Wyobraźmy sobie, że wszyscy jesteśmy uczniami najlepszego uniwersytetu w galaktyce. Ma- my sporo szczęścia, że dostaliś- my się do szkoły na Ziemi, na- wet teraz, w tych ciężkich cza- sach, gdy opłatę za naukę sta- nowi nawet powietrze, któ- rym oddychamy i woda, którą pijemy. INNY ŚWIAT to seria książek prowokujących Czytelnika do INNEGO spojrzenia na rzeczywistość, w której żyje. To co wydaje się oczywiste dla wielu z nas, po głębszym wejrzeniu traci swą jednoznaczność. Kiedy staramy się patrzeć omijając nasze schematy myślowe,- możemy nabrać dystansu do licznych życiowych problemów. Być może stanie się to także za przyczyną książek z tej serii. Rick Phillips BO uzdrawianie ciała emocjonalnego tłumaczyła Małgorzata Michalska BYDGOSZCZ 1995 tytuł oryginału Emergence of the Divine Child Copyright © 1990 by Rick Phillips Ali rights reserved Copyright © for the Polish edition by Dom Wydawniczy LIMBUS, Bydgoszcz 1995 ilustracja na okładce Lotus Studio redaktor Ewa Zagórska redaktor techniczny Piotr Różański ISBN 83-85475-69-9 Dom Wydawniczy LIMBUS 85-900 Bydgoszcz 2, skr. poczt. 21 tel./fax 28-79-74 Mojej żonie, Pauli Chociaż podbiłem całą ziemię, Istnieje dla mnie tylko jedno miasto. W mieście tym jest dla mnie tylko jeden dom, A w tym domu tylko jeden pokój, Zaś w owym pokoju - łóżko. Śpi w nim kobieta, Promieniująca radość i klejnot całego mojego królestwa. Sanskryt Spis treści Podziękowania .................. 9 Wprowadzenie .................. 11 Początek ...................... 19 Jeden Przygotowanie do nowych narodzin . . 23 Dwa Wewnętrzne Boskie Dziecko ....... 49 Trzy Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 69 Cztery Wewnętrzny świat świadomości ..... 87 Pięć Czakramy i siły ciała emocjonalnego . . 107 Sześć Studium przypadku karmy seksualnej . . 123 Siedem Studium przypadku uzdrawiania moty- wu ofiary i dręczyciela ........... 139 Osiem Nasze najgłębsze motywy karmiczne . . 155 Dziewięć Uzdrawianie motywu separacji i osądu . . 169 Dziesięć Z ciemności płynie najjaśniejszy blask . . 185 Jedenaście Guru, channeling i istoty pozaziemskie . . 199 Dwanaście Miłość i jedność ................ 217 Epilog ....................... 229 Dodatek A Ćwiczenie z białym światłem ....... 231 Dodatek B Seans Transformacji ............. 235 Słowniczek .................... 241 O autorze ..................... 247 Podziękowania Pragnę w symboliczny sposób podziękować Matce Zie- mi za to, że żywi mnie i opiekuje się mną w friej obecnej podróży. Poza tym chciałbym podziękować: Ann Phillips — mojej Matce w obecnym wcieleniu, za jej trudne, lecz stosowne nauki. Kocham cię! Wendellowi Phillipsowi — sam nie zrobiłbym tego inaczej; Johnowi Phillipsowi — jesteś wspaniałym bratem; Johnowi Oliverowi Phillipsowi — nowej duszy w nowym świecie; Pauli Kaufman — za twoją elastyczność, prostotę i intuicję, lecz przede wszystkim za to, że nauczyłaś mnie kochać; Davidowi Wrightowi — za pomoc w stawieniu czoła problemowi zaprzeczania faktom; Robertowi Wrightowi — i co z tymi Spurami? Stephenowi Hainesowi — za całą pomoc, a szczególnie za śmiech; 10 RICK PHILLIPS Ralfee Finn — za nowe perspektywy, mianowicie za „kocią świadomość"; Lou Montgomery — za inspirację, śmiech i łzy; dr. Kerry'emu Tramontanasowi — za to, że jesteś tak dobrym przyjacielem; Julie Cooke — za to, że jesteś tam, gdzie cię potrzebuję; Peterowi i Melissie Evansom — za zapoznanie mnie z wielorybami; Chris Griscom — za pomoc na początku pracy; Barbarze C Iow — po prostu nadal poszerzaj mój umysł! Barbarze Doern Drew — za wewnętrzny wzrok i zewnętrzną ekspresję; Bear i Spółce — za niezwykłą pracę i stałe wsparcie; Shirley MacLaine — za szczególne chwile, kiedy uczyłaś mnie oddania i zaangażowania; wszystkim członkom Deva — za wszystko; i w końcu naszemu oświeconemu chow-chow, Moishe — za bezwarunkową miłość. W pro wadzenie Uważam, że przybywających na Ziemię w kolejnym wcieleniu powinien witać następujący napis: „Witajcie z powrotem! Rozpoczyna się rok szkolny". Co do mnie, wyznaję pogląd, że teatr życia, wraz ze swoim zestawem aktorów przypominających dziwaczne postaci z Tarota, z zabawnymi wpadkami oraz z trage- diami, jest po prostu doskonale uporządkowanym prog- ramem nauczania, którego zadanie polega na osiągnię- ciu jednego wielkiego celu: ukończenia szkoły z wyróż- nieniem. Wyobrażam sobie, że zapisałam się na przy- spieszone kursy wyższego stopnia, takie jak Małżeństwo — lekcja 305, Przebaczenie — lekcja 603, Neutralność — lekcja 411, co jest znacznie bardziej interesujące, zabawniejsze i o wiele mniej przygnębiające od zwykłe- go przeżywania licznych kryzysów oraz doznawania skaleczeń, ran i upokorzeń. W końcu coś na tym zys- kuję, więc dlaczego nie? Mój wspaniały nauczyciel, Roń Hulnick, powiada: „Skoro większość naszej obecnej i przyszłej rzeczywis- tości jest już i tak ustalona, równie dobrze możemy zwyciężyć we własnej wyobraźni!". Tak więc w mej zwycięskiej wyobraźni odgrywam z powodzeniem mi- liardy ról, odtwarzając najrozmaitsze, dziwne scenariu- sze i wypalając tony karmy! Spójrzmy prawdzie w oczy, strasznie nudno jest odgrywać przez całe stulecia tę 11 12 RICK PHILLIPS samą rolę — ofiary — i podchodzić do tego poważnie. Mój przyjaciel, Errol Strides, mawia: „Przejmuj się dopiero wtedy, kiedy zawiedzie wszystko inne". Wolę więc wyobrażać sobie, że wszyscy jesteśmy uczniami najlepszego uniwersytetu w galaktyce. Mamy sporo szczęścia, że dostaliśmy się do szkoły na Ziemi, nawet teraz, w tych ciężkich czasach, gdy opłatę za naukę stanowi nawet powietrze, którym oddychamy i woda, którą pijemy. Program nauczania obejmuje świadomą opiekę nad delikatną, rodzinną planetą — utrzymywanie środowiska sprzyjającego optymalnej nauce. Na przekór mnożącym się dowodom na to, że my — ludzie — staliśmy się, jak to ujęła Joan Halifax, „czynnikami patogennymi" dla Ziemi i w najlepszym przypadku chronimy ją, ucząc się na własnych błędach, zaś w najgorszym z niewolniczym przyzwyczajeniem kalamy nasze gniazdo tak, że nie można go już oczyś- cić; na przekór temu coraz więcej ludzi podejmuje się niezwykłego zadania, jakim jest oczyszczanie środowis- ka wewnętrznego, tego „składowiska toksycznych od- padków", które nagromadziły się w naszych własnych ciałach emocjonalnych. Na szczęście mamy pośród nas uzdrowicieli, a także odwagę, pozwalającą nam poma- gać w sprzątaniu. Jeden z takich uzdrowicieli, Rick Phillips, w ciągu kilku minionych lat nadzwyczajnie pomógł wielu lu- dziom, w tym również i mnie, w oczyszczaniu emocjonal- nego i umysłowego bagażu. Stał się przy tym moim bliskim przyjacielem oraz nieocenionym współuczniem. W Przebudzeniu Boskiego Dziecka z niezwykłą jasnością Wprowadzenie 13 opisuje program nauczania dla duszy podczas ziemskiej inkarnacji. Przedstawia nam świeże i inspirujące przy- kłady transformacji czerpane z własnego doświadczenia. Jestem znana wielu ludziom, którzy widzieli mnie na tej czy innej scenie. Mogą oni uważać mnie za aroganc- ką, energiczną i dowcipną damę, która gra i pisze komedie poświęcone niezbyt zabawnemu tematowi le- czenia uzależnień i zaburzeń w rodzinie. Inni ludzie znają mnie też jako nauczycielkę, ponieważ przez ostat- nich siedem lat miałam zaszczyt pracować w Southwes- tern College — w niezwykłej szkole w Santa Fe, w sta- nie Nowy Meksyk — gdzie zaawansowani uczniowie kształceni są w dziedzinie doradztwa transformacyjnego i twórczej terapii ekspresywnej. Jako aktorka i uzdrowi- cielka szczerze i żarliwie kocham swoją pracę, ponieważ przynosi ona efekty, jest zabawna i niezmiennie zaska- kująca. Nigdy nie wiem, co lub kogo stworzę następnym razem! Ale wszystko to niedaleka przeszłość. Jestem również człowiekiem współuzależnionym, powracają- cym właśnie do zdrowia, oraz dorosłym dzieckiem alko- holików. Podobnie jak w przypadku rodziny Ricka, ja również jako dziecko alkoholików większą część dorosłego życia spędziłam w wojennych okopach. Na przemian przypu- szczałam ataki, pragnąc ocalić „front" twórczej, możli- wej do zaakceptowania normalności, po czym wyczer- pana i znużona wycofywałam się w przepaść odrzucenia faktów, rozterek i uzależniających związków. Przez całe lata utrzymywałam prawdziwy arsenał złożony z projek- tów, rozterek, emocjonalnych mydlanych oper i, oczy- 14 RICK PHILLIPS wiście, bez końca zmieniałam mężczyzn, pragnąc zaka- muflować psychiczną i duchową pustkę. To zdumiewa- jące, że na ponad piętnaście lat pogrążyłam się w New Age'owych terapiach i seminariach poświęconych oso- bistemu rozwojowi, a jednocześnie bez trudu odsuwa- łam od siebie fakt, iż byłam głęboko zranioną osobą współuzależnioną i prowadziłam całkowicie niezorgani- zowany tryb życia. Sam upór, z jakim zaprzeczałam faktom, godny jest podziwu. Okazał się być tym, co Don Juan nazwałby „godnym przeciwnikiem". Na do- datek byłam silnie uzależniona od czegoś, co Pir Yilayat nazywa „duchowym objazdem". Do zdrowia zaczęłam powracać około czterech lat temu, ale oczywiście nie miałam pojęcia, że był to powrót do zdrowia. Przeczytałam sprawozdanie Barba- ry Clow z regresji do jej minionego życia w Oku centau- ra i postanowiłam wyjechać do Wielkiej Brytanii, aby nakręcić dokumentalny film poświęcony starożytnym świętym miejscom i geomancji. Chciałam także „rzucić okiem" na moje, bez wątpienia sensacyjne, epickie wcie- lenia celtyckie, druidzkie oraz arturiańskie, a seanse wliczyć w koszta „badań". Byłam typową turystką z Santa Fe, zadzwoniłam więc po prostu do The Light Institute, który był wówczas czymś w rodzaju miejsco- wego „sekretu utrzymywanego w najgłębszej tajemni- cy". Znalazłam szczelinę w zazwyczaj zawalonym zaleg- łościami rozkładzie zajęć i w przeciągu kilku dni leżałam już na stole do masażu w Galisteo. Moim przewodnikiem był Rick Phillips — czarujący, jasnooki i wrażliwy mężczyzna. Szybko zaprzyjaźniłam Wprowadzenie 15 się z tym Teksańczykiem, który nie tylko zręcznie po- sługiwał się igłami do akupunktury, ale, co wkrótce stało się oczywiste, był niezwykle opanowany i spostrze- gawczy. To, co miałam przeżyć w trakcie pierwszych seansów, nie było duchowym objazdem. Nie było też epickim wspomnieniem moich wcieleń oraz czasów, gdy byłam zmiennokształtną najwyższą kapłanką czy też kronikarką w galaktycznej świątyni. Oczywiście pojawi- ły się odmienne stany świadomości, zmiany wymiarów, odwiedzały mnie też istoty, które objawiały się mojej Wyższej Jaźni jako najróżniejsze postaci, począwszy od podróżujących w czasie, mówiących smoków, aż do hinduistycznego boga ognia Agni. (Sądzę, że moja Wyż- sza Jaźń, tak przyzwyczajona do teatru, po prostu zabawiała mnie w czasie, gdy zachodziło coś znacznie głębszego. Aby ułatwić uzdrowienie, Wyższa Jaźń pre- zentuje materiał zgromadzony w ciele emocjonalnym w każdej, przykuwającej uwagę postaci.) W ciągu na- stępnych czterech dni uwolniłam się od głębokich emoc- jonalnych blizn, od odciśniętych znamion, nagromadzo- nych na przestrzeni wcieleń pełnych nadużyć, zamętu, braku szacunku dla siebie samej oraz nieprawidłowych wzorów myślowych i uczuciowych. Wszystko to, podob- nie jak w przypadku innych nałogów, wymagało z cza- sem podwyższania dawek. Równocześnie wzmagała się ich toksyczność i szkodliwe konsekwencje. Najgłębszy, boleśnie poplątany związek łączył mnie z osobą, która w tym życiu objawiła się pod postacią mojej matki — maniakalno-depresyjnej alkoholiczki. W trakcie drugiego seansu prowadzonego przez Ricka 16 RICK PHILLIPS moja matka już od kilku tygodni przykuta była do łóżka, pogrążona w śpiączce, wychudzona i wyniszczo- na przez przewlekły alkoholizm, uzależnienie od leków i raka. Podczas tego seansu wcielenia przesuwały się szybko przed moimi oczami. Wyższa Jaźń ukazywała mi każdą możliwą kombinację ról w związkach z moją obecną matką. W końcu cofnęłam się do egzystencji pod postacią, którą mogę opisać jedynie jako „gazową". Było to chyba zanim zaczęły się moje wcielenia w po- staci ludzkiej. W tym momencie, na poziomie komór- kowym, całkowicie pozbyłam się karmicznych blizn. Próżnię, wytworzoną w ten sposób w moim ciele emoc- jonalnym, zalał pełen miłości potok nieopisanego świat- ła, radości i ekstazy. Po kilku godzinach od zakończenia seansu moja matka spokojnie opuściła wyniszczoną cie- lesną powłokę. Umarła. Nasze wzajemne karmiczne nadużycia, powtarzające się od eonów, zostały spokoj- nie oczyszczone i odrzucone. Chociaż matka umarła oddalona ode mnie o setki mil, szczere przebaczenie i zrozumienie, jakie odczułam na myśl o niezwykłych naukach, które przekazała mi w naszej burzliwej prze- szłości, musiały złagodzić jej cierpienia i pomóc w przejściu na tamten świat. Tego dnia Dusza ofiarowała mi niezmierzony dar. Dzień ten był również począt- kiem bliskiej, pełnej zaufania przyjaźni pomiędzy mną a Rickiem. Współpracujemy ze sobą od czasu do czasu aż do dziś. Dalsze rozdziały szczegółowo opowiadają o uzdro- wieniach, zmianach sposobu postrzegania i odkryciach nie mniej dramatycznych i poruszających od moich. Wprowadzenie 17 Poza tym książka ta wyjaśnia, w jaki sposób pewne nawykowe, emocjonalne wzorce kształtują nasze karmi- czne przeznaczenie. Stanowi aktualny, światły pomost łączący dziedzinę uzdrawiania i regresji do poprzednich wcieleń. Przygotujcie się na pełną przygód naukę. Za- czyna się rok szkolny! Lou Montgomery, terapeutka ekspresywna i aktorka, członkini Wydziału Twórczej Terapii Ekspresywnej w Southwestern College. Grudzień 1989 rok Początek Wszystko jest Jednością. Jedność jest tym, co istnieje. Światło niesie spokój, jest tak łagodne i intymne... Wydaje się, że jest wszechobecne, a jednocześnie osobis- te. Jestem tutaj, będąc zarazem wszędzie; jestem duszą, a zarazem cząstką całości. Postrzegam wszystko wyraź- nie, widzę swoje źródło, cel i drogę. Jest to długa ścieżka. Wybrałem dla siebie wiele wcieleń, aby poznać znaczenie życia. Jestem świadom jedności, a jednocześnie zachowuję własną tożsamość. Wiem, że jestem cząstką Jedności, a jednak nadal mam postać duszy, która oddziela mnie od Jedności. Uświadamiam sobie, że jest to moja droga: mam przeistoczyć separację w scalenie... wtopić się w Jedność. Odczuwanie tego ponownie, po trudach moich ostatnich wcieleń, sprawia mi radość, najintymniejszą rozkosz. Wiem, że teraz zrozumiem, co w mojej karmi- cznej przeszłości wymaga rozwiązania. Spoglądam wstecz na łańcuch wcieleń. Widzę rozwój, ewolucję własnej świadomości. Widzę też ograniczenia, nie rozwiązane więzi mojego ciała emocjonalnego. Do- strzegam jednakże jak doskonałe są owe więzi w mojej podróży — stanowią dla mnie możliwość doznawania uczuć będących treścią życia. Wszyscy jesteśmy podróż- nymi, ale doznania każdego z nas są jedyną w swoim rodzaju, indywidualną podróżą. Wszystko dzieje się 19 20 RICK PHILLIPS w doskonały sposób. Żadna rzecz nie jest pozbawiona znaczenia. Wszystko jest zsynchronizowane w kosmicz- nym strumieniu, który płynie i płynie, niczym piękna, spiralna mgławica. W tym krótkim czasie pomiędzy kolejnymi wcielenia- mi nie dotyczą mnie ograniczenia formy. Pamiętam jednak inny punkt widzenia, z czasów gdy znajdowałem się w ciele, gdy patrząc w niebo dostrzegałem jedynie chaotycznie rozsypane gwiazdy Mlecznej Drogi. Do jakiego stopnia nasze poglądy oddziałują na postrzega- nie tego, co nazywamy „rzeczywistością"! Moja obecna rzeczywistość, rzeczywistość istoty znajdującej się poza ciałem, jest tak odmienna od wcześniejszych... Żyjemy złudzeniami, ale jakimż wspaniałym nauczycielem może być doświadczenie. Odczuwam teraz cichą ekstazę, ciesząc się z posze- rzenia mojego punktu widzenia... Czy poszerzy się on jeszcze bardziej do następnego razu, kiedy przybędę na tę platformę transmisyjną? Czy po następnym życiu moje poglądy staną się jeszcze bardziej wyraziste? Czy będę o tym wiedział, przebywając w ciele? Jakich wy- borów mogę dokonać, by całkowicie poznać Boga? Oczywiście to właśnie jest moja droga... i uświadamiam sobie, że jest ona wspaniała. Tak długo znajdowałem się we władaniu złudzenia, jakim jest czas zawsze popycha- jący mnie naprzód, ku „celowi", zupełnie jakbym pew- nego dnia mógł osiągnąć ten „cel" po tak długiej walce, a potem być szczęśliwym; jakbym mógł odnaleźć go pewnego dnia i uzyskać spełnienie pod warunkiem, że będę dość ciężko pracował, albo wystarczająco długo Początek 21 przestrzegał przykazań lub też przyrzeknę, że będę dość cierpliwy. Co za ironia! Wszystko to wynika z wielkiego, kosmicznego żartu dotyczącego tego, czym jest ludzkie życie — przyczyną i skutkiem, tańcem yin i yang. Jednak tutaj, na tym duchowym poziomie wiemy, że odpowiedź leży w tej chwili, w tym co nadzmysłowe, w rozpoznaniu duchowego źródła w naszym wnętrzu. Nie musimy nic robić! Wystarczy być. Znalezienie się na powrót w owym duchowym wy- miarze przypomina mi także o wszystkich boskich du- szach, które wraz ze mną odbywały podróż poprzez liczne wcielenia, odgrywając dla mnie rozmaite role, po to bym mógł patrzeć z wielu różnych punktów widzenia. Na Ziemi, jak aktorzy na scenie, wybieramy wciąż inne role po to, by zrozumieć każdą rzeczywistość, doświad- czyć rozmaitych sposobów zachowania, nastawień i emocji. Życie ludzkie obfituje w możliwości, ale każdy nowy wybór jest zawsze odpowiedni dla nas i dla naszego otoczenia. Piękno perfekcji polega na tym, że inne dusze postanawiają związać się ze mną na tyle, na ile ja wiążę się z nimi. Jest to tak zsynchronizowane, aby każdy otrzymał to, czego potrzebuje. Nikt nie jest zmuszany do odgrywania jakiejś roli. Mamy duchową wolność wyboru, czy decydujemy się na rolę kata, czy ofiary. Ponowne wkroczenie w światło przypomina zakoń- czenie gry i zdjęcie maski. Rola została odegrana, po- wróciliśmy do domu. Możemy po prostu być sobą. Wkrótce wybieramy kolejną maskę, by raz jeszcze udra- matyzować życie, zyskać następne cenne doświadczenia, 22 RICK PHILLIPS stać się następnym aktorem. Pytanie brzmi: na jak długo nakładamy maskę? Kiedy wiemy, że zakończyliśmy mis- ję, osiągnęliśmy cel? Kiedy przyswajamy sobie lekcje płynące z naszych doświadczeń? Kiedy pojmujemy, że nie jesteśmy maską ani rolą, z którą się zidentyfikowali- śmy? Czuję, że jestem bliski znalezienia odpowiedzi na te pytania, wciąż przebywając w ciele. W duchowym wy- miarze wszystko jest tak wyraźne, ale na ziemi nieprzeli- czone razy moje poglądy zaprzeczały tej wiedzy. To naprawdę jest takie proste. Cisza jest prostotą. Porządek, z definicji, nie jest chaotyczny czy złożony. Jedność nie zna podziałów, separacji czy zakazów. Jed- ność po prostu jest i wszystko jest Jednością. Powra- cam do ludzkiego ciała na wielki finał... ... I rodzę się kolejny raz. Jeden Przygotowanie do nowych narodzin Na Ziemi oparte są wszystkie światy. Rig Veda (6.5.2) Podążając sercem za myślą osiągnął wiedzę światła. Rig Veda (3.26.8) Urodziłem się dla pewnego celu. Jego realizacją jest moja obecna współpraca z ludźmi, którym pomagam odnaleźć wewnętrzne przewodnictwo. Oczywiście pat- rząc w przeszłość widzę, że moje życie zaczęło się od zaprzeczania faktom, od konfliktu. Widzę, że stworzy- łem sobie wiele przeszkód i trudności, ale także narzędzi pomagających przekształcać konflikt w rozwój, prze- szkody w dogodne sposobności. Taka jest droga roz- woju na Ziemi. Czy to nie jest zastanawiające, jak uniwersalny jest motyw zaprzeczania faktom? Wszyscy wokół mnie do- strzegali mój problem, pewną kwestię emocjonalną, któ- ra mnie dręczyła, ale ja powtarzałem: „Nie macie racji, 23 24 RICK PHILLIPS to nieprawda". Uczciwe spojrzenie, pozbawione strachu i oporów, stanowiło i stanowi nadal prawdziwe wyzwa- nie dla każdego z nas. Wybrałem sobie dwoje rodziców i brata, który ode- grał rolę głównego nauczyciela, jeśli chodzi o motyw zaprzeczania faktom. Ludzie ci byli lustrami odzwiercie- dlającymi moje karmiczne lekcje. Za każdym razem, kiedy mówiłem: „Czy nie rozumiesz swojego proble- mu?", miałem sposobność do spojrzenia na siebie same- go. Nieprawdopodobna siła miłości wybranych przeze mnie trzech dusz pozwalała im odgrywać swoje role w niezwykły sposób. Dzięki nim uczyłem się. Moja matka „alkoholiczka", która pijąc zrujnowała sobie życie, zaprzeczyła własnej inteligencji i odepchnęła blis- kich. Mój ojciec „alkoholik", który zaprzeczył faktowi, że jego życie zostało zrujnowane, postanawiając nie dostrzegać tego, co działo się z nim i wokół niego, jest obecnie fizycznie ślepy. Symbol alkoholika i ślepca jest istotny, ponieważ reprezentuje motywy wyrażające się słowami: w przypadku mojej matki — „Pozwólcie mi nadal uciekać i znieczulać mojej życie, aby nie czuć bólu, jaki ono niesie", a w przypadku mojego ojca — „Jeśli nie będę widział swojego życia, to może nie zostanę przez nie pokonany". Ten scenariusz przypomina mi przysłowiowego stru- sia z głową wetkniętą w piasek. Są to klasyczne symbole zaprzeczania faktom, zaprzeczenia wywołanego przez miniony uraz i ból, a utrwalonego przez obawę przed powtórzeniem się urazu i bólu. Czy uraz powtarza się, czy też nie, sam strach przed nim wystarcza, by stał się Przygotowanie do nowych narodzin 25 w naszej świadomości żywą rzeczywistością. Gdy ktoś lub coś naciśnie właściwy guzik wyzwalając reakcję, pojawia się strach. Widziałem, jak powtarzało się to w przypadku mojej kochanej, ale źle funkcjonującej rodziny. Dziś jestem wdzięczny za wiedzę pozwalającą mi dziękować rodzicom, a nie obwiniać ich za moje wychowanie. Mój brat jest typowym dzieckiem alkoholików. Po- dobnie jak oni walczy z przeszkodami ograniczającymi jego intymność i wolność uczuciowego wyrazu. Jedno- cześnie przechowuje w sobie cały stres i ból, przez co jego fizyczne ciało z wolna niszczeje pod tym naporem. Widzę, w jaki sposób przyczyniłem się do cierpień brata. To smutne, ale zmiana starych, nawykowych zachowań rodzących się z gniewu, potrzeby władzy, braku wiary w siebie i potrzeby aprobaty, które przerzucałem na brata, zajęła mi całe lata. Brat odczuwał ten ciężar, a to zmusiło go do zajęcia pozycji obronnej cechującej się niepewnością i poczuciem separacji. Interesujące jest to, że w młodości miał kłopoty ze słuchem i zaburzenia mowy w kontaktach z ludźmi. Dziecko alkoholików przejmuje większość zachowań alkoholika, ale bez fizjologicznych skutków, jakie niesie alkohol. Odbiera energię alkoholizmu poprzez kształto- wanie ról i podświadome modelowanie życia wewnątrz oraz na zewnątrz emocjonalnego „pola" przenikającego tkankę stosunków rodzinnych. Dziecko alkoholików może nauczyć się, jak być człowiekiem, na którym nie można polegać, pozbawionym uczuć, złym i agresyw- nym. Może nawet nauczyć się odzwierciedlać wahania 26 RICK PHILLIPS nastroju, jakie stale obserwuje u rodzica-alkoholika. Ale najpoważniejsze piętna powstają w wyniku obser- wacji sposobów, w jakie rodzic radzi sobie z życiowymi problemami oraz utraty szacunku i zaufania do samego siebie w wyniku przytłaczającego poczucia winy i niskiej samooceny. Dziecko alkoholików nie posiada modelu normalności ani poczucia tego co „funkcjonalne". Nor- mę i wzór dla przyszłych związków stanowi zaburzenie funkcjonowania. Brat i ja głęboko odczuliśmy ten wzór zachowania, a moim zdaniem mój brat szczególnie wskutek niego ucierpiał. Dla mojego brata ocaleniem okazali się dziadkowie, którzy stali się później jego wzorcem, „prawdziwymi rodzicami". Pokazali mu, czym jest równowaga. Mógł na nich polegać, nie byli pozbawieni uczuć. Równo- cześnie przelewał swoją miłość na zwierzęta, które zresz- tą kocha do dziś. Podobnie jak wiele innych dzieci alkoholików mój brat skierował energię swojego serca ku źródłu, które nie mogło odrzucić go, czy zawieść. Stwierdził, że zwierzęta potrafiły kochać go bez za- strzeżeń, podczas gdy rodzice nie byli do tego zdolni. Zwierzęta nie osądzały go, zawsze przy nim były. Do- piero obecnie, dzięki małżeństwu z kochającą i cierpliwą żoną oraz narodzinom syna czakram jego serca otwiera się na związki z ludźmi. Pamiętam, że matka była rodzinnym filozofem. Do- rastając spędzaliśmy całe godziny na rozmowach o filo- zofii Arystotelesa, Platona, Easterna, o religii, rzą- dzie, muzyce i utopii. To, z iskry nadziei, rozpaliło we mnie płomień. Pamiętani, że jako młodzieniec pisałem Przygotowanie do nowych narodzin 27 w szkole eseje o poszukiwaniu utopii i społeczeństwach utopijnych. W latach 60. miałem szczęście widzieć ludzi próbujących odnaleźć lub stworzyć społeczeństwo opar- te na pokoju i dobrobycie — zaczynających doceniać slogan „małe jest piękne", przywiązujących wagę do doskonałości przyrody i żyjących w naturalnym środo- wisku. Próbowaliśmy przekształcić Rewolucję Indust- rialną i Technologiczną w rewolucję świadomości za- równo człowieka, jak i natury. Dla nastolatka w latach 60. świat był pełen możliwości i nowych wyborów do- konywanych sercem. Śniliśmy nasz sen. W jakimś punkcie wszystko potoczyło się nie tak. Ograniczał nas brak dojrzałości — nie nauczyliśmy się jeszcze, co należy zrobić, aby nasze sny wydały owoce. Nasze techniki poszerzania świadomości, takie jak me- dytacja i inne tradycyjne formy wewnętrznego rozwoju, przesłonięte były nadużywaniem narkotyków oraz nie- właściwym kontaktem z „boską wiedzą" w naszym wnętrzu. Potrzebowaliśmy więcej czasu, by stawić czoła wyzwaniu — dokładnie dwudziestu lat. I oto jesteśmy. Od tamtych chaotycznych czasów nauczyliśmy się wielu rzeczy. Dojrzeliśmy. Oczywiście nadal mamy przed sobą długą drogę, ale stworzyliśmy podstawę, na której moż- na budować. Nadszedł świt Nowej Ery. Moi rodzice byli filozofami, badaczami życia. Matka (symbol kobiety) była mówcą, a ojciec (symbol mężczyz- ny) działaczem. Posiadali wiedzę, uczyli się, w jaki sposób powstawały i upadały systemy filozoficzne. Mo- gli uczyć się na podstawie historii. Moi rodzice byli niezwykle inteligentni i obdarzeni intelektualnymi oraz 28 RICK PHILLIPS socjalnymi środkami pozwalającymi im spełnić swoje sny, stworzyć dla siebie i swojej rodziny światłe życie — narzucić ten przykład otaczającemu ich światu. Co więc się stało? Ich sny się nie spełniły. Ich życie potoczyło się inną drogą, dokonali innych wyborów; w jakiś sposób pokonał ich świat ignorancji. Moja matka przeistoczyła się w rozczarowanego filozofa — „fatalistę". Zaczęła pić i palić, zobojętniała na swoje sny. Postanowiła, że będzie niszczyć siebie, mówiąc światu: „Tego nie da się zrobić. Nie mogę poradzić". Ojciec utracił siły, nie był już w stanie działać, odrzucił sen, jaki dzielił z moją matką. Zaczai pić i stracił wzrok, dzięki czemu nie musiał widzieć tego, czym mógł się stać i, co ważniejsze, czym był. To są rodzice, jakich wy- brałem, i role, jakie im przeznaczyłem. Ja sam od- grywałem własną wielowymiarową rolę w przedstawie- niu życia; w wymiarze rodziny, społeczeństwa, a także na poziomie mojego „ja". Zaprzeczenie faktom bierze się z decyzji o zamknięciu i zaryglowaniu drzwi prowadzących do pewnych aspek- tów życia. Zamknięcie przepływu uczuć tworzy w nas blokadę energii. Moi rodzice są przykładem na to, w jaki sposób nasze nadzieje i sny mogą zostać zniwe- czone przez strach przed porażką (często będący jej przyczyną). Zablokowali uczucia, zamiast podjąć ryzyko konfrontacji z tym, co emocjonalnie do siebie przycią- gamy. Zaprzeczając faktom postanawiamy się nie uczyć, a nie ucząc się popadamy w stagnację, czujemy, że utknęliśmy w miejscu i zostaliśmy pokonani. Jeśli poj- miemy, że dzięki każdemu doświadczeniu możemy Przygotowanie do nowych narodzin 29 uczyć się i rozwijać, zwiększy się nasza zdolność do korzystania z życia. Możemy żartobliwie stwierdzić, że „ignorancja jest błogosławieństwem", albo że „zaprzeczenie faktom jest szczęściem". Czasami może to być prawdą. Jednakże w końcu ignorancja i zaprzeczenie faktom wywołują przeciwny efekt. Być może „piekło", jakie stworzyliśmy na tej planecie, stanowi bodziec konieczny, byśmy się uwolnili i stworzyli „niebo na ziemi". Człowiek uzależ- niony/alkoholik, musi być czujny, aby wypracować so- bie na resztę życia „program powrotu do zdrowia". Żyd nigdy nie zapomni Holocaustu. Skoro otworzyliśmy drzwi naszego zaprzeczenia, musimy uważać, by ponow- nie ich nie zamknąć. Urodziłem się obdarzony wielkimi możliwościami, które w okresie dzieciństwa postanowiłem zamanifesto- wać na poziomie ciała fizycznego. Mając 6 lat przodo- wałem we wszystkich dziedzinach sportu. Pomiędzy 6 a 13 rokiem życia nie przegrałem ani jednego wyścigu pływackiego, prowadziłem ligę baseballową w domo- wych rozgrywkach; robiłem prawie wszystko. Miałem wrażenie, że mogę dokonać wszystkiego, i że nic nie może mnie powstrzymać przed zrealizowaniem moich pragnień. Dorastając odkryłem, że nie jestem już najlepszy. Doznałem porażki, moja pewność siebie osłabła. Praco- wałem coraz ciężej, ale zawsze znajdowali się ludzie mogący mnie pokonać, obdarzeni większym talentem. Przekaz był jasny i wyraźny: „Nie jesteś już mistrzem". Nie podobało mi się to. Nauczono mnie, że doceniony 30 RICK PHILLIPS zostanę tylko wtedy, gdy znajdę się na szczycie. Treno- wałem coraz ciężej, aż pewnego dnia przyszło załama- nie. Byłem całkowicie wyczerpany fizycznie. Lekarz po- wiedział, że muszę ograniczyć ćwiczenia lub zrezygno- wać ze sportu. Zrezygnowałem. Nadszedł czas, by ocenić to, co się ze mną działo. Miałem 17 lat. W jakiś sposób, typowy dla dorastającej świadomości, odrzuciłem atletykę i przyłączyłem się do społecznego tłumu. Patrząc wstecz myślę, że czasem szaleństwa był okres, gdy zacząłem wyrażać emocjonal- ne energie poczucia winy, strachu i podatności na ciosy, które wcześniej tłumiłem i kontrolowałem. Gdy uczucia te zostały wyzwolone, odczułem straszliwy zamęt spo- wodowany tym, że zwątpiłem we wszystkie moje wcześ- niejsze osiągnięcia i umiejętność radzenia sobie z nową rzeczywistością. Najsilniejszy był chyba gniew na same- go siebie. Przenosiłem go na wszystko wokół mnie, a w rezultacie czułem się coraz bardziej samotny i zagu- biony. Na rozmaite sposoby próbowałem się znieczulić i uciec przed odczuwaną desperacją. Rodzice dobrze nauczyli mnie jednego ze sposobów, ale picie nie spra- wiało mi przyjemności. Intelektualnie wiedziałem, że alkohol zniszczy moje ciało fizyczne, a wywodząca się z przeszłości duma po prostu nie pozwalała mi tego zrobić. Ukryty w moim wnętrzu filozof naprawdę pragnął zrozumieć, co działo się w moim życiu. Wkrótce dopro- wadziło mnie to do wewnętrznego konfliktu objawiają- cego się w pytaniach typu: „Kim jestem?", „Dlaczego tu jestem?", „Jaki jest cel mojego życia?", „Jak mogę Przygotowanie do nowych narodzin 31 dobrze czuć się ze sobą, skoro nie jestem już najlep- szy?", „Dlaczego w religii i w polityce tak wiele jest hipokryzji?", „Gdzie są światli ludzie?", „Czym i gdzie jest moja droga do szczęścia?". Zadając te pytania poznałem kilka odpowiedzi. Na 10 dni przed 18 urodzinami zająłem się Medytacją Transcendentalną (MT). W tym momencie moje życie się zmieniło. Pierwsze doznania były bardzo głębokie. Okazało się, że pamiętam jak należy wchodzić w trans, do wnętrza samego siebie. Uświadomiłem sobie, że umiejętności tej nauczyłem się wcześniej, w innych wcie- leniach, i że nigdy jej nie zapomniałem. W jednej minu- cie czułem zdenerwowanie, serce walące w piersi; w na- stępnej pogrążyłem się w ciszy własnego ciała, ledwie oddychając, a jednak będąc całkowicie rozbudzonym i świadomym. Czułem się tak naturalnie, cudownie spokojny. Prawdopodobnie wyszedłem poza własne ego i zaznałem spokoju duszy. W tym momencie nie było intelektu zadającego pytania, głosu ego pomieszanego z wątpliwościami i złym samopoczuciem. Był to obszar rozprzestrzeniającego się spokoju, miejsce, w którym wszystko było absolutnie doskonałe w chwili trwającej wiecznie. Instynktownie rozpoznawałem to ciche miejs- ce. Nie zostało przywołane jakieś wspomnienie — to była nieskończoność Jaźni, nasze wewnętrzne połącze- nie z wszechobecną boskością. Było to ponowne zjed- noczenie z Jednością. Gdy zapoznałem się z teorią i praktyką Medytacji Transcendentalnej, uświadomiłem sobie, że pasują one jak ulał do wszystkich ideałów i wierzeń, które się we 32 RICK PHILLIPS mnie abstrakcyjnie unosiły. W mojej medytacji zaczęły dokonywać się połączenia. Od pierwszego dnia wiedzia- łem, że był to dar od Boga, i że miał on zapoczątkować drogę wiedzy, stać się katalizatorem poznania wyższych oktaw bytu. Po dwóch latach postanowiłem lepiej zrozumieć czys- tą świadomość, która, jak dowiedziałem się do tej pory, stanowiła esencję mnie samego. Studiowałem osobiście u Maharishi Mahesh Yogi i zostałem nauczycielem MT. Przez 10 lat z radością kroczyłem tą duchową ścieżką. Była to najważniejsza z praktykowanych przeze mnie technik medytacji. Połączyła mnie ona z moją prawdziwą Istotą. Nie było to przeżycie intelektualne, chociaż w wyniku we- wnętrznych doświadczeń poznałem siły świadomości i energię przepływającą przez moje wnętrze. Wiedza na temat przekraczania granic, opuszczania świata zewnęt- rznego otworzyła na nieskończoność moje wewnętrzne i zewnętrzne ograniczone światy. Na przestrzeni lat odkrywanie samego siebie rozwinęło się w naturalny sposób, dzięki medytacji i podróżom w głąb siebie, które z czasem stały się świadome. Obserwowałem, jak moje ciało pozbywa się energetycznych blokad; czułem, że dzięki głębokiemu odpoczynkowi w spokoju powraca do normy. Obserwowałem także wychodzące na jaw stłumione emocje. Miałem guru, któremu mogłem zau- fać, który ofiarowywał mi dokładnie to, czego potrze- bowałem. Umożliwił mi nauczanie medytacji w wieku 20 lat. Wiele się nauczyłem od ludzi pragnących poznać technikę MT. Co najważniejsze, widziałem, jak ludzie ci zmieniali się, odnajdując swojego wewnętrznego ducha. Przygotowanie do nowych narodzin 33 Po latach dzięki medytacji zyskałem wewnętrzny spo- kój i łagodność. Zacząłem jednak pojmować, że nie wystarczy ukojenie — musimy też nauczyć się czerpać z niego radość. Zdolność do tego wynika z procesu życia i uczenia się mądrości spokoju. Wymaga od nas doświad- czania chwili obecnej w całej jej pełni, a nie tylko jako umykającego momentu powierzchownego spokoju; wy- maga poznania głębi i godności ducha oraz holistyczne- go przeżywania tego momentu. Nauczenie się tego nie było łatwe, ponieważ aby tego dokonać, trzeba doznać i poznać także przeciwstawne składniki — niepokój i zdenerwowanie. Gdy owe energie wypłynęły na po- wierzchnię, zacząłem się obawiać, że mam w sobie pewne podświadome blokady. Intuicyjnie wiedziałem, że były we mnie energie, których nie okazywałem w swoim życiu. Ten wahadłowy ruch od spokoju i łagodności do niepokoju i wewnętrznego rozdrażnienia umożliwił mi dokonanie następnego kroku w moim rozwoju. Rozwi- jająca się świadomość zaczęła kontaktować mnie z moi- mi głównymi motywami emocjonalnymi. Wraz z pogłę- bianiem się medytacji zaczęły otwierać się uczuciowe drzwi zaryglowane przez moje zaprzeczanie faktom. Jednakże kiedy popłynęła energia głównych motywów emocjonalnych, definitywnie przyćmiła spokój i łagod- ność. Nadszedł czas na „wysprzątanie domu". Do drzwi stukało nowe stadium rozwoju. W moim przy- padku wkrótce zaczęło do nich łomotać. Zbliżał się dla mnie czas „Powrotu Saturna". 34 RICK PHILLIPS Pozwólcie, że to wyjaśnię. Od chwili urodzin do około 29 V2 roku życia Saturn odbywa swoją długą wędrówkę wokół Słońca. Kiedy powraca do pozycji, w której- znajdował się w momencie naszych urodzin, oznacza to jeden z najbardziej znaczących astrologicznych okresów czasu w życiu danej osoby. Saturn symbolizuje surowe- go nauczyciela, odpowiedzialnego za zapoznanie nas na Ziemi z karmicznymi lekcjami, i pomoc w nauce życia w harmonii i pokoju. Żyjemy przez 28 lat. Jeśli uważa- my i uczymy się, to podczas „egzaminu" wykażemy się wiedzą i awansujemy na następny poziom. Powrót Sa- turna jest egzaminem. Jest to odpowiedni czas, by przyjrzeć się naszym karmicznym lekcjom — naszym karmicznym problemom — i rozwiązać je tak, byśmy mogli się rozwinąć. Jeśli jednak „spaliśmy", zaprzeczali- śmy faktom lub nie uczyliśmy się żadnych lekcji, surowy nauczyciel pociąga nas za to do odpowiedzialności i zmusza do jeszcze cięższej pracy. W większości przy- padków życie staje się trudne i bolesne. Mniej więcej w 28 roku życia Saturn zbliża się do pozycji zajmowanej w momencie naszych urodzin, a my zaczynamy odczuwać jego wpływ. Energia ta narasta, aż osiągnie szczyt w 29l/2 roku życia, po czym stopniowo maleje do 301/2 roku życia. Tak więc przez 2l/2 roku mamy szansę nauczenia się wielu rzeczy, szybkiego rozwoju i przejścia na nową drogę ewolucji. Następny Powrót Saturna ma miejsce w wieku 59 lat, ale zazwy- czaj to ten pierwszy jest momentem najbardziej krytycz- nym. To co przydarzyło się mojej żonie, Pauli Kaufman, może być przykładem tego, jak potężny okazuje się Przygotowanie do nowych narodzin 35 czasami Powrót Saturna. Paula przeżyła poronienie, utratę ojca, czyli najukochańszej osoby w jej życiu, rozwód, zmianę zawodu i samotne życie z dwójką ma- łych dzieci. Jednakże te trudne przeżycia zaowocowały wielkim rozwojem. Gdy narastał wpływ mojego Powrotu Saturna, zaczą- łem uświadamiać sobie, że mam do wykonania coraz więcej wewnętrznej pracy. Medytacja była moim stałym kompanem i pomocnikiem, ale nadszedł czas, by pójść dalej, stworzyć nowe narzędzia, skorzystać z nowych źródeł. Ostatecznie byłem gotowy, by stawić czoła moje- mu najgłębszemu motywowi — zaprzeczeniu faktom. W wieku 28 lat wykonywałem nie dający satysfakcji, nieodpowiedni zawód. Trzy lata spędziłem przy biurku projektanta, zmagając się z inżynierią mechaniczną i so- larną. Potem, jak „grom z jasnego nieba", pojawił się „ból karku". Szyja zesztywniała mi do tego stopnia, że przez więk- szość czasu ledwie mogłem poruszać głową, a i to tyl- ko przy rozdzierającym bólu. Nie mogłem tego pojąć — zawsze byłem zdrowy i silny. Nigdy nie chorowałem. W moje życie wdarł się zamęt. Później dowiedziałem się, w jak niezwykły sposób zawsze się kontrolowałem. Potrafiłem utrzymywać wszy- stko w równowadze za pomocą samej siły woli. Ale mój przyjaciel Saturn był gotów mną potrząsnąć i ukazać mi świat, który trzymałem pod kontrolą, bojąc się z nim zmierzyć; ukazać mi moje „ciało emocjonalne", którego istnieniu zaprzeczałem, owo pole energii, gdzie inter- pretowane i przechowywane są nasze siły uczuciowe 36 RICK PHILLIPS oraz tworzące je wspomnienia. Odwiedzałem lekarzy, kręgarzy, ludzi zajmujących się akupunkturą, masażys- tów itd., ale nic nie pomagało. Niektórzy z nich mówi- li, że będę musiał nauczyć się żyć z bólem. Wszyscy twierdzili, że nie potrafią znaleźć przyczyny sztywnienia karku. Oczywiście tą sytuacją byłem bardzo zaniepokojony, zdenerwowany i sfrustrowany. Dolegliwości do tego stopnia utrudniały mi życie, jakby ktoś mówił mi: „U- ważaj! Przyjrzyj się dokładnie tej blokadzie albo pozo- stanie z tobą na zawsze". Zdumiewający jest fakt, iż tak silnie zaprzeczałem moim problemom uczuciowym, że nie podejrzewałem nawet, co nimi było. Prawdę mówiąc Paula, która w tym czasie była moją dobrą przyjaciółką i psychoterapeutką, powiedziała mi, jaki był powód mojej choroby, a ja natychmiast odsunąłem to od siebie, nie poświęcając temu ani chwili zastanowie- nia. „Ból karku" utrzymywał się przez dwa lata. Na wiosnę 1983 roku miałem 291/2 lat. Czułem, jakby moje uczucia miały eksplodować! Pewnego ranka, gdy znajdowałem się w stanie głębo- kiej medytacji, nawiedziło mnie zdumiewające przeżycie. Wyraźnie usłyszałem w moim wnętrzu jakiś głos. Powie- dział mi, żebym wsiadł do wozu i pojechał do Santa Fe w Nowym Meksyku. Było to 13 godzin jazdy z San Antonio w Teksasie. Nigdy wcześniej nie przydarzyło mi się nic podobnego i normalnie pomyślałbym, że to szaleństwo. Jednakże uwierzyłem — ani przez moment nie wątpiłem, że za owym głosem kryła się jakaś energia. To, co. mi się przydarzyło, nie miało racjonalnego wytłu- Przygotowanie do nowych narodzin 37 maczenia, ale wiedziałem, że było rzeczywiste. Zatelefo- nowałem do szefa, powiedziałem mu, iż wydarzył się nagły wypadek i potrzebuję kilku dni wolnych od pracy. Wskoczyłem do wozu i pojechałem do Nowego Meksy- ku, do „krainy czarów". Kiedy dotarłem na miejsce, na moment ogarnęła mnie panika, ponieważ nie wie- działem co dalej robić. Uświadomiłem sobie, że miał to być pewien rodzaj podróży kierowanej wizjami, ale czego miałem szukać? Usiadłem na szczycie wzgórza, obserwując słońce zachodzące wśród tysiąca barw. Sama możliwość prze- bywania w tak magicznym miejscu warta była podróży. Santa Fe wydawało się szczególnym miejscem. Dzięki swej unikalnej wibracji i namacalnej duchowej energii odnawiało duszę. Dzięki połączeniu czystego światła, świeżego powietrza i wysokości 7 tysięcy stóp poczułem się bliższy niebu, bliższy mojej Istocie. Wiedziałem, że działo się coś cudownego. Słyszałem o pewnej kobiecie-astrologu. Cieszyła się dobrą opinią. Umówiłem się z nią. Dziwnie się czułem idąc do astrologa, ponieważ na tym etapie życia mój stosunek do ezoteryki i duchowości był raczej konwenc- jonalny. Dziś mógłbym powiedzieć, że byłem bardzo uparty i nieustępliwy. Moją dziedziną były nauki ścisłe. Nauczono mnie obiektywizmu, jednakże ta potrzeba dowodu i namacalnego świadectwa szybko się rozwie- wała. Byłem zdesperowany — czułem, że muszę zaryzy- kować. Seans astrologiczny był wspaniały i z całą pew- nością ukazał mi nowe możliwości (kobieta powiedziała, że następne dwa lata mnie przeobrażą), ale nawet nie 38 RICK PHILLIPS poruszył kwestii choroby karku. Astrolog podała mi kilka nazwisk innych „uzdrowicieli", do których mog- łem zadzwonić. Jedną z nich była Chris Griscom. Zatelefonowałem do niej i dowiedziałem się, że ktoś właśnie anulował u niej wizytę na następny ranek. Uznałem, że taka synchronizacja jest znakiem podpowiadającym mi, by skorzystać z wolnego miejsca w jej rozkładzie zajęć, mimo że nie miałem pojęcia, czym Chris się zajmowała i nie byłem pewny czy chcę to wiedzieć. O godzinie 8: OO następnego ranka pojechałem na piękny, pustynny teren na południe od Santa Fe. W ma- łej wiosce o nazwie Galistec znalazłem stary, ceglany dom, usadowiony zupełnie samotnie na płaskim terenie. Byłem zdenerwowany i podekscytowany, ale kiedy po- znałem Chris natychmiast poczułem, że mnie zaakcep- towała. Rozmawialiśmy o moim życiu i chorobie karku. Chris wprowadziła mnie w podstawy wiedzy o ciele emocjonalnym, wyjaśniając mi, w jaki sposób często używane terminy odnoszą się do jej indywidualnego sposobu uzdrawiania. Wyjaśniła, że ciało emocjonalne przechowuje wszystkie negatywne uczucia, takie jak strach, złość, bezradność, niepewność itd. Chris wytłu- maczyła mi także, że wraz z tymi energiami ciało emoc- jonalne przechowuje wspomnienia, które je wywołały, co przypomina grubą cebulę, w której każde silne prze- życie emocjonalne tworzy kolejną warstwę. Aby powró- cić do zdrowia, musimy obrać cebulę przy użyciu środka leczniczego, jakim jest duchowa energia. Zrozumiałem wtedy, że moje ciało emocjonalne na Przygotowanie do nowych narodzin 39 poziomie energetycznym przechowywało odbicia wcześ- niejszych przeżyć i odzwierciedlało je w ciele fizycznym. Moja uwaga została skupiona na karku po to, bym mógł dotrzeć do zablokowanej energii emocjonalnej i nauczyć się karmicznej lekcji, którą „Wyższa Jaźń" — moja „wewnętrzna mądrość", głos boskości w moim wnętrzu — próbowała mi przekazać. Nie wiedziałem jednak, jaka to miała być lekcja. Z tego co było mi wiadomo, moje życie zawsze układało się doskonale... Zdenerwowany wdrapałem się na stół do masażu. Dzięki latom medytacji wiedziałem, jak wejść w głąb siebie. Wykonaliśmy kilka prostych ćwiczeń medytacyj- nych, wykorzystując uzdrawiającą energię światła, a potem poprosiłem w duchu, by pokazano mi, co działo się wewnątrz mojego ciała emocjonalnego i co powodo- wało sztywnienie karku. Wyższa Jaźń spontanicznie ukazała mi karmiczny motyw oraz to, jak objawiał się on w obecnym wcieleniu. Byłem zdumiony stwierdzając, że mogłem tak skutecznie zaprzeczyć czemuś równie oczywistemu! Zrozumiałem, że separacja od matki spowodowana została przez osąd i poczucie winy. Zamknąłem serce i odrzuciłem wszelką możliwość porozumienia w na- szym związku. Złościł mnie jej alkoholizm i to, że prowadził matkę do samozagłady. Co najważniejsze, zrozumiałem, w jaki sposób ja się do tego przyczyni- łem — jak karmiłem wzajemną zależność nie tylko w stosunku do matki, ale także w innych moich związ- kach rodzinnych. Osądzałem matkę tak surowo, że moje nastawienie w stosunku do niej przeobraziło się w żelaz- 40 RICK PHILLIPS na nieustępliwość, znajdującą odbicie w moich mięś- niach karku. Nieustępliwy, uparty ból wywołany był gniewem i brakiem przebaczenia. Motyw, który nazywam motywem „separacji i osą- du", jest według mnie wyrazem najgłębszego karmiczne- go tematu na ziemi, od którego wolni są tylko ludzie światli, a który zostanie szczegółowo przebadany w tej książce. Uważam, że energie separacji i osądu są dwoma aspektami powszechnej siły, nierozłącznymi w efekcie. Podczas wstępnego seansu prowadzonego przez Chris naprawdę po raz pierwszy zrozumiałem, czym jest mo- tyw „separacji i osądu". Jest on potężną emocjonalną energią zawartą w jądrze ciała emocjonalnego, charakte- ryzującego się pewną lepkością i niczym magnes przy- wiązującego się do rozmaitych motywów, szczególnie w przypadku dorosłych dzieci alkoholików. Dzięki temu, że zostałem już zapoznany z tego rodza- ju oczyszczaniem ciała emocjonalnego, zrozumiałem, iż mogę uwolnić moją świadomość od tej lepkiej energii nie tylko przez rozpoznanie karmicznych motywów, ale przez faktyczne wykorzystanie przekształconej, ducho- wej energii. Fizyczna, emocjonalna, umysłowa, a nawet eteryczna zmiana, jak zaszła, popchnęła mnie ku wiedzy, której nie można było zaprzeczyć. Dziękuję Chris za to, że ułatwiła mi doznanie tego najważniejszego prze- życia, ale zgodnie z jej słowami, pochwały należą się Wyższej Jaźni — boskiej wiedzy w naszym wnętrzu, która to wykonuje całą pracę. Od tej chwili zrozumia- łem, że plan realizowany przez moją Wyższą Jaźń jest doskonały. Przygotowanie do nowych narodzin 41 Owo pojedyncze wewnętrzne odkrycie stało się pod- stawą mojej duchowej pracy mającej na celu nie tylko obnażenie ukrytych energii ciała emocjonalnego, ale także przekształcenie ograniczeń w nieskończoność. Praca ta była i jest nadal najbardziej satysfakcjonują- cym zajęciem. Po dwugodzinnym seansie czułem się podniesiony na duchu, mądrzejszy, pełen miłości, szczególnie w stosun- ku do matki. Wraz z ulgą zaświtało mi także zrozumie- nie tego, w jaki sposób zdecydowałem się grać rolę ofiary i dlaczego, ze względu na wielką miłość do mnie, matka zechciała zagrać w moim życiu rolę oprawcy. Wyrzekając się mojego osądu o matce, dawałem jej możność wyzwolenia się z tej roli. Pojechałem do domu, by bardziej otwarcie i szczerzej niż kiedykolwiek przed- tem porozmawiać z rodzicami. Było to niesłychanie uzdrawiające. Wkrótce potem moja matka poddała się leczeniu i przestała pić. Mimo że ponownie popadła w nałóg, ja czuję się dobrze. Nie odgrywam już roli typowego człowieka współuzależnionego, pełnego osądu i wyrzutów. Rozumiem, że matka ma swoją własną karmę, z którą musi się uporać, a co za tym idzie, ma w swoim życiu wybór. Musi ponosić odpowiedzialność za siebie samą, tak jak ja odpowiadam za własne życie. Dopiero mniej więcej po tygodniu od podróży do Nowego Meksyku, kiedy ostatecznie „zszedłem na zie- mię" i powróciłem do rutyny życia, uświadomiłem so- bie, że ból karku ustąpił. Przypomniałem sobie wtedy, że wieczorem, po seansie przeprowadzonym przez Chris, czułem się już normalnie, nie odczuwałem sztywności ani bólu karku. Zaskoczyło mnie to odkrycie! 