Stanisław Barańczak Fioletowa krowa 333 najsławniejsze okazy angielskiej i amerykańskiej poezji niepoważnej od Williama Shakespeare'a do Johna Lennona Antologia Okładka i strony tytułowe Eugeniusz Get Stankiewicz Przedruk i tłumaczenie za © Farrar, Sfraus and Girom, Inc.: Elizabeth Bishop "Sandpiper", "Manners" and "Exchanging Hats" from The Cmnplete Poems, 1927-1979; © Bantam Doubleday Dell Publ. Group, Inc.: Morris Bishop "The Naughty Preposition", "The Roadside Litterateur" and "Lines Composed in Fifth Row Centre" from A Bowl of Bishop; © John Ciardi "Dawn of the Space Age", "Goodnight", 'To a Reviewer Who Admired My Book" and "On Evolution"; © Houghton Mifflin Comp.: John Ciardi "Captain Spud and His First Matę, Spade" from Fast and Slow; © David McCord: "What Cheer"; "The Axolotl" from Bay Windcrw Ballads; © Swallow Press: J.V. Cunningham "Epitaph for Someone or Other" from The Eiclusjtms of a Rhyme; © Harper Collins Publ.: John Updike "Capacity", "Lament for Cocoa", "Poetess", "Snapshots", "Mountain Impasse", "Planting a Mailbox", "Time's Fool", "Mirror", "Letter Slot", "Nut Cracker", "Hairbrush" and "Pendulum" from The Carpentered Hen; John Ciardi "About the Teeth of the Sharks" from You Read to Me, Tli Read to You; © Penguin USA: Phyllis McGinley "The Adversary" and "Triolet Aganist Sisters" from Times Three; © The Marvell Press: Philip Larkin "Toads" fiom The Less Decemed; © Northern Songs Ltd. /MCA Musie GmbH, Hamburg for Easter Countries: John Lennon and Paul McCartney "When I'm 64", "Rocky Racoon" and "Maxwell's Silver Hammer"; © James MerrUl "Blue Grorto" from Late Settings; © Wadimir Nabokov "ALiterary Dinner"; © Dell Publ. Doubleday and Comp. Inc.: Theodore Roethke "The Cow" from The Collected Poems of Theodore Roethke; © Edite Kroll: Shel SilversteŁn "Clarence" from A Light in the Attic; © George Braziller, Inc.: Charles Simic "Watermelons" and "Notę" from Selected Poems 1963-1983; © Random House, Inc.: John Updike "Recital" and "I Missed His Book, but I read His Name" from Telephane Poles and other Poems; © Harcourt Brace Jovanovich, Inc.: Richard Wilbur "Some Opposites" from Opposites; Charles Simic "Everybody knows..." and "Are Russian cannibals..." fmm The World Doesn't End, "Cahbage" from The Book of Gods and Devih. © Copyright for polish edition Wydawnictwo a5 1993 ISBN 83-85568-04-2 Wydawnictwo a5 60-681 Poznań, Os. Bolesława Chrobrego 1 m 165 Skład i łamanie: perfekt s.c, Poznań, ul Grodziska U Druk: Poznańska Drukarnia Naukowa, Poznań, ul. Heweliusza 40 Ani - wszystko, ale szczególnie nr 168 11M IVZ -/-ON oms IVdM SUS SPIS TREŚCI, JAKI MIAŁABY TA KSIĄŻKA, GDYBY AUTOR WYBORU NIE WPADŁ W OSTATNIEJ CHWILI NA POMYSŁ, ABY UŁOŻYĆ WSZYSTKO W PORZĄDKU TEMATYCZNYM, A NIE CHRONOLOGICZ-NO-ALFABETYCZNYM (Cyfra z lewej strony tytułu oznacza numer porządkowy wiersza w antologii, cyfra z prawej - stronicę, na której wiersz się znajduje.) ZAMIAST WSTĘPU / 18 WILLIAM SHAKESPEARE (1564-1616) 246-247. Dwie przyśpiewki błazna (Z Króla Leara) / 210 302. Fragmenty występu teatru amatorskiego rzemieślników ateńskich (Ze Snu nocy letniej) / 253 301. Pean przedrzeźniony (Z Jak wam się podoba) / 252 152. Piosenka marynarska (Z Burzy) / 155 87. Piosenka przedrzeźniona (Z Jak wam się podoba) / 84 111. Piosenka wędrownego handlarza-naciągacza (Z Zimowej opowieści) / 109 199. Piosenka złodziejaszka (Z Zimowej opowieści) / 189 285-290. Przekręcenia, przejęzyczenia, niedosłyszenia i inne nieporozumienia (Urywki z kilku komedii) / 238 125. Przyśpiewka bezczelnego młodzika (Z Romea i Julii) / 126 186-188. Trzy przyśpiewki błazna (Z Króla Leara) / 183 JOHN DONNĘ (1572-1631) 275. Do Fryne, oglądając pochlebiający jej portret 126. Gabinet miłośnika starożytności / 126 153. Klokiusz / 156 245. Rozpustnik / 210 112. Wydziedziczony /HO ROBERT HERRICK (1591-1674) 248. Na Scobble'a: Fraszka / 211 THOMAS RANDOLPH (1605-1635) 133. Na utratę małego palca / 134 WILLIAM CARTWRIGHT (1611-1643) 154. Kobiety / 156 / 228 JOHN CLEVELAND (1613-1658) 175. Jasnoskóra nimfa, zaloty czarnego chłopca odrzucająca / 174 ANDREW MARVELL (1621-1678) 148. Ametas i Testylida przy skręcaniu powróseł z siana / 149 JOHN WILMOT, hrabia ROCHESTER (1647-1680) 189. Na króla Karola II: Improwizacja / 184 ANONIMOWE WIERSZE I PIOSENKI DLA DZIECI (publ. XVIII w.): ZE ZBIORU TOMMY THUMB'S PRETTY SONG BOOK (ok. 1744): 110. Kiedy byłem jeszcze mały / 108 2. Pod pagórkiem, w małej chatce / 24 28. Zawalił się w Londynie most / 54 ZE ZBIORU MOTHER GOOSE'S MELODY (ok. 1765): 13. Droga do Londynu / 34 185. Józia i Jurek / 182 316. Kotek wziął skrzypce / 271 19. Powiastka z Arystotelesa / 46 86. Trzej mądrale z Gotham / 84 JOHN GAY (1685-1732) 12. Epitafium własne / 31 ALEXANDER POPE (1688-1744) 88. Fraszka / 85 SAMUEL JOHNSON (1709-1784) 3. Nakryłem głowę kapeluszem / 25 97. Wrażliwe dziecię / 92 ANONIMOWE WIERSZE DLA DZIECI (publ. XIX w.): ZE ZBIORU THE NURSERY RHYMES OF ENGLAND, COLLECTED CHIEFLY FROM ORAŁ TRADITION BY JAMES ORCHARD HALLIWELL (1842, 1853): 114. Bonifacy Niedośpiałek / 111 321. Lista / 273 SAMUEL TAYLOR COLERIDGE (1772-1834) 279. Z tajemnic wokalistyki / 230 WALTER SAVAGE LANDOR (1775-1864) 190. Czterech Jerzych / 184 GEORGE GORDON, lord BYRON (1788-1824) 142. Epitafium / 140 13C I EDWARD 14. 1 m ] - ¦ THOMAS HOOD (1799-1845) 134. Lament Sally Simpkin / 135 EDWARD LEAR (1812-1888) 14. Dziąble / 35 333. Jakąd ze Wszczot / 287 151. Jongi-Bongi-Bong / 152 17. Kaczka i Kangur / 41 252. Limeryk („Dama z miasta Padua, bryła sadła...") / 212 5. Limeryk („Pewien dziwak wołał w centrum Aten...") / 25 318. Limeryk („Pewien pan nagle rzekł: 'Ale draka!...") / 272 293. Limeryk („Pewien rybak z greckiej wyspy Korfu...") / 242 253. Limeryk („Pewien starszy mężczyzna na Krymie...") / 212 256. Limeryk („Pewien starszy mężczyzna w Nepalu...") / 213 280. Limeryk („Pewien starszy mężczyzna z Hong-Kongu...") / 230 319. Limeryk („Pewien starszy mężczyzna z Kamczatki...") / 272 292. Limeryk („Pewien starszy mężczyzna z Quebecu...") / 242 255. Limeryk („Pewien starszy pan z centrum Pragi...") / 213 7. Limeryk („Pewien stary mruk z miasta Wiek...") / 25 254. Limeryk („Pewien starzec na plaży Waikiki...") / 212 317. Limeryk („Pewien starzec o ogromnej brodzie...") / 272 320. Limeryk („Pewien starzec pod wpływem gorąca...") / 272 281. Limeryk („Pewien starzec u stóp Wezuwiusza...") / 230 4. Limeryk („Pewien starzec z przedmieścia Bostonu...") / 25 6. Limeryk („Pewien starzec, zamieszkały w Persji...") / 25 1. Pełznąc hen, na szczyt wzgórza / 24 115. Przypadki z życia mego wuja Adalberta / 112 146. Puchacz i Kicia / 144 270. Zamiast wstępu do dzieł zebranych / 224 LEWIS CARROLL (CHARLES LUTWIDGE DODGSON) (1832-1898) 332. Dziaberliada / 286 298. Humpty Dumpty recytuje / 246 53. „Jak pięknie, młody krokodylu..." / 71 258. Limeryk („Jego siostra [wychowana na Lutrze...") / 213 257. Limeryk („Pewien młodzian z miejscowości Allau...") / 213 8. Mors i Cieśla / 26 300. „Mówiono mi, żeś wspomniał mu mnie..." / 249 15. „Nie mógłbyś przyśpieszyć kroku?..." / 38 127. Ojciec William / 127 124. „Opowiem wszystko, co się da rzec..." / 121 331. Pieśń Szalonego Ogrodnika / 284 THOMAS HOOD Młodszy (1835-1874) 20. Jakież to dziwne / 46 299. Ofiara metafory / 248 265. Piosenka („Widział we śnie Kormorangutana...") / 218 MARK TWAIN (SAMUEL LANGHORNE CLEMENS) (1835-1910) 306. Limeryk („Smith, właściciel firmy Smith & Sp. ...") / 266 137. „Oda ku pamięci śp. nieboszczyka Stephena Dowlinga Botsa", przez Emmeline Grangerford / 138 W. S. GILBERT (1836-1911) 309. Antylimeryk / 267 266. Koszmar / 219 282. Opowieść o księciu Agibie / 231 / 243 THOMAS HARDY (1840-1928) 21. Czekanie we dwójkę / 47 CHARLES FOLLEN ADAMS (1842-1918) 294. Do Barii Jadidy: Bodolog kochadka MARY E. WILKINS FREEMAN (1852-1930) 66. Struś / 77 A. E. HOUSMAN (1859-1936) 106. Buraczkowość Józia albo: Kłamca ukarany / 98. Dziecięca nieświadomość / 92 303. Fragment tragedii greckiej / 259 29. Głęboko prawdziwe refleksje na temat morza 56. Lew afrykański / 72 135. Na śmierć damskiego oficera Armii Zbawienia 65. Słoń albo: Siła Przyzwyczajenia / 76 101 / 55 / 137 ANONIMOWE „CLERIHEWS", EPITAFIA I LIMERYKI (XIX-XX w.): 249. Limeryk („Gdy pewien Szkot imieniem Rex...") / 211 295. Limeryk („Herr Hans Hoechs, germanista z Macao...") / 244 180. Limeryk („Pewien młody Irlandczyk z Belfastu...") / 176 261. Limeryk („Pewien stary mężczyzna z Tobago...") / 215 161. Limeryk („Rzekła dama na komendzie w Tottenham...") / 160 251. Limeryk („Słynna w Bonn barmanka Duża Fela...") / 212 92. Limeryk („Świat zgodnie z planem szedł przez moment...") / 88 150. Limeryk („W pani Z. - znałem ją jako Andzię...") / 151 156. Limeryk („W środku pampy śpiewał gaucho Bruno...") / 158 308. Limeryk o limeryku / 266 10 62. Limeryk o pelikanie / 75 69. Limeryk o tygrysie / 78 143. Nagrobek dentysty-entuzjasty / 140 224. Spinoza / 199 225. Swift / 200 W. R. INGE (1860-1954) 128. Limeryk („Pewien starzec w swej willi na Etnie...") / 128 GELETT BURGESS (1866-1951) 33. Chciałbym w pokoju mieć podłogę / 59 324. Fioletowa krowa / 275 HILAIRE BELLOC (1870-1953) 325. Dromadeopard / 276 46. Gnu / 67 48. Hipopotam / 68 107. Historia Henia Żurka, który żuł Kawałki Sznurka i wskutek tego wyzionął Ducha w Młodym Wieku oraz w Straszliwych Męczarniach / 102 108. Historia Rebeki, która Trzaskała Drzwiami dla Zabawy, aż spotkał ją Wcale Nie Zabawny Koniec / 103 184. Lord Abbott / 180 191. Lord Archibald / 185 192. Lord Finchley / 185 193. LordHeygate / 185 119. Znużenie życiem / 116 71. Żmija / 78 ARTHUR GUITERMAN (1871-1943) 90. Historia starożytna / 86 23. Marność wielkich tego świata 47. Obyczaje hipopotama / 68 / 48 ARTHUR BULLER (1874-1944) 27. Limeryk („Pani N. to taki prędki typ, że...") HARRY GRAHAM (1874-1936) 177. Anglik u siebie / 175 139. Bezmyślna swawola / 139 99. Dziecięca nieczułość / 93 305. Ekonomia poetyczna / 264 140. Miękkie serce / 139 176. Nie ma tego złego / 175 262. Nieszczęścia chodzą parami / 215 138. Podwójny pech / 139 102. Surowy rodzic / 95 105. Ucieszny smyk / 100 / 52 11 z\ (e/6x-e68i) srriojai :3iuz3a'}sb>j.ibs Sil / ( ired uaiMaj") >{Ajauin 711 (Z96I-988I) 3HVH '3 'Vi 06 / (3Z61-S88D 'S6 VHZ3 (ZZ61-W8D NOIS35M H1I35I 6ZZ / / euieui Buzsrąsodai^ (9S6I-Z88D 3N1IW 'V 'V 061 (Sf-6i-8Z8i) aaraaona -m d uaiM isiidołsuq3 Jig -L0Z 1 / 3udSłSM iSbmh -L0Z Z61 / BpBuianbioi -9x3 861 / 3«d 'V '3 '813 S61 / oiibztj '803 961 / uołn; a ¦313 561 / IIM"S f FAT '903 Sól / }3UI0l{F ¦603 661 / FIPA^W^ 'L33 561 / }ZSTT '3 'Z03 961 / III ^ZJ '013 661 / -taniH' V "333 Z61 / IIIA^ua H "ZIZ 861 / FąiuuB H •613 861 / s^g 'M T &D •I '133 961 / PJ03 • H '113 861 / ubi{3-si8uAz a '033 961 / 3}ire a "LX3 Z61 / 3łuio~) ¦ y ¦fH (9S6I-SZ8T) A311N3a M3HM31D 09 / -L6 ISOH3 328. Jak postępować ze skrzatami / 280 160. Limeryk („Chociaż ksiądz z kościoła św. Anny...") 159. Limeryk („Kinga, wiotka dziewica z Toronto...") / 268. Limeryk („Poetessa z miasteczka Ithaca...") / 222 307. Limeryk o limeryku / 266 329. Poeta znaków drogowych / 281 195. Strofy ułożone w piątym rzędzie pośrodku / 186 J. B. MORTON (1893-1979) 278. Balet klasyczny / 229 DOROTHY PARKER (1893-1967) 157. Doniesienie / 158 158. Jedna nieskazitelna róża / 159 11. Komentarz / 31 144. Resume / 141 COLE PORTER (1893-1964) 147. Leć w duet (Lefs Do It) / 146 E. E. CUMMINGS (1894-1962) 259. a oto mister universum (rekordzista / 214 116. każda zła passa ma swój koniec / 114 149. przytul no się powiedział / 150 178. PYTANIE: daj / 175 272. zmarł pan U antologista / 226 / 159 159 ROBERT GRAVES (1895-1985) 276. Epitafium dla artysty-ofiary sukcesu / 228 DAVID McCORD (1897-) 44. Aksolotl / 66 197. Epitafium dla kelnera / 187 264. Historia szkolnictwa wyższego / 218 100. Kiedy mnie chrzcili / 93 267. Ludzka ograniczoność / 222 311. Na autora wyczerpujących (czytelnika) omówień krytycznoliterackich / 267 VLADIMIR NABOKOV (1899-1977) 271. Kolacja literacka / 225 JUSTIN RICHARDSON (1900-1975) 273. Nie przejmować się brakiem oczytania w literaturze współczesnej! / 226 LANGSTON HUGHES (1902-1967) 9. Fatalny poranek / 29 113. Maleńki liryk (w sprawie wielkiej wagi) / 110 13 30 118. Monotonia / 116 145. Życzenie w sprawie pogrzebu / 141 OGDEN NASH (1902-1971) 198. Cała sztuka - umieć ziewać bez otwierania ust / 188 168. Co każda kobieta wiedzieć powinna (i czego prawie każda prędzej czy później się dowiaduje) / 166 323. Drób / 275 10. Dzisiaj żadnych wizyt u lekarza, dziękuję bardzo / 181. Japończyk / 177 49. Jeż / 69 50. Kaczka / 69 41. Kalarepa / 63 51. Kanarek / 70 52. Kot / 70 54. Krowa / 71 55. Lama / 72 167. Mąż idealny / 165 42. Melon / 64 57. Mrówka / 73 196. Myśliwy / 187 59. Nosorożec / 74 58. O mułach / 73 101. O niemowlętach / 94 120. Okropni ludzie / 117 60. Ośmiornica / 74 61. Pantera / 74 179. Pewnik genealogiczny / 176 63. Pies / 75 94. Portret artysty jako człowieka przedwcześnie zgrzybiałego / 89 166. Przecież nie musimy jeszcze wychodzić? albo: Ależ oczywiście, że musimy / 164 263. Refleksje na temat przełamywania lodów przy nawiązywaniu stosunków towarzyskich / 216 260. Rzepa / 214 283. Stroicielu, rozstrój ten fortepian do końca, bo dostanę rozstroju nerwowego / 234 67. Struś / 77 304. Sztuka rymotwórcza: Krótki kurs dla początkujących / 263 68. Świnia / 77 103. To musi mieć \akiś TMX$L[ef B|Xz aiqos poj ppwoj, rąiuaiaidc; H31VH3 IWIYW M ' aoj JAfINONV SAMUEL JOHNSON NAKRYŁEM GŁOWĘ KAPELUSZEM Nakryłem głowę kapeluszem, Lecz był w tym zgrzyt rozdźwięku, Bo właśnie szedł ktoś z animuszem A miał kapelusz w ręku. EDWARD LEAR CZTERY LIMERYKI Pewien starzec z przedmieścia Bostonu Wpadł przypadkiem do garnka bulionu; Gdy to ujrzał cham-kucharz, Rzekł: „Co, jeszcze się ruchasz?", Choć bynajmniej nie życzył mu zgonu. Pewien dziwak wołał w centrum Aten: „Dziwak? Jakąż wagę zarzut ma ten? Przyrządzanie jajecznic W półbucie - to wszak rzecz nic Nie szkodząca dobrej sławie Aten!" Pewien starzec, zamieszkały w Persji, Do szczególnej miał skłonność perwersji: Uwielbiał z głową w cebrze Uczestniczyć w celebrze Świąt państwowych, nader częstych w Persji. Pewien stary mruk z miasta Wiek Mruknął raz: „Cyku-cyk, cyku-cyk, Tara-bum, tara-bam"; Po czym żadnych już nam Nie objawił prawd mruk z miasta Wiek. 25 LEWIS CARROLL 8 MORS I CIEŚLA (Z opowieści Po drugiej stronie lustra) Słońce rzucało blask na morze, Rzucało z całej mocy, Starając się go przy tym rzucać Prosto jak strzelił z procy: Było to dziwne, bo skądinąd Był właśnie środek nocy. Księżyc też świecił, lecz się dąsał, Gdyż słońce, jego zdaniem, Wkraczało w cudze kompetencje Tym przeszkadzaniem taniem: „Kto", rzekł, „tak umie psuć zabawę, Złym grzeszy wychowaniem!" Piasek pod mokrą głowę fali Suchym się kładł wezgłowiem. Nie było chmur na niebie, niebo Bezchmurne było bowiem; Ptak nie przefrunął - bo i ptactwo Zmyło się, że tak powiem. Dwaj przyjaciele, Mors i Cieśla, Szli brzegiem, patrząc w prawo I roniąc łzy na widok piachu, Co piętrzył się żółtawo: „Gdyby go tylko sprzątnąć z plaży, Byłoby całkiem klawo!" „Jeśli weźmiemy mioteł siedem I siedem zamiataczek, Myślisz", Mors spytał, „że uprzątną Piach bez pomocy taczek?" „Wątpliwe!" załkał gorzko Cieśla, Skubiąc na brodzie kłaczek. 26 ) „Chodźcie wraz z nami, o, Ostrygi!", Wzniósł okrzyk Mors spłakany. „Ma zalet szereg ten spacerek Wzdłuż morza, gdzie bałwany; Dajcie nam dłoń - maksimum cztery, Bo więcej rąk nie mamy". Najstarsza z Ostryg starczym wzrokiem Zmierzyła go surowo I na poduszki znów opadła Swą siwowłosą głową -Co miało znaczyć, że oferta Spotyka się z odmową. Lecz oto młodych Ostryg czwórka Po krótkiej dość naradzie Na grzbiet narzuca schludny żakiet, Półbut na stopę kładzie: Było to dziwne, gdyż Ostrygi Beznogie są w zasadzie. Za nimi śpieszy czwórka druga, Chcąc udział wziąć w spacerze; Za nią zaś trzecia, również licząc, Że z nimi się zabierze; I setki innych z fal spienionych Wylazły na wybrzeże. Cieśla wraz z Morsem przeszli jeszcze Jakieś półtorej mili, Po czym się na wygodnym głazie Obaj usadowili: Tłum Ostryg, rozdziawiając usta, Chłonął zaś czar tej chwili. „Pora", rzekł Mors, „pomówić o tym, Z czego się składa życie: O butach - statkach - o kapuście - Królach - okiennym kicie -Skąd w morzu wrzątek - czemu świnia Nie fruwa należycie -" 27 „Chwileczkę", podniósł się chór głosów Ostryg, „przed pogawędką Musimy pozbyć się zadyszki, Bo szłyśmy bardzo prędko!" „Nie ma pośpiechu!", rzekł im Cieśla, Głowę skłaniając giętko. „Bułka paryska", tu Mors wtrącił, „To rzecz ważniejsza znacznie; Ćwiartka cytryny, szczypta pieprzu -Brzmi to doprawdy smacznie; Drogie Ostrygi, nie zwlekajmy, Niech się posiłek zacznie". „Co? jak to? z nami w roli dania?", Ostrygi aż zsiniały. „Jakże tak można? cóż to znowu Za figle i kawały?" „Popatrzcie, co za noc!", Mors rzecze. „A widok stąd - wspaniały! Przemiłe było z waszej strony, Że szłyście tu tak żywo!" Cieśla nie dodał nic, rzekł tylko: „Pokrój no to pieczywo; A wy co znowu? nie w humorze? Czemu patrzycie krzywo?" „Okropność," Mors zaobserwował, „Że oszukańcze hasła Wiodły aż tutaj te stworzenia, By ich nadzieja zgasła!" Cieśla znów odparł tylko tyle: „Nie kładź tak grubo masła!" „Plusz kanap żalu", łkał Mors, „w sercach Nigdy się nam nie wytrze". Ze szlochem wybrał spośród Ostryg Ze trzy najsmakowitsze, Z chusteczką kieszonkową w dłoni Łzy lejąc litr po litrze. 28 „Nie zmęczy was", błaznował Cieśla, „Wędrówka wstecz, i kwita!" Z ostryg ni jedna nie zawrzasła: „Bandyta! hipokryta!", Lecz to nie mogło dziwić: każda Została już spożyta. LANGSTON HUGHES FATALNY PORANEK Siedzi człowiek, na nogi Dwa różne buty wzuwa. Jezusie drogi! Ale obsuwa! 29 OGDEN NASH 10 DZISIAJ ŻADNYCH WIZYT U LEKARZA, DZIĘKUJĘ BARDZO Euforia to, jak rozumiem, poczucie, że się ma świetne samopoczucie; jeśli tak, to jestem dziś w stanie euforycznym lub nawet euforialnym, Czuję się zwinny jak grecki bóg a apetyt mam o rozmiarze gar- gantuiczno-gigantualnym; Tak, dziś potrafiłbym nawet wyjść bez kaloszy na dwór I wykonać wspaniałomyślny gest, na przykład komuś o nijakiej osobowości odstąpić cały moich zalet i wad wór. Dziś mam dzień eufemeryczny i zupełny ze mnie skowronek, Jak on, będę dzwonić w niebie i wiać w te pędy, zanim ktoś otworzy drzwi na mój dzwonek. Będę dybać na karibu na Karaibach, Bałamucić w pół minuty marabuty na redutach, libacjach i bibach, Spiszę pamiętnik namiętnych -Ech, młodość, jej euforie i eufurie! - niepojętych chętek i chęt mych, Które zresztą w moich wczesnych latach przeradzały się w jednego typu zbytki: Można mnie było znaleźć nie tyle w buduarach, ile w barach, zwłaszcza serwujących podwójne hamburgery i podwójne frytki. Ktoś chce się opić barszczem na Montmartrze? Ja mu dostartrzę. Ktoś chce pływać bezpłatnie na tratwie po Łotwie? Ja to załotwię. Mogę grać fugi w rytm boogie-woogie na organach a nawet organkach, Wygłaszać po portugalsku pogodne pogadanki o pagodach, pagonach, poganach albo pogankach, Wzuwać lub zrzucać obuwie bez pomocy rąk, zwłaszcza że w zakresie obuwia jestem wierny mokasynom, I jeśli nie wyjaśnić, to przynajmniej instynktownie wyczuć, na czym polega różnica między antybiotykiem, antypatykiem i antytoksyną. Ludzkości, nie przypisuj mi pychy, nie gań mnie za ten wzlot mistyczny czy eufemistyczny, Naszedł mnie dziś po prostu nastrój euforystyczny. 30 n DOROTHY PARKER KOMENTARZ O tak, życie jest pieśnią, która z głosem głos łączy, Harmonijnych gromadząc tłum unii; A znów miłość - czymś, co się nigdy źle nie zakończy; A ja - Marią, królową Rumunii. JOHN GAY EPITAFIUM WŁASNE Życie to żart - po tamtej stronie podejrzenie Miałem, że sąd to mylny. Widzę po tej, że nie. 31 II „Jak już skądś się odbiło, to dokądś trza dobić" albo KŁOPOT Z PRZESTRZENIĄ: SIĘ ROZCIĄGA ANONIM 13 DROGA DO LONDYNU (Ze Śpiewnika Gęsiej Mamy) Zyg-zag, zagara-bam, Jak do Londynu trafić mam? Nogę postaw, drugą wznieś, W końcu Londyn znajdziesz gdzieś. 34 EDWARD LEAR DZIĄBLE I Wypłynęli na morze zwykłym Sitem, o Boże, Popłynęli Sitem w siną dal! Wbrew przestrogom Przyjaciół (Rodzin też, oczywiście), Rankiem ósmego grudnia, w wyciu wichru i świście Popłynęli Sitem w siną dal! A gdy Sito się dziko kolebało na fali, I wołano im z brzegu: „Wyście powariowali!", Oni tak odkrzyknęli: „Nasze Sito nieduże, Ale niech się wypchają huragany i burze - My płyniemy Sitem w siną dal!" Daleko stąd jest taki ląd, Skąd się Dziąblę wywodzą obficie; Zielona ich skroń i niebieska ich dłoń, A w Dal Siną jeśli płyną, to w Sicie. II Odpłynęli więc w morze w swym kuchennym przyborze, Odpłynęli w noc chmurną, bez gwiazd, Pod groszkowozielonym kretonowym żagielkiem, Przywiązanym przemyślnie sznurowadłem niewielkiem Do łyżeczki służącej za maszt. A kto widział z nadbrzeża wyjście Sita z przystani, Lamentował: „To obłęd, istny szał, proszę pani, Podróż długa przed nimi, a tu chmury gęstnieją: Kto żegluje na Sicie, niech się żegna z nadzieją, Gdy pioruny bić zaczną szast-prast!" Daleko stąd jest taki ląd, Skąd się Dziąble wywodzą obficie; Zielona ich skroń i niebieska ich dłoń, A w Dal Siną jeśli płyną, to w Sicie. 35 III Naturalnie, że w łódce mokro było już wkrótce, Woda ciekła przez dno wszerz i wzdłuż; Żeby więc nie zamoczyć nóg (bo chorób stąd szereg), Owinęli je schludnie w woskowany papierek, Na agrafkę zapięli, i już. Noc spędzili bezpiecznie, bo schronili się w słoik; Każdy rad był, że z niego taki mędrzec i stoik, I śpiewał: „Choć rejs długi, chociaż chmury gęstnieją, Żaden z nas się nie boi i nie żegna z nadzieją, Kiedy Sitem prujemy toń mórz!" Daleko stąd jest taki ląd, Skąd się Dziąble wywodzą obficie; Zielona ich skroń i niebieska ich dłoń, A w Dal Siną jeśli płyną, to w Sicie. Dopłyń..-. Na U A tu naft Sprzęt do Idwi I kupili tei OrazOrai Czterdzie Wreszc-I : i .-. IV Na pieniącej się fali całą noc żeglowali, I noc całą w tonacji B-dur Taką piosnkę nucili przygrywając na gongu, Aż się na widnokręgu (dla rymu: widnokrągu) Zjawił zarys Tabaczkowych Gór. „O, Timbambalło! Co tam huraganu ryk dziki! Nam wystarczy to Sito i ten Słój na Pierniki, I będziemy płynęli w bladym blasku księżyca, Póki nas nie zatrzyma zarzucona kotwica W cieniu słynnych Tabaczkowych Gór!" Daleko stąd jest taki ląd, Skąd się Dziąble wywodzą obficie; Zielona ich skroń i niebieska ich dłoń, A w Dal Siną jeśli płyną, to w Sicie. Gdy w • Po1 Każdy. No tak. Oc Z drozd I na Ba: I mów;". Stanie / D 36 V Dopłynęli tak zgodnie poprzez Morze Zachodnie Na ląd pełen miasteczek i siół; A tu nabyli Sowę, Ryż i Torcik z Żurawin, Sprzęt do Wydobywania Ofiar spod Śnieżnych Lawin I dwa ule doborowych Pszczół. I kupili też Świnię, parę Rajskich Papużek Oraz Orangutana (tak swym wdziękiem ich urzekł), Czterdzieści flakoników Perfum „Rozkosz Fryzjera", Wreszcie, ma się rozumieć, krąg Limburskiego Sera, I flaszeczkę Nalewki z Ziół! Daleko stąd jest taki ląd, Skąd się Dziąble wywodzą obficie; Zielona ich skroń i niebieska ich dłoń, A w Dal Siną jeśli płyną, to w Sicie. VI Gdy w dwadzieścia lat potem przypłynęli z powrotem, Poprzedzani wrzaskami mew, Każdy, kto ich zobaczył, wołał: „Ależ urośli! No tak, byli u Jezior... przeszli cały Szlak Ośli Od Nachalnych Wzgórz do Wrednych Stref!" Z drożdży pierwszej jakości zagnieciono więc Knedli I na Bankiecie wszyscy pili zdrowie i jedli, I mówili: „My także kiedyś, przy Należytem Stanie Zdrowia, musimy ruszyć w taki rejs Sitem Do Nachalnych Wzgórz i Wrednych Stref!" Daleko stąd jest taki ląd, Skąd się Dziąble wywodzą obficie; Zielona ich skroń i niebieska ich dłoń, A w Dal Siną jeśli płyną, to w Sicie. 37 LEWIS CARROLL 15 „NIE MÓGŁBYŚ PRZYŚPIESZYĆ KROKU?..." (Z Przygód Alicji w Krainie Czarów) „Nie mógłbyś przyśpieszyć kroku?", mówił wątłusz do ślimaka, „Depcze mi po piętach morświn, ogon szczypią kleszcze raka; Spójrz, jak żółwie i homary, ni szturchańca ni kuksańca Nam nie szczędząc, śpieszą tłumnie - chodź też, przyłącz się do tańca! Czy przy-, czy przy-, czy przy-, czy przy-, czy przyłączysz się do tańca? Czy przy-, czy przy-, czy przy-, czy przy-, czy przyłączysz się do tańca? Nie przeczuwasz wprost, jakiego dostąpimy błogostanu, Gdy nas razem z homarami wrzucą w głębie oceanu!" Ale ślimak jęknął gorzko: „Za daleko mi do krańca Horyzontu - nie, niestety, nie przyłączę się do tańca! Szybszy, szybszy, szybszy, szybszy niech przyłącza się do tańca! Szybszy, szybszy, szybszy, szybszy niech przyłącza się do tańca!" „Czyż odległość ma znaczenie?", spod srebrzystej rybiej łuski Głos rozsądku go napomniał. „Spójrz, tam w dali - brzeg francuski; A im dalej jest od Anglii, tym się bardziej zbliża Francja: Bądź ślimakiem, nie cherlakiem, wytęż siły - i do tańca! Sprzykrzy, sprzykrzy, sprzykrzy, sprzykrzy, sprzykrzy ci się żyć bez tańca! Sprzykrzy, sprzykrzy, sprzykrzy, sprzykrzy, sprzykrzy ci się żyć bez tańca!" 38 JOHN CIARDI 16 KAPITAN CPAŁKA I BOSMAN CPACH Kapitan Ćpałka i bosman Ćpach Słoną wodę mieli wręcz w krwiobiegu. Żeglowali przez morza (to był w końcu ich fach) Od jednego do drugiego brzegu. Wciąż do brzegu - tyle da się zrobić W ramach morza: taki los żeglarzy. Jak już skądś się odbiło, to dokądś trza dobić, Bo jak nie, to osiadasz na plaży. Lecz nie Ćpałka i Ćpach. Ci swój fach Uprawiali dobrze w każdej porze. A jak już gdzieś swój fach uprawili, to ciach - Odbijali i znowu na morze. Kiedy mieli już pewność, że morze jest pełne, To na pełnym morzu, dla zabicia Czasu, sprzeczki wszczynali o drobnostki zupełne: Ot, rozrywki żeglarskiego życia. Wypływali, bywało, z ładunkiem skakanek Oraz sznurków do yo-yo z Sankt Fritzach, Aby za to zakupić kapsli i wystrzyganek Na dalekich Wyspach Piaskownicach. Przybijali następnie do Środkowych Ustrzyków I tam kapsle przehandlowywali To na gwizdki z plastiku, to na dzieła gnostyków, To na zgrabne kluczyki do waliz. Rzecze Ćpałka do Ćpacha, gdy skończona robota: „Jakiś istny, z przeproszeniem, womit Zwędził moją Odznakę Kosmicznego Pilota -Autentyczny złocony ebonit!" 39 A Ćpach Ćpałce: „Jeżeli podejrzenie ktoś rzuca, Niechaj mnie nie wytyka paluchem, Bo widziałem, jak zapas mojej gumy do żucia Chował sobie za cwaną pazuchę!" Ćpałka: „Moja pazucha ci się zdaje za cwana? Ty sam nie bądź taki Mefistofel! Mam ja oko na ciebie!", „Nie rób z siebie barana, Ćpałka", Ćpach rzekł, „masz łeb jak kartofel: Oczka w nim może nawet jakieś masz: ziemniaczane, Ale w środku i tak tylko mączka. Więc nie rzucaj się tyle, bo cholery dostanę Albo z szafy dobędę ramiączka". I tak, jak to zazwyczaj z przyjaciółmi się dzieje, Odgryzali się jeden drugiemu Dzień i noc; każdy przy tym miał tę samą nadzieję, Że spór skróci i noce, i dnie mu. Handel sznurkiem do yo-yo dał im żywot dostatni, Choć się jeden na drugiego jeżył -Co usłyszysz z ust mężczyzn w każdej saunie czy szatni Klubów w dżungli wzdłuż Dzikich Wybrzeży, Bo był Ćpałka gość szczery jak ta sól, co go żarła, A Ćpach żył z nim jak ta smoła z liną - Aż raz w dal, co zanadto się przed nimi otwarła, Popłynęli, i słuch o nich zaginął. 17 EDWARD KACZK. Rzekła Ka< „Jakzi Mam na rr Ale I Moje dni r Ja chcę w« Dość Rzekł „O, jak bai Na ¦ „Będę sied Tj I ¦ Weź mni« I gdzie J-J Mas* R/- • - Kangu: Nie ma Skc Jedno rrjc Łap tv.-. i \ Żeni 40 EDWARD LEAR KACZKA I KANGUR I Rzekła Kaczka w rozmowie z Kangurem: „Jakże piękny jest każdy twój skok! Mam na myśli skok w dal oraz w górę, Ale także na ukos i w bok! Moje dni monotonnie grzęzną w rzęsie i glonie -Ja chcę w świat, w świat szeroki, gdzie lwy, konie, lewkonie! Dość taplania się w błocie ponurem!" - Rzekła Kaczka w rozmowie z Kangurem. II „O, jak bardzo przejażdżki ja łaknę Na twych plecach, Kangurze!", rzekł ptak. „Będę siedzieć bez ruchu i kwaknę Tylko czasem cichuteńkie 'Kwak'! Weź mnie tam, gdzie różowe Góry Galaretowe I gdzie dumnie podnosi wyłysiała swą głowę Masyw zwany Paskudnym Pagórem!" - Rzekła Kaczka w rozmowie z Kangurem. III Kangur rzekł na sugestie jej Kacze: „Ha, przemyślmy problem wzdłuż i wszerz! Nie ma sprawy: skoro i tak skaczę, Skoczę z Kaczką, bom silny jest zwierz. Jedno mam zastrzeżenie (martwi mnie to szalenie): Łap twych zimno i wilgoć mogą płuc zapalenie We wrażliwym mym wszcząć organizmie, Że nie wspomnę już o reumatyzmie!" 41 IV Kaczka na to: „ Wśród zmartwień setek Tym najmniej się, Kangurze, trap! Już nabyłam trzy pary skarpetek Z czystej wełny, w rozmiarze mych łap. Mam salopkę z lodenu, tak że o przeziębieniu Nie ma mowy - wypalę też po każdym jedzeniu Dla rozgrzewki cygaro nieduże: Byle z tobą być, słodki Kangurze!" EUZM BROU V Rzecze Kangur: „Niech rzecz się dokona! Księżyc srebrną rozsnuwa już sieć; Zatem, Kaczko, na końcu ogona Nieruchomo i prosto mi siedź!" I tak, w zgodnym balansie, skok po skoku jak w transie Poprzez świat podążyli w harmonijnym romansie, Nie zważając na deszcze i burze -Kangur z Kaczką, Kaczka na Kangurze. W OGV bez :': Biec:: * Mi'.: m - 42 ELIZABETH BISHOP BRODZIEC PISKLIWY Traktuje jako rzecz naturalną dochodzący z jednego boku ryk oraz to, że co chwilę świat nieodmiennie podlega wstrząsowi. Gna na południe, wciąż gna, wymuskany, niezdarny, w stanie kontrolowanej paniki, wyznawca i badacz Blake'a. Plaża syczy jak tłuszcz. Po lewej stronie płachta przeszkadzającej mu wody to się cofa, to ponawia natarcie, powlekając glazurą jego ciemne, łamliwe nóżki. Gna naprzód, na wskroś przez nią, wpatrzony we własne palce. Czy raczej - w skrawki piasku pomiędzy nimi, gdzie widać dokładnie (nie ma szczegółów zbyt drobnych) podwójny pośpiech, z jakim Atlantyk zarazem odpływa i wsiąka. W biegu gapi się na ziarenka piasku, sunące w poprzek. Świat jest mgłą. A po chwili znowu się składa z szczegółów, jest rozległy, wyraźny. Przypływ zmienia się jak najęty w odpływ, a odpływ w przypływ. Nie pytajcie go o różnicę. Jego dziób podąża do celu. On sam jest bardzo zajęty, bez chwili przerwy szukając czegoś, czegoś, czegoś. Biedne ptaszydło - czysta obsesja, niestety! Miliony ziarenek, czarnych, białych, brązowych, szarych i różowych, a jeszcze błyska wmieszany w nie kwarc i ametyst. 