MIĘDZY SASKIM ABSOLUTYZMEM A ZŁOTĄ WOLNOŚCIĄ JÓZEF GIEROWSKI Z DZIEJÓW WEWNĘTRZNYCH RZECZYPOSPOLITEj W LATACH 1712-1715 . Nakład 2000+120egz. Obj.ark.u,yd.19,70, ork.druk.20,75.Yopier druk.sot.kl.V,61s86,70g (I6).O ddano do skła- dogio 16.g V.1953, podpisano do druku 20.VIII.t953, druk ukończono me wrzesggiu 1953. Zakłady Kartograficzne - Wrocłom,rrl.Kościuszki 29. Zam.nr 411(F 4-19009) Cćena zł 26.- WSTĘP Końcowe lata wielkiej wojny północnej należą do stosunkowo słabo znanych odcinków historii polskiej. Upadek wewnętrzny Rzpltej i utrata znaczenia międzynarodowegko powstrzymywały historyków od zajmowania się tym okresem. A były to przecież lata niezmiernie ważkie dla dalszego rozwojik stosunków w Rzeg- czypospolitej szlacheckiej, kiedy zapadała decyzja, czy w państwie szlacheckim zwyciężyć ma myśl reforma, czy też złota wolność. Klęski wojenne, zniszczenia, katastrofa gospodarki szlacheckiej wskazywały na zasadnicze wady tkwiące w ustroju Rzpltej. Jak po latach "petopu", tak i w tyzn akresie wśród postępowych jed- postek budziła się świadomość konieczności reform. Nie chciała do nich depuścić jednak magnateria, której tzw. wolność szla- checka zapewnkała oligarehiezne rządy w kraju. 1 Va tym tle dgo jł do wewn trzn ch konfliktów w Rzpltej, które z czasem ehadzl o ę mżały dopwowadzić do śtłumienia myśli refermy i pogrążyć Pol- skę w najciemniejaszych mwokach "czasów saskich"`. Zagadnieńia ta naie daczekały się dotychezas szezegółowego zbadania przez histyaryków. Powierzehownie poruszyła je tylko praca A. Prochaski o konfederacji tarnOgrodzkiejl, oparta o zbyt szezupłe p.odstawy źródłoůwe. Ciekawe praee Feldmana2 pośwżę- cone były przede wszystkim pgelityee zewnętrznej i przypisywały 1 A. P r o e h a s k a, Konfeder4acja tawgzogg4odzka, "Przewodnik Naukowy 1 Literackia", Lwów 1917. 2 J. F e 1 d m a n, Pokska a spwa2a 2schodnża, "Rozpr awy Wydz. Histo- rycżno-Filozoficznego PAUaa, S. II, t. XL, Kraków 1926; Geneza kogzfedehaejż taz~nogrodzkżej, "Kwartalnik Historyczny`"z t. XLII, 1928. 6 zbyt wielką rolę obcym wpływom aka dzieje Polski w tym oykre- sie. Dopiero gruntowna rozprawa Nycza3 o genezie refowrmy skar- bowej sejmu niemego, wyzyskująca zniszezone już dzisiaj maate- riały z Arehiwum Skarbowego, rzuciła nowe światło na te zagad- nienia. Mimo niewątpliwych braków, wynikłych ze zbyt powierz- chownego powiązania skarbowaści z sytuacją ekanomiczną kraju, stanowi ena niezbgdną podstawę dla wszelkich badań hiad dzie- janzi państwa polskiego w latach w_ojny północnej. W tych warunkach wydawało się celowe przeprowadzenie ba= dań nad dziejami wewnętrznymi Rzpltej w końcowych latach wojny północnej w oparciu o nie wykorzystane dotychezas krajo we materiały arehiwalne. Ważny etap w rozwoju stosunkóaw we- wnętrznych stanowiły lata poprzedzające konfederację tarno grodzką, kiedy nie tylko skrystalizowały się zasadnicze kierunki reform, ale również k4jawniły się poważne trudności, które miały powstrzymać całe dzieło naprawy państwa. Przedmiotem ńiniej= szej pracy jest właśnie rożwój stosunków wewnętrznych w Rzpltej w latach Igl2-1715. Pierwszaoplanowo patraktowane zostały za- gadnienia Koreny. Saprawy Wielkiego Księstwa Litewskiego wpro wadzane były drugorzędnie, o ile konieczne były dla zrozumienia całości wypadków. Również palityka zewnętrzna zepehnięża zo stała na plan dalszy, tynk bardziej że aaikter nie wykorzystywał żadnego z arehiwów zagranicznych. Duży nacisk zoastał pałoźony na zbadanie stosunków społeczno- gospodarezych panujących w Polsce w tym okresże, na poważne osłabienie sił wytwórezych, które stanowiła najważniejszą przy- czynę załamania się wszelkich prób reformy państwa szlaćhee- kiegoj Rygorystycżnie stesowane ranky chrenolegiczne miały przy- czynić się do uściślenia tego powiągania. Autor starał się przed- stawić politykę weawmętrzną ana tle zasadniczego antagonizmu kla- sowego w ustroju feudalnym, między paddanymi i ich panami. W zwiąźku z tym szerako została uwzględniona walka klasewa na wsi i jej wpływ na st.anowisko szlaehty. 3 M. N y c z, Geneza refowmn skawbo2pgch cejgnu nżemego, "Prace Komisji Historycznej Poznańskiego Tow. Przyjaciół Naukaa, t. XII, z. 1, Poznań 1938. Całość pracy została podzielona na dwie zasadriicze części. Pieżwsza z nich zajmuje się sytuacją społecznoekonomiczną kra- ju i charakteryzuje najwaźniejsze tendeneje polityki wewnętrz- nej i zewnętrżnej. Druga część stanowi racżej chronologiczny opis wydarzeń politycznych w Polsce w latach 1712-1g15. Autor trak- tował obie części jako integralną całość; wydzielenie części pżerw szej nastąpiło jedynie eelem ruzyskawia jasnośei obrazu. Podstawę źródłową pracy stanowiły przede wszystkim mate- zżały arehiwalne i rękapiśznienne. Wykorzystane zostały zbiory Arehiwum Głównego Akt Dawnych w Warszawie, Arehiwuzn Państwowego w Krakowie, Arehiwum Państwowego w Gdańsku, Biblioteki Czarharyskich i Biblioheki Jagiellońskiej w Krakewie, Biblioteki Narodowej w Warszawie, Biblioteki Uniwersytetu War- szawskiego, Biblioteki Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Wraeławiu, Biblioteki w Kórniku, Biblioheki Miejskiej w Pozna- niu, Biblieteki Miejskhej w Gdańsku, Komisji Historycznej PAU {ebecnie Sekeja Dekumentacji przy Instytucie Historii PAN). Największą wartość dla pracy miały zespoły kancelarii Jana Szem- heka i kowespondeineja hetmana Sieniawskiego, znajdujące się w Bibliohece Czartoryskich, korespendeneja amarszałka wielkiego keronnego Mniśzeha w zbiorach Ossolinenkm, korespondeneja pod- skarbiego Przebendowskiego a kanelerza wielkieygo litewskiego K. Radziwiłła w zbiowach Arehiwum Radziwiłłowskiego w Arelu- wum Głównym. Przy omawianiu sytuacji społeczno=gospodarezej autor paosługiwał się głównie materiałem z ksiąg grodzkich woje- wództwa krakowsakiego i sieradzkiego, które zastały potraktowa- ne przykładowo. Autor korzystał również z indeksów do ksiąg grodzkich i ziemsakich siaeradzkich i płockich przygotowanych w ranlach badań nad clziejagmi wsi, kierowanyeh przez Centralną Dyrekeję Arehiwów. j Umaeżliawienie kwerendy pozawrecławskiej autor zawdzięeza stypendium Sekeji Naukowej Komisji Popierania Twórezości Na- ukowej i Artystycznej przy Prezydaium Rady Ministrów. Auter musi także podkreślić wydatną pomoc i ruczynnaść ze streny dy- rekeji i pracowników wymienionych wyżej arehiwów i bibliotek, którym na tyrm nziejscu składa wyrazy podziękewania. Specjalną 8 wdzięczność wgnien autor kustoszowi Biblioteki Cgwarrtabryskich M. Wierzbickiemu za ułatwienia w korzystaniu z ważnych dla niego rękopisów. Wiele zawdzięcza praca także opiece i życzliwo- ści prof. dra Wł. Czaplińskiego. Wreszcie pozwala sobie autor pod- kreślić ważną pomoc przy ostahecznym wykońezeniu pracy, którą okazała mu żona. RZECZPOSPOLITA PO AUGUSTOWEJ RESTAURACJI ROZDZIAŁ I KLĘSKI ELEMENTARNE Pierwsze dżiesięcżolecie XVIII wiekik kuypłynęło w Rzeczypo= spolitej pad znakiem rozstroju wewnętrznego, zniszezeń wojen- nych, rezkładu życża gospodarezege. Przez kraj przelewały się obee wojska, które uczyniły z niego olbrzymie póle bitewne. a Partie zwolenników Wettyna i Leszezyńskiego rujnowały po- siadłości aprzeciwników. Wydzierano kontrybucje pieniężne, rabo wano żywność i dobytek, palono dohnoshwa, morydowano bezbron- nych. Przewlekłe kankpanie, marsze i kontrrmarsze, ustawiczne przechody wojsk, ůktóre objęły całą ybez wyjątku Rzeezpospalitą, dakanywały waększych spustoszeń niż najzaciętsze bitwy. Po raz drugi w yciągu półwieeza gogspgodarka Rzpltej pogrążyła się w stća- nie eałlkawitego rezkładu. Chłop, wyzyskiwany pyrzez pana, anękany ustawicznym, bezli- tosnym łupiestwem wojska, znalazł się na skraju ostatecznej nę- dzy. Równie tragticznie kszhałtowała się sytuacja mieszezan. Gwał- ty żołnierskie i samowela śzlachegeka podćięły normalny hanadel. Zniszezeniu uległo wiele ośrodków przemysłowych. Olbrzymie konitrybucje i rabunki szybko uhaożyły miasta. Grabieżem ulegały ooraz częściej nawet folwarki i dwory szlaeheckie. Naad całym społeczeństwem zawisła groźba ruiny. Zwycięstwo połtawśůkie umożlyiwiło pozbycie się okuapacyjneago wojska szwedzkiego. Szlachta, zdezorientowawna i zobojętniała na wydarzenia polityćzne, gotowa była uznać każdego władeę, byle- by zapewńił jej odbudowę zrujnowanej gospodarki. Stąd stosun- kowo prędko pagodziłaa się z restauraeją Auguksta II, nie popiera- jąe w zasadzie prób dywersji, przeprowadzanych przez staniśław- 10 czyków. Kampanae pornorskie, które odciągnęły wojśka saśkie i rasyjskie, postanowienia pokoju nadpruckiego, otwierały pozor- nie drogę do wewnętrznego uspokojenia. Były toů jednak tylko pazory. Faktycznie powikłania polityki wewnętrznej i zewnętrz- nej wraz z niespodziewyanyma klęskanki elementarnymi miały spyo- wodować dalsze pogorszenie się sytuacji gospodarezej w Polsce w latach 1710-1715, potęgując wewnętrzne przeciwieństwa, któ- re wyładują się w ruchach społecznyeh, związanych z konfedera- cją tarnogrodzką. Klęski elementarne nadciągnęły w ślad za wojną. W latach 1707-1713 spadła na kraj śtraszliwa klęska zarazy, która zdzie- siątkowała ludnaść całych połaci Rzpltej. Zaraza ta yprzybyła prawdopodobnie z południowego ws‚hodu, prędko jedńak rozsze- rzyła się na terenie ycałej Polski. Raz po raz wybruchały w róż- nych miejscach jej ogńiska, niekiedy kilkakrotnie w tyćh samych okelicach. IDazgnko mżaśta zamykały bramy, wstrzymywały handel. "Rzadkie miasteczko było i wsi, gdzieby nie grasowało apowietrze`"1. Już w 1707 r. pojawiła się zaaraza w Krakowie i Pożnaniu, w na- stępnym raku w Warszawie. W latach 1709-1711 objęła dalsze tereny - ucierpiał wtedy bardzo Kalisz, Sieradz, Paiotrków, Płock, Sanůdomierz, Łęczyca, Gdańsk. Śmiertelność była bardzo wysoka. W Gdańsku miało umrzeć wskutek zarazy 24 500 ludzi, we Wseho- wie 2998, w Sieradzu 3666, w Międzyrżeczu 1900; w Lesznie w tygadniach największego naśilenia zarazy umierało po 50 osób dziennie2. Greźne "powietrze"" dot.arło przez Litwędo Inflanh i Kurlandii, szalało w Prusiech Książęcych, pojavcyiło się i na Slą- sku. W Prusiech Książecych w ciągu dwu lah'liczba efiar w pro winejach południowych i wsehodnich objęła wżęcej niż jedną trzecią ludnośeż3. Niewątpliwie śmiertelność w Polsce musiała przybrać padobne rozrnwary. W anajbliższych latach spotyka się śkargi, że na skutek ůzarazy miasteezka opustoszały, a wśie zo- 1 BJ 2433, s. 211, pamigtnik Kazimierza Dźulińskiego, plebana w Słabo- szowicach, i J. Maruchowicza z lat 1654-1722. 2 G. B r a n d t, Dże Pest dew Jahwe 17'07=13, "Zeitsehrift der Histori- aa ós‚heń Gesellsehaft fur die Prowinz Posen, Poznań 1902, t. XVI, s. 301 n. a C. H i n r i c h s, Fwżedgůżeh Wżlhelm 1, KBnżg żgz Pwezgessen, t. I, Ham- burg 1941, s. 457. ll stały całkowicie wyludnione4. Toteż katastrofa zarazy akie tylko osłabiła biologiczne śiły społeczeństwa polskiego, ale wstrząsnęła również gospodarką szlachecką. Szlachcic, pozbawiony nagle rąk do pracy, stał się w oiągu najbliższych lat speejalnie uczulony na dalszy ukbytek peddanych, na aobjawy wlezadowolenża z ich strony, co nie pozestaawało bez wpływu na całokśztałt polityki wevagnętrznej. W ślad ża gzwarazą na ludzi przyszła także żaraza na zwierzęta. Skutki jej były równie katastrofalne dla życia gospodarezego. Ma- sowy pomór zwierząt paciągowych uniemożliwiał pracę w polu, powodując poważne zmnyiejśzenie obszaru zasiewus. Obok tego brak nawozu powadował obniżenie się wydajności plonów. Oaprócz zarazy spadły na Rzpltą i inne klęski elementarne: su- sze, powodzie, grady, pożary, śzarańeza, powodując dalsze zniśz- czew4a i nieurodzaje. Klęski sruszy i povagodzie przeplatały się przez dłuższy okres. Dotkliwa posucha nawiedziła Małopolskę w latach 1707 i Ig08. Późno śiane zboże jare w ogóle nie powśehodziło. Jak mówi jeden z pamiętnikarzy "chłopkowie prawie oziminy dość mało siali, jarzyny wcale nie, bo nie mieli czym siać [...] na moieh zaś plebańskich gruntach, gdzie aiałem aowies, aniędzy ehłopskimi gruntanzż [.:.) to mi pospasali wołami i bydłem, bo tylke ůśamo moje pole zasiane było, a chłoypskie nie śiane. Wśzystkie prawie chłopskie role edłogiem leżą, bo caale zrujnowanai, jedni przez róż- ne wojska, ale jeszeze barziej przez niemiłosiernyeh panów dzier- żawców"s. Susze powtórzyły się w 1711 r. Tym razem dały się poważnie odezuć na Ukrainie naddnieprzańskiej, gdzie dołączyła się do nich klęska szarańezy. W rezultacie za Mohyloweym ngastał głód, ludzie umierali maśowao, po kilkudziesięćiu dziennie. W po- 4 , i ' ' SRIO, t. XXV, s. 192 o Kurlandii AG Sier. Rel. 69 s. 315 o Siera- dzu ; J. F i j a ł e k, Pabżanżce ż 2łośe pabżanżeka, "Frace Instytutu Histo- rycznego U. Ł "", nr 4, Łódź 1952, s. 156 n.; BK 1031, wviadozności z Lublina; 26 VII 1g11; zob. także AG Sier. Rel. 68 i 69, Płoc. Rel. 32, w których znaj= duje się szereg wzmianek dotyczących tego zagadnienia, zasługującego na opracowanie monograficzne. ss 5 F i j a ł e k, op. cżt., s. g8, 82 ; BJ 2433, s. 256 ; "Gazette de France, 1712g s. 110 (według odpisów znajdujących sig w KRi). a BJ 2433, s. 205. 12 przednim raku zaraza i agłód spustoszyły Litwę. Zdarzały asię ham nawet wypadki kańibalizmujg. Lepsze rugrodzaje przypadły na rok 1712, choć i whedy nie obe- szło się bez gwadów i szarańęzy, która wezesną jesienią dotarła aż w Krakowskie. Było jej tak wiele, że przez kilka gedzin sy- pała się "jako śnieg"`s. Następne trzy 1ata :przyniaasły nowe, ciężkie klęskk elementarne. Szezególnie trudny był rak 1713. W Kraakow- skiean ustawiczne oapady w ciągu naja i czerwca epóźniły roboty w polu i unieameżliwiły sprzątanie siana nad rzeykami. W począt- kach sierpnża "przez 3 dni conctinuo tak wielkie i nawalne desaz‚ze lały, że wody i pewodzi wielkie g były nadzwyczaaj, paamiętnika nie maesz, żeby nkiał widziaeć t:ak wielkie wody, któwe zboża okołao Waisły, około Dunajca pozabierały, luůdzi poatopiły bawdzao wiele"`9. Z Sandonkierszezyzny nadehodziły alarznujące głosy, że "kraj jest tak oblaany, że się z trzech rzek můorze uczyniło. Giynie chleb"". Po- wódź dotknęła także ziemię Iwowslką. Poważne szkody czyniła wezbwana Wiasła i w swym dolnym biegu. W Warszaawie zalała przedmieśćia, nisż‚ząc składy salne na Solcu. Wskutek auszk1adze- nia tam zalane zostały azęściowo Żuławy. W wiosennej powogdzi miało tam zginąć 6000 ludzilo. W rezultacie zbioary w Małopol- sce wypadły opłakanie. Niejeden z gosapadarzy nie zebwał wcale gwochu i pwosa, a żyto dało tak liehe ziawno, że "chleb nie cheżał g BK 1031, wiadolności z Kamieńca, VII 1711. O głodzie na Litwie w 1710 r., zob. J. 01 e s z e w s k i, Abryc daymo2ej nżeszezgślż2oświ, wyd. F. Kluezyeki, Kraków 1899, s.y79, 82. e BN 5408, laudum woj. krakowskiego, 13 IX 1712; Cz. 5812, nr llź55g BJ 2433; as. 219. aa 9 BJ 2433, s. 230, 239; podobnie "Gazette de Franee, 1713, s. 325. 1o St. Morsztyn do Sieniawskiego, 2 VIII 1g13, Cz 5896, nr 26391; A. Wil- kowski do Mniszeha, 13 VIII 1713, Oss 2707, s. 8G ; AGZ, t. XXII, s. 542 ; . Przebendowski do Sieniawskiego, 29 VI lgl4, Cz 5925, nr 32626; "Gazette de France"", 1713, s. 169, 407. Jeszeze 2G VIII lgl3 pisał Rybiński z Pragi do Sieniawskiego: "Pospieszyłbym prędzej, tylko dla tak srogich wód nie po- dobna, ile takiej inundacjej ab aevo nie panmiętają ludzie, gdyż oprócz rzekk i strumykówv małych niziny i parowy, gdzie nigdy woda nie bywała, tak za- lała, że ewwm dżsewżmżgze przebywać je trzeba było, a jeszeże dotąd wigksza połowa wód wylanych, dla których omijać drogi musiałem"". Cz 593g, nr 35557k 13 się upiec, jeno ako błoto"". Zasiawe oziminy wskute'k dalszych j gpogniłyll. deszezów i 'kiepskiego ziarna nie apowsehodziły, leez Rozpoczynał się głód. Na jesieni zaczął się nad Wisłokiem, na wios- nę następnego reku były w Krakowskiem już pierwsze jego śmier- telne ofiarylź. Tymezasem "ubodzy ludzie anie mieli czym saać, bo skąpo, a barza dwogo zboża były. Ludzi zrubożałych wiei1e abarzo po wsiach tulała się, gosobliwie od Wżsły i Dunajůca, gdzże woćGy w zeszłym roku wszytkie zboża im zaatopieły; wiele ieh głodem umierało [...) głód wżelki, że ludzie chwasty rozmażte jejadza puch- nęli i uhnierać musżeli, bydła ragatego i gowiec wżele barzo wy- zdychało`"13. Nielepsza sytuacja była ped tym wżględem na Ukrai- nie dzie głód powodowaał ofiary śmiertelne naweh wśród wojsgka; byłagtam,ztaka bieda i mżzeria, że partia tam będąaaw już po kilka dni chleba nże widzi`"14. Dgochodziło do tego, że August II celem zabezpieczenia zaprowiantowanża swego wojska próbował wstrzy- mać wywóz zboża Wisłą do Gdańska, występując oczywiście jako łoůdującychls. Nie povggśtrzynało to jednak chciwych abwońca g więkśzych zysków magnatów od eksportu zboża, a tymezaasem w lecie i na jesieni ludzże gginęli z głoydu w Kraakowskiem, Lubelsz- czyźnie, Bełskiem, na Wołyaniu i wyniszezonym Podolu. Nowe 2 11 BJ 2433, s. 236. 1ź St. Szembek do Augusta II, 31 XII 1713, Cz 466, s. g84; Łaszez do Sieniawskiego, 13 V 1714; Oss 5825, s. 127. 1s BJ 2433, s. 238 n. O nieurodzajach 1g13 i lgl4 r. zob. A. T h e i n e r, Veteha monumegzta Pokogwżae et Lżthueniee, t. IV, ez. I, Romae 1864, s. 81, Sieniawski do J. Szembeka, 10, 21 II lgl4, Cz 4G7, s. 94, 120. 14 , s. 262. 1s Dunin do J. Szembeka, 28 IV lgl4, Cz 467 1s Łaszez do Sieniawskiego, 2 IX 1714, Oss 5825, s. 13g; Załuski do Sie- niaawskiego, 19 VIII 1714, Cz 5994, nr 49756; Gałecki do Sieniaawskiega, 13 X 1g14, Cz 5812, nr 11333; Czartoryski do Sieniawskiego, 23 XII lgl4, Cz 5785, nr 6425 ; AGZ, t. XXII, s. 580 ; instrukeja województwa bełskiego, 23 VII 1714, Cz 468, s.103; poddani "Sukqug'wtżgzo feme pyhessż puchnąć od gło- du i mizernie umierać muszą"" ; Sieniawski do Augusta II, 20 VII, g V III aa , , 1714, Cz 2210, s. 97,103; "Gazette de France lgl4 s. 229 301 313. W Kra- koawskiem zdazůzył sig wypadek samobójstwa ze strony chłopa,który nie miał ezym karmić rodziny. 9 V,I - "On ecrit de Cracovie, de Sandomir et de di- vers autres lieux que plusieurs personnes etaient ngortes paria famine"". 14 zbiozy wyapadły akaatastrofalnie, urodzaje "nigdy gowsze, jak terazg być nie mogły""17 "Lud zaś barzo gęsto umierał, tak panowie, jako i pospólstwo, ahoroby łożne i febry gęste paanowały między ludź- nzi"18. Na k.lęskę głoadu zwrócili uwagę i posłowie zagranuczni. Daszkow donosił w swej relacji, że "w Polsce nigdy nie bywało tak agłodno, jak obecnie [...] Sam widziałem, że nie chłopi, ale ubega szlachta nie jada chleba po kilka tygodni, żywiąc saę tylko jarzynami"1s. Głód trwał aż do lata 1715 r. Na wiosńę nadal był ,ggłód wielki naa ubogich luadzi, aktórych wiele barzo po prośbie chodziło, od głodu wiele zmarło""2o. Głód dawał się wtedy we znaki już nie tylko w Małopolsce d na Ukraż.nie, gdzie najsilniejsza była klęska nieurodzaju, ale także na Mazowszu: Nawet w Warszawie "mnóastwo zgrornadzenego z różnych aniejsc ubóstwa prawie co 17 Załuski do Sieniawskiego, jw. 1s BJ 2433, s. 240 n. 1s C. M, Con o s e e s, HckopHw Poccagag c wpesHeagwagx spemeH, 3-e Hsw., Cg6., t. XYI, s. 112. Znamienna jest także relacja posła weneckiego G. DeIźino po przyjeździe do Rzpltej, 8 w 1715, teki Cieszkowskiego 14, KH: Ho trascorsa molta parte della Gran Polonia inferiore. Non vi e penna capace a poter deserivere la miseria et infelicita di questo Regno, afflitto dall'ul- timo contagio, desolato dalli Svezzesi, rovinato daIli Moscoviti e spogliato dai Sassoni. La natura li fu sempre avara nei suoi favori, non invidiando alli deserti dell'Arabia 1'arene ocćupate in gran parte da inutili selve. La minor porzione soggiace all'aratro, pure questa ancora e riuscita nell'anno decorso cosi scarsa, ne prodotti che manca sino il pane, il fieno, la paglia alli poveri popoli, vivendo per la maggior parte con radiche et erbe, dr modo che nella loro preservazione comparisce ben chiaro il concorso della Divina Providenza. Non si presentano all'ocehio che vili capanne di tavole e paglia, o incenerite dal fuoco o abbandonate dagli uomini che hanno comune 1'albergo con gli animali, unico sostentamento della loro miseria. Questo e il ricovero che conviene prender a tutti li passagieri quando non lo suggerisse migliore la carita di qualehe povero monastero, a cui peró si deve invece di ricevere, somministrare 1'alimento. Converrebbe essexe senza cuore per vedere le lacrime, et udire li gemiti di quegl'infelici senza intenerirsi"". 20 Bj 2433, s. 256 ; 0 t w i n o w s k i, Dzżeje Potskż pod pano2anżem Augusta 11, Kraków 1849, s. 224; "Gazette de Franee"a, 1715, s. 146 (w wojk ruskim), s. 171 (w Wielkopolsce), s. 301 (na Mazowszu). 15 dziennie po ulicach z głodu rumiera"21. Sytuację pogorszyły ponow- powodzie na Podolu i na Żuławach22. Klęska głodu jako czyn- ne nik dezorganizująay gospodarkę szlachecką stanie się w tym ekre- sie poważnym zagadnielnżem poliatyki wewnętrznej. Szlachta wią- zała ją z wówa'yzoazesnymż konthybuajami na wojsko saskle; stała śię też ona walnym argumentem pyrzeciwko przetrzymywaniu tych waojsk w Polasce2s. Nieukrodzaaje z lat 1?13-lgl5 pociągnęły za sobą znaczne ypo większenie kosztówautrzyznania. Uniernożliwiało to ubogiej ludno- ści zaopatrywanie się w niezbędne do żyćia pożywienie. W 1714 r. w czezůwcu w Krakowskiem ewiertnia żyta kosztowała 18 złp, we wrześniu cena jej sięgała 24 złp, w czerwcu następnego roku 22 złp. Pszenica kosztowała w czerwcu 1714 r. 20 złp, w rok pózniej 25 złp24. W Warszawie w latach 1g09-1712 za bochenek chleba pła- cono 3 gr, w 1715 - 6 gr25. Indeksy cen gdańskich dla wieku XVIII wskazują, że w latach 1710-1?15 kaszty utrzymania były nzajwyższe w pierwszej połowie tego stulecża, aa siła nabyweza była najnizsza. Było tao wynikiem bardzo silnej zwyżki een żyw- ności, właśnie w latach lgl3-lgl5. Podebne zjawisko da się za- 2k Dunin do Sieniawskiego, 9 Y lgl5, Cz 5802, nr 9459; laudum liwskie, 13 Y 1715, Cz 519, s. 148. 22 Humiecki do J. Szembeka, 3 IV 1g15, Cz 469, s. 20g; Kezewski do J. Przebendowskiego, 14 I, 3 IV 1715, AG Radz II 52, s. g4, 90. 23 Na nieurodzaje w tych latach wskazuje także spadek wydajności ziar- na, jak pokazuje tabela, sporządzona na podstawie danych dotyczących wy- siewu i percepty w majętnośei gronowskiej (BK 1491), gdzie z wysianego zboża otrzymano ziaren: Rok żyta pszenicy jęczmienia owsa 1g13 2,9 4,2 4,2 1,1 lgl4 2,1 3,0 2,8 1,4 1715 2,4 6,7 Ok7 1716 2,7 6,8 3,5 1,2 k4 BJ 2433, s. 241, 256. 25 St. S i e g e 1, Ceny 2 Warsza2że 2 tatach 1701-1815, "Badania z dziejów społecznych i gospodarezych"", t. XXkV, Lwów 1936, s. 25. 16 obserwować i odnośnie do cen w Wawszawie w tym yokresież5. Mamy więc do czynienia z wyraźnym załamaniem się gospodar- czym państwa szlacheckiego. Klęski elemeantarne nie były jednaak ani wyłączną4, ani najważniejszą przyczyną tego zjawiska, którego istotne korzenie sięgały najgłębszych zrębów orgainizacji feudal- nego społeczeństwa. ROZDZIAŁ II ' z ?g 26 Jw. s. 223 T. F u r t a k Cen w Gdańsku 2 1. 1g01-1815, "Badania z dziejów społecznyeh i gospodarezych"", t. XXII, Lwów 1935, s. 212, 227. O drożyźnie zob. także O t w i n o w s k i, ogz. cit., s. 214 ; o drożyźnie w War- szawie, Poeiej do Sieniawskiego, 22 III lgl5; podobnie pisał o Brzeskiem: "tutejszy kraj srodze głodem przyciśniony i drożyzna haniebnie wielka"". 9 VI 1715, Cz 5916, nr 30174, 30181. zz KRZYWDA NAD WSZYSTKIE KRZYWDY`" ŻOŁNIERZ DOŃIOWY Speeyficzną fowmą uclsku poddankych w akresie wozkładu Rze- czypospolitej był ućisk ze strony wojska szlaeheckiego. Ucisk ten stanowił poważne zagrożenie gospodarki chłopskiej. O ile "nor- malny"" wyzysk ze strony szlachcica-pasesara był normowany w pewnym stcopniu żnteresem samego feudałya powstrzymującym go przed krakami, które pociągnęłyby zbyt szybką ruinę chłopów, o tyle żołnierz szlaehegeki nie miał podobnych skrupułów. Nie za- stanawiał się on nad konieczrlością utrzymania gospodarstwa dla dalszej pwodukeji, myśląc wyłącznie o własnej potrzebie, o jak najpełniejszym wyzyskaniu chłopa. Szlachcic-wojskowy, częsho pozbawioany własnej majętnaści, nieraz "gołota"", wybiearał saebże tą drogą w bezwzględny sposób swoją renhę feudalną, nie troszeząc się g losy miejscowego gszlachcica-właśeiciela, ani tym bardziej jego chłopów. Ta gospodaawka wojskowa, która w ciągu XVII wie- ku poprzez liezne konfederacje wojaskowe dawała sżę cogwaz dotkli- wiej adezuć Rzpltej; w dabee wejny północnej święćiła pnawdzi- we triunzfy. Żałnierz szlaachecki, który pod względeriz wawtości hsojowej przechodził okres największego upadku, na tym polu był niedaścigniony. Księgi gradzkie i ziemskie, jak i korespondeńeja ówezesha, pełne są skarg, protestacja, utyxkiwań rna gwałty żoł- nierskie, ktare przyspieszały ruinę całej gospodarki szlaacheekiej. Niewątpliwie przyczyana tego shanu rzeczy leżała w samym swanowisku szlachty wobec zagadnienia obwony kraju. Zaciągając na papierze stosun:kowo liczną arrmię, zzie zatroszezono się o za- gg. Giel-owski: Między saskim absolutyzmem . 2 18 pewnienże jej środków utrzymania. Znaczna część płaconych tak niechętlnie podatków szła pgrzy tym w ręce hetmariskie czy het= mańskich zauszników, regimentarzy, komisarzy, deputatów itd. Nie przeciwdzyialaazo temu, że wojsko stawako się coraz wyraźnrej narzędziem prywatnej polityki hetmana i otaczającyeh go mag- natów, że nie było zdolne do obrony granie, a funkeje jego ogra niczały się do dozoru policyjnego nad peddanymi tychże magna- tów czy prześladowania ich przeciwńików politycznych. Ww rezul- tacie pestępował rozkład dyscypliny wojskowej oraz wzrastżały pretensje żolnierskie o zasługi, które w 1716 r. dosięgły olbrzy- miej sumy 99 mżlienów złotychl. Pod pretekstem wybierania zaległych zasług odbywała się gra= bież poddanych. Jeżeli jednak jakieś oddziały nie miały tej moż- liwośoi, sytwacja iach stawała się trudńa. Garnizoany forteczne, par tie walezące z ruchawką chłop:sko-kozacką na Ukraóżnie były na to specjalnie narażone. Na reperację fortec, ńa piechot.ę dla ieh obsadzenia brak było pieniędzy. Wskutek tego szerzyła ůsię wśród tych oddziałów dezereja2. Wojsko ściągało śpecjalnie nieehętnie na opustoszałe wtedy tereny Ukrainy naddnżeprzańskiej, gdzie nie tyikgo nie było możliwości łupżenia bogatych wsi, ale trzeba byłe walezye w źnteresie magnatów. Z miejscowych dóbr nie maogło utrzymae śię nawet 800 ludzi, trzeba było opierać się o pośiłki z innych ziem Razeczypospolitej3. Tymezasehn jagk awwidać z raper- tów regimeyntarza partii uikraińskiej w latach 1714 i 1715, J Gałeckiego, zaopatzywanie wojska kulało. Od miejscowych chło- pów trudno było wybierae prowiant - po niedawnyeh zniszeze- niach nże pobudowali się jeszeze, siedzieli w szałasach i jaznaehg 1 M. N y c z, Geneza wefowm clcag4bo2yelg cejgnzk niewzego, s. 142. 2 Sieniawski do Augusta II, 14 IX 1713, Cz 2210, s. 36, oraz 16 VIllg 9 XII 1713, Cz 466, s. 245, g52. Wskazuje na to i Rybiński: regimenty "pie- sze zaś mają decec ob gnetum Kamieńca, któregó się jako powietrza iękają, i nie można im tego i z głowy wybić"". Rybiński do Sieniawskiego, lg IX 1713. Ale podobna dezereja miała miejsce i na innych tezgenach. W 1712 r. w ciągu tygodnia wskutek dezereji liczba pieehoty, skoncentrowanej pod rozkazami Rybińskiego w Prusiech Królewskich spadła z 1000 do g00 ludzi. Z jednego tylko regimentu Fleknminga zbiegło 200 ludzi. Rygbżński do Sieniawskiego, 20, 26 X 1712, Cz 5937, kzr 35517, 35520, 35558. 9 Sieniawski do Augusta II; 8 III lgl4, Cz 2210, s. g0. 19 czekając wyjaśnienia sytuacji, gotoawi w każdej ehwili zbiec za granicę ezy do libertowanych dóbr. Toteż w wojsku grasowały zarazy na ludzi, na kenie. W jesieni 1714 r. na cztezgdzieści kilka chorągwi pozostało 300 keni, "czeladź na głowę ueieka"", podobnie zz żoł:nierze dezerterują, powiadając, że lenungów nie biorą". Gdy w sierpniu przybyła piechota łanowa w sile '75 ludzi, 30 z nich było cherych z głodu. Nie przysyłano jej dla walki - "przyszła do robienia siana" i Gałecki był oburzony, że nże miała kos. Nie- wiele lepiej byłgo w naastępnym reku. Żołnierze po pyrostu odmaa- awiaali pełnienia służby na tym terenie, wiedzaiaana bowie1m, że z wojska, które tru przezimewało, jedna tgrzeaa zmarła. Toteż z jednej cherąggwi przybyło tylko 18 koni; reszta po otrzymaaniu ordynansu na Ukrainę zbuntowała się i ućiekła do ininej dywizy4ż. "Jtgzzxagała sżę dezergeja i z innych chorągwi. Już pierawszego dnża po ieh przybyciu zbiegło 15 czeladzi. Gdy województawa nie pła- ciły podatków, dezereje wzrastały. Przykład dawali sanki oficero- vwie, którzy do wojska nie zjeżdżali, ograniczająe się tylko do po- bierarlia odpowiednio zaokrąglonyćh gaż4. Poważne trudności dla wojska koronnega powstały w 1713 r.g kiedy większość województw została przeznaaczona na leża zżziko- we d1a Sasów. Hetman wytargował wtedy z trudnością dla swych oddziałóaw Podole, Wołyń oraz ziemię lwowską i halicką. Nic dzżav- nego, że wojsko teraz ekarżyło się, iż na kawaterach zimoakwych ledwo można było wytrzymaać, tak były nędznes. Pe takiam prze- zimowaniu wojsko sehodziło się na nową kampanię leaniaagie, eb- darte, nie mając pieniędzy na lenungia. Za to, ggdy w następnym roku ze względu na nżebezpieczeństwo szwedzkie część wojska przeznaczaono do Pwus i Wielkaopgolski, nie można s.ię było ich do- prosić na wiosnę do obozu. Do regimentarza Rybińsakiego przyby- zg wtedy z batalionu wojewedy inflanekiego 60 ludzi, z regimentu akw:ilowej nie pojawił się nżkt, choć zapowiadano, że gdyby mu 4 Raporty Gałeckiego do Sieniawskiego, Cz 5812, szezególnie nry 11298 :ree 11378. s E. Przebendowski do J. Przebendowskiego, 10 IV 1714, AG Radz. V 288, 12457 "Je n'aurois jamais pense que les services polonaises getóient si miserables"". a Rybiński do Sieniawskiego, 16 V 1714, Cz 5938, nr 35572. 20 zapewnić utrzymanie, zesgzłaby się 120 ludzi, najlkezniejszy regi ment Flemminga miał 400 ludzi. Reszta plądrawała Wielkapolskę7: Jecszeze garzej yprzedstawiałaa srię wtedy sytuacja na Ukrainie. Gar- nizon kamieniecki już w marcu był niemal bez praawiantu. Toteż, jak pisał kamendant, "jedni żebrząc po mieście chodzą, drudzy od głwdu puchną k wymierają"". W wielu chorągwiach oficerowaie, nie otrzymując przez dwa lataa konsysteneji, woleli dziękować za służbę, żołnierze pyo prostau dezertewowalis. Brak karności, brak posłuszeństwa były nagminne. Wewnętrz= ne spory między hetmkanaanzi na Litwie doprowadziły do tego, że niektóre chorągwie całkowigcie lekceważyły ordynanse hetmanas. Rybiński koncentrując wojsko w Prusiech na wiosnę lgl5 r. stwierdza: "fl charągwńach niektórych polskicyh dopytać się nie hnaogę, jużem czterech rezydentów wyprawił, a znaleźć ich nie magą; chodzą sobie pwo kżbżtu, kędy chcą, ile ich Sasi na konsy- steneje nie wpuszezają, a drugie, zrujnowane na Ukraikie, szu- kają chleba, gdzie mogą"1o. Próbował wprawdzie hetman niekiedy pociągnąć do adpowiedzialności niedbałych i niekarnych dowód- ców, czynił to jegdnak zwykle wtedy, gdy został osabiśćie dotknię- ty. Tak waęc rotmistrza Świrskiego usunięto z wojska na sku- tek skarg, że szlachtę "zajeżdżał, dobra pew vżm wydzierał, zbeża w cudzych domach szlacheekich wymłacał, stawy spusz‚zał, pa- sieki wybżjał"". Najważniejsze byłao jednak to, że gwałtów tych do- konywał w dobrach hetmana polnegall. Niekiedy powoływani przez sądy hetmańskie oficerowie znajdowali sabie mocniejszą protekeję. Gdy płk lVlier wyniszezył regimenůt Mniszeha tak, że wedłuůg re;laaacji komisarzy znalazło xię w nzim tylko 41 ludzi zdat- nych do słrużby, a pienkądze na regżment obrócił na własny uży- 7 Rybiński do Sieniawskiego, 2g III, 12, 24 IV, 8 V 1g15, Cz 5938, nr 35610, 35614, 35616, 35622. s Bartseh do J. Szembeka 7 III 1715, Cz 469, s. 149; St. Morsztyn do Sieniawskiego, 9 VI lgl5, Cz 5896, nr 26408. 9 Sieniawski do Augusta II, 19 VII 1713, Cz 2210, s. 20. Pociej zresztą niekiedy sam zabraniał wypełniać rozkazy Denhoffa.y Pociej do Skiwskiego, 4, 9 VII lgl4, Cz 5916, nr 30137, 30139. 1o Rybiński do Sieniawskiego; 8 V 1715, Cz 5938, nr 35616. 11 J, Lubomirski do Sieniawskiego, 29 V 1713, Cz 5875, nr 22512. 21 tek, hetman palecił go aresztawać. Wtedy Mier uciekł przed wię- zieniem pod opiekę saską i został przyjęty do służby królewskiejl2. Niekarne i źle zayopatrzone wojsko musiało stać się postraehem całego knaju. Nie oshawały się aprzed nirm żadne dabha, awk kró lewskie, ani duchawne, ani szlacheckie. Najbardziej cierpiały kró- lewszezyzny i dobra duchowne, zobowiązane do płaceniga stałego podatku - hiberny. Wydane w obronie majętności duchownyeh pisemko Kwzywda nad rumszystkże kwzy2dy, nżespwa2iedkżwość ned wszystkże nżespwawiedlżwości, zgerszenże gzad 2szelkże zgohsze- nża- hżbewhka w Polsce trafnie odmalowuje ucisk, jaki cierpieli poddani od wojśk, wybierających ten podatek. "Intewżynzanieprzyja- ciel i przyjaciel, domowe i cudże dywizje przez lat 10 nie tylko hi- berny, aale a zasługi, i łany na zienkk, i clymy na powietrzu [...] jak biorą, tak biorą, ubogieh luadzi substan‚je, gumna, abory, spiżar- nie, szlkatuły, gzullo custode pwaevalante, jak idą, tak idą inc pwae- dagn, a żołnierkg hibernawy i kwarciany, gdzie może tąż hibernę wy- drzeć, wydziera [. . .) Składają się ubogie, spustoszóne, popaalone, wniwecz abrócone wioski, nie tylko oczywistą krzywdą swoją, ale i kwitami, to tej, to owej dywizjai, że źa ten i ów rok wzięła hiber- ny. Respons na to tylko: nam nic do tego, nasze zginąć nie może"". Inni odpowiadalż jeasz‚ze gorzej: "było dla nich, czyem.uż nie dla mnie"". Za pogorzeleów płaćą sąsiedzi, stąd "nie adbałby niejeden, żebyjmu chałupa i stodoła zgerzaała, niż gkiedy w chałupie i w polu, i w stadole, i w oborze, i w chlewwe zabiorą wszystko"". Wybiera- nie hiberny adbywało się apzrzy tym wśród niesłychaanych gwałtów. Nie dość było tych "hibernowych, konsystenejonalnych, ustawo- awych, kantonowych, ciągnkonych, rekrutowych, odpoczynkowyćh, wytehnienionych, trzydniowych, barankówych, podkowyowyych, kańezugowych, asygnaaćjonalnyćh, apaketowych karzywd"". Wojxka dopuszezało się najsroższyćh okrucieństw, byleaby wydhzeć z chło- pów pieniądze: "Byli tacy w dywizjach poiskich, którzy ubagich ludzi na mrozie wielkim ůnaago zewlokszy, wodą z salą polewali i bydłu potem lizać dali, tak długo, póki o pieniądzach, gdzieby mieli, rnie powieclzieli, albo tyle a tyle ńie wydali. Byli tacyg 12 Wodzicki do Mniszeha, 7 IX lgl3, Oss 2g07, s. 155; Mier do J. Szem- beka, 13 IX 1713, Cz 525, s. 289; Sieniawskż do a1. Szembeka, 12 IX 1713, Cz 466, s. 437. 22 którzy śledziami okarmiwszy i słoną wodą napoiwszy, za piec jednego na drugiego poykładlai i wgak długo przypiekać każaki, póki żony albo przyjacicwle jacy apieniędzy nie przynieśli. Byli tacy, którzy w kominie za nogi c zawkesiwszy, tak długo słomą podku- rzali, póki według swego paleta wszyswkiego nie odebrali; zznajdol- waki się i tacy, którzy ubogie peddaństwyo w dyby sadzali. A to tylko ci swoje wydarszy k t.akich męczeństw narobiwszy, jednym końcem ze wsi wyśli zaraz drudzy inśzy następowali""13. Nie należy przypuszezać, aby w powyższych opisach krył:a skę jakaś przesada. Vwspółezesne protestacje i skargi zawierają mate- riał w pełni paotwierdzający zarzuty nieżnanego autora. Spotyka się w ńich saetki opisów niszezenia zagród, żabierankia bydła, ra- bowawia dogbytku, gawałcenia kobietl4. W l7kl r. chorągiew polska w czaśie egzekucji w miasteezku Lrutomiersaku w Sieradzkiem zrabowała sehowane aw kościele zboże, więziła dzieci celem wy- muszezkia kontrybucji, ciężko porąbała sŁugę miejscowego właśa- eielals. W 1712 r. we awsa Równe na Mażowśzu chorągiew sta- rosty płockiego posiekła tanktejszego dzierżawcę i zabiła trzech chłopówl6. W Igl4 r. w Sochaczewskichn wojsyka pokskie zabiły dwóch padstareścich, broniących swych dzierżaw przed egzeku- cjamilg. W poprzednim roku oddział z regimentu Flemminga na- jechał Paprotnieę w Sieradzkiem, uawięził poddanego Jana Ke- łodziejezaka, a jego żenę ciężko pobiłls. Przechodząc przeż Pru- sy Królewskie w 17k2 r. wojslka litewskie depusżezały się także różnych gwałtów. W R,adzyniu uwięziono nkiejscowego bukgmżswrza, trzymano go przez tydzień i nie wypuszezono, póki miasteyezko nie zastawiło swych dóbh, by zaapłacić kentrybucję k w ten sposób wy- kugpić swego burzniśtrza. Tyle, że obegszŁo csię bez publieznego oybi- 13 Kg4zy2da hcad 2szystkie kwzy2d7y, niespmůa2żedli2ość nad 2szystkże gzeżespńůa2żedlż2ości, zgowszenże nad 2szystkie zgo zenia - hibewna 2 Polsks, b. m., lgl2. 14 Pełno odpowiednich danych w ksiggaeh grodzkiclz województwa kra- kowskiego, sieradzkiego, płockiego z lat 1710-1715. 1s AG Sier. Rel. 71, s. 105. ls Kezewski do Sieniawskiego, 24 I 1712, Cz 5851, nr 18082. lg KH, laudum sochaczewskie, 5 XII 1714. ls AG Sier. Rel. 71, s. 863. 23 cża go kijamk, co ta sama dywkzja uczyniła w Ragdzyniu z bkkrni- strzekkk w 1g09 r. Mihkko zapłacenka kontrybueji wojsko wyciągało z miasta inne daniny - "doawódca proawianty nieznośne nakazał dawaE, które ad plaeitu,gn sobie brali, cgo gehcieli, tak z stodół, jako i z browaru piwo, bydłao nierogate, na przedmieściach zastąpiwszy, 'kiedy szło z pola, zabijali""19. W kgk5 r. w Krakowskiem chorągiew pancerna hetmana awżeylkiego kohonnego wybrała awwe wsi Debrze= cwkowie 730 złp, po czym żoHnierze "wójta dobrzechowskiego wzięli i poawiązaki wspak ręce, i na powwozie waedzieli do innej wsi, gdzie nkiał woły; bili i mordowali, tenże wójt wykupował dwaa razy i sam siebie trżeći raz, jakoby gardło okupił`"2o. Inna chorągiew hetmana przybywszy na egk Żekucję do Grodziska biła ludzk, do wvójta śtrze- lano, żonę wójta leżąeą nga żiemi bito kołem, że przez 3 tygodnie ehorowała, "uciekać musieliśmy, jako przed poganami"`21. Wwe wsi Dęboawiec, gdy poddani zażądali kwitu za awypłaconą hibernę, spot- kali się z ogdmową i groźbą, że ich pozabijają22. Wobee samowoli żołnierskiej niezyje dobra nie były bezpieczne. Wojska łupiły do bra regimentarży23, magnatów, nie eszezędzano i prymasa. W 1715 r. skarżył się on, że mimo wydania podatków ludzie z re- gimentu gwardii królewskiej, pod pozorem, że cżegoś nie wybrali "od dwóch lat izśtawicznie dobra moje plądrują, od wsi do wasi po trzy, pa dwie chorągwie chodząc"". Świeżo sta.nęki mu "prawie pod okanami"`. Gdy pokazano ordynans hetmana, odeszli do sąsied:ů niej wsi. Nie podając przyczyny, "poreje sobie dawać każą i ubo- gweh ludzi egzekwują, agrawują, sami nie wiedząć o co, boby ludzie wakeki się aokupić od złeggůo, chociaż nic nie winni""24. Przy wybieraniu podatków wojsko staawało się ycoraz bardziej samodziekne. W Sieradzkiem w 1714 r. regimenty Flemmknga i królowej sazne ustaliły podwójakei taryfy pgoydatkowe zna woje- wództwo ż przyśtąpiły do sanzowolnego wybierania podatków. ls APGd 300. 