42 RICK PHILLIPS Zrozumiałem wtedy, że czakram gardła, kontrolujący kark i ramiona, jest miejscem, gdzie przechowywany jest karmiczny odcisk separacji i osądu. Rozmyślając o seansie i o tym, co odsłoniła przede mną Wyższa Jaźń, zrozumiałem, że motyw separacji i osądu przeniknął każdy aspekt mojego życia. Towarzyszyło mu przekona- nie o własnej słuszności, owo nastawienie nakazujące mówić: „Ja mam rację, ty się mylisz, to jest dobre, a tamto złe" — skłonność ciała emocjonalnego do polaryzowania świata. Zrozumiałem, że osądzanie al- koholizmu matki przeistoczyło się w „ból karku". Oprócz tego jaśniej dostrzegłem jak „nieugięte" były moje poglądy na temat rzeczy „właściwych" i „niewłaś- ciwych". Wkrótce po cudownym uzdrowieniu mojego karku stało się jasne, że nadszedł czas na zmianę zawodu. Tak bardzo poruszyły mnie zmiany, jakie zaszły w moim życiu, że pragnąłem zainspirować innych ludzi do tego, by pomogli samym sobie. Pogrążyłem się w lekturze wszystkich dostępnych książek poświęconych metafizy- ce i wkrótce zająłem się uzdrawianiem za pomocą ener- gii oraz koncepcją niedostrzegalnych ciał energetycz- nych. Postanowiłem rzucić pracę i zacząć uczyć się tradycyjnych sposobów uzdrawiania stworzonych na Wschodzie. W przeciągu dwóch lat ukończyłem szkole- nie w dziedzinie chińskiej medycyny (akupunktury i zio- łolecznictwa). Pani astrolog miała rację mówiąc, że następne dwa lata przyniosą mi przeobrażenie! Lont został zapalony, zerwałem się do biegu... Nadszedł czas, by ujawnić moje zdolności uzdrawia- Przygotowanie do nowych narodzin 43 nią pozostające w uśpieniu do momentu, gdy zdołałem oczyścić się z motywu osądu i związanej z nim nieustęp- liwości, co umożliwiło przepływ leczniczej energii. Gdy tego dokonałem, energia zaczęła płynąć! Nie próbowa- łem działać świadomie, ale kiedy „odrzuciłem" osąd, energia popłynęła spontanicznie. Zaczynałem doznawać energii kundalini, którą za- zwyczaj odczuwa się pod postacią ognistego prądu pły- nącego od podstawy kręgosłupa do głowy. Może ona przypominać falę gorąca albo potężną rakietę energii, eksplodującą w ciele. Kundalini może nieść cudowne uzdrowienia albo „usmażyć mózg", spalając w jego obrębie cukier zawarty we krwi. Nie można z nią naiwnie igrać. Obchodzenia się z nią trzeba nauczyć się przez lata medytacji. Generalna zasada jest taka, że im więcej w nas nieczystości i blokad, tym mniej po- winniśmy uruchamiać energii kundalini. W innym przy- padku możemy spowodować krótkie spięcie w systemie nerwowym, sięgając po energię, do opanowania której nie jesteśmy przygotowani. Możemy też zaryzykować zablokowanie przepływu energii, co niesie szkodliwe efekty. Co do mnie, doświadczenia związane z energią kundalini były pozytywne i regularnie pojawiają się aż do dziś. Inną znaczącą zmianą, jaka nastąpiła w czasie mojego Powrotu Saturna, była zmiana w kwestii dawania i od- bierania miłości. Upraszczając; jaśniej zrozumiałem, że jesteśmy tu po to, by kochać i być kochanymi. Wcześ- niej nigdy nie rozumiałem tego zbyt dobrze. W przeszło- ści doświadczyłem uczucia „miłości", ale przeżycie to 44 RICK PHILLIPS zawsze było krótkotrwałe i szybko przemijało. Teraz odkryłem, że to co wcześniej uważałem za miłość było tylko uczuciem uzależnienia, wynikającym z wcieleń pełnych separacji i samotności. W rezultacie wszystkie moje związki przynosiły mi rozczarowanie. Nigdy nie rozumiałem, dlaczego nie były trwałe. Pojąłem to dopie- ro, gdy odkryłem powszechny motyw separacji osądu. Co się dzieje, kiedy ktoś cię osądza? W takiej sytuacji prawdopodobnie „wycofasz się", wzmagając separację. W jaki sposób dwoje ludzi może zbliżyć się do siebie, gdy rozdziela ich owa separacja? Gdy usunąłem tę pierwszą przeszkodę, naturalnym wydawało się, że przyciągnę kobietę, którą będę mógł kochać, i która będzie mnie kochała. Nie była jednak taka, jakiej się spodziewałem. Nie pasowała do „listy" dawnych upodobań, którą przechowywałem w mojej tępej czaszce, ale zostałem odmieniony przez jej ducho- wy magnetyzm i bezwarunkową miłość. Zawsze wiąza- łem się z kobietami fizycznie pięknymi, a to, że jestem „podwójną Wagą", wcale mi nie pomagało; byłem ob- ciążony typowym dążeniem do piękna i doskonałości. Piękno Pauli płynęło z jej wnętrza. Promieniowała mi- łością, co sprawiało, że ludzie dobrze się przy niej czuli. Chociaż początkowo opierałem się jej światłu, Wyższa Jaźń pomogła mi wyleczyć się ze złudzeń mojego ciała emocjonalnego. Miłość Pauli zapoczątkowała w moim wnętrzu proces uzdrawiania. Powoli zacząłem odrzucać przywiązanie do rzeczy powierzchownych. Dostrzegłem prawdziwe piękno, przenikające wszystkie wymiary. Po raz pierwszy ujrzałem archetypiczną Boginię w ludzkiej Przygotowanie do nowych narodzin 45 postaci — Boską Matkę ukrytą we wnętrzu każdej kobiety — jej miłość wyzwalającą ze wszystkich osądów. Zrozumiałem, że powiedzenie „Miłość stanowi odpo- wiedź" jest zgodne z prawdą. Paula była moją najważ- niejszą nauczycielką. Jesienią 1984 roku zakończyłem wstępne studia w dziedzinie chińskiej medycyny. Chris zaczęła uczyć mnie oraz trzy inne osoby własnej metody uzdrawiania. Był to wspaniały, ale intensywny trening! W trakcie tego szkolenia Shirley MacLaine napisała książkę Taniec w świetle, w której omawiała własne wspomnienia z po- przednich wcieleń i doświadczenia związane z naszą pracą. Zaczęli do nas telefonować ludzie i natychmiast pojawili się klienci pragnący eksperymentować z własną Wyższą Jaźnią oraz oczyszczać swoje ciała emocjonalne. W rezultacie w lutym 1985 roku utworzony został Instytut Światła, a nasza piątka nie mogła sobie pora- dzić z wieloma prośbami o seanse. Na przestrzeni lat dołączyli do nas trzej terapeuci, w tym również Paula. Paula wyraźnie objawia energię Matki Ziemi — jest jedną z najlepszych i najsilniejszych uzdrowicielek, jakie kiedykolwiek widziałem. W proces uzdrawiania wkłada nieskończoną siłę miłości połączonej z wiedzą. Jej prag- matyczne podejście oraz 26-letnie doświadczenie psy- chologa wspaniale łączy się z medialnymi zdolnościami, umożliwiając jej przenikanie do sedna karmicznych mo- tywów. Klienci czują się pewnie i bezpiecznie w trakcie seansów, które mogą być bardzo emocjonalne, a nawet przytłaczające. Miłość dodaje klientom wiary w to, że zdołają poradzić sobie ze wszystkim oraz chęci pójścia 46 RICK PHILLIPS głębiej. Paula stanowi przykład prawdziwej roli osoby prowadzącej seans, która nie udziela klientowi „odpo- wiedzi", lecz stwarza warunki, w których może on od- nieść sukces. Odgrywa tym samym drugoplanową rolę w dramacie oczyszczania emocjonalnego ciała klienta. Żyjemy w świecie stałych przemian i rozwoju, a w tym szczególnym okresie historii zmiany mogą zachodzić bardzo szybko. Na początku 1988 roku, po narodzinach i trzech latach wychowywania dziecka, które nazwaliś- my Instytutem Światła, nadszedł dla mnie czas, by odejść z Instytutu i zrealizować nowy, dalej idący sen. Widziałem, jak wielu ludzi uczyło się uzdrawiać dzięki mądrości ich Wyższej Jaźni. Naturalnym było poszuki- wanie nowych dróg i nowych technik, które sprostały- by potrzebom ludzi. Wraz z Paulą i dwoma bliskimi przyjaciółmi, Werne- rem Ruoffem z Basel w Szwajcarii oraz Peterem Evan- sem z Seatle w stanie Washington, zrealizowaliśmy własną wizję mającą zapewnić naszej planecie wielowy- miarową opiekę. Jest nią nie przynosząca dochodu, charytatywna, naukowa organizacja, której celem jest zaoferowanie nowych programów dla zagrożonego świata. Fundacja Deva stanowi spełnienie naszego snu. Wypełnia naszą wizję na sposoby, jakich nigdy nie oczekiwaliśmy. Dzięki seansom indywidualnym oczysz- czającym energetycznie więzi ciała emocjonalnego po- magamy ludziom w nawiązywaniu łączności z ich Wyższą Jaźnią. Stworzyłem strukturę tej organizacji i zgromadziłem wokół siebie utalentowanych ludzi, by wspierać rozwój Przygotowanie do nowych narodzin 47 własnej świadomości. Ludzie ci natychmiast wskażą mi, że zaprzeczam jakimś faktom lub zwlekani z osiągnię- ciem celu. W ten sposób pomagam sobie, tak jak poma- gam innym. W tym momencie uważam, że sytuacja ta jest idealna dla wypełnienia celu mojego życia. Dwa Wewnętrzne Boskie Dziecko Małe dzieci potrafią najpełniej pojąć i przyswoić sobie prawo miłości. Mahatma Gandhi To zadziwiające, gdzie i z kim postanawiamy inkarno- wać na czas tego życia. Przyglądając się sytuacji panu- jącej w naszej rodzinie możemy czasami zastanawiać się, dlaczego wybraliśmy tak dziwaczne okoliczności. Nieczęsto uświadamiamy sobie, jak jesteśmy szczęśliwi mając możliwość przebywania w ludzkim ciele, a co więcej, przebywania w nim właśnie teraz — u progu Nowej Ery. Wiele dusz zaczyna rozumieć łączący je cel, jakim jest „oświecenie", indywidualne i zbiorowe objawienie peł- nej potencji. Mamy do wykonania szczególnie ważną pracę; jesteśmy tu właśnie teraz z pewnego powodu. Podczas gdy przychodzące i odchodzące dusze ewoluują wzdłuż obranych przez siebie dróg, rozwija się również świadomość na poziomie planety. Dotarliśmy na skraj 49 50 RICK PHILLIPS wspaniałych czasów: większość dusz odrzuci teraz maya (złudzenie) swych poglądów i zrozumie wyższe pozio- my harmonii oraz szczęścia. Można powiedzieć, że na- stanie niebo na ziemi. Raz jeszcze powszechną reakcją może być pytanie: „Żartujesz sobie? Nie wybrałem swoich rodziców" albo „Dlaczego miałbym chcieć urodzić się i dorastać w tym miejscu?" lub „Jeśli tak wygląda świt ery oświece- nia, to jak wyglądałaby era ignorancji?". Pytania te pozornie są słuszne, ale nie możemy patrzeć tylko na zewnętrzną wartość życia. Odpowiedź leży głębiej, pod powierzchnią, poza umysłem, w sercu człowieka. Leży w naszym zbiorowym śnie. Ewolucja następuje stop- niowo, a my uczymy się naszych lekcji. Gromadzimy wiedzę, chociaż proces ten może wydawać się rozpro- szony i fragmentaryczny. Nadszedł czas, by go uporząd- kować, aby fragmenty kosmicznej układanki ułożyły się w wyraźny obraz. Ten proces nie zaczyna się na zewnątrz; zaczyna się w środku i rozprzestrzenia na zewnątrz. Ekspansja to ruch od rzeczy mniejszych do większych, od nasienia do kwiatu. Jeśli patrzymy tylko na powierzchnię rzeczy, nie dostrzegamy prawie nic. Musimy więc ponownie przyjrzeć się najgłębszym wartościom życia, a potem uważnie przebadać nasze narodziny w tym lub w jakim- kolwiek życiu, ponieważ narodziny, symbolizujące no- wy początek, oznaczają też rozłąkę z matką. Wraz z narodzinami zaczynamy uczyć się i rozwijać, roz- poczynając raz jeszcze od najgłębszej lekcji, jaką jest separacja. Wewnętrzne Boskie Dziecko 51 Co jest najgłębszym, najbardziej podstawowym aspe- ktem nas samych? Co Bóg stworzył na początku? Owo odbicie Boga wewnątrz indywidualnej, ale połączonej z nieskończonością świadomości, nazywamy duszą. Du- sza jest nieśmiertelna, niezmienna, o nieograniczonym zasięgu, ale może ona tchnąć życie w coś ograniczonego. Stanowi odbicie Boga w naszym wnętrzu. Świadomość duszy jest świadomością Boga, dlatego jest nieograni- czona i wieczna. Gdy żyjemy w świadomym kontakcie z duszą, rozumiemy świadomość kosmiczną, wszech- ogarniający stan, w którym świadomość naszej duszy lub Wyższej Jaźni nigdy nie ginie — lecz uczestniczy w stanie jawy, marzeń i snu świadomości. Glos duszy, mądrość naszej boskiej natury, wyraża się poprzez to, co możemy nazwać Wyższą Jaźnią, naszą boską wiedzą, hologramem tego, czym jesteśmy. Wyż- sza Jaźń łączy to, co nieograniczone z tym, co ograni- czone. Przekazuje czystą wiedzę duszy do wszystkich „niedostrzegalnych ciał", owych współistniejących ze sobą energetycznych aspektów naszej wielowymiarowej natury. Wyższa Jaźń jest naszym przewodnikiem i nau- czycielem w każdym wcieleniu, czy to sobie uświadamia- my, czy też nie. Zna każdą chwilę każdego życia oraz wszystkie dokonane w nich wybory. Im bardziej staje- my się świadomi, tym wyraźniej Wyższa Jaźń objawia w naszym życiu swoje przewodnictwo i mądrość. Wszystkie nasze wybory i przeżycia są zapisane w wielkim „kosmicznym komputerze", potocznie nazy- wanym Kronikami Akaszy. Ten „komputer innych wy- miarów" rejestruje długą podróż duszy przez jej wcielę- 52 RICK PHILLIPS nią. Nie rejestruje jednak emocjonalnej zawartości ży- ciowych przeżyć. Oznacza to, że w Kronikach Akaszy zapisane są działania podjęte w naszym życiu, ale nie ma tam niedostrzegalnych uczuć i energii stanowiących źró- dło owych działań. Jednakże Wyższa Jaźń wie wszystko o nas, wewnątrz i na zewnątrz. Niczym znawca kompu- terów, Wyższa Jaźń może uzyskać informacje z Kronik Akaszy, jak również ze śladów odciśniętych w ciele emocjonalnym. Może więc ona wskazać nam najkrótszą drogę do zrozumienia samych siebie, do stałej świado- mości naszej podstawowej natury. Ukazując się nam wewnętrznie Wyższa Jaźń może zakładać różne maski. Zwykle mają one symboliczne znaczenie. Jednakże tym aspektem Wyższej Jaźni, z któ- rym najłatwiej nam pracować, jest postać pojawiająca się na początku naszej inkarnacji. Energia Wyższej Jaź- ni, która po raz pierwszy wstępuje w ciało, to „Boskie Dziecko", dla odróżnienia od pojęć „Wewnętrznego Dziecka" lub „Dziecka ukrytego w naszym wnętrzu", powszechnie wykorzystywanych w psychoterapii. Fizy- czna postać dziecka różni się od mądrej, rozumnej postaci naszego symbolicznego Wewnętrznego Dziecka. Boskie Dziecko jest wymiarem lub aspektem naszej Wy- ższej Jaźni i, podobnie jak inne aspekty Wyższej Jaźni, symbol ten wzbogaca nas jedynym w swoim rodzaju hologramem możliwości oraz niezwykłych perspektyw. Jeśli przyjmujemy punkt widzenia wyrażany w teo- riach reinkarnacji, wiemy, że dusza wstępuje w ciało fizyczne, przeżywa życie, porzuca ciało, na okres przej- ściowy trafia do ciała duchowego, a potem powraca Wewnętrzne Boskie Dziecko 53 i wstępuje w inne ciało. Proces ten nieustannie się powtarza. W okresie przejściowym mamy czas na usta- lenie, co wydarzyło się w minionym życiu i ponowne zbadanie naszej kosmicznej ścieżki. Możemy wtedy przyjrzeć się temu, co dokonaliśmy i czego jeszcze musi- my się nauczyć. W tym momencie Wyższa Jaźń dokonu- je wyborów, kreując naszą następną inkarnację. Wybie- ramy rodziców, miejsce urodzenia, okres historyczny, zagadnienia karmiczne, nad którymi będziemy praco- wać poprzez nasze doświadczenia w tym wcieleniu, oraz nasze priorytety; po czym układamy to wszystko w luź- ny zarys możliwości. Struktura ta nie jest ustalona, lecz elastyczna, i dostosowuje się do zmian zachodzących w naszym życiu. Tak więc w dowolnym momencie możemy zmienić ścieżkę. Zazwyczaj nie zmieniamy jej w znaczący sposób, ale jeśli z powodzeniem rozwiązuje- my nasze karmiczne więzi, możemy znaleźć znacznie lepszą ścieżkę. Możemy też utknąć w jakimś miejscu, w którym rozwiązanie danego tematu wymaga znacznie więcej czasu. W procesie ewolucji zawsze posuwamy się naprzód, a doświadczenia każdej obecnej chwili wpły- wają na to, co w tym swobodnym zarysie możliwości nazywamy „przyszłością". Gdy jesteśmy gotowi, przechodzimy z jednego wymia- ru do drugiego i wstępujemy w fizyczne ciało dziecka. Duchowa energia Wyższej Jaźni, która nas wtedy pro- wadzi, jest Boskim Dzieckiem. Jest to duch, który na- pełnia ciało wiedzą o naszej boskości. Koncepcja ta różni się całkowicie od znanej po- wszechnie idei Wewnętrznego Dziecka. Wielu terapeu- 54 RICK PHILLIPS tów korzysta w pracy z Wewnętrznego Dziecka, ale uważa je za aspekt ciała emocjonalnego. Oznacza to, że psychoterapeuci docierają do wspomnień i uczuć z dzie- ciństwa w celu usunięcia źródeł obecnych problemów emocjonalnych. Chociaż prawdą jest, że Wewnętrzne Dziecko często pełne jest bólu, strapienia i uczucia separacji, przyczyna tego leży moim zdaniem w przytła- czającym wpływie motywów karmicznych pochodzą- cych z ciała emocjonalnego. Wewnętrzne Dziecko uka- zuje nam te zagadnienia w naszym wnętrzu, które musi- my rozwiązać, i zachęca nas do podjęcia działania, abyś- my mogli związać się z tą niezwykłą cząstką nas samych. Jeśli terapeuta uważa, że Wewnętrzne Dziecko jest wyłącznie efektywną techniką, symbolicznie obnażającą motywy emocjonalne, może płynąć z tego jakaś korzyść, ale stanowi ona zaledwie cząstkę tego, co potencjalnie można by osiągnąć. Gdy terapeuta uważa, że Wewnęt- rzne Dziecko stanowi wytwór ciała emocjonalnego, od- zwierciedlający negatywne wspomnienia i uczucia z okresu dzieciństwa, jego poglądy ograniczają klienta. Jest to ograniczenie, ponieważ terapeuta pracuje ciągle na poziomie ciała emocjonalnego, zamiast, uzyskując dostęp do wyższej wibracji Boskiego Wewnętrznego Dziecka, oczyścić źródło naszych uczuciowych więzi. Jeśli jednak terapeuta wie, że Boskie Dziecko jest wszechwiedzącym odbiciem Boga w ciele dziecka, wtedy niezależnie od sytuacji pomoże on klientowi znaleźć głębszą odpowiedź i rozwiązanie. Punkt widzenia tera- peuty jest więc decydujący. Oczywiście ważne są również techniki i podejście do Wewnętrzne Boskie Dziecko 55 zagadnienia, ale duchowa perspektywa wywiera głęboki wpływ na klienta, a przez to także na wyraz Wewnętrz- nego Dziecka. W innym przypadku utrwala się złudze- nie ciała emocjonalnego, a to maya odcina nas od naszej boskości. Alternatywny pogląd brzmi: „Nie jestem moją karmą. Nie jestem moim strachem, samotnością, złością itp. Jestem słońcem, a nie chmurami, które chwilowo je przesłaniają". Gdy po raz pierwszy usłyszałem o Wewnętrznym Dziecku, uznałem, że jest to sprytna technika pozwala- jąca dotrzeć do emocjonalnych śladów dzieciństwa. Uczyłem się kilku metod pracy z Wewnętrznym Dziec- kiem, ale przeprowadzałem tylko seanse „szkoleniowe". Nie dostrzegałem w tym procesie niczego duchowego. Dla mnie była to po prostu jeszcze jedna technika bazująca na emocjach. W kilka miesięcy później, podczas seansów z pierw- szymi „prawdziwymi" klientami, zauważyłem, że działo się coś innego. Klient nie tylko docierał do uczuć zranionego dziecka. Czułem, że wkraczaliśmy w obszar naszych połączonych świadomości, gdzie światło i moc uzdrawiania były tak wyraźne, jakby ktoś włączył ty- siąc reflektorów. Boskie Dziecko pojawiało się pod postacią wibrującej świadomości i wiedzy, która pro- wadziła klienta, uzdrawiając rany jego dzieciństwa. Zja- wisko to nie jest jakąś wymyślną techniką przeznaczoną do pracy nad uczuciami. Stanowi ono aspekt naszej wewnętrznej boskości, która jest całkowicie rzeczywista. Podobne doświadczenia powtarzały się w ciągu kilku miesięcy. Zdecydowałem wtedy, że nadszedł czas, aby 56 RICK PHILLIPS samemu wejść na stół do masażu i poznać własne Bos- kie Dziecko. Z początku poczułem się rozczarowany, ponieważ to, czego doświadczyłem, nie było tym, czego się spodzie- wałem. Zanurzyłem się we wspomnienia z dzieciństwa. Przypominało to wiele innych przeżyć. Pod koniec sean- su zauważyłem jednak wyraźną zmianę w energii wypły- wającej z mojego ciała. Miałem uczucie, że otacza mnie troskliwa opieka. Uczucie to pozostało, nie przesłonięte przez żadne inne. W kilka tygodni później odbyłem kolejny seans z We- wnętrznym Dzieckiem. Tym razem poczułem się jak ktoś inny. Chociaż zamierzałem nadal oczyszczać i rów- noważyć moje uczucia, szczególnie te dotyczące dzieciń- stwa, tym razem Dziecko pojawiło się w innej postaci. Promieniało! Oczywistym było, że doświadczam obe- cności zupełnie innej energii, energii czystego ducha. Nie było śladu osądu. Przeciwnie, czułem wszechobecną jedność. Wiedziałem, że bylem tym Dzieckiem. Niosło ono spokój i wiedzę, które doprowadziły mnie do łez. Jednakże owe łzy płynęły ze szczęścia i radości jakiej nigdy wcześniej nie odczuwałem. W tym momencie moja wewnętrzna mądrość w ciągu kilku sekund pozwo- liła mi zrozumieć, w jaki sposób mogę pomóc ludziom dotrzeć do ich własnego Boskiego Dziecka i zrozumieć je. Dokonałem ogromnego przeskoku od pustego nau- czania techniki psychologicznej do artystycznego bogac- twa wiążącego się z ułatwianiem dostępu do tej postaci Wyższej Jaźni. Dzięki temu, że uczyłem się od klientów oraz dzięki mojemu osobistemu doświadczeniu odkry- Wewnętrzne Boskie Dziecko 57 łem kilka metod pracy z Boskim Dzieckiem. Poniżej podaję przykład takiej pracy. Jeden z moich klientów przez trzy lata co tydzień pracował z psychoanalitykiem. Co najmniej 40 seansów poświęcił pracy nad swoim zranionym Wewnętrznym Dzieckiem. Podczas nich wszystkich Wewnętrzne Dziec- ko wydobywało na światło dzienne coraz więcej bólu — wszystkie wariacje roli bezradnej ofiary, dziecka, które otaczający je świat uczynił bezsilnym. W ciągu tych lat mojego klienta coraz bardziej frustrowały owe seanse. Pojawiły się oczywiste pytania: „Czy kiedykol- wiek uzdrowię to dziecko? Czy ten ból nie ma końca?". Kiedy zasugerowałem, byśmy zajęli się Boskim Dziec- kiem, mój klient oczywiście gotów był do ucieczki. Jednakże moje odmienne poglądy oraz jego chęć poszu- kiwania duchowych odpowiedzi wystarczyły, by rozpę- dzić ból ciała emocjonalnego. Klient przestał pobłażać swojemu ciału emocjonalnemu, uwolnił się od nawyku tworzenia i utrwalania w nieskończoność motywu zra- nionego dziecka. Pozwolił samemu sobie wkroczyć w cudowny wymiar swojej Wyższej Jaźni, który wcześ- niej był niedostępny dla jego świadomości, a który dostarczył energii mogącej uleczyć jego rany. W dzisiejszych czasach powszechnie radzi się nam, byśmy zanurzali się w bólu — byśmy odczuli go i po- kochali. Często czujemy się lepiej po wielogodzinnym płaczu i intelektualnie pragniemy wierzyć, że efekt wart był wysiłku. Ale istnieje różnica pomiędzy pobłażaniem naszemu bólowi, a odrzucaniem energii przywiązania do bólu. Pławiąc się w bólu możemy go tylko utrwalić, nie 58 RICK PHILLIPS pozbywając się więzi w ciele emocjonalnym. Wypromie- niowując światło i miłość Wyższej Jaźni energetycznie rozwiązujemy karmiczne połączenie, a ból, jakiego do- świadczamy, skierowany jest na zewnątrz, jest odrzuca-. ny. Jest to prawdziwe uwolnienie się od bólu, energety- czna przemiana, która nas przeistacza i usuwa kolejną chmurę przesłaniającą słońce. Mój klient był zaskoczony, gdy stwierdził, że podczas jednego seansu zdołał rozwiązać więcej problemów, niż w ciągu 40 seansów z psychoanalitykiem. Był przekona- ny, że to duchowe podejście umożliwiło mu autentyczne uzdrowienie, a zarazem dało zrozumienie — które mo- żemy nazwać „wewnętrzną wiedzą" — faktu, iż udzielo- no mu lekcji, jaka nigdy nie pójdzie w zapomnienie, oraz obdarzono go wiedzą, która praktycznie stale roz- wija się w życiu. Wewnętrzne Dziecko wiąże się także z naszym nasta- wieniem i uczuciami w stosunku do dzieci. Skoro dzie- ciństwo stanowi okres życia, w którym człowiek podat- ny jest na zranienia, doświadczenie dzieciństwa może być pełne traumatycznych wspomnień i głęboko odciś- niętych motywów emocjonalnych. Obecność owych cięż- kich energii może spowodować uprzedzenia w naszym stosunku do własnych dzieci lub do dzieci w ogóle. Kobieta, która przeżyła bolesne dzieciństwo, może uni- kać posiadania własnych dzieci z obawy, że sytuacja się powtórzy lub wywoła stare, pogrzebane wspomnienia powodujące złe samopoczucie. Możliwości jest bardzo wiele, a uzdrowienie może być trudne. I znów Boskie Dziecko posiada konieczne lekarstwo oraz zapewni nam możliwość jego wykorzystania. Wewnętrzne Boskie Dziecko 59 W naszej pracy stwierdziłem, że sytuacja ta występuje powszechnie i zawsze podziwiałem geniusz Boskiego Dziecka skutecznie rozwiązującego problemy. Trzy lata temu pracowałem z kobietą, która desperacko, ale bez rezultatu, próbowała zajść w ciążę. Wraz z mężem odwiedziła najlepszych lekarzy, uczestniczyła w niekoń- czących się badaniach laboratoryjnych, które miały zna- leźć przyczynę jej bezpłodności. Przez całe lata nic nie pomagało. Kobieta podejrzewała, że u podłoża jej cho- roby musiał spoczywać problem emocjonalny, ale po sześciu miesiącach terapii jedynym co zyskała, było lepsze zrozumienie swego okropnego dzieciństwa. Kiedy zwróciła się do mnie, była przerażona, ponieważ dawno przekroczyła trzydziestkę i uważała, że niedługo będzie za stara aby urodzić dziecko. Podczas pierwszego seansu jej Boskie Dziecko poja- wiło się pod postacią promienistego, małego, błękitnego Krishny. Unosiło się ponad nią z szerokim uśmiechem na twarzy. Dziecko przeniosło ją w przeszłość, do mi- nionego życia, w którym była w ciąży i umarła wraz z dzieckiem podczas porodu, sama w kącie starej zagro- dy w stajni. Zanim umarła, pogrążona w bólu i głębo- kim smutku porażki, przysięgła, że nigdy więcej nie urodzi dziecka. Nie skłonił jej do tego fizyczny ból, ale poczucie winy, przeświadczenie, że zawiodła i zabiła dziecko. Złożona wtedy przysięga odcisnęła się w jej ciele emocjonalnym wraz z poczuciem winy i bólem — jako hologram cierpienia związanego z narodzinami dziecka — i stała się początkiem serii wcieleń, w których rozmaite wariacje tego motywu utrwalały się, aż po dziś. 60 RICK PHILLIPS W owym seansie piękna była miłość okazywana ko- biecie przez jej Boskie Dziecko, odkrywające dla niej to wspomnienie. Kobieta poczuła, że otacza ją współczucie i uzdrawiające światło, które uleczyło jej ból. Popłynęły łzy ulgi i przemiany. Dziecko prowadziło kobietę przez trudne momenty, udzielając porad i wsparcia, dodając jej odwagi. Jako przewodnik wyczuwałem piękną, błękitno-fiole- tową obecność, niosącą pociechę, ale też stymulującą każdy atom w pokoju. Kobieta czuła skurcze, fale gorąca i zimna, podczas gdy pochodzące z przeszłości energie opuszczały jej ciało. Obserwowanie tego stano- wiło niezwykłe przeżycie. Po chwili odpoczynku, mającego na celu ustabilizo- wanie jej cielesnych i emocjonalnych reakcji, omówiliś- my przeżycie tej kobiety. Oczywistym było, że stała się teraz innym człowiekiem. Ona również o tym wiedziała. W trzy tygodnie później zatelefonowała do mnie i oznaj- miła, że jest w ciąży. Dla sceptycznego czytelnika powyższe przykłady mo- gą brzmieć jak fikcyjne opowieści o magicznym dotknię- ciu czy tajemniczej formule. Ale sukcesy te wynikają po prostu z otwarcia przez ludzi ich duchowej potencji i skierowania tej niezmierzonej siły na przeszkody utru- dniające im życie. Jeśli jest to magia, jest ona świętą magią, którą wszyscy posiadamy, i której możemy ufać. W rzeczach prostych i naturalnych zawiera się nieskoń- czona siła Boga. Należy zrozumieć, że skoro Boskie Dziecko jest aspe- ktem Wyższej Jaźni, to posiada ono jej wiedzę. Co za Wewnętrzne Boskie Dziecko 61 tym idzie, Dziecko zna nasze karmiczne wybory doko- nane na okres tego życia, a także wie o wcześniejszych źródłach obecnych problemów uczuciowych. Możecie ufać Boskiemu Dziecku, tak jak zaufalibyście waszej Wyższej Jaźni. Możecie pytać i otrzymywać odpowiedzi. Dziecko nie jest duchem-przewodnikiem czy jakąś is- totą z zaświatów, jest wami, po prostu wami, tak ludz- ko boskimi, prostymi, a jednak tak mądrymi... W mojej praktyce stwierdziłem, że jednym z najłat- wiejszych sposobów zapoznania klienta z jego Wyższą Jaźnią jest nawiązanie kontaktu z jego Boskim Dziec- kiem. Poniżej przedstawiani proste doświadczenie, które opowiadam klientom dla zilustrowania mojego poglądu. Budzę się pewnego ranka przygnębiony i pochmurny. Moją pierwszą myślą jest: „Dlaczego tak się czuję?" i „Co mogę zrobić, aby poczuć się lepiej?" Zdawałoby się, że rozsądnie byłoby poprosić moje wnętrze o od- powiedź lub chociażby o wskazówkę odnośnie tego, co się dzieje. Pytam więc o to Wyższą Jaźń. Jeśli jestem dość czysty, mogę otrzymać długą odpowiedź dotyczącą natury moich karmicznych motywów oraz tego, jak owe motywy kolidują obecnie z moją świadomością z po- wodu rozmaitych, już dokonanych wyborów i optymal- nego czasu na ich przeżycie... No cóż, jeśli kiedykolwiek byliście w depresji, wiecie, że nie bardzo obchodzi was, czy ten cały „majdan" jest zgodny z prawdą, czy też nie. Innym wyjściem z tej sytuacji jest zwrócenie się z prośbą o pomoc do Boskie- go Dziecka. Odpowiada ono bezzwłocznie, że przyczyną waszego przygnębienia jest to, iż nie bawiliście się dzi- 62 RICK PHILLIPS siaj. Słowa te są doskonałe ze względu na swoją prosto- tę, a także dlatego, że stanowią rozwiązanie problemu. Wewnętrzne Dziecko potrafi omijać „ciało umysłowe" — ten linearny, głównie „lewopółkulowy", intelektual- ny aspekt umysłu — i z prostotą usuwa otaczającą nas, paraliżującą energię. W powyższej sytuacji prośba skie- rowana do Dziecka może zapewnić odpowiedzi jakich szukacie w najprostszy i najbardziej bezpośredni spo- sób. Dziecko wnosi z sobą punkt widzenia, który jest bardzo pomocny dla dorosłego. Są to cechy Dziecka, które odrzucamy lub odpychamy „dorastając". Dziecko przypomina nam jak żyć chwilą. Dzieci nie znają pojęcia przeszłości, czy przyszłości — są na tym świecie nowe, a ich „przeszłość" jeszcze się nie nagromadziła. Nie mają wspomnień, o których mogłyby mówić albo źle się czuć z ich powodu (poza może narodzinami), i nie obawiają się tego, co może wydarzyć się jutro. A wfęc dzieci mogą żyć tu i teraz. Pamiętajcie, że Wewnętrzne Dziecko właśnie przybyło z wymiaru bezczasowości i dlatego wnosi tę energię w nasz świat. Cudownie jest obserwować, jak ludzie, którzy praco- wali ze swoim Boskim Dzieckiem podczas seansów Deva, wcielają w życie jego energię. Gdy Dziecko staje się bardziej widoczne, zaczynają oni cieszyć się życiem. Owa cecha polegająca na umiejętności życia chwilą jest jedną z najistotniejszych zalet, jakie możemy opanować. Uwalnia nas ona z objęć czasu, otwierając drzwi prowa- dzące do wewnętrznego świata, w którym czas nie istnieje. Boskie Dziecko prowadzi nas do świata ducha i jedności. Wewnętrzne Boskie Dziecko 63 Dziecko pamięta „drugą stronę", gdzie przeżycia są holograficzne, a nie linearne. Dla Boskiego Dziecka owa wielowymiarowość stanowi normę. Intuicja lub „funkcja prawej półkuli mózgu" jest naturalnie otwarta, ponieważ na naszą obecną rzeczywistość nie wpływa aspekt linearnego czasu. Dlatego też Boskie Dziecko, lub Wyższa Jaźń napełnione są nieograniczoną świado- mością, mogącą stanowić uzupełnienie potrzeby ciała umysłowego, by żyć w świecie relatywnego czasu i prze- strzeni. Transcendent duchowy zostaje połączony z cza- sem i przestrzenią. Możemy z nim płynąć nie będąc z nim związani. Boskie Dziecko posiada tę bezcenną wiedzę. Jako dorośli, często przesadnie, skłaniamy się do racjonalnego, intelektualnego punktu widzenia ciała umysłowego. Jeśli od czasu do czasu dotknie nas magia Boskiego Dziecka, może ona otworzyć w nas kobiecą, abstrakcyjną, nielinearną, artystyczną, intuicyjną, pra- wopółkulową funkcję mózgu tego samego ciała umys- łowego. W naszym tak „męsko" ukierunkowanym świe- cie może to stanowić ocalenie! Inną cechą Boskiego Dziecka jest zdolność doznawa- nia prostych przyjemności. Małemu dziecku nie są po- trzebne wyrafinowane, złożone czy liczne bodźce. Fas- cynują je proste przyjemności i proste życie, a równo- cześnie ma ono wrodzoną potrzebę rozwoju, wzrostu, przełamywania granic. Dziecko przyszło na świat by żyć, by wszystkiego doznawać. Jest zaprogramowane za pomocą energii Wyższej Jaźni, pragnie bez końca się rozwijać, jest ciekawe i chce wszystko poznać. Impuls ten posiadamy na początku każdego wcielenia. To, jak 64 RICK PHILLIPS długo pozostaje on w nas żywy, zależy od sytuacji, w jakiej się znajdujemy. Na nieszczęście zazwyczaj im stajemy się starsi, tym bardziej impuls ten zanika. Nasze Wewnętrzne Dziecko może rozwiązać ten problem, od- mładzając nas za pomocą siły rozwojowej. Małe dziecko obdarzone jest niewinnością stanowiącą wspaniałą zaletę, szczególnie w przypadku ludzi doros- łych. Jest to taki stosunek do życia, w którym brak osądu czy poczucia winy, a który jednak nie jest naiwny. Niewinność zawiera w sobie duchową mądrość zharmo- nizowaną z naturą, która ufa wszechświatowi. Niewin- ność dziecka wyraża się w jego akceptacji naturalnie doskonałego porządku wszystkich rzeczy. Najważniejszą cechą charakterystyczną jest to, że dzieci wiedzą jak bawić się i cieszyć w naturalny, sponta- niczny sposób. Talent ten wyraża się w ich zdolności do wykorzystywania prostych elementów życia w odświeża- jący i twórczy sposób, po to by bawić się i radować chwilą. To smutne, że większość dorosłych zapomniało, iż można po prostu się bawić, bez potężnego zastrzyku stymulacji. Wrodzona pomysłowość Boskiego Dziecka pozwala nam być zarazem ekspansywnymi i progresyw- nymi w naszej zabawie, wolnymi od więzi czy nałogów stanowiących przyczynę ograniczeń lub przekonania, że stanowią „jedyny sposób na dobrą zabawę". Zalety dziecka sprzyjają rozwojowi, a nie stagnacji, inwencji, a nie rutynie, naturalności, a nie konwencjonalności. Większość ludzi potrzebuje duchowej strawy, a zabawa, jaką Boskie Dziecko manifestuje przez osobę dorosłą, stanowi dobry początek. Wewnętrzne Boskie Dziecko 65 Boskie Dziecko może obdarzyć nas humorem i uśmie- chem. Nie musi być poważne czy ponure. Jak można bawić się i cieszyć, kiedy przygniata nas ciężar powagi? Niech uśmiech Boskiego Dziecka wypełni was i wasz świat. Kiedy usuniemy przeszkody na drodze prowadzącej do samopoznania, w naturalny sposób narodzi się Bos- kie Dziecko. Gdy odrzucimy osądy i separację, Boskie Dziecko pojawi się w całej swojej chwale. Poczujemy wtedy, że w świat materialny wciela się duch. Odczuje- my wolność naszej prawdziwej Istoty, której nie po- trzebne są więzi, i która nie musi zaprzeczać swojej ludzkiej naturze. Boskie Dziecko jest duchem wcielo- nym w ludzką postać. Zawiera w sobie nieograniczone możliwości obu postaci, dostępne tu i teraz. Decydując się na współpracę z Boskim Dzieckiem, wybieramy prosty, duchowy sposób porozumiewania. Wyższa Jaźń nie musi ukazywać się pod postacią Boga stojącego na obłoku i otoczonego przez anioły, wypo- wiadającego słowa wstrząsające posadami ziemi. Praw- dę mówiąc, nie znam zbyt wielu osób, które w taki właśnie sposób postrzegałyby Wyższą Jaźń. Przekaz naszej wewnętrznej mądrości może być ledwie uchwyt- ny — może być szeptem, przeczuciem, symbolem, sło- wem, synchronicznym wydarzeniem, może pojawić się natychmiast lub później, we śnie, albo zaskoczyć nas podczas zmywania naczyń. Będąc świadomymi i otwar- tymi, a więc podobnymi do dziecka, łatwiej zrozumiemy ów przekaz. Wielu terapeutów na rozmaite sposoby wykorzystuje 66 RICK PHILLIPS w pracy Wewnętrzne Dziecko i rozmaicie interpretuje doświadczenia pacjenta. W naszej pracy Wewnętrzne Dziecko jest aspektem lub wymiarem Wyższej Jaźni, a co za tym idzie, jest rzeczywiste. Nasza interpretacja zakłada, że jesteśmy istotami wielowymiarowymi. Ozna- cza to, że posiadamy wiele aspektów, wiele poziomów wiedzy i możliwości wyrazu połączonych w całość. Każ- dy zgodzi się z tym, że posiadamy ciało fizyczne, ponie- waż jest ono namacalne. Jednakże równie realne są nasze pozostałe aspekty, które można nazwać niedo- strzegalnymi ciałami. Przebywając poza ciałem możemy np. uświadomić sobie obecność ciała duchowego, w wy- niku czego zmieniają się nasze poglądy i poczucie rze- czywistości. Aby prawdziwie poznać naszą Istotę, trzeba dostrzegać i wykorzystywać wszystkie nasze wymiary, poszerzając świadomość do postaci hologramu, którym jesteśmy. Dostrzeżenie i zrozumienie naszych niedo- strzegalnych ciał pomaga nam poznać samych siebie. Każdy, kto zajmuje się przywracaniem do równowagi niedostrzegalnych ciał, zaczyna uświadamiać sobie, że świat wewnętrzny jest bardziej „rzeczywisty" niż świat zewnętrzny, ponieważ jego energia jest silniejsza, obda- rzona bardziej nieograniczoną naturą. Na poziomie sub- atomowym regułą jest nieskończoność, zaś śmierć sta- nowi wyjątek. Niektóre protony i neutrony istnieją już od milionów lat. Eteryczne oraz inne niedostrzegalne energie są nieśmiertelne. Jest to kolejny przykład na to, że głębsze poziomy życia są trwalsze i mniej zmienne niż poziomy zewnętrz- ne. Obdarzone są większym ładem, zgodnością formy Wewnętrzne Boskie Dziecko 67 i i funkcji. Gdy nasza uwaga skupia się tylko na powierz- chniowym poziomie, zaczynamy identyfikować się tylko z tym wymiarem i mamy skłonność do wydawania sądów opartych na ograniczonych perspektywach. Roz- wój polega na tym, by patrzeć głębiej, by ostatecznie docenić nieskończone wartości, uwolnić się od punktu widzenia jednostki i radować się całością. Gra na for- tepianie przy użyciu jednego palca sprawia nam przyje- mność przez krótką chwilę. Możemy nawet osiągnąć w tej dziedzinie pełnię zdolności, ale może zagralibyśmy na fortepianie dziesięcioma palcami? Potem gotowi jes- teśmy, by dołączyć do orkiestry symfonicznej. Nad- chodzi czas, by otworzyć się na naszą pełną potencję! Trzy Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała Dlaczego wydaje mi się, że jes- tem w tak wielu miejscach w tym samym czasie? Klient Jak mogę czuć się tak, jakbym byl w dwóch miejscach na raz, a jednocześnie jakbym w ogóle nigdzie nie byl? Klient Przygotujcie się do podróży w gląb ciała umysłowego... Poniższy tekst może wywołać senność, dezorientację oraz pytania w rodzaju: „Dlaczego powinienem to wiedzieć?", albo „Co to ma wspólnego z Boskim Dzieckiem?". Jeśli doznajesz tych objawów, nie przejmuj się. Po prostu wstań, pobiegaj dookoła