43 III „Nie cieszę się, jakem się nieraz ciaszał" albo KŁOPOT Z CZASEM: UPŁYWA ANONIM 19 POWIASTKA Z ARYSTOTELESA (Ze Śpiewnika Gęsiej Mamy) Siedziały dwa ptaszki na głazie, Fa-la-la-la-lal-di, Znikł jeden, więc jeden się ostał na razie, Fa-la-la-la-lal-di. Ten drugi też znikł za kolegą I wtedy nie było żadnego, Fa-la-la-la-lal-di; Chyba że liczyć i głaz, Albo na przykład las, Fa-la-la-la-lal-di. 20 THOMAS HOOD Młodszy JAKIEŻ TO DZIWNE Choćbym radości rosą wciąż się zraszał, Choćbym wilgocią łez drzwi duszy paczył, Nie cieszę się, jakem się nieraz ciaszał, Ani nie płaczę, jakem niegdyś płaczył. O, bachanalie, balie i batalie Młodości! Nieba, gwiazdę moją zgaście! Kto z Placka Życia wydłubał Bakalie, Temu dziś Pustka zieje z Dziur w tym Ciaście. 46 THOMAS HARDY 22 CZEKANIE WE DWÓJKĘ Gwiazda, pyłek na nieba ogromie, Widząc w dole mnie, rzuca pytanie: „Cóż, żyjemy obok (na poziomie Różnym wprawdzie): co tam masz w planie Masz w planie?" Odpowiadam: „Jeśli się nie mylę -Czekać, póki mi większych zmian Nie przyniesie bieg Czasu." „A, tyle?", Mówi gwiazda, „Cóż, to i mój plan - -I mój plan". 22 JOHN CIARDI DOBRANOC Ten tryłobit spać poszedł lat temu miliony: Ledwie się wtulił w morskie dno - a już, zdziwiony, Obudził się na skalnym szczycie, bo poziom wód opadł. Jeśli nie będzie mnie przy śniadaniu - geologowie, do łopat. 47 23 ARTHUR GUITERMAN MARNOŚĆ WIELKICH TEGO ŚWIATA PHILIP LARKIN ANNUS MIR.M Kły słonia, niegdyś dżungli króla -To dzisiaj bilardowa kula. Tlenek żelaza (rdza zwyczajna) Żre miecz wielkiego Ibn-Husajna. Niedźwiedź, ten sprawca dzikich panik -Teraz nam służy za dywanik. Cezar - biust gdzieś na półce w sklepie., Ja sam się czuję nienajlepiej. Stosunek płd W roku ty-(Dla mnie tri •. Między zdjęci A nagrania Do owej por Był jeden v. :• Użeranie się i Wstyd, k: I rozszerz I nagle c Ustał: ni s:az I stwierd:': Że życie fcv- -Grą, która c Toteż lep Niźli w (Choćd Między A nagrar.- PHILIP LARKIN ANNUS MIRABILIS Stosunek płciowy zrodził się jako idea W roku tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym trzecim (Dla mnie trochę za późno przyszła ta nadzieja) -Między zdjęciem zakazu z Chatterley (takiej powieści) A nagraniem przez Beatles pierwszego longplaya. Do owej pory wszystkim, co czekało nas tu, Był jeden wielki przetarg, jedno nieskończone Użeranie się z lubą o ślubny pierścionek, Wstyd, który się zaczynał w wieku lat szesnastu I rozszerzał na wszystko, aż nastawał koniec. I nagle cały konflikt, co trwał bez ustanku, Ustał: ni stąd ni zowąd ludzkość wstała rano I stwierdziła, że każdy zaczął czuć to samo, Że życie będzie wiecznym rozbijaniem banku, Grą, która gwarantuje każdemu wygraną. Toteż lepiej nie żyło nam się nigdy w dziejach Niźli w tysiąc dziewięćset sześćdziesiątym trzecim (Choć dla mnie już za późno przyszła ta nadzieja) -Między zdjęciem zakazu z Chatterley (takiej powieści) A nagraniem przez Beatles pierwszego longplaya. 49 JOHN UPDIKE 25 LAMENT NAD KAKAEM O, jak ohydnie Kożuch szarzeje! Kakao stygnie: Ja się starzeję. Wiek minął, odkąd Lał dzbanka dzióbek, Bulgocząc słodko, Błogi beż w kubek: Sparzyć mógł wrzątek Zachłanne wargi, Więc kawalątek Grzanki - bez skargi, Choć bez zapału - Spożyłem w przerwie, Mówiąc kakau: „Ostudź się pierwej". Czas, człecze skrzętny, Rwie sieci wiar twe! Płyn stoi mętny Jak Morze Martwe. Łzy z ócz aż do żuchw: Niestety! Jeśli Zaistniał kożuch - Nic go nie skreśli. 50 JOHN UPDIKE 26 OFIARA CZASU Fryderyk Aleksander Fungdt, gdy słyszał, że przyjęcie punkt siódma - przychodzi punktualnie: przed sobą pustą ma bawialnię, gdzie pani domu w tempie dzikim zdobi kanapek kwadraciki pastą z krewetek i szczypiorem. Fungdt: „Jestem, widzę, w samą porę?" Gdy wpisze coś do kalendarza, spóźnienie mu się wręcz nie zdarza. „O 3:00 spotk. się z N. w hotelu"? Punkt trzecia czeka już w fotelu; gdy później wkracza drugi z gości, Fungdt, nie chcąc sprawiać mu przykrości, bąka: „Ta moja punktualność -to pewnie jakaś nienormalność". Patrząc na Fungdta, trudno orzec, czemu wciąż śpieszy się na dworzec, koncert czy mecz - przypuścić da się, że śpieszy się, bo chce w zapasie mieć czas, by się nie było trzeba śpieszyć. Gdy stanie u wrót nieba, też spyta: „Czy się mylę może -miałem przyjść przecież o tej porze?" 51 27 ARTHUR BULLER LIMERYK Pani N. to taki prędki typ, że Gdy ją zew płci dziś wieczorem przyprze, Wróci, jak u Einsteina, Wczoraj rano; zwyczajna Rzecz, gdy tempo od światła jest szybsze. KŁOPG._ NIE 52 IV „Wodo, jakże ty jesteś mokrą!" albo KŁOPOT Z MATERIĄ NIEOŻYWIONĄ: NA JEJ ROZSĄDKU NIE BARDZO MOŻNA POLEGAĆ ANONIM 28 ZAWALIŁ SIĘ W LONDYNIE MOST (Ze Śpiewnika Tomcia Palucha) Zawalił się w Londynie most, Do tańca chodź, kochana, Zawalił się w Londynie most, Bawmy się do rana. Jakby tu most postawić znów? Do tańca chodź, kochana, Jakby tu most postawić znów? ' Bawmy się do rana. Zbuduj ze srebrnych, złotych sztab, Do tańca chodź, kochana, Zbuduj ze srebrnych, złotych sztab, Bawmy się do rana. Złoto i srebro skradną w mig, Do tańca chodź, kochana, Złoto i srebro skradną w mig, Bawmy się do rana. Tęgie żelazo weź i stal, Do tańca chodź, kochana, Tęgie żelazo weź i stal, Bawmy się do rana. Stal i żelazo można zgiąć, Do tańca chodź, kochana, Stal i żelazo można zgiąć, Bawmy się do rana. Z drewna i z gliny ulep most, Do tańca chodź, kochana, Z drewna i z gliny ulep most, Bawmy się do rana. Glinę i dr Do I Glinę i dr Baw: Weź do b Do i A będzie : Baw: A. E. HCH GŁE REF O, woA G - jal Gdy wii Wie „Mokre I u: Ktośm Sló PrzeU Bądź zdrt 54 Glinę i drewno woda rwie, Do tańca chodź, kochana, Glinę i drewno woda rwie, Bawmy się do rana. Weź do budowy mocny głaz, Do tańca chodź, kochana, A będzie stał przez wieczny czas, Bawmy się do rana. A. E. HOUSMAN GŁĘBOKO PRAWDZIWE REFLEKSJE NA TEMAT MORZA O, wodo aż po widnokrą-G - jakże ty jesteś mokrą! Gdy widzę cię, zadumany, Wiem: mokre są twe bałwany. „Mokre są", wzdycham co chwilę I ufam, że się nie mylę. Ktoś mówi, że toń twa jest sucha? Słów kłamcy niech ucho nie słucha. O, morze! Wilgotna twa mokrość Napawa mnie szczęściem po stokroć. Łzą rzewną me serce się poci, Gdy dumam o twojej wilgoci. Nie spotkam na drodze żywota Dogłębniej mokrego przedmiota. Przepełnia otchłań mej duszy Myśl, że cię nic nie osuszy. Przeto... - lecz pieśń urwać wolę. Bądź zdrów, wilgotny żywiole. 55 W. H. AUDEN 30 TEN, KTO BARDZIEJ KOCHA Patrząc na gwiazdy, wiem, że jestem dla nich zerem I z ich punktu widzenia mogę pójść w cholerę; Lecz tu, na Ziemi, to nie obojętność - wierzę -Jest złem, którym nam grozi człowiek albo zwierzę. Gdyby rój gwiazd się zwierzał z płomiennych tajemnic Uczuć do nas - któż mógłby pasję odwzajemnić? Jeżeli miłość nigdy nie jest jednakowa, Niech to ja będę zawsze tym, kto bardziej kocha. Lecz chociaż, patrząc w niebo, wmawiam sobie podziw Dla tych gwiazd, które ktoś jak ja guzik obchodzi, Nie mogę przecież przysiąc - przyznam się nieśmiało -Że za dnia którejś z nich mi strasznie brakowało. I gdyby gwiazdy wchłonął kosmosu atrament, Nauczyłbym się patrzeć na pusty firmament I czuć na widok mroku te same wzruszenia -Choć to by wymagało czasu i ćwiczenia. 56 32 JOHN UPDIKE IMPAS W ROZMOWACH NA SZCZYCIE „Gardzę górami", oświadczył lekceważąco Strauinsky, „one nic mi nie mówią". „Life" Stravinsky spogląda na górę, A góra na niego spogląda; Spoglądają (góra i Stravinsky); Sytuacja niedobrze wygląda. „Nudzisz mnie, góro", Stravinsky Rzecze. „Jak komu dobremu Mówię: gardzę tobą!". Na to góra: „Stravinsky, powiedz mi, czemu". Stravinsky wrzeszczy na górę, Aż dzwonią echa w parowach: „Nic mnie, Stravinsky'emu, nie mówisz! Nic nie powiesz, choć w paru słowach!" Góra stoi przed Stravinsky'm bez ruchu. W jasnym niebie trwa cisza głucha. Wreszcie grzmot - i, w tłumionym wybuchu, Góra: „Igor, ty nigdy nie słuchasz". 57 OGDEN NASH 32 TRZEBA MIEĆ DUŻO SZCZĘŚCIA, ŻEBY MÓC NIE SZUKAĆ SZCZĘŚCIA Ktoś może być sobie dentystą, ktoś inny, przeciwnie, irreden-tystą, Ja jestem serendypitystą. Spokojnie, to nie zaraźliwe, nie odsuwajcie się państwo ukradkiem, Serendypityzm, jak poucza słownik, to „szczególny dar do znalezisk i odkryć, niespodziewanych, sprawiających przyjemność i dokonywanych zupełnym przypadkiem". Nie dalej jak wczoraj zanudzał mnie pewien nudziarz - zanudzanie to jedyna rzecz, na której ten typ się rozumie - I kiedy wskazałem mu ostrzegawczo przylepioną do chodnika gumę do żucia, był zbyt pochłonięty własnymi wywodami, aby mnie słuchać, toteż dokonałem wkrótce niespodziewanego i przyjemnego odkrycia, a mianowicie, że podeszwa nudziarza wylądowała dokładnie na gumie. Innym niedawnym przejawem mego serendypityzmu był moment na przyjęciu w Filadelfii, gdy gospodyni poprosiła o wybaczenie, że poda jajecznicę na szynce, ponieważ niestety przypaliła swoją specjalność, móżdżek na słodko z mamałygą z gryki, A jeszcze innym - moment, kiedy w sklepie z krawatami znalazłem wreszcie muszkę, która przy noszeniu nie porusza się w górę i w dół zgodnie z ruchami mej grdyki. Podobnie było, kiedy odkryłem dziurę w kieszeni, w której miałem bilety na recital harfowy, tj. dziurę w kieszeni, w której miałem był bilety na recital harfowy (żeby nadać zdaniu kształt precyzyjny jak proporcje gra-niastosłupa), Skutkiem czego zamiast na recital harfowy musieliśmy pójść na film braci Mara „Kacza zupa". Jeśli kołnierz nadziewa ci się na gałąź właśnie w chwili, gdy zaczynasz spadać w przepaść, zwłaszcza przepaść w pełnym tego słowa znaczeniu przepaścistą, Jesteś bezsprzecznie serendypitystą, . Za 58 - Jeśli natomiast dokonujesz niespodziewanego i przyjemnego odkrycia, że nie musisz się dziś stawić w urzędzie podatkowym, ponieważ urząd wraz ze wszystkimi aktami spłonął ubiegłej nocy wskutek krótkiego spięcia w przewodzie elektrycznym, Ha, wtedy jesteś serendypitystą wyjątkowo serendypitystycz-nym. GELETT BURGESS 33 CHCIAŁBYM W POKOJU MIEĆ PODŁOGĘ Chciałbym w pokoju mieć podłogę, Bo bez drzwi, to się obyć mogę, Ale spacerowanie W powietrzu lub po ścianie Za istotną mam niedomogę. 59 ROBERT FROST 34 REKORDOWY KROK Jest w Vermoncie sypialnia, w jej ścianie Szafa, a w niej - lamus maciupki Na tle starych cegieł komina. To ku niemu skierowane ma czubki Para butów, którą tutaj trzymam, Starych, obwisłoskórych rywali (Dzisiaj żyją obok siebie, choć niegdyś' Wciąż o krok się wzajem prześcigali). Nasłuchują moich kroków w sypialni, Wciąż gotowe zadrwić w duecie: „No, i kto jest za stary na wędrówki?" Nie pytajcie, buty - same wiecie. Jeden z nich przemoczyłem rok temu W Montauk, gdy mi kapelusz uciekał. Drugi - w Cliff House, w poufałej fali (Posunęła się za daleko). To przez dwoje - całkiem różnych - wnucząt W tę podwójną wdepnąłem kabałę. (Gdy dorosną i to przeczytają, Niech nie myślą, że im przygarnąłem). Dziś - próbuję koniuszkiem języka: Jeśli smaki nie straciły swych specyfik, W jednym bucie czuję sól atlantycką, Drugi - słony jest jak Pacyfik. Mieć po stopie w każdym z oceanów: Rekordowy krok, czy też rozkrok. Gdyby buty kupił kolekcjoner, Cieszyłbym się finansową beztroską. 60 Ale ja ofiaruję je z dumą Mojemu muzeum i Muzie: Tak osłodzę gruboskórnym wrażliwcom Kompleks Buta Na Emeryturze. I nie miejcie poecie za złe, Gdy go czasem euforia omami, Że przemierzył cały kraj jednym krokiem I był w stanie stanąć nad Stanami. JOHN UPDIKE 35 SADZENIE SKRZYNKI POCZTOWEJ Grunt przygotować wtedy, gdy widać już szereg Świeżych pąków na klonach, a księżyc tak ścieniał, Że w jego włókna niebo wsiąka jak w papierek Lakmusowy. To właśnie jest pora sadzenia. Miejsce - w sąsiedztwie, byle nie pośrodku łąki. Gleba - kamienie, także żelazo, saletra. Kopać, ile sił starczy. Łodyga sadzonki Winna wystawać z ziemi na wysokość metra. Nie bronować, nie plewić, nie podlewać wcale; Sypnąć tylko garść żwiru. Słońca, spalin dużo I - cud: pod koniec lipca rozkwita wspaniale Młodziutki pocztowy urząd. 61 36 W. H. AUDEN PRZYPOWIEŚĆ oru Zegarek mógłby w oka mgnieniu Całkiem zapomnieć o moim istnieniu, Gdybym mu sam nie odświeżał pamięci Tym, że go czasem zapomnę nakręcić. 5Z< . JOHN UPDIKE 37 DZIADEK DO ORZECHÓW Zęby są w nim częścią barków; jego przewrotny wdzięk: To, że rzęch Miażdżony jest w ramionach, które służą jako para szczęk. 38 LUSTRO W lustro spoglądasz i znów się czujesz, jakby cię poza ramę wymietli: łysawy blondas kiepsko małpuje ciebie - o, groza waszej symetrii! zsadąlgops ortsul W ,zsejuzc ęis wónz i azop ęic ybkaj dlteimyw ęmar sadnolb ywasył ejupłam okspeik azorg ,o - eibeic liirtemys jezsaw 62 OTWÓR NA LISTY W DRZWIACH DOMU Usta, które raz dziennie od ucha framugi do ucha Rozdziawia nie uśmiech, ale listów i pism zawierucha. 40 SZCZOTKA DO WŁOSÓW Włosiana szczotka włosy nam czesze: i niech mnie spotka przepadek majątku, jeśli nie wymyśliłem, ku swojej i pospólnej uciesze, chińskiego paradoksu, a przynajmniej jego początku. OGDEN NASH KALAREPA O kalarepie powie nawet durak, Że to po prostu anemiczny burak. Lecz jeśli doda: „Jest rzeczą jadalną", Jak Boga kocham, sięgnę po broń palną. 63 42 OGDEN NASH MELON i Trzy identyczne rozciąć kindżałem: Jeden ucieszy wnętrzem dojrzałem, Ten będzie zgniły, tamten zielony: Tak nas pozorem łudzą melony. Znacznie bym częściej nabywał melon, Gdybym nim nie był tak onieśmielon. 43 w CHARLES SIMIC ARBUZY Rząd zielonych Buddów Na straganie. Jemy uśmiech I wypluwamy zęby. sz< 64 1 V „W świecie mułów nie ma regułów" albo KŁOPOT ZE ZWIERZĘTAMI: NA ICH ROZSĄDKU SZCZEGÓLNIE TRUDNO POLEGAĆ 44 DAVID McCORD AKSOLOTL Każdy aksolotl Ma wśródl swych cnótl Talentl i polotl W spijaniu wódl. Jestl to aksjomatl: Dać mu z pięć butl -Przez rok aksolotl Nie dba o głódl! Myśląc, aksolotl Zakłada wprzódl Jeden absolutl: Nic nadl cudl wódl! Z Calais do Doverl Jadąc, aksolotl Zamiastl na rowerl, Siada w wodolotl. W manierkę z litrl Wlać mu - bez repetl Wlezie na szczytl Popocatepetl. 46 HI1 GM Zv. Z: A ¦ Żt - O Zi 66 A. A. MILNE 45 IMIĘ DLA CHOMIKA Z posiadania chomika Pewna trudność wynika: Jakie imię wypada dać czemuś takiemu, Małemu, ruchliwemu oraz puszystemu? Czasem nazywam go Zajadły Jerzy, Bo w złości ząbki szczerzy I sierść mu się jeży. Czasami go nazywam Zacięty Jacenty, Bo gdy gryzie dywanik, bardzo jest zawzięty. A kiedy je, nazywam go Zachłanny Johnny, Bo policzki napycha sobie jak balony. Ale myślę, że go nazwę Jacuś, Za to, że miłego w sobie ma cóś. HILAIRE BELLOC 46 GNU Zwierz Gnu skutecznie broni się przed Wrogiem Zdrowym Rozsądkiem tudzież ostrym Rogiem, A także Nazwą - tak głuchą, nosową, Że nawet Dzikus ma kłopot z wymową. O, jakże często w pobliżu Równika Z wargi Tubylca hasło w dal pomyka: „Hej, zapolujmy na..." - i koniec zdania Niknie, zgłuszony przez ciężkie stękania Rosłego Ludu, gdy, z wyrazem troski Na czarnej Twarzy, wikła się w spółgłoski. Tymczasem Gnu zza odległego drzewa Łypie, dostrzega swą szansę - i zwiewa. 67 47 ARTHUR GUITERMAN OBYCZAJE HIPOPOTAMA Hipopotama zad szeroki Nabił się siłą i nie sklęśnie. Jego kończyny, łeb i boki Obrosły w hipopotamięśnie. Tort albo budyń zje czasami, Lecz głównie wciąga w pysk olbrzymi Sałatę z rzodkwią i z sosami Hipopotamusztardowymi. Zna się na cnocie i honorze, Dzwoni do matki („do Mamusi"): Wie, co się hipopotamoże, A co się hipopotamusi. Szacunkiem cieszy się w parafii, Nie lubi przykrych incydentów, Unika hipopotamafii I innych hipopotamętów. 50 HILAIRE BELLOC 48 HIPOPOTAM Hipopotamy Wymagają Dużego Wyczucia, a zwłaszcza Kul Dum-Dum: kiedy bowiem zwykłymi strzelamy, Ołów o Grubą Skórę się rozpłaszcza. 68 OGDEN NASH JEŻ Jeśli przez jeża choć raz był szturchnięty, Pies zrozumiałe ma resentymenty. Bywa, że psa takiego do łez śmieszy wrzask Jeża, co siadł na pieniek, nie widząc sterczących drzazg. OGDEN NASH 50 KACZKA Tu kaczka i tam kaczka. Czy ta kaczka, czy ta czka? Nie: acz klacz czka i pstra czka Paczka perliczek - kaczka Baczy raczej na kacze Obyczaje i kwacze. Gdy ją to znuży, zanurzy Kuper nieduży w kałuży; Burczy czczy kaczy żołądek? Przewrotka w inny porządek: Dziób kaczy raczy się na dnie Wód - kuper wystercza nad nie. 69 51 OGDEN NASH KANAREK Słuchacz śpiewu kanarka Sarkastycznie nań sarka: „Tryliony treli i tryli: Jak byśmy bez nich wyżyli?" Jak pie-Tweet 52 OGDEN NASH KOT Masz żonę (ślubną), dom masz tyż, W nim zaś masz misz-masz, gdyż masz mysz. Przeklinasz mysz, masz dość jej psot? W terminarz wpisz: Zakupić: KOT. Jest kot. Noc. Śpisz. Spiż gwiezdnych cisz. Wtem wrzask! Drżysz: drze się kot, nie mysz. Zlewa cię zimny pot, gdy w lot Pojmujesz: taki, ot, jest kot. Kto milczy - milszy; milsza niż Łotr kot jest wyż. wspomniana mysz. Żona, wzburzona: „Wpisz do not: Dać spokój: MYSZ. Udusić: KOT." 54 oc: \ KRcmj Krov.. Od:-,-! 70 LEWIS CARROLL „JAK PIĘKNIE, MŁODY KROKODYLU..." (Z Przygód Alicji w Krainie Czarów) Jak pięknie, młody krokodylu, Błyszczy złocista łuska Twego ogona, gdy z wód Nilu Wynurza się i pluska! Tak, zęby właśnie tak wyszczerzaj, Wzrok niech z sympatia głaszcze Rybki, pchające się w na ścieżaj Rozwartą, miłą paszczę! 54 OGDEN NASH KROWA Krowa: coś, co wypełnia sobą niedaleką Odległość między punktem Muu a punktem Mleko. 71 55 OGDEN NASH LAMA OGD1 MRC 56 Lama przez jedno „1" - Kapłan z Katmandu; Llama z podwójnym „11" - Zwierz z Andów (to zresztą zależy, z którego Andu). Lecz uciąć sobie dam Głowę: są Lamy i Llamy, Ale z potrójnym „1" żadnych Lllam Na świecie nie spotkamy. A. E. HOUSMAN LEW AFRYKAŃSKI Sh-nie Że się Cozb Gdvb> OGDI O M In the There. Przegryźć chłopcem niegrzecznym gdzieś w pustynnych wydm cieniu - To zachcianka lwu nigdy nie obca; Lecz stanowcze obiekcje budzi w dumnym stworzeniu Obrzydliwy smak grzecznego chłopca. Gdy kawałek takiego lew odgryzie chłopięcia, Kęs natychmiast z paszczęki wypluwa I, wydając wzgardliwe, zniechęcone prychnięcia, Za najbliższą się wydmę usuwa. Chłopiec grzeczny jest zatem niejadalny, lecz za to Nie ogarnia go popłoch nerwowy: Wie, że lwu ujdzie cało, co najwyżej ze stratą Ręki, nogi, pośladka lub głowy. 72 :" OGDEN NASH MRÓWKA Słynie z tego ta bestyja, Że się w pracy szybko zwija. Co z tego? Zwijał by się każdy z nas, Gdyby we wnętrzu miał mrówczany kwas. OGDEN NASH O MUŁACH In the world oj mules There are no rules. W świecie mułów Nie ma regułów. [Dodatkowe wariacje tłumacza, nie mające już z oryginałem nic wspólnego, ale stanowiące dowód, jak potężna jest jego inspirująca siła:] 0 BLISKIM 1 ŚRODKOWYM WSCHODZIE W świecie mułłów Nie ma regułłów. O MIKROBIOLOGII W świecie żyjątków -Nic prócz wyjątków. 73 59 OGDEN NASH NOSOROŻEC Nosorożec - zwierz brzydki. Małe z niego pożytki. Sytuację uproszczę: Żegnam cię, nosorożcze. 60 OGDEN NASH OŚMIORNICA 61 Doprawdy, Ośmiornico, Ależ z ciebie bógwico! Do czego ci właściwie służy Te Osiem Ramion czy Odnóży? Ich Tupot, Chlupot oraz Łopot Sprawia nam Gramatyczny Kłopot: Pojedynczego Głowonoga Musi określać Liczba Mnoga. OGDEN NASH PANTERA PIES Pantera niczym się nie różni od lamparta Poza faktem, że nie jest naciskiem plam parta. Kto ją w przysiadzie ujrzy, ten wnet będzie miał Okazję powiedzieć: „Au". Zresztą, gdy czegoś chce od nas pantera, Najlepiej zbyć ją: „Nie tera". Psa zde: Pies je?: Wiem te Pies 1 74 ANONIM LIMERYK O PELIKANIE Trudno się nie smucić pelikanem: Jadło nie jest przezeń przełykanem, Bo się w torbie pod dziobem zaśmiardło; Nic ptakowi nie chce przejść przez gardło Stanie wnet przed (łza się perli) Panem. [Dodatkowe wariacje tłumacza:] Trudno się nie martwić pelikanem: Schudł, zagłębił się w fotelik, anemiczny... Zdrój łez będzie przelań, Gdy nad pelikanem kapelan Ostatniego wbije palik „amen". Trudny kontakt z takim pelikanem, Bo to, że jest ptakiem-wielikanem (Niby z ruskich bylin), o paraliż Go przyprawia. Zaliż rozkrochmalisz Pelikana kapeli kankanem? 63 OGDEN NASH PIES Psa zdefiniuję jednym słowem: Pies jest stworzeniem uczuciowem. Wiem też (z doświadczeń własnych, owszem): Pies mokry jest najuczuciowszem. 75 64 JOHN CIARDI KWESTIA UZĘBIENIA REKINA W rekinie najciekawsza kwestia: Ile ma rzędów zębów, bestia. Dwa - jeden w górze, drugi w dole? Ja empirycznie sprawdzić wolę. Spójrz z bliska. Chyba się nie mylę, Że jeszcze jeden rząd ma w tyle? Zajrzyj; kapelusz ci potrzymam; Dwa? czy też rację, że są trzy, mam? Głębiej... Ostrożnie! Ojoj. Ech, Znów się nie dowiem. Co za pech. A. E. HOUSMAN 65 SŁOŃ albo: SIŁA PRZYZWYCZAJENIA Zwyczajem słoni jest miewać w zasadzie Trąbę od frontu a ogon na zadzie. Trąba u końca a ogon z początku Zdarza się rzadko i w drodze wyjątku. Poszukiwania żywego przykładu Ogona z przodu i trąby u zadu Mogą prowadzić wręcz do zniechęcenia: Słoń przyzwyczajeń tak łatwo nie zmienia. 76 MARY E. WILKINS FREEMAN STRUŚ Struś to niemądre ptaszę, Co w piasku głowę grzebie. Biega tak prędko, że z tyłu Zostawia samego siebie. Gdy dobiegnie (dobiegną?) do celu Nad ranem - jest grubo za wcześnie I struś bez celu się szwenda, Bo cel wciąż jeszcze jest we śnie. OGDEN NASH STRUŚ W piaskach Sahary albo Gobi Struś różne dziwne rzeczy robi. Z uwagi na długość nóg, z tych rzeczy naj- Sensowniejszą jest to, że kuca w momencie składania jaj. OGDEN NASH ŚWINIA Świnia wytwarza dla nas uczynnię dóbr szereg: Szynek, kotletów, boczków, golonek, żeberek. Altruistka o sercu ze szczerego złota? Moim zdaniem ze strony świni jest to zwyczajna głupota. 77 69 ANONIM LIMERYK O TYGRYSIE OGE ŻÓ] 70 Pewna dama z Syrii, chcąc Farysa Zakasować, siadła na tygrysa I z uśmiechem rzekła: „Nieś mnie, kotku!"; Powróciła nie na, ale w środku, Uśmiech zaś ozdabiał pysk tygrysa. OGDEN NASH WĘGORZ Żółv I jak Sprói Kluc; Naw Żem ": OGI ŻÓ 71 Choć nie mam nic przeciw węgo-Rzowi, jeść nie chce mi się go. HILAIRE BELLOC ŻMIJA Zwi To, Stró Wie Wie Na Az Ud; Pochopny sąd, że każda Żmija Jest Jadowita, całkiem mija Się z Prawdą - gdyż istnieją też Żmije Niegroźne. Jeśli chcesz Poznać Różnicę, weź dwie Żmije I pozwól się Ukąsić w Szyję. Ten Eksperyment cię przekona: Tylko po jednej z nich się Kona. 78 OGDEN NASH ŻÓŁW (I) Żółw swym pancerzem się nie zraża I jakimś cudem się rozmnaża. Spróbujże, Zoologu, dorób Klucz do zagadki żółwich skorup! Nawet kto zęby na niej zżuł, wie, Że nie wie, jak to robią żółwie. OGDEN NASH ŻÓŁW (II) Zwieńczcie mnie laurem: już ze szkół wiem To, że nie każdy gad jest żółwiem. Strójcie mi skroń genialną w diadem: Wiem też, że każdy żółw jest gadem. Wiem, bom postawił dużą sumę Na to, że żółw prześcignie pumę, A żółw, gad podły, wziął w występie Udział w umyślnie żółwim tempie. I 79 KENNETH REXROTH Z „BESTIARIUM" AARDVARK Z odkrywcy aardvarka Tak się śmiano, że musiał wyjść Z posiedzenia Akademii Holenderskiej. Nikt mu nie chciał wierzyć. Aardvark odegrał się na prześmiewcach, Powracając w snach, w dymie, W anonimowych listach. Pewnego dnia ktoś wykrył, Że aardvark był cały czas W obrazach Hieronima Boscha. To Stamtąd wymknął się do Afryki. 75 CZŁOWIEK Kiedyś, jeśli wam się powiedzie, Każdy będzie miał po jednym na własność. Przed wybraniem okazu należy go wypróbować. Pewne gatunki wyrabia się z soi. Karmić obficie; jak najwięcej snu. Traktować przyzwoicie, a wykona Zawsze dokładnie to, czego się zażąda. 76 FOKA W wodzie foka To skurczybyk trudny do złapania, Bo śliski. Za to gdy ma ochotę na amory, Wyłazi na ląd, gdzie ludzie Zatłukują ją na śmierć pałkami. Chcesz mieć szczęśliwe życie erotyczne, Zwracaj uwagę na otoczenie. 81 JA Dbaj o to zwierzę. Jest tylko to jedno. Inne nigdy ci się nie dostanie. KOT Wierszy o kotach jest Za wiele. Strzeżcie się miłośników Kotów: ukrywają w sobie Jakąś frustrację i, jeśli im Pozwolić, będą się wam starali ją wcisnąć. LEW Lew zwany jest królem Zwierząt. W dzisiejszych czasach Lwów jest prawie tyle samo W klatkach, co poza nimi. Gdyby ktoś ci proponował koronę - odmawiaj. MODLISZKA W Południowej Afryce, u Buszmenów, modliszka jest Bogiem. Owad drapieżny, Wręcz kanibal, a jednak Jeden z sympatyczniejszych bogów. N N oznacza Nic. Niczego jest O wiele więcej niż Czegoś. E 81 82 OKAPI Okapi to gatunek wymarły. Powód - zobacz pod „N". 83 QUAGGA Quagga to tak samo gatunek wymarły. Gdyby nie quagga, Brakowałoby nam zwierzęcia na „q". Mnie przynajmniej żadne nie przychodzi na myśl, a wam? 84 SĘP Św. Tomasz z Akwinu sadził. Ze sępy uprawiają miłość lesbijską, A zapładnia je wiatr. Jeśli w zakresie tego, o czym każdy chłopiec Wiedzieć powinien, zależy ci na faktach, Intelektualiści-papiści Mogą ci zdrowo namieszać w głowie. TY Niech T oznacza Ty, czyli ciebie, Który powiadasz: „Bardzo to zmyślne, Ale tych wierszyków nie napisał pan przecież Dla swoich własnych dzieci?" Niech T oznacza Tak. 82 VI „Cały kram na łeb - nam?!" albo KŁOPOT Z LUDZKOŚCIĄ: NA JEJ ROZSĄDKU ZUPEŁNIE NIE MOŻNA POLEGAĆ ANONIM 86 TRZEJ MĄDRALE Z GOTHAM (Ze Śpiewnika Gęsiej Mamy) Trzej mądrale przy niedzieli W morze miską wypłynęli: Gdyby miska była łódką, To bym śpiewał nie tak krótko. WILLIAM SHAKESPEARE 87 PIOSENKA PRZEDRZEZNIONA (Z Jak wam się podoba) AMIENS śpiewa Kto pragnie ze mną iść W zielonym cieniu drzew, Gdzie szumi zdrój i liść, Gdzie dzwoni śmiech i śpiew -Niech śpiewa, niech śpiewa, niech śpiewa. Dzięcioła słychać stuk: Jedyny tutaj wróg To zima, wiatr i ulewa. Kto całkiem już ma dość Zawiłych świata spraw -Niech wchodzi niby gość W te progi leśnych traw, Niech śpiewa, niech śpiewa, niech śpiewa. Dzięcioła słychać stuk: Jedyny tutaj wróg To zima, wiatr i ulewa. 84 JAKUB Kto na ten pomysł wpadł, By rzucić ciepły kąt, I w niegościnny świat Z uporem nieść swój błąd -Dukdami, dukdami, dukdami. Dzięcioła słychać stuk: Ty też byś, ośle, mógł Stuknąć się w czoło czasami. ALEXANDER POPE 88 FRASZKA Palnął się w czoło, rozum chcąc przyzwać tą drogą: Nie wal w drzwi, i tak nie ma tu w domu nikogo. JOHN CIARDI BRZASK ERY PODRÓŻY KOSMICZNYCH Wpierw małpa, potem człowiek, wreszcie więcej osób. Świat onegdaj rozpoczął się w taki sam sposób. 85 90 ARTHUR GUITERMAN HISTORIA STAROŻYTNA Mam nadzieję, że Rzymianie Brać musieli na wstrzymanie. Mam nadzieje, że się Grekom Robił jęczmień pod powieką. Mam nadzieję, o, Egipcie, Że nękała plaga gryp cię. Mam nadzieję, że Araba Truła nieraz zupa z kraba. Mam nadzieję, że Wandale Mieli często cierń w sandale. Mam nadzieję, że lud Persji Znał półpasiec w ostrej wersji. Mam nadzieję, że się w Medzie Odkładały jakieś miedzie. No, bo jak to: cały kram Wszcząć i zwalić na łeb - nam?! 86 W. H. AUDEN 91 UPADEK RZYMU Cyrilowi Connolly'emu Taran fal łomocze w przystań; Skośne bicze deszczu moczą Porzucony w polu pociąg; W grocie skrył się anarchista. Gasną krzyki mód ostatnie; Agent Skarbu Państwa ściga Po kanałach miast dłużnika, Który spóźnia się z podatkiem. Prostytutka ze świątyni Świecką fuchę ma na boku; Wśród artystów trendem roku Ma być wtórny infantylizm. Nie poznawszy się na żarcie, Cnót Antycznych żąda Kato, Gdy na pancerniku matros Wszczyna bunt o żołd i żarcie. Pościel podwójnego łoża Jeszcze ciepła po Cezarze. Biuralista w formularze Wpisuje: BIURO TO ZGROZA. Krasnonogie ptaszki w gniazdkach, Obce wszelkiej filantropii, Wysiadują jajka w kropki, Śledząc postęp grypy w miastach. Gdzie indziej zupełnie, tętent: Przez mile złotego mchu Mkną renifery co tchu, W wielkiej ciszy i tempie. 87 92 ANONIM LIMERYK 93 Świat zgodnie z planem szedł przez moment, Lecz człowiek słuchał grzesznych ponęt I wszystko popsuł już na starcie. Bóg pewnie wygra drugie starcie, Na razie - górą jest oponent. ROBERT FROST NIE CAŁKIEM OBECNY Chciałem poskarżyć się Bogu Na świat złowrogi i niecny; Jakby nie dość było problemów, Bóg okazał się nieobecny. Bóg chciał pomówić ze mną (Śmiejcie sie, śmiejcie, nieszczęśni) I też mnie niestety nie zastał, W każdym razie - mojej większej części. 88 ¦ OGDEN NASH PORTRET ARTYSTY JAKO CZŁOWIEKA PRZEDWCZEŚNIE ZGRZYBIAŁEGO Wie każdy sztubak i każda sztubaczka (choć nie jestem pewien, czy można to powiedzieć o każdej magister i każdym magistrze), Że w obrębie pojęcia grzechu dwie jego odmiany rysują się jako stosunkowo najwyrazistsze. Jedna odmiana to tak zwany grzech uczynku, którego to grzechu należy się strzec i rozbijać go w proch oraz pył, Jest to mianowicie coś, co uczyniłem, uczyniwszy coś, czego uczynić nie powinien bym był. Druga odmiana to dokładne przeciwieństwo pierwszej i nazywa się ją grzechem zaniechania, a grzech ten w oczach wszystkich osób o słusznych poglądach, od Billy Grahama do Buddy, jest czymś równie niedopuszczalnym i złym, Polega zaś na tym, że nie uczyniłem czegoś, co uczynić powinien był bym. Mogę od razu, czemu nie, powiedzieć, co sądzę o tych dwu odmianach grzechu, w tej przynajmniej mierze, w jakiej określa je ich wzajemna relacja, A sądzę rzecz następującą: nie przejmujmy się grzechami uczynku, jako że przy całej ich grzeszności musi być w nich też coś przyjemnego, bo inaczej byśmy ich nie popełniali - racja? To raczej grzech zaniechania, pozostała odmiana grzechu (w sumie jest ich, przypominam, dwie), Siedzi nam jak pasożyt pod skórą i żre nas przez noce i dnie. Tak, to, co nas kłuje od środka w sposób naprawdę ostrokoń-czysty, To te wszystkie nie przedłużone na czas ubezpieczenia i nie uporządkowane papiery i nie dotrzymane terminy i nie zapłacone rachunki i nie pokwitowane ani słowem odpowiedzi listy. Jeszcze jedna właściwość grzechów zaniechania, nadająca im powab i urok uwięzłej w gardle rybiej ości: Nie jest bynajmniej tak, że ma się przez cały dzień huczne święto i ubaw po pachy, ilekroć zaniedba się dopełnić powinności; Nie, nie czuje się wcale perwersyjnego dreszczu płynącego ze złamania odwiecznego zakazu, 89 ¦ Kiedy nie przedłuża się w porę polisy albo zapomina o zapłaceniu rachunku za zużycie gazu; Nie wali się w plecy podochoconych kompanów przy barze z okrzykiem: „Ha, Przyjaciele, zanim pójdziemy do domów, jeszcze raz nie odpiszmy na jakiś list, już tylko ten jeden, a tę ostatnią kolejkę listów bez odpowiedzi stawiam wszystkim ja." Naprawdę, nie jest wcale miło Nie robić rzeczy, które byłoby lepiej, żeby się było zrobiło; Ja sam wśród takich rzeczy staram się obracać mało, Albowiem stosowne uczynki, których się nie ma na swoim koncie, są o wiele trudniejsze do zniesienia niż niestosowne postępki, które się w życiu popełniało. Morał: lepiej pewnie wcale nie grzeszyć, ale jeśli już jakimś grzechem chcesz koniecznie zbrukać sumienie, Cóż - staraj się przynajmniej osiągnąć ów cel, przyjmując jako metodę raczej robienie czegoś niż nierobienie. 