29, 208, Radzyń do stanów pruskich, V lgl3. 2o APK Castr. Biec. 366, s. 564. zl Jw., s. 333. 22 Jw., s. 480. 23 Gałecki do Sieniawskiego, 15 V k715, Cz 5812, nr 11335. =4 St. Szembek do Sieniawskiego, 28 V lgl5, Cz 5962, nr 42176. 24 Musżała am śzlaehta grozić pospolitym ruszeniem2s. W następnym wokůu oficer z regimentu Mwiszeha zażądał pad pretekstem zaległh ści po 2 tynfy z dynkru w Łęczyckiem i wybier.ał je przy pomocy wojsk saskich, czyniąc szkody czterokrohnie wyższe, niż wynasiła pretensja26. Ale nie trzeba abyło yani wybieraarnia podatków, anż egzekucji do tego, aaby wojsko cięmiężyło paddanych. Nieraz powodowały ciężkie straty oddziały przemierzające kraj bez wyraźnego celu czy po pwostu znajdujące skę w przenzarszu. W laudach sejnzżko- wych spotya się awiele slkarg na przemarxze wajska. Szlachta ku- jawska skarżyła się, że specjalnie ydotkliwe są przechody wojska, które chodzi "od wioski do wioski"", żadnej nie opukszezając2g. Na włóczące się charągwże, katóre rhzjwnują kraj, "a do własnych kon- systeneji trafić nie mogą czy nie chcą`", skarży się i szlachta mazo- wiecka i wielkopolska2s. Nieraz trzeba się było drago opłacać prze- chodzącym oddziałom, byleby nie stawały w czasie przemarszów. Jaką plagą były te ustawiczne przemarsze, pokaże najlepiej wykaz charągwi karawnych, które w pierawszej połowie 1715 r. przeszły przez Tykacin. A waęc w lutym - dwie charągwie tatarskie het- mana wielkiego keronnego, jedna pa drugiej, w marcu pisarze chorągwi Hoszo1wskiego; chorągiew pancerna, dwie chorągwie wh łoskie hebnzana, chorągiew rgajtarska Zamoyskiego, charągdew sta- rosty nakielskiego (dwukrotnie); chorągiew wojewody lubelxkiego, która wryacala się za dezeůrterem i zostawiła na utrzymaniu miaxta przez 13 dni swych pabitych pachałków, wreszcie chorągiew kan- elerza wielkiega korannego. W kwietniu przechodziły: chorągiew pancernaa kaasztelana kiwskiego, charągiew huxarxka i tatarsaka, w maju idąca z leż żimawych ehoraigiew pancerna wojewody bra- cławskiego, w czerwcu chorągiew pancerna kasztelana halickiego. Każela jz nićh brała pieniądze, płótrna, żywność, nieraz proch i ołów29. Mażna s1ebie wyebrazke, jak wyglądał Tykocin pao takich przemarszach. 2s AG Sier. Rel. 72, s. 405, laudum woj. siekůadzkiego, 15 X 1714. 2s KH, laudum łęczyckie, 2 IV 1715. 2g A. P a w i ń s k i, Dzieje zżegnż kujawsleżej, Warszawa 1888, ůt. IV, s. 288. 2s KH, laudum woj. płockiego, l4 XII 1713, laudukn średzkie, 11 III 1715; J. Przebendowski do Radziwiłła, 10 IV 1714, AG Radz. V 288, 12459. 2s AG Ros. CXX 50 I, nr 49. 25 Skutki gospadarki tylko jednej charągwi można obserwować choćby na przykładzie starostwa zatorskiego, które "przez wybiera nie ledwie nie podwojonej hiberny, przez wydawanie ack lżbżtuynk i bez asygnacja nieznoaśnych końtentacji i ustaw pieniężnych, xza- śtakowego, owsów, siana, wina i anszych trunków, i vżetualżuhrk ogmgzżs gencewżs (jakoż a tej przeszłej zimy sahnej hibewny wydano 24 000 tynfów, a nie należy, tylko 15 000, inszych zaś elkspens, po- przysiężonych jest 40 000 okładkiem tynfów), przez niezwyczaj- ne egzekucje; bicia, kaliczenia, w lachy xadzania i arozmaite umy- ślnymi xposobanki katowania ludzi, aa że od raku do rokit ten tak ńkesłychgany proceder cogktżmcuat, ani dziesiątą część ludzk nie utrzymawszy, ostatek to do Węgier, to do Śląska, to gdzże kto mógł; porozehodziło się"ss. Zbiegoxtwo poddanych jako rezultat łupiestw ze strony waojska - to było najgorsze niebezpieczeństwo dla szla chty. Nic dziwnego, że nad paskwomieniem wojska będą się bke= dziły naajtęższe łby szlacheckie, że gwałty wajaskowe wywałają po ważne rozdźwięki między szlaychtą a hetmanahni, że po różnych próbach zagewnienia wojsku stałej zapŁaty zapaadnie astaatecznie na "niemym" sejmie decyzja zmniejszenia jego liczby k drobiazga- wego uregulawania przydziaału "żasług"". Łupiący żołnierz nie zatrzymywwał się i pyrzed muwami miastg nawet największych. Spadziewał się z nich yadpawiednżo większych zysków. W 1712 r. Warszawę zmu.szanao do wypłacenia podatku 4-go grosza, chaociaż nkiasto nie wybierało tego podaatku na żądanie sejmiku warsgkawskiego. Wkrótce potem starasta maakbarsůki pró= bował lolkawać swych ludzi po kaznieńicach warszawskich. Aby go odwieść od tego zamiaru potrzeba było 4000 tynfów3l. W 1711 ra trapiła Poznań dywizja Jagielskiego32. Najpoważniejsze starcia miały jednak miejsce z bogatym Gdańskiem. Gdańsk mimo upad- ku handlu, ńkimo trudnaści politycznych, stanowił zawsze najbo- gatsze miasto Rzeczypaspalitej, na któreago zasoby łakomym okaem spoglądali krół, magnaci k szlachta. Dwuznyaczna rola polityczna Gdańska, który niechętnie patrzył na wojńę półnacną, kompliku- 3o J, Lubomirski do Sieniawskiego, 6 XI lgl4, Cz 5874, nr 22180. ya 3i p, Tarło do Sieniawskiego, 29 VI 1g12, Cz 5966, nr 43331. s wur" 32 Laudum średzkie, 23 II 1712, BN 6178, s. 97 n: g * dr ghy 9 uag,gg 26 jącą jego stosunki handlowe, który wprawdzie głośno opowiadał się przy Auguście, ale po cichu prowadził handel ze Szwedarr1l i ułatwiał im robotę dywersyjno-szpiegowską, stanowiła dosko- nały pretekst do zaczepki. Dla wojska koronnego wystarezającym pretekstem było zresztą wstrzymywanie się ze strony Gdańska od płacenia podatków, pod pozorem wydatków na własną obronę ezy zwolnień królewskich. Miasto bowiem ufne w swe fortyfikacje, ufne we własne wojsko, którego trzymało wtedy około 2,5 tysiąca, ze spokojem odrzucało wszelkie wysuwane w tej sprawie żądania. Na jesieni 1712 r., zaopatrzony w upoważnienie ze strony het- mana, regimentarz Rybiziski przystąpił do egzekucji zaległości. Groźnym uniwerśałem domagał się wypłacenia zaległośei od 1703 r.33, zamierzając przy sposobności wyniusić znniej czy bar- dziej urojone wierzytelności magnackie. Wobec odmowy wszedł Rybiński 29 paźdżiernika z 3000 ludżi w Żuławy gdań kie. Wypra-- wa zakońezyła się kompramitacją. W cza.sie decydującej utarezki o most w Gnadendorfie sprawnie `użyte 4 działa gdanskie wstrzy- mały nartarćie wojska koronnego, po czym do polowy listapada wojska gdańskie wraz ż oddziałami mieszezańskimi wyparły Ry- bińskiego z terytorium miejśkiego. Specjalnie dawali się we znaki wojsku kononnemu zasadzeni po rowach "sznaphanowie"" gdańscy, toteż wziętyeh do niewoli "według zwyczaju"" wieszano34. Przed wycofaniem się z Żuław pobrał jeszeze Rybiński jako zakładni- ków niektarych sołtysów i ehłopów i z tym argumentem w ręku rozpaczął tangi. Wlokly wię one leniwie - Rybiński miał za sobą ordyrnans hetmańs ki i dekret trybunału radomskiego, Gdańsk od- woływał się do wych przywilejów, do malborskiego sejmiku ge- neralnego czy sądu królew:;kiego. Na razie mieszezanie gdanscy patrafili pozyskae sobie i króla, i hetmana. Mimo poleceń wypu- szezeziia gburów gdańskich Rybiński trzymał ich nadal, zie- wając się przynajmnlej satysfakeji Mniszeha, który upominał się ss R o s e n b e r g, Responsżo civżtatżs Gedanensżs..., 1712, s. 26. s4 M. C o n r a d i, Gesehrżeóenes Journal des Kr-iegs Etats ůvon 1704 bis 1719, BGd 592, s. 158 n.; Rybiński do J. Przebendowskiego, 14 XI 1712, AG Radz II 52. Rybiński przyczynę niepowodzenia widział w roztopach jesien- nych i w braku wyraźnego ordynansu Sieniawskiego. Rybiński do Sieniaw- skiego, 12, 26 XI 1712, Cz 5937, nr 35523-4. 27 o pieoziądze, pożyczone jeszeLe przed półwiekiem przez Jana Chad= kiewicza przebywającym w Gdańsku faktorom, Dawidowi Re- gensbergowi i Janowi Wolsbertowi. Marszałek wielki koronny, vw którego rękach znalazł się ich rewers, zwrócił się z pretensja- m: do Gdańska; sprawa śię wlokła od jakiegoś dziesiątka lat, do- p:ero wyprawa Rybińskiego otworzyła przed Mn szehem możliwo- ści jej zakońezenia35. Tymezasem niefortunny wódz partii koron- nej, ulokowawszy bezprawnie swe wojska w dobrach miasta To- runia3E, wszezął pertraktacje z Gdańskiem na wejmiku malbor- skim. Poprzednio udało się Rybińskiemu nie dopuścić do odbyeia saę przedsejmowego sejmiku generalnego. Teraz, gdy n:e groziło już postawienie sprawy gdańskiej przed forum eałej Rzpltej, gotów był na "polubowne"` żałatwienie konfliktu. Posłowie gdań- scy, którzy pomni losów "zakładników`" żuławskieh z największy- mi ostrożnościami przybyli do Malborga, proponowali łowezemu koroinnemu odstępne w wysokości 1000 dukatów, ten jednak do- magał saę sumy trzykrotnie większej, podsycając antagonizmy między miastem a :szlachtą pruską. Darmo gdańszezanie bronili się stwierdzeniem, że gdy wojska nieprzyjacielskie wpadają do prowineji, to nie zobaczy się w niej żołnierza krajowego, który za to po odwroae nieprzyjaciela pierwśzy zjawi się dla wybrania lkontrybucji. Gdazńsk musiał ustąpić, wypłacić część zaległości i do- piero wtedy Rybiński, rad nierad, wypuścił trzymanych gburów gdańskich37. W rezultacie nie udało mu się uzyskać satysfakeji dla Mniszeha. Gdańszezanie wykazywali, że w ieh księgach nie poja- wiają :się nazwiska faktorów=dłużników i admawiali uznania dłu- gu. Mimo to, chociaż w sierpniu król wzywał Rybińskiego do obo- zu, a hetman "pod garelłem, obligował, aby Żuław gdańskićh eg- 35 Gdańsk do St. Szembeka, 25 XI 1712, APGd 300, 29, 208; Rybiński do Mniszeha,17 V 1713, Oss 2665 s. 1. 36 protest Torunia, 28 IV 1713, APGd 30ó, 29, 346. 37 Recessus der a. 1713 d. 22 Maż żn Marżenburg gahaItenen conventucs generalżs, APGd 300, 29, 208. Jeszeze przed sejmikiem Rybiński prosił Sie- niawskiego o formalny rozkaz traktowania gdańszezan jak nieprzyjaciół, bo fortyfikują żuławy, "rozumieją, że ich żuławy Flandria, a chłopi wojska ko- li ackie, 1 V 1713, Cz 5937, nr 35539. 28 zekwować nie kazał`", ofiarował się on !Mniszehowi z gotowością pochwycenia nowyeh zakładników3s. Po powrocie do Pruw czekała łowezego karannego przykra nie= spodzianka. W dobrach gdanskich usadowili się Sasi, krórzy nie mnieli zamiaru pomagać w egzekwowaniu długów. "Sasi nie po= mogą nam absolute, ile tę krówkę dla siebie doją i dalej doić myślą", melaneholijnie stwierdzał Rybińslki. Gdańsk poczuł się pewniejszy wabec żądań wojska karonnego; zabroniono kupeom wydawać jakiekolwiek pieniądze na wojska koronne w formie tzw. prenumeraty {zaliczki podatkowej). Wtedy przedsiębiorezy regimentarz radził hetmanowi, że jedyny sposób wyciągnięcia z miasta pieniędzy, to "kilku tłustych złapać z dobrymi trzosami kapitalistów, kazałbym o nich pomyśleć i posłałbym do Lwowa`"3s. Przyszło jednak ustąpić i od tych źamiarów, wobec czego Rybiń- ski skierował swe apetyrty w inną stnonę, wysyłając do dóbr Toru= nia 150 ludzi, którzy mieli kwaterować u chłopów, póki miasto nie wypłaci 46 000 złp.4o Nowe znożliwości stanęły przed Rybińskim, gdy w 1715 r. po= lecono mu przygotowanie obrony wybrzeża. Teraz uzyskał już wy= raźne mandaty i hetmana, i samego króla, który ostro poparł za= równo oficjalne jak i prywatne pretensje. Ale nawet gdy ustało niebezpieezeństwo szwedzkie; Rybiński nie mógł wprowadzić swych wojsk na terytorium rniejskie, gdyż znów przebywały tam wojska saskie. Z 2000 ludżi trudno było ryzykowae w tych warun- kach ponowny atak na Żuławy. Energiczny regimentarz zdobył się wtedy, na śmiałe przedsięwzięcie: "Miałean kilka statków w starostwie puckim, między którymi jeden ekwipowałem i zro- biłem z niego kaper, mająe na nim sieden sztuk armat a 80 ludżi. Kazałem więc cż'rca var-ius ostentationes okręt kupiecki gdański zabrać i pod Puck zaprowadzie. Więe reh to medżum do tego przy- wiodło, że mi żn spntżo czterech niedziel 30 000 dobrej monety deklarowali""41. Obietnica ta nie została w pełni wykonana, zatarg 3s Rybiński do Mniszeha, 14 VI, 8, 12 VII 1713, Oss. 2665, s. 3 n. 3s Rybiński do Sieniawskiego, 16 V 1714, Cz 5938 nr 35573. 40 Toruń do J. Szembeka, 11 VII 1714, Cz 468, s. 41. 41 Rybiński do Sieniawskiego, 29 V 1715, Cz 5938, nr 35621; zob. także Rybiński do J. Szembeka, 27 III 1715, Gdańsk do J. Szembeka, 30 IV 1715, Cz 469, s. 193, 279; Rybiński do Mniszeha, 4 V 1715, Oss 2665, s: 9. 29 wojska koronnego z Gdańskiem, przeciągnie się jeszeze do 1720 r., Ikiedy mieszezanie wreszcie zaspakoją wieloletnie pretensje42, ale dla naszych celów wvstarezy na tym epizodzie przerwać oanawia- nie sprawy gdańskiej. Obnaża ona niezzniernie wyraziście całą .słabość aparatu państwowego Rzpltej i anarehiezne metody, przy gomocy których starano się łatać jego braki. Trudno tu doprawdy się zdecydować, która ze stron popełnaała większe bezprawie- czy odnawiający wydanńa padatków Gdansk, czy wyciągający je drogą gwałtu, chwytania zakładników, wystawiania kaprów, Rybiński. Gdybyż jeszeże pieniądze te miały iść zua potrzeby woj- .ska; tymezase,m wszystko wskazuje, że lwią część z nich miał otrzymać hetman a regimentarz. Gdansk miał jesz‚ze tyle szezęścia, że nie przebywała na jego tereńie załoga, s'kładająca się z wojska krnnego. W mziastach, które posiadały takie praesidżumz, ućisk mieszezan przez wojsko był żnacznie większy. Dla przykładu weźmy jeśzeze Kraków, . w którym od 1711 r. stał garnizon, znaj duj ący się pad dowódz- twem gen. mjra La Motte'a. Już w następnym roku pojawiły się pierwsze skargi o wymuszenie opłat z jatek a od bydła niebi- tego. Hetman przysłał komisję, jak zwykle bezowoeną, a sa- memu genveraławi uwolnił dobra i dzierżawy od wszelkich cięża- rów na rzećz vtojska43. Rozzuchwalońy kamendant Krakowa za- czął dopiero wtedy rządzić się samodzielnie w mieście. Na mie- szezan i przedmieszezan nakładał kontrybucje, fruchtarom konfi- skował drzewo, rybakonz adbierał złowiane ryby. Komisarza kró- lewskiego, wiozącego Wisłą galman z królewszezyzn, zmusił do nie- korzystnej sprzedaży towaru na miejscu. Mimo wyraźnego zaka- zu królewskiego wybierał z miaśta wysokie lenungi, których wy- płatę wstrzymało województwo do chwili wyjśeia Sasów44. Dar- mo król występował w obronie uciskanego rniasta; starając się o zawieszenie czopowego, narzuconego przez sejmik proszowicki, o podporządkowanie kupców cudzaziemskich sądownictwu miej- 42 N y c z, op. eit., s. 241. 43 Uniwersał Sieniawskiego, 1, 24 V 1712, APK Rel. Crac. 136, s. 1168, 1327. 44 Protest komisarza J. de Gize, 5 VIII 1713, uniwersał Augusta II, 6 VII 1713, APK Rel. Crac. 137, s. 791, 616. 30 skiemu, o zmniejszenie kontrybueji na wojska saskie45. Polecenia króla pozostawały niewykonane:` Doszło do tego, że August II bez wiedzy hetmana, który uważał to sobie potem za uszezerlbek swej władzy, polecił La Motte'owi opuszezenie miasta, proponująe zwołanie nowej komisji. Zebrała się ona w lipcu i wtedy okazało się, jak źałosne skutki pociągnęła za sobą kilkuletnia gospadarka La Motte'a. Przez nadzwyezajne wymogi, przez uciskanie ludzi kwaterazni opustoszało w Krakowie w tyn czasie 70 kamieńic, których mieszkańcy uciekli, nie mogąe dłużej cierpieć kwater. Oficerowie, którym przydzielano gospody, umieszezali w nich oso- by spoza garnizonu. Utrudnůiano normalny handel w mieście, po- bierając dodatkowe opłaty od wozów wjeżdżających do miasta. Wozy z winem węgierskim płaciły po 1 czerwonym złotym (przy= było ich do Krakowa od początku 17i2 r. 505), wozy z towarazni z Wrocławńa, ze Lwowa i z innyeh miast po 8 do 10 złp (przybyło ich w tymże czasie 1326). Pobierano także oplaty od wozów z drze- w ; zabierano gwałtem ryby, mięso, piwo, świece, czy to w for- mie egzekucji, ćzy po prostu rabunku na rynku. Bywały także wypadki włamywania się w nocy do kramów. Mieszezan samowol= nie więziono, brta, źle traktowano. Zdarzył się wypadek zabicia gospodarza na Garbarach przez rozzuchwalone żołdactwo. Wiele towarów nabywano na kredyt u kupców, nie płacąc naleźności. Talki Ryedt rościł sobie pretenśje z tego powadu do 8696 złp 23 gr, Glons do 3538 złp 3 gr, kilkunastu innych do mniejszych kwot. W sumie wśzystkie pretensje o niesłusznie pobrane pieniądze się- gały 175 561 złp 221/3 gr4s. A do tego można by dodać łupiestwa w okolicach miaśta, jak choćby na przykład zrujnowanie dóbr kasztelana wojnickiego, Dembińskiego47. Odejście La Motte'a uspokoiło mieszczan, samego generała kontentował król oddaniem mu w administraeję ekonomii olku- skiej. Niedługo trwała radość. Jeszeze nie zamknęły się bramy za poprzednią załogą, gdy miasto dostało nowego komendanta, któ= rego przed miesiącem w Warszawie witało tysiąc skarg szlachty 45 August II do Miera, do Dembińskiego, do La Motte'a, 4 I 1715, BJ 6252, s. 4. 4s Raport komisji, 5 VII 1915, Cz 2633, s. 307 n. 47 La Motte do J. Szembeka, 9 VII 1715, Cz 470, s. 37. 3I k.rakowskiej. To "jmp. generał Seiss.an ludźmi swymi brarny osa- dził, klucze a portis civżtatis do siebie wziął et żn suam commen- dam Kraków odebrał"4s. Taka gospodarka wojskowa mogła pociągnąć za sobą tylko dal- szy upadek miasta i wsi. Była ona jednym z najwyrazistszych clo= wodów rozkładu państwa szlacheckiego. Funkeje wojska, jako narzędzia klasy pańującej, uległy niemal zatraceniu. Wojsko sta- ło się swego rodzaju pasożytniczą siłą, która działała już wbrew interesom szlacheckim - ziajwyżej w interesie klik magnackieh. W tych warunkach możliwy się stawał wspólny opór szlachecko- chłapski przeciwko uciskowi ze strony wojska, o którym będzie jeszeze mowa. Tragiczną konsekweneją tego stanu rzeczy będzie dążenie nie do regeneracji, ale do likwidacji tego organu państwa szlacheckiego, eo doprowadzi do rozbrojenia Rzeczypospolitej na przeciąg przeszło pół wieku. 4e Kraków do J. Szembeka, 10 VII 1715, Cz 515, s. 349; Dunin do Sie- niawskiego, 20 VI 1715, Cz 5802, nr 9461. 33 ROZDZIAŁ III WOJSKO SASKIE - NARZĘDZIE OBCE GO UCISKU Od r.1697, kiedy wkroczenie wojska saskiega do ftzpltej ugrun- towało zwycięstwo elekcyjne Augusta II, sprawa przebywania wojska tego na ziemiech polskich stanowiła palącą kwestię. Cię- żary związane z utrzymywaniem wojska saskiego oraz obawa, by ue stało się ono narzędziem przy przeprowadzaniu absolutystycz- nych planów dworu, były przyczyną lieznych wystąpień szlachty z żądaniami całkowitego usunięcia go ż Rzpltej. Wszelkie obietnice dworu w tej sprawie aż do Altranstadtu nie zostały zreaIizowane. Od r. 1709 kwestia ta wybućhła znów ż całą ostrością i dopiero kampania pomorska uwolniła Rzpltą od większości tych wojsk "posiłkowych"". Ale nie na długo. Wpnowadzenie wojwka saskiego na wiosnę 1713 r. i obarezenie szlachty jego utrzymaniem spowodowało dalsze pogorszenie sy- tuacja ekanamicznej Rżpltej. Wkraczenie regiznentów saskich, jakkoIwiek wywołane istotnym zagrożeniem tnonu Augusta II i całości państwa ze strony Tureji, nastąpiła w bardzo niekorzyst- nych warunkach gospodarezych, w roku nieurodzaju i zaczyna- jąeego się głodu. Zatrzymanie tego wojska przez następne lata w RzpItej, związane z jednej strony z trudną sytuacją f uzansową Saksonii, a z drugiej z absolutystycznymi planami króla, musżało pagłębić istniejące trudnośei ekonamiczne, spowodować zrzucenie przez sżlachtę na Sasów całej odpawiedzńalnośei za katastrofę go- spodarezą kraju, rozbudzić antagonazmy narodowościowe. Wsku- tek bezwzględnego postępowania z ludnością polską wojsko saskie prędko spadło do rali okupanta, wzmacniając w pływy obcych e1e- mentów w Rzeczypospolitej. Dzięki temu na miejsce rozkładają cego się aparatu państwowego szlachty polskiej mógł wysuwać się saski aparat państwowy, czy to w formie Ikomisariatu saskiego, czy ministerstw, przejmując częściowo takie funkęje, jak kierow- nićtwo polityką zewnętrzną, finansową, gaspodarezą, wreszcie obronę. W ten sposób unia personalna polsko-saska zamieniała saę w unię realną, ale z wyraźną przewagą elementu saskiego. Wprowadzenie wojska saskieůgo nastąpiło za zgodą hetmanów i większośei senatorów. Natomiast narzucenie kontrybucji spobka- ło się z poparciem niewaelkiej garstki zwolenników dworu, którzy domagali się przynajmniej upozorowania legalności tego kroku. Pojawiły się głosy, by zwołać w tym celu powolną królowi walną radę z deputatów konfederacji sandamierskiej i rady warszaw- skiejl. Propozycje te zostały odrzucone, prowianty, a,potem kon- trybucje nalkłada.ł samodzielnie komisariat saski utworzony przy dowództwie wojsk saskich. 16 sierpnia 1713 r. ukazał się pierwśzy uniwensał komisariatu, wzywający do składania prowiantu z dóbr według taryfy 1661 r. z każdego dymu do magazynu pod Sandomierz. Domagano się dostarezenia z dymu po 20 garney mąki żytniej, 6 garncy gnochu, 6 garncy kaszy, 6 funtów masła lub 10 słoniny; z 30 dymów jedne-, go wołu lub 10 baranów; z 4 dymów 4-konny wóz siana oraz z dymu po 40 garnćy owsa lub 20 żyta i 10 snopków słomy na sieczkę2. Prowiant ten nie został dostawiony w całości. Część tylko wybra= ło przechodzące wojsko lub dowieziono do Sandomierza. Szlachta od początku wyraźnie bojkotowała zarządzenia komisariatu. Na jesieni, wobec nieurodzaju w Małopalsce i trudności z dostareże- niern prowiantu, komisariat przeszedł na kontrybucję pieniężną w formie podymnego. Potoczyły się przewlekłe rokowania z przedstawicielami poszezególnych sejmikóvw, w których komi- sariat wykazał tyleż złej woli, ile szlachta niechęci. Tak więc w ro- kowan.iach z województwem krakowslkinz komisariat gotów był początkowo zamiast prowiantu przyjmowae z dymu po 16 złp 11 gr, potem na prośby zniszezanej powadzią szlachty obniżył kontrybucję do 15 złp 14 gr, by w praktyce, drogą egzekucji wy- 1 J. Przebendowski do J. Szembeka, 6 iX 1713, Cz 466, s. 377. 2 0 t w i n o w s k i, op. cżt., s. 205. J. Gierowski: Między saskim absolutyzmem 3 34 hierać do 30 złp z dymu3. Do grudnia większość województw i zjem zawarła układy z komisariatem: Postanowienia nie były jednolite, szlachta starała się o abniżenie kontrybucji drogą zmiany taryf czy nakładania sutn globalnych na całe województwo, w zasadzie jednak komasariat nie ustępował. Nie dysponujemy materiałami; które pozwoliłyby na ścisłe podanie ostatecznej wysokaści podyn- nego dla całego kraju ezy d1a pośzezególnych województw; nawet te ostatnie zmieniały zwykle killkakrotnie umowy i nie wiadomo, która w końcu była obowiązująca. W województwie sieradzkim pierwsza ugada, podpisana 1 grudnia 1713, opiewała na 15 złp 11 1/4 gr na pół roku według taryfy 166I r. na 12 000 dymów. Woje- wództwo nie przyjęło tej ugody, uzyskało od króla globalne obcią- żenie na 180 000 złp, przy czym sama szlachta maała zająć się roz- łożeniem podatku. To pastanowienie nie zostało znowu uznane przez komisariat saski, który przy pomocy egzekucji wojskowych wybierał początkowo ustalone przez siebie sumy. Pertraktacje to czyły się do lata 1714 r. Grożąc deputatom narzuceniem specjal- nych ciężarów na ich dobra, grożąc nowymi egzekucjami dobito w lipcu targu. Stanęło na tym, że województwo zapłaci za cały rok po 27 tynfów 51/ gr, z obniżeniem taryfy do 9070 dymów; ze względu na dobra libertowane. Ponieważ z województwa już wy- brano 203 314 tynfów 37 gr, pozostałą kwotę 42 841 tynfów 28 1/8s gr szlachta powinna wypłacić w ciągu dwu tygodni. Gdyby te- go nie uczyniła, Sasi mieli powiększyć kontrybucje do 38 tynfów z dymu i rozesłaE egzekueje. Ale i tę ugodę komisariat złamał pod pozorem podania zbyt wielkiej ilaści dymów opuszezonych i zniszezonych, po czym wysłał egzekucje po zaległości4. Województwa kujawskie zgodziły się na 23 tynfy z dymus, wo- jewództwa wielkopolskie na 28 tynfóws, w województwie ruskim 3 Uniwersał komisariatu saskiego, 5.X 1713, 0 s 353; Dembiński do J. Szembeka, 21 X 1713, Cz 516, s. 275. 4 Uniwersał komisariatu saskiego, 5 XI 1713, AG Sier. Rel. ?1, s. 816; 1 XII 1713, Sier. Rel. ?2, s. 109; lauda woj. sieradzkiego, 12 VII, 15 IX, 18, 26 X, 4 XII 1?13, 5 II 1714, Sier. Rel. 71, s. 804, 8?6, 889, 85, 945, oraz ?2, s. 420; ugoda z komisariatem, ? VII 1?14, Sier. Rel. ?2, s. 128, 150. s P a w i ń s k i, op. cit., t. IV, s. 2?6. e Laudum średzkie, ll XII 1713; August II do woj. wielkopolskich, 12 I 1714; instrukeja dla pośłów do gen. Zeidlitza, 22 I 1714, BI\t 6178, s. 132" 138, 163. 35 iałożono po 26 tynfów z dymu7. W Prusieech Królewskich ńałożono ;lobalną kwotę 900 000 złp, ale obejmowała ona także iniastae. Jeżeli przyjmiemy, że przeciętnie wybierano po 25 tynfów , dymu według taryfy 1661 r., obejmującej 166451 dymów dla lkorory, to ogólna kwota wylbrana w ciągu jednego roku przez wojska saskie wyniosłaby, po przeliczeniu na złote, 5 196 800 złp. Odpowiadałoby to kwocie większej o 2 miliony złp od rocznego dochodu skarbu koronnego w latach 1713-17159 i stanowiło w ów- czesnych warunkach. bardzo poważny wysiłek finansowy. Nie ulega wątpliwości, że wymiar 25 tynfów z dymu jest wymiarem minimalnym; kosztowne egzekucje, dodatkowe kontrybueje, opła- ty z miast, nie wliczone tutaj, powadowały, że zarówno faktyczne obciążenie dymów jak i ogólna wybrana kwota kantrybu cyjna by- ły znacznie większe. Wybieranie kontrybucji nie przypozńiznało bowiem w niczym ustalonego w Rzpltej trybu wybierania podatków. Po pierwsze, sama taryfa z 1661 r., jakkolwiek stosowana w tym czasie jeszeze w niektórych ziemiach i województwach, zwłaszeza wielkopolskich, w większości wypadków nie odpowiadała istniejącym stosunkom. Mimo to podatek był wybierany rygorystycznie, za dobra opusto- szałe płacili sąsiedzi. Wybierano je w takim wypadku drogą egze- kucji, szezególnie dotkliwych dla szlachty i poddanych. Egzekucje takie rozpaczynały się natychmiast po ustalonym przez komisariat termi.nie wypłaty kontrybucji, po czym wajsko przebywało w do- brach t:ak długo, póki nie wylbrało należnej kwoty. Oddziały znaj- dujące się na egzekucjach pobierały namiejscu prowiant oraz dodatkowe opłaty, co w sumie niekiedy sięgało do połowy kwoty należnej z samej kontrybucji. W Siekierezynie w Kralkowskiem 6-osobowy oddział egzekucyjny kosztował szlachcica i poddanych 146 złp, pod‚zas gdy samej kontrybucji żądano raptem 225 złp.1o Nic dziwnego, że w Przemyskiem szlaehta "z żonami tylko 7 r Sieniawski do J. Szembeka, 21 II 1?14, Cz 467, s. 119. e Recessus der ex Iżmnżtatione pro d. 20 Januar lil4 ira Grauderztz gehal- tenen... Landtctges, APGd 300, 29, 208. 9 N y c z, op. cżt., tabl. I. 1o APK Castr. Sand. 148, s. 5, Ekspensu... Jana z Osżeezy Osżeekżego, 20 XII 1714. 3' 36 i dziećmi z domów pouchodzili i cudze wycierają kąty, którym mękami egzekucji gnożą; na prostego żolnierza co dzień po cztery bite szostaki, na uńteroficera po dwa tynfy, na oberoficera po bi- tym talerze sztrafu wybierają`"11. Opuszezala własne dobra w obli- czu egzekueji saskich i szlachta łęczycka czy kujawskal2. Szeze- gólnie dokuczliwe były egzekucje w wypadku samowolnego łama- nia przez komisariat saski umowy z województwem, wybierano bowiem wtedy kontrybucję według najwyższych stawek, nieraz aresztując ludzi, bijąc, wybierając gwałtem żywność i furażel3. Nawet w wypadku, gdy wojsko saskie śkupowało żywność dla zakładanych przez siebie magazynów, odbywało się to wśród uci- sku i gwałtów. Tak w Sandoinierskiem na wiosnę 1714 r., zgodnie z relaeją tamtejszego wojewody, "formują obie magazyny, do których ostatnie ziarno, jeśli się jeszeze kędy znajduje, z gardła prawie umierająeym wydzierają. Zowią to oni, prawda, skupowa- niem, ale gdzie waga nie donosi, miecz przykładają i, kto przedać nie ehce, gwałtem biorą [. . .] gdzie nie znajdują żywności.(bo ta już defżeżt między zgłodniałymi passżm po polach i drogach umie- rającymi ludźmi), ostatnie konie, fanry i quidquid obvżunt, zabie- rają, jako się to u mnie dnia wezorajszego stało [. . .] cóż się też z szlachtą równej kondycji dziać muśi""14. Nielepsze było położe- nie miast. Na Lwów nałożono w lecie 1714 r.100 000 talarów kon- trybucji, mimo że był tak wyniszezony, że musiał od szlachty po życzać pieniądze pod zastaw dóbr miejski 15. Nie cofał się komisariat przed jawnym bezprawiem. W ziemi czerskiej pobrano do spmawdzenia kwity s wypłaeonych kontry= bucji, po czym je zatrzymano, wyśyłając egzekucje dla ponownego wybrania pieniędzyls. W województwie wołyńskim, chociaż zosta- ło przeznaczone dla wojska koronnego, wojska saskie wybrały dnogą egzekucji ponad 100 000 tynfów i nie chciały wyjść, póki Sieniawski do J. Szembeka, 21 II 1714, Cz 467, s. 119. 12 KH, lauda łęczyckie, 3 IV, 8 VI 1714 ; P a w i ń s k i, op. eit.; t. IV, s. 294. 13 P a w i ń ś k i, op. cżt., t. IV, s. 276 n., 278 n. ; AGZ, t. XXII, s. 564 n. 14 St. Morsztyn do St. Szembelka, 15 V 1714, Cz 5896, nr 26397. 15 Sieniawski do Augusta II, 16 VII 1714, Cz 2210, s. 96. 1e KH, lauda czerskie, 5 XI, 20 XII 1714. 37 . im kwitu nie dadzą, jako się tam dobrze obeśli"17. Obok kontry " bucji wybierano także niezwylkle wysokie kwitowe, sięgająee do 1 tynfa z dymuls. Wobec wzrastającego oporu przeeiwko kantrybucjom saskim w końcu roku 1714 część wojska saskiego została wycofana z Rze- ezypospolitej, w związku z czym zmniejszeniu uległy także nowe kantrybucje. Wynaosły one ostatecznie po pontownych pertrakta- cjach niędzy komisa,riatem a posłami z sejmików przeciętnie po 10 tynfów z dymu, ale przy gelnej taryfie. W Prusiech Królew= skieh podatek ten wynosił 31 złp z włóki, Gdańsk mial zapłacić 120 000 złpl0. Uwolnione od kontrybucji były tylko tereny prze= znacżone dla wojska koronnego, a więc Wołyń, Podole i część wo- jewództwa ruskiego. Umowy między konisariatem a wojewódz- twami i ziemiami nie były znowu obustronziie dotrzymywane. Szla- chta op2enała się płaceiuu za dobra opustoszałe, w związku z tyzn komiśaniat albo narzucał nowe ciężary (np. w Sandomierskiem zbierał dodatkowo po 5 tynfów z dymu, na Kujawach zaźniast 15 złp z dymu wybierano po 38 tynfów), albo podwyzszono kontry- bucje, jak w Krakowskiem na 11 tynfów z dymu20. Nadal narzeka- no na egzekucje, tym bardziej że nowoprzysłani oficerowie sascy nie zawsze uznawali kwity swych poprzedników, saznowolnie po- większali ciężary wycaągając wysokie opłaty przy egzekucjach9l. Gdy wybrano tę nową kontrybucję, w lecie 1715 r. bez porozumie- nia z sejmikami, nawet bez oficjalnego zarządzenia komisariatu, 17 Sieńiawski do J. Szembeka, 25 IV 1714, Cz 467, s. 249. 1s Lauda conventuum par-tżeularżum terrae Dobrinensis; ed. F: K 1 u- c z y ń s k i, "Acta historica res gestas Poloniae illustrantia, t. X, s. 247, Kraków 1897. ls Kezewski do Przebendowskiego 18 XI 1714, AG Radz II 52, s. 60; Rybiński do Sieniawskiego, 29 XI 1714, Cz 5938, nr 35593; St. Szembek do Sieniawskiego 4 XII 1714, Cz 5962, nr 42151. 20 St. Szembek do Augusta II, 13 VI 1715. Cz 4fi9, s. 251; J. Szembek do Sieniawskiego, 11 IV 1715, Cz 5961, nr 41773; Zagórski; marszałek sej- nliku kujawskiego, do J. Szembeka, 3 VI 1715, Cz 515, s. 345. 21 P, Tarło do Sieniawskiego, 16 V 1715, Cz 596fi, nr 43500; Pociej do J. Szembeka, 2 VI 1715, Cz 469, s. 399. 38 komendanci sascy w poszezególnych województwach narzucali dalsze 5 tynfów z dymu22. Przyjęcie przestarzałej taryfy z 1661 r. oraz.uwolnienie od o - łaty kontrybucji, czyli tzw. libertowanie przez króla czy komi- sariat saski części dóbr ziemskich powadowało, że kontrybucja by- ła bardzo nierówno r złożona, że faktyczne opłaty sięgały w pew- nyeh województwaeh 56 tynfów z dymu przy pierwszej kontry- bucji23. Niekiedy komisariat przyjmował wprawdzie zniżkę agól- nej kwoty kontrybucyjnej z województwa, odpowiadającą dobrom libertowanym, zwykle je nak należne opłaty przerzucał na pozo- stałe dobra zlacheckie. Libertowanie dóbr od kontrybucji saskiej śtało się wtedy systemem, pozwalająeym królowi pozyskiwaE wa- hających się, popierać zwolenników czy karać malkontentów. Wśród próśb o libertaeje, od których roi się w ówezesnej korespon- deneji mńnistrów czy zauszników dwarskich, nie brak nikogo. Od prymasa ń hetmanów do drobnej szlachty, wszyscy ubiegali ę o ten przywilej. Smiało też mógł patem dowodzić Auguśt II pry- nzasowi, żądającemu wycofania wojsk sa:skich i w trzymania kon- trybucji, że p zecież godziła się z nimi większość magnatów, ten bowiem, kto brał libertacje, wyrażał zarazem zgodę na obciążenie inaiych24. Libertacje magły albo obejmować oałaść ziemi czy wojewódz- twa - np. libertowanie przez króla 1500 dymów w wojewóć z- twie ruskim25; albo odnosić się tylko do poszczególnych osób, naj- częściej magnatów. W drugim wypadku można spotykać albo Ii- bertaeję całkowitą, nozciągającą się na eałdść dóbr, albo częśeaową, odnowzącą się tylko do deh części. Udzielanie libertaeji zależało od króla i komisariatu saskiego. Nie odbywało się grzy tym bez ła- pówek. Dunin, regent kancela i koronnej, który załatwaał sprawy 22 Nałożono je np. w woj. bełskim, Romanowski do J. Szembeka, 22 VII 1715, Cz 470, s. 81, w krakowskim, J. Szembek do Augusta II, 27 VI 1715, BJ 6252, s. 51: "qu'un particulier mette des impots de son chef et traite notre nation despotiquement cela est insupportable aussi bien au publique qu'a moi en particulier"". 23 KH, laudum łgezyckie, 29 XI 17i4. 24 St. Szembek do Sieniawskiego, 17 IX 1715, Cz 5962, nr 42183. 25 AGZ, t. XXII, s. 624. 39 libertowania dóbr niejednego posła, przys anego dla pertraktacji z komisariatem, gdy przyszło mu starać saę o uwolnienie wla ej posiadłości, musiał doszezętnie wypróżnić kieszenie2s. Najwięcej błowił się generalny komisarz saski, Blivernitz. Ale i n iżsi urzęd- nicy omisariatu kazala sobie nieźle płacić za usługi. Taki Paton, komisarz na Podlasiu, za libertację dóbr Krasińskiegó wziął 506 złp2'. Libertacje dawano albo w formie drukowanej tzw. salwa- gwardii2s, albo też w formie golkwitowania na rzekomo wydane po- dymne29. Przy kontrybucji z 1714 r. liczba libertaeji uległa zmniejsze- niu. Ostro występowała przeciwko zum na sejmikach szlachta, która musiała płaciE za uwolnione dobra. Ziemia halicka posta- nowiła, że gdyby który z magnatów chciał się zasłaniać liberta- cją, ma być,ona unieważnżona, a magnat miał podlegać równym z całą ziemią opłatom3o. Szlachta kujawska domagała się, by ko- mis.ari.at i król zaprzestali wydawania libertacji, bo tylko wtedy magnaei zaczną myśleć prędzej o uspokojeniu Rzeczypospolitej3l. Szlachta sandomierska gntowa była uznać za wroga ojezyzny każ- dego, kto by się zasłanial libertacjami, i pozbawić go prawa ak- tywności na sejmiku. Narzucano tamże na dobra libertowane spe- cjalne podatki32. Pod naciskiem szlachty król ograniczył wydawa- nie libertaeji, co było mu w pewnej mierze na rękę, gdyż pod tym pozorem mógł naćiskać dobra malkontentów, np. mepewnych hetmanów korormych33. Niezadowolenie szlacheckie spowodowało także zaostrzenie dy scypliny wojska saskiego. Wydany we wrześniu 1714 r. ordynans króla nakazywał wojsku saskiemu zachowywanie surowej dyscy- pliny, zabraniając mieszania się w sprawy wewnętrzne, zwłaszeza 2g Dunin do Duninowej, 11 XII 1713, BK 417. 7 Oss 6247. 2s Cz 1684, s. 525, 529, 535 - otrzymane przez Sieniawskiego. zs pawłowski do Mniszeha, ok. 1 I 1714, Oss 2700, s. 46. 3o AGZ, t. JkXV, s. 216, laudum, 29 X 1714. 31 P a w i ń s k i, op. eit., t. IV, s. 293. 32 Laudum woj. sandomierskiego, 12 XII 1714, BN 5408. , sa Dunin do Duninowej; 6 XI 1714, HK 417; Rzewuski do J. Szembeka, 14 XI 1714, Cz 468, s. 419; Sieniawski do J. Przebendowskiego, 30 III 1715, AG Radz V 352, 12469. 40 sądowe, polecając śzanowanie nienaruszalnoścri kośeiołów, dworów szlaćheckich i rezydeneji duchownych. Wojsko miało zaprzestać wybierania prowaantu, lecz utrzymywać się za pieniądze; oddziały "nie powinny w niczym przeszkadzać poddanym robót swoich dworskich lub domowych ani pretendować od nich u ług jakich lub podwód, 1ub rszych egzakejń"". Oficerowi zabowiązani byli rozpatrywać wszelkie skangi ze strony ludnośei34. Zarządzenie królewskie niewiele pomogło, na wiosazę 1715 r. doszło do nowych gwałtów saskich, uwieńezonych zabój twem Turwkaego. Niewiellki wpływ na polepszenie sytuacji miał nowy ordynans Flemminga z sierpnia 1715 r. Regulował on sposób odbywania egzekucjd, usta- lając terznin i ilość wysyłanych żołnierzy, przy czym płacę usta- lono dla podoficera na pół tynfa, dla szeregowych na szostaka za dzień. Każdy komendant regimentu miał obowiązek cotygodnio wego wysłuchiwania i rozsądzania skang onaz wazytewania kwa- ter. Od decyzji jeg istniała możliwość apelacji do wyższych władz, do Flemminga włą-cznńe: Za przekroczenie regulamańu p,rzewidywano kary pienaężne lub u nięcie z wojska35. Szlaehta od początku ustosunkowała ię wnogo do kontrybucji śaskićh. Powszechnie widziano w niej zapowiedź absolutystycz- nych poczynań Augusta II, jako ůpadatek wprowadzony decyzją władcy wbrew przywilejom szlacheckim. "To jest podatek pewny najcięższy żn absolutżs domżnżżs, niby a servżtute nazwany, na któ- ry ludzie ubodzy jak w jarzmie robić muszą, żeby mieli swym żoł- nierzom co miesiąe, lubo co tydzień płacić. Pierwej ubogi człowiek musi serwis oddać niżeli chleba sobie kupńć i tak, że to niejako żołnierz służy swemu panu, a lud pos olity żołnńerzowi, latego podatek zowie się serwis" - stwierdzał autor pamfle u na kontry- bucje saskie, nazywane niekiedy serwisem3s. Wprawdzie szlachta od dziesięciu Zat mogła się już przyzwyczaić do narzucanych jej przez obce wojska kontrybueji, tym razem jednak wajna odsunęła śię już od granic Rzpltej i chodziło o utrzymanie wojsk królew- skich. Bez wątpienia kontrybucje saskie były poważnym uszezerb- 34 Ordynans do Flemminga, 3 IX 1714, AG Radz II, t. 16, nr 2287. 