostają w harmonii z prawem Bożym Pod wpływem przenikających do serca słów, jego słuchacze odczuwali prawo które ich oskarża Wtedy zbliżali się do mego pytając „Coz tedy czynie będziemy'" A on odpowiadając rzekł im Kto ma dwie suknie, niechaj udzieli temu, co me ma a kto ma pokarm, niech także uczyni' I ostrzegał celników przed bezprawiem, a żołnierzy przed gwałtem W mysi wypowiedzianych przez Jana słów, wszjsc\ którzy stah się poddanymi królestwa Chrystusowego, powinni dawać dowoay swojej wiary i skruchy Nakazem ich życia będzie kierowanie się dobrocią, godnością i wiernością Ci bowiem ulżą potrzebującym i będą przynosić 69 ofiary Bogu Będą chrome bezbronnych i dawać prz\kład cnoty oraz współczucia W ten sam sposób naśladowcy Chrystusa dadzą posłuch świadectwu przekształcającej ich mocy Ducha Świętego W codziennym życiu zapanuje sprawiedliwość, miłosierdzie i miłość do Boga Inaczej ludzie bylib\ potraktowani na wzór plew pozeranjch przez ogień „Ja was chrzczę wodą ku pokucie, ale ten, który idzie za mną, mocniejszy jest nad mię którego obuwia nosie nie jestem godzien, ten was chrzcie będzie Duchem Świętym i ogniem' (Mat 311). Prorok Izajasz powiedział, ze Bóg oczyści swój naród z jego nieprawości „w duchu sądu i w duchu zapalenia" Słowa Boga do Izajasza brzmiały , I obrócę rękę moją na cię, a wypalą aż do czysta zuzeucę twoją i odpędzę wszystką cenę twoją (izaj 44,1 25) Dla grzechu, gdziekolwiek został on wykryty ,Bog nasz jest ogniem trawiącym (Hebr 12 29) Duch Boży przepali grzech tkwiący w t>ch wszystkich którzy poddali się Jego mocy Ale jeżeli człowiek prz> lgnie do grzechu wówczas identyfikuje się z mm Potęga Boga, która niszczy grzech, musi obrocie się także przeciwko grzesznikowi Jakub po całonocnych zmaganiach z aniołem, wyrzekł „Izem widział Boga twarzą w twarz, a zachowana jest dusza moja" (l Mojz 32,30) Grzech Jakuba względem Ezawa był wielki, ale został odpuszczony przez okazanie skruchj Wina została mu przebaczona wobec czego był w stanie znieść objawienie Boskiej obecności Kied\kolwiek zaś przed Bogiem pojawiali się ludzie skłaniający się w stronę zła musieli ponieść klęskę W okresie drugiego przyjścia Chrystusa grzeszników Pan zabije duchem ust swoich i zniesie objawieniem przyjścia swego' (2 Tes 2,8) Światło chwały Boga, 'Udzielające Życia sprawiedliwym będzie śmiertelne dla grzesznych Za czasów Jana Chrzciciela Chrystus miał się właśnie objawie i przynieść prawdę o istocie Boga Sama Jego obecność miała ukazać ludzkim oczom grzech i jedynie ci, którzy zapragnęli ócz; szczenią z grzechu mogli zyskać miano Jego naśladowców Jedjme ludziom czystego serca było sądzone przebywanie w Jego obecności W taki to sposób Jan Chrzciciel oznajmił Izraelowi posłannictwo Boga Wielu usłuchało jego wskazań i poświęciło wszystko, aby me zwlekać ze swoją gotowością i okazać posłuszeństwo Tłum szedł za nowym nauczycielem z miejsca na miejsce, a wielu z ludzi miało nadzieję, ze właśnie on jest Mesjaszem Natomiast Jan, widząc ludzi zwracających się do mego, korzystał z kazde^ okazji, aby kierować ich wiarę ku Temu, który miał przyjść. 70 ROZDZIAŁ XI Chrzest (Mat. 3,1-17; Mar. 1,9-11; Łuk. 3,21.22) Wiadomość o proroku na pustyni oraz jego cudowna zapowiedź szybko rozpowszechniły się po Galilei Nowina dotarła do chłopów zamieszkałych w najbardziej oddalonych osiedlach oraz do rybaków zyjącjch nad morzem, znajdując w prostych, szczerjch sercach najżywszy oddźwięk W Nazarecie mówiono o tym w warsztacie Józefa i Jezus zrozumiał ze nadszedł Jego czas Po powrocie z pracy pożegnał się z matką i poszedł siadami Swych ziomków, którzy paśli trzody nad Jordanem f Jezus i Jan Chrzciciel byli kuzynami, ścisłe ze sobą spokrewnionymi jakkolwiek nie znali się osobiście Jezus przebywał w Nazarecie Galilejskim a Jan przebywał na Pustyni Judejskiej. W warunkach tak zróżnicowanego środowiska obaj byli w odosobnieniu, me kontaktując się ze sobą Takie bowiem było zrządzenie Opatrzności Nigdy nie dali okazji do posądzeń, ze dzięki zawiązanej konspiracji mogli wzajemnie wspierać swoje twierdzenie Jan znał okoliczności towarzyszące urodzeniu Jezusa Słyszał o Jego odwiedzinach w Jeruzalem jeszcze W chłopięcych latach i o tym co zaszło w rabmackiej szkole Wiedział o Jego bezgrzeszn\m życiu i wierzył ze jest to Mesjasz, jakkolwiek me miał co do tego zdecydowanej pewności Fakt, ze Jezus przez tak długie lata pozostawał w cieniu me rozgłaszając nikomu o Swojej misji, musiał wzbudzać wątpliwość, czy jest On Tym, który został Obiecany Jednakże Jan Chrzciciel oczekiwał z wiarą ze w czasie w> branym przez Boga wszjstko się wyjaśni Zostało mu objawione, ze Mesjasz zapragnie być ochrzczony przez mego i ze dany mu będzie znak o Jego Boskosci Wtedy Jan będzie miał sposobność przedstawienia ludowi Zbawiciela Gdy Jezus przyszedł się ochrzcić, Jan dostrzegł w Nim czystość charakteru, jakiej nigdy dotąd nie spotkał u żadnego człowieka Sama 71 atmosfera Jego obecności napawała świętością i bogobojnością. Pomiędzy tłumem, który zebrał się koło Jordanu, słyszał Jan ponure opowieści • o zbrodniach i spotykał dusze, uginające się pod ciężarem niezliczonych grzechów, leez nigdy przedtem nie zdarzyło mu się spotkać istoty ludzkiej, od której promieniowałaby taka świętość. Wszystko to pozostawało w zgodzie z tym, co zostało Janowi objawione o Mesjaszu. Dlatego też chciał uchylić się od spełnienia prośby Jezusa. „Jak ja grzeszny, mam ochrzcić Bezgrzesznego?" I dlaczego On, który nie potrzebuje pokuty, ma się poddać obrządkowi, stanowiącemu wyznanie winy wymagającej omycia? Gdy Jezus poprosił o chrzest Jan odparł: „Ja potrzebują, abym (był ochrzczony od Ciebie, a Ty idziesz do mnie?" Z łagodną stanowczością odrzekł mu Jezus: „Zaniechaj teraz, albowiem tak przystoi na nas, abyśmy wypełnili wszelką sprawiedliwość". I Jan, ustępując Mu, poprowadził Zbawiciela do Jordanu i zanurzył Go w wodzie. „A Jezus ochrzczony będąc, wnet wystąpił z wody, a oto mu się otworzyły niebiosa i widział Ducha Bożego zstępującego jako gołębica i przychodzącego nań". Jezus przyjął swój chrzest nie jako wyraz wyznania własnych win, lecz dlatego by za pomocą tego obrzędu utożsamić Siebie z grzesznikami, pokazując przedsięwzięcia, jakie należy podjąć i jednocześnie zakres pracy czekającej na wykonanie. Okres Jego życia już po chrzcie, który nacechowany był cierpieniem może i dla nas stanowić przykład godny naśladowania. Po wyjściu z wody Jezus pogrążył się w modlitwie u BJrzegu rzeki. Otwierał się przed Nim nowy i ważny okres, wstąpić bowiem miał właśnie w dalszy, dramatyczny etap Swego życia. Jakkolwiek był Księciem pokoju, przyjście Jego upodabniało się do obnażania miecza. Królestwo, które miał ustanowić na ziemi, było przeciwieństwem tego, czego pragnęli Żydzi. On, który był fundamentem ekonomicznego ł rytualnego rozwoju Izraela, doczekał się tego, że potraktowano Go jako wroga i szkodnika. On, który z góry Synaj ogłosił zasady prawa, miał być potępiony jako Ten, który je naruszył. I w końcu ten sam, który miał złamać moc szatana, został ogłoszony Belzebubem. Na ziemi nie było nikogo, kto zrozumiałby istotę Jego posłannictwa, dlatego też musiał kroczyć samotnie w ciągu całego swego życia. Nawet Jego matka i bracia nie zrozumieli Jego posłannictwa. Także uczniowie nie byli w stanie zrozumieć Go. Przebywał na ziemi w światłości, tworząc z Bogiem jedność, lecz swoje życie musiał spędzać w samotności. Jako jeden z nas, zmuszony był nieść ciężar naszej winy i upodlenia. Bezgrzeszny musiał dźwigać hańbę grzechu. Miłujący pokój, musiał żyć pośród walk, a w tym samym czasie prawda musiała współżyć 72 z kłamstwem, a czystość z grzechem. Każdy grzech, każda niezgoda, każda nieczysta żądza, odprowadzająca od Boga, sprawiała Mu udrękę. Zbawiciel musiał sam kroczyć obraną drogą i sam musiał dźwigać cały ciężar. Tylko na tym, który zawiesił blask własnej chwały i akceptował ludzkie słabości może oprzeć się odkupienie ludzkości. Wiedział •o tym i czuł to wszystko, lecz cel Jego pozostał niezmieniony. W Jego'' raku leżało zbawienie upadłej ludzkości i w tym to celu wyciągnął ją aby pochwycić rękę Wszechmocnej Miłości, Spojrzenie Zbawiciela zdawało się przenikać niebo, kiedy dusza roztapiała się w modlitwie. Jezus dobrze wiedział jak bardzo grzech zatwardził serca ludzkie i jak trudno będzie im pojąć Jego misję oraz akceptować dar zbawienia. Błagał Ojca o siłę niezbędną dla pokonania ich niewiary i o to, aby mógł złamać kajdany, którymi skuł ich szatan, i żeby dla ich dobra zwyciężyć niszczyciela. W czasie tej modlitwy Jezus prosił Boga, o świadectwo, że w Osobie Swojego Syna przyjmuje na Swoje łono rodzaj ludzki. Aniołowie nigdy dotąd nie słyszeli takiej modlitwy. Pragnęli gorąco zanieść ukochanemu Przywódcy słowa pocieszenia i wsparcia. Lecz nie miało się to wydarzyć, Ojciec bowiem zadecydował, że Sam odpowie na prośbę Syna. Wprost od Jego tronu rozchodzą się promienie chwały, Rozwarły się niebiosa i nad głową Zbawiciela ukazał się kształt podobny do gołębicy, świecący najczystszym światłem, będący znakiem Jedynego — cichego i pokornego. Poza Janem, tylko nieliczni spośród zgromadzonego tłumu rozpoznali znak niebios. Lecz podniosła Boska obecność dała się odczuć wśród zebranych. Tłum stał w ciszy wpatrując się w Chrystusa. Jego sylwetkę opromieniała światłość, rozchodząca się od tronu Boga. Jego zwrócona ku niebu twarz promieniała jasnością, jakiej nigdy przedtem nie widziało się na żadnej twarzy. Z otwartych niebios dał się słyszeć głos: „Ten jest On, Syn mój miły, w którym mi się upodobało". Słowa potwierdzenia wypowiedziane były dla rozbudzenia wiary w tych, którzy byli świadkami tej sceny i dla wzmocnienia Zbawiciela w jego posłannictwie. Pomimo, że grzechy występnego świata przerzucano na barki Chrystusa, pomimo upokorzenia wynikającego z przyjęcia naszej upadłej natury, głos z nieba dał świadectwo temu, że jest On Synem Wiekuistego. Jan był głęboko wzruszony, gdy zobaczył Jezusa pochylonego i ze łzami zwykłego petenta błagającego Ojca o wsparcie. Gdy otoczyła Go "chwała Boga i dał się słyszeć głos z nieba, Jan zrozumiał, iż spełnia się dana ongiś obietnica. Wiedział, że Ten, którego ochrzcił jest Odkupicielem świata. W swoim natchnieniu przez Ducha Świętego Jan zawołał, wskazując ręką Jezusa: „Oto jest Baranek Boży, który gładzi grzechy świata". Nie tylko słuchacze, ale nawet sam wypowiadający te słowa nie \ 73 dostrzegli ważności sformułowania „Baranek Boży..."-' Na górze Moria Abraham usłyszał pytanie swego syna: „Ojcze, ...gdzie jest baranek na ofiarę paloną. Ojciec odrzekł: „Bóg sobie obmyśli Baranka na ofiarę paloną, synu mój" (l Mojż. 22,7.8). I stało się iż w baranku dostarczonym mocą Boga w miejsce Izaaka, Abraham zobaczył symbol Tego, który miał umrzać za grzechy ludzkości. A Duch Święty za pośrednie- • twem Izajasza prorokował o Chrystusie: „Jako baranek na zabicie wiedziony był", a „Pan złożył na Niego nieprawość wszystkich nas" (Izaj. 53,7.6), lecz lud Izraela nie pojął tej nauki. Wielu spośród niego patrzyło na dary ofiarne tak samo jak poganie — jako na dary, za pomocą-których mogą przebłagać bóstwo. Bóg jednak zamierzał pouczyć ich, że tylko dzięki Swojej miłości posyła dar mający moc przynoszenia wzajemnego pojednania. x Słowa wypowiedziane do Jezusa nad Jordanem „Ten jest On, Syn mój miły, w którym mi się upodobało" dotyczą całej ludzkości. Bóg mówił do Jezusa, jak do naszego przedstawiciela. Mimo wszystkich naszych grzechów i ułomności nie jesteśmy wzgardzeni jako istoty bezwartościowe. „Nas udarował w onym Umiłowanym" (Efez. 1,6). Chwała, która była udziałem Chrystusa, jest rękojmią Bożej miłości i dla nas. Poucza nas o potędze modlitwy, a także o tym w jaki sposób głos ludzki może dostrzec do Boga, a nasze prośby być wysłuchane w niebie. Z powodu grzechu ziemia została odcięta od nieba i pozbawiona wspólnoty z nim, ale Jezus miał moc złączyć ją ponownie z kręgiem chwały. Jego miłość ogarnęła człowieka przekraczając szczyty niebios^,Światłość, która poprzez otwarte podwoje rozświetla głowę Zbawiciela, mogłaby być i naszym udziałem, gdybyśmy tylko potrafili się modlić o pomoc w odparciu pokus. Głos, który przemówił do Jezusa, mówi w ten sam sposób do każdej wierzącej duszy: „Oto dziecię moje miłe, w którym mi się upodobało". _ „Najmilsi, teraz dziatkami Bożymi jesteśmy, ale się jeszcze nie objawiło czym będziemy, lecz wiemy, iż gdy się on objawi, podobni mu będziemy; albowiem ujrzymy go tak, jak jest" (l Jan 3,2). Nasz Odkupiciel otworzył -dostęp do Swego Ojca tak szeroko, że najbardziej grzeszni, potrzebujący, uciśnieni i pogardzani zostaną przyjęci. Wszyscy mogą znaleźć schronienie w domu, który przygotował dla nich Jezus. „To mówi on święty i prawdziwy, który ma klucz Dawidowy, który otwiera, a nikt nie zawiera, i zawiera a nikt nie otwiera... otom wystawił przed tobą drzwi otworzone, a żaden nie może ich zamknąć" (Obj. 3,7.8). 74 ROZDZIAŁ X\\ Kuszenie (Mat. 4,1-11; Mar. 1,12,13; Łuk. 4,1-13)- A Jezus pełen będąc Ducha Świętego wrócił od Jordanu i pędzony jest od Ducha na puszczę". Słowa Marka są jeszcze bardziej znamienne. Mówi on- „A zaraz Duch wypędził go na pustynię. I był tam na .puszczy czterdzieści dni będąc kuszony od szatana, a był z zwierzęty". „A nie jadł nic przez one dni". Gdy Jezus wiedziony był na pustynię, aby być kuszony, prowadził Go Duch Boży. Nie wzywał On pokusy. Poszedł na pustynię, aby być sam i rozmyślać nad Swoją misją i dziełem. Poszcząc i modląc się pragnął przygotować się do krwawej drogi, którą musiał kroczyć. Lecz szatan wiedział, że Jezus poszedł na pustynię i uznał, iż jest to najbardziej odpowiedni czas, aby zbliżyć się do Niego. Świat musiał przeżyć skutki konfliktu, jaki zapanował pomiędzy księciem światłości, a przywódcą królestwa ciemności. Po próbie skuszenia ludzi do grzechu, szatan uznał ziemię za swoją i sam siebie mianował księciem świata. Po skutecznym zwiedzeniu naszych pierwszych rodziców, sądził, że już założył na ziemi swe własne imperium. Twierdził, że ludzie wybrali go na swego władcę i rzeczywiście, utrzymując ich w swej mocy, roztoczył panowanie nad światem. Chrystus przyszedł, aby zniweczyć roszczenia szatana. Jezus,"w postaci. Syna Człowieczego, pozostał posłuszny Bogu, aby w ten sposób ukazać, że-szatan me uzyskał całkowitego'wpływu na rodzaj ludzki, i że jego władza nad światem opiera się na fałszu. Wszyscy, którzy pragnęli wyzwolenia się spod jego władzy, mogli uzyskać wolność. Wszystko, co przez swój grzech utracił Adam było do odzyskania. Od czasu, w którym Bóg oznajmił wężowi w raju: „Nieprzyjaźń położę między tobą i między niewiastą i między nasieniem twoim i między nasieniem jej" (l Mojż. 3,15), szatan wiedział, że nie dzierży w swym ręku absolutnej władzy nad światem. Istniała wśród ludzi 75 ^ moc, która przeciwstawiała się jego panowaniu. Z dużym zainteresowaniem śledził ofiary składane Bogu przez Adama i jego synów, a widząc w tym akcie symbol jedności pomiędzy -ziemią a niebem, postanowił przerwać to obcowanie. Przedstawiał w fałszywym świetle Boga oraz obrzędy, symbolizujące nadejście Zbawiciela; wmawiał w ludzi strach przed Bogiem, jako przed kimś, kto cieszył się ich zgubą. Według tej opinii ofiary mające świadczyć o miłości do Boga, składane były jedynie po to, aby uciszyć jego gniew. Szatan podsycał w ludziach złe namiętności, aby przyśpieszyć swoje panowanie nad nimi. Gdy podane zostało pisane słowo Boga, szatan zajął się badaniem proroctw dotyczących przyjścia Zbawiciela. Z pokolenia w pokolenie pracował on nad tym, aby uczynić ludzi ślepymi na te proroctwa, i by odrzucili Chrystusa, od chwili Jego przyjścia. Gdy Chrystus narodził się, szatan zrozumiał, że pojawiła się istota upoważniona do odebrania mu panowania na bierni. Zadrżał na głos aniołów niosących świadectwo o władzy nowonarodzonego Króla. Wiedział dobrze, że Chrystus w niebie był ukochanym Synem Ojca. Nie wiedział natomiast, że Syn Boży miał przyjść na ziemię jako człowiek i to właśnie zdumiało go oraz zaskoczyło tak bardzo. Nie był w stanie zgłębić tajemnicy tej wielkiej ofiary, ponieważ jego samolubna dusza nie mogła pojąć rozmiaru takiej miłości do rodzaju ludzkiego. Ludzie niejasno zdawali sobie sprawę z istnienia chwalebnego pokoju radości, powstającego na skutek obcowania z Bogiem. Natomiast Lucyfer upadły anioł — dobrze znał te sprawy.-Od czasu wygnania z nieba, postanowił zemścić się, wielce dbając o to, aby^i inni podzielili ten sam los. Założył, że osiągnie swój cel, nakłaniając ludzi do lekceważenia spraw nieba i zwracania serc w kierunku spraw ziemskich. Władca nieba spotkał się z wielu przeszkodami w Swoim usiłowaniu pozyskania dusz ludzkich dla swego Królestwa. Poczynając od swojego betlejemskiego dzieciństwa, był stale osaczany przez zło. Chrystus był odbiciem Boga, dlatego też piekielna rada powzięła decyzję Jego zniszczenia. Żadna ludzka istota na ziemi nie mogła wymknąć się spod mocy zwodziciela. Zjednoczone siły zła stanęły na drodze Jezusa, aby wszcząć z Nim walkę, i o ile okaże się możliwe, zwyciężyć Go. Podczas chrztu Zbawiciela szatan znajdował się wśród tych, którzy byli świadkami tego wydarzenia i widział, chwałę Ojca spływającą na Syna. Usłyszał głos Jahwe potwierdzający Boskość Jezusa. Od czasu upadku Adama w grzech, bezpośredni kontakt człowieka z Bogiem został przerwany; w stosunkach pomiędzy niebem, a ziemią pośredniczył Chrystus. Lecz teraz, gdy Jezus przyszedł: „W podobieństwie grzesznego ciała" (Rzym. 8,3) przemówił sam Ojciec. Poprzednio ko-mnnikował się Bóg z ludzkością za pośrednictwem Jezusa, teraz komu- nikował się z nimi w całej Jego osobie. Szatan liczył na to, że wstręt, jaki Bóg odczuwał do zła, przyniesie wieczny rozdział między niebem a ziemią. Ale teraz zostało objawione, że. związek pomiędzy Bogiem a człowiekiem został przywrócony. Szatan świadom był tego, że albo musi zwyciężyć, albo też ulec. Sprawy składające się na konflikt były zbyt poważne, aby mógł wtajemniczać w nie swych sprzymierzonych aniołów zła. Musiał tę walkę prowadzić osobiście. Wszystkie siły odszczepieństwa zjednoczyły się przeciwko Synowi Bożemu. Chrystus stał się celem dla wszelkiej broni znajdującej się w dyspozycji piekieł. Wielu patrzy .na walkę toczącą się pomiędzy Chrystusem a szatanem, jak na coś, co nie ma istotnego wpływu na ich własne życie i dlatego nie wykazują zainteresowania jej wynikami. Mimo tego w każdym ludzkim sercu daje się dostrzec odbicie toczącego się konfliktu. ^ W służbie dla Boga nikt nie może wydostać się z kręgu zła i każdy jest narażony na ataki szatana. Pokusy, którym nie poddał się Chrystus, należą do rzędu tych samych, którym tak trudno jest nam się oprzeć. Moc kuszenia zastosowana wobec Chrystusa była o tyle większa, o ile charakter Jego Istoty przewyższał nasz własny. Obarczony straszliwym ciężarem grzechów świata, Chrystus musiał oprzeć się namowie zaspokojenia łaknienia, pokusie umiłowania rzeczy świeckich, oraz próbie rozmiłowania się w wystawności, co doprowadziłoby do zarozumiałości. Pokusom tym tak łatwo ulegli Adam i Ewa i tak samo łatwo my im ulegamy. Szatan przedstawiał grzech Adama jako dowód, że prawo Boże jest niesprawiedliwe, wobec czego człowiek nie musi mu się podporządkować. Chrystus przyszedł na świat dla odkupienia grzechu Adama. Należy jednak dodać, że szatan zaatakował Adama,, zanim ten czymkolwiek zgrzeszył. Był w rozkwicie męskości, w pełni sił duchowych i cielesnych, żył w chwale Edenu, obcował z niebiańskimi istotami. Sytuacja Jezusa, udającego się na pustynię dla stoczenia walki z szatanem, była inna. W ciągu czterech tysięcy lat, ludzkość straciła swą dawną siłę fizyczną, wartości umysłowe i moralne; Chrystus przyjął na Siebie ułomności zdegenerowanej ludzkości, gdyż tylko w ten sposób mógł wyratować ludzi od najgłębszego upadku. Niektórzy twierdzą, że niemożliwe było, aby Chrystus został zwyciężony przez pokusę, ponieważ nie może być porównywany z Adamem, który jej uległ. My natomiast twierdzimy, że gdyby konflikty, które przezwyciężał były mniejsze niż nasze własne, nie byłby On w stanie przyjść nam z pomocą. Lecz Chrystus przyjął człowieczeństwo ze wszystkimi jego ułomnościami, nie wyłączając możliwości ulegania pokusom.' Nie będzie już naszym udziałem nic, czego On sam nie zniósł. 76 77 W przypadku Chrystusa, tak samo jak w przypadku świętej pary w Raju łaknienie było podstawą pierwszej wielkiej pokusy Nasze odkupienie powinno wyjść z tego miejsca, w którym, rozpoczął się upadek Jeżeli posłuszeństwo poczuciu łaknienia zgubiło Adama, to zapanowanie nad łaknieniem przez Jezusa zapewniło Mu zwycięstwo. „A gdy pościł czterdzieści dni i czterdzieści nocy, potem łaknął I przystąpiwszy do niego kusiciel rzekł Jeśliś Syn Boży, rzeczze, aby się te kamienie stały chlebem A On odpowiadając rzekł- Nie samym chlebem człowiek zyc będzie, ale każdym słowem pochodzącym przez usta Boże" Od czasu Adama aż do czasu Chrystusa samopohłazanie zwiększało pragnienie i namiętności, aż zapanowały prawie całkowicie nad człowiekiem Ludzie upodlili się, zaczęli ulegać chorobom i przezwj ciężarne tego stanu własnymi siłami nie było już dla nich możliwe Dla dobra człowieka Chrystus zwyciężył, wytrzymując najsurowszą próbę Dla naszego zbawienia wykazał samoopanowame silniejsze niż głód i śmierć. Pierwsze to zwjcięstwo zawierało również inne skutki, skutki odgrywające rolę w naszych wszelkich konfliktach z mocami ciemności Gdy Jezus wszedł na pustynię, otoczyła Go chwała Ojca Pogrążony w obcowaniu z Bogiem wzniósł się ponad ludzką słabość Lecz chwała Boża odeszła a Jezus został skazany na samotną walkę z osaczającą Go bez przerwy pokusą Jego ludzka natura wzdragała się p%zed oczekującą Go próbą Przez czterdzieści dm Jezus pościł i modlił się Był słaby i wycieńczony głodem Wyczerpany i wynędzniały, udręczony duchowo „Przemierzła jest nad innych ludzi osoba Jego, a kształt Jego nad synów ludzkich" (Izaj 52,14) Oto nadarzała się okazja dla szatana i myślał, ze teraz zwycięży Chrystusa Oto zbliża się do Zbawiciela ktoś w postaci anioła z nieba, jak gdyby w odpowiedzi na Jego modlitwy Twierdzi, iż ma polecenie od Boga aby Chrystus zakonczjł Swój post Stwierdził dalej, ze na podo- bienstwo anioła, który powstrzymał rękę Abrahama ofiarującego Izza-ka, przybywa teraz on, aby oznajmić, ze Bóg w swoim zadowoleniu • z gotowości Chrystusa wstąpienia na krwawą drogę, wysłał swego po-słanmka, by Go uwolnił z trudów Taką treść zawierała wiadomość przyniesiona Jezusowi Zbawiciel omdlewał z głodu i łaknął pokarmu, kiedy znowu ukazał się przed Nim szatan Wskazując na kamienie rozsiane na pustyni, które miały kształt chlebów kusiciel powiedział , Jeśliś Syn Boży, rzecz, aby się te kamienie stały chlebem" Te pierwsze słowa szatana zdradziły go chociaż wystąpił w postaci anioła światłości, bowiem w słowach „Jeśliś Syn Boży" zawarta była wątpliwość Gdyby Jezus uczynił to, co sugerował szatan, pośrednio potwierdziłby te wątpliwości Kusiciel zamierzał zwyciężyć Chrystusa tymi samjmi środkami, które od początku istnienia rodzaju ludzkiego okazy- 78 wały się tak skuteczne Wystarczy przypomnieć z jaką zręcznością podszedł szatan Ewę w raju „Czy rzeczywiście Bóg powiedział Nie ze wszystkich drzew ogrodu wolno wam jeść7 (l Mojz 3,1). Słowa^kusi-' cielą zdawały się odpowiadać prawdzie, lecz. sposób, w jaki zostały wypowiedziane, wskazywał na zamaskowane lekceważenie słów Boga Ukryta w nich była negacja i wątpliwość dotycząca Boskiej prawdomówności Szatan usiłował wpoić w umysł Ewy mysi, ze Bóg broniąc im spożywania tak pięknego owocu, postępował niezgodnie z tym, co mówił o Swej miłości i życzliwości dla człowieka W podobny sposób kusiciel usiłował wpoić Chrystusowi swe własne uczucia „Jeśliś Syn Boży" — te słowa jątrzą goryczą w jego umyśle W tonie głosu Kusiciela znajduje wyraz skrajna niewiedza Czyżby Bóg w ten sposób traktował xvłasnego Syna9 Czyżby chciał Go zostawić na pustyni z dzikimi zwierzętami, bez jedzenia, bez towarzyszy, bez pocieszenia7 Insynuuje mysi, ze nigdy nie było zamierzeniem Boga aby Syn Jego popadł w taki stan „Jeshs Syn Bozj ukaz Swą moc i uwolnij się od tego nękającego Cię głodu Rozkaz, aby kamienie te stały się chlebem Słowa płynące z nieba ,Ten jest On Syn mój miły, w którym mi się upodobało" (Mat 3 17), dzwięczały stale w uszach szatana I postanowił zmusić Chrystusa aby utracił wiarę w to świadectwo, Słowa Boga. były dla Chrystusa potwierdzeniem Jego Boskiej misji Przyszedł na ziemię, aby zyc jak człowiek wśród ludzi, a to były słowa, które potwierdzały Jego związek z niebem Natomiast szatan zamierzył sobie wzbudzenie wątpliwości Chrystusa do tych słów Gdyby zaufanie Chrystusa do Boga zostało zachwiane, zwycięstwo należałoby do szatana W ten sposób mógłby pokonać Chrystusa Liczył na to, ze pod wpływem przygnębienia i nękającego głodu, Chrystus utraci wiarę w Swego Ojca i uczyni cud na Swą własną korzyść Gdyby tak postąpił, przekreślone by zostały wszelkie możliwości zbawienia Gdy szatan i Syn Boży po raz pierwszy spotkali się wśród konfliktu Chrystus przewodził zastępom niebieskim, natomiast przywódca niebiańskiego buntu był banitą Teraz ich sytuacja pozornie odwróciła się i szatan starał się jak najbardziej wykorzystywać swą domniemaną przewagę Stwierdzał przy tjm, ze jeden z najpotężniejszych aniołów, został przepędzony z nieba Pojawienie się Chrystusa wskazuje na to, że to właśnie on jest tym upadłym aniołem, opuszczonym przez Boga i ludzi Boska istota byłaby w stanie utrzymać Swój autorytet czyniąc cud „Jeśliś Syn Boży, r,ozkaz aby kamienie te stały się chlebem ' Taki akt twórczej siły — nagli kusiciel — będzie zdecydowanym dowodem Boskosci i położy koniec nieporozumieniu Nie bez wysiłku mógł Jezus w milczeniu słuchać arcyzwodziciela Lecz Syn Boey nie miał obowiązku dowodzić Swej Boskosci szatanowi lub tłumaczyć przyczyny Swego poniżenia W przypadku ustąpienia wo- 79 bęc żądań zbuntowanego, niczego nie można było zyskać dla dobra'ludzi lub chwały Bożej. Gdyby Chrystus poddał się namowom wroga, szatan domagałby się w dalszym ciągu: Daj mi dowód,, abym mógł uwierzyć, że jesteś Synem Bożym. Żaden dowód nie wystarczyłby dla jego zbuntowanego serca. Chrystus nie pragnął również zademonstrowania Swej siły dla własnej korzyści. Wiedział, że przyszedł na świat po to, aby nieść jego brzemię, w taki sposób, jak my go niesiemy, dając nam jednocześnie przykład wiary i posłuszeństwa. Ani tu, ani gdzie indziej podczas swego życia na ziemi, nie uczynił cudu dla własnej korzyści. Wszystkie Jego cudowne czyny przeznaczone były dla dobra innych. Chociaż Jezus przejrzał szatana od samego początku, nie miał zamiaru wdawać się z nim w spory. ~ Czerpiąc Swą siłę ze słów, usłyszanych z nieba, ufał Jezus miłości swego Ojca. Nie poddał się więc pokusie. Jezus uderzył w szatana słowami „Jest napisane". We, wszystkich pokusach bronią Jego było Słowo Boże. Szatan żądał od Chrystusa-cudu jako znaku Boskości. Lecz ważniejsza niż wszelkie cuda była niezachwiana ufność w słowa: „Pan tak powiedział", których nie można obalić. Zdecydowane zachowanie takiego stanowiska, uniemożliwiało szatanowi pozyskanie Go. Chrystus poddany został najokrutniejszym pokusom w czasie -swojego największego osłabienia, gdyż szatan liczył na to, że w ten sposób zdoła Go załamać. Stosując taką metodę odnosił zwycięstwa nad ludźmi. Gdy osłabną siły i zachwiana zostanie wola, a wiara straci oparcie w Bogu, wówczas każdy, który odważnie trwał w imieniu t^awdy, w końcu ulegnie. Mojżesz był znękany czterdziestoma latami wędrówki Izraela i w pewnej chwili opuściła go wiara, która dawała mu nieskończoną moc. Zachwiał się właśnie na granicy Ziemi Obiecanej. To samo nastąpiło u Eliasza, który umiał nieustraszenie stanąć przed królem Achabem, który stawił czoło całemu narodowi Izraela znajdującemu się pod dowództwem czterystu pięćdziesięciu proroków Baala. Po strasznych dniach na górze Karmel, gdy fałszywi prorocy zostali zabici, a naród oświadczył swe posłuszeństwo Bogu, Eliasz uląkł się gróźb bałwochwalczej Izabeli i uciekł dla ratowania swojego życia. W ten sposób szatan odniósł zwycięstwo nad ludzką słabością i to wyznacza drogę jego dalszego działania. Kiedykolwiek nad człowiekiem rozpościera się ciemność, gdy przygnębią go warunki życia i utrapi go nędza lub rozterka, szatan odnajdzie drogę do niego, aby Go kusić i niepokoić. Punktami jego ataku są najsłabsze strony naszego charakteru. Stara się zachwiać naszą ufność pokładaną w Bogu, jak również usiłuje podważyć naszą wiarę w Tego, który dopuszcza, aby dręczyły nas cierpienia. Namawia do zwątpienia w Boga i zakwestionowania Jego miłości do nas. Często kusiciel podchodzi do nas tak jak przyszedł do Chrystusa, wskazując na •s. wszystkie nasze słabości i bolączki. Liczy bowiem, że ich obnażanie zniechęci duszę i zerwie jej związek z Bogiem. Wówczas jest pewien zdobyczy. Gdybyśmy udzielili mu takiej odprawy jakiej udzielił Jezus, uniknęlibyśmy wielu porażek. Jesteśmy natomiast nieświadomi faktu, że dyskusja z wrogiem przynosi przewagę tylko jemu. Gdy Chrystus rzekł do kusiciela: „Nie samym chlebem człowiek żyć będzie, ale każdym słowem pochodzącym przez usta Boże", powtórzył tylko te słowa, które przeszło tysiąc czterysta lat temu wypowiedział do Izraela: „Pan twój prowadził cię przez te czterdzieści lat po puszczy. Przetoż dręczył cię i głodem ci dokuczał, potem karmił cię. manną, którejś nie znał, ani jej też znali ojcowie twoi, aby cię nauczał; iż nie samym chlebm żyje człowiek, ale tym wszystkim co pochodzi z ust Pańskich żyć będzie człowiek" (5 Mojż. 8,2.3). Na pustyni, gdzie występuje brak jakichkolwiek środków wyżywienia, Bóg zesłał Swemu narodowi mannę z nieba, zsyłając ją w obfitości przez dłuższy okres czasu. Miało to na celu wykazanie ludziom, że ponieważ zaufali Bogu i kroczyli Jego drogami, On ich nie.opuścił. Zbawiciel zastosował teraz tę samą naukę, co niegdyś wobec Izraela. L>ło-wo Boże przyniosło pomoc zastępom żydowskim i to samo Słowo miało podtrzymać Jezusa. Czekał On nadejścia czasu, gdy Bóg ześle ratunek. Zachowując posłuszeństwo Bogu pozostawał na pustyni i odmówił przyjęcia pożywienia za namową szatana. W obliczu wszechświata stwierdził, że cokolwiek złego by się zdarzyło, będzie to zawsze mniejszym . nieszczęściem, niż gdyby człowiek w jakikolwiek sposób odstąpił od poddania się woli Bożej. ,.Nie samym chlebem człowiek żyć będzie, ale każdym słowem pochodzącym przez usta Boże". Często wyznawca Chrystusa jest postawiony w takiej sytuacji, kiedy nie może jednocześnie służyć Bogu i prowadzić swoich ziemskich spraw. Może się wydawać, że posłuszeństwo jakiemuś przykazaniu Bożemu pozbawi go środków utrzymania. Szatan yr takim przypadku sprawi, iż człowiek dojdzie do wniosku, że powinien wyrzec się swych duchowych przekonań. Lecz jedyna rzecz na świecie, na której możemy polegać — to Słowo Boże, które mówi: „Szukajcie naprzód królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a to wszystko będzie wam przydane" (Mat. 6,33). Nawet w życiu doczesnym nigdy nie wychodzi na dobre odrzucanie woli naszego Ojca Niebieskiego. Gdy poznamy potęgę Jego słów, nie damy posłuchu podszeptom szatana dla uzyskania korzyści lub ratowania życia. Powinniśmy zadawać sobie tylko pytania dotyczące istoty przykazań oraz obietnic Boga. Znając je, będziemy spełniać pierwsze i ufać drugim. W ostatecznym głębokim konflikcie z szatanem, ci, którzy zachowali lojalność względem Boga, nie znajdą oparcia na ziemi, ponieważ odmówili złamania prawa Bożego. Zostaną uznani za nieposłusznych wo- 80 6 — Życie Jezusa 81 bęc władz ziemskich wobec czego żaden z nich nie będzie mógł ani sprzedawać ani kupować, aż wreszcie skazani zostaną na-śmierć. (Patrz Objawienie 13,11—17). Lecz posłusznym dane zostało przyrzeczenie: „Ten na wysokościach mieszkać będzie, zamki na skałach będą ucieczką jego, chleb dany mu będzie, wody jego nie uschną" (Izaj. 33,16). To przyrzeczenie utrzy-/ma dzieci Boga przy życiu, a gdy ziemię nawiedzi głód, im nie za-braknip pokarmu. Nie będą zawstydzeni w zły czas, a w dni głodu będą nasyceni" (Psalm 37,19). Nieszczęsny okres czasu przewidział prorok Ababuk, a wypowiedziane przez niego słowa są zgodne z wiarą wyznawaną przez Kościół: „Choćby figowe drzewo nie zakwitło i nie było urodzaju na winnicach, choćby i owoc pochybił i role nie przyniosły pożytku, i z owczarni owce wybite były, a nie byłoby bydła w oborach: wszakże się ja w Panu weselić będę, rozraduję się w Bogu zbawienia mego" (Abakuk 3,17.18). Nauka o kuszeniu wskazuje, że wśród najważniejszych, płynących z niej dla człowieka wniosków, znajduje się ten, który poucza o opanowaniu łaknienia i namiętności. We wszystkich czasach w procesie demoralizacji najważniejszą rolę odgrywały pokusy apelujące do fizycznego ustroju człowieka. Wykorzystując brak umiarkowania, szatan pracuje nad zniszczeniem sił umysłowych i moralnych, które są bezcennymi skarbami otrzymanymi od Boga. Na skutek takiego działania ludzie tracą zdolność oceny spraw mających wieczne znaczenie. Korzystając z tego, że człowiek pobłaża swoim namiętnościom szatan usiłuje wymazać z duszy wszelkie^ślady - podobieństwa człowieka do Boga. v * Nieskrępowane oddawanie się namiętnościom i wynikające z tego skutki, które istniały w czasie pierwszego przyjścia Chrystusa na ziemię, zaistnieją znów w większym jeszcze nasileniu w okresie poprzedzającym Jego drugie zstąpienie. Chrystus oświadczył, że warunki na świecie będą podobne do tych, jakie istniały przed potopem, oraz w Sodomie i Gomorze. Każda myśl i każde drgnienie serca będą ska-^żone złem. U progu znaczącego przekroczenie strasznego okresu, w którym żyjemy powinniśmy dobrze zastanowić się nad symboliką postu Chrystusa. Niewysłowiona udręka, jaką zniósir Chrystus, pozwala nam ocenić zło nieskrępowanego pobłażania sobie. Jego przykład wskazuje, że tylko nadzieja na wieczne życie może pomóc nam w podporządkowaniu naszych pragnień i namiętności woli Bożej. Nawet nasze ograniczone siły wystarczą do tego, abyśmy mogli rozpoznać żądania natury i zdać sobie sprawę z faktu, że będą one furtką szatana, który wystawi nas na pokuszenie. Chrystus wiedział że wróg znajdzie drogę do każdej ludzkiej istoty, aby wykorzystać dziedziczną słabość i za pomocą fałszywych insynuacji omotać wszystkich, którzy nie pokładają swych nadziei w Bogu. Bóg przewidział 82 wszystkie wykroty naszej ziemskiej wędrówki, i przygotował dla nas drogę. Nie jest Jego wolą, żebyśmy w naszym"konflikcie z szatanem znajdowali się w niekorzystnych warunkach. Nie chciał nas też widzieć zastraszonych i zniechęconych pod wpływem ataków węża. „Tomci wam powiedział, abyście we mnie pokój mieli. Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie Jam zwyciężył świat" (Jan 16,33). Niech każdy kto walczy ze swym ^łaknieniem prz'yjrzy się Zbawicielowi, kuszonemu na pustyni, niech ujrzy Go konającego na krzyżu i usłyszy słowa: „Pragnę". Zniósł wszystko, co i dla nas jest możliwe do zniesienia, pokazując tym samym, że Jego zwycięstwo jest także naszym zwycięstwem. Jezus związał swoje nadzieje z mądrością i siłą Swego Ojca Niebieskiego, oświadczając: „Bo panujący Pan wspomaga mię; przetoż nie bywam pohańbiony... i wiem, że pohańbiony nie będą". Powołując się na Swój własny przykład, mówi do, nas: „Kto jest między wami bojący się Pana, posłuchaj głosu sługi Jego; kto jest co chodzi w ciemnościach, a nie ma światłości? Ufaj w imieniu Pań-kim a spolegaj na Bogu swoim" (Izaj. 50,7—10). „Idzie książę świata tego — rzekł Jezus — a we mnie nic- nie ma" (Jan 14,30). Nie było w Nim nic, co by poddawało się sposobowi myślenia szatana, ponieważ nie godził się z istnieniem grzechu i nawet w myśli nie poddał się pokusie. Tak samo powinno być z nami. Człowieczeństwo Chrystusa łączyło się z Jego Boskością, a obecność w Nim 'Ducha Świętego przygotowywała Go do wejścia w konflikt, w obliczu którego stał. Jezus przyszedł, aby uczynić nas uczestnikami swojej Boskiej natury. Tak długo jak jesteśmy z Nim związani dzięki naszej wierze, grzech nie owładnie nami. Bóg wyciąga do nas rękę i chce, aby nasza wiara wsparła się na Boskiej Istocie Chrystusa, wskazującej nam sposób osiągnięcia doskonałości. Chrystus pokazał sam, w jaki sposób możemy to osiągnąć. W ten sposób powstaje też pytanie jak mógł osiągnąć zwycięstwo nad szatanem? W odpowiedzi stwierdził, że mocą Słowa Bożego. I jedynie słowem mógł przeciwstawiać się pokusie. „Jest napisane", rzekł. Nam zaś dane zostały: „Bardzo wielkie, kosztowne obietnice, abyśmy przez nie stali się uczestnikami Boskiej natury, uszedłszy skażenia tego, które jest na świecie w pożądliwościach" (2 Piotr 1,4). Wszelkie obietnice Słowa Bożego dotyczą, również nas. Mamy żyć „każdym słowem wychodzącym z ust Jego". Gdy osaczą nas pokusy, nie zważajmy na warunki lub na własną słabość, lecz na potęgę Słowa, które jest naszą potęgą. Psalmista mówi: „W sercu moim składam wyroki twoje, abym nie zgrzeszył przeciwko tobie" — „Co się tknie spraw ludzkich według słowa ust twoich, chroniłem się drogi okrutnika"- (Psalm 119,11; 17,4). ROZDZIAŁ XIII Zwycięstwo (Mat. 4,5-11; Mar. 1.12.13; Łuk. 4.5-13) Wtedy wziął go diabeł do miasta świętego i postawił go na szczycie świątyni. I rzekł mu: Jeżeli jesteś Synem Bożym, rzuć się w dół, napisano bowiem: Aniołom swoim przykaże o tobie, abyś nie zranił o kamień nogi swojej". Teraz szatan wyobraził sobie, że walczy z Jezusem na swoim własnym gruncie. Podstępny wróg wypowiada słowa, które uprzednio wyszły z ust Boga. Ukazuje się stale w postaci anioła jasności, usiłując wykazać się znajomością Pisma Świętego oraz zrozumieniem tego co tam napisane. Jeżeli poprzednio Jezus używał dla podtrzymania Swojej wiary Słowa Bożego, to obecnie kusiciel używa tego samego dla. swoich oszukańczych celów. Utrzymywał przy tym, że chciał tylko w^próbo-wać wierność Jezusa, a teraz chwali Jego stałość. Ponieważ Zbawiciel wyznawał Swą ufność do Boga, szatan naglił Go, aby dał nowy dowód Swej wiary. Kuszenie znów zostało poprzedzone zwątpieniem; „Jeżeli jesteś Synem Bożym..." Chrystus był skłonny odpowiedzieć na to „jeżeli" lecz powstrzymał się od przyjęcia nawet najmniejszej wątpliwości. Nie chciał bowiem narazić na niebezpieczeństwo Swego życia tylko w tym celu, aby służyć szatanowi dowodami. Kusiciel liczył na uzyskanie korzyści z człowieńczeństwa Chrystusa i chciał w Nim wzbudzić zarozumiałość. Jakkolwiek szatan może nakłaniać do grzechu, to jednak nie może do niego zmusić. Mówiąc do Jezusa „spuść się na dół" wiedział, że nie jest w stanie Go strącić, gdyż Bóg do tego by nie dopuścił, ani też nie był w stanie zmusić Jezusa, aby się Sam rzucił w przepaść. Jakkolwiek Jezus miał się zgodzić na kuszenie, to jednak nie można Go było pokonać. Wszystkie moce ziemi i piekła nie mogły nakłonić Jezusa do odstąpienia, choćby w najmniejszym stopniu, od woli Ojca. Kusiciel nie może nas nigdy zmusić do złego. Nie może opanować 84 naszych myśli, jeżeli te nie poddadzą się same pod jego wpływ. Musi osłabnąć wola, a wiara puścić się Chrystusa, zanim szatan roztoczy nad nami swoją władzę. Każdy punkt, w którym przestajemy dawać posłuch Boskiemu prawu, stanowi otwarte drzwi, przez które może wejść szatan, aby nas skusić i zniszczyć. Każdy nasz upadek lup uchybienie daje mu do ręki oręż do walki przeciwko Chrystusowi. Gdy szatan cytował obietnicę „Aniołom swoim przykazał o tobie, -aby cię strzegli" opuścił słowa „na wszystkich twoich drogach" tj. na wszystkich drogach wskazanych przez Boga. Jezus odmówił zejścia z drogi posłuszeństwa. Wykazując całkowite zaufanie do Ojca, nie chciał postawić Siebie w położeniu, które by wymagało interwencji Boga w uchronieniu Go od śmierci. Nie chciał zmuszać Opatrzności, aby przyszła na ratunek, gdyż w ten sposób nie zdołałby dać ludziom dowodu zaufania i uległości. Jezus powiedział szatanowi „Napisano: Nie będziesz kusił Pana Boga twego". Te słowa wypowiedziane zostały przez Mojżesza do dzieci Izraela, gdy cierpieli od pragnienia na pustyni i prosili aby Mojżesz dał wody, wołając „I jest że Pan między nami, czy nie?" (2 Mojż. 17,7). Bóg w swój cudowny sposób troszczył się o wędrowców, lecz oni w swej rozterce zwątpili o Nim i domagali się potwierdzenia, że jest ciągle z nimi. W swym niedowiarstwie, chcieli Go wystawić na próbę. Szatan nalegał, aby Jezus uczynił to samo. Bóg dał już świadectwo, że Jezus jest Jego Synem i dlatego prośba 'o ponowny dowód, tego Synostwa, równałaby się niedowierzaniu Bożemu słowu, czyli także byłaby kuszeniem Go. Byłoby to równoznaczne z domaganiem się od Boga tego czego nie przyrzekał i przejawem nieufności. Nie powinniśmy zanosić do Boga naszych próśb po to, żeby przekonać się czy je spełni, ale dlatego, że .je spełni, nie po to żeby przekonać się, czy nas kocha, ale dlatego że nas kocha. „A bez wiary nie można podobać się Bogu, albowiem ten, co przystępuje do Boga wierzyć musi, że jest Bóg, a że nagrodę daje tym, którzy go szukają" (Żyd. 11,6). Wiara w żadnym stopniu nie ma nic wspólnego z zarozumiałością, bowiem w rzeczywistości tylko ten, kto posiadł prawdziwą wiarę jest wolny od tego uczucia. Pamiętać należy, że zarozumiałość jest szatańskim narzędziem zwalczania wiary. Podstawą wiary jest uznanie obietnicy Boga, zaś jej owocem jest posłuszeństwo, zadufanie również opiera się na obietnicach, lecz szatańskim wzorem, pobłaża występkowi. Wiara mogłaby stać się czynnikiem prowadzącym pierwszych rodziców do ufności w miłość Bożą i do posłuszeństwa Jego przykazaniom. Zarozumiałość jednak doprowadziła ich do naruszenia ustanowionego prawa, mniemali bowiem, że miłość Boga do nich uwolni ich od konsekwencji popełnionego grzechu. Prawdziwa wiara nie wysuwa żądań do łask nieba, bez uwzględnienia warunków związanych z ich zesła- 85 niem. Prawdziwa wiara ma swą podstawę w przyrzeczeniach i warun* kach zawartych w Piśmie Świętym. Często, gdy. szatan nie zdoła wzbudzić w nas nieufności, udaje mu się doprowadzić nas do zarozumiałości. Jeżeli uda się sprowadzić nas na drogę pokusy, wówczas wie, że osiągnął powodzenie. Bóg obroni wszystkich, którzy idą drogą posłuszeństwa, lecz zejście z niej oznacza wejście na teren szatana, gdzie czeka nas niechybny upadek. Zbawiciel nakazał: „Czuwajcie a módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie; duch ci jest ochotny, ale ciało mdłe" Marek 14,36. Rozmyślania i modlitwy ustrzegą nas przed niechybnym wejściem na drogę niebezpieczeństwa, a tym samym zaoszczędzą nam wielu klęsk. Jednakże nie może nas opuszczać odwaga, gdy zostajemy osaczeni przez pokusy. Często bowiem zdarza się, że w trudnych sytuacjach ogarnia nas zwątpienie czy Duch Boży jest rzeczywiście naszym przewodnikiem. Ale tenże sam Duch zaprowadził Chrystusa na pustynię i pozozstawił go tam narażonego na pokusę szatana. Gdy Bóg doświadcza nas, czyni to dla naszego dobra. Jezus nie zwątpił w Boskie przyrzeczenie, gdy zgodził się na kuszenie, ani nie wpadł w przygnębienie, gdy kuszenie stało sią faktem. To powinno stanowić wskazówkę naszego postępowania. „Gdyż wierny jest Bóg, który nie dopuści abyście byli kuszeni nad możliwość waszą, ale uczyni z pokuszenia i wyjście, abyście znosić mogli". Bóg rzekł: „Ofiaruj Bogu chwałę i od--daj Najwyższemu śluby twoje. A wzywaj mię w dzień utrapienia, wtedy cię wyrwę, a ty mnie uwielbisz" (l Kor. 10,13; Bsalm 50, 44.15). Jezus przezwyciężył i drugie pokuszenie i teraz szatan uKazuje się w swej prawdziwej postaci. Oczywiście nie jako wstrętny potwór z rozszczepionymi kopytami i skrzydłami nietoperza, bowiem jest potężnym, jakkolwiek upadłym aniołem. Sam ogłasza siebie przywódcą rebelii i bogiem tego świata. Wprowadzając Jezusa na szczyt wysokiej góry, roztoczył przed Nim panoramę królestw tego świata w całej ;ch krasie. Słońce oświecało świątynię i marmurowe pałace miast, urodzajne pola i ciężkie od owoców winnice. Ślady zła były niewidoczne. Oczy Jezusa omroczone smutkiem i rozpaczą, teraz zaświeciły na widok niezwykłego piękna i bogactwa. Wówczas odezwał się głos kusiciela: „Dam ci tę wielką moc i sławę ich: bo mi jest dana, a komu chcę, dawam ją. A tak, jeśli się ukłonisz przede mną, wszystko będzie twoje". Misja Chrystusa mogła się dokonać jedynie przez cierpienia. Czekało Go życie j^ełne trosk i trudu, starć i haniebnej śmierci. Przypadło Mu w udziale dźwiganie grzechów całego świata. Musiał przetrwać okres pozostawania poza kręgiem miłości Ojca. Teraz kusiciel proponował odstąpienie mu władzy, którą sobie uzurpował. Chrystus mógłby uwolnić się od swej strasznej przyszłości, uznając przywództwo 86 szatana. Ale uczynienie tego oznaczało rezygnację ze zwycięstwa w tej wielkiej walce. Szatan już w niebie zgrzeszył w swoim usiłowaniu wzniesienia się ponad Syna B9Żego. Teraz dostrzegł okazję do uzyskania przewagi która stanowiłaby triumf jego rebelii. Gdy szatan oznajmił Chrystusowi, że królestwo i chwała świata należą do niego — szatana i że może je oddać według własnego uznania, powiedział tylko część prawdy, która miała posłużyć jego oszukańczym celom. Podstawą działań szatana, a więc zwierzchnictwo było tym, co odebrał Adamowi, lecz Adam był uzależniony od Stwórcy i panowanie jego nie miało cech samodzielności. Ziemia jest Boża i wszystko co na niej jest, Bóg przekazał Swemu Synowi. Adam zaś miał sprawować władzę pozostając w zależności od Chrystusa. Gdy Adam oddał" -'władzę w ręce szatana, Chrystus w dalszym ciągu pozostawał prawowitym Królem. Toteż Pan rzekł do króla Nabuchodonozora: „Najwyższy- panuje nad królestwem ludzkim, a daje je komu chce" (Daniel 4,17). Zatem szatan może sprawować swą uzurpowaną władzę jedynie •za pozwoleniem Boga. Gdy kusiciel oddawał Chrystusowi królestwo świata zaproponował Mu zrzeczenie się rzeczywistego panowania nad światem i ustanowię- . nie dominium szatana. Wchodziło w grę to samo królestwo z którym wiązali swe nadzieje Izraelici. Pragnęli oni królestwa ogólnoziemskie-go. Gdyby Chrystus ofiarował im takie królestwo^ — przyjęliby Go z radością. Lecz przekleństwo grzechu, ze wszystkimi wynikającymi z tego następstwami, ciążyło na nich. Chrystus oświadczył szatanowi: „Idź precz ode mnie, szatanie, albowiem napisano: Panu Bogu twemu kłaniać się będziesz i tylko jemu służyć będziesz". Ten, który się zbuntował w niebie, ofiarowywał królestwo tego świata Chrystusowi, lecz Chrystus nie chciał się zaprzedać. Przyszedł po to, aby ustanowić królestwo sprawiedliwości i nie chciał odstąpić od tego celu. Na podobne pokusy szatana są narażeni ludzie, z którymi radzi sobie znacznie lepiej, niż z Chrystusem. Ofiaruje ludzionj królestwo tego świata pod warunkiem, że uznają jego zwierzchnictwo. Żąda od nich, aby przynieśli w ofierze prawość, zagłuszyli głos sumienia i tolerowali saVnolubstwo. Natomiast Chrystus zaleca ludziom szukać najpierw królestwa Bożego i sprawiedliwości, lecz szatan, który kroczy przy nich, podszeptuje: cokolwiek byłoby dobre w odniesieniu do wiecznego życia, to jednak dla zdobycia powodzenia w 'tym świecie musicie mnie służyć. Ja trzymam wasze powodzenie w ręku. Mogę was obdarzyć bogactwami, przyjemnościami, zaszczytami i szczęściem. Słuchajcie mojej rady. Nie dajcie się uwieść kapryśnym słowom o honorze i samoofierze. Przygotuję wam wtedy drogę. Słuchając tego głosu wielu popada w rozterkę i zgadza się żyć dla samych siebie, sprawiając tym zadowolenie szatanowi. Ponieważ szatan nęci nadzieją 87 ziemskiego panowania, uzyskuje wpływ na dusze. Lecz w rzeczywistości ofiarowuje to, co nie -jest jego, gdyż ma być w niedługim czasie wyjęte spod jego władzy. Jako zapłatę za to, pozbawia szatan ludzi tytułu do dziedzictwa synów Bożych. Szatan zakwestionował Boże Synostwo Jezusa. Jednak w odparciu jego ataków przez Chrystusa miał dowód, którego nie umiał odeprzeć. Boskość promieniowała przez cierpiącą ludzkość. Szatan nie miał żadnych środków przeciwstawienia się nakazowi Chrystusa. Zżymając się. z poniżenia i wściekłości musiał wycofać się przed Odkupicielem świata. Zwycięstwo Chrystusa było całkowite, jak całkowity był upadek Adama. " W ten sposób możemy opierać się pokusom i zmusić szatana, by.-odstąpił od nas. Jezus osiągnął zwycięstwo przez poddanie się woli Bożej i wiarę. Rzekł On za pośrednictwem apostoła: „Poddajcie się wobec tego Bogu. Opierajcie się złu, a ono od was odejdzie. Zbliżcie się do Boga, a On zbliży się do was" (Jakub 4.7,8). Nie jesteśmy w stanie sami obronić się przed mocą kusiciela; zwyciężył on świat i jeżeli będziemy usiłowali przeciwstawić się mu o własnej sile, staniemy się jego ofiarą, natomiast: „Imię Pańskie jest mocną wieżą, sprawiedliwy się do niej uciecze, a wywyższony będzie" (Przyp. 18,10). Szatan drży i ucieka przed najsłabszą nawet duszą, która znalazła ucieczkę w tym Imieniu. Po przyjściu wroga Jezus, wyczerpany, upadł na ziemię; śmiertelna bladość okryła Jego oblicze. Aniołowie przyglądali się tej pralce, widząc jak ich ukochany Przywódca przechodził niewysłowione cierpienia, aby przygotować nam drogę ratunku. Przetrwał próbę większą od tej, na jaką moglibyśmy być kiedykolwiek wystawieni. Aniołowie otoczyli opieką Syna Bożego śmiertelnie wyczerpanego. Pokrzepili Go pożywieniem i podnieśli na duchu wiadomością o miłości Ojca ordz zapewnieniem, że całe niebo raduje się z Jego zwycięstwa. Jego szlachetne serce pobudzone znów do życia, napełniło się współczuciem dla ludzi. Jezus poszedł dalej Swoją drogą, aby dokonać dzieła, które zapoczątkował, i nie spocząć, zanim zło nie zostanie zwyciężone i nasz upadły ród zbawiony. Wielkość ofiary poniesionej dla naszego zbawienia nie może być należycie oceniona, dopóki zbawiony nie stanie wraz ze Zbawicielem przed tronem Bożym. Wówczas, gdy chwała wiecznego przybytku- ogarnie nasze zachwycone umysły, powinniśmy przypomnieć sobie, że to ^wszystko Jezus porzucił dla nas, że nie tylko stał się wygnańcem z niebieskich krain lecz naraził się na zagładę i wieczne zatracenie. Toteż musimy rzucić Mu pod nogi korony tego świata i zaintonować pieśń: „Godzien jest ten Baranek zabity wziąć moc i bogactwo i mądrość i siłę i chwałę i błogosławieństwo" (Obj. 5,12). 88 ROZDZIAŁ XIV „Znaleźliśmy Mesjasza" (Jan 1,19-51) Jan Chrzciciel wygłaszał kazania i chrzcił w Betabarze za Jordanem. Było to niedaleko od tego miejsca, gdzie Bóg kazał rozstąpić się wodom rzeki, aby udostępnić przejście ludowi Izraela. Niedaleko stąd Jerycho zostało zburzone przez wojska niebieskie. Pamięć o tych wydarzeniach odżyła obecnie i wzbudziła radosne zainteresowanie nauką głoszoną przez Jana Chrzciciela. Czy Ten, który w ubiegłych wiekach dokonał tak cudownych czynów, nie zechce teraz ponownie użyć Swej władzy do wyzwolenia Izraela? Takie myśli poruszały serca ludzi codziennie gromadzących się na brzegach Jordanu. Nauka głoszona przez Jana tak głęboko zapadła w serca narodu, że nie mogła nie zwrócić na siebie uwagi władz religijnych. Obawa przed powstaniem powodowała, że każde zgromadzenie ludzi wzbudzało podejrzliwość Rzymian i wszystko, co wskazywało na możliwość powstania narodowego, budziło obawy żydowskich przywódców. Jan nie uznał władz ustanowionych przez Sanhedryn i nie zwrócił się do nich o wyrażenie zgody na jego działalność; upominał zarówno przywódców, jak i naród, Faryzeuszy i saduceuszy. Jednakże lud szedł chętnie za nim. Zainteresowanie jego działalnością stale rosło. Toteż jakkolwiek Jan nie liczył się z władzami, Sanhedryn uważał, że jako człowiek wygłaszający publicznie kazania, podlegał jego jurysdykcji. Instytucja Sanhedrynu składała się z członków wybranych z grona kapłanów oraz głównych przywódców i nauczycieli narodu. Najwyższy kapłan był zazwyczaj przewodniczącym. Wszyscy członkowie byli to ludzie zaawansowani w latach, jakkolwiek nie starzy; ludzie nauki, nie tylko biegli w religii i historii żydowskiej, lecz również w wiedzy ogólnej. Musieli być bez wad fizycznych, być żonaci i ojcami dzieciom, -co dawało rękojmię posiadania przez nich cech humanitaryzmu i zrozumienia innych. Miejscem ich zebrań była sala połączona ze świą- 89 nią w Jeruzalem. W okresie niezależności państwa żydowskiego Sanhedryn stanowił najwyższy sąd narodowy, cieszący się posiadaniem zarówno świeckiej jak i duchowej władzy. Choć w czasach Jezusa byi podporządkowany rzymskiemu gubernatorowi,, to- jednak w dalszym ciągu wywierał duży wpływ zarówno na sprawy cywilne jak i religijne. Sanhedryn nie mógł dłużej odkładać zbadania działalności Jana. Znaleźli się tacy, którzy pamiętali objawienie, jakiego doznał ZaT chariasz w świątyni oraz proroctwo ojca, wskazujące na syna jako zwiastuna Mesjasza. W zamęcie zmian, jakie zaszły w ciągu trzydziestu lat, wiele z tych spraw poszło w zapomnienie. Teraz w związku z poruszeniem jakie wywołała misja Jana, odżyły na nowo. Od dawna już nie miał Izrael proroka i od dawna nie przeżywał takich przemian, jakie się teraz dokonywały. Nawoływanie do wyznawania grzechów wydawało się czymś nowym i zaskakującym. Wielu spośród przywódców nie chciało słuchać nauk i nawoływanie Jana o wyrzeczeniu się grzechów, ponieważ tym sposobem mogli ujawnić tajemnice własnego życia. Kazania Jana zawierały bezpośrednią zapowiedź przyjścia Mesjasza. Dobrze wiedziano o tym, że siedemdziesiąt tygodni, które według proroctwa Daniela określały czas przyjścia Mesjasza, zbliżało się ku końcowi, a wszyscy gorąco pragnęli uczestniczyć w narodowej chwale, której nadejścia się spodziewano. Entuzjazm ludności był tak wielki, że Sanhedryn poczuł się zmuszony bądź do usankcjonowania, bądź też potępienia dzieła Jana. W tym czasie władza Sanhedrynu nad Narodem zaczęła zanikać, dlatego też zrodziło się poważne pytanie, w jaki sposób ją utrzymać. W nadziei uzyskania jakichś wniosków wysłano nad rzekę Jordan delegację kapłanów i lewitów w celu przeprowadzenia rozmów z nowym nauczycielem. Delegaci zobaczyli wielki tłum, który zebrał się dla wysłuchania słów Jana. Zachowanie rabinów ce-' chowała wyniosłość i pewność siebie, chcieli bowiem wywrzeć wrażenie na tłumie i wymusić uległość proroka. Z szacupkiem, a prawie ze strachem tłum rostąpił się, aby dać im przejść. Wielcy mężowie w swych bogatych szatach, w blasku swych urzędów i władzy, stanęli przed prorokiem pustyni. „Kim jesteś?" spytali go. Jan, wiedząc jakie są ich myśli odrzekł: „Nie jestem Chrystusem". „Więc kim? Czy jesteś Eliaszem?". „Nie jestem". „Czy jesteś prorokiem?". „Nie". „Kim jesteś, gdyż musimy dać odpowiedź temu, kto nas wysłał. Co możesz powiedzieć >o sobie?". „Jestem głosem wołającego na puszczy. Gotujcie drogę Pańską, jak powiedział prorok Izajasz". Słowa Pisma, na które powołał się Jan są to piękne proroctwa Izajasza: „Cieszcie, cieszcie lud mój, mówi Bóg y?asz. Mówcie do serca Jeruzalemu: ogłaszajcie mu, że już się dopełnił czas postano- 90 w,iony jego, że jest odpuszczona nieprawość jego i że wziął z ręki Pańskiej w dwójnasób za wszystkie grzechy swoje. Głos wołającego na puszczy: gotujcie drogę Pańską, prostą czyńcie na pustyni ścieżkę Boga naszege. Każda dolina niech podniesiona będzie, a każda góra i pagórek niech poniżony będzie, co jest krzywego, niech się wyprostuje, a miejsca nierówne niech będą' równiną. Bo się objawi chwała Pańska i ujrzy wszelkie oko społem, iż usta Pańskie mówiły" (Izaj. 40,1—5). Dalej, gdy król podróżował przez mniej uczęszczane tereny kraju, posyłana była przed orszakiem królewskim drużyna ludzi w celu wyrównania stromych miejsc i wypełnienia dołów, aby król mógł podróżować bezpiecznie i bez przeszkód. Ten zwyczaj posłużył prorokowi do zobrazowania dzieła Ewangelii. „Każda dolina niech podniesiona będzie a każda góra i pagórek niech poniżony będzie". Gdy Duch Boży ze Swą cudowną orzeźwiającą siłą dotknie duszy, łagodzi ludzką pychę. Przyjemności świata, zaszczyty i pozycja okazują" się bezwartościowe. „Burząc rady i wszelką wysokość wynoszącą się przeciwko znajomości Bożej i podbijając wszelką myśl pod posłuszeństwo Chrystusowe" (2 Kor. 10,5). Wówczas pokora i pełna poświęcenia miłość, które tak mało znaczą u ludzi stają się jedynymi wartościami. Tego naucza Ewangelia, a część tej nauki przekazywał Jan. Rabini stawiali dalej swe pytania: „Dlaczego chrzcisz, skoro nie jesteś Chrystusem, ani Eliaszem, ani prorokiem?" Pod słowem „prorok" rozumiało się wówczas Mojżesza, bowiem Żydzi skłonni byli wierzyć w to, że • Mojżesz zmartwychwstanie i będzie wzięty do nieba. Nie wiedzieli jednak o tym, że ten już powstał z martwych i został wzięty do nieba. Gdy Jan Chrzciciel przystąpił db swego dzieła, wielu myślało, że jest on być może prorokiem Mojżeszem, powstałym z grobu, gdyż Jan posiadał wszechstronną wiedzę o proroctwach i o historii Izraela. Wierzono również, że przed przyjściem Mesjasza ma się osobiście ukazać Eliasz. Temu przypuszczeniu Jan zaprzeczał, lecz słowa jego miały głębsze znaczenie. Później Jezus, nawiązując do słów Jana, rzekł: „A jeśli to chcecie przyjąć, On ci jest Eliasz, który miał przyjść" pisują temu wydarzeniu kapłani i naród. Gdy ujrzał Jezusa w tłumie, po Jego powrocie z pustyni, ufnie spojrzał na Niego oczekując, aby dał ludowi jakiś znak prawdziwej istoty Prawie niecierpliwiąc się oczekiwał wyjawienia przez Zbawiciela Sw,ojej misji, lecz nie zostało wypowiedziane żadne słowo, ani nie pokazany żaden znak. Jezus nie zareagował na zapowiedź o Sobie, lecz zmieszał się z uczniami Jana, nie ujawniając na zewnątrz Swej wielkiej misji i nie usiłując zwrócić na Siebie uwagi. Następnego dnia ujrzał Jan nadchodzącego Jezusa. Blask chwały Bożej spoczywał na proroku, który wznosząc ręce ku niebu zawołał: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata. Tenci jest o którym powiadał, ze idzie za mną mąż, który mię uprzedził, bo pierwej był niż ja. A jam widział i świadczył, że ten jest Syn Boży" (Jan 1,29—34), 92 Czy to był Chrystus' Ze strachem i podziwem patrzał naród na Tego, o którym powiedziano, ze jest Synem Bożym. Ludzie byli głęboko poruszeni słowami Jana, gdyż mówił do nich w imieniu Boga. Słuchali go już od szeregu dni napominającego za grzechy, a przeświadczenie, ze jest wysłannikiem nieba, umacniało się w nich z każdym dniem Lecz kto był Ten, o którym mówi, ze jest \\iekszy od niego7 Ani ubranie, ani zachowanie nie świadczyły o Jego wysokiej randze. Wjgladał na prostego człowieka, przyodziany, jak i oni, w ubranie ludzi ubogich. » Wśród tłumu byli i tacy, którzy podczas chrztu Chrystusa dostrzegali Boską chwałę i słyszeli głos Boży. Lecz od tego czasu w>gląd Zbawiciela bardzo się zmienił. Podczas chrztu ludzie widzieli Jego twarz zmienioną w świetle promieniującym z nieba, teraz bladego, zmęczonego i wycieńczonego, rozpoznał tylko prorok Jan. Ludzie obserwujący twarz Chrystusa, zobaczyli teraz wyryte na mej boskie współczucie połączone z siłą moralną. Każde spojrzenie oczu, każdy rys twarzy znaczone były pokorą i wyrazem mewysłowio- nej miłości. Zdawało się, ze każdy jego gest przemawiał do sumień. Sposób Jego bycia był uprzejmy i prosty, a mimo to oddziaływał na ludzi jakąś siłą wewnętrzną nie ujawnioną wprawdzie, lecz nie dając się również całkowicie ukryć. Czy to był Ten, na którego Izrael tak długo czekał7 Jezus przyszedł w biedzie i poniżeniu, aby służyć nam przykładem w podjętym odkupicielskim dziele Gdyby się pojawił w królewskim przepjchu, nie mógłby nauczać pokory. Jak wyglądałyby wtedy prawdy zawarte w kazaniu wygłoszonym na górze?. W co obróciłaby się nadzieja maluczkich, gdyby Jezus zstąpił pomiędzy ludzi jako król' Tłumowi wjdawało się jednakże niemożliwe, aby Ten, na którego wska zał Jan, mógł mieć cos wspólnego z ich wzniosłymi oczekiwaniami. Z tego tez powodu wielu z nich poczuło się zawiedzionymi i zmiesz^-nymi. Wielce przez kapłanów i rabinów pożądane słowa o przywróceniu panowania Izraela, nie zostały wypowiedziane Tylko takiego króla oczekiwali i takiego gotowi byliby przyjąć. Nie byli jednak gotowi przyjąć kogoś, kto pragnął wbudować w ich serca świątynię sprawiedliwości i pokoju. Następnego dnia, w obecności dwóch uczniów stojących w pobliżu, Jan znów dostrzegł w tłumie Jezusa. Znów twarz proroka została rozpromieniona, chwałą Niewidzialnego, gdy zawołał ,,Oto Baranek Boży zy". Wypowiedziane słowa wstrząsnęły sercami uczniów, choć me w pełni je rozumieli. Sam Jan me wytłumaczył użytego zwrotu „Baranek Bozy[>. Pozostawiając Jana, uczniowie udali się na poszukiwanie Chry- 93 m samym Jego wygląd był już inny Znać b>ło na Jego obliczu siady rozterki przeżytej na pustym, a -ednoczesnie postać Jego tchnęła nowym w;y razem god-nobci i mocy, które swiadczjłj o Jego Boskiej misji B\ł otoczony przez grupę młodych ludzi którzy wodzili za Nim pełnym czci wzrokiem i którzy nazywali Go Mistrzem Ci Jego towarzysze opowiedzieli Mam wszystko co widzieli i słyszeli podczas chrztu nad Jordanem i w innych miejscach kończąc swą opowieść słowami , Znaleźliśmy onego, o którym pisał Mojżesz w zakonie i prorocy" (Jan l 45) Zebrani goście, zajęli się absorbującymi ich sprawami Tłumione podniecenie ogarnęło towarzystwo Małe grupki prowadziły ze sobą. rozmowę w ozywionjm lecz przjjaznym tonie po czym pełne zainteresowania spojrzenia kierowały się w stronę Syna Marii Gdj Maria usłyszała świadectwo uczniów Jezusa o Nim, utwierdziła się w$*szczę-sliwym przekonaniu ze jej najdroższe nadzieje nie byh daremne Byłaby ona nadczłowiekiem, gdyby do tej swojej radości nie dołączyła pewnej dozy naturalnej macierzyńskiej dumy Gdy dostrzegła, ze tyle spojrzeń kieruje się w Jego stronę zapragnęła gorąco aby dal dowód zebranym, ze jest rzeczywiście Wybrańcem Boga Liczyła bowiem na to, ze zdarz> się jakaś okazja dla Jezusa aby uczynił cud. W owych czasach istniał zwyczaj ze uroczystości weselne trwały szereg dni Przy końcu tej uroczystości przekonano się, ze zabrakło wina co spowodowało wiele zamieszania i kłopotu Przy wszjstkich uroczystościach nie było w zwyczaju wydzielanie wina, takie postępowanie byłoby odczytane jako biak gościnności Jako spokrewniona z nowożeńcami Maria uczestniczyła w urządzaniu przyjęcia i teraz oświadczyła Jezusowi „Wina nie mają ' Była to sugestia poddana Jezusowi, aby im przyszedł z ^pomocą Lecz Jezus odrzekł „Co ja mam z tobą niewiasto' Jeszcze me przyszła godzina moja Ta, w naszym pojęciu ostra odpowiedz, nie miała jednak charakteru obojętności lub braku uprzejmości Sposób zwracania się Zbawiciela do matki pozostawał w zgodzie z obyczajami Wschodu Był to 100 zwrot używany w stosunku do osób, którym pragnęło się okazać szacunek Każdy postępek Chrystusa podczas Jego życia na ziemi pozostawał w harmonii z przykazaniem, które Sam ustanowił „Czcij ojca twego i matkę twoją' (2 Mojz 20,12) Zarówno podczas uczty weselnej jak i z wysokości krzyża Jezus polecił ją opiece Swojego ukochanego-ucznia Zarówno podczas wesela, jak i na krzyżu miłość wyrażona w tonie głosu, spojrzenia, tłumaczyła wypowiedziane słowa Podczas Swych odwiedzin w świątyni w latach dziecięcych, gdy tajemnica dzieła Jego życia została Mu ujawniona, Chrystus rzekł do Marii , Cez jest żeście mię szukali' Izaliscie nie wiedzieli, iż w tych rzeczach, które są Ojca mojego, ja bjc muszę'" (Łuk 2,49), W tych słowach wyrażona była przewodnia mysi całego Jego życia i dzieła Wszystko pozostawało w stanie oczekiwania na Jego dzieło, wielkie dzieło odkupienia dla spełnienia którego przyszedł na ziemię Teraz Jezus znów to podkreślił Zachodziło bowiem niebezpieczeństwo ze Maria może uważać swoje pokrewieństwo z Nim jako dające jej niejako legalnie specjalne prawo, umożliwiające w pewnjm stopniu kierowanie Nim w spełnianej przez Niego misji W ciągu trzydziestu lat Jezus był dla niej kochającym i posłusznym synem i mi-łosc Jego do niej nie uległa zmianie Ale teraz nadszedł c,zas gdy musiał się poświęcić dziełu nakazanemu przez Ojca Syna Najwyższego Boga i Zbawiciela świata nie mogły krępować żadne ziemskie względy, bowiem miał do wypełnienia Swoje wielkie posłannictwo. Musiał zachować pełną swobodę, stawiając się na każde wezwanie Boga Powyższa uwaga dotyczy również nas Wymagania stawiane przez Boga muszą stać ponad wszelkimi więzami nakałdanymi przez ludzkie wzajemne stosunki Żadne ziemskie sprawy me powinny sprowadzać naszych kroków ze ścieżki którą nam kazał isc Bóg Jedyną nadzieję na odkupienie naszego upadłego rodu możemy pokładać w Chrystusie, Maria mogła uzyskać zbawienie jedynie na zasadzie wstawiennictwa Baranka Bożego, ponieważ sama przez się nie miała zadnjch zasług Związek, który zaistniał pomiędzy Jezusem a nią nie stawiał jej w odmiennej sytuacji duchowej niż innych ludzi Wskazują na to słowa Zbawiciela Ustanowił On bowiem wyraźny rozdział w Swym stosunku do niej, jako rodzicielki Syna Człowieczego, a posiadanymi atrybutami Syna Bożego Stosunek ziemskiego pokrewieństwa w żadnym przypadku nie mógł tych dwojga zrównywać Słowa , Moja godzina jeszcze me nadeszła" wskazują na fakt, ze każdy akt życia Chrystusa na ziemi wypełniał plan, który istniał od wieków Zanim Jezus przyszedł na ziemię, plan ten, doskonały we wszystkich szczegółach, był Mu udostępniony Lecz podczas Jego wędrówki wśród ludzi prowadziła Go, krok za krokiem wola Ojca. 101 Jezus nie zawahał się przystąpić do działania w wyznaczonym czasie i z pokorą czekał, aż ten nadejdzie. Mówiąc Marii, że godzina Jego jeszcze nie nadeszła, Jezus odpowiedział na jej niewypowiedzianą myśl — na oczekiwanie, które nosiła w sercu wraz z całym narodem. Wierzyła w to, że Jezus ogłosi się Mesjaszem i zasiądzie na tronie Izraela. Lecz czas jeszcze nie nadszedł. Nie jako król, lecz jako „Człowiek obarczony troskami i dotknięty smutkiem", podzielił Jezus los ludzkości. Chociaż Maria nie znała szczegółów misji Chrystusa, to darzyła Go bezwzględnym zaufaniem. Jezus potrafi to wynagrodzić. Właśnie " w tym celu, aby nie sprzeniewierzyć się zaufaniu Marii i wzmocnić wiarę uczniów, Jezus zdecydował się na dokonanie Swojego pierwszego cudu. Jego uczniowie mieli jeszcze napotkać wiele pokus, prowadzących ich do utraty wierności. Proroctwa utwierdziły ich w przekonaniu, iż ponad wszelką wątpliwość, Jezus był Mesjaszem, dlatego też spodziewali się, że przywódcy religijni przyjmą Jezusa z jeszcze większą wiarą niż oni sami. Uczniowie opowiadali ludziom o cudownym dziele Chrystusa i wyznawali swoją ufność do Jego misji lecz niewiara, głęboko zakorzenione przesądy i wrogość w stosunku do Jezusa okazywane przez kapłanów i rabinów, wprawiały ich w przykre zdumienie i gorzką rozterkę. Pierwsze cuda, dokonane przez Chrystusa utwierdziły uczniów w zamierzę przeciwstawienia się tym wpływom. Maria wcale nie zrażona słowami Jezusa, odezwała się do usługujących przy stole: „To co wam powie uczyńcie". W ten sposó% uczyniła to, co było w jej mocy, aby przygotować drogę dla dzieła Chrystusa. Przy wejściu stało sześć dużych stągwi do wody i Jezus poprosił, aby służba napełniła je wodą, co też uczyniono. Ponieważ wino potrzebne było natychmiast, Jezus powiedział: „Czerpajcie teraz, a donieście przełożonemu wesela". Zamiast wody, którą napełnione zostały naczynia, popłynęło z nich wino. Ani przełożony wesela, ani goście nie wiedzieli, że wina zabrakło. Po spróbowaniu wina, które przyniosły służące, przełożony wesela stwierdził, że jest ono lepsze od wszystkich, jakie mu się dotąd zdarzyło pić i bardzo się różni od tego, które było podane na początku uroczystości. Zwracając się do pana młodego powiedział: „Każdy człowiek pierwej daje wino dobre, a gdy sobie podoiją wtedy podlejsze, a tyś dobre wino zachował aż do tego czasu". Na podobieństwo ludzi, którzy wpierw podają lepsze wino, a dopiero później gorsze, postępuje świat z otrzymywanymi darami. Ten, którym was obdarzono może cieszyć oko i oczarować zmysły, lecz to wszystko nie przynosi wam zadowolenia. Wino nabiera goryczy, a we- 102 sołość przechodzi w stan posępności. To, co zaczyna się śpiewem i radością, kończy się zmęczeniem i niesmakiem. Natomiast dary ofiarowane przez Jezusa zachowują swoją świeżość i cechy ważności. W stwarzanym przez Niego świecie, duszy nie brak nigdy zadowolenia i radości. Z każdym nowym darem obdarowany coraz bardziej potrafi odczuwać radość z powodu błogosławieństwa Pana i odpowiednio je docenić. Udziela On łaski za łaską. Nie może być mowy o wyczerpaniu się źródła łask. Jeżeli trwamy przy Nim to fakt, że uzyskaliśmy dziś bogaty dar, zapewnia uzyskanie jutro jeszcze bogatszego. Słowa Jezusa wypowiedziane do Natanaela wyrażają zasady postępowania Bożego w stosunku do Jego dzieci w wierze. Z ciągle nowymi dowodami Swej miłości, głosi On do*wiernych serc: „Wierzysz, większe rzeczy nad te ujrzysz" (Jan 1,50). Dar Jezusa podczas uczty weselnej był symbolem. Woda przedstawiała dar oczyszczenia przez Jego śmierć, natomiast wino symbolizowało Jego krew przelaną za grzechy świata. Woda, którą napełnione zostały dzbany, przyniesiona była ludzkimi rękami, lecz jedynie słowo Chrystusa mogło jej nadać życiodajne własności. Podobnie symboliczne są obrzędy wskazujące na śmierć Zbawiciela. Tylko potęga Chrystusa, przejawiona za pośrednictwem wiary, może dostarczyć pokarmu dla duszy. Słowa Chrystusa sprawiły, że uczta została obficie zaopatrzona. Tak samo wielka jest Jego łaska w dziele usuwania niegodziwości ludzkich oraz odnowy i pokrzepienia dusz. Na pierwszej uczcie, w której Jezus wziął udział wraz ze Swymi uczniami, wręczył im kielich symbolizujący dzieło odkupienia. Podczas ostatniej wieczerzy podał go Jezus ponownie, ustanawiając święty obrządek, za pomocą którego Jego śmierci miały towarzyszyć słowa „aż przyjdzie" (l Kor. 11,26). Tym sposobem smutek uczniów przy rozstaniu z Nim został złagodzony przez obietnicę połączenia się, zawartą w Jego słowach: „Ale powiadam wam, iż nie będę pił odtąd z tego rodzaju winnego krzewu, aż do dnia onego, gdy go będę pił z wami; nowy w królestwie Ojca mego" (Mat. 26,29). Wino, które Jezus dał weselnym gościom oraz podał Swym uczniom jako symbol Swej własnej krwi, było czystym sokiem gronowym. Na to powołuje się Izajasz mówiąc' o, nowym winie „w gronie" i powiada: „Nie psuj go, bo błogosławieństwo jest w nim" (Izaj. 65,. 8). To Chrystus w Starym Testamencie, ostrzegł Izraela: „Wino czyni pośmiewcę, a napój mocny zwajcę; przeto każdy, kto się w nim kocha nie bywa mądrym" (Przyp. Sal. 20,1). Toteż Jezus nie dał takiego napoju. Szatan kusi ludzi do oddawania się nałogom, prowadzącym do zamroczenia rozumu i przytępienia zdolności duchowego postrze- 103 gania lecz Chrystus uczy nas panowania nad niskimi cechami naszej natury Całe Jego życie b\ło przykładem samozaparcia Dla pokonania instynktu łaknienia poddał się dla naszego dobra najsurowszej dla rodzaju ludzkiego próbie Na mocy Jego zarządzenia Jan Chrzciciel nie pił ani wina ani mocnego napoju On tez nakazał żonie Manuego taką sarną abstynencję i postanowił obłożyć klątwą każdego człowieka, który przyłoży butelkę do ust sąsiada Chrystus swoim cudem w czasie wesela wcale nie przeczy własnej nauce Nie fermentowane wino ktcKe Jezus dostarczył gościom weselnym, b>ło zdrowym i odświeżającym napojem Jego działanie podniosło smak potraw i dodało zdrowego apetjtu Kiedj goście weselni poznali jakość wina, zaczęli rozpUywać o jego pochodzenie dowiadując sią tą drogą o cudzie, który to wino sprowadził dla nich Towarzystwo w ciągu pewnego okresu czasu było zbyt zdumione, abj pomyśleć o Tym, ktpr\ był sprawcą cudu Gdy wreszcie zaczęli Go szukać okazało się, ze Jezus oddalił się tak mespostrzezeme, ze nawet Jego uczniowie nie zauważyli tego Teraz uwaga \vsz\stkich obecnych zwróciła się w stronę uczniów. Stworzvło to uczniom pierwszą sposobność wyznania swej wiary w Jezusa Opowiadali o wszvstkim, co słyszeli nad Jordanem, rozniecając w wielu sercach nadzieję, ze Bóg zesłał Oswobodziciela dla Swego narodu Wiadomości o dokonanym cudzie, szybko lozeszła się po całej okolicy i dosięgła Jeruzalem Z nowym zamteresow aniem kapłani i starszyzna zaczęli szukać proroctw dotyczących przyjścia Chrystusa fSSIaro-dziło się gorące pragmen e poznania rmsji nowego Nauczyciela, który się pojawił wśród narodu w tak skromnej postaci \ ^ Działalność Chrystusa pozostawała w wyrazmm kontraście z postępowaniem starszyzny żydowskiej Ich przywiązanie do tradycji formalizmu zniweczyło prawdziwą swobodę myśli i 'czynów Żyli pod uczuciem ustawicznego strachu przed możliwością sKalama Aby uniknąć kontaktu z „nieczystymi"' trzymali się z dala nie tylko od pogan, lecz również od większości swego narodu nie starając się ani nieść mu pomocy, ani pozyskiwać jego przyjaźni Przez ciągłe obracanie się w kręgu tych spraw doprowadzili do skarłowacema swych umysłów i zawężenia horyzontów myślenia Ich przykład powodował, ze egoizm i brak tolerancji rozkrzewił się wśród wszystkich klas społecznych Jezus rozpoczął Swe dzieło reformatorskie wchodząc w ścisły, serdeczny kontakt z ludzkością Wykazując najgłębsze poszanowanie prawa Bożego odrzucał jednocześnie obliczoną na efekt zewnętrzny pobożność faryzeuszów, dążąc do Uwolnienia ludzi od bezsensownych przepisów, które ich krępowały Usiłował złamać bariery, które dzieliły klasy społeczne, bowiem dążył do zjednoczenia ludzi w jedną wielką 104 rodzinę. Jego udział w uroczystości weselnej oznaczał krok w kierunku realizacji tjch myśli, Bóg skierował Jana Chrzciciela na pustynię, aby wyłączyć go spod wpłjwu kapłanów i rabinów i przygotować do specjalnej misji, którą miał spełnić Lecz surowość i odosobnione jego życie nie mogły być przykładem dla ludzi Sam Jan me zalecał swym słuchaczom porzucenia ich dotychczasowych zajęć Prosił jedynie o to, aby dali dowody skruchy przez swą wiarę w Boga, na każdym miejscu, w jakim mogliby się znaleźć Jezus był przeciwny wszelkim formom pobłażania sobie ale z samej swojej natury był towaiz>ski Przyjmował gościnę u ludzi wszystkich klas społecznych, odwiedzając domy bogatych i biednych, uczonych i prostaczków dążąc do odwrócenia ich myśli od rzeczy codziennych, a skierowania na sprawy duchowe i wieczne Nie pobłażał nigdy rozwiązłości i żadna ziemska płochosć me zaćmiła Jego zachowania, jakkolwiek lubił niewinną wesołość i Swoją obecnością sankcjonował towarzyskie zebrania Żydowskie wesela były nie byle jakimi okazjami życia towarzyskiego, a płynąca z takiego obrzędu radość nie była niemiła Synowi Człowieczemu. Przez Swój udział w weselu, Jezus nadał instytucji małżeństwa wysoką rangę , Zarówno w Starym, jak i w Nowym Testamencie małżeństwo stanowi symbol czułego i świętego związku istniejącego pomiędzy Chrystusem a Jego narodem W umyśle Chrystusa radosny nastrój uroczystości weselnych miał symbolizować radość owego dnia, w którym On, Odkupiciel przewiedzie w dom Ojca Swą narzeczoną, a odkupieni zasiądą wraz z Odkupicielem przy uczcie weselnej Baranka Jezus rzekł „Jako oblubieniec weseli się z oblubienicy swej, tak się weselić z ciebie będzie Bóg twój". „Nie będą cię więcej zwać opuszczoną ale ty nazwana będziesz rozkoszą moją, bo Pan będzie miał rozkosz w tobie Pan Bóg twój rozweseli się wielce nad tobą przestanie na miłości Swej przeciwko tobie i rozweseli się nad tobą ze śpiewaniem" (Izaj. 6245, Sof 3,17) Kiedy Janowi apostołowi dane było przez>c wizję niebiańskich rzeczy, napisał , I słyszałem głos jako ludu wielkiego i jako głos wielu wód i jako głos mocnych gromów, mówiących Alleluja, iż ujął królestwo Pan Wszechmogący Weselmy się i radujmy się, a dajmy mu chwałę bo przyszło wesele Barankowe, a małżonka jego nagotowała się , Błogosławieni, którzy są wezwani na wieczerzę wesela Barankowego" (Obj 19,6—9) Jezus uważał każdą duszę za godną tego, aby mogła być powołana do Jego Królestwa Docierał do ludzkich serc przez przebywanie z nimi, jak ktoś, kto pragnie ich dobra Wyszukiwał ich na ulicach w prywatnych domach, na łodziach, w synagogach, na brzegach jeziora oraz na uroczystości weselnej Spotykał ich podczas ich codzien- 105 nych zajęć, interesując się ich życiowymi sprawami. Swoją naukę wnosił do domostw, poddając właśnie tu ludzi w ich własnych domach, wpływowi Swej Boskiej obecności. Jego wielki osobisty urok pomagał Mu zjednywać serca. Jezus często oddalał się w góry dla samotnej modlitwy, lecz było to przygotowaniem do pracy wśród Judzi w czynnym życiu. Stamtąd powracał Jezus, aby uzdrawiać chorych, uczyć nieświadomych i rozrywać łańcuchy niewolników szatana. Jezus zjednywał sobie uczniów poprzez ścisły osobisty kontakt z nimi. Czasem przemawiał do nich na stokach gór, czaseftn nad brze-' gami jeziora lub idąc drogą otwierał przed nimi tajemnice Królestwa Bożego. Nie wygłaszał kazań, jak to czynią ludzie obecnie. Wszędzie tam, gdzie serca gotowe były do przyjęcia słów Boskich, Jezus odkrywał prawdy dotyczące drogi zbawienia. Nie polecał Swym uczniom czynić tego lub owego, lecz mówił „Idź za mną". W Swych wędrówkach po wsiach i miastach zabierał ich ze sobą, aby pokazać im, jak naucza ludzi. W ten sposób ich zainteresowania łączyły się ze spełnianą przez Niego misją a oni wciągali się chętnie do działania. Przykład Chrystusa, który tak ściśle związał Siebie ze sprawami ludzkości, powinien być naśladowany przez wszystkich, którzy głoszą Jego Słowo i którzy poznali Ewangelię Jego łaski. Nie powinniśmy _ wyrzekać się kontaktu ze społeczeństwem. Nie powinniśmy odosobniać się. Aby wejść w kontakt z wszystkimi klasami społeczeństwa, musimy sami wyjść im na spotkanie, gdyż z własnej inicjatywy rzadką, kiedy będą dążyć do nawiązania z nami stosunków. Prawda Boska trafia do ludzkich serc nie tylko z ambon. Otwiera się tu inne pole pracy, Być może skromniejsze, lecz jakże wiele obiecujące. Można je znaleźć w domu najbiedniejszego człowieka oraz w pałacach możnych; w szpitalu i w miejscach niewinnych rozrywek publicznych. Jako uczniowie Chrystusa nie powinniśmy wchodzić w świat jedynie' w pogoni za przyjemnościany, aby z nich korzystać bezrozumnie, gdyż przyniosłoby to w. wyniku jetiynie szkodę. Nie powinniśmy nigdy sankcjonować grzechu ani słowami ani czynami, milczeniem lub samą \ l obecnością. Dokądkolwiek byśmy się udali — powinniśmy nieść w sercu Jezusa, uświadamiając innych o łasce naszego Zbawiciela. Ale ci, którzy usiłują zachować swą religię przez ukrywanie jej wśród murów, tracą szczególną okazję do czynienia dobra. Poprzez rozwój stosunków społecznych chrześcijaństwo nawiązuje łączność z całym światem. Obowiązkiem każdego, kto został oświecony Bożym światłem, jest przekazywanie go tym, którzy go nigdy nie widzieli. Wszyscy powinniśmy się stać szermierzami sprawy Jezusa. Siły społeczne, wsparte przez łaskę Chrystusa, powinny ulepszyć swoje metody zjednywania dusz dla Zbawiciela. Niech świat zobaczy, że 106 nie jesteśmy pochłonięci wyłącznie- naszymi własnymi sprawami, lecz chcemy podzielić się z innymi naszym błogosławieństwem i przywilejami. Niech się przekonają, że nasza religia nie uczyniła nas egoistami i wyzyskiwaczami. Wszyscy, którzy głoszą, że znaleźli Chrystusa, powinni lak jak On — działać dla ogólnego dobra. Nie powinniśmy nigdy stwarzać na świecie fałszywego wrażenia,] że chrześcijanie są ponurymi, smutnymi ludźmi. Jeżeli oczy nasze -•" będą obrócone na Jezusa, zobaczymy w Nim współczującego Odkupiciela, od którego powinniśmy czerpać światło. Tam, gdzie króluje Jego Duch, tam mieszka pokój radość, gdyż jest tam spokojna i święta nadzieja w Bogu. / Chrystus jest zadowolony ze Swych naśladowców gdy widzi, że jakkolwiek są oni ludźmi., to jednak obdarzeni są pierwiastkiem Bożym, że nie są posągami, lecz żywymi mężczyznami i kobietami. Ich serca ożywione rosą Bożej łaski, otwierają się i kierują w stronę Słońca Sprawiedliwości. Światło spadające na nich przenoszą na innych w postaci czynów opromienionych miłością Chrystusa. 107 ROZDZIAŁ XVI W świątyni Jezusa (Jan 2,12-22) Pitem zstąpił do Kapernaum, On i matka jego i bracia jego i uczniowie jego i zamieszkali tam niewiele dni. Albowiem była blisko Wielkanoc Żydowska i zstąpił Jezus do Jeruzalem". Jezus podczas tej podróży przyłączył się do jednej z dużych grup które kierowały się do stolicy. Nie oznajmił jeszcze publicznie Swej misji; niepostrzeżenie zmieszał się z tłumem. Podczas takich okazj; częstym tematem rozmów było przyjście Mesjasza, dla którego działalność Jana przygotowała podatny grunt. Nadzieja na odrodzenie wielkości narodowej na nowo wzniecała entuzjazm. Jezus wiedział, że nadzieja ta nie spełni się, ponieważ wyrastała na gruncie nilwłaści-wej interpretacji Pisma _Swiętego. Z głęboką powagą Jezus wyjaśniał proroctwa i usiłował nakłonić ludzi do dokładniejszego studiowania Słowa Bożego. Żydowscy przywódcy oświadczyli narodowi, że zostanie on pouczo-,ry w Jerozolimie, w jaki sposób ma wielbić Boga. Tu, podczas tygodnia wielkanocnego, zbierało się dużo ludzi ze wszystkich stron 'Palestyny, a nawet z inych odległych krajów. Place wokół świątyni wypełniał bezładny tłum. Wielu nie było w stanie przynieść ze sobą ofiar, 'które miały służyć jako symbol jednej Wielkiej Ofiary. Dla wygody tych ludzi na zewnętrznym placu okalającym świątynię były sprzedawane i kupowane zwierzęta. Tu zbierali się przedstawiciele różnych klas społecznych, aby kupować zwierzęta ofiarne. Tu też wszystkie obce pieniądze wymieniane były na monety stanowiące środek płatniczy w tym świętym miejscu. Każdy Żyd obowiązany był płacić rocznie pół śvkla „jako wykup za swą duszę"; uzbierane w ten sposób pieniądze wykorzystywano na utrzymanie świątyni (2 Mojż. 30,12—16). Oprócz tego wpływały do browolne większe ofiary pieniężne, które deponowano w skarbcu świą- 108 tyni. Wymagało się, aby wszelkie obce monety wymieniane były na monetę zwaną sykiem świątynnym, przyjmowaną na potrzeby świątyni. Wymiana pieniędzy dawała okazję do nadużyć i wymuszeń, przekształcając się w haniebny handel, stanowiący źródło dochodu kapłanów. Handlarze żądali niezmiernie wygórowanych cen za sprzedawane zwierzęta, dzieląc się następnie swymi zyskami z kapłanami i przywódcami, bogacącymi się w ten sposób kosztem ludu. Modlącym się wmówiono, że jeżeli nie złożą ofiary, błogosławieństwo Boże ominie ich dzieci i ich ziemie. W ten sposób zapewniało się możność utrzymania wysokich cen na zwierzęta ofiarne, bowiem po przebyciu dalekiej drogi ludzie nie chcieli wracać do domów bez dokonania obrzędu, dla którego tu przyszli. Dużo ofiar składano podczas świąt Wielkanocnych, toteż obroty handlowe przy świątyni były bardzo wysokie. Panujące tam stałe zamieszanie przypominało raczej hałaśliwy targ na bydło, niż świątynię Boga. Słychać tu było głośne targi, ryk bydła, beczenie. owiec gruchanie synogarlic, pomieszane z brzękiem monet i zajadłymi kłótniami. Hałas był tak wielki, że przeszkadzał modlącym się a słowa kierowane ku Najwyższemu tonęły w zgiełku, jaki wypełniał świątynię. Żydzi szczycili się bardzo 'swą pobożnością, byli przywiązani do swej świątyni i wszelkie słowo wypowiedziane przeciwko niej uważali za bluźnierstwo; przestrzegali surowo wszelkich ceremonii religijnych, nie mniej przywiązanie do pieniądza było silniejsze. Nie zdawali sobie sprawy z tego, jak daleko odeszli od początkowego celu: nabożeństwa ustalonego przez samego Boga. Zejście Boga na górę Synaj uświęciło' to miejsce Jego obecnością. Mojżesz otrzymał, polecenie ogrodzenia góry i uczynienia z niej czegoś w rodzaju sanktuarium, a słowa Pana zabrzmiały ostrzeżeniem: „Strzeżcie się, abyście nie wstępowali na górę, ani się dotykali brzegu jej; wszelki kto by się dotknął góry, śmiercią umrze. Nie tknie się go ręka, ale kamieniem ukamieniują go, albo strzelając ustrzelą go; bądź człowiek, bądź bydlę nie będzie żył" (2 Mojż. 19,12.13). Miało to stanowić naukę, że w jakimkolwiek miejscu Bóg objawi Swą obecność będzie ono uświęcone. Otoczenie świątyni Boskiej powinno być uważane jako święte, ale w walce o zarobek wszystko to poszło w zapomnienie. Kapłani i przywódcy zostali powołani po to, aby naród przyjmował ich jako przedstawicieli Boga. Do nich więc należał obowiązek zlikwidowania nadużyć, jakie działy się na podwórzu świątyni. Ich obowiązkiem było dać narodowi przykład prawości i współczucia. Zamiast zajmować się własnymi korzyściami finansowymi obowiązani,, byli zajmować się położeniem i potrzebami wyznawców, aby przyjść 109 z pomocą tym, którzy nie byli w stanie kupie wymaganej ofiary. Lecz tego me uczymh, gdyż serca ich zatwardziła chciwość W świątecznych uroczystościach brali udział ludzie, którzy cierpieli, którzy popadli w nędzę albo rozterkę Pełno było tu chromych 1 niewidomych i głuchych, przy czym część z nich przybyła tu na noszach Przychodziło wielu takich, których nie było stać na zakup chocbj najskromniejszego przećlfhiotu ofiarnego, a nawet pożywienia dla zaspokojenia własnego głodu Tych wszystkich bardzo rozgoryczało stanowisko zajmowane przez kapłanów. Kapłani chełpili się bowiem swą pobożnością i udawali opiekunów narodu, choć w rzeczywistości nie mieli dla niego żadnego współczucia ani życzliwości Biedni chorzy, umierający, daremnie zanosili do nich swe fełagama o pomoc. Cierpienia ich me wzbudzały w sercach kapłanów żadnej litości Jezus pojął całą sytuację z chwilą Swojego wejścia do świątyni, zobaczył nieuczciwe transakcje i poznał rozterkę biednych, którzy wierzyli, ze bez przelania krwi zwierząt ofiarnych me uzyskają przebaczenia grzechów Zobaczył tez zewnętrzny dziedziniec swiątjni obrócony w targowy plac, poświęcone miejsce obrócone zostało w giełdę \ Chrystus zdał Sobie sprawę z faktu, ze trzeba cos uczynić Ludziom zalecano odprawianie licznych ceremonii bez należytego ich pouczenia co do ich znaczenia Wierni składali swe ofiarj me rozumiejąc, ze stanowiły one symbol jedynej doskonałej Ofiary A w tym samym czasie stał wśród nich zupełnie nieznany i nie otoczmy zad.-nym szacunkiem Ten, którego miały symbolizować wszystkie te ceremonie Jezus już wcześniej podał wskazówki dotyczące składania ofiar Rozumiał ich symboliczną wartość, a jednocześnie widział ze wartość ofiarodawstwa uległa zniekształceniu i była złe rozumiana Z ducha płyhąca naboznosc szybko zanikała a kapłani i przywódcy utracili wszelki związek z Bogiem Zadaniem Chrystusa było ustanowienie zupełnie innego rodzaju nabożeństwa Stojąc na stopniach świątyni Jezus badawczym wzrokiem przyglądał się temu, co się przed Nim działo Jego proroczy wzrok przenikał przyszłość mierzoną me latami, lecz stuleciami albo epokami Wiedział tea, ze kapłani i przywódcy chcieli pozbawić potrzebujących przysługujących im praw i przeszkodzie temu, aby Ewangelia była głoszona wśród biednych Widział, ze miłość Boża będzie ukrywana przed grzesznikami, widział tez ludzi którzy będą kupczyć Jego łaską W miarę jak przyglądał się temu, postać Jego wyrażała oburzenie, poczucie władzy i siły Postać Chrystusa zwróciła na siebie uwagę ludzi a Ci, którzy uprawiali swój nieuczciwy handel, utkwili wzrok w Jezusie, me mogąc oderwać go od Niego Czuli, ze ten Człowiek czyta ich najskrytsze myśli i wykrywa ich utajone motywy. Niektórzy 110 z nich usiłowali ukryć twarze, jak gdyby ich złe czyny były na nich wypisane i mogły być wykryte przez badawczy wzrok Jezusa Zamieszanie zostało opanowane, tak jak przycichły odgłosy prowadzonego tu handlu i zaległa trwozna cisza Uczucie grozy ogarnęło zebran\ch Zdawało się im, ze stanęli przed Boskim trybunałem, przed którym mieli odpowiedzieć za swe czyny Patrząc na Chrystusa dostrzegali blask Boskosci, promniemujący przez powłokę ciała Majestat niebios objawił się w takiej formie, w jakiej wystąpi Sędzia w dniu ostatecznego sądu A choć w danej chwili nie otaczała Jezusa chwała Mu przynależna, to dysponował taką samą zdolnością czytania w duszach ludzkich, jak wtedy, kiedy będzie nas sądził ostatecznie Oczy Jezusa ogarnęły wszystkich zebranych, zatizymując się jednocześnie na każdym z osobna Zdawało się, ze Jego pełna godności postać góruje nad nimi a Boska światłość opromienia Jego twarz Jezus przemówił a Jego czjsty, dźwięczny głos — ten sam, który na górze Synaj ogłosił prawo, gwałcone obecnie przez kapłanów i przywódców odbił się echem od łuków świątyni ,Wymescie tcK stąd, a nie czyńcie domu Ojca mego domem kupieckim" \ Schodząc powoli ze schodów i podnosząc bicz ze sznurów używany do zapędzenia bydła do zagrody, rozkaz*ał handlarzom opuście teren świątyni Z gorliwością i surowością dotąd nigdy me przejawianą, Jezus poprzewracał stoły giełdziarzy Monety z brzękiem rozsypały się po marmurowej posadzce Nikt nie zakwiestionował Jego prawa, do tego uczynku tak samo jak nikt nie ośmielił zatrzymać się w celu pozbierania swojego nieuczciwie nabytego zarobku Jezus me wysmagał nikogo dzierżonym w dłoni biczem, ale tenże przypomniał im cos w rodzaju straszliwego ognistego miecza Urzędnicy zatrudnieni .w świątyni spekulujący kapłani, maklerzy i handlarze bydłem wraz ze swymi owcami i wołami rzucili się do ucieczki, ponieważ opanowała ich jed>na mysi, ab> oddalić się od tej oskarżającej obecności Panika ogarnęła tłum który poczuł się przyćmiony wrażeniem Bosko->ci Krzyki przerażenia wyrwały się z setek pobladłych warg Zadrżeli nawet uczniowie Chrystusa ponieważ przeraziły ich słowa i zachowanie Jezusa tak odmienne od zwykłego Przypomnieli sobie słowa napisane o Nim „ Gorliwość domu twego zżarła mię" (Psalm 69 10) W krótkim czasie cała hałaśliwa ciżba wraz z towarem została 'usunięta poza obręb świątyni Pańskiej Pziedzmce zostały uwolnione od obecności świętokradców i zamiast zgiełku nad sceną sporów zapadła głęboka, uroczysta cisza Obecność Pana, która niegdyś uświęciła górę, teraz przywróciła świętość domowi wzniesionemu na Jego cześć W procesie oczyszczenia świątyni z handlujących, Jezus ogłosił Swą misję Mesjasza i z tą chwilą rozpoczął Swe dzieło Świątynia, wzniesiona po to, aby stanowić sanktuarium boskiej obecności miała 111 promieniować na Izrael oraz na cały świat. Od wiecznych czasów zamiarem Boga było, aby każda żyjąca istota, poczynając od płomiennego i świętego serafina, a kończąc na człowieku, była świątynią, w której zamieszka Stwórca. Wskutek swych grzechów ludzkość nie mogła dłużej stanowić świątyni Boga. Omroczone i zdemoralizowane przez zło ludzkie serca przestały być siedliskiem chwały Najwyższego. Lecz przez wcielenie Syna Bożego cel Niebios został osiągnięty. Bóg zamieszkuje wśród ludzi, a przez łaskę zbawienia ludzkie serca stały się znów Jego świątynia. Bóg zrządził, że świątynia w Jeruzalem powinna być stałym świadectwem wspaniałej perspektywy otwartej dla każdej duszy. Lecz Żydzi nie pojmowali znaczenia świątyni, na którą patrzyli z taką durną. Nie uczynili też z własnych serc świętych przybytków, w których mógłby zamieszkać Duch Święty. Dziedzińce jerozolimskiej świątyni wypełnione świętokradczym zgiełkiem handlarzy, stanowiły wierny obraz stanu ich serc, zdeprawowanych przez namiętności i zdrożne myśli. Uwalniając świątynię od handlarzy, Jezus dał poznać, że jego misja polega na oczyszczeniu skażonych grzechem serc, .na uwolnieniu ich z ziemskich pragnień, samolubnych żądz. oraz od złych nawyków, które demoralizują duszę. „...Przyjdzie do Kościoła Swego Panujący, którego wy szukacie i Anioł przymierza, którego 'wy żądacie; oto przyjdzie mówi Pan zastępów. Lecz któż będzie mógł znieść ' przyjścia jego? I kto się ostoi, gdy się on ukaże? Bo on jest jako ogień roztapiający i jako mydło blecharzów... I będzie siedział, roztapiając i wyczyszczając srebro i oczyści syny Lewiego i przecławi je jako złoto i jako srebro" (Mai. 3,1—3). . B „Azaż nie wiecie, iż kościołem Bożym jesteście, a Duch Boży mieszka w was? A jeśli kto gwałci kościół Boży, tego skazi Bóg, albowiem kościół Boży święty jest, którym wy jesteście" (l Kor. 3,16.17). Żaden człowiek nie jest w stanie odrzucić za pomocą tylko własnych sił ogromu zła, które opanowało jego serce. Jedynie Chrystus posiada moc - oczyszczenia świątyni ludzkich dusz, lecz nie chce czynić tego przemocą. Nie wejdzie też przemocą do naszego serca, tak jak w przypadku wejścia do szacownej świątyni. Zamiast tego mówi: „Oto stoję u drzwi i kołaczę, jeśliby kto usłyszał głos mój i otworzył drzwi, wnijdę do niego" (Obj. 3,20). Jezus przyjdzie nie na jeden tylko dzień, toteż mówi, „fiędę mieszkał w nich i będę się przechadzał w nich... a oni będą ludem moim". „Zatłumi nieprawości nasze i wrzuci w głębokość morską wszystkie grzechy nasze" (2 Kor. 6,16; Mich. 7,19). Obecność Jezusa oczyści i uświęci nasze dusze, tak że staną się one świątynią Pana i „mieszkaniem Bożym w Duchu Świętym" (Efez. 2.22). Ogarnięci strachem kapłani i przywódcy uciekali z dziedzińca świątyni, aby oddalić się z zasięgu przenikliwego spojrzenia, które czytało w ich sercach. Na drodze swej ucieczki spotykali ludzi śpie- 112 szących do świątyni, lecz kazali im zawrócić, powołując się na wszystko, co widzieli i słyszeli. Chrystus patrzył na uciekających, i ogarniała Go litość z powodu ich strachu i nieświadomości tego na czym powinna polegać prawdziwa religijność. W całym tym zajściu rozpoznał symbol rozproszenia całego narodu żydowskiego z powodu jego podłości • i zatwardziałości w grzechu. Dlaczego kapłani uciekali ze świątyni? Dlaczego nie wytrwali na miejscu? Ten, który rozkazał im wyjść, był synem cieśli, biedakiem z Galilei, nie reprezentującym żadnego ziemskiego^ urzędu ani władzy. Dlaczego nie przeciwstawili się Jemu? Dlaczego porzucili nieuczciwie zdobyty zarobek i uciekli na rozkaz Tego, którego wygląd zewnętrzny był tak skromny? W słowach Chrystusa brzmiał autorytet królewski, a w Jego postawie i brzmieniu głosu było coś, co odbierało im możliwość sprzeciwu. Gdy padł rozkaz, zdali sobie po raz pierwszy w życiu sprawę z tego, że są obłudnikami i grabieżcami. Kiedy Boska istota przebiła się przez powłokę człowieczeństwa, ludzie ujrzeli nie tylko oburzenie na twarzy Chrystusa, lecz pojęli znaczenie Jego słów. Poczuli "się tak, jak gdyby stanęli przed tronem wiecznego Sędziego, -który wydał wyrok na ich obecne życie, na ich wieczność. Na pewien okres czasu • uwierzyli, że Chrystus był prorokiem, a wielu z nich uznało Go za Mesjasza. Duch Święty rozjaśnił w ich umysłach wypowiedzi proroków dotyczące Chrystusa. Lecz czy mieli wytrwać w tym przekonaniu? Pomimo tych doznań nie przyznali się do win. Zobaczyli też, że uczucia Chrystusa kierują się w stronę biednych. Wiedzieli też, że dopuścili się wyzysku w swoim obcowaniu z biedotą. Chrystus przeniknął • to postępowanie i dlatego stał się przedmiotem ich nienawiści. • Udzielona im publicznie nagana stanowiła poniżenie, a rosnący wpływ Chrystusa wywoływał w nich zazdrość. Postanowili domagać się od Niego wyjaśnienia: jakim prawem ich wygnał i kto Mu nadał to prawo. Powoli i w zamyśleniu, lecz z nienawiścią w sercach, wracali do świątyni. Ale tu zaszły wielkie zmiany podczas ich nieobecności. W tym samym czasie, kiedy możni uciekali, biedni pozostali na miejscu i teraz spoglądali na Jezusa, z którego twarzy promieniowała miłość i współczucie. Ze łzami w oczach Jezus rzekł do zgromadzonych wokół siebie. „Nie bójcie się. Wyzwolę was, a wy mnie będziecie chwalić. Po to przyszedłem na ten świat". Ludzie tłoczyli się koło Chrystusa, zanosząc ku Niemu błagalne prośby: Mistrzu, pobłogosław mi. A Jego uszy słyszały każde -wezwanie. Z litością przewyższającą czułość matki, pochylał się nad obciążeniami maluczkich, nie pomijając nikogo. 'Każdy został uzdrowiony, niezależnie od tego na jaką cierpiał chorobę. Niemy otwierał usta, aby 8 — Życie Jezusa 113 Go chwalić, niewidomy patrzył w twarz swego Uzdrowiciela Serca cierpiących doznałv szczęścia Wśród kapłanów i urzędników świątyni, będących świadkami tego wielkiego dzieła w> wołało to największe Zdumienie Ludzie opowiadali historię nieszczęść które przecierpieli, historię swoich zawiedzionych nadziei, dni wypełnionych troskami i bezsennych nocj Chrystus uzdrawiał ich nawet wtedy, kiedy zgasła ostatnia iskra nadziei Jeden z uzdrowionj ch wyraził się, ze brzemię było zbyt ciężkie, zanim znalazł Wybawiciela Dodał tez, ze jest to Chiystus Syn Boży i ze gotów jest poświęcić swe zvcie Jego służbie Rodzice zaczęli mówić swoim dzieciom ze On uratował im życie, doradzając im podniesienie dziękczynnego głosu Głosy dzieci i młodzieży, ojców i matek, przyjaciół i zwykłych widzów zaorzmiały chórem dziękczynienia i chwały Nadzieja i szczęście wypełniły ludzkie serca, a pokój i zadowolenie zamieszkały w ich umysłach Powróciwszy do swych domów opowiadali wszystkim o niezrównane] miłości Chrystusa W czas'6 gdy Chrjstusa krzyżowano, ci, którzy zostali przez Niego uzdrowieni, me przyłączyli się do motłochu krzyczącego „Ukrzyżuj go ukrzyżuj go". Ich serca były z Jezusem, gdyż czuli Jego wielkie współczucie i cudowną siłę Wiedzieli, ze jest Zbawicielem gdyż uzdrowił ich dusze i ciała Ludzie ci słuchali nauki apostołów i rozumieli serca otwarte na Słowo Boże, które zapadło w ich dusze głęboko Stawali się przez to rzecznikami Bożej łaski i narzędziami zbawienia Tłum, który uciekł z dziedzińca --wiątym, wracał po pewnjftn czasie z powrotem Panika, jakiej uległ, częściowo ustąpiła, lecz twarze powracających wjrazały niezdecydowanie i nieśmiałość Przyglądali się ze zdumieniem pracy Chrystusa i nabierali przekonania, ze w Nim ziścił' się proroctwa o Mesjaszu Grzech profanacji świątyń w dużym stopniu obciążał kapłanów, ponieważ za ich przyzwoleniem dziedziniec został obrócony w targowisko Naród w tym zakresie me poniósł winy Wprawdzie Boski autorytet Jezusa wywarł na ludziach wrażenie, lecz wpłjwy przywódców i kapłanów przeważały w dalszym ciągu Na misję Chrystusa patrzono jako na nowość i kwestionowano Jego prawo do wtrącania się do spraw dozwolonych władzom świątyni Ludzie byli ' niezadowoleni z tego ze został zakłócony handel i zagłuszali w sobie głos Ducha Świętego Kapłani i przywódcy chcieli przede wszystkim widzieć w Jezusie pomazańca Bożego, bowiem w ich rękach znajdowały się święte Księgi, w których opisana była Jego misja Musieli tez rozumieć, ze oczyszczenie świątyni b\ło przejawem większej mocy niż moc człowieka Mimo, swej nienawiści do Jezusa, nie mogli wyzbyć się myśli, ze jest On prorokiem powołanym przez Boga do przywrócenia świętości 114 domowi Bożemu. Z wynikającą ze strachu skruchą skierowali do Niego pytanie „Coz nam za znak pokażesz, iż to czynisz'". Jezus dał znak Napełniając światłem ich serca i- wykonując przed ich obliczem dzieło, którego miał dokonać Mesjasz, dowiódł charakteru swej osobowości A gdy w dalszym ciągu żądali od Niego znaku, odpowiedział posługując się przypowieścią, dając do zrozumienia ze przejrzał ich chytrosc i wiedział dokąd ich ona zaprowadzi „Rozwalcie ten kościół rzekł a we trzech dniach w j stawię go' Te słowa Chrystusa miały dwojakie znaczenie Miał na myśli nie tylko zniszczenie żydowskiej świątyni, lecz również Swą własną śmierć — zniszczenie świątyni Jego ciała To ostatnie wykluwało się w myślach Żydów Po powrocie do świątyni kapłani i przywódcy wysunęli propozycję, aby zabić Chrystusa i uwolnić się w ten sposób od mąciciela Jednakże, gdy Jezus wytknął im te zamiary, nie zrozumieli Go Przyjęli Jego słowa, jako odnoszące się wyłącznie do świątyni w Jeruzalem, i zawołali z oburzeniem „Czterdzieści i sześć lat budowano ten kościół, a ty go we trzech dniach wystawisz'" Po tym wydarzeniu zaczęli wnioskować, ze ich niedowierzanie w stosunku do Jezusa jest usprawiedliwione, co jeszcze bardziej utwierdzało ich w postanowieniu nieuznawania Go. Chrystus nie liczył na to, ze Jego słowa zostaną zrozumiane przez niewierzących Żydów, a nawet — przynajmniej na razie — przez Jego uczniów Rozumiał, ze wrogowie będą je przedstawiać opacznie i obrócą je przeciwko Niemu Wypowiedziane słowa miały być wykorzystane przeciwko Niemu w czasie Jego sądzenia, a na Golgocie miały stanowić podstawę drwin Wyjaśnienie uczniom wypowiedzianych słów musiałoby zawierać zapowiedz czekających Go cierpień, co przysporzyłoby im trosk, których jeszcze me byli w stanie dźwigać Wszelkie przedwczesne wyjaśnienia musiałyby zwrócić uwagę Żydów na skutki wynikające z ich niewiary oraz uprzedzeń Wielu ludzi, z którymi Jezus rozmawiał znalazło się już na drodze konsekwentnie prowadzącej Baranka Bożego na zabicie Te słowa Chrystusa wypowiedziane były przez wzgląd na tych, którzy uwierzyli w Niego Wiedział bowiem, ze słowa Jego zostaną powtóizone, a ponieważ zostały wypowiedziane podczas świąt wielkanocnych, dojdą do uszu tysięcy i zostaną rozpowszechnione po całym świecie Po Jego zmartwychwstaniu staną się zrozumiałe i dla wielu będą decydującym dowodem Jego Boskosci Uczniowie Jezusa, których również obarczała duchowa ślepota, często nie byli w stanie zrozumieć Jego nauki, lecz wiele z tych nauk zaczęli pojmować wraz z rozwojem wypadków, a wtedy, gdy JU7 Go me stało, Jego słowa stanowiły podporę dla serc uczniowskich Słowa Zbawiciela „Rozwalcie ten. kościół, a w trzech dniach 115 wystawię go" zastosowane do jerozolimskiej świątyni miały głębsze znaczenie, niż słuchacze mogli pojąć. Chrystus był fundamentem i życiem kościoła. Nabożeństwa odbywające się w tej świątyni symbolizowały ofiarę Syna Bożego. Stan kapłański ustanowiony został w tym celu, aby można było zobrazować mediacyjny charakter dzieła Chrystusa. Cały układ wyznania opartego na ofierze był adekwatny do odku-picielskiej ofiary Jezusa. Składanie ofiar nie miałoby sensu, gdyby wielkie "wydarzenfa, na które wskazywały ceremonie, nie miały nastąpić. Cały ofiarny rytuał był związany z osobą Chrystusa, dlatego też wszelkie pomijanie tej Istoty odebrałoby mu jakąkolwiek wartość. Gdy Żydzi przypieczętowali wyrzeczenie się Chrystusa przez wydanie Go na śmierć, odrzucili tym samym wszystko co stanowiło o znaczeniu świątyni i treści odprawianych tu nabożeństw. Jej świętość została przekreślona, a -upadek przesądzony. Od tego czasu ofiary i połączone z nimi nabożeństwa utraciły swój sens. Przypominało to wszystko Kaina, którego ofiarność nie mogła już dotyczyć Zbawiciela. Wydanie Chrystusa na śmierć oznaczało faktycznie zniszczenie świątyni żydowskiej. Gdy Chrystus został ukrzyżowany, wewnętrzna zasłona w świątyni rozerwała się na pół od góry do dołu, co oznaczało, że wielka ostateczna ofiara została dokonana i że system składania ofiar ozstał na zawsze zakończony. „W trzy dni wystawię go". Zdawało się, że śmierć Chrystusa przyniosła przewagę mocom ciemności, które święciły swe zwycięstwo. Lecz z rozwartego grobowca Józefa Jezus wyszedł zwycięzcą. „I złu- piwszy księstwa i mocy, wiódł je na podziw, jawnie triumfując z nich sam przez się" (Koi. 2,15). Przez Swą śmierć i zmartwychwstanie, Chrystus stał się „sługą świątnicy, a prawdziwego onego przybytku, który Pan zbudował, a nie człowiek" (Hebr. 8,2). Ludzie wznieśli żydowski przybytek, ludzie zbudowali żydowską świątynię; lecz świątynia na wysokościach, której świątynia ziemska była symbolem, zbudowana została nie przez ziemskiego architekta. „Otóż mąż, którego imię jest Latorośl... Bo ten ma wystawić kościół Panu, ten zaś przyniesie sławę i siedzieć, i panować będzie na stolicy swojej, i będzie kapłanem na stolicy swojej, a rada pokoju będzie między obiema" (Zach. 6,12.13). Nabożeństwo ofiarne, które wskazywało na Chrystusa, skończyło się, a oczy ludzi skierowane zostały na prawdziwą ofiarę złożoną za grzechy świata. Ziemskie duszpasterstwo skończyło się, przeto wzrok obrócił się ku Jezusowi, głosicielowi Nowego Przymierza oraz „do krwi pokropienia lepsze rzeczy mówiącej niż Ablowa". „Jeszcze nie była objawiona droga do świątnicy, póki jeszcze trwał pierwszy przybytek... Ale ChrystSs przyszedłszy, najwyższy kapłan wszystkich dóbr, przez większy i doskonalszy przybytek, nie ręką zbudowany... przez własną krew swoją 116 •wszedł raz do świątnicy, znalazłszy wieczne odkupienie" (Hebr. 12,24; 9,8—12). „Przetoż i doskonale zbawić może tych, którzy przezeń przystępują do Boga, zawsze żyjąc, aby orędował za nimi" (Hebr. 7,25). Jakkolwiek kapłaństwo miało zostać przeniesione z ziemskiej świątyni do niebieskiej, jakkolwiek święty przybytek naszego Kapłana i Jego przedstawiciele mieli się stać niewidocznymi dla ludzkiego oka, to jednak uczniowie nie mieli doznać z tego powodu uszczerbku. Nie mieli odczuć przerwy w swym obcowaniu ze Zbawicielem. I chociaż Jezus sprawuje Swe kapłaństwo w świątyni na wysokościach, pozostaje On w Duchu stale Kapłanem ziemskiego Kościoła. Jest On niewidzialny dla ludzkiego oka, lecz Jego pożegnalne przyrzeczenie zostało spełnione: „A oto ja jestem z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mat. 28,20). Mimo, że Jezus przekazuje Swą moc niższym sługom nie ustaje Jego krzepiąca obecność w ziemskim kościele. „Przetoż mając najwyższego kapłana wielkiego... Jezusa, Syna Bożego, trzymajmyż się tego wyznania. Albowiem nie mamy najwyższego kapłana, który by nie mógł z nami cierpieć krewkości naszych, lecz skuszonego we wszystkim na podobieństwo nas, oprócz grzechu. Przy-stąpmyż tedy z ufnością do tronu łaski, abyśmy dostąpili miłosierdzia i łaskę znaleźli ku pomocy czasu przygodnego" (Hebr. 4,14—16). 117 ROZDZIAŁ XVII Nikodem (Jan 17,1-17) Nikodem cieszył się wielkim zaufaniem u narodu żydowskiego. Był to człowiek wykształcony o wybitnych zdolnościach, uhonorowany członkowstwem Najwyższej Rady. Razem z innymi został poruszony" naukami Jezusa. Jakkolwiek bogaty, wykształcony i szanowany, uległ i on dziwnemu urokowi skromnego Nazareńczyka. Ponieważ nauka, płynąca z ust Zbawiciela, wywarła na nim duże wrażenie, zapragnął dowiedzieć się czegoś więcej o tych cudownych prawdach. Zdecydowane wykorzystanie przez Chrystusa Swego autorytetu w czasie oczyszczenia świątyni od handlarzy, spowodowało wzrost nienawiści kapłanów i przywódców w stosunku do Niego. Obawiali się potęgi tego nieznanego człowieka. Uznali więc, że takie zuchwalstwo ze strony jakiegoś przybysza z Galilei nie powinno być tolerowane, zamierzając położyć kres jego działalności. Jednakże nie wszyscy byli co do tego zgodni, ponieważ niektórzy obawiali się wystąpić przeciwko Temu, którego czynami w tak wyraźny sposób kierował Duch Boży. Przypomnieli sobie, że prorocy byli niegdyś zabijani za potępienie grzechów przywódców Izraela. Rozumieli też, że podporządkowanie pogańskiemu narodowi było wynikiem uporczywości Żydów w odrzucaniu napomnień i pouczeń Boga. Ludzie tak rozumiejący obawiali się, że spisek przeciwko Jezusowi uknuty przez kapłanów j władców wprowadzi ich na drogi obrane przez przodków, i sprowadzi na naród nowe kataklizmy. Nikodem podzielał te uczucia. Na naradzie Sanhedrynu, podczas której rozpatrywano sprawę ustosunkowania się do Jezusa Nikodem zalecał ostrożność i umiarkowanie, podkreślając, że jeżeli Jezus naprawdę występuje mocą autorytetu Boga, to odrzucanie Jego przestróg byłoby niebezpieczne. Kapłani nie ośmielili się lekceważyć tej rady i zdecydowali na razie nie występować otwarcie przeciwko Zbawicielowi. : 118 \ Odkąd Nikodem usłyszał Jezusa, zaczął gorliwie studiować proroctwa dotyczące Mesjasza. W miarę postępu tych badań pogłębiało się w mm przekonanie, że Jezus był Tym, którego przyjście było zapowiedziane. Wraz z wielu innymi Izraelczykami Nikodem był głęboko • przejęty profanacją świątyni. Był świadkiem przepędzenia przez Jezusa ze świątyni sprzedających i kupujących i obserwował też proces cudownego objawienia się mocy Boskiej; widział w jaki sposób Zbawiciel podejmował biednych i uzdrawiał chorych; widział ich rozradowane spojrzenia i słyszał słowa pochwały; nie miał żadnych wątpliwości co do tego, że Jezus z Nazaretu był Wysłannikiem Boga. Nikodem pragnął osobistej rozomwy z Chrystusem, lecz wzdrygał się otwarcie szukać z Nim spotkania. Dla żydowskiego przywódcy przyznanie się do sympatyzowania z dotąd jeszcze mało znanym Nauczycielem byłoby upokarzające. Gdyby zaś wiadomość o jego wizycie doszła do Sanhedrynu — stałby się obiektem pogardy i potępienia. _ Zdecydował się więc na poufne spotkanie, starając się uzasadnić tę decyzję w ten sposób, że w przypadku jawnego spotkania inni mogliby pójść za jego przykładem. Dowiedział się, że Jezus miał zwyczaj-przebywać, na Górze Oliwnej i gdy miasto pogrążyło się we śnie, udał się na Jego poszukiwanie. Znalazłszy się w obecności Chrystusa, Nikodem uczuł dziwne onieśmielenie, które usiłował ukryć pod maską opanowania i godności. „Mistrzu" rzekł Nikodem, „wiemy żeś przyszedł od Boga nauczycielem; bo nikt tych cudów czynić nie może, które ty czynisz, jeśliby Bóg z nim nie był''. Mówiąc o wyjątkowym darze Chrystusa, jako Nauczyciela, oraz o Jego cudownej zdolności czynienia cudów, miał nadzieję utorować drogę do dalszej rozmowy. Słowa jego obliczone były na wytworzenie atmosfery wzajemnego zaufania, lecz w rzeczywistości zawarte w nich było niedowierzanie. Nie uznawał w Jezusie Mesjasza • lecz jedynie posłanego przez Boga Nauczyciela. Zamiast uznać to powitanie, Jezus zwrócił Swe oczy na rozmówcę, jakby czytając w jego duszy. W swej nieskończonej mądrości ujrzał przed Sobą człowieka szukającego prawdy. Znał powód tej wizyty i powodowany pragnieniem pogłębiania przekonania już obecnego w umyśle rozmówcy. Jezus przyszedł bezpośrednio do istoty sprawy i rzekł uroczyście, lecz łagodnie: ,,Zaprawdę zaprawdę, powiadam ci: jeśli kto się me narodzi z wody i z Ducha, nie może wnijść do Królestwa Bożego" (Jan 3,3). Nikodem przyszedł do Pana, spodziewając się nawiązania z Nim dyskusji, lecz Jezus odsłonił podstawy zasad wiary. Powiedział Nikodemowi: nie tyle wiedza teoretyczna jest ci potrzebna, co odrodzenie duchowe. Nie musisz zaspokajać swej ciekawości, lecz odnowić swe serce. Musisz otrzymać z niebios nowe życie, zanim potrafisz ocenić 119 sprawy niebieskie. ,Zanim nie nastąpi ta przemiana, która przyniesie ogólną odnowę, nie doznasz zbawczego dobra, mówiąc ze Mną o Moim autorytecie, czy Moim posłannictwie. Nikodem słyszał naukę Jana Chrzciciela o skrusze i chrzcie oraz był świadkiem, gdy Jan wskazał na Jezusa jako Tego, który będzie chrzcił Duchem Świętym. Nikodem sam odczuwał duchową płyciznę panującą wśród Żydów, poddających się bigoterii i ziemskim ambicjom. Miał więc nadzieję, że przyjście Mesjasza polepszy ten stan rzeczy. Jednakże przekonujące słowa Jana Chrzciciela nie zdołały obudzić w nim świadomości grzechu. Był prawdziwym faryzeuszem i chełpił się dobrymi czynami. Ceniony był ze względu na dobroczynność i ofiarność wspierającą działalność świątyni. Z tego też powodu był pewny łaski Boskiej. Zdumiewało go, że istnieje Królestwo zbyt czyste, aby mógł je ujrzeć w swym obecnym stanie ducha. Przenośnia o ponownym narodzeniu .się, której użył Jezus nie była Nikodemowi zupełnie obca. Konwertyci przechodzący z pogaństwa na wiarę żydowską byli często porównywani do nowonarodzonych dzieci. Dlatego też musiał spostrzec, że słów Chrystusa nie należy rozumieć dosłownie. Uważał jednak, „że z tytułu swego izraelskiego urodzenia ma zapewnione miejsce w Królestwie Bożym, dlatego też nie odczuwał potrzeby zmian w sobie. Z tego przekonania zrodziło się jego zdziwienie wywołane słowami Zbawiciela, a także podrażnienie, że słowa Jezusa dotyczyły bezpośrednio jego osoby. Pycha faryzeusza rozpoczęła walkę z uczciwym pragnieniem znalezienia prawdy. Był zdumjpny, że Chrystus mógł przemawiać do niego w ten sposób, nie respektując jego . pozycji jako jednego z przywódców Izraela. Tracąc panowanie nad sobą, Nikodem odpowiedział Chrystusowi z ironią: „Jak może się człowiek narodzić, gdy jest stary?" Wzorem wielu innych ludzi, których świadomość oświeci przenikająca prawda poznał, że z samej natury człowiek nie jest obdarzony darami Ducha •Świętego. Nie było w nim niczego podatnego na sprawy duchowe, ponieważ na sprawy duchowe człowiek może reagować za pomocą duchowego wyczucia. Lecz Zbawiciel nie użył argumentacji przeciwko argumentom Nikodema. Podnosząc uroczyście i ze spokojną godnością Swą rękę, powtórzył wypowiedzianą prawdę z jeszcze większym naciskiem- ,.Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśliby się kto nie narodził z wody i z Ducha, nie może wnijść do królestwa Bożego". Niktidem zrozumiał, że Chrystus mówi o chrzcie wodą i o odnowieniu serca przez Ducha Bożego. Teraz przekonał się, że znajdzie się w obecności Tego, którego przyjście przepowiedział Jan Chrzciciel. Jezus mówił dalej: „Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest". Z natury serce jest złe i „któż pokaże 120 czystego z nieczystego? Ani jeden" (Job 14,4). Żaden ludzki wynalazek nie uleczy grzesznej duszy. Y.Zmysł ciała jest nieprzyjacielem Bogu, bo się zakonowi Bożemu nie poddaje, gdyż też i nie może". „Albowiem z serca wychodzą złe myśli, mężobójstwo, cudzołóstwa, wszeteczeństwa, złodziejstwa, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa" (Rzym. 8,7; Mat. 15,19). Źródło serca powinno być oczyszczone, zanim płynący z niego strumień stanie się czysty. Ten, kto usiłuje osiągnąć niebo za pomocą własnych -sił i przestrzegając postanowień zakonu, dąży do osiągnięcia czegoś niemożliwego. Nie może być zbawienia dla tych, którzy wyznają jedynie ustanowioną religię, stanowiącą formę ich bogobojności. Życie chrześcijanina nie polega na modyfikowaniu i doskonaleniu dawnych form, ponieważ wymaga to całkowitego przekształcenia istoty człowieka. Jest to śmierć jaźni i grzechu, a jednocześnie — nowe życie. Zmiana taka może nastąpić wyłącznie za sprawą Ducha Bożego; Nikodem znalazł się w rozterce, a Jezus, dla zobrazowania Swojej myśli, użył porównania z wiatrem: „Wiatr gdzie chce wieje i głos jego słyszysz, ale nie wiesz skąd przychodzi i dokąd idzie; takżec jest każdy, który się narodził z Ducha". - Słyszymy wiatr między konarami drzew, jak porusza liście i kwiaty lecz jest niewidoczny i nitk nie wie skąd przychodzi i dokąd idzie. Tak samo dzieje się z wpływem Ducha Bożego na serce. Nie można powiedzieć o Nim więcej niż o ruchu wiatru. Człowiek nie jest w stanie podać dokładnie czasu i miejsca swego nawrócenia, ani też wymienić • okoliczności towarzyszących temu procesowi co jednak wcale nie oznacza, że nie doznał nawrócenia. Za pomocą siły tak niewidzialnej, jak -wiatr Chrystus stale pracuje nad~ kształtowaniem ludzkiego serca. Krok po kroku, w sposób dla człowieka najczęściej niedostrzegalny . "wlewane są w dusze wrażenia, które zwracają ją ku Chrystusowi. Procesowi temu sprzyja rozmyślanie o Nim, czytanie Pisma Świętego, lub~ słuchanie kazań wygłaszanych przez s^ug Bożych. I potem nagle, gdy Duch Boży zwraca się z bezpośrednim wezwaniem, dusza z radością poddaje się Jezusowi. Niektórzy nazywają to raptownym nawróceniem, lecz w istocie jest to wynik długotrwałego działania Ducha Bożego — procesem przewlekłym, lecz nieustannym. - Jakkolwiek wiatr sam przez się jest niewidoczny, wytwarza on' widoczne i wyczuwalne skutki. Takie też skutki przejawiają się w k*aż--dym czynie człowieka, który odczuje w swojej duszy zbawienną moc Ducha Świętego. Gdy Duch Boży bierze w posiadanie serce, życie człowieka zostaje odmienione. Odrzucane są grzeszne myśli, a złe czyny zaniechane; miłość, pokora i pokój pojawiają się w miejsce gniewu, •.zawiści i walki. Radość napełnia miejsce smutku, a oblicze zaczyna Tozświetlać światłość niebiańska. Przy tym wszystkim nikt nie widzi aręki, która dźwigała ciężar, ani nie widzi światła płynącego z niebie- / 121 l skich przestrzeni. Błogosłowieństwo przychodzi wówczas, gdy dzięki wierze dusza poddaje się Bogu. Wówczas moc, które] żadne ludzkie oko nie jest w stanie dojrzeć, stwarza nową istotę na obraz i podobieństwo Boga. * Dzieła odkupienia nie da się pojąć siłami ograniczonego- umysłu. - Tajemnica jego przewyższa możliwość ludzkiego pojmowania, ale ten, kto przechodzi ze stanu śmierci do życia, pojmuje, ze jest to rzeczywistość odmierzona ręką Boga Początki procesu odkupienia możemy dzięki naszemu doświadczeniu poznać na ziemt, jednakże jego skutki sięgają w wieczność. Gdy Jezus przemawiał, pewne przebłyski prawdy przenikały do umysłu żydowskiego władcy. Łagodzący, zniewalający wpływ Ducha Świętego podziałał na jego serce Nie był jednakże w stanie zrozumieć w pełni słów Zbawiciela Nie tak wielkie wrażenie wywarła na nim konieczność narodzenia się na nowo, co sposób w jaki to może nastąpić. Odparł ze zdziwieniem „Jakoż to być może?" „Tyś jest nauczycielem w Izraelu, a tego nie wiesz'", spytał go Jezus Istotnie ktoś, komu zlecone zostało wpajanie narodowi zasad re-ligii, me mógł me znać tak ważnych prawd Powyższe słowa Jezusa miały udowodnić, ze Nikodem nie powinien był doznać irytacji z powodu przekazanych mu słów prawdy, ale przeciwnie powinien odczuć skruchę z powodu swojej ignorancji duchowej. Teraz Chrystus przemówił z tak uroczystą godnością, a Jego spojrzenie jak i ton wyraziły tak gorącą miłość, ze Nikodem me czuł się dotknięty, nawet zdając sobie sprawę ze swej poniżającej sytuacji. ** Gdy Jezus wyjaśnił mu, ze Jego misja na ziemi polega na ustanowieniu królestwa Ducha, a nie przemijającego ziemskiego królestwa, NiKodem słuchał z zakłopotaniem. Widząc to, Jezus powiedział „Jesliz gctym wam ziemskie rzeczy powiedział, nie wierzycie jakoż będzie li gdybym wam powiadał niebiańskie, uwierzycie7". Jeżeli Nikodem me mógł przyjąć nauki Chrystusa, która dotyczyła tylko wpływu łaski na serce, to jak mógł zrozumieć istotę Jego pełnego chwały królestwa niebieskiego1' Nie rozumiejąc istoty dzieła Chrystus na ziemi tym bardziej nie mógł zrozumieć Jego dzieła w niebie. Żydzi, któr>ch"Jezus wygnał ze świątyni, pretendowali do miana dzieci Abrahama, lecz uciekali przed obecnością Zbawiciela, gdyż me mogli znieść chwały Bożej, która się w Nim przejawiała. W ten sposób dali dowód, ze me są przysposobieni przez łaskę Boską do uczestniczenia w nabożeństwie odprawianym w świątyni. Wykazywali gorliwość w utrzymywaniu pozorów świętości, lecz nie zwracali uwagi na własne serca. Przywiązując wagę do litery prawa me zwracali żadnej uwagi na jego ducha. Konieczna była dla nich ta wielka przemiana, 122 0 której mówił Chrystus Nikodemowi — nowe narodziny moralne, oczyszczenie się z grzechów oraz odnowienie wiedzy i pobożności. Nie ma wytłumaczenia, dla ślepoty Izraela, pozostającego niepomnym na dzieło odnowy. Pod natchnieniem Ducha Świętego Izajasz napisał „Aczkolwiek jesteśmy jako meczjsty my wszyscy, i jako szata splugawiona są wszystkie sprawiedliwości nasze, przetoz wszyscy opadamy jako hsc, a nieprawości nasze jako wiatr unoszą nas". Dawid natomiast modlił się „Daj mi słyszesc radość i wesela, a niech się rozradują kości moje, któreś pokruszył" A przez Ezechiela dane zostało przyrzeczenie „I dam wam serce nowe, a ducha nowego dam do wnętrzności waszych i odejmę serce kamienne z ciała waszego a dam wam serce mięsiste Ducha mego, mówię wam do wnętrzności waszej, a uczynię, ze w ustawach moich chodzić będziecie" (Izaj. 64,6, Psalm 51,10; Ezech. 36,26 27). Nikodem czytał Pismo Święte mając zaciemniony umysł, lecz teraz zaczynał powoli rozumieć jego sens. Zobaczył, ze najbardziej ścisłe posłuszeństwo jedynie literze prawa odniesionej do życia zewnętrznego nie upoważnia nikogo do wejścia do królestwa niebieskiego. Z ludzkiego punktu widzenia jego życie było prawe i szlachetne, lecz w obecności Chrystusa poczuł, ze serce jego me było czyste, a życie jego me było świętobliwe. Nikodema przyciągała osobowość Chrystusa. Gdy Zbawiciel mówił mu o narodzeniu na nowo, pragnął, aby ta odmiana mogła się w nim dokonać Lecz w jaki sposób mogło to nastąpić7 Jezus odpowiedział na to niewypowiedziane pytanie „A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, Aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny". Był to znany Nikodemowi temat. Sjmbol uniesionego w górę węża wyjaśnił misję Zbawiciela Gdy ludzie z Izraela umierali od żądła złośliwych wężów, Bóg polecił Mojżeszowi wykonać węża z miedzi 1 umieścić go wysoko nad zgromadzonym ludem. Następnie nad obozem rozległy się słowa, ze wszyscy, którzy będą patrzeć na węża, zachowają życie. Ludzie wiedzieli, ze sam przez się wąż nie miał mocy uratowania ich, lecz był symbolem ratunku spoczywającego w Chrystusie Tak jak obraz wjkonany na podobieństwo jadowitych wężów podniesiony został dla ich uzdrowienia, tak Ten posłany „w podobieństwie grzesznego ciała" (Rzym. 8,3) stanie się ich Zbawicielem. Wielu Izraelitów uważało nabożeństwa ofiarne za obrzęd mający sam w sobie moc uwolnienia ich od grzechu Było jednak życzeniem Boga pouczenie ich, ze obrzęd ku czci miedzianego węża był tak nieskuteczny jak sam obiekt ich czci Teraz trzeba było skierować myśli ku Zbawicielowi, gdyż albo dla wyleczenia swych ran, albo tez w prośbie o przebaczenie 123 grzechów, nie mieli innego wyjścia niż ukazanie wiary w nadesłany im dar Boży. Należało tylko patrzeć i żyć. ~ Ci, których dosięgło żądło węża prawdopodobnie zwlekali z. patrzeniem, zastanawiając się nad tym, czy może być skuteczne spoglądanie na ten symbol z miedzi. Żądali być może naukowego wytłumaczenia, ale takowego nie otrzymali. Musieli przyjąć Słowo Boże przekazy-" , wane im przez Mojżesza. Nie patrzeć — znaczyło zginąć. Duszy nie oświeci dyskusja, ani spór. Powinniśmy patrzeć, aby żyć. Nikodem wysłuchał nauki i poniósł ją z sobą. Badał teraz Pismo Święte w nowy sposób, ponieważ nie potrzebował go dla podbudowy teoretycznych dyskusji, lecz aby dusza jego miała czym żyć. Odkąd oddał się pod kierownictwo Ducha Świętego, dojrzał królestwo niebieskie. Istnieją dziś tysiące takich, dla których koniecznością jest poznanie tej samej prawdy, która została odkryta Nikodemowi za pośrednictwem symbolicznego węża. Posłuszeństwu w stosunku do Bożego zakonu zawdzięczają oni łaskę. A gdy prosi się ich, aby spojrzeli na Jezusa i zrozumieli, że jedynie Jego łaska ich ratuje, wóczas zapytują: „Jakoż to być może?" ~ Wzorem Nikodema, musimy okazać dobrą wolę i „wejść do żywota"' w ten sam sposób, jak uczynił to największy z grzeszników. Bo poza Chrystusem „nie masz żadnego imienia pod niebem danego ludziom,, przez które byśmy mogli być zbawieni" (Dz. Ap. 4,12). Przez wiarą otrzymujemy łaskę Boską, lecz sama wiara nie niesie nam zbawienia-Sama wiara nie uczy niczego. Jest ona jakby ręką, którą możemy • dotknąć Chrystusa i przywłaszczyć sobie zasługę Jego cierpienia — będącego lekarstwem na grzech. Nie możemy nawet żałować za grzechy bez pomocy Ducha Bożego. Pismo Święte mówi o Chrystusie: „tęga Bóg za Książęcia i Zbawiciela wywyższył prawicą swoją, aby dana była ludowi Izraelskiemu pokuta i odpuszczenie grzechów"' (Dz. Ap. 5,31)^ Skrucha przychodzi od Chrystusa, tak samo jak przebaczenie. W jaki więc sposób mamy uzyskać zbawienie? ,.Jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn człowieczy" i każdy kto został zawiedziony i pogryziony przez węża, może patrzeć i żyć„ „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata'1 (Jan 1,29). Światło promieniujące od krzyża objawia miłość Boga, Jego miłość przyciąga nas do Niego. Jeżeli nie sprzeciwimy się temu ciągnieniu zostaniemy przyprowadzeni do stóp Krzyża, żałując za grzechy, z powodu których Chrystus został ukrzyżowany. A wówczas Duch Boży poprzez wiarą obdaruje nas nowym życiem. Wtedy też nasze myśli i nasze pragnienia staną się posłuszne woli Chrystusa. Serce i rozum zostaną ukształtowane na nowo na obraz Tego, który działa wewnątrz nas, aby podporządkować wszystkie rzeczy Sobie. Wówczas prawo Boże zostanie wy- 124 pisane w sercu i w umyśle ł będziemy mogli powiedzieć wraz z Chrystusem: „Abym czynił wolę Twoją, Boże mój" (Psalm 40,9). W rozmowie z Nikodemem Jezus rozwinął sprawę zbawienia i znaczenie Swej misji na ziemi. W żadnym ze Swych następnych wystąpień nie wyjaśnił Chrystus tak wyczerpująco, punkt za punktem, tego, jaka praca jest potrzebna nad naszymi sercami, jeżeli chcemy dostąpić królestwa niebieskiego. Na początku Swej działalności Chrystus odkrył prawdę jednemu z członków Sanhedrynu, znanemu nauczycielowi narodu o bardzo chłonnym umyśle. Lecz przywódcy Izraela nie wyszli na spotkanie tego światła. Nikodem ukrył prawdę w swym sercu i przez następne trzy lata nauka Chrystusa nie przyniosła żadnych widocznych skutków. Lecz Jezus dobrze znał grunt, do którego wrzucił nasienie. Słowa wypowiedziane w nocy, wśród odludnych gór, do jednego tylko słuchacza, nie zmarnowały się. Przez pewien czas Nikodem nie uznał Jezusa publicznie, ale obserwował Jego życie i rozmyślał nad Jego nauką. Na naradach Sanhedrynu systematycznie udaremniał kapłańskie plany zgładzenia Chrystusa. Gdy ostatecznie Jezus został wydany na ukrzyżowanie, Nikodem pamiętał o nauce, która usłyszał na górze Oliwnej: „A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn człowieczy. Aby każdy kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny". Światło tej poufnej rozmowy, rozświetliło krzyż na Golgocie i Nikodem ujrzał w Jezusie Odkupiciela świata. Po wniebowstąpieniu Pana, gdy uczniowie rozproszeni zostali przez prześladowania, Nikodem wysunął się śmiało na czoło. Użył swego majątku dla podtrzymania powstającego Kościoła, zniknięcia którego wraz ze śmiercią Chrystusaf spodziewali się Żydzi. W okresie niebezpieczeństwa, on, stale tak ostrożny i tak ulegający wątpliwościom, był twardy jak skała, wzmacniając tym przykładem wiarę uczniów i dostarczając środków na rozwijanie dzieła Ewangelii. Został wzgardzony i poddany prześladowaniom ze strony tych, którzy mu składali hołdy w dawnych latach. Utracił dobra tego świata, lecz nie zachwiał się w wierze, która wzięła swój początek w nocnej rozmowie z Jezusem. Nikodem opowiedział historię tej rozmowy Janowi, dzięki jej spisaniu przez niego służyła ona ku pouczeniu milionów. Prawdy tu podane dziś mają taką samą wartość, jak niegdyś podczas uroczystej nocy w cieniu gór, gdy przywódca żydowski przyszedł, aby od skromnego Nauczyciela z Galilei dowiedzieć się, czym jest droga życia. 125 l ROZDZIAŁ XVIII i ,0n ma wzrastać" (Jan 3,22-36) Od pewnego czasu wpływ Jana Chrzciciela na naród stał się większy, niż wpływ przywódców, kapłanów i książąt. Gdyby Jan 'Ogłosił się Mesjaszem i rozpętał rewoltę przeciwko Rzymowi, kapłani i naród zgromadziliby się pod jego sztandarem. Szatan był gotów otoczyć Jana^ Chrzciciela wszelkimi względami, które przemawiają do ambicji zdobywców świata. Lecz zdając sobie sprawę z jego zamiarów, Jan niezłomnie odrzucał największe pokusy. Zainteresowanie zwrócone ku sobie kierował stale w stronę innej osoby. Teraz dojrzał już, że jego popularność przechodzi na Zbawiciela. Dzień po dniu malały skupione wokół niego tłumy. Gdy Jezus przybył z Jeruzalem do kraju nad Jordanem, tłum zaczął się gromadzić, aby Go usłyszeć. Liczba Jego uczniów wzrastała codziennie. Wielu przychodziło, aby się ochrzcić, lecz Chrystus Sam nie udzielał chrztu, przekazując dokonywanie tego obrzędu Swym uczniom. W ten sposób przypieczętował dzieło swego poprzednika. Lecz uczniowie Jana patrzyli z zazdrością na wzrost popularności Jezusa. Byli skłonni do krytykowania dzieła Chrystusa, a okazja ku temu właśnie niebawem się nadarzyła. Pomiędzy nim a Żydami stanęło sporne pytanie, czy chrzest przyczynia się do oczyszczenia duszy z grzechów. Uczniowie Jana twierdzili, że chrzest Jezusa zasadniczo różni się od chrztu Jana. W niedługim czasie popadli w spór z uczniami Chrystusa dotyczący formy i słów, których należy \używać podczas chrztu, wreszcie w ogóle zakwestionowali prawo tych ostatnich do wykonywania tego obrzędu. Uczniowie Jana zwrócili się do niego ze swymi żalami, mówiąc: „Mistrzu, ten który był z tobą za Jordanem i któremuś ty dał świadectwo, ten oto chrzci, a wszyscy idą do niego". W tych słowach zawarta była pokusa, którą szatan zgotował Janowi. Jakkolwiek misja Jana zbliżała się ku końcowi, to mógł on jednak wznieść przeszkody 126 J t h n dla pracy Chrystusa. Gdyby Jan myślał o sobie i wyraził swój żal lub rozczarowanie z powodu odsunięcia go, posiałby nasienie niezgody. Dałby w ten sposób początek zawiści i zazdrości, co mogłoby w poważny sposób zahamować postęp dzieła Ewangelizacji. Jan z natury swej był obarczony błędami i ułomnościami właściwymi dla całej ludzkości, lecz dotyk miłości Bożej spowodował jego przemianę. Żył w atmosferze nieskażonej -egoizmem oraz pychą, a uczucie zazdrości było mu obce. Nie podzielał niezadowolenia swych uczniów, natomiast stale podkreślał, jasne zrozumienie swojego stosunku d.o Mes-.jasza i radość z jaką powitał Tego, któremu torował drogę. Jan mówił: ;,Nie może nic wziąć człowiek, jeśliby mu nie było dane z nieba. Wy sami jesteście mi świadkami, żem powiedział: nie jestem ja Chrystus, ale żem posłany przed nim. Kto ma oblubienicę, ten jest oblubieńcem a przyjaciel oblubieńca, który stoi a słucha go, weseli się weselem dla głosu oblubieńca" (Jan 3,27—29). Jan przedstawia siebie samego jako przyjaciela występującego w roli pośrednika między zaręczoną parą, który przygotowuje grunt do małżeństwa. Gdy narzeczony połączy "się ze swą narzeczoną, misja przyjaciela kończy się i pozostaje mu cieszyć się szczęściem tych, których związek przygotował. Jan istotnie powołany był, aby kierować ludzi ku Chrystusowi i z radością patrzył na powodzenie, dzieła Zbawiciela. Powiedział na ten temat: „Przetoż to wesele moje wypełnione jest. On musi róść, a mnie musi ubywać". Spoglądając z wiarą ku Odkupicielowi, Jan wzniósł się do wyżyn samozaparcia. Nie dążył do pozyskania ludzi dla siebie, lecz jedynie do stałego wznoszenia biegu ludzkich myśli, aby mogły zwrócić się ku Barankowi Bożemu. On sam był jedynie głosem, krzykiem wołającego na puszczy. Teraz z radością pogodził się z potrzebą milczenia i usunięcia się w cień, ponieważ obecnie wszystkie oczy miały się obrócić ku Światłu życia. Ci, którzy zachowują wierność powołaniu wysłanników Boga, nie zabiegają o zaszczyty dla siebie. Miłość ku sobie usuwa się w cień przed miłością do Chrystusa. Żadna rywalizacja nie powinna kalać świętej sprawy Ewangelii. Wysłannicy Boga powinni zrozumieć, że ich zadaniem jest oświadczyć wraz z Janem Chrzcicielem: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" (Jan 1,29). Ich zadanie polega na wy-wyższ-aniu Chrystusa, bowiem wraz z Chrystusem wydźwignięta zostanie ludzkość. „Bo tak mówi on najdostojniejszy i najwyższy, który mieszka w wieczności, a święte jest Imię jego: Ja, który mieszkam na wysokości na miejscu świętym, mieszkam i z tym, który jest skruszonego ducha, ożywiając ducha pokornych, ożywiając serca skruszonych" (Izaj. 57,15). W duszy proroka nie było miejsca dla spraw własnych, natomiast 127 wypełniona została światłem Boga. Świadectwo chwały Chrystusa przedstawił Jan prawie takimi samymi słowami, jakimi posłużył się Chrystus w rozmowie z Nikodemem. Jan wówczas powiedział: „Kto z góry przyszedł, nade wszystko jest; kto z ziemi jest, ziemski jest i ziemskie „ rzeczy mówi; ten, który z nieba przyszedł, nade wszystkie jest... Albowiem ten, którego Bóg posłał, słowo Boże mówi; boć mu nie pod miarą daje Bóg Ducha". Chrystus mógł powiedzieć: „Bo nie szukam woli mojej, ale woli tego, który mię posłał" (Jan 5,30), gdyż zostało Mu oświadczone: „Umiłowałeś sprawiedliwość, a nienawidziłeś nieprawości, prze-toż pomazał cię o Boże! Bóg twój olejkiem wesela nad uczestników, twoich" (Hebr. 1,9). Ojciec „nie pod miarę daje mu Ducha". Podobnie jest z wyznawcami Chrystusa. Możemy otrzymać światło z nieba tylko wówczas, gdy się wyrzekniemy własnej osobowości. Sama wiara nie umożliwia nam jeszcze zrozumienia istoty Boga i połączenia się z Chrystusem. Dla osiągnięcia tych celów konieczne jest utrzymywanie w ryzach każdej naszej myśli i czynienie jej posłuszną Chrystusowi. Wszystkim tym, którzy tak postępują, Duch Święty ,dany będzie „nie pod miarę". W Chrystusie „mieszka wszystka zupełność Bóstwa cieleśnie i jesteście w nim dopełnieni" (Koi. 2,9.10). Uczniowie Jana oświadczyli, że wszyscy ludzie idą do Chrystusa, lecz Jan, obdarzony większą przenikliwością, rzekł: „Świadectwa Jego żaden nie przyjmuje". Mało było bowiem gotowych do akceptowania Jezusa jako Wybawiciela od grzechu. Lecz Ten „kto przyjmuje świadectwo jego, ten ma żywot wieczny". Nie ma potrzeby prowadzić sporów na temat, czy chrzest Chrystusa czy też Jana oczyszcza z grzechów, bowiem tylko łaska Chrystusa daje życie "duszy. W oderwaniu od Chrystusa chrzest, jak każdy inny obrzęd, jest formą bez treści. „Kto nie wierzy Synowi, nie ogląda żywota". Wieść o powodzeniu dzieła Chrystusa, którą Jan przyjął 'z taką radością, dotarła również do. władz w Jerozolimie. Kapłani i rabini zazdrościli Janowi posiadanego przez niego wpływu, bowiem obserwowali, że ludzie opuszczają synagogi gromadzą się na pustyni. Ale teraz pojawił się Ten, który rozporządzał jeszcze większą siłą przyciągania tłumów. Przywódcy Izraela nie byli skłonni powtórzyć za Janem: „On musi róść, a mnie musi ubywać". Z nową determinacją postanowili skończyć z działalnością odciągającą od nich ludzi. Jezus wiedział, że nie będą szczędzili wysiłku, aby poróżnić Jego własnych uczniów z uczniami Jana. Wiedział też, że nadchodziła burza, która miała zniszczyć jednego z największych proroków, jaki kiedykolwiek przebywał na ziemi. Nie chcąc stwarzać jakiejkolwiek okazji do nieporozumień lub niezgody, Jezus spokojnie zaniechał Swej pracy i udał się do Galilei. Posługując sta tym wzorem, powinniśmy przy ca- 128 łej naszej lojalności w stosunku do prawdy — unikać wszystkiego co może prowadzić do niezgody i nieporozumienia. Skutkiem zatargów jest zawsze zagłada dusz. Kiedykolwiek pojawiają się okoliczności sprzyjające powstaniu rozdźwięków, musimy iść za przykładem Jezusa i Jana Chrzciciela. Jan był powołany na reformatora. Z tego też powodu uczniom jego groziło niebezpieczeństwo zbytniego skupienia swej uwagi na nim, albowiem wierzyli, że powodzenie całego dzieła zależy wyłącznie od jego pracy. Nie dostrzegali w tej swojej wierze faktu, że Jan był tylko narzędziem, za pomocą którego działał Bóg. Dzieło Jana nie mogło stać się fundamentem Kościoła chrześcijańskiego. Po zakończeniu jego misji należało dokonać innego dzieła, którego on nie był w stanie przeprowadzić. Jego uczniowie nie rozumieli tego, a kiedy przyszedł Chrystus i podjął dzieło, uczniowie Jana zaczęli wyrażać niezadowolenie i zazdrość. Te same niebezpieczeństwa istnieją również i w naszych czasach. Bóg powołuje jakiegoś człowieka do spełnienia pewnego dzieła, a gdy ten doprowadzi ją tak daleko, jak na to pozwalają jego kwalifikacje, Pan powołuje innych i poleca im prowadzić pracę dalej. Lecz wzorem uczniów Jana, wielu uważa, że o powodzeniu pracy decyduje ten, kto ją rozpoczął. Uwaga przenosi się ze spraw Boskich na ludzkie, rodzi się zazdrość, a dzieło Boże doznaje uszczerbku. Niesłusznie honorowany człowiek zaczyna skłaniać się ku zarozumiałości i traci poczucie swojej zależności od Boga. Ludzie nauczeni są pokładać zaufanie w kierownictwie człowieka i w ten sposób, popełniają błędy, oddalając się od Boga. Dzieło Boskie nie może nosić na sobie piętna ludzkiego. Od czasu do czasu Pan wybiera pośrednika, przy pomocy którego Jego cele mogą być najlepiej spełnione. Szczęśliwi są ci, co są gotowi do poniżenia samych siebie, mówiąc wraz z Janem Chrzcicielem: „On musi róść, a mnie musi ubywać". I — 2yde Jezusa ROZDZIAŁ XIX U studni Jakuba W drodze do Galilei Jezus przechodził przez Samarię. Było południe gdy dotarł do pięknej doliny Sychem, u której wejścia znajdowała się studnia Jakuba. Zmęczony podróżą usiadł, aby odpocząć, natomiast uczniowie poszli kupić pożywienie. Żydzi i Samarytanie byli zaciętymi wrogami i o ile to było możliwe, unikali wszelkich wzajemnych stosunków. Wymiana'handlowa z Samarytanami była w koniecznych przypadkach dozwolona przez rabi-' nów, lecz stosunki towarzyskie surowo potępiano. Żyd nie mógł pożyczać u Samarytanina, ani korzystać z jego uprzejmości, nie mógł przyjąć od niego nawet kawałka chleba, lub kubka wody. Uczniowie, kupujący pożywienie, pozostali wierni zwyczajom swego narodu, lecz nie przekraczali dozwolonej granicy. Zwrócenie się o pomoc do Samarytanina lub wyświadczenie mu jakiejś przysługi nie przychodziło na myśl nawet uczniom Chrystusa. Jezus spocząwszy przy studni, był osłabiony z głodu i pragnienia. Trwająca od rana podróż była uciążliwa, a obecnie słońce południa mocno dawało się we znaki. Pragnienie potęgowało się jeszcze na myśl 0 zimnej, orzeźwiającej wodzie, będącej tak blisko, której jednak nie mógł zaczerpnąć, ponieważ nie posiadał sznura, ani dzbana, a studnia była głęboka. Podzielał los zwykłego człowieka, dlatego i teraz siedział, oczekując, aż ktoś nadejdzie, aby zaczerpnąć wody. W pewnej chwili zbliżyła się do studni niewiasta samarytańska 1 nie będąc świadoma obecności Jezusa napełniła swój dzban wodą. Gdy miała wracać, Jezus poprosił ją o wodę do picia. Takiej uprzej-^ mości nie odmówiłby nikt pochodzący ze Wschodu, ponieważ woda była zwana tu „darem Bożym". Ofiarowanie wody spragnionemu podróżnemu uważane było za obowiązek tak święty, że Arabowie na pustyni gotowi byli zboczyć ze swej drogi, aby go spełnić. Nienawiść jaka istnia- 130 ła pomiędzy Żydami a Samarytanami, hamowała- niewiastą w wyświadczeniu uprzejmości Jezusowi, lecz Zbawiciel szukał klucza do jej serca i z taktem wypływającym z Boskiej miłości, poprosił ją o przysługę. Uprzejma propozycja mogła być odrzucona, lecz zaufanie budzi również zaufanie. Król niebios nawiedził tę zbłąkaną duszę prosząc o przysługę z jej rąk. Ten, który stworzył oceany, panował nad głębinowymi wodami, który otwierał źródła i ziemskie kanały, odpoczywał teraz zmęczony przy studni Jakuba i nawet w tak nikłej sprawie, jak łyk wody był uzależniony od uprzejmości cudzoziemki. Niewiasta wiedziała, że Jezus jest Żydem. W swym zdumieniu zapomniała spełnić Jego prośbę, lecz chciała wiedzieć dlaczego się do niej zwracał. , Jakoż ty, Żyd, powiedziała, żądasz ode mnie napoju, od niewiasty Samarytanki?". Na to odpowiedział Jezus: „Gdybyś wiedziała ten dar Boży i kto jest ten coc mówi: daj mi pić, ty byś go prosiła, a dałby ci wodę żywą". Dziwisz się, że proszą cię o tak małą przysługę, jak łyk wody ze studni u twych stóp. Gdybyś poprosiła Mnie dałbym ci do picia wodę życia wiecznego. Niewiasta nie zrozumiała słów Chrystusa, wyczuła jednak ich uroczyste znaczenie. Wtedy też zmieniła swój lekki, żartobliwy sposób postępowania. Sądząc, że Jezus miał na myśli studnię, która się przed nim znajdowała, odezwała się: „Panie, nie masz i czem naczerpnąć, a studnia jest głęboka skądże tedy masz Tę wodę żywą? Izażeś jest większy niżeli ojciec nasz Jakub, który dał nam tę studnię i sam z niej pił?" Niewiasta widziała przed sobą jedynie spragnionego wędrowca, zmęczonego droga i zakurzonego, a w myśli porównywała go z szanownym patriarchą Jakubem. Podzielała naturalnie przekonanie, że żadna inna studnia nie dorówna tej, którą założyli ojcowie. Patrzyła wstecz ku ojcom i w przyszłość, obiecującą przyjście Mesjasza, podczas gdy Nadzieja jej ojców, sam Mesjasz stał przy niej, a ona Go nie rozpoznała. Ile dusz we współczesności stoi w pobliżu żywego źródła, a nie zdając sobie z tego sprawy, ogląda się za wielu oddalonymi źródłami z wodą żywą! „Nie mów w sercu swym- kto wstąpi na niebo? to jest Chrystusa na dół sprowadzić albo kto zstąpi do przepaści to jest Chrystusa od umarłych wyprowadzić... Blisko ciebie jest słowo w ustach twoich i w sercu twojem... Że jeślibyś usty wyznał Pana Jezusa i uwierzyłbyś w sercu twojem, że Go Bóg z martwych wzbudził, zbawiony będziesz" (Rzym. 10,6—9). Jezus nie od razu odpowiedział na zapytanie dotyczące Jego Samego, lecz rzekł z uroczystą powagą: „Każdy, kto pije tę wodę zasię będzie pragnął; lecz ktoby pił one wodę, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, ale ta woda, którą ja mu dam, stanie się w nim studnią wody wyskakującej, ku żywotowi wiecznemu" (Jan 4,11—14). 131 Każdy, kto gasi swoje pragnienie przy źródłach na tym świecie znowu zapragnie. Wszędzie przejawia się niezadowolenie ludzi, ponieważ każdy człowiek tęskni za czymś, co by zaspokoiło potrzebę jego duszy. Jest tylko jeden, który jest władny sprostać temu pragnieniu. „Pragnieniem wszystkich narodów" i potrzebą świata jest Chrystus. Łaska Boga, której jest dysponentem jest wodą życia, oczyszczającą i pokrzepiającą duszę. Jezus nie propaguje idei, że jeden łyk wody życiav wystarczy temu, • kto ją pije. Ten kto chociaż raz zakosztował- miłości Chrystusa, stale będzie jej pragnął — lecz nie będzie już niczego innego poszukiwać. Bogactwa zaszczyty i przyjemności tego świata nie będą go nęciły. Stałym zawołaniem jego duszy jest: Więcej Ciebie! Ten kto objawił duszy ludzkiej ową potrzebę, czeka na to, aby zaspokoić jej głód i pragnienie. Chociaż zawodzą wszelkie ludzkie źródła i rachuby; chociaż cysterny opróżnią się a zbiorniki wody wyschną. Odkupiciel pozostanie zawsze niewyczerpanym źródłem. Możemy pić_ bez ustanku, a wciąż znajdziemy dopływ świeżej wody. Każdy, w kim zamieszkał Chrystus, nosi w sobie źródło błogosławieństwa — „studnię wody wyskakującej ku żywotowi wiecznemu". Z tej studni może czerpać siły i łaskę, wystarczające dla zaspokojenia wszystkich jego potrzeb. Gdy Jezus mówił o żywej wodzie, niewiasta przyglądała Mu się-z pełną zdziwienia uwagą, gdyż wzbudził jej zainteresowanie i spowodował tęsknotę za darem, o którym mówił. Zrozumiała, że woda, o jakiej/ mówił, nje była wodą ze stuchii Jakuba, gdyż tę wodę piła stale i wciąż jej pragnęła. .,Panie", rzekła, „daj mi tej wody,/abym nie pragnęła, ani tu czerpać chodziła". Teraz Jezus nagle zmienił temat rozmowy. Zanim ta dusza będzie mogła otrzymać dar, którym pragnął ją obdarzyć, powinna poznać swe grzechy i uznać swego Zbawiciela. Chrystus rzekł do niej: „Idź zawołaj męża swego i przyjdź tu". Niewiasta odpowiedziała: „Nie mam męża" i usiłowała uniknąć dalszych pytań na ten temat. Ale Zbawiciel mówił dalej: „Dobrześ rzekła: nie mam męża, gdyż pięciu mężów miałaś, a teraz ten którego masz, nie jest mężem twoim; toś prawdę powiedziała". Niewiasta zadrżała. Tajemnicza ręka odwracała karty księgi jej życia, ujawniając to, co chciałaby na zawsze ukryć. Kim mógł być Ten, który potrfił czytać tajemnice jej życia? Nawiedziły ją myśli o wiecz.- ności, o sądzie ostatecznym, kiedy wszystko, co teraz jest ukryte — zostanie ujawnione. Tak oto zostało obudzone jej sumienie. %.' Nie była w stanie niczemu zaprzeczyć, lecz usiłowała uniknąć wszelkiej rozmowy na temat tak dla niej nieprzyjemny. Powiedziała z głęboką- czcią: „Panie widzę żeś ty jest prorok". Potem chcąc uciszyć sumienie, zaczęła mówić o sprzecznościach nękających religię. Je- 132 żeli był to prorok z pewnością będzie mógł wyjaśnić jej sprawy, które od tak dawna były' przedmiotem sporów. Jezus cierpliwie pozwalał jej skierować rozmowę na pożądane przez nią tory. Pomimo to czekał na okazję, aby móc znów wkroczyć ze słowem prawdy do jej serca. ,,Ojcowie nasi na tej górze chwalili Boga", rzekła, „a wy powiadacie, że Jeruzalem jest miejscem kędy przyzwoita chwalić". Przed ich oczami wznosiła się Góra Garizim. Świątynia znajdująca się tam uległa zniszczeniu, a jedynie ołtarz ocalał. To miejsce modlitwy stanowiło przedmiot sporu między Żydami i Samarytanami. Wielu z przodków tego narodu należało niegdyś do Izraela, lecz ze względu na grzechy, Bóg oddał ich pod panowanie pogańskiego narodu. W ciągu długich pokoleń zmieszali się z bałwochwalcami, których religia stopniowo skaziła ich własną. Twierdzili, co prawda, że ich bóstwa służyły jedynie po to, aby przypominać im żywego Boga, Władcę wszechświata, niemniej jednak zaczęli czcić rzeźbione wizerunki. Gdy za czasów Ezdrasza podjęta została odbudowa świątyni w Jeruzalem. Samarytanie chcieli łącznie z Żydami, wziąć udział w tym dziele. Odmówiono im jednak tego przywileju i od tego czasu datowała się wzajemna wrogość między tymi narodami. Samarytanie wybudowali konkurującą świątynię na górze Garizim, w której modlili się według obrządku Mojżeszowego, jakkolwiek nie zrezygnowali całkowicie z bałwochwalstwa. Lecz spotkały ich nieszczęścia, w czasie których świątynia została zniszczona przez wrogów i zdawało się, że ciąży na nich przekleństwo. Pomimo tego trwali przy swoich tradycjach i formach wyznawania wiary. Odmówili uznania świątyni w Jeruzalem za dom Boży i me pogodzili się z tym, że żydowska religia była lepsza od ich własnej Odpowiadając kobiecie Jezus rzekł: „Ni'ewiasto, wierz mi, iż idzie godzina, gdy ani na tej górze, ani w Jeruzalemie nie będziecie chwalić Boga. Wy chwalicie co nie wiecie, a my chwalimy co wiemy, albowiem zbawienie jest z Żydów". W ten sposób dowiódł jej, że wolny jest od przesądów, jakie cechowały Żydów w stosunku do Samarytan. Teraz postanowił że pokona te uprzedzenia. Wspominając o fakcie, że wiarę Samarytan skaziło bałwochwalstwo, Jezus podkreślił, że wief-" kie prawdy o odkupieniu zostały objawione Żydom, i że z ich środowiska miał wyjść Mesjasz. W Piśmie - Świętym Żydzi otrzymali wyraźne wskazówki o Istocie Boga i o zasadach Jego panowania. Jezus zaliczył Siebie do Żydów, którym Bóg objawił wiedzę o Nim. Chrystus pragnął wznieść myśli Swojej słuchaczki ponad zagadnienia formalno-polemiczne. Dlatego powiedział: „Idzie godzina i teraz jest, gdy prawdziwi chwalcy będą chwalić Ojca w duchu i w prawdzie, bo i Ojciec takowych' szuka, którzy by go chwalili. Bóg jest duch, a ci którzy go chwalą px>winni go chwalić w,duchu i wprawdzie". 133 W tej wypowiedzi zawiera się i ta prawda, którą • Jezus odkrył Nikodemowi, mówiąc: „Jeśli się kto nie narodzi znowu, nie może widzieć królestwa Bożego" (Jan 3,3). Nie tylko przebywanie na wysokiej górze lub w kościele stwarza łączność z niebem. Religia nie może być sprowadzona do zewnętrznych form ł ceremonii; jedynie religia przychodząca od Boga, jest tą, która prowadzi do Niego, i jeżeli pragniemy służyć Mu we właściwy sposób, musimy się narodzić z Ducha Świętego. W taki to sposób oczyścimy nasze serca i odnowimy ducha, pozyskując zdolność poznawania i miłowania Boga. Religijność .wzbudzi w nas dobrowolne posłuszeństwo wszystkim Jego wymaganiom. Na tym właśnie polega szczere wyznawanie wiary. Duch Święty czuwa nad każdym szczerze modlącym się i taka modlitwa przyjemna jest Bogu. Wszędzie tam, gdzie dusza wyrywa się do Boga, widoczna się staje praca Ducha Świętego, a Bóg objawia tej duszy swoją obecność. Takich czcicieli Bóg pragnie i spośród nich ustanawia Swych synów i córki swoje. Słowa Chrystusa wypowiedziane do rozmawiającej z Nim 'kobiety wywarły silne wrażenie, ponieważ nie słyszała ich ani od swoich, ani . też od żydowskich kapłanów. Teraz w miarę tego, jak przed jej oc^a-mi zaczai się przesuwać obraz dawnego jej życia zaczynała rozumieć całą jego nicość. Jej dusza poddała się pragnieniu, którego wody ze, źródła w Sychar nie byłyby w stanie zaspokoić. Nikt z tych, co dotąd się z nią kontaktowali, nie obudził w niej pragnień wyższego rzędu. Jezus przekonał ją, że odczytał tajemnice jej życia, ale mimo to czuła teraz, że był On jej przyjacielem, że się nad nią litował ^i otoczył miłością. Jakkolwiek sama niewinność Jego obecności sprzeciwiała się jej grzechowi nie wyrzekł ani słowa wyrzutu, mówiąc o Swym uświęceniu, które mogło odnowić jej duszę. Stopniowo w niewieście zaczęło się kształtować przekonanie dotyczące osoby Chrystusa. W jej umyśle zrodziło się pytanie, czy nie jest to tak dawno oczekiwany Mesjasz? Dlatego też odezwała się znowu: „Wiem, że przyjdzie Mesjasz, którego zo-wią Chrystusem, a gdy Ten przyjdzie oznajmi nam wszystko". Jezus odpowiedział: „Jam jest ten, który z Tobą mówię". Gdy niewiasta usłyszała te słowa wiara wypełniła jej serce i uznała cudowną wieść spływającą do niej z ust Boskiego Nauczyciela. W kobiecie tkwił, umysł zdolny do oceniania wypadków. Interesując się Pismem Świętym, była przygotowana do przyjęcia najbardziej wzniosłego objawienia, a Duch Święty przygotował jej umysł do przyjęcia światła prawdy. Czytała obietnicę zawartą w Starym Testamencie. „Proroka z pośrodku ciebie z braci twej jakom ja jest, wzbudzi tobie Pati, Bóg twój; onego słuchać będziecie" (5 Mojż, 18,15). Bardzo starała się zrozumieć to proroctwo, dlatego też światło zaczęło rozjaśniać jej umysł. Takie - pojęcia, jak woda życia i duchowe życie, którymi 134 Chrystus obdarza spragnione dusze, zapadały do jej serca, gdyż Duch Pana pracował nad nią. ' Takiego szczerego oświadczenia Chrystus nie mógłby złożyć prawowiernym Żydom, bowiem w stosunkach z nimi zachowywał znacznie większą rezerwę. Chrystus prosił uczniów, aby nie ujawniali Żydom tego, co powiedział tej niewieście, a czego dotąd przed nimi nie wypowiedział. Jezus zdawał sobie sprawę z tego, że kobieta zrobi użytek ze swojej świadomości w ten sposób, -że nakłoni innych do udziału w roztaczanej przez Niego łasce. Po swoim powrocie, uczniowie byli zdziwieni widokiem Mistrza, rozmawiającego z niewiastą. Nie tknął wody, której tak pragnął, ani przyniesionego przez uczniów pożywienia. Po odejściu kobiety ucznio—' wie namawiali Go do jedzenia. Był jednak milczący i pogrążony w rozmyślaniach. Twarz Jego promieniała i uczniowie obawiali się przerwać Jego obcowanie z niebem. Wiedzieli jednak że jest osłabiony i zmęczony i że ich obowiązkiem było przypomnieć Mu o Jego ludzkich potrzebach. Jezus docenił ich przywiązanie i rzekł: „Mam ga pokarm ku jedzeniu, o którym wy nie wiecie". Uczniowie zastanawiali się nad tym, kto mógł Mu przynieść jedzenie, lecz On im wytłumaczył: „Mójci jest pokarm, abym czynił wolę tego, który mię posłał, a dokonał sprawy jego" (Jan 4,34). Jezus cieszył się, że Jego słowa rozbudziły sumienie kobiety. Widział, że piła wodę życia i przez to Jego własny głód oraz pragnienie zostały zaspokojone. Spełnienie misji zleconej przez niebo, dodało Zbawicielowi sił w pełnieniu dzieła i wzniosło Go ponad potrzeby ludzkie. Dostarczenie posługi dla duszy spragnionej prawdy było dla Niego ważniejszą sprawą niż jedzenie i picie. Było to dla Niego pocieszeniem i pokrzepieniem. Dusza jego żyła potrzebą rozsiewania łaski. Nasz Zbawiciel pragnął uznania. Był spragniony życzliwości i miłości tych, których odkupił Swą własną krwią. Nie dającym się wypowiedzieć pragnieniem było, aby przychodzili do Niego — do źródła ich życia. Jak matka czeka na uśmiech swego małego dziecka, potwierdzający narodziny inteligencji, tak Chrystus oczekiwał na oznaki wdzięcznej miłości, która, świadczyłaby o narodzeniu duchowego życia człowieka. Niewiastę ogarnęła radość, gdy słuchała słów Chrystusa. Cudowne objawienie obudziło w niej głębokie wzruszenie. Zostawiając naczynia z wodą, wróciła do miasta, aby zanieść wieść innym. Jezus wiedział, dlaczego poszła. Pozostawienie naczyń z wodą było nieomylnym znakiem wrażenia, jakie wywarły na niej Jego słowa. W jej duszy- zrodziło się poważne pragnienie otrzymania wody życia; zapomniała o celu przyjścia do studni i o pragnieniu Zbawiciela, które miała zamiar zaspokoić. » 135 Z sercem wypełmonjm radością przyspieszyła kroku, aby podzielić się. z innymi drogocenmm światłem które ją oświeciło Pójdźcie oglądajcie człowieka, który mi powiedział wszystko comkolwiek uczyniła powiedziała do ludzi w mieście „Czy to me jest Chrystus7 Jej słowa wzrusz>ły serca Twarz kobiety nabrała nowego wyrazu a cały jej wygląd bjł zmieniony Wszyscy pragnęli zobaczyć Jezusa „Przetoz wjszh z miasta i przyszli do Niego Jezus siedział wciąż prz> studni i spoglądał na roztaczające się przed Nim łany zboża których delikatna zieloność skąpana była w złocie promieni słonecznych Zwracając uwagę uczniów na ten widok Jezus uzjł go jako symbolu , Izaz wy nie mówicie ze są jeszcze cztery miesiące a żniwo przjjdzie? Otóż powiadam wam podnieście ocz\ wasze, a przypatrzcie się krainom, zec już białe są ku zmwu' Mówiąc to, Jezus patrzył w kierunku grupy ludzi, zbliżającej się do studni Pozostawało cztery miesiące do żniw, lecz tu bjło żniwo gotowe dla żniwiarza „A kto zme, mówił dalej, bierze zapłatę i zbiera owoce do .żywota wiecznego, aby i ten który sieje radował się wespół i ten który zme Albowiem w tem prawdziwe jest ono przysłowie ze mszy jest, który sieje, a mszj który zme" Chrystus miał na myśli służbę należną Bogu ze strony tych którzy otrzymali Ewangelię Powinni bjc żywymi wyrazicielami Jego woli Bóg wymaga ich osobistego służenia Mu Toteż zarówno siejąc, jak i znać, wykonujemy pracę dla Boga Jeden rozsiewa nasiona, drugi zbiera plony i zarówno siewca, jak i żniwiarz otrzymują swoją zapłatę I wspólnie się cieszą z nagrody otrz>mane°j za swój trud. Jezus, rzekł do uczniów Jam was posłał ząc to około czegoscie wy nie pracowali insic pracowali a wyście weszli w pracę ich" Chrystus mówił tu o wielkich zgromadzeniach, jakie miały odbyć się w Zielone Święta Przypomniał tym sposobem ze zgromadzenia te nie będą wynikiem ich pracy wejdą na grunt przygotowany przez innych Już od upadku Adama Chrjstus dokonywał posiewu słowa tylko w sercach Swych wybranych sług, aby oni ze swej strony, siali je w ludzkich sercach A niedostrzegalna, wszechpotężna siła pracowała cicho lecz skutecznie, przygotowując żniwa Rosa, deszcz i słonce boskiej łaski wzmacniały i odżywiały nasiona prawdy Chrystusowi przypadło nawilżenie tych nasion Swą własną krwią Jego uczniom nadany został przywilej wykonywania pracy wspólnie z Bogiem Stali się współpracownikami Chrystusa oraz świętych mężów, żyjących w dawnych czasach Podczas zesłania Ducha Świętego w Zielone Święta tysiące ludzi nawróciło się w jednym dniu Był to wynik zasiewu Chrystusa, zbiory Jego pracy W słowach wypowiedzianych do kobiety przy studni, posiane zostało dobre nasienie, które przyniosło szybkie zbiory Samarytanie przyszli, •• 136 wysłuchali Jezusa i uwierzyli w Niego Gromadząc się przy Nim u studni zasypywali Go pytaniami i uzyskiwali wyjaśnienie wielu spraw dotąd dla nich mejasnjch W miarę wysłuchiwania słów Jezusa ich zakłopotanie 'ustępowało Stanowili podobieństwo ludzi, którzy w ciemności dostrzegali nagle promień światła, zanim jeszcze dostrzegli nastający dzień Lecz ta krotka rozmowa nie zaspokoiła Samarytan Bardzo zapragnęli ab\ cudowny Nauczjciel mógł powiedzieć więcej i ab\ Jego słów posłuchali ich przyjaciele Zaprosili Go więc do swego miasta, a Chrystus pozostał w Samaru przez dwa dni i wielu uwierzyło w Niego Faryzeusze gardzili prostotą Jezusa Nie przyjmowali do wiadomości cudów czymon\ch przez Niego i żądali dowodu, ze jest Synem Bożym Samarytanie natomiast me żądali od Niego potwierdzeń, nie czynił wsiod nich cudów z wyjątkiem ujawnienia kobiecie przy studni tajemnic jej życia Mimo tts wielu przjjęło Go W nowo doznanej radości mowih do niewiasty „Już nie dla twojej powieści wierzymy, albo- wiemesmy sami słyszeli i wiemv, ze ten jest prawdziwie Zbawiciel świata Chrystus ' ^ Samarytanie wierzyli, ze Mesjasz miał przyjść me tylko jako Odkupiciel Z\dow, lecz całego świata. Duch Święty oznajmił przez Mojżesza Jego przyjście jako proroka zesłanego przez Boga Przez Jakuba było oznajmione, ze w Nim powstanie zbór narodów a Abraham głosił ze w Nim będą błogosławione wszystkie narody ziemi Na tj cli wyrokach Pisma Świętego Samarytanie opierali swą wiarę w Me-sja^za Fakt ze Zj dzi złą interpretowali nauki ostatnich proroków, łącząc z pierwszym Drzyj sciem wszystkie atrybuty chwały Jego powtórnego przyjścia, doprowadził Samarytan do odrzucenia Pisma Świętego, z wyjątkiem tego, co objawione zostało przez Mojżesza Ponieważ Zbawiciel przekreślił tę fałszjwą- interpretację, wielu przyjęło również późniejsze proroctwa oraz słowa samego Chrystusa dotyczące królestwa Bożego _ Jezus przystąpił do usuwania barier jakie istniały między Żydami i poganami oraz zaczął wygłaszać obietnicę uniwersalnego zbawienia Pomimo ze był Z\dem chętnie przebywał wśród Samarytan lekceważąc faryzeuszowskie zwyczaje Swego narodu i wbrew przesądom przyjmował gościnę u pogardzanych Samarytan Sypiał pod ich dachem i jadł przy ich stole dzieląc z nimi pożywienie, przegotowane i podane ich rękami, nauczał na ulicach ich miast, traktując ich z największą łagodnością i szacunkiem W Jerozolmskiej świątyni dziedziniec oddzielony bjł niską ścianą od pozostałych części świętego gmachu Na tej ścianie znajdowały się napisy w rożnych językach ostrzegające, ze tjlko Żydom dozwolone jest przekraczanie tej granicy. Gdyby innowierca ośmielił się przekroczyć wewnętrzne ogrodzenie, .sprofanowałby świątynię i zapłacił- 137 by za to życiem. Ale Jezus, który dał początek świątyni i odprawianemu w niej nabożeństwu przyciągnął do Siebie pogan siłą ludzkiej życzliwości, gdyż Jego boska łaska obiecywała im zbawienie odrzucane przez Żydów. Pobyt Jezusa w Samarii okazał się błogosławieństwem dla uczniów pozostających wciąż jeszcze pod wpływem żydowskiej zewnętrznej pobożności. Uważali, że lojalność wobec własnego narodu nakazywała im wrogość względem Samarytan,'toteż dziwiło zachowanie Chrystusa. Nie mogli jednak odmówić pójścia za Jego przykładem i przez dwa dni przebywania w Samarii wierność dla Niego nakazywała jm panować nad przesądami, jakkolwiek w sercu pozostawali nadal nieprzejednani. 2 trudem przychodziło im zrozumieć, że lekceważenie i nienawiść należy zastąpić litością i życzliwością. Dopiero po wniebowstąpieniu Pana, Jego nauka wróciła do nich już w nowym świetle. Po wylaniu na nich Ducha Świętego uczniowie przypominali sobie poglądy Chrystusa, Jego słowa, szacunek i łagodność z jakimi traktował tych pogardzanych obcokrajowców. Gdy Piotr przyszedł, aby nauczać w Samarii wprowadził do swej pracy tego samego ducha. Jan, powołany do pracy w Efezie i Smyrnie, przypomniał sobie doświadczenie w Sy-chem i serce jego wypełniło się wdzięcznością dla Nauczyciela, który przewidział trudności, z jakimi będzie musiał się spotykać i Swym własnym przykładem okazał mu pomoc. Zbawiciel prowadzi stale pracę na wzór tej, która skłoniła Go do ofiarowania kobiecie z Samarii wody .życia. Ci, którzy uważają się za Jego naśladowców, mogą gardzić wyrzutkami V- unikać ich towarzystwa, lecz ani okoliczności urodzenia, ani narodowość ani warunki życia nie odwrócą miłości Chrystusa od ludzkich dzieci. Do każdej duszy — niezależnie jak grzesznej — Jezus mówi: gdybyś Mnie prosiła, dałbym ci wodę żywą. Rozpowszechniania Ewangelii nie można ograniczyć do szeregu nielicznych wybrańców, uważających prawdopodobnie, że czynią zaszczyt przyjmując ją. Ta nauka powinna się stać własnością ogółu. Wszędzie, gdzie istnieją serca gotowe na przyjęcie prawdy,,Chrystus gotów jest objawić swoją naukę. Objawia im Ojca i naucza modlitwy, którą ten Ojciec gotowy jest przyjąć, czytając w ludzkich sercach. W stosunku do tych ludzi nie stosuje On przypowieści, lecz mówi jak do niewiasty samarytańskiej: „Jam jest ten, który z tobą mówię.".-• • Jezus usiadł przy studni w drodze z Judei, gdzie Jego działalność nie miała przynieść dużych owoców. Nie uznali Go kapłani i rabini, a nawet zaliczający siebie do Jego wiernych nie zdołali poznać Jego Boskich cech. Jezus był osłabiony i zmęczony nie pominął jednak okazji, by przemówić do niewiasty, jakkolwiek było ona cudzoziemką, obcą Izraelowi i żyjącą w otwartym grzechu. 138 Zbawiciel nie czekał, aż się zbierze większy tłum- słuchaczy. Często rozpoczynał naukę, mając koło Siebie zaledwie kilku ludzi, lecz powoli przechodnie zatrzymywali'się, aby posłuchać, aż wreszcie zbierał się tłum, który z podziwem i obawą słuchał słów Boskich, komuniko- i wanych za ' pośrednictwem wysłanego z niebios Nauczyciela. Słudzy Boży, działający w imieniu Chrystusa nie powinni zważać na liczebność zgromadzenia. Może się zdarzyć, że wystarczy gdy chociaż tylko jederj człowiek słucha nauki, ale też nikt nie jest w stanie przewidzieć, jak daleko będzie sięgał jego wpływ. Nawet uczniom Chrystusa zdawało się, że Zbawicielowi nie opłaci się tracić czasu dla niewiasty z Samarii. Lecz Jezus rozmawiał z nią poważniej i z większą gorliwością, niż z królami, radcami lub wysokimi kapłanami. Nauka, jakiej Jezus udzielił niewieście samarytańskiej została zaniesiona do - najodleglejszych zakątków świata. Niewiasta samarytańska, po spotkaniu Zbawiciela, przyprowadziła do Niego innych, stając się przez to bardziej czynnym misjonarzem niż Jego uczniowie. Uczniowie nie spostrzegli w Samarii niczego, co by miało wskazywać, że stanowi ona podatny grunt dla ich nauki. Nie dostrzegli też warunków dogodnych dla zebrania dojrzałego żniwa. Uwagę skierowali na wielkie dzieło, które miało być dokonane w przyszłości i przez to nie zauważyli, że tuż koło nich wyrosły plony, które należy zbierać. Tymczasem za pośrednictwem wzgardzonej przez nich niewiasty całe miasto przybyło, aby słuchać nauki. To ona przyniosła światło swym współwyznawcom. Niewiasta ta jest przykładem żywej wiary w Chrystusa. Każdy prawdziwy uczeń przychodzi do Królestwa Bożego jako misjonarz. Ten, kto pije wodę życia, staje się sam źródłem życia. Odbiorca staje się dawcą. Łaska Chrystusa w duszy człowieka jest jak źródło na pustyni bijące, które odświeża swym chłodem wszystkich, aby skłonić znajdujących się blisko zagłady do skosztowania wody życia. ROZDZIAŁ XX » „Jeśli nie ujrzycie znamion i cudów' (Jan 4,43-54) /Galilejczycy, powracający z obchodów świąt wielkanocnych przy-VJniesh wiadomość o cudownych czynach Chrystusa Osąd Jego działalności dokonany przez starszyznę w Jeruzalemie przywiódł Go do Galilei Wielu ludzi ubolewało nad zniewagą świąt} m oraz chciwością i arogancją kapłanów Ludzie mieli nadzieję ze człowiek który zmusił przywódców do ucieczki był dawno oczekiwanym Oswobodzicielem. Teraz zaczęły naphwac wiadomości, które zdawały się potwierdzać najwspanialsze przewidywania Rozeszła się wiadomość ze prorok ogłosił, iż jest Mesjaszem Lecz mieszkańcy Nazaretu nie wierzyli w ISuego Dlatego tez w drodze do Kany Jezus nie wstąpił do Nazaretu, oświadczając uczniom, ze żaden prorok nie znajdzie uznania we własnym kraju Ludzie sądzą innych na podstawie dostępnej im zdolności oceniania Ograniczeni i przywiązani do spraw ziemskich, oceniali Chrystusa według kryteriów Jego niskiego pochodzenia, skromności odzienia i rodzaju wykonywanego zajęcia Nie potrafili ocenie czvstosci Jego nieskażonego -przez grzech ducha. Wiadomość o powrocie Chrystusa do Kany szybko rozniosła się po całej Galilei, prz> nosząc nadzieję cierpiącym i zrozpaczonym W Ka-pernaum wiadomość ściągnęła uwagę Żyda szlachetnego pochodzenia dworzanina królewskiego Syn Jego cierpiał na chorobę, która zdawała się bjc nieuleczalną Lekarze orzekli, ze jest skazanv na śmierć lecz Ojciec, słysząc o Jezusie postanowił udać się do Niego i prosie o pomoc. Dziecko było bardzo słabe i obawiano się, ze me dożyje powrotu ojca lecz dworzanin czuł, ze musi osobiście przedstawić swą sprawę, mając nadzieję, ze prośba ojca wzbudzi współczucie Wielkiego Lekarza. Po przybyciu do Kany znalazł Chrystusa otoczonego tłumem ludzi. 