pokoju, a potem czytaj dalej... Po wielu latach studiowania medycyny chińskiej i ajurwedyjskiej idea ciał energetycznych stała się dla mnie bardziej zrozumiała. Ciała wykonane z energii 69 70 RICK PHILLIPS delikatniejszej niż nasze materialne ciało fizyczne można zacząć badać i subiektywnie odczuwać dzięki akupunk- turze, energetycznym lekom ziołowym oraz pewnym aspektom jogi. Łącząc informacje zgromadzone w. ban- ku danych medialnych i duchowych doświadczeń, ot- wieramy drzwi prowadzące do nowego świata możliwo- ści zrozumienia samych siebie. „Niedostrzegalne ciało" z definicji nie jest czymś fizycznie materialnym, czymś co możemy zobaczyć i do- tknąć. Jest raczej polem energii, która współistnieje z naszym ciałem fizycznym, znajdując się jednak w in- nym wymiarze rzeczywistości. Używamy słowa „niedo- strzegalne", ponieważ owe ciała energetyczne istnieją w wymiarze znajdującym się poza zakresem naszej nor- malnej percepcji i zdają się być transcendentne w stosun- ku do świata fizycznego. Inny wymiar powstaje w wyni- ku innego rodzaju wibracji energii. Wszystkie niedo- strzegalne ciała współistnieją równocześnie z ciałem fi- zycznym — nie są rozdzielone, lecz w pełni zinteg- rowane w całość, jaką jesteśmy. Niedostrzegalnym ciałom nadawano wiele nazw, ale te których będziemy tu używać to: „ciało emocjonalne", „ciało astralne", „ciało eteryczne", „ciało umysłowe" i „ciało duchowe" (słyszałem też o „ciele galaktycznym" i „ciele atomowym"!). Z doświadczeń każdego niedo- strzegalnego ciała bierze się unikalny pogląd na rzeczy- wistość, szczególna jakość energii oraz jedyne w swoim rodzaju cechy wyrazu tej niedostrzegalnej energii. Nie- dostrzegalne ciała są różnymi aspektami wyrazu naszej holograficznej, wielowymiarowej natury. Gdy poszerza Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 71 się nasza świadomość, wyraźniejsza staje się nasza zdol- ność postrzegania i poznawania różnych aspektów na- szej Istoty. Poniższy przykład może pomóc w zrozu- mieniu koncepcji niedostrzegalnych ciał: Wyobraźcie sobie, że posiadamy „supertuner", po- dobny do tunera w radiu, ale dający się nastroić na pełen zakres częstotliwości energii elektromagnetycznej. Możemy więc dostroić się nie tylko do pasma fal radio- wych, ale także do wyższych częstotliwości, takich jak promienie rentgena, promienie gamma itd. Tuner może dostosować się do każdej częstotliwości energii i poznać jej unikalny „punkt widzenia" lub „ciało" informacji. Każda z tych częstotliwości służy innemu celowi, w za- leżności od różnych „stacji", do których możemy się dostroić. Na przykład stacje radiowe dostarczają nam doznań słuchowych, stacje telewizyjne — doznań opty- cznych i słuchowych, stacje rentgenowskie mogą być wykorzystane do badania struktury materii lub fotogra- fowania wewnętrznego stanu naszych ciał fizycznych. Jednakże wszystkie te „stacje" współistnieją równocześ- nie w granicach od najwyższej do najniższej wibracji energii. Chociaż cechy zakresu promieni rentgenowskich całkowicie różnią się od cech zakresu fal radiowych czy telewizyjnych, jedyną podstawową różnicą pomiędzy nimi jest różnica rodzaju ich wibracji. Jednakże każda wibracja zawiera właściwy sobie, jedyny w swoim ro- dzaju świat informacji i możliwości wyrazu. W obrębie niefizycznego wymiaru naszych niedostrze- galnych ciał istnieje cały wachlarz częstotliwości energii, z których każda posiada własny cel — od częstotliwości 72 RICK PHILLIPS energii ciała astralnego na niższym krańcu spektrum, do ciała duchowego na wyższym. Na przykład wibracje ciała emocjonalnego są zupełnie odmienne od wibracji ciała umysłowego lub eterycznego. Każde niedostrzegal- ne ciało ma także własny, unikalny „podzestaw" czę- stotliwości energii. Naszym „tunerem" jest w tym przypadku nasza świa- domość. Jednakże klucz pozwalający dotrzeć do niedo- strzegalnych częstotliwości świata energetycznego leży w jakości tunera — innymi słowy, im bardziej jesteśmy świadomi, tym lepszy uzyskujemy „odbiór"; tym mniej odbieramy zakłóceń. Porównajmy ciało emocjonalne do zakresu fal radio- wych w naszym elektromagnetycznym spektrum energii. Podobnie jak radio możemy nastroić na różne stacje, zarówno na falach długich czy krótkich, z których każda ma inną częstotliwość, nadaje innego rodzaju muzykę, taką jak muzyka klasyczna, jazz, country czy rock and roli, tak ciało emocjonalne możemy „nastroić" za pomocą świadomości na rozmaite uczucia, każde obdarzone unikalną jakością energii i posiadającą je- dyne w swoim rodzaju cechy emocjonalnego wyrazu. Ludzie obdarzeni zdolnością odczytywania aury (po- la energii emanującego z ciała eterycznego i otaczające- go ciało fizyczne), postrzegają owe wibracje w katego- riach kolorów. Na przykład zazdrość widzą oni za- zwyczaj pod postacią brudnozielonej wibracji, zaś osąd jako brudne indygo. Chociaż energia zieleni wyraźnie różni sięod energii indygo, nastrajając się na częstot- liwość koloru żółtego, możemy dostrzec bliski związek Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 73 pomiędzy pewnymi uczuciami — na przykład strachem i tchórzostwem. Uczucia te mają podobną wibrację, a w związku z tym oba mają brudnożółty kolor, chociaż nieznacznie różniący się odcieniem. Gdy odczuwamy rozmaite emocje, nasza świadomość dostraja się do róż- nych oktaw ciała emocjonalnego. Ciało umysłowe także posiada swój własny zakres częstotliwości energii. Dla przykładu, jakość wibracji linearnej, dualistycznej, intelektualnej logiki jest całko- wicie odmienna od tak zwanego „wyższego umysłu", czyli od najwyższej wibracji ciała umysłowego, znające- go prawdy, wspomagającego intuicję oraz wybór. Owa rozpiętość częstotliwości od niższych do wyższych wib- racji występuje również w innych niedostrzegalnych cia- łach. Naukowcy udowodnili na przykład, że pewne formy medytacji, oraz ćwiczenia jogi mogą sprawić, że mózg zacznie działać z większą konsekwencją i ładem, przez co procesy myślowe zyskają na przejrzystości i wydaj- ności. To zrozumiałe, że jeśli praca naszego mózgu jest chaotyczna, chaotyczne będzie również nasze myślenie i działanie. Jeśli w naszej świadomości (supertunerze) pełno jest zakłóceń i interferencji, ograniczona jest nasza zdolność odbierania informacji i doświadczeń. Tak więc pierwszym krokiem w kierunku poprawy musi być do- bre dostrojenie świadomości, tak byśmy mogli odbierać czyste sygnały. Proces dostrajania zaowocuje większą konsekwencją i ładem nie tylko w mózgu, ale także we wszystkich naszych niedostrzegalnych ciałach. Gdy wzrasta ład funkcji, wzrasta siła świadomości, tak jak- 74 RICK PHILLIPS byśmy zwiększali moc naszego supertunera, aby ściągał coraz wyższe częstotliwości energii. Ponieważ najwyższe częstotliwości energii prowadzą nas do oktaw ciała duchowego, nasz tuner zaczyna odbierać energie ducho- we w coraz większej ilości i jakości. Nie tylko ciało umysłowe dozna większego zrozumienia i wiedzy. Pozo- stałe niedostrzegalne ciała również będą wyrażać swoje duchowe aspekty. Tutaj jednakże kończy się .nasze porównanie do su- pertunera i jego „stacji". Podczas gdy rozmaite, ściąga- ne przez tuner stacje radiowe w paśmie fal radiowych nie mogą bezpośrednio wpływać na siebie nawzajem, ani na stacje telewizyjne czy stacje promieni rentgenow- skich, o tyle różne niedostrzegalne ciała oddziałują na siebie nawzajem. Ich „tuner", czyli to co nazywamy świadomością, nie tylko dostraja się do rozmaitych częstotliwości wibracji, ale scala je działając jak „kosmi- czny klej". Świadomość jest wszechobecną podstawą, w obrębie której istnieje i wzajemnie na siebie oddzia- łuje cały zakres energii. Rozmaite osoby odczuwają to połączenie w większym lub mniejszym stopniu, w zależności od stopnia swojej świadomości, ale jasnym staje się, że na przykład ciało emocjonalne i ciało umysłowe oddziałują na ciało fizy- czne. Nasze „nastawienia" i reakcje emocjonalne mogą prowadzić do zmian, na lepsze lub na gorsze, w fizycz- nym samopoczuciu. Ciało umysłowe może także oddziaływać na nasze ciało emocjonalne. Jeśli myślimy, że węże są niebezpiecz- ne, spotkawszy węża odczujemy strach. Jeśli jednak Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 75 myślimy o wężach jako o symbolu transformacji lub ciągłości życia, ich pojawienie się możemy uznać za dobry omen i odczuwać zadowolenie z tego, że je wi- dzimy. W konwencjonalnej medycynie i terapii lekarze za- zwyczaj leczą ciało fizyczne i umysłowe, ale rzadko jesteśmy świadkami holistycznego podejścia do leczenia działającego wielowymiarowe. Lecząc aspekt fizyczny można oddziaływać na inne aspekty, ale zazwyczaj efekt będzie niewielki lub niewłaściwy. Można to porównać do chorej rośliny, której liście żółkną, a gałęzie odpadają z osłabienia. Zwykłym podejściem będzie leczenie obja- wów, co w tym przypadku oznacza pomalowanie liści na zielono, podparcie gałęzi kijkami i podwiązanie ich sznurkami. Poprawi to zewnętrzny wygląd rośliny, ale wątpliwe, by poprawiło stan jej zdrowia. Może nawet przyspieszyć jej śmierć. Jednakże inteligentny ogrodnik wie, że musi wyleczyć korzenie problemu, aby doprowa- dzić do prawdziwego wyzdrowienia. Podlewa więc ko- rzenie i wyleczone zostają natychmiast wszystkie aspek- ty rośliny. W przypadku istot ludzkich „korzeniem" lub źródłem ich niedostrzegalnych ciał jest świadomość. Gdy poszerzamy i pielęgnujemy naszą świadomość, du- chowa energia oddziałuje na naszą wielowymiarową naturę, a wszystkie aspekty naszej istoty zostają dopro- wadzone do równowagi i harmonii. Ostatnio niektórzy lekarze i fizycy zaczęli przychylać się do poglądu, który pomaga pokonać lukę pomiędzy subiektywnymi doznaniami a teoriami naukowymi do- tyczącymi praw natury. Lekarz, dr Richard Gerber, 76 RICK PHILLIPS w swojej książce pod tytułem Medycyna wibracyjna wspaniale zestawia teorię niedostrzegalnych ciał energe- tycznych z nowymi koncepcjami w fizyce. Dr Gerber omawia teorię drą Williama Tillera, fizyka, który przed- stawił nowe koncepcje dotyczące fizycznych praw wszechświata. Koncepcje dr. Tillera mogą pomóc wyjaś- nić istnienie niedostrzegalnych ciał. Tiller omawia dwa ważne działy istnienia, zakres pozytywnej czasoprzest- rzeni i zakres negatywnej czasoprzestrzeni. (Słowa „po- zytywna" i „negatywna" nie sugerują moralnego osądu, podziału na „dobre" i „złe", ale odnoszą się do polary- zacji ładunku.) W swojej teorii doktor Tiller mówi o pozytywnej czasoprzestrzeni jako o wymiarze materialnym, zawiera- jącym materię, która wibruje z prędkością mniejszą od prędkości światła. Jest to nasz zwykły wszechświat fizy- cznej czasoprzestrzeni. Znany nam świat jest wykonany z materii i energii połączonych przez słynne twierdzenie Einsteina E = mc2, w którym E — oznacza energię, m — masę, a c — prędkość światła. Energia i materia są powiązane przez wibracyjną prędkość światła. Dla- tego możemy powiedzieć, że materia jest światłem, które zostało „zamrożone", lub zwolniło swoją wibrację do tego stopnia, iż „skondensowało się" w materię. Przy- pomina to nieco parę, która podczas ochładzania kon- densuje się do postaci wody, a potem lodu (co technicz- nie polega na spowolnieniu wibracji cząsteczek H2O). Materia, podobnie jak energia, posiada rozmaite często- tliwości wibracji. Im szybsza wibracja materii, tym bar- dziej zbliżamy się do energii światła. Formuła Einsteina Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 77 ustanowiła górną granicę dla szybkości materii; uważał on, że nic nie może przewyższyć prędkości światła. Jednakże doktor Tiller wprowadził teorię negatywnej czasoprzestrzeni, w której istnieją energie wibrujące szybciej od światła. Według tej teorii nasze niedostrze- galne ciała istnieją w negatywnej czasoprzestrzeni, cha- rakteryzującej się następującymi cechami: 1. Jest ona z natury magnetyczna. 2. Jest polem negatywnej entropii (obszarem konsek- wencji i ładu). 3. Zawiera energię wibrującą szybciej niż światło. 4. Współistnieje z pozytywną czasoprzestrzenią. Ciało fizyczne istnieje w pozytywnej czasoprzestrzeni. Podlega ono prawom fizyki i, dopóki w grę wchodzi anatomia i fizjologia, współczesna medycyna dobrze je poznała. Jednak ciało fizyczne jest tylko cząstką, i to nie odrębną cząstką, naszej wielowymiarowej natury. Po- siadamy także inne „ciała" lub formy energetyczne połączone i współistniejące z ciałem fizycznym. Takie metody leczenia jak akupunktura, medytacja i techniki mentalne, wykorzystanie energetycznych ziół itp., wychodzą poza uzdrawianie fizycznego ciała, od- działując na energetyczną podstawę naszego ciała, znaj- dującego się w pozytywnej czasoprzestrzeni. Pole elek- tromagnetyczne, które nazywamy „ciałem eterycznym", stanowi pomost łączący pozytywną i negatywną czaso- przestrzeń; łączy ciało fizyczne z niedostrzegalnymi cia- łami. Ponieważ ciało eteryczne jest pomostem, stanowi ono przewód służący do przekazywania energii z ciała fizycznego do ciał niedostrzegalnych i na odwrót, co pozwala na stały przepływ energii w tę i z powrotem. 78 RICK PHILLIPS System uzdrawiania za pomocą akupunktury stanowi jeden z przykładów na to, jak możemy wpływać na niedostrzegalną energię ciała eterycznego, powodując tym samym wyleczenie ciała fizycznego. Mówiąc naj- prościej, metalowe igły do akupunktury umieszczane są we właściwych punktach anatomicznych ciała fizyczne- go, odpowiadających ścieżkom niedostrzegalnej energii w ciele eterycznym. W ten sposób stymulowany jest strumień energii płynącej przez ciało eteryczne, co po- woduje zmiany w niedostrzegalnych ciałach. Następnie energia wraca z niedostrzegalnych ciał przez kanał ciała eterycznego, równoważąc lub uzdrawiając ciało fizycz- ne. Jest to przykład leczenia energetycznego lub tego, co doktor Gerber nazywa „medycyną wibracyjną". Ciało eteryczne i jego energetyczne ścieżki odgrywają kluczo- wą rolę w uzdrawianiu naszej wielowymiarowej istoty. Ciało eteryczne składa się z siedmiu głównych cent- rów energii, nazywanych „czakramami". Są one połą- czone przez pośrodkowe południki lub kanały energii ciała fizycznego: naczynie koncepcji leżące z przodu ciała oraz naczynie główne przebiegające wzdłuż rdzenia kręgowego. Każdy czakram obraca się lub „wiruje" z różną szybkością, dlatego też emitują one różne kolo- ry. Czakramy łączą się za pomocą kanałów niedostrze- galnej energii, uznawanych za południki głębokiej aku- punktury, ale w Indiach nazywane są nadi. Przebiegają one zazwyczaj równolegle do nerwów. Istnieje 72 000 takich eterycznych kanałów! Ponieważ ciało eteryczne jest strukturą elektromagne- tyczną łączącą ciało fizyczne z niedostrzegalnymi ciała- Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 79 mi za pośrednictwem systemu czakramów i południków akupunktury, przekazuje ono przez swoją strukturę peł- ne spektrum wyższych i niższych częstotliwości. Ciało astralne, o niższej wibracji, współistnieje z ciałem du- chowym posiadającym najwyższą wibrację w obrębie systemu niedostrzegalnych energii. Południki akupunktury, przebiegające wzdłuż dobrze oznaczonych ścieżek w ludzkim ciele, niosą niedostrze- galną energię, którą Chińczycy tradycyjnie nazywają ch 'i (wymawia się czi), a Hindusi — prana. Jest to energia płynąca pomiędzy niedostrzegalnymi ciałami a ciałem fizycznym. Owa niedostrzegalna energia niosąca siłę życiową nie jest jednorodna, ale zmienia się w zależności od środo- wiska, w którym płynie oraz cech jakie to środowisko reprezentuje. Ch'i wyraża się także w różnych propor- cjach yin i yang, energii żeńskiej i męskiej, stanowiących podstawę tradycyjnej chińskiej filozofii. Na przykład ch'i narządu yin — wątroby — różni się jakościowo od ch'i narządu yang — żołądka. Ch'i aury (głównie yang) różni się od ch'i naszej dziedzicznej energii (głównie yin). Energię ch'i można zdiagnozować w naszym świe- cie pozytywnej czasoprzestrzeni, ale nie ogranicza się ona do tego świata. Może ona połączyć rozmaite wy- miary i oktawy naszej istoty. Łączy szerokie możliwości naszych niedostrzegalnych ciał znajdujących się w nega- tywnej czasoprzestrzeni z ludzkim światem formy. Nie- stety, współczesna medycyna i technika nie są wciąż wystarczająco wyrafinowane, by zmierzyć i systematycz- nie opisać ów świat niedostrzegalnych energii, a co za 80 RICK PHILLIPS tym idzie, nasze niedostrzegalne ciała. Miejmy jednak nadzieję, że niedługo tak się stanie. Ciało energetyczne jest wielowymiarową, holograficz- ną formą energii stanowiącą wzorzec dla tworzenia i kształtowania ciała fizycznego. Możemy uznawać ciało eteryczne za manifestację sposobu tworzenia ciała przez Wyższą Jaźń w zależności od karmicznych potrzeb da- nej osoby, a co za tym idzie, w zależności od potrzeby ciała emocjonalnego przetworzenia swoich aspektów w materię. W chińskiej medycynie istnieją różne techniki diagno- styczne mające określać stan ch'i, a więc ciała eteryczne- go. Często stosowane techniki diagnostyczne to między innymi dokładny wywiad z pacjentem, po czym nastę- puje analiza jego odpowiedzi w oparciu o tradycyjną filozofię chińskiej medycyny, która w ciągu tysięcy lat stworzyła wspaniały system, zaćmiewający pragmatycz- ną wiedzę fizyczną i uczuciową systemem filozoficznym zajmującym się życiem. Jedną z technik jest starodawna metoda diagnozowania tętna, w której analizuje się jakość, prędkość i przepływ energii eterycznej w syste- mie południków. Jest ona bardzo podobna do ajurwe- dyjskiej metody diagnozowania pulsu, wykorzystywanej od tysięcy lat także w Indiach. Stosowane są również rozmaite formy wizualnego i dotykowego badania ciała fizycznego. Wszystkie te metody diagnostyczne wzajemnie się poszerzają i kontrolują, a gdy łączą się fragmenty ukła- danki, wyłania się obraz ukazujący energetyczny stan danej osoby. Specjalnie wyszkoleni lekarze mogą z mak- Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 81 symalną precyzją określić osłabienie lub zaburzenia w ciele eterycznym na dni, tygodnie, a nawet miesiące, zanim ujawnią się one fizycznie pod postacią choroby. Lekarze mogą wówczas wykorzystać preferowaną przez nich metodę medycyny wibracyjnej, aby bezzwłocznie wyleczyć przyczynę choroby. Nie muszą czekać do mo- mentu, gdy będą mogli zająć się jej objawami. Istnieje wiele godnych zaufania metod leczniczych, ale z moich doświadczeń wynika, że jedna z najlepszych pochodzi z Chin, zaś jej powodzenie leży w zrozumieniu i lecze- niu ciał energetycznych. W Fundacji Deva wykorzystujemy proces podobny do stosowanego w chińskiej medycynie, ale miejsce osoby prowadzącej, diagnozującej i leczącej klienta zaj- muje sama Wyższa Jaźń klienta, obnaża jego problem i podaje lekarstwo. Wspaniale jest móc obserwować jak intuicyjna mądrość Wyższej Jaźni udziela odpowiedzi na zespół problemów pojawiających się podczas seansów. Czasem wydaje się, że nasza Wyższa Jaźń jest głównym lekarzem i uzdrowicielem dbającym o nas we wszystkich wymiarach. Aby lepiej pojąć Wyższą Jaźń, musimy zrozumieć „gdzie ona żyje". Jej otoczenie stanowi bezkresne morze czystego bytu, tego bezosobowego lub abstrakcyjnego aspektu wszechobecnej boskiej energii. Dusza jest na- szym kanałem doznającym fal boskiej miłości w tym uniwersalnym morzu bytu, jak człowiek, który dotąd pozostawał nieruchomy w ciepłej kąpieli, a teraz poru- szył się i czuje falę gorąca. Możliwości doświadczania dusza ma nieograniczone w granicach własnego dozna- 82 RICK PHILLIPS wania; może wiedzieć wszystko w obrębie mądrości bezkresu. Jest ona osobistym połączeniem wszechmocne- go Boga z granicami obszaru doznawania każdej duszy, zawierającym całą gamę od rzeczy określonych do nieo- graniczonych. Dla nazwania głosu duszy powszechnie używa się określenia Wyższa Jaźń. Wyższa Jaźń jest przykładem ciała duchowego, które według doktora Tillera istnieje w negatywnej czasoprzest- rzeni i obdarzone jest najwyższą wibracją. Dodam tu, że ciało duchowe nie jest odrębnym ciałem niedostrzegal- nym jak ciało umysłowe czy emocjonalne, lecz zawiera w sobie cząstkę najwyższych wibracji wszystkich ciał niedostrzegalnych. Przykładem jest „wyższy umysł", bę- dący najwyższą wibracją ciała umysłowego, oraz „wyższe ciało emocjonalne", będące najwyższą wibracją ciała emocjonalnego. Ciało eteryczne i fizyczne także posiada- ją wysokowibracyjne połączenia z ciałem duchowym. Jednakże całość jest czymś więcej niż tylko sumą składników. Ciało duchowe istnieje także poza ciałami fizycznymi i niedostrzegalnymi oraz pomiędzy nimi. Stanowi ono odbicie Boga, a Bóg jest wszechobecny i transcendentny. Czysta świadomość jest energią ciała duchowego i dlatego wszystkie ciała duchowe są zjed- noczone w Jedność — w jednego Boga, ducha i świado- mość. Ponieważ Wyższą Jaźń od samego początku uwa- żamy za coś osobistego, skłonni jesteśmy nazywać ją naszą własnością, czymś co jest „mną", a nie „tobą". Kiedy jednak nasza świadomość rozwija się i poszerza, w końcu w błysku oświecenia pojmujemy, że wszystkie Wyższe Jaźnie są jednością. Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 83 Jednym z aspektów ciała duchowego jest wyższy umysł; dar intelektualnej mądrości połączonej z mądroś- cią intuicyjną. Możemy uważać go za równoważącą i synchroniczną czynność prawej i lewej półkuli mózgu, powiązaną z energiami negatywnej czasoprzestrzeni, tworzącą w ten sposób całość umysłu. Wyższy umysł stanowi połączenie z prawdą i zrozumieniem, z wiedzą, która jest w danym momencie właściwa dla potrzeb człowieka. Innym aspektem ciała duchowego jest wyższe ciało emocjonalne, które pojawia się, gdy swój wyraz znajdu- ją wyższe uczucia, takie jak radość, zachwyt, ekstaza', szczęście i oczywiście jednocząca miłość. Wyższe uczucia są empirycznymi aspektami Bytu, wibracjami boskości. Są one dostępne dla każdego człowieka. Możemy je odczuwać, kiedy znajdziemy się powyżej chmur „niższe- go ciała emocjonalnego", zdominowanego przez takie uczucia jak strach, gniew czy zazdrość. Dzięki energii o wyższej wibracji stabilizujemy ciało emocjonalne. Na wysokich poziomach wibracji oraz dzięki przyspieszeniu wibracji niższego ciała emocjonalnego odrzucamy gęste, powolne wibracje naszych karmicznych więzi. Gniew, strach, smutek ani żaden inny motyw emocjonalny nie może przylgnąć do ciała emocjonalnego wibrującego na poziomie miłości i szczęścia. Zmianę wibracji w spektrum ciała emocjonalnego możemy zauważyć na podstawie obserwacji leżącej u jej podstaw „energii tła". Czy w naszym uczuciowym tle jest dużo „hałasu" albo „zakłóceń" będących płaszczyz- ną dla innych doznań? Czy ten hałas wyzwala w naszym 84 RICK PHILLIPS otoczeniu reakcje podobną do przyciągania magnetycz- nego, ściągając do nas jeszcze więcej hałasu? Czy też naszym tłem uczuciowym jest energia spokoju, radości i szczęścia, przyciągająca więcej rzeczy sprawiających nam przyjemność? Dążymy do tej ostatniej sytuacji, ponieważ w ludzkiej naturze leży ciągłe poszukiwanie większej ilości boskich wibracji, chociaż uzależnienie od niższych wibracji może chwilowo wstrzymywać naszą uwagę. Nie powinniśmy rozpaczać z powodu naszych „niż- szych uczuć". Jak później wykażę, można przekształcić negatywne aspekty w pozytywne przeżycia niosące roz- wój, które kierują nas ku wyższym energiom. Rozwiązu- jąc na przykład karmiczny motyw nadużywania władzy możemy znaleźć się w sytuacji, w której nadal mamy władzę, ale nie jesteśmy już „dręczycielem". Rozwijamy się dzięki karmicznym lekcjom. Ciało emocjonalne od- grywa wiodącą rolę w dramacie stawania się w pełni człowiekiem, panem serca, nauczycielem życia i miłości. Najniższa częstotliwość w spektrum ciała emocjonal- nego leży w wymiarze astralnym, dlatego też można powiedzieć, że ciało emocjonalne jest podzielone na dwie części. Stanowi część „ciała astralnego", ale cząst- ka o wyższej częstotliwości, czyli wyższe ciało emocjo- nalne, wibruje w obrębie ciała duchowego. Ciało astral- ne ma najpowolniejszą wibrację w negatywnej czaso- przestrzeni. Ciało to można postrzegać na dwa sposoby, najczęściej pod postacią niższego ciała emocjonalnego, manifestującego karmiczną maskę, jaką nosimy w każ- dym wcieleniu, i wyrażane przez nią motywy uczuciowe. Wielowymiarowość i niedostrzegalne ciała 85 Ciało astralne można także zauważyć podczas doznań związanych z wychodzeniem poza ciało. Ciało astralne wydobywa się wtedy z ciała fizycznego i przemieszcza przez wymiar astralny. Podobne zjawiska występują podczas doznań z pogranicza śmierci. Do ciała astralnego można porównać podczerwoną częstotliwość światła. Podobnie jak podczerwień ciało astralne jest ciężkie i lepkie, zmienia się powoli. Jeśli wykonacie w podczerwieni fotografię krzesła, na któ- rym uprzednio ktoś siedział, nawet jeśli było to dwie godziny wcześniej, możecie dostrzec pozostałości energii człowieka nadal przywierające do tego krzesła. Albo pomyślcie o jasnowidzu, który biorąc fragment ubrania zaginionego dziecka, może „dostroić się" do niego. Jasnowidz dokonuje tego dzięki podobnym do pod- czerwieni cechom astralnej energii dziecka. Ponieważ astral jest powolny i lepki, ciało emocjonal- ne zachowuje się w stosunku do doznań jak magnes, przyciągając je do nas i pozwalając im przyłączyć się do materii ciała astralnego. Jeśli na przykład przechowuje- my karmiczny motyw ofiary, to unikalnie jakość wib- racji tej „postaci myśli" (czyli przejawu silnej myśli lub uczucia pod postacią rzeczywistej, energetycznej struk- tury w ludzkim polu aury) przyciąga sytuacje, które utrwalają motyw ofiary. Czasami energia ta jest tak wyraźnie widoczna w aurze danej osoby, jakby człowiek ten podświadomie wysyłał wiadomość: „Jestem ofiarą, proszę, dręcz mnie". Być może nie jest to nawet pod- świadome, a przypomina raczej noszenie na plecach napisu „Uderz mnie, proszę". 86 RICK PHILLIPS Obojętnie jaki motyw karmiczny wibruje w ciele emo- cjonalnym (strach, smutek, złość itp.), będzie on utrwa- lał się do momentu, gdy nauczymy się lekcji, jaką niesie. Ciało emocjonalne przypomina nauczyciela, który zada- je prace domowe, dopóki uczeń nie zrozumie lekcji. Wyższa Jaźń nie pozwala nam chodzić na skróty. Moty- wu karmicznego pozbywamy się dopiero wtedy, gdy go opanujemy, a to oznacza, że obejrzeliśmy go z każdej perspektywy. Musimy zatoczyć pełen okrąg. Cztery Wewnętrzny świat świadomości Z czystej radości Rodzi się wszelkie stworzenie. Radość je podtrzymuje, Ku radości zmierza I do radości powraca. Sanskryt Każdy z nas szuka świadomego połączenia z Bogiem, nieskończonym Bytem, który zawiera odpowiedzi na wszystkie pytania odnoszące się do życia. Jednakże nie wiemy, gdzie należy rozpocząć duchowe poszukiwanie. Tymczasem w rzeczywistości rozpoczęło się ono dawno temu. Teraz zaś musimy sprawić, by owo poszukiwanie stało się świadome. A więc raz jeszcze odpowiedzią jest poszerzenie naszej świadomości. Większość duchowych nauczycieli zgodzi się z tym, że podstawą tego rozwoju jest medytacja. Jeśli więc nie nauczyłeś się dotąd medytacji, zrób to. Jeśli poznałeś technikę, która cię zadowala, medytuj regularnie. Istnie- je wiele technik medytacji. Aby mogły być użyteczne, nie muszą wcale być trudne. Osobiście preferuję tech- 87 88 RICK PHILLIPS nikę Medytacji Transcendentalnej (MT), ponieważ ba- zuje ona na tym, by nie zadawać sobie trudu. Zwykle im coś jest prostsze i naturalniejsze, tym jest też silniej- sze. Sprawdza się to w przypadku MT. Jest to technika, która kieruje uwagę do wnętrza, na coraz to doskonal- sze, bardziej wyciszone poziomy świadomości, aż do momentu, gdy dociera się na najprostszy poziom świa- domości, do ciszy, a następnie wkracza w czystą świado- mość. Jest to pole pozbawione myśli i działań, w którym istnieje tylko bezkresna cisza. Owa bezosobowa boska świadomość jest źródłem myślenia — jest Wszystkim, Absolutem, Niezmiennością, Wiecznością, Nieskończo- nością. Czerpiąc z tego źródła natury można dokonać wszystkiego. Mówi się, że oświecenie można osiągnąć tylko wtedy, kiedy ta czysta jaźń pozostaje na poziomie świadomości przez całą dobę. Jest to realizacja Bytu. Medytacja powinna być przyjemnym, radosnym do- znaniem. Nie jest to odpowiedni czas na „wewnętrzną pracę" — to należy robić osobno. Medytacja to czas transcendencji, czas na połączenie się z Bytem. Dlatego też medytacja odświeża i pobudza. Stanowi ona przy- gotowanie do działania, a jej celem jest wnoszenie w na- sze obecne życie większej świadomości i potencji. W Fundacji Deva korzystamy z nieco innego procesu. Podczas gdy medytacja jest pasywna, wystarczy podczas niej tylko być, przekraczać myśli i wstępować w ciszę, seanse Deva wymagają umysłowej i emocjonalnej akty- wności. Ich przeznaczeniem jest wydobycie działania z głębin czystego bytu i przeniesienie z tego pola wszel- kich możliwości w nasze świadome życie przewodnictwa Wewnętrzny świat świadomości 89 i wiedzy, z wykorzystaniem Wyższej Jaźni w charakte- rze interpretatora. Oba te procesy są ważne dla naszej pracy. Dlatego też polecamy, by przez kilka miesięcy w skład codziennego rozkładu zajęć wchodziła medyta- cja i seanse Deva. Połączenie to wspaniale wpływa na rozwój i uzupełnia wszystkie pozostałe, wewnętrzne pro- cesy, w jakie człowiek może być zaangażowany. Technika Medytacji Transcendentnej zawiera „ude- rzenie skierowane do wewnątrz" i „uderzenie skiero- wane na zewnątrz". Uderzenie skierowane do wewnątrz poszerza świadomość przenosząc nas głęboko do wnęt- rza i przełamując ograniczenia. Zapoznając się z tym procesem i z niedostrzegalnymi poziomami myśli, znacz- nie posuniecie naprzód swoją ewolucję. Gdyby ktoś spytał mnie, który z pojedynczych kroków wiodących do oświecenia ma największe znaczenie, odpowiedział- bym: „Naucz się wchodzić do swojego Wnętrza. Naucz się schodzieć pod powierzchnię życia". Uderzenie skierowane na zewnątrz za pomocą energii usuwa ograniczenia czystej świadomości. W efekcie tego uderzenia pozbywamy się stresu psychicznego lub emoc- jonalnego. Uderzenie skierowane na zewnątrz harmoni- zuje przepływ energii. Pozbywając się energetycznych blokad stwierdzamy, że w naszym życiu zachodzi ho- listyczna przemiana. Fakt ten potwierdziły setki ba- dań naukowych, opowiadając się na korzyść Medytacji Transcendentnej. Uderzenie skierowane na zewnątrz poprawia percep- cję oraz wydajność myślenia, co pozwala podjąć dyna- miczne działanie w naszym świecie i żyć w oparciu 90 RICK PHILLIPS o platformę czystej świadomości. W ten sposób realizu- jemy swoje pragnienia, manifestując z tej platformy naszą nieograniczoną potencję. Tak więc uderzenie skierowane do wewnątrz kieruje nas ku naszemu boskiemu źródłu i nasyca nas jasnoś- cią oraz spokojem, podczas gdy uderzenie skierowane na zewnątrz usuwa umysłowe, i uczuciowe „zakłóce- nia", a także umożliwia wypromieniowywanie naszego światła. Przed człowiekiem, który nauczył się wchodzić do swojego wnętrza, otwiera się nowy świat. Istnieje wiele technik rozbudzających umysłowe umiejętności, ale klu- czem do sukcesu jest zdolność myślenia na głębszych i potężniejszych poziomach świadomości. Na poziomie czystej świadomości wszystko jest możliwe z tego pros- tego powodu, że czysta świadomość jest Bogiem, cho- ciaż Bogiem czysto abstrakcyjnym. Dlatego też jest to naprawdę pole czystego potencjału, oczekującego na nadanie mu formy. Stopień spełnienia, jakiego doznaje- my w życiu, zależy od stopnia stabilizacji tego „domu" wszystkich praw natury oraz od naszej zdolności wy- korzystywania w życiu tego potencjału. Jeśli ktoś ma na przykład ochotę na jabłko, musi podjąć jakieś działanie, aby zaspokoić to pragnienie. W zależności od tego, jak silna i czysta jest świadomość tego człowieka, rozmaity może być odstęp czasu pomię- dzy pojawieniem się pragnienia a jego zaspokojeniem. Osoba wykorzystująca niewielką cząstkę swojego poten- cjału będzie musiała wsiąść do samochodu i objechać kilka sklepów, zanim uda jej się znaleźć właściwe jabłko. ^B l Wewnętrzny świat świadomości 91 Wysiłek ten może wiązać się z tak dużym stresem, że trudności związane z odszukaniem jabłka osłabią lub popsują jego smak. Jeśli jednak ów człowiek będzie nieco bardziej świa- domy, wówczas, wychodząc do samochodu w celu roz- poczęcia poszukiwań, natychmiast zauważy po przeciw- nej stronie ulicy stragan, na którym sprzedaje się duże, soczyste jabłka. Radość wynikająca z takiej „synchroni- zacji" połączy się wtedy z zadowoleniem ze smaku jabłka. Gdy człowiek zyskuje jeszcze większą świadomość, wzrasta jego zdolność do realizowania pragnień. Tym razem człowiek ten myśli o jabłku i natychmiast do drzwi stuka jego przyjaciel, który wpadł z podarkiem w postaci ośmiu pysznych jabłek! I znów zmniejszył się wysiłek, zaś zwiększyła prędkość procesu, ułatwiając zaspokojenie pragnienia. Kolejny krok w stronę wykluczenia wysiłku zostałby poczyniony, gdyby ów człowiek miał ochotę na jabłko, a ono natychmiast pojawiłoby się w jego ręce — tak jak w przypadku Jezusa przemieniającego wodę w wino czy jakiegoś innego cudu świadomości. Czysta władza nad prawami natury to kolejny krok wiodący do dosko- nałej wydajności. W tej samej chwili gdy nawiedza nas myśl pochodząca ze źródła „wszelkich możliwości" w naszym wnętrzu, następuje natychmiastowe zaspokoje- nie tego pragnienia na poziomie świadomości. Czujemy smak jabłka, odżywiamy się nim; spełnienie jest pełne i następuje natychmiast. Nie ma chwili zwłoki, żadnych starań, a wyłącznie rozkosz czystego bytu. 92 RICK PHILLIPS Gdy nasze możliwości holistycznie się rozwijają, stwierdzamy, że nasze życie staje się łatwiejsze. Żyjemy z mniejszym nakładem wysiłków, uzyskując większe niż dotychczas spełnienie. Ten stan oświecenia jest wrodzo- nym prawem każdego człowieka! Tajemnica leży w na- szym wnętrzu! (Kiedy pisałem o apetycie na jabłka, wydarzyło się coś, co w cudowny sposób potwierdziło moje słowa. Wcześniej tego samego ranka rozmawiałem z Paulą o tym, że oboje mamy apetyt na kurczaka sprzedawane- go wyłącznie w soboty w małej, hiszpańskiej restauracji w Santa Fe, o 20 mil oddalonej od naszego domu. Jednakże nasz rozkład dnia był tak napięty, że nie mieliśmy czasu, by pojechać do miasta. Wyrzuciliśmy więc to pragnienie z naszych myśli. W godzinę później przyszli nasi przyjaciele, Mikę i Marian Martinez, nio- sąc kilka porcji kurczaka. Byłem tak podekscytowany synchronizacją tego wydarzenia, że przeczytałem Mi- ke'owi i Marian fragment dotyczący jabłek. „Powinie- neś napisać o mnie w tej książce" powiedział Mikę. No to proszę bardzo, Mikę.) Gdy wzrasta nasza zdolność wchodzenia do wnętrza, zyskujemy dostęp do znacznie obszerniejszego świata informacji i wiedzy. Każdy poziom w naszym wnętrzu zawiera odmienny świat świadomości, nową rzeczywis- tość, bogatą w swoją wiedzę. Prostym przykładem może być interpretacja snów, w której wykorzystujemy infor- macje uzyskane w czasie snu dla lepszego zrozumienia samych siebie na jawie. Celem wiedzy jest rozwijanie umiejętności w działa- Wewnętrzny świat świadomości 93 niu. Dzięki wiedzy uzyskujemy zrozumienie, które wy- korzystujemy by się rozwijać, zmieniać, przechodzić od ograniczonych reakcji uczuciowych (takich jak gniew) do bardziej płynnej reakcji (takiej jak współczucie). Gdy zmieniamy się wykorzystując wiedzę, zmienia się też otaczający nas świat, ponieważ przemianie uległ nasz punkt widzenia. Proces ten przypomina wspinaczkę na drzewo. Wdrapując się na wyższą gałąź, patrzymy z od- miennej perspektywy. Teraz możemy zdobyć nową wie- dzę i zrobić kolejny krok na drzewie mądrości. Możemy jednak przywiązać się do jakiejś szczególnej postaci wiedzy z równą łatwością, z jaką przywiązujemy się do gniewu. Musimy wykorzystywać wiedzę, a następnie iść dalej i zdobywać jeszcze większą mądrość. W innym przypadku utkniemy na pojedynczej gałęzi drzewa. Wiedza jest rzeczą względną. To, co jest „prawdą" dla mnie, może okazać się „fałszem" dla kogoś innego. Jedyną wiedzą absolutną, niezmienną i wieczną jest czysta wiedza boskiej świadomości. Jeśli będziemy wy- korzystywać wiedzę i zrozumienie nie wiążąc się z nimi, pewnego dnia dotrzemy do wierzchołka drzewa i pozna- my nieograniczoną Świadomość. Drzewo wiedzy nie będzie nam już potrzebne. Będziemy mogli rzucić się w czysty byt i po prostu emanować jego esencję. Ale aby osiągnąć mądrość Boga, musimy najpierw zrozumieć, że szukamy Boskości, i musimy świadomie stąpać po tej ścieżce. Życie wiedzie nas poprzez rozmaite zewnętrzne doświadczenia, zaś my musimy schodzić coraz głębiej do wnętrza. Nasze życie jest wyrazem wyborów, jakich dokonaliś- 94 RICK PHILLIPS my na poziomie duszy celem zrozumienia naszych pozo- stałych karmicznych lekcji. Ciało fizyczne jest jednym z zewnętrznych przejawów motywów ciała emocjonalne- go. Sytuacje w jakich się znajdujemy są „scenami" tworzonymi po to, by mieć teatr dla odgrywania na- szych ról, dla wystawiania sztuki bycia w związkach. Wiele możemy nauczyć się na temat nas samych obser- wując nasze wzory i rozpoznając uczucia wyzwalane w otaczającym nas, rzeczywistym świecie. To tu wiedza i zrozumienie wewnętrznych poziomów może nam po- móc zmienić nasze życie. Jednakże nigdy w pełni nie zrozumiemy samych siebie, nie obserwując także wew- nętrznych wymiarów. Carl Gustaw Jung nazywał ten wewnętrzny świat podświadomością, królestwem sym- boli i abstrakcji. Aby bez zmieszania wkroczyć w ten świat, musimy nauczyć się nowego języka oraz prze- strzegać nowych zasad myślenia i odczuwania. Dla klientów uczestniczących w seansach Deva jed- nym z pierwszych kroków w tym procesie jest poszerze- nie zrozumienia symboli i umiejętności pracy na tym poziomie. Jeśli już tego dokonali, są gotowi do wyko- rzystania swej wiedzy celem zagłębienia się w swoją astralną naturę. Jeśli nie, przewodnik Deva pomoże im zrozumieć język symboli oraz to, w jaki sposób odnoszą się one do ich życia. Symbole to język wymiaru astral- nego i duchowego. Za każdym razem gdy wchodzimy do swojego wnęt- rza, celem wewnętrznej pracy, medytacji czy snu, klu- czem do całkowitego zrozumienia są symbole. Tłumaczą nam one zawartość podświadomości i mogą być inter- Wewnętrzny świat świadomości 95 pretowane na wielu poziomach. Przykładem niech bę- dzie symbol białego gołębia. Biel można porównać z czystością (połączenie wszystkich barw tęczy). Gołębia można uznać za wolnego ptaka — proroka (ptaka pokoju, łagodności, miłości). Dlatego też biały gołąb może symbolizować to, co jest w nas podstawowe i au- tentyczne. W zależności od kontekstu, w jakim pojawia się symbol, możemy wykorzystać go jako klucz do zrozu- mienia, jakie ma nam do zaoferowania. Czy biały gołąb pojawił się w chwili walki i konfliktu? Jeśli tak, może symbolizować siłę spokoju i łagodności, uciszających nasz niepokój lub wskazówką, że spokój stanowi roz- wiązanie naszych trosk, i że powinniśmy podjąć jakieś działanie aby go odnaleźć. Biały gołąb może też być po prostu znakiem potwierdzenia, pozwalającym nam ufać w słuszność naszych działań. Myślę, że wielu ludzi może intelektualnie nie pojmować znaczenia symbolu lub nie przykładać do niego wagi, ale pomimo to symbol wywiera na nich wpływ, przywołując jakąś abstrakcyjną wiedzę na głębokim poziomie, a bardzo często budząc uśmiech na twarzy. Gdy człowiek zaczyna przywiązywać wagę do wewnę- trznego świata symboli, uświadamia sobie, że jest on połączony ze światem zewnętrznym, z życiem codzien- nym. Ten nowy sposób „patrzenia" stanowi połączenie wewnętrznego i zewnętrznego punktu widzenia. Jest wskaźnikiem naszej zdolności kontaktowania się z Wy- ższą Jaźnią, przekazującą nam wiadomości za pośred- nictwem symboli. Gdy otwieramy się na inne źródło 96 RICK PHILLIPS informacji, nasza świadomość poszerza się. Jeśli popat- rzymy na zdjęcie białego gołębia, a następnie spojrzymy przez okno i zobaczymy gołębia przelatującego obok, możemy zareagować na kilka sposobów. Z „obiektyw- nego" punktu widzenia naukowca wydarzenie to praw- dopodobnie zostałoby uznane za przypadek lub zbieg okoliczności. Komuś innemu wyda się ono niezwykłą ciekawostką. Jeśli jednak jesteśmy otwarci na znaczenie symboliczne, zdarzenie to może wywołać głęboką prze- mianę energii mogącą odmienić nasze życie. Symbole to język Wyższej Jaźni, ponieważ są energią i z definicji posiadają wiele wymiarów. W sercu motywu karmicznego znajduje się symbol zawierający hologram niesionej przez motyw nauki. Symbol jest energią, a więc posiada unikalną częstotliwość, wspólną dla wszystkich ludzi. Obserwując, w jaki sposób inni ludzie rozwiązują swoje uczuciowe lub karmiczne motywy, możemy do- wiedzieć się czegoś o nas samych. Każdy z nas w in- dywidualny sposób i z unikalnego punktu widzenia postrzega symboliczne motywy uczuciowe, ale sam sym- bol jest uniwersalny, podobnie jak energia jego wibracji. Ciało emocjonalne zawiera całą gamę możliwości, które wybieramy do czasu, gdy uwolnimy się od więzi z naszy- mi motywami karmicznymi. W rezultacie możemy po- tem połączyć wiele wibracji karmy w jedność przypomi- nającą tęczę. Podobnie jak tęcza, karmiczne lekcje są wtedy widoczne, lecz nas nie krępują; stanowią inspi- rację dla życia. Wyższa Jaźń klienta ukazuje mu energie symboli rozmaitych motywów emocjonalnych. Mogą one uka- Wewnętrzny świat świadomości 97 zać się świadomości pod postacią historii wykreowanej przez Wyższą Jaźń celem obnażenia motywu mającego największe znaczenie dla rozwoju człowieka w tym szczególnym momencie. Jeśli więc na przykład człowiek jest chory i boli go gardło, Wyższa Jaźń prawdopodob- nie ukaże mu źródło motywu emocjonalnego odpowie- dzialnego za tę chorobę. Proces ten może przybrać postać czysto symbolicznej opowieści o tym, że ktoś nie mówi prawdy albo być może o stłumieniu silnych uczuć związanych z osądem. Możliwości jest wiele. Do- znanie, jakie zaoferuje Wyższa Jaźń, sprawi, że energia dopasuje się do obecnej sytuacji. Wyższa Jaźń może też skoncentrować uwagę na jed- nej z warstw odciśniętego doznania, nadal przywierają- cego do astralnej pamięci. Mówi nam w ten sposób, że musimy „obrać jak cebulę" jakiś emocjonalny problem, który powstawał przez długi czas i zawiera wiele warstw bliskich sobie doznań uczuciowych. Jeśli na przykład interesuje mnie temat osądzania samego siebie, to z całą pewnością przeżyłem niezliczone sytuacje, w których powtarzał się ten motyw, chociaż prawdopodobnie za każdym razem sytuacja była nieco inna. Za każdym razem na powierzchni poprzedniej warstwy pamięci w ciele emocjonalnym powstawała kolejna warstwa. W ten sposób rośnie cebula. Bardzo trudno jest usunąć od razu całą cebulę, a więc Wyższa Jaźń rozpoczyna proces uzdrawiania od zdarcia jednej lub czasami kilku warstw na raz, aż w końcu rdzeń motywu uczuciowe- go zostanie odsłonięty, a następnie energetycznie od- rzucony. 