35 Uniwersał Flemminga, 1 VIII 1715, 'AG Radz II 36, s. R3. 3s Refleksja o podatku saskim..., BUW 15. 3, s. 525. 4I iem dla zrujnowanej g spedarki szlacheckiej; bezwzględne ich wyciąganie stanowiło nówy ćiężar dla poddanych. Szlachcic, któ rego dochody malały wskutek braku rąk do pracy i nieurodzajów, któremu wydzierał częśG renty feudalnej żołnierz domowy, musiał teraz dzielić się resztą z obcym wojskiem. Trudno się dziwić, że w tych warunkach wzrastała ogólna niechęć do Sasów, do ich mi- nistrów, do króla. Dla szlachty szezególnie przy tym up karzająea byŁa zależność od komisariatu saskiego. Niezadowolenie wywoły- wała samowola obcych komisarzy - "ile bowiem kapitulacji, tyle dowodów, że nie tak wiele ehcieliśmy i mogliśmy"". Przybywają- cych na pert aktacje posłów traktowano z wysoka. Czekając na dopuszezenie przed komisarza generalnego, posłowie "uprzykrzo- ne przez prostracją czasu nieprzyjemnego dzwonka słuchająe so- nitum, ustawiczną wycieńezone przewłoką za niedopuszezeniem i prędkim dawaniem audieneji, dni, godziny, momenba między wartami i gminem pospolitym trwając, perżturom opłakiwali lż- bertatem""3'. Ucisk ze strony wojska s.a kiego powodował rozbudzenie anta- gonizmu narodowościowego wśród uciskanych. Domagano się więc, by przynajmniej komisarzatni mianowae Polaków3s, by kwity nae były pisane ůw języku niemieekim, lecz pa polsku czy chociaż po łacinie39. Kler podsycał niechęć religijną do Sasów, wskazując na specjalnie drastyczne wypadki znaruszanaa przez nich praw ka- tolicyzmu4o. Znamiennym przykładem z^ozbudzonego antagonizmiz narodowościowego mogą byE przeżycia Chrystiana Hellwinga, ma- jora wojsk królewskich, który zakupił wieś w Płockiem. Nie miał on chwili spokoju od sąsuadów - "inteneja ich była, gdyby mnie byli dostali, żem Sas i w wojslku JKMci i PNM zostaję, rozsaekać mnie". Doszło do zbnojnego zatargu, major ostro się opierał, ale w końcu szlaehta dopadła go w Płocku. Przear miejsoowych do- min i!kanów usiłował ukryć Hellwinga, dostrzeżono bo, szlachta 37 Instrukeja woj. wileńskiego, 17 IV 1i14, AG Radz II 45. 3s Instrukeja generała mazowieckiego do króla, 9 XI 1714, AG Radz II; t. 5, nr 2288. 3s P a w i ń s k i, op. cżt., t. IV, s: 278 n. 4o P. Tarło do J. Szembeka, 11 II 1714, Cz 467, s. 97, skargi na rozwój protestantyzmu pod opieką saską. puściła się w pogoń strzelając i wołając: "zabijcie tę kanalię sa- ską`". Z trudem udało mu się ujść ż żyeiem4l. Nic dziwnego, że w okresie pierwszych walk z Sasami w 1715 r. zabijano każdego` kto nosił strój niemiecki42. Toteż z niezadowolonych piersi płynęło pobożne westehnienae do króla: Ojeze nasz, królu Polski, o Auguście wtóry, Któryś jest w majestacie naszej korony, Swięć sig imię dziś twoje, ale w Saksoniej, VV dziedzicznym księstwie i w Górnej Kliwiej. Przyjdź już królestwo twoje do swego saskiego Ksigstwa, a nie oprymuj narodu polskiego. Bądź wola twoja, iako w Lipsku, w Dreźnie była, Gdzie cię zawsze miłości czeka bardzo siła. Chleba naszego nie jedz, dosyć go już Sagi Pożarli.4g 41 Chr. Hellwing do J. Szembeka, 7 IX 1714, Cz 468, s. 255. 42 Dos sżeh schliessende polnische Kriegstheutbncrn, Frankfurt 1718, s, 6. Zob. także : J. N i e ć, Rzeszo2skże zn Sasó2, Rzeszów 1938, s. 64. 43 BN, rękopisy Bibl. Ordynacji Zamojskiej 9ó7, s. 282. ROZDZIAŁ IV WZROST OPORU CHŁOPSKIEGO Wzmożony ucisk ze strony żołnierza domowe o i obcego, zńi- zezenia wojenne, klęski elementarne spowodowały gwałtowne p gorszenie się położenia chłopów. Zarazy i głód zebrały najobfitsze żniwo wśród poddanych. Łupiestwa wojskowe zrujnowały doszezę- tnie niejednego kmiecia czy zagrodnika, przyśpieszając pauperyza= cję ludności wiejskiej. Błędne byłoby jednak mniemanie, że chłop biernie znosił spadające na niego klęski. Rozpaczliwe jego położe- nie wyzwalało teraz zbierające się od wielu lat poczucie krzywdy, wzmagało opór przecdwko ciemńężycielom. W całym kraju wzra- stało wrzenie, wzrastało niezadowolenie wśród mas chłopskich. Masowe zbiegostwo, na niespotykaną chyba dotychezas skalę, było najwyraźniejszym dowodem fermentu. Pojawiały się i wystąpie- nia zbrojne - szlaehta umiała je skierować przeciwko wojsko- wym ciemięzcom poddanych. Główną falę iezadowolenia uda się też szlachcie poprowadzić przeciwko Sasom, r ajdzie ona ujście W llerwszych miesiącach walk. Niewiele jednak trzeba było, by ten rueh chłapski skierował swe astrze przeciwko szlacheckim pa- nom. ' Zbiegostwo poddanych wzrastało w maarę pogarszania saę sy- tuacji ekonornicznej. Kierowało się ono w najrozmaitsze strony. Sporo poddanych uehodziło za granicę, inni chowali się w dobraeh libertowanych czy w miastach, inna znów chodzida pó ostu z miejsea na miej ce, "tułając się"` po kraju, nie mając po co wra- cać do zniszezonych gospodarstw. Powszechne były wypadki 44 opuszezenia gospodarki wskutek padnięcia bydłal, zrujnowania przez wojsko2. Spotyka się całe wsie wyludnione wskutek uciecz- ki poddanych3. W 1711 r. masowo zbiega ludność z okolic Międzyborza, Zło- czowa, Żółlkwi; wskutek obecnaści obcych wojsk "puste wsi zo- s tają, ludzie do Polski uchodzą`"4. Z odobnych przyczyn pod ko- niec tego roku "ubodzy mieszezanie"" zaczęli uchodzić z Torunia5. W następnym roku w Krakowskiem właściciel dóbr ksiąskich, Myszlkow lki, bezskutecz nie ustalał z dzierżawcami sposoby zabie- żenia zbiegostwu z jego włościs. Poddani ze starostwa będzińskie- go, a nawet mieszezanie będzińscy groma nie uciekali do księ- stwa siewierskiego licząc, że unikną tam płacenia podatków. Zbie- gali poddanci i z innych dóbr na tym terenie, zwłaszeza przeelą- żonych hiberną i kwartą. Szezególnie apustoszało starostwo krze- czowskie, które w ciągu 6 lat zapłaciło 310 000 z p kontrybucji': W następnych latach zbiegostwo objęło nawet:najbardziej urodzaj- ne obszary. W lkutek wysokich kantrybucji d powodzń opustoszały Żuławy malborskie, z dóbr miasta Chełmna z tychże przyezyn "riajlepszych wńęcej ni-ż 40 gospodarzów w Pruskie Królestwo ustępuje"`s. Z dóbr biskupśtwa chełmińskiego i sąsaednich nad Wisłą wys ło ponad 250 Holendrów, mannistów i ńaz ych podda- nych, by ośiedlić się w Brandenburgii9. Ze starostwa lucholskie- go masowo zbiegali Przebe,ndowskiemu poddanń na Pomorze Za- chodnielo. Zbiegali poddani z należącego do Sieniawskiej Czernia- 1 AG Płoc. Rel. 32, s. 87, 280; Sier. Rel.114, s. 114. 2 AG Płoc. Rel. 32, s. 323, 632, 342, 338 i szereg innych, podobnie w księ- gach sieradzkieh i krakowskich. 3 Np. Łagiewniki w Sieradzkiem; AG Sier. Rel. 71, s. 9; St. Kłoskowski ze wsi Szadkowice stwierdza, że nie ma poddanych, bo "dla ciężkich inkurs i wojsk tak auksyliarnyeh jako o koronnych nieznośnych opresji [. . .] wniwecz obróceni, tak że nie mieli sig czego jąć na preczkg pośli"". Sier. Rel. 72, s. 95. 4 Wiadomości z Kamieńca, VII 1711, BK 1031. 5 Viadomości z Torunia, 11 I 1712, BK 1026. s gJ 2433, s. 213. 7 Instrukeja woi. krakowskiego, 23 II 1712, BN 5408. s hełmno do stanów pruskich ; mieszkańcy żuław do stanów pruskich, V 1713, APGd 300, 29, 208. 9 J. Przebendowski do Sieniawskiego, 13 VI 1714, Cz 5925, nr 32627. 1o Jw,, 21 VII 1714, nr 32628. 45 kowa pod Warszawą. Jednego ze zbiegów znalezianó w Przytyku, dwu innych w Zakroćzymiull. Z dóbr wołyńskich Czartoryskiego, z Korca, wskutek "niedyskrecji"" wojska koronnego wyszło 199 gospodarżyl2. Wiśniowiecki musiał tamże puścić jedną ze swych wiosek, Okrzynię, jezuitom z Krzemieńca - "na które wojskowi takie mieli impresje, że nie podobna ludziom się utrzymać i już prawie połowa tej nrizernej wioski rozeszła się, ponieważ najanniej pięćdziesiąt chorągwń czynń tam przechody""13. Ze starostwa pi- skiego rozehod.zili się na wsze strony mieszezanie i chłopi, ueiskani kontrybucjami. Pozostała raptem jedna trzecia ludnośeil4. Jeszeze garzej było w starostwie wojnickim, gdzie nawet miejscowy sta- rosta nie miał możliwośei utrzymania śięl5. We wsiach opactwa koprzywnickiego Wietrzna i Lubeza, gdy wojsko zabrało bydło; poddani "pouchodzili precz"1o. W całym Krakowskiem zresztą lud:naść może już nie tyle zbńegała, co po prostu nozehodziła saę na żebran:inę: "W tym kraju ruina i zubożenie ludzi wielkie dla wojsk cudzoziemskich i curistżż, także wielka część agrieolarum nozeszła się na żebranżnę, a prawie udzie wszyscy zgłodnieli; do rej cery trudino kogo z wiejskich ludzi obaezyć""17. Nic dziwnego, że w czasach powszeeh ego zbiegośtwa trans- akeje dobrami zawierały klauzulę, że obejmują one peddanych zarówno obecnych jak i zbiegłychls. Gdy w 1714 r. G rabowśki zawierał kontrakt zastawny z Dzi.ałyńskimi na ich dobra, zastrzegł sobie, że mają sprowadzić 6 gburów, którzy z iegli w poprzednim roku, lub płaeić za nich czynsz. Odmawiał też wszelkiej odpowie= dzialności za zbiegostwo poddanychl9. 11 Barański do Sieniawskiej, 21 I 1714, Cz 5759, nr 639. 12 Czartoryski do Sieniawskiego, 5 V 1714, Cz 5785, nr 6423. 13 J. Wiśniowiecki do Sieniawskiego, 1 VII 1714, Cz 5983, nr 47468. 14 Sieniawska do J. Szembeka, 18 IV 1714, Cz 516, s. 287; Sieniawski do Augusta II, 29 IV 1714, Cz 2210, s. 78. 15 APK Rel. Crac. 138, s. 1463. 1s APK Castr. Biec. 366, s. 297, w r. 1715. 17 Tarnowski do Sieniawskiego, 25 VII 1714, Cz 5966, nr 43549; podob- nie BJ 2433, s. 238. 1s Np. układ E. Rybińskiego z synem, 1 VIII 1713, APGd 3Q0, 52, 530. 19 Oss. 4284, s. 57-60. 46 Zbńegostwo poddanych znajduje żywe odbicie także w lau- dach sejmików. Na Kujawach wobec masowego zbiegostwa pod- danych do dóbr libertowanych, wolnyeh od hiberny czy ustaw; wznowiono dawn przepisy o oddawaniu poddanych; wzywając szezególnie duchownyeh, w dobrach których kryli się chłopi, do wydawania zbiegów. Zabroniono także przyjmowania czeladzi bez poświadezenia ze stnony pana. Inne laudum kujawskie pnzwalało nawet porywać zatrzymanych zbiegów2o. W województwie sie- nad;zkim wobec wielkich trudności odzyskiwania biegłych pad= danych postanowńono na sejmiku w 1714 r. nie Frzyjmować w żadnyeh dobrach zbiegów, a poprzednio zatrzymanych natych- miast wydaE, w razie oddania sprawy do sądu grodzkiego wraz z karą 200 grzywien. Chadziło w tym wypadku szezególnie o li= bertowane dobra biskupa kujawskiego, Szaniawskiego, do któryeh lieznie ściągali paddani2l. Laudum widocznie nie poskutkowało, skoro w następnym roku stwierdzono dalsze trudności przy dobro~ wolnym odbieraniu zbiegłych poddanych i ieh potom.s'.twa a dl a- tego padniesiono karę na przetrzymujących zbiegów do 320 grzy- W sąsiednim województwie łęczyckim - gdzie nie tylko poddaie- rzem. Nic dziwnego, że w okresie wzmożonego uci:sku ze strony woj ka dochadziło do. wspólnych wystąpień zbrojnych chłopów i zlachty. W 1711 r., gdy wzbierała niechęe przeciwko postanowieniom podatkovwyzn walnej rady warszawskiej, zastosowano uciążliwe egzekucje wojskowe. Przy ich pómocy wy rano podatki w woje- wództwie płockim. Skoro jednak wojsko przeniosło się do sąsied- niej ziemi ciechanawskiej, to na mocy postanowienia sejmikowe- go "miasto wypłacania, zebrawszy się zlachty kilkaset z chłopa- łni napadli na niespodziewających się żołnierzów, którzy byli na egzekucji w tej ziemie, zabili żołnńerzów dwóch, kilku postrzelili, porucznika na śmaerć porąbali". Złożone poprzednio na podatek pieniądze żatrzymano przyaresztowane u poborcy. Niezadowole- nie szlacheckie powiększał fakt niedawnego zamordowanńa przez egzekwującyeh żołnierzy ůdwu szlachciców w tejże ziemi57. Pod wpływem tych wypadków inne zieznie województwa mazowiec- kiego i rawskiego odmówiły płacenia podatków. " :, AGZ, t. XXV, s. 225, 227. 5h AGZ, t. XXII, s. 586. 57 KH, lauduni ciechanowskie, 6 V 1711; Grzegorzewski do Sieniawskie- o; 28 V 1711, Cz 5827, nr 13918. 5:i Vyl adlki oporu przeciwko wojslku zdarzały się także w znia- tach. W 1711 r. przeehodząca rzez Sztum ćhorągiew dopuściła s; gwałtów woóee mieszezan - między innymi pobżto kańezu- gan Zi młodą nrie zezkę. W odpoZx iedzi w mieśc e powstał tumult, prawea z zńieszania przypłacił je żyeiem, chorągiew przegnano5s. t%v następn m roku IudnośE i Vliędzyrzećza odmówiła płacenia za- ległej hiberny, nie oofając się przed rozpoczęciem strzelanrny =z wojskiem koronnym i wezwaniem wojska saskiego na pomoc5n. Księgi grodzkńe sieradzkie zawier;ają szereg wiadomośca o ta- kić staz iach w 1712 i 1713 r. Tak więe we wsa Przetów szlach- cic Stefan Stokow ki wraz z chłopami podpalił kwaterę, w której umieszezono pz"zybyłych na egzekucję żołnierzy o. W Widawie na- padł na deputatów hibernowych l Vlikołaj Wężyk ze swymi podda- nyr z dóbr Kapiee, żabierając im konie ń rynsz uneksl. Na prze- chodzący oddział wojskowy napadli ze swymi poddanymi Ośtrow- scy, ponieważ żołnierze wypasali im łąki. Zabrano im konie, po- bito czeladź i towarzysza, po czym nie dopuszezono do inkwizycji :sądowejs . W końcu 1713 r. starosta łęc ycki Stanisław Wierz- bowski wraz ze swyani poddanymi ń sługami przepędził oddział wojskowy, przysłany do jego wsi Bronowic na egzekucję. Gdy tylko oddział wkroezył do tej wsi, zebrali się uzbnojeni słudzy i poddani i zan zn ro?. ulbaczono 'konie niesp dzievwanre napadli xia żołnierzy, strzelając, tnąe szablami, raniąc i przepędzając, tak że uGiekli, zostawiająe na placu eały sprzęt wojskowy. Wkrótce potem tenże Wierebowski jako starosta łęczycki rozpędzżł inny oddział woj kawy, wybierająey pieniądze z Łęczycy. Uczynżł to zapewne w porozumieniu z mieszezanamis3. Natomiast mżeszc a- nie z Warty, z prokonsulem Baztłozniejezn Japkiem na czele, nże tylko odxnówili płacenia hibarny, ale przepędzili przybyłych na egzekucję żołnierzy. Rzekamo nakłaniał ich od tego kasztelan Zygmunt Walewskis4. Pedabne wyp dki działy saę i na innych Kezewski do Sieniawskiego, 17 X 1711. Cz 5851, nr 18077 5s AG Sier. Rel. 71, s. 648: o J1W., s. 269. F1 Jw., s. 442. 6= Jw., s. 160. s AG Sier Rel. 72, s. 409. Jw., s, 434 i 475. 56 terenach. W początkach 1 13 r. poddani ze wsi Bahryńowiee, ze starastwa chmielniekiego, ńapadli na paóorcę województwa bra- cławskiego, zdążającego z konwojem wojskowym z egzekucji 5. Wypadki powyższe wskazują, jak głębokie było nżezado ole- nie z gospodarki żołniexza domowego, jak tlalece xozehodziły się interesy wojska i kierująeych nim magnatów oraz średniej szlach- ty, któxa nieraz kierowała oporem przeciwlko niemuóó. W ten sposób szlachta ehroniła wprawdzie sama iebie przed xasnąeym wrzeniem chłopskim, ale płomżenia nie gasiła. Toteż polityka zlachecka wobec poddanych będzie st nowiła w tym okresie śwoisty "taniec wśród mieczów", chociaż cel jej pozostanie nie- zmienny: ponowne utrwalenie poddaństwa chłopśkiego. (':, A ZR, cz. III, t. II, s. 10. i 5 Charakterystyczna jest wypowiedź Rybińskiego do Sieniau-słk:ego9 2 V 1713, o wybieraniu podatków w Sieradzkienr : "egze ucjej nie I,uzałeś WM1lPan tam sprowadzie, która musi być moena, alżas kiedy słaba, s2lach- ta ludzi bije i ruguje"". Cz 5939, nr 35541. ROZDZIAŁ V O DOCHODOWOŚĆ GOSPODARKI SZLACHECKIEJ W wyniku zniszezeń.wojennyćh, zaxazy, głodu i wzxastającegor oporu chłopśkiego poddaństwo osabiste chłopów uległo ńiewątpli- wi rozluźnieniu. Gospadarka śzlacheclka stanęła przed niezmier- nie txudnym dla niej prablemem braku rąk do pracy. Spadała produkeja folwarków, znalał eksport zleoża, i innych wyrobów rol- nych. Współezesne źródła nie pozostawiają żadnyeh wątpliwośći co do opłakanego stanu majętności szlacheekich. Lustxacje, spisy inwentarzy, abiuraty żgodnie przedstawńają opuśtoszenie dóbx królewskich, szlacheckich i duchownych na terenie całej Rzpltej. Księgi grodzkie i ziemskie pełne są skarg na całkowńte wyludnie- nie wsi, pe ne abiur t świadeząeych, że właścaciel nie ma i nie może mieć żadnego dochodu ze swej osiadłości. Niech jeden przy- kład wystarezy za setki innych podobnych, które bez trudu można ` by przytoczyć: "My Stanisław, dóbr wśi Lipicza jmci pana Prze- mysława Szypowśkiego ziedzićznych administrator, i Wojciech, z pomienńonej wśi Lipicza poddany, pxzysięgamy Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu, iż do pomienio- nej wśi Lipicza po deszłych przez plagę bo,ską inwe:ntarzów: bydeł rogatych kilkadziesiąt śztuk i owiec czterechset i kilkur po zgorzeniu dworu nie zostało w tych dobrach poddanyeh, tylko ' dwóch, asobliwie ja tylko jeden; Wojciech, a drugi Kędziora; kmiecie w tych dobxach Lipicza pogórzałych i zrujnowanych zo śtajemy. Za przyjśćiem zaś egzekucji sierżanta Enehle z żołnie- rzami i drugiego także sierżanta Srybexa w ludzi piętnaśtu, któ- rzy egzorbitaneje eiężkie ludzrom czynrli, tejże nocy kowal samo-- 59 zóst ze wsi tej we środę przeszłą odszedł. Co, że tak jest, a nie inaczej, sumieniami naszymi poth erdzaniy, tak nam Pan.ie Boże dop. móż`"1. Takie abiuraty zajmują w tejże tylko k iędze grodz- Iki j; bez żadnych innych wstawek pierwśze pięćdziesiąt stron, nie Iicząc dalszych, ro sianych po całej księdze. Niewątpliwie częśE .abiurat znogła nie od owaadać zeczywistości. Ale potwi rdzą je inne źródła. W czasie lustraeji ekanamii królewskich w latach 1710-1715 lustratarzy stwierdzają częsbo brak potrzebnego do ospodarki inwentarza, brak zboża na zasiew, zniszezenie bu- dynków, ubytek ludności . W ekonomii grodzieńskiej inwentarz z 1712 r. wykazuje 80o/o pustek. W kluczu rzeezyckizn starostwa brzeskiego "rzeczy żadnyeh [...) n wet samego dworu i folwarku, które spalone do ena i c łkie n rozgrabione. Toż samo i w innych folwarkach i dlatego ni źdżb :a słomy, aini ziarna, an:i sierści by- dlęcej nie zna leziono, ale t,ylko jedną prz klętą pustynię"3. Sha- rostwo wojnickie całkiem prawie ustoszało4, w sta ostwie libu- skńm wskutek przechadów wojska, padnięcża bydła, zarazy, zbie- gostwa było tylko 70 dymów osiadłyeh na 242 pustek, które sta= nowiły więe 77o/o5. Biskup płacki skarżył się, że ma "wsi bez chło- pów, pola bez żn wa, ludzi opuchłych"s. We wsi Balina, należącej :do Chrzanowa, 26 dymów stało pustkami'. Opat koronowski skar- żył się prymasowi, że wobec stałych egzekucji wojskowych będzie zn.usżał z zakonnikami opuścić klasztor, bo "incolae z dóbr bego konwenntu i apactvwa jedni orozganiani, drudzy, co się jeszcze źostali, [. . .) nie tylko podatków jakich płacić, ale i samych siebie wyżywić w domach swaich non sunt capaces""s. r AG Sier. Rel. 72, s. 72. 5 N y c z, op. n:t., s. 18. '1 ,g. l . Il o w H n e s H v, nepeso rocyRapcrseHHox KpecrboH BenHKoro KHo- cecrsa PHroscKoro c orpa6orovHoH peHrbi Ha,qeHericHyo s XVII s. "I lcropH- vecKHe 3anocKH", t. XXXVII, s. 153 ; S. K o ś e i a ł k o w s k i, Ze studió2 nad dzieja.r i ekonomżż króle2skich na Lit2ae. "Roczniki Towarzystwa Przy- jaciół Nauk w Wilnie, nr 5, s. 123 n. APK Rel. Crac. 138, s. 1463, r. 1714. 5 APK Castr. Biec. 366, s. 398, r. 1715. e L. Załuski do Sieniawskiego, 21 IX 1714, Cz 5994, nr 49758. 7 APK Rel. Crac. 139, s. 525, r. 1715. s St. Szembek ao Sieniawskiego, 7 V 1714, Cz 59E2,.nr 42110. Magzzaci, którym dobra chroniła łaska królewska lub hetmań- ka, może nie odezuwali talk mocno katastrofy gospadam‚zej; śred- nia szlachta za to miała dosyć przyczyn do narzekania. Czy ednak z tych lat mieszanńa ó ona nie wyciągnęła jakachś korzyści? Narzucane na chłupów kontrybucje, bezwzględnie ćhoć chao tycznie ściągane podatki otwierały przed panem wsi możliwośei współuczestniczenia w tych zyskach. ikorzystając z wprowadza- nia nowego podatku czy kontrybueji, szlachcic ściągał go z chło- pów z nadmiarem, po czym zatrzymywał część podatku dla saebie, dy eałe niezadowolenie spadało na egzekucje wojskowe. Możli- vwości pod tym względem były znacznie szersze niż w innyeh okresach. Wprawdzie niekiedy chłop orientował się, że pada ofia- rą oszustwa9, często jedn lk nie zdawał sobie z tego sprawy. Przy- kładowo można zanalś ować rejestry wpływów na podatkń i wy- datków z tych pieniędzy we łości węgrowskiej i sokołowskiej vw ziemi drohickiejlo onaz w starostwie nowatarskimll. W pierwszym wypadku mamy do czynienia z wykażami ze- stawianymi przez miejscowych dzierżawców, które obejmują cały prawie okres wojny północnej. Wystarezy jednak graniczyć się -do lat 1710-1715. (Patrz tabela na s. 60). Włości węgrowska ń sokołowska obejmowały 13 wsń. W pierw- zyCh latach XVIII wieku dochód z n;ch wahał się koło 30000 złp. W 1702 r. wynosił 27 460 złp 16 gr, w 1703 r. 34 533 złp 11 gr. Pocho ził on ze sprzedaży zboża, wełny, z arend i opłat propńna- cyjnych, z czynszów. Inna prawa, że znaczną część tych doeho- dów goehłaniały wydatki na potrzeby miejscowe, tak że właśa- s Zob. np. skargi na panów w tej sprawie podane do sądów referendar- skich, AG Metryka Koronna, Ks. Referendarskie 21, s. 367 n., gromada wsi Brzeziny przeciwko Gozdzkiemu, 17 I 1713, s. 395 n., gromada wsi Kotłów przeeiw Gieszkowskim. to Oss G247. 11 APk Rel. Crac. 140, s. 27E7 n. W podsumewaniach wskutek mylenia tynfów i złotych liczne błędy. Ostateczne rozliczenie (łącznie z nie uwzglgd- nionymi w naszym zestawieniu wydatkami i wpływami z 1717 r.) wykazuje, że rzekomo dzierżawca W. Brożyński założył 1276 tynfów, których oddania domagał się od starostwa. h J M 0 C Q N r-i rw LV L 7 Cl Cfl 00 L t`. 1 I o M o ó . " 6: c C17 O L3 M i C 1 Yr r-I t M (fl 0 " 0 o o ó" n irw n N . o cc c m o co rl ' L L 1 0 o o o d? u _ N ! o o, o o o ó ; : c :n n o Ń N o _ a, o c r c o M o M cn u , N N .N o ; o ti9 ó - o ' N W 0 a oo ~ ca ~ N M 0 M L , o ~ --" o N c n ua r , co cc m co co c 0 c 0 ó o " 0 o o , . o ! o !, o o ~ co o o ; N ó o ~ M L'7 N N t c`5 N 61 iel dób.r, Jan Krasiński, wojewoda płocki, otrzymał np. w 1703 r. niewiele ponad 10 000 złp. W latach późniejszych dochód wyraźnie malał wskutek wzrastających opłat na przechodzące wojska. Od- nośnie do drugiego dziesiątka XVIII w. sumy dochodu nie są zna- ne. W każdy m razie dwór nie p krywał w żadnym wypadku sum podatkowych czy końtrybucyjnych. Ściągano je z chłopów dodat- kowo i niezależnie od zwykłych powinności i opłat. Stosunkowo niewńeIkie obciążenie stanowiły właściwe podatki, uchwalone na ' sejmach. Wynosżą one niecałe 12o/o ogólnej sumy wydatków, rzy czym o graniczają się głównie do lat 1711-1713. Natomiast 70o/o wydatków szło na kontrybucje, które stanowiły poważne obciążenie. Ale wydatki te nie abejmowały całości odpowiedn2ch wpływów ze w.si. Pozostałości te powstawały nie tylko wskutek .zbyt wysokiego obciążenia poddanych podatkami (np. w 1712 r. wybrano 370 złp 12 gr więcej, niż wpłacono do skarbu), ale także wskutek otrzymanych libertacji. Korzystał na nich przede wszyst- lkim szlachćic. Chłopom pieniędzy nie zwracano, zatrzymując je na inną "okazję`" (np. w 1714 r.). Uzy kane tą drogą pieniądze służyły na opłacenie różnych czynności związanych ze staraniem się o uwolnienie dóbr od kontrybucji, łącznie z prżekupstwem urzędników. Wydatki na ten cel wynoszą 8o/o: wŚród nich 45 złp dla komisarza układająeego taryfy, by zmniejszył ilość dymów, 240 złp na antał wina dla dowódcy wojsk litewskich, by minął dobra, itp. Wreszcie stosunkowo dużo pieniędzy poćhłaniało kwi- towe - 5o/o ogólnej sumy wypłaconyeh podatków i korttrybucji. Odrębnego omówienia domaga śię sprawa pożyczek. Chodzi tutaj o zapomogi udzielane chłopom, "gdy głód i drogość górę brały", na wiosnę 1715 r. Dzierżawca zakupywał ża te p.ieniądźe zboże i owies dla chłopów; w ten sposób, jako "dobraczynńośe" wracały do nich wyłudzone pieniądze. l Vie jest. zresztą wykluczo- ne, że była to żapon,oga zwr tna. Odnośnie do starostwa nowotarskiego wśkutelk chaotycznego i niechronologicznego ześtawienia rachunków operowanie latami jest ruiemożliwe. Trzeba więc objąe w zestawieniu całość docho= dów i rozehodów w latach 1713-1716: 62 Wpłyu y Wpłaty na podatki Wpłaty na kontrybucje saskie Inne urpłaty złp gr 62150 I 6 Podatki 47 I10 20 3032 i 20 R a z e m I 112293 I 16 Kontrybucje saskie 45139 15 Kuritoure 1199 10 Przekupsturo 1080 20 Posyłki 3125 20 Zakup żgurności 3842 15 Zakup urina (z transportem) 9980 15 Harniey 1363 5 Kat 350 Zu roty zakładbur uipła- congch przez gromady 1371 Inne 660 15 R a z e m I 113001 5 Starostwo nowotarskie jako królewszezyzna zobówiązane byłc do płacenia stałego podatku na wojsko - hiberny. Roczna wyso łkość tego podatku wynosiła 16 800 złp - w tej wysokości wypła- ty dokonano zresztą tyllkc w 1713 i 1714 r. Wo c ustalenia wy= sokości hiberny suzna pobrana od peddanych odpow iadała wypła= cie. Iriaczej było,przy poborach a podymnym, gdzie wpłaty na r ce dzierżawcy były z zasady wyższe niż prźekazywane do ska.rbu pieniądze. Znamienne jeśt, że o ile sumy wpłacone na podatki stanowiły około 56o/o wpłat, to przy wypłatach sumy podabkowe wyn i y tylko 40o/o całośei. Mniejsza różnica była przy kontry- bucjaeh saskich. Dobra nie były lib rtowane, toteż kwoty wy płac ne na konrrybucje, mimo istnienia stałych podatków, są wyższe niż kwoty wpłacone na podatki państwawe. Faktyczne obciążenie dóbr wskutek kontrybucji saskich ulegał wńę:c, jeśli chodzi o królewszezyzny, godwojeniu, ograniczało przy tym możli- wości swobodnego dy anowania pieniedznzi, wybranymi cbd po '.- danych. Mizno bo i w wydatkach dzierżawcy nowotarskiego spotyka sie pozycje, znane z popzzedniegc zestawienia. Jeśli choćlzr o prze- kupstwa, to oprócz drobnych, kiIkudziesięciozłotowych cpłat za: Wydatki I źłp gr 44888 10 li odstąpienia od egzekucji, występują tutaj stosunkowo wysekie sumy przeznaczone na zakizp żywności dla przechodzących od- działów czy deputatów od chorągwi, którzy zresztą otrzymywali 4800 złp przy hibernie. W' podobnym celu czynione były zakupy wina węgierskiego, które w cz ści szło na potrzeby dwoz-u, ale na ogół uźywane było jako środek przekupstwa. W 1715 r. np. płk Mier cdśtąpił od wybierania prawiantu, otrzymawszy wina za 300 złp. Podobny charakter miało i kwitowe. Stosunkowo wysoką sumę stanowiły opłaty na posłańców, wśród których nie brak nawet rachunku za wysł.anie urzednika do Warszawy "strony buntów chłopskich"` w 1716 r. Specjalną bo wiezn pozycję w wydatkach tego starostwa stanowiły kwoty wy- dane na utrzymanie w ryzach: poddanych. Utrzymywano więc w ciągu 1ata oddział harników, lrezący do 50 ludzi, który nie tylko pilnował pogranicza i ścigał zbójników, ale także pełnił straź przy dworze czy pilnował wi źniów. Spośród harników werbowano także zpiegów, którzy donosili dworowi o krokach zbójników. Opłaty na ten eel nie na wiele się przydały. Po buncie z 171ó r. admini;s rator ocenił je jako "stracone"" pieniądze. Obok wydat- ków na pilnowanie poddanych spotyka się także wydatki na poste- pewanie karne. Były to opłaty za czynnośći kata, który nńai w sta- rostwie niemało reboty - pojawiają się wznlianki o powieszeniu kilku zbójnilków, między innymi hetmana zbójnickiego, za co przy- znano katowi aż 50 złp. W ten s,pesób pienżądze wybnane ocl ćhłó pów na podatki służyły bez pośrednictwa państwa na utrzymanie szlachec:kiego porząd ku. Sumująe powyższe spostrzeżenia można stwierdzić, że kwoty wybierane od chłopów na podatki były z rasady wyższe niż sumy wypłacane przez szlachcica poborcom. Z wybranych pieniędzy pci- zo tawało w ręku szlachcica, pc opłaceniu odatków czy kontrybu- cji i kwitowego, do 20o/o całej sumy. Był to dodatkowy, wcale nienajmniejszy dochód posesera wsi. Specjalnie wysoki był on przy podatkach ůpaństwawych, zwłaszeza niestałych, ścią.ganych nieregularnie, rozmaicie rozkładanych przez pana. ůI Viiszy nato~ miast był przy kantrybucjach na wojskc saskie czy przy podat-- kach stałyeh. Kontrybucje zresztą, znacznie przewyźs2ające nor= malne opłaty skarbowe, zwłaszeza Vv dobrach prywatnych, musaa ły zmniejszać dochodowość ea ej gospodarki szlacheckiej; nś 64 dżiwnego, że oćlc uwane były specjalnie dotkliwie. Natomiast li- bertacje stańowiły prawdziwe dobrodziejstwo dla właścieieli dóbr, nie tylko dżieki ochronie ich majętności, ale i przez stwarzanie dodatkowego źródła dochodu. Więks:zość szlachty nie magła jednak liczye na taki dodatkowy dochód. Przeciwnie, w lataeh nieurodzaju i kontrybucji saskich musiała szlachta nie tylko a.graniczać jarzmo pańszezyźniane clla utrzymania chłopa we wsi, ale nawet nieraz go wspoma5ać. FalktS' zakupu żywnaści dla poddanych nie ograniczały się wyłączńie do włości Krasińskiego, ale zdarzały się często i na ińnych terenach. W majętności gronowskiej coroćznie niemal pożyczano poddanym w żimie i na wiosnę kilkadziesiąt ćwierci zboża chlebowego i ow- sa, 'które pa żniwaeh skrupulatnie. odbieranol '. Administrator czy- ńił to na wyraźne pisemne zlećenie właściciela. R.ządca dóbr żiie- świeskich ńa własną ręke decydował się pożyczaE tylko tym; któ- rzy nzieli właśne żasiewy, co do pazastałych oczekiwał decyzji wła- śćiciela "zgłodńiałych bez chleba poddanyćh nie mogąc się opę- d ić"13. Ziarno do siewu la oddanych zakupywał i Przebendow- ski, padskarbi koronnyl4: W latach powszechnej nędzy płaciła ńieraz sama szlachta na- leżnośei kontrybucyjne. Zdarzało się to źwłaszeza w dobrach źnniejszych; szlachcic musiał wydawać te pieniądze "na poddaů- nyćh, kónserwując onych, aby nie pouci kali", jak ż żalem stwier- dzał właśćiciel Siekierezyna pod Krakowem. Zapożyczając się u okolicznej szlaehty i mieśzezan z Limanowej zapłacił on wi k~ szą część należności za kontrybucje w latach 1713 i 171415. We włościach pabianickich kapituły krakowskiej założono 1715 r. mons pżetat2ś, kasę ożyczkową celem umożliwienia zakupu sprzę- żaju poddanym: Byli oni bowiem całkowićie zniśzezeni przez kon- trybućje śaskiel : Zdarżaly sie nawet wypadki, źe ućhwalając jakieś nadżwyczajne podatki, np. na kanonizaejg Stanisława Ko t- 1z BK 1481: 13 TawryMowicz do Radziwiłłowej, 8, 19 III 17I5 AG Radz V 398, 16163. 14 J. Przebendowski do Radziwiłła, 10 IV 17i4, AG Radz V 288, 12459; podkreśla też, e z powodu padnięcia bydła "znało eo orano"". APK Castr. Sand. 148, s. 5, r. 1714. 1s M. B a i u c Stutut 1715 roku, "Ateneum, 189 i ; t. III s. 127 ń F i j a ł e k; op: ćżt.; s. 105 n. 65 śki, szlachta poS' vawiała na sejnriku płacić je "sama, z własnych worków`", ze v,rzględu na wyniszezenie poddaństwal'. Wszystko to cizi o się pod wpływem rosnącego niezadowolenia i oporu poddanych. Gdy tylko istniała sposebnośE po temu, szlach- cic zaraz starał sie powetować sobie wszelkie straty. Bywały wypadki, że ekonomowie wyciskali z poddanych rekompensatę za wszelkie ciężary, jakie musieli ponosić na rzecz przechodzącegn wojskals. Gdy szlachecki dzierżawca uzyskiwał libertację, zaraz uw=ażał, że powińien za to mieć "jaką od poddanych kozi olacją, tóra i bez krzywdy pańskiej, 'i bez szkody ćhłapskiej być może"1' . Wobec zniszezeń wojennyeh, spad u eksportu zboża, a pod wy- raźnym naciskiem ćhłopskim pojawia się w tym okresie tendenc a przenoszenia poddańych na czynsze. Chodziła przy tym zwykle o doraźne zrzucenie na chłapów kasztów i kłopotów związanych z ódbudową zrujnowanej gospadarki; przejście na czynsze miało na ogół charalkter tymezasowy, nie wykluczało późniejszego po wrotu do pańszezyzny. Wiadomo, że w 1712 r. końezy się proces oczynszowania chłopów w ekonomiaćh królewskich na Litwie. Nie yło to zjawisko odosobnione, podobne fakty miały miejsee w wie- lu więk zych posia .łościach2o.1)Tieraz na decyzję właściciela wpły- vciały koszty administracji. Gdy dzierżawca Denhoffowego staro= stwa lucińslkiego wycisnął z poddanych przeszło sześć ty ecy zło tych p nad nwenta rz, Denhoff ostanowił nie pusrezać więcej starostwa w dzierżawę, ale zamienić poddanym wszelkńe powin- ności na czynsz2l. Podobne tendeneje spotyka się wtedy i w in- nych częściach Rzpltej. Wyraźnie przeciwgtawiali ię więc chłopi w dobrach l kich Sieniawskiego wsz lkim próbom obciążenia ch pańszezy ną. W Życzkowie obciąż ni pańszezyzną i zarw r- kami peddani "zaczęli to sobie znaćznie przykrzyć i ńiektórzy po- swychodzili z dób:r ma inne słobady"". Na ńeh miejsce nie można óyło znaleźć następców - "najbardzi się im pa zezyzna przy- krżv: proszą, aby ich na czynszu postanowić" . 17 AGZ, t. XXIi, s. 61i. 1g A. Lubomirśki do Sieniawskiego, 23 I k 1712, Cz 58?4, nr 22166. 1e Koliński do Skiwskiego, 15 k 1713, Cz 5856, nr 18891. 2a P ó c h i 1 e w i c z, op. cit., s. 158 n. ; 21 St: Denhoff dó Skiwskiego, 13 VIII 1713, Cz 5791, nr 77?3. 22 Tarńowski do Sieniawskiego, 3 III 1714; Cz 5966, nr 43459. J. Gierowski: Między saskim absolutyzmem 5 6g W Prusiech Królewśkich wystąpił Przebendowski z projekten puszezenia chłopom folwarków ekanomii malborskiej; obawiano się jednak wprowadzić ten projekt w życie ze względu na "intrygi szwedzkie"", by malkontenci nie agłosili tego za nowe ograniczenie szlachty23. Odnośnie do ekonomii królewskich w Koronie zachowa się w papierach podskarbiego nadwornego Ossolińskiego inny pro jekt, który wyszedł prawdopodabnie ze strony chłopów. Jest to propozycja wypuszezenia w arendę kolonistom-czynszownikom je- dnej z ekonomii, położonej w korzystnym miejscu, nad rzekami. Wnosiliby oni systematycznie co kwartał ustaloną kwotę, której wysokość wzrastałaby w miarę odbudowy zniszezeń. Odbudow następowałaby na własny koszt kolonistów, którzy mieliby zastrze- żoną swobodę rozwoju przemysłu i handlu. Król miał także zapew= nić im bezpieczeństwo osiadania, wolność osobistą i wolność wy- źnania2g. Być może, że istniał pewien związek między projektena Przebendowskiego a powyższą propozycją. Nie jest wykluczoney że ehodziło tutaj o akeję próbną, która mogła ewentualnie dopro= wadzić do zasadniczej pr ebudowy gospadarki w ekonomiach w Koronie pedobnie jak na Litwie. Wiadomo bowiem, że w oto- czeniu Augusta II pojawiły się starania o podniesienie dochodtz z ekonomii, które w związku z wojną i niszezycielską g spodark administratorów znajdowały się w całkawitej ruinie. Obok tego 23 Rybiński do J. Przebendowskiego, 16 III 1715, AG Radz II 52, s. 81 "Projekt WMMMPana respektem puszezenia folwarków ekonomii malborskiej chłopom barzo dobry, ale sig tymiż czasy nikt na to odważyć nie chce, zapa- trując się na intrygi szwedzkie"". 24 projekt ten, b.d., Oss 2629, s. 207, pXoponuje puszezenie o arendę eko nomu: "Obwarowawszy żn omnż meliorż modo in perpetzcum, ahy bezpieeznie osiadać i krzewić się mogli czcm lżbertate constżentiarum, aby swoje nabożeń- stwo dżssżdentium żn retigżone Christiana obywatele hezpiecznie i bez prze- szkody wszelkiej w domu tylko jakim; nie erigująe zborów odprawowaE mogfi. Ci zaś pomienieni novi colonż nie tylko, że prenumeratę od kwartału do kwar tału zawsze wyliczyć do skarbu JKM obligują sig, ale i eo kwartał za me- lioracją dóbr aukeję intraty rathatim e ynić obligują. A co wigksza, iż za reparację tych dóbr żadnej nie pretendując rekompensy, ale aszystko pro= prżo aere to wykonać submitują się żn vżrn securżtatżs tak osób ich, jak ma- nufaktur i comrrzer tżorunz, od któryeh jednak cła i myta tak JKM jako i Rzpltej fżcleliter według dawnyeh praw odbywać i wypłacać powinni będą"":. 6? spotyka się w tych lataeh zakładanie czynszowych osad "olęder- skich"" w dobrach prywatnych na terenie dawniejszych wsi czy folwarków25. Nie potrafimy jednak powiedzieć, czy propozycje od- nośnie do ekonomii królewskich wyszły poza sferę projektów; mo gą one wszakże świadezyć, że istniały tendeneje odbudowy zni- szezeń w oparciu o gospodarkę czynszową. W minimalnym stopniu obejmowały one jednak szlachtę, która najwyraźniej dążyła do powrotu st unków sprzed wojny, do ponownej stabilizacji swych dochodów w oparau o rentę oćlrobkową. 2.5 ( ł. R u s i ń s k i, Osady tz2. "Olędró2"" 2 da2n m o. oj. poznańskim, "P. A. U. Prace Komisji Atlasu Historycznego Polski"", Kraków 1947, z. 6, s. 130, 131, 134, 136. 5* 69 ROZDZIA VI UPADEK PRZEMYSŁU I` HANDLU ORAZ DĄŻENIA DO ICH ODgUDOWY Równie silnie jak wieś zniszezone były na eałym terenie Rzpltej i miasta. Wojna, zaraza, łupiące wojska pozostawiły po sobie niezatarte ślady. Wystarezy przytoczyć kilka przykładów. W Prusiech Królewskieh w 1713 r. w Chełmnie po trzykrotnym przejściu zarazy pozostało tylko 50 mieszezan. "Dla ustawiczńych ciężarów"" nie było mowy o powśększeniu ich liczby, toteż "wiele bu- dynków zrujnowanych, placów pustych znajduje się w mieście". Chełmża została zniszezona pożarem, uratował.a s.ię tylko 1/4 ůdo- nów, ludność wyginęła wskutek powietrza, miasto było zadłużone. W Tolkmicku pozostało 36 mieszezan, a 49 domów stało "cale pustych, zamkńiętych, walących się"`. Jarmarki się nie odbywały, corocznie grunta okoliczne zalewała powódź, o robieniu piwa nie było mowy, bo sąsiednie lasy wyciął garnizon elbląski. W Ra- dzyniu pozost:ało 15 gospodarzy, reszta zbiegła wskutek ucisku i zarazy, nowi nie przybywali, "bo się tak nieznośnych hibernów obawiają i kontrybucji". W Tucholi i Kowalewie nie było więcej jak 20 mieszezanl. W Pozziańiu w r. 1712 domy uszkodzone i zru- szezone stanowiły około 60o/o, przedmieścia i wsie miejskie były prawie całkowicie wyludnione. Samo miasto mimo to musiało w latach 1710-1716 wypł,aciE 247 360 złp kontrybucji przecho- 1 Radzyń; Tomicko, Chełmno, Chełmża do stanów pruskieh V 1713; wy- powiedź burmistrza Toruńia na sesji generału pruskiego, 30 V 1713, Re- cessus... der conventus, APGd 300, 29, 208. dżącym wojskom2. W Łęczycy w 1715 r. pozostało tylko kilku mieszezan, szlachta nie miała gdzie się zatrzymywać w czasie sejmików czy sądów: Podobnie było w Sieradzu3. O Krakowie była już mowa poprzednio. W Chrzanowie w 1715 r. było spalo nych 5 domów; a 70 stało pustką, "ludzie poumierali, powycho- dzili"4. W Bieczu w 1717 r. pazostało tylko 18 domów, rzemieślni- ków nie było weale - wymarli lub "precz"" pouchodzili5. Pustka- mi śtały miasta na Podolu. W Mohylowie z trudem doliczano się 140 mieszkańców, gdy w całej właśei było tylko 76 duszo, jeszeze gorzej było na pagraniczu tureckim: Były to zapewne szezytowe lata upadku miast w Rzpltej. Poza gdańszezanami mieszezanie nie stanowią żadnej siły, z którą by się trzeba poważnie liczyć, na której można by się oprzeć. Na pod- niesienie się z tego dna upadku, do którego doprowadziła miasta gospodarka szlachecka, potrzeba było wiele lat. Na razie tak szla- ćhecka p lityka handlowa jak i zniśzezenie przemysłu nie roko wały nadziei rychłej poprawy. Nie oznacża to bynajmniej, by nie było prób czy to odbudowy zrujnowanego przerńysłu, czy opieki nad handlem. Nie znajdowa ły one jednak należytego zrozumienia wśród szlaehty. Nawet pod= krakowskie.