95 EZRA POUND MEDITATIO '$:. r.?-f~. , 96 Gdy biorę pod gruntowną rozwagę osobliwe obyczaje psów, Nie mogę nie dojść do wniosku, Że człowiek to zwierzę wyższego rzędu. Gdy biorę pod rozwagę osobliwe obyczaje człowieka, Wyznam ci, przyjacielu: Nie wiem, co powiedzieć. JOHN CIARDI ZJAWISKO EWOLUCJI Gdyby tak mógł nas ujrzeć wzrok pitekantropa, Posiadacz wzroku dałby nam zdrowego kopa. 90 VII ,,...Omal nie dałem klapsa bachorowi' albo KŁOPOT Z DZIECIŃSTWEM: NA PRAWDZIWE ŻYCIE JESZCZE ZA WCZEŚNIE 97 SAMUEL JOHNSON WRAŻLIWE DZIECIĘ Wrażliwe dziecię, grzeczne, czułe, Padło na bruk złowieszczy; Niańka podniosła w mig niezgułę, Lecz dziecię nadal wrzeszczy. 98 A. E. HOUSMAN DZIECIĘCA NIEŚWIADOMOŚĆ Niedźwiedź krwiożerczy jest, jak państwo wiecie: O, właśnie połknął, łotr, niewinne dziecię. A dziecię w swojej niewinności świętej Nie wie, że właśnie zostało połknięte. 92 i HARRY GRAHAM DZIECIĘCA NIECZUŁOŚĆ Kiedy Babunia, wypadłszy nam z łódki, W wodzie miotała się jeszcze czas krótki, Jadzia gapiła się tylko z chichotem I zapiszczała dla żartu tuż potem: „Nie martw się, Babciu, wędkarz cię wyłowi!" Omal nie dałem klapsa bachorowi. DAVID McCORD 100 KIEDY MNIE CHRZCILI Kiedy mnie chrzcili, to w dziwnej sali wodę z jakiegoś naczynia lali. Sęk w tym, że spadła na mnie, a okro-pieństwem jest dla mnie, kiedy mi mokro. Liczne tam chrzczących czekało grono: wszystkim znać dałem, że mnie ochrzczono. 93 OGDEN NASH 202 O NIEMOWLĘTACH 2 A bit of talcum Is always walcum. Już pierwszy ich wrzask zza szybki Mówi ojcu, że nie był za szybki, Nabywając na zapas zasypki. [Dwie osobne wariacje tłumacza na powyższy temat, oparte na tym samym rymie i zarazem prezentujące przeciwstawne punkty widzenia obu stron zainteresowanych, a co za tym idzie - tworzące swoisty dialektyczny dyptyk rodzicielsko-niemoiolęcy:] E C I, F P I RODZIC ŚWIADOMY POTRZEB NIEMOWLĘCIA Wie, że po pudrze Szkrab mniej się mu drze. NIEMOWLĘ ŚWIADOME OBOWIĄZKÓW RODZICA Gdy zapomnieć o pudrze, Do utraty się tchu drze. 94 HARRY GRAHAM SUROWY RODZIC Dość miał Ojciec wrzasków Dziatwy: Całą trójkę zrzucił z tratwy I, po łbach je waląc wiosłem, Rzekł: „Dość udręk przez was zniosłem! Patrzeć na was - bardzo proszę, Ale słuchać was - nie znoszę!" ¦•&, 95 OGDEN NASH 103 TO MUSI MIEĆ JAKIŚ ZWIĄZEK Z MLEKIEM ¦ ¦%¦ Myśl, którą wypycham poza obręb świadomości a która mimo wszystko wciąż się pojawia w jej polu, To: Rany boskie, jak bardzo niemowie przypomina osobnika w stanie wskazującym na nadużycie alkoholu. Osesek i opój - dwa istnienia tak różne, a tak tożsame (nawet włącznie z aliteracją): Dla rodzicielskiej dumy - dość przykrą ta relacja jest rewelacją! A jednak, gdy widzimy nasze pyzate cudo w wędrówce po podłodze żłobka, Czy możemy z czystym sumieniem zaprzeczyć podobieństwu do kogoś, kto wytacza się z knajpy po kilku wcześniejszych próbach wytoczenia się z niej na dobre i każdorazowych powrotach pod hasłem „Tym razem koniec, jeszcze tylko jedna mała stopka"? Każdy krok, w trakcie którego nie padło się na twarz z kretesem, Wydaje się w obu wypadkach niewiarygodnym sukcesem; Stopa za stopą dąży z dużym trudem, Zarazem pozostając w miejscu jakimś cudem; Ramiona machają gwałtownie jak ramiona popsutych semaforów lub kujących żelazo póki gorące kowali, Osłupiał}- wzrok pyta: „Po cośmy się w to pakowali?" Choreografia poruszeń jest nie tyle łabędzia co kacza, Ale pędrak sympatycznie „tupta", a tylko pijak się obrzydłe „zatacza". Jeszcze jedna analogia, jeśli Czytelnik pozwoli: I moczymorda, i malec wykazują kompletny brak samokontroli. W jednym i drugim wypadku nie ma mowy o zażenowaniu czy wstydzie Z tego powodu, że się nieporadnie mówi czy idzie. Co do mówienia, i tu, i tam poprawność to główny problem: Gramatyka pełna usterków i błądów, a dykcja jest w stanie niedoblem, Tyle że u dorosłych jest to pijacki bełkot, niegodny rozumnego stworzenia, 96 ika ¦¦vet po te- a- dle •n- niu m: 'go A u niemowląt - budzące zachwyt gruchania i gaworzenia. Mam więc nadzieję, że znajdzie uznanie moja teza, iż nie da się prawie odróżnić niemowlaka od kogoś, kto swój barek z trunków ogołaca, A jedyna w gruncie xz.ec.Ty metoda ich odróżnienia polega na odczekaniu do rana, ponieważ wtedy jedynie niemowlę budzi się świeże, różowe i zupełnie pozbawione kaca. 97 A. A. MILNE 204 NIEPOSŁUSZNA MAMA Jan Kanty Konrad Konstanty (czworgiem imion zwany na cześć dziadka) 0 swą Mamę bardzo się troszczył, choć sam skończył dopiero trzy latka. Jan Kanty rzekł swojej Mamie: - Mamo - zwrócił się do niej uprzejmie -wolałbym, abyś raczej nie szła nigdy na spacer, jeśli chcesz iść na spacer beze mnie. Ale Mama Jana Kantego wdziała boty i wyszła cichaczem, bowiem Mama Jana Kantego miała wielką ochotę na spacer. Przy czym Mama Jana Kantego tak myślała (a właśnie był wtorek): „Chyba Jaś mi wybaczy ten króciutki mój spacer, jeśli wrócę na sam podwieczorek." Sam król Karol wypisał afisz: ZAGINIONA, PORWANA lub GORZEJ! PAN JAN KANTY KONRAD KONSTANTY SWOJEJ MAMY ODNALEŹĆ NIE MOŻE. WYSZŁA Z DOMU 1 WCIĄŻ NIE WRACA, ALE MAMY BEZSPORNE DOWODY, ŻE UMKNĘŁA CICHACZEM GDZIEŚ DO MIASTA NA SPACER -DLA ZNALAZCY SZEŚĆ ZŁOTYCH NAGRODY! wol (A 98 Jan Kanty Konrad Konstanty (zwany Jasiem w swym kręgu rodzinnym) wszystkim krewnym oświadczył stanowczo, że w tej sprawie nie czuje się winny. Wszak Jan Kanty mówił swej Mamie: - Mamo - mówił jej z troską daremną -wolałbym, abyś raczej nie szła nigdy na spacer bez-po-ro-zu-mie-nia-się-ze-mną! Nikt o Mamie Jana Kantego od tej pory nie słyszał już więcej. Sam król Karol szukał wraz z dworem, ale tylko rozkładał wciąż ręce. A podobno (ktoś mi to zdradził) mówił wczoraj królowej przy kawie: - Jeśli komuś się zachce pójść samemu na spacer, nawet JA nic nie zdziałam w tej sprawie! (A teraz chórem, ale cichutko:) J.K. K. K. (4-giem imion zw. na cześć dz.) o swą M*** b. się troszczył, choć sam sk. dopiero 3 1. J.K. rzekł swojej M****: - M*** - zwr. się do niej uprzejmie -wo-lał-bym-a-byś-ra-czej-nie-szła-ni-gdy-na-spa-cer- je-śli-chcesz-iść-na-spa-cer BEZE MNIE! 99 HARRY GRAHAM 105 UCIESZNY SMYK Przechodzień spytał Gucia: „Czy pamiętasz, Chłopcze, jak można trafić stąd na cmentarz?" Na to synałek mój, dowcipny łobuz, Mówiąc „W ten sposób", pchnął go pod autobus. Gucio ma swoje wady, bądźmy szczerzy; Lecz ponuractwo do nich nie należy. 100 A. E. HOUSMAN 106 BURACZKOWOŚĆ JÓZIA albo: KŁAMCA UKARANY Ohydna buraczkowość skóry Józia nie wzięła się z natury: Nie, przez czas dłuższy był normalnym Dzieckiem w kolorze naturalnym. Wszystko zaczęło się od kłamstwa, W którym wykazał sporo chamstwa. Gdy czuły ojciec dnia pewnego Zapytał: „Jaki, i dlaczego, Jest kolor cieląt morskiej krowy?", Józio odburknął: „Buraczkowy". Rodzic, mniej czule: „Nędzny żłobie, Tyleż buraczków w nim, co w tobie". „Zgoda", rzekł Józio. Z tymi słowy Stał się kompletnie buraczkowy. Matka zleciała z otomany Z okrzykiem: „Synu mój! Na rany Pana Naszego! Co z twą buzią?!" „Toż wam mówiłem", odparł Józio. Sarkastyczności tej repliki Nie mogąc strawić i jęk dziki Wydając naraz z tchawic obu, Rodzice padli w otchłań grobu. Odtąd przez życie musi malec Iść sam jak buraczkowy palec. 101 HILAIRE BELLOC 207 HISTORIA HENIA ŻURKA, KTÓRY ŻUŁ KAWAŁKI SZNURKA I WSKUTEK TEGO WYZIONĄŁ DUCHA W MŁODYM WIEKU ORAZ W STRASZLIWYCH MĘCZARNIACH E I \ Naczelną Wadą Henia Żurka Był nałóg żucia skrawków Sznurka. Kontynuując niecne Dzieło, Dziecię ów Przedmiot raz połknęło I cierpiał srodze chłopiec ten zły, Gdy Sznurek w Trzewiach splótł się w Węzły. Na nic Okłady i Rycyny! Wezwano Sławy Medycyny, Które, pobrawszy Znaczne Sumy, Orzekły: „Gorsze to od Dżumy! Nasza Diagnoza nieomylna Brzmi: Medycyna jest Bezsilna. Niechaj się dzieje Wola Boża!" Rodzina, stojąc wokół Łoża, Łkała już nad Przedwczesnym Zgonem, Gdy Henio gardłem osłabionem To wyrzekł wraz z Ostatnim Tchnieniem: „Niech Los mój będzie Ostrzeżeniem: Śniadanie, Obiad i Kolacja To cała Żywnościowa racja, Jakiej wymaga Ciało - zatem..." - Urwał - i rozstał się z Tym Światem. 102 HILAIRE BELLOC HISTORIA REBEKI, KTÓRA TRZASKAŁA DRZWIAMI DLA ZABAWY, AŻ SPOTKAŁ JĄ WCALE NIE ZABAWNY KONIEC Trzaskanie Drzwiami przez Małe Dziewczynki Liczy się między Najgorsze Uczynki. Kultywowała ów Grzech bez ustanku Córka pewnego Właściciela Banku, Rebeka von und zu Schlaffenschluss-Schnorrt, Dla której był to Ulubiony Sport. Przez jej Rodzinny Pałac dzień po dniu Niosło się echem straszne Łubudu!, Którym to hukiem drzwi Niesforna Panna Budziła z drzemki Wujaszka Johanna. Rebeka zresztą nie była Potworem: Nazwalibyśmy ją raczej Bachorem Rozpaskudzonym przez Luksus i Zbytki; Lecz tak czy owak, Postępek był Brzydki. Tak się złożyło jednak dnia pewnego, Że Marmurowe Popiersie Goethego Stało w niewielkiej Niszy albo Wnęce Nad masywnymi Drzwiami: gdy Dziecięce Dłonie je pchnęły z Wiadomym Zamiarem -ŁUP! - autor „Fausta" spadł całym ciężarem Wprost na Psotnicę i grzmotnął ją tak, Że padła Plackiem, Trupem i Na Wznak. Kazanie nad jej Trumną trwało nader Długo (łez przy tym wylano z sześć wiader): Musiało bowiem, wspomniawszy Przykłady Zalet Rebeki, podkreślić jej Wady, Wśród Tych Ostatnich zaś z Wielkim Naciskiem Zająć się Jedną - tą, którą z nazwiskiem Rebeki złączył na wieki Ścieg Krwawy: Trzaskaniem Drzwiami dla Pustej Zabawy. 103 Dzieci, zwiezione z bliska i z daleka, Słysząc, jak strasznie skończyła Rebeka, Korzyść Moralną odniosły z Kazania: Każde przysięgło w Duchu bez wahania, Że Skryty Pociąg do Trzaskania Drzwiami Stłumi i Czynem takim się nie splami, A jeśli czasem poczuje znów Gust ów, Będzie się strzegło Spadających Biustów. 9 104 SHEL SILYERSTEIN 9 CLARENCE Clarence Lee, chłopczyk z Tennessee, Niczego tak nie kochał jak reklam w TiVi. Rozwarte oczy wlepiał w ekran szklany I każdy towar tam reklamowany Sprowadzał zaraz drogą wysyłkową: Krem, żeby skóra mogła czuć się zdrowo, Brylantynę, by włosy elegancko lśniły, Wybielacz, żeby biele bardziej się bieliły, Tabletki, żeby niszczyć ból głowy w zarodku, Dżinsy, dopasowane do człowieka w środku, Pastę do zębów „Biały Kieł", Proszek dla psa, a raczej - pcheł, Płyn do płukania sobie ust, Stanik, co uwypukla biust, Owsianki, buty do rodeo, Firanki, nową grę video Lub towarzyską - Dosłownie wszystko. Aż pewnego dnia - reklama: „TRWALSZY TATO! MILSZA MAMA! NOWOŚĆ! SENSACJA! ULEPSZENIE! ŚPIESZ SIĘ I SKŁADAJ ZAMÓWIENIE!" Ma się rozumieć, nasz bohater na to Z miejsca zamówił nową mamę z tatą; Gdy przyszła paczka z ulepszoną parą, Opylił zaraz na pchlim targu starą, Schował pięćdziesiąt centów do kieszeni I wszyscy teraz są zadowoleni: Nowi rodzice - mili, liberalni; Starzy - znaleźli robotę w kopalni. Pamiętaj zatem te proste reguły: Jeśli rodzice każą jeść brokuły, Myć ręce, sprzątać w pokoju bałagan, Jeśli nie szczędzą wymówek i nagan, Jeżeli nudzą cię i są niemili - Znaczy to, że się po prostu zużyli. Natychmiast zamów nową parę i W ogóle ciesz się życiem jak nasz Clarence Lee. 105 VIII „Ta ropucha, praca" albo KŁOPOT Z WIEKIEM DOJRZAŁYM: NA PRAWDZIWE ŻYCIE NIE MA CZASU, BO TRZEBA ZARABIAĆ NA ŻYCIE ANONIM 220 KIEDY BYŁEM JESZCZE MAŁY (Ze Śpiewnika Tomcia Palucha) Kiedy byłem jeszcze mały, Myłem Mamie szyby; Jak wetknąłem palec w ucho, Wyciągałem ryby. Mama bardzo mnie chwaliła I prosiła więcej: Wydłubałem palcem z ucha Ryb ze sześć tysięcy. *«$ 108 WILLIAM SHAKESPEARE Ul PIOSENKA WĘDROWNEGO HANDLARZA-NACIĄGACZA (Z Zimowej opowieści) Mam na miejscu i na wynos Batyst biały jak albinos, Krepę niby kruk w żałobie, Jedwab (wyobraźcie sobie), Rękawiczki mam do pary, Szale, szarfy, szarawary, Mam staniki i gorsety, Naszyjniki, bransolety, Bluzki w groszki, pruskie proszki, Pudry, pludry i pończoszki, Krynoliny, watoliny, Sztywne kliny i fiszbiny, Maski, paski i zatrzaski, Inne zmyślne wynalazki, Spinki, szpilki, papiloty: Kupuj, chłopcze - i w zaloty! Czy dla panien, czy dla wdów -Masz podarek jak ze snów. Odziej ją od stóp do głów: Nie tak prędko przyjdę znów. Kupuj, bracie - szkoda słów! 109 222 JOHN DONNĘ WYDZIEDZICZONY Ojciec cały majątek zapisał w ostatku Ubogim? Pełne zatem masz prawo do spadku. LANGSTON HUGHES 223 MALEŃKI LIRYK (W SPRAWIE WIELKIEJ WAGI) Życie byłoby mniej potworne, Gdyby komorne, Gaz i prąd Płaciła za nas Opatrzność albo, niech będzie, rząd. 110 ANONIM 114 BONIFACY NIEDOSPIAŁEK (Solomon Grundy) (Ze zbioru Angielskie rymy dziecięce, z tradycji głównie ustnej zebrane przez Jamesa Orcharda Halliwella) Bonifacy Niedośpiałek, Urodzony w poniedziałek, We wtorek go ochrzcili, W środę go ożenili, W czwartek źle mu się zrobiło, W piątek mocno pogorszyło, Zmarło mu się w sobotę, Pogrzeb był zaraz potem, Bo w niedzielę. To niewiele: Krótko ciągnął się rozdziałek „Bonifacy Niedośpiałek". 111 EDWARD LEAR 115 PRZYPADKI Z ŻYCIA MEGO WUJA AD ALBERTA I Siwy wuju Adalbercie! Na jęczmiennej słomy stercie Tkwiłeś wciąż, czy żar, czy chłód: Za twą szelką - zdobny Sztylet, Za kołnierzem - rybny Filet, W garści - Kolejowy Bilet, A na stopie ciasny but. II Ledwie wszczął się życia wątek, Wuj roztrwonił swój majątek I w tułaczy ruszył szlak, Aż się wspiął na szczyt olbrzymi; Tam zaś entuzjastycznymi Słowy wrzasnął: „Ha, pielgrzymi! Co za widok! Niech to szlag!" III Choć mu doskwierała bieda, Z męstwem Persa albo Meda Rzeką życia brnął pod prąd: To łaciny lekcje dawał, To wymyślił sprośny kawał, To pigułki znów sprzedawał Na ból głowy i na trąd. IV Kiedyś wszakże, z licem łzawem Siedząc nad miejscowym stawem, Ujrzał na dnie istny skarb: 112 Ważny Kolejowy Bilet! Skoczył więc w chłodzącą mile t-Oń - lecz poczuł śliski Filet Za kołnierzem: był to Karp. V Nigdy, o! - już nigdy potem Karp nie wypsnął się z powrotem Zza kołnierza w odmęt wód: Czy to w nocy, czy to z rana, Lgnął jak pies do karku pana I wuj cieszył się z kompana, Choć go stale cisnął but. VI Tak przez zim czterdzieści i trzy, Myśląc, że swój los przechytrzy, Za feerią barwnych złud Gonił z Karpiem wuj po górach, Grzmiąc z angielska: „Hurrah! Hurrah!", Aż podeszwy całe w dziurach Miał, choć wciąż go cisnął but. VII Na jęczmiennej słomy stercie Zmarłeś, wuju Adalbercie, A z tobą na grobu spód Położono zdobny Sztylet, Ciągle jeszcze Ważny Bilet, Symboliczny Karpi Filet I uciskający but. 113 '*<;]: t E. E. CUMMINGS 226 KAŻDA ZŁA PASSA MA SWÓJ KONIEC każda zła passa ma swój koniec miałem wujaszka imieniem Soi który był urodzonym nieudacznikiem i prawie każdy mówił o nim że nadawałby się do operetki pewnie dlatego że Wujaszek Soi umiał śpiewać McCann W Wigilię Jak Wszyscy Diabli Się Schlał i to mogło być lub nie przyczyną faktu że mój Wujaszek Soł pozwolił sobie na ów najbardziej niewybaczalny z wszystkich użyjmy górnolotnego wyrażenia luksusów to jest lub a mianowicie na gospodarkę na roli i nie trzeba tu nawet dodawać że farma Wujaszka Soła zbankrutowała bo kury zżarły wszystkie sadzonki zatem Wujaszek Soi prowadził na swej farmie hodowlę kur dopóki kur nie zżarły skunksy po czym mój Wujaszek Soi zaprowadził na farmie hodowlę skunksów ale skunksy przeziębiły się i wyzdychały więc Wujaszek Soi poszedł śladem skunksów w bardzo subtelny sposób mianowicie topiąc się w cysternie na wodę ale ktoś kto jeszcze za życia Wujaszka Soła obdarował go raz gramofonem marki Victrola i płytami sprezentował mu z okazji jego pomyślnego zejścia ze świata kapitalny żeby nie powiedzieć wdechowy pogrzeb z wysokimi chłopakami w czarnych rękawiczkach i z kwiatami i w ogóle i pa ki kt (i m Sc 17 114 pamiętam że łzy się lały jak Missouri kiedy trumna Wujaszka Soła ruszyła chwiejnie bo ktoś nacisnął guzik (i zjechał w dół mój Wujaszek Soł i założył hodowlę robaków) - to 17 M. E. HARE LIMERYK Pewien pan rzekł sarkastycznie: „Rajem Jest mi życie! Ot, wyśpię się, najem... Tkwiąc w szynach rutyny, musem Napędzany - nie autobusem Jestem nawet: zaledwie tramwajem!" mu 1TU 115 LANGSTON HUGHES MONOTONIA Nuda aż wyć, Najgorsza: Bez przerwy być Bez grosza. [Samowolny dodatek tłumacza:] Nudziarstwo Do kwadratu: Być warstwą Proletariatu. 119 HILAIRE BELLOC ZNUŻENIE ŻYCIEM Nuży mnie Miiość; w Rymie podniet już nie znajdę; Tylko - ciekawa rzecz - z Pieniędzy wciąż mam frajdę. 116 OGDEN NASH -.20 OKROPNI LUDZIE Ludzie, którzy mają to, czego pragną, są nadzwyczajnie skłonni do tłumaczenia ludziom, którzy nie mają tego, czego pragną, że tak naprawdę ci ostatni wcale tego nie pragną, I moim cichym marzeniem jest móc sobie pozwolić na zaproszenie wszystkich takich osób do ponurego zamku nad Dunajem oraz na najęcie z pół tuzina wykwalifikowanych Draculów, aby straszeniem i wyciem zapędzili wzmiankowane osoby w najbliższe bagno. Wcale mnie nie razi, że mają kupę szmalu, ani nie obchodzi, do czego im służy ten szmal, Uważam natomiast, że bezwzględnie należy nam się od nich przynajmniej przyznanie, iż dzięki pieniądzom ich życie to nieustający bal. Ale nie, ich cechuje uparta niemożność Mówienia o przyjemnościach, jakie im daje zamożność; Posiadanie na koncie kapitału, z którego sam roczny procent obdarza ich finansowym oparciem zdecydowanie niewą-skiem, Napawa ich przekonaniem, że powtarzanie ludziom, jak trudno związać koniec z końcem, jest ich misją i zaprzysiężonym obowiązkiem. Nie można sobie wyobrazić sytuacji, w której ktoś z nich nie będzie Miał mnóstwa argumentów na podorędziu (ludzi tego rodzaju stać oczywiście na bardzo obszerne podorędzie), Argumentów potrzebnych im w zasadzie wyłącznie dla Uzasadnienia dwu tez: teza numer 1 to, że pieniądze to nie wszystko, a że im samym i tak wciąż brakuje pieniędzy, to teza numer 2. Niektórzy zdobyli pieniądze, polegając na własnym talencie, Innym pieniądze przyniósł zapis w testamencie, Lecz chociaż ten czy inny powód ich posiadania pieniędzy jest z reguły prosty, Oni mówią o nim takim tonem, jakby było to coś, od czego na dziąsłach wysypują się różowe krosty. Powiedzmy nawet, że posiadanie fortuny jest istotnie źródłem nieprzerwanej udręki, 1 117 Ale gdyby nawet miały spaść na mnie wszystkie przekleństwa bycia bogaczem z zastrzeżeniem, że zarazem spadną też na mnie wszystkie błogosławieństwa bycia bogaczem, na taką transakcję wiązaną przystałbym od ręki. Jedyne nieuleczalne dolegliwości bogaczy to dolegliwości, których pieniądze nie uleczą, ale każda z tych dolegliwości polega Na tym, że gdy dolega komuś ubogiemu, to mu znacznie bardziej dolega. Jasne, jest w życiu mnóstwo rzeczy, których za pieniądze się nie kupi, ale - zabawne, że nikt o to nie zapytał prędzej - Czy próbował ktoś chociaż raz kupić którąś z tych rzeczy bez pieniędzy? THEODORE ROETHKE 121 KROWA Była raz Krowa z Podwójnym Wymieniem. Wstrząsa do głębi Człowieczym Sumieniem Trud, w Wymię (w Ymię czego?) przez lata włożony: Doić je musiał Farmer przy współpracy Żony! 118 I też ,na 122 PHILIP LARKIN ROPUCHY r- Z jakiej racji ta ropucha, praca, Ciężkim zadem zgniata mnie i dławi? Czemu precz nie przegonię płaza Ostrymi sprytu widłami? Przez sześć dni w tygodniu potworne Cielsko miażdży mnie i zasmradza - Po to, żebym mógł zapłacić komorne! Coś tu się wyraźnie nie zgadza. Tylu ludzi - liliput, literat, Lump, luminarz, lunatyk, ludwisarz -Żyje własnym przemysłem i kierat Codzienny w zasadzie im zwisa; Tylu innych, kucając w zaułku, Dmucha w węgle na denku wiadra I przypieka znalezioną bułkę - Najwidoczniej im to odpowiada. Ich dzieciaki są przeważnie bose, Żony chude, że sam widok uwiera, I na ogół dość okropne - ale proszę: Nikt z nich jakoś z głodu nie umiera. Rzucić posadę w cholerę Z emeryturą i stażem? Gdzież tam. Człowiek - powiem za Prosperem To surowiec dla produkcji marzeń: Bo i we mnie zadem się rozparł Dostatecznie ropuchopodobny Kształt, ciężki jak pech i rozpacz I jak śnieg chłodny, 119 Który wgniótł mnie w tak ciasny zakątek, Że za późno już, bym wylazł i znalazł Sławę, dziewczę, oraz majątek (Wszystko, rzecz jasna, naraz). 24 Nie, nie twierdzę, że ropucha na zewnątrz Ucieleśnia to, co mamy w sobie; Twierdzę tylko, że trudno już jedną Przepędzić - tym bardziej obie. JONATHAN WILLIAMS 123 PANI SADIE GRINDSTAFF, TKACZKA I PRACOWNICA DO WSZYSTKIEGO, WYJAŚNIA WSPÓŁCZESNEMU ŚWIATU PODSTAWY FILOZOFII PRACY tak se pomyślaam z tego co każdego stać żeby tego dużo robić to mie stać żeby trochi tego robić też chiba 120 LEWIS CARROLL 124 „OPOWIEM WSZYSTKO, CO SIĘ DA RZEC..." (Z opowieści Po drugiej stronie lustra) Opowiem wszystko, co się da rzec - 0 ile będę w stanie. Idę i widzę: siwy starzec Przycupnął na parkanie. „Kim jesteś, starcze?", pytam śmiało, „Skąd środki masz na życie?" A to, co rzekł, tak mi przetrwało W głowie jak woda w sicie. Oto, co rzekł: „Zastawiam wnyki 1 łowię w nie motyle; Z motyli piekę paszteciki, Sprzedaję je, i tyle. Zdun, drwal, marynarz", dodał chytrze, „Żaden się jeść nie wzbrania: Czy można, pytam, przyzwoitsze Mieć źródło utrzymania?" Lecz myśl ma innym szła wirażem: Farbować na zielono Baczki? - tak, można by wachlarzem Zasłonić je przed żoną... W takiej zadumie słowo czyjeż Człowieczy słuch ułowi? Krzyknąłem więc: „Mów, z czego żyjesz!" I dałem w łeb starcowi. Podjął swym charakterystycznym Tonem przerwaną bajdę: „Wędruję szlakiem turystycznym; Gdy w górach ruczaj znajdę, Dolewam nafty oraz whisky: Powstaje Brylantyna Rowlanda - chociaż, dzieląc zyski, Szef o mnie zapomina." 121 Lecz myśl mą plan zaprzątał właśnie: Jeść drożdże z majerankiem, Tak, aby człowiek, zanim zaśnie, Mógł grubszy być niż rankiem?... Więc potrząsnąłem nim, aż zsiniał (Trochę się już uniosłem): „Dalej, bo w garść pochwycę liniał: Mów, co jest twym rzemiosłem!" Wykrztusił: „Nie szarp moich szelek; Wyrabiam z rybiej ikry Guzików moc do kamizelek - Fach to nadzwyczaj przykry I łzą się srebrzy moja rzęsa, Gdy trudna ta dziedzina Przynosi mi zaledwie pensa (Tyle mam od tuzina). Wykopię z ziemi z dwa bubliczki, Kraba zwabię gruchaniem, Odkryję stare koło bryczki Hen, w stepie, pod kurhanem: Ot, życie" (tutaj mrugnął okiem) „Ubogie i mozolne; A teraz sobie piwa z sokiem Za pańskie zdrowie golnę." Tym razem dotarł do mnie prosty Sens starczej wypowiedzi: Plan, jak ochraniać przed rdzą mosty Okładem z świeżych śledzi, Był w owej chwili całkiem gotów W natchnionej mojej głowie; I byłem rad, że wśród kłopotów Ktoś ceni moje zdrowie. Odtąd, ilekroć zbrukam palce Patentowanym klejem, Lub w dzikiej z prawą stopą walce Lewy but na nią wdzieję, Lub na bolesnym gdy odcisku Ktoś mi znienacka stanie -Płaczę, albowiem w jednym błysku Widzę znów starca na bagnisku: 122 Tego, co kupczył na stoisku Pasztecikami, był wyzysku Ofiarą, stawał na urwisku Nędzy, szukając choć odprysku Zysku, powtarzał bez nacisku, Że nie stosuje asterysku, Gdy w druku użyć ma przypisku, Że nie jest mistrzem ani dysku Ani oszczepu, że natrysku Nigdy nie bierze (co w zjawisku Skórnej egzemy lub wyprysku Miało swój skutek), że w ucisku Jednostka jest podobna psisku I, słaba na umyśle, w pysku Może być mocna, lecz do pisku Się ogranicza i utysku -Tak, myśli lot jak pęd pocisku Niesie mnie ku pobojowisku Prawd, które niósł na warg półmisku Starzec, co jak na obelisku Przycupnął na parkanie. 123 pi"' ; IX pSkąd sił tyle w sędziwej twej żuchwie?'' albo KŁOPOT ZE STAROŚCIĄ: NA PRAWDZIWE ŻYCIE JUŻ ZA PÓŹNO WILLIAM SHAKESPEARE 125 PRZYŚPIEWKA BEZCZELNEGO MŁODZIKA (Z Romea i Julii) Bywa, że dziwa Jest urodziwa - Lady Godiva prawdziwa; Dziwa sędziwa, Nawet godziwa, Rzadko się do niej umywa. JOHN DONNĘ 126 GABINET MIŁOŚNIKA STAROŻYTNOŚCI Stare, dziwaczne monstra trzyma powieszone Gęsto na hakach... Czy ktoś ostrzegł jego żonę? 126 LEWIS CARROLL 127 OJCIEC WILLIAM (Z Alicji w Krainie Czarów) „Stary jesteś, mój ojcze, i nietęgie twe zdrowie", Syn Williama zapytał synowsko, „Mimo to bez ustanku stoisz w kącie na głowie: Czy nie grzeszysz młodzieńczą beztroską?" „W młodych latach", sprostował ojciec błąd młodzieniaszka, „Owszem, dbałem o mózg swój i móżdżek; Lecz dziś wiem, że kompletnie pusta jest moja czaszka, Nie zawracaj więc głowy mi już, Jack!" „Stary jesteś", rzekł młodzian, „jak powyżej wspomniałem, I utyłeś, bo żresz niczym zwierzę; Mimo to wykonujesz salta z wielkim zapałem: Powiedz, proszę, skąd ci się to bierze?" „W młodych latach", odpowiedź zadźwięczała jak klinga, „Zdatność członków do skoków i skłonów Zawdzięczałem tej maści: tuzin tub za szylinga; Chcesz, to sprzedam ci parę kartonów?" „Stary jesteś", rzekł młodzian, „i że stoisz nad grobem, Nawet taki jak ty dziarski zuch wie; Mimo to pałaszujesz gęś wraz z kośćmi i dziobem: Skąd sił tyle w sędziwej twej żuchwie?" „W kwiecie wieku", usłyszał „trudny fach adwokata I codzienne pyskówki w rodzime Wyrobiły w mych szczękach moc, bez której po latach Mógłbym jadać jedynie budynie". „Stary jesteś", rzekł młodzian, „i przypuścić by można, Że zmąciła ci wzrok katarakta; Lecz utrzymać na nosie pionowego węgorza - Skąd ta zmyślność, skąd skłonność do drak ta?" „Na trzy głupie pytania uzyskałeś odpowiedź", Ryknął ojciec, „więc dość tych wywodów! Przymknij dziób, bo ze złości muszę wciąż purpurowieć, A jak nie, to cię zrzucę ze schodów!" 127 128 W. R. INGE LIMERYK Pewien starzec w swej willi na Etnie Trzymał owcę i czuł się z nią świetnie: „Dokładnie taki profil", Wyjaśniał, „miał Teofil, Choć nie pomnę, kim był on konkretnie". 128 OGDEN NASH 29 WZROK ORLI DRUGIEJ KATEGORII Życie w wieku średnim jest pyszne i naprawdę lubię je wieść, Ale w końcu przychodzi dzień, kiedy oczy są w najlepszym porządku, natomiast ramię chyba się skurczyło, bo nie może odsunąć książki telefonicznej tak daleko, żeby cyfrę 5 dało się odróżnić od 6, I przyjaciele zaczynają stroić sobie z nas żarty, Idziemy więc do okulisty, który zresztą jako żartowniś okazuje się najbardziej zażarty; Jego dowcipów nie będę cytował - zbyt długa byłaby lista - Ofiarą ich stajemy się w każdym razie już w momencie, gdy witamy się z jego stojącym zegarem pod wrażeniem, że jest to on, tj. okulista, Następnie wpatrujemy się w planszę z napisem SHRDLU QWERTYOP i mówimy: „Hm, no cóż: SHRDLU QWER-TYOP?", a okulista oświadcza, że nie wystarczy nam para okularów, o nie. Muszą być dwie, Jedna dla czytania kryminałów Erle'a Stanleya Gardnera oraz poematu Johna Keatsa „Endymion", A druga po to, żeby, idąc ulicą, nie zwracać się „Cześć, Zuzia" do kobiet, którym nie byliśmy przedstawieni, a tym samym nie znamy ich imion. Dalsze nasze życie polega na zdejmowaniu okularów do patrzenia, aby włożyć okulary do czytania, i przypominaniu sobie, że okulary do czytania zostawiliśmy w sypialni na piętrze lub w samochodzie, Po czym nie możemy znaleźć okularów do patrzenia, ponieważ nie mając ich na nosie, nie jesteśmy w stanie dostrzec, gdzie leżą, na stoliku, czy może na komodzie. Dość tych kłopotów, które wyprowadziłyby z równowagi wołu, gdyby oczywiście woły nosiły okulary: Wolę zapomnieć, gdzie są obie pary szkieł, i spędzić schyłek swych dni pozdrawiając nieznajome kobiety i stojące zegary. 129 JOHN LENNON i PAUL McCARTNEY 130 LAT 63 (When I'm 64) Gdy mi się z wiekiem przerzedzi włos I rozchwieje ząb - Czy ci się nie znudzi taki stary koń, Czy nie stracisz sympatii doń? Gdy będę wracał nad ranem z knajp - Czy otworzysz drzwi Komuś, kto ma już skończone w maju Lat sześćdziesiąt trzy? (Refren): Będziesz starsza też! Świat rzucę ci do stóp I, co chcesz, to bierz. Ja będę w domu naprawiał prąd, Albo nawet gaz, Ty tymczasem przy kominku będziesz szyć, Z wdziękiem gryząc oporną nić. Ogródek skopać, wyplenić chwast - Oko aż się skrzy Komuś, kto ma już skończone w maju Lat sześćdziesiąt trzy! (Refren): W lecie wynajmiemy domek gdzieś nad morzem, albo Łódź nawet, jeśli nas Będzie na to stać! Dokoła wnuczków krąg: Jadzia, Zdziś i Staś. Przyślij pocztówkę, choć parę słów, Napisz, co i jak. Nię odwlekaj, chwyć długopis jeszcze dziś I wyraźną odpowiedź pisz: Czy za czterdzieści mniej więcej lat Los odmienisz zły Komuś, kto ma już skończone w maju Lat sześćdziesiąt trzy? 130 EDMUND CLERIHEW BENTLEY 131 MATUZALEM Pod koniec życia Matuzalem -Stwierdzamy to z prawdziwym żalem -Stracił formę: zwłaszcza gdy wkroczył w 765 rok, Przy grze w golfa niektóre piłki kierowały mu się wyraźnie w bok. 131 PHILIP LARKIN 232 PAŁAC ZIMOWY Ludziom na ogół z wiekiem stopniowo przybywa wiedzy: Nie dla mnie wasze proste reguły, drodzy koledzy. Przez całe moje drugie ćwierćwiecze starałem się dzielnie Wyzbyć nauk wpojonych przez szkoły tudzież uczelnie I nie wchłonąć niczego, co później się działo na świecie. Dziś nic mi nie mówią nazwiska, na które natrafiam w gazecie, Nie poznaję znajomych i odwracam się od nich tyłem, Lub twierdzę, że nigdy nie byłem gdzieś, gdzie wiadomo, że byłem. Najlepiej będzie, jeśli zdołam nareszcie samą Przyczynę białych plam uczynić białą plamą. Nie będę wiedział nic. Umysł, pełen niczego, Zamknie się wtedy w sobie, podobny polom, śniegom. 