140 Ze ściśniętym sercem przeciskał się przez tłum, aby stanąć przed Zbawicielem Jego wiara zachwiała się, gdy ujrzał przed sobą biednie odzianego człowieka zakurzonego i zmęczonego podrożą Ogarnęło go zwątpienie cz\ istotnie człowiek ten jest w stanie uczynić to, o co chciał Go prosie jednak uzyskał rozmowę z Chrystusem, przedstawił Mu swą sprawę i błagał Zbawiciela aby udał się z nim do jego domu Zmartwienie dworzanina znane bvło Jezusowi zanim ten opuścił swój dom Jezus wiedział również o tym, ze ojciec w duszy swej uwarunkował możliwość .uwierzenia w Niego Miał Go mianowicie uznać za Mesjasza t\lko wtedy, kiedy stanie się zadość jego prośbie Gdy dworzanin stał dręczony niepewnością Jezus rzekł „Jeśli me ujrzycie znamion i cudów me uwierzycie Pomimo oczywistości wszelkich dowodów, ze Jezus był Chrystusem, dworzanin uzależniał swą wiarę w Niego od spełnienia swej prośby Zbawiciel porównał tę, nacechowaną wątpliwościami niewiarę ze szczerą wiarą Samarytan którzy me żądali ani cudu, ani znaku Jego słowo i wszechobecnosc znaku Boskosci, miało przekonującą moc, która zjednywała ich serca Chrystus bolał nad tym, ze Jego własny naróJ, któremu dano święte przepowiednie, nie usłuchał głosu Boga przemawiającego przez Swego Syna Jednakże dworzanin posiadał w sobie pewną dozę wiary, bowiem prz\ szedł prosie o cos, co stanowiło dla niego najcenniejsze dobro Jezus miał do zaofiarowania większe dao zapragnął nie tylko uzdrowić dziecko ale uczynić dworzanina i jego domowników uczestnikami błogosławionego dzieła zbawienia a w Kapernaum które miało stać się niebawem miejscem Jego własnej działalności rozniecić nowe światło Jednakże dworzanin powinien był zdać sobie sprawę ze swoich potrzeb zanim przybył prosie o łaskę Tak jak inni członkowie jego narodu interesował się Jezusem tylko z osobistych pobudek Wielu Zjdów liczyło na pozyskiwanie korzyści tworzonych specjalną mocą Chrystusa i od ich otrzymania uzależniali swą wiarę Nie zdawali sobie sprawy ze swych duchowych ułomności oraz nie ujawniali potrzeby pozyskiwania Bożej łaski Słowa Jezusa jak błjsk światła, obnażały serce dworzanina Zrozumiał, ze motywy, które go pchnęły na drogę poszukiwania Chrystusa były motywami egoistycznymi Ujrzał swoją chwiejną wiarę w prawdziwym świetle W głębokiej rozterce pojął,^ ze jego wątpliwości mogą kosztować życie s>na Wiedział, ze znajduje się w obecności Kogoś, kto potrafi czjtac myśli i dla którego wszytko jest możliwe "Szarpany udręką zawołał ,Pame zstąp pierwej, nim umrze dziecię moje Jego wiara wzruszyła Chrystusa, jak wzruszyła Go wiara Jakuba, gdy walcząc z aniołem zawołał „nie puszczę cię, aż mi będziesz błogosławił (l Mojz 32,26) Podobnie jak w przypadku Jakuba, Chrjstus me mógł uwolnić sje, 141 od duszy, która lgnęła do Niego, zanosząc błaganie w swojej wielkiej potrzebie. „Idź, syn twój żyje", rzekł. Dworzanin odszedł ze spokojem i radością w sercu, jakich nigdy nie zaznał wcześniej, gdyż nie tylko uwierzył w to, że syn jego będzie uzdrowiony, ale zrozumiał też, iż Chrystus jest Zbawicielem. O tej samej godzinie ci, którzy czuwali w Kapernaum przy chorym dziecku, zauważyli nagłą i tajemniczą zmianę. Cień śmierci ustąpił . z udręczonej twarzy. Na miejsce gorączkowych wypieków pojawiły się delikatne rumieńce, świadczące o powrocie do zdrowia. W zamglonych oczach pojawił się blask inteligencji, a wycieńczone ciało odzyskało siły. Choroba nie pozostawiła na dziecku żadnego śladu. Jego spalone gorączką ciało nabrało miękkości, zwilżyło się potem i dziecko pogrążyło się w spokojnym śnie. Gorączka opuściła je w najgorętszej porze dnia. Rodzina była zdumiona, a jej radość była wielka. Kana była położona niedalciko od Kapernaum i dworzanin po swej rozmowie z Chrystusem, mógłby powrócić jeszcze przed wieczorem do domu.' Nie śpieszył się jednak ze swoim powrotem i dopiero następnego ranka znalazł się w Kapernaum. Był to jednak niezwykły powrót! Kiedy dworzanin wyruszał na poszukiwanie Jezusa, serce jego obarczało zmartwienie. Zdawało mu się, że słońce piecze w okrutny sposób, a śpiew ptaków brzmi szyderczo. Jego powrotnej drodze towarzyszyło zupełnie inne odczucie. Cała natura przybrała teraz inny wygląd, a on sam również na wszytko patrzał innymi oczami. Gdy szedł w ciszy wczesnego poranka, zdawało mu się, że cała natura chwali Boga wraz z nim. Kiedy znajdował się jeszcze -w dużej odległości od domu, wyszła mu na spotkanie służba, chcąc zakomunikować dobrą nowinę i zdjąć z niego ciężar, który ich zdaniem — musiał przytłaczać. Słuchając wiadomości, nie wyraził zdziwienia, lecz z niepojętym dla nich zainteresowaniem dopytywał o godzinę, w której nastąpiła poprawa u dziecka. Odpowiedzieli mu na to: „Wczoraj o siódmej godzinie ' gorączka ustąpiła". O tej właśnie godzinie utwierdziła się wiara ojca, który usłyszał: „Twój syn żyje". Był to moment, w którym łaska Boga nawiedziła umierające dziecko. Ojciec pośpieszył, aby powitać syna. Przycisnął go do serca, jak zmartwychwstałego i długo dziękował Bogu za cudowne uzdrowienie. Dworzanin zapragnął teYaz dowiedzieć się czegoś więcej o Chrystusie. Gdy później przysłuchiwał się naukom Chrystusa, on i wszyscy jego domownicy stali się Jego uczniami. Smutne przeżycie dało w efekcie nawrócenie całej rodziny. Wiadomość o cudzie rozeszła się po kraju, w Kapernaum, gdzie dokonało się tyle wielkich dzieł, przygotowana została droga do osobistej pracy Chrystusa. Ten, który obdarzył Swoim błogosławieństwem dworzanina z Kapernaum, nie mógłby odmówić go i nam. Często na podobieństwo stra-142 pionego ojca, szukamy pomocy Jezusa w różnych ziemskich sprawach, i dopiero po jej uzyskaniu zaczynamy darzyć go ufnością. Zbawiciel pragnie udzielić nam większych łask niż te, o które Go prosimy. Opóźnia on nieraz odzew na nasze prośby, chcąc wytknąć niegodziwość naszych serc oraz ukazać wieiką potrzebą łaski, jaką odczuwamy. Wy- Tnaga od nas odrzucenia egoizmu w imię którego zwracamy się do Niego. Uznając naszą bezradność i wynikające z niej niedostatki, musimy całkowicie zaufać Jego miłości. Dworzanin, zanim uwierzył, pragnął ujrzeć spełnienie swej prośby, chociaż zamiast tego powinien był polegać na słowie Jezusa, że prośba jego została wysłuchana i błogosławieństwo udzielone. Jest to nauka, z której płynące wnioski dotyczą i nas. Wierzymy nie dla- -Jaego, że widzimy lub czujemy, iż Bóg nas wysłuchał, lecz poprostu musimy uwierzyć w jego obietnice. Gdy przychodzimy do Niego z wiarą, Bóg odnotowuje w swym sercu każdą naszą prośbę. Jeżeli prosimy Go o błogosławieństwo musimy wierzyć, że je otrzymamy i dziękować Mu tak, jak gdybyśmy już je otrzymali. Wtedy wracamy do naszych .obowiązków pewni tego, że błogosławieństwo zostanie nam udzielone w chwili kiedy będzie najpotrzebniejsze. Gdy nauczymy się postępować w ten spoób, uzyskamy pewność, że nasze modlitwy będą wysłuchane. Bóg uczyni dla nas „obficiej", „według bogactwa chwały swej" i „według skutecznej siły jego" (Efez 3,20.16: 1,19). ROZDZIAŁ XXI Betesda a Sanhedryn (Jan 5) J A była w Jeruzalemie przy owej bramie sadzawka, którą zowią po żydowsku Betesda, mająca pięć ganków. W tych leżało mnóstwo wielkie niedołężnych, ślepych, chorych, wyschłych, którzy czekali poruszenia wody". W pewnych okresach wody tej sadzawki wprowadzane były w ruch, co stworzyło wśród ludzi, przypuszczenie, iż jest to wynik nadprzyrodzonej siły i, ze każdy kto pierwszy wstąpi do wody w tym czasie, zostanie wyleczony z wszelkich chorób Setki cierpiących odwiedzały to miejsce, lecz w okresach gdy następowało zmącenie wody, tłum tak się tłoczył w swym niepowstrzymanym ruchu naprzód, ze tratował słabszych Wielu me było w stanie dotrzeć nawet w pobliże sadzawki, inni natomiast, którzy zdołali osiągnąć ją znajdowali śmierć na jej' brzegu Na miejscu tym wybudowane były osłony chroniące przed żarem dnia i chłodem nocy Bvli tacy, co spędzali noce w tjch schro-' mskach, czołgając się dzień po dniu do krawędzi sadzawki, w próżnej nadziei uzdrowienia/ Jezus był znów w Jerozolimie Idąc samotnie zatopiony w medytacjach i modlitwie, zbliżył się do sadzawki Widział nieszczęsnych chor>ch oczekujących na to, co uważali za swą jedyną szansę uzdrowienia Zapragnął wtedy wykazania uzdrawiającej mocy w celu wyleczenia każdego cierpiącego Ale był to dzień sabatu, w którym wielu ludzi udało się do świątyni, aby się pomodlić i Jezus wiedział, ze akt uzdrowienia wzbudzi uprzedzenia wśród Zjdów, które mogą przekreślić całe Jego dzieło Zbawca ujrzał jeden przypadek szczególnej niedoli, człowieka, który był bezradnym kaleką od 38 lat Jego choroba była w dużej mierze wynikiem jego własnego grzechu i uważano ją za zrządzenie Boga Samotny i pozbawiony przyjaciół, czując się poza obrębem łaski 144 Bożej, ten umęczony człowiek strawił w nędzy długie lata W czasie, gdy spodziewano się, iż nastąpi zmącenie wody, ludzie litujący się nad jego bezradnością byliby go zanieśli na jeden z ganków, lecz w odpowiedniej chwili nie było nikogo, kto by mógł mu pomóc Widział falowanie wody, lecz nigdy me udawało mu się podczołgac bliżej mz na brzeg sadzawki, gdyż inni, silniejsi od niego, zdołali zawsze go prześcignąć i zanurzyć się szybciej Nie był w stanie walczjc w jakiś skutecz-n> sposób z samolubnym tłoczącym się tłumem Wytrwały wysiłek, skierowany ku jednemu celowi oraz ustawiczna obawa i rozczarowanie szybko zniszczyły resztkę Jego sił Chory człowiek leżał na swej macie od _czasu do czasu unosząc głowę, aby rozejrzeć się po sadzawce Wtedy to współczująca twarz pochyliła się nad nim, a uwagę jego przykuły słowa „Chcecz bj-ć zdrów9 ' Słowa te wzbudziły nadzieję w jego sercu i uczuł, ze w jakiś sposób dozna pomocy Lecz iskra nadziei nagle zgasła Przypomniał sobie ile już razy usiłował doczołgac się do sadzawki, a teraz miał słabą nadzieję na utrzymanie się przy życiu do czasu, aż woda zostanie w niej ponownie zmącona Odwrócił się i odezwał ze zniechęceniem „Panie, nie mam człowieka, któryby mię, gdy bywa poruszona woda wrzucił do sadzawki, ale gdy ja idę, mszy przede mną wstępuje" Jezus nie wymagał od tego nieszczęśliwego człowieka okazania wiary, lecz rzekł do niego po prostu „Wstań, wezmij łozę twoje, a chodź". Lecz wypowiedziane słowa ożywiły wiarę cierpiącego Każdy nerw i mięsień zadrgai nowym życiem i zdrowie wstąpiło w jego bezwładne członki Człowiek bez wahania uczynił wysiłek by spełnić polecenie Jezusa i mięśnie podporządkowały się jego woli Zerwał się na nogi i uczuł, ze odzyskał zdrowie. Jezus nie udzielił mu żadnych zapewnień odnoszących się do pomocy Boga Człowiek ten mógł zwątpić i stracie jedyną szansę uzdrowienia Lecz uwierzył słowom Jezusa i postępując stosownie do nich — odzyskał siły. Dzięki takiej samej wierze dostępujemy i my duchowego uzdrowienia Grzech odciął nas od udziału w życiu Boskim, a nasze dusze uległy odrętwieniu W oparciu o własne siły nie jestesmj zdolni do prowadzenia świętobliwego życia, tak samo jak sparaliżowany czło^A lek nie był w stanie chodzie o swoich siłach Wielu ludzi zdaje sobie sprawę ze swej bezradności i pragną duchowego życia, które by przebiegło w harmonii z Bogiem, lecz usiłowania ich są daremne Ogarnięci rozpaczą wołają , Nędznyz ja człowiek1 Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci7" (Rzym T?,24) Ale niech ci zrozpaczeni i borykający się ze swym losem zwrócą oczy w gorę Zbawiciel przez ofiarę swej krwi mówi z niewymowną czułością i litością „Chcesz być zdrowy7" 10 — 2ycle Jezusa N 145 Rozkazuje nam powstać w zdrowiu i pokoju. Nie czekajcie, aż poczujecie, że jesteście uzdrowieni. Uwierzcie Jego słowu, a zostanie ono spełnione. Skierujcie waszą wolę w stronę Chrystusa, wolę służenia Jemu, a dzięki Jego słowu nawiedzi was moc. Jakkolwiek złe byłyby skłonności i pożądliwości, które na skutek długiego pobłażania omotały duszę i ciało, Chrystus pragnie i jest w stanie uwolnić nas. Chce tchnąć życie w duszę, „która umarła w upadkach i w grzechu" (Efez. 2,1). Chce uwolnić więźnia, który tkwi wśród choroby i nieszczęścia w okowach grzechu. Uzdrowiony paralityk pochylił się, aby zabrać swe posłanie, składające się z samego tylko koca i maty, a gdy wyprostował się, z ra-- dością rozejrzał się wokoło za swym Oswobodzicielem, lecz Jezus już zmieszał się z tłumem. Człowiek ten obawiał się, że nie poznałby Chrystusa, gdyby Go spotkał ponownie. Gdy szedł mocnym i swobodnym krokiem chwaląc Boga i ciesząc się swą odzyskaną siłą, spotkał po drodze wielu faryzeuszy, którym natychmiast opowiedział o swym uzdrowieniu. Zdziwił go chłód, z jakim słuchali jego opowieści. Spuszczając czoła, przerwali mu i spytali dlaczego niesie w dzień sabatu swe posłanie, napominając go surowo, że zakon zakazuje nosić ciężary w dzień świąteczny. W swej radości człowiek ten zapomniał, iż była to sobota; poza tym nie widział nic złego w tym, że usłuchał polecenia Tego, kto miał wielką władzę daną od Boga. Odpowiedział więc śmiało faryzeuszom: „Ten który mię uzdrowił, rzekł mi: weźmij łoże twoje i chodź". Wówczas faryzeusze spytali go kto t jest ten, który go uzdrowił, lecz człowiek ów nie mó|*ł im na to odpowiedzieć. Przywódcy żydowscy dobrze wiedzieli, że istniał tylko jeden, który mógł dokonać takiego cudu, lecz chcieli mieć bezpośredni dowód, że był to Jezus, aby móc skazać Go za naruszenie soboty. W ich pojęciu' Chrystus nie tylko złamał prawo, uzdrawiając chorego w dniu sobotnim, lecz popełnił dodatkowe świętokradztwo, nakazując mu nieść swe'posłanie. Żydzi tak zniekształcili zakon, że uczynili z niego jarzmo niewoli. Ich pozbawione treści wymagania stały się przysłowiowe wśród innych narodów. Dzień sabatu był szczególnie obwarowany całym szeregiem bezsensownych ograniczeń. Przestał być on dniem radości i świętem Pana, przeznaczonym do wielbienia Go, gdyż starszyzna żydowska związała z nim nieznośne ciężary. Żydowi nie wolno było rozpalić ognia, ani nawet zapalić świecy w dniu sobotnim. W ten sposób Żydzi pod wieloma względami uzależnili się od pogan pełniących czynności, zabronione Żydom przez prawo. Nie zastanawiali się nad tym, że te czynności mogłyby być grzeszne i dla tych, którzy je dla nich spełniali. Uważali, że zbawienie odnosi się wyłącznie do Żydów, i że poło-146 żenię wszystkich innych było tak beznadziejne, że nic go nie mogło pogorszyć. Lecz Bóg nie wydał przykazań, które nie miałyby być przestrzegane w jednakowym stopniu przez wszystkich. Jego prawo nie uznaje nierozsądnych egoistycznych ograniczeń. Jezus spotkał w świątyni uzdrowionego przez "siebie człowieka który przyszedł tam, aby pokajać się za grzechy oraz złożyć ofiarę dziękczynienia za doznaną wielką łaskę. Odnajdując go pomiędzy wier- _nymi Jezus dał się rozpoznać i ostrzegł go: „Otoś stał' się zdrowszym, nie grzesz więcej, aby co gorszego na cię nie przyszło". Uzdrowiony człowiek nie posiadał się z radości, widząc swego Zbawiciela. Nie zdając sobie sprawy z wrogości, jaka otaczała Chrystusa, powiedział faryzeuszom, rozpytującym go o to uprzednio, że to jest właśnie Ten który go uzdrowił. „Dlatego Zydowie szukali Jezusa i prześladowali, jakoby go zabili, że to uczynił w sabat". Jezus postawiony został przed Sanhedrynem i oskarżony o naruszenie sabatu. Gdyby Żydzi byli wówczas niezależnym narodem, tego rodzaju oskarżenie wystarczyłoby do wydania wyroku śmierci. Zapobiegła temu ich zależność od Rzymu. Żydom nie przysługiwało wówczas prawo orzekania kary śmierci, a oskarżenie wysunięte przeciwko Chrystusowi nie znalazłoby zrozumienia " w t sądzie rzymskim. Były jednak inne okoliczności, które mieli nadzieję wykorzystać. Pomimo ich wysiłków przeciwdziałania Jego działalności, Chrystus zyskał nawet w Jerozolimie większy wpływ na naród niż oni. Masy do których nie prze-Inawiał .już terror rabinów zaczęły ulegać treści Jego nauk. Jego słowa były dla nich zrozumiałe, rozgrzewały i pokrzepiały ich serca. Mówił o Bogu nie jako o surowym sędzi, lecz jako o kochającym Ojcu, ujawniając obraz Boga jakby odbity w Nim samym. Jego słowa działały jak balsam na zranione dusze. Słowami i czynami łaski przełamał Jezus przygnębiającą moc dawnych tradycji i ludzkich nakazów, ukazując miłość Boga w jej nieograniczonej pełni. W jednym ze starszych proroctw dotyczących Chrystusa jest napi- \ sane: „Nie będzie odjęte sceptrum od Judy, ani Zakonodawca od nóg jego aż przyjdzie Szyło i jemu będzie oddane posłuszeństwo narodów" (l Mojż. 49,10). Lud garnął się do Jezusa. Otwarte serca tłumu przyjmowały naukę o miłości i życzliwości chętniej, niż sztywny rytuał narzucony przez kapłanów. Gdyby kapłani i rabini nie przeciwstawiali się temu, nauka Chrystusa dokonałaby takiego przewrotu, jakiego jeszcze nigdy dotąd świat nie doświadczył. Lecz dla utrzymania własnego autorytetu przywódcy żydowscy postanowili załamać wpływ Chrystusa. Miało temu pomóc postawienie Go przed Sanhedrynem oraz publiczne potępienie Jego nauk, ponieważ naród wciąż jeszcze zachowywał -duży szacunek dla swych duchowych przywódców. Ktokolwiek usiłował potępić wymagania rabinów lub zmniejszyć ciężary krępujące. 147 naród, był uważany nie tylko za bluźmercę lecz i za zdrajcę Na tym gruncie, rabini spodziewali się wzbudzić nieufność do Chrystusa, przedstawiając Go jako burzyciela ustalonych obyczajów, który zmierza do wywołania rozłamu wśród narodu i otwiera w ten sposób drogę do całkowitego ujarzmienia Żydów przez Rzymian Plany opracowane z taką gorliwością przez rabinów me pochąr dziły bynajmniej z Sanhedrynu Odkąd szatanowi nie udało się pokonać Chrystusa na pustyni, skierował swe siły na to, aby przeszkadzać Mu w Jego działalności i o ile możliwe, przekreślić Jego dzieło To czego nie był w stanie przeprowadzić bezpośrednio własnym wjsiłkiem postanowił osiągnąć t,a pomocą strategu Toteż me wycofał się z konfliktu na pustyni zanim me opracował wraz ze swymi sprzymierzonymi aniołami zła planów, które miały na celu zamroczenie ' umysłów w narodzie żydowskim, me dopuszczając do rozpoznania Odkupiciela Zamierzał * wykorzystać czynnik ludzki w świecie religii najpierw wpajając jego przedstawicielom uczucia wrogości dla Szermierza prawdy • Pragnął nakłonić ludzi do odrzucenia Chrystusa i tego, aby uczynili Jego zj cię tak gorzkim ze mógłby zniechęcić się do spełnienia swojej misji W tym swoim działaniu przeciwko Jezusowi przywódcy Izraela stali się narzędziem szatana. Jezus przyszedł po to, aby „uwielbić zakon i sławnym go uczynić". Nie miał żadnego zamiaru obniżać jego godności, lecz podnieść ją. Pismo mówi Nie zamroczy się, a me ustanie dokąd nie wykona sądu na ziemi (Izaj 424) Prz> szedł, aby uwolnić sobole od uciążliwych przepisów, czjruąeyci z niej przekleństwo a me błogosławieństwo Z tego powodu Chrystus wybrał do uzdrowienia chorego w Betesda, sobotę Mógłby go uzdrowić w każdym innym dniu tygodnia lub tez mógł go po prostu uzdrowić me dając polecenia zabrania posłania. Lecz me stworzyłoby to okazji, której szukał Każdy czyn Chrystusa dokonany podczas Jego życia na ziemi podlegał mądrym planom Wszystko, co czynił, było ważne samo przez się w swym pouczającym znaczeniu Spośród nieszczęśliwych zgromadzonych przy saazawce wybrał do uzdrowienia najcieńszy przypadek i polecił człowiekowi, aby zabrał swe posłanie i niósł je przez miasto, aby opowiadał o wielkiej łasce uzdrowienia Miało to pofuszyc sprawę czynności c ozwolonych do wykonywania w sobotę i otworzyć Chrystusowi drogę do potępienia ograniczeń wprowadzonych przez Żydów w związku, z dniem świątecznym i ogłoszenie tych tradycji jako pozbawionych treści. Je^-us oświadczył ze dzieło wspomagania nieszczęśliwych me sprzeciwia się prawu sabatu Pozostaje ono w zgodzie z, dziełem aniołów 148 Bożych, którzy stale schodzą z nieba, aby udzielić swej pomocy cierpiącej ludzkości Chrjstus rzekł „Ojciec mój aż dijtąd pracuje i ja pracuję" Wszystkie dni należą do Boga i we wszystkie dni wykonuje On swe zamiaru w stosunku do ludzkości Jeśli żydowska interpretacja Prawa miałaby bjc prawdziwa, wówczas przeciwne Prawu bjłoby postępowanie Jahwe, którego dzieło powołało życie i utrzymało wszelką zyjscą istotę,, bowiem był założycielem fundamentów ziemi Potem Ten, który ogłosił, doskonałość Swego dzieła i ustanowił dzień sobotni na pamiątkę jego dokonania, musiał spocząć w Swej pracy i powstrzymać niekończący się cykl wszechświata Czy Bóg zabrania słońcu świecie w sobotę i powstrzymuje jego zjciodajne promienie od ogrzewania ziemi i sprzyjania rozwojowi roślinności7 Czy cały system wszechświata powinien pozostać nieruchomy w tym dniu świątecznym' Czy Bóg powstrzymuje strumyki od nawadniania poi i lasów i ucisza niekończący się ruch przypływu i odphwu morza7 Czy pszenica i żyto muszą powstrzymjwac swój wzrost, a dojrzewając tracie swój kolor? Czy drzewa i kwiaty .mają przestać pączkować i kwitnąc w sabat7 Gdyby tak być miało, wówczas ludzie byliby pozbawieni owoców ziemi i błogosławieństwa, czyniących zvcie pożądanym i przyjemnym Natura musi kroczyć według raz nadanego prawa ruchu Bóg nie może ani na chwilę powstrzymać swej ręki gdyż w tym przypadku człowiek uległby zagładzie i śmierci Ludzie tez mają w t>m dniu przeznaczoną do wykonania przez nich pracę Potizeby życiowe muszą być zaspokajane jak również nie wolno zaniedbać ludzi chorych i potrzebujących Przestrzeganie sabatu nie zwolni nikogo od wmj zaniedbania niesienia pomocy bliźniemu Dzień Boskiego wj-poczjnku ustanowiony był dla człowieka i zawart> w nim akt miłosierdzia pozostaje w całkowitej harmonii z Jego intencją Bóg me chce, aby istoty stworzone przez Niego znosiły —• chociaż przez godzinę — cierpienie, któremu można przynieść ulgę w dniu sobotnim, lub w każdym innym dniu. Pros,b> zanoszone do Boga są w dniu sobotnim większe mz w którymkolwiek innym W tym to dniu ludzie uwalniają się od swoich codziennj ch zajęć i spędzają czas na rozmyślaniach i modlitwie W dniu sobotnim ludzie kierują do Niego więcej próśb o łaskę niż w ka/-dym innym dniu, spodziewając się Jego szczególnej dobroci i błogosławieństwa Bóg nie dopuszcza, aby sobota upłynęła, zanim nie spełni tych próśb. Praca w niebiosach nigdy nie ustaje i to stanowi wzór, aby ludzie me ustawali w spełnianiu dobrych czynów Nie postanowiono nigdzie, aby sobota była dniem bezużytecznej bezczynności Zakon zabrania wykonj-warna codziennych* zajęć w dniu Pańskim, w tym dniu me należy tez wykonywać pracy zarobkowej, ani tez takiej, która służy ziemskiemu rozgłosowi, <;zy przynosi zysk Ale wzorem 149 Boga, który poniechał swej pracy tworzenia, odpoczął w dniu sobotnim i pobłogosławił ten dzień, ludzie powinni zaniechać codziennych zająć i poświęcić te święte godziny wzmacniającemu zdrowie odpoczynkowi, modlitwie oraz dobrym uczynkom. Uzdrowienie przez Chrystusa chorego pozostawało w całkowitej zgodzie z prawem; nie sprzeciwiało się sabatowi. , Jezusowi przysługiwały jednakowe z Bogiem prawa czynienia świętych uczynków o tym samym charakterze, jak te, które czynił Ojciec w niebie. Faryzeusze oburzali się na to coraz bardziej. Według ich pojęć Jezus nie tylko łamał prawo, lecz nazywając Boga Swym Ojcem ogłosił Siebie równym Bogu (Jan 5,18). Cały naród żydowski nazywał Boga Swym Ojcem, wobec tego nie wzbudziłoby wśród nich oburzenia, gdyby Jezus stawiał Siebie w tym samym stosunku do Boga co oni. Zarzucając Mu bluźnierstwo dowiedli, że rozumieją, iż prawa, które On rości do tej nazwy, są wyższego rzędu. Przeciwnikom Chrystusa zabrakło argumentów, za pomocą których mogliby przeciwstawić się prawdom wywołującym w nich świadomość lęku. Mogli jedynie przytaczać zwyczaje i tradycje, chwiejne i zwietrzałe w porównaniu z argumentami zastosowanymi przez Jezusa, opartymi na Słowie Bożym i prawach natury. Gdyby rabini odczuwali jakąkolwiek potrzebę oświecenia nabraliby przekonania, że Jezus jest wyrazicielem prawdy. Nie przyjmowali uwag na temat soboty i szukali sposobności wzburzenia przeciwko Niemu gniewu za to, że rościł Sobie prawo do równości z Bogiem. Wściekłość przywódców nie znała granic. Gdyby nie obawa przed narodem, kapłani i rabini zabiliby Jezusa na miejscu. Jednakże lud darzył Go wielkim sentymentem; wielu widziało w Jezusie przyjaciela, który wyleczył ich z chorób, pokrzepił w zmartwieniu i usprawiedliwił uzdrowienie chorego w Betesda. Dlatego przywódcy Izraela zmuszeni byli opanować przez jakiś czas swą nienawiść. Jezus odrzucił oskarżenie o bluźnierstwo — Moje prawo czynienia tego, o co mnie oskarżacie, oparte jest na tym, że jestem Synem Bożym, stanowiącym z Nim jedną istotę, cel i wolę. We wszelkim Jego dziele tworzenia, i opatrzności współdziałam z Bogiem. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, nie może Syn sam od siebie nic czynić, jedno co widzi, że Ojciec~~czyni". Kapłani i rabini pociągnęli Syna Bożego do odpowiedzialności za dzieło, dla którego był zesłany na ziemię. Na skutek popełnionych przez siebie grzechów odseparowali się od Boga i w swojej pysze zaczęli działać niezależnie od Niego. Czuli się samowystarczalni i nie odczuwali potrzeby, aby wyższa mądrość kierowała ich czynami. Lecz Syn Boży był zdany na wolę Ojca" i uzależniony od Jego mocy. Chrystus tak dalece wyzbył się własnego „ja", że nie miał "żadnych planów 'dotyczących swojej osoby. Akcepto- wał objawiane dzień po dniu plany Ojca i według nich działał. W taki sam sposób powinniśmy i my uzależnić się od Boga, aby nasze życie stanowiło proste wypełnienie Jego woli. Gdy Mojżesz miał przystąpić do budowy świątyni mającej być miejscem zamieszkania Boga, otrzymał polecenie urządzenia Wszystkiego zgodnie z wzorem, objawionym Mu na górze. Mojżesza przepełniał zapał do pracy dla Boga. Najbardziej utalentowani i wykwalifikowani ludzie stali do dyspozycji, aby wypełniać jego polecenia. Jednakże nie wolno mu było wykonać dzwonu, ozdoby, frendzli, zasłony, lub jakiegokolwiek naczynia w świątyni inaczej, niż według podanego wzoru. Bóg wzywał go na górę i tam objawił mu sprawy nieba. Okryty chwałą Pańską, mógł przyjrzeć się wzorom, według których zostało wykonane całe dzieło. Bóg, który pragnął uczynić z Izraela miejsce swojego zamieszkania, przekazał chwalebną ideę charakteru tego miejsca. Wzorzec ten został pokazany na górze Synaj, w czasie gdy ogłoszone zostało Prawo i Bóg ukazał się Mojżeszowi, obwieszczając: „Pan, Pan Bóg miłosierny i litościwy, nie rychły do gniewu a obfity w miłosierdziu i w prawdzie. Zachowujący miłosierdzie nad tysiącami, gładzący nieprawość i przestępstwo i grzech" (2 Mojż- 34,6.7). Izrael wybrał swe własne drogi, nie ukształtowane zgodnie z otrzymanym wzorem; lecz Chrystus, który był prawdziwą świątynią Boga ukształtował każdy szczegół swego ziemskiego życia zgodnie z ideałem Boga. Chrystus rzekł: „Abym czynił wole twoją, Boże mój! pragnę, albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich" (Psalm 40,9). Zgodnie z tym wzorem powinniśmy kształtować nasze charaktery tak, ,.Abyśmy byli mieszkaniem Bożym w Duchu Świętym" (Efez. 2,22). Naszym obowiązkiem jest uczynić wszystko podług kształtu" podobnie jak uczynił On, który „cierpiał za was, zostawiwszy wam przykład, abyście naśladowali stóp Jego" (Hebr. 8,5; l Piotr 2,21). Słowa Chrystusa uczą, że powinniśmy uważać siebie za niepodzielnie wiązanych z Ojcem w niebie. Niezależnie od pozycji zajmowanej przez nas na ziemi jesteśmy zależni od Boga, który trzyma wszytkie nici przeznaczenia w Swoich rękach. On sam wyznaczył prace, które wykonujemy i obdarzył każdego zdolnościami oraz możliwościami jej wykonania. Jak długo trwa podporządkowanie naszej woli Bogu i ufamy w Jego moc i mądrość, będziemy prowadzeni bezpiecznymi drogami, abyśmy mogli wypełniać przeznaczoną nam część w Jego wielkim planie. Lecz ten, który polega na swej własnej mądrości i sile — sam odseparowuje się od Boga. Przestaje działać w jedności w Chrystusem, staje się przez to wykonawcą celów nieprzyjaciela Boga i ludzi. Zbawiciel mówi dalej: „Albowiem cokolwiek On (Ojciec) czyni, 150 151 to także i Syn czyni... Albowiem jako Ojciec wzbudza umarłe i ożywia, tak i Syn które chce ożywia" Sadyceusze twierdzili, ze zmartwychwstanie ciała nie nastąpi, lecz Jezus odpowiedział im, ze jednym z największych dzieł Ojca jest zwycięstwo nad śmiercią i ze On również posiada moc potrzebną do wykonania tego ,Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, ze idzie godzina i teraz jest, gdy umarli usłyszą głos Syna Bożego, a którzy usłyszą żyć bada Faryzeusze wierzyli w zmar-__ twychwstame po śmierci Chrystus oświadczył, ze siła obdarzająca zmarłych życiem jest stale wśród nich obecna, ze muszą obserwować jej przejawianie się Jest to ta sama siła, która daje życie duszy „umarłej w upadkach i grzechach' (Efez 2,1) Tenże duch życia w Jezusie Chrystusie , moc zmartwychwstania Jego', czyni ludzi wolnymi od zakonu grzechu i bmierci' (Filip 3,10, Rzym 82) Panowanie zła zostało obalone, a dusza została oczyszczona z grzechu przez wiarą Ten, kto otworzy swe serce Duchowi Chrystusa staje się uczestnikiem przemożnej s^y, która uniesie jego ciało z grobu Skromny Nazarejczyk daje świadectwo Swej prawdziwej szlachetności Wznosi się ponad ludzkość zmazuje wm> grzechu i hańby, stając się objawionym, czczonym przez aniołów Synem Bożym nieroz-dzielnjm z Twórcą wszechświata. Słuchacze ulegli urokowi Jego słów, bo nikt nigdy nie mówił do nich w ten sposób i nikt nie przyoblekał się w takie atrybuty królewskiego majestatu Wypowiedzi są jasne i zrozumiałe i przedstawiają w pełni Jego własną misję oraz obowiązki ludzkości „Bo Ojciec nikogo nie sądzi, lecz wszjstek sąd dał Svnowi aby wszyscy czcili Syna, jako czczą Ojca, kto nie czci Syna me czci i Oj<_a, który go posłał Albowiem jako Ojciec ma żywot sam w sobie tak dał i feynowi, aby miał żywot w samym sobie I dał mu moc i sąd czjmc bo jest Synem człowieczym Kapłani i przywódcy sami siebie uczynili sędziami potępiającymi dzieło Chrystusa lecz Chrystus ogłosił się ich sędzią oraz sędzią całego świata Świat oddany został Chrystusowi, t>lko za Jego pośrednictwem zsyłał wszelkie błogosławieństwo na nasz upadły rod Był On Odkupicielem zarówno przed jak i po Swym ludzkim wcieleniu. Odkupicielska misja przypadła Chrystusowi razem z pojawieniem się. grzechu Każdy otrzymał życie i światło, każdy tez będzie sądzony według miary światła, jakie mu było dane A Ten, który dał światło, który sprawował nad duszą najczulszy nadzór, usiłując wydrzeć ją grzechowi i pozyskać dla świętości, jest jednocześnie jej obrońcą i sę-azią Poczynając od wielkiego konfliktu jaki miał miejsce w niebie szatan bronił swej sprawy w drodze oszustwa Chrystus natomiast pracował nad tym, aby odsłaniać jego zamiary i złamać jego potęgę. To On stawił czoło duchowi zła i przez wszytkie wieki dążył do uwolnienia więźniów z przemocy tego, który chce sprawować swój rząd nad każdą duszą I Bóg „dał mu władzę sprawować sąd, przeto, ze jest Synem człowieczym Poznał przecież dno ludzkiego bólu i pokusy, zrozumiał kruchość i grzeszność ludzi, dla nas oparł się zwycięsko pokusom szatana To wszystko sprawiło, ze potrafi postępować sprawiedliwie j tkliwie z duszami, dla zbawienia których dał przelać Swą krew i z tych powodów Syn człowieczy powołany jest do sprawowania sądu Misja Chrystusa nie polegała jednak na sądzie, lecz na zbawieniu , Boć me posłał Bóg Syna na świat, aby sądził świat, ale aby świat b>ł zbawiony przezeń" (Jan 3,17) Jezus oświadczył przed Sanhedrynem zaprawdę zaprawdę powiadam wam kto słowa mego słucha i wierzy onemu który mię posłał, ma żywot wieczny i me przyjdzie na sąd, ale przeszedł z śmierci do żywota" (Jan 5 24) Wzywając swych słuchaczy, aby się temu nie dziwili Chrystus odsłaniał przed mmi coraz szerzej tajemnicę przyszłości Powiedział do nich „boć przyjdzie godzina, w której wszyscy, co są w grobach usłyszą głos jego I pójdą ci, którzy dobrze czynili na powstanie żywota ale ci którzy, złe czynili na powstanie sądu' (Jan 5,28,29) Na to zapewnienie przyszłego życia Izrael czekał od dawna i spodziewał się uzyskać je w godzinie przyjścia Mesjasza Jedyne światło, które może rozświetlić mrok giobu, rozswieciło się nad nimi Lecz zadufanie w sobie jest ślepe Jezus pogwałcił tradycje rabinów zlekceważył ich autorytet i z tego powodu nie chcieli w Niego uwierzyć Czas miejsce okoliczności oraz intensywność uczuć przenikających zebranych, składały się na to ze słowa Chrystusa wypowiedziane przed Sanhedrynem wywarły wielkie wrażenie Najwyższe władze kościelne nastaw ały na życie Tego, który ogłosił Siebie odnowicielem Izraela Pana rządzącego sabatem postawiono przed ziemskim trybunałem pod zarzutem złamania prawa sabatu Gdy Jezus tak nieustraszenie oznajmił Swą misję jego sędziowie spoglądali na Niego ze zdumieniem i oburzeniem lecz słowom tym nie mogli niczego przeciwstawić, ani ogłosić skazującego wyroku Jezus zakwestionował pra^o % kapłanów i rabinów do poddawania w wątpliwość istoty Jego Osobv lub wtrącania się do Jego dzieła Nikt ich nie obdarzył taką władzą, a prawo, na które się powoływali było oparte wyłącznie na ich własnej pysze i arogancji Jezus odmówił przyznania się do winy i nie zgodził się na przyjęcie ich pouczeń Zamiast tłumaczyć się z zarzucanych Mu czjnów, lub objaśnienia ich celu, Jezus wystąpił przeciwko przywódcom, stając się z oskar ^ żonego oskarżycielem Wytknął im zatwardziałość serc oraz meznaj'o mość Pisma Świętego Oskarżył ich o odizuceme Słowa Bożego, tak 153 samo jak odrzucili Jego, posłanego od Boga. „Badacie sią pism; boć sią wam zda, że w nich żywot wieczny macie, a one są, które świadectwo wydawają o mnie". (Jan 5,39). Na każdej stronie historii, przepisów, czy proroctw. Pismo święte Starego Testamentu promienieje chwałą Syna Bożego. Cała organizacja^ judaizmu o tyle, ile stanowiła Boską instytucję, była skondensowanym proroctwem Ewangelii Chrystusowej, której „wszyscy prorocy świadectwo wydają" (Dzieje Ap. 10,43). Poczynając od przyrzeczenia da^ nego Adamowi aż po patriarchów i społecznego ustroju Izraela, promieniujące chwałą światło niebios oświetlało ścieżki, którymi miał kro-_czyć Odkupiciel. Mędrcy ujrzeli gwiazdę betlejemską, nadchodził Szyło, , a cała przyszłość przesuwała się przed nimi w tajemniczym pochodzie. Każda ofiara symbolizowała śmierć Chrystusa, a w każdym obłoku kadzenia wznosiła się Jego prawość. Przy każdym trąbieniu fanfar rozbrzmiewało Jego imię. W uroczystym misterium miejsca najświętszego mieszkała Jego chwała. Żydzi mieli Pismo Święte w swym posiadaniu i uważali, że powierzchowna znajomość Słowa Bożego zapewnia im wieczne życie. Lecz . Jezus rzekł: „Słowa jego nie macie w sobie mieszkającego". Odrzucając " słowo Chrystusa wyrzekli się też Jego Osoby: „A wżdy do mnie przyjść nie chcecie, abyście żywot mieli", rzekł Jezus. Przywódcy żydowscy studiowali naukę proroków o królestwie Mesjasza, czynili to jednak nie ze szczerej chęci poznania prawdy, lecz w celu znalezienia uzasadnienia dla swych ambitnych aadziei. A kiedy Chrystus przyszedł w postaci niezgodnej z ich przewidywaniami, nie chcieli Go przyjąć i dla usprawiedliwienia samych siebie usiłowali przedstawić Go jako zwodziciela. Gdy tylko raz wstąpili na tę drogę, szatanowi łatwo było wzmocnić ich opozycję przeciwko Chrystusowi. Słowa, które powinny były być przyjęte jako dowód Jego Boskości, wykorzystywane były przeciwko Niemu. W ten sposób prawda Boża była obracana w kłamstwo, a im bardziej bezpośrednio komunikował im Zbawiciel łaskę, tym bardziej zdecydowani byli sprzeciwiać sią udzielanemu światłu. - Jezus rzekł: „Chwały od ludzi nie przyjmuję". Nie zależało Mu na wpływie Sanhedrynu, ani nie szukał ich aprobaty dla Siebie. Apro- , bata ludzi nie mogła przynieść Mu zaszczytu, gdyż był w te atrybuty wyposażony przez niebiosa. Gdyby zechciał zeszliby się aniołowie w celu oddania Mu hołdu, a Ojciec jeszcze raz dałby świadectwo Jego Boskości. Lecz tylko ze względu na nich i naród, którego byli przywódcami, Chrystus pragnął, aby starszyzna pojęła Boskość Jego Istoty i przyjęła błogosławieństwo, które im przyniósł. „Jam przyszedł w imieniu Ojca mego, a nie przyjmujecie' mię; <^ jeśliżby przyszedł inny w imieniu swoim, tego przyjmiecie". Jezus przyszedł z woli Boga, .przyjmując Jego obraz, spełniając Jego słowo i pracując dla Jego chwały, ale przywódcy Izraela nie przyjęli Go. A gdyby przyszli inni, którzy przyjmą postać Chrystusa, lecz będą działać we własnym imieniu i dla własnej chwały, ci 'zostaliby przyjęci Dlaczego? Dlatego właśnie, że ci, którzy szukają własnej chwały oddziaływują na pragnienia innych do wywyższenia się. Takie skłonności przemawiają do Żydów. Przyjmą fałszywych nauczycieli, gdyż ci będą schlebiać ich pysze i będą uznawali drogie im poglądy oraz tradycje. Ale Chrystusowa nauka sprzeciwia się ich ideologii. Jest to nauka duchowa, która wymaga samopoświęcenia i dlatego też nie byli skłonni jej przyjąć. Nie znali Boga i dlatego też głos Jego rozlegający się za pośrednictwem Chrystusa był dla nich obcy. Musimy stwierdzić, że to samo powtarza się w naszych dniach. Czy nie spotykamy ludzi — nawet należących do przywódców życia religijnego, którzy zatwardzlli swe serca na przyjęcie Ducha Świętego i zamknęli się przed możliwością rozpoznania .głosu Bożego? Czy nie odrzucają Słowa Bożego, aby mogli żyć w zgodzie z własnymi tradycjami? „Bo gdybyście wierzyli Mojżeszowi", rzekł Chrystus, „uwierzylibyście i mnie, gdyż on o mnie pisał. Ale ponieważ, pismom jego nie •wierzycie i jakoż słowom moim uwierzycie?" To Jezus przemawiał do Izraela przez Mojżesza. Gdyby przysłuchiwali się Boskiemu głosowi, przemawiającemu ustami ich wielkiego przywódcy, byliby go rozpoznali w nauce Chrystusa. Gdyby uwierzyli Mojżeszowi, uwierzyliby i w Tego o którym Mojżesz pisał. Jezus wiedział, że kapłani i rabini1 są zdecydowani porwać sią na Jego życie, ale wyraźnie wytłumaczył im Swą jedność z Ojcem oraz Swój stosunek do świata. Zdawali sobie sprawę, że nie było wytłumaczenia dla ich opozycji wobec Chrystusa, lecz ich mordercza nienawiść nie dawała się opanować. Strach ogarnął ich, gdy byli świadkami przekonywającej mocy Jego czynów, ale mimo wszystko zabarykadowali się w ciemności. Wyraźnie nie 'powiodło się im obalenie autorytetu Jezusa albo odstręczanie ludzi, którzy poddali się sugestywności Jego słów. Sami przywódcy zdawali sobie sprawę z wielkości postępowania na jakie zasłużyli, gdy Jezus podkreślał winą obciążającą ich sumienia; lecz ta świadomość spotęgowała tylko rozgoryczenie przeciw Jezusowi. Byli zdecydowani targnąć się na Jego życie. Po całym kraju rozesłani zostali gońcy, którzy mieli ostrzegać naród przed Chrystusem, jako sa-mozwańcem. Wysłano szpiegów, którzy mieli za zadanie pilnować Go i donosić, co powiedział i co uczynił. Cień krzyża padł już nieodwracalnie na najdroższe życie Zbawiciela. 154 ROZDZIAŁ XXII * Uwięzienie i śmierć Jana (Mat. 11.1-11; 14,1-11; Marek 6,17-28; Łuk. 7,19-28) >_ Jan Chrzciciel był pierwszym, który głosił królestwo Chrystusa i pierwszy został poddany męczeństwu. Wyrwany z wolnych przestrzeni pustyni i mrowia tłumów, wsłuchany w ich słowa, został obecnie wtrącony do lochu, stając się więźniem twierdzy Heroda Antypasa. Większą część działalności Jan prowadził na terytoriach położonych na wschód od Jordanu, które pozostawały pod panowaniem,Antypasa. Sam Herod przysłuchiwał się naukom Jana. Rozwięzły król zadrżał, słysząc wezwanie Jana do skruchy. „Herod obawiał się Jana, że był mężem sprawiedliwym i oglądał się nań i słuchając go wiele czynił i rad go słuchał". Jan postępował z nim pedług zasad'wiary i potępiał jego niemoralny związek z Herodiadą, żoną jego brata. Był nawet okres w którym Herod wykazał — co prawda niezdecydowaną — chąć zerwania więzów namiętności, jednakże Herodiada opętała go jeszcze mocniej,' a mszcząc się na Janie, wymogła u Heroda wtrącenie go do więzienia. Życie Jana było zawsze czynne, toteż beznadziejność i bezczynność życia więziennego były dla niego wielkim ciężarem. W miarą jak mijały tygodnie ogarniało go przygnębienie i wątpliwości. Jego uczniowie nie wyrzekli się_ go. Mieli dostęp do więzienia i przynosili mu wiadomości o pracy Jezusa, opowiadając przy tym, jak ludzie garnęli się do Niego. Pytali sami siebie dlaczego nowy nauczyciel, nie mógł nic uczynić, ,aby uwolnić Jana, skoro był Mesjaszem. Jak mógł pozwolić na to, aby Jego wierny zwiastun był pozbawiony wolności, i być może nawet życia? Te pytania nie pozostały bez echa. Janowi zaszczepiono wątpliwości, które w innych warunkach nigdy by się w nim nie zrodziły. Szatan z radością słuchał słów uczniów i przyglądał się temu, jak kalały one duszę zwiastuna Pana. Jakże często ludzie, uważający siebie za przyjaciół dobrego człowieka, i nie szczędzący wysiłków dla okazania mu swej życzliwości, w rzeczywistości okazują .156 'się jego najniebezpieczniejszymi wrogami! Nie mniej często ich słowa nie służą podtrzymaniu wiary, lecz > powodują przygnębienie i zniechęcenie. Podobnie' jak uczniowie Zbawiciela, Jan Chrzciciel nie rozumiał istoty królestwa Chrystusa. Spodziewał się, że Jezus zasiądzie na tronie Dawida, ale gdy czas mijał, a Zbawiciel nie rościł praw do królewskiego autorytetu, Jan poczuł się zakłopotany i zmieszany. Oświadczył narodowi, że dla przygotowania drogi przyjścia Pana musi się ' wypełnić proroctwo Izajasza; góry i pagórki powinny być zniwelowane, zakręty wyprostowane, a nierówności wygładzone. Usiłował niwelować wyniosłość ludzkiej pychy i władzy. Wskazywał na Mesjasza jako na Tego, „którego wialnia spoczywa w Jego ręku, aż- wyczyści bojewisko swoje i zgromadzi pszenicę do gumna swego, ale plewy spali ogniem nieugaszonym". Wzorem proroka Eliasza, z którego ducha i mocy Jan przybył do Izraela, spodziewał się, że Pan objawi się jako Bóg który spuści ogień. W swej misji Jan Chrzciciel sprawdził się jafto nieustraszony wróg zła, panoszącego się zarówno wśród ludzi wielkich, jak i małych. Miał odwagę stanąć przed królem Herodem i wytknął mu jego grzechy. Nie cenił swego życia jako osobistego dobra, lecz patrzył na nie z punktu widzenia możliwości spełnienia wyznaczonej mu pracy. I teraz, w swej podziemnej celi czekał na Lwa z pokolenia Judy, który złamie pychę ciemiężycieli i uw*olni biednych oraz jego samego, który o to wołał. Lecz Jezus jak się wydawało zadowalał się napływem uczniów, uzdrawianiem chorych i nauczaniem ludzi. Za- ' siadał do stołu z celnikami, podczas gdy jarzmo Rzymu z każdym dniem coraz bardziej ciążyło na narodzie, król Herod ze swą kochanką sprawowali władzę, a jęki biednych i cierpiących unosiły się ku niebu. Wszystkie te zjawiska wykraczały poza granicę pojmowania proroka z pustyni. Były godziny, w czasie których podszepty demonów nękały jego duszę i zstępował na nią cień straszliwej bojaźni. Czyżby dawno oczekiwany Wybawiciel jeszcze nie przyszedł? Cóż wobec tego oznaczało posłanie, do którego przekazania on sam został powołany? Owładnęło nim gorzkie rozczarowanie, dotyczące wyników spełnionej misji. Oczekiwał, że wiadomość pochodząca od Boga wywoła ten sam efekt, co odczytane prawa za dni Jozjasza i Ezdrasza (2 Kroniki 34; Nehemiasz 8,9), że spowoduje ona powszechną skruchę i powrót do Boga. Spełnieniu tej misji poświęcił całe swoje życie. Czyżby teraz jego ofiara miała pójść na marne? Jan z niepokojem obserwował, że jego uczniowie przez miłość do niego, wykazywali niewiarę w Jezusa. Czy praca spełniona dla nich nie miała przynieść żadnych owoców? Czy nie spełniał lojalnie v 157 swej misji, skoro teraz został od niej odsunięty? Jeżeli obiecany Wybawiciel zjawił się, a Jan dochował wiary swemu powołaniu, to czyż Jezus nie obali władzy ciemiężycieli i nie uwolni Swego zwiastuna? Jednakże Jan nie tracił wiary w Chrystusa. Pamięć o głosie płynącym z nieba i opuszczającej się gołębicy, nieskalana czystość Jezusa, moc Ducha Świętego, która wypełniała Jana, gdy stanął przed Zbawicielem, proroctwa Pisma Świętego — wszystko to dawało świadectwo, że Jezus z Nazaretu był Obiecanym, którego przyjścia oczekiwał świat. Jan nie chciał mówić z towarzyszami o swych wątpliwościach i obawach. Postanowił zwrócić się z zapytaniem do Jezusa i w tym celu wysłał dwóch swoich uczniów, mając nadzieję, że osobista rozmowa ze Zbawicielem wzmocni ich wiarę i przekona pozostałych braci. Również sam pragnął usłyszeć słowa wypowiedziane do niego bezpośrednio przez Chrystusa. Uczniowie Jana przyszli do Jezusa, zapytując Go: „Tyżeś jest ten, który ma przyjść, czyli inszego czekać mamy?" Tak jednak niewiele czasu upłynęło od chwili, gdy Jan Chrzciciel wskazując na Jezusa zawołał: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata". „Tenci jest który po mnie przyszedłszy, uprzedził mnie" (Jan 1,29.27). Teraz zaś stawiał Mu pytanie: „Tyżeś jest ten, który ma przyjść". Pytanie było gorzkie i pełne rozczarowania dla ludzkiej natury Chrystusa. Jeżeli. Jego wierny zwiastun Jan nie był w stanie uświadomić sobie misji Chrystusa, czegóż mgżna było, się spodziewać ' po egoistycznym tłumie? Zbawiciel nie od razu odpowiedział na pytanie uczniów. Gdy tak stali zdziwieni Jego milczeniem, zbliżyli się do Niego chorzy i strapieni, oczekując uzdrowienia i pocieszenia. Niewidomi po omacku prze-- ciskali się przez tłum; chorzy z różnych środowisk niektórzy idący o własnych siłach, inni niesieni przez przyjaciół, tłoczyli się, aby dotrzeć przed oblicze Chrystusa. Słowa wielkiego Uzdrowiciela przenikały ucho, pozbawione do tej pory słuchu. Jego słowo, dotknięcie jego ręki przywracało niewidomym oczom możność oglądania światła dziennego piękna przyrody, twarzy przyjaciół oraz oblicza Wybawcy. Jezus przemagał choroby i gorączki. Jego głos przenikał do uszu umierających, którzy wstawali zdrowi i pełni sił. Opętani i dotknięci paraliżem, byli posłuszni Jego słowu, szaleństwo opuszczało ich i zanosili modły do swego Uzdrowiciela. Uzdrawiając chorych Jezus jednocześnie pouczał naród. Biedni ludzie, których rabini unikali jako nieczystych, otaczali Jezusa ciasnym tłumem, a On mówił im o wiecznym życiu. Dzień mijał, a uczniowie Jana wszystko zobaczyli i usłyszeli. Wreszcie Jez^is przywołał ich do siebie i prosił, aby wrócili do Jana i opowiedzieli mu o tym, czego byli świadkami, dodając: „Błogosła- 158 wiony jest ktoby się nie zgorszył ze mnie" (Łuk. 7,23). Dowody boskości dały się ujrzeć w czynach, niosących ulgę cierpiącej ludzkości. Jego chwała przejawiała się w zniżeniu do naszego opłakanego stanu. Uczniowie zanieśli Janowi wieści, a te uspokoiły go. Przypomniał sobie przepowiednie o Mesjaszu: „Przeto mnie pomazał Pan, abym opowiadał Ewangelię cichym, posłał mnie abym zawiązał rany tych, którzy ^ są skruszonego serca, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie, a więźniom otworzenie ciemnicy; abym ogłosił miłościwy rok Pański" (Izaj. 61,1.2). Dzieło Chrystusa nie tylko mówiło o tym, że był Mesjaszem, » lecz wskazywało również sposób, w jaki miało być ustanowione Jego królestwo. Janowi odkryta została ta sama prawda, którą poznał Eliasz na pustyni, gdzie wiał „wiatr gwałtowny i mocny podwracający góry i łamiący skały przed Panem; ale Pan nie był w onym wietrze. Za wiatrem było trzęsienie ziemi, ale nie był Pan i w onym trzęsieniu. Za trzęsieniem był ogień; ale Pan nie był w ogniu" za ogniem zaś Pan przemówił do proroka „głosem cichym i wolnym" (l Król. 19,11.12). W ten sposób miał Jezus prowadzić swe dzieło, nie brzękiem broni, nie przez obalanie tronów i królestw, lecz przez przemawianie do serc ludzkich, przez ż>cie pełne miłosierdzia i samopoświęcenia. Zasada samowyrzeczenia, na której oparte było życie Jana, była również zasadą, na której wspierało się królestwo Mesjasza. Jan dobrze wiedział, jak bardzo obce było to wszystko zasadom i nadziejom wyznawanym przez przywódców Izraela. To wszystko, co w oczach • Jana stanowiło przekonywający dowód boskości Chrystusa, dla tamtych nie było niczym. Spodziewali się bowiem takiego Mesjasza, który nigdy nie był obiecany. Jan zrozumiał, że misja Chrystusa może z ich strony spotkać się wyłącznie z nienawiścią i potępieniem. On, który szedł , przed Panem, miał wszakże pić z kielicha, który Chrystus sam miał wypić do dna. Słowa Zbawiciela: „Błogosławiony jest, ktoby się nie zgorszył ze mnie" — były łagodnym wyrzutem skierowanym do Jana, który te słowa zrozumiał. Obecnie, zgłębiając istotę misji polecił Bogu swoje życie i śmierć. Troszczył się tylko o to, czy jedno, czy też drugie lepiej posłużyły sprawie, którą ukochaF. Po odejściu wysłanników Jana, Jezus zaczął mówić o nim do ludzi. Serce Zbawiciela rozpłynęło się współczuciem nad losem pogrążonego w herodowych lochach wiernego, który wydał o Nim świadectwo. Jezus nie chciał, aby ludzie odnieśli wrażenie, że Bóg wyrzekł się Jana lub, że Jego wiara osłabła w dniu próby. „Coście wyszli na puszczę widzieć? fzali trzcinę chwiejącą się od wiatru?" Wysokie trzciny rosnące nad Jordanem i uginające się pod najlżejszym wiatrem stanowiły trafne porównanie z rabinami, którzy występowali jako krytycy i sędziowie misji Jana Chrzciciela. Chwiali się 159 w jeaną lub drugą stronę w zależności od wpływu opmn publicznej Nie chcieli upokorzyć się i otworzyć swych serc dla nowiny głoszonej przez Jana, ale jednocześnie w obawie przed narodem nie mieli odwagi otwarcie wystąpić przeciwko1 Niemu Lecz zwiastun Boży nie miał tchórzliwego ducha Tłumy otaczające Chrystusa świadczyły o wykonywanym uprzednio dziele Jana i słyszały jego odważne potępienie grzechu Jan z równą szczerością przemawiał do zadufanych w sobie faryzeuszów, pobożnych saduceuszów, do króla Heroda i jego dworu, do książąt i żołnierzy, celników i chłopów Nie był drżącą trzema uginającą się pod spływem ludzkiej opinii lub przesądów W więzieniu zachował tę samą gorliwość dla prawdy i sprawiedliwości, jak wtedy, gdy na pustyni objawiał ludziom prawdę Bożą W swej wierności zasadom był twardy jak skała Jezus mów/ił dalej , Ale coście wyszli widzieć7 Izah człowieka . w miękkie szaty obleczonego' Oto ci którzy w szatach kosztownych i w rozkoszy żyją są w domach królewskich". Jan powołany był do potępienia grzechu i nadużyć, jakie panowały w jego czasach a prosta jego szata i życie pełne wyrzeczeń były zgodne z charakterem jego misji Wystrój i luksusowy styi* życia nie są udziałem sług Bożych lecz tych którzy mieszkają w pałacach królewskich, domach władców tego świata do których należy potęga i bogactwo Jezus pragnął skierować uwagę ludzi na kontrast między ubraniem Jana, a tym, w jakie przyodziewali się rabini i przywódcy żydowscy Hołdując wystawnosci nosili wspaniałe szaty i ozdoby, ponieważ liczyli na zyskanie tym sposobem większego poważania wśród liwlu Więcej dbali o poklask ludzki niż o pozyskanie łaski Bożej przez czystość serca W ten sposób udowadniali swoje przewiązanie do królestwa tego świata bez liczenia się z opinią Boga Ale coście wyszli widzieć' mówił Jezus dalej izali proroka' Zaiste powiadam wam, ze więcej mz proroka Tenci bowiem jest o którym napisano Oto ja posyłam anioła mego przed obliczem Twoim, który zgotuje drogę twoją przed tobą ' Albowiem powiadam wam, większego z tych którzy się z niewiast rodzą, nie masz nad Jana Chrzciciela żadnego" Podczas zwiastowania Zachariaszowi urodzenia Jana, anioł rzekł do niego , Będzie wielkim przed obliczem Pańskim' (Łuk 1,15) Na czym polega wielkość według oceny niebios7 Przede wszystkim me na tym co świat poczytuje za wielkość Nie składa się na nią bogactwo, zaszczyty, wysokie pochodzenie lub zalety umysłu, jako wartości same w sobie Jeżeli poza wszelkimi względami, uznajemy potrzebę pokłomema się intelektowi, to jednocześnie czynimy ukłon w stronę szatana, którego intelektualnej potęgi me osiągnął żaden człowiek Lecz jeżeli intelekt jest nastawiony na zaspokojenie własnych potrzeb jego posiadacza, to sprawia mu tym większą krzywdę im podnosi jego wartość Bóg ceni tylko 160 wartości moralne, a wśród mch na pierwsze miejsce wybijają się miłość i czystość W oczach Pana Jan okazał swą wielkość, gdy przed wysłannikami Sanhedrynu, .przed całym narodem i wobec swych własnych uczniów, wyrzekł się wszelkich honorów, wskazując na Jezusa jako na Obiecanego Jego pozbawiona egoizmu radość z dzieła spełnionego w imieniu Chrystusa stanowi najwyższy rodzaj szlachetności, jaka kiedykolwiek została pokazana przez człowieka Opinia wydana o nim po jego śmierci przez ludzi, którzy słyszeli jego świadectwo o Chrystusie, była następująca „Jan wprawdzie żadnego cudu nie uczynił, wszakże wszystko cokolwiek Jan o tym powiedział prawdziwe było' (Jan 10,41) Nie było Janowi dane sprowadzenie na ziemię ognia z niebios, lub wskrzeszenie umarłych, jak czynił to Eliasz, ani posługiwanie się w imię Boże różdżką, jak czynił to Mojżesz Był posłany, aby oznajmić przyjście Zbawiciela i wezwać naród do przygotowania się na Jego przyjście Jan tak gorliwie sprawował swą misję, ze później ludzie, wspominając to, co im powiedział o Jezusie mogli stwierdzić „Wszystko cokolwiek Jan o tym powiedział było prawdziwe" Do wydania takiego świadectwa o Chrystusie powołany jest każdy z uczniów Mistrza Jako zwiastun przyjścia Chrystusa był Jan „więcej mz prorokiem" Jeżeli piorocy widzieli przyjście Chrystusa z wielkego czasowego oddalenia to Jan dostąpił oglądania Go, usłyszał świadectwo niebios o Jego Mesjanstwie i przedstawił Go narodowi izraelskiemu jako Tego, który był posłany przez Boga Jednak Jezus powiedział o Janie , Kto najmniejszy jest w królestwie Bożym, większy jest niżeli on" Prorok Jan był ogniwem łączącym dwa zrządzenia Jako przedstawiciel Boga Jan postawiony był po to, aby wykazać związek jaki istniał między prawem i prorokami chrześcijaństwa Przedstawił sobą światło, którego słabość miała być zastąpiona silniejszym Umysł Jana oświecony był przez Ducha Świętego, aby mógł promieniować na swój naród, ale żadne inne światło nie promieniowało i nie zapromie-muje w ten sposób, jak to, które upadłemu człowiekowi przynosiła nauka Chrystusa Alegorycznosc ofiar wskazuje, ze zarówno misja, jak i nauka Chrystusa nie były dostatecznie jasno rozumiane Nawet Jan nie potrafił w pełni zrozumieć przyszłego nieśmiertelnego życia, które nadchodziło za sprawą Zbawiciela Poza radością, jaką Jan znajdował w pełnieniu swej misji, życie jego było pełne smutku Głos jego nie znajdował echa poza tym, jakie towarzyszyło mu na pustyni Udziałem jego była samotność i nie było mu dane nawet to aby ujrzeć wyniki swej własnej pracy Nie dostąpił przywileju przebywania z Chrystusem i oglądania przejawów Boskiej mocy towarzyszącej większemu ze świateł Nie oglądał cudów przywracania niewidomym wzroku, uzdrawiania chorych i wskrzesza- li — Życie Jezusa 161 nią zmarłych. Także nie dostąpił przywileju oglądania światła, które promieniowało z każdego słowa Chrystusa i przynosiło chwałę wypowiedziom proroków. Najmniejszy z uczniów, który mógł dostąpić oglądania potężnego dzieła Chrystusa i miał możność wysłuchania Jego słów, był pod tym względem bardziej uprzywilejowany od Jana Chrzciciela, toteż można było powiedzieć o nim, że przerósł Jana. Dzięki tłumom słuchającym nauki Jana, wieść o nim rozeszła się po całym kraju, a Jego uwięzienie wywołało duże poruszenie wśród ludzi. Jego nienaganne życie i poparcie opinii publicznej dawały podstawy do przypuszczenia, że nie zostaną przeciwko niemu podjęte żadne gwałtowne środki. Herod uważał Jana za-Bożego proroka i miał szczery zamiar uwolnienia go, lecz zwlekał z wykonaniem tego zamiaru z obawy przed Herodiadą. Herodiada zdawała sobie sprawę, że działając bezpośrednio nie zdoła nigdy uzyskać zgody Heroda na wydanie Jana na śmierć, wobec czego postanowiła w tym celu użyć podstępu. Z okazji urodzin króla, urządzone było przyjęcie dla dostojników państwowych i dworskiej świty. Miała się odbyć wielka uczta, połączona z opilstwem. Herod w takich okolicznościach mógł stracić panowanie nad swoją wolą i łatwiej poddać się jej woli. W dniu uroczystości, kiedy Herod ucztował w towarzystwie swych dostojników, Herodiada wysłała swą córkę, aby ta zatańczyła ku uciesze gości. Salome znajdowała się w okresie pierwszego rozkwitu swej kobiecości i pełna powabu jej uroda owładnęła zmysłami biesiadników. Zwyczajowo dworskie niewiasty do tego czasu nie brały udziału w tego rodzaju ucztach, toteż taniec córy izraelskich kapłanów i księżniczki przeznaczony dla uprzyjemnienia czasu gościom, wywołał pochlebne komplementy pod adresem Heroda. Król był oszołomiony winem. Do głosu doszła namiętność, podczas gdy rozsądek milczał. Me widział nic poza salą, w której odbywała się uczta, dostojnymi gośćmi, zastawionym stołem, musowaniem wina, blaskiem świateł i młodą dziewczyną, tańczącą przed nim. Ulegając beztrosce nastroju pragnął uczynić coś, co by go wywyższyło w oczach wielkich ludzi jego królestwa. Powiedział pod przysięgą, że da córce Herodiady wszystko czego ta zapragnie, nie wyłączając połowy swego królestwa. Salome pośpieszyła do matki, aby zapytać o co ma prosić. Ta miała już przygotowaną odpowiedź — należy prosić o głowę Jana Chrzciciela. Salome nie wiedziała nic o pragnieniu zemsty, drążącym serce jej matki i wzdrygała się przed wypowiedzeniem takiej prośby, jednakże zdecydowana postawa Herodiady przeważyła. Dziewczyna wróciła z okrutną prośbą: „Chcę, abyś mi teraz dał na misie głowę Jana Chrzciciela". Herod był zaskoczony i wytrącony z równowagi. Hałaśliwa wesołość ustała 'i złowróżbna cisza zaległa w sali, gdzie odbywała się uczta. Król przejęty był grozą na myśl o wydaniu Jana na śmierć. Jednakże przysięga obowiązywała go i Herod nie chciał, aby go posądzono 0 chwiejność lub nierozwagę. Przysięga była złożona na cześć gości 1 gdyby którykolwiek z nich wystąpił przeciwko jej spełnieniu, Herod byłby uszczęśliwiony, mając możność oszczędzania proroka. Dlatego też dał im możliwość wypowiedzenia się w obronie uwięzionego. Wszy- \ scy oni nieraz przebywali dalekie odległości, aby posłuchać nauki Jana i znali go jako człowieka bezgrzesznego, oraz sługę Bożego. A chociaż prośba dziewczyny wstrząsnęła nimi, byli zbyt mocno oszołomieni, aby zaprotestować. Ani jeden głos nie podniósł się w obronie życia wysłannika niebios. Ludzie ci zajmowali wysokie stanowiska, byli mężami zaufania narodu, obarczonymi odpowiedzialnością. Teraz jednak Oddawali się ucztowaniu i piciu aż do stanu odrętwienia. Tańce i muzyka uderzały im do głowy, natomiast sumienia były uśpione. Swoim milczeniem przyzwolili na śmierć proroka Bożego, śmierć która dopełniła zemsty porzuconej kobiety. Herod bezskutecznie oczekiwał na zwolnienie go z danej przysięgi; potem z niechęcią zarządził egzekucję proroka. W niedługim czasie głowa Jana złożona została przed królem i jego gośćmi. Usta, które wiernie ostrzegały Heroda przed grzesznym życiem zamknęły się na zawsze. Już nigdy nie miał się odezwać głos wzywający ludzi do skruchy. Noc zabawy kosztowała życie jednego z największych proroków. Jakże często życie niewinnego człowieka stawało się ofiarą nie-powściągliwości osób, powołanych do stania na straży sprawiedliwości! Każdy kto podnosi do ust trujący kielich bierze na siebie odpowiedzialność za wszelką niesprawiedliwość, którą może popełnić pod wpływem jego oszałamiającego działania. Człowiek, który obrzuca swe zmysły, traci zdolność trzeźwego sądu i możliwość rozróżniania między dobrem a złem. Otwiera w ten sposób szatanowi drogę do wykorzystania siebie dla uciskania i zagłady niewinnych. "Wino czyni pośmiewcę, a napój mocny zwajcę: przetoż każdy, co się w nim kocha, nie bywa mądry". W ten sposób „sąd się opak obrócił... a ten co odstępuje od zła na łup podany bywa'. (Izaj. 59, 14.1.5). Ci, którzy sprawują władzę nad życiem swych bliźnich powinni być postawieni w stan oskarżenia o zbrodnię, gdy się oddają nieumiarkowaniu. Postawieni na straży prawa — powinni sami je zachowywać. Powinni to być ludzie, którzy sprawują pełną kontrolę nad swoimi fizycznymi, umysłowymi i moralnymi siłami; powinni znajdować się w pełni sił umysło-wych i posiąść wysoko rozwinięte poczucie sprawiedliwości. - Głowę Jana zaniesiono Herodiadzie, która przyjęła ją z szatańskim zadowoleniem. Triumfowała w swej zemście i cieszyła się, że nikt już 162 163 nie będzie niepokoił sumienia Heroda. Jednakże popełniony grzech nie przyniósł je] szczęścia Imię je] stało się powszechnie znane i znienawidzone, a Herod bardziej był dręczony wyrzutami sumienia niż przestrogami proroka Wpływ nauki Jana nie ustał z jego śmiercią, rozszerzył się na wszystkie pokolenia aż do końca świata. Poczucie winy za popełniony grzech nie opuszczało Heroda. Szukał on stale ratunku przed oskarżeniami sumienia. Jego zaufanie do Jana pozostało niezachwiane Przypominając sobie pełne samowyrzeczema życie, jego uroczyste, poważne wezwanie, jego zdrowy sąd i rady, a następnie okoliczności, jakie towarzyszyły jego śmierci — nie mógł znaleźć spokoju Zajęty sprawami państwowymi, przyjmując hołdy ludzi, zachowywał uśmiechniętą twarz i pełną godności postawę, podczas gdy w sercu taił obawy, ze ciąży nad nim przekleństwo. Herod pozostawał pod wrażeniem słów Jana, ze niczego nie da się ukryć przed Bogiem Był przekonany, ze Bóg jest obecny w każdym miejscu, ze on był świadkiem uczty, jaka się odbyła w pałacowych salach, ze słyszał polecenie ścięcia Jana i widział radość Herodiady i obelgi jakie rzucała na ściętą głowę tego, który ją strofował Rożne rzeczy, które słyszał z ust proroka, dziś przemawiały do jego sumienia ze znacznie większą mocą niż wtedy gdy słuchał nauki proroka pustyni Wiadomości o pracy Chrystusa wprawiły Heroda w największy stan rozterki Zdawało mu się, ze Bóg wskrzesił Jana z grobu i posłał go, wyposażonego w większą moc potępiania grzechu. Żył pod ciągłym strachem, ze Jan zechce pomście swą śmierć i spowoduje zagładę jego i jego domu. Herod zbierał to, co według słów Jana było wynikiem posianego grzechu — „serce lękliwe i oczy zemdlone i myśli sfrasowane, i będzie żywot twój jakoby zawieszony przed tobą i będziesz się lękał w nocy i we dni i nie będziesz pewien żywota twego Rano rzeczesz któż da mi wieczór7 a w wieczór rzeczesz któż mi da zaranie' I dla trwogi serca twego którą się zatrwożysz i dla tego, na co oczyma twemi patrzeć musisz (5 Mojz 28,65—67) Oskarżycielami grzesznika są jego własne myśli i nie może być straszniejszej tortury od wyrzutów sumienia, nie dających spokoju ani dniem ani nocą. Los Jana Chrzciciela dla wielu ludzi pozostaje tajemnicą. Ci zadają pytanie, dlaczego7 Czy musiało się tak stać, ze został on opuszczony w więzieniu, oddany na pastwę rozpaczy i śmierci7 Nasza ludzka zdolność rozumienia me pojmuje tajemnic Opatrzności, me może to jednak w żadnym wypadku zachwiać naszej wiary w Boga, gdy przypomnimy sobie, ze Jan był przecież uczestnikiem męki przeznaczonej dla Chrystusa. Wszyscy którzy podążają za Chrystusem, włożą koronę poświęcenia. Z pewnością spotka ich brak zrozumienia ze strony egoistycz- 164 nych ludzi, a dla szatana staną się obiektem gwałtownych napaści Niszczenie legło u podstaw panowania szatana, a samoofiarnosc ludzi wypowie mu wojnę, której nie będzie mógł nigdy wygrać Dzieciństwo, młodość i wiek męski Jana cechowały stałość i siła moralna Gdy rozległy się na pustyni jego słowa Gotujcie drogę Pańską, proste czyńcie ścieżki jego' (Mat 3,3), szatana ogarnął strach o jego królestwo Ohyda grzechu została objawiona w sposób tak wyraźny, ze ludzie zadrżeli ze btrachu Wielu pozostających w mocy szatana zdołało się uwolnić Był on niezmordowany w swoich usiłowaniach sprowadzenia Jana z drogi bezgranicznego posłuszeństwa Bogu, me zdołał jednak tego dokonać, tak jak me zdołał pokonać Jezusa W czasie kuszenia na pustyni szatan doznał porażki, co spotęgowało jeszcze bardziej jego nienawiść Teraz uderzając w Jana postanowił zadać boi Chrystusowi Zapragnął bowiem zadać cierpienie Temu, który nie pozwolił namowie siebie do grzechu Jezus nie występował w sprawie uwolnienia Swego sługi Wiedział ze Jan wytrz>ma próbę Zbawiciel z radością b>łby przyszedł do Jana, aby rozświetlić s\vą obecnością mroki jego więzienia. Lecz nie mógł wydać się w ręce wrogów, i zaprzepaścić w ten sposób Swego własnego dzieła Jezus byłby szczęśliwy, gdyby mógł uwolnić swego wiernego sługę, lecz w imię tysięcy tych, którzy w przyszłych latach mieli przejść przez więzienia i śmierć, musiał Jan wypić kielich męczeństwa Gdy naśladowcy Chrystusa skazywani na powolne umieranie w samotnych celach, łub ginący od miecza, w torturach, na stosach, na pozór zapomniani przez Boga i ludzi, przypominali sobie Jana, którego oddanie poświadczał sam Chrystus jego śmierć dodawała im otuchy Szatanowi pozwolono przerwać ziemskie życie Bożego wysłannika; lecz po życie, które „skryte jest z Chrystusem w Bogi;' duch zła me mógł sięgnąć (Koi 3 3) Triumfował, ze sprawił boi Chrystusowi, ale nie zdołał pokonać Jana Sama śmierć postawiła go na zawsze poza zasięgiem pokusy W tej walce szatan ujawnił swe prawdziwe oblicze, dając na oczach całego wszechświata wyraz swej wrogości wobec Boga i człowieka Jan nie doznał cudownego uwolnienia, ale nie został zapomniany. Towarzyszyli mu stale aniołowie z nieba, którzy objawiali mu proroctwa o Chrystusie oraz bezcenne obietnice dane w Piśmie Świętym. Byli oni jego podporą, tak samo jak mają stanowić podporę ludu Bożego w nadchodzących wiekach, Jan Chrzciciel podobnie jak ci, którzy mieli nadejść po nim, otrzymali obietnicę „A oto jam jest z wami po wszystkie dni, aż do skończenia świata ' (Mat. 28,20) Bóg nigdy nie prowadzi Swych dzieci w sposób odmienny od tego, jaki by sami wybrali, gdyby mogli od początku przewidzieć koniec 1 Pojąc chwałę celu, który mają spełnić w swym współdziałaniu z Nim. 165 Ani Enoch wzięty do nieba, ani Eliasz, który wstąpił do nieba w ognistym wozie, nie zostali bardziej zaszczyceni od Jana Chrzciciela, samotnie ginącego w podziemnym lochu „Gdyż wam to dane dla Chrystusa, abyście nie tylko weń wierzyli, ale abyście też dla niego cierpieli" (Filip. 1,29). Ze wszystkich darów, jakimi niebo może obdarzyć człowieka, wspólnota z Chrystusem w Jego cierpieniach stanowi dowód największego zaufania i zaszczytu. ROZDZIAŁ XXIII „Przybliżyło się Królestwo Boże" (Marek 1,14.15) 166 TTjrzyszedł Jezus do Galilei, każąc Ewangelię królestwa Bożego, a mó-}?.L wiać: wypełnił się czas, przybliżyło się królestwo Boże, pokutujcie a wierzcie Ewangelii" (Marek 1,14.15). Przyjście Chrystusa zostało po raz pierwszy oznajmione w Judei. W świątyni jeruzalemskiej przepowiedziane zostało Zachariaszowi, odprawiającemu nabożeństwo przed ołtarzem, narodzenie tego, który będzie szedł przed Panem. Na wzgórzach betlejemskich aniołowie oznajmili narodzenie Chrystusa, a do Jeruzalemu przyszli mędrcy w poszukiwaniu Jezusa. W świątyni Symeon i Anna złożyli świadectwo Jego boskości. „Jeruzalem i cała Judea" słuchały nauki Jana Chrzciciela, a przedstawiciele Sanhedrynu wraz z całym tłumem słyszeli świadectwo Jana o Jezusie. W Judei do Chrystusa przystąpili pierwsi uczniowie _i tu miała miejsce większa część działalności wcześniejszego okresu Jego życia. Blask boskości, który towarzyszył aktowi oczyszczenia świątyni, cuda uzdrowienia oraz nauka o boskiej prawdzie, którą wypowiadał przed Sanhedrynem, po cudzie uzdrowienia w Betesda świadczyły o Jego synowskim pokrewieństwie z Wiekuistym. Gdyby przywódcy Izraela uznali Chrystusa, On uznałby ich za godnych niesienia Ewangelii światu. Im pierwszym dana była możliwość głoszenia królestwa i łaski Boga. Lecz Izrael nie znał jeszcze czasu swego nawiedzenia łaską Bożą. Zazdrość i nieufność żydowskich przywódców, przekształciły się w otwartą nienawiść, a serca ludzkie odwróciły się od Jezusa., Sanhedryn odrzucił posłannictwo Chrystusa i domagał się Jego śmierci, wtedy też Jezus opuścił Jeruzalem, jego kapłanów, świątynię, przywódców religijnych, którym oznajmiony był zakon. Zwrócił się do innego środowiska, aby głosić tam Swą naukę i pozyskiwać tych, którzy mieli rozgłosić Ewangelię wśród wszystkich narodów. . 167 Przywódcy duchowi odrzucają obecnie światło ludzkiego życia, tak jak to robili w czasie przebywania Chrystusa na ziemi Historia wygnania Jezusa z Judei ciągle się w naszych czasach powtarza Gdy mężowie Reformacji nauczali słowa Bożego, me switaia im w głowie mysi o oderwaniu sią od oficjalnego kościoła, lecz przywódcy religijni nie chcieli światła i ci, co je nieśli, zmuszeni byli szukać innego środowiska, gotowego prz>jąc prawdę W naszych czasach tylko niewielu spośród naśladowców Reformacji kieruje się duchem prawdy, niewielu z nich słucha głosu Boga i jest gotowych na przyjęcie prawdy w jakiejkolwiek postaci mogłaby być ukazana Często ci którzy idą siadami reformatorów, zmuszeni są do odejścia od kościoła, który ukochali, aby oddać się prostemu tłumaczeniu słów Boga I często się zdarza, ze szukający prawdy opuszczają Kościół swoich ojców, bo w mm otrzymują nauki nie do przyjęcia Ludzie z Galilei uważani byli przez rabinów z Jeruzalem za Kraj ludzi nieokrzesanjch i niewykształconych, ale stanowili oni wdzięczniejsze pole dla nauki Zbawiciela Zamieszkiwali tam ludzie daleko poważniejsi i szczerzy, a pozbawione bigotem ich umysły był\ otwarte na przyjęcie prawdj Udając się do Galilei Jezus nie szukał oderwania się od społeczeństwa i osamotnienia Prowincja ta była w owym czasie zaludniona i miała znacznie większą domieszkę innych narodowości mz Judea. k Gdy Jezus wędrował przez Galileę nauczając i uzdrawiając, tłumy z miast i wsi garnęły się do Niego Niektórzy przychodzili nawet z Judei i przyległych prowincji, często Jezus był zmuszonj ukrywać się przed tłumem Entuzjazm, jaki wzbudzał, był tak wielki, ze należało zastosować środki ostrożności, aby me wzbudzić podejrzeń Rzymu o przygotowania do ewentualnego powstania Historia nie znała jeszcze nigdy takiego okresu Niebo zniżyło się do ludzi, a łaknące i spragnione dusze które długo czekały na wyzwolenie Izraela teraz radowały się z łaski Zbawiciela Przewodnią mysią nauki Chrystusa było „Wypełnił się czas, przybliżyło się królestwo Boże, pokutujcie, a wierzcie Ewangelii" W ten sposób Ewangelia głoszona przez samego Zbawiciela, oparta była na proroctwach , Czas , o którym mówił, ze się wypełnił był to okres, oznajmiony Danielowi przez archanioła Gabriela , Siedemdziesiąt tygodni zamierzono ludowi twemu i miastu twemu świętemu na zniesienie przestępstwa i na zgładzenie grzechów i na oczyszczenie nieprawości i na przywiedzeme sprawiedliwości wiecznej i na zapieczętowanie widzenia i proroctwa, a na pomazanie Świętego Świętych" (Dań 9,24) W proroctwach każdy dzień liczony jest za rok (pat«;z 4 Mojz 14,34 oraz Ezech 4,6) Siedemdziesiąt tygodni lub czterysta dziewięćdziesiąt dni są odpowiednikiem czterystu dziewięćdziesięciu 168 lat Początek tego okresu ustalony został jak następuje „Przetoz wiedz rozumiej, ze od wyjścia słowa o przywróceniu i zbudowaniu Jeruza-lemu aż do Mesjasza Wodza będzie tygodni siedem, _ potem tygodni sześćdziesiąt dwa", razem sześćdziesiąt dziewięć tygodni, czyli czterysta osiemdziesiąt trzy lata (Dań 9,25) Rozkaz odbudowania Jeruzalem zgodnie z dekretem Artakserksesa Longimanusa (patrz Ezdrasz 6,14, 7,1,9) wszedł w życie na jesieni roku 457 przed Chr 483 lata upłynęły w jesieni r 27 po Chr (A. D 27) Zgodnie z proroctwem okres ten sięgał przyjścia Mesjasza — Pomazańca Bożego. W r 27 po Chr Jezus otrzymał podczas chrztu pomazanie od Ducha Świętego i wkrótce potem rozpoczął Swą misję Dlatego tez Jezus rzekł „Czas się wypełnił" Anioł powiedział ,Wszakze wzmocni przymierze wielom ich w tygodniu ostatnim (siedmiu lat)" W ciągu siedmiu lat od rozpoczęcia misji Chrystusa Ewangelia miała być głoszona szczególnie wśród Żydów Z tego czasu miał ją przez trzy i pół roku głosie Sam Chrystus a w ciągu pozostałego okresu apostołowie „W połowie onego tygodnia uczyni koniec ofierze palonej i ofierze smednej" (Dań 9 27) Wiosną r 31 po Chr, Chrystus będący właściwym przedmiotem ofiary, został ofiarowany na Golgocie Wówczas zasłona w świątyni rozdarła się na pół na znak, ze święta i wielka służba ofiarna ustała Nadszedł czas w którvm ustało składanie ziemskich ofiar w tym także ofiary chleba i wina Jeden tydzień — siedem lat — upłynął w r 34 po Chr i w tym czasie, przez ukamiemowame Szczepana Żydzi ostatecznie przypieczętowali odrzucenie Ewangelii, a uczniowie, którzy zostali rozproszeni wskutek prześladowań po świecie „chodzili opowiadając słowo Boże" (Dz Ap 8,4), niedługo potem Szaweł, prześladowca chrześcijan nawrócił się i stał się Pawłem — apostołem wśród pogan Czas przyjścia Chrystusa, Jego pomazania przez Ducha Świętego, Jego śmierci i rozpowszechniania Ewangelii wśród pogan, bjł/ z góry dokładnie wyznaczony Narodowi żydowskiemu dany był przywilej zrozumienia tych proroctw i rozpoznawania ich spełnienia się poprzez misję Jezusa Chrystus naświetlił Swym uczniom znaczenie studiowania proroctw Powołując się na proroctwa dane Danielowi odnośnie wypełnienia się Jego czasu Chrystus rzekł „Kto czyta, niechaj uważa" (Mat 24,15) Po Swym zmartwychwstaniu Zbawiciel tłumaczył uczniom „wszystkich proroków", „wszystkie one pisma, które o Nim napisane były" (Łuk 24,27) Jezus przemawiał przez wszystkich proroków , Duch Chrystusowy, który w nich był, świadczył pierwej o utrapieniach, które miały przyjść na Chrystusa i o wielkiej zatem chwale" (l Piotra 1,11). Anioł Gabriel który zajmował następną po Chrystusie rangę przyszedł jako wysłannik Boży do Daniela Tegoż to Gabriela, „swojego anioła" Chrystus posłał, aby objawił przyszłość ukochanemu uczniowi 169 Janowi Objawił tez błogosławieństwo dla tych, którzy czytają i słuchają proroctwa i zachowują to co w nich jest napisane. „Błogosławiony, który czj-ta i ci, którzy słuchają słów proroctwa tego i zachowują to, co w nim jest napisane" (Obj 1,3) , Zaiste nic me czyni panujący Pan, chyba zęby objawił tajemnicę swoją sługom swoim, prorokom", podczas gdy „rzeczy tajemne należą Panu Bogu naszemu, a jawne nam i Synom naszym aż na wieki" (Amos 3,7, Mojz 29,29) Bóg odkrył nam te proroctwa i błogosławieństwo Jego spoczywa na tych, którzy z szacunkiem i nabożeństwem badają je Jeżeli zwiastowanie o pierwszym przjjscm Chrystusa głosiło królestwo Jego łaski, to zwiastowanie Jego powtórnego przyjścia będzie zawierało nadejście królestwa Jego chwały Zarówno treść pierwszego jak tez drugiego przjjscia zawarte są w proroctwach Słowa anioła skierowane do Daniela i mówiące o ostatnich dmach, należy rozumieć jako zapowiedz końca W tym czasie „wiele ich przebiez>, a rozmnoży się umiejętność' „Niezbozm mezbozme czynie będą nadto wszyscy mezbozni nie zrozumieją' (Dań 12,410) Sam Zbawiciel dał znaki Swego przyjścia mówiąc „Także i wy, gdy ujrzycie, iż się to dzieje, wiedzcie, iż blisko jest Królestwo Boże" „Baczcie na siebie, aby serca wasze me były ociężałe wskutek obżarstwa i opilstwa oraz troski o byt i aby ów dzień was nie zaskoczył Czuwajcie więc, modląc się cały czas, abyście mogli ujść przed tym wszystkim, co nastanie, i stanąć przed Synem Człowieczym" (Łuk 21,31, 3436) Czas się wypełnia wizje proroków zostały ujawnione i ich uroczyste wskazania mówią o tym, ze przyjście Pana naszego w chwale zbliża się. Żydzi me rozumieli słowa Bożego, wobec czego nie przygotowali się na znaki czasu objawiające przyjście Chrystusa Lata wypełnione misją Chrystusa i Jego apostołów, cenne ostatnie lata łaski okazanej wybranemu narodowi, spędzili Żydzi na knowaniu zagłady wysłanników Pana Absorbowały ich ziemskie ambicje i zaoferowane im królestwo Ducha me miały dla nich wartości Tak tez dzieje się we współczesnym świecie, gdy ludzkimi myślami rządzi chęć posiadania ziemskich zaszczytów i w umysłach me ma miejsca na zastanowienie się nad przyjściem królestwa Bożego „Lecz wy, bracia1 me jesteście w ciemności, aby was on dzień jako złodziej zachwycił Wszyscy wy jesteście synowie światłości i synowie dnia, me jesteśmy synowie noc>, ani ciemności". Jakkolwiek nie znamy godziny przyjścia naszego Pana, powinniśmy wiedzieć, ze jest ono bliskie „Przeto me śpijmy jako i mm, ale czujmy i bądźmy trzeźwymi' (l Tes 5,4—6) 170 ROZDZIAŁ XXIV „Czyż ten nie jest synem cieśli" (Łuk. 4,16-30) Świetlistą drogę galilejskiej działalności Chrystusa zasnuwał jeden cień Nie był akceptowany przez Nazarenczykow, którzy mówili Czyż ten nie jest synem Józefa". W czasie dzieciństwa i młodości Jezus modlił się w synagodze w Nazarecie wraz ze Swoimi bliźnimi Od chwili podjęcia przez Jezusa Jego misji nie przebywał wśród mch, lecz om i tak byli świadomi Jego działalności Gdy ponownie pojawił się wśród nich, ich zainteresowanie Jego osoba oraz oczekiwania osiągnęły kulminacyjny punkt. Jezus znalazł się wśród ludzi, których sjlwetki i twarze były Mu znane od dzieciństwa Tu b>ła jego matka, bracia i siostry, a gdy wchodził w dzień sobotni do synagogi, zajmując miejsce wśród modlących wszystkie oczy zwrócone były na Niego Podczas regularnych nabożeństw jeden ze starszyzny czytał proroctwa i upominał naród, aby me tracili nadziei na nadejście Tego, który ma ustanowić królestwo pełne chwały i uwolnić wszystkich od ciemięzycieli Dodawał odwagi słuchaczom powtarzając, ze przyjście Mesjasza jest bliskie Opisywał chwałę w jakiej przyjdzie, wysuwając na plan pierwszy twierdzenie, ze Zbawiciel ukaże się na czele wojsk, które uwolnią Izraela Gdy rabin był obecny w synagodze, do jego obowiązków należało wygłoszenie kazania, a każdy Izraelita był uprawniony do odczytania proroctwa W tę sobotę Jezusa poproszono, aby wziął udział w nabożeństwie Jezus „wstał, aby czytał I podano Mu księgi Izajasza proroka" (Łuk 4,1617) Rozdział Pisma Świętego, który czytał był jednym z tych, które uważano za dotyczące Mesjasza „Duch Pański nademną przeto mię pomazał, abym opowiadał Ewangelią, ubogm posłał mię abym uzdrawiał skruszone na sercu, abym zwiastował pojmanym wyzwolenie i ślepym przejrzenie i abym j*. 171 wypuścił uciśnione na wolność, abym opowiadał rok Pański miłościwy". „A zawarłszy księgę i oddawszy ją słudze usiadł, a oczy wszystkich w bozmc> pilnie nań patrzały I wszyscy mu dawali świadectwo i dziwowali się wdzięczności onych słów, które pochodziły z ust jego (Łuk 4 20—22) Jezus stal przed modlącymi się jako żywe wcielenie proroctw, które mówiły o Nim Tłumacząc przeczytane słowa, mówił o Mesjaszu jako o Oswobodzicielu uciśnionych Wyzwolicielu uwięzionych, Pocie-szycielu strapionych, który przywraca wzrok niewidomym i objawia światu światło prawdj Imponująca postawa i cudowne znaczenie Jego słów podziałały na słuchaczy z niespotykaną dotąd siłą Przypływ boskiej mocy złamał wszelkie opory, wzorem Mojżesza, ludzie ujrzeli Niewidzialnego Ppmewaz Duch Swiętj poruszył ich serca, żarliwie odpowiadali Amen" i modlili się do Pana Lecz gdy Jezus rzekł „Dzisci się wypełniło to Pismo w uszach waszych ludzie znów powrócili do myśli o sobie oraz o żądaniach, jaki* do nich kierował Oni Izraelici, synowie Abrahama, przedstawieni zostali, jak gdyby bvli w niewoli Zwracano się do nich jak do więźniów, którzy zostaną uwolnieni od zła, jako do pozostających w ciemności i potrzebujących światła prawdy Czuli się dotknięci w swej dumie i ogarniał ich lęk Słowa Jezusa wskazywały na to, ze Jego dzieło stanowiło kompletne przeciwieństwo tego czego oni pragnęli Ich uczynki miah ulec zbyt ścisłej kontroli, ponumo, ze z całą dokładnością przestrzegali liturgii, pragnęli ujść badawczemu spojrzeniu jasnych oczu Kto jest ten Jezus9 — pytali On, pretendent do chwały Mesjasza był s>nem cieśli i pracował w warsztacie wraz z ojcem, Józefem Widzieli jak w znoju przemierzał okoliczne wzgórza znali Jego braci i siostry, jak również Jego życie oraz pracę Obserwowali, gdy z dziecka przeradzał się w młodzieńca a z młodzieńca przechodził w męski wiek A choć Jego życie było nieskalane, to i tak nie wierzyli, ze mógł być Tym Obiecanym Istniała wielka różnica między Jego nauką o nowym królestwie a tą, którą słyszeli od starszyzny Jezus nie mówił mc o wyzwoleniu spod władzy Rz>mu Słyszeli o czynionych przez Niego cudach i liczyli ze jego moc będzie działać na ich korzyść, mc jednak nie wskazywało aby to miało nastąpić Dopuszczając do siebie zwątpienie, Żydzi zatwardzili swoje serca tak, ze me mogły się one otworzyć w jednej chwili Szatan zdecydował ze tego dnia mewidzące oczy me ujrzą światła, ani dusze spętane niewolą nie doznają wolności Ze wzmożoną energią pracował nad utrzymaniem ich w niewierze Żydzi nie dali po sobie poznać, ze otrzy- tmah znak, świadczący o nadejściu Zbawiciela Jezus jednak dał im teraz dowód Swej Boskosci, ujawniając ich skryte myśli I rzekł do nich , pewnie mi rzeczecie ona przypowieść — Lekarzu, ulecz samego siebie' Cośmy słyszeli, zes uczynił w Kapernaum, uczyń i tu w ojczyźnie swojej I rzekł do nich „zaprawdę powiadam wam ze żaden prorok nie jest przyjemny w ojczyźnie swojej Alec wam w prawdzie powiadam ze wiele wdów było za dni Ehaszowych w ludzie izraelskim, gdy było zamknione niebo przez trzy lata i sześć miesięcy, tak iż był wielki głód po wszystkiej ziemi wszakże do żadnej z nich nie był posłany Eliasz, tylko do Sarepty miasta Sydonskiego, do jednej wdow> I wielu było trędowatych za Ehzeusza proroka, wszakże żaden z nich nie był oczyszczony, tylko Naaman Syryjczyk ' (Łuk 4,23—27). Przypominając fakty z życia proroków, Jezus odpowiedział na pytania słuchaczy Słudzy wybrani przez Boga do spełnienia specjalnego posłannictwa me powinni być powoływani do pracy na rzecz ludzi o zatwardziałych i niewierzących sercach, bowiem łaski Bożej mogli dostąpić ludzie otwartego serca, wierzący na podstawie wiedzy otrzymanej od proroków Za dni Eliasza naród Izraelski odwrócił się od Boga pograz>ł się w grzechu i odrzucał przestrogi Ducha Świętego, pocawane przez wysłanników Pana, odcinając się w ten sposób od dróg którymi błogosławieństwo Boże mogłoby na niego spłynąć Pan pomijał domy Izraela i znajdował schronienie dla swego sługi u nie-wiast}, która nie należała do wybranego narodu Lecz niewiasta ta została wyróżniona dlatego, ze szła za objawionym jej światłem i serce jej otwarte było dla większego światła, jakie Bóg jej zesłał przez Swego proroka Przypominało to wypadki z czasów Ehzeusza, kiedy dotkniętych trądem Izraelczykow pozostawiono samym sobie Jedynie Naaman, poganin b\ł wierny swemu pojęciu o prawości i odczuwał wielką potrzebę niesienia pomocy Należał do ludzi, przygotowanych na przyjęcie łaski Bożej Dlatego tez nie tylko został oczyszczony z trądu, lecz doznał również błogosławieństwa poznania prawdziwego Boga Nasza pozycja wobec Boga uzależniona jest me od ilości światła jakie na nas spłynęło, lecz od tego, jaki uczyniliśmy z niego użytek Nawet poganin, który odpowiednio do swych pojęć wybiera drogę prawości znajduje się w korzystniejszej sytuacji mz ci, ktroym było dane wielkie światło i głoszą się sługami Bożymi, lecz w swym codziennym zycm zadają kłam zasadom swojego wyznania wiary Słowa Chrystusa skierowane do słuchaczy w synagodze podcięły korzenie ich samozadowolenia Chrystus przedstawił im dobitnie tę górską prawdę, ze odeszli od Boga i stracili prawo do nazywania się Jego narodem W miarę odsłaniania ich prawdziwego oblicza, odczuwali każde wypowiedziane słowo,'jak cięcie ostrzem noża Teraz gar- 172 173 dzili wiarą, którą Jezus pierwotnie ich natchnął. Nie chcieli' pogodzić się z faktem, że Ten który wyszedł z ubóstwa i z niskiego stanu mógł być kimś innym niż zwykłym człowiekiem. Wraz z niedowiarstwem pojawiła się złośliwość. Szatan zaczął sprawować nad nimi władzę i kierować gniewem przeciwko Zbawicielowi. Odwrócili się od Tego, który miał leczyć i odnawiać, przypisując te atrybuty duchowi zniszczenia. Gdy Jezus wspomniał o błogosławieństwie udzielonym poganom spowodował tym wybuch dumy narodowej, a jego głos utonął w powstałym Zamieszaniu. Słuchając Go ludzie szczycili się tym, że żyją zgodnie z zakonem i teraz, kiedy zostały dotknięte ich przesądy, byli gotowi dokonać mordu. Zgromadzenie rozpadło się, a jego uczestnicy, położywszy swoje ręce na Jezusie, wywiedli Go ze świątyni i miasta. Zdawało się, iż wszyscy zapałali żądzą Jego zguby. Został przyprowadzony na skraj przepaści, do której gniewni zamierzali Go strącić. ,Wszędzie rozfe-gały się krzyki i złorzeczenia, a w chwjli, gdy niektórzy zaczęli Go~~ obrzucać kamieniami, Jezus nagle znikł im z oczu. Niebiańscy wysłannicy to_warzyszący Mu w świątyni nie opuścili Go również w czasie, gdy znalazł się wśród rozsierdzonego tłumu. Wywiedli Go spośród tłumu prześladowców i zaprowadzili w bezpieczne miejsce. W taki sam sposób aniołowie roztoczyli opiekę nad Lotem i w czasie sodomskich wydarzeń zaprowadzili go w bezpieczne miejsce. Podobnej opieki doznał w małym górskim mieście Elizeusz. Kiedy okoliczne wzgórza wypełniły się .konnymi i rydwanami króla Syrii. Elizeusz dostrzegł bliżej położone zbocza wypełnione obecnością niebiańskich wojsk. Konni i ogniste rydwany otoczyły, zewsząd sługę Bożego. Przez wszystkie wieki aniołowie znajdują się stale w bezpośredniej bliskości naśladowców Chrystusa, gdy konfederacja sił zła zwraca się przeciwko tym, których chcą pokonać. Jednakże Chrystus pragnie abyśmy dojrzeli rzeczy niewidoczne, zgromadzone wokół tych, którzy miłują Boga — wojska niebieskie posłane dla ich ratunku. Nigdy nie dowiedzielibyśmy się z jakich widocznych bądź niedostrzegalnych niebezpieczeństw wybawiła nas interwencja aniołów. Poznamy to dopiero wtedy, gdy oświeci nas odwieczne światło Opatrzności Bożej. Poznamy wtedy i to, że losy rodu ludzkiego nie są obojętne niebiańskiej społeczności, a wysłannicy tronu Boga towarzyszą codziennie każdemu naszemu krokowi. Gdy Jezus czytał w synagodze o proroctwie, nie doczytał końcowego zdania mówiącego o dziele Mesjasza. Po przeczytaniu słów „abym ogłosił miłościwy rok Pański" Jezus opuścił słowa „i dzień pomsty Boga -naszego" (Izaj. 61,2). Słowa te były równie prawdziwe, jak słowa pierwszego proroctwa i przez swe milczenie Jezus- nie zaprzeczył 174 im: były to jednak słowa, które słuchacze z przyjemnością rozpamiętywali i których spełnienia pragnęli. Potępiali pogan, nie zdając sobie jednocześnie sprawy, że ich własna wina przewyższała winę tamtych. Sami potrzebowali miłosierdzia, którego tak bardzo odmawiali poganom. Tego dnia, kiedy Jezus stał naprzeciwko nich w synagodze, istniała'największa szansa słuchania przez nich głosu Niebios. Ten, który „się kocha w miłosierdziu" (Micheasz 7,18) z radością byłby ich uratował przed nieszczęściem w jakie ich wtrąciły popełnione grzechy. Jeszcze jedno wezwanie do skruchy skierował do nich Jezus. Przed końcem swej misji w Galilei odwiedził znów dom'Swojego dzieciństwa. Chociaż kraj, w którym spędził to dzieciństwo nie chciał Go akceptować, to wieść o Jego nauce i cudach szerzyła się po całym kraju. Nikt nie mógł zaprzeczyć, że posiada moc większą niż ludzka. Lud w Nazarecie wiedział, że Jezus czynił dobro i leczył wszystkich gnębionych przez szatana. Były wsie, w których z żadnego domu nie lozlegał się jęk cierpienia, bowiem przebywał tu uprzednio Jezus, który uzdrowił chorych. Miłosierdzie okazywane w każdym czynie Jego życia dawało świadectwo Jego Boskiemu pomazaniu. Gdy Na-zaretanie słuchali Jego słów, Duch Święty poruszył od nowa ich serca. Lecz nawet wtedy nie chcieli dopuścić myśli, że człowiek, który się wśród nich wychował może być kimś innym lub większym od nich samych. Stale drażniło ich gorzkie wspomnienie, że Jezus ogłosiwszy siebie Tym, który był obiecany od wieków, odmawia im właściwie miejsca w Izraelu, ukazując, że byli mniej godni Boskiej łaski niż pogańscy mężczyźni oraz niewiasty. Odtąd zapytywali: „Skądże temu to wszystko? A co to ma mądrość, która mu jest dana, że się i takie mocy dzieją przez, jego ręce?"; nie uznawali Go za Chrystusa, Syna • Bożego. Ich niewiara była powodem, że Jezus nie mógł uczynić wielu cudów wśród nich, gdyż nieliczne tylko serca otwarte były dla Jego błogosławieństwa. W takiej sytuacji odszedł z niechęcią z tego kraju, aby już nigdy do niego nie wrócić. Raz zaszczepiona niewiara nie opuszczała Nazaretańczyków. Udzielała się też Sanhedrynowi i całemu narodowi. Odrzucenie przez Kapłanów i naród przejawów obecności Ducha Świętego stanowiło początek i koniec wszystkiego. Aby dowieść, że ich pierwszy odruch był właściwy, później konsekwentnie przeinaczali słowa Chrystusa. Kulminacyjnym punktem zaparcia się przez nich Ducha Świętego było ukrzyżowanie na Golgocie, zniszczenie miasta, i rozproszenie narodu na wszystkie strony świata. » A mimo wszystko jakże pragnął Chrystus otworzyć Izraelowi skarbnicę .najdroższych prawd! Duchowa ślepota narodu była tak wielka, że nie. było możliwości objawienia mu prawd o królestwie Bożym. Kiedy 175 prawda niebios czekała na przyjęcie przez nich, oni kurczowo trzymali się swego niepotrzebnego rytuału. Wydawali pieniądze na łupiny i plewy, podczas gdy należało tylko wyciągnąć rękę po Chleb Żywota. Dlaczego nie poszli za słowem Bożym i nie usiłowali poznać swych błędów? Stary Testament określał w wyraźny sposób wszystkie szczegóły misji Chrystusa, który powołując się na proroków mówi: _„Dziś ci się wypełniło to pismo w uszach waszych". Gdyby Izraelici uczciwie badali Pismo Święte konfrontując swe teorie ze Słowem Bożym, Jezus nie musiałby ubolewać nad brakiem skruchy. Nie potrzebowałby też oświadczyć: „Otóż zostanie wam dom wasz pusty" (Łuk. 13,35). Mieli wszelkie możliwości poznania nauki Mesjasza, a także odwrócenia klęski, która zrujnowała ich miasto. Lecz bezkrytyczna zewnętrzna pobożność zamknęła umysły Żydów w ciasnym kręgu przesądów. Nauka Chrystusa odsłaniała wady ich charakteru i nawoływała do skruchy; gdyby ją byli przyjęli, musieliby zaprzestać swych praktyk i rozstać się ze swymi nadziejami. Aby zyskać przychylność nieba, musieliby zrezygnować z zaszczytów ludzkich. Gdyby jednakże chcieli usłuchać słów tego nowego Mistrza, musieliby wystąpić przeciwko opinii głośnych myślicieli i nauczycieli swej epoki. Prawda me była popularna za dni Chrystusa. Jest ona również niepopularna i za naszych dni. Była ona niepopularna stale, odkąd szatan wzbudził do niej niechęć w człowieku, karmiąc go bajkami, prowadzącymi do samowywyższenia. Przywódców żydowskich cechowała pycha; dążenie do gloryfikowania samych siebie przejawiało się nawet podczas odprawiania nabożeństw. Lubili siadać na najwyższych miejscach w synagodze. Lubili, gdy ich pozdrawiano na placu targowym i wrażliwi byli na tytuły. W miarę tego jak zanikała prawdziwa pobożność, następowało coraz większe przywiązanie do tradycji i ceremonii. Ze względu na to, że ich umysły zaciemnione były przez przesądy, nie byli w stanie skojarzyć mocy przekonujących słów Chrystusa z Jego skromnym życiem. Nie potrafili zrozumieć faktu, że prawdziwa wielkość może się obejść bez zewnętrznej wystawności. Ubóstwo tego Człowieka wydawało się zupełnie niewspółmierne z roszczeniem praw do rangi Mesjasza. Rozumieli w ten sposób: jeżeli był naprawdę Tym, za kogo się podawał, dlaczego był tak skromny? Jeżeli nie dążył do posiadania sił zbrojnych, co się stanie z narodem? W jaki sposób ' potęga i chwała, tak długo oczekiwane, zmuszą narody do podporządkowania się Żydom? Czy kapłani nie myśleli o tym, że Izrael powinien uzyskać berło nad śwjiatem? A czyżby wielcy nauczyciele religii mogli się mylić? Nie tylko sam brak wewnętrznych oznak chwały u Chrystusa pdrzu-cał ich od Niego. Był On wcieleniem czystości, podczas gdy oni byli l nieczyści. Żył wśród ludzi jako przykład nieskalanej prawości. Jego bezgrzeszne życie rzucało światło na ich serca. Jego szczerość odsłaniała ich brak szczerości, wykazując pustkę zewnętrznej pobożności i odrażające charaktery. Takie światło nie mogło być dla nich pożądane. Gdyby Chrystus zwrócił Swą uwagę na faryzeuszy, wywyższając ich uczoność i pobożność, powitaliby Go z radością. Lecz gdy mówił o królestwie niebieskim, jako źródle łaski dostępnym dla każdego człowieka, nadawał religii taką interpretację, która dla nich była nie do przyjęcia. Ich własny przykład i nauka nigdy nie były takie, aby mogły zachęcić do służby Bogu. Gdy widzieli, że Jezus zwraca się do tych, których nienawidzili i którymi gardzili, w ich sercach, opanowanych przez pychę, rozpalały się najgorsze namiętności. Wbrew przechwałkom, że pod panowaniem „lwa, który jest z pokolenia Ju- dowego" (Obj. 5,5), Izrael wyniesiony zostanie ponad wszystkie narody, byliby łatwiej znieśli zawód spowodowany niespełnieniem swych ambitnych nadziei, niż wypominanie przez Chrystusa grzechów, kiedy już sama nieskalana obecność Jego była dla nich stałym wyrzutem. 176 12 — Życie Jezusa ROZDZIAŁ XXV Powołanie nad jeziorem (Mat. 4,18-22; Marek 1,16-20; Łuk 5,1-11) Nad Jeziorem Galilejskim świtał dzień. Uczniowie zmęczeni po bezowocnej prac> nocnej siedzieli w f swych rybackich łodziach na jeziorze Jezus przyszedł również, aby spędzić spokojną chwilę nad brzegiem licząc, ze w tych rannych godzinach zdoła odpocząć od tłumu, który dzień w dzień podążał za nim Upłynęło niewiele czasu, a lud począł się znów gromadzie otaczając Go ze wszystkich stron, a ilość tłoczących się była tak wielka, ze został pozbawiony możliwości swobodnego poruszania się W tym tez czasie zeszli na ląd uczniowie Aby uniknąć tłoczącego się koło Niego tłumu Jezus wszedł do łodzi Piotra i poprgsił aby odpłynął cokolwiek od brzegu Z tego miejsca Jezus mógł b-\c lepiej widziany i słyszany przez tłumy, zgromadzone na brzegu Była to scena której z radością przyglądali się aniołowie ich boski Przywódca siedział w łodzi rybackiej, kołysanej przez niespokojne fale, głosił dobrą nowinę o zbawieniu, zasłuchanym w Jego słowa tłumom na brzegu Ten komu na niebie przysługiwała najwyższa chwała, mówił pod gołym niebem do pospolitych ludzi o wielkich sprawach Swego królestwa Chyba nie mógł wybrać sobie lepszych warunków do spełnienia prz\ padającej Nań pracy Jezioro, góry, rozległe pola, słonce opromieniające ziemię stwarzały sugestywne tło dla Jego nauki i wywierał wrażenie na umysłach ludzkich Z tego tez powodu nie zmarnowała się ani jedna z Chrystusowych nauk Każda prawda wypowiedziana przez Niego zasiewała się w niektórych duszach, jako słowa wiecznego życia Tłum na brzegu zwiększał się z każdą chwilą Starzy ludzie, wsparci na kijach, surowi wieśniacy z gór, rybacy, którzy przerwali swą pracę na jeziorze, .kupcy i rabini, bogaci i wykształceni, starzy i młodzi, którzy znosili tu swych chorych i cierpiących, tłoczyli się, l aby usłyszeć słowa boskiego Nauczyciela Prorocy przepowiedzieli takie okoliczności i pisali o nich niegdyś „Ziemia Zabulonowa i ziemia Neftahmowa, przy drodze morskiej za Jordanem, Galilea poganow, lud który siedział w ciemności widział światłość wielką, a siedzącym w krainie i w cieniu śmierci weszła światłość" (Mat 4,15 16) Niezależnie od tłumu zgromadzonego nad brzegami Genezaret Jezus w Swej nauce, wygłoszonej nad jeziorem miał na myśli innych słuchaczy Dokonując przeglądu wypadków jakie śledziły wieki, widział wiernych wtrąconych do więzień i postawionych przed sądem, wystawionych na pokusy, na samotność i smutek Nie miała pozostać w ukryciu przed Nim żadna radość, ani sprzeczność, ani rozterka Przemawiając do zgromadzenia, przemawiał również do tych, dla których Jego słowa miały być nadzieją, pokrzepieniem w smutku i nośnikiem światła Za pośrednictwem Ducha Świętego, głos rozbrzmiewający z łodzi rybackiej na Galilejskim jeziorze będzie po wsze czasy odcz\tywany jako posłannictwo pokoju do ludzkich serc Po zakończeniu nauki, Jezus zwrócił się do Piotra, prosząc, aby wypłynął na jezioro i zapuścił jeszcze raz sieci Lecz Piotr był zniechęcony, gdyż przez całą noc nie udało mu się nic złowić Podczas samotnych godzin rozmyślał nad losem Jana Chrzciciela, który samotnie umierał w więziennym lochu Rozmyślał tez o perspekt>wach, jakie czekały Jezusa i Jego uczniów, o niepowodzeniu Jego misji w Judei oraz o złośliwości kapłanów i rabinów Nawet jego własna praca nie szła mu dobrze i gdy czuwał nad pustymi sieciami, przyszłość zdawała się beznadziejnie mroczna „Mistrzu", powiedział, , przez całą noc robiąc nicesmy nie pojmali, wszakże na słowo twoje zapuszczę siec Noc była jedynym czasem do łowienia ryb w przezroczystej wodzie jeziora Po całonocnej nieudanej pracy zdawało się sprawą beznadziejną zapuszczać siec teraz, z nastaniem dnia, lecz Jezus to polecił a pełni miłobci uczniowie, usłuchali polecenia Szymon wraz ze swjm bratem zarzucili siec, ale gdy następnie próbowali ją wyciągnąć, ilość złowionych ryb była tak wielka, ze siec zaczęła się rwać, wobec czego zmuszeni byli wezwać Jakuba i Jana na pomoc. Gdy połów został zabezpieczony w łodziach, obie były przeciążone do tego stopnia, że groziło im zatonięcie Piotr nie myślał teraz ani o łodziach, ani o ładunku Ten cud, poza wszystkimi innymi, których już był świadkiem, Stanowił dla niego dowód boskiej potęgi Piotr widział w Jezusie Tego, który panował moja zmieniła się do niepoznama i nie miałem żadnej siły" Tak swojej megodnosci Miłość do Mistrza, wst\d z powodu własnej niewiary, wdzięczność za to, ze Jezus zstąpił na ziemię, a ponad wszystko — poczucie własnej nieczystości wobec nieskończonej czystości 178 179 Chrystusa, całkowicie go pochłonęły. Podczas gdy jego towarzysze zajęli się złowionymi rjbami, Piotr padł do stóp Zbawiciela, wołając , Wynijdz ode mnie, bom jest człowiek grzeszny Panie1" Był to taki sam przejaw Boskiej świętości, który niegdyś sprawił ze Daniel upadł, jak martwy przed obliczem anioła Bożego „Twarz moja zmieniał się do niepoznama i me miałem żadnej siły' Tak samo Izajasz, gdy ujrzał chwałę Pana, zawołał „Biada mi1 Zginąłem, bo jestem człowiekiem nieczystych warg, i mieszkam pośród ludu nieczystych warg, gdyż moje oczy widziały Króla, Pana zastępów" (Dań 10 8 Izaj 6,5) Ludzkość z jej słabością i grzechami, została skonfrontowana z Bożą doskonałością i w tejże konfrontacji czuła swą nie-godnosc, oraz brak świętości Tak się działo ze wszystkimi, którzy dostąpili poznania boskiego majestatu Piotr zawołał W^nijdz ode mnie bom jest człowiek grzeszny, Panie , lecz teraz przjpadł do stop Jezusa, czując, ze nie jest w stanie oderwać się od Niego Zbawiciel odrzekł mu: „Nie bój się, od tego czasu ludzi łowić będziesz" To samo działo się z Izajaszem, któremu powierzone zostało posłannictwo Boga dopiero wtedy, kiedy zdał sobie sprawę z własnej niegodziwosci i zrozumiał świętość Boga Piotr został powołań} na Chrystusowego sługę dopiero gdy doszedł do samowyrzeczema i podporządkowania się mocy Boga Do tego czasu żaden z uczniów Chrystusa nie dostąpił zaszczytu stania się wyłącznym Jego współpracownikiem Byli świadkami wielu cudów i słuchali Jego nauki, jednak definitywnie me tporzucali swych dotychczasowych zajęć Uwięzienie Jana Chrzciciela było dla nich wszystkich gorzkim rozczarowaniem Jeżeli misja skończyła się w taki sposób to i dla swojego Mistrza nie widzieli korzystnych perspektyw, zwłaszcza, ze przeciwko Niemu występowało sprzysięzeme wszystkich przywódców religijnych Izraela W tych warunkach powrót" na pewien czas do swojego rybołóstwa był dla nich ulgą Lecz teraz wezwał ich do porzucenia dotychczasowego życia i do związania swego losu z Jego własnjm Piotr usłuchał tego wezwania Po przybyciu do brzegu, Jezus rzekł do trzech innych uczniów „Pójdźcie za mną, a uczvmę was rybitwami ludzi". Rzucili natychmiałt wszystko i poszli za Nim Zanim Jezus zażądał od nich porzucenia sieci i łodzi, dał im zapewnienie ze Bóg zaspokoi ich potrzeby. Użycie łodzi Piotra w służbie Ewangelii zostało sowicie wynagrodzone. Ten, który jest „Panem wszystkich, bogaty jest ku wszystkim, którzy Go wyznają", powiedział „Dawajcie a będzie wam dane, miarę dobrą, natłoczoną i potrzęsioną i opływającą' (Rzym 10,12, Łuk 6,38). Taką właśnie miarą nagrodził On służbę uczniów Wszelka tez ofiara poniesiona w Jego służbie 180 l będzie wynagrodzona stosownie do „niezmierzonego bogactwa Jego łaski (Efez 320 2,7) Podczas tej smutnej nocy na jeziorze, gdy uczniowie rozdzieleni byli z Chrystusem, do ich serc zaczęło wdzierać się niedowierzanie a ciała ich były zmęczone po meudanjm połowie Jego obecność rozpaliła \v nich ponownie wiarę i przyniosła radość oraz powodzenie To samo odbywa się i obecnie bez obecności Chrystusa praca nasza nie przynosi nam pożytku, łatwo ulegamy nieufności i narzekaniom Ale gdy jest blisko nas i pracujemy pod Jego kierunkiem moc Jego napawa nas radością Dziełem szatana jest sianie przygnębienia w duszy zaś dziełem Chrystusa — pokrzepienie w wierze i nadziei Głębszj sens cudu ucz\monego na rzecz uczniów dotyczy również i nas Polega on na Urn ze ten głos, ktorj zebrał ryby z morskich głębin ma moc oddziaływania na ludzkie serca i wpajania w nie miłości która sprawia ze stają się om „rybitwami dusz ' R>bacy z Galilei byli skromnymi niewykształconymi ludźmi, lecz Chrystus — światło świata — miał moc obdarzania ich cechami, których wymagało dzieło, do jakiego ich przeznaczył Zbawiciel nie lekceważył znaczenia, jakie posiada wykształcenie Kultura intelektualna kierująca się miłością do Boga i pozostająca w służbie Bożej jest błogosławieństwem Ale Chrjstus z obojętnością przechodził obok mędrców tej epoki bowiem ich zadufanie pozbawiało ich wszelkiego współczucia z cierpiącą ludzkością i uciekali przed współpracą z Naza-retanczykiem Owładnięci bigoteną uważali ze poniżałoby ich słuchanie nauk Chrystusa Pan Jezus szuka współpracy tych którzy chcieliby stanowić transmisję łączności z Bogiem Ale od takich ludzi wymagane jest przede wsz\stkim aby nauczyli się niedowierzania samym sobie Dopiero wted> mogą pojąc znaczenie istoty Chrystusa Tych wymogów nie zaspokoi żadna z najszacowniejszych uczelni Owocami mądrości może nas obdarzyć jedynie boski Nauczyciel Jezus wybrał niewykształconych rybaków dlatego, ze nie wychowywali się w tradycjach i błędnych zwyczajach swej epoki Byli to ludzie zdolni od urodzenia skromni i podatni na naukę — ludzie których Chrystus mógł przygotować do spełnienia pracy, do jakiej ich powołał W życiu spotyka się zawsze ludzi cierpliwie obracających się w kręgu codziennych czynności nieświadomych tego, ze obdarzeni są siłą która — gdy zostanie pobudzona do działania — pozwoli im się wznieść na wyzjnj dostępne jedynie najbardziej w> bitnym ludziom tego świata Te drzemiące siły mogą być obudzone przez dotyk powołanej ku temu ręki Spośród takich ludzi Jezus wybrał Swych współpracowników i udzielił im przywileju wspólnoty z Sobą Wielcy tego świata nigdy jeszcze nie mieli takiego nauczyciela Uczniowie po otrzymaniu wykształcenia u Chrystusa, nie byli już nieświadomymi, pozba- 181 wionymi kultury ludźmi. Ich rozum i charakter upodobnił się do wzoru dostarczonego przez Jezusa i naród zrozumiał, że są to ludzie ukształtowani Jeg"o ręką. v Systemy edukacyjne nie są powołane tylko dla przekazywania wiedzy. Główne ich zadanie polega na dostarczaniu ożywczej energii przez obcowanie umysłu fizycznego z duszą. Tylko życie może być- źródłem nowego życia. Jakiż więc przywilej przypadł w udziale tym,, którzy przez trzy lata mogli pozostawać w codziennym kontakcie z boskim życiem, z którego wypływał wszelki życiodajny bodziec, przynoszący błogosławieństwo światu! Przed wszytkjmi swymi towarzyszami Jan, ulubiony uczeń Chrystusa, poddał się mocy tego cudownego życia-Powiada też: „Bo żywot objawiony jest i widzieliśmy i świadczymy i zwiastujemy wam on żywot wieczny, który był u Ojca i objawiony nam jest". „A z pełności Jego myśmy wszyscy wzięli, i łaskę za łaską" (l Jan 1,2; Jan 1,16). Apostołowie Pan^ naszego nie byli obdarzeni niczym, co miałoby przynieść im chwałę. Było oczywiste, że powodzenie swej pracy zawdzięczali tylko Bogu. Życie tych ludzi, charaktery, którymi potrafili się wykazać oraz wielkość dzieła, którego Bóg dokonał przy ich, pomocy, są świadectwem łaski, jakiej dostąpić może każdy, kto się-poddaje Jego nauce i wykazuje posłuszeństwo. Ci, którzy najbardziej kochają Chrystusa, uczynią najwięcej dobrego. Nic nie ogranicza przydatności człowieka, który" swoje sprawy odłożył na drugi plan, a przybytki serca udostępnił dla działalności Ducha Świętego i poświęcił swe życie Bogu. Jeżeli ludzie zechcą poddać się odpowiedniej dyscyplinie, nie narzekając i nie wykazując słabości, dzień po dniu i godzina po godzinie będą odbierali naukę-pochodzącą od Boga. Bóg jest szczodry w okazywaniu Swojej łaski. Jeżeli Jego lud usunie przeszkody, łaska zbawienna spłynie obfitym: strumieniem na ludzi. Gdyby skromni ludzie zapragnęli czynić dobro,, jakie są w stanie uczynić, i gdyby nie dławiły ich ręce, krępujące ich gorliwość, wtedy na miejscu każdego pojedynczego człowieka pracującego dla Chrystusa, pojawiłoby się stu ludzi. Bóg przyjmuje ludzi takimi, jakimi są, i kształci ich dla swej służby, jeżeli przejawiają chęć do jej sprawowania. Duch Boży akceptowany przez duszę, spotęguje jej umiejętności. Pod wpływem Ducha.' Świętego rozum oddający się bez zastrzeżeń służbie Bogu, rozwija się harmonijnie, aby móc pojąć i spełnić wymagania Boga. Słabyr chwiejny charaktery nabiera cech siły i niezłomności. Stałe poświęcenie sprawie Chrystusa wytwarza tak ścisły związek pomiędzy Jezusem, a Jego uczniem, że chrześcijanin upodabnia się do Niego rozumem i charakterem. Przez łączność z Chrystusem, światopogląd staje się jaśniejszy i szerszy. Jego rozpoznanie rzeczy nabiera przenikji- 182 •wo^ci, a sądy — równowagi. Ten, kto pragnie pozostać w służbie Chry-'stusa, zostaje tak pokrzepiony przez życiodajną siłą Słońca Sprawiedliwości, że jego zdolności owocowania w służbie Bogu zostają poważnie wzmocnione. ~ Wysoko wykształceni wiele się nauczyli od skromnych chrześcijan, uważanych w świecie za mało wykształconych. Ci nieoświeceni uczniowie otrzymali swoje wykształcenie w najwyższej szkole; siedzieli bo--wiem u stóp Tego, który przemawiał tak, jak żaden człowiek przed Nim. l 183 l ROZDZIAŁ XXVI W Kapernaum W Kapernaum Jezus przebywał w okresie przerw w Swoich wędrówkach^ stąd też mówiono, że jest to Jego miasto. Położone było nad brzegami Jeziora Galilejskiego, na skraju pięknej równiny Genezaret, jakkolwiek nie w obrębie samej równiny. Głęboka depresja jeziora okalanego przez brzegi równiny przynosi jej łagodny, południowy klimat. Tu za dni Chrystusa kwitły drzewa palmowe i oliwkowe, tu znajdowały się lasy, winnice i zielone pola; tu olśniewały swą wspaniałością kwiaty, zraszane przez potoki, wytryskające ze skał. Nad brzegami jeziora oraz na otaczających je w pobliżu wzgórzach wyrosły miasta i wsie. Jezioro roiło się od łodzi rybackich. Wszędzie widać było pracowite, czynne życie. Samo Kapernaum dobrze nadawało się na ośrodek pracy Zbawiciela. Położone na drodze prowadzącej z Damaszku do Jeruzalem i Egiptu, a także ku Morzu Śródziemnemu, stanowiło poważny węzeł komunikacyjny. Ludzie z różnych krajów przechodzili przez miasto lub zatrzymywali się w nim na wypoczynek podczas swych podróży. Tu Jezus mógł się zetknąć ze wszystkimi rasami społecznymi, zarówno z bogatymi i możnymi tego świata, jak biednymi i skromnymi ludźmi. Stwarzało to możliwości rozpowszechniania nauki Chrystusa w różnych krajach i wśród wielu rodzin. Tu odbywało się studiowanie Pisma Świętego i stąd rozbrzmiewało proroctwo o Zbawicielu i misji,, którą miał spełnić. Pomimo akcji przeciwko Jezusowi, ^rozwijanej przez Sanhedryn naród żarliwie śledził rozwój Jego misji. Zainteresowanie udzieliło się również całemu niebu. Aniołowie przygotowywali drogę dla Jego pracy, oddziaływując na serca ludzkie oraz zwracając je ku Zbawicielowi. W Kapernaum uzdrowiony przez Jezusa syn dworzanina dawał 184 , l świadectwo potęgi Chrystusa. Urzędnicy dworu i ich rodziny z radością manifestowali swą wiarę. Gdy rozeszła się wiadomość, że sam Nauczyciel jest wśród nich, całe miasto zostało tym poruszone, a tłumy garnęły się przed oblicze Chrystusa. W dzień sabatu niezliczone 'rzesze przybyły do synagogi, a z braku miejsca wielu ludzi nie zostało dopuszczonych do jej wnętrza. Wszyscy słuchając Chrystusa „zdumiewali się nad nauką Jego, bo była mocna mowa jego". „Albowiem je uczył jako moc mający, a nie jak nauczeni w piśmie" (Łuk. 4,32; Mat. 7,29). Nauka uczonych -w Piśmie i starszyzny była nauką zimną i formalną jak wyuczona na pamięć lekcja. Dla nich Słowo Boże nie miało żadnego .żywotnego znaczenia. W jego miejsce kapłani przemycali własne poglądy i tradycje. Podczas odbywających się formalnych li tylko nabożeństw udawali, że tłumaczą prawo Boże, lecz ani we własnych' sercach, ani w sercach słuchaczy nie było obecne natchnienie Boże. Jezus nie miał nic wspólnego z różnymi poglądami nurtującymi środowisko żydowskie. Jego zadanie polegało na przekazywaniu ludziom prawdy, a słowa, które głosił rzucały snop światła na naukę patriarchów i proroków, ukazując Pismo Święte ludziom, jako nieznane dotąd objawienie. Nigdy dotąd Jego słuchacze nie dostrzegali głębi, jaka kryła się w słowach Bożych. Jezus spotykał się z ludźmi na ich własnym gruncie, jako ktoś dobrze obeznany z ich kłopotami. W Jego bezpośrednim i prostym sposobie przedstawiania, prawda nabierała piękna i przyciągającej -siły. Stosowany język był czysty, wytworny i przejrzysty jak woda płynącego potoku. Tym, którzy słuchali monotonnych przemówień rabinów, głos Chrystusa zdawał się piękną muzyką. Ale mimo faktu, że głosił naukę prostą, to sposób w jaki to robił wskazywał na kogoś obdarzonego autorytetm. Te cechy sprawiały, że nauki Chrystusa tak bardzo odróżniały się od innych. W przemówieniach rabinów znać było wahanie i niepewność, jakby każda rzecz zawarta w Piśmie mogła mieć różnorakie znaczenie. Z każdym dniem słuchaczy ogarniała coraz większa niepewność. Natomiast Jezus nauczał z Pisma Świętego z nie dającym się podważyć autorytetem. Każdy z omawianych tematów przedstawiał ze zdecydowaniem, które nie podlegało wątpliwości. Przemawiał w sposób poważny, lecz nie gwałtowny. Mówił jak ktoś, kto miał do spełnienia w pełni określone zadanież Przywoływał przed oczy swoich słuchaczy reali# odwiecznego świata. W każdym "temacie przejawiała się Osoba Boga. Jezus dążył do odwrócenia ludzi z kołowrotu ich codziennych ziemskich spraw. Tym ostatnim nie ujmował ich znaczenia, znając relacje, zachodzące pomiędzy życiem doczesnym i wiecznym; takich spraw nie lekceważył. Nauczał, że niebo 185 i ziemia są wzajemnie powiązane i znajomość bliskich prawd lepiej usposabia ludzi do doskonalszego spełniania codziennych obowiązków. Mówił jak ktoś zaznajomiony ze sprawami niebios i świadomy Swej jedności z Bogiem, ale jednocześnie uznawał jedność z każdym z członków ludzkiej rodziny Nauki Chrystusa były dostosowane do poziomu słuchaczy Umiał „Czasu przygodnego mowie słowa upracowanemu (Izaj 50,4), bowiem, łaska wylewała się z Jego ust, aby mógł ją przenosić do ludzi w najatrakcyjniejszej formie, odpowiedniej do wartObd skarbów zawartych v tej mowie Przez wyobraźnię trafił do serc Przykłady, które stosował zaczerpnięte były z codziennego życia i jakkolwiek proste w koncepcji, posiadały cudowną głębię myśli. Ptaki niebieskie, lilie polne, siewca, pasterz i owce — przy pomocy tego rodzaju porównani Chrystus wyjaśniał nieśmiertelne prawdy i za każdym razem, gdy słuchacze spotykali się z tymi zjawiskami w życiu, przypominały im się owe nauki Chrystusa. Chrystus nigdy nie schlebiał ludziom Nie mówił mc takiego co by mogło pobudzić ich próżność i wyobraźnię, ani nie chwalił ich za zgrabne pomysły Wybitni, a nieuprzedzeni myśliciele przyjmowali Jego naukę i dochodzili do wniosku, ze wystawia ona na próbę ich mądrość Zdumiewała ich duchowa prawda wyrażona w tak prostych słowach Nawet najbardziej wykształceni ulegali czarowi Jego słów a prostaczkowie znajdowali w nich zawsze pożytek dla siebie. Potrafił przemawiać do ludzi niepiśmiennych, nawet pogan potrafił przekonać, ze ma im cos do powiedzenia ** Jego serdeczne współczucie działało uzdrawiająco na umęczone i znękane serca Nawet w otoczeniu wrogów nie opuszczała Go atmosfera pokoju Jego piękna postawa, łagodny "charakter, a nade wszystko miłość, promieniująca z oczu i słów, pociągały do Niego wszystkich, których serca nie zasklepiły się w niewierze Gd>b\ słodycz, i życzliwość Jego duszy me przejawiały się w każdym Jego słowie i spojrzeniu, nigdy me mógłby przyciągać do siebie takich rzesz ludzi. Wszyscy zgnębieni, którzy przychodzili do Niego rozumieli, ze wiązał swoje sprawy z ich interesami, jako najzyczhwszy i najczulszy przyjaciel, co potęgowało w nich chęć dowiedzenia się więcej o prawdach zawartych w Jego nauce Przybliżyło się nieco niebo, a ludzie pragnęli przebywać w Chrystusowej obecności, aby zachować dla siebie Jego miłość Jezus śledził z głęboką powagą zmiany zachodzące w twarzach słuchaczy. Sprawiało Mu wielką przyjemność oglądanie twarzy wyrażających zainteresowanie i zadowolenie Był tez ukontentowany, kiedy pociski prawdy przewiercały dusze, łamiąc bariery samolubstwa i wywołując skruchę, a potem wdzięczność Gdy Swoimi oczjrna ogar- 186 niał tłumy słuchaczy i rozpoznawał ludzi widzianych już poprzednio, cała Jego postać promieniowała radością Widział w nich zapowiedź potencjalnych poddanych Jego królestwa Kiedy jasno wykładane prawdy koncentrowały się na osobie popularnego bożyszcza, a wyraz twarzy słuchaczy przybierał zimną i meprzyzwalającą postać, Jezus natychmiast orientował się, ze omawiany temat me jest pożądany Jego serce przenikał głęboki boi, kiedykolwiek spostrzegł, ze słuchacze me akceptują orędzia pokoju Jezus mówił w synagodze o królestwie które przyszedł ustanowić na ziemi i o Swej misji uwolnienia ludzi od szatana W pewnej chwili słowa Jego przerwał krzyk grozy Człowiek opętany wysunął się z tłumu, krzycząc „Ach coz my z tobą mamy, Jezusie Nazarenski Przyszedłeś abyb nas wytracił Znam Cię ktoś, zes on Święty Boży" Powstało wielkie zamieszanie i trwoga, a uwaga ludzi odwróciła się od Chrystusa Jego słowa przestały w>wierac wrażenie To właśnie miał na celu szatan kierując swa ofiarę do synagogi Jezus zgromił szatana mówiąc , Ucieknij i wynijdz z niego' Rozum tego nieszczęśnika był zaćmiony przez szatana, lecz w obecności Zbawiciela promień światła przemknął do jego świadomości Porwał się, aby uwolnić się spod zgubnego wpłvwu, lecz demon przeciwstawił się mocy Chrystusa Gdy człowiek usiłował wezwać Chrystusa na pomoc, zły duch kładł w jego usta słowa wykrzykiwane w nawrocie strachu Opętany zdawał sobie częściowo sprawę z tego, ze znalazł się w obecności Tego, który mógł go uwolnić lecz gdy usiłował dostać się w sferę działania tej błogosławionej ręki, czyjaś inna wola wstrzymywała go i inne sło\\a były wkładane w jego usta Konflikt jaki zachodził tu pomiędzy władzą szatana, a ludzkim pragnieniem wyzwolenia spod niej był nad wyraz dramatyczny Ten, który zwyciężał szatana podczas kuszenia na pustyni, znalazł się ponownie twarzą w twarz ze Swym wrogiem. Demon użył • całej swej siły, aby nie wypuście z rąk ofiary Nie miał ochoty "wycofać się z pola walki, bo tym samym musiałby uznać się za pokonanego przez Chrystusa Zdawało się, ze nieszczęśliwy człowiek zmuszony będzie stracie życie w walce z nieprzyjacielem, który zniweczył jego człowieczeństwo Lecz Zbawiciel użył dla oswobodzenia więźnia całej Swojej mocy Człowiek do niedawna opętany stał przed zdumionymi ludźmi, szczęśliwy z odzyskanej świadomości Sprawa z demonem stała się kolejnym świadectwem boskiej mocy Zbawiciela. Człowiek chwalił Boga za swe uwolnienie, a oczy jego, dotąd płonące ogniem szaleństwa, teraz wyrażały inteligencję i wylewały się z nich łzy wdzięczności. Ludzie oniemieli ze zdumienia Z chwilą gdy odzyskali zdolność wysławiania się poczęli mowie do siebie 187 i „Cóż to jest, cóż to za nowa nauka, iż mocom i duchom nieczystym rozkazuje i są mu posłuszni" (Mar. 1,27). Tajemnica przyczyny cierpień tego człowieka sprawiających, że przedstawiał sobą zastraszający widok dla innych i niosących jemu samemu ciężar, tkwiła w jego własnym życiu. Pochłonęły go przyjem-' ności grzeszenia tak, że swoje życie zaczął traktować jako nieprzerwane pasmo uciech. Nie przyszło mu na myśl, że stanie się kimś odrażającym dla bliźnich i swojej rodziny. Początkowo uważał, że życie można spędzać na niewinnych igraszkach, ale gdy raz wszedł na równię pochyłą nogi jego zaczęły się szybko ześlizgiwać w dół. Nieumiarkowanie i płochość zniekształciły szlachetne cechy charakteru, aż wreszcie szatan mógł całkowicie nim zawładnąć. Wyrzuty, sumienia przyszły za późno. W chwili, gdy był gotów poświęcić bogactwo i przyjemności dla odzyskania utraconych sił człowieczeństwa, był już ubezwłasnowolniony przez moce zła. Sam skierował się na drogę zła, a szatan umiał wykorzystać jego uzdolnienia. Kusiciel nęcih go różnymi pięknymi możliwościami, ale gdy nieszczęsny człowiek dostał się już pod jego władzę, wróg stał się bezwzględny w swym okrucieństwie 'i straszny w nawiedzeniach. Taka przyszłość spotyka tych wszystkich, którzy lgną do zła. Fascynujące przyjemności, występujące na początku kończą się mrokami rozpaczy lub szaleństwem zrujnowanej duszy. Ten sam zły duch, który kusił Chrystusa na pustyni i który owładnął duszą chorego z Kapernaum, trzymał w swej władzy niewierzących Żydów. Lecz w swoich stosunkach z nimi udawał pobożność, starając się podsunąć im motywy uzasadniające odrzucenie Chrystusa. Ich położenie było bardziej beznadziejne niż położenie opętanego przez szatana maniaka1, gdyż nie odczuwali potrzeby przyjęcia Chrystusa i pozostawali całkowicie pod władzą szatana. Okres osobistej działalności Chrystusa wśród ludzi był jednocześnie okresem największej aktywności sił królestwa ciemności. Od lat szatan ze swymi aniołami zła usilnie szukał dróg zawładnięcia ciałami i duszami ludzi, aby pogrążyć ich w grzechu i cierpieniach, czyniąc za to odpowiedzialnym Boga. Jezus objawił ludziom istotę Boga, pokonywał moc szatana i uwalniał ludzi przebywających w jego niewoli. Nowe życie, miłość i moc zesłane z nieba poruszały ich sercami, dlatego też książę zła poczuł się wyzwany do walki o Supremację swego królestwa. Szatan zmobilizował wszystkie swe siły i na każdym kroku przeciwstawiał się dziełu Chrystusa. To samo nastąpi podczas wielkiego rozstrzygającego konfliktu między prawością i grzechem. W czasie kiedy nowe życie, światło i moc spływać będą na uczniów Chrystusa z góry, zaczną również działać siły oddolne wzmacniające działalność szatana. Każdym ziemskim ele- l nientem wstrząśnie książę zła, który działa w zamaskowanej postaci. Ukazuje się jako anioł światła i wielu słucha .„duchów zwodzących i nauk diabelskich" (l Tym. 4,1). Za dni Chrystusa przywódcy i nauczyciele Izraela byli bezsilni wobec działalności szatana. Zlekceważyli jedyny środek, z pomocą którego byli w stanie przeciwstawiać się duchowi zła. Było to słowo za pośrednictwem którego Chrystus przezwyciężył siły zła. Przywódcy Izraela głosili, że są dysponentami Słowa Bożegok ale swoje studia w tym względzie odbywali w zakresie potrzebnym dla podtrzymania ustanowionych przez ludzi obrzędów. W ich interpretacji słowo to na- ' bierało nigdy nie zamierzonego przez Boga znaczenia. Mistyczne przedstawianie sprawiało, że nikt nie był w stanie zrozumieć podanych przez Boga prawd wyrażonych w najprostszej formie. Uczeni prowadzili jałowe dyskusje nad nie mającymi znaczenia szczegółami tech- 1 nicznymi w praktyce zaś odrzucali najbardziej istotne prawdy. W krótkim też czasie zostało posiane nasienie niewiary, a Słowo Boże odarte zostało ze swej mocy, przez co duchy zła umacniały swą władzę. Historia powtarza się, bowiem dzisiejsi przywódcy religijni w pełni przyznający się do poszanowania prawdy i jej postanowień, i posługujący się Biblią niweczą wiarę w Słowo Boże. Przywódcy ci lubią zajmować się analizą poszczególnych słów, podstawiając własne - poglądy w miejsce*najbardziej jasnych stwierdzeń zawartych w Piśmie Świętym. W takich rękach Słowo Boże traci swą odradzającą moc. Dlatego też rozszalały się niedowiarstwo oraz nieprawość. ' Po wyrwaniu wiary w Biblię szatan kieruje ludzi do innych fa- brykowanych przez siebie źródeł oświecenia i autorytetu. Ludzie, którzy odrzucają proste nauki zawarte w Piśmie Świętym i nie chcą korzystać z przekonującej mocy Ducha Świętego, sami oddają się pod kontrolę szatana. Krytycyzm i spekulacja na tle Pisma Świętego otworzyły drogę do spirytyzmu i teozofii — zmodernizowanych form dawnego pogaństwa. Pozyskały nawet oparcie w instytucjach mienią- ^ cych się kościołami Pana naszego Jezusa Chrystusa. Obok działań mających na celu głoszenie Ewangelii, zwodnicze duchy -prowadzą inną działalność. Niejeden człowiek zaczyna przysłuchiwać się tej działalności przeważnie ze zwykłej ciekawości, ale po zaobserwowaniu pewnych nadludzkich zjawisk idzie na lep przynęty tak długo, aż znajdzie się poza zasięgiem własnej woli. Wtedy nie ma już dla niego ucieczki przed tą tajemniczą siłą. Załamują się siły obronne duszy, a wszelkie zapory chroniące ją przed grzechem przestają spełniać swoją rolę. Z chwilą, gdy człowiek odrzuca nakazy Boga i Ducha Świętego nikt nie jest w stanie przewidzieć głębi jego upadku. Tajemny grzech i żądza władzy mogą nad nim zapanować w sposób absolutny i uczynić go tak bezradnym, jak owego 188 189 opętanego z Kapernaum. Jednakże człowiekowi zawsze przyświeca proT mień nadziei. Zło można przezwyciężyć tymi samymi środkami, jakimi posługi-^ wał się Chrystus, to jest siłą słowa. Bóg opanowuje umysł człowieka tylko na zasadzie jego zgody, ale gdy pragnie poznać i wykonać Jego wolę ma przyrzeczenie „I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi". „Jeśliby kto chciał czynie wolę Jego, ten będzie umiał rozeznać, jeśli ta nauka -jest z Boga, czyli ja sam od siebie mówię" (Jan 8,32, 7,17). Wiara w tę obietnicę sprawi, ze każdy człowiek dozna wyzwolenia spod władzy grzechu i nieprawości. Każdy dysponuje swobodą wyboru autorytetu, któremu pragnąłby się podporządkować Nie ma upadku tak głębokiego, a podłości tak wielkiej, aby me mógł znaleźć wyzwolenia za pośrednictwem Chrystusa. Opętany w Kapernaum nie mógł się modlić, ponieważ był zdolny tylko do powtarzania słów które mu podszeptywał szatan. Mimo wszystko me wypowiedziana prośba jego serca została wysłuchana. Ani jeden krzyk duszy, która jest w potrzebie, a jednocześnie nie umie się wypowiedzieć, nie pozostanie bez echa. Ci, co pragną wejść w przymierze z Bogiem me będą wydani na pastwę szatana, lub nękanie przez ułomności swej natury. Do nich skierowane są słowa Zbawiciela: „Izali kto ujmie siłę moją, aby uczynił pokój ze mną, aby pokój mówię, uczynił ze mną'" (Izaj. 27,5) Duchy zła będą toczyć walkę* o duszę, która popadła w ich sidła, lecz aniołowie Boży będą walczyć o nią z całą przewagą swojej mocy. Pan mówi „Izali korzyść od mocarza odjęta będzie? Izali pojmany lub mocarzowi odjęty będzie, albowiem przeciwnikowi twemu Ja się sprzeciwię, a synów twoich Ja wyswobodzę" (Izaj. 49,24.25). W czasie, gdy przejęci czcią słuchacze pozostali w synagodze Jezus oddalił się do domu Piotra, aby odpocząć. Lecz tu także spotkał smutek. Teściowa Piotra była chora i leżała w gorączce. Jezus uzdrowił ją, ona natychmiast wstała i zaczęła usługiwać Mistrzowi i Jego uczniom. Wieść o czynach Chrystusa rozeszła się szybko po Kapernaum. Z obawy przed rabinami ludzie nie przychodzili z prośbą o uzdrowienie w sobotę, lecz z chwilą, gdy słońce pochyliło się za horyzontem, poczynały znów ściągać tłumy. Z domów, sklepów i placów targowych spieszyli mieszkańcy miasta w kierunku skromnego domu, w którym przebywał Chrystus. Chorych przynoszono na noszach, inni szli opierając się na laskach lub podtrzymywani przez przyjacióŁ i chorobliwie chwiejąc się stawali przed Jego obliczem. Ruch nie ustawał, ludzie przychodzili i odchodzili, me wiedząc czy jeszcze jutro Uzdrowiciel pozostanie wśród nich. Kapernaum nigdy jeszcze nie przezywało takich chwil. Powietrzem wstrząsały triumfujące okrzyki i odgłosy ulgi. Zbawiciel cieszył się, widząc radość, jaką wzbu- l dził wśród ludzi Gdy widział cierpienia tych, którzy przychodzili do Niego, serce Jego przenikało współczucie i radość, ze jest w stanie przywrócić im zdrowie i szczęście. Jezus nie zaprzeczał pracy, zanim nie został uzdrowiony ostatni, który do Niego przyszedł. Była już późna noc, gdy tłum począł się ro2f-chodzic i cisza zapadła nad domem Szymona. Długi, pełen wrażeń dzień minął i Jezus zapragnął odpoczynku. Lecz gdy miasto było jeszcze pogrążone we śnie, Zbawiciel „rano przed dniem wstawszy, wyszedł i odszedł na puste miejsce, a tam się modlił". W ten sposób mijały dni ziemskiego życia Chrystusa. Często zezwalał uczniom odwiedzić ich domy, aby odpoczęli, lecz Sam łagodnie opierał się ich usiłowaniom oderwania Go od pracy. Pracował codziennie, nauczając nieświadomych, uzdrawiając chorych, przywracając wzrok niewidomym, dając pożywienie tłumom; zaś wieczorami, lub wczesnym rankiem odchodził do górskich ustroni, gdzie rozmawiał z Ojcem. Często spędzał całą noc na modlitwie lub rozmyślaniach wiacając ze wschodem słońca do pracy wśród ludzi. Wczesnym rankiem Piotr i jego towarzysze prz>szh do Jezusa mówiąc, ze ludzie z Kapernaum oczekują Go Uczniowie byli gorzko zawiedzeni przyjęciem, jakiego dotąd doznawał Chrystus. Władze z Jeruzalem szukały Go, aby Go zabić, nawet z Nazaretu porywali się na Jego życie a Kapernaum przyjęło Go z radosnym entuzjazmem, wobec czego nadzieje uczniów znów rozpalił} się zjwszym płomieniem. Możliwe, ze wśród miłujących wolność ludzi z Galilei znajdowała się większa ilość zwolenników nowego królestwa Toteż uczniowie ze zdumieniem usłyszeli słowa Chrystusa „Idźmy do przyległych miast, abym głosił królestwo Boga, bom na to przyszedł'. W podnieceniu, jakie wówczas ogarnęło Kapernaum, kryło się niebezpieczeństwo, ze istota misji Chrystusa nie będzie dostrzeżona. Jezusa nie zadowalało to, ze ściąga do siebie tłumy jedjme jako cudotwórca i uzdrowiciel fizycznych dolegliwości Pragnął zjednywać Sobie ludzi dla sprawy ich zbawienia. A chociaż ludzie skłonni byli wierzyć w to, ze przyszedł jako król i ustanowi królestwo na ziemi, pragnął odwrócić ich umysły od spraw ziemskich ku duchowym. Same sukcesy natury ziemskiej nie stwarzały podstaw dla powodzenia Jego misji. Podziw beztroskiego tłumu zaczynał Mu ciążyć. W jego życiu nie było miejsca na egoizm Cześć, jaką świat oddawał stanowiskom, bogactwu lub talentom, była obca Synowi Człowieczemu. Jezus me stosował żadnego ze środków, do których uciekają się ludzie, aby pozyskać Wierność tłumu, lub nakazać mu oddawanie Sobie hołdu. Setki lat przed narodzeniem Chrystusa powiedziane było o Nim „Nie będzie wołał, ani się będzie wywyższał, ani będzie słyszany na ulicy głos jego. Trzciny nadłamanej nie dołamłe, ,a lnu kurzącego się nie dogasi, ale s.ąd wyda 190 191 według prawdy. Nie zamroczy się ani ustanie, dokąd nie wykona sądu na ziemi" (Izaj. 42,2—4). Faryzeusze dążyli do wyróżnienia się przez skrupulatne przestrzeganie ceremoniału i pokazowo wykonywane modły oraz czyny miłosierdzia. Swej religijnej-gorliwości starali się dowieść w ten sposób, że uczynili z religii temat -do dyskusji. Spory między rywalizującymi sektami były głośne i długotrwałe, toteż na ulicach nierzadko dawały się słyszeć głosy zaciętych sporów, prowadzonych między doktorami prawa. Życie Chrystusa pozostawało w całkowitym przeciwieństwie do tych praktyk. W jego życiorysie nie notuje się hałaśliwych dyskusji, ostentacyjnych modlitw, ani publicznych czynów obliczonych na uznanie. Chrystus ukryty był w Bogu, a Bóg przejawiał się w istocie Swegp Syna. Na to objawienie pragnął Jezus skierować umysły ludzi i przez to pozyskać ich cześć. Słońce Sprawiedliwości wzeszło nad światem w tym celu, aby swoją wspaniałością olśnić zmysły ludzkie. O Chrystusie pisano: „Wyjście jego jako ranna zorza zgotowane jest" (Ozeasz 6,3). Światło dzienne świeci cicho i łagodnie nad ziemią, rozpraszając cienie mroku i budząc śwtót do życia. W ten sam sposób wstaje Słońce Sprawiedliwości, „a zdrowie będzie na skrzydłach jego" (Mai. 4,2). ROZDZIAŁ XXVII Panie, jeśli chcesz możesz mię oczyścić (Mat. 8.2M; 9,1-8,32-34; Mar. 1,40-45; 2,1-12; Łuk. 5,12-28) Ze wszystkich chorób znanych na Wschodzie najstraszniejszą był trąd. Nieuleczalność i zaraźliwość tej choroby oraz jej skutki napawały strachem najodważniejszych, a Żydzi uważali ją za karę za grzechy i nazwali chorobę dotykiem „palca Bożego". Zakorzeniona głęboko, nieuleczalna i śmiertelna choroba była uważana za symbol grzechu. Rytualne prawo kwalifikowało trędowatych jako nieczystych. Wydalano ich ze społeczności jako ludzi wykreślonych z życia. Wszystko czego trędowaty dotknął, uważane było za nieczyste. Nawet powietrze skażone było jego oddechem. Ktokolwiek był podejrzany o trąd, musiał poddać się oględzinom kapłanów, którzy orzekali o stanie jego zdrowia. Jeżeli został uznany za trędowatego, powodowało to natychmiastową separację od rodziny^wydalenie ze społeczności żydowskiej i skazanie na przebywanie wyłącznie wśród innych chorych. Prawo było nieugięte w swych postanowieniach. Nie czyniono wyjątku nawet dla królów czy przywódców. Monarcha dotknięty trądem musiał zrzec się tronu i usunąć się ze społeczeństwa. Trędowaty, zdała od swych przyjaciół i krewnych musiał w samotności znosić ciężar swej choroby. Zmuszano go do publicznego wyznania swojego nieszczęścia, podarcia odzieży i dzwonienia na alarm, aby ludzie mieli czas uciec przed jego zaraźliwą obecnością. Ponury krzyk „Nieczysty, nieczysty!" wydobywający się z miejsca samotnego wygnania, był sygnałem wzbudzającym strach i obrzydzenie. Na terenach, gdzie Chrystus prowadził Swą t działalność, dużo było takich nieszczęśliwców i wieść o Jego cudach doszła do nich, wzbudzając błysk nadziei. Ale od dni proroka Elizeusza nie słyszano nigdy o wypadku oczyszczenia trędowatego. Nie śmieli nawet myśleć, aby Jezus uczynił dla nich to, czego nie uczynił dla żadnego z ludzi. Był jednakże 192 13 — 2ycle Jezusa 193 wśród nich jeden, z którego serca wytrysnęła wiara. -^Trędowaty ten nie wiedział jednak, w jaki sposób zniżyć się do Jezusa. Pozbawiony kontaktu z przyjaciółmi, nie był w stanie stawić się przed Uzdrowicielem. Poza tym ogarniały go wątpliwości, czy Chrystus zechce go uzdrowić. Czy zniży się do tego, aby zwrócić uwagę na człowieka cierpiącego — jak powszechnie uważano — z wyroku Boga? Czy nie rzuci na niego klątwy, wzorem faryzeuszy, a nawet lekarzy, i czy nie rozkaże mu trzymać się z daleka od skupisk ludzkich? Rozważał to wszystko, co mu mówiono o Jezusie. Żaden z tych, którzy zwrócili się o pomoc, nie został jej pozbawiony. Nieszczęsny postanowił odnaleźć Zbawiciela. Jakkolwiek wzbroniony miał dostęp do miasta, mogło się zdarzyć, że spotka Chrystusa gdzieś na górskiej ścieżce lub znajdzie Go, gdy tenże będzie nauczać poza obrębem miasta. Trudności były wielkie, lecz jednocześnie była to jego jedyna nadzieja. Trędowaty skierował swe kroki ku Zbawicielowi. W tym czasie Jezus, otoczony przez ludzi, nauczał ich nad brzegiem jeziora. Stojąc w znacznym oddaleniu trędowaty uchwycił kilka słów wypowiedzianych przez Chrystusa, widział też, jak Jezus kładł ręce na chorych i umierających na różne choroby, którzy wstawali zdrow^ i chwalili Boga za uzdrowienie. Wiara poczynała wzbierać w jego sercu i zaczął coraz bardziej zbliżać się do zebranego tłumu. Zapomniał o ograniczeniach jakim podlegał, o zdrowiu ludzi i o strachu, który w nich wzbudzał. Poddał się jedynej nadziei na wyzdrowienie. Nieszczęsny przedstawiał sobą odrażający obraz. Choroba poczyniła zastraszające postępy, a rozkładające się ciało starfowiło przerażający widok. Widząc go, tłum cofnął się w panice. Ludzie stłoczyli się w jedną gromadę, aby tylko uniknąć zetknięcia z nim. Niektórzy daremnie usiłowali przeszkodzić mu w zbliżeniu się do Jezusa. Trędowaty ich nie widział, ani nie słyszał. Wyrazy obrzydzenia nie docierały do jego świadomości. Widział jedynie Syna Bożego i słyszał tylko słowa, przeciwstawiające śmierci życie. Przecisnąwszy się do Jezusa padł do Jego stóp, wołając: „Panie, jeśli chcesz, możesz mnie oczyścić". Jezus odrzekł: „Chcę, bądź oczyszczony" i położył na nim Swą rękę (Mateusz 8,3). Trędowaty natychmiast został odmieniony. Ciało stało się zdrowe, nerwy odzyskały wrażliwość, a mięśnie — tężyznę. Właściwa trędowatym chropowata — łuszcząca si^jak wata skóra znikła, a w jej miejsce pojawił się różowy, delikatny naskórek jak u zdrowego dziecka. Jezus polecił człowiekowi, aby nie rozpowiadał o tym, co się stało, lecz aby poszedł do świątyni i złożył ofiarę. Ofiara taka nie mogła być przyjęta zanim człowiek nie został zbadany przez kapłanów, którzy mieli prawo orzec, że jest on całkowicie uleczony. Jakkolwiek byli temu nie- 194 l chętni, nie mogli odmówić zbadania go i wydania decyzji w tej sprawie. SłOwa Pisma Świętego wskazują iż Jezus kładł duży nacisk na potrzebę zachowania milczenia oraz szybkość działania. „Tedy mu rzekł Jezus: Patrz abyś nikomu nie powiedział: ale idź, ukaż się kapłanowi i ofiaruj dar on, który przykazał Mojżesz na świadectwo przeciwko nim''. Gdyby kapłani dowiedzieli się o faktach związanych z uzdrowieniem trędowatego ich nienawiść do Chrystusa spowodowałaby wydanie przez nich nieuczciwego orzeczenia. Dlatego Jezus pragnął, aby czjowiek ten zjawił się w świątyni, zanim słuch o cudzie nie dojdzie do uszu kapłanów. Tylko w ten sposób można było zapewnić wydanie bezstronnej decyzji, która zezwalałaby uzdrowionemu połączyć się z rodziną i przyjaciółmi. Istniały jeszcze inne powody, dla których Chrystus nakazywał człowiekowi milczenie. Wiedział On doskonale, że Jego nieprzyjaciele dążyli nieustannie do ograniczenia Jego działalności i do oderwania ludu od Niego. Wiedział, że jeżeli wieść o uzdrowieniu trędowatego rozniesie się poza granice krainy, inni nieszczęśliwi, nękani tą straszną chorobą, będą się gromadzić wokoło Niego, co sprawi, że wydane będzie ostrzeżenie dotyczące kontaktowania się z nim z powodu możliwości rozszerzenia zarazy. Poza tym wielu trędowatych nie wykorzystałoby dobrodziejstwa odzyskania zdrowia w ten sposób, aby stało się to błogosławieństwem dla nich samych oraz dla innych. Nade wszystko Chrystus kierował się myślą, że gromadzenie dokoła siebie trędowatych stworzy okazję do oskarżenia Go o łamanie rytualnego prawa, co pociągnęłoby za sobą przeszkody w szerzeniu Ewangelii. Opisany powyżej przypadek w pełni potwierdził obawy Chrystusa. Tłum ludzi był świadkiem uzdrowienia trędowatego i ciekaw był decyzji kapłanów. Powrót owego człowieka do przyjaciół wywołał wielkie poruszenie. Nie zważając na zakaz Chrystusa, nie dbał on później o to, aby ukryć fakt swego uzdrowienia. W rzeczywistości i tak nie mógłby tej sprawy ukryć, ale gorsze było to, że wieść o swoim uzdrowieniu trędowaty przekazał poza swoje środowisko. Uważając, że jedynie skromność przemawiała przez Chrystusa, począł wychwalać moc swego wielkiego Uzdrowiciela. Nie rozumiał, że wszelka tak'a manifestacja musi wywołać wśród kapłanów i starszyzny coraz bardziej zdecydowane postanowienie zgładzenia Jezusa. Uleczony człowiek odczuwał swe uzdrowienie jako wielką łaskę. Cieszył się z odzyskanych sił, z powrotu do rodziny i społeczeństwa, uważając przy tym, że nie byłoby możliwe przemilczenie czci dla Lekarza, który mu przywrócił zdrowie. Rozgłaszanie tej sprawy nadal przeszkadzało podjętej przez Zbawiciela pracy. Spowodowało taki napływ ludąi do Niego, że zmuszony był czasowo przerwać działalność. 195 Każdy akt*działalności Chrystusa posiadał dalekosiężny cel a jego treść była głębsza niż wynikałoby to z samego faktu. To samo miało miejsce w stosunku do trędowatego. Jezus zajmował się wszystkimi, którzy przychodzili do Niego, ale nade wszystko pragnął udzielić błogosławieństwa tym, którzy trzymali się od Niego z daleka. Przyciągnął do Siebie celników, pogan i Samarytan, dążył do tego, aby sięgnąć również do dusz kapłanów i nauczycieli odgrodzonych murem przesądów i tradycji. Nie zaniedbał przy tym żadnego środka, który dopomógł by Mu do ich zjednania. Posyłając uzdrowionego trędowatego do kapłanów dał im dowód obalający ich przesądy. ^ Faryzeusze twierdzili, że nauka Chrystusa była sprzeczna z prawem danym Mojżeszowi przez Boga, lecz fakt skierowania oczyszczonego trędowatego do świątyni w celu złożenia wymaganej ofiary przeczył temu oskarżeniu. Było to przekonującym świadectwem dla tych, którzy mieli dobrą wolę być przekonanymi. Przywódcy w Jeruzalemie rozesłali po kraju szpiegów, aby znaleźć pretekst do skazania Chrystusa na śmierć. Chrystus odpowiedział im na to dowodami Swej miłości do ludzi. Swego poszanowania prawa oraz Swej mocy uwolnienia ludzi od grzechu i śmierci. Wyraził się w ten sposób: „Oddają mi złem za dobre, a nienawiścią za miłość moją" (Psalm 109,5). On, który tam na górze dał przykazanie „Miłujcie nieprzy-jacioły wasze" sam dawał potwierdzenie tej zasady, nie oddając „złem za złe, ani łajania za łajanie, lecz przeciwnym obyczajem dobrorzecząc" (Mateusz 5,44; l Piotr 3,9). Ci sami kapłani, którzy skazali trędowatego na, wygnanie, teraz potwierdzili jego uleczenie. Stwierdzenie to ogłoszone publicznie i odnotowane w księgach, stanowiło trwałe świadectwo działalności Chrystusa. A gdy uzdrowiony został przywrócony do społeczności żydowskiej na podstawie orzeczenia kapłanów, że nie pozostały na nim żadne ślady choroby, stał się tym samym żywym przykładem mocy Zbawiciela. Z pełną radością uzdrowiony złożył swoją ofiarę i chwalił imię Jezusa.. Tymczasem i kapłani zdali 'sobie sprawę z nieziemskiej potęgi Jezusa. Dla nich właśnie stworzono sposobność poznania prawdy i światła Bożego, ale ta odrzucona przez nich okazja miała już nigdy nie wrócić. Wielu ludzi odrzuciło spływające na nich światło, ale niczego w tym dziele nie zmarnowano. Zdawało się, że podczas życia Chrystusa misja Jego znajduje niewiele sympatii wśród kapłanów, jednak po Jego wniebowstąpieniu „wielkie też mnóstwo kapłanów było posłuszne wierze'' (Dzieje Ap. 6,7). Oczyszczenie trędowatego z jego strasznej choroby stanowi ilustrację dzieła Chrystusa, skierowanego ku oczyszczeniu dusz z grzechów. Człowiek, który przyszedł do Chrystusa był „zżarty przez trąd", którego śmiertelny jad zatruł całe jego ciało. Uczniowie usiłowali ostrzec swego 196 Mistrza przed dotknięciem go, gdyż każdy, kto dotykał trędowatego, stawał się sam nieczysty. Lecz kładąc Swą rękę na trędowatym Jezus nie uległ zakażeniu. Dotknięcie Jego jęki udzieliło mocy dla dalszej egzystencji trędowatego. Grzech sieje takie samo spustoszenie jak trąd; jest on głęboko zakorzeniony, śmiertelny i nie poddający się wyleczeniu za pomocą ludzkich środków. „Wszystka głowa chora i wszystko serce mdłe. Od strony nogi aż do-wierzchu-głowy niemasz na nim nic całego; rana i siność, i rany zagniłe" (Izajasz 1,5.6). Lecz Jezus, który przyszedł, aby zamieszkać w ludzkości, nie mógł ulec skażeniu. Jego obecność stała się uzdrowieniem grzeszników. Każdy, kto upadnie do Jego stóp, mówiąc z wiarą: „Panier jeźli chcesz możesz mnie oczyścić", usłyszy odpowiedź: „Chcę bądź oczyszczony" (Mateusz 8,2.3). W niektórych przypadkach uzdrowienia Jezus nie udzielał go na-natychmiast. W przypadku trędowatego, zaledwie prośba została wypowiedziana natychmiast nastąpiło uzdrowienie. Gdy modlimy się o ziemskie powodzenie, odpowiedź na naszą prośbę może być opóźniona, albo Bóg ześle coś innego, niż to, co prosiliśmy, lecz nigdy nie pominie naszej prośby dotyczącej uwolnienia nas od grzechu. Z jego woli jesteśmy oczyszczeni od grzechu, stajemy się Jego dziećmi obdarzonymi możliwością prowadzenia świętobliwego życia. Chrystus „wydał samego siebie za grzechy nasze, aby nas wyrwać z teraźniejszego wieku złego według woli Boga i Ojca naszego" (Gal. 1,4). „A toć jest ufanie, które mamy do niego, iż jeślibyśmy o co prosili według woli jego, słyszy nas" (l Jana 5,14.15). „Jeślibyśmy wyznali grzechy nasze, wiernyć jest Bóg i sprawiedliwy, aby nam odpuścił grzechy i oczyścił nas od wszelkiej nieprawości" (l Jana 1,9). • Poprzez akt usprawiedliwienia paralityka Chrystus ponownie dał wyraz prawdzie, której nauczał. Uczynienie cudu objawiało Jego moc odpuszczenia grzechów. W uzdrowieniu paralityka przejawiały się jeszcze inne, niezmiernie cenne prawdy, ponieważ w tym akcie okazane zostały nadzieja i zachęta. Uzdrowienie należy rozumieć także jako rodzaj oskarżenia przed krętactwem faryzeuszy. Paralityk, podobnie jak trędowaty, stracił już wszelką nadzieję na ^ swoje uleczenie. Jego choroba była wynikiem grzesznego życia, dlatego do cierpień fizycznych dochodziły wyrzuty sumienia. Na długo przedtem zwracał się do faryzeuszów oraz lekarzy z prośbą, aby ulżyli jego cierpieniom duchowym i fizycznym. Jednakżaz ich strony nadchodziła chłodna odpowiedź, że jego choroba jest nieuleczalna, a on sam ma ponieść skutki gniewu Boga. Zdaniem faryezuszy, jego choroba stapowiła przejaw gniewu Bożego, dlatego też trzymali się od chorego z daleka. Należy jednak pamiętać, że takim postępowaniem dowodzili, iż mimo ca-*eJ swej świętoszkowatości, byli bardziej obciążeni winą niż potępiony Przez nich człowiek. 197 Sparaliżowany człowiek był całkowicie bezradny i nie widząc znikąd ratunku wpadł w rozpacz Wtedy usłyszał o cudownej działalności Chrystusa Mówiono mu, ze mm, równie bezradni i grzeszni jak on, zostali uzdiowiem ze nawet trędowaci doznali oczyszczenia Toteż przyjaciele którzy przynosili te wiadomości, dodawali mu otuchy, ze jeżeli zostanie zaniesiony do Jezusa — także może być uzdrowiony Jednakże nadzieja jego zgasła, gdy przypomniał sobie w jaki sposób nabawił się choroby Ogarnęły go wątpliwości cz\ nieskalany Lekarz zechce tolerować jego obecność7 — N*a tym etapie swojego cierpienia pragnął nie tyle uzdrowienia fizycznego, co uwolnienia się od brzemienia grzechu Pragnął tylko zobaczyć Jezusa i uzyskać od Niego przebaczenie i niebiański pokój, a wtedy, byłby gotów zyc lub umrzeć zgodnie z wolą Boga Duszę umierającego człowieka napełniało pragnienie gdybj mógł stanąć przed Nim1 Nie bjło już żadnego czasu do stracenia, ponieważ zzarte chorobą ciało wykazywało oznaki rozkładu Ubłagał przjjacioł, aby zanieśli go wraz z posłaniem do Jezusa, co tez chętnie uczynili Lecz tłum zebrany w domu w którym znajdował się Zbawiciel, i w jego najbliższej okolicy był tak duży, ze ani chory, ani jego przyjaciele nie byli w stanie zbliżyć się do Chrystusa, ani nawet usłyszeć Jogo głosu Jezus nauczał w domu Piotra Zgodnie ze swym zwyczajem uczniowie siedzieli w Jego pobliżu Obecni byli również „faryzeusze i doktorzy prawa, którzy przyszli ze wszystkich miast Galilei, Judei i Jeruza- lemu Ci ostatni przyszli jako szpiedz\, szukając danych do sformułowania oskarżenia przeciw Jezusowi Natomiast na fewnątrz tłoczjł się tłum — wśród niego żarliwi, pełni czci, a także ciekawi i niewierzący Reprezentowane tu były rożne narodowości i wszystkie klasy społeczne „A moc Pana była obecna i uzdrawiała ' Duch życia unosił się nad ^zebranymi, lecz faryzeusze i doktorzy nie odczuwali jego obecności Nie odczuwali żadnych potrzeb i nie pożądali uzdrowienia „Łaknących nasycił dobrami, a bogaczy odprawił z niczym' (Luk 1,53) Ludzie niosący paralityka wciąż ponawiali daremne próby przedostania się przez tłum Chorj człowiek patrzył przed siebie z niewymowną udręką Teraz gdy upragniona pomoc była tak blisko, me mógł już wyrzec się nadziei Na jego prośbę przyjaciele zanieśli go na dach domu, i wybijając w stropie otwór, opuścili go do stop Jezusa Dyskusja została przerwana Zbawiciel ujrzał opłakany stan człowieka i pełne błagania oczy zwrócone ku Niemu Jezus zrozumiał wszystko i przygarnął ku sobie tego ducha dręczonego niepewnością i zwątpieniem Już w tym czasie kiedy paralityk znajdował się we własnym domu, Zbawiciel sprawił obudzenie Jego sumienia Teraz, gd> człowiek ten żałował za grzechy i wierzył, ze Chrystus ma moc uzdrowienia go, życiodajna łaska Zbawiciela po raz pierwszy zeszła do tego spragnionego / 198 l serca Jezus obserwował pierwsze przebłyski wiary chorego pizekształ-cające się w przekonanie, ze znajduje się przed obliczem Odkupiciela, bowiem to przekonanie nabierało intensywności w miarę realizowania każdego wysiłku w celu przedostania się do Chrystusa Słowami, którfe dźwięczały w uszach nieszczęsnego jak muzvka, Zbawiciel rzekł „Synu odpuszczone są tobie grzechy twoje" Ciężar rozpaczy spadł z serca chorego człowieka, a pokój przebaczenia spoczął na jego duszy i promieniował z jego twarzy Wraz z ustąpieniem fizycznego cierpienia cała jego istota uległa przemianie Nieuleczalnie chory paralityk został uzdrowiony, grzesznik uzyskał przebaczenie1 Z prostotą wiary przyjmował słowa Jezusa jako zapowiedź nowego życia Nie stawiał dalszych pytań, spoczywając w błogosławionej ciszy, bowiem odzyskane szczęście nie pozwalało mu mówić Światło niebios oświetlało jego twarz, a lud przeglądał się z bogobojną czcią tej scenie. Rabini oczekiwali z niepokojem, w jaki sposób Chrystus wykorzysta ten przypadek Przypomnieli sobie, ze ten człowiek zwracał się do nich o pomoc, a oni odmówili mu wszelkiej nadziei i współczucia, w swojej zatwardziałości nie omieszkali dodać, ze cierpi z powodu przekleństwa zesłanego na niego przez Boga za grzechy Teraz widząc przed sobą chorego człowieka, przypomnieli sobie wszystkie te okoliczności. Zauważyli zainteresowanie z jakim wszyscy obecni przyglądali się wj-darzemu i ogarnęła ich obawa przed możliwością utracenia wpłjwu na ludzi Dostojnicy nie wymieniali pomiędzy sobą swoich spostrzeżeń, ale patrząc sobie w oczy, rozumieli wspólną im wszystkim mysi, ze należy cos uczynić, aby powstrzymać ten napływ uczuć wśród ludzi Jezus oświadczył, ze grzechy paralityka zostały mu odpuszczone Faryzeusze dopatrzyli się w tych słowach bluźnierstwa i doszli do przekonania, ze mogą to przedstawić jako grzech zasługujący na karę śmierci, w sercach swych powiedzieli „Czemuż ten takie mówi bluzmerstwa7 któż może grzechy odpuszczać, tylko sam Bóg?" (Marek 2,7). Zatrzymując na nich Swój wzrok, przed którym usiłowali ukryć się, Chrystus rzekł: „Czemuż tak myślicie w sercach waszych7 Cóż łatwiejszego jest rzec powietrzem ruszonemu odpuszczone są tobie grzechy, czyli rzec wstań i wezmij twoje łozę a chodź7 Ale żebyście wiedzieli, ze Syn człowieczy ma moc na ziemi grzechy odpuszczać zwracając się do paralityka, rzekł Wstań, wezmij łozę twoje, a idź do domu twego". Wówczas człowiek przyniesiony na macie do Jezusa uniósł się z młodzieńczą giętkością i siłą Życiodajna krew poczęła krążyć w jego żyłach We wszystkie części ciała wstąpiło życie Rumieniec zastąpił śmiertelną bladość. „A on zarazem wstał i wziąwszy łozę swoje, wy- 199 szedł przed wszystkimi tak, aż się wszyscy zdumieli i chwalili Boga mówiąc mgdysmy nic takiego nie widzieli' O, cudowna miłości Chrystusa, która pochylała się nad winnymi i strapionymi' Boskosci bolejąca nad chorobami ludzkości i kojąca je1 O, cudowna mocy udzielona ludzkim dzieciom1 Któż może wątpić w wieść o Zbawicielu' Któż może me doceniać łaski Odkupiciela' Dla przywrócenia zdrowia temu rozkładającemu się ciału potrzebne było objawienie się twórczej moc> Głos który tchnął życie w człowieka powstałego z prochu ziemi, przywrócił życie umierającemu paralitykowi Ten który przy stworzeniu „rzekł i stało się ' który , rozkazał a stanęło (Psalm 33,9) przywrócił życie duszj umarłej w występku i grzechach Uzdrowienie ciał było przejawem mocy odnawiającej również serce Chrystus polecił parahtjkowi wstać i chodzie ażeby wiedziano, „iż Syn człowieczy ma moc na ziemi grzechy odpuszczać ' Chrystus uzdrowił zarówno duszę jak i ciało paralityka Po uzdrowieniu ducha nastąpiło uzdrowienie ciała I tej nauki nie wolno nie dostrzegać Istnieją dziś tysiące fizycznie chorych ktorzj tak jak paralityk pragną usłyszeć słowa , odpuszczone są tobie grzechy twoje". Brzemię grzechu wraz z nieustannymi i niezaspokojonymi pragnieniami jest podstawą ich chorób Ludzie ci nie znajdą jednak ratunku, zanim me przyjdą do Uzdrowiciela duszy Spokój, którego On tylko może udzielić, da siły umysłowi i zdrowie ciału , Na to się objawił Syn Boży aby zniszczyć u^zynk-i diabelskie". „W nim był żywot Jezus rzekł o Sobie , Jam przyszedł zęby owce żywot miały i obficie miały' Jest on „Duchem ożywiającym (Jan 3,8, Jan 1,4, 1010, l Kor 1545) I stale ma tę samą życiodajną moc, jak wówczas gdy na ziemi uzdrawiał chorych i udzielał przebaczenia grzesznikom , Odpuści wszystkie nieprawości twoje uzdrowi wszystkie chorooy twoje' (Psalm 103,3) Wrażenie uczynione na ludziach uzdrowieniem paralityka było takie, jak gdyby otworzyło się niebo odsłaniając chwałę lepszego świata. Gdy uzdrowiony człowiek przechodził przez tłum błogosławiąc na każdym kroku Boga i niosąc swój ciężar z taką łatwością jak gdyby to było piórko tłum rozstępował się, aby mu uczynić miejsce patrząc na mego z bogobojnym zdziwieniem i szepcąc po cichu Nigdysmy nic takiego nie widzieli" Faryzeusze oniemieli ze zdumienia i byli przytłoczeni swą porażką Hozumieh ze ich zazdrość nie stworzy okazji do pociągnięcia tłumu za sobą Cudowne dzieło dokonane na człowieku, którego opuścili pozostawiając go gniewowi Bożemu, uczyniło takie wrażenie na ludziach^ ze tymczasowo zapomnieli o rabinach Zobaczyli ze Chrystus obdarzony jest siłą, którą om, jak dotąd, przypisywali jedynie Bogu Szlachetna godność Jego zachowania pozostawała w rażącej sprzeczności z wyniosłością rabinów B\li zbici z tropu i zmieszam, przyznając obecność \V>zszej Istoty, lecz nie wyznając tego głośno Im pewniejsze było przekonanie, ze Jezus obdarzony jest mocą odpuszczenia grzechów na ziemi, z tym większą zaciętością zasklepiali się w swej niewierze Odeszli z domu Piotra gdzie widzieli paralityka uzdrowionego mocą Jego słowa, aby knuc plany, które zmusiłyby do milczenia S\na Bożego Złośliwa i zastarzała choroba została uzdrowiona mocą Chrystusa, lecz u tvch, którzy zamykali oczy na światło, choroba duszy, była bardziej uporczywa Trąd i paraliż były mniej strasene od bigotem i niedowiarstwa Wielka była radość w rodzime paralityka, gdy wrócił do domu niosąc z łatwossią posłanie, na którym jeszcze tak niedawno wyniesiono go z domu Wszyscy otoczyli go ze łzami radości w oczach z trudem wierząc swym oczom Stał przed mmi w pełni swych sił Ramiona niedawno bezwładnie zwisające były teraz posłuszne jego woli Ciało ilotąd skurczone i ociężałe teraz było świeże i czerstwe Chodził pewnym i swobodnym krokiem Radość i nadzieja były wypisane w każdym rysie jego twarzy a wyraz czystości i pokoju zastąpił piętno grzechu i cierpienia Szczęśliwe dziękczynienie rozbrzmiewało w domu, gdzie chwalono Boga w Jego Synu który przywrócił nadzieję wątpiącemu a siłą porażonemu Człowiek ten i jego rodzina gotowi byli oddać życie za Jezusa Żadna wątpliwość nie zaciemniała ich wiary wierność Temu, który wniósł światło w ich mroczny dom była niezachwiana. 200 ROZDZIAŁ XXVIII Mateusz (Mat 9,9-17; Mar. 2,14-22; Łuk. 5,27-39) Spośród urzędników rzymskich w Palestynie najbardziej znienawidzeni bjli celnicy Fakt wyznaczania opłat przez obcą władzę był powodem nienawiści Żydów, ponieważ ciągle przypominał o utracie przez nich niezależności Ci zaś, którzy ściągali opłaty, byli me tylko narzędziem ucisku Rzymu, ale także wyzyskiwaczami na swój własny rachunek, bogacąc się kosztem narodu Żyd, którj przejmował z rąk Rzymian ten urząd, był uważany za zdrajcę swego narodu Pogardzano nim jako odszczepiencem i zaliczano do najniższej warstwy społeczeństwa Do tej \\aistwy należał Lewi-Mateusz który po czterech pierwszych uczniach znad jeziora Genezaret powołany został jako następny do służby Chrystusowej Faryzeusze oceniali Mateusza według zajmowanego przez niego urzędu, Jezus natomiast widział w tym człowieku serce otwarte na przyjęcie prawdy Mateusz przysłuchiwał się naukom Zbawiciela A gdy Duch Boży, odkrył mu jego grzechy usiłował szukać pomocy u Chrystusa Zdając sobie sprawę z tego jak niedostępni byli rabini me przypuszczał nawet, ze ten wielKi Nauczyciel zechce zwrócić na niego uwagę Siedząc pewnego dnia w swej budce celnika ujrzał zbliżającego się Chrystusa Jakże wielkie było jego zdumienie, gdy usłyszał skierowane do siebie słowa „Pójdź za mną'". Mateusz , wstawszy szedł za Nim" Nie wahał się, nie pytał ani myślał o tym ze zamienia dobrze płatny urząd celnika na biedę i trud. Wystarczyło mu, ze będzie z Jezusem, ze będzie mógł słuchać Jego słów i połączyć się z Nim we wspólnej pracj Tak samo było z uczniami powołań} mi uprzednio Gdy Jezus wezwał Piotra i jego towarzyszy, by szli za Nim, porzucili natychmiast swe łodzie i sieci. Niektórzy z nich mieli przyjaciół z którymi byli związani pracą i utrzymaniem, lecz po otrzymaniu wezwania Zbawiciela za- 202 den z nich nie zawahał się i me spytał jak będę żył i utrzymywał swą rodzinę7 Byli posłuszni wezwaniu i gdy później Jezus zapytał ich „Gdym was posyłał bez mieszka i bez taistry i bez butów, izah wam -cze'go nie dostawało9 A om rzekli — niczego" (Łuk 22,35) Zarówno zamożny Mateusz jak ubodzy Andrzej i Piotr, poddani zostali jednakowej próbie i każdy musiał złożyć taki sam dowód poświęcenia W chwili powodzenia, gdy sieci były wypełnione rybami a ponąty dawnego życia zaczynały górować, Jezus wezwał na jeziorze uczniów do porzucenia wszystkiego i poświęcenia się pracy dla Ewangelii Takiej samej próbie poddawana jest każda dusza, ponieważ chodzi o stwierdzenie-czy przeważa w niej przywiązanie do doczesnych dóbr, czy tez do sprawy Chrystusa Zasada jest ścisłe przestrzegana Nikt me może dobrze służyć Bogu, jeżeli me będzie tego robić całą pełnią serca i nie wyrzeknie się spiaw1 materialnych dla w\w>zszema jakiego dostępuje przez poznanie Chrystusa Żaden z t>ch, którzy zachowali w sobie jakieś zastrzeżenia, me może się btac uczniem Chrystusa, nie mówiąc już o pozostaniu Jego współpracownikiem Gdy człowiek potrafi docenić wielkość sprawy zbawienia to w jego życiu przejawi się takie samo poświęcenie, jakie zaobserwował u Jezusa Dokądkolwiek zechciałby Chrystus takich ludzi poprowadzić pójdą z radością Jego siadem Powołanie Mateusza do grona uczniów Chrystusa wywołało wielkie oburzenie Wybór przez Nauczyciela religii na Swego bezpośredniego towarzysza celnika, stanowiło naruszenie religijnych, społecznych i na-narodowyeh zwjczajow Toteż odwołując się do utartych przesadów, faryzeusze liczyli na odwrócenie uczuć tłumu od Chrystusa Sprawa Mateusza wywołała wielkie poruszenie wśród celników. Serca ich kierowały się ku Boskiemu Nauczycielowi W entuzjazmie swego świeżego powołania Mateusz zapragnął przyprowadzić swych dawnych towarzyszy do Jezusa W tym celu urządził ucztę w domu na którą zaprosił krewnych i przyjaciół Byli tu obecni me tylko celnicy, lecz również ludzie o wątpliwej reputacji, potępiani przez co skrupulat-niejszych sąsiadów Uczta urządzona była na cześć Chrystusa który bez wahania przyjął zaproszenie Zdawał Sobie sprawę ze wywoła to zgorszenie wśród faryzeuszy i zdyskredytuje Go w oczach ludzi Lecz żadne względy taktyczne me rządziły Jego decyzjami Zewnętrzne formy me miały dla Niego żadnego znaczenia Jego serce poruszały tylko dusze spragnione wody życia Jezus zajął honorowe miejsce przy stole celników, a dzięki swej życzliwości i towarzyskiemu taktowi podkreślił znaczenie godności ludzkiej Natomiast siedzący koło Niego ludzie, pragnęli okazać się godnymi Jego zaufania Słowa Chrystusa wpadały do ich spragnionych serc jak 203 życiodajna, błogosławiona moc. Powstały nowe motywacje i przed wyrzutkami społeczeństwa otworzyły się możliwości nowego życia. Podczas takich zebrań/ niemało ludzi pozostawało pod wrażeniem nauki Chrystusa, jednak uznało Go dopiero po Jego wniebowstąpieniu. Gdy zstąpił Duch Światy i jednego dnia nawróciło się trzy tysiące ludzi, pomiędzy nawróconymi znalazło się wielu z tych, którzy po raz pierwszy usłyszeli prawdę przy stole celnika. Niektórzy z nich poświęcili swoje dalsze życie służbie Ewangelii. ^Dla Mateusza przykład Jezusa podczas uczty stał się nauką, która uczyniła z celnika najbardziej oddanego ewangelistę, idącego w swej pracy zawsze śladami Mistrza. Gdy rabini dowiedzieli się o obecności Chrystusa na uczcie urządzonej przez Mateusza, uznali to za okazję do Jego oskarżenia. Postanowili działać za pośrednictwem Jego uczniów. Drogą podsycenia uprzedzeń spodziewali się oderwać ich od Mistrza. Dlatego też obrali taktykę oskarżenia Chrystusa przed uczniami i na odwrót, a swoje strzały wypuszczali do najwrażliwszych miejsc. W taki sposób działał szatan od czasu wygnania go z nieba,- a wszyscy którzy usiłują siać niezgodę i wrogość — działają w jego duchu. ; „Cóż jest, iż z celnikami i z grzesznikami je i pije?" mówili do uczniów rabini. Jezus nie czekając na odparcie tych zarzutów przez uczniów,' sam odpowiedział: „Nie potrzebują zdrowi lekarza, ale ci co źle się mają, nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, ale grzesznych do pokuty". Faryzeusze uważali się za sprawiedliwych, a wobec tego nie potrzebujących duchowego lekarza, podczas gdy celników i pogan* mieli za zgubionych, ze względu na dotknięcie chorobą ich ouszy. Wobec tego czy nie było Jego obowiązkiem, jako lekarza, skierować się do tych, którzy potrzebowali pomocy? Jakkolwiek faryzeusze byli tak dobrego o sobie mniemania, w rzeczywistości znajdowali się w gorszym położeniu niż ci, którymi gardzili. Celnicy mieli w sobie mniej obłudy i zarozumiałości, a wobec tego byli bardziej podatni na przyjęcie prawdy. Jezus rzekł do rabinów: „Idźcie, a nauczcie się co to jest, miłosierdzia chcę a nie ofiary". W ten sposób dał do zrozumienia, że wykładając Słowo Boże, zupełnie nie rozumieli jego ducha. Faryzeusze na pewien czas umikli, ale czas milczenia potęgował w nich wrogość do Zbawiciela. Postanowili odnaleźć uczniów Jana Chrzciciela i podburzyć ich przeciw Jezusowi. Faryzeusze nie przyjęli nauki Jana Chrzciciela. Gardzili jego samowyrzeczeniem, jego prostym sposobem życia", zgrzebnym ubraniem i ogłosili go fanatykiem, a ponieważ wytykał im obłudę, przeciwstawiali się jego słowom i usiłowali pobudzić przeciwko memu naród1. Duch Boży poruszył serca szyderców, przekonując o ich własnych grzechach. Odrzucili wskazania Boże i ogłosili, że Jan opętany jest przez diabła. 204 Teraz gdy Jezus zmieszał się z tłumem," jedząc i pijąc przy stołach "celników, oskarżyli Go ó" obżarstwo i opilstwo. Ci, którzy wysunęli oskarżenie, sami mieli te grzechy na sumieniu. Wzorem szatana, który Boga przedstawia własnymi cechami i przymiotami, źli ludzie fałszowali treść posłannictwa Jezusa. Faryzeusze nie chcieli uznać, że Jezus jadł z celnikami i grzesznikami po to, aby oświecić światłem niebios tych, co pozostawali w ciemności. Nie chcieli widzieć tego, że każda słowo padające z ust Boskiego Nauczyciela było żywym nasieniem, które zakiełkuje i przyniesie owoce ku chwale Bożej. Postanowili nie przyjąć tego światła ' i jakkolwiek przedtem przeciwstawiali się misji Jana Chrzciciela, dziś gotowi byli ubiegać się o przyjaźń jego uczniów, licząc na pozyska-. nie ich przeciwko Chrystusowi. Przedstawiali sprawę w ten spo-\: sób, że Jezus niweczy tradycje i przeciwstawiali surową pobożność Jana postępowaniu Chrystusa, ucztującego z celnikami i grzesznikami. . Uczniowie Jana przeżywali w owym czasie wielkie zmartwienie. p Rzecz miała miejsce jeszcze przed wizytą u Jezusa z poselstwem od Jana. Ich umiłowany nauczyciel został wtrącony do więzienia, a oni przeżywali dni wielkiej goryczy. Tymczasem Jezus nie czynił prób uwolnienia Jana, nawet jak się zdawało — dyskredytował jego naukę. Jeżeli Jan był wysłannikiem Bożym, dlaczego Jezus i Jego uczniowie reprezentują tak odmienny kierunek? Uczniowie Jana nie mieli właściwego pojęcia o pracy Chrystusa; zdawało im się, że część oskarżeń faryzeuszy była uzasadniona. Przestrzegali wiele przepisów wydanych przez rabinów, które nawet uważali za oparte na prawie. Na przykład post uważany był przez Żydów za zasługę i najbardziej prawowierni wśród nich pościli dwa dni w tygodniu. Faryzeusze i uczniowie Jana pościli w tym czasie, gdy przyszli do Jezusa z zapytaniem: „Czemuż uczniowie faryzejscy i Janowi poszczą, a twoi uczniowie nie poszczą?" Jezus odpowiedział im bardzo łagodnie. Nie usiłował sprostować ich błędnego pojęcia o poście, lecz jedynie poinformował ich 0 Swej misji. Użył przy tym tego samego symbolu, co Jan Chrzciciel wydając świadectwo o Chrystusie. Jan wtedy powiedział: „Kto ma oblubienicę ten jest oblubieńcem, a przyjaciel oblubieńca, który stoi 1 słucha go, weseli się weselem dla głosu oblubieńcowego; przetoż to wesele'moje wypełnione jest" (Jan 3,29). _ Uczniowie Jana nie mogli nie przypomnieć sobie słów swego nauczyciela, gdy idąc dalej Jezus rzekł: „Izah mogą synowie łożnicy małżeńskiej pościć póki z nimi jest oblubieniec?" Książę niebios był wśród Swego narodu, a Bóg dał światu najwię-^szy dar: radość dla biednych — gdyż Chrystus przyszedł obdarzyć ich Swym królestwem; radość dla bogatych, gdyż chciał ich nauczyć 205 w jaki sposób mają zdobyć wieczne bogactwo, radość dla nieświadomych, gdyż chciał ich nauczać o zbawieniu, radość dla uczonych, gdyż chciał przed nimi otworzyć głębsze tajemnice od tych, jakie kiedykolwiek mogli zgłębić Prawdy ukrvte od początku stworzenia «wiata, miały być odkr\te ludziom dzięki misji Zbawiciela Jan Chrzciciel miał szczęście przysłuchiwać się słowom Zbawiciela Dla Jego uczniów przywilej kroczenia za Nim i prowadzenia z Nim rozmów był również powodem wielkiej radości bo przecież dane im było obcować z Królem niebios Nie powinien to być dla nich czas smutku i postu Należało szeroko otworzyć serca na przejęcie światłości Jego chwały, aby mogli sami roztaczać światło wśród tych, którzy pozostawali w ciemności i cieniu śmierci Słowa Chrystusa wytworzyły wspaniałą perspektywę na której jednak położył się cień dostrzegalny tylko dla Jego oczu „Przyjdą dni — rzekł Jezus — gdy od nich odjęty będzie oblubieniec, a wtedy będą poście w one dni' Dla uczniów dni żałoby i postu miał} do-i piero nadejść, bowiem mieli ujrzeć swojego Pana zdradzonego, i ukrzyżowanego W ostatnich słowach do nich wypowiedzianzych w górnej komnacie Chrystus rzekł „Maluczko a me ujrzycie mię, i zasię maluczko, a ujrzycie mię Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam Ze wy będziecie płakać i narzekać, a świat się będzie weselił, wy smutni - dziecię ale, smutek wasz obróci się wam w wesele" (Jan 16 19 2 Po zmartwychwstaniu Chrystusa, ich smutek miał się obrócić w radość Po wniebowstąpieniu me będzie mógł być obecny wśród nich we własnej Osobie, lecz za pośrednictwem Pocieszyciela będzie stale z nimi, i czas ich nie będzie upływać w zmartwieniu A tego właśnie pragnął szatan, aby uczniowie Chrystusa robili na świecie wrażenie zawiedzionych i zmartwionych Ich wiara sprawiła, ze swój wzrok skierowali ku niebiańskiej świątyni, skąd Jezus roztaczał nad nimi swą * opiekę Mieli otworzyć swoje serca przed Duchem Świętym, reprezentantem Chrystusa i cieszyć się światłem Jego obecności Jednakże oczekiwały ich dni pokusy, konfliktów z możnymi tego świata oraz władcami królestwa ciemności Gdy zabraknie osobistego kontaktu z Chrystusem, mogliby nie wyczuć obecności Pocieszyciela pomiędzy sobą, a wtedy jedyną drogą postępowania będzie post Faryzeusze usiłowali podnieść swoją reputację przez ścisłe przestrzeganie form, jednakże ich serca wypełniała zadrosc i niezgoda. , Oto pościcie na swary, i na zwady i bijecie pięścią memiłosciwie, nie pościcie, jak się godzi tych dni, aby był słyszany na wysokości głos wasz Izah jest to takowy post jakim obrał, a dzień, w któryby trapił człowiek duszę swoją'' Zęby zwiesił jako sitowie głowę swoją a wór i popiół sobie podścielał Toż to nazwiesz postem i dniem przyjemnym Panu'" (Izaj 58,45) 206 ' Prawdziwj post nie jest tylko formalnym obrzędem. Pismo Święte mówi o poście nakazanym przez Boga w ten sposób „Rozwiąż związki niezboznosci rozwiąż brzemiona ciężkie i wolno puść skruszonych, a tak wszelakie jarzmo rozerwij , , wylejesz łaknącemu duszę swoją, a duszę utrapioną nasycisz' (Izaj 58,6 10) Tu objaViony został prawdziwy charakter dzieła "Chrystusa Całe Jego życie było poświęceniem Siebie dla zbawienia świata Czy to poszcząc na pustyni, gdzie bjł Kuazci>, czy tez jedząc z celnikami podczas uczty u Mateusza, oddawał Swe życie za odkupienie upadłych Nie w jałowym smutku, I umartwianiu ciała i licznych ofiarach objawia się prawdziwy duch poświęcenia lecz w wyrzeczeniu się samego siebie dla dobrowolnej służby Bogu i ludziom i W dalszej części odpowiedzi przeznaczonej dla uczniów Jana, Jezus prz\ toczył im przypowieść ,Nikt nie przyszywa łaty z nowego sukna do starej szaty, bo inaczej łata odrywa nowe od starego i rozdarcie staje się większe" Nauki Jana nie wolno było mieszać z tra-d^ cjami i -. przesądami Każda próba mieszania wymagań faryzeuszy z pobożnością Jana i jego oddaniem musiałaby coraz bardziej potęgować rozłam istniejący między nimi Na tej .=amej zasadzie nauki Chrystusa me dają się pogodzie z formalizmem faryzeuszy Chrystus me przyszedł po to, aby złagodzić rozłam spowodowany przez naukę Jana Przeciwnie, chciał jeszcze bai dziej uwydatnić różnicę pomiędzy starym a nowym Jezus podkreślił ten fakt za pomocą następującego porównania „Nikt tez nie wlewa młodego wina do starych bukłaków, bo inaczej wino rozsadzi bukłaki, i wino i bukłaki zniszczeją Lecz młode wino należy lać do nowych bukłaków' Miechy skórzane używane jako nauczyma do wlewania nowego wina wysychały po pewnym czasie i kruszały, stając się przez to niezdatne do ponownego użytku Za pomocą tego zrozumiałego dla wszystkich porównania, Jezuzs przedstawił stanowisko przywódców żydowskich Kapłani, biegli w Piśmie i przywódcy szh utarUm szlakiem ceremonii i tradycji Serca ich skurczyły się, I jak zeschłe miechy skórzane do wina, z którymi ich porównał Po-/ mewaz wystarczała im w zupełności legalna religia, nie można było uczynić z nich nosicieli żywej prawdy niebios Uważali własne pojęcie o sprawiedliwości za wystarczające i nie .chcieli dopuście do tego, aby do ich religii wprowadzone zostały jakieś nowe elementy Przejawów dobrej woli Boga w stosunku do ludzi nie przyjmowali jako czegoś stojącego poza nimi, lecz łączyli je z własnymi zasługami i dobrą swoją pracą Wiara, która działa przez miłość i oczyszczenie dusz me pogodzi się z faryzeuszowską religią opartą na ceremoniach i przepisach ustalon\ch przez ludzi Usiłowania połączenia nauki Jezusa z istniejącą legalną religią byłyby daremne (^Żywotna siła prawdy Bożej, 207 na podobieństwo- fermentującego wina rozsadziłaby stare, zwietrzałe miechy faryzejskich tradyc^ J Faryzeusze uważali siebie za zbyt mądrych, aby potrzebować wskazówek za zb\t sprawiedliwych, aby potrzebować zbawienia, za zbyt szanowanych aby potrzebować szacunku ze strony Chrystusa Zbawiciel odwrócił się od nich, aby znaleźć innych, gotowych przyjąć posłannictwo nieba W niewykształconych rybakach, w celniku z placu targowego, w niewieście z Samaru i" w prostych ludziach, którzy z radością Go słuchali znalazł nowe naczynia dla nowego wina Narzędziami które miały być użyte do szerzenia Ewangelii bvły dusze, z radością przyjmujące światło, zsjłane na nie przez Boga Dusze te * stały się Jego wysłannikami przekazującymi światu prawdy Boże Gdy Jego lud postanowi stać się nowym naczyniem, to On to naczynie napełni nowym winem Porównanie nauki Chrystusa z nowym winem nie wprowadza do jej treści żadnego nowego elementu, ilustruje natomiast treść tego, co było głoszone od początku świata Ale dla faryzeuszy prawda Boża i towarzyszące jej piękno, straciły wszelkie znaczenie Dla nich nauka Chrystusa stanowiła ood każdym względem cos nowego i nie została przez nich ani zrozumiana ani przjjęta Jezus wskazał jak fałszywe nauki niszczą przywiązanie do wiary i tęsknotę za nią „Żaden , rzekł Chrystus, ,kto spróbuje wina starego, nie zechce pić nowego jako ze stare jest lepsze' Wszystkie prawdy objawione światu przez patriarchów i proroków, uzyskały nowe światło w słowach Chrystusa Lecz biegli w Piśmie i faryzeusze nie chcieli wspaniałego nowego wina Dopóki nie wyzwolą się ze starych tradycji zwyczajów i praktyk, nie znajdą w swym umyśle lub sercu miejsca na naukę Chrystusa Trzymali się martwych form, odwracając się od żywej prawdy i mocy Bożej To właśnie było powodem rumy Żydów i stanie się zgubą wielu dusz w naszych czasach Tysiące popełniają ten sam błąd, co w swoim czasie popełnili faryzeusze, napominani przez Chrystusa podczas uczty u Mateusza Zamiast zrezygnować z umiłowanych idei lub odsunąć od siebie bałwochwalcze liczenie się z opinią, wielu gotowych jest raczej odrzucie prawdę darowanego nam przez Ojca światła Ludzie ci pokładają nadzieję w sobie, w' swej wiedzy, me zdając sobie spra- _ wy ze swego duchowego ubóstwa Chcą być zbawieni w sposób, który by im pozwolił dokonać jakiegoś wielkiego dzieła Gdy widzą ze nie ma miejsca na wplatanie własnej osobowości do tej pracy, odrzucają zbawienie które mogliby uzyskać / Religijne formy i ceremonie nigdy nie przywiodą dusz do Chrystusa, bowiem są to samolubne antychrystusowe religie Post i modlitwa praktykowane z mj ślą o samousprawiedliwiemu stanowią odrazę w 208 oczach Boga Uroczyste zebrania na modlitwy, religijne ceremonie, skrucha na pokaz, imponujące ofiary, wszystko to ma wskazywać ze czyniący to uważają siebie za sprawiedliwych i przeznaczonych do osiągnięcia nieba lecz wszystko jest tylko zwiedzeniem Nigdy bowiem nie kupimy zbawienia za nasze własne uczynki Jak było za dni Chrystusa, tak jest i dziś, faryzeu&ze me zdają sobie sprawy ze swej duchowej pustki Do nich odnoszą się słowa „Albowiem mówisz jestem bogaty i zbogaciłem się, a niczego nie potrzebuję a nie wiesz, zes biedny i mizerny i ubogi i ślepy i nagi Radzęc abyś kupił u mnie złota w ogniu doświadczonego, abyś b\ł bogaty i szaty białe abyś był obleczom a zęby się nie okazywała sromote nagosgi twojej" (Obj 3,17,18) Wiara i miłość są złotem wypróbowanym w ogniu Lecz u wielu złoto utraciło swój blask i bogatj skarb .został roztrwoniony Sprawiedliwość Chrystusa jest dla tych ludzi szatą menoszoną lub studnią nieczynną Bo o nich jest powiedziane „Ale mam nieco przeciwko tobie, zes miłość twoją pierwszą opuścił Pa-miętajze ted>, skądes wypadł a pokutuj i czvn uczynki pierwsze, a jeżeli me chcesz, przyjdę przeciwko tobie rychło a poruszę świecznik twój z miejsca swego jeślibyś nie pokutował" (Obj 2,4 5) , Ofiary Bogu przyjemne duch skruszony sercem skruszonym i strapionym nie pogardzisz o Boże1 (Psalm 51,19) Człowiek zanim się stanie wyznawca Chrystusa w pełnym tego słowa znaczeniu, powinien .być całkowicie wyzwolony z własnej osobowości Gdy się jej pozbę-Izie wówczas Pan może uczynić z mego nowe stworzenie Tylko nowe mczynia mogą przyjąć nowe wino Miłość Chrystusa ożywi wierzące*go iowym życiem Kto patrzy na Twórcę i Dokończyciela naszej wiary — >ojawia się w mm charakter Chrystusa. M — Życie Jezusa ROZDZIAŁ XXIX Sobota. Sobota została ustanowiona i pobłogosławiona przy stworzeniu świata. Stosownie do nakazu, jaki otrzymał człowiek, zaczyna się ona wtedy, „gdy wespół śpiewały gwiazdy zaranne, a weselili się wszyscy synowie Boży" (Job 38,7). Nad światem panował pokój a ziemia pozostawała w harmonii z niebem. „I widział Bóg wszystko co uczynił, _a oto było bardzo dobre" (l Mojż. 1,31) i odpoczął z radością po ukończeniu dzieła stworzenia. Ponieważ Bóg odpoczął w dzień sobotni, „błogosławił Bóg dniowi siódmemu i poświęcił go" — wyróżniając go jako święto. Dał ten dzień Adamowi jako dzień odpoczynku. Był on ustanowiony na pamiątkę stworzenia świata, ą wobec tego stanowił znak mocy Boskiej i Jego miłości. Pismo Święte powiada: „Pamiątkę cudów swoich uczynił miłosierny a litościwy Pan". „Bo niewidzialna jego istota, to jest wiekuista jego moc i bóstwo, mogą być od stworzenia świata oglądane w dziełach i poznane umysłem, tak iż nic nie mają na swoją obronę", (l Mojż. 2,3; Psalm 111,4; Rzym. 1,20). Wszystko zostało stworzone przez Syna Bożego. „Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, a Bogiem było ono Słowo... Wszystkie rzeczy przez nie się stały, a bez mego nic się nie stało, co się stało" (Jan 1,1—3). Ponieważ sobota jest pamiątką stworzenia świata, jest znakiem miłości i mocy Chrystusowej. Sobota zwraca nasze myśli ku przyrodzie i wprowadza nas w stan łączności ze Stwórcą. W pieśni ptaka, w poszumie drzew, huku morza, wciąż jeszcze słychać głos Tego, który rozmawiał z Adamem i Ewą w chłodzie dnia. Widząc przejaw Jego mocyw naturze, znajdujemy pokrzepienie, gdyż Słowo, które stworzyło wszystkie rzeczy jest to samo, które dało życie duszy. „Bo Bóg, który rzekł: Z ciemności niech światłość zaświeci, 210 świecił serca nasze, aby zajaśniało .poznanie chwały Bożej, która jest na obliczu Chrystusowym" (2 Kor. 4,6). Myśl ta zrodziła pieśń: „Albowiemeś mię rozweselił, Panie, spra- -wami twemi; o sprawach rąk twoich śpiewać będę, o jak wielmożne'-są sprawy twoje, Panie! bardzo głębokie są myśli twoje" (Psalm 92, 5.6). Duch Święty oznajmił przez proroka Izajasza: ,,Komuż "tedy podobnym czynicie Boga? A jakie podobieństwo przyrównacie mu?... Izali nie wiecie? Izali nie słyszycie? Izali się wam nie opowiada od początku? Izali nie zrozumiewacie od założenia gruntów ziemi? Ten który "siedzi nad okręgiem ziemi, której obywatele są jako szarańcza; ten który rozpostarł niebiosa jako cienkie płótno, a rozciągnął je, jako namiot ku mieszkaniu... Komuż mię tedy przyrównacie, abym mu był podobny? mówi Święty. Podnieście ku górze oczy wasze, a obaczcie! Kto to stworzył? Kto wywiódł w poczet wojsko ich, a to wszystko z imienia przyzywa, według wielkości siły i wielkiej mocy, tak, że ani jedno z nich nie zginie. Przeczże tedy powiadasz, Jakóbie! przeczże . tak; mówisz Izraelu: skryta jest droga moja przędz Panem, a sprawa j przed Boga mego nie przychodzi. Izali nie wiesz? Izaliś nie słyszał, ' że Bóg wieczny Pan, który stworzył granice ziemi, nie ustanie, ani się ^spracuje... Który dodaje spracowanemu siły, a tego, który nie ma l żadnej siły, moc rozmnaża". „Nie bój się, bom Ja z tobą. Nie lękaj , „.,, bom Ja Bogiem twoim. Zmocnię cię, a dam ci pomoc i podeprę > cię prawicą sprawiedliwości swojej". „Obejrzyjcie się na mię, abyś-p,cie zbawione były wszystkie kończyny ziemi; bom Ja Bóg, a nie masz ^żadnego więcej'' (Izaj. 40,18—29; 41,22}, Oto objawienie wypisane w przy-|odzie, sobota została ustanowiona, aby ludzie zachowali to w pa-nięci. Gdy Pan nakazał Izraelowi święcić sobotę rzekł: „Będzie zna-:iem między Mną i między wami, abyście wiedzieli, żem ja Pan, Bóg' vasz" (Ezech. 