żupy solne, o które szlachta dbała o tyle; że otrzymy- wała z nich t nią sól suchedniową, nie ostały się przed grasują- cym wojskiem. W 1713 r. zwrócili się nobotnicy solni z Wieliczki i Bochni z "płaczliwą supliką" do króla na ponoszone krzywdy. W związku z kontrybucją saską nałożono na nich opłaty według taryfy z 1661 r., w której Wieliczka fi gurowała z 358 dymami; faktycznie ledwo się ich dorachowywano 200. Do tego szlachta po- ciągała ich do opłaty ćzopowego, chociaż żadnych trunków nie ro- bili. Król zwolnił ich wprawdzie z kontrybucji i zleeił zmniejsze- z 1. W o i c i e c h o w s k i, Strecktura społeezno-gospodarcza Póznania w pżerwszej połowże XV111 2., "Przegląd Zachodni"", t. VII, z. 11/12, s. 343, 380, 384. 3 KH, laudum łeczyckie, 1 VII 1715. 4 APK Rel. Crac. 139, s. 527. 5 APK Castr. Biec. 229, s. 600. 6 AJZR, cz. III, t: II, s. 142, 770. 70 nie czopowego, ale zapewne z miernym skutkiem, skoro musiał swe zarządzenia ponawiać'. Rozpatrywano także projekty reorganizacji gospodarki żupami w celaeh fiskalnych, dla powiększenia dochodów skarbu królew= skiego. W 1713 r. Kumorkiewicz, zapewne mieszezanin, złożył w tej rnierze projekt na ręce kanelerza Szembekas. Proponował on powrót do monopolu produkeji i sprzedaży soli przez zlikwido- wanie konkureneji magnackiej, szezególnie Lubomirskich, którzy wybili sobie szyb Kunegundę i handlowali solą z uszezerbkiem dla skarbu. Łączyło się z tym także pozbawienie robotników przy- sługujących im dotychezas deputatów solnych i zamiana ich na pieniądze. Król miał zaprzestać wydawania asygnacji na sól, jako często używanej formy wynagrodzenia; podniesiona miała być tak- że cena soli suehedniowej. Produkeja miała być nastawiona na sól beczkową, która wypadała taniej niż bałwańiasta. Kumorkiewicz wskazywał także na konieczność zwiększenia eksportu na Sląsk, ale z zastrzeżeniem, by Slązacy sami przyjeżdżali po nią i płacili cło. (To już jakiś refleks konstytueji 1565 r.) Wreszcie na straży żup pozostawałby stale silny oddział wojskowy, który miał je bronić przed wszelkimi dodatkowymi obciążeniami, po czym Kumorkie= wicz, który gotów był dostarezyć kapitału na rozwój kopalni, obie- cywa po dwu, trzeeh latach roczny dochód w wysokości 100 000 talarów, tc jest sześć razy większy niż dotychezasowy. August II nie dowierzał jednak mieszezanom polskim i wolał powierzyć żupy dozorowi saskich fachowców. Kierownictwo nad salinami miał objąć marszałek Leyenthal, pertraktacje ze Slązaka- mi poprowadzili takźe Sasi - Then i Holtzbringer, którzy mieli o tyle doświadezenie, że poprzednią służbę w salinach królewskich zakońezyli długoletnim więzieniem w K nigsteinie. Nie wiadomo, czy wysłuchali oni rady Przebendowskiego, by ostro targować się ze Slązakami, bo "do n szej soli przywykli obywa,tele tarneczni i dla owiee swoich bez polskiej soli obyć się nie mogą""9. W każdym 9 7 Uniwersał Augusta II, 26 X 1713, 31 V 1714, APK Rel. Crac. 137, s. 1896 i 138, s. 2175. s Kumorkiewicz do J. Szembeka, 24 II 1713, Cz 516, s. 53. 9 J. Przebendowski do J. Szembeka, 29 VII 1713, Cz 466, s. 121. 7i sazie, gdy po konfederacji tarnogrodzkiej przystąpiono do pewnej seorganizacji żup, sól wielicka znowu powędrowała w większych ilościach na Sląsk. Były także próby odnowienia kopalni olkuskiej. Życzenia w tej -zierze znalazły się w uniwersale przedsejmowym w 1712 r.1o i zostały przychylnie przyjęte przez sejmiki. W 1714 r. cieszyniak Jan Ikonrad Kneiper złożył memoriał z propozycją otwareia wła- snym kosztem kopalni srebra w Olkuszull. Być moźe, że wiązało się z tym oddanie La Motte'owi ekonomii olkuskiej z poleceniem zlustrowania i przywiedzenia jej do poprzedniego porządkul2. Za- im jednak zaczęto wprowadzać w życie te projekty, wybuchła konfederaćj a. Sporadyczne wiadomości wśkazują, że mimo zniszezeń wojen- nych istniaŁa nadal produkeja kuźnic żelaznych w zagłębiu staro- polskinZ, nastawiona głównie na patrzeby wojskowe. W kuźnicaćh samsonowskich Antoni Czermiński, kasztelan małogoslki, produ- kował d iała i arnunicję dla Augusta II. VV 1714 r. dostarezył on całlkiem pokaźnej liczby działek na potrzeby artyleru koronnej, w nastepnym roku rmiał zamówi nie na wykonanie przeszło 1000 snałych granatów. Starał się nawet o sprowadzenie różdżkarzy dla zwi kszenia wydobycra rudyl3. Wiadomo również, że pewne ilości galmanu wywożono z tego rejonu do Gdańskal4. W sumie, mimo źych czy innych prób, ostatecznie żadnych poważniejszych kroków dla odbudowy przemysłu nie zrobiono. Katastrofalnie kształtowały się stos,mki handIowe. Zarówno ewnętrzny jak i wewnętrzny handel znajdował się pod wyraźnym vpływem załamania się gospodarki rolnej. Źjawisko to bardzo wy- raziście rysuje się przy eksporcie zboża. O ile jeszeze przez całe 1o Instrukeja królewska, 9 III 1712, APGd 300, 29, 208. 11 Arclb,ż2um tajne Augusta Il, wyd. E. R a e z y ń s k i, "Obrazy Pola- ów i Polski, . XVIiI, Poznań 1841, s. 13. 1 Nominacja z 14 VIII 1715, APK Rel. Crac. 139 B, s. 220. 1 Konnotacja dzża ż aonunicji z Samsono2a na potrzeby artyferiż koron- ej przeż IMPana Sep>acfoo, kapitana tejże artyferżż, dże 26 IV ad diem: E X 171 odebranej, APK Rel. Crac. 139, s. 622; A. Czermiński do J. Szem- besa, 1 Ii 1715, Cz 515, s. 333. 14 Zob. materiały do sporu między Sieniawską a kupeem gdańskim Tes- ynową w sprawie dostarezonego galmanu, APGd 300, 62, 629. 72 pierwsze dziesięciolecie XVIII wieku eksport zboża przez Gdańsk utrzymuje się dość równomiernie na poziomie około 20 000 łasz- tów rocznie, o ile jeszeze w latach 1711-1713 posiada wyraźną tendeneję zwyżkową, sięgając w 1713 r. liczby 40 451 łasztów, to od roku 1714 następuje gwałtowne załamanie eksportu, trwające aż do 1718 r. W r. 1715 eksport zboża osiąga zaledwie 3006 łasz- tów. Przez cały wiek poprzedni tylko w 1659 r. poziom eksportu był niższyl5. Na tak poważny spadek eksportu zboża wpłynęła oczy- wiście zarówno klęska nieurodzaju jak i ogólne załamanie się pro- dukeji nolnej. Obok tego zaznaczyła się także konkureneja tańsze= go zboża rosyjskiego. Wielka flotylla okrętów holenderskich i an- gielskieh, która w 1715 r. przerwała blokadę szwedzką na Bałtyku; popłynęła prawie w całości do portów inflanekich i Petersburga. Na 300 okrętów tylko jeden miał wz ąć zboże w Gdańsku: W zwią= zku z tym cena zboża w Gdańsku spadła ze 180 złp za łaszt na 70 złp, co spowodowało bankructwo 30 kupcówls. Kurezenie się możliwości eksportu zboża wpływało niewątpliwie na wzrost nie zadowolenia wśród szlachty: Podobne zahamowanie czy osłabienie handlu obserwuje si i w innych dziedzinach. Wyzysk fiśkalny ze strony szlachty, napa- dy na drogach, brak pieniądza w kraju pogłębiały ten pmces. Wy- zysk fiskalny anajdował odbicie zarówno w polityee celnej pań- stwa szlacheckiego jak i w samowoli poszezególnych jednostek Szlachecka polityka celna kroczyła nadal wytkniętymi jeszeze w XVI wieku drogami. Wzrastające trudności finansowe państwa starano się rozwiązać przez zaeieśnianie śruby celnej w stosunku do kupeów. Na lata 1710-1717 przypadło największe óodaj nasi- lenie tej polityki. Pięć rodzajów podatków wyeiągało z kupca pie- niądze na rzecz skarbu koronnego - czwarty grosz,, donatżvum.` kupieckie, ewekta, aukeja i subsżdium hibernale, stanowiąc w su- mie obciążenie przy imporcie 8o/o wartości towaru, przy eksparcie l0o/o dla kupca krajowega. Dochodziło do tego jeszeze dwuprocen- towe cło ńa skarb królewski. Wszystko to stanowiło clotkliwy cię- żar dla mieszezaństwa, a dawało nieproporejonalnie mały zysk 1s i. C z a c k i, O polsk aeh ż lite2skżch pra2ach, Kraków 1861 t: IIr s: 244: Podobne dane dla lat 1707-1713, BGd 553. 1ś J, Przebendowski do Sieniawskiego, 10 X 1715, Cz 5925, nr 32640: państwu. Choeiaż na komorach łupiono ielitóściwie kupeów, któ- rzy nie postarali się o protekeję magnacką czy wręczenie łapówki; pieniądze szły albo w ręce niższych urzędników przy pomoey fał-- szywych kwitów, niewydawania pokwitowań itp., albo w ręce ge- neralnego dzierżawcy ceł - podskarbiego, który tylko część zyskuc zwracał Rzpltejl'. Wprawdzie pod.skarbi w swoim własnym inte- resie próbował rozpocząć jakąś racjonalniejszą politykę celną, sta= rał się stworzyć stałą kadrę urzędników celnych i zapewnić im nie-- co lepszą płaeę niż poprzednicy, wydawał szezegółowe instrukta- rze, dotyczące sposobów pobierania eła, prowadził pertraktacje handlowe z kupcami zagranicznymi, próbował wreszcie rozpra-- wiać się z osobami gwałcącymi przepisy; wszystko to pozostawało bezskuteczne. Co mógł uczynić podskarbi; gdy każdy z magnatów najspokojniej lekceważył sobie zakaz dawania protekeji kupcom, gdy nie przestrzegał go nawet hetman. W 1714 r. w czasie rewizji na komorze eelnej w Fordonie żnaleziono na statkach Sieniaw-= skiego towary kupieckie na sumę 19 363 złp. Próba zatrzymania statków naraziła podskanbiego zia gniew i odwet hetmanals. Sami urzędnicy celni niechętnie ważyli się na takie kroki, obawiając się zemsty ze strony urażonych panów. Gdy w 1714 r. zatrzyman szkutę siostry Sieniawskiego i wybrano 3000 złp za prótegowanie towarów kupieckich, superintendent komory fordońskiej Kierner otrzymał niezwykle znamienną odpowiedź: "Nic Waszeci więeej na to nie odpisuję, tylko że Waszeć masz u mnie tak pewne kije,: jako ja mam u Waszeci swoje pieniadze. Jegomości Panu Podskar- biemu dam mandat na p zyszły sejm, że chłopów trzyma za su-~ perintendentów; bankrutów, jakoś Waszeć jest [...) Prawo o tym jest wyraźne, aby szlachcic był na takowym miejscu, któren wie, jako ze szlachtą obehodzić się, i honor kocha, skarbówi krzywdy uczynić nie może [...) ja to i powtórnie Waszeci potwierdzam, że mi to u Waszeci i z dobrą prowizją nie zginie i że mię WMPan popamiętasz, w czym upewniająca zostawam, żyeząc:a lepszego . rozumu [...) Poznasz lepiej ten charakter, kiedy na listach ani uniwersałach moieh nieznany jest"`19. Nic dziwnego; że urzędnicy :- 17 N y c z, opr. cżt., s, 64 n., 10,2. 1s J. Przebendowski do Sieniawskiego, 10 VI 1714, Cz 5925, nr 32624. 19 Potocka do Kiernera, 9 IX 1714, AG Radz II 52, s. 56. celni woleli nie zadzierać z magnatami i spokojnie patrzyli, jak "nic kupieckiego nie idzie, tylko wszystko pod imieniem szlachec- kim""=o. Nieraz współdziałali po prostu z magnatam , jak Zarugo- wicz, intendent komór ruskich, który dzielił się zyskami z Dor- powskim, kasztelanem brzesko-kujawskim, z Potockim, strażni- kiem koronnym, być może z samym Sieniawskim. Toteż gdy za skandaliezne nadużycia aresztował go Przebendowski w 1715 r., wywołał tym oburzenie całej opinii szlacheckiej=1. Wszelka bo wiem fiskalna polityka szlachecka końezyła się tam, gdzie weho- dził w grę interes prywatny szlaehcica. Wprawdzie na walnej radzie w 1710 r. uchwalono eło general- ne, obejmujące także szlaehtę, ale spotkało się to z jednomyślnym potępieniem ze strony sejmików, któxe nie chciały słyszeć c prze- dłużeniu tych opłat poza przyjęty dwuroczny texmin22. Ińna rzecz, że wprowadzając cło generalne, zatrzymano davcine eiężary celne, mie zezanin był w rezultacie w jeszeze gorszej sytuacji, co się od- biłó gwałtownym kurezeniem się obrotów handlowych23, tak że Przebendowski musiał obniżać taksy podatkowe w stosunku do niektórych towarów. Mimo to z takiego subsżdizcm hżbernale wsku- tek zmniejszenia się obrotów otrzymał ledwie trzecią ezy czwartą część przewidywanych dochodów. W wypadkach, gdy szlachta podlegała opłatom celnym, starała się o libertacje. Miało to miej- ..sce zwłaszeza przy eksporcie worów ńa ląsk. Taki Sieniawski uzyskał w 1'714 r. zezwolenie na przepnowadzenie bez cła 1788 wo- łów za granicę. Nieraz były to voły kupców, któsym magnaůt w ten sposób oczywiście nie bezinteresownie oszezędzał kosztó v cła. Pró bował wprawdzie Przebendowski wejść w porozumienie z kupca- mi, w 1713 r. zawarł z ich przedstawicielern, kupcem brzeżańskim Łukasiewiczem ugodę, na moey której obniżono cło dla wołów ku- pieckich o 1/3, a kupcy mieli zaprzestać starania się o pratekeję szlaehecką, ugody jednak nie dotrzymano24. 2o J, przebendowski do J: Szembeka, 19 VII 1713, Cz 466, s. 55. 21 p, przebendowski do J. Przebendowskiego, 23, 30 I 1715, AG Radz V, 288, 12461. 2 AGZ, t. ZkZkII, s. 499 ; P a w i ń s k i, op. cit., t. IV, s, 253. qs N y c z, op. cżt., s. 72 n. 4 J. .Przebendowski do Sieniawskiego, 21 VII, 10 IX 1714, Cz 5925, nr 2628-9. 75 Obok wyzysku fiskalnego ze strony pańśtwa szlacheekiego czy- hały na kupców cła prywatne. Szlachta, która sama wszelkimi spo- obami broniła się przed opłatami celnymi, samowolnie narzucała je na kupców. Wszelkie konstytueje, wymierzone przeciwko my- tom i cłom prywatnym, pozostawały bezskuteczne. Kupcy ukraiń- sey, którzy jeździli z Kijowa do Wroćławia, płacili ad każdego wozu na same cła prywatne po 32 talary. "Co żywó szarpie kup- ców po drogach: to za kołowe, to mastowe, to przewozy, to ten czwarty grosz, co go w Ostrogu i po innych ichmciów pp. Lubo- mirskich dobrach praetendunt żnżustae, bo każdy posesor, gdzie tylko jaki jarmark, pro lżbżtu wymyśli sobie gabellę, czyni to i imp. wojewoda sieradzki w swojej Czekariówce i po innych dobrach swoich, nawet i w Zamojszezyźnie et ubżque per totum tractum. Pytam się, jako kupiec ma wyjść na swoje przy t.akowyeh opre- sjach"" s. Mógł wprawdzie podskaxbi pozywać tych magnatów do trybunału, uzyskałby tam może i wyrok skazujący, ale nikt by nie egzekwował wyroku. Toteż nie próbowano ukrócić bezprawia. Ale i sami kupcy zagraniczni mieli dość tego wyzysku. Gdy w 2714 r. car skierował cały ruch handlowy na Petersburg, śkąd drogą morską przez Altonę towary miały być wywożone do Nie- miec, handel tranzytowy z Ukrainy zamarł. O ile przedtem jeździło rocznie kilkadziesiąt tysięcy wozów, teraz nie pokazywał się ani eden2o. Podobnemu zahamowaniu uległ handel tranzytowy, kie- rujący ię na Mołdawię czy do Węgier. Kupcy jadący karawana- xni z Kijowa woleli pod protekeją tatarską za kilkaset czerwonych złotych przeprawiae się przez Dzikie Pola, niż płacić dwa do trzech tysięcy czerwonych złotych za przejazd przez Rzpltą, nie mając przy tym zapewnionego bezpieczeństwa. Podobnie kupcy wrocław- scy dla ominięcia komór celnych wielkopolskich i myt prywatńych kierowali się przez Brandenburgię i Pomorze do Gdańska. W ten sposób kurezył się handel. "Kupców w Polsce mało, co by handlo- wali, a cudzoziemców także nie widać [...) bo ich wszędzie szarpią s J. Przebendowski do Sieniawskiego, 7, 21 VII 1714, Cz 5925, nr 2627-8. =6 Jw.,13 VI 17i4, nr 32625; J1. A. H H,c r, o p o s, PyceKo-aHrnHHcKHe nrHowe+rH npH erpe I, MocKsa 1950, s.109. 76 posesorowie"2'. Cierpiała na tym gospodarka Rzpltej, cierpiał skarb, państwa. Darzno Przebendowski starał się stosować wobec obcyeh kupców przymus drogowy, nie miał na to środków ani możliwości Zresztą nie można było nawet zapewnić bezpieczeństwa na dro= gach przejeżdżającym kupcom, mnożyły się napady ze strony szlachty. Na kupców wrocławskich napadali rozmaiei Mycielscy, Tomiccy, Gołuchowscy, Skrzyńscy2s. Tzybunały szlaeheckie pa- . trzyły na te fakty ze spokojem, miasta nie śmiały się mieszać, je- den Gdańsk mógł sobie pozwolić na ścięcie w 1714 r. szlachcica z pachołkiem za napad na drodze2s. Nagłe zmniejszenie eksportu, przy jednoczesnym wyciąganiu kontrybucji pieniężnych przez Sasów, musiało oddziałać hamują- co na obrót pieniędzy w Rzpltej. Mimo postępującej inflacji, zwią- zanej ze spadkiem wartości pieniądza, wywołanym czy to samo wolnym biciem spodlonej monety przez Augusta II w Saksonu, czy to przez Pocieja i jego fałszerzy, ezy przez obce wojska, dotkliwie dawał się odezuwać brak pieniądza. Zmniejszyła się ilość dobrej monety wykupywanej dla celów spekulacyjnych czy wybieranej specjalnie przez Sasów3o. Ale i o lichy pieniądz było trudno. W 1714 r. wymiana złota i srebra ria mozzetę obiegową w Warsza- wie nastręczała poważne kłopoty, często było po prostu niemoż- liwe zmieni dukata nawet przy zakupach. Brak monety powodo- wał duże trudności w handlu i przy opłataeh podatkowych. Spadek wartości i brak drobnej monety odbYjał się niekorzystnie na po= łożeniu biedoty miejskiej, która nie miała czym płacić za eoraz droższą żywność. Ponieważ mogło to doprowadzić do rozruchów głodowych, kupcy i bankierzy warszawscy zwrócili się za pośred- nictwem La Grange a do ministrów z propozycją częściowego pod-- niesienia kursu drobnej monety w stośunlku do złotej i srebrnej; i ujednolicenia go w całej Rzpltej. Przy sposobności nie omiesz-- kano pośtarać się o urzędowe zapewnienie bankierom wysokiej: 27 J. Przebendowski do Sieniawskiego, 7 VII 1714 jw. ; J. G i e r o v- s k i, Z dzżejó2 handlu Wrocla2ża z Polską zv dobie sccskiej, Wrocław 1949" "Sobótka, t. IV, s. 197. 2s G i e r o w s k i, oo. cżt., s. 195 n. 2s BGd 592, s. 185. 3o N y c z, opr. cżt., s. 13. 77 prowizji przy wymianie pieniędzy3l. Projekt ten nie odpowiadał interesom magnackim, toteż zapewne upadł. Świadezy on jednak tym, jak dotkliwie dawały się Qdezuwać trudnośći monetarne i brak pieniądza w Rzpltej. Daremne pozostawały wszelkie starania o wzmożenie obrotów handlowych w Rzpltej, wszelkie próby reorganizacji handlu przez odpowiednią politykę celną i interweneję państwa. Rzecznikiem tych dążeń był przede wszystkim Przebendowski starający się współdziałać z kupcami; nie mż,ał on jednak dostatecznego popar- cia ani ze strony szlachty, ani ze strony dworu. Polityka dworska w tej dziedzinie nastawiona była głównie na osiągnięcia f:skalne; na powiększenie dochodów z ceł królewskich. Walezył więc król długo, ze zmiennym powodzeniem, o zapewnieńie sobie dochodów z ceł starych na Litwie, gdzie stosunki eelne przypominały zresztą sytuację w Koronie, starał się o ukrócenie szkodliwych dla skarbu królewskiego nadużyć przy wybieraniu opłat celnych. Wydany w 1715 r. przez podskarbiego nadwornego Ossolińskiego uniwersał podatkowy nie tylko normował opłaty celne, ale nakładał n.a urzęd- ników celnych obowiązek rewidowania statków szlacheckich i du- chownych oraz konfislkowania towaru nieujawnionego przez szy- pra; chodziło oczywiście o przemyt towarów mieszezańskich32. Po- niEważ w uniwersale reasumująeym właściwie tylko dawne za- rządzenia specjalny nacisk pełożono na usprawnienie działalności ko ór celnych mazowieckich, Czerska, Zakroczymia, Wyszogrodu, nasuwa się przypuszezenie, że wydanie jego mogło pazostawać w pewnyzn związku ź wysuniętą przez La Grange'a, zapewne -w porozumieniu z kupiectwem warszawskim, propozycją zasadni- czej reorganizacji stosunków h.andlowyeh w Rzpltej33. Projekt ten miał właściwie dwa cele - fiskalny, przez objęcie opłatami celnymi eałego handlu; oraz admżnistracyjny, przez usta- len.ie rozmiarów handlu i pewnego nim kierowania. Chodziło 31 lemoi re szcr- 1e cob,irs et sur la valet.cr- des mon rsa.ies en Polo ne, b.d., Oss 2629, s. 38. O trudnościach monetarnych świadezą także żądania szla- eheckie otworzenia mennicy, pojawiające się przed sejmem 1712 r. 32 Uniwersał podatkowy, 16 V 1715, ůOss 253, s. 293. 33 Proposżtżon d'etublissement d'une patache o2c bur'eazc royal s-cer la i a- żere de la Vżstzcle a Vai'sovie, 12 IX 1713, Osś 2629, s. 32, , 78 o ujęcie w ewideneję wszystkich produktów rolnych i leśnych, wy- wożonych tak przez szlaehtę jak i mieszezan Wisłą do Torunia,. Grudziądza, Gdańska, a nawet do Królewca, dotyeheza transpor= towanych bez żadnej kontroli. W tym celu stworzono by na Wiśle pod Warszawą biuro celne, przy którym zatrzymywałyby się wszystkie statki płynące w górę i w dół Wisły dla zbadania ja= kośei i pochodzenia przewożonych towarów i kontroli opłat cel= nych. Za zezwolenie na dalszą drogę pobierano by specjalne opła-- ty - dochody stąd płynące mogłyby iść do skarbu króla, chociaż La Grange radził przeznaczyć je raczej na budowę i utrzymanie stałego mostu, łącząeego Warszawę z Pragą. Obok korzyści fisk l- nych założenie takiego biura ułatwiłoby wykrywanie wszelkieh malwersacji celnych, zwłaśzeza nadużyć szlacheckich przy unika- niu cła, jak i samowolnym nakładaniu opłat; umożliwienie żaku- pów z zatrzymanych statków ułatwiłoby zaopatrzenie Warszawg w żywność. Obok tego zbudowanie w Warszawie magazynów zbo- żowych uzależniłoby od króla Gdańsk i inne miasta portowe i uła- twiłoby kontrolę nad handlem tych miast. Memoriał ten; złożony na ręce ministrów polskich, wzbudził pewne zainteresowanie i przesłany był do Flemminga. Wprowadzenie w życie tego pro- jektu mogłoby w latach głodu odegrać poważną rolę przez regu- lację dosiawy środków żywności. Inna sprawa, że koncentracja handlu w Warszawie przyniosłaby przede wszystkim zyski war- szawskiemu mieszezaństwu; projekt ten winien być rozpatrywany jako próba zapewnienia sobie z jego strony decydującej rol w handlu Rzpltej. Zapewne w pewnym związku z projektami La Grange'a pozostawało zatrzymywanie w Warszawie na wiosnę w 1714 i zwłaszeza 1715 r. statków ze zbożem, płynących Wisłą, oraz wprowadzenie przymusu sprzedaży tego zboża, co spowodowało pewien spadek cen w Warszawie34. Możliwości pełnego wprowa- dzenia w życie propozycji La Grange'a przekreślil ostatecznie wy- bueh walk z Sasami. Ruch szlachecki jakkolwiek związany w pew- nym stopniu z tń-udnościami handlowymi, z załamaniem się eks- portu produktów rolnych, zniał poeiągnąć za sobą dalszy rozkład handlu i przemy,słu i zniszezye pierwsze próby ieh odrodzenia. 94 "Gazette de France, 1914, s. 229; 1715, s. 313. ROZDZIAŁ VII ROZKŁAD PAl ISTWOWOŚCI SZLACHECKIEJ W ślad za załamaniem się gospodarki szlacheckiej, za ruiną miast i wsi, jako smutna spu cizna kilkuletnich obcych rządbw w Rzeczypospolitej nastąpiło pogłębienie się rozkładu państwo= wości śzlacheckiej. Szlaehta, a zwłaszeza magnateria, jako warstwa organizująca i kierująca państwem, skompromitowała się całlko wieie. Wewnętrzne spory między klikami magnackimi prowadziły do stałego osłabiania władzy centralnej. Widomym symbolem tego stanu była bezprawna elekeja antykróla, wymuszona abdykacja prawnego elekta, kupezenie koraną polską. Urzędy centralne za- chowały znaczenie o tyle, o ile kryła się za nimi potęga magnacka: W związku z tym do niebywałych rozmiarów wybujała władza hetmańska. Hetman nie tylko sprawował całkowitą komendę nad wojskiem. Prowadził on także samodzielną politykę zagraniczną; szezególnie w odniesieniu do Tureji, Krymu i Rosji. W jego ręku skupiła się znaczna część uprawnień podskarbińskich, zwłaszeza gdy właściwy podskarbi latami siedział poza granicami kraju. Był on wreszcie najwyższym sędzią i to nie tylko w sprawach wojsko= wych i skarbowych (jako marszałek trybunału radomskiego). Przy pomocy uległyeh kreatur w Piotrkowie czy Lublinie albo przy po- mocy wojska, "prawem i lewem"" wymierzał sprawiedliwość sobie i swoim stronnikom. Głosu jego z najwyższą uwagą słuchały rze- sze sejmikująeej szlachty, widzące w dumnym magziaeie obrońcę starych praw szlacheckich, obrońcę złotej wolnośei. Hetman koron- ny czy litewski wyrastał coraz wyraźniej ponad głowę króla. Za- dokumentuje to wyraźnie szlachta w pierwszych tygodniach tar-- .nogrodzkiego rokoszu proponując Sieniawskiemu władzę dykta- torskąl. Przez dziesięć prawie lat milezał najwyższy organ państwa :.szlacheckiego - sejm walny Rzeczypospolitej. Nie zastąpiła go ani ,konfederaeja warszawska, ani sandomierska. Pierwsza wlokła się na pasku interweneji szwedżkiej, druga zgangrenowana od dni Altranstadtu nie mogła się zbudzić do życia po restauracji Augu- sta. Nie uratowała jej walna rada warszawska, nienajgorsza zresz- tą namiastka sejmu, podatne narzędzie w ręku rządzącej kliki; nie- stety, nie miała ona wszystkich prerogatyw sejmu, a postanowie- ia jej zostały w żnacżnej ezęści zmieńione przez sejmiki. Gdy wreszcie dojdzie do zwołania pierwszego normalnego (od 1703 r.) sejmu, to najpierw ograniezy on swe obrady do spraw bieżących, by potem, zebrawszy się z limity, pożeglowae do pewńej przystańi :złotej wolności - liberum veto. W tych warunkach następowała jeszeze dalsza decentralizacja państwa, a rządy w kraju przechodziły bezapelacyjnie w ręce sej- rników. W żadnym chyba okresie dziejów Rzpltej szlacheekiej zło- ta wolność nie święciła tak wielkich trium ów. Nareszcie sejmi- ująća szlachta stała się ostatnią i jedyną instaneją we wszyst- kich sprawach państwowych. Wprawdzie obce wojska mąciły ra- taść używania tej wolnaści, narzucając swe wymagania sejmikozn, wprawdzie lauda układano zwykle pod dyktando magnatów, ale nie przeszkadzało to w korzystaniu ze swobody aż do przesytu. Były to lata największego zagęszezenia się limit sejmikowych, któ- re niekiedy ciągnęły się przez kilkanaście sejmików2. W niejednej iemi czy województwie zjeżdżano się na obrady po kilkanaśeie razy do rolku3. Dla zabezpieczenia złotej wolności zostawiano mar- szałkom prawo swobadnego zwoływania w razie potrzeby szlachty :na sejmik4 albo teź tworzono specjalne deputaeje, śkładające się z senatorów, urzędników i przedstawicieli poszczególnych ziexn czy powiatów, mające kompeteneje równe niemal sejmikowym, 81 z prawem powołania szlachty na pospolite ruszenie włącznie5. Za- miast na sejmy wysyłano posłów do sąsiednich sejmików, by wspólnie z nimi podejmować kroki dla obrony przywilejów szla- checkich, albo też na prawach niemal udzielnych państewek kon- ferowano przez posłów z królem, prymasem, hetmanami, ministra- mi. Taka decentralizacja państwa ułatwvi.ała ingereneję czynników obeych uderzając wreszcie w samą szlachtę. Nakładanie kontry- bucji czy dodatkowych opłat na wojsko łatwiej było wymusić na sejmiku jednego województwa niż na sejmie. Znacznie trudniej- sza była w tych warunkach kontnola poezynań królewskich, a nie- zmiernie ułatwione rozsiewanie pogłosek, dezorientujących opinię szlachecką. Widomą oznaką rozkładu państwowości szlacheekiej był stan finansowy Rzpltej. Zagadnieniu temu poświęcił obszerną pracę M. Nyez , na tym miejscu ograniczymy się więc do omówienia naj- ważniejszyeh kwestii, koniecznyeh dla wyjaśnienia wielu zagadek polityki wewnętrznej. Wypadki z pierwszego dziesięciolecia XVIII wieku rozstroiły zupełnie daleki od doskonałości aparat finanśo- wy państwa szlacheckiego. Zasadnićze jego wady stanowiło, jak wiadomo, przerzucenie na ehłopów i mieszezan całego eiężaru po datkowego, specjalne uprzywilejowanie dóbr szlacheckich, zwła- szeza w stosunku do królewszezyzn, nierównomierne rozłożenie po- datków pod względem terytorialnym przez wyłąezenie z obeiążeń padatkowych ziem południowo-wsehodnich dla ochrony posiadło ści magnackich, stosowanie starych taryf sięgających połowy po= przedniego wieku, niedflłęstwo aparatu prawodawezego i admini- stracyjnego skarbowości7. Wady te uległy teraz wyolbrzymieniu, otwierało się pole do nowych nadużyć. Skarb zaś nie mógł spełniać swych funkeji, nie mając pieniędzy ani na zapłacenie wojska, ani na inne wydatki państwowe. Wskutek braku stałych funduszów na zapłatę wojsku trzeba było zwykle ezekać półtora roku od chwi- i lo2a JWJPlParza Jerzego Dziedzeszyekiego, b.d., Oss 297, ś. 339. 5 AGZ, t. XXII, s. 531; KH, laudum sandomierskie, 8 VI 1715. ' AGZ, t. XXII; ś: G24. M: N y c z, Geneza reform skarbo2ych sejrrazc nżemego, "Prace Komi- Np. w 1714 r. w woj. łęeżyekim, KH, lauda łeczyclkie. sji Historycznej Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk"", t. XII, z. 1. 4 KH, laudum liwskie, 23 IX 1725. 7 Jw., s. 149 n. l. Gierewshi: Między sashim absolutyzmem 8 li ogłoszenia podatków, co niejednokrotnie przekreślało możliwośeż. wypłacenia pieniędzy wojsku i powodowało dostanie się ich w obce ręce. Istniały wprawdzie w RzpItej podatki, napływające corocznie czy to na mocy postanowień sejmowych, czy uchwał odpowiednich komisji skarbowych; dochód z nich był jednak stosunkowo nie- znaczny. Należała do nich przede wszystkim kwarta, ongiś pomy= ślana jako zasadniczy podatek na utrzymanie wojska, obeenie ze względu na interesy nielicznej, uprzywilejowanej mniejszości, która czerpała dochody z królewszezyzn, zaniedbana, utrzymująea się bez zmian na poziomie z połowy poprzedniega wieku. W inte= resie magnaterii kwarta, jakkolwiek pozostała jako stały podatek, nabrała charakteru drugorzędnego. Poważniejszą rolę odgrywała hiberna. Była ona wybierana z dóbr królewskieh {z wyjątkiem stołowych) i duehownych w farmie podatku gruntowego, a pod- stawie taryfy łanowego. Cały jej ciężar spadał wyłącżnie na pod= danych, nie miał on dotykać dochodu tenutariuszy i starostów. Od hiberny uwolnieni byli także sołtysi i wybrańcy, jakkolwiek gromady starały się i na nich zrzucić ten ciężars. Toteż szlachta godziła się na podnoszenie tego podatku w ezasie wojńy północnej; uznająe nawet decyzje konZisji hibernowych, specjalnego organu powołanego do odbierania podatku i rozkładania go na poszezegól- ne oddziały wojskowe. Otwierały śię tutaj wielkie możliwości do nadużyć ze strony wojska, o których już była mowa. Bogatsi dzierżawcy, mający protekeję hetmańską, uzyskiwali całkowite luó częściowe uwolnienia od płacenia hiberny, podezas gdy na pozo- stałe dobra spadały odpowiednio więksże ciężary9. Dobra duchow= ne płaciły sumę ryczałtową, zwaną subsżdżum churżtativum. Mi- mo protestów ze strony kleru, który uważał je za dobrowolnąy s AG Metryka Koronna, Ks. Referendarskie 21, gromada wsi Szpaki i Kornica przeciw NI. Kuczewskiemu i P. Uniewsl,:iemu, sołtysom, 13 I 1713, s. 375; Borsowie, Drzewieccy i in. przeciwko gromadom wsi Psezynia, Lub= nia i in., 7 IX 1715, s. 434; wybrańcy wsi Poników przeciwko gromadzie; 28 I k 1715, s. 426. 9 N y c z, opr. cit., s. 29; podobnie było w XVII w.; R. R y b a r s ki, Skarh i pieni. dz zo Jaran Kazimierza, Michała Korybuta i Jnna III, Warszawa 1939, s. 143 n. 83 jednoroczną ofiarę, hiberna z dóbr duchownych wybierana była corocznie. Komisja hibernowa powiększała także jej wysokość która z kwoty 500 000 złp w ostatnieh latach XVII wieku doszła do 900 000 złp w r. 1709. Subsżdium. charitativum rozdzielane było na diecezje i parafie przez wyższy kler, nie brak było rażących niesprawiedliwości wskutek przeciążania nim uboższe o ducho- wieństwalo ą . W zwi zku z tym, e hiberna z dóbr duehownych na- pływała równie powoli jak z królewszczyzn, wysyłane były do nich egzekucje wojskowe, które wybierały podatek z naddatkiem. Wywoływało to poważne zadrażnienia między klerem a szlachtą, o ktarych jeszeze będzie mowa. Celem opodatkowania mieszezan przy hibernie wprowadzono tzw. subsidium; hżbernale jako dodatek do ceł. Dalsze stałe do= chody wiązały śię z ełami, składowym wizuzym, czwartym groszem i pogłównym żydowskimll. Dobra szlacheckie obejmowane były podatkami bezpośrednimi tylko w wyjątkowych wypadkach, mia- nowicie przez podymne, uehwalone na walnej radzie z 1710 r ., i pogłówne z sejmu 1712 r. W obu razach cały ciężar był przerzu- cony bezpośrednio na poddanych. Przy pogłównym bowiem, mi- mo że miało ono obejmować także szlaehtę, faktyczni dla każdej wsi ustalano sumę globalną, którą szlachcic dowolnie, jak widzie- liśmy, rozkładał między poddanych. Szlachtę obejmowało także cło generalne z 1710 r., toteż posypały się przeciwko niemu protesty sejmikówl2. Drugorzędne znaczenie miały takie podatki niestałe ak kołowe, myto od uboju bydła rogatego itp. Wobec niestałości podatków globalny dochód skarbu był bardzo nieregularny. Gdy ograniczał się do odatków stałyeh, wahał się koło 3 milionów złp. Podnosił się tylko przy podatkach niestałych. Od roku 1712, kiedy dokonano poważniejszego wysiłku finansowe- go w związku z uchwałami sejmowymi i wybieraniem zaległych od 1710 r. podatków, doehód skarbu zaczął spadać. W 1714 i 1715 r 1o N y c z, op. cit., s. 44. 11 Jw,, s. 56 n. 1 Jw., s. i82. 6* 84 nie sięgał rocznie nawet 3 milionówl3. Inna sprawa, że w tymże czasie miliony szły na wojsko saskie. Brak należytych dochodów uniemożliwiał sprawne funkejono- wanie aparatu państwowego. W'iększość wydatków ochłaniało wojsko, na potrzeby polityki zagranicznej czy administrac ę wy- dawano mniej więeej 1 milion złpl4. Nieregularność dochodów, wo- bee konieczności utrzymywania pokaźnej liczby wojska, powodo- wała wzrost zadłużenia oraz nadmierne wyeiąganie poda ków sta- łych, zwłaszeza hibernyl5. Coraz więkśze pretensje rościło sobie do Rzpltej wojsko; inna sprawa, że powetowało je sobie przy po- moey najrozmaitszych nadużyć. Szlachta skarżyła się, że wojsko Rzpltej w czasie wojny północnej nadebrało 293 miliony złp po- nad uchwalone podatki. Uwzględniając samowolne wybieranie po datków przez wojsko, kilkakrotne wyciąganie w ciągu roku tych samych należności, kantonowania po dobrach szlacheckich na mo- cy zarządzeń hetmańskich, lńezba ta nie jest tak przesadzona, jak- by się mogło wydawaćlg. Wynosiłaby ona rocznie około 20 milio- nów złp, co, jak wiemy, leżało w możliwościach finansowych R pltej. Przy takim dochodzie, dostarezanym systematycznie do skarbu, można było utrzymać armię, która by zapobiegła wszel- kim próbozn mieszania się w wewnętrzne sprawy Rzpltej. Gdyby jednak kwoty wyciągane z podatków szły wyłącznie na cele państwowe! Pod pokrywką wydatków na wojsko czy admini- strację odpływały one w znacznym stopniu na użytek prywatny. Przede wszystkim obłowili się na nich najpoważniejsi dysponenci skarbem - podskarbi i hetmani. Podskarbi dyspanował dochodem z kwarty, cła, składnego, subsżdaum hibernale i pogłównego ży- 13 Obliczony przez N y e z a, op. cit., tabl. I, dochód przedstawia się dla lat 1710-15 następująeo: 1710 3506997złp 1711 5231724 " 1712 19679106 " 1713 3001101 " 1714 2829404 " 1715 2796611 " 14N y c z,op.cit.,tabl.I. 15Jw, 1g Jw.,s.142. - 85 dowskiego. Zgodnie z przyjętym zwyczajem nie brał on stałej pen- sji, ale zadowalał się sumaxni wpływająeymi ponad us alone nor- my z tych podatków. Miał on także pewne dochody z żup oraz z nieobsadzonyeh królewszezyzn. Dzięki tem.u w kilkanaście lat później dochody podskarbiego sięgały kwoty pół miliona złp roez- nie. W omawianym okresie były one zapewne niższe, chociaż np. administracja żołdu wojskowego w latach 1710-1712 miała przy- nieść podskarbiemu 617 274 złp w formie "groszowego". Nic dzi- wnego, że w czasie obrad sejmu niemego podskarbi z lekceważ2- niem traktował przyznawaną mu przez konfederatów stałą pensję 60 000 złpl7. Jeszeze większe dochody czerpał z pięniędzy państwowych het- man wielki koronny. W toku wojny zdobywał on coraz poważniej- szy wpływ na dystrybu ę pieniędzy podatkowych. Zamiast pod- skarbiego on teraz zajmował miejsce przewodniczącego komisji hi- bernowej, decydując o rozdziale napływającej kwoty i obciążeniu proszezególnych majętności. Komisje te urzędowały skandalicznie, poszezególni komisarze libertowali dobra własne i swych protego- wanych, hetmani chronili swe liczne i bogate starostwa. Z cza- sem za pensje z funduszów wojskowych deputaci zostawili zresztą hetmanowi całkowicie wolną rękę w dysponowaniu dochodami hibernowymi. Ponieważ wojsko nie było nigdy w pełnym kom- pucie, ale często nie sięgało nawet jego dziesiątej części, nie kon- trolowany przez nikogo hetman mógł swobodnie dysponować we- dług swego uznania wysokimi pozostałościami pieniężnymi. W cza- sie konfederacji oskarżano hetmana o milionowe dochody z tego źródłal8: A przecież obok tego istniały stałe pensje hetmańskie, wy- noszące około 100 000 złp. Obok hetmana i podskarbiego cała szeraka grupa uprzywilejo- wanych ciągnęła zyski z dochodów państwowych. Byli to przede wszystkim członkowie różnych komisji, zwłaszeza hibernowej. Po- dobnie jak w wydatkach tejże komisji wzrastał stale fundusz na- gród, tzw. largieji, znajdujących się w ręku hetmana (w końcu XVII w. wraz z pensjami hetmańskimi stanowił on 2,9o/o wydat- ków ustalonych przez komisję, a w 1715 r. -13,7o/o), jeszeze wy- 17 Jw., s. 105 n. 1s Jw., s. 110 n. 86 raźniej wzrastały wydatki na komisarzy. Gdy w 1696 r. wynosiły one 0,6o/o, to w latach 1706/1707 doszły do 5o/o, utrzymując się od- tąd stale na wysokośei ćwierci miliona złotych. Komisarze otrzy- mywali po kilka tysięcy żłp pensji czy diet, a zdarzały się nawet wydatki po 1000 złp za zagajenie komisji, 2000 złp za limitację itp. Wreszcie wysoko wzrastał fundusz przeznaczony na zwolnienia dla dóbr hibernowych, tzw. defalki. W r. 1711/1712 sięgał on 14,6o/o, gdy z końcem XVII w. tylko 2,4o/o1s. W tej sytuacji skarb musiał ustawicznie świecie pustkazni. Pod- skarbi Przebendowski nie ma pien;ędzy ani na poselstwo do Wie- dnia, ani na wyjazd na kongres brunszwicki2o. Z upadkiem handlu zmniejszyła się i najpewniejsza podpora podskarbiego - dochód z eeł. Toteż Przebendowski nie chciał łożyć na wydatki z własnych pieniędzy, względnie pożyćzaE na siebie (na skarb Rzpltej było trudniej), "bo mieć dług u Rzeczypospolitej idem est, jakobym miał u Wielkiego Moguła"`21. Nieraz jednak musiał zaspokajać dłużników z własnych ůdochodów, by nie stracić kredytu. Wtedy wybuchał świętym oburzeniem: "taki to mój rozkosz na tym urzę- dzie, na którym się przedtem moi predecessores bogacili, a ja mo ją pzywatną substaneję muszę tracić"`22. Ale taka tragiczna sytu- acja dla skarbu państwa i podskarbiego zaistniała właściwie do- piero w latach 1714-1715, poprzednio Przebendowski przeżywał lepsze lata. Oprócz skarbu Rzpltej istniał nadal odrębny skarb królewski, który obejmował dochody z ekonomii, żup, z cła starego. Utrzy- manie wystawnego dworu królewskiego wymagało znacznych do- chodów. Stąd liczne próby reorganizacji gospodarki dobrami kró lewskimi, o których była już mowa. W każdym razie skarb kró- lewski nawet w tych lataeh załamania się gospodarezego zdradzał wyraźne tendeneje rozwojowe. W r. 1712l1713 dochód jego wyno- sił 409 213 złp, w r. 1715 - 912 063 złp23, a na rok 1716 prelimi- 1s Jw., s. 120 n. 2o J, Przebendowski do J. Szembeka, 19 VII 1713, Cz 466, s. 55; 19 IV 1714, Cz 467, s. 238. 