132 „Uroki, roztaczane przez niektóre zwłoki" albo KŁOPOT ZE ŚMIERCIĄ: NA NIEJ JEDNEJ ZAWSZE MOŻNA POLEGAĆ THOMAS RANDOLPH 133 NA UTRATĘ MAŁEGO PALCA 134 Arytmetyka mieści w swoim ścisłym świecie Dziewięć cyfr; zatem palce moje są w komplecie. Co zła przygoda lewej mej ręce odbiera, I tak pełniło funkcję nieważnego zera. Lecz, nieboszczyku mały, przyznam w dniu rozstania: Nie splamiła cię kradzież, skłonność do dłubania W zębach, chęć wytykania bliźniemu przewiny; Przyjąłeś śmierć przedwczesną, by inne kończyny Poznały przyszłą zgubę, z której się nie uda Wywikłać dłoni, łydki, ramienia czy uda. Wystukiwałeś wierszy mych rytm; gdy w nim zbłądzę Dziś, o kulawość strofy twoją śmierć posądzę: Utrata palca (wybacz, że w żałobne smutki Pcham kalambur) wiersz stworzy o stopę za krótki. Żegnaj, mój drogi; widzę z niemałą udręką: Trzeba będzie na własny palec machnąć ręką. 134 THOMAS HOOD 134 LAMENT SALLY SIMPKIN „Ciało swe, spadłszy ze statku, Rekinom zapisał w spadku". Bryan i Perenne „O, cóż za obraz przeraźliwy Wtacza się, w tempie zresztą niezłem? Ach, to mój Jones, to on, jak żywy, Koszuli osłoniony giezłem! Lecz portret ów nie z życia wzięty: Coś przecież miał poniżej talii... Z modrymi swymi, ach, porcięty Cóżeś uczynił? powiedz Sally!" „O, Sally! wyżej wzmiankowana Część mnie - wieść niesie ci, jedyna, Że część ma dolna dzisiaj z rana W paszczy znalazła się rekina! Drapieżnik ów - o, paradoksie! -Do połowicznych nie ma głowy Środków, lecz gdy nam wgryza w bok się, Połowy swe tnie w dwie połowyl Choć wczoraj twoim byłem cały, Dzielisz mnie z bestią fifty-fiftyl Z takim rekinem - o udziały Nie walcz, bo doznasz gorszych krzywd ty. Śmierć nam rozwodu udzieliła Dziwnie i nader nieprzyjemnie: Odrywa mnie od ciebie, miła, Lecz i odrywa - mnie ode mnie! W nocy ci nie zastąpię drogi, Nie przyjdę straszyć cię nieładnie: Mój duch nie może stąpać - nogi Zostawił w Atlantyku na dnie! 135 Lecz problem mi matematyczny Świderkiem w mózgu dziurę wierci: Czy wciąż istnieję połowiczny, Czy też trzy ćwierci mam do śmierci? Jedną połową tu zostanę, Druga? - niech morski prąd rwie w dal ją; Też pomysł: całym oceanem Zastąpić to, com miał pod talią! Żegnaj - pisany nie był nam bór Szczęść, jakie znają małżonkowie. Monolog - wybacz ten kalambur -Urwie się jak ja sam: w połowie". ? 136 136 A. E. HOUSMAN 135 NA ŚMIERĆ DAMSKIEGO OFICERA ARMII ZBAWIENIA „Alleluja!" - do tej jednej obserwacji Zdolna była mundurowa twoja pierś, Gdy pod koła wpadłaś wprost z peronu stacji: Pociąg pociął cię na paski i na śmierć. Alleluja! Alleluja! Alleluja! Poćwiartował cię parowóz, ale mu ja Rzucę w twarz: my pozbieramy każdą ćwierć! EDWARD GOREY 136 LIMERYK W domu księstwa Pronto (adres: Via Morbida 13) - dzika chryja: Głowę, i to w dodatku nieżywą, Książę znalazł w pudle na pieczywo, A nikt z służby nie wie, skąd i czyja. 1 137 137 MARK TWAIN „ODA KU PAMIĘCI ŚP. NIEBOSZCZYKA STEPHENA DOWLINGA BOTSA", PRZEZ EMMELINĘ GRANGERFORD (Z powieści Huckleberry Finn) Zachorzał-że ów Stefan młody, Zgorzał-że, zżart choroby żądłem? Zaliż zwiększyły swe obwody Serca, opuchłe płaczem ciągłem? Nie, nie! Nie takim losem okuł Dłoń życia Stephen Dowling Bots; Żałobne serca puchły wokół, Lecz nie od strzałów chorób-proc. Nie łamał-ci go kołem koklusz, Różyczka, ni tym bardziej ospa; Nie ty, chorobo, nam go w mrok lóż Łóż, nie twój z sceny zabrzmi głos: „Pa!" Miłości pogardzonej grot nie Trafił go w ciemię, słany w lot z Łuku; ból brzucha czuć markotnie? -Nie czuł go Stephen Dowling Bots! O, nie! Niech Łzawe oko słucha, Gdy w uchu wieść ta mu zadudni: Wyzionął nad poziomy ducha Metodą wpadnię-ciado studni. Choć opróżniono mu żołądek (Gdy go, rzecz jasna, wyciągnięto) -(To znaczy, Botsa) - duch już z grządek Łask nieb rwie kwiat dóbr garścią świętą! 138 HARRY GRAHAM 238 PODWÓJNY PECH Do studni z pitną wodą Wpadła nam ciocia Emma. Podwójny pech: zmarła młodo I filtrów w sprzedaży nie mma. HARRY GRAHAM 139 BEZMYŚLNA SWAWOLA Czyściciel okien zleciał z parapetu Piątego piętra i skutkiem impetu Nadział się na szpic mego parasola. „Młodzieńcze, cóż za bezmyślna swawola! -Rzekłem. - Masz szczęście: bo bez tej osłony Melonik miałbym doszczętnie zgnieciony". HARRY GRAHAM 240 MIĘKKIE SERCE Józio tak brykał, że aż swego dopiął: Wpadł do kominka i spłonął na popiół. Choć nie mam serca chwytać za pogrzebacz, W salonie coraz zimniej. Józiu, przebacz. 139 141 EDMUND CLERIHEW BENTLEY LORD CLIVE Urokiem lorda Clive (zwanego Jimmy) Jest to, że nie ma go między żywymi. Trzeba w ogóle docenić uroki Roztaczane przez niektóre zwłoki. GEORGE GORDON, lord BYRON 242 EPITAFIUM Tu spoczywa Lord C. Nam, w żałobie, Nie wypada wręcz uczcić go podlej Niż wezwaniem wyrytym na grobie: „Przechodniu, stań i *** *****". 145 143 ANONIM NAGROBEK DENTYSTY-ENTUZJASTY Tu John Brown, jak za życia - cóż mu zgon ponury! Całego siebie wkłada w plombowanie dziury. 140 DOROTHY PARKER -.44 RESUME Żyletka? - krew, nieporządek; Rzeka? - moczy; Tabletka? - zła na żołądek; Kwas? - szczypie w oczy; Rewolwer? - a zezwolenie? Pętla? - pęka w pierwszym użyciu; Gaz? - czuć go wszędzie szalenie; Lepiej już pozostać przy życiu. LANGSTON HUGHES 145 ŻYCZENIE W SPRAWIE POGRZEBU Strój - na różowo; ksiądz może Popisać się jakimś kawałem -I tak będzie bez sensu to, że Wykitowałem. 141 XI „Leć w duet" albo KŁOPOT Z MIŁOŚCIĄ: NIE WSZYSTKO CI WYBACZY EDWARD LEAR 146 PUCHACZ I KICIA Kiedy Puchacz i Kicia wyruszyli w rejs życia W zgrabnej łódce groszkowozielonej, Wzięli w drogę parówki, duży zapas gotówki I słój miodu z nalepką „The Honey"*. Puchacz najrozmaitsze piosnki brzdąkał na cytrze I tak śpiewał w kierunku Nord-West: „Kiciu, cudna osobo! Kiciu, życia ozdobo! Urodziwą mą Kicią tyś jest! Tyś jest! Tyś jest! Urodziwą mą Kicią tyś jest!" II Kicia na to: „Puchaczu, czułych strun potrącaczu, Jakichż w pieśni twej żądz czuć gorączkę! Jeszcze dziś się pobierzmy i do siebie należmy! - \"o tak, dobrze, lecz skąd wziąć obrączkę?" Cały rok żeglowali, aż zamgliły się w dali Drzewa Bongo, gdzie Ziemia Niczyja: A tam w poprzek na szosie Wieprzek stał czyli Prosię Z kółkiem złotym wiszącym u ryja, U ryja! U ryja! Z kółkiem złotym wiszącym u ryja. 1 Czyt: „Dze Honej" (przyp. tłum.). 144 III „Drogi Wieprzku, czyś gotów za ten zwitek banknotów Sprzedać kółko?" - Odchrząknął im: „Bierzcie". Więc obrączkę już mieli i następnej niedzieli Indyk ślubem połączył ich wreszcie. A po uczcie z kapusty i plasterków langusty, Odłożywszy widelczyk do pikli, Puchacz z Kicią objęci całą noc bez pamięci Szli w dal w blasku księżyca, aż znikli, Aż znikli! Aż znikli! Szli w dal w blasku księżyca, aż znikli. 145 COLE PORTER 147 LEĆ W DUET (Let's Do It) Gdy w Kornwalii drwi drozd i śniegowi śpiewa wprost: „Dość mam zim, Spłyń, spłyń", Gdy konwalii drży pąk i wydzwania trawom łąk Hymnu rym: „Dzyń, dzyń", Gdy w skroń wali się zbiór biuralistów z burych biur: „Dość tych bzdur! Chór w D-dur Wiosno, pieść!" - To natura tak dba, By przemnażać w nas przez dwa Serc treść. Refren: (1) Dlatego Skleć duet, Spleć w duet Twój i jej osobny piruet, Wzleć w duet Z dwu serc jak z twierdz. L pszczółek, Jaskółek, Pustułek Szukaj prostych szczęścia formułek O mocy Dwa mega-Hertz. Znam Amsterdam - tam ten sam duet Brzmi znad tam i znad wód; Sjam? - w kwartet tam duet Sjamskich bliźniąt się splótł. W Hamburgu cham: „Ja wam dam duet!", Lima? - lama z lamą tam ma lam duet: „Leć w duet", Brzmi hymn dwu serc. 146 (2) Ukwiały Też schwiały Się w duet, Morski jeż potwierdza regułę: Leźć w duet Chce, choćby kłuł. Wśród żabich rzesz Pierwsza rzecz - Duet; Ryba-piła z rybą-miecz - duet; Leszcz w duet Rwie się przez muł. Wszedł z małżem małż - to nie fałsz - w duet, Aż małżonkiem się stał; „Przytulę brzydulę", Rzekł, gdy szkwał wiał w wał skał. Mors trąca w tors morsa, fok duet Bok o bok trąc, mokrą wzrok krą raduje; „Leć w duet", Rży w biegu muł. (3) Hiszpański Don wdziękom Dam ulec Mógłby, lecz naciska hamulec: „Wlecz duet, Póki się da". Krzyż Pański Z tą Niemką: Menuet Furt w Erfurcie solo tańczy mit Ruhe, Lecz duet - Tego jej trza. Mieszkaniec Chin z Chinką, Fin z Finką Dłuższy duet chce wieść, I Łotysz wziął to tyż Za swych snów cel i treść. W kafejce Pigmejce niedużej Szepcze Pigmej: „W mig mej śmigłej posturze Skleć duet, Pigmejko ma!" 147 (4) Żyrafi Też trafi Się duet, Hipopotam, choć z chlupotem, lecz w duet Ląduje Na Nilu dnie. Gdy czapla Się tapla, Leźć w duet Usiłuje i strofuje niezgułę: „Klekcz duet I nie dręcz mnie!" Węgorze stąd może prąd w morze Z elektrycznych ślą ciał, Że węgorz też tęgo-ż Węgorzycy by chciał. Rzekł lekarz: „Wciąż zwlekasz? Lecz duet!" Lecz poeta Lec poleca regułę: „Leć w duet I nie mów 'nie'!" 148 ANDREW MARVELL 148 AMETAS I TESTYLIDA PRZY SKRĘCANIU POWRÓSEŁ Z SIANA Ametas: Chcesz, bym kochał całe lata, Choć odpychasz mnie, kochana? Miłość trwa, gdy się z nią splata Miłość - ot, jak te źdźbła siana. Testylida: Gdy pleść będziem w jedną stronę, Nie na krzyż - rzecz zmarnowana: To z przeciwieństw są splecione Więzi serc i wiązki siana. Ametas: Znowu zwłoka, znowu strata! Cóż za logika narwana! Miłość serce ci oplata Słabiej niż powrósło z siana. Testylida: Zajmij się czymś miłym, żeby Nie ćmiła cię w sercu rana. Ametas: Mam: nie plećmy bez potrzeby, Chodźmy skryć się w stogu siana. 149 E. E. CUMMINGS 149 PRZYTUL NO SIĘ POWIEDZIAŁ 50 przytul no się powiedział (dam po nosie powiedziała tylko raz powiedział) mamy czas powiedziała (daj pogładzić powiedział ile razy powiedziała jeszcze trochę powiedział) drzesz pończochę powiedziała (no już rybko powiedział nie tak szybko powiedziała no to jak powiedział w każdym razie nie tak powiedziała) no a tak powiedział (niby jak powiedziała to samo pomału powiedział to chociaż pocałuj powiedziała dalej zgódź się powiedział a uczucie powiedziała) będzie też powiedział (co za zwierz powiedziała upragniona powiedział a co żona powiedziała no daj powiedział) aaj powiedziała (och jak bosko powiedział jeszcze zostań powiedziała czemu nie powiedział) nie śpiesz się powiedziała (nnno? powiedział ooo powiedziała) było cudownie powiedział (Należysz Do Mnie powiedziała) 150 ^HH 150 ANONIM LIMERYK W pani Z. - znałem ją jako Andzię -W zależności od konkretnych ścian dzie- Wiczy wstyd rósł lub malał. W salonie Odpychała: „O, nie, co to, to nie", Ale co się działo na werandzie!... 151 EDWARD LEAR 252 JONGI-BONGI-BONG I Na Wybrzeżu Kormandalii, Tam, gdzie dynia puszcza pąk, W towarzystwie swego bobra Mieszkał Jongi-Bongi-Bong. Oprócz krzesła, świeczki, balii, Dzbanka z rysą na emalii - Nie znał, co to ziemskie dobra; Nawet gdy doliczyć bobra, Tylko takie ziemskie dobra Posiadł Jongi-Bongi-Bong, Posiadł Jongi-Bongi-Bong. II Kiedyś, w lesie, na spacerze Tam, gdzie dynia puszcza pąk, Ułożone w kupkę głazy Spostrzegł Jongi-Bongi-Bong. Dziewczę tam siedziało świeże, Gładząc białej kwoki pierze: ..Czyżby panna Esterhazy? Tak! Na owe zimne głazy Siadła Ficia Esterhazy!" -Krzyknął Jongi-Bongi-Bong, Krzyknął Jongi-Bongi-Bong. III „Najpiękniejsza z wszystkich Ficiu! Tu, gdzie dynia puszcza pąk, Czy zostaniesz moją żoną?" Spytał Jongi-Bongi-Bong. „Cóż mi po samotnym życiu Na tym brzegu, w wichrów wyciu? 152 Bądź przeze mnie zapewnioną: Gdy zostaniesz moją żoną, Przyszłość mamy zapewnioną!" Rzekł jej Jongi-Bongi-Bong, Rzekł jej Jongi-Bongi-Bong. IV „Na tych brzegach Kormandalii Rukiew wodna rośnie w krąg I krewetki też są tanie" -Dodał Jongi-Bongi-Bong. „A prócz krzesła, świeczki, balii, Dzbanka z rysą na emalii, Będziesz miała w oceanie Ryby liczne oraz tanie; Utoń w żądz mych oceanie!" Rzekł jej Jongi-Bongi-Bong, Rzekł jej Jongi-Bongi-Bong. V Ficia na to, z miną smutną I załamywaniem rąk: „Ha! Za późna ta suplika, Miły Jongi-Bongi-Bong! Niech mi prawą rękę utną —" (Tu jej zbladła twarz jak płótno) „Chciałabym, lecz mam Anglika! Tak! spóźniona twa suplika, Bo poślubię wnet Anglika, Drogi Jongi-Bongi-Bong, Drogi Jongi-Bongi-Bong!" VI „Anglik (choć pochodzi z Walii) Zwie się Mister Percy Long; Co dzień śle mi kwokę w darze Jak ta, Jongi-Bongi-Bong! Nie chcę krzesła, świeczki, balii, 153 Dzbanka z rysą na emalii - Przyjaźń tylko ci okażę; Z każdej sztuki drobiu w darze Udko odtąd posłać każę Tobie, Jongi-Bongi-Bong, Tobie, Jongi-Bongi-Bong! VII Chociaż tułów masz jak patyk, Głowę zaś jak wielki gong Niesiesz poprzez wiatr zimowy, Miły Jongi-Bongi-Bong, Chociaż rzęzisz jak astmatyk -Jednak szkoda, że się natyk- Amy na ten fakt surowy: O małżeństwie nie ma mowy! Przyjmij wyrok ten surowy, Zacny Jongi-Bongi-Bong, Zacny Jongi-Bongi-Bong!" MII Przez oślizgłe Góry Trupie, Tam, gdzie dynia puszcza pąk, Nad spokojne, ciche morze Dobrnął Jongi-Bongi-Bong. Tam, pod znakiem „ŻÓŁW" na słupie, Czekał duży ?twór w skorupie: „Niechaj mnie wyroki Boże Na tym stworze poprzez morze Niosą; żółwiu, w imię Boże!" -Rzecze Jongi-Bongi-Bong, Rzecze Jongi-Bongi-Bong. 252 IX Żółw przez zamęt oceanów Pomknął szparko niczym pstrąg; Na skorupie zaś okrakiem Zasiadł Jongi-Bongi-Bong 154 I tak nucił wśród bałwanów: „Ficiu, lepiej się zastanów: W życiu twoim szczęściem jakiem," (Wciąż na żółwiu tkwił okrakiem) „Zamiast złudą i majakiem, Mógł być Jongi-Bongi-Bong, Mógł być Jongi-Bongi-Bong!" 152 X Na Wybrzeżu Kormandalii, Pośród dzikich puszcz i łąk, Ficia stoi, patrząc w mroki, Gdzie znikł Jongi-Bongi-Bong. Potem siada na brzeg balii, W dzbanek z rysą na emalii Lejąc łzy; i błędne kroki Znów ją wiodą, gdzie się w mroki Rwie gdakanie Białej Kwoki: „Gdzie nasz Jongi-Bongi-Bong? Gdzie nasz Jongi-Bongi-Bong?" WILLIAM SHAKESPEARE PIOSENKA MARYNARSKA (Z Burzy) Ktokolwiek się pętał po naszym pokładzie, Od stępki po gniazdo bocianie, Ten kochał Marysię, Małgosię i Madzie, A klął w żywy kamień na Manię. Bo Mańka ma ozór jak jędza, Każdego żeglarza przepędza. Gdy maszt widzi z dala, grymasi i zrzędzi; Szewc drapie ją szydłem, gdy coś ją zaswędzi. Więc niech ją szewc drapie, szczęść Boże, A my - żagiel w górę i w morze! 155 153 JOHN DONNĘ KLOKIUSZ Że burdele omijać będzie, nie wiem komu Przysiągł Klokiusz. Od dawna nie było go w domu. 154 WILLIAM CARTWRIGHT KOBIETY Kobietę znieść potrafię w jednym z dwóch sposobie: Gdy ma pod sobą pościel, lub całun - na sobie. Jaki-taki pożytek jest z niej przez dwie chwile: Gdy kładzie się do łóżka, lub znika w mogile. By stłumić niechęć, jaką do jej płci powziąłem, Musi być, jedno z dwojga, ogniem lub popiołem. 156 255 JOHN LENNON i PAUL McCARTNEY ROCKY RACOON No więc gdzieś tam wśród gór Dakoty żył sobie młody gość zwany Rocky Racoo-oon. I raz jego mała z innym gościem dała nogę w dal. Rocky chłop był na schwał, takie numery to nie z nim. I rzekł: Czekaj no, chłopaczku. No i jednego dnia stanął w mieście i wkroczył w miejscowy saloo-oon. Rocky Racoon noc spędził bez snu, W hotelu przy łóżku miał Biblię, W duszy miał ból, w bębenku sześć kul, Dłoń szybką i oko niechybne. Jim Gould, podły gad, dziewczynę mu skradł, Kochaną od wielu miesięcy. Nazwiskiem McGill, a na imię jej Liii, Lecz każdy ją znał jako Nancy. Z tym Jimem jak raz przez jakiś już czas Mieszkała w tym samym hotelu. Rocky buch w drzwi, wyszczerzył się i: „No już, nóżki na stół, mój przyjacielu". Lecz chytry Jim Gould pod kołdrą miał colt -I też rzadko chybiał do celu. Przybył doktor Joe Butch - ten, co ginem go czuć - I przepisał leżenie na stole. I rzekł: „Rocky, przegrana gra". A Rocky rzekł: „Guzik, gra jeszcze trwa, Ja się wyliżę, doktor ku, ja to draśnięcie chromolę". No i Rocky Racoon, choć noc miał bez snu, Nie zdążył do ręki wziąć Biblii. A gdyby wziąć mógł, to byłby mu Bóg Obiecał, że w niebo nie chybi. 157 156 ANONIM LIMERYK W środku pampy śpiewał gaucho Bruno: „Dźwięcz, gitary mej miłosna struno! Podnieca mnie i dama, I pastuch, kawał chama, Ale lama to numero uno!" 157 DOROTHY PARKER DONIESIENIE Men seldom make passes Gdy dziewczę nosi okulary, At girls who wear glasses. Mężczyzna rzadko ma zamiary. [Inny wariant tłumaczenia:] Modę na podryw okularnic Niełatwo jest upopularnić. 158 DOROTHY PARKER :58 JEDNA NIESKAZITELNA RÓŻA Ten jeden kwiat mi przysłał na drugi dzień rano: Symbol swych uczuć znalazł w rozkwitłej Naturze - Czystą, wonną, kroplami rosy rozbłyskaną, Jedną nieskazitelną różę. O, płatki aksamitne, wiem, co mi powiecie: Że mi w was przysłał swoje serce - dobrze wróżę? Znam waszą mowę - nieraz wręczano mi przecież Jedną nieskazitelną różę. Swoją drogą - dlaczego, do ciężkiej zarazy, Nigdy nie jeden skromny Rolls-Royce lub nieduże Ferrari? Ech, mój losie - ile można razy Znieść tę nieskazitelną różę? MORRIS BISHOP DWA LIMERYKI 159 Kinga, wiotka dziewica z Toronto, Za kochanka chciała - i to pronto - Brutalnego Wikinga; Lecz w końcu wyszła Kinga Za dentystę: miał w sobie też on to. 260 Chociaż ksiądz z kościoła św. Anny To w obrzędach innowator nieustanny, Ślub na spadochronach budzi zdania Różne, zwłaszcza w kwestii podwiewania Sukni? - głupstwo; gorzej, że sutanny. 159 161 ANONIM LIMERYK Rzekła dama na komendzie w Tottenham: „Bałwochwalczy wciąż przed sobą totem pcham, Lecz, ckoć serce się wzbrania, Wskażę policji drania, Co wziął ze mną ślub i znikł. O, to ten cham!" CHARLES SIMIC KAPUSTA Zabierała się właśnie do rozpłatania główki Na dwie połowy, Ale zmusiłem ją do chwili namysłu, Wygłaszając zdanie: „Kapusta symbolizuje misterium miłości". Tak przynajmniej powiedział niejaki Charles Fourier, Autor wielu innych jeszcze dziwnych i cudownych powiedzeń, Którego też z tej przyczyny nazywano za plecami wariatem, Po czym najdelikatniej w świecie Pocałowałem ją w kark, Po czym ona jednym pociągnięciem Rozcięła kapustę na dwoje. noża 160 XII ,Matki są czymś niewybaczalnym' albo KŁOPOT Z RODZINĄ: NIE CIESZY, GDY JEST wie- am, ELIZABETH BISHOP 163 MANIERY Dziecku z roku 1918 Siedliśmy razem na kozioł i dziadek, biorąc w garść wodze, rzekł: „Tylko pamiętaj: wypada pozdrawiać spotkanych po drodze". Wóz zrównał się z pieszym. Dziadek dotknął batem ronda, skinął głową. „Pochwalony. Ładny dzień dzisiaj." Powtórzyłam głośno słowo w słowo. Szedł znajomy chłopiec, z dużą wroną, oswojoną, uczepioną ramienia. „Jak dorośniesz, każdego pytaj, czy nie potrzebuje podwiezienia", rzekł mój dziadek. Willy wspiął się na kozioł i siadł obok nas, ale wrona z czarnym „Kraaa!" odleciała. Co będzie, gdy się zgubi? Byłam zmartwiona. Ale ptak podfruwał przed nami, przysiadając sobie na parkanach; na gwizdnięcie Willy'ego zakrakał. „Mądra bestia, dobrze wychowana", orzekł dziadek. „Widzisz? Wystarczy zawołać, a grzecznie odpowie. Pamiętajcie, wy oboje: dobrych manier potrzebuje i zwierzę, i człowiek". Kurz przesłonił twarz za szybą auta, gdy przemknęło, trąbiąc donośnie; ale nasze „Pochwalony! Dzień dobry!" zawołaliśmy też, tylko głośniej. p Hustler Hill dziadek uznał, męczy się stromym wspinaniem; iedliśmy i poszli obok wozu, xi nie z wymogami dobrych manier. 162 OGDEN NASH 164 W JAKIM CELU STWORZENI ZOSTALI RODZICE Dzieciom potrzebne jest dla równowagi Coś, na co mogą nie zwracać uwagi. PHYLLIS McGINLEY 165 PRZECIWNIK Matki są czymś niewybaczalnym. Życie to dla nich dojrzały owoc; ich nadzieją -Jest to, że nam go wręczą na tacy. A rysem fatalnym Że nas tak nieugięcie zawsze rozumieją. 163 OGDEN NASH 166 PRZECIEŻ NIE MUSIMY JESZCZE WYCHODZIĆ? albo: ALEŻ OCZYWIŚCIE, ŻE MUSIMY Pewien rodzaj osób, wybierając się w podróż pociągiem, musi mieć zawsze całą godzinę na dotarcie do dworca odległego o parę przecznic, A drugi rodzaj osób patrzy wtedy na pierwszy, jakby dostrzegł właśnie na jego skórze pasożyty, ale z litości nie chciał na ten temat rzec nic, I mówi tylko z całym spokojem, że pięć minut najzupełniej wystarczy i zostanie nawet minuta na nabycie biletów przy kasie, A rodzaj pierwszy patrzy wtedy na drugi z wyrazem niezmiernego zdziwienia tym, że mieć jednocześnie guz na mózgu i kwitnący wygląd najwidoczniej mimo wszystko da się. Pierwszy rodzaj, gdy ma pójść do teatru, spożywa lekką kolację o szóstej i na spektakl nie tyle spieszy ile wręcz leci (Skrajnym przypadkiem jest znany mi osobnik, który w ten sposób obejrzał już sporo ostatnich aktów popołudniowych przedstawień dla dzieci), Rodzaj drugi natomiast dopiero o ósmej zasiada do kolacji, i to obfitującej w dania, Wygłaszając cyniczną uwagę, że kurtyna idzie w górę z reguły \A&k^$'AQ zamiast 8-.30, która to uwaga wydaje się rodzajowi pierwszemu wyrazem nie tyle cynizmu ile nieznośnego samozadufania, I czego pierwszy rodzaj nie potrafi pojąć, siedząc na twardej ławce w poczekalni, gdy wagony dopiero przetacza się po torze, To niesprawiedliwość faktu, że rodzaj drugi zasiada na swoim miejscu w przedziale dokładnie w chwili, gdy pociąg rusza, czyli jednak o właściwej porze, o zaś nie pojmuje drugi rodzaj, przeciskając się obok ko-an pierwszego, kiedy scena staje właśnie w blasku reflektor fakt, że pierwszy rodzaj ani trochę nie uważa, iż się wy-zasiadając na widowni przed zjawieniem się w te-ęfir** pierwszego z aktorów. 164 167 I tak to z nimi jest: rodzaj pierwszy zawsze się zrywa, podczas gdy drugi siedzi spokojnie, dopatrując się w zachowaniu pierwszego symptomów nerwicy, jeśli nie wręcz szaleństwa, Co nie byłoby niczym szczególnym, gdyby nie statystyczna prawidłowość, że rodzaj pierwszy z rodzajem drugim z reguły wiąże węzeł małżeństwa. JLS1 ¦ - F :ej I w 267 OGDEN NASH MĄŻ IDEALNY ;u 6. iko- ten -ły iś- fcepo •¦' :m u- I -o-kfle- Wie, czemu się, wbrew pozorom, oszczędza na drogim pudrze, I że para rajstop się z natury, nie z powodu obwodu biódr drze. 165 OGDEN NASH 168 CO KAŻDA KOBIETA WIEDZIEĆ POWINNA (I CZEGO PRAWIE KAŻDA PRĘDZEJ CZY PÓŹNIEJ SIĘ DOWIADUJE) Mąż jest to coś, z czym żona musi się zżyć i jakoś to znosić, choćby z piersi wyrywał jej się okrzyk „Biada!", Oraz coś, z czym wieczorem się wieczerza, a rano śniada. Mężowie nie mają pojęcia o obowiązkach rodzica I zdolności zapamiętania, kiedy przypada rocznica, Wydaje im się natomiast, że po całych tygodniach zaniedbywania żon i czynienia z nich melancholiczek Wszystko można naprawić jednym głośnym cmoknięciem w policzek. Kiedy się im uświadamia całą okropność ich tego czy innego postępku, słuchają w sposób demonstracyjnie cierpliwy, z nieznośnym uśmieszkiem wyższości, I myślą: „Och, zaraz jej przejdzie, niech się tylko do końca wyzłości". Wchłaniają cocktaile w tempie szybszym niż organizm jest je w stanie przyswoić, A gdy im rzucić ostrzegawcze spojrzenie, robią minę męczen-nika, którego kat-sadysta usiłuje rwać obcęgami i zarazem moralnie gnoić. Gdy chodzi o przejście pięciu mil dzielących ich od pola golfowego, objawiają nadzwyczajną raźność, natomiast byle wzmianka o pomocy w zmywaniu naczyń wprawia ich w stany letargiczne I wdają się wtedy w wywód na temat: „Kobiety jako istoty z natur\- nierozsądne i nielogiczne". Zmuszenie ich do wstania z łóżka albo pójścia spać o tej samej porze co żona wymaga nadzwyczajnego trudu A kiedy się wykonuje jakąś prostą, codzienną i naturalną czynność, jak np. nacieranie twarzy kremem albo poprawianie warg szminką, zachowują się, jakby byli przekonani, że ich żona praktykuje czarną magię albo wręcz jest szaman-ką religii Voodoo. Stać ich na dzielność, opanowanie i niewzruszony spokój, gdy w grę wchodzą choroby, to znaczy oczywiście choroby grożące ukochanej osobie, 166 r z, v- Natomiast kiedy sami dostają kataru lub niestrawności, można by sądzić, że są już obiema nogami w grobie. Gdy jest się z nimi sam na sam, nie dbają o drobne przejawy kurtuazji i urok ich znika kompletnie albo co najmniej w połowie, Ale im większe towarzystwo, tym żwawiej podsuwają żonie krzesła, popielniczki i tace z kanapkami, i to z takim mnóstwem ukłonów i szumieć, że aż by się chciało dać im tym krzesłem czy tacą po głowie. Mężowie to doprawdy przejaw życia irytujący i niewydarzo- I trudno pojąć kaprys Opatrzności, który większości z nich dał głęboko kochające i oddane żony. -em le ich z mie i. że ¦ ii- »by 167 OGDEN NASH 269 ŻYWY OBRAZ W PORZE ZMIERZCHU Siedzę sam. Zmierzch. Nie marszczy się spokoju tafla. Wchodzi dziecię, dzierżące lody w rożku z wafla. Własne dziecię nie wzbudza troski ani troszki, Choćby dzierżyło nawet dwa waflowe rożki. Żar w kominku napełnia pokój błogim ciepłem. Lody stają się ciałem nie stałem lecz ciekłem. Wafel zawiera cenne składniki odżywcze. Nie chłoń ich na mnie, dziecię, bo się nie odczyszczę. Chociaż szat mych kuśnierze nie szyli z szynszyli, Ganię zwalanie na nie lawiny wanilii. Dziecię me waflożercze: gdy topią się lody, Wolę, aby topiły się na tle przyrody. Dziecię schodzi ze sceny z mokrym szczątkiem wafla. Siedzę sam. Zmierzch. Nie marszczy się spokoju tafla, Marszczę się ja natomiast, gdy, wreszcie znów sam, Po ciemku szukam płynu do czyszczenia plam. 168 PHYLLIS McGINLEY 170 TRIOLET PRZECIWKO SIOSTROM Siostry bez przerwy suszą sobie włosy. Same w pokoju, zamknięte, Ćwiczą przed lustrem pozy i pudrują nosy, Na próbę tak czy owak układają włosy, Na dzwonek telefonu, krzycząc wniebogłosy „To do mnie!", zbiegają z tętentem. Siostry bez przerwy suszą sobie włosy, Same w pokoju, zamknięte. JONATHAN WILLIAMS 172 W NIEDZIELNE POPOŁUDNIE WUJASZEK IWO Z FOTELA NA BIEGUNACH OGARNIA WZROKIEM SWOJĄ POSIADŁOŚĆ W MOMENCIE, GDY CIOCIA DORA ZABIERA SIĘ DO RĄBANIA DREWNA NA PODPAŁKĘ panie młody lepi beńdzie jak se sióńdziemy z drugi strony domu kobita ś siekierom czy ja cóś takiego pomylonego w życiu widziaem to nie wiem 169 172 JOHN UPDIKE FOTKI Pani Metz wyszła świetnie! Rozmazana plama To pewnie twarz twojego kuzynka Adama. Jim pstryknął ten krajobraz w pobliżu Lyme. Skały W dniu wycieczki naprawdę ładnie wyglądały. A to jeden z wyrobów Jima - z tej jesieni, Gdy miał manię na punkcie sękatych korzeni. O, ten pan za tym panem w marynarce -Jak mu było? Coś na „Sz" - Shaw, Schorer, Schwartz, Schwartze? Dzieci figlują. Ten tu to mały Nikodem. Czyżby to była mała Wilma, ta pod spodem? Bardzo bym chciała wiedzieć, dlaczego na kocu Josh siadł wtedy przy pani Mclntosh, tym klocu! Jim był taki przystojny w garniturach w kratkę. Tu źle wyszłam - wyglądam na grubą mężatkę. Tak, z Jimem tośmy wtedy byli już po słowie. Co za kapelusz: czy ja miałam dobrze w głowie? To pani Frick, z tym nosem niby dziób u ptaka. \ie wiem, czemu markotna; zawsze była taka. Ten pies to Skip. Uwielbiał brykać, jak był zdrowy. Kazaliśmy go uśpić weterynarzowi. A to pewnie Wrenowie - a może pan Loeffke. 3chę wody musiało prysnąć na soczewkę. O, a w tym miejscu coś mnie naszło, żeby pobiec Do... - jak cię oczy bolą, to od razu powiedz. 170 XIII Jakże uprzejmy jest Japończyk' albo KŁOPOT Z LUDŹMI (1): SĄ RÓŻNI 173 JOHN UPDIKE DOPUSZCZALNA LICZBA Dopuszczalna Liczba Pasażerów: 26 Napis w autobusie Antypatyczny, biodrzasta, cwaniak, dzierżąca-dziecinę, elektromonter, fantasta, gość-gotów-ględzić-godzinę, hulajdusza, ichtiolog, jąkała, kawał-kobiety, lubieżny-laluś-Lolo, ładna, małżonek (niestety), nudziarz, osoba-oboma-oczami-omiatająca-ogół, pijaczka, rudzielec, stomatolog, tloczarka-twarogu, uwodziciel, volapiikista, wiedźma, xiadz, Yeti, zbir z żółtą źrenicą - to cała lista mych pasażerów (współ-). 172 ELIZABETH BISHOP 174 ZAMIENIANIE KAPELUSZY Nieśmieszny wujku, który damie ściągasz kapelusz i przymierzasz -choć nas dowcipem kiepskim zmieszasz, wiemy, że drzemią w nas te same chętki, właściwe transwestycie. Strój stroi żarty z nas przedziwne. Nakrycie głowy płci przeciwnej po uszy wciąga nas w Odkrycie. Bezmężna ciotko, co na plaży, fikając i bryzgając piaskiem, z ekshibicjonistycznym piskiem porywasz czapki z głów żeglarzy z jachtów, te z daszkiem i kotwicą, i wdziewasz na żałosny bakier -och, przypływ mody zerwie takie czapki za rok, poniesie w nicość. Swój kulturalny czubek głowy stroszyć indiańskim pióropuszem, kłaść na nią z sztucznym animuszem banan na spodku papierowym - o, ileż nam perwersji chytrych wytrząsa z kapelusza mania! Te szapoklaków załamania... przeciąg w koronie... mity mitry... Nudny wujku, coś z uporem brnął w kapeluszowe figle -czy lśnią roje niedościgłe gwiazd pod czernią twej fedory? Ciotko szczupła i porządna -smolne źrenic twych otchłanie jakiej wielkiej, wolnej zmianie przyglądają się spod ronda? 173 JOHN CLEVELAND 175 JASNOSKÓRA NIMFA, ZALOTY CZARNEGO CHŁOPCA ODRZUCAJĄCA Nimfa: Daj mi odetchnąć, uparty człowiecze: Czemuż dym czarny za blaskiem się wlecze? Chłopiec: Jeśli twarz moja to dym - każdy zgadnie, Jaki się płomień pali w piersi na dnie. Nimfa: Płomień miłości? Lecz widać go marnie Przez zakopconą twej gęby latarnię. Chłopiec: Świeczka miłości bezpieczniej w niej płonie Niż w papierowym lic twoich lampionie. Czerń nocy zresztą łatwo przezwyciężyć, Jeśli zabłyśniesz na jej tle jak księżyc. Nimfa: Ba, lecz mój księżyc lęka się zaćmienia: Nie chce na sobie cierpieć twego cienia. Chłopiec: W innej postaci obdarz mnie więc łaską: Skryj się pode mną jak pod czarną maską. Nimfa: Zgoda, lecz maskę - wniosek sam wyprowadź -Zrzucę, ilekroć zapragnę całować. Chłopiec: Objęcia nasze zmysł wzroku zachwycą Czarnych i białych członków szachownicą. Nimfa: Tyś atramentem, ja papierem; łoże Prasą drukarską będzie, nie daj Boże, I nasze wspólne w pościeli igraszki Wyprodukują rozwiązły rym fraszki? Chłopiec: Dlaczego w czerni dostrzegasz przywary? W ciemności sklepu jaśniej lśnią towary; Jeśli zaś mniemasz, że czerń miłość plami, Spłuczę ja. z siebie gorącymi łzami. Nimfa: Łez sobie oszczędź - zbędne one tobie, Co i tak musisz wciąż chodzić w żałobie. Zanim łzy zresztą osuszę nadzieją, Prędzej twe czernie etiopskie zbieleją. ¦76 177 178 174 HARRY GRAHAM 276 NIE MA TEGO ZŁEGO Je, Cóż, że ofiarą sprośnych żądz markiza--Paryżanina padła biedna Liza? Straciła cnotę - strata to niemała, Lecz francuszczyzna jej ileż zyskała! -.ie HARRY GRAHAM 277 ANGLIK U SIEBIE Grałem akurat w golfa tej niedzieli, Kiedy inwazję przypuściły Szwaby; Nasi żołnierze nogi za pas wzięli A opór floty był żałośnie słaby; Tak mnie bolała hańba Anglii, że Z ledwością mogłem skupić się na grze. E.E. CUMMINGS 278 PYTANIE: DAJ PYTANIE: daj przykład czegoś od czego można dostać bzika prędzej niż od jednego nudnego anglika ODPOWIEDŹ: dwaj 175 OGDEN NASH 279 PEWNIK GENEALOGICZNY Nikt o nazwisku McTavish Nie żył w stylu „zastawisz się, ale postawisz" ANONIM 180 LIMERYK Pewien młody Irlandczyk z Belfastu Zjadał co dzień obiad z dań dwunastu. Gdy pytano: „Czy pan oszalał?", Darł się: ,,0'Shallow, nie żaden O. Schallau Hej, rodacy, ktoś obraża nas tu!" 176 OGDEN NASH 181 JAPOŃCZYK Jakże uprzejmy jest Japończyk, Ten kurtuazji maratończyk: Wciąż się uśmiecha, kłania, wzbrania I jest wprost nie do wytrzymania. Mówiąc „Przeplaszam", jak pod sznurek Kłania się trzykroć i przez murek Wkracza sąsiadom do ogródka: „To potlwa może dwa minutka". Po chwili nie on sam się zgina W pas: głodna zjawia się rodzina I także kłania się i szczerzy, A on, twarz strojąc w uśmiech świeży: „Przeplaszam, ja bez zła pobudka: Oglódka tełaz mój oglódka". 