20,20). • ' . • Sobota została umieszczona w zakonie pochodzącym z góry Sy-Inaj, lecz nie pierwszy raz była wymieniona jako dzień odpoczynku. [.Naród izraelski wiedział o niej, i powinien był praw wiernie przestrzegać zanim przybył do Synaju. Gdy niektórzy profanowali ten dzień, Bóg ich upominał, mówiąc: „I pókiż nie będziecie chcieli przestrzegać przykazań moich i zakonu mojego?" (2 Mojż. 16,28). Sobota nie była ustanowiona wyłącznie dla Izraela, lecz dla* całego świata. Podana została do wiadomości człowiekowi w raju i na równi z resztą Dziesięciorga Przykazań posiada nieprzemijającą moc obowiązującą. O tym zakonie, którego częścią jest czwarte przykazanie, Chrystus rzekł: „Aż przeminie niebo i ziemia, jedna jota albo kreska nie przeminie z zakonu" (Mateusz 5,18). Tak długo jak będą istnieć niebo i ziemia, sobota pozostanie znakiem mocy Stwórcy. A gdyby ,211 raj miał zakwitnąć na ziemi, dzień święta Bożego będzie czczony przez wszystkich pod słońcem. „Od sabatu do sabatu" mieszkańcy pełnej chwały nowej ziemi przyjdą, „aby się kłaniać przed oblicznoscią moją, mówi Pan" (Izaj. 66,23). Żadna inna instytucja ustanowiona dla narodu izraelskiego nie podkreślała w tak wyraźny sposób jego odrębności wśród otaczających narodów, jak to czyniła sobota, Bóg postanowił, by przestrzeganie sobotj wyróżniało ich jako Jego wyznawców Miała ona być symbolem wyleczenia się bałwochwalstwa i znakiem prawdziwego związku z Bogiem Lecz aby sobota mogła się stać dniem świętym, ludzie sami musieliby stać się świętymi Przez wiarę powinni stać się uczestnikami sprawiedliwości Chrystusowej. Gdy Izraelowi dane było przykazanie „pamiętaj na dzień odpoczmema, abyś go święcił", Pan rzekł również: „Ludem świętym będziecie mi" (2 Mojz 20,8, 22,31). Tylko w oparciu o te wypowiedzi sobota może stać się znakiem wyznawców Boga. Gdy Żydzi odeszli od Boga i me dbali o to aby sprawiedliwość Chrystusa stała się ich udziałem, sobota utraciła dla nich swe znaczenie Szatan usiłował wywyższyć się i oderwać ludzi od Chrystusa a ponieważ sobota była znakiem mocy Chrystusa, dążył do wypaczenia jej znaczenia Przywódcy żydowscy wykonywali wolę szatana, obwa- . rowując dzień Bożego odpoczynku uciążliwymi przepisami Za czasów Chrystusa sobota uległa takiemu zniekształceniu, ze przestrzeganie jej stało się bardziej odbiciem egoizmu i samowoli ludzkiej, niż miłości Ojca Niebieskiego Rabini faktycznie przedstawiali Boga jako Istotę nakazującą przestrzeganie prawa, które jest niemożliwe do spełnienia przez ludzi Doprowadzili do tego, ze Boga zaczęto uważać za tyrana, bowiem w m>sl tej logiki, przestrzeganie soboty, zgodne z przykazaniem Boga, zatwardzało ludzkie serca, a z ludzi czyniło okrutmków. Chiystus podjął się zadania zlikwidowania oczywistego fałszu. Mimo, iż rabini ścigali Go swą nieprzebłaganą wrogością, me starał Się nawet pozornie zadość uczynić ich wymaganiom, lecz po prostu zachowywał sobotę według prawa Boskiego Pewnej soboty, kiedy Zbawiciel wraz uczniami powracał z miejsca modlitw\ droga ich prowadziła przez łany dojrzewającego zboża. Jezus w tym dniu był zajęty do późnych godzin, dlatego w powrotnej drodze-głodni uczniowie zrywali kłosy, rozcierali je w dłoniach i jedli wydobyte ziarno Każdego innego dnia nie wzbudziłoby to żadnych komentarzy, ponieważ każdy przechodzący przez pole, wmrfipę lub sad mógł ziywać to co chciał spożywać (Patrz 5 Mojżeszowa 23,2425). Ale w czasie soboty takie postępowanie było uważane za świętokradztwo. Rzekomy występek był podwójny, ponieważ zrywanie kłosów kojarzono z aktem żniwnym, natomiast ich przecierarue w dłoniach równa- ło się omłotqm. Szpiedzy natychmiast poskarżyli się Jezusowi mówiąc „Patrz! Czemu czynią w sabat to, czego czynie nie wolno9" Kiedy Jezusa oskarżano w Betesda o złamanie soboty, bronił się tym, iż jest Synem Bożym i ze postępuje w zgodzie z Ojcem Kiedy zaatakowano Jego uczniów, odesłał oskarżycieli do Starego Testamentu, do czynów dokonanych w sobotę przez tych, którzy służyli Bogu Uczeni żydowscy chełpili się swoją znajomością Pisma, a tymczasem w odpowiedzi Zbawiciela zawierał się zarzut, iż nie znają go „A On im rzekł Czy nigdy nie czytaliście, c« uczynił Dawid, kiedy był w potrzebie i był głodny, on i ci, którzy z nim byli? Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, arcykapłana, i jadł chleby pokładne, które wolno spożywać t>lko kapłanom, a które dał również tym, którzy z nim byli'" I powiedział im „Sabat dla człowieka uczyniony, a nie człowiek dla sabatu' (Łukasz 6,3 4, Marek 2,27.28). „Alboscie nie czytali w zakonie, ze w sabat i kapłani w kościele sabat gwałcą, a bez, wmj są? Ale mówię wam, iż tu większy jest mz kościół" (Mateusz 12,5 6) Jeśli Dawid zaspokajał głód jedząc chleb przeznaczony na użytek Świątyni, to uczniowie mogli uczynić to samo zrywając kłosy w po-więconym dniu. Przecież sami kapłani wykonywali w świątyni większą pracę w sobotę mz w inne dni W świeckiej pracy ten ich wysiłek byłby poczytany za grzech, ale przecież pełnili służbę dla Boga Dokonywali obrzędów, które wskazywały na moc odkupienia Chrystusa, ich zajęcia pozostawały w harmonii z celem soboty Lecz teraz sam 2hr>stus zszedł na ziemię. Uczniowie, biorąc udział w pracy Chrystusa pracowali w służbie Bożej i to wszystko, co było potrzebne dla \ wykonania tej służby można było wykonać w dniu sobotnim Chrystus nauczał Swych uczniów i Swvch wrogów, ze służba Bogu jest najważniejsza Celem jej na ziemi jest zbawienie człowieka. Dlatego tez wszystko, co potrzebne jest do wykonania tego dzieła, może być czynione zgodnie z prawem w dzień sobotni. Swe wypowiedzi Jezus uwieńczył oświadczeniem, iż sam jest „Panem sabatu" — Tym, którj jest ponad wszytkimi wątpliwościami i ponad prawem Ten naj-wyzsz\ Sędzia uwolnił uczniów od winy, powołując się przy tym na te same prawa, które rzekomo pogwałcili. Jezus nie ograniczył się jedynie do wymówki wrogom. Oświadczył im ze v, swej ślepocie pomylili prawdziwy cel soboty. Rzekł „A gdybyście wiedzie, co to jest' Miłosierdzia chcę, a me ofiary, nie potępialibyście niewinnych" (Mateusz 12,7) Liczne bezduszne rytuały me mogłv uzupełnić braku prawdziwej uczciwości i czułej miłości, które charakteryzują prawdziwego wyznawcę Boga. Znów Chrystus potwierdził, ze ofiary same w sobie nie stanowią żadnej wartości. Są tylko środkiem, a me celem. Ich zadaniem jest skierowanie myśli ludzi ku Zbawicielowi, by w ten sposób doprowadzić 212 213 l ich do harmonii z Bogiem Bóg ceni służbę miłości, a gdy ta nie istnieje, wtedy puste obrzędy obrażają Boga Podobnie przedstawia się sprawa soboty Była ustanowiona jako dzień komunikowania się z Bogiem, ale kiedy umysły zaprzątnęła mysi o ceremoniach, wtedy zatracony został jego sens Przestrzeganie sobotniego święta przekształciło się; w urągowisko dla Boga Pewnej soboty Jezus w chodząc do synagogi, dostrzegł człowieka \. z uschniętą ręką Faryzeusze uważnie patrzyli co Chrystus uczyni. Zbawiciel doskonale wiedział, ze uzdrowienie w dzień sobotni uważane będzie za wykroczenie lecz nie zawahał się przed zburzeniem tradycyjnych ograniczeń, którymi ten dzień był obwarowany Jezus nakazał kalece, aby powstał, po czym zapytał „Czy wolno w sabat dobrze czynie czy złe czjnic, życie zachować czy zabić? A oni milczeli Było prawidłem między Żydami, iż meuczymeme dobrego kiedy b>ła po temu okazja, równało się uczynieniu zła zaniedbanie uratowania życia było tym. samym co zabójstwo Tu Jezus spotjkał się z rabinami na ich gruncie ;A oni milczeli Tedy spojrzawszy po nich z gniewem T zasmuciwszy się nad zatwardzeniem ich serc, rzekł onemu człowiekowi Wyciągnij rękę twoją I wyciągnął, i przywrócona jest ręka jego. do zdrowia, jako i druga (Marek 3,45) Zapytany „Godzi się w sabat uzdrawiać7" Jezus odpowiedział „Któryż człowiek z was będzie, któryby miał owcę jedną, a gdyby mu ta w sabat w dół wpadła izali jej nie dobędzie i nie wyciągnie7 A czymże zacniejszj jest człowiek niżeli owca7 Przetoz godzi się w sabat dobrze czynie' (Mateusz 12 10—12) * Szpiedzy me odważyli się odpowiedzieć Chrystusowi \v obecności tłumu z obawy, aby nie wplątać się w jakieś trudności Wiedzieli, iż słowa Chrystusa były prawdą Sami raczej pozwoliliby człowiekowi cierpieć niż złamaliby tradycję Pomogliby natomiast zwierzęciu, gdyby z braku właściciela było zaniedbane W ten sposób większą pomoe okazaliby niememu zwierzęciu mz człowiekowi stworzonemu na obraz. . i podobieństwo Boże Oto przykład który pokazuje jak działają pewne spaczone religie Biorą one początek w ludzkiej chęci przewyższenia Boga, a w rezultacie degradują człowieka poniżej poziomu zwierzęcia Każda religia, która zwalcza suwerenność Boga ograbia człowieka z chwały, towarzyszącej jego stworzeniu, którą przywrócić miał Chrystus Każda fałszywa religia naucza swych wyznawców, aby nie zwracali uwagi na ludzkie cierpniema, potrzeby i prawa Natomiast Ewangelia przywiązuje wielkie znaczenie do godności człowieka, ponieważ to ma być podstawą odkupienia przez krew Chrystusa i uczy szacunku dla cierpień ludzkich Pan mówi „Męża droższym uczynię nad szczere złoto a człowieka nad złoto z Ofir" (Izaj 13 12) Gdy Jezus zwrócił się do farjzeuszy z pytaniem, czy jest zgodne z prawem soboty czynienie dobra albo zła, ratowanie życia, czy zabicie, skonfrontował ich z własną, złą praktyką Nastawali na Jego życie z nienawiścią podczas gdy On ratował życie ludziom i przynosił irn szczęście Czyż lepiej było zabić w dzień sobotni jak to sobie zamierzali, czy tez pomagać ucismuym jak czynił Chrystus7 Czy było słuszmejsze nosie mord w sercu w dniu święta, czy okazywać miłość dla ludzi przejawiającą się w czynach łaski7 Uzdrawiając uschłą rękę Jezus potępił zwyczaje żydowskie nie naruszając przj tym czwartego przykazania Dekalogu „Jest zgodne z prawem dobrze czynie w dzień sabatu oświadczył, Odrzucając bez sensowne ograniczenia żydowskie Chrystus czcił sobotę, podczas gdy ci, co Go oskarżali hańbili święty dzień C. którzy utrzymują ze Chrystus zgwałcił piawo, twierdzą iż jego dziełem było zgwałcenie soboty i uprawnienie uczniów do czj-nienia tego samego W ten sposób stoją na tym samym stanowisku co zawistni wrogowie z\dowscy i przeczą świadectwu Samego Chrystusa który rzekł , Zachowałem przykazania Ojca mego i trwam w miłości Jego" (Jan 1510) Ani Zbawiciel ani Jego wyznawcy me złamali prawa soboty Chrystus Sam był ucieleśnionym prawem Patrząc na naród który Go otaczał i szukał okazji potępienia Go, mógł powiedzieć , Któż* mnie z was obwim w grzechu7" (Jan 8,46) Zbawiciel nie przyszedł po to aby unieważnić nauki patriarchów i proroków, gdyż On przecież sam przemawiał przez ich usta Wszystkie prawd}- Słowa Bożego od Niego pochodzą Lecz te bezcenne klejnoty otrzymały fałszywą oprawę a ich cenne światło zostało wykorzystane do błędnych celów Bóg chciał aby zostały wyjęte z fałszywej oprawy i aby ponownie znalazły się w obramowaniu prawdy Takiego dzieła mogła dokonać jedynie Boska ręka W połączeniu z błędami, prawda mogła jedynie służyć sprawie wrogiej Bogu i czło wiekowi Chrystus przyszedł tak ustawie prawdę by służyła chwale Bożej i zbawieniu ludzkości „Sabat uczyniony jest dla człowieka, a me człowiek dla sabatu' powiedział Jezus To, co Bóg ustanowił, ma służyć dla dobra ludzkości „Boć to wszystko dzieje się dla was" „Bądź Paweł, bądź Apol-los bądź Kiefas, bądź świat, bądź żywot bądź śmierć, bąaz przytomne bądź przyszłe rzeczy, wszystkie są wasze Alescie w> Chrystusowi a Chrystus Bozv (2 Kor 415, l Kor 32223) Dziesięć przykazań w których ustanowiona została sobota dał Bóg Swemu narodowi jako -błogosławieństwo „A tak rozkazał nam Pan — powiedział Mojżesz — abyśmy czynili wszystkie te ustawy, bojąc się Pana, Boga naszego zęby się nam dobrze działo po wszystkie dni, aby nas przy żywocie zachował, jako i dziś" (5 Mojz 6,24) I poprzez Psalmistę dane było 214 215 przykazanie Izraelowi Służcie Panu z weselem przychodźcie przed oblicze jego z radością Wiedzcie, zeć Pan jest Bogiem On uczynił nas a nie my samych siebie abyśmy byli ludem jego i owcami pastwiska jego Wmjd^cie w bramy jego z wysławianiem a do sieni jego z chwałami (Psalm 10024) I spośród tych, wszystkich przestrzegających sabatu aby go nie splugawih, mówi Pan — tych przywiodę na gorę swiętobliwosci mojej, a uweselę ich w dorflu modlitwy mojej" (Izaj 56,67). Dlatego Syn człowieczy jest Panem także i sabatu" Są to słowa pouczające i pełne pociechy Ponieważ sobota ustanowiona została dla człowieka — jest dniem Bożym należy do Chrystusa Gdvz „wszystkie rzeczy przez nie powstały, a bez niego nic me pow stało" (Jan. l 3) Ponieważ wszytko stwoizył stworzył i sobotę Ustanowił ją specjalnie na pamiątkę dzieła stworzenia Sobota wskazuj, iż ten który stworzył wszytkie rzeczy na niebie i ziemi i za którego sprawą ustanowiony jest poi zadek wszechrzeczy, jest Panem Kościoła i dzięki Jego uprawomocnieniu, stajemy się cziecmi tego Kościoła pogodzonymi z Bogiem Mówiąc kied\s do Izraela powiedział Nadto i sabaty moje dałem im aby były znakiem między mną i między nimi aby wiedzieli izem Ja jest Pan, kto \ ich poświęcam (Ezech 20 12) Tak więc sobota jest znakiem mocy Chrystusa dekorującej naszego uświęcenia. Dana jest wszytkim których Chrystus uświęca Jako znak uświęcającej siły dana jest sobota wszystkim, którzy przez Chrystusa stają się częścią narodu Bożego Pan mówi Jeśli odwrócisz od sabatu nogę swoją^abys nie przewodził woli swojej w dzień mój święty i jeżeli nazwiesz sabat rozkoszą dniem świętym, a Panu sławnym Tedy będziesz rozkoszował w Panu (Izaj 08 13 14) Dla wszytkich przyjmujących sobotę jako znak twórczej i odkupiającej mocy Chrystusa, będzie ona dniem radości, a widząc w niej Chrystusa, rozkoszować się w Nim będą Sabat zawsze oędzie im ukazywać dzieło tworzenia i potężną moc w dziele odkupienia Jakkolwiek przypomina ten dzień utracony pokój w Edenie zapewnia jednocześnie o odnowionym pokoju przez Zbawiciela Wszystko w naturze powtarza Jego zaproszenie „Przyjdźcie do mnie wszyscy, którzyście spracowani i obciążeni, a ja wam sprawię odpoczmeme" (Mateusz 11,28). 216 ROZDZIAŁ XXX J wstąpił na górę, a wezwał,,.' (Mar. 3,13-19, Łuk. 6,12-16) Pod osłoną drzew, na górze, w pobliżu jeziora Galilejskiego tych dwunastu zostało powołanych na apostołów i do nich odnosiło się kazanie tam wygłoszone Pola i wzgórza były ulubionymi miejscami Jezusa i większość Jego nauk została wygłoszona pod otwartym niebem a nie w świątyniach lub synagogach Żadna synagoga nie zdołałaby pomieścić tłumów które szły za Nim lecz nie tylko z tego powodu Jezus wolał pola i gaje Kochał bowiem przyrodę, każdy cichy zakątek był dla Niego świątynią •Właśnie pod drzewami raju pierwsi mieszkańcy ziemi urządzili swą świątynię Tu Chrystus komunikował się z praojcem ludzkiego rodzaju Po wygnaniu z raju nasi pierwsi rodzice stale modlili się na polach i w gajach i tu Chrystus spotykał ich niosąc Ewangelię Swej łaski To Chrystus rozmawiał z Abrahamem pod dębem mamryj-skim z Izaakiem gdy ten wyszedł pomodlić się w polu o wieczornym chłodzie z Jakubem na wzgórzu betelskim z Mojżeszem wśród gór madyjanskich i z pacholęciem Dawidem pilnującym swych stad Na polecenie Chrystusa przez tysiąc pięćset lat naród żydowski opuszczał co roku na tydzień swe domy i mieszkał w szałasach z zielonych gałęzi , najpiękniejszych drzew i gałązek palmowych i gałązek drzewa gęstego i wierzbiny od potoku" (3 Mojz 23,40) Nauczając Swych uczniów Jezus dążył do wyrwania się z zamętu miasta do ciszy pól i wzgórz, tak dobrze harmonizujących z Jego nauką o samozaparciu, którą chciał im zaszczepić W Swej działalności na ziemi Jezus lubił gromadzie wokół Siebie ludzi pod błękitem nieba, na porosłych trawą pagórkach lub na brzegu jeziora Tu w otoczeniu dzieł, które Sam stworzył, łatwiej Mu było odwrocie mysh Swych słuchaczy od tego, co sztuczne i skierować le ku przyrodzie We wszechstronnym rozwoju natury przejawiały się 217 zasady Jego Królestwa. Gdy ludzie wznosili swe oczy ku wzgórzom i podziwiali cudowne dzieło rąk Bożych, uczyli się Boskiej prawdy. Natura potwierdzała treść nauki, jakiej udzielał im Chrystus, To samo przeżywają wszycy, którzy z Chrystuem w sercu przebywają, w otoczeniu natury, odczuwając święty wpływ. Przyroda «potwierdza przypowieści Chrystusa i powtarza nam Jego rady. Przez obcowanie z Bogiem na łonie natury, myśli nasze stają się wznioślejsze, a serca doznają spokoju. Nadszedł czas pierwszych kroków, zmierzających do zorganizowania Kościoła, który reprezentowałby myśl Chrystusa po Jego odejściu. Chrystus nie miał do dyspozycji bogatej świątyni. Swoich uczniów zaprowadził do ulubionego naturalnego zacisza, dzięki czemu święte praktyki ty-cłr dni skojarzyły się w odczuciach uczniów trwale, z pięknem gór, doliny i jeziora. Jezus powołał swych uczniów z zamiarem wysłania ich w świat,, aby mogli świadczyć o wszystkim, co widzieli i słyzeli. Ich posłannictwo było najważniejszym z tych, jakie kiedykolwiek istniały na świecie i pod względem swej doniosłości ustępowało tylko posłannictwu Chrystusa. Mieli oni prowadzić wspólnie z Bogiem pracę nad zbawieniem świata. Jeżeli w Starym Testamencie dwunastu patriarchów reprezentowało Izraela, to dwunastu apostołów miało reprezentować-Kościół zbudowany na Ewangelii. Zbawiciel znał charaktery ludzi, których Sobie wybrał; znane Mu były wszystkie ich słabości i błędy. Wiedział o czyhających na rfich niebezpieczeństwach oraz o odpowiedzialności, jaka na nich spoczywa, dlatego serce Jego przepełniał smutek. _ Pozostawiony w samotności na górze graniczącej z Jeziorem Galilejskim, całą noc modlił się za nich, podczas gdy oni spali u podnóża góry. Z pierwszym brzaskiem. dnia wezwał ich do Siebie, bowiem miał im zakomunikować ważną sprawę. Wezwani uczniowie od pewnego czasu byli silnie związani z działalnością Jezusa. Jan, Jakub, Andrzej i Piotr, Filip, Natanael, i Mateusz, byli z Nim ściślej związani niż inni uczniowie i oni to byli świadkami większej-ilości cudów dokonanych przez Chrystusa. Piotr, Jakub i Jan pozostawali z Nim w jeszcze bliższym związku. Przebywali z Nim prawie nieustannie, byli świadkami Jego cudów i słuchali Jego słów. Szczególną bliskością nacechowany był związek Jezusa z Janem, uważanym, za ulubionego ucznia Chrystusa. Chrystus kochał ich wszytkich, lecz Jan miał umysł najbardziej chłonny. Był młodszy od innych uczniów i z dziecięcym zaufaniem otwierał przed Chrystusem swe serce. Toteż zyskał większą sympatię Chrystusa i właśnie za Jego pośrednictwem Jezus przekazał ludziom nauki najbardziej głębokie z punktu widzenia, duchowego. 218 Na czele jednej z grup, na które zostali, podzieleni apostołowie stał Filip. Był on pierwszym z apostołów, do którego Jezus zwrócił si^ z bezpośrednim wezwaniem „Idź za mną". Filip pochodził z Betsa-idy miasta Andrzeja i Piotra. Słyszał' naukę Jana Chrzciciela i jego świadectwo o Chrystusie, jako o Baranku Bożym. Filip był szczerym poszukiwaczem prawdy, lecz jego serce niełatwo przyjmowało wiarę. Jakkolwiek sam przyłączył się do Chrystusa, to jednak jego odezwanie się do Natanaela dowodzi, że nie był całkowicie przekonany o Bos-kości Jezusa. Jakkolwiek głos z nieba Ąał świadectwo o tym, że Chrystus jest Synem Bożym, dla Filipa pozostawał on w dalszym ciągu - „Jezusem z Nazaretu, synem Józefa" (Jan 1,45). Brak wiary Filipa ujawnił się także przy okazji nakarmienia pięciu tysięcy ludzi. Właśnie' dla wypróbowania go Jezus zapytał, „skąd kupimy chleby, aby ci jedli?" Odpowiedź Filipa wyrażała brak wiary: „Za dwieście groszy chleba nie dosyć im będzie, choćby każdy z nich mało co wizął" (Jan 6,5.7). Jezus był tym zasmucony, bo jakkolwiek Filip widział Jego dzieło i Jego moc, to jednak nie dał wiary. Gdy Grecy pytali Filipa o Jezusa, nie skorzystał z okazji, aby przyprowadzić ich do Niego, lecz przyszedł, aby o tym powiedzieć Andrzejowi. Nawet w ostatnich godzinach przed ukrzyżowaniem, słowa Filipa były nacechowane niewiarą. Gdy Tomasz powiedział do Chrystusa: „Panie, nie wiemy dokąd idziesz i jakoż możemy drogę wiedzieć? — rzekł mu Jezus: „Jamci jest ta droga i prawda i żywot... Gdybyście mię znali, i Ojca byście ' też mego znali". Wtedy z ust Filipa padła odpowiedź wyrażająca niedowierzanie: „Panie, ukaż nam Ojca, a' dosyć nam na tym". Ten człowiek, od trzech lat przebywający z Chrystusem, był zaiste człowiekiem małego serca i słabej wiary. Dziecięce zaufanie Natanaela pozostawało w błogim przeciwieństwie do niewiary Filipa. Był to człowiek o głębokiej naturze, jeden z tych, których wiara opierała się na fundamencie niewidocznych realiów. Filip jednakże nie przestawał być uczniem w szkole Chrystusa, a Boski Nauczyciel z cierpliwością znosił jego niewiarę i tępotę. Po zesłaniu Ducha Świętego na uczniów Filip stał się nauczycielem według wskazań Bożych. Był świadom tego co mówi, a wypowiadane przez rtiego myślj były tak przekonywające, że zjednywał sobie słuchaczy. Podczas gdy Jezus przygotowywał uczniów do pracy, jeden z nich który nie był powołany, nalegał na pozostanie wśród nich. Był to Judasz Iskariota człowiek, który wyznawał, że jest naśladowcą Chrystusa i ubiegał się obecnie o miesjce w ścisłym gronie Jego uczniów. Z powagą i pozorną szczerością Judasz oświadczył: „Mistrzu pójdę z tobą gdziekolwiek pójdziesz". Jezus go nie odtrącił, ani nie powitał lecz jedynie wyrzekł smutne słowa: „Lisy mają jamy, a ptaki 219 niebieskie gniazda, ale Syn człowieczy nie ma, gdzie by głowę skłonił" (Mat. 8,19.2.0). Judasz wierzył w to, że Chrystus jest Mesjaszem i wchodząc do grona apostołów liczył na zapewnienie sobie wysokiego stanowiska w nowym królestwie. Tę nadzieję Jezus postanowił przekreślić przez zamanifestowanie Swego ubóstwa. Uczniowie pragnęli przyjęcia Judasza do swego grona. Obdarzony imponującą powierzchownością, przenikliwym umysłem i zręczno- , ścią był przez uczniów widziany, jako ten, który może być Chrystusowi bardzo pomocny w realizacji Jego dzieła. Toteż byli zdziwieni - obserwując chłód^ jaki mu okazał Chrystus. Uczniowie byli bardzo rozczarowani tym, że Jezus nie usiłował zapewnić sobie współpracy przywódców Izraela. Poczytywali Mu za błąd, że nie wzmocnił Swego stanowiska przez uzyskanie poparcia wpływowych osobistości. Gdyby obecnie Chrystus odtrącił Judasza, byłoby to, w ich pojęciu, dowodem braku roztropności. Dalszy przebieg historii Judasza miał im wykazać niebezpieczeństwo mieszania jakichkolwiek względów natury świeckiej w ocenę przydatności ludzi do służby Bożej. Współpraca takich ludzi, o jaką zabiegali uczniowie oddałaby dzieło Chrystusa w ręce Jego najbardziej zaciętych wrogów. Mimo wszystko z chwilą gdy Judasz dołączył do grona uczniów, zrozumiał on całe piękno charakteru Chrystusa. Zrozumiał też wpływ potęgi Boga, dzięki której dusze kierowały się~do Zbawiciela. Ten,. ' który „Trzciny nadłamanej nie dołamie, a lnu kurzącego się nie zagasi", nie chciał odepchnąć tej duszy, jeśli choć jedno jej pragnienie /wybiegało ku światłu. Jezus czytał w duszy Judasza i znał głębię-nieprawości, wa jaką ten mógł popaść, jeśli nie wyzwoli go łaska Boża. Związując tego człowieka z Sobą, umieścił go w warunkach, które .pozwoliły na stałe przebywanie u źródeł Jego pozbawionej egoizmu miłości. Gdyby chciał otworzyć swe serce przed Chrystusem, łaska Boża wygnałaby z niego demona egoizmu i mógłby dostąpić królestwa Bożego. Bóg przyjmuje ludzi takimi, jakimi są, z ich ludzkimi cechami i przygotowuje ich do Swej służby, jeśli pragną poddać się Jego nauce. Wybiera ich Bóg nie ze względu na ich doskonałość, lecz mimo ich'niedoskonałości, aby przez poznanie i praktykowanie prawdy oraz. łaskę Chrystusa przywrócone im zostało podobieństwo Boże. Judaszowi dane były takie możliwości, jakie mieli inni uczniowie. Słuchał tej samej drogocennej nauki, lecz wymagane przez Jezusa praktykowanie nie godziło się z celami i pragnieniami Judasza, których nie chciał się zrzec w zamian za pozyskanie niebiańskiej mądrości. Chrystus obszedł się -jak najsubtelniej z człowiekiem, który miał się okazać Jego zdrajcą. W Swej nauce zatrzymał się dłużej nad za- sadami dobroczynności, podcinającej korzenie chciwości. Przedstawiał Judaszowi cała nikczemność chciwości dzięki czemu uczniowie mieli możność zrozumieć, że w tej rozmowie mówiono o charakterze Judasza i jego grzechu. Judasz był pewny siebie -i zarozumiały. Jednak zamiast zastanowić się nad sposobami przezwyciężania pokusy, trwał w swoim oszukaństwie. Przed nim znajdował się Chrystus — żywy przykład człowieczego jestestwa — dawał mu pouczenia dotyczące korzyści płynących ze służby Bogu, ale Judasz nie słuchał już niczego. Jezus nie ganił go za jego chciwość, lecz z Boską cierpliwością znosił tego zbłąkanego człowieka, dając mu jednak do zrozumienia, że czyta w jego sercu, jak w otwartej księdze. Roztaczał przed nim wszelkie korzyści płynące ze sprawiedliwego postępowania, i nie mógł znaleźć żadnego usprawiedliwienia dla Judasza, odrzucającego światło niebios. Zamiast iść ku światłu, Judasz trwał w swych błędach. Grzeszne pragnienia, namiętna mściwość, ciemne i nieczyste myśli opanowały tego człowieka, aż całkowicie uległ wpływowi szatana, stając się |; symbolem wrogów Chrystusa. Gdy po raz pierwszy zetknął się z Chrystusem, posiadał pewne cenne cechy charakteru, które mogłyby oddać znaczne usługi Kościołowi. Gdyby wyraził chęć dźwigania Chrystusowego brzemienia mógłby stanąć w rzędzie czołowych apostołów. Lecz gdy zostały mu wytknięte jego błędy, duma zatwardziła jego serce. W swoim buncie wybrał drogę egoizmu i tym sposobem sam uczynił się niezdatnym do wykonania pracy jaką Bóg zamierzał mu zlecić. Wszycy uczniowie wykazywali poważne wady charakteru w chwili, gdy Jezus powoływał ich na swoich uczniów. Nawet Jan, którego związek z Istotą o cichym i pokornym sercu był tak ścisły, że nie -był z natura łagodny i ustępliwy. On i jego brat przezwani zostali „synami gromu". Gdy przebywali z "Jezusem, każda zniewaga skierowana przeciwko Niemu wywoływała w nich oburzenie i wojownicze uczucia. Niewłaściwe usposobienie, mściwość i krytykanctwo składały się na charakter ukochanego ucznia Chrystua. Był ambitny- i nie obca była mu myśl zajęcia pierwszego miejsca w królestwie Bożym. Mimo swej' gwałtowności, dzień po dniu obserwował dobroć i wyrozumiałość Chrystusa, przyjmując z Jego nauk l«kcję pokory i cierpliwości. Otwo-jczyl swoje serce dla nauki Boga, dzięki czemu stał się stopniowo nie tylko słuchaczem Słowa Bożego, lecz i jego wykonawcą. Podporządkował swoją osobowość Chrystusowi i nauczył się dźwigania nałożonego jarzma oraz brzemienia. Jezus napominał swych uczniów i ostrzegał ich, lecz Jan i jego towarzysze nie. porzucili Chrystusa, mimo zarzutów jakie im stawiał. '220 221 Zbawiciel me porzucił ich z powodu ich błędów i słabości Do końca flziehh Jego mękę i poznawali Jego życie Apostołowie bardzo się między sobą różnili pod względem nawyków i usposobienia Był wśród nich celnik Mateusz i płomienny gorliwiec Szymon, bezkompromisowo nienawidzący rzymskiego panowania, wspaniałomyślny impulsywny Piotr i podłego ducha Judasz, posiadający bzczere serce, ale nieśmiały i lękliwy Tomasz, Filip' odznaczający się oziębłobcią i powątpiewaniem, a także ambitni i szczerzy synowie Ze-bedeusza ze swymi towarzyszami Wszycy ci ludzie, obarczeni różnymi błędami, odziedziczonymi skłonnościami do zła zostali obecnie zgrupowani w jedną gromadę, aby w Chrystusie i poprzez Chrystusa stworzyć rodzinę Bożą, pragnąc zachować jedność wiary, nauki i ducha Czekały ich różne doświadczenia, trudności i różnice zdań lecz ponieważ w sercach ich przebywał Chrystus, nie mogło dojść między nimi do niezgody Jego miłość prowadziła do wzajemnej miłości Nauki Mistrza łagodziły wszelkie różnice i uczyłj jedności, prowadząc do jednomyślności Chrystus stanowił wielki punkt centralny i zbliżenie się ich ku sobie następowało w miarę zbliżania się do tego centralnego punktu Gdy Jezus kończył udzielanie wskazań swoim uczniom zebrał tę małą grupę około Siebie, ukląkł pośród niej, a kładąc ręce na głowę uczniów i modląc się poświęcał ich do wypełnienia świętego dzieła W ten sposób uczniowie Chrystusa powołani zostali do ewangelicznej służby Na Swych reprezentantów pomiędzy ludźmi Jezus- nie wybrał bez-grzesznj ch aniołów, lecz ludzkie istoty obarczone tymi samymi namiętnościami, które mieli zwalczać Chrystus przyjął człowieczeństwo aby dotrzeć do ludzkości Boskosc potrzebom ała człowieczeństwa, ponieważ taka łączność była niezbędna dla przeprowadzenia dzieła zbawienia Boskosc musiała przyoblec człowieczeństwo ponieważ tylko ono stwarzało możliwość porozumiewania się ludzi z Bogiem Tak jest ze sługami i wysłannikami Chrystusa Człowiek potrzebuje siły z zewnątrz i spoza siebie, aby mogło być mu przywrócone podobieństwo do Boga i aby mógł sprawować służbę w interesie Boga, nie znaczy to jednak aby czynnik ludzki nie posiadał znaczenia Ludzkość lgnie do podporządkowania się mocy Boga a za pośrednictwem wiary Chrystus zamieszkał w sercach ludzi "Współdziałając z Boskoscią człowiek, staje się podatny na dobro Ten, który powołał rybaków z Galilei, wciąż jeszcze powołuje ludzi do Swej służby Swoją moc pragnie objawie za naszym pośrednictwem w taki sam sposób, jakby czynił to przy pomocy Swoich pierwszych uczniów. Jakkolwiek byśmy byli niedoskonali i grzeszni Pan proponuje nam wspólnotę z Sobą 1 udział w swoim dziele Wzy- 222 wa nas pod Swe rozkazy, abyśmy w jedności z Chrystusem ezymh dzieła Boże. A mamy ten skarb w naczyniu glinianym, aby dostojność tej mocy była z Boga, a nie z nas" (2 Kor 4,7) Z tego to powodu głoszenie Ewangelii zlecono ludziom, którzy błądzą, a nie aniołom Bóg pokazał w ten sposób, ze moc sprawowana przez słabych ludzi, jest Jego mocą i to nam każe wierzyć, ze potęga wspierająca ludzi równie słaby ch jak my dostarczy nam samym pożądanej pomocy A ci którzy sami „są obłożeni słabością", powinni być w stanie „użalić się nieumiejętnych i błądzących' (Żyd 5,2) Ci, którzy sami byli zagro-jzem zżyli się z niebezpieczeństwami oraz" trudnościami i dlatego zostali powołani do pomagania innym, którzy znajdują się w obliczu podobnego zagrożenia Istnieją dusze ogarnięte zwątpieniem obarczone chorobami bez ukształtowanej wiary i niezdolne do akceptowania Boga Niewidzialnego Jednakże odwiedzający ich przyjaciel, który pozostaje w służbie Chrystusa, może stać się dla nich mocnym ogniwem, utwierdzającym ich chwiejną wiarę w Chrystusa Przypada nam zadanie wspólnie z aniołami niebieskimi pracować nad przedstawieniem światu Chrystusa Z niecierpliwością i gorliwością czekają aniołowie na naszą współpracę, gdyż tylko człowiek może być narzędziem komunikowania się, z innym człowiekiem I gdy całymi naszymi sercami oddajemy się Chrystusowi aniołowie radują się, ze z pomocą naszych głosów mogą objawić miłość Bożą ROZDZIAŁ XXXI Kazanie ha Górze (Mat. 5-7) Rzadko się zdarzało, aby Jezus zbierał wokoło Siebie tylko Swych uczniów, by słuchali Jego słów. Do słuchania Swej nauki wybierał tylko tych, którzy znali, drogę życia. Jego zamiarem było wyjście ku nieświadomym i pogrążonym w błędzie. Nauczał też wszędzie, gdziekolwiek słowa prawdy docierały do przyćmionych umysłów. Jego biodra były zawsze opasane prawdą a ramiona wyciągnięte dla udzielenia błogosławieństw. Głosem pełnym ostrzeżeń, zachęty i otuchy, starał s(ię podnieść na duchu tych, którzy do Niego przychodzili. Kazanie na Górze, jakkolwiek przeznaczone specjalnie dla uczniów wygłoszone zostało w obecności licznych tłumów. Po powołaniu apostołów, Jezus przybył z nimi na brzeg jeziora. Tu, poczynając od •wczesnego ranka, zaczął się zbierać tłum. Poza zwykłym tłumem z Galilejskich miast, znaleźli się tu ludzie z Judei, a nawet z Jeruzalem, z Perei, z Dekapolis, z Idumei położonej na południu Judei, z Tyru i Sydonu — miast fenickich położonych na wybrzeżu 'Morza - Śródziemnego. „Słysząc jak wielkie rzeczy czynił, przyszli do niego, aby Go słuchać i byli uzdrowieni z chorób swoich... albowiem moc wychodziła z Niego i uzdrawiała wszytkich" (Mar. 3,8; Łuk. 6.17—19). Wąski brzeg jeziora nie mógł zmieścić'wszystkich, którzy zapragnęli słuchać Jego słowa, dlatego Jezus cofnął się w stronę gór. Po znalezieniu równej płaszczyny, stanowiącej dogodne miejsce dla zebranego tłumu. Chrystus usiadł na trawie, a uczniowie i tłum poszli za Jego przykładem. Uczniowie zajmowali zawsze miejsca najbliżej Chrystusa, tak aby stale napierający tłum nie oddzielał ich od Niego. Siadali zazwyczaj w Jego pobliżu, aby nie uronić ani jednego słowa z Jego nauki. Byli uważnymi słuchaczami, pragnącymi zrozumieć prawdy, które mieli przekazywać po wsze czasy wszystkim krajom i ludziom. 224 Wyczuwając, że tym razem należy się spodziewać czegoś więcej niż zwykle, uczniowie nie odstępowali Mistrza. Wierzyli, że już wkrótce ustanowione będzie królestwo, zaś na podstawie porannych wydarzeń sądzili, że nastąpi deklaracja, ustanawiająca królestwo Boga. Uczucie oczekiwania owładnęło również tłumami, a malująca się na obliczach ciekawość zdradzała najwyższe zainteresowanie. Wszyscy zgromadzeni na zboczu ludzie, oczekujący na słowa boskiego nauczyciela, przepełnieni byli myślami o swej przyszłej chwale. Nie brakowało tu nauczonych w Piśmie i faryzeuszy, którzy marzyli o zdobyciu panowania nad znienawidzonymi Rzymianami i o wejściu w posiadanie bogactw, oraz splendorów tęga mocarstwa. Ubodzy chłopi i rybacy ' spodziewali się uzyskać zapewnienie, że ich nędzne lepianki, skąpe jedzenie, życie pełne trudu i strachu, przed niedostatkiem zamienio--ne zostaną w piękne posiadłości i dni wypełnione radością. Zamiast ^pospolitego ubrania służącego im w dzień jako okrycie, a w nocy jako bosłanie, spodziewali się, że Chrystus da im bogate szaty ciemięży-pieli. Wszystkie serca drżały w dumnej nadziei, że niedługo już Izrael fostanie wywyższony ponad innymi narodami, jako wybrany przez Pana, a Jeruzalem wyniesione do godności stolicy światowego królestwa. Chrystus rozwiał nadzieje panowania nad światem. W kazaniu na Jórze usiłował obalić wszystkie fałszywe pTTglądy i nadzieje i dać Swym słuchaczom właściwą koncepcję Swego królestwa i Swej osoby. Ilednakże nie zaatakował bezpośrednio błędnego mniemania narodu. Znał nędzę świata spowodowaną grzechem, jednakże nie ukazał słuchaczom jaskrawego obrazu ich upadku. Uczył ich czegoś nieskończenie lepszego, niż to, co znali dotychczas. Nie obalając ich pojęcia 0 królestwie Bożym mówił jak można je osiągnąć, pozostawiając im wyciągnięcie wniosków o jego istocie. Prawdy głoszone przez Chrystusa posiadają również dla nas nie mniejsze znaczenie, niż dla tłumów Jego ówczesnych słuchaczy. O zasadach rządzących królestwem Boga wiemy tak samo mało, jak ówcześni słuchacze nauki Chrystusa i dlatego powinniśmy je ponawiać. Pierwsze słowa Chrystusa wypowiedziane na Górze, były słowami błogosławieństwa. Szczęśliwi są ci — rzekł —.którzy rozpoznali ubóstwo swojego ducha i odczuwają potrzebę odkupienia. Właśnie dla nich przeznaczona jest Ewangelia. Nie będzie ona objawiona ludziom zarozumiałego ducha, ani tym, którzy twierdzą, iż są bogaci i nie mają już żadnych potrzeb. Ewangelicznym dziełem zostaną objęci cisi i pokornego serca. Bowiem istnieje w świecie źródło otwarte dla grzeszników, źródło przeznaczone dla ubogich duchem. Dumne serca starają się uzyskać zbawienie; ale zarówno tytuł, jak 1 przydatność do stania się obywatelem królestwa niebieskiego możemy U — Życie Jezusa 225 utwierdzać tylko w sprawiedliwości Chrystusa. Pan nie jest w stanie niczego uczynić dla zbawienia człowieka, dopóki on sam nie przekona się o swej słabości i wyzbywając się wszelkiej zarozumiałości nie wyda siebie na łaskę opieki Boga Tylko wtedy może człowiek otrzymać dar, który Bóg jest stale gotów dawać. Nic me będzie odmówione duszy, która zdaje sobie sprawę ze swoich potrzeb. Ma ona nieograniczony dostęp do Boga, w którym znajduje się pełnia wszystkiego. „Bo tak mówi on najdostojniejszy i najwyższy, który mieszka w wieczności, a święte jest imię jego Ja, który mieszkam na wysokości na miejscu świętym, mieszkam i z tym, który jest kruszonego i uniżonego ducha, ożywiając ducha pokornych, ożywiając serce skruszonych" (Izaj. 57,17). „Błogosławieni, którzy się smucą, albowiem pocieszeni będą". Chrystus tymi słowami wypowiedział, ze samym żalem nie można zmazać winy grzechu Nie usankcjonował też celowo zaimprowizowanej pokory. Smutek, o któiym mówi Chrystus, nie polega na melancholii lub narzekaniu. Jakkolwiek powimsmy żałować za grzechy, to jednak powinna wypełniać nas radość z powodu cennego przywileju, ze jesteśmy dziećmi Boga. Bardzo często martwimy się tym, ze nasze złe zachowanie przyniosło nieprzyjemne dla nas skutki. Ale tego rodzaju zasmucenie nie ma nic wspólnego ze skruchą. Prawdziwy żal za grzechy jest wynikiem ~ oświecenia przez Ducha Świętego. Duch Święty ujawnia niewdzięczność serca, które zlekceważyło oraz uraziło Zbawiciela i prowadzi nas, skruszonych do stóp krzyża. Każdy grzech rani Chrystusa od nowa, a patrząc na Tego przeszytego w w>mku naszych złości żałujemy za grzechy, które sprawiły Mu udrękę. Tylko taki żal prowadzi do wyrzeczenia się grzechu. Według światowych pojęć taki smutek jest słabością; w istocie jednak jest on siłą jednoczącą pokutujących z Osobą za nich cierpiącą, która stworzyła nierozerwalne ogniwo łączności. Jest on zapowiedzią, ze aniołowie Boży przywrócą duszom łaskę utraconą wskutek zatwardziałości serc. Łzy zrozpaczonych grzeszników są kroplami poprzedzającymi słońce szczęścia, a smutek zwiastuje wytrysmęcie źródła żywej radości duszy. „Tylko uznaj nieprawość twoją, żeś od Pana Boga swego odstąpiła", „a nie oburzy się twarz moja surowa na was bom Ja dobrotliwy, mówi Pan" (Jer. 3,1213). „Abym sprawił radość płaczącym w Syome, a dał im ozdobę miasto popiołu olejek wesela miasto smutku, odzienie chwały miasto ducha ścismonego" (Izaj. 61,3). Również dla tych, którzy smucą się pod ciężarem doświadczeń i zmartwień, znajdzie się pocieszenie Gorycz smutku i poniżenia jest mniejszym złem niż pobłażanie grzechowi. Przez zmartwienie Bóg ujawnia nam złe cechy naszego charakteru i pomaga Swą łaską zwalczyć nasze błędy. Zostają przed nami otwarte nieznane rozdziały księgi o nas 226 samych, a my wystawieni jesteśmy na próbę, która pokaże, czy przyjmujemy napomnienia i rady Boga. Gdy jesteśmy doświadczeni przez los, nie powinniśmy się bać ani skarżyć. Nie powinniśmy sią buntować i wyrywać z rąk Chrystusa. Powinniśmy sią upokorzyć przed Bogiem. Drogi Pana nieznane są tym, którzy pragną widzieć sprawy w takim świetle, jakie im najbardziej odpowiada. Wydają się one naszej ludzkiej naturze mroczne i pozbawione radości. Lecz drogi boskie są drogami łaski prowadzącymi do zbawienia. Eliasz nie wiedział co czynił, gdy rzekł na pustyni, iż ma dość życia i pragnie umrzeć. Bóg w Swej łasce nie zadośćuczynił jego pragniememu; przed Eliaszem stało wielkie za- ^ danie do spełnienia, a gdy zostało wykonane, me było mu sądzone zginąć w zniechęceniu i samotności na pustyni. Nie zejście do prochu Śmierci było mu przeznaczone, lecz pełne chwały wzniesienie się do tronu na wysokościach, w otoczeniu wozów niebieskich. Bóg tak mówi do zmartwionych „Widzę drogi jego, wszakże uzdrowię go, doprowadzę go i przywrócę mu pociechy i tym, którzy z nim . płaczą" (Izaj. 57,18). „Kwilenie ich obrócą w radość, a pocieszę ich ł rozweselę ich po smutku ich" (Jer. 31,13). „Błogosławieni cisi". Trudności jakie spotykają nas, mogą być złagodzone przez tą cichość, która jest cechą Chrystusa. Jeżeli będziemy posiadać pokorę naszego Mistrza — wzniesiemy się ponad zniewagi, obmowy, dokuczanie, na które jesteśmy codziennie wystawieni i które przestaną rzucać cień na naszą duszę. Najwyższym świadectwem szlachetności chrześcijanina jest kontrolowanie samego siebie. Każdy, kto pod wpływem obelg lub okrucieństw me jest w stanie zachować spokoju i pogody ducha uniemożliwia Bogu objawienie w swoim charakterze cech boskiej doskonałości. Pokora serca jest siłą dającą zwycięstwo naśladowcom Chrystusa i stanowi wyraz łączności z Tym, który jest na wysokościach. „A choć wywyższony jest Pan, wszakże na uniżonego patrzy, a wy-sokem> sinego z daleka poznaje" (Psalm 138,6). Ci, którzy przejawiają właściwego Chrystusowi ducha łagodności _, i pokory, doznają łaski Bożej. Świat może na takich ludzi patrzeć i z pogardą, lecz w oczach Pana mają wielką wartość. Nie tylko mędrcy, ir wielcy i dobroczynni otrzymają prawo wejścia do królestwa niebieskie- f. go; nie tylko ci, którzy odznaczają się gorliwością i aktywnością. Ale dla ubogich duchem i pokornego serca, pożądających stałej obecności Chrystusa i dla których największą ambicję stanowi czynienie woli Bożej wrota Królestwa niebieskiego zastaną otwarte najszerzej. Będą oni należeć do liczby tych, co omyli swe szaty i uczynili je białymi we krwi Baranka. „Dlatego są przed stolicą Bożą i służą mu we dnie ^ 227 i w nocy w kościele jego, a ten który siedzi na stolicj jako namiotem zasłoni ich" (Obj 7,15) .Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości". Poczucie marnobCi prowadzi serca do łaknienia i pragnienia prawobci i temu życzeniu stanie się zadość Ci wszyscy, którzy w swoich sercach zarezerwowali miejsca dla Jezusa, doznają Jego miłości Wszyscj którzy kształtują s\ oje charaktery na ooraz i podobieństwo Boga doznają zaspokojenia Duch Święty nigdy nie pozostawia bez opieki duszy, która dązj do Jezusa i przedstawia „ej nieu tannie wielkość Jego dzieła Jezeh oczj nasze zwrócone są ku Chrystusowi praca Ducha Świętego me ustaje, dopóki dusza nie zostanie ukształtowana na Jego obraz Czysta miłość rozszerza horyzonty dus/y, stwarza jej możliwości więk-sz ch dokonań i dojścia do pogłębionej znajomości spraw niebiańskich Tak ukształtowana dusza nie spocznie, aż do czasu pełnego swojego zaspokojenia bowiem Błogosławieni kłorzy łakną prawości gdyż ich łaknienie o^az pragnienie zostanie zaspokojone' Miłosierny zawsze obróci się ka miłosierdziu, a czysty sercem będzie oglądać Boga Każda nieczysta mysi kala ouszę osłabia poczucie moralności i ułatwia przekreślenie wpływu Ducha Świętego Takie odczucia zaciemn ają zdolność rozeznania duchowego do tego stopnia, ze człowiek nie jest w stanie dostrzec Boga Bóg jest władny odpuszczać winj grzeszników i tą władzą posługuje się, ale mimo odpuszczenia, ia duszy pozostaje skaza Człowiek który pragnie pozy&kac zdolność właściwego rozpoznania prawdy duchowej, powinien wjzbyc się wszelkich nieczystych słów i myśli Za słowami Chrystusa kryją się nie tvlko sprawy uwolriema się od nieczystości zmysłowej albo wyzbycia się rytualnego skalania do czego Zjdzi przywiązywali tak wielką wagę Egoizm przesłania nam pole wiazema Boga Samolubny duch osądza Boga w sposób taki, jakby osądzał kogoś podobnego do siebie Takich sądów wyrzekniemy się dopiero wtedj kiedy zrozumiemy, ze Bóg jest miłością Jedynce serca wolne od egoizmu pokorne i pełne ufności ujrzą Boga, „miłosiernego i litościwego, merychłego do gniwu, a obfitego w miłosierdziu i prawdzie" (2 Mojz 34,6) Błogosławieni pokój czyniący" Pokój Chrystusa zrodził się z prawdy i pozostaje w harmonii ze zrządzeniami Boga Świat pozostaje ciągle w niezgodzie z prawem Boga, a grzesznicy znajdują się w stanie niezgody ze swoim Stwórcą i między sobą Psalmista mówi Pokój wielki dajesz tym którzy, miłują zakon twój, a me doznawają żadnego obrażenia (Psalm 119 165) Ludzie nie są w stanie stworzyć pokoju. Ludzkie zamysły oczyszczenia i podniesienia na wyższy poziom po^zcze-gólnych jednostek lub całych społeczeństw nie zdołają zagwarantować pokoju, gdyż nie tiafiają do serc Łaska Chrystusa jest jedyną mocą, 228 która rnoze stworzyć lub utrwalić prawdziwy pokój Jeżeli ta łaska owładnie sercem człowieka, to potrafi on odrzucać od siebie szkodliwe namiętności powoaające spory i walki „Miasto cierpienia wyrośnie jedlina a miasto pokrzywy wyrośnie mirt" Weselić się z tego będzie pustynia . rozraduje się i zakwitnie jako róża" (Izaj 55,13, 35,1) Tłumy zdumiały się słuchając tej nauki tak bardzo różniącej się od przj kazań i przykładów pochodzących od faryzeuszów Ludziom wpojono przekonanie, ze szczęście polega na posiadaniu bogactw tego świata, a słowa i zaszczyty są rzeczami godnjmi pożądania Wielu tez ceniło sobie stosowany do nich zwrot Mistrzu , a ukształtowaną o sobie opinią ludzi mądrjch i pobożnych chętnie popisywało się przed innjmi Osiąganie tytułów i odpowiednich opinii stanowiło szczyt szczęścia T\mcza-sem w obecności licznego tłumu Jezus oswiadczjł ze ziemskie korzyści i v/>roznenia są jedyną nagrodą dla ubiegających się o te sprawy Chr stus pizemawiał z przekonaniem a tłurn ogarnęło uczucie strachu Patrzeli na siebie z niedowierzaniem Kto bowiem z nich mógłby dostąpić zbawienia, jeśliby nauki tego człowieka stanowiły piawdę7 Wielu słuchających b>ło zdania ze ten tak wyjątkowy Nauczyciel ; jest natchniony przez Ducha Świętego a wyrażone przez niego myśli, po nodzą z r ebiarskiego ziodła Po wjjasmeniL na czym polega prawdziwe szczęście i w jaki sposób należy do mego dążyć Jezus ścisłej zdefiniował obowiązki Swvch uczniów, jako nauczycieli wybranych przez Boga w celu wskaz^wanla ludziom sposobów osiągania prawości i znajdowania dróg do wiecznego życia Jezus wiedział, ze wypadnie im często znosie rozczarowanie i zniechęcenie, ze spotkają się nieraz ze zdecj dowana opozj cją, ze . oęda ^jm ubliżać oraz o_.rzucą ich świadectwo Wiedział również dobrze, ze przy wykonywaniu swoich zadań ci skromni ludzie, tak uważnie słu-chaiąey Jego słów bcr i narażę 11 na potwarz na to^tun więzienie i śmierć, toteż mówił dplej Błogosławieni będziecie, gdy was ludzie menawidziec będą i gdv was wyłączą i będą was sromocic i imię wasze wyrzucą jako złe, dla S>na człowieczego Radujcie się dnia tego i wesel cię albowiem oto zapłata wasza jest obfita w mebiesiech, choć tak właśnie prorokom czynili ojcowie ich" Świat rozr^iował się w grzechu i nienawidzi prawości. Stąd tez, wywodzą się wszystkie przyczyny niechęci wobec Chrystusa Wszjscy |«odrzucający Jego nieskończoną miłość dopatrzyli się w chrzęści anstwie elementa niepokoju Światło promieniujące z osoby Chrystusa rozpędza mroK pokr>v ający gizechy i ujawnia potrzebę zmian Jeżeli ludzie ulegający wpływowi Ducha Świętego rozpoczęli walkę między sobą to co mają robić wyznawcy grzechu i ich poplecznicy, walczący przeciwko piawdzie7 W ten sposób^ narodziła się niezgoda, a naśladowców Chrystusa ogło- 229 szono. mąckiełami- siejącymi niezgodę w narodzie. Jedność z Bogiem ściąga na nich wrogość świata i wytaczane są przeciwko nim ciężkie zarzuty. Nie spotykamy w tym przypadku niczego nowego, ponieważ takimi drogami kroczyli najbardziej świętobliwi zamieszkujący ziemię. Słudzy Chrystusa przyjmują prześladowania nie ze smutkiem lecz z radością. Każda gorycz, której doświadcza człowiek jest próbą, na którą wystawia go Bóg w celu jego oczyszczenia. Przejście każdej takiej próby przyczynia się do uzyskania miana sługi Boga. Każdy konflikt rozgrywa się w ramach wielkiej bitwy o prawość, a wyniki każdego z nich przyczynią się do triumfalnego i ostatecznego zwycięstwa. Mając to na względzie radośnie przyjmujemy próbę wiary i cierpliwości z otuchą a nie ze strachem, i chęcią uniknięcia jej. Słudzy Boga natchnieni wolą wypełnienia swoich powinności wobec świata koncentrują swoje wszystkie pragnienia na Jego osobie i spełniają każdy obowiązek wynikający z tej woli, nie zważając na próby zastraszenia albo też aprobatę ze strony bliźnich. „...Jesteście sól ziemi" rzekł Jezus. Dlatego też nie należy odchodzić od świata, aby uniknąć prześladowań. Należy pozostać wśród ludzi; aby sól nasycona boską miłością pozwoliła jej trwać i uchronić świat przed zepsuciem. Serca poddające się wpływowi Ducha Świętego stanowią kanały, którymi przepływa błogosławieństwo Boga. Gdyby z ziemi zostali usunięci ci, którzy służą Bogu i przestał jej przyświecać Duch Boży, świat pogrążyłby, się w rozpaczy i zagładzie — co jest celem działalności szatana. Podli ludzie tego świata nie wiedzieli nawet o tym, że zawdzięczają błogosławieństwo życia obecności na nim ludzi Bożych. Najczęściej tymi ludźmi pogardzają i prześladują ich. Lecz ci z samego tylko imienia chrześcijanie, stanowią sól, która utraciła już swoje własności. „Jesteście światłem świata". Żydzi pragnęli ograniczyć błogosławieństwo zbawienia wyłącznie do swego własnego narodu. Chrystus natomiast wskazał im, że zbawienie rozchodzi się tak samo, jak promienie słońca i jest powszechne. Religia ogłoszona w Biblii nie może pozostawać zawarta pomiędzy okładkami ksiąg, albo ukrywać się wewnątrz murów świątyni. Nie wolno jej wystawiać na pokaz w celu uzyskania ' osobistych korzyści, a później — przy odpowiedniej ostrożności odkładać na bok. Istnieje ona po to, aby uświęcała nasze codzienne życie, aby przejawiała się w każdej transakcji i stosunkach zachodzących pomiędzy ludźmi. Prawego charakteru nie kształtują siły zewnętrzne, ani też nie dziedziczymy go. Jeżeli kiedykolwiek zapragniemy kogoś skierować na drogą cnoty, sami musimy obrać prawość i zaszczepić ją w naszych własnych sercach. Nasz wykonywany zawód, albo wyznanie mogą wymagać powoływania się na teorię religii, ale praktycznej odpowiedzi 230 (dostarcza tu nasza pobożność i umiłowanie prawdy. Konsekwentna postawa życiowa, nieskalany styl mowy, niezachwiana i aktywna prawość ducha, czyny, pełen dobrej woli przykład — oto środki, którymi światło prawdy przekazywane jest światu. \Jezus nie wdawał się w szczegóły obowiązującego prawa, ale jednocześnie nie chciał przed nimi sprawiać wrażenia, iż przyszedł, aby te prawa obalić. Doskonale wiedział, że otaczali Go szpiedzy gotowi podchwycić każde Jego słowo, które mogliby obrócić na swoje cele. Znane Mu były uprzedzenia, istniejące w umysłach wielu Jego słuchaczy, toteż nie mówił nic takiego, co by mogło zachwiać ich wiarę w religię oraz w instytucje ustanowione dla nich przez Mojżesza. Sam Chrystus stanowił zarówno prawo moralne, jak i prawo ceremonialne. Nie przyszedł przecież po to, by obalić zaufanie do wskazań wydanych przez Siebie. Właśnie ze względu na swój wielki szacunek dla zakonu i pro-"roków usiłował przebić mur tradycyjnych ograniczeń, krępujących na-! ród żydowski. Jednakże odrzucając fałszywą interpretację zakonu, Chry-[-stus ostrożnie ostrzegał Swych uczniów przed odchodzeniem od podsta-f, wowych prawd, powierzonych narodowi żydowskiemu. Faryz-eusze szczycili się swoim posłuszeństwem zakonowi; wiedzieli jednak tak mało o zasadach zastosowania go w codziennej praktyce, że słowa Chrystua brzmiały w ich uszach jak herezja. Widząc, jak 'ezus wymiatał proch, który przysypał prawdę, obawiali się, że wydęcie również samą prawdę. Szeptali pomiędzy sobą, że Chrystus jkceważy zakon, lecz On, czytając ich myśli rzekł: „Nie myślcie żem irzyszedł obalić zakon, lub proroki; nie obalić przyszedłem lecz przy-,/rócić". Tymi słowami Jezus odparł zarzuty przytoczone przez faryzeu-;zy. Jego misja na tym świecie polegała na utwierdzeniu świętych po-itanowień zakonu, gdy tymczasem zarzucono Mu, że Sam je łamie. Gdy-„ ustanowione przez Boga prawa mogły być zmienione lub unieważ-done, to Chrystus nie musiałby ponieść konsekwencji naszych win. Chrystus przyszedł wyjaśnić stosunek zakonu do człowieka oraz ukazać jego wymagania na przykładzie własnego, pełnego posłuszeństwa życia. - Bóg wydał Swoje święte przykazania dlatego, że umiłował ludzkość. Mając wolę uchronienia nas przed skutkami naszych występków Bóg odkrył nam zasady prawego życia. Zakon jest wyrazem myśli Boga i jeżeli zostanie przez nas przyjęty — zgodnie z naukami Chrystusa — panuje również nad biegiem naszych myśli. Wznosi nas ponad nasze naturalne pragnienia i dążenia, odwraca nas od dróg prowadzących dp grzechu. Bóg pragnie nas widzieć szczęśliwymi i dał nam przykazania, których spełnienie przyniesie radość. Gdy podczas narodzenia Chrystusa aniołowie śpiewali: „Chwała na wysokości Bogu, a na ziemi 231 pokój, w ludziach dobre upodobanie" (Łuk. 2,14), ogłaszali zasady zakonu, który On przyszedł uświetnić i umocnić. Gdy zakon został ogłoszony z góry Synaj, Bóg ujawnił ludziom świętość Swego charakteru, aby przez porównanie mogli wyraźnie dostrzec swą własną grzeszność i zdali sobie sprawę z konieczności przyjścia Odkupiciela. Zakon spełniał swoje zadanie, gdy z natchnienia Ducha Świętego jego zasady były stosowane w ludzkich sercach. I praca ta trwa nadal. W życiu Chrystusa zasady zakonu zostały wyraźnie objawione, a kiedy Święty Duch Boży porusza sercami i światłość Chrystusa objawia ludziom potrzebę Jego oczyszczającej krwi oraz usprawiedliwiającej prawości — zakon pozostaje czynnikiem zbliżającym nas do Chrystusa. „Zakon Pański jest doskonały, nawracający duszę" (Psalm 19,3). „Dopóki nie przeminą niebo i ziemia — rzekł Jezus — ani, jedna jota, ani jedna litera w prawie nie może przeminąć, tak długo, aż nie będzie spełniona". Słońce i ziemia są świadectwem tego, że zakon Boży jest niezmienny i wieczny. Jakkolwiek mogą one przeminąć to jednak boskie przykazania przetrwają. „I łatwiej jest niebu i ziemi przeminąć, niżeli jednej kresce upaść" (Łuk. 16,17). Symbole, które wskazywały na Jezusa jako na Baranka Bożego, przeminęły wraz z Jego śmiercią, lecz Dziesięć Przykazań pozostaje w takiej niewzruszoności, jak nienaruszalny jest tron Boży. , » Ponieważ „zakon Boży jest doskonały", wszelkie odchylenie od niego jest złem. Wszyscy, którzy są nieposłuszni przykazaniom Bożym i uczą tego samego innych, są potępieni przez Chrystusa. Życie Zbawiciela nacechowane posłuszeństwem było zgodne z wymaganiami zakonu; dowiodło ono, że zakon może być przestrzegany przez ludzkość i wy-_ kazało doskonałość charakteru, jaką wyrabia posłuszeństwo. Każdy, kto —• wzorem Chrystusa —' jest posłuszny, daje świadectwo temu, że zakon „jest święty i sprawiedliwy i dobry" (Rzym. 7,12). Odwrotnie — każdy, kto łamie przykazania Boskie, wspiera twierdzenie szatana, że zakon jest niesprawiedliwy i dlatego nie może być przestrzegany. Jest to wtórowanie wielkiemu przeciwnikowi w sianiu rozterki i obrażaniu Boga. Ludzie tacy są dziećmi złego, który pierwszy podniósł bunt przeciwko zakonowi Bożemu. Przyjęcie ich do nieba oznaczałoby wprowadzenie elementów niezgody i buntu, oraz zagrożenie spokoju we wszechświecie. Nikt, kto świadomie lekceważy choćby jedną tylko zasadę zakonu, nie wejdzie do królestwa niebieskiego. Rabini uważali swoją prawość za przepustkę do nieba; lecz Jezus uznał tę ich prawość za niewystarczającą i bezwartościową, bowiem na faryzeuszowską prawość składało się przestrzeganie ceremoniału i teoretyczna znajomość prawdy. Rabini rościli pretensję do świętości, którą jakoby osiągnęli dzięki własnemu przystosowaniu do postanowień zakonu; lecz praktyka ich życia 232 dokonała rozłamu pomiędzy sprawiedliwością a religią. Zazdrosne strzeżenie wszystkiego co było określane mianem teologicznej prawdy nie stanowiło żadnej przeszkody do pomijania prawdy rzeczywistej. Ich tzw. prawość w żadnym wypadku nie otwierała przed nimi bram nieba. Największym błędem ludzkich umysłów za czasów Chrystusa było przekonanie, że .samo uznanie prawdy jest równoznaczne z prawością. Całe ludzkie doświadczenie wykazuje, że tylko teoretyczna znajomość prawdy nie wystarcza do zbawienia duszy, gdyż nie wyrasta z niej prawość. Zazdrosnemu przestrzeganiu tego, co określone jest mianem teologicznej prawdy, często towarzyszy nienawiść do pracy rzeczywistej, czego dowody tak często spotykamy w życiu. Najciemniejsze rozdziały > historii wypełnione są opisami zbrodni popełnionych przez obłudnych . religiantów. Faryzeusze pretendowali do tego, że są synami Abrahama r. chełpili się posiadaniem orzeczeń Boga, jednakże przywilej ten nie • uchronił ich od egoizmu, chytrości, żądzy zarobku i najnikczemniejszej l obłudy. Mniemali, że są najbardziej religijnymi ludźmi na świecie, lecz l ich tzw. prawowierność doprowadziła ich do ukrzyżowania Pana chwały. Podobne niebezpieczeństwo istnieje również dziś. Niektórzy uważają za oczywiste, że są chrześcijaninami z tego tylko tytułu, że uznają pewne teologiczne zasady. Nie wprowadzili jednak prawdy do praktycz- • nego życia,\ nie potrafili w nią uwierzyć, ani jej pokochać toteż nie otrzymali siły i łaski, które płyną z uświęcenia prawdą. Ludzie mogą wyznawać swą wiarę w prawdę, ale gdy pomimo tego wyznania, nie stają się szczerymi, łagodnymi, cierpliwymi, wytrwałymi, gdy ich myśli nie pochłaniają sprawy zbawienia, to prawda staje się dla nich przekleństwem, a oni sami kanałem sprowadzającym przekleństwo na świat. Stosownie do Chrystusowej nauki, prawość polega na zgodności serca i sposobu życia z objawioną przez Boga wolą. Grzeszni ludzie mogą się stać sprawiedliwymi jedynie poprzez wiarę w Boga i pozostawanie z Nim w żywym związku. Tylko w takim przypadku bogobojność czyni i myśli wzniosłymi i uszlachetnia życie. Powinniśmy bowiem pamiętać że v zewnętrzne formy wyznawania religii mają objawiać wewnętrzną czystość człowieka. Ceremonie towarzyszące nabożeństwu nie mogą być : bezdusznym rytuałem, jak to miało miejsce w przypadku faryzeuszy. m Jezus omawiał każde z przykazań oddzielnie, tłumacząc całą głębię f. treści i płynących z niej wymogów. Nie usiłował choćby na jotę odejść . od zobowiązującej siły przykazań, ukazując dalekosiężność zawartych tu zasad, a jednocześnie demaskować wielki błąd Żydów polegający na okazywaniu posłuszeństwa Bogu tylko przy pomocy form zewnętrznych. Mówił On o tym, jak złe myśli lub pożądliwe spojrzenia mogą się stać naruszeniem zakonu Bożego. Każdy, kto bierze udział w akcie chociażby najmniejszej niesprawiedliwości —' łamie zakon i swój sta- 233 tus moralny. Ktokolwiek udostępni swoje serce nienawiści wstępuje na ścieżkę morderców, a jego ofiary będą wywoływały odrazę w Bogu. Żydzi uznawali prawo odwetu. W swej nienawiści do Rzymian da- - wali wyraz pogróżkom i popierali w innych te same cechy. W ten sposób ćwiczyli się w czynach, których mieli dokonać. W życiu religijnym faryzeuszy nie było niczego, co by nakazywało miłosierdzie dla pogan. Jezus prosił ich, aby nie zwodzili samych siebie myślami o zemście i odwecie, powstającymi w ich sercach.' Istnieje jeden rodzaj oburzenia usprawiedliwionego nawet pomiędzy naśladowcami Chrystusa. Gdy widzimy obrazę Boga i zniesławianie służby Bożej lub uciskanie niewinnych, w duszy wzbiera sprawiedliwe oburzenie. Takie oburzenie, powstałe w wyniku wrażliwości uczuciowej, nie jest grzechem. Lecz ci, którzy przy każdym rzuconym im domniemanym wyzwaniu, uważają, że mają prawo przejawiać gniew lub niechęć, otwierają serca szatanowi. Rozgoryczenie i uczucia wrogości powinny zostać przepędzone z dna naszych dusz, ponieważ inaczej nie dostąpimy zba- - wienia. Zbawiciel poszedł jeszcze dalej, mówiąc: „Jeślibyś ofiarował dar swój na ołtarzu, a tambyś wspomniał, iż brat twój ma co przeciwko tobie, zostaw tam dar przed ołtarzem, a odejdź i pierwej się pojednaj z bratem twoim, a potem przyszedłszy ofiaruj dar swój". Wielu jest gorliwych w służbie Bożej, ale w tym samym czasie między nimi, a ich braćmi istnieją nieporozumienia, które można usunąć. Bóg żąda od nich, aby uczynili wszystko, co jest w ich mocy, by przywrócić zgodę. Dopóki ludzie tego nie czynią, Bóg nie wysłucha ich modlitwy. Obowiązki chrześcijanina są w tym względzie dokładnie określone. Bóg zsyła Swe błogosławieństwo na wszystkich. „Bo on to czyni, że słońce jego wschodzi na złe i na dobre i deszcz spuszcza na sprawiedliwe i na niesprawiedliwe", „Albowiem on dobrotliwy jest przeciw niewdzięcznym i złym" (Łuk. 6,35). Bóg wzywa nas, abyśmy byli tacy jak On. „Błogosławcie tym, którzy was przeklinają", mówił Jezus, „dobrze czyńcie tym, którzy was mają w nienawiści... abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie". To są podstawy zakonu — krynicy życia. Ideał Boga dotyczący Jego dzieci znacznie przewyższa granice, jakie jest w stanie objąć najpotężniejszy ludzki umysł. „Bądźcie tedy doskonałymi, jak doskonałym jest wasz Ojciec niebieski". Nakaz ten jest jest jednocześnie obietnicą. Plan odkupienia obejmuje nasze całkowite uwolnienie z mocy szatana. Chrystus stale chroni skruszone dusze od grzechu. Przyszedł, aby zniszczyć dzieło złego i dba o to, aby Duch Święty został udzielony każdej skruszonej duszy, dla zachowania jej od grzechu. Powoływanie się na kusicielską moe szatana nie może służyć za 234 usprawiedliwienie złych czynów. Szatan triumfuje, gdy słyszy jak naśladowcy Chrystusa usprawiedliwiają się z wypaczenia swych charakterów. Te właśnie usprawiedliwienia prowadzą do grzechu, dla którego nie ma usprawiedliwienia. Bogobojne życie wzorowane na Chrystusie dostępne j jest dla każdego skruszonego i wierzącego dziecka Bożego. i- Ideałem chrześcijanina jest podobieństwo do Chrystusa. Ale jak ' doskonałe było życie Syna Człowieczego, tak samo doskonałe winno być życie Jego naśladowców. Jezus pod każdym względem był podobny Swoim braciom. Miał ciało takie samo, jak my, bywał też często głodny, spragniony i zmęczony. Tak samo podtrzymywało Go" jedzenie, picie i sen, bowiem dzielił los człowieka, będąc jednocześnie nieskazitelnym Synem Bożym. Był wcieleniem, a Jego charakter powinien stać się rów-; nież naszym charakterem. Pan mówi o tych, którzy wierzą w Niego: ^„Będę mieszkał w nich i będę się przechadzał w nich i będę Bogiem '"ich, a oni będą ludem moim" (2 Kor. 6,16). Chrystus jest drabiną, którą widział Jakub; jej podstawa oparta jest ...«. ziemi, a wierzchołek sięga bram niebieskich i progu chwały. Gdyby : zabrakło w tej drabinie chociaż jednego szczebla i nie mogłaby sięgnąć ' ziemi, wtedy bylibyśmy skazani na zatracenie. Lecz Chrystus dosięga has niezależnie od tego gdzie się znajdujemy. Zawładnął naszą naturą i sprawił, że po przyjęciu Jego natury możemy zwyciężyć. Przyjął „podobieństwo grzesznego ciała (Rzym. 8,3), był w Swym życiu bezgrzeszny. Teraz Boskością swą przebywa na tronie w niebiosach, a Swym t człowieczeństwem sięga i nas. Zachęca do tego, abyśmy przez wiarę [ w Niego osiągnęli chwałę i charakter Boga. Musimy być dosknałymi jak 1 „doskonałym jest Ojciec w niebie". Jezus pokazał na czym polega prawość i wskazał na Boga, jako źródło jej pochodzenia. Następnie przeszedł do praktycznych obowiąz-fków. W rozdawaniu jałmużny, w modlitwie, w poście — rzekł Jezus — l nie należy nic czynić, z myślą o zwróceniu na siebie uwagi lub uzyska-iu przychylnej oceny. Rozdawaj w szczerości/ dla korzyści biednych, _ gdy się modlisz, to dusza twoja powinna pozostawać w ścisłej łączno-pci z Bogiem. Podczas postu nie należy chodzić z pochyloną głową myślami zajętymi swą własną osobą. Serce faryzeusza jest jałową nieurodzajną glebą, z której nie wyrośnie nasienie boskiego życia. Tyl-J.KO ten kto bez zastrzeżeń oddaje się Bogu, służy Mu najlepiej. Przez-: społeczność z Bogiem ludzie stają się Jego współpracownikami, propa-' .gując Jego charakter wśród bliźnich. Dobry uczynek spełniony w szczerości serca będzie zawsze wynagrodzony. „Ojciec twój, który widzi także w skrytości, odda ci jawnie". W otrzymaniu łaski Chrystusa kształtuje się nasz charakter. Duszy przywrócone zostaje jej wrodzone piękno, a cechy charakteru Chrystusa stają się również naszymi, obraz Boży promieniuje w nas. Na twarzach -235 mężczyzn i kobiet idących drogą Pana i służących Jego sprawie, wypisany jest pokój niebios Są otoczeni atmosferą niebios Dla tych dusz królestwo Boże już się rozpoczęło i wypełnia je radość w Chrystusie, radość, ze są błogosławieństwem dla ludzkości Dostąpiły one zaszczytu przyjęcia do służby Mistrza i kontynuują dzieło w Jego imieniu „Nikt nie może służyć dwom panom Nie można słuzvc Bogu mając rozdwojone serce Religia oparta na Biblii nie jest tylko z wielu czynników natchnienia Jest to czynnik najwyższy, który przenika i kontroluje każdy element tejże mnogości Nie może przybrać formy dowolnie rozrzuconych na płótnie kolorowych plam, lecz powinna przenikać całe nasze życie na podobieństwo piotra w całości zanurzonego w farbie, która zabarwia ka/dą jego nitkę głębokim, trwałym kolorem ,Jezeli oko twe jest czyste, całe twe ciało będzie pełne światła a je-zeli oko twe jest złe, całe twe ciało będzie pełne ciemności'" Czystość i wytrwałość w zamiarach są warunkiem spłynięcia na nas światła Bożego Każdy, kto pragnie poznać prawdę powinien być gotów do akceptowania wszystkiego, co się na mą składa Nie wolno tez godzić się z błędami Chwiejnosc i połowicznosc w przyjmowaniu prawdy równoznaczne są z wejściem na drogę ciemności i poddania się, zwodniczej działalności szatana Ziemskie sprawy nie zlewają się z zasadami prawości w tak harmonijny sposób, w jaki zlewają się kolory tęczy Bóg przeprowadził szeroką granicę rozdzielającą te dwie sprawy Obraz Chrystusa różni się od obrazu szatana tak, jak południe dnia od samego Bródka nocy I tylko ci, ktorz stali się naśladowcami Chrystusa, mogą b^c Jego współpracownikami Jeżeli w nabzej duszy zachowamy chociażby jeden grzech, a w postępowaniu choćby jeden zły nawyk, to ich =kaza ujawni się w całym dalszjm życiu Człowiek w takim wypadku staje się narzędziem, nieprawości. Wszyscy, którzy obrali służbę Bożą, mogą ze spokojem oczekiwać Jego opieki Chrystus wskazał na ptaki niebieskie i na kwiaty polne, wzywając słuchaczy, by się im jako dziełu Boga przjjizeh „Izali wy nie jesteście daleko zacmejsi nad nie7" — rzekł (Mat 6 26) Miarą Bożej uwagi poświęconej roznjm stworzeniom jest ich rola odgrywana w procesie powszechnego bytu Opatrzność Boża czuwa rad życiem małego szarego wróbla a kwiaty na łąkach oraz trawa, ścieląca się jak dywan na ziemi, również nie są pozbawione opieki Ojca niebieskiego WielKi Mistrz Artysta pomyślał także o liliach które swoją urodą przyćmiewają chwałę Salomona O ileż więcej starań Bóg pogwię-ca człowiekowi, który miał stać się Jego chwałą i obrazem Pragnie On widzieć \v Swych dzieciach cechy własnego obrazu Pragnie duszom nadawać urodę Swojej postaci, tak jak wiązka słonecznych promieni decyduje o urodzie delikatnych kwiatów 236 Wszjscy, którzy wybierają królestwo miłości, sprawiedliwości i pokoju, które jeat królestwem Chrystusa, a interes tego królestwa stawiają ponad wszystko inne, łączą się przez to ze światem na wysokościach i dostępują błogosławieństwa W księdze Boskiej Opatrzności, w tej księdze życia, każdy ma swoją stronę, na której spisane są wszybtk,.e szczegóły życia człowieka, a nawet policzone włosy na głowie Dzieci Boga mają swe staie miejsce w Jego myślach „Przetoz me troszczcie się o jutrzejszy dzień" (Mat 6,34) Mamy dzień za dniem isc za Chrystusem Bóg nie udziela pomocy na dzień jutrzejszy Nie daje Swym dzieciom wszelkich wskazówek na całą ich drogę z>-ciową gdyż wprowadziłoby to ich w rozterkę Mówi im tyle, ile są w stanie zapamiętać i wykonać Siły i wiedza udzielane są na bieżącą potrzebę , A jeśli komu z was schodzi na mądrości niech prosi u Boga, kłory ją szczerze wszystkim daje, a nie wymawia i będzie mu dana ' (Jakuo l 5) „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni Nie myślcie o sobie, ze jesteście lepsi od innych ludzi i me uważajcie siebie za ich sędziów Nie zdając pooudek, które kierują innym człowiekiem me możecie podjąć się wypowiadania o mm sądu Krytykując go, wydajecie wyrok na siebie, ponieważ stwierdzacie, ze jesteście wspólnikami szatana oskarżycielami swych braci. Pan mówi Doświadczajcie samych siebie, jeslis-cie w wierze, samych siebie doznawajcie O to powinniśmy dbać. „Bo gdybyśmy się sami rozsąHzih nie bylibyśmy sądzeni" (2 Kor 13,5, l Kor 11,31) Dobre drzewo wydaje dobry owoc, a gdy owoc nie jest przyjemny w smaku i pozbawiony wartości, oznacza to, ze drzewo jest złe Tak samo owoce życia świadczą o wartości serca i charakteru Dobre czyny nie decydują o uzyskaniu zbawienia, lecz stanowią dowód wiary działający , przez miłość i oczyszczający duszę I jakkolwies wieczna nagroda me jest « udzielona ze względu na nasze zasługi, pozostaje jednak w określonej proporcji do pracy, jaka została wykonana przez łaską Chrystusa Tak oto Chrystus ogłosił zasady Swego królestwa, pizedstaWiając je jako wielką zasadę życia Aby uczynić naukę bardziej sugestywną Jezus poparł ją przj kładem Nie wystarczy, rzekł, samo słuchanie moich słów Przez posłuszeństwo musicie uczynić je podstawą waszego cha-fakteru Własna osobowość jest rodzajem pisma pozostawionego na piasku Jeżeli będziecie budować na ludzkich teoriach i wynalazkach, dom wasz runie Zmiecie go wiatr pokusy i burza doświadczeń Lecz zasady,»ktore wam dałem, ostoją się Przyjmijcie mnie i budujcie na moich słowach , Wszelkiego ted>, który słucha tych słów moich i czyni je, przypodobam mężowi mądremu, który zbudował dom swój na opoce, i spadł gwałtowny deszcz i przyszła powódź, i wiatry wiały, uderzyły na on dom, ale nie upadł, bo był założony na opoce" (Mat 7, 24 25) ROZDZIAŁ XXXII / Setnik (Mat. 8,5-13; Łuk. 7,1-17) /^hrystus powiedział do dworzanina, którego syna uzdrowił: „Jeśli nie V_yujrzycie znamion i cudów nie uwierzycie" (Jan 4,48). Smuciło Jezusa, że Jego własny naród domagał się widocznych znaków Jego Mesja-nizmu i stale zastanawiał się nad powodami tej niewiary. Toteż wielkie zdziwienie wzbudziła w nim wiara setnika, który przyszedł do Niego. Setnik nie kwestionował mocy Zbawiciela. Nawet nie prosił Go o to, aby osobiście przyszedł i uczynił cud, lecz powiedział po prostu: „Rzecz słowo, a będzie uzdrowiony sługa mój". Sługa setnika dotknięty był paraliżem i leżał na łożu śmierci. Słudzy Rzymian rekrutowali się z niewolników, sprzedawanych i kupowanych na placach targowych, a panowie traktowali ich bezlitośnie i z okrucieństwem. Natomiast setnik był szczerze przywiązany do swego sługi i gorąco pragnął jego uzdrowienia, a przy tym wierzył, że Jezus jest w stanie tego dokonać. Nie widział dotąd Zbawiciela, lecz to, co 0 Nim słyszał natchnęło go wiarą. Pomimo formalizmu Żydów Rzymia--- nin ten był przekonany o wyższości ich religii nad jego własną. Przełamał więc bariery i nienawiść oddzielające zwyciężonych od zwycięzców. Wykazał poszanowanie dla nabożeństw i traktował z łagodnością Żydów, wyznawców Boga. To, co słyszał o nauce Chrystusa, utwierdziło go w przekonaniu, że zawiera ona wszystko, co jest potrzebne duszy. Całą swą duchową istotę reagował na słowa Chrystusa, lecz czuł się niegodny stanąć przed Nim. Odwołał się więc do starszyzny żydowskiej, aby zwróciła się do Chrystusa z prośbą o uzdrowienie jego sługi. Mniemał, że pozostają oni w bliskich stosunkach z Wielkim Nauczycielem 1 z pewnością będą wiedzieć, w jaki sposób należy się do Niego" zwrócić w jego sprawie. Gdy Jezus wkraczał do Kapernaum, spotkała Go delegacja, starszyzny żydowskiej, która Mu przedstawiła prośbę setnika, motywując 238 w następujący sposób konieczność jej spełnienia: „Godzien jest, abyś. mu to uczynił, albowiem miłuje naród nasz, ijm. nam bóżnicę zbudował". Jezus udał się natychmiast do domu setnika, lecz otoczony ze wszystkich stron przez ludzi, przesuwał się powoli. Wieść o Jego zbliżaniu się uprzedziła Go i setnik w swej rozterce, wysłał do Niego gońców ze słowami: „Panie, nie zadawaj sobie pracy, bom ci nie jest godzien, abyś wszedł pod dach mój". Chrystus szedł jednak dalej, a setnik odważywszy się wreszcie zbliżyć do Niego, odezwał się w ten sposób: „Przecież i samego siebie nie miałem za godnego, abym miał przyjść do Ciebie, ale rzecz słowp, a będzie uzdrowiony sługa mój. Bom ci i ja człowiek pod mocą postawiony, mający żołnierzy i mówię temu: idź, a idzie, a drugiemu: przyjdź a przychodzi, a słudze mojemu: czyń, a csy-ni". Tak jak ja reprezentuję potęgę Rzymu a moi żołnierze uznają mnie za najwyższy autorytet, tak Ty reprezentujesz potęgę Nieskończonego Boga i wszystko, co jest stworzone słucha Twego słowa. Ty możesz nakazać, aby choroba ustąpiła i ona Cię usłucha. Ty możesz zawołać Swych zwiastunów z nieba i wyposażyć ich w uzdrowicielską moc, rzeknij więc słowo, a sługa mój będzie uzdrowiony. Tedy usłyszawszy to Jezus, zadziwił mu się i obróciwszy się rzekł do ludu, który za nim szedł: „Powiadam wam, żem ani w Izraelu tak wielkiej wiary nie znalazł". Zwracając się zaś do setnika powiedział: „Idź, a jakeś uwierzył, niech ci się stanie; i uzdrowiony jest sługa jego onejże godziny". Starszyzna żydowska, która poleciła setnika Chrystusowi, dowiodła, jak daleka była od ducha Ewangelii. Nie rozumiała tego, że naszą największą potrzebą jest ubieganie się o łaską Bożą. Kierując się własnym sumieniem, poleciła setnika, ze względu na przychylność, jaką okazał „naszemu narodowi". Lecz setnik sam o sobie powiedział: „Nie jestem godzien". Jego serce wzruszyło się łaską Chrystusa. Zdawał so-_, bie sprawę ze swej własnej niegodności i nie wzdragał się prosić o po-|L moc. Nie liczył na swe zasługi; jego jedynym argumentem była wielka potrzeba. Uwierzył w Chrystusa ze względu na Jego wielką prawość. Nie uważał Go wyłącznie za cudotwórcę, lecz za Przyjaciela^ i Zbawiciela ludzkości. W ten sposób może przyjść .do Chrystusa każdy grzesznik. „Nie z uczynków sprawiedliwości, którebyśmy my czynili, ale podług miłosierdzia swego zbawił nas" (Tyt. 3,5). Gdy szatan podpowiada nam, że jako grzesznicy, nie możemy liczyć na błogosławieństwo Boga, odpowiedzmy mu, że Chrystus przyszedł na świat, aby zbawić grzeszników. Nie posiadamy niczego, co polecałoby nas łasce Boga. Możemy w naszej bezradności zanosić błaganie o nadejście odkupicielskiej potęgi i to jest jedyną naszą ucieczką. Rezygnując z wszelkiego zadufania, musimy 239 mieć oczy zwrócone w stronę krzyża Golgoty mówiąc „Nie mam nic w swej ręce, chylę się jedynie kornie przed Krzyżem". Żydom od dziecięcych lat wpajano naukę o Mesjaszu. Mieli natchnionych patriarchów oraz proroków i przyswoili sobie wiedzę o nabożeństwie ofiarnym. Lecz zlekceważyli światło i teraz nie widzieli w Jezusie niczego, co odpowiadałoby ich pragnieniom. Natomiast setnik, urodzony w pogaństwie i wychowany w bałwochwalstwie cesarskiego Rzymu wyszkolony do służby wojskowej, pozornie przez swoje wykształcenie oraz otoczenie odcięty od życia duchowego i dalej odpychany przez fanatyzm żydowski i wzgardę okazywaną przez jego naród narodowi żydowskiemu — posiadł wiarę, na którą nie mogły się otworzyć oczy synów Abraham. Nie usiłował przekonać się czy sami Żydzi zechcą przyjąć Tego, kto twierdził, że jest ich Mesjaszem. Gdy „światłość, która oświeca każdego człowieka przychodzącego na świat" (Jan 1,9) oświeciła go, ujrzał, jakkolwiek z daleka, chwałę Syna Bożego. Jezus uważał rozpowszechnienie Ewangelii wśród pogan za sprawę bardzo ważną. Z radością oczekiwał na napływ do Swego królestwa dusz wszystkich narodowości. Z głębokim smutkiem przedstawił Chrystus Żydom skutki odrzucenia przez nich Jego łaski: „A powiadam wam, że wielu ich od wschodu i od zachodu słońca przyjdzis, a usiądą za stołem z Abrahamem i z Izaąkiem i z Jakubem w królestwie niebieskim. Ale synowie królestwa będą wyrzuceni w ciemności zewnętrzne tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". Niestety, iluż dziś gotuje sobie podobny los! Wiele dusz przebywających w ciemnościach pogaństwa przyjmuje Jego łaskę, a w chrześcijaństwie żyje wielu ludzi, którzy nie dostrzegają rozpalonego dla nich światła. W odległości ponad dwudziestu mil od Kapernaum, na płaskowzgó-rzu dominującym nad szeroką, piękną równiną Esdrelon, leżała wieś Nain, w stronę której Jezus skierował Swe kroki. Towarzyszyło Mu wielu spośród uczniów oraz inni ludzie, zaś wzdłuż całej diogi gromadził się tłum spragniony słów miłości i miłosierdzia. Wynoszono chorych, aby ich uzdrowił, a ludzi tych ożywiała ciągle nadzieja, że Ten który obdarzony jest tak cudowną mocą, ogłosi się wreszcie królem Izraela. Tłum zadowolony i oczekujący szedł śladem skalistą ścieżka, w kierunku bram górskiej osady. Gdy pochód zbliżył się do wsi, jego uczestnicy ujrzeli wychodzący z bram kondukt żałobny. Powolnym i miarowym krokiem kondukt kierował się ku cmentarzowi. Na otwartych marach niesiono zmarłego, a obok nich kroczyli żałobnicy, napełniający powietrze żałosuyrn jękiem. Zdawało się, że ludzie z całego osiedla wylegli, aby wyrazić swój szacunek dla zmarłego i współczucie dla osieroconych. Był to istotnie widok, wywołujący współczucie. Zmarły był jedy- 240 nym synem wdowy, a teraz miała ona złożyć w grobie swą ostatnią - podporę i pocieszenie na ziemi. „Gdyby Bóg ją widział, miałby dla niej współczucie". Gdy tak szła na oślep, płacząc, nawet nie dostrze- .. gając obecności Chrystusa, podszedł do niej bliżej i rzekł z tkliwością: „Nie płacz". Jezus zamierzał zmienić jej smutek w radość, ale pomimo tego nie zapanował nad swoją żałością. „Podszedł dotykając mar", bowiem Jego osoby nie kalało zetknięcie z martwymi. Niosący mary, przystanęli, a płaczki przerwały swój lament. Przy marach zgromadziły się dwie kategorie ludzi — tych, którzy wierzyli i tych, którzy swoją nadzieją ulokowali w beznadziejności. Czy miedzy nimi rzeczywiście znajdował się Ten, który przepędza choroby i demony? Czy jest to osoba, której i śmierć okaże posłuszeństwo? Jezus przemówił doniosłym, rozkazującym głosem: „Młodzieńcze, tobie mówię, wstań". Głos ten przeniknął do uszu zmarłego. Młodzieniec, otworzył oczy. Jezus wziął go za rękę i uniósł. Wzrok Jego padł na matkę dopiero co płaczącą, i ujrzał ich złączonych w długim, mocnym, radosnym uścisku. Tłum przyglądał się temu w milczeniu, jak zaczarowany. „Tedy wszystkich strach zdjął". Milczący, przejęci czcią ludzie zatrzymywali się na chwilę, jakby pized obliczeni Boga a potem „wielbili Boga mówiąc, prorok wielki powstał między nami, a Bóg nawiedził lud swój". Kondukt żałobny powracający do Nain przekształcił się w triumfalną procesję. ,„I rozeszła się o nim ta wieść po całej Judzkiej ziemi i po wszystkiej okolicznej krainie". Ten, który stał przy zasmuconej matce przy bramie Nain, czuwa przy marach każdego zmarłego. Jest On pełen współczucia. Jego kochające i współczujące serce jest sercem o niezmiennej tkliwości. Jego słowo, które powołuje zmarłego do ponownego życia, nie jest dziś mniej skuteczne niż wówczas, gdy zostało skierowane do młodzieńca w Nam. Chrystus rzekł: „Dana jest mi wszelka moc na niebie i na ziemi" (Mateusz 28,18). Moc ta me osłabła z biegiem lat ani nie wyczerpała się wskutek nieustających przejawów łaski. Dla wszystkich, co w Niego wierzą, Chrystus pozostanie po wszystkie czasy żywym Zbawicielem. Jezus przemienił rozpacz matki w radość, zwracając jej syna, ale młodzieniec został znów powołany do życia na ziemi, aby znosić smutki, trudy i niebezpieczeństwa, po których ponownie musiał ulec śmierci. Jezus wycisza nasz smutek, spowodowany śmiercią bliskich,"przynosząc nam orędzie ograniczonej nadziei. „I żyjący; a byłem umarły, a otom jest żywy na wieki wieków. I mam klucze piekła i śmierci". „Ponieważ tedy dzieci społeczność mają ciała i krwi i on także stał się ich uczestnikiem, aby przez śmierć zniszczył tego, który miał władzę śmierci, to jest dyjabła. A iżby wyswobodził tych, którzy dla bo- 16 — Życie Jezusa 241 jaźni śmierci po wszystek czas żywota podlegli byli niewoli" (Obj. 1,18; Hebr. 2,14.15). Szatan nie może zatrzymać umarłych w swej władzy, jeżeli Syn Boży ofiaruje im życie. Człowiek nie umrze duchową śmiercią, jeżeli jego dusza, przyjmuje słowo Chrystusa. Bóg mówi do wszystkich zmarłych w grzechu: „Ocuć się, który śpisz i powstań od umarłych" (Efez. 5,14). Te słowa są rękojmią wiecznego życia, Słowo Boga tchnęło życie w pierwszego człowieka, a słowa Chrystusa: „Młodzieńcze tobie mówię, wstań" przywróciły życie młodzieńcowi z Nain. Stąd pochodzi nasza wiara, że słowa „powstań od umarłych" są życiem dla duszy, która wsłuchuje się w nie. Bóg „nas wyrwał z mocy ciemności i przeniósł do królestwa Syna Swego miłego" (Koi. 1,13). W tym słowie zawiera się wszystko, dlatego też nasze zbawienie • zależy tylko od jego przyjęcia. „A jeśli Duch tego, który Jezusa wzbudził z martwych, mieszka w was, ten który wzbudził Chrystusa z martwych, ożywi i śmiertelne ciała wasze przez Ducha swego, który w was mieszka". „Gdyż Sam Pan z okrzykiem, z głosem archanielskim i z trąbą Bożą zstąpi z nieba, n pomarli w Chrystusie powstaną najpierw. Zatem my żywi, którzy pozostaniemy, wespół z nimi zachwyceni będziemy w obłokach naprzeciwko Panu na powietrze, a tak zawsze z Panem będziemy" (Rzym. 8,11; Tes. 4,16.17). Są to słowa pocieszenia, którymi Bóg wzywa nas, abyśmy dodawali otuchy jedni drugim. ROZDZIAŁ XXXIII Prawdziwa rodzina (Mat. 12,22-50; Mar. 3,20-35) Synowie Józefa nie darzyli sympatią ani Jezusa, ani Jego dzieła. Docierające do nich wiadomości o Jego życiu i pracy, napełniały ich .zdziwieniem i trwogą. Słyszeli, że spędza On całe noce na modlitwie, że w ciągu dnia oblężony jest przez nie odstępujące od Niego tłumy, co uniemożliwiało nawet przyjęcie posiłku. Jego przyjaciele czuli, że wyniszcza Go ta nieustanna praca, a jednocześnie nie potrafili wytłumaczyć Jego stanowiska wobec faryzeuszy. Byli i tacy, którzy obawiali się, że Jezus utracił pełnię władz umysłowych. Do braci docierały te wieści, a także echa oskarżeń faryzeuszy, że Jezus przepędza złe duchy za pośrednictwem szatana. Silnie odczuwali zarzuty, jakie wytaczano im z powodu pokrewieństwa z Jezusem. Zdawali sobie sprawę z poruszenia, które wywołały Jego Słowa i czyny i niepokoili się Jego śmiałymi oświadczeniami. Oburzali się także na zarzuty Jezusa, skierowane przeciwko biegłym w Piśmie i faryzeuszom. Postanowili, że należy Go bądź przekonać, bądź zmusić do zaprzestania tego rodzaju pracy, nakłaniając Marię, aby przyłączyła się do nich. Uważali, że przez miłość do matki Chrystus stanie \ się ostrożniejszy. Był to właśnie czas, kiedy Jezus po raz drugi uczynił cud uzdrowienia człowieka opętanego, niewidomego i niemego, dając faryzeuszom okazję wysunięcia, powtórnego zarzutu, że „przez książęcia diabelskiego wygania diabły" (Mat 9,34). Chrystus wytłumaczył im w wyraźny sposób, że przypisując dzieło Ducha Świętego szatanowi zamy-|. kaja przed sobą źródło błogosławieństwa. Ci, którzy nie będąc w stanie | pojąć Boskości Jezusa, występują przeciw Niemu, mogą uzyskać prze-•f baczenie, gdyż Duch Święty może oświecić ich, aby zrewidowali swe | błędy i weszli na drogę skruchy. Jeżeli dusza jest natchniona wiarą i oddaje się pokucie, to niezależnie od ciężaru grzechu dozna oczyszcze- 243 L nią w przelanej krwi Chrystusa; ale każdy odrzucający dzieło Ducha Świętego, sam pozbawia siebie możliwości osiągnięcia skruchy i wiary. Bóg oddziaiywuje na serca za pośrednictwem Ducha Świętego i dlatego każdy, kto świadomie odrzuci Jego wpływ twierdząc, ze pochodzi od szatana, odcina sobie wszelkie drogi porozumienia z Bogiem. W przypadku, gdy człowiek ostatecznie wyrzeknie się Ducha Świętego, Bóg nie jest w stanie niczego uczynić dla jego zbawienia. Faryzeusze, do których zwrócone były przestrogi Chrystusa, sami nie wierzyli w oskarżenie, jakie przeciwko Niemu -wysunęli. Nie było wśród tych dygnitarzy żadnego, którego by nie pociągała postać Chrystusa W swych własnych sercach słyszeli głos Ducha, który im oznajmił, ze jest to Pomazaniec Izraela i przynaglał ich, aby zostali Jego uczniami. W blasku Jego obecności zdah sobie sprawę z własnej nieprawości i zapragnęli sprawiedliwości, której sami nie umieli stworzyć. Jednakże byli zdania, ze po odrzuceniu Go, upokorzyłoby ich wyznanie, ze jest Mesjaszem. Duma, która skierowała ich na drogi niedowiarstwa, nie pozwalała im wyznać popełnionego błędu. Toteż, aby uniknąć przvjęcia prawdy, usiłowali z rozpaczliwą gwałtownością obalić naukę Zbawiciela Świadomość Jego potęgi i miłosierdzia doprowadzała ich do lozpaczy Nie mogli powstrzymać Zbawiciela od czynienia cudów, ani me posiadali siły, która by zmusiła Go do zaprzestania nauki. Czynili jednak wszystko co było w ich mocy, aby przedstawić Go w fałszywym świetle i zniekształcić Jego słowa. Jednakże Duch Święty ze Swą przekonującą mocą szedł stale za nimi i aby Mu się przeciwata-uic, musieli zastosować inne metodj. Użyty został wobec nich najpotężniejszy czynnik, jaki może oddziaływać na.ludzkie serca, lecz oni nie chcieli ustąpić. Bóg nie oślepia oczu ludzkich i me utwardza ich serc. Posyła im światło dla skorygowania błędów i skierowania na właściwfi" drogi, lecz odrzucanie tego światła powoduje zaćmienie oczu, i zatwar- działosc serca Często taki proces odbywa się stopniowo i prawie niedostrzegalnie Światło przenika do duszy za pośrednictwem Słowa Bożego, Jego sług lub wlewane jest bezpośrednio przez Ducha SViętego, jednakże gdyby chociaż jeden jego promień został nie dostrzeżony, nastąpi częściowe odrętwienie funkcji duchowych, i następne Jego objawienie staje się mało dostrzegalne. Żydowscy przywódcy doświadczyli tego Byli przekonam, ze Chrystusowi towarzyszy boska moc, , ale dla zaprzeczenia prawdzie ogłosili, ze Jego pracy sprzyja duch szatana Postępując w ten sposób, weszli na drogę oszustwa, i od tego czasu poddali się rządom szatana ChrystUb ostrzegał ludzkość przed sprzeniewierzaniem się Duchowi Świętemu za pomocą jsłowjch i niepotrzebnych słów. Słowa są wykładnikiem tego co jest w sercu. „Z obfitości serca usta mówią". Lecz 244 słowa są czmś więcej, niż ilustracją charakteru, ponieważ mają moc oddziaływania na charakter. Ludzie ulegają wpływowi własnych słów. Często pod działaniem chwilowego bodźca, za podszeptem diabła dają wjraz zazdrości lub złym przypuszczeniom, wypowiadając to, w co w rzeczywistości me wierzą, lecz wypowiedziane słowa oddziałują na mjsli. Ludzie oszukują się za pośrednictwem wypowiadanych przez siebie słów i zaczynają uważać za prawdę to, co zostało powiedziane za podszeptem szatana. Człowiek jest często zbyt dumny, aby odwołać raz wypowiedziany pogląd i dlatego usiłuje wykazywać swoją rację tak długo, ze sam zaczyna wierzyć, iż ją posiada. Wyrażenie wątpliwości luo kwestionowanie Bożej światłości jest bardzo niebezpieczne. Lekceważący krytvc\zm oddziaływuje na charakter i sprz>ja rozwojowi niewiary. Wielu ludzi oddających się nawykowi takiego krytycyzmu z\je w nieświadomości bezpieczeństwa, dochodząc łą drogą aż do wj-parcia się i skrjtj kowania dzieła Ducha Świętego „Ale powiadam wam, iż z każdego słowa, któreby mówili ludzie, dadzą z niego liczbę w dzień sądny, albowiem z mów twoich będziesz usprawiedliwiony i z mów twoich będziesz potępiony". Następnie Chrystus ostrzegł tych, którzy choć pozostawali pod wrażeniem Jego słów i słuchali Go z radością, to jednak nie wykazywali gotowości przyjęcia Ducha Świętego. Dusza może być potępiona nie tylko z powodu stawianego oporu, lecz również na skutek zaniedbań Jezus rzekł' „Gdy nieczysty duch od człowieka wychodzi, przechadza się po miejscach suchych, szukając odpoczmema, ale nie znajduje Tedy mówi: „wrócą się do domu mego skądem wyszedł; a przyszedłszy znajduje go próżny, omieciony i ochędozony. Tedy idzie i bierze ze sobą siedem duchów gorszych niżeli sam; a wszedłszy mieszkają tam". . Za dni Chrystusa, podobnie jak dziś, istniało wielu ludzi, którzy [- czasowo zdawali się być wyzwoleni spod kontroli szatana. Dzięki łasce Bożej zostali uwolnieni od złych duchów, które sprawowały władzę nad ich duszami Radowali się swoją miłością ku Bogu, lecz wzorem przypowieści o kamienistym gruncie, słuchacze ci nie wytrwali w swojej miłości. Nie poddali się na codzień woli Boga i w ten sposób nie uczynili ze swoich serc mieszkania dla Chrystusa; a kiedy zły duch wraca z „siedmioma duchami gorszymi mzli sam", są już całkowicie opanowani przez zło. i Gdy dusza oddaje się Chrystusowi, nowa moc obejmuje władzę nad nowym sercem. Następuje zmiana, której człowiek* nie byłby rigdy w stanie osiągnąć własnymi siłami. Jest to nadnaturalne dzieło, zaszczepiające naturze ludzkiej nadnaturalny pierwiastek. Dusza oddana Chrystusowi staje się Jego twierdzą, którą utrzymuje w zbuntowanym świecie, nie dopuszczając do władzy nad nią nikogo poza samym 245 sobą. Dusza pozostająca w mocy czynników nieba jest zabezpieczona przed atakami szatana. Jeżeli jednak nie oddamy się pod opiekę Chrystusa, zostajemy opanowani przez złe siły. W nieunikniony sposób musimy znaleźć się pod władzą jednej z dwóch wielkich sił, walczących o pierwszeństwo na świecie. Aby dostać się pod panowanie królestwa ciemności — nie jest konieczne świadome oddanie się pod jego •władzę. W tym celu wystarczy tylko zaniedbanie przymierza z królestwem światła. Jeżeli poniechamy naszego współdziałania z niebem, szatan opanowuje nasze serce i przekształca je w swój przybytek. Jedynym środkiem obrony jest obecność Chrystusa w naszych sercach przez wiarę w Jego sprawiedliwość. Dopóki nie zostaniemy w żywotny sposób związani z Bogiem, nie zdołamy oprzeć się rujnującemu egoizmowi, samopobłażaniu i skłonności do grzechu. Przez wyzbycie się złych nawyków możemy czasowo odgrodzić się od szatana, ale przy braku trwałego podporządkowania się Bogu, będziemy zawsze zwyciężeni. Bez osobistego obcowania z Chrystusem i bez stałej łączności z Nim, będziemy zdani na łaskę wroga i staniemy się w końcu jego ofiarami. „I bywają rzeczy ostanie onego gorsze, niżeli pierwsze". „Tak się stanie i temu rodzajowi złemu", powiedział Jezus. Żaden z ludzi nie jest tak zatwardziały, jak ci, którzy odrzucili przyzywające ich miłosierdzie i przeciwstawili się Duchowi łaski. Najczęściej spotykanym przejawem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu jest uporczywe odrzucanie wezwania Niebios do skruchy. Każdy krok oznaczający odrzucenie Chrystusa jest krokiem prowadzącym do odrzucenia zbawienia, krokiem grzechu przeciwko Duchowi Świętemu. Przez odrzucenie Chrystusa naród żydowski popełnił niewybaczalny grzech; natomiast nasze odrzucenie wezwania Miłosierdzia sprawia, że popełniamy ten sam błąd. Obrażamy Księcia życia i narażamy Go na zawstydzenie u wrót synagogi szatana i przed obliczem niebiańskiego wszechświata, bowiem odmawiamy słuchania głosu Jego wysłanników, wsłuchując się w tym czasie w głos walczącego o dusze szatana. Jak długo człowiek postępuje w ten sposób, tak długo nie może liczyć na przebaczenie, aż wreszcie dochodzi do utraty chęci pojednania się z Bogiem. Podczas gdy Jezus pouczał naród, uczniowie przynieśli wiadomość,, że matka i bracia stoją przed domem i chcieliby się z Nim zoba-"czyć. Chrystus wiedział, co mają w sercu i „odpowiadając rzekł temu, co mu powiedział: „któraż jest matka moja, i którzy są bracia moi? A wyciągnąwszy rękę swoją na uczniów swoich, rzek: Oto matka moja i bracia moi. Albowiem ktobykolwiek czynił wolę Ojca mojego, który jest w niebiesiech, ten jest bratem moim i siostrą i matką". Każdy, kto przychodzi do Chrystusa z wiarą, jest z Nim zwią- 246 l zany węzłem mocniejszym niż ludzkie więzy rodzinne. Człowiek taki tworzy z Nim tę samą jedność, jaką on stanowił ze Swoim Ojcem. Matka, która wierzyła w Jego słowa i stosowała się do "nich, była bardziej z Nim spokrewniona więzami Jego dzieła, niż więzami krwi. Bracia mogliby skorzystać z pokrewieństwa z Nim jedynie w przypadku uznania Go za swego Zbawiciela. Dzieło Chrystusa uzyskałoby wielkie wsparcie, gdyby Jego krewni uwierzyli, że jest wysłannikiem niebios i współpracowali z Nim w posłannictwie Bożym! Ich niedowiarstwo rzuciło cień na ziemskie życie Chrystusa. Stanowiło to kroplę goryczy w tym kielichu, który Jezus wypił za nas. Wrogość wobec Ewangelii wzniecona w ludzkich sercach, odczuwana była ze smutkiem przez Syna Bożego, ale szczególnie zasmucała Go ta wrogość w progach własnego domu. Posiadał bowiem serce pełne dobroci i miłości, i przywiązywał wielkie znaczenie do tkliwości w stosunkach rodzinnych. Bracia pragnęli nakłonić Go do swych poglądów, chociaż pozostawałoby to w całkowitej niezgodzie z Jego boską misją. Patrzyli na Niego, jak na kogoś, kto potrzebował ich rady. Sądzili Go z ludzkiego punktu widzenia, będąc zdania, że gdyby wygłaszał nauki przyjemne dla uszu faryzeuszy i biegłych w Piśmie uniknąłby przykrych starć wywoływanych przez niektóre Jego słowa. Sądzili, że nie miał racji pretendując do boskiego autorytetu i stawiając Siebie przed rabinami, jako powołanego do potępienia ich grzechów Bracia Chrystusa wiedzieli, że faryzeusze szukają okazji wysunięcia przeciwko Niemu oskarżenia i byli przekonani, że dostarczył ku temu dość powodów. Swoją krótką miarą' nie mogli wymierzyć głębi posłannictwa, które przyszedł spełnić dlatego nie mogli sympatyzować z Nim w ciężkich próbach, przez które przechodził. Ich szorstkie, lekceważące słowa dowodziły, że nie rozumieli naprawdę Jego charakteru, a nie potrafili w Nim rozpoznać powiązania cech boskich i ludzkich. Często widzieli Go pogrążonego w smutku, lecz zamiast okazać wsparcie jeszcze * bardziej ranili Jego serce słowami i nastrojami. Jego wrażliwa natura była poddana torturze, motywy źle pojmowane, a praca niedostępna ich zrozumieniu. Bracia często Wysuwali filozofię faryzeuszy, która z latami przekształciła się w wytarty frazes i zatraciła swój sens, uważając przy tym, że zdołają nauczyć Tego, przed którym odkryte były wszystkie prawdy i który zgłębił wszystkie tajemnice. Z całą swobodą potępiali to, czego nie byli w stanie zrozumieć. Ich wyrzuty przejmowały Go do żywego, nękając duszę i pogrążając ją w rozterce. Wyznawali swą 1 wiarę w Boga i myśleli, że bronią Jego praw, podczas gdy wcielony Bóg był z nimi, a oni Go nie rozpoznali. 247 Te sprawy dodawały cierni na drodze' ziemskiego życia' Chrystusa. Brak zrozumienia we własnym domu sprawił, że doznawał ulgi odchodząc do ludzi rozumiejących Go. Był dom, który lubił odwiedzać — dom Łazarza, Marii i Marty; tu w atmosferze wiary i miłości znajdował odpoczynek. Nie było jednak nikogo na świecie, kto byłby w stanie zrozumieć Jego boską misję lub poznać ciężar, jaki dźwigał dla dobra ludzkości. Często mógł znaleźć ulgę jedynie w samotności, to, co Boże, stoi wyżej od tego co ludzkie. Ci, którzy cierpią w imieniu Chrystusa, którzy spotykają się z niezrozumieniem i nieufnością nawet we własnym domu, znajdą pokrzepienie w myśli, że Chrystus znosił to samo. Na nich spoczywa Jego współczucie. Wzywa ich, aby stali się Jego towarzyszami i znaleźli pokrzepienie tam, gdzie je znalazł On — w łączności z Ojcem. Ci, którzy przyjmą Chrystusa, jako swego Zbawiciela, nie zostaną zdani na sierocą samotność w znoszeniu przeciwności życia. Chrystus przyjmie ich jako członków rodziny w niebie i wzywa do tego, aby Jego Ojca nazywali swym Ojcem. Są to Jego „maluczcy", drodzy sercu Boga, związani z Nim najbardziej tkliwymi i trwałymi więzami. Okazuje względem nich największą czułość, znacznie przewyższającą tę, którą nam okazywali matka i ojciec w dziecięcej bezradności, gdyż to, co Boże, stoi wyżej' od tego co ludzkie. O ustosunkowaniu się Chrystusa do ludzi mówi w zakonie danym Żydom piękna przypowieść. Gdy z powodu biedy ktoś z Żydów zmuszony był rozstać się ze swą ojcowizną i zaprzedać się jako niewolnik, obowiązek wykupienia go i przywrócenia prawa dziedzictwa przypadał jednemu z najbliższych jego krewnych (patrz: 3 Mojż. 25,25; 47,49; Ruty, 2,20). W podobny sposób odkupienie i przywrócenie nam dziedzictwa utraconego wskutek grzechu przypada Chrystusowi, który „jest z pokrewnych naszych". Pokrewieństwo to uznał po to, aby nas odku- " pić. Bliższy nam jest Pan nasz Zbawiciel niźli ojciec, matka, brat, przyjaciel lub umiłowany. „Nie bój się" mówi do nas, „bom cię odkupił, a wezwałem cię imieniem twoim, mój jesteś". „Zaraz jakoś drogim uczyniony przed oczyma mymi, jesteś uwielbiony, a Jam cię umiłował; przetoż dałem ludzi za cię i narody za żywot twój" (Izaj. 43,1.4.) Chrystus kocha mieszkańców nieba otaczających Jego tron, lecz cóż może się równać z wielką miłością, jaką ukochał nas? Nie możemy tego pojąć, lecz wiemy to dobrze z własnego doświadczenia. A gdy zachowujemy z Nim więzy pokrewieństwa, z jaką tkliwością mamy się odnosić do tych, którzy są braćmi i siostrami naszego Pana? Czy nie musimy się pośpieszyć z uznaniem obowiązków, które nakłada na nas pokrewieństwo z Bogiem? Po przyjęciu do Bożej rodziny- czyż nie powinniśmy szanować Ojca naszego i naszych krewnych w Panu? 248 ROZDZIAŁ XXXIV Wezwanie (Mat. 11,28-30) Pzyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy jesteście utrudzeni i obciążeni, ja wam dam odpocznienie". Te słowa pokrzepienia skierowane były do tłumu idącego za Chrystusem. Zbawiciel powiedział, że tylko przez Niego ludzie mogą posiąść •wiedzę o Bogu. Mówił o Swych uczniach jako o tych, którym dane ' było poznanie spraw niebieskich. Lecz nie dopuścił, aby ktokolwiek czuł się odsuniętym poza zakres Jego opieki i miłości. Wszyscy utru-^dzeni i obciążeni niech przyjdą do Niego. Biegli w Piśmie Świętym i rabini ze swym skrupulatnym podejściem do form religii mieli poczucie głodu duchowego, którego obrzędy pokutne nie były w stanie zaspokoić. Celnicy i grzesznicy mogli udawać, że są zadowoleni z zaspokojenia swych ziemskich potrzeb, lecz w ich sercach panowały nieufność i strach. Jezus patrzał na ludzi znajdujących się w rozterce i strapieniu, na tych których nadzieje zostały zawiedzione i którym ziemskie uciechy miały zaspokoić głód duszy. Wezwał ich, aby w Nim znaleźli ukojenie. Jezus z tkliwością zwracał się do utrudzonych ludzi: „Weźcie moje jarzmo i uczcie się ode mnie, gdyż jestem cichy i pokornego serca; i wy również znajdziecie odpoczynek dla waszych dusz". Tymi słowami Chrystus przemawia do każdej ludzkiej istoty. Wszyscy, czy wiedzą o tym, czy nie, są zmęczeni i obciążeni. Wszyscy przytłoczeni są ciężarem, który tylko Chrystus jest w stanie z nich zdjąć. Największe nasze obciążenie stanowi ciężar grzechów. Gdyby tyl->ko nam samym przypadło dźwigać ten ciężar, wtedy zgniótłby nas sobą. Lecz jego dźwigania podjął się za nas Bezgrzeszny. „A Pan włożył nań nieprawość wszystkich nas" Izaj. 53,6). Przyjął na Siebie ciężar naszych win, zdejmie go z naszych strudzonych ramion, udzielając nam odpoczynku. Brzemię trosk zostanie również z nas zdjęte Jego 249 raka. Wzywa, abyśmy zrzucili wszystkie nasze kłopoty na Niego, gdyż nosi nas w Swym sercu. Starszy Brat naszego rodu stoi przy tronie Odwiecznego. Spogląda na każdą duszę, zwracającą się do Niego jako do Zbawiciela. Zna z doświadczenia ludzkie słabości, pragnienia i wie, gdzie kryje się źródło największych naszych pokus, gdyż sam był poddany wszelkim pokusom, nie ulegając jednak grzechowi. Czuwa nad tobą, jak nad drżącym dzieckiem Boga Czy poddany zostałeś pokusie' On cię od niej uwolni. Czy jesteś słaby? On cię wzmocni. Czy pozostajesz w mewie-"dzy? On cię oświeci. Czy jesteś zraniony7 On cię uzdrowi. To Pan, „który rachuje liczbę gwiazd" i „który uzdrawia skruszonych na sercu, a zawiązuje boleści ich" (Psalm 147,3.4). „Przyjdźcie do Mnie" — tak brzmi Jego wezwanie. Jakiekolwiek byłyby wasze troski i doświadczenia, odkryjcie przed Panem waszą sprawę. Wasz duch dozna wzmocnienia. Zostanie przed wami otworzona droga, abyście mogli sami rbzwikłac wasze kłopoty i trudności. Im czujecie się słabsi i bardziej bezbronni, tym bardziej wzmocnicie się Jego mocą. Im cięższe wasze brzemię, tym bardziej błogosławiony będzie odpoczynek po zrzuceniu ciężaru na Tego, który go podźwigme. Odpoczynek, jaki ofiaruje Chrystus, uzależniony został od spełnienia warunków, lecz te warunki zostały ścisłe sformułowane. Ich spełnienie me wykracza poza niczyje możliwości. „Weźcie na siebie moje jarzmo", mówi Chrystus. Jarzmo jest przyrządem roboczym, nakładanym na bydlęta, aby skutecznie wykonywały swoją pracę. Przez to porównanie Chrystus naucza nas, ze jesteśmy powołani do służby trawającej tak długo, jak długo starczy życia Mamy przyjąć na siebie Jego jarzmo, aby stać się Jego współpracownikami Jarzmo, które nakłada na nas służebne obowiązki to prawo Boże. Wielki zakon miłości objawiony w raju i ogłoszony na górze Synaj, który w Nowym Testamencie został zapisany w naszych sercach, jest zakonem, który wiąże ludzi z wolą Bożą. Gdybyśmy zostali pozostawieni naszym własnym skłonnościom i szli tam, dokąd prowadzi nas-nasza wola, moglibyśmy wpaść w sidła szatana i przyjąć jego cechy. Dlatego Bóg pragnie podporządkować nas Swojej woli — wzniosłej i szla-^chetnej. Pragnie, abyśmy z. cierpliwością i mądrością podejmowali obowiązki wynikające ze służby dla^Niego. Chrystus przyjął na Siebie to jarzmo w imieniu całej ludzkości. „Pragnę, abym czynił wolę twoją, Boże mój, pragnę albowiem zakon twój jest w pośrodku wnętrzności moich" (Psalm 40,9). „Bom zstąpił z. nieba, nie iżbym czynił gorliwość w objawieniu Jego chwały i miłość do upadłej ludzkości sprowadziły Jezusa na ziemię, aby cierpiał i umarł. To wszystko stanowiło drogowskaz. Jego życia. Wzywa nas tym samym do przyjęcia tej samej zasady. 250 Bp Jest wśród nas wielu, których serca spopielały pod ciężarem kłopotów i trosk, gdyż dążą do osiągnięcia wysokiego standardu życiowego. Wybrali służbę dla świata, wzięli na siebie jej ciężary, przyswoili sobie jej zwyczaje. Charaktery tych ludzi spaczyły się, a życie stało się męczarnią. Dla zaspokojenia ambicji i ziemskich dążeń ramą swe sumienia i ściągają na siebie dodatkowy ciężar zgryzoty. Ciągłe zmaganie z życiem niweczy chęć do niego Nasz Pan pragnie, aby zdjęli z siebie to jarz-^ mo niewoli, mówiąc: „Moje jarzmo jest wygodne, a ciężar lekki". Wzywa ich, aby najpierw szukali królestwa Boga i Jego sprawiedliwości, obiecując, ze wszystko, co jest potrzebne do doczesnego życia, będzie im dane. W swoim zmartwieniu człowiek jest ślepy i me umie dostrzec przyszłości, lecz Jezus widzi na początku, jaki będzie koniec. We wszelkich trudnościach Chrystus może przynieść ulgę. Nasz Ojciec niebieski ma tysiące dróg, które może przed nami otworzyć, a o których my niczego me wiemy. Wszyscy ci, których serca poddadzą się służbie ku chwale Bożej, zobaczą, jak przeminą kłopoty, a pod nogami poczują stały grunt. „Uczcie się ode mnie" rzekł Jezus, „gdyż jestem cichy i pokornego serca, a" znajdziecie odpoczmeme". Musimy stać się uczniami szkoły Chrystusowej, aby się uczyć od Niego łagodności i skromności. Odkupienie jest procesem w czasie którego dusza przygotowywana jest dla nieba, poprzez poznawanie Chrystusa. Oznacza ono wyzwolenie się pojęć, przyzwyczajeń i praktyk, jakich nabyliśmy w szkole księcia ciemności. Dusza powinna zostać wyzwolona ze wszystkiego, co pozostaje w sprzeczności z lojalnością wobec Boga. W sercu Chrystusa pozostającym w pełnej harmonii z Bogiem, panuje doskonały spokój. Serca tego me podniecał radością poklask ani też nie poddawało się przygnębieniu z powodu krytyki lub doznanych przykrości. W obliczu największej opozycji i najbardziej okrutnego traktowania Chrystus umiał stale zachować odważną postawę. Jednakże serca wielu mieniących się Jego naśladowcami ogarnia często niepokój i trwoga, ponieważ nie umieją zaufać Bogu. Nie chcą poddać się woli Boga bez zastrzeżeń z obawy przed konsekwencjami, jakie oddanie to może na nich sprowadzić. Nie zaznają jednak spokoju, do--póki nie zdecydują się na całkowite oddanie się Bogu. Źródłem niepokoju człowieka jest egoizm. Odrodzeni przez Niebo, mielibyśmy tego samego ducha, którego posiadał Jezus, ducha który prowadził Go do poniżenia Samego siebie dla naszego zbawienia. Nie powinniśmy dążyć do wywyższania samych siebie, natomiast powinniśmy pragnąć możliwości zasiadania u stóp Chrystusa i poznawania Go. Powinniśmy zrozumieć, ze wartość naszej pracy nie ma nic wspólnego z nadawanym jej rozgłosem światowym, a nasz zapał i siła nie 251 stanowią także o charakterze naszej osobowości. Wartość naszej pracy jest proporcjonalna do udziału w niej Ducha Świętego. Ufność Bogu uświęca umysły, dzięki czemu uzyskujemy zdolność zapanowania nad własną duszą. Jarzmo nakładane jest na wołu, aby mu dopomóc w ciągnięciu ciężaru. Taką samą rolę spełnia jarzmo nałożone na nas przez Chrystusa. Jeżeli naszą wolę całkowicie podporządkujemy woli Boga i użyjemy Jego darów dla uszczęśliwienia innych, brzemię naszego życia pkaże się lekkie. Każdy, kto kroczy drogą Bożych przykazań, idzie wspólnie z Chrystusem, a w miłości ku Niemu znajduje ukojenie. Gdy Mojżesz modlił się „Ukaż mi proszę drogę twoją, żebym cię poznał", Pan mawiał: „zastanówcie się na drogach, a spójrzcie i pytajcie się 0 ścieżkach starych, któraby była d-roga dobra, a chodźcie nią, na niej znajdziecie odpocznienie duszy waszej" (2 Mojż. 33,13.14). I rzekł Bóg: „Obyżeś był pilnował przykazania mego, byłby jako rzeka pokój twój, a sprawiedliwość twoja jako wały morskie" (Izaj. 48,18). Ci, którzy ufają Słowu Chrystusa, oćldając Mu swoje dusze w depozyt i podporządkowują własne życie Jego rozkazom, znajdą spokój 1 odpocznienie. Nic na świecie nie jest w stanie zasmucić ich, gdy Jezus uszczęśliwia Swą obecnością. W doskonałym poddaniu znajdziemy doskonały spokój. Pan rzekł „Człowieka spolegającego na tobie łachowywasz w pokoju, w pokoju mówię, bo w tobie ufa" (Izaj. 26,3). Nasze życie może wydawać się gmatwaniną, lecz gdy oddamy się w ręce mądrego Mistrza, kształtuje On nasze życie i charakter w ten sposób, aby przyczyniły się do Jego chwały. I ten charakter, który będzie wyrazem chwały Chrystusa, przyjęty będzie do raju Bożego. Odrodzona rasa ludzka będzie szła za Nim w promieniującej bieli. Gdy przez Jezusa dostąpimy pokoju, niebo rozpocznie się dla nas już tu. Odpowiadamy na Jego wezwanie: chodź, ucz się ode Mnie, a postępując tą drogą, rozpoczynamy wieczne życie. Niebo jest ciągłym zbliżaniem się do Boga, przez Chrystusa. Im dłużej przebywamy w niebieskiej atmosferze tym więcej chwały otwiera się przed nami; czym więcej wiemy o Bogu, tym intensywniej będziemy odczuwać szczęście. Krocząc z Chrystusem ścieżkami ziemskiego życia, doznamy wypełnienia w nas Jego miłości i uczucia szczęścia z powodu Jego obecności. Wszystko co zdolna jest przyjąć ludzka natura, będzie tu naszym udziałem. Lecz czy da się to porównać z tym co czeka nas później? „Dlatego są przed stolicą Bożą i służą mu we dnie i w nocy w kościele jego, a ten który siedzi na stolicy jako namiotem zasłoni ich. Nie będą więcej łaknąć i nie będą więcej pragnąć ,i nie uderzy na nich słońce, ani żadne gorąco. Albowiem Baranek, który jest w pośrodku stolicy, będzie ich pasł, i poprowadzi ich do żywych źródeł wód i otrze Bóg wszelką łzę z oczu ich" (Obj. 7,15—17). ROZDZIAŁ XXXV „Ucisz się!" (Mat. 8,23-34; Mar. 4,35-41; 5.1-20; Łuk. 8.22-39) Był to w życiu Chrystusa dzień pełen wydarzeń. U brzegów Jeziora Galilejskiego opowiedział swe pierwsze przypowieści, i za pomocą znanych przykładów tłumaczył ludziom istotę Swojego królestwa oraz sposoby prowadzące do jego ustanowienia. Przyrównał swą pracę do pracy siewcy, a rozwój swego królestwa do wzrostu nasienia gorczycy oraz działania drożdży w miarce mąki. Ostateczny wielki rozdział, który nastąpi pomiędzy nieprawymi a sprawiedliwymi, zobrazował w przypowieści o pszenicy, kakolu oraz o rybackiej sieci. Wartość prawd jakich nauczał, przedstawiona została za pomocą opowiadania o ukrytym skarbie i perle wielkiej wartości. Natomiast posługując się przypowieścią o" gospodarzu Chrystus pouczył Swych uczniów, w jaki sposób mają pracować jako Jego przedstawiciele. Przez cały dzień Chrystus nauczał i uzdrawiał, a gdy nadszedł wieczór tłum wciąż tłoczył się wokół Niego. Nauczał tak dzień po dniu, rzadko mając czas na jedzenie i wypoczynek. Złośliwy krytycyzm i przedstawianie Go w fałszywym świetle przez faryzeuszy czyniły Jego pracę o wiele trudniejszą i nużącą. Teraz, gdy nastał wieczór, Chrystus był w stanie takiego wyczerpania, że postanowił usunąć się w jakiekolwiek samotne miejsce po przeciwnej stronie jeziora. Wschodnie wybrzeże jeziora Genezaret było słabo zaludnione lecz tu i ówdzie znajdowały się ludzkie osiedla. W porównaniu jednak z wybrzeżem zachodnftn wydawało się miejscem odludnym. Ten rejon był zamieszkały w większości przez ludność. pogańską niż żydowską, a łączność z Galileą była nieznaczna. Pozwalało to Jezusowi na chwile, których szukał, toteż prosił swych uczniów, by Mu towarzyszyli. Kiedy odprawił tłum, wsiadł „tak jak był" do łodzi i odpłynął w pośpiechu. Lecz nie dane im było odbić od brzegu tylko we własnym towarzystwie. Były jeszcze inne łodzie rybackie i te w krótkim Czasie 253 zapełniły się ludźmi, którzy podążyli za Nim; spragnieni ujrzeaia Go i usłyszenia Jego nauki. Wreszcie Jezus uwolnił się od nacisku tłumu, a nękany zmęczeniem i głodem, położył się na rufie i szybko zasnął. Wieczór był przyjemny i łagodny a nad jeziorem panowała cisza. Raptem ciemności zaległy niebo, gwałtowny wiatr powiał od górskich wąwozów wzdłuż wschodniego brzegu i straszliwa burza rozszalała nad jeziorem. Słońce skryło się, a nad wzburzonym jeziorem zapanowała noc. Gwatłtowny wiatr pobudził fale, które piętrzyły się nad łodzią apostołów, grożąc pochłonięciem jej. Ci płynący w łodzi rybacy całe swoje życie spędzali na jeziorze i bezpiecznie sterowali swoimi łodziami w kierunku lądu. Ale obecnie ich doświadczenie i siła nie przydawały się do niczego. Atak burzy uczynił ich bezbronnymi, a nadzieja opuściła ich z chwilą, gdy spostrzegli, że łódź jest wypełniona wodą. Zaabsorbowani wysiłkiem ratowania siebie zapomnieli o tym, że w łodzi znajdował się Chrystus. Teraz widząc, że cała "praca idzie na marne, i, że czeka ich tylko śmierć, przypomnieli sobie na czyje polecenie wypłynęli na jezioro. Jedyna ich nadzieja oparła się na Jezusie. W swej bezradności i rozpaczy zaczęli wołać: „Mistrzu, Mistrzu", lecz gęsty mrok zakrywał Go przed nimi. Głosy ich zagłuszał ryk burzy i nie otrzymywali odpowiedzi. Opadł ich strach i zwątpienie. Czyżby Jezus opuścił ich? Czyżby Ten, który miał moc zwyciężenia choroby, demonów i nawet śmierci, dziś nie był w stanie dopomóc Swym uczniom? Czyżby nie był świadom ich rozterki? Poczęli znów wołać i znów nie było odpowiedzi poza odgłosami nawałnicy. Łódź prawie już tonęła. Jeszcze chwila i otchłań wodna zamknie się nad nimi. Nagle błyskawice przeniknęła ciemności i ujrzeli Jezusa śpiącego spokojnym snem. Zdumieni i zrozpaczeni uczniowie zawołali: „Mistrzu czyż nie widzisz, że giniemy?" Jak możesz spokojnie odpoczywać, gdy my jesteśmy w niebezpieczeństwie i wal-czymy ze śmiercią? Wołania zbudziły Jezusa. W świetle błyskawicy uczniowie dojrzeli niebiański spokój na Jego twarzy, odczytali w spojrzeniu ofiarną, tkliwą miłość i serca ich, zwracając się ku Niemu, zawołały: „Panie, ratuj nas, giniemy!" Nigdy żadna dusza nie wypowiada tego wezwania nadaremnie. Gdy uczniowie uchwycili swe wiosła, aby uczynić ostatni wysiłek, Jezus powstał. Stał pośrodku swych uczniów, wśród szalejącej burzy, zalewających fal, a światło błyskawic oświetlało Jego postać. Chrystus podniósł rękę, która tak często niosła ludziom łaskę, i rzekł do wzburzonego jeziora „Umilknij". Sztorm ucichł, bałwany złagodniały, na niebie rozbłysły gwiazdy, a łódź płynęła po cichym jeziorze. Wówczas zwracając się do uczniów 254 -Jezus zapytał z troską: „Przeczżeście tak bojaźliwi? Jakoż nie macie wiary" (Marek 4,40). Cisza zapanowała wśród uczniów. Nawet Piotr nie usiłował wyrazić bojaźni, która wypełniła jego serce. Lodzie płynące, by towarzyszyć Chrystusowi, były w takim samym niebezpieczeństwie, co łódź Jego uczniów. Przerażenie i rozpacz ogarnęła ludzi, lecz rozkaz Chrystusa przywrócił spokój wszędzie. Szalejąca burza rzuciła inne łodzie w kierunku tej, w której był Chrystus, a wszyscy znajdujący się w nich ludzie byli świadkami cudu. Wśród ciszy jaka nastąpiła, zapomniano o strachu, a ludzie mówili między sobą szeptem: „Któż wżdy ten jest, że mu i wiatr i morze są posłuszne?" Gdy Chrystus obudził się, aby stanąć wobec burzy, był zupełnie spokojny. Nie było śladu strachu w Jego słowach lub spojrzeniu, bowiem strach nie mieszkał w Jego sercu. Nie położył się był bowiem na spoczynek w świadomości Swej wszechmocy, jako Pan nieba i ziemi. Złożył On z siebie tę władzę, mówiąc: „Nie mogęć ja sam od siebie nic czynić" (Jan 5,30). Chrystus ufał w moc Ojca. Była to wiara w boską miłość i opiekę, na której polegał Jezus a potęga słów, które uciszyły burzę, stanowiła potęgę Boga. Wzorem Jezusa odającego swój odpoczynek opiece Ojca, powinniśmy szukać wytchnienia, zdając się na opiekę naszego Zbawiciela. Gdyby uczniowie mieli wiarę w Niego, zachowaliby spokój. Strach w chwili niebezpieczeństwa obnażył ich niewiarę. W wysiłkach zmierzających do ratowania siebie zapomnieli o Jezusie i dopiero, gdy w desperacji przestali ufać własnym siłom, zwrócili się do Niego, aby udzielił im pomocy. Nader często postępujemy w podobny sposób! Gdy zbiera się nad nami nawałnica pokus, gdy rozbłyskują błyskawice i fale zalewają nas, usiłujemy stawić czoła burzy sami, zapominając o tym, który może nam udzielić pomocy. Wierzymy w nasza własną siłę, aż do momentu utracenia nadziei i znalezienia się o krok od zagłady. Wówczas przypominamy sobie Chrystusa i jeśli poprosimy Go o ratunek nasze wołanie nie będzie daremne. Choć ze smutkiem wypomina nam naszą niewiarę i zadufanie we własne siły, to jednak nigdy nie odmówi pomocy w potrzebie. Jeżeli nosimy Zbawiciela w naszych sercach, to nie musimy się bać ani na lądzie ani na morzu. Żywa wiara w Odkupiciela wygładza morze naszego życia i uwalnia nas od niebezpieczeństw drogami, jakie On uzna za najskuteczniejsze. W cudzie uciszenia burzy zawarta jest jeszcze inna duchowa nauka. Doświadczenie każdego człowieka daje świadectwo prawdzie słów Pis"-ma Świętego: „Lecz niepobożni bada jako morze wzburzone, gdy się uspokoić nie może... Nie masz pokoju niepobożnym mówi Bóg mój" (Izaj. 57,20.21). Grzech zniszczył nasz spokój. Nie zaznamy uspokojenia 255 dotąd, dokąd nie podporządkujemy naszej osobowości" Bogu. Żadna ludzka siła nie zdoła opanować namiętności serca. W tych sprawach jesteśmy równie bezradni, jak bezradni byli uczniowie Jezusa w obliczu szalejącej burzy. Lecz Ten, który rozkazał ucisz} c się falom Jeziora Galilejskiego, wyrzekł równocześnie słowo pokoju przeznaczone dla każdej duszy Ci wszyscy, którzy kierują do Jezusa wołanie „Panie ratuj nas", doznają pomocy, niezależnie od natężenia nawałnicy. Jego łaska dokonuje pojednania duszy z Bogiem, ucisza burze ludzkich namiętności i wlewa spokój w serca „Obraca burzę w ciszę, tak, ze umilkną na-wałnosci ich I weselą się, ze ucichło, i tak przywodzi ich do portu pożądanego" (Psalm 107,29 30). „Będąc tedy usprawiedliwieni z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego Jezusa Chrystusa". „I będzie pokój dzieło sprawiedliwości a skutek sprawiedliwości odpoczme-me i bezpiecznosc aż na wieki" (Rzym. 5,1, Izaj. 32,17). Wczesnym rankiem Zbawiciel i jego towarzysze wyszli na brzeg, a światło wschodzącego słońca oświetlało jezioro i ląd, stwarzając wrażenie błogosławionego pokoju. Ale, gdy tylko dotknęli stopami lądu, ujrzeli widok straszniejszy mz tworzy rozszalały sztorm. Z odludnego miejsca pomiędzy grobami wyszło dwóch szaleńców, którzy rzucili się na nich, jak gdyby zamierzali ich rozszarpać. Zwisały z nich resztki łańcuchpw zerwane podczas ucieczki z miejsca uwięzienia, a ich ciała bjły poszarpane i pokaleczone ostrymi kamieniami. Spod długich zmierzwionych włosów połyskiwały oczy, a każdy siad ich człowieczeństwa zdawał się być zatarty przez złe duchy, które ich opętały. Byli bardziej podobni do dzikich bestii niż do ludzi. Uczniowie Chrystusa i ich towarzysze uciekli w przerażeniu, lecz wkrótce zorientowali się, ze Jezusa nie było między nimi, więc wrócili, aby szukać Go. Stał na tym miejscu gdzie Go pozostawili. Ten, który uciszył burzę, który przedtem stanął wobec szatana i zwyciężył go, nie uciekał przed złymi duchami A gdy ludzie Ci, zgrzytając zębami i tocząc pianę z ust zaczęli zbliżać się do Niego, Jezus podniósł tę rękę która uciszyła rozszalałe fale, a ci zatrzymali się. Stali ogarnięci wściekłością, lecz byli wobec Niego bezradni. Całym swoim autorytetem Jezus rozkazał złym duchom opuście ciała tych ludzi Słowa Jego przeniknęły do zaciemnionych umysłów nieszczęsnych. Na wpół świadomie wyczuwali, ze stoją przed Kimś, kto jest w stanie ich wyzwolić od nękającj ch demonów. Padli do stóp Zbawiciela wielbiąc Go, lecz gdy usta ich otwierały się, aby błagać o Jego łaskę, przemawiały przez nie złe duchy, wydając krzyki. „Cóż my z tobą mamy, Jezusie Synu Boży' Przyszedłeś tu przed czasem dręczyć nas'" Jezus spytał „Co masz za imię'", na co otrzymał odpowiedź- „Imię nasze jest legion, gdyż jest nas wielu". Używając nieszczęśliwych ludzi 256 \ jako środka do komunikowania się z Chrystusem, demony prosiły Go, aby ich rue wyganiał z kraju. Na pobliskich zboczach gór wypasało się wielkie stado świń. W tę tizodę zapragnęły wejść demony, Jezus zgodził się na to Natychmiast panika objęła zwierzęta, które nieprzytomne rzucały się w dół ze stromego urwiska, a nie mogąc zatrzymać się na brzegu jeziora, runęły o wody i potopił} się Tymczasem u ludzi opętanych przez diabła dokonywała się cudowna zmiana. Światło ogarnęło ich umysły, a oczy rozświetlił wyraz inteligencji Wyraz ich twarzy, od dłuższego czasu deformowany podobieństwem do szatana stał się łagodny, pokrwawione ręce zachowywały się spokojnie, a radosne głosy chwaliły Boga za doznane wyzwolenie. Ludzie strzegący trzodę swm na zboczu góry, widzieli wszystko co zaszło i pobiegli w pośpiechu zanieść wiadomość swoim pracodawcom oraz wszystkim ludziom Ze strachem i zdziwieniem cała ludność tłoczyła się wokół Jezusa Dwaj opętani przez złe duchy byli postrachem całej okolicy i nikt nie ośmielał się przechodzić w pobliżu miejsca, gdzie się ukrywali, ponieważ z demoniczną furią napadali podróżnych Teraz odziani i przy zdrowych zmysłach, siedzieli u stóp Chrystusa słuchając Jego słów i chwaląc Imię Tego, kto ich uzdrowił.-Lecz ludzie przyglądający się tej cudownej przemianie nie cieszyli się — utrata swm była dla nich ważniejsza od wyzwolenia dwóch ludzi spod władzy szatana. Strata stada swm była łaską wyświadczoną jego właścicielom, ponieważ absorbowały ich wyłącznie ziemskie sprawy, nie pozostawiając żadnego miejsca dla duchowych. Jezus zapragnął przełamać ten stan obojętnego egoizmu, dając im możność przyjęcia Jego łaski. Jednalt żal i oburzenie z powodu doczesnej straty zamknęły ich oczy na miłosierdzie Chrystu=a Przejawy nadprz\rodzonej mocy wznieciły fale przesądu i strachu wśród ludzi Obecność tego cudzoziemca mogła przynieść im dalsze nieszczęścia Obawiali się ruiny finansowej, jaką widzieli przed sobą wobec czego zdecydowali uwolnić się od Jego obecności. Ci, którzy byli wraz z Jezusem na jeziorze podczas burzy opowiedzieli 0 wszystkim', co zaszło ubiegłej nocy, o tym jak byli bliscy zagłady 1 w jaki sposób nastąpiło uciszenie wiatru i wody. Jednakże słowa ich nie przynosiły żadnego skutku W przerażeniu tłoczono się koło Jezusa, błagając Go, aby opuścił te strony. Jezus usłuchał próśb, wsiadł w łódź i przeprawił się na drugi brzeg Mieszkańcom Gergezy został dostarczony dowód mocy i miłosierdzia Chrystusa. Widzieli ludzi, którym przywrócony został rozum, lecz strach przed narażeniem na szwank interesów był tak wielki, ze Ten, którj zwyciężył księcia mroku, w ich oczach był intruzem. W ten sposób dar nieba cofnął się od ich progów. 17 — Życie Jezusa 257 Nie dano nam sposobności odwrócić się od osoby Chrystusa wzorem mieszkańców Gergezy, ale i tak wciąż jeszcze pełno jest ludzi, którzy odmawiają posłuszeństwa Jego słowu, ponieważ mogłoby to przynieść im jakiś uszczerbek w ich dobrach materialnych. W obawie, ze obecność Jego może spowodować straty pieniężne, wielu z nich odrzuca łaskę i odmawia Duchowi Świętemu dostępu do siebie. W zupełnie odmienny sposób reagowali ludzie wyzwoleni z mocy diabła Zapragnęli oni znajdować się zawsze w pobliżu swego Zbawcy ponieważ tu czuli się zabezpieczeni przed atakiem złych duchów, które nękały ich życie i zdrowie Gdy Jezus wiadał do łodzi, zbliżyli się do Niego i klękając u Jego stóp, -błagali, aby ich zabrał ze sobą, gdyż chcieliby stale słuchać Jego nauki Lecz Jezus prosił ich, aby powrócili do ich domów i opowiedzieli, co dla nich uczynił Pan W tym poleceniu zawierało się żądanie, aby powrócili do swoich pogańskich domów i opowiedzieli o błogosławieństwie, jakiego doznali od Zbawiciela Ciężko im było rozstać się z Chrystusem Było pewne ze w spotkaniach ze współziomkami przyjdzie im pokonać wielkie trudności Zdawało się zresztą, ze długotrwałe odizolowanie od ludzi dyskwalifikuje ich dla pracy, którą Chrystus im przeznaczył Lecz z chwilą, gdy określił ich obowiązki, przyjęli je na siebie z ochotą Opowiedzieli o Jezusie nie tylko swym krewnym i sąsiadom, lecz przeszli przez całe Dekapolis, głosząc zbawczą moc Chrystusa i opisując, w jaki sposób uwolnił ich spod władzy złych duchów. Prowadząc tę pracę zasłużyli na większe błogosławieństwo, niż gdyby — głownie dla swej własnej korzyści — pozostali z Chrystusem Najbliżej Zbawi-ftela jesteśmy wtedy, gdy pracujemy nad rozpowszechnieniem dobrej nowiny o zbawieniu Ci dwaj uzdrowieni szaleńcy byli pierwszymi misjonarzami posłanymi przez Jezusa dla głoszenia ewangelii w okolicach Dekapolis Obaj ci ludzie dostąpili łaski słuchania nauki Chrystusa zaledwie przez kilka chwil Nie słyszeli ani jednego kazania z Jego ust, wobec czego me byli w stanie pouczać ludzi w ten sam sposób, jak to mogli czynie apostołowie codziennie przebywający z Nim Lecz w swych własnych sercach nosili świadomość, ze Jezus był Mesjaszem Mogli opowiadać o tym co widzieli, słyszeli i odczuwali, będąc świadkami mocy Chrystusa To samo może czynie każdy, kogo serce nawiedziła łaska Boża Jan, ukochany uczeń Chrystusa, napisał „Na początku było Słowo, a ono Słowo było u Boga, a Bogiem było ono Słowo To było na początku u Boga. Wszystkie rzeczy przez nie się stały, a bez niego nic się me stało, co się stało" (Jana 1,1—3) Będąc świadkami Chrystusa, jesteśmy zobowiązani do opowiedzenia* wszystkiego cośmy widzieli, słyszeli i odczuwali Gdybyśmy śledzili każdy krok Chrystusa, moglibyśmy cos powiedzieć o drodze, którą nas prowadził. Je- 258 stesmy natomiast w stanie opowiedzieć, w jaki sposób poddawaliśmy Jego obietnice naszym próbom i jak ich dotrzymywał Możemy dać świadectwo temu, co wiemy o łasce Chrystusa Tego świadectwa pożąda nasz Pan, a jego brak chyli świat ku upadkowi Jakkolwiek lud Gergezy nie przyjął radośnie Jezusa, On me pozostawił tych ludzi w ciemności, Jttórą sami wybrali Gdy prosili Go, aby odszedł od nich, słowa Jego jeszcze ich nie dosięgły, odrzucili to, czego byli nieświadomi Jednakże Chrystus ponownie posłał do nich światło prawdy przez tych, których chcieli wysłuchać Przyczyną wyniszczenia stada świń był szatan, który w ten sposób zmierzał oderwać ludzi od Zbawiciela i zapobiec rozpowszechnianiu Ewangelii na tych terenach Lecz ten właśnie przypadek, jak żaden inn> dotąd, poruszył cały kraj i skierował ogólną uwagę ku Chrystusowi Jakkolwiek sam Chrystus odszedł, to pozostali ludzie, których uzdrowił i ci stanowili świadectwo Jego potęgi Ludzie których książę ciemności przeznaczył na swoje media stali się nosicielami światła i zwiastunami nowm, i w ten sposób otwarte zostały w tym kraju drzwi na przyjęcie Ewangelii. Gdy Jezus wrócił do Dekapolis ludzie otoczyli Go i przez trzy dni nie tylko mieszkańcy miasta, lecz tysiące okolicznych ludzi słuchało wieści o zbawieniu Nawet potęga złych duchów poddana jest władzy Zbawiciela, a On sam obraca wysiłki zmierzające do zła ku dobrej sprawie Spotkanie z opętanymi w Gergezie było bardzo pouczające dla uczniów Jezusa Ukazywało ono głębię upadku, do którego szatan usiłuje ściągnąć całą ludzkość oraz misję Chrystusa, polegającą na uwolnieniu jej spod władzy zła Te nieszczęsne istoty, gnieżdżące się między grobami, opętane przez demony, oddane w niewolę namiętności i obrzydliwej'żądzy, stanowią obraz tego czym by się stała ludzkość, zdana na łaskę rządów szatana Szatan ciągle oddziaływuje na ludzi i nie- usłanme dąży, aby wyprowadzić ich z równowagi, opanować ich rozsądek i skierować ich w stronę zbrodni i zła Osłabia on ciało i władze intelektualne oraz poniża duszą Kiedykolwiek człowiek me usłucha wezwania Zbawiciela, oddaje się sam w ręce szatana W ten sposób postępują współczesne tłumy, niezależnie czy gromadzą się w domu, w pracy czy tez w świątyni Przez wyrafinowane pokusy szatan prowadzi ludzi do coraz głębszego upadku, aż doprowadza do całkowitej ruiny moralnej Jedyną naszą obroną przeciwko jego władzy jest obecność Chrystusa Wobec ludzi i aniołów szatan został zdemaskowany jako wróg i niszczyciel rodzaju ludzkiego, natomiast Chrystus przedstawił się ludziom jako ich przyjaciel i Zbawca Jego Duch rozwija w ludziach wszystko, co uszlachetnia charakter i nadaje godność ludzkiej naturze. Przekształci on ludzi chwale Bożej fizycznie i moralnie „Albowiem me dał nam Bóg ducha bojazni, ale mocy i miłości i zdrowego zmy- 259 słu (2 Tym. 1,7). Powołał nas „ku dostąpieniu chwały" oraz pozyska-nm cech „naszego Pana Jezusa Chrystusa", wzywając nas abyśmy byli przypodobam do Syna Jego" (2 Tes. 2,14; Rzym 829) ' Dusze zaś, sprowadzone do roli narzędzia 'szatany mocą Chrystusa przekształcają się w zwiastunów sprawiedliwości i wysłanników Syna Bożego, aby świadczyć o „wielkich rzeczach, które Pan uczynił dla ciebie i o miłosierdziu, jakie ma dla ciebie" .260 f ROZDZIAŁ XXXVI Dotyk wiary (Mat. 9,18-26; Mar. 5,21-43; Łuk. 8,40-56) Po powrocie z Gergezy na zachodni brzeg jeziora, Jezus zastał tłum, który się zgromadził, aby Go przyjąć i powitać z radością. Chrystus pozostał przez pewien czas nad brzegiem jeziora nauczając i uzdrawiając ludzi, a potem udał się do domu Lewiego — Mateusza, by spotkać sią z celnikami również zaproszonymi. Tu znalazł go Jairus, przełożony synagogi. Ten "człowiek starszyzny żydowskiej przyszedł do Chrystusa pełen rozpaczy i padając do stóp Jego zawołał: „Córeczka moja kona, błagam Cię pójdźże, włóż na nią race, aby była uzdrowiona i będzie żywa". Jezus natychmiast udał się do jego domu. Jakkolwiek uczniowie • wiedzieli ile już aktów miłosierdzia dokonał, byli jednak zdziwieni gotowością, jaką wykazał wobec wyniosłego rabina; towarzyszyli jednak Mistrzowi, a ich śladami postępowli pełni zaciekawienia i wyczekiwania ludzie. Dom rabina położony był niedaleko, lecz Jezus i Jego towarzysze posuwali się powoli, ze względu na duży tłum, który ich otaczał ze wszystkich stron. Stroskany ojciec niecierpliwił się zwłoką, a współczujący z ludźmi Jezus przystawał od czasu do czasu, aby ulżyć czy-jemuś cierpieniu lub pokrzepić jakieś znękane serce. Gdy. tak powoli posuwali się naprzód, ujrzeli gońca przeciskającego się przez tłum, który niósł Jairusowi wiadomość, że córka jego umarła i że nie ma już celu trudzić Mistrza. Jezus, słysząc te słowa, rzekł do rabina: „Nie bój się, tylko wierz". Wówczas Jairus zbliżył się do Chrystusa i obaj pośpieszyli w kierunku domu. Już słychać było lament płaczek i żałosny dźwięk fletu. Obecność tłumu i hałas zrobiły przykre wrażenie na Jezusie, toteż wezwał ludzi do spokoju, mówiąfc: „Przecz zgiełk czynicie i płaczecie? 261 Nie umarła dzieweczka, ale śpi". Słowa tego obcego człowieka oburzyły ludzi, gdyż widzieli to dziecko w objęciach śmierci, i teraz zaczęli naśmiewać się z Niego. Jezus kazał wszystkim opuścić dom, a zabierając ze sobą ojca i matkę dziecka oraz trzech Swych uczniów Piotra, Jakuba i Jana, wszedł do pokoju śmierci. Jezus zbliżył się do łóżka i biorąc rękę dziecka w Swoją dłoń rzekł cichym i łagodnym głosem: „Dzieweczko, tobie mówię wstań". W tym samym momencie bezwładne ciało poruszył dreszcz. Wstąpił w nie puls życia, a na ustach dziewczynki zakwitł uśmiech. Otworzyła szeroko oczy, jak gdyby zbudzona ze snu, i ze zdziwieniem spoglądała na otaczających ją ludzi. Potem podniosła się a rodzice wzięli ją w objęcia, płacząc ze szczęścia. W drodze do domu Jairusa Jezus spotkał wśród tłumu biedną, chorą kobietę, cierpiącą od dwunastu lat. Wydała cały swój majątek na lekarzy i lekarstwa, a w konsekwencji dowiedziała się, że jej choroba jest nieuleczalna. Nadzieja jej ożyła, skoro tylko doszły ją wieści 0 uzdrowieniu. Uwierzyła wtedy, że wystarczy tylko zbliżyć się do Niego, aby doznać uzdrowienia. Słaba i cierpiąca przyszła na brzeg jeziora, gdzie nauczał Jezus i usiłowała daremnie przecisnąć się przez tłum. Szła za Chrystusem, wychodzącym z domu Lewi-Mateusza, ale 1 tak nie zdołała zbliżyć się do Niego. Poczynała ją ogarniać rozpacz, gdy Jezus, przebijając się przez tłum zbliżył się do niej. Nareszcie nadarzyła się upragniona okazja. Znalazła się twarzą w twarz z Wielkim Lekarzem. Na skutek wzruszenia nie była w stanie odezwać się do Niego i tylko przelotnie dojrzała Jego postać. Ogarnięta strachem, że straci tę jedyną szansę uzdrowienia, powiedziała sobie: „będę uzdrowiona, jeśli zdołam dotknąć tylko Jego szaty". A gdy Jezus szedł, obok, rzuciła się i tylko na moment dotknęła Jego odzieży. Ale w tej samej chwili uczuła, że jest uzdrowiona. W tym jednym dotknięciu skoncentrowała się wiara całego jej życia. Dlatego też choroba i słabość ustąpiły, dając miejsce przystępowi sił i pełni zdrowia. Z sercem przepełnionym wdzięcznością kobieta usiłowała wydostać się z tłumu, lecz w pewnej chwili Jezus zatrzymał się, a wraz z Nim cały tłum. Obrócił się, a spoglądając dookoła zapytał głosem słyszalnym poprzez zgiełk tłumu: „Kto się dotknął szat moich?" Na to pytanie ludzie odpowiedzieli zdumionym spojrzeniem, gdyż wydawało się im dziwne w warunkach, gdy Jezus stale potrącany był przez napierający tłum. ^ Piotr, któremu słowa przychodziły łatwo, powiedział: „Panie widzisz, że cię ten lud ciśnie, a mówisz: „Kto się mnie dotknął?" Lecz Chrystus, odpowiedział mu: „Dotknął się mnie ktoś, bom poznał że moc ode mnie wyszła". Zbawiciel potrafił odróżnić dotknięcie pełne wiary od przypadkowych nieostrożnych potrąceń. Takiej wiary nie maż- 262 na było pozostawić bez komentarza. Zapragnął powiedzieć skromnej kobiecie kilka słów pocieszenia, które by ją podniosły na duchu i równocześnie stały się słowami pocieszenia dla Jego wyznawców po wszystkie czasy. Patrząc w stronę kobiety, która Go dotknęła Jezus czekał na odpowiedź kim była. Widząc, że dalsze ukrywanie się jest bezcelowe, kobieta drżąc zbliżyła się do Chrystusa i rzuciła się do Jego stóp. Oczy jej świeciły łzami wdzięczności, gdy opowiedziała historię swego cierpienia i uzdrowienia. Jezus rzekł jej na to łagodnie: „Ufaj córko, wiara twoja ciebie uzdrowiła; idźże w pokoju". Chrystus nie dawał żadnej okazji do powstawania przesądu, iż samo dotknięcie Jego szaty daje uzdrowienie. Działo się tak dlatego, że postanowił oddzielić sprawy wynikające z codziennych kontaktów, od tych, które wynikają z wiary ujmującej Jego Bożą potęgą, przez którą została uleczona niewiasta. Zdziwiony, otaczający Chrystusa ze wszystkich stron niespokojny tłum nie doświadczył działania żywotnych sił Jezusa. Ale gdy cierpiąca niewiasta zdołała dotknąć Go w wierze, że to ją uzdrowi, z miejsca odczuła działanie uzdrawiającej mocy. Tak samo bywa w sprawach ducha. Zdawkowe rozmowy o religii, modlitwa, której nie towarzyszy głód duszy i żywa wiara, nie są do niczego przydatne. Formalna wiara w Chrystusa, która uznaje w Nim jedynie Zbawiciela świata, nie przynosi uzdrowienia duszy. Natomiast wiara w zbawienie nie jest wyłącznie rozumowym podejściem do prawdy. Ten kto oczekuje całkowitego poznania, nie uzyska błogosławieństwa Bożego zanim nie uwierzy. Nie wystarczy wierzyć w coś o Chrystusie, istnieje natomiast konieczność wierzenia w Niego. Uznanie Go za osobistego Zbawiciela może być dla nas dobrodziejstwem, a to jest zarazem "wiara, dzięki której uznajemy Go za takowego i przyswajamy sobie Jego zasługi. Wielu uważa wiarę za pewnego rodzaju światopogląd. Lecz wiara zbawienna jest umową, . za pośrednictwem której przyjmujący Chrystusa wstępują w przymierze z Bogiem. Prawdziwa wiara stanowi życie. Żywa wiara wzmaga siły i potęguje ufność, dając duszy zwycięską moc. Po uzdrowieniu kobiety Jezus pragnął potwierdzić błogosławieństwo jakiego doznała. Dary, które nam przekazała Ewangelia, nie mogą być skradzione ani utrzymane w tajemnicy. Dlatego Pan wzywa nas, abyśmy dawali świadectwo doznanych łask. „I wyście mi tego świadkami, żem Ja Bóg" (Izaj. 43,12). - Niebo wybiera nas jako tych, którzy dając świadectwo Chrystuso- wi objawiają Go światu. Naszym obowiązkiem jest głoszenie wobec świata Jego łask, jak to czynili za dawnych czasów święci mężowie, lecz najskuteczniejsze jest w tym przypadku nasze własne doświadczenie. To świadectwo Bożej mocy odczuwamy, w miarę Jego' objawiania się i uświęcania naszego życia, Życie każdego człowieka różni 263 się od życia innych ludzi, wobec tego również doświadczenie każdego jest odmienne. Bóg pragnie, aby uwielbienie, które Mu okazujemy, znaczone było naszą własną indywidualnością. Takie świadectwo chwały Boga poparte przez życie wzorowane na Chrystusie ma nieprzepartą moc, która zbawia duszę. Po uzdrowieniu dziesięciu trędowatych Jezus prosił ich, aby poddali się kapłańskim badaniom. Wszyscy zostali uzdrowieni, lecz tylko jeden z nich wrócił do Chrystusa, aby Mu oddać chwałę. Pozostali poszli swoją drogą zapominając o Tym, który ich uzdrowił. Wielu ludzi postępuje w podobny sposób. Pan świadczy nam stale Swe dobrodziejstwa, stale obdarza nas Swą dobrocią. Podnosi chorych z łoża boleści, ratuje ludzi przed niebezpieczeństwem, o którym nawet nie wiedzą. Zsyła aniołów z nieba, aby ratować ludzi przed nieszczęściem i chronić ich przed „zarazą morową, która przychodzi w ciemności" oraz „powietrzem morowym, które zatraca w południe" (Psalm 91,6). Ludzie zaś mają niewrażliwe serca. Bóg oddał wszystkie skarby nieba dla ich odkupienia, lecz oni nie pamiętają o Jego wielkiej miłości i zamykają swe serca przed Jego łaską. Jak wrzosy na pustyni, nie wiedzą, kiedy doznają dobroci Bożej, i dusze ich spalają się w spiekocie. Dla własnego dobra musimy zachować w pamięci wszelki dar otrzymany od Boga. W ten sposób wzrasta nasza wiara i prawo do uzyskania coraz większych dobrodziejstw. Bóg nas zachęca choćby do najmniejszych ze swoich błogosławieństw. W tymże błogosławieństwie tkwi źródło pokrzepienia, mocniejsze niż wszystko, co możemy przeczytać •o wierze i doświadczeniu innych. Dusza, która reaguje na łaskę Boga podobna jest do nawodnionego ogrodu. Kwitnie on bujnie, jasność od niego bije w ciemnościach, a chwała Pana unosi się nad nim. Wspomnijmy łaskawość Pana i ogrom Jego miłosierdzia-. Podobnie jak naród Izraela napiszmy na pamiątkowych kamieniach cudowną historię o tym, co Bóg dla nas uczynił. A gdy wspomnimy Jego postępowanie z nami podczas naszej ziemskiej wędrówki, zawołajmy z serca przepełnionego wdzięcznością: „Cóż oddam Panu za wszystkie dobrodziejstwa Jego, które mi uczynił?. Kielich obfitego zbawienia wezmę a imienia Pańskie- • go wzywać będę. Śluby moje oddam Panu, a to zaraz przed wszystkim ludem jego" (Psalm 116,12—14). 264 ROZDZIAŁ XXXVII Pierwsi ewangeliści (Mat. 10; Mar. 6,7-11; Łuk. 9,1-6) Ą postołowie tworzyli jakby rodzinę Jezusa i towarzyszyli Mu w wę-XAdrówce po Galilei, dzieląc z Nim wszystkie trudy i znoje. Słuchali Jego słów, wędrowali i rozmawiali z Synem Bożym, ucząc się codziennie od Niego jak mają pracować w celu podniesienia ludzkości na wyższy poziom. Gdy Jezus nauczał tłumy gromadzące się wokół Niego uczniowie towarzyszyli Mu zawsze gotowi do służenia i do ulżenia Jego pracy. Pomagali w kierowaniu tłumem,^ przyprowadzali potrzebujących pomocy i dodawali otuchy wszystkim. Obserwowali tych, którzy okazywali największe zainteresowanie nauką Chrystusa, tłumaczyli im Pismo i na różne sposoby działali dla ich dobra duchowego. Nauczalk, tego, czego sami dowiedzieli się od Jezusa, a każdy dzień wzbogacał ich doświadczenia. Jednakże nie posiedli jeszcze doświadczenia niezbędnego dla samodzielnej pracy. Ciągle jeszcze potrzebowali wskazó- . wek i ciągle brakowało im cierpliwości oraz dobroci. Jeszcze w okresie, kiedy był z nimi, i mógł wytknąć popełnione błędy i udzielić rady, rozesłał ich, aby służyli jako Jego przedstawiciele. Uczniowie, przebywający u Jego boku, często znajdowali się w kłopocie z powodu nauk głoszonych przez kapłanów i faryzeuszy, lecz ze - swymi wątpliwościami przychodzili do Jezusa. Wówczas przedstawiał im prawdy Pisma, pozostające w sprzeczności z tradycją. W ten sposób umacniał ich zaufanie do Słowa Bożego i w wielkiej mierze uwolnił ' od strachu przed rabinami i ich tradycyjną obrzędową niewolą. W przygotowaniu uczniów sam przykład życia Zbawiciela był o wiele skutecz.-niejszy, niż samo doktrynalne pouczenie. Gdy nadeszła rozłąka z Nim, na zawsze miała w nich pozostać pamięć każdego Jego słowa, głosu i wyglądu. Często, gdy w sporach z wrogami Ewangelii powtarzali Jego słowa, widzieli jak wielkie wrażenie wywierają one na ludzi d cieszyli się tym bardzo. •265 Powołując dwunastu, Jezus nakazał im chodzić po dwóch przez miasta i wsie. Żadnego nie posłał samego, lecz brat towarzyszył bratu, a przyjaciel przyjacielowi. W ten sposób jeden drugiemu mógł pomagać * i doradzać, mogli modlić się wspólnie, tak że siła jednego mogła podtrzymać drugiego. W ten sam sposób posłał Chrystus później siedemdziesięciu. Chciał bowiem, aby wysłannicy głoszący Ewangelię byli ze sobą złączeni tym sposobem. W naszych czasach praca ewangeliczna również przyniosłaby większe efekty, gdyby była organizowana według tego wzoru. Orędzie, które głosili apostołowie, było takie samo jak Jana Chrzciciela i Chrystusa- „Przybliżyło się królestwo niebieskie". Nie było ich zadaniem wchodzić w spory z ludźmi, czy Jezus z Nazaretu jest Mesjaszem, lecz w Jego imieniu mieli dokonywać czynów łaski, jak On ich dokonywał. Nakazał im: „Chorych uzdiawiajcie umarłych wskrzeszaj-'cie, trędowatych oczyszczajcie, demony wyganiajcie; darmo wzięliście, darmo dawajcie" (Mat. 10,8). Podczas Swej działalności Jezus poświęcił więcej czasu na uzdrawianie niż na nauczanie. Cuda, które czynił potwierdzały prawdę Jego słów, iż przyszedł nie po to, aby niszczyć, lecz aby ratować. Jego sprawiedliwość poprzedzała Go, a chwała Boga towarzyszyła Jego śladom. Gdziekolwiek się udawał, poprzedzały Go wieści o Jego miłosierdziu. Którędykolwiek przeszedł zostawiał za sobą cieszących się uzdrowionych, próbujących swych na nowo odzyskanych sił. Tłumy zbierały się wokół nich, aby usłyszeć z ich ust o cudach, które Bóg uczynił. Słowa Chrystusa były czasem pierwszymi, jakie uzdrowiony usłyszał; Jego imię było niejednokrotnie pierwszym jakie wypowiedział, a Jego twarz pierwszą, jaką kiedykolwiek widział. Dlaczego więc mieli oni nie kochać Jezusa i nie głosić Jego chwały? Przez miasta i wsie przechodził na wzór życiodajnego strumienia, który dookoła rozlewa radość. Wyznawcy Chrystusa powinni pracować tak, jak i On. Powinniśmy nakarmić głodnego, odziać nagiego oraz pocieszyć cierpiącego i zmartwionego. Powinniśmy pomóc zrozpaczonemu i dodać otuchy temu, co stracił nadzieję. W stosunku zaś do nas dotrzymana zostanie obietnica: „I pójdzie przed tobą sprawiedliwość twoja, a chwała Pańska zbierze cię" (Izaj. 58,8). Miłość Chrystusa, objawiająca się w bezinteresownej działalności, ma większe znaczenie dla poprawienia grzeszników, niż miecz czy sądy. Te są konieczne jako postrach dla łamiących prawo, lecz praca misyjna, pełna miłości więcej może zdziałać. Często serce pod wpływem nagany twardnieje, lecz mięknie pod wpływem miłości Chrystusa. Misjonarz może nie tylko ulżyć chorobom, lecz może skierować grzesznika przed oblicze Wielkiego Lekarza, który oczyści duszę z trądu grzechu. Bóg chce, aby Jego głos, za pośrednictwem Jego sług dotarł do cho- 266 rych, nieszczęśliwych i opętanych przez złego ducha. Przez Swych ludzkich pośredników chce być takim Pocieszycielem jakiego nie zna świat. Uczniowie w swych pierwszych wędrówkach misyjnych mieli dotrzeć jedynie do „zbłąkanych owiec z domu Izraela". Gdyby od razu zaczęli szerzyć Ewangelię wśród pogan i faryzeuszów straciliby swe wpływy u Żydów. Wystawiając na próbę uprzedzenia faryzeuszów, wplątaliby się w spory, które mogłyby ich zniechęcić na samym początku działalności. Nawet apostołom trudno było zrozumieć, że Ewangelia ma być głoszona wszystkim narodom. Dopóki sami dobrze nie pojęli tej prawdy nie byli dostatecznie przygotowani do pracy •wśród pogan. Gdyby Żydzi przyjęli Ewangelię, Bóg uczyniłby z nich Swych wysłanników, aby głosili ją wśród pogan. Z tej przyczyny oni pierwsi mieli być nauczani. Na całym obszarze działalności Chrystusa, znalazły się dusze odczuwające duchowe potrzeby i łaknące prawdy. Nadszedł czas, aby wieść o miłości Chrystusa dotarła do spragnionych serc. Do tychże mieli dotrzeć uczniowie Jezusa jako Jego przedstawiciele. Tym sposobem wierzący mieli na nich spojrzeć, jako na naznaczonych przez Boga nauczycieli, ale nawet wtedy mieli uchodzić za takich, kiedy zabraknie im boskiego Nauczyciela. Podczas pierwszej wędrówki apostołowie mieli udać się do tych miejsc, które nawiedzał Chrystus i gdzie pozyskał przyjaciół. Przygotowania do drogi miały być jak najprostsze. Nie należało dopuścić do tego, laby cokolwiek odwróciło ich uwagę do wielkiego dzieła, jakie mieli przed sobą, lub też spowodowałoby opozycję i zamknęło drogę do dalszej pracy. Strój ich nie powinien był przypominać stroju nauczycieli religii i niczym miał się nie różnić od ubioru skromnego człowieka. Nie mieli wchodzić do synagog i zwoływać ludzi na wspólne nabożeństwa. Wysiłek ich miał być skierowany na pracę w domach lecz miel;, przy tym unikać ceremoniału i niepotrzebnych przyjęć. Wszędzie mieli przyjmować gościnę od tych, którzy byli tego warci, to znaczy takich, którzy ich witali z całego serca, jak samego Chrystusa. Mieli wchodzić do domów z pięknem powitaniem: „Pokój temu domowi" (Łuk. 10,5). Domy te miały otrzymać błogosławieństwo przez ich modlitwę, pieśni dziękczynne i omawianie Pisma Świętego we wspólnym gronie. Apostołowie mieli być zwiastunami prawdy, przygotowującymi drogę swemu Mistrzowi. Orędzie, które nieśli zawierało słowa o życiu wiecznym i tylko od ludzi zależało ich przyjęcie lub odrzucenie. Aby podkreślić znaczenie ich misji, Jezus nakazał uczniom: „A ktoby was nie przyjął, ani słuchał słów waszych, wychodząc z domu albo z miasta onego, otrząśnijcie proch z nóg waszych. Zaprawdę wam powia- 267 dam lżej będzie ziemi Sodomskiej i Gomorskiej w dzień sądny niżeli miastu onemu". Teraz oczy Zbawiciela patrzyły w przyszłość ogarniał On cały ten okres po Swej śmierci kiedy uczniowie będą świadczyli o Nim Pro-rocz\m spojrzeniem ogarnął wszystkich swoich sług poprzez wieki, aż do czasu powtórnego zstąpienia na ziemię Pokazał Swym wyznawcom konfhkti z jakimi spotkają się i obnażył przed nimi istotę oraz plan mającej nastąpić walki Przedstawił im niebezpieczeństwa z jakimi się spotkają i samozaparcie, jakie będzie potrzebne dla stawienia im czoła Poradził im przeprowadzenie bilansu sił, aby meprzjjaciel nie mogi ich zaskoczyć Ich bój me będzie zwrócony przeciwko ciału j krwi lecz przeciwko księstwom przeciwko zwierzchnosciom, przeciwko dzierżawcom świata ciemności wieku tego przeciwko duchownym złosciom, które są wysoko' (Efez 6,12) Będą walczyć z siłami nadprzyrodzonymi, lecz pomoc\ dostarczy im nadprzyrodzona potęga Cała mądrość niebios stanie do Ich pomocy, a w ich szeregach znajdzie się potęga przewyższająca moc aniołów Duch Swiętj na czele zastępów Pana ma zstąpić, by poprowadzić walkę Nasze ułomności mogły być liczne, nasze błędy i grzech\ poważne, lecz łaska Boża jest dla wszystkich, którzy jej pragną ze skruchą w sercach Potęga Wszechmocnego jest po stronie tych którzy ufają Bogu ,Oto ja was posyłani jako owce między wilki, bądźcie tedy roztropnymi jako węże, a szczerymi jako gołębice" Chrystus Sam nigdy me krył prawdy, lecz zawsze wypowiadał ją w imię miłości W obcowaniu z ludźmi był stale bardzo taktowny uważny i pełen życzliwości. Nigdy nie był szorstki, nigdy nie powiedział niepotrzebnie surowego słowa, nigdy nie zadał bólu wrażliwej duszy Nigd^ nie potępił ludzkich słabości, ale nieustraszenie ujawniał obłudę brak wiary i megodziwosc lecz głos Jego drżał, kiedykolwiek miał wypowiedzieć słowa nagany lub potępienia Płakał nad Jerozolima — miastem umiłowanym, które nie chciało przyjąć Jego, który był drogowskazem ludzkości, prawdą i życiem Jego — Zbawiciela jeFozo-hmczyc\ odrzucili, a On spoglądał na nich ze współczującą tkliwością j smutkiem łamiącym serce W Jego oczach każda dusza przedstawiała sobą cenną wartość Chociaż zachowywał się zawsze z boską godnością, pochylał się z najtkliwszą uwagą nad każdym członkiem Bożej rodziny. Dostrzegał wśród wszystkich ludzi upadek dusz, które przyszedł zbawić Słudzy Chrystusa nie powinni przysłuchiwać się naturalnym impulsom własnych serc. Potrzebują ścisłego porozumienia z Bogiem, gdyż inaczej pod wpływem prowokacji — osobowość ich weźmie gorę i mogą dać upust mepotrzebnj m słowom me podobnym do rosy lub spokojnego deszczu, odświeżającego więdnące rosimy Właśnie szatan oczekuje takiej prowokacji, ponieważ należy to do metod jego działania. 268 t t Szatan jest smokiem, objawiającym się w gniewie i oskarżeniach Lecz słudzy Boga powinni być Jego godnymi przedstawicielami Bóg chce, aby w swoich wzajemnych stosunkach posługiwali się monetą pochodząca z nieba cz>h prawdą noszącą Jego imię i znak Siła przy pomocy której przeciwstawić się mają złu pochodzi od Chrystusa Chwała Chrystusa stanowi o ich sile, zatem powinni kierować swe spojrzenia ku Niemu Dopiero wtedy będą mogli szerzyć Ewangelię z Boskim taktem i dobrocią Duch, który spokojnie znosi prowokację, bardziej skutecznie potrafi przemawiać na korzyść prawdy, niż jakikolwiek argument, choćby najbardziej przekonywający Ci którzy stają do walki z wrogami prawdy, muszą stawie czoło me tylko ludziom, leqz szatanowi i jego pomocnikom Nieeh pamiętają słowa Zbawiciela , Oto Ja was*posyłam jako baranki w pośród wilków" (Luk 10 3) Niech żyją w miłości Boga, a duch ich pozostanie spokojny, nawet gdy będą znieważam Bóg ubierze ich w swoją zbroję, a Duch Święty będzie wpływać na umysły i serca, aby głosy ich nigdy nie przypominaj wycia wilków Dając wskazówki apostołom Jezus mówił A strzeżcie się ludzi' Chodziło o to, aby nie pokładali zaufania w bch którzy nie znali Boga i me objawiali im swych myśli, gdyż dałob\ to sługom, szatana korzyści Pomysły ludzi często przeciwdziałają planom Boga Ci, którzy budują świątynię Pana, muszą ją budować według wzorów pochodzących z góry — na podobieństwo Boga Bóg jest obrażony i zlekceważona jest Ewangelia, kiedy wykonawcom swiątvni nie towarzyszy porada ludzi natchnionych przez Ducha Świętego Mądrość człowieka jest głupstwem w porównaniu z mądrością Boga Ci, którzy polegają na człowieczej mądrości mylą się Albowiem będą was wydawać sądom zawiodą was przed namiestników i królów abyście złożyli świadectwo przed nimi i poganami' (Mat 10,17 18) Prześladowania przyczynią się do rozprzestrzenienia światła Słudzy Chrystusa zostaną doprowadzeni przed oblicze wielkich tego świata którzy nigdy nie słuchali Ewangelii Ludziom tym prawdę przedstawiono w fałszywym świetle Słuchali nieprawdziwych oskarżeń na temat wiary głoszonej przez uczniów Chrystusa Często jedynym sposobem dowiedzenia się prawdy było wysłuchiwanie zeznań tych, którzy zostali postawieni przed sąd za swą wiarę Pod krzyżowym ogniem pytań musieli odpowiadać, a sędziowie przysłuchiwali się ich świadectwom Bóg ze^le łaskę na tych, których przeznaczył na uczniów swoich „Albowiem wam dano będzie onejze godziny, cobyscie mówili, bo wy nie jesteście którzy mówicie, ale duch Ojca waszego który mówi w was". Ponieważ Duch Boży oświeca umysły Swoich sług, słowa przez nich wypowiadane będą dawać świadectwo prawdzie w boskiej sile i wspaniałości Ci, którzy odrzucą prawdę będą oskarżać i uciskać apostołów Lecz mimo strat i cierpień, nawet mimo śmierci, dzieci Pana powinny 260 dawać świadectwo łagodności wzorem ich boskiego Nauczyciela. W ten sposób ujawni się różnica między sługami szatana, a przedstawicielami Chrystusa. Zbawiciel zostanie wywyższony wobec władców i rządzonego • przez nich ludu. Apostołom nie była dana odwaga i męstwo, którymi na "wzór męczenników, mogliby się posługiwać, aż do czasu, kiedy rzeczywiście tego potrzebowali. Wtedy obietnica Zbawiciela wypełniła się. Kiedy Piotr i Jan świadczyli przed radą Sanhedrynu; ludzie,, dziwowali się i poznali ich, że byli z Jezusem" (Dz. Ap. 4,13). O Szczepanie napisano: „oni wszyscy, którzy siedzieli w radzie widzieli oblicze jego, niby oblicze anielskie". Ludzie „nie mogli dać odporu mądrości i duchowi, który mówił" (Dz. 'Ap. 6,15.10). Ap. Paweł, pisząc o tym, jak stawał przed sądem cezarów powiedział: „w pierwszej obronie mojej żaden przy mnie nie stał, ale mię wszyscy opuścili... Ale Pan przy mnie stał i umocnił mię, aby przez mię zupełnie utwierdzone było kazanie, a iżby je słyszeli wszyscy pogarńe i byłem wyfwany z paszczęki lwiej" (2 Tym. 4,16.17). Słudzy Chrystusa nie potrzebują przygotowywać płomiennych mów, kiedy przyjdzie im zdać relację z własnych czynów. Ich przygotowanie składa się bowiem z codziennego czerpania ze skarbnicy Boga, pozwalającej codziennie sięgać do słów Bożych i modlitwy o wzmocnienie wiary. A wtedy, gdy staną przed sądem, Duch Święty przypomni te prawdy, które będą potrzebne. Codzienna nieustępliwa walka, toczona w imię poznania Boga, a także Jezusa Chrystusa przyniesie duszy potęgę i wymaganą od niej sprawność. Kiedyś naszą świadomość rozjaśni wiedza uzyskana dzięki studiowaniu Pisma Świętego. Lecz ktokolwiek zaniedbał powinności zapoznania się ze Słowem Bożym, a dotąd nie doświadczył Jego łaski podczas próby nie może oczekiwać, że Duch Święty natchnie jego duszę właściwym słowem. Pozostaje więc jedynie codzienna, nieustanna służba Bogu z miłością oraz ufność do Niego. Nienawiść do Ewangelii miała się okazać tak wielka, że wzburzyła najczulsze więzy, istniejące między ludźmi. Uczniowie Chrystusa mieli być wydani na śmierć przez członków rodziny. „A będziecie w nienawiści u wszystkich dla imienia mojego" powiedział Chrystus, „ale kto wytrwa aż do końca, ten będzie zbawiony" (Mar. 13,13). Nakazał im jednak, aby niepotrzebnie nie narażali się na prześladowanie. Sam często zmieniał miejsce swego pobytu, aby ujśL tym, którzy czyhali na Jego życie. Kiedy odrzucono Go w Nazarecie i Jego współmieszkańcy próbowali Go zabić, udał się do Kapernau,m i tam zadziwiał ludzi Swą nauką. „I zdumiewali się nad nauką, jego bo była mocna mowa jego" (Łuk. 4,32). Nauczał też, aby Jego słudzy nie zniechęcali się prześlado- 270 waniami, ale szukali miejsc, w których rozwinąć by mogli pracą nad zbawieniem dusz. Sługa nie może być wywyższony ponad pana. Książę niebios nazwany był Belzebubem i ten epitet przylgnął również do Jego uczniów. Ale wyznawcy Chrystusa powinni przestrzegać ustalonych zasad, niezależnie ód płynącego stąd zagrożenia. Powinni też odrzucić wszelką konspirację i niezaangażowanie, dopóki nie będzie im zapewnione bezpieczeństwo w wyznaniu prawdy. Apostołom powierzona została misja strażników, którzy mieli ostrzegać ludzi przed niebezpieczeństwem. Prawdą poznaną od Chrystusa misli się swobodnie i otwarcie podzielić z wszystkimi. Jezds powiedział: „Co wam w ciemności mówię, opowiadajcie w świetle; a co na ucho słyszycie, obwołujcie na dachach". Sam Jezus nigdy nie kupował pokoju za cenę kompromisu. Jego serce wypełniła miłość dla całego rodzaju ludzkiego, natomiast nigdy nie pobłażał grzechowi. Był tak przyjaźnie ustosunkowany do ludzkości, że Jego serce nie mogło milczeć, kiedy widział, iż idą drogą, która gubi ich dusze, za które przelał Swoją krew. Pracował nad tym, aby człowiek był wierny sobie samemu i wierny wyższym celom swojego istnienia. Słudzy Chrystusa powołani są do takiej samej pracy i muszą zważać, aby dla zapobieżenia nieporozumieniom nie poświęcili prawdy. Muszą „naśladować to, co należy do pokoju i do społecznego budowania" (.Rzym. 14,19). Ale prawdziwego pokoju nie można zapewnić za cenę ustępstw w dziedzinie zasad. Żaden jednak człowiek zachowujący wierność zasadom nie uniknie opozycji. Chrześcijaństwo należące do dziedziny ducha napotyka na opozycję ze strony dzieci niezgody. Jezus, wiedząc o tym, nakazał uczniom: „Nie bójcie się tych, co zabijają ciało, lecz ducha zabić nie mogą". Ludzie dochowujący wierności Bogu nie muszą obawiać się ani władzy ludzkiej, ani wrogości szatana, bowiem w Chrystusie mają zapewniony żywot wieczny. Powinni jednak obawiać się możliwości odejścia od prawdy i sprzeniewierzenia się zaufaniu, którym obdarzył ich Bóg. Dziełem szatana jest zaszczepienie wątpliwości w sercach ludzkich. Nakłania ich, by do Boga odnosili się jak do surowego sędziego. Kusi ich do grzechu, aby później sami uznali się za niegodnych niebieskiego Ojca l Jego litości. Bóg rozumie to wszystko. Jezus zapewnił uczniów o zrozumieniu przez Boga ich potrzeb i słabości. Serce Nieskończonego reaguje na każde westchnienie człowieka, na każdy jego ból oraz cierpienie duszy. Biblia ukazująca nam Boga zamieszkującego w wyniosłych i świętych miejscach nie przedstawia Go jako bezczynnej Istoty, oddającej się ciszy i samotności, lecz otoczonego przez niezliczone zastępy świętych umysłów gotowych do wypełniania Jego woli. Niedostrzegalnymi dla nas drogami utrzymuje łączność z każdą częścią Swego królestwa. 271 Ale nade wszystko zainteresowanie niebios skoncentrowane jest na tej malutkiej cząstce świata, jaką jest'dusza ludzka, dla zbawienja której oddał Swego jedynego Syna Bóg pochyla się ze Swego tronu, aby słuchać jęku uciskanego, na każdą szczerą modlitwę odpowiada Oto jestem", podnosząc na duchu nieszczęśliwych i uciemiężonych Nasze zmartwienia są Jego 'zmartwieniami, a w chwilach kuszenia i niepowodzeń życiowych pojawia się anioł Jego obecności oferujący nam pomoc Nawet wróbel me pada na ziemię me zauważony przez Ojca, gdy tymczasem nienawiść szatana do Boga przenosi się na każdy obiekt jego troski Pragnie on zeszpecić dzieło Boże i rozkoszuje się zguba nawet niemych stworzeń Jedynie dzięki opiece Boskiej ptaki mogą cieszyć nas swym śpiewem, bowiem Bóg nie zapomina nawet o wróblach „Nie bójcie się tedy, nad wielu wróbelków wy zacmejszymi jesteście" Jezus mówi dalej Wszelki tedy, któryby mię wyznał przed ludźmi wyznam go Ja tez przed Ojcem moim, który jest w mebiesiech Powiedział ze mają mesc Jego świadectwo na^ całej ziemi i być kanałami przewodzącymi łaskę, płynącą dla uzdrowienia świata Przv rzekł, ze będzie w niebie przedstawicielem Swoich uczniów Mówił im Ojciec niebieski nie widzi waszego słabego charakteru, lecz widzi was przystrojonych w moją doskonałość Ja stanowię przewód, przez który błogosławieństwo niebios spłynie na was I każdy v kto Mnie wyznaje dzieląc Moje trudy, będzie dzielił ze Mną chwałę i radość jakiej doznają zbawieni * Każdy, kto wyznaje Chrystusa musi XJo nosie w swoim sercu, bowiem nikt me może rozdzielić czego sam nie otrzymał Uczniowie mogą swobodnie mowie na tematy doktrynalne mogą nawet powtarzać słowa Chrystusa lecz dokąd nie posiadają łagodności i miłości właściwych Jego istocie dotąd me mogą być zaliczeni do Jego wyznawców. Duch odmienny od Ducha Chrystusa wyrzeknie się Go niezależnie od wykonywanego zawodu Ludzie wyrzekają się Chrystusa, gdj mówią rzeczy złe lub głupie, nieprawdziwe lub grubianskie Wyrzekają się Go również wtedy, gdy unikają ciężarów życia i gonią za grzesznymi przyjemnościami Wyrzekają się Go przez swoje kompromisy z zasadami swiatowości, przez nieuprzejmosc rozmiłowanie we własnych poglądach, przez samousprawiedhwienie, przez żywienie wątpliwości, powodowanie kłopotów i życie w ciemnościach Tak postępując dają świadectwo, że nie zamieszkał w nich Chrystus Pamiętajmy więc, ze On powiedział „A ktoby się mnie zaparł przed ludźmi, zaprę się go i ja przed Ojcem moim który jest w mebiesiech" Zbawiciel oświadczył uczniom, aby me oczekiwali, iż nienawiść świata minie z biegiem czasu Powiedział „Nie przyszedłem dawać pokoju, ale miecz" To wyzwanie do walki nie je=t wynikiem istnienia 272 Ewangelii, lecz rezultatem oporu z jakim była przyjmowana Przykrości, na które człowiek napotyka we własnym domu są najdotkliwsze wtedy, kiedy poroznimy się z najbliższymi Lecz Jezus powiedział Kto miłuje ojca albo matkę nade mnie, nie jest mnie godzien, a kto miłuje syna albo córkę nade mnie, nie jest mnie godzien A kto nie bierze . krzyża swego i nie idzie za mną, nie jest mnie godzien ' Misja Chrystusowego sługi jest wyróżnieniem i zarazem świętym zadaniem , Kto was przyjmuje, mnie przyjmuje, a kto was przyjmuje, przyjmuje tego, który mnie posłał' Ani jeden dobry ucz>nek okazany słudze Chrystusa nie pozostanie nie zauważony i me nagrodzony I tak samo nagrodzony zostanie każdy dobry uczynek w stosunku do najniższego i najsłabszego spośród boskiej rodziny „Ktoby tez napoił jędrnego z tych to małych" — tych, którzy są jak dzieci w swej wierze i znajomości Chrystusa — „tylko kubkiem zimnej wody w imię ucznia, zaprawdę powiadam wam nie straci zapłaty swojej" W ten sposób zakończył Zbawiciel Swe pouczenie W imię Chrystusa dwunastu wybranych rozeszło się, podobnie jak On, „aby opowiadać Ewangelię ubogim abym uzdrawiał skruszone na sercu, ab\m zwiastował pojmanym wyzwolenie i ślepym przejrzenie i abym wypuścił uciśnione na wolność abym opowiadał rok Pański przyjemny" (Łuk. 4,18 19) 18 — Życie Jezusa ROZDZIAŁ XXXVIII „Pójdźcie, odpocznijcie chwilę" (Mat. 14,1.2.12.13; Mar. 6,30-32; Łuk. 9,7-10) Po powrocie ze swej wyprawy misyjnej „apostołowie zszedłszy się do Jezusa opowiadali Mu wszystko i co czynili i czego uczyli. I rzekł im: „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce puste, a odpocznijcie trochę; bo ich wiele było, co przychodzili i odchodzili tak, iż nie mieli wolnego czasu, żeby jedli". Uczniowie przychodzili do Jezusa i opowiadali Mu o wszystkim. Ich nacechowany zaufaniem stosunek do Niego zachęcał, aby opowiadać Mu o wszystkich pomyślnych i niepomyślnych przeżyciach, o radości z powodu dobrych wyników pracy i zmartwieniach wywołanych przez pomyłki, błędy i słabości. Na początku swego posłannictwa popełnili w pracy apostolskiej wiele błędów, a gdy szczerze o tym opowiedzieli Chrystusowi, zrozumiał, że potrzebują jeszcze wielu wskazówek. Zrozumiał również, że są wyczerpani pracą i wymagają odpoczynku* Gdzie-bykolwiek się jednak znaleźli, nie było im dane zaznać odpoczynku, ,,bo ich wiele było, co przychodzili i odchodzili, tak iż nie mieli wolnego czasu, żeby jedli". Tłum gromadził się wokoło Chrystusa, usiłując doznać uzdrowienia, albo wysłuchania Jego nauki. Chrystus przyciągał ku Sobie ludzi, bowiem widzieli w Nim źródło wszelkiego błogosławieństwa. Wielu z tych, co starało się dotrzeć do Chrystusa, aby uzyskać od Niego cenny dar uzdrowienia, uznawało w nim Swego Zbawiciela. Natomiast wielu innych, którzy bali się uznać Go ze względu na faryzeuszy, nawróciło się po zesłaniu Ducha Świętego i uznało Go za Syna Bożego, pomimo gniewu kapłanów i przywódców żydowskich. Jednakże zdarzyło się, iż Chrystus zapragnął odosobnienia. „Chciał bowiem zostać tylko ze Swymi uczniami, gdyż miał im wiele do powiedzenia. W swej pracy przeszli oni próbę konfliktów i spotkali się z opozycją występującą w różnych formach. Dotychczas radzili się Chrystusa w każdej sprawie, lecz gdy przez pewien czas pozostali sami po- 274 padali w rozterkę, ni€ wiedząc co czynić dalej. W swej pracy doznawali stale pomocy i zachęty ze strony Chrystusa, gdyż nie omieszkał natchnąć ich Swoim Duchem, a przez wiarę w Niego mogli uczynić wiele cudów. Teraz jednak potrzebny im był chleb żywota, i dlatego powinni byli znaleźć się w odosobnionym miejscu, gdzie mogliby pozostać w ścisłym kontakcie z Jezusem i otrzymać wskazówki dla dalszej pracy. „I rzekł im, pójdźcie wy sami osobno na miejsce puste a odpocznijcie trochę". Chrystus jest pełen tkliwości i współczucia dla pozostających w Jego służbie. Chciał pokazać Swym uczniom, że Bóg nie wymaga od nich ofiary, lecz miłosierdzia. Włożyli wszystkie .siły duszy w pracę dla ludzi i to wyczerpało ich fizycznie i umysłowo. Teraz ich obowiązkiem było odpocząć. W miarę, jak uczniowie zaczęli zdawać sobie sprawę z powodzenia własnej pracy powstawało zagrożenie, że uznają to za swoją zasługę, wpadną w duchową zarozumiałość i wydadzą sami siebie na łup szatana. Czekała ich wielka praca a pierwszą sprawą, którą powinni byli poznać było to, że ich siła nie leży we własnej osobowości, lecz spoczywa w ręku Boga. Uczniowie Chrystusa, na podobieństwo Mojżesza, odchodzącego na Synaj, Dawida wspinającego się na wzgórza Judei lub Eliasza zatrzymanego-u potoku Charyt, musieli oddalić się od miejsc, w których spełniali swoje posłannictwo, bowiem tylko w odosobnieniu powstawały warunki komunikowania się z Chrystusem i własnymi sercami. Kiedy uczniowie przebywali na wyprawie misyjnej, Jezus obchodził inne miasta i wsie, nauczając Ewangelii o królestwie Bożym. W tym czasie Chrystus otrzymał wiadomość o śmierci Jana Chrzciciela. To wydarzenie żywo uświadomiło Mu koniec Jego własnego pielgrzymstwa, a nad drogami Jego wędrówki zbierały się coraz ciemniejsze chmury. Kapłani i rabini czyhali na Jego życie, szpiedzy śledzili każdy Jego krok i wszędzie mnożyły się knowania, które zagrażały Jego życiu. Wieści o ewangelicznej działalności apostołów w Galilei doszły do Heroda, ściągając jego uwagę na Chrystusa i Jego pracę. „Tenci jest Jan Chrzciciel, on to zmartwychwstał" powiedział Herod, wyrażając życzenie ujrzenia Chrystusa. Herod żył w nieustannym strachu przed rewolucją, która mogła pozbawić go tronu i wyzwolić naród żydowski z jarzma rzymskiego. Wśród narodu panowało niezadowolenie i dojrzewało powstanie. Stało się oczywiste, że jawna działalność Chrystusa na terenie Galilei będzie musiała wkrótce ustać. Chrystus czuł, że zbliża się czas Jego męki i zapragnął pozostać przez pewien czas w samotności, z dala od podnieconego tłumu. ; Ze smutkiem w sercach uczniowie Jana ponieśli jego okaleczone ciało do grobu. A potem „szedłszy powiedzieli Jezusowi". Uczniowie Jana byli zazdrośni, bowiem zdawało się irn, że odciąga On ludzi od 275 ich mistrza. Z tego też powodu przyłączyli się do oskarżeń faryzeuszów, wysuniętych z powodu udziału Chrystusa, wspólnie z celnikami w uczcie odbytej "w domu Mateusza. Poddawali w wątpliwość Jego boskie powołanie, posługując się argumentem, że nie uwolnił z więzienia Jana. Lecz teraz, gdy ich nauczyciel nie żył, a oni zapragnęli pocieszenia w smutku i wskazówek dla dalszej pracy, przyszli do Chrystusa, łącząc swoją sprawę z Jego sprawą. Również oni spragnieni byli spokoju, który umożliwiłby im porozumienie ze Zbawicielem. W pobliżu Betsaidy, na północnym brzegu jeziora, znajdowało się odosobnione miejsce, pokryte w tym czasie świeżą, wiosenną zielenią, które mogło dać upragnione schronienie Jezusowi i uczniom. Na tym miejscu w\ lądowali, przepływając w łodzi jezioro. Tu mieli oddalić się od zamieszania panującego na szlakach komunikacyjnych i w miastach. Samo środowisko naturalne oferowało odpoczynek i dobroczynne odprężenie dla zmysłów. Tu mogli wsłuchiwać się w słowa Chrystusa bez narażenia na złośliwe uwagi, zarzuty i oskarżenia nauczonych w Piśmie i faryzeuszy. Tu mogli przez krótki okres cieszyć się atmosferą przyjaźni w towarzystwie swego Pana. Odpoczynek Chrystusa i Jego uczniów nie był dogadzaniem sobie i czas spędzony w odosobnieniu nie był przeznaczony na przyjemności. Prowadzili z sobą rozmowy o pracy dla Boga i możliwościach osiągnięcia w niej lepszych wyników. Uczniowie rozumieli Chrystusa i nie musiał im przedstawiać spraw za pomocą przypowieści. Chrystus poprawiał błędy i objaśniał im właściwy sposób podejścia do ludzi. Otwierał przed nimi w coraz pełniejszy sposób skarby boskiej prawdy. Boska moc tchnęła w nich żywotne siły, napełniając nadzieją i odwagą. Jakkolwiek Jezus posiadał moc czynienia cudów i udzielił również Swym uczniom takiej mocy, skierował Swych zmęczonych współpracowników na odpoczynek w naturalnym zaciszu. A mówiąc, że żniwo jest wielkie, a robotników mało, nie mówił uczniom o konieczności, nieustannej pracy, lecz rzekł: „Proście tedy Pana żniwa, aby wypchnął robotników na żniwo swoje" (Mat. 9,38). Bóg przeznaczył każdemu człowiekowi pracę według jego zdolności i nie chciał widzieć nielicznych obarczonych odpowiedzialnością, podczas gdy inni nie mieli żadnego brzemienia i dusze ich wolne były od wszelkiej pracy. Pełne współczucia słowa Chrystusa odnoszą się w takim samym stopniu do uczniów, jak i tych wszystkich, którzy obecnie pracują dla Niego. „Pójdźcie wy sami osobno na miejsce puste i odpocznijcie trochę" mówi Chrystus do zmęczonych i znękanych. Nie jest słuszne pozostawanie pod stałym przymusem pracy i zdenerwowania, • nawet wtedy, kiedy pragnie się zaspokojenia duchowych potrzeb ludzi, gdyż w tych warunkach nie można zadość uczynić osobistej pobożności, a siły umysłu i ciała są przeciążone. Chrystus wymaga od Swych uczniów poświe.- 276 «enia i ofiary, lecz należy również dbać o to, aby popirzez" nadmierną gorliwość nie pozwolić szatanowi owładnąć osłabionym ciałem ludzkim, niwecząc tym sposobem osiągnięcia dzieła Bożego. Według poglądu rabinów szczytem religijności był stan nieustannej aktywności; dlatego też dla pokazania jej uciekli się do różnych zewnętrznych środków. W ten sposób odłączyli się od Boga i obwarowali w kręgu samowystarczalności. Takie niebezpieczeństwa istnieją również dziś. W miarę wzrostu aktywności i powodzenia w pracy dla Boga powstaje niebezpieczeństwo pokładania wiary w lud/kich planach i metodach. Narodziła się dzięki temu tendencja, aby mniej się modlić i mniej wierzyć. Podobnie jak uczniom również" nam grozi niebezpieczeństwo utraty z oczu zależności od Boga i dążenie do uczynienia z naszej działalności celu samego w sobie. W tej sytuacji stale musimy mieć nasz wzrok zwrócony na Jezusa i zdawać sobie sprawę, że to dzięki Jego mocy odbywa się nasza praca.