2i J, Przebendowski do J. Szembeka, 6 IX 1'i13, Cz 466, s. 377. 22 J. Przebendowski do Sieniawskiego, 7 VII 1714, Cz 2925, nr 32627. 23 Ł. J a s i ń s k i, Beżtrćige zur Fżnanzgesehiehte Polens żm XV111 .7ahr- hundert, Poznań 1910, s. 111. nowano nawet 2 miliony złp dochodu24. Mimo to wydatki stale przekraezały wpływy i skarb królewski cierpiał również na wzra- stający niedobór. Osobną wreszcie pozycję w dziejach skarbowości tego okresu stanowią podatki sejmikowe. Skoro padatki stałe były minimalne, skoro od r.1683 do r. 1717 tylko w 5 latach uchwalono na sejmach i wypłacono niestałe podatki na wojsko25, to nic dziwnego, że po ważnie musiała wybujaE rola sejmików w tej dziedzinie. Nie osta- wały się przed ich deeyzjami nawet konstytucje sejmowe, jak to dobitnie wyraził Przebendowski - "pięknie napiszą na sejmie konstytucje, a potem na sęjmikach nulla tego ezecutio, tylko to z zysku, co się na sejmie zje i straci`"2s. Z uehwalonego na walnej xadzie warszawskiej cła generalnego nie weszła nawet 1/3 przewi- dywanych dochodów nie tylko wskutek zarazy czy zamieszek utrudniających handel, ale także wskutek tego, że sejmiki wprost odmawiały płacenia tego podatku, formując chorągwie, które mia- y chronić szlachtę przed strażą eelną2'. Gdy na tejże radzie uchwa- ' lono zaciąg piechoty po województwach, to zaraz sejmik wiszeń- śki obniżył sobie przepisaną liczbę o 2400 ludzi, także wojewódz- twa wielkopolskie nie wystawiły pełnej liczby przewidzianych re- gimentów, a tam gdzie zastosowano się do życzeń rady, piechota utrzymywała się tak długo, póki regimenty zostawały na wło śeiach i same egzekwawały należność. Potem rozehodziły się z bra- ku lenungów2s. W rezultacie z przewidzianych 16 000 z trudem można się było doliczyć 6000 ludzi zdatnych do służby. Nielepiej przedstawiała się sytuacja o sejmie 1712 r. Mimo rozpisania przez podskarbiego asygnaeji szlachta nie chciała się zgodzie na przyjętą na sejmie taryfę 1661 r. W rezultacie szereg województw odmówiło wypłaty tego podatku lub zwlekało po kil- ka lat z wypłatą. A jeśli już sejmiki przyjmowały podatki sejmo- we, to zmieniały wtedy często sposób ich wybierania, obćiążając 24 brazy Polakó2 ż Polskż, t. XVIII, s. 10 n. 2s J; Przebendowski do J. Szembeka, 14 X 1716, Cz 472, s. 319. 2o J, Przebendowski do Sieniawskiego; 28 VII 1714, Cz 5925, nr 32621. =7 N y e z, op. eat., s. 182. J. Przebendowski do J. Szenibeka, 14 X 1716, Cz 472, s. 319. 88 zwłaszeza miasta. Sejmik wiszeński zarządził wybieranie czwarte- go grosza tylkc po miastach, po wsiaeh zgadzając się na wybiera- nie mniejszej zapłaty zastępezej, ziemia warszawska narzuciła Warszawie obowiązek zapłacenia całej kwoty, przypadającej na ziemię z tegoż podatku29. Wpływały na takie stanowisko sejmików także względy polityczne. Np: na Litwie w 1713 r. wstrzymywano się z zapłatą podatków, czekając nadejścia stanisławezyków; "choć i mają pieniądze, nic dać nie chcą, zapatrując się i czekając tyeh rewolucji`" - donosił Pociej3o. Na własne potrzeby czerpały sejmiki dochód głównie z czopo- wego i szelężnego. Przy pomocy tych podatków śzlaehta wyciągała możliwie największe clochody z miast, oszezędzająe własne dobra. Podatki te podcinały ostatnie źródło zamożności miejskiej, nic dzi- wnego, że spotykały się z wyraźnym oporem ze strony mieszezan. Padobną rolę śpełniało pagłówne, nakład ne na rzemieślników wiejskich lub wolnych mieszkańców ówezesnej wsi. Podlegali im przede wszystkim luźni ludzie, mielcarze, owezarze, młynarze, po- pielarze, a także szewcy, krawey, kowale wiejscy, nawet parobcy i dziewki. Wyjątkowo obejmowano tym podatkiem i szlachtę nie- osiadłą3l. Były to nieraz podatki wysokie, sięgające 18 złp od gło- wy, przy czym szlachta zaznaczała wyra nie, że chodzi o odćią- żenie jej oddanych od podatków na wojsko32. Takie pogłówne śpotyka się w tym czasie w Wielkopolsce33, na Kujawach34, na Mazowszu35. Oprócz podatków na potrzeby ziemi czy województwa, uchwa- lano nieraz w zastępstwie sejmu podatki na wojsko. Podatki takie podejniowały najezęściej województwa południowo-wsehodnie, pod naciskiem żądań hetmańskich, czy to a utrzymanie garnizonów 2s N y c z, op. cżt., s. 183, przyp. 4. so Pociej do J. Szembeka, 21 VII 1713, Cz 466, s. 63. 31 J. G i e r o w s k i, Kartki z rodo2odu bżedoty 2iejskiej, Warszawa 1951, s. 13, 50 n. 32 KH, laudum wielkopolskie, 10 IX 1715. s3 Lauda średzkie : 26 I, 2 X 1714, KH ; 11 XII 1713, BN 6178, s. 135. 34 P a w i ń s k i, op. ci , t. IV, s. 256, 285, 309. 35 KH, lauda warszawskie, 28 VII 1711, 10 XII 1712, łomżyńskie, 15 III 89 miejscowych3s, czy też ogólnie na potrzeby wojska. Szereg sejmi- ków podjęło takie uchwały po zerwanym sejmie 1713 r.3' Trudno stwierdzić, o ile te uchwały były wykonywane, ile pieniędzy do- tarło faktycznie do wojska. Uchwały sejmilków były tyle razy po- wtarzane, zmieniane, uzależniane od pobocznych okoliczności, że z tego chaosu zmiennych decyzji nie można odtworzyć udziału po- szezególnych sejmików w ogólnym wysiłku finansowym państwa. Uniemożliwiało to i współezesnym kontrolę nad opłacaniem woj- ska, ułatwiało przenikanie wpływów z podatków sejmikowych w ręce prywatne. Poborcy szlacheccy całymi latami przetrzymy- wali u siebie pieniądze, dowolnie dysponowali nimi, nie wyliczali się z nich przed sądami śkarbowymi. Znaczna część przepadała w formie rozmaitych opłat czy wynagrodzeń za "trudy"` ponoszo- ne dla szlaehty, za poselstwa do króla czy ministrów, za pełnienie funkeji komisarskich, za kierowanie obradami sejmikowymi czy wreszcie ża jakieś nieakreślone zasługi3s. Samo zbieranie podatków sejmikowych ciągnęło się także bardzo długo, wśród kłótni o ta- ryfy, które były zmieniane często, co dwa, trzy lata w tym okresie zniszezeń i ruiny, ale zwykle w interesie komisarzy taryfowych, a nie faktycznie poszkodowanych39. Stosunki panujące w dziedzinie skarbowośei dobitnie wyka- zują nieudolność i rozkład szlaeheckiego aparatu państwowego. Bez silnej władzy centralnej, z kilkudziesięciu sejmikowymi orga- nami dyspozycyjnymi, bez poważniejśzych stałych dochodów, z niepłatnym wojskiem, Rzeczpospolita znajdowała się na skraju anarehii. 3o AGZ, t. XXV, s. 194, 215; AGZ, t. XXII, s. 626; AJZR, cz. II, t. III, s. 283, 291, 317 n. 37 APGd 300, 29, 208, laudum generału pruskiego, 22 V 1713; KH, lau- dum płockie, 12 IX 1713, 23 II 1714 ; KH, laudum łęczyckie, 27 III 1?13 ; AG Sier. Re), 71, s. 876, laudum woj. sieradzkiego, 15 IX 1713. Kontrybucje saskie zahamowały wypłatę tych podatków. 3s St. Ś r e n i o w s k i, Organżzaeja sejmżku halżekżego, "Studia nad hi- storią prawa polskiego"", t. XVI, z. 3, Lwów 1938, s. 318. s W woj. płockim nad układaniem taryfy strawiono przeszło rok, zob. lauda z 1713-1714 r., KH. 91 ROZDZIAŁ VIII POLITYKA ZEWNĘTRZNA RZECZYPÓSPOLITEJ W LATACH 1709-1712 Poezątek XVIII wieku przyniósł ważne zmiany w sytuacji mię- zynarodowej w Europie. Dwie toczące się równocześnie wojny obnażyły słabość niejednej fikeyjnej potęgi. Wojna sukcesyjna hi- szpańska nie tyle uwidoezniła rozkład wielonarodowośeiowej mo- narehii hiszpańskiej, ile wykazała niezdolność Franeji Ludwika XIV do sprawowania hegemonii nad Europą. Na pierwszy plan, przy słabości Rzeszy niemieckiej, wybijały się wyraźnie państwa morskie, zwłaszeza Anglia, w mniejszym stopniu Zjednoczone Stany Niderlandzkie. W krajach tych burżuazja po zapewnieniu sobie dostępu do władzy prowadziła ekspansywną politykę ze- wnętrzną, obliczoną na zdobycie jak najszerszych rynków dla rozwijającego się w nich przemysłu. Po roku 1709, skoro całko- wite zniszezenie potęgi militarnej Fr,aneji okazało się niemożliwe, a Anglia wyczerpana finansawo gotowa była zadowolić się osiąg niętymi sukcesami, zwłaszeza że w jej zasadę "równowagi sił uderzała możliwość połączenia pod berłem Habsburgów austriae- kich zbyt rozległych terytoriów, rozpoczął śię powolny zozkład walezącej z L dwikiem XIV koalicji. Upłynęło jednak jeszeze pięć lat, zanim nastąpiła całkowita pacyfikacja Europy zachodniej. Do 1713 r., do pokoju w Utrechcie, państwa morskie i Prusy miały nadal związane ręce i wszelka ieh interweneja na innych terenach musiała się ograniczać do kroków dyplomatycznych. Do r.1714 to- czył jeszeze wojnę cesarz z królem francuskim. Gdy w ten sposób na Zachodzie powoli wytwa rzał się nowy system "równowagi" europejskiej, bez porównania ważniejsze zmiany miały miejsce we wsehodniej części Europy. Tutaj długo- trwała wojna półnoena przynosiła eoraz wyraźniejsze potwierdze- nie olbrzymiego rozwoju Rosji, która zdecydowanie wyrosła na pierwsze na tym terenie mocarstwo. Mimo poezątkowych niepo- wodzeń potężne siły, tkwiące w społeczeństwie rosyjskim, pozwo liły państwu rosyjskiemu przetrwać trudne chwile i osiągnąe zwy- cięstwo, które na trwałe zmieniło stosunki europejskie. Wyraźnie przybrał na natężeniu' rozwój gospodarezy Rosji. Dzięki pracy chłopów pańszezyźnianych rozwijał śię przemysł, rosły manufak- tury podmoskiewskie czy uralskie. Wzrastał handel, którego cen- truzn miał się stać założony wówezas nad Newą Petersburg. Wy- korzystanie tych sił umożliwiło stworzenie potężnej, nowoczesnej armii, która w starciu połtawskim miała zadać decydujący cios najeźdźcom szwedzkim. Odtąd wojna północna przebiegała wyraźnie pod znakiem su- lkcesów rosyjskich. W krótkim czasie oczyszezona została z resztek wojsk szwedzkich i stanisławowskich Rzeczpospolita, do której po wrócił August II. Przełamano próby oporu szwedzkiego w Inflan- tach, które wraz z Rygą zajęte zostały przez wojska rosyjskie. Zbliżał się nieuchronny rozbiór wielonarodowościowego państwa szwedzkiego, wyczerpanego finansowo, przeżywającego wyraźne załamanie gospodareze. Feudałowie szwedzcy nie ehcieli się jednak zgodzić na utratę bogatych portów bałtyckich, z któryeh czerpali dotąd agromne zyski. Liczyli oni na interweneję nowych państw, przede wszystkim Tureji, oraz na rożkład wewnątrz samej koalieji aliantów północnych. W tyeh warunkach jako najpilniejsze zada- nie pozostawało przed sojusznikami wyeliminowanie zagrożenia tureekiego, usunięcie Szwedów ż południowych wybrzeży Bałtyku i przeniesienie wojny do samej Szweeji. Politykę tę prowadzić bę- dzie najbardziej konsekwentnie Rosja, w której interesie leżała całkowita likwidacja panowania zwedzkiego na Bałtyku. Natomiast wyraźnie krętą politykę prowadził August II. Przy- wrócony łaską carską na tron polskil, zewnętrznie korzył się przed 1 Z ostatnich prac dotyezących tego zagadnienia zob. T. K. K p bi n o a a, llonrascKao no6eua h pyccKao aHnnomarHs" "Ilerp BenHKHH'". C6opHHK crareH noo peu. A. I . AHupeesa, t. I. MocKsa 1947, szezególnie s. 133, oraz materiały to wyd. THcbma H 6ymarH Hmn. Ilerpa BenHKoro, t. IX. MocKaa 1950, s. 366, v 378, 400 nn. 92 Piotrem I, podporządkowując się jego planom dalszej walki ze Szwedami. Faktycznie jednak, gdy tylko poezuł się nieco mocniej na świeżo odzyskanym tronie, rozpoczął starania o uwolnienie się od ciążącej nad nim opieki carskiej. Stąd próby uzyskania poparcia na Zachodzie, nieudane kroki ku partykularnej pacyfikacji ze Szwecją, późniejsze knowania tureckie2. Stąd pochodzi dwoistość polityki Augusta, jej niestałość i brak konsekweneji. Dwoistośe ta wiązała się z jeszeze jedną przyczyną. August II prowadził politykę zagranićzną dwu państw, których interesy nie były identyezne- Polski i Saksonii3. Prawda, że splatały się one nieraz w nierozer- walną całość, że nie każdy krok elektora można było odróżnić od kroków króla polskiego, działo się jednak tak zwykle dlate o, że u Azugusta zwyciężał często interes dziedzicznego państwa nad in- teresem monarehii elekcyjnej, że Saksonia dysponowała znacznie bardzśej wyrobioną służbą dyplomatyczną niż Rzeczpospolita, że wreszcie nie znalazł się nikt pośród szIachty czy magnatów pol-- skich, kto potrafiłby pokierować polityką zagraniczną zgodnie z in- teresami całego kraju. Toteż jeżeli nawet funkeje dyplomatyczne peł.nili Polaey w imieniu Rzeczypospolitej, to zawsze mieli oni pr y boku posł.a saskiego, który często załatwiał najważniejsze sprawy, prawadził drażliwsze rokawania, a posłowi polskiemu zo- stawiał czynności reprezentacyjne. Tak przy Chomentowskim w Konstantynopolu występował Spiegel, przy Krzysztofie Szembe- ku w Wiedniu Wackerbarth, posłów do cara pilnował Loss. Na= wet rokowania z emigrantami benderskimi prowadził w 1713 r. Lagnasco. Na kongresy pokojowe do Baden czy do Brunszwiku Po- lacy nie wyjechali mimo zaleceń rady senatu. Interesy "polskie" reprezentował za granieą najezęściej Flemming, z pochodzenia Niemiec pomorski, feldmarszałek saski, i jako indygena polski, ko- niuszy litewski. Toteż na dobrą sprawę trudno mówić o jakiejś konsekwentnej polskiej polityce zagranicznej w omawianym okre- sie. Zeszła ona do roli pomoćniczej w stosunku do polityki saskiej. 2 F e 1 d m a n, op. cit., s. 14. 9 Na konieczność tego rozróżnienia zwrócił ostatnio uwagę B. Jb,. K o p o- n o K, Hs Heroph nonbcKo-pyccKNx orHoweH HH s anoxy nerpa nepsoro (1 Ó97-1704) ,HssecrHo AKauem HH Hay K CCCP". CepH HeropHH H Nnoco H , t.VI, z. 3, s. 276. 93 W naszej dotychezasowej historiografii odnośnie do lat 1709- 1712 wyolbrzymiona została nieeo kwestia turecka w stosunku do walki o wybrzeża bałtyckie. Oczywiście interweneja Tureji muśia- ła poważnie wpłynąć na rozwój wydarzeń wojennych, nie meżna jednak zapominać, że decydujące rozstrzygnięcia zapadały nad Bałtykiem i że państwo tureckie nie było w stanie skutecznie po- przeć Karcla XII. Najlepśzym tego dowodem jest choćby kampa- nia 1711 r. Rosjanie zaszli podezas niej aż nad Prut, a więc dalej, niż dochodziła w poprzednieh wejnach armia rosyj ka. Chociaż ostatecznie kampania zakońezyła się niepowodzeniem carskim, to jednak Tureja nie potrafiła, bo i nie mogła wykorzystać tego v pełnym stopniu. Nie tylko przekupienie wielkiego wezyra po- wstrzymało Tureję od stawiania zbyt wygórowanych warunków. Nie można zapominae, że w boku walk janezarowie ponieśli bardzo poważne sbraty oraz, że zostały zniszezone magazyny tureekie w Braile. W tej sytuacji wezyr wolał zadowolżć się odzyskaniem terenów utraconych przez Tureję w 1700 r. z zastrzeżeniem sobie wolnej ręki wobee Rzeczypospolitej4 przez zmuszenie cara do wy- cofania z niej swyeh wojsk. W najbliższym też czasie Tureja nie posunie się do rozpoczęcia nowych kroków wojennych w stosunku c1o Polski i Rosji mimo nacisku ze strony dyplomacji szwedzkiej, tanisławowskiej i zaehodnio-europejskiej. Poza najazdami Tata- rów czy Kozaków Orlika nie dojdzie do żadnych walk, a wszelkie spory wyrównają się na drodze rokowań dyplomatycznych. Inna sprawa, że niebezpieczeństwo tureckie było specjalnie groźne dla magnatów z ziem południowo-wsehodnich, toteż tylko na tym od- cinku możemy obserwować jakąś energiczniejszą polską akeję dy- plomatyczną, która osiągnie nawet pewne sukcesy. Znacznie mniej uwagi zwraeano na teren Pomorza, gdzie razgrywały się wypadki, mająee eo najmniej równie doniosłe znaczenie dla przyszłych dziejów Polski. Jeżeli w ciągu całej wojny północnej otwierały się przed Pol- ską jakieś korzystne możliwości, to były one związane właśnie 4 g, H, S u m n e r, Peter the Great and the Ottoman Empcire; Oxford 1949, s. 41; poseł angielski w Konstantynopolu, Sutton, donosił, że Turcy seem universally well-pleased with the peace in the manner it was conc?u- ded"". z kampanią na terenie Pomorza szezecińskiego. Wprawdzie Au= gust rozpoczynał wojnę pod hasłem walki o Inflanty, a1e przecież była to prowineja geografieznie i gospodarezo powiązana z RosjąS, gdzie feudałowie polscy w najlepszym razie mogli powtórzyć rolę swyeh szwedzkieh poprzedników. Jedna Ryga była silniej zwią- zana gospodarezo z Rzecząpospolitą, spełniając podobńą jak Gdańsk funkeję dla ziem litewskich i białoruskichs. Natormiast opanowa- nie Pomorza szezecińskiego zapewniłoby stałą kontrolę nad paii= stwem pruskim, otwarłoby szerokie możliwości eksportowe przed VVielkopolską, dotych‚zas ze względu na trudności celne mocna ograniczone, nie mówiąc już o zasadniczym przestawieniu polity= ki Rzpltej i od unięciu jej od spraw wsehodnich. Przeeiwńie - po- zostawienie spraw pomorskich ich własnemu biegowi oznaczało oddanie ich w ręce pruskie, powiększenie patęgi tego najniebez= pieczniejszego sąsiada Polski. Jakkolwiek olbrzymia większość szlachty po restauracji Au- gusta II domagała ię przede wszystkim pokoju, ta przecież wubec nieprzejednanego oporu szwedzkiego życzenie to nie mogło być spełnione. W tych warunkach myśl przeniesienia walki na teren Pomorza znajdowała poparcie wśród szlaehty: Istniały niedawne tradycje walki ze Szwedami na Pomorzu szezecińskim od vodz Czarnieekiego, wszystkim zresztą uśmiechała się myśl, "aby Po- lacy cudzego chleba skosztowali, którzy różnych swoim częstowa- li tak, iż go nie stało"`. W czasie walnej rady warszawskiej doma- gali się tego pósłowie bełscy, warszawscy, wiscy, drohiccy i inni, proponował też hetman Sieniawski sojusznikom: "kiedy tu nie- przyjaeiela nie masz, ażeby z nami wraz szli w kraj pómarski, to było i dawno zdanie moje, ażebyśmy byli szukali kwater zimo- wych wszyscy wraz za granicą - w Pomeranu"'. Na razśe cho= dziło więc przede wszystkim o zrzucenie ciężaróuu wojny na kraj nieprzyjacielski. Dopiero sukcesy militarne mogłyby doprowadzić do trwalszego wyzyskania tych poczynań. s K. M a r x, Secret Dżplomatic Histor y of the 18-th Century, London 1899, s. 87. 6 V latach dwudzieśtych XVIII w. dochód z ceł na towary przywożone z Rzpltej do Rygi wynosił rocznie ok. 150 000 rubli; SRIO, t. III, s. 527. 7 R. M i e n i c k i, Diorżusz 2alnej rady rua rsza2skiej z r-oku 1710, Wil- no 1928, s. 90, 118, 121, 128, 132, 147. 9 Tutaj jednak polityka saska miała przeważyć nad politylką pol- ską. Feudałowie sascy myśleli o korzyściach dla siebie; jeżeli Fo- morze miało przejść w ręee Augusta, to jako elektora saskiego, nie króla polskiego. Stąd ewentualnośe poważniejszego udziału wojsk polskich w kampaniaeh pomorskich została zlekceważona, nie postarano się też o dostateczne zainteresowanie opinii szla- checkiej tą prawą. Rozpoczęła się charakterystyczna dla dyplo- macji saskiej zawiła droga rokowań i konszachtów, która nie po- parta dostateczną siłą militarną, skońezyła się wydaniem Pomorza szezecińskiego w ręee pruskie. Początkowo możliwości pomorskie przedstawiały się pozornie pomyślnie. Najważniejszy konkurent - Prusy znajdowałv się w sytuaeji niewiele lepszej niż Rzeczpospolita. Gnębiła je zaraza, ubożyły nadmiernie wysokie podatki, które powodowały ruinę pcd- daństwa, masowe zbiegostwo, wreszcie spadek dochodów samego państwa. Rozrzutność Fryderyka I i jego nieudolna polityka do prowadziły do tego, że w jsko pruskie pełniło rolę najmitów państw morskich. Toteż jakkolwiek Pruśy w dniach Połtawy chę- tnie wzięłyby udział w wojnie zdobyweżej, to powstxzyzxrgwała je od bardziej zdecydowańych kroków obawa przed Anglią i Ho- landiąe. W tych warunkaeh musiały się zgodzić na zapewnienie dalszej neutralności i odstąpić od "wielkich" pianów rozbioru Pol- ski, na które nie miał już oehoty am August II, a które przekre- ślił astatecznie Piotr - es śeż nżeht praktikabel9. Zanim wszakże udało się zmontować wspólną wyprawę sasl:o- duńsko=rosyjską na Pomorze, Anglia, Holandia i Prusy ogłosiły 20 marca 1710 r. akt neutralności Pomorza szwedzkiego. Z czasem do osłony tej neutralności powołano specjalny korpus, który z koń- eem 1710 r. zacżął się gromadzić na Sląsku, w okolicaeh Zielonej Górylo. Akt neutralności wywołał niezadowolenie w Polsce, gdzie s H i n r i c h s, op. cit., t. I, s. 384, 415. 9 J. G. D r o y s e n, Geschżchte der preussżschen Politik, Leipzig 1872, cz. IV, t. I, s. 215. 1o T. K. K p bi n o s a, ,F nnomarH ecKao noaroroeKa scrynneHho pyccKo apMHH s IlomepaHoo e t711 r., "HcropHvecKHe 3anHcKH", t. XIX, s. 53 n.; H i n r i c h s, op. cit., t. I, s. 434. 96 szlaehta widziała w nim próbę udzielenia pomocy Szwedomll. W isbocie Anglia starała się w ten sposób nie dopuścić Rosji w głąb Rzeszy i zabezpieczyć Szwedom posiadanie Pomorza. l Vlimo to so- jusznicy północni, lktórzy mieli na razie trudności na innych fron- tach, przyjęli kanweneję o neutralności. Odrzucił ją natomiast Ka- rol XII, który szykował podwójne uderzenie, od południa z Tur- cji i od północy z Pomorzal2. Wypowiedzenie wojny Rosji przez Tureję zaogniło sytuaeję. Dyplomacja saska nie zaniedbywała jednak żadnych krokó , by przygotować kampanię pomorską. Doszło do porozumienia z Da- nią, która w zamian za przyznanie jej Bremy i Verden gotowa była udzielić poparcia militarnego poczynaniom saskim na Pemo- rzul3. Nie zaniedbano prób pozyskania Wiednia. Nowe możliwości otwarła przed Augustem śmierć cesarza. August jako elektor sa- ski został bowiem wikariuszem cesarstwa, co oddawało mu w ręce komendę nad wojskami Rzeszy, a także nad korpusem :zeutralno- ści, częściowo zebranym na Śląsku. Ostateezne sprecy oYvanie pla- nów nastąpiło w czasie zjazdu z Piotrem I w Jarosławiu. Uzgod- niono tam, że zasadniezy ciężar wojny z Tureją spada :na Rosję, August jednak ma zabezpieczyć sojuszników od ściany pomorskiej. Do tego celu miało być użyte wojsko saskie oraz polskie. Liczono także na pomac Danii, która wraz z Saksonią powinna była wy- ciągnąć swe wojsko znad Renul4. Wprawdzie, mimo wspólnych wysiłków yplomatów rosyjskich, saskich i duńskich w Had ze, nie udało się przeprowadzić ostatnie o dezyderatu, jednak iizyslkano przynajmniej zapewnienie neutralności ze strony państw zaehod- nich wobec kampanii na Pomorzu. Konweńeja neutralności stra- .ciła całkowieie swe znaczenie i Pomorze stanęło otworem lrrzed sojusznikamil5. 11 Kezewski do Sieniawskiego, 24 I 1711, Cz 5851, nr 18060: "żeby tyl- ko hanc sedem belli z Polski przenieść żn hostieo, bo prawdę mówiąc, siła Pol- ska ucierpiała przez tę gwaraneję, czemu ultżma pressura gem.entis populi, u Szwedzi profitowali i czas wygrali, i siebie wzmoenili przez rekr ,xty"". 12 j, F. C h a n c e, George I ónd the Northern War, London 1909, s. 15 n. ; N i k i f o r o w, op. cit., s. 80. 13 D r o y s e n, op. eit., cz. IV, t. I, s. 241. 14 K r y ł o w a, opr. cit., s. 47 n. ; F e 1 d m a n, op. cżt., s. 64. 1s Rokowania w tej sprawie omawia szezegółowo K r y ł o w a, jw. ; zob. też N i k i f o r o w, op. cit., s. 94-96. 97 Pierwsi pogwałcili zresztą neutralność Pomorza par yzanci stanisławowscy. W ezerwcu przerwał się przez Prusy do Wielko- polski Smigielski, który dotarł aż pod Toruń, paląc ma azvny :a- skie i znosząc znniejsze oddziałkd, musiał jednak po dwu tygod- niach powrócić do Szezecinals. Sami Szwedzi, jakkolw ek od wio- sny ezynili przygotowania zaeiągając rekruta, wzmacniając pogz'a- niczne twierdze, do Polski nie weszlil'. Tymezasem w Wie kopoł- sce gromadziły się wojska sojusznicze, które 8 sierpnia, mimo bez- silnych protestów pruskich, przekroczyły granicę. ilkrótce 24-ty sięczna armia przeszła Odrę koło Słubic, przemaszerowała w od- ległości 3 mil ud Berlina i połączyła się z Duńezykami na terenie Pomorza szwedzkiegols. Działania wojenne nie przyniosły jednak spodziewanego zwycięstwa. Sprzymierzeni utknęli pod Szezeci- nem, Stralsundem i Wismarem. Zanim przy pomocy samego eara unorznowały się stosunki między sprzymierzeńcami, zwłaszeza Sa- sami i Duńezykami, zanim ustalono nowy plan działania, który zgodnie z życzeniem Augusta II miał doprowadzić do zajęcia Stralsundu przez opanowanie Rugii, nadeszła zima i sprzymierze- ni muśieli się wycofać na linię rzeki Pianyls. Oglądano się też za pomocą pruską. Sasi gotowi byli odstąpie Prusom Elbląg, pod warunkiem uzyskania w zamian okręgu kro- śńieńskiego dla połączenia Saksonii z Rzecząpospolitą. Prusy do- magały się więcej - obok Elbląga całego Pomorza szezecińskie- go 0. Na tym urwały się pertraktacje jesienne. Na wiosnę 1712 r. Prusy wystąpią z dalszymi żądaniami - Kurlandu i całych Prus Królewskich2l. Na razie pomoc ich nie wydawała się konieczna: Nadeszły silne posiłki rosyjskie pod Mienszykowem i Dołgorukim, uchwalił podatki na wojsko i sejm polski. Działania militarne peł- zły jednak leniwie, oblężenie Stralsundu i Szezecina przedłużał brak ciężkiej artylerii. We wrześniu wylądował na Rugii Stenboek 1s F e I d m a n, op. cżt., s. 93 ; Kezewski do Sieniawskiego, 14, 21, 27 VI 1911, Cz 5851, nr 18069-71. 17 Kezewski do'Sieniawskiego, 14 II 1711, jw., nr 18063 - o przygoto waniach sz vedzkich. 1s H i n r i e h s, opr. cżt., t. I, s. 529 n. 1s N i k i f o r o w, op. eżt., s. 90 ; SRIO, t. .X i, s. 41. 0 H i n r i c h s, op. cżt., t. I, s. 544 n. 21 S o ł o w i o w, op. eit., t. XVI, s. 310: I. Gierowshi: Między sashim absolutyzmem 98 z silnymi posiłkami. Sprzymierzeni cofnęli się na linię Piany i Rekniey, odstąpili talkże od oblężenia Szezecina. Plany pomorskie Augusta stawały się coraz bardziej iluzoryezne. Rozpoczęły się ro- kowania ze Stenbockiem i towarzyszącym mu Leszezyńskim, za- końezone pozornym kompromisem z antykrólem, zerwanym wkrótce przez Karola XII. Sam Stenbock rozbił jeszeze Duńezy- ków pod Gadebuseh, ostateeznie jednak otoczony przez przeważa- jące siły musiał zamknąć się w Tonningen, gdzie upo:czywa obro- na nie mogła go ochronić przed kapitulacją22. Swym wystąpieniem przekreślił on jednak możliwości opanowania Pomorza prze Augusta II. W 1713 r. niebezpieczeństwo tureckie odciągnęło woj- ska saskie spod Szezecina, który kapitulując oddał się w sekwestr pruski. Kwestia pomorska została tym razem rozstrzygnięta na korzyść Prus. 22 F e 1 d m a p, op. cżt., s. :łt; r ROZDZIAŁ IX UGRUPOWANIA POLITYCZNE W RZECZYPOSPOLITEJ Rosnący rożkład wewnętrzny i nacisk z zewnątrz komplikowa- ły poważnie układ sił politycznych w Rzeczypospolitej. Załamanie się gospodareze i niedowład aparatu państwowego były zbyt wy- raźne, by można było p rzej ć nad nimi do porządku dziennego. Sprawa reformy państwa stała się zagadnieniem paląeym; chodzi- ło tylko o to, w jaki spasób ma zostać przeprowadzona. Istniały właściwie trzy koneepeje usprawnienia państwowości szlacheckiej. Pierwsza z nich, o charakterze wyraźnie wstecznym, wyehadziła z założenia, że tylko absolutystyczne zamysły króla i wypadlki wo- jenne spnwodowały niedamogi w doskonałym zresztą ustroju. Wal- ne rady, zamiast sejmów, Iimity sejmowe, centralizacja dochodów w ręku podskarbiego, liczne wojsko - to wszystko miało być przy- czyną upadku Rzpltej. Wystarezy przywrócić dawny stan rzeczy, sejmy z liberum veto, senatorów-rezydentów ograniczających sa- mowolę królewską, zapewnić pełne znaczenie urzędom, słowem ugruntować złotą wolność, by wszystko wrócilo w swą "klubę`", a Rzeczpospolita osiągnęła dawną potęgę. Koncepeja ta, którą mo- żna by nazwać magnacką, bo najlepiej odpowiadała interesom tej warstwy feudałów, nie została ujęta w tym czasie w jednolity sy- stem przez jakiegoś statystę. Większość jednak pomysłów sejmiko- wyeh, wypowiedzi magnackich czy nawet polityka całyeh ugru- powań wyraźnie opierały się na takiej koncepeji. Obrona przy- wilejów szlacheckich, obrena praw Rzeczypo politej były jej ha- słami sżtandarowymi. Znajdowały one s eroki oddźwięk wśród szlachty i to zarówno uzależnionej od magnatów gołoty, jak i wy- p R : t 100 niszezonej wojną, kontrybuejami, katastrofą gospodarezą średniej szlachty ziemiańskiej. Tylko bardziej niezależne elementy spośród średniej szlachty wytworzyły sobie pod koniec pierwszego dziesiątka wojny północ- nej własny program reformy państwa. Była to koncepeja "republi- kaneka" - polegać miała na wzmocnieniu ośródków centralnych, ale poza władzą królewską. Było to o tyle zrozumiałe, że w czasie formowania się tej koncepeji władza królewska przeżywała swój najgłębszy kryzys. Koncepeja ta znalazła swój najpełniejszy wy- raz w dziełach dwu najświatlejszych przedstawicieli ówezesnego obozu reformy - Stanisława Dunin Karwickiego i Stanisława Szezuki. Pierwszy z nich, w śwym dziele De ordinanda Republica, staje niekiedy zbyt blisko koncepeji nazwanej przed chwilą magnaeką. Nie darmo co do swej pracy zasięgał cześnik sandomierski opinii takićh zelantów złotej wolności, jak wojewoda sandomierski Mor- sztyn czy żarliwy obrońca praw kleru, biskup krakowski Łubień- ski1. Toteż wybierając między abśolutną monarehią a absolutną republiką, jakkolwiek widzi, że pierwsza jest doskonalszą formą rządu, woli drugą. I dla niego bowiem sprawa wolności jest naj- ważniejsza2. Gały też program Karwickiego, poprzez wszelkie pro- jekty usprawnienia sejmików, sejmów, sprawiedliwości, wojska, urzędów, służyć ma jednemu - takiemu ograniczeniu monarehii, by w niczym nie mogła zagrozić wolności. Specjalny atak skiero- wał autor na władzę rozdawniczą króla, zamierzając odebrać mu na rzecz sejmu przyznawanie urzędów i królewszezyzn. Rozdaw- nictwo królewszezyzn i urzędów miało być walnym atutem w wal- ce o wzmocnienie władzy królewskiej, toteż Karwieki uderzał celnie. Inna rzeez, że skutki tego byłyby opłakańe - takich pełno- mocnictw nie wytrzymałby nawet reformowany przez Karwic- kiego sejm szlachecki. Nie zabrakło przecież w dziele Karwickiego myśli zdrowych, które z pożytkiem mogły być podjęte nawet przez przeciwników jego republikanizmu. Domagał się więc ogra- niczenia na sejmikach praw gołoty, stosowania zasady większości 1 St. Dunin K a r w i c k i, De ordinanda Republica seu de corr'żgersdżs defectżbus żn statu Reipublicae Polonae, wyd. S. Krzyżanowski, Kraków 1871, s. 155 n. 2 Jw., s. 20. 101 głosów przy wszelkich wyborach. Odnośnie do sejmu przedstawił projekt sejmu gotowego, który król mógłby zwoływae kilka razy do roku, z ograniczoną możliwością zrywania obrad. Wreszcie sta- rał się o zniesienie elekeji vżrżtżm, a wprowadzenie wyboru króla większością po województwach. W aktualnej niezmiernie wtedy sprawie reformy wojska Karwicki był natomiast minimalistą. Na walnej radzie warszawskiej domagał się ograniczenia liczby woj- ska koronnego do 14 000 (w tym 2000 wybrańców). Pozytywną stroną projektu było żądanie powiększenia liczby pieehoty, likwi- dacji pocztowych w chorągwiach polskich i ograniczenia ilości ta- borów. Przewidywał również stałe podatki na wojsko3. Szezuka nie zdobył się na tak obszerny program, chociaż nie bralk w jego Eclżpsis Poloniae szeregu trafnych spostrzeżeń. Pod- kreślał on znacznie silniej niż Karwicki bezsiłę średniej szlachty w Polsce: "Szlachta od dawna praw swych pozbawiona ustrzęgła [stanęła) bezradna; tym bowiem pijawkom (wysysającym z niej grosz ostatni) haracz opł ca i nie łagodnemu rządowi królującego pana, lecz nieszezęsną koniecznością tych panujących samowoli jest poddaną; wielu tyranów eierpiąc znosi, a ezęsto krzywdę swą samemu jednemu tylko królowi przypisuje"`4. Toteż wysuwa Szezuka stare żądanie obrócenia królewszezyzn wyłącznie na do- chód Rzpltej i odebrania ich magnatom; podobną propozycję skie- ruje i pod adresem dóbr kościelnych. Obok dochodu z tych dóbr na utrzymanie wojśka w liczbie 36 000 dochodziłyby akże stałe podatki z dóbr ziemskićh. Władza hetmańska miałaby być ograni- ezona do 3 lat. Goroezne okazowania miały rozbudzić ducha rycer- skiego wśród szlachty, a celem uniezależnienia jej od wpływów propagandy magnackiej autor domagał się wprowadzenia we wszystkich większych miastach pocztarzy, którzy dostarezaliby szlachcie świeżych wiadomości ż całego świata. W szkołach uwzglę- dniona powinna być historia i geografia polityczna. Obok tego nie zabrakło i zwykłych skarg na mieszezan, że szlachta cała swą pra- cę na rolnictwo łożoną "zdać musi na samą jedną tylko próżniaczą dowolność mieszezanów i ich chciwość"" (chodziło tutaj głównie 3 M i e n i c k i, op. cit., s. 342 n. 4 Eclżpsżs Polonżae orbż publżco demonstrata autor'e Candżdo Ver'orcensa, tXumacz i wydawca Fr. Kluczycki, Kraków 1902, s. 110. 102 o Gdańsk i nakładane przez niego ceny na zboże), nie brak i po mysłu wojny z Tureją, która miala odnowić ducha bojowego w państwie. O ile więc Karwicki uderzał głównie w króla, o tyle Szezuka bił w rnagnatów. Było to również niezwykle popularne hasło wśród szlaehty, nadużywane jednak przy rozgrywkaeh po szezególnych klik magnackich. Ani program Szezuki, ani program Karwickiego nie spotkał się z szerszym oddźwiękiem wśród mas szlacheckich. Tak jak nie ostała się zakładana przez Szezulkę par- tia "niewinnej Rzeczypospolitej`", tak i projekty jego pozostały obce dla większości szIachty. Prędzej jeszeze odpowiadały szlach- cie "republikanekie" teorie Karwickiego, właśnie ze względu na tendeneje do ograniezenia władzy monarszej. Trzecia wreszcie koncepeja była pochodzenia dworskiego. Były to projekty wzmocnienia władzy centralnej przez wzmocnienie władzy królewskiej, przez wprowadzenie absolutyzmu w Rzeczy- pospolitej. Wyszły one spod pióra cudzoziemców, znajdująeych się na służbie Augusta II, toteż poważnie, na nich zaciążyły obce wzory. Od pierwszych chwil pobytu Augusta II na tronie polskim za- miary absolutystyczne przyświecały obozowi dworskiemu. Czy w dobie Olkiennik, czy wyprawiając się na Rygę nie zapominał August i jego doradcy o konieczności wzmoćnienia władzy monar- szej w Polsce, co wiązalo się z interesem dynastycznym - ugrun- towaniem dynastu Wettynów w Rzeczylrospolitej. Najskuteczniej- sza droga do tego prowadziła przez agraniczenie władzy magnatów i rządów sejmikowych w Polsce. Walki z Karolem XII, które roz- darły wewnętrznie społeczeństwo szlacheckie, nie sprzyjały tym paczynaniom. Wprawdzie konfederacja sandomierska wykazała, że król może liczyć na poparcie średniej szlachty w walce ze zdra- dą magnaterii, tymezasem sam król miał wkrótce złamać swe zo bowiązania vwobec Rzpltej. Szykując się do powrotu na tron pol- ski August nie zapominał o "szalonej formie rządu polskiego"5, pierwsze jednak lata po restauracji, zależność od Piotra I, który wyraźnie stał się pośrednikiem między majestatem a wolnością, nie sprzyjały poważniejszym zmianom. Na razie też August starał 5 K. J a r o c h.o w s k i, Polityka saska. ż aacstriacku po trůaktaeże altran- .sztadzkim, "Opowiadania i studia historyezne"", Poznań 1884, s. 169. 103 się porozumieć ze średnią szlaehtą. Dopiero zmiana sytuacji ze- wnętrznej w latach 1713-1714 pozwoliła na ponowne podjęcie dą- żeń absolutystycznych. Wtedy też posypały śię propozycje dyplomatów saskieh. Na czoło ich wybija się słynny projekt Flemminga: Jak tron polski dzżedzżeznym uczynżć ż pro2dzż2 2olność w tym kraju zapro2a- dzż‚g. Zwykle budził on zainteresowanie swą piervwszą częścią, po- święconą prowakacji saskiej, która jednak była ułożona "już daw- niej", jak stwierdza Flemming, i odrzucona przez króla. Flemming nie rezygnował z niej całkowicie, na razie jednak proponował środ- ki i cele bardziej umiarkowane. Zasadniczą tendeneją tego projek- tu jest stworzenie w Polsce grupy ludzi związanych interesami z dworem i dynastią Wettynów. Do tego celu służyłaby odpowied- nia polityka przy zastawianiu królewszezyzn. Król nie powinien jednak nawet wobec tych ludzi zdradzać się ze swymi zamiarami, ,głosząc wszędzie, że pragnie utrzymania w Polsee wolności. Zdo- bywszy sobie zaufanie dobrego prawnika (czyżby Dunina, regenta kancelarii koronnej?) przygotowano by plan reformy rządów w Polsce. W województwach pozostałyby sejmiki, głosujące większością głosów, które rozpatrywałyby tylko propozycje kró- lewskie, oraz utworzono by rady administracyjne z wojewodami j,ako prezesami. Każde województwo wysyłałoby posła do rady ogólnej w Warszawie, która zostałaby zarganizowana na wzór ho lenderskiej rady stanów. Miała ona pełnić jednak raczej funkeje doradeze. Ostateczna decyzja należałaby do najwyższej rady kró- lestwa, w skład której wehodziliby ludzie zapewne mianowani przez króla. Po wprowadzeniu takiej formy rządów można by wy- kupić z.astawione poprzednio Ikrólewszezyzny, rozwinąć handel, wprowadzić karność w wojsku - "tym sposobem wprowadziłbym prawdziwą wolnośe, to jest, że każdy spokojnie używałby własno- śei swojej`". Samo jednak przejście do nowej formy rządów miało się odbyć na drodze zamachu stańu przy pomoey wojska saskiego oraz w oparciu o szlachtę, która, pokonana przez Sasów, rlałaby się skierować przeciwko magnatom. Projekt ten, który powstał chyba w początkach 1713 r., przez dążenie do ograniezenia znaczenia magnatów i wzmocnienia wła- g Obraz Polskż ż Polaków, t. XVIII, s. 1-9. 