98 RICK PHILLIPS Odróżnianie symbolicznych historii tworzonych przez Wyższą Jaźń od prawdziwych wspomnień z przeszłości nie jest istotne, ponieważ z perspektywy ciała emocjo- nalnego jedno i drugie jest rzeczywiste, „prawdziwe". Zazwyczaj klient intuicyjnie „zna" różnicę pomiędzy symbolem i metaforą a prawdziwym wspomnieniem z minionego życia. Gdy klient zaczyna patrzeć z duchowej perspektywy, obnażonej przez historię czy migawkę z minionego ży- cia, Wyższa Jaźń ułatwia zrozumienie motywu albo przynajmniej stymuluje proces przekształcania energii, aby rozwiązać motyw. Aby zmienić jakikolwiek system myślenia lub natury, potrzebna jest energia. Ciało emoc- jonalne będzie bez końca powtarzało motyw karmicz- ny, dopóki nie zostanie podjęte działanie mające zmie- nić ten wzór. Działania, jakie podejmujemy w Fundacji Deva, mają na celu uzyskanie dostępu do energii i perspektywy Wyższej Jaźni, która zawsze wie, dlaczego wybraliśmy daną lekcję i, co ważniejsze, co należy zrobić, aby doprowadzić do jej rozwiązania. Można to porównać do programowania komputera. Powiedzmy, że korzys- taliśmy ze starego „oprogramowania" ciała emocjonal- nego, które jest przestarzałe i nieaktualne. Ciało umys- łowe zostało wyszkolone do korzystania z tego progra- mu, ale nie potrafi przeprogramować komputera na nowe, odpowiednie programy. Decydujemy się więc na wprowadzenie eksperta. Wyższa Jaźń nie tylko wie jak przeprogramować komputer, zna też doskonały prog- ram, który jest nam w danej chwili potrzebny. Mając Wewnętrzny świat świadomości 99 dostęp do eksperta oszczędzamy czas i energię, czego wynikiem jest większa wydajność działania. Seanse w Fundacji Deva, podobnie jak medytacja, składają się z uderzenia świadomości skierowanego do wewnątrz i na zewnątrz. Uderzenie skierowane do we- wnątrz symbolizuje energię yin, która pozwala na zagłę- bienie się w boską naturę i połączenie się z Wyższą Jaźnią, boską wiedzą we wnętrzu każdego człowieka. Udoskonalając uderzenie skierowane do wnętrza uzys- kujemy dostęp do przewodnictwa, jakiego potrzebuje- my, by nauczyć się naszych lekcji. Następnie Wyższa Jaźń przedstawia nam motywy karmiczne w najskutecz- niejszy, dostępny w danej chwili sposób, pomagając nam energetycznie przekształcać ograniczenia w wol- ność, ignorancję w wiedzę. Uderzenie skierowane na zewnątrz będące zmianą, oczyszczeniem i transformacją, jest tożsame z akcją, stanowi wyraz energii yang. Uderzenie skierowane na zewnątrz bywa czasami nieprzyjemne. Może ono poru- szać głębokie emocje, być wstrząsające, a nawet fizycz- nie wyczerpujące. Równocześnie jednak wiemy, że z na- szego życia usunięty zostaje emocjonalny osad, co niesie poczucie zadowolenia i świadomość, iż nasze życie od- mieni się w pozytywnym sensie. Człowiek może opierać się przed stawieniem czoła stłumionym wspomnieniom ukrytym w jego wnętrzu, ale gdy przejdzie przez jeden oczyszczający seans, podczas którego zmierzy się z „rze- czami, o których nie można mówić", strach znika, zaś jego miejsce zajmuje życiowy optymizm, a nawet po- stawa wyrażająca się w słowach: „Poradzę sobie ze 100 RICK PHILLIPS wszystkim!". Obserwacja sposobu w jaki ludzie opano- wują umiejętność uderzeń skierowanych do wnętrza i na zewnątrz może być bardzo inspirująca. Należy zrozumieć, na czym polega energetyczne przy- wieranie wspomnienia do ciała emocjonalnego. Musimy pamiętać, że jesteśmy zbiorem niedostrzegalnych ciał, które wibrują w nas w różnych oktawach. Skoro ciało emocjonalne istnieje w negatywnej czasoprzestrzeni, obdarzone jest ono właściwościami magnetycznymi. Przyciąga postaci myśli i zamyka je w energetycznych „szczelinach", podobnie jak enzym zamyka się na cząs- teczce białka. W wyniku tego wzajemnego przyciągania się i łączenia doznajemy uczucia i „karmimy" ciało emocjonalne za pomocą jego energii. Ciało emocjonalne nie różni się w tym przypadku od ciała fizycznego, które dla zachowania się przy życiu wymaga pożywienia, do zdobycia którego będzie, czasami obsesyjnie, dążyło. Pytanie, skąd bierze się „szczelina" w ciele emocjonal- nym, zostanie omówione w rozdziale ósmym. Poniższy, prosty przykład omawia najważniejsze as- pekty tego procesu: „Jeśli posiadam uczuciową postać myśli (..........), tworzę/przyciągam (..........) w moje otoczenie". Puste miejsca można wypełnić każ- dym motywem uczuciowym. Teoretycznie może on być pozytywny lub negatywny. Może to być szczęście lub smutek, spokój lub gniew, miłość lub nienawiść. Za- zwyczaj ciało emocjonalne, pełne karmicznych więzi, tworzy/przyciąga motyw uczuciowy uznawany za nega- tywny. Zawiera on jednak możliwość rozwiązania, a w jego wyniku — ekspansji. Wewnętrzny świat świadomości 101 Jednakże model ten może także powtarzać się w nie- skończoność. Jeśli na przykład przechowuję w ciele emocjonalnym motyw odrzucenia, owa postać myśli magnetycznie tworzy/przyciąga do mnie doświadczenia związane z odrzuceniem. Gdy proces ten zostanie wpra- wiony w ruch, przyciągnę do siebie aktora mającego odegrać rolę dręczyciela, ja zaś będę powtarzał rolę ofiary odrzucenia. Kiedy gram ofiarę tego motywu, zawsze znajdzie się ktoś obdarzony uzupełniającym go karmicznym motywem dręczyciela. Osoba ta chętnie wcieli się w tę rolę. Ważne by wiedzieć jaką wybieramy rolę, ofiary czy dręczyciela, motyw jednak pozostaje taki sam. W tym przypadku to motyw odrzucenia, ze swoją szczególną magnetyczną tonacją astralną two- rzy/przyciąga inne, pasujące do niego astralne tonacje, dzięki czemu ponownie możemy odegrać przedstawie- nie. Poza tym indywidualnym procesem tworzenia i przy- ciągania nie jest wykluczone, że takie postaci myśli mogą istnieć niezależnie. Doktor Richard Gerber mówi: „Zakres astralny posiada jedyne w swoim rodzaju włas- ności, z których jedną jest ta, że astralnie lub emocjonal- nie naładowane myśli obdarzone są własnym życiem. Na astralnym poziomie energetycznym pewne myśli, zarówno świadome jak i nieświadome, mogą istnieć pod postacią wyraźnych pól energii lub postaci myśli posiadających unikalne kształty, barwy i cechy charak- terystyczne. Niektóre myśli, szczególnie te, które nała- dowane są intensywnymi uczuciami, mogą posiadać odrębną tożsamość poza ich twórcą. Pewne myśli mogą 102 RICK PHILLIPS być naładowane niedostrzegalną energetyczną substan- cją i (nieświadomie) istnieć jako postaci myśli w polach energetycznych ich twórców. Często owe postaci myśli mogą być dostrzegane przez jasnowidzów, którzy są bardzo wrażliwi na zjawiska o wyższej energii". (Yibra- tlonal Medicine). Poza oczyszczeniem magnetycznie przyłączonych as- pektów ciała emocjonalnego musimy odrzucić też przy- wierające do niego negatywne postaci myśli pochodzące z zespołowej świadomości tej planety i spoza niej. Zna- czy to, że nawet jeśli odrzuciłem uzależnienie od pew- nych postaci myśli — na przykład od nienawiści — i uniemożliwiłem im przyłączenie się do mojego ciała emocjonalnego, owe postaci myśli nadal istnieją. Być może ponoszę odpowiedzialność za ich powstanie w przeszłości, a przez to jestem obecnie odpowiedzialny za zneutralizowanie ich za pomocą mojej miłości. Po raz kolejny widzimy, że nie jesteśmy oddzielnymi jedno- stkami, że oddziałujemy na wszystko i wszystkich, i ma- my obowiązek pomagać w oczyszczaniu zbiorowej świa- domości. Często podczas seansów człowiek dostrzega, rozwią- zuje i odrzuca owe uniwersalne motywy, wyraźnie wie- dząc, że działają one na poziomie globalnym, a nie tylko indywidualnie. Dodatkową zaletą jest to, że w owym człowieku wzrasta „świadomość jedności". Wiem z do- świadczenia, że coraz więcej ludzi przełamuje więzy osobistych ograniczeń, a w rezultacie mogą oni rozsze- rzyć swoje wysiłki na bardziej uniwersalną skalę. Obecnie wiele się słyszy na temat koncepcji pozytyw- l Wewnętrzny świat świadomości 103 nego myślenia i afirmacji. Teoria ta mówi, że koncen- trując się na myśli „jestem szczęśliwy", skupiamy umysł na pragnieniu szczęścia, uruchamiając w ten sposób proces, w tym przypadku tworzenia szczęścia. Jednakże przez samo mówienie czy myślenie „jestem szczęśliwy, jestem szczęśliwy..." nie odrzucamy z ciała emocjonal- nego motywów nieszczęścia, smutku, rozczarowania itp. Właściwa intencja być może odegna na moment chmurę od słońca, ale chmura będzie istniała nadal. Musimy zejść o wiele głębiej i dotrzeć do korzeni problemu, zanim będziemy mogli go rozwiązać. Tak więc, mimo że ważne jest podjęcie decyzji o zwro- cie w kierunku myślenia pozytywnego, równie istotne jest uznawanie rzeczy negatywnych. Interesujące, że kiedy mówimy „negatyw", dokonujemy osądu, dzieląc rzeczy na dobre i złe. Dlaczego jednak mielibyśmy uważać, że nasza karma czy motywy ciała emocjonalne- go są złe? Według mnie „negatywne" motywy ciała emocjonalnego stanowią raczej możliwości uczenia się, zdobywania wiedzy i stawania się bardziej kochającymi ludźmi. „Pozytywy" można uznać za duchowe cechy życia wyrażane przez oświeconą świadomość. Skiero- wanie uwagi na słońce da nam siły pozwalające skutecz- niej rozpraszać przesłaniające je chmury. Dlatego też doskonałą formułą jest świadomość obu rzeczy, i chmu- ry, i słońca. W ten sposób widzimy pełen obraz, nie zaprzeczając faktom i nie tłumiąc ich. W dzisiejszych czasach grupy New Age'owe powszech- nie próbują odrzucić „negatywy", odizolować się „w blasku słońca". Jednakże odsunięcie się od jakiegokol- 104 RICK PHILLIPS wiek aspektu świata oznacza jeszcze większe odseparo- wanie się od jedności. Czy ktoś osiągający świadomość jedności czuje się zjednoczony tylko z czystym górskim strumieniem, a nie z zanieczyszczonym stawem? Czy człowiek światły nie uznaje cierpienia innych ludzi? Nie musimy wybierać cierpienia, ale musimy być go świado- mi. Nie jesteśmy sami! W filozofii chińskiej i w innych istnieje przekonanie, że mikrokosmos odzwierciedla makrokosmos, że wszys- tko jest jednym, a prawa, które odnoszą się do skali wszechświata, odnoszą się także do jednostki. Jeśli więc na świecie istnieje cierpienie, istnieje też jakiś wymiar mojej istoty, który cierpi. Jeśli w Afryce jakiś chłopiec umiera z głodu, cząstka mnie umiera z głodu. Zaprze- czając sytuacji tego chłopca, zaprzeczam aspektowi mo- jej istoty. Mogę nie dysponować środkami pozwalają- cymi fizycznie ocalić chłopca, ale na poziomie świado- mości posiadam środki pozwalające mi na zrozumienie i współczucie, na emanowanie miłości. Z połączenia energii miłości bierze się subtelna, a czasami nawet namacalna stymulacja tej częstotliwości karmy w moim wnętrzu, która może indywidualnie i zbiorowo uleczyć symboliczny głód świata. Jeśli oczyściłem motyw głodu w moim indywidualnym ciele emocjonalnym, wówczas, uświadamiając sobie istnienie tego chłopca, mogę wy- konać kolejny krok. Jakakolwiek jednak byłaby sytua- cja, podstawą jest świadomość. Im bardziej jesteśmy świadomi, tym potężniejsze będą nasze akcje społeczne. Działanie zawsze wynika ze świadomości. Wraz z nią zwiększa się nasza zdolność do przekształcania świata. Wewnętrzny świat świadomości 105 Dzięki wieściom o głodzie w Afryce pod koniec lat 80., stworzono falę miłości i wsparcia, zarówno ducho- wego, jak i materialnego. Ocalono wielu ludzi. Podsyco- ne zostało także nastawienie pełne nadziei i altruizmu w ludziach, którzy podjęli działanie i ujrzeli płynące z niego korzyści. Sto lat temu być może nie wiedzieli- byśmy, co się dzieje u naszych afrykańskich sąsiadów, a przez to nie udzielilibyśmy im pomocy. Dobrodziejst- wem naszej ery technologicznej jest to, że możemy być bardziej świadomi na poziomie globalnym i podejmo- wać działania w skali całego świata. Pięć Czakramy i siły ciała emocjonalnego Gdy zaprzestajemy oporu, przenikamy do bezpośredniego doznania szaleństwa, a jego jakość i niewygoda rozwiewa się w wyraźnym jego postrzeganiu. Stephen Levine A Gradual Awakening Istnieje bezpośredni związek pomiędzy świadomością a fizycznym układem nerwowym. Możemy powiedzieć, że świadomość wyraża się poprzez ścieżki nerwów i fun- kcjonowanie mózgu. Jednym z wyrazów świadomości jest zmienny stopień pobudzenia i czujności. Na przy- kład gdy źle śpimy w nocy, następny dzień przypomina walkę, ponieważ zmęczenie i zamglona percepcja mącą naszą świadomość. Z kolei dobry sen sprawia, że umysł funkcjonuje sprawniej, zaś ciało jest bardziej odprężo- ne. Kiedy umysł i ciało są wypoczęte i pobudzone, zwiększa się nasza wrażliwość na świat wewnątrz i wokół nas. Dlatego też nasza świadomość uzależniona 107 108 RICK PHILLIPS jest od stanu i funkcjonowania układu nerwowego, ale także od stanu i funkcjonowania wszystkich niedostrze- galnych ciał. Dokładniej obserwując ludzi możemy dojrzeć rozmai- te układy i sposoby wyrazu ich ciał emocjonalnych. Dla ciała emocjonalnego energia jest zawsze energią. Im więcej jej pochłania, tym staje się głodniejsze, podobnie jak człowiek uzależniony od narkotyków. Jeśli przyj- rzymy się uważniej funkcjonowaniu ciała emocjonal- nego, zrozumiemy, że jedną z jego charakterystycznych cech jest skłonność do popadania w „nałogi". Nałogi ciała emocjonalnego powstają w wyniku leżą- cego u nich podstaw pragnienia przyjemności, rozwoju i, ostatecznie, jedności z Bogiem. Jest to podstawowe pragnienie, ponieważ siła ewolucji popycha nas na- przód, do wiedzy i poznania Boga (Nieskończono- ści/Szczęścia). Każdy z nas potencjalnie może poznać Boga (Nieskończoność/Szczęście) na poziomie czystej świadomości, owej podstawowej esencji życia. Najgłęb- sze wspomnienia przywołują nas na powrót do źródła naszej świadomości, a my tęsknimy do tego, by pozo- stać w nim na zawsze. Ciała niedostrzegalne wpływają i oddziałują na ciało fizyczne, szczególnie zaś na układ nerwowy. Energia przepływając z ciała fizycznego, przez eteryczne, do obszaru ciał niedostrzegalnych i z powrotem na niezli- czone sposoby stymuluje naszą istotę. Na przykład w tych miejscach ciała emocjonalnego, w których prze- chowujemy karmiczne więzi (na przykład gniew), prze- pływająca energia będzie stymulowała miejsce połączę- Czakramy i siły ciała emocjonalnego 109 nią, wywołując reakcję w rodzaju podświadomej złości, która może następnie zostać stłumiona lub uzewnętrz- niona. W obu przypadkach wyzwolony został gniew i pojawiła się reakcja (bodziec). Takie działanie może się nasilić pod względem fizycznym lub uczuciowym i wy- woływać chaos oraz zamęt w funkcjonowaniu układu nerwowego wskutek powstawania blokad energetycz- nych. Z drugiej strony energia ta oddziałuje też na na- szą świadomość. Na ciała niedostrzegalne oraz na ciało fizyczne wpły- wa także zewnętrzne otoczenie. Zmysły umożliwiają przepływ energii z otoczenia do naszej świadomości, a bodźce te i nasz wewnętrzny program wzajemnie na siebie oddziałują. Na przykład oglądanie horroru może w ciele emocjonalnym wyzwolić strach. Ogólna suma wszystkich wewnętrznych i zewnętrznych bodźców dzia- łających na naszą świadomość mierzona jest przez tak zwany „poziom pobudzenia". Optymalny poziom pobudzenia zapewnia równowaga pomiędzy energiami yin i yang, bez zacieniających wpły- wów wynikających ze zbyt dużej lub zbyt małej ilości którejś z tych energii. Ów optymalny poziom jest pożą- dany, gdyż zapewnia nam podstawowy poziom przyjem- ności, która jest trwała, stała i przynosi spełnienie. Oznaką optymalnego poziomu pobudzenia są te mo- menty, kiedy umysł jest spokojny i czysty, a ciało wypoczęte i odprężone, zaś uczucie spokoju promie- niuje poprzez nasze wnętrze i zewnętrzne otoczenie. Nasz poziom pobudzenia zmienia się w zależności od tego, co dzieje się zarówno na zewnątrz, jak i w naszym 110 RICK PHILLIPS wnętrzu, oraz w zależności od stopnia świadomości, objawiającej się przez czujność i aktywność. Jeśli po- ziom pobudzenia wzrasta, oznacza to, że wzrosła ogólna suma przepływających przez nas bodźców albo że nie- prawidłowo lub nieskutecznie je przetwarzamy, przez co gromadzi się w nas energia niczym woda za tamą. Jeśli poziom pobudzenia obniża się, znaczy to, że ogra- niczony został dopływ bodźców, lub że wydajniej je przetwarzamy, przez co energia przypomina spokojnie płynącą rzekę. Jeśli poziom pobudzenia obniża się poniżej poziomu podstawowego, odczuwamy zachwianie energii yin, co w rezultacie wywołuje uczucie nudy i przygnębienia. Przepływ energii zostaje zaburzony, a ciało emocjonalne albo przywiązuje się do syndromu słabości i żywi się nim, albo tworzy/przyciąga motywy „ofiary", by po- przez tragiczne wydarzenia wywołać emocjonalne pod- niecenie. To może oczywiście podwyższyć na pewien czas poziom pobudzenia. Jeśli poziom pobudzenia wzrasta powyżej optimum, wtedy energia yang wytwarza podniecenie. W układzie nerwowym uruchomiony zostaje układ współczulny, co w rezultacie wywołuje tak zwaną „reakcję walki — ucie- czki". Podniecenie zużywa energię, pobudzając metabo- lizm stymuluje wydzielanie adrenaliny do układu krwio- nośnego, co powoduje przyspieszenie akcji serca oraz inne efekty wywołane napięciem. Podniecenie może wy- wołać uczucie przyjemności, ale jest ono zazwyczaj krótkotrwałe, w zależności od czasu trwania bodźca i/lub zdolności układu nerwowego do przetwarzania bodźców. Czakramy i siły ciała emocjonalnego 111 Jeśli podniecenie niesie przyjemność, wyzwolone mo- że zostać pragnienie większej przyjemności. Gdy ta reakcja na podniecenie się powtarza, powstaje przyzwy- czajenie. Jest to zjawisko, w którym znajomość powta- rzającego się doznania obniża podniecenie i przyjem- ność. Kiedy przyzwyczajamy się do danego poziomu podniecenia, potrzebujemy większej ilości bodźców, by w tym samym stopniu odczuwać przyjemność. Uzależnienie od narkotyków jest tego wyraźnym przykładem. Proporcjonalnie do poziomu pobudzenia człowiek uzależniony przywykł do wysokiego poziomu podniecenia. W życiu codziennym będzie odczuwał znu- dzenie oraz nieodpartą potrzebę coraz większego pod- niecenia, większej przyjemności. Narkoman zażyje wię- cej narkotyków, aby osiągnąć „haj". Jednakże uzależ- nienie nie zna granic, a człowiek uzależniony zniszczy samego siebie dążąc do nieuchwytnego błogostanu. Na poziomie ciała emocjonalnego owym narkoma- nem jest jego lepka, astralna natura. Ciało emocjonalne nie tylko potrzebuje bodźca dostarczającego mu energii, którą żywi się, by przetrwać, ale także, tak jak narko- man, nie zna granic. Nie troszczy się o to, czy przyciąga rzeczy przyjemne, czy bolesne. W początkowych sta- diach mogą wystąpić krótkie momenty sytości, ale póź- niej ciało emocjonalne stworzy/przyciągnie więcej bodź- ców, aby się nimi pożywić. Możemy nazwać to karmicz- nym powtórzeniem albo „sabotażem", ale bodziec dla żądz ciała emocjonalnego pozostaje taki sam jak dla wszystkich naszych wymiarów bytu. Jest to pragnienie zjednoczenia się ze źródłem miłości, Bogiem. 112 RICK PHILLIPS Problem polega na tym, że jeśli próbujemy znaleźć spełnienie i nasycenie na zewnątrz, w „świecie material- nym", efekt zawsze będzie tymczasowy i ostatecznie niepełny. Zawsze znajdzie się coś nowego do nabycia, jakaś nowa przyjemność, do której będzie można dążyć. Jeśli jednak skierujemy uwagę do wnętrza, wnosząc świadomość w wymiary duchowe, w ten transcendentny świat nieskończonego Bytu, nasycimy się energiami o najwyższej wibracji. Działanie to równoważy poziom pobudzenia, zaś równowaga yin i yang daje zdolność do odczuwania przyjemności. W rezultacie otwarty zo- staje nasz codzienny, podstawowy poziom pobudzenia i staje się wrażliwy na różnorodność w jedności, aktyw- ność w ciszy i na uczucia mające u swoich podstaw miłość. U większości z nas poziom pobudzenia został pod- niesiony powyżej optimum, ponieważ nie poświęcamy czasu na równoważenie energii yin i yang za pomocą duchowych praktyk lub doświadczeń. Może się wyda- wać, że jesteśmy wolni od poważnych nałogów, jednak sam fakt, iż nasza uwaga skierowana jest przede wszyst- kim na zewnątrz, wytrąca nas z równowagi. Gdy wpa- damy w podstępny krąg podniecenia i przyzwyczajenia, coraz więcej energii kierujemy na zewnątrz i na zabez- pieczenie astralnych więzi ciała emocjonalnego, jak w przypadku narkomana szukającego narkotyku. Poza fizycznym wyczerpaniem powoduje to też fizy- czny proces odciskania piętna. Wzory karmiczne, po- staci myśli itp., zostają odciśnięte nie tylko w ciele emocjonalnym, ale także eterycznym, zaś piętna eterycz- Czakramy i siły ciała emocjonalnego 113 ne stanowią wzorzec do odciśnięcia na ciele fizycznym. Jeśli na przykład ktoś pali po 10 papierosów dziennie, nikotyna (która jest jedną z najbardziej uzależniających substancji na ziemi) oraz inne związki chemiczne zawar- te w papierosie początkowo wywołują w organizmie fizyczne napięcie, sprawiając, że reaguje on obroną na inwazję „dymu". Wkrótce jednak wpływ papierosa za- czyna przesłaniać reakcję ciała fizycznego. Wpływ pa- pierosa łączy się astralnie z ciałem emocjonalnym, za- początkowując proces uzależnienia i przyzwyczajenia. Istnieje bardzo wiele emocjonalnych powodów, dla których ludzie wybierają palenie. Jeden z najpowszech- niejszych to skuteczne pozbycie się uczucia smutku, samotności i izolacji, które zwykle są przechowywane w płucach. Paraliżując ch'i płuc, dym paraliżuje także energię życiową, która mogłaby pomóc nam się odsłonić i uważniej przyjrzeć motywom uczuciowym przechowy- wanym w płucach — motywom, które prawdopodobnie istniały jeszcze zanim zdecydowaliśmy się palić. Stano- wi to przykład, jak karma z minionych wcieleń może tłumaczyć, dlaczego decydujemy się na podobne rzeczy w obecnym życiu. Być może smutek wywołał podatność, która z kolei sprawia, że ulegamy pokusie palenia czy innych nałogów. W rzeczywistości sabotujemy samych siebie, stając się ofiarami własnych nałogów. Jeśli ich nie powstrzymuje- my, wybieramy śmierć. Nie popełnijcie błędu zaprzecza- jąc swojemu nałogowi. Wybór palenia jest wyborem samobójczym. Intelektualnie możemy uświadamiać so- bie ryzyko, ale ciało emocjonalne może wykorzystywać 114 RICK PHILLIPS nałóg do kontrolowania sytuacji i utrwalania go, prze- słaniając w ten sposób zdrowy rozsądek. Aby uwolnić się od nałogu musimy wykorzystać ude- rzenie skierowane do wewnątrz, kierując uwagę na na- szą Istotę, na nieskrępowaną świadomość i ciszę. Proces medytacji pomoże nam obniżyć lub podnieść poziom pobudzenia do stanu optymalnego. U osoby, która nadużywała środków chemicznych i poddana została detoksykacji, zachodzą znaczne zmia- ny chemiczne w fizycznym ciele. Jednakże fizyczny ból i emocjonalny uraz w rzeczywistości wywołane są leżącą u ich podstaw „detoksykacją" astralną. Martwimy się krótkotrwałym złym samopoczuciem będącym wyni- kiem procesu odtruwania, ale nie dostrzegamy złego stanu życia człowieka, kiedy „astralny narkotyk" żyje i ma się dobrze w jego wnętrzu. Indywidualne postrze- ganie rzeczywistości jest uzależnione od ograniczeń na- szej świadomości. Ponieważ niedostrzegalne ciała współistnieją z ciałem fizycznym, uczuciowe piętna mogą być gdziekolwiek przechowywane w tym ciele. Rozpacz z powodu straty bliskiej osoby może być przechowywana w sercu, bezsil- ność spowodowana utratą pracy albo partnera może być przechowywana w ramionach lub karku; nawet wspomnienie tego, że w poprzednim życiu odrąbano nam głowę może pozostawić swoje piętno w naszym karku. W ciągu wielu lat obserwowałem siebie i wielu innych ludzi odrzucających energię z wszystkich możli- wych części ciała fizycznego. Ciało emocjonalne jest również inteligentne, a jego l Czakramy i siły ciała emocjonalnego 115 głos nazywamy ego. Ego identyfikuje się ze swoim „ciałem" i dlatego przyłączone są do niego karmiczne motywy. Wyraz ego jest wyrazem ciała emocjonalnego. Gdy przemawia ciało emocjonalne, na przykład przez uczucia takie jak bezradność, smutek itd., ego wyraża fakt identyfikacji z tymi emocjami stając się bezradnym czy smutnym. Nie zna ono innej rzeczywistości, dopóki nie pojawi się kolejne uczucie. Ego przemawia z naszego wnętrza swoim unikalnym głosem, szczególnie z czakra- mu splotu słonecznego. Wszystkie jego karmiczne więzi, ułożone wielowymiarowo w niedostrzegalnych ciałach, odbijają się w splocie słonecznym. Czakram ten jest jedynym w swoim rodzaju, ponieważ oddziałują na niego wszystkie motywy uczuciowe. Być może dlatego istnieje tak wiele kontrowersji na temat tego, który czakram kontroluje jakie uczucia. Na przykład wielu ludzi ma problemy z poczuciem siły, co znajduje dramatyczne odzwierciedlenie w stanie naszej planety. Niektórzy uważają, że siłę kontroluje czakram splotu słonecznego. Ponieważ splot słoneczny jest siedli- skiem ciała emocjonalnego oraz centrum kontroli wszy- stkich motywów uczuciowych, powszechnie sądzi się, że jest tam przechowywanych wiele wydarzeń związanych z nadużywaniem lub utratą siły. Jednakże motyw siły objawia się na wiele sposobów i można go dostrzec w niemal wszystkich czakramach. Czakram ciemienia oraz „trzecie oko" (obszar znajdujący się dokładnie za centralną częścią czoła) z całą pewnością wyrażają siłę duchową. Czakram serca wyraża nieskończoną siłę mi- łości. Przesuwając się ku czakramom znajdującym się poniżej serca, dostrzegamy wyraz uzależnienia od siły. 116 RICK PHILLIPS Osobiście wierzę, że nasze motywy związane z siłą przechowywane są w źródle naszej energii — w pierw- szym czakramie. Jego czerwona energia ma podstawowe znaczenie dla naszego życia, tak jak siła ma podstawowe znaczenie dla podejmowania wszelkiego rodzaju dzia- łań. Nie sądzę, by siła znalazła swój wyraz dopiero później w przebiegu naszej ewolucji, co sugerowałoby jej umiejscowienie w splocie słonecznym. Uważam raczej, że siła znajdowała się w nas już od pierwszego wciele- nia. Rodzimy się z nieskończonej siły Boga i wracamy do niej po fizycznej śmierci. Rodzimy się poprzez pierw- szy czakram, a siła kreacji leży u źródła życia symboli- zowanego przez pierwszy czakram. Ze względu na liczne wzajemne powiązania naszych osobistych przeżyć i karmicznych więzi wyraz motywów uczuciowych w czakramach może być złożony, a czasa- mi niezrozumiały. Jeśli przyjmiemy, że uczucie jest ener- gią o unikalnej szybkości wibracji, wyrażoną jako kolor, wówczas „kolor" złości będzie odmienny od „koloru" strachu. Uczucia te są całkowicie różnymi energiami i dlatego nie są one wyrażane równocześnie, ale raczej jedno z nich wywołuje następne; strach przeradza się w złość. Na poziomie fizycznym możemy dostrzec jak brudna żółć strachu lub jego energetycznego towarzysza — tchórzostwa przeobraża się w brudną czerwień ener- gii yang — złości (mówi się „czerwony ze złości"). Podczas tej transformacji na moment może pojawić się kolor pomarańczowy (żółć i czerwień dają pomarańcz). Jednakże nie zawsze różnice są tak wyraźnie widocz- ne. Na przykład uwiedzenie może stanowić nadużycie l Czakramy i siły ciała emocjonalnego 117 siły seksualnej i posiadać swój charakterystyczny kolor oraz manipulacja, będąca nadużyciem siły emocjonalnej lub umysłowej, może mieć odpowiadający jej kolor. Kiedy uwiedzenie i manipulacja zachodzą równocześnie, ich energie mogą się zmieszać w czerwonozielonkawy brąz, na podstawie którego trudno stwierdzić, co właści- wie dany człowiek odczuwa. W przypadku gdy człowiek ma do czynienia ze wspomnieniem z minionego życia, w którym wszystkie te energie zostały odciśnięte wspól- nie, a na dodatek kolidują z nimi uczucia z obecnego wcielenia, osoba badająca aurę lub jasnowidz z łatwoś- cią mogą błędnie zinterpretować to, co dzieje się w emocjach badanego. Nawet najbardziej przenikliwy jasnowidz może popeł- niać błędy, mimo że promienie naszych czakramów stanowią odbitkę naszych motywów uczuciowych. Dla- tego istotne jest rozwijanie wewnętrznej wiedzy i wyko- rzystywanie jej dla odkrywania tajemnic ukrytych w na- szym wnętrzu i dookoła nas — wykorzystywanie samo- świadomości dla zrozumienia samych siebie. Jednym ze sposobów jest proces wewnętrznej pracy kierowanej przez Wyższą Jaźń. Problemem, z którym zmagają się dziś prawie wszys- cy, jest nadużycie lub niewłaściwe wykorzystanie energii seksualnej. Nie zdarzył mi się dotąd klient, który nie przeżywałby stresu wynikającego z seksualnych doznań lub wychowania seksualnego w okresie dorastania, szczególnie na Zachodzie. Karma seksualna rzadko jest odosobniona. Często łączy się z takimi energiami yang jak siła, władza, dominacja, manipulacja i uwiedzenie. 118 RICK PHILLIPS Tym co je łączy, jest ich źródło w polu energii pierwsze- go czakramu oraz uzależniający wpływ, jaki wywierają na siedlisko ciała emocjonalnego, czyli splot słoneczny. Czakram pierwszy lub „korzeniowy" umieszczony jest w kroczu, blisko podstawy kręgosłupa. Jest on źródłem naszej siły życiowej, podstawowej energii pły- nącej przez ciało. Jego wibracja jest czerwona. Ma ona najniższą częstotliwość, ale równocześnie jest najsilniej- szą i najbardziej płodną energią, jaką wypromienio- wujemy. Najłatwiejszym sposobem zrozumienia celu i działa- nia czakramu korzeniowego jest porównanie jego po- trzeb, podstawowych dla przetrwania: potrzeby odży- wiania, oddychania, wody, schronienia/ochrony i roz- mnażania. Ukryty w nas prymitywny „jaskiniowiec", aby zdobyć pożywienie i wodę, niezależnie od sytuacji, użyje czerwonej energii. Jeśli jest wystarczająco głodny, aby zaspokoić potrzeby, użyje swoich sił do walki. A więc agresywne, męskie motywy, takie jak błędne wykorzystanie siły, złość, nienawiść, przemoc itp., two- rzą główny odcisk w ciele emocjonalnym. Motywy te są bardzo energetyczne — czasami podświadomie odczu- wamy czyjąś nienawiść lub złość, jakby człowiek ten ciskał w nas kulą czerwonej energii. Nauczyliśmy się przed tym bronić. Reakcję obronną inicjuje ciało emocjonalne. Po- wszechnie sądzi się, że polega ona na zamykaniu czakra- mu splotu słonecznego, ale potrzeba ochrony w rzeczy- wistości wywodzi się z pierwszego czakramu. Najwyraź- niejszy przykład stanowi nasze ogólne pole aury, owa Czakramy i siły ciała emocjonalnego 119 strefa buforowa oddzielająca nas od otoczenia. Aura wykonana jest głównie z energii yang. Chiński lekarz nazwie ją wei ch'i czyli tym, co chroni od „złośliwych duchów", dodaje sił systemowi immunologicznemu i po- zwala mu opierać się wpływom zewnętrznym. Siła na- szego osobistego systemu „ochronnego" zależy od wi- talności i przepływu energii w układzie pierwszego cza- kramu. „Utrzymywanie przepływu energii" najważniej- sze jest właśnie dla pierwszego czakramu, ponieważ dostarcza on podstawowej energii reszcie czakramów oraz ciału jako całości. Kłopoty z niskim poziomem energii zwykle mają swój początek w zachwianiu równo- wagi lub zablokowaniu pierwszego czakramu. Inną, podstawową dla przetrwania potrzebą jest gene- tyczny wymóg prokreacji. W obecnym punkcie historii prokreacja, ze względu na przeludnienie, nie jest już tak istotna, a jednak popęd płciowy dotyczy wszystkich ludzi. Potrzeby seksualne są tak silne z wielu powodów, ale najmniej znanym z nich jest ten, że pochodzą one z tego samego źródła energii co motywy siły i męskości — z pierwszego czakramu. Z mojego doświadczenia wynika, że ludzie o silnej energii pierwszego czakramu obdarzeni są również silnym popędem płciowym. Popęd ten nie musi być widoczny na pierwszy rzut oka, gdyż ludzie ci mogą ukierunkowywać energię seksualną na twórcze sposoby. Co dzieje się w przypadku, gdy energia seksualna łączy się z negatywnymi, męskimi motywami pocho- dzącymi z pierwszego czakramu? Odpowiadając na to Pytanie zrozumiemy, dlaczego tak wiele karmy posiada 120 RICK PHILLIPS pierwszy czakram oraz co powoduje tyle dyskusji i kont- rowersji wokół czteroliterowego słówka seks. Historia pewnego Szweda o imieniu Olaf, opisana w rozdziale szóstym, ilustruje te właśnie zagadnienia. Ciało emocjonalne jest narkomanem. Bodźców rodzą- cych się w pierwszym czakramie zazwyczaj nie da się porównać z bodźcami pochodzącymi z jakiegokolwiek innego czakramu. Prawdopodobnie powodem tego jest ich wysoce energetyczna natura. „Uderzenie" nienawiś- ci, złości czy przemocy silnie uzależnia, podobnie jak „uderzenie" orgazmu. Być może dlatego niektóre reli- gie potępiają „seks uprawiany dla przyjemności". Gdy energia seksualna zostanie zmącona przez którykol- wiek z negatywnych, męskich motywów, takich jak nienawiść czy przemoc, rezultatem jest klasyczny przy- padek gwałtu. Obojętnie czy jest się katem, czy ofiarą gwałtu, jego wspomnienie odciśnie się w ciele emoc- jonalnym, a ponieważ jest ono nałogowcem, będzie prosić o więcej i więcej. Dlatego właśnie karma po- wtarza się przez wiele wcieleń. Energia seksualna jest silna, a więc stanowi potencjalnie niebezpieczne uzależ- nienie dla ciała emocjonalnego. Ten punkt widzenia może być sprzeczny z poglądami fundamentalistycznych religii twierdzących, że energia seksualna stanowi zagrożenie dla duszy, a w konsek- wencji dla wszystkich obszarów naszego życia. Sądzi się, że w związku z tym, dla ochrony jednostki i społeczeń- stwa, konieczny jest dogmat. Dogmat ten zazwyczaj głosi, że „seks służy wyłącznie prokreacji", „seks nie służy przyjemności", lub „seks nie pomaga w duchowej Czakramy i siły ciała emocjonalnego 121 ewolucji". Na dodatek przez całe pokolenia przekazy- waliśmy sobie nawzajem pogląd, iż aby być świętym i czystym, należy zachować celibat. Czyż nie zacho- wywał go Jezus? Czy nie zachowują go mnisi i księża? Być cnotliwym to być uduchowionym. Oczywiście było kilka wyjątków, jak Kriszna czy Budda, którzy tak wiele mówili na temat miłości seksualnej, i którzy rozwinęli się także dzięki doświadczeniom związanym z seksem, ale na Zachodzie ich przykład zazwyczaj przesłaniała etyka chrześcijańska. Nadszedł czas, by odrzucić ignorancję i zamieszanie powstałe wokół spraw seksu. Obecnie wyzwanie stano- wi dla nas akceptacja płciowości jako podstawowej cząstki naszego człowieczeństwa, ale zarazem uznanie, że istnieje wiele odcisków seksualnych, a jeszcze więcej pierwszoczakramowych, w ciele emocjonalnym. Należy je odrzucać, ucząc się na ich przykładzie. Wprowadzając świadomość do pierwszego czakramu, równoważymy podstawową energię. Następnie możemy wykorzystać czystą siłę pierwszego czakramu, by dosłownie dokony- wać cudów. Energii pierwszego czakramu po raz pierwszy posma- kowałem w 1977 roku. Maharishi Mahesh Yogi uczył mnie oraz parę innych osób techniki medytacji joga sutra umożliwiającej lewitację. Podczas pierwszej medy- tacji z okrzykiem wyleciałem w powietrze. Oczekiwałem, że uniosę się z wdziękiem, niczym motyl, ale moje doznanie było bliższe wyrzuceniu w niebo. Czułem się jak wystrzelona rakieta! Przebiegła przeze mnie energia Wytworzona u podstawy kręgosłupa, dosłownie podry- 122 RICK PHILLIPS wając mnie do lotu w jednym, wielkim podskoku. Zro- zumiałem, że gdy usuwamy blokady w niższych czak- ramach, otwierają się przed nami nieograniczone moż- liwości, przy których nawet słowo „cud" traci na zna- czeniu. Lewitacja zawsze wydawała mi się doznaniem „seksu- alnym" w tym sensie, że moje ciało wypełniała seksual- na energia. W rezultacie doznania seksualne zawsze przypominały mi aspekt Kundalini. W rzeczywistości jest to bowiem ta sama energia. Nadszedł czas, by ją poznać i wykorzystać dla osobistego rozwoju. Sześć Studium przypadku karmy seksualnej Wyższa Jaźń pragnie mi powie- dzieć, że mogę korzystać z całej energii seksualnej, jakiej zapra- gnę, ale muszę wykorzystać ją z miłością, zrozumieniem i oświe- ceniem. Olaf Dobrym przykładem na to, w jaki sposób można uświadomić sobie swoje pierwszoczakramowe motywy karmiczno-emocjonalne jest przypadek Szweda o imie- niu Olaf. Ten pięćdziesięcioletni mężczyzna uzmysłowił sobie nałogi pochodzące z jego pierwszego czakramu, takie jak uwodzenie, manipulacja, nadużywanie siły, żądza przetrwania, kompulsywne zachowania seksualne oraz zdrada, i wziął udział w seansie, próbując lepiej zrozumieć oraz odrzucić te nałogi. Poniższe sprawozda- nie jest dosłownym zapisem seansu. (Materiał w nawia- sach prezentuje obserwacje osoby prowadzącej seans.) Prowadzący poprosił Olafa o wejście na stół do masa- żu, zamknięcie oczu i kilkuminutowy odpoczynek. Na- 123 124 RICK PHILLIPS stepnie stymulował odpowiednie punkty akupunktury (za pomocą rozmaitych technik masażu) i używając odpowiednich technik oddechowych powoli wprowa- dzał Olafa do jego wnętrza. Korzystał przy tym z ćwi- czenia z białym światłem, co pozwoliło na otwarcie Olafa świadomości i przyspieszenie wibracji energii. Prowadzący poprosił Wyższą Jaźń Olafa o nawiązanie kontaktu. Gdy Olaf połączył się ze swoją boską, we- wnętrzną naturą, był gotów do pracy. Prowadzący: Poproś Wyższą Jaźń by ukazała ci życie lub doświadczenie przechowywane w twoim pierwszym czakra- mie, które należy dziś zobaczyć i odrzucić. Olaf: Leżę na leżance. Wyglądam jak Rzymianin. Noszę jedwabie. Jest tu muzyka, jedzenie i wino. Wokół mnie krąży wiele dziewcząt. Wszystkie mi usługują, tańczą dookoła, do- tykają mnie i pieszczą. Poddaję się tym pieszczotom. To duża willa z widokiem na morze. Mam wielki majątek. Spędzam czas na zabawie. Wyglądam podobnie jak obecnie, ale jestem tęższy. Mam podobny kształt głowy i kończyn. Byłem żołnierzem stojącym wysoko w hierarchii wojskowej. Stacjonowałem w regionie Środkowego Wschodu. Wzbogaci- łem się dzięki łupom wojennym. Są to cenne kamienie itp. Mam obecnie 38-40 lat. Od 20 lat jestem żołnierzem. Skupo- wałem niewolnice z rozmaitych stron — ze szczepów ger- mańskich, znad Morza Śródziemnego, czarne dziewczęta. Prowadzący: Poproś Wyższą Jaźń by poszła naprzód i zo- bacz co wydarzy się w tym życiu. Olaf: Mam teraz 50 lat. Spędzam czas na zabawie. Jestem bardzo łagodnym panem, chociaż staję się surowy, gdy się Studium przypadku karmy seksualnej 125 zdenerwuję. Uważam, że dziewczęta mają szczęście będąc tu ze mną, a nie z jakimś rozpustnym właścicielem. Jestem świa- dom swej seksualnej wiedzy; czasami zaskakuję jedną lub dwie dziewczęta w ich komnatach, gdzie zaspokajam swoje seksual- ne apetyty. Dziewczęta czasami płaczą. Jakaś cząstka mnie pyta, czy tęsknią za domem. Inna cząstka odrzuca tę myśl. Cóż więcej mogłyby mieć? Na co narzekają? Czasami im współczuję, kiedy indziej denerwuje mnie ich płacz i po prostu wychodzę — nie chcę więcej widzieć tej kobiety. Żyję tylko po to, by jeść, pić i kochać się. Zakochuję się w jednej z kobiet i obdarzam ją szczególną uwagą. Wkrótce się nią nudzę. Jest to jeden z moich wzorców. Teraz w domu panuje ból i zazdrość. Zwracam się ku innej kobiecie, ale czuję nieco mniej entuzjazmu. Starzeję się. Mój styl życia już mnie nie satysfakcjonuje. Czasami gdy patrzę na którąś z dziewcząt, na powrót czuję stary ogień i wzywam ją do siebie. Jednakże po współżyciu czuję się niezaspokojony, smutny. Aby zabić ten smutek, znów wchodzę w inną kobietę, i tak w kółko. Pojmuję, w jaki sposób uwięziłem się w uczuciu niezaspokojenia. Nie wiem, jak się z niego wydostać — ten wzorzec jest tak silny, że nie wiem, jak go przełamać. Czasami widzę, jak mogłoby wyglądać moje życie z pewną kobietą. Ją jedną często wzywam i spędzam z nią trochę czasu. Jemy, rozmawiamy, spacerujemy. Nie za każdym razem mam ochotę na seks. Ale wciąż powracam do starego wzorca... Teraz znajduję się na łożu śmierci. Trzymam puchar wina z trucizną. Piję. Niektóre dziewczęta płaczą. Ich życie może się zmienić. Nie boję się, nie czuję bólu. Nikomu nie współ- 126 RICK PHILLIPS czuję, myślę jak żołnierz (zawsze otaczała mnie śmierć). Nad- szedł czas, by odejść. Umieram. (Po odrzuceniu pozostałej energii z tego wcielenia prowadzący spytał Wyższą Jaźń Olafa, czy nie ma jakiejś wiadomości lub komentarza dotyczącego minio- nego życia.) Olaf: Widzę trójkąt albo piramidę z mosiądzu. Symboli- zuje ona dobre wykorzystanie energii. Wyższa Jaźń pragnie mi powiedzieć, że mogę korzystać z całej energii seksualnej, jakiej zapragnę, ale muszę wykorzystać ją z miłością, zrozu- mieniem i oświeceniem. Należy wykorzystywać ją dla najwyż- szego dobra. Przyjmuję tę wiedzę do mojego pierwszego i dru- giego czakramu. Prowadzący: Poproś, by Wyższa Jaźń zabrała de w inne życie, które musisz oczyścić z energii pierwszego czakramu. Olaf: Jestem w Chinach. Mieszkam w domu mojego pana, potężnego władcy ludzi i ziem. Jest bardzo silny, surowy, a czasami okrutny. Ma wiele konkubin i żon. Jestem jego konkubiną. Wybrał mnie ze względu na moje umiejętności związane z seksem. Potrafię go uwieść i doprowadzić do wyczerpania. Uwielbia to, ale kiedy go zmęczę, często mnie bije. Uderza mnie w twarz grzbietem dłoni, aż zacznę krwa- wić. Mówi, że jestem czarownicą, że odbieram mu siłę. Mój płacz go podnieca; znów mnie bierze. Po prostu się poddaję, nie potrafię mu odmówić, ale zamykam ciasno mięśnie pochwy i wysysam go do ostatniej kropli. Czasami zasypia albo bije mnie nadal. Wydaje się, że to lubię — lubię ten ból, bezrad- ność, władzę i siłę, którą odczuwam, gdy sprawiam, że on staje się bezradny. (Teraz czuję smutek i bezradność.) Studium przypadku karmy seksualnej 127 Manipuluję nim. Przez cały czas odczuwam wyraźną po- trzebę i pragnienie seksu. Zdaje mi się, że jeśli mój pan nie chce uprawiać ze mną seksu znaczy to, że już mnie nie kocha. Z tego wynika, że kocha mnie nawet wtedy, gdy mnie bije. Chcę, by zwracał na mnie uwagę, więc uprawianie miłości ma to właśnie na celu. Pan daje mi upominek, biżuterię. Mówi mi, że chce mieć ze mną dziecko. To mnie paraliżuje, ponieważ nie mogę mieć dzieci. Jako mała dziewczynka zostałam zgwałcona. Prowadzący: Poproś Wyższą Jaźń, by zabrała cię w prze- szłość do czasu, gdy zostałaś zgwałcona jako mała dziewczynka. Olaf: Widzę konie. Wielki wojownik napadł na naszą wios- kę. Biegniemy. Potykam się. Nie mogę uciekać. Jest tu wielu mężczyzn. Mam tylko dziesięć lat. Walczę, ale oni są zbyt silni. Biorą mnie, jeden po drugim, aż do chwili, gdy padam nie- przytomna. Mocno krwawię, jestem poważnie poraniona. Czu- ję ból w gardle i w okolicy pochwy, jakby coś w niej płonęło. Jestem bezradna i wściekła, całe ciało mam potłuczone, boli mnie gardło. Czuję się bezbronna, mam wrażenie, że nic nie mogę zrobić. Większość ludzi zabito. Nie mam teraz domu. W końcu trafiam do domu publicznego, gdzie w wieku 13 lat spotykam mojego pana. Kupuje mnie. Czuję wdzięczność, ale nie miłość. Jestem bezpieczna, ukryta przed zewnętrznym świa- tem, który był tak okrutny. Muszę dbać o dobry nastrój i zainteresowanie pana. Nie chcę, żeby mnie odepchnął, po- trzebuję go. Muszę być lepsza w łóżku od każdej z jego kobiet. Nie lubię seksu, ale jestem od niego uzależniona. Seks jest moją bronią, narzędziem umożliwiającym mi przetrwanie. (Później). Mój pan nie żyje, a ja zostałam wyrzucona z do- mu, ponieważ jego żony obwiniają mnie o jego śmierć. Mówią, że jestem czarownicą, że odebrałam panu siłę życia. Wyrzu- 128 RICK PHILLIPS cają mnie na ulicę. Nie wiem, co począć. Czuję strach, ból, zagrożenie. Zostaję służącą w gospodzie, gdzie podaję ryżowe wino. Przychodzą tu prości klienci. Każdy ma prawo mnie dotknąć, a ja nie mogę nic na to poradzić. Ale znajduję sposób — uwo- dzę właściciela, a on zabiera mnie stamtąd jako swoją konku- binę. Robię z nim to samo co z moim poprzednim panem. Uwodzę go, aby mieć pożywienie i schronienie. Pewnego dnia nie mogę już z nim spać. To jest odrażające. Jestem wykorzys- tywana i przeklinam samą siebie. Chcę uciec, ale nie wiem dokąd. Nowy pan przez cały czas zmusza mnie do uprawiania seksu. Pluję mu w twarz, drapię go i kopię. Pan bierze po- grzebacz i uderza mnie w głowę. Czuję ból promieniujący od czoła do ciemienia. Leżę tam, ale jeszcze żyję. Przychodzą jacyś mężczyźni, wkładają mnie do wozu i wrzucają do rzeki. Tonę. Jestem słaba, zbolała, ale czuję ulgę. Już się nie boję. To niemalże spokój. (Prowadzący udziela instrukcji koniecznych do oczy- szczenia energetycznych wspomnień z tego minionego życia.) Olaf: Widzę słońce, zbliża się do mnie wirujące światło. Zwija się w spiralę, niczym wir. Czuję jak mnie przyciąga. Znikam w świetle, jednoczę się z nim. Czuję wielkie ciepło, siłę uzdrawiania, odprężenie. Wyższa Jaźń mówi mi, bym działał z punktu światłej energii seksualnej. Nie muszę już uwodzić po to, by przetrwać i być kochanym. Studium przypadku karmy seksualnej 129 Seans Olafa można by analizować w tak wielu wy- miarach, że potrzebna byłaby kolejna książka, aby sko- mentować tak wiele uniwersalnych motywów. Poniższy komentarz skupi się jedynie na głównych punktach seansu. Olaf widzi siebie jako pana obdarzonego siłą, która zapewnia mu przyjemności. Ma „muzykę, jedzenie i wi- no (...) wiele dziewcząt (...) Wszystkie mi usługują (...) dotykają mnie i pieszczą". Olaf może sobie folgować we wszystkim, czego zapragnie, a szczególnie pod względem cielesnym. „Byłem żołnierzem (...) Wzbogaciłem się dzię- ki łupom wojennym". Słowo „żołnierz" symbolizuje pierwszoczakramowe, męskie motywy, takie jak agresja, przemoc, osoba dręczyciela, wykorzystanie siły celem odniesienia zwycięstwa oraz wzbogacenia się. Ów żoł- nierz przez wiele lat stał u władzy i dobrze z tym sobie radził, więc teraz może sobie folgować, korzystając z jej owoców. Olaf dociera do 50 roku życia, co jest również obe- cnym jego wiekiem. Widzi siebie jako łagodnego pana, ale uważa, że kobiety „mają szczęście będąc tu ze mną, a nie z jakimś rozpustnym właścicielem". (Jego pogląd na „rozpustę" może być dyskusyjny!) Seksualne moty- wy zaczynają się ujawniać, gdy Olaf omawia swoje „seksualne apetyty". Widzimy potrzebę kontroli i brak wrażliwości na potrzeby kobiet. „Cóż więcej mogłyby mieć? Na co narzekają? (...) denerwuje mnie ich płacz i po prostu wychodzę — nie chcę więcej widzieć tej kobiety". 