-Pracując z powagą na rzecz, ludzi zgubionych, powinniśmy zawsze znaleźć czas na rozmyślanie modlitwę i studiowanie Słowa Bożego. Jedynie praca dokonana za pomocą usilnej modlitwy i uświęcona zasługą Chrystusa okaże się w ostatecznym wyniku pożyteczną w naszym dążeniu ku dobremu. Żadne inne życie nie było w tak dużym stopniu wypełnione pracą i odpowiedzialnością, jak życie Jezusa, ale jakże często można Go było zastać przy modlitwie. Jakże często komunikował się z Bogiem! Historia .Jego ziemskiego życia przepełniona jest wzmiankami- ,,A bardzo rano przede dniem wstawszy, wyszedł i odszedł na puste miejsce a tam się modlił''. „I schodziły się mnóstwa wielkie, aby go słuchały i uzdrowieni byli od niego od niemocy swoich. Ale on odchodził na pustynię i modlił się". „I stało się w oneż dni, odszedł na górę, aby się modlił i był tam przez noc na modlitwie Bożej" (Mar.. 1,35; Łuk. 5,15.16; 6,12). - W swym życiu całkowicie poświęconym dla dobra innych, Zbawiciel uznał za konieczne oderwanie się od szlaków komunikacyjnych i od tłumu, który dzień po dniu szedł za Nim. Musiał wreszcie oderwać się od nieustannej aktywności Swego życia i styczności z ludzkimi potrzebami, aby pozostać w samotności, dzięki której mógł porozumieć się z Ojcem. Jako jeden z nas, współuczestnik naszych potrzeb i słabości, był całkowicie uzależniony od Boga i w ukrytych miejcach, które wybierał do modlitwy, szukał Bożej pomocy dla zniesienia czekających Go trudów i doświadczeń. Na tym grzesznym świecie Jezus znosił walki i tortury. Jego łączność z Bogiem pozwalała Mu na przetrwanie trosk, które Go przygniatały. W tej łączności znajdował pokrzepienie i radość. Poprzez Chrystusa Bóg odpowiedział litością na wołanie ludzi. Jako człowiek zanosił błagania do tronu Boga, dopóki Jego ludzka istota nie została wypełniona mocą z nieba, dzięki której miał połączyć ludzkość z Boskością. Na skutek ciągłej łączności z Bogiem spływało na Niego 277 życie, którym obdzielał świat. Jego doświadczenie powinno służyć nam za przykład. „Pójdźcie wy sami osobno w miejsce puste", wzywa nas Chrystus. A gdybyśmy tego wezwania usłuchali bylibyśmy silniejsi i bardziej pożyteczni. Uczniowie szukali Jezusa i opowiadali Mu o wszystkich sprawach, a On dodawał im otuchy i udzielał wskazówek. Jeżeli dziś wygospodarujemy trochę, czasu, aby móc pójść do Jezusa i opowiedzieć Mu o wszystkich naszych potrzebach, nie doznamy zawodu; stanie On. przy nas okazując Swą pomoc. Potrzebujemy więcej bezpośredniości, więcej wiary i zaufania do naszego Zbawiciela, bowiem nawiązujemy stosunki z Tym, którego nazwano Wszechmocnym Bogiem, odwiecznym Ojcem, Księciem pokoju, a o którym było napisane: „będzie panowanie na ramieniu jego". Musimy też od Niego czerpać wiedzę, gdyż on. „szczerze wszystkim daje, a nie wymawia" (Izaj. 9,6; Jak. 1,5). Życie wszystkich ludzi pozostających pod wpływem Boga nie harmonizuje z obyczajami świeckości i towarzyszącymi jej praktykami, albowiem każdy powinien posiąść własne doświadczenia w pojmowaniu woli Bożej. Każdy z nas powinien indywidualnie wsłuchiwać się w to, co Bóg do nas mówi. Gdy wszystkie inne głosy są przytłumione i stoimy przed Nim w ciszy, milczenie duszy czyni głos Boga bardziej wyraźnym. Pan mówi: „Uspokójcie się, a wiedzcie żem Ja Bóg" (Psalm 46,11). Tu tylko możliwe jest znalezienie prawdziwego odpoczynku, i tu znajduje się źródło przygotowania dla wszystkich pracujących ku chwale Bożej. Wśród spieszącego tłumu i naprężenia intensywnej pracy, dusza, która w ten sposób doznała odnowienia, zostanie otoczona atmosferą światłości i pokoju. Życie takie będzie tchnąć wonnością i objawi światu Boską moc, która dosięgnie ludzkich serc. ROZDZIAŁ XXXIX „Dajcie wy im co jeść" (Mat. 14,13-21; Mar. 6,32-44; Łuk. 9,10-17; Jan 6,1-13) Chrystus udał się wraz z uczniami do odosobnionego miejsca, lecz ten, tak rzadko osiągalny odpoczynek został wkrótce przerwany. Uczniowie sądzili, że przybyli na miejsce, w którym nikt ich nie będzie niepokoił, lecz z chwilą gdy ludziom zabrakło boskiego Nauczyciela, poczęli rozpytywać „Gdzie On jest?" Niektórzy zauważyli kierunek, •w którym udał się Chrystus wraz z uczniami, i aby Go spotkać wielu poszło ich śladem. Jedni udali się pieszo, inni przeprawiali się łodziami na drugi brzeg. Nadchodziły święta Wielkanocne i liczne pielgrzymki udające się do Jeruzalem pragnęły po drodze zobaczyć Chrystusa. Ogółem zebrało się pięć tysięcy ludzi, nie licząc kobiet i dzieci. Zanim łódź Chrystusa przybiła do brzegu, czekał już na Niego tłum, lecz Chrystus z uczniami wylądował niepostrzeżenie, zyskując w ten sposób chociaż krótki okres odpoczynku z dala od zgiełku. Jezus przyglądał się od strony wzgórza falującemu tłumowi i w sercu Jego wzbierała życzliwość. Jakkolwiek pozbawili Go odpoczynku, nie wykazywał zniecierpliwienia. Widząc jak napływają coraz liczniejsze tłumy, zrozumiał, że tu Go woła ważniejszy obowiązek. „I użalił się ich, iż byli jako owce nie mające pasterza". Wyszedłszy ze swego zacisza Jezus znalazł odpowiednie miejsce, gdzie mógł nauczać. Ludzie Ci nie doznali żadnej pomocy ze strony kapłanów i przywódców, podczas gdy od Chrystusa, wskazującego ludzjom drogę zbawienia, płynęła uzdrawiająca woda życia. Ludzie słuchali słów miłosierdzia, tak swobodnie płynących z ust Syna Bożego. Słów, tak prostych, tak jasnych, że działały jak balsam na duszę. Uzdrowienie, które przyniosły Jego boskie ręce, dawało umierającym życie i radość, a cierpiącym zdrowie i otuchę. Ludzie, czuli w tym dniu jakby niebo otwarło się nad ziemią. Dzień zaczął się zbliżać ku końcowi, słońce schodziło ku zachodowi, a ludzie ciągle ' - 279 jeszcze nie odchodzili, chociaż zaczął im dokuczać głód. Jezus nauczał bez jedzenia i odpoczynku cały dzień, był blady ze zmęczenia i głodu, a uczniowie namawiali Go, aby przerwał Swoje dzieło. Nie był jednak w stanie wydostać się z tłumu, który Go ze wszystkich stron otaczał Wreszcie uczniowie zbliżali się do Niego, przynaglając Go, aby wydostał się z tłumu Wielu spośród ludzi szło z daleka i nie jadło nic od samego rana W przyległych miastach i wsiach mieliby możność kupienia sobie pożywienia, ale Jezus rzekł „Dajcie im, aby jedli" i zwracając się do Filipa zapytał „Skąd kupimy chleba ab> ci jedli?"" Chrystus chciał w ten sposób \vystawic na próbę wiarę ucznia. Filip spojrzał na morze głów i pomyślał, ze jest zupełnie niemożliwe dostarczenie pożywienia w ilości zaspokajającej głód tych ludzi Odpowiedział, ze za dwieście groszy, jakimi rozporządzali, nie można kupić takiej ilości chleba, która by wystarczyła, nawet wtedy, gdyby każdy z nich zjadł bardzo mało Jezus zapytał, ile pożywienia znalazłoby się wśród zgromadzonych. „Jest tu jedno pacholę, rzekł Andrzej, co ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie rybki, ale cóż to jest na tak wielu7". Jezus rozkazał żywność tę przynieść do Siebie. Następnie polecił, zęby uczniowie rozmieścili uczestników zebrania "ha trawie, grupami po pięćdziesiąt lub sto ludzi, aby zachować porządek i zęby wszyscy mogli stać się śWiadkami tego, co uczyni Chrystus Po załatwieniu tej sprawy Jezus wziął w ręce ryby i chleb i „wejrzawszy w niebo błogosławił,. a łamiąc dawał uczniom, chleby, a uczniowie ludowi". „I jedli wszyscy i nasyceni byli, i zebrali, co zbywało ułomków, dwanaście koszów pełnych" (Mat. 14,13—21). Ten, kto wskazywał ludziom drogę zapewniającą im spokój i szczęście, w równym stopniu dbał o doczesne i duchowe potrzeby. Ludzie byli zmęczeni i osłabieni. Wśród tłumu znajdowały się matki z niemowlętami na ręku oraz małymi dziećmi uczepionymi ich sukien Wielu z nich stało przez szereg godzin, bowiem słowa Chrystusa zmtereso-.wały ich do tego stopnia, ze me przyszło im na mysi usiąść, zresztą tłok był tak duży, ze zachodziło niebezpieczeństwo stratowania. Jezus chciał ludziom dać możliwość odpoczynku i wezwał ich, aby usiedli, a ponieważ w miejscu tym znajdowała się bujna trawa, wszyscy mogli swobodnie usiąść Jezus nie czynił nigdy cudów bez rzeczywistej potrzeby, przy czym każdy cud miał na celu doprowadzenie ludzi ku drzewu życia, którego liście posiadają moc uzdrawiania narodów. Nie wyszukane pożywienie podane tłumom rękami uczniów zawierało w sobie cały skarbiec głoszonej nauki. Było to istotnie skromne pożywienie, bowiem rjby i jęczmienny chleb stanowiły codzienny posiłek rybaków zamieszkałych nad jeziorem Galilejskim. Chrystus mógł dostarczyć^ ludziom wspaniałego i obfitego pożywienia, lecz jedzenie przeznaczone jedvme dla dogodzenia smakowi nie wspomogłoby pożytecznej nauki. W tej nauce Chrystus dowiódł ludziom, ze sposób rozumowania ludzi wypacza istotę przeznaczonych dla nich darów Boga Nigdy nikt nie cieszył się tak ze wspaniałej uczty, której dama przeznaczone był> dla zaspokojenia wybrednego smaku, jak cieszył się ten tłum z odpoczynku i skromnego posiłku, którego im dostarczał Jezus w tak dużej odległości od ludzkich osiedli Gdjbj współcześni ludzie zachowywali prostotę obyczajów i żyli •w zgodzie z prawami natury, jak czynili to Adam i Ewa w początkowym okresie swego istnienia, nigdy nie mieliby do czynienia z bra- .kami, które uniemożliwiają zaspokojenie potrzeb Nie istniałyby potrzeby wyimaginowane, natomiast drogi służenia Bogu byłyby bardziej .zaludnione Lecz egoizm i pobłażanie wypaczonym gustom przyniosły •światu grzech i nędzę. Z jednej strony zjawiska te mogły się ujawnić dzięki przesytowi jednych, a z drugiej — z powodu mezaspokojema .pragnień innych grup społecznych Jezus nigdy nie ściągał ku sobie ludzi poprzez obietnice zapew--niama im luksusów Dla tego licznego tłumu, zmęczonego i wygłodzonego po długim pełnym wrażeń dniu, to niewyszukane jedzenie było 'nie tylko przejawem mocy Jezusa, lecz również Jego tkliwej troski 0 wspólne potrzeby życiowe. Zbawiciel nigdy nie obiecywał Swym .naśladowcom dostąpienia wspaniałości tego świata, pożywienie ich może być proste, a nawet skąpe, ich życie może upływać w ubóstwie, lecz Jego Słowo zapewnia zaspokojenie ludzkich potrzeb. A obiecał im przecież to, co znacznie przewyższa dobra tego świata — stałe pokrzepienie, jakie daje im Jego obecność. Poprzez akt nasycenia pięciu tysięcy ludzi, Jezus odchylił zasło-jię przysłaniającą świat przyrody i objawił moc, stale służącą dla .naszego dobra Boski cud przejawia się w codziennych zbiorach płodów ziemi Za pomocą naturalnych środków odbywa się ten sam cud, .który pozwolił nakarmić tłumy. Ludzie przygotowują glebę i sieją, lecz •tylko boska siła sprawia, ze kiełkują nasiona, a powietrze, deszcz 1 słonce — dary Boże, powodują ich wzrost. „ naprzód trawa, potem kłos, a potem zupełne zboże w kłosie" (Mar 4,28). To właśnie Bóg syci miliony ludzi żniwem, z ziemskich pól Ludzie powołani zostali do współpracy z Bogiem nad przygotowaniem ziarna i chleba, lecz niestety utracili świadomość działania boskiej mocy. Przestali tez czcić Jego święte Imię Wielu jest takich, którzy odwrócili pojęcia, ponieważ wszelkie zjawiska służące zaspokojeniu naturalnych potrzeb człowieka przypisują działaniu naturalnego środowiska i skrzętności ludzi, całkowicie zapominając, ze jest to przejaw woli Bożej Nie Bóg, ale •człowiek stał się przedmiotem podziwu, a dary zsyłane przez Niego 280 281 obracane są na zaspokojenie samolubnych potrzeb. W takich warunkach dary Boże nie stanowią dla człowieka błogosławieństwa, lecz przekleństwo. Bóg pragnie zmienić to wszystko. Pragnie, aby nasze otępiałe zmysły zostały ożywione i potrafiły odróżnić Jego miłosierdzie i chwalić Go za objawienie jego mocy. Bóg pragnie, abyśmy Go poznali przez Jego dary, które w myśl Jego intencji mają się stać dla nas błogosławieństwem. Cud' dokonany przez Chrystusa miał służyć realizacji tego celu. Po nasyceniu się ludzi pozostało dużo resztek z jedzenia. Ale Ten, do którego należała niczym nieograniczona potęga powiedział: „Zbierzcie te ułomki, które zbywają, ażeby nic nie zginęło". Znaczyło to więcej, niż samo zebranie do koszów resztek jedzenia. Nauka ta miała podwójny cel. Nic nie powinno się marnować, a my sami nie powinniśmy rozrzucać niczego, co by się mogło jeszcze komukolwiek przydać. Należy pozbierać wszystko, co może służyć zaspokojeniu potrzeb tych, którzy odczuwają głód fizyczny. Taką samą troską należy otaczać to wszystko, co służy zaspokojeniu duchowego głodu. Kiedy kosze zostały napełnione resztkami jedzenia, ludziom przyszli na pamięć ich bliscy, którzy pozostali w domostwach. Zapragnęli mieć udział w chlebie, który Chrystus błogosławił. Zawartość koszy rodzielona została między tłumem, a ludzie skwapliwie przenieśli pożywienie do okolicznych miejscowości. Ten akt rozdziału pożywienia jest symbolem tego, ze uczestnicy uczty powinni dzielić się chlebem zesłanym przez niebiosa w celu zaspokojenia głodu dusz, tych wszystkich, którzy nie wzięli w niej udziału Ciąży na nich obowiązek powtórzenia wszystkiego, czego dowiedzieli się o cudownych sprawach Bożych. Niczego me wolno zmarnować. Ani jedno słowo dotyczące zbawienia wiecznego nie może bezużytecznie upaść na ziemię. Cud uczyniony z chlebami uczy o naszej zależności od Boga. Gdy Chrystus karmił pięć tysięcy ludzi, nie dysponował dostatecznym dla tego celu zapasem żywności. Pozory wskazywały, że Jezus nie jest w stanie jej zdobyć, gdyż znajdował się wraz z pięcioma tysiącami mężczyzn, kobiet i dzieci na pustyni. Nie zapraszał tych ludzi, aby szli za Nim, przyszli sami bez zaproszenia i rozkazu, lecz Chrystus wiedział, że po całodziennym słuchaniu Jego nauki, musieli odczuwać głód i zmęczenie. Pod tym względem był taki sam, jak oni i podobnie jak om odczuwał dokuczliwosć głodu. Znajdowali się daleko od swych domów, przy tym zbliżała się noc. Wielu spośród obecnych nie posiadało jakichkolwiek środków, które by im umożliwiły zakup żywności. Chrystus, który dla ich sprawy odbył czterdziestodniowy post na pustyni, nie mógł dopuścić, aby wrócili do swych domów zgłodniali. Opatrzność Boska sprawiła, że Jezus znalazł się tam, i mógł polegać: 282 * tylko na Swym niebieskim Ojcu, gdy "chodziło o uzyskanie środków służących zaspokojeniu potrzeb. Posługując się tym wzorem, powinniśmy pamiętać, że w Bogu tylko należy składać całą naszą ufność. Do naszych obowiązków należy posługiwanie się mądrością i ocenianie sytuacji życiowych, bowiem lekkomyślność postępowania może wystawić nas na ciężkie próby. Nie wolno nam wikłać się w trudnościach, zaniedbując środki, w które Bóg nas wyposażył lub nadużywając zdolności, którymi nas obdarzył. Ci, co pracują dla Chrystusa, powinni pilnie przestrzegać Jego nakazów. Jest to praca Boża i jeżeli chcemy, aby przyniosła błogosławieństwo innym, musimy działać według wyznaczonych przez Niego planów. Własna osobowość wysuwana na pierwszy plan nie zazna zaszczytów, a jeżeli zaczniemy planować podług własnych pomysłów, to Bóg nas opuści pozostawiając własnym błędom. Ale gdy postępując za Jego wskazówkami, popadniemy w trudną sytuację, Bóg me odmówi nam ratumui. Nie należy poddawać się zniechęceniu, ponieważ w każdej trudnej sytuacji możemy zwrócić się do Tego, który rozporządza nieograniczonymi możliwościami. Często nawiedzają nas okoliczności bardzo trudne, ale wśród nich nie wolno nam utracie zaufania do Boga On jest Tym, który roztoczy pieczę nad każdą zrozpaczoną duszą, usiłującą wrócić na drogę prowadzącą do Pana. Za pośrednictwem proroków Chrystus mówił „Ułamuj łaknącemu chleba twego, a ubogich wygnańców wprowadź do domu twego, ujrzysz-li nagiego przyodziej go, a duszę utrapioną nasycisz" (Izaj 58,7— 10). Chrjstus mówi nam „Idąc na wszystek świat, kaźcie Ewangelię wszystkiemu stworzeniu" Jednakże często upada w has serce i chwieje się nasza wiara, wtedy zaczynamy spostrzegać jak wielkie są potrzeby, i jak małymi środkami rozporządzamy Na podobieństwo Andrzeja, który ujrzał pięć bochenków jęczmiennych i dwie ryby, wołamy „Cóż to jest na tak wielu7" Qzęsto wahamy się, nie chcąc oddać bliźnim wszystkiego co mamy. Lecz Jezus prosi nas: „Dajcie wy im jeść", a Jego polecenie jest jednocześnie obietnicą, za którą stoi ta sama moc, która umożliwiła nakarmienie tłumów nad j"eziorem W Chrystusowym akcie zaspokojenia doczesnego głodu zebranych tłumów kryje się wielka lekcja dla Jego naśladowców Chrystusa obdarzył Jego Ojciec. On obdarzył darami uczniów, Ci rozdzielili je pomiędzy tłum, a Ujdzie składający się na tłum dokonali podziału pomiędzy sobą W ten sposób chleb życia spłynie na tych wszystkich, którzy zjednoczyli się z Chrystusem, bowiem om rozdzielą Boże pożywienie między ludźmi. Całkowicie zdając się na opiekę Boga, Jezus wziął do ręki szczupłe zapasy chleba, które tylko od biedy mogłyby zaspokoić głód Jego własnych uczniów. Ale samych uczniów nie zachęcił do jedzenia, pole- 283* cając im rozdzielenie żywności wśród zgłodniałego tłumu. Pod dotykiem Jego rąk wystąpiło zjawisko rozmnażania się żywności, a ręce uczniów sięgające po nią ku Jego rękom nie pozostawały puste, bowiem rozdzielający chleb był sam Chlebem życia. Szczupłego zapasu wystarczyło dla wszystkich, a po zaspokojeniu potrzeb ludzi zebrano resztki i dopiero wtedy Chrystus oraz Jego uczniowie również jedli zesłane z nieba pożywienie. Uczniowie byli łącznikami pomiędzy Chrystusem, a ludźmi. Zastosowanie tego wzoru we współczesności stanowiłoby wielką zachętę dla Jego naśladowców. Chrystus jest wielkim ośrodkiem, w którym, skupiają się źródła wszelkiej mocy i dlatego uczniowie powinni swe siły czerpać właśnie z tego ośrodka. Najinteligentniejsi i najbardziej uduchowieni ludzie są w stanie przekazać innym tylko to, co sami otrzymali. W oparciu o własne siły nie mogą przekazać niczego, czego" łaknie dusza. Możemy przekazywać innym tylko to, co sami otrzymaliśmy od Chrystusa, natomiast otrzymanie jest uzależnione od naszej gotowości do przekazywania. Im więcej dajemy tym więcej otrzymujemy, a to podpowiada nam. że nasza wiara, ufność i gotowość" przekazywania dalej nie mogą być nigdy zachwiane. Dzieło budowania królestwa Chrystusa będzie postępowało chociaż według wszelkich pozorów postęp jest powolny, a na jego drodze piętrzą się pozornie niepokonane przeszkody. Jest to praca wykonywana w imię Boga, On zadba o środki i siły, które pozwolą ją wykonać. Znajdą się też uczniowie, których ręce napełni pożywienie dla zgłodniałej ludzkości. Bóg jest świadom tych wszystkich, którzy w imię 'miłości przekazują słowa życia ginącym duszom, wyciągającym ręce po pokarm dla innych zgłodniałych dusz. W naszej pracy dla Boga zachodzi jednak niebezpieczeństwo pokładania zbyt wielkich nadziei w tym, co człowiek ze swymi talentami i zręcznością jest w stanie uczynić, bowiem wtedy usuwany zostaje z pola widzenia jedyny Mistrz. Zbyt często zdarza się, że naśladowcy Chrystusa tracą poczucie własnej odpowiedzialności. W takich przypadkach ludzie są skłonni przerzucać odpowiedzialność na organizacje, natomiast unikają poddania się woli Tego, który jest źródłem ich mocy. Popełniamy wielki błąd, kiedy w pracy dla Boga pokładamy zbytnią ufność w ludzkiej mądrości lub gdy rozmiary tej pracy zaczynamy oceniać kryteriami ilościowymi. Powodzenie pracy dla Chrystusa zależy nie tyle od wskaźników ilościowych, czy też angażowanego w nią talentu, ile od czystości zamierzeń oraz od prawdziwie prostej, gorliwej i uległej wiary. Na korzyść tych, którzy Chrystusa nie znają powinniśmy angażować całą naszą osobistą odpowiedzialność, poczucie obowiązku i energię. Nie wolno nam przesuwać odpowiedzialności, \ 284 l bowiem jesteśmy zobowiązani do pracy na miarą naszych umiejętne- * ści. Kiedykolwiek w naszych sercach pojawi się pytanie: „skąd kupimy chleba, aby ci jedli" w naszej odpowiedzi nie może zabraknąć akcentu wiary. Gdy uczniowie usłyszeli polecenie Chrystusa „dajcie i wy im co jeść", w ich umysłach skojarzyły się wszystkie trudności z tym związane. Zaczęli pytać, czy mają pójść do wsi kupić pożywienie. Dziś sytuacja się powtarza, bo gdy pojawiają się ludzie łaknący chleba życia, dzieci Boże zadają pytanie czy mają posłać po kogoś bardzo oddalonego, który by wyszedł i dał im jeść. Zdają się nie pamiętać, że Chrystus powiedział: „Każcie ludowi usiąść" i tym siedzącym dostarczył pożywienia. Kiedykolwiek otoczą nas łaknące dusze pamiętajmy, że istnieje Chrystus. Wystarczy tylko nawiązanie z Nim kontaktu i złożenie przed Nim naszych jęczmiennych chlebów. Może się często wydawać, że środki, jakimi rozporządzamy nie są wystarczające do podźwignięcia ciężaru pracy; lecz gdy będziemy z wiarą kroczyć naprzód, pokładając ufność we wszechmocy Boga, otworzą się przed nami obfite źródła. Jeżeli podejmujemy pracę dla Boga, On sam dostrczy środków do jej wypełnienia. Uczciwe, nacechowane prostotą zdanie się na Jego moc, zostanie wynagrodzone. Te szczupłe, ekonomicznie w Jego służbie wykorzystane środki Pan niebios będzie pomnażał w miarę ich rozdawania. W rękach Chrystusa szczupły zapas żywności nie zmniejszał się, dopóki nie został zaspokojony głód wszystkich łaknących. Jeżeli zbliżymy się do źródła wszelkiej mocy i wyciągniemy ręce z wiarą, że otrzymamy to, o co prosimy, doznamy wsparcia w naszej pracy. Pomoc nadejdzie nawet wśród najmniej sprzyjających okoliczności i dzięki riiej uzyskamy możliwość rozdzielenia chleba życia pomiędzy łaknących. Pan rzecze: „Dawajcie a będzie wam dane". „Kto skąpo sieje, skąpo też żąć będzie; a kto obficie sieje, obficie też żąć będzie". „A mocen jest Bóg uczynić, aby obfitowała na was wszelka łaska, abyście mając we wszystkim zawsze wszelki dostatek, obfitowali ku wszelkiemu uczynkowi dobremu, jako napisane: Rozproszył dał ubogim, sprawiedliwość jego zostaje na wieki". „A ten, który daje nasienie siejącemu, niechże i wam da chleb ku jedzeniu i rozmnoży nasienie wasze, i przysporzy urodzajów sprawiedliwości waszej. Abyście z każdej miary byli ubogaceni ku wszelkiej prostości, która pracuje przez nas, aby dzięki Bogu czynione były" (Łuk. 6,38; 2 Kor. 9,6—Ił). \ ' ROZDZIAŁ XL Noc nad jeziorem (Mat. 14,22-33; Mar. 6,45-52; Jan 6,14-21) Siedząc na polanie w półmroku wieczora, ludzie jedli -pożywienie dane im przez Chrystusa. Słowa słuchane przez cały dzień przyjmowane były przez nich jako głos Boga. Cuda uzdrowienia, których byli śwadkami, mogły być dokonane jedynie mocą Bożą. Cud z chlebami przemówił jednakże do każdego z tłumu. Wszyscy byli współ-udziałowcami płynącego z niego pożytku. Za dni Mojżesza Bóg nasycił Izraela na pustyni manną; stąd też rodziła się pewność, że Ten, który ich nakarmił owego dnia musiał być tym zapowiedzianym przez Mojżesza. Żadna ludzka siła nie była w stanie uzyskać z pięciu jęczmiennych chlebów i dwóch małych ryb pożywienia, które wystarczyłoby dla nasycenia kilku tysięcy głodnych ludzi. Toteż mówili do siebie: „Tenci jest zaprawdę on prorok, który miał przyjść na świat". Przekonanie to rosło w ciągu całego dnia, a koronujący dzieło cz>n dawał pewność, że długo wyczekiwany Wybawiciel jest wśród nich. Nadzieje narodu sięgały coraz wyżej. To jest Ten, który da Judei raj na ziemi, czyniąc z niej kraj mlekiem i miodem płynący, spełni -wszelkie życzenia, złamie potęgę Rzymu, wyzwalając przy tym Judeę i Jerozolimę. On mógłby uzdrowić żołnierzy, rannych w boju, dostarczyć ich wojsku żywności, podbić narody i dać Izraelowi dawno ocze-Tciwane panowanie. W entuzjazmie naród gotów był natychmiast Go ukoronować. Ludzie rozumieli, że nie usiłował ściągnąć 'na Siebie uwagi lub zabiegać o zaszczyty. Pod tym względem różnił się zasadniczo od kapłanów i przywódców, to zaś budziło w ludziach obawę, że nie będzie rościł pretensji do tronu Dawida, Po odbytej naradzie postanowiono ująć Go siłą i ogłosić królem Izraela.- Uczniowie solidaryzowali się z większością co do uznania Mistrza za prawowitego spadkobiercę tronu Dawida. Twierdzili, że skromność Chrystusa nakazuje Mu odrzu- 286 \ cenie tego zaszczytu. Ich zdaniem, sam naród powinien wywyższać swojego Wybawiciela. Niechby aroganccy kapłani i przywódcy zostali zmuszeni oddać cześć Temu, który przyszedł wyposażony we władzę Boga. Usiłowali z zapałem przeprowadzić swoje zamiary; lecz Jezus wiedział, na co się zanosi i rozumiał skutki takiego działania, czego oni nie byli jednak w stanie zrozumieć. Już teraz kapłani i rabini czyhają na Jego życie, oskarżając Go o odciąganie od nich ludzi. Próba osadzenia Chrystusa na tronie wywołałaby zamieszanie i powstanie, a to wywarłoby hamujący wpływ na rozwój królestwa ducha. Ruch ten należało bezzwłocznie stłumić. Zwołując uczniów prosił, aby sprowadzili łódź i wracali natychmiast do Kapernaum, pozostawiając Go Samego, aby rozpuścił zebranych ludzi. Nigdy dotąd żadne polecenie Chrystusa nie wydawało się tak trudne do spełnienia. Uczniowie wyczekiwali od dawna na wytworzenie się ludowego ruchu, "którego celem będzie osadzenie Go na tronie; teraz nie mogli pogodzić się z myślą, że cały ten entuzjazm pójdzie na marne. Tłumy zgromadzone z okazji Świąt Wielkanocnych pragnęły ujrzeć nowego proroka, natomiast Jego naśladowcy uznali tę okoliczność za najlepszy moment do osadzenia ukochanego Mistrza na tronie Izraela. W zapale ambicji ciężko im przyszło odjechać samym, pozostawiając Jezusa na opustoszałym wybrzeżu. Protestowali przeciwko takiemu stanowisku, lecz Jezus tym razem przemówił do nich w sposób tak kategoryczny, jak nigdy przedtem. Zrozumieli, że dalszy sprzeciw z ich strony będzie bezcelowy i skierowali się w milczeniu ku morzu. Teraz Jezus wezwał tłum do rozejścia się, a rozkaz ten był tak stanowczy, że nikt nie odważył się go nie usłuchać. Słowa uwielbienia i uniesienia zamarły na ustach ludzi. Ich zamiar pochwycenia Go został powstrzymany i radosny wyraz zniknął z ich twarzy. W tłumie tym nie brakowało mężczyzn odznaczających się bystrym umysłem i zdecydowaniem, lecz królewska postawa Jezusa i kilka cichych słów rozkazu wystarczyły na stłumienie zamieszania i udaremnienie ich planów. Uznali w nim moc przewyższającą wszelkie ziemskie autorytety i zmuszeni byli poddać się jej bezwarunkowo. Po odprawieniu ludzi Jezus „odszedł na górę, aby się modlił". Spędził na modlitwie kilka godzin, prosząc Boga nie za Siebie, lecz za ludzi. Prosił o pomoc, aby mógł objawić ludziom Boski charakter Swej misji i aby szatan nie zaciemniał umysłów i nie wypaczył sądu. Zbawiciel wiedział, że dni Jego osobistej działalności na ziemi zbliżają się do kresu i że niewielu spośród ludzi uzna Go za swego Odkupiciela. Z żarliwością i w rozterce duchowej Jezus modlił się za uczniów, którzy mieli być wystawieni na ciężkie próby. Żywione przez nich od dawna nadzieje, oparte na ogólnym złudzeniu, miały doznać najbardziej 287 bolesnego i upokarzającego zawodu Zamiast radosnego oglądania wyniesienia Chrystusa na tron Dawida, mieli się stać świadkami Jego ukrzyżowania. To właśnie miało być Jego rzeczywistą koronacją Lecz tej sprawy nie umieli sobie uświadomić i dlatego ciężkie, trudno rozpoznawalne pokusy miały się stae- ich udziałem Bez wstawiennictwa Ducha Świętego, który by oświetlił umysły i zwiększył ich możliwości pojmowania, wiara uczniów byłaby upadła. Jezus odczuwał boleśnie fakt, ze ich koncepcja Jego królestwa ograniczała się w głównym stopniu do ziemskiej wielkości i zaszczytów. Z ich powodu ciężkie brzemię spadło na Jego serce. W ich tez imieniu Chrystus słał błagania do Boga pozostając w gorzkiej udręce i we łzach \ Uczniowie nie odbili od brzegu bezzwłocznie, jak im nakazał Chrystus Wyczekiwali przez pewien czas, licząc ze nadejdzie, lecz gdy noc poczęła zapadać „wstąpiwszy w łódź jechali za morze do Kapernaum" Opuścili Jezusa z niezadowoleniem w sercu, bardziej zniecierpliwieni ni^ kiedykolwiek, odkąd Go uznali za swego Pana Szemrali, ze nie pozwolił na proklamowanie Go królem Wyrzucali sobie, ze tak szybko ulegli Jego rozkazowi, rozumując, ze tylko brak stanowczości uniemożliwił im osiągnięcie wytkniętego celu. Zwątpienie opanowało ich umysły i serca Przywiązanie do zaszczytów oślepiło ich. Wiedzieli, ze Jezus był znienawidzony przez faryzeuszy i tym goręcej pragnęli wywyższenia Go w sposób, jaki im się wydawał własciwj Postępowali za nauczycielem, który czynił hczne cuda a mimo to b>h oczerniani, jak jacyś zwodziciele Było to dla nich trudne do zniesienia przeżycie Czy już na stałe mają uchodzić za naśladowców „fałszywego proroka7" Czy Chrystus nigdy nie utwierdzi Swojej królewskiej władzy' Dlaczego Ten, który rozporządza taką potęgą nie objawi światu Swej prawdziwej istoty i nie uczyni drogi Swych uczniów mniej uciążliwą' Dlaczego me uchronił Jana Chrzciciela przed gwałtowną śmiercią' W ten sposób rozumowali uczniowie Chrystusa, aż ogarnęła ich duchowa ciemność. Nie ominęło ich także zwątpienie, czy Chrystus nie jest samozwancem — jak to twierdzili faryzeusze Uczniowie byli tego dnia świadkami cudownego dzieła Chrystusa, które pozwalało sądzie, ze niebo przybylizyło się do ziemi Pamięć 0 tym cudownym, pełnym chwały dniu powinna była napełnić ich wiarą 1 nadzieją Gdyby w swoich rozmowach zaczerpnęli z obfitości serc pokusa nie znalazłaby do nrch dostępu Lecz sercami ich owładnęło rozczarowanie Słowa Chrystusa „Zbierzcie te ułomki zęby nic nie zginęło", pozostały niespełnione Były to godziny wielkiego dla nich błogosławieństwa, lecz uczniowie już o nich nie pamiętali Obecnie znaleźli się na wzburzonej wodzie Ich myśli były tez wzburzone oraz pozbawione rozsądku, a Pan obarczył ich jeszcze czymś, co strwożyło ich dusze i zajęło umysły. Bóg często tak czyni, gdy ludzie sami sobie stwa- 288 rzają ciężary i kłopoty. W tym przypadku nie było powodów, dla których uczniowie mieliby stwarzać sobie kłopoty, bowiem niebezpieczeństwo dopiero się do nich zbliżało. Rozpętała się gwałtowna burza, która zaskoczyła ich zupełnie nieprzygotowanych powodując przestrach. W stosunku do całodziennych warunków pogody nastąpił całkowity kontrast, dlatego tez przestraszyli się, gdy uderzyła w ich łódź fala. Zapomnieli o swoim niezadowoleniu, niewierze i niecierpliwości. Każdy zaczął pracować, aby uchronić łódź przed zatonięciem Znajdowali się w niewielkim oddaleniu od Betsaidy, gdzie mieli się spotkać z Jezusem. Były to punkty niezbyt oddalone od siebie i przy normalnej pogodzie przebycie trasy łodzią wymagało zaledwie kilku godzin lecz tym razem znosiło ich coraz dalej od miejsca przeznaczenia Do czwartej nocnej straży pracowali przy wiosłach, a wreszcie, całkowicie wyczerpani uznali się za straconych Podczas burzy, w ciemnościach nocy, morze ukazało im ich całkowitą bezradność i wówczas zapragnęli obecności Mistrza Jezus nie zapomniał o nich Ten, który czuwał na brzegu, widział ogarniętych przerażeniem ludzi, walczących z nawałnicą. Ani na chwilę me spuścił z oczu Swych uczniów Z głębokim współczuciem oczy Jego szły w siad za miotaną przez burzę i obarczoną tak drogim ładunkiem łodzią. Bowiem ci ludzie mieli stać się światłem świata. Jak matka z tkliwością czuwa nad swym dzieckiem, tak współczujący Mistrz czuwał nad losem uczniów. Gdy pokonane znstały ich serca, ujarzmione niezdrowe ambicje, a om w pokorze zaczęli wzywać pomocy została im ona udzielona. W chwili, gdy uważali siebie; za zgubionych, snop światła odsłonił przed nimi tajemniczą postać, zbliżającą się ku nim po wodzie Nie wiedzieli jednak, ze to był Jezus Tego, który zbliżał się na ich ratunek poczytali za wroga Ogarnęło ich przerażenie Ramiona, żelaznymi mięśniami trzymając wiosło teraz osłabły, a łódź zdana na łaskę fal za-czeja się kołysać. Oczy wszystkich były przykute do postaci, która szła po białych spemonych grzbietach fal. Pomyslleli, ze zbliża się zjawa, która wróży im zagładę i wydali okrzyk przerażenia. Jezus zbliżał się w ten sposób, jakby chciał ich minąć, lecz wówczas poznali Go i poczęli błagać o ratunek. Ich ukochany Mistrz zwrócił się ku nim, a głos Jego uciszył ich strach „Ufajcie jam jest, nie bójcie się" Gdy byli w stanie zdać sobie sprawę z tego cudownego wydarzenia Piotr nie mógł opanować radości Jakby nie dowierzając zawołał „Panie jeslizes ty jest, kaź mi przyjść do ciebie po wodzie A on rzekł: Pójdź". Wpatrzony w Jezusa Piotr szedł pewnym krokiem, lecz gdy .pewny siebie, rzucił spojrzenie w kierunku swych towarzyszy siedzących w łodzi, oczy jego oderwały się od Zbawiciela. Wiał gwałtowny wiatr, a fale 19"— Życie Jezusa 289 spiętrzały się wysoko, oddzielając go od Mistrza. Wtedy znów ogarnął go strach. Na chwilę Chrystus zniknął mu z oczu, a w momencie gdy zaczai tonąć, wiara jego znów osłabła. Podczas gdy bałwany groziły śmiercią, Piotr oderwał wzrok od wzburzonych wód i przykuwając go do Jezusa, zawołał: „Panie ratuj mnie". Jezus uchwycił natychmiast wyciągniętą rękę i rzekł: „O małowierny, przeczżeś zwątpił?"'. Idąc obok siebie, z ręką Piotra spoczywającą na dłoni Mistrza, weszli razem do łodzi. Piotr był teraz onieśmielony i milczący. Nie miał powodu wywyższać się nad towarzyszami, gdyż przez brak wiary i samowywyższenie o mało nie stracił życia. Z chwilą gdy oderwał oczy od Jezusa, stracił równowagę i począł pogrążać się w fale. Jakżesz często stajemy się podobni do Piotra w chwilach zwątpienia., Dzieje się tak dlatego, że zamiast wpatrywać się w Zbawiciela zaczynamy kierować wzrok na fale. Nasze kroki zaczynają się wtedy chwiać, a wzburzona woda zalewa nasze dusze. Jezus nie wzywał Piotra do Siebie, aby go narazić na zagładę. Tak samo nie wzywa nas ku Sobie, aby miał nas potem opuścić. „Nie bój się — rzecze bom cię odkupił, a wezwałem cię imieniem twojem; mójżeś ty. Gdy pójdziesz przez wody, będę z tobą, a jeśli przez rzeki, nie zaleją cię; pójdzieszli przez ogień, nie spalisz się, a płomień nie imię się ciebie. Bom Ja Pan Bóg twój, Święty Izraelski, Zbawiciel twój" (Izaj. 43,1—3). Dla Jezusa charaktery Jego uczniów były otwartą księgą. Wiedział, w jak bolesny sposób wiara ich będzie wystawiona na próbę. Przez wypadki, jakie zaszły na morzu, pragnął dowieść Piotrowi jego słabości, a także unaocznić mu fakt, że jego bezpieczeństwo spoczywa w rękach Boga. Chrystus cłlciał również udowodnić, że wszelkie burze można przetrwać jedynie przy całkowitym wyrzeczeniu się wszelkiej pewności siebie i zdaniu się na Zbawiciela. To. co Piotr uważał za swój najmocniejszy punkt, okazało się jego największą słabością i dopiero po przekonaniu się o niej Piotr mógł pojąć konieczność całkowitego poddania się Chrystusowi. Gdyby wziął do serca lekcję, której Jezus udzielił mu na morzu, z pewnością nie sprawiłby zawodu w chwili wielkiej próby, którą miał przebyć. Bóg nieustannie poucza Swe dzieci. W warunkach codziennego życia przygotowuje je do wkroczenia na większą scenę, aby tam odgrywały role przewidziane dla nich przez Jego opatrzność. Właśnie wyniki codziennych prób decydują o zwycięstwie ,lub klęsce w przypadkach wielkich, życiowych kryzysów. Ci, którzy nie potrafią sobie uświadomić stałej zależności od Boga, skazani są na to, aby ulec pokusie. Możemy mniemać, że nogi nasze stoją na pewnym gruncie i że nic nas nie poruszy z miejsca. Możemy twierdzić z zaufaniem —• „wiem w kim pokładam nadzieję i nic nie -jest w stanie zachwiać mojej wiary w Boga oraz w Jego Słowo". Lecz szatan nie ustaje w swych zamysłach wykorzystania naszych dziedzicznych i nabytych cech charakteru, aby nasze oczy nie mogły dostrzec naszych potrzeb i wad. Jedynie przez poznanie własnych słabości Twytrwafe zwracanie wzroku w kierunku Chrystusa, będziemy mogli iść bezpiecznie przez życie. W chwili gdy Jezus usiadł do łodzi, uciszył się wiatr i przypłynęli do lądu do którego łódź zmierzała. Po nocy grozy nastał jasny dzień. Uczniowie oraz inni ludzie, którzy byli w łodzi, padli do stop Jezusa, i z wdzięcznością w sercach zawołali: „Prawdziwie jesteś Synem Bożym". 290 ROZDZIAŁ XLI Kryzys w Gafilei (Jan 6,22-71) 9 W momencie, gdy Chrystus zaprotestował przeciwko obwołaniu Go przez lud królem, wiedział doskonale, że osiągnął zwrotny punkt w Swej historii. Wiedział też, że tłumy, które dziś pragnęły wprowadzić Go na tron, odwrócą się jutro od Niego. Zawód jakiego w swych ambicjach doznali uczestnicy tłumu miał ich miłość obrócić w nienawiść, a słowa uwielbienia — w przekleństwa. Jakkolwiek Chrystus zdawał sobie doskonale sprawę z tego, nie czynił żadnych kroków, aby zapobiec kryzysowi. Jezus nigdy, nie dawał swoim naśladowcom żadnych nadziei otrzymania nagrody na ziemi. Temu, który przyszedł do Niego, pragnąc zostać Jego uczniem powiedział: „Liszki mają jamy a ptaki niebieskie gniazda; ale Syn człowieczy nie ma, gdzieby głowę skłonił" (Mat. 8,20). Gdyby ludzie mogli dzięki Chrystusowi opanować ten świat, do służby u Niego zgłosiłyby się tłumy. Ale takiej służby Jezus nie mógł przyjąć. Wielu tych, którzy byli z Nim obecnie związani, po-.eiągnęła nadzieja ziemskiego królowania. Tych, nie powinno się wprowadzać w błąd, bowiem cud uczyniony z chlebem nie został przez nich zrozumiany. Ta sprawa oczekiwała swojego wyjaśnienia przy czym to nowe objawienie miało poddać dalszej próbie uczniów Chrystusa. Wieść o cudzie z chlebem rozniosła się szeroko i następnego dnia już od wczesnego rdna ludzie ściągali do Betsaidy, aby zobaczyć Jezusa. Przybywali tłumnie lądem i morzem. Ci, którzy Go zostawili poprzedniej nocy na przeciwległym brzegu, wracali licząc, że Go zastaną, gdyż wiedzieli, że me miał łodzi, którą by mógł wrócić. Lecz poszukiwania ich były daremne i wielu wróciło do Kapernaum, szukając Go wciąż. Tymczasem Jezus po jednodniowej zaledwie nieobecności przybył do Genezaret. Skoro tylko dowiedziano się, że zszedł na brzeg, ludzie „obieżawszy wszystką ona okoliczną krainę, poczęli znosić na łożach 292 tych, którzy się źle mieli, gdziekolwiek tfsłyszeli o nim, że tam jest" (Mar. 6,55). Po pewnym czasie Jezus przyszedł do synagogi i tu znaleźli Go ci, którzy przyszli z Betsaidy. Ludzie dowiedzieli się od uczniów w jaki sposób Chrystus przeszedł przez morze. Opowiedzieli zdumionym ludziom o wszystkich wydarzeniach ubiegłej nocy — o gwałtownej burzy i wielu godzinach bezskutecznego wiosłowania przy przeciwnym wietrze, 0 ukazaniu się Chrystusa idącego po wodzie, strachu jaki ich ogarnął 1 uspakajających słowach Chrystusa, o zajściu z Piotrem i jego skutkach, o nagłym uciszeniu burzy i wylądowaniu. Wielu jednak nie zadowoliło się opowiadaniem uczniów i tłoczyło się do Jezusa, pytając: „Mistrzu, kiedyś tu przybył?" aby z Jego własnych ust dowiedzieć się "szczegółów o cudzie. Jezus jednak nie zaspokoił ich ciekawości, mówiąc ze smutkiem „Szukacie mnie nie przeto iżeście widzieli cuda, ale iżeście jedli chleb i byliście nasyceni". Ludzie ci nie szukali Go z żadnych wyższych pobudek, lecz gdy raz najedli się — liczyli na to, że łącząc swój los z Nim, będą stale czerpać z tego doczesne korzyści. Zbawiciel prosił ich „sprawujcie nie pokarm, który ginie, ale pokarm, który trwa ku żywotowi wiecznemu". Nie szukajcie samych materialnych korzyści. Niech będzie on skierowany nie głównie na zaspokojenie" potrzeb obecnego życia, lecz na szukanie pokarmu duchowego tej mądrości, która prowadzi do wiecznego życia. Tylko Syn Boży może tego dostarczyć, „albowiem tego zapieczętował Bój Ojciec". Na chwilę zainteresowanie słuchaczy zostało rozbudzone, a ludzie poczęli pytać „cóż będziemy czynili, abyśmy sprawowali sprawy Boże?" Do tego czasu podejmowali się uciążliwych obowiązków, by przez ich wypełnienie zasłużyć się Bogu i chętnie słuchali poleceń, które zwiększyłyby ich zasługi w Jego oczach. W ich odezwaniu się zawarte było pytanie co mają uczynić, aby zapewnić sobie niebo oraz jaka jest cena, ' którą trzeba zapłacić za przyszłe życie? „Odpowiedział Jezus i -rzekł mu: Toć jest sprawą Boga, abyście wierzyli w tego, którego On posłał". Ceną za uzyskanie nieba jest sam Jezus, a droga do królestwa prowadzi przez wiarę w „Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata" (Jan 1,29). Naród nie przyjął tego świadectwa boskiej prawdy. Jezus dokładnie przeprowadził dzieło, które w myśl zapowiedzi proroków miało być wykonane przez Mesjasza, Kale ludzie nie dostrzegli w Jego czynach niczego, co malowała przed nimi ich samolubna wyobraźnia. Chrystus istotnie nasycił kiedyś tłum kilkoma jęczmiennymi chlebami, lecz za dni Mojżesza naród Izraelski żywiony był przez czterdzieści lat pożywieniem w postaci manny. Po Mesjaszu spodziewano się znacznie większych dobrodziejstw. W ich niezadowolonych sercach rodziło się 293 pytanie, dlaczego Jezus, który uczynił tyle cudów w ich obecności nie jest w stanie zapewnić zdrowia, siły i bogactwa całemu narodowi Pytali siebie tez dlaczego me uwolni go od uciemiężenia i me wyniesie na wjzyny chwały7 Wprawdzie głosił, iż jest Wysłannikiem Boga, ale jednocześnie odmówił przyjęcia tytułu króla Izraela Te fakty stanowiły dla nich tajemnicę me do zgłębienia Jego odmowa przyjęcia tytułu została mylnie zrozumiana. Wielu z tych ludzi doszło do przekonania, ze Jezus nie dąży do ugruntowania swych praw, ponieważ Sam powątpiewał w Boski charakter Swej misji. W ten sposób do ludzkich serc przeniknęła niewiara, a nasienie zasiane przez szatana zrodziło właściwy sobie owoc, którym były nieporozumienia i rozkład wiary. W tej sytuacji jeden z rabinów zapytał z ironią „Cóż wżdy ty za znak czynisz, abyśmy wiedzieli i wierzyli tobie' Coz czynisz9 Ojcowie nasi jedli mannę na puszczy, jako jest napisane Chleb z nieba dał im ku jedzeniu" Żydzi czcili Mojżesza jako dawcę manny, przypisując zasługę narzędziu za pośrednictwem którego było to dokonane, tracąc przy tym z oczu Tego, który był istotnym Dawcą Ich ojcowie szemrali przeciwko Mojżeszowi poddając w wątpliwość, lub wręcz zaprzeczając boskiemu charakterowi j*go misji Współcześni — ich dzieci — w taki sam sposób odrzucały Tego, który przyniósł im orędzie od Boga Rzekł im tedy Jezus „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, me Mojżesz wam dał chleb z nieba, ale Ojciec mój daje wam chleb on prawdziwy z nieba". Dawca manny stał tymczasem pomiędzy nimi. Był to Chrystus, który prowadził Żydów przez pustynię i codziennie żywił ich chlebem z nieba. Życiodajny Duch płynący z nieskończonej pełni Boga jest prawdziwą manną Jezus rzekł „Albowiem chleb Boży ten jest, któr;y zstępuje z nieba i żywot daje światu" (Jan 6,33). M> śląc wciąż, ze Jezus ma na względzie doczesne pożywienie, niektórzy z Jego słuchaczy zawołali „Panie, daj nam zawsze tego chleba". Wówczas Chrystus rzekł w> raźnie „Jamci ^est chleb żywota". Porównanie użyte przez Jezusa było zrozumiałe dla Żydów, gdyż Mojżesz, natchniony przez Ducha Świętego, powiedział „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale tym wszystkim, co pochodzi z ust Pańskich (5 Mojz. 8,3), a prorok Jeremiasz pisał „Gdy się znalazły mowy twoje zjadłem je, a było mi słowo twoje weselem i radością serca mego" (Jer 15,16). Sami rabini byli zdania, ze jedzenie chleba w sensie duchowym, stanowi studiowanie prawa i praktykowanie dobrych uczynków Często powtarzano, ze gdy przyjdzie Mesjasz, cały Izrael zostanie nasycony. Nauki proroków zostały potwierdzone przez głęboki sens cudu z chlebami Chrystus usiłował odsłonie ten sens wobec Swych słuchaczy w synagodze. Gdyby ludzie, da których przemawiał rozumieli Pismo 294 Święte, zrozumieliby również słowa gdy mówił „Jam jest chlefr żywota". Tylko jeden dzień przedtem liczny zgłodniały i zmęczony tłum został nasycony chlebami, które im rozdał Jezus. Jeżeli ich fizyczne siły odżyły za pośrednictwem Chrystusowego chleba, to z tego samego źródła mogli otrzymać żywot wieczny „Kto do mnie przychodzi" rzekł Chrystus „Łaknąć me będzie, a kto wierzy w mię, nigdy pragnąć me będzie". Lecz natychmiast dodał, „widzieliście mnie, a nie wierzycie". , Widzieli Chrystusa podczas świadectwa Ducha Świętego, który objawił Boga ich duszom. Widoczne świadactwa Jego potęgi objawiały im się codziennie, ale oni ciągle domagali się nowych dowodów. Gdyby te dowody otrzymali, pozostaliby tak samo niewierni, jak dotąd. Jeżeli nie przekonało ich to, co widzieli i słyszeli dotychczas, bezcelowe byłoby ukazywanie im innych cudów. Niewiara zawsze odnajdzie powody dla swoich wątpliwości, odrzucając najbardziej oczywiste fakty. Chrystus jeszcze raz zaapelował do upartych serc, mówiąc „tego co do mnie przyjdzie nie wyrzucę precz". Wszyscy, którzy Go przyjmą z wiarą mają zapewnione życie wieczne, i nikt nie pozostanie zagubiony Nie ma tez potrzeby, aby faryzeusze i saduceusze prowadzili między sobą dyskusję o przyszłym życiu Człowiek nie musiał opłakiwać swoich zmarłych. „A tac jest wola onego, który mnie posłał, Ojca, abym z tego wszystkiego, co mi dał nic nie stracił, ale bym go wzbudził w on ostateczny dzień Przywódcy żydowscy poczuli się obrażeni i mówili „Izaz ten nie jest Jezus, syn Józefa, którego ojca i matkę znamy' Jakoż tedy jest, ze nam powiada iż z nieba zstąpił7" Próbowali w ten sposób obudzić przesądy i uprzedzenia, wykorzystując przy tym fakt, ze Jezus narodził się w biednej rodzinie Ze wzgardą wypominali Mu przeszłość, gdy był prostym galilejskim robotnikiem, nie oszczędzając przy tym Jego rodziny, która uchodziła za rodzinę niskiego pochodzenia. Mówili, ze słowa prostego cieśli nie zasługiwały na uznanie i ze nie warto ich słuchać W związku z tajemniczymi okolicznościami Jego narodzin insynuowali, ze Jego pochodzenie jest wątpliwe Sprowadzając całą rzecz do ludzkich stosunków, a tym samym wulgaryzując okoliczności Jego urodzenia, starali się rzucie plamę na początki Jego historii. Jezus nie usiłował wyjaśniać tajemnicy Swego urodzenia. Nie udzielał odpowiedzi na pytania dotyczące Jego zstąpienia z nieba, a także nigdy nie usiłował tłumaczyć, w jaki sposób przeszedł przez morze. Nie starał się ściągać uwagi na cuda, którymi znaczone było Jego życie. Z własnej woli unikał rozgłosu, przyjmując rolę sługi. Jednakże prawdziwa Jego istota ujawniła się w głoszonym słowie i wykonywanym dziele. Wszyscy, których serca były otwarte na przyjęcie boskiego 295 światła, rozpoznali w Nim „Jednorodzonego. od Ojca, pełnego chwały i łaski" (Jan 1,14). Uprzedzenia faryzeuszy sięgały głębiej, niż mogły zdradzać ich pytania, a więc pytania wypływające z ich przewrotnych serc. Każde wypowiedziane przez Chrystusa słowo, każdy Jego czyn wzbudzały antagonizmy, gdyż ich sposób myślenia nie mógł znaleźć oddźwięku w Jego działaniu. v^ „Żaden do mnie przyjść nie może, jeśli Go ojciec mój, który mię posłał, nie pociągnie; a ja go nie wzbudzę w ostateczny dzień. Napisane w prorokach; i będą wszyscy wyuczeni od Boga; przetoż każdy, kto słyszał od Ojca, a nauczył się, przychodzi do mnie". Do Chrystusa nie pośpieszy nikt, poza tymi, którzy umieją odczytywać zamiary Boga. Lecz Bóg przyciąga ku Sobie wszystkie serca i tylko Ci, którzy odmawiają akceptowania Jego planów, nie zdołają zbliżyć się do Chrystusa. W słowach: „Będą wszyscy wyuczeni od Pana" Jezus powołuje się na proroctwa Izajasza: „Wszyscy synowie twoi będą wyuczeni od Pana i obfitości pokoju będą mieli synowie twoi" (Izaj. 54,15). To proroctwo Żydzi stosowali do siebie. Zawsze szczycili się tym, że Bóg służył im za nauczyciela. Ale Jezus wykazał całą bezpodstawność ich roszczenia, mówiąc: „Przetoż każdy kto słyszał od Ojca, a nauczył się, przychodzi do mnie". Tylko za pośrednictwem Jezusa ludzie mogą poznać Ojca, a tymczasem ludzkość nie jest przygotowana do uznania całej Jego chwały. Ci, którzy podporządkowali się Bogu, słuchali głosu Jego Syna, a w Jezusie z Nazaretu rozpoznali Tego, o -którym przez objawienie i naturę mówił Ojciec. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, ten który wierzy we mnie, będzie miał żywot wieczny". Za pośrednictwem ulubionego ucznia Jana, Kościół dowiedział się: „A toć jest świadectwo, iż nam Bóg dał żywot wieczny, a ten żywot jest -w Synu jego. Kto ma Syna, ma żywot" (l Jana 5,11.12). Jezus rzekł: „Ja go wzbudzę w ostateczny dzień" i przez to stał się jednym ciałem z nami. Przez zjednoczenie ciała musiała nastąpić jedność dusz w Duchu Świętym. Na mocy związku mamy powstać z błędów i to nie tylko dla zademonstrowania mocy Chrystusa, lecz dlatego, że przez wiarę, Jego życie stało się naszym życiem. Ci wszyscy, którzy zdolni są dojrzeć prawdziwą istotę Chrystusa i poprzez wiarę przyjmują Go do serca, osiągną życie wieczne. Przez Ducha Świętego Chrystus zamieszkał w nas, a Duch Boży przyjęty do serca z wiarą tworzy początek wiecznego żywota. Imię Chrystusa ludzie zawsze wiązali z korzyściami, służącymi ich potrzebom, zwłaszcza powołując się na zesłany z nieba dar manny. Nie pamiętali przy tym większych cudów, niż ten, który miał im dostarczyć pożywienia. Jednakże On wskazał im, że był to ubogi dar w porównaniu z dobrodziejstwami, jakie miał na nich zesłać. Manna mogła podtrzymać, tylko fizyczne siły, 296 jednak jej spożywanie nie zapewniało nieśmiertelności. Natomiast niebiański chleb odżywi duszę dla życia wiecznego. Zbawiciel rzekł: „Jam jest on chleb żywota. Ojcowie wasi jedli mannę na puszczy, a pomarli. Ten jest on chleb, który z nieba zstępuje jeśliby go kto jadł, nie umrze". Do tego porównania Chrystus dodał inne. Jedynie przez umferanie mógł udzielić ludziom życia i w następujących słowach wskazuje na Swą śmierć, jako na źródło zbawienia-. „Chleb, który ja dam jest ciało moje, które ja dam za żywot świata". Żydzi przygotowali się do świętowania Wielkiej Nocy w Jeruzale-mie, na pamiątkę nocy wyzwolenia Izraela, gdy anioł zniszczenia ukarał domy Egipcjan. Bóg pragnął, aby w baranku wielkanocnym ujrzeli Baranka Bożego i w tym symbolu przyjęli Tego, który oddał Siebie za życie świata. Lecz .Żydzi czcili symbol dla symbolu, nie poświęcając żadnej uwagi jego znaczeniu. Nie rozpoznali ciała Pana. Tę samą prawdę ujawnił Chrystus podczas symbolicznego święta Wielkiejnocy, ale Jego słowa pozostały nie zauważone. Obecnie rabini podnieśli złośliwy okrzyk: „Jakoż ten może nam dać ciało swoje ku jedzeniu?" Sprawiali przy tym wrażenie, że słowa Jezusa pojmowali 'tak samo, jak Nikodem, który zapytał: „Jakoż się człowiek może narodzić będąc stary? (Jan 3,4). W pewnym stopniu pojmowali bieg myśli Chrystusa, lecz nie mieli ochoty uznać jej. Fałszywie tłumacząc słowa, usiłowali pozyskać lud przeciwko Niemu. Chrystus nie złagodził symboliki swojej obecności, jednakże w moc- . niejszym języku powiedział: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam jeśli nie będziecie jedli ciała Syna człowieczego i pili krwi jego, nie macie żywota w sobie. Kto je ciało moje i pije krew moją, ma żywot wieczny, a ja go wzbudzę w ostatnim dniu. Albowiem ciało moje prawdziwie jest pokarm, a krew moja prawdziwie jest napój. Kto je ciało moje i pije krew moją, we mnie mieszka, a ja w nim". Spożywanie ciała Jezusa i picie Jego krwi oznaczało pełną Jego akceptację, jako osobistego Zbawcy. Oznaczało też wiarę w to, że jeśli odpuścił nam grzechy nasze, to osiągnęliśmy z Nim pełną tożsamość. Zachowując Jego miłość i rozmyślając nad nią,' zachowujemy w sobie cząstkę Jego natury. Chrystus jest dla duszy tym samym, co pożywienie dla ciała. Nie odniesiemy żadnej korzyści z pożywienia, którego nie będziemy jedli, jeżeli nie stanie się ono cząstką naszego jestestwa. Na tejże zasadzie Chrystus nie stanowiłby żadnej dla nas wartości, gdybyśmy nie uznali Go jako naszego osobistego Zbawiciela. Wiadomości teoretyczne nie przyniosą nam szczęścia. Powinniśmy natomiast żywić się Nim, przyjąć Go do naszych serc, tak aby Jego życie było naszym. Musimy przyswoić sobie Jego miłość i łaskę. Nawet użyte przenośnie nie oddają tych przywilejów z jakich korzystają wierzący w Chrystusa. Jezus rzekł: „Jako mię posłał żyjący / 297 Ojciec i ja żyję przez' Ojca; tak kto mnie spożywa, i on żyć będzie przez mię". Syn Boży żył przez wiarę w Ojca, dlatego my musimy żyć przez wiarę w Niego. Jezus podporządkował Swoją wolę Bogu tak zupełnie że tylko Ojciec wypełniał Jego życie. Jakkolwiek podlegał kuszeniu w takim samym stopniu, jak my, to ostał się nieskażony wobec wszystkich pokus. Naszym obowiązkiem jest wyjść zwycięsko z wszelkich pokus, tak jak uczynił to Chrystus. Czy jesteś naśladowcą Chrystusa? Jeżeli tak, wtedy wszystko, co jest napisane o duchowym życiu, napisane zostało dla Ciebie. Życie to będziesz mógł osiągnąć przez zespolenie się z Chrystusem. Czy twoja gorliwość nie osłabła i czy twoja pierwotna miłość nie wystygła? Z powrotem przyjmij ofiarowaną przez Chrystusa miłość, spożywaj Jego ciało, pij Jego krew, a połączysz się w jedno z Ojcem i Synem. Niewierzący Żydzi nie chcieli widzieć w nauce Chrystusa niczego, co wychodziło poza dosłowny sens Jego 'oświadczeń. Zakon zabraniał spożywania krwi, nadali więc słowom Chrystusa świętokradcze znaczenie i prowadzili na ten temat między sobą spory. Nawet niektórzy z uczniów mówili: „twarda to jest mowa, któż jej słuchać może?" Zbawiciel odpowiedział im: „to was obraża? Cóż gdybyście ujrzeli Syna człowieczego wstępującego, gdzie był pierwej? Duch — ci jest, któ-,ry ożywia, ciało nic nie pomaga; słowa które ja wam mówię, duch są i żywot są". "Życie Chrystusa, które daje życie światu, zawarte jest w Jego sło- . wach. Słowem Jezus uzdrawiał chorych i zwyciężał demony; słowem uciszył morze i wskrzeszał zmarłych. Naród był świadkiem potęgi Jego słowa. Wypowiadał słowa idące od Boga, tak jak to czynił dotąd ustami proroków i nauczycieli Starego Testamentu. Cała Biblia stanowi objawienie o Chrystusie i teraz Zbawiciel zapragnął utwierdzić wiarę Swych naśladowców w Słowo Boże. Gdy zostaną pozbawieni Jego cielesnej obecności, Słowo powinno się stać źródłem ich siły. Tak jak Mistrz, powinni żyć „każdym słowem pochodzącym przez usta Boże" (Mat. 4,4). Słowo Boże podtrzymuje żywot duszy w taki sam sposób, jak żywność podtrzymuje życie fizyczne, dlatego to słowo jest niezbędną pożywką. Słowo Boga dociera do każdej duszy oddzielnie i stąd — wzorem fizycznych organizmów — musimy indywidualnie przyjmować pokarm duszy, tak jak przyjmujemy żywność. Nie wolno dopuścić żadnego • pośrednistwa dla Słowa Bożego. Powinniśmy uważnie studiować Biblię, prosząc przy tym Boga o natchnienie Ducha Świętego, które pozwoli nam właściwie zrozumieć Jego Słowa. Po przeczytaniu każdego wiersza powinniśmy wysilić nasze umysły nad zbadaniem, co w tym wierszu zostało nam zakomunikowane. Musimy rozważać wyłożoną tu myśl aż do pełnego przyswojenia jej sobie i dopiero wtedy będziemy rozumieli „co mówi Pan". 298 Należy pamiętać, że w Swoich obietnicach i ostrzeżeniach Jezus ma na myśli nas indywidualnie. Bóg tak ukochał świat, że dał Swego jednorodnego Syna, abym ja, jako jednostka uwierzył w Niego, abym nie zginął lecz miał zapewnione życie wieczne. Doświadczenie zawarte w Słowie Bożym, powinniśmy traktować jako sprawy osobiste. Dla nas są przeznaczone modlitwa i obietnica, nauka i ostrzeżenie. „Z Chrystusem jestem ukrzyżowany a żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus, a to że teraz w 'ciele żyję, w wierze Syna Bożego żyję, który mię umiłował i wydał samego Siebie za mię" (Gal. 2,20). Ponieważ wiarę naszą wspomagają i ugruntowują zasady prawdy, stają się one przewodnim motywem naszego życia. Słowo Boże przyjęte przez duszę kształtuje nasze myśli i we właściwy sposób rozwija charakter. Kierując stale ku Jezusowi nasze wierzące spojrzenie doznajemy pokrzepienia. Bóg ześle najcenniejsze objawienie Swemu łaknącemu i pragnącemu ludowi, a ten w końcu zrozumie, że chodzi tu o osobistego Zbawcę. Słowo pokonywuje naturalną ziemską naturę i wprowadza nowe życie w imię Jezusa Chrystusa. Duch Święty pojawia się w duszy jako jej Pokrzepiciel. Za pomocą niezmierzonej łaski Chrystusa w urny- • słach Jego uczniów wytworzył się obraz Boga i stali się innymi ludźmi. Miłość wypiera z ich serc uczucie nienawiści a ich serca zaczynają bić podobnym rytmem. Wszystko powyższe wyjaśnia pojęcie celu życia, bowiem jest zgodne z Bożymi słowami. Znaczy to jeść chleb zesłany z nieba. • Chrystus wypowiedział świętą, odwieczną prawdę o wzajemnym stosunku pomiędzy Nim a Jego naśladowcami. Znał charakter tych, którzy pretendowali do miana uczniów, a Jego słowa były próbą ich wiary. Oświadczył, że powinni wierzyć uczynkom następującym po Jego nauce. Wszyscy, którzy Go przyjmują, dzielą Jego naturę i obdarzeni zostają cechami Jego charakteru. Wymaga to całkowitego zrzeczenia się dotychczasowych ambicji, a także bezwarunkowego poddania się Jezusowi. Poddali się bowiem temu powołaniu, deklarując gotowość samoofiary oraz zachowania pokornego i łagodnego serca. Powinni iść wąską ścieżką Człowieka Golgoty, jeżeli chcą uczestniczyć w darze życia i chwale niebios. Próba była zbyt ciężka. Entuzjazm tych, co chcieli wziąć Go siłą i uczynić z Niego króla, szybko ostygł. Oświadczyli później, że dyskusja w synagodze otworzyła im oczy. Teraz już wiedzieli, co mieli myśleć. - W ich pojęciu słowa Chrystusa były bezpośrednim wyznaniem, że nie był Mesjaszem i że nie można spodziewać się po Nim żadnych ziemskich korzyści. Chętnie powitali Jego cudotwórczą moc, ponieważ pragnęli uwolnienia od chorób i cierpień, ale nie chcieli mieć nic wspólnego z Jego pełnym samopoświęcenia życiem. Nie zwracali żadnej uwagi na tajemnicze królestwo ducha, o którym mówił. Ci nieszczerzy i samo- 299 lubni, dawniej szukający, teraz opuścili Go Jeżeli nie zamierza użyć Swej mocy i wpływu, aby uwolnić ich od panowania Rzymian, nie chcą mieć z Nim nic wspólnego. Jezus powiedział im szczerze: „Są niektórzy z was co nie wierzą" i dodał , Dlategom ci wam powiedział Iz żaden me może przyjść do mnie, jebliby mu nie było dane od Ojca mojego". Chrystus chciał im wytłumaczyć, ze nie ulegają Jego przyciągającej sile dlatego, ze serca ich me są otwarte dla Ducha Świętego „Ale cielesny człowjek nie pojmuje tych rzeczy, które są Ducha Świętego, albowiem mu są głupstwem i nie może ich poznać, przeto iż duchownie bywają rozsądzane" (l Kor. 2,14) Jedynie przez wiarę dusze dostępują oglądania chwały Jezusa. Chwała ta pozostaje niedostrzegalna aż do czasu, dopóki Duch Święty nie wznieci w duszach ognia wiarj Wskutek publicznego wytknięcia im braku wiary, uczniowie coraz Jaardziej zaczęli się oddalać od Jezusa. Bjh bardzo niezadowoleni, a chcąc dotknąć Jezusa i zaspokoić złośliwość faryzeuszy, odwrócili się od Niego okazując Mu lekceważenie Dokonali własnego wyboru przy czym wybrali formę bez ducha i kłos bez ziarna Nigdy później me zrewidowali swojej decyzji, ponieważ ich drogi rozeszły się z drogą Jezusa „Którego łopata jest w ręku jego, a wyczyści bojewisko swoje, zgromadzi pszenicę swoją do gumna" (Mat 3,12) Nadszedł właśnie czas oczyszczenia kiedy za pośrednictwem słów prawdy oddzielone zostały plewy od pszenicy Wielu z nich odwróciło się od Jezusa dlatego, ze byli zbyt zadufani w sobie, by wysłuchać zarzutów,,, byli tez zbyt przywiązani do tego świata, aby wybrać życie pełne pokory Za naszych czasów również me brak ludzi odznaczających się podobną postawą Dziś ludzie poddawani są takiej samej próbie, jakiej doznali w synagodze w Kapernaum Gdy do ludzkich serc dociera 'promień prawdy, wtedy zaczynają spostrzegać, ze ich życie nie jest zgodne z wolą Bożą i różu- • mieją komecz»osc całkowitej zmiany. Ale mimo tego uchylają się od podjęcia pracy wymagającej wyrzeczeń Wpadają w rozdrażnienie, gdy ujawnione zostają ich grzechy Wtedy wzorem uczniów odchodzą obrazem, szemrząc „Twarda to jest mowa, któż jej słuchać może". Dla ich uszu przyjemniejsze byłyby pochwały i pochlebstwa, natomiast prawda była- czymś niepożądanym, czego tez me chcieli słuchać. W czasie kiedy za Chrystusem podążały głosy tłumu, gdy ludzie bywali nasyceni i słychać było triumfalne okrzyki, głosy uczniów rozbrzmiewały pochwałami. Ale gdy tylko przenikliwość Ducha Bożego ujawniła ich grzechy proponując porzucenie tychże, odwrócili się od prawdy i odeszli od Jezusa Gdy niezadowoleni uczniowie odwrócili się od Chrystusa, opanował ich inny duch Nie widzieli już w Nim nic pociągającego jakkolwiek 300 jeszcze niedawno wydawał im sią tak interesujący. Przyłączyli sią do Jego wrogów, byli bowiem bliscy im duchem i celami działania. Zaczęli tez fałszywie interpretować Jego słowa, fałszować oświadczenia i poddawać w wątpliwość motywy Rozwinęli akcję poszukiwania szczegółów, które można było obrocie przeciwko Niemu i przez to spowodowali oburzenie, które życie Chrystusa stawiało w niebezpieczeństwie ^ Szybko rozniosła się wiadomość, ze według własnego oświadczenia Jezus Nazarenski nie był Mesjaszem. W ten sposób nastroje narodu w Galilei zostały zwrócone przeciwko Niemu, podobnie jak to miało miejsce rok temu w Judei Biada Izraelowi Odrzucili swego Zbawiciela, gdyż tęsknili za zwycięzcą, który przyniesie im doczesną potęgę. Pragnęli pożywienia ulegającego zepsuciu, a me tego, które trwa przez całe życie wieczne Ze smutkiem w sercu patrzył Jezus na tych, którzy do niedawna byli Jego uczniami, a teraz opuszczali Tego, który był światłem i życiem człowieka Niewypowiedzianym smutkiem napełniła Go świadomość, ze Jego litość me została doceniona, miłość me odwzajemniona, a łaska pomniejszona Odrzucono tez zaofiarowaną łaskę zbawienia. Opisane wydarzenia sprawiły, ze stał sig smutnym, wypełnionym przez boi człowiekiem. Nie czyniąc żadnej próby powstrzymania tych, którzy odchodzili, Jezus zwrócił się do całej dwunastki i rzekł „Czy i wy chcecie odejść9" Na to Piotr odpowiedział Mu również pytaniem „Panie do kogóż pójdziemy, ty masz słowa żywota wiecznego. A myśmy uwierzyli i poznali zes ty jest Chrystus, Syn Boga żywego". „Do kogóż pójdziemy7" Nauczyciele Izraela byli niewolnikami formalizmu Faryzeusze i sadyceusze pozostawali w ciągłych sporach Porzucić Jezusa znaczyło wpaść pomiędzy ambitnych ludzi spierających się o rytuał i ceremonie, szukających jedynie własnej chwały Uczniowie znaleźli więcej pokoju i radości, odkąd przyjęli Chrystusa, niż podczas całego swego poprzedniego życia Jakże by mieli powrócić do tych, ktqrzy lekceważyli i prześladowali Pocieszyciela grzeszników7 Długo wyczekiwali Mesjasza, a teraz, gdy przyszedł, nie mogli odwrócić się od Niego i pojsc do tych, którzy czyhali na Jego życie, a ich prześladowali za to, ze się stali Jego naśladowcami „Do kogóż pójdziemy'" Przecież me odejdą od nauki Chrystusa o miłości i miłosierdziu do mroku niewiary, do ułomności tego świata. Podczas gdy wielu z tych, którzy byli świadkami Jego cudów, wyrzekło się Zbawiciela, Piotr potwierdził wiarę uczniów mówiąc „Ty jesteś Chrystus". Sama mysi porzucenia kotwicy ich dusz napełmia ich strachem i trwogą. Pozbawić się Zbawiciela, znaczyło zdać się na łaskę mrocznego i wzburzonego morza. 301 Wiele słów ł czynów Chrystusa wydaje się tajemniczymi dla ograniczonych umysłów, lecz każde słowo i każdy czyn miał swe określone "znaczenie w dziele odkupienia; każde z nich obliczone było na wydanie odpowiedniego owocu. Gdybyśmy byli zdolni zrozumieć Jego cele, wszystkie wydałyby się ważne, wypełnione treścią i pozostające w harmonii z Jego misją. Jakkolwiek nie jesteśmy w stanie pojąć czynów i dróg Bożych, możemy dostrzec Jego wielką miłość, - kierującą całym Jego postępowaniem w stosunkach z ludźmi. Ten, kto będzie blisko Chrystusa, zrozumie wiele z tajemnicy pobożności. Pozna też miłosierdzie, które stawia zarzuty, które poddaje próbie nasze charaktery oraz ujawnia zamierzenia naszego serca. Gdy Jezus głosił prawdę mającą stać się próbą dla Jego słuchaczy, a wielu z nich odwróciło się od Niego, wiedział z góry jaki wynik spowodują Jego słowa, lecz stało przed Nim do spełnienia zadanie miłosierdzia. Chrystus przewidział, że w godzinie pokusy każdy/ z Jego ukochanych uczniów wystawiony zostanie na ciężką próbę. Jego udręka w ogrodzie getsemańskim, zdrada i ukrzyżowanie — będą dla nich bardzo bolesnym doświadczeniem. Gdyby życiu Chrystusa nie towarzyszyły już poprzednio ciężkie próby wielu ze słuchaczy, słuchających Go z egoistycznych pobudek, przyłączyłoby się do Jego prześladowców. Gdy ich Pan został skazany, gdy tłum, który witał Go poprzednio jako swego Króla, wygwizdywał i zniesławiał Go, gdy szyderczy tłum wołał: „Ukrzyżuj go!" — gdy ich ziemskie ambicje doznały zawodu, ci samolubni wyrzekliby się swej wierności Jezusowi, i nie zawahaliby się przed zadaniem Jego uczniom bólu, który wypełniłby ich serca i uzupełnił wszystkie nieszczęścia i zawody, doznane przez nich z powodu ruiny najdroższych nadziei. W tej godzinie ciemności przykład odwracających się od Niego mógłby pociągnąć innych. Lecz Jezus przezwyciężył kryzys, gdyż dzięki Swej obecności przy nich mógł stale dbać o umocnienie wiary wiernych naśladowców. Współczujący Odkupiciel w pełni świadomości Swego przeznaczenia tkliwie wyrównywał drogę Swych uczniów, dodawał sił do końcowej próby przygotowując ich do szczytowego doświadczenia! ROZDZIAŁ XLII Tradycja (Mat. 15,1-20; Mar. 7,1-23) Biegli w Piśmie i faryzeusze, licząc na spotkanie Jezusa podczas świąt Wielkiej Nocy, zastawili na Niego pułapkę. Lecz On znając ich zamierzenia nie zjawił się podczas tego zebrania. „Tedy przystąpili do Jezusa nauczeni w Piśmie i faryzeuszowie z Jeruzalem". Ponieważ nie przyszedł do nich, oni przyszli do Niego. Zdawało się przez pewien c/as, że naród z Galilei przyjmie Jezusa jako Mesjasza, i że siła hie-rarchi zostanie w tej dzielnicy przełamana. Misja dwunastu, która świadczyła o rozszerzeniu dzieła Chrystusa i wprowadzała członków tej dwunastki, w bezpośredni konflikt z rabinami, znowu spowodowała wybuch zawiści wobec przywódców z Jerozolimy. Szpiedzy wysłani do Kapernaum. we •wcześniejszym okresie działalności Chrystusa z zadaniem obciążenia Go za złamanie Sabatu, wpadli obecnie w popłoch. Jed-. nakże rabini nie wzdrygali się przed niczym, co miało doprowadzić do osiągnięcia ich celu. Teraz wysłali innych swych przedstawicieli, którzy mieli śledzić każdy Jego ruch i starać się znaleźć przeciwko Niemu oskarżenie. Jak uprzednio, podstawą oskarżenia miało być lekceważenie przez Niego nakazów tradycji opierających się rzekomo na zakonie Bożym. Powszechnie uważano, że tradycje miały wspomagać przestrzeganie zakonu, lecz w praktyce zostały uznane za większą świętość niż sam zakon. Gdy przyjęte tradycje stawały w sprzeczności z przykazaniami danymi na górze Synaj, pierwszeństwo uzyskiwały postanowienia rabinów. Do najściślej przestrzeganych zwyczajów należała ceremonia oczyszczenia. Wszelkie zaniedbanie form towarzyszących przygotowaniu do posiłku było uznane za najhaniebniejszy grzech podlegający karze, zarówno na tym, jak i w przyszłym świecie, przy czym zniszczenie , przestępcy było-poczytane za cnotę.. 303 Istniała niezliczona liczba przepisów dotyczących oczyszczenia. Nie wystarczało przeznaczonego człowiekowi okresu życia, aby mógł nauczyć się wszystkich przepisów. Życie tych, którzy usiłowali przestrzegać wymagań rabinów,-było niekończącą się walką przeciwko wypaczaniu ceremoniału. Był to istny szał opłukiwama się i oczyszczania. Gdy ludzką uwagę pochłonęły drobiazgi dotyczące przestrzegania przepisów, z jej pola widzenia musiało zniknąć samo prawo Boże. Chrystus i Jego uczniowie nie przestrzegali ceremonialnego obmywania się, a szpiedzy nie omieszkali wyzykac tego faktu w montowaniu aktu oskarżenia przeciwko mm Nie atakowali jednak bezpośrednio Chrystusa, lecz przyszli do Niego, krytykując uczniów W obecności tłumów spytali „Czemu uczniowie twoi przestępują ustawę starszych? Albowiem nie umywają rąk swych, gdy mają jeść chleb". Kiedykolwiek posłannictwo prawdy zaczyna przenikać do dusz, szatan nasyła swych sług aby wszczęli dyskusję na temat różnych drobnych spraw, starając się w ten sposób odwrócić uwagę od istotnego pizedmiotu sporu. Kiedykolwiek tez zostanie rozpoczęta pożyteczna praca pojawia się dyskusja nad sprawami, formalno-techmcznyrm, która" oddala umysł od zasadniczych punktów. Jednakże, gdy Bóg zadziała w specjalny' sposób dla dobra Swojego ludu, wtedy niech tenże lud nie wdaje się w kontrowersje, które mogłyby zrujnować jego duszę. Podstawowe pytanie brzmi zawsze Czy mam zbawienną wiarę w Syna Bożego9 Czy życie moje jest zgodne z Boskim przykazaniem'" -„Kto wierzy w Syna, ma żywot wieczny, ale kto me wierzy Synowi, nie ogląda żywota, lecz gniew Boży zostaje nad mm". „A przez to wiemy żeśmy go poznali, że przykazania jego zachowujemy" (Jan 3,36 l Jan -2,3). Jezus me usiłował bronić Siebie lub Swoich uczniów. Nie mówił 0 oskarżeniach wysuwanych przeciwko Niemu, lecz obnażał motywy orędowników przestrzegania rytuału ustanowionego przez Wdzi. Dał im przykład tego, co stale czynią i czynili dotąd nim zaczęli Go śledzić „Czemuż i wy przestępujecie przykazania Boże dla ustawy waszej7 Albowiem Bóg przykazał, mówiąc Czcij ojca twego i matkę; 1 ktoby złorzeczył ojcu lub matce, śmiercią niechaj umrze. Ale wy powiadacie Ktoby rzekł ojcu albo matce Dar, którykolwiek jest ode mnie, tobie pożyteczny będzie, a nie uczciłby ojca swego, albo matki swojej, bez winy będzie". Żydzi odrzucili piąte przykazanie, jako nie mające znaczenia, lecz bardzo ścisłe przestrzegali tradycje starszych. Nauczyli naród, ze ofiarowanie swojej własności dla świątyni było obowiązkiem bardziej świętym, niż utrzymywanie rodziców i że niezależnie od tego, jak wielka byłaby potrzeba, świętokradztwem jest udzielanie ojcu lub matce części tego, co zostało raz ofiarowane w świątyni. Wystarczy jeżeli takie pozbawione poczucia obowiązku 304 dziecko powie o swej własności „Dar", poświęcając ją w ten sposób Bogu, może ją zatrzymać na okres swego życia dla siebie, ale po jego smaerci własność dziecka przechodzi na rzecz świątyni. Takie dziecko zarówno za życia, jak i po śmierci mogło hańbić i oszukiwać własnych rodziców, a robiło to wszystko dzięki udanej uległości Bogu. Żadnym Swoim słowem, albo czynem, nie uwolnił Jezus ludzi od obowiązku składania darów i ofiar Bogu. Chrystus był właśnie tym, który objaśnił prawa i wskazówki w sprawie danin i ofiar. Przebywając na ziemi, pochwalił biedną kobietą, która wrzuciła wszystkie oszczędności do skarbonki świątyni. Pozorna gorliwość kapłanów i rabinów służyła tylko jako przykrywka dla ich dążeń do samowywyzsze- nia Ludzie czuli, ze są przez nich oszukiwani i ze ponoszą na ich rzecz ciężary, których Bóg nigdy nie nakazał. Nawet uczniowie Chrystusa nie potrafili wyzwolić się spod wpływu odziedziczonych przesądów i autorytetu kapłanów. Teraz Chrystus, ujawniając istotnego ducha nauki rabinów, dążył do uwolmema z więzów tradycji wszystkich, którzy istotnie byli spragnieni służenia Bogu. „Obłudnicy1" zwrócił się Jezus do szpiegów, „dobrze o was prorokował Izajasz mówiąc lud ten przybliża się do mnie usty swemi i wargami czci mię, ale serce ich daleko jest odemnie. Lecz próżno mię czczą, nauczając nauk, które są przykazania luszkie". Słowa Chrystusa były oskarżeniem całego systemu faryszeuszy. Oświadczył im bowiem, ze stawiając swe przepisy ponad prawem Bożym, rabini siebie wywyższali ponad Boga. Wysłannicy z Jeruzalem nie posiadali się z wsciekosci. Nie mieli możności oskarżenia Chrystusa o pogwałcenie zakonu danego na górze Synaj, ponieważ przemawiał jako obrońca tego zakonu i przeciwstawiał jego postanowienia przyjętym tradycjom Wielkie nakazy prawa, które On reprezentował pozostawały w rażącej sprzeczności z małostkowością ludzkich przepisów. Jezus wytłumaczył zebranym tłumom, a następnie w sposób bardziej szczegółowy — uczniom, ze wypaczenia nie przychodzą z zewnątrz, lecz od wewnątrz Czystość i nieczystość są właściwościami duszy. Dopiero złe uczynki, plugawe słowa i myśli stanowią naruszenie prawa Bożego, natomiast me jest ono naruszone poprzez zaniedbanie zewnętrznych i ustanowionych przez człowieka form ceremonii. x Uczniowie zauważyli wściekłość szpiegów spowodowaną wykryciem ich fałszywych nauk, widzieli^ ich złośliwe spojrzenia oraz słyszeli wypowiadane półgłosem oznaki niezadowolenia i groźby zemsty. Zapominając o tym, ze Chrystus czyta w sercach ludzkich jak w otwartej księdze, uczniowie donieśli Mu o wrażeniu wywołanym Jego słowami. Licząc, że Jezus zechce załagodzić rozjuszonych wysłanników rabinów, 20 — Życie Jezusa ff uczniowie powiedzieli do Niego: „Wiesz, iż faryzeusze usłyszawszy tę mowę zgorszyli się?" Chrystus odpowiedział „Wszelki szczep którego nie szczepił Ojciec mój niebieski, wykorzeniony będzie". Obyczaje i tradycje do których rabini przywiązywali tak wielkie znaczenie, były nie z nieba, lecz z tego świata. Toteż jakkolwiek duży byłby ich wpływ na ludzi, nie wytrzymały one próby Bożej. Każdy ludzki wynalazek, którym chciano by zastąpić przykazania Boga, zostanie uznany za bezwartościowy w dniu, gdy „Każdy uczynek i każdą rzecz tajną, lub dobrą, lub złą, Bóg na sąd przywiedzie" (Kazn. 12,14). Nawet wśród chrześcijan można znaleźć postanowienia i zwyczaje nie mające innego 'uzasadnienia prócz tradycji. Takie postanowienia oparte na ludzikm autorytecie wyrugowały te, które zostały ustanowione przez Boga. Ludzie przywiązani są do swych tradycji szanują swoje obyczaje, żywiąc niechęć do tych, którzy ^usiłują wykazywać im błędy. Dziś, gdy wzywani jesteśmy do przestrzegania przykazań Boskich i wiary w Jezusa, widzimy taką samą wrogość, jaka przejawiała się za dni Chrystusa. O ostatnim pokoleniu ludu Bożego jest napisane: „I rozgniewał się smok na niewiastę i poszedł, aby walczył z drugimi z nasienia jej, którzy zastowują przykazania Boże i mają świadectwo Jezusa Chrystusa" (Obj. 12,17). Lecz „wszelki szczep, którego nie szczepił ojciec mój niebiański wykorzeniony będzie". Na miejsce autorytetu tak zwanych ojców kościoła, Bóg wzywa nas, abyśmy przyjęli słowa wiecznego Ojca, Pana nieba i ziemi, gdyż w nich jedynie jest czysta prawda, nie zmieszana z błędami. Dawid powiedział: „Nad wszystkich nauczycieli moich stałem się rozumniejszym, bo świadectwa twoje są rozmyślaniem moim. Nad starców jestem roztropniejszy, bo przykazań Twoich przestrzegam" (Psalm 119,99.100). Niech wszyscy, którzy szanują ludzkie autorytety, obyczaje i tradycje ojców, pamiętają o ostrzeżeniu zawartym w słowach Chrystusa: „Lecz próżno mię czczą, nauczając nauk i ustaw łudź--kich". ROZDZIAŁ XLIII Zniesienie barier (Mat. 15,21-28; Mar. 7,24-36) Po spotkaniu z faryzeuszami Jezus wycofał się z Kapernaum, a przemierzając Galileę, udał się do górzystej miejscowości połażonej na granicy z Fenicją. Patrząc na zachód mógł oglądać równinę u zbocza wzgórz okalających starożytne miasta Tyr i Sydon.. Tu znajdowały się pogańskie świątynie i wspaniałe pałace, a ponadto miasta te obfitowały w miejsca targów. Obserwował też porty ożywione ruchem rybackim. Przed Jego stopami rozpościerał się lazur Morza Śródziemnego, przez którego obszar Jego wysłannicy mieli przenieść wezwanie Ewangelii do wewnątrz światowego imperium. Ale czas się jeszcze nie wypełnił. Najbliższym Jego zadaniem było przygotowanie uczniów do wykonania tej pracy. Przychodząc do tej krainy liczył na uzyskanie możliwości spoczynku, którego nie udało się osiągnąć w Betsaidzie,. ale pomimo to, nie był to jedyny cel Jego wędrówki. v „Oto niewiasta Chananejska z onych granic wyszedłszy, wołała mówiąc do niego: Zmiłuj się nade mną Panie, Synu Dawidowy! Córka moja ciężko bywa od diabła dręczona" (Mat. 15,22). Ludzie w tym okręgu wywodzili się z chananejskiej rasy, będąc pogardzanymi przez Żydów bałwochwalcami. Do tej właśnie klasy należała kobieta, która obecnie zaniosła błaganie do Jezusa. Była poganką, pozbawioną wszelkich przywilejów, z jakich codziennie mogli korzystać Żydzi. Wśród Fenicjan zamieszkiwało wielu Żydów i stąd wiadomości dotyczące działalności Chrystusa dotarły tu już wcześniej. Niektórzy ludzie przysłuchiwali się Jego słowom i bacznie obserwowali czynione cuda. Kobieta, o którą tutaj chodzi zasięgała wieści o proroku, który jakoby miał leczyć wszelkie schorzenia. Wraz z tą wieścią jej serce wypełniała nadzieja i postanowiła pokazać Chrystusowi swoją córkę i przedstawić Mu jej cierpienia. Uważała, że On musi uleczyć jej dziecko. Przedtem modliła się do pogańskich bo- 307 gów, ale jej modlitwa nie przyniosła żadnych rezultatów. Były też chwile, kiedy myślała: Co , ten żydowski nauczyciel może dla mnie uczynić? Jednakże dotarło do niej słowo, że leczy On wszelkie schorzenia, niezależnie od tego, czy jego petenci są bogaci czy biedni. Postanowiła nie wypuścić z rąk jedynej nastręczającej się nadziei. Chrystus znał sytuację tej kobiety. Wiedział też, że pragnie Go zobaczyć i dlatego pojawił się na drodze jej wędrówki. Przynosząc ulgę jej cierpnieniu miał okazję przedstawić żywy przykład nauki, którą zamierzał wygłosić. W tym też celu sprowadził Swych uczniów do tej dzielnicy kraju. Chciał im pokazać ignorację istniejącą w miastach i wsiach przyległych do kraju Izraela. Naród, któremu byjy dane wszelkie możliwości zrozumienia prawdy, nie miał żadnego pojęcia o potrzebach tych, którzy żyli- z nim w sąsiedztwie, Nikt nie podejmował tu pracy dla oświecenia dusz żyjących w ciemności. Przegroda wzniesiona przez żydowskie ambicje odgradzała nawet uczniów od możliwości pozyskiwania sympatii wśród pogańskich narodów. Lecz ta .bariera miała być zniesiona. Chrystus nie od razu odpowiedział na proś'tę kobiety. Przyjął przedstawicielkę pogardzanego narodu, tak, jakby to uczynił każdy inny Żyd. Chciał, aby uczniowie przeżyli wrażenie chaosu i braku , serca, właściwy dla postępowania Żydów w takich przypadkach. Stworzył tym sposobem kontrast pomiędzy manierą wysłuchiwania prośby i jej załatwieniem, ponieważ chciał uczniów wyczulić na ludzkie nieszczęścia. Chociaż Jezus nie odpowiedział na' petycję, wiara nie opuszczała kobiety. Minął ją udając, że nie dosłyszał jej błagania, ale kobieta postępowała za Nim. Znużeni jej natręctwem uczniowie, prosili Jezusa, by ją odprawił. Widzieli, że Mistrz traktuje ją obojętnie i osądzili, że również On sam podziela niechęć Żydów do Chananejeżyków. Ale błagająt skierowała swą prośbę do miłosiernego Zbawiciela,- który na uwagę uczniów odpowiedział: „Jestem posłany tylko do owiec, które zginęły z domu Izraelskiego". A jakkolwiek mogło się zdawać, że odpowiedź ta pozostaje w zgodzie z przesądami Żydów to krył się w niej wyrzut skierowany do uczniów. Został on zrozumiany przez nich później, ponieważ implikował, że Chrystus przyszettT na świat w celu zbawienia tych wszystkich, którzy Go przyjęli. Kobieta ponawiała swą prośbę z rosnącą stanowczością i pochylona u Jego stóp wołała: „Panie pomóż mi". Jezus, wciąż pozornie odrzucając jej błagania w myśl bezdusznych przesądów Żydów, odpowiedział „Boć nie jest dobra, brać chleb dzieciom i miotać szczeniętom". Było to faktycznym potwierdzeniem, że nie jest słuszne marnotrawić na cudzoziemców błogosławieństwa Boga dane wybranemu narodowi. Taka odpowiedź z pewnością odebrałaby odwagę mniej gorliwej petentce. 308 Lecz kobieta wyczuła, że sprzyja jej cała sytuacja. Pod pozorną odmową Jezusa widziała Jego nie dające się ukryć współczucie. Odpowiedziała Jezusowi. „Tak jest Panie! Wszakże i szczenięta jadają pod stołem z odrobin dziecinnych". Jeżeli dzieci zażywają u stołu ojca swego, psy nie pjazostaną nie nakarmione. Ale gdy na Izrael przypadła taka obfitość błogosławieństw, to czy dla niej już nie pozostaje? Została potraktowana jak pies, dlatego też psim przywilejem zgłaszała swoje prawo do udziału w resztkach ze stołu obfitości. Jezus opuścił tę krainę, albowiem z powodu swojej pracy, życie Jego było zagrożone dzięki intrygom faryzeuszy oraz biegłych w Piśmie. Szemrali i narzekali, dawali wyraz swej niewierze i rozgoryczeniu, odrzucając tak wspaniałomyślnie ofiarowane zbawienie. Tu właśnie Chrystus zetknął się z przedstawicielką upośledzonej i pogardzanej rasy, która nigdy nie doznała łaski oświecenia Słowem Bożym. Ale ta kobieta od razu odwołała się do boskiej mocy Chrystusa, przejawiając wiarę w Jego moc udzielania łaski, o którą prosiła. Błagała tylko o okruchy spadające ze stołu Pańskiego, a gdyby posiadała przywileje psa, chętnie zgodziłaby się na to, aby być potraktowana jak pies. Nie posługiwała się żadnymi albo "religijnymi uprzedzeniami, kiedy zwróciła się do Niego ze swoją sprawą, jednak w natychmiastowy sposób uznała Jezusa za Zbawiciela, który posiada moc uczynienia wszystkiego, o co jest proszony. • - Zbawiciel był zadowolony, ponieważ kobieta zniosła próbę wiary, której została poddana. Postąpił z nią w sposób, który wyraźnie wskazywał, że nie traktuje jej jako wyrzutka spoełczności izraelskiej, lecz jako dziecię należące do domu Bożego, które ma wszelkie uprawnienia do darów Ojca. Chrystus spełnił jej prośbę, udzielając jednocześnie nauki Swym uczniom, a zwróciwszy się'ku niej ze spojrzeniem pełnym litości i miłości powiedział: „O niewiasto, wielka jest wiara twoja, niechaj ci się- stanie jako chcesz". I w tej godzinie uzdrowiona została jej córka, a demon nie miał już do niej przystępu. Kobieta odeszła chwaląc Zbawiciela, szczęśliwa ze spełnienia jej prośby. Był to jedyny cud, jaki Jezus uczynił podczas Swej podróży, ale aby go dokonać, musiał przebyć granice Tyru i Sydonu. Pragnął pomóc strapionej kobiecie, ale jednocześnie chciał Swoim uczniom udzielić pouczenia, że Jego łaska rozciąga się również na pogardzane narody. Chodziło o sprawy uczniów w czasie, kiedy On już nie będzie z nimi. Pragnął wyprowadzić ich z ciasnego koła żydowskiej ekskluzywności i zainteresować ich pracą dla innych narodów. Jezus pragnął ujawnić ukryte od wieków głębokie tajemnicy prawdy, że poganie powinni uchodzić za żydowskich bliźnich i być ^współdziedzicami i wspólnym ciałem i spółuczestnikami obietnicy Jego w Chrystusie przez Ewangelię" (Efez. 3,6). Prawda ta z trudem przenikała 309 So świadomości uczniów Chrystusa, toteż boski Nauczyciel nie ustawał w udzielaniu im nauki. Chwaląc wiarę setnika z Kapernaum i głosząc Ewangelię mieszkańcom Sychar, dał dowód tego, że nie podziela nietolerancji Żydów. Jednakże Samarytanie posiadali pewne pojęcie 0 Bogu, setnik zaś przejawiał życzliwość w stosunku do Żydów. Tym. razem Jezus postawił swych uczniów w trudnej sytuacji — skontaktował ich bowiem z narodem pogańskim, który w ich opinii, nie mógł oczekiwać żadnych łask od Chrystusa. Zapragnął wtedy, aby poznali przykład traktowania jakiegokolwiek człowieka. Ale uczniom zdało się, że Mistrz zbyt hojnie rozdziela swoje dary. Jednakże Chrystus chciał pokazać, że swoją łaską obdziela ludzi, niezależnie od ich rasy, czy pochodzenia narodowego. Mówiąc „jestem posłany tylko do owiec, które zginały z domu Izraelskiego", Jezus dał świadectwo prawdzie, którą potwierdził czynem miłosierdzia, okazanym chananejskiej niewieście. Niewiasta ta była jedną ze zbłąkanych owiec, którą Izrael powinien był przygarnąć. A że Izrael zaniedbał swojego obowiązku, musiał go wypełnić Chrystus. Czyn Chrystusa oświecił umysły uczniów i wskazał im w sposób bardziej wyraźny, na czym będzie polegać ich praca wśród pogan. Ujrzeli wreszcie szerokie pole działania poza obrębem Judei. Ujrzeli dusze, które dźwigały zmartwiania, nieznane bardziej uprzywilejowanym. Wśród tych,'co w ich mniemaniu zasługiwali na pogardę znajdowały się dusze pragnące pomocy Wielkiego Uzdrowiciela, łaknące światła prawdy, w takiej obfitości spływającego na Żydów. Później, kiedy Żydzi zaczęli się odwracać od uczniów Chrystusa dlatego, iż głosili oni wieść o Jego zbawczej misji, rozpadł się mur rozdzielający pogan od Żydów. Ten rozpad miał zaświadczyć że ewangelizacja nie zna granic i że stanowi potęgę, którą tylko reprezentanci Chrystusa mogą pobudzić do działania. Pobyt Zbawiciela w Fenicji i uczyniony cud miały szerszy cel. Czyn ten został dokonany nie tylko dla ulżenia nieszczęśliwej kobiecie, wspomożenia uczniów, ani też ich pomocników, którzy mieli przyjąć ich naukę, lecz również dlatego „abyście wy wierzyli, że Jezus jest Chrystusem, Synem Bożym, a żebyście wierząc żywot mieli w imieniu jego" (Jan 20,31). Te same czynniki, które odgradzały ludzi od Chrystusa przed osiemnastu wiekami, działają również dziś. Istota patronująca budowie muru między Żydami a poganami, działa stale. Pycha 1 przesądy zbudowały potężne mury dzielące ludzi na różne kasty. Chrystus i jego misja zostały przedstawione w niewłaściwym świetle, i tłumy odczuwają, że faktycznie są oddzielone od Ewangelii. Nie można jednak dopuścić, aby się czuli oddzieleni od Chrystusa. Nie ma bowiem barier wznoszonych przez szatana albo ludzi, których nie mogłaby 310 poruszyć prawdziwa wiara. Powodowana wiarą niewiasta fenicka sama odrzuciła barierę stojącą między Żydami a poganami. Niezależnie od wszystkich odstręczeń, i omijając pozory, które mogły wzbudzić w mej wątpliwości, wierzyła w miłość Zbawiciela. A właśnie wiary wymaga od nas Chrystus. Błogosławieństwo zbawienia dostępne jest dla każdej duszy i wyłącznie nasz własny wybór decyduje, czy mamy stać się uczestnikami obietnicy Chrystusa przez Ewangelię. Kasty są czymś wstrętnym Bogu, a Jego Istocie obcy jest taki podział. W Jego oczach dusze wszystkich ludzi mają jednakową wartość. „I uczynił z jednej krwi wszystek naród ludzki, aby mieszkał po wszystkiem obliczu ziemi, zamierzywszy przedtem rozrządzone czasy i zamierzone granice mieszkania ich. Aby szukali Pana owaby go snąc namacali i znaleźli, aczkolwiek od każdego z nas nie jest daleko". Bez różnicy wieku, pozycji, narodowości lub religii Chrystus wzywa wszystkich, aby do Niego przyszli i żyli. „Wszelki, kto weń wierzy nie będzie pohańbiony. Gdyż nie ma równości między nimi". „Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego". „Bogaty i ubogi spotkali się ze sobą, ale Pan jest obydwóch stworzycielem". „Bo tenże Pan wszystkich, bogaty jest ku wszystkim, którzy go wzywają. Każdy bowiem ktoby wzywał imienia Pańskiego, zbawiony będzie" (Dz. Ap. 17,26; Gal. 3,28; Przyp. Sal. 22,2; Rzym. 10,11—13). ^ ROZDZIAŁ XLIV Prawdziwy znak (Mat. 15,29-39; 16,1-12; Mar. 7,31-57; 8.1-21) A wyszedłszy zaś z 'granic Tyrskich i Sydońskich przyszedł nad 5 j Xi morze Galilejskie, środkiem granic dziesięciu miast" (Mar. 7,31). Tu w obszarze Dziesięciu Miast (Dekapolis), dokonało się uzdrowienie opętanych przez demonów. Tu właśnie ludzie, pod wrażeniem utraty świń, zmusili Jezusa do opuszczenia ich. Lecz słuchali wysłanników, których Chrystus pozostawił i obecnie zapragnęli znowu Go zobaczyć. Gdy ukazał się ponownie w tej krainie, tłum czekał na Niego, sprowadzając doń głuchego, który się jąkał. Chrystus tym razem odstąpił od' Swego zwyczaju uzdrowienia, za pomocą tylko słowa. Odłączywszy go od tłumu włożył palce Swoje w uszy jego i dotknął języka. Kierując Swój wzrok ku niebu westchnął, ponieważ oczyma Swojej duszy zobaczył zamknięte dla prawdy uszy i języki, które odmawiały wydania świadectwa Odkupicielowi. Gdy Jezus wyrzekł słowo: „Otwórz się", została człowiekowi przywrócona mowa i otworzyły się jego uszy. Jakkolwiek Jezus nakazał; aby nikomu o tym cudzie nie opowiadał, człowiek ten rozgłosił poza granicami kraju historię swego uzdrowienia. . Jezus wszedł na górę, a tłum zgromadził się koło Niego, niosąc swych chorych i chromych, których składano u Jego stóp. Chrystus uzdrawiał wszystkich, a' ludzie — będący poganami — sławili Boga Izraela. Przez trzy dni nieustannie tłoczyli się wokoło Zbawiciela. Noce spędzali pod gołym niebem, a w dzień starali się być jak najbliżej Chrystusa, aby słuchać Jego słów i być świadkami Jego czynów. Po upływie trzech dni zabrakło im pożywienia. Jezus nie chciał ich odprawić głodnych, prosząc uczniów, aby nakarmili lud. Uczniowie znów wykazali swą niewiarę. Widzieli w Betsaidzie, jak dzięki błogosławieństwu, Chrystusa wystarczyło niewielkich zapasów do nakarmienia yumu; jednak teraz nie przynieśli wszystkiego co mieli, aby ,' 312 Jezus mógł pomnożyć to dla nakarmienia głodnego ludu. Poza tym, ci których nasycił w Betsaidzie, byli Żydami, natomiast ludzie tu obecni byli poganami i bałwochwalcami. Żydowskie uprzedzenia były głęboko zakorzenione w sercach uczniów, toteż odpowiedzieli Jezusowi: „Skąd weźmiemy tak wiele chleba na tej puszczy, abyśmy tak wielki lud nasycili?" Lecz posłuszni Jego słowom przynieśli to^ co mieli — siedem bochenków chleba i dwie ryby. Tłum został nasycony i zostało siedem koszy resztek. Cztery tysiące ludzi oprócz kobiet i dzieci posiliło się, a gdy Jezus ich odprawił, odeszli zadowoleni i z wdzięcznością w sercach. Potem Jezus wsiadł z uczniami do łodzi i przepłynął jezioro w kierunku Magdali, położonej na południowym krańcu równiny Genezaret. Na granicy Tyru i Sydonu duch Jego doznał pokrzepienia dzięki ufnej wierze fenickiej niewiasty. Pogański naród Dekapolis przyjął Go z radością. Teraz, gdy ponownie wylądował w Galilei, na terenie której Jego moc została najsilniej zamanifestowana, gdzie dokonał najliczniejszych czynów miłosierdzia i najwięcej wygłosił nauk, spotkał się z lekceważącym niedowierzaniem. Do deputacji faryzeuszów przyłączyli się przedstawiciele bogatych i wytwornych saduceuszy, partii kapłanów, sceptyków i arystokracji. Obie te sekty żywiły do siebie zdecydowaną wrogość. Saduceusze ubiegali się o względy władz, pfagnąc utrzymać swą własną pozycję i autorytet. Z drugiej strony faryzeusze podsycali nienawiść narodową przeciwko Rzymowi, oczekując czasu, kiedy będą mogli zrzucić jarzmo zwycięzów. Lecz teraz faryzeusze połączyli się z saduceuszami przeciwko Chrystusowi. Swój szuka swego, a każde zło sprzymierzy się z innym-złem dla przeciwstawienia się dobru. Teraz faryzeusze i saduceusze przyszli do Chrystusa, żądając od Niego znaku z nieba. Gdy za dni Jozuego Izrael wyszedł aby stoczyć bitwę z Chananejczykami w Betoronie, słońce zatrzymało się na rozkaz przywódcy, dopóki nie zostało osiągnięte zwycięstwo, a historii odnotowała wiele podobnych cudów. Teraz ci ludzie zażądali, aby Jezus uczynił' podobny znak. Jednakże Żydom nie szło o żadne znaki tego rodzaju, ponieważ żaden z tych zewnętrznych objawów nie przynosił im korzyści. W tym bowiem czasie nie potrzebowali intelektualnego oświecenia, lecz bardzo im była niezbędna moralna odnowa. „Obłudnicy" — rzekł do nich Jezus —»postawę nieba rozsądzić umiecie (na podstawie obserwacji umieli przepowiadać pogodę), „a znamion tych czasów nie możecie rozeznać?" Własne słowa Chrystusa, które oskarżały ich o grzech, a wypowiedziane mocą Ducha Świętego były znakiem Boga koniecznym dla ich zbawienia. Bezpośrednio z nieba przybyły znaki świadczące o misji Chrystusa. Śpiew aniołów wobec pasterzy," 313 gwiazda, która prowadziła mędrców, gołębica oraz głos z nieba podczas chrztu Chrystusa, były świadectwem o^Nim. „ Chrystus westchnąwszy głęboko powiedział: „Przeczże ten rodzaj znamienia szuka, zaprawdę powiadam wam, że nie będzie daną znamię temu rodzajowi". Tak jak prorok, Jonasz znajdował się w brzuchu wieloryba trzy noce, tak będzie Syn człowieczy w sercu ziemi trzy dni i trzy noce". Nauka Jonasza była dla mieszkańców Niniwy tym, czym nauka Chrystusa stała się dla Jego współczesnych. Lecz wystąpiła wielka różnica w sposobie przyjmowania słowa! Ostrzeżenie Boga sprawiło, że pogańscy mieszkańcy tego miasta zadrżeli, a król i ludność kraju upokorzyli się. Potężni i maluczcy tego świata wspólnie zanieśli -błaganie ku niebu o łaskę, której im nie odmówiono. „Niniwczycy^ staną na sądzie z tym rodzajem" rzekł Chrystus, „i potępią go, przeto. że pokutowali na kazanie Jonaszowe; a oto tu więcej niżeli Jonasz" (Mat. 12,40.41). Każdy cud uczyniony przez Chrystusa był znakiem Jego Boskości. Czynił wielkie dzieło, które w myśl przepowiedni miał wykonać Mesjasz ale faryzeusze uważali je za obrazę dla samych siebie. Przywódcy żydowscy patrzyli z bezduszną obojętnością na cierpienia ludzi. W wielu przypadkach ich egoizm i ucisk stosowany wobec ludzi powodował strapienia, od których uwolnił ich Chrystus. Te właśnie cuda odczuwali jako zarzuty pod swoich własnym adresem. To wszystko, czym Żydzi wzgardzili, stanowiło niezbity dowód Boskości Jego istoty. Największe znaczenie cudów polega na tym, że były one błogosławieństwem dla ludzkości. Najbardziej przekonującym świadectwem, że Chrystus przyszedł od Boga, jest to, że w Jego bycie objawiło się istota Ojca. Jego życie to największy ze wszystkich cudów świata. Gdy w naszych czasach objawia się nam świadectwo prawdy, będzie wśród nas wielu takich, którzy podobnie jak Żydzi, zawołają — „pokaż nam znak, uczyń cud''. Chrystus nie czynił cudów na żądanie faryzeuszy, tak samo jak tego nie zrobił na pustyni, pod prowokacją szatana. Po prostu nie udziela nam mocy do uniezależnienia się od Niego i skorzystania z naszej pychy i niewiary. Jednakże Ewangelię, znamionuje jej pochodzenie od Boga. Czy nie jest cudem, że jesteśmy w stanie wyłamać się spod władzy szatana? Wrogość do niego nie jest naturalną cechą ludzkieąo serca, lecz została nam wpojona przez łaskę Boga. Każdy, kto schodzi ze ścieżki uporczywie dozorowanej przez uwodzicielską moc i całym sercem podąża w stronę nieba, przeżywa wyświadczony nad nim cud. Na tej samej zasadzie cudu doznaje każdy, kto żył pod silnym wpływem pozorów, a w pewnym momencie zaczyna rozumieć prawdę moralną. W każdym takim przypadku mamy do czynienia z przekształceniem się duszy, 314 która uczy się miłować Boga i przestrzegać Jego przykazań. W tych przypadkach wypełnia się obietnica Boga. „I dam wam serce nowe, a ducha nowego dam do wnętrzności waszych" (Ezech. 36,26). Zmiana, jaka zachodzi w ludzkim sercu, przekształcenie ludzkiego, charakteru, s stanowi cud objawiający obecność wiecznie żywego i pracującego dla nas Zbawiciela. Życie konsekwentnie zgodne z zasadami nauki Chrystusa już jest cudem samym w sobie. Znakiem, który zarówno dziś jak i zawsze powinien być objawiony przy nauczaniu Słowa Bożego, jest znak obecności Ducha Świętego. Ta obecność opowoduje, że słowo nabiera ożywiającej mocy dla tych, którzy się w nie wsłuchują. Duch Święty, w imieniu Boga zaświadcza przed światem boski charakter misji powierzonej Synowi. Ci wszyscy, którzy zażądali od Jezusa przedstawienia im znaku posiadali tak zatwardziałe serca w swojej niewierze, że nie umieli dostrzec w Jego Istocie żadnego podobieństwa do Boga, a Jego misja nie oznaczała dla nich spełnienia zapowiedzi Pisma Świętego. W przypowieści o bogatym człowieku i Łazarzu, Jezus mówił do faryzeuszy: „Ponieważ Mojżesza i proroków nie słuchają, tedy choćby też kto zmartwychwstał nie uwierzą" (Łuk. 16,31). Nie ma takiego znaku, ani na niebie, ani też na ziemi, który mógłby przynieść im pożytek. Jezus „westchnął w głębi Swego ducha" i odwracając się od grupy krętaczy wszedł wraz z uczniami do łodzi. Zatroskani i milczący przepłynęli ponownie jezioro. Nie wrócili na to miejsce, z którego poprzednio wypłynęli, lecz skierowali sięvw stronę Betsaidy, w pobliżu miejsca, gdzie nasyconych zostało pięć tysięcy ludzi. W drodze na przeciwległy brzeg, Jezus rzekł do uczniów: „strzeżcie się kwasu faryzeuszy i saduceuszy". Żydzi od czasów Mojżesza mieli zwyczaj wynosić ze swych domów drożdże w okresie świąt wielkanocnych, a uczniowie nie zrozumieli Jezusa. Podczas pośpiesznego opuszczenia Magdali uczniowie zapomnieli zabrać ze sobą chleb i mieli teraz przy sobie tylko jeden bochenek. W związku z tym myśleli, że Chrystus ostrzega ich przed kupowaniem chleba u faryzeuszy lub saduceuszy. Chwiej-ność ich wiary i duchowa ślepota często prowadziły do mylnego rozumienia słów Zbawiciela. Teraz Jezus postawił im zarzut, iż będąc świadkami nakarmienia tysięcy ludzi kilkoma bochenkami jęczmiennego chleba i kilkoma rybami, w obliczu poważnego zagrożenia zwątpili iż chodzi tu o coś więcej, niż ziemskie pożywienie. Zaistniało bowiem niebezpieczeństwo, że żywa argumentacja faryzeuszy i saduceuszy natchnie uczniów niewiarą i skłoni ich do traktowania- Jego słów w lekceważący sposób. Uczniowie skłonili się ku myśli, że ich Mistrz powinien był zadośćuczynić żądaniu i pokazać znak z nieba. Wierzyli, że miał możliwo- 315 ści-ku temu i że taki znak zmusiłby Jego wrogów do milczenia. Jednakże nie zdawali sobie sprawy z obłudy tych krętaczy. W kilka miesięcy później „gdy się zgromadziło wiele tysięcy ludzi tak iż jedni po drugich deptali", Jezus powtórzył tę samą naukę, mówiąc: „Naprzód strzeżcie się kwasu faryzejskiego, który jest obłudą"* (Łuk. 12,1). Drożdże zmieszane z ciastem działają w sposób niewidoczny, ale zmieniający całkowicie jego właściwości. W podobny sposób obłuda, dopuszczona do serca, przepaja charakter i życie człowieka. Jako jaskrawy przykład Jezus potępił praktykowanie „korbanu" czyli daru, gdy pod pretekstem złożenia go dla świątyni tolerowane było zaniedbywanie synowskiego obowiązku względem rodziców. Biegli w Piśmie i faryzeusze szerzyli zwodnicze zasady, ukrywając prawdziwe tendencje doktryn. Nie zaniedbywali żadnej okazji, aby zręcznie sączyć je do umysłów słuchaczy. Te fałszywe zasady, z chwilą gdy zostaną przyjęte, oddziaływują na umysły, jak na ciasto drożdże, zmieniając i przekształcając charaktery. Dzięki tym zwodniczym naukom słowo Chrystusa miało tak utrudniony dostęp do ludzkich umysłów. W ten sam sposób pracują również dzisiaj ci, którzy słowo Boże przedstawiają w sposób służący ich celom. Ta kategoria ludzi nie atakuje otwarcie zakonu Bożego, lubując się w przedkładaniu teorii, które podkopują zasady. Te teorie wykłada się w sposób mający pozbawić mocy sam zakon. Obłuda faryzeuszy była produktem ich samolubstwa. Celem ich życia była gloryfikacja siebie samych. To prowadziło do przekręcania i fałszywego stosowania Pisma Świętego i poraziło ich ślepotą, która się wyraziła w braku zrozumienia misji Chrystusa. To zło podawane w tak subtelnej formie mogło grozić niebezpieczeństwem usidlenia nawet uczniów Chrystusa. Ci, którzy zaliczali siebie do naśladowców Chrystusa, ale nie potrafili porzucić tego, co przeszkadzało im stać się Jego uczniami, pozostawali w dużym stopniu pod wpływem rozumowania faryzeuszy. Ich wahania często oscylowały pomiędzy wiarą a jej brakiem i nie potrafili rozpoznać skarbów mądrości ukrytych w Chrystusie. Nawet uczniowie, którzy porzucilL wszystko w imię Chrystusa, w sercach swych nie przestawali dążyć do własnych korzyści. Ten właśnie duch przyśpieszył wśród nich spory, kto z nich jest pierwszy i stanął między Chrystusem a nimi. Wtedy między nimi wystąpiła obojętność w sprawie misji Chrystusa i Jego ofiary, a świadomość odkupienia docierała do nich powoli. Na podobieństwo drożdży, których działanie pozostawia się sobie samym, otrzymuje się zepsucie i rozkład. Egoistyczny duch, nie napotykając sprzeciwu, pracuje nad skalaniem i ruiną duszy. Wśród naśladowców naszego Pana dziś — tak samo jak niegdyś — 316 panoszy się grzech subtelnie i oszukańczo popełniany. Jak często staramy się ofiarować nasze siły dla służby Chrystusowi, podtrzymywać wzajemną społeczność ze sobą na płaszczyźnie utajonego pragnienia samowywyższenia się! Jakże ożywiona staje się dusza człowieka pragnąca gratulacji i ludzkiego uznania! Samolubstwo i chęe znajdowania łatwiejszego dojścia ku Bogu, z ominięciem dróg, które w tym ce- • lu przeznaczył, prowadzi do tego, że ludzkie koncepcje oraz wyobrażenia zaczynają zastępować zrządzenia Boga. Nawet Swoim uczniom-Chrystus nie oszczędził napomnienia: „Strzeżcie się kwasu faryzeuszy!" Religia Chrystusa jest. szczera sama przez się, a jej przewodnią myślą płynącą od Ducha Świętego, jest gorliwość w służbie Bożej. Tylko efektywna praca Ducha sprawia, że przyjmowane jest natchnienie, albowiem tylko moc Boga może nas wyzwolić od egoizmu i obłudy. I jeżeli człowiek ulega takim zmianom, to dokumentuje Jego pracę nad nami. Jeżeli nasza wiara, którą przyjmujemy, sprawia, że za jej pośrednictwem pozbywamy się egoizmu i chełpliwości, doprowadzając nas do szukania chwały Bożej, a nie własnej, możemy być pewni, że rzeczy są ułożone we właściwym porządku. „O jeże! v uwielbi j imię twoje" (Jan 12,28), było podstawą życia Chrystusa i jeżeli chcemy iść za Nim, musimy przyjąć to również za podstawę naszego życia. Chrystus rozkazuje nam „chodzić, jako on chodził". „A przez to wiemy żeśmy go poznali jeśli przykazania jego zachowujemy" (l Jan 2,6.3). ROZDZIAŁ XLV Cień krzyża (Mat. 16.13-28; Mar. 8,27-38; Łuk. 9,18-27) Praca Chrystusa na ziemi szybkimi krokami zbliżała się ku zaKpń-czeniu. Przed Nim wyraźnie zarysowywał się cel, do którego kierował Swój krok. Zanim jeszcze zdążył przyjąć postać człowieka, widział już przed sobą całą drogę, którą miał przejść, aby zbawić to, co uległo zatraceniu. Zanim zdjął z Siebie koronę oraz królewską szatę i zstąpił z tronu, aby Swoją Boskosc ukryć pod maską człowieczeństwa, zdawał sobie sprawę z każdego bólu, który miał przeniknąć Jego serce, wiedział tez o każdej oczekującej Go zniewadze i ubóstwie Widział każdy szczegół drogi rozpoczynającej się u żłobu stajenki i zakończonej Golgotą,, a także rozpoznawał udrękę, której miał doświadczyć. Tę Swoją świadomość wyraził w słowach „Tedym rzekł: oto idę, w księgach napisano o mnie, abym czynił wolę twoją Boże mój! pragnę, albowiem zakon twój jest w postodku wnętrzności moich" (Psalm 40,89) Jezus widział wynik Swej misji, zanim przyszedł na ziemię. Jego ziemskiemu, wypełnionemu znojem i ofiarnością życiu, towarzyszyła otucha, ze cały ten ogrom pracy nie pójdzie na marne Oddając Swe życie za życie ludzi, chciał ponownie skierować świat na drogę oddania się Bogu. Nie ugiął się przed męką i hańbą ukrzyżowania, ponieważ wiedział, ze niezbędny jest chrzest krwi. A pomimo faktu, że bardzo Mu ciążyły grzechj świata, a Jego nieskazitelną Osobę miały dotknąć nieszczęścia, ożywiony był radością z "powodu zamierzonych wyników Swojego dzieła Wybrani dla przeprowadzenia tego dzieła współpracownicy nie przeczuwali jeszcze tego, co miało spotkać ich Mistrza, ale zbliżał się już czas, gdy będą musieli patrzeć na Jego mękę. Było im przeznaczone, iż ujrzą wiszącego na krzyżu Golgoty Tego, którego kochali któremu wierzyli, a który padł ofiarą Swoich nieprzyjaciół. A póź- 318 mej będą musieli stanąć oko w oko ze światem, już pozbawieni oparcia jakie- im dawała Jego obecność. Chrystus doskonale wiedział, ze siadem tych ludzi pójdzie najgłębsza nienawiść i niewiara, a jednocześnie pragnął ich przygotować na przyjęcie oczekujących ich teraz trudnych prób życia Jezus i Jego uczniowie przyszli teraz do jednego z miast Cezarei Filipowej Znajdowali się w granicach Galilei — kraju, w którym przeważająca część ludności była pogańska Tu do uczniów nie sięgały już wpływy judaizmu, natomiast mieli okazję poznania pogańskich wierzeń Weszli tym samym do pogańskiego ośrodka, który był jednym z wielu we wszystkich częściach świata. Jezus pragnął, aby tu właśnie zrozumieli odpowiedzialność jaką ponoszą wż"ględem pogan Podczas pobytu w tych okolicach Jezus usiłował przerwać nauczanie ludzi i poświęcić zbywający czas uczniom Zamierzał powiedzieć im o cierpieniach które na Niego czekają, ale przedtem modlił się na osobności, prosząc, aby ich serca były przygotowane do przyjęcia Jego słów Późnej, gdy nawiązywał z mmi kontakt, nie od razu wszystko powiedział, czym pragnął podzielić się z nimi Zanim to uczynił, dał im okazję do złożenia wyznania wiary w Niego pragnąc wzmocnić ją w przewidywaniu przyszłych doświad-eaen. Jezus zapytał „Za kogo Judzie uważają Sjna Człowieczego?" Uczniowie ze smutkiem zmuszeni byli stwierdzić, ze Izrael me rozpoznał w Nim Mesjasza Niektórzy z nich, istotnie, widząc czynione przez Niego cuda, ogłosili Go synem Dawida, a nakarmiony w Betsai-dzie tłum pragnął ogłosić Go królem Izraela Było wielu takich, którzy byli gotowi przyjąć Go jako proroka, ale przy tym, nie mógł być Mesjaszem. Wówczas Jezus postawił pytanie, dotyczące zapatrywań samych tylko uczniów. „A"wy za kogo mnie uważacie?" Piotr odpowiedział. „Tyś jest Chrystus, on Syn Boga żywego". Piotr od początku wierzył, ze Jezus jest Mesjaszem Wielu z tych, którzy nawrócili się dzięki nauce Jana Chrzciciela, a później przyjęli naukę, zaczęło poddawać w wątpliwość nauki udzielone przez Jana, zwłaszcza zaś z powodu •'jego uwięzienia i skazania. Obecnie zaczęto powątpiewać, czy Jezus jest tak długo oczekiwanym Mesjaszem. Wielu uczniów, którzy oczekiwali intronizacji Jezusa na tronie Dawida, odstąpiło od Niego, gdy przekonali się, ze nie ma takiego zamiaru Lecz Piotr i jego towarzysze wytrwali w swej wierności Chwiejna postawa tych, co wychwalali wczoraj i potępiali dziś, nie zburzyła wiary prawdziwych natJadowców Zbawiciela Piotr oświadczył „Ty jesteś Chrystus, on Syn Boga żywego". Nie oczekiwał koronowania Swego Pana z królewskimi honorami, lecz przyjmował Go w Jego poniżeniu. 319 Piotr wypowiedział słowa zaufania w imieniu całej dwunastki. Niemniej jednak uczniowie wciąż byli dalecy od zrozumienia misji Chrystusa. Jakkolwiek opozycja kapłanów i władców, podbudowana fałszywym świadectwem, nie mogła ich zwrócić przeciwko Chrystusowi, to jednak wprawiała ich w stan rozterki. Osiągając ten punkt, me byli już w stanie dostrzec przed sobą żadnej perspektywy. Wpływ rabińackiego wychowania i siła tradycji wciąż jeszcze zaciemniały im prawdę. Od* czasu do czasu najdroższe promienie światła płynące od Jezusa oświetlały ich, ale nazbyt często zachowywali się jak ślepcy błądzący pośród ciemności. Lecz tego dnia, zanim mieli zdać sobie sprawę ze swej wiary Duch Święty przykrył ich Swoją mocą. Na krótki czas oczy ich odwróciły się od „rzeczy widzialnych", aby ujrzeć ,.rzeczy niewidzialne (2 Kor. 4,18) .i wówczas spoza ludzkiej postaci rozpoznali chwałę Syna Bożego. Jezus odpowiedział Piotrowi: „Błogosławionys Szymonie synu Jo-naszowy' bo tego ciało i krew nie objawiły tobie, ale Ojciec mój, który jest w mebiesiech". Prawda, którą wygłosił Piotr stanowi podstawę wiary naśladowców Chrystusa, zapowiedź wiecznego życia. Jednakże zgłębienie tej prawdy nie mogło stanowić podstawy do samowywyzszenia, ponieważ objawiła się Piotrowi nie dzięki jego mądrości lub dobioci. Ludzkość nie może bowiem posiąść wiadomości o sprawach Bożych w oparciu o swoje własne siły. „Wyższe są niż niebiosa, cóż uczynisz7 Głębsze mz piekło, jakoż poznasz'" (Hiob 11,89) Jedynie Duch Święty może nam odkryć głębię spraw Bożych, który „oko nie widziało i ucho me słyszało i na serce ludzkie me wstąpiło. Ale nam to Bóg objawił przez Ducha Swojego, albowiem Duch wszystkiego się bada i głębokości Bożych" (l Kor. 2,910). „Tajemnica Pańska objawiona jest tym, którzy się go boją", a fakt, ze Piotr potrafił rozróżnić chwałę Chrystusa stanowił dowód tego, ze jest „wyuczony od Boga" (Psalm 25,14, Jan 6,45) Zaiste, „Błogosławionys Szymonie, synu Jonaszowy, bo tego ciało i krew nie obja-, wiły tobie". Jezus mówił dalej ,,A jąć tez powiadam, zes ty jest Piotr, a na tej opoce zbuduję kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go". Słowo Piotra oznacza kamień — ruchomy kamień Piotr nie był opoką, na której zbudowany został Kościół. Bramy piekła zmogły go, gdy wyrzekł się swego Pana zaklinając się, przysięgając. Kościół został zbudowany na Tym, którego bramy piekielne nie mogły zmóc. Na kilkaset lat przed przyjściem Zbawiciela Mojżesz wskazał na Skałę zbawienia Izraela. Psalmista śpiewał: „Skała moja, twierdza moja". Izajasz pisał: „Dlategoz tak powiedział panujący Pan: oto Ja za grunt kładę w Lyonie kamień doświadczony, węgielny, kosztowny gruntownie ugruntowany" (5 Mojż. 32,4; Psalm 62,7; Izaj. 28,16). Sam 320 Piotr, pisząc w natchnieniu stosuje to proroctwo do Jezusa, mówiąc „Jeśliście tylko skosztowali, ze dobrotliwy jest Pan, do którego przystępując do kamienia żywego, acz od ludzi odrzuconego, ale od Boga wybranego i kosztownego, i wy jako żywe ' kamienie budujcie się w dom duchowy" (l Piotra 2,3—5). „Albowiem gruntu innego nikt me może założyć, oprócz tego, który jest założorry, który jest Jezus Chrystus" (l Kor. 3,11). „Na tej opoce, rzekł Jezus, zbuduję kościół mój". W obecności Boga i wszystkich duchów -nieba, w niewidocznej obecności wojska piekielnego, Chrystus zakładał Swój Kościół, na żywej skale. Tą skałą jest On Sam — Jego złamane i posiniaczone dla nas ciało. Kościoła zbudowanego na takim fundamencie, na pewno nie zmogą piekielne bramy. Jakże słaby wj dawał się kościół wówczas, gdy Jezus wypowiedział te słowa! Miał on szczupłą garstkę wyznawców przeciwko którym kierowały się wszystkie moce demonów i złych ludzi. Jednakże wyznawcy Chrjstusa mieli się okazać ludźmi bez bojaźm, wierzyli bowiem, że Kościół zbudowany na fundamencie ich siły, nie ulegnie zniszczeniu. Przez sześć tysięcy lat wiara opierała się na Chrystusie. Przez sześć tysięcy lat nawałnice i burze złości szatana uderzały w skałę naszego zbawienia, lecz ona stała nieruchoma. Piotr wypowiedział prawdę, która jest podstawą wiary kościoła, i Jezus uczcił w nim przedstawiciela wszystkich wierzących, oświadczając: „I tobie dam klucze króelstwa niebieskiego, a cokolwiek zwiążesz na ziemi będzie związane i w mebiesiech, a cokolwiek rozwiążesz na ziemi będzie rozwiązane w mebiesiech". „Klucze królestwa niebieskiego" są to słowa Chrystusa. Wszystkie słowa Pisma Świętego są Jego słowami i dlatego w niniejszej księdze cytowane. Słowa te mają moc otwierania i zamykania niebios. Określają one warunki, na których ludzie są przyjmowani lub odrzu-czając: „I tobie dam klucze królestwa niebieskiego, a cokolwiek zwią-cani. W ten -sposób praca wszystkich głoszących Słowo Boże jest tchnieniem życia dla życia lub śmierci ku śmierci. Wyniki ich misji mają skutki o charakterze wiecznym. Zbawiciel nie przekazał pracy nad rozpowszechnieniem Ewangelii indywidualnie Piotrowi. Później, powtarzając słowa wypowiedziane do Piotra, Chrystus zastosował je bezpośrednio do Kościoła. Właściwie to samo powtórzył całej dwunastce, jako reprezentacji ogółu wierzących. Gdyby Jezus nadał specjalny autorytet któremukolwiek z uczniów, me mogłaby zaistnieć sytuacja, w której ci toczyli między sobą spory o palmę pierwszeństwa. Byliby się poddali życzeniu Mistrza i szanowaliby tego, którego wskazał. Zamiast ustanowienia jednego z nich, .który miałby przewodzić 21 — 2ycle Jezusa 321 skierowne nie do Piotra, lecz do tego, kto usiłował oderwać go od jego Odkupiciela. „Idź ode mnie, szatanie". Nie stawaj między Mną a Moim błądzącym sługą. Niech stanę twarzą w twarz z Piotrem, abym mógł mu'objawić tajemnicą mojej miłości. Dla Piotra była to surowa nauka, powoli jednak poczynał uświadamiać sobie, że ziemska droga Chrystusa prowadziła przez mękę i poniżenie. Uczeń wzdrygał się na myśl o współuczestnictwie w cierpieniach. Lecz w hartującym żarze ognia poznał błogosławieństwo tego cierpienia. Po wielu latach, gdy aktywność jego natury ugięła się pod ciężarem lat i trudów, Piotr napisał: „Najmilsi! niech wam nie będzie rzeczą dziwną ten ogień, który na was przychodzi ku doświadczę^ niu waszemu, jakoby co obcego na was przychodziło. Ale radujcie się z tego, 'żeście uczestnikami ucierpienia Chrystusowego, abyście się i w objawienie chwały Jego z radością weselili" (l Piotra 4,12.13). 'Jezus tłumaczył teraz uczniom, że Jego życie pełne samozaparcia było przykładem dla ich życia. Zwołując wokół siebie wraz z uczniami ludzi, którzy znajdowali się w pobliżu, Chrystus rzekł: ,.Jeśli kto chce iść za mną, niechajże samego siebie zaprze, a weźmie krzyż swój i naśladuje mię". Krzyż kojarzył się z panowaniem Rzymu, i był narzędziem • najbardziej okrutnej i poniżającej śmierci. Najgorsi przestępcy kryminalni zmuszeni byli do dźwigania krzyża na miejsce stracenia,' często, gdy krzyż wkładano im na barki, protestowali z rozpaczliwą gwałtownością, aż wreszcie musieli ulec przemocy i pozwolić włożyć sobie na ramiona narzędzie tortury. Lecz Jezus prosił swych wyznawców, aby wzięli krzyż i nieśli go za Nim. Słowa Chrystusa skierowane do uczniów, tak niejasno przez nich rozumiane, mówiły o konieczności poddania się najgorszemu poniżeniu, a nawet śmierci w imię Chrystusa. Nie mogło istnieć większe samowyrzeczenie riad to, które opisał Zbawiciel w Swych słowach. Wszystko to On przyjął dla nich. Jezus nie pragnął nieba dla Siebie za cenę naszego opuszczenia. Odszedł z królestwa niebiańskiego do życia pełnego oskarżeń i obelg, śmierci i pohańbienia. Ten, kto posiadał bezcenne skarby nieba, stał ^się ubogi, abyśmy przez Jego ubóstwo mogli się stać bogatymi. Musimy iść drogą, którą On kroczył. Miłość dla dusz, za które Chrystus umarł, oznacza ukrzyżowanie własnej osobowości. Ten, kto się mianuje dzieckiem Boga, powinien odtąd uważać siebie za ogniwo łańcucha spuszczonego z nieba, dla ratowania świata, za wspólnika Chrystusa w Jego dziele miłosierdzia, idącego wraz z Nim, aby odnaleźć i uratować opuszczonych. Chrześcijanin powinien stale pamiętać o tym, że poświęcił się Bogu i że celem jego jest objawienie Chrystusa światu. Samoofiarowanie, życzliwość, miłość, przejawiane w życiu Chrystusa, powinny odżyć w życiu tych, którzy pracują dla Boga.. 324 „Albowiem, ktobykolwiek chciał zachować duszę swoją straci ją;' a ktobykclwiek stracił duszę swą dla mnie, ten ją zachowa". Egoizm jest równoznaczny ze śmiercią. Żaden z członków ludzkiego ciała nie. , jest w stanie żyć, bez zachowania związku z całym organizmem. Serce, które przestanie wysyłać swą życiodajną krew do ręki i do głowy, straci w krótkim czasie swoją własną siłę. Miłość Chrystusa, na podobieństwo życiodajnej krwi opływa każdą komórkę Jego mistycznego ciała. W swojej istocie jesteśmy zaledwie członkami większej wspólnoty, a dusza, która tego nie zechce uznać skazana jest na zagładę. „Albowiem rzecze. Jezus: Cóż pomoże człowiekowi choćby wszystek świat pozyskał, a na duszy swojej szkodował? Albo co za zamianę da > człowiek za duszę swoją?" ' Chrystus przemawiając do uczniów .podkreślił, że pomimo Swego obecnego ubóstwa i poniżenia, przyjdzie w chwale, nie w przepychu ziemskiego tronu, lecz w chwale Boga i wśród zastępów niebiańskich. I "wówczas rzekł: „Odda każdemu według uczynków jego". Dla podniesienia na duchu uczniów Jezus dał im przyrzeczenie:. „Zaprawdę, powiadam wam, są niektórzy, z tych co tu stoją, którzy nie ukuszą śmierci, ażby ujrzeli Syna człowieczego, idącego w królestwie swoim". Uczniowie nie zrozumieli Jego słów. Chwała majaczyła w oddali, a ich wzrok skierowany był na bliższe sprawy — na ziemskie życie upływające w ubóstwie, poniżeniu i cierpnieniu. Czy muszą zrezygnować ze swych płomiennych nadziei na królestwo Mesjasza? Czy nie , dane im będzie ujrzeć swego Pana wywyższonego na tron Dawida? Czy jest to możliwe; aby Chrystus miał pędzić życie skromnego bezdomnego wędrowca, być zlekceważonym, odrzuconym i wreszcie skazanym-na śmierć? Smutek zawładnął ich sercami, gdyż kochali swego Mistrza. Zwątpienie szarpało ich umysły; zdawało się niezrozumiałe, aby Syn Boży mógł być skazany na tak okrutne poniżenie. Pytali Go, dlaczego chce iść dobrowolnie do Jeruzalem, aby narazić się na cierpienia, które, jak im powiedział, mają Go tam spotkać? Jak może oddać się tak strasznemu przeznaczeniu i pozostawić ich w jeszcze większej ciemności niż ta, w której się znajdowali, zanim im się objawił? Uczniowie uważali, że na terenie Cezarei Filipowej, Chrystus znajdował się poza zasięgiem f^eroda i Kaifasza. Nie potrzebował obawiać się nienawiści ŻydówH ani potęgi Rzymian. Dlaczego nie miał prowadzić Swej pracy tu, z dala od faryzeuszów? Dlaczego chce sam Siebie skazać na śmierć? Jeżeli ma umrzeć, to w jaki sposób królestwo Jego będzie ustanowione w tak niezachwiany sposób, że bramy piekieł nie zmogą Go? Wszystko to było tajemnicą dla uczniów. Teraz znów wędrowali wzdłuż brzegów Morza Galilejskiego w kierunku miasta, gdzie miały zostać pogrzebane wszystkie ich nadzieje. 32& Jego ciało zlewał obfity pot, na co nie zwracał uwagi, a noc otoczyła Go pełnym mrokiem, choć nie przerażało Go to wcale. Godziny płynęły powoli. Z początku uczniowie ze szczerą pobożnością przyłączyli się do Jego modlitwy, ale po pewnym czasie zmogło ich zmęczenie i mimo chęci towarzyszenia Chrystusowi, nie mogli zapanować nad ogarniającą ich sennością. Jezus mówił im o Swoich cierpieniach a zabrał ich ze Sobą tu, aby się połączyli z Nim w modlitwie; nawet teraz, gdy spali modlił się za nich. Zbawiciel widział smutek Swych uczniów i pragnął ulżyć ich bólowi zapewnieniem, że wiara ich nie poszła na marne. Nie wszyscy, nawet spośród tych dwunastu wybranych, byli w stanie przyjąć objawienie, które miało być dane. Wybrał tylko tych trzech, mających stać się świadkami Jego udręki w Getsemane, aby towarzyszyli Mu na górze; celem Jego modlitwy było objawienie chwały, w której przebywał wraz z Ojcem zanim powstał świat, aby królestwo Jego ukazało się ludzkim oczom i aby uczniowie Jego zyskali siły do ujrzenia go. Modlił się, aby mogli się stać świadkami objawienia Jego Bosko-ści i w ten sposób zdobyć moc do przetrwania nadchodzącej godziny męki, będąc przekonani, że jest istotnie Synem Bożym i że Jego hań biąca śmierć stanowi część wielkiego planu odkupienia. Modlitwa została wysłuchana. Podczas gdy Jezus pozostawał pochylony w pokorze nad kamienistą ziemią, otwarły się niebiosa, szeroko rozwarły się złote bramy przybytku Bożego i święte promienie oświetliły górę okrywając postać Chrystusa. Poprzez ludzki kształt błysnęła Boskość i wyszła na spotkanie chwały promieniującej z wysokości Jezus podźwignął się z prochu i stanął w boskim majestacie. Odeszła udręka duszy, oblicze Jego promieniało „jako słońce, a szaty jego stały się białe jako światłość". Zbudzeni ze snu uczniowie ujrzeli blask chwały rozświetlający górę. W strachu i zdumieniu przyglądali się świetlanej postaci Mistrza. Gdy oswoili się z cudownym światłem, stwierdzili, że Jezus nie jest Sam. Tuż obok Niego stało dwóch mieszkańców nieba; byli to Mojżesz, który na- górze Synaj rozmawiał z Bogiem i Eliasz, któremu jako drugiemu w świecie człowiekowi dany został najwyższy przywilej — wyjęcie spod władzy śmierci. Przed piętnastu wiekami Mojżesz patrzył z wysokości góry na Ziemię Obiecaną. Lecz z powodu grzechu, którego się dopuścił w Meri-bah, nie dane mu było wejść do tej ziemi. Nie jemu też przypadła radość wprowadzenia zastępów Izraela do dziedzictwa ich ojców. Jego błaganje: „Niech przejdę prószę, abym oglądał tę wyborną ziemię, która jest za Jordanem, górę one wyborną i z Libanem", zostało odrzucone. Nadzieja, która mu przyświecała przez czterdzieści lat wędrówki po pustyni, zniknęła. Grób na pustyni miał się stać metą lat trudu i męczących trosk. „Ale temu, który może nade wszystko • uczy - 328 nić daleko obficiej, niżeli prosimy, albo -myślimy" (Efez. 3,20), łatwo jest wypełnić prośby Swego sługi. Mojżesz narodził się pod znakiem śmierci, lecz nie miał pozostać w grobie. Sam Chrystus powołał go do nowego życia. - Szatan dążył do zawładnięcia ciałem Mojżesza z powodu jego grzechu, lecz Chrystus-Zbawiciel zabrał go z grobu (Judy 9). Mojżesz był na Górze Przemienienia świadectwem zwycięstwa Chrystusa nad grzechem i śmiercią. Był reprezentantem tych, którzy -powstaną z grobów w dniu zmartwychwstania sprawiedliwych. Eliasz, przeniesiony do nieba z pominięciem procesu śmierci, reprezentował tych, którzy będą żyli na ziemi podczas powtórnego przyjścia Chrystusa i przemienieni zostaną „bardzo prędko w-oka mgnieniu, na trąbę ostateczną, bo co jest skazitelnego — musi oblec — nieskazitelność, a co jest śmiertelnego powinno przyoblec nieśmiertelność" (l Kor. 15, 51—53). Jezus obleczony był w światło z niebios, a gdy po raz drugi przyj-~~ dzie na świat, „ukaże się nie z powodu grzechu, lecz ku zbawieniu tych, którzy go czekają", „w chwale Ojca swego i z aniołami świętymi" (Hebr. 9, 28: Marek 8,38). Teraz obietnica dana przez Chrystusa uczniom została spełniona. Na górze zapanowało królestwo niebieskie — w zmniejszonej skali. Chrystus stawał się królem, Mojżesz zjawił się, jako przedstawiciel zmartwychwstałych świętych a Eliasz — jako re-~ prezentant tych, którzy zostali przeniesieni do nieba. Uczniowie nie byli w stanie pojąć tego, co odbywało się przed ich oczami, cieszyli s;ę jednak, że cierpliwy Nauczyciel, łagodny i cichy, który przemierzał kraj jako bezradny wędrowiec został uczczony przez wybrańców nieba. Zrozumieli to w ten sposób, że Eliasz przyszedł obwieścić panowanie Mesjasza i że nastąpi ustanowienie królestwa Chrystusa na ziemi. Zapragnęli odpędzić od siebie na zawsze strach i rozterkę, które im dotąd towarzyszyły. Zapragnęli też pozostać tu, gdzie objawiona im została chwała Boża. Toteż Piotr, zwracając się do Chrystusa, zawołał: „Panie dobrze nam tu być; jeśli chcesz,uczynimy tu trzy namioty, Tobie jeden, Mojżeszowi jeden i Eliaszowi jeden". Uczniowie byli przekonani, że Mojżesz i Eliasz posłani zostali, aby obronić ich Mistrza, i ustanowić Jego królewską władzę. Jednakże drogę do koronacji, musiało poprzedzić ukrzyżowanie. Dlatego też tematem rozmowy Chrystusa z uczniami nie były sprawy dotyczące wyniesienia Go na tron, lecz śmierć, która Go czekała w Jeruzalem. Dźwigając słabość ludzkości i będąc obciążonym jej troskami oraz grzechami, Jezus szedł samotnie wśród ludzi. W miarę, jak naciskał Go mrok nadchodzącej próby, oddawał się coraz większemu osamotnieniu duchowemu wychodząc naprzeciw światu, który Go nie znał. Nawet Jego umiłowani uczniowie zaabsorbowani własnymi wątpliwościami, zmartwieniami i ambitnymi nadziejami, nie byli w stanie 329 zakłopotaniu Uczniowie czynili wrażenie zmieszanych, bowiem ^r*-^ chwilą właśnie zaszedł przypadek, który ich pogrążył w gorzkiej rozterce i upokorzeniu Gdy czekali na Jezusa u podnóża góry, pewien ojciec przyprowadził syna, prosząc aby Go uwolnili od złego ducha, który go nękał Moc uwalniania od złych duchów udzielona została przez J»zusa uczniom, gdy w j słał dwunastu, aby głosili Ewangelię w Galilei W czasach gdy wiara w nich była mocna, złe duchy słuchały ich słów. Teraz w imię Cniy»tusa kazali złemu duchowi uwolnić swą ofiarę, lecz tym j.azem demon kpił z nich i zaatakował chłopca z nową siłą, aby dać dowód swej siłv nad nim Uczniowie nie rozumiejąc przyczyny swej porażki, czuli, ze przynoszą wstjd sobie i Mistrzowi Wśród zgromadzonego tłumu znajdowali się niektórzy biegli w Piśmie wykorzystujący ten wypadek, aby upokorzyć uczniów Tłocząc się wokoło nich, zasypywali, pj tamami, usiłując wykazać, ze zarówno om, jak i ich Mistrz byli oszustami Rabini oświadczyli z triumfem, ze tyin razem wystąpił zły duch, którego ani ucznowie ani sam Chrjstus nie są w stanie zwalczyć Natomiast ludzie zaczęli się skłaniać do zdania faryzeuszów i okazywać uczniom pogardę oraz lekceważenie Lecz naraz oskarżenia ustały Jezus wraz z trzema uczniami zbliżał się do tłumu, a ten szybko zmiemwszj swoje nastawienie zwrócił się w ich stronę Obcowanie z chwałą niebios ubiegłej nocy pozostawiło swe siady na Zbawicielu i Jego uczniach Twarze ich były rozświetlone jasnością, wzbudzającą w otoczeniu uczucie czci Biegli w Piśmie ze strachem cofnęli się podczas gdy ludzie witali Jezusa Zdawało się, ze Zbawiciel był świadkiem wszystkiego, co się odbyło przed Jego przyjściem, toteż kierując swój wzrok na biegłych w Piśmie, zapytał „O czym z nimi rozprawiacie'" Lecz om do niedawna tak odważni i zuchwali, teraz milczeli Wokoło zapadła cisza Strapiony ojciec przecisnął się przez tłum i padając do stop Jezusa, opowiedział całą historię swego zmartwienia i rozterki, mówiąc , Panie1 zmiłuj się nad sjnem moim, albowiem lunatykiem jest i ciężko się trapi częstokroć wpada w ogień i częstokroć w wodę I przywiodłem go do uczniów twoich, ale go nie mogli uzdrowić". Jezus spojrzał przed siebie na przejęty strachem tłum na faryzeuszy na zmieszanych uczniów We wszystkich sercach odczytywał niewiarę i głosem nabrzmiałym smutkiem zawołał „O rodzaju niewierny, przewrotny1 dokądze będę z wami? dokądze was będę cierpiał7 ' Zwracając się do nieszczęśliwego ojca rzekł „Przywiedźcie go do mnie" Gdy przyprowadzono chłopca do Jezusa, a oczy Zbawiciela spoczęły na nim, zły duch rzucił Go na ziemię w straszliwych konwulsjach. 332 Chłopiec tarzał się, z ust jego wydobywała się piana, a jego przenikliwe okrzyki uniosły sią w powietrzu. Znów spotkali się na polu walki Książę życia i książę ciemności — Chrjstus przy pełnieniu Swej misji, którą zapowiedział „abym zwiastował pojmanyrn" wyzwolenie i ab>m wypuścił uciśnione na wolność" (Łuk 4,18), a szatan w dążeniu do utrzymania swych ofiar we władzy Aniołowie światła i zastępy złych duchów niewidocznie zbliżyli się, aby oglądać rozgrywający się konflikt Przez chwilę Jezus pozwolił złemu duchowi na wykazanie swej mocy, aby widzowie byli w stanie uświadomić sobie znaczenie wyzwolenia, którego miał dokonać. Tłum przyglądał się z zapartym tchem W duszy ojca nadzieja i obawa staczały ze sobą walkę Jezus zapytał. „Od jak dawna to się z nim dzieje7" Ojciec opowiedział historię długoletnich męczarni i wreszcie, me mogąc już znieść swego zmartwienia, zawołał „Jeśli możesz zlituj się nad nami i pomóż nam' „Jeśli możesz " Nawet teraz ojciec kwestionował moc Chrystuba Jezus odpowiedział mu na to „Jeśli możesz temu wierzyć Wbzyst-ko jest możliwe dla wierzącego" Nie jest to już wobec tego kwestia braku mocy Chrystusa Uzdrowienie syna zależy od wiary ojca Wybuchając płaczem i zdając sobie sprawę z ludzkiej niedoskonałości, ojciec polecając się miłosierdziu Chrystusa, zawołał* „Wierzę Panie Ty pomóż niedowiarstwu memu". Jezus zwrócił się do cierpiącego i rzekł „Duchu niemy i głuchy' Nakazuję ci Wyjdź z mego, i już więcej do mego nie wracaj ' Dał się słyszeć stiaszliwy krzyk, rozpaczliwe zmaganie, zdawało się, ze demon opuszczający swoją ofiarę, wydrze jej życie Młodzieniec leżał nieruchomo na pozór bez życia Przez tłum przeszedł szept ,Umarł". Lecz Jezus ujął go za rękę i podnosząc oddał ojcu .w pełni sił duchowych i fizycznych Ojciec i syn pobłogosławili imię Wybawcy. Tłum przejęty był potęgą Boga podczas gdy biegli w Piśmie zgnębieni i prz\bici odchodzili z ponurymi twarzami , Jeżeli możesz, zlituj się nad nami i pomóż nam" Ileż obciążonych grzechami dusz jak echo powtarza to błaganie7 I wszjstkim miłos erny Zbawiciel powtarza „Jeśli możesz temu wierzyć7" „Wszystko jest możliwe dla wierzącego" Wiara jest czynnikiem naszej łączności z niebem i wyposaża nas w siły do walki z mocami ciemności. Za "pośrednictwem Chrystusa Bóg wyposaż j ł nas w środki do pokonania każdej gizesznej skłonności i oparcia się wszelkiej pokusie niezależnie od j ej intensywności Jednakże wielu odczuwa w sobie brak wiary i dlatego woli nie zbliżać się do Chrystusa Oby te bezradne i świadome własnej bezwartosciowosci dusze mogły oddać się łasce miłosiernego Zbawiciela, bowiem człowiek-me może liczyć na siebie, lecz tylko 333 \ ROZDZIAŁ XLVI'il Kto jest największy? .(Mat. 17,22-27; 18,1-20f Mar. 9.30-50; Łuk. 9,46-48) Po* powrocie do Kapernaum Jezus nie udał się do dobrze znanych miejsc gdzie nauczał ludzi, lecz" wraz z uczniami, nie ściągając na siebie uwagi, wyszukał dom mający stać się jego czasowym schronieniem. Cały końcowy okres pobytu w Galilei zamierzał poświęcić nauczaniu Swoich uczniów, unikając raczej pracy wśród szerszej publiczności. Podczas wędrówki przez Galileę Chrystus usiłował ponownie przygotować umysły uczniów na przeżycie tego, co miało nastąpić. Powiedział im, iż zamierza udać si% do Jerozolimy, gdzie oczekuje Go śmierć przez ukrzyżowanie, a później — zmartwychwstanie. Złożył obok tego dziwne i uroczyste oświadczenie, że zostanie zdradzony i oddany w ręce wrogów. Uczniowie wciąż jeszcze nie mogli zrozumieć Jego słów, a chociaż na ich sercach położył się cień wielkiego nieszczęścia, to nie przeszkodził im on w rywalizacji pomiędzy sobą. Poczęli się sprzeczać pomiędzy sobą, kto z nich będzie poczytany za największego w królestwie. Spór ten usiłowali ukryć przed Jezusem i dlatego nie szli, jak zwykle, tuż za Nim, lecz pozostawali w tyle z ociąganiem. Z tego też powodu podczas wkraczania do Kanernaum, Jezus' daleko ich wyprzedził. Czytał ich myśli i zapragnął udzielić im rad oraz wskazówek. Jednakże, aby z tym wystąpić, musiał oczekiwać chwili uspokojenia i otwarcia serc na przyjęcie Jego słów. Wkrótce po wejściu do miasta poborca podatku na świątynię zwrócił się do Piotra z pytaniem: „Nauczyciel wasz nie płaci dwu drachm?" Danina ta nie była podatkiem państwowym, lecz kościelną składką, którą każdy Żyd obowiązany był wpłacać rocznie na utrzymanie świątyni. Odmowa płacenia byłaby uważana za nielojalność względem religii, a w pojęciu rabinów — była wielkim grzechem. Stosunek Zba- 336 wiciela do praw ustanowionych przez rabinów i Jego całkowite potępienie obrońców tradycji dostarczały pretekstów do oskarżenia Go o to, iż dąży do obalenia kultu świątynnego. Obecnie Jego wrogowie wyczuli okazję dla zdyskredytowania Go, a w poborcy podatku dopatrzyli się sprzymierzeńca. Piotr wyczuł w pytaniu tego człowieka insynuację dotyczącą nie-lojalności Chrystusa względem świątyni. Dbając o honor Mistrza, odpowiedział pośpiesznie, bez uprzedniego porozumienia się z Nim, że Jezus płaci wymaganą daninę. Piotr tylko częściowo zrozumiał cel, do którego zmierzał jego rozmówca. Istniały pewne kategorie społeczne, które były zwolnione z obowiązku płacenia daniny. Za czasów Mojżesza Lewici zostali wydzieleni dla spełnienia służby w sanktuarium i w związku z tym nie przysługiwało im prawo dziedziczenia wśród ludzi. Pan powiedział: „Dla tego nie miało pokolenie Lewi działu ani dziedzictwa między bracią swoją, albowiem Pan jest dziedzictwem jego" (5 Mojż. 10,9). Za czasów Chrystusa kapłani i Lewici stale byli uważani za poświęconych świątyni byli zwolnieni od dorocznej daniny przeznaczonej na jej utrzymanie. Zwolnienie rozciągało się również na proroków. Rabini, żądający uiszczenia przez Chrystusa składki odmawiali Mu tym samym tytułu proroka bądź nauczyciela, traktując Go jako jednego z najpospolitszych ludzi. Odmowa opłacania składki przedstawiona Byłaby jako dowód nielojalności względem świątyni, z drugiej zaś strony jej opłacenie równałoby się przyjęciu ich. twierdzenia, że nie jest żadnym prorokiem. Niewiele czasu minęło od chwili, w której Piotr uznał Jezusa za Syna Bożego, teraz zaś nie wykorzystał okazji, aby przedstawić Boskość swojego Mistrza. Mówiąc poborcy, że Jezus wniesie daninę, faktycznie usankcjonował fałszywą o Nim koncepcję, którą rabini i przywódcy żydowscy usiłowali rozpowszechnić wśród ludzi. Gdy Piotr wszedł do domu, Zbawiciel nie nawiązał do tego co zaszło, lecz zapytał Go- ,.Rzecze Piotr Owszem. A gdy wchodził do domu, uprzedził go Jezus, mówiąc: Jak ci się wydaje, Szymonie? Od kogo królowie ziemi pobierają cło lub czynsz? Od synów własnych czy od obcych?" (Mat. 17,25). Pamiętać trzeba tutaj, że jeżeli naród zostaje opodatkowany na rzecz króla, własne dzieci monarchy wyłączone są z tego obowiązku. Izraelici, a więc naród wybrany od Boga, mieli obowiązek świadczenia na rzecz świątyni, lecz Jezus, Syn Boży, nie podlegał temu obowiązkowi. Jeżeli Kapłani i Lewici zostali z tego . obowiązku zwolnieni z tytułu ich powiązania ze świątynią, to o ileż bardziej prawo takie przysługiwało Chrystusowi, dla którego świątynia stanowiła Jego dom. Gdyby Chrystus zapłacił daninę bez protestu, potwierdziłby fak- 22 — Życie rfezusa 337 wiązać duchowego porozumienia ze swym Panem, lub przynajmniej zrozumieć Go, gdy do nich mówił o czekającym poniżeniu. Bardzo delikatnie, choć w uroczysty sposób usiłował Jezus naprawić zło. Tłumaczył zasadę rządzącą królestwem niebieskim i na czym polega jego prawdziwa wielkość w rozumieniu niebios. Wszyscy ożywieni pychą i zamiłowaniem do wyróżnień, myśleli tylko o sobie i nagrodach, które im się należą, natomiast na myśl im nie przyszło odwdzięczyć się Bogu za otrzymane dary. Tacy ludzie nie dostąpią królestwa niebieskiego, ponieważ należą do szeregów dowodzonych przez szatana. Zanim człowiek osiągnie zaszczyty, musi przebyć poniżenie. Do zajmowania wysokich miejsc wśród ludzi, niebo wybiera pracowników, którzy lak, jak Jan Chrzciciel, pracują w pokorze dla Boga. Uczeń najbardziej podobny do dziecka jest najbardziej gorliwy w pracy dla Boga. Niebieskie instancje mogą współpracować tylko z tymi, którzy nie dążą do wywyższenia siebie, lecz pracują dla zbawienia • dusz. Każdy, kto głęboko odczuwa potrzebę pomocy Bożej, będeie się o nią ubiegał i Duch Święty skieruje nań spojrzenie Jezusa, które podźwignie i umocni jego duszę, człowiek taki w zamian za łaskę komunikowania się z Chrystusem, będzie nieustannie pracować na rzecz tych, którzy giną w grzechach. Zostanie pomazany, dła pełnienia swej misji i osiągnie sukcesy tam, gdzie nie zdołają ich osiągnąć uczeni i mędrcy. Lecz gdy ludzie sami schlebiają sobie, iż są niezbędni w dziele realizacji wielkiego zamierzenia Boga, Pan odsuwa ich na bok. W ten sposób daje im poznać, iż nie jest uzależniony od nich. Ich odsunięcie nie powoduje wstrzymania pracy, która z. jeszcze większym rozmachem idzie w obranym kierunku. Uczniom Jezusa nie wystarczyło wyjaśnienie istoty Jego królestwa. Potrzebna im była natomiast odmiana serc, która by doprowadziła do harmonii z zasadami tegoż królestwa. Przywołując do Siebie małe dziecko, Jezus postawił je pośrodku uczniów, a potem wziąwszy je czule na ręce rzekł: „Jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios". Prostota, wyrzeczenie i ufna miłość dziecka są zaletami mającymi uznanie w niebie. To są cechy prawdziwej wielkości. Znów tłumaczył im Jezus, że Jego królestwo nie nosi cech ziem-sloJej chwały ani wystawności. U stóp Jezusa wszystkie te sprawy idą w zapomnienie. Bogaty i biedny, wykształcony i nieuk spotykają się tu bez różnic kastowych lub ziemskiej przewagi. Wszyscy się tu spotykają jako dusze krwią odkupione, zależne tylko od Tego, który je odkupił i zwrócił Bogu. — Szczera, skruszona dusza posiada w oczach Boga wielką wartość. Stawia On Swój znak na ludziach nie w zależności od ich stanowiska, 340 stanu posiadania, ani zalet umysłowych; pieczętuje ich Swoją pieczę-j:ią jedynie za stan ich jedności z Chrystusem. Pana chwały cieszą tylko cisi i pokornego serca. Dawid powiada: „Dajesz mi tarczę zbawienia swego, i prawica twoja wspiera mnie" (Psalm 18,36). „Ktobykolwiek przyjął dzieciątko w imieniu moim, mnie przyjmuje; a ktobykolwiek mnie przyjął, przyjmuje tego, który mnie posłał". „Tak mówi Pan: Niebo jest stolicą moją, a ziemia podnóżkiem nóg moich (...) wszakże ja na tego patrzę, który jest utrapionego i skruszonego ducha, a który drży na słowo moje" (Izaj 66,1.2). Słowa Zbawiciela obudziły w uczniach uczucie braku ^wiary w siebie. Żaden z nich nie był specjalnie wymieniony w odpowiedzi Chrystusa, lecz Jan zapytał, czy chociaż w jednym przypadku jego postępowanie było właściwe. Z dziecięcą prostotą wyłożył przed Chrystusem swą sprawę. „Mistrzu! widzieliśmy takiego, który w twoim imieniu wygania demona i zabranialiśmy mu, ponieważ nie chodzi z nami". Jakub i Jan poprzednio myśleli, że powstrzymując-tego człowieka działali w obronie honoru swego Pana; zaczynali teraz rozumieć, że przemawiała przez nich zazdrość. Pojęli swój błąd, przyjmując wymówkę Chrystusa. „Ale Jezus rzekł: Nie zabraniajcie mu, ponieważ nie ma takiego, kto by dokonywał cudów w imieniu moim i mógł zaraz potem źle o mnie mówić (Mar. 9,39). Nikogo, kto przejawia w jakikolwiek sposób przyjaźń względem Chrystusa nie należy odsuwać. Wielu było poruszonych osobą i dziełem Chrystusa, których serca wiara otworzyła dla Niego. Uczniowie zaś, nie zawsze rozumiejący motywy, powinni zważać, aby ich działalność nie zniechęcała dusz. W czasach, kiedy miało już zabraknąć pomiędzy nimi Jezusa, a cała praca przeszła w ich ręce, powinni byli wystrzegać się swojej wąskiej ekskluzywności, natomiast do ich obowiązków należało kultywowanie współczucia które towarzyszyło całej życiowej drodze ich Mistrza. Fakt, że ktoś nie we wszystkim odpowiada naszym, osobistym zapatrywaniom lub poglądom, nie usprawiedliwia jeszcze odsuwania go od pracy dla Boga. Chrystus jest Wielkim Nauczycielem; dlatego nie do nas należy osądzanie lub rozkazywanie; powinniśmy siąść u stóp Chrystusa i w pokorze uczyć się od Niego. Każda dusza, którą Bóg natchnął dobrą wolą, jest kanałem, przez który przepływa przebaczająca miłość Chrystusa. Bądźmy więc uważni, abyśmy nie zrazili ku sobie nosicieli Jego światłości i nie zagrodzili w ten sposób drogi promieniom, które mają oświetlać świat. Jan, którego szczególnie przycią_gała osobowość Jezusa Chrystusa został przez innych uczniów potraktowany surowo i chłodno, ponieważ sprzeciwił się dokonywaniu cudów w imieniu Jezusa Chrystusa. Takie nastawienie bliźnich może sprawić, że człowiek dobrej woli 341 znajdują się w odstręczaj'ącym otoczeniu. I w takiej pracy powinni wziąć udział wierni naśladowcy Chrystusa. Gdy ktoś z maluczkich zbłądzi i popełni zło względem nas, naszym obowiązkiem jest dążyć do jego poprawy Nie czekaj'my aż błądzący uczyni pierwszy krok w kierunku pojednania. „Jak się wam wydaje' Gdyby jakiś człowiek m ał sto owiec i jedna z nich zabłąkałaby się, cz^z nie zostawi w górach dziewięćdziesięciu dziewię-CiU i nie pójdzie szukać zabłąkanej' A jeśli mu się uda ją odnaleźć, zaprawdę powiadam wam, ze się z niej bardziej raduje mz z dziewięćdziesięciu dz ewięciu, które się me zabłąkały Tak tez nie jest wolą Ojca waszego, który jest w niebie, aby zginął jeden z tych małych" (Mat 18,12—14). W duchu łagodności „upatrując każdy samego siebie, abyś i ty me był kuszony" (Gal 6,H) idź do zbłąkanego i powiedz mu o jego" winie w cztery oczy Nie narażajmy go na wstyd, wytykając mu publicznie jego błąd, ani tez nie lekceważmy Chrystusa poprzez ujawnianie omyłek i grzechów człowieka, który nosi Jego imię Często należy zbłąkanemu w>raźme powiedzieć prawdę i doprowadzić go do poznania swej winy oraz naprawienia jej Jednakże nie do nas należy osądzanie lub potępianie Nigdy me powinniśmy dążyć do samo-usprawiedliwienia, natomiast powinniśmy kierować całą naszą uwagę na pozyskanie błądzących. W protesie leczenia ran duszy, potrzebny jest niezwykle delikatny dotyk oraz wrażliwość, a uporać się z tym można jedynie poprzez miłość płjnącą od Tego, który cierpiał na Golgocie Niech brat wobec brata postępuje z pełną rmło=ierdzia tkliwością, mając przekonai le, ze jeżeli mu się powiedzie, „zachowa duszę od śmierci i żaki y je mnóstwo grzechów" (Jak 5,20) Ten wjiiłek może okazać się także daremny „Wówczas — rzecze Jezus weź ze sobą jednego lub dwóch". Być może, ze ich wspólny wysiłek dokona tego, czego me udało się pierwszemu Z dwóch ludzi jeden musi być mniej uwikłany w sprawy mz drugi i dlatego będą obaj działać bardziej bezstronnie, a stąd błądzący będzie przykładać większą wagę do udzielonych mu rad Jeżeli me usłucha ich, wówczas i tylko wówczas należy sprawę oddać całemu zgromadzeniu wierzących. Członkowie zboru, jako przedstawiciele Chrystusa, powinni się połączyć w modlitwie i pełnym miłości błaganiu, aby zabłąkany się nawrócił. Duch Święty przemówi ustami Swjch sług naKiamając zbłąkanego do powrotu do Boga Apostoł Paweł powiedział w natchnieniu „Jakoby was Bóg upomniał przez nas, prosirm na miejscu Chrystusowym, jednajcie się z Bogiem' (2 Kor- 5,20) Każdy, kto odrzuca to wspólne wezwanie, zrjwa więź łączącą go z Chrystusem i odłącza się od Kościoła Później Chrystus powie o takich „mech ci będzie jako poganin i cel- 344T mk" Lecz nie nalezjr patrzeć na takiego człowieka jako na pozbawionego ra zawsze miłosierdzia Bożego. Jego dawni bracia nie powinni mm gardzie lub lekceważyć go, lecz traktować z tkliwością i współczuciem, jak jedną ze zbłąkanych owieczek, których Chrystus stale poszukuje, aby przyprowadzić do Swej owczarni Wskazania Chrystusa dotyczące postępowania ze zbłąkanymi są uściśleniem nauk udzielonych narodowi izraelskiemu przez Mojżesza „Nie będziesz nienawidził brata twego w sercu twoim, jawnie strofować będzie bliźniego twego, a me scierpisz przy nim grzechu" (3 Mojz 19,17) Oznacza to, ze jeżeli ktoś lekceważy obowiązek, jaki' Chrystus z radością sprawował — nawrócenia tego, który popadł w grzech — stanie się on przez to samo uczestnikiem tego grzechu. Jesteśmy odpowiedzialni za zło, któremu nie postawiliśmy tamy w takim stopniu, jak ci, którzy je czynili. Uczynione zło powinniśmy wytknąć sprawcy, lecz me wolno nam stwarzać z mego tematu rozmów oraz krytyk, nawet po powiadomieniu o ^ym zboru «me mamy prawa rozgłaszać faktu. Rozgłaszanie błędów chrześcijan może się jedynie stać przyczyną potknięć dla niewierzących, a roztrząsanie tych spraw może nam przynieść jedynie szkodę. Pamiętajmy więc zawsze, ze tylko pod wpłjwem własnych obserwacji sami przechodzimy zmiany. Gdy dążymy do naprawienia błędów naszego brata, Duch Chrystusa pomoże go nam osłonić tak dalece jak to jest możliwe — przed krytykanctwem nawet braci w wierze, a tym bardziej przed ciosami ludzi niewierzących Sami często błądzimy, potrzebując litości i przebaczenia Chrystusa, natomiast pragniemy, zęby On postępował z nami, tak samo, jak my powinniśmy postępować wobec innych „Co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie". Powinniśmy postępować jako wysłannicy niebios, a wyniki naszej pracy przetrwają wieki Tej wielkiej odpowiedzialności nie dźwigamy jednak sami. Gdziekolwiek słów Chrystusa słucha się ze szczerym sercem, tam przebywa On sam, jest obecny nie tylko w kościele, lecz wszędzie tam, gdzie się zbiorą w Jego imieniu chociażby nieliczni uczniowie. Chrystus mówi „Nadto powiadam wam, ze jeśliby dwaj z was na ziemi uzgodnili swe prośby o jakąkolwiek rzecz, otrzymają od Ojca mojego, który jest w niebie" (Mat. 18,19). Jezus rzecze „Mój Ojciec, który jest w mebiesiech", jakby przypominając Swym uczniom, że podczas gdy On przez Swe człowieczeństwo związany jest z nimi w ich nieszczęściach i cierpieniach, przez Swą Boskosć pozostaje związany z tronem Nieskończonego. Cudowne dla zbawienia zgubionych. I wszystkie siły nieba połączyły się z umiejętnością ludzką w zjednaniu dusz dla Chrystusa. brzmiały triumfalne melodie „Pan Bóg mój, jest mocą moją i pieśnią ^~ moją L zbawieniem moim". „I będziecie z radością czerpać wody ze zdrojów tego zbawienia" (Izaj. 12,2.3). Synowie Józefa czyniąc przygotowania do święta namiotów, spostrzegli, że Chrystus nie czynił niczego, co wskazywałoby na Jego zamiar wzięcia w nim udzj,ału. Śledzili Go z zatroskaniem. Od czasu uzdrowienia w Betsaidzie nie brał On udziału w świętach narodowych. Chcąc uniknąć bezcelowych zatargów z przywódcami w Je-ruzalem, Chrystus ograniczył Swą działalność do Galilei. Jego pozorne zaniedbywanie dużych religijnych zebrań oraz wrogość okazywana Mu przez kapłanów i ra"binów, wprowadzały w zakłopotanie zgromadzonych wokół ludzi, uczonych i krewnych. W swych naukach Jezus mówił o błogosławieństwie dla tych, którzy przestrzegają zakonu Bożego, a tymczasem sam wydawał się być obojętny w stosunku do nabożeństw ustalonych przez Boga. Jego znajomości z celnikami oraz z innymi ludźmi o złej rśputacji, lekceważenie okazywane wobec przepisów rabinów oraz swoboda ^ jaką odrzucał tradycyjne wymagania dotyczące ceremonialnej części sabatu, wytworzyły antagonizm między Nim, a władzami religijnymi i wywoływały obszerne komentarze. Bracia Chrystusa poczytywali Mu za błąd to, że naraża się wielkim i i uczonym mężom narodu izraelskiego. Zdawało im się, że rację mają tamci, a nie Chrystus, który spowodował istniejący antagonizm. Z drugiej strony byli świadkami Jego nienagannego życia i chociaż nie zaliczali się do Jego uczniów, pozostawali pod wrażeniem Jego pracy. Popularność Chrystusa zyskana w Galilei schlebiała ich ambicjom. Wciąż liczyli na to, że da wyraz swej władzy, udowadniając faryzeuszom, że jest istotnie tym, za którego się podaje. Co będzie, gdy naprawdę okaże się, że jest Mesjaszem, Księciem Izraela? Pielęgnowali w sobie tę myśl z dumnym zadowoleniem. Cała ta sprawa obchodziła ich tak" dalece, że przynaglali Chrystusa aby szedł do Jeruzalem. Mówili: „Odejdź stąd, a idź do Judzkiej ziemi, żeby uczniowie twoi widzieli sprawy twoje, które czynisz. Albowiem żaden nic w skrytości nie czyni, kto chce być widziany, przetoż ty, jeżli takie rzeczy czynisz, objaw się światu". To „jeśli" wyrażało zwątpienie i niewiarę, bowiem zaczęli Mu przypisywać tchórzostwo i słabość. Jeżeli wjedział, że jest Mesjaszem, skąd może pochodzić ta dziwna rezerwa i bezczynność? Gdyby naprawdę posiadał taką moc, dlaczego nie miałby śmiało pójść do Jeruzalem i nie wystąpić tam w imię swojej sprawy? Dlaczego nie czyni w Jeruzalem tych cudów, których, jak niesie wieść, dokonuje w Galilei? Nie ukrywaj się w zapadłych prowincjach, mówili bracia, i nie czyń swego dzieła ku pożytkowi prostych chłopów, i rybaków. l Zjaw się w stolicy, pozyskaj poparcie rabinów i przywódców i zjed-l nocz naród, ustanawiając nowe królestwo. Bracia Jezusa rozumowali z pobudek egoistycznych, tak często |f spotykanych w sercach ludzi dążących do wybicia się. Takie bowiem było nastawienie • wszystkich śmiertelników. Czuli się dotknięci, że zamiast dążyć do doczesnego tronu, Chrystus, deklarował że jest Chlebem Życia. Ogarnęła ich wielka rozterka, gdy zobaczyli, jak wielu uczniów porzuciło Chrystusa. Sami również odwrócili się od Niege, aby uniknąć konieczności potwierdzania Jego pracy oraz faktu, że jest Wysłannikiem Boga. I rzekł im Jezus: „Czas mój jeszcze nie przyszedł; ale" czas wasz zawsze jest w pogotowiu. Nie może was świat nienawidzieć, ale mnie nienawidzi; bo ja świadczę o nim, iż sprawy jego tle są". „Idźcie wy na to 'święto, ja jeszcze nie pójdę na to święto, bo mój czas jeszcze się nie wypełnił. A to im powiedziawszy, został w Galilei". Bracia przemawiali do Niego z pozycji autorytatywnych nakazując Mu, jaki kurs postępowania powinien obrać i co czynić. Jezus odrzucił ich zarzuty, a ich samych sklasyfikował jako, ludzi świeckich, którzy nie mogli się równać z pełnymi samowyrzeczenia uczniami. „Nie może was świat nienawidzieć — rzekł Jezus — ale mnie nienawidzi: bo ja-świadczę o nim, iż sprawy jego są złe". Świat nie będzie nienawidzieć tego, który jest mu bliski duchem; kocha go jako swego. Świat nie był dla Jezusa miejscem spokoju i samowywyższenia. Nie szukał okazji uchwycenia władzy i związanej z nią chwały. Nic takiego nie było Mu potrzebne ponieważ świat nie rezerwował dla Niego żadnej nagrody. Ziemia była miejscem na którym postawił Go Ojciec. Został zesłany po to, aby obdarzyć świat życiem i wypełnić wielki pla i odkupienia. Przeprowadzał właśnie dzieło zbawienia upadłego ludzkiego rodzaju, lecz nie był zarozumiały, nie rzucał się w wir niebezpieczeństw, nie przyśpieszał kryzysu. Każde wydarzenie w Jego pracy odbywało się w ścisłej określonej godzinie. Musiał cierpliwie czekać. Wiedział, że spadnie na Niego nienawiść świata, wiedział również, że Jego praca doprowadzi Go do śmierci. Lecz nie było wolą Jego Ojca przedwczesne wystawianie Go na niebezpieczeństwo. Wieści o cudach, czynionych przez Chrystusa, przenikały z Jeruzalem do wszystkich skupisk żydowskich i jakkolwiek przez szereg miesięcy nie ukazywał się na obchodach świąt, zainteresowanie Jego osobą nie malało. Wielu ludzi z różnych stron świata schodziło się na święto namiotów w nadziei ujrzenia Go. Na początku świątecznych uroczystości zadawano wiele pytań w związku z Jego osobą. Faryzeusze i przywódcy żydowscy wyczekiwali Jego przyjścia, spodziewając się okazji, która pozwoliłaby na skazanie Go. Rozpytywali z zacieka- 348 349 posępni. Wołanie: „Jeśli kto pragnie" wyrwało ich ze smutnych y-ozmyślań, a gdy słuchali słów Chrystusa, w umysłach zaczynała świtać nowa nadzieja. Duch Święty dał symbol, w którym ujrzeli bezcenny dar zbawienia. Wołanie Chrystusa do spragnionej duszy wciąż brzmi w powietrzu"; wzywa nas z jeszcze większą siłą niż tych, którzy słuchali Go w świątyni w dniu święta. Źródło dostępne jest dla wszystkich. Zmęczonym i wyczerpanym ofiarowany jest odświeżający napój wiecznego życia. Jezus wzywa nieustannie: „A kto pragnie, niech przyjdzie, a kto chce niech bierze wodę żywota darmo". „Lecz kto by pił one wodę, którą ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, ale ta woda stanie się w nim studnią wody wyskakującej ku żywotowi .wiecznemu" (Obj. 22,17: Jan 4,14). ' ROZDZIAŁ L W sidłach (Jan 7,16-36.40-53:8,1-11) T) rzeź cały czas przebywania Jezusa podczas świąt w Jeruzalem, Ł szpiedzy snuli się za Nim jak cienie. Codziennie obmyślane były coraz to nowe sposoby zmuszenia Go do milczenia. Kapłani i przywódcy czatowali na Niego, aby Go pochwycić. Zamierzali użyć gwałtu, ale to im jeszcze nie wystarczyło; chcieli poniżyć tego galilejskiego Nauczyciela- wobec Jego narodu. » W pierwszym dniu Jego ukazania się podczas obchodu świąt, przywódcy żydowscy przyszli do Niego, zapytując jakim prawem wygłasza nauki. Chcieli odwrócić od Niego uwagę ludzi, poprzez kwestionowanie Jego prawa do nauczania narodu, a tym samym pragnęli skierować uwagę ludu na swe własne znaczenie i władzę. „Nauka moja nie jest moją — rzekł im Jezus — ale tego, który mnie posłał. Jeśli kto chce pełnić wolę Jego, ten pozna, czy ta nauka jest z Boga, czy też ja sam mówię od siebie" (Jan 7,16.17). Na zapytanie krętaczy Jezus nie odpowiedział żadnym krętactwem, lecz odkrył prawdę istotną dla zbawienia duszy. Poznanie i ocena prawdy, rzekł Jezus Chrystus, bardziej uzależnione są od serca niż od rozsądku. Prawda powinna być przyjęta przez duszę, jako że duszy podlega wola. Gdyby prawda miała być podporządkowana samemu tylko rozsądkowi, pycha nie stanowiłaby przeszkody w procesie jej przyjmowania. Lecz prawda jest adresowana do oświeconych promieniami łaski serc, a przyjęcie jej uzależnione jest od wyrzeczenia się wszystkich grzechów, które ujawnia Duch Święty. Jakkolwiek możliwości poznawcze człowieka są duże, pozostaną jednak dla niego bezużyteczne, jeżeli serce jego nie otworzy się na przyjęcie prawdy. Prawdy nie można też osiągnąć aż do momentu świadomego pokonania każdego obyczaju i każdej praktyki, które pozostają w sprzeczności z jej zasadami. Prawda Boża, jako moc zbawiająca, zostanie objawiona tym wszy- 23 — Życie Jezusa 353 stkim, którzy podporządkują się Bogu w szczerym pragnieniu poznania Go i czynienia Jego woli. Tylko tacy ludzie będą umieli odróżnić tego, który mówi w imię Boga, od tego, który mówi od siebie. Faryzeusze nie kontrolowali swojej woli wolą Bożą. Nie szukali drogi poznania prawdy, lecz wybiegów, które by umożliwiły jej obejście. W tej sytuacji udowodnił, że takie postępowanie odgrodziło ich od możliwości zrozumienia Jego nauki. Teraz znów dał wskazówkę w jaki sposób można odróżnić prawdziwego nauczyciela od samozwańca: „Kto od siebie samego mówi, ten szuka własnej chwały; ale kto szuka chwały tego, który go posłał, ten jest szczery i nie ma w nim nieprawości". (Jan 7,18). Ten, kto szuka własnej chwały, mówi tylko od siebie, a zdradza go jego duch egoizmu. Lecz Chrystus pracował na rzecz chwały Bożej. Stanowiło to dowód Jego autorytetu jako Nauczyciela prawdy. Jezus dał rabinom dowód swej Boskości, udowadniając im, że czyta w ich sercach. Poczynając od uzdrowienia w Betsaidzie rabini poczęli spiskować przeciw Jego życiu, łamiąc w ten sposób prawo, którego mieli bronić. „Izali wam Mojżesz me dał zakonu? a żaden z Was nie przestrzega zakonu przeczże szukacie, abyście mnie zabili?" Powyższe słowa, na kształ krótkiej błyskawicy, rozświetliły rabinom otchłań, która się przed mmi otworzyła. Na przeciąg chwili ogarnęło ich przerażenie, ponieważ, zrozumieli, że popadli w konflikt z Nieskończonym. Lecz nie chcieli usłuchać ostrzeżenia. Dla utrzymania swych wpływów wśród ludzi postanowili zamaskować swoje mordercze zamiary. Pomijając pytanie Jezusa, zawołali: „Diabelstwo masz, któż cię szuka zabić". W ten- sposób insynuowali, że cudowne dzieło Jezusa było inspirowane przez złego ducha. Jezus nie zwrócił jednak uwagi na tę insynuację, postanawiając udowodnić, że Jego dzieło uzdrowienia w Betsaidzie pozostawało w harmonii z przepisami zakonu co do soboty i że czyn ten znajdował uzasadnienie w interpretacji prawa, stosowanej przez samych Żydów. Chrystus rzekł: „Wszak Mojżesz dał wam obrzezkę... a w sabat obrzezujecie człowieka". Zgodnie z zakonem każdy chłopiec powinien być poddany obrzezaniu w ósmym dniu po swoim urodzeniu. Jeżeli dzień ten przypadł w sobotę, obrządek musiał być dokonany. O ileż bardziej powinno pozostawać w zgodzie z duchem prawa „uzdrowienie człowieka w sabat" I ostrzegł ich: „Nie sądźcie z pozoru, ale sądźcie sprawiedliwie". Przywódcy żydowscy zamilkli, a wielu ludzi odezwało się: „Czy to nie jest Ten, którego chcą zabić? A oto jawnie przemawia, a nic mu nie mówią. Czyżby rzeczywiście przełożeni doszli do przekonania, że to jest Chrystus?" Wielu spośród słuchaczy Chrystusa, którzy mieszkali w Jeruza- 354 i lem i którym znane były knowania władców przeciwko Niemu, pozostało pod wrażeniem Jego nieodpartej siły. Ich wewnętrzne przekonanie mówiło im; że jest' Synem Bożym, lecz szatan gotów był w każ-' dej chwili do wzbudzenia wątpliwości, a ich własne mylne pojęcie o Mesjaszu i Jego przyjściu torowało mu. drogę. Na ogół uważano, że Chrystus narodzi sią w Betlejem, lecz, że po pewnym czasie zniknie i nie będzie wiadomo kiedy nastąpi Jego drugie przyjście. Niemało było takich, którzy utrzymywali, że Mesjasz me będzie posiadał naturalnych związków z ludzkością. Osoba Jezusa z Nazaretu nie kojarzyła się z wyimaginowanym pojęciem chwały Mesjasza, toteż wielu uległo sugestii zawartej w słowach: „Ale o nim wiemy skąd pochodzi; gdy zaś Chrystus przyjdzie nikt nie będzie wiedział skąd pochodzi". Podczas gdy tak wahali się pomiędzy zwątpieniem a wiarą, Jezus który myśli ich zhał, rzekł: „I znacie mnie i wiecie skąd jestem; przecież sam od siebie nie przyszedłem, gdyż godzien wiary jest Ten, który mnie posłał, a którego wy nie znacie". Sądzili, że wiedzą, kim powinien być Chrystus, lecz w rzeczywistości byli zupełnie nieświadomi tego. Gdyby żyli w zgodzie z wolą Boga, byliby poznali Jego Syna, którego im objawił. Było niepodobieństwem, aby słuchacze nie zrozumieli słów Chrystusa. W rzeczywistości były one powtórzeniem tego, co przed kilkoma miesiącami oświadczył Chrystus w Sanhedrynie, gdy powiedział o sobie, że jest- Synem Bożym. Ponieważ władcy ukartowali Jego śmierć wcześniej, obecnie zamierzali pojmać Chrystusa. Jednakże nieznana siła powstrzymywała ich, hamując wściekłość i mówiąc im — ;,nie wolno posuwać się dalej". Wśród tłumu wielu było takich, którzy wierzyli w Niego i mówili: „Czy Chrystus gdy przyjdzie, uczyni więcej cudów niż Ten ich uczynił?". Przywódcy uważnie śledzący bieg wypadków, zdołali zauważyć w tłumie wyrazy sympatii dla Chrystusa. Pośpieszyli do starszych kapłanów, aby im przedstawić swe plany aresztowania Go. Postanowili jednak schwytać Go gdy będzie Sam, gdyż nie śmieli tego uczynić w obecności narodu. I znowu Jezus udowodnił, że czyta ich zamiary, mówiąc: „Jeszcze krótki czas będę z wami, potem odejdę do tego, który m-nie posłał. Szukać mnie będziecie, lecz nie znajdziecie, a gdzie Ja będę, wy przyjść nie możecie". Wkrótce miał znaleźć schronienie leżące poza zasięgiem ich pogardy oraz nienawiści. Wróci do Ojca, aby być znów ubóstwianym przez aniołów, a tam jego mordercy nie będą mieli dostępu. Rabini powiedzieli z ironią: „Dokądże ten chce się udać, że my go nie znajdziemy? Czy chce się udać do Żydów rozproszonych między Greków i uczyć Greków?". Potwarcom nawet się nie śniło, że ' ^ 355 ich szydercze słowa charakteryzowały istotę misji Chrystusa. Cały dzień wyciągał on swe ręce do ludu „upornego i sprzeciwiającego się; lecz znaleziony został przez tych, którzy go nie szukali i został objawiony tym, którzy się o niego nie pytali" (Rzym. 10.20.21). ^ Wielu z tych przekonanych, że jest Synem Bożym,, zostało wprowadzonych w błąd przez fałszywe rozumowanie kapłanów i rabinów. Ci bowiem ludzie uporczywie i skutecznie głosili proroctwa o Mesjaszu: „Królować będzie Pan zastępów na górze Syońskiej i w Jeruzalemie i przed starcami swymi w wielkiej sławie" i „Będzie panował od morza aż do morza i od rzeki aż do kończyn ziemi" (Izaj. 24,23; Psalm 72,8). Następnie przeprowadzali upokarzające porównanie pomiędzy chwałą opisaną przez proroków, a skromnym wyglądem Chrystusa. Nawet słowa proroctwa zostały zniekształcone w ten sposób, że sankcjonowały nieprawdę. Gdyby ludzie w całej swojej powadze sami przestudiowali te słowa, nie daliby się sprowadzić z właściwej drogi. Rozdział 61 proroctwa Izajasza potwierdza, że Chrystus powołany był do pracy, której istotnie dokonał. Rozdział 53 mówi o odrzuceniu Go-przez ludzi i cierpieniach, a w rozdziale 59 scharakteryzowani zostali kapłani i rabini. Bóg nie zmusza ludzi do wyrzeczenia się niedowiarstwa. Mają do wyboru światło i ciemność, prawdę i błąd. Od nich zależy wybór. Rozum ludzki posiada zdolność rozróżniania dobra od zła, a Bóg zdecydował, aby ludzie nie dokonywali wyboru pod wpływem impulsu, na podstawie dowodów dostarczonych przez porównawczą analizę innych pism. Gdyby Żydzi odrzucili swe przesądy i porównali pisane proroctwa z faktami charakteryzującymi życie Jezusa, przekonaliby się o doskonałej zgodności proroctw i ich spełnieniu w życiu i działaniu pokornego Galilejczyka. W dzisiejszych czasach istnieje wielu ludzi tak samo zwiedzionych, jak Żydzi. Nauczyciele religii czytają Biblię odpowiednio do własnej jej interpretacji i istniejącej tradycji. Natomiast ludzie nie badają sami Pisma Świętego, aby przy jego pomocy wyrobić sobie własny sąd o prawdzie. Bojąc się ryzyka własnego sądu, wolą podporządkować swoje dusze duchowym przywódcom. Kaznodziejstwo i nauczanie Słowa Bożego są środkami rozprzestrzeniania światła wśród ludzi, nakazanymi do wykorzystywania przez Boga. Jednakże każdą religijną naukę powinniśmy odnosić do Pisma Świętego. Ktokolwiek z modlitwą zagłębi się w słowa Biblii, aby móc poznać prawdę i zastosować się do niej, zostanie oświecony przez Boga. „Jeśli kto chce pełnić wolę jego, ten pozna, czy ta nauka-jest z Boga, czy też Ja sam mówię od siebie". (Jan 7,17). W ostatnim dniu święta słudzy wysłani przez kapłanów i przywódców w celu schwytania Jezusa, wrócili bez Niego i na gniewne 356 pytanie kapłanów: „Dlaczego nie przyprowadziliście go?" odpowiedzieli z uroczystymi twarzami: „Nigdy jeszcze tak 'człowiek nie przemawiał jak ten człowiek mówi". Jakkolwiek serca ich były stwardniałe, to jednak stopniały pod wpływem jego słów.- Gdy Jezus przemawiał na dziedzińcu świątyni, ludzie ci czatowali w pobliżu, aby uchwycić cośkolwiek z Jego słów, co by mogło być obrócone przeciwko Niemu. Lecz w miarę jak słuchali Go, zapomnieli o celu, w jakim przyszli. Zostali na miejscu jak urzeczeni, bowiem Chrystus objawił się ich duszom. Ujrzeli to, czego nie chcieli dostrzec kapłani i przywódcy — człowieczeństwo rozświetlone chwałą Boskości. Powrócili tak napełnieni nową myślą, tak przejęci Jego słowami, że na pytanie: „Przeczżeście go nie przywiedli?", mogli jedynie odpowiedzieć: „Nigdy tak nie mówił żaden człowiek, jak ten człowiek". « - Kapłani i przywódcy przy swoim pierwszym zetknięciu się z Chrystusem zareagowali w ten sam sposób. Serca ich były głęboko poruszone, a jednocześnie nieustannie nasuwała się im myśl: „nigdy •jeszcze tak człowiek nie przemawiał, jak ten człowiek mówi". Lecz stłumili w sobie podszepty Ducha Świętego. Dziś doprowadzeni do wściekłości tym, że nawet aparat prawa pozostaje pod wpływem tego znienawidzonego Galilejczyka, „... odpowiedzieli im faryzeusze: Czy i wy daliście się zwieść? Czy kto z przełożonych lub z faryzeuszów uwierzył w niego? Tylko ten motłoch, który nie zna zakonu, jest prze-kjęty". (Jan 7,47—49). Ci do których skierowane jest świadectwo prawdy, rzadko pytają o to: „Czy jest prawdziwe?" lecz raczej: „Kto popiera tę prawdę?". Większość ocenia ją według liczby tych, którzy ją przyjęli i stale słyszy się pytanie: „Czy któryś z uczonych ludzi lub religijnych przywódców uwierzył w nią?" Ludzie nie przyjmują dziś prawdy z sercem bardziej otwartym, niż za czasów Chrystusa. W równym stopniu gonią za ziemskimi sprawami, wartościami, lekceważąc bogactwa wieczne; toteż ta ich gonitwa nie stanowi argumentu przeciwko prawdzie. Nie stanowi go także fakt, że duże rzesze ludzi nie chcą przyjmować prawdy, podobnie jak nie przyjmują jej wielcy tego świata, czy wręcz przywódcy życia religijnego. Kapłani i przywódcy Żydowscy w dalszym ciągu snuli plany aresztowania Chrystusa. Argumentowano, że pozostając nadal na wolności, odciągnie ludzi od oficjalnych przywódców narodu, wobec czego jedynym rozsądnym wyjściem było natychmiastowe uciszenie Go. Ich namiętną dyskusję przerwał głos, który przywołał ich do zastanowienia. To właśnie Nikodem postawił pytanie: „Czyż zakon nasz sądzi człowieka, jeżeli go wpierw nie przesłucha i nie zbada, co czyni?" (Jan 7,51). Wszystkie głosy umilkły, gdyż słowa Nikodema poruszyły x *• , 357 ich sumienia Nie mieli prawa skazać człowieka bez wysłuchania go. Lecz nie z tego powodu umilkli przywódcy żydowscy, wpatrując się w tego, kto ośmielił się wystąpić w obronie prawa. Byli zdumieni i zmartwieni, ze ktoś z ich własnego grona pozostawał pod tak silnym wrażeniem nauki Jezusa, iż ośmielił się przemówić na Jego korzyść Gdy opanowali swe zdumienie, zwrócili się do Nikodema z kłującym sarkazmem „Czy i ty jesteś z Galilei7 Zbadaj Pisma i dowiedz się, ze prorok me z Galilei się wywodzi" (Jan 7,52). Jednakże protest ten wywarł swój wpływ na postępowanie rady. Władcy me byli już w stanie wykonać swego zamiaru i skazać Jezusa bez wysłuchania Go Ponosząc na razie porażkę „Poszedł każdy do domu swego A Jezus udał się na Gorę Oliwną" Od zamętu i podniecenia miejskiego, od niecierpliwego tłumu i podstępnych rabinów Jezus wrócił do ciszy gajów oliwnych, gdzie mógł przebywać sam na sam z Bogiem Lecz wczesnym rankiem wrócił znów do świątyni i gdy naród zebrał się wokoło Niego, usiadł i zaczął nauczać Jednak musiał niebawem przerwać Swą naukę Oto grupa faryzeuszy i uczonych w Piśmie zbliżała się do Niego, wlokąc za sobą przerażoną kobietę, której surowymi, podnieconymi głosami zarzucali ""przestępstwo przeciwko siódmemu przykazaniu Pchnęli ją w stronę Jezusa i z udanymi oznakami szacunku spytali „Mojżesz w zakonie kazał nam takie kamiemować Ty zaś co mówisz'" Za tym ich udanym szacunkiem krył się zamysł zniszczenia Go. Uchwycili się tej okazji aby zapewnić sooie możność skazania Go, rozumując ze niezależnie od rodzaju Jego decyzji znajdzie się okazja do wysunięcia przeciwko Niemu oskarżenia Jeśli uwolni kobietę od winy, można Go będzie oskarżyć o lekceważenie zakonu Mojżesza, jeśli natomiast uzma, ze zasłużyła na śmierć, można Go będzie oskarżyć przed Rzymianami, jako Tego, który uzurpuje sobie prawo przysługujące władzy rzymskiej Jezus w milczeniu przez chwilę przyglądał się tej scenie — drżącej i zawstydzonej ofierze, dygnitarzom z surowymi twarzami, pozbawionymi wszelkich ludzkich uczuć Jego nieskalanie czysty duch odwracał się od tego widowiska. Chrystus dobrze rozumiał w jakim celu wszystko się to rozgrywało. Czytał w sercach i znał charaktery oraz historię życia każdego z obecnych. Ci samozwańczy stróże sprawiedliwości, sami pchnęli swą ofiarę do grzechu, abj> móc następnie uczynić z tej sprawy pułapkę dla Chrystusa Udając, ze nie słyszał skierowane-( go do Niego zapytania, Jezus siedział ze wzrokiem utkwionym w ziemię i pisał palcem na ziemi / Zniecierpliwieni Jego zwlekaniem i pozorną obojętnością, oskarżyciele przystąpili bliżej, nalegając na odpowiedź. Lecz gdy oczy ich, idąc za wzrokiem Jezusa, padły na ziemię u Jego stóp, ich pewność siebie znikła Tu, przed nimi, wypisane były grzeszne tajemnice ich własnego życia Naród, który przyglądał się temu zajściu spostrzegł raptowną zmianę w zachowaniu się przywódców i tłoczył się, aby przekonać się, czemu się przyglądali z takim zdziwieniem i wstydem Przy całej swej fachowej znajomości prawa rabini, występując z oskarżeniem przeciwko kobiecie, przekroczyli jego granice Było obowiązkiem małżonka wszczęcie przeciwko niej oskarżenia, przy czym obie ponoszące winę strony miały być jednakowo ukarane Tymczasem akcja wszczęta przez oskarżycieli była zupełnie bezprawna Tu Jezus spotkał się z mmi na ich własnym gruncie Prawo przewidywało, że przy ukamieniowamu pierwszy miał rzuric kamieniem ten, który występował jako świadek Podnosząc się i kierując Swój wzrok na starszyznę, Jezus rzekł „Kto z was jest bez grzechu, niech na mą pierwszy rzuci kamieniem" I usiadłszy znów począł pisać na ziemi. Nie naruszył zakonu Mojżesza, ani nie pogwałcił praw Rzymu Oskarżyciele byli zbici z tropu Teraz, kiedy została zerwana z nich szata pozornej swiętobliwosci, stali winni i potępieni w obecności Nieskończonej Czystości Drżeli na mysi, ze ukryte nieprawości ich zjcia zostaną odsłonięte wobec tłumu, jeden po drugim, ze spuszczonymi głowami i wbitymi w ziemię oczami poczęli się chyłkiem rozchodzić, pozostawiając swą ofiarę sam na sam z miłosiernym Zbawicielem. Chrystus wstał i patrząc na kobietę rzekł, , Niewiasto1 Gdzież są ci, co oskarżali cię7 Nikt cię nie potępił7", a ona odpowiedziała „Nikt Panie1" Wtedy rzekł Jezus „I ja cię me potępiam Idź i odtąd już nie grzesz" Kobieta .stała przed Chrystusem przejęta strachem. Jego słowa „Kto z was jest bez grzechu, niech na nią pierwszy kamień rzuci" wydały się jej wyrokiem śmierci Nie śmiała podnieść twarzy ku Zbawicielowi, lecz w milczeniu czekała na swe przeznaczenie. Ze zdumieniem zobaczyła, ze jej oskarżyciele odeszli zmieszani i bez §łowa. A potem usłyszała słowa pełne nadziei" „I ja cię me potępiam Idź i odtąd nie grzesz". Serce jej stajało i padając do stóp Jezusa dziękowała mu, ze łzami wyznając swe grzechy. Stało się to dla mej początkiem nowego życia, pełnego czystości i spokoju, poświęconego służbie Bożej Podnosząc z upadku tę duszę, Jezus uczynił większy cud, niż uzdrawiając dolegliwości fizyczne, uzdrowił chorobę ducha, która nie przemija aż do śmierci Kobieta ta stała się jedną z najzarhwszych nasladowczyn, okupując swym oddaniem okazane-j ej miłosierdzie W tym akcie darowania kobiecie winy i zachęcenia jej do lepszego życia charakter Jezusa przejawia się w pięknej doskonałej spra-"wiedhwosci Jakkolwiek me osłania grzechu, ani me pomniejsza znaczenia winy, to jednak dąży me do potępienia, lecz do wybawienia. 358 359 Świat miał dla tej zbłąkanej kobiety jedynie pogardę i potępienie, Jezus natomiast znalazł dla niej słowa pocieszenia i nadziei. Sam bezgrzeszny — litował się nad słabością grzeszników, i starał się dopomóc, wyciągając swą pomocną dłoń. Tam, gdzie obłudni faryzeusze nie znaleźli nic innego poza pogróżkami, Jezus rzekł do niej: „Idź i odtąd już nie grzesz". Nie jest naśladowcą Chrystusa ten, kto odwraca wzrok od zbłąkanego pozwalając mu staczać się dalej w dół. Często się zdarza, że najbardziej skorzy do potępień innych i najgorliwsi w stawianiu innych przed sądem, mają o wiele więcej win na swoim sumieniu. Ludzie nienawidzą grzeszników, a miłują grzech. Chrystus natomiast nienawidzi grzechu, lecz kocha grzesznika. Takim duchem powinni być ożywieni wszyscy, którzy chcą iść w Jego ślady. Miłość chrześcijańska nie jest skora do potępienia, lecz łatwo dostrzega skruchę, gotowa wybaczyć, zachęcić i sprowadzić zbłąkanego na ścieżkę świętości oraz umocnić go na niej. 360 ROZDZIAŁ LI Światło życia (Jan 8,12-59:9) 64 A Jezus znowu przemówił do nich tymi słowy: Ja jestem światło-Z\ścią; kto idzie za mną, nie będzie chodził w ciemności, ale będzie miał światłość żywota". (Jan 8,12). Gdy Jezus wypowiedział te słowa, znajdował się na dziedzińcu świątyni specjalnie przygotowanym do święta namiotów. Pośrodku tego dziedzińca ustawione były dwie wysokie podstawy, na których umiesz-,Lzano duże latarnie. Po wieczornej ofierze wszystkie lampy były zapalone i rzucały światło na Jeruzalem. Ceremonia ta odbywała się. na pamiątkę ognistego słupa, który .prowadził Żydów przez pustynię i jednocześnie uważana była za symbol przyjścia Chrystusa. Wieczorem, gdy paliły się wszystkie lampy, dziedziniec przedstawiał radosny widok. Siwowłosi ludzie, kapłani świątyni i przywódcy narodu, jedno--czyli się w obrzędowych tańcach przy dźwiękach muzyki i śpiewie Lewitów. W iluminacji Jeruzalem wyrażała się nadzieja ludu na nadejście Mesjasza, który miał rozświetlić swoim światłem cały Izrael. Lecz dla Jezusa widok ten miał głębsze znaczenie. Jak jarzące się nad świątynią lampy rozświetlały okolicę, tak światłość płynąca od Chrystusa miała rozświetlić mroki świata Jednakże ten symbol nie był doskonały. Jego chwalę bardziej prezentowało wielkie światło, Jego własną ręką zapalone na niebie. Był ranek, słońce właśnie wzeszło nad Górą Oliwną a oślepiający blask jego promieni padał na marmurowe pałace i na złoto ścian świątyni, gdy Jezus wskazując na nie, rzekł: „Ja jestem .