104 dzy centralnej, przez wskazania dotycząee podśtaw gospodarezych nowych rządów, staje wyraźnie na stanowisku umiarkowanego absolutyzmu, starając się charakterystyczne dla Rzeczypospolitej rozdźwięki między majestatem a wolnością przełamać, wbrew statystom szlacheckim, na korzyść majestatu. Słabym punktem projektu było zbytnie lekeeważenie konieczności zapewnienia so- bie popareia wśród społeczności szlacheckiej. Nawet bowiem po- zyskani przy pomocy władzy rozdawniezej stronnicy nie mieli po- znać faktycznych zamiarów królewskich. Inny dyplomata saski, Lagnasco, przedstawił swe propezycje w lutym 1714 r. Zmianę formy rządów radził odłożyć na okres po zakońezeniu wojny ze Szwecją. Król miałby na śejmie przedsta- wić projekt wprowadzenia dziedziczności tronu, zniesienia lub ograniczenia laberum veto, ograniezenia władzy sejmików i przy- wilejów hetmańskich . Posłów należało przekonać przy pomoey perswazji o konieczności przyjęcia propozycji królewskich; gdyby to zawiodło radził Lagna:sco użyć siły. W tym celu wojska saskie miałyby pozostawać w Rzpltej aż do chwili zakońezenia wojny. Wreszcie w 1715 r. przygotował memoriał w tej sprawie poseł saski w Berlinie Manteuffel. Radził on starać się o wzmocnienie władzy na drodze konstytucyjnej. Zasadniezym przeeiwnikiem władzy królewskiej w Polsce była, według niego, magnateria świecka i duehowna. Toteż król powinien odebrać duchownym rozdawanie beneficjów i wykorzystując ten środek dla pazyskania uboż,szego kleru oraz władzę rozdawniczą dla uzależnienia od sie- bie średniej szlachty, stworzyć własne stronnictwo, które zapew- niłoby mu poparcie przeciwko magnatom. Musiałaby także ulec ograniezeniu władza hetmańska; podobnie jak Szezuka proponował !Manteuffel, by hetman pełnił swe funkeje tylko przez 3 lata. Osłabienie władzy hetmańskiej mogło się dokonać na drodze kon- federacji przeciwko hetmanowi w wojsku lub przez napełnienie wojska eudzoziemcamis. Ostatni projekt w przeciwieństwie do poprzednich nie przewidywał więc użycia wojsk saskich, przygo- 7 J. F e 1 d m a n, Geneza konjederac.1ż tarrzogrůodzkiej, "Kwartalnik Hi- storyczny""; t. IkLII, Lwów 1928, s. 497. e Jw., s. 498. 10 towywał raczej akeję na wypadek konieczności ich wycofania. Wiązało się to ze zmienioną w 1715 r. sytuacją w Rzeczypospolitej. Wszystkie te projekty, któzyeh wspólną cechą jest dążenie do wzmoenienia władzy centralnej i ograniczenia samowoli magnac- kiej, odzwierciedlają jednak nie tyle tendeneje polskich członków obozu dworskiego, ile raczej dążenia saskie. Wiążą się one głównie z zamiarami dynastycznymi Augusta, który świeżo w roku 1712 przeprowadził przejście swego syna na katolicyzm, m. in. niewąt- pliwie dla pozyskania opinii polskiej. Wspólną wadą tych projek- tów, z wyjątkiem może ostatniego, było niedoeenianie możliwośei użycia średniej szlachty jako sojusznika w walce z magnate ri oraz przywiązywanie zbyt wielkiej wagi do nacisku na szlachtę przy pomocy wojska saskiego. Były to bowiem projekty ludzi zna- jących wprawdzie stosunki w Rzpltej, ale patrzących na nie z Drezna. W ich pojęciu wszelkie starania o wzxnocnienie Polski w tych latach miały na celu sformowanie z niej, jak się wyraził Flemming, "przedmurza" wobec Rosji9. f Zupełnie inny charakter miały powstałe w kraju propozycje ' '"` ' reform gospodarezych, o których była poprzednio mowa. Zarówno propozycje oczynszowania poddanych w ekonomiach królewskich; ' jak reorganizacja handlu, żup czy stosunków monetarnych mo- gły pociągnąć za sobą głębokie skutki w rozwoju gospodarezym Rzpltej i umożliwić oparcie absolutystycznyeh dążeń obozu dwor- skiego na zdrowszych podstawach. Tymezasem o sile ezy słabości różnyeh koneepeji usprawnienia aparatu państwa szlacheckiego zadecydować miała nie tyle zewnę- trzna pomoc, ile poparcie ze strony społeczeństwa szlacheckiego. W tyeh warunkach szanse obozu dwórskiego były minimalne: Olbrzymia bowiem większość szlachty opowiadała się przeciwko wzrostowi władzy monarszej. Na króla zrzucano winę za zniszeze- nie kraju, na jego wojsko za głód i nędzę. Narzucone decyzją królewską kontrybucje saskie obniżały dochody szlacheckie z ren- ty feudalnej. Gdybyż za to miał szlachcic zapewniony spokój ze strony poddanych. Wprost przeciwnie: ućisk ze strony wojsk sa- skich zwiększał desperację chłopską, wzmagał zbiegostwo, groził szlachcie utratą rąk pańszezyźnianych dla folwarków. O ile jeszeze Jw., s. 496. 106 w lataeh 1710-1713 wobec ucisku ze strony żołnierza doznowego istniała możliwość wspólnego wystąpienia króla i średniej szlach- ty przeciwko najpotężniejszym magnatom - hetmanom, o tyle po wkroczeniu wojsk saskich możliwości te całkowićie się rożwiały. Błędne jednak byłoby przypuszezenie, że średnia szlachta zdo- była się wtedy na samodzielną politykę. Przyzwyczajona od stu lat do kierowania się zdaniem magnackich prowodyrów'o, zrujno- wana gospodarezo w znaeznie większym stopńiu niż magnateria, ngraniczy się i teraz do poparcia tej czy innej kliki rnagnackieh zelantów złotej wolności. W wyjątkowych okolicznowciach wezmą górę tendeneje antymagnackie, najostrzejsze może w pierwszych miesiącaeh walk z Sasami. Kilku zaledwie senatorów znajdzie się w Tarnagrodzie; na specjalnie radykalne kroki zdobędzie się szlaehta padgórska. Ale wkrótce ten ruch, hodowany przez Wi- śniowieckiego i Morsztyna, podsycany przez Pocieja, mimo wszel- kich pozorów utraei swój początkowy średnioszlachecki charakter. Był to ostatecznie jeszeze jeden kompromis szlacheckomagnacki, z którego lwią część osiągnięć mieli magnaci. Ten stan rzeczy do- prowadził w konsekweneji do tego, że na sejmie niemym szereg mniej udanych postulatów Karwickiego dotyczących zmniejsze- ńia liczby wojska, systemu repartycji, śtałej płacy i drobnej roli skarbu centralnego podejmie formaInie przedstawiciel dworu, faktycznie tylko jeden z magnatów - biskup Szaniawskill. Dwa zasadnicze ugrupowania magnackie wysuwały się na czo- ło wypadków politycznych w tym czasie w Rzeczypospolitej: opo- zycja hetmańska i zwolennicy Leszezyńskiego. Oba ugrupowania działają przede wszystkim w Małopolsce i na Litwie. Początki pierwszego z tych ugrupowań sięgały właśeiwie lat poaltranstadz- kich, kiedy związani dotychezas z Augustem magnaci, nie zamie- rzając podporządkować się Lesżezyńskiemu, uzyskali protekeję carską dla nowego uporządkowania spraw polskich. Po restauracji Augusta szeregi tego ugrupowania przerzedziły się nieco, przy czym coraz wyraźniej ujawniały się jego antyabsolutystyczne teń- sn Na temat stosunku średniej szlachty do rnagnaterii zob. B. ,Q. K o p o- n o K, I aópaHHe Aerycra II Ha nonbcKHH npecron H pyccKao,qHnnomarHo, "YyeHwe 3apHcKH NHcrHryra CnaeoHoeeueHHo" t. lII, MocKea 1951, s. 179 n. 11 N y C z, op. eżt., ś. 262. 107 deneje. Głową tego obozu był w Koronie oczywiście hetman wielki koronny Adam Sieniawski, na Litwie tamtejszy hetman wielki Ludwik Pociej. Sieniawski był najbogatszym chyba w ówezesnej Palsce magnatem, którego majątki (w połąezeniu ż majętnościa- mi jego żony) rozpościerały się od bogatyeh ziem ukraińskich aż po granicę śląską. Dzierżawca licznych starostw i królewszezyzn, ů twardy wyzyskiwaez własnych i cud ych poddanych, który nie wahał się używać najostrzejszych środków, z szubienicą włącznie, dla zapewnienia sobie całkowitego posłuszeństwa z ich strony, był jednym z największych warehołów doby Augusta II. Sieniawski nie posiadał żadnej stałej linii p stępowania politycznego, powo= dując się tylko własnymi interesami. Zachowując pozornie nie- zależną pozycję, w rzeczywistości skłaniał się ku tym, którzy za- pewniali mu większe zyski, dzielali subweneji czy wreszcie mogli skutećznie zagrozić zńiszezeniem jego włości. Państwo trak- tował nieledwie jak własne posiadłości, pieniędzmi państwowymi szafował wedle swego uznania, nie troszeząc się należycie ani o stan, ani o liczbę powierzonych mu wojsk. Przez dwadzieścia lat pełnił funkeje hetmańskie, a nie potrafił ani stworzyć armii na poziomie europejskim, chociażby w zakresie nielieznego wojska koronnego, ani nie okazał specjalnych talentów wodzowskich. Umiał tylko w doroczn ch przeglądach wojska ugruntowywać sej- mikowe zwyczaje wśród żołnierzy. Gały wysiłek obraeał na umoc- nienie władzy hetmańskiej w Polsce, nie zdobył się jednak na . wykorzystanie jej dla jakichś twórezych celów, lecz wyłącznie dla tworzenia opozycji przeciwko wszelkim próbom naprawy Rzeczy- pospolitej. Misterną matańiną słowną umiał zakrywać własne dą- żenia, potrafił oczerniać przeciwników, żalić się na swe krzywdy, ale gdzie przychodziło do zdecydowanego działania, tam Sieniaw- ski cofał si w ośtatniej chwili. Spokojnie brał corocznie 80 000 złp od cara, co nie przeszkadzało mu szukać porozumienia ze stronni- kami Leszezyńskiegol2. Nie wahał śię ani przed zdradą, ani przed podburzaniem szlachty; nie zdobył się jednak na konsekwentne z nią współdziałanie. W rezultaeie doezekał się niesławnych scen 12 Gotowkin dó Sieniawskiego, 5 XI 1712,15 III 1714, szyfr, 5 VII 1715, Cz 5919, nr 12499, 12503, 12509; pertraktuje w sprawie przekazania co roku po 10000 rubli. 109 z czasów konfederacji tarnogrodzkiej, kiedy ujęty przez szlaćhtę oczekiwał sądu nad swymi postępkami. Okupił się przecież utra- tą części swyeh prerogatyw, co nie przeszkodziło mu w sianiu dalszego zamętu. Samowalny, gwałtowny, wykorzystujący wypad- ki wojenne dla pomnożenia własnej fortuny był Sieniawski jed- nym z najgorszych hetmanów i jednym z twórców tego upadku myśli politycmej, który obserwuje się w Rzpltej po sejmie nie- myml3. Poważny wpływ na Sieniawskiego wywierała jego żona, El- żbieta z Lubomirskich, dziedziczka olbrzymich włości, którymi rządziła równie bezwzględnie jak jej małżonek. Pxowadząc dzie= siątki procesów majątkowyeh spokojnie używała wojska dla egze- kwowania uzyskanych dekretów. Stała agentka Ludwika XIV na terenie Polski, blisko związana ze sprawą Rakoczego, była bez po- równania lepszą dyplomatką niż hetman; umiała też sprytnie po- sługiwać się nim dla przeprowadzenia swoieh planówl4. Mniejszą rolę odgrywał dxugi z hetmanów koronnych, Stanisław Rzewuski, który nie zdobywał się na samodzielną politykę wobec Sieniaw- skiego. Blisko z Sieniawskim był także związany wojewoda podol- ski Stefan Humiecki, posiadający znaczne wpływy wśród szlachty podolskiej i lwowskiej, Aleksander Łaszez, wojewoda bełski i in- ni. Byli to ludzie, których materialną bazę stanowiły wielkńe la- tyfundia na wsehodzie Rzpltej. Litwą trząsł Ludwik Poćiejl5, człowiek bez żadnych skrupułów, bez koś‚ca moralnego, bezwzględny w środkaeh, gotów poświęcić wszystko dla władzy i pieniądza. Dzielnie sekundowali mu Ogiń- scy. Wespół z nimi przy pomocy wojska i trybunałów sprawował Pociej absolutną władzę nad Litwą, wśród najazdów na dwory i przysiółki, pustoszenia ekonomii królewskich, zalewania kraju fałszywą monetą. Kierowana przez takich ludzi opozycja hetmańska wyzuta była z wszelkich wyższych celów, jedyną jej tendeneją było utrzymanie 13 J. F e I d m a n, Polska 2 dobże 2ielkiej 2ojny północnej, Kraków 1925, s. 248 n., daremnie usiłuje znaleźć jakieś cechy pozytywne tej postaci. 14 Jw,, s. 249. 15 Wyczerpującą charakterystykg jego podaje F e I d m a n, Geneza kon- federacjż tarnogrodzkżej, s. 507 n. istniejącego stanu w państwie, który otwierał olbrzymie możliwo- ści przed władźą hetmańską. Tylko w togach obxońców praw i wo1- ności szlacheckieh mogli oni pxowadzić bezkarnie swą politykę gwałtu i łupiestwa. Nic dziwnego, że należeli do najzaeiętszych przeciwników planów wzmocnienia władzy królewskiej, że nie co- fali się pxzed otwartymi wystąpieniami przeciwko Augustowi dla utrzymania swej pozyeji. W tym punkcie sehodziły się ściśle ieh dążenia z pragnieniami drugiej kliki magnackiej - zwolennikami Leszezyńskiego, a śei- ślej biorąc adherentanii szwedzkimi. Działali oni ezęściowo za gra- nicą, częściowo w kraju. Główne ich ośrodki dyspozyeyjne znajdo- wały się za granicą, początkowo w Szezecinie i Benderze, potem tylko na terytorium tureckim, z czasem we Wrocławiu i Dwu Mo- stach. Nie licząc się wcale ani z całością granic Rzeczypospolitej, ani z jej suwerennośeią magnaci ci starali się o pomoc zewnętrzną, szwedzką, turecką czy tatarską, bez względu na to, ile by to miało kosztować Rzpltą. Obojętna im była cena, którą trzeba by płacić , za powrót do władzy. Wśród wewnętrznych sporów o fikcyjne go- dności, wśród łupieśtwa miejscowej ludności, zwłaszeza wołoskich chłopów, plątano intrygi, zarzucając śieci na wszystkie wybitniej- sze osobistości w Rzpltej, łudząc je nadzieją nowych godnośći, sta- ůrostw, zysków: Ci wszyscy Potoccy, Wiśniowieccy, Tarłowie, Sa- piehowie, Smigielscy, oddaleni od swyeh dóbr w Rzpltej, bezlito- nie łupionych prźez ich przeciwników politycznych, utrzymujący się zwykle z obeych subsydiów, żyjący myślą odwetu i wciągnię- cia kraju w nową zawieruchę, nie stanowili elementu, na którym można by budować coś trwalszego. W miarę jak waliły się plany obcych interweneji, wobee wła- snej bezsiły zaczęli opuszezać z czasem swoje stanowiska emigra- cyjne, powracając do kraju. Godzili się z Augustem albo też nie- przejednani zasilali szeregi spisku, który nieprzerwanie organi- zowali adherenci szwedzcy w Rzpltej. Tutaj prym wodził pozornie pojednany z Augustem Jan Stanisław Jabłonowski, wojewoda ru- ski, wuj antykróla, człowiek wykształcony i zdolny, połąćzenie de- , woty i bel esprit, wewnętrznie przekonany o wyższości arysto- kracji nad zwykłą szlachtą, co nie przeszkadzało mu w szukaniu 110 u niej popularności, zaślepiony w swej nienawiści do Wettyna, go= tów do trzeciej elekeji i frymarezenia ziemiami Rzpltej, byleby strącić Sasa z tronuls. Dla powodzenia tych planów odbywał trzy- krotnie pielgrzymki do miejsc świętych. Po jego uwięzieniu kie- rownicza rola przypadła Januszowi Wiśniowieckiemu, wojewodzie krakowskiemu, demagogowi szlacheekiemu, który zresztą kierował się przede wszystkim interesem rodowym, nie zapominając o utra= conej przez swego brata Micha.ła buławie litewskiej. Wraz z nim współdziałali mniej czy więcej skryeie w Sandomierskiem Mor- sztynowie, w Lubelskiem Tarłowie, na Litwie Sapiehowie i Kry-ů spinowie, w Prusiech biskup Teador Potocki i wielu innych. Dzia- łalność swą opierali oni przede wszystkim na rosnącym niezado- woleniu szlachty, wywołanym trudnośeiami gospodarezymi i oku- pacyjną polityką wojsk auksyli.arnych. Nie stawiając przed nią żadnych innych celów, jak tylko przywrócenie dawnej wolności, mogli liczyć, że w odpowiedniej chwili pod tym hasłem uda im się porwać przeciwko Augustowi sżerokie rzesze szlacheekie. Jakkolwiek zarówno cpozycja hetmańska, jak zwłaszeza adhe- renci szwedzcy nie tworzyli żwartych ugrupowań i istniały wśród nich silne spory wewnętrzne między poszezególnymi rodami ma= gnackimi, to przecież najmniej jednolity obraz przedstawiał obóz dworski. Wprawdzie może najprędzej odezuwało się tutaj powiew jakiejś zdrowszej myśli politycznej, sporo jednak było karierowi-- czostwa, pogoni za fortuną, płaszezenia się przed możniejszymi. Obóz ten tworzyli przeważnie magnaci świeżej daty, żawdzięcza= jący swe wyniesienie własnemu sprytowi i łasce królewskiej, bo- gacący się na królewszezyznach i saskich subwenejach. Najwybitniejszą osobistością spośród tego grona był niewątpli= wie Jerzy Przebendowski, podskarbi wielki koronny. Własnym staraniem, po części dzięki sprawowanemu urzędowi, dorobił się on znacznej fortuny. Niezły gospodarz, obrotny finansista, wcale bystro orientująey się w brakach Rzpltej statyśta, chętnie widzia.ł- by wzmocnienie władzy królewskiej, jakkolwiek zanadto był szla- chcicem, rozmiłowanym w wolnościach i przywilejach svvei klas ; sfi F e 1 d m a n, Polslca a spra2a 2schodrzża, s. 132. by bez zastrzeżeń przyjmowae pomysły absolutystów saskich. Nie przeszkadzało mu to być wiernym współpracownilkiem Augusta, a może raczej swego szwagra Flemminga. Jak inni współeześni przeżywał momenty załamania w swej wierności wobec Wettyna, w 1711 r. już szykował się do ponownej ucieczki do Berlina, prze= nosząc tam swoje funduszel'. Podejrzane są także jego związki z dworem pruskim; na ogół jednak trzymał się polityki dworskiej. Jemu w znacznym stopniu zawdzięczał dwór popareie ze strony szlachty Prus Królewskich, gdzie skutecznie zwalczał wpływy sta= nisławezyków. Gwałtowniejszymi sposobami i zapewne mniej skutecznie dzia- łał zia korzyść Augusta w tej prowineji Zygmunt Rybiński, łow= czy koronny, od 1714 r. wojewoda chełmiński. Był to typowy ho- mo novus, któremu szlaehta nigdy nie mogła przebaczyć, że w mło- dości "urynały nasił""1s. Nie przebierający w środkach, wywaleza- jący sobie fortunę wśród gwałtów wojennych; człowiek trzeźwy; lecz nie statysta, należał do najbardziej oddanych królowi ludzi. Nie przeszkodziło mu to w odegraniu daść dwuznacznej roli w cza- sie frondy magnackiej w 1714 r., kiedy zadenunejuje zamiary dwo- 17 St. Denhoff do Sieniawskiego, 4 VI 1711, Cz 6789, nr 7209. 1R Pamflet z 1715 r. Jarmark berlżńskż prab.udzż2y opisany BN, zbiozy Bibl. Ordynacji Zamojskiej 937, s. 287, tak eharakteryzuje stronników dworu: Przebendowski, co popiół do Gdańska prowadzi, Wypadł z lasa, wpadł w senat i o tobie [Polsce) radzi. Owo prałat kujawski jest domu zacnego, Masztalerzem był podezas sejmu Działyńskiego, Teraz na przeszłych radach najwigcej dowodził, Co przy koniu Wolskiego pierwej z dekiem chodził. I Rybiński wysoki już zasiada stołek, Co urynał podawał babie pod podołek. Prawda, że w rejmentarstwie dostał wielkiej sławy, Zdarwszy W?elkopolany, Prusy i żuławy. A błazen i nie widział marsowego boju, Dobry on jest regimentarz, leez podezas pokoju: Poszarpać, wydrzeć z wiosek, to jest sprawiedliwa. Jaki wódz, takś zawsze i komendant bywa. Owóż takie obrony praw swoich swobody, życzy dać szubiennicg wszystkim za nadgrody. i12 ru Sieniawskiemu. Stanie za to twardo przy królu w czasie konfe- deracji, czym zaskarbi sobie serdeczną nienawiść szlachty. Powo- li natomiast psuła się współpraea między Augustem a Stanisławem Denhoffem. Marszałek konfederacji sandomierskiej i hetman polny litewski, gładki dworak i nieugięty poskromiciel buntów chłop- skich w swych dobrach, wił się jak piskorz między żyezeniami królewskimi i żądaniami szlacheckimi. Starając się oddać przysłu- gę jednej i drugiej stronie traeił zaufanie u obydwu i niemałą jego zasługą była ostateczna kompromitaeja konfederacji sandomier- skiej. Mimo niewątpliwyeh zdolności dawał się coraz wyraźniej wciągać w spory wewnętrzno-magnackie, wiele energu zwłaszeza kosztowała go walka na terenie Litwy z Pociejem. Ostatecznie sprawy buławy odciągną go też od obozu dworskiego. Na uboczu trzymał się prytny polityk i dyplomata, biskup ku- jawski Konstanty Szaniawski, najżywszy może obok Przebendow- skiego umysł obozu dworskiego, ńiepewny jednak i dwulicowy. Poczynaniami jego zbytnio kierowały interesy Kościoła oraz car- skie ruble. Zanim wypłynie jako przedstawiciel dworu w rokowa- niach z Pociejem, a potem z konfederatami, poświęca się na razie sprawom swych majątków, życząc sobie tylko, by Dołgoruki wo hec niego okazywał się zawsze "Szezodrorukim`"19. Opłacanie rze- komo bezużytecznego Szaniawskiego wywoływało szezere oburze- nie kanelerza wielkiego koronnego Jana Szembeka, który nie mógł się doprosić swego corocznego "żałowania""20. Najważniejszy przed- stawiciel licznego rodu Szembeków, dźwigniętego z nicości spry- tem kanelerza i łaskami króla, był już wtedy dostatecznie silny, ry nie poczuwać się do obowiązków wdzięezności względem swe- go moeodawcy. Mimo to eieszył się dużym zaufaniem Augusta II, który zostawiał mu dość swobodną rękę przy kierowaniu sprawa- mi wewnętrznymi Rzpltej. Kanelerz nie omieszkał wykorzystywać tego dla dalszego powiększania bogactwa i znaczenia rodu; w tym kryła się właściwie większość tajemnic jego polityki. Kto mu do- brze zapłacił, obojętnie magnat, szlachcic czy nawet mieszezanin, 19 Szaniawski do Sieniawskiego, 29 III 1715, Cz 5958, nr 41124. 20 S o ł o w i o w, op. cit., XVI, s. 111. 113 mógł liczyć na przeprowadzenie swej sprawy2l. Więcej oddźwięku ińteres publiczny znajdował u jego brata Stanisława, prymasa, za- ciętego bojownika o prawa Kowcioła, pojmowane przede wszystkim jako wolność od płacenia podatków. Na śmiałe wystąpienia pry- mas zdobywał się jednak wyjątkowo - "był to pan dobry i pocz- ciwy, ten Szembek, tylko że bardziej dom swój kochał niż dobro publiczne"`, jak lapidarnie seharakteryzował go Otwinowski22. Po- zostali Szembecy nie wy biegali ponad przeciętność. Nie byłoby eelowe wyliezanie dalszych "filarów"` obozu dwor- skiego. Ni.e byli to ludzie, na których można by było liczyć przy grzeprowadzaniu zamysłów dworskich. W takiej sytuacji ważną rolę przy królu musieli odgrywać doradcy sascy, zwłaszeza Flem- ming, który dzięki uzyskanemu indygenatowi uważał s ę za szlaćh- eica polskiego23: Na umysłowość jego znaeznie większy wpływ ani- żeli u współezesnych Polaków wywarła ideologi rodzącego się ka- pitalizmu. Racjonalista i libertyn, zręczny spekulant, który na obrotach majątkami dorobił się 15=milionowej fortuny, górował Flemming wyraźnie nad dyplomatami i ministrami saskimi śmia- łością poczynań i planów. W Polsce był zdecydowanym przeciw- nikiem pelskiego nierządu i zwolennikiem unii polsko-saskiej. Walce o wzmocnienie władzy Augusta w Polsce poświęeił też w zna znym stopniu swe siły. IVriał on poważny wpływ na same- go króla, który często kierował się jego planami i projektami. Nieszeżęściem całego obo u dworskiego był fakt, że jego głowa, August II:; :nie posiadał zalet koniecznych dla absolutnego władćy W polityce niekonsekwentny, przeskakujący z łatwością ód real- nyćh do fańtastycznych planów, nie mógł oezekiwaE p jawienia się 21 Za pomoe przy odzyskaniu pieniędzy; pożyczonyeh Jabłonowskiernu, kupcy gdańscy obiecywali mu 2000 tal., J. Paipe do J. Szembeka, 23 II 1715, Cz 469, s. 109. 22 t w i n o w s k i, op. cżt., s. 215. 23 Ostatnią charakterystykg Fleznminga dał 'Vł. K o n o p e z y ń s k i, Feldmarszałek, Flemming "Roczniki Historyczne, t. XVIII, Poznań 1949 ; w historiogra ii nlemteckiej P. H a a k e, Jaeob Heirerieh Graf vo%z Flem- 7n,ing, "Saehslsehe Lebensbilder"", Leipzig 1938, t: II, s.149 n. ; wg H a a k e g' o Flemmmg odiadzał Augustowi prowadzenie b5t absolutystycznych lz dów w Saksonu, by nie osłabiać związków z Polską, Qp. e2t s 156 .f. Gierowski: Między sashim absolutyzmem g 114 głębokieh statystów czy wytrawnych dyplematów w swym o1o- czeniu. Dla niego równie realne były starania o koronę polską, jak później neapolitańską, belgijską, węgierską, nawet eesarską- obojętnie po Habsburgach czy Paleologaeh. Zasadnicze cele polity= ki Augusta II w Rzpltej były wyraźnie dynastyczne, zmierzały do ustalenia Wettynów na tronie polskim. Wszystko inne, to były tyl- ko środki, przy czym w grę wehodził równie dobrze zamach abso- lutystyezny, jak ezęściowy rozbiór Rzpltej. Jest rzeczą zastana= wiającą, że ten władca, który na terenie swej dziedzicznej Sakso= rui umi ł popierać przemysł, handel, naukę, który rządził opiera- jąc się nie tylko na szlachcie, ale i na silnym tam mieszezańst ;ie; który po zniszezeniach i zubożeniu Saksonii w czasie wojny pół= nocnej potrafił doprowadzić ją do ponownego rozkwitu24, w Pol- sce szamotał się bezsilnie między klikami magriaćkimi, nie znaj- dując innego wyjścia jak interweneję zewnętrzną. Był on bowiem ezłowiekiem obcym, niesyrnpatycznym szlachcie ze względu na swe niemieckie powiązania z Hohenzollernami i Habsburgami, któ- ů rzy dali świeży przykład dławienia wolności na Węgrzech. Podej- rzenie budziło jego frymarezenie ziemiazni polskimi od pierwszych chwil rządów. Ku cburzeniu szlachty nie nauczył się mówić po polsku 5, na dworze wprowadzał obce obyczaje; powszechne zgor= szenie budziło jego prywatne życie. Otaczająey się magnatami i cudzoziemcami, z pogarda patrzący na polskie prawa i zwyczaje; król nie mógł porwać za sobą do dzieła naprawy paxlstwa szero- kich rzesz szlaeheckieh. Toteż pozbawiony pewnego oparaa- czyż mógł je zapewnić cbóz dworski -- darmo próbewał kłazn- stwem i gwałtem, wojskiem własnym i cudzym wymóc refoz'rny; słuszne w założeniu, w jego jednak ręku grożąee obcym uciskierri całemu śpołeczeństwu palskiemu. 4 Zob. charakterystykg rządów Augusta w Saksonii, którą daje C. G u r- 1 i t t, August der Sturke, Dresden 1924. ů s M i e n i e k i, op. eit:, s. 202, podaje wypowiedź Miączyńskiego, pod- skarbiego nadwornego : "że nie umiem po francusku, nie mogę sig domówić, a ehoć groszg kogo, żeby V. Kr. Mci wytłumaczył, to mnie zbgdzie; że ja po francusku do króla mówig, ale dla siebie; nie dla kogo"". Z inagnatami króI proóadził korespondeneję po francusku, ze szlachtą pó łacinie, z wyźszym duchowieństwem także po włosku. 115 Rozkład gospodarezy Rzpltej, niedowład :aparatu państwowego narzucały klasie rządzącej podjęcie dzieła przebudowy stosunków gospodarezych i ustrojowych. Najdalej zmierzała próba reformy władzy eentralnej rzez wzmocnienie pozycji monarehy. Uzależ- niono ją jednak od oparcia o siły obee. Nie tylko przy tym nie po- zyskano dla niej średniej szlachty, ale dwór wręez czyńił często kroki sprzeczne z jej interesem. Rezultatem tego było otwarcie drogi do nowego kompromisu szlacheckomagnackiego, który sta- nie na przeszkodzie dziełu poważniejszej reformy państwa, a co ważniejsza zaprzepaści wszelkie projekty goapodarezej przebudo wy, które jedynie mogły zapewnić trwałe odrodzenie Rzeczy- pospolitej. 8a KU TARNOGRODZKIEJ KONFEDERACJI ROZDZIAŁ I OD WALNEJ RADY DO SEJMU Pierwsze lata po restauracji Augusta upłynęły wśród starań o umocnieńie się na odzyskanym tronie, w ciągłej walce ze zwo- lennikami Leszezyńskiego. Pojawienie się Wettyna w Rzpltej nie wywołało ani zasadniczych sprzeciwów, ani zbytniej radości. Szla- chta, zdezorientowana zmieniającymi się kombinacjami polityez- nymi, przyduszona kontrybucjami, przechodami i stacjonowaniem wojsk, pragnęła przede wszystkim spokoju, obojętnie przez kogo przyniesionegol. Nikt zapewne nie orientował się, że powrót Au- gusta II paprzedziły pertraktacje o rozbiór Polski2, mało kogo po- ruszał fakt, że król~odstępca narzucony został wszechmocną wolą Piotra I3. ' Zapewniwszy sobie ostatecznie traktatem toruńskim pomoc ca- ra4, rozpoczął August starania o pozyskanie sobie szlachty. Naj- ważniejszym krakiem w tym kierunku rniało się stać odnowienie konfederacji sandomierskiej na walnej radzie warszawskiej. W skład jej weszło kilkudziesięciu wybranych na sejmie 1703 r. deputatów szlacheckich, którzy ńa wzór uchwał z 1599 i 1690 r. mieli tworzyć w razie potrzeby wraz z senatorami rodzaj rozsze- rzonej rady przybocznej króla5, obók nich wezwano komisarzy konfederacji sandomierskiej araz posłów z sejmików. W sumie z walna rada opierała się częściowo o uehwały poprzedniego sejmu, 1 F e 1 d m a n, opr. cit., s. 7. ? Jarochowski, op. cżt., s. 178. 3 K p w ń o s a, flonrascKao no6e,qa... s. 133. 4 IlHcbr,na H 6ynnarH... t. IX, s. 400 n. 5 Volumina legum, t. VI, s. 103. lli stanówiąc jednak w zasadzie organ konfederacji sandomierskiej, co najdobitniej charakteryzawał fakt kierowania obradami przez marszałka tej konfederacji, Denhoffa, i wykluezenia zasady jed- nomyślności. Choeiaż wśród przysłanych reprezentantów sejmi- ków znalazło się sporo przedstawicieli konfederacji warszawskiej, speeyfiezny skład rady przesądzał o jej słabośei. Mogła ona wpraw- dzie służyć zewnętrznie dla zamanifestowania poparcia udziela- nego przez szlachtę powracającemu władcy, nie mogła jednak do- prowadzie do całkowitej wewnętrznej paeyfikacji, do całkowitego apanowania sytuacji przez króla. Toteż zarówno na sejmikach przed radąg jak i w czasie obrad7 ezęsto padały głosy o konieczno- ści zwołania sejmu pacyfikacyjnegó ćzy nawet konnegos: Sejmiki nie zakwestianowały wprawdzie wprost królewskości Augusta; jedynie szlachta łęczycka żądała, by oddał Sakaonię sy- nowi, a panował tylko w Rzpltej9. Powszećhne jednak było żąda- nie, by król dotrzymywał praw królestwa, zaprzyśiężonych pak- tów konwentów i konfederacji sandomierskiej. O podatkach wspo- minano półgębkiem, za to wszystkie instrukeje pełne były skarg na gwałty i krzywdy ze strony żołnierza domowego i wojsk auksy- liarnych. Pod warunkiem wycofania wojsk obcych z kraju szla- chta gotowa była nawet powiększyć liczbę wojska koronnegolo. Sprawy te wywołały sporo zgrzytów i na samej radzie, która przebiegała w atmosferże podniecenia, wśród żalów na wynisz- czenie ludności, na uciśk ze strony wojśka. W samej Warszawie zresztą ńie było spokojnie ani bezpiecznie. Obok zarazy groziły posłom bandy rabusiów, utrzymywane przez okoliczną szlachtęll, nie brakło wypadków gwałtów popełnianych na posłach, jak zra- nienie powła czerskiega przez pułkownika gwardii koronnej Polen- s , który swój czyn miał przypłacić życieml2. W tych waru:nkaeh wystąpienia konfederatów warszawskich mogły liczyć na popar- 5 M i e n i c k i, opr. eit., s. 216, 223, 241, 262: 7 Jw., s. 29, 31, 176, 314. . s Jw., s. 40, 124, 257. Do złożenia "sejmu konnego egzorbitantiarum"" zobowiązywał sig król na sejmie 1703 r., Volurnina legum, t. VI, s: 51. y M i e n i c k i, op. eat., s. 261. 1o Jw., s. 225. 11 Jw" s. 67. 12 Jw,, s. 142, 169. . 118 119 cie większości szlachty: Z zadowolenśem słuchano, jak wojewoda lubelski Tarło odmawiał uznania konfederacji sandomierskiej, "potarganej" przez wszystkie trzy stanyl3, jak wojewoda sando- mierski Morsztyn radził radę rozpuścić bez uchwał i złożyć sejml" Wiele trudności wywołała sprawa amnestii d1a adherentów śzwedz- kich, której kategorycznie domagali się dawni zwolennicy Lesz- czyńskiego wbrew śprzeciwom augustowców, wśród których taki Miączyński ńie mógł przeboleć 140 wiosek, które mu mieli spalić Szwedzil5. Po 10 tygodniaeh wlokących się obradló doprowadzono wresz- cie do zaprzysiężenia konfederacji sandomierskiej przez jej do- tychezasowych przeeiwników, do utwierdzenia konfederacji uchwałą rady, do wydania dyplomu królewskiego, gwarantujące- go zaehowanie wszelkich praw Rzpltej. Skaśowano postanowienia powzięte w raznach konfederacji warszawskiej, ale samym adhe- rentom zwedzkim obiecano amnestięl7. Do dyplomu królewskie- go dostał się i zakaz odbywania samowolnyeh sejmików, tłuma- czony z czasem przez króla jako zakaz limitowania sejmików, cho- eiaż na radzie szlachta uparcie obstawała przy limitachl . Najpoważniej ze postanowienia zapadły w dziedzinie skarbo- wo-wojskowej. Starano się zresztą do nich ograniczyć całą dzia- łalność rady, zgodnie z założeniem, że nie może ona mieć pełnych kompeteneji sejmu. Dużo trudności w tych sprawach załatwiło się poprzez sesje prowinejonalne czy posiedzenia komisji skarbo wej. Konieczność zapewnienia opłaty wojsku była tak wyraźna, że przezwyciężono nawet zaciekłą obstrukeję ze strony posłów wielkopolskich. Nie chcieli oni dopuścić do oddania w ręce pod- skarbiego dyspozycji porlatlkazni, co o mało nie spowodawało roz- bicia całej rady. Spór zakońezył się kompromisem, tym łatwiej- szym że sam Przebendowśki wobec niepewnej sytuaeji politycznej nie kwapił się do.wyłożenia wysokich prenumerat i przyjęcia ca= łej odpowiedzialności ża wypłatę wojsku zasług. Przy uchwalaniu 13 Jw., s. 29. 14 Jw., s. 176 "ile gdy invoeat praesentium geriaitus ubogieh ludzi"". 15 Jw., s. 138. 1s Od 4 II dó 16 IV 1710. 17 Volumina Legum, t. VI, s. 141. 1s M i e n i c k i, opr. cit., s. 165,170. odatków wziął zresztą górę interes szlachecki. Odrzucono pro- ekty monopolu tabakowego, papierowego i kartowego, które ude- rzałyby w szlachtę, uchwalając eło generalne pozostawiono dawne obciążenia kupców, co do innyeh podatków postarano się, by ich według słów Denhoffa "szlachta nie płaciła, tylko ich poddani"19. Ostatecznie postanowiono 36-tysięczny komput wojska, wyjąt- kowo wysoki jak na Rzpltą, przeznaczono osobny fundusz na gaże oficerskie (zwykle potrącane ze "ślepych poreji" komputowych), uchwalono podatki na przewidywaną sumę 151/z miliona złp. Zbie- raniem podatków miał się zająć podskarbi. Tylko dymowe, które miało służye ć o stworzenia. pieehoty wojewódzkiej i szelężne zo- stawiono poborcom sejmikowym, których jednak w wyjątkowych okolicznościach mógł mianować podskarbi. Ze względu na ćzęste ' nadużycia poborców dodawano im w asyśćie "clworzanina`" skar- bowego. Wyłąezono także spod zarządu podskarbiego hibernę. Jak- olwiek więc nie wprowadzono stałego skarbu na wojsko, o czym głośno mówiono przed radą2o, to przecież postanowienia rady "sta- nowią najwyższy wzlot prądu reformistycznego w okresie pano= wania obu Sasów"`, jeśli chodzi o dziedzinę skarbowo-wojskową ` i faktycznie powzięte postanowienia, a nie projekty2l. Próbowano bowiem ścentralizować skarb w ręku podskarbiego, utrzyznać peł- ńą.liczbę wojśka przez przeznaczenie osobnego funduszu na gaże ofieerskie, pociągnąć szlachtę do świadezeń podatlkowycń, wstrzy- mać przerost komi ji hibernowych, wyrównać świadezenia teryto- rialne. Mimo wszelkich zastrzeżeń rada pod tym wzgIędem oka- zała ię wcale sprawnym narzędziem w rękach dworu, który usiło- wał zreśztą iść ręka w rękę z reformatorskimi dążeniami redniej szlachty współdziałającej z nim nad zlikwidowaniem najdotkliw- :szej dla siebie w ówezesnych warunkach niedomogi aparatu pań- stvssowego, celem wprowadzenia spokoju w Rzpltej. ů Zapewniwszy we własnym przekonaniu płacę wojsku, surowo opisano dyscyplinę wojskową, by zapobiec dalszym gwałtom żoł- ńier kśm. Wojsko miało żyć za własne pieniądze, nie ybierając 9 Jw., s. 192. zo N y c z, op. cżt., s. 168 n. omawia ważniejsze projekty dotyczące re- iorm skarbowych. =t Jw., s. I80. t20 prowiantów ani żadnych nadzwyczajnych upłat. Na każdym po- stoju ofieer miał otrzymywać pokwitowanie, że za otrzymaną ży= wność zapłacił gotówką, w przeciwnym razie miał mieć potrącaną odpowiednią kwotę z żołdu. Zabroniono samowolnego wybierania hiberny od poddanych, zabezpieczono nienaruszalność dóbr szla- checkieh i duchownych pozostawiająe możność dochodzenia krzywd przed sądami hetmańśkimi lub trybunałem. Regimentarzy i innych oficerów, winnych przekroczenia dyscypliny i łupiestwa, wolno było powoływać przed każdy sąd szlachecki22. W praktyce postanowienia te miały zależeć od wywiązania się szlachty z obo- wiązku zapewnienńa wojsku zapłaty. Wobec mieszezaństwa zdobyła się szlachta tylko na zapewnie- nie uznania wszelkich dawnych wpłat na wojsko i na stworzenie komisji w sprawie dańska, która miała zająe się sprawą ceł mor- skńeh, cen na zboże i w ogóle sprawą handlu tego miasta. Kom sja ta nie miała jednak wykazać się żadną działalnością. Wreszcie 20 000 złp przeznaezono na głodującą, ubogą ludność23. W dziedzinie )>olityki zewnętrznej najważniejszym osiągnię- ciem rady była ratyfikaeja traktatu pokojowego z Rosja z r. lfi86 W ten sposób wzmocniono sojusz między Rzpltą a Rosją, przekre- ślając żywe jeszeze w początkach wieku24 aspiracje magnackie do Kijowa i Smoleńska. Na tym tle propozycje przeniesienia wojny na teren zaehodniego Pomorza nabierają specjalnego wyrazu. Między powzięciem uchwał a ich wykonańiem była w Fzpltej daleka droga. Ponieważ nie nastąpiła zapowiaclana ewakuacja wojsk auksyliarnych, które dawały się we znaki dobrom szla- checkim, szlachta podniecana propagandą stanisławezyków odma- wiała wykonywania postanowień rady. Przykład dawał kler, któ- ry wstrzymał wypłacenre podatków, odwołująe się do Rzymu25. Podnbnie postępowały sejmiki, zmieniając deeyzję rady. W rok prawie po uchwałach w skarbie "żadnej percepty nie masz" ani z czwartego grosza, ani od ubuju, województwa na pieehotę dymo- 22 Volumżna legum, ż. VI, s. 188. 23 Jw., s. 194. =' B. ,Q. K o p o n o K; CshoaHHe s 6Hpricax H nepsbi.e neperoeopo o nonbcKo- pyccKoM coose, "Bonpocbi NcropHH", 1948 z. 4, s. 66. 2 Kezewski do Sieniawskiego, b.d., Cz 5811, nr 18039. 121' wą także nie nie zapłaeiły; "będą woleli haracz Turkom płacić i :ko- żuchowe Tatarom, aniżeli dla własnego ratunku wystawić siły cxo-= mowe"`2s. Nadstawiano za to chciwie ucha na podszepty emigracji, której emisariusze zapowiadali rychłe wkroczenie Turkń,N i Szvwe= dów. Szlachta łupiona przez auksyliarne wojsko, zawiedziona ćoů do osiągnięcia rychłego pokoju, nie nauczona doświadezeniami z poprzedniego dziesięciolecia tworzyła sobie nieuzasadnior e na- dzieje w związku z tą nową interweneją. Szlachta wielkrpolsk,a. zapowiadała, że jak tylko nastąpi atak od Pomorza i Mołda:oii, pójdzie tłumnie do innych województw, by doprowadzić do zjedno- czenia stanów i uzdrowienia ran Rzpltej2 . Po kryjomu hetmani i senatorowie odnawiali dawne związki ze stanisławezykami, wszy= scy spieszyli zapewniE sobie łaski spodziewanego zwycżęzcy. Nie myślano nad tym, że Tureja szykowała się do zajęeia Ukrainy, że zwycięstwo szwedzkie miało być okupione utratą nowyćh tere- nów2s. Traktat nadprucki rozwiał te plany. Qdetehnęła i szlachta, dy obce wojska przelały się poza granice, na szwedzkie Pomorze. l Ta- tarcie sprzymierzonyeh zostało jednak tutaj powstrzymane. Kain= pania pomorska uległa przedłużeniu, trzeba było wciągnąć do n:ej nowe siły. Zasadniczej pomocy miał udzielić znowu Piotr I; pewne eiężary musiały jednak spaść i na Rzpltą, gdzie sytuacja wewnę- trzna nadal była naprężana. Również Tureja nie zamierzała zado- wolić się ustępstwami Piotra I ń zykowała się do obłowienia ko= sztem Rzpltej2s. W tych warunkach August II, który po ustąpie- niu wojsk saskich spod Stralsundu udał się na karnawał do Lipska, ogłosił na kwiecień od dawna oczekiwany sejm. 2s w., 10 I 1711, nr 18058. 27 Jw., 21 VI 1711, nr 18070: "województwa wielkopolskie turnzatim pój= dą od jednego do drugiego województwa, żnvżtarzdo wszystkich ad generalen% unionem anżmorum. i żeby tak eztżneto nomżne sendomierskiej i warszawskiej konfederacji zjednoczenie stanów Rzpltej wystawić i sanore vulnera Reżpac- blżeae"". 2s F e 1 d m a n, op. cit., s. 68 n, 2s Jw.; s 77. 123 ROZDZIAŁ II SEJM 1712 ROKU Zwołany przez króla sejm nie był jednak oczekiwanym o :ez szlachtę sejmem pacyfikacyjnym. Sytuacja była zbyt napreżona, 'by obóz dworski niógł się xia to ważyć. l liał to być sejm nadzwy- czajny, dwutygodniowy, poświęcony znów głównie sprawom skar- bowo-wojśkowym. Do nich ograniczały się też propozycje królew- skie, żawarte w instrukc i na sejmiki przedsejmowe. Celem utary- mania ełnej liczby wojska, a szezególnie piechoty, wzywał król do ustalenia regularnej płacy w opareiu o postanowienia walnej rady warszawskiej. Zapewńienie wykonania uchwał podatkowych stanowiłoby bowiem najlepszy środek gwaraneji dyscypliny ze strony żołnierza domowego, który coraz dotkliwiej dawał się szlachcie we maki. Specjalne fundusze trzeba było obmyślić na reparaeje i utrzymanie fortec pogranicznych r. ńa artylerię, której, nie wystarezała nowa kwarta. Konieczne było również powzięeie odpowiednich kroków dla powstrzymania dalszej ruiny dóbr eko- nomicznych, zwłaszeza Bochni, Wieliczki i Olkus a. Jalko jed n z warunków powiększenia dochodów Rzpltej proponował król uru- chomienie mennicy. Wreszcie przypominał o nie załatwionej je- szcze od sejmu 1703 r. sprawie wykupu terytorium elbląskiegol. Stanęły więc przed sejmem podobne zadania jak przed walną radą. Wiadomość o zwołaniu sejmu wywołała żaniepokojenie wśród stanisław‚zyków. Węzeł konfederaeki tamował możliwość zerwa- nia obrad. które mogły przyczynić się do podniesienia autoryteL ; 1 Instrukeja królewska na generał pruski, 9 III 1712, APGd 300. 