177 W. H. AUDEN 182 WIZYTA FLOTY 253 Z pustych w środku cielsk krążowników Na ląd schodzi tłum marynarzy; Ostrzyżony świat czytelników Komiksów, żyjący baseballem: Jeden homer* więcej dla nich waży Niż pięćdziesiąt trojańskich wojen. Nie są pewni, czego się spodziewać Po tym nieamerykańskim kraju, Gdzie miejscowi są tak pewni swego Miejsca, losu i obyczaju; Oni sami nie są tu ponieważ, Ale tylko jakby co do czego. Nawet alfons czy kurwa portowa, Choć stanowią dość oślizły tandem, Są na służbie Społecznego Baala, Gdy wtryniają im swój marny towar; Fach matrosa to nie przemysł, nie handel -Nic dziwnego, że trzeba się zalać. Lecz okrętom, już bez marynarzy, Przy nabrzeżu, w błękicie i plusku, Z ich nieróbstwem jest właściwie do twarzy: Kiedy ludzka wola niczyja Nie wskazuje im, kogo zabijać, Zachowują się bardziej po ludzku, A ich egzystencja jest celowa: Każdy z nich wygląda jak wszczęta ?ęką mistrza abstrakcyjnej kreski Kompozycja, wzór z szaroniebieskich r z pewnością wart każdego centa tych milionów, jakie musiał kosztować. i baseballowy (przyp. tłum.). 178 CHARLES SIMIC 183 „CZY KANIBALE ROSYJSCY SĄ GORSI NIŻ ANGIELSCY?..." Czy kanibale rosyjscy są gorsi niż angielscy? Oczywiście. Angielscy zjadają tylko stopy, rosyjscy - duszę. - Dusza to miraż - pouczyłem Annę Aleksandrownę, ale ona zajadała się moją duszą w dalszym ciągu. - Coś jak wyborna kaczka glazurowana, albo jak lśniąca ostryga przyprawiona swoją własną solanką? - próbowałem się dowiedzieć. Ale ona głaskała się tylko po brzuchu i uśmiechała do mnie poprzez stół. 179 HILAIRE BELLOC 184 LORD ABBOTT Lord Abbott swoją książęcą koronę Miał tak malutką, że gdy szedł raz w stronę Pałacu Buckingham, Uliczna Gawiedź Komentowała głośno: „Okulawieć Można ze śmichu! Co za meloniki Noszom te lordy!" - i rechot trząsł dziki Proletariatem, w sile osób pięciu. Zajście uwiecznił ktoś nawet na Zdjęciu. 180 XIV ,Król Jerzy Pierwszy żył przez czas długi, a gorszy odeń był tylko Drugi" albo KŁOPOT Z LUDŹMI (2): WIĘKSZOŚĆ Z NICH NIE SPEŁNIA OCZEKIWAŃ... ANONIM 185 JÓZIA I JUREK (Ze Śpiewnika Gęsiej Mamy) Józia i Jurek Weszli na wzgórek, Z wiadrem, bo źródło tam ciurka; Po zboczu śliskiem Zjechali z piskiem - On na dół, ona na Jurka. 182 WILLIAM SHAKESPEARE TRZY PRZYŚPIEWKI BŁAZNA (Z Króla Leara) 186 Mniej pokazuj, niż posiadasz, Więcej wiedz, niż wypowiadasz, Mniej pożyczaj, niż odkładasz, Więcej gromadź, niż przejadasz, Mniej konkluduj, niż zakładasz, Więcej zyskaj, niż postradasz; Żyj cnotliwie, dziecię moje, Wyskokowe rzuć napoje, Drogie stroje i dziewoje: Najważniejsze - wyjść na swoje. 187 Trudno w tych czasach mieć nadzieję, Że błazen łaski zazna, Gdy każdy mędrzec idiocieje I robi z siebie błazna. 188 Kto strojne portki szyje, Gdy głowa marznie w wichrze, Nie mniej niż łeb i szyję Przeziębi członki niższe. Kto kiwa palcem w bucie, A w sercu złość ma niską, Ten szkodzi - mówiąc w skrócie - I sercu, i odciskom. 183 JOHN WILMOT, hrabia ROCHESTER 189 NA KRÓLA KAROLA II: IMPROWIZACJA Oby Anioł Stróż czuwał nad krętością ścieżek Króla, którego słowu każdy wiary skąpił; Który, jak żyje, głupstwa ani razu nie rzekł, Ani też nigdy w życiu mądrze nie postąpił. 191 190 WALTER SAYAGE LANDOR CZTERECH JERZYCH Król Jerzy Pierwszy żył przez czas długi, A gorszy odeń był tylko Drugi. Choć powiadają starcy i dzieci, Że jeszcze gorszy był Jerzy Trzeci. Rządził też Czwarty przez jakiś czas, Po czym ród Jerzych na szczęście zgasł. 192 193 184 HILAIRE BELLOC TRZY WIERSZYKI O LORDACH 191 LORD ARCHIBALD Lord Archibald wprost nie był w stanie Zejść punktualnie na śniadanie: Gdy się przemykał przez jadalnię - Koło południa, naturalnie - Ojciec, wzburzony tym obrazem, Stwierdzał: „Nie mogę puścić płazem Kompromitującego czynu!" I zwracał się do syna: „Synu, Ufam, że ci się nie wydaje, Iż ten, kto przed południem wstaje, Tym samym gminne ma maniery: Już wszyscy dopijamy sherry, Śniadanie niemal jest skończonem." Zraniony sarkastycznym tonem, Lord zwieszał głowę, szeptał: „Ależ...", I łzą gorącą zraszał talerz. Lecz cóż z tych łez? Nazajutrz rano Znów go w jadalni nie widziano: Stygł kawior, bażant, krem z homarów - Poranne dania w domach Parów. 192 LORD FINCHLEY Lord Finchley sam naprawiał prąd: po dwóch minutach Został z niego zwęglony trup. I dobrze mu tak! Rolą ludzi zamożnych na społecznej scenie Jest dawać rzemieślnikom płatne zatrudnienie. 193 LORD HEYGATE Lord Heygate twarz miał jakąś taką mętną I rezydencję też dosyć przeciętną: Arystokrata, owszem, lecz na oko Robił wrażenie kogoś niewysoko Urodzonego - w Stanie raczej Średnim. Skandal, że Lord mógł być kimś tak Powszednim. 185 EDWARD GOREY 294 LIMERYK Straszna rzecz się zdarzyła przy chrzcie: Rodzic-gamoń krzyk wydał: „Niechż' cię!..." I niemowlę dłoń nieostrożna Upuściła w chrzcielnicę. Nie można Mówić tu o rozsądku choć krzde. MORRIS BISHOP 295 STROFY UŁOŻONE W PIĄTYM RZĘDZIE POŚRODKU Najobrzydliwszy jest prelegent Taki, co się nie troszczy o nic I, gdy odczyta treść stronicy, Wsuwa ją pod spód sterty stronic. Łatwiej już da się znieść prelegent, Który arkusze w tempie presto W oddzielną układając kupkę, Stertę pierwotną zmniejsza przez to. Ale najlepszy jest prelegent, Który, nie mogąc w ryzy ująć Chaosu kartek, już w połowie Odczytu grzmi: „Rrrrreasumując..." 186 itisiif OGDEN NASH 196 MYŚLIWY Polując niby to „na wabia", Myśliwy godność swą osłabia Przez to, że godzinami kuca I zmusza swoje ludzkie płuca (Jakby im zajęć było brak) Do imitacji dźwięku „Kwąk". Dorosły człowiek, a wciąż szczerze Wierzy, że kaczka się nabierze. DAVID McCORD 197 EPITAFIUM DLA KELNERA Zniecierpliwiony tym, że wzrokiem Go unika, Bóg przywołał go wreszcie do Swego stolika. 187 OGDEN NASH 198 CAŁA SZTUKA - UMIEĆ ZIEWAĆ BEZ OTWIERANIA UST Są dwie rzeczy, których mój umysł dotąd nie zgłębił; pierwsza: dlaczego „mucha tse-tse" nie ma liczby mnogiej „muchy tsą-tsą", A druga: dlaczego niektórzy ludzie, którzy powinni być nudni, bynajmniej nudni nie są, a znowuż inni, którzy nie powinni, są. Mam znajomego, który nie jest pewny, czy Spinoza to nazwa choroby wynikłej z przejedzenia szpinakiem czy może prehistorycznej agrafki, I nie miał w ręku książki, odkąd utknął na trudnym czterosy-labowym słowie w drugim rozdziale dzieła pt. „Wesołe sprawki małej Żyrafki". Jego największym życiowym triumfem było wydarcie śmie-ciarzom wyrzuconej przez pomyłkę do kubła pamiątkowej popielniczki z napisem „Międzynarodowy Zjazd Pszczelarzy", A jedyną opinią, jaką kiedykolwiek powziął na własny temat - przekonanie, że z wąsami mimo wszystko nie jest mu do twarzy. Mózg tego osobnika jest naprawdę zupełnym ugorem (bo nawet nie rżyskiem), I co? - facet odnosi szalone sukcesy w życiu towarżyskiem. Inny mój znajomy natomiast jest ekspertem we wszystkim od czarnej magii i demonologii poprzez teatr elżbietański aż do metodyki wywabiania z krawata tłustej plamy, Był raz zaproszony na weekend jako osobisty gość Dalajlamy, Innym razem zastąpił niedysponowanego ichneumona w walce z kobrą, a jeszcze kiedy indziej przeprowadził pierwszą w historii udaną podwodną operację przeszczepienia trzustki, I co? - każda jego opowieść pozostawia mnie w stanie nieopisanej nudy, czczości i pustki. [Io do mnie samego, tak się składa, że los pobłogosławił mnie wyjątkowym darem snucia bystrych refleksji w sposób, który wprawia słuchaczy w fascynację i głębokie przejęcie, ewnością moi liczni przyjaciele mieliby więcej okazji rozkoszowania się tym moim darem, gdyby nie pilne sprawy, rzywające ich do domu zawsze w chwili, kiedy wkraczam na jakieś przyjęcie. 188 v» - de «. m. U od Jiny, -4 w tie H), ie, *"y, ra- WILLIAM SHAKESPEARE 299 PIOSENKA ZŁODZIEJASZKA (Z Zimowej opowieści) Gdy żonkil puszcza żółty pąk I hej! do tańca dziewucha ma chęć, Ja dość, że zwęszę wiatr od łąk, A krew mi w żyłach się turla jak rtęć. Na płocie pościel biała schnie I hej! świergolą ptaszyny znad pól; Ja pościel łaps! - i nie ma mnie: A za to spiję się piwem jak król. Skowronek trel wysyła w dal I hej! i hej! śpiewa sójka i drozd, Ja w sianie mam z dziewkami bal, Gdy mija zima, gdy kończy się post. 189 C. W. BRODRIBB 200 KARIERA ZŁOCZYŃCY Start wart Łzy: zły. Dom? Złom. Mama - dama, Za to tato Zbir-świr: Pił, bił. Brzdąc, drwiąc Z szkół, czuł: „Sens - kęs W dziób, łup W wór; wzór Mój - zbój; 'Grzech'? śmiech". Wnet wszedł W świat. Bat Prac: kac, Jęki. Dzięki Manku w banku -Szmal. Bal: Wir zdzir, Dań, chlań, Snów... Znów Skradł. Wpadł. Sąd: „Błąd; Sześć; cześć". Mec.: „Lecz Młódź: skróć". Sąd: „Wont". Siadł. Lat Pięć. Chęć Zmian? plan „Wzlot z błot Wzwyż"? TyżL. Znów łów Z dna zła. Fach - gach Dziw. Zryw: 190 Gang - - bank - - Skok!... O, k..., Pech: trzech Glin. „Czyn Twój - pfuj!" Sam: „Jam Męt". Wstręt. Broń w skroń: Trup. W grób. Ksiądz: „Żądz Wrak; brak Cnót wiódł W grzech". Ech... Fart wart Łzy? Iii: Sczezł pies. Pod płot: Bez łez. 191 201 JOHN LENNON i PAUL McCARTNEY SREBRNY MŁOTEK MAXWELLA ¦^¦« Maxwell w szkółce był, przed maturą kuł co sił, aż zbrzydziło go, Więc zadzwonił do koleżanki, o, o, o, o. - Horrendalny zgryz, w mózgu mam totalny zwis, więc przygotuj szkło, Przerobimy ze dwie czytanki, co? - O, o, o. Lecz w chwili, gdy otwarła mu drzwi, On zarechotał i... Bęc! bęc! Maxwell srebrny młotek swój wziął i w łeb jej dał, Bęc! bęc! Maxwell widać ciężki był fioł, a jednak zwiał. Rano szkoła znów, nudno, że aż szkoda słów, Maxwell ziewa w głos - Negatywny wzór dla młodzieży, o, o, o, o. Pani wścieka się: - Ciężka kara czeka cię, przepisz razy sto: „OD LENISTWA W DUSZY SIĘ SZERZY ZŁO" - o, o, o. Lecz ledwie był z nią sam parę chwil, Znów popadł w dawny styl: Bęc! bęc! Maxwell srebrny młotek swój wziął i w łeb jej dał, Bęc! bęc! Maxwell widać ciężki był fioł, a jednak zwiał. Tu już Scotland Yard uznał, że ten psotny żart to zupełne dno; Maxwell z miejsca poszedł w zaparte, o, o, o, o. Tłum na sali był, dziewcząt chór za łzami wył: - Uniewinnić go! Sędzia wrzasnął: - Opróżnić parter, bo... - O, o, o. Lecz nawet nie dokończył tych słów, Gdy za plecami znów: Bęc! bęc! Maxwell srebrny młotek swój wziął i w łeb mu dał, Bęc! bęc! Maxwell widać ciężki był fioł, a jednak zwiał. 192 'go, IV- 1 je] ewa mu XV „Immanuel Kant prasował spodnie na kant" albo KŁOPOT Z LUDŹMI (3): .A RESZTA PRZECHODZI WSZELKIE OCZEKIWANIA EDMUND CLERIHEW BENTLEY Z CYKLU „CLERIHEWS' 202 UWAGI WSTĘPNE Dyscypliny zwanej Biografią Nie myl z Biologią ani z Geografią. Biologia i Geografia dotyczą Mikrobów i Globów; Biografia dotyczy Osobów. 203 SIR CHRISTOPHER WREN Architekt sir Christopher Wren Rzekł: „Idę zwiedzić ten Nowy bar tuż za rogiem; gdyby żona przypadkiem wpadła, To jestem zajęty projektem Katedry Św. Pawła". 206 207 208 : 4 CERYANTES Ludność Hiszpanii sądzi, że Dante z Sześć razy mniej był wart niż Cervantes: Przesąd, zwalczany z szczególną troską Przez ludność włoską. 209 : " G. B. SHAW George Bernard Shaw Pokrzykiwał: „Hej ho, na wojnę by się szło!", *óki mu ktoś nie wskazał, że będąc kombatantem, otrzymywałby takich jak za dramaty tantiem. 194 206 J. S. MILL John Stuart Mili Pomęczył się parę chwil, Nadludzkim wysiłkiem woli zdławił opór swej sympatycznej Natury i napisał „Zasady ekonomii politycznej". 207 F. LISZT Każdy recital Franza Liszta Polegał na tym, że pianista Przez trzy godziny szlochał i walił łbem w klawiaturę. Taką już miał wrażliwą naturę. 208 PIZARRO Poglądy Pizarra Cechowała niewzruszona wiarra W to, że wycięcie w pień nie podlega naganie, Jeśli wycinanymi w pień są miejscowi poganie. 209 MAHOMET Nie, ja nie jestem Mahometem - Mam z nim mniej wspólnego niż z Goethem. To, że wszyscy mnie za niego biorą, Jest pomyłką, i to dość sporą. 195 220 JERZY III 21 Król Jerzy Trzeci w Gruncie rzeczy budzi w nas sprzeciw Tym, że się w ogóle zdarzył. Jakim trafem Opatrzność mogła palnąć taką gafę? 211 H. FORD 21 Henry Ford Miał swój sekretny sport: Ilekroć przeczytał w prasie, że ktoś w fordzie spadł w przepaść lub parów, Do skarbonki z fajansu wrzucał z brzękiem pięć srebrnych dolarów. 212 21 MILTON 213 John Miłton Tak się raz objadł serem typu Stilton, Że, czując wstręt w ogóle do nabiału, Pisał „Raj utracony" dalej, lecz pomału. DANTE 21 Dante Alighieri Wydał sporo grosza na likiery, Zanim mu się w żołądku rozwinęła zgaga tak wściekła, Ze dało mu to natchnienie do napisania „Piekła". 196 2U A. COMTE Myśliciel Auguste Comte Siedział w domu, zaszyty w kąt, I wychodził na balkon tylko, gdy tłumy ryczały: „Vive La Philosophie Positive!" 215 PETRONIUSZ Taki szczyt elegancji osiągnął Petroniusz, Że okrzyki podziwu słyszał z wszystkich stron już I, gdy przechadzał się po Via Appia, Zwracał uwagę niejednego gappia. 226 TORQUEMADA Ilekroć Torąuemada Stwierdzał, że w jego spiżarni buszował kot sąsiada, Uznawał, że przestępstwo to się Aż prosi o spalenie i sąsiada, i kota na stosie. 217 HENRYK VIII W trakcie pisania o Henryku Ósmym Nie powoduje żaden mus mym Piórem, gdy stwierdzam: obciążał on tron Ogromnym gronem żon. 197 218 219 220 221 E. A. POE Edgar Allan Poe Co pewien czas przysiadał poł Surduta, aby dopisać, tak prędko, jak tylko mógł, Kolejną strofę do ballady „Kruk". HANNIBAL Nie było miłe dla Hannibala, Gdy przedstawiono mu raz kanibala, Który z towarzyszeniem mlaśnięć i okrzyków Zaczął wychwalać smak konserw z peklowanych Kartagińczyków. DŻYNGIS-CHAN Powszechny sąd o Dźyngis-Chanie Jest przesadzony niesłychanie: Osobowość to była dość wąska, Chociaż władał obszarem od Pacyfiku do Śląska. J. GAY i W. BLAKE Lektura wierszy Johna Gaya Wciąga nas na kształt jakby leja; Przez każdy wiersz Williama Blake'a Musimy się przeciskać jak przez coś w rodzaju lejka. 198 222 A. HITLER „Wąsik Adolfa Hitlera Jest tak mały, że bliski zera" -Myśl ta co chwilę jak klinga Przeszywała marszałka Goeringa. 223 MACHIAYELLI Jakkolwiek Machiavelli Jadał wyłącznie kompot z suszonych morelli, Pewnego dnia zażądał rosołu z kurczęcia I tak go to wzmocniło, że siadł i napisał „Księcia" 224 ANONIM SPINOZA Spinoza Kolekcjonował kurioza: Pornograficzne opowiastki I... (resztę zastąpią * * *). 199 ANONIM 225 SWIFT W głowie Jonathana Swifta Nie zrodziła się nigdy myśl: „Ależ ma zryw ta Winda!", ponieważ winda nie została jeszcze wynaleziona. To samo zresztą można powiedzieć o autorze „Przygód Robinsona". NICOLAS BENTLEY 226 CECIL B. DE MILLE . de Mille filmu jest wpmwd2je 200 W. H. AUDEN Z „NAPISÓW NA MURACH AKADEMII" Pamięci Ogdena Nasha 227 AKWINATA Święty Tomasz z Akwinu Zawdzięczał wytrawnemu winu, Regularnie i często pitemu, Klarowność tomistycznego systemu. 228 J. S. BACH 229 Johann Sebastian Bach Znał na wylot musikalisches Fach; Nic nie jest bardziej kluge Niż jego Kunst der Fugę. BUBER Martin Buber Nie mówił „bóbr" lecz „bóber": Uważał, że wstrząśnięte tym zwierzę Skłonności ku wierze nabierze. 230 HAYDN Joseph Haydn Nie czytał tego, co pisał John Dryden, I, osobliwa zbieżność, Dryden Także nie słuchał tego, co komponował Haydn. 201 231 KANT Gdy Immanuel Kant Miał zaprasować spodnie na kant, Traktował to jako Kategoryczny Imperatyw, Choć żelazko brał do ręki ze wstrętem, jakby było gruszką do lewatyw. KSANTYPA Ksantypa, Antypa- /\iuypa- Tyczna małżonka pewnego filozofa imieniem Sokrates, Dręczyła go: „Czemuś nie poszedł na medycynę, jak Hipokra- tes?" 233 LEAR Edward Lear Miał wciąż rosnącą kolekcję antycznych albańskich lir: Tak się jakoś składało, że jego wizyty w muzeach Albanii Zbiegały się z nawrotami dręczącej go kleptomanii. MALLARME Mallarme Stawał się bardzo alarme Na widok białej kartki: To dlatego w pisaniu był wartki. 202 235 K. MARKS Gdy Karol Marks po miesiącach trudu Ukuł slogan „religia jest to opium ludu", Ciszę czytelni w Brytyjskim Muzeum Zakłóciło jego gromkie Te Deum. 236 MILTON John Milton W hotelu „Hilton" Nigdy się nie zatrzymał; Na hotele w ogóle się zżymał. 237 NIETZSCHE Fryderyk Nietzsche Miał tajemnicze Upodobanie do trzaskania stawami palców, Gdy objaśniał „Zaratustrę" znajomym, których miał za sno-bów-przemądrzalców. 238 SIR W. SCOTT Prawdziwa istota Sir Waltera Scotta Ujawniała się wtedy, gdy, zrobiwszy kleksa, Darł kartkę i sam darł się jak trzyletni beksa. 203 i CHARLES SIMIC „- OPOWIEŚĆ O MNIE I O DOKTORZE FREUDZIE..." 240 - Opowieść o mnie i o doktorze Freudzie jest powszechnie znana - mówi mój dziadek. - Zakochaliśmy się w tej samej parze czarnych butów, stojących w witrynie tego samego sklepu z obuwiem. Na nieszczęście sklep był wiecznie zamknięty. Na drzwiach pojawiały się tabliczki ZGON W RODZINIE albo WRACAM PO OBIEDZIE, ale można było czekać nie wiem jak długo, a nikt się nie pojawiał i nie otwierał sklepu. Pewnego razu przyłapałem przed witryną doktora Freuda: wpatrywał się w buty z bezwstydnym podziwem. Przeszyliśmy się nawzajem ostrymi spojrzeniami, a potem każdy poszedł w swoją stronę i nigdyśmy się nie spotkali. 204 E. J. THRIBB 240 WIERSZ Z OKAZJI KOLEJNEJ WIZYTY BILLY GRAHAMA W WIELKIEJ BRYTANII Pozdrawiam cię, wielki Głosicielu Dobrej Nowiny! No więc Jesteś znowu w Londynie. Raz jeszcze twój wibrujący Ton głosu poniesie się Przez Earls Court I inne tego typu Lokale. Mieć odwagę bronienia Własnych przekonań - to Twoje hasło. Masz duży Wpływ na ludzi, Szczególnie na młodych. My z Keithem Sprzeczamy się nieraz Na temat Religii do Upadłego. Mój pogląd w tej sprawie jest O wiele za skomplikowany, Żeby go wyjaśnić w Wierszu. 7 września 1973 205 E. J. THRIBB 241 WIERSZ Z OKAZJI SETNYCH URODZIN W. SOMERSETA MAUGHAMA No więc tak. Urodziłeś Się Równe Sto Lat Temu, Mistrzu Fabuły i Narracji. Somerset. Faktycznie Dziwne Imię, chociaż W. Workshire Maugham też by Nie bardzo Pasowało. Osobiście nie Miałem nigdy Czasu, żeby siąść I przeczytać którąś Z tych książek, które Sprawiły, że twoje Nazwisko znane jest Dziś jak Anglia długa i Szeroka. Mama Keitha zawsze Ogląda twoje sztuki W telewizji I powiada, że na ogół Akcja toczy się na Dalekim Wschodzie a zakończenie Jest przeważnie Zaskakujące 25 stycznia 1974 206 242 E. J. THRIBB SPROSTOWANIE W moim ostatnim wierszu „Wiersz z okazji Setnych urodzin W. Somerseta Maughama" Słowo „Yorkshire" Ukazało się w błędnej postaci „Workshire". Mama Keitha Spostrzegła to Natychmiast, chociaż Muszę wyznać, że ja sam Przepuściłem błąd Przy robieniu korekty. Uprzejmie proszę Czytelników o wybaczenie Mi tego przykrego Nieporozumienia. Jedno słowo Zniekształcone w podobny Sposób może zrujnować cały Utwór. 8 lutego 1974 207 JONATHAN WILLIAMS 243 PUSTELNIK CACKLEBERRY BROWN WYPOWIADA SIĘ NA TEMAT LUDZKIEJ PRÓŻNOŚCI jak nazwisko to se nie mogę psz'pomnieć ale z twarzom cóś mi sie odzywa sióńdź se dziecko taaak som ludzie co se myślom że lepsi niż taki krowi placek a dzie tam ani trochi tylko sie nadajom żeby świat w kupie trzymać jak te zryte pastwisko nie przymierzajonc 208 XVI „Na twarz padła, wiążąc sznurowadła" albo KŁOPOT Z NATURĄ LUDZKĄ (1): CIAŁO OBNIŻA NAM POZIOM... 244 J. V. CUNNINGHAM EPITAFIUM DLA KOGO BĄDŹ Nagi na świat przyszedłem, nagi z świata schodzę, Nagiemu świat mi uciech dostarczał po drodze. JOHN DONNĘ 245 ROZPUSTNIK Że grzechów masz jak włosów, to niesprawiedliwa Rachuba: włosy rzedną, gdy grzechów przybywa. WILLIAM SHAKESPEARE DWIE PRZYŚPIEWKI BŁAZNA (Z Króla Leara) 246 Nie śmiejcie się, dziewice płoche, Bo takie zmyślne mam narzędzie, Że gdy nim pomajstruję trochę, Zaraz mniej dziewic w świecie będzie., 247 Płyń do mnie, Basieńko, przez rzeczkę - Choć szparę masz w łódce, Ja zatkam ją wkrótce, Więc nie bój się ani troszeczkę. 210 ROBERT HERRICK 248 249 250 NA SCOBBLE'A: FRASZKA Że mu się żona kurwi, Scobble trzonek bata Łapie i grozi babie, że nos jej rozpłata. Ta z bekiem: „Nie tnij skóry, mężu mój jedyny, Aby grzech wpuścić, dosyć już jednej szczeliny." ANONIM LIMERYK Gdy pewien Szkot imieniem Rex Stanął przed sądem jako eks- Hibicjonista, sędzia Morgan Rzekł, widząc jego drobny organ: „De minimis non curat lex." DONALD HALL PIERSI Między nami Coś jest. 211 252 ANONIM LIMERYK 25 Słynna w Bonn barmanka Duża Fela „NIECH MI ŻADEN CHAM SIĘ NIE OŚMIELA" Wypisała na biuście; jej zadek Ma na sobie na wszelki wypadek Ten sam napis alfabetem Braille'a. EDWARD LEAR PIĘĆ LIMERYKOW 252 Dama z miasta Padua, bryła sadła, Na twarz padła, wiążąc sznurowadła, Więc saboty miast botów Wzuła, a sługa gotów Był ją podnieść, gdyby na zad siadła. 253 Pewien starszy mężczyzna na Krymie W kamizelki się stroił olbrzymie; Gdy ktoś szydził: „Nie ciśnie?", Odpowiadał: „Nie, Zdziś, nie!", Choć szyderca nie Zdziś miał na imię. 25 25 254 Pewien starzec na plaży Waikiki Łapał oraz jadł żywcem króliki; Gdy dwadzieścia i cztery Zjadł, z zielonkawej cery Wysnuł wniosek, że gust ma dość dziki. 212 255 Pewien starszy pan z centrum Pragi Padł ofiarą zarazy czy plagi; Lecz gdy zjadł trochę masła, Gorączka w nim przygasła I na miasto wyszedł, choć był nagi. 256 Pewien starszy mężczyzna w Nepalu Osadzony raz został na palu. Pal rozszczepił go na dwie połowy, Z których każda klęła się: „Pół głowy Dam, żem jedną nogą już w szpitalu!" LEWIS CARROLL DWA LIMERYKI 257 Pewien młodzian z miejscowości Allau Zamiast rosnąć, równomiernie malał: Wszystko przez brak ciepłego szalika I noszenie na głowie szaflika, W który ktoś mu cementu był nalał. 258 Jeg° siostra (wychowana na Lutrze, Ale jędza), miała ciało wciąż chudsze; Tu przyczyna kryła się w fakcie, Że po każdym jej „Żeby szlag cię!... Kiedy obiad?!" kucharz warczał: „Pojutrze". 213 E. E. CUMMINGS 259 A OTO MISTER UNIVERSUM (REKORDZISTA 26 a oto mister universum (rekordzista w podrzucie: 300 funtów) zobacz jak wyciska sztangę jak mu się wzdyma ten a klęśnie ten ko losalny muskuł (champion w rwaniu jedną ręką 260 OGDEN NASH RZEPA 2i Żucie surowej rzepy Żuchwom dodaje krzepy; Żucie ugotowanej osiąga ten cel tylko w części, Za to nie chrzęści. 214 261 ANONIM LIMERYK Pewien stary mężczyzna z Tobago Jadał tylko ryż, kaszkę i sago; Widząc, że nie polepsza Mu się, lekarz rzekł: „Z wieprza Kotlet tismaż i zjedz go, łamago!" 262 HARRY GRAHAM NIESZCZĘŚCIA CHODZĄ PARAMI Robiąc na ogniu parę grzanek, Spalił się żywcem kuchcik Franek. Fakt już sam w sobie dość niemiły, A jeszcze grzanki się spaliły. 215 OGDEN NASH 263 REFLEKSJE NA TEMAT PRZEŁAMYWANIA LODÓW PRZY NAWIĄZYWANIU STOSUNKÓW TOWARZYSKICH Candy Is dandy; But liquor Is quicker. [Dwanaście wariantów tłumaczenia:] Kawa Się nadawa, Lecz gorzała Szybciej działa. Herbata Też zbrata; Ale martini Szybciej to czyni. Kakao Też by działało; Ale jest szybszy program: Sto gram. Sok z pomarańczy Jest tańszy; Lecz dolać wódki -Są skutki. Cocktaile mleczne Są bezskuteczne; Ale wóda Czyni cuda. 216 Butla Perriera -Wciąż jest bariera; Łyk Bloody Mary -Nie ma bariery. Melba z bananem -Podejściem wyszukanem; Sto gram z grzybkiem -Szybkiem. 8 Po toniku -Brak wyniku; Po ginie -Rezerwa ginie. Tort podany na tacy Jest cacy; Whisky wlana do wnętrza Jest prędsza. 10 Sodowa woda To też metoda; Lecz prędzej do celu dotrzem Scotchem. 11 Banany w mazagranie -Niebanalne zagranie; Lecz sukces towarzyski Zapewnia prosta whisky. 12 Sok grejpfrutowy Jest zdrowy; Zmieszany z ginem daje większy plus: Luz. 217 DAVID McCORD 264 HISTORIA SZKOLNICTWA WYŻSZEGO Doceńcie to w docencie, że w znacznym procencie Nie drzemie na zajęciach lecz uczy zawzięcie. Student zaś, zamiast uczyć się, drzemie bezczelnie. Na tej zasadzie zawsze działały uczelnie. THOMAS HOOD Młodszy 2Ó5 PIOSENKA Widział we śnie Kormorangutana, Zwinnotrąbne ciało Pantersłonia, Dwuzadnego Wielbłopopotama, Drobnopieżne cielę Tygryzonia. Tak, i Wie-elbło-popo-potama, I do tego też cielę, też cielę, też cie-elę Ty-ygryzo-o-o-onia! Dromedyraf tętniły tętenty, Mrówkrokojad mu klapał niedobry, Gnał Pawianosorożec zawzięty, Chrząkosyczał warchlak Borsukobry. Tak, Pawiano-sorożec zawzięty, I do tego też warchlak, też warchlak, też wa-archlak Bo-orsuko-o-o-obry! Ledwie umknął z łap Hipopytona, Już Lwiedźwiedzie puszczały się w pościg; Lecz śniąc dalej, sam siebie przekonał, Że to wszystko efekt niestrawności. Tak, sam sie-ebie prze-e-e-konał, Że to wszystko - to efekt, to efekt, to e-efekt Nie-estrawno-o-o-ości! 218 I W. S. GILBERT 266 KOSZMAR Kiedy leżysz bezsenny i spoczynek bezcenny niepochwytnym się staje mirażem - Miałbyś prawo bezkarnie lżyć tę nocną męczarnię mnóstwem brzmiących wulgarnie wyrażeń. Stale coś cię podrywa, nawet pościel zdradliwa każdą próbę snu wniwecz obraca: Walczysz z kołdrą zajadłą, podczas gdy prześcieradło ześlizguje się wciąż z materaca; Potem drapie znów koc cię - jakbyś chrzanem był w occie, coś cię gryzie, i piecze, i łechce, A od tego gorąca tak się wiercisz bez końca, że nie tylko spać - żyć wręcz się nie chce! Rozpacz żre cię do głębi, pościel wokół się kłębi i na ziemi ląduje znienacka, Wracasz z kłębem do łóżka, a tu nagle poduszka stawia opór jak sotnia kozacka! Wbrew potwornej migrenie wpadasz w płytkie uśpienie, znacznie płytsze niż mąk twych bezdenność, Lecz przez drzemki opary takie widzisz koszmary, że już lepsza by była bezsenność! Sam początek to banał - płyniesz niby przez Kanał na pokładzie parowca „Von Schieschnitz", Przy czym w swojej kabinie masz przestrzeni jedynie tyle, ile w przegródce na prysznic. Mimo to imieniny w licznym gronie rodziny czcisz biesiadą (wędliny, tort z kawą): Cała horda pociągiem przyjechała i pstrągiem w galarecie opycha się żwawo. Wzrok twój w tłumie spotyka znajomego prawnika: chciałbyś sprawy powierzyć mu ze dwie, Gdyby uróść mógł przedtem; lecz tłumaczy się szeptem, że ma lat jedenaście zaledwie. Nic nie szkodzi: pędzicie, jakby szło wam o życie (statek stał się tymczasem dwukółką), Grając w oczko zarazem: on jest chyba pod gazem, bo waleta nazywa „kukułką". W tobie budzi to opór, z drwalni bierzesz więc topór, ale nagle dreszcz zimny cię bierze: 219 W samej tylko koszuli i skarpetkach wśród uli i chat Salisbury mkniesz na rowerze. Prawnik z majtków gromadą na bicyklach też jadą - ha, więc w tym lokowali kapitał! - On przez całą zaś drogę przekonuje załogę, że się właśnie dokładnie wypytał 0 szczegóły intrygi, dzięki której ostrygi (każdy matros usza- mi tu zastrzygł) 1 od kaszlu syropy tanio kupi na kopy, jeśli kupcom stosow- ny da zastrzyk; Gdy w pośladek wbić żywo igłę, kupiec w warzywo w dosyć prędkim przemienia się tempie - Ma to swoje zalety: jeśli zdjąć mu sztyblety i zasadzić go w leśnym ostępie, Kupiec puszcza korzenie, z uszu niepostrzeżenie wykwitają zaś pąki towarów; Jeśli drzewkiem jest masarz, szynki na nim wypasasz i parówki dowolnych rozmiarów, Za to drzewko cukiernik rodzi babkę i piernik, nawet różne wymyślne sękacze, Akcje bardzo są tanie - zain-tere-sowanie zgłosił Rotszyld i inni bogacze - I tu, właśnie w momencie, gdy przyjemne napięcie rośnie w tobie, bo, z serca łomotem, Odsprzedany ci pakiet bierzesz w dłonie - sto rakiet bucha, budzisz się z dzikim dygotem, Po czym stwierdzasz, żeś truchło, że ci oko zapuchło, że chrapałeś tak srodze, boś miał skroń na podłodze, że ci w nodze coś mrowi, przekazując mózgowi sygnał, że ci zdrętwiała cała lewa część ciała, i że chrypkę masz w głosie, jakąś muchę na nosie, na języku masz osad, wytrąco-nyś jest z posad, kłaki w płucach i krtani, cały jesteś do bani, czujesz silne pragnienie, zgagę i przeświadczenie, że masz coś nie w porządku z wątrobą - Ale już światło dzienne zajaśniało, bezcenne, noc przemija, bez końca jak mój wiersz się wlokąca, a choć jedno i drugie było trochę za długie, wszystko mamy szczęśliwie za sobą! 220 XVII „Dmij w klawesyn, całkiem zatrać się w tym dęciu" albo KŁOPOT Z NATURĄ LUDZKĄ (2): .A DUSZA RWIE SIĘ NAD POZIOMY 267 DAVID McCORD LUDZKA OGRANICZONOŚĆ Znam pewnego solutnie ciętnego sobnika, Nie intro- i nie ekstra-, zaledwie wertyka: O ciętnych podobaniach, roście, nętrznym gładzie, Teligencji, tałceniu oraz lopoglądzie. Gdy ten gomość ciętnością swą jest pośledzony, Ja sam szalanckim gestem mykam się w regiony Wyższe - niosą mnie wórczej mej obraini skrzydła, Którym obce ajdany, neble i ędzidła. 268 MORRIS BISHOP LIMERYK Poetessa z miasteczka Ithaca (Stan New York) zakrzyknęła: „I taka Jak ja dusza - nie w ciele słowika Czy innego pasikonika, W każdym razie ptaka - ale ssaka? I" 222 I 269 JOHN UPDIKE POETESSA Wiedziała, jak w poezji działa Czystego piękna wzniosła siła. Zamiast więc beczeć - cicho łkała, Nie spała, ale słodko śniła. Nigdy nie jadła - czasem jeno To śniadać, to wieczerzać zwykła. Z fauny: ptak, a nie szakal z hieną, Z flory: kwiat polny, nigdy ćwikła. Kwiaty! Zaświaty... aromaty... Rósł schludny rząd rymowych kupek. W płatków wczuwała się dramaty, W to, co śni pręcik, a co słupek. O brzasku mknęła hen, do gaju, Naturze nucąc wzniosłe hasła - Aż nekrologi w całym kraju Miast „zmarła" napisały „zgasła". 223 EDWARD LEAR 270 ZAMIAST WSTĘPU DO DZIEŁ ZEBRANYCH Jakże miło jest znać pana Leara, Który twórczość swą tworzy tak twórczo! Choć niektórzy go mają za zbira, Inni rzadziej nań burczą lub furczą. Mózg ma ścisły, myślący poważnie, Nos - wydatny i kształtny jak ogór, Ma oblicze szkaradne przeważnie, Brodę za to rozwianą na ogół. Parę uszu i dziesięć ma palców (Albo osiem, jeśli odjąć kciuki), Dawniej zdolny do tańczenia walców, Dzisiaj zdolny raczej w sensie Sztuki. Tworząc, dużo zużywa papieru, Ma rząd książek na każdej konsoli, Wchłania wielkie ilości likieru, Lecz nie traci nad sobą kontroli. Ma też kota, bywa okultystą I przyjaciół ma wielu, ach, wieluż! -Jego ciało ma formę kulistą, Skroń mu kryje przepastny kapelusz. Kiedy kroczy w białym makintoszu, Dziatwa oraz dorosła publika Drze się: „O, o, wariat! W samej koszu- Linie nocnej! Patrzcie go, Anglika!" Łka na widok Przyrody lub Chłopa, Oceanu lub Turni Strzelistej, Jest nabywcą olejku do opa- Lania, dropsów i znaczków na listy. Zna hiszpański (lecz zeń nie tłumaczy) Oraz w zoo pewnego tapira; Nim zakończy swój żywot tułaczy, Jakże miło jest znać pana Leara! 