światłością świata". W duszy każdego, kto usłyszał te słowa, odbiły się one echem najwznioślejszych prawd. „W nim było życie, a życie było światłością ludzi. A światłość świeci w ciemności, lecz ciemność ,jej nie 361 Prawdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat" (Jan 1,4 5 9) Długo po wniebowstąpieniu Jezusa, również Piotr, pisząc pod wpływem Ducha Świętego, wspomniał o symbolu, którego użył Jezus „I mamy mocniejszą mowę prorocką, której pilnując jako świecy w ciemnym miesjcu świecącej, dobrze czynicie azby dzień oswitnął i jutrzenka weszła w sercach waszych" (2 Piotra 1,19) W objawieniach Boga wobec ludzi światło stanowiło stale symbol Jego obecności Na początku świata two-cze słowo było światłem w ciemnościach Światło zamknięte było w słupie obłoku w dzień i w słupie ogmst} m w nocj, stanowiąc drogowskaz dla licznych rzesz Izraela Przerażające natężenie światła oświecało Pana na Górze Synaj i świeciło nad ubłagalmą w przybytku Ono tez wypełniało świątynię Salomona podczas jej poświęcenia Światło zabłn>ło na wzgórzach Betlejemskich, gdy aniołowie przenieśli czuwającym pasterzom wieść o odkupieniu Bóg jeat swiatłemasł^stąd w słowach „Ja jestem światłością świata", Chr ;>tus wyraził Swą nierozerwalną jedność z Bogiem oraz Swój związek z całą ludzką lodziną Był tym samym, który na początku dziejów rozkazał „aby się z ciemności bwiatłosc rozswieciła" (2 Kor. 4,6) On nadaje blask słońcu, ICSIQZ>COWI i gwiazdom, jak również był tym, który rozświetlił nad Iziaelem jasność, symbolicznie rozświetlającą Jego ducha i proroctwa Ale światło nie zostało zesłane tjłko na korzyść Izraelitów Na wzór promieni słonecznych, przenikających do najbardziej ukrytych zakątków ziemi, światło sprawiedliwości prześwietliło każdą duszę „Pravvdziwa światłość, która oświeca każdego człowieka, przyszła na świat" (Jan l 9) Świat miał wielkich nauczycieli, ludzi o wielkim intelekcie, Ktorzj przeprowadzili wspaniałe prace badawcze, ludzi ktoijch wjsiłki pobudzały mysi, otwierając szerokie horyzonty wiedzy Ludzi tjCh otaczano czcią, jako nosicieli wiedzy i dobroczyńców ludzkości Lecz między mmi znalazł się ktoś o wiele ich przewyższający „Lecz ktorzykolwiek go przyjęli dał im tę moc, aby się. stali synami Bożymi" „Boga nikt nigdy nie widział „a jednorodzony Syn który jest w łonie ojcowskim, ten nam opowiedział" (Jan 1,12 18). Możemy wytyczyć linię wielkich nauczycieli ludzkości, poczynając od czasów powstania pierwszych kronik, lecz ich kroki zawsze wyprzedzało światło Na podobieństwo księżyca i planet świecących odbi-< tym od słoi ca światłem, najwięksi myśliciele tego świata zaledwie odbijają promienie pochodzące od Najsprawiedliwszego, jeżeli tylko dbają o prawdziwość głoszonych nauk Każdy klejnot myśli, każdy przebłysk intelektu czeipany jest ze źródła światła świata. W dzisiej- 362 szych czasach dużo się słyszy o „wyższym wykształceniu", lecz powinniśmy pamiętać, ze prawdziwe „wyższe wykształcenie" to takie, którego udziela nam Chrystus, „w którym skryte są wszystkie skarby .mądrości i umiejętności". „W mm było zjcie, a życie było światłością luazi" (Koi 2,3, Jan 1,4). „Kto idzie za mną — rzekł Jezus — nie będzie chodził w ciemności, lecz będzie miał światłość życia". Wypowiadaiąc słowa „Ja jestem światłością świata" Jezus ogłosił Siebie Mesjaszem Starzec Symeon w świątyni, w której nauczał Chrystus, mówił o Nim, ze stanowi „światłość, która świeci poganom, i chwałę ludu twego izraelskiego" (Łuk 2,32). W tych słowach zastosował do Jezusa proroctwo znane całemu Izraelowi ,,Małoby mi to było, abyś mi był sługą ku podzwigmęciu pokoleń Jakubowych, i ku nawróceniu ostatków z Izraela przetoz dałem cię za światłość poganom, abyś był zbawieniem moim, aż |do kończyn ziemi" (Izaj. 49,6). .Proroctwo to jak powszechnie uważano odnosi się do Mesjasza, a kiedy Jezus rzekł „Ja jestem światłością świata", naród nie mógł me zrozumieć, ze On jest tym obiecanym W uszach faryzeuszy i przywódców żydowskich oświadczenie Chrystusa zabrzmiało, jak przejaw aroganckiej zarozumiałości Nie mogli tolerować tego, ze człowiek, taki sam jak oni, mógł wysuwać tego rodzaju roszczenia. Udając, ze nie słyszeli Jego słów, zapytali Go „Kimże ty jesteś'" Chcieli Go zmusić, aby ogłosił się Chrystusem Jego wygląd i dzieło były tak sprzeczne z oczekiwaniami ludzi, ze jak spodziewali się Jego przewrotni wrogowie — ogłoszenie się Mesjaszem spowodowałoby odrzucenie Go przez nich jako uzurpatora. Na pytanie „Kimże ty jesteś17" Jezus odpowiedział „Po, co ja w ogóle mówię do was" (Jan 8,25) Wszystko, co wyrażały Jego słowa, przejaiawwła się również w całej istocie Ucieleśniał te wszystkie prawdy, których nauczał „Sam od siebie nic nie czynię ale jako mię nauczył Ojciec mój, tak mówię. A ten, który mię posłał, ze mną jest, nie zostawił mnie samego Ojciec, bo co mu się podoba, to ja zawsze czynię" Chrystus me próbował udowodnić, ze jest Mesjaszem, lecz jedynie udowadniał-Swą jedność z Bogiem Gdyby ich serca otwarte były dla miłości Bożej, byliby przyjęli Jezusa. Wśród Jego słuchaczy było wielu takich, których przyciągała ku Niemu wiara, i do tych ludzi Jezus rzekł „Jeśli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie. I poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi". Słowa te dotknęły faryzeuszy Zapominając o długoletnim pozostawaniu narodu pod obcym jarzmem, zawołali ze złością „Jesteśmy potomstwem Abrahama i nigdy me byliśmy u nikogo w niewoli. Jakże możesz mówić Wyswobodzeni będziecie?" (Jan 8,33) Jezus spojrzał 363 na tych ludzi, niewolników przewrotności, których myśli sprowadzały się do uczucia zemsty, odpowiadając im ze smutkiem: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, każdy kto grzeszy jest niewolnikiem grzechu". Oni właśnie znajdowali się w najgorszej niewoli — zarządzonej przez ducha wszelkiego zła. Każda dusza odmawiająca podporządkowania się Bogu przechodzi, pod kontrolę innej siły, ponieważ nie jest panem siebie. Człowiek może rozprawiać o wolności, gdy tymczasem żyje w stanie najohydniej-szego niewolnictwa. W tym stanie nie jest zdolny dostrzec piękna prawdy, ponieważ jego umysł znajduje się pod wpływem szatana. Nawet, jeżeli człowiek schlebia sobie, że życiem jego, kieruje jego własny sąd, znajduje się w istocie na usługach księcia ciemności. Chrystus przyszedł w tym celu, aby wyzwolić dusze z okowów niewolnictwa grzechu. „Jeśli uwolni was Syn, staniecie się naprawdę wolnymi". „Albowiem zakon Ducha żywota, który jest w Chrystusie Jezusie, -uwolnił mię od zakonu grzechu i śmierci" (Rzym. 8,2). W dziele odkupienia nie ma przymusu i nie jest stosowany żaden zewnętrzny nacisk. Wolą Ducha Bożego człowiekowi pozostawiony zostaje wybór, komu chce służyć. Przemiana, jaka następuje z chwilą, gdy dusza poddaje się Chrystusowi, stanowi najtwyższy wyraz wolności. Odrzucenie grzechu jest aktem dokonywanym przez samą duszę. Oczywiście nie mamy sami siły wyzwolić się spod wpływu szatana, lecz jeżeli powstanie w nas pragnienie wyzwolenia się z grzechu i w tej wielkiej potrzebie wzywamy na pomoc siłę, która znajduje się poza nami i ponad nami, dusza zostaje wyposażona w Bożą moc Ducha Świętego, a wypełniając nakazy swej woli, spełnia Jego wolę. Jedynym warunkiem uzyskania przez ludzi wolności jest ich zjednoczenie się z Chrystusem. „Prawda uczyni was wolnymi", a prawdą jest Chrystus. Grzech może działać jedynie poprzez osłabienie umysłu i pozbawienie duszy wolności. Poddanie się Bogu stanowi przywrócenie własnej osobowości, a tym samym stanowi prawdziwy triumf godności ludzkiej. Boskie prawo, któremu podlegamy, jest „prawem wolności" (Jakub 2,12). Faryzeusze uważali siebie za dzieci Abrahama, podczas gdy Jezus mówił im, że prawo do tego miana przysługiwałoby im wówczas, gdyby spełniali dzieło Abrahama. Prawdziwe dzieci Abrahama prowadzą — jego wzorem — życie wypełnione posłuszeństwem woli Bożej. Nigdy nie dążyliby do złagodzenia Tego, który uczy ich prawdy, danej mu przez Boga. Spiskując przeciwko Chrystusowi rabini nie spełniali dzieła Abrahama. Samo dziedziczne pochodzenie od Abrahama nie miało w tym przypadku znaczenia. Bez duchowego pokrewieństwa z patry-archą, które musiałoby się ujawnić w duchowej sferze, pociągając za sobą odpowiednie czyny, nie mogli uchodzić za dzieci Abrahama. 364 Ta samo z jednakową siłą podnieca świat chrześcijan, a mówiąc ściślej chodzi tu o sprawą apostolskiego następstwa. Sprawdzianem Abrahamowego dziedzictwa nie było imię 1-ub wywodzenie się z tej samej linii, lecz wspólnota duchowa. Na tej -zasadzie sukcesja apostolska nie może opierać się na przekazywaniu władzy eklezjastycznej, lecz na łączności duchowej. Życie wypełnione duchem ewangelicznym, wiara i nauczanie prawdy stanowią prawdziwe dowody sukcesji apostolskiej. To są cechy, które czynią z ludzi następców pierwszych nauczycieli Ewangelii. Jezus zaprzeczył temu, że Żydzi byli potomstwem Abrahama, mó- . wiać: „A wy też to, coście widzieli u ojca waszego czynicie". Na to odpowiedzieli z ironią: „My nie jesteśmy zrodzeni z nierządu, mamy jednego Ojca, Boga". Te słowa stanowiące aluzją do okoliczności Jego narodzenia, były uderzeniem skierowanym w Chrystusa w obecności tych, którzy gotowi byli w Niego uwierzyć. Jezus nie zareagował na tę nikczemną insynuację, lecz rzekł: „Gdyby Bóg był waszym Ojcem, miłowalibyście mnie. Ja bowiem wyszedłem od Boga". Ich czyny dawały świadectwo o pozostawaniu w łączności z panem -kłamstwa i morderstwa. „Ojcem waszym jest diabeł i chcecie postępować według pożądliwości ojca waszego. On był mężobójcą oj początku i w prawdzie nie wytrwał, bo w nim nie ma prawdy. Gdy mówi kłamstwo, mówi od siebie, bo jest kłamcą i ojcem kłamstwa. Ponieważ Ja mówię prawdę, nie wierzycie mi" (Jan 8,44.45). Fakt, że Jezus mówił prawdę, był z pewnością powodem, dla którego przywódcy żydowscy Go nie przyjęli. Właśnie prawda stanowiła obrazę dla tych samowolnych ludzi, ponieważ odsłaniała wszelki fałsz i omyłki. W prawdzie zawierało się potępienie treści i praktyki nauczania, dlatego też nie była ona pożądana. Faryzeusze uznali, że będzie dla nich lepiej, jeśli zamkną przed prawdą swoje oczy, niżby mieli uznać własne błędy. Nie kochali prawfly, i nie życzyli sobie jej objawień. „Któż z was może mi dowieść grzechu? Jeśli mówię prawdę, dlaczego mi nie wierzycie?". Dzień po dniu, w ciągu trzech lat wrogowie Jezusa śledzili Go, usiłując znaleźć chociaż jedną skazę w Jego charakterze. Szatan i wszyscy sprzymierzeńcy zła szukali sposobności przezwyciężenia Go, ale nie znaleźli niczego, co by im mogło dać atut do ręki. Nawet demoni zmuszeni byli uznać- „Znam cię, ktoś jest, żeś On święty Boży" (Mar. 1,24). Jezus przestrzegał prawa w obliczu niebios, nie upadłych konstelacji świata i tłumu grzesznych ludzi. Wobec aniołów, ludzi i demonów wypowiedział w sposób nieskrępowany słowa, które w innych ustach uchodziłyby za bluźnierstwo. „Bo co mu się podoba, to ja zawsze czynię". Fakt, że Żydzi, nie będąc w stanie zarzucić Chrystusowi żadnego grzechu, nie chcieli Go uznać, dowodził braku ich łączności z Bogiem. 365 Nie rozpoznali poselstwa Bożego, wypowiedzianego ustami Jego Syna. Umyślili sobie odprawienie sądu nad Jezusem; lecz odrzucając Go, sami musieli poddać się skazującemu wyrokowi. „Kto z Boga jest, słów Bożych słucha, dlatego wy nie słuchacie, że z Boga nie jesteście" rzekł Jezus. Nauka ta zachowuje swą aktualność we wszystkich czasach. Niejeden człowiek, który lubi uciekać się do wybiegów, do krytykowania i kwestionowania Słowa Bożego, wyobraża sobie, że daje tym dowód niezależności i przenikliwości myśli. Wydaje mu się, że sprawuje sąd nad Biblią, podczas gdy w rzeczywistości oddaje pod sąd samego siebie, wykazując swą niezdolność zrozumienia waitości prawdy pochodzącej z nieba i posiadającej nieprzemijającą'wartość. Człowiek taki traci swoją energię w pogoni za marnościami tego świata, zdradzając tym samym naturę ograniczoną i przyziemną oraz serce, które utraciło zdolność pojmowania Boga, a jego duszą nie jest w stanie nawet wstrząsnąć ogrom Bożego dzieła. Każdy człowiek, który swoim sercem wyczuł dotknięcie ręki Boga, będzie podążał do pogłębienia swej wiedzy o Bogu, a przy tym będzie dążył do wysubtelnienia oraz udoskonalenia swego charakteru. Wzorem kwiatu, który się zwraca ku słońcu, aby jego promienie zabarwiły go pięknymi barwami, dusza ludzka zwraca się ku Słońcu Sprawiedliwości, aby światło niebios zabarwiło ją cechami osobowości Chrystusa. Jezus mówił dalej, kreśląc wyraźną linię odcinającą postawę Żydów od spuścizny Abrahama: „Abraham, ojciec wasz, cieszył się, że miał oglądać dzień mój, i oglądał, i radował się" (Jan 8,56). Abraham bardzo pragnął obiecanego Zbawiciela. Zanosił ku Bogu gorące modlitwy, aby mógł przed śmiercią oglądać Mesjasza. I dane mu było zobaczyć Chrystusa. Został oświecony cudownym światłem, które pozwoliło mu pojąć Boskość Chrystusa. Dojrzał wtedy, że spełniły się jego dni, a więc dojrzał to, czego nie mógł dostąpić zwykły śmiertelnik. Całkowicie podporządkowując się woli Bożej, mógł zrozumieć przedstawioną mu wizję Chrystusa, ofiarowującego Swoje życie dla wybawienia ludzi od jarzma grzechu. Ta ofiarność nie była mu obca, bowiem tkwiła w jego własnym życiorysie. W swoim czasie • otrzymał polecenie: „Weźmij teraz syna twego, jedynego twego, którego miłujesz Izaaka... 'i ofiaruj go na ofiarę paloną" (l Mojż. 22,2). Na to wezwanie położył na ołtarzu ofiarnym syna swegto obiecanego w którym ześrodkowały się wszystkie jego nadzieje. I gdy stał przy ołtarzu z nożem przygotowanym do spełnienia woli Bożej, usłyszał głos z nieba: „Nie wyciągaj ręki twej na dziecię, i nie czyń mu nic; bom teraz doznał, iż się ty boisz Boga, gdyż nie wzbraniałeś się ofiarować mi, jedynego syna twego" (l Mojż. 22,12). Abraham był poddany tej strasznej próbie, aby mógł ujrzeć dni 366 Chrystusa, i zdać sobie sprawę z wielkości Bożej miłości ku światu. A była to miłość tak wielka, że nie cofnęła się przed ofiarowaniem Jednorodzonego Syna na hańbiącą śmierć, w celu podniesienia ludzkości z jej upadku. N Abrahamowi udzielona została największa nauka o istocie Boga, nauka, jakiej przedtem nie dostąpił żaden człowiek. Jego modlitwa o zobaczenie przed śmiercią Chrystusa została wysłuchana. Zobaczył Chrystusa, a więc zobaczył to, co w stanie jest zobaczyć człowiek śmiertelny i żyć dalej. Poddając się całkowicie woli Bożej był zdolny zrozumieć istotę Chrystusa, która została objawiona. Pojął, że Bóg oddając Swego jedynego Syna dla uratowaniu grzesznych od wiecznego potępienia, uczynił większą i cudownie j szą ofiarę od tej, do jakiej ^ kiedykolwiek zdolny był człowiek. Doświadczenie Abrahama daje odpowiedź na pytanie: „Z czym mam wystąpić przed Panem, pokłonić się Bogu Najwyższemu? Czy mam wystąpić przed nim z całopaleniami, z rocznymi cielętami? Czy Pan ma upodobanie w tysiącach baranów, w dziesiątkach tysięcy strumieni oliwy? Czy mam dać swojego pierworodnego za swoje przestępstwo, własne dziecko na oczyszczenie mojego grzechu?" (Mich. 6,6.7). W słowach Abrahama: „Bóg sobie obmyśli baranka na ofiarą paloną, . synu mój" (l Mojż. 22,8), i w dostarczeniu przez Boga ofiary zamiast Izaaka zawarta była prawda, że nikt z ludzi nie jest w stanie sam siebie oezyśtić. Pogański system składania ofiar był w ogóle nie do przyjęcia dla Boga. Ojciec nie może przynosić jako ofiary za grzechy swego syna lub swej córki, bowiem jedynie Syn Boży może zgładzić „grzechy świata". Dzięki własnym cierpieniom Abraham miał możność ujrzenia zbawczej misji Zbawiciela. Lecz Izraelici nie chcieli zrozumieć tego, co było tak niepożądane dla ich dumnych serc. Słowa Chrystusa, dotyczące Abrahama nie miały dla nich głębszego znaczenia. Faryzeusze znaleźli w nich tylko nowy powód do krętactw. Usiłując przedstawić Chrystusa, jako obłąkanego, wyszli z szyderstwem: „Pięćdziesięciu lat jeszcze nie masz, a Abrahama widziałeś?" Wówczas rzekł im Jezus z godnością uroczyste słowa: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, pierwej niż Abraham był, JAM JEST". Głucha cisza zaległa wśród zebranych. Imię Boże, objawione Moj-' żeszowi dla zaznaczenia wiecznej Obecności, ten Galilejczyk ogłosił jako własne. Ogłosił Siebie samoistnym tym, który był obiecany Izraelowi „a wyjścia Jego są z dawna ode dni wiecznych" (Mich. 5,2). Znów kapłani i rabini okrzyczeli Jezusa jako bluźniercę. Jego pretendowanie do jedności z Bogiem już przedtem pobudziło ich do czyhania na Jego życie, a w kilka miesięcy później doprowadziło wręcz do oświadczenia: „Nie kamienujemy cię za dobry uczynek, ale za bluz- 367 nierstwo, to jest, że ty będąc człowiekiem, czynisz sią sam Bogiem" (Jan 10,33). Ponieważ był Synem Bożym i przyznawał się do tego, byli_gotowi Go zniszczyć. Wielu wśród obecnych, opowiadając się za kapłanami i rabinami, pochwyciło kamienie, aby cisnąć w Niego. „Lecz Jezus schronił się i wyszedł z kościoła, przechodząc przez po-środek ich i tak uszedł". Światłość świeci w ciemności, lecz „ciemność jej nie przemogła" ' (Jan 1,5). „A przechodząc ujrzał człowieka ślepego od narodzenia. I zapytali go uczniowie jego mówiąc: Mistrzu! kto zgrzeszył, on czy rodzice jego, że się ślepy urodził? Odpowiedział Jezus: „Ani on nie zgrzeszył, ani rodzice jego, lecz aby się na nim objawiły dzieła Boże. To rzekłszy splunął na ziemię, i ze śliny uczynił błoto i to błoto nałożył na oczy ślepego: I rzekł do niego: idź i obmyj się w sadzawce Syloe (to znaczy: Posłany). Odszedł tedy i obmył się, i wrócił z odzyskanym wzrokiem". Według powszechnego mniemania Żydów, kara za grzechy następowała w tym- życiu. Wszelkie strapienia traktowano jako karę za złe uczynki, popełnione bądź przez dotkniętego cierpieniem, bądź przez • jego rodziców. Jest prawdą, że wszystkie cierpienia są wynikiem zła"-mania Bożych praw, lecz ta prawda uległa zniekształceniu. Szatan, autor grzechu i wszelkich jego skutków, zasugerował ludziom że choroby i śmierć pochodzą od Boga jako samowolnie wyznaczona kara za grzechy. Wskutek tego człowiek dotknięty ciężkimi utrapieniami lub klęską, musiał dodatkowo dźwigać. ciężar opinii, iż jest wielkim grzesznikiem. W ten sposób przygotowana została droga do odrzucenia Jezusa przez Żydów. Ten, który ,,niemoce nasze wziął na się, a boleści nasze własne nosił", uważany był przez Żydów jako „zraniony, ubity od Boga i utrapiony" i odwracali swe twarze od Niego (Izaj. 53,53,4.3). Bóg udzielił nauki, która miała temu zapobiec. Historia Hioba pokazała, że cierpienie przychodzi od szatana i uchylane jest przez miłosierdzie Boże, Izrael nie zrozumiał jednak tej nauki. Ten sam błąd, za który Bóg strofował przyjaciół Hioba, powtórzyli Żydzi, odrzucając Chrystusa. Pogląd Żydów na istnienie związku pomiędzy grzechem a cierpieniem podzielali również uczniowie Chrystusa. Choć Jezus sprostow/ił ten błąd, nie wytłumaczył jednak przyczyny ludzkich cierpień, mówiąc im tylko o tym, jaki będzie ich wynik. Dzięki nim objawione zostaną dzieła Boże. „Tak długo jak jestem na świecie, rzekł, jestem światłością świata". Teraz pomazał oczy ślepego i posłał go do sadzawki Syloe, aby je umył i wzrok został przywrócony ślepemu. W ten poglądowy sposób Jezus dał odpowiedź uczniom, jak to zwykł był czy-•^nić przy wszystkich pytaniach zadawanych przez ciekawość. Uczniowie 368 nie byli powołani do rozstrząsania kwestii, czy ktoś zgrzeszył czy też nie, lecz aby zrozumieli moc i miłosierdzie Boga, który przywrócił ślepemu zdolność widzenia. Było oczywiste, że błoto nie miało uzdrawiających właściwości, tak samo jak woda sadzawki, do której Chrystus go posłał, aby się obmył. Uzdrowieńczą moc posiadał jedynie Jezus Chrystus. Faryzeusze nie mogli powstrzymać swego zdumienia z- powodu tego . uzdrowienia. Mimo tego nienawiść opanowała ich serca z jeszcze większą mocą niż kiedykolwiek dotąd, bowiem cud dokonany został ^w sobotę. Sąsiedzi młodzieńca i ci, którzy go znali uprzednio jako ślepego mówili: „Czyż to nie ten, który siadywał żebrząc?". Przyglądali mu się z niedowierzaniem, gdyż odtąd przejrzały jego oczy,-twarz jego została przemieniona i rozjaśniona, co stwarzało wrażenie, że jest innym człowiekiem. Rozpoczęło się wzajemne wypytywanie, w czasie którego niektórzy twierdzili: „To jest on, inni mówili: Nie, ale jest do niego podobny". Lecz ten, który doznał tego wielkiego błogosławieństwa, rozstrzygnął swoją sprawę mówiąc: „To ja". Opowiedział im o Jezusie i w jaki sposób został uzdrowiony, a oni pytali go wciąż: „Gdzież On jest? Odpowiedział: Nie wiem".. Wówczas przywiedli go przed zgromadzenie faryzeuszów. Ci ponownie rozpytywali go, w jaki sposób przejrzał. „A on im rzekł: Nałożył błota na oczy moje i obmyłem się i widzę. Na to niektórzy faryzeusze rzekli: Człowiek ten nie jest z Boga, bo nie przestrzega sabatu". Faryzeusze mieli nadzieję, że udowodnią, iż Jezus jest grzesznikiem, a wobec tego nie może być Mesjaszem. Nie wiedzieli, że Ten, który uzdrowił ślepego, był Tym, który ustanowił sobotę i znał wszystkie obowiązki, jakie nakładała. Udawali nadzwyczaj gorliwych w przestrzeganiu soboty, obmyślając jednocześnie dokonanie w tym samym dniu morderstwa. Lecz uczyniony cud głęboko poruszył masy ludzkie, które na wiadomość, że niewidomy przejrzał uznały, że mógł to zrobić tylko Ten, kto był kimś więcej niż zwykłym człowiekiem. W odpowiedzi na oskarżenie, że Jezus jest grzesznikiem dlatego, że nie przestrzega sabatu, ludzie ci powiedzieli: „Jakże może człowiek grzeszny dokonywać takich cudów?". Wówczas rabini zapytali młodzieńca-. Co sądzisz o nim, skoro otworzył oczy twoje? A on odpowiedział: „To prorok". Teraz faryzeusze poczęli zapewniać, że nie jest możliwe, aby urodził się ślepy i nagle odzyskał wzrok. Zawołali jego rodziców i wypytali ich: „Czy to jest syn wasz, o którym mówiliście, że się ślepym narodził?" Stał przed nimi człowiek oświadczając, że był ślepy i że odzyskał wzrok, lecz faryzeusze raczej woleli zaprzeć się swych-^łasnych zmy- . słów niż przyznać się do błędu. Faryzeuszowskie przesądy były bo- 24 — Życie Jezusa 369 wiem tak wielkie, jak wielka była ich przewrotność Faryzeuszom pozostawała jedynie nadzieja na zastraszenie rodziców młodzieńca Z pozorną szczerością zapytali ich , Jakże więc teraz widzi?" Rodzice bali się narazić kapłanom gdy było postanowione, ze ktokolwiek uzna Chrystusa będzie wyłączony z synagogi to znaczy, ze przez trzydzieści dni nie będzie miał do niej dostępu Podczas tego okresu w domu zbuntowanego nie mogło być obrzezane dziecko, ani nie mogły bvc odprawiane lamentacje nad zmarłym Taka kara uważana była za wielkie nieszczęście a jeżeli wjgnany me wyraził skruchy z powodu swego postępku poddawany był ciężkim karom Wielki czyn dokonany na rzecz ich syna pozyskał zodziców dla Chrystusa, jednakże odpowiedzieli Wiemy, ze jest to syn nasz i ze ślepym się urodził, lecz jakim sposobem teraz widzi, me wiemy, albo kto otworzył oczy jego, także me wiemy, jest dorosły pytajcież go, niech sam o sobie powie" W ten sposób zrzucili całą odpowiedzialność z siebie na syna, gdyż obawiali się otwarcie wyznać Chrystusa Sprzeczności w jakie popadli faryzeusze, ich pytania i przesądv, ich brak wiary w fakty, jakie zaszły w tym przypadku, otworzyły oczy tłumowi a szczególnie ludziom prostym Jezus często czynił cuda na ulicach i Jego stałym celem było niesienie ulgi cierpiącym Toteż w wielu umysłach powstało pytanie, czyżby Bóg chciał czynie tak wielkie rzeczy przez samozwanca za jakiego był przedstawiany przez faryzeuszy7 Spór stawał się coraz bardziej ostry po obu stronach Faryzeusze dostrzegli ze nadali rozgios czynowi dokonanemu przez Jezusa a przecież me mogli zaprzeczyć cudowi Człowiek, do niedawna ślepj, był pełen radości i wdzięczności, ujrzał cuda natury i zachwycił się pięknem ziemi i nieba Opowiadał swobodnie o tym, co zaszło, lecz rabini znów próbowali zmusić go do milczenia, mówiąc „Oddaj chwałę Bogu my wiemy, ze człowiek ten jest grzeszny" Oznaczało to me powtarzaj, ze ten Człowiek dał ci wzrok, uczynił to Bóg Uzdrowiony młodzieniec odpowiedział im , Czy jest grzeszny me wiem to jedno wiem, ze byłem ślepy, a teraz widzę" I znów pytali go „Coz ci uczynił' Jakże otworzył oczy twoje'" Liczyli na to, ze zasypując go pytaniami, zdołają go zdezorientować Szatan ze swymi aniołami zła stał przy faryzeuszach i usiłował połączyć swą energię oraz przebiegłość z ludzkim rozumowaniem faryzeuszów, aby przeciwdziałać wpływowi Chrystusa Dążyli do stłumienia świadomości która poczynała pogłębiać się w wielu umysłach Zjawili się również aniołowie Boży, aby podtrzymać młodzieńca, który odzyskał wzrok Faryzeusze nie zrozumieli, ze w tym przypadku nie mają do czynienia ze ślepo narodzonym prostakiem, ponieważ nie znali człowieka, z którym rozpoczęli swoją dyskusję. Światło Boże rozświetliło duszę 370 ślepego i gdy hipokryci usiłowali posiać w nim niewiarę, Bóg dopomagał mu w udzielaniu stanowczych i ciętych odpowiedzi, dowodzących, ze nie dał bię złapać w sidła Powiedział im „Już wam powiedziałem, a me słuchaliście, co jeszcze chcecie słyszeć9 Czy i wy chcecie zostać uczniami jego9 Złorzeczyli mu więc mowiąę: Ty jesteś uczniem jego, ale my jesteśmy uczniami Mojżesza My wiemy, ze Bóg mówił do Mojżesza, lecz skąd ten pochodzi nie wiemy" Jezus wiedział o badaniach, przez które człowiek ten przechodził, udzielając mu łaski wymowy, aby mógł stać się Jego świadkiem Słowa jego były ostrą repliką na pytania faryzeuszy Twierdzili, ze są powołani do wykładania Pisma Świętego i są pizywodcami religijnego życia narodu Teraz jednak zjawił się Ktoś, kto czynił cuda, a oni pozostawali w całKowitej niewiedzy co do światła Jego mocy oraz Jego charakteiu i praw „To dziwna rzecz — rzekł młodzieniec do faryzeuszy — ze nie wiecie, skąd On jest, a przecie/ otworzył oczy moje Wiemy, ze Bóg grzeszników nie wysłucnuje, ale tego kto jest bogobojny i pełni wolę Jego, tego wysłuchuje Odkąd świat światem me słyszano, zęby ktoś otworzył oczy sleponarodzonego Gdyby ten nie był od Boga, nie mógłby mc uczynić" Człowiek ten walczył ze swymi sędziami ich własną bronią Jego rozumowanie było me do obalenia, a faryzeusze zamilkli przed siłą Jego uduchowionych słów Przez kilka chwil panowała cisza, następnie jednak zasępieni rabini poprawili swe bogate szaty z takim wyrazem, jakby obawiali się zakażenia przez kontakt z tym człowiekiem, otrząsnęli proch ze swych stóp i rzucili mu w twarz oskarżenie „Tyś się cały w grzechach urodził, i chcesz nas uczyć7". I rzucili na niego klątwę. Jezus usłyszał, co zaszło i znalazłszy go rzekł do niego „Czy wierzysz w Syna Człowieczego9" Po raz pierwszy młodzieniec patrzył w twarz swego Uzdrowiciela Widział swych rodziców, jak stali zmieszani i zatroskani przed zgromadzeniem rabinów i widział posępne twarze tjch ostatnich, teraz oczy jego spoczęły na pełnej miłości, spokojnej twarzy Chrystusa Przed chwilą, nie bojąc się narazić, uznał Go jako Wysłannika Bożej mocy, a obecnie stanął wobec wyższego objawienia Na pytanie Zbawiciela ,Czy wierzysz w Syna Człowieczego9" odpowiedział również pytaniem „Któż to jeSt, Panie1 abym mógł w niego uwierzyć9" I rzekł mu Jezus „Widziałeś go już, a jest nim właśnie Ten, który mówi z tobą" Młodzieniec skłonił się do stop Zbawiciela w modlitwie Pozyskał nie tylko zdolność fizycznego widzenia, lecz otworzyły się również oczy jego świadomości Chrystus został objawiony jego duszy i przyjął Go jako Wysłannika Boga W pobliżu zebrała się grupa faryzeuszy i widok ich nasunął Je- 371 zusowi mysi o stałym sprzeciwie wywoływanym Jego czynami i słowami Jezus rzekł „Przyszedłem na ten świat na sąd, aby ci, którzy nie widzą, wiazieli, a ci którzy widzą, stali się ślepymi" Chrjstub przyszedł, aby otworzyć niewidzące oczy i dać światło tym, którzy pozostali w ciemnościach Ogłosił siebie światłością świata i ten cud słtfzył jako dowód Jego misji Naród, któremu dane było oglądać Chrystusa doznał łaski pełniejszego objawienia obecności Bożej niż ktokolwiek przedtem na świecie Wiedza o Bogu objawiona została w sposób bardziej doskonałj Lecz przy tym objawieniu przeprowadzono również sad nad ludźmi poddano próbie ich charaktery i wyznaczono ich los 'Objawienie boskiej mocy, która dała ślepemu zarówno naturalną, jak i duchową zdolność widzenia, pogrążyło faryzeuszy w jeszcze głębszym mroku Niektórzy z obecnych, rozumiejąc, ze słowa Chrystusa odnoszą się do nich, pytali Czy i my ślepi jesteśmy'", na co Jezus im rzekł „Gdybyście bjli ślepi me mielibyście grzechu' Gdyby Bóg uniemożliwił wam oglądanie prawdy, wasza nieświadomość me byłaby poczytana za winę ,Lecz teraz mówicie „Widzimy" Uważacie siebie samach za widzących i odrzucacie środki, dzięki którym naprawdę moglibyście przejrzeć Wszystkim którzy ^wiadomi są swej potrzeby, Jezus przychodzi z nieograniczoną pomocą Faryzeusze me odczuwali takiej potrzeby, odmawiali przyjęcia Chrystusa i teraz pozostawieni b li w ślepocie która spadła na nich z ich własnej winy Jezus rzekł „Przeto pozosta- . jecie w grzechu". 372 ROZDZIAŁ LII Boski pasterz {Jan 10,1-30) Ja jestem dobry pasterz, i znam swoje owce i moje mnie znają, jestem dobry pasterz dobry pasterz życie swoje kładzie za owce. Jak Ojciec mnie, i Ja znam Ojca, i życie swoje kładę za owce" Jezus znowu znalazł dostąp do umysłów Swoich słuchaczj stosując dobrze- zrozumiałe dla nich skojarzenia Upodobnił wpływ Ducha do chłodnej orzeźwiającej wody Przedstawił Siebie jako światłość jako źródło życia i szczęścia dla natury i dla człowieka W miłym pasterskim środowisku przedstawił własny stosunek do wszystkich którzy w Niego uwierzyli Żaden obraz nie był bardziej bliski Jego słuchaczom niż ten który oglądali, a słowa Jezusa Chrystusa skojarzyły ów obraz na zawsze z Jego osobą Nigdy przedtem uczniowie nie mogli spokojnie patrzeć na pasterzy pasących swe stada, aby me wspominać iia nauki Zbawiciela Chcieliby, aby każdy dobry pasterz jaśniał osobowością Chrj stusa, natomiast własne miejsce upatrywali w bezbronnym i zależnym -stadzie Tego porównania użył prorok Izajasz w stosunku do misji Mesjasza w następujących, krzepiących słowach „Wstąp sobie na gorę wy soką Syonie' Który opowiadasz rzeczy ucieszne Podnieś mocno głos twój, Jeruzalemie' które opowiadasz rzeczy pocieszne, podnieś, nie bój się, rzecz miastom Judzkim oto Bóg wasz Jako pasterz trzodę swoją paść będzie, do naręcza swego zgromadzi baranki, i na łonie swem piastować je będzie' (Izaj 40,9—11) Dawid śpiewał „Pan jest pasterzem moim na niczym mi nie zejdzie' (Psalm 23,1) A Duch Światy oznajmił przez Ezechiela „I wzbudzę nad nimi pasterza jednego, który je paść będzie" , Zgubionej szukać będę, a zapłoszoną przywiodę, i po- iamaną zawiążę, a słabą posilę" „I uczynię z nimi przymierze pokoju", „I nie będą więcej łupem narodom ale mieszkać będą bezpieczne, a nie będzie, któby je straszył" (Ezech 34,23 16 24 28) 373 Chrystus stosował powyższe proroctwa do Siebie, ukazując kontrast, jaki zachodzi między Nim a przywódcami Izraela Faryzeusze wyrzucili właśnie dopiero jedną owcą z owczarni za to, ze ośmieliła sią dać świadectwo mocy Chrystusa Odrzucili duszą, którą dpbry pasterz przyciągnął do Siebie Wykazali przy tym, ze są całkowicie nieświadomi dzieła dokonanego dla nich i niegodni miana pasterzy powierzonego im stada Jezus przedstawił im obecnie przeciwieństwo zachodzące miądzy nimi a Dobrym Pasterzem, wskazując na Siebie jako na prawdziwego Opiekuna trzody Bożej Zanim jednak to uczynił, mówił o Sobie, jako o kimś innym Chrystus rzekł „Kto me wchodzi przez drzwi do owczarni, lecz w inny sposób się tam dostaje, ten jest złodziejem i zbójcą Kto zaś wchodzi przez drzwi, jest pasterzem owiec". Faryzeusze nie potrafili pojąc, ze słowa te wypowiedziane były przeciwko nim Gdy zastanawiali się nad ich znaczeniem, Jezus wytłumacz} ł im wyraźniej „Ja jestem drzwiami, jeśli kto przeze mnie wejdzie, zbawiony bądzie, i wejdzie i wyjdzie, i pastwisko znajdzie Złodziej pryychodzi tylko po to zęby kraść, zarzynać i wytracać, Ja przeszedłem, aby miały zycie~i obfitowały" Chiystus jest drzwiami do owczarni Bożej Tymi drzwiami wszystkie Jego dzieci, poczynając od najdawniejszych lat, odnajdywały wejście Zgodnie ze znaczeniem znaków i zacienionych symboli, objawieniami proroków i treścią nauk udzielonych uczniom, a także w cudach dokonanych dla synów ludzkich — w Jezusie ludzkość oglądała „Baranka Bożego, który gładzi grzechy świata' (Jan 1,29) i za Jego sprawą wchodziła do owczarni Jego łaski Istniało wielu takich, którzy wysuwali inne obiekty, jako cele wiary Opracowano ceremonie i systemy, dzięki którym ludzie spodziewają się uzyskać usprawiedliwienie i pokój Boży spodziewając się odnaleźć wejście do Jego owczarni. Lecz jedynymi drzwiami do^ mej jest Chrystus i ci wszyscy, którzy pragnęli Go zastąpić czymb innym, wszyscy usiłujący wejść do owczarni innym sposobem są złodziejami i zbójami. Faryzeusze me weszli drzwiami. Usiłowali wedrzeć się do owczarni inną drogą, niż za pośrednictwem Chrystusa i dlatego me spełnili pracy dobrego pasterza Kapłani i przywódcy, biegli w Piśmie i faryzeusze, zniszczyli życiodajne łąki i skalali źródło wody życia. Ci fałszywi pasterze zostali wiernie opisani w natchnionych słowach- „Słabych nie posilacie, a chorego me leczycie, i złamanego nie zawiązujecie, a zapłoszonego nie przywodzicie ani zgubionego nie szukacie, owszem nad mmi surowo i srodze panujecie" (Ezech 34,4) We wszystkich czasach filozofowie i nauczyciele narodów wygłaszali wobec świata teorie, których celem było zaspokojenie potrzeb du-uszy. Wszystkie pogańskie narody miały swych wielkich nauczycieli 374 l oraz systemy religijne, które ofiarowywał} ludziom różne inne środki odkupienia mz Chrystus, odwracając oczy ludzi od oblicza Ojca oraz wypełniając ich serca strachem przed Tym, który dał im same błogosławieństwa Ich praca skierowana była na to, aby pozbawić Boga tego, co było Jego własnością, zarówno przez akt stworzenia, jak przez akt odkupienia Ci fałszywi nauczyciele w ten sam sposób obrabowują ludzi Miliony istnień ludzkich wtłoczon\ch jest w ramy fałszywych religii w kajdany niewolnictwa strachu, zimnej obojętności Pracują om jak juczne zwierzęta, pozbawione nadziei, radości lub aspiracji na tej ziemi i za to wszystko wypełnia się ich jedynie tępym strachem przed t} m, co nastąpi w przyszłym życiu. Tylko Ewangelia łaski Bożej może podnieść duszą Kontemplacja miłości Boga objawionej w Jego Synu -wzmocni serce i doda sił duszv w sposób, jaki się me da osiągnąć innymi drogami Chrystus przyszedł, aby przj wrócić ludziom podobieństwo Boże i dlatego każdy, kto odwraca ludzi od Chrystusa, odwraca ich od źródła prawdziwego rozwoju, ograbia ich z nadziei, , zaciemniając cel i chwałę życia Taki człowiek jest złodziejem i zbójcą „Kto wcnodzi drzwiami, jest pasterzem owiec" Chrystus jest zarówno drzwiami, jak i pasterzem Wchodzi przez siebie samego bowiem przez Swą własną ofiarą staje się pasterzem owiec „Temu odźwierny otwiera i owce słuchają głosu jego i po imieniu owce swoje woła i wyprowadza je Gdy swoje wszystkie wypuści, idzie przed mmi, zaś owce idą za nim, gdyż znają głos jego" Ze wszystkich stworzeń owca jest najbardziej nieśmiała i bezradna, toteż na wschodzie troska pasterza o stado jest mezmoidowanń i nieustanna Dawniej podobnie zresztą jak dziś, poza murami miast . bezpieczeństwo pozostawiało dużo do życzenia Maruderzy, rekrutujący się z przygranicznych plemion koczowników, a także dzikie, drapieżne zwierzęta czatowali w swych skalnych kryjówkach, by napaść na stada Pasterze pilnowali swego dobytku, zdając sobie sprawę ze od czujności zależy równ ez ich własne życie Jakub, który pilnował stada Labana na pastwiskach Haianu, opisując swą własną, niestrudzoną pracę mówi .Bywało to, ze we dnie trapiło mię gorąco, a mroź w nocy, tak, ze uchodził sen z oczu moich" (l Mojz 31,40) Podczas pilnowania stad swego ojca, pacholę Dawid, napotkało lwa i niedźwiedzia, i bez niczyjej pomocy wydarło im z zębów porwane jagnię Gdy pasterz prowadzi swe stado przez skaliste wzgórza, pizez lasy i dzikie wąwozy, na porosłe trawą polanki nad brzegami rzek, gdy całymi nocami samotnie czuwa nad nimi, chroniąc je przed rabusiami chore i słabe, życie jego zostaje ścisłe złączone z ich życiem Otacza je gorącym i czułym przywiązaniem W największym nawet stadzie pasterz zna każdą owcą, każda ma własne imię i odpowiada na wołanie pasterza Tak jak ziemski pasterz zna swe owce, tak Pasterz bq§ki zna 375 Swe stado, rozproszone po całym świecie. „Ale wy, owce moje, owce " pastwiska mego, wyście lud mój, a Jam Bóg wasz, mówi panujący Pan". Jezus mówi: „Wezwałem cię twoim imieniem; moim jesteś". „Oto na dłoniach wyrysowałem cię" (Ezech. 34,32; Izaj. 43,1; 49,16). Jezus zna każdego z nas i wzruszony jest naszym niedołęstwem. Zna nas wszystkich po /imieniu. Zna dom, w którym mieszkamy, zna imię każdego z jego mieszkańców. Daje w określonym czasie polecenie Swym sługom, aby szli na określoną ulicę określonego miasta, do wyznaczonego domu, aby odnaleźć w nim jedną z Jego owieczek. Każda dusza jest tak wszechstronnie znana Jezusowi, jak gdyby była jedyną, za którą Zbawiciel umarł. Rozterka każdego człowieka wzrusza Jego serce, a wołanie o ratunek dochodzi do Jego uszu. Jezus przyszedł, aby przygarnąć do Siebie wszystkich ludzi, chociaż wielu z nich opiera się temu. Jezus wie, kim ci ludzie są. Wie również, kto z radością przyjmuje Jego wezwanie i wyraża gotowość oddania się pod Jego pasterską opiekę. Chrystus mówr ,.Owce moje głosu mego słuchają, a ja znam je i idą za mną"". Dba o każdą z nich tak, jak gdyby była jedyną na ziemi. „I po imieniu woła owce swoje i wyprowadza je... owce zaś idą za nim, bo znają głos Jego". Pasterze na Wschodzie nie muszą pędzić swych owiec. Nie stosują siły ani zastraszenia, kroczą bowiem przed nimi i wołają je. Owce znają głos pasterza i idą za jego wołaniem. W ten sam sposób postępuje Zbawiciel — Pasterz ze Swymi owcami. Pismo Święte mówi: „Prowadziłeś lud twój, jako stado owiec przez rękę Mojżesza i Aarona". Ustami proroków Jezus obwieszcza: „Miłością wieczną umiłowałem Cię, dlategoć ustawicznie miłosierdzie pokazuję". Nie pobudza nikogo, aby szedł za Nim. „Powrozami ludzkimi — rzecze Jezus — pociągałem ich, powrozami miłości" (Psalm 77,21; Jerem. 31,3; Ozeasz 11,4). Uczniowie Chrystusa podążają za Nim nie z-bojaźni przed karą, v ani też nie w imię nadziei na otrzymanie wieczystej nagrody. Powodem ich wędrówki jest odczucie nieporównywalnego uczucia Jego miłości, objawionej w czasach pobytu na ziemi, poczynając od żłobu w Betlejem do krzyża na Golgocie. Sam Jego widok przyciąga dusze, zmiękcza je i podporządkowuje Sobie. W sercach ludzkich budzi się miłość, poczynają słyszeć Jego głos i podążają za Nim. Wzorem pasterza idącego przed swym stadem i wychodzącego na spotkanie grożącego w drodze niebezpieczeństwa, Chrystus kroczy zawsze przed swym ludem. „A gdy wypuści owce Swoje, idzie przed nimi". Droga do nieba jest uświęcona śladami Zbawiciela. Ścieżka ta -może być stroma i kamienista, lecz Jezus ją przebył. Jego stopy zgniotły ostre kamyki, aby uczynić ją łatwiejszą dla nas, a każde brzemię, które mamy dźwigać, dźwigał już przed nami. » 376 Chociaż Chrystus stanął przed obliczem Boga i podzielił z. Nim tron wszechświata, to jednak nie upuścił niczego ze Swojego miłosierdzia. W dzisiejszych czasach tkliwe, współczujące serce jest tak samo otwarte dla wszelkiej niedoli ludzkiej, jak to niegdyś. Codziennie dłoń, która została przebita, gotowa jest błogosławić coraz obficiej narody na tym świecie. „I nie zginą na wieki, ani ich żaden nie wyrwie z ręki mojej". Dusza, która oddała siebie Chrystusowi, jest w Jego oczach cenniejszą ponad cały świat. Zbawiciel przeszedł przez mękę Golgoty, aby każdy człowiek mógł być zbawiony w Jego królestwie. Nie porzuci nigdy żadnego z tych, za "których umarł. Jeżeli Jego naśladowcy nie będą usiłowali odejść od Niego, On ich będzie mocno trzymał przy Sobie. We wszystkich naszych utrapieniach mamy niezawodnego Orędownika. Nie zostawia nas samych w walce z pokusą i ze złem, nie dopuszcza, byśmy zostali przygnębieni przez ciężary i zmartwienia. Jakkolwiek pozostaje dziś niewidoczny dla wzroku śmiertelników, ucho wierzącego może słyszeć Jego głos, który mówi: „Nie bój się, jestem z tobą". „I żyjący, a byłem umarły, a otom żywy na wieki wieków" prawdziwych chrześcijan Chrjstus związał Swoje sprawy z losami ludzkości i od nas wymaga, abyśmy zjednoczyli się z Nim dla zbawienia człowieka „Darmo wzięliście', mówi On, ,darmo dawajcie" (Mat 10,8) Grzech jest największym złem i od nas zależy niesienie pomocy grzeszącym oraz okazywanie im naszej litości Istnieje wielu ludzi błądzących, którzy zdają sobie sprawą ze swoich błędów i wstydzą się ich, łakną om słów 392 zachęty, bowiem uznając swoje błędy cząsto wpadają w najgłębszą rozpacz Tych dusz nie wolno nam zaniechać Jeżeli jesteśmy chrze^ci-janami, to nie możemy ich omijać i trzymać na dystans tych którzy nas najbardziej potrzebują Jeśli kiedykolwiek dostrzeżemy ludzi w ich nieszczęściu — zawinionym, bądź nie zawinionym — nigdy nie powinniśmy mowi6, ze cała ta sprawa nas nie obchodzi „Wy duchowni, naprawiajcie takiego w duchu cichości" (Gal. 6,1) Przez wiarę i modlitwę odpierajcie napór wroga Wymawiajcie słowa pełne wiary i otuchy, które będą jak kojący balsam dla zranionych i znękanych Bardzo wielu osłabło i zniechęciło się w wielkiej walce życia,' jakkolwiek jedno dobre słowo mogłoby ich podtrzymać Nigdy me przechodźmy obok cierpiącej duszy, nie dzieląc się z mą pocieszeniem które czerpiemy od Boga Wszystko to jest tylko wypełnieniem zasady zakonu — zasady, którą ilustruje opowieść o dobom Samarytaninie i która przejawia się w życiu Jezusa Jego charakter ujawnia prawdziwe znaczenie zakonu i pokazuje na czym polega „miłość bliźniego jak siebie samego" A kiedykolwiek dzieci Boga przejawiają dobroć, wyrozumiałość i miłość dla ludzi, dają tym samym świadectwo zasadom zakonu niebios Dają również świadectwo faktowi, iż „Zakon Pański jest doskonały, nawracający duszę" (Psalm 19,8) Kto zaniedbuje okazywanie tej miłości łamie zakon, który rzekomo szanuje Bowiem uczucia, jakie przejawiamy w stosunku do naszych bliźnich, są świadectwem uczuć, jakie żywimy do Boga Miłość naszych serc w stosunku do Boga, staje się źródłem miłości bliźniego , Jeśli kto mówi Miłuję Boga, a nienawidzi brata swego, kłamcą jest, albowiem kto nie miłuje brata swego którego widzi, Boga, którego nie widzi miłować nie może" „Jeśli nawzajem się miłujemy, Bóg mieszka w nas, a miłość Jego doszła w nas do doskonałości" (l Jana 4,20 12). _ 893 ROZDZIAŁ LV „Nie przychodzi dostrzegalnie" (Łuk. 17,20-22) Niektórzy faryzeusze przychodzili do Jezusa, pytając "Go: „Kiedy przyjdzie królestwo Boże?" Minęło ponad trzy .lata od czasu, kiedy Jan Chrzciciel ogłosił wieść, która jak głos- trąby zabrzmiała po całym kraju: „Przybliżyło się Królestwo Niebios" (Mat. 3,2). Jednakże dotąd faryzeusze wciąż jeszcze nie widzieli oznak ustanowienia królestwa Bożego. Wielu z tych, którzy odrzucili Jana i na każdym kroku przeciwstawiali się Jezusowi, wmawiali, że misja Jego nie została spełniona. Jezus odpowiedział: „Królestwo Boże nie przychodzi dostrzegalnie, ani nie będą mówić: Oto tutaj jest albo: Tam; oto bowiem królestwo Boże jest pośród was". Królestwo Boże zaczyna się w sercu. Nie trzeba szukać tu 'i ówdzie objawów ziemskiej mocy, która by oznajmiła jego nadejście. Zwracając się do uczniów Chrystus rzekł: „Przyjdą czasy, kiedy będziecie pragnęli widzieć jeden z dni Syna Człowieczego, a nie ujrzycie" (Łuk. 17,22). Mówił dalej, że brak pompatycznoścł w Jego misji prowadzi do niebezpieczeństwa nie rozumienia jej istoty. Wytknął im też to, że nie pojmują przywileju obcowania^ z 'Nim — światłem i życiem ludzkości, choć obecnie skrytym pod ludzką postacią. Wspomniał również te dni, kiedy uczniowie z tęsknotą cofną się do dawnych czasów, gdy dostępowali radości przebywania i rozmawiania z Synem Bożym. Z powodu egoizmu i przywiązania do ziemskich spraw nawet uczniowie Chrystusa nie byli w stanie uświadomić sobie duchowej chwały, jaką chciał im objawić. Dopiero po wniebowstąpieniu Chrystusa i po zesłaniu Ducha Świętego na wiernych, potrafili oni ocenić w pełni istotę Jego misji. Po otrzymaniu chrztu Ducha Świętego zaczęli pojmować, że przebywali w rzeczywistej obecności Pana chwały. Gdy 394 — zaczęli następnie rozpamiętywać powiedzenia Chrystusa, umysły ich pojęły proroctwa i uśwaidomili sobie cuda, które czynił. Wszystkie nadnaturalne zjawiska ' z Jego życia pojawiły się przed ich oczyma i wtedy poczuli się jak ludzie zbudzeni ze snu. Zrozumieli, że „słowo ciałem się stało i mieszkało między nami, i widzieliśmy chwałę jego, chwałę jako jednorodzonego od Ojca, pełne łaski i prawdy" (Jan 1,14). Chrystus rzeczywiście zstąpił od Boga na grzeszny świat, aby zbawić upadłych synów i córki Adama. Teraz uczniowie zrozumieli wyraźniej niż poprzednio, iż ich znaczenie było mniejsze niż sądzili kiedyś i nie zaniedbywali już przypomnienia sobie Jego słów i czynów. Jego nauki dawniej rozumiane w mglisty sposób, dziś stały się dla nich objawieniem, a Pismo Święte nabrało dla nich nowych treści. Badając proroctwa świadczące o Chrystusie, uczniowie doznawali zbliżenia z Boskością, ucząc się o Tym, który wstąpił na niebiosa, . - aby dopełnić dzieła, jakie rozpoczął na ziemi. Zrozumieli, że posiadał On wiedzę, której zrozumienie, bez boskiego światła, przekraczało możliwości ludzkie. Potrzebowali pomocy ze strony Tego, którego przepowiedzieli królowie, prorocy i sprawiedliwi. Ze zdumieniem czytali wciąż od nowa prorocze opisy Jego istoty i dzieła. W jakże niejasny sposób rozumieli dawniej te prorocze księgi! Jakże byli opieszałymi w przyjmowaniu wielkich prawd świadczących o Chrystusie. Oglądając Jego poniżenie, gdy jako człowiek przemierzał ludzkie szlaki, nie mogli pojąć faktu Jego ucieleśnienia i dwoistości Jego natury. Oczy ich były zasłonięte do tego stopnia, że nie potrafiły rozróżnić pomiędzy Boskością a człowieczeństwem. Jednakże, gdy nawiedził ich Duch Święty, ogromnie zatęsknili za możliwością ponownego ujrzenia Go, aby paść do Jego stóp. Wielkie było ich pragnienie zasiadania u Jego stóp i słuchania interpretacji słów Pisma Świętego, których nie mogli zrozumieć. Z jaką uwagą słuchali teraz Jego słów! Co miał na myśli Chrystus, gdy mówił: „Mam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie" (Jan 16,12). Jakże żarliwie pragnęli dowiedzieć się o tym! Smucili się, że Wiara ich była tak chwiejna, że ich myśli były tak dalekie od celu, iż nie byli w stanie pojąć rzeczywistości. Bóg posłał na świat zwiastuna, który miał ogłosić nadejście Chrystusa. Tenże miał skierować uwagę narodu żydowskiego i całego , świata na Jego misję, aby ludzie przygotowali się na Jego-przyjście. Oznajmiony.przez Jana cudowny Bóg — Człowiek przebywał wśród ludzi ponad trzydzieści lat, lecz oni nie chcieli uznać, że był istotą zesłaną przez Boga. Sumieniami uczniów wstrząsnął wyrzut, że poddali się powszechnemu niedowiarstwu i pozwolili zaćmić własne umysły. Wśród mroków tego ponurego obrazu przebijała światłość, a oni jakby 395 nie wiedzieli skąd pochodzą je] promienie Teraz zapytywali siebie wzajemnie dlaczego postępowali w ten sposób, ze zmusili Chrystusa do udzielenia im napomnienia7 Często przypominali sobie rozmowy z Nim, mówią Jak mogliśmy dopuście do tego, aby ziemskie sprawy oraz opozycja kapłanów i rabinów mogły zmącić nasze umysły w tym stopniu, iż nie zrozumieliśmy, ze większy od Mojżesza jest pośród nas, ze mądrzejszy od Salomona poucza nas1? Jakże głuche były nasze uszy! Jak słaba nasza zdolność pojmowania' Tomasz me chciał uwierzyć dopóki nie włożył palca do rany Chrystusa, zadanej mu przez rzymskich żołnierzy, Piotr zaparł się Go w obliczu Jego poniżenia i pohańbienia Te smutne wspomnienia stanęły teraz przed nimi wyraźniej Przebywał z nimi, lecz nie zdołali Go docenić Serca ich zostały wielce poruszone gdy zdali sobie sprawę z własnego niedowiarstwa Gdy kapłani i rabini połączonym wysiłkiem zaczęli stawiać chrześcijan przed radami, które wtrącały ich do więzień, wyznawcy Chrystusa cieszyli się , iż się stall godnymi odnosić zelzjwosc dla imienia Jezusowego" (Dz Ap 5,41) Radowali się z tego ze mógł zaświadczyć wobec ludzi i aniołów, iż poznali chwałę Chrystusa i ze poszli za Nim, niezależnie od ceny, jaką musieli za to zapłacie Dziś, tak samo jak za dni apostołów, pozostaje niezłomną prawdą, ze bez oświecenia przez Ducha Świętego ludzkość nie jest w stanie rozpoznać chwały Chrjstusa Prawda oraz dzieło Boże me są doceniane przez chrześcijan, których serca przywiązane do ziemskich spraw skłaniają ich do wszelkich możliwych kompromisów Wyznawcy Mistrza nie rekrutują się spośród ludzi przyzwyczajonych do ziemskich zaszczjtow i ugodowosci Prawdziwi wyznawcy wysunęli się bardzo do przodu na drogach znoju, upokorzenia i zarzutów, tworząc front walki , przeciwko księstwom, przeciwko zwierzchnosciom przeciwko dzierżawcom świata ciemności wieku tego, przeciwko duchowjm złosciom, "które są wysoko' (Efez 6,12) W dzisiejszych czasach, podobnie jak za dni Chrj- stusa nie są zrozumiani, a kapłani i faryzeusze obecnej doby obciążają ich zarzutami oraz przesiadują Królestwo Boże nie objawia się zewnętrzną wystawnoscią Ewangelia Pana chwały, oparta na samowyrzeczeniach, nigdy nie pogodzi się z duchem świeckiego blichtru Zasady Ewangelii pozostają w pełnej sprzeczności z duchem świeckich poglądów na życie „Lecz Bogu niech będą dzięki, który nam zawsze daje zwycięstwo w Chrystusie i sprawia, ze przez nas rozchodzi się wonność poznania Bożego po całej ziemi' (l Kor 2,14) Za naszych czasów istnieje w świecie religii wielu takich, którzy w sw>m mniemaniu pracują dla ustanowienia królestwa Chrystusa, 396 jako ziemskiego i doczesnego królestwa Pragną uczynić z naszego Pana władcą królestwa tego świata, władcę ich dworów i obozów, ich zalegalizowanych instytucji, pałaców i placów targowych Spodziewają się ze będzie On rządzie za pomocą ustaw, popartych ludzkim autorytetem Ponieważ Chrystus nie jest tu teraz obecny we własnej osobie oni usiłują działać w Jego imieniu, i ustanawiać prawa obowiązujące w Jego królestwie Ustanowienia takiego królestwa pragnęli Z>dzi za czasów Chrystusa Byliby przyjęli Chrystusa, gdyby wyraził zgodę na utworzenie doczesnego państwa, wymuszając tym sposobem to wszystko, co w ich oczach uchodziło za prawo Boże, a co z nich samych czyniłoby egzekutorów tego prawa Lecz Chrystus powiedział „Kroleotwo moje nie jest z tego świata (Jan 18,36) Wypowiadając takie słowa wyrzekał się zasiadania na ziemskim tronie Rządy, pod ktoiymi Jezusowi wjpadło zyc, były skorumpowane i oparte na ucisku Na każdym kroku spotykało się wymuszanie, brak tolerancji i straszliwe okrucieństwo Jednak Zbawiciel nie krytykował nadużyć, ani nie ,dązjł do wprowadzenia reform Nie występował przeciwko nadużyciom o charakterze narodowym, ani nie potępiał wrogów narodu Nie wchodził w konflikty z przedstawicielami lub zarządem postanowionym przez obce władze Ten, który służy nam za przykład, trzymał się z daleka od spraw ziemskiej administracji Kierował się przy tym me obojętnością na ludzkie nieszcząscia, lecz czymł tak dlatego ze leczenie tych medomagan me zależało od ludzkich decyzji Skuteczne leczenie musi dotknąć indywidualnie każdego człowieka i dokonać odrodzenia jego serca Królestwo Boże me powstaje na mocy decyzji ziemskich sądów, ciał doradczych i parlamentów, ale powstanie na drodze przyswojenia sobie przez ludzkość istoty Chrystusa, za pośrednictwem Ducha Świętego „Tym zaś ktoizy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi tym, którzy wierzą w imię jego Którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli ani z woli mężczyzny, lecz z Boga' (Jan 1,1213) T.u mamy do czynienia z jedną siłą, która jest w stanie podnieść człowieka Zaś ludzkie działanie dla osiągnięcia tego dzieła — to nauczanie i wprowadzanie w życie Słowa Bożego Gdy apostoł Paweł rozpoczął swą działalność w Koryncie, rojnym, bogatym i zepsutym mieście, skażonym niezliczonymi występkami pogaństwa, powiedział , Albowiem uznałem za właściwe mc innego nie umieć między wami, jak tylko Jezusa Chrystusa i to ukrzyżowanego' (l Kor 2 2) Pisząc później do niektórych tych, którzy byli przeżarci przez najbardziej plugawe grzechy, mógł im powiedzieć „A takimi niektórzy z was byli, alescie obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imieniu "Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego". „Dzięku- 397 ją Bogu zawsze za was, za łaskę Bożą, która wam jest dana w Chrystusie Jezusie" (l Kor 6,11, 1,4). Dziś, tak samo jak za dni Chrystusa, dzieło królestwa Bożego nie należy do tych, którzy wołają o uznanie i poparcie przez ziemskich władców i przez ludzkie prawa, lecz do tych, którzy głoszą ludziom w Jego imieniu prawdy duchowe, które by wzbudziły w nich doświadczenie Pawła „Z Chrjstusem jestem ukrzyżowany, a żyję już nie ja, lecz żyje we mnie Chrystus" (Gal 2,20) Pragną om podobnie jak Paweł, pracować dla ludzkości i wraz z nim mówią „Dlatego w miejsce Chrystusa poselstwo sprawujemy, jak gdyby przez nas Bóg upominał, w miejsce Chrystusa prosimy Pojednajcie /xię z Bogiem" (2 Kor 5,20). 398 ROZDZIAŁ LVI Błogosławienie dziatek (Mat. 1SU3-15; Mar. 10.T5-16, Łuk. 18,15-17) Jezus zawsze kochał dzieci Przyjmował ich dziecięcą sympatię, oraz otwartą, szczerą miłość Wdzięczne pochwały płynące z ich nieskalanych ust dzwięczały w Jego uszach j'ak muzyka i działały ożywczo na Jego ducha, przygnębionego stykaniem się z przebiegłymi i dwu-licowymi ludźmi Wszędzie, gdzie się ukazał Zbawiciel, dobrotliwa Jego twarz oraz szlachetny i łagodny sposób zachowania zjednały sobie miłość i zaufanie dzieci. ' Wśród Żydów panował zwyczaj przynoszenia dzieci do rabinów, aby położyli na nie ręce i udzielili swego błogosławieństwa jednakże uczniowie Zbawiciela uważali Jego pracę za zbyt ważną, aby można było zakłócać ją takimi sprawami Gdy matki przychodziły do Niego ze swymi maleństwami, uczniowie patrzyli na nie z niechęcią Byli zdania ze dzieci te są zbyt małe, aby dostąpić zaszczytu przebywania Z Chrystusem i ze może On być niezadowolony z ich obecności, tymczasem właśnie postępowanie uczniów wzbudziło niezadowolenie Chrystusa Zbawiciel rozumiał zabiegi i kłopoty matek, które usiłowały wychować swe dzieci zgodnie ze Słowem Bożym Słyszał ich modlitwy i Sam dążył do tego, aby je przyciągnąć ku Sobie. Jedna z matek wyszła ze swym dzieckiem z domu, aby odnaleźć Jezusa Po drodze opowiedziała spotkanej sąsiadce^ dokąd się udaje, a ta z kolei zapragnęła, aby Chrystus pobłogosławił również jej dzieciom W ten sposób zebrało się więcej^ matek ze swymi maleństwami Niektóre z tych dzieci przekroczyły już wiek niemowlęcy i wstąpiły w pacholęcy, a nawet młodzieńczy okres swojego życia Gdy matki wyraziły swe życzenie, Jezus wysłuchał życzliwie nieśmiałej ich prośby Pragnął jednak przekonać się, jak w tym przypadku zachowają się Jego uczniowie Gdy spostrzegł, ze odprawiają matki, sądząc, ze będzie to po Jego myśli, wytknął im ich błąd mówiąc „Pozwólcie dzie- 399 ciem przychodzić do mnie i nie zabraniajcie irn. Albowiem do takich należy Królestwo Boże" (Łuk. 18,16). Brał dzieci w Swe ramiona i kładąc na nie ręce, błogosławił im, zgodnie z zanoszonymi do niego prośbami. Matki doznały pociechy i wróciły do swoich domów pokrzepione błogosławieństwem Chrystusa. Doznały też zachęty do dźwigania ciężarów życia z nowym zapałem i. do pełnej nadziei pracy dla swych dzieci. Współczesne matki powinny przyjmować słowa Jezusa z taką samą wiarą. Chrystus pozostaje bowiem dla nas tym samym Zbawicielem, jakim był w okresie Swojego przebywania wśród ludzi. Jest on taką samą podporą dzisiejszych matek, jak wówczas, gdy trzymał w swych ramionach dzieci z Judei. Dzieci bliskie naszym sercom zostały, tak samo odkupione przez Jego krew, jak tamte sprzed wielu lat. Jezus zna wszystkie ciężary, które dźwiga serce matki. Ten, który miał matkę borykającą się z biedą i niedostatkiem, współczuł każdej matce w jej trudach. Ten, który odbył daleką drogę, aby pokrzepić stroskane serce chananejskiej kobiety, uczyni to samo dla współczesnych matek. Ten, który zwrócił wdowie z Nain jej jedynego syna i który w swej męce na krzyżu pamiętał o własnej matoe, również i dzisiaj wczuwa się w troski przepełniające serca matek. W każdym strapieniu i w każdej potrzebie nie bmieszka udzielić pomocy i pocieszyć. Niechaj matki przychodzą ze swymi kłopotami do Jezusa. Znajdą łaskę, która wystarczy, aby mogły pokierować losami swoich dzieci. Wszystkie furtki są otwarte dla ty_ch matek, które swoje strapienia pragną zanieść przed stopy Chrystusa. Ten, który rzekł: „Pozwólcie dzieciom przychodzić do mnie i nie zabraniajcie im", zaprasza wciąż wszystkie matki, aby przyprowadziły do Niego swe maleństwa, żeby mógł je pobłogosławić. Nawet niemowlę w ramionach matki pozostaje jakby pod skrzydłami Wszechmocnego, dzięki wierze modlącej się matki. Jan Chrzciciel był napełniony Duchem Świętym od samego urodzenia. Jeśli zachowamy ścisłą łączność z Bogiem, możemy również oczekiwać, że Duch Święty ukształtuje charaktery naszych maleństw, poczynając od ich najwcześniejszego dzieciństwa. W dzieciach, które zostały przyprowadzone do Niego, Jezus widział przyszłych mężczyzn i kobiety, którzy będą spadkobiercami Jego łaski i poddanymi Jego królestwa, a niektórzy z nich staną się męczennikami dla imienia Jego. Wiedział, że te dzieci będą słuchać Jego słów i przyjmą Go jako swego Zbawiciela z większą ochotą niż ludzie dorośli, z których większość kierowała się mądrością ziemską i miała zatwardziałe serca. Nauczając dzieci Jezus zniżał się do ich poziomu rozumowania. Ten, który jest Majestatem niebios, nie cofał się przed 400 udzielaniem odpowiedzi na ich pytania, upraszczając jednocześnie sens Swojej nauki tak, aby była dostępna dla ich umysłów. Rozsiewał w ich sercach nasienie prawdy, które po wielu latach miało zakiełkować i zrodzić plony do życia wiecznego. Jest niezaprzeczalną prawdą, że dzieci stanowią najbardziej podatny element przyjmowania Ewangelii; serca ich są otwarte dla Bos-' kich wpływów i dość silne, aby zachować zdobytą naukę. Nawet dzieci mogą być chrześcijanami, w oparciu o zasoby wiedzy, odpowiadające ich wiekowi. Wymagają one kształcenia ich w sprawach duchowych, toteż rodzice powinni wykorzystać wszelkie możliwości kształtowania ich charakterów na wzór Chrystusa. Ojcowie i matki powinni patrzeć na swe dzieci jak na młodszych członków rodziny Pana, powierzonych im po to, aby je wychowali dla nieba. Nauki, które otrzymaliśmy od Chrystusa powinniśmy przekazywać naszym dzieciom, w miarę tego, jak młode umysły stają się zdolne do ich przyjęcia, otwierając przed nimi stopniowo piękno zasad nieba. W ten sposób chrześcijański dom staje się szkołą, w której rodzice występują w charakterze wychowawców, podczas gdy Chrystus Sam jest głównym Nauczycielem. Pracując nad nawróceniem naszych dzieci, nie oczekujmy gwałtownych wzruszeń, które miałyby, posłużyć jako dowód wyrzeczenia się grzechu. Nie musimy też znać dokładnego czasu ich nawrócenia. Musimy je pouczać, aby przychodziły ze swymi grzechami do Chrystusa, prosząc Go o przebaczenie i wierząc, że przebaczy i przyjmie je tak samo, jak przyjmował dzieci, które do Niego przychodziły , podczas Jego pobytu na ziemi. Kiedy matka uczy swe dzieci, aby były jej posłuszne, ponieważ ją kochają, udziela im tym samym pierwszej lekcji chrześcijańskiego życia. Miłość matki jest w oczach dziecka symbolem miłości Chry- atusa i dzieci, które ufają swej matce oraz słuchają jej, uczą się tym samym wiary w Chrystusa i posłuszeństwa Jego woli. Jezus był wzorem dla dzieci, a jednocześnie przykładem dla ojców. Przemawiał jak ktoś mający autorytet i słowa Jego pełne były siły; jednakże w obecności nieokrzesanych i gwałtownych ludzi Chrystus nie używał nigdy opryskliwych lub twardych słów. Łaska Chrystusa napełnia serce człowieka niebiańską godnością oraz poczuciem taktu. Łagodzi wszystko, co jest surowe i tłumi wszelką chropowatość oraz szorstkość. Skłania ona ojców i matki do traktowania swych dzieci jako istot inteligentnych, czyli w taki sposób, w jaki sami pragnęlibyśmy być traktowani. Rodzice! W wychowaniu swych dzieci kierujcie się naukami, jakie Bóg zawarł w'naturze! Gdybyście chcieli hodować goździki, róże czy lilie, w jaki sposób czynilibyście to? Spytajcie ogrodnika, jakimi środ- i6 — Życie Jezusa 401 karni osiąga to, że każda gałązka tak pięknie kwitnie i każdy liść tak pięknie lśni, rozwijając się w doskonałej harmonii i krasie. Powie wam, że nie osiąga się tego przez szorstkie dotknięcia, ani przez gwałtowność, gdyż zniszczyłoby to delikatne pady. Osiąga się to przez stałą, konsekwentną troskliwość. Ogrodnik zwilża grunt, chroni rosnące rośliny przed zimnym podmuchem wiatru i przed palącym słońcem, a Bóg powoduje, że rosną i kwitną, ciesząc oko. Tę ogrodniczą metodę należy stosować w postępowaniu z naszymi dziećmi. Za pomocą subtelnych i pełnych miłości pouczeń, starajcie się kształtować ich charaktery na wzór charakteru Chrystusa. Wspierajcie przejawy miłości do Boga oraz wzajemnej miłości wśród ludzi. Przyczyną istnienia na świecie tylu ludzi o kamiennych sercach jest to, że okazywanie życzliwości uważano za objaw słabości, którego należało się wyzbywać. Dobre odruchy ludzkiej natury były gaszone już w dzieciństwie i stąd tylko światło Bożej miłości mogło roztapiać w dzieciach lody egoizmu, powodując, że ich szczęśliwy byt został bezpowrotnie stracony. Jeżeli życzymy sobie, aby dzieci na-( sze wypełniał czuły duch Jezusa oraz zdolność do współczucia właściwa aniołom, powinniśmy popierać szlachetne, podyktowane miłością odruchy dziecięce. Uczmy dzieci dostrzegania Chrystusa w naturze. Zabierajmy je na łono przyrody, tam gdzie są duże przestrzenie, piękne drzewa i kwiaty. Niech oglądają te cudowne dzieła stworzenia i rozpozaają w nich przejawy miłości Bożej. Uczmy nasze dzieci, Ż6v to Bóg, który ustanowił prawa rządzące wszystkim, co żyje, ustanowił również dla nas prawa, których przestrzeganie przyniesie nam szczęście i radość. Nie nękajmy ich długimi modlitwami i nudnymi pouczeniami, lecz uczmy je posłuszeństwa prawom Boga na podstawie lekcji płynących z obserwacji natury. Gdy dzieci zrozumieją, że jesteśmy wyznawcami Chrystusa, nie trudno będzie przekonać ich o wielkiej miłości, którą nas ukochał. Gdy będziemy usiłowali wyjaśnić im prawdy zbawienia, ukazując dzieciom Chrystusa jako ich osobistego Zbawiciela, aniołowie będą stać przy naszym boku i wspomagać nas. Pan udzieli wszystkim ojcom i matkom łaski, a ona pomoże zainteresować dzieci cudowną historią o Dzieciątku z Betlejem, które jest prawdziwą na-' dzieją świata. Gdy Jezus nakazał uczniom, aby nie wzbraniali dzieciom przystępu do Niego, mówił do Swych naśladowców wszystkich czasów, do działaczy kościelnych, pastorów ich pomocników oraz wszystkich chrześcijan. Jezus woła do siebie dzieci i mówiąc do nas: Dopuśćcie je, aby przyszły — chce jak gdyby powiedzieć: One przyjdą, jeżeli nie będziecie im przeszkadzać. Nie pozwólmy, aby nasze niechrześcijańskie postawy miały zrtie- 402 kształcić obraz Chrystusa. Niech nasz chłód i ostrość nie odstrasza maluczkich od Niego. Nie dawajmy im nigdy powodu odczuć, że niebo nie będzie dla nich przyjemnym miejscem przebywania, z powodu naszego tam pobytu. Nie przedstawiajmy cieciom religii w sposób nie-szego tam pobytu. Nie przedstawiajmy dzieciom religii w sposób nie-- rozumieli faktu, że Chrystusa mogą przyjąć w swoim dzieciństwie. Nie stwarzajmy fałszywego mniemania, że religia Chrystusa jest religią ponurą, która wymaga, aby ten, kto przyjmuje Chrystusa, zrezygnował ze wszystkiego, co czyni życie przyjemnym. Współdziałajmy z Duchem Świętym, który oświeca serca dzieci. Mówmy, że Zbawiciel przywołuje, że nic nie jest w stanie sprawić Mii większej radości, jak ich oddanie się Chrystusowi w latach rozkwitu i świeżości. Zbawiciel patrzy z nieskończoną tkliwością na dusze, które odkupił własną krwią. Są one obiektem Jego miłości. Patrzy na nie z niewypowiedzianą tęsknotą. Serce Jego skłania się nie tylko do dzieci najlepszych, lecz również do tych, które obarczone są dziedzictwem złych cech charakteru. Wielu rodziców nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo są odpowiedzialni za owe cechy charakteru swych dzieci. Brak im tkliwości i mądrości w postępowaniu z błądzącymi dziećmi, które jednak błądzą na skutek złego rodzicielskiego wychowania. Lecz Jezus patrzy na te dzieci ze' współczuciem, ponieważ widzi przyczyny a nie skutki. Czynny chrześcijanin powinien być pomocnikiem Chrystusa w zjednywaniu dla Niego dzieci. Posługując się mądrością i taktem powinien przywiązać je do swego serca, natchnąć je odwagą i nadzieją i przez łaskę Chrystusa ukształtować ich charaktery w ten sposób, aby można było o nich powiedzieć: „takich jest królestwo niebieskie". 403 ROZDZIAŁ LVII „Jeszcze jednego ci brak" (Mat. 19,16-22; Mar. 10.17-22; Łuk. 18,18-23) A gdy się wybierał w drogę, przybiegł ktoś, upadł przed nim na kolana i z"apytał go: Nauczycielu dobry! Co mam czynić, aby odziedziczyć żywot wieczny?" (Mar. 10.17). Młody człowiek, który zadał to pytanie, należał do- możnych tego świata. Miał duże posiadłości i zajmował odpowiedzialne stanowisko. Widział miłość, z jaką Chrystus odnosił się do dzieci, które do Niego przyprowadzono; widział, z jaką tkliwością je przyjmował, jak je brał na ręce, i serce młodego człowieka wypełniło się miłością do Zbawiciela. Zapragnął stać się jego uczniem. Był tak głęboko wzruszony, że gdy Chrystusa udał się w drogę, pobiegł za Nim i klękając przed Nim, zapytał ze szczerością i powagą o to, co było tak ważne dla Jego duszy i dla każdej ludziekj duszy w ogóle: „Nauczycielu dobry! co mam czynić aby odziedziczyć żywot wieczny?" „Dlaczego zwiesz mnie dobrym?", zapytał go Jezus. „Nikt nie< jest dobry, tylko jeden Bóg". Jezus chciał wypróbować jego szczerość i dowiedzieć się od niego o przyczynie, dla której nazwał Go dobrym. Czy rozumiał, że Ten, do którego mówił, był Synem Bożym? Jakie były istotne uczucia jego serca? Ten przedstawiciel władzy był wysokiego zdania o swej sprawiedliwości. Nie przychodziło mu na myśl, aby w czymkolwiek postępował niewłaściwie, ale mimo to nie odczuwał całkowitego zadowolenia. Czuł pragnienie czegoś, czego nie był w stanie posiąść. Czy nie mógłby Jezus pobłogosławić mu tak jak małym 'dzieciom i zaspokoić głód jego duszy? W odpowiedzi na pytanie Jezus rzekł mu, że dla uzyskania życia wiecznego konieczne jest posłuszeństwo przykazaniom Bożym i wyliczył mu szereg przykazań, w których wymienione są obowiązki, dotyczące postępowania z bliźnimi. Odpowiedź młodego człowieka brzmia- 404 > la: „Tego wszystkiego przestrzegałem od młodości mojej, czegóż mi jeszcze nie dostaje?". Chrystus spojrzał w oczy. młodzieńca, jakby odczytując jego życie i badając jego charakter. Miłował go i pragnął dać mu taki pokój, łaskę i radość, które zmieniłyby zasadniczo jego chara.kter. Powiedział więc: „Idź, sprzedaj co posiadasz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, potem przyjdź i naśladuj mnie". Chrystus czuł sympatię do tego młodego, człowieka. Wiedział, że młodzieniec jest szczery w swym oświadczeniu: „Tego wszystkiego przestrzegałem od młodości mojej". Zapragnął jednak obudzić w nim świadomość, że oddanie serca musi być połączone z chrześcijańską dobrocią. Pragnął znaleźć w nim pokorne i skruszone serce, świadome tego, że najwyższa miłość należy się Bogu, a wszystkie niedoskonałości muszą skryć się w cieniu doskonałości Jego Syna. Jezus widział w nim odpowiedniego dla siebie pomocnika w dziele zbawienia, gdyby młody człowiek zdecydował się zostać Jego współpracownikiem. Gdyby chciał oddać się pod kierownictwem Chry-s- tusa, stałby się potężnym narzędziem w szerzeniu dobra. Mógłby z powodzeniem reprezentować Chrystusa ze względu na posiadane kwalifikacje. Jeśli swoje zalety złączyłby z dziełem Zbawiciela, mógłby się stać przedstawicielem mocy niebiańskiej wśród ludzi. Chrystus poznał jego naturę i pokochał go. W sercu młodego człowieka również obudziła się miłość do Chrystusa, gdyż miłość rodzi miłość. Jezus prag'nął pozyskać go na Swego współpracownika, pragnął uczynić go podobnym do Siebie zwierciadłem, w którym odbijałoby się podobieństwo Boga. Chciał doprowadzić do doskonałości charakter tego człowieka, którego poświęca służbie Bożej. Gdyby ów młodzieniec oddał się wówczas w ręce Chrystusa, osiągnąłby w atmosferze Jego obecności doskonałość. Gdyby dokonał tego wyboru, jakże inaczej ukształtowałaby się jego przyszłość! „Jednego ci brak", rzekł Jezus. „Jeśli Chcesz być doskonałym, idź, sprzedaj wszystko co masz i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie, a potem przyjdź i naśladuj mnie". Chrystus czytał w jego sercu. Brakowało temu człowiekowi tylko jednej rzeczy mającej jednak podstawowe znaczenie — potrzebował bowiem w swoim sercu miłości Bożej. Jej brak był dla niego fatalny, bewiem cała Jego natura uległaby spaczeniu. Pobłażanie samemu sobie prowadzi do wzrostu egoizmu. Aby pozyskać miłość Boga, należało zrezygnować z egoistycznej miłości siebie. Chrystus wystawił tego człowieka na próbę. Wezwał go, aby dokonał wyboru między skarbami niebios, a wielkością tego świata. Skarby •nieba były zapewnione, gdyby poszedł za Chrystusem, lecz należało zrezygnować z własnej osobowości i poddać swą wolę Chrystusowi. Przed 405 młodym' człowiekiem otwarty został dostęp do świętości Bożej; byłby uzyskał przywilej stania się synem Bożym i współdziedzicem wraz z Chrystusem skarbów niebios. Ale w tym celu trzeba było podjąć krzyż i iść za Chrystusem drogą wyrzeczenia. Słowa Chrystusa były wyzwaniem dla młodego człowieka: „Wybierzcie sobie dzisiaj, komu będziecie służyć" (Jozue 24,15). Jemu jednak pozostawiono wybór. Jezus pragnął jego nawrócenia. Wskazał mu słaby punkt w jego charakterze i z głębokim zainteresowaniem czekał na decyzję młodzieńca, dopóki ten rozważał zagadnienie. Gdyby zdecydował się iść za Chrystusem, musiałby słuchać Jego słów we wszystkim. Musiałby zrezygnować ze swych ambitnych planów. Z jaką powagą i troską, z jak gorącym pragnieniem duszy przyglądał się Zbawiciel młodemu człowiekowi, spodziewając się, że pójdzie za wezwaniem Ducha Bożego. Chrystus postawił jedyne i wyłączne warunki, które musiał spełnić młody człowiek, gdyby zdecydował się na doskonalenie swego charakteru w duchu chrześcijańskim. Były to słowa mądrości, jakkolwiek mogły się wydać surowe i rygorystyczne. W przyjęciu ich ł w posłuszeństwie znajdowała się jedyna droga zbawienia młodego człowieka. Wybitna pozycja, jaka zajmował w świecie i majątek subtelnie wywierały wpływ na rozwój złych cech charakteru. Jeśli miałby się tym wpływom poddać, to wyparłyby one jego całą miłość do.Boga. Mniejsze lub"większe odsunięcie się od Boga osłaniało jego siły moralne. Bowiem świat jest tak urządzony, że ktokolwiek hołduje sprawom ziemskim — bardzo chwiejnym — zostanie przez nie całkowicie pochłonięty. Młody człowiek szybko zrozumiał wszystko, co było zawarte w słowach Chrystusa i wtedy ogarnął go smutek. Gdyby ocenił wartość ofiarowanego daru, stałby się wkrótce wyznawcą Chrystusa. Był jednak członkiem powszechnie szanowanej rady żydowskiej i szatan kusił go zachęcającymi perspektywami przyszłości. Pożądał dojścia do skarbów nieba, lecz jednocześnie nie umiał wyzbyć się tych przyjemności, których doświadczył dzięki swoim ziemskim bogactwom. Smucił się z tego powodu, że warunki zostały ułożone w ten sposób, pragnął bowiem wiecznego życia, lecz nie posiadał dość siły, aby zdobyć się na ofiarę. Cena wiecznego życia wydawała mu się zbyt wysoka i odszedł ze smutkiem, „był bowiem bardzo bogaty". Mniemanie młodzieńca, że spełnił przykazania zakonu Bożego było złudzeniem, bowiem swoim postępowaniem dowiódł, że jego bożyszczem było bogactwo. Nie mógł uznać przykazań Boga, gdyż bardzo, wiązały go zwyczaje tego świata. Koszt osiągnięcia życia wiecznego zdawał się mu zbyt wysoki i dlatego odszedł zasmucony, bo „był bardzo bogaty". „Naśladuj mię", rzekł Chrystus, ale Zbawiciel nie zna- . 406 czył dla niego tyle, ile rozgłos wśród ludzi i majątek. Oddanie majątku, który widział w zamian za niewidoczne skarby nieba wydawały mu się zbyt ryzykownym poczynaniem. Odrzucił propozycję wiecznego życia i odszedł a potem nigdy nikt nie usłyszał już słów jego błagalnej modlitwy. Tysiące przeszło przez tę próbę, przeciwstawiając Chrystusa światu; i wielu wybrało świat. Wzorem bogatego młodzieńca, ^odwracają się od Zbawiciela, mówiąc w sercach: nie mogą mieć tego Człowieka za przewodnika. Postępowanie Chrystusa z młodym człowiekiem zostało tu przedstawione, jako lekcja poglądowa. Bóg wytyczył nam zasady postępowania, których każdy z Jego sług winien przestrzegać. Jest to posłuszeństwo Jego prawu, ale nie formalne posłuszeństwo, lecz takie, które sięga w nasze życie a przejawia się -w charakterze, przybliżając nas do królestwa nieba. Bóg określił cechy charakteru dla tych wszystkich, którzy zechcą współpracować z Jezusem. Tylko ci, którzy z Nim. współpracują, którzy gotowi są powiedzieć: Panie, wszystko co mam i czym jestem, jest Twoje, będą uznani za synów i córki Boże. Wszyscy powinni rozważyć, co znaczy pragnąć nieba, a mimo tego pragnienia wycofać się po usłyszeniu warunków koniecznych dla jego osiągnięcia. Pomyślcie o tjm,1 co znaczy powiedzieć Chrystusowi: ,;Nie!". Młody człowiek powiedział: Nie mogę oddać "wszystkiego. Czy powiecie (o samo? Zbawiciel proponuje inam podzielić z nami pracę, którą Bóg polecił nam wykonać. Proponuje nam użyć środki dane przez Boga, abyśmy mogli prowadzić dla Niego pracę na świecie. Tylko w ten sposób może nas zbawić. Młodemu człowiekowi powierzony został majątek, aby mógł się wykazać dobrym szafarstwem; dobra jego powinny były stać się błogosławieństwem dla potrzebujących i cierpiących. A Bóg obecnie wyposaża ludzi w środki, talenty i sposobności, aby mogli pośredniczyć pomiędzy Nim, a cierpiącymi. Każdy, kto chwyci się narzędzia pomocy, staje się pomostem między Bogiem a cierpiącymi. Dla tych, którzy podobnie jak młody człowiek zajmują wysokie urzędy i posiadają duże majątki wydaje się zbyt wielka ofiara oddać wszystko na polecenie Chrystusa. Jest to jednak podstawowa zasada obowiązująca tych, którzy pragną zostać Jego uczniami. Nie może być żadnego odchylenia od całkowitego posłuszeństwa. Samopoświęce-nie jest istotą nauki Chrystusa. Często przykazanie to dawane jest w formie, która może się wydać automatyczna, lecz nie ma innej drogi zbawienia ludzi, jak odcięcie się od wszystkiego, co —• gdyby zostało utrzymane — zdemoralizowałoby całą istotę człowieka. Gdy wyznawcy Chrystusa zwracają to, co jest własnością Pana, zbierają skarb, który otrzymują słysząc słowa: „To dobrze, sługo 407 dobry i wierny!... wnijdź do radości Pana twego", „Który dla wystawionej sobie radości, podjął krzyż, wzgardziwszy sromotę i usiadł na prawicy stolicy Bożej" (Mat. 25,23; Hebr. 12,2). Radość ujrzenia odkupionych dusz, dusz zbawionych na zawsze, jest nagrodą dla wszystkich idących śladami Chrystusa, który rzekł: „Naśladuj mię". 408 ROZDZIAŁ LVIII „Łazarzu wyjdź" (Łuk. 10,38-42; Jan 11, 1-44) Do najwierniejszych uczniów Chrystusa należał Łazarz z Betanii. Od pierwszego spotkania uwierzył w Chrystusa, darzył Go głęboką miłością, którą Zbawiciel .odwzajemniał. Zbawiciel udzielał swych błogosławieństw wszystkim, którzy szukali Jego pomocy. Miłuje On całą ziemską rodzinę, lecz z niektórymi łączą. Go szczególnie tkliwe więzy.. Serce Jego związane było takimi więzami z rodziną w Betanii i na rzecz członka tej rodziny — Łazarza — został dokonany najwspanialszy cud. W domu Łazarza Jezus znajdował wielokrotnie odpoczynek. Zbawiciel nie posiadał własnego domu, stąd też uzależniony był od gościnności przyjaciół lub uczniów. Często, gdy bywał zmęczony lub pragnął towarzystwa ludzi, z radością udawał się do tego spokojnego domu, gdzie chronił się przed podejrzliwością i zazdrością faryzeuszów. Tu znajdował serdeczność i czystą, świętą przyjaźń. Tu mógł mówić prosto i swobodnie wiedząc, iż słowa Jego będą zrozumiane > ocenione. Zbawiciel cenił spokojny dom i życzliwych słuchaczy. Tęsknił do ludzkiej tkliwości, uprzejmości i serdeczności. Ci, co otrzymywali niebiańskie pouczenia, których chętnie udzielał, doznawali wielkiego błogosławieństwa. Kiedy tłumy szły za Chrystusem przez pola, przedstawił im piękno natury. Chciał, aby oczy ludzi' otwarte były na błogosławieństwa, jakimi Bóg obdarzył ziemię. Dla podkreślenia łaskawości i dobroci Bożej zwracał uwagę ludzi na spadającą rosę, na łagodny deszcz i na jasny blask słońca, dane zarówno dobrym jak i złym. Pragnął, aby zrozumiano lepiej względy Boga okazywane ludziom, których stworzył. Lecz zrozumienie to przychodziło im z trudem. Tu w domu położonym w Betanii Chrystus znajdował odpoczynek po konfliktach, z jakimi spotykał się w Swoim publicznym ży- 409 ciu. Tu mógł otworzyć przed życzliwym audytorium księgi Opatrzności.' W tych prywatnych rozmowach odkrywał Swym słuchaczom to, czego nie próbował nawet mówić tłumom. Nie potrzebował mówić w przypowieściach. Zwykle, gdy Chrystus dawał swe wspaniałe pouczenia, Maria siadywała u Jego stóp i słuchała z 'szacunkiem i uwagą. Pewnego razu Marta, zajęta przygotowywaniem posiłku podeszła do Chrystusa i rzekła: „Panie czy nie dbasz o to, że siostra moja pozostawiła mnie samą, abym pełniła posługi? powiedz jej więc, aby mi pomogła" (Łuk. 10,40). Było to podczas pierwszej wizyty Jezusa w Betami. Zbawiciel wraz z uczniami odbył uciążliwą drogę pieszo z Jerycha. Marta krzątała się przygotowując posiłek i w swojej troskliwości zapomniała o uprzejmości należnej gościowi. Jezus odpowiedział w łagodnych, cierpliwych słowach: „Marto, Marto! troszczysz się -i kłopo-czesz o wiele rzeczy; niewiele zaś potrzeba, lecz tyl-ko jednego; Maria bowiem dobrą cząstkę wybrała, która nie będzie jej odjęta". Maria z uwagą chwytała cenne słowa padające z ust Zbawiciela, słowa cenniejsze dla niej od najdroższych skarbów ziemskich. „To jedno"', czego Marta potrzebowała, to był spokojny, pobożT ny duch, głębsza troska o poznanie przyszłego, nieśmiertelnego życia i łaski koniecznej dla rozwoju duchowego. Powinna była mni*j troszczyć się o sprawy przemijające, a więcej o wieczne. Jezus nauczył Swe dzieci, aby korzystały z każdej okazji, dla pozyskania wiedzy, która będzie prowadziła je ku zbawieniu. Sprawa Chrystusa powinna angażować sumiennych i energicznych pracowników. Otwiera się tu szerokie pole dla gorliwych religijnie Mart; lecz przed rozpoczęciem aktywnej działalności, powinny one razem z Marią zasiąść u stóp Jezusa. Niech pilność, gotowość działania l energia zostaną uświę- _ cone łaską Chrystusa, a wtedy życie stanie się niezdobytą twierdzą dobra. Smutek nawiedził spokojny dom, w którym Jezus odpoczywał. Łazarza powaliła nagle choroba i siostry posłały do Zbawiciela wiadomość: „Panie! oto ten, którego miłujesz, choruje". Zdawały sobie sprawę z powagi choroby, której uległ ich brat, ale wiedziały też, że Chrystus da dowód Swojej zdolności leczenia wszelkich chorób. Wierzyły, że wykaże współczucie dla ich zmartwienia, wobec czego nie wzywały natychmiastowej Jego obecności, lecz ufne, wysłały tylko wieść: „Ten, którego miłujesz, choruje". Myślały, iż szybko zareaguje na wieść i przyjdzie natychmiast, skoro tylko znajdzie się w Be-tanii. Niespokojnie czekały na wiadomość. Tak długo, jak iskra życia tliła się w chorym bracie, modliły się i czekały na przybycie Jezusa, Lecz posłaniec wrócił bez, Niego. Przyniósł im jednak słowa 410 Jezusa: „Ta choroba nie jest na śmierć", a one uchwyciły się nadziei, że Łazarz będzie żył. Czułymi słowami starały się pocieszyć ii dodać odwagi choremu, prawie już -nieprzytomnemu. A gdy Łazarz umarł, były gorzko rozczarowane; lecz odczuwały wspierającą łaskę Chrystusa i to powstrzymywało je od potępienia Zbawiciela. Kiedy Chrystus otrzymał wiadomość, uczniom wydawało się, iż nie przejął się nią zbytnio. Nie okazał zmartwienia, którego się spodziewali. Patrząc na nich, rzekł: „Ta choroba nie jest na śmierć, ale dla chwały Bożej, aby był uwielbiony Syn Boży przez nią". Przez dwa dni pozostał tam, gdzie ,się znajdował. Ta zwłoka była niezrozumiała dla uczniów. Myśleli, że Jego obecność byłaby wielką pociechą dla strapionych domowników. Wiedzieli, jak wielką sympatią darzył rodzinę z . Betanii i byli zdziwieni, że nic nie zareagował na smutną wiadomość: „Ten, którego miłujesz, choruje". Podczas dwóch następnych dni zdawało się, iż Jezus zapomniał 0 otrzymanej wiadomości, gdyż nie mówił wcale na temat Łazarza. Uczniowie przypomnieli sobie Jana Chrzciciela, poprzednika Jezusa. Wówczas również dziwili się, że Jezus, który obdarzony był mocą czynienia cudów, pozwolił Janowi marnieć w więzieniu i umrzeć gwałtowną śmiercią. Dlaczego Jezus nie uratował życia Jana? To pytanie często stawiali faryzeusze, aby dowieść, iż twierdzenie Chrystusa, że jest Synem Bożym, jest fałszem. Zbawiciel ostrzegał Swych uczniów przed czekającymi ich próbami, stratami i prześladowaniem. Czy w godzinie próby ich też opuści? Niektórzy zapytywali siebie, czy nie pomylili się co do misji Jezusa. Wszyscy byli bardzo zaniepokojeni. Po dwóch dniach Jezus rzekł do uczniów: „Pójdźmy znowu do ziemi judzkiej". Uczniowie zapytali, dlaczego Jezus, skoro postanowił iść do Judei, zwlekał z tym dwa dni? Umysł ich zaprzątała teraz przede wszystkim troska o bezpieczeństwo Chrystusa i ich własne. W chęci udania się do Judei dostrzegali jedynie niebezpieczeństwo. Mówili Mu: „Mistrzu! Dopiero co chcieli cię Żydzi ukamieniować 1 znowu chcesz tam iść? Odpowiedział Jezus: Czy dzień nie ma dwunastu godzin? Jeśli 'kto chodzi we dnie, nie potknie się, bo widzi światło tego świata" (Jan 11,8.9). Prowadzi mnie mój Ojciec; jak długo wypełniam Jego wolę, moje życie jest bezpieczne. Moje dwanaście godzin dnia jeszcze się nie skończyły. Wchodzę teraz w ostatni okres moich dni; lecz dopóki choć jeden dzień mi pozostaje — jestem bezpieczny. „Jeśli kto chodzi we dnie — mówił Chrystus da- ^łej — nie potknie się; bo widzi światłość tego świata". Ten, kto czyni wolę Bożą, kto idzie ścieżką, którą mu Bóg wyznaczył nie może potknąć się i upaść. Światłość przewodnia Ducha Bożego daje mu jasne rozeznanie obowiązków i prowadzi go do zakończenia Jego 411 pracy. „Jeśli zaś kto chodzi w nocy, potknie się, bo nie ma w sobie światła". Ten, kto idzie obraną przez siebie ścieżką, na którą Bóg go me powołał, potknie się, gdyż dla niego dzień zamienił się w noc i gdziekolwiek by się znajdował, nie jest bezpieczny. „To powiedział, a potem rzekł do nich Łazarz, nasz przyjaciel zasnął, ale idę zbudzić go ze snu". „Łazarz, nasz przyjaciel, śpi". Jakie to wzruszające słowa, jak pełne są współczucia. Zajęci mysią o grożącym Jezusowi niebezpieczeństwie, uczniowie prawie zapomnieli o osieroconej rodzinie w Betami. Lecz Chrjstus me zapomniał, a Jego uczniowie poczuli się zawstydzeni. Byli zawiedzeni, gdy Chrystus me zareagował natychmiast na przysłaną wiadomość. Zaczęli nawet podejrzewać, iż me żywił tkliwej miłości do Łazarza i jego sióstr, jeśli me pospieszył razem z posłańcem do ich domu Teraz Jego słowa „Łazarz, nasz przyjaciel śpi", obudziły w ich umysłach właściwe rozeznanie. Byli przekonani, ze Chrystus nie zapomniał o cierpiących przyjaciołach. „Tedy rzekli uczniowie do Niego Panie1 Jeśli zasnął, będzie zdrów. Ale Jezus mówił o jego śmierci, lecz om zaś myśleli, iż o zaśnięciu snem mówił", Chrystus przedstawiał Swym wierzącym dzieciom śmierć jako sen Ich życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu i póki nie odezwie się ostatni dźwięk trąby, ci, którzy umarli, spać będą w Bogu. „Wtedy to rzekł im Jezus wyraźnie Łazarz umarł. I raduję się ze względu na was, ze tam me byłem, bo uwierzycie, lecz pójdźmy do mego". W oczach ucznia Tomasza pójście do Judei oznaczało śmierć dla Mistrza Ogarnięty wzniósł} m duchem, powiedział do innych uczniów „Pójdźmy i my, abyśmy razem z nim pomarli". Znal nienawiść Żydów do Chrystusa. Ich celem było doprowadzenie do Jego śmierci, lecz jak dotąd, to się me udawało, gdyż okres pobytu Jego na ziemi jeszcze me dobiegł końca. Przez ten okres Jezusa chronili aniołowie z nieba, nawet w Judei, gdzie rabini uknuli spisek aby Go pojmać i wydać na śmierć, nic złego stać Mu się me mogło. Uczniowie zastanawiali się nad słowami Chrystusa „Łazarz umarł. I raduję się... ze tam nie byłem.". Czy Zbawiciel umyślnie unikał domu Swych cierpiących przyjaciół' Wszystko wskazywało że Maria, Marta i umierający Łazarz zostali pozostawieni sami sobie. Tak jednak nie było, bowiem Chrystus widział wszystko i po śmierci Łazarza powstrzymywał siostry Swoją łaską. Jezus był świadkiem smutku ich rozdartych serc, gdy brat ich zmagał się ze swym potężnym wrogiem — ze śmiercią Odczuwał każdy boi, każdy odruch smutku, gdy mówił do uczniów „Łarzarz umarł". Lecz Chrystus musiał myśleć nie tylko o Swoich umiłowanych w Betami. Musiał także brać pod uwagę proces wychowania swoich uczniów. Mieli oni stać się Jego przedstawicielami na świecie, aby błogosławieństwo Ojca objęło wszy- 412 stkich Dla ich dobra pozwolił, aby Łazarz umarł. Gdyby w czasie choroby prz>wrócił mu zdrowie, me miałby okazji dokonać cudu, który w najbardziej przekonujący sposób świadczył o Jego Boskosci. Gdyby Chrystus był w jego domu, Łazarz by me umarł, gdyż szatan me znalazłby do niego dostępu. Śmierć me zdołałaby dotknąć go w obecności Dawcy życia. Z tego właśnie powodu Chrystus wolał pozostać w oddaleniu. Pozwolił wrogowi użyć swej siły, żeby mu później odebrać jego ofiarę, a jego samego przepędzie. Pozwolił, aby Łazarz przeszedł pod władanie śmierci i aby siostry jego zobaczyły go w grobie* Chrystus wiedział, ze gdy będą patrzeć na twarz zmarłego brata, ich wiara w Chrystusa będzie wystawiona na próbę. Lecz wiedział także, iż walka wewnętrzna, przez którą przejdą, wzmocni ich wiarę. Wczuwał się w każdy spazm bólu, który nimi targał To, ze zwlekał z przyjściem, me dowodziło, iż przestał ich miłować. Wiedział, ze dla nich, dla Łazarza, dla Siebie i Swoich uczniów trzeba l było wykazać się zwycięstwem. , Ze względu na was, bo uwierzycie". Dla wsz> stkich, którzy wyciągają rękę po pomoc Bożą, chwila największego zniechęcenia następuje wówczas, gdy pomoc ta jest najbliżej. Będą spoglądać wstecz z wdzięcznością na najciemniejszą część swej diogi „Umie Pan pobożnych z pokuszenia wyrwać" (2 Piotra 2,9). Z każdej pokusy i każdej próby w>prowadzi ich Bóg ze wzmocnioną wiarą i większym doświadczeniem. Zwlekając z przyjściem do Łazarza Chrystus miał na uwadze tych, którzy jeszcze Go nie przyjęli. Zwlekał dlatego, zęby cud wskrze-' szema Łazarza z grobu był jeszcze jednym dowodem dla upartych, niewierzących ludzi iż jest On rzeczywiście ,zmartwj chwstaniem i życiem". Nie chciał odbierać nadziei ludziom biednym, błądzącym owcom z domu Izraela, ale Jego serce bolało nad brakiem ich skruchy W swej łaskawości chciał dać im jeszcze jeden dowód, ze bjł Odkupicielem, tym, który może dać życie i nieśmiertelność Miał to być dowód, któremu kapłani nie będą mogli zaprzeczyć. To wszystko było przyczyną Jego zwłoki w udaniu się do Betami* Ten największy cud, wskrzeszenie Łazarza, miał położyć pieczęć Bożą na Jego pracy i potwierdzić Jego Boskość. W czasie wędrówki do Betami Jezus, zgodnie ze Swych zwyczajem, udzielał pomocy chorym i potrzebującym. Wchodząc do miasta posłał wiadomość do sióstr Łazarza o swym przybyciu Chrystus me poszedł zaraz do domu Łazarza, ale zatrzymał się w spokojnym miejscu, lezącym przy drodze do Betami. Wystawne uroczystości, które urządzali Żydzi przy okazji śmierci krewnych lub przyjaciół me harmonizowały z usposobieniem Chrystusa. Słyszał już głosy najemnych płaczek i me chciał spotkać się z siostrami pośród tego zamętu. Pomiędzy v 413 żałobnikami znajdowali się krewni a między nimi ludzie zajmujący wysokie i odpowiedzialne stanowiska w Jeruzalem Pomiędzy tymi ostatnimi, znajdowali się również wrogowie Chrystusa, który znał ich zamiary i dlatego me chciał się od razu ujawnić WiadomobC o przybyciu Jezusa została podana Marcie tak spokojnie, iż nikt w izbie me słyszał jej, nawet pogrążona w smutku Maria. Marta natychmiast wyszła na spotkanie Pana, podczas gdy Maria myśląc, iż siostra udała się na miejsce gdzie pogrzebano Łazarza, siedziała w milczeniu, pogrążona w rozpaczy. Marta spieszyła na spotkanie Jezusa z sercem targanym sprzecznymi uczuciami W Jego wyrazistej twarzy odczytała tę samą tkliwość i miłość, które zawsze się na niej malowały Jej zaufanie do Jezusa pozostało niewzruszone, lecz myślała o swym kochanym bracie, którego Chrystus również darzył miłością Z żalem w sercu, iż Chrystus nie przybył wcześniej, lecz jednocześnie z nadzieją, ze nawet teraz uczyni cos, aby je pocieszyć, powiedziała „Panie, gdybyś tu był, nie byłby umarł brat mój' A patrząc w tę twarz pełną miłości, dodała , Ale i teraz wiem, ze o eokolwiekbys prosił Boga, da ci to Bóg". Jezus podtrzymał jej wiarę, mówiąc „Zmartwychwstanie brat twój' Odpowiedz ta me była dana po to, aby wzbudzić nadzieję natychmiastowej zmiany Jezus chciał skierować myśli Marty ponad obecne przywrócenie życia Łazarzowi, mówiąc z nią o zmartwychwstaniu sprawiedliwych Uczynił to, aby umiała dostrzec w zmartwychwstaniu Łazarza zapewnienie zmartwychwstania wszystkich sprawiedliwych zmarłych i wiarę,, iż stanie się to za sprawą Zbawiciela Marta odpowiedziała „Wiem, iż wstanie przy zmartwychwstaniu w dniu ostatecznym". Chcąc nadać właściwy kierunek jej wierze, Jeaus rzekł „Jam jest zmartwychwstanie i żywot" W Chrystusie tkwi życie prawdziwe, nie zapożyczone, ani tez nie dziedziczone „Kto ma Syna, ma żywot" (l Jana 5,12) Boskosc Chrystusa jest dla wierzących rękojmią ich życia wiecznego „Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie A kto żyje i wierzy we mnie nie umrze na wieki Czy wierzysz w to'" Chrystus skierował Swoje myśli do czasów powtórnego nadejścia, kiedy sprawiedliwi zmarli powstaną nietknięci, a sprawiedliwi żyjący przeniesieni zostaną do nieba, nie oglądając śmierci Cud, który Chrystus miał uczynić wskrzeszając Łazarza, miał stać się znakiem zmartwychwstania wszystkich sprawiedliwych zmarłych. Swymi słowami i czynami Chrystus potwierdza, ze to On jest sprawcą zmartwychwstania On, który sam miał niebawem umrzeć na krzyżu, dzier- 414 żył klucze .prowadzące ku śmierci, objawił się jako zwycięzca grobu i potwierdzał Swe prawa oraz moc obdarowywania wiernych zy-x ciem. Na słowa Zbawiciela „Czy wierzysz w to'", Marta odpowiedziała „Tak, Panie1 Ja uwierzyłam, ze Ty jesteś Chrystus, Syn Boga, który miał przyjść na świat" Nie rozumiała całego znaczenia słów Chrystusa, lecz wyznała swą wiarę w Jego Boskosc i swe zaufanie w to, ze ma On moc uczynić wszystko, co będzie chciał „A gdy to powiedziała, odeszła i zawołała Marię siostrę swoją i rzekła jej w tajemnicy Nauczyciel tu jest i woła WE,' (Jan 11,28). Powiedziała to Mani tak cicho, jak tylko mogia, gd>z kapłani i przywódcy przygotowani byli, aby pojmać Jezusa, gdy tylko nadarzy się okazja Płacz żałobników nie zezwalał na podsłuchanie jej słów Słysząc tę wiadomość, Maria szybko wstała i z rozpromienioną twarzą wybiegła z pokoju Myśląc, iż poszła do grobu, aby opłakiwać " brata żałobnicy udali się "za mą Kiedy zbliżała się do miejsca gdzie oczekiwał Jezus, uklękła u Jego stop i powiedziała drżącymi wargami „Panie, gdybyś tu był, me umarłby brat mój' Płacz żałobników męczył ją pragnęła więc usłyszeć kilka kojących słów od Chrystusa. Wiedziała jednak, ze między żałobnikami^ wielu żywi niechę i zazdrość wobec Jezusa i to ją powstrzymywało od wypowiedzenia całego swego smutku . Jezus tedy, widząc ją płaczącą, i płaczących Z>dow, którzy z mą przyszli, rozrzewnił się w duchu i wzruszvł się" Czytał w ser,-cach wszystkich zgromadzonych Widział, iż wielu z tych, którzy ' uzewnętrznili swój smutek w płaczu, w rzeczywistości udawali Wiedział ze niektórzy spośród zgromadzonych, którzy teraz okazywali pełen obłudy smutek, wkrótce będą planować śmierć me tjlko Jego, ale i tego którego miał wskrzesić Chrystus mógł zedrzeg z nich tę szatę udanego smutku, lecz powściągnął Swoje słuszne oburzenie Słowa prawdj które mógłby powiedzieć, me zostały wj powiedziane przez wzgląd na kochającą Go istotę, klęczącą u Jego nóg, która naprawdę wierzyła w Niego t , Gdzie go położyliście', spytał Rzekli mu „Panie1 pójdź i zobacz" Razem udali się do grobu Widok był przygnębiający Łazarz był bardzo lubiany i siostry opłakiwały go ze złarranymi sercami, a ci, którzy byli jego przyjaciółmi, mieszali swe łzy ze łzami zrozpaczonych sióstr Na widok ludzkiego smutku i w obliczu faktu, ze przyjaciele stali pogrążeni w smutku nad umarłym, kiedy Zbawiciel świata stał obok, , Jezus zapłakał' Mimo, iż był Synem Boga, przyjął na Siebie kształt człowieka, i wzruszał się ludzkim smutkiem. Jego tkliwe, współczujące serce sympatyzuje z cierpiącym. Płacze On z tymi, co płaczą i cieszy się z tymi, co się cieszą 415 Lecz nie tylko z powodu ludzkiego współczucia dla Mani i Marty płakał Jezus W jego łzach był smutek wyższy od ziemskiego smutku, tak jak niebiosa są wyższe od ziemi Chrystus nie opłakiwał Łazarza którego wszak miał wskrzesić niebawem Płakał, gdyż wielu spośród żałobników, którzy dziś opłakiwali śmierć Łazarza, miało wkrótce skazać na śmierć Jego, który był zmartwychwstaniem i życiem Lecz niewierzący Żydzi nie byli w stanie właściwie zrozumieć jego łez Niektórzy me mogąc dostrzec niczego, co by poza zewnętrznymi okolicznościami mogło spowodować Jego łzy, powiedzieli czule „Patrz' jako go miłował" Inni, pragnąc zaszczepić ziarno niewiary w serca obecnych, mówili szyderczo „Nie mógł ten, który ślepemu otworzył oczy, uczynić, aby i ten nie umarł7" (Jan 11,37) Jeśli było w mocy Chrystusa uratować Łazarza, to czemuż pozwolił mu umrzeć9 Proroczym wzrokiem widział Chrystus wrogość faryzeuszy i saduceuszy Wiedział, ze knuli Jego śmierć Wiedział, ze niektórzy z tych pozornie współczujących wkrótce zamkną przed sobą drzwi nadziei i bramy do miasta Bożego. Rozegra się dramat Jego poniżenia i ukrzyżowania, co pociągnie za sobą zburzenie Jeruzalem i w tym czasie nikt me będzie lamentować nad umarłym Wiedział o odwrocie, którego wynikiem będzie zniszczenie Jerozolimy przez legiony rzymskie Wiedział, ze wielu z tych, co płakało nad Łazarzem, umrze podczas oblężenia miasta, a w ich śmierci nie pojawi się nadzieja Chrystus płakał me tylko z powodu widoków rozgrywających się przed Jego oczyma, zaciążył Mu ciężar smutku gromadzącego się w ciągu wieków Widział straszliwe skutki naruszania prawa Bożego Widział, iż w historii świata począwszy od śmierci Abla, nie ustawał konflikt między złem a dobrem Spoglądając na lata przyszłe, widział cierpienia i smutki, łzy i śmierć, które miały stać się udziałem wielu ludzi Serce Jego przeszywała mysi o cierpieniach ludzkości we wszystkich wiekach i na wszystkich lądach. Ciążyły na Jego duszy nieszczęścia grzesznego rodzaju ludzkiego Fontannę łez przerwało jednak pragnienie przyniesienia ulgi ludztom pogrążonym w nieszczęściach „Jezus znowu rozrzewniwszy się w sobie, poszedł do grobu". Łazarz złożony był w jaskini skalnej i wielki głaz zamjkał wejście do grobu „Usuńcie ten kamień" — rzekł Chrystus Myśląc, iż chce _^On jedynie spojrzeć na umarłego, Marta zaprotestowała, mówiąc, iż ciało zostało złożone do grobu cztery dni temu i musiał już nastąpić rozkład To oświadczenie, uczynione przed wskrzeszeniem Łazarza, zamknęło usta tjm wrogom Chrystusa, którzy mogliby mówić, ze popełniono oszustwo Poprzednio faryzeusze rozpuszczali różne fałszywe pogłoski, dotyczące większości cudownych przejawów boskiej mocy. Kiedy Chry- 416 stus ożywił* córkę Jairusa, powiedział „Nie umarła dzieweczka, ale śpi" (Mar 5,39) Ponieważ chorowała krótko i została wskrzeszona natychmiast po śmierci, faryzeusze twierdzili, ze dziecko nie umarło wcale i ze Chrystus sam to stwierdził Chcieli przekonać ludzi, ze Chrystus nie jest w stanie uzdrowić chorób, ze Jego cuda były oszustwem Lecz w tym wypadku nikt me mógł zaprzeczyć, iż Łazarz umarł Gdv Pan ma dokonać jakiegoś dzieła, szatan stale podsuwa kogoś, aby zgłosił sprzeciw „Usuńcie ten kamień" — powiedział Chrystus. W miarę swych możliwości przygotujcie drogę mojemu dziełu' Lecz tu objawił się praktyczny i ambitny charakter Marty. Nie chciała, aby rozkładające się ciało wystawie na pokaz Sercu ludzkiemu trudno zrozumieć słowa Chrystusa i Marta nie"* zdołała uchwycie prawdziwego znaczenia Jego obietnicy Chrystus napomniał Martę, lecz słowa Jego były wypowiedziane z największą dobrocią „Czyż ci nie powiedziałem, ze jesk uwierzysz, oglądać będziesz chwałę Bożą'1 (Jan 11,40) Dalej pytał, dlaczego wątpi w Jego moc'' Czemu sprzeciwia się Jego żądaniom, Jego słowu które ' miało jej pozwolić ujrzeć chwałę Bożą0 Naturalne przeszkody nic me znaczą wobec Wszechmogącego Sceptycyzm i niewiara nie maja mc wspólnego z pokorą Niewzruszona wiara w słowa Chrystusa, i poddanie się Jego woli są przejawem prawdziwej pokor> „Usuńcie ten kamień" Chrystus mógł spowodować, ze kamień by ustąpił, mógł kazać aniołom, którzy znajdowali się przy Nim, aby to uczynili Na Jego rozkaz niewidzialne ręce odsunęłyby głaz, lecz tę czynność miałj spełnić ręce ludzkie W ten sposób pokazał Chrystus, iż ludzkość musi współpracować z Boskością Co może uczynić człowiek sam, tego nie musi czynie boska moc Bóg me obchodzi się bez pomocy człowieka Dodaje mu siły i współdziała z nim, gdy człowiek czyni użytek ze zdolności i sił, które mu dano Rozkaz został wykonany — kamień odsunięto Wszystko zostało uczynione jawnie i rozmyślnie. Wszyscy mogli zobaczyć, iż nie wchodziło w rachubę żadne oszustwo Oto leży ciało Łazarza w skalnym grobie, zimne i milczące Głosy żałobników uciszyły się. Zdumieni i wyczekujący stali ludzie wokół grobowca, chcąc zobaczyć, co nastąpi Spokojnie staje Chrystus przed grobem, a uroczystość chwili udziela się obecnym Chrystus zbliża się do grobowca. Podnosząc oczy ku niebu, mówi „Ojcze, dziękuję ci, zes mnie wysłuchał". Niedawno jeszcze wrogowie Chrystusa oskarżali Go o bluźnierstwo i chwytali za kamienie, by rzucie w Niego za to, ze ogłosił się Synem Boga Oskarżali Go, iż czynił cuda przy pomocy szatana. A oto Chrystus 27 — 2jncle Jezusa 417 nazywa Boga Swym Ojcem i -ze, wspaniałą odwagą stwierdza, że jst Synem Boga. , ' We wszystkim, co czynił Chrystus, współdziałał ze Swym Ojcem. " Jezus stale dbał o to, aby dać do zrozumienia, że nie pracuje samodzielnie i niezależnie, że przez wiarę i modlitwę czyni cuda. Pragnął, aby wszyscy wiedzieli o Jego wspólnocie z Ojcem. „Ojcze, rzekł Jezus, dziękuję ci, żeś mnie wysłuchał. A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz. Ale powiedziałem to ze względu na lud stojący wokoło, aby wierzyli, żeś Ty mnie posłał". W ten sposób ucznioim i narodowi dany został najbardziej przekonujący dowód wspólnoty istniejącej między Chrystusem a Bogiem. Zostało przez to dowiedzio-' ne, że prawa, które sobie rościł Chrystus, nie były żadnym zwodzeniem. „A gdy to rzekł zawołał donośnym głosem: Łazarzu! wyjdź". Jego głos dźwięczny i przenikliwy dosięgnął uszu zmarłego, gdy przemówił, Boskość Jego promieniowała poprzez powłokę człowieczeństwa. W tej twarzy opromienionej chwałą Bożą, ludzie zobaczyli pełnię Jego mocy. Wszystkie oczy przykute były do wejścia do grobu, a każde ucho wsłuchiwało się w najlżejszy szmer stamtąd, w napięciu i z pełnym niepokoju zainteresowaniem czekali na wynik tej próby Boskości Chrystusa, która albo da potwierdzenie tezy, że jest Synem Bożym, ^łbo zgasi na zawsze nadzieję. W cichym grobie powstało poruszenie i ten, który umarł, stanął u wejścia do grobowca. Ruchy jego krępowały pogrzebowe chusty, w które był owinięty, toteż Chrystus rzekł do oszołomionych widzów: „Rozwiążcie go, i pozwólcie mu odejść". Chrystus jeszcze raz wskazał, że ludzie powinni współdziałać z Bogiem. Ludzkoąć powinna pracować dla ludzkości. Łazarz został uwolniony i stanął przed ludźmi, nie jak ktoś wynędzniały przez chorobę, ze słabymi drżącymi członkami, lecz jako człowiek w pełni sjł i energii. Oczy jego jaśniały inteligencją i miłością do swego Zbawiciela. Pełen uwielbienia padł do stóp Chrystusa. W pierwszej chwili stali w bogobojnym przerażeniu, nie mogąc wymówić słowa. Lecz w ślad za tym nastąpił nie dający się opisać wybuch radości i dziękczynienia. Siostry przyjęły powrót do życia brata jako dar od Boga i Ze łzami radości, w urywanych słowach wyrażały swą wdzięczność Zbawicielowi. Podczas tej ogólnej radości brata, sióstr i przyjaciół Jezus niepostrzeżenie oddalił się. Gdy zaczęli szukać Tego, który przywrócił do życia Łazarza, nie można Go było znaleźć. 418 ROZDZIAŁ LIK Knowania kapłanów (Jan 11,47-54) Betania położona była tak blisko Jeruzalem, że wiadomości o wskrzeszeniu Łazarza bardzo prędko dotarły do miasta. Przez szpiegów, którzy byli świadkami cudu, przywódcy żydowscy dowiedzieli się bardzo szybko o tym co zaszło. Zwołane zostało bezzwłocznie zebranie Sanhedrynu, aby ustalić dalszą linię postępowania. Tym razem Chrystus dał w pełni dowód Swego panowania nad śmiercią i grobem. Ten potężny cud był ukoronowaniem dowodów danych ludziom przez Boga o zesłaniu na ziemię Swego Syna dla zbawienia ludzkości. Był to dowód boskiej mocy, wystarczający do przekonania każdego umysłu pozostającego pod wpływem rozsądku i oświeconego sumienia. Wielu świadków wskrzeszenia Łazarza, stało się wyznawcami Jezusa. Jednocześnie cud ten rozniecił jeszcze bardziej nienawiść przywódców i kapłanów żydowskich. Odrzucali dotąd wszystkie mniejsze dowody Jego Boskości i teraz ten nowy cud doprowadził ich do wściekłości. Umarły wstał z grobu w biały dzień wobec tłumu obecnych, dlatego też żadne sztuczki nie mogły zaprzeczyć faktowi. Z tego powodu wrogość kapłanów stała się śmiertelna. Byli teraz bardziej niż kiedykolwiek zdecydowani położyć kres pracy Chrystusa. Saduceusze, jakkolwiek nieprzychylni Chrystusowi, nie przejawiali w stosunku do Niego takiej wrogości, jak faryzeusze. Ich nienawiść nie była zaprawiona aż taką goryczą. Lecz teraz byli bardzo poruszeni, bowiem -nie wierzyli w możliwość zmartwychwstania — hołdując tak zwanej „nauce" twierdzili, że jest niemożliwe, aby martwe ciało przywrócone zostało do życia. Jednakże wystarczyło kilka słów Chrystusa, aby obalić twierdzenie. Wykazały one ich nieznajomość zarówno Pisma Świętego, jak mocy Bożej. Widzieli, że nie ma możliwości wymazania wrażenia wyWartego na narodzie dzięki temu cudowi. W jaki sposób nakłonić ludzi do odwrócenia się do Tego, który zdo- 419 łał wydrzeć grobowi umarłego? Puszczono w obieg różne kłamliwe /wersje, lecz samemu cudowi nie dało się zaprzeczyć. Nie potrafili też znaleźć środków, które by mogły przeciwdziałać wrażeniu, jakie wywołał cud. Dotąd saduceusze nie udzielali poparcia zamysłowi zgładzenia Chrystusa, jednak po wskrzeszeniu Łazarza doszli do przekonania, że tylko śmierć zdoła położyć kres Jego odważnym oskarżeniom wysuwanym przeciwko nim. Faryzeusze natomiast wierzyli w zmartwychwstanie, toteż nie mogli nie uznać, że cud dawał świadectwo temu, iż Mesjasz znajdował się wśród nich. Mimo wszystko nie ustawali w opozycji przeciwko działalności Chrystusa. Od początku nienawidzili Go, ponieważ demaskował ich obłudne roszczenia,- zdzierając zasłonę sztywnych rytuałów, pod którą kryła się moralna deformacja. Czysta religia, której nauczał, nie.miała nic wspólnego z ich powierzchowną pobożnością. Pragnęli zemsty na Nim za Jego celnie wymierzone potępienie. Stale prowokowali Go, usiłując doprowadzić do powiedzenia lub uczynienia czegoś, co by dało powód do skazania Go. Kilkakrotnie usiłowali Go ukamieniować, lecz za każdym razem Jezus unikał tego, znikając im' z oczu. Jakkolwiek wszystkie cuda dokonane w dniu sobotnim miały na celu ulżenie nieszczęśliwym, to jednak faryzeusze potępili Go jako tego, który łamie sobotę. Usiłowali wrogo nastawić wobec Niego He- rodian. Oskarżali Go, że dąży do ustanowienia konkurencyjnego króle- • stwa, wobec czego radzili się ich, w jaki sposób zniszczyć Jezusa. Chcąc usposobić do Niego nieprzychylnie Rzymian, przedstawiali Go jako człowieka usiłującego podkopać ich władzę. Nie zaniechali żadnego pretekstu, który mógłby pomóc do ograniczenia Jego wpływu na ludzkość, jednakże — jak dotąd — ich starania były daremne. Tłumy, które były świadkiem Jego dzieł łaski i słuchały Jego czystej i świętej nauki, rozumiały, że nie były to słowa i czyny człowieka gwałcącego prawo soboty, ani też bluźniercy. Nawet urzędnicy , wysłani (przez faryzeuszy pozostawali pod takim wrażeniem Jego słów, że nie śmieli Go tknąć. Wytrąceni z równowagi Żydzi wreszcie wydali rozporządzenie, że każdy, kto da świadectwo swej wiary w Chrystusa, zostanie wyłączony z synagogi. W ten sposób na zebraniu starszyzny i przywódców, zwołanym dla przeprowadzenia konsultacji, podjęto decyzję, aby uciszyć Tego którego cudowne czyny wywoływały powszechny podziw. Tym razem faryzeusze i saduceusze byli zgodni, jak nigdy dotąd. Dotychczas rozdzieleni, zjednoczyli się w opozycji przeciwko Chrystusowi. Na poprzednich zebraniach Nikodem i Józef z Arymatei zapobiegali skazaniu Chrystusa i dlatego tym razem nie byli zaproszeni na zebranie. Na tymże zebraniu obecni byli inni wpływowi ludzie, którzy wierzyli 420 w Jezusa, lecz ich wpływy nic nie zdołały zdziałać wobec wrogo nastawionych faryzeuszów. Jednakże nie wszyscy członkowie rady byli zgodni. Sanhedryn nie był w owym czasie prawnym organem, a istniał tylko dzięki tolerancji Rzymu. Niektórzy z członków Sanhedrynu kwestionowali zasadność skazania Chrystusa na śmierć, obawiając się, że może to doprowadzić do powstania narodowego, co by mogło spowodować powstrzymanie przez Rzym dalszych przywilejów kapłanów i pozbawienie ich władzy, którą wciąż jeszcze trzymali w ręku. Saduceusze byli jednomyślni w s-wej nienawiści do Chrystusa, lecz doradzali zachowanie ostrożności w postępowaniu, ponieważ obawiali się, że Rzym mógłby pozbawić ich wysokiej pozycji społecznej. W obradach rady zebranej dla wydania wyroku śmierci na Chrystusa, uczestniczył niewidzialny Świadek, który słyszał chełpliwe słowa Nabuchodonozora. Ten sam Świadek byf na uczcie wydanej przez Belsazara, był też obecny wtedy, gdy Chrystus w Nazarecie ogłosił się Pomazańcem Bożym. Świadek ten obecnie wywierał wpływ na przebieg rozprawy prowadzonej przez przywódców. Wydarzenia z życia Chrystusa stanęły w ich pamięci tak wyraźnie, że wywołały niepokój. Przypomnieli sobie scenę'w świątyni, gdy On, jako dwunastoletnie pacholę, stał pĘzed uczonymi doktorami prawa i zadawał im pytania, które ich wprowadzały w zdumienie. Dopiero co dokonany cud wyraź- • nie świadczył o tym, że Jezus nie był nikim innym, jak Synem Bożym. Przez ich umysły przebiegła myśl o prawdziwym znaczeniu pism Starego Testamentu dotyczących Chrystusa. Zakłopotani i zmieszani zapytali: „Cóż uczynimy?". Wśród członków rady powstał rozdźwięk. Pod wpływem Ducha Świętego kapłani i przywódcy nie mogli stłumić w sobie świadomości, że walczyli przeciwko Bogu. Gdy rozterka członków rady osiągnęła swój punkt szczytowy, podniósł się najwyższy kapłan Kaifasz. Kaifasz był człowiekiem dumnym i okrutnym, nietolerancyjnym i lubiącym narzucać swoją wolę. Wśród członków jego rodziny było wielu saduceuszy, dumnych, odważnych, o wygórowanych ambicjach i okrucieństwie, które to cechy ukryli pod przykrywką pozornej sprawiedliwości. Kaifasz badał proroctwa i jakkolwiek nie rozumiał ich prawdziwego znaczenia, powiedział autorytatywnie i z dużą pewnością siebie: „Wy nic nie wiecie, ani myślicie, iż nam jest pożyteczno, żeby jeden człowiek umarł za lud, a żeby wszystek ten naród nie zginął" (Jan 11,50). Te słowa najwyższego kapłana sugerowały, że nawet gdyby Chrystus był niewinny, należało Go usunąć z drogi. Był On źródłem niepokoju, przyciągając ludzi do Siebie i obniżając tym samym autorytet przywódców. Był sam ' jeden i lepiej będzie, jeżeli umrze, niż miałby się zachwiać autorytet przywódców. Jeżeli naród straci zaufanie do swych przywódców — 421 narodowa siła zostanie złamana. Kaifasz twierdził, że po tym cudzie wyznawcy Chrystusa będą gotowi wszcząć rewoltę. Wówczas przyjdą Rzymianie, mówił kapłan, zamkną naszą świątynię, obalą nasze prawa, zniszczą nas jako naród Co jest warte życie tego Galilejczjka w porównaniu z życiem narodu? Jeżeli stoi na drodze do dobrobytu narodu, czy usunięcie Go nie będzie oddaniem przysługi Bogu7 Lepiej, zęby zginął jeden człowiek, niż cały naród miałby ulec zagładzie Twierdząc, ze Jeden człowiek powinien zginąć za naród, Kaifasz dowiódł, ze posiada pewną znajomość proroctw, jakkolwiek bardzo ograniczona Lecz Jan odtwarzając tę scenę, wspomina o proroctwie, wskazując tę scenę, wspomina o proroctwie, wskazując jego szerokie i głębokie znaczenie Apostoł Jan mówi „A nie tylko za naród, lecz tez aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże" (Jan 11,52) W jakże wyraźny sposób wyniosły Kaifasz dał śwaidectwo misji Zbawiciela, Sam pozostając w ciemności W ustach Kaifasza najcenniejsza prawda bywała zawsze przedstawiona jako—kłamstwo. Polityka, którą popierał, oparta była na zasadzie zapożyczonej u pogan Wśród pogan niejasna świadomość, ze jedem powinien umrzeć za ludzkość, znalazła by swój wyraz w skła-damu ludzkich ofiar. W ten sposób Kaifasz proponował, aby przez ofiarowanie Chrystusa uratować naród -me od występku, lecz, aby mógł zvc nadal w grzechu. W swoim rozumieniu spodziewał się uspokoić protesty tych, którzy usiłowali twierdzić, ze nie znaleziono dotąd niczego przeciwko Jezusowi, co by upoważniało do Okazania Go na śmierć. Na tej naradzie wiogowie Chrystusa zostali głęboko potępieni. Wprawdzie Duch Święty oddziaływał na ich umysły, lecz szatan zabiegał o ich opanowanie, pizypommając krzywdy, jakie wvcierpieli z powodu Chrystusa. Jakże jednak nisko cenił ich poczucie sprawied-, łiwosci dowodząc, że sprawiedliwość Boża daleko przewyższa przyrodzone ludzkie cechy, a która musi stać się udziałem dzieci Bożych. Nie zważając na formy i ceremonie Chrystus poszedł dalej doiadzając grzesznikom, aby udali się do Boga jako miłosiernego Ojca, i aby przed Nim wyznawali swoje potrzeb} W oczach członków rady Chrystus był t>m, który usiłował pozbawić stan kapłański dotychczasowych wpływów, zignorował bowiem teologię szkół rabmackich, a demaskując złe praktyki kapłanów, w njeodwracalny sposób naruszył ich znaczenie Podważył On obowiązujące maks>my i tradycje, ogłaszając, ze o goryst> czne przestrzeganie rytualnych przepisów pozbawia prawo Boże jego znaczenia Szatan podpowiedzaał teraz członkom rady, ze dla podtrzymania swego autorytetu powinni skazać Jezusa na śmierć. Tę wskazówkę rada przyjęła. Uznali, ze groźba utraty dotychczasowej władzy, jest 422 wystarczającym argumentem na uzasadnienie takiej decyzji. Z wyjątkiem nielicznych, którzy nie odważyli się wypowiadać swego zdania, Sanhedryn przyjął słowa Kaifasza jako słowa wypowiedziane przez Boga. Radni odczuli ulgę, a dotychczasowe rozdźwięki ustał>. Postanowiono w j dać Chrystusa na śmierć przy pierwszej nadarzającej się okazji. Odrzucając dowód Boskości Jezusa, ci kapłani i przywódcy , pogrążyli siebie samych w nieprzeniknionych ciemnościach. Przeszli całkowicie pod władzę szatana, który miał ich zaprowadzić na skraj wiecznej zagłady. Oszustwo, któremu poddali się było tak wielkie, ze ci ludzie czuli się zadowoleni ze swego postępowania. Uważali sią za patriotów,„dążących do ztaawierua narodu. Sanhedryn obawiał się jednak podjęcia zbyt drastycznych środków przeciwko Chrystusowi. Liczono się bowiem z możliwością wywołania oburzenia wśród narodu, który gwałt zadany Chrystusowi mógłby obrócić przeciwko radnym W tych warunkach rada odkładała wpro- • wadzenie w życie podjętego postanowienia Zbawiciel rozumiał kno-wauie kapłanów, wiedząc, ze dążą do usunięcia Go, i ze ich zamiary zostaną wkrótce zrealizowane. Lecz nie do Niego należało pizyspie-szenie krjzysu, toteż Jezus oddalił się z tego terenu, zabierając ze sobą uczniów. W ten sposób na mocy własnego przykładu Jezus dodał mocy przekazaniu danemu kiedyś uczniom „A gdy was prześladować będą w tjm mieście uciekajcie do drugiego" (Mat. 10,23). Pole pracy — na rzecz zbawienia dusz rozpostarło się szeroko i gdyby nie lojalność w stosunku do Jezusa, Jego uczniowie nie musieliby pozostawać w zasięgu niebezpieczeństwa dla swojego życia. Jezus pracował trzy lata dla społeczeństwa. Dał uczniom przekład bezintersownego poświęcenia i dobroci. Jego życie tak czyste, wypełnione cierpieniem i oddaniem się sprawie, znane było wszystkim. Ten krótki okres trzech lat b>ł jednak okresem długim, jeśli zważyć gotowość świata do goszczenia swojego Odkupiciela. Życie Jego wypełnione b\ło prześladowaniami i obelgami. Wygnany z Betlejem przez zazdrosnego o swą władzę króla, odrzucony przez własny naród w Nazarecie, bez winy skazany na śmierć w Jeruzalem, Jezus ze swymi nielicznymi wiernymi wyznawcami znalazł czasowe schronienie w obcym mieście. Ten, którego zawsze wzruszało ludzkie nieszczęście, który uzdrawiał chorych, przywracał wzrok niewidomym, słuch głuchym i mowę niemym, który nasycał głodnych i pocieszał strapionj ch — został wyrwany z narodu, dla którego zbawienia poświęcił Swą pracę. Ten który stąpał po rozszalałych falach morza, który wypędzał złe duchy, potwierdzające same od siebie, iż jest Synem Bożym, który pokonał mroki śmierci, który porywał tysiące mądrością Swych słów — me był w stanie pozyskać serca tych, którzy zaślepieni, przesądami i nienawiścią z niesłabnącym uporem odrzucali światło. 423 ROZDZIAŁ LX Prawo nowego królestwa (Mat. 20,20-28; Mar. 10,32-45; Łuk. 18,31-34) Zbliżały się święta Wielkanocne i Jezus ponownie skierował Swe kroki w stronę Jeruzalem. W sercu Jego panował pokój, jaki daje doskonała jedność z wolą Ojca. Dążył zdecydowanie do miejsca Swej ofiary. Lecz uczniom udzieliło się uczucie tajemniczości, zwątpienia i strachu. „A Jezus szedł przed nimi i zdumiewali się, a idąc za nim bali się". Jeszcze raz Chrystus przywołał do Siebie dwunastu i w sposób bardziej przejrzysty niż kiedykolwiek odsłonił przed nimi zdradą i cierpienia, które Go czekały. Rzekł im: „Oto, wstępujemy do Jeruzalem, a Syn Człowieczy będzie wydany przedniejszym kapłanom, i nauczonym w Piśmie i. osądzą Go na śmierć. I wydadzą Go poganom na po-śmiewanie ł na ubiczowanie i na ukrzyżowanie. A ubiczowawszy, zabiją Go, ale dnia trzeciego zmartwychwstanie. Lecz oni z tego (nic nie zrozumieli ł było to słowo zakryte przed nimi i nie wiedzieli co mówiono". Czyż nie oznajmiali poprzednio wszędzie, że „Przybliżyło się królestwo niebieskie"? Czy sam Chrystus nie obiecywał, że wielu zasiądzie z Abrahamem i Izaakiem, i Jakubem w królestwie Bożym? Czy nie obiecał wszystkim, którzy cokolwiek uczynili dla Niego stokrotnej nagrody w tym życiu i udziału w Jego królestwie? I czy nie dał swoim dwunastu ludziom specjalnej obietnicy, że zajmą wysokie miejsce w Jego królestwie — i usiądą na tronach, aby sądzić dwanaście pokoleń Izraela? Nawet teraz rzekł, że wszystko, co zostało napisane przez proroków o Nim, będzie spełnione. A czy prorocy nie przepowiedzieli chwały królestwa Mesjasza? W świetle tych rozważań, Jego słowa 0 zdradzie, prześladowaniach i śmierci -wydawały się niezrozumiałe 1 mgliste. Niezależnie od trudności, jakie mogły wyniknąć, byli przekonani, że niedługo królestwo zostanie ustanowione, 424 Jan, syn Zebedeusza, był jednym z dwóch uczniów, którzy pierwsi poszli za Jezusem. On i jego brat Jakub należeli do tych, którzy pierwsi porzucili wszystko, dla Jego służby. Z radością wyrzekli się domu i przyjaciół, aby być z Nim; przemierzali kraj i prowadzili z Nim długie prywatne rozmowy, dzieląc z Nim bezdomność i stając przy Nim w czasie publicznych zebrań. On uśmiercał ich obawy, chronił przed niebezpieczeństwem, łagodził ich cierpienia, podtrzymywał w nieszczęściu i z cierpliwością oraz tkliwością nauczał, dopóki serca ich nie zostały związane z Nim. W zapale swej miłości pragnęli być najbliżej Niego w Jego królestwie. Przy wszelkiej nadarzającej się okazji Jan zajmował miejsce najbliżej 'Zbawiciela, a Jakub dążył do tego, aby go szanowano jako tego, który był najbliższy Chrystusowi. Ich matka była wyznawczynią Chrystusa i wspierała Jego działalność materialną. Z miłością i ambicją matki ubiegała się o najbardziej eksponowane dla swych synów miejsce w nowym królestwie i zachęcała ich do starań o me. Matka wraz ze swymi synami przyszła do Jezusa, prosząc, aby spełnił prośbę, która leżała im na sercu. „Czegóż chcesz" — zapytał ją Jezus. Matka odpowiedziała: „Hzecz, aby siedzieli ci dwaj synowie moi, jeden po prawicy twojej, a drugi po lewicy w królestwie twoim". Jezus odniósł się do nich z dużą wyrozumiałością, nie potępiając ich dążenia do wywyższenia się ponad innych braci. Czytał w ich sercach i znał głębię ich przywiązania do Niego. Ich miłość nie była ,wyłącznie ludzkim uczuciem; jakkolwiek skażona ziemską ułomnością, wypływała jednak ze źródła Jego własnej, zbawczej miłości. Nie chciał jej jednak potępić, lecz pogłębić i oczyścić. Chrystus rzekł do nich: „Możecie pić kielich, który ja będę pić? i chrztem, którym ja się chrzczę być ochrzczeni?" Mimo, że przypomnieli sobie tajemnicze słowa wskazujące na Jego mękę i śmierć, odpowiedzieli: „Możemy". Uważali za najwyższy dla siebie zaszczyt dowieść swego przywiązania, dzieląc wszystko, co miało spotkać ich Pana. „Kielich mój pić będziecie i chrztem, którym ja chrzczę, ochrzczeni będziecie", rzekł Jezus. Przed nim wznosił sią krzyż zamiast tronu, a po prawicy i po lewicy Jego mieli być skazani dwaj złoczyńcy. Jan i Jakub mieli dzielić cierpienie swojego Nauczyciela; pierwszy z nich miał zginąć od miecza, drugiemu przypadło w udziale znosić najdłużej trudy ł prześladowania. „Ale siedzieć po prawicy ^nojej ł po lewicy mojej nie jest moja rzecz dać wam, ale tym, którym jest zgotowane od Ojca mojego". Miejsca w królestwie Bożym nie zyskuje się przez faworyzowanie jednych przed drugimi, nde jest ono ani wynikiem zasług, ani nie jest nadawane dziedzicznie. Miejsce w tym królestwie zdobywa się dzięiki • 425 cechom charakteru. Korona i tron są wynikiem osiągniętego peziómu, przypadają one tym, którzy pokonali sami siebie z pomocą Pana naszego Jezusa Chrystusa. Znacznie później, gdy uczniowie związani zostali z Chrystusem mocniejszymi więzami, dzięki wspólnocie z Jego cierpieniem, Pan odkrył Janowi warunek dostąpjema Jego królestwa ,Kto zwycięży, dam mu siedzieć z sobą na stolicy mojej, jakom i ja zwyciężył ł usiadłem z Ojcem moim na stolicy jego" „Kto zwycięży, uczynię go filarem w kościele Boga mojego, a więcej z niego już me wjtmjdzie, i napiszę na nim imię Boga mego . i imię moje nowe" (Obj 3 21 12) Apostoł Paweł pisał na ten temat „Albowiem ja już bywam ofiarowany a czas rozwiązania mego nadchodzi. JJobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem, a teraz oczekuje mnie wieniec sprawiedliwości, który mi w owvm dniu da Pan, sędzia sprawiedliwy" (2 Tym 46—8) Najbliżej Chrystusa będzie stać ten, który na ziemi najgłębiej czerpał z ducha Jego ofiarnej miłości, która „nie jest rozpustna, nie nadyma się nie szuka swoich rzeczy, nie jest porywcza do gniewu, nie myśli złego' (l Kor 13,4—5) Miłość ta poruszała zarówno uczniów, jak i naszego Pana, nakazywała im oddać wszystko, aby ^yć, pracować i ofiarowywać siebie nawet na śmierć, w imię zbawienia ludzkości. Ten duch przejawiał się w życiu Pawła Powiedział on „Albowiem mnie życiem je^t Chrystus", gdyż życie jego objawiało Chrystusa ludziom, , a umrzeć zysk" — zysk dla Chrystusa W samym fakcie śmierci wyrazi się cała potęga Jego łaski i przyciągnie do Niego dusze „Uwielbionym będzie Chrystus w ciele moim — mówi apostoł Paweł •— lub przez żyw ot lub pr/ez śmierć" (Filip. 1,21 20), Gd\ pozostałych dziesięciu usłyszało prośbę Jana i Jakuba, poczuli się bardzo dotknięci Każdy zabiegał o pierwszeństwo w królestwie dla siebie samego, toteż rozgniewało ich, ze ci dwaj uczniowie, jak się. zdawało uzyskali przewagę nad nimi Zdawało się, ze spór o pierwszeństwo miał rozgorzeć od nowa, gdy Jezus zawołał ich do Siebie i przemówił do wzburzonych „Ale Jezus przywoławszy ich, rzekł do nich Wiecie, ze ci, których uważa się za władców narodów, nadużywają swej władzy nad nimi, a możni ich rządzą mmi samowolnie Lecz me tak ma być między wami' (Mar 104243 I cz) W królestwie tego świata posiadanie wysokiego stanowiska jest równoznaczne z wywyższeniem Panowaj^ pogląd, ze naród istnieje ku pożytkowi rządzących klas Wpływy -władza wykształcenie były środkami służącymi przywódcom do ujarzmienia mas. Do wyższych klas należało obmyślanie, postanowiame, uzywanje i rządzenie, do niższych —• posłuszeństwo i służba Religia, podobnie, jak wszystkie inne przejawy 426 /• życia społecznego, miała służyć podbudowie Jautorytetów. Lud miał wierzvc i stosować w praktyce nakazy zwierzchności Nikt nie uznawał prawa człowieka do samodzielnego myślenia i działania Chrystus ustanowił królestwo oparte na odmiennych zasadach. Wzywał ludzi nie do spiawowama władzy, lecz do służenia, tak aby silni mogli podźwignąc ciężary spadające na słabych Siła, pozycja w świecie talent, wykształcenie — zwiększały obowiązki posiadaczy tych cech na rzecz służenia olizmm Nawet ulubieni uczniowie Chrystusa usłyszeli Boć to wszystko dzieje się dla was" (2 Kor 4,15) Bo i Syn człowieczy nie przyszedł, aby mu służono, ale by służył, i aby dał duszę swą na okup za wielu ' Pośród Swych uczniów Chrystus był pod każdym względem Tym, który roztaczał opiekę i dźwigał ciężary innych Dzielił ich ubóstwo i na ich rzecz prowadził życie pełne samozaparcia, szeał przed nimi, torując najtiudmejsze odcinki ich pielgrzymki a wkrótce miał zakończyć Swoją ziemską pracę, składając w ofierze Swe życie Zasady postępowania Chrystusa powinny być przyjęte przez Kościół który stanowi Jego ciało Fundamentem zbawienia jest miło c W Królestwie Cłmstusa największymi, są ci, którzy idą za Jego pizy kładem i pracują jako pasterze Jego stada Słowa Pawła dają świadectwo prawdziwej godności i honoru życia chrześcijanina „Albowiem będąc wolnym od wszystkich samego siebie uczyniłem mewo^ikiem wszystkich', „nie szukając korzyści własnej, lecz wielu, aby byli zbawieni (l Kor 9,19 10,33) W sprawach sumienia człowiek powinien być nie skrępowany Nikt me jest powołany do kontrolowania innych, do sądzenia lub do dyktowania im obowiązków Bóg pozostawia każdej duszy swobodę rozumowania oraz postępowania według własnych przekonań „A przeto każdy z nas sam za się odda rachunek Bogu". Nikt nie ma prawa narzucania swej i idywidualnosci innym Wobec wszystkich powinna być stosowana zasada , Każdy niech będzie dobrze upewniony w zmyśle swoim" (Rzym 14,125) W krole&twie Chrystusa nie ma uciskania jednych przez drugich nie ma żadnego przymusu Aniołowie z nieba nie schodzą na ziemię,, aby rządzie lub zbierać hołdy, lecz po to, aby jako zwiastunowie łaski współdziałać w podzwigmęciu ludzkości Zasady i słowa nauki Ch^stusa w ich boskim pięknie żyły w pamięci ukochanego Jego ucznia Do ostatnich dni życia świadectwo Jana dla zboru brzmiało „Albowiem to jest poselstwo, któreście słyszeli od początku, abyście jedni drugich miłowali". „Przez tośmy poznali , miłość Bożą, ze on duszę swoją za nas położył i myśmy pov, mm kłaść duszę za braci' (l Jana 3,1116) Był to duch, którym przesiągmęty był zbór w początkowym okresie swego istnienia Po zesłaniu Ducha Świętego „u tych wszystkich 427 wierzących było serce jedno i dusza jedna i nikt z nich nie nazywał swoim tego co posiadał, ale wszystko mieli wspólne. „Nie było też między nimi nikogo, który by cierpiał niedostatek". „Apostołowie zaś składali z wielką mocą świadectwo o zmartwychwstaniu Pana Jezusa, a wielka łaska spoczywała na nich wszystkich" (Dz. Ap. 4,32.34.33). ROZDZIAŁ LXI Zacheusz (Łuk. 19,1-10) Po drodze do Jeruzalem „Jezus... szedł przez Jerycho" położone o kilka mil od Jordanu, w zachodnim rogu doliny przechodzącej tu w rozległą równinę. Jerycho, miasto tonące w przepięknej tropikalnej zieleni, wśród palm i wspaniałych ogrodów zwilżanych bieżącą wodą, lśniło jak szmaragd w oprawie wapiennych wzgórz i wąwozów, które oddzielały je od Jeruzalem. Liczne karawany przejeżdżały przez Jerycho w drodze do Jeruzalem na świąteczne uroczystości. Ich przejazd wprowadzał zawsze ożywienie, lecz teraz ludzie byli zaabsorbowani czym innym. Dowiedziano się, że Nauczyciel z Galilei, który wskrzesił ostatnio Łazarza, znajdował się w tłumie i choć szeptano powszechnie o knowaniach kapłanów, to jednak lud pragnął złożyć Mu hołd. Jerycho było miastem od dawna przeznaczonym dla kapłanów stąd i w tych czasach, stanowiło również ich siedlisko. Lecz miasto to było zamieszkałe także przez bardzo zróżnicowaną ludność. Stanowiło ono duże centrum handlowe, gdzie można było spotkać rzymskich urzędników i żołnierzy, a także cudzoziemców. Handlowy charakter miasta umożliwiał pobieranie ceł, dzięki czemu roiło się w nim od celników. „Przełożony nad celnikami", Zacheusz, był Żydem, znienawidzonym przez swych współplemienców. Majątek i stanowisko, jakie zajmował wzbudzały obrzydzenie wśród ludzi, i były w ich oczach równoznaczne z bezprawiem i wymuszaniem. Jednakże bogaty urzędnik swoim charakterem nie potwierdzał opinii, jaka o nim panowała. Pod pozorem przywiązania do spraw ziemskich i pychy kryło się serce wrażliwe na boski wpływ. Zacheusz słyszał o Jezusie. Wieść o Tym, który okazywał współczucie i uprzejmość wobec wyklętych środowisk rozeszła się po świecie i obudziła w nim pragnienie lepszego życia. W odległości zaledwie kilku mil od Jerycha nauczał nad Jordanem Jan 429 Chrzciciel i Zacheusz słyszał wezwanie do pokuty za grzechy Pouczenie dane celnikom „Nic więcej nie wyciągajcie nad to, co wam postanowiono" (Łuk 3,13), choć pozornie przez niego zlekceważone, zapadło mir głęboko w świadomość Zacheusz znał Pismo i b>ł przekonany, ze jego postępowanie było niewłaściwe Teraz słysząc słowa, o których mówiono, ze pochodzą od Wielkiego Nauczyciela, poczuł, ze jest grzesznikiem w oczach Boga Ale to co słyszał o Jezusie, obudziło nadzieję w jego sercu Skrucha i zmiana życia były możliwe nawet dla niego, czyż jeden z najbardziej zaufanych uczniów Jezusa nie był celnikiem'' Od tego czasu Zacheusz począł postępować w mysi przekonania, które zrodziło się w jego duszy, postanowił wy nagrodzie zło tym wszystkim, wobec których postępował niewłaściwie Przystąpił do naprawy uchybień, gdy rozeszła się wieść, ze Jezus pojawił się w mieście Zacheusz postanowił zobaczyć -po Zrozumiał zagrożenie płynące z grzesznego życia i trudności związane z przestawieniem się na drogę cnoty Ciężko było znieść niezrozumienie, podejrzliwość i brak zaufania, z którymi spotykał się w swoim postanowieniu naprawienia popełnionych błędów Przełożony celników pragnął spojrzeć w twarz Tego, który obudził w jego sercu nadzieję Ulice były zatłoczonej i niski wzrostem Zacheusz nie mógł niczego dojrzeć ponad głowami tfumu Nikt nie chciał mu ustąpić, wobec tego przyspieszywszy kroku, wybiegł przed tłum, a widząc przy droczę dize-wo leśnej figi wszedł na me j znalazł wśród konarów punkt obserwacyjny dla zbliżającej się procesji Tłum zbliżał się a Zacheusz pilnie wypatrywał w nim obecności upragnionej postaci Ponad całą glorię kapłanów i rabinów, ponad całą glorię pozdrowień ze strony tłumu, nie wypowiedziane pragnienie przełożonego celników przemówiło do serca Jezusa Nagle tuz obok figowego drzewa pochód zatrzymał się Z grupy tej ktoś podniósł oczy na drzewa, a jego oczy zdawały się czytać w duszy ludzkiej Prawie me waerz.ąc sobie samemu, celnik usłyszał słowa „Zacheuszu zstąp prędko na dół, albowiem dziś muszę zostać w domu twoim". Tłum rozstąpił się i Zacheusz idąc jak we śnie, skierował się w stronę swego domu Rabini przyglądali się temu z posępnjmi twarzami i z niezadowoleniem oraz pogardą szemrali „U człowieka grzesznego gospodą stanął". Zacheusz był tak wstrząśnięty i zdumiony miłością i łaskawością Chrystusa w stosunku do siebie, do człowieka małowartosciowego, ze me mógł przemówić słowa, lecz miłość i oddanie dla nowego Mistrza rozwiązały mu usta i zapragnął okazać publicznie swoją skruchę „A stanąwszy Zacheusz rzekł do Pana oto połowę majętności moich dam ubogim, Papie' A jeslizem kogo w czem podszedł, oddam ,v czwór- 430 " nasób" „I rzekł mu Jezus dziś się staio zbawienie domowi twemu, dlatego ze i* on jest synem Abrahamowym" Gdy bogaty młodzieniec odwrócił się od Jezusa, uczniowie dziwili się. słowom Chrystusa, który rzekł „Jakoż jest trudno tym co ufają w bogactwach wmjse do królestwa Bożego" Wówczas powiedzieli do siebie , I któż może być zbawiony'" Teraz mieli dowód prawdziwości słów Chrystusa , U ludzi to niemożliwe ale nie u Boga, albowiem u Boga wszystko jest możliwe (Łuk 18 27) Teraz wiedzieli przynajmniej W jaki sposób przez łaskę Bożą, bogaty człowiek może wejść do królestw, a niebieskiego Zanim Zacheusz spojrzał w twarz Jezusa, już rozpoczął pracę, która uczyniła go prawdziwie mężem skruchy Wyznał swoje grzechy, zanim ludzie zdołali 'wypomnieć je Poddał się wpływowi Ducha Świętego, zaczynając nauczanie słów przeznaczonych zarówno dla Izraela starożytność jak i dla nas Gdyby tez zubożał brat twój a osłabiałaby ręka jego przy tobie, podeprzesz go a jako i przychodzien niech się żywi przy tobie Nie bieiz od niego lichwy, ani płatu, ale się bój Boga swego, aby się. żywił brat twój przy tobie Pieniędzy twoich me dawaj mu na lichwę, ani mu w zysku pożyczaj żywności twojej" A tak me oszukiwajcie żaden bhzmego swego, ale się bój każdy Boga swego" (3 Mojz 25,35— 37 17) Słowa te wypowiedziane zostały przez samego Chrystusa ukrytego w słupie z obłoku Pierwszą zaś odpowiedzią Zacheusza na miłość Chrystusa było przejawienie przez niego współczucia dla biednych i cierpiących Pomiędzy celnikami istniało spizymierzenie dla uciskania ludzi i wzajemnego wspierania się w oszukańczych praktykach Ich zdzier-Stwa stanowiły przejaw powszechnie przyjętego obyczaju Również kapłani i rabini którzy celnikami gardzili wzbogacili się dzięki uprawianiu megoctnjch praktyk pod pozorem świętego powołania Natomiast Zacheusz odrzucił wszelkie postępowanie sprzeczne z prawością, skoro tylko poddał się wpływowi Ducha Świętego Żadna skrucha nie jest prawdziwa, jeżeli me pociąga za sobą dzieła duchowej odnowy Sprawiedliwość Chrystusa nie jest płaszczem który prz\krywa me wyznane i kontynuowane grzechy, stanowi ona zasadę życiową przekształcającą charakter i nadającą kierunek działaniu człowieka Świętość stanowi pełnię Bóstwa i oznacza całkowite podporządkowanie Bogu serca i życia, a wraz z tym zastosowanie się do zasad rządzących niebem ChrzebCijanin w swych interesach powinien postępować tak, jakby na jego miejscu postępował Pan W każdej transakcji powinien dawać wyraz przekonaniu, ze jego nauczycielem jest Bóg Słowa „Świętość w Panu' — powinny być wypisane na wszystkich księgach i doku- 431 meritach handlowych. Ci, którzy głoszą, że są wyznawcami Chrystusa, a postępują przy tym niesprawiedliwie, dają fałszywe świadectwo świętemu, sprawiedliwemu i łaskawemu Bogu. Każda nawrócona dusza pragnie, jak Zacheusz, oznajmić przyjęcie Chrystusa do swego serca przez porzucenie niesprawiedliwych praktyk, którymi dotąd kierowała się w swym życiu. Wzorem przełożonego nad celnikami, nawrócony . człowiek daje dowód swej szczerości poprzez odnowę życia. Pan rzecze: „Wróciłby niezbożny zastaw, a co wydarł oddałby i chodziłby w ustawach żywota, nie czyniąc nieprawości... żadne grzechy jego, któremi grzeszył, nie będą mu wspomniane... pewnie żyć będzie" (Ezech. 33, 15.16). Jeżeli nawet w ramach obowiązujących praw wyrządziliśmy komuś -szkodę nieuczciwą transakcją, jeżeli w handlu oszukiwaliśmy lub wykorzystaliśmy kogoś, powinniśmy wyznać swój zły postępek i zrekompensować go w miarę możliwości. Słusznym jest, abyśmy zwrócili nie tylko to, cośmy wzięli, lecz również ewentualny zysk, który mogliśmy zgromadzać dzięki bogactwu znajdującemu się czasowo i nieprawnie w -naszych rękach. Zbawiciel rzekł Zacheuszowi: „Dziś się stało zbawienie domowi twemu". Błogosławieństwo spadło nie tylko na samego Zacheusza, lecz również na cały jego dom. Chrystus przyszedł doń, aby udzielić nauki o prawdzie i otworzyć umysły domowników na sprawy królestwa niebieskiego. Zostali oni wyłączeni z synagogi na skutek wzgardy, okazywanej im przez rabinów i wiernych; lecz teraz — stanowiąc najbardziej wyróżniony dom w Jerycho — zbierali się tu, wokół boskiego Nauczyciela i słuchali słów żywota. Gdy przyjmujemy Chrystusa jako naszego osobistego Zbawiciela, zbawienie wstępuje do naszej duszy. Zacheusz przyjął Chrystusa nie jako chwilowego gościa, lecz jako tego, który zamieszkał na stałe, w świątyni jego duszy. Nauczeni w Piśmie i faryzeusze potępiali go jako grzesznika i szemrali przeciw Jezusowi, że był jego gościem, lecz Pan rozpoznał w nim syna Abrahama, gdyż „ci, którzy są z wiary, są synami Abrahamowymi" (Gal. 3,7). ROZDZIAŁ 1XU Uczta w domu Szymona (Mat. 26,6-13; Mar.'14.3-11*; Łuk. 7,36-50; Jan 11,55-57; Jan 12,1-11) Szymon z Betanii zaliczał się do uczniów Jezusa. Należał do tych nielicznych faryzeuszy, którzy otwarcie przystąpili do grona wyznawców Chrystusa. Uznał w Jezusie nauczyciela i wierzył, że może być On Mesjaszem, lecz nie uznał Go za Zbawiciela. Jego charakter nie uległ przekształceniu, jak również nie zmienił wyznawanych zasad. Szymon został uzdrowiony z trądu i to go przywiązało do Jezusa. Pragnąc wykazać, swą wdzięczność, urządził podczas ostatniego pobytu Chrystusa w Betanii ucztę dla Zbawiciela i Jego uczniów. Na uczcie zebrało się wielu Żydów. W owym czasie panowało wielkie podniecenie w Jeruzalem, bowiem nigdy przedtem Chrystus ani Jego misja nie budziły tak wielkiego zaintersowania. Wszyscy, którzy przybyli na ucztę, bacznie śledzili każdy Jego ruch, przy czym wielu z nich było Mu nieżyczliwych. Zbawiciel przybył do Betanii zaledwie na sześć dni przed świętami wielkanocnymi d zgodnie ze swym zwyczajem zamierzał odpocząć w domu Łazarza. Tłum podróżnych rozgłaszał wiadomości, że Jezus znajdował się w drodze do Jeruzalem i że chce odpocząć przez sobotę w Betanii. Wywołało to wielki entuzjazm wśród ludu. W Betanii zgromadziło się wielu ludzi, przy czym niektórzy przybyli tu z sympatią dla Jezusa, natomiast innych przyciągała ciekawość zobaczenia człowieka, który zmartwychwstał. Wielu spodziewało się usłyszeć od Łazarza cudowną opowieść o tym, czego doświadczył po śmierci. Byli zdziwieni, że nic im nie powiedział na ten temat. Nie miał nic do opowiadania w tej sprawie. „Umarli o niczem nie wiedzą... Miłość ich, i zazdrość ich i nienawiść ich już zginęła" (Kazn. Sal. 9,5.6). Miał tylko do złożenia świadectwo o cudownym dziele Chrystusa i właśnie dlatego został wskrzeszony z grobu. Z przekonaniem i mocą oświadczył, że Jezus jest Synem Bożym. Wiadomości przyniesione do Jeruzalem przez Jych, którzy gościli 28 — 2ycłe Jezusa , 433 w Betami jeszcze bardziej spotęgowały podniecenie. Naród spragniony był ujrzenia i usłyszenia Jezusa Wszystkich interesowało czy Łazarz będzie Mu towarzyszyć do Jeruzalem i czy Prorok ogłoszony zostanie królem podczas świąt Wielkanocnych. Kapłani i przywódcy wiedzieli, ze ich wpływy wśród ludu słabną, wobec czego ich nienawiść do Jezusa wzrastała. Oczekiwali z zniecierpliwoscią na okazję która b> im pozwoliła usunąć Go na zawsze. Gdy mijał czas a Chrystusa nie było, zaczęli się obawiać, ze w ogóle nie przyjdzie do Jeruzalem Przypomnieli sobie, ile razy pokrzyżował im mordercze plany, toteż obawiali się., ze i tym razem przejrzał zamiary l pozostanie poza obrębem miasta Nie mogli zapanować nad swym niepokojem i pytali jedni drugich „Co s tę wam zda, ze me przyszedł na święto" Zwołana została rada kapłanów i faryzeuszy Wskrzeszenie Łazarza w takim stopniu zjednało ludzi Chrystusowi, ze jawne ujęcie Go byłoby niebezpieczne. Wobec tego władze żydowskie postanowiły pojmać Go po kryjomu i przeprowadzić postępowanie sądowe tak cicho, jak" to było możliwe Liczyli na to, ze gdy wyrok na Chrystusa będzie wydany, kapryśna opinia publiczna obróci się w ich stronę. W taki to .sposób zapadła decyzja w sprawie zabicia Chrystusa. Lecz kapłani i rabini wiedzieli, ze tak długo, jak długo będzie żył Łazarz, nie są bezpieczni. Istnienie człowieka, który przez cztery dni pozostawał w grobie i któremu słowo Jezusa przywróciło życie wcześniej ezy później spowoduje reakcję. Naród nie przebaczy swoim przywódcom zaoicia Tego, który potrafił dokonać takiego cudu Z tego powodu Sanhedryn postanowił ze Łazarz powinien również umrzeć. Do takich to decyzji mogą prowadzić swoich niewolników zazdrość i przesąd} ' Nienawiść i niewiara żydowskich przywódców wzrosły tak bardzo, ze zamierzali targnąć, się na życie człowieka, którego nieskoń-• czona moc wyrwała z grobu. W czasie gdj w Jeruzalem odbywały się te knowania, Jezus i Jego przyjaciele zaproszeni zostali na ucztę u Szymona Chrystus miał przy stole po jednej stronie Szymona, którego uzdrowił z odrażającej choro-r by, a po drugiej Łazarza, którego wskrzesił z grobu Marta usługiwała u stołur a Maria uważnie wsłuchiwała się w każde słowo padające z ust Chrvstusa. W Swej łasce Jezus odpuścił jej wm> i wskrzesił z grobu jej ukochanego brata, toteż serce Marii przepełnione było miłością do Zbawiciela, Maria słyszała, jak Chrystus mówił o Swej zbliżającej się śmierci i w swym uczuciu głębokiej miłości i troski pragnęła Go uczcie. Drogą osobistej ofiary nabyła kosztowny „słoik alabastrom wj ma»ci bardzo kosztownej ', abj namaścić nią Jego ciało. Lecz dziś wielu mówiło, ze ma zostać ogłoszony królem Jej smutek przemienił się w radość i była pierwszą, która pośpieszyła, aby uczcić swego Pana Rozbijając słoik z olejkiem, wylała jego zawartość na głowę i nogi 434 - " • Chrystusa, a później klękając i płacząc, zrosiła je swymi łzami i otarła długimi włosami. Chciała 'to uczynić niepostrzeżenie i czyn jej uszedłby uwagi, gdyby me zapach maści, który rozszedł się po całym pokoju. Judasz spojrzał na to z wielką niechęcią. Zamiast zaczekać i posłuchać, co powie Jezus na ten temat, począł szeptać do ludzi stojących przy nim, czyniąc zarzuty Chrystusowi, ze toleruje taką rozrzutność Chytrze zaczął wysuwać sugestie, które miały wzbudzić niechęć do Niego Judasz był skarbnikiem uczniów i z ich skromnej kasy czerpał po-kryjomu pieniądze na swój własny użytek, uszczuplając w ten sposób l tak już niewielkie zasoby. Chętnie zawsze odkładał do swego mieszka wszystko, co było można. Fundusz pozostający pod pieczą Judasza, często był obracany na wspomaganie biednych, za każdym razem, gdy kupowano cośkolwiek, co się nie wydawało Judaszowi konieczne, protestował, mówiąc Po co ta rozrzutność7 Dlaczego nie złożono tej kwoty do mego mieszka, który noszę, aby wspomagać ubogich7 Czyn Marii stanowił takie przeciwieństwo jego władnego egoizmu, ze wzbudził w nim uczucie wstydu, toteż zgodnie ze swym zwyczajem, szukał przekonującego wytłumaczenia swej niechęci dla czynu Mam. Zwracając się do uczniów, mówił dalej „Dlaczego tej maści nie sprzedano za trzysta groszy, a me dano ubogim7 A to mówił nie izby miał pieczę o ubogich, ale iż był złodziejem i mieszek miał, a cokolwiek włożono, nosił'. Judasz me miał serca dla ubogich. Gdyby maść Marii została sprzedana, uzyskane pieniądze trafiłyby w jego race, a ubodzy z pewnością nie skorzystaliby z nich. Judasz miał wysokie mniemanie o swych zdolnościach do'interesów Ponieważ dysponował wspólnym funduszem, uważał siebie za znacznie wyższego od towarzyszy i potrafił zasugerować im ten sam pogląd. Zdołał pozyskać ich zaufanie i miał na nich duży wpływ Głoszone przez niego zainteresowanie biednymi zwiodło ach, a jego zręczne insynuacje spowodawały, ze zaczęli niechętnie patrzeć na czyn Marii. Wokoło stołu dało się słyszeć szemranie „I na cóż ta utrata7 Albowiem 'mogła ta maść być drogo sprzedana i mogło się to dać ubogim '. Maria usłyszała te krytyczne słowa i serce w mej zadrżało; obawiała się, ze siostra będzie jej czynie wymówki z powodu rozrzutności. Na pewno sam Mistrz również uzna ten postępek za nierozważny, chciała się wycofać me tłumacząc się, gdy rozległ się głos Pana „Czemu wyrządzacie przykrość tej niewieście7" Jezus rozumiał, ze jest zakłopotana i zmartwiona. Wiedział również, ze tym swoim czynem pragnęła dać wyraz swojej wdzięczności, za darowanie jej grzechów i dlatega wystąpił w jej obronie. Podnosząc Swój głos, aby zagłuszyć krytyczne szemranie zebianych, Chrystus rzekł „Wszak dobry uczynek spełniła względem mnie. Zawsze bowiem ubogich macie z sobą i kiedykolwiek » 435 chcecie, możecie im dobrze czynić, ale minie nie zawsze mleć będziecie. Ona, co mogła, to uczyniła; uprzedziła namaszczenie ciała mego na pogrzeb". Swój wonny dar, którym Maria zamierzała namaścić martwe ciało Zbawiciela, wylała na Niego żywego. Na pogrzebie słodki zapach mógłby jedynie wypełnić mogiłę, teraz rozradował serce Jezusa jako dowód wiary i miłości. Ani Józef z Arymatei ani Nikodem nie ofiarowali Jezusowi darów za życia; przynieśli z gorzkimi łzami swe kosztowne wonności Jego zimnemu, bezwładnemu ciału. Kobiety kupiwszy wonności do grobu, uczyniły to daremnie, gdyż już zmartwychwstał. Lecz Maria wylewając swą miłość na świadomego jej oddania Zbawiciela, pomazała Go na śmierć. I gdy zszedł do mroków Swego więzienia, Uniósł z Sobą pamięć o tym uczynku jako zapowiedź miłości odkupionych przez Siebie, która zostanie z Nim na zawsze. Wielu jest takich, którzy przynoszą swe cenne dary umarłym. Gdy stoją nad zimnym, milczącym ciałem, słowa miłości płyną nader lekko, a tkliwość, szacunek i oddanie hojnie są szafowane pod adresem tego, kto nie jest w stanie widzieć, ani słyszeć. Gdyby te słowa były wypowiedziane wtedy, gdy zmęczony duch tak bardzo ich potrzebował, gdy jego ucho mogło słyszeć, a serce odczuwać, jakże cenną byłaby ich wonność. Maria niezupełnie rozumiała znaczenie swego czynu miłoścsi. Nie mogła odeprzeć zarzutów tych, którzy ją potępiali, ani też nie potrafiła wytłumaczyć, dlaczego wybrała tę właśnie okazję do namaszczenia Jezusa. Duch Święty decydował za nią, a ona była tylko posłuszna Jego nakazom. Natchnienie ma to do siebie, że nie podporządkowuje się racjonalnym powodom. Niewidoczna obecność przemawia do umysłu oraz duszy, pobudzając serce do czynu, który sam siebie usprawiedliwia. Chrystus wytłumaczył Marii znaczenie Jej czynu, dając w ten sposób więcej od Siebie niż otrzymał od niej. „Bo ona wylawszy ten olejek na moje ciało uczyniła to, na mój pogrzeb". Tak jak rozbity został alabastrowy słoik i wypełnił wonnością pokój, tak Chrystusa czekała śmierć i ciało Jego miało być zabite. Jednakże miał powstać z grobu, a wonność Jego życia miała wypełnić cały świat. Chrystus „umiłował nas i wydał samego siebie na ofiarę i na zabicie Bogu ku wdzięcznej wonności" (Efez. 5,2). „Zaprawdę powiadam wam: gdziekolwiek będzie kazana ta Ewangelia na całym świecie będą - opowiadać na jej pamiątkę i o tym co ona uczyniła. Patrząc w przyszłość. Zbawiciel mówił z przekonaniem o Swej Ewangelii. Będą ją głosić po całym świecie. I tak daleko, jak sięgnie Ewangelia, dar Marii będzie rozprzestrzeniać swą wonność, a serce doznawać błogosławieństwa jej niewytłumaczalnego czynu. Powstaną i upadną królestwa; imiona monar- 436 chów i zdobywców pójdą w zapomnienie, lecz czyn tej niewiasty unieśmiertelniony będzie na stronach Pisma Świętego aż do końca wszystkich czasów; ten stłuczony alabastrowy słoik będzie opowiadać lu-storii wielkiej miłości Boga do upadłej ludzkości. Czyn Marii stał w jaskrawej kolizji z czynem, jaki miał popełnić Judasz. Jakże ostrą odprawę dał mu Chrystus za to, że zasiał nasienie krytycznego i złego myślenia do serc uczniów! Jak sprawiedliwie się stało^że oskarżyciel stanął w roli oskarżonego! Ten, który czytał pobudki każdego serca i rozumiał każdy postępek, mógł z łatwością odkryć przed uczestnikami uczty ciemne rozdziały z życia Judasza. Można też było ujawnić preteksty, za których parawanem zdrajca maskował swoje słowa, bowiem tenże nie pomagał biednym, zajmując się raczej grabieniem pieniędzy, przeznaczonych dla ulżenia ich doli. Oburzenie przeciwko niemu można było udokumentować uciskiem wdów, sierot i najemników. Lecz gdyby Chrystus zdemaskował Judasza przyspieszyłby tylko decyzję ostatecznej zdrady. I gdyby Judasz został ostatecznie oskarżony o malwersację, to i tak zyskałby sympatię uczniów. Zbawiciel nie wypomniał mu jego postępków, bowiem tym samym mógł uniknąć wybaczenia mu jego oszustw. Lecz spojrzenie rzucone przez Jezusa Judaszowi przekonało go o tym, że Zbawiciel odgadł jego obłudę, a także niskie i nikczemne cechy charakteru. Pochwalając tak ostro potępiony czyn Marii jednocześnie potępił Judasza. Do tego czasu Chrystus nigdy nie udzielił mu bezpośredniej nagany. Teraz ta nagana dotknęła go bardzo i postanowił się zemścić. Bezpośrednio po wieczerzy udał się do pałacu najwyższego kapłana, gdzie odbywała się w tym czasie narada i zaproponował wydanie Jezusa w ich ręce. Kapłani bardzo się ucieszyli. Tym przywódcom dany był wielki przywilej przyjęcia Chrystusa jako swego Zbawiciela, lecz odrzucili cenny dar, ofiarowany ira przez najbardziej tkliwego ducha zniewalającej miłości. Odmówili przyjęcia zbawienia, które warte jest więcej niż złoto i kupili swego Pana za trzydzieści srebrników. Judasz folgował swej chciwości, aż wreszcie zapanowała ona ponad wszelkimi lepszymi cechami jego charakteru. Był zawistny o dary ofiarowane Jezusowi, serce jego paliła zazdrość, że Zbawiciel został uczczony w sposób godny monarchy ziemskiego. Sprzedał swego Pana za kwotą znacznie niższą, niż wynosił koszt słoika z maścią. _ Uczniowie nie byli podobni do Judasza. Kochali Zbawiciela, nie potrafili jednak należycie ocenić wzniosłości Jego charakteru. Gdyby zdawali sobie sprawę z tego, co dla nich uczynił, zrozumieliby, że żadna ofiara uczyniona dla Niego nie może być uważana za rozrzutność. Mędrcy ze Wschodu, którzy tak mało wiedzieli o Jezusie, wykazali pod tym względem więcej zrozumienia, wiedzieli bowiem w jaki 437 sposób należy Go uczcie Przynieśli Zbawicielowi cenne dary pokło-1 mli się ze czcią wówczas, gdy był jeszcze niemowlęciem i miał żłób zamiast kołyski Chrjstus ceni sobie uczucia płynące z głębi serca a każdego który dowiódł .niebiańskiej uprze,,mo ci w potraktowaniu Go dostarcza specjalnego błogosławieństwa Nie gardzi najskromniejszym kwiatkiem zerwanym ręką dziecka i ofiarowanym M« z miłością Przyjął dziecięce ofiary błogosławiąc ofiarodawców i "wpisując ich imona w księdze życia W Piśmie Świętym fakt namaszczenia Jezusa przez Marię został odnotowany, aby wyrozmc la Wśród mrych Mam Akty miło ci i czci objawione Jezusowi są widocznym znakiem wiary w Niego, jako Syna Bczego Dach Święty w na tępując\ch słowach charakteryzuje wierność wobec Chrystusa „jeśli świętych nogi umywała jeali utrapiomych wspomagała jeśli każdego uczjnku dobrego naśladowała (l Tym 5,10) Chrystus upodobał sobie szczerą chęć Marn spełnienia Jego woli Przyjmował skarb czystego uczucia którego uczniowie nie rozumieli i nie potrafili zrozumieć Pragnienie Mam usłużenia w ten sposób swemu Panu miało ala Jezusa większe znaczenie niż najcenniejsze woinc^fi świata gdyż dawało ono wyraz ^ej uznania dla Odkupiciela świata Tylko miłość kierowała jej postępowaniem, a nie^kaziy telro c charakteru Chrystusa uświęciła jej duszę Namaszczenie symbolizowało duszę namaszczającego, było zewnętrznym objawem serdecznej miłości pokonującej bariery wytrzymałości serca Czym Marn był właśnie odpgw ledmą nauką dla uczniów którzy j'eszeze me wiedzieli ze wvrażenie ich miłości mogłoby być przyjemne Chr>stusowi Był dla nich wszystkim lecz nie pojmowali jeszcze iż wkrótce zostaną pozbawieni Jego obecności i ze nie zro-łają już wyrazie swojej wdzięczności za Jego wielką .miłość Samotność Jezusa oderwanego od niebiańskich przybytków, prowadzącego ludzkie życie nigdy nie była zrozumiana ani tez doceniana przez uczniów Chrystus często bywał zasmucony tym ze uczniowie nie byli skorzy do oddania Mu tego do czego czuł się uprawniany. Wiedział ze gdyby pozostawali pod wpływem aniołów? niebieskich,, zawsze Mu towarzyszących, rozumieliby ze żadna ofiara z ich sti>e-* ny nie jest wystarczającym ekwiwalentem dla wyrażenia należnej wdzięczności ich serc i Świadomość, która dotarła do ich umysłów w późniejszym -czasie-podpowiadała im ze mogli dla Chrystusa podjąć wiele czjnow świadczących o wdzięczności ich serc, w czasie kiedy przebywał wśród nich Gdy po odejściu Jezusa poczuli się jak owce bez pasterza zaczynali rozumieć ile mogliby wlać w Jego serce radości, okazując-Mu pewne względy Przestali w tym trudnym czasie potępiać 438 bowiem spostrzegli własne błędy Jakże pragnęli cofnąć słowa, w których dali wyraz przekonaniu, ze ubodzy bardziej zasługiwali na dar tuz On Czuli wyizuty sumienia, gdy zdejmowali z krzyża okaleczone ciało swego Pana ^ Ten sam niedostatek występuje również w naszych czasach Tylko nieliczni potrafią docenić czym dla nich jest Chrystus Gdyby ta świadomość naprawdę istniała, to czyn Mai u stałby się powszechnym zjawiskiem, a użytego w tym celu produktu nikt me nazywałby zbyt kosztownym Niczego, co przeznaczone jest dla Jezusa nim oskarżenia Chrystus przyjmuje ich do Swej bosko-ludzkiej na- moposwięceme w Jego sprawie nie byłoby oceniane jako zbyt wysokie Wypowiedziane z oburzeniem słowa „I na cóż ta utrata'" — przykro kontrastowały z największą ofiarą, jaką kiedykolwiek podjęto Była to bowiem ofiara uczyniona z samego Siebie jako odkupienie grzechów ludzkości Dobroć Pana dla Jego ludzkiej rodziny była tak •wielka, iż nikt me mógł powiedzieć, ze można było uczynić więcej Ofiarujący Jezusa Bóg otworzył niebo przed całą ludzkością Z ludzkiego punktu widzenia taka ofiara była niezmierną rozrzutnością "W ludzkim rozumieniu cał> plan zbawienia stanowił niesłychaną rozrzutność łask i zasobów Z potrzebą samowyrzeczema i poświęcenia bez reszty naszych serc spotykamy się na każdym kroku Niebieskie zastępj mają więc prawo ze zdumieniem spoglądać na rodzinę ludzką, ktoia oamawia swego podzwignięcia i wzbogacenia, w imię bezgranicznej miłości Chrystusa Mają tez prawo zawołać „I na coz ta utrata7" Lecz odkupienie zgubionego świata miało być pełne, obfite a skończone Ofiara Chrystusa była tak wielka, ze sięgała każdej du zy stworzonej przez Boga Nie mogła ona zostać ograniczona wyłącznie •do określonej liczb} tych, którzy gotowi byh przyjąć wielki dar Nie wszysc\ ludzie zostali zbawieni jednakże planu odkupienia nie -wolno uznać za nieudane zamierzenie tylko z tego względu, ze nie osiągnął zamierzonych celów Tenże plan został uznany za wystarczający, ale w żadnym przypadku nie zostanie zamknięty Szymon gospodarz uczty, uległ krytycyzmowi Judasza W stosunku do daru Marii i zaskoczony był stanowiskiem zajętym przez Jezusa Jego faryzeuszowska pycha została dotknięta Wiedział tez, ze wielu z jego gości patizj na Chrystusa z niedowierzaniem i niechęcią Toteż powiedział w swym sercu Gdyby ten był prorokiem, wiedziałby, kim i jaka jest ta kobieta, która go dotyka bo to grzesznica" Uzdrawiając Szymona z trądu Chrystus wybawił go od fizycznej sittierci teraz zaś Szjman poddawał -w wątpliwość, czy jest prorokiem Ponieważ Chrystus pozwolił tej kobiecie zbliżyć się, do Siebie, pome- 439 waz nie odtrącił jej z oburzeniem jako grzesznicy, Szymon wywnioskował, ze nie jest prorokiem Rozumiał on w ten sposdb, ze widocznie Jezus nic nie wie o tej kobiecie tak swobodnej w obejściu, gdyż w przeciwnym razie nie pozwoliłby jej się dotknąć Tylko nieznajomość Boga, ani Chrystusa mogły ukierunkować jego-myśli Szymon był bowiem całkowitym ignorantem, nie zdającym sobie sprawy, iż Syn Bozj cziała — na polecenie Boga — ze współczuciem tkliwością i zmiłowaniem To ze Maria całowała nogi Chrystusa i namaszczała je maścią w\ dawało się •czymś, podejrzanym dla jego zatwardziałego serca Rozumował ze gdyby Chrystus był prorokiem, z pewnością rozpoznałby w Mara grzesznicę i potępiłby ją Na te niew> powiedziane głodno myśli Jezus odpowiedział „Na to Jezus rzekł do niego Szymonie mam ci cos do powiedzenia A ten mówi Powiedz Nauczycielu1 Pewien wierzjciel miał dwóch dłużników. Jeden był dłużnym pięc»et denarow, a drugi pięcdziesią* A gdy oni nie mieli z czego oddać obydwom darował Który wiec z nich będzie go bardziej miłował' A Szymon odpowiadając, rzekł Sądzę, ze ten któremu więcej darował A On mu rzekł Słusznie osądziłeś" (Łuk 740—43) Podobnie jak Natan woiec Dawida tak Chrystus swe trafne uwagi wypowiedział pod osłoną przypowieści, pozostawiając Swemu gospodarzowi wyciągnięcie wniosków Szymon doprowadził do grzechu niewiastę, którą obecnie pogardzał Doznała ona od niego dotkliwej krzywdy Przypowieść Jezusa przj pomniała w sposób obrazowy stosunek Szymona do owej niewiasty Nie zamierzał pouczać ze obie osoby powinny odczuwać rożne stopnie zobowiązania gdyż każda z nieb miała dług me do spłacenia Jednakże Szymon uważał siebie za bardziej sprawiedliwego od Mani, wobec czego Jezus zapragnął zmusić go do zrozumienia, jak wielka była w rzeczywistości jego wina Chciał mu pokazać, ze jego grzech był większy mz jej, o tyle większy, o ile wartość pięciuset przekracza wartość pięćdziesięciu Szymon zaczynał dostrzegać siebie w innym świetle Widział, ze Chrystus ostrym proroczym spojrzeniem czytał w jej sercu pełnym miłości i oddania Ogarnął go wstyd i zrozumiał wreszcie, ze znajduje się w obecności kogoś, kto go znacznie przewyższa „Wszedłem do domu twego — mówił Chrystus — me dałeś wody na nogi moje, ale ta łzami polała nogi moje i włosami głowy swej otarła". „Nie pocałowałeś mię, a ona, odkąd wszedłem, me przestała całować nóg moich" Chrystus wymienił wszystkie stracone przez Szymona okazje do okazania swemu Panu miłości za doznane dobrodziejstwa W sposób jasny, lecz jak zwykle z delikatną uprzejmością, Zbawiciel oświadczył Swym uczniom, ze serce Jego odczuwa za każdym 440 razem smutek, gdy Jego dzieci zaniedbują wyrażanie swej wdzięczności w słowach i czynach miłości Znawca serc odczytał motywy towarzyszące czjnowi Mam, jak również odczytał pobudki serca kierujące słowami Szymona. „Widzisz tą niewiastę'" — rzekł do Szymona Jest grzesznicą. „Dlatego mówię tobie, odpuszczono jej wiele grzechów, gdyż wiele umiłowała, a komu mało odpuszczono, mało miłuje ' Chłód i lekceważenie okazane Zbawicielowi przez Szymona dowiodły, jak mało cenił okazaną mu łaskę. Uważał, ze uczcił Go dostatecznie, zapraszając do swego domu Lecz teraz zaczynał rozumieć, jakim był w rzeczywistości Podczas, gdy zdawało mu się, ze czytał myśli swego gościa, w rzeczywistości tenże gość czytał w jego duszy i dopiero wtedy zdał sobie sprawę, iż był to sąd bardzo trafny Jego pobożność była jedynie fafyzeuszowską szatą, wzgardził współczuciem Chrystusa, nie uznał w Nim przedstawiciela Boga Podczas gdy Maria była grzesznicą, której darowano grzechy, on był grzesznikiem, któremu grzechy nie zostały darowane Surowe zasady sprawiedliwości, które chciał zastosować względem niej obróciły się przeciwko niemu. Szymona wzruszyła dobroć Jezusa, który powstrzymał się przed otwartym zganieniem go w obecności zebranych. Nie został potraktowany tak, jak sobie życzył aby postąpiono z Marią Dostrzegł również i ten fakt, ze Jezus nie chce ujawniać jego przewinień w obecności innych ludzi, natomiast zapragnął przekonać go właściwym postawieniem sprawy Podbudowana uczuciem litości dobroć miała na celu pozyskanie serca tego człowieka Surowe potępienie spowodowałoby niechęć Szymona do okazania skruchy, podczas gdy cierpliwe napomnienie przekonało go o popełnionym błędzie Ujrzał Ogrom swego długu w stosunku do Pana Jego pycha została złamana i owładnęło nim uczucie skruchy Z dumnego faryzeusza stał się pokornym, gotowym do sa-moposwięcenia się uczniem Maria uważana była za wielką grzesznicę, lecz Jezus znał warunki, które kształtowały jej życie Mógł zgasić w jej duszy wielką iskrę nadziei, lecz me uczynił tego To on wydzwignął ją z rozpaczy ł ruiny Siedem razy słyszała Jego potępienie demonów które opanowały jej serce i umysł Słyszała tez Jego wołanie do Ojca odnoszące się. do jej osoby. Wiedziała, w jakim stopniu grzech rana Jego nieskalaną czystość i dlatego w walce z nim skorzystała z Jego mocy Jakkolwiek w oczach ludzkich sprawa Mam wydawała się beznadziejna to Chrystus dostrzegał w jej charakterze zadatki dobra, ponieważ znał ją również i z tej lepszej strony. Plan odkupienia otworzył przed ludzkością duże możliwości, a te trzeba było przelać również na osobę Mam. Dzięki tej łasce stała się ona uczestniczką bos- 441 kiej natury. Ona, która upadła i której dusza stała się siedliskiem demonów, znalazła się w bezpośredniej bliskości Zbawiciela^ zarówno jako wyznawczyni, jak i pomocnica w działaniu. Maria była osobą zasiadającą u Jego stóp i przyjmującą Jego naukę. To ona wylała na Jego głowę drogocenny wonny olejek ,i zrosiła Jego stopy łzami-Maria stała pod krzyżem i szła za Jego pogrzebem, a jako pierwsza znalazła się przy grobie po zmartwychwstaniu. Była też pierwszą osobą, która obwieściła, że Zbawiciel wstał już z grobu. Jezusowi znane są warunki, w jakich znajduje się każda dusza. Możemy mówić sobie, że jesteśmy nawet bardzo grzeszni, ale im większymi jesteśmy grzesznikami, tym więcej potrzebujemy Jezusa. Nie odtrąca On płaczących i skruszonych. Nie mówi wszystkim tego, co mógłby objawić lecz dodaje otuchy każdej potrzebującej duszy.-Odpuszcza chętnie wszystkim, którzy przychodzą do Niego po przebaczenie i pokrzepienie. Chrystus mógłby zlecić aniołom niebieskim, aby przenieśli Jego gniew na nasz świat i zniszczyli tych, których przepełnia nienawiś6 do Boga. Mógłby wymazać z oblicza wszechświata te jego ciemne punkty. Lecz nie czyni tego. Dziś stoi przed ołtarzem otoczony dymem kadzideł i składa przed Bogiem modlitwy tych, którzy pragną Jega pomocy. Dusze zwracające się o ucieczkę, wznosi ponad oskarżenia i ludzki osąd, a żaden człowiek, ani zły anioł nie zdoła wnieść przeciwko nim oskarżenia. Chrystus przyjmuje ich do Swej bosko-ludzkiej natury. Ten, który przyjął na Siebie wszystkie grzechy, stoi przy nich w świetle płynącym od tronu Boga. „Któż będzie oskarżał wybranych-Bożych? Przecież Bóg usprawiedliwia. Któż będzie potępiał? Jezus. Chrystus, który umarł, więcej, zmartwychwstał, który jest po prawicy Boga, Ten przecież wstawia się za nami". (Rzym. 8,33.34). ROZDZIAŁ LXIII „Oto Król twój przyjdzie" ycha, obłuda, zawiść i przewrotność faryzeuszy stanęły na drodze do urzeczywistnienia tego celu. Jezus wiedział o straszliwej karze, jaka spadnie na miasto skazane na zagładę. Widział Jeruzalem otoczone wojskami, jego pokonanych mieszkańców wleczonych na zagładę i śmierć, matki zjadające martwe ciała wałsnych dzieci, rodziców i dzieci wyrywających sobie wzajemnie ostatnie kęsy pożywienia. Wiedział, że upór Żydów, który przejawiał -się w odrzuceniu niesionego przez Niego zbawienia doprowadzi również do oporu przeciwko wkraczającym wojskom nieprzyjacielskim. Chrystus widział przed sobą Golgotę, gdzie zawiśnie na krzyżu, tak potężnym jak leśne drzewo. Widział już mieszkańców Jeruzalem torturowanych i ukrzyżowanych, piękne pałace zniszczone, świątynię leżącą w gruzach tak, że nie pozostanie w niej kamień na kamieniu, i całe miasto wyglądające jak zaorane pole. Ta straszna wizja wycisnęła łzy w oczach Chrystusa. Jeruzalem było Jego ukochanym dziecięciem i tak, jak czuły ojciec smuci się nad zbłąkanym synem, tak Jezus płakał nad Swym ukochanym miastem. Jak mogę cię porzucić? Jak mogę patrzeć na ciebie, które jesteś wydane na zagładę? Czy muszę pozwolić na to, abyś przepełniło kielich twych nieprawości? Jedna dusza ma taką wartość, że w porównaniu z nią całe światy nie mają znaczenia, a tu cały naród miał ulec zagładzie. Wraz z zachodzącym słońcem skrywała się chwała przeznaczona temu miastu. Zatrzymanie się pochodu na szczycie Góry Oliwnej odmierzało czas, w ciągu którego Jeruzalem mogło wyrazić swą skruchę. Po jego upływie anioł łaski złoży swe skrzydła i zstąpi ze złotego tronu, ustępując tym samym miejsca wymiarowi sprawiedliwości, który miał pośpiesznie przeprowadzić przewód sądowy. Serce Chrystusa, pełne miłości, wciąż jeszcze przemawiało na rzecz Jeruzalem, a więc miasta, które odrzuciło Jego łaskę, zlekceważyło jego przestrogi i gotowe było zbroczyć swe ręce w Jego krwi. Jeżeli Jeruzalem zechciałoby okazać skruchę, to nie było jeszcze 29 — 2ycle Jezusa 449 za późno. W czasie gdy ostatnie promienie zachodzącego słońca złociły świątynię, jej wieżę i wierzchołki domów, istniała możliwość, że jakiś dobry anioł skłoni miasto do pokochania Zbawiciela, a przez to samo odwróci jego zagładę. Piękne i pobożne miasto, któreś kamienowało swoich proroków i odrzuciło Syna Bożego' Miasto, które z powodu braku skruchy cierpisz w okowach niewoli — dni twoich łask prawie się skończyły' Jeszcze raz Duch Boży przemówił do Jeruzalem. Zanim dzień się sko-czył Chrystus wydał jeszcze jedno świadectwo. Rozległ się głos świadka przywołującego pamięć o przeszłych proroctwach. Gdy.by Jeruzalem zechciało usłuchać tego wezwania i przyjąć Zbawiciela, wkraczającego w jego bramy, mogłoby umknąć swojej zagłady. Do przywódców Jeruzalem dotarły Łuz wiadomości, ze Chrystus zbliża się do miasta w otoczeniu wielkich tłumów Lecz oni nie chcieli goście Sjna Bożego Ze strachu wyszli na Jego spotkanie, licząc na to, ze uda im się rozproszyć tłum. Gdy pochód schodził z Góry Oliwnej, przywódcy żydowscy przecięli mu drogę, zapytując o przyczynę tak spontanicznej radości. Gdy zapytali „Któż to jest", uczniowie odpowiedzieli na pytanie w pełnych przekonania słowach, opartych na przepowiedniach proroków dotyczących Chrystusa. Adam powie wam: „Potomstwo niewiasty zetrze głowę węża". Spytajcie się Abrahama, on wam odpowie Jest to „Mełchisedek król "Salem" (l Mojz 14,18). Jakub wam pcwie Jest On „Szjlo z pokolenia Judy" Izajasz wam powie „Immanuel", „Dziwny, Radny, Bóg Mocny, Ojciec wieczności, Książę pokoju" (Izaj. 7,14, 9,6). Jeremiasz powie wam „Latorośl Dawida", „Pan sprawiedliwość nasza" (Jer 23,6). Daniel powie wam On jest Mesjaszem. Ozeasz* powie „Toć jest Pan, Bóg zastępów, Pan j"est pamiętne imię Jego" (Ozeasz 12,5) Jan Chrzciciel powie „Oto Baranekj Boży, który gładzi grzechy świata" (Jan 1,29). Wielki Bóg oznajmił z wysokości Swego tronu „Ten jest on Syn mój miły" (Mat. 3,17). My, Jego uczniowie oświadczamy. „To jest Jezus, Mesjasz, Książę żywota, Odkupiciel świata". • ' ' Nawet książę sił mroku uznał Go, przyznając: „Znam Cię ktoś jest, żeś on święty Boży" (Mar. 1,24). ROZDZIAŁ LXIV Potępiony naród (Mar. 11,11-14; 20,21; Mat. 21,17-19) rpriumfalny wjazd Chrystusa do Jeruzalem był cieniem wizji Jego J_ powtórnego przyjścia na obłokach niebieskich w mocy i chwale, gdy zstępować będzie na ziemię w towarzystwie triumfujących aniołów i radujących się świętych mązów Wtedy też zostaną spełnione słowa Chrystusa, wypowiedziane do kapłanów i faryzeuszy „Albowiem powiadam wam, że mię nie ujrzycie od tego czasu, aż rzeczecie „Błogosławiony, który idzie w amieniu Pańskim" (Mat. 23,39). W proroczym widzeniu Zachariasza wskazany był dzień ostatecznego triumfu, zawarte w nim było również potępienie tych, którzy podczas pierwszego przyjścia Chrystusa na ziemię odrzucili Go „a patrzeć będą na mię, którego przebodli, i płakać będą nad nim, jak gorzko płaczą nad pierworodnym" (Zach. 12,10) Chrystus przewidział te wypadki, gdy ujrzał miasto i płakał nad nim. W czasowym zniszczeniu Jeruzalem dostrzegał symbol ostatecznego zniszczenia narodu, który winien był krwi Syna Bożego. Uczniowie wiedzieli o menawiśti Żydów do Chrystusa, lecz me zdawali sobie sprawy, dokąd to uczucie może ich doprowadzić. Dotąd nie zdawali sobie sprawy z rzeczywistej sytuacji Izraela, ani nie umieli przewidzieć odwetu, jaki spadnie na Jeruzalem. Jezus ujawnił im to za pomocą poglądowej nauki. Ostatnie wezwanie skierowane do Jeruzalem okazało się daremne. Kapłani i przywódcy słyszeli proroczy głos przeszłości, wyrywający się z piersi tłumu, w odpowiedzi na ich pytanie „Któż to jest". Nie przyjęli go jednak, jako głosu natchnienia. W gniewie i za=ko-czeniu usiłowali uciszyć naród. W tłumie znajdowali się rzymscy urzęd mcy, dzięki czemu wrogowie Chrystusa mieli okazję oskarżania Go przed nimi jako burzyciela. Oskarżenia popierali argumentami, iż zamierza On zawładnąć świątynią i ogłosić się królem w Jeruzalem. 451 Lecz spokojny głos Chrystusa uciszył na chwilę hałaśliwą ciżbę, bowiem oświadczył raz jeszcze, że nie przyszedł ustanawiać doczesne rządy. Dodał też, że niedługo powróci do Swego Ojca, a Jego oskarżyciele nie zoBaczą Go już więcej, zanim nie przyjdzie ponownie w pełni Swej chwały. Wówczas będzie za późno na ich zbawieaie, nawet gdyby Go chcieli uznać. Te słowa Jezus wypowiedział ze smutkiem i szczególną siłą. Urzędnicy rzymscy umilkli i złagodnieli. Ich cudzoziemskie serca, niepodatne na boski wpływ, wzruszyły się bardziej niż kiedykolwiek przedtem. W spokojnej, uroczystej twarzy Jezusa wyczytali miłość, przychylność dla ludzi i spokojną go:'ność. Poddali się też uczuciu którego sami nie pojmowali. Zamiast dokonać aresztowania, byli raczej skłonni złożyć Jezusowi hołd. Zwracając się do kapłanów i" przywódców oskarżyli ich o sianie zamętu. Zmartwieni i zgnębieni przywódcy zwrócili się do ludu ze swoimi zarzutami, dyskutując jednocześnie gniewnie między sobą. Tymczasem Jezus, przez nikogo nie zauważony, wszedł do świątyni. Panowała tu cisza, gdyż zajścia na górze Oliwnej ściągnęły tam wszystkich. Jezus pozostał przez krótką chwilę w świątyni, rozglądając się po niej zatroskanym wzrokiem; następnie wycofał się wraz ze Swymi uczniami i udał się do Betami. Gdy ludzie zamierzający osadzić Go na tronie rozpoczęli poszukiwania za Nim, ich wysiłki okazały się daremne. Całą noc spędził Jezus na modlitwie, rano zaś powrócił do świątyni. Po drodze przechodził koło gaju figowego. Chrystus był głodny, „i ujrzawszy z daleka figowe drzewo mające liście, przyszedł jeśliby snąć co na nim znalazł; a gdy do niego przyszedł, nic nie znalazł tylko liście, bo nie był czas figom". Nie była to pora roku, w której dojrzewały figi, z wyjątkiem niektórych dzielnic kraju; natomiast o górzystej okolicy Jeruzalem można było powiedzieć z całym przekonaniem, że „nie był czas figom". Lecz w gaju do którego zbliżył się Jezus, jedno drzewo zdawało się wyprzedzać pozostałe, gdyż było prawie całe pokryte liśćmi. Cechą charakterystyczną fig jest, że zanim wypuszczą liście, zaczynają rosnąć owoce. Dlatego też drzewo okryte obfitymi liśćmi sugerować mogło, że znajdują się na nim dobrze rozwinięte owoce. Jednakże był to tylko zwodniczy pozór. Przeszukując gałęzie drzewa od dołu do wierzchołka Jezus „nic nie znalazł, tylko liście". Przedstawiało ono sobą ulistwioną masę i poza tym nic więcej. Chrystus rzucił na to drzewo klątwę, skazującą je na uschnięcie, mówiąc: „Niechajże więcej na wieki nikt z ciebie owocu nie je". Następnego ranka, gdy Chrystus wraz z uczniami ponownie p'rze-bywał drogę do miasta, umarłe gałęzie i więdnące liście zwróciły 452 • h uwagę. „Mistrzu! rzekł Piotr — oto figowe drzewo, któreś przeklął, uschło". Rzucenie przez Chrystusa klątwy na figowe drzewo zdziwiło uczniów i wydało się czymś niepodobnym do Jego dotychczasowego postępowania. Często słyszeli od Niego, że nie przyszedł potępić świata lecz zbawić. Utkwiły im w pamięci słowa: „Syn człowieczy nie przyszedł zatracać dusz ludzkich, ale zachować" (Łuk. 9,56). Jego cudowne dzieła były stale skierowane na to, aby ratować, a nie niszczyć. Uczniowie znali Go dotąd jedynie jako Pokrzepiciela i Uzdrowiciela i ten czyn wydał się im niezgodny z całością-»»Jega postępowania. Jaki jest cel takiego czynu? — pytali zdziwieni. „Bóg się kocha w miłosierdziu". „Jako żyję ja, mówi panujący Pan: Nie chcę śmierci niepobożnego" (Mich. 7,18; Ezech. 33,11). Dla Niego dzieło zniszczenia i potępienia jest „niesamowitym dziełem" (Izaj. 28,21). Lecz w Swym miłosierdziu i miłości Bóg unosi zasłonę przed przyszłością, ukazując ludziom skutki grzesznego życia. Rzucenie klątwy na drzewo figowe było przypowieścią wcieloną w czyn. To jałowe drzewo, pyszniące się swymi liśćmi przed obliczem Chrystusa było symbolem narodu żydowskiego. Zbawiciel pragnął wyjaśnić uczniom przyczynę i nieodwracalność zagłady Izraela i obdarzył niejako drzewo moralnymi cechami, ukazując w ten sposób prawdę Bożą. Żydzi wyróżniali się wśród innych narodów tym, że głosili swoje posłuszeństwo Bogu. Byli też przez Niego wyróżniani szczególną łaską, dzięki czemu uważali własną prawość jako cechę wynoszącą ich ponad inne narody. Ale jednocześnie byli ludźmi zdemoralizowanymi przez swe przywiązanie do świata i żądzę korzyści materialnych. Chełpili się swą wiedzą, a w rzeczywistości wykazywali kompletną nie^wiado-mość wymagań Bożych będąc przesięknięci obłudą. Na podobieństwo jałowego drzewa rozpościerali swoje pretensjonalne gałęzie, które mogły cieszyć oko, ale za którymi nie było niczego, zgodnie ze stwierdzę---niem: „nic, tylko liście". Religia żydowska z jej wspaniałą świątynią, poświęconymi ołtarzami, z odzianymi w szaty kapłanami' i imponującymi ceremoniami, pełna była zewnętrznego blasku, lecz brakowało jej pokory, miłości i uczynności. Wszystkie drzewa w gaju figowym pozbawione były owoców; lecz od nagich, bezlitosnych drzew nikt niczego nie oczekiwał i dzięki temu nie przeżywał rozczarowań. Te drzewa symbolizowały pogan. Byli oni, w takim samym stopniu jak Żydzi, pozbawieni bogobojności, ale też . nikomu nie wmawiali, że służą Bogu, Nie chełpili się swoją dobrocią, zamykając oczy i uszy na sprawy Boże, bowiem dla nich nie nadszedł jeszcze okres dojrzewania fig. Wciąż czekali na dzień, który przyniesie im światło i nadzieję. Natomiast Żydzi, którzy doznali większego błogosławieństwa od Boga, ponosili odpowiedzialność za zmarnotrawienie 453 otrzymanych darów. Przywileje, którymi się szczyeili mogły tylko powiększyć rozmiar ich przewinień. - N Jezus zbliżył się do drzewa figowego, aby znaleźć na nm\ pożywienie, a w taki sam sposób podchodził do narodu izraelskiego, łaknąc odnalezienia w nim owoców prawości. Hojnie ofiarowywał im Swoje dary, aby owoce błogosławieństwa mogły służyć światu. Żydom był dany każdy przywilej i stworzona każda okazja, ale w zamian mieli wykazać się życzliwością w spełnieniu Jego dzieła łaski. Pragnął dopatrzyć się w nich poświęcenia i współczucia, gorliwego zapału dla Boga oraz głębokiego pragnienia działania na rzecz zbawienia braci. Gdyby Żydzi przyjęli zakon Boży, byliby w stanie czynić to samo dzieło miłosierdzia, co Chrystus. Lecz egoizm i pycha przekreśliły ich miłość do Boga i ludzi. Odmawiając troski o innych, sprowadzili zgubę na siebie samych. Nie przekazali też światu skarbów prawdy otrzymywanej od Boga. Teraz na przykładzie jałowego drzewa mogli odczytać zarówno swoje grzechy, jak i karę, która następuje z tego powodu. Zniszczone przez klątwę Zbawiciela i uschłe aż do korzeni drzewo figowe było zapowiedzią losu narodu żydowskiego, kiedy zostanie od niego odjęta łaska Boża. Odmowa podzielenia się z innymi błogosławieństwem Boga stała się przyczyną odebrania go im samym. „Zginienie twoje z ciebie o Izraelu"! (Ozeasz 13,9). Ostrzeżenie to rozciąga się na wszystkie czasy. Klątwa rzucona przez Chrystusa na drzewo, które stworzone zostało Jego własną mocą, stała się ostrzeżeniem dla wszystkich kościołów i dla wszystkich chrześcijan. Nikt nie pozostaje w zgodzie z zakonem Bożym, kto nie świadczy na rzecz bliźnich. Jednakże na świecie istnieją liczne rzesze ludzi, którzy nie naśladują życie Chrystusa wypełnionego miłosierdziem i oddaniem. Niektórzy z nich uważają, siebie za doskonałych chrześcijan, nie pojmując przy tym zasad służby Bożej. Ich plany i dociekania służą zaledwie dogadzaniu samym sobie. We wszystkich sprawach życiowych wysuwają siebie na pierwszy plan, a liczą tylko ten czas, w którym sami odnoszą zyski. Zysk jest zawsze podstawową sprawą i stosownie do tego kształtują swoje życie. Służą więc nikomu innemu poza sobą. Bóg stwarzając ich i powołując do życia, osadził ich w świecie w którym niezbędna jest altruistyczna pomoc bliźniemu.