29. 208 Augusta. Toteż emigracja benderska ogłosiła manifest przeciwko wszelkim przyszłym postanowieniom sejmuź, wzmagajac jedno cześnie ruch opozyeyjny w kraju. W połowie lutego wkroczył na Pokuae Urbanowicz z 2000 ludzi, pozyskał sobie kilka chorą 5vi koronnych, które suto opłacił, i rozpoezął podburzać szlachtę w wu- jewództwie ruskim3. Na trybunale skarbowym w Radomiu u- taci wojskowi, z poduszezenia Jabłonowskiego, wystąpili ze skar- gami na wstrzymywanie płacy i odmawiali przyjmowania asy- gnacji, żądając pieniędzy. Z trudem ich uspokojono. Na LitsSvie Sapieha, starosta bobrujski, zaczął gromadzić wojsko i zapowiadał zwołanie pospolitego ruszenia4. Kroki te, powodujące wzrost wrze- ńia wśród szlachty, miały ułatwie propagancię antykrólewśką na sejmikach przedsejmowych. Wyniki obrad tyeh sejmików nie przedstawiały się clla dworu zbyt pomyślnie. Instrukeje wsk zywały niedwuznacznie, że szlaeh- ta ma dosyć wojny, że pragnie jak najprędszego ugruntowania pokoju, na zewnątrz i spokoju wewnątrz Rzpltej. Widomym tego przejawem było wysuwane przez wszystkie bez wyjątku sejmiki żądanie odnowienia traktatu karłowiekiego z Tureją i niedopu- szezenia do rozpętania nowej wojny na południowym wsehodzie5. Łączył się z tym stanawezy postulat wycofania wojsk rosyjskich Rzpltej, których obecność łatwo mogła się stać pretekstem do in- terweneji tureckiej. Oba te żądania były stawiane bardzo ostro pnzez szlachtę, która powszechnie domagała się, by sprawa ewaku= acji wojśk obcych stała się pierwszym przedmrotem-obrad sejmo- ? Uniwersał, 18 II 1712, AG Radz II, t. 16, nr 2230. Lamprecht do Wierusz" Kowalskiego, 24 II lil2, AG Radz V 175, 8176, "Gazette de Franee, 1712 s. 182. 4 Pociej do Radziwiłła 16 III 1712, AG Radz V 273. 11913. , F e 1 d m a n, op. cżt., s. 79, dop, 3 ; poniżej zestawiono materiały z ńa- stępujących instrukeji: woj. krakowskiego, 23 II, BN 5408; woj. wielkopol- skich, 23 II, BN'6198, s. 97, 125; woj. sandomierskiego, 23 II, KH; woj. sie- radzkiego, 2 II KH częściowa; woj. łęczyekiego, 31 III, KH; woj. ruskiego, AGZ, t. XXII, s. 498-503; z. halickiej, AGZ, t. X V, s. 155-60; woj. ku- jawskich ; P a w i Ii s k i, op. cit. t. IV, s. 227-235 ; woj. wolyńskiego, bra- cławskiego, ezernichowskiego, AJZR, cz. II t. III, s. 229-253; generału pru- skiego, 5 IV 1712, APGd 300. 29. 208 ; z. czerskiej, 23 II, KH ; z. zakro- czymskiej, 23 II, KH; z. wiskiej 23 II, KH; z. liwskiej, 23 II 1912, KH. 124 wych. Bez uzyskania pełnej satysfakeji w tej sprawie posłom z szeregu województw nie wolno było wehodzić w żadne inne ma- terie sejmowe, choćby to miało doprowadzić do rozbicia sejmuB. Wyraźnie przeciwko planom dworskim skierowane było żądanie rozwiązania konfederacji sandomierskiej, a przynajmniej odbycia sejmu bez więzów konfederackich - chodżiła oezywiście o stwo- rzenie możliwości zerwania obrad. Wystąpiły z tym żądaniem sej- miki łęczyeki, zakroczymski, ,krakowski, kujawski i czerski. Dwa ostatnie wysuwały na wypadek zerwania sejmu projekt zwołania sejmu konnego, szlachta krakewska - póspolitego ruszeriia; by w myśl dawnych szesnastowieZznych haseł dokonać na nim grun- townej naprawy Rzpltej i poskromić wszelkie nadużyeia. Szereg sejmików wystąpił także przeciw przyjęciu wojsk saskich do kom- putu koronnegor, ćo miało miejsce wo ec niewystawienia przez województwa piechoty dymowej' Domagano się poeiągnięcia do odpowiedzialności przed Rzpltą osób, które dopuściły do tego, a więc hetmanów. Przeciwko hetmanom koronnym nie było zresz- tą większych wystąpień: Szlachta łęczycka domagała się, by het- mani mianowali ofieerami w piechocie tylko szlachtę, krakowska przypomniała pomysły Szezuki, by hetmanów miańować tylko na 3 lata, orano zvięc deputację, która miała ustalić sposób załatwie- nia ewakuacji wojsk carskich. W związku z tym Denhoff; Sza- niawski i Szembek przeprowadzili pertraktacje z posłem carskim w Warsza wie Doł orukim. Sprawa ta była ostro stawiana przez szlachtę, ponieważ nie tylko obawńała się ona, by pobyt wojsk carskich w Rzpltej nie spowodował interweneji tureckiej, ale rów- nież chciała uwolnić śię od prowiantów, dostarezanych jako wkład Rzpitej do u rzymania wojśka carskiego, zabezpieczająeego ją przed Szwedami. Szlachta domagała się zaprzestania wybierania tych prowiantów, tym bardziej że niemiecey oficerowie znajdują cy się w wojsku Piotra I pozwalali sobie przy tym na rozmażte nadużycia. O"tóż Denhoff i jego towarzysze starali się o zgodę Doł- gorukiego na wydanie uniwersałów królewskich, wstrzymują- cych wydawanie prowiantów przez szlachtę, ostrzegając posła, że szlachta grozi w przeciwnym razie pospolitym ruszeniem. Dołgo- rukż obawiał się jednak, że właśnie te uniwersały mogłyby dopro- wadzić do zatargów szlachty z wojskiem, toteż wstrżymywał się z ich aprobatą2s. August II, który wprawdzie domagał się pomocy Piotra I na Pomorzu, ale też chętnie widział piętrzące się w Rzpltej przed carem trudności, spróbował pozyslkać sobie szlaehtę, popierająo 22 Sejm "powinien nie tylko eorruptam cżvilżs ntoriś et reg-imżrais dis- eż l?isnrn r estitit.ere [. . .) ale też tak piękne nd żnvżdżam innych narodów że trzech rząrlów legatżmae dominatżonis ułożone corpus Rzpltej, że kraj po lityczny (to jest z ludzi, z pienigdzy, z ozdób, z dostatków i wszelkich sposo- óów do subsysteneji), wyniszezony, spirżt2is fortżs cor2sżlżi rearc?mare vali= dzem oraz r-eale uczynić et rson żnanis ostentationis r-obur et auzżlium wysta- wie mógł"". 23 S o ł o w i o w, op. eat., t. XVI, s. 102 n. C7i"iowshi: Między saskim absolotyzmem fl 130 jej żądania. Uzgodniono na sejmie, że król jednak wyda uniwer-= sały zabraniające wydawania prowiantów i kontrybucji oraz że- prymas i inarszałek sejmu wyślą do generałów carskich prote= sty przeciwko wybieraniu prowiantów. Kroki te miały być doko- nane przed połączeniem obu izb. Po sejmie miało być skierow ane, w tej sprawie do cara poselstwo, poparte przez akeję dyplomatycz-- ną na innych dworach. Wreszcie zgodzono się przyśpieszye zakoń- czenie obrad sejmowych, a to przede wszystkim przez ustalenie regularnej płaey dla wojska na przyszłość i wyrównanie zaległo- ści; przez przygotowanie zaś traktatu z królem szwedzkim zamie- rzano stworzyć najlepsze podstawy do rozwiązania sprawy wojsk carskich. Od 13 do 19 kwietnia toczyły się teraz obrady nad przygotowa niem konstytucji sejmowych. Długie dyskusje ciągnęły się nad sposobem zabezpieczenia, Rzpltej możliwości dalszyeh wspólnych obrad. Mniejszość, zapewne stanisławezycy, domagała się zwołania sejmu konnego; większaść opowiedziała się jednak za zapropono= waną przez Michała Puzynę, starostę wiskiego, limitą. Protesto= wano przeciwlko temu; jalko nowości - choć już w 1701 r. limito wano sejm - propońowano, na wzór sejmów za Sobieskiego, pro- longatę sejmu, choćby przez 23 tygodnie, ostatecznie przyjęta; jednak projekt limity z zastrzeżeniem; że wszelkie postanowienia bieżąeego sejmu miały być uznane za zamknięte, bez względu na losy limity. 15 kwietnia wybrano deputację do pisania konstytucji, która następnego clnia odezytał pierwsze projekty. Specjalne trudności powstały o zywiście w zwiążku z zapewnieniem regularnej płac dla wojska. Część posłów chciała przedyskutować tę sprawę na sesjach prowinejonalnych, irmi uważali, że wojsko może się utrzy- mać z przebranych przeż siebie hibern, padały także głosy, by na razie utrzymać postanowienia z 1710 r., a sprawę regularnej płacy odłożyć do limity. Na sesji 18 kwietnia posypały się Irezne skargi na wojsko. Skarżono się, "że po jedną hibernę od różnych chorą- gwi deputaci przyjeżdżają, że pro perceptżs kwitów nie dają, że: egzekucje więcej kosztują niż sama hiberna, że dobra duchowne i szlacheekie kantonami agravuntur, że na ostatek i pieniądze extorquentur i pretensji wojskowych nie ubywa". Żądano od het- 131 manów, by wraz z ofieerami nagradzali szkody z własnych dóbr, skarżono się na komisję radomską, że nie daje satysfakeji po- krzywdzonym, na podskarbiego, że wybrał 16 milionów i nie chce się wyrachować. Atakowano i kler, że uehyla, się od podatków szukająe pomocy papieża: Zembruski, poseł różański, wprost ostrzegał króla, by nie wyjeżdżał z Rzpltej, bo ustawiczne ciężary wojskowe mogą w razie jego nieobecności spowodować wybueh nowych "rewolucji`". W rezultacie ataki opozycji doprowadziły do tego, że na o.statni dzień obrad pozostał cały szereg nie za- łatwionych kwestii. Trzeba je teraz było rozstrzygać w pośpie= chu, kompromisowo, byleby obrad nie ůprzedłużać i nie ułatwiać zadania malkontentom. W tych okolieznościaćh odpadł pmojekt opis nia osobistej odpowiedzialności hetmanów za poczynione przez wojsko szkody. O 11 w nocy po wielogodzinnej yskusji przepad też projekt regularnej płacy wojślku, przeważyła obawa, że w wypadlku przeprowadzenia tej uchwały król nie będzie wię- cej zwoływał sejmu. Postanowiono tylko zapłatę wojsku na dwa kwartały. O północy udali się posłowie do senatu, gdzie od wieezora ćze- kał król. Denhoff przystąpił do odezytywania "wiosennego bukie= tu zebranych konstytucji". Dyskusja wybuchła znowu przy pro- jekcie nienaruszalności dóbr szlacheckich i duchownych, ódłożono go więc do limity. Wtedy jednak zabrał głos pr mas skarżąe się na gwałcenie praw Kościoła i zapowiadając, że "na żadne z dóbr kościelnyeh pozwolić nie może podatki`". Po nim mówił jeszeze Za- łuski, biskup płocki, który "wywiódł nieszezęśliwości publiczne i partykularne swej diecezji"". Rzeczpospolita "nie ma wolnego odetehnienia od hibern teraźniejszych, od hibern zaległych, od kon- systeneji wojsk auksyliarnych.po dworach, od konsystenęji woj k polskieh po chłopach, od zabierania wołów na podwody, zabiera- nia koni na pocztę, zwożenia prowiantów, bicia, kaleczenia, nie wspominam ustawicznych z bezbożnym zdzierstwem przecho- dów [. . .) Diecezja moja płocka jest już jako Podole, kiedy różne czaty po stódołach, po spiehlerzach, aleć i w dole zabierająe zboże, bardziej się żołnierze pocą wyk pując grana frumenti niż o gra- natów nieprzyjacielskich okurzeni"`. Narzekał, że pieniądze publi- czne idą na prywatne cele, że dawniej na komisjach było po G ko- 9 133 misarzv, którzy bral: po 1500 złp, a o ecn e bvvwa o 40 biorą- cych po 3000 złp i więcej. Nie zapomniał o swych zatargach z sej= znikami mazowieckimi w związku z narzucanymi przez nie podat- kami, toteż zakońezył żyezeniem uchwalenia regularnej płacy na sejmie, woląc stałe podatki sejmowe od samowolnyeh sejmiko wych94. Odpowiadał krótko Sieniawski, że komisja radomska spełnia swe zadania, że żołnierz jest trzymany w dyscyplinie. Nikt z nim nie polemizował, upływały bowiem już 24 godziny od rozpoczęcia sesji, zbliżało się południe 20 kwietnia. Toteż po wrę- czeniu prze lkróla większej pięczęci koronnej Szembekowi, mniej- szej Bakumowi, a litewskiej mniejszej Czartoryskiemu, nowy Ikan- clerz ogłosił limitę sejmową do 31 grudnia, wyrażając nadzieję, że do tego czasu da się utwierdzie pokój po zwycięskiej kampanii. Konstytucje sejmowe przedstawiae się musiały w tych warun- kach bardzo skromnie. Raz jeszeze zabezpieczono Augustowi tron poiski, zobowiązując się do obrony króla p zed wszelkimi wew- nętrznymi i zewnętrznymi nieprzyjaciółmi. Za to król ponawiał obietnice dotrzymania praw i wolności szlacheckich oraz zapew= niał wspóldziałanie celem przyśpieszenia ewakuaeji wojsk car- skich, wydając na razie uniwersały wstrzymujące dostarezanie prowiantów. Adherentom szwedzkim ponowiono amnestię, ale z zastrzeżeniem, że ci, którzy nie zgłoszą się w ciągu 6 tygodni od chwili zakońezenia sejmu, zostaną osądzeni podezas limity sejmo- wej. Odłożona została o limity również najważniejsza sprawa ustalenia regularnej płacy wojsku. Na razie postanowiono zapłacić wojsku dwie ćwierci, przy czym na Litwie utrzymano postano- wienia z 1710 r., a w Koronie sposób zapłaty miały obznyślie sej- miki. O tyle jeszeze trzymano się zachwianej zasady centraliza- eji skarbu, że wypłata należności miała nastąpić na podstawie asy- gnacji skarbu. Odnowiono przy tym wszelkie dawne przepisy o clyscyplinie wojskowej dodająe odnośnie do Litwy postanowie- nie, że jeśli jakieś gwałty odbyłyby się za rozkazem hetmańskim, wtedy wolno hetmana pozwać przed dowolny sąd szlachecki. Kon- stytucja ta, która była jednym z posunięć Denhoffa w jego roz- grywce z Pociejem, spowodować miała dalsze odsunięcia się het- znana wielkiego litewskiego od dworu i utrudnić pomyślne zakoń- 2 Mowa biskupa płockiego; APGd 300, 29, 208, BUW l, 5, 3, s. 563. czenie limity sejmowej. Zapowiedziana na wypadek potrzeby mo- żliwość zwolania przez króla póspolitego ruszenia dawała tylko broń w ręce przeciwników Augusta. Wreszcie w dziedzinie poli- tyki zewnętrznej ograniczono się do wysłania w poselstwie do ea- ra Marejana Wołłowieza, marszałka wielkiego litewskiego, oraz do Tureji Stanisława Chomentowskiego, resztę desygnacji zostawia- jąc posejmowej radzie senatu. Do limity odkładano wszelkie nie załatwione sprawy z poprzed- nich sejmów, a przede wszystkim kwestię reformy skarbowo-woj- skowej25. .W umie wyniki sejmu nie były dla obozu dworskiego najgorsze. Jakkolwiek nie osiągnięto zasadńiczego celu obrad, to przecież odparowano wszelkie zamachy nie tylko na całość sejmu, ale i na konfederację sandomierską i zapewniono płacę wojsku na najbliższy okres. Wprowadzono przy tym ciekawą innowację w pol- skim parlamentaryzmie, limńtę sejmową, która mogła stać się waż- nym etapem na drodze do powstania sejmu "gotowego`". Różniła się ona zasadniczo od limity sejmowej z 1701 r. postanowieniem, że wszellkie uchwały z pierwszej kadeneji sejmu zachowują swą ważność bez względu na losy limity, nie mówiąe już o tym, że tylko brak głosów senatorskich odróżnił sejm 1712 r. cd zwykłych sejmów walnych, gdy w 1701 r. obrady nie wyszły paza stadia po- czątkowe2s. Limita sejmowa nie była jednak zasługą stronnictwa dworskiego, była ona właściwie wyrazem kompromisu między tym stronnictwem a reformatorskim odłamem średniej szlachty, któ- ra w limicie widziała skuteczny środek zapewnienia sobie sejmu nawet wbrew tendenejom króla. Kompromis ten, opierający się na wspólnym interesie dworu i średniej szlaehty w usunięciu wojska carskiego, kierujący się zarazem coraz wyraźniej przeeiwko het- manom jako rzekomym sprawcom całego ucisku ze strony żołnie- rza domowego, stanowił najpoważniejszy sukces obozu dworskie- go, a asobiście Denhoffa. W tych warunkach można było poważ- niej myśleć o usprawnieniu aparatu państwowego Rzpltej. Nie był to jeszeze kompromis pełny, szlachta nadal nie wyzby- ła się nieufnośei do króla, nie całkiem bezpodstawnie zresztą. Wy- 25 Volumina legum, t. VI, s. 217-28. 2s Wł. K o n o p c z y ń s k i, Chrorb.ologia sejmóu Polskich, "PAU, Arehi- vtitrm Komisji Historycznej"", S. II, t. IV, nr 3, Kraków 19 8, s 160. 134 padki z najbliższych miesięey miały jednak wykazać, że szlachta nie da się łatwo pociągnąć do ruchu przeciwko Augustowi, że prży lojalnośei ze swej strony może on na szlachtę liczyć. Po posejmowej radzie senatu, na której ustalono wydatki na fortece pograniczne i artylerię, rozdzielono wynagrodzenie pie- niężne za usługi dla Rzpltej różnym magnatom i wreszcie potwier- dziwszy decyzje sejmowe co do poselstw zagranicznych desygno- wano dodatkowo iotra ulistrowskiego na posła o chana27 August II udał się na Pomorze szwedzkie. Walki wbrew pierwot- nym nadziejom potoezyły się tutaj leniwie, tymezasem nowe nie- bezpieczeństwo zawisło nad Polską: Coraz wyraźniej krystalizo- wały się bowiem plany tureckie w stośunku do Rzpltej. Gdy Piotr I wobec gwałtownych żądań tureckich zgodził się wydać Azow, zbu- rzyć Taganróg i wycofać całkowicie swe wojska z Rzpltej, wezyr turecki skoneentrował całą uwagę na prawobrzeżnej Ukrainie, którą spodziewał się zdobyć bez walki2s. To nastawienie tureckie pedsyeał i starał się wykorzystać Karol XII oraz otaczająca go emigracja polska w Benderze. Przygotowano plan sprowokowania wewnętrznych rozruchów w Rzpltej, które poparte od północy przez przyszykowany do wy- syłki na Pomorze korpus Stenboeka i interweneję turecką od po~ łudnia doprowadziłyby do ujęeia władzy w Rzpltej przez stani= sławezyków. Werbowano w tym celu pośpiesznie ludzi do oddzia- łów KaroIa XII w Mołdawii, kierowano do Gdańska i Szezeeiria oficerów szwedzkich, którzy mieli dowodzić tworzonymi z mal- kontentów chorągwiami. Działania rozpoczęły się od Pokueia; któ- re jeszeze przed sejmem -zastało opanowane przez stanisław‚zy- ków. Próba uderzenia przez Podole ku Litwie celem połąezenia się ze starostą bobrujskim skońezyła się niepowodzeniem, wobec tego w maju silna partia pod dowództwem Jana Grudzińskiego udała się w Krakowskie, a stamtąd do Wielkopolski. Grudziński szedł szybko, zapewniany przez emigrantów benderskich, że przy- łączy się do niego starosta bobruj ki z silnym wojskiem, że poprą go przek pieni ofieerowże w wojsku litewskimy że województwa =7 Propozycje na radg senatu i jej uchwały, 22 IV 1712, AFGd 300, 29, 208, oraz AG, areh. Potockieh z Wilanowa 48, s. 69. 2s F e 1 d m a n, óp. Git., ś. 76 n. 135 ą przygotowane do siadania na koń, że wreszcie desant szwedzki wyląduje w Prusiech lub na Litwie29. Po drodze starał się pozy- SkaE szlachtę, zapowiadająe wkroczenie króla szwedzkiego ze stu- tysięczną armią Turków i Tatarów oraz rychłe zawarcie pokoju3n. Skutki tej propagandy były mniejsze, niż się można było spodzie- wać. Wprawdzie stanisławezycy w Sieradzkiem, Sandomierskiem, Lubelskiem szykowali się do wsiadania na koń, a różni malkonten- ci napływali pod chorągwie Grudzińskiego, ale większośe szla- chty zachowywała się biernie albo wręcz wrogo ze względu na dokonywane przez jego oddziały rabunki dworów i wsi31. Cała nadzieja Grudzińskiego, mimo odnoszonych drobnych sukcesów, spoczywała w rychłym desancie szwedzkim na Pomorzu gdańskim. Wobec yczerpania skarbu szwedzkiego deśant odłożono32, a Gru- ziński w wyniku rozkładu we ołasnym wojsku poniósł całkowitą klęslkę od oddziałów koronnych, saskich i rosyjskich. Niefortunny partyzant z trudem uratował się ucieczką na Śląsk. Niewiele lepiej powiodło się Sapieże, staroście bobrujskiemu. . werbowawszy garść ludzi w Prusiech Księżęcych nie zdążył już połączyć się z Grudzińskim, toteż próbował śzezęścia na Litwie. Liczył zapewne na popareie ze strony szlachty, która po wojewódz- twach i powiatach szykowała się siadać na koń. Ale to wzburzenie vwśród szlachty, kierowane zapewne ręką Denhoffa, który próbo- wał tą drogą umocnić swoje sejmowe zwycięstwo, zostało opano wane przez Pocieja. Jedynie powiat oszmiański, grodzieński i po- oeki próbowały rozpocząć poważniejszą akc ę, ale województwo v3ileńskie wprost odmówiło po łom oszmiańskim współdziałania, a trybunał na żądanie posłów połockich ogłoszenia limity ze wzglę- u na pospolite ruszenie odpowiedział vwzięeiem ich w areszt. W tyeh warunkach, mimo początkowych drobnych niepowodzeń, Poeiejowi nietrudno już było powstrzymać w końcu lipea od- 9 F e 1 d m a n, jw., s. 82 n. ; R. J a r o c h o w s ic i, Wycieezka Grudziń= Y , kiego do Poleki, "Opowiadania i studia histor czne Poznań 1863 ; S a ł o- w i o v, op cżt., t. XVI, s. 106 ; Pociej do Sieniawskiego, 1 VIII 1712, Cz 5916, nr 30076. 3 'iairifest Grudzińskiego pod Sanokiem, 25 V 1?12, AG Sier. Rel. 70, . 428. 1 O t w i n o w s k i, op. cżt.; s. 195. s2 Kezewski do Sieniawskiego, 20 VI 1712, Cz 6851, nr 18087. 136 działy Sapiehy w Grodzieńskiem i po złamaniu oporu nad Biebrzzg pognać e przez Mazowsze. Starosta bobrujski licząc jeszeze na de- sant szwedzki przedarł się aż do Prus Królewskich, łupiąc i nakła- dając kontrybucje. Jeden z jego oddziałów pod dowództwern puł- kownika Eperyaszego dotarl za Tezew, został jednak rozbity przez wojska saskie i rosyjskie i musiał się sehronić na terytorium Prus brandenburskich. Sapieha z resztą wojsk, do któxej przyłączyli się szwedzey oficerowie z Gdańska i niedobitki Grudzińskiego, naci- skany przez wojska litewskie; koronne, saskie i rosyjskie oparł się dopiero na Śląsku. Toteż gdy flota szwedzka w końcu śierpni podpłynęła pod Mindę gdańską, by strzec zapowiadanego desantu, nie mogła już liczyć na skuteczną pomoc ze strony stanisławezy- ków i Stenbock zdecydował się ostatecznie wylądować na Rugii33. Załamanie się planów emigrantów benderskich spowodowan było przede wszystkim niechętną postawą szlachty wobec nowych prób wzniecenia zamętu. Nie wystarezyły konszachty z magnata- mi; większość średniej szlachty nie miała zamiaru popierać anty- króla i szwedzkich interwentów, tym bardżiej że celem uniknięci zadrażnień z Tureją wojska carskie zaezęły wycofywać się z Rzpl- tej. W tej sytuacji Tureja, któraůdwukrotnie wysyłała poselstwa dla wybadania nastrojów w Polsce, nie zdecydowała się na otwar- te wystąpienie przeciwko Augustowi. Mimo to stosunki polskotu- xeckie wciąż pozostawały zaognione. Również w kraju wzrastały przeeiwieństwa między poszezególnymi obozami. Specjalnie zaostrzyła się niechęć do hetmana z powodu nie- ustająeego ucisku ze strony żołnierza domowego. Skarży się na ss F e 1 d m n, opr. cit., s. 84 ; Kezewski do Sienżawskiego, 13, 19, 27 VIII, 3 I k 1712, Cz 5851, nr 18092-5. Pociej do Sieniawskiego, I8, 22 YI, 19, 23 VII, 24 VIII 1712, Cz 5916, nr 30064-5, 30072, 30fl74, 30079; Rybiński do Sieniawskiego, 20 YI 1712, Cz 5937, nr 35947. O stanowisku szlachty litew- skiej pisał Pociej 22 VI: "Po województwach i powiatach tutejszych także pospolite rusżenie promowano, ale się przecież za staraniem naszym roz- ehwiało przedsięwzigcie onych, i owszem, województwo samo smoleńskie ge- baerose stangło przeeżwko interesom adversoe partżs; nawet księdza sufra- gana wileńskiego na relacyjnym sejmiku postrzegszy fakeje robiącego, ez cozzgressz wypędzili. Tylko jeden jesacze powiat oszmiański burzy sig i grodzieński drugi, ale ez fomentzc jntpana starosty swego, który jeszeze na- dęty ż-n flntzc pryneypała swego, jmpana kalegi mego, nie wie o intenejej ) eg Oa". niego ooraz bardziej szlachta. W ostry konfIikt popada na tym tle- hetman z duchowieństwem. Sprawa obciążania podatkami dóbr kościelnych była już od pewnego ezasu przedmiotem gwałtownych dyskusji. Zaostrzyło ją stanowisko prymasa Szembeka; który pn walnej radzie warszawskiej nie tylko odmawiał płacenia narzuco nyeh na kler podatków, ale zwrócił się do papieża o interweneję w tej sprawie. Udało mu się uzyskać breve Klemensa XI, w któ- rym pod karami kościelnymi papież zabraniał duchowieństwu wy-ů płacania podatków uchwalonych bez jego zgody; eenzurom kościel- nym podlegać mieli także wszyscy, którzy by próbowali śeiągać przymusowo uchwalone przez walną radę podatki34. Breve papie- śkie wywołało olbrzymie niezadowolenie wśród szlachty, która je-- szeze na sejmikach przedsejmowych domagała się kategorycznie pociągnięcia dóbr kościelnych do świadezeń na rzecz państwa3 . Dzięki wysiłkom dyplomacji saskiej, która starała się wykorzystać przyehylne dla Augusta stanowisko kurśi rzymskiej, papież wy cofał się z pierwotnego stanowiska i wyraził zgodę na podatki3s ,. nie zmieniło to jednak stanowiska prymasa i wyższego kleru w Rzpltej. Cała kampania skierowała się teraz przeciwko obciąża-- niu dóbr duchownych hiberną. Ukazują się pisma ulotne, tórych autorowie starają się wykazae bezprawność tego podatku. Autor, wspomnianej poprzednao Krzy2dy nad 2szystkie krzy2dy pro ponuje ustalenie na wzór francuski na śyńodzie prowinejonalnym ogólnej sumy, którą duchowieństwo składałoby przez biskupów, byleby "nie z każdym paborcą, nie z każdym sejmikiem, nie z każ- dym na ostatku żołnierzem"` prawować się o podatki. Podobnie; opońował przeciwko narzucaniu podatków na kler autor Obja- śnżenia praw i przy2ilejó2 osobom i dobronż ducho2nyrn stuż - eych3'. Skarżąc się, że "stan szlaehecki duchownych ma zarówno : jako chłopów i kmieeiów, na nich, a bez nich kładąc podatki"' do magał się zapewnienia klerowi samodzielnych decyzji w sprawach podatkowych. Powoływał się i na dawne immunitety, i na auto- 34 Breve Klemensa XI, 28 VII 1711, AG Radz II 41, s. 21. 35 Zob. przyp. 16. 3s Klemens XI do Augusta II, 16 I 1712, AG Radz II, .41, s. 23. 37 Objaśnienie prn2 ż prz 2i.lejó2 osobom i dobrona dueho2n m ełuź -- cych, Watszawa 1712. 138 rytet papieża, rzucał groźby ekskomuniki. Stanewisko jego najle- piej zresztą kryje się w stwierdzeniu, źe "wszystkiego złego w Pol- sce, niepokoju, powietrza na ludzi, szarańezy, dissedeneji między panami, diffideneji ku Najjaśniejszemu Majestatowi, jest okazją i przyczyną stan świecki, że ciężkimi taryfami, podatkami dobra duchownych agrawuje". Pisemko ujęte jest w formie dialegu między duchownym a świeckim. Bardzo ciekawa jest argumenta- eja świeckiego, który reprezentował przeciętne poglądy szlachec- kie. Otóż na argument duehownego o dawnych przywilejach i pra- wach Kościoła, pada odpowiedź: "Go nam świeckim ludziom do waszych praw duchownych, które sobie duchowni, jak chcieli, na konsyliach uformowali, żeby z dóbr swoich podatków nie płacili. ů Ta materia nie należy do wiary, ale należy do rządów politycz- nych świeckich. Księża zaś nie tylko są księżmi, ale też cząstka- mi i obywatelami R eczypospolitej politycznej, w której dobra swoje mają, z nich tedy księża nie jako księża (. . .) ale jako czą- : stki i cbywatele Rzeczypospalitej politycznej pewinni podatki pła- cić równo z innymi świeckimi ludźmi"". Powołuje się przy tym na przykład Franeji, gdzie duchowni płacą stałe podatki. Na groź- bę ekskomuniki znajduje odpowiedź: "Nie straszna to rzecz eksko- munika, można w niej będąe jeść i pić, i akeje do stanu politycz- nego należące sprawować"`. O tym, że nie było to stanowisko wyjątlkowe w ówezesnej Rzpl- tej (mimo znanej nietoleraneji religijnej wśród szlachty), mogą świadezyć inne przykłady. Niezadowolenie szlachty z przywile- jów dućhowieństwa, dążenie do ustalenia i zmniejszenia dżiesię- cin, likwidacji zależności od sądów duchewnych i abłożenia dóbr kościelnyeh podatkami były powszechne. Sejmik zakroczymski przez kilka lat procesował się z biskupem płoekim o podatki na- rzucane przez szlaehtę na dobra keścielne, choeiaż biskup nie za- wahał się obłożyć ekskemuniką ca ej ziemi zakroczymskiej i cie- chan.owskiej3s. W 1712 r. biskup k akowski zagroził kląturą wo- jewództwu sandomierskiemu za pociąganie do podatków pleba- nów, wybierających d iesięcinę. W odpowiedzi szlaehta upominała 3s Lauda zak oczymskie i ciechanowskie z I. 1710-15, KH; J. G i e- r o w s k i, Sejmik generalny księstZvo mazo2żeckiego, "Prace VVrocławskiege 1'ow. lVaukowego, S. A, nr 24, VVrocław 1948, s. 91. 139 się, by przypadkiem nie uwalniać dóbr duchownych od hiberny3s. W 1711% r. szlachta lubelska domagała się unormowania sprawy .dziesięcin, obłożenia :podatkami mieszkańców poświętnych, ,zwięk- zania opłat kleru na rzecz państwa4o. Dążenia do silniejszego uzależnienia Kościoła od państwa szla- eheckiegc, do narzucenia na dobra kościelne stałych wysokich cię- żarów podatkowych dla cdciążenia dóbr szlacheckich zakłócą spo- kój niejednego jeszeze sejmu z czasów Augusta. Na razie samowo- la żołnierska uzyskiwała to, czego nie mogła osiągnąć szlaehta. W ciągu lata 1712 r. zaznaeza się wskutek tego wzrastający opór duchowieństwa przeeiwko konsystenejom wojskowym w dobrach kościelnych. Gdy zawicdło wysłane w tej sprawie do Sieniawskie- o paselstwo, prymas próbował obłożyć hetmana, jak i wojsko cen- zurami kościelnymi i powołać go przed sądy cluchowne; tylko wskutek interweneji królewskieh zgodził się wstrzymać z osta- tecznymi krokami do sejmu4l, zastrzegając się nadal, że nawet wstawiennictwo papieża nie zmusi go do przyjęcia do dóbr ko- eielnych konsysteneji wojskowych. Takie nastawienie wyższego uchowieństwa, stanowiąeego ważną część senatu, nie mogło wpły- nąć korzystnie na obrady związane ze sprawą reform skarbowo- wojskowych, zwłaszeza w związku ze nanym nastavwieniem szla- chty. Z drugiej jednak strony ułatwiło ońo wystąpienia przeciwko . ien awskiernu, związane z próbą ograniczenia władzy het- znańskiej. Tymezasem średnia szlachta w Koronie nadspodziewanie po- parła uchwałę sejmu o zapłaeie dwu ćwierci na wojsko. Wpraw- dzie z ostateezną decyzją w tej sprawie więlksżość województw czekała jesiennyeh sejmików gospoćlarskich, w. końciz jednak na wszystikieh niemal sejmikach ogłoszono nowe pedatki, a w wielu vojewództwach ponowiono także postanowienia o zapłacie podym- ego z walnej rady. Przypomniały sobie c zaległym podymnym :;s St. Morsztyn do Sieniawskiego, 9 VII, 17 IX 1713, Cz 5896; nr 26388, 6393. o Respons bpa Łubieńskiego na instrukeję woj. lubelskiego, 10 X 1711, sa 297, s. 168. 41 August II do St. Szembeka, b. d.; St. Szembek do Augusta II, 28 XI l712, AG Radz II, t. 16, nr 2239; St. Szembek do Sieniawskiego; 22, 24 XI 912, Cz 5962, nr 42091-2. 140 141 województwa kuja Wskie, łęezyckie, ziemia czerska, drohic- ka4 ; jedno województwo krakowskie stanowezo nadal odmawiałoů wypłaty tego podatku43. Jeśli chodzi o nowe podatki, to jakkolwiek sejmiki nie cofały się przed ieh uchwaleniem, zapadły bardzo só= żnorodne postanowienia. Ogólną ićh tendeneją było uwolnienie śzlachty i jej poddanych od zasadniczego ciężaru podatkowego, który starano się zrzuciE na mieszezan, luźnych itp. Województwa kujawskie ućhwaliły więc szelężne i pogłówne "od pospólstwa"`44, podobne postanowienia zapadły na sejmiku w Wiszni (ćhoć każda z trzech ziem ruskich zachowała sobie nieco odmienne formy tych podatków)45. Pogłówne na chłopów i mieszezan przyjęła szlachta łęczycka4s, pobory i pogłówne na luźnych, czeladź i rzemieślńików na po więtnym, dla "ulgi"" poddanym postanowił sejmik opatow- ski47, podymne i pogłówne na "wolontariuszy", a więc luźnych i ez.eiadź ziemia halieka4s. Same pobory uchwaliła ziemia socha- czewska49, pobory i podymne województwo krakowskie5o, podym- ne ziemia dnohicka5l, podymne i pogłówne generalne ziemia czerska52, pobory i takież pogłówne ziemia liwska53. Taka dowol= ność przy uchwalaniu podatków nie rokowała najlepszych nadziei zbliżającemu się sejmowi, na razie jednak, trzeba to podkreślić, podatki zarówno z retent jak i nowo uchwalone napływały wcale sprawnie do skarbu, który miał zamknąć rok najwyższym w cza- sie wojny północnej dochodem54. 4z p w i ń s k i, op. eit., t. IV, s. 237 ; laudum łgezyekie, 13 IX 1"l12, KH; laudum czerskie, 28 IV 1712, KH; laudum drohickie, b.d., 1712, BUW, zbiory WTN 90, s. 147. 43 Laudum woj. kxakowslkiego 13 IX 1712, BN 5408. 44 p a w i ń s k i, op. cżt., t. IV, s. 241. 45 AGZ, t. XXII, s. 504 n. 4s Laudum łgezyckie, 12 XII 1 i 12, KH. 47 Laudum woj. sandomierskiego, 13 IX 1912, KH. 4 GZ, t. XXV, s. 173. " Laudum z. soehaczewskiej, 8 XI 1912, KH. Laudum woj. krakowskiego, 13 IX 1712, BN 5408. 5 Laudum z. drohickiej, VI 1712, BUW, zbiory WTIV 90, s. 14f. 5' Laudum czerskie, 10 X 1712, KH. 53 Laudum liwskie, 11 lil2, KIi. 54 N y e z, op. eit., tabl. l. Tak na sejmikach gospodarskich, jak i na późniejszych sejmi= kaeh z limity {odbywających się wbrew wyraźnym mandatom królewskim55), podejmowała szlachta równie uchwały, dotyczące obrad przyszłego sejmu. Wbrew dotychezasowej praktyce nie zwo- łano bowiem ponownie w jednolityzn dla całej Rzpltej terminie sej- rników przedsejmowych, a to zgodnie z zapowiedzią, że zalimi- towany sejm odbędzie się przy tym samym komplecie posłów, związanych tymi samymi, co i przy pierwszej kadeneji instrukeja- mi. Mimo to szlachta nie zaniedbała okażji, by instrukeje uzupeł- nić, podkreślić ponownie niektóre ich punkty, dodając tzw. s1z- plementy do instrukeji5s. Suplementy do instrukeji nie wniosły wiele nowego materiału, nastawione były raczej na sprawy bieżące. Dodatkowych pomy- słów reformatorskich prawie wcale śię w nreh nie spotyka. Jeszeze raz powtórzono powśzechne żądanie wyeofania wojsk sa:skich z komputu wójska koronńego57, posypały się też skargi na wojsko koronne czy litewskie, dające się tym razezn we znaki ziemi wi- skiej, która nie chciała słyszeć o żadnych podatkaeh, domagając się cpisania hetmanów, zwłaszeza Poeieja, pociągnięcia ich do od= powiedzialności za łupiestwa wojska i wyrównania wszelkich krzywd. W sprawach podatkowych jeszeze raz ponowiono żądania, by podskarbi dokładnie wyrachował się z dochodów i wydatków skarbu5s, a na preyszłość, aby repartycja należności dla wojska po- zostawała przy województwach59 i ewentualnie przy trybunale skarbowym o. W związku z zatargiem podatkowym z klerem gło- sy szlacheckie były rozdwojone. Niektóre sejmiki domagały się 55 Uniwersał Augusta II, 12 VI lil2, AG Radz II, t. 16, nr 2236. 56 Suplementy do instrukeji zebrano z nast. sejmików: średzki, 29 XI, BN 6178, s. 109 ; opatówski, 13 IX, KH ; w iszeński, 17 IX, AGZ, t. XXII, s. 513; halicki, 5 X, AGZ, t. XXV, s. 173; radziejowski, 15 XI 1712 oraz 3 I 1913, P a w i ń s k i, op. cżt., t. IV, s. 243 249 ; łućki, 10 XII, AG Radz t, 16, nr 2240 ; drohiczyńslki, b. d. Oss 2628, s. 184 ; dobrzyński, 13 IX, Acta .hżstoiůica, t. X, s 240; sochaezewski, 15 XII, KH; wiski, 19 IX, IiH; liwski, 11 X; KH; nowogródzki, 5 X 2712, AG Radż II, t.16, nr 2238. 57 żądały tego woj. wielkopolskie, kujawskie, andomierskie, ruskie; z. sochaczewska, dobrzyńska. 5 Woj. kujawskie, ruskie, sandomierskie, z. dobrzyńska. s9 Sejmik wiszeński, dobrzyński. se Woj. wielkopolskie, nowogródzkie. 142 stanowezó, by duchowni podlegali obciążeniom na równi z innymż stanamisl, polecając posłom upierać ię przy tym punkcie, choć= by przyjść miało do zerwania sejmus2; inne sejmiki w wyniku propagandy kleru upominały się jednak o zmniejszenie hibernys3 ezy nawet proponowały eałkowite uwolniezue dóbr duchownych ad konsysteneji wojskowych, jak uczynił sejmik liwski, który wystąpił przy tym z ostrymi żądaniami przeciwko Żydom i here- tykoms4: Nie przeszkadzało to zresztą tejże samej ziemi liwskie domagać się z innymi sejmikami, by plebani wybierający dziesię- ciny płacili podatki zgodnie z konstytucją 1635 r.s5 Wzrost zbiegostwa poddanych, wzmożenie się oporu chłopskie- go spowodowały żądania zaostrzenia konstytucji przeeiwko przyj- mującym zbiegów oraz usprawnienia działainości sądów grodz= kich - szlachta liwska skarżyła się, że wskutek zaniedbania tych sądów przez starostę "chłopi ślaehtę na śmierć mordują`" bezkar= ńiess. Innym sejmikom zbiegostwo służyło za pretekst do ubiega- nia się o zwolnienie od podatkóws7. Przeciwko Ikonfederacji sandomierskiej, z żądaniem jej znie= sienia, wyśtąpiła ponownie tylko szlaehta wielkopolska; za to za- kazu limit sejmowych domagała się oprócz niej także szlachta ku- jawska i sochaczewska, a o głosy senatorskie na sejmie upomniała się ziemia dobrzyziska. Zakaz limitowania sejmików skłonił szla- chtę województwa ruskiego do zaproponowania stworzenia nowe- go terminu stałych sejmików = w maju. Wreszeie całkowitej am= nestii dla adherentów szwedzkich, bez sądów sejmowych, doma- gała się ziemia halićka, gdzie stanisławezycy mieli śpeejalnie moc= ne wpływy. Na Litwie wszelkie sprawy traciły na znaczeniu wobec sporu migdzy hetmanami. Pociej, zaniepokojony postanowieniem o są- s1 Sejmik wiszeński, halicki. 62 Z. dobrzyńska. s3 VVoj. kujawskie. 64 Sejmik drohieki występował także z żądaniem uwolnienia dóbr du- ehownych od eiężarów na wojsko, ale chodziło o dobra ziemskie, oddane w zastaw duchownym. 65 Sejmik liwski, opatowski. ss Skarżono sig także na przestgpstwa ze strony szlachty. 67 Sejmik radziejowski, wiski, halicki. 143 dzeniu hetmanów, natychmia t po sejmie rozpoczął ostrą karnpa- nię przeeiwko jego konstytucjom. Podburzał szlachtę przeciwko limicie, jako próbie pozbawienia sejmików możliwości wybżera- nia posłów, wzywając ją, by prosiła króla o zwykły sejm, a przede wszystkim, by nie dopuściła do uznania za obowiązujące postano- wień uchwalonych w kwietniu. "Gdyby przyszła kadeneja miała się zerwać, jak i ten początek mógłby się utrzymać"` - pytał het= man - równałoby się to bowiem utracie podstawowej w lności szlacheckiej. Ostrzegał więc, że limita to pierwszy krok do abso- lutyzmuss. Łatwa ta propaganda miała pozyskać dla Pocieja sze- rokie rzesze szlachty litewskiej. Szereg sejmików z jego podu= szezenia zaprotestowało też przeciwko konstytucjom sejmowym. Mimo to jego przeciwnicy potrafili pozyskać sobie kilka sejmików, toteż np. szlachta nowogrodzka domagała się dalszego zmnżejsze= nia komputu wojska litewskiego, z warunkiem zatrzymania obrarl sejmowych, póki nie stanie się zadość temu życzeniu, oraz utrzy= mania wsżelkich uchwalonych przed limitą konstytucjis9. Były to jednak tylko przygotowania do zasadniezej kampanii, która mia- ła się rozegrać na sejmie. W przeciwieństwie do Korony, gdzi nurt antykróle vski mńmo wysiłków Jabłonowskiego i arły wy- raźnie osłabł, na Litwie opozycja hetmańska szykowała nową bu- rzę, która miała poważnie skomplikować stosunki wewnętrznea w Rzpltej. ge Uniwersał Poeieja, 6 V 1712, AG R,adz II, t. 16; nr 223Ś:. gs W saplemencie do instrukeji, zob. przyp. 56. 