224 YLADIMIR NABOKOY 271 KOLACJA LITERACKA Pozwoli pan, żeńska połowa wydającego przyjęcie małżeństwa zaróżowiła twarz używanym do przedstawiania gości gościom uśmiechem, czymś jak rozkwitłe w dolinie sady, które łączą odległe stoki nazwisk. Chcę przedstawić doktora Jamesa, jestem pewna, że zje go pan z prawdziwą przyjemnością. Byłem głodny. Doktor wyglądał smacznie. Miał już za sobą lekturę arcydzieła bieżącego tygodnia, które uznał za trochę ponure, ale silne pod względem artystycznym. Zatapiałem co chwila nóż w swojej obfitej porcji. Doktorowa, w sukni lilaróż, wypełniała konwersacyjne małżeńskie obowiązki, wskazując mi uprzejmie widelcem najlepsze kąski. Jadłem - tymczasem w Egipcie, te zachody słońca na pustyni były fenomenalne; Rosjanie w pewnych rzeczach byli jedyni w swoim rodzaju; czy znałem się z księciem Poprinsky'm, którego mieli przyjemność poznać w Mentonie, czy może w Caparabelli? Oboje z żoną w podróżach poznali świat znakomicie; jego hobby to Ludzie, a hobby żony to Życie. Wszystko to było smaczne i przyrządzone dobrze; najwięcej smaku - z lekka orzechowego - miał jędrny móżdżek. Serce przypominało brązowy, połyskliwy daktyl. Na talerzu wkrótce nie było doktora; tylko parę spinek na obrzeżu. 225 272 273 E. E. CUMMINGS ZMARŁ PAN U ANTOLOGISTj zmarł pan U antologista pana U jednakże mi sta nowczo nie żal bo za długo obok wierszy pierwszo drugo oraz trzeciorzędnych u mieszczał wiersze pana U JUSTIN RICHARDSON NIE PRZEJMOWAĆ SIĘ BRAKIEM OCZYTANIA W LITERATURZE WSPÓŁCZESNEJ/ Długo mi serce żarła tajemna zgryzota: „Nie czytałem Audena i T. S. Ełiota!" Lecz myśl ta pogodniejszy ma od paru chwil ton: „Nie czytali ich również W. Szekspir i Miltonl" 226 JAMES MERRILL 274 LAZUROWA GROTA Monie Van Duyn Przewoźnik wiosło z wód wynurzył, Wprawiając łódź w sławetny impas. Każdy z nas wiedział, co tu ujrzy; Dno - chwiejba szklana i błękitna, Świecący lazur skały w górze: Wszystko się potwierdziło w fakcie. Zrzedniała mgiełka oczekiwań, Plusk fali za to w ucho wkradł się: Chlupała o łódź, niecierpliwa, W oczekiwaniu na reakcję. Niestety jednak - co za banał! Jill zamoczyła w wodzie palec. Don akustykę groty zbadał Cytatem z Emersona. Alex, Nie otwierając oczu, zbawiał Ludzkość, mamrocząc w myślach mantrę. Jack dowcipkował. Claus strofował Beth za jej zły gust i romantyzm. Janet męczyła klaustrofobia, Tak że w ogóle była anty. A wtedy wioślarz nasz koślawy (Jak mu tam?...) rozdarł się (...Ricardo!) Jakimś lokalnym i wokalnym Klejnotem na calutkie gardło, Sześć razy dziennie szlifowanym, I wbił nas w zawstydzoną ciszę: Ten zmyślny szloch, ten jeden z serii Całusów słanych w spontanicznej Rutynie całej tej scenerii... Minęły lata - i wiersz piszę. 227 JOHN DONNĘ 275 DO FRYNE, OGLĄDAJĄC POCHLEBIAJĄCY JEJ PORTRET Podobieństwo? Tak, kiedy przed portretem stanę, Widzę je w jednym: obie twarze malowane. ROBERT GRAVES 276 EPITAFIUM DLA ARTYSTY-OFIARY SUKCESU Wynalazł formułę graficzną dla komiksu o komicznych królikach: Na formule graficznej dla komiksu o komicznych królikach zarobił Tyle, że już do końca coraz głębiej grzązł w tragicznych nawykach, Jakie w nim sukces formuły dla komiksu o komicznych królikach wyrobił. 278 228 277 CHARLES SIMIC NOTATKA Szczur wyskoczył na scenę Szkolnego teatru, w trakcie Przedstawienia jasełek. Matka Boska wrzasnęła I upuściła Dzieciątko Na stopę Józefa. Trzej Królowie Zastygli W swych kolorowych szatach. W ciszy jak makiem zasiał Szczur zlustrował pobieżnie Żłób, po czym smyrgnął ze sceny I znikł za kulisami, Gdzie ktoś rąbnął go Zdrowo, Raz, drugi, i raz jeszcze, Jakimś ciężkim przedmiotem. 278 J. B. MORTON BALET KLASYCZNY Wpierw ją dźwignij (byle nie sapać), Podrzuć ostatkiem sił w górę; Przy spadaniu staraj się złapać W garść kostkę, w drugą - fryzurę; Uśmiechając się uwodzicielsko, Okręć się z nią parę razy, złóż Do wyrzutu - SIUUUUUUUUP! - i już cielsko - ŁUP!!! - ląduje w okolicy lóż. 229 SAMUEL TAYLOR COLERIDGE 279 Z TAJEMNIC WOKALISTYKI 282 Łabędź śpiewa przed zgonem. - Czemuż wolą Bożą Pewnych div szlag nie trafi, zanim dziób otworzą? EDWARD LEAR DWA LIMERYKI 280 Pewien starszy mężczyzna z Hong-Kongu Grywał dniami całymi na gongu. Rzekł mu sąsiad: „Wybaczę, Że grasz w tempie vivace, Ale wciąż pieśń Schuberta o pstrągu?!..." 281 Pewien starzec u stóp Wezuwiusza Zgłębiał trzeci już tom Witruwiusza, Gdy zalała go lawa; „Działa to jak 'Wełtawa' ", Rzekł, „Smetany: wzrusza i rozjusza". 230 W. S. GILBERT 282 OPOWIEŚĆ O KSIĘCIU AGIBIE Grzmij na ustnej harmonijki strunach pięciu! Dmij w klawesyn, całkiem zatrać się w tym dęciu! Niech marsowy ryk celesty Zbudzi dawnych Ech szelesty -O Agibie śpiewam wam, tatarskim księciu! Otoczony przez tatarskie otoczenie, Komponował jako młode jeszcze szczenię Setki arii baletowych: Jego duch na skrzydłach płowych — („Płowych"? Ładnie brzmi, lecz jakie ma znaczenie?... Mniejsza o to.) Nie zajrzawszy do nut wcale, Grał na trudnym Sopranowym Futerale Trójgłosowe Centryfugi, Lub na Gambie jak dzień długi Cavatiny brzdąkał i Leoncavalle. Pewnej zimy - czas zaiste prędko płynie -U bram stają (po wędrówce przez pustynię) Wygłodniali dwaj minstrele; O Allachu! Nawet cielę Mniej fałszywie grałoby na tamburynie! O, dzień zgrozy! O, dzień nieszczęść, których tłum by Trzeba zagnać tam, gdzie Czasu Katakumby, I napstrykać wszystkim tylu Zdjęć en face i zdjęć z profilu, By nie doszło do kolejnej Hekatumby! Bo, niestety! Książę wziął ich na pokoje; Jajka, piwo, rachatłukum i napoje Gazowane gdy już zmietli, Rzekł: „A teraz - do basetli! Chcę was słuchać: strójcie triangle i oboje!" 231 Choć was dreszczem zmrozi grozy ciemność krucza, Choć od dłuższej krócej trwa opowieść krótsza -O złowieszczej tej aferze Wszystko, co wiem, powiem szczerze: A wiem wiele, bom przy dziurce tkwił od klucza! Rozebrzmiała wpierw sonata - no, ta znana -W moll, „Medulla oblongata", opus dwa na Trzy. Następnie zaś się wzięli Do tej, wiecie, Tarantelli, Tej z kurantem - chociaż może to Pawana. Książę ich obsypał złotem - daję słowo -Z rozpylacza psiknął wodą ich brzozową, Dodał piwa parę beczek, Jaj na twardo i ciasteczek, Tych ostatnich - lukrowanych na różowo. Tu nastąpi w mej relacji - choć już dość ją Przesyciła groza - coś, co mi bladością Sukcesywnie coraz bledszą Twarz powleka, kiedy przetrzą-Sając pamięć, dławię się wspomnienia ością! Starszy z braci z przeraźliwym nagle kwikiem (Wraca kwik ten w mych koszmarach echem dzikiem!) „Książę Panie", rzekł z przejęciem, „Jeśliś ty faktycznie księciem, Oto sekret - nie dzieliłem nim się z nikiem: Jeśli nie chcesz okryć bliskich swych żałobą, Słuchaj tego, co mówiący oto z tobą Twój rozmówca w tej rozmowie Niewątpliwie wreszcie powie: Jam nie minstrel, nie! Jam inną jest osobą!" Krzyknął Agib: „O! przeklęte wasze plemię! Wiem ja - z dawna złem swych dusz nękacie ziemię! Zapłacicie wy mi głową!" Lecz nim minstrel wszedł mu w słowo, Ktoś mnie z tyłu bezlitośnie rąbnął w ciemię. 232 W sile circa ośmiu do dwunastu chłopa Spadli na mnie, raz za razem dając kopa; Wgnietli mnie w posadzkę, potem Twarz obili żywym kotem, Wrzeszcząc: „Nie podsłuchuj, ty!... Tu nie Europa!" Zgroza! Co za zgroza! Poza pierwszym laniem, Wykonanym z pewnym wyrafinowaniem, Jeszcze tydzień (punkt dziesiąta Do szesnastej) zbir do kąta Co dzień wpychał mnie i z chamskim tłukł stękaniem! Później - zwykła dola dworskich dygnitarzy: Troszkę tortur, szpital, piętno „SZPIEG" na twarzy... I przysięgam wam z zapałem: Nigdy się nie dowiedziałem, Co wyjawić chcieli Księciu dwaj Tatarzy. 233 OGDEN NASH 283 STROICIELU, ROZSTRÓJ TEN FORTEPIAN DO KOŃCA, BO DOSTANĘ ROZSTROJU NERWOWEGO Mam żal do Opatrzności za to, że wstępować na drogę poprawy można tylko, jeśli się wpierw było grzesznikiem, I że można mieć muzyka w rodzinie tylko, jeśli ten muzyk był w swoim czasie początkującym muzykiem. Wśród początkujących muzyków zwłaszcza zaś początkujący pianiści Wzbudzają we mnie sporo nienawiści. Ostatecznie mogę nawet słuchać utworów pt. „Wieczór w domku dla lalek" albo „Bzyk, bzyk, dzieci, pszczółka leci", Ale słuchać zagranych chociaż raz od początku do końca, a nie tylko to trudne miejsce pod koniec powtarzane po raz dwudziesty trzeci! Zauważyliście państwo, jaką szczególną właściwość mają malutkie paluszki, zwłaszcza przy ćwiczeniu pasaży i gam? Jeśli raz trafią w zły klawisz, to potem już zawsze trafiają w ten sam. Inna ciekawostka przyrodnicza w zakresie malutkich paluszków, to fakt, że zawsze się lepią od czekoladek, galaretek i innych szarlotek, A melodia, przy której graniu najbardziej lubią się lepić, to, oczywiście, „Wlazł kotek na płotek". I jeśli jest ktoś na świecie, komu szczerze życzę kompletu dziurawych zębów plus dentysty-sadysty z zasady nie uznającego znieczulenia, To jest nim osobnik, który skomponował „Wlazł kotek" na użytek młodego pokolenia. Spis moich życzeń wszelkiej pomyślności z pewnością nie jest zbyt długi Również w przypadku złoczyńcy, który podsunął malcom pomysł grania boogie-woogie, Ale tobie, któryś popchnął miliony maluchów do brzdąkania „Wlazł kotek" myśląc, że tym je oraz nas zabawisz, 234 Ha, tobie życzę, żebyś miał tysiąc haremów, w każdym haremie tysiąc żon, z każdej żony tysiąc rozkosznych maleństw, i aby każde z tych maleństw grało ci „Wlazł kotek na płotek" przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, przy każdym wykonaniu uderzając w ściśle wyznaczonym miejscu zawsze w ten sam zły klawisz. 284 JOHN UPDIKE RECITAL ROGER BOBO I JEGO TUBA: RECITAL Nagłówek w „Timesie" Eskimosi gdzieś pod Manitobą, Barracudy u brzegów Aruby Słyszą umpa-umpa: Roger Bobo Dmucha solo w gruby ustnik tuby. Obok różne osoby - inkuby, Snoby, żłoby, cheruby, paroby -Unisono wołają: „W co tu by Ubrać nasz kult tuby Bobo; co by Ubrdać sobie: a gdyby, dla próby, Kluby 'BOBO', Kluby Chluby Tuby?" 235 XVIII „Fo fylko wla sporfu" albo KŁOPOT Z JĘZYKIEM: TRUDNO SIĘ W NIM WYSŁOWIĆ TAK JAK BY SIĘ CHCIAŁO WILLIAM SHAKESPEARE PRZEKRĘCENIA, PRZEJĘZYCZENIA, NIEDOSŁYSZENIA I INNE NIEPOROZUMIENIA (Urywki z kilku komedii) 285 OKPISZ Na miłość boską, kufelek najtańszego piwa! PIERWSZY SŁUGA Może lepiej kieliszeczek małmazji, jaśnie panie? DRUGI SŁUGA A może wasza wielmożność raczy skosztować konfitur? TRZECI SŁUGA Jaki strój życzy dziś sobie przywdziać wasza łaskawość? OKPISZ A dajcież wy mi spokój z tymi łaskawościami i wielmożno-śdami. Jestem Krzysztof Okpisz, żadnej mazji w życiu nie piłem, ani małej mazji ani dużej, a jak już koniecznie chcecie dać mi konfitur, to może być peklowana wołowina. (Z Poskromienia złośnicy) 286 PETRUCHIO To chyba jego dom? Adres się zgadza. Trzeba zastukać. Grumio, użyj pięści! GRUMIO Użyć pięści? Przeciw komu? Czy ktoś wyrządził wielmożnemu panu jakiś despekt albo, nie daj Boże, respekt? PETRUCHIO Nie słuchasz, co mówię, ośle. Masz walnąć kułakiem nie w żołądek, tylko... GRUMIO „Walnąć kułakiem mnie w żołądek"? Ja mam pana walnąć kułakiem w żołądek? A kimże ja jestem, proszę łaski pana, żebym miał własnego pana walić kułakiem, i to w tak wrażliwe miejsce? 238 287 288 ¦ e- >- ¦ '., PETRUCHIO wskazując na drzwi domu Walnąć masz tutaj, przeklęty bęcwale, A jak nie walniesz, sam ci łeb rozwalę. GRUM1O Co za różnica, że panu dołożę Tu czy gdzie indziej? Coś pan nie w humorze. (Z Poskromienia złośnicy) LUCENCJO Racje miłości składniej ujmie język Ćwiczony w szkole naukowych badań. GREMIO Badania nauk - potrzeba doniosła... GRUMIO na stronie Gadania nałóg - potrzeba doń osła! (Z Poskromienia złośnicy) BASSANIO Masz do mnie jakąś sprawę? GOBBO Oto mój syn, jaśnie panie, ubogi chłopak... LANCELOT Nie ubogi chłopak, panie, ale sługa bogatego Żyda, pragnący gorąco, jak to ojciec mój za chwilę detalicznie wyszczególni... GOBBO Chłopak chciałby pójść na służbę i ma do tego, jak to mówią, wszelkie potrzebne dyskwalifikacje... LANCELOT Faktycznie, żeby sprawy nie rozwlekać, jestem na służbie u Żyda, ale pragnę, jak to mój ojciec za chwilę jasno jak drut wyjaśni... GOBBO Między nim a jego panem, uczciwszy uszy waszej wielmoż-ności, panuje spermanentna niezgoda... LANCELOT Żeby to krótko przedstawić, cała prawda polega na tym, że ten Żyd mnie pokrzywdził, a przez to spowodował, że, jak to 239 mój ojciec - jako, mam nadzieję, starzec - za chwilę szczegółowo zrewelacjonuje... GOBBO Mam tu ze sobą parę gołąbków, które chciałbym złożyć u wielkodusznych stóp waszej wiełmożności, a moja prośba... LANCELOT W największym skrócie, ta prośba wiąże się krótko i węzło-wato z moim pragnieniem, o którym wasza wielmożność usłyszy z siwowłosych ust tego prawdomównego starca, a jest on, jeśli mnie, jego synowi, wolno tak powiedzieć, wprawdzie starcem, lecz mimo to nędzarzem oraz moim ojcem. BASSANIO Jeden niech mówi za dwóch. Czego chcecie? LANCELOT Służyć ci, panie. GOBBO W ostatecznym defekcie do tego rzecz się sprowadza. (Z Kupca weneckiego) 289 ROZALINDA Więcej w twoich słowach rozumu, niż sam przypuszczasz. LAKMUS Przypuszczać to ja rozumu do swoich słów na ogół za blisko nie przypuszczam, bo z tego tylko głowa człowieka boli. ROZALINDA Namiętność moja - i tego pasterza: Ich analogia dziwnie mnie uderza... LAKMUS Moja namiętność też miała dziwną i uderzającą anatomię, ale od tego czasu już oklapła. (Z Jak want się podoba) 240 ¦złość i jest aw- 290 PODSZEWKA Jesteśmy w komplecie? KLOC I to w pełnym. Ta polanka to wymarzone miejsce na próbę przedstawienia. (...) Gadaj, Piramie! Tyzbe, ty wystąp naprzód. PODSZEWKA w roli Pimma Tyzbe, te wonie wioną z pachy kmiecia... KLOC Wszystko pokręciłeś. Nie „wioną" - „wiosną"! I nie „z pachy kmiecia", ale „zapachy kwiecia"! PODSZEWKA w roli Pirama Tyzbe, te wonie wiosną, te zapachy kwiecia Przypominają tchnienia twojego armaty. KLOC „Aromaty"! PODSZEWKA w roli PIRAMA ... tchnienia twego aromaty. Lecz, ha, głos słyszę! Zostań tutaj samotrzecia, Zaraz wrócę całować ust twoich bławaty. Wychodzi. (...) PISZCZAŁA Teraz ja mam gadać? KOC Ano ty. Rozumiesz przecież: on coś usłyszał, poszedł tylko zobaczyć, co to takiego, i zaraz ma wrócić. PISZCZAŁA w roli Tyzbe Promyczku mój o cerze białej niczym lilia A kompleksji rumianej jak róża na krzaku, Ócz twych błękit jak niebo rozbłyskuje milia-Rdami gwiazd! Zrzuć chomąto, mój wierny rumaku, I wróć! Spotkam cię tutaj, przy tym sakrofagu... KLOC „Sarkofagu", człowieku! (Ze Snu nocy letniej) 241 KEITH PRESTON 291 LAPSUS LINGUAE Miał dostać w ciemię Willie Long, Wsadzili w cement Li „Wee" Wonga. „Sorty, co złego, to nie my: Szef tak zarzędził, niedołąga". EDWARD LEAR DWA LIMERYKI 292 Pewien starszy mężczyzna z Quebecu Zwrócił się do robaka: „Robeku! Pełzniesz mi przez serwetę, Lecz i tek wnet cię zgnietę!" -Ta wymowa jest typowa w Quebecu. 2 93 Pewien rybak z greckiej wyspy Korfu W jamę ustną wtłaczał bryły torfu. „Nie torturuj się, błaźnie!", Ktoś rzekł; on, niewyraźnie: „Forf - forfurą? Fo fylko wla sporfu". 242 CHARLES FOLLEN ADAMS 294 DO BARU JADIDY: BODOLOG KOCHADKA Ksiedżyc zdów świeci, boja bila, Da docdyb firbabedcie: Spogloddab tab, gdzie gwiazda biota W brok jasde swe zakledcie. Die bożesz, o! die bożesz, Bario, Odkodd twój obraz zdikł... (Boże, co za straszliwy katar! A-psik! A-psik! Aaa-PSIK!) Siedzę sabotdie w tej altadie, Gdzie tchdiedia wspobdied' wiodob: Gdzieś bi odegdaj w doc bajowob Przyrzekła być bob żodob. O, choć da bobedt bóc biłośdie Poddieść do ust twob regke... (A-psik! Aa-psik! O Padie, czebuś Skazał bdie da te begke?!) Ted cuddy wieczór przypobida Pierwsze w byb sercu drgdiedia -Zda bi sie, że to było wczoraj: Bajaczysz bi wśród ciedia W sukdi błegkitdej - czy też boże Bodrej? - die, gradatowej... (Diedobrze, że - Aaaa-PSW. - sie szweddab W tej bgle - Aaaaa-PSIKU! - diezdrowej...) Żegdaj bi, Bario ba Jadido, Kochadko dwojga ibiod! Już radek doi bleko świtu Z pegkatych docy wybiod. (Ta betafora diezbyt zgrabda, Ale w tyb docdyb ziobbie Die boge byśleć, jeśli dosa Wpierw die - AAAAA-PSIK!!!!! - wytrobbie...) 243 295 ANONIM LIMERYK Herr Hans Hoechs, germanista z Macao, Jest nieprawdopodobnym jąkałą. Kelner pyta: „Co podać, Herr Hoechs?", A on: „K-k-k-k-k-k-keks I k-k-k-k-k-k-kakao". 296 JOHN UPDIKE KSIĄŻKI NIE ZNAM, ALE NAZWISKO CZYTAŁEM 297 M. Anantanarayanan, „Srebrna pielgrzymka" ....Str. 160. Wyd. Criterion. $ 3.95. „The Times" Pisarze - nudna to odmiana Ludzi i słusznie unikana, A jednak - chciałbym poznać pana M. Anantanarayanana. Niech to się stanie w Hindustanie. W salonie gdzieś, przy mazagranie, Przerwę rozmówcy szorstko: „Panie!... O Anantanarayananie Miałbym nie słyszeć?! Co też pan!... Po notce w Timesie' - fanów klan Powstał i nawet powziął plan..." -Tu Anantanarayanan, 244 I Słysząc to z boku, na tapczanie Posadzi mnie i, niesłychanie Kontent, urządzi mi czytanie -Nazwiska swego, nie dzieł: na nie Nie starczy czasu, gdyż do rana Dźwięczeć nam będą „n" i „a", na Zawsze wpajając w słuch profana Kult Anantanarayanana -M. Anantanarayanana. MORRIS BISHOP 297 DRAŃ PRZYIMEK Wpadł mi za fotel, w kąt, przyimek: Jęknąłem: - Jeszcze jeden kłopot! Z ust, jak w komiksach, puścić dymek: „Wstań z, zza, spod, znad, spoza, spopod!"? Popieram wszak purystów obóz I zwykle brzydzi mnie zła proza, Więc skąd ta myśl: - Czy wstanie łobuz Zza, spod, znad, spopod, z lub spoza? 245 LEWIS CARROLL 298 HUMPTY DUMPTY RECYTUJE (Z opowieści Po drugiej stronie lustra) Zimą, gdy pola kryje biel, Śpiewam, i w pieśni mam swój cel - Na wiosnę, gdy wyrośnie mlecz, Zapewne zdradzę wam, w czym rzecz: W lecie, gdy się wydłużą dnie, Pojmiecie mnie, a może nie: Jesienią, czyli tuż po lecie, Tak pieśni treść zanotujecie: Posłałem pismo rybom: „Ryby! Stanowczo zapytuję, czy by". A drobne rybki w oceanie Piszą mi tak: „Szanowny Panie!" Tuż po tym zdaniu drugie szło: „Nie da się absolutnie, bo -" Znowu posłałem im list krótki: „Radzę wam, bo nastąpią skutki". Rybki w swym liście szczerzą zęby: „Może powściągnąć pasję tę by?" Raz im mówiłem, i raz jeszcze: Z takimi to ja się nie pieszczę. Wziąłem kociołek nowy, duży, Który do zadań takich służy. Gdym weń pompował wodę z pompy, Twarz mi uśmieszek krzywił skąpy. 246 Wtem ktoś się wtrąca: „Mój staruszku, Rybki są już od dawna w łóżku". Całkiem po prostu mówię mu: „Trzeba więc zbudzić je ze snu". Mówię to głośno, chociaż sucho: Właściwie wrzeszczę mu wprost w ucho. Rozmówca mój zesztywniał w mig I rzecze: „Po co taki krzyk?" Po czym bez wielkich ceregieli Oznajmia: „Zbudzę je, jeżeli -" Wziąłem korkociąg z ściennej szafki: Zbudzę je sam za takie sprawki. Na klucz zamknięte były drzwi: Pcham, ciągnę, kopię, stukam i - Drzwi - myślę - zamknął ktoś; w tym rzecz; Naciskam zatem klamkę, lecz - 247 299 THOMAS HOOD Młodszy OFIARA METAFORY 300 O, już od pierwszych mych dni na tym świecie -Ciągłe zawody! O, czyż istnieć warto? Ilekroć w cudnym kochałem się kwiecie, Zawsze mnie przebił, łotr, znaczoną kartą. Ilekroć czułem pasję nieodgadłą Do hodowania młodych gazel - gasłem W zapałach: zawsze głupie bydlę spadło Na stronę już posmarowaną masłem. Ilekroć w pamięć papugi kakadu Wpoiłem hymn lub limeryk uroczy - Zamiast zabawić gości w czas obiadu, Puszczała jeno biednemu wiatr w oczy. Ilekroć morsa chowałem w akwarium, Co dzień troskliwie go myjąc - niewdzięcznik Jednym odpłacał mi się honorarium: Zawsze tchórzliwie na ring rzucał ręcznik. I gdy w ust gnieździe metafora śmiała Obrosła w pierze - też zawsze, przebrzydła, Podcięła gałąź, na której siedziała, A przy okazji - także sobie skrzydła. 248 LEWIS CARROLL 300 „MÓWIONO MI, ŻEŚ WSPOMNIAŁ MU MNIE../ (Z Przygód Alicji w Krainie Czarów) Mówiono mi, żeś wspomniał mu mnie, Gdyś jeszcze u niej bywał; Rzekła, że byłoby rozumnie, Gdybym był lepiej pływał. On doniósł im, że mnie nie było (My dobrze wiemy o tem): Lecz gdyby wcześniej się nie kryło To za tem - to cóż potem? Mówię jej raz, a oni jemu -Dwa albo trzy: daremnie; Wszystko wróciło odeń (czemu?) Do was, choć szło ode mnie. Gdybym miał ja mieć, albo ona, Swój udział w tej aferze - On ufałby wam, że dokona Tego, co przedsiębierze. Co do mnie, wiem, że to wy sami (Przed jej napadem złości) Staliście między nim i nami A tym, by rzec najprościej. Trzymajmy przed nim więc w sekrecie, Że oni z nią w tym tkwią: Zdradzam to tylko wam, bo wiecie, Jak jest z nim, nią i mną. 249 XIX „O nocy dziwnie czarna, jak kruk z bólu blada!" albo KŁOPOT Z LITERATURĄ: TRUDNO SIĘ W NIEJ WYBIĆ TAK JAK BY SIĘ NA TO ZASŁUGIWAŁO WILLIAM SHAKESPEARE 301 PEAN PRZEDRZEZNIONY (Z Jak wam się podoba) ROZALINDA czyta „Słodką wonią mnie odurza Rozalinda, moja Róża. Wiatr ustaje, cichnie burza, Gdy przez świat przechodzi Róża. Kłonią się w podziwie wzgórza, Widząc, jaką twarz ma Róża. Wszelką piękność w cień zanurza Rozalinda, moja Róża". LAKMUS „Katastrofa to nieduża -Rozalinda, moja Róża. Z lękiem cofa się kałuża, Kiedy chce w nią wdepnąć Róża. Lepiej wchodzić od podwórza, Bo od frontu wchodzi Róża. Trutką domy się odszczurza, Słodszy smak ma piękna Róża. Mątwa liczne ma odnóża, Trochę mniej ma cudna Róża. Niepotrzebnie się oburza Rozalinda, moja Róża". 252 WILLIAM SHAKESPEARE 302 FRAGMENTY WYSTĘPU TEATRU AMATORSKIEGO RZEMIEŚLNIKÓW ATEŃSKICH (Ze Snu nocy letniej) Fanfara. Wchodzi Kloc w roli Prologu. KLOC Jeśli się ktoś obrazi tutaj na tej sali, To nie z tego powodu. Że myśmy go chcieli Obrazić, bo naprawdę. Myśmy nie starali Się obrażać i dużo. Dobrej woli mieli. Nasze skromne talenty zademonstruować Ma szczery zamiar nasza. Amatorska trupa. To nasz cel, i ty, celu, do celu nas prowadź, A widz krytycznym okiem niechaj sobie upa. Truje. Różnych usterek w aktorskiej, ach, grze I w razie czego gniewem zanadto nie wrze. (...) Poprzedzani przez Trębacza, wchodzą Podszewka jako Piram, Piszczała jako Tyzbe, Dzióbek jako Ściana, Chudzina jako Światło Księżyca i Framuga jako Lew. KLOC jako Prolog Dostojni państwo, zdziwi was to widowisko, Lecz dziwcie się spokojnie dalej: prawda sama Wszystko wyjaśni całkiem jasno. To chłopisko To Piram, a to - Tyzbe, taka więcej dama. Ten gość, wapnem i gliną trochę utytłany, To Ściana podła, którą kochankowie tkliwi Rozdzieleni, przez szparkę wzmiankowanej Ściany Będą szeptać po cichu, co niech nas nie dziwi. Ten znów człowiek, z latarnią, psem i dużym krzakiem, Zagra Światło Księżyca; bo trzeba tu wiedzieć, Że przy Świetle Księżyca, i to właśnie takiem, Młodzi lubili zejść się, siąść na grób i siedzieć. Ta przeraźliwa bestia zwie się Lwa imieniem, Którym, znaczy Lwem, Tyzbe, na schadzkę omackiem 253 Przyszedłszy, tak się zlękła strasznym przerażeniem, Że uciekła, na szczęście nie padając plackiem. Gdy zmyka, aż się kurzy, gubi płaszcz, a paszcza Lwa rwie płaszcz krwawą mordą - masakra po prostu; Na to zjawia się Piram, widzi zwłoki płaszcza (A młodzian był wysoki i pięknego wzrostu): W boleści bierze brzeszczot i, zbrzydzon bezbrzeżnie, Wpuszcza brzeszczot na przestrzał w brzuch przy żebrze, byle Nie chybić serca; Tyzbe w cieniu morwy też nie Zostaje w tyle i się morduję. To tyle. Resztę Lew, Ściana, Księżyc i kochanków para W sposób pełen rozmachu zagrać się postara. Kloc, Podszewka, Piszczała, Framuga i Chudzina wychodzą. (...) DZIÓBEK w roli Ściany W tej smętnej krotochwili stoi napisane, Że ja, niejaki Dzióbek, mam przedstawiać Ścianę. A jako taka, mam ja życzenie jedyne, Byście dostrzegli we mnie dziurkę lub szczelinę. To przez tę szparkę we mnie, jak już dobrze wiecie, Młodzi z sobą szeptali w kółko i w sekrecie. Ta glina, kamień oraz murarska zaprawa Znaczą, że jestem ścianą, i skończona sprawa. A stąd dotąd mam szparę i ujrzycie, jak Kochankowie w nią szepczą wte, wewte i wspak. (...) Wchodzi Podszewka w roli Pirama. (...) PODSZEWKA w roli Pirama O nocy dziwnie czarna, jak kruk z bólu blada, O nocy, która jesteś, kiedy nie ma dnia! O nocy, nocy, nocy, biada, biada, biada, Czyż o mnie dziś zapomnieć ma miła ma? Ha! A ty, o ściano, ściano, ty, najczulszy murze, Dzielący naszych rodów grunta - ty mnie ucz, Ściano niezastąpiona, jak w twej słodkiej dziurze Zmieścić spojrzenie dwojga rozkochanych ócz. 254 Dzióbek w roli Ściany rozchyla palce. Dzięki, uprzejma ściano; Jowisz ci poszczęści! Lecz co widzę? Nie widzę Tyzbe ani w części, Nie mówiąc o całości. Podła ściano, przez Którą nie widzę lubej, podłaś ty jak pies! (...) Wchodzi Piszczała w roli Tyzbe. PISZCZAŁA w roli Tyzbe O ściano, ileż razy słyszałaś me skargi Na to, że rozdzielałaś mnie z moim junakiem! Całowała twe tynki wiśnia mojej wargi, Tynki z wapna, z gdzieniegdzie zaplątanym kłakiem. PODSZEWKA w roli Pirama Widzę na własne uszy jej głos! Ha! Do dziury, Może stęsknionym okiem usłyszę jej lico! Tyzbe! PISZCZAŁA w roli Tyzbe To ty, Piramie, skarbie mój ponury? PODSZEWKA w roli Pirama Tak, to ja, Tyzbe, smętna ma oblubienico! Jestem ci wierny jak mityczny Oleander. PISZCZAŁA w roli Tyzbe A ja tobie - jak jego najdroższa Hetero. PODSZEWKA w roli Pirama Kocham cię, jak Charybdę kochał Aleksander. PISZCZAŁA w roli Tyzbe Tyś mi tym, kim dla Scylli był jej boski Nero. PODSZEWKA w roli Pirama O, całuj mnie przez dziurę w tej nikczemnej ścianie! PISZCZAŁA w roli Tyzbe Miast miodu ust twych, luby, ssie tynk moja warga. 255 PODSZEWKA w roli Pirama Niech tam, gdzie zwykle, nasza wspólna noga stanie: Spotkam cię na cmentarzu. PISZCZAŁA w roli Tyzbe Wichr szczęścia mną targa! Podszewka i Piszczała wychodzą w przeciwne strony. DZIÓBEK w roli Ściany Rola moja skończona; gdy łączą się młodzi, Ściana, jak zwykle bywa z Ścianami, odchodzi. Wychodzi. (...) Wchodzą Framuga jako Lew i Chudzina jako Światło Księżyca. FRAMUGA w roli Lwa Damy, których łagodne serca przerażeniem Przejmuje mysz, gdy smyrgnie spod stołowej nogi, Mogą się zatrząść oraz zadrżeć większym drżeniem, Gdy która Lwa srogiego ryk usłyszy srogi. Stwierdzam, że między Lwem a mną jest ta różnica: Jestem stolarz Framuga, a nie lew czy lwica. Bo gdybym tu się zmienił w prawdziwego lwa, Straciłbym zaraz życie nie raz i nie dwa. (...) Wchodzi Piszczała jako Tyzbe. PISZCZAŁA w roli Tyzbe Tu, przy tym sakrofagu miał czekać... Gdzież Piram? FRAMUGA zv roli Lwa, ryczy O! Tyzbe ucieka, upuszczając płaszcz. (...) 256 rga! Framuga jako Lew, po rozszarpaniu płaszcza Tyzbe, wychodzi. Wchodzi Podszewka jako Piram. PODSZEWKA w roli Pirama Słodki Księżycu, dzięki za twój blask słoneczny, Za to, że złoto błyska w twym ciepłym promieniu, Że, życzliwie się żarząc, żółty, wręcz jajeczny, Dasz w twarz mej Tyzbe spojrzeć mojemu spojrzeniu. Lecz cóż to? Ha! Nieszczęsny ja! O, zgrozo! O! O, nie! Wzroku, czyż kpisz? Mroku, się zniż! Kaczuszko ma! Mój śnie! O, krew! kły! ślad! To lew, zły gad, Wpadł, zjadł kwiat, zdarł zeń płaszcz: O, Furie, wy Zlećcie się, by Grzmieć, rżeć, żreć, rżnąć, ziać z paszcz! (...) O, dlaczegóż lwom daje lwią postać Natura? Aby krwiożerczy lew mógł kwiatuszek mój spożyć? By mógł wyrwać z korzonkiem tę dziewicę, która, Choć podlewana łzami, już nie może ożyć? Łzo, mąć mi wzrok! Miecz wraź mi w bok, Dłoni ma, wznosząc krzyk! Śmierć w pierś mi wwierć I sierdź się, sierdź, Aż serce zrobi „pik". Ha, jam już trup, Grób u mych stóp, Duszo, gnaj w raj, wzwyż bież! W skroń łupie dzwon: Księżycu, won! Chudzina w roli Światła Księżyca wychodzi. Ty, trupie, mrzyj i leż. (...) Wchodzi Piszczała jako Tyzbe. (...) 257 PISZCZAŁA w roli Tyzbe Luby, czyż śpisz? Cichyś jak mysz! Jak to? Tyś zimny trup? Mów do mnie wciąż! Jak sęp lub wąż, Już grób rozdziawił dziób. Te lilie warg, Różany kark, Oka zielony groch, Kaczeńce lic I nosa szpic -Grad zdrad i strat starł w proch. O, Parki trzy, Stańcie tu przy Mnie, biorąc w zbladła dłoń Nożyc swych spiż, Głoszący, iż Nić żyć się strzępi oń. Lecz precz, łzo, precz! Tę rzecz niech miecz Tnie jak gordyjski supeł: Przebija się pochwą miecza. Mieczu, krwaw biust! Słyszcie z mych ust: Jam martwa, choć niezupeł... Urywa i umiera. 258 A. E. HOUSMAN 303 FRAGMENT TRAGEDII GRECKIEJ CHÓR 0 ty, w-stosowny-skórzany-bucior-podróżny-wciśnięta Nogo! O, podróżniku! skąd, kędy, czyimi śladami Oraz jakim natchniony celem przybyłeś był tutaj, Do tych obficie-w-słowiki-zaopatrzonych okolic? Motywem mego pytania jest chęć dowiedzenia się czegoś. Lecz jeśli tak się składa, że jesteś kompletnie głuchy 1 ni w ząb nie rozumiesz żadnego ze słów, którem wyrzekł, Machnij choć ręką, tym samym wykonując gest coś tam znaczący. ALKMEON Prosto z Beocji tu przywieść dałem się był gościńcowi. CHÓR Stopy-ć służyły za wiosła, czyś żeglował na końskim grzbiecie? ALKMEON Spółce dwu kończyn dolnych nadałem ruch naprzemienny. CHÓR Czyniąc to pod promiennym, czy łzy dżdżu roniącym Zeusem? ALKMEON Obuwie me zdobi oschły brat błota, nie ono samo. CHÓR Poznanie twego imienia nie sprawiłoby mi zbytniej przykrości. ALKMEON To, czego pragnie człowiek, nie zawsze w efekcie otrzyma. CHÓR Mogęż się zatem dowiedzieć, w jaki cel mierzy strzałą twój pobyt? 