- Jednakże miłość własna opanowała tych ludzi do tego stopnia, że nie dostrzegają niczego poza sobą. Nie mają żadnego kontaktu z ludźmi. Żyjąc tylko dla siebie, są podobni do figowego drzewa, które stwarza pozory wspaniałego rozkwitu, lecz jest w rzeczywistości jałowe. Przestrzegają form życia religijnego, ale nie towarzyszy temu ani skrucha ani wiara. Głoszą swe poszanowanie dla zakonu Bożego, lecz nie stosują się do jego 454 wymogów. Ich słowom nie towarzyszą czyny. W wyroku wydanym na figowe drzewo Chrystus wyraził swoją niechęć w stosunku do pustej wystawności. Oświadczył, że jawny grzesznik jest mniej winny od tego, kto głosi swoją służbę Bogu, ale który niczym nie przysparza Mu chwały. Przypowieść o figowym drzewie, znana jeszcze przed przybyciem Chrystusa do Jeruzalem, pozostawała w bezpośrednim związku z nauką, jakiej udzielił poprzez akt przeklęcia drzewa nie przynoszącego owoców W przypowieści ogrodnik wstawiał się za jałowym drzewem, prosząc, aby pozostawić je jeszcze tylko na jeden rok, aby mógł je oko- • pac i obłożyć nawozem. Jeżeli przyniesie owoce —• dobrze, jeżeli zaś nie,- to wówczas zostanie ścięte. Bezpłodne drzewo otoczone zostało wzmożoną opieką, ale pozostając ciągle bez owoców, drzewo to nie mogło uniknąć swojej zagłady. Przypowieść nie zawierała przewidywań odnoszących się do skutków pracy ogrodnika, a te zależały od ludzi, do których kierował swo-A je słowa, a moc decydowania o własnym losie leżała w ich ręku. Niebo udzieliło im wszelkich swych łask, lecz nie skorzystali ze wzmocnionej , potęgi błogosławieństwa. Przez kłątw,ę rzuconą'1 na jałowe drzewo Chrystus ukazał ostateczny wynik, albowiem ludzie sami zadecydowali o swej zgubie. W c^ągu ponad tysiąca lat naród żydowski nadużywał miłosierdzia Bożego, ściągając tym samym wymiar J.ego sprawiedliwości na siebie. To właśnie Żydzi odrzucali ostrzeżenia Boga i zabijali Jego proroków. Ludzie współcześni Chrystusowi byli winni dawnych grzechów, bowiem kontynuowali je. Wina tego pokolenia polegała na odrzuceniu miłosierdzia i ostrzeżeń, które mogły dopomóc ludziom w wyzwoleniu się spod narzuconego im w ciągu wieków jarzma. W' każdej" epoce ludzie przeżywają dni światła i przywilejów, które stanowią czas próby dla ich gotowości pojednania się z Bogiem. Jednakże czas łaski ma swoje granice. Miłosierdzie może trwać wiele lat, ale w czasie jego trwania może być lekceważone i odrzucane. Przychodzi wreszcie moment gdy jest ono okazywane po raz ostatni. Serce staje się często tak twarde, że traci zdolność reagowania na wpływ Ducha Świętego, a słodki i wzruszający głos przestaje odzywać się do grzesznika, ustają napomnienia i ostrzeżenia. Taki dzień nastał dla Jeruzalem. Jezus płakał w niewymownym smutku nad potępionym miastem, lecz nie mógł go już wyzwolić, bowiem " wyczerpane zostały wszystkie zasoby miłosierdzia. Odrzucając ostrzeżenia Ducha Bożego, Izrael tym samym odrzucił jedyną możli-, wość swego zbawienia, pomocy dla siebie, bowiem nie istniała żadna inna siła, która by mogła przynieść odkupienie. Naród żydowski stał się symbolem tych narodów, które we' wszy- -455 stkich wiekach swojej egzystencji odrzucały orędownictwo nieskończonej Miłości. Łzy Chrystusa płaczącego nad Jeruzalem były jednocześnie łzami przelanymi za grzechy wszystkich czasów. Ci, którzy lekceważą ostrzeżenia i napomnienia Ducha Bożego, winni wyczytać w wyroku wydanym na Izrael potępienie również dla siebie. W naszych czasach nie brak jest ludzi, którzy postępują podobnie jak niewierzący Żydzi. Doświadczają przejawów mocy Bożej; Duch Święty przemawiał do ich serc, lecz słowa te odbijają się o mur niewiary i oporu. Bóg posyła im ostrzeżenia i upomnienia, lecz (oni nie kwapią się do uznania swoich błędów, odrzucając zarówno poselstwo, jak i zwiastuna. Nawet środki, którymi posługuje się Bóg w celu ich zbawienia stają się dla nich kamieniem obrażenia. Prorocy Boży znienawidzeni byli przez odstępczego Izraela, bowiem potrafili rzucić światło na ich utajone grzechy. Achab uważał Eliasza za swego wroga dlatego, że ten piętnował jego ukryte nieprawości. Dziś słudzy Chrystusa potępiający grzech spotykają się z taką samą niechęcią i wzgardą. Prawda biblijna i Chrystusowa religia zdecydowanie przeciwstawiają się moralnej nieczystości. Uprzedzenia są dziś w ludzkich sercach silniej zakorzenione, niż za dni Chrystusa. Chrystus nie spełnił oczekiwań ludzi, bowiem całym swoim życiem potępił grzech, a przecież nie tego się po Nim spodziewano. W dzisiejszych czasach prawda słów Bożych nie zgadza się z praktykami i naturalnymi skłonnościami człowieka, stąd też tysiące ludzi odrzuca promienie światła. Kuszeni przez szatana ludzie poddali w wątpliwość Słowo Boże i postanowili działać stosownie do własnej oceny sytuacji. W tejże ocenie wybrali ciemność zamiast światła, narażając tym samym swoje dusze na niebezpieczeństwo. Wszyscy negujący słowa Chrystusa przy pomocy błahych sztuczek nie widzieli innego wyjścia niż ich kontynuowanie, odwracając tym samym od siebie możliwość życia i używania prawdy. Bóg nie domaga się wcale usunięcia wszystkich obiekcji, które mogą być wysuwane przez żarłoczne serce ludzkie przeciwko Jego prawdzie. Tajemnice boskie pozostaną nie zgłębione przez nikogo, kto odmawia przyjęcia promienia światła, oświetlającego wieczne ciemności. Przed takimi ludźmi prawda nigdy nie zostanie ujawniona. Kroczą oni przed siebie zaślepieni i nie przeczuwają czekającej ich ruiny. Z Góry Oliwnej Chrystus Swoim spojrzeniem objął cały świat, a wszystkie Jego wielkie słowa stosują się do każdej duszy, która pomniejsza wstawiennictwo boskiego miłosierdzia. Chrystus zwraca się do tych wszystkich, którzy i dzisiaj z Niego szydzą. To „ty, właśnie ty" musisz znać sprawy dotyczące pokoju. Chrystus wylewał gorzkie łzy za nas, nie mając łez nawet dla siebie samego. Ta sania fatalna oschłość serca, która zgubiła faryzeuszy, przeja- 456 wia się również w nas. I stąd każda świadomość łaski Bożej, każdy promień boskiego światła może roztopić chłód naszej duszy, i podporządkować ją woli Bożej, albo też potwierdzić jej beznadziejność w obliczu braku skruchy. Chrystus przewidział, że Jeruzalem zatnie się w swym bezbożnym uporze. Teraz na to miasto miała spaść cała wina i wszystkie konsekwencje odrzuconego miłosierdzia. Taki sarn los przeznaczony jest każdej duszy, która wybierze taką samą drogę. Pan rzecze: „Zginienie twoje z ciebie, o Izraelu". „Słuchaj, o ziemio! Oto ja przywiodą złe na ten lud, owoce myśli ich, przeto, że nie słuchają słów moich, ani zakonu rnego, ale go odrzucają". (Oz. 13,19; Jer. 6,19). ROZDZIAŁ LXV Świątynia ponownie oczyszczona (Mat., 21,12-16; 23-46; Mar. 11,15-19; 27-33, 12,1-12, Łuk. 19,45-48; 20,1-19) Na początku Swej działalności na ziemi Chry stus t wygonił ze świątyni tj ch, którzy ją kalali bezbożnym handlem. Takie potraktowanie sprawy wystraszyło bezbożnych handlarzy. U schyłku Swojej ziemskiej misji Chrystus przyszedł ponownie c o świątyni i znalazł ją tak samo zbeszczeszczoną jak poprzednio Zewnętrzny dziedziniec przy-• pominął targ bydlęcy Ryk bydła i brzęK monet mieszał się z kłótniami handlarzy, a wśród nich słychać było również głosy osób duchownych Wysocy funkcjonariusze świątyni sami byli "tak zaangażowani w sprawy kupna — sprzedaży oraz w interesy płynące z wymiany pieniędzy, a przy tym tak głęboko opanowani chciwością, ze w obliczu Boga uchodzili za wcale me lepszych od złodziei Niewielu kapłanów i przywódców żydowskich rozumiało powagę pracy, której wjkonywame było ich obowiązkiem Na każdą Wielkanoc i święto Namiotów zabijano tysiące zwierząt a ich krew zbiegali kapią- ' ni, wylewając ją potem na ołtarz Żydzi zżyli się z widokiem krwawej ofiary i zatracili zdolność pojmowania, ze to grzech stwarza konieczność krwi zwieizęcej Nie rozumieli, ze wyobrażała ona krew umiłowanego Syna Bożego, która miała być przelana w ofierze za życie świata i ze zwyczaj składania ofiar kierował ludzi ku ukrzyżowanemu Odkupicielowi Jezus patrzał na niewinne zwierzęta ofiarne i widział, w jaki sposób Żydzi organizowali zebrania, którym tpwarzyszyły rozlew krwi i okrucieństwo Zamiast skruchy za grzechy, zwiększali coraz bardziej liczbę krwawych ofiar, tjfając, ze uczczą Boga tym bezlitosnym rytuałem Samolubbtwo i chciwość zatwardziły serca kapłanów i rabinów. Z symboli, które miały wskazywać na Baranka Bożego potrafili także uczynić źródło swoich zarobków. Dlatego w oczach ludzi świętość nabożeństwa ofiarnego została w dużym stopniu zachwiana. Wzbudzało to ^ 458 tez oburzenie Chrystusa. Wiedział że Jego krew, która niedługo miała b\e przelana za grzechy świata będzie tak samo nisko oceniona przez kapłanów i starszyznę żydowską, jak krew zwierząt, którą tak obficie szafowali Za pośrednictwem proroków Jezus zdecydowanie opowiedział się 1 przeciw tym praktykom. Samuel mówił „Izali się tak kocha Pan w całopaleniach i w ofiarach, jako gdy kto słucha głosu Pańskiego7 Oto, posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara, a słuchać lepiej jest mz ofiarować tłustobc baranów" Izajasz, w swym proroczym .widzeniu odstępstwa Żydów, skierował do przywódców Sodomy i Gomory następuje słowa „Słuchajcie Słowa Pańskiego, książęta Sodomscy1 Przyjmujcie w uszy zakon Boga "naszego, ludzie Gomorscy' Cóż mi po mnóstwie ofiar waszych7 mówi Pan. Juzem syty całopalenia baranów i łoju tłustego bjdła, krwi cielców i baranków, i kozłów nie pragnę Gdy przychodzicie abjscie się okazywali przed twarzą moją, któż tego żądał z rąk waszych, abyście deptali sieni moje7", „Omyjcie się, czyst\mi bądźcie, odejmijcie złość uczjnków waszych od oczow moich, przestańcie złe cz\mc Uczcie się dobrze czynić, szukajcie sądu, podźwigmjcie uciśnionego, sąd czyńcie sierocie, ujmijcie się o krzywdę wdowy" (l Sam. 15,22; Izaj. 1,10—12 16.17). Ten, który wypowiedział ustami proroków owe proroctwa, teraz po raz ostatni powtarzał swoje ostrzeżenia Spełniając przepowiednie proroków naród ogłosił Jezusa królem Izraela, a^On przyjął ich hołd i godność królewską Musiał bowiem działać w tym charakterze Wiedział, ze Jego wysiłki zreformowania moralnie zepsutej kasty kapłańskiej są daremne, niemniej jednak Jego dzieło musiało być dokonane. Niewiernemu ludowi należało pokazać dowody spełnienia boskiego posłannictwa ^ Jeszcze raz Jezus objął przeszywającym wzrokiem zbeszczeszczony dziedziniec świątyni, a wszystkie "oczy zwróciły się ku Niemu. Kapłani i przywódcy, faryzeusze i poganie patrzyli ze zdumieniem i trwogą na Tego, który stał przed nim w majestacie Króla niebios. Jego Bo-skosc promieniowała poprzez ludzką postać, nadając Mu majestat i chwałę, których przedtem nigdy nie ujawniał Ci którzy stah najbliżej Niego, cofnęli się na tyle, ile pozwoliła na to ciżba Jezus stał poza oorębem tłumu otoczony tylko przez niektórych uczniów. Ucichł każdy odgłos, a panująca cisza była me do zniesienia Chrystus pi-ze-mówił słowami, które podziałały na lud, jak powiew burzy. „Napinano, dom mój domem modlitwy nazwany będzie, alescie uczynili z niego jaskinię zbójców" Głos dzwięczał w świątyni jak dźwięk trąby Gniew wypisany na Jego twarzy podobny był pożerającemu płomieniowi. Zwracając się do handlujących, Jezus rozkazał. '^Wynieście to stąd" (Jan 2,16). 459 - Przed trzema laty przywódcy religijni zostali zawstydzeni swoją ucieczką podjętą na rozkaz Chrystusa. Od tamtego czasu dziwili się swojemu przestrachowi i bezwarunkowemu posłuszeństwu woli samotnego, skromnego człowieka. Zdawało się im teraz, że ta niegodna uległość nie powinna się nigdy powtórzyć. Jednakże aktualnie poczuli się bardziej zdruzgotani, gotowi do usłuchania Jego rozkazu z jeszcze większą skawpliwością. Nie było wśród nich nikogo, ktoby ośmielił się zakwestionować Jego autorytet. Kapłani i handlarze uciekli sprzed Jego oblicza, pędząc przed sobą swe bydło. Na drodze ze świątyni spotykali ludzi, którzy szli z chorymi, spragnionymi widoku Wielkiego Uzdrowiciela. Wieści rozpowszechniane przez uciekających skłoniły niektórych do zawrócenia, w obawie spotkania oko w oko z kimś potężnym, kto samym tylko widokiem' nakazał odejść kapłanom i przywódcom. Większość jednakże przecisnęła się przez tłum, aby stanąć przed Tym, który był ich jedyną nadzieją. Mimo ucieczki tłumów z terenów świątyni znaleźli się tacy, którzy pozostali na miejscu i do nich przyłączali się teraz nowoprzybyli. JDziedzi-niec kościelny -wypełnił się ponownie chorymi oraz umierającymi i jeszcze raz Jezus udzielił im pomocy. Po pewnym czasie kapłani i przywódcy zaryzykowali powrót do świątyni. Gdy panika ucichła, opanowała ich ciekawość, zmierzająca do rozpoznania następnych poczynań Chrystusa. Podejrzewali, że chce zawładnąć tronem Dawida. Skradając się do świątyni, słyszeli głosy mężczyzn, kobiet i dzieci chwalących Boga, a po wejściu do niej skamienieli, ulegając urokowi tego, co zobaczyli. Ujrzeli proces uzdrawiania chorych, niewidomych, którym przywrócony został wzrok, głuchych, którzy odzyskiwali słuch i ułomnych skaczących z radości. Szczególną radość przejawiały uzdrowione przez Jezusa dzieci. Zbawiciel brał je w ramiona, przyjmował ich pełne wdzięczności pocałunki, podczas gdy niektóre z nich usypiały, wsparte na Jego ramieniu, w trakcie głoszonej nauki. Uszczęśliwionym szczebiotem głosiły dzieci Jego chwałę, powtarzając okrzyk, który rozlegał się w ciągu poprzedniego dnia i triumfalnie powiewając palmowymi gałązkami. W świątyni niosło się echo ich głosów: „Błogosławiony, który przychodzi w imię. Pańskie". „Oto król twój przyjdzie tobie sprawiedliwy i Zbawiciel" (Psalm 118,26; Zach. 9,9). „Hosanna Synowi Dawidowemu". Dźwięk tych radosnych, nie skrępowanych głosów był "obrazą dla zarządców świątyni. Postanowili położyć kres demonstracjom. Zwracając się do narodu oznajmili, że świątynia została sprofanowana nogami dzieci i ich okrzykami radości. Widząc, że słowa ich pozostają bez wrażenia, zaapelowali do Chrystusa mówiąc: „Czy słyszysz co one mówią?" A Jezus odrzekł: „Tak jest; czy nigdy nie czytaliście. Z ust niemo-wlątek i ssących zgotowałeś sobie chwałę?" W proroctwach przepo- 460 wiedziane było, że Chrystus ogłoszony zostanie królem i to słowo mu- iało być spełnione. Kapłani i przywódcy Izraela odmówili głoszenia jego chwały i dlatego Bóg posłał dzieci, aby świadczyły o Nim. Gdyby zmuszono je do milczenia, kolumny świątyni zadźwięczałyby chwałę Zbawiciela. Faryzeusze byli zakłopotani i zbici z tropu, bowiem Ten, którego ' nie mogli zastraszyć, objął w Swe władanie świątynię, stając na jej straży. Nigdy przedtem Jezus nie przedstawiał sobą tak królewskiego Majestatu i nigdy dotąd Jego słowa i dzieła nie posiadały tak wielkiej mocy. Dokonywał cudownych dzieł w Jeruzalem, lecz nigdy uprzednio nie czynił tego w tak uroczysty i imponujący sposób. W obecności ludzi będących świadkami Jego cudownych dzieł, przywó"dcy nie ośmielili się okazać Mu otwarcie swej wrogości. A chociaż Jego odpowiedź oburzyła ich i wprowadziła w zakłopotanie, to tego dnia nie mogli niczego podjąć przeciwko Niemu. ' Następnego dnia Sanhedryn ponownie przystąpił do narady w sprawie wymierzonej przeciw Chrystusowi. Przed trzema laty zażądali od Niego znaku, że jest Mesjaszem, lecz od tego czasu uczynił On w całym kraju wiele cudów. Uzdrawiał chorych, nasycił w cudowny sposób tysiące ludzi, chodził po falach i uciszał wzburzone morze. Czytał w sercach ludzkich jak w otwartej księdze; wyganiał demony i wskrzeszał umarłych. Władcy dysponowali pełnymi dowodami, że jest On Mesjaszem. Toteż zdecydowali się nie żądać żadnego znaku Jego władzy, lecz na podstawie niektórych Jego wypowiedzi zbudować oskarżenie, na mocy którego można byłoby Go skazać. Udając się do świątyni, w której Chrystus nauczał stawiali Mu w dalszym ciągu pytania: „Jaką mocą to czynisz, i kto ci dał tę moc?". Spodziewali się, że powie, iż moc tę ma od Boga. Takie oświadczenie gotowi byli obalić. Lecz Jezus wystąpił wobec nich z zapytaniem, które pozornie dotyczyło innej sprawy, uzależniając Swą odpowiedź od tego, , w jaki sposób ustosunkują się do zapytania: „Chrzest Jana — rzekł — skąd był? z nieba czy z ludzi?" Kapłani wiedzieli, że był to problem, z którego żadna sofistyka nie pozwoli im się wytłumaczyć. Jeżeli powiedzą, że chrzest był z nieba, wyjdzie na jaw ich brak konsekwencji, a Chrystus zapytałby wówczas, dlaczego mu me wierzyli. Jan powiedział o Chrystusie: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy tego świata" (Jan 1,29), wobec czego jeśliby uwierzyli, kapłani w świadectwo Jana to nie mogliby jednocześnie zaprzeczyć temu, że Jezus Chrystus jest Mesjaszem. Z drugiej strony, gdyby zechcieli obnażyć swoje rzeczywiste przekonania, że praca Jana posiadała tylko ludzkie motywacje musieliby przyjąć na siebie burzę ludowego gniewu, bowiem w oczach ludu Jan był prorokiem. Z rosnącym zaciekawieniem tłum oczekiwał na rostrzygniącie. Lu- 461 dzie wiedzieli, iż kapłani ogłosili swoją akceptację nauk Jana, dlatego tez oczekiwali od nich bezwzględnego przyznania, ze został On zesłany przez Boga Jednakże na swoim poufnym posiedzeniu kapłani zadecydowali, ze nie dadzą się wciągnąć w pułapkę Obłudnie przedstawiając swoją nieznajomość rzeczy, odpowiedzieli, ze nie wiedzą skądby był, „A Jezus na to rzekł To i ja wam ime powiem jaką mocą to czynię'". Nauczeni w Piśmie, kapłani i przywódcy umilkli Rozczarowani i zbici z tropu, stali ze spuszczonymi oczyma nie mając już odwagi zwracać się do Chrystusa z dalszymi pytaniami Przez swe tchórzostwo i brak zdecydowania utracili w dużym stopniu szacunek stojących obok nich ludzi, a ci którzy byli obecni, z szyderstwem spoglądali na nich, pewnych swojej prawości ludzi, którzy teraz ponosili klęskę Wszystkie te słowa i czyny Chrystusa miały duże znaczenie, a ich svpływ miał wzrosnąć jeszcze bardziej po Jego ukrzyżowaniu i wniebowstąpieniu Wielu z tych którzy z zaciekawieniem czekali na wynik stawianych Jezusowi pytań, stało się następnie Jego uczniami będąc pociągnięci ku Niemu tego pamiętnego dnia To co oglądali na dzie-dzi^cu świątyni, nigdy nie zostało wymazane z ich pamięci W toku swoich rozmów dawali wyraz zadziwieniu z powodu zaobserwowanego kontrastu pomiędzy Jezusem a wvsokimi kapłanami Dumni dygnitarze kościelni odziewali się w bogate i kosztowne szaty, a ich głowy ozdabiały bogate i kosztowne tiary Postawy takich dygnitarzy były majestatyczne a ich długie włosy i brody srebrzył wiek Ich wygląd przejmował czcią wspołblizmch Przed tymi wysoko postawionymi oso- bistoaCiami stanął teraz Majestat nieba, pozbawiony ozdób i przep\ chu Szaty Jego były zakurzone po podroży, a bladość twarzy wyrażała cierpliwy smutek Jednakże na tej twarzy malowała się godność i dobroć, które silnie kontrastowały z pełnymi pychy i pewności siebie zachmurzonymi twarzami kapłanów Wielu z tych, którzy byli świadkami słów i czynów Jezusa w świątyni, zachowało pamięć o Nim w swych sercach, jako o Bożym proroku Ale gdy uczucia ludzi poczęły się skłaniać ku Niemu wzrastała nienawiść kapłanów Mądrość, która pozwoliła Mu uniknąć zastawianych Nań sideł, była nowym dowodem Bosko-sci, była tez przyczyną wzrostu ich nienawiści W Swoim sparzę z rabinami Chrystus nie dążył do upokorzenia przeciwników Nie cieszyła Go świadomość zapędzenia ich w trudną sytuację, bowiem miał przekazać ludzkości ważną naukę. Unieszkodliwił swoich wrogów tym, ze pozwolił, aby zaplatali się w swoją własną pułapkę Ich przyznanie się do nieznajomości charakteru chrztu dokonywanego przez Jana dało Jezusowi okazję do przemawiania aby pokazać ich prawdziwą sytuację i dodae nowe ostrzeżenia do wszystkich danych już poprzednio „A jak się wam wydaje' — r^ekł Chrystus. „Pewien człowiek miał 462 dwóch sjnów Przystępując do pierwszego rzekł Synu' Idź, pracuj dziś w winnicy. „A on odpowiadając, rzekł Tak jest, panie' Ale nie poszedł I przystępując do drugiego, powiedział tak samo. A on odpowia- daiąc rzekł Nie chcę, ale potem zastanowił się i poszedł Który z tych dwóch wypełnił wolę ojcowską'" (Mat 21,29—31 I cz) To niespodziewane pytanie zaskoczyło słuchaczy Słuchali uważnie przypowieści i odpowiedzieli natychmiast' „Ten drugi" Spoglądając na nich spokojnym wzrokiem Jezus odpowiedział „Zaprawdę, powiadam wam, ze was celnicy i wszeteczmce wyprzedzają do królestwa Bożego Albowiem przyszedł Jan do was ze zwiastowaniem sprawied-IIAP ci ale me uwierzyliście mu, natomiast celnicy i wszeteczmce uwierzyli mu, _a wy, chociaż to widzieliście, me odczuliście potem skruchy, aby mu uwierzyć" (Mat 21,32) Kapłani i przywódcy musieli udzielić prawidłowej odpowiedzi na pytanie Chrystusa i dlatego wypowiedzieli się na korzyść drugiego ST na Ten zaś symbolizował sobą pogardzonych i znienawidzonych celników Celnicy byli to ludzie w najwyższym stopniu zdemoralizowani B>li om istotnie przestępcami prawa Bożego, dając swym życiem dowód całkowitego niestosowania się do wymagań Boga Byli oni niewdzięczni i bezbożni, a na wezwanie aby szli pracować w winnicy Pańskiej, odpowiedzieli pogardliwą odmową Lecz gdy przjszedł Jan, nawołujący do pokuty r przyjęcia chrztu, celnicy przyjęli głoszoną przez mego wieść i zostali ochrzczeni Pierwszy syn miał przedstawiać przywódców żydowskich Niektórzy z faryzeuszy wyrazili skruchę i przyjęli chrzest Jana, me chcieli jednak uznać, ze został on zesłany przez Boga Jego ostrzeżenia i napomnienia nie skłoniły ich do zmiany postępowania Ale faryzeuszowie i zakonnicy pogardzili radą Bożą sami przeciwko sobie, nie będąc ochrzczeni od niego" (Łuk 7,30) Głoszone przez Niego objawienie przyjęli z pogardą Podobnie jak pierwszy syn, który zawołany przez ojca, odpowiedział „Idę, panie" lecz nie poszedł, tak kapłani i przywódcy głosin posłuszeństwo, lecz w praktyce wykazywali jego brak Starali się demonstrować swoją pobożność, głosząc, ze są posłuszni Bożemu prawu Było to jednak tylko pozorne posłuszeństwo Kapłani potępiali i wyklinali celników, jako ludzi bezbożnych, a^imo tego ci ostatni przez swą wiarę i czyny dowiedli, ze znaleźli krótszą drogę do nieba niż zadufani w sobie faryzeusze, którym dane było światło wielkiej prawdy, lecz których czyny nie odpowiadały zewnętrznej pobożności jaką się chełpili Kapłanom i przywódcom zabrakło woli dźwigania na sobie penetrujących wszjstko prawd Woleli zachować milczenie, łudząc sią nadzieją ze Jezus powie cos, co by można bjło obrócić przeciwko Niemu; lecz wypadło im jeszcze niejednego wysłuchać „Inrego podobieństwa wysłuchajcie Był pewien gospodarz, który 463 zasadził winnicę, ogrodził ją płotem, wkopał w mą prasę i zbudował wieżę, i wydzierżawił ją wieśniakom, i odjechał. A gdy nastał czas wi-nobrśnia, posłał sługi swoje do wieśniaków, aby odebrali jego owoce. Ale wieśniacy pojmali sługi jego, jednego zbili, drugiego zabili, a trzeciego ukamieniowah Znowu posłał inne sługi w większej liczbie niż za pierwszym razem, -ale im uczynili to samo A w końcu posłał do nich syna swego, mówiąc Uszanują syna mego. Ale gdy wieśniacy ujrzeli syna, mówili między sobą To jest dziedzic, nuże zabijmy go, a posiądziemy dziedzictwo jego. I pochwycili go, wyrzucili poza winnicę i zabili Gdy więc przyjdzie pan winnicy, co uczyni owym wieśniakom'" (Mat 21,33—40) Jezus skierował to pytanie do wszystkich obecnych, lecz kapłani i przywódcy odpowiedzieli jako pierwsi „Wytraci sromotnie tych złoczyńców, a winnicę wydzierżawi innym wieśniakom, którzy mu we właściwym czasie będą oddawać owoce" (Mat. 21 41). Odpowiadający nie od razu pojęli zastosowanie przypowieści, lecz wkrótce zorientowali się, ze wymknęło się im samooskarzeme W tej przypowieści — właściciel winnicy przedstawiał Boga, wmiarze — naród żydowski — a ogrodzenie — prawo Boże, które miało stanowić jego obronę Wieża była symbolem świątyni Właściciel winnicy uczynił wszystko co było potrzebne do jej rozkwitu „Cóż dalej czynie było winnicy mojej — rzekł — czegobym jej nie uczynił'" (Izaj 5,4) W ten sposób przedstawiona była nieustająca opieka Boża nad Izraelem I jak wmiarze powinni b,yli zwrócić gospodarzowi uzgodnioną część owoców z winnicy, tak naród Boży powinien był uczcie Go poprzez styl życia, zgodny z otrzymanymi świętymi przywilejami Jednakże, wzorem dzierżawców, zabijających sługi swojego Pana wysłane po należną część owoców, Żydzi skazywali na śmierć proroków, których Bóg posyłał, aby wzywali ich do pokuty Wysłannicy byli zabijam, jeden po drugim Dotąd znaczenie przypowieści nie nastręczało wątpliwości, a także dalsza jej część była niemniej oczywista W umiłowanym synu, którego gospodarz winnicy posłał do zbrodniczych wmiarzy i którego om schwytali, kapłani i przywódcy dostrzegli wyraźnie obraz Jezusa oraz grożący Mu los Zamierzali przecież zabić Tego, którego Ojciec wysłał do nich jako ostatnie upomnienie Odwet zastosowany wobec niewdzięcznych wmiarzy, symbolizował los tych wszystkich, którzy przyczynili się do skazania Chrystusa na śmierć Patrząc na nich z politowaniem Zbawiciel ciągnął dalej , Nie czytaliście nigdy w Pismach kamień, który odrzucili budujący, ten się stał głową węgielną, Od Panac to się stało i dziwne jest w oczach naszych' Przetoz powiadam wam iż od was odejdę będzie królestwo Boże i będzie dane narodowi, czyniącemu pożytki Jego. A ktoby padł na ten kamień, roztrąci się, a na kogoby on upadł, zetrze go". vt 464 To proroctwo Żydzi powtarzali często w synagogach, odnosząc je do nadejścia Mesjasza. Chrystus był kamieniem węgielnym całej społecznej oragnizacji Żydów i całego planu zbawienia. Ten kamień węgielny budowniczowie żydowscy — kapłani i przywódcy Izraela — odrzucili Zbawiciel notomiast zwracał ich uwagę na proroctwa, które ukazywały grożące Izraelowi niebezpieczeństwo, usiłując wszystkimi dostępnymi Mu środkami wyjaśnić im istotę czynu, którego mieli się właśnie dopuście jego słowa miały jeszcze inny cel Stawiając pytanie „Gdy więc przyjdzie Pan winnicy, co uczyni owym wimarzom'" Chrystus przewidział odpowiedź sformułowaną przez faryzeuszy i postanowił, ze wydadzą sami na siebie wyrok Jego ostrzeżenia, które nie zdołały nakłonić ich do skruchy, przypieczętowały ich los Jednocześnie Jezus pragnął, aby mogli dostrzec własną ruinę Uplanował Sobie przedstawienie faryzeuszom sprawiedliwości Bożej Miała się ona spełnić w postaci utracenia praw narodowych, którymi nie zdążyli się jeszcze nacieszyć i wyrazie się nie tylko w akcie zburzenia ^ch świątyni i miasta, ale także w fakcie rozproszenia narodu. Słuchacze zrozumieli ostrzeżenie Lecz pomimo wyroku, który sami na siebie wydali, kapłani i przywódcy byli gotowi iść do końca, mówiąc „Tenci jest dziedzic, pójdźcie a zabijmy go", „I usiłowali go pojmać, ale się ludu bali", gdyż widzieli, ze uczucia narodu przychylne są Chrystusowi Wybierając proroctwo o odrzuconym kamieniu Chrystus miał na myśli rzeczywisty wypadek z historii Izraela, a mówiąc ścisłej, z historii budowy świątyni Jakkolwiek był typowy dla okresu pierwszegp przyjścia Chrystusa, to musiał ze szczególną siłą oddziaływać na Zy-ctow, nie tracąc niczego ze wskazówek przeznaczonych dla nas Pod-' czas budowy świątyni Salomona potężne głazy potrzebne dla konstrukcji jej fundamentów i ścian były przygotowane w kamieniołomach. Po tym procesie były dostarczane na plac budowy, przy czym nie stosowano żadnych środków mechanicznych, aby ulżyć ludzkiemu wysiłkowi Ustawianie bloków na właściwych miejscach było zadaniem robotników Dla budowy fundamentów dostarczono pośród innych jeden kamień o niezwykłych wymiarach i kształcie i robotnicy nie widzieli dla mego żadnego zastosowania, odmawiając przyjęcia go na plac' .budowy. Ten porzucony kamień stanowił źródło ich zagniewania, kiedy codziennie musieli go omijać lecz ciągle leżał bezużytecznie Ale gdy budowniczowie przystąpili do wykonywania narożnika, poczęli szukać kamienia o wystarczająco dużych wymiarach, odporności i kształtach, który byłby godzien przeznaczonego mu miejsca Gdyby ta część konstrukcji została niewłaściwie ulokowana, zagrażałoby to stabilności całej budowli Budowniczowie zrozumieli, iż muszą sięgnąć po kamień od- 31 — Życie JezuSa 465 porny na działanie słońca, mrozu i huraganu Wybrano szereg kamieni, które jednak pod dużym obciążeniem kruszyły się. Inne znowu nie wytrzymywały nagłych zmian atmosferycznych. Wtedy dopiero przypomniano sobie o porzuconym kamieniu Pozostawał on wystawiony przez dłuższy czas na działanie powietrza, słońca i burz, nie wykazując przy tym najmniejszych pęknięć Budowniczowie zaczęli oglądae- ten kamień i okazało się, ze przetrzymał dotąd wszelkie próby oprócz jednej. Jeżeli zdoła przetrzymać nadmierne obciążenie, mógł być wzięty pod uwagę, jako kamień węgielny Próba została przeprowadzona, kamień okazał się przydatny i został położony na swoim miejscu, do którego precyzyjnie przylegał. W proroczjm widzeniu zostało objawione Izajaszowi, ze kamień ten jest symbolem Chrystusa, a on sam mówi -w związku z tym „Tylko Pana Zastępów miejcie za Świętego, niech On będzie waszą bojazmą i On waszym lękiem' I będzie wam światłością i kamieniem obrazy, i skałą potknięcia dla objdwu domów Izraela, sidłem i siecią dla mieszkańców Jeruzalem. I wielu potknie się o niego L upadną, i potłuką się, i będą usidleni i schwytani" (Izaj 8,13—15). Uniesiony proroczą wizją odnoszącą się do pierwszego przyjścia Chrystusa, prorok odczuł, ze rna on znieść wszystkie próby i obciążenia, na podobieństwo symbolicznego węgielnego kamienia w świątyni Salomona. „Dlatego tak mówi Wszechmocny Pan- Oto Ja kładę na Syjonie .kamień, kamień wypróbowany, kosztowny kamień węgielny mocno1 ugruntowany Kto wierzy, ten się nie zachwieje" (Izaj, 28,16). W swej nieskończonej mądrości Bóg wybrał kamień pod fundament i Sam go ułożył, nazywając go fundamentem pewnym. Na nim to cały świat może złożyć swe kłopoty i troski, a on się nie zapadnie pod ich ciężarem. Można na nim budować z całkowitą pewnością. Chrystus jest owym „kamieniem doświadczonym" i dlatego nie mogą się na Nim zawieść ci, którzy wen uwierzyli Stawił w zwycięski sposób czoła wszelkim próbom, nie załamując się pod ciężarem winy Adama, ani win jego potomstwa. W walce ze złem był zawsze czymś ,większym niż zwykły zwycięzca. Niósł na sobie ciężary wrzucone na Jego barki przez skruszonych grzeszników. Grzeszne serce znalazło w Chrystusie oparcie, bowiem jest On „fundamentem pewnym". Wszyscy, którzy się Jemu podporządkowują, zyskają bezwarunkowe bezpieczeństwo. W proroctwie Izajasza o Chrystusie mówi się jako o pewnym fun-tłamencie oraz jako o kamieniu obrazy. 'Apostoł Piotr, pisząc pod natchnieniem Ducha Świętego, wskazuje wyraźnie dla kogo Chrystus* jest kamieniem fundamentowym, a dla kogo kamieniem obrazj „Gdyście zakosztowali, iż dobrotliwy jest Pan. Przystąpcie do niego do kamienia żywego, przez ludzi wprawdzie odrzuconego, lecz przez Boga wybranego jako kosztowny. I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary 466 nrzyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa. Dlatego to powiedziane jest w Piśmie Oto kładę na Syjonie kamień węgielny, wybrany, kosztowny A kto weń wierzy, nie zawiedzie -się. Dla was, którzy wierzycie, jest on rzeczą cenną, dla niewierzących zaś kamień ten, którym wzgar-_ dzih budowniczowie pozostał kamieniem węgielnym, ale też kamieniem, o który się potkną, i skałą zgorszenia, ci, którzy nie wierzą Słowu, potykają się oni, na co zresztą są przeznaczeni" (l Piotra 2,3—8). Dla tych, którzy wierzą Chrystus jest pewnym fundamentem, stanowią oni bowiem sobą tych, którzy rozbili się, upadając na tę skałę. Powyższa przypowieść, przedstawia ludzi, którzy oddali się Chrystusowi i niezłomnie w Niego wierzą Upadek na Skałę i rozbicie oznacza rezyngację z własnej sprawiedliwości, przyjście do Chrystusa, z pokorą żałując za swoje przewinienia i oczekując Jego przebaczającej miłości Za pośrednictwem wiary i posłuszeństwa możemy wznosie budowlę naszego życia, bowiem Chrystus lest jedynym trwałym fundamentem. Na tym żywym kamieniu mogą budować zarówno Żydzi jak i poganie, bowiem jest to jedynie bezpieczna opoka Jest ona dostatecznie obszerna dla wszystkich, .a jej wytrzymałość pozwala złożyć na mej ciężar całego świata. Wszyscy, którzy opierają swoje budowle na Chrystusie, na owym żywym kamieniu, stają się sami żywymi kamieniami Wielu ludzi, dzięki swym władnym staraniom zdobyło wykształcenie, ogładę i piękność, lecz me mogą się stać „żywymi kamieniami", gdyż nie mają łączności z Chrystusem, a bez tego nikt nie może dostąpić zbawienia. Nigdy nie zdołamy oprzeć się burzom pokus, jeżeli nie staniemy się naśladowcami życia Jezusa Chrystusa. Nasze wieczne bezpieczeństwo uzależnione jest od wznoszenia budowli życia na me- zawodnjm fundamencie, tymczasem wielu ludzi opiera swoje budownictwo na fundamentach nie wypróbowanych. Gdy spadnie deszcz, rozszaleją się burze i przyjdzie powódź, dom ich zawali się, gdj-z nie został wsparty na wiecznej skale — kamieniu węgielnym, którym jest Jezus Chrystus. „Tjm, którzy się obrażają o Słowo, nis wierząc, na co też wystawieni są", Chrystus jest „kamieniem obrażenia". Lecz „kamień, który odrzucili budujący, ten stai się głową węgielną' Jate odrzucany kamień, Chrystus w swej misji na ziemi znosił lekceważenia i obelgi. „Majwzgardzenszy był i najpodlejszy z ludzi maź boleści, a świadomy niemocy . Najwzgardzenszy mówię, skądesmy go za nic ,me mieli" (Izaj. 53,3) Lecz bliski był czas, kiedy miał okryć się chwałą. Po zmartwychwstaniu miał być ogłoszony „Synem Bożym w mocy" (Rzym. 1,4). Podczas swego drugiego przyjścia na ziemię ukaże się jako Pan nieba i ziemi. Ci, którzy dziś są bliscy ukrzyżowania Go, poznają 467 wówczas Jego wielkość. Odrzucony kamień stanie się wtedy podstawowym kamieniem węgielnym w oczach całego świata. „A na kogoby on upadł, zetrze go". Ludzie, którzy odrzucili Chrystusa niedługo mieli ujrzeć zagładę swego miasta i swego narodu. Ich wielkość miała' się załamać, a sami mieli zostać rozproszeni po świecie. I cóż zniszczyło Żydów? Była to właśnie opoka, która mogła stać się ich twierdzą, gdyby zdecydowali się budować na niej. Zniszczyło ich wzgardzenie Bożą dobrocią, zlekceważenie nakazywanej im prawości i obowiązku miłosierdzia. Ludzie sami postawili się w opozycji do Boga i w ten sposób wszystko co mogłoby być ich zbawieniem, obróciło się przeciwko nim. Wszystko co Bóg powołał do życia, oni przeznaczyli śmierci. Ukrzyżowanie Chrystusa przez Żydów stanowiło wyrok na Jeruzalem. Krew przelana na Golgocie włożyła na Żydów ciężar, przez który stali się ruiną dla świata teraźniejszego i przyszłego. Tak samo będzie, gdy nadejdzie ostatni dzień, a wyrok spadnie na tych, którzy odrzucili łaskę Bożą. Chrystus, ich „skała obrażenia", ukaże się wówczas w postaci góry zemsty. Chwała Jego oblicza, która jest życiem dla sprawiedliwych, będzie dla niesprawiedliwych niszczącym ogniem. Ponieważ grzesznicy wzgardzili miłością i zlekceważyli łaskę, nie będą mogli uniknąć zagłady. Za pomocą przypowieści i powtarzanych wciąż ostrzeżeń, Jezus wskazywał Żydom skutki odrzucenia przez nich Syna Bożego. Słowa swoje kierował do wszystkich tych, którzy w każdym czasie odmawiali uznania Go za Odkupiciela. Zbeszczeszczona świątynia, nieposłuszny syn, nieuczciwi dzierżawcy, pogardliwi budowniczowie — -to ^wszystko nie jest obce życiu każdego grzesznika. Toteż dopóki nie wykaże skruchy, udziałem jego będzie wieczna zguba, której zapowiedź zawarta jest w tych naukach. ROZDZIAŁ LXVI Spór .(Mat. 22.15-46; Marek 12,13-40; Łuk. 20.20-47) Kapłani i przywódcy w milczeniu słuchali ostrych uwag Chrystusa, nie mogąc odeprzeć oskarżeń. Lecz utwierdzało ich to bardziej w postanowieniu pojmania Go i w tym celu posłali do Niego szpiegów, „którzy udając sprawiedliwych, mieli go przyłapać na jakimś słowie, aby go wydać władzy i mocy starosty". Nie posłali starych faryzeuszy, których Jezus często widywał, lecz młodych ludzi, odważnych i gorliwych, których — jak im się zdawało — Jezus nie znał. Towarzyszyli im niektórzy z Herodian, którzy mieli słuchać słów Chrystusa, aby móc potem świadczyć przeciwko Niemu przed sądem. Faryzeusze i Herodianie byli zawziętymi wrogami, lecz obecnie połączyła ich nienawiść w stosunku do Chrystusa. Faryzeusze byli zawsze zirytowani obowiązkiem płacenia Rzymowi danin, twierdząc, że stoi to w sprzeczności z zakonem Bożym. Teraz nadarzyła się im okazja, ażeby znów mogli zastawić sidła na Jezusa. Szpiedzy przyszli do Niego i z udaną szczerością zapytali: „Nauczycielu, wiemy, że dobrze mówisz i nauczasz, i nie masz względu na osobę, lecz zgodnie z prawdą drogi Bożej nauczasz. Czy godzi się płacić podatek cesarzowi, czy nie?" (Łuk. 20,21.22). Słowa „wiemy, że dobrze mówisz i nauczasz", byłyby wspaniałym uznaniem nauki Jezusa, gdyby były szczere. Jednakże zostały wypowiedziane dla zwodniczego celu, chociaż nie zmienia to faktu, że zawierały prawdę. Faryzeusze wiedzieli, że Chrystus mówił i nauczał sprawiedliwie, toteż podstawą ich osądzenia będą ich własne interpretacje tej nauki. Ci, którzy zwrócili się z tym pytaniem do Jezusa byli przekonani, że w wystarczający sposób zamaskowali swe zamiary. Lecz Jezus czytał w ich sercach jak w otwartej księdze i widział całą ich hipokryzję. „Czemuż mię kusicie?" — rzekł do nich — dajgc im w ten 469 sposób znak, że przejrzał ich ukryte zamiary. Wpadli w jeszcze wię-i ksze zmieszanie, kiedy Jezus dodał: „Przynieście mi denar". „Czyj to wizerunek i napis?" — zapytał Jezus, a oni odpowiadając rzekli: " „Cesarski". Wskazując na napis na monecie, Jezus powiedział: „Oddawajcie co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu". Szpiedzy liczyli, że Jezus odpowie w ten, lub inny sposób bezpośrednio na ich pytanie. Gdyby odpowiedział im, że nie jest zgodne z zakonem oddawanie daniny cesarzowi, donieśliby na. Niego władzom rzymskim, powodując Jego aresztowanie za podburzanie narodu. Natomiast w przypadku, gdyby orzekł, że jest zgodne z zakonem Bożym płacić daninę, oekarżyliby Go wobec narodu jako przeciwnika zakonu Bożego. Odpowiedź dana przez Chrystusa była dla nich -rozczarowaniem i porażką, gdyż pokrzyżowała ich plany, Ponieważ swoje .pytanie postawili w formie ogólnikowej nie było już nic więcej do dalszej dyskusji. ' "Odpowiedź Chrystusa nie była wybiegiem, . lecz szczerą odpowiedzią, godną ducha zapytania. Trzymając w ręku monetę rzymską, na której wyryte było imię i obraz cesarza, Chrystus oświadczył, że skoro żyją pod opieką rzymskiego rządu, powinni wpłacać mu żądaną daninę, dopóki, nie koliduje to z wyższymi obowiązkami. Lecz pozostając lojalnymi wobec praw tego kraju, powinni stale i przede .wszystkim okazywać posłuszeństwo Bogu. Słowa Zbawiciela „Oddajcie... co jest Bożego, Bogu", zawierały surowe upomnienie dla intrygujących Żydów. Gdyby wiernie spełniali swe obowiązki względem Boga, nią staliby się pokonanym narodem, pozostającym pod obcą władzą. Rzymskie godła nie powiewałyby nigdy nad Jeruzalem i nigdy rzymscy żołnierze nie trzymaliby straży u jego bram, ani też żaden rzymski zarządca nie sprawowałby władzy w obrębie murów miasta. Naród żydowski w ten sposób płacił karę za od-- stępstwo od Boga. , Gdy faryzeusze usłyszeli odpowiedź Chrystusa ,.Zdziwili się, a opu- -ściwszy Go, odeszli". Jezus potępił ich chytrość i zarozumiałość, a czyniąc to, obwieścił wielką zasadę, która ściśle określa obowiązki człowieka wobec władzy świeckiej i wobec Boga. Dla wielu umysłów drażniąca kwestia została uregulowana i od tego czasu trzymali się tej zasady. A chociaż wśród słuchaczy znąieźli się także niezadowoleni, to jednak zrozumieli, że zagadnienie zostało jasno rozstrzygnięte i odchodząc podziwiali daLekowzroczność Chrystusa.'! f^*^^* "S ^ J__Zaledwie -Jezus uciszył faryzeuszy, już stanęli przed nim Saduceusze ze swymi przebiegłymi pytaniami. Obie te partie zwalczały się wzajemnie. Faryzeusze ściśle trzymali się tradycji. Byli gorliwi w spełnianiu zewnętrznych ceremonii, a więc ablucji, postów, długotrwałych modlitw i pokazowym dawaniu jałmużny. Mimo tego, . 470 Chrystus stwierdził, że pozbawili zakon Boży treści nauczając doktryn , i przykazań ustanowionych przez ludzi. Jako klasę cechowała ich przesadna bigoteria i obłuda; byli jednak wśród nich ludzie prawdziwie pobożni, którzy przyjęli naukę Chrystusa i stali się Jego uczniami. Saduceusze odrzucali tradycje faryzeuszy. Twierdzili, że uznają większą część Pisma Świętego, jako regułę ludzkiego postępowania. Lecz w rzeczywistości byli sceptykami i materialistami. Saduceusze zaprzeczali istnieniu aniołów, zmartwychwstaniu zmarłych oraz zwalczali pojęcie przyszłego życia z jego nagrodą i karą. We wszystkich tych punktach różnili się od faryzeuszy. Szczególnym powodem panujących różnic była sprawa zmartwychwstania. Faryzeusze zdecydowanie wierzyli w zmartwychwstanie, choć w dyskusjach na ten temat bardzo niejasno wyrażali się w sprawach przyszłego życia. Śmierć była w ich pojęciu ruezbadaną tajemnicą. Dyskusje z saduceuszami w tych sprawach ujawniały brak przekonującej argumentacji, 'co powiększało stopień irytacji. Zwykle przybierały one charakter gniewnych oracji, w których wyniku rozdział pomiędzy dyskutującymi stronami pogłębiał się. Liczebnie saduceusze byli znacznie słabsi od swych przeciwników i nie mogli się poszczycić dużym wpływem wśród prostych ludzi; lecz wielu z nich było ludźmi bogatymi i -wskutek tego posiadali wpływy, jakie daje świeckie bogactwo. Do ich szeregów zaliczała się większość kapłanów i.zwykle z ich grona wybierany był najwyższy kapłan. Działo się to jednak z w> raźnym zastrzeżeniem, że nie będą zbyt intensywnie głosić swych sceptycznych poglądów. Z uwagi na liczebność i popularność faryzeuszy, saduceusze zmuszeni byli do zewnętrznego godzenia się z ich doktrynami, gdy wybierani byli na stanowiska kapłanów; jednakże sam fakt, że byli wybierani na takie stanowiska, stwarzał możliwość wywierania wpływu na innych. Saduceusze odrzucali naukę Jezusa, ożywiał Go bowiem dueh, którego nie chcieli uznać; a poza tym nauka Chrystusa o Bogu i przyszłym życiu pozostawała w sprzeczności z ich teoriami. Wierzyli w Boga, jako jedyną istotę wyższą od ludzi, lecz dowodzili, że wyższa opatrzność i boskie przewidywanie pozbawiłyby człowieka swobody duchowej i sprowadziłyby go do poziomu niewolnika. Ich przeświadczeniem było, że po stworzeniu człowieka Bóg pozostawił go samemu sobie, całkowicie niezależnego od wyższych wpływów. Twierdzili, że człowiek jest wolny w dysponowaniu swym życiem i posiada moc kształtującą życie świata, jak również zdolność kierowania własnym losem. Przeczyli temu, że Duch Boży określa ludzkie wysiłki i za-, mierzenia, podobnie jak wpływa na zachowanie się naturalnego środowiska człowieka. Byli zdania, że człowiek dzięki swym zdolnościom i przyrodzonym _siłom może wznosić się na wyższy poziom i uzyskać 471 oświecenie. Wierzyli także, że człowiek może oczyszczać swoje życie dzięki rygorystycznemu i surowemu podejściu do jego wymogów. Taka opinia o Bogu kształtowała ich charaktery. Jeśli — stosownie do ich doktryn — Bóg nie interesuje się człowiekiem, to i oni • nie musieli 'poświęcać zbytniej uwagi swoim bliźnim. Ponieważ odrzucali wpływ Ducha Świętego na czyny ludzkie, brakowało im Jego poparcia. Wzorem wszystkich Żydów szczycili się rodowodem wywodzącym się od Abrahama i ścisłym przestrzeganiem ustanowionego zakonu, jednakże daleko im było do zrozumienia ducha tegoż zakonu oraz wiary i dobrotliwości Abrahama. Ich naturalne sympatie skupiały się wokół bardzo ścisłego kręgu. Wierzyli, że wszystkich ludzi jest stać na zapewnienie sobie wygodnego i przyjemnego życia i stąd serca ich nie wzruszały się niedolą innych. Żyli wyłącznie dla siebie samych. Słowa i dzieła Chrystusa świadczyły o istnieniu boskiej siły, dającej nadprzyrodzone wyniki, mówiły o przyszłym życiu, o Bo- "> gu — Ojcu dzieci człowieczych, stale czuwającym nad ich rzeczywistym dobrem. Odsłaniał w nich przed ludźmi działanie boskiej mocy dobrej i współczującej, pozostające w sprzeczności z samolubstwem i wyobcowaniem się saduceuszy. Chrystus uczył, że zarówno dla doczesnego jak i dla wiecznego dobra, Bóg wpływa na serca ludzkie za pośrednictwem Ducha Świętego. Podkreślał mylność ludzkiej wiary w możliwość przekształcenia charakterów własnymi wysiłkami co w rzeczywistości dokonuje się jedynie za sprawą Ducha Świętego. Saduceusze byli zdecydowani na zdyskredytowanie tej nauki usiłując wejść w spór z Chrystusem, czuli że potrafią Go zniesławić i to nawet w przypadku, kiedy nie uda się doprowadzić do Jego skazania. W tym celu wykorzystali zagadnienie zmartwychwstania, jako przedmiot swojej dyskusji. Gdyby się zgodził z nimi, naraziłby się faryzeuszom, a gdyby wyraził pogląd odmienny'od ich własnego, wtedy zdecydowani byli ośmieszyć Jego naukę. Poglądy saduceuszy wyrażały się w ten sposób, że jeżeli człowiek składa się z tych samych komórek materii zarówno w swej nieśmiertelnej, jak i w śmiertelnej części, to przy zmartwychwstaniu powinien mieć ciało i krew, aby podjąć na nowo, w wieczności, życie przerwane na ziemi. Dochodzili do wniosku, /e w przyszłym życiu wszelkie związki stniejące na ziemi musiałyby zostać utrzymane; że mąż połączy się z żoną, a wszystkie sprawy potoczą się swoim ziemskim trybem. Zachowane też zostaną przywary i słabości tego, życia co przed śmiercią. Odpowiadając na ich pytanie, Jezus uniósł zasłonę przyszłego życia mówiąc: „Albowiem gdy powstaną z martwych, ani się żenić nie będą, ani za mąż wychodzić, lecz będą jako aniołowie w niebie. •W tenże sposób wykazał, że podstawy wiary saduceuszy są mylne. Mówił dalej: „Czy nie dlatego błądzicie, że nie znacie Pism ani mocy Bożej?" Jezus nie obciążył ich tak jak faryzeuszy, winą z powodu obłudy, lecz za błędy w interpretowaniu zasad wiary. Saduceusze pochlebiali sobie, że spośród wszystkich ludzi, są zbliżeni najbardziej do Pisma Świętego. Jednakże Jezus dowiódł im, że nie rozumieli jego prawdziwego znaczenia. Zrozumienie to powinno trafić do serca dzięki oświeceniu przez Ducha Świętego. Jezus stwierdził, że niewłaściwe pojmowanie treści Pisma Świętego i niewiara w boską potęgę stanowią przyczynę ich nie uporządkowanej wiary oraz arogancji. Usiłowali zmieścić tajemnice Boże w ciasnym kręgu własnego rozumowania. Chrystus wezwał ich, aby otworzyli swe umy-. sły dla świętych prawd, które rozszerzą i spotęgują ich zdolność pojmowania. Tysiące ludzi traci wiarę, ponieważ swoimi umysłami nie ogarniają tajemnic Bożych. Nie umiejąc sobie wytłumaczyć cudownych przejawów boskiej mocy, odrzucają wszelkie jej dowody, przypisując je naturalnym przyczynom, które rozumieli w jeszcze mniejszym stopniu. Jedynym kluczem do pojęcia otaczających nas tajemnic jest uznanie w nich mocy i obecności BogaJ Ludzie powinni poznać Boga, jako Twórcę wszechświata i jako Istotę sterującą wszystkimi zjawiskami świata. Ludzie powinni zdobyć szerszy pogląd na istotę charakteru Boga i na tajemnice środków, którymi się pos^łu-guje^, TĆhrystus oświadczył swym słuchaczom, że gdyby nie było zmartwychwstania, Pismo Święte do rozumienia którego przyznają się, utraciłoby swój sens. „A co do umarłych, że zostaną wskrzeszeni, czy nie czytaliście w księdze Mojżesza, jak to Bóg rzekł przy krzaku do niego. Jam jest Bóg Abrahama i Bóg Izaaka, i Bóg Jakuba? Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych". Bóg nie-ocenia spraw wedle ich przeszłego obrazu, ponieważ widzi ich koniec u samego początku. Zna też wyniki Swojej pracy tak dobrze, jak gdyby zostały dopiero co osiągnięte. Nasi drodzy zmarli, od Adama poczynając i kończąc na ostatnim świętobliwym, usłyszą głos Syna Bożego i wyjdą ze swoich grobów, aby wkroczyć w świat wiecznego życia. Bóg będzie ich Bogiem, a oni będą Jego narodem. Pomiędzy Bogiem a sprawiedliwymi, któ-rz3L powstaną z grobów ustanowiony zostanie czuły i ścisły zwią-zekA Ten warunek, który przewidziany jest w Jego zamierzeniach, Chrystus przyjmuje jako już istniejący. Zmarli żyją w Nim. Słowa Chrystusa zmusiły saduceuszy do milczenia, bowiem nie znajdowali na nie odpowiedzi. Nie zostało wypowiedziane ani jedno słowo, które mogłoby posłużyć chociażby za najmniejszy pretekst dla Jego skazania, a przeciwnicy nie zyskali niczego poza pogardą ludu. \ 472 473 Tymczasem faryzeusze me tracili nadziei, ze uda im się sprowokować Jezusa do wypowiedzi, które mogłyby być użyte przeciwko Niemu. Namówili uczonego zakonnika, aby spytał Jezusa, które z dziesięciu przykazań jest najważniejsze. Faryzeusze szczególnie akcentowali cztery początkowe przykazania określające obowiązki człowieka względem swego Stwórcy, uważając, ze pozostałe sześć, określające obowiązki człowieka względem jego bliźnich, nie posiadają już tego ciężaru gatunkowego Rezultatem tego poglądu było zaniedbanie wskazań praktycznej dobroci w życiu codziennym Jezus wytknął ludziom ten wielki błąd, mówiąc o konieczności czynienia dobrych uczynków, twierdząc, ze drzewo poznaje się według jego owoców. Z tego tez powodu Jezusowi zarzucono faworyzowanie ostatnich sześciu przykazań z niekorzyścią dla pierwszych czterech. Nauczony w Piśmie przj stąpił do Chrystusa pytając Go wprost „Nauczycielu, które przykazanie jest największe'" Odpowiedź Chrystusa była również bezpośrednia i przekonywająca „Pierwsze przykazanie jest to Słuchaj Izraelu1 Pan Bóg nasz, Pan jeden jest Będziesz tedy miłował Pana, Boga twego, z całego ser,ca swego, i całej duszy swojej, i z całej myśli swojej i z całej siły swojej, to jest największe przykazanie. A drugie podobne temu", rzekł Jezus, gdyż z niego wypływa „Będziesz miłował bliźniego swego, jako siebie samego Innego przykazania większego nad te me masz". „Na tych dwóch przykazaniach opiera się cały zakon i prorocy". Pierwsze cztery z dziesięciorga przykazań mogą być streszczone w jednym wielkim wspólnym nakazie „Będziesz miłował Pana, Boga twego z całego serca swego". A ostatnie sze-c w następującym „Będziesz miłował bliźniego twego, jako siebie samego". Oba te przykazania są wykładnią miłości. Nie można zachować pierwszego z nich, łamiąc drugie i odwrotnie •—• złamać pierwsze, a przy tym pozostać w zgodzie z drugim. Gdy Bóg opanuje nasze serce, wówczas naszemu bliźniemu również zostanie przyznane właściwe dla niego miejsce. Jedynie wtedy gdy miłujemy Boga ponad wszystko jesteśmy zdolni do bezstronnego umiłowania naszych bliźnich. Ponieważ wszystkie przykazania ^sumują się w miłości do Boga i naszych bliźnich, me można pogwałcić jednego nakazu bez narusze-^ma zasad drugiego. W ten sposób Chrystus chciał nauczyć ludzi, ze zakon Boży me składa się z poszczególnych, me powiązanych ze sobą przepisów z których pewne mają większe znaczenie od innych i ze tę ostatnie mogą być ignorowane. Pan nasz przedstawia pierwsze cztery oraz sześć ostatnich przykazań, jako jedną całość, a uczy, ze swą miłość do Boga możemy okazać jedynie przez przestrzeganie wszystkich Jego przykazań. 474 Zakonnik, który postawił Jezusowi* to pytanie był bardzo biegły sprawach zakonu i podziwiał odpowiedź Chrystusa, gdyż me spodziewał się po Nim tak głębokiej i wszechstronnej znajomości Pisma. Człowiek ten dość szeroko zapoznał się z zasadami lezącymi u podstaw dziesięciorga przykazań i dlatego uczciwie oświadczył przed zebranymi kapłanami i władzami, że Chrystus dał prawidłową wykładnię zakonu, mówiąc przy tym. „Dobrze, Nauczycielu' Prawdę po-'wiedziałes, ze Bóg jest .jeden i ze nie masz innego oprócz niego; I że jego miłować z całego serca i z całej siły, a bliźniego miłować jak siebie samego, to znaczy więcej niż wszystkie całopalenia i ofiary" (Mar. 12,3233). ;* V Mądrość odpowiedzi Chrystusa przekonała zakonnika. Wiedział, że religia żydowska składa się raczej z liturgii, niż wewnętrznej pobożności i miał świadomość bezwartosciowosci ofiarnych ceremonii, będąc przeciwnikiem bezsensownego przelewania krwi dla zmazania grzechu. Miłość i posłuszeństwo względem Boga oraz pozbawione egoizmu podejście do ludzi wydawały mu się bardziej wartościowe niż cały rytuał. Gotowość zakonnika uznania słuszności rozumowania Chrystusa oraz Jego zdecydowanie i natychmiastowa odpowiedź udzielona wobec narodu, wskazywały na całkiem innego ducha, niż ten, którym się kierowali kapłani i przywódcy. Serce Chrystusa wypełniło współczucie dla tego prawego zakonnika, który odważył się stawie czoła niezadowoleniu kapłanów i pogróżkom przywódców, wypowiadając to, co było przekonaniem jego serca. „A widząc Jezus, ze on mądrze odpowiedział, rzekł mu „Nie daleki jesteś od Królestwa Bożego"^ Zakonnik bliski był królestwa Bożego, gdyż uważał iż przyjemniejsze są Bogu sprawiedliwe uczynki, mz całopalenfa i ofiary. Potrzebował jednak uznać Boskosc Chrystusa i przez wiarę w Niego uzyskać moc spełnienia uczynków sprawiedliwości. Sam rytuał me połączony z Chrystusem żywą wiarą, był bezwartościowy Nawet zasoby moralne mijają się z celem, o ile me są rozumiane z punktu widzenia ich stosunku do Zbawiciela.-»Chrystus wielokrotnie podkreślał, ze zakon Jego Ojca zawiera w sobie rzeczy głębsze, mz same tylko autorytatywne prz\kazama. W zakonie zawarta jest ta sama zasada, która objawiona jest w Ewangelii. Zakon wytycza człowiekowi jego obowiązki i ujawnia mu jego winy. Człowiek powinien do Chrystusa kierować swą prośbę o przebaczenie i o pozyskanie siły, aby móc czynie to, czego zakon od mego wymaga. Gdy Jezus odpowiedzaał na pytania zakonnika, faryzeusze otoczyli Go ciasnym kołem. Zwracając się do nich Jezus zapytał: „Co sądzicie o Chrystusie? Czyim jest Synem?" Pytanie to miało na celu sprawdzenie prawidłowości poglądu na Mesjasza i wykazanie, czy uważają Go za Syna Człowieczego, .czy też za Syna Bożego? Chór głosów odpo- 475 wiedział „Synem Dawidowym*'. Tym imieniem nazywano Mesjasza w proroctwach Gdy Jezus objawił im swą Boskosc przez czynienie cudów, gdy uzdrawiał chorych i wskrzeszał z grobu umarłych ludzie mówili między sobą „Nie jest ze ten Synem Dawidowym'" Kobieta chananejska, niewidomy i wielu innych wołali do Niego o pomoc „Zmiłuj się nade mną, Panie, Synu Dawidowy'" (Mat. 15,22) Podczas wjazdu do Jerozolimy Chrystus witany był radosnymi okrzykami Hosanna Synowi Dawidowemu' błogosławiony, ktoiy idzie w imieniu Pańskim" (Mat 21,9) Tego dnia małe dzieci w świątyni również wznosiły ten radosny okrzyk Lecz wielu z tych, którzy nazywali Jezusa Synem Dawidowym, nie uznawało Jego Boskosci gdyż nie pojmowali, ze określenie „Syn Dawida" znaczyło również „Syn Boży" W odpowiedzi na twierdzenie, ze Chrystus jest Synem Dawida, Jezus rzekł „Jakże więc Dawid w natchnieniu Ducha nazywa go Panem, gdy mówi Rzekł Pan Panu memu Siądź po prawicy mojej, aż położę nieprzyjaciół twoich pod nogi twoje Jeśli więc Dadwid nazywa go Panem, jakże może być synem jego' I nikt nie mógł mu odpowiedzieć ani słowa, ani tez już nikt od owego dnia me odważył się go pyiac" (Mat. 22,43—46) 476 ROZDZIAŁ LXVII Bieda faryzeuszom! (Mat. 23; Mar. 12.41-44; Łuk. 20,45-47; 21.1-4) Był to ostatni dzień nauczania Chrystusa w świątyni. Uwaga tłumów zgromadzonych w Jeruzalem w całości koncentrowała się na Nim, ludzie wypełniali dziedzińce świątyni, przysłuchując się sporom i łowiąc żarliwie każde Jego słowo Nigdy przedtem podobne wypadki me miały miejsca Przed nimi stał młody Galilejczyk, me przyobleczony w żadną oznakę ziemskiej godności i nie wyposażony w królewskie insygnia Wokół Niego stali kapłani w bogatych ubiorach, przywódcy odziani w togi i oznaki swoich godności, a także gotowi na każde ich skinienie biegli w Piśmie ze zwojami w rękach, do których często zaglądali. Jezus stał wobec nich spokojnie i z królewską godnością Jako istota obdarzona niebiańską potęgą, nieustraszenie spoglądał na swoich przeciwników, którzy z pogardą odrzucali Jego naukę i spiskowali przeciwko Jego życiu. Zaatakowali Go wielkimi siłami, lecz wszelkie zamysły zastawienia na Niego pułapki i skazania Go spełzły na niczym Wygrywał każde kolejne wyzwanie, przeciwstawiając im czystą, promienną prawdę, która tak znamiennie kontrastowała z ciemnotą i błędami faryzeuszy i kapłanów Wytknął tym przywódcom ich rzeczywistą postawą życiową oraz przedstawił im meodwiacalnosc kary, jakiej mogli oczekiwać w przypadku kontynuacji takiego życia Zostali ostrzeżeni w dobrej wierze Tjmczasem przed Chrystusem stanęło nowe zadanie i nowy cel do osiągnięcia Zainteresowanie ludzi osobą Chrystusa i Jego dziełem stale wzrastało Ulegli całemu czarowi głoszonej nauki, lecz jednocześnie popadli w dużą rozterkę. Ludzie szanowali kapłanów i rabinów za ich inteligencję i pozorną pobożność, toteż we wszystkich sprawach religii byli im całkowicie posłuszni. Teraz jednak zobaczyli, ze ci szanowani przez naród ludzie usiłowali zdyskredytować Nauczyciela, którego cnota i wiedza lśniły coraz bardziej po każdej skierowanej przeciw N,iemu 477 napaści. Ludzie patrzyli na mroczne twarze kapłanów i starszyzny, gdzie mogli odczytać niepokój i- zmieszanie. Dziwili się, ze przywódcy nie chcieli uwierzyć w Jezusa, którego nauka była tak prosta i jasna. Z dużym zainteresowaniem i niepokojem śledzili każdy ruch tych, których rad zawsze jak dotąd słuchali bezapelacyjnie. Celem przypowieści przytaczanych przez Chrystusa bjło zarówno ostrzeganie władców, jak i pouczanie tych wszystkich, któizy byli spragnieni Jego nauki. Jednakże nadszedł czas, kiedy pojawiła się potrzeba wyrażenia myśli w bardziej bezpośredni sposób. W wyniku przywiązania do tradycji i ślepej wiary w skorumpowane duchowieństwo naród popadł w stan niewolnictwa. Właśnie te pęta chciał Jezus zerwać i dlatego musiał w bardziej wszechstronny sposób zdemaskować charaktery kapłanów, przywódców i faryzeuszy. „Na stolicy Mojżeszowej usiedli nauczeni w Piśmie i Faryzeusze. Przetoz wszystkiego, czegokolwiek by wam rozkazali przestrzegać, przestrzegajcie i czyńcie, ale według uczynków ich me czyńcie, albowiem oni mówią, ale nie czynią" Nauczeni w Piśmie i faryzeusze uważali siebie za ludzi wyposażonych przez Boga w autorytet podobny Mojżeszowi, dążąc do zajęcia jego miejsca jako mterpretatora zakonu oraz sędziego narodu. W zamian domagali się od ludu bezwzględnej uległości i posłuszeństwa. Jezus zalecał swym słuchaczom czynie to, czego nauczali rabini w mysi zakonu, lecz me brać z nich przekładu, ponieważ oni sami nie stosowali się do nauczanych przez siebie zasad. Zresztą nauki ich zawierały wiele materiału sprzecznego z Pismem Świętym. Jezus rzekł „Wiążą brzemiona ciężkie i nieznośne i kładą je na ramiona ludzkie, lecz palcem swoim me chcą ich ruszyć.." Faryzeusze wprowadzi^ mnóstwo ograniczeń, które opierały się na tradycji i w nierozsądny sposób ograniczały wolność osobistą. Niektóre postanowienia zakonu tłumaczyli w ten sposób, aby krępowały wiernych, podczas gdy sami chętnie zwalniali się z rygoiów przewidzianych tymi przepisami Korzystali mianowicie z tego absolutorium w przypadkach, kiedy tajemne pogwałcenie prawa przynosiło korzyść im samym. Stałym celem faryzeuszowskiego działania było demonstrowanie na zewnątrz swej pobożności i żadna świętość me stanowiła dla nich przeszkody w dążeniach do tego celu. Bóg rzekł Mojżeszowi 0 Swych przykazaniach „I przywiązesz je za znak na rękach twoich, 1 będą jako naczelniki między oczyma twemi" (5 Mojz. 6,8). Słowa te mają głębokie znaczenie. Rozmyślanie nad słowami Bożymi i wcielenie ich w czyn uszlachetnia człowieka. W sprawiedliwości i miłosiernych czynach ręce jakby sygnet będą pieczętowany zasady zakonu Bożego. Będą one wolne od przekupstwa i od wszy- 20 co jest korupcją i zwodzeniem. Ręce powinny znaleźć za-t dnienie w pracy wykonywanej dla miłości i współczucia. Oczy, •kierowane ku szlachetnemu celowi zachowują swoją czystość i wier- no=,c Wyrazista twarz i sugestywny wzrok świadczą o czystości charakteru tego, któiy miłuje Boga i czci Jego Słowa. Jednakże Żydzi, współcześni Chrystusowi nie umieli dostrzec tjch spraw Polecenia dane Mojżeszowi wytłumaczono w ten sposób, że ludzie powinni przykazania Pisma Świętego przyjąć wyłącznie jako osobiste nakazy. Toteż były one spisywane na pasmach pergaminu i w widoczny sposób przywiązane na głowę i wokoło nadgarstka. Jednakże ludzie nosili te pergaminy jako pewne przyciągające uwagę oznaczenia, bowiem w sa-m>m tym zamyśle leżało demonstrowanie oddania, które mogłoby przyciągnąć szacunek ludzi Jezus zadał poważny cios tej próżności mówiąc „A wszystkie uczjnki swoje czynią, aby byli widzia n od ludzi i rozszerzają bramy swoje, i rozpuszczają podołki płaszczów swo.ch Nadto miłują pierwsze miejsca na wieczerzach, i pierwsze stołki w bóżnicach, l pozdrowienia na rynkach, i aby je nazywali ludzie Mistrzu, mistrzu! Ale wy nie nazywajcie się mistrzami; albowiem jeden jest Mistrz wa^z, Chrystus, ale wyście wszyscy braćmi. l nikogo nie zówcie ojcem wasz j m na ziemi, albowiem jeden" jest Ojciec wasz, który jest w mebiesiech. A niechai was nie zowią mistrzami, gdyż jeden jest Mistrz wasz, Chrystus". W tych prostych słowach Zbawiciel ujawnił ambicje ludzi, którzy sięgają stale po pierwsze miejsce i władzę, wykazując przy tym fałszywą pokorę, podczas g-iy serca ich wypełnia chciwość i zazdrość. Gdy ludzie zapraszani byli na ucztę sadzano ich przy stołach stosownie do zajmowanych godności, a zajmującym najlepsze miejsca, okazywane były specjalne względy. Faryzeusze nieustannie troszczyli się o pozyskiwanie tego rodzaju honorów Takie praktyki Jezus zdecydowanie potępił. Zganił również próżność, dzięki której tak bardzo był pożądany tytuł nauczyciela lub mistrza, uzasadniając to stwierdzeniem, ze me przysługuje 011 ludziom, a jedynie Chrystusowi. Powiedział przy tym, ze kapłani, nauczeni w Piśmie i wykonawcy prawa administracyjnego są braćmi, i dziećmi jednego Ojca Jezus w ten sposób chciał dać ludziom do zrozumienia, ze nie powinni rozdawać zaszczytnych tytułów ludziom, które ci mogliby wykorzystać dla rozciągnięcia kontroli nad ich sumieniem i wiarą. Gdyby Chrystus przebywał na ziemi dziś, w otoczeniu tych, którzy noszą tytuł „wielebny" lub „ardcywielehny", to czy nie musiałby powtórzyć „A niechaj was nie zowią mistrzami, gdyż jeden jest Mistrz wasz Chrystus9" Pismo Święte mówi o Bogu: „Święte i straszne jest imię -Jego" (Ps. 111,9). Jakiejze ludzkiej istocie należy się 478 479 taki tytuł? Jakże niewiele rozumie człowiek ze słów mądrości i sprawiedliwości wypowiedzianych przez Osobę obdarzoną tytułem Bos-kości! I jakże wielu spośród tych, którzy nadali sobie ten tytuł dyskredytuje imię oraz istotę Boską! Zbyt często, niestety ambicje, despotyzm i najbardziej upodlona grzeszność ukrywają się pod koronkowymi dekoracjami świętości i wysokich urzędów. Tymczasem Zbawiciel mówił dalej: „Ale kto z was największy jest, będzie sługą waszym. A ktoby się wywyższał, będzie poniżony; a ktoby się poniżał, będzie wywyższony". Chrystus wielokrotnie powtarzał że prawdziwą wielkość mierzy się wartościami moralnymi. W ocenie niebios wielkość charakteru polega na życiu ku pożytkowi bliźnich, w czynieniu dzieł miłości i miłosierdzia. Chrystus, Król chwały, był sługą upadłych ludzi. „Biada wam, nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni, iż zamykacie królestwo niebieskie przed ludźmi; albowiem tam sami nie wchodzicie, ani tym, którzyby wnijść chcieli, wchodzić nie dopuszczacie". Przekręcając sens Pisma, kapłani i zakonnicy zaciemniali umysły tych, którzy by mogli posiąść wiedzę o królestwie Chrystusa i boskie życie — niezbędne do prawdziwego szczęścia. „Biada wam nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni, iż pożeracie domy wdów, a to pod pokrywką długich modlitw, dlatego cięższy sąd odniesiecie". Faryzeusze mieli wielki wpływ na lud i potrafili robić z niego użytek dla siebie. Wdzierali się w zaufanie pobożnych wdów, skłaniając je do składania datków na cele religijne. Pozostawiano całkowitą swobodę działania nieuczciwym odbiorcom datków, którzy mieli odprawiać publiczne modły. Chrystus oświadczył, że ta obłuda przyniesie im jeszcze większe potępienie. Te same zarzuty spadają na 'wielu ludzi naszych czasów, którzy szczycą się swoją pobożnością na pokaz. Życie ich cechuje samolubstwo i chciwość, ale mimo wszystkiego stroją ich w szaty pozornej czystości, wprowadzając na jakiś czas ludzi w błąd. Lecz nie zdołają wprowadzić w błąd Boga, bowiem czyta w ich sercach, a zamiary sądzi według każdego uczynku człowieka. Chrystus bezlitośnie obnażał każde nadużycie, ale starał się, aby nie pomniejszało to ludzkich zobowiązań. Potępił samolubstwo i wyzysk, które przyniosły wdowom szkodę. W tym też czasie pochwalił wdowę — która przyniosła ofiarę do skarbca Bożego. Ludzie nadużywający złożony dar nie są w stanie odwrócić błogosławieństwa Bo- » żego spływającego na osobę ofiarodawcy. Jezus znajdował się na dziedzińcu świątyni, gdzie umieszczono skarbonki na datki i obserwował tych, którzy przychodzili aby wrzucać swe dary. Wielu zamożnych ludzi przyniosło duże kwoty, które były składane z wielką ostentacją. Jezus patrzył na 'to ze smutkiem, lecz nie czynił na temat tej szczodrości żadnych uwag. Nagle twarz jego rozpromieniła się gdy zobaczył biedną wdowę, która podchodziła 'Z wahaniem, jak gdyby się bała, że jest obserwowana. Gdy bogaci i możni mijali ją, aby złożyć swe ofiary, wdowa cofała się w obawie. Jednakże pragnęła złożyć jakiś drobiazg na cel, który był jej bliski. Spojrzała na datek spoczywający w jej dłoni. W porównaniu z darami tych, którzy ją otaczali był on bardzo ubogi, jakkolwiek stanowił cały jej majątek. Znalazłszy odpowiednią chwilę, wrzuciła pośpiesznie dwie drobne monety i_ chciała się oddalić, lecz spotkała się ze wzrokiem Chrystusa, skierowanym na nią z powagą- Zbawiciel przywołał uczniów do Siebie i zwracjąc ich uwagę na ubóstwo wdowy, wyraził pochwałę dla jej czynu. Słowa te wpadły do uszu wdowy: „zaprawdę wam powiadam, że ta uboga wdowa więcej wrzuciła niż ci wszyscy". W oczach jej zakręciły się łzy radości, gdyż czuła, że ktoś zrozumiał i ocenił jej intencję. Wielu doradziłoby jej obrócić pieniądze na własny użytek, gdyż oddany w ręce dobrze odżywionych -kapłanów zgubi się wśród tylu wielkich darów wrzuconych do skrzynki. Lecz Jezus zrozumiał uczucia, które nią powodowały. Wierzyła w to, że nabożeństwa w świątyni są odprawiane stosownie do woli Boga i dlatego pragnęła wesprzeć je. Uczyniła to, na co ją było stać i dlatego czyn ten stał się pomnikiem uświetniającym pamięć o niej. W swój dar włożyła serce i dlatego waytość złożonej monety me mogła być oceniona według jej nominalnej wartości. Należało tę wartość mierzyć stopniem umiłowania Boga i zainteresowania Jego czynami. Jezus powiedział o biednej wdowie, że „więcej niż ci wszyscy wrzuciła". Bogaci złożyli dar, czerpiąc ze swej obfitości, a wielu -z nich złożyło ofiarę po to, aby ich dostrzeżono i uhonorowano. Złożony przez nich bogaty dar nie pozbawił ich komfortu, ani nawet luksusu. Ofiarowywane dary nie wymagały od nich jakichkolwiek wyrzeczeń i dlatego nie mogły się równać z groszem wdowim. Charakter ludzkich czynów określany jest przez ich motywacje. W zależności od niej czyny klasyfikuje się jako haniebne, bądź zawierające w sobie najwyższe cechy moralne. Bóg nie zawsze najwyżej ocenia wielkie uczynki, które widzi każde oko i chwalą każde usta. Małe obowiązki spełnione z dobrą wolą, małe dary me obliczone na zewnętrzny efekt, które w oczach ludzkich mogą się wydawać bezwartościowe, wywołują nieraz najwyższą ocenę w oczach Boga. Serce pełne wiary i miłości jest droższe Bogu od najkosztowniejszych darów. Wdowa, aby złożyć swój skromny dar, musiała oddać wszystko. Pozbawiła siebie jedzenia, aby móc złożyć ze swoich dwóch groszy ofiarę na drogi jej cel. Uczyniła to z wiarą, ufając, że Ojciec niebieski nie 480 31 — 2ycłe Jezusa 481 - zlekceważy jej potrzeb. Ten duch ofiarności i dziecięcej wiary zasłużył na pochwałę Zbawiciela. Wśród ludzi biednych jest wielu pragnących wyrazić Bogu wdzięczność na Jego łaskę i prawdę. Pragnęliby bardzo uczestniczyć wraz ze swymi zamożniejszymi braćmi we wspieraniu kościoła i z tego powodu nie wolno odtrącać ich dusz." Pozwólmy im złożyć grosz do banku niebios. Jeżeli zostanie on złożony z serca wypełnionego miłoś-'cią Boga, >to pozorny drobiazg staje się uświęconym darem, bezcenną ofiarą, której Bóg błogosławi obficie. Gdy Jezus mówił o wdowie, że więcej niż ci wszyscy wrzuciła słowa Jego dotyczyły nie tylko pobudek czynu, lecz również jego wyników. Te „dwa drobne pieniążki", wniosły do skarbca Bożego znacznie większą kwotę, niż wszystkie ofiary bogatych Żydów. Ta drobna ofiara podobna była rzece, która w swym początku jest małym strumykiem, a później rozszerza się i pogłębia. -Tysięcznymi drogami ten mały grosz przynosił ulgę cierpiącym i przyczyniał się do rozwoju ewangelizacji. Przykład ofiarności wdowy podziałał na tysiące serc w różnych krajach i we wszystkich wiekach. Przemówił zarówno do bogatych jak i do biednych, którzy przez swe ofiary zwielokrotnili jej dar. Błogosławieństwo Boże, które spoczęło na groszu wdowy, sprawiło, że stał się on początkiem wielkich wartości. Takie same rezultaty wiążą się z każdym darem i z każdym uczynkiem wykonanym w imię chwały Bożej, albowiem leży to w zamiarach Wszechmogącego. Żaden człowiek nie jest w stanie dokonać oceny rezultatów działań, które prowadzą ku dobremu. Zbawiciel ciągnął dalej Swe oskarżenia przeciwko nauczonym w Piśmie i faryzeuszom: „Biada wam, wodzowie ślepi! którzy powiadacie: Ktoby przysięgał na kościół, nic nie jest; ale ktoby przysiągł na złoto kościelne, winien jest. Głupi i ślepi! albowiem cóż jest większego, złoto czy kościół, który poświęca złoto". Kapłani dostosowywali wymagania Boże do swego fałszywego i ciasnego rozumowania. Sądzili, że przeprowadzają subtelne zróżnicowanie win za różne grzechy, przechodząc do porządku nad niektórymi z nich, natomiast inne, których konsekwencje w istocie były mniejsze, uznawali za niewybaczalne. Przez względ na korzyści materialne zwalniali ludzi z ich ślubowań. a za duże kwoty pieniężne uwalniali ludzi od odpowiedzialności, za poważne przestępstwa. Jednocześnie w innych przypadkach ci sami kapłani i przywódcy ferowali ciężkie wyroki za błahe w swej istocie przewinienia. „Biada wam nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni! iż dajecie dziesięcinę z mięty i z anyżu, i z kminku, a opuszczacie poważniejsze rzeczy w zakonie, sąd i miłosierdzie, i wiarę; te rzeczy należało czynić, a tamtych nie zaniedbywać". W tych słowach Chrystus potępił - 482 l lekceważenie świętego obowiązku, ponieważ tego obowiązku Sam nigdy nie uchylił. Obowiązek wnoszenia dziesięciny wynikał z zarzzą-dzenia Boga i był On honorowany od najdawniejszych czasów. Abraham, ojciec wierzących, oddawał dziesięcinę z całego stanu posiadania. Przywódcy żydowscy uznawali obowiązek składania dziesięciny i było to sprawiedliwie; nie pozwalali jednak ludziom realizować • do końca ich własnych pojęć o obowiązku. Dla rozsądzenia każdego poszczególnego przypadku tworzone były zupełnie dowolnie zasady zakonu, a wymagania stały się przez to tak skomplikowane, że nie można było ich spełnić. Nikt nie wiedział, czy jego obowiązek jest już spełniony. System ustanowiony przez Boga był słuszny i sprawiedliwy, lecz kapłani i rabini uczynili z niego uciążliwe brzemię. Wszystko, co jest nakazane przez Boga posiada swoją ważność. Chrystus uznał płacenie dziesięciny za obowiązek, lecz jednocześnie podkreślił, że nie powinno to powodować zaniedbywania innych obowiązków. Faryzeusze byli zawsze bardzo skrupulatni w składaniu dziesięciny ze swoich ogrodów, ofiarowując takie zioła jak mięta, anyż lub ruta. Kosztowało to ich niewiele, a jednocześnie miało przekonywać ludzi o ich skrupulatności i pobożności. Jednocześnie nakładane przez » nich ograniczenia uciskały naród i niszczyły poszanowanie dla świętego systemu, ustanowionego przez Boga. Zajmowali umysły ludzi drobiazgami, odwracając uwagę od istotnych prawd. Najistotniejsze zasady zakonu, jak sprawiedliwość, miłosierdzie i prawdy były zaniedbywane. „Te rzeczy należało czynić, a tamtych nie zaniedbywać" rzekł Chrystus. Inne prawa były zniekształcone przez rabinów w podobny sposób. W myśl przepisów Bożych przekazanych przez Mojżesza, zabronione było spożywanie wszelkich nieczystych rzeczy. Zakon ten obejmował wieprzowe mięso oraz mięso niektórych innych zwierząt, ponieważ jego spożywanie mogło powodować skażenie krwi i w konsekwencji — skrócić życie. Lecz faryzeusze nie przekazywali tych zakazów w formie, w jakiej polecił je Bóg, popadając w tym względzie w nieuzasadnioną przesadę. Między innymi żądali od ludzi odcedzania używanej przez nich wody, ponieważ mógł się w niej znaleźć mikroskopijny owad klasyfikowany jako nieczysty, na podobieństwo innych zwierząt. Jezus, zestawiając tę śmieszną drobiazgowość z ogromem ich rzeczywistych grzechów, rzekł do faryzeuszy: „Wodzowie ślepi, którzy przecedzacie komara, a wielbłąda połykacie". „Biada wam nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni! iżeście podobni grobom pobielanym, które się zdadzą z wierzchu być cudne, ^ ale wewnątrz pełne są kości umarłych i wszelkiej nieczystości". Jak pięknie udekorowane groby kryły w sobie zbutwiałe szczątki tak \ 483 \ zewnętrzna świętość kapłanów i przywódców pokryła istniejące nieprawości. Jezus mówił dalej: „Biada wam nauczeni w Piśmie i faryzeusze obłudni, iż budujecie groby proroków, i zdobicie nagrobki sprawiedliwych. I mówicie: Gdybyśmy żyli za dni ojców naszych, nie bylibyśmy ich wspólnikami w przelaniu krwi proroków. A tak, świadczycie sami przeciwko sobie, żeście synowie tych, którzy mordowali proroków". Dla okazania swego szacunku zabitym prorokom Żydzi byli bardzo gorliwi w upiększaniu ich grobów, lecz nie korzystali z ich nauki, ani nie dawali posłuchu ich upomnieniom. Za dni Chrystusa utrzymywał się zabobonny szacunek dla miejsc spoczynku zmarłych, ,toteż nie szczędzono poważnych sum na ich dekorowanie. W oczach Boga było to bałwochwalstwo, bowiem zbytni szacunek dla zmarłych pozwalał wnioskować, że nie kochali Boga z całego serca swego, a bliźniego swego, jak siebie samych. To samo bałwochwalstwo praktykowane jest również w naszych czasach. Wielu winnych zaniedbywania wdów i sierot, chorych i ubogich, stawia kosztowne pomniki umarłym. Na ten cel nie żałują czasu i pieniędzy podczas, gdy obowiązki względem żywych wyraźnie zalecane przez Chrystusa — pozostają niespełnione. Faryzeusze budowali pomniki prorokom i przyozdabiali je, mówiąc pomiędzy sobą: „Gdybyśmy żyli za dni ojców naszych, nie bylibyśmy wspólnikami ich w przelewaniu krwi sług Bożych", lecz w tyin samym czasie zamierzali sięgnąć po życie Jego Syna. Powinniśmy z powyższego wyciągnąć naukę dla siebie, która mogłaby otworzyć oczy na moce szatana, w zakresie deprawowania naszych umysłów odpornych na przenikanie światła prawdy. Wielu ludzi wstępuje w ślady faryzeuszy. Oddają cześć umarłym za wiarę i oburzają się z po-~ wodu zaślepienia Żydów, którzy odrzucili Chrystusa. Uważają, że gdyby żyli za Jego dni, z radością przyjęliby głoszoną naukę i nigdy nie staliby się współuczestnikami winy tych wszystkich, którzy odrzucili Zbawiciela. Lecz w przypadkach, gdy posłuszeństwo Bogu wyniaga samozaparcia i pokory, ci sami ludzie zapominają o swych przekonaniach i odmawiają posłuszeństwa. Tym samym przejawiają to wszystko, co Chrystus potępił u faryzeuszy. Żydzi nie potrafili zdać sobie należycie sprawy ze swojej straszliwej odpowiedzialności, jaka spadła nai nich za odrzucenie Chrystusa. Od czasu gdy po raz pierwszy została wylana niewinna krew i sprawiedliwy Abel padł z ręki Kaina, ta sama historia powtarza się ciągle w warunkach spotęgowanej winy. We wszystkich stuleciach prorocy podnosili głos przeciwko grzechom królów, przywódców narodów, przemawiając słowami, które w ich usta włożył Bóg, i spełniając Jego w»lę z narażeniem życia. Z pokolenia na pokolenie gro- 484 l dziła się straszna kara dla tych, którzy odrzucili światło i prawdę, fe właśnie karę ściągali obecnie na swoje głowy wrogowie Chrystusa, bowiem grzechy kapłanów i przywódców tym razem były większe niż kiedykolwiek przedtem. Odrzucając Chrystusa, przyjęli na siebie odpowiedzialność za krew wszystkich sprawiedliwych zamordowanych w czasach pomiędzy Ablem a Chrystusem. Kielich hańby miał się właśnie przelać, z powodu ich nieprawości i spłynąć na ich własne głowy w postaci karzącej sprawiedliwości. Jezus przestrzegał ich przed tym w następujących słowach: „Aby obciążyła was cała sprawiedliwa krew przelana na ziemi — od krwi Abla sprawiedliwego, aż do krwi Zachariasza-, syna Barachia-szowego, którego zabiliście między świątynią a ołtarzem. Zaprawdę powiadam wam, spadnie to wszystko na ten naród". Nauczeni w Piśmie i faryzeusze, którzy słuchali Jezusa, wiedzieli, że słowa Jego są prawdziwe. Wiedzieli, w jaki sposób zamordowany został prorok Zachariasz. Ponieważ usta jego mówiły słowa nakazane od Boga, odszczepieńczy król wpadł w szatańską furię i polecił zamordować proroka. Krew jego wsiąkała w kamienie na dziedzińcu świątyni, barwiąc je na stałe, tak że nie można było wymazać ;jej śladów. Stanowiła ona trwałe świadectwo przeciwko odstępczemu Izraelowi i jak długo miała stać świątynia tak długo ta plama przelanej krwi wołać miała do Boga o pomstę. I gdy Jezus wspomniał 0 tych strasznych grzechach, dreszcz przerażenia wstrząsnął zebranymi. Patrząc w przyszłość Jezus oświadczył, że nieprawości Żydów i ich brak tolerancji wobec sług Bożych będą trwały w przyszłości, tak jak to miało miejsce w przeszłości. „Oto dlatego Ja posyłam do was proroków i mędrców, i uczonych w Piśmie, a z nich niektórych zabijecie^ i ukrzyżujecie, innych znowu będziecie biczować w waszych synagogach i przepędzać z miasta do • miasta". Prorocy i mędrcy pełni wiary i Ducha świętego — Szczepan, Jakub i wielu innych, mieli być skazani i straceni. Z rękami wzniesionymi ku niebu i opromieniony niebiańską światłoścą, Chrystus przemawał jako sędzia tych wszystkich, którzy Go otaczali. Jego tak często słyszany głos błagania i napomnień wypełnił się teraz naganą 1 potępieniem. Wrażenie uczynione przez słowa i spojrzenie nie miało już nigdy zatrzeć się w pamięci, a słuchaczami wstrząsnął dreszcz. Oburzenie Chrystusa skierowane było przeciwko obłudzie i przeciwko grzechom głównym, z powodu których ludzie doprowadzili do ruiny dusze, wprowadzając w błąd swoich bliźnich i ubliżając Bogu. W spe-cyficzno-zwodniczym rozumowaniu kapłanów i przywódców, Chrystus dostrzegał działanie mocy szatańskiej. Potępienie grzechu przez Niego oparło się na wnikliwych i mocnych przesłankach, ale nie towarzy- 485 szyły temu żadne słowa o odwecie Chrystus pałał świętym gniewem przeciwko księciu ciemności, lecz nawet przeciwko niemu, nie okazywał zniecierpliwienia W ten sam sposób chrześcijanin, który żyje w harmonii z Bogiem i wyposażony jest w cechy miłości t miłosierdzia odczuje sprawiedliwe oburzenie przeciwko grzechowi. Ale nie wolno chrześcijaninowi lżyć tych, którzy posługują się tymi środkami przeciw memu Nawet przy zetknięciu z tymi, którzy za pomocą siły dążą do utrzymania fałszu, prawdziwy chrześcijanin pójdzie za przykładem Chrystusa, zachowując spokój i panowanie nad sobą. Boska litość malowała się na twarzy Syna Bożego, gdy rzucił pełne tęsknot} spojrzenia na świątynię, a potem na słuchaczy. Głosem nabrzmiałym głębokim, serdecznym wzruszeniem i gorzkimi łzami, zawołał „Jeruzalem, Jeruzalem, które zabijasz proroków i które kamieniujesz tych, którzy do oiebie byli posyłani, ile to razy chciałem zgromadzić dzieci twoje, jak kokosz zgromadza pisklęta swoje pod skrzydła, a nie chcieliście'". Było to zmaganie się przed rozstaniem W płaczu Chrystusa stopiło się serce Boga Było to tajemnicze pożegnanie miłości Bożej, znękanej cierpieniem Faryzeusze i saduceusze umilkli Jezus wezwał swych uczniów szony do tego przez Swych przeciwników, lecz jako zwycięzca, który i przygotował się do opuszczenia świątyni, me jako zwyciężony i zmu-wykonał swoje zadanie Jako zwycięzca wycofał się ze świątyni. Klejnoty prawdy, które padły z ust Chrystusa w tym bogatym w wypadki dniu, zachowane zostały w wielu sercach. Zrodziły się z nich nowe myśli — obudzone zostały nowe pragnienia, rozpoczął się nowy, historyczny okres Po ukrzyżowaniu i zmartwychwstaniu Chrystusa ludzie ci wybili się w społeczeństwie, spełniając święte polecenie stosownie do zapału i mądrości potrzebnych dla sprostania wielkości tego dzieła Ponieśli w świat wieść, która przemówiła do ludzkich serc, niszcząc stare przesądy, hamujące przez długi czas życie tysięcj ludzi. Wobec ich świadectwa ludzkie teorie i filozofie stały się jałowymi bajkami Potężne było działanie słów Zbawiciela na ten przejęty podziwem i bojazmą tłum, który się zgromadził w świątyni w Jeruzalem. Lecz Izrael jako naród sam siebie oderwał od Boga, a gałęzie oliwnego drzewa zostały złamane. Rzucając ostatnie spojrzenie na wnętrzne świątyni, Jezus rzekł z pełnym smutku patosem „Oto wam dom wasz pusty zostanie Albowiem powiadam wam Nie ujrzycie mnie odtąd, aż powiecie Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim". Dotąd Chrystus nazywał świątynię domem swego Ojca, lecz teraz, gdy Syn Boży miał opuście te mury, świątynia zbudowana ku chwale Bożej zostanie na zawsze pozbawiona Jego obecności. Od tej pory odprawiane w niej ceremonie przestaną mieć znaczenie. ROZDZIAŁ LXVIII Na zewnętrznym dziedzińcu l (Jan 12,20-43) ł byli niektórzy Grecy wśród tych, którzy pielgrzymowali do Je-??Li.rozolimy, aby się modlić w święto. Ci tedy podeszli do Filipa który był z Betsaidy w Galilei z prośbą, mówiąc Panie, chcemy Jezusa widzieć Poszedł Filip i powiedział Andrzejowi, Andrzej zaś i Filip powiedzieli Jezusowi" (Jan 12,20— L2). W tym czasie zdawało się, ze dzieło Jezusa doznało dotkliwej porażki Zwyciężył w sporze z faryzeuszami, lecz było jasne, ze nigdy nie zechcą uznać w nim Mesjasza Nadszedł czas ostatecznego rozdzielenia się Uczniom Jezusa -cała ta sytuacja wydawała się beznadziejna, lecz Chrystus prz> stąpił do uwieńczenia swego dzieła Zbliżało się wydarzenie, które dotyczyło me tjlko narodu żydowskiego, lecz całego świata Gdy Jezus usłyszał żarliwą prośbę „Chcemy Jezusa widzieć" będącą wyrazem pragnienia całego świata, oblicze Jego rozjaśniło się i rzekł ,Przyszła godzina, aby był uwielbiony Syn Człowieczy". W prośbie Greków Jezus dopatrzył się poważnej zapowiedzi dotyczącej rezultatów Swej wielkiej ofiary. Przyszli oni z Zachodu, aby odnaleźć Zbawiciela w końcowym okresie Jego życia, tak jak w jego zaraniu odwiedzili Go mędrcy ze Wschodu. Podczas narodzenia Chrystusa naród żydowski był tak pochłonięty własnymi ambitnymi planami, ze fakt ten nie doszedł do jego świadomości Jednakże z pogańskiego kraju przyszli do żłobu mędrcy ze swymi darami, aby uczcie Jezusa Podobnie teraz przybyli do Jezusa Grecy, reprezentujący narody i plemiona świata Stanowiło to zapowiedź, ze u stóp krzyża gromadzie się będą ludzie ze wszystkich krajów, poprzez wszystkie wieki I tak „wielu ich od wschodu i od zachodu słońca przyjdzie, a usiądą za stołem z Abrahamem i Izaakiem w królestwie niebieskim" (Mat. 8,11). Grecy słyszeli o triumfalnym wkroczeniu Jezusa do Jeruzalem. 487 Rozeszły się pogłoski, że wygnał kapłanów oraz przywódców ze świątyni i że ma zasiąść na tronie Dawida, jako król Izraela, czemu oni dawali wiarą. Grecy pragnęli poznać prawdę Jego misji. „Chcemy ujrzeć Jezusa" powiedzieli i prośba ta została spełniona. Gdy powtórzono ją Jezusowi, znajdował się On w części świątyni do której wstęp mieli jedynie Żydzi. Lecz Chrystus wyszedł na zewnętrzny dziedziniec. aby osobiście porozmawiać z nimi. Nadeszła godzina chwały Chrystusa. Stał w cieniu krzyża, a pytania, które stawiali mu Grecy, wyraźnie wskazywały na to, że Jego ofiara zjedna Bogu wielu synów i córek. Wiedział, że Grecy zobaczą Go niedługo w sytuacji, której sobie nawet nie wyobrażali. Mieli Go wkrótce zobaczyć stojącego obok Barabasza — mordercy i rabusia — który zostanie uwolniony zamiast Syna Bożego. Mieli też usłyszeć, jak podżegany przez kapłanów i przywódców naród dokona swego wyboru i na pytanie: „Cóż tedy uczynię z Jezusem, którego zowią Chrystusem?" — padnie odpowiedź — „Niech będzie ukrzyżowany" (Mat. 27,22). Czyniąc tę ofiarę za odkupienie 'grzechów ludzkich, Chrystus wiedział, że przyczyni się ona do udoskonalenia Jego królestwa,-- które swoim zasięgiem obejmie cały świat. Sam Chrystus miał stać się odnowicielem, którego Duch przeniknie wszystko. Rzucił spojrzenie w przyszłość i usłyszał głosy rozlegające się ze wszystkich zakątków świata: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata" (Jan 1,29). W tych cudzoziemcach Jezus widział gwarancję bogatego żniwa, gdy padną już mury _dzielące Żydów i pogan, a do wszystkich narodów niezależnie od używanych przez nie języków, dojdzie wieść o zbawieniu. Tę wizję spełnienia Swoich nadziei Chrystus wyraził w słowach: „Przyjdzie godzina, gdy Syn Człowieczy będzie uwielbiony". Lecz w umyśle Chrystusa nigdy nie zacierała się świadomość drogi, która miała doprowadzić Go ku tej chwale. Jego zbliżająca się śmierć miała spowodować włączenie się pogan do rodziny chrześcijańskiej. Tylko przez Jego śmierć świat mógł zyskać swoje bezpieczeństwo. Jak ziarno pszenicy tak zmarły Syn Człowieczy musi być wrzucony do ziemi i pochowany, aby odżyć na nowo. Mówił o swej przyszłości, obrazując ją przykładami z przyrodą, aby uczniowie mogli Go pojąć. Prawdziwe wyniki Jego misji zostaną osiągnięte jedynie przez Jego śmierć. „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam; jeśliby ziarno pszeniczne wpadłszy do ziemi, nie obumarło; ono samo zostaje, lecz jeśliby obumarło, wielki pożytek przynosi". Gdy ziarno pszenicy wpada do ziemi i pozornie umiera, pędy jego wychodzą następnie na powierzchnię i przynoszą owoc w postaci ziarna. Tak samo śmierć Chrystusa przyniesie owoce królestwu Bożemu. Zgodnie z prawami natury, wynikiem Jego śmierci miało stać się życie. Ci, którzy uprawiaj^ ziemdę mają stale przed oczyma ów* przy- 488 l kład. Rok po roku zachowują swe zapasy najlepszego zboża, po to, aby pozornie je utracić. Na jakiś czas zboże pozostanie przysypane w bruździe i tylko Bóg czuwa nad jego losem. Później, na początku ukazuje się źdźbło, następnie kłos, a wreszcie kłos wypełnia się ziarnem. Lecz rozwój ten dokonuje się tylko wówczas, gdy jiiarno znika •w ziemi i według wszelkich pozorów zostaje stracone. Nasienie wrzucone do ziemi daje owoc, który zgodnie ze swoją kolejnością jest znowu zasiewany, aby mógł się powtórzyć cykl żniwny. Takim samym prawem śmierć Chrystusa na krzyżu Golgoty przyniesie owoce wiecznego życia. Rozmyślanie nad tą ofiarą stanie się chwałą dla tych, którzy dzięki owocom tejże ofiary będą żyć wiecznie. Ziarno pszenicy, które ochroni własne życie, nie może wydać owocu i pozostanie samotne. Chrystus mógł odwrócić swoją śmierć gdyby tego zechciał. Lecz czyniąc, byłby skazany -na osamotnienie, i nie byłby w stanie przyprowadzić do Boga nawróconych synów i córek. Poświęcając swe własne życie — mógł oLJarzyć życiem ludzkość. Jedynie pozostając jakiś czas w ztemi po swojej śmierci, mógł się stać nasieniem przynoszącym wielkie żniwo. Tworzyły je olbrzymie tłumy łudzi wywodzące się z każdego narodu, szczepu i strefy językowej, które miały doznać zbawienia w Bogu. Z tą prawdą Chrystus łączył naukę o samopoświęceniu, którą każdy powinien poznać. Mówił w tej sprawie: „Kto miłuje duszę swoją, utraci ją, a kto nienawidzą duszy swojej na tym świecie, ku wiecznemu żywotowi strzeże jej". Wszyscy pragnący przynosić owoce we wspólnej pracy z Chrystusem powinni zostać pogrzebani w ziemi i umrzeć. Życie powinno być rozsiewane w bruzdach potrzeb tego świata,, a egoizm i samolubstwo powinny zostać wyparte. Prawo samopoświę-cenia jest jednocześnie prawem samozachowania. Rolnik zachowuje swe ziarno, wrzucając je do ziemi i ta jego czynność może być przyrównana do procesu zachowania życia ludzkiego. Istotę życia stanowi rozdawanie, wobec czego zachowane będzie życie tylko takich ludzi, którzy poświęcają się w służbie Boga i ludzi. Ten, kto w imię Chrystusa poświęca swe życie, odzyska je w wieczności. Życie wykorzystywane wyłącznie dla siebie jest przyrównane do życia zjadanych przez nas ziaren pszenicy, które znikają, ale nie pomnażają się. CzłóViek może zebrać wszystko, co jest mu potrzebne, może też myśleć i planować odpowiednio do swoich potrzeb, lecz życie jego mija, a on sam pozostaje bez niczego. Prawo służenia sobie równoważy się z prawem samozniszczenia. Jezus powiedział: „Jeśli mnie kto służy, niechże mię naśladuje — a gdziem ja jest, tam i sługa mój będzie; a jeśli mnie kto służyć bą-dzie, uczci go Ojciec mój". Wszyscy, którzy dźwigali z Jezusem krzyż Jego poświęcenia, będą wraz z Nim uczestniczyli w Jego chwale. Po- 489 cieszeniem Chrjstusa w Jego upokorzeniu i męce była mysi, ze Jego uczniowie osiągną chwalę wraz z Nim. Byli oni owocami Jego własnego samoposwięceniia Wyrobienie w nich cech Jego własnego charakteru i ducha było nagrodą dla Niego i miało się stać Jego wieczną radością Oni zaś podzielą z Nim tę radość, w miarę jak zaczną się im objawiać owoce ich pracy i poświęcenia, które dojrzewać będą w sercach i życiu innych ludzi Są współpracownikami Chrystusa i Ojciec uczci ich tak, jak uczcił Swego Syna Przyjście Greków, które stanowiło jakby zapowiedź przyszłego pozyskania pogan sprawiło, ze Chrystus Swoim umysłem spojrzał na cało c spełnionej misji Przed oczami Jego duszy przesunęło się całe cfeieło odkupienia, od powzięcia tego planu w niebie, aż do chwili śmierci, która zbliżała się nieuchronnie Zdawało się ze Syna Bożego okr\ł tajemniczy obłok, a jego złowieszczą wróżbę wyczuwali wszyscy zgromadzeni wokół Niego Chrystus usiadł gwałtownie, pogrążony w myślach Wreszcie milczenie przerwał głos Zbawiciela nabrzmiały smutkiem „Teraz dusza moja jest zatrwożona i cóż powiem' Ojcze' wvbaw mnie teraz od tej godziny'' W przewidywaniu wypadków Chrystus pił już z kielicha goryczy W Swojej ludzkiej naturze wzdragał się przed godziną osamotnienia kiedy pozornie zostanie opuszczony nawet przez Boga a ludzie zobaczą Go pokonanego, zranionego przez Niego i zbitego Wzdragał się na mysi tego, ze stanie pod pręgierzem opinii publicznej która potraktuje Go jako najgorszego zbrodniarza i skazę na haniebną śmierć Przeczucie konfliktu z siłami ciemności, zrozumienie całego balastu ludzkich grzechów, a jednocześnie gniewu Ojca spowodowanego t\mi grzechami osłabiły ducha Chrystusa, a Jego twarz pokrjła się bladością śmierci Po tym okresie załamania, poddał się woli Ojca, mówiąc „Przecież dlatego przyszedłem na tę godzinę Ojcze' uwielbij imię swoje" Jedynie przez śmierć Chrystusa mogło być obalone królestwo szatana i tylko w ten sposób mogli zostać odkupieni ludzie a Bóg uwielbiony Jezus zgodził się na mękę, przyjmując wymaganą od Niego ofiarę Kroi niebios zgodził się cierpieć jako ten, który przyjął na siebie grzechy świata , Ojcze uwielbij imię Twoje" — rzekł Jezus, a z obłoku wznoszącego się nad Jego głową dał się słyszeć głos „I uwielbiłem i jeszcze uwielbię' Poczynając od narodzenia, i kończąc n% chwili kiedy zostały wypowiedziane powyższe słowa, całym swoim życiem Chrystus oddawał cześć Bogu Dzięki tejże czci, w obliczu zbliżających się cierpień, Jego bosko-ludzka natura nie mogła nie oddać chwały Ojcu Podczas gdy rozlegał się ten głos, promień światła przebił się poprzez obłoki i otoczył Chrystusa, jak gdyby ramieniem Nieskończonej Mocy, a wokół powstała ognista ściana Dudzie przyglądali się tej scenie z uczuciem przerażenia-1 zdziwienia, a nikt nie zdobył się na od- 490 l wagę, aby przemówić. W milczeniu i z powstrzymanym oddechem stali wszyscy z oczami skierowanymi na Jezusa Ojciec udzielił Swego świadectwa i chmura rozpierzchła się, wędrując ku niebu. Na pewien czas ustała łączność istniejąca pomiędzy Ojcem i Synem. „A lud ten, który stał i słyszał, mówił ze zagrzmiało, inni mówili Anioł do niego przemówił Lecz zaciekawieni Grecy widzieli obłok słyszeli głos zrozumieli znaczenie wypowiedzianych słów i pojęli, kim jest Chrystus został im objawiony jako wysłannik Boga. Głos Boga rozległ się podczas chrztu Jezusa na początku Jego ziemskiej działalności, a po raz drugi podczas Jego przemienienia na górze Teraz przy jej zakończeniu, głos dał się słyszeć po raz trzeci i był słyszany przez wielu ludzi w osobliwych warunkach Jezus wypowiedział najbardziej uroczyste prawdy, dotyczące sytuacji Żydów Zaapelował do nich po raz ostatni, a następnie zapowiedział ich zagładę. Teraz Bóg znowu przyłożył swą pieczęć na misji S>na, uznając zasługi Tego, którego odrzucił Izrael , Nie dla mnie się ten głos stał, ale dla was', rzekł Jezus Było t0 najwyższe świadectwo Jego mesjańskiego posłannictwa, znak dany od Boga, ze Jezus mówi prawdę i jest Synem Bożym „Teraz jest sąd świata tego, tetaz książę świata tego precz wyrzucony będzie A ja, jeśli będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich do Siebie A mówił to oznajmiając, jaką śmiercią miał umrzeć". Zbliżał się dla tego świata kryzys, który mógłby zostać przezwyciężony jedynie na drodze ofiary za grzechy człowieka Dzięki tej ofierze miała zostać złamana władza szatana nad duszami ludzkimi, a dotychczas zniekształcony obraz Boży miał się ukazać ich oczom w swoje rzeczywistej postaci Wspólnocie wiernych zapewnione zostało dziedz ctwo niebiańskiego domu Takie to rezultaty pociągała za sobą śmierć Chrystusa Zbawiciel pogrążył się w zadumie nad roztaczającym się przed Nim triumfalnym obrazem Widział krzyż, okryty i hańbiący, uosabiający wszelkie okropności, a jednak rozświetlony promieniami chwały. Lecz dzieło odkupienia ludzkości, nie stanowiło jeszcze wszystkiego co zostało dokonane na krzyżu, bowiem z jego ramion objawiła się całemu światu miłość Boża Książę tego świata został odrzucony, ale oskarżenia szatana przeciwko Bogu zostały odparte Zarzuty które stawiał niebu, zostały na zawsze przekreślone, a zarówno aniołowie jak i ludzie zostali zjednani dla Zbawiciela „A ja, jeśli będę podwyższony od ziemi, pociągnę wszystkich do siebie", rzekł Zbawiciel W chwili wypowiadania powyższych słów wokół Chrystusa zgromadziło się wielu ludzi, a jeden spośród nich powiedział ,Mysmy słyszeli z zakonu, iż Chrystus trwa na wieki, a jakoż ty mówisz, ze musi być podwyższony Syn Człowieczy7 A któryż to jest Syn Człowieczy' Tedy im rzekł Jezus Jeszcze do małego czasu jest z wami 491 światłość; chodźcież tedj^ póki światłość macie, żeby was ciemfaości nie ogarnęły; bo kto w ciemności chodzi, nie wie dokąd idzie. Póki światłość macie, wierzcie w światłość, abyście się stali synami śwaa- ^ tła". „A choć tyle cudów dokonał wobec nich, nie wierzyli w mego". Pewnego razu zadali Mu pytłnie „Jaki więc znak czynisz, abyśmy widzieli i uwierzyli tobie7 Jakie dzieło wykonujesz'" Dana bjła wielka mnogość znaków lecz ludzie zamykali na nie swoje oczy i zatwar-dzah serca. Nawet teraz, gdy przemówił Ojciec i kiedy już nie mogli domagać się kolejnych znaków, w dalszym ciągu me chcieli uwierzyć. „Mimo to jednak wielu członków Rady uwierzyło w mego, ale gwoli faryzeuszów nie wyznawali swej wiary, zęby nie zostali wyłączeni z synagogi". Cenniejsze było dla nich uznanie ludzi niż aprobata Boga Dla umknięcia zarzutów wstydu, zaparli się Chrystusa i odrzucili dar wiecznego aj-cia Iluż ludzi na przestrzeni wieków postąpiło w podobny sposób Do nich wszystkich skierowane są słowa ostrzeżenia wypowiedziane przez Zbawiciela „Ten kto miłuje życie swe, straci je" „Kto mną gardzi i nie przyjmuje słów moich, ma swego sędziego Słowo, które głosiłem, sądzie go będzie w dniu ostatecznym" (Jan 12,48). Biada tym, którzy nie poznali czasu nawiedzenia swego' Powoli i z uczuciem rozgoryczenia Chrystus na zawsze opuszczał piogi świątyni. ROZDZIAŁ LXIX Na Górze Oliwnej (Mat. 24, Mar. 13, Łuk. 21,5-38) S słów a Chrystusa skierowane do kapłanów i przywódców żydowskich „Oto, wam dom pusty zostanie" (Mat. 23,38), napełniły ich serca strachem Udawali obojętność, chociaż nie potrafili odpędzić od siebie pytania o znaczenie tych słów Zdawało się, ze zawisło nad mmi niedostrzegalne niebezpieczeństwo Czyż było możliwe, aby ta wspaniała swiętyma — duma całego narodu — mogła się wkrótce obrocie w stos gruzów' Przeczucie nieszczęścia ogarnęło również uczniów, którzy z niepokojem oczekiwali jakiejś wyrazmejszej wypowiedzi Chrystusa Gdy wyszli z Nim poza obręb świątyni, zwrócili Jego uwagę na jej potężną i piękną budowę Świątynia wykonana była * marmuru o nieskazitelnej bieli, przy czym niektóre bloki osiągnęły niewiarygodne wymiary. Niektóre ze ścian oparły się oblężeniu wojsk Nabuchodonozora. Dzięki mistrzowskiej murarce cały budynek miał wygląd bryły dostarczonej wprost z kamieniołomu. Uczniom nie mieściło się w głowie, aby te potężne mury mogły kiedykolwiek ulec zniszczeniu Takie myśli musiały nawiedzać umysł odrzuconej Istoty, gdy wpatrywała się w majestat świątyni7 Widok roztaczający się przed Nim był zaiste wspaniały, a mimo to, ze smutłfiem potwierdził, ze wszystko to dostrzega Dodał tez, ze uważa budowlę za wspaniałą Nawiązując zaś do ich słów o jej rzekomej mezniszczalnosci, powiedział „Izaz nie widzicie tego wszystkiego7 Zaprawdę powiadam wam, nie zostanie tu kamień na kamieniu, któryby nie był rozwalony". Te słowa Chrystusa wypowiedziane były w obecności licznego tłumu, lecz gdy Chrystus został sam i usiadł na Górze Oliwnej, zbliżyli się do Niego Piotr, Jan, Jakub i Andrzej, pytając „Powiedz nam, kiedy się to stanie, i co za znak przyjścia twego i dokonania świata? Odpowiadając na te pytania, Chrystus nie rozpatrywał oddzielnie zagadnienia zburzenia Jeruzalem od chwały Swojego powtórnego przyj- 493 scia na ziemią Zamiast tego połączył ze sobą obydwie sprawy Gdyby Chrystus odsłonił przed uczniami przyszłe wypadki tak, jak On je widział, prawdopodobnie nie mogliby zmesc ich grozy Z litości nad nimi ukazał im pomieszany obraz dwu wielkich kryzysów, pozostawiając im wyciągnięcie wniosków Gdy mówił o zburzeniu Jeruzalem Jego prorocze słowa daleko wykraczały poza ten przepadek Miał bowiem na , myśli ostateczny pożar świata w dniu kiedy Bóg podniesie się ze Swojego miejsca aby ukarać niepoboznych za ich grzechy, a ziemia ujawni krew pomordowanych Tej Swojej wypowiedzi Chrystus me adresował wyłącznie do Swoich uczniów, lecz również do tych ludzi którzy będą zyc wówczas, gdy się rozegrają końcowe sceny historii ziemi Zwracając się do uczniów Jezus rzekł Baczcie zęby was kto nie zwiódł Albowiem wielu przyjdzie w innemu moim mówiąc Jam jest Chrystus i wielu ich zwiodą Należało oczekiwać pojawienia się wielu fałszywych mesjaszy którzy będą udawać, ze czynią cuda i głosie ze nadszedł czai, wyzwolenia narodu żydowskiego Tacy ludzie mógł wywieść na manowce wielu wierzących, co zresztą spełniło się W okresie pomiędzy Jego śmiercią, a oblężeniem Jeruzalem pojawiło się rzeczywiście wielu fałszywych mesjaszy Ostrzeżenie Chrystusa stosu je się również do naszych współczesnych bliźnich, bowiem oszustwa praktykowane przed zbuizeniem Jeruzalem powtarzały się na przestrze-m całych wieków i mc me wskazuje, aby miały ustać w przyszłości , Potem usłyszycie o wojnach i waesci o wojnie, baczcie, abyście się. me trwożyli, bo się ijjpsi to stać, ale to jeszcze nie koniec W okresie poprzedzającym zburzenie Jerozolimy ludzie walczyli o pierwszeństwo a cesarze padali ofiarą mordów Zabijano również tych, którzy byli podejrzani o bliższe stosunki z panującymi Istniały tez wojny oraz występowała obfitość pogłosek o wojnach „Bo musi się to stać — rzekł Jezus — ale to jeszcze nie koniec" Powstanie bowiem naród przeciwko narodowi i królestwo przeciwko królestwu, i będzie głód i mor i trzęsienia ziemi miejscami Ale to wszystko dopiero początek boleści" Chrystus przewidział, ze gdy rabini dostrzegą owe znaki, oświadczą, iż odbywa się sąd Boży nad narodami za to, ze trzymali w niewoli wybrany naród Powiedzą tez wówczas, ze znaki są zapowiedzią nadejścia Mesjasza Ale me dajmy się oszukać, bowiem oznaczają one początek Jego sądu Ludzie spoglądali po sobie, a ponieważ nie poddali się skrusze ani tez nie nawrócili się pozostali poza zasięgiem uzdrowicielskiej mocy Chrystusa Znaki wyobrazili sobie jako sjmbole wyzwolenia z niewoli, w rzeczywistości przepowiadały zagładę A tymczasem Chrystus powiedział „Tedy was podadzą w udręczenie i będą was zabijać i będziecie w nienawiści u wszystkich narodów dla imienia mego wtedy wielu się z nich zgorszy, a jedni drugich wydadzą, i jedni drugich nienawidzieć będą" Wszystko to przecierpieli chrześcijanie, ale w tym tez czasie ojcowie i matki zdradzali swe dzieci, a dzieci zdradzały swoich rodziców Przyjaciele oddawali przyjaciół w ręce Sanhedrynu, a w tej sytuacji piokuratorom udało się uzyskanie wyroków śmierci na Szczepana, Jakuba oraz na innych chrześcijan Za pośrednictwem swoich sług Bóg dał Żydom ostatnią szansę do wyrażenia skruchy Objawił im Siebie dzięki świadectwu wszystkich aresztowanych sądzonych, i więzionych, ale to nie powstrzymywało sędziów od wydawania wyroków śmierci Karani w ten sposób ludzie prezentowali sobą więkbze wartości niż seszta otaczającego ich świata, a zabijając ich Z>dzi od nowa krzyżowali Chrystusa Cały ten bieg wypadków czeka na swoje powtórzenie, bowiem władze uczynią wszystko dla ograniczenia swobód religijnych, przyjmując na siebie autorytet właściwy jedynie Bogu Wyda się im możliwe zawładnięcie sumieniami, do których kontrolowania upoważniony jest jedynie Bóg I w obecnym czaste organa władzy w niektórych krajach wdrażają swoją działalność przeciwstawną Bogu, a trwać ona będzie aż do osiągnięcia granicy, której i władzy me wolno będzie przekroczyć Bóg zawsze wstawi się za swoimi wiernymi zachowującymi Jego przykazania We wszystkich czasach prześladowania ci ktorz> będą jego świadkami podejmą decyzję, czy mają być naśladowcami czy tez przeciwnikami Chrystusa Ci, którzy objawiają współczucie dla niewinnie prześladowanych objawiają tym samjm przywiązanie do Niego Inni odwracają się od głodzonej przez Niego nauki, ponieważ jej zasady kloca się z codzienną praktyką Wielu ludzi potyka się i pada, odstępując od wiary którą dotychczas wspierali Chrystus dając swym uczniom znak dotyczący przyszłej zagłady Jeruzalem mówił im jednocześnie, w jaki sposób mają się sami uchronić Potem usłyszycie o wojnach i wieści wojenne Gdy więc ujrzycie na miejscu świętym ohydę spustoszenia wtedy ci, co są w Judei mech uciekają w góry, kto jest na roli niech me wraca, by zabrać swój płaszcz Wted> bowiem nastanie wielki ucisk, jakiego nie było od początku świata aż dotąd, i me będzie' Ostrzeżenie to zostało dane aby zwrocie na nie uwagę po 40 latach, gdy doszło do zburzenia Jeruza lem Chrześcijanie zastosowali się do niego, natomiast niechrześcijanie zginęli w ruinach miasta , Módlcie się tylko aby ucieczka wasza nie wypadła zimą, albo w sabat" rzekł Chrystus Ten, który ustanowił sobotę nie obalił jej przybijając rzekomo do swego krzyża Jego śmierć nie przekreśliła znaczenia soboty, która była przedstawiona jako święty dzień, nawet po upływie 40 lat od śmierci Chrystusa W ciągu tych 40 lat uczniowie 494 495 modlili się o to, aby nie musieli udawać się na tułaczkę w "dniu sobotnim. Od zagadnienia zburzenia Jeruzalem, Chrystus dość niespodziewanie przeszedł do innego tematu stanowiącego element łańcucha transmisyjnego w biegu ziemskiej historii, to jest do przyjścia Syna Bożego w pełni chwały. Te dwa wydarzenia rozdzielał wielowiekowy przedział czasu otwarty dla zdolności dostrzegania przez Chrystusa na wskroś długich zaciemnionych wieków, w czasie których wylało się tyle krwi i łez. Takiego widoku uczniowie Chrystusa wówczas nie byliby w stanie znieść i dlatego Jezus zaledwie dotknął tego tematu. „Wtedy bowiem nastanie wielki ucisk", rzekł Jezus, jakiego świat nie doświadczył od początku swojego stworzenia, ani potem nie doświadczy". „A gdyby nie były skrócone owe dni, nie ocalałaby żadna istota, lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni". W ciągu ponad tysiąca lat na wyznawców Chrystusa spadały ciosy, jakich dotąd nie oglądał świat. Miliony wiernych, którzy o Nim świadczyli, zapłaciły za swoją wiarę życiem. Gdyby ręka Boga nie wyciągnęła się ku uratowaniu narodu, zginęliby wszyscy. „Lecz ze względu na wybranych będą skrócone owe dni" — powiedział Chrystus. W słowach' nie pozostawiających żadnych wątpliwości, Pan nasz zaczął mówić o Swym drugim przyjściu, ostrzegając przed niebezpieczeństwami, które to przyjście poprzedzą. „Gdyby wam wtedy kto powiedział: Oto tu jest Chrystus, albo tam, nie wierzcie. Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można zwieść i wybranych. Oto przepowiedziałem wam. Gdyby więc wam powiedzieli: Oto na pustyni jest nie wychodźcie; oto jest w kryjówce nie wierzcie. Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu d jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego". Stosownie do słów Chrystusa, pojawienie się fałszywych proroków, którzy zwiodą wielu 'ludzi, miało być znakiem zbliżającej się zagłady Jeruzalem. W rzeczywistości pojawili się tacy fałszywi prorocy, którym udało się wywieść ludzi" na pustynię. Ludzie pozwalają się wywodzić w górskie pustynie przez czarowników i magów udających posiadanie cudownej mocy. Proroctwo to odnosiło się także do najbliższego czasu przyszłego, choć wyraźnie mówi o powtórnym przyjściu Chrystusa na świat. W naszej współczesności nie brak jest fałszywych Chrystusów i proroków, usiłujących zwieść Jego uczniów, fałszywymi znakami i cudami. Często przecież słyszymy okrzyk: „Patrzcie oto, Chrystus jest-na pustyni", a tysiące ludzi wybiega na tę pustynię w nadziei odna- -lezienia Go. A co można powiedzieć o tysiącach zebrań, w czasie których ludzie uda ją,-że są zdolni do wchodzenia w kontakty z du- 496 X chami zmarłych? Zebranym mówi się: Zważajcie, bo tenże duch znajduje się w sekretnym alkierzu. Idea szukania Chrystusa na pustyni jest obciążona spirytyzmem, przy czym On sam mówi: „Nie wierzcie, Gdyż jak błyskawica pojawia się od wschodu i jaśnieje aż na zachód, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego". Zbawiciel podaje znaki swego przyjścia, a nawet więcej — bowiem wskazuje czas, kiedy się ukażą pierwsze z nich: „A zaraz po udręce owych dni słońce się zaćmi, a księżyc nie zajaśnieje swoim blaskiem i gwiazdy spadać będą z nieba i moce niebieskie będą poruszone. I wtedy ukaże się na niebie znak Syna Człowieczego, i wtedy biadać będą wszystkie plemiona ziemi, i ujrzą Syna Człowieczego przychodzącego na obłokach nieba z wielką mocą i chwałą, pośle aniołów swoich z wielką trąbą i zgromadzą wybranych jego z czterech stron świata z jednego krań?a nieba aż po drugi". Chrystus przepowiedział, że przy końcu wielkiego prześladowania ze strony papiestwa słońce się zaćmi, a księżyc nie da swego światła i gwiazdy poczną spadać z nieba. Dodał przy tyrn: „A od drzewa figowego nauczcie się tego podobieństwa; gdy się już gałąź jego pdmła-dza i liście wypuszcza, poznajecie, iż blisko jest lato. Także i wy, gdy ujrzycie to wszystko, wiedzcie, że blisko jest, tuż u drzwi" (Mat. 24,32.33). Chrystus podał znaki swego przyjścia, oświadczając, że powinniś- -my o tyrn wiedzieć i słyszeć Go pod naszymi drzwiami. O tym, którzy ujrzą te znaki, Chrystus rzekł: „Zaprawdę, powiadam wam, że nie przeminie to pokolenie, aż się to wszystko stanie". Te z-nakł ukazały się już i wobec tego jesteśmy uprawnieni do oczekiwania bardzo bliskiego Jego przyjścia. „Niebo i ziemia przeminą — rzekł Jezus — ale słowa moje nie przeminą". Przyjdzie On w otoczeniu obłoków i w wielkiej chwale, poprzedzany przez tłum towarzyszących Mu aniołów, a celem przyjścia będzie pobudzenie zmarłych do życia- i poprowadzenie ich ku pełnej chwały ścieżce świętości. Przyjdzie też po to, aby uczcić tych, kótrzy Go miłowali i zabrać ze Sobą tych wszystkich, którzy spełniali Jego przykazania. » Nie zapomniał o nich, ani o danym im przyrzeczeniu postanawiając jednocześnie, iż to będzie to połączenie ogniw rodzinnego łań-' cucha. Gdy myślimy o naszej śmierci powinniśmy myślć o poranku, w którym rozlegnie -się dźwięk trąby Bożej, gdy „umarli wzbudzeni bada nieskazitelni, a my będziemy przemienieni" (l Kor. 15,52). Minie jeszcze trochę czasu, a ujrzymy Króla w Jego wspaniałości. I jeszcze trochę, a otrze wszystkie łzy z naszych oczu. I jesecze trochę, a „stawi nas przed oblicze chwały Swojej bez nagany z weselem" (Judy 24). Dlatego gdy podawał znaki Swego przyjścia, rzekł: „Gdy się te rzeczy 32 — życie Jezusa 497 zaczną dziać wtedy patrzcie, a podnieście głowy wasze, bo zbliżyło się wasze odkupienie" Chrystus nie odkrył jednak dnia i godziny swego przyjścia Powiedział po prostu uczniom, ze sam nie może oznajmić dnia i godziny Swego powtórnego przyjścia na ziemię Gdyby dana Mu była swoboda objawienia tego to po coz miałby im narzucać stan ciągłego oczekiwania' Są tacv, którzy głoszą, ze znany jest im dzień i godzina przyjścia Pana i z całą powagą zajmują się sporządzaniem wykresów przyszłości Lecz Pan przestrzegał ich przed takim działaniem bowiem dokładny czas przejścia Syna Człowieczego stanowi .tajemnicę Boga Chrystus mówił dalej wskazując na warunki, jakie będą istniały przed Jego przyjściem „Ale jako było za dni Noego, takie będzie przyjście Syna Człowieczego Albowiem jako za dni onych przed potopem jedli i pili i ozeniali się i za mąż wydawali, aż do one dnia którego wszedł ftoe do korabia I nie spostrzegli się, aż przyszeoł potop i zabrał wszystkich, tak będzie i z przyjściem Syna Człowieczego Chrystus me mysh tu w kategorii tysiąclecia — czasie w którym ludzie mieliby się przygotować do życia wiecznego Mówi nam jedynie ze warunki świata, na który ma powtórnie przyjść znacznie upodobnią się do tych jakie panowały za dni Noego Co więc działo się w owych dniach' — A widząc Pan, ze wielka była złość ludzKa na ziemi, a wszystko zmyślanie myśli serca ich tylko złe było po wszystkie dni" (l Mojz 65) Mieszkańcy tego przedpotopowego świata odwrócili się od Jahwe odmawiając spełniania Jego świętej woli Zaczęli się kierować zgubną wyobraźnią i perwersyjnymi ideałami Życie pozbawione zasad prawości przyniosło im zgubę, a mimo wszystko współczesny świat kroczy tą samą drogą Nie widać na niej- żadnych siadów utrwalonej przez tysiąclecia chwały Naruszyciele boskiego prawa zapełniają ziemię wytworami własnej^ podłości Ich konkursy, konne wyścigi, hazardowe gry, ich rozwiązłość i żądze, niepohamowane namiętności, wypełniły świat gwałtownymi podnietami W proroctwie dotyczącym zagłady Jeruzalem Chrystus rzekł „A ponieważ bezprawie się rozmnoży, przeto miłość wielu oziębnie. Ale kto wytrwa do końca, ten-będzie zbawiony I będzie głoszona ta Ewangelia o królestwie po całej ziemi ina świadectwo wszystkim narodom i wtedy nadejdzie koniec' Proroctwo to zostanie spełnione po raz drugi Nieprawości owych dni znalazły swój odpowiednik w naszym pokoleniu Przed upadkiem Jeruzalem, Paweł pisząc pod natchnieniem Ducha Świętego oświadczył, ze ,Ewangelia jest kazana wszelkiemu stworzeniu, które jest pod niebem" (Koi. 1,23) Tak samo dziś, przed drugim przjjsciem Syna Człowieczego, wieczna Ewangelia głoszona 498 jest „mieszkającym na ziemi i wszelkiemu narodowi i pokoleniu i językowi i ludowi" (Obj 14,6.14) Bóg „postanowił dzień w który będzie sądził wszystek świat" (Dz Ap 17,31) Jezus natomiast dał nam wskazówki dotyczące nadejścia tego dnia Nie rzekł, ze cały świat zostanie nawrócony — lecz ze „Będzie kazana ta Ewangelia o królestwie po całej ziemi, na świadectwo wszystkim narodom Wtedy nadejdzie koniec' Przez rozpowszechnianie Ewangelii na świecie możemy przyczynie się do przyspieszenia powrotu naszego Pana, gdyż obowiązkiem naszym jest me tylko wyczekiwanie na Jego przyjście, lecz również praca dla skrócenia okresu po upływie którego nadejdzie ów dzień Boży Gdyby kościół Chrystusowy wykonywał pracę poleconą mu przez Pana cały świat otrzymałby ostrzeżenie, ze Pan nasz Jezus przyszedłby na ziemię potęgi i chwały Po wskazaniu znaków, które będą świadczyć o Jego przyjściu, Chrystus rzekł „Gdy ujrzycie to wszystko, poznawajcie ze blisko jest a we drzwiach Patrzcież, czujcie, a módlcie się" Bóg stale uprzedzał ludzi o zbliżającym się sądzie, i dlatego ci, którzy uwierzyli w Jego ostrzeżenia, postępowali stosownie do zasad swej wiary i byli posłuszni przykazaniom, unikną osądu oczekującego nieposłusznych i niewierzących Bóg przemówił kiedyś do Noego Do Niego wypowiedziane były następujące słowa ,Wmjdź ty i wszystek dom twój do korabia, bom cię widział sprawiedliwym przed obliczem moim Noe usłuchał, i dzięki temu został uratowany. Lot, który również usłuchał ostrzeżenia powiedział do najbliższych „Wstańcie, wynijdzcie z miejsca tego bo zniszczy Pan to miasto" (l Mojz 7,1, 1914) Lot oddał się pod opiekę zwiastuna nieba i dzięki temu również został uratowany Ostrzeżenie uczniów* o zbliżającej się zagładzie Jeruzalemu posiadało ten sam charakter Ci, którzy oczekiwali znaku zbliżającej się zagłady i poszli za jego wskazaniem, uniknęli klęski W dzisiejszych czasach również zostaliśmy uprzedzeni o powtórnym przyjściu Chrystusa oraz zagładzie, która ma spaść na świat I tylko ci, którzy tego ostrzeżenia usłuchali dostąpią zbawienia Nie znając dokładnie czasu Jego nadejścia, powinniśmy wyostrzyć nasze spostrzeżenia dotyczące tego wydarzenia. „Błogosławieni oni słudzy, których, gdy przyjdzie pan, czuwających znajdzie' (Łuk 12 37). Ci, którzy czekają na przyjście Pana nie czynią tego nadaremnie Czuwanie to powinno napełnić ludzi bojazmą przed Panem i Jego sądem z powódź popełnionych nieprawości, a przede wszystkim z powodu wielkiego grzechu, jakim było odrzucenie Jego ofiary miłosierdzia Ci, którzy czuwają na przyjście Pana oczyszczają swe du^ze przez podporządkowanie się prawdzie i połączenie czujnego wypatrywania z rzetelną pracą. Ponieważ ludzie zdają sobie na ogół sprawą z te- 499 go ze Chrystus znajduje się pod ich drzwiami, powinni oddać się z pełnym zapałem współpracy z Jego niebiańskimi wysłannikami, nad zbawieniem dusz Są to wierni i roztropni słudzy, w Bożym gospodarstwie „na czas wydadzą obrok wyznaczony" (Łuk 12,42) Ludzie ci są głosicielami prawdy odpowiadającej naszym czasom Tak jak Enoch, Noe, Abraham i Mojżesz- byli głosicielami prawdy w swoich czasach, tak słudzy Chrystusa dziś dadzą ostrzeżenie swoim pokoleniom Lecz Chrystus wspomina również o innych sługach „Ale jeśliby rzekł on zły sługa w sercu swojem odwłacza Pan mój z przyjściem swoim i począłby bić wspołsługi, a jeść i pić z pijamcami przyjdzie Pan sługi onego, dnia, którego się me spodzieje" " Zły sługa mówi \v sercu swym , Odwłacza Pan mój z przyjściem swoim" Nie mówi zatem, ze Chrystus nie przvidzie i nie poddaje w wątpliwość samej idei Jego powtórnego przyjścia Jednakże swoim sercem czynami i słowami głosi, ze Pan odkłada Swe przyjście W ten sposób pozbawia innych ludzi nadziei na szybkie nadejście Pana, wzniecając w nich pełną zarozumiałości beztroskę Takie postawy utwierdzają ludzi w ich przywiązaniu do ziemskich spraw i powodują duchową drętwotę Ziemskie namiętności i zdrożne myśli opanowują umysły, podczas gdy zły sługa je i pije z pijakami, pospolituiąc się z ludźmi goniącymi za światowymi pizyjemnosciami Sługa taki bije swvch towarzyszy, oskarżając i potępiajat: tych, którzy dochowują wierności Panu Równy z równym łączy się w przestępstwach, a wszystko to stanowi wyraz straszliwego przyswajania sobie zła Człowiek taki wikła się we wszystkie pułapki swiatowosci nie wiedząc izT „Przyjdzie Pan, sługi owego w dniu w którym tego nie oczekuje, i o godzinie, której nie zna, i usunie go, i wyznaczy mu los z obłudnikami '. „Jesh tedy nie będziesz czujny przyjdę jak złodziej a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę" (Obj 3 3) Przyjście Chrystusa będzie niespodzianką dla fałszywych nauczycieli mówiących „Pokój i bezpieczeństwo Wzorem kapłanów i nauczycieli okresu przed zburzeniem Jeruzalem ludzie ci dbają, aby kościół mógł zażywać ziemskich dóbr i chwały, a znaki czasu tłumaczą sobie jako zapowiedz nadejścia tych dóbr Jednakże w słowach Natchnienia czytamy „Wtedy przyjdzie na nich nagła zagłada" (l Tes 5,3) Dla wszystkich zamieszkujących ziemię, którzy czują się na niej, jak we własnym domu, nadejście Pana stanie się zaskoczeniem, ponieważ wtargnie do nich nieoczekiwanie na wzór złodzieja Świat pełen wrzawy i mezboznych uciech zasnął w poczuciu swego bezpieczeństwa ponieważ odłożyli na czas nieograniczony sprawę nadejścia Pana Ostrzeżenia wywołują u nich śmiech, pośród którego mówią chełpliwie: „Wszystko tak trwa od początku stworzenia". 500 Będzie nam jako dziś tak i jutro, i jeszcze daleko obficiej" (2 Piotra 3 4 Izaj 56,12) Coraz głębiej będziemy się zanurzać w przyjemnościach tego życia, lecz pamiętajmy, iż Chrystus rzekł „Oto idę jako złodziej" (Obj 16,15) Ale pomimo wszystko, znaki się spełnią i niezależnie od pytania „Gdzież jest obietnica Jego przyjścia'" wszystko bię musi wypełnić, niezależnie od lekceważącego tonu zapytań. W obliczu zagrożenia nagłą ruiną, me ma sensu wołanie, „Pokój i bezpieczeństwo". W czasach kiedy nasmiewca z prawdy wpada w stan zarozumiałości, kiedy zwjkłe sprawy handlowe prowadzone są z pomijaniem zasad uczciwości kiedy student poszukuje prawdy we wszystkich źródłach, z wyjątkiem Biblii, Chrystus musi przyjść na podobieństwo złodzieja. Stan podniecenia ogarnia cały świat, a znaki nadchodzących czasów są złowróżbne Nadchodzące wydarzenia rzucają przed sobą coraz dłuższe cienie, Duch Boży opuszcza ziemię na którą przez to spada nieszczęście za nieszczęściem, na lądzie lub tez na morzu, srozą się nawałnice, trzęsienia ziemi, powodzie i morderstwa Kto tutaj mógłby odgadnąć przyszłość9 Gdzie znajduje się granica bezpieczeństwa7 Prawda na tym polega ze człowiek me zagwarantuje niczego, co jest ludzkie, i ziemskie W sposób raptowny ludzie zaciągają się pod sztandaiy, które sami wybiali, oczekując na pojawienie się przywódców ich przedsięwzięcia Ale pomiędzy ludźmi są tacy, którzy oczekują nadejścia Pana i działają, aby przyspieszyć Jego zjawienie się. Inni jednak stają po stronie pierwszego odstępcy i zwodziciela Bardzo wielu jest na świecie takich, którzy wierzą, iż mają piekło do stracenia, a niebo — do wygrania Krjz>s stopniowo skrada się do naszych serc. Słonce świeci na niebie, przebywając swą zwykłą drogę, a niebiosa stale głoszą chwałę Boga Ludzie wciąż jedzą i piją, sadzą ogrody i budują domy, żenią się i wychodzą za mąż Kupcy stale kupują i sprzedają Ludzie odpychają jedni drugich, dążąc do zajęcia najwyższych stanowisk. Poszukiwacze rozrywek wypełniają stale teatry, wyścigi, spelunki hazardu Świat wypełnia się coraz większymi podnietami, podczas gdy zbliża sią godzina próby, w której wszystkie sprawy zostaną na wieki rozstrzygnięte Szatan widzi, ze pozostało mu niewiele czasu, toteż uruchamia wszelkie swoje środki prowadzące do zbałamucenia i oczarowania łudzi, aż do czasu końca dni próby i wiecznego zamknięcia drzwi łaski Poprzez wieki dochodzą do nas uroczyste słowa ostrzeżenia, wypowiedziane przez Pana na Górze Oliwnej „A strzeżcie się, aby snąć nie były obciążone seica wasze obżarstwem i opilstwem i pieczołowa-niem o ten żywot, a nagle by na was przyszedł ten dzień, przełóż czujcie modląc się na każdy czas, abyście byli godni ujść tego wszystkiego co się dziać ma i stanąć przed Synem Człowieczym". ROZDZIAŁ LXX Najmniejszy z braci moich (Mat. 25,31-46) A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej i wszyscy święci aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich..." W ten spos6b Chrystus opisał na górze Oliwnej uczniom dzień sądu ostatecznego, a wyroki jakie tego dnia zapadną uzależnił od spełnienia jednego warunku. Powiedział bowiem, że kiedy narody staną przed Jego obliczem, ludzie zostaną podzieleni na dwie kategorie, a ich odwieczny los będzie uzależniony od ich służby dla Niego bądź jej zaniedbywania w chwilach, gdy występował przed nimi jako ubogi i cierpiący. W tym dniu Chrystus nie będzie mówić ludziom o wielkim dziele, jakiego dokonał, oddając swe życie dla ich odkupienia. Natomiast będzie mówić o czynach, których dokonali dla Niego. Tym, których postawi po Swej prawicy, rzeknie: „Pójdźcie błogosławieni Ojca mego! Odziedziczcie królestwo przygotowane dla was od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść; pragnąłem, a daliście mi pić, byłem gościem, a przyjęliście mnie!; byłem nagi. a przyodzialiście mnie; byłem chory a odwiedzaliście mię; byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie1". Lecz ci, których Chrystus chwali nie zdają sobie sprawy, że uczynili coś dla Niego. Na ich zakłopotane pytania Chrystus odpowiada: i „Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście". Jezus powiedział swym uczniom, że będą znienawidzeni przez wszystkich ludzi, prześladowani i dręczeni. Wielu z nich będzie wygnanych z własnych domów i oddan^h na pastwę nędzy. Wielu też nawiedzą choroby i inne nieszczęścia, a będzie również sporo takich, którzy zostaną wtrąceni do więzień. Wszystkim, którzy w imię Jego . wyrzekli się przyjaciół i domu, Chrystus obiecał stokrotną nagrodę w przyszłym życiu, a obecnie błogosławi tym wszystkim, którzy niosą pomoc swoim braciom. We wszystkich, którzy cierpią dla Jego Imienia, powinniście' widzieć Mnie — mówił Chrystus. Ci wszyscy, którzy pragną Mi służyć, powinni służyć także samo im, i dopiero wtedy będą zasługiwali na miano moich uczniów. Ci, którzy urodzili się w niebieskiej rodzinie są w pewnym sensie braćmi naszego Pana. Miłość do Chrystusa spaja członków Jego rodziny ł wszędzie, gdzie miłość ta objawia sięr objawia się także boskie' pokrewieństwo. „Każdy kto miłuje, z Boga się narodził i zna Boga" (l Jan 4,7). Ci, których Chrystus pochwali na sądzie ostatecznym mogli mało wiedzieć o teologii, lecz umiłowali życie według Bożych zasad ponieważ przez poddanie się Duchowi Świętemu mogli wnosić błogosławieństwo do życia bliźnich. Nawet wśród pogan znajdują się tacy, którzy sprzyjają duchowi dobroci. W czasach, kiedy słowo o wiecznym życiu nie mogło dotrzeć do ich uszu, zapoznali się z misjonarzami i za cenę własnego życia świadczyli im usługi. Wśród pogan, jest wielu takich, którzy modlą się do Boga w zupełnie nieświadomy sposób. Jakkolwiek nieświadomi, pisanego zakonu Bożego, słyszeli głos Boży przemawiający przez przyrodę i czynili to. czego wymaga zakon. Ich czyny świadczą, że ich sercami kierował Duch Święty, poruszył ich serca, a oni sami zostali uznani za dzieci Boga. Jakże zdumiony i uradowany będzie ten, który był poniżony pomiędzy wiernymi i poganami, gdy usłyszy z ust Zbawiciela: „Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnie uczyniliście". Jakiegoż szczęścia dozna serce Tego, który jest nieskończoną miłością, gdy ujrzy, iż Jego naśladowcy przyjmują Jego słowa ze zdziwieniem i pełną aprobaty radością. Miłość Chrystusa nie ogranicza się wyłącznie do jednej kategorii ludzi, bowiem utożsamia On siebie z każdym przedstawicielem rodu ludzkiego. Dla umożliwienia nam wejścia do niebiańskiej rodziny, sam został członkiem ziemskiej wspólnoty rodzinnej. Jest Synem Człowieczym, czyli bratem każdego z synów i córek Adama. Z tego też powodu naśladowcy Chrystusa nie powinni poddawać się uczuciu osamotnienia w tym ulegającym zagładzie świecie, stanowią oni bowiem cząstkę całej zawikłanej sieci ludzkiego społeczeństwa, a łaska niebios nawiedza zarówno grzeszników, jak i sprawiedliwych. Chrystus przyjmuje w Swoje ramiona wszystkich upadłych, błądzących i grzesznych, a każdy czyn zmierzający do podźwignięcia upadłej duszy i każdy, akt miłosierdzia jest przyjęty odpowiednio do flaotywu działania. 502 503 Aniołowie niebios zesłani zostali po to, aby się troszczyć o tych, którzy będą dziedzicami zbawienia Obecnie nie wiemy, kun oni są, ponieważ dotąd nie ujawniono zwycięzców w toczącej się walce i nie ogłoszono nazwisk tych ludzi, którzy zatryumfują w swojej bitwie o światło, razem ze świętymi Aniołowie Boży przemierzają ziemię wzdłuż i wszerz, niosąc ludziom pocieszenie, ubezpieczając zagrożonych i zdobywając dla Chrystusa serca Idzkie W procesie tym nikt nie zostanie pominięty, ani zlekceważony, Bóg bowiem obdarza Swoją łaską wszystkie stworzone przez Siebie istoty. Gdy otwieramy nasze drzwi przed łaknącymi t cierpiącymi dziećmi Chrystusa szykujemy tym sposobem przyjęcie dla Jego aniołów, przygotowując się jednocześnie na spotkanie z mieszkańcami nieba Wraz z ich przyjściem pojawia się święta atmosfera radości i pokoju a każdy uczynek miłosierdzia jest tam przyjmowany tak, jak dobra muzyka Ojciec patrzący na nas z wysokości Swojego tronu umie zaliczyć do Swojego skarbca te wszystkie dusze, które wykazały się swoją mesamolubną miłością ku Niemu Ci wszyscy, którzy się skupili po lewej stronie Chrystusa zaniedbywali Go poprzez swoją obojętność w stosunku do biednych i cierpiących Jednocześnie ci ludzie byli nieświadomi swoich przewinień bowiem zaślepił ich wpływ szatana, nie pozwalający im dostrzec powinności wobec |swoich braci Zaślepieni dbałością o własne interesy, ludzie ci nie umieli wczuwac się w potrzeby bliźnich Bóg obdarzył bogactwami niektórych po to, aby mogli dzięki nim mesc pomoc i pocieszenie Jego cierpiącym dzieciom. A mimo tego, zbyt często ludzie bogaci pozostają obojętni na potrzeby innych Hołdują oni poczuciu własnej wyższości nad upośledzonymi bliźnimi, me umiejąc wczuwac się w ich położenie Bogacze nie potrafią zrozumieć pokus i szamotań, jakie są udziałem ubogich, dlatego tez zezwalają, aby w ich sercach zamierało uczucie litości W kosztownych mieszkaniach i wspaniałych kościołach, bogacze separują się od biednych, a tymczasem środki, którymi ich Bóg obdarzył ku błogosławieństwu ubogich ^są używane dla dogodzenia sobie Dzień po dniu ubogiemu odbierana jest wiedza o litości Boga, "która została postanowiona z myślą o zabezpieczeniu mu wszystkiego co jest niezbędne do z\cia Ubodzy muszą znosie biedę, ograniczającą ich sposób bycia i dzięki temu niejednokrotnie stają się zawistni, zazdrośni oraz podatni na wszelkie domysły Ci, którzy sami nie doznali ciężaru potrzeb, często traktują ubogich w lekceważący sposób, dając im odczuć, ze patrzą na » nich jak na biedaków Chrj-stus jednak widzi to wszystko i mówi, ze to On był tym łaknącym i był spragnionym, ze był wędrowcem, chorym i wtrąco-nym do więzienia A w tyin czasie ludzie ucztowali przy obficie za- 504 l stawionych stołach Chrystus mówił o Swojej głodówce w lepiankach lub na pustej, ulicy, podczas, gdy bogacze czuli się dobrze, w swoich wspaniałj ch domach Wypomniał także, iż nie miał gdzie złożyć Swojej głowy, w czasie, kiedy ich szafy były wypełnione bogatymi strojami, a kiedy on musiał przebywać w więzieniu, om doznawali beztroskich prz\jemnosci Wypomniane zostało bogaczom wydzielanie skąpych kromek chleba głodującym i obdarzanie ich zdartą garderobą, która miała ich ochronie przed chłodami Chrystus zapytał w związku z tym, czy tak ma wygadać dawanie Panu chwały' Potwierdzi, ze był przy nieszczęśliwych od chwili ich urodzenia, jakkolwiek ci Go nie poszukiwali. Tym ktorzv Go nie poszukiwali zapowiedział, ze nie wejdą z Nim _ do wiecznej radości, bowiem po prostu ich nie zna • Wielu ludzi czuje, ze wielkim szczęściem byłoby zwiedzie miejsca, w ktoiych Chrystus przebywał na ziemi, chodzić tam, gdzie On stąpał, spojrzeć na jezioro, nad którym lubił nauczać, a także ujrzeć wzgórza i doliny na których tak często spoczywały Jego oczy Jednak nie musimy jechać do Nazaretu, do Kapernaum, lub do Betami po to, aby \\ejsc na Jego siady, znajdziemy je bowiem u wezgłowia łoza boleści chorych, w nędznych lepiankach, w zatłoczonych ulicach wielkiego miasta i wszędzie tam, gdzie ludzkie serce oczekuje pocieszenia Siadami Zbawiciela idziemy zawsze wtedy, kiedy postępujemy tak jak On postępował w okresie swego życia na ziemi Każdy człowiek może cos czynie „Ubogich zawsze u siebie mieć będziecie' rzekł Jezus (Jan 12 8), dlatego tez dla każdego wystarczy • miejsca w którym będzie mógł podjąć pracę dla Jego chwały Miliony dusz ludzkich znalazły się na skraju przepaści, skutych łańcuchami niewiedzy i grzechu, ponieważ nikt me uświadomił ich o wielkiej miłości Chrystusa Gdyby odwrocie ich i naszą sytuację to jakich świadczeń domagalibyśmy się dla nas z ich strony' W takim podejściu do tej sprawy możemy zrozumieć, ze spoczywa na nas obowiązek ' przyczyniania się do zaspokojenia potrzeb tjch ludzi Ogłoszona przez Chrystusa zasada z>cia, decydująca o tym, kto ostoi się, a kto upadnie w dniu ostatecznego sądu jest następująca „Wszystko tedy cobyscie chcieli, aby wam ludzie czynili tak i wy czyńcie im ' (Mat 7,12) Zbawiciel oddał swe bezcenne życie dla ustanowienia kościoła, który byłby zdolny troszczyć się o nieszczęśliwe i wystawione na działanie pokus dusze Wspólnota wiernych może się składać z ludzi ubogich, me wykształconych i nie znanych, a mimo tego może dla imienia Chrystusa wykonywać pracę w domu, wśród sąsiadów na terenie zboru, a nawet „wśród wyższych regionów". Wyniki takiej pracy będą tak dalekosiężne, jak sama wieczność. 505 Ponieważ tego rodzaju praca została bardzo zaniedbana, jej młodzi adepci nie mają żadnych szans wyjścia poza abecadło doświadczenia chrześcijańskiego. Ci młodzi ludzie mogą przecież nieść pomoc potrzebującym, bowiem ich serca rozświetliło światło słów Chrystusa, który mówił do nich: „Odpuszczone są ci grzechy twoje". Niespożyta energia, która często staje się źródłem niebezpieczeństwa dla młodzieży powinna być skierowana w koryto, w którym przekształcałaby się w strumienie błogosławieństwa. W rzetelnej pracy dla dobra innych xmłodzi ludzie zapomnieliby o swoich egoistycznych celach. Wszyscy pracujący dla dobra bliźnich doznają wspomożenia od Wielkiego Pasterza; będą mogli czerpać ze źródła życia, znajdując tu pełne zadowolenie. Nikt z tych ludzi nie zatęskni za podniecającymi rozrywkami i nie zapragnie ciągłych zmian w życiu. Głównym przedmiotem zainteresowania stanie się ratowanie dusz bliskich upadkowi, a w takich warunkach i stosunki społeczne nabiorą właściwego sensu. Miłość Zbawiciela będzie wówczas jednoczyła wszystkie serca. Gdy uświadomimy sobie, że jesteśmy współpracownikami Boga, odrzucimy obojętność, z jaką przyjmowaliśmy Jego obietnice; rozgrzeją one w naszych sercach i zabrzmią w_ naszych ustacn. Gdy Bóg powołał Mojżesza do sprawowania pieczy nad ciemnym, niezd\_cyph-nowanym i buntowniczym narodem dał mu przyrzeczenie.- . Oblicze moje pójdzie przed tobą, a dam ci odpocz-nienie". I rzekł poza tjm: „Oto będę z tobą". (2 Mojż. 33,14; 3,12). Obietnica ta pozostaje w mocy po wszystkie czasy dla tych, którzy w imieniu Chrystusa pracują dla nieszczęśliwych i cierpiących. Miłość do ludzi jest ziemskim odbiciem naszej miłości do Boga. Bóg chwały przyszedł na ziemią po to, aby nam tę miłość zaszczepić i aby z nas uczynić jedną rodzinę. I gdy zostaną spełnione Jego pożegnalne słowa: „Toć jest przykazanie moje, abyście się społecznie miłowali, jako i jak was umiłowałem" (Jan 15,12), gdy umiłujemy świat tak, jak On go umiłował wówczas misja Chrystusa zostanie dla nas skończona. Staniemy się godni nieba, gdyż nosimy niebo w naszych sercach. Lecz napisane jest: „Wybawiaj pojmanych na śmierć, a od tych, którzy idą na stracenie nie odwracaj się. Jeśli rzeczesz, otośmy o tem nie wiedzieli; izali ten, który waży serca, nie rozumie? a ten, który strzeże duszy twojej nie rozezna? I nie odda człowiekowi według uczynków jego?" (Przyp. Sal. 24,11.12). W dniu sądu ostatecznego wszyscy, którzy nie pracowali dla Chrystusa, którzy szli przez życie myśląc wyłącznie o. sobie, ł troszcząc się wyłącznie o swoje sprawy, umieszczeni zostaną przez wiel- 506 Sędziego wśród tych, którzy czynili źle i na równi zostaną z nimi ażdego włożono jakąś odpowiedzialność, a Najwyższy Pasterz - Sdejo: „Gdzie jest trzoda, tobie powierzona, wspamałe two- je stado?" Co powiesz na to? (Jer. 13,20.21). , ROZDZIAŁ LXXI Sługa sług (Łuk. 22.7-18; Jan 13,1-17) W odświętnej izbie, jednego z domów w Jeruzalem. Chrystus słe-iział przy stole wraz ze swymi uczniami, a powodem tego zebrania było uczczenie Wielkanocy. Zbawiciel pragnął spędzić święto wyłącznie w towarzystwie swych dwunastu uczniów. Wiedział bowiem, że nadeszła Jego godzina, a On sam był prawdziwym Barankiem Wielkanocnym. Wiedział też, iż zanim zjedzone zostaną świąteczne dania, On sam będzie ukrzyżowany. Miał właśnie wychylić kielich goryczy i przejść ostatecznie i przez chrzest cierpienia. Pozostało jeszcze kilka godzin spokoju i pragnął je spędzić w otoczeniu umiłowanych uczniów. Całe życie Chrystusa było ofiarną służbą, bowiem „Nie przyszedł, aby Mu służono, ale aby służył" (Mat. 20,28). Ta łez zasada spoczywała u podstaw każdego Jego czynu. Jednakże uczniowie wciąż jeszcze nie przyswoili sobie w tamtym czasie tpj nauki. Podczas ostatniej Wieczerzy, Jezus powtórzył ją, a zobrazował ją w sposób, który wpisał tę naukę na zawsze w umysły i serca ludzi. Rozmowy między Chrystusem a uczniami, przebiegały zazwyczaj w atmosferze cichej radości, bardzo cenionej przez nich wszystkich, a wielkanocne wieczornice były szczególnie uroczyste. Jednakże tym razem Jezus wydał się uczniom zatroskany. Na Jego sercu legł ciężar, a cień omroczył twarz. Gdy Jezus spotkał się z uczniami w świątecznej izbie, ci dostrzegli, tę wielką zmianę, gnębiącą Jego duszę i choć nie znali powodu, to jednak współczuli Mu serdecznie. Gdy wszyscy zebrali się przy stole, Chrystus przemówił ze wzruszającym smutkiem: „I rzekł do nich: Gorąco pragnąłem spożyć tę wieczerzę paschalną z wami przed moją męką; Powiadam wam bowiem, iż nie będę jej już spożywał, aż nastąpi spełnienie w Królestwie Bożym" (Łuk. 22,15.16). 508 l Wiedział, że nastał dla Niego czas odejścia z tego świata do Ojca, ale kochając bliźnich na tym świecie, zachował tę miłość do końca. Obecnie stanął w cieniu krzyża i boleść musiała przenikać Jego serce. Wiedział też, że będzie opuszczony w godzinie zdrady, jak też zdawał sobie sprawę z faktu, że Jego skazanie i wykonanie wyroku będzie takie samo, jak w przypadku niepoprawnych złoczyńców. Znał niewdzięczność i okrucieństwo tych, dla zbawienia których przyszedł na świat. Wiedział, że ofiara, jaką miał złożyć jest nieporównywalnie wielka, jak również zdawał Sobie sprawę, że dla wielu okaże się ona bezużyteczna. Wiedząc o wszystkim co Go czekało, miał naturalne prawo do poddania się myślom o swoim poniżeniu i cierpieniach. Patrzył jednak na tych dwunastu najbliższych sobie ludzi, którzy po przeżyciu Jego pohańbienia, smutku i bolesnych cierpień, będą musieli samotnie walczyć. Jego myśli związane z własnymi cierpieniami zawsze łączyły się z myślami o uczniach. Zatroskanie ich losami przewyższało w Jego umyśle sprawę własnego losu. Tego ostatniego wieczoru, spędzonego z uczniami, Jezus miał im dużo do powiedzenia. Gdyby byli gotowi do przyjęcia tego, -co chciał im przekazać, zaoszczędziliby sobie nękającej serce udręki, rozczarowania i niewiary. Lecz Jezus wiedział, że nie będą w stanie udźwignąć tego, co miał im do powiedzenia. Gdy wpatrywał się w ich twarze, słowa ostrzeżenia i otuchy zamierały na Jego ustach. Czas upływał w ciszy i wydawało się, że Jezus czeka na coś. Uczniowie byli niespokojni, a jednocześnie mbżna było zauważyć, że mija smutek wywołany słowami Chrystusa, a także wykazywane uprzednio współczucie. Pełne troski słowa, które mówiły o Jego^ własnym cierpieniu, nie czyniły wielkiego wrażenia. Spojrzenia, jakie pomiędzy sobą wymieniali ujawniały panujące w tym gronie uczucia l zawiści i niezgody. Istniał wszakże między nimi spór o to, „Który jest spośród nich największy". Spór ten prowadzony w obecności Chrystusa zawsze martwił i ranił Jego duszę. Uczniowie ciągle hołdowali swej ulubionej myśli, że Chrystus zapewni sobie władzę i zajmie należne Mu miejsce na tronie Dawida, dlatego też każdy w swoim sercu ukrywał myśl o zajęciu najwyższego stanowiska w królestwie. Oceniali samych siebie i swoich współtowarzyszy i w wyniku tych ocenie uznawali swoich braci, jako bardziej godnych wyróżnienia niż każdy z nich osobiście. Prośba Jakuba i Jana o umożliwienie im zasiadania po prawicy i po lewicy tronu Chrystusa wzbudziła oburzenie wśród pozostałych uczniów. Prośba dwóch braci o umożliwienie im zajęcia dwóch najwyższych stanowisk wywołała grożące rozłamem oburzenie pozostałej dziesiątki. Uważali, że dzieje się niesprawiedliwość 509 i krzywda, a ich talenty i wierność mię są właściwie docenione. Judasz najsurowiej osądził Jakuba i Jana. Gdy uczniowie wchodzili do izby, w której miała się odbyć wieczerza, serca ich wypełniło oburzenie. Judasz ciągle nie odstępował lewego boku Zbawiciela, podczas gdy Jan cisnął się do prawego. Je- • żeli miało istnieć najwyższe stanowisko, a wię-ć drugie po Chrystusie, to Judasz był zdecydowany zawładnąć nim. Ale Judasz był przecież zdrajcą! Powstał jeszcze inny powód do niezgody. Było w zwyczaju na ucztach, że sługa mył nogi zebranym gościom; __ toteż i tym razem wszystko było przygotowane na spełnienie obrzędu: dzban, miska i ręcznik znajdowały się ,na miejscu, ale nie było żadnego sługi. W tej sytuacji obowiązek ten spadł na uczniów, ale każdy z nich w poczuciu zranionej dumy, odmówił wykonania tej służebnej funkcji. Wszyscy okazali stoicką obojętność, udając, że są nieświadomi tego, iż pozostało coś do zrobienia. Swoim milczeniem odmawiali wykonania tej poniżającej czynności. W jaki sposób miał Chrystus przenieść te biedne dusze w regiony gdzie nie zagrozi im zwycięstwo szatana? W jaki sposób miał im udowodnić, że samo zaliczanie do grona Jego uczniów nie sprawia, że takowymi zostali i wobec tego, jak miał im zapewnić miejsca w Swoim królestwie? Czy mógł im udowodnić, że na osiągnięcie prawdziwej wielkości człowiek musi pracować poprzez pełną miłości służbę i wykazanie się własną pokorą? W jaki sposób miał wzniecić w ich ser- . cach miłość i uczynić je zdolnymi do zrozumienia tego, co pragnął im powiedzieć? Uczniowie nie uczynili żadnego gestu dla spełnienia wymaganej posługi, natomiast Jezus czekał przez pewien czas, aby się przekonać, co uczynią. Następnie On boski Nauczyciel wstał od stołu i zdejmując szatę wierzchnią, która mogłaby krępować Jego ruchy, wziął prześcieradło i opasał się nim. Uczniowie spoglądali z milczeniem i zaciekawieniem na to, co miało nastąpić. „Potem nalał wody do miednicy i począł nogi umywać uczniom i ucierać prześcieradłem, którym był przepasany". Ten czyn Jezusa otworzył oczy uczniom, a uczucie gorzkiego wstydu i upokorzenia wypełniło ich serca. Zrozumieli ten milczący zarzut i ujrzeli siebie samych w całkiem nowym świetle/ W ten oto sposób Chrystus wyraził swą miłość do uczniów. Przepełniający ich egoizm smucił Go, lecz nie wszczynał z nimi sporu, rozumiejąc trudności, z jakimi mieli się wkrótce zetknąć. Zamiast nagany przedstawił im przykład, którego już nigdy nie mieli zapomnieć. Niełatwo było zachwiać lub zagasić Jego miłość ku nim. Wiedział, że Ojciec złożył w Jego ręce wszystkie sprawy, że przyszedł na ziemię z woli Boga i że do Niego powracał. Miał pełną śwfedo-, mość Swej Boskości, lecz potrafił odłożyć swoją boską koronę i szaty,, aby stać się sługą. Jedną z ostatnich czynności Jego ziemskiego życia było przepasanie się, jak to czynią słudzy i spełnienie ich obowiązku. 1 Przed świętami wielkanocnymi Judasz spotkał się po raz drugi z kapłanami i nauczonymi w Piśmie, zobowiązując się wydać Jezusa •w ich ręce. Jednakże po tym fakcie znowu umieścił się wśród uczniów, udając całkowitą niewinność i zainteresowanie przygotowaniami do święta. Uczniowie nic nie wiedzieli o planach Judasza, bo tylko Jezus potrafił odczytać jego tajemnicę. Nie starał się go zdemaskować, ponieważ ciągle jeszcze walczył o jego duszę, a z powodu tego odstępstwa cierpiał nie mniej niż w chwili płaczu nad losem skazanego na zagładę Jeruzalem. Z Jego serca wyrywało się wołanie: „Jakże miałbym cię porzucić?" Judasz odczuwał .zniewalającą moc tej miłości, toteż gdy ręce Jezusa obmywały jego zbrukane prochem nogi, i wycierały je prześcieradłem, serce tego człowieka drżało w rozterce, bowiem chwilami pragnął wyznać swój grzech. Jednakże nie mógł zmusić siebie do pokory, bowiem zatwardziałe serce było przeciwne skrusze. Teraz jednakże, stłumione chwilowo uczucia, znów powracały do głosu. Judasz czuł się dotknięty tym, że Chrystus myje nogi swoim uczniom, bowiem jeśli się już do tego poniżył, to nie może być Królem Izraela. W tym akcie mycia nóg Chrystus zaprzeczał ' wszystkim nadziejom Judasza na zaszczyty doczesnego królestwa. To sprawiło, że uczeń ten uznał, iż towarzysząc Chrystusowi nie może się niczego spodziewać dla siebie. Wyznając swój punkt widzenia zaobserwował, że Chrystus poniżył siebie i dlatego też utwierdził się w zamiarze zaparcia się Go, przekonując jednocześnie samego siebie, iż został przez Niego zwiedziony. Duszę tego człowieka opanował demon i on postanowił, aby dzieło zdrady, na które Judasz przystał, zostało doprowadzone do końca. Wybierając sobie miejsce przy stole, Judasz ulokował się w ten sposób, że -'był pierwszy z brzegu, wobec czego Chrystus w Swej służebnej roli obsłużył go pierwszego. Jan, wobec którego Judasz .żywił tyle gorzkich uraz, pozostał jako ostatni, czego jednak nie uważał za oznakę poniżenia, lub lekceważenia. Obserwując postępowanie Chrystusa, uczniowie byli bardzo poruszeni, a gdy przyszła kolej na Piotra, ten zawołał z oburzeniem: „Panie! Ty miałbyś moje nogi umywać?" To samoponiżenie Chrystusa wstrząsnęło jego sercem, ponieważ zawstydził się, iż żaden z uczniów nie wziął na siebie tej powinności. Jezus odpowiedział na to: „Co ja" czynię, ty nie wiesz teraz, ale się potem dowiesz". Piotr nie mógł pogodzić się z tym upokorzeniem. Stale uważał Jezusa za Syna Bożego, dlatego xteż całą swoją duszą zaprotestował przeciwko tej posłudze. Wtedy jednak jeszcze nie zdawał sobie sprawy w jakim 510 511 właściwie celu Chrystus przybył na świat. Dlatego też zawołał: „Przenigdy, nie będziesz umywał moich nóg". Chrystus wtedy uroczyście odpowiedział: „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał działu ze mną". Posługa, przeciwko której protestował Piotr symbolizowała wyższy akt oczyszczenia a mianowicie ten, iż Chrystus przybył na ziemię, aby zmazać z ludzkich serc skazy grzechu. Wzbraniając się przed umy- -ciem mu nóg przez Chrystusa, Piotr nie umiał godzić faktu, że w obrzędzie fizycznym tkwił symbol oczyszczenia duchowego. Niegodzenie się z tym obrzędem równało się odrzuceniu Pana. Praca Mistrza, podjęta dla naszego oczyszczenia nie mogła przynieść Mu ujmy, natomiast prawdziwa pokora polega ma przyjmowaniu z całą wdzięcznością serca wszystkiego, co jest czynione w imię naszego dobra oraz na szczerej służbie Chrystusowi. Na skutek słów „Jeśli cię nie umyję, nie będziesz miał ze mną działu" Piotr zrezygnował z oporu i samowoli. W jego głowie nie mogła się pomieści myśl o rozstaniu z Chrystusem, które uznał za równoznaczne z własną śmiercią. Dlatego też powiedział: „Panie nie tylko nogi moje, lecz i ręce i głowę". Rzekł mu Jezus: „Kto jest umyty nie ma potrzeby myć się chyba tylko nogi, bo czysty jest cały", i W tych słowach zawarte jest pojęcie szersze, niż czystość cielesna, bowiem myśl Chrystusa obracała się wokół wyższego oczyszczenia, symbolizowanego przez umycie cielesne. Każdy Wychodzący z kąpieli człowiek jest czysty, ale jego obute w sandały nogi wkrótce zostają zakurzone, domagając się mycia od nowa. Tak Piotr, jak i jego bliźni zostali obmyci w fontannie, której wody nie mogą ich uchronić od ponownego zbrukania- grzechem i nieczystością. Chrystus zaakceptował ich całkowicie, a mimo tego podlegali pokusom, wiodącym ku złu i nie mogli obywać się bez Jego oczyszczającej łaski. Gdy Jezus opasał się prześcieradłem, aby przystąpić do obmycia ich nóg z kurzu, pragnął za pomocą tego aktu przepędzić z ich serc uczucia wyobcowania, zazdrości i pychy. Mycie nóg daleko wykraczało poza zwykłe znaczenie usuwania z ciała fizycznego brudu. W stanie ducha, jakiemu ulegli, żaden z uczniów nie miał wejść w kontakt z Chrystusem. Nie poddali się bowiem uczuciu pokory i miłości, które usposobiły ich do udziału w wieczerzy wielkanocnej i uznania pamiątki ustanowionej przez Chrystusa w czasie jej trwania. Serca tych ludzi nie były jeszcze oczyszczone, a duma i egoizm rozsadzały je; dlatego akt umycia nóg oczyszczał uczniów. Po jego zakończeniu nastąpiła całkowita zmiana nastrojów. Spoglądający na nich Jezus mógł powiedzieć: „Jesteście czystymi". Odrodziła się jedność serc i wzajemna miłość. W serca uczniów wstąpiła pokora, a ich umysły otwarły się na nauki Chrystusa. Z wyjątkiem Judasza, każdy gotów był ustąpić drugiemu wyższego miejsca, a ich oddane i pełne wdzięczności serca chłonęły słowa Chrystusa. Krew Chrystusa obmyła nas w tym samym stopniu co Piotra i jego współtowarzyszy, ale często serca nasze kala kontaktowanie się z siłami zła. Dlatego też powinniśmy zanosić Mo Chrystusa prośby o udzielenie nam Jego oczyszczającej łaski. Piotr wzdrygał się przed tym, by race Pana i Nauczyciela dotykały jego zabrudzonych stóp. Jakże często jednak nasze grzeszne, 'z-brukane serca kontaktują się z sercem Chiystusa! Jakże bolesne muszą dla tego serca być nasze złe usposobienia, próżność i pycha! A mimo tego, powinniśmy wszystkie nasze ułomności i wady złożyć u Jego stóp, bowiem tylko On jeden może nas oczyścić. Wspólnota z Nim jest możliwa jedynie pod warunkiem uprzedniego poddania się działaniu Jego oczyszczającej mocy. Jezus rzekł do" uczniów: „Jesteście czystymi, ale nie wszyscy". Jakkolwiek mył nogi Judasza, to jednak serce tego człowieka nie poddawało się Chrystusowi i nie zostało oczyszczone. Po umyciu nóg Chrystus włożył swą szatę i usiadł przy stole, mówiąc do uczniów: „Czy wiecie, co wam uczyniłem? Wy nazywacie mnie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie; jestem nim. Jeśli tedy ja Pan i Nauczyciel umyłem nogi wasze, i wy winniście sobie nawzajem nogi umywać. Albowiem dałem przykład, byście wy czynili jako Ja wam uczyniłem. Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy nad Pana swego,, ani pos"eł większy od tego, który go posłał". — l Chrystus pragnął, aby pojęli, że jakkolwiek umył ich nogi — nie zaważyło to w najmniejszym stopniu na Jego godności. „Wy mnie nazywacie Nauczycielem i Panem, i słusznie mówicie, bo jestem nim". Będąc zaś nieskończenie wyższym, Jezus uświęcił swą łaską usługę i nadał jej odpowiednie znaczenie. Nikt nie stał tak wysoko, jak Chrystus, a mimo tej pozycji zniżył się dobrowolnie do wykonania najpo-kormejszyc.h czynności. Zrobił to w tym ,celu, aby Jego naród nie wkroczył na drogi "wskazywane przez zadomowiony w sercach egoizm. Dając przykład pokory, wystąpił przeciwko pysze człowieka, ponieważ "zasadą Jego życia było służenie innym. Tej to sprawy nie chciał pozostawić do decyzji człowieka. Jak wielką wagę miała ona w Jego oczach dowodzi fakt, że Sam będąc równy Bogu, wystąpił w roli słu-~gi Swych -uczniów. Ten, .przed którym uginały się wszystkie kolana, Istota uprawniona do korzystania z wszelkich usług aniołów chwały, obecnie zniżył się do czynności obmywania nóg swoich uczniów, a więc ludzi nazywających Go swoim Panem. Umył nogi nawet temu, który Go sprzedał. Swym życiem m, spożywali wieczerzę wielkanocną w pozycji półleżącej, przy stołach rozstawiano tapczar\ na których układali się goście, wykoizy-stując\ lewę rękę do podparcia głowj natomiast prawą posługiwali się przy jedzeniu W takiej pozycji nie trudno było oprzeć swą głowę na piersi osoby siedzącej obok, zaś spuszczone z zewnętrznej krawędzi posłania nogi mogły być obmyte przez kogoś przesuwającego się po zewnętiznym obwodzie takiego koła Chrvstus pozostawał ciągle przy stole, na którym miała być rozstawiona wieczerza, a przed Nim stały przasniki spożywane przez Z\QOW w okresie wielkanocnym, jak również nie tknięte fermentacją wino Tvch właśnie darów użył Chrystus dla przestawienia Swej nieskazitelnej ofiary Nic, co b\k> skalane fermentacją — sjmbolem grzechu i śmierci •— nie mogło symbolizować „Baranka niewinnego i niepokalanego" (l Piotra 1,19) „A gdy om jedli, wziął Jezus chleb i pobłogosławił, łamał i dawał uczniom i rzekł Bierzcie, jedzcie to jest ciało moje Potem wziął kielich i podziękował, dał im, mówiąc Pijcie z niego wszyscy, Albowiem to jest krew moja nowego przymierza która się za wielu wylewa na odpuszczenie grzechów Ale powiadam wam Nie będę pił odtąd z tego owocu winorośli aż do owego* dnia, gdy go będę pił z wami na nowo w Królestwie Ojca mego' (Mat 26,26—29) Zdrajca Judasz był obecny przy tym sakramentalnym obrzędzie, podczas którego przyjął z rąk Jezusa symbol Jego pokruszonego ciała1 i przelanej krwi Słyszał także słowa „To czyńcie na pamiątkę moją". Jednakże siedząc w bezpośredniej obecności Baranka Bożego, zdrajca medytował nad swymi własnymi ponurymi celami, oddając się mrocznym i mściwym myślom ' Podczas mycia nóg Chrystus dał przekonywająr-y dowód tego, ze przejrzał zamiary Juaasza i w związku z tvm powiedział Nie wszyscy jesteście czyści" (Jan 13,11) Słowa te przeKonały fałszywego ucznia, ze Chrystusowi znane są jego tajemne zamiary, ale nieco później wypowiedział to jeszcze wyraźniej. Gdy siedzieli wszyscy przy stole rzekł, patrząc na swych uczniów „Nie o was wszystkich mówię, Ja •wiem których wybrałem, lecz niech się wypełni Pismo Ten, kto spożywa chleb mój, podniósł na mnie piętę swoją" (Jan 13,18). Uczniowie wciąż jeszcze me podejrzewali Judasza, widzieli jednak ze Chrystus był bardzo głęboko poruszony. Nad ich głowami zawisła ciemna chmura, zwiastująca nieszczęścia, których istoty nie byli w stanie pojąc Gdy jedli w milczeniu, Jezus rzekł „Zaprawdę, zaprawdę powiadam wam, jeden z was wyda mię'. Po tjch słowach uczucie przerażenia i konsternacji owładnęło sercami uczniów Ludziom tym nie mie°ciło się w giowach, aby któryś z nich mógł zdradziecko cię zachować wobec swojego boskiego Nauczyciela. Z ja-' kiego powodu miałby Go zdradzie i w czyje ręce Go wydać' W czyim sercu mógł powstać podobny zamiar7 Uznali, ze nie mógł to być człowiek należący do tej dwunastki, która miała przywilej częściej niż mm ludzie słuchać Jego nauk i uczestniczyć w cudownym zjawisku mi-łosci Uznali, ze w gronie ludzi dopuszczonych do codziennego obcowania z Jego chwałą, nie może bjc zdrajcy Gay zrozumieli jednak powagę Jego słów i przypomnieli sobie stałą prawdziwość Jego wjpowiedzi, ogarnął ich strach i zwątpienie Zajrzeli w głębiny własnych serc, abv się przekonać, czy me kryje się w nich chociaż jedna mysi przeciwna Nauczycielowi W największym poruszeniu jeden po drugim zapytywał Zbawiciela „Chyba nie ja? ' Tylko Judasz siedział w milczeniu Jan w głębokiej rozterce zapytał ostatni „Panie1 kto to jest'" „A On, odpowiadając rzekł Kto ze mną umaczał rękę w misie, ten mnie wyda. Syn Człowieczy wprawdzie odchodzi, jak o nim napisano, ale biada temu l ( człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany' Lepiej by mu było, gdyby się ów człowiek nie urodził' (Mat 26,23 24) Uczniowie z największą udręką stawiali pytanie ,Chyba nie ja'" patrząc badawczo na twaize towarzyszy Milczenie Judasza ściągnęło na niego oczy ich wszystkich Wśród zamieszania jaKie powstało, rzucanych niespokojnie pytań i wyrazów zdziwienia, Judasz nie dosłyszał słów Chrystusa wypowiedzianych w odpowiedzi na pytanie Jana Lecz teraz, by uniknąć badawczych spojrzeń uczniów, zapytał tak samo jak om „Chyba nie ja Mistrzu'". Na co Jezus odrzekł mu uroczyście „Ty powiedziałeś" Zaskoczony i zmieszany ujawnieniem jego zamiarów Judasz zerwał się z miejsca, chcąc opuście zebranie „Rzekł więc do mego Jezus Czvn zaraz, co masz czynie. On więc, wziąwszy kawałek chleba, natychmiast wjszedł, a bjła noc' (Jan 13,2730) Dopóki to wszystko się jeszcze nie dokonało Judasz nie utracił możliwości w> rażenia skruchy. Jednakże wraz z opuszczeniem swego Pana i współtowarzyszy, zapadła ostateczna decyzja, a linia graniczna została przekroczona Postępowanie" Chrystusa znoszącego "przez tak długi czas obcowanie 518 519 . z tą nawiedzaną pokusami duszą graniczyło z cudem Nie zaniedbano tez niczego,~~ co mogło prowadzić do uratowania Judasza Nawet po dwukrotnej jego zgodzie na zdradą swego Pana, Jezus wciąż jeszcze pozostawiał mu szansę wykazania skruchy Odczytując sekretne cele zdradzieckiego serca, Chrystus dał Judaszowi ostatecznie przekonywa jącj dowód Swej Boskosci Było to ostatnie wezwanie obłudnego ucznia do skruchy Nie zaniechano w tym celu żadnego wezwania, które mogło wypływać z bosko-ludzkiego serca Chrystusa Fale miłosierdzia, które się rozbijały o uporczywą pychę powracały wzbogacone uczuciem zniewalającej miłości \ chociaż odgadnięcie jego winy zasko-cz\ło i zatrwożyło Judasza, to mimo wszystko jego zdradziecka detei-mmacja u zmogła się Bezpośrednio ze Świętej Wieczerzj Judasz udał się tam, gdzie mógł doprowadzić swoje dzieło zdrady do końca Wypowiadając potępienie Judasza Chrystus me tracił z pola widzenia miłosierdzia względem innych uczniów Dostarczał im przekonywającego dowodu, iż jest Mesjaszem „Już teraz powiadam wam zanim się to stanie, abyście, gdy się to stanie, uwierzyli ze Ja jestem" (Jan 13 19) Gdyby Jezus zachował milczenie okrywając tajemnicą to, co Go oczekuje uczniowie mogliby myśleć, ze ich Nauczyciel nie posiadał boskiego daru przewidywania i ze niespodziewanie został zdradzony i wyddnj w ręce rozbestwionego motłochu Przed rokiem Jezus oświadczył uczniom, ze wybrał dwunastu, z ktorjch jeden jest zły Słowa teraz wypowiedziane przez Chrystusa do Judasza dowodziły niezbicie, ze jego zdrada jest i była w całej pełni znana Nauczycielowi co przyczyniło się do wzmocnienia wiar> w Chiystusa u uczniów wted\ kiedv najbardziej Go poniżano A gdy Judasza dosięgła straszliwa smieic, uczniowie przypomnieli sobie o słowach potępienia jakie Chrjstus skierował do zdrajcy Zbawiciel w całej sprawie hołdował pewnemu zamierzeniu dzięki któremu mógł udowodnić, iż nie cofa swojej pomocy nawet wobec zdrajcy Uczniowie nie rozumieli Jego słów gdj rzekł podczas umywania nóg, ,nie wszyscy jesteście czystymi" ani wówczas, gd> oswiad-czjł przy stole, „Ten kto spożywa chleb mój podniósł na mnie piętę swoją' (Jan 1311 18) Lecz później, gdy znaczenie ich stało się jasne, podziwiali cierpliwość i miłosierdzie Boże wobec tak ciężkiego przewinienia Jakkolwiek Jezus od początku znał Judasza, umył mu nog^, dając zdrajcy przywilej uczestniczenia w tym obrzędzie na równi z innymi, W swej nieskończonej dobroci Zbawiciel zawsze pozostawiał przed grzesznikiem otwarte drzwi, aby dać mu sposobność przejęcia Go i wykazania tym samym skruchy, która mogłaby go oczyścić od" wszelkiej deformacji grzechu. Spotykamy się tu z godnym naśladowania przy- 520 kładem Gdy jesteśmy zdania ze ktoś popadł w błąd i grzech, nie powinniśmy go opuszczać Żadną rriarą nie możemy dopuście do tego, aby przez brak troski z naszej strony, człowiek został pozostawiony sam sobie jako ofiara w\ stawiona na pokus^ i rzucona na pastwę szatana Taka postawa nie byłaoy zgodna z postępowaniem Chrystusa On umył nogi uczniom dlatego ze błądzili, a poza tylko jednym z wybranej dwunastki okazali się skłonnymi do wyrażenia skruchy Przjkład Chr>stusa nie godzi się z jakimikolwiek formami wyłączania kogokolwiek od udziału w Wieczerzy Pańskiej, ale jest iowniez praw aa /e nie może w niej uczestniczyć jawny winowajca Duch Święty mówi o tym wyraźnie (l F o1" 5 11) Ale poza tym orzeczeniem nikt nie je»t upoważniony do głoszenia sądów Bóg nie pozwolił człowiekowi wypow!adac się na temat uprawnień do uczestniczenia w obrzędach, Dowiem żaden człowiek n^e potrafi czytać w sercach i dlatego nie potrafi odróżnić plewy od pszenicy Niechże tedy człowiek samego siebie doświadczy, a tak •mech ie z chleba tego i z kielicha tego niechaj pije A tak ktoby jadł ten chleb, albo pił ten kielich Pański niegodnie, będzie .mień ciała i krwi Pańskiej Albowiem kto je i pije niegodnie,*' sąd sobie samemu je i pije, jne rozsądzając ciała Pańskiego" • (l Kor. 11,27—29) Gdy wierni zbierają się na nabożeństwo, asystują przy tym wysłannicy niewidoczni dla oczu ludzkich W takich zgromadzeniach może uczestniczyć także Judasz, ale w tym przepadku towarzjsza mu wysłannicy księcia ciemności bowiem polecono im roztaczanie opieki na l łymi, którzy me chcą się podoac wpływowi Ducha Świętego Lecz niebiescy aniołowie są również obecni bowiem ci niewidzialni w>-siannicj obecni <;a prz\ wszelkich wydarzeniach tego rodzaju W szeregi zgromadzenia mogą wtargnąć ludzie którzy w sercach swych nie są sługami prawdv i dobra, lecz mimo tego chcą uczestniczyć w nabo-zerstwie Należy godzić się z uczestnictwem takich ludzi, bowiem w nabożeństwach biorą udział wierni, którzy niosą świadectwo umywania nóg Judaszowych przez Chrystusa Tamtą scenę oglądały oczy o -wiele doskonalsze od ludzkiego wzroku Za pośrednictwem Ducha Świętego Chrystus przypieczętowuje ob-rzą^ek ktoi1- sam wprowadził i jest w tym akcie obecny dla przekonania oraz skruszen a serc Ani jedno spojrzenie i ani jeden przejaw skruchy nie ujdzie Jego uwadze Oczekuje na wszystkich, których złamane serca skłaniam się ku pokorze i wszystko przygotował na ich PIżyjecie Ten który umył nogi Judaszowi, pragnie zmyć skazy grzechu z każdego serca Nikt nie powinien wyłączać siebie od udziału w Wieczerzy Pańskiej z tego t>lko powodu, ze mogą przy mej usiąść ludzie niegodni Każdy z naśladowców Chrystusa powołany jest to publicznego uczest- 521 nictwa, które służy jako dowód przyjęcia Go za osobistego Zbawiciela. Akt komunii ustanowił Chrystus, po to, aby móc się spotykać ze swym narodem i dodawać mu otuchy przez Swą obecność. Nawet niegodne serca i ręce mogą odprawiać nabożeństwo, ponieważ sam Chrystus jest w nim obecny, aby służyć swym dzieciom. Wszyscy, którzy przychodzą z wiarą w Niego, dostępują wielkiego błogosławieństwa. Natomiast ci, którzy zlekceważą czas boskiej łaski, będą odczuwać jej brak: O nich "można będzie powiedzieć: „Nie wszyscy jesteście czyści". Dzieląc się z uczniami chlebem i winem Chrystus iwziął na Siebie obowiązek działania jako ich Odkupiciel. Zawasi- z nimi nowe przymierze, dzięki któremu wszyscy przyjmujący Go stają się dziećmi Bożymi i współspadKobiercami z Chrystusem. Za sprawą tego przymierza wszelkie błogosławieństwa, jakich niebo jest w stanie udzielić w tym i w przyszłym życiu, będą należały do nich, bowiem zostały one przypieczętowane krwią Chrystusa. Obrządek ten iniał uświadomić uczniom nieskończoność ofiary, złożonej dla każdegs z nich z osobna, jako przedstawicieli całej upadłej ludzkości. Intencja Chrystusa było, aby Wieczerza Pańska nie została przekształcona w obrzęd smutku i żałości. Gdy uczniowie Pana zasiądą u Jego stołu, nie powinni rozpamiętywać i oblewać łzami swoich niedoskonałości. Nie powinni też rozmyślać nad swym poprzednim życiem religijnym, niezależnie od tego. czy było wzniosłe, czy -też nie. Powinni także poniechać wypominania różnic religijnych. Wszystkie te sprawy rozpatrywane są w trakcie obrzędów przygotowawczych, w czasie których odbywa się żal za grzechy i wyznanie wszelkich wzajemnie popełnionych win. Na Wieczerzę Pańską ludzie przychodzą po to, aby spotkać się z Chrystusem, dlatego nie powinien na nich padać cień krzyża, lecz samo tylko światło zbawienia. Powinni otworzyć swe dusze dla jasnych promieni Słońca Sprawiedliwości. Z sercami oczyszczonymi przez drogocenną krew Chrystusa, w pełnej świadomości Jego niewidzialnej obecności, powinni słuchać Jego słów: „Pokój zostawiam wara, mój pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka" (Jan 14,27). Nasz Pan powiada: W świadomości swych grzechów pamiętajcie, że umarłem za was. Gdy będziecie uciskani, prześladowani i strapieni w imię moje lub w imię Ewangelii, pamiętajcie o mojej miłości, która była tak wielka, że oddałem za was Swe życie. Gdy wasze obowiązki wydają się wam zbyt surowe i trudne, a ciężary, które dźwigacie, zbyt ciężkie, pamiętajcie, że Odkupiciel żyje, aby się wstawić za wami. Wieczerza Pańska jest zapowiedzią drugiego przyjścia Chrystusa i zo-^tała ustanowiona w tym celu, aby uczniowie nie stracili tej zapowiedzi z pola widzenia. Za każdym lazem, gdy zbierali się, aby rozpamiętywać Jego śmierć, opowiadali, jak „Wziąwszy kielich i podzię- 522 kowawszy, dał im mówiąc: Pijcie z tego wszyscy, albowiem to jest" krew moja nowego testamentu, która się za wielu wylewa na odpu-~szczenię grzechów. Ale powiadam wam, że nie będę pił odtąd z tego rodzaju winnego krzewu, aż do dnia onego, gdy go będę pił z wami nowy w królestwie Ojca mego". W swych strapieniach znajdowali pokrzepienie w nadziei powrotu swego Pana. Niewymownie cenna była dla nich myśl: „Albowiem ilekroć ten chleb jecie, a z kielicha tego pijecie, śmierć Pańską zwiastujecie, aż przyjdzie" (l Kor. 11,26). Są to sprawy, o których nie powinniśmy nigdy zapominać. Zniewalająca moc miłości Jezusa powinna na zawsze ożywiać naszą pamięć. Chrystus ustanowił ten obrzęd, aby przemawiał do naszych zmysłów przekonując je o miłości Bożej do nas. Po wyłączeniu Chrystusa z naszego życia, nie zaistnieje żadna możliwość kontaktowania się człowieka z Bogiem. Braterski kontakt pomiędzy braćmi i ich wzajemna miłość powinny być cementowane i uwiecznione przez miłość Jezusa, bowiem udowodnił tę miłość tak wielkim aktem, jak przyjęcie na Siebie śmierci. Tylko na zasadzie Jego śmierci możemy z radością wyczekiwać Jego powtórnego przyjścia, bowiem złożona ofiara skupia w sobie całą naszą nadzieję. Na tej nadziei opiera się cała nasza wiara. Obrzędy, które przypominają nam poniżenie i cierpienie naszego Pana traktowane są przeważnie zbvt formalnie, ponieważ ustanowiono je w określonym celu. Nasze zmysły potrzebują podniety dla pojęcia tajemnicy Boskości. Do wszystkich należy przywilej zrozumienia w sposób o wiele pełniejszy, że cierpienia i śmierć Chrystusa zostały panie- J , sione dla odkupienia naszej winy. „A jak Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy. Aby każdy, kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3,14.15). Powinniśmy kierować nasz wzrok ku krzyżowi na Golgocie z umierającym Zbawicielem, gdyż nasze wiekuiste zbawienie wymaga, abyśmy Wykazali wiarę w Chrystusa. Nasz Pan rzekł: „Jeśli nie będziecie jedli ciała Syna Człowieczego i pili krwi Jego, nie macie żywota w sobie.. Albowiem ciało moje prawdziwie jest pokarm, a krew moja prawdziwie jest napój" (Jan 6,53— 55). Te słowa zderzają się z naszą fizyczną naturą, ale nie wolno zapomnieć, że śmierć Chrystusa gwarantuje nawet to ziemskie nasze życie. Chleb, który jemy jest cząstką Jego łamanego ciała, a woda stanowi symbol przelanej przez Niego krwi. I nigdy — grzesznik, czy też święty — nie spożywa swego powszedniego chleba, który nie jest ożywiony ciałem i krwią -Chrystusa. Na każdym bochenku chleba i w każdym źródle wody znajduje się pieczęć krzyża Golgoty. Wszystkiego tego nauczał Chrystus, ustalając symbole Swej wielkiej ofiary. Światło płynące od Wieczerzy Pańskiej spożywanej przez Chrystusa 523 w świątecznej izbie, uświęciło to wszystko, czego potrzebujemy do naszego codziennego życia; stół rodzinny upodobnia .się do stołu Pana, a każdy posiłek przypomina ten święty obrzęd. Ale większe znaczenie posiadają słowa Chrystusa dla naszej duchowej natury, gdy mówi: „Kto je ciało moje, a pije krew moją, ma żywot wieczny". Poprzez przyjęcie życia, które spłynęło na nas z krzyża Golgoty, możemy zachować świątobliwość. W tym celu wystarczy przyjęcie Jego Słowa i czynienie tego wszystkiego, co nam przykazał. W ten sposób tworzy się nasza jedność z Nim. „Kto je ciało moje i pije krew moją, we mnie mieszka -a ja w nim"'. Jako mię posłał żyjący Ojciec, i ja żyję przez Ojca; tak kto mię pożywa, i on żyć będzie przez mię". (Jan 6,54.56.57). Słowa te mają szczególny związek z Wieczerzą Pańską. Gdy z wiarą rozmyślamy nad wielką ofiarą naszego Pana, dusza nasza podąża śladami duchowego życia Chrystusa. Dusza taka dozna duchowego pokrzepienia podczas każdej uczty przy stole Pańskim. Obrzęd przedstawia sobą żywe złączenie się. duszy z Chrystusem, a poprzez Niego — z Ojcem. W pewnym szczególnym sensie tworzy on jedność zachodzącą pomiędzy Bogiem, a podległymi Mu duszami. W chwili gdy przyjmujemy chleb i wino, które symbolizują umęczone ciało Chrystusa i Jego przelaną krew, nasza wyobraźnia przenosi nas ku scenom z wieczerzy ustanowionej przez Chrystusa w górnej izbie. Wydaje się nam, że przechodzimy przez ogród uświęcony męką Tego, który przyjął na siebie grzechy świata i dajemy świadectwo walce, dzięki której możliwe było nasze pojednanie z Bogiem. A mimo wszystko w dalszym ciągu rozpinamy Chrystusa "na krzyżu. Patrząc na ukrzyżowanego Odkupiciela, coraz lepiej rozumiemy wielkość i-znaczenie ofiary złożonej przez majestat Króla niebios. Plan zbawienia staje przed1 nami w całej swej chwale, a myśl o Golgocie budzi żywe i święte wzruszenie w naszych sercach. Chwała ku Panu i Barankowi mieszka w naszych sercach .i ciśnie się na usta, bowiem pycha i samouwielbienie nie mogą przebywać w duszy, która zachowała w żywej pamięci wypadki tamtych dni. Myśli tego, kto dostrzega niezrównaną miłość naszego Zbawiciela, stają się wanioślejsze, jego serce doznaje oczyszczenia, a charakter przechodzi odmianę. Taki też człowiek stanie się światłem świata, a jego życie odbijać będzie w pewnym stopniu tajemnicza miłość. Im bardziej wpatrujemy się w krzyż Chrystusa, tym pełniej przyswajamy sobie mowę apostoła, który rzekł: „Co- zaś do mnie, niech ranie Bóg uchowa, abym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyća Pana naszego Jezusa Chrystusa, przez którego dla mnie świat jest ukrzyżowany, a' ja dla świata" (Gal. 6,14). ROZDZIAŁ LXXIII „Niechaj się nie trwożą serca wasze (Jan 13,31-38; 14-17) Patrząc na swych uczniów z boską miłością i najtkliwszą życzli- -. wością, Chrystus rzekł: „Teraz jest uwielbiony Syn człowieczy, a Bóg uwielbiony jest w Nim". Judasz opuścił świąteczną izbę, w której pozostał Chrystus z jedenastoma uczniami. Chrystus miał mówić o zbliżającym się rozstaniu, lecz zanim przeszedł do tego tematu, wskazał na wielkie znaczenie Swej misji. Był to temat, który stale wysuwał na pierwsze miejsce, a myśl iż wszystkie Jego cierpienia i poniżenia przyczyniają chwały Bogu Ojcu stanowiła źródło Jego radości. Dlatego też na ten przedmiot stale kierował myśli swoich uczniów. Zwracając się do nich pieszczotliwie, Chrystus rzekł: „Synaczko-wie! jeszcze maluczko jestem z wami: będziecie mię szukać, ale ja jakom rzekł Żydom: gdzie ja idę wy przyjść nie możecie, tak i wam teraz powiadam". , Oświadczenie takie zasmuciło uczniów i ogarnął ich strach. Stłoczyli -się ciasno wokół Zbawiciela, Mistrza i Pana, którego kochali jako nauczyciela i przyjaciela, który był im droższy p~onad życie. Ku niemu bowiem zwracali się o pomoc we wszystkich swych trudnościach i u Niego szkuali pocieszenia we wszystkich swoich troskach i rozczarowaniach. Teraz miał pozostawić tę gromadkę na pastwę samotności stąd też ich sercami owładnęły złe przeczucia. Jednakże skierowane ku nim słowa Zbawiciela były przepełnione nadzieją. Wiedział, że zaatakuje ich nieprzyjaciel i że moc szatana jest najskuteczniejsza, kiedy odwraca się w stronę podupadłych na duchu, w związku z przeżywanymi trudnościami. Dlatego też usiłował ich odciągnąć od rzeczy „widzialnych", do „niewidzialnych" (l Kor. 4,18). Starał się też odwrócić bieg ich myśli od ziemskiej banicji i skierować je ku domowi w niebie. „Niechaj się nie trwoży serce wasze" — rzekł Chrystus — „wierzcie w Boga i w mię wierzcie. W domu Ojca mego 525 wiele jest mieszkań; a jeśli nie, wżdvbymci wam powiedział. Idę, abym wam zgotował miejsce; a gdy odejdę i zgotuję wam miejsce, przyjdę zasię i wezmę was do siebie, żebyście, gdziem ja jest i wy byli. A dokąd ja idę, wiecie i drogę znacie". Dalej mówił, że przyszedł na świat w ich imieniu i ku ich pożytkowi i że nawet po Swojej śmierci nie ustanie w pracy dla ich dobra. Przyszedł bowiem na świat, aby objawić im samego Siebie, aby mogli weń uwierzyć, a teraz odchodzi do Ojca, aby przygotować miejsce dla nich. Cel odejścia Chrystusa był inny, niż ten, który sobie z obawą wyobrażali uczniowie. Nie oznaczał ostatecznego rozstania, bowiem poszedł tam, aby przygotować dla nich miejsce i z powrotem się ź nimi połączyć. Podczas gdy On budował dla nich dom, oni sami powinni kształtować swe charaktery na obraz i podobieństwo Boga. Mimo wszystko uczniów nie opuszczało uczucie zakłopotania. Tomasz znękany, jak zwykle wątpliwościami odezwał się: „Panie! nie wiemy dokąd idziesz, a jakoż możemy drogę wiedzieć?" Rzekł mu Je-zus: „Jamci jest ta droga i prawda i żywot; żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przez mię. Gdybyście mię znali, i Ojca byście też mego znali i już go teraz znacie i widzieliście go". k Do nieba nie prowadzi mnogość dróg i dlatego też nie jest przewidziane, aby każdy mógł wybrać z nich swoją własną. Chrystus rzekł: „Jamci jest ta droga., żaden nie przychodzi do Ojca, tylko przeze mnie". Od czasu, kiedy zostało wygłoszone pierwsze ewangeliczne kazanie, tj. od czasów Edenu, gdzie zostało zdecydowane, że nasienie kobiety zetrze głowę węża, Chrystus został wielce wywyższony, jako droga, prawda i życie. Stanowił Sobą drogę za życia Adama i Ewy i wówczas, gdy Abel ofiarowywał Bogu krew zabitego baranka, symbolizującą krew Odkupiciela. Chrystus uosabiał Sobą drogę która prowadziła do Zbawienia patriarchów i proroków, bowiem tylko On potrafił wytyczyć drogę prowadzącą do Boga. „Gdybyście mię znali i Ojca byście też mego znali i już go teraz znacie i widzicie" — mówił do uczniów — lecz ci nie potrafili jeszcze tego zrozumieć, domagając się ustami Filipa: „Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam". Zdumiony jego ignoranctwem, Chrystus zapytał z przykrym zdziwieniem: „Przez tak długi czas jestem z wami, a nie poznałeś mię? Filipie!". Czy to możliwe, że nie dostrzegasz Ojca w,czynach dokonanych przez Syna i nie rozumiesz tego, iż przyszedł tu na ziemię, aby dać świadectwo o Ojcu? „Jak możesz mówić; pokaż nam Ojca? Kto mnie widział, widział Ojca". Chrystus przyoblekający człowieczą naturę, nie przestał być Bogiem i jakiekolwiek poniżenia miał z tego powodu ponieść, zachował w Sobie wszystkie cechy Boskości. Tylko Chrystus mógł występować 526 wśród ludzi w imieniu Boga i przywilejem Jego uczniów od trzech lat było poznawanie istoty boskiego Namiestnika. „Wierzcie mi, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie, a jeśliby tak nie było to dla sarnych uczynków wierzcie". Wiara uczniów mogła się spokojnie oprzeć na dowodach przedstawionych za pośrednictwem Jego słowa i czynów, których nie mógłby dokonać człowiek sam z siebie. Dzieło Chrystusa jest świadectwem Jego Boskoóci i pośredniczyło w objawieniu ludziom Ojca. Gdyby uczniowie mogli pojąć pełnię' związku, jaki istniał między Ojcem a Synem, wiara nie opuściłaby ich wtedy, gdy stali się świadkami cierpień i śmierci Chrystusa dla zbawienia ' ginącego świata. Chrystus pragnął wyprowadzić ich z chwiejnego stanu wiary w taką świadomość, która by im objawiła Jego synowską łączność z Ojcem —7 mimo posiadania ludzkiej postaci. Pragnął też, aby pojęli iż w niezwykle gorliwy i wytrwały sposób nasz miłosierny Zbawiciel przygotowywał uczniów do stawienia czoła burzy pokus, która niebawem miała spaść na nich. Wielce bowiem pożądał, aby wspólnie z Nim mogli znaleźć schronisko u Boga. Gdy Chrystus wypowiadał te słowa, twarz jego.promieniała chwałą Bożą, a wszystkich obecnych ogarniało uczucie świętej czci. Serca z nową siłą zwróciły się ku Niemu, a miłość która pociągała ich ku Chrystusowi, spoiła ich jednocześnie mocniej ze sobą. Uczuli że niebo bardzo się do nich zbliżyło^ i że słowa, których słuchali, były wieścią zsyłaną przez Ojca niebieskiego. „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam — mówił Chrystus dalej — kto wierzy we mnie ten także dokonywać będzie czynów, które ja czynię". Zbawicielowi bardzo mocno zależało na tym, aby uczniowie zdołali zrozumieć, dla jakiego celu połączył Boskość z człowieczeństwem. Przyszedł na świat po to, aby pokazać chwałę Bożą, której odnowicielska moc miała udoskonalić ludzi. Bóg przejawił Swoją Istotę w Nim po to, aby On Sam. mógł się objawić w postaci ludzkiej. Jezus nie uzewnętrzniał żadnych cech, ani mocy, które hie mogłyby -stać się własnością prawdziwie Weń wierzącego człowieka. Jego doskonałe ludzkie przymioty mogły być uctziałem wszystkich Jego naśladowców, gdyby ci poddali się woli Bożej w takim stopniu jak On to uczynił. Mówiąe: „I większe nad te czynić będzie, bo ja idę do Ojca", Chrystus nie miał na myśli tego, iż praca Jego uczniów mogła przybrać bardziej wzniosły charakter niż Jego własna, lecz że przybierze ona znacznie szersze wymiary. Chodziło bowiem nie tylko o możliwość czynienia cudów, ale również o wszystko, co miało się odbywać w świecie pod wpływem Ducha Świętego. Po wniebowstąpieniu Pana uczniowie zdali sobie sprawę z wypeł- 527 nienia się Jego obietnicy. Ukrzyżowanie, zmartwychwstanie i wniebowstąpienie Chrystusa stały się dla nich realnymi faktami, toteż zrozumieli, iż proroctwa zostały spełnione w całej „rozciągłości. Badali Pisma Święte i akceptowali zawartą w nich naukę z nigdy dotąd nie spotykaną wiarą. Zrozumieli wreszcie, że boski Nauczyciel był istotnie Tym, za kogo się podawał. Gdy dzielili się z ludźmi swym doświad-czeniem, chwaląc miłość Boga, serca ich słuchaczy miękły i dawały , się przekonać, w wyniku czego olbrzymie rzesze zaczynały wierzyć j w Chrystusa. Obietnica dana przez Zbawiciela uczniom jest obietnicą daną" Jego zborowi, która będzie się wypełniała aż do końca świata. Ustanawiając Swój cudowny plan odkupienia, Bóg nie mógł godzić się z ograniczonymi jego rezultatami. Wszyscy, którzy zechcą pracować dla Boga; uznają własne ograniczenia, a pokładając wiarę we wszystkim, co Bóg pragnie zrobić dla nich i przez nich, z pewnością doczekają się spełnienia obietnicy, zawartej w słowach: „I większe nad te czynić będziecie, bo ja idę do Ojca". Dotąd jeszcze uczniowie nie byli w pełni świadomi nieograniczonych możliwości i mocy Zbawiciela. Chrystus rzekł do nich- ..Dotąd 0 nic nie prosiliście w imieniu moim" (Jan 10,24), dając im w ten sposób do zrozumienia, że tajemnica ich -powodzenia będzie leżała w ich prośbach o zesłanie im, w Jego Imieniu łaski i siły. Zamierzył już bowiem sobie, iż kiedy stanie przed Ojcem, nie omieszka wznieść prośby w ich imieniu, przy czym prośby skromnego petenta miały być Jego własnymi, zanoszonymi w imieniu potrzebującej duszy. Każda szczera modlitwa zostaje wysłuchana w niebie, a choć często nie jest wypowiadana płynną mową, to i tak dotrze do Chrystusa, jeżeli będzie płynęła z głębi serca. Chrystus taką modlitwę przeniesie do tronu Ojca, opuszczając wszystkie zawarte w niej niezręczne słowa. Będzie to wtedy modlitwa' piękna, zaprawiona wonią Jego własnej doskonałości. • Droga szczerości i prawości nie >est drogą wolną od przeszkód, lecz każda napotkana przeszkoda stanowi wezwanie do modlitwy. Nikt z żyjących nie dysponuje siłą, która nie byłaby podarkiem Boga.i dlatego źródła wszelkiej siły są dostępne dla najsłabszej nawet ludzkiej istoty. „I o cokolwiek prosić będziecie w imieniu moim, to uczynię, aby Ojciec był uwielbiony w Synu. Jeśli o co prosić będziecie w imieniu moim, spełnię to" (Jan 14,13.14). Mówiąc: „W imieniu moim", Chrystus ofiarowuje Bogu modlitwę swych uczniów, bowiem w tym imieniu wszyscy staną przed obliczem Boga. Cena poniesionego na ich korzyść poświęcenia sprawiła, że 1 w oczach Boga stali się wartościowymi ludźmi. Przez sprawiedliwość Chrystusa uzyskali drogocenny dar. W imię Chrystusa Pan darowuje grzechy nie dostrzegając nieprawości u tych którzy odczuwają bbjaźń Bożą. Bóg pragnie w ludziach widzieć obraz swego Syna, w którego uwierzyli. Bóg nie pochwala ludzkich praktyk zbyt niskiego szacunku dla siebie samych. Pragnie, aby Jego wybrani spadkobiercy - cenili siebie samycii odpowiednio do wartości, które sam im nadał. Bóg potrzebował ludzi, gdyż w przeciwnym przypadku nie posłałby swego Syna na tak ciężką wędrówkę dla ich odkupienia. W Jego planie człowiek wypełnia określoną rolę, dlatego też cieszy się nawet z najbardziej wygórowanych próśb zanoszonych ku Niemu. Mogą się spodziewać wielkich rzeczy, jeżeli będą głosić Jego chwałę i uwierzą w Jego obietnice. Modlitwa zanoszona do Boga w imię Chrystusa, oznacza, bardzo wiele, a przede wszystkim to, iż pragniemy posiąść Jego charakter, , objawić Jego ducha i spełnić wyznaczoną przez Niego pftcę. Przyrzeczenie dane przez Zbawiciela obwarowane jest warunkiem zawartym w Jego słowach: „Jeśli mnie miłujecie, przykazania moje zachowujcie". Zbawia On ludzi nie tkwiących uporczywie w grzechu, ale od grzechu. Wszyscy, którzy Go kochają, objawią tę swoją miłość w posłuszeństwie. Wszelkie prawdziwe posłuszeństwo wypływa z serca, ponieważ współpracę z Chrystusem określa się tylko w kategoriach uczuciowych. A gdy już zaangażujemy w tej sprawie nasze serca, Chrystus utożsami Siebie z naszymi myślami i celami. Jego wola połączy nasze serca i umysły w taki sposób, że przy jej wypełnieniu będziemy jednocześnie realizowali nasze własne zamiary. Wola nasza uszlachetniona i uświęcona, odczuje rozkosz służby dla Niego. Gdy, zgodnie z naszym przywilejem poznania Boga, poznamy Go wreszcie, życie nasze stanie się pasmem nieustannego posłuszeństwa. Przez poznanie charakteru Chrystusa, przez wspólnotę z Bogiem osiągniemy stan, w którym całkowicie znienawidzimy grzech. Tak jak Chrystus żył życiem praw natury ludzkiej tak i my możemy uczynić, jeśli sięgać będziemy po siłę do źródła mocy. Ale jednocześnie nie wolno nam zrzucać obowiązków naszej służby na barki innych ludzi i oczekiwać na ich rady w sprawach dalszego działania. Ludzkie rady nie przydają się w tych sprawach do niczego. Pan nauczy nas naszych obowiązków tak samo chętnie, jak czyni to w stosunku do innych. Jeżeli zbliżymy się do Niego z wiarą, odkryje nam swoje tajemnice, gdy zbliży się, aby rozmawiać z nami jak to miało miejsce z Enochem a nasze serca rozgorzeją, Ci, którzy zdecydowani są nie czynić niczego, co mogłoby być niemiłe Bogu, po przedstawieniu Mu swej sprawy będą wiedzieli, w jaki sposób mają postąpić. Dana nam będzie wtedy zgodnie z przyrzeczeniem Chrystusa nie tylko mądrość, ale i moc uzdalniająca do posłuszeństwa, niezbędnego w służbie. 