130 RICK PHILLIPS Olaf znów powraca do swoich cielesnych żądz: „Żyję tylko po to, by jeść, pić i kochać się (...) Wkrótce się nudzę. Jest to jeden z moich wzorców". Pojawiło się przyzwyczajenie, a wraz z nim nieuniknione znudzenie. Ciało emocjonalne żąda coraz więcej i więcej. „Zwra- cam się ku innej kobiecie, ale czuję nieco mniej entuzjaz- mu". Potrzeba przyjemności coraz mocniej identyfikuje się z potrzebą seksualną, która staje się równocześnie bronią przeciwko znudzeniu, smutkowi i niedostatkowi. Jednak nawet to nie wystarcza: „(...) po współżyciu czuję się niezaspokojony, smutny. Aby zabić ten smutek znów wchodzę w kobietę, i tak w kółko". Mimo że mężczyzna uświadomił sobie, w jaką wpadł pułapkę, nie widział sposobu przełamania wzorca i zmarł nie znaj- dując rozwiązania. Sytuacja ta powtórzyła się w jego obecnym życiu. Olaf był obsesyjnie uzależniony od seksu. Miał też obsesję dotyczącą spełniania jego cielesnych zachcianek. A co z jego duchowymi pragnieniami? Olaf ostatnio odkrył tę duchową energię w obecnym życiu i wykorzys- tuje ją pozbywając się przyzwyczajenia do „szybkiego załatwiania sprawy". Po energetycznym oczyszczeniu tych motywów Wyż- sza Jaźń ukazuje Olafowi trójkąt lub piramidę symboli- zującą „dobre wykorzystanie energii". Mówi mu w ten sposób, że może „korzystać z całej energii seksualnej, jakiej zapragnie, ale musi być ona wykorzystana z miło- ścią, zrozumieniem i oświeceniem. Należy wykorzysty- wać ją dla najwyższego dobra". Przekaz ten uzupełnia brakujący fragment obrazu. Mówi, że to nie energia Studium przypadku karmy seksualnej 131 seksualna jest „zła", ale jej błędne wykorzystanie. Bra- kujący składnik — miłość — nie pozwalał Olafowi przyspieszyć wibracji i doznać „spełnienia" na transcen- dentnym poziomie ducha. Skoro Olaf zbadał motywy wiążące się z pierwszym czakramem w „rzymskim" wcieleniu, należało zejść głę- biej. Gdzie bierze swój początek ów seksualny nałóg? Dlaczego musiał doświadczyć tego życia? Wyższa Jaźń przenosi go więc do Chin. Tym razem punkt widzenia zmienia się w dramatyczny sposób. Olaf może spojrzeć na seks z pozycji kobiety. Jest teraz konkubiną wyko- rzystywaną dla seksualnej przyjemności, ale nie znajdu- jącą w tym zadowolenia. „Nie lubię seksu, ale jestem od niego uzależniona". Znów obecne jest uzależnienie: „Przez cały czas odczuwam wyraźne pragnienie i po- trzebę seksu". Charakterystyczne cechy pierwszego czakramu — uwiedzenie, manipulacja, walka o władzę, role dręczy- ciela i ofiary — są wraźnie widoczne w tym życiu. „(...) kiedy go zmęczę, często mnie bije (...) Po prostu się poddaję (...) i wysysam go do ostatniej kropli (...) Manipuluję nim". W końcu konkubina wysysa energię ze swojego pana i ten umiera. Gdy zamyka się pierwszy czakram, gaśnie siła życiowa. Bardzo interesujący jest początek tego scenariusza, gwałt w wieku dziesięciu lat. Zazwyczaj myślimy, że po zgwałceniu w dzieciństwie seks będzie ostatnią rzeczą, jaką wybierze ofiara. Jednak powyżej opisywane postę- powanie nie jest pozbawione sensu. Uraz seksualny jest uczuciowym i fizycznym piętnem, które domaga się 132 RICK PHILLIPS zwiększonej porcji tego samego. Ciało emocjonalne otrzymało silny bodziec. Nałogowiec domaga się więk- szej dawki, a więc dziewczynka wybiera dom publiczny, by zaspokoić podświadomą żądzę. Jednakże tyranizo- wanie przez silnych mężczyzn odcisnęło się w niej uczu- ciem bezradności i urazem fizycznym — połączonymi ze wspomnieniami pochodzącymi z pierwszego czakramu. A więc kobieta początkowo szuka schronienia, ale aby zagwarantować sobie bezpieczeństwo musi wykorzysty- wać swoją siłę, by przetrwać — musi grać rolę uwodzi- cielki (dręczyciela). Żądza przetrwania jest podstawowym motywem pierwszego czakramu. Dla Olafa środkiem przetrwania jest energia seksualna: „Seks jest moją bronią, narzę- dziem umożliwiającym mi przetrwanie". Wyraźnie za- znacza się współzawodnictwo: „Muszę być lepsza w łóż- ku od każdej z jego kobiet". Po śmierci pana jego konkubina musi przetrwać, a więc raz jeszcze przywołuje swoje doświadczenie w uwodzeniu: „(...) uwodzę właściciela, a on zabiera mnie jako swoją konkubinę. Robię z nim to samo (...) Uwodzę go, aby mieć pożywienie i schronienie". Ko- bieta ponosi klęskę, kiedy odmawia mężczyźnie. W wy- niku tego zostaje zabita. Ten ciąg wydarzeń stanowi interesujący przykład łań- cucha przyczynowo-skutkowego. Odrzucając energię se- ksualną kobieta umiera. Wytwarza się piętno, które przetrwa aż do obecnego życia. Ciało emocjonalne mó- wi: „Jeśli nie sprawię seksualnej przyjemności innej osobie, umrę". Jednakże skłonna do uzależnień natura Studium przypadku karmy seksualnej 133 l ciała emocjonalnego mówi także: „Jeśli nie zaspokoję własnych potrzeb seksualnych, umrę". Nawet gdy taka reakcja nie jest logiczna dla intelektu, jest absolutnie realna dla ciała emocjonalnego, a więc ego ściśle się jej trzyma. Ego nie chce odrzucić tego piętna. „To kwestia przetrwania" mówi ciało emocjonalne. Innym ważnym motywem, który się tu pojawia, jest potrzeba miłości. Kobieta pamięta brutalny gwałt, a wspomnienie to zostało skontrastowane z chwilami czułości i miłości w domu publicznym i u nowego pana. Potrzeba skupiania na sobie uwagi oraz potrzeba bez- pieczeństwa łączą się więc z podstawową potrzebą miło- ści wyrażaną przez akt płciowy: „Zdaje mi się, że jeśli mój pan nie chce uprawiać ze mną seksu, znaczy to, iż już mnie nie kocha (...) Chcę, by zwracał na mnie uwagę, więc uprawianie miłości ma to na celu". Kolej- nym motywem wśród tematów pierwszego czakramu Olafa jest stwierdzenie ciała emocjonalnego: „seks rów- na się miłość". Głównym zadaniem w pracy z Olafem było rozpoz- nanie, kim postaci z seansu są w jego obecnym życiu. Gdy w pewnym momencie prowadzący spytał, kim był pan z Chin we wcześniejszym życiu, Olaf miał wizję swojej obecnej żony — Anny. Ta korelacja jest ważna dla zrozumienia wzorców w ich obecnym małżeństwie. Podczas gdy Olafa trawi seksualne uzależnienie, przez co wdaje się w niezliczone romanse, jego żona nie lubi seksu i w pewien sposób się go boi. Olaf zrozumiał l teraz, dlaczego tak się dzieje. Anna, jako pan z Chin, l była „wysysana do ostatniej kropli" i zmarła w wyniku k 134 RICK PHILLIPS seksualnych manipulacji Olafa. Zachowała to wspom- nienie i w obecnym życiu wystrzega się męża. Jej ciało emocjonalne mówi: „Ostatnim razem zmarłam z po- wodu seksualnego związku z Olafem". Równocześnie Olaf potrzebuje seksu, aby czuć się kochanym, a ponie- waż rzadko kocha się z Anną, wciąż szuka miłości u innych kobiet. Jak widzimy, w tym 90-minutowym seansie ujawnio- nych zostało mnóstwo informacji, a z ciała emocjonal- nego usunięto ogromną ilość energii. Kiedy Wyższa Jaźń przedstawia minione doświadczenia, uczuciowe więzi zostają energetycznie zwolnione. Równocześnie dostępne stają się informacje zawarte w tych doświad- czeniach, które pomagają nam nauczyć się czegoś w obecnym życiu i przynoszą korzyść temu światu. W wyniku seansu Olaf doznał wewnętrznego przeob- rażenia. Uzależnienie od seksu zniknęło niemal zupełnie, skończył z romansami i obecnie odnajduje miłość w swoich związkach. Związane z pierwszym czakramem motywy, takie jak siła, żądza przetrwania i władzy, powracają do równowagi. Oczyszczenie motywu ofiary otworzyło przepływ energii w okolicach płciowych, szczególnie dzięki odrzuceniu piętna gwałtu. Najważ- niejszą zmianą jest przepływ duchowej energii przez ciało Olafa pozwalający, by seks przynosił mu wreszcie spełnienie. Poszukiwanie miłości zakończyło się powo- dzeniem. Gdy, podobnie jak Olaf, odrzucamy głębokie piętna uczuciowe, Wyższa Jaźń zapewnia nam możliwości roz- woju. Energia seksualna otwiera się i odnawia z wiek- Studium przypadku karmy seksualnej 135 szą łatwością, ograniczenia mające źródło w przeszłości nie wiążą nas już w starych, bezużytecznych wzorcach. Swoboda dyskusji na tematy związane z seksem, odrzu- cenie osądu i poszukiwanie nowych odpowiedzi szybko rozwiną się w duchowo-seksualną koncepcję istnienia. Świat duchowy pomoże nam odrzucić przeszłą ignoran- cję i w przyszłości stworzyć ludzkie, pełne mądrości związki. Skoro energia seksualna ma zdolność tworze- nia życia, być może jej zadaniem w naszym wnętrzu jest naturalne wspieranie niedostrzegalnych ciał oraz ciała fizycznego. Być może da się ją wykorzystać na jeszcze inne, potężniejsze sposoby. Musimy przełamywać stare wzorce praktyk seksualnych i wlać w nasze życie płcio- we więcej duchowości, miłości oraz świadomości. Poni- żej podaję kilka pomysłów mogących przyspieszyć ten proces: 1. Stosunek płciowy polega na dzieleniu się energią w związku międzyludzkim. Słowo „dzielenie się" jest ważne, ponieważ oznacza ono chęć dawania i przyjmo- wania, intymnego porozumiewania się na wielu pozio- mach. Owa energia może objawiać się na poziomie uczuć jako troskliwość, chęć wspierania, poczucie bez- pieczeństwa, bliskości, radość, szczęście, ufność, wrażli- swość, wspólnota, i, oczywiście, miłość. 2. Stosunek płciowy polega na otwieraniu fizycznych l oraz eterycznych kanałów i umożliwianiu przepływu 'seksualnej ch'i, a następnie wykorzystaniu ożywczych ;cech tej energii. Przy zachowanym przepływie energii ciała łatwiej dochodzą do wzajemnej równowagi i har- monii. 136 RICK PHILLIPS 3. Stosunek płciowy ma wielowymiarowe efekty i rozmaite cele. Może służyć prokreacji, dzieleniu się uczuciową bliskością, fizycznej zabawie albo duchowe- mu rozwojowi. Kluczem do pełniejszego doświadczenia seksualnego jest świadomość. 4. Z perspektywy duchowej energię seksualną może- my wykorzystać do przekształcenia pierwszoczakramo- wej potrzeby przetrwania gatunku (prokreacja) w wy- ższą potrzebę „przetrwania"; w uświadomienie sobie swej Istoty, będącej nieśmiertelnością. Poznać nieśmier- telność to uwolnić się od strachu przed śmiercią, a więc od potrzeby przetrwania tego ciała. W ten sposób do- znajemy niepokonanej siły. 5. Stosunek płciowy symbolizuje rytuał. Możemy tworzyć nowe rytuały, aby spojrzeć na seks z nowych perspektyw. Na przykład akt płciowy symbolizuje Boga tworzącego mężczyznę/kobietę na swój obraz i podobie- ństwo; dzięki temu akt płciowy ma moc tworzenia nowej energii nasyconej boską świadomością, która mo- że być wykorzystana dla duchowego rozwoju. 6. Stosunek płciowy jest symbolem jedności, zlewania się męskości i kobiecości, równoważenia energii yin i yang. 7. Poprzez wzajemne oddziaływanie yin i yang nastę- puje poczęcie. Poczęcie to stworzenie energii większej od sumy jej składników. Zakłada ono rozwój, przekracza- nie granic i dążenie do nieskończoności. 8. Doznanie „pasywnego orgazmu" jest symbolem cichej ekstazy połączenia yin i yang. Jest to moment, w którym dwoje ludzi doznaje spełnienia w stanie bez- Studium przypadku karmy seksualnej 137 czynności. Dla mężczyzny oznacza to przepływ energii bez ejakulacji; dla kobiety jest także doznaniem prze- pływu energii i spełnienia bez „aktywnego" orgazmu. Doznanie „aktywnego orgazmu" jest symbolem eks- tazy, która wprawia w ruch energię prowadząc do narastającego spełnienia w życiu. Symbolicznie orgazm jest tylko krokiem ku spełnieniu. Z twórczego aktu stosunku płciowego pochodzi energia, która, jak nasie- nie, przechowuje potencjalne możliwości holistycznego rozwoju i stania się Jednością. Celem „aktywnego orga- zmu" nie jest ekstaza spełnienia, ale raczej proces, ścieżka radości, która w jednej chwili daje niekończące się spełnienie. Siedem Studium przypadku uzdrawiania motywu ofiary i dręczyciela Jestem dwunastoletnią dziewczynką, uciekającą w małej lódce. Zgwałcona przez pirata rzucam się do oceanu. I jestem tym piratem, a moje serce nie potrafi jeszcze widzieć i kochać. Nazwij mnie, proszę, prawdziwymi imionami, abym mogła w jednym momencie usłyszeć każdy mój krzyk i śmiech, abym mogła zrozumieć, że moja radość i ból są jednym. Thich Nhat Hanh Being Peace ii Maggie zgłosiła się na seanse w Fundacji Deva mając 43 lata. Gdy powoli wkuśtykała do pokoju, pewne było, 139 140 RICK PHILLIPS że życie jej nie głaskało, zupełnie jakby wypisano na niej słowo „ofiara". W trakcie wywiadu długa historia jej fizycznych i uczuciowych problemów zapełniła kilka arkuszy papieru. Maggie wspomniała, że wizyta w Deva była ostatnią próbą znalezienia jakiegoś sposobu na poprawę jej stanu fizycznego, ponieważ od 22 lat bez- skutecznie współpracowała z lekarzami. Jej objawy kon- centrowały się głównie wokół szyi i pleców, z częścio- wym paraliżem w lewej nodze i ogólnym osłabieniem całego ciała. Przez wiele lat Maggie była praktycznie przykuta do łóżka, nie miała chęci do pracy, ani do odgrywania roli gospodyni domowej. Jej problemy uczuciowe skupiały się w dwóch głównych obszarach: nienawiści do ojca, rzutującej na związki z mężczyzna- mi, oraz niechęci do dzieci. Spytana o związek z ojcem Maggie opowiedziała klasyczną historię o prostym, uzależnionym od alkoho- lu policjancie z Alabamy, który nie miał własnej matki, i szowinistycznie narzucał swoje zdanie na temat roli kobiety w rodzinie. Uważał, że kobieta powinna słu- chać mężczyzny i służyć mu. Narzucał ten pogląd za- równo fizycznie jak i uczuciowo. Maggie opuściła dom w wieku 20 lat i wyszła za mąż z rozsądku mając 24 lata. Stłumiła w sobie wspomnienia wiążące się z fizycznym i uczuciowym wykorzystywaniem przez ojca, ale ostate- cznie nie rozwiązane uczucia, pożerające ją od we- wnątrz, przykuły ją do łóżka. Pierwszy seans ujawnił, że Wewnętrzne Dziecko Mag- gie jest pełne bólu i poczucia separacji. Ponieważ nasta- wienie Maggie w stosunku do dzieci w ogóle było raczej Studium przypadku uzdrawiania... 141 negatywne i zabarwione osądem, jej Wewnętrzne Dziec- ko pozbawione było pewności siebie i pełne strachu, który wytrącał ją z równowagi. Ciężko pracowaliśmy, by odrzucić balast emocjonalnego napięcia, po czym wyłoniło się promieniujące Wewnętrzne Dziecko Mag- gie. i Podczas drugiego seansu Wyższa Jaźń jaśniej obnaży- ła przed Maggie motyw ofiary, tym razem ukazując jej oba punkty widzenia. Kobieta odegrała w nim rolę zarówno ofiary, jak i dręczyciela. Poniżej podany jest skondensowany, lecz dosłowny zapis tego seansu. Mate- riał podany w nawiasach przedstawia obserwacje Mag- gie dotyczące jej fizycznych odczuć podczas seansu; materiał w nawiasach kwadratowych to obserwacje pro- wadzącego. Maggie: Jestem mężczyzną. Znajduję się w górach. Teren dookoła mnie jest kamienisty, rosną tu drzewa. Ubrany jestem w skóry, jak góral. Mam długie włosy. (Drżą mi ręce.) Jestem zakłopotany. Zastanawiam się, co mam zrobić. [Zaczyna pła- kać.] Jestem smutny. Straciłem kogoś, na kim mi zależało. Moja żona umarła. Została zabita w domu u podnóża góry. (Czuję silny ból w klatce piersiowej.) Prowadzący: Przejdź do tego bólu w piersi i zobacz, jakie kryje się za nim wspomnienie. [Maggie zmienia teraz rolę, staje się kobietą.] Maggie: Teraz czuję się bliższa tej kobiecie... Jestem spokoj- na i pogodna, ale nadal leżę obolała na posłaniu, okryta skórami. Chcę wstać, wyjść na zewnątrz. Trudno mi oddychać — czuję ucisk w klatce piersiowej. (Czuję ból podchodzący 142 RICK PHILLIPS do gardła, a potem schodzący w dół klatki piersiowej. Trud- no mi oddychać.) Nie ma tu mojego męża — myślę, że jest w górach. Długo nie wraca, czuję się samotna. Dużo czasu spędzam w łóżku. Chciałabym mieć kilkoro dzieci, które dotrzymywałyby mi towarzystwa, ale nie mogę ich mieć. Po prostu nie rodzę dzieci. Jestem smutna z powodu samotności. Bóle w klatce piersiowej powracają. Stają się silniejsze. Mąż wchodzi do domu i obejmuje mnie. Czuję się nieszczę- śliwa, ponieważ wiem, że umrę. Czuję smutek i złość, gdyż nie jestem jeszcze gotowa na śmierć. Doprowadza mnie to do wściekłości. Mąż o to nie dba. Wie, że nic na to nie może poradzić. Jest bardzo obojętny. Wychodzi, a następnie wraca. Zastanawia się, jak długo to jeszcze potrwa. Czuje wstręt, a nie współczucie. Odczuwam napięcie. Trochę się go boję. (Sztyw- nieje mi kark.) [Przerwa.] Czuję, że jego dłonie i nadgarstki są napięte. Moja szyja i ramiona stają się sztywniejsze. Próbuję się rozluźnić. (Moje ramiona i dłonie są gorące, bezwładne, potem zaczynają świerz- bić, co narasta do uczucia palenia. Mam wrażenie, że w moich ramionach jest mnóstwo węzłów. Teraz boli mnie splot sło- neczny. W jakiś sposób łączy się to z dłońmi. Moje palce poruszają się, jakby kogoś dusiły.) Mój Boże, mąż oszalał i dusi mnie! Padam na kolana. Jed- nak czuję, jakbym była tym, który mnie dusi. [Tutaj Maggie znów zmienia rolę.] Czuję gniew. [Przerwa.] To koniec. [Przerwa.] Czuję ulgę, ale również smutek. Moje ręce są ciężkie. Chcę nimi potrząsnąć, pozbyć się złej rzeczy, którą zrobiłem. Nigdy l Studium przypadku uzdrawiania... 143 nie zdołam pozbyć się nieprzyjemnego uczucia w moich rękach. [Przerwa.] Czuję się winny. Wiem, że nie powinienem tego robić. (Czuję taką pustkę.) Nie mogę pozbyć się tego ciężaru w ramionach. Chcę, żeby wróciła. Klękam i obejmuję ją. Myślę, że ją kocham. [Łzy.] Chciałbym sprowadzić ją z po- wrotem. Nie mogę. Pokłóciliśmy się i doprowadziła mnie do wściekłości. Próbuję usprawiedliwić mój uczynek. Nie powin- na była mnie złościć. Wściekłem się na nią za to, że spowodo- wała to wszystko. Co teraz pocznę? (Czuję chłód, pustkę, samotność.) [Przerwa.] Próbuję wyrzucić to z moich myśli. Nie chcę o tym myśleć. To jedyny sposób, w jaki mogę sobie z tym poradzić... Teraz jestem z powrotem w górach, tam gdzie się to wszystko zaczęło. Prowadzący: Spytaj swoją Wyższą Jaźń, czy jest tam jeszcze coś godnego uwagi. Maggie: (Mój kark jest naprawdę napięty. Czuję, jakby na mojej głowie zaciskało się imadło. Odczuwam nacisk na skro- nie, sztywność ramion, karku i głowy.) [W tym momencie Maggie obserwuje własną śmierć.] Maggie: Zmiażdżył mnie duży głaz czy skała. Uwiązłem pod nim od ramion w górę. Nie umarłem od razu. Trudno było tak leżeć, nie mogąc nic zrobić. Skała się obsunęła, nie mog- łem się wydostać. Kiedy w końcu umarłem, odczułem ulgę. Z radością przywitałem śmierć. Trzeciego dnia Maggie przyszła całkowicie wyczerpa- na i zbolała, ale w jej oczach było zdecydowanie więcej światła. Była zadowolona z poczynionych przez siebie postępów. Wspięła się na stół do masażu, a ciało fizycz- ne poprowadziło ją wprost w następną wizję. 144 RICK PHILLIPS Maggie: Czuję ucisk w dolnej części jelit i w jamie brzusz- nej, tak jakby coś się tam poruszało. To coś się powiększa. Być może jest to dziecko, ale wygląda, sprawia wrażenie czegoś mrocznego. Mój brzuch rośnie. Czarna rzecz ciągle w nim tkwi, jak kamień. Teraz zmniejsza 'się do rozmiarów ziarnka grochu. Nie chcę tego i ta rzecz odchodzi. Mój brzuch zapada się jak przekłuty balon; jest pusty. Prowadzący: Poproś swoją Wyższą Jaźń, by pokazała d źródło tego doznania. Maggie: (Czuję ból w splocie słonecznym. Mam zaciśnięte pięści, świerzbi mnie prawy nadgarstek. Mam napięte ramio- na. Czuję ucisk w krtani.) Prowadzący: Co widzisz? Maggie: Ojciec! [Wydaje się, jakby impuls elektryczny prze- biegł przez jej ciało.] Boję się. Widzę lwa. Ojciec stoi obok... Przerwa.] Wąskie ulice i stare domy, jak w czasach biblijnych. Ojciec ma na sobie mundur, a na nim zbroję z lwem, jak centurion. Próbuję obejść go dookoła, ale nie zmienia pozycji. Nie spuszczamy z siebie wzroku. Czuję się zagrożona. Jestem ciemnowłosą, skromnie ubraną kobietą. Ojciec pilnuje drzwi, więc nie mogę wyjść. Nosi hełm z opuszczaną osłoną na oczy. Wygląda na agresywnego. Kulę się. Chciałabym uciec pomię- dzy jego nogami. (Czuję ból w lewym ramieniu.) Uderzył mnie swoją pałką. Leżę na klepisku. Uderza mnie. Stoi nade mną i się śmieje. Prowadzący: Co czujesz? Maggie: Niewiele. Czuję, że z rezygnacją godzę się na takie traktowanie. Uznaję je za coś normalnego. Wydaje się, że jemu sprawia to przyjemność. Uważa, że właśnie tak należy trak- tować kobietę. [Przerwa.] Studium przypadku uzdrawiania... 145 Jestem smutna i zrezygnowana, jakby akceptowanie takiego traktowania było moim obowiązkiem. To właśnie powinnam robić. Wstaję i jestem szczęśliwa, że już po wszystkim. Idę do moich codziennych zajęć. Mam 20 lat. Nie wiem, gdzie jest moja matka... (Czuję napięcie w przedramionach i dłoniach.) Są jak ka- mień — twarde — jakbym trzymała kamień i chciała kogoś uderzyć. Wydaje mi się, że moja lewa ręka kogoś uderza, a ja otrzymuję w rewanżu cios w brzuch i w klatkę piersiową. Mój ojciec jest większy. Jest po wszystkim i znów leżę na podłodze. Boli mnie klatka piersiowa, jakbym miała połamane żebra. Ojciec stoi nade mną, ale nie jest zadowolony. Tym razem jest naprawdę zły, ponieważ oddałam cios... (Czuję silne, kłujące bóle przebiegające przez cały kręgosłup.) Myślałam, że umarłam, ale ból wciąż powraca. Chciałam umrzeć. Ojciec próbował się na mnie rzucić, uprawiać seks, ale go odepchnęłam. [Łzy, potem przerwa.] Prowadzący: Mów dalej. Co się dzieje? Maggie: Ojciec stoi w drzwiach. Leżę na łóżku. Wiem, czego chce i nic nie mogę na to poradzić. Mam gorące dłonie. Chcę drapać, szarpać, kopać. Ojciec leży na mnie. Próbuję go ode- pchnąć, ale nie mogę. Jest zbyt ciężki. Czuję się, jakbym była pod nim pogrzebana — jest taki ciężki. Łóżko się ugina. Prawie już nie walczę. Jestem zrezygnowana. Będę zadowolo- na, kiedy to się skończy. Chciałabym, żeby ktoś przyszedł. Próbuję pozostać nieczuła, próbuję nic nie czuć. Czuję bez- wład od pasa w dół. Teraz wychodzi. Śmieje się. (Pierś boli mnie przy oddycha- niu.) Wiem, że to wydarzy się znowu. Nienawidzę tego. Niena- widzę ojca, ale czuję się winna, ponieważ uważam, że nie 146 RICK PHILLIPS powinnam go nienawidzieć, a tak właśnie jest. Czuję się chora, mam mdłości. Czuję wstręt do siebie za to, że na to wszystko pozwalam. Chciałabym, żeby było inaczej. Ze wstrętem zwie- szam głowę. Chciałabym, żeby ktoś pomógł mi zmienić tę sytuację, ale wiem, że ona się nie zmieni. Czuję się bezsilna... [Przerwa.] (Czuję napięcie w brzuchu. Rośnie, jest jak duża piłka do koszykówki.) Jestem w dąży, ale nie chcę się do tego przyznać. Nie chcę tego widzieć. To jest ohydne. Blokuję wszystko od pasa w dół, ponieważ nie chcę tego widzieć. Boję się, że ze względu na sposób, w jaki został poczęty, urodzi mi się potwór. Nie chcę urodzić potwora, takiego jak jego ojciec. Rośnie. Jest ohydny — ma podłą, czarną twarz. Wydaje obrzydliwe dźwię- ki. Szamocze się i kopie, chce się wydostać. Wydaje się zbyt duży, by się wydostać. (Boli mnie przy oddychaniu.) Nie chcę tego. To rzecz, nie człowiek, lecz czarna masa. To żyje... [Moja Wyższa Jaźń podpowiada mi, bym kazał Maggie przekazać tej istocie światło słońca.] Jest zły. Walczy i się szarpie. [Maggie zaczyna bardzo szybko oddychać.] Maggie: To nie lubi światła. Maleje. [W ciągu kilku minut w pokoju obecna była odczu- walna, niemal widoczna, ciemna chmura energii. Gdy Wyższa Jaźń zaczęła wydzielać słoneczne światło, chmu- ra rozproszyła się. W ciągu trzech minut pokój rozjaśnił się, jakby włączono dziesiątki świateł. Wyraźnie odczu- liśmy ulgę.] Maggie: Czuję się, jakbym została rozkrojona, jak przy cesarskim dędu. Coś wydostaje się na zewnątrz, ale nie chcę Studium przypadku uzdrawiania... 147 żeby tak się stało. Czuję się winna utracie tego dziecka. Czuję się winna, że go nie chciałam. Nienawidzę się za to. Czuję się chora, brzuch boli mnie z obrzydzenia. (Wpędziłam się w cho- robę, ponieważ czułam wstręt do samej siebie. Chciałabym, żeby było inaczej.) Prowadzący: Mów dalej. Maggie: Chciałabym, żeby to było prawdziwe dziecko, które mogłabym przytulić. (Boli mnie brzuch.) Nie oczyściłam się... poważna infekcja... nie poprawiło się. To śmiertelna choroba. Nie przejmuję się umieraniem. Jestem zbyt chora, by z tym walczyć — czuję rezygnację... [Przerwa.] Ojciec nie wródł. Mam nadzieję, że dostał to, na co zasłużył. Nie obchodzi go, co się ze mną dzieje. [Przerwa.] Odpływam. Poniższy fragment pochodzi z czwartego dnia sean- sów, podczas którego Maggie ostatecznie uwalnia się od swojego motywu ofiary i rozpoczyna proces odnowy. Maggie: Wyższa Jaźń przybywa pod postacią promienia światła. Jest go tak dużo. (Świerzbią mnie ręce.) Jestem wyso- ko, w chmurach. Jest w nich przerwa, przez którą widzę świat w dole. Widzę złoty budynek w Chinach. Na prawo znajduje się wielki Budda; budynek może być świątynią. Jestem kobietą. Widzę schody. Chcę się po nich wspiąć. Tutaj jest jasno i słonecznie. Siadam na stole, zimnym jak marmur. (Czuję cielesne podniecenie.) Odczuwam szczęście, radość. Pragnę latać, jest to bardzo radosne uczucie. Ledwo mogę nad sobą zapanować. Pragnę wydostać się z tego dała, eksplodować, odlecieć. 148 RICK PHILLIPS (Czuję napięcie w gardle, karku i głowie.) Mam wrażenie, że dwa palce ściskają mój kark. Wiszę w powietrzu. Być może Bóg unosi mnie ponad dach świątyni. Nie przypominam czło- wieka. Jestem duża i biała, półprzejrzysta, mam okrągłą głowę. Rosnę. Jeśli eksploduję, stracę kontrolę! Moja Wyższa Jaźń tworzy wysokie drzewo, na które mogę się wdrapać i zejść ze szczytu świątyni. Widzę stąd całą okolicę. Czuję taki spokój, podniecenie; to jest zbyt piękne, żeby mogło być prawdziwe. Nie mogę uwierzyć, że jestem na górze. Panuje tu taki spokój. Jeszcze nie puściłam drzewa. [Przerwa.] Puszczam... Lecę — moje ręce są wolne. Jest jasno i mięk- ko. Leżę na chmurach. Przebyłam długą drogę, aby tu dotrzeć. Tego właśnie od dawna pragnęłam. Nie jestem mężczyzną czy kobietą, a po prostu osobą. [Energia płynie przez dało Mag- Z mojego czoła wydobywa się pięć neonowych promieni światła. Są jasnoniebieskie, promieniują z mojej głowy i z wszy- stkiego dookoła. Cała moja głowa jest lekka. Szczypią mnie oczy. Światło spływa w dół dała. Jestem pobudzona. Wibruję... Spowija mnie błękitne światło. Jest ono łagodne i spokojne, jakbym była owinięta w błękitny kokon. Nie ma bólu, nie ma dała, panuje ogólny spokój. Na początku każdego spotkania omawialiśmy szcze- góły poprzedniego seansu, dzięki czemu ciało umysłowe Maggie mogło zrozumieć motywy uczuciowe, jakie zos- tały obnażone, a także to, w jaki sposób odnosiły się one do jej obecnego życia. Rozumiejąc swoje doznania, z większą łatwością mogła odrzucać energię ciała emoc- jonalnego. W obecności zrozumienia współczucie prze- pływa swobodniej. l l Studium przypadku uzdrawiania... 149 Podsumowując, podczas czterech seansów rozwiąza- nych lub znacznie rozjaśnionych zostało kilka zagad- nień. Jak widzimy, brak poczucia bezpieczeństwa, strach i osąd były tak głęboko zakorzenione, że fizyczne ciało Maggie odzwierciedlało je pod postacią paraliżu, bloka- dy uczuć i pragnienia pozostawania w stanie nieświado- mości. Pierwszy seans otworzył ciało emocjonalne i za- początkował proces uzdrawiania. Przez doprowadze- nie do stanu równowagi Wewnętrznego Dziecka oraz otwarcie przepływu energii cechy Wewnętrznego Dziec- ka/Wyższej Jaźni stały się świadomie użyteczne. Drugi seans jest interesujący ze względu na symbolicz- ne zamiany ról; na początku Maggie jest mężczyzną, przerzuca się na kobiecy punkt widzenia i powraca do doznań mężczyzny. Wyższa Jaźń daje jej posmak każdej perspektywy, aby odrzucić zarówno energię ofiary jak i dręczyciela, mężczyzny i kobiety. W roli kobiety pojawiają się wyraźnie motywy samot- ności i smutku, ale osłabienie, fizyczna choroba i leżenie w łóżku przez większość czasu stanowią odzwierciedle- nie obecnego życia. Z powodu słabego zdrowia kobiety w jej związku rodzą się napięcia. Zarówno ona jak i mężczyzna są bezradni. Frustracja mężczyzny kumulu- je się aż do momentu, gdy jest on zmuszony szukać wyzwolenia czy nawet ucieczki odchodząc w góry. Uczucia kobiety wynikające z braku współczucia męż- czyzny oraz własnej separacji dodatkowo podsycają napięcie pomiędzy nimi. W końcu nie mogą się już porozumieć. Pomiędzy nimi są tylko stłumione uczucia. Inną interesującą cechą seansów jest to, że transfor- macja fizycznego ciała przewodzi subiektywnym dozna- 150 RICK PHILLIPS niom Maggie. Oznacza to, że jej ciało reaguje pierwsze, na przykład świerzbieniem rąk, a potem w świadomości Maggie pojawiają się wizje. Energia ciała emocjonalne- go odłącza się od ciała fizycznego i dąży na zewnątrz, aż do momentu, gdy dociera do poziomu świadomości; wówczas następuje wizualizacja doznania. Punktem kulminacyjnym jest moment duszenia, które w czakramie gardła Maggie umieszcza piętno osądu dręczyciela, osądu mężczyzny znęcającego się nad kobie- tą, symbolicznego aktu separacji poprzez zerwanie po- rozumienia (odbywającego się przez czakram gardła), i uczuć bezbronnej ofiary. Dla roli mężczyzny szczególnie symboliczne są jego ręce, w których przechowywana jest frustracja i poczu- cie winy. Gniew i nieopanowane uczucia wyrywają się spod kontroli. Popełniony zostaje brutalny czyn, które- go wynikiem jest osąd samego siebie oraz poczucie winy: „[Nigdy nie zdołam] pozbyć się tej złej rzeczy, którą zrobiłem. Nigdy nie zdołam pozbyć się nieprzyje- mnego uczucia w moich rękach". Mężczyzna obiecuje, że nigdy więcej nie straci panowania nad sobą, co oznacza, że spróbuje pogrzebać uczucia oraz wspomnie- nia, które je wywołują. „Próbuję wyrzucić to z moich myśli. Nie chcę o tym myśleć. To jedyny sposób, w jaki mogę sobie z tym poradzić". Ta reakcja stanowi oczy- wiście wzorzec dzisiejszych zachowań Maggie. Wielki głaz, który miażdży mężczyznę, symbolizuje „kamień poczucia winy" przytłaczający ją w obecnym życiu, krępujący ją w nie rozwiązanych karmicznych moty- wach ofiary i dręczyciela. Studium przypadku uzdrawiania... 151 Po dwóch dnia poświęconych otwieraniu ciała emoc- jonalnego i przepuszczaniu przez nie duchowej energii Maggie była przygotowana do przełomowego kroku. Kiedy tylko wspięła się na stół, ciało fizyczne wskazało jej natychmiast, gdzie skupiona jest energia. Maggie koncentruje się na swoim łonie: „Być może jest to dziecko, ale wygląda, sprawia wrażenie czegoś mrocz- nego". Ciało napina się, na powierzchnię wypływa energia osądu: „Ojciec! Boję się". Najsilniejszy karmiczny zwią- zek z jej obecnego życia pojawia się w przeszłym wciele- niu. Mężczyzna znów jest jej ojcem i dręczycielem, ona zaś jest młodą, słabą kobietą, znów córką i ofiarą. Niemal każde zdanie ma tu symboliczne znaczenie. Historia ta jest nie tylko klasycznym przykładem walki pomiędzy energią męską i żeńską, ale stanowi także przykład napiętnowania ciała odciskiem seksualnego wykorzystywania. W jaki sposób zachowujemy się za- zwyczaj w takim przypadku? Wyrażamy uczucia, do- świadczając ich intensywności i bólu albo uczymy się je tłumić, a w skrajnym przypadku zupełnie wyłączać emocje i udawać umarłego. Maggie reaguje na wszystkie trzy sposoby. Jednak żaden z nich nie skutkuje, ponie- waż ciało emocjonalne, poprzez karmiczne piętna, prze- chowuje narkotyk, którym karmi swoje nałogi. Nie ma znaczenia, który rodzaj reakcji zostanie wyzwolony. W każdym przypadku karmi ona nałogi za pomocą swoich bodźców. W wyniku gwałtu Maggie zachodzi w ciążę. Płód symbolizuje jej więzi z ojcem — nienawiść, strach przed 152 RICK PHILLIPS stałym wykorzystywaniem, osąd. Uczucia te są tak sil- ne, że tworzą dla Maggie żywą rzeczywistość o nega- tywnym zabarwieniu — mroczną i złą. Motyw osądu jest u Maggie tak silny, że stworzyła w swoim wnętrzu uosobienie zła: „Boję się, że (...) urodzi mi się potwór. Nie chcę urodzić potwora, takiego jak mój ojciec (...) Jest ohydny, ma podłą, czarną twarz. Wydaje obrzyd- liwe dźwięki". Wyższa Jaźń oczyszcza tę uczuciową energię, naj- pierw sprowadzając ją do świadomości, a potem sym- bolicznie wprowadzając do gry własną polaryzację — blask słońca. Gdy panuje ciemność, należy wnieść świat- ło. Gdy panuje osąd, należy wnieść miłość. Symbol światła przekształca energię i stymuluje duchowe uzdro- wienie. Przeobraża się wiele aspektów, w wielu wymiarach. Na jednym poziomie „zła" energię oczyszcza światło. Na innym poziomie poronienie wyzwala poczucie winy i ostatecznie powoduje śmierć wskutek „infekcji". Osąd w stosunku do ojca Maggie jest tak głęboko odciśniętym piętnem, że prawdopodobnie powtarzał się w wielu wcieleniach, oprócz obecnego. Na jeszcze innym pozio- mie ciało przechowuje wszystkie te energie i ostatecznie je odrzuca. Ciało umysłowe Maggie pojmuje natych- miast, dlaczego nigdy nie chciała mieć dzieci. Powodem była podświadoma obawa przed wydaniem na świat „demona", nie wspominając już o obrzydzeniu, jakim napawała ją myśl o seksie. Po tym seansie Maggie poczuła, że ogromny ciężar spadł z jej ramion. Następnego dnia powiedziała mi, że Studium przypadku uzdrawiania... 153 jej ciało nadal było obolałe. Miała jednak więcej sił, wróciło także czucie w lewej nodze i w całym ciele. W ciągu kilku dni ustąpił także paraliż, a częściowo również sztywność karku. Chociaż zakrawa to na cud, nie jest moim zdaniem pozbawione sensu. Maggie cięż- ko pracowała, a jej Wyższa Jaźń przeprowadziła ją przez piekło z powrotem do życia. Teraz znów mogła zacząć cieszyć się życiem, co symbolizował czwarty seans. Od początku tego seansu wyraźnie obecna jest Wyż- sza Jaźń, a ciało emocjonalne najwyraźniej odbiera i wydziela duchową energię: „Wyższa Jaźń przybywa pod postacią promienia światła. Jest go tak dużo". Po raz pierwszy seans zawiera wiele duchowych wartości: „Odczuwam szczęście, radość. Pragnę latać; to bardzo radosne uczucie. Ledwo mogę nad sobą zapanować". Maggie widzi siebie jako kobietę znajdującą się w świą- tyni i doznającą uczucia ekspansji, przełamującą ograni- czenia. Wyższa Jaźń tworzy kolejne sceny, a Maggie rozwija się do momentu, gdy może „odejść" do nieba, w miłość i światło jej prawdziwej Istoty: „Przebyłam długą drogę, aby tu dotrzeć. Tego właśnie od dawna pragnęłam". Otwiera się trzecie oko Maggie, która przeżywa wizję stanowiącą przedsmak tego, czym może być i będzie jej życie: „Z mojego czoła wydobywa się pięć neonowych promieni światła (...) Nie ma bólu, nie ma ciała, panuje ogólny spokój". Seanse te ukazują, jak wiele można osiągnąć w prze- ciągu zaledwie czterech dni. Należy jednak zrozumieć, że to Maggie dokonała swojego własnego uzdrowienia. 154 RICK PHILLIPS Moją rolą było udzielenie jej pomocy w zrozumieniu procesu oraz zaofiarowanie jej zewnętrznego punktu widzenia, aby z większą łatwością mogła połączyć frag- menty informacji w „ogólny obraz". Bardzo ważne jest zrozumienie wzorów i motywów ciała emocjonalnego, jednakże najważniejszym i przyno- szącym najwięcej korzyści aspektem tej pracy jest uwal- nianie energii pojawiających się w trakcie seansów. Ciało emocjonalne musi odrzucić swoje więzi nawet w przypadku, gdy ciało umysłowe rozumie sytuację. W przeciwnym razie nadal będziemy w niej tkwili. Maggie rozumiała, dlaczego nienawidzi ojca, ale to nie wystarczało, by uwolnić ją od nienawiści. Odrzuciwszy emocje może teraz przebaczyć ojcu i pozostawić za sobą nienawiść. Dzięki nieustannej pracy nad sobą Maggie w krótkim czasie nauczyła się wielu lekcji. Obecnie jest aktywną kobietą, podążającą swoją duchową ścieżką z wielką determinacją i powodzeniem. Osiem Nasze najgłębsze motywy karmiczne Milość jest Bogiem. Bóg jest miłością. Życie \v Bogu Jest życiem w miłości. Być zakochanym To być w Bogu. Maharishi Mahesh Yogi Milość i Bóg Zdzierając kolejne warstwy cebuli i schodząc coraz głębiej do podstawowych motywów karmicznych w koń- cu dotykamy najgłębszej warstwy. Czy istnieje wspólny początek karmicznego koła? Czy najgłębszy motyw jest wspólny dla nas wszystkich? Musimy cofnąć się do początku, do Jedności. Naszym pierwszym doświadcze- niem — czy uważamy je za nasze pierwsze wcielenie, czy za symboliczne narodziny — jest separacja. Pochodzimy ze światła, z wszechobecnej jedności, przez wielu nazywanej Bogiem. Skupiamy się w formę z bezpostaciowości; nasza świadomość rodzi się w świe- cie dualizmu, w obszarze rządzonym prawami yin i 155 156 RICK PHILLIPS yang. Ten „relatywny" świat jest światem przemian, ruchu, wielowymiarowej energii przekształcającej się w materię i z powrotem w energię. Zawsze jednak widocz- na jest polaryzacja — czy analizujesz ją, czy też nie. Dusza i jej ciała łączą owe wymiary kreacji. Formy, w jakich możemy inkarnować, są niezliczone. Wątpliwe jest, że od początku posiadamy ciało fizyczne. Prawdo- podobnie przez jakiś czas jesteśmy galaktycznymi posta- ciami energii, ale nie ma to znaczenia. Nawet jeśli 99 procent naszej świadomości połączone jest z nieskończo- nością, cząstka nas jest od niej oddzielona. Jakaś cząst- ka całości żyje pośród ograniczeń i jest to pierwsze doświadczenie „życia", pierwszy krok w realny świat, a więc pierwsze odciśnięte w nas doznanie. Na poziomie ciała emocjonalnego uczuciowy kontrast pomiędzy jednością a dwoistością jest co najmniej iry- tujący, a może być nawet prawdziwym szokiem. W mo- mencie, w którym po raz pierwszy „przemawia" głos ciała emocjonalnego, chociażby tylko pod postacią my- śli czy ledwo uchwytnego uczucia, stworzona zostaje postać myśli potwierdzająca rozdzielenie z Bogiem. Na- sze wychowanie zaczyna się od słów „Jestem oddziel- nym bytem, nie jestem już Bogiem". W jakiś sposób czujemy się inaczej — widzimy siebie jako byt odrębny od wszystkiego, co nas otacza. Ciało emocjonalne wy- dało pierwszy osąd, a z każdym osądem wzrasta po- czucie separacji. Gdy rozrasta się ciało emocjonalne, rozszerzając swój wpływ na inne cielesne wymiary, zwiększa się nasza „gęstość". Nie sposób ocenić tego w kategoriach czasu, Nasze najgłębsze motywy karmiczne 157 ale w końcu z naszej wcześniejszej karmy stworzone zostaje to, co nazywamy ludzkim, fizycznym ciałem. Energia osądu zawsze ulega polaryzacji. Powsta- ją przeciwstawne opinie. Ciało emocjonalne nadaje tej polaryzacji jakość, określając co jest „dobre", a co „złe", „prawidłowe" czy „błędne", „białe", czy „czar- ne". Skoro jedność z Bogiem jest „dobra", uczucie separacji skojarzone zostaje ze złymi uczuciami oraz z innymi wariacjmi tego motywu: stratą, samotnością, rozłąką, niepewnością, nieszczęściem i, być może, ze strachem. Ostatnio miałem możność zaobserwowania, jak działa motyw separacji i osądu. Mój klient wraz z żoną zapro- sili na obiad przyjaciół. Para ta przechodziła ostatnio trudne chwile, ponieważ mąż przyznał się do romansu z kobietą o imieniu Carol. Jego żona odnosiła się do niego z dużą dozą uczuć związanych z separacją i osą- dem. Była zła, niepewna i pełna obaw. Jednakże tego wieczoru wszystko układało się dobrze. Goście śmiali się i przyjemnie spędzali czas. W trakcie rozmowy ktoś całkiem niewinnie wspomniał o Carol będącej wspólną znajomą. Energia uległa natychmiast tak wyraźnej zmia- nie, że nad stołem zapadła cisza; większość ludzi, nie- świadomych całej sprawy, poczuła się zakłopotana tym nagłym przeskokiem od śmiechu do ponurego nastroju. Byłem zaskoczony tym, jak dwoje ludzi, których uczu- cia poruszyło jedno słowo, mogło błyskawicznie od- mienić nastrój panujący w pokoju. Pani domu ze łza- mi w oczach przeprosiła, wstała od stołu i poszła wy- płakać się do swojego pokoju. Przyjęcie wkrótce dobieg- ło końca. 