259 ALKMEON Usta pasterza, gdym w drodze zagadnął je, z warg swoich bramy... CHÓR Wypuściły co? Nie wiem bo jeszcze, co pragniesz oznajmić. ALKMEON I nie dowiesz się nigdy, jeżeli wciąż będziesz przerywał. CHÓR Mów dalej, proszę - utrzymam oniemiały mój język na wodzy. ALKMEON Ten dom - rzekł mi pasterz - jest domem Eryfili, niczyim innym. CHÓR Gardła mu nie zhańbiła bynajmniej ohydna nieprawda. ALKMEON Mogęż więc wejść do wnętrza, wkraczając do niego drzwiami? CHÓR Charty swych stóp dociekliwych wypuść na jego posadzki. I, o, mój synu, pamiętaj: bądź, z jednej strony, dobry, A znowuż z drugiej strony postaraj się nie być zły; Postępowanie takowe jest albowiem najbezpieczniejsze. ALKMEON Skrzydlatą pośpiechem piętę przenoszę przeto nad progiem. CHÓR Strofa W trakcie spekulatywnych dumań Nie jestem zwykle skłonny do ubrania w słowa Źle przetrawionej myśli; Atoli długie medytacje Pozwoliły mi wreszcie na jeden zdobyć się wniosek: W życiu zdarza się różnie. Głęboka ta prawda spoczywa 260 -••voich iimic. -.a Na przeponie mojej refleksji, Nie ryta w wosku tabliczek I nie zapisana piórem, A to z wielu powodów: W życiu, jak powiadam, Zdarzają się różne rzeczy. Nie z lotu sów, złowróżbnie hukających w nocy, Wyczytałem ten fakt, Ani go nie wykrztusił dla mnie delficki trójnóg, Ani wreszcie Dodona. Mą domorosłą przeponą tak jakoś po prostu wyczuwam, Że wniosek ów, acz naiwnie brzmiący, jest z gruntu słuszny. Antystrofa "lczyim Ale z jakiej racji myśl ma zbacza Ku córze Inachosa, ukochanej samego Zeusa? Tej, którą dawno temu bogowie, Bardziej na wszelki wypadek niżeli z czystej hojności, Zaopatrzyli w cztery racice, parę rogów i jeden ogon - Choć nikt ich o dar ów nie prosił - I wysłali na łąki, by mogła Zgłębiać obcą jej dotąd metodę Powtórnego przeżuwania pokarmu. Ona to zatem, argiwskich pól krocząc żyznym obszarem, Skubała bladozieloną trawę i czubki pokrzyw, Ani też zioła owe nie umykały jej mordzie. Wszelako, jakkolwiek pożywne, tego rodzaju posiłki Nie są przedmiotem mych pragnień: Obyż przenigdy Cypryda nie obrała na swoją siedzibę Mej pokrytej cętkami wątroby! Czemu wszakże wspomniałem Io? Czemu-m to uczynił, zaiste? Nie mam pojęcia, czemu-m. Epoda Lecz tu serce me wieszcze uderza W ton rozgłośnych pień, w zasadzie solo I nie nadających się do tańca. Oto pałac objawia się parze Mych sprzężonych jak dwa woły źrenic (Zwłaszcza prawej, choć wspomnę i lewą) 261 Jako, że tak powiem, krwawa jatka, W której ścielą się welnianokudłe Zwłoki i łaciatozade trupy. Wznoszę przeto swój lament w oparciu o skalę dorycką A obupięstny, płótno-w-strzępy-rwący Łomot bicia się w pierś zgodnie wtórzy Łomotowi mej z-całej-siły-walącej-o-mur głowy. ERYFILA z wnętrza pałacu O, otom został rażony zachłanną paszczęką topora, I to w sensie faktycznym, a nie jedynie w przenośni. CHÓR Zdało mi się, żem słyszał dochodzący z wnętrza pałacu Głos, różny od głosu tego, kto podskakuje z uciechy. ERYFILA Ów mąż rozłupuje mi czaszkę, i to wcale nie w przyjazny sposób; Powtarzam: cel mu przyświeca pod każdym względem złowrogi. CHÓR Nie chcę być posądzonym o pochopność w ocenie rzeczy, Atoli wątpię, czy w domu panuje zupełna harmonia. ERYFILA O! O! Kolejnym ciosem mężobójca wbrew mojej woli Miażdży zagrodę mych zębów; byłby to zatem cios trzeci. CHÓR Jeżeli tak, twój stan zdrowia pozostawia wiele do życzenia; Twej arytmetyce za to niczego zarzucić nie można. 262 OGDEN NASH 304 SZTUKA RYMOTWÓRCZA: KRÓTKI KURS DLA POCZĄTKUJĄCYCH KU enia; Angielski jest językiem nieporównanie melodyjniejszym i zarazem łatwiejszym do zrozumienia niż np. ten, którym posługują się Turcy, Sprawia jednakże kłopot rymotwórcy. Nie ma w nim rymów do słów takich jak „orange" (pomarańczowy) lub „silver" (srebrny), Chyba żeby się uciec do jakiegoś neologizmu, który rani swoją sztucznością, jakby ktoś wbijał nam tępy nóż w punkt podpiątożebrny. Zostałem raz spoliczkowany przez młodą damę nazwiskiem Miss Goringe, Mimo iż jedynym powodem, dla którego przyglądałem się jej w ten sposób, był fakt, że stanowiła piękny, pełny rym do „orange". Gdzież rzeźbiarz, który stworzy posąg wijącego się w udręce minoga? Tylko tak można unaocznić efekty tortur, jakim poddaje nas ta sadystka, angielska liczba mnoga. Za cóż nas tak pokarał perwersyjny wynalazca gramatyki, prawdopodobnie jakiś złowieszczy mnich w średniowiecznej opończy? Czasownik w trzeciej osobie liczby pojedynczej kończy się na -s, podczas gdy rzeczownik w liczbie pojedynczej wcale na -s się nie kończy! Rymotwórca, rażony tym jak obuchem, na próżno skrzykuje na pomoc pomysłów całe hufce, Bo natychmiast dostaje w drugie ucho drugim obuchem: w liczbie mnogiej czasownikowi odpada jego -s, za to -s wyrasta nagle rzeczownikowi w końcówce! Niejedna już obiecująca kariera obracała się wniwecz, gdy młodego poetę beznadzieja wciągała w swój wir: Jak można pogodzić fakt, że „ucho słyszy" to „the ear hears", z faktem, że „uszy słyszą" to, przeciwnie, „the ears hear"? Pomyśleć tylko, jak owocnie mógłby kontynuować tęż karierę tenże poeta, dzierżący czy to apollińską lirę, czy to bakchi-czny tyrs, 263 Gdyby tylko końcówki dogadały się ze sobą i liryk mógł nam wyjawić, co w danej chwili jego „ears hears"! Miło mi jest jednak podkreślić, że mimo wszystko z dna tej puszki Pandory wyrasta jak z doniczki kojący aloes W postaci bezcennego słówka „does", które oczywiście wymawia się „daz", ale wyjątkowo z uwagi na rym wymówmy je tak, jak się pisze, czyli „does". Wymówmy? Raczej wznieśmy pieśń chwały, szerząc w krąg jego rozgłos i mir, Albowiem, choć rymotwórca nie jest w stanie wyśpiewać nam, co też jego „ear hear"', wolno mu zawsze w sposób najzupełniej legalny wyśpiewywać, co też mianowicie jego „ear does hear". HARRY GRAHAM 305 EKONOMIA POETYCZNA O, te godziny długie, gdym,, Tysiącem powściągany uzd, Biedził się, by staranny rym Trafiał w publiki gust! Znużył mnie rymotwórczy trud - Uprośćmy go! Metodą - skrót! Gdy wers wydłuża się nadmier., Przycinam go o parę syl.: Wiem, że mnie w swojej pedanter. Skarci każdy dr fil., Lecz pomysł wyda się bezcen. Komuś, dla kogo Czas to Pień. Styl nadal czysty jest jak kryszt. I nie zatraca dawnej subt., Sens, wciąż logiczny i przejrzyst, Zrozumie nawet głupt.; Nie znajdzie u mnie błędów jęz. Najsroższy kryt. lit. lub recenz. 264 tej Szerokiej rzeszy wiernych czyt. Odsłaniam swój pisarski warsz. I radzę innym twórcom lit., Tak młodszym jak i starsz., By stosowali ten mój syst., Z którego zysk jest oczywist. O ileż więcej satysfak. Twórca dostarczy swojej publ., Gdy tę teorię wcieli w prak. I każdy wiersz uszczupli Stosując chwyt w postaci skraj., Podwójnie zwiększy swą wydaj.! Przy tym - oszczędność kolosal. W kosztach piór, atram. i papier.: Gdyby to wiedział Dante AL, Skróciłby swe „Infer.", Wydał mniej pień. i wdzięczną ludz. W o wiele mniejsz. stop. by zanudź. Również ty, dramaturgu, sprób. Poety naśladować przykł.: Widz łatwiej by uwagę skup., Gdyby mógł zamiast zwykł. Słów Ham. u Szeksp. usłyszeć (cyt.): „Być albo nie b. - oto jest pyt."! Jeśli zaś i powieściopis. Zacznie mój przykład naśladow., Bez trudu uda mu się wcis. W jednotomową pow. Każdą trylogię albo tetr.: Skrót - cud, co w przód pchnie trud beli. lettr.l 265 306 MARK TWAIN LIMERYK Smith, właściciel firmy Smith & Sp., Na zebraniu miejskim żądał: „Szk. Niedzielna - w każdym domu!" Zebrani po kryjomu Kręcili na czołach k. MORRIS BISHOP 307 LIMERYK O LIMERYKU Ma limeryk coś z Lee Merrick, panny, Którą tylko ścisłe kwarantanny Uchronią od eskapad Do złych dzielnic, gdzie napad, Hazard, sprośność i ochlaj naganny. ANONIM 308 LIMERYK O LIMERYKU Przez połacie obydwu Ameryk Wysyłają oba płuca me ryk: Niech ktoś, mędrzec czy chłop, ra-Czy nauczyć mnie popra- Wnie rymować, bo piszę limeryk! 266 309 W. S. GILBERT ANTYLIMERYK Pewien starzec z miasteczka Wiesiołe Użądlony raz został przez osę. Odpowiedział: „Bynajmniej; Szczęście zresztą, że nie był to szerszeń" 320 TED PAUKER LIMERAIKU Zły staruch z Kioto wrzeszczy na gejszę: „Gdzie twój wachlarz, kretynko?" DAVID McCORD 311 NA AUTORA WYCZERPUJĄCYCH (CZYTELNIKA) OMÓWIEŃ KRYTYCZNOLITERACKICH Nieporównanie głębszy niż jego koledzy, Analizować dzieło mógłby do pojutrza. Żegluj więc z nim pod żaglem recenzenckiej wiedzy, Lub książkę przeczytaj. Jest krótsza. 267 JOHN CIARDI 312 RECENZENTOWI, KTÓRY WYRAZIŁ PODZIW DLA MOJEJ KSIĄŻKI Jasnowidztwo jest darem rzadkim w każdej erze, Lecz o swoim ty nie wątp. Tak, wierzę ci! wierzę! PHILIP LARKIN 313 POTOMNOŚĆ Jake Balokowsky, mój biograf, wyłącza Mikrofilm tej stronicy. Siedząc w tenisówkach I spranych dżinsach w klimatyzowanej celi Wewnątrz Kennedy Center, nie przebiera w słówkach, Komentując swą dolę: „Żeby diabli wzięli Tego pierdziela - siedzę w nim już rok, a końca Nie widać; miałem zamiar uczyć w Tel Avivie, Ale rodzice Myry" - gest liczenia monet -„Chcą, żebym dostał stałą profesurę. Dzieci, Żona...", wzruszenie ramion. „To gówno skończone, Ten temat; jak przestanę grzebać się w facecie, Wezmę urlop na semestr i będzie możliwiej: Machnę cos o Teatrze Protestu". Na krańcu Korytarza automat z Coke. Obaj kupują. „Ten gość? Jezu, no mówię - coś z pierwszego roku Psychologii - no, znasz ten typ - jakby to ująć: Nic, co by było super, żaden ekstra okaz - Jeden z tych dawnych naturalnych popaprańców". 268 XX „Na odwrót, wywrót oraz opak" albo KŁOPOT ZE ŚWIATEM: KIEDY, ZDAWAŁOBY SIĘ, ZNALEŹLIŚMY WYJŚCIE Z KAŻDEGO Z POWYŻSZYCH DZIEWIĘTNASTU KŁOPOTÓW - ON STWARZA KŁOPOTY NOWE I ZUPEŁNIE NIEOCZEKIWANE RICHARD WILBUR 324 GRA W PRZECIWIEŃSTWA Przeciwieństwo rebelii? Mnóstwo ludzi, którzy spokój woleli. Przeciwieństwo obwarzanka? To trudniejsza zgadywanka. Cóż, pomyślmy w pocie czoła... Mam: drożdżówka z dziurą dookoła. Przeciwieństwo pojęcia dwoje? Ja; ty; samotni oboje. Przeciwieństwem obłoku może Być szmat bieli odbity przez morze Lub też szmat błękitu w niebie, który Wywołany został przez brak chmury. A przeciwieństwo przeciwieństwa? To już są myślowe bezeceństwa. 270 MARY ANN HOBERMAN 325 ŻYCIE W MIASTECZKU ODWYRTKOWIE Na odwrót, wywrót oraz opak Jakiś idiotów areopag Urządził życie w Odwyrtkowie: Wszystko tu stoi wręcz na głowie. Kapelusz nosi się pod czaszką (Wsadzenie go tam nie jest fraszką!), Spać każdy idzie pod tapczanem, Zwykle „nad wieczór"; a „pod ranem" Kiedy się budzi, je skorupki Jajek z czymś, co się zwie „nadróbki" (Chodzi po prostu o podroby, Najczęściej - płucka i wątroby). Dokoła wszystko w negatywie: Felczer się wprawia w „prawatywie", Uczeń w dyktandzie „lewidłowo" Pisze „podzwyczaj" trudne słowo, A więzień w celi, gdy od ściany Do ściany krąży, nadąsany, Istotnie ma dość trudne życie, Bo spaceruje po suficie. ANONIM 316 KOTEK WZIĄŁ SKRZYPCE (Ze Śpiewnika Gęsiej Mamy) Kotek wziął skrzypce, Przygrywa rybce, Krowa przez księżyc robi skok; Psy biją brawo Takim zabawom, A talerz z łyżką ucieka w bok. 271 EDWARD LEAR CZTERY LIMERYKI 317 Pewien starzec o ogromnej brodzie Narodowi oświadczył: „Narodzie! Klęska to żywiołowa: Cztery Skowronki, Sowa, Czyż i Kwoka gnieżdżą się w mej brodzie!" 318 Pewien pan nagle rzekł: „Ale draka! Patrzcie, z krzaka wystaje dziób szpaka!" Na pytanie: „Co z tego?" Odparł: „Panie kolego, Szpak jest pięć razy większy od krzaka!" 329 Pewien starszy mężczyzna z Kamczatki Wyhodował w zaciszu swej chatki Tak długiego jamnika, Że za radą prawnika Jamnik płacił podwójne podatki. 320 Pewien starzec pod wpływem gorąca Nabył oraz osiodłał zająca; Dosiadł go, po czym stępa Ruszył i bez zmian tempa Jechał tak aż do końca miesiąca. 272 ANONIM 322 LISTA (Ze zbioru Angielskie rymy dziecięce, z tradycji głównie ustnej zebrane przez Jamesa Orcharda Halliwella) Jeden jegomość jedzący jesienią jędrne jeżyny; Dwaj dranie dochodzący do degeneracji drogą długotrwałego delirium; Trzy typowo tęgie tygrysy trenujące talenty towarzyskie; Czterech Czechów częstujących czeredę czarownym czardaszem; Pięć paryskich paniuś pielgrzymujących pieszo przez pole pelargonii; Sześciu strzelców starających się spudłować szczególnie stylowym sposobem; Siedem szykownych słoni, silnie się słaniających; Ośmiu okropnych oksfordzkich osłów otwierających ostrygi; Dziewięć dzierlatek dzielnie dziergających dziecinne dziewanny; Dziesięciu derwiszów dręczących duszę drążeniem durnych dyrdymał do dna; Jedenastu jadowitych juhasów jątrzących jelita jeża jodyną; Dwunastu drukarzy dumnie doprowadzających dotychczasowe dzieje do dnia dzisiejszego. 273 MARY ANN HOBERMAN 322 Z WYKŁADÓW: „SZEŚĆ PRZYKŁADÓW UKŁADÓW W ŚWIECIE OWADÓW" Rój pcheł kłuł w brzuch rój pszczół. Rój pszczół Miał gdzieś rój pcheł: kłuł w brzuch rój much. Rój much wpół spuchł: miał gdzieś rój pszczół, Bo kłuł go gdzieś rój pcheł, a kłuł, By czuł rój much, gdzie zad, gdzie brzuch. Rój pszczół kłuł w brzuch rój much. Rój much Miał gdzieś rój pszczół: kłuł w brzuch rój pcheł. Rój pcheł wpół spuchł: miał gdzieś rój much, Bo kłuł go gdzieś rój pszczół, a kłuł, By czul rój pcheł, gdzie zad, gdzie brzuch. Rój much kłuł w brzuch rój pcheł. Rój pcheł Miał gdzieś rój much: kłuł w brzuch rój pszczół. Rój pszczół wpół spuchł: miał gdzieś rój pcheł, Bo kłuł go gdzieś rój much, a kłuł, By czuł rój pszczół, gdzie zad, gdzie brzuch. t Rój pcheł kłuł w brzuch rój much. Rój much Miał gdzieś rój pcheł: kłuł w brzuch rój pszczół. Rój pszczół wpół spuchł: miał gdzieś rój much, Bo kłuł go gdzieś rój pcheł, a kłuł, By czuł rój pszczół, gdzie zad, gdzie brzuch. Rój much kłuł w brzuch rój pszczół. Rój pszczół Miał gdzieś rój much: kłuł w brzuch rój pcheł. Rój pcheł wpół spuchł: miał gdzieś rój pszczół, Bo kłuł go gdzieś rój much, a kłuł, By czuł rój pcheł, gdzie zad, gdzie brzuch. Rój pszczół kłuł w brzuch rój pcheł. Rój pcheł Miał gdzieś rój pszczół: kłuł w brzuch rój much. Rój much wpół spuchł: miał gdzieś rój pcheł, Bo kłuł go gdzieś rój pszczół, a kłuł, By czuł rój much, gdzie zad, gdzie brzuch. 274 I 323 OGDEN NASH DRÓB Weźmy takie jajo (model kurzy). Jajo nie ma pod spodem odnóży. Produkuje kurę kurze jajo, Kury wszakże odnóża mają. To nie koniec (dreszcz biegnie po skórze): Kurze się przydarza jajo (kurze) I znów szok: jajo nie ma nóg czy choćby stóp. Niepojęty ten drób! GELETT BURGESS 324 FIOLETOWA KROWA Nie widziałem fioletowej krowy I nie liczę na widok takowy, Ale mogę już teraz dać słowo: Wolę widzieć niż sam być takową. 275 HILAIRE BELLOC 325 DROMADEOPARD Dromadeopard, jak słyszymy Od Podróżników (którym wierzyć Trzeba bezwzględnie), jest olbrzymi: Łbem sięga Chmur i wzniosłych Wieżyc, Tak że Miarkami Krawieckimi Prawie się nie da Zwierza zmierzyć. Na zawsze przeszedłby do Kronik, Kto by z tej Bestii skórę złupił! Ja bym w tym celu Spadochronik (Taki ze Skrzydełkami) kupił, Muzyką Szklanych bym Harmonik Zdezorientował i ogłupił Bydlaka, po czym Desant w nocy Urządził nań, strzelając z Procy. 276 EDWARD GOREY 326 ALFABET ZWIERZĄT NIESŁUSZNIE LEKCEWAŻONYCH Ampuć ma trąbkę, wsysa w nią okruszki; Główkę na drobną, podobnie jak nóżki. Biargluch zalega sennie i leniwie Dna niedomytych butelek po piwie. Cupak nie razi podrygiem drastycznym, Jeśli go ściągnąć paskiem elastycznym. Drdałczyk w nieśmiałość zapada się co dnia: Unika nawet spojrzenia przechodnia. Epitylica da]e upust nerwom: Wybuchy furii w końcu ją rozerwą. Fichłacz wyraźnie o sekretach bytu Nic nie chce wiedzieć, gdy zwisa z sufitu. 0 Gołdziołusze mówi się, że czyni Zupełny chlewik ze swojej jaskini. Hęchołaj pełznie tak cicho po świecie, Że robi tylko „chrup", gdy się go zgniecie. Ippa je tylko, jeśli jej się leje W miskę oleje, ukleje i kleje. Jeloryp nigdzie ukradkiem nie znika, Bo się go trzyma we wnętrzu słoika. Kwongdzu ma duże, sękate pazury 1 liczne skazy w ramach swej natury. Limpczyk za główne życiowe zadanie Uznałby - gdyby go nie budzić - spanie. 277 Mąpież posuwa się zgrabnie, lecz z wolna: Dręczy go autorefleksja namolna. Nerdź cierpi ciągłe bóle i w zasadzie Żyje wyłącznie dzięki lemoniadzie. Oćwuch jest biały, więc, gdy nocna pora, Widać go dobrze bez noktowizora. Podsiebek wpada często w trans taneczny, W którym się staje zgoła niebezpieczny. Rżęgierz zaczepia się końcem ogona 0 gwóźdź i wisi tak, póki nie skona. Szwurdź ma pozory nieczułego drania 1 nie nadaje się do gotowania. Sciąpiel, zupełnie pozbawiony dumy Oraz godności, czyni dziwne szumy. Tłyżek, gdy zamknąć go w niewielkiej salce, Zaraz potyka się o własne palce. Ulp, skrajnie mały, musi sobie przydać Manię wielkości, by go było widać. Wambół używa uszu jak wachlarzy I nimi także ociera łzy z twarzy. Zęźlarz pod koniec dnia na nogi wstaje I z ich pomocą dokądś się udaje. Żepeta gapi się, gapi, i gapi, A gdy się skończy gapić, znów się gapi. A najsłynniejszy z nich wszystkich Zdziżymar? Był tylko jeden, lecz stopniowo wymarł. 278 Łępiech wysyła z gardła pisk wysoki, Wgryza się w kostki nóg i ssie z nich soki. Mąpież posuwa się zgrabnie, lecz z wolna: Dręczy go autorefleksja namolna. Nerdź cierpi ciągłe bóle i w zasadzie Żyje wyłącznie dzięki lemoniadzie. Oćwuch jest biały, więc, gdy nocna pora, Widać go dobrze bez noktowizora. Podsiebek wpada często w trans taneczny, W którym się staje zgoła niebezpieczny. Rżęgierz zaczepia się końcem ogona 0 gwóźdź i wisi tak, póki nie skona. Szwurdź ma pozory nieczułego drania 1 nie nadaje się do gotowania. Ściąpiel, zupełnie pozbawiony dumy Oraz godności, czyni dziwne szumy. Tłyżek, gdy zamknąć go w niewielkiej salce, Zaraz potyka się o własne palce. Ulp, skrajnie mały, musi sobie przydać Manię wielkości, by go było widać. Wamból używa uszu jak wachlarzy I nimi także ociera łzy z twarzy. Zęźlarz pod koniec dnia na nogi wstaje I z ich pomocą dokądś się udaje. Zepeta gapi się, gapi, i gapi, A gdy się skończy gapić, znów się gapi. A najsłynniejszy z nich wszystkich Zdziżymar? Był tylko jeden, lecz stopniowo wymarł. 278 327 A. A. MILNE SKRZAT Ta zasłona w sypialni, kiedy się robi przewiew, Faluje, jakby pod nią ukrył się jakiś zwierz. Myślę, że to Skrzat, ale nie jestem całkiem pewien. (Babcia nie jest pewna też). Z tymi Skrzatami tak jest, że kiedy wsunąć głowę Za zasłonę - znikają w tej samej chwili bez Śladu. Płoszą się szybko, bo takie są nerwowe. (Babcia mówi też, że tak to jest). 279 MORRIS BISHOP 328 JAK POSTĘPOWAĆ ZE SKRZATAMI Spotkałem skrzata w głębi lasu, Skrzacik-ci był maciupci. Siedział na mchu pod muchomorkiem Na swojej skrzaciej pupci. „Jak się masz, skrzacie", mówię doń, „Na czym upływa ci życie?" „Ot, tańce, pląsam", zaseplenił, „Bawię się - łozmaicie; Casem motylka spłosę, casem, Kiedy zobacę bydlę, 'Nie bydlis!', mówię na złość, a ono Wścieka się: 'Właśnie, ze bydlę!' Casem znów schowam się za gzybek Albo za kozeń buku -Gdy pan Kłet wyjzy z kłetowiska, Stłasę go nagłym 'A kuku!' Lub na huśtawce z pajęcynki Śpiewam se psez pół dnia, A świełscyk cyka mi do wtółu: 'Hej, hopsa-hopsa-sa!' Potem figluję z pisklątkami I wołam: Cip-cip-cip! Co powieś na to, hę?". Odparłem: „Jesteś ohydny typ. Niedobrze mi się robi na sam Dźwięk tych bzdur; fora ze dwora!" Uniosłem stopę i obcasem Rozgniotłem głupiego stwora. 280 MORRIS BISHOP 329 POETA ZNAKÓW DROGOWYCH Poboczami autostrad drepcze staruszek niewielki, Dźwigając kubeł z farbą i różnorakie pędzelki; Gdy ujrzy znak drogowy, w sposób swobodny i szczery Ujawnia swe twórcze ego - zamalowując litery. I tak ROBOTY DROGOWE Zmieniają się w BOTY ROGOWE; ZWĘŻENIE SZOSY - W groźne WĘŻE I OSY; OGRANICZENIE SZYBKOŚCI - W dość makabryczne GNICIE KOŚCI; Hasło NIE PROWADŹ PO WYPICIU ALKOHOLU Skraca się do perfidnej postaci NIE WADŹ W PICIU OLU, Z innego hasła: PRZESTRZEGAJ PRZEPISÓW RUCHU Wyrasta ni stąd ni zowąd dziwaczny GAJ RZEP W UCHU, A z tablicy KIEROWCO DROGA NIEBEZPIECZNA JEDZ OSTROŻNIE Nasz autostradowy Cagliostro Wyczarowuje - wierzcie lub nie wierzcie -Aż cztery wersje: 1) KIEROWCO DROGA BEZPIECZNA JEDŹ OSTRO, 2) OWCO DROGA NIE JEDZ OS, 3) KROWA NA TRONIE, a wreszcie 4) I WROGA NIE PIECZ NA ROŻNIE. Staruszek musi jednak wyczuwać, że nie ma racji Ten, kto sprowadza twórczość do czystej Eliminacji. W swej misji Ulepszania Poezji Znaków Drogowych Oprócz skreślania liter dodaje też trochę nowych: I tak, prosta reklama OLEJ Przeistacza się w dwuznaczne DOLEJ; Znak STOP nabiera dość złowieszczego wyrazu, Rozwinięty w swe zaprzeczenie: STOPNIOWO DODAWAJ GAZU; 281 Informacja OSTROŻNIE ZWIERZYNA LEŚNA Modyfikuje się w: OSTRO RŻNIE ZWIERZYNA OBLEŚNA; Tablica STACJA NAPRAW zostaje przekształcona W przestrogę: DEWASTACJA NAPRAWDĘ SZALONA; Zapowiedź DROGA W ZŁYM STANIE przybiera brutalny ton, Rozszerzona w: ŻONO DROGA W ZŁYM STANIE JESTEŚ WON; Wreszcie zupełne arcydzieło: KIERUJ POJAZD NA PRAWO KU RAMPIE - To proste hasło artystę natchnęło Do wezwania: POLAKIERUJ POJAZD NA RÓŻOWO I PRZEJDŹ NA PRAWOSŁAWIE NĘDZNY PRÓŻNIAKU I TRAMPIE. Kierowcy grozi przez to Konfuzja oraz Kontuzja, Nawet w gipsie pociesza go wszakże taka konkluzja: Dobrze jest, gdy artysta Inwencji w sobie nie kurczy, Lecz przekształca nią Życie w sposób odkrywczy i twórczy. 282 JONATHAN WILLIAMS 330 GRUPA WYZNAWCÓW ANTROPOFAGII WIDZI INFORMACYJNY ZNAK DROGOWY NA AUTOSTRADZIE NR 177 W PÓŁNOCNEJ KAROLINIE I BIERZE GO ZA BRAMY NIEBIOS JEDZENIE 300 STÓP 283 LEWIS CARROLL 331 PIEŚŃ SZALONEGO OGRODNIKA Myślał, że widzi Słonia, który Na flecie ćwiczy gamy; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że jest to List od Mamy. „Rozumiem wreszcie", rzekł, „co znaczy Gra, w którą z Życiem gramy!" Myślał, że widzi Parę Żubrów Wijącą się w Boleściach; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że to Szwagierka Teścia. „Proszę się wynieść", rzekł jej, „z centrum Daleko na przedmieścia!" Myślał, że widzi Kobrę, która Mówi po grecku: „Szkoda!"; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że to najbliższa Środa. „Fakt ten", powiedział, „niewątpliwie Emocji życiu doda!" Myślał, że widzi, jak z Tramwaju Wysławia ktoś Proporzec; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że jest to Nosorożec. „Jeżeli wpadnie," rzekł, „na obiad, Co podam? Trudno orzec!" Myślał, że widzi Kangurzycę Mielącą w młynku Kawę; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że to Niezgodne z Prawem. „Czy mam ją tolerować", spytał, „Czy wezwać na Rozprawę?" 284 Myślał, że widzi tuż przy łóżku Powóz Sześciokołowy; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że jest to Lew bez Głowy. „Biedactwo, nic mu nie smakuje", Rzekł, „nawet mus jabłkowy!" Myślał, że widzi Albatrosa, Jak fruwa wokół lampy; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że to Widoczek z Pampy. „Pójdę do łóżka", rzekł, „pod kołdrę Nie dotrą Światła Rampy!" Myślał, że widzi Ogrodową Furtkę, obrosłą w Mech; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że to Reguła Trzech. „Właśnie mówiłem," rzekł radośnie, „Że nie znać jej - to grzech!" Myślał, że widzi Zaświadczenie Faktu, iż jest Papieżem; Przyjrzał się lepiej i przekonał, Że to Grzebyk z Łupieżem. „Ledwie poczujem," rzekł, „nadzieję, Znów sobie ją odbierzem!" 285 LEWIS CARROLL 332 DZIABERLIADA (Z opowieści Po drugiej stronie lustra) Brzdęśniało już; ślimonne prztowie Wyrło i warło się w gulbieży; Zmimszałe ćwiły borogovie I rcie grdypały z mrzerzy. „O, strzeż się, synu, Dziaberłaka! Łap pazurzastych, zębnej paszczy! Omiń Dziupdziupa, złego ptaka, Z którym się Brutrwiel piastrzy!" A on jął w garść worpalny miecz: Nim wroga wdepcze w grzębrną krumać, Chce tu, gdzie szum, wśród drzew Tumtum Stać parę chwil i dumać. Lecz gdy tak tonie w dumań gląpie, Dziaberłak płomienistooki Z dala przez gąszcze tulżyc tąpie, Brdli, bierze się pod boki! Ba-bach! Ba-bach! I rach, i ciach Worpalny brzeszczot cielsko ciachnął! A on wziął łeb i poprzez step W powrotny szlak się szlachnąl. „Tyżeś więc ubił Dziaberłaka? Pójdź, chłopcze, chlubo jazd i piechot, Objąć się daj! Ho-hej! Ha-haj!", Rżał rupertyczny rechot. Brzdęśniało już; ślimonne prztowie Wyrło i warło się w gulbieży; Zmimszałe ćwiły borogovie I rcie grdypały z mrzerzy. 286 EDWARD LEAR 333 JAKĄD ZE WSZCZOT Kim jest, gdzie, skąd i odkąd, po co jest i od czego Jakąd ze Wszczot? Czy jest wysoki? niski? łysy? blady? szczupły? Jeśli włosy ma bujne, czy związuje w supły ich SPLOT Jakąd ze Wszczot? Kto, ujrzawszy go w tłumie, zawoła: „O, rodak!"? Czy wzuwa kalosz, sandał, botfort, ciżmę, chodak czy BOT Jakąd ze Wszczot? Czy nagość kryje togą? zbroją? giezłem? frakiem? Czy siada na tron, zydel, sofę, czy okrakiem na PŁOT Jakąd ze Wszczot? Czyta prasę codzienną czy też drze ją w strzępy? Odznacza się polotem czy raczej jest tępy jak MŁOT Jakąd ze Wszczot? Czy śpiewa? gwiżdże? ględzi? ryczy: „Ja chromolę!"? Używa życia - czy na spracowanym czole ma POT Jakąd ze Wszczot? Kiedy kaligrafuje list: „Kochany szwagrze!" -Czy stawia kropkę ponad każdym „I" czy także nad „JOT" Jakąd ze Wszczot? Czy w każdej sprawie słucha odgórnych dyktatów, Czy sam dyktuje co dzień setki ultimatów i NOT Jakąd ze Wszczot? 287 Czy szepczą o nim ze czcią „Mąż opatrznościowy!", Czy przeciwnie, nie umie uniknąć obmowy i PLOT Jakąd ze Wszczot? Czy, jeśli krytykanta dostanie w swe ręce, Wdaje się z nim w dyskusję, czy też grozi: „Skręcę cię w KNOT!" -Jakąd ze Wszczot? Tyran zeń - czy monarcha czuły jak gołąbek? Własny pomnik myć każe przy pomocy gąbek czy SZCZOT Jakąd ze Wszczot? Ma specjalnych balwierzy, czy też sam się goli? Czy po dniu rządów skłonny jest do melancholii czy PSOT Jakąd ze Wszczot? Czy, w ramach popierania piśmiennictwa kraju, Każdy kicz literacki czytać ma w zwyczaju i GNIOT Jakąd ze Wszczot? Gdy w szpitalu kuruje stłuczony pośladek, Dostaje od poddanych pudła czekoladek czy SZPROT Jakąd ze Wszczot? Czy chętniej je sałaty czy też salcesony? Czy NA spodnie zazwyczaj wciąga kalesony czy POD Jakąd ze Wszczot? Czy lubi woń kotleta, gdy w kuchni się smaży, Czy woli w świeżej bryzie, na odludnej plaży czuć JOD Jakąd ze Wszczot? Pija burgunda, piwo czy też wodę z pompy? Szasta pieniędzmi, czy jest przy zakupach skąpy jąk SZKOT Jakąd ze Wszczot? 288 Czy go odrzuca, czy też nęci ścisła wiedza? Czy wzbija się balonem wzwyż, czy może zwiedza dna GROT Jakąd ze Wszczot? Czy je kompot łyżeczką, czy lokaj go karmi? Czy głównodowodzącym jest rozlicznych armii i FLOT Jakąd ze Wszczot? Czy miota się i pieni w urażonej dumie, Słysząc przytyki żony, czy raczej rozumie ją W LOT Jakąd ze Wszczot? Czy jest sprawcą przyrostu gotówki w portfelu, Czy wyciągaczem z tegoż portfela sum wielu i KWOT Jakąd ze Wszczot? Czy zawsze się zachowa szlachetnie i ładnie, Czy z zasady na cztery łapy chytrze spadnie jak KOT Jakąd ze Wszczot? Ktoś wie - albo Nikt nie wie - gdzie ów Szyfr czy Kod, Który objaśni, kim jest, skąd, po co i od czego Jakąd ze Wszczot! 289 ALFABETYCZNY SPIS AUTORÓW (Cyfry oznaczają numery porządkowe wierszy - nie numery stronic) Autorzy anonimowi 2, 13,19, 28, 62, 69, 86, 92,110, 114, 143, 150, 156, 161, 180, 185, 224, 225, 249, 251, 261, 295, 308, 316, 321 Adams, Charles Follen 294 Auden, W. H. 30, 36, 91, 182, 227-238 Belloc, Hilaire 46, 48, 71,107-108,119,184,191-193, 325 Bentley, Edmund Clerihew 131, 141, 202-223 Bentley, Nicholas 226 Bishop, Elizabeth 18, 163, 174 Bishop, Morris 159-160,195, 268, 297, 307, 328-329 Brodribb, C. W. 200 Buller, Arthur 27 Burgess, Gelett 33, 324 Byron, lord patrz Gordon, George Carroll, Lewis (Charles L. Dodgson) 8,15, 53, 124,127, 257-258, 298, 300, 331-332 Cartwright, William 154 Ciardi, John 16, 22, 64, 89, 96, 312 Cleveland, John 175 Coleridge, Samuel Taylor 279 Cummings, E. E. 116,149,178, 259, 272 Cunningham, J. V. 244 Donnę, John 112,126,153,245,275 Freeman, Mary E. Wilkins 66 Frost, Robert 34,93 Gay, John 12 Gilbert, W. S. 266, 282, 309 Gordon, George, lord Byron 142 Gorey, Edward 136,194, 326 Graham, Harry 99,102,105,138-140,176-177, 262, 305 Graves, Robert 276 Guiterman, Arthur 23, 47, 90 Hali, Donald 250 Hardy, Thomas 21 Hare, M. E. 117 Herrick, Robert 248 Hoberman, Mary Ann 315, 322 Hood, Thomas 134 291 Hood Młodszy, Thomas 20, 265, 299 Housman, A. E. 29, 56, 65, 98,106,135, 303 Hughes, Langston 9,113,118,145 Inge, W. R. 128 Johnson, Samuel 3, 97 Landor, Walter Savage 190 Larkin, Philip 24, 122, 132, 313 Lear, Edward 1, 4-7, 14, 17, 115, 146, 151, 252-256, 270, 280-281, 292-293, 317-320, 333 Lennon, John i Paul McCartney 130,155, 201 ]VIcCartney, Paul, patrz Lennon, John McCord, David 44, 100, 197, 264, 267, 311 McGinley, Phyllis 165, 170 Marvell, Andrew 148 Merrill, James 274 Milne, A. A. 45, 104, 327 Morton, J. B. 278 Nabokov, Vladimir 271 Nash, Ogden 10, 32, 41-42, 49-52, 54-55, 57-61, 63, 67-68, 70, 72-73, 94, 101, 103,120,129,164,166-169,179,181,196, 260, 263, 283, 304, 323 Parker, Dorothy 11, 144, 157-158 Pauker, Ted 310 Porter, Cole 147 Preston, Keith 291 Pope, Alexander 88 Pound, Ezra 95 Randolph, Thomas 133 Rexroth, Kenneth 74-85 Richardson, Justin 273 Roethke, Theodore 121 Shakespeare, William 87,111,125,152,186-188,199, 246-247, 285-290, 301-302 Silverstein, Shel 109 Simic, Charles 43, 162, 183, 239, 277 Thribb, E. J. 240-242 Twain, Mark (Samuel L. Clemens) 137, 306 Updike, John 25-26, 31, 35, 37-40, 172-173, 269, 284, 296 Wilbur, Richard 314 Wilkins, Mary E. patrz Freeman, Mary E. Wilkins Williams, Jonathan 123,171, 243, 330 Wilmot, John, hrabia Rochester 189 292 ALFABETYCZNY SPIS INCIPITOW (Cyfry oznaczają numery porządkowe wierszy - nie numery stronic) A oto mister universum (rekordzista 259 „Alleluja!" - do tej jednej obserwacji 135 Ampuć ma trąbkę, wsysa w nią okruszki 326 Angielski jest językiem nieporównanie melodyjniejszym i zarazem łatwiejszym do zrozumienia niż np. ten, którym posługują się Turcy 304 Antypatyczny, biodrzasta 173 Architekt sir Christopher Wren 203 Arytmetyka mieści w swoim ścisłym świecie 133 Bonifacy Niedośpiałek 114 Brzdęśniało już; ślimonne prztowie 332 Była raz Krowa z Podwójnym Wymieniem 121 Bywa, że dziwa 125 Chcesz, bym kochał całe lata 148 Chciałbym w pokoju mieć podłogę 33 Chciałem poskarżyć się Bogu 93 Chociaż ksiądz z kościoła św. Anny 160 Choć nie mam nic przeciw węgo- 70 Choćbym radości rosą wciąż się zraszał 20 Clarence Lee, chłopczyk z Tennessee 109 Cóż, że ofiarą sprośnych żądz markiza- 176 Czy kanibale rosyjscy są gorsi niż angielscy? Oczywiście 183 Czyściciel okien zleciał z parapetu 139 Daj mi odetchnąć, uparty człowiecze 175 Dama z miasta Padua, bryła sadła 252 Dante Alighieri 213 Dbaj o to zwierzę. Jest tylko to jedno 77 Długo mi serce żarła tajemna zgryzota 273 Do studni z pitną wodą 138 Doceńcie to w docencie, że w znacznym procencie 264 Doprawdy, Ośmiornico 60 Dość miał Ojciec wrzasków Dziatwy 102 Dromadeopard, jak słyszymy 325 Dyscypliny zwanej Biografią 202 Dzieciom potrzebne jest dla równowagi 164 Edgar Allan Poe 218 Edward Lear 233 Eskimosi gdzieś pod Manitobą 284 293 Euforia to, jak rozumiem, poczucie, że się ma świetne samopoczucie; jeśli tak, to jestem dziś w stanie euforycznym lub nawet euforialnym Fryderyk Aleksander Fungdt Fryderyk Nietzsche 237 Gdy biorę pod gruntowną rozwagę osobliwe obyczaje psów Gdy dziewczę nosi okulary 157 Gdy Immanuel Kant 231 Gdy Karol Marks po miesiącach trudu 235 Gdy mi się z wiekiem przerzedzi włos 130 Gdy pewien Szkot imieniem Rex 249 Gdy w Kornwalii drwi drozd i śniegowi śpiewa wprost 147 Gdy żonkil puszcza żółty pąk 199 Gdyby tak mógł nas ujrzeć wzrok pitekantropa 96 George Bernard Shaw 205 Grałem akurat w golfa tej niedzieli 177 Grunt przygotować wtedy, gdy widać już szereg 35 Grzmij na ustnej harmonijki strunach pięciu 282 Gwiazda, pyłek na nieba ogromie 21 Henry Ford 211 Herr Hans Hoechs, germanista z Macao 295 Hipopotama zad szeroki 47 Hipopotamy 48 Ilekroć Torąuemada 216 Jak nazwisko to se nie mogę psz'pomnieć 243 Jak pięknie, młody krokodylu 53 Jake Balokowsky, mój biograf, wyłącza 313 Jakkolwiek Machiavelli 223 Jakże miło jest znać pana Leara 270 Jakże uprzejmy jest Japończyk 181 Jan Kanty 104 Jasnowidztwo jest darem rzadkim w każdej erze 312 Jeden jegomość jedzący jesienią jędrne jeżyny 321 JEDZENIE 330 Jego siostra (wychowana na Lutrze 258 Jest w Vermoncie sypialnia, w jej ścianie 34 Jesteśmy w komplecie? 