528 34 — Życie Jezusa 529 Wszystko, co zostało dane Chrystusowi — „wszystkie rzeczy" — służące zaspokojeniu potrzeb upadłych ludzi — zostały Mu dane jako Głowie i przedstawicielowi ludzkości „I otrzymamy od niego, o co kolwiek proMC będziemy, gdyż przykazań jego przestrzegamy i czym-rru to, co iriłe lest przed obliczem jego" (l Jana 3,22) Przed ofiarowaniem Sieoie Chrystus pragnął udzielić wyznawcom najcenniejszego i najdoskonalszego daru, który pozwoli na czerpanie z nieograniczonych darów łaski „Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszj cielą, aby był z wami na wieki Ducha prawdy, którego świat przyjąć nie może, bo go nie widzi i nie zna, wy go znacie, bo przebywa wśród was : w was będzie" (Jan 14,16—18) Od początku świata przebywał na nim Duch Święty, a gdy się zaczęło dzieło odkupienia, oddziaływał na ludzkie serca. Lecz dopóki Chiystus bjł na ziemi, uczniowie nie pragnęli żadnego innego pomocnica Z chwilą jednak, gdy zabiakło im Jego obecności, odczuli potrzebę obecności Ducha Świętego, który wówczas zstąpił na nich. Duch Święty jest przedstawicielem Chrystusa lecz jest pozbawiony ludzkiej postaci, dzięki czemu zachowuje Swoją niezależność Chr\ -stus obarczony człowieczeństwem, nie zawsze mógł objawie się w miejscach, które powinien być odwiedzie Dlatego w interesie uczniów leżał powrót Jezusa do Ojca i zesłania na ziemię Ducha Świętego, jako Jego sukcesora Wówczas nikt nie mógłby roście pretensji do przywilejów ze względu na przynależność do pewnego narodu, lub z powodu osoo^tego kontaktu z Chrystusem Za pośrednictwem Ducha Świętego Zoawiciel stanie Się jednakowo osiągalny dla wszystkich. W tym sensie bardziej zbliży się do ludzi niż wtedy, gdy przebywał bezpośrednio pomiędzy nimi Jezus odczytywał przyszłość uczniów i dzięki tej wiedzy wyrzekł słowa A kto mię miłuje będzie go tez miłował Ojciec mój. Ja go tez miłować bęaę i objawię mu siebie samego". Wizja tej przyszłości pokazywała niektórych z nich wiedzionych na szafot, innych na ukrzyżowanie, a jeszcze innych przebywających w samotności na wygnaniu wśród morskich skał, czy tez zadręczonych na śmierć Chrystus dodawał im odwagi, przyrzekając, ze we wszystkich nieszczęściach będzie z nimi Obecnie wiemy, ze to przyrzeczenie zostało w całej pełni dotrzymane Pan wie wszystko o Swych wiernych sługach którzy w Jego imię są więzieni lub zsyłani na samotne wyspy dodając im wytrwa-łosci przez Swą obecność Kiedykolwiek Jego naśladowcy bronią z ła-w \ oskarżonych prawdy przed niesprawiedliwym trybunałem Chrystus staje z ich boku Wszystkie zarzuty kierowane przeciwko sądzonym padają również na Chrystusa, Skazujące Jego uczniów wyroki są nowym^ wyrokami na Niego, i kiedy któryś z nich zostaje wtrącony do więzienia, Chrystus porywa jego Serce Swą miłością A gdy który- 530 Icolwiek z nich zostanie dla Jego imienia skazany na śmierć Chrystus rzecze „I żyjący, a byłem umarły, a otom jest żywy na wieki wieków l mam klucze piekła i śmierci' (Obj 1,18) Dodał tez, iż życie ofiarowane Jemu zostaje zachowane ku wiecznej chwale We wszystkich czasach i we wszystkich miejscach, we wszystkich troskach i smutkach, gdy świat wydaje się pełen mroku, -a przyszłość niepewna gdy sami uznajemy swoją bezradność i osamotnienie, w odpowiedzi na naszą pełną wiary modlitwę zesłany nam będzie Pocieszy -ciel Okoliczności mogą nas oderwać od wszystkich naszych ziem^Kich przyjaciół, lecz żadne warunki, żadna odległość nie może nas rozdzielić z Pocieszycielem niebieskim Gdziekolwiek byśmy się znaleźli i dokądkolwiek podążali, Chrystus znajdzie się po naszej prawicy, aby nas podtrzymać, wesprzeć podzwignąc i dodać otuchy Uczniowie wciąż jeszcze nie pojmowali duchowego sensu słów Chrystusa dlatego tłumaczył irn je wciąż od nowa, mówiąc iż objawi się im poprzez Ducha Świętego „Lecz Pocieszycie!, On Duch Święty, którego pośle Ojciec w imieniu moim, nauczy was wszvstkiego', Nie będziecie już mówić nie mogę pojąc Nigdy już nie będz ecie patrzeć przez mętne szkło „Zdołali pojąc ze wszystkimi świętymi, jaka jest szerokość i długość, i wysokość, i głębokość I mogli poznać miło c Chrystusową, która przewyższa wszelkie poznanie, abyście zostali wypełnieni całkowicie pełnią Bożą" (Efez 3,18 19) Uczniowie mieli dawać świadectwo o z\cm i pracy Chrystusa. Ich słowami miał On przemawiać do ludów całego świata, lecz z powodu uDOKorzema i śmierci Chiystusa przypadło im znosie wielkie nieszczęścia i rozczarowania. Pragnąc zapewnić wiarygodność ich nauk, po wszystkim, co musieli znieść, Jezus obiecał im zesłać Pocieszycieła, który , przypomni wam wszystko, cokolwiek wam powiedziałem'* , Mam wam jeszcze wiele do powiedzenia, ale teraz znieść nie możecie, On mnie uwielbi gdyż z mego weźmie i wam oznajmi" (Jan 16,12 14) Jezus otworzył przed swymi uczniami szesokie gościńce prawdy lecz ich obarczone tradycjam i zasadami głoszonymi przez faryzeuszy i nauczonych w Piśmie umysły z najwyższą trudnością przyswajały sobie tę nową naukę Byli wychowani w duchu przyjmowania nauk rabinów jako głosu Boga, i to wychowanie silnie ciążyło na ich umysłach, wywierając również wpływ na kształtog/ame uczuć Ziemskie idee oraz sprawy doczesne zajmowały wciąż jeszcze znaczące miejsce w ich myślach Ciągle me mogli pojąć istoty Chrystusowego królestwa ducha, choć tak często o nim mówił Byli zdezorientowani, nie pojmując znaczenia tych wyjątków z Pisma Świętego, na które wskazywał Chrystus i wydawało się, iż wiele z Jego nauk w ogolę do nich nie dociera. Jezus zdawał sobie sprawę z tego stanu rzeczy, toteż z wielkim zaangażowaniem przyobiecał, iż Duch Święty odno- 531 wi w ich umysłach owe nauki. W obcowaniu z nimi, nie poruszał wielu spraw, których nie byliby w stanie zrozumieć. Wszystko co nie zostało dopowiedziane miał im później przedstawić Duch Święty. „Lecz gdy przyjdzie on Duch Prawdy, wprowadzi was we wszelką prawdę", rzeki Jezus. Pocieszyciel nazwany jest „Duchem Prawdy", bowiem Jego praca polega na jej ustalaniu i utrzymywaniu. Na początku Duch święty zamieszkuje w ludzkich sercach, jako Duch prawdy, stając się następnie Pocieszycielem. W prawdzie znajdujemy pocieszenie i pokój, natomiast daremnie byśmy ich poszukiwali w otoczeniu fałszu. To właśnie przez fałszywe teorie oraz tradycje szatan zyskuje władzę nad naszymi umysłami, a kierując ludzi ku fałszywym wzorom zniek-- ształca ich charaktery. Duch Święty przemawia do umysłów za pośrednictwem Pisma Świętego" i poprzez prawdę oddziaływuje na nasze serca. Tym sposobem ujawnia nasze błędy i usuwa je z duszy. Za pośrednictwem Ducha Prawdy, posługującego się Słowem Bożym, Chrystus pozyskuje dla Siebie wybranych ludzi'.' Opisując uczniom sposób oddziaływania Ducha Świętego, Jezus pragnął natchnąć ich radością i nadzieją, które ożywiały Jego własne serce. Cieszył się również z tego, że obdarzył swój zbór tak wielką pomocą. Zesłanie Ducha Świętego było największym ze wszystkich darów, jakie mógł uzyskać od Ojca dla pocieszenia Swego narodu. Jego obecność wśród ludzi stała się czynnikiem ich odrodzenia, bowiem utrwalała skutki ofiary złożonej przez Chrystusa. Dotąd w ciągu całych stuleci władza siły zła umacniała się w świecie, a posłuszeństwo Ludzi w stosunku do mocy szatańskich stało się przerażające. Grzechowi można się będzie przeciwstawić i odnieść nad nim zwycięstwo jedynie za pośrednictwem trzeciej Oso-by Trójcy Świętej, która przybyła na ziemię z niezmierzonymi zasobami energii, ale za to w pełni opiera się na mocy Bożej. Duch Święty wprowadza bowiem w życie to wszystko, czego na ziemi dokonał Odkupiciel. Za sprawą Ducha Świętego nasze serca doznają oczyszczenia, a wyznawcy Boga wcielają się w Jego świętą Istotę. Chrystus zesłał Ducha Świętego jako siłę Bożą, która będzie pomagała nam przezwyciężać dziedziczne i nabyte złe skłonności, a także wspomoże Kościół w procesie przyoblekania Jego natury, a wspominając o Nim, powiedział. „On mię uwielbi". Chrystus przyszedł, aby uwielbić Ojca, przez objawienie światu Jego miłości, natomiast Duch Święty miał uwielbić Jezusa, poprzez objawienie łaski, jaką obdarzył świat. W człowieczeństwie miały się ujawnić obraz i podobieństwo Boże, dlatego też w dziele doskonalenia człowieka zaangażowany był autorytet Boga Ojca i Chrystusa. Mówiąc o Duchu Świętym, Jezus powiedział: „A on przyszedłszy, 532 przekona świat o grzechu, i o sprawiedliwości i o sądzie". Głoszenie Słowa Bożego nie może przynieść żadnego rezultatu, jeśli procesu tego nie będzie wspomagała stała obecność Ducha "Świętego i Jego rada, bowiem jest ori jedynym skutecznym nauczycielem prawdy Bożej. " Prawda zachowuje swoje ożywcze działanie tylko wtedy, kiedy wlewa się do serca za pośrednictwem Ducha Świętego i tylko wtedy rozbudza sumienia, przekształcając życie. Wielu znana jest litera Słowa Bożego, wielu zapoznało się z przykazaniami i przyrzeczeniami, lecz dopóki Duch Święty nie objawił im prawdy, żadna dusza nie upadnie na skałę i nie ulegnie rozbiciu. Bez współdziałania z Duchem Świętym nikt nie może stać się przewodnikiem światła, niezależnie - od wartości swojego wykształcenia i odniesionych sukcesów. Posiew Ewangelii nie mógłby przynieść żadnych rezultatów, gdyby nasiona nie zostały zwilżone niebiańską rosą, która przyspieszała okes ich kiełkowania. Zanim została napisana choćby tylko jedna księga Nowego • Testamentu, zanim wygłoszone zostało pierwsze ewangeliczne kazanie, Duch Święty zstąpił na apostołów pogrążonych w modlitwie. Wtedy to ich wrogowie wydali takie świadectwo: „A oto napełniliście Jeruzalem nauką waszą" (Dz. Ap. 5,28). Chrystus przyrzekł swemu Zborowi zesłanie Ducha Świętego i dlatego to przyrzeczenie w równej mierze dotyczy nas, co pierwszych Jego uczniów. Spełnienie tego przyrzeczenia, podobnie jak i- innych, było obłożone pewnymi warunkami. Widzimy stale ludzi wierzących i powołujących się na obietnicę daną przez Pana; rozprawiają oni o Chrystusie oraz Duchu Świętym i nie- otrzymują niczego w zamian. Dzieje się tak dlatego,^ że ludzie ci nie potrafią podporządkować swoich dusz pod przewodnictwo i opieką Niebios. Nie leży w naszej mocy posługiwanie się świętym Duchem, bo to On jest powołany j aby z nas czynić swoje narzędzia. Przez Ducha Świętego Bóg włącza ludzi do Swej pracy. „Albowiem Bóg jest, który sprawuje w nas chęci i skuteczne wykonanie według upodobania Swego" (Filip. 2,13). Jednakże w świecie istnieje wielka liczba ludzi, którzy nie chcą podporządkować się tym nakazom, ponieważ chcą sami kierować •własnymi losami. Jest tak dlatego, że nie otrzymali daru z nieba. Duch .Święty zsyłany bywa tylko na tych, którzy w pokorze wypatrują Boga, w na-, dziei na pozyskanie Jego wskazań i łaski. Bóg chętnie spełnia ich' prośbę i przyjmuje ich. W ślady za tym błogosławionym przywilejem uzyskiwanym przez wiarę, idą inne błogosławieństwa. Rozdawane są one odpowiednio do zasobów łaski Chrystusa, a On jest gotów obdarzyć każdą duszę według jej zdolności przyjmowania. W swej wypowiedzi do uczniów Jezus nie czynił żadnych aluzji do własnych cierpień i śmierci. Jego ostatnim orędziem do nich było orędzie pokoju. Chrystus rzekł: „Pokój zostawiam wam, mój 533 f pokój daję wam; nie jak świat daje, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze i niech się nie lęka" (Jan 14,27). Przed opuszczeniem świątecznej izby Zbawiciel zaintonował chwalebną pieśń, którą podchwycili uczniowie. Głos Jego nie brzmiał smutnym lamentem, lecz radosnymi nutami wielkanocnego śpiewu: ..Chwalcie Pana wszystkie narody! Chwalcie Go wszyscy ludzie! Albowiem rozszerzone jest nad nami miłosierdzie jego, a prawda Pańska trwa na wieki. Alleluja" (Psalm 117). Po odśpiewaniu hymnu opuścili dom i pośród ulicznych tłumów przecisnęli się do bram miasta, aby wejść na Górę Oliwną. Postępowali bardzo powoli, ponieważ każdy z nich zatopił się we własnych myślach, a gdy zbliżyli się do podnóża Jezus rzekł im z' głębokim smutkiem: „Wy wszyscy zgorszycie się. ze mnie tej nocy, albowiem napisano: Uderzę pasterza i będą rozproszone owce trzody" (Mat. 26,31). Uczniowie słuchali tych słów z niepokojem i obawą. Przypomnieli sobie to wydarzenie, kiedy w synagodze w Kapernaum Chrystus mówił o Sobie, jako o Chlebie Życia i kiedy wielu dotkniętych tymi słowami odwróciło się od Niego. Lecz ta dwunastka ludzi dowiodła swej wierności. Piotr mówiąc na - tej wieczerzy w imieniu swych braci potwierdzał własną lojalność względem Chrystusa, ale wówczas Zbawiciel rzekł: „Izalim ja nie dwunastu was obrał? a jeden z was jest diabeł" (Jan 6,70). Podczas wieczerzy Jezus rzekł, że jeden z dwunastu wyda Go i że Piotr zaprze się Pana, ale teraz słowa te doty-, czyły ich wszystkich. Dał się słyszeć głos Piotra wyrażający gorący protest: „Choćby się wszyscy zgorszyli, ale ja nie". W świątecznej izbie Piotr oświadczył: „Dusze moją za Cię połażę". Jezus już przedtem ostrzegał go, że tejże nocy zaprze się swego Zbawiciela, teraz powtórzył to ostrzeżenie: „Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, że ty dzisiaj, tej nocy, pierwej niż kur dwakroć zapieje, trzykroć się mnie zaprzes'z. Ale on tym bardziej zapewniał: Choćbym nawet miał umrzeć z tobą, nie zaprę się ciebie. Tak samo mówili wszyscy" (Mar. 14,29—31). W swoim, zadufaniu uczniowie nie mówili o sprawach, które miały nastąpić, a o których doskonale wiedział Chrystus. Nie byli przygotowani na zdanie tego egzaminu, a sprawy liczące się tutaj uwidoczniły się z chwilą, kiedy ogarnęło ich kuszenie. Gdy Piotr oświadczył, że chce iść za swym Panem do więzienia i na śmierć, wierzył w każde słowo swojego oświadczenia, lecz nie znał siebie. W jego sercu drzemały zalążki zła, które w zależności od warunków, mogły się zapalić złym płomieniem. Gdyby więc Piotr nie został ostrzeżony przed czyhającym niebezpieczeństwem, oznaczałoby to zrujnowanie jego wiecznego życia. Zbawiciel dostrzegł w nim egoizm i pewność siebie, które mogły przemóc nawet miłość Piotra 534 do Niego. Próba na jaką został wystawiony ujawniła chwiejność jego .charakteru, nieprzewyciężoną skłonność do grzechu, nonszalancję, brak panowania nad sobą, wrażliwość ;ia pokusy. Uroczyste ostrzeżenie kierowało się ku sercu Piotra, którego powinnością było nabycie wię-jcszej wiary w Chrystusa i pozbycie się dotychczasowej pewności siebie. Odyby z pokorą przyjął ostrzeżenie, zapewne wezwałby Pasterza owieczek, aby strzegł swych stad. Gdy na morzu Galilejskim był bliski utonięcia zawołał: „Panie, tatuj mnie" (Mat. 14,30). Wówczas dłoń Chrystusa wyciągnęła się, aby go ująć za rękę. Gdyby i teraz^ zawołał: „Panie ratuj mnie przede mną samym", byłby uratowany. Lecz Piotr czuł, że Chrystus nie ma do niego zaufania-i wydawało inu się to niesprawiedliwe. Czując się dotkniętym, trwał z coraz większym uporem w swej zwykłej pewności siebie. Jezus patrzył ze współczuciem na swych uczniów, a chociaż nie mógł uchronić ich przed ciężkimi doświadczeniami, to jednak mógł nieść im pocieszenie. Zapewnił ich też, że jest tym, który potrafi znieść okowy grobu, a Jego miłość dla nich nigdy nie ustanie. Mówił wtedy: „Ale po moim zmartwychwstaniu wyprzedzę was do Galilei" swą słabość z siłą Chrystusa, swe ubóstwo duchowe z bogactwem Jego Ducha, swą kruchość z Jego wytrzymałością i w ten sposób pozyskuje cechy Chrystusa Człowieczeństwo Chrystusa pokrjwa się z naszym i dzięki temu możemy zbliżyć się do Boskosci Za pośrednictwem Ducha Świętego człowiek staje się istotą pokrewna boskiej naturze i zostaje przyjęty przez Chrystusa jako ukochany brat Raz ustalona łączność z Chrjstusem powinna być utrzymana Chrystus bowiem rzecze „Trwajcie we mnie, a Ja w was Jak latorośl sama z siebie nie może wydawać owocu, jeśli me trwa w krzewie winnym, tak i wy jeśli we mnie trwać me będziecie" (Jan 15,4) To nie jest przypadkowy kontakt zachodzący sporadycznie Latorośl staje się częścią żywego winnego krzewu, a przekazywanie życia, siły i owocowania stanowią '-tały stosunek pomiędzy pniem i latoroślą Ta ostatnia nie mogłaby zyc, me czerpiąc żywotnych sił z winnego Krzewu. 536 Toteż Chrystus przypomniał uczniom, ze nie mogliby zyc w oderwaniu od Niego Życie, które od Niego otrzymali może być zachowane ledynie przez nieustanną z Nim łączność bowiem bez tego nikt nie potrafi przeciwstawić się żadnemu grzechowi i żadnej pokusie Mówił ,trwajcie we mnie a ja w was' Trwać w Chrystusie oznacza stah kontakt z Jego Duchem i bezwaiunkowe przejście na Jego służbę Drogi łączności •nięd/j człowiekiem a Bogiem powinny być stale otwarte \Vzorem winnych latorośli czerpiących swe soki z żywego krzewu, powinniśmy lgnąc do Jezusa aby od Niego czerpać wiarę, siłę i doskonałość, właściwe Jego charakterowi Korzenie pr/ekazuja za pośrednictwem latorośli pożywienie do najbardziej odległych pę dow, natomiast Chrystub w podobny sposób przekazuje kazaernu wie rżącemu prądy duchowej wytrwałości I jak długo dusza zachowuje, łączuo c z Chr>BL^bem, tak długo nie pojawia się niebezpieczeństwo jej uwiądu lub rozkładu Z\cie winnego krzewu objawia się w postaci wonnych owoców, oblepiających wydane przezeń pędy Toteż Jezus mówił „Kto mieszka we rmie a ja w nim, ten przynosi wiele owocu bo beze mnie nic uczynić nie możecie'. I kiedy naszym życiem kieruje wiara w Syna Bożego owoce tej wiary pojawią się jeszcze za naszego życia, a w tym procesie nikt me zostanie pominięty , Ojciec mój jest wmogrodnikiem, a każdą latorośl, która owocu nie przynosi odcina Każdemu jest wiadome, ze latorośl łączy się z winnym krzewem i nikt w tej łączności me dopatruje się czegoś nadzwyczajnego, bowiem wzrost poza nim nie może być wielki, a owocowanie — żadne Tak samo może wyglądać pozorne zjednoczenie się z Chrjstu^em, jeżeli nie jest ono wynikiem wiary w Niego Zawodową przynależność do określonej re-lign sprawia ze niektórzy ludzie opanowują wysokie pozycje w Kościele ale ich stanowiska i postawy zawsze powinny ukazywać zachowanie prawdziwej jedności z Chrystusem A kiedy takie pędy nie przynoszą owoców należy je napiętnować jako fałszywe bowiem każde odstępstwo od Chrystusa oznacza ruinę tak całkowitą, jak to przepowiada Chrystus „Kto me trwa we* mnie, ten zostaje wyrzucony precz jak zeschnięta latorośl takie zbierają i wrzucają w ogień gdzie spłoną" (Jan 15,6) Chodzi więc o to, ze Chrystus oczyszcza każdą latorośl w tym celu, , aby obfitszy owoc przynosiła" Spośród wybranej ludzkiej dwunastki która podążyła siadami Chrystusa jeden człowiek miał być odłączony jak uschnięta gałązka, natomiast pozostali mieli przejść przez ciężka-próbę doświadczeń Jezus wyjaśnił w słowach uroczystych, a jednocześnie tkliwych, cele wmogrodnika, kiedy mówił ze oczyszczenie jest bolesne, lecz to Ojciec stosuje 4en zabieg W tej operacji nie uczestniczy okrutna ręka, ani tez obojętne serce Są latorośle wlokące się po ziemi, i znajdujące w niej oparcie, trzeba je od mej 537 oderwać i skierować w górę, aby szukały oparcia w Bogu. Należy w tym przypadku usunąć nadmierną ilość liści, tak aby na to miejsce mogły się pojawić owoce. Nie można tolerować wzrostu listowia ponad miarę, bowiem w takim przypadku utrudnia się dostęp życiodajnym promieniom słońca sprawiedliwości. Winiarz odcina wszystkie naroślą po to, aby zapewnić bogatsze zbiory i owocowanie. „W tym' będzie uwielbiony Ojciec mój, kiedy obfity owoc przyniesiecie", rzecze Jezus. Bóg pragnie tu zaznaczyć własną istotę swoją poprzez świętość, dobroć-i współczucie, ale Chrystus nie zaleca swym uczniom pracy, która miałaby przynosić sarae owoce. Mówi im natomiast, aby mieszkali w Nim. „Jeśli we mnie trwać będziecie i słowa moje w was trwać będą, proście o cokolwiek byście chcieli, a stanie się wam" (Jan 15,7). Chrystus mieszka w swych wyznawcach za pośrednictwem S}owa, dzięki czemu trwa żywotny związek, symbolizowany przez spożywanie-Jego ciała i picie Jego krwi. Słowo Chrystusa jest bowiem duchem i życiem, a dając mu posłuch, otrzymujemy żywotność Krzewu Winnego. Żyjemy „każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych" (Mat, 4,4). Życie Chrystusa tkwiące w nas zrodzi -te same owece, które rodziły się z Niego samego. Żyjąc w Chrystusie, będąc Jego wyznawcami, opierając się na Nim i czerpiąc z Niego soki żywotne, wydamy kiedyś owoce na podobieństwo tych, które były wynikiem Jego życia. Podczas ostatniego spotkania z uczniami największym p agnieniem-Chrystusa było, aby się wzajemnie miłowali, tak jak On ich umiłował. Powtarzał to kilkakrotnie. „Takie jest przykazanie moje. abv?cie się wzajemnie miłowali". Pierwsze Jego przykazanie podczas Ostatniej Wieczerzy brzmiało: „Nowe przykazanie daję wam, abyście się wzajemnie miłowali, jak Ja was umiłowałem; abyście się i wy wzajemnie miłowali" (Jan 13,34). Dla uczniów przykazanie to było nowe, gdyż nie miłowali się wzajemnie, tak jak miłował ich Chrystus. Chrystus wiedział też, iż należy wpoić im nowe poglądy i odruchy, a oni sami powinni zacząć kierować się nowymi zasadami. Jego życie i śmierć miały ukazać im nową koncepcję miłości. W świetle Jego poświęcenia przykazanie wzajemnej miłości nabrało zupełnie nowego znaczenia. Całe dzieło łaski zostało spełnione w imię nieustającej miłości, samozaparcia i poświęcenia. W każdej godzinie życia Chrystusa na ziemi miłość Boga spływała na nią nieprzerwanym strumieniem. Wszyscy ludzie napełnieni Duchem Świętym, będą miłować tak, jak On miłował. Ta sama zasada, która rządziła życiem Chrystusa, określi również charakter stosunków pomiędzy ludźmi. Miłość stanowi probierz ludzkiego apostolstwa. „Po" tym wszyscy poznają, żeście uczniami moimi, jeśli miłość wzajemną mieć będziecie" (Jan 13,35). 538 Gdy ludzie związani są ze sobą nie przymusem lub interesem, lecz miłością, promieniują siłą, która jest ponad wszelki ludzki wpływ. Gdziekolwiek zaistnieje taka jedność, tam stajemy się świadkami odrodzenia się w człowieku obrazu Bożego i zaistnienia wśród ludzi nowej zasady życia. Na tej podstawie- stwierdzamy obecność siły Bożej zdolnej do przeciwstawienia się nadnaturalnym siłom zła i podporządkowania sobie ludzkiego serca ogarniętego egoizmem. Miłość taka przejawiana przez członków Kościoła z pewnością wzbudzi gniew szatana, bowiem i Chrystus nie wytyczył swym,uczniom najłatwiejszej drogi. „Jeśli świat was nienawidzi, wiedzcie, że mnie wpierw niż was znienawidził. Wspomnijcie na słowo, które do was powiedziałem. Nie jest sługa większy nad pana swego. Jeśli mnie prześladowali i was prześladować będą; jeśli słowo moje zachowali i wasze zachowywać będą. A to wszystko czynią wam dla imienia niego, bo nie znają tego, który mnie posłał" (Jan 15,18.20.21). Ewangelia będzie niesiona w świat w walce, wśród opozycji, niebezpieczeństwa, strat i cierpień.* Lecz ci, co wykonują to dzieło, idą w ślady swego Mistrza. Jako Odkupiciel świata Chrystus ustawicznie musiał znosić pozorne niepowodzenia. Wydawało się, iż zwiastun miłosierdzia czynił zbyt mało w stosunku do planu wydźwignięcia dusz i ich zbawienia. Nie można pominąć przeszkód stawianych na tej drodze przez szatana. Chrystus jednak nie zniechęcał się niczym. Słowami proroka Izajasza oświadcza- „Lecz ja pomyślałem: Na darmo się trudziłem, na próżno i caremnie zużyłem swoją siłę. A jednak moje prawo jest u Fana, a moja zapłata u mojego Boga. Teraz zaś mówi Pan. który mnie stworzył swoim sługą od poczęcia, aby nawrócić do niego Jakuba i zebrać dla niego Izraela, gdyż jestem uczczony w oczach.Pana, a mój Bóg stał się moją mocą. Tak mówi Pan, Odkupiciel Izraela, jego Święty, co tego, który jest wzgardzony przez Iudzi7 którym brz3rdzi się każdy naród, do sługi władców- Gdy królowie to zobaczą, powstaną, książęta oddadzą pokłon przez wzgląd na Pana, który jest wierny, Świętego Izrtelskiego, który cię wybrał. Tak mówi Pan: W czasie łaski wysłuchałem cię i w dniu zbawienia pomogłem ci; stworzyłem cię i ustanowiłem cię pośrednikiem przymierza z ludem, abyś podźwignął kraj, porozdzielał spustoszoną własność dziedziczną, Abyś rzekł do więźniów: Wyjdźcie! A do tych, którzy siedzą w ciemności: Pokażcie się! Przy drogach będą się paść, a 'na wszystkich gołych wzgórzach będą ich pastwiska. Nie będą łaknąć ani pragnąć, nie dokuczy im gorący wiatr ni żar słoneczny, bo, ten, który lituje się nad nimi, będzie ich prowadził i zawiedzie ich do krynicznych wód" (Izaj. 49,4.5. 7—10). Na tych słowach Jezus oparł się, nie dając szatanowi żadnej szan- 539 sy uzyskania przewagi Gdy miał stawiać Swe ostatnie kroki na drodze poniżenia, a w Jego duszy rozlewał się najgłębszy smutek, rzekł do-Swych uczniów „Idzie książę świata tego, a we mnie mc nie ma". „Książę tego świata już jest osądzony" ,Teraz książę świata precz wyrzucony będzie" (Jan 14,30, 16,11, 12,31) Proroczym wzrokiem Chrystus ogarniał wypadki, jakie rozegrają się podczas ostatecznego wielkiego konfliktu Wiedział tez, ze gdy zawoła „dokonało się", całe niebo będzie triumfować, a w Jego uszach już rozbrzmiewała odległa muzyka i radosne okrzyki niebios Wiedział, ze wówczas zabrzmi pogrzebowy dzwon nad imperium szatana, a imię Chrystusa będzie rozsławione od krańca po krańce tego świata. Chrjstus cieszył się ze był w stanie uczynić dla swych wj znawców więcej, mz mogli pragnąc, lub spodziewać się Mówił z przekonaniem, widząc, ze wyroki boskie zapadły zanim powstał ten świat Wiedział tez ze prawda uzbrojona we wszechmoc Ducha Świętego zwycięży w walce ze złem i ze splamiony krwią sztandar będzie triumfalnie powiewać nad Jego wyznawcami Wiedział, ze z^cie wiernych uczniów będzie podobne Jego życiu i stanie się pasmem nieprzerwanych zwy-cięs.tw, niewidocznych tu, ale uznanych w wieczności „To powiedziałem wam, abyście we mnie pokój mieli Na świecie ucisk mieć będziecie ale ufajcie, ja zwyciężyłem świat' Chrystus nie załamał się nie utracił odwagi toteż i Jego wy znawcy powinni stale okazywać podobną nacechowaną wiarą postaw-ę Powinni żyć tak, jak On żył i pracować tak, jak On pracował, ponieważ pozostają w zależności od Niego, jako od Swego Mistrza Powinni tez posiąść odwagę, energię i wytrwałość, a także i tę ^wiadomość, ze chociaż na swoich drogach spotkają przeszkody prawie niemożliwe do przezwyciężenia, to dzięki Jego łasce będą mogli kroczyć naprzód Powołani bowiem zostali do pokonywania trudności, a nie do roztkliwiania się nad faktem ich istnienia Naśladowcom Chrystusa nie wolno wpada6 w rozpacz z żadnego powodu, ponieważ dysponują nadzieją na osiągnięcie wszystkiego Chrystus przywiązał ich do tronu Bożego złotym łańcuchem swej nieporównywalnej miłości, bowiem wśród celów Jego> działania znajdowało się dążenie do poddania ludzi najwyższej mocyr tego świata, aby i oni mogli korzystać z jej przejawów Swoich naśladowców Chrystus zapragnął obdarzyć mocą przeciwstawienia się/ złu, a więc mocą, której me przezwycięży doczesność, śmierć, ani piekło Pragnął nadać im siłę, która pozwoli im odnieść takie zwycięstwo,, jakie było Jego udziałem Chrystus dążył do tego, aby ład, chwała i Boska harmonia, panujące w niebie, mogły zaparować w Jego Kościele na ziemi, aby mógł być uwielbiony w narodzie Swoim Z rzesz Chrystusowego ludu miało rozbłysnąć Słonce Sprawiedliwości, które swoim czystym blaskiem. 540 rozświetli cały świat Chrystus wyposażył swój Kościół we \\szelkie środki do tego, aby ten przynosił Mu chwałę, bowiem stanowi on nabytą przez akt odkupienia Jego niepodzielną własność Członków tego Kościoła wyposażył zaś w możliwości i błogosławieństwa, aby mogli być odbiciem Jego własnego dostatku Zbór obdarzony sprawiedliwością Chrystusa jest depozytariuszem Jego darów, gdzie gromadzone są wszelkie bogactwa Jego miłosierdzia, łaski i miłości Chrystus promienne ognisko wszelkiej chwały spogląda na czystość i doskonałość wśród gwego ludu, jako na uzupełnienie uwielbienia i nagrodę za własną ofiarę upokorzenia Przekonującymi i pełnymi nadziei słowami Zbawiciel zakończył pouczenia, a potem wylał cały ciężar Swej duszy w modlitwie za uczniów Wznosząc oczy ku niebu Chrystus rzekł „Ojcze, przyszła godzina, uwielbij Syna Twego aby tez i Syn twój uwielbił Ciebie, jakoś mu dał moc nad wszystkim ciałem, aby tym wszystkim1; któreś mu djał, dał żywot wieczny A toć jest żywot wieczny, aby Cię poznali samego prawdziwego Boga i któregoś posłał Jezusa Chrystusa" Chrystus zakończył przeznaczone sobie dzieło Rozsławił Boga na ziemi i objawił ludziom imię Ojca Wybrał tych, którzy mieli dalej prowadzić Jego dzieło wśród ludzi Tak rzekł „Uwielbionym jest ~w nich A nie jestem więcej na świecie, ale om są na świecie, a ja do Ciebie idę Ojcze Święty, zachowaj je w imieniu twojem, któreś mi dał, aby byli jedno, jako i my' „A me tylko za tymi proszę, lecz j za tymi, którzy przez słowo ich uwierzą we mnie Aby wszyscy byli jedno, jako ty, Ojcze we mme, a ja w Tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, zes Ty mię posłał ze ich umiłowałeś jak i mnie umiłowałeś" W takich słowach, dających świadectwo Jego władzy Chrystus oddaje Swój ustanowiony Kościół w ręce Ojca Jako poświęcony, najwyższy kapłan, wstawia się za Swój naród Jako wierny Pasterz pasie Swe stada w cieniu Najwyższego w pewnym i bezpiecznym schronieniu Czeka Go ostatnia bitwa z szatanem i Chrystus wychodzi jej na spotkanie. ROZDZIAŁ .LXXIV Getsemane (Mat. 26,36-56; Mar. 14,32-50; Łuk. 22,39-53; Jan 18,1-12) Otoczony uczniami, Jezus powolnym krokiem szedł w kierunku Ogrodu Getsemane. Wielkanocny księżyc świecił na bezchmurnym niebie, a miasto pełne namiotów i pielgrzymów było pogrążone w głębokiej ciszy. Po drodze Jezus poważnie rozmawiał z uczniami, udzielając im wskazówek, lecz w miarę zbliżania się do Ogrodu Getsemane, stał się dziwnie milczący. Często przychodził na to miejsce dla rozmyślania i modlitwy, lecz nigdy z sercem tak wypełnionym smutkiem, jak w tę noc oczekującej Go męki. W ciągu całego ziemskiego życia kroczył w świetle Boskiej obecności. I kiedykolwiek wpadał w konflikty z ludźmi inspirowanymi przez szatana, mógł im powiedzieć: „A ten, który mię posłał, ze mną jest: nie zostawił mię samego Ojciec, bo co mu się podoba to ja zawsze czynię". Lecz dziś zdawało się, że został wygnany z obrębu światła, wspierającej obecności Bożej i został zaliczony do rzędu przestępców. Musiał przecież udźwignąć ciężar upadłej ludzkości. Na Niego, który nie znał grzechu, musiały, być złożone wszystkie nasze nieprawości. Grzech zdał się Chrystusowi straszny, a ciężar branej na swoje barki winy tak wielki, iż uląkł się przed utraceniem miłości Ojca z tego powodu. Czując, jak straszliwy jest gniew Boga z powodu ludzkich przewinień Chrystus wypowiedział w mewysłowionej męce- „Smętna jest dusza moja aż do śmierci". Gdy zbliżali się do ogrodu uwagi uczniów nie uszła zmiana, jaka zaszła w ich nauczycielu, nigdy przedtem nie widzieli Go tak smutnego i milczącego. W miarę jak posuwali się naprzód smutek ten potęgował się, a oni nie mieli odwagi zapytać o przyczynę tego. Postać Nauczyciela chwiała się, jak gdyby miał upaść. Przy wejściu do ogrodu uczniowie z troską rozglądali się za zwykłym miejscem 542 ' spoczynku Chrystusa, ale On szedł naprzód z wielkim wysiłkiem. Jęczał głodno, jak gdyby pod brzemieniem strasznego cierpienia i dwaj spośród Jego towarzyszy podtrzymywali Go, gdyż inaczej byłby upadł. Niedaleko wejścia do ogrodu Jezus zatrzymał przy Sobie trzech uczniów, polecając reszcie, aby się za siebie i za Niego modlili. Do wydzielonego miejsca wypoczynku wkroczył zaledwie w towarzystwie Piotra, Jana i Jakuba. Ci trzej byli mu najbliżsi. Byli świadkami Jego pełnego chwały przemienienia na górze, a także widzieli Mojżesza i Eliasza rozmawiającego z Nim. Ci trzej ludzie słyszeli głos proroków i dlatego Chrystus pragnął z nimi pozostać w oczekiwaniu męki. Często spędzali z Nim noce w tym schronisku. W takich . przypadkach, po pewnym czasie czuwania i modlitwy, zasypiali nie- -zmąconym snem nieopodal Mistrza, zanim nie zbudził ich rano, aby udali się do nowego miejsca pracy. -Lecz dziś pragnął, aby spędzili -z Nim noc na modlitwie, nie chciał jednakże, aby nawet oni byli świadkami męki, którą miał znosić. „Zostańcież tu", rzeką do nich „a czuwajcie ze mną". Oddalił się od nich na odległość, z której mogli Go widzieć i słyszeć, dlatego też obserwowali jak upadł wyczerpany na ziemię. Przeczuwał bowiem, że grzech rozdzielił Go z Ojcem, a rozdzielająca przepaść • była tak szeroka, ciemna i głęboka, że wzdragał się przed nią. Jednocześnie nie mógł użyć Swej boskiej mocy, aby uniknąć tej męki, ponieważ jako człowieka musiał ponosić konsekwencje ludzkiego grzechu i jako taki musiał nieść gniew Boży za przewinienia. Postawa Chrystusa była w tej chwili zupełnie odmienna od Jego zwykłej postawy. Jego cierpienia najlepiej oddają słowa proroka: „O mieczu! ocknij się na pasterza mego i na męża towarzysza mego, mówi Pan zastępów" (Zach. 13,7). Jako przedstawiciel i podpora grzesznych ludzi, Chrystus znosił wyrok sprawiedliwości Bożej. Wiedział, co znaczy sprawiedliwość, a choć dotąd był orędownikiem innych, to dziś zapragnął obrony dla Siebie samego. Gdy Chrystus poczuł, że Jego łączność z Ojcem jest zerwana, obawiał się, że jako ludzka istota nie będzie w stanie znieść zbliżającego się konfliktu z siłami mroku. Podczas kuszenia na pustyni los ludzkości wystawiony był na niebezpieczeństwo, ale wówczas Chrystus zwyciężył. Teraz kusiciel zbliżał się do Niego, aby stoczyć ostatni,, straszliwy bój, do którego przygotowywał się w ciągu trzech lat publicznej działalności Chrystusa na ziemi. Obecnie szatan postawił wszystko na jedną kartę. Jeżeli przegra, prysną wszystkie nadzieje na panowanie i narody ostatecznie przyjmą Chrystusa, a on sam zostanie obalony i odrzucony. Lecz gdyby się udało zwyciężyć Chrystusa, ziemia stałaby się królestwem szatana i ród ludzki na wieki dostałby się pod jego władzę. Widząc grozę tego konfliktu Chrystus 543 o czuAał strach z powodu braku łączności z Bogiem Szatan oznajmił Mu, ze jeżeli stanie się gwarantem grzesznego świata, rozdział ten uwieczni się, a sam Chrystus stanie się jednym z poddanjch królestwa szatana i nigdy już me będzie stanowić jedności z Bogiem Co było do zyskania poprzez taką ofiarę' Jakże beznadziejna wydawała się wina i niewdzięczność ludzi' Szatan w najbardziej bezwzględnych ołowach przedstawiał Odkupicielowi Jego sytuację, mówiąc Ludzie najlepiej sytuowani pod względem materialnym i duchowi m odrzucili Cię, jako funaament, ośrodek i pieczęć wszelkiej obietmcv danej wybranemu narodowi A ponadto ci ludzie pragną Cię zr>iazcz\c Jeden z twych własnych uczniów, których słuchał Twych nauk i który był jednym z najczynmejszjch w pracy dla kościoła, zdradzi Cię Jeden z najgorliwszych Twych wyznawców zaprze się dębie Wszyscy Cię opuszcza Cała istota Chrystusa wzdragała się ra te myśli, bowiem żal przeszywał Jego duszę iż ci wszyscy, kto-r\ch miłował i usiłował zbawić udzielą poparcia intrygom szatana Jego dusza była poddana straszliwej walce, a miarą tejże walki była wina Jego narodu, wina Jego osobistych oskarżycieli i zdrajców, a także wina świata pogrążonego w podłości Grzechy ludzkie nieznośnie zaciązyh na losach Chrystusa, bowiem gniew Boży przeciwko grzechowi miał zmiażdżyć Jego życie Spójrzmy jednak na Niego, rozmyślającego nad ceną, która miała być zatDłatą na ludzką duszę W Swej rozpacz\ Jezus przylgnął do zim nej ziemi jakby chcąc uchronić się przed dalszym oderwaniem Go od Ojca Nocna rosa spadła na Jego rozpostartą postać, lecz On tego nie czuł Z pobladłych Jego ust zrywa się modlitwa „Ojcze mój jeUi można, oddal ten kielich, ode mnie", lecz w siad za tym dodaje , wszakże nie co ja chcę ale co Ty Serce ludzkie pragnie współczucia w swym cierpieniu i to prag nieme odczuwał Jezus całym swym jestestwem W chwilach największej męki duchowej przyszedł do uczniów z gorącym życzeniem usł\ szenia kilku słów pokrzepienia od ludzi ktorvch tak często błogosławił pokrzepiał i chronił przed zmartwieniem i rozterką Ten, ktor\ znajdował stale słowa współczucia dla nich, teraz przechodził nad ludzkie cierpienia i pragnął mieć pewność, ze bliscy Mu również modlą się za Niego i za siebie Jak mroczna jest przewrotność grzechu' Jakże ciężka musiała być pokusa pozostawienia ludzkości jej grzechom, podczas gdy On sam mógł stanąć przed Bogiem zupełnie nie skałany Poczułby się wzmocniony, gdybj miał pewność ze Jego uczniowie zrozumieli ten stan rzeczy Powstając z bolesn\m wysiłkiem Jezus udał się w stronę swych tpwarzysz., Lecz znalazł ich pogrążonych we śnie Gdyby ich zastał S44 modlących się, byłby tym podniesiony na duchu, gdyby w tych cięz-luch chwilach szukali ucieczki w Bogu, moce szatańskie nie miałyby nad nimi przewagi a Jezus byłby pokrzepiony mezłomnoscią ich wiary Lecz zlekceważyli Jego parokrotnie powtórzone wezwanie: „Czuwajcie, a módlcie się" Z początku uczniowie byli bardzo zmieszani widząc Mistrza, zazwyczaj tak spokojnego i pełnego godności, zmagającego sią ze smutkiem niedostępnym ich zrozumieniu Modlili się, gdy* słyszeli jęki cierpiącego Jezusa Nie mieli zamiaru opuście swego Pana, lecz obezwładniło ich odrętwienie, z którego mogliby się otrząsnąć, gdyby dłużej zanosili modlitwy ku Bogu Nie pojmowali potrzeby czuwania i żarliwej modlitwy dla odsunięcia od siebie pokusy. Zanim Jezus skierował Swe kroki do ogrodu, rzekł do uczniów^ „Wszyscy wy zgorszycie się tej nocy ze mnie", a oni w odpowiedzi zapewnili Go, ze gotowi są pojsc z Nim do więzienia i na śmierć. A biedny, tak bardzo pewny siebie Picftr, dodał „Choćby się wszyscy zgorszyli, ale ja nie" (Mar 14,27 29). Uczniowie mieli zaufanie do siebie, zamiast zwrocie się do Wszechmocnego Pomocnika, jak im Chrystus nakazał Toteż, gdy Zbawiciel najbardziej potrzebował ich współczucia i modlitwy, zastał ich śpiących. Nawet Piotr spał I Jan, umiłowany uczeń, który podczas wieczerzy złożył swą głowę na piersi Chrystusa, również usnął Na pewno miłość do Nauczyciela dodawałaby mu sił do czuwania, a jego żarliwa modlitwa powinna była połączyć się z modlitwą umiłowanego Zbawiciela w chwilach Jego najgłębszego smutku. Odkupiciel spędził całą noc na modlitwie za Swjch uczniów, błagając, aby ich wiara me osłabła. Czy miał Jezus ponownie skierować do Jakuba i Jana pytanie jak niegdyś „Możecie pić kielich, który ja będę pił' i chrztem, którym się ja chrzczę, być ochrzczeni' Na co oni nie zawahali się odpowiedzieć „możemy" (Mat. 20,22) Uczniowie zbudzili się ze snu na głos Chrystusa, lecz poznali Go z trudem, tak bardzo męka zmieniła Jego twarz Zwracają-c się do Piotra Jezus rzekł „Szymonie, spisz' nie mogłeś czuwać jedrej godziny' Czuwajcie a módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie, duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało mdłe". Słabość uczniów wzbudziła Współczucie Jezusa. Obawiał się, ze nie zdołają przetrzymać próby, która spadnie na nich jako rezultat zdrady i następującej po mej jego śmierci Nie czynił wymówek, lecz rzekł tylko „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie". Nawet wśród Swojej udręki Jezus usiłował usprawiedliwić Swoich uczniów. Znów nadludzka męka ogarnęła Syna Bożego Osłabiony i wyczerpany chwiejnym krokiem powrócił na poprzednie miejsce swoich l 35 — Zycłe Jezusa 545 zmagań Cierpienie Jego jeszcze się wzmogło, kiedy męka duchowa osiągnęła szczyt, a był pot Jego jako krople krwi, ściekające na zie mię' Cyprysy i palmy były niemymi świadkami Jego udręki Z ga łęzi spadały ciężkie krople rosy na rozpostarte ciało, jak gd^by przy roda płakała nas Swym Stwórcą, walczącym samotnie z siłami mroku Tak niedawno jeszcze Jezus stał jak potężny cedr, stawiając czoło ' 'wściekłemu sztormowi opozycji, którego wszystkie siły skupiły się przeciw Niemu Uporczywość złej woli i serc przepełnionych złośliwą zręcznością nadaremnie usiłowały pokonać Go i zastraszyć Stał twardo w boskim maiestacie, jako Syn Boży Teraz natomiast sprawiał wrażenie trzciny smaganej przez mehto«ciwy wiatr Zbliżał się jednak ku spełnieniu swego dzieła jako zwycięzca, który krok za krokiem przezwycięża moce mroku Opromieniony blaskiem chwały, ogłosił Swą jedność z Bogiem, a pieśń chwały Bożej wyśpiewywał pewnym głosem Przemawiał do Swych uczniów w słowach tkliwych i dodających"-otuchy Teraz jednak nadeszła godzina sił mroku, a głos Zbawiciela me rozlegał się wśród wieczornej ciszy nutami triumfu Obecnie w Jego głosie objawih się wszystkie akcenty bólu Do uszu zmozonych snem uczniów doleciały słowa Zbawiciela „Ojcze1 jeśli chcesz, oddal ten kielich ode mnie, wszakże nie moja wola, lecz twoja niech się sta-* „ / nie . Pierwszym odruchem uczniów było pójść do Niego, lecz nakazał im trwać tu, czuwając i modląc się Gdy Jezus zbliżył się do nich znalazł ich znowu śpiących Znów odczuł potrzebę ich towarzystwa i usłyszenia kilku słów pociechy, które przełamałyby tę zaczarowaną ciemność nocy Lecz pow. eki ich były ciężkie, „a nie wiedzieli co mu odpowiedzieć mieli Jego obecność działała na nich orzeźwiająco Do-4 strzegli na Jego twarzy siady krwawego potu i ogarnął ich strach, bowiem nie mogli zrozumieć Jego duchowej męki „Jak wielu się przeraziło na jego widok — tak zeszpecony, niepodobny do ludzkiego by! jego wygląd" (Izaj 52,14) Wracając ponownie na poprzednie miejsce, Jezus padł na ziemię ogarnięty przerażeniem z powodu otaczających Go ciemności W tej strasznej godzinie drżenie trwogi zawładnęło ludzką istotą S-yna Bożego. Nie modlił się już na intencję podtrzymania wiary uczniów, lecz o Swą własną wystawioną na pokusę i umęczoną duszę Nadeszła jednak straszliwa godzina, w której miały się zdecydować losy świata kiedy losy ludzkości ważyły się w tym momencie Jeszcze teraz Chrystus mógł odmowie wypicia kielicha przeznaczonego dla grzesznej ludzkości. Jeszcze nie było za późno Mógł otrzeć krwawy pot z czoła, pozostawiając na zagładę człowieka za jego nieprawości Mógł rzec Niech winowajca poniesie karę za swój grzech, a ja powrócę do Ojca Czy jednak Syn Boży wypije gorzki kielich poniżenia i męki7 Czy niewinny męczennik poniesie konsekwencje przekleństwa grzechu w imię ratowania winnego' Z pobladłych ust Jezusa padły drżące słowa „Ojcze mój jeśli można, oddal ten kielich ode mnie, wszakże me moja wola, lecz twoja mech się stanie". Trzykrotnie powtórzył Jezus to błaganie, a tym samym trzykrotnie człowieczeństwo wzdragało się przed poniesieniem tej ostatniej decydującej ofiary Jednakże przed oczami Odkupiciela przesunęła się historia ludzkiego gatunku Zobaczył wówczas, iż ci, którzy złamali zakon pozostawieni sami sobie, skazani są na zagładę ponieważ poznał już bezradność człowieka i ciężar popełnianego przez niego grzechu Nieszczęścia i jęki skazanego świata zarysowały się przed Jego oczyma i ta wizja zadecydowała o Jego dalszych postanowieniach Zdecydował wtedy, iż zbawi człowieka, niezależnie od osobistych kosztów tego działania Zgodził się na przyjęcie chrztu krwi, dzięki któremu miliony ludzi osiągnie wieczne życie Pozostawiał niebiosa, gdzie wszystko jest czystością, radością i chwałą, aby zbawić jedną, zbłąkaną owcę i świat, który upadł wskutek grzechu Nie cofnie się przed swym zadaniem, stając się ucieczką ludzkiego rodzaju, skłonnego do grzechu Jego modlitwa tchnie już samym poddaniem się „Wszakże nie moja, lecz twoja wola niech się stanie ' Powziąwszy decyzję, Chrystus padł zemdlony na ziemię, z której się już był na wpół uniósł Gdzie jednak byli teraz Jego uczniowie, którzy powinni byli z czułością podłożyć dłonie pod głową słabnącego IJIistrza i obmyć to czoło, umęczone bardziej, niż któregokolwiek z synów ludzkich7 Jezus dźwigał cały ogrom ciężaru na sobie, a nikt z ludzi me towarzyszył Mu w Jego pracy. Lecz Bóg cierpiał razem ze Swym Synem, a aniołowie widzieli mękę Zbawiciela Widzieli Pana otoczonego przez legiony wojsk szatana, l' upadającego na duchu pod wpływem tajemniczego zła. Drżał pod ciężarem jaki na Niego spadł, ale w niebie panowała cisza i nie drgnęła tam struna żadnej harfy Gdyby śmiertelnicy mogli widzieć bogobojny strach zastępców anielskich, gdy w milczącym strapieniu przyglądali się temu, jak Ojciec odcinał Swe promienie światła miłości i chwały od umiłowanego Syna, potrafiliby lepiej zrozumieć jaką obrazą dla Niego był grzech Sprawiedliwi tego świata i aniołowie nieba z najgłębszym zainteresowaniem śledzili za zbliżającym się rozstrzygnięciem walki. Szatan ze swymi sprzymierzeńcami sił zła i legionami odszczepienców, nie 1t spuszczał z oczu przebiegu wielkiego kryzysu w dziele odkupienia Zarówno siły dobra jak zła z niecierpliwością oczekiwały, jaka będzie odpowiedz na trzykrotnie powtórzone błaganie Chrystusa Aniołowie Pragnęli przynieść ulgę boskiemu męczennikowi, lecz nie było to możliwe Nie było żadnej drogi ucieczki dla Syna Bożego W tym straszli- 546 547 wym kryzysie, gdy wszystko było postawione na jedną kartę, gdy mistyczny kielich drżał w ręku Chrystusa, niebiosa rozstąpiły się, światło przeniknęło burzliwe ciemności tej strasznej godziny i możny anioł stojący przed Bogiem na miejscu, które przed swym upadkiam zajmował szatan, stanął przy boku Chrystusa. Anioł nie przyszedł, by wziąć z rąk Chrystusa kielich, lecz aby dodać Mu sił do wypicia go i zapewnić Go o miłości Ojca. Przyszedł, aby pokrzepić Boga — człowieka. Wskazał Mu otwarte niebiosa, mówiąc 0 duszach, które zostaną zbawione przez jego cierpienie. Zapewnił Go, że Ojciec jest potężniejszy od szatana, dodał że, dzięki Jego śmierci szatan zostanie pognębiony, a królestwo tego świata oddane będzie świętym Najwyższego Pana. Powiedział Mu, że ujrzy wyniki Swej pracy i dozna wielkiego zadowolenia gdyż wielu spośród rodzaju ludzkiego zostanie na wieki zbawionych. Męka Chrystusa nie ustawała, lecz depresja i zniechęcenie minęły. Burza nie osłabła, lecz Ten przeciwko któremu była zwrócona, nabrał nowych sił, aby przeciwstawić się jej furii. Odzyskał spokój i pogodę ducha. Niebiański pokój rozlał się na skrwawionym obliczu. Zniósł więcej niż mogłaby znieść jakakolwiek ludzka istota, gdyż przyjął mękę śmierci za nas wszystkich. ^ Śpiący uczniowie zostali raptownie zbudzeni przez światło, które otaczało Chrystusa. Ujrzeli anioła pochylającego się nad ich leżącym na ziemi Mistrzem. Widzieli jak uniósł głowę Zbawiciela na swe łono' 1 odwrócił ją ku niebu. Słyszeli także jego głos podobny do najsłodszej muzyki, którym wypowiadał słowa pokrzepienia i nadziei. Uczniowie przypomnieli sobie scenę przemienienia na górze; do ich pamięci powrócił obraz chwały, która w świątyni otoczyła Chrystusa i głos Bo- ,ga przemawiający z obłoku. Teraz ponownie objawiona została ta sama chwała i dzięki niej przestali się obawiać o swojego Mistrza. Był pod opieką Boga, a potężny anioł został zesłany dla Jego ochrony. Zmęczeni uczniowie pogrążyli się znowu w dziwnym odrętwieniu. I znów Jezus zastał ich śpiących. Patrząc na nich ze smutkiem "Zbawiciel rzekł: „Spijcie dalej i odpoczywajcie! Oto nadeszła godzina i Syn Człowieczy będzie wydany w ręce grzeszników". Gdy wypowiadał te słowa posłyszał kroki poszukującego Go motło-chu i rzekł do uczniów: „Wstańcie, pójdźmy! Oto się zbliża ten, który mnie wyda". Kiedy kroczył w stronę Swego zdrajcy, nie było na Nim znać żadnych śladów dopiero co przeżytej męki. Wysuwając się przed uczniów spytał siepaczy: „Kogo szukacie?", tamci odpowiedzieli: .Jezusa Naza-reńskiego, a Jezus odrzekł: „Jam jest". Gdy Chrystus wypowiedział te słowa anioł strzegący Chrystusa stanął pomiędzy Nim a motło- chem. Boskie światło opromieniało twarz Zbawiciela, a duch w kształcie gołębicy przesłaniał Go. Na widok tego przejawu chwały Bożej morderczy tłum przez chwilę zawahał się i cofnął do tyłu. Kapłani starszyzna, żołnierze a nawet Judasz padli jak rażeni na ziemię. Anioł odszedł i światło zgasło. Jezus uzyskał teraz możność uciecz-]ri( jednakże pozostał na miejscu, spokojny i opanowany. Pełen chwały stał pośród tej brutalnej hordy teraz bezsilnej i powalonej 'u Jego stóp. Uczniowie przyglądali się temu w milczeniu, przejęci bogobojną grozą. Lecz .wszystko to uległo szybkiej zmianie. Motłoch powstał, a rzymscy żołnierze, kapłani i Judasz otoczyli Chrystusa. Zdawali się zawstydzeni swą słabością i przestraszeni, że może im uciec. Odkupiciel znów ich spytał: „Kogo szukacie?" odpowiedzieli ponownie: „Jezusa Naza-reńskiego". Wówczas Zbawiciel rzekł: „Powiedziałem wam że ja jestem; .jeżeli więc mnie szukacie pozwólcie tym odejść" i wskazał na uczniów. Wiedział, jak słaba była ich wiara i chciał ich uchronić przed pokusami oraz cierpieniem. • Natomiast Sam gotów -był do złożenia z Siebie ofiary za nich. Zdrajca Judasz nie. zapomniał o roli, jaką zobowiązał się odegrać. Gdy motłoch wszedł do ogrodu, Judasz szedł na jego czele, a tuż za nim postępował najwyższy kapłan. Dał znak prześladowcom Chrystusa mówiąc: „Ten, którego pocałuję, jest nim, bierzcie go" (Mat. 26,48). Udając, że nie bierze w tym żadnego udziału, Judasz zbliżył się da Chrystusa i biorąc go przyjaźnie za rękę powiedział: „Bądź pozdrowiony, Mistrzu". I pocałował go kilkakrotnie udając, że płacze ze współczucia nad jego nieszczęściem. Jezus rzekł do niego: „Przyjacielu! po co przy- - chodzisz?" A głos Jego zadrżał ze smutkiem gdy dodał: „Judaszu! pocałunkiem wydajesz Syna człowieczego?" Taki zarzut powinien był obudzić sumienie zdrajcy i poruszyć jego uparte serce, lecz honor, wierność i ludzka dobroć stały się mu obce. Stał pewny siebie, zuchwały, nie wykazując żadnej chęci ustąpienia. Zaprzedał się szatanowi i nie miał już; sił przeciwstawić się jego woli. A mimo wszystko Jezus nie uchylił sią od pocałunku zdrajcy. Motłoch, wiodąc jak Judasz dotyka Tego, którego chwała dopiero co została wobec nich objawiona, nabrał odwagi i przystępując do Jezusa począł Mu wiązać ręce, te ręce, które stałe dla wszystkich czy- - niły dobro. Uczniowie sądzili, iż Mistrz nie dopuści, aby Go ujęto. Siła, która rzuciła prześladowców na ziemię była zdolna obezwładnić ich aż do-czasu, kiedy .Jezus z uczniami oddalą się. Byli zgnębieni i oburzeni, widząc jak wiązano sznurami ręce tego, którego miłowali. Piotr w uniesieniu 'wydobył miecz, usiłując bronić Mistrza, lecz zdołał jedynie 548 549 uciąć ucho sługi najwyższego kapłana. Jezus widząc co się. stało, uwolnił swe ręce, mimo, że były mocno trzymane przez rzymskich żołnierzy, mówiąc: „Zaniechajcie, tego. I dotknąwszy ucha, uzdrowił go". Potem rzekł do Piotra: „Włóż miecz swój do pochwy; wszyscy bowiem, którzy miecza dobywają, od miecza giną. Czy myślisz, że nie mógłbym prosić Ojca mego, a On wystawiłby mi teraz więcej niż dwanaście legionów?" (Mat. 26,52.53), po legionie na każdego ucznia. Dlaczegoż — myśleli uczniowie — nie chce uratować siebie i nas? Odpowiadając na ich niewypowiedziane myśli, Chrystus rzekł: „Ale jakby wtedy wypeł- -niły się Pisma, że tak się stać musi? Czy nie mam pić kielicha, który mi dał Ojciec? (Mat. 26,54; Jan 18,11 ost. cz.). Urzędowe godności żydowskich przywódców nie przeszkodziły im wziąć udział w pochwyceniu Jezusa. Jego aresztowanie było w ich oczach zbyt poważną sprawą, aby można je było zlecić podwładnym, dlatego też przebiegli kapłani i starszyzna połączyli się ze stróżami świątyni i motłochem w ściganiu Chrystusa w Ogrodzie Getsemane. Żądny wrażeń motłoch, uzbrojony w różnego rodzaju narzędzia i kije, jakby chodziło o schwytanie dzikiej bestii, był zaiste dziwnym towarzystwem dla tych dygnitarzy. Zwracając się w stronę kapłanów i starszyzny Chrystus skierował na nich Swój badawczy wzrok. Słów, które wypowiedział, nie zapomną do końca życia, były bowiem tak ostre jak strzały Wszechmocnego. W słowach nacechowanych godnością Jezus rzekł: ^„Gdy codziennie bywałem z wami w świątyni, nie podnieśliście na mnie ręki. Lecz to jest wasza {Tora i moc ciemności" (Łuk. 22,53). Uczniowie byli przerażeni, widząc, że Jezus pozwolił się ująć i związać. Byli urażeni, iż wystawia na upokorzenie Siebie samego i ich. Nie mogli pojąć Jego postępowania i potępiali Go za uległość wobec motłochu. W swym oburzeniu i strachu Piotr wysunął propozycję ucieczki, przyjętą przez pozostałych. „Wtedy wszyscy go opuścili i uciekli. Oto nadchodzi godzina, owszem już nadeszła, że się rozproszycie, każdy do swoich, i mnie samgeo zostawicie; lecz nie jestem sam, bo Ojciec jest ze mną" (Mar. 14,50; Jan 16,32). 550 ROZDZIAŁ LXXV Przed Annaszem i na sądzie Kaifasza (Mat. 26,57-75; 27.1; Mar. 14,53-72; 15,1; Łuk. 22.54-71; Jan 18,13-27) Wiedli Jezusa przez potok Cedron, przez ogrody i oliwne gaje i przez ciche ulice pogrążonego we śnie miasta. Było po północy i krzyki hałaśliwego motłochu, który szedł za Nim przeszywały 'ciszę. Zbawiciel, związany i pilnie strzeżony poruszał się z trudem. Jego prześladowcy wiedli Go w gorączkowym pośpiechu do pałacu Annasza, byłego najwyższego kapłana. Annasz był głową rodziny, do której należał obecny najwyższy kapłan i z tytułu swego wieku uznawany był przez naród za najwyższy autorytet. Ubiegano się o jego rady i uznawano je za glos Boży. On też pierwszy powinien był zobaczyć Jezusa, jako więźnia władzy v kapłańskiej. Musiał być obecny przy przesłuchaniu więźnia ponieważ obawiano się, że mniej doświadczony Kaifasz mógłby przez oględne postępowanie zaprzepaścić owoce ich działalności. Należało wykorzystać w tym przypadku zręczność, przebiegłość i lotność umysłu Annasza, bowiem chodziło o bezwarunkowe skazanie Chrystusa. 1 Chrystus miał być oficjalnie postawiony przed sądem Sanhedrynu, lecz przedtem musiał być poddany wstępnemu badaniu przed Annaszem. Według prawa rzymskiego Sanhedryn nie był upoważniony do wydawania wyroków śmierci; przysługiwało mu jedynie prawo zbadania więźnia i przeprowadzenia postępowania sądowego,. sam wyrok jednak wymagał zatwierdzenia przez rzymskie władze. Należało w pierwszym rzędzie zbudować przeciwko Chrystusowi akt oskarżenia o przestępstwo, które w oczach Rzymian uchodziło za kryminalne. Należało też sformułować przewinienia, które spowodują Jego potępienie przez Żydów. Spora liczba kapłanów i przywódców żydowskich była przekonana o słuszności nauki Chrystusa i jedynie strach przed eks-komuniką powstrzymywał ich przed uznaniem Go. Kapłani pamiętali Pytanie Nikodema: „Czy zakon nasz sądzi człowieka, jeżeli go wpierw 551 l nie przesłucha i nie zbada, co czyni?" (Jan 7,51). Pytanie to zerwało wówczas obrady i przekreśliło na pewien czas plany wrogów Zbawiciela. Józef z Arymatei i Nikodem nie byli teraz wezwani na naradę, byli natomiast inni, którzy mogliby odważyć się przemówić w imię sprawiedliwości. Rozprawa powinna była być prowadzona w ten sposób, aby zjednoczyć przeciwko Chrystusowi wszystkich członków Sanhedrynu. Były wysuwane dwa oskarżenia, które kapłani chcieli utrzymać. Gdyby można było dowieść Jezusowi bluźnierstwo, mógłby być skazany przez Żydów. Natomiast gdyby się dało utrzymać oskarżenie o bunt, wtedy zostałby skazany przez Rzymian. Annasz usiłował najpierw przeprowadzić dowody drugiego zarzutu. Rozpytywał Jezusa o Jego uczniów i Jego nauki, licząc, że więzień powie coś, co posłuży za materiał do sformułowania oskarżenia. Usiłował skłonić Go do jakiejś wypowiedzi, która wskazywałaby na utworzenie tajnego stowarzyszenia, w celu ustanowienia nowego królestwa. Wówczas mogliby przekazać Go rzymskim władzom, jako mąciciela pokoju i organizatora powstariia. Chrystus czytał zamiary kapłanów, jak otwartą księgę. Jakby przenikając do głębi duszy swego sędziego, Chrystus zaprzeczył, iż jego stosunki z uczniami miały charakter tajnego związku, lub że w tajemnicy i w mrokach nocy miałby się z nimi zbierać na tajne zebrania w celu zakonspirowania Swych zamiarów. W celach Jego nauki nie kryły się żadne tajemnice. Mówił więc: „Ja jawnie mówiłem światu; ja zawsze uczyłem w synagodze i w świątyni, gdzie się wszyscy Żydzi schodzą, a potajemnie nic nie mówiłem" (Jan 18.20). Zbawiciel celowo ukazał kontrast między własnym działaniem, a metodami zastosowanymi przez Jego prześladowców. Miesiącami polowali na Niego, usiłując zastawić pułapkę umożliwiającą postawienie Go przed tajnym trybunałem, gdzie za pomocą krzywoprzysięstwa można było osiągnąć to, czego nie można było zdobyć uczciwymi metodami. Teraz nadafzyła się sposobność przeprowadzenia tych zamiarów. Ujęcie Jezusa przez motłoch o północy, drwiny i zniewagi zastosowane względem Niego przed wydaniem wyroku, a nawet przed przedstawieniem Mu aktu oskarżenia, stanowiły metodę ich działania w odróżnieniu od Jego postawy. Ich postępowanie było jaskrawym pogwałceniem prawa. To prawo, któremu zdawali się hołdować stanowiło, że każdy człowiek jest uważany za niewinnego, dopóki nie zostanie mu dowiedziona jego wina. W ten sposób ustanowione przez kapłanów edykty prawne obracały się przeciwko nim. Zwracając się do Swego oskarżyciela Jezus rzekł: „Cóż mię pytasz?" Bowiem w istocie kapłani i przywódcy posyłali szpiegów do śledzenia każdego Jego ruchu i powtarzania im każdego Jego słowa. Czyż ci szpiedzy nie byli obecni na każdym zebraniu i czy nie dono- 552 sili kapłanom o każdym Jego słowie i czynie? „Pytaj tych, którzy słuchali, co im mówiłem; oto oni wiedzą, co Ja mówiłem" (Jan 18,21). TJp zdecydowana odpowiedź Zbawiciela zamknęła usta Annaszowi. W obawie, że Chrystus mógłby ujawnić pewne fakty z jego działalności, na które raczej wolał rzucić cień, nic więcej nie powiedział. Jeden ze sług oburzony tym, że Annasz zmuszony został do milczenia uderzył Jezusa w twarz mówiąc: „Tak odpowiadasz arcykapłanowi?" Chry-, stus rzekł spokojnie: „Jeżeli źle powiedziałem, udowodnij, że źle,, a jeśli dobrze, czemu mnie bijesz?" (Jan 18,22 ost. cz. 23). Nie wygp.-wiadał przy tym żadnych słów zapowiadających odwet. Jego spokojna odpowiedź płynęła z serca bezgrzesznego, cierpliwego i prawego, które nie dawało się wyprowadzić z równowagi. Chrystus żywo odczuwał wszelkie nadużycia i zniewagi. Spadały na Niego wszelkie nikczemności z rak tych, których stworzył, i dla których miał ponieść bezgraniczną ofiarę. Cierpienia Chrystusa rozłożyło się w ten sposób, że z jednej strony świadczyło o Jego świętości, z drugiej zaś o Jego nienawiści do grzechu. Częścią Jego odwiecznego poświęcenia było to, że ^zniósł cierpienia zadane Mu przez wrogów. Wzburzała Go myśl, iż znajduje się pomiędzy ludźmi osacronymi przez szatana. Jednocześnie Chrystus był świadom tego, że może w jednej chwili, przez użycie boskiej mocy obalić w proch Swych okrutnych dręczycieli. Ta też świadomość czyniła, że czas próby stawał się nieznośnym. Żydzi oczekiwali mesjasza wyposażonego w oznaki zewnętrznej potęgi. Spodziewali się po nim, że jednym przebłyskiem wszechmocnej woli zmieni tok ludzkich myśli i zmusi ich do uznania Jego woli. Uważali, że tym sposobem zdoła utrzymać swoje własne wywyższenie, a jednocześnie spełni ich ambitne nadzieje. Taki pogląd na osobę Mesjasza sprawiał, że .wzgardzony Chrystus odczuł wielką pokusę zamanifestowania Swej boskiej istoty. Jednym słowem, jednym Swoim spojrze-aiem mógł zmusić Swych prześladowców, do uznania, że jest Panem, ponad królami, przywódcami i kapłanami a nawet ponad świątynią. Jednakże cały ciężar podjętej misji polegał na wyborze ludzkiej osobowości. Niebiescy aniołowie obserwowali każdy ruch wymierzony przeciwko umiłowanemu przywódcy i bardzo pragnęli przyczynić się do Jego wyzwolenia. Z boskiej woli aniołowie dysponowali wielką mocą i potęgą osobistą. Zdarzył się przecież wypadek, kiedy na rozkaz Chrystusa aniołowie w ciągu jednej tylko nocy znieśli 185-tysiączną armię asyryjską. Z wielką łatwością aniołowie moglib'y pokonać oponentów Boga w chwilach, kiedy obserwowali haniebny sąd odprawiany nad Chrystusem. W zakresie ich mocy leżało zniszczenie przeciwników Boga. Ale Bóg nie wydał takiego rozkazu. Ten, który mógł skazać Swych wrogów na śmierć, znosił cierpliwie ich okrucieństwo. Jego mi- 553 łość do Ojca i zobowiązanie przyjęcia na Siebie grzechów świata od samego jego zarania sprawiły to, iż bez żadnych narzekań znosił brutalne traktowanie ze strony tych, których pragnął zbawić. Podejmując się spełnienia człowieczej roli Chrystus z góry wiedział o prowokacjach i szyderstwach, z którymi będzie musiał się spotkać podczas wypełnienia Swojej misji. Cała nadzieja spoczywała w tym, iż Chrystus wystawił siebie samego na wszystko, co mógłby znieść z rąk i serca człowieka. < Chrystus nie powiedział niczego, co mogłoby dostarczyć argumentów jego prześladowcom, ale był jednocześnie zobowiązany do poświadczenia swojego skazania. Należało jednak zachować pozory wymierzania sprawiedliwości i z tego powodu wybrana została jakaś forma legalnego sądzenia, zaś władze starały się jak najbardziej przyśpieszyć przewód sądowy. Jej przedstawiciele dobrze wiedzieli o szacunku, jakim lud obdarzył Jezusa i z tego powodu obawiali się, że w przypadku rozejścia się za granicą wieści aresztowania, może być stamtąd podjęta akcja ratowania Go. Z drugiej zaś strony władze obawiały się, że jeśli osądzenie i wykonanie wyroku nie nastąpi w trybie natychmiastowym, wtedy będzie trzeba uwzględnić tygodniową zwłokę, związaną z obchodami Wielkanocy, a to poważnie pokrzyżowałoby ich plany. Przedstawiciele władzy pragnący skazania Chrystusa na śmierć w dużej mierze opierali się na wrzawie wznoszonej przez motłoch, złożony w swojej znacznej części z wyrzutków społeczeństwa. Tydzień zwłoki mógłby sprawić iż uspokoiłoby się podniecenie tłumu, a po nim mogłaby nastąpić rozsądna reakcja. Lepsze siły drzemiące w narodzie opowiedziały się po stronie Chrystusa, a znalazłoby się wielu takich, którzy byli zdolni przytoczyć dowody służące Jego obronie naświetlając wspaniałość Jego czynów. Takie postawienie sprawy musiałoby ściągnąć gniew narodu na Sanhedryn. Postępowanie jego członków zostałoby potępione, a Jezus zostałby uwolniony i otoczony hołdami ze strony licznych tłumów. W takiej to sytuacji kapłani i przywódcy postanowili, że oddadzą Jezusa w ręce Rzymian, zanim ujawnią się ich zamiary wobec szerszej opinii publicznej. Najważniejszą jednak sprawą było stkonstruowanie odpowiedniego aktu oskarżenia, bowiem jak dotąd prześladowcy me uzyskali niczego a w tej sytuacji Annasz polecił odprowadzić Jezusa do Kaifasza. Kai-fasz należał do saduceuszy, spośród których w owym czasie rekrutowała się największa część zaciekłych wrogów Chrystusa. Kaifasz obdarzony słabszym od annaszowego charakterem był równie okrutny i pozbawiony serca oraz skrupułów iak tamten. Dlatego też próbował chwytać się każdego środka wiodącego do zniszczenia Jezusa. W czasie, kiedy prowadził Sprawę panował nieprzenikniony mrok poranny, a jednocześnie oświetlana latarniami zgraja uzbrojonych ludzi postępowała 554 ku pałacowi najwyższego kapłana. Wykorzystując czas potrzebny- na zebranie się Sanhedrynu Annasz i Kaifasz przystępowali do ponownego badania Jezusa, które tak jak i poprzednie nie dało wyniku. Gdy jednak rada Sanhedrynu zebrała się w sali sądowej, Kaifasz zajął swe miejsce jako przewodniczący sądu. Po obu stronach siedzieli sędziowie i inne osoby szczególnie zainteresowane w przebiegu rozprawy. Żołnierzy rzymskich umieszczono na pomoście poniżej sędziowskiego fotela, na którym siedział Kaifasz. U stóp fotela stał Jezus i na Nim spoczęły spojrzenia wszystkich. Zapanowało duże podniecenie, a jednocześnie w całym tym tłumie On jeden potrafił zacKować spokój i pogodę/ Zdawało się, że nawet otaczająca Go atmosfera nasiąknięta jest świętością. Kaifasz uważał Jezusa za swego rywala. Żarliwość przejawiana przez ludzi w słuchaniu nauki Zbawiciela i widoczna gotowość jej przyjmowania wzbudziły w najwyższym kapłanie gorzką zazdrość. Gdy teraz Kaifasz przyjrzał się więźniowi, nie mógł powstrzymać się od zachwytu, jaki wzbudzała Jego szlachetna i pełna godności postawa. Nabierał przeświadczenia, że ten człowiek musi być spokrewniony z Bogiem. Jednakże w następnej chwili z pogardą odpędził tę myśl od siebie. Wkrótce dał się słyszeć jego twardy, zabarwiony szyderstwem głos którym domagał się, aby Jezus dokonał przed nmi jakiegoś ze Swych wielkich cudów. Lecz słowa te przeszły obok uszu Chrystusa, jakby ich nie słyszał. Zebrani ludzie porównywali nerwowe i podstępne zachowanie się Annasza i Kaifasza ze spokojną, majestatyczną postawą Jezusa. Nawet w umysłach tego brutalnego tłumu nie mieściło się, że ten człowiek o boskiej postawie mógłby zostać skazany na śmierć jako pospolity przestępca. Kaifasz, wyczuwając nastrój obecnych przyśpieszył przewód sądowy. Wrogowie Jezusa znaleźli się w wielkiej rozterce1. Byli zdecydowani na" spowodowanie Jego skazania, jednakże nie wiedzieli, jak mają to zrobić. Członkowie rady składali się z faryzeuszów i saduceuszów, a więc dwu ugrupowań między którymi panowały wzajemne urazy i często dochodziło do zaciętych sporów; niektórych spraw nie mieli odwagi w ogóle poruszać, obawiając się wywołania sprzeczki. Za pomocą kilku słów Jezus mógł podsycić ich wzajemną niechęć, odwracając tym samym ich gniew od Siebie. Kaifasz zdawał sobie z tego sprawę i dlatego chciał za wszelką cenę -uniknąć starć. Wśród obecnych było wielu świadków mogących stwierdzić, że Chrystus potępiał kapłanów i nauczonych w Piśmie, nazywając ich hipokrytami i mordercami. Dla dobra procesu nie należało jednak powoływać tych świadków. Saduceusze w swej ostrej kontrowersji z faryzeuszami często używali przeciwko nim podobnych określeń. Zeznania wspomnianych świadków nie wywarłyby pożądanego wpływu^na Rzymian, którzy i tak byli 555 zrażeni roszczeniami faryzeuszów. Istniały liczne dowody, że Jezus lekceważył żydowskie tradycje i mówił bez szacunku o licznych ich tradycjach, ale i na tym tle stosunki saduceuszów z faryzeuszami były bardzo napięte. Omawianie tych spraw w sądzie również nie interesowało Rzymian. Wrogowie Chrystusa nie mieli odwagi oskarżyć Go 0 gwałcenie soboty z obawy, że roztrząsanie tego tematu dopiowadzi-łoby do ukazania Jego działalności w prawdziwym Świetle. Gdyby ujawnione zostały Jego cuda, których dokonał dla uzdrowienia ludzi, wtedy sama istota planu kapłanów ległaby w gruzach. Przekupieni świadkowie składali fałszywe zeznania, zarzucając Jezusowi podżeganie do powstania i utworzenia separatystycznego rządu. Zeznania te -były mętne i sprzeczne ze sobą. Przy wnikliwszych badaniach sami przeczyli własnym oświadczeniom. We wcześniejszym okresie Swej ziemskiej działalności Chrystus 11 rzekł- „Rozwalcie ten kościół, a we trzech dniach wystawię go". Po- j] sługując się obrazowym językiem proroctwa, Jezus w ten sposób prze-powiedział Swą własną śmierć i zmartwychwstanie. „Mówił o kościele Swego ciała" (Jan 2,19.21). Słowa te zostały zrozumiane przez Żydów dosłowie, jako odnoszące się do świątyni w Jeruzalem. Ze wszystkiego, co mówił Chrystus sędziowie niczego nie mogli obrócić przeciwko Niemu pfaza tymi słowami. Przy pomocy fałszywej interpretacji tych słów, usiłowali odnieść korzyść dla swoich celów. Rzymianie uczestniczyli w odbudowie oraz upiększeniu świątyni i byli z niej bardzo dumni; każda wzgarda okazana budowli musiała więc wywołać ich oburzenie. Na tym gruncie wszyscy byliby zgodni — Rzymianie i Żydzi, faryzeusze 1 saduceusze, gdyż wszyscy otaczali ją wielkim szacunkiem. Dla udowodnienia tego punktu oskarżenia znaleziono dwóch świadków, których zeznania nie były tak sprzeczne jak pozostałych. Jeden z nich, przekupiony dla oskarżenia Chrystusa, oświadczył: „Ten mówił, mogę rozwalić kościół Boży a.za trzy dni zbudować go". W ten sposób słowom Chrystusa nadany został fałszywy sens. Gdyby świadkowie dokładnie powtórzyli Jego słowa, nie zdołaliby uzyskać wyroku na Niego nawet w Sanhedrynie. Gdyby Jezus był przeciętnym człowiekiem, jak twierdzili Żydzi, tego rodzaju powiedzenie świadczyłoby jedynie o nierozsądnej chełpliwości i nie mogłoby być poczytane za bluźnierstwo. Nawet zniekształcone przez fałszywych świadków, słowa te nie zawierały niczego, co by mogło być uważane przez Rzymian za zbrodnię zasługującą na śmierć. Jezus cierpliwie słuchał tych sprzecznych zeznań. Nie wypowiedział żadnego słowa na własną obronę. W końcu Jego oskarżyciele zaplątali się, byli zmieszani i zbici z tropu. Rozprawa sądowa nie przyniosła wyników i zdawało się, że wszystkie knowania pójdą na marne. Kai- ' fasz był zrozpaczony. Pozostawało jedno tylko wyjście, tj. zmuszenie 556 Chrystusa, aby sam siebie oskarżył. Najwyższy kapłan wstał ze swego sędziowskiego fotela, z twarzą zniekształconą złością, przy czym jego głos i zachowanie świadczyły, że gdyby to było w jego mocy najchętniej zabiłby stojącego przed nim więźnia. „Nie odpowiadasz nic? — zawołał — cóż to jest, co ci przeciwko tobie świadczą?" Jezus zachował spokój. „Uciśniony jest i utrapiony a nie otworzył ust swoich: jako baranek na zabicie wiedziony był i ja'ko owca przed tymi, którzy ją strzygą oniemiał i nie otworzył ust swoich" (Izaj. 53-,7). Wreszcie Kaifasz wznosząc ku niebu swą prawą rękę zwrócił się do Jezusa z uroczystym zaklęciem: „Poprzysięgam cię, poprzez Boga żywego, aby,ś nam powiedział, ozy to ty jesteś Chrystus, Syn Boga". Takiego wezwania Jezus nie mógł pozostawić bez odpowiedzi. Był czas, aby milczeć i czas, aby mówić. Nie mówił nic dopóki nie został bezpośrednio zapytany. Wiedział, że ta odpowiedź zadecyduje o Jego śmierci. Lecz wezwanie to zostało uczynione przez najwyższy uznany autorytet narodu, w imię Najwyższego. Chrystus nie uchylił się od okazania prawu należnego szacunku, a przy tym powstała ważna sprawa, bowiem zakwestionowany został Jego własny stosunek do Ojca. Jego obowiązkiem było wyraźne określenie charakteru swojej istoty oraz misji. Jezus powiedział kiedyś do uczniów: „Wszelki tedy, któryby mię wyznał przed ludźmi, wyznam go ja też przed Ojcem moim, który jest w niebiesiech" (Mat. 10,32). Dziś stanął w sytuacji wymagającej powtórzenia tej nauki. Gdy odrzekł: „Tyś powiedział", każde ucho wytężyło sią, aby niczego nie uronić, a każde oko wpatrywało się w Niego. Zdawało się, że światło z nieba padało na Jego pobladłą twarz, gdy mówił dalej: „Jam jest i. ujrzycie Syna człowieczego, siedzącego na prawicy mocy Bożej i przychodzącego na obłokach nieba". Na chwilę Boskość Chrystusa błysnęła przez Jego ludzką powłokę. Najwyższy kapłan stracił odwagę pod przenikliwym spojrzeniem Zbawiciela. Zdawało się, że wzrok ten czyta wszystkie jego utajone myśli i przepala mu serce. Tego badawczego spojrzenia prześladowanego Syna Bożego Kajfasz nie zapomniał już nigdy. „Odtąd ujrzycie Syna człowieczego siedzącego na prawicy mocy Bożej i przychodzącego na obłokach nieba"-. W tych słowach Jezus przedstawił odwrotność sytuacji, jaka właśnie miała miejsce. On, Pan życia i chwały usiądzie' po piawicy Boga. Będzie wtedy sędzią całej ziemi, a od Jego postanowień nie będzie już odwołania. Wtedy każda zatajona sprawa zostanie odsłonięta przed obliczem Boga, a każdy człowiek zostanie osądzony według swoich uczynków. Słowa Chrystusa wstrząsnęły najwyższym kapłanem. Myśl, że przyj-dzień dzień zmartwychwstania, gdy wszyscy staną przed sądem Bożym 557 i będą nagrodzeni według swoich czynów, była dla Kajfasza przerażająca. Nie chciał wierzyć, aby miał otrzymać, w przyszłości wyrok odpowiedni do swojego postępowania. Przed jego oczyma przesunęły się jak w panoramie sceny z ostatecznego sądu. Przez chwilę ujrzał przerażający widok grobów, z których będą wychodzić umarli, wraz ż* ich tajemnicami, które on sam uznawał za ukryte na zawsze. Pizez chwilę zdawało mu się, że stoi przed wiecznym sędzią, którego wszystko widzące oczy czytają w jego duszy, wydobywając na światło dzienne tajemnicę, które zdawały się być ukryte po wszystkie czasy, wraz z ciałem zmarłego. Wizja tych wypadków odpłynęła od najwyższego kapłana. Słowa Chrystusa sprawiły, że ten saduceusz postanowił przyśpieszyć działanie. Kaifasz nie uznawał zmartwychwstania, ostatecznego sądu, ani wiecznego życia. Odwładnęła nim obłąkańcza wściekłość. Ten człowiek, który stał tu przed nim jako więzień, śmiał zaatakować najdroższą mu teorię. Rozdzierając przed ludem swą szatę na znak groźby, zażądał, aby bez dalszej procedury skazać więźnia za bluźnierstwo. „Wtedy arcykapłan rozdarł swe szaty i zawołał: Zbluźnił! Czy potrzeba nam jeszcze świadków? Oto słyszeliście bluźnierstwo. Co sądzicie! A oni, odpowiadając, rzekli: Winien jest śmierci" (Mat. 26.65.66). Świadomość prawdziwości słów Chrystusa połączona z pasją doprowadziły Kaifasza do takiego właśnie postanowienia. Był wściekły na samego siebie, że uwierzył w słowa Chrystusa. Mimo tej wiary nie ugiął jednak swojego serca przed głęboką prawdą, nie wyznał, że Jezus jest Mesjaszem, a zamiast tego, rozdarł swe kapłańskie szaty w zdecydowanym proteście. Ten czyn posiadał głęboki sens, ale Kaifasz nie był w stanie go pojąć. Tym aktem uczynionym dla wywarcia presji na sędziach w celu uzyskania skazującego wyroku, najwyższy k'apłan skazał samego siebie. Według zakonu Bożego zdyskwalifikował się jako kapłan i wydał sam na siebie wyrok śmierci. Najwyższy kapłan nie powinien być rozdzierać szat. Według prawa lewitów było to zakazane pod karą śmierci. W żadnych okolicznościach, przy żadnej okazji nie powinien był kapłan drzeć swej szaty. U Żydów było w zwyczaju rozdzieranie szat po śmierci przyjaciół, lecz praktykowanie tego zwyczaju zakazane było kapłanom. Odnośnie tego Chrystus wydał Mojżeszowi specjalne polecenie (3 Mojż. 10,6). Wszystko, co nosili na sobie kapłani, powinno być całe i bez żadnej skazy. Ten piękny, oficjalny strój miał oddawać istotę wielkiego prawozoru, Jezusa Chrystusa. Bóg mógł przyjąć tylko to, co było doskonałe, zarówno w ubraniu i zachowaniu jak w słowie i duchu. Bóg jest święty i doskonały toteż Jego chwała powinna znajdować Swe odbicie w działaniu Jego ziemskich sług. Jedynie doskonałość może we właściwy sposób przedstawić świętość niebieskiego ceremoniału. 558 * Człowiek doskonały może rozdzierać własne serce poprzez ukazywanie skruszonego i pokornego ducha. Bóg to rozpozna. Lecz nie może być żadnej skazy na szatach kapłańskich, gdyż skalałaby to obraz niebieskich spraw. Najwyższy kapłan, który ośmieliłby się ukazać w świątyni i przystąpić do odprawiania nabożeństwa w rozdartej szacie, byłby uważany za kogoś, kto odstąpił od Boga. Akt rozdzierania szat uważany był za równoznaczny z odcięciem się od służby kapłańskiej, ponieważ Bóg odrzucał go jako Swego reprezentanta. Postępowanie Kaifasza jest wyrazem ludzkich namiętności i niedoskonałości. Rozrywając swe szaty Kaifasz zlekceważył prawo Boże na rzecz •podporządkowania się ustanowionej przez ludzi tradycji. Ludzkie zwyczaje przewidywały, że w przypadku bluźnierstwa kapłan może roze- drzeć swe szaty na znak grozy wobec grzechu i takim postępowaniem nie ściągał na siebie winy. W ten sposób prawo ludzkie przekreślało zakon Boży. Każdy czyn najwyższego kapłana był bacznie-obserwowany przez naród, toteż Kaifasz dla efektu zademonstrował swą pobożność. Lecz tym gestem obliczonym na oskarżenie Chrystusa znieważył Tego, o którym Bóg rzekł: „Imię moje w nim jest" (2 Mojż. 23,21). Kaifasz sam popełnił bluźnierstwo. Będąc sam potępiony przez Boga, wydał wyrok na Chrystusa, jako na bluźniercę. Rozdarcie szat przez Kaifasza stanowiło akt, który określił stano-nowisko, jakie naród żydowski miał odtąd zająć wobec Boga. Wyróżniony niegdyś przez Boga, sam odszedł od Niego i stać się miał niedługo narodem wydziedziczonym przez Jahwe. Gdy Chrystus, na krzyżu wyrzekł słowa: „Wykonało się" (Jan 1930) i rozdarła się na dwoje zasłona w świątyni, Święty Strażnik oświadczył, że naród żydowski wyrzekł się Tego, który był prawzorem ich wszystkich symboli i substancją ich wszystkich cieni. Izrael wziął rozbrat z Bogiem. Mógł wobec tego Kaifasz rozrywać swą szatą, symbol najwyższego kapłaństwa, bowiem odtąd nie miała już ona znaczenia ani dla niego, ani dla narodu. Najwyższy kapłan mógł rozdzierać dowoli swe szaty ze zgrozy nad samym sobą i nad swym narodem. Sanhedrym wydał na Jezusa wyrok śmierci, choć sądzenie więźnia w nocy było niezgodne z zakonem żydowskim. Legalny przewód sądowy powinien odbywać się w świetle dnia i przy pełnym składzie sędziów. Niezależnie od postanowień prawa potraktowano Zbawiciela jako już skazanego zbrodniarza i oddano na obelgi ze strony najnik-czemniejszych elementów. Wokoło pałacu najwyższego kapłana znajdował się otwarty dziedziniec, na którym zgromadzili się żołnierze i tłum. Przez ten dziedziniec prowadzono Chrystusa do wartowni, narażając Go na kpiny ze wszystkich- stron z powodu Jego oświadczenia, • iż jest Synem Bożym. Powtarzano z ironią Jego własne słowa: „Siedzącego 559 na prawicy mocy Bożej" i „przychodzącego na obłokach nieba". Nawet gdy znajdował się na wartowni w oczekiwaniu na legalny sąd, nie był chroniony przed napaściami. Nieświadome męty społeczne widziały z jakim okrucieństwem traktowano Jezusa w radzie, toteż czuł się upoważniony do zamanifestowania wobec Niego wszystkich szatańskich cech swej natury. Szlachetny wygląd i boska postawa Chrystusa wprowadzały tych ludzi w stan obłędnej złości. Jego łagodność, niewinność i majestatyczna cierpliwość budziły w tłumie zapożyczoną od szatana nienawiść. Miłosierdzie i sprawiedliwość zostały podeptane. Nigdy dotąd żaden kryminalista nie był traktowany, w tak nieludzki sposób jak czyniono to z Synem Bożym. Lecz serce Jezusa rozdzierał' straszliwy ból. Spadł na Niego cios, którego nie mogła zadać ręka żadnego wroga, bo oto, Bdy On był poddany naigrywaniem w czasie przesłuchań przez Kajfasza, zaparł się Go jeden z Jego własnych uczniów. Po porzuceniu Mistrza w ogrodzie, dwóch Jego uczniów odważyło się podążać w pewnej odległości za tłumem, który uprowadzał Jezusa. Byli to Piotr i Jan. Kapłani rozpoznali w Janie dobrze znanego ucznia Jezusa i przepuścili go na salę licząc, że po ujrzeniu poniżenia Mistrza rozstanie się z myślą, że ktoś taki mógłby być Synem Bożym. Jan wstawił się za Piotrem i uzyskał, że ten również został dopuszczony na salę. Tymczasem w sali rozpalono ognie, jako że była to najchłodniejsza godzina nocy przed samym świtaniem. Ludzie zbliżali się do ognia, co uczynił także zarozumiały Piotr. Nie chciał być rozpoznany jako uczeń Jezusa i dlatego przeniknął pomiędzy ludzi, jako jeden z tłumu, który przywiódł Jezusa do tej sali. Jednakże, gdy światło padło na twarz Piotra, odźwiernia spojrzała na niego badawczym wzrokiem. Zapamiętała, że wszedł z Janem i zauważyła jego przygnębioną twarz, co ją naprowadziło na myśl, że może być jednym z uczniów Jezusa. Należała do służby Kaifasza i odznaczała się ciekawością. Spytała Piotra: „Czy i ty nie jesteś z uczniów Jego?" Piotr był zaksoczony i zmieszany, a tymczasem oczy wszystkich, skierowały się na niego. Udawał, że nie rozumie o co go pytają, lecz ona nalegała w dalszym ciągu, oświadczając otaczającym, że człowiek ten był z Jezusem. Piotr nie mógł uchylić się od odpowiedzi i odparł ze złością: „Niewiasto! nie znam go". Było to pierwsze zaparcie się Piotra i w tejże chwili usłyszał pianie koguta. O Piotrze, jakże okazałeś się małoduszny? Jak szybko zaparłeś się Pana! Jan po wejściu na salę sądową, nie usiłował ukrywać faktu, że należał do uczniów Jezusa i nie zmieszał się z plugawym tłumem, który lżył jego Mistrza. Nie zadawano mu też żadnych pytań, bowiem wystąpił jedynie w swej własnej roli, uwalniając się w ten sposób od podejrzeń. Znalazł sobie nie rzucający się w oczy zakątek, leżący w-moż- liwie najbliższym sąsiedztwie Jezusa. Stąd mógł obserwować i słyszeć wszystko, co odbywało się na sądzie jego Mistrza. Piotr postanowił nie przyznawać się do rzeczywistego charakteru swej os«by, ale udając obojętność, musiał przejść do obozu nieprzyjacielskiego, stając się w ten sposób łatwą zdobyczą pokusy. Gdyby zażądano od niego, aby wstawił się za swym nauczycielem z bronią w ręku stałby sią z pewnością odważnym żołnierzem, lecz gdy został na niego skierowany palec pogardy, postąpił jak tchórz. Wielu jest takich, którzy nie uchylają się od czynnej walki o swego Pana, lecz w obawie przed 'ośmieszaniem zapierają się swej wiary. Przystając do ludzi, których powinni unikać, 'wkraczają na drogę pokusy. Takie koneksje stanowią rodzaj zaproszenia dla pełnego pokus wroga, który skłania ich do mówienia ' i czynienia tego czego by w innych okolicznościach nie uczynili. Uczniowie Chrystusa, którzy w naszych czasach zatajają swą wiarę ze strachu przed cierpieniem lub prześladowaniem zapierają się swego Pana, podobnie jak to uczynił Piotr w czasie rozprawy Chrystusa. Piotr udawał, że nie interesuje sią sądem swego Mistrza, lecz serce jego ściskał żal, gdy słyszał okrutne szyderstwa i widział znęcanie się, które Jezus musiał znieść. Ale poza tym, był zdziwiony i oburzony, że Jezus dopuścił do takiego poniżenia Siebie i Swych wyznawców, poddając się takiemu traktowaniu. Dla zatajenia Swych prawdziwych odczuć usiłował przyłączyć sią do prześladowców Jezusa i brać udział w ich niewczesnych żartach. Lecz zachowanie sią jego było nienaturalne. Usiłował kłamać, a choć przemawiał jako nie zainteresowana -osoba, nie potrafił powstrzymać wyrazu oburzenia z powodu szyderstw wobec Mistrza. Zwrócono na niego ponownie uwagę, posądzając o to, fże jest wyznawcą Jezusa. Tym razem oświadczył pod przysięgą: „Nie znam tego człowieka". Piotrowi była dana jeszcze jedna szansa dochowania wierności. Po upływie godziny jeden ze sług najwyższego kapłana, który był bliskim krewnym tejo człowieka, któremu Piotr odciął ucho zapytał go: „Cz>ż nie widziałem cię z Nim w ogrodzie?", „Prawdziwie ty też jesteś z nich; wszak zdradza cię i twoja mowa". To wprowadziło Piotra we wściekłość. Uczniowie Chrystusa znani byli z czystej mowy, więc żeby zmylić tych, którzy go wypytywali i dowieść, że nie jest tym za kogo go uważano, Piotr ponownie zaparł się swego Mistrza popierając swe słowa praysiągą. I znów zapiał kogut. Piotr słysząc * go, przypomniał słowa Jezusa: „Pierwej, niż dwa kroć kur zapieje trzykroć sią mnie zaprzesz" (Mar. 14,30). Jeszcze nie zamarły słowa przysiągii na ustach Piotra i nie przestało w jego uszach dźwiączeć pianie koguta, gdy Zbawiciel odwrócił się od swych sędzio* i spojrzał na nieszczęsnego ucznia. W tej samej chwili oczy Piotra spotkały się z oczami Mistrza. Na tej szlachetnej 560 36 — Życie Jezusa 561 twarzy rysowała się litość i smutek, ale nie 'było na niej widać nawet cienia gniewu. Widok bladej, umęczonej twarzy, drżących ust oraz pełnego współczucia i przebaczenia wzroku przeszył serce Piotra jak strzała. Obudziło się w nim sumienie i powróciła do niego pamięć. Przypomniał sobie dane przed kilkoma zaledwie godzinami przyrzeczenie, że jest gotów iść za swym Panem do więzienia i na śmierć. Przypomniał sobie własne zasmucenie, gdy Zbawiciel powiedział mu w świątecznej sali, iż zaprze się swego Pana aż trzykrotnie tej samej nocy. Piotr dopiero co oświadczył, że nie zna Chrystusa, lecz teraz z -wielkim smutkiem uświadomił sobie, jak dobrze go znał Jego Pan i jak dokładnie czytał " w sercu, którego przewrotności nawet on sam nie znał. Wezbrała w nim fala wspomnień dzięki której przypomniał sobie tkliwe miłosierdzie Zbawiciela, dobroć, cierpliwość i szlachetną wyrozumiałość w stosunku do błądzących uczniów. Przypomniał ostrzeżenie: „Szymonie, Szymonie! oto szatan wyprosił was, aby was odwiewał jako pszenicę, alem ja prosił za tobą, aby nie ustała wiara twoja" (Łuk. 22,31.32). Z przerażeniem myślał o swej niewdzięczności, fałszu i krzywoprzysięstwie. Spojrzał raz jeszcze na Mistrza i zobaczył jak czyjaś świętokradcza ręka unosi się, aby Go spoliczkować. Nie będąc w stanie przyglądać się dalej tej scenie, Piotr ze złamanym sercem wybiegł z sali. Ruszył przed siebie w samotności i w ciemnościach, nie dbając dokąd idzie. Znalazł się jednak w ogrodzie Getsemane. W jego pamięci żywo zarysowały się wypadki sprzed kilku godzin. Zamajaczyła przed nim umęczona, zlana krwawym potem i wykrzywiona udręką twarz jego Pana. Z gorzkim wyrzutem przypomnieł sobie, że Jezus płakał, cierpiał i modlił się w samotności, natomiast ci, którzy w tej godzinie próby powinni być przy Nim, spokojnie spali. Przypomniał sobie Jego uroczysty nakaz: „Czujcież i módlcie się, abyście nie weszli w pokuszenie" (Mat. 26,41). Rozpamiętywał ponownie wypadki, jakie zaszły na sali sądowej. Jego broczące krwią serce torturowała myśl, iż najwięcej przyczynił się do upokorzenia i zasmucenia. Na tym samym miejscu, gdzie Jezus w_ śmiertelnej męce wylewał swą duszę przed Ojcem, Piotr padł twarzą na ziemię, pragnąc śmierci. Wszedł na drogę wielkiego grzechu przez sen, gdy tymczasem Jezus prosił go, aby czuwał i modlił się. Wszyscy uczniowie, którzy spali w czasie tej krytycznej godziny narazili siebie na niepowetowaną stratę. Chrystus wiedział o oczekującej ich ogniowej próbie. Wiedział, że szatan będzie pracować nad sparaliżowaniem ich zmysłów, aby próba ta zastała ich nieprzygotowanych. Dlatego też dał im ostrzeżenie. Gdyby spędzili tę godzinę na 562 czuwaniu i modlitwie, Piotr nie byłby zdany na swe własne siły i nie zaparłby się swego Pana. Gdyby uczniowie czuwali z Chrystusem w godzinie jego męki, byliby przygotowani do widoku cierpień na krzyżu. Zrozumieliby wówczas w pewnym stopniu istotę Jego straszliwego cierpienia. Byliby w stanie odtworzyć w pamięci słowa, którymi przepowiadał Swoje cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie. Wśród nieprzeniknionego mroku tej strasznej godziny zabłysnąłby promień nadziei, podtrzymujący ich wiarę. Wczesnym rankiem Sanhedryn zebrał się ponownie i Jezus został "wprowadzony na salę sądową. Oświadczył, że jest Synem Bożym i słowa te zostały wykorzystane przeciwko Niemu. Nie mogli jednak wydać skazującego wyroku, gdyż wielu z nich było nieobecnych na nocnej sesji i nie słyszało Jego słów. Wiedzieli również, że trybunał rzymski nie dopatrzy się w tych słowach powodów do wydania wyroku śmierci. Gdyby z Jego własnych ust wszyscy mogli usłyszeć powtórzenie tych słów, cel mógłby być osiągnięty. Jego twierdzeniu, iż jest Mesjaszem można było nadać znaczenie polityczne, a sposób działania przedstawić jako przygotowywanie buntu. „Jeśliś ty jest Chrystus — mówili do Niego — powiedz nam". Lecz Chrystus nie odpowiedział. Nie przestawali Go pytać. Wtedy ze smutkiem odpowiedział: „Choćbym wam powiedział, nie uwierzycie. A jeślibym też o co pytał, nie odpowiecie mi, ani mią wypuścicie". I aby nie pozostawić im żadnego usprawiedliwienia, dodał: „Od tego czasu będzie Syn człowieczy siedział na prawicy mocy Bożej". Wtedy wszyscy rzekli do Niego. „Tyś jest tedy on Syn Boży?". A on rzekł do nich: „Wy powiadacie, że jestem". Wówczas zawołali: „Na cóż jeszcze potrzebujemy świadectwa? Sami przecież słyszeliśmy z ust Jego". Na mocy trzeciego wyroku potępienia przez władze żydowskie, Jezus miał umrzeć. Należało teraz do Rzymian zatwierdzenie wyroku i wydać skazanych w- ich ręce. Nadeszła obecnie trzecia faza obelg " i drwin, które były gorsze od tych, jakimi obrzucał Go, motłoch. Wszystko to odbywało *się w obecności i za aprobatą kapłanów oraz przywódców. Z ich serc ulotniły się wszelkie uczucia litości i humanitaryzmu. O ile ich argumenty były zbyt słabe dla zagłuszenia Jego głosu, o tyle skwapliwiej wykorzystali broń, która we wszystkich -wiekach stosowana była do zwalczania heretyków — uciekli się bowiem do zastosowania męki, gwałtu i śmierci. Po ogłoszeniu przez sędziów wyroku śmierci, ludzi ogarnął szał. Głosy tłumu upodobniły się do ryku zwierząt. Tłum rzucił się na Jezusa wołając: „Jest winien, zasłużył na śmierć". Gdyby nie rzymscy żołnierze, Jezus nie doczekałby Swego ukrzyżowania na Golgocie. Bez interwencji rzymskich władz, które siłą oręża musiały poskromić roz- 563 szalały motłoeh, zostałby rozszarpany na części w obecności swych sędziów. N^ ^ Poganie byli oburzeni brutalnym traktowaniem człowieka, któremu niczego nie dowiedziono. Urzędnicy rzymscy orzekli, że Żydzi wydając skazujący wyrok na Jezusa wkroczyli w kompetencję władz rzymskich i że wyrok ten sprzeczny był nawet z prawem żydowskim nie dopuszczającym skazania kogoś na śmierć na podstawie jego własnego świadectwa. Ta -interwencja spowodowała tylko chwilowe uspokojenie, ponieważ w przywódcach żydowskich umarła już wszelka litość i wstyd. Kapłani i przywódcy zapomnieli o godności swego urzędu, kiedy obrzucali Syna Bożego brudnymi wyzwiskami. Naśmiewali się z Jego stosunków rodzinnych. Oświadczyli też, że z powodu zarozumiałego twierdzenia, iż jest Mesjaszem, zasłużył na najhaniebniejszą śmierć. Najbardziej nikczemni spośród obecnych pozwalali sobie na rzucanie p^twarzy przeciwko Zbawicielowi. Jego oprawcy narzucili Mu na głowę staiy płaszcz i bijąc Go w twarz wołali: „Prorokuj nam Chrystusie, kto jest ten, co cię uderzył?" Po odsłonięciu Jego głowy ktoś pluł Mu w twarz. Aniołowie Boży dokładnie notowali każde obrażające spojrzenie, słowo i czyn skierowane przeciwko umiłowanemu przywódcy. Przyjdzie jednak dzień, kiedy ci ludzie złorzeczący i plujący na spokojną bladą twarz phrystusa, ujrzą Ją w chwale, jaśniejszą od słońca. ROZDZIAŁ LXXVI Judasz Historia Judasza daje nam przykład smutnego zakończenia życia, które w innych warunkach mogłoby zyskać uznanie Boga. Gdyby Judasz umarł przed swą ostatnią podróżą do Jeruzalem, byłby uważany za męża godnego zajęcia miejsca wśród dwunastu, a jego brak byłby dotkliwie odczuwany. Gdyby nie ujawniły się cechy charakteru u schyłku jego życia, nie narodziłaby- się odraza towarzysząca mu przez wszystkie wieki. W ujawnieniu przed światem tego charatkeru, tkwił określony cel. Polegał on na ostrzeżeniu tych wszystkich, którzy jego wzorem mieliby sprzeniewierzyć się świętym prawdom. Na krótko przed świętami Wielkanocnymi Judasz odnowił z kapłanami swą umowę w sprawie wydania Jezusa w ich ręce. Ustalono, że Zbawiciel zostanie ujęty w jednym z miejsc, które odwiedzał dla prowadzenia medytacji-i modłów. Od uczty w domu Szymona Judasz miał dość czasu, by się zastanowić nad zamierzonym czynem, jednakże wytrwał w powziętym zamiarze. Za trzydzieści srebrników, stanowiących cenę niewolnika, sprzedał Pana chwały na hańbę i śmierć. Judasz z natury był chciwy na pieniądze, lecz nigdy dotąd jego skorumpowanie nie podpowiadało mu takich czynów, jakiego podjął się obecnie. Rozwijał w sobie nieszczęsnego ducha skąpstwa, dopóki tenże nie przekształcił się w decydujący element jego życia. Miłość do pieniądza wzięła górę mad miłością do Chrystusa. Podporządkowując się temu złemu uczuciu, stał się niewolnikiem szatana, choć ta zależność pogrążała go we wszystkich innych grzechach. _ Judasz przyłączył się do uczniów Jezusa w okresie, gdy podążały za Nim tłumy. Nauka Chrystusa ppruszała serce ludzi, którzy jak urzeczeni słuchali Jego słów w synagodze, nad morzem lub na wzgórzach. Widział chorych, chromych, i niewidomych z miast oraz miasteczek dążących do Jezusa. Widział umierających ludzi, których składano 565 u Jego stóp, i był świadkiem wspaniałych aktów uzdrowienia wypędzania złych duchów oraz wskrzeszania umarłych. Wewnątrz własnej istoty odczuwał dowody mocy Chrystusa. Uznawał, że nauka Chrystusa przewyższa wszystko, co kiedykolwiek słyszał. Miłował wielkiego Nauczyciela i pragnął być z Nim. Odczuwał pragnienie zmiany własnego charakteru oraz stylu życia, wierząc, iż będzie to możliwe przez łączność z Chrystusem. Zbawiciel nie odtrącił Judasza, przyznając mu miejsce wśród dwunastu. Wierzył, iż dobrze będzie spełniał swoją rolę, obdarzając go przy tym mocą uzdrawiania chorych i przepędzania złych duchów. Lecz Judasz nie potrafił podporządkować się całkowicie Chrystusowi, ponieważ nie wyrzekł się s,wych ziemskich ambicji i umiłowania pieniądza. Chociaż akceptował swoją pozycję, jako sługi Chrystusa, to jednak nie poddawał swej osobowości boskiemu modelowi życia i postępowania. Uważał, iż uda mu się zachować własny sąd na sprawy ludzi, rozwijając w sobie predylekcję do krytykowania i oskarżania. Judasz był ceniony przez uczniów i miał na nich wielki wpływ. Posiadał wysokie mniemanie o swoich kwalifikacjach i patrzył na swych braci z wyniosłością, uważając że nie dorównują mu zdolnościami i umiejętnościami oceniania spraw. Uważał, że pozostali uczniowie nie zdają sobie sprawy z własnych możliwości i wykorzystał tę sytuację. Pod kierownictwem tego rodzaju krótkowzrocznych ludzi Kościół nigdy nie mógłby się rozwinąć. Piotr był według niego nierozważnym zapaleńcem, który podejmował działanie bez zastanowienia się; Jan, który gromadził do swego skarbu duchowego prawdy padające z ust Chrystusa uważany był przez Judasza za człowieka niepraktycznego. Mateusz był we wszystkich sprawach skrupulatny — stosownie do swego wykształcenia. Był bardzo drobiazgowy w zagadnieniach uczciwości. Ciągle rozmyślał nad słowami usłyszanymi od Chrystusa, co absorbowało go do tego stopnia, iż Judasz uważał go za człowieka, któremu nie można było powierzyć wykonania trudnych, wymagających ^wyobraźni zadań. W podobny sposób Judasz oceniał wszystkich uczniów i schlebiał •"•sobie, że zbór popadłby w kłopoty i rozterki, gdyby nie skorzystał z jego zdolności kierowniczych. Uważał siebie za człowieka o niedościgłych zdolnościach. W jego własnym mniemaniu był dla dobra sprawy opatrznościowym zcłowiekiem i ciągle się za takiego podawał. Judasz nie dostrzegał słabości tkwiących w swoim charakterze, wobec czego Jezus dostarczył mu sposobności do ich zrozumienia i naprawienia. Jako skarbnik ich małej wspólnoty, powołany był do zaspokajania jej potrzeb oraz wspomagania ubogich. Gdy podczas ostatniej wieczerzy Jezus rzekł mu: „Co czynisz, czyń rychło" (Jan 13,27), uczniowie myśleli, że Jezus każe mu poczynić potrzebne dla uczty zakupy, lub 566 wspomóc ubogich. Dbając o potrzeby innych Judasz powinien był wyzbyć się egoizmu. Mimo, że słuchał, codziennie nauk Chrystusa i wi-- dział Jego życie pełne poświęcenia, pobłażał dalej swemu vchciwemu usposobieniu. Skromne sumy, które wpływały, do wspólnej kasy były dla niego źródłem stałej pokusy. Często, gdy wyświadczał drobną przysługę Chrystusowi lub poświęcał czas na cele religijne, wypłacał sobie sam wynagrodzenie z tego szczupłego funduszu. W jego zrozumieniu były to preteksty usprawiedliwiające takie postępowanie, lecz w oczach Boga był złodziejem. Często powtarzane przez Chrystusa oświadczenie, że królestwo Jego nie jest z tego świata, było dla Judasza przedmiotem oburzenia. Wytyczył w swej wyobraźni linię postępowania Chrystusa, którego aprobaty spodziewał się po Chrystusie. Był zdania, że należało uwolnić z więzienia Jana Chrzciciela, a tymczasem Jan został ścięty, a Jezus zamiast potwierdzenia Swej królewskiej potęgi w drodze pomszczenia tej śmierci, usunął się wraz z uczniami na wieś. Judasz pragnął bardziej agresywnej walki i był zdania, że gdyby Jezus nie wzbraniał uczniom postępować według ich własnego uznania, praca przyniosłaby lepsze wyniki. Widział wzrastającą wrogość żydowskich przywódców i zdawał sobie sprawę z faktu, iż zlekceważone zostało żądanie ukazania znaku z niebios, przedstawione przez nich Chrystusowi. Jego serce wypełniało się niewiarą, a wróg podsuwał wątpliwości i wzywał do buntu. Dlaczego Jezus tak uporczywie trwa przy sprawach budzących zniechęcenie? Dlaczego przepowiada prześladowania i sądy nad Sobą oraz uczniami? Oddanie się Judasza sprawie Chrystusa było wynikiem jego nadziei na uzyskanie wysokiego urzędu w nowym królestwie. Czyżby te nadzieje miały się nie spełnić? Judasz nie zaprzeczał, że Jezus jest Synem Bożym, ale jednocześnie rozglądał się za sposobami wytłumaczenia Jego wielkich czynów. Na przekór słowom Zbawiciela Judasz nie porzucał myśli, że Chrystus zostanie królem w Jeruzalem. Podczas nakarmienia pięciu tysięcy ludzi usiłował zrealizować tę myśl. Brał udział w rozdzielaniu pożywienia wśród głodnego tłumu i miał okazję odczuć na sobie samym -dobrodziejstwa płynące z aktu obdarzania innych. Odczuwał zadowolenie, jakie zawsze "daje służba Bogu. Pomagał znosić chorych i cierpiących do Chrystusa. Widział jakie pokrzepienie, radość i szczęście spływa do ludzkich serc dzięki uzdrawiającej mocy Pokrzepiciela. Był w stanie zrozumieć metody działania Chrystusa, ale jednocześnie był zaślepiony swymi własnymi, egoistycznymi pragnieniami. Judasz był pierwszym człowiekiem, który wyciągnął korzyści z entuzjazmu, jaki powstał dzięki cudowi z chlebami. Od niego "właśnie pochodził projekt osadzenia Chrystusa siłą na tronie. Jego nadzieje sięgały bardzo wysoko, a więc i rozczarowanie musiało być bardzo gorzkie. r 567 Zwrotnym punktem w życiu Judasza była nauka Chrystusa wygłoszona w synagodze na temat żywota. Słyszał słowa: „jeśli nie będziecie jedli ciała Syna człowieczego i pili krwi Jego, nie macie żywota w sobie" (Jan 6,53). Widział, że Chrystus ofiarowuje dobra duchowe, a nie ziemskie. Uważając siebie za dalekowzrocznego, doszedł do przekonania, że Jezus nie dostąpi zaszczytów i nie będzie mógł nadawać wysokich godności Swoim naśladowcom. Postanowił nie wiązać się zbyt ściśle z Chrystusem i pozostawić dla siebie drogę odwrotu. Zdecydował się na baczną obserwację i tę decyzję rzeczywiście realizował. Od tego czasu zaczął wypowiadać wątpliwości, "które wprowadzały ferment wśród, uczniów. Rozsiewał spory i dezorientacje, powtarzając argumenty uczonych w Piśmie i faryzeuszy stosowane dla obalenia oświadczeń Chrystusa dotyczących Jego osoby. Wszelkie małe i duże niepowodzenia, przeciwności i przeszkody powstające w procesie szerzenia ewangelii interpretował jako -dowód jej nieprawdziwości. P«tra-fił wyciągnąć z Pisma Świętego teksty, które nie miały związku z prawdami głoszonymi przez Chrystusa. Teksty te, nie powiązane z ogólną treścią wprowadzały zamęt w umysłach uczniów i potęgowały stale ciążące na nich zniechęcenie. Wszystko to było czynione w taki sposób, aby stworzyć wrażenie, że Judasz powoduje, się uczciwością. Pod-"czas gdy uczniowie szukali dowodów na potwierdzenie słów Wielkiego Nauczyciela, Judasz w niedostrzegalny sposób sprowadzał ich na inne tory. Pozorując religijność i mądrość przedstawiał zagadnienia w innym świetle niż Jezus, nadając Jego słowom znaczenie, jakie nie było intencją Chrystusa. Jego sugestie stale podsycały ambitne pragnienia osiągnięcia doczesnych dóbr, odwracając tym samym uwagę uczniów od rzeczy ważnych, którymi powinni byli poświęcić się. Najczęściej Judasz podsycał spory na temat tego, który spośród nich jest największy. . Gdy Jezus przedstawił bogatemu młodzieńcowi warunki przyjęcia na ucznia, Judasz był wielce niezadowolony. Zdawało mu się, że zaszła tu pomyłka. Gdyby ów bogaty młody władca przyłączył się do wyznawców Chrystusa, mógłby wesprzeć materialnie Jego sprawę. Judasz był zdania, że gdyby przyjęto go przynajmniej na doradcę, mógłby zaproponować plany korzystne dla niewielkiego Kościoła Chrystusowego. Zasady i metody postępowania różniłyby się nieco od stosowanych prze? Chrystusa, lecz Judasz był zdania, że w tych sprawach był mądrzejszy. Wszystko, co Chrystus mówił uczniom spotykało się z wewnetrz-"nym protestem Judasza. Pod jego wpływem ferment niezadowolenia czynił szybkie postępy. Uczniowie nie potrafili rozpoznać rzeczywistego motywu takiego działania, lecz Jezus wiedział, że szatan zaszczepił Judaszowi swoje cechy umożliwiając mu w ten sposób oddziaływanie 568 jia innych. Na rok przed zdradą Judasza Chrystus oświadczył: „Czy jiie dwunastu was obrałem? a jeden z was jest diabłem" {Jan 6,70). Judasz nie występował z otwartą opozycją, i pozornie nie poddawał •w wątpliwość nauki Chrystusa. Milczał aż do czasu uczty w domu Szymona. Gdy Maria namaściła stopy Zbawiciela, Judasz dał upust -swojej chciwości. Po otrzymaniu nagany od Jezusa poczuł się ogromnie urażony. Zraniona duma i chęć zemsty przełamały bariery a niepohamowana od dłuższego czasu chciwość owładnęła całą jego istotą. Taki też los czeka tych wszystkich, którzy igrają z grzechem. Nie odpierane i nie przezwyciężone żywioły deprawacji są potęgowane przez szatana, a dusza poddaje się jego woli. Jednakże serce Judasza nie stwardniało jeszcze całkowicie. Nawet po dwukrotnym zobowiązaniu się do zdradzenia swego Zbawiciela istniała szansa na wyrażenie skruchy. Podczas wieczerzy wielkanocnej Jezus dał świadectwo Swej Boskoścł, ujawniając zamierzenia zdrajcy. Zbawiciel w Swej dobroci nie wyłączył Judasza z grona uczniów, którym usługiwał przed wieczerzą. Jednakże to ostatnie wezwanie miłości zostało zlekceważone, bowiem Judasz podjął już ostateczną de-decyzję i stopy, które Jezus umył wkroczyły na drogę zdrady. Judasz rozumował, że jeżeli Jezus ma być ukrzyżowany, to wyda-r^enie to musi nastąpić, a jego akt zdrady nie zmieni wyniku. Gdyby Jezus nie miał umrzeć, to jego czyn zmusi Go jedynie do tego, aby sam Siebie uwolnił. W każdym przypadku Judasz coś zyskiwał w wyniku swojej zdrady. Zdawało mu się, że zdradzając swego Pana, zrobił dobry interes. Judasz jednakże nie wierzył, iż Chrystus pozwoli się aresztować. Celem jego zdrady było udzielenie mu nauczki. Sądził, że rozegra partię, która zmusi Zbawiciela do traktowania go w przyszłości z należytym respektem. W ogóle nie zdawał sobie sprawy z tego, że wydaje Chrystusa na śmierci. Często się zdarzało, że kiedy Chrystus głosił swoją naukę za pomocą przypowieści uczeni i faryzeusze zdumieni byli trafnością używanych porównań. Jakże jednak często sami wydawali na siebie wyroki. Często, gdy prawda docierała do ich serc porywała ich wściekłość, a wtedy chwytali za kamienie, aby Go nimi obrzucić. Lecz Chrystus zawsze potrafił uniknąć kamieniowania. Na tej podstawie Judasz uznał, że jeżeli Jezus potrafił uniknąć tylu pułapek, to i obecnie nie pozwoli się ująć. Judasz postanowił przeprowadzić próbę. Jeżeli Jezus jest istotnie Mesjaszem, naród dla którego tak wiele uczynił zgromadzi się oko-Jo Niego i ogłosi Go królem. Uspokoi to na zawsze umysły, które dziś jeszcze pozostawały w niepewności, natomiast samemu Judaszowi przypadnie zaszczyt osadzenia króla na tronie Dawida. Ten akt zapewniłby mu zajęcie pierwszego miejsca po Chrystusie w nowym królestwie. 569 Fałszywy uczeń dokonał zdrady Jezusa. Gdy w ogrodzie powiedział do przywódców motłochu: ,,Ten którego pocałuję, jfest nim, bierzcie go" (Mat. 26,48), był w pełni przekonany, że Chrystus umknie z ich rąk. Wówczas, gdyby mu czynili wyrzuty, będzie mógł powiedzieć: „Czy nie mówiłem wam, abyście Go mocno trzymali". Judasz widział, jak napastnicy zgodnie z jego słowami, mocno wiązali Chrystusa. Zobaczył z przerażeniem, że Zbawiciel dopuścił, aby Go uprowadzono. Bardzo zatroskany poszedł za Nim z ogrodu na sąd, który mieli przeprowadzić nad Chrystusem przywódcy żydowscy. Ciągle wyczekiwał, że Chrystus wprowadzi swych _wrogów w osłupienie, ukazując się im w postaci Syna Bożego i udaremni tym sposobem wszystkie ich zamysły oraz zniweczy ich władzę. Lecz gdy mijały godziny, a Jezus poddawał się wszystkim zniewagom, jakich się wobec Niego dopuszczali, zdrajcę ogarnął potworny strach na myśl, że wydał swego Mistrza na śmierć. Gdy przewód sądowy zbliżał się ku końcowi Judasz nie był już W stanie znieść wyrzutów sumienia. W pewnej chwili odezwał się z sali ochrypły głos wzbudzający dreszcz grozy we wszystkich sercach: „On jest niewinny; Oszczędź go Kajfaszu"! Można było spostrzec wysoką sylwetkę Judasza przeciskającą się wśród zaskoczonego tłumu. Jego twarz była blada i posępna, a na czoło wystąpił kroplisty pot. Rzucając się pośpiesznie w stronę tronu sędziowskiego cisnął przed najwyższym kapłanem srebrniki —• cenę zdrady Pana. Czepiając się szat Kaifasza błagał żarliwie, aby uwolnił Jezusa, zapewniając, że nie uczynił On niczego, co by mogło posłużyć za powód do skazania na śmierć. Kaif asz odtrącił Judasza ze złością,' był jednak zmieszany i nie wiedział jak zareagować. Perfidia kapłanów została ujawniona. Stało się jasne dla wszystkich, że przekupili ucznia, aby zdradził Swego Mistrza. „Zgrzeszyłem wydawszy krew niewinną"! wołał Judasz, lecz najwyższy kapłan odzyskując panowanie nad sobą odpowiedział: „Cóż nam do tego? Ty patrz swego" (Mat. 27,4). Kapłani chcieli uczynić z Judasza swe narzędzie, lecz gardzili nim z powodu jego nikczemności. Gdy zwrócił się do nich z wyznaniem winy, wzgardzili nim. Teraz padł do stóp Jezusowi, uznając Go za Syna Bożego i błagając Go, aby się uwolnił. Zbawiciel nie czynił wymówek Swemu zdrajcy. Wiedział, że serce Judasza nie poddaje się żalowi z powodu dokonanego czynu, jego wyznanie było wymuszone przez obłędny strach przed potępieniem i obawą przed mającym nastąpić sądem. Nie odczuwał jednak głębokiego, rozdzierającego serce smutku, że sprzedał nieskalanego Syna Bożego i odrzucił świętego izraelskiego. Jezus nie wyrzekł jednak żadnego słowa potępienia. Patrzył z politowaniem na Judasza i rzekł: „Dla .tej godziny przyszedłem na świat". 570 Przez salę przeszedł szmer zdumienia. Ludzie ze zdumieniem patrzyli na wyrozumiałość Chrystusa wobec zdrajcy. Znów poczęło ogarniać ich przeświadczenie, że człowiek ten jest kimś więcej niż zwykłym śmiertelnikiem. Jednocześnie zadawali sobie pytanie, dlaczego nie uwolnił się z pęt i nie zatriumfował nad swoimi oskarżycielami, skoro był Synem Bożym? Judasz zrozumiał, że wszelkie jego zabiegi są bezcelowe i pośpiesznie wypadł z sali wołając: „za późno! za późno!". Uświadomił sobie, że nie będzie w stanie oglądać ukrzyżowanego Chrystusa i w rozpaczy powiesił się. Nieco później tego samego dnia w drodze z pałacu Piłata na Golgotę, ucichły na jakiś czas drwiny i krzyki bezmyślnego tłumu, odpro-wadzHjącego Jezusa na miejsce ukrzyżowania. Gdy przechodzili przez odludne miejsce, ujrzeli pod pozbawionym liści drzewem ciało Judasza. Był to bardzo przykry widok. Sznur na którym się powiesił, nie wytrzymał ciężaru. Przy upadku ciało zostało w okropny sposób poszarpane a teraz pożerały je psy. Szczątki zostały szybko pochowane. Intensywność drwin znacznie zmniejszyła się, a blade twarze wielu idiadzały ukryte myśli. Uświadomiono sobie, że oto już zaczęła się zapłata tym wszystkim, którzy zawinili w dziele przelania krwi Jezusa. l ROZDZIAŁ LXXVII Na-sadzie Piłata (Mat. 27,2; 11-31; Mar. 15,1-20; Łuk. 23,1-25; Jan 18,28-40; 10 1„1/C\ Skrępowany jak zbrodniarz, stał Jezus w sali sądowej Piłata, gubernatora rzymskiego. Strzegli Go żołnierze a sala szybko wypełniała się publicznością. Na zewnątrz, u wejścia stali sędziowie Sanhedrynu,, kapłani, przywódcy, starszyzna, a wraz z nimi tłum. Rada Sanhedrynu po skazaniu Jezusa udała się do Piłata, aby uzyskać zatwierdzenie wyroku i rozkaz egzekucji. Lecz ci przywódcy żydowscy nie mogli wchodzić do sali rzymskiego sądu. Zgodnie z tradycjami skalałoby to ich i uniemożliwiło wzięcie udziału w święcie wielkanocnym. W swej ślepocie nie widzieli, że serca ich były skalane przez morderczą nienawiść. Nie wiedzieli, że Chrystus był prawdziwym Barankiem wielkanocnym, i że z chwilą, gdy się Go wyrzekli,, wielkie to święto utraciło dla nich swe znaczenie. Gdy wprowadzono Zbawiciela na salę rozpraw Piłat spojrzał nst. Niego niechętnym wzrokiem. Rzymski gubernator został szybko wywołany ze swej sypialni, dlatego też zamierzał zakończyć sprawę jak najprędzej. Był przygotowany na potraktowanie więźnia z majestatyczną; surowością. Przyjmując najbardziej srogi wyraz twarzy zwrócił oczy w kierunku Jezusa, aby przekonać się, jakiego rodzaju jest to człowiek, skoro dla tej sprawy zdecydowano się przerwać jego spoczynek o tak wczesnej godzinie. Wiedział, że musi to być ktoś, kogo władze żydowskie chciały szybko osądzić i skazać. Piłat spojrzał na ludzi, którzy pilnowali Jezusa, a następnie skierował swój badawczy wzrok na oskarżonego. Miał w swym życiu do-czynienia z różnego rodzaju zbrodniarzowi, lecz nigdy dotąd nie postawiono przed nim człowieka o tak godnym i szlachetnym wyglądzie. Na jego twarzy Piłat nie dostrzegł śladów winy, ani strachu, ani bezczelności lub zuchwałości. Zamiast tego zobaczył w niej spokój i godność, będące oznakami niebios. • , 572 Wygląd Chrystusa uczynił na Piłacie korzystne wrażenie, a w jego duszy zadźwięczały lepsze struny natury. O Jezusie i Jego czynach słyszał już poprzednio. Żona Piłata opowiadała mu 'o cudownych czynach dokonywanych przez Proroka z Galilei, który uzdrawiał chorych i wskrzeszał umarłych. Teraz te wieści odżyły w umyśle Piłata. Przypomniał sobie dochodzące z różnych źródeł pogłoski, dlatego też postanowił zażądać od żydowskich przywódców przytoczenia oskarżeń, jakie wysuwają przeciwko więźniowi. Kim jest ten człowiek i dlaczego przyprowadziliście go tutaj, zapytał Piłat. Jakie wysuwacie przeciwko Niemu oskarżenie? Żydzi zostali zbici z tropu. Wiedząc, że nie są w stanie uzasadnić swych oskarżeń przeciwko Chrystusowi, nie chcieli doprowadzić do ^publicznego przesłuchania. Odpowiedzieli, że jest to oszust zwany Jezusem z Nazaretu. Piłat ponowił swe pytanie: „Jakąż skargę wnosicie przeciwko temu człowiekowi?" Kapłani nie odpowiedzieli wprost na pytanie Piłata, lecz w słowach zdradzających ich podrażnienie odparli: „Gdyby, ten nie był złoczyńcą, nie wydalibyśmy go tobie". Przypomnieli też Piłatowi, że jeżeli członkowie SenheĄrynu, a więc wybrańcy narodu przywiedli człowieka, którego uznali za godnego śmierci, to nie godzi się rozpytywać o powody oskarżenia. Liczyli, że z racji piastowanych godności wywrą na Piłata wpływ i nakłonią go do spełnienia ich żądania bez dłuższej procedury. Było im pilno uzyskać jak najszybciej ~ zatwierdzenie wyroku, gdyż obawiali się, że naród, który był świadkiem tylu cudownych dzieł Chrystusa mógłby powiedzieć o Nim historię całkiem odmienną od sfabrykowanej przez nich, którą teraz recytowali Piłatowi. Kapłani sądzili, że uda im się bez trudu przeprowadzić swe plany, mając do czynienia ze słabym i niezdecydowanym Piłatem. Dotychczas podpisywał on pośpiesznie wyroki, skazując na śmierć 'ludzi, którzy na nią nie zasłużyli. W jego pojęciu życie więźnia było niewiele warte i nie miało wielkiego znaczenia, czy był on winien, czy też nie. Kapłani oczekiwali, że Piłat wyda wyrok śmierci na Jezusa nie udzielając Mu posłuchania. Prosili o to, jako o łaskę,' z okazji ich wielkiego, narodowego święta. Lecz było coś w -więźniu, co powstrzymywało Piłata przed takim krokiem. Nie miał odwagi tego uczynić, bowiem przejrzał już zamiary kapłanów Przypomniał sobie, że niedawno Jezus wskrzesił Łazarza, człowieka, który od czterech 3ni pozostawał w grobie, toteż postanowił nie zatwierdzać wyroku śmierci bez przedstawienia mu oskarżenia przeciwko Chrystusowi oraz dowodów Jego winy. • Zadał im pytanie, dlaczego przyprowadzili do niego więźnia, skoro uznawali, że ich sąd był wystarczający, dodając: „Weźcie go i osądźcie 573 go według waszego zakonu". Kapłani oświadczyli, że już wydali wyrok na Jezusa, lecz wyrok ten, aby się stał prawomocny, wymaga zatwierdzenia Piłata. Jakiż jest wasz wyrok? zapytał Piłat. Wyrok śmierci — odpowiedzieli kapłani — ale nam nie przysługuje prawo ferowania takiego wyroku. Żądali od Piłata, aby uznał winę Chrystusa na słowo i zatwierdził wyrok. Odpowiedzialność za skutki tego czynu zobowiązali się wziąć na siebie. Piłat nie był sprawiedliwym i sumiennym sędzią. Jednak pomimo swej moralnej słabości odmówił spełnienia tej prośby. Nie podpisze wyroku, dopóki nie zostanie wysunięte przeciwko Jezusowi oskarżenie. Kapłani stanęli wobec trudnego zadania. Wiedzieli, że muszą jak najgłębiej ukryć swą obłudę, toteż postanowili ukryć fakt, że w aresztowaniu Chrystusa kryły się względy religijnej natury. Gdyby wysunąć te względy jako powód oskarżenia, nie znalazłyby one zrozumienia w oczach Piłata. Należało stworzyć pozory, że Chrystus występował przeciwko prawu publicznemu, ponieważ w oparciu o takie oskarżenie będzie podlegał karze, jako przestępca polityczny. Wśród Żydów 'stale powstawały rozruchy i powstania przeciwko rzymskim rządom. Powstania te władze rzymskie tłumiły; z całą surowością i gotowe były zgnieść w zaroku każdy ruch, który mógłby doprowadzić do buntu. Zaledwie przed kilku dniami faryzeusze usiłowali zastawić sidła na Chrystusa, stawiając mu pytanie: „Czy godai się nam oddać czynsz cesarzowi czy nie?" Obecni przy tym zajściu Rzymianie byli świadkami poniesionej przez nich porażki oraz zmieszania gdy Chrystus odpowiedział: „Oddawajcie tedy co jest cesarskiego cesarzowi, a co jest Bożego, Bogu" (Łuk. 20,22—25). Teraz kapłani zamierzali przedstawić sprawę w ten sposób, że Chrystus -wypowiedział się właśnie tak, jak oni się po Nim spodziewali. W swojej krańcowości przywołali na pomoc fałszywych świadków „I zaczęli go oskarżać, mówiąc: Stwierdziliśmy, że ten podburza nasz lud i wstrzymuje go od płacenia podatku cesarzowi, i powiada, że On sam jest Chrystusem, królem" (Łuk. 23,2). Wysunięto trzy oskarżenia i wszystkie trzy bez żadnego uzasadnienia. Kapłani zdawali sobie sprawę z tego, lecz gotowi byli popełnić krzywoprzysięstwo, aby •tylko doprowadzić rzecz do końca. Piłat przejrzał ich cele. Nie wierzył, aby więzień spiskował przeciwko rządowi. Jego łagodna i skromna postać nie harmonizowała z treścią oskarżenia. Był przekonany, że uknuty eostał spisek w celu zgładzenia 'niewinnego człowieka, który stanął na drodze żydowskich dygnitarzy. Zwracając się do Jezusa zapytał: „Czy ty jesteś król żydowski?" Zbawiciel odpowiedział: „Ty sam mówisz", a gdy wypowiadał te słowa, twarz jego rozświetliła się, jakby padł na nią promień słońca. Gdy kapłani usłyszeli tę odpowiedź, Kaifasz i ci, którzy z nim byli, wezwali Piłata, aby poświadczył, że Jezus popełnił zarzucaną mu zbrodnię. Podnosząc głos, kapłani, nauczeni w Piśmie, i przywódcy-, zażądali ponownie, aby skazać Jezusa na śmierć. Krzyki ich zostały podchwycone przez tłum i wrzawa stała się ogłuszająca. Piłat był . zaskoczony. Widząc, że Jezus nie odpowiada nic swoim oskarżycielom powiedział do niego: „nic nie odpowiadasz? Patrz o jak wiele rzeczy cię oskarżają. Lecz Jezus już nic inie odpowiedział". Stojąc za Piłatem, na oczach wszystkich obecnych w sądzie, Chrystus słuchał ich napaści, lecz nie odpowiadał na żadne z wysuwanych przeciwko Niemu fałszywych oskarżeń. Całe Jego zachowanie świadczyło o niewinności. Stał niewzruszony nawałnicą, która szalała wokoło Niego. Uderzenia ciężkiego gniewu podobne były do spiętrzonych fal oceanicznych, które załamały się wokół Niego, nie . dotykając Gos> Stał w milczeniu, lecz milczenie to było wymowniejsze od słów. Zdawało się, że postać Jego rozpromieniona jest wew-_ nętrznym światłem. Piłat był zdziwiony zachowaniem się Chrystusa. Czy ten czło-' wiek — myślał Piłat — lekceważy przewód sądowy, dlatego, że nie przywiązuje znaczenia do uratowania życia? Patrząc na Jezusa znoszącego bez żadnej reakcji obelgi i kpiny, Piłat zrozumiał, że nie może to być człowiek tak samo grzeszny i niesprawiedliwy, jak hałaśliwi kapłani. Mając nadzieję dowiedzenia się od Niego prawdy i chcąc uwolnić się od natarczywości tłumu, Piłat odszedł na bok z Jezusem i spytał Go znowu: „Czy ty jesteś królem żydowskim?" Jezus nie odpowiedział na to pytanie wprost. Wiedział, że Duch Święty walczy o nawrócenie Piłata i chciał mu dać okazję do opamiętania się. „Czy sam od siebie to mówisz, czy inni powiedzieli ci o mnie?" spytał go Jezus. W ten sposób Chrystus chciał wyjaśnić, czy pytanie Piłata podyktowane było oskarżeniami kapłanów, czy też pragnął być oświecony przez Chrystusa. Piłat zrozumiał sens pytania i w sercu jego odezwała się duma. Nie chciał przecież uznać przekonań,' które wciskały się do jego świadomości. „Czy ja jestem Żydem" — odrzekł. „Naród twój i arcykapłani wydali mi ciebie; Co uczyniłeś?" W ten sposób Piłat zaprzepaścił swoją wspaniałą szansę. Lecz Jezus nie pozostawił go bez dalszego oświecenia. Jakkolwiek nie odpowiedział bezpośrednio na jego pytanie,- to jednak jasno określił swą własną misję. Dał Piłatowi do zrozumienia, że nie dąży do ziemskiego tronu, mówiąc: „Królestwo moje nie jest z tego świata; gdyby z tego świata było Królestwo moje, słudzy moi walczyliby, abym nie był wydany Żydom; bo właśnie Królestwo moje me jest stąd. Rzekł niu tedy Piłat: A więc jesteś królem? Odpowiedział mu Jezus: Sam 574 575 mówisz, że jestem królem. Ja się narodziłem i na 4o przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie; każdy, kto z prawdy jest, słucha głosu mego" (Jan 18,36.37). Chrystus potwierdził, że Jego słowo było kluczem, który otworzy tajemnice prząd wszystkimi gotowymi do jego przyjmowania. Słowo to samo torowało sobie drogę, co tłumaczyło tajemnicę rozpowszechniania się Jego królestwa prawdy. Chciał przekonać Piłata, że jedynie w drodze przyjęcia i przyswojenia prawdy może się odrodzić jego upadła natura. Piłat odczuwał pragnienie poznania prawdy, a_ jego umysł znajdował się w rozterce. Żywo chwytał słowa Zbawiciela, a w jego sercu rodziło się gorące pragnienie poznania, czym ona jest istotnie, i w jaki sposób mógłby ją posiąść. „Co to jest prawda?" — zapytał. Lecz nie czekał na odpowiedz. Hałasy z zewnątrz przywołały go do rzeczywistości. To właśnie kapłani naglili do natychmiastowego załatwienia sprawy. Wychodząc do Żydów Piłat oświadczył: „Ja w nim żadnej winy nie znajduję". Te słowa pogańskiego sędziego były druzgocącą odprawą dla perfidii i zakłamania przywódców Izraela oskarżających Zbawiciela. Gdy kapłani i starszyzna żydowska usłyszeli ,te słowa Piłata — ich rozczarowanie i wściekłość nie miały granic. Długo spiskowali i czekali na tę okazję. Gdy teraz stanęli wobec perspektywy uwolnienia Chrystusa, gotowi byli rozszarpać Go na kawałki. Poczęli głośno oskarżać Piłata, grożąc mu represjami ze strony rządu w Rzymie. Wytykali mu jego odmowę skazania Jezusa, który jak twierdzili, przeciwstawiał się władzy cesarza. Podniosły się gniewne głosy świadczące, że buntownicza działalność Jezusa dobrze jest znana w całym kraju. „Podburza lud, nauczając po całej Judei — mówili kapłani — i to począwszy od Galilei, aż dotąd". Piłat do tego czasu nie miał zamiaru skazywać Jezusa, ponieważ wiedział, iż Żydzi oskarżali Go przez nienawiść i uprzedzenia. Znał zakres swoich obowiązków i wiedział, że w imię sprawiedliwości Chrystus powinien być natychmiast uwolniony. Lecz Piłat obawiał się zgubnej woli ludu. Jeżeli odmówi wydania Jezusa w ich ręce mogą powstać zamieszki, a do tego nie chciał dopuścić. Gdy usłyszał, że Chrystus pochodzi z Galilei zdecydował się posłać Go do Heroda, to jest władcy tej prowincji, który w tym czasie przebywał w Jeruzalem. W ten sposób Piłat chciał przerzucić na niego odpowiedzialność za skazanie Chrystusa. Uważał to jednocześnie za dobrą okazję do pojednania się z Herodem, z którym od pewnego czasu był skłócony. Tak się też stało i dwaj dostojnicy stali się przyjaciółmi z okazji sądu nad Zbawicielem. Piłat ponownie przekazał Jezusa strażom, które wśród drwin i znie- 576 wag tłumu doprowadziły ^ Go do sądu Heroda. Ten zaś ujrzawszy Jezusa uradował się bardzo. Nie widział nigdy dotąd Zbawiciela, „Herod tedy, ujrzawszy Jezusa, bardzo się ucieszył, gdyż od dłuższego już czasu pragnął go zobaczyć, ponieważ słyszał o nim i spodziewał się ujrzeć jakiś cud przez niego dokonany" (Łuk. 23,8). Był to ten sam Herod, którego ręce splamione były krwią Jana Chrzciciela. Gdy Herod po raz pierwszy usłyszał o Jezusie ogarnął go strach. „To Jan, którego ja kazałem ściąć, on zmartwychwstał". „Dlatego cudowne moce działają w nim" (Mar. 6,16; Mat. 14,2). Mimo wszystko pragnął zobaczyć Jezusa. Nadarzała się teraz okazja uratowania życia tego proroka i Herod miał nadzieję, że wymaże w ten sposób na zawsze ze swej pamięci wspomnienia o zakrwawionej głowie przyniesionej mu na misie. Chciał jednocześnie zaspokoić swą ciekawość i liczył na to, że jeżeli da się Chrystusowi* jakąś perspektywę uwolnienia, to on sam uczyni wszystko, czego się od niego zażąda. Do Heroda udało się w ślad za Chrystusem duże zgromadzenie kapłanów i starszyzny. Kiedy zaś Chrystus postawiony został przed jego obliczem wszyscy dygnitarze podtrzymywali swe oskarżenie, przemawiając przy tym mocno podnieconymi głosami. Jednakże Herod nie poświęcał zbyt wielkiej uwagi wysuwanym zarzutom. Kazał im umilknąć, gdyż chciał zachować możność bezpośredniego przesłuchania Chrystusa. Rozkazał, by zdjęto z Niego więzy, zarzucając jednocześnie Jego wrogom brutalne obchodzenie się z Nim. Patrząc ze współczuciem w pogodną twarz Odkupiciela świata dostrzegł w niej jedynie mądrość i czystość. Herod, podobnie jak Piłat był przekonany, że oskarżenie opierało się wyłącznie na chytrości i zazdrości. Poddał Chrystusa skrupulatnemu przesłuchaniu, lecz Zbawiciel zachowywał przez cały czas głębokie milczenie. Na polecenie tetrarchy wprowadzono na salę chorych oraz kalekich i zażądano od Chrystusa, aby dowiódł słuszności Swych oświadczeń przez dokonanie cudu. Ludzie mówią — powiedział Herod — że potrafisz uzdrowić chorych. Chcę się przekonać, że wieść niesiona o tobie po całym kraju nie jest wymysłem. Gdy Jezus w dalszym ciągu nic nie odpowiedział, Herod nalegał, mówiąc: „jeżeli mogłeś dokonywać cuda dla innych, uczyń teraz cud dla swego własnego dobra, a będziie to z korzyścią dla ciebie". I znów rnu rozkazał: „Ukaż nam znak, że istotnie posiadasz moc, którą Ci przypisują". Lecz Chrystus stał jak gdyby nic nie widząc i nie słysząc. Syn Boży przyjął na siebie postać ludzką i zachowywał się tak, jakby się zachował człowiek w podobnych okolicz- • nościach. Dlatego nie chciał uczynić cudu dla uratowania się przed cierpieniem i poniżeniem, które w podobnych okolicznościach musiał Przechodzić każdy człowiek. ^ Herod przyrzekł, że jeżeli Chrystus uczyni w jego obecności cud — 37 — Życie Jezusa 577 zostanie uwolniony. Oskarżyciele Chrystusa widzieli na własne oczy cuda czynione Jego mocą. Słyszeli, jak rozkazywał grobom, aby wydały swych zmarłych, a ci wychodzili z nich na wezwanie Jego głosu. Strach ogarnął ich na myśl, że również i tym razem uczyni cud, ponieważ najbardziej obawiali się przejawu Jego mocy. Zamanifestowanie jej stanowiłoby śmiertelny cios dla ich planów, a nawet za ,uknutą intrygę mogli zapłacić życiem. W tej sytuacji zatroskani władcy i kapłani ponownie wystąpili z oskarżeniami. Podnosząc głosy, wykrzykiwali, że jest zdrajcą i bluźniercą, który czyni swe cuda mocą Belzebuba, księcia zła. Sala sądowa stała się- terenem zamieszania, gdzie każdy wykrzykiwał co innego. Sumienie Heroda ^było dziś znacznie mniej wrażliwe niż wówczas,' gdy Herodiada zażądała od niego głowy Jana Chrzciciela. Przez pewien czas odczuwał ostre wyrzuty sumienia z powodu swego strasz-. nego czynu, lecz z biegiem czasu rozwiązłe życie coraz bardziej zagłuszało jego wrażliwość. Dziś serce jego stwardniało tak, że potrafił nawet przechwalać się karą, jaką zastosował względem Jana, który miał odwagę go napominać. Teraz groził Jezusowi, powtarzając ciągle, że ma moc uwolnić Go lub skazać. Lecz z ust Chrystusa nie padło ani jedno słowo na dowód, że słyszał jego pogróżki. Milczenie oskarżonego drażniło Heroda, ponieważ sugerowało całkowitą obojętność na oznaki jego władzy. Dla próżnego i dumnego tetrarchy otwarty sprzeciw byłby mniej obrażający niż to ignorowanie go. Powtórzył ze złością swe pogróżki, lecz Jezus stał wciąż nieruchomy i milczący. Misja Chrystusa na tym świecie nie polegała na zaspokajaniu próżnej ciekawości. Pojawił się na nim w celu podniesienia na duchu zrozpaczonych ludzi i gdyby tylko miał swobodę wypowiadania uzdrowicielskich słów, nie powstrzymałby się przed ich wypowiedzeniem. Lecz nie dysponował tą swobodą w stosunkach z ludźmi depcącymi słowa prawdy swoimi świętokradczymi stopami. Chrystus mógł przemówić do Heroda słowami, które przeszyłyby uszy zatwardziałego tetrarchy. Mógłby napełnić go dreszczem grozy i przerażenia, poprzez przedstawienie mu upodlenia, w jakim spędzał swoje życie i obrazu pełnej jego zagłady. Lecz milczenie Chrystusa było najcięższym rodzajem nagany. Herod nie przyjął prawdy ogłoszonej przez największego proroka i nie mógł już oczekiwać na żadne inne posłanie. Niebieski Majestat nie zamierzał skierować ku niemu żadnego dodatkowego słowa. Ucho, które stale było otwarte na ludzkie nieszczęścia zamknęło się na zawsze na prośby Heroda, a oczy, >.tóre stale spoczywały ze zmiłowaniem na skruszonym grzeszniku omijały go. Usta, które wypowiadały najbardziej przekonywające prawdy i z tkliwością wstawiały się z najbardziej grzesznymi i upa- 578 i, pozostawały zamknięte dla wyniosłego króla, nie odczuwającego potrzeby pomocy ze strony Zbawiciela. Twarz Heroda sposępniała z gniewu. Zwracając się do tłumów oświadczył ze złością, że uważa Jezusa za samozwańca, a kierując swe słowa do Chrystusa powiedział, że jeżeli nie • da dowodu słuszności swych prawd, wyda Go w ręce żołnierzy i narodu. Ci bowiem, mogli zmusić Go do mówienia. Jeżeli Jezus jest samozwańcem, 'to w pełni zasłużył na śmierć z ich ręki. Jeżeli zaś jest Synem Bożym, to dla ratowania Siebie powinien uczynić cud. Zanim Herod wypowiedział te słowa, rozszalały tłum rzucił się na Chrystusa, tak jak rzucają się dzikie bestie na zdobycz. Zaczęto Go szarpać w różne strony, a Herod chcąc poniżyć Syna Bożego przyłączył się do motłochu. Gdyby nie interwencja rzymskich żołnierzy, odbyłby się samosąd, a Jezusa poszarpano by. Herod ze swym żołnierstwem nasunąwszy się z Niego oblókł Go w szatę białą. Żołnierze rzymscy również brali udział w tym znęcaniu się. Na Chrystusa spadło wszystko, co mogli wymyślić ci bezbożni, moralnie zepsuci żołnierze, cieszący się poparciem Heroda i żydowskiej starszyzny. On natomiast ani na chwilę nie utracił Swej boskiej cierpliwości. Prześladowcy Chrystusa mierzyli Jego charakter swą własną miarą, przedstawiając Go jako istotę dorównującą im w podłości. Lecz poza tymi kulisami aktualnych wydarzeń wyłaniała się scena, która miała się przed ich oczami ujawnić nieco później w całej swojej chwale. W tłumie znajdowali się również tacy, których przenikał dreszcz na widok Chrystusa. Podczas gdy brutalny tłum obelżywie kłaniał się przed Chrystusem, niektórzy jego uczestnicy, obecni tu dla udziału w obelgach, zaczynali się wycofywać w milczeniu i przerażeniu. Herod został potępiony, ponieważ nie umiał skorzystać ze • światła ostatnich promieni miłosierdzia. Zrozumiał że nie jest to zwykły człowiek, gdyż boskość Jego przenikała poprzez człowieczeństwo. W tym czasie, kiedy na Jezusa spadały szyderstwa grzeszników, blu-źnierców i morderców Herod czuł, iż widzi Boga zasiadającego na tronie. Pomimo swej zatwardziałości w grzechach nie ośmielił się zatwierdzić wyroku na Chrystusa. Pragnął uwolnić się od tej straszliwej odpowiedzialności i odesłał Jezusa z powrotem do rzymskiego sądu. Piłat doznał wielkiego zawodu i był bardzo niezadowolony. Gdy Żydzi wrócili . ze swym więźniem zapytał z niecierpliwością, co chcą aby uczynił. Wspomniał, że , już badał Jezusa i nie znalazł w Nim żadnej winy. Zarziicił im, że ' wnoszą przeciwko niemu oskarżenie, którego nie umieją uzasadnić nawet w jednym punkcie. Wysłał Jezusa do Heroda, tetrarchy Galilei, a więc ich współziomka, ale i ten 579 f również nie znalazł w Nim winy, która by zasługiwała na karę śmierci. „Każę Go więc wychłostac i wypuszczę ' — oświadczył Piłat W tym miejscu Piłat wykazał swą słabość Pomimo oświadczenia, że uważa Jezusa za niewinnego chciał Go ubiczowac, dla zadośćuczynienia oskarżycielom Za cenę kompromisu z tłumem gotów był odstąpić od zasad sprawiedliwości, ale to dążenie postawiło go w niekorzystnej sytuacji Tłum zorientował się w jego braku zdecydowania i coraz natarczywiej żądał życia więźnia Gdyby Piłat od początku . zdecydowanie odmówił skazania człowieka, którego uważał za niewinnego bvłby zerwał złowrogi łańcuch wyrzutów sumienia i poczucia winy który skuw/ał go aż do końca życia Gdyby stał twardo na gruncie sprawiedli\vo=ci Zjdzi nie mogliby podjktowac mu swych żądań Chrystus zostałby skazany na śmierć przez Żydów, lecz wina za to nie obciążyłaby Piłata Jednakże Piłat krok za krokiem zadawał gwałt swemu sumieniu Wymowjł się od obowiązku sądzenia według prawa oraz sprawiedliwości i wskutek tego stał się zaledwie bezradnym narzędziem w rękach kapłanów i przywódców żydowskich Chwiejnobc i niezdecydowanie stały się przyczyną jego zguby Jednakże i teraz Piłat nie musiał działać na ślepo Był już wcześniej ostrzeżony przez Boga, aby nie popełniał czynu, który miał właśnie spełnić W odpowiedzi na modlitwę Chrystusa żonę Piłata nawiedził anioł niebieski, który dał jej sen obrazujący jej widzenie Zbawiciela oraz rozmowę z Nim Żona Piłata nie była Żydówką, lecz gdj ujrzała we śnie Jezusa me miała żadnych wątpliwości co do Jego osobowości oraz charakteru Jego misji Zrozumiała, ze jest On Księciem Bożym Widziała Go stojącego przed sądem ze związanynii rękami traktowanego jak przestępcę Widziała Heroda i jego żołnierzy podczas wjkonywama ich przerażającego dzieła Słyszała słowa kapłanów i przywódców pełne nienawiści i obłudy, oskarżające Go z błędnym uporem Słyszała słowa „My mamy zakon, a według zakonu winien umrzeć" Widziała tez, ze ten Piłat, który poprzednio oświadczył „ja w nim żadnej winy nie znajduję", oddał Go na ubiczowame Słyszała wypowiedziany przez Piłata wyrok i widziała jak wydawał Chrystusa w ręce Jego morderców Krzjz ustawiony na Golgocie stał ciągle przed jej oczyma Widziała ziemię spowitą w ciemności i słyszała tajemnicze słowa „Wykonało się" Ale jej sen przebrał inną postać Zobaczyła Chrystusa siedzącego na wielkim białym obłoku, podczas gdy ziemia obracała się w przestrzeni, a "mordercy uciekali przed Jego chwałą Obudziła się z krzykiem przerażenia i napisała natychmiast do Piłata słowa ostrzeżenia Gdy Piłat wahał się, nie wiedząc jak ma postąpić, ujrzał przedzierającego się przez tłum gońca podającego mu list od jego żony, x 580 •w którym pisała „me wdawaj się t tym sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie przez niego wiele wycierpiałam". Twarz Piłata pobladła. Był zmieszany z powodu walki, którą staczał wewnątrz siebie. A ze zwlekał z decyzją kapłani i przywódcy wykorzystali czas zwłoki dla dalszego podburzenia tłumu Piłat zmuszony został do działania Przypomniał sobie o zwyczaju, który mógł spowodować uwolnienie Chrystusa Weszło w zwyczaj, iż przed świętami wielkanocnymi uwalniano przestępcę skazanego przez naród Był to zwyczaj pogański, nie miał nic wspólnego ze sprawiedliwością, a mimo tego był bardzo ceniony przez Żydów W owym czasie władze rzymskie trzymały w więzieniu przestępcę imieniem Barabasz, na którego wydany był wyrok śmierci Człowiek ten twierdził ze jest mesjaszem powiadając iż dana mu jest moc stanowienia nowego porządku rzeczy i skierowania świata na drogę sprawiedliwości Omamiony przez szatana twierdził, ze wszystko co zdobędzie drogą kradzieży lub rozboju należy do mego Czynił cuda powołując się na moc szatana i zyskał tym samym uznanie wśród ludzii Podburzał ich tez do powstania przeciwko rządowi rzymskiemu Pod przykrywką religijnego entuzjazmu ukrjwał się zatwardziały zbrodniarz, skłonny do buntu i okrucieństwa Pozwalając ludziom wybierać pomiędzy tym człowiekiem a niewinnym Zbawicielem, Piłat licz>ł na pobudzenie w nim poczucia sprawiedliwości Miał nadzieję na pozyskanie sympatii tłumu do Jezusa, wbrew kapłanom i przywódcom Zwracając się do tłumu powiedział z wielką powagą Którego chcieoie, abym wam wy-pubcił1? Barabasza czy Jezusa, którego zowią Chrystusem'" Odpowiedz tłumu zabrzmiała, jak ryk dzikich zwierząt „Wypuść ( nam Barabaśza'" Myśląc, ze me zrozumieli pytania Piłat powtórzył jeszcze raz „Chceciez, wypuszczę wam króla żydowskiego", lecz oni odpowiedzieli ponownie „Nie tego, ale Barataasza Powiedział tedy Piłat „Coz więc nam uczynić z Jezusem, którego zowią Chrystusem''" I znów dały się słyszeć szatańskie okrzyki Wśród tłumu znajdowali się bowiem prawdziwi szatani w ludzkim ciele, więc nikt me mógł oczekiwać odpowiedzi innej niż ta, którą streszczają słowa „Ukrzyżuj Go". ~\ Piłat był skonsternowany, bowiem nie przypuszczał, iż dojdzie aż do tego Wzdrygał się przed wydaniem niewinnego człowieka na najbardziej hańbiącą i okrutną śmierć Gdy szum głosów się uciszył zwracając się do narodu zapytał „Cóż więc złego uczynił7" Lecz sprawy posunęły się już zbyt daleko, aby \vysunac argumenty Nie szukali dowodu niewinności Chrystusa lecz pragnęli Jego śmierci. Piłat wciąż jeszcze podejmował wysiłki ratowania Chrystusa „Wtedy on po raz trzeci odezwał się do nich Cóż złego Ten uczynił' Niczego, czyni by na śmierć zasłużył, w tnim nie znalazłem. 581 Każę go więc wychłostać i wypuszczę" (Łuk. 23,22). Lecz sama wzmianka o uwolnieniu Chrystusa wprowadziła tłum w zwielokrotnioną wściekłość, „Ukrzyżuj go! ukrzyżuj go!" — wołali. Coraz głośniej szalała burza spowodowana brakiem stanowczości Piłata. Jezus bliski omdlenia i pokryty bliznami został ubiczowany przed oczami tłumu, „A żołnierze zaprowadzili go na zamek, to jest do pretorium, i zawołali cały oddział wojska. I ubrali go w purpurę, upletli koronę cierniową i włożyli mu ją na głowę. I poczęli go pozdrawiać: Bądź pozdrowiony, królu żydowski! I bili go po głowie trzciną, i pluli na niego, a upadając na kolana, bili mu pokłony" (Mar. 15,16—19). Jakaś szalona ręka chwyciła za trzciną, która włożona została do rąk Chrystusa i uderzyła po koronie cierniowej włożonej Mu na głowę. Ostre ciernie wbiły się w czoło, a krople krwi popłynęły po twarzy. Podziwiajcie o niebiosa i zdumiewaj się ziemio! Patrzcie na cie-miężycieli i 'na Ciemiężonego. Oszalały tłum otacza Zbawiciela świata. Drwiny i szyderstwa mieszają się z bluźnierczymi zaklęciami. Jego niskie urodzenie i skromne życie stają się przedmiotem komentarzy pozbawionego wrażliwości tłumu. Jego twierdzenie, że jest Synem Bożym zostało ośmieszone, a wulgarne żarty i obelgi podawane są z ust do ust. Szatan kierował okrutnym tłumem w jego znęcaniu się nad Zbawicielem. Jego celem było sprowokowanie Jezusa, o ile było to możliwe, do szukania odwetu lub do uczynienia cudu dla uwolnienia się i obalenia w ten sposób całego planu zbawienia. Wystarczyła bowiem zaledwie jedna skaza na Jego ludzkim życiu, jedno tylko ugięcie się Jego ludzkiej istoty, dla uniknięcia straszliwej próby a Baranek Boży przestałby być ofiarą bez skazy i plan odkupienia^ ludzi zostałby unicestwiony. Lecz ten, który mógłby rozkazać zastępom niebieskim, aby stanęły Mu do pomocy, Ten, który mógł spowodować, że objęty przerażeniem motłoch uciekłby przed blaskiem Jego boskiego majestatu, poddał się z doskonałym spokojem najbrutalniejszym obelgom i napaściom. Wrogowie Chrystusa zażądali cudu, jako dowodu Jego Bos-kości. A mieli przecież na to dowody znacznie bardziej przekonujące od tych, których się dopominali. Jeżeli okrucieństwo Jego oprawców odbierało im człowieczą' godność, upodobniając ich do szatana to łagodność i cierpliwość Chrystusa wznosiły Go ponad człowieczeństwo, dowodząc, że jest Synem Bożym. Ich upodlenie stało się rękojmią Jego wywyższenia. Krople krwi, które ściekały z okaleczonych skroni po Jego twarzy były widomym znakiem Jego pomazania „olejkiem łaski" (Hebr. 1,9), jako naszego Najwyższego Kapłana. Straszliwa była wściekłość szatana, gdy widział, że wszelkie znęcanie, którego dopuszczano się nad Zbawicielem nie zdołało wydobyć z Jego ust najmniejszej skargi. Choć przyjął postać człowieka, 582 to jednak był wspierany Boską siłą i nie odstępował w żadnym szczególe od woli Ojca. Piłat wydając Jezusa na ubiczowarde i pośmiewisko, spodziewał się, że w tłumie obudzi się odruch litości. Miał nadzieję, że uznają to za wystarczającą karę, i że nawet złośliwość kapłanów zostanie uśmierzona. Lecz Żydzi jasno zdawali sobie sprawę z bezcelowości takiej kary w stosunku do kogoś, kto został uznany za niewinnego. Wiedzieli, że Piłat usiłuje ratować życie więźnia i postanowili, że Jezus nie 'może zostać uwolniony. Zdawali sobie sprawę, że Piłat polecił Go ubiczować dla ich uspokojenia i zadowolenia, dlatego też wiedzieli, że dzięki nieustępliwości mogą osiągnąć swój cel. Piłat posłał po Barabasza, aby sprowadzić go do sądu. Stawiając przed tłumem obu więźniów obok siebie, powiedział: „Oto człowiek! Weźmijcie go wy i ukrzyżujcie; bo ja w nim żadnej winy nie znajduję". Oto stał Syn Boży w błażeńskim stroju i w okronie cierniowej na głowie. Jego obnażone do pasa plecy pokryte były pręgami, z których obficie ściekała krew. Twarz Jego była poplamiona krwią, wykazywała oznaki bólu i wyczerpania — lecz nigdy nie była tak piękna jak teraz. Cierpienie nie zniekształciło jej, i każdy rys wyrażał szlachetność, rezygnację oraz najtkliwszą litość dla Swych okrutnych wrogów. Postawy Jego nie cechowała małoduszna słabość, lecz siła i godność cierpienia. Stojący obok Niego więzień stanowił rażący kontrast z Chrystusem. Każdy rys twarzy Barabasza zdradzał zatwardziałego zbrodniarza, jakim był w rzeczywistości. Kontrast ten musiał przemówić do każdego i dlatego niektórzy z obecnych płakali. Gdy patrzyli na Jezusa, serca ich wypełniały się współczuciem. Nawet kapłani i przywódcy byli przekonani, że On jest istotnie tym, za którego się podawał. Nie wszyscy rzymscy żołnierze, którzy otaczali Chrystusa mieli zatwardziałe serca; niektórzy z nich wpatrywali się uważnie w Jego twarz, szukając na niej dowodu, że jest niebezpiecznym kryminalistą. Od czasu do czasu rzucali pogardliwe spojrzenia na Barabasza. Nie potrzeba było wielkiej przenikliwości, aby Go przejrzeć na wskroś. I znów kierowali swe spojrzenia na Tego, który postawiony został przed sądem. Patrzyli na boskiego Męczennika z uczuciem głębokiej litości. Ciche poddaństwo Chrystusa wyryło się w.ich pamięci, i mia-. ło tam pozostać aż do czasu, kiedy jedni uznają w nim Chrystusa, mi zaś poprzez odrzucenie Go, przypieczętują ŁWÓJ własny los. Piłat przejęty był widokiem nie skarżącej się na nic nadludzkiej cierpliwości Chrystusa. Nie wątpił, że widok tego człowieka w zestaleniu z Barabaszem wzbudzi sympatię Żydów do Niego. Nie zdawał sobie bowiem sprawy z fanatycznej nienawiści kapłanów do Tego, który ędąc światłem świata, ujawnił ich własną ciemnotę i błędy. Znowu 583 podsycili w motłochu obłędną wściekłość i znów kapłani — przywódcy i tłum poczęli wznosie okrzyki „Ukrzyżuj go, uikrzvzuj go" Wreszcie tracąc wszelką równowagę w obliczu ich niepoczytalnego okrucieństwa, Piłat zawołał z rozpaczą „Weźcie go wy i ukrzyżujcie, bo ja w nim żadnej winy nie znajduję Rzjmski gubernator, jakkolwiek przyzwyczajony do okrucieństw, współczuł udręczonemu więźniowi który skazany, ubiczowany z krwa-wiącjm czołem i poszarpanymi plecami stale zachowywał postawę zasiadającego na tronie króla Lecz kapłani zawyrokowali ponownie „My mamv zakon, a według zakonu winien umrzeć, bo -się czynił Synem Bożym' Piłat był wstrząśnięty Nie posiadał właściwego pojęcia o Jezusie i Jego misji, lecz podświadomie wierzył w Boga oraz w istoty nadludzkie Mysi, która kiedyś niejasno kiełkowała w jego umyśle teraz przybierała bardziej określony kształt Zapytywał siebie, czy tez stojący przed nim człowiek, przybrany w błazenski, purpurowy strój i cierniową koronę nie był rzeczywiście istotą boską Wszedł znów do sali sądowej i zapytał Jezusa, , Skąd jesteś'" Lecz Jezus nie dał mu odpowiedzi Zbawiciel swobodnie przemawiał do Piłata wskazując na swą misję, jako na świadectwo prawdy Lecz Piłat zlekceważył to światło Nadużył swego wysokiego urzędu sędziego, rezygnując pod naciskiem tłumu ze swych zasad i swego autory-s tetu W tej sytuacji Jezus nie mógł roztaczać przed Nim Swego światła Zniecierpliwiony Jego milczeniem Piłat odezwał się wyniosłe „Ze mną nie chcesz rozmawiać' —Czy nie wiesz, ze mam władzę wypuście cię ł mam władzę ukrzyżować cię7" (Jan 19,10) Jezus odpowiedział „Nie miałbyś żadnej władzy nade mną, gdyby ci to nie było dane z góry, dlatego większy grzech ma ten, który mnie tobie wydał' (Jan 1911) W tych słowach miłosierny Zbawiciel w straszliwym cierpieniu i bólu usprawiedliwiał — tak dalece, jak było to możliwe — postępek rzymskiego gubernatora który Go wydał na ukrzyżowanie Światu został przekazany uczynek, którego znaczenie przetrwa na_ nim po wieki' Natomiast sprawcę tego uczynku — Istotę będącą sędzią świata — opromieniła światłość „Kto mię tobie wydał' — rzekł Jezus — „większy grzech ma". Mówiąc to miał na myśli Kaifasza, który jako najwyższy kapłan reprezentował naród żydowski Żydom znane były zasady rzymskiego prawa Zostali oni również oświeceni przez proroctwa, dające świadectwo o Chrystusie, a także przez Jego własną naukę i cuda Żydowscy sędziowie otrzymali pełne dowody Boskosci Tego, którego skazali na śmierć, dlatego tez będą sędziami odpowiednio do stopnia swojej świadomości 584 Największa wina i najcięższa odpowiedzialność spadały na zajmu jących najwyższe stanowiska w narodzie, którzy jako depozytariusze świętych prawdy nikczemnie się im sprzeniewierzali Piłat, Herod oraz rzymscy żołnierze wiedzieli stosunkowo niewiele o Chrystusie Dopuścili się jednak nadużycia swej władzy dla dogodzenia kapłanom i przywódcom Do ruch me docierało światło w takim natężeniu, w jakim spływało na naród żydowski. Gdyby światło to dane było rzymskim żołnierzom, nie byliby potraktowali Chrystusa z takim okrucieństwem Piłat jeszcze raz zaproponował, aby uwolnić Chrystusa, „Ale Żydzi krzyczeli głodno Jeśli tego wypuścisz, nie jesteś przyjacielem cesarza ' (Jan 1912) Obłudnicy ci udawali w1 ten sposób, ze stoją na straży władzy cesarza, gdy tymczasem wiadomo było, ze Z^dzi byli najbardziej zaciekłymi przeciwnikami rzymskich rządów Uciekali się do największej tyianii w nauczaniu i realizowaniu religijnych i narodowych wymogów, o ile mogli to robić bezkarnie Jeżeli jednak chcieli przeprowadzić akt szczególnego okrucieństwa wtedy chętnie powoływali się na władzę cesarza Dla zniszczenia Chrystusa gotowi bvh wyznać swą wierność rządowi, którego serdecznie nienawidzili Każdy bowiem, który się królem cz>m — mówili dalej •— sprzeciwia się cesarzowi' Te słowa dotykały słabego punktu Piłata Nie był on dobrze notowany w Rzymie i wiedział ze tego rodzaju oskarżenie może stać się jego zgubą Wiedział, ze jeżeli pokrzyżuje plany Żydów ich wściekłość obróci się przeciwko niemu i ze ci nie zaniedbają niczego aby się zemście na Nim Miał przed sobą przykład uporczywości, z jaką dążyli do zniszczenia Tego, którego nienawidzili bez powodu Wówczas Piłat zajął miejsce na swym sędziowskim fotelu i wskazując na Jezusa, powiedział ,Oto król wasz" A om zawołali „Precz, precz1 Ukrzyżuj go Donośnym głosem, który słychać było z bliska i z daleka, Piłat zapytał: „Króla waszego mam ukrzyżować'" Lecz z obłudnych, bluzmerczj ch ust padły słowa ,Nie mamy króla, *ylko cesarza" W ten sposób wybierając pogańskiego władcę naród żydowski odszedł od zasad teokracji Odrzucił Boga jako swego króla, pozbawiając się Wybawiciela Nie mieli króla, tylko cesarza Tak więc daleko posunęli kapłani i nauczyciele żydowscy swoje kłamstwo wobec narodu Za to działanie i za straszliwe jego skutki oni ponosili odpowiedzialność Grzech narodu i zguba narodu były dziełem przywódców religijnych „A Piłat, ujrzawszy, ze to nic me pomaga, przeciwnie, ze zgiełk się wzmaga, wziął wodę, umył ręce przed ludem i rzekł Nie jestem-winien krwi tego sprawiedliwego, wasza to rzecz" (Mat. 27,24) Z bo- 585 jaźnią i w poczuciu swej winy Piłat spojrzał na Zbawiciela. W morzu podnieconych twarzy jedynie twarz Chrystusa była spokojna. Zdawało się, że głowę Jego opromieniało łagodne światło, dlatego też Piłat rzekł w swym sercu: ,,On jest Bogiem". A zwracając się do tłumu, oświadczył: „Nie jestem winien Jego krwi". Weźcie go i ukrzyżujcie. Lecz zanotujcie to sobie kapłani i przywódcy: ja go -ogłaszam niewinnym. Niech ten, którego On uważa za Swego Ojca osądzi was a nie mnie za ten czyn. Następnie zwracając się do Jezusa, powiedział: Daruj mi, że nie jestem w stanie Cię uratować. I po ponownym ubi-czowaniu Jezusa, wydał Go na ukrzyżowanie. Piłat pragnął uwolnić Chrystusa. Wiedział jednak, iż nie jest w stanie tego uczynić, bez narażenia swego stanowiska i zaszczytów. Za cenę zachowania swej ziemskiej władzy, zdecydował się na złożenie w ofierze niewinnego życia. Wielu ludzi poświęca swe zasady dla uniknięcia strat i cierpień! Sumienie i obowiązek wskazują jedną drogę, a własny interes wręcz odmienną. Prąd niesie szybko w złym' kierunku i ten, kto wchodzi w kompromis ze złem, zostaje szybko porwany w nieprzeniknione ciemności w.ny. Piłat ustąpił przed żądaniami tłumu, ponieważ obawiając się ryzyka utraty swego stanowiska, wydał Jezusa na ukrzyżowanie. A mimo tej ostrożności .spotkało go później to wszystko, czego się tak obawiał. Odebrane mu zostały jego zaszczyty, jak również zc&tał pozbawiony swego wysokiego urzędu. Nękany przez wyrzuty sumienia i w poczuciu zranionej dumy zakończył życie w ikrótkim czasie po ukrzyżowaniu Chrystusa. Na podobieństwo Piłata ci wszyscy, którzy godzą się z grzechem, osiągną jedynie zmartwienie ,i zgubę. „Zda się podczas droga być prosta człowiekowi, wszakże -dokończenie jej jest drogą na śmierć" (Przyp. Sal. 14,12). Gdy Piłat oświadczył, że jest niewinny krwi Chrystusa, Kajfasz odpowiedział: „Krew jego na nas i na1 dziatki nasze". Te straszne słowa podchwycone zostały przez kapłanów i przywódców, a następnie odbiły się echem w nieludzkim ryku tłumu. „A cały lud odpowiadając rzekł: „Krew jego na 'nas i na dzieci nasze". Naród izraelski dokonał wyboru. Wskazując na 'Jezusa powiedzieli: „Nie tego, tylko Rarabasza". Barabasz, morderca i bandyta był przedstawicielem szatana, natomiast Chrystus był wysłannikiem Boga. Mimo tego Chrystus został odrzucony, a Barabasz przyjęty do społeczności. Mieli otrzymać swojego Barabasza. Dokonując wyboru przyjmowali do siebie człowieka, który od początku był kłamcą i mordercą, bowiem szatan stał się ich przywódcą. Od tamtej chwili mieli już stale działać pod jego dyktando, wykonywać pracę dla niego i godzić się z jego rządami. Ludzie, którzy wybrali Barabasza zamiast Chrystusa mieli po wieczne czasy odczuwać Barabaszowe okrucieństwo. Patrząc na biczowanego Baranka Bożego, Żydzi krzyczeli; „Krew 586 jego na nas i na dzieci nasze". Krzyk ten dotarł ażi do tronu Boga, a wyrok wydany na samych siebie został zapisany w niebie. Ta blu-źniercza modlitwa została wysłuchana, a krew Syna Bożego stała się powodem wiecznej klątwy, jaka spadła na ich dzieci i ich potomstwo. Klątwa -objawiła się straszliwie w akcie zburzenia Jeruzalem, jak również w warunkach życia żydowskiego narodu w ciągu' 18 stuleci. Naród stał się oderwaną od krzewu winnego latoroślą, zwiędłą i bezpłodną, która mogła służyć zaledwie jako opał. Wszystkie kraje świata z wieku na wiek pokrywały się trupami ludzi przestępnych i pogrążonych w grzechu. W straszliwy sposób zaciąży ta klątwa w wielkim dniu sądu. Gdy Chrystus znów zejdzie na ziemię ludzie ujrzą Go już nie jako więźnia otoczonego motłochem. Ujrzą Go jako Króla niebios. Chrystus przyjdzie w swej własnej chwale, w chwale Swego Ojca i w chwale aniołów niebieskich. Będą Mu towarzyszyć niezliczone rzesze aniołów, pięknych i triumfujących synów Bożych, wyposażonych w niezrównany wdzięk i chwałę. Wówczas siądzie na Swym tronie chwały a przed Nim zebrane będą wszystkie narody. Wtedy zobaczy Go każde oko, a również oczy tych, którzy Go zabili. W miejsce cierniowej korony będzie miał na głowie koronę chwały, a zamiast starej purpurowej szaty ubrany będzie w suknię z najbielszej bieli, „jakich żaden farbiarz na ziemi nie zdoła wybielić" (Mar. 9,3). A ma na szacie i na biodrach Swoich imię napisane: „Król królów i Pan panów" fObj. 19,16). Ci, co naśmiewali się z Niego i smagali Go, również tam się znajdą. Kapłani i przywódcy ujrzą ponownie scenę, jaka się rozegrała w sali sądowej. Wszystkie wypadki staną przed nimi, jak gdyby wypisane ognistymi literami. Wówczas ci, którzy oświadczyli „Krew Jego na nas i na dzieci nasze'' otrzymają odpowiedź. Cały świat dowie się o tym i zrozumienie. Wtedy oni nieszczęsne, słabe i ograniczone istoty zrozumieją, kogo zwalczali. W straszliwym cierpieniu i przerażeniu będą wówczas przywoływać góry i skały: „Upadnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem Tego który siedzi na stolicy, i przed gniewem tego Baranka. Albowiem przyszedł dzień on wielki gniewu jego i któż się ostać może?" (Obj. 6,16.17). - ROZDZIAŁ LXXVIII Golgota (Mat. 27,31-53; Mar. 15.20-38; Łuk. 23.26-46; Jan 19,16-30) / A gdy przyszli na miejsce, zwane Trupią Czaszką, tam go ukrzyżowali". „Dlatego i Jezus, aby 'uświęcić lud własną krwią cierpiał za bramą" (Hebr. 13,12). Za złamanie zakonu Bożego Adam i Ewa zostali wypędzeni z raju, natomiast Chrystus, uosabiający ^ludzkość, miał cierpieć poza granicami Jeruzalem. Umarł w miejscu położonym na zewnątrz miasta, gdzie -zgładzani bywali zbrodniarze i mordercy. Pełne znaczenia są słowa: „Chrystus odkupił nas z przekleństwa zakonu, stawszy się za nas przekleństwem" (Gal. 3,13). Z sali sądowej aż na samą Golgotę tłum postępował za Jezusem. Wiadomość o Jego skazaniu rozeszła się po całym Jeruzalem i ludzie ze wszystkich klas społecznych dążyli w kierunku miejsca ukrzyżowania. Kapłani i przywódcy związani byli obietnicą nie prześladowania wyznawców Chrystusa, o ile On sam zostanie im wydany, toteż uczniowie oraz wyznawcy z obrębu miasta i okolicznych terenów przyłączyli się do tłumu idącego za Zbawicielem. Gdy Jezys mijał bramę odgradzającą pałac Piłata, przygotowany dla Barabasza krzyż włożony został na Jego posiniaczone i krwawiące ramiona. Dwóch towarzyszy Barabasza miało być ukrzyżowanych wraz z Chrystusem, więc i na nich wtłoczono ich krzyże. Ciężar, który dźwigał Zbawiciel był zbyt wielki dla Jego nadwątlonych sił. Od spożytej wraz z uczniami wieczerzy wielkanocnej, Zbawiciel nie jadł i nie pił niczego. W ogrodzie Getsemane przechodził mękę zmagania się z mocami szatana. Przeżył tam ból będący skutkiem zdrady i widoku oddalających się od niego uczniów. Wodzono Go od Annasza do Kajfasza i Piłata. Od Piłata został powiedziony do Heroda i znów przyprowadzony do Piłata. Przechodził z jednej poniewierki w drugą, z jednego znęcania się w drugie i był dwukrotnie 'biczowany, straszliwe 588 wypadki tej nocy stanowiły najcięższą próbę dla- człowieczej duszy. Chrystus jednak nie załamał się. Nie wypowiedział żadnych słów poza tymi, które wysławiały Boga. W ciągu całej tej haniebnej farsy sądzenia zachowywał stanowczość i godność. Lecz, gdy po powtórnym .ubiczowaniu włożono na Niego krzyż, Jego ludzka natura nie była już w stanie tego wytrzymać i Jezus upadł pod ciężarem jaki dźwigał. Tłum, który szedł za Zbawicielem, widział Jego słabe i chwiejne kroki, lecz nie dopuszczał do siebie współczucia. Czyniono Mu wyrzuty i lżono Go, z tego powodu, iż nie jest zdolny dźwigać ciężkiego krzyża. Ponownie włożono na Niego brzemię i znów Jezus upadł zemdlony pod jego ciężarem. Jego oprawcy pojęli, że nie jest w stanie dźwigać krzyża dalej. W tej sytuacji zmuszeni byli znaleźć kogokolwiek, kto dźwigałby poniżający ciężar. Żydzi sami nie mogli tego uczynić, gdyż równałoby się to skalaniu, które wyklucza ich z udziału w obchodzie Wielkanocy. Nikt >z tłumu, który za Nim podążał nie zniżył się do podjęcia krzyża. W tym czasie pewien cudzoziemiec — Szymon z Cyrenei — świeżo przybyły do miasta natknął się na tłum, słysząc powtarzane z ironią najbardziej szydercze słowa: „Dajcie drogę królowi żydowskiemu!" Szymon zatrzymał się ze zdumieniem, a gdy współczuł Chrystusowi, Żydzi schwytali go i włożyli nań krzyż. Szymon słyszał o Jezusie, ponieważ jego synowie byli wyznawcami Zbawiciela, lecz on sam nie należał do Jego uczniów. Niesienie krzyża na Golgotę okazało się błogosławieństwem dla Szymona i później stale był wdzięczny za to zrządzenie, które pozwoliło moi z własnej woli wziąć na siebie Krzyż Chrystusa i z pogodą dźwigać ten ciężar. W tłumie postępującym za Najświętszym, w Jego drodze ku okrutnej śmierci znajdowało się sporo kobiet, i cała ich uwaga skupiała l| się na Chrystusie. Niektóre z nich widziały Go poprzednio, bowiem •b przynosiły'' do Niego swych chorych i cierpiących. Inne znów same P zostały przez Niego uzdrowione, toteż powtarzały sobie z ust do ust historię wypadków, w których uczestniczyły. Nienawiść tłumu w stosunku do Osoby, wobec której topniały ich serca, była dla nich niepojęta. Nie zważając na tłum oraz złośliwe uwagi kapłanów i przywódców, kobiety te dawały wyraz swemu współczuciu dla Chrystusa. A kiedy Jezus wyczerpany upadł pod ciężarem krzyża, podniosły żałosny lament. Była to jedyna rzecz, jaka teraz przyciągała uwagę Chrystusa. Jakkolwiek sam cierpiący pod ciężarem grzechów świata, nie był obojętny na ból innych. Przyglądał się kobietom z tkliwym współczuciem. Nie były Jego wyznawczyniami, toteż wiedział, że nie opłakują Go 589 jako wysłannika Boga, lecz powoduje nimi zwykłe uczucie ludzkiej litości. Nie zlekceważył tych uczuć, a w Jego sercu zrodziła się głęboka sympatia dla nich. „Córki Jeruzalemskie! — rzekł do nich Jezus — nie płaczcie nade mną, ale raczej nad sobą płaczcie i nad dziatkami waszymi". Mówiąc te słowa Jezus Swym proroczym wzrokiem widział -dni zburzenia Jeruzalem. Podczas tych strasznych przejść wielu z tych, którzy Go teraz opłakiwali, miało zginąć wraz ze swymi dziećmi. Myśli Chrystusa zmieniły swój bieg i zwróciły się ku szerszym aspektom sądu. W zburzeniu grzesznego miasta dopatrywał się symbolu ostatecznej zagłady całego świata. Zbawiciel rzekh „Wtedy zaczną mówić do gór: Padnijcie na nas! A do pagórków: Przykryjcie inas! Gdyż, jeśli się to na zielonym drzewie dzieje, co będzie na suchym?" (Łuk. 23,30.31). Przez zielone drzewo Jezus rozumiał Siebie Samego, bezgrzesznego Odkupiciela. Bóg sprawił, iż gniew z powodu ludzkich nieprawości spadł na barki umiłowanego Syna. Jeżeli Jezus miał zostać ukrzyżowany za grzechy ludzkie, to jakich cierpień mogli oczekiwać zatwardziali grzesznicy? Wszyscy, którzy nie odczuwali skruchy i nie uwierzyli, doznają cierpień i nędzy, niewypowiedzianych przez ludzki język. Niektórzy spośród tłumu idącego za Chrystusem na Golgotę znajdowali się wśród tych, którzy witali Go radosnymi okrzykami i „hosanna" i powiewaniem gałązek, w czasie Jego triumfalnego wjazdu do Jeruzalem. Lecz niemało było również takich, którzy chociaż wówczas ze względy na odpowiedni moment, wznosili okrzyki chwały, dziś krzyczeli: „Ukrzyżuj go! Ukrzyżuj got" Podczas wjazdu Chrystusa do Jeruzalem nadzieje uczniów osiągnęły swój szczytowy punkt. Trzymali się najbliżej Nauczyciela, rozumiejąc, że wykazywanie wspólnoty z Nim stanowi największy zaszczyt. Dziś, kiedy został poniżony, postępowali za Nim w znacznym oddaleniu. Ogarnął ich smutek i przygnębienie z powodu nie spełnianych nadziei. Sprawdziły się słowa Chrystusa: „Wy wszyscy zgorszycie się ze mnie tej nocy; albowiem napisano: uderzę pasterza i będą rozproszone owce .trzody" (Mat. 26,31). Skazańcy po przyjściu na miejsce egzekucji zostali przywiązani do narzędzi tortur. Dwaj złodzieje wyrwali się z rąk tych, którzy rozciągali ich na krzyżach, lecz Jezus nie stawiał żadnego oporu. Matka Jezusa, podtrzymywana przez umiłowanego ucznia Jana szła za swym Synem na Golgotę. Widziała Go omdlewającego pod ciężarem krzyża i zapragnęła wesprzeć swą ręką Jego poranioną głowę oraz obmyć czoło, które niegdyś tuliło się do jej łona. Nie pozwolono jej jednak spełnić tej smutnej posługi. Wraz z uczniami wciąż jeszcze żywiła nadzieję, że Jezus objawi Swą moc i uwolni się od Swych wrogów, ale zamarło w niej serce, kiedy przypomniała sobie słowa, w których Chrystus przepowiedział wypadki, jakie tu miały miesjce. Oglądała 590 z męczącym niepokojem proces przywiązywania złoczyńców do krzyży i zadawała sobie pytanie czy Ten, który wskrzeszał zmarłych, przyjmie mękę ukrzyżowania? Czy Syn Boży będzie musiał pogodzić sią z tą straszliwą śmiercią, a Ona sama zostanie skazana na utratę wiary, że Jezus jest Mesjaszem? 