158 RICK PHILLIPS Zdarzenie związane z separacją wyzwala wiele innych uczuciowych doznań, z których wszystkie mogą odcis- nąć się na ciele emocjonalnym. Każde z nich jest astral- ną postacią myśli mogącą niczym magnes przyciągnąć do nas podobne energie. Ciało emocjonalne zostaje uwarunkowane tak, by „żywić się" tą energią, jak nar- koman narkotykiem. Na przykład ciało emocjonalne stymuluje smutek, a unikalna wibracja tego uczucia utrwala i umacnia w naszym wnętrzu to karmiczne połączenie, przyciągając sytuacje, których wynikiem jest smutek. Jest to błędne koło, w którym wydarzenia powtarzają się raz za razem aż do momentu, gdy wyższa energia odłączy je od struktury ciała emocjonalnego. Owa wyższa energia, nacechowana ładem i porządkiem, może pochodzić tylko z ciała duchowego. Powtarzające się doświadczenia związane z separacją i osądem mogą zawęzić nasz punkt widzenia, aż w koń- cu świat przed naszymi oczami stanie się czarno-biały. Ta uczuciowa blokada, nie pozwalająca spojrzeć na świat z innych perspektyw, ogranicza i utrudnia nawią- zywanie związków. Może uniemożliwić nam zrozumie- nie innych poglądów i leżących za nimi uczuć. Jeśli więc zajmiemy w jakiejś kwestii niewłaściwą pozycję, trudno nam będzie wczuć się w doznania innej osoby i zrozu- mieć, co próbuje nam ona przekazać. Jeśli na przykład moi rodzice są członkami Ku-Klux-Klanu i wychowali mnie w atmosferze rasizmu, w której nauczono mnie, że czarni są gorszymi, mniej inteligentnymi ludźmi, stano- wiącymi zagrożenie, wówczas powtarzanie tych osądów znacznie utrudni mi zrozumienie czarnych ludzi. Jest to L Nasze najgłębsze motywy karmiczne 159 zaprzeczenie wielowymiarowej świadomości sprzyjającej zrozumieniu rozmaitych poglądów, a dzięki temu zro- zumieniu różnych rzeczywistości. Efektywną metodą poszerzania świadomości, odrzu- cania osądów oraz skostniałych poglądów jest tak zwa- na „technika zmiany kierunku". Dzięki niej można spojrzeć na świat oczami innej osoby i lepiej zrozumieć jej punkt widzenia. Na początku pomyślcie o wydarze- niu lub sytuacji, która wywołała wasz osąd albo spotka- ła się z brakiem współczucia. Przypomnijcie sobie włas- ne uczucia, tak jak je zapamiętaliście. Następnie prze- nieście uwagę na świadomość innej osoby i spróbujcie spojrzeć na sytuację jej oczami. Jak to jest, gdy stoi się po drugiej stronie płotu? Czy potraficie lepiej zrozumieć odmienne poglądy? Czego możecie się nauczyć patrząc z innego punktu widzenia? Teraz otwórzcie serce i po- zwólcie płynąć współczuciu oraz zrozumieniu. Niech uwolnią was one od wszystkich negatywnych uczuć i więzi. Dzięki temu procesowi możemy szybko i łatwo uwolnić się od ograniczeń albo też musimy powtarzać go przez pewien czas, dopóki nie odrzucimy własnego punktu widzenia, pozwalając by w poszerzonej świado- mości pojawiły się przyjemniejsze emocje. W naturze ludzkiego układu nerwowego leży wielo- wymiarowe sięganie na zewnątrz i równoczesne prze- twarzanie wielu poziomów informacji. Zjawisko to, do- znawane duchowo, niesie głębokie uczucie powiązania, jedności, wiedzy, przez którą wyraża się coraz więcej naszych umysłowych możliwości. Jednakże osąd ograni- cza świadomość do wzorów karmy i jednostkowej pers- 160 RICK PHILLIPS pektywy. Musimy pamiętać, że jesteśmy tu po to, by się uczyć i kochać, a nie po to, by izolować się w za- pomnieniu. Kiedy raz uświadomimy sobie obecność motywu se- paracji, zaczniemy dostrzegać go wszędzie. Otaczający nas świat, pełen konfliktów i wojen, odzwierciedla na- sze wewnętrzne konflikty i uczucia wiążące się z sepa- racją. U podstaw konfliktu zawsze leży osąd. Jest on wszędzie tam, gdzie poglądy wynikają z emocji, a rzeczy dzielą się na „dobre" i „złe", „właściwe" i „niewłaś- ciwe". Gdy patrzymy na jakikolwiek obiekt i widzimy go jako rzecz oddzielną czy inną, oznacza to, że nie posiadamy ostatecznej perspektywy jedności, owej wie- dzy, że wszyscy jesteśmy jednym. Liczne religie, grupy duchowe lub New Age'owe po- strzegają świat jako złożony z różnych, zwalczających się sił natury. Słyszymy więc o armiach Szatana, o „Ciem- nych Mocach" prowadzonych przez „Mrocznych Wład- ców", jak również o przeciwstawnych im „Białych Si- łach Światła". Nie jest to opowiastka fantasy dla na- stolatków, lecz powszechny temat dyskusji, którą moż- na dziś usłyszeć niemal wszędzie na świecie. Czy wywo- dzi się z prastarych religii czy z poglądów pewnych grup ruchu Nowej Ery, stanowi ona wyraz dychotomii w zbiorowej nieświadomości. Wzorzec osądu poza tym, że znajduje odbicie w litera- turze wielu pokoleń, wbudowany jest też w nasz język codzienny. Nietrudno przypomnieć sobie wszystkie te słowa i opinie, które w delikatny sposób co dnia utrwa- lają motyw osądu. Nasze najgłębsze motywy karmiczne 161 Osąd istniał od samego początku. Czy zawsze będzie w nas obecny? Według badań opinii publicznej z 1988 roku Stany Zjednoczone przewodzą wszystkim przeba- danym krajom pod względem wiary w istnienie diabła. Aż dwóch na trzech Amerykanów wierzy w tę arche- typiczną złą istotę. Nawet prezydent Reagan nazywał Związek Radziecki „imperium zła". Karol Marks w swoich oryginalnych teoriach próbował obalić hierar- chiczne imperia. Wierzył, że można stworzyć społeczeń- stwo równości, pozbawione konfliktów czy dominacji. Hierarchia zakłada osąd. Ale, jak się okazało, nie moż- na sprawić, że ludzie staną się równi, nie odrzucając z ciała emocjonalnego podstaw tego braku równości. A nie można oczyścić ciała emocjonalnego, nie mając dostępu do duchowej energii. O separacji mówił także doktor Carl Jung. Wierzył, że dusza dziecka — Boskie Dziecko — połączona jest z Bogiem, i że w momencie narodzin zaczynamy do- znawać uczucia separacji (od matki i od Boga). Owo poczucie separacji stale umacnia się w naszych związ- kach z rodzicami, przyjaciółmi, nauczycielami itd. Jung wierzył, że aby odrzucić separację, człowiek musi do- znać duchowego przebudzenia lub odczuwać łączność z duchowym źródłem. Dzięki pracom Junga, oraz wielu innych, psychologowie uważają obecnie, że podczas gdy psychoterapia może wyeliminować neurozy czy proble- my emocjonalne, tylko połączenie z jakąś duchową świadomością zaprowadzi człowieka na wyższe poziomy spełnienia. To dlatego terapeuci w Fundacji Deva na- zywają naszą pracę pracą „psychoduchową". 162 RICK PHILLIPS Osąd pochodzi z ciała emocjonalnego, ale powszech- nie objawia się za pośrednictwem ciała umysłowego, pod postacią myśli o rzeczach „dobrych" czy „złych", „właściwych" lub „niewłaściwych" itd. Istotne jest od- różnienie uczuciowego osądu od dyskryminacji czy też intelektualnej zdolności oceniania. Przez cały dzień po- dejmujemy rozmaite decyzje, ale osąd nadaje sytuacji uczuciowy ładunek. Dlatego też nie mówimy tu o niezga- dzaniu się z czymś czy o różnicy poglądów (chociaż u ich podstawy może leżeć osąd), lecz o reakcji wyzwo- lonej przez uczucia, która wywołuje napięcie w ciele fizycznym i ogranicza ciało umysłowe. Emocjonalna energia osądu zawsze ogranicza nas i prowadzi do separacji. Na przykład w wielu kręgach kulturowych uważa się, że tatuaż jest wulgarny lub odrażający, że szpeci ciało. Jednak w wielu miejscach w Afryce tatuaż stanowi oznakę prestiżu, symbol piękna i pozycji. Tatuaż pozostaje taki sam, ale w zależności od perspektywy kulturowej oceniany jest z niemal prze- ciwstawnym nastawieniem. W każdej kulturze istnieją nastawienia i style życia, które mogą różnić się od naszych. Owa różnorodność jest cudowna. To ona wzbogaca tę planetę. Gdy jednak różnice prowadzą do konfliktu, gdy to co „inne" uważa się za „złe" lub „niepożądane", wówczas za pomocą energii osądu utrwalamy separację. Zastanawia mnie, dlaczego prag- niemy, by wszyscy wierzyli w to, w co my wierzymy? Nie można uciec przed osądem. Jest on częścią życia w dualistycznym świecie. Bez względu na to czy uwa- żamy, że dana sytuacja jest „właściwa", czy „niewłaści- Nasze najgłębsze motywy karmiczne 163 ^1 wa", z pewnością znajdzie się ktoś, kto się z nami nie H zgadza i dokona negatywnego osądu. Kluczem do życia H w tej sytuacji jest nieprzywiązywanie się do jakiejś H opinii. Nie należy pozwalać, by nastawienie innej osoby H wpływało na naszą opinię, lecz kierować się tym, co H sami uznajemy za „właściwe działanie" i w ten sposób QP iść przez życie. Pojęcie „właściwego działania" może być kontrowersyjne. Możemy spotkać ludzi twardo ob- stających przy skrajnie różnych poglądach w odniesie- Iniu do takich zagadnień jak na przykład rozwód, abor- cja czy jedzenie krwistego mięsa. Nawet w przypadku gdy spoglądając wstecz widzimy, że popełniliśmy „błąd", zrozumienie nauki jaka z niego wypływa przeistacza go w lekcję. Do czego więc jest nam potrzebny osąd? Powinniśmy uczyć się lekcji płynących z naszych do- świadczeń i wykorzystywać możliwości, jakie nam one zapewniają. Za każdym razem gdy badamy obszar sądu, pojawia- ją się kontrowersje. Zabawnie jest obserwować ludzi wymieniających dziesiątki powodów, dla których osąd stanowi cząstkę życia i nigdy nie zostanie odrzucony. Ludzie ci mogą nawet mówić: „Ależ oczywiście, że istnieją uniwersalne prawa, na przykład Dziesięć Przy- kazań". Chuang Tsu, chiński filozof, który żył prawdopodob- nie w 4 stuleciu p.n.e., również zajmował się tematem separacji i osądu. Następujący fragment z jego Wewnęt- rznych rozdziałów przedstawia światły pogląd na tę sprawę: 164 RICK PHILLIPS Przypuśćmy, że sprzeczam się z tobą. Jeśli ty wygrasz, a ja przegram, czy znaczy to, że naprawdę ty miałeś rację, a ja byłem w błędzie? A jeśli ja wygram, a ty przegrasz, czy znaczy to, że ja mam rację, a ty jesteś w błędzie? Czy obaj po części mamy rację, a po części jesteśmy w błędzie? Czy obaj mamy w pełni rację, czy też obaj w pełni się mylimy? Skoro my nie możemy dostrzec prawdy, to innym ludziom będzie jeszcze trudniej. Kogo wiec powinienem poprosić, by został sędzią? Czy powinienem poprosić kogoś, kto zgadza się z tobą? Skoro zgadza sję z tobą od początku, jak może być uczciwym sędzią? Czy powinienem poprosić kogoś, kto zgadza się z nami oby- dwoma? Skoro od początku zgadza się z nami obydwoma, jak może być uczciwym sędzią? A wiec jeśli ty, ja i inni nie możemy podjąć decyzji, czy powinniśmy czekać na jeszcze kogoś innego? Czekanie na zmianę decyzji jest próżnym ocze- kiwaniem. Postrzegając wszystko w odniesieniu do niebiańs- kiego kosmosu i pozostawiając różne poglądy takimi, jakimi są, możemy przeżyć swoje lata. Co rozumiem przez postrzeganie rzeczy w odniesieniu do niebiańskiego kosmosu? Zastanów się nad prawdą i fałszem, bytem i niebytem. Jeśli prawda jest rzeczywiście prawdą, nie ma potrzeby spierać się o to, czy różni się ona od fałszu. Jeśli byt jest naprawdę bytem, nie ma potrzeby spierać się o to, czym różni się on od niebytu. Zapomnij o czasie; zapomnij o po- działach. Raduj się nieskończonością; odpoczywaj w niej. Tam, gdzie jest energia osądu, nie ma miłości. Źle się czujemy, gdy ktoś mówi o implikacjach osądu, ponie- waż przywykliśmy do tego, że zasady społeczne, prawa Nasze najgłębsze motywy karmiczne 165 religijne oraz koncepcje dobra i zła dają nam poczucie bezpieczeństwa i prowadzą przez zamęt życia. Ktoś może spytać, czy pozbawieni poczucia dobra i zła nie kradlibyśmy, nie zabijalibyśmy się nawzajem, czy nie robilibyśmy wszystkich tych złych rzeczy? Jeśli jeszcze tego nie zauważyliście, ludzie dokonują złych uczynków od początku ludzkiego życia. Stworzyliśmy więc kon- cepcję kary i winy — niezwykły wynalazek, który moim zdaniem wcale nie dopomógł nam w rozwoju. Pomogło nam dopiero odrzucenie go. Istnieją trzy sposoby rzutowania osądu: (1) ty osą- dzasz mnie, (2) ja osądzam ciebie i najbardziej zdradliwy ze wszystkich — (3) ja osądzam siebie. Nie jest ważne, w którą stronę skierowana jest energia, motyw osądu pozostaje niezmieniony. Gdy osądzam coś lub kogoś, odgrywamy pewną od- mianę roli dręczyciela. Widzę, jak ludzie zaczynają się bronić, reagując na mój atak, ledwie widoczny lub oczywisty i zajadły. Często osądowi towarzyszy zadufa- nie, nastawienie typu: „Mam rację, a ty się mylisz; jestem dobry, a ty jesteś zły; to ja wiem, ty musisz się nauczyć". Zadufanie pojawia się, kiedy przywykniemy '. do jakiejś myśli, nastawienia czy poglądu. Ponieważ sami obstajemy przy tym poglądzie, uważamy, że musi- my narzucić go innym, „nauczyć" ich lub „naprosto- wać". Wszyscy znamy to uczucie, czy narzucamy jakiś pogląd, czy go odbieramy. Jak czujemy się potem? Zazwyczaj odczuwamy dystans, separację albo po pros- tu czujemy się źle. Może to stanowić dla nas wskazów- kę, że coś zostało wytrącone z równowagi. 166 RICK PHILLIPS Gdy ktoś nas osądza, zwykle czujemy się jak ofiara. Mamy poczucie zagrożenia, ograniczania naszej wolnoś- ci. Reagujemy na rozmaite sposoby typowe dla ofiary: strachem, złością, wycofywaniem się, smutkiem. Osą- dzając człowieka zaprzecza się jednej z jego najsilniej- szych potrzeb — potrzebie miłości, akceptacji, aproba- ty. Frustracja jaką wywołuje niezaspokojenie tak pod- stawowej potrzeby może spowodować zbiorową reak- cję, taką jak wojna lub nienawiść jednej grupy religijnej do innej. Osąd w potężny sposób wyzwala niemal wszy- stkie motywy w ciele emocjonalnym. Najbardziej osłabiającą i niszczycielską reakcją jest jednak zaakceptowanie energii i wykorzystanie jej do wzmocnienia własnego samoosądu. Osądzać samego sie- bie to zaprzeczać Bogu w naszym wnętrzu, zamykać przepływ duchowej strawy w nasze życie. Konsekwencją samoosądu jest poczucie winy, a za tą niezwykle lepką i przyczepną energią podąża chęć bycia ukaranym. Działa to w następujący sposób. Powiedzmy, że ktoś grał rolę dręczyciela. W pewnym momencie osądza się za to i czuje się winny, czuje potrzebę kary. W większo- ści przypadków człowiek ten znajdzie sposób, by zostać ukaranym. Stawia się w ten sposób na pozycji ofiary, co może utrwalić się na przestrzeni wielu wcieleń. Do tej pory muszę pracować z klientem, w przypadku którego ten system wcale nie zadziałał mocno. Jest to część naszej kulturowej etyki. Jak działałby nasz system są- downiczy bez wiary w osąd i karę? Kara nie umniejsza poczucia winy dręczyciela. Nigdy nie widziałem, by odgrywanie ofiary uzdrowiło lub Nasze najgłębsze motywy karmiczne 167 uwolniło energię dręczyciela. Widziałem natomiast lu- dzi, którzy obecnie przechowują w sobie obie te role. Przyjęcie roli ofiary nie uwalnia wewnętrznie od moty- wu dręczyciela — mają one inne wibracje. Uwolnienie się od tych motywów wymaga duchowej odpowiedzi, a nie kary. Według powszechnej opinii należy poznać oba bieguny, ucząc się dzięki zmianom perspektywy. Zastanawiam się, skąd bierze się w nas uniwersalny motyw, jakim jest potrzeba kary, motyw „cierpienia za nasze grzechy"? Czy kara stanowi tylko środek kontroli osobistej lub społecznej? W jaki sposób weszła do naszej myśli religijnej? Dlaczego uważamy Boga za sędziego? Zadaję sobie te pytania od 6. roku życia. Pozwólcie, że opowiem wam pewną historię. Był sobie raz chłopiec dorastający w konserwatywnym domu w San Antonio w Teksasie. W niedzielę dziadkowie zabie- rali go do kościoła protestanckiego, tak jak „powinna" to robić zwykła rodzina. Była to rutynowa czynność, nie znajdująca się na pierwszym miejscu listy „zabawnych zajęć na weekend" owego chłopca. Pewnej niedzieli mszę celebrował gościnnie inny ksiądz. Przybył, by ostrzec wiernych przed grzechem, piekłem, przed wszys- tkim co mogłoby odwieść ludzką duszę od Wszech- mogącego Chrześcijańskiego Boga. Chłopiec nie pojmo- wał całej tej gadki o grzechu i złu świata. Nie uważał się za grzesznika. Ten dzień był naprawdę trudny do zniesienia. Chłopiec zauważył, że nie on jeden odrzucał obraz malowany przez gorliwego kaznodzieję. Zamknął oczy z nadzieją, że uda mu się przedrzemać resztę kazania. 168 RICK PHILLIPS Jednakże w dwie minuty po zamknięciu oczu coś zaczęło się dziać w jego świadomości. Uczucie lekkiej dezorientacji i strumień gorąca przepłynęły w górę od jego stóp. Nagle wszystko stało się białe, jakby uderzył w niego piorun. Wydawało się, że czas przestał istnieć. Chłopiec podskoczył na swoim siedzeniu. Unieruchomi- ło go białe światło świadomości. Nie było kościoła, myśli, zewnętrznej świadomości, a tylko paraliżujący strach. Chłopiec nie miał pojęcia, jak długo to trwało. Następnie światło popłynęło łagodniej, a chłopiec od- prężył się w strumieniu jego odżywczej energii. W myś- lach usłyszał łagodny, lecz wyraźny, ojcowski głos, wy- powiadający słowa: „Bóg jest miłością", a po chwili przerwy: „Bóg nie osądza; tylko człowiek osądza samego siebie". Chłopiec przebudził się powoli. Był spokojny. Czuł się bezpiecznie i dobrze. Gdy po pięciu minutach uczu- cie to zaczęło ustępować, nie chciał, by odchodziło. Co znaczyły te słowa? Intelekt nie pojmował, lecz serce zrozumiało... Nigdy nie zapomniałem tych słów, ani ich znaczenia. Dziewięć Uzdrawianie motywu separacji i osądu Tam, gdzie jest podział, zawsze jest coś, co nie zostało rozdzie~ lone. Powiedzenie taoistycznc Przypadek Ann stanowi przykład ujawnienia motywu separacji i osądu. Poniższy seans odkrywa wielowymia- rowość tego, co uważam za nasz najgłębszy i najbar- dziej uniwersalny motyw karmiczny. Ann jest inteligentną artystką w średnim wieku. Mie- szka w Fort Worth w Teksasie. Do momentu nawiąza- nia kontaktu z Fundacją Deva 25 lat poświęciła psycho- terapii, ale pomimo długotrwałego leczenia usunięto zaledwie kilka spośród jej głębokich blokad energetycz- nych. Ann zdawała sobie sprawę ze swoich motywów osądu i winy, ale w tym czasie jej główną potrzebą było zrozumienie licznych problemów, jakie sprawiała jej 5-letnia córka. Ann: Czuję wielką pustkę w splocie słonecznym. Wydaje się, jakby była tam od tysięcy lat. 169 170 RICK PHILLIPS Prowadzący: Poproś Wyższą Jaźń, by zabrała cię do źródła tego poczucia pustki. Ann: Jestem zakonnicą w ciemnobrązowym habicie — jest to szorstki, grubo tkany materiał, pod którym nie mam nic. Habit jest brudny i obrzydliwy, a ja zawiązałam pas naprawdę mocno, aby umartwić ciało. Nie noszę butów. Moje włosy są krótko obcięte — jak odrąbane. Jestem bardzo chuda, ponie- waż nie jem nic z wyjątkiem ohydnej, papkowatej zupy. Wyko- nuję wszystkie najgorsze prace. Nie wyglądam jak kobieta; mam wrzody na twarzy. To takie straszne. Prowadzący: Poproś swoją Wyższą Jaźń, by zabrała cię w okres młodości i zobacz, co wydarzyło się wcześniej. Ann: Mam 8 lat. Nie wyróżniam się spośród licznego rodzeń- stwa. Poszłam do zakonu jako nowicjuszka, ponieważ byłam bardzo zła. Zabiłam moją siostrzyczkę. Uderzyłam ją w głowę, ale nie chciałam jej skrzywdzić. Tylko udawałam, że jestem wściekła. Upadła na śnieg. Patrzyłam na nią, ale nie wiedzia- łam co robić. Bałam się o tym komukolwiek powiedzieć, więc odeszłam i się schowałam. Siostra nie powinna była umrzeć tak szybko — to nie powinno się było wydarzyć. Nie mogłam w to uwierzyć; było to tak nieproporcjonalne do mojego przewinie- nia. Coś musi być ze mną naprawdę nie w porządku. Siedzi we mnie diabeł. Przynoszę nieszczęście i stanowię zagrożenie dla samej siebie. Poszłam do rodziców i powiedziałam, że muszę zapłacić za mój uczynek. Poprosiłam, by pozwolili mi wstąpić do zakonu. Wszystkie zakonnice były jak obłąkane — były tak odległe, że niemal mityczne. Przyjęły mnie. [Następnie Ann przesuwa się naprzód w czasie i spo- gląda wstecz na wydarzenia jakie zaszły w zakonie.] Uzdrawianie motywu separacji i osądu 171 Dhigo szorowałam podłogę... Zawsze była zimna, nie docie- rało do niej słońce. Gdy skończyłam 18 lat zaczęłam umartwiać dało — jak tylko się dało. Robiłyśmy wszystko, co można sobie wyobrazić. Biczowałam się po całym ciele kolczastymi roślinami. Rany ulegały infekcji albo pokrywały się strupami, a wtedy znów się biczowałam. Ciało po prostu się wyłączało. Zmysły wyłączały się; unosiłam się w nicości. Moim celem było pozostanie przy życiu — wiedziałam, że jeśli umrę, pójdę do piekła. Należałam do diabła. Piekło to jedność z diabłem. Jest kuszące — równie kuszące jak niebo. Wszyscy myśleli, że byłyśmy święte, ale to nie była prawda. Pewnego dnia góra runęła na klasztor, całkowicie miażdżąc budynek. Przywalił mnie głaz wielki jak pokój. Zmiażdżyło mnie. Ból koncentrował się w mojej piersi. Zostałam tam przez chwilę, rozkoszując się nim. Moja dusza wydostała się przez kamienie na zewnątrz i zeszła w głębinę, do środka ziemi, do pieczar diabła. Czerń mojego zła zatonęła wraz z diabłem w roztopionej jaskini. Diabeł wykorzystuje dusze jako paliwo dla swoich ogni. Dopóty je trzyma, dopóki są dla niego użyteczne, aż staną się skorupą czy łuską. Gdy wszystko się wypali, diabeł nie chce już dębie. Uwalnia cię. [Ann zmienia teraz perspektywę i bezpośrednio opisu- je swoje doznania.] Wytryskuję na zewnątrz niczym gejzer pary. Moja dusza wydobywa się na powierzchnię. Jestem w lesie, w odżywczym miejscu. Wprowadzam energię do tej oczyszczonej łuski i znów zaczynam inkarnować. Długo znajdowałam się poza obiegiem. 172 RICK PHILLIPS Zregenerowałam się w wystarczającym stopniu, by się do niego włączyć. To nie wydaje się złe czy przerażające. Przejście tego procesu oczyszczenia jest po prostu faktem. Moja klatka piersiowa jest ciasna, co sprawia, że odczuwam smutek. Naprawdę nie chciałam być zła, to był wypadek. Dużo czasu minęło, zanim to się ostatecznie skończyło. Jestem taka zmęczona... Leżę w lesie... Energia regeneruje i odmładza moje dało. Na tym przykładzie Wyższa Jaźń pokazuje Ann, że zabita siostra jest dziś jej córką. Wyższa Jaźń uświada- mia jej także, że w związek z córką wniesione zostało poczucie winy i połączyło się z poczuciem odpowiedzial- ności za kłopoty dziewczynki w obecnym życiu. Przenik- liwe zmęczenie i pustka, jaką odczuwa Ann, pogarszają sprawę. Ironią jest, że chociaż Ann popychała samą siebie do granic ludzkiej wytrzymałości, jej „celem było pozosta- nie przy życiu". „Wiedziałam, że jeśli umrę, pójdę do piekła" mówi. Tak jakby już nie żyła w piekle! Nie zabiła się jednak. Zrobił to Bóg, który zmiażdżył budynek. W ciągu kilku minut poprzedzających śmierć Ann przedstawia swoją wizję piekła i diabła. Jak mówi, jej dusza zostaje zużyta jako paliwo dla ogni diabła: „Diabeł wykorzystuje dusze jako paliwo (...) aż staną się skorupą czy łuską. Gdy wszystko się wypali (...) Uwal- nia cię". Wizerunek piekła jest bardzo symboliczny, szczegól- nie aspekt ognia i spalania. W jednej z interpretacji, która pojawiła się później podczas rozmowy Ann z pro- l Uzdrawianie motywu separacji i osądu 173 wadzącym seans, to nie dusza została spalona, ale karma lub „grzechy" ciała emocjonalnego, które wyko- rzystano jako paliwo. Ann była wciąż świadoma; „sko- rupa" wciąż istniała. Głównym motywem jest tu symbo- lika oczyszczenia, mimo że przesłania ją osąd piekła jako miejsca, gdzie zsyłane są złe istoty; piekła jako czegoś „złego". Myśl, że być może w piekle dzieje się coś „dobrego", pojawia się, gdy dusza Ann zostaje wyrzucona i trafia do odżywczego miejsca przypominającego las. „Wpro- wadzam energię do tej oczyszczonej łuski (...) Zregene- rowałam się (...) To nie wydaje się złe czy przerażające. Przejście tego procesu oczyszczania jest po prostu fak- tem". Ann wybiera teraz „pozytywny" symbol odżyw- czego miejsca. Czuje, że skoro „zło" odeszło, może się odrodzić. Wielką pustkę i fizyczne znużenie Ann symbolicznie odczuwa w splocie słonecznym, w punkcie, w którym odbija się ciało emocjonalne. Ann nawiązuje do kresu swojego minionego życia, który nastąpił po latach wy- mierzania sobie kary. Odczucia Ann są głębokie. Wyra- źnie widoczne staje się przyzwyczajenie do cierpienia: „Wykonuję wszystkie najgorsze prace. Nie wyglądam jak kobieta (...) To takie straszne". Wyższa Jaźń zabiera Ann w przeszłość, by mogła zobaczyć, skąd wzięły się jej surowe wybory. Widzi śmierć siostrzyczki wskutek wybuchu gniewu oraz swoją początkową niewiarę, która potem przeradza się w po- czucie winy domagającej się kary: „Coś musi być ze mną naprawdę nie w porządku. Siedzi we mnie diabeł. Przynoszę nieszczęście..." 174 RICK PHILLIPS Ego Ann mówi: „Ja nie mogłam tego zrobić. Musiał to zrobić diabeł — to jego wina". Ale równocześnie Ann czuje, że jest zła; gdyby nie uderzyła siostry, dziewczyn- ka by nie umarła. Niezależnie od tego, jaki był począt- kowy bodziec, w ciele emocjonalnym wyzwolone zostały motywy osądu i poczucia winy. Wystarczyło to, by utrwalić przeświadczenie, że Ann musi zapłacić za swoje grzechy; że musi cierpieć, aby uwolnić się od zła. Oczy- wiście, gdy raz wymierzona zostanie kara, ciało emoc- jonalne zacznie żywić się tym nowym źródłem energii. Pojawi się uzależnienie od cierpienia. „Gdy skończyłam 18 lat, zaczęłam umartwiać ciało — jak tylko się dało. Robiłyśmy wszystko, co można sobie wyobrazić". Ten fragment ma duże znaczenie, ponieważ pod ko- niec Ann wybiera odżywcze miejsce, co likwiduje tę potrzebę cierpienia. Ann postanawia znów inkarnować i przeżyć nowe życie zamiast tkwić w piekle. Ironiczny jest fakt, że w tym doświadczeniu to diabeł oraz mała siostrzyczka ofiarowują Ann wielki dar. Bez ich udziału nie nauczyłaby się tak cennych lekcji i nie miałaby możliwości przekształcenia samej siebie. Wyższa Jaźń ukazała Ann, że mała siostrzyczka jest obecnie jej córką. Odrzucając poczucie winy, Ann może pozbyć się uczucia, że „nie jest dobrą matką" dla swojej córki. Znużenie i pustka mogą wypełnić się energią. Życie Ann może być wolne od więzi pochodzących z przeszłości. Czy możliwe jest rozwiązanie równie potężnego mo- tywu karmicznego, jakim jest separacja i osąd? Uczest- niczyłem w ponad tysiącu seansów Deva, w których ^w Uzdrawianie motywu separacji i osądu 175 pojawił się ten motyw. Mogę powiedzieć, że cudownie jest obserwować jak geniusz Wyższej Jaźni raz za razem zaprzęga do pracy zasadniczo taki sam zestaw rozwią- zań. Pierwszym krokiem w tym procesie jest otwarcie w ciele przepływu energii. Zastój energii przypomina zastój wody w rzece. Tak jak wiry i stawy na brzegach koryta rzeki wypełniają się brudną wodą, liśćmi i śmie- ciami, tak „zanieczyszczona" zostaje również zatamo- wana energia. Ta sama zasada odnosi się do osadzania płytek cholesterolu w naczyniach krwionośnych oraz innych chorób wywołanych zastojem. Każdy człowiek wykonujący akupunkturę powie wam, że swobodny przepływ energii to klucz do zdrowia i długowieczności. Jedynym sposobem poruszenia tej energii jest wyko- rzystanie siły świadomości. Dobrą metodą jest medytac- ja, ale podczas seansów Deva stosujemy bardziej bezpo- średnie metody zwiększania napięcia energii a zarazem otwierania czakramów oraz części ciała, które zostały zablokowane. W jednej z metod wykorzystujemy ćwi- czenie z białym światłem. Preferowane przez nas ćwicze- nie szczegółowo opisano w dodatku A na końcu książki. Kiedy energia zacznie płynąć, możliwe jest wykorzysta- nie tego przepływu. Drugim krokiem jest zazwyczaj otwarcie świadomości na ciało emocjonalne i przyjrzenie się jego zawartości. Gdy znamy nasze motywy karmiczne, łatwiej jest nam podjąć działanie dążące do ich rozwiązania. Uświada- miając sobie ich naturę i cel, wprawiamy w ruch proces uzdrawiania. 176 RICK PHILLIPS Wyższa Jaźń jest najlepszym przewodnikiem pozwa- lającym zbadać źródło, cechy charakterystyczne, cele i lekcje, jakie niosą nasze motywy karmiczne. Może ona ukazać nam obecne życie, w celu ponownego przeżycia jakiegoś wspomnienia, które zostało odciśnięte w ciele emocjonalnym albo utrwaliło w stary motyw. Wyższa Jaźń może też ukazać nam przeszłe życie, odsłaniając źródło odciśniętego motywu lub zapoczątkować proces „obierania cebuli", by w końcu dotrzeć do rdzenia głównego motywu. Aby go obnażyć, może również po- służyć się metaforą lub alegorią. Wyższa Jaźń dokładnie wie, co w danym momencie będzie dla nas najlepsze. Dzięki uzdrawiającej energii Wyższej Jaźni i poszerze- niu świadomości, która zaczyna dostrzegać cel, energe- tyczna więź z ciałem emocjonalnym zostaje przeobrażo- na. Kluczowym słowem jest tu zrozumienie. Dzięki ucze- stnictwu ciała umysłowego w procesie transformacji możemy zrozumieć, co się stało, a być może także, dlaczego to wybraliśmy. Zmieniając punkt widzenia, zmieniamy sytuację. Osiągamy w ten sposób dwie rze- czy: energetycznie odrzucamy ograniczenia i powiększa- my życiową mądrość. W następstwie tego procesu nigdy nie jesteśmy już tacy sami. Nawet ego odnosi się do niego z zaufaniem i, co bardziej istotne, zaczyna iden- tyfikować się z energią Wyższej Jaźni. Tak więc drugim krokiem jest uzyskanie dostępu do duchowej energii Wyższej Jaźni, aby efektywnie oczyścić więzi z ciałem emocjonalnym. Czakram splotu słonecz- nego jest centrum kontroli ciała emocjonalnego. Kiedy więc duchowa energia zapoczątkowuje proces uzdrawia- Uzdrawianie motywu separacji i osądu 177 nią w splocie słonecznym, również inne czakramy po- budzane są do oczyszczania swoich motywów. Gdy splot słoneczny otwiera się i powoduje otwarcie pozostałych czakramów, energia ciała płynie z większą szybkością i siłą. W rezultacie zablokowane lub stłumio- ne uczucia odrzucają swoje więzi i docierają do świado- mości. W tym momencie Wyższa Jaźń pomaga nam wprowadzić do gry zrozumienie i współczucie, aby mo- tywy uczuciowe mogły być rozwiązane. W trakcie tego procesu trzecim krokiem jest otwarcie czakramu serca i oczyszczenie jego motywów. W czakramie serca skupiają się zagadnienia związ- ków. Są to nie tylko związki międzyludzkie, ale także związki pomiędzy podmiotem a jakimkolwiek postrze- ganym obiektem. Doświadczenie jest energią, która łą- czy podmiot z postrzeganym obiektem. Jeśli dana osoba nie jest skupiona na swej Istocie, wówczas silne dozna- nie, pozytywne czy negatywne, może ją przytłoczyć, separując od jej Istoty ze względu na identyfikację obserwatora z postrzeganym obiektem. Gdy to się dzie- je, stresujące doświadczenie przyłącza się do ciała emoc- jonalnego, tworząc więź karmiczną. Na przykład wiado- mość o śmierci bliskiego przyjaciela może wzbudzić tak przytłaczającą falę żalu, że dana osoba przestaje trosz- czyć się o siebie, pogrąża się w rozpaczy i do tego stopnia identyfikuje się ze zmarłym, że od tej chwili odmienione zostaje jej życie uczuciowe. Ponieważ w czakramie serca przechowywana jest kar- ma związków, serce ma zazwyczaj swój udział w po- wstawaniu odcisków w pozostałych czakramach ciała 178 RICK PHILLIPS i na odwrót, wszystkie czakramy są do pewnego stopnia związane z czakramem serca. Owa koncepcja wzajemne- go powiązania pomiędzy czakramami po raz pierwszy pojawiła się w odniesieniu do czakramu splotu słonecz- nego oraz jego funkcji, jaką jest kontrolowanie ciała emocjonalnego. Obecnie widzimy, że czakram serca spełnia podobną funkcję. Powiązane są prawdopodob- nie wszystkie czakramy. Zamiast więc utrzymywać, że są one niezależne pod względem formy i działania, mądrzej będzie widzieć w nich wzajemnie połączone punkty, działające wspólnie i zgodnie. Ważną cechą serca jest człowieczeństwo. Odróżnia ono istoty ludzkie od innych istot we wszechświecie. Być człowiekiem to „mieć serce". Galaktyczne i kosmiczne istoty pożądające ludzkich doznań prawdopodobnie najczęściej badają właśnie ten podstawowy motyw. Gdy mówię o „istocie galaktycznej", mam na myśli duszę, która nie doświadczyła jeszcze trójwymiarowego, „ludz- kiego" życia albo duszę, która nie wcieliła w ludzkie życie „wielu wymiarów Bytu". Istota galaktyczna może być wysoko rozwinięta na poziomie umysłu, ciała i zdol- ności wykorzystywania energii, ale nie posiada uni- kalnej wiedzy na temat miłości i sposobów jej wyrażania w związkach. Z tego właśnie powodu w ludzkich ciałach znajduje się obecnie tak wiele galaktycznych dusz. Są tutaj, by poznać dar, jakim jest serce. Człowieczeństwo polega także na doznawaniu efek- tów związków, które czasami są bolesne. Próba uniknię- cia bólu stanowi jedną z przyczyn, dla których niektórzy ludzie decydują się na życie w izolowanych środowis- Uzdrawianie motywu separacji i osądu 179 kach, takich jak zakony. Sądzą, że uda im się tam uniknąć problemów wynikających ze związków między- ludzkich. Przypominają człowieka, który wybrał się na przyjęcie, a następnie zamyka się w odosobnionym pokoju, z dala od strachu przed tym, co może się wydarzyć. To żadna frajda. Ci spośród nas, którzy przybyli na ziemię po to, by zaznać związków między- ludzkich albo ci, którzy mają do rozwiązania zagad- nienia łączące się ze związkami, powinni przyłączyć się do zabawy i podjąć ryzyko. Być może stwierdzimy, że jest to przyjemne albo, jeszcze lepiej, nauczymy się kochać, co na tej planecie stanowi koronne osiągnięcie ludzkiego życia. Gdy obserwujemy funkcję czakramu serca dotyczącą związków, naszą uwagę automatycznie przyciągają waż- ni dla nas ludzie: ojciec, matka, rodzeństwo, przyjaciele, kochankowie oraz ci ludzie, wokół których koncentrują się najtrudniejsze karmiczne lekcje tego życia. Gdy splot słoneczny otwiera ciało emocjonalne na liczne motywy karmiczne, czakram serca zaczyna przetwarzać i oczysz- czać owe związki. Odrzucamy gniew czy żal, patrzymy z innego punktu widzenia i pojmujemy, dlaczego coś potoczyło się tak, a nie inaczej. Serce ponownie się otwiera, a zaufanie i zrozumienie zastępują strach przed związkiem. Zaczyna przepływać miłość. W tym momen- cie otwiera się ścieżka ewolucji wiodąca do uzdrawiania za pomocą miłości. Można teraz wyrazić duchowe czę- stotliwości Wyższej Jaźni. Chmury rozstąpiły się przed promieniami słońca. Gdy zaczyna płynąć energia serca, podnosi się ona do 180 RICK PHILLIPS czakramu gardła, który natychmiast roztapia zamarz- nięte na kamień motywy osądu i zadufania. Skąd się one biorą? Jak już wspomniałem, uważam, że ich źród- łem jest początek, owo pierwsze doznanie rozłąki z Bo- giem. Gdy zostaniemy wciśnięci w formę, pojawia się myśl: „Nie jestem już nieograniczony; nie znajduję się już w jedności". Taki jest nasz pierwszy osąd. Z tej postaci myśli powstało nasze ciało emocjonalne czyli główny motyw, który zawsze będzie podstawą wszyst- kich przyszłych więzi karmicznych. Stworzone zostało koło karmy, a my przez długi czas poruszamy się po tym okręgu, przeżywając wszystkie możliwe doświadczenia, ucząc się wszystkich lekcji, jakie niesie życie. Obecnie możemy zamknąć ten krąg i znaleźć rozwiązanie dla najgłębszego z naszych karmicznych motywów: moty- wu separacji i osądu. Czakram gardła stanowi centrum kontroli zdolności porozumiewania się. Porozumiewanie się jest to wymia- na energii w danym związku. Nie ogranicza się ono tylko do wymiany energii pomiędzy ludźmi, ale również obejmuje wymianę pomiędzy daną osobą a obiektem, na którym skupia się jej uwaga. Możemy porozumiewać się z człowiekiem, rośliną, ptakiem, a nawet ze skałą. Porozumiewanie się nie jest ograniczone do jakiejś szczególnej formy. Obecnie zaczynamy poznawać i roz- wijać wiele sposobów porozumiewania. Gdy otworzymy czakram gardła i usuniemy blokady na drodze prze- pływu energii, odkryjemy w sobie zdolności telepatyczne oraz inne medialne formy komunikacji. Kiedy wyrażony zostanie osąd, pierwszą reakcją bę- Uzdrawianie motywu separacji i osądu 181 dzie prawdopodobnie obrona przed nim. Nikt nie lubi być osądzany. Reakcja na osąd ze strony innego czło- wieka skutecznie uniemożliwi jakiekolwiek porozumie- nie, poza być może porozumiewaniem się poprzez konf- likt. Gdy wywołane będą reakcje obronne, powstrzyma- ny zostaje przepływ energii, szczególnie w czakramie gardła. Najważniejszą formą porozumiewania jest wewnętrz- ny kontakt z Wyższą Jaźnią. Tę formę porozumiewania może uniemożliwić najbardziej zdradliwy rodzaj osądu: samoocena. Odcina nas ona od wewnętrznej wiedzy i naszych duchowych wartości. Samoocena to osąd naszej boskiej natury, zaprzeczenie jej realności. Przy niskiej samoocenie niełatwo nam będzie porozumieć się z Wyższą Jaźnią, tak samo jak z inną osobą. Jak można pokonać motyw separacji i osądu? Wy- starczy spojrzeć wstecz na wielowiekową mądrość, po- słuchać nauk dawnych mistrzów. Odkryjemy wtedy, że szukamy miłości. Podsumowując, możemy powiedzieć, że czakram ser- ca, wraz ze swoją energią miłości, odgrywa obecnie szczególną rolę w życiu człowieka. Zawiera on ostatecz- ne rozwiązanie wszystkich naszych problemów, prowa- dzi nas do Boga, by ponownie złączyć nas z jednością. Miłość jest tą ludzką cechą serca, która zawsze jedno- czy, odżywia i przyspiesza wibrację, otwierając nas na duchową naturę. Podczas gdy osąd dzieli i pobudza ciało emocjonalne do odgrywania swoich gier, miłość jednoczy i uzdrawia z nałogów ciała emocjonalnego. Niektórzy ludzie powiedzą: „To wydaje się takie 182 RICK PHILLIPS proste, ale jest zbyt dobre, by mogło być prawdziwe". Moja odpowiedź brzmi: „A cóż jest prostszego od naszej boskiej natury? Co może być prawdziwsze?" Miłość jest Bogiem, a Bóg jest miłością. Gdy zdobywamy miłość, docieramy do boskości. Gdy odczuwamy miłość, czujemy jak w naszym wnętrzu porusza się Bóg. Gdy kochamy, budzimy Boga w innych ludziach. Nie „za- kochujemy się", lecz otwieramy nasze serca, pozwalając płynąć miłości, a rezonans tej uniwersalnej wibracji stymuluje równocześnie wszystkie oktawy miłości w in- nych ludziach i w otoczeniu. Następnie wybieramy okta- wę dla siebie; bez wysiłku, nie posługując się umysłem, lecz sercem. Skoro miłość jest Bogiem, jest ona wszecho- becna i wszechwładna. Zawiera w sobie każdą odpo- wiedź, rozwiązanie każdego problemu. Wierzyć w mi- łość, to wierzyć w Boga. Kiedy energia miłości dociera do czakramu gardła, jej jednocząca moc oczyszcza go z osądu i separacji. Prze- baczenie staje się naturalną formą uzdrowienia poczucia winy wywołanego przez osąd. Przebaczając samemu sobie odrzucamy głębokie piętna w postaci nienawiści do samego siebie, wstydu oraz innych postaci osądu. Gdy miłość oświeca czakram gardła, nasza zdolność do porozumiewania staje się nieskrępowana. Czujemy bu- dzącą się jedność. Czakram gardła łączy nas z naszym wewnętrznym i zewnętrznym środowiskiem, a miłość znajduje wielowymiarowy wyraz. Kiedy runą zapory, energia płynie ku górze, do gło- wy, odnawiając i stymulując wyższe ośrodki umysłu. Co najważniejsze, energia miłości, która zharmonizowała L Uzdrawianie motywu separacji i osądu 183 i zrównoważyła wszystkie czakramy, połączyła przepły- wającą energię w białe światło. Ten potężny strumień białego światła otwiera trzecie oko i na stałe otwiera świadomość na wyższy umysł. Osiągnęliśmy bezgranicz- ną świadomość tego, czym jesteśmy. W rezultacie prze- łamujemy krąg karmy. Odrzuciliśmy więzi: ciało emoc- jonalne przyspieszyło swoje wibracje do tego stopnia, że nic już nie może do niego przywrzeć. Odrzucając najgłębszy motyw separacji od Boga staje- my się na powrót jednością. Ego, będące wyrazem ciała emocjonalnego, nie może już identyfikować się z karmą, utożsamia się więc z Wyższą Jaźnią. „Ja jestem Wyższą Jaźnią" mówi. Istotna różnica pomiędzy osiągniętym teraz oświeceniem a chwilą poprzedzającą początek na- szej podróży polega na tym, że obecnie mamy poczucie jedności w świecie różnorodności. Znajdujemy się w lu- dzkim ciele, ale nasza nieskończona świadomość jest niezmienna. W naszej świadomości dominują miłość i inne duchowe wartości chociaż znamy również takie uczucia jak złość czy gniew. Przeszliśmy do stanu, w którym nadal możemy odczuwać emocje o niższej wib- racji, ale żadne więzi nie przesłaniają naszych doznań. W tej jedności staliśmy się czymś więcej niż tylko zbiorem doświadczeń — rozwinęliśmy się. Co za tym idzie, rozwinął się także Bóg. Wszystkie aspekty naszej istoty rezonują, by to co nieskończone, stało się jeszcze bardziej nieskończonym. Pobudzamy tworzywo kreacji do coraz większego rozwoju. Jesteśmy miłością, a świa- dome przeżywanie owej miłości stanowi podstawę życia. 184 RICK PHILLIPS Hugh Parker w swojej książce pt. Notes on Love and Courage przepięknie opisuje cały ten proces. Mówi on: „Miłość się rozrasta; nie tylko dostrzega i odkrywa więcej, ale sprawiane jej obiekt rozkwita". * >, Dziesięć Z ciemności płynie najjaśniejszy blask Człowiek może zobaczyć swoje odbicie w wodzie tylko wtedy, gdy się nad nią nisko nachyli. Także serce człowieka musi na- chylić się ku sercu bliźniego, a wówczas dostrzeże w nim siebie. Powiedzenie hasydzkie Dobro umiera, ale nadal żyje w dostarczonym przez nich przy- kładzie. Adaptacja z Talmudu Berakoth 18B Wielu ludzi błędnie sądzi, że oczyszczając ciało emocjo- nalne odrzucamy wszystkie „negatywne" uczucia, po- tem zaś żyjemy w świecie wolnym od nienawiści, złości, lęku itd. Nie są to jednak fobie, które raz odrzucone odchodzą na zawsze, a wszystko powraca do normy. W rzeczywistości można tylko w znacznym stopniu ! oczyścić owe uczucia, przez co wyzwala się coraz mniej ', reakcji emocjonalnych. Jeśli jednak posuniemy się za 185 186 RICK PHILLIPS daleko, upodobnimy się do pozbawionej uczuć postaci Mr. Spocka z filmu „Star Trek", albo jeszcze gorzej — do robota. Z pewnością nie na tym polega proces przeistaczania się w światłą istotę ludzką. Nasze uczucia stanowią cząstkę człowieczeństwa, a ich wyrażanie jest ważne dla rozwoju. A co z osądem? Jak można żyć nie będąc narażonym na jego wszechobecny wpływ? Czy możemy wyobrazić sobie życie bez osądu? Decydując się na narodziny w ludzkim ciele, decydujemy się na doznawanie dwois- tości, a więc na doznawanie rozdzielającego wpływu osądu. Relatywny świat formy wykonany jest z tworzy- wa separacji. Gdyby był inny, wszystko stanowiłoby bezgraniczną jedność, byłoby jednorodne. Życie w cza- sie i przestrzeni oznacza życie w nieustannie zmieniają- cym się świecie podziałów i relatywności. Osąd jest podstawowym doznaniem uczuciowej natu- ry istot ludzkich. Odrzuciliśmy co prawda wiele zacho- wań i postaw związanych z osądem i silniej odczuwamy więź z otaczającym nas światem, ale na ile możemy zbliżyć się do jedności? Czasami czujemy się pokonani przez wszechobecny motyw osądu. Walczyć z nim mu- szą nawet mistrzowie. Patrząc chociażby na Jezusa wi- dzimy człowieka będącego przykładem miłości i współ- czucia. Jego życie uczy nas, jak pokonywać motyw osą- du. Ale mimo że Jezus zdołał odrzucić samoocenę i nie osądzał innych, wielu ludzi osądzało jego. Jak uprzednio wspomniałem, nie ma znaczenia, w jakim kierunku płynie energia osądu. Jest to zawsze ta sama energia i ten sam motyw emocjonalny. Życie Jezusa ukazuje głęboki wpływ osądu na zbiorową świadomość. Z ciemności płynie najjaśniejszy blask 187 Nasz świat dopóty będzie pełen separacji i osądu, dopóki będziemy wcielać się w ciała i rozwiązywać nasze karmiczne motywy. Jednakże osąd nie musi oznaczać separacji. Nie musi ograniczać życia i miłości. Można żyć w świecie pełnym osądu i nie zostać zepchniętym w jego otchłań. Możemy przekształcić ten motyw i roz- winąć się dzięki niemu, otworzyć z jego pomocą serca i wpuścić do nich miłość. Historia pewnego człowieka, „prawdziwego anioła", którego będę tu nazywał Aaronem, wywarła na mnie głęboki wpływ. Jest on wspaniałym przykładem tego, czego wszyscy możemy dokonać na tym świecie. Aaron urodził się w połowie lat dwudziestych w ma- łej, żydowskiej wiosce na Węgrzech. Sześćdziesięciu trzech jego krewnych było ortodoksyjnymi Żydami. On sam wcześnie rozpoczął naukę religii. Uczył się w trady- cyjnej żydowskiej szkole. Dorastając coraz poważniej rozmyślał o studiach dotyczących Boga i praw religij- nych. Nie był obdarzony zbyt dużym poczuciem humo- ru. Skupiał się raczej na swoim umyśle, a nie na sercu. Aaron obrał sobie życie, które miało w ekstremal- nych warunkach wystawić na próbę jego wiarę. Miał 16 lat, kiedy Niemcy napadli na Europę Wschodnią i zepchnęli Żydów do gett. Następne dwa lata Aaron przeżył w ciężkich warunkach, w getcie. Było tam mało pożywienia, panowały niehigieniczne warunki, a ludzie żyli w strachu przed prześladowaniami i śmiercią. Aaron widział, jak kilku członków jego rodziny umarło z po- wodu głodu i chorób. Po raz pierwszy doznał smutku i poczucia straty. 