290 Jeśli przez jeża choć raz był szturchnięty 49 Jeśli się ktoś obrazi tutaj na tej sali 302 Johann Sebastian Bach 228 John Milton / Tak się raz objadł serem typu Stilton 212 John Milton / W hotelu „Hilton" 236 John Stuart Mili 206 Joseph Haydn 230 Józia i Jurek 185 Józio tak brykał, że aż swego dopiął 140 294 Już pierwszy ich wrzask zza szybki 101 Kapitan Ćpalka i bosman Ćpach 16 Kawa 263 Każda zla passa ma swój koniec 116 Każdy aksolotl 44 Każdy recital Franza Liszta 207 Kiedy Babunia, wypadłszy nam z łódki 99 Kiedy byłem jeszcze mały 110 Kiedy leżysz bezsenny i spoczynek bezcenny niepochwytnym się staje mirażem 266 Kiedy mnie chrzcili 100 Kiedy Puchacz i Kicia wyruszyli w rejs życia 146 Kiedyś, jeśli wam się powiedzie 75 Kim jest, gdzie, skąd i odkąd, po co jest i od 333 Kinga, wiotka dziewica z Toronto 159 Kły słonia, niegdyś dżungli króla 23 Kobietę znieść potrafię w jednym z dwóch sposobie 154 Kotek wziął skrzypce 316 Krowa: coś, co wypełnia sobą niedaleką 54 Król Jerzy Pierwszy żył przez czas długi 190 Król Jerzy Trzeci w 210 Ksantypa 232 Ksiedżyc zdów świeci, boja biła 294 Kto pragnie ze mną iść 87 Kto strojne portki szyje 188 Ktokolwiek się pętał po naszym pokładzie 152 Ktoś może być sobie dentystą, ktoś inny, przeciwnie, irredentystą 32 Lama przez jedno „1" 55 Lektura wierszy Johna Gaya 221 Lew zwany jest królem 79 Lord Abbott swoją książęcą koronę 184 Lord Archibald wprost nie był w stanie 191 Lord Finchley sam naprawiał prąd: po dwóch minutach 192 Lord Heygąte twarz miał jakąś taką mętną 193 Ludność Hiszpanii sądzi, że Dante z 204 Ludzie, którzy mają to, czego pragną, są nadzwyczajnie skłonni do tłumaczenia ludziom, którzy nie mają tego, czego pragną, że tak naprawdę ci ostatni wcale tego nie pragną 120 Ludziom na ogół z wiekiem stopniowo przybywa wiedzy 132 Łabędź śpiewa przed zgonem. - Czemuż wolą Bożą 279 Ma limęryk coś z Leę Merrick, panny 307 Mallarme 234 Mam na miejscu i na wynos 111 Mam nadzieję, żę Rzymianie 90 Mam żal do Opatrzności za to, że wstępować na drogę poprawy można tylko, jeśli się wpierw było grzesznikiem 283 295 Martin Buber 229 Masz do mnie jakąś sprawę? ¦ 288 Masz żonę (ślubną), dom masz tyż 52 Matki są czymś niewybaczalnym 165 Maxwell w szkółce był, przed maturą kuł co sił, aż zbrzydziło go 201 Mąż jest to coś, z czym żona musi się zżyć i jakoś to znosić, choćby z piersi wyrywał jej się okrzyk „Biada!" 168 Miał dostać w ciemię Willie Long 291 Między nami 250 Mniej pokazuj, niż posiadasz 186 Mówiono mi, żeś wspomniał mu mnie 300 Myśl, którą wypycham poza obręb świadomości, a która mimo wszystko wciąż się pojawia w jej polu 103 Myślał, że widzi Słonia, który 331 Myśliciel Auguste Comte 214 N oznacza Nic. Niczego jest 81 Na miłość boską, kufelek najtańszego piwa 285 Na odwrót, wywrót oraz opak 315 Na Wybrzeżu Kormandalii 151 Naczelną Wadą Henia Żurka 107 Nagi na świat przyszedłem, nagi z świata schodzę 244 Najobrzydliwszy jest prelegent 195 Nakryłem głowę kapeluszem 3 Nie, ja nie jestem Mahometem 209 Nie było miłe dla Hannibala 219 „Nie mógłbyś przyśpieszyć kroku?", mówił wątłusz do ślimaka 15 Nie śmiejcie się, dziewice płoche 246 Nie widziałem fioletowej krowy 324 Niech T oznacza Ty, czyli ciebie 85 Niedźwiedź krwiożerczy jest, jak państwo wiecie 98 Nieporównanie głębszy niż jego koledzy 311 Nieśmieszny wujku, który damie 174 Nikt o nazwisku McTavish 179 No wiec gdzieś tam wśród gór Dakoty żył sobie młody gość zwany Rocky Racoo-oon 155 No więc tak. Urodziłeś 241 Nosorożec - zwierz brzydki 59 Nuda aż wyć 118 Nuży mnie Miłość; w Rymie podniet już nie znajdę 119 „O, cóż za obraz przeraźliwy 134 O, jak ohydnie 25 O, już od pierwszych mych dni na tym świecie 299 O kalarepie powie nawet durak 41 O tak, życie jest pieśnią, która z głosem głos łączy 11 O, te godziny długie, gdym 305 O ty, w-stosowny-skórzany-bucior-podróżny-wciśnięta 303 O, wodo aż po widnokrą- 29 Oby Anioł Stróż czuwał nad krętością ścieżek 189 296 Ohydna buraczkowość skóry 106 Ojciec cały majątek zapisał w ostatku 112 Okapi to gatunek wymarły 82 Opowiem wszystko, co się da rzec 124 - Opowieść o mnie i o doktorze Freudzie jest powszechnie 239 Palnął się w czoło, rozum chcąc przyzwać tą drogą 88 Pani Metz wyszła świetnie! Rozmazana plama 172 Pani N. to taki prędki typ, że 27 Panie młody 171 Pantera niczym się nie różni od lamparta 61 Patrząc na gwiazdy, wiem, że jestem dla nich zerem 30 Pełznąc hen, na szczyt wzgórza, ziębnie krab nieczuły 1 Pewien dziwak wołał w centrum Aten 5 Pewien młody Irlandczyk z Belfastu 180 Pewien młodzian z miejscowości Allau 257 Pewien pan nagle rzekł: „Ale draka 318 Pewien pan rzekł sarkastycznie: „Rajem 117 Pewien rodzaj osób, wybierając się w podróż pociągiem, musi mieć zawsze całą godzinę na dotarcie do dworca odległego o parę przecznic 166 Pewien rybak z greckiej wyspy Korfu 293 Pewien starszy mężczyzna na Krymie 253 Pewien starszy mężczyzna w Nepalu 256 Pewien starszy mężczyzna z Hong-Kongu 280 Pewien starszy mężczyzna z Kamczatki 319 Pewien starszy mężczyzna z Quebecu 292 Pewien starszy pan z centrum Pragi 255 Pewien stary mężczyzna z Tobago 261 Pewien stary mruk z miasta Wiek 7 Pewien starzec na plaży Waikiki 254 Pewien starzec o ogromnej brodzie 317 Pewien starzec pod wpływem gorąca 320 Pewien starzec u stóp Wezuwiusza 281 Pewien starzec w swej willi na Etnie 128 Pewien starzec z miasteczka Wiesiołe 309 Pewien starzec z przedmieścia Bostonu 4 Pewien starzec, zamieszkały w Persji 6 Pewna dama z Syrii, chcąc Farysa 69 Pisarze - nudna to odmiana 296 Płyń do mnie, Basieńko, przez rzeczkę 247 Poboczami autostrad drepcze staruszek niewielki 329 Pochopny sąd, że każda Żmija 71 Pod koniec życia Matuzalem 131 Pod pagórkiem, w małej chatce 2 Podobieństwo? Tak, kiedy przed portretem stanę 275 Poetessa z miasteczka Ithaca 268 Poglądy Pizarra 208 Polując niby to „na wabia" 196 297 Powszechny sąd o Dżyngis-Chanie 220 Pozdrawiam cię, wielki Głosicielu 240 Pozwoli pan, żeńska połowa wydającego przyjęcie małżeństwa 271 Prawdziwa istota 238 Producent Cecil B. de Mille 226 Przechodzień spytał Gucia: „Czy pamiętasz 105 Przeciwieństwo rebelii 314 Przegryźć chłopcem niegrzecznym gdzieś w pustynnych wydm cieniu 56 Przewoźnik wiosło z wód wynurzył 274 Przez połacie obydwu Ameryk 308 Przytul no się powiedział 149 Psa zdefiniuję jednym słowem 63 PYTANIE: daj 178 Quagga to tak samo gatunek wymarły 83 Racje miłości składniej ujmie język 287 Robiąc na ogniu parę grzanek 262 Rój pcheł kłuł w brzuch rój pszczół. Rój pszczół 322 Rząd zielonych Buddów 43 Rzekła dama na komendzie w Tottenham 161 Rzekła Kaczka w rozmowie z Kangurem 17 Są dwie rzeczy, których mój umysł dotąd nie zgłębił; pierwsza: dlaczego „mucha tse-tse" nie ma liczby mnogiej "muchy tsą-tsą" 198 Siedliśmy razem na kozioł 163 Siedzę sam. Zmierzch. Nie marszczy się spokoju tafla 169 Siedzi człowiek, na nogi 9 Siedziały dwa ptaszki na głazie 19 Siostry bez przerwy suszą sobie włosy 170 Siwy wuju Adalbercie 115 „Słodką wonią mnie odurza 301 Słońce rzucało blask na morze 8 Słuchacz śpiewu kanarka 51 Słynie z tego ta bestyja 57 Słynna w Bonn barmanka Duża Fela 251 Smith, właściciel firmy Smith & Sp. 306 Spinoza 224 Spotkałem skrzata w głębi lasu 328 Stare, dziwaczne monstra trzyma powieszone 126 Start wart 200 „Stary jesteś, mój ojcze, i nietęgie twe zdrowie" 127 Stosunek płciowy zrodził się jako idea 24 Straszna rzecz się zdarzyła przy chrzcie 194 Stravinsky spogląda na górę 31 Strój - na różowo; ksiądz może 145 Struś to niemądre ptaszę 66 Szczur wyskoczył na scenę 277 298 220 240 271 238 226 105 314 83 Sw. Tomasz z Akwinu sądził 84 Świat zgodnie z planem szedł przez moment 92 Święty Tomasz z Akwinu 227 Świnia wytwarza dla nas uczynnię dóbr szereg 68 Ta zasłona w sypialni, kiedy się robi przewiew 327 Tak se pomyślaam 123 Taki szczyt elegancji osiągnął Petroniusz 215 Taran fal łomocze w przystań 91 Ten jeden kwiat mi przysłał na drugi dzień rano 158 Ten trylobit spać poszedł lat temu miliony 22 To chyba jego dom? Adres się zgadza 286 Traktuje jako rzecz naturalną dochodzący z jednego boku 18 Trudno się nie smucić pelikanem 62 Trudno w tych czasach mieć nadzieję 187 Trzaskanie Drzwiami przez Małe Dziewczynki 108 Trzej mądrale przy niedzieli 86 Trzy identyczne rozciąć kindżałem 42 Tu John Brown, jak za życia - cóż mu zgon ponury! 143 Tu kaczka i tam kaczka 50 Tu spoczywa Lord C. Nam, w żałobie 142 Urokiem lorda Clive (zwanego Jimmy) 141 Usta, które raz dziennie od ucha framugi do ucha 39 W domu księstwa Pronto (adres: Via 136 W głowie Jonathana Swifta 225 W lustro spoglądasz zsadąlgops ortsul W 38 W moim ostatnim wierszu 242 W pani Z. - znałem ją jako Andzię 150 W piaskach Sahary albo Gobi 67 W Południowej Afryce, u 80 W rekinie najciekawsza kwestia 64 W środku pampy śpiewał gaucho Bruno 156 W świecie mułów 58 W trakcie pisania o Henryku Ósmym 217 W wodzie foka 76 „Wąsik Adolfa Hitlera 222 Weźmy takie jajo (model kurzy) 323 Widział we śnie Kormorangutana 265 Wie, czemu się, wbrew pozorom, oszczędza na drogim pudrze 167 Wie każdy sztubak i każda sztubaczka (choć nie jestem pewien, czy można to powiedzieć o każdej magister i każdym magistrze) 94 Wiedziała, jak w poezji działa 269 Wierszy o kotach jest 78 Więcej w twoich słowach rozumu, niż sam przypuszczasz 289 Włosiana szczotka 40 Wpadł mi za fotel, w kąt, przyimek 297 Wpierw ją dźwignij (byle nie sapać) 278 299 Wpierw małpa, potem człowiek, wreszcie więcej osób 89 Wrażliwe dziecię, grzeczne, czułe 97 Wynalazł formułę graficzną dla komiksu o komicznych królikach 276 Wypłynęli na morze zwykłym Sitem, o Boże 14 Z jakiej racji ta ropucha, praca Y22 Z odkrywcy aardvarka 74 Z posiadania chomika 45 Z pustych w środku cielsk krążowników 182 Zabierała się właśnie do rozpłatania główki 162 Zachorzał-że ów Stefan młody 137 Zawalił się w Londynie most 28 Zegarek mógłby w oka mgnieniu 36 Zęby są w nim częścią barków; jego przewrotny wdzięk 37 Zimą, gdy pola kryje biel 298 Zły staruch z Kioto 310 Zmarł pan U antologista 272 Znam pewnego solutnie ciętnego sobnika 267 Zniecierpliwiony tym, że wzrokiem Go unika 197 Zwieńczcie mnie laurem: już ze szkół wiem 73 Zwierz Gnu skutecznie broni się przed Wrogiem 46 Zwyczajem słoni jest miewać w zasadzie 65 Zyg-zag, zagara-bam 13 Ze burdele omijać będzie, nie wiem komu 153 Że grzechów masz jak włosów, to niesprawiedliwa 245 Że mu się żona kurwi, Scobble trzonek bata 248 Żółw swym pancerzem się nie zraża 72 Żucie surowej rzepy 260 Życie byłoby mniej potworne 113 Życie to żart - po tamtej strome podejrzenie 12 Życie w wieku średnim jest pyszne i naprawdę lubię je wieść 129 Żyletka? - krew, nieporządek 144 300 SPIS TREŚCI 122 (Cyfra z lewe] strony tytułu oznacza numer porządkowy wiersza w antologii, cyfra z prawe) - stronicę, na które) wiersz się znajduje) SPIS TREŚCI, JAKI MIAŁABY TA KSIĄŻKA, GDYBY AUTOR WYBORU NIE WPADŁ W OSTATNIEJ CHWILI NA POMYSŁ, ABY UŁOŻYĆ WSZYSTKO W PORZĄDKU TEMATYCZNYM, A NIE CHRONOLOGICZNO-ALFABETYCZNYM / 7 ZAMIAST WSTĘPU / 18 ANTOLOGIA I. „TAKIE, TAKIE JEST ŻYCIE - -" ALBO KŁOPOT Z ISTNIENIEM: WYNIKAJĄ Z NIEGO SAME KŁOPOTY EDWARD LEAR 1. Pełznąc hen, na szczyt wzgórza / 24 ANONIM 2. Pod pagórkiem, w małej chatce / 24 SAMUEL JOHNSON 3. Nakryłem głowę kapeluszem / 25 EDWARD LEAR Cztery limeryki: 4. „Pewien starzec z przedmieścia Bostonu..." / 25 5. „Pewien dziwak wołał w centrum Aten..." / 25 6. „Pewien starzec, zamieszkały w Persji..." / 25 7. „Pewien stary mruk z miasta Wiek..." / 25 LEWIS CARROLL 8. Mors i Cieśla / 26 LANGSTON HUGHES 9. Fatalny poranek / 29 OGDEN NASH 10. Dzisiaj żadnych wizyt u lekarza, dziękuję bardzo / 30 DOROTHY PARKER 11. Komentarz / 31 JOHN GAY 12. Epitafium własne / 31 301 II. „JAK JUŻ SKĄDŚ SIĘ ODBIŁO, TO DOKĄDŚ TRZA DOBIĆ" ALBO KŁOPOT Z PRZESTRZENIĄ: SIĘ ROZCIĄGA ANONIM 13. Droga do Londynu / 34 EDWARD LEAR 14. Dziąble / 35 LEWIS CARROLL 15. „Nie mógłbyś przyśpieszyć kroku?..." / 38 JOHNCIARDI 16. Kapitan Ćpałka i bosman Ćpach / 39 EDWARD LEAR 17. Kaczka i Kangur / 41 ELIZABETH BISHOP 18. Brodziec piskliwy / 43 III. „NIE CIESZĘ SIĘ, JAKEM SIĘ NIERAZ CIASZAŁ" ALBO KŁOPOT Z CZASEM: UPŁYWA ANONIM 19. Powiastka z Arystotelesa / 46 THOMAS HOOD Młodszy 20. Jakież to dziwne / 46 THOMAS HARDY 21. Czekanie we dwójkę / 47 JOHN CIARDI 22. Dobranoc / 47 ARTHUR GUITERMAN 23. Marność wielkich tego świata / 48 PHILIP LARKIN 24. Annus Mirabilis / 49 JOHN UPDIKE 25. Lament nad kakaem / 50 26. Ofiara Czasu / 51 ARTHUR BULLER 27. Limeryk („Pani N. to taki prędki typ, że...") / 52 IV. „WODO, JAKŻE TY JESTEŚ MOKRĄ!" ALBO KŁOPOT Z MATERIĄ NIEOŻYWIONĄ: NA JEJ ROZSĄDKU NIE BARDZO MOŻNA POLEGAĆ ANONIM 28. Zawalił się w Londynie most / 54 A. E. HOUSMAN 29. Głęboko prawdziwe refleksje na temat morza / 55 302 DS TRZA W. H. AUDEN 30. Ten, kto bardziej kocha / 56 JOHN UPDIKE 31. Impas w rozmowach na szczycie / 57 OGDEN NASH 32. Trzeba mieć dużo szczęścia, żeby móc nie szukać szczęścia / 58 GELETT BURGESS 33. Chciałbym w pokoju mieć podłogę / 59 ROBERT FROST 34. Rekordowy krok / 60 JOHN UPDIKE 35. Sadzenie skrzynki pocztowej / 61 W. H. AUDEN 36. Przypowieść / 62 JOHN UPDIKE Z „Uciesznego alfabetu przyjemnych przedmiotów": 37. Dziadek do orzechów / 62 38. Lustro / 62 39. Otwór na listy w drzwiach domu / 63 40. Szczotka do włosów / 63 OGDEN NASH 41. Kalarepa / 63 42. Melon / 64 CHARLES SIMIC 43. Arbuzy / 64 V. „W ŚWIECIE MUŁÓW NIE MA REGUŁÓW" ALBO KŁOPOT ZE ZWIERZĘTAMI: NA ICH ROZSĄDKU SZCZEGÓLNIE TRUDNO POLEGAĆ DAVID McCORD 44. Aksolotl / 66 A. A. MILNE 45. Imię dla chomika / 67 HILAIRE BELLOC 46. Gnu / 67 ARTHUR GUITERMAN 47. Obyczaje hipopotama / 68 HILAIRE BELLOC 48. Hipopotam / 68 OGDEN NASH 49. Jeż / 69 50. Kaczka / 69 51. Kanarek / 70 52. Kot / 70 303 LEWIS CARROLL 53. „Jak pięknie, młody krokodylu..." / 71 OGDEN NASH 54. Krowa / 71 55. Lama / 72 A. E. HOUSMAN 56. Lew afrykański / 72 OGDEN NASH 57. Mrówka / 73 58. O mułach / 73 59. Nosorożec / 74 60. Ośmiornica / 74 61. Pantera / 74 ANONIM 62. Limeryk o pelikanie / 75 OGDEN NASH 63. Pies / 75 JOHN CIARDI 64. Kwestia uzębienia rekina / 76 A. E. HOUSMAN 65. Słoń albo: Siła przyzwyczajenia / 76 MARY E. WILKINS FREEMAN 66. Struś / 77 OGDEN NASH 67. Struś / 77 68. Świnia / 77 ANONIM 69. Limeryk o tygrysie / 78 OGDEN NASH 70. Węgorz / 78 HILAIRE BELLOC 71. Żmija / 78 OGDEN NASH 72. Żółw (I) / 79 73. Żółw (II) / 79 KENNETH REXROTH Z „Bestiarium": 74. Aardvark / 80 75. Człowiek / 80 76. Foka / 80 77. Ja / 81 78. Kot / 81 79. Lew / 81 80. Modliszka / 81 81. N / 81 82. Okapi / 82 83. Quagga / 82 304 84. Sęp / 82 85. Ty / 82 VI. „CAŁY KRAM NA ŁEB - NAM?!" ALBO KŁOPOT Z LUDZKOŚCIĄ: NA JEJ ROZSĄDKU ZUPEŁNIE NIE MOŻNA POLEGAĆ ANONIM 86. Trzej mądrale z Gotham / 84 WILLIAM SHAKESPEARE 87. Piosenka przedrzeźniona (Z Jak wam się podoba) / 84 ALEXANDER POPE 88. Fraszka / 85 JOHN CIARDI 89. Brzask ery podróży kosmicznych / 85 ARTHUR GUITERMAN 90. Historia starożytna / 86 W. H. AUDEN 91. Upadek Rzymu / 87 ANONIM 92. Limeryk („Świat zgodnie z planem szedł przez moment...") / 88 ROBERT FROST 93. Nie całkiem obecny / 88 OGDEN NASH 94. Portret artysty jako człowieka przedwcześnie zgrzybiałego / 89 EZRA POUND 95. Meditatio / 90 JOHN CIARDI 96. Zjawisko ewolucji / 90 VII. „...OMAL NIE DAŁEM KLAPSA BACHOROWI" ALBO KŁOPOT Z DZIECIŃSTWEM: NA PRAWDZIWE ŻYCIE JESZCZE ZA WCZEŚNIE SAMUEL JOHNSON 97. Wrażliwe dziecię / 92 A. E. HOUSMAN 98. Dziecięca nieświadomość / 92 HARRY GRAHAM 99. Dziecięca nieczułość / 93 DAVID McCORD 100. Kiedy mnie chrzcili / 93 305 OGDEN NASH 101. O niemowlętach / 94 HARRY GRAHAM 102. Surowy rodzic / 95 OGDEN NASH 103. To musi mieć jakiś związek z mlekiem / 96 A. A. MILNE 104. Nieposłuszna Mama / 98 HARRY GRAHAM 105. Ucieszny smyk / 100 A. E. HOUSMAN 106. Buraczkowość Józia albo: Kłamca ukarany / 101 HILAIRE BELLOC 107. Historia Henia Żurka, który żuł Kawałki Sznurka i wskutek tego wyzionął Ducha w Młodym Wieku oraz w Straszliwych Męczarniach / 102 108. Historia Rebeki, która Trzaskała Drzwiami dla Zabawy, aż spotkał ją Wcale Nie Zabawny Koniec / 103 SHEL SILVERSTEIN 109. Clarence / 105 VIII. „TA ROPUCHA, PRACA" ALBO KŁOPOT Z WIEKIEM DOJRZAŁYM: NA PRAWDZIWE ŻYCIE NIE MA CZASU, BO TRZEBA ZARABIAĆ NA ŻYCIE ANONIM 110. Kiedy byłem jeszcze mały / 108 WILLIAM SHAKESPEARE 111. Piosenka wędrownego handlarza-naciągacza (Z Zimowej opowieści) / 109 JOHN DONNĘ 112. Wydziedziczony / 110 LANGSTON HUGHES 113. Maleńki liryk (w sprawie wielkiej wagi) / 110 ANONIM 114. Bonifacy Niedośpiałek / 111 EDWARD LEAR 115. Przypadki z życia mego wuja Adalberta / 112 E. E. CUMMINGS 116. każda zła passa ma swój koniec / 114 M. E. HARE 117. Limeryk („Pewien pan rzekł sarkastycznie: 'Rajem...") / 115 LANGSTON HUGHES 118. Monotonia / 116 HILAIRE BELLOC 119. Znużenie życiem / 116 306 OGDEN NASH 120. Okropni ludzie / 117 THEODORE ROETHKE 121. Krowa / 118 PHILIP LARKIN 122. Ropuchy / 119 JONATHAN WILLIAMS 123. Pani Sadie Grindstaff, tkaczka i pracownica do wszystkiego, wyjaśnia współczesnemu światu podstawy filozofii pracy / 120 LEWIS CARROLL 124. „Opowiem wszystko, co się da rzec..." / 121 IX. „SKĄD SIŁ TYLE W SĘDZIWEJ TWEJ ŻUCHWIE?" ALBO KŁOPOT ZE STAROŚCIĄ: NA PRAWDZIWE ŻYCIE JUŻ ZA PÓŹNO WILLIAM SHAKESPEARE 125. Przyśpiewka bezczelnego młodzika (Z Romea i Julii) / 126 JOHN DONNĘ 126. Gabinet miłośnika starożytności / 126 LEWIS CARROLL 127. Ojciec William / 127 W. R. INGE 128. Limeryk („Pewien starzec w swej willi na Etnie...") / 128 OGDEN NASH 129. Wzrok orli drugiej kategorii / 129 JOHN LENNON i PAUL McCARTNEY 130. Lat 63 (When l'm 64) / 130 EDMUND CLERIHEW BENTLEY 131. Matuzalem / 131 PHILIP LARKIN 132. Pałac zimowy / 132 X. „UROKI, ROZTACZANE PRZEZ NIEKTÓRE ZWŁOKI" ALBO KŁOPOT ZE ŚMIERCIĄ: NA NIEJ JEDNEJ ZAWSZE MOŻNA POLEGAĆ THOMAS RANDOLPH 133. Na utratę małego palca / 134 THOMAS HOOD 134. Lament Sally Simpkin / 135 A. E. HOUSMAN 135. Na śmierć damskiego oficera Armii Zbawienia / 137 EDWARD GOREY 136. Limeryk („W domu księstwa Pronto [adres: Via...") / 137 307 MARK TWAIN 137. „Oda ku pamięci śp. nieboszczyka Stephena Dowlinga Botsa", przez Emmelinę Grangerford / 138 HARRY GRAHAM 138. Podwójny pech / 139 139. Bezmyślna swawola / 139 140. Miękkie serce / 139 EDMUND CLERIHEW BENTLEY 141. Lord Clive / 140 GEORGE GORDON, lord BYRON 142. Epitafium / 140 ANONIM 143. Nagrobek dentysty-entuzjasty / 140 DOROTHY PARKER 144. Resume / 141 LANGSTON HUGHES 145. Życzenie w sprawie pogrzebu / 141 XI. „LEC W DUET" ALBO KŁOPOT Z MIŁOŚCIĄ: NIE WSZYSTKO CI WYBACZY EDWARD LEAR 146. Puchacz i Kicia / 144 COLE PORTER 147. Leć w duet (Lefs Do It) / 146 ANDREW MARVELL 148. Ametas i Testylida przy skręcaniu powróseł z siana / 149 E. E. CUMMINGS 149. przytul no się powiedział / 150 ANONIM 150. Limeryk („W pani Z. - znałem ją jako Andzię...") / 151 EDWARD LEAR 151. Jongi-Bongi-Bong / 152 WILLIAM SHAKESPEARE 152. Piosenka marynarska (Z Burzy) / 155 JOHN DONNĘ 153. Klokiusz / 156 WILLIAM CARTWRIGHT 154. Kobiety / 156 JOHN LENNON i PAUL McCARTNEY 155. Rocky Racoon / 157 ANONIM 156. Limeryk („W środku pampy śpiewał gaucho Bruno...") / 158 DOROTHY PARKER 157. Doniesienie / 158 158. Jedna nieskazitelna róża / 159 308 MORRIS BISHOP Dwa limeryki: 159. „Kinga, wiotka dziewica z Toronto..." / 159 160. „Chociaż ksiądz z kościoła św. Anny..." / 159 ANONIM 161. Limeryk („Rzekła dama na komendzie w Tottenham...") / 160 CHARLES SIMIC 162. Kapusta / 160 XII. „MATKI SĄ CZYMŚ NIEWYBACZALNYM" ALBO KŁOPOT Z RODZINĄ: NIE CIESZY, GDY JEST ELIZABETH BISHOP 163. Maniery / 162 OGDEN NASH 164. W jakim celu stworzeni zostali rodzice / 163 PHYLLIS McGINLEY 165. Przeciwnik / 163 OGDEN NASH 166. Przecież nie musimy jeszcze wychodzić? albo: Ależ oczywiście, że musimy / 164 167. Mąż idealny / 165 168. Co każda kobieta wiedzieć powinna (i czego prawie każda prędzej czy później się dowiaduje) / 166 169. Żywy obraz w porze zmierzchu / 168 PHYLLIS McGINLEY 170. Triolet przeciwko siostrom / 169 JONATHAN WILLIAMS 171. W niedzielne popołudnie wujaszek Iwo z fotela na biegunach ogarnia wzrokiem swoją posiadłość w momencie, gdy ciocia Dora zabiera się do rąbania drewna na podpałkę / 169 JOHN UPDIKE 172. Fotki / 170 XIII. „JAKŻE UPRZEJMY JEST JAPOŃCZYK" ALBO KŁOPOT Z LUDŹMI (1): SĄ RÓŻNI JOHN UPDIKE 173. Dopuszczalna liczba / 172 ELIZABETH BISHOP 174. Zamienianie kapeluszy / 173 JOHN CLEVELAND 175. Jasnoskóra nimfa, zaloty czarnego chłopca odrzucająca / 174 HARRY GRAHAM 176. Nie ma tego złego / 175 177. Anglik u siebie / 175 309 E. E. CUMMINGS 178. PYTANIE: daj / 175 OGDEN NASH 179. Pewnik genealogiczny / 176 ANONIM 180. Limeryk („Pewien młody Irlandczyk z Belfastu...") / 176 OGDEN NASH 181. Japończyk J 177 W. H. AUDEN 182. Wizyta floty / 178 CHARLES SIMIC 183. „Czy kanibale rosyjscy są gorsi niż angielscy?..." / 179 HILAIRE BELLOC 184. Lord Abbott / 180 XIV. „KRÓL JERZY PIERWSZY ŻYŁ PRZEZ CZAS DŁUGI, A GORSZY ODEŃ BYŁ TYLKO DRUGI" ALBO KŁOPOT Z LUDŹMI (2): WIĘKSZOŚĆ Z NICH NIE SPEŁNIA OCZEKIWAŃ... ANONIM 185. Józia i Jurek / 182 WILLIAM SHAKESPEARE Trzy przyśpiewki błazna (Z Króla Leara): 186. „Mniej pokazuj niż posiadasz..." / 183 187. „Trudno w tych czasach mieć nadzieję..." / 183 188. „Kto strojne portki szyje..." / 183 JOHN WILMOT, hrabia ROCHESTER 189. Na króla Karola II: Improwizacja / 184 WALTER SAYAGE LANDOR 190. Czterech Jerzych / 184 HILAIRE BELLOC Trzy wierszyki o lordach: 191. Lord Archibald / 185 192. Lord Finchley / 185 193. Lord Heygate / 185 EDWARD GOREY 194. Limeryk („Straszna rzecz się zdarzyła przy chrzcie...") / 186 MORRIS BISHOP 195. Strofy ułożone w piątym rzędzie pośrodku / 186 OGDENNASH 196. Myśliwy / 187 DAVID McCORD 197. Epitafium dla kelnera / 187 OGDENNASH 198. Cała sztuka - umieć ziewać bez otwierania ust / 188 310 WILLIAM SHAKESPEARE 199. Piosenka złodziejaszka (Z Zimowej opowieści) C. W. BRODRIBB 200. Kariera złoczyńcy / 190 JOHN LENNON i PAUL McCARTNEY 201. Srebrny młotek Maxwella / 192 / 189 XV. „IMMANUEL KANT PRASOWAŁ SPODNIE NA KANT" ALBO KŁOPOT Z LUDŹMI (3): ...A RESZTA PRZECHODZI WSZELKIE OCZEKIWANIA EDMUND CLERIHEW BENTLEY Z cyklu „Clerihews": 202. Uwagi wstępne / 194 203. Sir Christopher Wren / 194 204. Cervantes / 194 205. G. B. Shaw / 194 206. J. S. Mili / 195 207. F. Liszt / 195 208. Pizarro / 195 209. Mahomet / 195 210. Jerzy III / 196 211. H. Ford / 196 212. Milton / 196 213. Dante / 196 214. A. Comte / 197 215. Petroniusz / 197 216. Torąuemada / 197 217. Henryk VIII / 197 218. E. A. Poe / 198 219. Hannibal / 198 220. Dżyngis-Chan / 198 221. J. Gay i W. Blake / 198 222. A. Hitler / 199 223. Machiavelli / 199 ANONIM 224. Spinoza / 199 ANONIM 225. Swift / 200 NICHOLAS BENTLEY 226. Cecil B. De Mille / 200 W. H. AUDEN Z „Napisów na murach Akademii": 227. Akwinata / 201 228. J.S.Bach / 201 229. Buber / 201 230. Haydn / 201 231. Kant / 202 232. Ksantypa / 202 311 233. Lear / 202 234. Mallarme / 202 235. K. Marks / 203 236. Milton / 203 237. Nietzsche / 203 238. Sir W. Scott / 203 CHARLES SIMIC 239. „- Opowieść o mnie i o doktorze Freudzie..." / 204 E. J. THRIBB 240. Wiersz z okazji kolejnej wizyty Billy Grahama w Wielkiej Brytanii / 205 241. Wiersz z okazji setnych urodzin W. Somerseta Maughama / 206 242. Sprostowanie / 207 JONATHAN WILLIAMS 243. Pustelnik Cackleberry Brown wypowiada się na temat ludzkiej próżności / 208 XVI. „NA TWARZ PADŁA, WIĄŻĄC SZNUROWADŁA" ALBO KŁOPOT Z NATURĄ LUDZKĄ (1): CIAŁO OBNIŻA NAM POZIOM... J. V. CUNNINGHAM 244. Epitafium dla kogo bądź / 210 JOHN DONNĘ 245. Rozpustnik / 210 WILLIAM SHAKESPEARE Dwie przyśpiewki błazna (z Króla Leara): 246. „Nie śmiejcie się, dziewice płoche..." / 210 247. „Płyń do mnie, Basieńko, przez rzeczkę..." / 210 ROBERT HERRICK 248. Na Scobble'a: Fraszka / 211 ANONIM 249. Limeryk („Gdy pewien Szkot imieniem Rex...") / 211 DONALD HALL 250. Piersi / 211 ANONIM 251. Limeryk („Słynna w Bonn barmanka Duża Fela...") / 212 EDWARD LEAR Pięć limeryków: 252. „Dama z miasta Padua, bryła sadła..." / 212 253. „Pewien starszy mężczyzna na Krymie..." / 212 254. „Pewien starzec na plaży Waikiki..." / 212 255. „Pewien starszy pan z centrum Pragi..." / 213 256. „Pewien starszy mężczyzna w Nepalu..." / 213 LEWIS CARROLL Dwa limeryki: 257. „Pewien młodzian z miejscowości Allau..." / 213 312 E. E. CUMMINGS 258. „Jego siostra (wychowana na Lutrze..." / 213 259. a oto mister universum (rekordzista / 214 OGDEN NASH 260. Rzepa / 214 ANONIM 261. Limeryk („Pewien stary mężczyzna z Tobago...") / 215 HARRY GRAHAM 262. Nieszczęścia chodzą parami / 215 OGDEN NASH 263. Refleksje na temat przełamywania lodów przy nawiązywaniu stosunków towarzyskich / 216 DAViD McCORD 264. Historia szkolnictwa wyższego / 218 THOMAS HOOD Młodszy 265. Piosenka („Widział we śnie Kormorangutana...") / 218 W. S. GILBERT 266. Koszmar / 219 XVII. „DMIJ W KLAWESYN, CAŁKIEM ZATRAĆ SIĘ W TYM DĘCIU" ALBO KŁOPOT Z NATURĄ LUDZKĄ (2): ...A DUSZA RWIE SIĘ NAD POZIOMY DAVID McCORD 267. Ludzka ograniczoność / 222 MORRIS BISHOP 268. Limeryk („Poetessa z miasteczka Ithaca...") / 222 JOHN UPDIKE 269. Poetessa / 223 EDWARD LEAR 270. Zamiast wstępu do dzieł zebranych / 224 VLADIMIR NABOKOV 271. Kolacja literacka / 225 E. E. CUMMINGS 272. zmarł pan U antologista / 226 JUSTIN RICHARDSON 273. Nie przejmować się brakiem oczytania w literaturze współczesnej! / 226 JAMES MERRILL 274. Lazurowa Grota / 227 JOHN DONNĘ 275. Do Fryne, oglądając pochlebiający jej portret / 228 ROBERT GRAVES 276. Epitafium dla artysty-ofiary sukcesu / 228 CHARLES SIMIC 277. Notatka / 229 313 J. B. MORTON 278. Balet klasyczny / 229 SAMUEL TAYLOR COLERIDGE 279. Z tajemnic wokalistyki / 230 EDWARD LEAR Dwa limeryki: 280. „Pewien starszy mężczyzna z Hong-Kongu..." / 230 281. „Pewien starzec u stóp Wezuwiusza..." / 230 W. S. GILBERT 282. Opowieść o księciu Agibie / 231 OGDEN NASH 283. Stroicielu, rozstrój ten fortepian do końca, bo dostanę rozstroju nerwowego / 234 JOHN UPDIKE 284. Recital / 235 XVIII. „FO FYLKO WLA SPORFU" ALBO KŁOPOT Z JĘZYKIEM: TRUDNO SIĘ W NIM WYSŁOWIĆ TAK JAK BY SIĘ CHCIAŁO WILLIAM SHAKESPEARE Przekręcenia, przejęzyczenia, niedosłyszenia i inne nieporozumienia (Urywki z kilku komedii): 285. Okpisz i słudzy (Z Poskromienia złośnicy) / 238 286. Petruchio i Grumio (Z Poskromienia złośnicy) / 238 287. Gremio i Grumio (Z Poskromienia złośnicy) / 239 288. Gobbo i Lancelot (Z Kupca weneckiego) / 239 289. Rozalinda i Lakmus (Z Jak wam się podoba) I 240 290. Kloc, Podszewka i Piszczała (Ze Snu nocy letniej) / 241 KEITH PRESTON 291. Lapsus linguae / 242 EDWARD LEAR Dwa limeryki: 292. „Pewien starszy mężczyzna z Quebecu..." 293. „Pewien rybak z greckiej wyspy Korfu..." CHARLES FOLLEN ADAMS 294. Do Bani fadidy: Bodolog kochadka / 243 ANONIM 295. Limeryk („Herr Hans Hoechs, germanista z Macao...") / 244 JOHN UPDIKE 296. Książki nie znam, ale nazwisko czytałem / 244 MORRIS BISHOP 297. Drań przyimek / 245 LEWIS CARROLL 298. Humpty Dumpty recytuje / 246 THOMAS HOOD Młodszy 299. Ofiara metafory / 248 / 242 / 242 314 LEWIS CARROLL 300. „Mówiono mi, żeś wspomniał mu mnie..." / 249 XIX. „O NOCY DZIWNIE CZARNA, JAK KRUK Z BÓLU BLADA!" ALBO KŁOPOT Z LITERATURĄ: TRUDNO SIĘ W NIEJ WYBIĆ TAK JAK BY SIĘ NA TO ZASŁUGIWAŁO WILLIAM SHAKESPEARE 301. Pean przedrzeźniany (Z Jak wam się podoba) / 252 302. Fragmenty występu teatru amatorskiego rzemieślników ateńskich (Ze Snu nocy letniej) / 253 A. E. HOUSMAN 303. Fragment tragedii greckiej / 259 OGDEN NASH 304. Sztuka rymotwórcza: Krótki kurs dla początkujących / 263 HARRY GRAHAM 305. Ekonomia poetyczna / 264 MARK TWAIN 306. Limeryk („Smith, właściciel firmy Smith & Sp. ...") / 266 MORRIS BISHOP 307. Limeryk o limeryku / 266 ANONIM 308. Limeryk o limeryku / 266 W. S. GILBERT 309. Antylimeryk / 267 TED PAUKER 310. Limeraiku / 267 DAVID McCORD 311. Na autora wyczerpujących (czytelnika) omówień krytycznoliterackich / 267 JOHN CIARDI 312. Recenzentowi, który wyraził podziw dla mojej książki / 268 PHILIP LARKIN 313. Potomność / 268 XX. „NA ODWRÓT, WYWRÓT ORAZ OPAK" ALBO KŁOPOT ZE ŚWIATEM: KIEDY, ZDAWAŁOBY SIĘ, ZNALEŹLIŚMY WYJŚCIE Z KAŻDEGO Z POWYŻSZYCH DZIEWIĘTNASTU KŁOPOTÓW -ON STWARZA KŁOPOTY NOWE I ZUPEŁNIE NIEOCZEKIWANE RICHARD WILBUR 314. Gra w przeciwieństwa / 270 315 MARY ANN HOBERMAN 315. Życie w miasteczku Odwyrtkowie / 271 ANONIM . 316. Kotek wziął skrzypce / 271 EDWARD LEAR Cztery limeryki: 317. „Pewien starzec o ogromnej brodzie..." / 272 318. „Pewien pan nagle rzekł: 'Ale draka!..." / 272 319. „Pewien starszy mężczyzna z Kamczatki..." / 272 320. „Pewien starzec pod wpływem gorąca..." / 272 ANONIM 321. Lista / 273 MARY ANN HOBERMAN 322. Z wykładów: „Sześć przykładów układów w świecie owadów" / 274 OGDEN NASH 323. Drób / 275 GELETT BURGESS 324. Fioletowa krowa / 275 HILAIRE BELLOC 325. Dromadeopard / 276 EDWARD GOREY 326. Alfabet zwierząt niesłusznie lekceważonych / 277 A. A. MILNE 327. Skrzat / 279 MORRIS BISHOP 328. Jak postępować ze skrzatami / 280 329. Poeta znaków drogowych / 281 JONATHAN WILLIAMS 330. Grupa wyznawców antropofagii widzi informacyjny znak drogowy na autostradzie nr 177 w Północnej Karolinie i bierze go za Bramy Niebios / 283 LEWIS CARROLL 331. Pieśń Szalonego Ogrodnika / 284 332. Dziaberliada / 286 EDWARD LEAR 333. Jakąd ze Wszczot / 287 ALFABETYCZNY SPIS AUTORÓW / 291 ALFABETYCZNY SPIS INCIPITÓW / 293 316