'Czy będzie musiała zmieść widok Jego hańby i cierpienia, nie mając żadnej możliwości ulżenia Mu w nieszczęściu? Widziała Jego ręce rozciągnięte na krzyżu; a w tymże czasie przyniesiono młot i gwoździe, które wbito w Jego ukochane ciało. Uczniowie, którzy sami mieli rozdarte serca, zabrali omdlewającą matkę, by nie oglądała tego potwornego widoku. Zbawiciel nie wydał z Siebie najmniejszej skargi. Jego twarz pozostawała spokojna i jasna, a jedynie ciężkie krople potu zalewały Jego czoło. Nie było żadnej miłosiernej ręki, która by otarła śmiertelny pot z Jego twarzy, ani też nikt nie wyrzekł słów współczucia i wierno ci dla wsparcia Jego ludzkiego serca. Podczas, gdy żołnierze przeprowadzali swe straszne dzieło Jezus modlił się za Swych wrogów: „Ojcze! odpuść im, bo nie -wiedzą, co czynią". Jego myśli odbiegły od własnych cierpień, aby skoncentrować się na grzechu oprawców i straszliwej karze jaka ich miała za ten czyn spotkać. Nie rzucał przekleństw na żołnierzy, którzy się z Nim tak brutalnie obchodzili, a także nie wołał o pomstą na kapłanów i przywódców. Chrystus litował się nad ich niewiedzą i winą. Posłał tylko westchnienie z prośbą o przebaczenie, ,,bo nie wiedzą co czynią". Gdyby rozumieli, że skazali na męki- Tego, który przyszedł na świat, aby zbawić grzeszny rodzaj ludzki od wiecznej zagłady, ogarnęłyby ich wyrzuty sumienia i przerażenia. A mimo wszystko niewiedza nie uwalniała ich od winy, bowiem ich przywilejem było rozpoznanie Jezusa i przyjęcie Go jako Zbawiciela. Niektórzy z nich mieli poznać swój grzech, wyrazić skruchę i doznać nawrócenia. Inni przez brak skruchy odcięli sobie drogę do korzystania z przebaczenia, udzielonego w wyniku modlitwy Chrystusa. A mimo wszystko zamierzenia Boga spełniły się właściwie, natomiast Jezus pozyskiwał prawo orędowania za ludźmi wobec Ojca. Modlitwa Chrystusa na krzyżu za Swych wrogów obejmowała cały świat. Dotyczyła wszystkich grzeszników, którzy żyli lub będą żyć, od zarania świata aż do jego końca. Wina za ukrzyżowanie Syna Bożego obciąża wszystkich ludzi, ale 'wszyscy oni mogą uzyskać przebaczenie. Kto pragnie — może uzyskać pokój w Bogu i odziedziczyć wieczny żywot. Natychmiast po przybiciu Zbawiciela krzyż został podźwignięty przez silnych mężczyzn i ustawiany szybko w wykopanym dole, co sprawiło najbardziej rozdzierający ból Synowi Bożemu. Piłat wykonał napis po żydowsku, grecku i łacinie, umieszczając tabliczkę na krzy- 591 żu nad głową Jezusa. Napis ten głosił: „Jezus Nazareński, Król Żydowski". Treść napisu zirytowała Żydów, którzy przed pałacem Piłata krzyczeli „Ukrzyżuj go1 Nie mamy króla, tylko cesarza" (Jan 19,15) Oświadczyli, ze każdy kto uzna innego króla poza cesaizem, jest zdrajcą Piłat wypisał to, co wyrażały ich uczucia. Napis nie zawierał żadnej obrazy a jedynie stanowił uznanie faktu, ze Jezus był królem żydowskim. W swojej istocie napis ten wyrażał wierność Żydów w stosunku do Rzymu, bowiem zawierało się w nim twierdzenie, ze kazdj, kto będzie pretendować do tytułu króla żydowskiego zasłuży na wyrok śmierci Kapłani przeliczyli się. Kiedy knuli swój spisek na życie Jezusa — Kaifasz powiedział wyraźnie, ze kosztem życia jednego człowieka może uratować się naród Teraz obłuda kapłanów wyszła na jaw, ponieważ za cenę zgładzenia Chrystusa gotowi byli poświecić nawet istnienie narodu. Kapłani zrozumieli, co uczynili, toteż zażądali od Piłata zmiany napisu, mówiąc „Nie pisz Król Żydowski, ale, ze On powiedział Jestem królem Żydowskim" Jednakże Piłat był niezadowolony sam z sie-zie ze względu na okazaną słabość i odczuwał bezgraniczną pogardę dla zawistnych i przebiegłych kapłanów Z tego też powodu odpowiedział im zimno „Com napisał, tom napisał". Rozkaz umieszczenia nad głową Jezusa napisu tej treści pochodził od władzy wyższej niż Piłat i Żydzi Boska Opatrzność zrządziła, że ten napis miał skłaniać do myślenia i zwiócema umysłów ludzkich w stroną Pisma Świętego. Miejsce ukrzyżowania Chrystusa znajdowało się w pobliżu Jeruzalem i dlatego napis stwierdzając}, ze Jezus z Nazaretu był Mesjaszem me mógł pozostać medostrzezony przez tysiące ludzi bawiących w tym czasie w Jeruzalem. Była to żywa prawda wypisana ręką prowadzoną przez Boga. Spełniły się proroctwa o cierpieniach Chrystusa na krzyżu Na setki lat przed ukrzyżowaniem, Zbawiciel przepowiedział sposób w jaki będzie traktowany „Albowiem psy mię obskoczyły, gromada złośników obiegła imię, przebodli ręce moje i nogi moje. Zliczyłem wszystkie kości moje, lecz oni na mnie patrząc, przypatrują mi się. Rozdzielili odzienie moje między się, a o szaty moje los miotali" (Psal. 22, 17—19). Proroctwo o podziale odzienia Chrystusa spełniło się bez udziału przyjaciół lub, wrogów Ukrzyżowanego Zostało ono oddane żołnierzom, którzy Go przybijali do krzyża, a Chrystus słyszał ich spory, wyrażane podczas tego podziału. Suknia Chrystusa nie miała szwów, lecz była utkana z całości, wobec czego mówili między sobą „Nie krajmy jej, ale o nią rzućmy losy, czyja ma być". W innym proroctwie Zbawiciel oświadczył „Hańba skruszyła serce moje i sił mi zabrakło, Oczekiwałem współczucia, ale nadaremnie, 592 I pocieszycieli, lecz ich me znalazłem, Dodali żółci do pokarmu mego, A w pragnieniu moim. napoili mnie octem" (Psalm 69,21.22) Było dozwolone podawanie ukrzyżowanym skazańcom środków oszałamiających, które miały zmniejszać ich cierpienie. Podali je również Jezusowi, lecz On, po spróbowaniu odmówił ich przyjęcia. Nie chciał przyjąć niczego, co by mogło omroczyć Jego umysł, ponieważ pragnął dochować wierności wobec Boga. Ta tez wierność była jedynym źródłem Jego mocy. Wszelkie zamroczenie umysłów przyniosłoby korzyść jedynie szatanowi. Gdy Chrystus zawisł na krzyżu Jego wrogowie skierowali na Niego całą swą wściekłość. Kapłani, przywódcy i nauczeni w Piśmie połączyli się z motłochem w naigrywaniu się z konającego Zbawiciela. Podczas chrztu oraz przemienienia dał się słyszeć głos Bga ogłaszający Chrystusa Synem Bożym. I znów bezpośrednio przed wydaniem Go w ręce wrogów Ojciec przemówił, dając świadectwo Boskosci Sjna Lecz teraz zamilkł głos z nieba, ani tez me zostało wypowiedziane żadne świadectwo na Jego korzyść. Musiał w osamotnieniu znosie obelgi i drwiny ze strony złych ludzi. „Jeśli jesteś Synem Bożym, zstąp z krzyża", mówili do Niego. „Niechże ratuje samego siebie, jeśli jest Chrystusem Bożym, tym wybranym '. Podczas kuszenia na pustyni szatan oświadczył Jezusowi „Jeshs jest Syn Boży, spuść się na dół z wieży kościoła" (Mat 4,3 6). Teraz szatan ze swymi aniołami zła obecny był w ludzkiej postaci pod krzjzem. Arcywrog wraz ze swymi zastępami współpracował z kapłanami i przywódcami. Nauczyciele narodu podburzyli ciemny rnotłoch, aby wypowiedział swój sąd o Tym, którego większość z nich nigdy nie oglądała, aż do dnia, kiedy zostali namówieni do składania przeciwko Niemu fałszywego świadectwa. Kapłani, przywódcy, faryzeusze oraz brutalny tłum zjednoczyli się z sobą w iście szatańskim zapamiętaniu Przywódcy religijni połączyli się z szatanem i jego aniołami, stając się wykonawcami jego poleceń. Jezus cierpiący i konający, słyszał każde słowo wypowiedziane przez kapłanów słyszał więc i te ich słowa „Innych ratował, a samego siebie ratować nie może; jeśli jest królem Izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża, a uwierzymy mu". Chrystus mógłby zejść z krzyża lecz me zrobił tego Gdyby bowiem zdecydował się ratować Siebie, grzesznicy nie uzyskaliby nadziei na przebaczenie w imię ła^ki Bożej. W swych drwinach ze Zbawiciela ludzie uważający siebie za znawców proroctw wypowiadali słowa, które został> przepowiedziane przez Natchnienie i powiązane z tym konkretnym wypadkiem. W swoim zaślepieniu me rozumieli, że spełniają proroctwa. Ci, którzy z ironią mówili „Zaufał Bogu, mech On teraz go wybawi, jeśli ma w ntim upo- 38 — Życie Jezusa 593 dobanie wszak powiedział Jestem Synem Bożym' (Mat 27,43), nie domyślali się, ze ich oświadczenie przetrwa wieki Jakkolwiek wypowiedziane jako drwina słowa te spowodowały, ze ludzie jak nigdy dotąd poczęli badać Pismo Święte Mądrzy ludzie słuchali, badali oiaz oddawali się rozmyślaniom i modlitwie Byli wśród nich tao którzy nie spoczęli, zanim nie zrozumieli znaczenia misji Chrystusa poprzez porown>wame treści rożnych rozdziałów Pisma Świętego Nigdy przedtem wiedza o Jezusie me była tak gruntowna jak wówczas, gdy zawisł na krzyżu W serca wielu tych, którzy byli świadkami ukrzyżowania i którzy słyszeli słowa Chrystusa wlewało się światło prawdy Cierpiącemu na krzyżu Jezusowi zabłysnął jeden promień pokrzepienia. Bjła to modlitwa nawróconego złoczyńcy Z początku obaj przestępcy ukrzyżowani wraz z Chrystusem naśmiewali się z Niego, przy czym jeden z nich pod wpływem cierpienia stał się jeszcze bardziej wyzywający i zuchwały Jego towarzysz był inny Nie był to zatwardziały przestępca kryminalny, a na drogę przestępstwa wprowadziły go kontakty ze złymi ludami Mimo wszystko był mniej winny od tvch, którzy stall pod krzyżem i urągali Chrystusowi Człowiek ten w przeszłości widział i słvszał Chrystusa, a usłyszana nauka przemawiała do jego przekonań Odwrócił się od Niego pod wpływem kapłanów i przywódców Usiłując stłumić swe przekonania coraz bardziej zapadał się w grzech, aż wreszcie został aresztowany osądzony jako kryminalista i skazany na śmierć przez ukrzyżowanie Na sali sądowej i w drodze na Golgotę, człowiek ten przebywał koło Jezusa Słyszał oświadczenie Piłata „Żadnej winy w nim nie znajduję" (Jan 19,4) Zauważył Jego boską postawę oraz Jego pełne litości przebaczenie udzielone dręczycielom Na krzyżu widział, jak najwięksi dostojnicy kościelni wyrzucali z siebie złośliwe słowa, ośmieszające Je-zu«a Widział jak kiwali głowami nad Zbawicielem Słyszał słowa wyrzutu swego towarzysza, który mówił „Czy nie ty jesteś Chrystusem' Ratuj siebie i nas". Słyszał jak pośród przechodniów wielu broniło Jezusa, powtarzając wypowiedziane przez Niego słowa oraz opowiadając o Jego czynach, aż powróciło do mego dawne przekonanie, ze to jest Chrystus Zwracając się do towarzysza niedoli zgiomił go, mówiąc „I ty się Boga n^e boisz, choć taki sam wyrok ciąży na tobie?" Umierający zbrodniarze nie musieli już obawiać się ludzi Lecz w jednym z nich zaświtała świadomość, ze należy się bać Boga, a strach przed przyszłością przyprawiał go o drżenie Teraz gdy jest cały skalany grzechem, historia jego życia dobiega końca „Na nas co prawda sprawiedliwie, gdyż słuszną ponosimy karę za to, co uczyniliśmy, Ten zaś nic złego me uczynił" (Łuk 23,41). 594 II Wszystko jest już stracone. Nie ma wątpliwości, nie ma też wyrzutów Skazany za swą zbrodnię przestępca utracił wszelką nadzieję i wpadł w rozpacz, lecz teraz jakieś dziwne serdeczne myśli poczynają kiełkować w jego umyśle Przypomniał sobie wszystko, co kiedyś słyszał o Jezusie, jak uzdrawiał chorj ch i rozgrzeszał grzeszników Słyszał słowa tvch, którzy wierzyli w Chrjstusa i szli teraz, płacząc, za Nim Widział i czytał napis umieszczony nad głową Zbawiciela Słyszał jak przechodnie powtarzali jego treść, niektórzy ze smutkiem i drżącymi ustami mm zaś z ironią Duch Święty oświecił jego umysł dzięki czemu poszczególne ogniwa dowodów układają się w jeden łańcuch W posiniaczonym zelżonym i wiszącym na krzyżu Jezusie, dostrzegał Baranica Bożego, który gładzi grzechy _swiata Głąsem, w którym nadzieja mieszała s_ię z udręką, ta bezradna dusza konająca, polecała siebie umierającemu Zbawicielowi „Panie' wspomnij na mnie — zawołał — gdy wejdziesz do Królestwa swego' Odpowiedz przyszła natychmiast Usłyszał słowa pełne miłości, współczucia i mocy, wypowiedziane łagodnym melodyjnym głosem „Zaprawdę powiadam ci dziś, będziesz ze mną w raju" Przez długie godziny męki do uszu Jezusa dochodziły same tylko »belgi i drwiny, a gdy już wisiał na krzyżu wciąż jeszcze rozbrzmiewały szyderstwa i przekleństwa Ze stęsknionym sercem nasłuchiwał, czy nie posłyszy jakiegoś słowa wiary ze strony swych uczniów. Nie słyszał jednak mc poza żałobnymi głosami „Wierzyliśmy, zes jest Ten, który zbawi Izraela" Jakże przyjemne było Zbawicielowi to wyznanie wiary i miłości wypowiedziane przez umierającego złoczyńcę' Podczas gdy starszyzna żydowska zaparła się Go, a nawet uczniowie zwątpili w Jego Boskosć, nieszczęsny zbrodniarz, stojący na progu wieczności, nazwał Jezusa Panem Wielu było chętnych nazywania Go Panem wówczas, gdy czynił cuda i wtedy, gdy zmartwychwstał z grobu, lecz gdy konał na krzyżu nikt Go nie uznał, oprócz skruszonego złoczyńcy który doznał zbawienia o jedenastej godzinie Stojący pod krzyżem słyszeli, jak zbrodniarz nazwał Jezusa Panem Ton głosu tego człowieka, którj żałował za swe grzechy, zwrócił na siebie uwagę Ci którzy u stóp krzyża sprzeczali się o odzienie Chrystusa i rzucali losy o Jego suknię, przystanęli w milczeniu Ich złośliwie głosy uciszyły się Z zapartym oddechem patrzyli na Chrystusa oczekując na odpowiedz z Jego konających warg Gdy wjpowiedział słowa przyrzeczenia, ciemne chmury, która zdawały się otulać krzyż, rozświetliły się jasnym i żywym światłem, na skruszonego złoczyńcę zstąpił doskonały spokój pojednania z Bogiem Chrystus został uwielbiony w Swym poniżeniu Ten, który w o- 595 r l ii.. czach wszystkich był zwyciężony, w rzeczywistości stał się Zwycięzcą. Został uznany za Odkupiciela świata. Ludzie mogą zadawać gwałt Jego ludzkiemu ciału. Mogą ranić jego święte skronie koroną cierni. Mogą zedrzeć z Niego szaty i sprzeczać się o ich podział. Nie mogą jednak pozbawić Go mocy odpuszczania grzechów. Umierając daje świadectwo Swej własnej Boskości i chwały Ojca, Jego ucho wciąż jeszcze mogło słyszeć wołanie, a jego ręki ciągle jeszcze nie pozbawiono możliwości spieszenia na ratunek. Jest Jego królewskim przywilejem zbawienie wszystkich, którzy za Jego pośrednictwem przychodzą do Boga. „Powiadam ci dziś, będziesz ze mną w raju". Chrystus nie przyrzekł zbrodniarzowi, że będzie z Nim w raju tego samego dnia. On sam w tym dniu nie poszedł do raju. Spał w grobie i rankiem w dniu zmartwychwstania rzekł: „Jeszcze nie wstąpiłem do Ojca mego" (Jan 20,17). Lecz przyrzeczenie było w diniu ukrzyżowania, dniu pozornej klęski i ciemności. Słowo „dziś" miało oznaczać dzień dania przyrzeczenia: „Będziesz ze mną w raju", a więc dzień, w którym umierający jak złoczyńca Chrys-tus, pociesza grzesznika. Złoczyńcy ukrzyżowani wraz z Jezusem byli umieszczeni „z obu stron, a w środku Jezus". Było to uczynione zgodnie z poleceniem kapłanów i przywódców. Umieszczenie Chrystusa pomiędzy dwoma zbójcami miało oznaczać, że On z nich trzech jest największym zbrodniarzem. W ten sposób spełniło się proroctwo Pisma „z przestępcami policzony będąc" (Izaj. 53,12). Jednakże kapłani nie rozumieli pełnego znaczenia swojego czynu. Tak. jak ukrzyżowany Jezus został „w pośrodku" między złoczyńcami, tak krzyż Jego stanął pośrodku świata pogrążonego w grzechach, a słowa przebaczenia wypowiedziane do skruszonego złoczyńcy, stały się światłem, które będzie przenikać ziemię od końca do końca. Aniołowie w zadziwieniu oglądali bezgraniczną miłość Jezusa, który pośród najstraszliwszych mąk ducha i ciała, myślał jedynie o innych i zachęcał pokutującą duszę do wiary. W poniżeniu swoim zwrócił się jako prorok do córek Jeruzalemu, a jako kapłan i obrońca prosił Ojca o darowanie winy Jego mordercom, jako miłujący Zbawiciel odpuścił grzechy skruszonemu złoczyńcy. Gdy wzrok Jezusa przesuwał się po tłumie stojącym wokół Niego, jedna twarz ściągnęła na siebie Jego uwagę. U stóp krzyża stała matka, podtrzymywana przez Jaina. Nie mogła pozostawać z dala od Syna, dlatego Jain widząc, że zbliża się koniec, podprowadził ją tam. W godzinie śmierci Jezus pamiętał o matce. Wpatrując się w jej ściętą bólem twarz a następnie spoglądając ku Janowi rzekł do niej: „Niewiasto oto syn twój", a zwracając się do Jana: „Oto maitka twoja". Jan zrozumiał słowa Chrystusa i przejął nad nią pieczę. Wziął 596 Ją natychmiast do swego domu i otoczył troskliwą opieką. Miłosierny kochający Zbawiciel wśród cierpienia fizycznego i moralnej męki dał wyraz Swej troski o matkę. Nie miał pieniędzy dla zapewnienia jej wygodnego życia, lecz rozporządzał sercem Jana, toteż jemu ją powierzył, jak drogocenną spuściznę. W ten sposób zapewnił jej to czego najbardziej potrzebowała, tj. czułą sympatię człowieka, który ją kochał dlatego, iż cna kochała Jezusa. Przyjmując na siebie tę świętą opiekę, Jan dostępował wielkiego błogosławieństwa. Była dla niego stałym wspomnieniem umiłowanego Nauczyciela. Przykład doskonałej miłości synowskiej Chrystusa świeci stale niesłabnącym światłem przez wieki, Przez blisko trzydzieści lat Jezus Swą codzienną pracą pomagał w dźwiganiu ciężarów domowych. I teraz podczas Swej śmiertelnej męki, pamiętał o tym, aby zatroszczyć się o bolejącą, osieroconą matkę. Ten sam duch objawi się w każdym z uczniów naszego Pana. Wyznawcy Chrystusa uznają szacunek dla rodziców i pieczę nad nimi za nieodłączną część swej religii. Serce przepełnione miłością o Chrystusa, nie zaniedba nigdy opieki i czułego przywiązania do matki i ojca. Teraz pan chwały umierał na krzyżu, jako okup za rodzaj ludzki. Gdy Chrystus oddawał Swe życie, aktowi temu nie towarzyszyła triumfalna radość. Wszystko zamazywało się w przygnębiającym mroku, a jednak nie był to strach przed śmiercią. Ból i hańbiąca śmierć nie były źródłem Jego niewysłowionej męki. Chrystus był księciem męczenników, powodem Jego cierpienia była świadomość okropności grze-. chu i tego, że ludzie przez swoje zbratanie się ze złem, zatracili poczucie jego wymiarów. Chrystus wiedział jak wielka jest władza grzechu nad sercem człowieka i jak niewielu jest tych, którzy pragnęliby wyłamać się spod niej. Wiedział, że bez pomocy Bożej ludzkość ska-~ zana jest na zagładę i widział mnóstwo takich, którzy ginęli pomimo okazywanej im pomocy. Na Chrystusa, jako naszego orędownika, złożone zasłały nieprawości nas wszystkich. Został uznany za przestępcę po to, abyśmy mogli być uwolnieni od 'potępienia. Wina wszystkich potomków Adama uciskała Jego serce. Gniew Boży z powodu grzechów, groźny przejaw Jego niezadowolenia z powodu naszych nieprawości, wypełnił duszę Syna przerażeniem. W ciągu całego Swego życia Jezus głosił upadłemu światu dobrą nowinę o miłosierdziu i przebaczającej miłości Ojca. Zbawienie przywódcy grzeszników było Jego częstym tematem. Lecz teraz, gdy dźwigał na Sobie straszne brzemię winy, nie mógł dostrzec pojednawczej twarzy Ojca. Odwrócenie Boskiego oblicza od Zbawiciela w tej godzinie najwyższego cierpienia przenikało Jego serce bólem, którego człowiek nigdy nie będzie w stanie zrozumieć. Moralne 597 cierpienie było tak wielkie, że zaledwie mógł odczuwać fizyczny ból. Gwałtowne kuszenie przez szatana nękało serce Jezusa. Zbawiciel nie mógł przebić się wzrokiem poza pokrywę grobu. Nie podtrzymywała Go nadzieja, że -wyjdzie z grobu jako zwycięzca i że Jego ofiara przyjęta będzie przez Ojca. Obawiał się, że grzech był tak - wielką obrazą Boga, iż spowoduje Jego rozdzielenie z Ojcem na wieki. Chrystus odczuwał obawę, jakiej dozna grzesznik, gdy ustanie miłosierdzie dla upadłego świata. Z samej istoty grzechu wynikało, że jako na przedstawiciela ludzkości spadnie na Niego gniew Boży, kielich goryczy stanie się bardziej jeszcze gorzki. Serce Syna Bożego łamało się pod wpływem tych myśli. Z bogobojnym strachem aniołowie przyglądali się zaprawionemu rozpaczą cierpieniu Zbawiciela. Zastępy niebieskie zasłaniały sobie twarze na ten widok. Nawet nieożywiona przyroda wyrażała swe współczucie pohańbionemu, konającemu-Twórcy. Słońce nie chciało patrzeć na budzący grozę widok. Jego oświetlające w tych rannych godzinach ziemię jaskrawe promienie nagle zgasły. Całkowite ciemności spowiły krzyż jak żałobny kir. „Stała się ciemność po wszystkiej ziemi, aż do dziesiątej godziny". Nie było zaćmienia słońca ani żadnych innych naturalnych przyczyn tej ciemności, tak głębokiej, jaka bywa- o północy, gdy nie ma księżyca i gwiazd. Było to tajemnicze świadectwo dane przez Boga dla umocnienia wiary przyszłych pokoleń. W tych ciemnościach nie można było odczuć obecności Boga. Swą siedzibę uczynił niewidoczną i ukrył Swą chwałę przed oczyma ludzkimi Bóg wraz ze Swymi świętymi aniołami był obecny przy krzyżu. Ojciec był przy Synu, jakkolwiek Jego obecność nie została objawiona. Gdyby Jego chwała świeciła z obłoków, każdy człowiek, który by ją oglądał, musiałby zginąć. W tej strasznej godzinie Chrystusowi nie było dane doświadczyć pokrzepienia przez obecność Ojca. Cały ciężar tego zadania spadł na Niego i nie było przy Nim nikogo z ludzi. Bóg ukrył w gęstych ciemnościach ostatnią ludzką mękę Syna. Wszyscy, którzy byli świadkami cierpień, zostali przekonani o Jego Boskości. Ta twarz objawiona ludzkości, nie została nigdy zapomniana. Jeżeli twarz Kaina wyrażała winę mordercy, to twarz Chrystusa była ab cliitnym wyrazem niewinności, pogody i dobroci. Była to bowiem twarz Boga. Lecz Jego oskarżyciele nie chcieli dostrzec znaku niebios. Przez długie godziny męki tłum nie spuszczał z Niego swego drwiącego spojrzenia. Obecnie osłonił Go płaszcz Bożego miłosierdzia, go słyszało ten rozpaczliwy krzyk i opuściła ich nadzieja. Jeżeli Bóg Zdawało się, że grobowa cisza spadła na Golgotę i niewytłumaczalny strach ogarnął tłum zebrany wokoło krzyża. Przekleństwa i znie- 598 •wagi zamilkły, urwane pośrodku wypowiadanych zdań. Wszyscy obecni, mężczyźni, kobiety i dzieci padli na ziemię. Od czasu do czasu żywe światło z obłoku oświetlało krzyż i rozpiętego na nim Zbawiciela. Kapłani, przywódcy, nauczeni w Piśmie, kaci i tłum pomyśleli, że oto nadeszła ich godzina zapłaty. Po pewnym czasie niektórzy szeptali, że Jezus zstąpi teraz z krzyża. Niektórzy usiłowali po omacku znaleźć drogę do miasta, bijąc się w piersi i jęcząc z przerażenia. O godzinie dziewiątej ciemności ustąpiły spomiędzy ludzi, ogarniały jednakże w dalszym ciągu Zbawiciela. Były one symbolem cierpienia i przerażenia przygniatających Jego serce. Żadne oko nie mogło przeniknąć ciemności, które otaczały krzyż, tak samo jak nikt nie mógł zgłębić cierpienia, które wypełniło duszę' Chrystusa. Zdawało się. że gniewne pioruny biły w Niego, gdy wisiał na krzyżu. Wówczas „Jezus zawołał głosem wielkim, mówiąc: Eli, Eli, lama sabachta-ni!, Co znaczy: Boże mój! Boże mój!, czemuś mnie opuścił?" Gdy zewnętrzny mrok osłonił Zbawiciela, wiele głosów odezwało się „Zemsta niebios jest nad Nim". Dosięgły go strzały gniewu Bożego za to, że się mianował Synem Bożym". Wielu z tych, którzy wierzyli w Niego słyszało ten rozpaczliwy krzyk i opuściła ich nadzieja. Jeżeli Bóg ,-opuścił Jezusa, w cóż wobec tego mogli wierzyć Jego wyznawcy? Gdy mrok ustąpił z uciemiężonego ducha Chrystusa, cierpienia fizyczne stały się bardziej dotkliwe i wtedy rzekł: „Pragnę". Jeden z rzymskich żołnierzy, widząc spieczone wargi Chrystusa, tknięty litością, wziął gąbkę osadzoną na trzcinie i umoczywszy ją w naczyniu z octem, podał Jezusowi. Kapłani natomiast wyśmiewali się z Jego cierpienia. Gdy ciemności ogarnęły ziemię, strach napełnił ich serca, natomiast kiedy przerażenie minęło, wróciła obawa, że Jezus może uciec. Jego słowa: „Eli, Eli, lama sabachtani" wytłumaczyli sobie mylnie i z jadowitą pogardą oraz złością mówili: „Oto Eliasza woła". Odmówił ostatniej okazji ulżenia Jego cierpieniem. „Poczekaj — powiedzieli — zobaczymy czy Eliasz przyjdzie, aby go wyratować". J Nie skalany Syn Boży wisiał na krzyżu a Jego ciało było pokaleczone od uderzeń. Jego ręce, tak często udzielające błogosławieństwa, teraz przybite było gwoździami do krzyża; stopy, nie znające zmęczenia w sprawowaniu służby miłości, były skrępowane i przygwożdżone do drewna; królewska głowa była przebita cierniową koroną, a drżące wargi układały się w jęk niedoli. Zbawiciel zniósł to wszystko. Krew brocząca z Jego okaleczonej głowy, rąk i stóp, ból agonii rozdzierający Jego ciało i niewymowne cierpienia, które wjTpełniały Jego duszę, gdy ukryła się przed Nim twarz Ojca stanowią składniki ofiary przemawiające do każdej ludzkiej istoty. Wszystko to woła: to dla ciebie Syn Boży przyjął na Siebie ciężar winy, dla ciebie pokonał 599 śmierć i otworzył bramy raju! Ten, który uciszał rozszalałe fale i chodził po pienistych ich grzbietach, Ten na widok którego drżały złe duchy, a choroby opuszczały ludzi, który otwierał niewidzące oczy i powoływał umarłych do życia — złożył e Siebie ofiarę na krzyżu z miłości do nas. Ten, który przyjął na Siebie grzechy świata, musiał znosić gniew boskiej sprawiedliwości i w nasze imię staje się sam wcieleniem grzechu. Dudzie w milczeniu czekali na zakończenie tej strasznej sceny. Słońce znów poczęło świecić, lecz krzyż w dalszym ciągu spowity był w .ciemnościach. Kapłani i przywódcy patrzyli w stronę Jeruzalem i oto ciężka chmura legła nad miastem oraz nad równiną Judei. Słońce sprawiedliwości, Światło świata, wycofało swe promienie znad niegdyś tak umiłowanego miasta. Błyskawice gniewu Bożego skierowane były przeciwko potępionemu miastu. , Wtedy mrok ustąpił od krzyża i dźwięcznym głosem, który na podobieństwo głosu trąby zdawał się dźwięczeć na cały świat, Jezus zawołał: „Wykonało się". „Ojcze w ręce twoje polecam ducha mojego". Światłość otoczyła krzyż, a od twarzy Chrystusa toił blask słońca. Skłonił Swą głowę na pierś i skonał. Wśród ciemności, pozornie opuszczony przez Boga, Chrystus wy-pir do dna kielich ludzikiej niedoli. W tych strasznych godzinach, opierał się na aprobacie Ojca udzielonej Mu dotychczas. Znał Go dobrze; pojmował Jego sprawiedliwość, Jego miłosierdzie, Jego wielką miłość. Łączyła Go z Nim wiara, a największą Jego radością było posłuszeństwo Jego woli. I gdy w pokorze oddał się Bogu, poczucie utraty łaski ojca minęło. Przez wiarę Chrystus zwyciężył. Nigdy przedtem ziemia nie była . świadkiem takich wypadków. Tłum stał jak skamieniały i z zapartym oddechem wpatrywał się w .^bawiciela. Znów ciemności ogarnęły ziemię i dał się słyszeć hałas, przypominający groźny grzmot. Nastąpiło gwałtowne trzęsienie ziemi. Ludzie padali na siebie; powstało dzikie zamieszanie i konsternacja. W otaczających górach zaczęły rozpadać się skały. Grobowce otworzyły się i umarli zostali wyrzuceni z grobów. Zdawało się, że świat cały rozpada się na drobne kawałki. Kapłani, przywódcy żołnierze, kaci i cały lud oniemieli z przerażenia, padając na ziemię. Gdy Chrystus zawołał: „Wykonało się", w świątyni odprawione było nabożeństwo z wieczorną ofiarą. Baranek, wyobrażający Chrystusa, został przyprowadzony na zabicie. Ubrany w bogate i piękne szaty kapłan stał z podniesionym nożem, jak Abraham, gdy miał zabić syna. Ludzie przyglądali się temu z dużym zainteresowaniem. Lecz oto ziemia zadrżała i zatrzęsła się, ponieważ przybliżył się Pan. Zasłona w świątyni rozdarta została z hałasem od góry do dołu przez niewidzialną rękę, odsłaniając przed wzrokiem ludzi miejsce wypełnione 600 ' i niegdyś obecnością Boga. Tu przebywał Bóg. Tu z ośrodka miłosier-dzia Bóg objawiał Swą chwałę. Nikt poza najwyższym kapłanem nie unosił zasłony oddzielającej to miejsce od reszty świątyni. Wchodził do niej raz do roku dla złożenia ofiary za grzechy swego narodu. Lecz oto zasłona rozdarła się na dwie części. Miejsce najbardziej ze wszystkich na ziemi uświęcone, 'przestało być święte. Wszystko pogrążyło się w przerażeniu i zamieszaniu. Kapłan stoi przygotowany do zadania ciosu ofierze, gdy tymczasem nóż wymyka się z jego drżącej ręki i baranek ucieka. W śmierci Syna Bożego wzór stanął wobec prawzoru. Wielka ofiara została dokonana, a droga do świętości stanęła otworem. Dla wszystkich przygotowana została nowa droga życia. Grzeszna, strapiona ludzkość nie potrzebuje już oczekiwać przyjścia najwyższego kapłana. Od tej pory Zbawiciel będzie sprawować w niebie urząd Kapłana i Obrońcy. Zdawało się, że głos życia przemówił do modlących: Przyszedł koniec składania wszelkich ofiar za grzechy. Syn Boży przyszedł zgodnie ze swym słowem: „Oto idę (na początku ksiąg napisano o innie) abym czynił, o Boże, wolę Twoją". „Przez własną krew swoją wszedł raz do świątnicy, znalazłszy wieczne Odkupienie" (Hebr. 10,7; 9,12). Y ROZDZIAŁ LXXIX „Wykonało się" Chrystus oddał Swe życie dopiero po dokonaniu dzieła, dla którego przeszedł na świat i dlatego w swoim ostatnim tchnieniu wyrzekł „Wykonało się" (Jan 19 30) Bitwa została wygrana Jego prawa ręka i święte ramię zapewniły Mu zwycięstwo Jako Zwycięzca zatknął Swój sztandar na wiekuistych wyzjnach Wielka tez zapanowała radość wsr6d aniołów Całe niebo triumfowało zwycięstwem Zbawiciela, a szatan poniósł klęskę i zrozumiał, ze jego królestwo zostało stracone Dla aniołów i meupadłych światów wołanie „wykonało się" miało głębokie znaczenie Wielkie dzieło Odkupiciela zostało dokonane zarówno dla nich, jak i dla nas, ponieważ oni dzielą razem z nami owoce zwycięstwa Chrystusa Aż do śmierci Chrystusa, ani aniołowie, ani tez nieupadłe światy me pojmowali dokładnie natury szatana Arcyodstępca przywdział tak zwodnicze szaty, ze nawet święte istoty nie potrafiły zgłębić zasad, którymi się kierował Nie rozumiały tez dokładnie podłoża jego buntu Był on istotą o cudownej mocy i chwale, których użył w \\alce przeciwko Bogu. Bóg rzekł o Lucyferze „Ty, co pieczętujesz sumy, pełen mądrości i doskonałej piękności" (Ezech 28,12) Lucyfer był cherubinem nakrywającym tron Boży i stał w blasku obecności Boga Był najwyższy ze wszystkich stworzonych istot i on pierwszy objawiał zamierzenia Boga wszechświatu Po popełnieniu grzechu jego oszukańcze uzdolnienia spotęgowały się, a zdemaskowanie było utrudnione ze względu na pozycję jego stanowiska w służbie Bożej Bóg miał moc zniszczenia szatara i jego zwolenników z łatwością równą rzuceniu kamjka na ziemię, nie uczynił jednak tego Buntu nie należało tłumie siłą, bowiem gwałt stosowany jest tylko pod 602 j-ządami szatana Zasady Pana nie należą do tego rzędu Jego autorytet opiera się na dobroci, miłosierdziu i miłości, dlatego w służbie Bożej należy posługiwać się tylko tymi zasadami Boskie rządy opierają się na moralności, a narzędziami Jego władzy są prawda i mi-łosc. Zamierzeniem Boga było oparcie porządku rzeczy na wiekuistej podstawie bezpieczeństwa Na naradach w nieme postanowiono dać szatanowi czas do rozwinięcia zasad, które staną się podstawą jego systemu rządzenia, ponieważ twierdził, ze stoją one wyżej od zasad ustanowionych przez Boga Został wyznaczony czas, w którym zasady szatana miały być poddane próbie wobec mieszkańców niebieskiego wszechświata. Szatan zaprowadził ludzi na diogę grzechu, wobec czego wprowadzono w życie plan odkupienia Przez cztery tysiące lat Chrystus pracował dla podniesienia ludzi, a szatan dązyi do ich zagłady i upadku Niebieski 'wszechświat obserwował bacznie te wydarzenia Gdy Jezus przyszedł na ziemię, moc szatana obróciła ^ię przeciwko Niemu. Od chwili, gdy jako Dziecię narodził się w Betlejem, nizurpator nie zaniechał działań w celu zniszczenia Go Wszelkimi możliwymi sposobami przeszkadzał Jezusowi w przezywaniu Jego doskonałego dzieciństwa, przeszkadzał w utrzymywaniu nienagannej postawy w Jego wieku męskim, w prowadzeniu Jego świętej działalności i złożeniu nieskalanej ofiary Poniósł klęskę, ponieważ nie potrafił nakłonić Jezusa do popełnienia grzechu Nie umiał Mu odebrać odwagi, ani odwieść od spełnienia dzieła, dla którego zstąpił na ziemię. Poczynając od czasu kuszenia na pustyni i kończąc na Golgocie, tmrza gniewu szatana uderzała taranem w Chrystusa, lecz im bez-względmejszy był atak, tym mocniej Syn Boży trzymał się ręki Ojca i szedł Swą krwią znaczoną ścieżką Wszystkie wysiłki szatana zmierzające do zgnębieria i pokonania Go spowrdowały jedynie to, ze Jego istota zabłysła jeszcze jasmejszjm światłem Niebo i meupadłe światy były świadkami toczącej się walki, a końcowe obrazy tego konfliktu budziły szczególne zainteresowanie. Obserwowano jak Zbawiciel wszedł do ogrodu Getsemane z duszą zgnębioną straszliwym mrokiem Słyszano Jego gorzkie wołanie „Ojcze mój, je=li można, mecn mnie ten kielich minie, wszakże me jako Ja chcę, ale jako Ty" (Mat 20,39) Gdy odjęta Mu została ooecnosć Ojca, widziano Go zasmuconego smutkiem o wiele głębszym niż w ostatnim wielkim zmaganiu ze śmiercią Krwawy pot wystąpił na Nim i rozlewał się kroplami po ziemi Z Jego ust trzykrotnie wydarło się błaganie o wybawienie Niebo nie mogło dłużej znieść tego widoku i wysłało do Syna Bożego pocie-szyciela, aby pokrzepił Syna Bożego 603 W niebie^ obserwowano Ofiarę zdradzoną i wydaną w ręce morderczego tłumu, który wśród szyderstw i gwałtu prowadził Jezusa z jednego sądu do drugiego, naigrywając się z powodu Jego niskiego urodzenia. Uwadze obserwatorów niebieskich nie uszło zaparcie się jednego z najbardziej umiłowanych uczniów uczynione pod przysięgą. Widziano tam gorączkową pracę szatana i rozmiary jego władzy nad ludzkimi sercami. Była to straszna scena. Zbawiciel schwytany o północy w ogrodzie Getsemane, był oto wleczony z pałacu do sądu, postawiony dwukrotnie przed kapłanami, dwukrotnie przed Sanhedrynem, dwukrotnie przed Piłatem i raz przed Herodem. Został wydrwiony,, ubiczowany, skazany na śmierć i poprowadzony na ukrzyżowanie. Musiał przy tym dźwigać ciężar krzyża pośród lamentu cór jeruzalemskich i szyderstwa tłumu. Z bólem i bogobojnym strachem, niebo oglądało Chrystusa wiszą-fcego na krzyżu i ociekającego potem i krwią, która spływała z Jego zranionych skroni. Krew z Jego rąk i stóp ściekała kropla po kropił na skalisty grunt, w którym osadzony był krzyż. Rany od gwoździ coraz bardziej zwiększały się pod ciężarem ciała, .podczas, gdy 'dusza konała pod ciężarem grzechów świata. Całe niebo było pełne podziwu, gdy wśród najokrutniejszych cierpień Jezus zanosił modlitwę: „Ojcze! odpuść im, nie wiedzą, co czynią" (Łuk. 23,34). Wokoło stali ludzie stworzeni na obraz Boga i cieszyli się, że zniszczyli życie Jego jedynego Syna. Cóż to był za widok dla całego wszechświata! Wszystkie ciemne moce zgromadziły się wokoło krzyża siejąc w sercach ludzkich cień niewiary. Gdy Bóg stworzył te istoty, aby stały przed Jego tronem, były one piękne i wypełnione chwałą. Ich wdzięk i świętość pozostawały w zgodzie z wysoką pozycją, którą miały zajmować, a Bóg nie poskąpił im mądrości oraz osłony ze strony niebios. Były,sługami Jahwe. Lecz któżby rozpoznał •w upadłym aniele pełnego chwały serafina, który niegdyś sprawował rządy przy tronie Wszechmogącego? Wysłannicy szatana sprzymierzyli się ze złymi ludźmi, aby wmówić narodowi, że Chrystus jest przywódcą grzeszników i uczynić z Niego obiekt nienawiści. Ci, co wyśmiewali się z Chrystusa, gdy wisiał na krzyżu, przesiąknięci byli duchem pierwszego buntu. To właśnie przywódca owego buntu natchnął ich złą i pełną nienawiści mową oraz drwinami. • Gdyby Chrystusa obciążał choćby jeden grzech, gdyby chociaż w jednym drobiazgu uległ szatanowi dla uniknięcia straszliwych cierpień, wówczas zatriumfowaliby wrogowie Boga i ludzi. Chrystus pochylił Swą głowę i skonał, lecz do końca trwał w Swojej wierze i posłuszeństwie Bogu. ,,I słyszałem głos wielki, mówiący na niebie: Teraz ci się stało zbawienie, i moc i królestwo Boga naszego, i zwierz- 604 chność Chrystusa jego, iż zrzucany jest oskarżyciel braci naszych, których na nich skarżył przed oblicznością Boga naszego we dnie i w nocy" (Obj. 12,10). Szatan dostrzegł, że został zdemaskowany. Jego postępowanie zostało ujawnione wobec nieupadłyeh aniołów i całego niebiańskiego wszechświata. Objawił się jako morderca, przelewający krew Syna Bożego. Tym postępkiem pozbawił sam siebie wszelkiej sympatii u niebieskich istot, a zakres jego działalności został ograniczony. Niezależnie od zajmowanych postaw, nie mógł już więcej oczekiwać na przybycie aniołów niebieskich, przed którymi mógłby oskarżać braci Chrystusa, jako gatunek tonący w mroku i skalany grzechem. Ostatnie ogniwo sympatii miedzy szatanem a światem niebios zostało zerwane. Mimo wszystko szatan wciąż jeszcze nie został zniszczony. Nawet w tych znamiennych czasach aniołowie nie rozumieli w pełni rzeczywistej istoty wielkiego zmagania. Musiały zostać objawione zasady toczonej walki, ale i tak w imię człowieka istnienie szatana powinno było trwać nadal. Człowiek, podobnie jak aniołowie powinien sobie uświadomić kontrast zachodzący między Księciem światła, a księciem ciemności, bowiem tylko od niego zależy wybór, komu zechce służyć. Na początku •wielkiego konfliktu szatan oświadczył, że zakonu Bożego nie da się przestrzegać, że sprawiedliwość nie da się pogodzić z miłosierdziem a jeśli zakon zostanie kiedykolwiek złamany, winowajca nie może znikąd oczekiwać przebaczenia. Dowodził on, że każdy grzech powinien być ukarany, a jeżeli Bóg zrezygnuje z wymierzenia kary, to nie jest on Bogiem prawdy i sprawiedliwości. Szatan triumfował za każdym razem, kiedy człowiek łamał zakon Boży i przeciwstawiał się Jego woli. Dowodził, że niepodobieństwem jest stosowanie się do zakonu i że winy człowieka nie mogą być mu odpuszczone. Jako istota, strącona po swoim buncie z niebios przekonywał, iż rodzaj ludzki na zawsze odseparował się od źródła Bożej łaski. Twierdził, że Bóg nie byłby sprawiedliwy, gdyby okazał miłosierdzie grzesznikowi. Jednakże człowiek, jakkolwiek grzeszny, znajdował się w innej sytuacji niż szatan. Lucyfer zgrzeszył w niebie, pośród całego blasku chwały Bożej. Żadna stworzona przez Boga istota nie doświadczyła w tym stopniu co on dowodów Jego miłości. Znając istotę Boga ' oraz Jego dobroć, szatan postanowił działać stosownie do swej niezależnej i egoistycznej woli. Jego wybór był ostateczny, a Bóg nie mógł już nic uczynić dla jego uratowania. Jednakże człowiek został oszukany za sprawą sofistyki uprawianej przez szatana, ponieważ nie znał wzniosłości i głębin Bożej miłości. Mimo wszystko istniała na- L 605 • dzieją, że dozna miłości Bożej na drodzt poznania Jego miłości i wejścia na wyznaczone przez Niego ścieżki. Miłosierdzie Boga objawione zostało ludziom za pośrednictwem Jezusa, ale miłosierdzie nie powinno się utożsamiać ze sprawiedli-, wością. Zakon objawia ludziom cechy charakteru Boga i ani na jedną jotę nie wolno od tej charakterystyki odstąpić dla zadowolenia uczuć człowieka, w jego upadłym stanie. Bóg nie zmienił swego zakonu lecz zamiast tego ofiarował Siebie w osobie Chrystusa, dla odkupienia człowieka. „Bóg był w Chrystusie, świat z samym sobą jednając" (2 Kor. 5,19). Zakon wymaga sprawiedliwości, zaś spiawiedliwe życie — doskonałego charakteru; a tego człowiek nie posiada w nadmiarze. Nie jest on w stanie zadość uczynić świętym wymogom zakonu Bożego. Lecz Chrystus, przychodząc na ziemię jako człowiek prowadził święte życie i wykazał doskonałość charakteru. Z tych swoich zalet złożył dar wszystkim, którzy zechcą Go przyjąć, a Swoje życie poświęcił dla naszego życia. W ten sposób ludzie otrzymują dzięki pobłażliwości' Bożej, odpuszczenie popełnionych w przeszłości grzechów. Ponadto Chrystus kształtuje ludzkie charaktery na obraz Boga, który jest prawdziwą składnicą piękna ł mocy duchowej. Istota sprawiedliwości zakonu realizuje się w wyznawcach Chrystusa, Bóg może być „sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który jest z wiary Jezusowej" (Rzym. 3,26;. Miłość Boża wyraża się w Jego sprawiedliwości w stopniu nie mniejszym niż w Jego miłosierdziu. Sprawiedliwość jest podstawą boskiego tronu i owocem Bożej miłości. Szatan postawił sobie za cel oddzielenie pojęcia miłosierdzia od prawdy i sprawiedliwości. Usiłował dowieść, że sprawiedliwość zakonu Bożego jest wrogiem pokoju. Lecz Chrystus1 dowiódł, że w zamierzeniach Bożych są one — te zasady — ściśle ze sobą powiązane i jedna nie może istnieć bez drugiej. „Miłosierdzie i prawda spotkają się ze sobą; sprawiedliwość i pokój pocałują się" (Psal. 85,11). Całym swoim życiem i śmiercią Chrystus dowiódł mianowicie, że grzech może być odpuszczony, że zakon jest sprawiedliwy i możliwe jest dokładne jego przestrzeganie. Oskarżenia szatana zostały odparte, ponieważ Bóg dał ludziom niezaprzeczalny dowód Swojej rrjiło-ści. Teraz szatan użył nowego sposobu zwodzenia oświadczając, że miłosierdzie rujnuje sprawiedliwość, i że śmierć Chrystusa przekreśliła zakon Ojca. Gdyby możliwa była zmiana lub unieważnienie zakonu Chrystus nie musiałby umrzeć. Jednakże unieważnienie Bożego prawa musiałoby oznaczać unieśmiertelnienie grzechu i oddanie świata pod władzę szatana. Dlatego, że zakon jest niezmienny i jedynie 606 przez posłuszeństwo jego nakazom człowiek mógł być zbawiony, w imię tegoż zbawienia Chrystus został ukrzyżowany. Mimo to szatan twierdził, iż środki, które zastosował Chrystus w wypełnieniu Swojej misji zrujnowały zakon. Na tym tle rozegra się ostatni bój wielkiego konfliktu między szatanem a Chrystusem. Teraz szatan -wysunął zastrzeżenia, że zakon, który Bóg oznajmił własnym głosem jest niedoskonały ponieważ nie uwzględnia niektórych spraw szczegółowych. Jest to ostatnie wielkie oszustwo, które szatan usiłuje narzucić światu. Nie potrzebuje kwestionowania całego zakonu, bowiem jeżeli mu się uda doprowadzić ludzi do zlekceważnienia chociażby jednego nakazu, cel zostanie osiągnięty. „Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego" (Jak. 2,10). Złamanie jednego przykazania oddaje ludzi we władzę szatana, który wypierając przy pomocy ludzkich praw prawo Boże, dąży do objęcia świata swym władaniem. To działanie przepowiedziane jest w proroctwach. O wielkiej odstępczej sile właściwej szatanowi Pismo mówi: „A słowa przeciw Najwyższemu mówić będzie i święte najwyższych miejsc zetrze; nadto będzie zamyślał, aby odmienił czasy i prawa, gdyż wydane będą . w ręce jego" (Dań. 7,25). Ludzie z pewnością będą dążyć do ustanowienia swych praw, aby przeciwstawić się prawom Bożym. Będą dążyć do zniewolenia sumienia innych i w gorliwości wprowadzania tych praw, będą uciskać ludzi. Walka przeciwko prawu Bożemu, która rozpoczęła się w niebie, ' trwać będzie do końca wszystkich czasów. Każdy człowiek zostanie poddany próbie. Posłuszeństwo lub nieposłuszeństwo staną się problemami, które świat musi rozstrzygnąć. Wszyscy zostaną wezwani do dokonania wyboru między prawem Bożym, a prawem ludzkim i na tym tle zostanie nakreślona linia podziału. Będą istniały tylko dwie kategorie. Każda istota ludzka posiądzie pełnię rozwoju i będzie mogła wybrać drogę lojalności lub buntu. Nadejdzie też koniec wszelkich spraw. Bóg przywróci zakon i oswobodzi Swój naród, zaś szatana i wszystkich, którzy wraz z nim uczestniczyli w buncie, spotka zagłada. Grzech i grzesznicy zginą i nie zostanie po nich „ani korzenia, ani gałązki" (Mai. 4,1). Szatan stanowi tu korzeń, a jego zwolennicy — gałęzie. I spełnią się słowa - skierowane do księcia zła: „Ponieważ uważałeś swoje zamysły za zamysły Boże... umrzesz śmiercią gwatłowną... Ty, który byłeś odbiciem doskonałości... stałeś się odstraszającym przykładem przepadłeś na wieki". I dalej „Jeszcze trochę a nie będzie niezbożnego; spojrzysz na miejsce a już go nie będzie", „I będzie z nimi tak jakby ich nigdy nie było" (Ezech. 28,6— 19; Psalm 37,10; Abdyjasz 16). 607 ' Nie jest to samowolny akt władzy Boga Ci, którzy odrzucili miłosierdzie, będą zbierać plon swego siewu Bóg jest źródłem życia i każdy, kto wybrał służbę na rzecz grzechu, odszedł od Boga, a przez to samo odciął się od życia Jest on „oddalony od żywota Bożego". Chrystus powie „wszyscy, którzy inię nienawidzą, miłują śmierć' (Efez 4,18 Przyp Sal 8,36) Przez pewien czas Bóg zezwala na ich istnienie, aby mieli mo-zliwosc rozwinięcie charakteru i wypracowania swoich zasad, później zaś będą zbierać wyniki według dokonanego wyboru Wskutek buntowniczego życia, szatan i wszyscy jego poplecznicy, popadli w tak wielki rozdzwięk z Bogiem, ze sama Jego obecność stała się dla nich pożerającym ogniem Chwała Tego, który jest samą miłością, zniszczy ich Na początku wielkiego konfliktu aniołowie nie rozumieli tego. Gdyby szatana i jego zastępy dopuszczono wówczas do skorzystania ze wszystkich wyników grzechu, byliby sami zginęli, lecz mieszkańcy nieba nie uważali, aby grzech miał pociągnąć za sobą tak nieodwracalne skutki W ich umysłach pozos-tałoby zwątpienie w dobroć Boga ponieważ kiełkował tu posiew śmierci i nieszczęścia Z końcem wielkiego konfliktu muszą nadejść nowe czasy, bowiem wraz z odkupieniem musi się ujawnić Boskosc przed oczami wszystkich rozumnych stworzeń Nakazy prawa Bożego okażą się doskonałe i niezmienne Ujawniona zostanie również istota grzechu i charakter szatana Wówczas po wyplenieniu zła, nastąpi przywrócenie miłości Bożej i ustanowienie Jego potęgi wobec wszechświata, składającego się z istot, które z radością będą spełniać Jego wolę, a w swoich sercach zachowają Jego zakon Takie były powody, ze aniołowie z radością mogli patrzeć na krzyż Zbawiciela, a choć wówczas me byli w stanie zrozumieć wszystkiego, to jednak pojęli, ze zapewnione zostało ostateczne zniszczenie grzechu i szatana, odkupienie człowieka i bezpieczeństwo wszechświata po wszystkie czasy Chrystus roziumiał w pełni znaczenie wyników ofiary poniesionej na Golgocie Miał to wszystko przed oczami Swej duszy, gdy zawołał na krzyżu „Wykonało się". ROZDZIAŁ LXXX W grobowcu Józefa Nareszcie Jezus mógł odpocząć Długi dzień hańby i męczarni skończył się, a gdy ostatnie promienie zachodzącego słońca oznajrni-fy nastanie soboty, Syn Boży spoczął w spokoju w grobie Józefa. Po spełnieniu Swego dzieła wypoczywał ze spokojnie złożonymi rękami w czasie świętych godzrni soboty Na początku wszechrzeczy Ojciec i Syn spoczęli w dniu sobotnim po zakończeniu dzieła stworzenia świata, bowiem „Dokończone tedy są niebiosa i ziemi i wszystko wojsko ich" (l Mojz 2,1) Stwórca i wszystkie niebieskie istoty radowały się tym pełnym chwały widokiem, kiedy „Wespół śpiewały gwiazdy zaranne a weselili się wsz/-scy synowie Boży" (Hiob "38,7) Teraz Jezus odpoczywał po dziele odkupienia, i jakkolwiek na ziemi panował smutek wśród miłujących* Go — w niebie panowała radość Przed oczami mieszkańców nieba rysowała się pełna chwały zapowiedz dla przyszłości Rezultatem od-kupicielskiego dzieła Chrystusa było przywrócenie pierwotnych właściwości całemu dziełu stworzenia i odkupienia ludzkości, która dzięki zwycięstwu nad grzechem,- nie będzie musiała przezywać kolejnych "Upadków Oto dzieło, którego spełnienie oglądali Bóg i aniołowie. Z tym wydarzeniem na wieki związany jest dzień w którym Jezus odpoczął Bowiem „On jest skałą' Doskonałe jest dzieło Jego", i „cokolwiek Bóg czyni, trwa na wieki" (5 Mojz 32,4, Kazn Sal 3,14), gdy nastąpi „naprawienie wszystkich rzeczy, co był przepowiedział Bóg przez usta wszystkich świętych swoich proroków od wieków" (Dz Ap 3,21), Sobota — dzień, w którym Jezus spoczywał w grobie Józefa, będzie na zawsze dniem odpoczynku i radości Niebo i ziemia połączą się w chwalebnym hymnie, gdy „od sabatu do sabatu" (Izaj. 66,23) zbawione narody pochylać .się będą w modlitwie do Boga i Baranka 39 — Żyote Jezuia 609 W końcowym cyklu wypadków dnia ukrzyżowania, dany został wyraźny dowód spełnienia proroctw i złożone ponowne świadectwo Bos-kości Chrystusa. Gdy ciemności ustąpiły od krzyża i rozległ się krzyk konającego Zbawiciela, natychmiast dał się słyszeć inny głos, który rzekł: „Prawdziwie ten był Synem Bożym" (Mat. 27,54). Słowa te nie były wypowiedziane szeptem. Oczy wszystkich zwróciły się w tym kierunku skąd się rozległy. Któż je wypowiedział? Był to setnik, rzymski żołnierz. Boska cierpliwość Zbawiciela, Jego niespodziewana śmierć i okrzyk zwycięstwa, który padł z Jego ust wywarły wielkie wrażenie na tym poganinie. W zranionym, złamanym ciele wiszącym na krzyżu, setnik rozpoznał Syna Bożego ł nie mógł się powstrzymać od wyznania wiary. W ten sposób powstał nowy dowód, że nasz Odkupiciel ujrzy rezultaty swojej pracy, spełnionej wśród duchowej udręki. W dniu Jego śmierci, trzech ludzi reprer zentujących różne poglądy złożyło wyznanie wiary. Między nimi był dowódca rzymskiej straży, człowiek, który dźwigał krzyż Zbawiciela i łotr, który konał obok Niego na innym krzyżu. Z nadejściem wieczoru nieziemska cisza zaległa nad Golgotą. Tłum rozproszył się i wielu jego uczestników wróciło do Jeruzalem zupełnie odmienionych w stosunku do stanu, w jakim znajdowali się rano. Wielu poszło na Gologtę z ciekawości, nie żywiąc żadnej nienawiści do Chrystusa. Niemniej jednak wierzyli w oskarżenia kapłanów i uważali Chrystusa za złoczyńcę.' W warunkach sztucznie wytworzonego ' podniecenia przyłączyli się do motłochu, wyśmiewając się z Niego. Lecz gdy ziemię spowiły ciemności, ludzi tych ogarnęły wyrzuty su- -mienia, ponieważ czuli się współwinnymi aktu wielkiego zła. Nie było słychać żartów ani kpiącego śmiechu, a gdy mrok się rozproszył, udali się w uroczystej ciszy do swoich domów. Byli teraz przekonani, że oskarżenia wysuwane przez kapłanów są fałszywe i że Jezus nie był żadnym samozwańcem. W kilka tygodni później, gdy Piotr wygłaszał kazanie w dniu Zielonych Świąt, ludzie ci znaleźli się wśród tysięcy nawróconych do Chrystusa. Jednak wydarzenia tego dnia nie spowodowały w duszach żydowskich przywódców żadnych zmian, a ich nienawiść do Jezusa nie zmalała. Ciemności, które ogarnęły ziemię podczas ukrzyżowania, nie były gęstsze od tych, które spowiły umysły kapłanów i przywódców. Przy Jego urodzeniu gwiazda poznała .Chrystusa i przywiodła mędrców do żłobu w którym leżał, a zastępy niebieskie również Go poznały i śpiewały pieśń chwały nad równinami betlejemskimi. Nawet morze znało ten głos i stawało się posłuszne Jego rozkazowi. Choroby i śmierć uznawały Jego władzę nad sobą i zwracały Mu swe ofiary. Słońce znało Go i na widok śmiertelnej Jego męki zasłoniło swoje świetlne oblicze. Znały Go też skały, które na skutek Jego krzyku rozpadały się 6JO l w kawałki. Nieożywiona przyroda znała Chrystusa i wydawała świadectwo o Jego Boskości. Jedynie kapłani ł przywódcy Izraela nie rozpoznali Syna Bożego. Mimo wszystko nie ustawali w swych (zabiegach. Osiągali sw6j cel wykonując na Nim wyrok śmierci, ale nie uzyskali poczucia własnego zwycięstwa. Nawet w godzinie pozornego triumfu dręczyły ich wątpliwości, co ma nastąpić dalej? Słyszeli krzyk: „Wykonało się!" „Ojcze! w ręce Twoje poleca mducha mojego" (Jan 19,30; Łuk. 23,46). Niepokój ich pogłębił się na widok rozpadających się "skał i trzęsienia ziemi. Gdy Chrystus żył byli zawistni z powodu wpływu, jaki wywierał na ludzi, ale nawet kiedy już u^arł, nie opuszczało ich to uczucie. Bali się zmarłego Chrystusa, daleko więcej niż w czasie Jego życia/ Obawiali się, że z większą niż dotąd wnikliwością uwaga narodu może zwrócić się ku wypadkom związanym z Jego ukrzyżowaniem. Przerażał ich wynik tego, co się dokonało w ciągu tego dnia, toteż za iadną cenę nie chcieli pozostawić Jego ciała na krzyżu przez dzień sobotni, który właśnie nadchodził. Pozostawienie na krzyżach ciał byłoby profanacją świętości tego dnia. Posługując się tym argumentem, starszyzna żydowska zażądała od Piłata przyspieszenia śmierci ukrzyżowanych, aby można było zdjąć ich ciała przed zachodem słońca. Piłat, podobnie jak Żydzi, nie chciał pozostawić ciała Jezusa na krzyżu. Po uzyskaniu jego zgody, przetrącono golenie dwóch złoczyńców, w celu przyspieszenia ich śmierci. Ale Jezus już skonał. Brutalni żołnierze zmiękli pod wpływem tego, co słyszeli o Chry-st,usie oraz co zobaczyli sami i to ich powstrzymało przed złamaniem Jego nóg. W ten sposób ofiara złożona z Baranka Bożego dopełniła zakon święta wielkanocnego. ,,Nie zostawią nic z niego do Jutra, i kości nie złamią w nim; według wszystkiego postanowienia święta przejścia odprawować je będą" (4 Mojż. 9,12). Wiadomość o śmierci Chrystusa wywołała zdziwienie kapłanów i przywódców. Śmierć na krzyżu stanowiła przewlekły proces i trudno było ustalić z całą dokładnością, kiedy nastąpiła. Niesłychaną zaś rzeczą było, aby mogła nastąpić zaledwie w sześć godzin od chwili ukrzyżowania. Kapłani chcieli upewnić się co do śmierci Jezusa i za ich namową jeden z żołnierzy wbił włócznię w bok Zbawiciela. Z wywołanej w ten sposób rany wyciekły dwa obfite i wyraźnie widoczne strumienie: jeden z krwi, a drugi z wody. Zauważyli to wszyscy obecni i apostoł Jan opisał ten fakt bardzo ściśle: „Lecz jeden z żołnierzy włócznią przebił bok jego i zaraz wyszła krew i woda. A ten, który to widział, dał o tym świadectwo, a jego świadectwo jest prawdziwe; i on wie, że mówi prawdę, abyście i wy wierzyli. To bowiem stało się, aby się wypełniło Pismo: Kość jego nie będzie 611 złamana. A ,na innym miejscu mówi Pismo: Zobaczą, kogo przebodli" (Jan 19,34—37). Po zmartwychwstaniu kapłani i przywódcy puścili wiadomość, że Chrystus nie umarł na krzyżu, tylko zemdlał, a następnie został przywrócony do życia. Inna pogłoska podawała, że do grobu nie zostało złożone prawdziwe ciało Jezusa, lecz tylko podobny do niego kształt. Cios wymierzony przez rzymskiego żołnierza zadaje kłam tym pogłoskom. Ci żołnierze nie przełamali Jego goleni, bowiem istotnie już nie żył, ale dla uspokojenia kapłanów żołnierz musiał przebić Jego bok. Gdyby nawet w tym ciele tkwiło życie, to zadany cios .musiałby spowodować śmierć. Lecz nie cios włóczni i ukrzyżowanie spowodowały śmierć Jezusa-. Ten krzyk wydany „głosem wielkim" (Mat. 27,50; Łuk. 23,46) w chwili śmierci oraz strumień krwi i wody, które wyciekły z przebitego boku, świadczą o tym, że śmierć nastąpiła wskutek pęknięcia serca. Serce to pe^kło z moralnej męki, bowiem zostało porażone grzechami świata. Śmierć Chrystusa spowodowała upadek nadziei Jego uczniów. Z rye-wysłowionym bólem spoglądali na Jego zamknięte powieki i zwisającą głowę na pozlepiane krwią włosy i przebite dłonie oraz stopy. Aż do ostatka nie wierzyli, aby miał umrzeć i trudno im było pojąć że umarł rzeczywiście. Przejęci smutkiem zapomnieli o Jego słowach, w których przepowiedział te wypadki. Nic z tego, co mówił, nie było im teraz pocieszeniem, bowiem widzieli przed sobą tylko krzyż, a na nim krwawiącą ofiarę. Przyszłość przedstawiała się im rozpaczliwie ciemna. Ich wiara w Jezusa zanikała, lecz nigdy przedtem nie kochali tak swego Pana, jak teraz. Nigdy też przedtem nie pojmowali tak jasno wartości,,ani potrzeby Jego obecności wśród nich. Nawet po śmierci ciało Chrystusa było bardzo drogie Jego uczniom. Chcieli pochować Go w sposób uroczysty; nie wiedzieli jednak jak to mają uczynić. Chrystus został skazany za zdradę Rzymu, a do grzebania ciał tej kategorii przestępców przeznaczony był specjalny teren. Jan wraz z kobietami z Galilei został pod krzyżem. Nie mogli pozostawić ciała swego Pana, aby brutalne "ręce żołnierze pochowały je w hańbiącym miejscu. Nie mogli jednakże temu zapobiec. Nie mogli liczyć na jakiekolwiek względy ze strony władz żydowskich, a do Piłata nie mieli dostępu. W tej potrzebie przyszli uczniom z pomocą Józef z Arymatei i Nikodem. Obaj ci mężowie byli członkami Sanhedrynu i znali się -*T Piłatem. Obaj byli ludźmi bogatymi i wpływowymi, toteż stać ich było na decyzję, że ciało Jezusa powinno być pochowane z należną czcią. Józef udał się śmiało do Piłata i uzyskał od niego zezwolenie 612. na zabrainie ciała Jezusa. Dopiero teraz dowiedział się, że Jezus istotnie umarł. Doszły go sprzeczne pogłoski związane z okolicznościami jego ukrzyżowania, lecz wiadomość o śmierci Chrystusa celowo była przed nim ukrywana. Został ostrzeżony przez kapłanów i przywódców o możliwości oszustwa ze strony uczniów w związku z chęcią zabrania ciała Chrystusa. Teraz słysząc prośbę Józefa, Piłat posłał po setnika, który pełnił służbę podczas ukrzyżowania, aby od niego uzyskać zapewnienie o -śmierci Jezusa. Uzyskał od niego również sprawozdanie z wypadków na Golgocie, które pokrywało się z tym, co mówił Józef. Prośba Józefa została spełniona. Podczas gdy Jan martwił się pogrzebem Mistrza, Józef wrócił z pozwoleniem Piłata w sprawie zabrania ciała. Nikodem zaś przywiózł kosztowne olejki z mirry i aloesu w ilości około stu funtów dla zabalsamowania ciała. Żaden z najbardziej szanowanych ludzi w Jeruzalem nie mógł liczyć na -okazanie mu po śmierci większego szacunku. Uczniowie byli zdumieni widząc, że ci możni przywódcy są nie mniej od nich zainteresowani godziwym pogrzebem ich Pana. Józef i Nikodem nie uznali otwarcie Zbawiciela za Jego życia. Wiedzieli, że tego rodzaju krok spowodowałby ich wyłączenie z Sanhedrynu, liczyli jednak na to, że uda im się bronić Go na naradach. Zdawało się przez pewien czas, że udaje im się to, lecz nikczemni kapłani, widząc ich życzliwość dla Chrystusa, pokrzyżowali owe plany. Jezus został skazany na śmierć przez ukrzyżowanie podczas ich nieobecności, toteż teraz, po Jego śmierci Józef i Nikodem przestali się kryć ze swym przywiązaniem do Niego. Podczas gdy uczniowie Obawiali się wystąpić otwarcie jako Jego wyznawcy, Józef i Nikodem okazali im z całą odwagą swą pomoc. Poparcie tych bogatych ludzi było dla nich w tym czasie niesłychanie cenne, gdyż byli w stanie uczynić dla zmarłego Mistrza znacznie więcej, niż leżało w możliwościach ubogich uczniów. Ich bogactwo i wpływy uchroniły w dużej mierze uczniów przed złośliwością kapłanów i przywódców. Pieczołowicie i z czcią zdjęli Jezusa z krzyża własnymi rękoma. Gdy ujrzeli Jego okaleczone i poszarpane ciało, łzy żalu popłynęły im obficie z oczu. Józef miał nowy grobowiec, wykuty w skale, przeznaczony dla siebie ale, ponieważ znajdował się on w pobliżu Golgoty postanowił pochować w nim ciało Jezusa. Ciało wraz z przeniesionymi przez Nikodema wonnościami owinięto starannie w lniane płótno i Odkupiciel przeniesiony został do grobowca. Tu trzej uczniowie wyprostowali nogi zmarłego i ułożyli okaleczone dłonie na martwej piersi. Kobiety z Galilei przyszły, aby się "przekonać, czy wszystko zostało uczynione, co było możliwe dla umiłowanego- Nauczyciela. Następnie wejście do grobowca przywalono 613 ciężkim kamieniem i Zbawiciel pozostał w miejscu Swego spoczynku. Kobiety ostatnie odeszły od krzyża i jako ostatnie odeszły od groby. Mimo, że zapadał wieczór Maria Magdalena oraz pozostałe niewia-. sty przebywały jeszcze jakiś czas koło miejsca spoczynku Pana, roniąc łzy smutku nad losem Tego, którego kochały. „A wróciwszy się... w sabat odpoczęły według przykazania" (Luk. 23,56). Była to nigdy nie zapomniana sobota dla pogrążonych w smutku uczniów, a także dla kapłanów, przywódców, uczonych w Piśmie i całego narodu. Po zachodzie słońca w przeddzień święta zabrzmiały trąby ogłaszające, że nadeszła sobota. Wielkanoc obchodzono tak jak od wieków, podczas gdy Ten, który ją symbolizował, leżał w grobie Józefa zabity 'przez zbrodnicze ręce. W sobotę dziedzińce świątyni wypełnione były modlącym się tłumem. Był to najwyższy kapłan, który uczestniczył w wydarzeniach Golgoty, a teraz występował we wspaniałym liturgicznym stroju. Kapłani w białych zawojach gorliwie wykonywali swe liczne czynności. Lecz kiedy dla odkupienia grzechów ofiarowano krew wołów i kozłów, niektórych spośród ich grona ogarnął niepokój. Nie byli świadomi faktu, że wzór połączył się z pra-wzorem i że nieskończona ofiara za grzechy świata została już złożona. Nie wiedzieli, że wykonywanie rytuału straciło już swój cały poprzedni sens. Nigdy dotąd nie towarzyszyły rytualnemu nabożeństwu tak sprzeczne uczucia. Trąby i instrumenty oraz głosy śpiewaków były w tym dniu równie głośne i wdzięczne jak zwykle, a mimo to wszystkich ogarnęło dziwne uczucie. Pytali jedni drugich o zastanawiający wypadek, jaki niedawno miał miejsce. Dotąd najświętsze miejsce świątyni zasłonięte było przed niepowołanymi, dziś 'jednak otwarte było dla wszystkich spojrzeń. Ciężka zasłona wykonana z czystego lnu, pięknie haftowana złotem, szkarłatem i purpurą, była od góry do dołu rozerwana. Miejsce w którym Jahwe spotykał się z najwyższym kapłanem, aby mu objawić swą chwałę, miejsce stanowiące Jego izbę wysłuchań, stało otwarte dla wszystkich oczu, ponieważ została opuszczona przez Pana. Z posępnym odczuciem kapłani krzątali się przed ołtarzem. Odsłonięcie świętej tajemnicy najświętszego przybytku napełniało ich przerażeniem przed nadchodzącą klęską. Wiele umysłów wypełniały myśli zrodzone podczas wypadków na Golgocie. W czasie od ukrzyżowania do zmartwychwstania wiele oczu pozbawionych snu szperało w proroctwach. Niektórzy przy ich pomocy pragnęli poznać właściwe znaczenie obchodzonego święta, inini natomiast poszukiwali potwierdzenia, że Jezus nie był tym, za kogo się podawał; inni znów z troską w sercu szukali dowodów, że był prawdziwym Mesjaszem. Choć każdy badał Pismo w innym celu, wszyscy badający zostali przekonani, że w ciągu ostatnich kilku dni spełniły się proroctwa i że ukrzyżowanym był Odkupiciel świata. Wielu 614 z tych, którzy w tym czasie uczestniczyli w nabożeństwie, nigdy już potem nie brali udziału w rytuale wielkanocnym. Nawet pomiędzy kapłanami znalazło się wielu takich, którzy pojęli prawdziwą naturę Jezusa. Prowadzone przez nich badania proroctw nie były daremne, bowiem po Jego zmartwychwstaniu ludzie ci uznali w Nim Syna Bożego. Gdy Nikodem zobaczył Jezusa podnoszonego na krzyżu, przypomniał sobie Jego słowa wypowiedziane w nocy na górze Oliwnej: „A jako Mojżesz węża na puszczy wywyższył, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy. Aby każdy kto weń wierzy nie zginął, ale miał żywot wieczny" (Jan 3,14.15). Podczas soboty, gdy Chrystus spoczywał w grobie, Nikodem rozmyślał. Jaśniejsze światło oświeciło teraz jego umysł i słowa wypowiedziane niegdyś przez Jezusa przestały być tajemnicą. Zrozumiał, jak wiele stracił z tego powodu, że nie połączył się ze Zbawicielem za Jego życia. Teraz rozpamiętywał wypadki zaszłe na Golgocie. Modlitwa Chrystusa za swych morderców i odpowiedź udzielona umierającemu złoczyńcy przemówiły do serca wykształconego członka Sanhedrynu. Znów widział wyobraźnią Zbawiciela w Jego męce, anów słyszał krzyk zwycięstwa- „Wykonało się!" Przypomniał sobie trzęsienie ziemi, ciemności niebios, rozdartą zasłonę, rozpadające się skały i wiara utwierdziła się w nim na zawsze. Wypadki, które przekreśliły nadzieje uczniów, przekonały Józefa i Nikodema o Boskości Jezusa. Ich obawy zostały przezwyciężone dzięki odwadze wynikającej z mocnej i niezachwianej wiary. Nigdy przedtem Jezus nie skupiał na sobie tyle Uwagi co teraz, gdy spoczywał w grobie. Zgodnie ze stosowaną dotąd praktyką ludzie przyprowadzili swych chorych i cierpiących na dziedziniec świątyń,! zapytując: Kto może nam powiedzieć o Jezusie z Nazaretu? Niektórzy przyszli z daleka, aby odnaleźć tego, który uzdrawiał chorych i wskrzeszał umarłych. Ze wszystkich stron dochodziły wołania: Chcemy Chrystusa Uzdrowiciela! Przy okazji zgromadzenia podejrzani o trąd poddawani byli kapłańskim badaniom. Wielu miało usłyszeć, że ich mężowie, żony lub dzieci są trędowaci i w związku z tym zostaną skazani na opuszczenie swych domów i przyjaciół. Odtąd mieli krążyć po świecie i ostrzegać wszystkich z daleka o swej chorobie ponurym krzykiem „Nieczysty, nieczysty!" Przyjazne ręce Jezusa z Nazaretu, które • nigdy nie odmówiły dotknięcia i uzdrowienia najbardziej odstraszającego trędowatego, dziś leżały bezwładnie złożone na Jego piersiach. Usta, które dawniej na skierowaną ku Niemu prośbę odpowiadały słowami pokrzepienia: „Chcę, bądź oczyszczony" (Mat. 8,3), dziś milczały. Wielu zwracało się do starszych kapłanów o współczucie i pomoc, lecz daremnie. Z pełną determinacją ludzie ei wyrażali życzenie, aby żyjący Chrystus iznalazł się pomiędzy nimi. Dopyty- 615 wali się o Niego z natarczywością i wytrwałością, i nie chcieli osłcho-' dzić. Usunięto ich jednak z dziedzińców świątyni, a przy bramach stanęli żołnierze, aby nie dopuszczać tłumu, który szedł wraz z chorymi i umierającymi domagając się wejścia. Chorzy, którzy przychodzili licząc na uzdrowienie ich przez - Chrystusa, załamywali się pod wpływem doznanego zawodu. Ulice przepełnione były żałobą, bowiem umierali na nich ludzie z powodu nieobecności Jezusa, leczącego ich swoim dotknięciem. Daremnie zwracano się do lekarzy, ale ci nie posiadali tej mocy co Ten, który spoczywał w grobie Józefa. Żałobne krzyki chorych uświadomiły tysiącom umysłów, że odeszło z tego_ świata potężne światło. Bez Chrystusa ziemia stała się ciemnością i mrokiem. Wielu spośród tych, którzy niedawno wołali: „Ukrzyżuj go! Ukrzyżuj go!" — teraz zrozumiało klęskę jaka spadła na nich i gdyby Jezus żył, również gorliwie wołaliby teraz, dajcie nam Jezusa! Gdy lud dowiedział się, że kapłani wydali Jezusa na śmierć, zaczęto rozpytywać o jej szczegóły. Okoliczności były w miarę możliwości ukrywane, jednak pomimo, że Jezus spoczywał w grobie, imię Jego powtarzane było przez tysiące ust, a wieści o nikczemnej komedii sądu i nieludzkim postępowaniu kapłanów oraz przywódców rozeszły się wszędzie. Ludzie o głębokich umysłach wzywali kapłanów . i przywódców do wytłumaczenia proroctw Starego Testamentu dotyczących Mesjasza, lecz ci usiłując sfałszować odpowiedzi, czynili wrażenie obłąkanych. Nie potrafili wytłumaczyć proroctw mówiących o cierpieniach i śmierci Chrystusa, ale wielu z pytających głęboko wie-•rzyło, że proroctwa Pisma zostały wypełniane. Zemsta, która kapłanom wydawała się tak słodka, stała się dla nich źródłem goryczy. Wiedzieli, że spotka ich surowa krytyka ze strony- narodu; wiedzieli też, że wszyscy podburzeni przez nich prze- t ciwiko Chrystusowi dziś zostali przejęci odrazą do swego haniebnego czynu. Kapłani usiłowali przedstawić Jezusa jako oszusta, ale to nie przekonało już nikogo. Niektórzy z przekonywanych ludzi znajdowali się przy grobie Łazarza i widzieli, jak przywrócone zostało życie umarłemu. Teraz kapłani drżeli ze strachu, że Chrystus wstanie z grobu i ukaże się znów pośród nich. Słyszeli Jego słowa, gdy mówił, że ma moc oddać Swe życie i odzyskać je znów. Przypomnieli jak rzekł.- „Rozwalcie ten kościół, a we trzech dniach wystawię go" (Jan 2,19). Judasz powtórzył te słowa wypowiedziane przez Jezusa do uczniów podczas ostatniej podróży do Jeruzalem: „Oto wstępujemy do Jeruzalem, a Syn Człowieczy będzie wydany przedniejszym kapłanom i nauczonym w Piśmie i osądzą go na śmierć i wydadzą go poganom na pośmiewisko i na ubiczowanie i na ukrzyżowanie; ale trze- 616 ciego dnia zmartwychwstanie" (Mat. 20,18.19). Gdy usłyszeli wówczas te słowa, wyśmiewali je i kpili. Lecz dziś wiedzieli, że proroctw^ Chrystusa, jak dotąd, spełniły się. Powiedział, że zmartwychwstanie trzeciego dnia, a któż może twierdzić, że również i to nie zostanie spełnione? Pragnęli odpędzić od siebie te myśli, lecz bezskutecznie. Podobnie jak ich ojciec — szatan — wiedzieli i drżeli. Teraz, gdy zaczynał mijać szał, obraz Chrystusa narzucał się ich 'pamięci. Widzieli Go, jak stał jasny i pogodny, bez jednej skargi przed Swymi wrogami, znosząc bez szemrania szyderstwa i znęcania. Wszystkie okoliczności związane z sądem i ukrzyżowaniem odnowiły się w pamięci, stwarzając przekonanie, że był Synem Bożym. Czuli, że w każdej chwili może przed nimi stanąć, stając się z oskarżonego oskarżycielem, z potępionego potępiającym, zabity, fetory może zażądać ukarania śmiercią swoich zabójców. Nie mogli spocząć podczas soboty. Choć nie chcieli przestąpić pogańskiego progu z obawy przed skalaniem, teraz zebrali się u Piłata na naradę w sprawie ciała Chrystusa. Śmierć i mogiła powinny mocno trzymać Tego, którego ukrzyżowali. „Zebrali się u Piłata przednie jsi arcykapłani i faryzeusze, mówiąc: „Panie, przypomnieliśmy sobie, że ten zwodziciel jeszcze za życia powiedział: Po trzech dniach zmartwychwstanę. Rozkaż więc zabezpieczyć grób aż do trzeciego dnia, żeby czasem uczniowie jego nie przyszli, nie ukradli go i nie powiedzieli ludowi: Powstał z martwych. I będzie ostatnie oszustwo gorsze niż pierwsze. Rzekł im Piłat: Macie straż, idźcie, zabezpieczcie jak umiecie" (Mat. 27,62—65). Kapłani wydali zarządzenie zabezpieczenia grobowca. Przed wejściem do niego umieszczono duży kamień. Na tym kamieniu w poprzek przeciągnięto sznury, które przymocowano do skały a ich końcówki zapieczętowano rzymską pieczęcią, tak że nie można było ruszyć kamienia bez naruszenia pieczęci. Wokoło grobowca ustawiano straż składającą się ze stu żołnierzy, mających go strzec przed wiszelkimi zakusami. Kapłani uczynili wszystko dla utrzymania ciała Chrystusa tam, gdzie zostało ono złożone. Zabezpieczyli grób pieczęcią, jak gdyby miał w nim pozostać przez •wszystJkie czasy. Bezsilni ludzie naradzali się i knuli swoje plany, ponieważ w ich morderczych umysłach nie powstała myśl o ich bezużyteczności. Ich czyny posłużył natomiast chwale Bożej. Wysiłki zmierzające do uniemożliwienia zmartwychwstania miały się stać najbardziej przekonywującym argumentem, że istotnie ono nastąpiło. Im większa była liczba żołnierzy rozstawionych wokoło grobu, tym pełniejsze stało się świadectwo, że Chrystus powstanie z niego. Na setki lat przed śmiercią Chrystusa Duch Święty oznajmił za pośrednictwem psalmisty: „Przeczże się poganie buntują, a narody przemyślają - różne rzeczy? Schodzą się 617 się; Pan szydzi z „ich" * mocy zamknąć bliska! wyzwolenia była ROZDZIAŁ LXXXI „Pan zmartwychwstał" (Mat. 28,2-4.11-15) Noc pierwszego dnia tygodnia mijała powoli. Przyszła najciemniejsza godzina poprzedzająca nadejście dnia, a Chrystus ciągle pozostawał uwiąziony w ciasnym grobie. Duży kamień pozostawał na swym miejscu; rzymska pieczęć była nienaruszona, zaś żołnierze trwali na straży. Przy grobie znajdowali się również niewidoczni strażnicy, to jest aniołowie zła, którzy zgromadzili się w tym miesjcu. Gdyby to leżało w jego mocy, książę ciemności ze swymi zastępami utrzymałby na zawsze pieczęć na grobie Syna Bożego. Lecz otaczały grobowiec również zastępy niebieskie. Najpotężniejsi aniołowie strzegli grobu i czekali, aby powitać Księcia życia. „A oto stało się wielkie trzęsienie ziemi; Albowiem Anioł Pański zstąpił z nieba..." Tenże anioł opuścił dwór niebieski w pełnej zbroi Bożej chwały. Jasne promienie tej chwały oświetlały Jego drogę, „a było wejrzenie jego jako błyskawica, a szata jego biała jako śnieg, a Ci którzy strzegli grobu, drżeli bojąc się go i stali się jako umarli". Ą Kapłani i przywódcy żydowscy! Gdzież teraz znalazła się potęga waszych straży? Dzielni żołnierze, którzy nigdy dotąd nie ulękli się żadnej ludzkiej mocy stali teraz, jak jeńcy pozbawieni miecza i włóczni. Twarz, którą zobaczyli nie była twarzą wojownika, wywodzącego się z ludzkiego rodu, bowiem należała do najpotężniejszego spośród rycerzy - Pana. Ten właśnie anioł zajął miejsce szatana po jego upadku i był tym, który oznajmił na wzgórzach Betlejemu wieść o narodzeniu Chrystusa. Ziemia drży przy jego zbliżaniu się, a zastępy ciemności schodzą mu z drogi; a gdy odwalił kamień zamykający grób, zdawało się, iż niebo zstąpiło na ziemię. Żołnierze widzieli jak odrzucał potężny ka-- mień z taką łatwością, jak gdyby ten był małym kamykiem i usłyszeli jego wołanie: Synu Boży, wyjdź, Ojciec Cię wzywa! Widzieli Jezusa 619 wychodzącego z grobowca i słyszeli Jego słowa: „Jam jest zmartwychwstanie i życie". Gdy wyszedł w pełni Swego majestatu i chwały, anioł pochylił się przed Odkupicielem z uwielbieniem i powitał Go chwa- t lebną pieśnią. Trzęsienie ziemi oznajmiło godzinę, w której Chrystus oddał Swe życie i w podobny sposób oznajmiło chwilę, w której je ponownie podjął w pełni Swego triumfu. Ten, który zwyciężył śmierć i pogrzebanie, wstał z grobu jako zwycięzca pośród wstrząsów ziemi, błyskawic i grzmotów. Gdy przyjdzie ponownie na ziemię poruszy nie tylko ziemią, ale i niebem". „Chwiejąc chwiać się będzie ziemia jako pijany, a przeniesiona będzie jako budka". „Niebiosa jako księgi zwinione będą"; „Żywioły rozpalone ogniem stopnieją, a ziemia i rzeczy, które są na niej spalone będą", „Ale Pan jest ucieczką ludu swego i siłą synów izraelskich" (Hebr. 12,26; Izaj. 24,20; 34,4; 2 Piotra 3,10; Joel 3,16). W czasie konania Jezusa żołnierze spostrzegli, iż ziemię ogarnia ciemność w samo południe; natomiast podczas zmartwychwstania byli świadkami światłości rozchodzącej się od aniołów, która rozświetlała noc. Słyszeli też zastępy niebieskie śpiewające z wielką radością: „Tyś zwyciężył szatana i moce ciemności: Tyś zwycięsko pokonał śmierć"! Chrystus wyszedł z grobu w pełni chwały, a żołnierze rzymscy byli świadkami tego wydarzenia. Oczy ich były utkwione w twarzy Tego, którego jeszcze tak niedawno wyśmiewali i poniewierali. W tej przepełnionej chwałą Istocie poznali więźnia, którego widzieli na sali sądowej i któremu upletli koronę cierniową. Był to Ten sam, który stał nieustraszony przed Piłatem i Herodem, z ciałem okaleczonym przez biczowanie. Był to Ten, który został przybity gwoździami do krzyża, o którym pewni siebie kapłani i przywódcy kiwając głowami mówili: „Innych ratował, a samego siebie ratować nie może" (Mat. 27,42). Był to Ten, który został złożony w nowym grobowcu Józefa, a który na mocy dekretu nieba został uwolniony. Nawet gdyby nad Jego grobowcem spiętrzono góry, to i tak Jego wyjściu nie mógłby nikt zapobiec. Na widok aniołów i Zbawiciela otoczonego chwałą, rzymskich żołnierzy ogarnął strach powodujący odrętwienie. Gdy niebieski pochód zniknął im z oczu, zerwali się z ziemi i tak szybko, jak na to pozwalały ich drżące nogi, pobiegli do miasta, opowiadając napotkanym po drodze o nadzwyczajnym wydarzeniu. Kierowali swe kroki do Piłata, lecz wiadomość, którą nieśli doszła do uszu żydowskich władz i najwyższych kapłanów. Ci natomiast zażądali, aby uciekinierzy najpierw stawili się u nich. Dziwny widok przedstawiali żołnierze, którzy drżąc ze strachu i z pobladłymi twarzami składali swe świadectwo o zmartwychwstaniu Chrystusa. Opowiedzieli wszystko co widzieli, ponieważ nie starczyło czasu na ich przygotowanie do świadczenia wbrew praw^ 620 l dzie. Z bolesnym przekonaniem żołnierze ci mówili: „był to zaiste Syn Boży, który został ukrzyżowany; słyszeliśmy jak anioł go ogłaszał Majestatem niebios i Królem chwały". Twarze kapłanów okryły się śmiertelną bladością. Kaifasz usiłował mówić, ale chociaż jego wargi poruszały się, to nie wydały żadnego głosu. Żołnierze zamierzali już opuścić salę posiedzeń, gdy zatrzymał ich głos Kaifasza, który wreszcie odzyskał mowę. „Czekajcie — mówił — nie opowiadajcie nikomu o tym, coście widzieli!" W ślad za tym podano żołnierzom fałszywą wersję wypadków. „Powiadajcie — pouczali ich kapłani — iż uczniowie Jego w nocy przyszedłszy ukradli go; gdyśmy spali". Tym" razem kapłani prześcignęli samych siebie. Jak mogli wiedzieć żołnierze, że ciało ukradli uczniowie, skoro wówczas spali? Jeżeli istotnie spali, to jak mogli to wszystko widzieć? A jeżeli rzeczywiście uczniowie zabrali ciało Chrystusa, to czyż kapłani byliby pierwszymi, którzy przygotowaliby oskarżenie. Poza tym, gdyby żołnierzom udowodniono, iż spali podczas pełnienia służby, czyżby kapłani nie omieszkali donieść o tym Piłatowi. Żołnierze byli przerażeni i nie godzili się z myślą, iż mogą sami na siebie ściągnąć oskarżenie o to, że usnęli na posterunku. To wykroczenie karano śmiercią. Czy w tych warunkach mogli złożyć fałszywe ^wiadectwo, wprowadzając nim w błąd ludzi i ryzykować przy tym własnym życiem? Czy nie pełnili swej uciążliwej służby z należytą czujnością? Nawet za pieniądze nie mogli stanąć przed sądem jako krzywoprzysięzcy. Dla zapobieżenia rozszerzenia się tej niepożądanej wieści, kapłani gwarantowali żołnierzom bezpieczeństwo, mówiąc, iż Piłat nie jest zainteresowany w jej upowszechnianiu w tym samym stopniu co oni. W ten sposób rzymscy żołnierze zaprzedali swą uczciwość Żydom za pieniądze. Weszli do kapłanów, przynosząc najbardziej dla nich przerażające świadectwo prawdy; wyszli natomiast od nich obładowani pieniędzmi, niosąc na swych ustach kłamliwą wersję wypadków, narzuconą im przez kapłanów. Wiadomość o zmartwychwstaniu Chrystusa dotarła już do Piłata. Choć Piłat był odpowiedzialny za wydanie Jezusa na śmierć, to w rzeczywistości ponosił stosunkowo mniejszą winę. Skazał Zbawiciela mimo swej woli i wbrew współczuciu^jakim Go obdarzył, ale jak dotąd nie odczuwał prawdziwych wyrzutów sumienia. Teraz jednak ogarnęło go przerażenie. Pod jego wpływem zamknął się w swym domu, zdecydowany nie dopuszczać do siebie nikogo. Mimo tego kapłani przyszli do niego, opowiadając mu zmyśloną przez siebie historię i wstawiając się za żołnierzami z powodu ich niedopatrzenia. Zanim wyraził swój stosunek do przedłożonych mu spraw, p"oddał osobiście straż prywatnemu przesłuchaniu. Żołnierze, obawiając się o własne bezpieczeństwo, nie 621 mieli odwagi ukrywać czegokolwiek przed nim i Piłat dowiedział się całej prawdy o przebiegu wypadków. Nie prowadził dalszego dochodzenia w tej sprawie, lecz od tej chwili nie zaznał już nigdy spokoju. Gdy Jezus spoczywał w grobie, szatan zatriumfował, ponieważ nie brał pod uwagę możliwości, że Zbawiciel odzyska życie. Rościł sobie pretensje do ciała Pana, toteż ustawił straż wokoło grobu i usiłował uczynić Chrystusa swym więźniem. Ogarnął go okrutny gniew, gdy widział jak jego aniołowie uciekli na widok wysłańców z nieba, a gdy zobaczył Chrystusa wstającego w chwale z grobu, zrozumiał, że nadszedł koniec jego królestwa i że- jego samego czeka śmierć. Kapłani skazując Chrystusa na śmierć, uczynili z siebie narzędzie szatana i obecnie byli całkowicie zdani na jego władzę. Wpadli w sidła, z których nie mogli się wyplątać, wobec czego nie pozostawało im nic innego, jak prowadzenie dalszej walki przeciw Chrystusowi. Gdy usłyszeli wiadomość o Jego zmartwychwstaniu, ogarnął ich strach przed gniewem ludu i poczuli, że ich własne życie jest zagrożone. Jedyną nadzieją dla nich było ogłoszenie Chrystusa samozwańcem i zaprzeczenie Jego zmartwychwstaniu. Przekupili żołnierzy i zapewnili sobie milezenie Piłata, rozgłaszając wszem i wobec fałszywą wersję zmartwychwstania. Lecz istnieli świadkowie, których nie mogli zmusić do milczenia. Wielu • usłyszało już na początku od żołnierzy prawdziwe świadecwto o zmartwychwstaniu Chrystusa. Niektórzy ze zmarłych, którzy powstali z grobów wraz z Chrystusem, ukazali się ludziom i świadczyli o tym, że on zmartwychwstał. Kapłanom doniesiono o ludziach, twierdzących, iż widzieli i słyszeli tych, którzy powstali z grobów. Kapłani i przywódcy zaczęli się obawiać, że zarówno na ulicy, jak w zaciszu swych własnych domów mogą się spotkać z Chrystusem. Nie czuli się nigdzie bezpieczni, bowiem zasuwy i zamki były zbyt słabym zamknięciem przed Synem Bożym. W dzień i w nocy stawały im przed oczyma straszne wypadki z sali sądowej, a w uszach brzmiały ich własne krzyki: „krew jego na nas i na dziatki nasze" (Mat. 27,25). Nigdy obraz ten nie da się już wymazać z ich pamięci i nigdy też nie miał spłynąć na ich powieki spokojny sen. Gdy u grobu rozległ się głos potężnego anioła, który wołał: „Twój Ojciec wzywa Cię", Zbawiciel wyszedł z grobu dzięki sile życia, która była w Nim. Teraz sprawdziły się słowa: „Kładę duszę moją, abym ją zasię wziął... Mam moc położyć ją i mam moc zasię wziąć ją". Teraz spełniło się proroctwo wypowiedziane przez Chrystusa do kapłanów i przywódców: „Rozwalcie ten kościół, a we trzech dniach wystawię go" (Jan 10,17.18;'2,19). Nad rozpadłym grobowcem Józefa, Chrystus oznajmił w blasku 622 Swej chwały: „Jani jesit zmartwychwstanie i życie". Te słowa mógł wyrzec jedynie Bóg. Wszystkie istoty stworzone przez Boga żyją z Jego woli i mocy ponieważ zostały ukształtowane jako odbiorcy płynącego od Niego strumienia życia. Poczynając od najwyższego serafina, a^ kończąc na najskromniejszej żyjącej istocie, wszyscy czerpią z tego samego Źródła Życia. Jedynie ten, który stanowi Jedność z Bogiem, może powiedzieć: „Mam moc położyć duszę moją i zasię ją wziąć". W Swej boskości Chrystus miał moc złamać kajdany śmierci. Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy z tych, którzy usnęli. Był prawzorem „falującego snopu" i Jego zmartwychwstanie nastąpiło •w dniu, kiedy tenże snop miał być złożony przed Panem. Ta symboliczna ceremonia odbywała się od przeszło tysiąca lat. Z pól zbierano pierwsze kłosy dojrzałego zboża, i kiedy ludzie szli do Jeruzalem na święto Wielkanocne, powiewali pierwszymi snopami urodzaju, wyrażając dziękczynienie Bogu. Zanim me odbyła się ta ceremonia, nie wolno było dotknąć sierpem kłosów, ani rozpocząć zwózki zbiorów. Snop ofiarowany Bogu był symbolem zbiorów. Podobnie Chrystus był symbolem pierwszych zbiorów wielkiego duchowego żniwa, które miało być zebrane dla królestwa Bożego. Jego zmartwychwstanie jest wzorem i zapowiedzią zmartwychwstania wszystkich zmarłych wiernych. „Albowiem jeżeli wierzymy, iż Jezus umarł i zmartwychwstał, tak Bóg i tych, którzy zasnęli w Jezusie, przywiedzie z Nim" (l Tes. 4,14). Gdy Chrystus zmartwychwstał wyzwolił z grobu wielu umarłych. Trzęsienie ziemi towarzyszące Jego śmierci otworzyło ich groby i gdy On zmartwychwstał, oni również poszli za Nim. Byli to ci, którzy pracowali w imię Boże i którzy życie oddali na świadectwo .prawdy. Teraz mieli dać świadectwo o Jego zmartwychwstaniu. Podczas Swej działalności na ziemi, Chrystus wskrzeszał umarłych. Wskrzesił syna wdowy z Nain, córkę przywódcy żydowskiego oraz Łazarza, lecz wskrzeszeni nie uzyskali w ten sposób swej nieśmiertelności. Po ich przywróceniu do życia, nadal podlegali prawu śmierci, lecz ci, którzy zmartwychwstali wraz z Jezusem uzyskali żywot wieczny. Wstąpili z Nim do nieba, ponieważ dane im było skorzystać z trofeów zwycięstwa nad śmiercią i grobem. „Ci — rzekł Chrystus — nie są już więźniami szatana, gdyż odkupiłem ich, wyprowadziłem ich z grobów, jako pierwsze owoce mej władzy, aby byli tam,'gdzie Ja jestem i nigdy już więcej nie zaznali śmierci". Ludzie ci przyszli do miasta i ukazując się innym, głosili zmartwychwstanie Chrystusa i swoje własne. W ten sposób święta prawda o zmartwychwstaniu zyskała nieśmiertelność. Zmartwychwstali święci, stali się źródłem następującego świadectwa: „Ożyją umarli twoi, trupy moje wstaną gdy rzeczesz: Ocućcie się, a śpiewajcie mieszkający w pro- 623 ch-u: albowiem rosa twoja będzie jako rosa na ziołach; ale niezbożnych o ziemię uderzysz" (Izaj. 26,19). Dla wiernych Chrystus jest zmartwychwstaniem i życiem. Za sprawą naszego Zbawiciela odzyskaliśmy życie utracone wskutek grzechu, bowiem jest On tym, który obdarza życiem kogo zechce. Posiada więc moc obdarzania ludzi nieśmiertelnością. Podjął od nowa życie, które utracił w Swym człowieczym wcieleniu i podzielił się nim z ludzkością. „Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały. Ale kto napije się wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął ina wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku żywotowi wiecznemu. Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym" (Jan 10,10; 4,14; 6,54). Dla wierzących śmierć jest sprawą pozbawioną większego znaczenia. Chrystus mówi o niej jako o czymś, co trwa krótką chwilę. „Jeśli kto zachowa słowo moje śmierci nie ujrzy na wieki. Dla chrześcijanina śmierć jest tylko snem, chwilą ciszy i ciemności. Życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu i „Gdy się Chrystus, który jest życiem naszym, okaże, wtedy się i wy okażecie razem iż nim w chwale" (Jan 8,51; Koi. 3,4). Umarli usłyszeli głos wołający z krzyża „wykonało się". Przeszył on ściany grobowców i pobudził śpiących do powstania. Tak samo będzie, gdy zabrzmi głos Chrystusa z nieba. Głos ten przeniknie mogiły i otworzy grobowce, a umarli w Chrystusie zmartwychwstaną. Podczas zmartwychwstania Zbawiciela nieliczne łylko groby otworzyły się, lecz podczas Jego powtórnego przyjścia wszyscy wierni zmarli usłyszą Jego głos i wstaną do wiecznego, pełnego chwały życia. Ta sama siła, która podniosła z grobu Chrystusa, podniesie Jego Kościół i uwielbi Go w Nim, ponad wszelkie władze i wszelkie moce, ponad wszelkie imiona, nie tylko na tym świecie, ale również i w świecie przyszłości. ROZDZIAŁ LXXXII „Czemu płaczesz?" (Mat.'28.1.5-8; Mar. 16.1-8; Łuk. 24..1.12; Jan 20.1-18) Niewiasty, które stały pod krzyżem Chrystusa, teraz nie mogły się doczekać końca soboty. W pierwszym dniu tygodnia, bardzo wcześnie rano udały się do grobu Chrystusa z wonnymi olejami, aby namaścić ciało Zbawiciela. Nie myślały o możliwości Jego zmartwychwstania. Słońce nadziiei zaszło i nocny mrok wtargnął do ich serc. Po drodze rozpamiętywały dzieła łaski Chrystusa oraz Jego słowa pocieszenia, ale nie pamiętały słów: „Lecz znowu ujrzę was" (Jan 16,22). Nieświadome tego, co się dokonało podeszły do grobu mówiąc: „Kto nam odwali kamień od wejścia do grobowca?". Wiedziały, że nie zdołają przesunąć kamienia zagradzającego drogę, ale mimo tego szły przed siebie. I oto niebo rozświetliło się chwałą, której źródłem nie było wschodzące słońce. Ziemia zadrżała, a one ujrzały, że duży głaz był odwalony, a grobowiec jest pusty. Nie wszystkie kobiety przyszły do grobowca z jednego kierunku. Maria Magdalena była pierwsza na miejscu i widząc, że kamień jest odwalony, pospieszyła, aby zawiadomić o tym uczniów. Tymczasem zaczęły się schodzić inne niewiasty. Światło świeciło nad grobem, lecz ciała Chrystusa w nim nie było. Gdy się rozejrzały, spostrzegły nagle, że nie były w tym miejscu same. Przy grobie siedział młodzieniec ubrany w lśniącą szatą. Był to właśnie anioł, który odwalił kamień od grobu Chrystusa, a przyjął postać ludzką, aby nie budzić zamieszania wśród przyjaciół Jezusa. Jednakże blask chwały Bożej świecił nad nim nieustannie i kobiety były tym przestraszone. Rzuciły się do ucieczki, lecz następujące słowa anioła powstrzymały je. „Wy się nie bójcie; wiem bowiem, że szukacie Jezusa ukrzyżowanego. Nie ma go tu, bo wstał z martwych, jak powiedział; chodźcie, zobaczcie miejsce, gdzie leżał. A idąc spiesznie powiedzcie uczniom jego, że zmartwychwstał" • (Mat. 28,5.6.7). Zajrzały ponownie do grobu i znów usłyszały cudowną 40 — 2ycie Jezusa 625 nowinę Ujrzały drugiego anioła w ludzkiej postaci, który im rzekł „Dlaczego szukacie żyjącego wśród umarłych' Nie ma go tu, ale wsiał z martwych Wspomnijcie, jak mówił, będąc jeszcze w Galilei, ze Syn Człowieczy musi być wydany w ręce grzesznych ludzi l musi być ukrzyżowany, a dnia trzeciego powstać" (Łuk 24,5—7) Zmartwychwstał, zmartwychwstali — powiedziały kobiety. Niepotrzebne są już olejki do namaszczenia1 Zbawiciel nie jest martwy1 Wtedy przypomniały sobie, ze kiedy mówił o Swej śmierci, powiedział również, ze zmartwychwstanie Co za dzień nastał dla świata1 Niewiasty „z bojaznią i z radością wielką biegły, aby to opowiedzieć uczniom jego". » Maria nie słyszała o dobtej nowunie Przyszła do Piotra i Jana ze smutną wiadomością „Wzięli Pana z grobu, a nie wiemy gdzie go położyli" Uczniowie pospieszyli do grobu i przekonali się, ze jest tak jak powiedziała Maria Znaleźli całun i chustę, lecz ciała ich Pana nie było Było to jeszcze jedno świadectwo, ze zmartwychwstał, bowiem śmiertelne szaty nie były porzucone w nieładzie, lecz porządnie poskładane leżały na swoim miejscu Jan „ujrzał i uwierzył" Dotąd nie rozumiał Pisma które mówiło, ze Chrystus ma zmartwychwstać, przypomniał sobie jednak słowa Zbawiciela, w których przepowiedział swe zmartwychwstanie . Chrystus »am starannie poukładał chusty Gdy do- grobu zszedł potężny anioł, przyłączył się do niego drugi anioł, aby wspólnie objąć straż nad ciałem Pana Gdy jeden z niebieskich aniołów odwalił kamień od grobu, drugi wszedł i odwinął całun, w którym było owinięte ciało Jezusa Jednakże szaty zostały poskładane i ułożone rękoma Chrystusa W oczach Tego, który z jednakową starannością kieruje ruchem wielkiej gwiazdy jak i pojedynczego atomu, nic nie jest nieważne W kazdvm Jego czynie widzimy porządek i doskonałość Maria szła w siad za Piotrem-i Janem w stronę grobu, a gdy oni wrócili do Jeruzelem, ona pozostała na miejscu Gdy wpatrywała się w pusty grób, smutek napełnił jej serce Ujrzała wówczas dwóch aniołów, z ktorjch jeden siedział u wezgłowia, a drugi w nogach miejsca, gdzie leżało ciało Chrystusa, „Niewiasto1 Czemu płaczesz'" spytali. , Rzecze im Wzięli Pana mego, a nie wiem, gdzie Go położyli" Maria odwróciła się nawet od aniołów rozmyślając, ze musi znaleźć kogoś, kto by jej powiedział, co się stało z ciałem Jezusa Usłyszała wtedy skierowany do siebie inny głos „Niewiasto1 Czemu płaczesz' Kogo szukasz' ' Oczami zamglonymi łzami Maria dostrzegła kształt człowieka, a biorąc Go za ogrodnika powiedziała „Panie1 jeśli ty go wziąłeś, powiedz mi gdzie go położyłeś, a ja Go wezmę " Jeżeli ten grobowiec bogatego człowieka uważany jest za zbyt zaszczytne miejsce spoczynku dla Jezusa, ona sama postara się o miejsce dla Niego Był to 626 grób, który zwolnił głos Chrystusa — grób w którym złożony był Łazarz. Czyż me byłoby to miejsce dla spoczynku Pana' Czuła, ze starania o Jego drogie dla mej, ukrzyżowane ciało przyniosą jej ulgę w strapieniu. Lecz naraz usłyszała dobrze znany głos Jezusa „Mario'" Teraz zrozumiała, ze me był to obcy człowiek, który do niej przemówił, zwracając się w stronę głosu ujrzała przed sobą żywego Zbawiciela W swej radości zapomniała, ze był ukrzyżowany, a rzucając się ku Niemu," jakby w zamiarze objęcia Jego nóg, Maria zawołała „Rabbunn" Lecz Chrystus podniósł Swą ręką i rzekł do niej „Nie dotykaj się mnie, bom jeszcze nie wstąpił do Ojca mego, ale idź do braci moich, a powiedz im Wstępuję do Ojca mego i Ojca waszego i do Boga mego i Boga waszego". Na to wezwanie Maria udała się do uczniów z radosną nowiną Jezus odmówił przyjmowania hołdu ludzi, zanim nie upewnił się, ze Jego ofiara przyjęta została przez Ojca Wstąpił do nieba i od samego Boga uzyskał zapewnienie, ze Jego ofiara za grzechy ludzkie była tak obfita iż zdołał zapewnić wszystkim wieczny żywot Ojciec potwierdził przymierze zawarte z Chrystusem, w mysi którego przyjmie posłusznych oraz skruszonych ludzi i będzie ich miłował jak miłuje Swego Syna Chrystus dokonał dzieła i spełnił Swą zapowiedz „Męża droższym uczynię nad szczere złoto, a człowieka nad złoto z Ofir" (Izaj 13,12) Księciu życia dana została wszelka moc na niebie i na ziemi, po czym powrócił do swych wyznawcom w grzesznym świecie,. aby mógł im udzielić Swej mocy i chwały Podczas gdy Zbawiciel pozostawał w obecności Boga otrzymując dary dla Swego Kościoła, uczniowie rozmyślali nad Jego pustym grobem, smucąc się i płacząc Dzień, który był dniem radości dla niebios, dla uczniów był dniem niepewności, zamieszania i zakłopotania Ich niedowierzanie świadectwu danemu przez kobiety pozwala zrozumieć, jak bardzo upadła w nich wiara Wiadomość o zmartwychwstaniu Chrystusa tak bardzo różniła się od ich przewidywań, iż me mogli w mą uwierzyć Uważali, ze jest zbyt piękna, by mogła być prawdziwa Tak wiele słyszeli o doktrynach i tzw naukowych teoriach saduceuszy, ze ich pojęcie o zmartwychwstaniu było chwiejne Nie mogli sobie uświadomić sensu zmartwychwstania Nie byli w stanie objąć umysłem istoty tego wielkiego wydarzenia Aniołowie powiedzieli niewiastom „Idźcie powiedzcie uczniom Jego, i Piotrowi, ze was uprzedza do Galilei, tam Go oglądajcie, jak wam powiedział". Aniołowie byli stróżami Chrystusa przez cały okres Jego ziemskiego żywota Byli świadkami sądu nad Nim i Jego ukrzyżowania Słyszeli Jego słowa wypowiedziane do uczniów, co znalazło swój wyraz w treści wiadomości podanej uczniom, aby mogło ich przekonać o jej 627 prawdziwości Słowa tej treści mogły jedynie pochodzić od wysłanników zmartwychwstałego Pana , Powiedzcie uczniom Jego i Piotrowi", mówili aniołowie X>(J śmierci Chrystusa Piotr był zdruzgotany wyrzutami sumienia Mysi o zaparciu się Pana oraz o pełnym miłości i smutfeu spojrzeniu Zbawiciela, nie odstępowała go aini na chwilę Ze wszystkich uczniów on cierpiał najbardziej Teraz uzyskał zapewnienie, ze jego skrucha została przjjęta, •a grzech darowany bowiem został wymieniony z imienia Powiedzcie uczniom Jego i Piotrowi, ze was poprzedza do Galilei, tam Go ujrzycie' Wszyscy uczniowie opuścili Chrystusa, a mimo to wezwanie do ponownego spotkania dotyczyło ich wszystkich, ponieważ żadnego z nich nie odrzucił Gdy Maria Magdalena opowiadała im, ze widziała Zbawiciela, nie omieszkała powtórzyć słów wezwania do spotkania w Galilei To wezwanie zostało skierowane do nich jeszcze po raz trzeci Po wstąpieniu do Ojca Jezus ukazał się innym kobietom mówiąc ,Bądźcie pozdrowione A one przystąpiwszy uchwyciły się nóg Jego i pokłoniły mu się Tedy im rzekł Jezus ,Nie bójcie się, idźcie oznajmijcie braciom moim aby poszli do Galilei a tam mnie ujrzą".' Pierwszym dziełem Chrystusa na ziemi po zmartwychwstaniu było przekonanie uczniów o jego niezmiennej dla nich miłości i serdeczności Chciał ich bowiem przekonać ze jest ich żywym zbawicielem ze zerwał kajdany grobu i nie jest więcej trzymany w szponach śmierci Pragnął tez oznajmić im, ze pozostało w Nim to samo kochające serce które znali ze swych poprzednich przeżyć Chrystus ukazywał się uczniom kilkakrotnie, ponieważ pragnął narzucie im więzy miłości, które mogłyby całkowicie nimi owładnąć Wobec tego rzekł „Idźcie powiedzcie moim braciom ze spotkają mnie w Galilei Gdy uczniowie usłyszeli to wyraźnie sprecyzowane wezwanie zaczęli przypominać sobie słowa Chrystusa, w których przepowiedział Swe zmartwychwstanie lecz nawet i teraz nie odczuwali radości Nie potrafili pokonać zrodzonych w nich uczuć zwątpienia i zmieszania. Nawet oświadczenie kobiet iż widziały Go nie było dla nich przekonujące Uznali, ze oświadczenie kobiet jest wynikiem ich wyobraźni. Zdawało się ze kłopoty podążają za zmartwieniami W szóstym dniu tygodnia byli świadkami śmierci Nauczyciela, w pierwszym dniu następnego tygodnia zabrano im Jego ciało a ich jednocześnie oskarżono ze ukradli ciało aby siać zamęt wśród narodu Nie mieli nadziei obalenia fałszywego oskarżenia, które zbierało się nad nimi Obawiali się wrogości kapłanów i gniewu narodu Pragnęli obecności Jezusa, który wspomagał ich we wszystkich rozterkach Często powtarzali słowa „A myśmy się spodziewali, iż On miał odkupie Izraela Osamotnieni, z ciężkim sercem, przypominali sobie Jego słowa „Albowiem ponieważ się to na zielonym drzewie dzieje, 628 a cóż będzie na suchym7" Spotykali się w świątecznej izbie zamykając szczelnie drzwi, gdyż wiedzieli, iż los, który spotkał ich umiłowanego Nauczyciela, może stać się w każdej chwili również ich udziałem A mimo wszystko mogli się weselić w świadomości faktu Pańskiego zmartwychwstania W ogrodzie Maria zalewała się łzami, kiedy Jezus stał tuz przy mej a te łzy nie dozwalały jej poanac Go W ten sam sposób wj pełnione bólem serca uczniów nie dawały wiary poselstwu anioła ani tez słowom wypowiedzianym przez samego Chrystusa Jakże wielu takich jest którzy postępują podobnie jak ci uczniowie' Jak wielu ludzi powtarza rozpaczliwy krzyk Marii ,Wzięłi Pana mojego a nie wiem gdzie Go położyli" Do ilu ludzi dotarły słowa - Zbawiciela , Dlaczego płaczesz', kogo szukasz7 Zoawiciel znajduje się tuz przy nich, lecz ich - zamglone łzami oczy nie są w stanie rozpoznać Go On przemawia do nich, lecz om Go nie rozumieją Och1 Gdyby można było podnieść te opuszczane głowy, aby oczy mogły Go dojrzeć, a uszy — usłyszeć „A idąc prędko powiedzcie uczniom Jego, ze zmartwychwstał Niech nie patrzą na nowy grobowiec Józefa który był przywalony dużym kamieniem i zapieczętowany rzymską pieczęcią, albowiem nie ma w mm Chrystusa Niech nie kon-^centrują swego wzroku na pustjm grobowcu Niech me smucą się jak ci których opuściła nadzieja Jezus żyje, a ponieważ On żyje, również i wy zyc będziecie Z przepełnionych wdzięcznością serc, z ust ożywionych świętym ogniem, niech spłynie radosny śpiew Chrystus zmartwychwstał' Żyje aby moc się wstawiać za nami Uchwyćcie się tej nadziei, która będzie dla waszej duszy pewną, wypróbowaną kotwicą Wierzcie, a ujrzycie chwałę Boga' ROZDZIAŁ LXXXIII Droga do Emaus (Łuk. 24,13-33) Tocznym popołudniem dnia zmartwychwstania, dwóch uczniów znajdo-JL wało się w drodze do Emaus, małej mieściny położonej osiem mil od Jeruzalem. Uczniowie ci nie zajmowali wybitnego miejsca przy Chrystusie, lecz byli Jego szczerymi wyznawcami. Przyszli /lo miasta na święta Wielkanocne i byli bardzo przejęci wypadkami, które tam ostatnio miały miejsce. Doszły do nich wieści, które krążyły od rana w związku ze zniknięciem ciała Chrystusa, a także świadectwo niewiast, które widziały aniołów i spotkały Jezusa. Teraz wracali do swych domów, aby oddać się rozmyślaniom i modlitwie. Odbywali swą wieczorną podróż w posępnym nastroju, rozstrząsając w pamięci wypadki związane z sądem nad Chrystusem i Jego ukrzyżowaniem. Nigdy nie czuli się tak zniechęceni, jak w tym dniu. Pozbawieni nadziei i wiary, szli w cieniu, jaki rzucał na ich drogę krzyż. Po przejściu stosunkowo niewielkiej odległości, przyłączył się do nich jakiś człowiek, lecz oni byli do tego stopnia pogrążeni w swym ponurym nastroju i rozterce, że nie zwracali na niego większej uwagi. Prowadzili dalej rozmowę, która dawała wyraz myślom wypełniającym ich serca. Rozprawiali o naukach Chrystusa, których, jak się zdawało, nie byli w stanie pojąć. Gdy przeszli do ostatnich wypadków. Jezus zapragnął dodać im otuchy. Widział ich strapienie, jak też rozumiał ich wewnętrzne rozdarcie, kiedy rozpamiętywali kwestię czy ten Człowiek, który dopuścił, aby Go tak poniżono mógł być rzeczywiście Chrystusem? Nie imogli zapanować nad bólem d zaczęli płakać. Jezus wiedział, że ich serca połączone są z Nim w miłości i zapragnął otrzeć ich łzy, oraz napełnić ich radością, i otuchą. Lecz przede wszystkim musiał udzielić im nauki, której nie mieli' nigdy zapomnieć. „I rzekł do nich: Cóż to za rozmowy, idąc, prowadzicie z sobą? 630 I przystanęli przygnębieni. A odpowiadając jeden, imieniem Kleopas, rzekł do niego: Czyś Ty jedyny pątnik w Jerozolimie, który nie wie, co się w niej w tych dniach stajo?" Opowiedzieli Mu o zawodzie, jakiego doznali w związku z- Mistrzem, „Który był mężem prorokiem mocarnym w czynie i w słowie przed Bogiem i wszystkim ludem; Jak arcykapłani i zwierzchnicy nasi, wydali na, niego wyrok śmierci i ukrzyżowali go". Z sercami zranionymi wskutek doznanego zawodu i drżącymi ustami dodali: „A myśmy się spodziewali, że On odkupi -Izraela, lecz po tym wszystkim już dziś trzeci dzień, jak się to stało". Bardzo dziwne było to, iż uczniowie nie pamiętali słów Chrystusa i nie uświadomili sobie,' że przepowiedział wypadki, które miały się rozegrać. Nie rozumieli, że ostatnia część Jego objawienia miała się spełnić z taką sama dokładnością, jak pierwsza i że trze- . ciego dnia zmartwychwstanie. Powinni byli zapamiętać tę część objawienia, tak jak zapamiętali ją kapłani i przywódcy. „Nazajutrz, czyli w dzień po święcie Przygotowania, zebrali się u Piłata przedniejsi Arcykapłani i faryzeusze, mówiąc: Panie przypomnieliśmy sobie, że ten zwodziciel jeszcze za życia powiedział: Po trzech dniach zmartwychwstanę" (Mat. 27,62.63). Uczniowie jednak nie pamiętali tych słów. „A on rzekł do nich: o głupi i gnuśnego serca >by wierzyć we wszystko, co powiedzieli prorocy! Czyż Chrystus nie musiał tego wycierpieć by wejść do swojej chwały?" Uczniowie dziwili się, kim może być ten Obcy, który przenika do głębi ich dusze oraz mówi z taką powagą, tkliwością i współczuciem, napełniając ich serca nadzieją. Po raz pierwszy od czasu zdradzenia Chrystusa wstąpiła w nich nadzieja. Coraz częściej spoglądali z powagą na swego towarzysza podróży i myśleli, że Chrystus wypowiadałby te same słowa, co Ten. Opanowało ich zdziwienie, a serca poczęły bić rytmem radosnego oczekiwania. Poczynając od Mojżesza i samych podstaw nauki biblijnej, Chrystus wyłożył we wszystkich Pismach sprawy dotyczące Jego samego. • Gdyby wcześniej dał się im poznać, serca ich doznałyby zadowolenia, a ' w pełni swojej radości nie pożądaliby niczego więcej. Jednakże było konieczne, aby zrozumieli świadectwo o Nim oparte na zapisach i proroctwach Starego Testamentu, bowiem ten materiał miał stanowić fundament ich wiary. Dla ich przekonania Chrystus nie uczynił cudu, ponieważ uznał, iż ważniejszą sprawą było wyjaśnienie im zapisu Pisma. Patrzyli na Jego śmierć jako na kres wszystkich swoich nadziei. Teraz w powołaniu się na proroctwa, udowodnił że stanowią one najmocniejszą podstawę ich wiary. Nauczając swych uczniów Jezus ukazał im znaczenie Starego Testamentu, jako źródła niosącego świadectwo Jego misji. Wielu prak- 631 tykujących chrześcijan odrzuca Stary Testament jako zbiór pism nie mających już dziś żadnego zastosowania. Lecz nauka. Chrystusa mówi inaczej. Cenił tak wysoko Stary Testament, że kiedyś powiedział: „Ponieważ Mojżesza i proroków nie słuchają, to choćby kto z umarłych powstał też nie uwierzą" (Łuk. 16,31). Jest to głos Chrystusa przemawiającego ustami patriarchów i proroków, poczynając od dnia Adama aż po końcowe sceny istnienia tego świata. W Starym Testamencie, Chrystus jest objawiony równie jasno jak w Nowym. Światło, które .płynie z proroczej przeszłości, uwypukla życie Chrystusa i naukę Nowego Testamentu, nadając im ich wyrazistość i piękno. Cuda uczynione przez Chrystusa stanowią dowód Jego Boskości; lecz bardziej przekonujący dowód na to, że jest On odkupicielem świata, uzyskujemy przez porównanie proroctw Scarego Testamentu z historią zapisaną w Nowym. Opierając się na proroctwach, Chrystus dał uczniom -właściwe pojęcie tego, czym miał być w Swoim ucieleśnieniu. Ich nadzieje na przyjście Mesjasza, który miał pozyskać należny Mu tron i królewską władzę nie spełniły się, a to było przeciwne tokowi łudź-kiego rozumowania. Wytworzyła się kolizja w zakresie rozumienia, iż można dobrowolnie zstąpić z wyżyn na niziny. Chrystus pragnął, aby odczucia Jego uczniów mogły być w każdym układzie stosunków czyste i prawdziwe. Widząc przeznaczony dla Niego kielich goryczy, powinni byli zrozumieć Go tak dalece, jak to było możliwe. Wytłumaczył im, że straszny konflikt, którego istoty nie _ potrafili dotąd zrozumieć, był formą spełnienia przymierza, zawartego jeszcze przed założeniem fundamentów świata. Chrystus musiał umrzeć, jak każdy, kto przekroczył zakon i trwa w swoim grzechu. Wszystko to musiało nastąpić, ale rozwój wypadków nie stanowił znaku klęski, lecz stał się znamieniem wiecznego i pełnego chwały zwycięstwa. Jezus mówił im, że należy się zdobyć na największy wysiłek, w celu wybawienia świata od grzechu. Jego wyznawcy powinni żyć tak, jak On i pracować nad sobą z nigdy nie wygasającą intensywnością. W ten sposób Chrystus rozmawiał ze Swymi uczniami, otwierając ich umysły dla zrozumienia Pisma. Uczniowie byli wprawdzie zmęczeni, ale nie nużyła ich wszczęta rozmowa. Z ust Zbawiciela padały słowa zapowiadające życie i bezpieczeństwo, a mimo tego oczy uczniów ciągle jeszcze nie zdołały przejrzeć. Gdy mówił im o zburzeniu Jeruzalem, patrzyli ze łzami w stronę skazanego na zagładę miasta, ale w dalszym ciągu nie domyślali się kim był towarzysz. Nawet nie powstała w nich myśl, iż obiekt ich rozmowy kroczy ramię w ramię z nimi, gdyż Chrystus mówił stale o Sobie jako o trzeciej osobie. Pomyśleli, że był jednym z tych, którzy brali udział 632 w obchodzie świąt, a teraz wracał do domu. Szedł również uważnie jak oni^po ostrych kamieniach, przystając z nimi od czasu do czasu na krótki odpoczynek. Tak też postępowali górzystą drogą, podczas gdy Ten, który miał niebawem usiąść po prawicy Boga i powiedzieć: „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi" (Mat. 28,18), szedł obok nich. Tymczasem słońce zaszło i' zanim doszli do miejsca spoczynku, robotnicy rolni zak-ończyli swą pracę. Gdy uczniowie mieli przesta- • pić próg swego domu, wszystko wskazywało, że podróżny miał zamiar kontynuować Swą wędrówkę. Owładnęło jednak nimi poczucie, że serca ich zwróciły się ku Niemu, bowiem ich dusze były spragnione usłyszenia czegoś więcej o Chrystusie. „Zostań z nami" — powiedzieli. Zdawało się, że nie chce przyjąć zaproszenia, lecz oni poczęli nalegać, mówiąc: „Gdyż ma się ku wieczorowi, i dzień już się nachylił". Chrystus ustąpił ich prośbie „I wstąpił, by zostać z nimi". Gdyby uczniowie nie nalegali w sprawie przyjęcia ich zaproszenia, nie byliby się nigdy dowiedzieli, że towarzyszem ich podróży był zmartwychwstały Pan. Nigdy nie narzucał Swego towarzystwa, ponieważ interesowali Go jedynie ci, którzy oczekiwali Jego pomocy. Z radością wkraczał w progi najuboższych domów i pocieszał najbardziej przygnębione serca. Lecz gdy ludzie są zbyt obojętni, aby myśleć o Gościu z nieba lub prosić Go, aby z nimi pozostał, Chrystus omija ich. W ten sposób ludzie wystawiają się na nieodwracalne straty i wiele tracą. Nie poznają nigdy Chrystusa bliżej, podobnie jak uczniowie, podczas wspólnej z Nim podróży. Szybko zjawiła się na stole skromna wieczerza. Została postawiona przed Gościem, który zajął honorowe miejsce przy stole. Ale tenże gość wzniósł rękę, aby pobłogosławić pożywienie, co bardzo zaskoczyło uczniów. Ich współbiesiadnik rozpostarł dłonie dokładnie w ten sam sposób, jak to miał zwyczaj czynić Mistrz. Jeszcze raz rozejrzeli się i dzięki temu zobaczyli na Jego dłoniach ślady gwoździ. Obaj zawołali jednocześnie: Wszak to Pan Jezus? Jest to Ten, który zmartwychwstał! Zerwali się ze swych miejsc, aby Mu paść do stóp i modlić się do Niego, lecz On zniknął im z oczu. Patrzyli na miejsce, przed chwilą zajmowane przez Tego, którego dało niedawno złożone zostało w grobie i mówili między sobą: „Czyż serce nasze nie v pałało w nas, gdy mówił do nas w drodze i Pisma przed nami otwie- rał?" Stając się udziałowcami wielkiej- wieści, nie mogli powstrzymać /Się przed podzieleniem się taką nowiną z innymi ludami. Zapomnieli o zmęczeniu i głodzie, toteż pozostawili jedzenie nietknięte i prze- 633 pełnieni radością, natychmiast udali się tą samą drogą do miasta, aby podzielić sią tą wiadomością iż innymi uczniami. Miejscami droga nie była bezpieczna, lecz oni wspinali się na strome zbocza, ślizgając się po gładkich skałach. Nie zdawali sobie sprawy z faktu, iż otoczeni są opieką Tego, który szedł z nimi niedawno tą samą drogą. Dzierżąc w rękach laski pielgrzymów, podążali przed siebie, starając sią iść szybciej, niż byli w stanie. Zgubili drogę, lecz ją znów odnaleźli. Biegnąc, a czasem potykając sią dążyli naprzód, podczas, gdy niewidzialny Towarzysz kroczył ciągle z nimi. Noc była ciemna, lecz rozświetlało ją Słońce Sprawiedliwości, natomiast serca podróżnych drżały z radości. Zdawało im się, że znajdują się w 'innym świecie, bowiem Chrystus był żywym Zbawicielem. Nie musieli opłakiwać Go jako umarłego, toteż niezliczoną ilość razy powtarzali sobie, że Chrystus zmartwychwstał. Była to treść wieści, którą spieszyli zanieść pogrążonym w smutku. Musieli się z nimi podzielić cudowną historią swojej podróży do Emaus, jafc również opowiedzieć ją każdemu, kto się do nich przyłączył po drodze! Oto przenosili największą wiadomość, jaką kiedykolwiek słyszał świat, wiadomość o szczęśliwej nowinie, od której zależą nadzieje ludzkości teraz i na wieki wieków. ROZDZIAŁ LXXXIV „Pokój wam" (Łuk. 24,33-48; Jan 20,19-29) T\ o przybyciu do Jeruzalem dwaj uczniowie weszli do miasta przez I wschodnią bramę, która ze względu na okres świąteczny była otworzyły się i mogli wejść, a wraz z nimi wszedł Ktoś niewidzial- szli dalej wąskimi uliczkami przy świetle wschodzącego księżyca. Skierowali się do świątecznej izby, gdzie Jezus spędził ostatnie godziny przed śmiercią. Wiedzieli, że tu znajdą swoich braci, a także to że pomimo spóźnionej pory uczniowie nie usną, dopóki me uzyskają pewności, co się stało z ciałem Pana. Znaleźli drzwi izby silnie zaryglowane i chociaż kołatali, nikt im nie odpowiedział, a wewnątrz panowała cisza. Wówczas podali swe imiona. Drzwi po cichu korzyły się i mogli wejść a wraz z nimi wszedł Ktoś niewidzialni Następnie drzwi zamknięto ponownie dla zabezpieczenia się przed ZasUH wszystkich w pełnym zdziwienia podnieceniu. Głosy Łych, którzy znajdowali się w izbie rozbrzmiewały dziękczynieniem i chwa-fa Wstał Pan prawdziwie, i ukazał się Szymonowi". Wówczas dwaj cnaczy oywiaui.^ , ,,„•„«, Lecz oto przed nami stanął cudowne, aby mogło być prawdziwe^ Lecz ^ P On, a oczy wszystkich ^^™°*™L nie słychać było ni- drzwi, prosząc o pozwolenie we^: ^ pojmując, co to wszy- czyich kroków. Uczniowie byli zdumiej rue ^ stko ma znaczyć. Wówczas * innym, jak głosem ich Mistrza ust: „Pokój wam". '^ widzą ducha. Lecz On rzekł i wątpliwości budzą się w waszych sercacn. padły słowa z Jego lęku mniemali, że zatrwożeni i czemu 635 f i nogi moje, ze to Ja jestem Dotknijcie minie i patrzcie. Wszak duch nie ma ciała ani kości, jak widzicie, ze Ja mam. A gdy to powiedział, pokazał im ręce i nogi". ' Ujrzeli ręce i nogi okaleczone przez okrutne gwoździe, jak również poznali Jego głos, krtóry me był podobny do żadnego innego. „Lecz gdy oni jesizcze nie wierzyli z radości i dziwili się rzekł im Macie tu co do jedzenia' A oni podali mu kawałek ryby pieczonej i plaster miodu A On wziął i jadł przy nich" „I uradowali się uczniowie ujrzawszy Pana". Wiara i radość zajęły miejsce medowie-rzema a me dające się opisać słowa wyrażały uznanie, zmartwychwstałemu Zbawicielowi Przy urodzeniu Chrystusa aniołowie oznajjaili pokój ina ziemi ludziom dobrej woli Teraz zaś przy Jego pierwszym ukazaniu się uczniom po zmartwychwstaniu; Zbawiciel zwrócił się do nich z błogosławieństwem , Pokój wam Jezus jest stale gotów głosie słowa pokoju duszom obciążonym wątpliwościami i strachem Czeka, aby otwo-rzyły się dla Niego drzwi naszych serc i nasze zaproszenie , Pozostań z nami" Chrystus mówi , Oto stoję u drzwi i kołaczę, jezliby kto usłyszał głos mój, i otworzył drzwi, wstąpię do mego, i będę z mm wieczerzał a on ze mną ' (Obj 3,20) Zmartwychwstanie Jezusa było pierwowzorem ostatecznego zmartwychwstania wszystkich, którzy z Nim usnęli Twarz zmartwychwstałego Zbawiciela, Jego sposób zachowania się Jego mowa — wszystko było dobrze znane uczniom Jak zmartwychwstał Jezus, tak zmartwychwstaną ci, którzy w Nim usnęli Rozpoznamy naszych przyjaciół tak samo jak uczniowie rozpoznali Chrystusa Nawet jeżeli w swym doczesnym życiu mogli oni być zniekształceni schorowani lub oszpeceni, to powstaną do życia w doskonałym zdrowiu } cielesnej symetrii, a mimo to w swoich ciałach obdarzonych, łaską, zachowają dawną osobowość „Ale wówczas poznam tak, jak jestem poznany" (l Kor 13,12) W twarzach opromienionych światłem, bającym od twarzy Jezusa, poznamy rysy tych, których kochamy Gdy Jezus spotkał się z uczniami, przypomniał im słowa wypowiedziane przed śmiercią, ze powinno się spełnić Wszystko, co zostało napisane o Nim w zakonie Mojżeszowym, u proroków i w psalmach „Wtedy otworzył im umysły, aby mogli zrozumieć Pisma I rzekł im Jest napisane, ze Chrystus miał cierpieć i trzeciego dnia zmartwychwstać, i ze, począwszy od Jerozolimy, w imię Jego ma być głoszone wszystkim narodom upamiętame dla odpuszczenia grzechów. Wy jesteście świadkami tego". Uczniowie zaczęli zdawać sobie sprawę z istoty i zasięgu swej 636 pracy, bowiem ich przeznaczeniem było, oznajmić światu cudowne^ prawdy, które odkrył przed nimi Chrystus Byli świadkami Jego życia, śmierci i zmartwychwstania znali proroctwa, które te -wypadki poprzedziły oraz świętość zakonu Bożego Wiedzieli wiele o tajemnicy planu zbawienia i o mocy Jezusa w zakresie odpuszczenia grzechów i tę swoją wiedzę mieli oznajmić światu Mieli głosie Ewangelię pokoju i zbawienia poprzez wyznawanie skruchy i w oparciu o moc Zbawiciela ,A to rzekłszy tchnął na nich i powiedział im Weźmijcie Ducha Świętego Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone, którym zatrzymacie, są zatrzymane" Ale Duch Święty nie objawił się w pełni gdyż Chrystus nie był jeszcze uwielbiony Bardziej obfite udzielenie uczniom łaski Ducha Świętego nastąpiło dopiero po wniebowstąpieniu Chrystusa Do tego momentu nie mogli w pełni wykonywać danego im polecenia kazania Ewangelii światu Lecz w danym czasie Duch Święty został zesłany na nich w specjalnym celu, to jeat po to, aby mogło ich oświecić jeszcze przed podjęciem przez nich oficjalnych czynności związanych ze zborem, Chrystus zlecił mi najświętsze zadanie i pragnął, aby zrozumieli, ze bez udziału Ducha Świętego podjęte dzieło nie mogłoby być wykonane Tylko Duch może tchnąć w duszę nowe życie, a Jego nawiedzenie równa się udzieleniu życia przez Chrystusa Odbiorcy tego życia są wyposażeni w atrybuty osobowości Chrystusa Jedynie ci, którzy w ten sposób przyjęli naukę udzieloną przez Boga w czyich duszach odbywa się praca sprawowana przez Ducha Świętego i przyświeca im obraz życia Chrystusa, mogą stać się przedstawicielami władz Jego zboru • , Którymkolwiek grzechy odpuscjcie, rzekł Chrystus, są im odpuszczone, a którymkolwiek zatrzymacie, są zatrzymane" Tym oświadczeniem Chrystus nikogo me upoważnia do osądzania innych W Swym kazaniu na górze zabronił takich praktyk, bowiem jest to przywilej Boga Lecz na Kościół jako na zorganizowaną jednostkę, Jezus nakłada odpowiedzialność na poszczególnych członków. W stosunku do tych, którzy popadli w grzech, Kościół ma obowiązek ostrzegania, pouczania i o ile to możliwe •— pracowania nad ich poprawą, „Strofuj, grom i napominaj — mówi Pan — z wszelką cierpliwością i nauką" (2 Tym 4,2) Postępuj %zyezliwie z tymi, którzy czy mą złe, a ostrzegaj każdą duszę, która jest w niebezpieczenstwie-i me pozostaw nikogo na pastwę zwiedzenia Nazywaj grzech jego właściwym imieniem a ogłaszaj, co Bóg rzekł o tych, co kłamią, nie przestrzegają soboty, kradną, są bałwochwalcami i dopuszczają się wszelkiego innego zła 637 „Którzy takowe rzeczy czynią, Królestwa Bożego nie odziedziczą" ' (Gal. 5,21). Jeżeli będą trwać w grzechu, sąd, który wypowiedzieliście ma podstawie Słowa Bożego, zostanie na nich ogłoszony w niebie. Wybierając grzech, tracą Chrystusa. Kościół musi zamanifestować, że nie sankcjonuje ich postępków, gdyż inaczej sam oddaliłby "się od Boga. Musi powiedzieć o grzechu to, co mówi o nim sam Bóg; powinien ustosunkować się do niego w myśl wskazówek Boga, a niebo zatwierdzi postępowanie Kościoła. Tak wiec, kto lekceważy autorytet Kościoła, lekceważy autorytet samego Chrystusa. „Którymkolwiek grzechy odpuścicie, są im odpuszczone" to sprawa, która posiada szerszy aspekt. To powiedzenie niech się stanie panującym. Niech najwyższa stanie się myśl, że pracując nad błądzącymi trzeba mieć wzrok skierowany na Chrystusa. Niech pasterze okażą czułą pieczę nad stadem z owczarni Pańskiej. Niech tym, co zbłądzili, mówią o przebaczającej łasce Zbawiciela. Niech zachęcą grzeszników, aby wyrazili skruchę i uwierzyli w Tego, który może darować. Niech im powiedzą, opierając się na Słowie Bożym; „Jeślibyśmy wyznali grzechy nasze, wiemy jest Bóg i sprawiedliwy, aby odpuścił grzechy i oczyścił nas od wszelkiej nieprawości" (l Jana 1,9). Wszyscy, którzy wyrazili skruchę mają pewność, że „zmiłuje się nad nimi; zatłumi nieprawości nasze, wrzuci w głębokość morską wszystkie grzechy nasze" (Mich. 7,9). Niech skrucha wyrażona przez grzeszników zostanie przyjęta przez Kościół z wdzięcznym sercem, aby wszyscy żałujący za grzechy mogli zostać- wyprowadzeni z ciemnicy swojej niewiary. Oby drżąca dłoń grzesznego człowieka mogła dotknąć dłoni Chrystusa, bowiem dla takich ludzi przyjdzie odpuszczenie. Tylko w takim sensie Kościół upoważniony został do uwolnienia grzeszników z ich winy. Darowanie grzechów może się odbywać jedynie przez zasługi Chrystusa. Żadna ludzka istota, ani żadna ludzka instytucja nie są upoważnione do zmazywania z ludzkich dusz ich winy. Chrystus upoważnił tylko swoich -uczniów do uwalniania z winy grzechów innych ludzi, ale i oni nie umieli zdjąć z samych siebie odium grzechu, „albowiem niemasz żadnego imienia pod niebem, danego ludziom, przez które byśmy mogli być zbawieni" (Dz. Ap. 4,12). Gdy Jezus po raz pierwszy spotkał się z uczniami w świątecznej izbie, nie było wśród nich Tomasza. Słyszał on relacje innych i miał dostateczne dowody, aby uwierzyć, że Chrystus zmartwychwstał, ale poddał się niewierze. Słuchanie opowiadań uczniów o cudownym ukazaniu się zmartwychwstałego Zbawiciela pogrążyło go jeszcze w głębszą rozpacz, bowiem jeżeli Jezus istotnie wstał z grobu, nie może być już dalszej nadziei na ustanowienie Jego królestwa na ziemi. 638 Poza tym czuł się dotknięty, że Mistrz ukazał się wszystkim uczniom prócz niego. Postanowił nie wierzyć w dochodzące do niego wieści i przez cały tydzień rozpamiętywał wszystkie swe biedy, kto- ' re jawiły mu się szczególnie ponuro na tle nadziei i wiary pozostałych uczniów. Powtarzał sobie stale: „Jeśli nie ujrzę na rękach" jego znaku gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i nie włożę ręki mojej w bok jego, nie uwierzę". Nie chciał patrzeć oczyma swych braci i uwierzyć na podstawie ich świadectwa. Gorąco miłował swego Pana, lecz dopuścił do tego, że zazdrość i niewiara owładnęły jego sercem i umysłem. Uczniowie uczynili ze świątecznej izby swój chwilowy dom i wszyscy, oprócz Tomasza, spędzali tam wieczory. Pewnego wieczoru Tomasz postanowił spotkać się z nimi. Pomimo swj-ch wątpliwości, tkwiła w nim niejasna nadzieja, że dobra nowina może okazać się prawdziwa. Podczas spożywania wieczornego posiłku, uczniowie rozmawiali o dowodach, jakie im dał Chrystus w Swych proroctwach. „I przyszedł Jezus, gdy drzwi były zamknięte, ł stanął pośród nich ł rzekł: Pokój wam". Zwracając się do Tomasza, Jezus rzekł: „Daj tu palec swój i oglądaj ręce moje, i daj tu rękę swoją, i włóż w bok mój, a nie bądź bez wiary lecz wierz". Te słowa Zbawiciela dowiodły, że znane mu były myśli i słowa ucznia. Niewierny Tomasz wiedział, ze żaden z jego towarzyszy nie widział Jezusa od tygodnia, nikt •wiec nie mógł powiedzieć Mistrzowi o jego niewierze. Nie pragnął już żadnych innych dowodów, ponieważ w stojącej przed nim Istocie rozpoznał, swojego Pana. Serce jego podskoczyło z radości, a padając do stóp Jezusa powiedział: „Pan mój, i Bóg mój"! Jezus przyjął to wyznanie wiary Tomasza, lecz wypomniał mu w łagodny sposób ten brak wiary: „Że mnie ujrzałeś, Tomaszu, uwierzyłeś; błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli". Wiara Tomasza byłaby milsza Chrystusowi, gdyby miał dobrą wolę uwierzyć na podstawie świadectwa swych braci. Gdyby świat poszedł za przykładem Tomasza, nikt nie uwierzyłby w zbawienie; gdyż wszyscy, . którzy przyjmują Chrystusa, powinni Go przyjmować na podstawie świadectwa dawanego przez innych. ' Wielu z wątpiących mówi na swe usprawiedliwienie, że gdyby mieli takie świadectwo swych towarzyszy jak Tomasz, byliby uwierzyli. Nie zdają sobie jednak z tego sprawy, że mają nie tylko takie dowody, lecz jeszcze znacznie większe. Wielu z tych, którzy podobnie jak Tomasz oczekują na usunięcie wszelkich powodów swoich wątpliwości, nigdy nie doczekają spełnienia swych pragnień, a bieg czasu będzie ich tylko utwierdzał w niewierze. Ci, którzy na pod- 639 stawie swego wykształcenia potrafią oglądać jedynie mroczną stronę sprawy, sami w sobie podsycają szemranie i narzekanie, nie wiedząc co mają czynić. Sieją nasiona zwątpienia, dlatego wątpliwości staną się owocem ich żniwa. W czasie, w którym wiara i ufność nabierają największego znaczenia, wielu ludziom zabraknie sił, aby mogli odnaleźć nadzieję i wiarę. Swym postępowaniem wobec Tomasza Jezus udzielił nauki Swoim wyznawcom. Stworzył przykład, w jaki sposób powinniśmy postępować z tymi, których wiara jest słaba i wątpiąca. Jezus nie przytłoczył Tomasza wyrzutami, ani me wchodził z nim w polemikę, natomiast pozbawił go wątpliwości przez fakt ukazania się jemu. Tomasz na pewno wykazał brak rozsądku dyktując warunki jakie miały przywrócić mu wiarę, lecz Jezus w Swej szczerej miłości i pobłażliwości przełamał bariery. Nieczęsto zdarza się, aby niewiara mogła być pokonana za pomocą polemiki, ponieważ ta ostatnia wywołuje odruch'samoobrony rodząc nowe argumenty i usprawiedliwienia. Pozwólmy, aby Jezus w Swej miłości i miłosierdziu ukazał się nam jako ukrzyżowany Zbawiciel, a wówczas z wielu ust, dotąd niechętnych, usłyszymy wyznanie wiary Tomasza „Mój Pain i mój Bóg". ROZDZIAŁ LXXXV Jeszcze raz nad morzem Galilejskim (Jan 21,1-22) Jezus wyznaczył spotkanie z uczniami w Galilei, a ci, wraz z upływem wielkanocnego tygodnia, skierowali tam swe kroki. Ich nieobecność w Jeruzalem podczas obchodu świąt wielkanocnych byłaby uważana za meprz>jaany akt i herezję, dlatego pozostali aż do końca na miejscu Jednakże natychmiast po zakończeniu obchodów z radością skierowali się ku ojczystym -stronom, aby spotkać Zbwiciela, tak jak im polecił. Grupa podążająca do Galilei składała się z siedmiu uczniów. Ubrani b>h w skromny strój rybacki jako że nie byli zasobni w dobra ziemskie, lecz byli bogaci swoją wiedzą o prawdzie i o jej praktycznym wcielaniu w życie, co w oczach nieba stanowiło najwyższy stopień nauczycielskich kwalifikacji. Nie wywodzili się ze szkół pro-^, roków lecz w ciągu tizech lat byli słuchaczami największego Nauczyciela, jakiego kiedykolwiek poznał świat. Pod Jego kierownictwem stali się wzniosłymi i dojrzałymi duchowo rzecznikami sprawy Bożej, upowaznionvmi do jej głoszenia pomiędzy ludźmi. Znaczny okres czasu misyjnej prac> Chrystusa upłynął w pobliżu morza Galilejskiego, toteż i teraz uczniowie uznali, że zachodzi małe prawdopodobieństwo ludzkich interwencji w miejscu wypełnionym wspomnieniami o Jezusie i Jego wielkim dziele Na tym właśnie morzu, w czasie kiedy serca ich wypełniły się przerażeniem, a straszliwy sztoim groził zagładą, Jezus śpieszył im na ratunek, krocząc po grzbietach fal Tu jedno Jego słowo uciszyło burzę, a w zasięgu wzroku znajdował się brzeg, na którym ponad dziesięć tysięcy łudzą zostało^ras\conjch kilkoma bochenkami chleba i kilkoma rybami. Opodal leżało miasteczko Kapernaum będące świadkiem wielu cudów. ToteZj gdy uczniowie patrzyli na tę okolicę, ich umysły przepoiły słowa i czyny Zbawicieli \ • 41 — 2ycle Jezusa 641 Wieczór był cichy i Piotr, który zachował dawne zamiłowanie do łoczi i rybołówstwa, zaproponował, aby wypłynąć na morze i zarzucić sieci. Wszyscy przytaknęli tej propozycji jako że odczuwali braki w zakresie pożywienia i ubrania, a dobry noctny połów mógłby wyrównać te braki. Wsiedli więc do łodzi, lecz nie złowili niczego i przez całą noc trudzili się nadaremnie. W ciągu tych męczących godam myśleli o swym nieobecnym Panu i przypominali cudowne Jego czyny nad tym morzem, których byli świadkami. Zastanawiali się nad własną przyszłością i ogarnął ich smutek z powodu braku pomyślniej- szych perspektyw. * Przez cały czas samotny strażnik nad brzegiem morza nie spuszczał ich z oczu, pozostając dla nich niewidoczny. Wreszcie zaczęło świtać. Łódź zbliżała się do brzegu, gdy uczniowie dostrzegli stojącego na nim obcego, który zwrócił się do nich z zapytaniem: „Dzieci! Macie co do zjedzenia? Odpowiedzieli mu: Nie. A On im rzekł: Zapuśćcie sieć po prawe-j stronie łodzi, a znajdziecie. Zapuścili więc i nie mogli jej już wyciągnąć z powodu mnóstwa ryb". Jan poznał Obcego i zawołał do Piotra: „Pan jest". Piotr był tak uradowany i szczęśliwy, że w swym uniesieniu skoczył do wody i po chwili stanął przy boku Swego Mistrza. Inni uczniowie podpłynęli łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. „A gdy wyszli na ląd, ujrzeli rozniecane ognisko i rybę połażoną na nim, i chleb". Byli zbyt zaskoczeni, aby zastanowić się skąd wziął się ogień i jedzenie. Wówczas rzekł im Jezus: „Przynieście kilka ryb, które teraz złowiliście". Piotr szybko ruszył do sieci, którą uprzednio zarzucił i, wspomagany przez swych braci, wyciągnął na brzeg. Gdy praca została zakończana, Jezus poprosił uczniów, aby przyszli i spożyli posiłek. Przełamał pożywienie, dzieląc je pomiędzy nich i został wtedy rozpoznany oraz uznany jako Zbawiciel przez wszystkich siedmiu. Przypomnieli sobie cud nasycenia pięciu tysięcy ludzi na górze i wówczas ogarnął " ich tajemniczy, bogobojny strach, toteż w milczeniu patrzyli na zmartwychwstałego Zbawiciela. Żywo przypomnieli sobie fakt, że właśnie tu, nad morzem, Jezus wezwał ich, aby poszli za Nim. Wspomnieli też wydarzenie, kiedy na Jego polecenie wypłynęli na głębokie miejsce i zarzucili sieci, a ich poł&w okazał się tak obfity, iż wypełnił sieć aż do jej rozerwania. Wówczas Jezus wezwał ich, aby opuścili swe rybackie łodzie i przyrzekł, że uczyni z nich łowców ludzi. Teraz ponownie uczynił cud dla przypomnienia im przeżytej sceny i pogłębienia wrażenia, jakiego wówczas doznali. Czyn ten stanowił powtórzenie danego uprzednio uczniom polecenia, lecz podkreślał fakt, iż śmierć Nauczyciela nie zwolniła ich od obowiązku prowadzenia nadal dzieła, które im zlecił. Jakkolwiek zostali pozbawieni Jego bezpośredniej obecności oraz 642 środków utrzymania z których korzystali uprzednio, to zmartwychwstały Zbawiciel otoczy ich Swoją stałą opieką.- Podczas, gdy oni będą prowadzić powierzaną sobie pracę, On zatroszczy się o ich potrzeby. Jezus miał szczególny cel, kiedy polecił im zarzucić sieć po prawej stronie łodzi. Ta strona była zwrócona ku brzegowi, na którym stał i była kierunkiem skąd nadchodziła wiara. Gdy będą pracować we wspólnocie z Nim — gdy Jego Boska moc będzie wspierała ich ludzkie wysiłki — nie ominie ich powodzenie. Inna nauka, której musiał udzielić Chrystus, dotyczyła specjalnie Piotra. Zaparcie się przez niego swego Pana pozostawało w rażącej sprzeczności z jego uprzednimi wyznaniami lojalności. Obraził Chrystusa i ściągnął na siebie nieufność swych braci. Oi zaś sądzili, że nie będzie już mógł zająć wśród nich swego poprzedniego stanowiska, a sam Piotr czuł, że nadużył zaufania. Zanim zostanie powołany do" pracy apostolskiej, będzie musiał wyrazić skruchę wobec wszystkich obecnych. Bez tego aktu jego grzech, choć później uświadomiony i odpokutowany, mógłby niweczyć wpływy Piotra jako przedstawiciela nauki Chrystusa. Zbawiciel dał miu szansę odzyskania zaufania braci i w miarę możliwości, usunięcia zarzutów, jakimi obciążył ewangeliczne dzieło. Ta lekcja rozciąga się na wszystkich wyznawców Chrystusa, bowiem duch Ewangelii nie pozwala na kompromisy ze złem i nie może usprawiedliwić grzechu. Utajone grzechy powinny być wyznane Bogu w poufnej z Nim rozmowie, ale w przypadku grzechów jawnych wymagane jest jawne ach wyznanie. Cień grzechu ucznia zacienia postać Chrystusa, a to stwarza powód dla triumfu szatana i do potknięcia się chwiejnych dusz. Udowadniając skruchą uczeń ma obowiązek uwolnić się od obciążeń — o ile 'leży to w granicach jego ' możliwości. Podczas wspólnego posiłku nad brzegiem morza Zbawiciel rzekł do Piotra: „Szymonie Jonaszowy, miłujesz mię więcej niżeli ci?" mając na myśli jego braci. Piotr bowiem dawniej oświadczył: „Choćby się wszyscy zgorszyli z ciebie, ja się nigdy nie zgorszę" (Mat. 26,33). Lecz tym razem Piotr ocenił siebie w sposób bardziej prawdziwy mówiąc: „Tak jest Panie! ty wiesz, że cię miłuję". W tym oświadczeniu nie ' było namiętnego wyznania, iż miłuje Go bardziej niż większość jego - braci, ani oświadczenia o swojej własnej wierności. Mimo wszystko zwraca się do Tego, który -sną wszystkie drgnienia ludzkich serc, jako do sędziego jego uczciwości, mówiąc: „Ty wiesz, że cię miłuję". I Jezus rzekł mu na to: „Pasze owce moje". Jezus ponownie poddał Piotra próbie, powtarzając raz już wypowiedziane zdanie: „Szymonie Jonaszowy, miłujesz mię?" Tym razem Chrystus nie spytał Piotra, czy Go miłuje więcej niż bracia jego. Dru-~ 643 ga odpowiedź Piotra była, podobnie jak pierwsza, pozbawiona przesadnej pewności siebie „Panie, ty wiesz, ze cię miłuję ' Jezus rzekł mu „Pasze owce moje" I jeszcze raz Zbawiciel skierował do Piotra badawcze pytanie „Szymonie Jonaszowj, miłujesz mię'" Piotr był stro-Picmy, ponieważ myślał, iż Jezus wątpi w jego miłość Wiedział, ze Jego Pan ma powody, aby mu nie ufać i ze ściśniętym sercem odpowiedział „Panie' ty wszystko wiesz, ty znasz, ze cię miłuję" Rzekł mu Jezus „Pasze owce moje". Trzykrotnie Piotr jawnie zaparł się swego Pana i trzykrotnie Jezus żądał od mego zapewnienia o miłości i oddaniu, stawiając mu to drażliwe pytanie Jezus ujawnił w ten sposób wobec zebranych utzniów głębię skruchy Piotra, ukazując całkowitą pokorę tego niegdjs pewnego siebie ucznia Piotr był z natury popędliwy i impulsywny, co wykorz\«tał szatan, aby go doprowadzić do zguby Bezpośrednio przed upadkiem, Piotra, Jezus rzekł mu „Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, zęby was przesiać jak pszenicę Ja zaś prosiłem za tobą aby me ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich" (Łuk 22,3132) Teraz nadszedł ten czas i przemiana, jaka dokonała się w Piotrze, była zupełnie widoczna Ścisłe, badawcze pytania Pana nie wywołały już odpowiedzi nacechowanej pewroscią siebie Dzięki pokorze i wyrażonej skrusze Piotr był lepiej niż kiedykolwiek przedtem przygotowany do działania jako pasterz owiec Pierwszym poleceniem, jakie Piotr otrzymał od Chrystusa po swoim nawróceniu było właśnie pasienie baranków Do tego czasu nie posiadał on większego doświadczenia w wykonywaniu pracy która wymagała wielkiej staranności, wyczucia cierpliwości i wytrwałości Otrzymane polecenie oznaczało, ze ma nauczać maluczkich w wierze i nieświadomych Miał przed nimi otwierać stronice Pisma Świętego i nauczać ich w ten sposób, aby stawali się użyteczni w służbie Chrystusa Dotąd Piotr, nie posiadał kwalifikacji dla spełniania takiego zadania, a także nie rozumiał znaczenia tej służby Mimo tego Chrystus obecnie powoływał go do jej podjęcia, bowiem do wykonania obowiązków przegotowały go jego bolesne doświadczenia i przeżyta skrucha Przed swym upadkiem Piotr stale wypowiadał się pochopnie ulegając wpływowi chwili Stale wyróżniał się gotowością sądzenia innych i wypowiadania opinii, zanim jeszcze zdołał zrozumieć samego siebie oraz zdać sobie sprawę z tego, o czym chciał mówić Lecz po swoim nawróceniu, Piotr stał się kimś zupełnie innym Zachował dawną zapalczywosc, lecz łaska Chrystusa regulowała natężenie Jego gorliwości i zarzucił dawną swoją poiywczosc i zadufanie w sobie, stając się spokojnym, opanowanym i podatnym na nauki człowiekiem W ten sposób "posiadł kwalifikacje pasterza baranków i owieczek ze stada 644 Chrystusa Sposób Dostępowania Zbawiciela z Piotrem był nauKą i dla niego i dla lego braci, ponieważ uczył odnoszenia się do grzesznika z cierpliwością, życzliwością i przebaczającą miłością Piotr wprawdzie zaparł się Pana a mimo teg"o miłość, jaką Jezus żywił ku memu nigdy nie osłabła Właśnie taką miłością powinien obdarzać owce powierzone swojej pieczy każdy pomocnik pasterza Rozpamiętując własna słabość i zawodność, Piotr powinien był postępować ze swym stadem równie tkliwie jak Chrystus postąpił z mm. Pytanie postawione przez Chrystusa Piotrowi było bardzo znaczące. W zdaniu Miłujesz mię? ' zawierał się tylko jeden warunek przydatności do roli ucznia i pełnienia Jego służby, to jest warunek mi-łosci Jakkolwiek Piotr mógł posiadać rożne inne dodatnie cechy, to bez miłobCi do Chrystusa nie mógłby stać się wiernym pasterzem stada Pańskiego Wiedza, dobrotliwość, wymowa, wdzięczność i zapał pomagają w pracy, ale bez miłości Chrystusa w sercu praca żadnego z Jego sług me przyniesie pozytywnego wyniku Chrystus szedł z samym tjlko Piotrem gdyż miał mu cos do zakomunikowania na osobności Przed Swą śmiercią Jezus rzekł do niego „Dokąd „a idę, ty teraz za mną isc nie możesz, ale potem pójdziesz za mną Na to Piotr odpowiedział „Panie' czemuż teraz za tobą isc me mogę7 Duszę moią za ciebie położę" (Jan 13 36 37) Gdy wypowiadał te słowa nie pojmował, na jakie wyżyny i głębie poprowadzi droga Chrystusa Piotr załamał się w chwili próby, ale nigdy me utracił możliwości ponownego w> kazania swojej miłości do Chrj-stusa Dla przygotowania go do ostatecznej próby wiary Chrystus odsłonił przed Piotrem jego przyszłość Powiedział mu, ze po przejściu przez życie wypełnione służbą dla Chrystusa i po upadku sił spowodowanych wiekiem pójdzie rzeczywiście za swym Panem Jezus rzekł „Gdjs był młodszym, opasywałeś się i chodziłeś kędyś chciał, lecz gdy się zestarzejesz wyciągniesz ręce twoje a inny cię opasze i poprowadzi, gdzie byś nie chciał A to powiedział dając znać, jaką śmiercią rrual uwielbić Boga" W ten sposób Jezus wyjawił Piotrowi nawet rodzaj jego śmierci; przepowiedział bowiem wyciągnięcie jego rąk na krzyżu „Pójdź za mną ', r,-.ekł, a mimo tego Piotr nie stracił odwagi bowiem był gotów ponieść śmierć dla swego Pana. Dotąd Piotr znał Chrystusa według objawionej sobie ludzkiej Jego postaci, tak jak Go zna dziś wielu, od tego dnia jednakże poznanie jego przekroczyło te ciasne ramy. Obecnie jego wiedza o Chrystusie me polegała na wspólnym obcowaniu w Jego człowieczeństwie Przedtem miłował Go jako człowieka i jako zesłanego Boskiego Nauczyciela, teraz natomiast miłował Go jako Boga Poznał, ze Chrystus był dla niego wszystkim, dlatego był przygotowany do wspołuczestnicze- 645 nią w ofiarnej misji Pana. Gdy wreszcie miał ponieść śmierć" krzyżową, zażądał, aby ukrzyżowano go w pozycji ^głową do dołu. Uważał, że zbyt wielkim zaszczytem dla niego byłoby cierpieć w ten sam sposób, co jego Nauczyciel. Dla Piotra słowa: „Pójdź za inną" były pełne pouczającej treści. Była to nauka odnosząca się nie tylko do śmierci, lecz także miała towarzyszyć w każdym 'momencie jego życia. Dotąd Piotr miał skłonność do niezależnego działania. Często zamiast oczekiwać na polecenie spełnienia planu Boga, sam planował swoją pracą w służbie Bożej. Nie mógł jednak niczego zdziałać. Wyrywając się przed. Pana Jezus rzekł mu: „Pójdź za mną", co oznaczało również: „nie spiesz się, aby Mnie wyprzedzić. Wówczas nie przypadnie ci w udziale samotne potykanie się z zastępami szatana. Daj Mi iść przed tobą, a nieprzyjaciele twoi nie zmogą cię". Gdy Piotr szedł obok Jezusa, widział że Jan postęipuje w ślad za nimi. Zapragnął dowiedzieć się o jego losie i rzekł Jezusowi: „Panie! a ten co? Rzekł mu Jezus: Jeźlibym chciał, żeby on został aż iprzyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za mną". Piotr powinien był wiedzieć, że Pan otworzy przed nim to wszystko, czego poznanie bądaie dla niego korzystne. Obowiązkiem każdego jest iść za Chrystusem nie interesując się pracą wyznaczoną innym. Mówiąc o Janie: „Jeśli chcę, aby został aż przyjdę", Jezus nie dawał zapewnienia ze Jan ibądzie żył do drugiego przyjścia Pana, lecz jedynie podkreślił tu Swą najwyższą władzę czynienia wszystkiego co zechce, a co w żaden sposób nie powinno odbić się na pracy Piotra. Przyszłość ich obu, zarówno Jana jak i Piotra była w ręku Pana. Iluż jest dziś podobnych Piotrowi! Interesują saę sprawami i obowiązkami innych, podczas gdy grozi im zaniedbanie ich własnych. Naszym obowiązkiem jest patrzeć na Chrystusa i podążać za Nim. Będzie nam dane widzieć błędy w życiu innych oraz wady ich charakteru, ponieważ ludzkość pogrążona jest w ułomnościach. Lecz w Chrystusie znajdujemy doskonałość i spoglądając na Niego doznamy przemiany. Jan żył długo. Był świadkiem upadku Jeruzalem i zburzenia wspaniałej świątyni — co było symbolem ostatecznej zagłady świata. Do końca swych dni szedł nieprzerwanie za Panem. Podstawą jego świadectwa wobec zborów było: „Najmilsi! miłujcież jedni drugich", „a kto mieszka w miłości, w Bogu mieszka, a Bóg w nim" (l Jana 4,7.16). Piotr został przywrócony do swego apostolstwa, lecz zaszczyt i autorytet, w które go wyposażył Chrystus, nie dały mu przewagi nad jego 'braćmi. Chrystus wyjaśnił to dokładnie, gdy w odpowiedzi na pytanie Piotra: „A ten co?" rzekł: „Co tobie do tego? Ty pójdź za mną". Piotr nie* był postawiony jako głowa Kościoła. Łaska, którą mu Chry- 646 stus okazał, darowując odszczepieństwo i zlecając mu pieczę nad Swym stadem, a także wierność w wyznawaniu Chrystusa, zyskały mu zaufanie braci. Pozyskał duży wpływ w Zborze, lecz nauką udzieloną przez Chrystusa nad Morzem Galilejskim Piotr zapamiętał na całe życie. Pisząc pod natchnieniem Ducha Świętego do zborów, mówił- „Starszych więc wśród was napominam, jako również starszy i świadek cierpień Chrystusowych oraz współuczestnik chwały, która ma się objawić: Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem. Nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody. A gdy się objawi Arcypasterz, otrzymacie nie-zwiędłą koronę chwały" (l Piotra 5,1—4). ROZDZIAŁ LXXXVI „Idźcie, nauczajcie wszystkie narody" (Mat. 28,16-20) Otojąc zaledwie o krok od Swego niebieskiego tronu Chrystus dawał O polecenia uczniom. „Dana mi jest wszelka moc na iniebie i na ziemi", rzekł Jezus, „Idąc na cały świat, głoście ewangelię wszystkiemu stworzeniu" (Mar 16,15). Polecenia te powtórzył kilkakrotnie, aby mogli przyswoić sobie ich znaczenie. Nad wszystkimi mieszkańcami ziemi wysoko postawionymi i prostaczkami, bogatymi i ubogimi, światło niebios miało świecie jasnym, potężnym blaskiem Uczniowie byli współpracownikami Odkupiciela w dziele zbawienia świata. Polecenie wydał Chrystus dwunastu uczniom zebranym wówczas w świątecznej izbie, lecz teraz miało ono zostać przekazane większemu gronu. Na zebranie, które miało się odbyć na jednym z galilejskich wzgórz, wezwani zostali wszyscj wierni, których można było zawiadomić. Miejsce i czas tego spotkania Chrjstus wyznaczył jeszcze przed Swoją śmiercią Anioł przypomniał uczniom u grobu Chrystusa o Jego przyrzeczeniu spotkania się z nimi w Galilei. Zapowiedź ta powtórzona została wszystkim wiernym którzy zgromadzili się w Jeruzalem, podczas tygodnia wielkanocnego, i za ich pośrednictwem dotarła do wielu samotnych ludzi, opłakujących śmierć swego Pana. Wszyscy czekali na zebranie z wielkim zainteresowaniem. Ludzie dążyli na miejsce spotkania różnymi drogami, idąc z wielu kierunków, aby nie wzbudzać podejrzeń zazdrosnych Żydów. Przychodzili z zSachwytem w sercach, rozmawiając z przejęciem o nowinach, które usłyszeli o Chrystusie W wyznaczonym czasie zebrało się około pięciuset wiernych, któ-rzy małymi grupkami rozmieścili się na zboczu góry, pragnąc żarliwie poznania wszystkiego, czego można było się dowiedzieć od tych, ktoizy widzieli Chrystusa po zmartwychwstaniu. Uczniowie przechodzili od jednej grupy do drugiej, opowiadając wszystko co widzieli 648 i słyszeli o Jezusie, posługuj'ąc s,ię Jego wzorem wypowiedziami Pisma Świętego. Tomasz opowiedział historią swego niedowiarstwa i w jaki sposób usunięte zostały jego wątpliwości. Nagle stanął wśród nich Jezus i nikt me umiał powiedzieć, skąd się w tym miejscu wziął i w jaki sposób Wielu z obecnych nie widziało Go nigdy przedtem, lecz dostrzegali na Jego dłoniach i stopach siady gwoździ wbitych podczas ukrzyżowania. Jego twarz podobna była obliczu Boga i gdy ludzie Go zobaczyli, poczęli się do Niego modlić Lecz, jak to bywa w takich wypadkach, mentorzy wątpili. Byli to ci, którym wiara przychodziła z trudem, a -więc stojący zawsze po stronie medowierzają-, cych Ludzie tacy tracą bardzo wiele wskutek tej swojej niewiary Było to jedynie spotkanie, które Jezus odbył po Swym zmartwychwstaniu z większym zgromadzeniem wiernych. Ukazał się i rzekł do nich „Dana mi jest wszelka moc na niebie i na ziemi". Uczniowie modlili się do Niego, zanim zaczął mówić, lecz słowa, które padały z ust niedawno zamkniętych przez śmierć napełniły ich szczególną siłą Był to ich zmartwychwstać Zbaw/iciel Wielu z nich było świadkami, jak przejawiał Swa moc w uzdrawianiu chorych i opanowywaniu wysłanników szatana. Zrozumieli, że miał moc ustanowienia Swego królestwa w Jeruzalem, zdławienia opozycji* i panowania nad siłami przyrody Uspokoił rozszalałe wody, chodził po spienionych wierzchołkach fal, pokonywał śmierć, -wzbudzając umarłych do życia. Toteż oświadczył, ze dana Mu jest , wszelka moc". Jego słowa skierowały umysły słuchających ponad ziemskie sprawy, ku sprawom niebieskim i wiecznym, przybliżając ich do najwyższej koncepcji Jego boskosci i chwały. Słowa Chrystusa wypowiedziane na górze oznajmiły, ze Jego ofiara dla ludzi była pełna i zakończona. Warunki pokuty zostały spełnione, a dzieło, dla którego przyszedł na świat, zostało dokonane. Teraz wyruszył w drogę prowadzącą do tronu Boga, gdzie mieli Go uczcić aniołowie i moce niebieskie i gdzie ma podjąć pracę Orędownika. Obleczony w atrybuty nieograniczonej władzy dawał Swym uczniom polecenie „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego, Ucząc je przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem A oto Ja jestem z waim po wszystkie dni aż do skończenia świata" (Mat. 28,19 20) Narodowi żydowskiemu powierzona została skarbnica świętej prawdy, lecz faryzeusze uczynili z niego zamknięty w sobie lud me rna-jący sobie równego w zakresie bigotem Kapłani i przywódcy przy- odziami w przepyszne szaty i ustanawiający zwyczaje, ceremonie oraz tradycje nie nadawali się do spełnienia roli światła świata Uważali, że na nich samych i narodzie żydowskim zamyka się cały sWiat. Lecz Chrystus nakazał Swym uczniom propagować wiarę i religię nie zamy- 649 kającą się w obrębie'kasty lub kraju, a więc wiarę, która mogłaby być przyjęta przez wszystkie narody i wszystkie klasy społeczne. Przed opuszczeniem uczniów Chrystus wyraźnie określił istotę Swego królestwa. Przypomniał im to, co mówił już uprzednio na ten temat. Oświadczył, że Jego celem nie jest ustanowienie na tym świecie krófestwa doczesnego, lecz królestwa ducha. Nie zamierzał królować jako ziemski król na tronie Dawida. Wyjaśnił im ponownie Pismo, wskazując, że wszystko przez co przeszedł zostało postanowione w niebie na zasadzie porozumienia między Ojcem a Nim. „Wszystko to było przepowiedziane przez mężów natchnionych za sprawą Ducha Świętego. Widzicie — rzekł — że wydarzyło się wszystko co wam powiedziałem o nie przyjęciu mnie jako Mesjasza. Sprawdziło się też wszystko, co wam powiedziałem o poniżeniu, które musiałem znieść i o śmierci, która miała mi przypaść w udziale. Na trzeci dzień zmartwychwstałem. Badajcie skrupulatniej Pismo, a przekonacie się, że we wszystkich tych sprawach spełniły się, dotyczące Mnie, proroctwa". Chrystus zobowiązał uczniów, do poprowadzenia powierzonej im pracy oraz polecił im rozpocząć ją w Jeruzalem. Było to bowiem miasto, do którego zstąpił w interesie ludzkiego rodzaju, stanowiąc zarazem miejsce Jego cierpień, odrzucenia Go i skazania na śmierć. Judea była miejscem Jego urodzenia. Tu przybrawszy ludzką postać przebywał z ludźmi, spośród których tylko niewielu potrafiło odczuć, jak bardzo zbliżyło się niebo do ziemi w czasie, gdy Jezus był wśród nich. Dlatego też powinni byli rozpocząć swą pracę od tego miasta. Uwzględniając cierpienia i ogrom wykonanej tu pracy przez Chrystusa, uczniowie mogli prosić o przeniesienie ich w inne miejsce, jednakże nie wnieśli takiej prośby. Do obowiązków uczniów należała pielęgnacja gleby, w której Chrystus rozsiał nasiona prawdy, bowiem tylko tu mogły one zakiełkować i przynieść obfite żniwo. W swej pracy rnieli się spotkać z prześladowaniami, których przyczyną była zazdrość i nienawiść Żydów. A że Mistrz zniósł prześladowania, więc i im nie wolno uciekać przed nimi. Należało przede wszystkim zaoferować miłosierdzie tym, którzy zamordowali Zbawiciela. W Jeruzalem wielu było takich, którzy potajemnie, wyznawali Jezusa, jak również wielu oszukanych przez kapłanów i przywódców, dlatego Ewangelię należało głosić również między nimi, wzywając ich do wyrażenia skruchy. Należało wyjaśnić tym ludziom cudowną prawdę, że jedynie przez Chrystusa możliwe jest uzyskanie odpuszczenia ich. grzechów. Ponieważ całe Jaruzalem zostało wstrząśnięte wypadkami, jakie miały miejsce w ubiegłych tygodniach, nauka Ewangelii mogła wywrzeć na ludziach głębokie wrażenie. Jednakże praca nie powinna była ograniczyć się wyłącznie do tego 650 terenu, ponieważ jej przeznaczeniem było dotarcie do najbardziej oddalonych krańców ziemi. Chrystus mówił do Swych uczniów: Byliście świadkami Mej pracy dla Izraela. Jakkolwiek nie chciał on przyjść do Mnie, aby pozyskać życie, jakkolwiek kapłani i przywódcy postąpili ze mną według Swej woli, jakkolwiek odrzucili Mię, zgodnie z proroctwem Pisma Świętego, pozostaje im wciąż jeszcze możliwość przyjęcia Syna Bożego. Widzieliściej że wszystkich, którzy przychodzą do ,» Mnie, j wyznają swoje grzechy, przyjmują chętnie. Nie odrzucę nigdy nikogo, kto by zwrócił się do Mnie. Przyjmę wszystkich, którzy pragną się pojednać z Bogiem i uzyskać życie'wieczne. W wasze ręce, moi uczniowie, składam to orędzie miłosierdzia. Należy ogłosić go przede wszystkim Izraelowi, a następnie wszystkim narodom. Powinno być dane zarówno Żydom, jak i poganom, a wszyscy zgromadzeni wierzący powinni znaleźć się w jednym zborze. Duch Święty obdarzył uczniów cudowną władzą, bowiem ich świadectwo musiało być potwierdzone przez znamiona i cuda. Cuda czynili nie tylko uczniowie, lecz również odbiorcy orędzia. Jezus rzekł: „W imieniu moim demony wyganiać będą, nowymi językami mówić będą, Węże brać będą, a choćby coś trującego wypili, nie zaszkodzi im. Na chorych ręce kłaść będą, a ci wyzdrowieją" (Mar. 16,17.18). , W owych czasach miały miejsce częste wypadki otrucia. Ludzie pozbawieni skrupułów nie wahali się przed usunięciem w ten sposób tych, którzy mogli przeszkodzić w zrealizowaniu ich" ambicji. Jezus wiedział, że życie Jego uczniów wystawione będzie na tego rodzaju niebezpieczeństwa. Wielu uważało, że przez akt otrucia świadków Boga czynią przysługę Jego sprawie, dlatego też Chrystus ostrzegł uczniów o tym niebezpieczeństwie i obiecywał ochronę przed nimi. Uczniom udzielona została taka sama moc uzdrawiania chorych, jaką posiadał Chrystus, „uzdrawiając wszelką chorobę i wszelką niemoc między ludem". Przez uzdrawianie w Jego imieniu choroby ciała, mieli świadczyć o Jego mocy uzdrawiania duszy (Mat. 4,23; 9,6). Zostało im przyrzeczone nowe uzdolnienie. Uczniowie mieli nauczać Ewangelii wśród innych narodów i dla tego celu powinni uzyskać zdolność mówienia obcymi językami. Apostołowie i ich i towarzysze nie umieli pisać, lecz po zesłaniu Ducha Świętego w dzień Zielonych Świąt, przemówienia ich wypowiadane zarówno w ich własnym, jak w obcych językach, stały się jasne, proste i dobrze sformułowane, zarówno pod względem treści jak i formy. W taki to sposób Chrystus postawił uczniom ich zadania, biorąc pod uwagę wszelkie niebezpieczeństwa związane z ich wykonywaniem i zobowiązując się do odpowiedzialności za powodzenie ich pracy. Mieli nie uchybić w niczym tak długo, dokąd przysłuchiwali się Jego słowu, i pozostawali w łączności z Nim i też tak samo długo nie miało ich 651 spotkać niepowodzenie Mówił im, aby szli do wszystkich narodów, do najodleglejszych zakątków świata, zapewniając Swoją obecność tam. Kazał im tam pracować z wiarą i ufnością, ponieważ nie miał ich porzucić Pracę poleconą uczniom przez Chrystusa mieli wykonywać wszyscy wierząca do końca tego świata PrzeKonanie, ze praca nad zbawieniem dusz należy wyłącznie do oficjalnych przedstawicieli Kościoła, jest fatalnym błędem. Głoszenie Ewangelii powierzone zostało wszystkim którzy stali się otoiektama natchnienia niebios, a w^z\scy czerpiący z życia Chrystusa, są wyznaczeni do pracy nad zbawieniem swych bliźnich W tvm celu ustanowiony został zbór i Wszyscy, ktoizy przyjęli jego święte obowiązki zobowiązali się tym samym do współpracy z Ch^stusem Duch i oblubienica mówią „Przyjdź1 A kto słyszy, mćch rzecze Przyjdź1 ' (Obj 22 17) Każdy, kto słyszy, powinien powtórzyć to wezwanie Niezależnie od tego, jakie jest powołanie człowieka, jego najwięk-szjm zainteresowaniem powinno być zjednywanie dusz dla Chrystusa. Człowiek może nie być uzdolniony do publicznych wystąpień lecz może pracować na rzecz poszczególnych osób komunikując im pouczenia, ot^ymane od Pana Ewangeliczna praca nie koniecznie polega na wy- głaszarnu kazań Ten pracuje dla Chrjstusa, kto troszczy się o chorych i cierpiących, pomaga potrzebującym i kieruje słowa pokrzepienia, do tvch co zwątpili — do małowiernych Bliskie a jednocześnie jakże dalekie są dusze obarczone poczuciem winy, bowiem nie ciężkie 'doświadczenia nadmierna praca i ubóstwo pozbawiają ludzi ich czło-wieczenstw a, lecz grzech Grzech zabiera człowiekowi poczucie spokoju i pogrą7a go v niezadowoleniu dlatego tez Chrystus pragnąłby odnaleźć wśród swoich naśladowców ludzi którzy zatroszczyliby się o dusze skażone grzechem Uczniowie mieli rozpocząć pracą 'od miejsca, w którym się znajdowali ponieważ nie wolno było pominąć nawet najtrudniejszego pola działania Na tej zasadzie^ kazd-s ze sług Chrystusa powinien rozpocząć swą pracę od miejsca swojego pobytu We własnych rodzinach mogą znajdować się dusze spragnione współczucia i tęskniące za chlebem życia Są tam także dzieci które należy wychować dla Chrystusa Należy zawsze pamiętać ze u naszych drzwi stoją poganie i dlatego powinniśmy rozpoczynać swoją pracę w najbliższym naszym otoczeniu Dopiero w następnjm etapie będziemy mogli poszerzyć nasze wpływ, sięgając aż do granic obszarów administrowanych przez Boga Praca w, elu wydaje się być skrępowana okolicznościami, a mimo tego, tam gdzie się ona odbywa rzeczywiście z wiarą i uległością, jej skutki będą widoczne długo i daleko Obszar działalności Chrystusa mógł się wydawać ograniczony terytorialnie,. a mimo to, Jego posłannictwo zo- 652 stało wysłuchane we wszystkich miejscach, bowiem Bóg ucieka się często do najprostszych środków dla osiągnięcia najlepszych wyników W planie Boga każda cząstka Jego pracy ma się zazębiać z pozostałymi jej dziedzinami, jak zazębiają się harmonijnie współpracujące tryby Najskromniejszy robotnik dzieła Bożego kierowany przez Ducha Świętego posiada zdolność doU kania niewidzialnych strun, których drganie będzie słyszane na krańcach świata Jego pr^\ kazanie ,Idąc na cały świat nie może być ani przez ch vilę zaniedbane Jesteśmy powołani do wzniesienia naszjch oczu poza zakres spraw ziemskich Chryfctus usuwa mury, dzielące świat, a więc istniejące przesądy narodowe, ucząc miłości do całej rodziny ludzkiej Wynosi człowieka ponad ciasny krąg jego egoizmu i unieważnia linie podziału terytorialnego, jak również sztucznego podziała społecznego Nie czyni tez żadnych rożnie miedzy sąsiadem a obcym i nie dzieli ludzi na kategorie wrogów lub przyjaciół Uczj nas, abyśmy spoglądali po biatersku na każdą potrzebującą duszę, a na świat — jako mieisce naszego zjcia Gdy Zbawiciel wyrzekł słowa , A takie znaki będą towarzyszyły tym ktorz\ uwierzyli w imieniu moim demony wyganiać będą nowymi jęzj karni mowie będą Węże brać będą, a choćby cos trującego wypili nie za zkodzi im Na chorych ręce kłaść będą, a ci wyzdrowieją' (Mar 16 17 18) Przyrzeczenie to sięga równie daleko, jak samo polecenie prowadzenia pracy Nie wszjsikie dary udzielane są każdemu wierzącemu Duch Święty czym różnice udzielając z osobna każdemu jak chce" (l Kor 12,11), a mimo to zostaną udzielone każdemu wierzącemu, odpowiednio do jego potrzeb, związanych ze służbą dla Pana. Obietnica ta jest równie pewna i niezawodna, jak za czasów apostolskich , Te oto znaki towarzyszyć będą tym, oo uwierzyli' Korzystanie z nich stanowi przywilej dzieci Bożych, a wiara powinna wchłaniać w siebie wszystko co może ją potwierdzić Na chonch ręce kłaść będą a ci wyzdrowieją' Nasz świat jest olbrzymim zakładem dla chorych ludzi, lecz Chrystus przyszedł dla uzdrawiania chorych i ogłoszenia ludziom ich wyzwolenia z więzów szatana W samej Jego istocie zawierały się zdrowie i siła, dzielił się więc tymi darami z chorymi i opętanymi przez demony Nie odwio-cił się od żadnego z tych, którzy przyszli do Niego po łaskę uzdrowienia Wiedział ze ci, którzy zwracali się do Niego o pomoc, sami byli winni własnej chorobie, ale nie odmawiał ich uzdrawiania Kiedykolwiek moc Chrjstusa wlewała się w biedne dusze, poczynały one rozumieć swój grzech i wielu równocześnie z uzdrowieniem fizycznym doznało uzdrowienia duchowego W Ewangelii zawarta jest ta sama moc, dlaczegoz wobec tego i my me moglibyśmy doświadczyć obecnie skutków tego? " 653 Chrystus wyczuwa nieszczęście każdego cierpiącego, a kiedy złe duchy niszczą kształt człowieczeństwa, Chrystus odczuwa na sobie związane z tym przekleństwo. Gdy gorączka spala ludzkie życie, przeżywa On wraz z człowiekiem jego konanie. Dziś tak samo gotów jest uzdrowić chorego, jak podczas Swego pobytu na ziemi. Słudzy Chrystusa są Jego przedstawicielami i przekaźnikami Jego mocy dla ludzi. Właśnie za ich pośrednictwem Chrystus pragnie okazywać Swą uzdrawiającą moc. W sposobie uzdrawiania chorych przez Zbawiciela zawarta była nauka dla uczniów. W jednym przypadku posmarował oczy ślepca gliną i rzekł do niego: „Idź, umyj się w sadzawce Syloe... Poszedł tedy i umył się, i przyszedł widząc" (Jan 9,7). Takie uzdrowienie mogło się dokonać jedynie --w mocy Wielkiego Uzdrowiciela, lecz w wielu przypadkach Chrystus posługiwał się prostymi, naturalnymi środkami. Nie przeciwstawiając się lekom aptecznym, sankcjonował wykorzystywanie prostych, naturalnych środków leczenia. Chrystus mówił wielu utrapionym, którzy doznali uzdrowienia: „Nie grzesz więcej, aby oo gorszego na ciebie nie przyszło" (Jan 5,14). W ten sposób nauczał, "iż choroba jest wynikiem pogwałcenia naturalnych i duchowych praw ustanowionych przez Boga. Nigdy na świecie nie mogłaby pojawić się ludzka niedola, jeśliby człowiek żył zgodnie z zamierzeniami Stwórcy. Chrystus był przewodnikiem i nauczycielem starożytnego Izraela i uczył, że zdrowie stanowi nagrodę za posłuszeństwo prawu Bożemu. Wielki Lekarz, który uzdrawiał chorych w Palestynie, przemawiał do Swego narodu ze słupa obłoków, mówiąc ludziom, co powinni czynić i co Bóg uczyni dla nich: „Jeżeli pilnie słuchać będziesz głosu Pana, Boga twego, i czynić będziesz to, co prawe w oczach jego, i jeżeli zważać będziesz na przykazania jego, i strzec będziesz wszystkich przepisów jego, to żadną chorobą, którą dotknąłem Egipt, nie dotknę ciebie, bom Ja Pan, twój lekarz" (2 Mojż. 15,26). Chrystus wydał Izraelowi wyraźne instrukcje dotyczące trybu życia, zapewniając jednocześnie: „Oddali też Pan od ciebie każdą niemoc" (5 Mojż. 7,15). Gdy Izraelici spełnili nakazane warunki, przyrzeczenie zostało potwierdzone: „A nie był nikt słaby, miedzy pokoleniem ich" (Psalm 105,37). Nauka ta dotyczy również nas. Są warunki, których powinien przestrzegać każdy, kto pragnie utrzymać się przy zdrowiu. Ludzka nieświadomość praw naturalnych i duchowych jest Panu nieprzyjemna. Jesteśmy bowiem współpracownikami Bożymi w dziele przywracania ludziom zdrowia cielesnego i duchowego. Do naszych obowiązków należy pouczanie bliźnich o sposobach zachowania lub odzyskiwania zdrowia. Dla ratowania ich zdrowia powinniśmy posługiwać się środkami objawionymi przez Boga w naturze, 654 wskazując jednocześnie na jedynego Uzdrowiciela. Do zakresu naszych obowiązków należy kierowanie do Chrystusa ludzi, otoczonych ramieniem naszej wiary. Powinniśmy szerzyć wiarę w Wielkiego Uzdrowiciela, bowiem możemy polegać na Jego przyrzeczeniu i oprzeć naszą nadzieję na objawieniu Jego mocy. Istotą Ewangelii jest uzdrowienie i dlatego Zbawiciel pragnie, abyśmy chorych, pogrążonych w rozpaczy i stroskanych nakłonili do powierzenia ich Jego mocy. Potęga Chrystusowej miłości objawiła sią w Jego aktach uzdrowienia, natomiast my sami możemy się stać Jego pomocnikami poprzez akt wiary. Jeżeli zaniechamy połączenia sią z Chrystusem w świętej wspólnocie, nie spłynie' ku nam prąd obfitej życiodajnej energii. Były miejsca, w których sam Zbawiciel nie był w stanie uczynić cudów ze względu na brak wiary obecnych. Dzisiaj w taki sam sposób niewiara sieje rozdźwięk pomiędzy Kościołem, a jego wiernymi. Wpływ Kościoła na wiernych coraz bardziej słabnie z powodu niewiary. Bóg jest zawiedziony w swoich nadziejach i czuje, iż pozbawia się 'Go Jego chwały. Zbór uzyskał obietnice obecności Chrystusa w swojej działalności <-pod warunkiem, że będzie prowadził Jego pracę. „Idźcie, nauczajcie wszystkie narody" — rzekł Chrystus — „a oto jam jest z wami po wszystkie dni". Jednym z pierwszych warunków uzyskania skutecznej mocy jest wzięcie na siebie Jego jarzma,. Same podstawy istnienia Kościoła zależą od wierności, z jaką wypełniał on polecenie Pana. Zaniedbania w tej pracy z pewnością doprowadziłyby do jego osłabienia duchowego, a następnie do rozkładu. Tam, gdzie nie ma czynnej pracy dla dobra bliźnich, miłość słabnie, a wiara zostaje przyćmiona. Pragnieniem Chrystusa jest, żeby Jego naśladowcy stali się nauczycielami w dziele szerzenia Ewangelii, a ich obowiązki powinny polegać na wyszukiwaniu i ratowaniu ginących dusz. Lecz czy istotnie w ten sposób ukierunkowali swoją pracę? Niestety, mało jest takich, którzy usiłują rozniecić iskierkę życia w obumierającym Kościele. Jak wiele jeszcze istnieje zborów, które traktowane są przez ludzi powołanych do pasienia Bożego stada, jak kulawe owce!.A w tym samym czasie miliony ludzi giną, bez możliwości zbliżenia się do Chrystusa. Boża miłość do ludzi wypływała z samej głębi uczucia i dlatego aniołowie dziwią się, że adresaci tej miłości okazują jedynie zdawkową wdzięczność. Aniołowie dziwią się, że wielka miłość Boga do człowieka jest tak płytko traktowana. Niebo jest oburzone obojętnością przejawianą w stosunku do ludzkich dusz. A jak na to zapatruje się sam Chrystus? Czuje to samo, co czuliby ojciec i matka, gdyby wiedzieli, że zagubione wśród śniegu i mrozu dziecko nie zostało zauważone mijających i zostało skazane na zagładę przez tych, którzy mogli 655 je uratować. Czy nie przejąłby ich straszny ból i czy nie byliby głęboko oburzeni? Czy nie potępiliby morderców z gniewem tak gorącym, jak ich łzy i równie silnym jak ich miłość? Cierpienie każdego człowieka jest cierpieniem Bożego dziecka i ci którzy nie wyciągnęli pomocnej dłoni do swych ginących bliźnich budzą sprawiedliwy gniew Boga, a jest to przecież gniew Baranka. Tym, którzy pretendują do wspólnoty z Chrystusem, lecz wykazują obojętność wobec potrzeb swych bliźnich, Chrystus oświadczy w dniu ostatecznym: „Nie wiem, skąd jesteście; odstąpcie ode mnie wszyscy, którzy czynicie nieprawość" (Łuk. 13,27). W przykazaniu danym uczniom Chrystus nie tylko wytyczył kierunki ich pracy, lecz powiadomił ich o ich posłannictwie. „Uczcie ludzi" — rzekł — „przestrzegać wszystkiego, co wam przykazałem". Zadaniem uczniów było przekazywanie tego, czego ich nauczył Chrystus,' a także i tego, co nie zawierało się w Jego sławach, lecz zostało wypowiedziane przez proroków i mędrców Starego Testamentu. W zadaniu, które uczniowie mieli spełniać nie było miejsca dla .nauk stworzonych przez człowieka, a także miejsca dla tworzonych przez niego tradycji. Kościół również nie mógł uwierzytelniać teorii i wniosków, bowiem żadne prawa ustanawiane przez władze duchowne nie wchodziły w zakres zadań postawionych uczniom przez Chrystusa. Skarbnicą, z której uczniowie mieli czerpać w nauczaniu świata był „zakon i prorocy" oraz zapis słów i pzynów Chrystusa. Imię Chrystusa jest ich hasłem, oznaką ich godności, spoiwem jedności, upoważnieniem dla działania oraz źródłem powodzenia. Żadna rzecz, która nie nosi Jego aprobaty, nie będzie uznana w królestwie Bożym. - Ewangelia powinna być objawiona ludziom nie jako martwa teoria, lecz jako żywa siła, zdolna zmienić życie. Bóg cHce, aby ci, których obdarza Swą łaską, byli świadkami Jego mocy. Ludzie, którzy swoim dotychczasowym sposobem życia szczególnie obrażali Boga. zostaną chętnie przyjęci, jeśli wyrażą skruchę. Chrystus zsyła na nich swego boskiego Ducha, obdarza najwyższym zaufaniem i posyła ich do obozu niewiernych, aby głosili tam Jego bezgraniczne miłosierdzie. Chrystus chce, aby Jego słudzy dawali świadectwo temu, że dzięki Jego łasce ludzie mogą posiąść cechy charakteru podobne Chrystusowi i cieszyć się pewnością Jego wielkiej do- nich miłości. Chce abyśmy dali świadectwo, że Chrystus nie będzie zadowolony, aż do czasu pozyskania całego ludzkiego rodzaju i przywrócenia świętych przywilejów należnych mu jako synom i córkom Bożym. Chrystus jednoczy w Sobie tkliwość pasterza, przywiązanie rodzicielskie i bezgraniczną łaskę litościwego Zbawiciela. Udziela Swego błogosławieństwa w najprzychylniejszy dla człowieka sposób. Nie wy- 656„ starcza Mu samo udzielanie błogosławieństw, bowiem pragnie rozdzielać je w formie najbardziej dla nas przyjemnej, która pobudza pragnienie ich otrzymania. W podobny sposób Jego słudzy powinni przedstawiać bogactwa chwały tego nie dającego się opisać daru. Cudowna miłość Chrystusa stopi i pozyska serca, podczas gdy suche powtarzanie teorii nie potrafi niczego zdziałać. „Cieszcie, cieszcie lud mój! mówi Bóg wasz". Wstąp sobie na górę wysoką, Syonie! który opowiadasz rzeczy ucieszne. Podnieś mocno głos twój, Jeruzalem które opowiadasz rzeczy pocieszne; podnieś, nie bój się, rzecz miastom Judzkim; oto Bóg waszr Jako pasterz trzodę swoją paść będzie; do naręcza swego zgromadzi baranki, i na łonie swem piastować je będzie" (Izaj. 40,1.9—11). Opowiadajcie ludziom o Nim, który jest ,,zac-niejszy nad innych dziesięć tysięcy" i „wszystko w nim rozkoszne" (Pieśń Sal. 5.10.16). Same słowa nie wyrażą wszystkiego i dlatego powinny znajdować odbicie w charakterze i życiu. W każdym z uczniów Chrystus widzi Swój obraz. Każdy dzięki Bogu może być przypodoba-ny obrazowi Syna jego" (Rzym. 8,29). Każdy powinien objawiać przed światem wytrwałą miłość Chrystusa, Jego świętość, dobroć miłosierdzie i prawdę. Pierwsi uczniowie poszli w świat, nauczając słowa Bożego. Objawiali Chrystusa czynami swego życia. I Pan pracował wraz z nimi „i słowa ich potwierdzał przez cuda" (Mar. 16,20). Ci uczniowie przygotowywali się do pracy. .W przeddzień -Zielonych Świąt zebrali się wspólnie i usunęli wszystkie dzielące ich różnice, ustalając zgodę między sobą. Wierzyli w przyrzeczenie Chrystusa, że błogosławieństwo zostanie im udzielone i modlili się z wiarą. Prosili 0 błogosławieństwo nie tylko dla siebie, gdyż dźwigali brzemię zbawienia cudzych dusz. Ewangelia miała być niesiona do najbardziej odległych części świata i dlatego pragnęli wyposażenia ich w moc przyrzeczoną przez Chrystusa. Zesłany został na nich Duch Święty 1 w tym dniu nawróciły się tysiące ludzi. Tak samo powinno być dziś. Między ludźmi należy głosić nie ludzkie spekulacje, ale Słowo Boże. Niech chrześcijanie odrzucą niesnaski i oddadzą się Bogu, mając na uwadze zbawienie upadłych. Niech z wiarą proszą o błogosławieństwo, a będzie im ono dane. Zesłanie Ducha Świętego za dni apostołów było „deszczem wczesnym", który dał pełne chwały wyniki. Lecz „deszcz jesienny będzie jeszcze bardziej „obfity" (Joel 2,23). Wszyscy, którzy poświęcają duszę, ciało i umysł Bogu, będą stale otrzymywać nowe fizyczne i duchowe siły. Na ich usługach znajdą się " niewyczerpane zapasy nieba. Chrystus natchnie ich Swym własnym Duchem i udzieli im Swego własnego życia. Duch Święty uruchamia całą Swą energię dla pracy nad sercami i umysłami, a łaska Boża roz- 42 — Życie Jezusa 657 szerzą i pomnaża ich zdolności. Cała doskonałość Boskiej natury przychodzi im z pomocą w ich pracy nad zbawieniem dusz. Przez współdziałanie z Chrystusem osiągają w Nim doskonałość i pomimo swej ludzkiej ułomności stają się zdolni do czynów właściwych Wszechmocy. Zbawiciel pragnie przejawiać łaskę i naznaczyć Swą pieczęcią cały świat. Świat jest Jego własnością i jest odkupiony przez Jego ofiarę; dlatego też Chrystus pragnie uczynić ludzi wolnymi, czystymi i świętymi. Choć szatan nie ustaje w pracy, aby przeszkodizić osiągnięciu tego celu, jednakże przez krew przelaną dla zbawienia świata osiągnięty zastał wynik, który przyniesie chwałę Bogu i Barankowi. Chrystus nie ustanie w swej pracy zanim nie uzyska pełnego zwycięstwa i „z pracy duszy swej ujrzy owoc, którym będzie nasycony" (Iza j. 53,11). Wszystkie narody ziemi powinny usłyszeć Ewangelię łaski. Nie wszystkim jednak będzie ona udzielona, lecz „potomstwo będzie Mu służyć, będzie opowiadać o Panu przyszłemu pokoleniu" (Psalm 22,31). „A królestwo i władza i dostojeństwo królewskie pod wszystkim niebem dane będzie ludowi świętych najwyższych miejsc", i „ziemia będzie napełniona znajomością Pańską; tak jako morze, wodami napełnione jest". „I będą się bali, którzy są na zachód, imienia Pańskiego, i którzy na wschód słońca, sławy Jego" (Dań. 7,27; Izaj. 11,9; 59,19). ,O jako piękne są na górach nogi tego, co pocieszne rzeczy zwiastuje, i opowiada pokój, tego, co zwiastuje dobre i opowiada zbawienie a mówi do Syonu: Bóg twój króluje...! Wykrzykujcie, a śpiewajcie społem, pustynie Jeruzalemskie! bo pocieszył Pan lud swój. Obnażył Pan ramię świętobliwości swojej przed oczyma wszystkich narodów, aby oglądały wszystkie kończyny ziemi zbawienia Boga naszego" (Izaj. 52, 7—10). ROZDZIAŁ LXXXVII „Do mojego Ojca i waszego Ojca" (Łuk. 24,50-53; Dz.Ap. 1,9-12) -\radszedł czas, kiedy Chrystus miał wstąpić na tron Ojca. Jako boski IN zwycięzca miał wrócić ze zdobyczą do przybytku niebieskiego. Przed śmiercią oświadczył Ojcu: „Dokończyłem sprawę, którąś mi dał, abym ją czynił" (Jan 17,4). Po zmartwychwstaniu przebywał jeszcze przez pewien czas na ziemi, aby pozwolić uczniom oswoić się z nową postacią Jego zmartwychwstałego i uwielbionego ciała. Teraz był gotów wstąpić do nieba ale przedtem dostarczył nowych dowodów, że jest żywym Zbawicielem. Odtąd uczniowie nie będą mieli potrzeby kojarzyć Go z grobem, lecz będą myśleć o Nim jako o Tym, który stanął w chwale wobec wszechświata. Na miejsce Swego wniebowstąpienia Jezus wybrał rejon uświęcony Jego częstą obecnością w okresie, gdy przebywał wśród ludzi. Zaszczytu tego nie miał dostąpić Syjon, na którym wzniesiono miasto Dawida, ani też góra Moriah, na której stała świątynia. Tu Chrystus został wystawiony na pośmiewisko i odrzucony. Tu fale miłosierdzia, stale powracające z coraz silniejszym prądem miłości, odbijały isię od serc twardszych niż skała. Jezus, zmęczony i z ciężkim sercem uchodził stamtąd, aby szukać spokoju na Górze Oliwnej. Święta Obecność odchodząca niegdyś z pierwszej świątyni zatrzymała się na wschodniej górze, jak gdyby nie chcąc porzucić wybranego miasta; teraz natomiast Chrystus stał na górze Oliwnej, ogarniając pełnym tęsknoty spojrzeniem Jeruzalem. Zarosła i jary istniejące na tej górze uświęcone były Jego modlitwami i łzami. Jej wzniesienia odbijały tirumfalne okrzyki tłumów, które ogłaszały Go królem, a na zboczu znajdował się dom Łazarza z Betanii. W ogrodzie położonym u stóp góry modlił się i przeżywał samotnie śmiertelną mękę. Tę właśnie górę wybrał jako miejsce wniebowstąpienia i na jej szczycie spoczną Jego stopy, gdy przyjdzie po raz drugi. ' 659 Przyjdzie wtedy nie jako przepełniany żałością człowiek, ale jako pełen chwały zwycięski Król. A kiedy stanie na Górze Oliwnej, wśród pomieszania się krzyków żydowskiego „Alleluja" z pogańskimi okrzykami „Hosanna", kiedy te okrzyki wzmocni wielki chór zbawionych ludzi, wtedy powszechnym będzie zawołanie: „Ukoronuj Go, Panie wszechświata!". Jezus w towarzystwie jedenastu uczniów podążał ku górze. Gdy minęli bramę Jeruzalem, wiele zdziwionych oczu przyglądało się małej gromadce, prowadzonej przez Tego, którego przed kilkoma tygodniami przywódcy żydowscy skazali na śmierć i ukrzyżowali. Uczniowie natomiast nie wiedzieli, że jes-t to ich ostatnia rozmowa z Mistrzem. Jezus spędził czas na rozmowie z mmi, powtarzając Swe poprzednie przykazania. Gdy się zbliżyli do Getsemane, Chrystus zatrzymał się^ aby mogli sobie przypomnieć naukę, której udzielił im podczas owej strasznej nocy cierpień. Spojrzał znów na winnicę, którą użył jako symbol łączności Kościoła z Nim i Ojcem i powtórzył jeszcze raz prawdy wówczas objawione. Wszystko -wokoło budziło wspomnienia nieodwzajemnionej miłości. Nawet tak drodzy Jego sercu uczniowie w owej godzinie poniżenia potępili i wyrzekli się Go. Chrystus przebywał na świecie przez trzydzieści" trzy lata, przeżywając tu ludzką pogardę, obelgi i kpiny, a w końcu został tu odrzucony i ukrzyżowany. Teraz przed samym wstąpieniem na tron chwały, gdy Jego pamięć sięgała wstecz ku niewdzięczności ludzi, których przyszedł zbawić, czyż nie ma prawa pozbawić ich Swej życzliwości i miłości? Czy Jego miłość nie ograniczy się do obszarów, gdzie jest właściwie doceniony i gdsie czekają bezgrzeszni aniołowie, by móc spełnić Jego życzenie? Tak się stać nie mogło, ponieważ tym wszystkim mieszkającym na ziemi swoim oblubieńcom udzielił obietnicy: „Ja jestem z wami- po wszystkie dni, aż do skończenia świata" (Mat. 28,20). s Po wejściu na Górę Oliwną, Jezus poprzez jej szczyt skierował się w stronę Betanii. Tu spoczął otoczony swoimi uczniami, a gdy patrzył na nich z miłością zdawało się, że z Jego twarzy rozchodzą się promienie światła. Nie stawiał im zarzutów z powodu błędów i upadków, lecz przemawiał do nich słowami największej czułości i były to niestety ostatnie słowa, które z ust ich Pana przedostały się do ich uszu. Z rękoma wyciągniętymi w geście błogosławieństwa i obietnicy pomocy, Chrystus powoli począł wznosić się ku niebu, unoszony przez siłę mocniejszą niż przyciąganie ziemi. Gdy począł się unosić, objęci bogobojnym strachem uczniowie wpatrywali się wytężonym wzrokiem w ostatni ślad po swym Panu. Obłok chwały ukrył Go przed ich wzrokiem, a gdy rydwan z obłoków otoczony aniołami przyjął Go, w ich uszach nie przestawały brzmieć słowa: „Ja jestem z wami po wszyst- 660 kie dni, aż do skończenia świata". Jednocześnie do ich uszu dotarły dźwięki najsłodszej i najradośniejszej muzyki anielskiego chóru. Gdy wciąż patrzyli w górę, usłyszeli głosy brzmiące jak najcudowniejsza muzyka. Odwrócili się i ujrzeli dwóch aniołów w ludzkich postaciach, którzy przemówili do nich: „Mężowie Galilejscy! czemu -stoicie, patrząc w niebo? Ten Jezus, który od was został wzięty w górę •do nieba, tak przyjdzie, jak>go widzieliście idącego do nieba". Aniołowie "ci należeli do orszaku, który czekał na Jezusa w lśniącym obłoku, by Go odprowadzić do Jego niebiańskiego domu. Zajmując -najwyższe pozycje wśród zastępów wszystkich aniołów byli tymi samymi, którzy stanęli u grobu Chrystusa w czasie Jego zmartwychwstania, a także towarzyszyli Mu podczas całej Jego ziemskiej wędrówki. Całe niebo oczekiwało na zakończenie pobytu Chrystusa na ziemi skalanej przestępstwem grzechu. Teraz nadszedł dla niebios czas przyjęcia swego Króla. Z pewnością ci dwaj aniołowie pragnęli przyłączyć się do zastępów, które witały Jezusa, lecz z życzliwości i miłości dla tych, których Jezus teraz opuścił, pozostali, aby objawić im słowa pokrzepienia „Izali wszyscy nie są duchami usługującymi, którzy na posługę bywają posłani do tych, którzy zbawienie odziedziczyć mają"