188 RICK PHILLIPS Pewnego dnia poznał atrakcyjną, młodą kobietę, swo- ją pierwszą dziewczynę. Po raz pierwszy w jego sercu zagościła miłość. Pomagali sobie nawzajem, ale Aaron skupiał się głównie na swoich studiach, które kontynu- ował z wielkim zapałem. Nie potrafił zrozumieć, dla- czego jego naród spotkał taki los. W końcu, w wyniku łapanki, najbliższych Aarona zapędzono pod bronią do bydlęcych wagonów. Aaron został rozdzielony ze swoją dziewczyną. Uświadomił sobie wtedy, że plotki okazały się prawdą, a chorobliwe obawy ludzi w rzeczywistości były usprawiedliwione. Działy się rzeczy, w które trudno było uwierzyć. Cała rodzina Aarona przetrwała podróż do Oświęci- mia. Była zima, temperatura spadała poniżej zera. Ro- dzina Aarona miała szczęście, ponieważ wielu innych ludzi umarło po drodze. Gdy wjechali do Oświęcimia, zbiorowe cierpienie przerodziło się w niewypowiedzia- ny koszmar. Powietrze wypełniał smród palonych ciał. Aaron próbował zachować obojętność. Modlił się o zro- zumienie i ocalenie, jak zwykle ufając woli Boga. Jeńcy wysiedli z wagonów na peron, gdzie dokonywa- no selekcji. Aaron, idący przed ojcem, niósł dwuletniego brata. Nie widział co się działo, ale ojciec zauważył, że każdy kto niósł małe dziecko był natychmiast odsyłany na jedną stronę. Szli tam głównie ludzie starzy i słabi. Wszyscy silni mężczyźni odsyłani byli w innym kierun- ku. Gdy doszli do stołu, przy którym selekcji dokony- wał niesławny doktor Mengele, ojcie Aarona powie- dział: —i Szybko, oddaj mi dziecko! l Z ciemności płynie najjaśniejszy blask 189 — Nie, Abba (ojcze) — odparł Aaron. — Ja go poniosę. — Rób jak mówię — zażądał cicho ojciec. — Na- tychmiast podaj mi dziecko! Zabrał chłopca z ramion Aarona. Kiedy podeszli do stołu, Aarona i jego starszego brata skierowano na lewo, podczas gdy ojca, malutkiego brata i osłabioną matkę odesłano na prawo. Nazajutrz Aaron spytał, gdzie trzymano jego bliskich i odkrył straszną prawdę. Wszystkich ludzi odesłanych na prawo zabrano do komór gazowych. W tym momen- cie Aaron uświadomił sobie, że ojciec świadomie urato- wał mu życie. Zrozumiał, że Niemcy nie zaryzykują wybuchu paniki i nie będą próbowali wyrywać dzieci z ramion członków rodziny. W tej sytuacji nawet silny chłopak trzymający dziecko zostałby posłany do komo- ry gazowej. Przez serce Aarona przepłynęła fala energii. Poczuł miłość ojca, tak silną, że mężczyzna poświęcił siebie, by dać synowi jeszcze jedną szansę w życiu. Miłość ojca była silniejsza od woli przetrwania. Większość ludzi wyrzuca z siebie ból pod postacią nienawiści i osądu. Aaron znalazł pociechę w swoim wnętrzu i w niezachwianej wierze w Boga. Wiara w to, że Bóg daje każdemu człowiekowi czas na życie i czas na śmierć pomogła mu pogodzić się ze śmiercią rodziny oraz innych ludzi. I Aaron został przydzielony do niewolniczej pracy w ;dnej z wielu fabryk. Pracował niemal bez przerwy, otrzymywał niewiele pożywienia, które mogłoby za- •ewnić mu siłę. Jakby na przekór temu wszystkiemu 190 RICK PHILLIPS . zaskakiwały go niezwykłe akty miłości, jakie dostrzegał wszędzie wokół siebie. Ludzie dzielili się z innymi swoją skromną porcją żywności lub kocem. Stale wypowiada- no słowa pełne miłości i pociechy, wspierając się w dłu- gich dniach cierpienia. Pewnego dnia Aaron zauważył pojedyncze źdźbło trawy. Była to pierwsza roślina, jaką widział od przeszło roku. Głód sprawiał, że wszystkie rośliny natychmiast zjadano. Jedzono trawę, liście, wszystko co wegetowało w obozie i na otaczającym go terenie. Ale Aaron nosił przy sobie to pojedyncze źdźbło trawy. Stało się ono obiektem jego miłości, więzią z naturą. Za pośrednict- wem źdźbła trawy mógł połączyć się ze światem har- monii i równowagi. W chwili celebracji podzielił się źdźbłem ze swoim starszym bratem i zjedli je wspólnie. Również inne wydarzenie wywarło na Aarona głęboki wpływ. Pewnej nocy, po zamknięciu baraku, stwierdził, że ma pełen pęcherz. Nie pozwolono mu wyjść do latryny, oddał więc mocz do małej puszki, a następnie wylał przez okno. Dobiegł go okrzyk wściekłości. Uświadomił sobie, że wylał mocz na niemieckiego straż- nika! Wiedząc dokładnie, co si^ teraz wydarzy, przygo- tował się na rychłą śmierć. Żołnierz wpadł do baraku z karabinem w dłoni. Krzycząc spytał, kto wylał mocz przez okno. Zanim Aaron zdołał otworzyć usta, bliski śmierci mężczyzna, który leżał obok niego, powiedział, że on to zrobił. Żołnierz natychmiast go zastrzelił. Aaron osłupiał. Oto był świadkiem kolejnego aktu miłości. Co dnia w samym sercu cierpienia i poniżenia widział akty dobroci i lekcje miłości, których nie potrafił Z ciemności płynie najjaśniejszy blask 191 r zrozumieć. Umysł Aarona nie pojmował tego wszystkie- go, ale jego serce w tym piekle na ziemi zaczynało wyobrażać sobie świat Boga i miłości. System jego wiary nadał kształt rzeczywistości, która zmieniała go w cu- downy sposób. Nieustannie przypominano mu, że na- wet kiedy panuje kompletna ciemność, ludzie dzielą się światłem boskości; że pomimo nienawiści i potępienia można kochać i oddać wszystko, nawet życie, by pomóc innemu człowiekowi. Aaron uwierzył, że przeznaczone mu było przetrwać i dzielić się z innymi swoją miłością. Dzięki licznym, niezwykłym aktom poświęcenia serce Aarona całkowicie się otworzyło. Zastanawiał się, czy mógłby kochać strażników. Spró- bował, lecz było to zbyt trudne. Jednakże uświadomił sobie, że chociaż nie czuł do nich miłości, współczuł im sytuacji, w jakiej się znaleźli, i losu, jaki ich czekał. Nie odczuwał nienawiści, a jego osąd zmienił jakość. Oceniał czyny, ale nie osądzał już osoby, która je popełniła. Jego współczucie i zrozumienie rozwinęło się do tego stopnia, że stopiło więzi ciała emocjonalnego. Aaron uświadomił sobie, że strażnicy byli zwyczajnymi ludźmi, którzy w obliczu niezwykłych okoliczności dokonywali nieludz- kich czynów. Nałogi ich ciał emocjonalnych (osąd, nie- nawiść, rola ofiary lub kata itp.) odgrywały scenariusze, które powtarzały się niezliczoną ilość razy w historii świata. Serce Aarona otworzyło się. Szukał sposobów wyra- żania swej miłości i troski. Odczuwał głęboką więź łączącą go ze współwięźniami i niewolniczymi robotni- kami. Opowiadał im hasydzkie historie, próbował po- 192 RICK PHILLIPS cieszyć za pomocą swojego poczucia humoru i duchowej inspiracji. Ich cierpienie było ogromne, tak jak i jego współczucie. Aaron „związał" się z nimi, otwarcie wy- rażał swoją miłość, co mogło być niebezpieczne, ale jego Wyższa Jaźń, ów wieczny „świadek" życia, przypomina- ła mu o duchowych lekcjach, jakich się nauczył, i doda- wała otuchy uczuciem, że Bóg go ochroni. Czas mijał. Aaron jakimś sposobem przetrwał wszystkie apele, pod- czas których na śmierć posyłano tysiące ludzi. Pewnego dnia Aaron usłyszał pogłoskę, że 500 męż- czyzn zostanie wysłanych poza Oświęcim, do kopalni w Niemczech. Był podekscytowany możliwością opusz- czenia tego miejsca i jeszcze jedną szansą przeżycia. Kiedy podczas apelu więźniowie ustawili się w szeregu, brat Aarona objął go i trzymał przed sobą (był tak wysoki, że Aaron zawsze czuł jego opiekę). — Stój przede mną, Aaronie, żebym mógł cię widzieć — powiedział. Odliczono więźniów. Aaron był pięćset- ny. Jego brat i inni więźniowie zostali posłani do komór gazowych. I znów Aaron przetrwał, ocalony przez bło- gosławieństwo wielkiego aktu miłości. Aaron ciężko pracował w kopalni, lecz na szczęście pewnego dnia Niemcy opuścili okolicę i porzucili więź- niów. Przybyły siły aliantów. Aaron był wolny. Żył, ale był słaby i nie miał dokąd iść. Życie nadal było ciężkie, lecz mógł zacząć od początku. Wciąż był świadkiem prześladowań. Nikt nie chciał zagłodzonych, ściganych Żydów. Ludzie troszczyli się tylko o własne przetrwanie na zniszczonej przez wojnę ziemi. Aaron nosił w sercu jedną, wątłą nadzieję. Zanim l Z ciemności płynie najjaśniejszy blask 193 zabrano go wraz z bliskimi z rodzinnej wioski i przenie- siono do Oświęcimia, naziści odłączyli od nich i zabrali ze sobą jego starszą siostrę, Rachelę. Aaron zastanawiał się, czy przeżyła. Wędrował przez kraj szukając jej. Przechodząc przez sektor amerykański spytał dwóch Amerykanów, czy podwieźliby go jeepem na Węgry. Zgodzili się, ale powiedzieli, że zanim będą mogli odje- chać, muszą poczekać na tłumaczkę. Aaron siedział cicho w jeepie, czekając na odjazd, kiedy nagle do drzwiczek podeszła jego siostra. To ona była tłumaczką! Był to niezwykły moment. Po wszystkim, co się wyda- rzyło, Aaron poczuł w sobie pełnię Bożej miłości. Holo- caust pochłonął 61 jego krewnych, lecz Aaron ponownie połączył się z jedyną pozostałą przy życiu członkinią jego rodziny. Spełniła się jego jedyna nadzieja. Aaron i jego siostra wyemigrowali najpierw do Izrae- la, a potem do Ameryki, gdzie mieszkają do dziś. Aaron nadal wstaje przed świtem, by pomodlić się do Boga, podziękować mu za ocalenie życia jemu oraz ludziom, którzy ofiarowali mu miłość. Historia ta opowiada o drodze pewnego człowieka prowadzącej do miłości i Boga. Aaron mógł wybrać nienawiść i osąd. Mógł obwiniać Boga za śmierć swojej rodziny i wyniszczenie narodu. Mógł poczuć się opusz- czonym przez Boga i wybrać śmierć. Zdecydował się jednak żyć i kochać Boga. Poddał się Jego woli i nigdy nie porzucił nadziei. W mroku i cierpieniu odnalazł największy skarb. Dziś nadal dzieli się wiedzą, że nic nie może go dotknąć, że Bóg jest w nim i wokół niego. Ta pewność nigdy nie zostanie mu odebrana. Obdarza 194 RICK PHILLIPS nią wszystkich napotkanych ludzi. Jest dla wszystkich przykładem siły miłości, która przełamuje osądy. Poniższa modlitwa hasydzka streszcza niejako ele- menty dramatu Aarona oraz nas wszystkich: Człowiek podczas modlitwy może odczuć dwie rzeczy. Czasami czuje, jak odpycha go lewa dłoń Boga; Innymi razy prawa dłoń Boga przyciąga go bliżej. Ale nawet wtedy, gdy jest odpychany, powinien wiedzieć, że dzieje się tak tylko dlatego, by mógł powrócić. Nawet gdy czuje nad sobą potęgę lewej dłoni Boga, powinien wiedzieć, że dotyka go sam Bóg. Powinien przyjąć to z miłością, i drżąc ucałować dłoń, która go odpycha, gdyż w tej właśnie chwili prawa dłoń czeka, by podszedł bliżej. Zawsze wzbudzał we mnie podziw sposób, w jaki moja żona Paula rozwiązuje problemy swojego ciała emocjonalnego. Jednym z jej najgłębszych problemów była kwestia bestialstwa człowieka wobec człowieka, czego przykładem był Holocaust. Motyw osądu utkał się w przypadku Pauli w skomplikowaną sieć poczucia winy, bólu, żalu i strachu. Wielokrotnie mierzyła się z tymi zagadnieniami w pracy nad poprzednim życiem i „obrała cebulę" aż do rdzenia. Jednak naprawd? godna uwagi była jej konfrontacja z bólem wywoływa- nym przez zagadnienie brutalności. Z ciemności płynie najjaśniejszy blask 195 Jako dziecko Paula zafascynowana była kulturą żydo- wską. Często śniła o Środkowym Wschodzie, pustyniach i czasach biblijnych. Kiedy tylko nauczyła się czytać, zaczęła pochłaniać wszystkie książki poświęcone Żydom, jakie tylko wpadły w jej ręce. Wychowana została w wie- rze kościoła episkopalnego, a następnie wykładała naukę biblijną w kościele, ale dopiero w wieku 20 lat zdecydo- wała się nawrócić na judaizm. Przeszła na ortodoksyjną wiarę i całkowicie pogrążyła się w tym wyznaniu. Paula angażowała się w rozmaite projekty związane z tematyką żydowską, od nauczania do polityki. Przez ponad 9 lat przybliżała społeczeństwu temat | filozoficznych, teologicznych, socjoekonomicznych i po- litycznych przyczyn oraz konsekwencji Holocaustu. Zwiedziła Izrael, Związek Radziecki, wschodnią i za- chodnią Europę, z wyjątkiem Niemiec, zbierając infor- macje do filmu dokumentalnego poświęconego tej tema- tyce. Napisała scenariusz, wyprodukowała i wyreżysero- wała film na użytek szkół wyższych, uniwersytetów i kościołów. Wykorzystywała go podczas wielu wykła- dów dla publiczności. W tym czasie pracowała również, wraz laureatką nagrody Nobla Elie Wiesel, w zarządzie międzynarodowej organizacji do spraw Holocaustu. Chociaż z całą pewnością pracowała nad swoimi motywami karmicznymi, wewnętrzny ból, jaki odczuwa- ła, nie ustępował. Nie mogła stanąć wraz z Niemcami na niemieckiej ziemi — wyraźnie widoczny był jej strach i osąd. Niemcy nadal były dla niej „wstrętnym krajem" i wciąż odczuwała strach przed „świadomością nazis- towską". 196 RICK PHILLIPS Kiedy Paula obrała nowy kierunek w życiu i zdecydo- wała się na powrót do pracy terapeutycznej, zaczęła uchylać owe zamknięte drzwi prowadzące do głęboko usadowionego zagadnienia osądu. Po raz pierwszy zo- baczyła swoje minione życie. Była wtedy dwuletnim dzieckiem, które umarło w Oświęcimiu. Zanim umarła, przez wiele miesięcy żyła w polskim getcie, w zimnie i głodzie. W końcu załadowano ją wraz z rodzicami do bydlęcego wagonu jadącego do obozu zagłady w Oświęcimiu. Jej ostatnim wspomnieniem było to, że matka trzymała ją w ramionach schodząc z plat- formy pociągu w stronę mężczyzn selekcjonujących wię- źniów. Gdy spytano jej Wyższą Jaźń o to, co wydarzyło się później, Paula odpowiedziała, że umarła w ramio- nach matki w komorze gazowej. W wyniku tego odkry- cia, połączonego z wieloma latami nauki i nauczania na temat Holocaustu, ciało emocjonalne Pauli odrzuciło kolejną warstwę motywu ofiary/dręczyciela. Zgodnie z prawem rezonansu zaczęły przekształcać się karmiczne powiązania ze wszystkimi innymi, nie rozwiązanymi problemami Pauli. Jak to mówimy: „Jej motywy wypły- nęły na powierzchnię". Wkrótce po tym przełomie zaplanowałem naszą pier- wszą podróż do Europy. Mieliśmy pracować z wieloma klientami z okolic Monachium i Frankfurtu. Paula nie powiedziała słowa na temat mojej decyzji, a ja nie przy- puszczałem, że wyjazd może stanowić jakiś problem. Na dwa dni przed wyjazdem Paula weszła do pokoju płacząc i powiedziała, że nie może jechać do Niemiec. Nie mogła sobie z tym poradzić. Przeszłe wspomnienia Z ciemności płynie najjaśniejszy blask 197 wywoływały w niej złość, więc przedyskutowaliśmy całą * sytuację i medytowaliśmy nad nią. Paula mówiła na- przemian „jedźmy" i „nie mogę tego zrobić". W końcu wsiedliśmy jednak na pokład samolotu. Trudno mi było patrzeć jak zmaga się ze swoim ciałem emocjonalnym. I nie zrobiło mi się lżej, gdy wylądowaliśmy w Mona- chium. Paula wciąż wyczuwała wokół siebie „nazistows- ką energię". Niemal słyszałem jej myśli: „Ciekawe gdzie ten mężczyzna był w 1943 roku?", „Ciekawe czy ten mężczyzna był nazistą?" Podejrzany był każdy w wieku powyżej 60 lat. Nawet jazda autostradą nie była łatwa. Paula dostrzegła oznaczone zjazdy do Norymbergi i Da- chau, a to wyzwoliło wspomnienia, ból, cierpienie i łzy. Na szczęście zatrzymaliśmy się w domu należącym do młodej kobiety, uzdrowicielki. Zachęciła nas ona do medytacji przy udziale kilku niemieckich uzdrowicieli. W trakcie medytacji Paula się rozpłakała. Uwolniła wszystkie swoje powstrzymywane uczucia. Poczuła, że otacza ją współczucie, zrozumienie i miłość. Złość, gniew i osąd, obecne w niej przez tak długi czas, się rozpraszały. Wyjaśniła, co się z nią działo, a obecni przy tym ludzie zareagowali z jeszcze większą miłością. Było to tak cudowne, że nie mogłem nawet mówić, ponieważ 3 dławiły mnie łzy. | Cała nasza dziesiątka płakała. Paula podziękowała j wszystkim i powiedziała, że widząc jak bliscy są Boga ; i oddani życiu uzdrowicieli, porzuciła swój strach i osąd. Oznajmiła, że jej lęk przed Niemcami stanowił tylko projekcję strachu pochodzącego z głębszych karmicz- nych zagadnień. Teraz mogła się od nich uwolnić. Paula k 198 RICK PHILLIPS poprosiła tych kochających, dobrych i łagodnych ludzi, by pomogli jej pozbyć się motywu osądu. W dwa dni później wzięliśmy udział w uzdrawiającym obrzędzie odbywającym się w obozie koncentracyjnym w Dachau, znajdującym się niedaleko Monachium. Obawiałem się, że może on wyzwolić w Pauli kolejną falę bólu i osądu. Spotkaliśmy się z czterema innymi uzdrowicielami z Niemiec i Europy. Uważnie obserwo- wałem Paulę i zauważyłem jak pełna była światła. Mi- łość i przebaczenie promieniowały z niej niczym blask słońca. Wypełniały ją emocje, ale tym razem związane były one z uzdrawianiem i rozwojem. Paula odmówiła tradycyjne hebrajskie modlitwy za zmarłych, a my czuli- śmy narastającą energię, przepływającą przez nią siłę. Jasne było, że Paula nigdy nie będzie już taka sama. Podróż do Dachau była testem Wyższej Jaźni, pragnącej sprawdzić, czy Paula potrafi zapoczątkować zmiany w swoim ciele emocjonalnym. Paula chlubnie zdała ten test! Wiedziałem, że uporała się z jednym z najgłębszych motywów swego obecnego życia. Była to dla mnie niezwykła lekcja, ponieważ obserwowałem ten proces w ciągu ponad 16 lat naszej znajomości. Obecność siły rozwoju wielokrotnie potwierdzały obserwacje moich klientów uzdrawiających rzeczy pozornie niemożliwe do uleczenia. Jedenaście Guru, channeling i istoty pozaziemskie Istnieje tylko jeden guru, a jest nim Bóg. Bhakti Sutra Jakie są podstawowe cechy człowieczeństwa? Niektórzy powiedzą, że rdzeniem naszego życia jest PRAGNIE- NIE, a niemożność zaspokojenia pragnienia wywołuje frustrację, ból i desperację. Pragnienie rodzi się z ducho- wej potrzeby bycia w Bogu, bycia na powrót jednością. Poczucie separacji sprawia, że pragniemy nieskończono- ści. Doświadczenie separacji motywuje nas do poszuki- wania sposobów zjednoczenia z Bogiem — odnalezienia jedności, poznania tej doskonałości. W rezultacie prag- niemy, by ktoś odgrywał dla nas tę rolę — Jezus, Kriszna itd. — ktoś, kto powie nam, co jest dobre, wskaże drogę, ktoś, w kogo można wierzyć bez względu na własne słabości. Ponieważ naszym głównym moty- wem jest separacja i osąd, nigdy nie czujemy się dosko- nali. Uważamy, że nie jesteśmy godni bogów, chociaż tworzymy hierarchie, próbując zbliżyć się do Boga. 199 200 RICK PHILLIPS Pojawia się więc pytanie, czy osiągnięcie stanu oświece- nia jest naprawdę możliwe? Nie można zaprzeczyć, że wielu ludzi cierpi nie znaj- dując spełnienia. Cierpienie to wynika z konfliktu po- między potrzebą widzenia w nas samych ludzi dobrych i kochających, a samooceną, z której wynika, że nigdy nie jesteśmy dość dobrzy. Akceptacja ze strony innych ludzi jest istotna, podobnie jak poczucie, że jesteśmy godni zaakceptowania przez samych siebie. Jednakże osąd nie pozwala nam się cieszyć akceptacją, nawet jeśli w rzeczywistości dopuszczamy ją do siebie. W Biblii napisano: „Potem rzekł Bóg: Uczyńmy czło- wieka na obraz nasz, podobnego do nas (...) I stworzył Bóg człowieka na obraz swój." (Genesis l : 26-27)1. Według jednej z interpretacji słowa te sugerują połącze- nie, jedność człowieka i Boga. Człowiek miał odzwier- ciedlać obraz Boga, być jego doskonałym odbiciem. Ludzka postać została stworzona z postaci myśli czło- . wieka połączonej z Bogiem. Jednakże dogmat Kościoła podkreślał „upadek" człowieka. W rezultacie człowiek rodzi się w grzechu. Może to być kolejny sposób opisa- nia motywu separacji — człowiek upada rozłączając się z Bogiem. Ciało umysłowe może rozumieć połączenie z Bogiem, ale ciało emocjonalne identyfikuje się z pięt- nem separacji. Przez długi czas wychowywano nas w przeświadcze- niu, że człowiek oświecony czy uduchowiony jest mniej ludzki. Jezus przedstawiany jest jako jedyny syn Boga, Biblia to jest Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Guru, channeling i istoty pozaziemskie 201 będący raczej Bogiem, a nie człowiekiem. Kriszna i pan- teon bóstw z rozmaitych kultur z całego świata także znajdują się na poziomie „wyższym" od człowieka. Uważam, że te opowieści i mitologie są do pewnego stopnia inspirujące. Jeśli jednak naszym zdaniem udu- chowienie kłóci się z przebywaniem w ludzkim ciele lub posiadaniem ludzkich uczuć, znaczy to, że wprowadza- my szkodliwy motyw osądu. „Nie jestem dość dobry" mówimy. „Nic na to nie poradzę, jestem tylko człowie- kiem" albo „Być człowiekiem to być grzesznikiem." Wiele religii odrzuca aspekt „ludzki". Niektórzy lu- dzie wierzą, że osiągniemy czystość, jeśli odpowiednio długo będziemy zabijać w sobie człowieczeństwo. Jest to jeden z wyraźnych motywów minionego życia Ann. Jednakże prawdą jest, że nie mogąc dłużej znosić tortur, „pogrążamy" się w nieświadomości lub po prostu umie- ramy! Na większość z nas oddziałuje w codziennym życiu subtelne programowanie uczące, że człowiek jest istotą odrębną od Boga. Osąd, brak współczucia, niecierpli- wość itd. są tylko zewnętrznymi oznakami wewnętrz- nych problemów. Krytyczne nastawienie w stosunku do nas samych i do innych tylko wzmaga wewnętrzne poczucie separacji i nie rozwiązuje problemu. Jednak uznając, że nasze człowieczeństwo jest błogosławieńst- wem, zbliżymy się do Boga. Mówi się, że w rzeczywisto- ści anioły nam zazdroszczą, ponieważ ludzie mogą roz- wijać się niezwykle szybko przebywając w fizycznym ciele i doznając uczuć. Jesteśmy obdarzeni mechaniz- mem percepcji, dzięki któremu możemy doświadczać 202 RICK PHILLIPS . życia i poznawać otoczenie, aby w obecnym życiu osiąg- nąć jedność. Jest tak wiele rzeczy w ludzkim życiu, za które powin- niśmy być wdzięczni. Obdarzeni zostaliśmy niezwykłym bogactwem myśli i uczuć, od bezgranicznej rozpaczy po ekstazę jedności, od inteligencji noworodka po świado- mość własnego bytu, od spokojnego unoszenia się w błę- kitnym oceanie po dreszcz i potęgę poszerzającej się świadomości. Mamy dosłownie nieograniczone możli- wości rozwoju. Jednakże nie zawsze uświadamiamy so- bie, że doskonałość istnieje we wszystkim. W ogólnym wzorze naszego życia bolesne doznania i uczucia są równie właściwe jak miłość i szczęście. Każdy nasz wybór jest doskonały, ponieważ wskazuje, w danej chwili potrzebujemy do rozwoju. Z akceptacją człowieczeństwa niektórzy ludzie łączą potrzebę posiadania guru. Istnieje wiele rodzajów nau- czycieli, ale duchowy nauczyciel powinien być człowie- kiem światłym, doskonałym przykładem wykorzystania wiedzy. Mamy obecnie na świecie kilku światłych nau- czycieli. Cudownie jest czuć ich obecność, słuchać ich mądrości. Prawdziwi guru są nie tylko nauczycielami. Stanowią żywy przykład wyzwolenia, odzwierciedlenie zjednoczonej trójcy — Boga, Guru i Człowieka. Istnieją też nauczyciele, którzy nie są może w pełni oświeceni, ale opanowali jeden lub więcej wymiarów wiedzy. Stwierdziłem, że to oni są normą. Ich celem jest nauczanie. Są otwartymi kanałami dla wszystkich „uczniów", którzy mogą od nich czerpać to, czego indywidualnie potrzebują dla własnego rozwoju. Kiedy Guru, channeling i istoty pozaziemskie 203 nauczyciele wykorzystując swoją pozycję kontrolują in- nych ludzi, źle posługują się swoją siłą i zdradzają własny cel. Guru to nauczyciel, a nie „tyran". Nauczy- ciel, który efektywnie wykonuje swoją pracę, łączy ucznia z ukrytym w jego wnętrzu mistrzem. Dzięki temu uczeń nie oddaje swoich sił oświeconemu guru. Naukę poddawania często błędnie uznaje się za „klęs- kę" lub „oddawanie własnej siły". Nauczyć się podda- wać, to nauczyć się odrzucać więzi i ograniczone poglą- dy. Proces ten prowadzi nas do wolności i otwartego porozumiewania się z Wyższą Jaźnią. Prawdziwy guru pomaga nam odrzucić więzi — nawet z sobą samym. Powszechnym problemem jest dziś tendencja do od- dawania własnej siły — czy też wiary we własne przeko- nania. Można ją odnaleźć nie tylko w fakcie, że mamy obecnie tak wielu guru, ale także w świecie firm. Trady- cyjny „model wojskowy" wpaja nam wiarę w to, że szef wie wszystko najlepiej, że zna każdą „odpowiedź". Emocjonalny motyw osądu utwierdza tę wiarę. „Nie jestem dość sprytny, nie wiem wystarczająco dużo, nie jestem dość dobry" mówi, tworząc sytuację rodzącą bezradność i brak poczucia odpowiedzialności. Utrwala się w ten sposób motyw bezbronnej ofiary. Na szczęście stary model przedsiębiorstw upada. Nowy model mówi, że rolą prawdziwego przywódcy jest dodawanie sił in- nym, a nie kontrolowanie ich. W ten tradycyjnie zhierar- chizowany świat zaczynają wkraczać duchowe wartości. Musimy zrozumieć, że chociaż ważne jest nabywanie mformacji i doświadczeń od innych, podstawą ewolucji Jakiegokolwiek ludzkiego dążenia jest rozwój świado- 204 RICK PHILLIPS mości i wiedzy o sobie. Znajomość siebie oznacza har- monię z prawami natury. Dzięki niej nic nie stoi na drodze twórczości, a siła może zostać spożytkowana bez obaw czy możliwości jej nadużycia. W Fundacji Deva prowadzącym często zadawane są pytania: „Co sądzisz o Carlu Jungu, Edgarze Cayce, Josephie Campbellu...?" Ludzie mają tendencję do po- równywania własnych opinii z poglądami kogoś, kogo uważają za osobę o „większej" wiedzy, bardziej „za- awansowaną" i mądrzejszą od nich. Często zapomina- my, że każdy człowiek posiada jakiś jedyny w swoim rodzaju talent. Jego wiedzę możemy dostrzec w jego uśmiechu lub w intuicji. Gdy spostrzeżenia i poglądy innych ludzi zgadzają się z naszymi, z czystym sumie- niem dzielimy ich wiedzę. W tym momencie możemy potwierdzić naszą własną mądrość. Nie musimy potwie- rdzać wiedzy czy oświecenia tych ludzi; wystarczy, że otworzymy się i przyjmiemy oferowane nam dary, rezo- nujące w nas i głęboko poruszające. Musimy zrozumieć, że energia, która nie łączy się z nami, przeznaczona jest dla innych ludzi albo istnieje wyłącznie dla dobra dają- cego, co jest równie ważne. Wielu ludzi czeka na Mesjasza, na wcielenie Boga (tak jakbyśmy nie mieli Go we własnym wnętrzu), przybywającego po to, by nas ocalić, zabrać do nieba, utwierdzić w wierze w zbawienie. Osobiście mam na- dzieję, że Mesjasz nigdy nie przybędzie! Gdyby boska istota miała przyjść z pomocą tej plane- cie, oznaczałoby to, że porażką były tysiące lat rozwoju i nauki. Ludzkość nie nauczyłaby się najważniejszej l Guru, channeling i istoty pozaziemskie 205 rzeczy — tego że to my jesteśmy Bogiem! Sami może- my ocalić świat. Wielowiekowa walka dobiega końca — uczymy się ostatniej lekcji. Uświadamiamy sobie naszą boskość i wspólnie przeistoczymy cierpienia w wy- zwolenie. Dlatego też, jeśli spotkasz na swej drodze Mesjasza, powiedz mu, że nie jest tu potrzebny. Poproś go, by pozwolił nam delektować się tym, co osiągnęliś- my. Mesjasz jest wewnątrz naszej własnej świadomości — Chrystus nie jest osobą, lecz świadomością boskości. t Nadszedł czas, by ta świadomość objawiła się w każdym 1 z nas, w pełni chwały. Ale zanim to się stanie, musimy jeszcze coś zrobić: musimy rozwiązać więzi ciała emoc- jonalnego. Gdy tego dokonamy, otworzymy kanał wio- dący do wielkiego uzdrowiciela — miłości będącej Bo- giem. Kolejną odmianę tematu guru możemy obecnie odna- leźć w ogromnej popularności channelingu — kontak- tów nawiązywanych z istotami pozbawionymi cielesnej powłoki. Ponieważ tego rodzaju doświadczenia są nie- zwykle atrakcyjne, a zjawiska te całkowicie zaskakują ludzi, którzy dopiero wchodzą w świat duchowych moż- liwości, informacje przekazywane przez bezcielesne isto- ty wydają się być prawdą pochodzącą od jakiegoś „nie- biańskiego guru". Często przekazywane w ten sposób informacje mają charakter proroctwa przepowiadające- go światu wielką katastrofę — naturalną lub wywołaną przez człowieka. Wskutek tego wielu ludzi pospiesznie udaje się do tych czy innych „chronionych" miejsc. Co to ma jednak wspólnego z duchowym rozwojem? Strach jest sprawdzoną bronią dyktatorów, ale nie powinien 206 RICK PHILLIPS być wykorzystywany przez duchowych przywódców, nawet tych bezcielesnych. Tym, co niepokoi mnie najbardziej, jest potrzeba uzależnienia i bezsilności demonstrowana przez ciało emo- cjonalne. Mamy w sobie Wyższą Jaźń zawierającą wszy- stkie odpowiedzi i doskonały przepis na sukces. Połącz- my się z naszą własną wiedzą. Nie potrzebujemy opinii innej istoty, chyba że stanowi to cząstkę planu Wyższej Jaźni, a pobierana energia przepływa przez filtr jej wiedzy. Przypomina to wykorzystywanie Wyższej Jaźni w charakterze transformatora energii pozwalającego wyrównać różnicę częstotliwości pomiędzy tobą a daną istotą. Skąd wziął się pomysł, że bezcielesna istota jest wszechwiedząca tylko dlatego, iż znajduje się „po dru- giej stronie"? Jeśli nawet ma dla nas jakieś cenne infor- macje, skąd możemy wiedzieć, że człowiek, który je przekazuje, jest wystarczająco czysty, by komunikacja była prawidłowa? Musimy zapamiętać jedno: niezależ- nie od tego, jak rozwinięta jest owa istota, nie jest ona nami — naszą Wyższą Jaźnią. Tylko Wyższa Jaźń zna nasze karmiczne wybory i ścieżkę, którą podążamy. Bezcielesna istota może się mylić. Setki moich klientów skarżyło się, że istota coś im powiedziała, ale nic się nie wydarzyło. Można mieć tylko nadzieję, że prawdziwym celem doświadczenia, jakie przeżyli, było nauczenie się tego, iż odpowiedzi na swoje pytania powinni szukać w głębi siebie. Niektóre istoty komunikujące się z dużymi grupami ludzi mają ciekawą reputację. Ich fanowie dumni są z Guru, channeling i istoty pozaziemskie 207 faktu, że kontaktująca się z nimi istota ma 5 tysięcy lat i pamięta Ziemię z czasów, gdy życie było zupełnie inne. Jeszcze inni szczycą się tym, że ich istota pochodzi z Plejad czy z Andromedy, i że nigdy nie wcieliła się w ciało człowieka. Pytani więc: „Dlaczego w takim razie uważacie, że wie ona cokolwiek o tym, jak to jest być człowiekiem i żyć obecnie na Ziemi?" Dostrzegam w tych związkach niezdrowe objawy współuzależnienia. Istoty mogą przychodzić i odchodzić, ale Wyższa Jaźń jest tutaj na zawsze. (To mógłby być świetny tekst do piosenki w stylu country-western.) W Fundacji Deva obecne zainteresowanie channelin- giem nieco nas śmieszy. Wymyśliliśmy nowy rodzaj usług mogących w szczególny sposób przysłużyć się tym członkom naszych rodzin, którzy zbyt długo byli zanied- bywani. Mówię tu o milionach domowych zwierzątek, które także mają swoją karmę i podążają duchową ścieżką do kociego lub psiego nieba na ziemi. Jeden z przewodników Fundacji Deva ma kota imie- niem Idaho, który kontaktuje się nie zjedna, ale z kilko- ma światłymi, kocimi istotami: z Kotem Felixem, Ko- tem Morrisem, Kotem w kapeluszu i z Kotem Fritzem. Z tego co wiemy, żadne inne zwierzę nie posiada podob- nego daru. Mimo że jest to bez wątpienia unikalna okazja, Fundacja Deva, z wielkim zrozumieniem, pobie- ra tylko 25 dolarów za l godzinę channelingu. Za tę skromną opłatę kot Idaho zdobędzie dla waszych zwie- rzątek stosowne informacje, których potrzebują, by stać się szczęśliwszymi i bardziej światłymi towarzyszami. Trzeba jednak wiedzieć, że tylko zwierzęta mogą zrozu- 208 RICK PHILLIPS mieć treść nagranych na taśmie seansów. Nie są one przeznaczone dla ludzi. Na taśmie nie usłyszycie żad- nych słów. Jest tam tylko medialna wibracja, która uwolni wasze zwierzątko. Ale nie martwcie się tym, spokój i harmonia waszych zwierzątek rozszerzy się na cały dom i przyniesie korzyści wszystkim jego mieszkań- com. (Właśnie dotarła do nas wiadomość z ostatniej chwili. Kot Idaho przedarł się przez kolejną barierę medialną i obecnie kontaktuje się również z LASSIE! Powiedzcie więc wszystkim psom, które źle się czuły w obecności kocich istot, że Lassie chce do nich przemówić, i to bez dodatkowych opłat!) Wracając do nieco poważniejszych kwestii, kolejnym zjawiskiem, które zdarza się obecnie coraz częściej, są spotkania z istotami pochodzenia pozaziemskiego. Zau- ważyłem, że wzrósł procent klientów, z którymi „skon- taktowało się" UFO, nie wspominając już o rosnącym, zainteresowaniu mediów. Co ciekawe, wiele z tych spot- kań nie przypomina stereotypowego kontaktu z UFO. Są one raczej kontaktami na poziomie świadomości. Ludzie opowiadają o doznaniach pojawiających się pod- czas medytacji, snu lub w okresach jawy w środku nocy. Mówią zarówno o kontakcie „cielesnym", jak i bardziej nieuchwytnym. Wszyscy ci ludzie przysięgają, że to wydarzyło się naprawdę; wielu dostrzegło też znaczące zmiany w swoim późniejszym życiu. Słyszałem na przykład, że „bliskie spotkania" mogą wywołać radykalną zmianę w świadomości. Pewien klient powiedział: „Zawsze sądziłem, że gdyby nastąpił Guru, channeling i istoty pozaziemskie 209 jakiś kontakt z istotą pozaziemską, byłby on niezrozu- miały, pełen zamętu i kłopotów z porozumiewaniem się. Jednak moje przeżycie rozwiało ten błędny pogląd. Wyraźnie czułem jakąś więź, przepływ zrozumienia, które dało mi nowe spojrzenie na sprawy uniwersalne. Życie jest teraz mniej straszne, więcej w nim synchroni- zacji i rzeczy medialnych. Mam większe zaufanie do wszechświata, czuję się podniesiony na duchu, tak jak nigdy przedtem. Mam uczucie, jakby ktoś mnie obser- wował". Inna osoba opisuje swoje doznania jako „natychmias- towe tworzenie się uczucia ekspansji i jedności ze wszys- tkim, co żywe. Serce otwiera się, a miłość jaką odczu- wam łączy mnie ze wszystkim". Duchowy nauczyciel Ram Dass mówi: „Gdy serce jest otwarte, można usły- szeć cały wszechświat". Niezależnie od rodzaju doświad- czenia większość spotkań z istotami pozaziemskimi, o jakich słyszałem, wywołuje wyraźne zmiany w świado- mości człowieka. Moje własne doświadczenia w połączeniu z przeży- ciami moich 40 czy 50 klientów każą mi wierzyć, że istoty pozaziemskie nie latają w jakichś psychodelicz- nych spodkach, ale kontaktują się z nami z innych wymiarów. Podobnie jak wszystkie istoty jesteśmy „wie- lowymiarowi", obecnie zaś uczymy się być świadomymi wielu wymiarów równocześnie. Nasze ograniczenia emocjonalne wynikały z wychowania pełnego osądu, Według którego kontakty z istotami pozaziemskimi są chore, ponieważ „uczciwi, przyzwoici ludzie nie roz- mawiają i nie podają ręki świetlistym mieszkańcom galaktyki". 210 RICK PHILLIPS Fakt, że spotkania z istotami pozaziemskimi zdarzają się dziś coraz częściej, wskazuje ^na to, iż usuwamy blokady ograniczonych poglądów, które nie pozwalały nam zaakceptować tych doświadczeń, uznać je za wyda- rzenia realne i znaczące. Stwarza to możliwość nawiąza- nia wielowymiarowego porozumienia z istotami poza- ziemskimi. Doświadczenia te staną się bardziej normal- ne i powszechne, kiedy czakram gardła oczyści swoje motywy separacji i osądu. Będziemy żyć bardziej świa- domie i wielowymiarowe, zbierając i przetwarzając in- formacje oraz wiedzę na wielu poziomach równocześnie. Oczywiście możemy uzależnić się od informacji po- chodzących od istot pozaziemskich z podobną łatwością z jaką przywiązujemy się do wieści od istot bezcieles- nych lub od każdej informacji pochodzącej spoza nas samych — sytuacja jest zasadniczo taka sama. General- nie uważamy, że obca istota jest nauczycielem, zaś człowiek — uczniem. Podejrzewam jednak, że w wielu ostatnich spotka- niach z istotami pozaziemskimi role zostały odwrócone. Być może uczestniczymy w „odwrotnym channelingu". Może istoty te przekraczają wymiary w poszukiwaniu większego zrozumienia. Może decydują się na kontakt z ludźmi obdarzonymi niezwykłą mądrością i wiedzą. Może, co nawet bardziej prawdopodobne, zakładając, że istoty pozaziemskie są „galaktami", co sugeruje wiel- ki rozwój umysłu, ale nie serca, wybierają ludzi o rozwi- niętym czakramie serca, o wielkiej uczuciowej wrażliwo- ści i energii miłości. Człowiek obdarzony pełnią uczuć byłby dla galaktów doskonałą osobą do nawiązania Guru, channeling i istoty pozaziemskie 211 kontaktu po to, by zrozumieć działanie ludzkiego serca. Może to być potrzebne dla ich własnego rozwoju. Być może, nawet bez świadomej wiedzy człowieka, istnieje wzajemne porozumienie pomiędzy jego Wyższą Jaźnią a galaktami, którzy uzyskują dostęp do ludzkich do- świadczeń i wiedzy. Jestem przekonany, że to właśnie przydarzyło się Pauli. Przez ponad dwa miesiące, niemal co noc, przy- bywały do niej istoty pozaziemskie i uczyły się od niej. Byli to po prostu kolejni uczniowie Fundacji Deva, chociaż, trzeba przyznać, uczniowie niezwykli! Mamy szczęście przebywając obecnie na Ziemi, że możemy współdziałać z istotami pozaziemskimi. Powitajmy tu wszystkie istoty. Tak wieloma rzeczami możemy się podzielić, tak wiele możemy nauczyć się od siebie na- wzajem. Równie fascynujące jak kontakty z istotami pozazie- mskimi są dla mnie przeżycia ludzi, których będę tu nazywał „dobrymi starymi chłopcami". Rzadko udaje się położyć na stole któregoś z tych konserwatywnych, konwencjonalnych republikanów — piwoszy i zajrzeć w jego ciało emocjonalne w poszukiwaniu odcisków obecnego lub minionych wcieleń. Zazwyczaj unikają oni jak ognia równie „wątpliwych" praktyk! Ale muszę powiedzieć, że wyniki takich seansów były przyjemnym zaskoczeniem. Jednym z najbardziej interesujących seansów dotyczą- cych minionego życia, o jakim zdarzyło mi się słyszeć, był seans mojego ojca. Prawdopodobnie po części z cie- kawości „czym, u licha, zajmuje się jego syn", a po 212 RICK PHILLIPS części wskutek namów innych członków rodziny, ojciec postanowił odbyć cztery seanse z Paulą. Mój ojciec nie interesuje się ezoteryką. Słyszałem, jak przyjaciel spytał go, czy słyszał kiedykolwiek o Edgarze Cayce, a mój ojciec odpowiedział: „Tak, czy on nie grał w New York Yankees?" Pozwólcie, że opowiem wam co nieco o ojcu. Dora- stał w San Antonio w Teksasie. Spędził tam całe swoje życie, a więc dużo wie na temat ropy, polowań i spor- tów. Zarabiał sprzedając ubezpieczenia i grając w miejs- cowym klubie country. Jest więc, jak możecie sobie wyobrazić, teksańskim „starym dobrym chłopcem", który nie rozpoznałby czakramu, nawet gdyby któryś wirował tuż przed jego nosem! Muszę przyklasnąć mu za to, że miał dość odwagi, by wejść na stół i odbyć seanse. W dodatku nie miał z tym żadnych problemów — Paula ledwie nadążała z pisaniem. Oto sprawozda- nie z czwartego seansu: Paula: Poproś Wyższą Jaźń, by zabrała cię do życia, w któ- rym miałeś duchową energię, władzę lub cel. Wendell: Widzę wiele lśniących budynków, ulice z białego kamienia. Wszystko wykonane jest z tego białego kamienia, podobnego do marmuru. Jest perłowy, wygląda jak wnętrze muszli. W tej architekturze nie ma chyba w ogóle drewna, ale jest dużo szkła. Niebo jest świetliste. Co to za miejsce, do licha? Nie mam pojęcia, gdzie to jest. Z całą pewnością nigdy wcześ- niej nie widziałem czegoś podobnego! Paula: Niech ta scena się rozwinie. Co się dzieje? Wendell: W tych budynkach są duże szczeliny. Są wszędzie. Guru, channeling i istoty pozaziemskie 213 Widzę ludzi, ale zdaje się, że nie okhodzą ich te szczeliny. Co się tu dzieje, do diabła! Paula: Jak wyglądają ci ludzie? Wendell: Interesująca jest uniformizacja ich cech fizycznych i uczuciowych. Nie ma tu ludzi naprawdę niskich czy wysokich, nie ma kalectwa ani brzydoty, wszyscy poruszają się z takim wdziękiem. Nie spieszą się ani nie panikują. To jest naprawdę dziwne miejsce. Nie przypomina Grecji czy Rzymu, chociaż wszyscy noszą szaty albo togi. Ci ludzie wydają się tacy zadowoleni. Nie rozumiem, dlaczego wszędzie są te szczeliny. [Przerwa.] Wszystkie budynki mają podobną architektoniczną konfi- gurację. Mają rozmaite rozmiary, a budynek na wzgórzu — jakby świątynia — jest największy. Ma kształt sześcianu z kulą na wierzchu. To kopuła wewnątrz czterech ścian. Im wyżej idziesz, tym większe są domy, ale ich kształt jest zasad- niczo taki sam. Świątynia kryje w sobie wielką siłę. Nie potrafię określić jaką, ale zdaje mi się, że jest to bóstwo... Ta energia przenika ludzi — opiekuje się nimi... Może to dlatego wszyscy wydają się tacy zadowoleni z tego status quo. [Przerwa.] Paula: Spytaj Wyższą Jaźń, jaką rolę odgrywałeś w tej społeczności? Wendell: Zdaje się, że istnieją różnice pomiędzy klasami. Należę do grupy nauczycieli/kapłanów. Ubrania najprawdopo- dobniej określają tu pozycję — najwyższa klasa ludzi ubrana jest w najczystszą biel. Ludzie z innych klas noszą szaty jasnobłękitne, jasnożółte, jasnoróżowe; no wiesz, nie ma tu zieleni czy brązów... Co to za miejsce? Skąd biorę wszystkie te obrazy? Paula: Co jeszcze się dzieje? 214 RICK PHILLIPS WendeD: Ci nauczyciele/kapłani zdają się unosić czy lewito- wać. To naprawdę dziwne. Nauczam, mówię o podświadomo- ści, wyobraźni, naukach ścisłych etcetera. Jestem łysy, mam śnieżnobiałą togę czy szatę. Nie ma tu zimna ani upałów — jakby wszystko było pod kontrolą. Żywimy się owocami, jarzynami, rybami... Nie przypominam sobie żadnych zwierząt, z wyjątkiem tych dziwnych, królewskich kotów o żółtych oczach. Nie są agresywne, ale bardzo czujne. Mają tak badaw- cze oczy. Przerwa.] Paula: Co się dzieje? Wendell: Nadszedł koniec, trzęsienia ziemi, silne wstrząsy. Teraz wiem, skąd się wzięły wszystkie te cholerne szczeliny... Miasto, naszą ziemię, otacza woda — w zasięgu wzroku nie ma żadnego lądu. Miasto zostaje ostatecznie zniszczone, po- grąża się w morzu. Ulice prowadzą do doków. Na ludzi cze- kają tam trzy łodzie. Lśnią w słońcu złocistym blaskiem... Spokojnie prowadzę ludzi do łodzi... jak przewodnik. Wstrzą- sy stają się coraz silniejsze. Ludzie z innych klas zostali ewa-_ kuowani na statki, ale nie my — nie klasa białych szat. Zostajemy, by umrzeć w tonącym mieście. Moim zadaniem było przyprowadzenie ludzi do statków. Mój ojciec stanowi przykład tego, że każdy z nas zawiera w swoim wnętrzu więcej doświadczeń niż to widać na zewnątrz. Czy to co zobaczył jest, czy nie jest dokładnym opisem przeszłego życia, Wendell podłączył się do uniwersalnej, zbiorowej nieświadomości i wydo- był z niej wiele punktów łączących się z mitem Atlanty- dy. Fascynującą rzeczą jest to, że przed seansem mój ojciec nic nie wiedział o Atlantydzie. Powiedział później: ! Guru, channeling i istoty pozaziemskie 215 • „Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek użył słowa Atlan- | tyda. Wszystkie skojarzenia pomiędzy Atlantydą a moją j historią są twoimi przypuszczeniami. Ale te szczeliny ' z całą pewnością były rzeczywiste!". Nie po raz pierwszy widziałem ludzi powracających do życia toczącego się w czasach prehistorycznych i opi- sujących je tak, jakby byli historykami omawiającymi swoje odkrycie. Wyższa Jaźń może każdemu z nas dać dostęp do tych wspomnień, które są dla nas ważne teraz, na tym świecie. Ojciec przyznał, że wspomnienie „Atlantydy" otworzyło wiele drzwi prowadzących do jego wewnętrznego świata i niesłychanie zmieniło jego „konwencjonalny" punkt widzenia. Co do reszty z nas, seanse te udowodniły, że nawet „starzy dobrzy chłopcy" z Teksasu mają w mankietach poukrywanych kilka niespodzianek. Nie powinniśmy zbyt szybko oceniać ludzi na podstawie zewnętrznego wyglądu! Dwanaście Miłość i jedność Niech wszystkie stworzenia żyją w szczęściu i spokoju. Wielkie współczucie tworzy spokojne serce. Spokojne serce tworzy spokojnego człowieka. Spokojny człowiek tworzy spokojną rodzinę. Spokojna rodzina tworzy spokojną społeczność. Spokojna społeczność tworzy spokojny naród. Spokojny naród tworzy spokojny świat. Modlitwa buddyjska vJdy usiadłem, by napisać ten ostatni rozdział, przypo- mniał mi się inny, piękny poranek na północnym brzegu Kauai na Hawajach. Ocean w niezwykły sposób oddaje Wszystkie odcienie akwamaryny sięgając w dal, by po- łączyć swój błękit z błękitem horyzontu. Jednakże kiedy nabierzemy wody w dłonie, widzimy, że jest czysta i bezbarwna. To samo dotyczy otaczającego nas powiet- rza. Mimo to rzeczywistość nie umniejsza piękna widoku. 217 218 RICK PHILLIPS Na Kauai człowiek uświadamia sobie obecność dwóch kolorów: błękitu wody oraz nieba i zieleni Matki Natury. Obie barwy są niezwykle intensywne. Kauai nazywana jest „Zieloną Wyspą". Wygląda ona tak, jak można sobie wyobrażać raj. Podobnie jak w Nowym Meksyku „deva" — anioły natury — są tutaj niemal namacalne; mniejszy jest rozłam pomiędzy ledwie uchwytnymi a zewnętrznymi poziomami natury. To dlatego ludzie przyjeżdżają tu, by odzyskać siły i pozbyć się napięcia. Natura troszczy się o nich tak, jak oni troszczą się o siebie samych. Tego ranka obudziłem się wcześnie, z uczuciem jakby miało wydarzyć się coś szczególnego. Paula i ja przyje- chaliśmy tutaj wczoraj z Molokai, innej wyspy obdarzo- nej specjalną energią. Nasz dom stoi na plaży, niedaleko dzikiego terytorium Na Pali, niejako „na końcu drogi". Jedyny dźwięk jaki tu dociera to szum fal witających ląd. Jedyni ludzie jakich widujemy przepływają czasami w łodziach, pragnąc zobaczyć wspaniałe klify i wodos- pady wzdłuż wybrzeża Na Pali. Od czasu do czasu można zobaczyć delfiny wyskakujące z wody, obraca- jące się w powietrzu i bawiące radośnie. To miejsce wspaniale nadaje się do tego, by zachowywać połącze- nie pomiędzy wewnętrzną a zewnętrzną boskością. Kiedy medytowałem tego ranka, cisza i spokój utwo- rzyły we mnie nieporuszony fundament, w którym ro- dziły się myśli pochodzące z najgłębszych poziomów świadomości. Na tej platformie świadomości każda myśl pojawiała się niczym czysta i nieskomplikowana bańka powietrza. Czułem, że mógłbym po prostu się- Miłość i jedność 219 dzieć i obserwować, jak tworzy się energia, a następnie jak zostaje przetworzona w materię, w dotykalną postać myśli. Czułem, że Wyższa Jaźń jest we mnie, dookoła mnie, że prowadzi mnie za rękę. Chwilami dostrzegałem jej oblicze, uśmiechające się do mnie z pełną ciepła przyjaźnią i miłością. Następnie popłynęły myśli, które wcześniej pojawiały się pojedynczo i miały charakter symboli — myśli o Bo- gu, o potrzebie Boga w świecie pełnym walki i zmagań oraz o tym, w jaki sposób możemy szybko wkroczyć w wiek oświecenia. Zawsze byłem zdania, że rozwiązywanie problemów tego świata trzeba rozpocząć od najmniejszej jednostki społeczeństwa, od pojedynczego człowieka. Programy społeczne i rządowe mogą poprawić obecne warunki, ale aby nastąpiła trwała zmiana, we wnętrzu każdego człowieka musi dokonać się odrodzenie. Potężna dawka duchowej energii musi usunąć przeszkody stojące na drodze globalnego oświecenia. Wyzwolić może nas tyl- ko wyższa energia. Wierzę, że owa duchowa energia musi pochodzić z rezerwuaru światła i miłości wewnątrz każdego z nas, a nie z zewnątrz. Obstaję przy tak zwanej teorii „setnej małpy", mó- wiącej, że aby rozpalić blask w innych ludziach wystar- czy niewielki procent „nosicieli światła". Bezład zostaje zneutralizowany, gdy większość ludzi emanuje ładem. Gdy osiągniemy punkt zmiany fazy, wszystko co żywe na ziemi uświadomi sobie obecność Boga — świat natychmiast przeistoczy się w oświecone miejsce. Słońce prawdy nie będzie już przesłonięte chmurami; każdy będzie mógł je zobaczyć i ogrzać się w jego promieniach. 220 RICK PHILLIPS W międzyczasie jednak nasza planeta krzyczy z bólu. nasze „ciało zewnętrzne", czyli środowisko Ziemi, zo- stało do tego stopnia zdegradowane i zanieczyszczone, że przypomina organizm, który popada we wstrząs wskutek doznanego urazu. Odczuwamy ból i niszczymy własne ciała. Tak samo traktujemy ciało naszej planety. Szybko niszczymy własną siłę życiową pochodzącą z pierwotnych elementów — ziemi, ognia i wody. Ch'i Ziemi jest chore. Powstrzymanie jego degeneracji, a na- stępnie odnowa, będzie wymagało długiego czasu. Jeśli wkrótce nie rozpoczniemy procesu uzdrawiania, może być za późno. Nadszedł czas, by uświadomić sobie nasze wewnętrzne i zewnętrzne cierpienie, by poczuć ból zła- manego serca. Z tego doświadczenia może się narodzić prawdziwe oddanie i motywacja do ciężkiej pracy mają- cej na celu uzdrowienie świata. Jak by powiedzieli Żydzi: „Nigdy nie zapominajmy". Nauczmy się tej lekcji! Główną przyczyną złego stanu Ziemi jest złe wyko_- rzystywanie siły przez technologię. Dręczyciel musi od- rzucić karmę nakazującą mu krzywdzenie Ziemi. Jej kobieca energia musi powstać i odrzucić motyw ofiary, pozwalając by troska i miłość uleczyły rany. Kiedy męska energia pozbędzie się syndromu nadużywania siły, który przez eony szalał we wszechświecie, owa siła będzie mogła zostać przekształcona w niezwyciężoną energię miłości i współczucia, w magiczną równowagę yin i yang. Proces ten zaczyna się od jednostek. Kiedy każdy z nas zajmie się własnymi motywami ofiary i dręczyciela, zdołamy przekształcić te postaci myśli, które wciąż żyją Miłość i jedność 221 w naszych ciałach emocjonalnych. Motywy te nie znikną jednak tak po prostu. Konieczne jest poszerzenie świa- domości. Nasza Wyższa Jaźń wie, jak uwolnić się od tych wielowiekowych odcisków. Musimy prosić o to i słuchać własnego wnętrza. Są tam wszystkie odpowie- dzi, ale praca musi rozpocząć się natychmiast. Podczas pracy nad sobą konieczna i właściwa jest również praca nad naszym „ciałem zewnętrznym". W czasie gdy na poziomie świadomości rozwiązywane są nasze główne zaburzenia, społeczeństwo i środowis- ko mogą być leczone objawowo. Każdy nauczyciel zgodzi się z twierdzeniem, że dzieląc się wiedzą lub miłością, dający otrzymuje równie dużo lub nawet więcej od odbiorcy. Tom Wilson mówi o tym w poetycki sposób: „Miłość jest jedyną rzeczą, której otrzymujesz więcej wtedy, kiedy ją dajesz". Najwięcej nauczyłem się dzięki pracy z moimi klienta- mi. Im też zawdzięczam uzdrowienie. Kiedy ludzie dzie- lą się z innymi swoim bogactwem, powiększa się ono, wzrasta świadomość i miłość. Nadszedł czas, by wyciąg- nąć pomocną dłoń, leczyć innych, siebie i naszą planetę, z miłością oraz dobrocią. Nie jesteśmy sami; należymy do Jedności. To ostateczna perspektywa. Wiele naszych problemów rodzi się z ograniczonych perspektyw, z tych więzi, które zawężają nasze poglądy i krępują poczucie swobody. Powinniśmy rozwijać się w dowolny sposób. Wyobraźmy sobie świadomość mo- gącą ogarnąć miliony lat świetlnych. Studiujmy skale astronomiczne, by odrzucić to, co małe i ograniczone. Niech nasza świadomość poszerza się, leci do gwiazd, Przemierza niezliczone galaktyki. 222 RICK PHILLIPS l Czy istnieją tam istoty rozwinięte tak dalece, że ich świadomość obejmuje nieskończoność? Być może to my, homo sapiens, mamy w sobie ten potencjał, być może teraz nadszedł czas, by to osiągnąć. Nasze ograniczone poglądy ulegają przemianie, gdy jesteśmy świadkami śmierci, cudu takiego jak lewitacja albo uzdrowienie „nieuleczalnej choroby". Coś takiego przytrafia się astronaucie, który z powierzchni Księżyca obserwuje cudowną, wirującą Ziemię, osobie doznającej obecności Boga, czy poznającej jedną z nieskończonych tajemnic. Co takiego jest w doznaniu, które nas odmie- nia? Czy przemianę wyzwala dotknięcie najgłębszego tworzywa bytu? Otwarcie przepływu nieskończonej energii w naszym uprzednio zamkniętym systemie ciała i umysłu i wynika- jące z tego przyspieszenie częstotliwości eterycznej, ko- mórkowej siły życiowej inicjuje naturalny proces, zawsze czekający na uruchomienie. Kiedy otworzymy się na wyższą energię i doznamy wynikającego z tego posze-. rżenia świadomości, stabilizujemy się pod względem eterycznym i fizjologicznym oraz przyjmujemy ową wyż- szą oktawę przepływającej energii. W rezultacie konsek- wentna praca mózgu staje się nową platformą „postrze- gania", „pojmowania" i „wprowadzania w czyn" bos- kiej świadomości. Jest to prawdziwe doznanie boskości, nieracjonalne lecz potężne poczucie świętości, porusze- nie, które przełamuje separację i przeistacza ją w jed- ność. Nadszedł czas, by szukać tego doznania i domagać się go. Jest ono nam należne. Jedną z najpotężniejszych przemian, jakie zaobserwo- wałem podczas seansów Deva, jest doznanie jedności. ^' l Miłość i jedność 223 Jest to jedno z wielu doznań kontaktu z Bogiem poja- wiających się, gdy otwiera się nasza świadomość, wyra- żając wewnętrzną mądrość boskiej świadomości. Naj- wyższe wibracje ciała duchowego przenikają na każdy poziom naszej wielowymiarowej natury, co sprawia że nasza istota się jednoczy. Aby ten stan świadomości mógł trwać, ciało emocjonalne musi uwolnić się od karmy. Wówczas Wyższa Jaźń da nam dyplom ukoń- czenia studiów — szczęście oświecenia. Uczucia jedności i posmaku utopii możemy doznać jeszcze przed ukończeniem owych studiów. Przynosi to duże korzyści. Wyższa Jaźń może wprawić naszą świa- domość w stan konsekwentnej wibracji i utrzymywać ją w nim, dopóki nie rozpocznie się uderzenie skierowane na zewnątrz. Jak wspomniałem już wcześniej, kiedy ciało emocjonalne zaczyna wirować lub wibrować z większą szybkością, więzi z motywami karmicznymi zostają przerwane. Jednakże proces ten może być pełen nieprzyjemnych odczuć. Rzadko kiedy odczuwa się bło- gość wymiotując i zwracając truciznę. Często Wyższa Jaźń, pragnąc odrzucić głęboki motyw karmiczny, decyduje się na doznanie boskości. Niezli- czoną ilość razy potwierdzona została wiara w to, że „im silniejsze światło, tym dalej dociera w głąb ciemnoś- ci". Prawdą jest również odwrócenie tego zdania: „Im głębiej przenikamy w ciemność, tym więcej dajemy świa- tła". To drugie zjawisko jest powszechniejsze podczas se- ansów. Wyższa Jaźń wykorzystuje każdą chwilę i możli- Wość, podłączając się do uczuciowych motywów celem 224 RICK PHILLIPS oczyszczenia ciemności. Osobiście podziwiam klientów, którzy pracują na tak głębokim poziomie, ponieważ wymaga to odwagi. Ale wszyscy mieszkańcy Ziemi znaj- dą się wkrótce w sytuacji, w której jedność stanie się rzeczywistością, a nie tylko snem o tym, czym może być życie. Gdy ludzie zasmakują poczucia jedności, odrzucą wątpliwości. Będą trzymać się ścieżki ewolucji i otrzy- mają impuls, który nada im tempa. Celesta, Niemka, która zjawiła się w Fundacji Deva pragnąc pozbyć się strachu przed dominacją mężczyzn i poczucia izolacji, odbyła seans będący przykładem doświadczenia jedności. Celesta przez całe życie grała rolę ofiary. Nieustannie stawiała się w sytuacjach, które utrwalały ten motyw. Po czterech seansach w ciągu czterech kolejnych dni Celesta pozbyła się wielu swoich problemów związanych z motywem ofiary i dręczyciela. Kobieta pracowała z wielką determinacją, dzięki czemu zyskała spokój i we-" wnętrzne zrozumienie. Zauważyłem, że jej ciało nie było już zgięte, skurczone. Stała wyprostowana, z poczuciem godności i siły. Najbardziej widoczna była jednak umie- jętność spoglądania ludziom w oczy z miłością i współ- czuciem. Strach odszedł. Dałem Celeście dwa dni na kontemplację wcześniejszych seansów, po czym spot- kaliśmy się po raz ostatni przed jej odlotem do Niemiec. Ten seans całkowicie różnił się od pozostałych. Był to seans jedności. Zanim jeszcze usiadłem, by rozpocząć seans, Celesta zaczęła mówić: Miłość i jedność 225 Celesta: Moja Wyższa Jaźń pojawiła się tańcząc i wirując jako Sziwa w męskiej postaci, pełen światła i emanującej z niego energii. Jest ona tak potężna, a jednak niebiańsko lekka. Moje ciało wiruje wraz z Sziwą, staje się światłem... moje dłonie i stopy mrowią od elektryczności. Przez chwilę niepokoiła mnie cała ta siła, ale teraz wiem, że jest wspaniała. [Celesta milczy przez 2-3 minuty.] Teraz Sziwa ma postać kobiety o wielu rękach, w których trzyma kwiaty. Jej uśmiech przenika do mojego serca. Ciepło wypełnia moje dało. [Jej dało fizyczne przestaje drżeć. Uspo- kaja się.] Teraz postać Sziwy łączy w jedno zarówno męskie jak i żeńskie aspekty. Powstaje nowa forma... młoda, androgenicz- na postać Kriszny. Ona, lub on, jest tak cudownie promienny, jakby Kriszna był wdeleniem czystej miłości... tylko miłość, tyle miłości. [Milczy przez 2-3 minuty.] Prowadzący: Co się dzieje? Celesta: Rozpływam się w miłośd. Kriszna ujmuje w dłonie moją twarz, a ja czuję, jak wnikają we mnie miliony woltów miłośd. Nie przytłacza mnie, a tylko wypełnia. [Przerwa.] Kriszna ukazuje mi wspomnienia z obecnego żyda... [Przez 10-15 minut Celesta obserwuje swoje wspomnienia.] Czuję, że mogę poznać prawdziwe znaczenie tych wspo- mnień. To prawda — mam wrażenie, że mogę spojrzeć na nie z innego punktu widzenia... już ich nie osądzam. Patrzę na ojca i zamiast odczuwać nienawiść, widzę jego Wyższą Jaźń; ona także jest pełna miłośd. Widzę siebie i jego tak jakbym była w nim, a on we mnie. Moja Wyższa Jaźń mówi, że jesteśmy jednym, że ojciec jest stworzony z tego samego ducha co ja. Patrząc na jego twarz widzę moje oblicze, odbide — wy- 226 RICK PHILLIPS daje się ono takie rzeczywiste! Mój umysł nie może tego ogarnąć, ale serce rozumie wszystko, moje serce wie... To wspaniałe! [Przerwa.] Wiesz, w rzeczywistości wszystko jest jednym... Widzę sie- bie wszędzie, we wszystkim. Znów widzę Krisznę. Zbliża się do mnie. Widzę odbicie mojej twarzy w jego obliczu. Nawet nie czuję, że jest inny... jesteśmy jednym. O to właśnie w tym wszystkim chodzi. Nie mogę w to uwierzyć... To niesamowite. Bóg i człowiek są jednym, wszystko jest jednością. Teraz rozumiem, czego próbo- wała nauczyć mnie Wyższa Jaźń. To takie proste. [Przerwa.] Czuję, że rosnę. Otaczam ramionami Ziemię i ściskam ją z miłością. Wiesz, gdybyśmy po prostu uścisnęli się nawzajem... nasze ciała nauczyłyby się łączyć... by poczuć jedność. Moja Wyższa Jaźń, Kriszna, znów zmienia postać. Jest mną, naprawdę mną! Czuję, że łączę się z tą Boską Postacią... Wiem, że nigdy tego nie zapomnę! Pragnę tak trwać. Prowadzący: Więc trwaj, niech twoje ciało zapamięta te doznanie. Celesta: Czuję się naprawdę dobrze. [Odpoczywa przez 30 minut.] Rzadkość z jaką doznanie jedności pojawia się w na- szym życiu i w otaczającym nas świecie nie oznacza, iż nie mamy prawa się go domagać. Wychowanie i tyra- nizujące nas ego zaślepiały nas tak długo, że uwierzyliś- my, iż ciemność jest rzeczywistością, a światło i miłość — snem. Zostaliśmy wychowani w ciemności, gdzie okiennice odcinały dopływ zewnętrznego światła, i mog- liśmy tylko krążyć w kółko, uwięzieni w tym mroku. Miłość i jedność 227 Możemy jednak zapalić świecę, która, choć nie jest słońcem, uczy nas życia i uwalnia od przytłaczającej ciemności. Zmienił się nasz punkt widzenia, możemy więc wykorzystać światło dla odszukania wyjścia z po- koju. Otwieramy okiennice, oświetla nas blask słońca, ale nawet teraz musi upłynąć trochę czasu, zanim przy- stosujemy się do ostrego światła i odważymy wyskoczyć przez okno. W tym okresie przejściowym nauczmy się wykorzy- stywać światło, wzmacniać jego blask, zrywać więzi z ciemnością. Podziękujmy też ciemności za to, czego nas nauczyła, za to, że pozwoliła światłu dać nam pojęcie o biegunowości i jej celach. Szukajmy w na- turze przykładów równowagi, szukajmy jedności zawar- tej w podziałach kreacji. Nauczmy się tysiąca innych sposobów okazywania miłości; bądźmy otwarci na to, czego nasze związki uczą nas na temat łączenia się, zaufania, jedności — na temat tworzenia miłości, Bo- ga trwającego w naszej świadomości i przenikającego nasz świat. Kierujmy się do wnętrza. Przełamujmy ograniczenia oddając siebie, co wprawi w ruch energię. Wybierając spełnienie, bądźmy świadomi chwili — jedynego realne- go momentu. Boskie Dziecko wie, w jaki sposób być prostym, żyć chwilą, w jedności, wolności od osądu i separacji. Nadszedł czas, by we wszystkich wymiarach poznać wyłaniające się Boskie Dziecko i powrócić do wnętrza. Kończę modlitwą, która pomaga mi w tej podróży: 228 RICK PHILLIPS Modlitwa do mojej Wyższej Jaźni Mówię do siebie, w sobie, by poznać siebie. Niech moja prawdziwa Jaźń będzie mi przewodnikiem... Pozwól mi rozwinąć się niczym kwiat, Aby cala Natura dzieliła ten słodki zapach. Pozwól mi promieniować Światłem niczym Sionce, Wznieść Blask w ciemności. Pozwól mi zrozumieć, że cale Światło płynie Ze wspólnego źródła. Niech Światło emanuje z mojego serca i przenika Do serc innych ludzi. Niech Natura obdarzy mnie równowagą i harmonią, Abym mógł żyć w jedności na tym świecie podziałów. Pozwól mi być świadomym moich osądów I odrzucać je z miłością. Pozwól mi dawać zrozumienie wątpiącym, Powiększać zaufanie w chwili zamętu, Dostrzegać nauki płynące z kryzysowych sytuacji. Niech ścieżka mojego życia będzie ścieżką miłości i współczucia. Pozwól mi być tu i teraz. Gdy piszę te słowa, ukazuje się symbol umacniający moją wiarę. Biały gołąb przysiada na oparciu krzesła stojącego naprzeciw mnie. Siedzę zaskoczony, patrząc mu w oczy, i czuję dreszcz przeszywający moje ciało... Epilog Nadszedł czas, by stworzyć niebo na ziemi. Ludzie muszą się dowiedzieć, że spełnienie możliwe jest teraz. Dlatego też dla naszej fundacji wybraliśmy nazwę Deva, co w sanskrycie znaczy święty. Deva to synonim anioła, a mówiąc ściślej, jest to duch natury reprezentujący jej podstawowe prawa. Wybraliśmy tę nazwę, gdyż oznacza ona powrót do naturalnego stanu wszystkich rzeczy. Fundację Deva ulokowaliśmy w odosobnionej doli- nie, wysoko na przełęczy Glorieta, w górach Sangre de Christo, nie opodal Santa Fe w Nowym Meksyku. Zbudowaliśmy ją z duchową siłą miłości. Piękny obszar, na którym znajduje się fundacja, leży w sercu duchowe- go sanktuarium, ożywionego uzdrawiającym duchem natury. Anioły uzdrawiania są tam niemal wyczuwalne, jakby zachęcały wszystkich do poczynienia następnego kroku na ścieżce wiodącej ku boskości i niebu na ziemi. Seanse, które oferujemy, zostały skonstruowane w ta- ki sposób, by zaspokajały specyficzne potrzeby każdego człowieka. Zapewniają jedyne w swoim rodzaju, bezpo- średnie podejście umożliwiające usunięcie życiowych przeszkód i doświadczenie wolności. W tym holistycz- nym systemie nie ignoruje się ciała fizycznego czy umy- słowego, ale równoważy się i integruje wszystkie wy- miary naszej natury, dzięki energii i przewodnictwu wewnętrznej wiedzy — Wyższej Jaźni. 229 230 RICK PHILLIPS Jako organizacja charytatywna Fundacja Deva pod- nosi świadomość mieszkańców Ziemi, bezpośrednio wspierając finansowo tych ludzi i projekty, które służą najwyżej pojętemu dobru świata. Znane jest nam powiedzenie: „Daj człowiekowi rybę, a zje ją w ciągu jednego dnia. Naucz go łowić, a będzie miał pożywienie na całe życie". Fundacja wprowadza w życie tę mądrość. Jednym z tego rodzaju projektów jest pomoc w finansowaniu edukacji pewnej Tajki stu- diującej w Japonii farmerstwo organiczne. Po powrocie do Tajlandii kobieta ta będzie mogła uczyć rodaków tego, czego sama się nauczyła. W ten sposób mieszkańcy Tajlandii będą się lepiej odżywiać. Fundacja oferuje też programy wychowawcze, semi- naria, warsztaty i publikacje, dzieląc się naszą wiedzą i doświadczeniem z zainteresowanymi tą dziedziną ludź- mi na całym świecie, a także z uzdrowicielami i prakty- kami pragnącymi poszerzyć swoje horyzonty. Do roku, 1989 zakończyliśmy dwa trzymiesięczne kursy dla ludzi zainteresowanych innowacyjnymi technikami psycholo- gicznego rozwoju. Kursanci zaspokajają potrzeby społe- czeństwa, ale też sami doznają transformacji w czasie spędzonym w Nowym Meksyku. Podczas pracy z włas- nymi klientami mogą czerpać ze swoich doświadczeń. Po zakończeniu kursu powracają do domów jako pro- wadzący Deva i prowadzą seanse na własnym terenie. Prowadzących Deva można spotkać w Europie, Skan- dynawii, a także w całych Stanach Zjednoczonych Ame- ryki. ilu Dodatek A Ćwiczenie z białym światłem Ćwiczenie z białym światłem ma na celu uruchomienie energii przepływającej przez ciało za pomocą siły świa- domości. Poniższe ćwiczenie zdało egzamin w przypad- ku klientów Deva i dlatego polecam je czytelnikom. Nie trzeba poświęcać na nie dużo czasu. Nawet 5-10 minut wystarczy, by dostarczyć energii ciału i oczyścić świado- mość. Ćwiczenie to można wykonywać siedząc lub leżąc z zamkniętymi oczami. Po kilku minutach odpoczynku i wsłuchiwania się w swoje wnętrze oddychaj głęboko przez 3-5 minut. Następnie przystąp do ćwiczenia. 1. Wpuść do serca strumień czystego, białego światła pochodzącego ze wszechświata. Niech twoje serce po- większy się o tę duchową energię. Niech wypełni się miłością i światłem. 2. Niech miłość i światło popłyną w górę, do gardła, odżywiając i otwierając jego czakram. 3. Światło płynie w górę, do głowy, wypełniając ją czystym blaskiem, który stymuluje wyższe ośrodki umy- słu. Strumień światła emanuje z trzeciego oka... Jest ono 231 232 RICK PHILLIPS otwarte, a ty czujesz, jak się poszerza. Światło płynie do czubka głowy, otwierając czakram ciemieniowy. Pro- mieniując z czakramu ciemieniowego światło wypełnia pokój. Pozwól, by taki stan trwał przez minutę. 4. Wróć do czakramu serca i wydobądź z niego więcej uzdrawiającego światła. Niech popłynie ramiona- mi w dół, do dłoni i promieniuje z nich na zewnątrz. Poczuj przepływającą miłość i siłę uzdrawiania. Niech przez minutę promieniują na otaczający cię świat. 5. Wróć do czakramu serca i wydobądź z niego jeszcze więcej światła. Niech płynie przez resztę ciała. Jeśli zauważysz jakąś przeszkodę czy napięcie, skoncent- ruj na nich uzdrawiające światło i usuń je. 6. Twoje ciało lśni. Światło płynie do czakramu splo- tu słonecznego, przedostaje się przez ciało emocjonalne i otwiera je. Miłość i światło wszechświata płyną do twojego ciała, po czym powracają do wszechświata. Trwa to przez kilka minut. 7. Zanim otworzysz oczy i wstaniesz, przez minutę pozostań w ciszy. Uważam, że należy obecnie kłaść duży nacisk na czakram serca. Rozdział 8, poświęcony osądowi, do- kładnie wyjaśnia moją teorię, a powyższe ćwiczenie stanowi jej rozwinięcie. Czerpiąc miłość i światło z czak- ramu serca, i kierując je ku gardłu oraz głowie, zapo- czątkowujemy cudowny proces przywracania równowa- gi. Serce kieruje najgłębszą energię yin do głowy (zawie- rającej w przeważającej mierze energię yang). Energia yin pomoże pobudzić nasze zdolności medialne oraz głęboką, duchową świadomość. Ćwiczenie z białym światłem 233 Kiedy światło płynie do naszych ramion, przedramion i dłoni, energia przepływa przez istniejące kanały aku- punktury serca i osierdzia, tak zwanej „koperty serca". Stymuluje to przepływ ch'i przez ciało. Wspomagamy przepływ „krwi życia" z serca do reszty ciała. Ostatni krok, jakim jest przepuszczenie miłości i świa- tła przez ciało emocjonalne, otwiera czakram tego ciała i pozwala na wypromieniowywanie energii na zewnątrz, zamiast jej wchłaniania. Kompletny proces stanowi do- skonałe przygotowanie do nawiązania kontaktu z Wyż- szą Jaźnią lub, po prostu, dla „utrzymania przepływu". Białe światło jest naszą boską naturą. Jesteśmy jego cząstką, chociaż nie zawsze to sobie uświadamiamy. Powyższe ćwiczenie pomaga nam uzmysłowić to wy- raźniej. Bawcie się dobrze... Dodatek B Seans Transformacji Czy gąsienica śni o tym, że sta- je się motylem, że swobodnie lata? Czy może wystarcza jej pełzanie po liściach, którymi się żywi? Może musi zstąpić w ci- szę swojego kokonu, aby uświa- domić sobie swój sen i przeis- toczyć go w rzeczywistość. Rick Phillips, grudzień 1987 Seans Transformacji to szczególny rodzaj medytacji, wymyślony przeze mnie dla moich klientów. Opiera się on na uniwersalnym symbolu natury, na procesie trans- formacji gąsienicy w motyla. Stwierdziłem, że podsta- wowe prawa natury, zamknięte w symbolicznej formie medytacji, mogą scalać i równoważyć podświadomość dzięki harmonii natury. Przejście wszystkich kroków transformacji przypomina nam o tym, jak łatwą i natu- ralną rzeczą jest przemiana stanowiąca cząstkę życia. Gdy nasze życie wpadnie w sztywne koleiny, możemy wykorzystać mądrość motyla. Medytacja pomoże nam uruchomić przepływ energii, wepchnie nas z powrotem w prąd życia, pozwalając, by prowadziła nas Matka Natura. 235 236 RICK PHILLIPS Oto pięć głównych kroków Seansu Transformacji: 1. Przygotowanie przy wykorzystaniu białego światła; 2. Karmienie gąsienicy i tworzenie kokonu; 3. Przeniknięcie w ciszę; 4. Transformacja i wyzwolenie motyla; 5. Życie w wolności i ostateczne zjednoczenie ze Źró- dłem. Seans Transformacji można wykorzystać na kilka sposobów. Można go przeprowadzić najpierw ucząc się poszczególnych kroków, a potem realizując je w prakty- ce. Zanim jednak dojdziemy do wprawy, musi upłynąć trochę czasu. Można więc nagrać instrukcję na taśmę. Seans może być również prowadzony przez osobę dru- gą. Stanie się on wówczas zabawnym i silnym przeży- ciem, ponieważ dwie osoby będą wkładały weń swoją energię i dzieliły się doświadczeniami. Seans można wykonywać dowolną ilość razy. Najwię- ksze korzyści przynosi wówczas, gdy potrzeba wam lekkiej motywacji do przeprowadzenia zmian w życiu, lub gdy macie wrażenie, że utknęliście w martwym punkcie. Można go przeprowadzać na początku każdej pory roku. Pozwala to w naturalny sposób płynąć z energią zmieniających się pór roku. Można też prze- prowadzać seans po to, by po prostu połączyć się z Matką Naturą, co zawsze jest wspaniałym przeżyciem. Jeśli macie jakieś pytania, piszcie do mnie na adres Fundacji Deva. Udostępniamy także taśmy z nagranym Seansem Transformacji (po 10 dolarów za sztukę), które w naturalny sposób i bez wysiłku poprowadzą was przez to doświadczenie. Seans Transformacji 237 Seans Transformacji Wyprowadź strumień białego światła z podstawy krę- gosłupa. Niech popłynie w górę, z początku powoli, abyś mógł poczuć jak przenika przez każdy krąg. Do- prowadź światło do karku i potylicy. Światło wydostaje się z czakramu ciemieniowego, dokładnie na czubku głowy. Promieniuje na wysokość 30-60 cm, następnie skręca się w ósemkę i wnika przez trzecie oko. Dociera do wnętrza mózgu i spływa w dół przez przednią część ciała, przez czakram gardła i serca. Otwiera oba czakra- my. Płynie przez splot słoneczny, otwierając ciało emoc- jonalne, a potem w dół, przez narządy płciowe do podstawy kręgosłupa. Następnie światło znów płynie przez kręgosłup, tak jak uprzednio promieniuje z czub- ka głowy, powraca do trzeciego oka, spływa w dół i znów zmierza w górę. Po kilku cyklach (odbywających się powoli), pozwól światłu płynąć nieco szybciej. Wcią- gaj powietrze, gdy światło płynie ku górze, rób wydech, kiedy światło spływa w dół. Przez kilka minut wykonuj tę część ćwiczenia. Następnie poprowadź energię na zewnątrz ciała, wzdłuż boków. Zacznij od lewej stopy, pozwól energii płynąć w górę po lewej stronie ciała, do głowy, dookoła niej, w dół po prawej stronie. Niech energia krąży na zewnątrz twojego ciała. Wykonuj to przez kilka minut. Teraz, gdy energia wiruje wokół ciebie, wyobraź sobie świetlisty lejek kierujący się w serce. Wiruj wraz z nim, poruszając się po coraz ciaśniej szych, koncentrycznych kręgach, aż zejdziesz w głąb serca, do punktu będącego 238 RICK PHILLIPS ciszą Wyższej Jaźni — do tego miejsca, w którym możesz odpocząć. Przypomina ono dno oceanu, gdzie woda jest bardzo spokojna i cicha. Pozostań przez kilka chwil w tym bezruchu... Z owego źródła ciszy w twoim wnętrzu wydobądź energię, która stworzy cudowny las. Jest on pełen wyso- kich, zielonych drzew, bardzo bujnych i pięknych. Zau- waż rozmaite odcienie zieleni w promieniach słońca przefiltrowanych przez liście. Odczuj energię zieleni. Skoncentruj się na pojedynczym liściu. Widzisz zieleń. Stajesz się gąsienicą na liściu. Odżywiasz się nim. Zieleń jest kolorem równowagi i harmonii, barwą natury. Niech zieleń pozwala ci rosnąć, rozwijać się, dojrzewać. Czy czujesz swoje ciało, czy jest pełne? Teraz, kiedy masz już energię, zejdź w głąb siebie i stwórz świetlistą nić. Wyprowadź ją na zewnątrz. Zacznij owijać ją wokół swego ciała. Jedwabne nici światła omotują cię od stóp do głowy. Tworzysz kokon transformacji. Światło jest bardzo delikatne, piękne, nieskończone. Mocno owija się wokół twojego ciała. Jesteś wewnątrz kokonu. Czujesz się bezpiecznie. Chroni cię owa energia. Nie boisz się. Wszystko jest łatwe, proste, pozbawione wysiłku. Możesz wejść do swego wnętrza, odrzucić materialne ciało. Wejdź do wnętrza, do swojego źródła. Wejdź w ciszę, w nieskoń- czoność, w to, co nie ma granic, a po prostu jest. Medytuj w tej ciszy przez około 10 minut... Teraz, nadal w ciszy, wpuść do swojego wnętrza światło kreacji i energię transformacji. Wepchnij je w ciało fizyczne. Niech wypełnia cię światło, niech roz- Seans Transformacji 239 pocznie przemianę i stworzy osobę, jaką pragniesz być, twój wizerunek stanowiący odbicie duchowej natury, energii Wyższej Jaźni. Kokon jest pełen światła. Gąsie- nica zaczyna przeistaczać się w motylka. Twoje ciało się zmienia, przekształca cię energia Wyższej Jaźni. Kiedy wypełnisz się światłem, kokon pęka. Światło wydostaje się na zewnątrz, a ty wynurzasz się z kokonu. Rozpościerasz skrzydła i ulatujesz niczym motyl. Uno- sisz się. Nie jesteś już przykuty do ziemi — posiadasz wolność nieba. Czujesz swobodę lotu, jego radość. Przez minutę trwaj w tym stanie... Jesteś motylem. Idąc za głosem instynktu leć w stronę wielkiej łąki pełnej polnych kwiatów. Który z nich przyciąga twoją uwagę? Jaki ma kolor? Delikatnie usiądź na tym kwiecie, wejdź do jego wnętrza i połącz się z energią kwiatu. Pij nektar tego .......... (do- wolny kwiat) kwiata, smakuj jego słodycz, odżywiaj się nim. Czujesz siłę, jaką daje ci .......... (kolor). Gdy jesteś pełen, leć do następnego kwiata. Zobacz, jaki kolor teraz wybrałeś. Powtórz doświadczenie z dru- gim kolorem. Przelatuj do kwiatów o rozmaitych bar- wach, aż wyczerpią się wszystkie kolory tęczy. Wchła- niaj każdą barwę, każdą wibrację, do momentu gdy będziesz syty i doskonały. Zrozum, że nie tylko ty czerpiesz energię kwiatów, ale, dzięki doskonałej równowadze natury, każdemu kwiatu, który dotykasz, ofiarowujesz dar kreacji. Dzięki procesowi reprodukcji pomagasz stworzyć więcej kwia- tów, którymi mogą radować się wszystkie motyle i cała natura. 240 RICK PHILLIPS Teraz unosisz się, pełen energii. Spójrz w światło i leć ku słońcu. Zbliżasz się do niego, czujesz gorąco, pełną miłości energię słońca, dawcy życia. Zbliżając się do niego czujesz, jak znikają ograniczenia, czujesz natural- ny rozwój... odkrywasz pełnię. Wracasz do Źródła. Połącz się ze słońcem, zjednocz się z nim. Trwaj tak przez minutę... Teraz, wypełniony światłem, wypromieniowujesz mi- łość i blask słońca, obdarzając tą energią wszechświat i Ziemię. Rozumiesz jaka więź łączy słońce i drzewo w zielo- nym lesie. Słońce jest stwórcą życia na Ziemi, źródłem dostarczającym liściom zielonej energii, którą odżywia się gąsienica... Gąsienica wykorzystuje energię do two- rzenia kokonu... Energia pozwala motylowi narodzić się, uwolnić, wzleciec w życie... by dzielić się nią z kwia- tami i całym światem... a potem powrócić do słońca. Ten cykl jest doskonały. Niech twoje ciało zapamięta ten cykl, odciśnie w sobie mądrość procesu transformacji, by wiedzieć, jak prze- kształcać się bez wysiłku i nieskończenie wzrastać. Odpoczywaj w słońcu. Bądź słońcem i na wieki wy- dzielaj jego energię... Słowniczek ACOA: Organizacja o nazwie Dorosłe Dzieci Alkoho- lików (Adult Children of Alkoholics). AURA: Pole elektromagnetyczne wytwarzane przez cza- kramy i emanujące z ciała eterycznego. BOSKIE DZIECKO: Aspekt Wyższej Jaźni, który spra- wia, że duchowa energia początkowego, dziecięcego stanu objawia się w fizycznym ciele dziecka lub osoby dorosłej. CHANNELING: Przepływ informacji lub świadomości od naszej Wyższej Jaźni albo od innego niefizycznego źródła za pośrednictwem ciała fizycznego. Przykła- dem może być trans, w jaki wchodzą duchowi prze- wodnicy. CH'I: Starożytne chińskie określenie odżywczej, niedo- strzegalnej energii, która krąży w kanałach akupunk- tury. CIAŁO ASTRALNE: Niefizyczne, niedostrzegalne cia- ło, zawierające niższe ciało emocjonalne, a więc kar- miczne odciski i wspomnienia. 241 242 RICK PHILLIPS CIAŁO DUCHOWE: Niefizyczne, niedostrzegalne cia- ło o najwyższej wibracji, łączące wszystkie nasze nie- dostrzegalne ciała z boską energią życia. CIAŁO EMOCJONALNE: Aspekt ciała astralnego za- wierający karmiczne odciski. Jego głos o niskiej wib- racji nazywany jest ego. Wyższe ciało emocjonalne jest aspektem ciała duchowego, gdy wyraża tak zwane duchowe cechy, takie jak radość, szczęście, miłość itd. CIAŁO ETERYCZNE: Niefizyczne, niedostrzegalne ciało łączące ciało fizyczne z innymi niedostrzegal- nymi ciałami i zawierające energię ch'i. CIAŁO UMYSŁOWE: Niefizyczne, niedostrzegalne cia- ło zawierające nasze intelektualne, racjonalne, logicz- ne myślenie. CZAKRAMY: Centra energii elektromagnetycznej cia- ła eterycznego, które wirują z różnymi prędkościami wibracji odpowiedzialnymi za barwę i całość aury. CZAKRAM GARDŁA: Centrum energii kontrolujące porozumiewanie się; może zostać zablokowane; by- wa zamieszkiwane przez karmę osądu i separacji. CZAKRAM SPLOTU SŁONECZNEGO: Centrum energii znajdujące się pod mostkiem w środkowej linii ciała. Czakram ten jest centrum kontroli ciała emoc- jonalnego. Słowniczek 243 CZYSTA ŚWIADOMOŚĆ: Bezosobowy, abstrakcyjny aspekt Boga, nieograniczony, absolutny i nieskoń- czony. Milczenie Jaźni, „dom" wszystkich praw na- tury. DEVA: W sanskrycie oznacza „boski". Potocznie sy- nonim anioła, szczególnie ducha natury. EGO: Głos więzi ciała emocjonalnego. KARMA: Powtarzanie doświadczalnych lekcji życia aż do osiągnięcia duchowej wiedzy, dzięki działaniu pra- wa przyczynowo-skutkowego. KRONIKI AKASZY: Linearny, chronologiczny zapis odciśniętych wspomnień, zawierający historię naszych poprzednich wcieleń. KUNDALINI: Ognista energia powstająca z pierwsze- go czakramu, która może wznieść się spiralnie wzdłuż kręgosłupa, aktywizując i równoważąc wszystkie cza- kramy ciała. MEDYCYNA AYURYEDYJSKA: Tradycyjna medy- cyna indyjska. Ayur oznacza życie. AYURYEDA znaczy nauka o życiu. MEDYCYNA WIBRACYJNA: Holistyczne podejście, w ramach którego wielowymiarowe leczy się i równo- waży zarówno ciało fizyczne, jak i ciała niedostrzegalne. 244 RICK PHILLIPS NADI: Niefizyczne ścieżki ch'i, prowadzące z czakra- mów przez ciało eteryczne. NEGATYWNA CZASOPRZESTRZEŃ: Obszar wib- rujący szybciej od prędkości światła, dom niedostrze- galnych ciał. NIEDOSTRZEGALNE CIAŁA: Ogólna nazwa dla wszystkich niefizycznych ciał istniejących poza za- kresem normalnego, trójwymiarowego postrzegania. Są to ciała eteryczne, astralne, umysłowe, emocjonal- ne i duchowe. OSĄD: Motyw uczuciowy zaprzeczający jedności. POSTAĆ MYŚLI: Objawienie myśli lub uczucia pod postacią materii albo energii. POZIOM POBUDZENIA: Stan podniecenia układu nerwowego. Wysoki poziom pobudzenia cechuje się podnieceniem i nadmierną aktywnością; niski poziom pobudzenia charakteryzuje się zmęczeniem, znużeniem i obniżeniem aktywności. Stan optymalny występuje, gdy układ nerwowy znajduje się w wyrównanym stanie pobudzenia. POZYTYWNA CZASOPRZESTRZEŃ: Obszar, który wibruje z prędkością niższą lub równą prędkości światła; dom ciała fizycznego. Słowniczek 245 SEPARACJA: Początkowe doświadczenie towarzyszące osądowi, będące wynikiem przybrania formy w duali- stycznym świecie. SYNCHRONIZACJA: Znaczący zbieg okoliczności, łączący wewnętrzną potrzebę z zewnętrznym wyda- rzeniem. ŚWIADOMOŚĆ JEDNOŚCI: Stan w którym odrębne byty zlewają się i postrzegają się jako jedność. TRZECIE OKO: Czakram umieszczony pośrodku czo- ła — połączenie z wyższym umysłem. WIELOWYMIAROWA NATURA: Koncepcja wielu współistniejących wymiarów wibracji istniejących wspólnie i dyrygowanych przez Wyższą Jaźń. WIĘZI KARMICZNE: Przywiązanie energii pochodzą- cej z przytłaczającego doświadczenia życiowego do ciała emocjonalnego. WSPÓŁUZALEŻNIENIE: Uzależnienie lub emocjonal- ne powiązanie z osobą czy związkiem i problemami jakie on niesie. WYŻSZA JAŹŃ: Głos boskiej wiedzy — osobista ma- nifestacja Wewnętrznego Boga. 246 RICK PHILLIPS WYŻSZY UMYSŁ: Najwyższa wibracja ciała umysło- wego, znająca prawdy, posługująca się intuicją i ułat- wiająca dokonywanie wyborów. YIN/YANG — yin reprezentuje archetypiczną energię żeńską, yang — męską. ZBIOROWA NIEŚWIADOMOŚĆ: Zestaw podświa- domych wspomnień, motywów karmicznych i uniwer- salnych prawd, które należą do całego rodzaju ludz- kiego. ZŁOŚLIWE DUCHY: W chińskiej medycynie jest to czynnik środowiskowy, który wyzwala chorobę; przy- kładami są wiatr, zimno, ogień, gorąco, wilgoć, su- chość i letni upał. O autorze RICK PHILLIPS jest nauczycielem i psycho- duchowym przewodnikiem w Fundacji Deva. Jest również jednym z założycieli tej fundacji. Dużo podróżuje, prowadząc wykłady i warsz- taty poświęcone rozmaitym zagadnieniom zwią- zanym z uzdrawianiem ludzi i świata. Znaczną część swojego czasu poświęca charytatywnej działalności Fundacji Deva, organizując akcje społeczne mające na celu dobro planety. Rick, wraz z żoną Paulą i psem Moishe, mieszka w górach niedaleko Santa Fe w stanie Nowy Meksyk. W celu skontaktowania się z Rickiem Phillip- sem lub uzyskania dalszych informacji na te- mat Fundacji Deva proszę pisać pod adresem: Deva Foundation Post Office Box 91 Glorieta, New Mexico 87535 USA (505) 757-6752 FAX (505) 757-6752 LIMBUS oferuje pozycje z szeroko rozumia- nego nurtu NEW AGĘ. Staramy się przedsta- wić na polskim rynku wydawniczym pozycje autorów znanych i uznanych w całym świe- cie, mówiących o sprawach tajemniczych i niewyjaśnionych w sposób daleki od auto- rytatywnego czy „nawiedzonego". Ich cechą jest wysoki poziom merytoryczny i zawsze duży ładunek optymizmu. Ksigżki z serii: INNY ŚWIAT to intelektualna i emocjonalna podróż do granic poznania i dalej. W serii INNY ŚWIAT ukazały się: • Erlendur Haraldsson CUDA TO MOJE WIZYTÓWKI • Todd Dixon MOC UZDRAWIANIA • Georg Feuerstein NA POCZĄTKU BYŁA LICZBA • Annie Kirkwood PRZESŁANIE MARYI DLA ŚWIATA • Arthur Osborne NIEZWYKŁY SAI BABA • Joseph McMoneagle WĘDRUJĄCY UMYSŁ • Dań Campbell & Charles Thomas Cayce KOLOROWE ENERGIE • Robert C. Smith & Charles Thomas Cayce W PIERŚCIENIU NIEŚMIERTELNOŚCI • Rick Phillips PRZEBUDZENIE BOSKIEGO DZIECKA • P. M. H. Atwater DALEJ NIŻ ŚWIATŁO • Joan Borysenko OGIEŃ W DUSZY (DATO. WIZYTÓWKI Jest to jedna z najbardziej wnikliwych i kom- petentnych prób analizy fenomenu słynnego hinduskiego nauczyciela duchowego i „czło- wieka cudów" dokonana przez naukowca. Autor tej książki przez dziesięć lat jeździł do Indii, rozmawiał z wyznawcami jak i prze- ciwnikami Sai Baby. Powyższa książka jest owocem przeprowadzonych w Indiach tysięcy rozmów, a także nielicznych eksperymentów naukowych. NIEZWYKŁY SAI BABA Książka ta stanowi zapis zadziwiającego życia i zdumiewających mocy Sai Baby z Szirdi — jednego z najbardziej niezwykłych spośród świętych mężów Indii. Sai Baba nigdy nie napisał książki, nawet żadnej nie przeczytał, a jednak spragnieni wiedzy uczniowie groma- dzili się właśnie u jego stóp. Mieszkał w meczecie, mimo to liczba wyznawców, dla których przewodnią tradycją duchową był hinduizm, przewyższała znacznie przestają- cych z nim muzułmanów. WĘDRUJĄCY UMYSŁ Początkiem imponującej podróży duchowej Joe McMoneagle'a było doznanie „życia po śmierci". Od tego momentu Joe zaczął do- świadczać głębokich zmian osobowości, które wstrząsnęły fundamentami jego dotychcza- sowego życia. Ale zarazem rozpoczął się pro- ces pozytywnych zmian. Joe poczuł, że po- siadł coś co można nazwać najwyższym wta- jemniczeniem i odkrył nieznane dotąd mo- żliwości. PRZESŁANIE MARYI DLA ŚWIATA Przekazane przez Amerykankę, Annie Kir- kwood, przesłanie Maryi dla świata zawie- ra poważne ostrzeżenie i wiadomość skie- rowaną do ludzi na Ziemi. Stanowi ono w swej treści to samo przesłanie, co przeka- zane w Medjugorje, Lubbock w Teksasie i wielu innych miejscach. Maryja, Matka Je- zusa, przesyła ludziom tego świata przepo- wiednie dotyczące nadchodzących czasów. MOC UZDRAim NAPOCZA, BYŁA LICZBA INNY ŚWIAT U PIERŚCIENI KOLOROWE ENERGIE Dom Wydawniczy LIMBUS Sp. z o.o. Bydgoszcz 1995 Druk okładki: INTROPAK, Celestynów Druk i oprawa: Zakłady Graficzne w Pile, Sp. z o.o.