145 ROZDZIAŁ III SEJM Z LIMITY O ile wewnętrzne spory między duchowieństwem a hetmanem -uv Koronie i między hetmaziami na Litwie stwarzały poważne trudności dla zalimitowanego sejmu, o tyle sytuacja zewnętrzna k ztałtowała się wcale pomyślnie dla obazu dworskiego. Wycafa- nie wojsk carskiego z Rzpltej usunęło wreszcie jeden z powodów ńiezadowolenia szlachty, umożliwiając Augustowi bardżiej samo- dzielną polńtykę: Przybierała ona c raz wyraźniej ostrze antycar- kie. Jesień 1712 r. przyniosła jeszeze jedną próbę Augusta wyco fania sżę z długoletniej wojny drogą separatystycznego pokoju s Karolem XII. Obustronne wyczerpanie i niepowodzenia na Po morżu ułatwiły podjęeie rokowań między stroną saską i szwedzką przy mediacji pruskiej. Prusy jeszeze od sehyłku 1711 r. ofiarowa- y się ze swym pośrednictwem, licząe na wynagrodzenie w zie- miach polskich czy szwedzkich. Teraz oferta ich została przyjęta, po czym doszło do bezpośrednich rozmów Flemminga ź Leśzezyń- skim, które doprowadziły do zawarcia kompromisowego porozu- mienia. Leszezyński już poprzednio, widząc trudną sytuację finan- sową Szwecji i jej niechęe do kontynuowania wojny, myślał o re- zygnacji z tronu polskiego. Nic dziwnego, że w zamian za przy- wrócenie mu dawnych godności, darowanie starostw i majętnuści, apewnienie stalej pensjń, zdecydował się podpisać zrzeczenie się pretensji do korony, pod warunlkiem jednak zatwierdzenia tej uga- dy przez swego królewskiego sprzymierzeńca, K.arola XII . 1 F e 1 d m a n, vp. cit., s: 97 ; K. J a r o c h o w s k i, Stanisla2 Leszczyń- ski po Połta2ie, "Opowiadania i studia historyczne"", Poznań 1884, s. 282. Ten sukces dyplomatyczny Augusta II musiał wzmoenić pozy- cję jego w kraju, gdzie na razie stanisławezyey przeżywali okres wyraźnej dezorientacji. Dla króla było to jednak tylko pierwsze pociągnięcie w znacznie poważniejszej grze, która mogła doprowa- dzić polityków saskich do niebezpiecznego lkonfliktu z Rosją. Za porozumieniern ze Stanisławem kryła się bowiem propozyeja alian- su sasko-prusko-turecko-szwedzkiego, skierowanego przeciwko Ro- sji, do którego August wciągnąłby i Rzpltą. Wprawdzie Karol XII ponownie odrzueał wszelką myśl pojednania się z Augustem2, król polski jednak liczył na perswazję udająeego się do Mołdawii Le- szezyńskiego, na nacisk ze strony tureckiej czy zwłaszeza tatar- skiej (ehan Dewlet Girej coraz wyraźniej przechylał się na stronę Augusta), a wreszcie na rozkład w łonie emigraeji benderskiej, który był najwyraźniejszym dowodem słabośei zwolenników Le- szezyńskiego. Najważniejsze wypadki, związane ze słyrmym uwię- zieniem Karola XII, rozegrały się wprawdzie zbyt późno; by mogły wpłynąć na stanowisko szlachty, tym niemniej przemiany w poli- tyce zewnętrznej Augusta II dbiły się wyraźnie na toku obrad sejmowych. Niewątpliwie stronnictwo dworskie cżuło się mocniej- sze przed limitą niż przed sejmem kwietniowym. Jakiż był pragrazn przystępujących do sejmu stronnictw? In- strukeje nie przedstawiają pod tym względem jasnego obrazu; po- szczególne województwa i ziemie zbyt były rozdarte wewnętrznie, by mogły zająć zdecydowane stanowisko. Zarówno w doborze po słów, jak i punktów do instrukeji zwyciężał przeważnie duch kompromis lt. Nieeo więcej światła mogą rżucić na tę sprawę ów- czesne pisma ulotne. Dużym wpływem wśród szlachty cieszyły się rady autora Punktów ad resolvendum stanorri Rzpltej i każdemu urolność ż ojezyznę miłuj cemu3, pazornie neutralisty średńio-szla- checkiego, faktycznie reprezentanta dezorientaeji i konserwatyzmu stanisławezyków. Pisemko to przeznaczone było głównie dla sej- niikującej szlaehty, miało jej pomóc w obraniu właściwej drogi w obliczu zapowiadającej się na wiosnę inwazji obcych wojsk. rzede wszystkim szlachta nie powinna się pozbawiać możliwości 2 F e 1 d m a n, op. eit., s. 104. 3 Oss 701, s. 96-9. J. Gicrowski: Między sashim absolutyzmem 10 146 odbywania sejmików. Po sejmie król może wcale nie wydać uni- wersałów na sejmiki, dlatego należy zalimitować obecne sejmiki na okres posejmowy - sugeruje autor - wbrew żądaniom kró- lewskim, zyskując zresztą pod tym względem wyraźny oddźwięk wśród szlachty4. Druga sprawa to zapewnienie obrony Rzpltej, ina- czej każdy ze żwycięzeów będzie narzucać swą wolę szlachcie. Au- tor odradza wprowadzenie stałego podatku, zarówno ze względu na brak pieniądza w kraju "przy teraźniejszym niedostatku i de- zolacjach"", jak i z uwagi na to, że pieniądze "po cheiwych idąc ręku giną i powab do wziątku czynią"". Dlatego też proponuje do- starezenie z każdej wsi po jednym żołnierzu. Żołnierze byliby roz- lokowani w województwach i od nich tylko zależni. Obciążeniu temu powinny podlegać także dobra duchowne. Zarówno zalimitowane dowolnie sejmiki, jak i żołnierz po wo- jewództwach mógł być wygodny tylko dla stanisławezyków, któ- rzy po wkroczeniu do kraju mieliby do swej dyspozycji sejmiki i wojsko. Chociaź więc cały ten, program podany został w formie zapytań, potakujące odpowiedzi mogli dawać tylko benderscy emi- granci i ich zwolennicy. Wojsko powiatowe, które nie podlegałoby ani władzy hetmana, ani króla, stałoby się prędko najbardziej nże- sfornym i niekarnym wojskiem w Rzpltej, spełniając rolę narzę- dzia w ręku magnaekich wielkości wojewódzkich. Taka "reforma"" mogła tylko pogłębić decentralizację Rzpltej. Na temat zamierzeń dworu ukazał się natomiast pamflet Con- silżum polżtyczne z pe2nym d2orzn żnem króle2skżm, z jmci X. biskupem kuja2skim królo2i imeż przeci2ko Rzpltej, a,kżm spo- sobem ad absolutum 2pro2adzżć podane, przez pe2nego d2orza- nińa ojezyźnże życzlż2ego konfżdento2ż s2emu na przestrogę ca- ej Rzpltej kom.unżko2ane podezas sejmu z limity przypadające a 2 Warsza2że roku 17135. Według tego pisma wprowadzenie abso- lutyzmu miałoby się odbyć na drodze wzniecania rozdźwięku mię- dzy hetmanami a szlaehtą. Dla osiągnięcia tego celu stale piętrzo= no by trudności przed sejmami, by uniemożliwić im funkejono- wanie. Doprowadziłoby to do skompromitowan.ia sejmu, po czym 4 Szereg sejmików zalimitowano na okres posejmowy czy nawet na czas sejmu, np. sejmik wielkopolski ezy krakowski. 5 Cz 1679, s. 145-8. 147 na jego miejsce wprowadzono by radę, utrzymywaną na podstawie konfederacji sandomierskiej. Na radzie tej nie byłoby liberum veto i o wszystkim decydowałby król. Ale koniecznym warunkiem do tego było pozyskanie hetmanów, najlepiej przy pomocy pieniędzy, przez pozostawienie do ich dyspozycji fortun szlaeheekich dzięki zapewnieniu swobody paletowania czy kantonowania. W ten spo sób wspólne interesy powiązałyby hetmanów z dworem i uzależni- łyby ich od króla, zwłaszeza że sami mieliby nadzieję przeprowa- dzenia tego, co by się królowi mogło nie udać. Na pewno za to do- prowadziłoby to do ruiny szlachtę, która mając zniszezone majęt- nośći, straciłaby swe "humory`". Stworzenie dużego komputu ułatwiłoby wprowadzenie do woj- ska cudzoziemców, przy pormocy których z czasem poderwałoby się autorytet hetmanów. Natomiast szlachta pod pozorem obrony Rzpltej musiałaby płacić wysokie podatki, rujnować się i w ten sposób "własnymi się pieniędzmi trzymać będą`". Wojsko będą łą- czyły wspólne interesy z królem i hetmanami, którzy pozwolą mu łupić dobra szlacheekie, toteż nie dozwoli ono szlachcie zbierać się na okazowania czy pospolite ruszenia. Należy wszystkieh dzielić na zwalezające się partie, "aby nimi za łeb trzymać wśzystkie woje- wództwa"", przerzucać wojska po całyzn kraju, nikomu folgi nie dawać, a przechodami niszezyć kraj. Trzeba także uzależnić od siebie pocztmistrzów, by rozsyłala wiadomości odpowiadające dworskim interesom, by szlachta nie miała prawdziwyćh wiadomości o sprawach publieznych. Nieko= rzystne wiadomośei należy przetrzymywać; przegląd ć także trze- ba listy szlacheckie. Dalszy przebieg wypadków miał wskazać, jakie z kolei wypadnie zastosować środki w zależnośei od tego, czy znę- kane województwa zachowają spokój, czy też będą próbowały obrony. Można przypuśżezać, że "śzlachta dla konserwacji wła- snych fortun swoieh zrazu płacić będzie z swojej szkatuły za pod- danych swoich zastępując ciężal-y. Tyzn, gdy nie tanie i uprzy= krzy, przeniosą totum pondus płacenia wszystkiego do pospólśtwa; którzy, że dalej wystarezyć nie będą mogli, puste zostawią wśi i ge- neralna nastanie krajów wsżystkićh dezolaeja, za której nastąpie- niem wszystkie ad absolutum nadadzą sobie sposoby i połkom [pszezołom) wtenezas miód wybierają, kiedy ich podburz.ają"`: to 148 Odsłaniająe ten rzekomy plan wprowadzenia absolutyzmu w Rzpltej, urealniająe go pewnymi faktami, wziętymi z rz ezywi- ście istniejących stosunków, autor Consilium wyraźnie starał się o uzyskanie konfideneji między hetmanami a szlachtą, o ujedno- licenie oporu przeciwko dworowi, o niedopuszezanie do utworze- nia silniejszego wojska, a zwłaszeza wprowadzenia do komputu wojska saskiego. Inna rzecz, że obawy jego nie były odosobniane. W suplemencie do instrukeji ziemi halickiej, w związku ze sprawą obsadzenia przez załogi saskie Poznania, Torunia i Elbląga, zla- chta ostrzega, że należy pilnować, by w ślad za tym "nie nastąpiła utrata miłych swobód i wolności`"6. Straszak absolutyzmu, jeden ze środków, przy pomocy których magnaci pozyskiwali szlachtę do oporu przeciwko dworowi, i tym razem miał więc spełnie swe za- danie. Faktyczne zamiary obozu dworskiego były na razie znacznie, skromniejsze. Dotyczyły one nadal przede wszystkim reformy skarbowo-wojskowej. Pisemko ulotne, wypuszezone na sejmiki je- sierme', zajęło się przede wszystkim znalezieniem źródeł nowych dochodów skarbu, które pozwoliłyby na utrzymanie zwiększonego komputu wojska. Celem odciążenia poddanych proponuje autor wprowadzenie nowego cła generalnego, które objęłoby sarówno towary szlacheckie, jak i kupieckie. Rozciągałoby śię zarówno na produkty gospodarki rolnej, zwłaszeza zboże, jak na drzewo i prze- twory drzewne oraz na wszelkie inne towary eksportowane i izn- portowane do Rzpltej. Kontrolę nad tymi doehodami sprawowa- łyby częściowo miasta portowe, podając ilości przepływająeych w obu kieruńkach towarów; urzędnicy celni składaliby także ra- ehunki przed komisją podskarbińską na sejmach, którą autor ra- dzi znacznie powiększyć, by podskarbi nie mógł przekupie korni- sarzy. Czy przyszła administracja tymi dochodami ma być zależna od sejmików, czy pozostawać raczej w ręku podskarbiego, jakby sugerował autor, zostawia się w zasadzie decyzji szlachty. Opór przeciwko centralizacji skarbu był tak wyraźny, że obawiano się widócznie zbytnim naleganiem w tym kierunku zepsuć całą myśl reformy. Jak jednak znożna się było przekonać, choćby z instruk- s AGZ, t. XXV, s. 173. r N y c ż, op. cit., s. 185 n. 149 cji przedsejmowych, szlachta ustosunkowywała się bardzo nie- chętnie do cła generalnego, projekt więe nie miał wielkich szans powodzenia. W każdym razie świadezył, że stronnictwo dworskie najpoważniej ujmowało sprawę reformy skarbowo-wojskowej. Sejm miał przynieść odpowiedź, czy średnia szlachta, dotknięta gwałtazni żołnierza domowego, skłoni się do dzieła reformy ko- niecznej dla uratowania państwowości szlacheckiej, czy też znów da się zepehnąć do roli bezwolnego narzędzia opozycji magnac- kiej. Obrady zalimitowanego sejmu rozpoczęto zgodnie z wyznaczo- nym terminem 31 grudnia. Król, który do ostatniej chwili przeby- wał na Pomorzu, przybył do Warszawy dopiero na dwa dni przed rozpoczęciem pierwszej sesji. W pośpiechu uzgadniali z ńim plany kampanii sejmowej koryfeusze partii dworskiej z Denhoffem na czeles. August uspokoił ich przede wszystkim co do obrotu spraw tureckich, celowo przedstawianych groźńie przez Sieniawskiego na zakłócenie sejmu"", dla odsunięcia wisząeych nad nim gromów. " Tymezasem szykowały się one coraz wyraźniej, a licznie już ze- brani biskupi, z prymasem i nunejuszem na czele, nie omieszkali natychmiast zaprezentować królowi swych żalów na hetmana. Posłowie zjeżdżali się na razie powoli, tak że przez pierwsze dni obrady ograniczały się do limitowania sesji. Dopie ro 3 i 4 sty- cznia, gdy przybyła większość posłów, gdy pojawiło się szereg se- n torów i hetmani, obrady nabrały wigoru9. Skład izby poselskiej nie uległ poważniejszym zmianom, w niektóryeh tylko wojewódz- twach na miejsce zmarłych posłów wybrano nowychlo; nie zjawili s St. Denhoff do K. Denhoffowej, 30 XII 1712, Cz 5790, nr 7585. s Diariusz sejmu znajduje się w APGd 300 R Ff 1; kilka pierwszych dni do 7 I 1713 obejmuje diariusz w AG Radz II 45, s. 57 -9; uzupełniający materiał zawierają relacje sekretarza gdańslkiego K. Bonhorsta, APGd 300, 29, 266, relacje posła austriackie o Tie olta w od isie Jarochowskie o Oss 3345, oraz nunejusza Odesehalehiego, T h e i n e r, op. cżt., t. IV, cz. I, s. 68-9. Do diariuśza znajdująeego się w arehiwum dreźdeńskim autor nie dotarł, wykorzystał go F e 1 d m a n, op. cit., s: 116-118. Do tegoż sejmu nale- ży odnieść (wbrew Feldmanowi) także Dżarżacsz projeletó2 sejrno2yeh 1712, Oss 233, s. 1241-9, obejmujący okres od 2 do 18 II 1713. 1o P a w i ń s k i, op. cżt., t. IV, s. 249. 151 150 się także posłowie pruscy, ponieważ przedsejmowy sejmik gene- ralny nie doszedł do skutku dzięki staraniom Rybińskiegoll. Już jednak pierwsze dni wskazywały na materiał zapalny, któ- ry przywieźli ze sobą posłowie. 3 stycznia zatamował obrady po- seł poznański Skoraszewski, żądając wydania przez Sieniawskiego zakazu kantonawania wojskom koronnym. Następnego dnia Józef Zambrzycki nie zezwolił na dalszy bieg obrad, póki Podlasie i Mazowsze nie otrzymają zapewnienia, że szkody poczynione przez wojska litewskie w czasie walk ze starostą bobrujskim zostaną wynagrodzone. Były to pierwsze ostrzeżenia dla hetmanów. Na ra- zie trudnośei te zostały ułagodzone i przystąpiono do rozważenia spraw proceduralnych, związanych z liznitą sejmu. Po dyskusjach zgodzono się, że sejm ma trwać dwa tygodnie, że króla należy mi- mo wszystko powtórnie powitać. Padły przy tym głosy przeciwko limicie sejmu, większość przecież godziła się ze zdaniem łowezego' bielskiego, że "z limitacji sejmu, lubo zdała się novitas, wielki awantaż [...) bo cokolwiek non est executum na przeszłym sejmie laudatum, może teraz reparari"". W senacie wit.ał posłów w imieniu króla kanelerz Szembek. Ja- ko naczelne zadanie sejmu stawiał sprawę reformy skarbowowoj- skowej, ustalenie zapłaty wojsku, tłumacząc, że nie można opierać się na wojskach auksyliarnyeh, że lepiej na własnego żołnierza dać po kilka złotych ńiż na obcego tysiące. Zdawałoby się, że po tylu latach doświadezeń, wobec napiętej sytuacji politycznej sło- wa te powinny przemówić do rozsądku posłów szlacheckieh. Próż- ńo go jednak było wśród prywaty sztzkać. Na przebieg obrad coraz silniejszy wpływ wywiera odtąd spór między hetmanami. litewskimi. Krył się za nim groźny konflikt między dworem a obazem hetmańskim, między dążeniem do re- forzny państwa a staraniami o jej utrącenie. Niestety, poważnie odbiły się ria nim i sprawy osobiste. Prawdopodobnie Denhoff rze- zywiście nie mógł zapomnieć, że Pociej był kiedyś jego podkomen- dnym, nie mógł przeboleć, że w jego ręce dostała się tylko buława polna, nie mógł ścierpieć lekceważenia go i szykanowania przez het- 11 Rybiński do Przebendowskiego, 27 I 1712, AG Radz II 52; Bli er- nitz do Wahla, 29 XI 1712, APGd 300, 29, 208. mana w-ielkiega na Litwiel2. Mając teraz do swej dyspozycji potęż- ną broń w izbie poselskiej, nie zawahał się użyć jej do ataków na Pocieja. Gdy zawiodła mediacja prymasa, między hetmanami roz- poczęły się pierwsze utarezki. Padały nie końezące się skargi koro- niarzy na gwałty ze strany wojska litewskiego, zażądano odebrania Pociejowi kasztelanii wileńskiej. Poeiejowcy ze swej strony także nie pozostali dłużni. Wśród tych sporów powoli i jałowo toczyły śię obrady nad istotnymi kwestiami. Sprawę ustalenia płacy wojsku odsunięto do czasu porozumienia się duchowieństwa z Sieniaw- , przy czym hetman znalazł w izbie szereg popleczników, któ- skim rzy domagali się odwołania monitorium prymasa jako bezprawnej próby pociągania ministrów przed sądy duchowne w sprawach swych ministerstw. Skoro król obiecał 10 stycznia mediację w tym sporze, skoncentrowano całą uwagę na sprawie sądów na adheren- tów szwedzkich. Ze strony stanisławezyków starano się oczywiście udaremnić ich zwołanie, wytoezono pociski na króla przypomina- jąc zakaz wyjazdu króla z Rzpltej bez zgody sejmu, tylokrotnie łamany, domagając się bezzwłocznego wycofania Sasów z kompu- tu korannego, wyponllnając, że wojska carskie jeszeze pozostają w części Rzpltej. Ostatecznie postanowiono prosić króla o łaskę dla zwolenników Leszezyńskiego i odłożenie sądów. Król, który wiele budował ńa wywołaniu rozłaznu wśród adherentów szwedzkich w kraju i na emigracji, 12 stycznia przychylił się do tych żyezeń. W zamian za to Denhoff odezytał następnego dńia projekt za- pewnienia bezpieczeństwa królowi, który wpra dzie obieeywał 6-miesięczny okres amnestu dla emigrantów, ale obok tego prze- widywał utworzenie przy królu sądu z 30 deputatów szlacheekich i 6 senatorów, który rozpatrywałby sprawy tych wszystkich, "któ- rzy by się zaś z stroną przeciwną interesom pazistw naszych i Rzpltej znosili, szkodzili, śwawolnymi kupami najeżdżali miasta, fortece odbierali i one osadzali, wojska zaciągali, rabunki, najazdy i inne ekseessa prawem zakazane quacunque titulo et praetextu czynili"". Przedstawił także Denhoff projekt zniesienia monitorium prymasa przeciwko hetmanowi. Ministrowie w sprawach swego 1" O t w i n o w s k i, op: cit., s.193. 152 urzędu odpowiadać mieli przed sejmem, ze szlaehtą zaś sądzić się w grodach i zieznstwachl3. Pierwszy z projektów wzbudził od razu podejrzenia o zamysły absolutystyczne. Król, mając do dyspozycji sąd, który by działał do następnego sejmu, mógł nie zwoływać tego sejmu i przez dwa- dzieścia lat, rządząc despotycznie. Domagano się więc, by taki sąd ńie trwał dłużej niż 3 tygodnie, pod naciskiem stronników dworu ustąpiono do 3 miesięcy. W ciągu tyeh sporów minął ostatni dzień obrad, dopiero o północy 14 stycznia uproszono króla o prolon.ga- tę na dalsze dwa tygodnie. Po sesjach prowinejonalnych rozpoczęto wreszcie 17 stycznia debatę nad sprawą ustalenia płacy wojsku i nad skarbem. Najpierw posypały się skargi na wojsko, na hetmanów, na podskarbiego. So- koliński skarżył się, że województwo krakowskie otrzymało dwu- krotnie od skarbu asygnacje na przeszło milion złp tytułem czwar= tego grosza, gdy dawniej nie płacono trzeciej części tego. Nadal też wybierały bezprawnie kontrybucje regimenty saskie. Podko- morzy Bromirski krytykował wojsko koronne, że nie sięga kom- putu, że w obozaeh znajduje się najwyżej trzecia częśe oddziałów, a reszta, po kilkadziesiąt chorągwi, chodzi na egzekucje. Darmo Królikowski wołał: "nie dbamy o następujący upadek ojezyzny, która włożyła n a ramiona nasze decus suum, a my tak onej succur- rimus, jakby konająca ratunku i zdrowia nie potrzebowała"". Wo jewództwa starały się tylko o uwolnienie czy zmniejszenie ciążą- cych na nich obowiązków płatniczych, przeszkadzając w obra ach komisji skarbowej likwidującej rachunki z podskarbim, zmusza- jąe do ponownego zwołania kilkudniowych sesji prowinejonalnych. Po miesiącu blisko obrad wyłoniły się pierwsze projekty re- formy skarbowo-wojskowej. Ustalono, że zapłata wojsku odbywać się będzie nie za pośrednictwem skarbu, ale przez województvca, według repartycji sporządzonyeh przez hetmanów. Repartycje e 13 APGd 300 R Ff 1, s. 15: "ubezpieczenie rnirzżsterżorum eztra forum competens, ponieważ stan duchowny evocavżt eztra forbxm eompetens, stan świeeki, tedy zabiegając żrz fb,cturum takowym inkonwenienejom i konsekwen- cjom monżtorżzem imci panu krakowskiemu intymowane od stanu duchowne- go pro żnsuffżcżentżbus ter-mżnis deklarujemy, legeque cavemus, aby minżstrż ez suo offżcżo na sejmach odpowiadali, z szlachtą zaś w grodach i ziem stwach in qużbusvis causis ożvżlżbrcs sądzili sig"". miały pozostawać nie zmieniane do następnego sejmu. Przy sejmi- kach pozostałaby administracja podatków, ustalenie ich rodzajów; nawet egzekucja retent dozwolona by była tylko tym wojskowym, którzy należeli do szlachty-posesorów. Najdłużej debatowano nad liczebnością wojska. Niektóre województwa, jak poznańskie, ka- liskie, sieradzkie, płockie, pragnęły ograniczenia komputu do 30 000 ludzi, obawiając się, że przy 36 000 włączono by do kompu- tu Sasów. Projekty powyższe odpowiadały nastawieniu sejmików tworząc wyraźne przesłanki dla późniejszych postanowień sejmu niemego. Bez żadnych postanowień rozeszła się rozrywana sporami wewnętrznymi sesja prowinejonalna litewska. Za kulisami sejmu toczyły się tymezasem sprawy, które miały zadecydować o jego dalszym przebiegu. Oprócz ponawianych prób doprowadzenia do porozumienia między hetmanami litewskimi, od 16 styćznia odbywały się konfereneje przedstawicieli duchowień= stwa z Sieniawskim. 23 tycznia odbyła śię w tej sprawie konfe- reneja deputatów senatu i izby poselskiej. Duchowieństwo kate= gorycznie odmawiało udzielenia zgody na konsysteneje wojska ko- rońnego w jego dobrach, przytaczająe liczne przykłady nadużyć z jego strony. Sieniawski odwoływał się do dawnych praw i zwy- czajów, które zapewniały lokację wojska w dobrach duchownyeh. Deputaci poselscy i senatorscy mieli po wysłuehaniu obustronnych pretensji przedstawie królowi projekt ostatecznej decyzji, która razwiązałaby tę kwestię; tymezasem Sieniawski ośtro przymówił się z biskupem łuckim i wskutek nowych trudności sprawa poszła w odwłokę. Tymezasem stanisławezyków zaniepokoiło wysłanie nad grani- cę turecką wojewodów Łaszc-za i Humieckiego, którzy mieli na po- lecenie króla powstrzymać od przyjazdu do Warszawy do końea obrad sejmu zapowiadane poselstwo tureckie i zorientować się w zamiarach Tureji. 26 stycznia poseł ruski Rosnowski zatamówał obrady do czasu wyjaśnienia przyczyny wysłania wojewodów ńa pogranieze tureckie oraz ustalenia, za czyją zgodą wojska saśkie weszły do komputu Rzpltej, dlaczego pedlegały komisariatowi sa= skiemu, a nie hetmanom, i na jakiej podstawie podskarbi wyda- wał im asygnaeje do wojew dztw. Udało się wprawdzie załagodzić tę sprawę, ale obrady zaczęły się toezyć eoraz bardziej bezładńie: 154 Denhoffowi zabroniono odezytywania projektu konstytucji w spra- wie wojska, za to z ogólnym aplauzem spotkała się propozycja Karwickiego, by czekać z uchwałami na skutek poselstwa Chomen- towskiego, albo prolongując sejm, albo prosząc króla o zwołanie nowego. Inni posłowie proponowali ponowną limitę. Mało kto ośmielał się w tych warunkach poruszać jeszeze sprawę reformy wojskowej, więkśzości za to podobał się projekt jednego z posłów haliekich, by zakazae królowi i senatorom wyjazdów za granieę, by całą politykę zewnętrzną uzależnić od sejmu, by zakazać du- chownym powoływania świeckich przed sądy duehowne w spra- wach nie związanych z religią. Z trudem, przełamując opór części posłów z Przeradowskim, starostą różańskim, na czele, która nie chciała słyszeć o przedłużeniu sejmu, udało się Denhoffowi wyko- łatać zgodę na tygodniową prolongatę. Miała ona być poświęcona na przeprowadzenie konfereneji z hetmanami i doprowadzenie do skutku nowej sesji prowiinejonalnej litewskiej, na której podjęto by decyzje w sprawie wojska. Najbliższy tydzień 'przyniós jednak tylko żnaezne zaognienie sporów, związane z ostrymi atakami stronnictwa dworskiego, współdzia ającego w tym wypadku ze stanisławezykami pr7eciw- ko opozycji hetmańskiej. 29 stycznia posłowie wojska koronnego mieli audieneję w senacie, skarżąc się na zatrzymane, "osychają- ce" zasługi. Zarazem na kónfereneji z posłami hetmani przedsta- wili żądanie utrzymywania 40 000 wojska przez Rzpltą, na utrzy- manie którego proponowali pobory. Wysunęli przy tyrn sprawę wojsk saskich, które nie miały należeć do komputu, ale które król chciał zatrzymać w kraju. W odpowiedzi dwór postanowił pod pre- tekstem walki o zabezpieczenie dóbr szlacheckich przed samowol- nym wyeiąganiem podatków i kontrybucji s,kie ować szlachtę przeciwko hetmanom i ograniczyć. samowolę hetmańską. Zresztą próba polubownego załatwienia tych spraw na sesji bez arbitrów spełzła na niczym oobec opozycji ze strony kreatur hetmańskieh, starosty starodubowskiego Biegańskiego i sędziego wołyńskiego. Ostatni wprawdzie godził się z przyjęciem komputu z 1703 r., ra- dził odbywać co 5 lat rewizję dóbr podlegających kwareie oraz lu- strację dóbr hibernowych, proponował rewizję łanów, bo piechota łanowa liczyła ongiś 16 000, wysuwał wreszcie projekt nałożenia 155 na Żydów obowiązku utrzymania przez 20 osób jednego żołnierza, ale na tajne obrady nie zgadzał się. W związku z tą postawą opozycji hetmańskiej 1 lutego docho- dzi do zasadniczego starcia. Pierwszy wystąpił ze skargami Ro- snowski, że wojsko koronne w wojewódżtwie ruskim nie czekając deeyzji sejmu wybiera po 100 złp z dymu. Złotnicki, wojski wsehowski, stwierdzał, że kantonujące wojska nadal wybierają co mogą "i lubo ordynans od imci pana krakowskiego w tej mierze wyszedł, bynajmniej nie uważają". Jakub Morsztyn, starosta ko- walski, w imieniu województwa krakowskiego skarżył się na opre- j ją. s e od kantonistów, którzy "do dworów szlacheckich zturmu Stecki, poseł kijowski, narzekał, że w jego województwie woj ka litewskie biorą kontrybueje po sto lkilkadziesiąt złotych. Podnie- cona takimi relacjami większośe posłów gotowa była przyjąć pro- jekt Rosnowskiego ponownego opisania nienaruszalności dóbr szlacheckich, zakazu kantonowania, odebrania komendy najbar- dziej skompromitowanym łupiestwami oficerom. Morsztyn pa= trzył trzeźwiej: "nie tak rygoru prawa konstytueja, jak onego eg- zekucja potrzebna, bo cóż po wolności, kiedy w niewolnym pra- wie jęczeć muszą barku nasze jarzmie"". Gdy jednak marszałek cheiał odezytać przygotowaną przez Karwickiego konstytueję o nienaruszalności dóbr ziemskich, doszła do głosu partia hetmań- ska. Granowski groził, że "nieszezęście Rzpltej z nie innej przy- chodzi raeji, tylko z niepunktualnej płacy wojsku, które opisować nie zda mi się, aby go in hoc turbide nie przyprowadzie u extre- mum". Litwini domagali się najpierw sesji z hetmanami. Wtedy stolnik koronny Franciszek Szembek wydobył stary straszak na magnatów: "ponieważ tak wielkie zagęszezają się differeneje, że do końca żadną miarą nie trafiemy, życzyłbym teraźniejszy odło- żyć sejm i w koruay go obróeić". Gdy nadal działała obstrukeja poeiejowska, pomysł podehwyćił Denhoffl4, proponując zwołanie 14 Denhoff "o wici trzecie króla imci upraszać życzył, aby województwa w granicach swoich contra quosvżs agr ssores bronić się mogły, przy dosto jeństwie majestatu krew i życie swoje saerżfżca%2do [. . .] JKMć naturalnie ła- skaw i miłosierny pan, który nie po angielsku, hoiendersku ani ad pn-axżm innych państw razem i fortuny, i osohy grzebiących postępuje sobie z na- mi [. . .), a zatem prosiE króla imci życzył unżversa,iż eżbello, aby z ojcow- skiej prowideneji suecur~rat nam (. . .) woli Rzplta żn vżrri )atorum zdać sig, 157 156 szlachty na pospolite ruszenie po województwach w celu rozpra- wy z wszelkimi opresorami wolnośei szlacheckich, w obronie praw Rzpltej i dostojeństwa majestatu. Byłoby to więc odwołanie się do odrodzonej konfederacji sandomierskiej, próba stworzenia nowe= go sojuszu między królem a średnią szlachtą, skiexowanego wy- raźńie przeciwko opozycji magnackiej. Niewątpliwie w ówezesnej sytuacji tylko na tej drodze można było doprowadzić do reformy państwa, do uratowania Rżpltej przed grożącyzn jej rozkładem. Wzrastające niezadowolen e z uei- sku ze strony żołnierza domowego obracało śię w tym czasie wy- raźnie przeciwko hetmanom. Toteż można się bylo pokusić o po- szukanie poparcia wśród średniej szlachty. Do takiej decyzji trze- ba było jednak innego króla niż August. Zbyt vc yraźnie pamiętał on krwawe sceny z pierwszych dni konfederaeji sandomierskiej, zbyt był daleki od średniej szlachty, by oprzeć się na niej całko- wicie. Czy zresztą ta cżęść szlachty, która od wieku wyrzekła sig na korzyść magnatów hegemonii w państwie, mogła stanowić dla niego pewną podporę? Czy nie odstąpiłaby przy pierwszym posą- dzeniu o absolutyzm, którego August nie potrafił się wyrzec an ośiągnąć? Otoczony magnackimi matactwami, władca-intrygant miał stać się igraszką w ręku żelaznych praw rozwoju społe- czeństw. August za mocno zwiążany był w Rzpltej z magnaterią, by mógł ryzykować wybór nowej drogi, którą otwierały przed nim szezęśliwe okolicżności. Wobec wyezekującej postawy zlachty nie potrafił zdobyć się na kroki stanoweze bez względu na to, że po- ciągnęło to za sobą zwrócenie się przećiwko niemu tych sił, które przed chwilą stawały do jego dyspozyeji. Zresztą część magnatów z otoczenia królewskiego, z kanelerzem Szembekiem na ćzele, wy- raźnie przeciwstawiła ię planom oparcia się o średnią szlachtę, obawiając śię, by ńiezadowolenie nie wyładowało się i na magnac- kich dowódcach króla: Na razie determinacja Denhoffa zastxaszyła ůhetmanów. Przy- stąpili więc z irmej strony do podkopywania pxojektu konstytucji aniżeli bye pod egzotyczną ręką"". Zapewne do tego wypadku odnasi sig wia- domość, że kanelerz gniewał sig na stolnika kor. "i przebić go chciał"" oraz że król miał mu za złe jego propozycje, które F e 1 d m a n, op. cit., s. 80, łą- czy niesłusznie z sejmem 1712 r. o nienaruszalności dóbr szlacheckich. Próbowano więc oddzielenia sprawy dóbr duchownych od szlacheckich. Jeden z posłów wołyń- skich przypomniał, że duehowni zawsze chcieli przerzucać wszel- kie ciężary podatkowe na dobxa szlacheckie, że nie mają prawa upierać się przy wolńości od obciążeń - imrrLunitas - swych dóbr, ale mogą najwyżej upominać się, podobnie jak królewszezyz- ny, o bezpieczeństwo - securitas. Uważał zresztą, że żołnierżowi trzeba przede wszystkim obmyśleć placę, - a potem go opisywać; ale to sluszne zdanie miało służyć tylko za podstawę do wystąpie- nia przećiwko pisywaniu buławy: nigdy tego nie bywało "i te- raz senatorów i wodzów nie trzeba coaeture, bo cóż szlachta bez panów poradzi". Nie brakło i innych axgumentów. Jeden z arbi- trów, towarzysz z chorągwi Pocieja, Niemira, pogxoził skarżącemu się na wojsko litewskie posłowi nowogrodzkiemu: "tego dyskursu będziesz WMPan potem żałował". Wśród tych sporów mijał znów termin prolongacji, padły więc głosy za zakońezeniem sejmu. W końcu zgodzono się obradawać jeszeze przez kilka dni dla osta- tecznego ulożenia kozistytueji. 6 lutego Denhoff przedstawił nowy projekt. Stwierdzając, że mimo wielokrotnych konstytucji Rzplta ponośi niebywałe agrawa- cje ze strony swojego wojska pxoponował, by hetmanom ń regi- mentarzom zakazać amowolnego wydawania jakichkolwiek pale- tów na egzekucje żołnierskie, a zalecić suxowe przestrzeganle kar- naści wojskowej. Winni przekroczenia tego postanowżeńia odpo- wiadaliby przed trybunalami. Prowineja małopolska pragnęła przy tym obrać sobie specjalnych komisarzy, którzy mieli zbierać dane dotycząee szkód i wstrzymywać płacę egzorbitującym chorąg- wiom. Litwa nie uzgodniła tego postulatu, zresztą wokól projektu potoczyła się dyskusja. Damagano się, by winni byli sądzeni na miejscu, po powiatach, by wojsko miało również swoich komisa- rzy po województwach, by komisje składały się z 3 osób. Nie bra- klo i oponentów, którzy twierdzili, że niebezpńeeznie jest dawać komńsarzom uprawnienie wstrzymania płacy wojsku, że wystarezy stworzyć generalną komisję do spraw przeszłych, a na przyszłość, skoro województwa wezmą płacę do siebie, będzie można sądzić te sprawy na sądach fiskalnych. Gdy ze strony opozycji upomnńa- no się, by pozostawić hetmanowi sądownictwo w żatargach z woj- 158 skiem, stronnicy dworu zażądali w odpowiedzi, by na komisjach skarbowych marszałkowała szlachta, a wojskowym zabroniono funkeji komisarskieh. Wtedy opozycja hetmańska przyśtąpiła do ataku na innym froncie. Posypały się skargi na ucisk ze strony wojska saskiego. Poseł liwski domagał sig satysfakeji dla swej ziemi za szkody po czynione przez kawalerię gwardii króla, Radzewski, starosta wsehowski, przypominał dawniejsze pośtępki Sasów i zastrzegał się, że instrukeja w żadnym wypadku nie pozwala mu akceptować przyjęćia Sasów do komputu. Do czasu wyjaśnienia tych spraw zatamowano obrady. Nazajutrz, 9 lutego, Denhoff zawiadomił po- słów, że król naznaczył Wielkopolsce termin rozraehunków z ko- misariatem saskim oraz wydał surowe rozkazy do gwardii, by za= przestała gwałtów. Obiecał także satysfakeję w innych sprawach. Rozpoczęte obrady zatamował z kolei Biegański pod pretekstem, że poprzednio zgodził się na prolongatę tylko pod warunkiem, że 9 lutego posłowi udadzą się do senatu na wspólne obrady. Ledwo: Denhoff ułagodził jego pretensje i zaczął odezytywać projekt kon- stytueji o komisjach dla poszkodowanych, gdy wstrzymali obra- dy stańisławezycy. Obrady zatamował tym razem poseł bełski Ra- decki, który zaprotestował przeciwko nieudzieleniu mu przez Den- hoffa głosu, nazywająe marszałka "opresorem wolności". Podniósł się tumult, posłowie widżieli w tym obrazę izby przez Radeckie- go, Denhoff chciał zrzec się swej laski. Zażądano sądu nad Ra= deckim, ten wyszedł z izby z protestacją, podtrzymywaną przez jego kolegów, Koca i Dramińskiego. Próżno Karwicki usiłował tłu- maczyć, że tam, gdzie idzie o "sądy, obieranie marszałków, nie może działać żus vetandż""; wprawdzie przegłosowano postawienie Radeckiego przed sądem; ale pod warunkiem, że drugi z posłów bełskich cofnie protestację. Przez dwa dni toczyły się teraz rokowania z protestującymi po- słami. Nie pomagała ińterweneja króla ani senatorów. Nie słucha- no rozsądnego głosu Kar ickiego, "kto jest większy opresor liber- tatis, czy obserwator immunitutżs, ezy im .unżtatem opisać nie dozwalający". Nie skutkowała perswazja Denhoffa, że w tych wa= runkach obrady izby nie powinny być zatamowane, że "albo stun- te contradictżone trzeba było absolute sąd położyć, albo pl ralitate 15 decidere"". W końcu sam marszałek nie chcąc czynić ujmy "deli= katnemu prawu" zdał się na wolę izby. Ostatecznie stanęło na zdaniu posłów bełskieh. Radecki oświadezył krótko, że nie chciał obrażić izby, po ezym 11 lutego przystąpiono do dalszych obrad. Z kolei pociejowscy posłowie z Litwy przygotowali nową obstruk= cję przeciwko czytaniu projektu żrr munżtotis dóbr księstwa li= tewskiego, a zwłaszeza utworzenia komisji dla sądzenia poszkodo= wanych przez wojsko. Wywodzono więc, że dawniej Rzplta trzy= mała po kilkanaście tysięcy żołnierza bez dodatkowych podatków; że powinna wystarezyć hiberna, kwarta i wybrańcy, nie zawaha= no się wreszcie przed atakiem na senatorów, którzy "miliony z'oz- dają`", formują legacje "o nas bez nas"`. W odpowiedzi starosta wiski Michał Puzyna skarżył się na trzymanie chorągwi przydwor= nych i wolontarzy, którzy nie wehodzą=do komputu i niesposóh na nich dochodzić krzywd, wypominał nadużycia wojsk litew= skich w czasie przemarszu, po czym ponownie groził sejmem kon= nym. Wreszcie projekt odezytano. Litwa go jednak nie aprobo wała. Dalsza prolongata sejmu dała pachop do nowych dyskusji; coraz liczniej padały głosy za zakońezeniem sejmu. Najrozsądniej przemawiał jeszeze Morsztyn, proponując limitę do maja, "a lubo by kto rzekł metuendum, aby nam przez te limity nie wprowadzo- no parlament angielski, dżsparto rotżo, ponieważ my, non ma.iestos condżt legem; do tego nie wiemy, co się dzieje z imcią panem wo- jewodą mazowieckim, posłem naszym`". Dopiero po otrzymaniu wiadomości od niego można będzie ustalić liczbę wojska. Szereg województw (wielkopolskie, płockie, ruskie, ks. zatorskie) poszło za tym głosem, nie udało się jednak pozyskać wszystkich. Dapie- ro o północy, dzięki perswazjom króla, że bezowocne obrady umo- żliwią wzrost praktyk przeciw Rzpltej, ustalono w senacie prolon- gatę do środy, przy czym obrady miały się toczyć wspólnie z se- natem. 13 lutego, po nowyeh trudnościach spowodowanych nadejściem do Warszawy wiadomości o zabiciu przez Węgrów królewskieh dwu szlachciców w Przasnyszu w czasie rekwizycji, zabrali głos senatorowie. Najważniejsze przemówienie wygłosńł prymas, bar- dzo obszerne i dotykające śzeregu istotnych kwestii. Oćzywiście nie obeszło się bez atakowania hetmana; usłyszeli więe posłowie 160 przede wszystkim, że najgorszą rzeczą w sprawach publicznych jest lekceważenie spraw duchownych, bo wtedy traci się nad::ie- ję pomocy Bożej. Posypały się potem życzenia w stosunku do woj- ska. Przede wszystkim, by pomniejszyć liczbę jego, bo Rzeezpo- spolita uboga, a i tak komput nie sięga ustalonych liczb. Wojsko powinno być gotowe i porządne i mieć ustaloną płacę, "aby nie było okazji do związku i niszezenia krajów": Repartycja powinna należeć do województw, każde województwo powinno znać liczbę przypadającego nań wojska, przy ezym najlepiej byłoby zapłacić je z podatku ultv%n,i consumentżs, a więc swego rodzaju akeyzy, podatku od konsumpeji, który byłby przyjęty definitywnie na sej- mie. Najlepiej dyscyplinę wojskową zapewni punktualna płaca, zwłaszeza gdy repartycje wezmą województwa, oficerami będą posesjonaci, a trybunał i grody będą sądziły sprawy z wojskowy- ,mi o nadużycia. Należy przy tym hetmanom odebrać prawo kie- rowania komisjami wojskowymi, przy czym liczbę komisarzy ograniczyć, bo to na nich idą miliony. Proponował oza tym uchwaleńie cła generalnego, ustalenie stałej płacy dla podskarbie- go, obmyślenie podabku na artylerię, na.wykupienie terytoz'żum elbląskiego; projektował otwarcie mennicy i ustalenie kursu pie- niądra, naprawę żup solnych; nie zapomniał także upomnieć się o trzećie wici na pospolite ruszenie i o wznowienie przepisów o odbywaniu co rok okazowania, by szlachta miała jeszeze jedną sposobność do zjazdów. Wreszeie upomniał się jeszeze raz o dobra duchowne, niszezejące pod ręką wojskowyeh, zagroził w wypad- ku ich spustoszenia takirń samym losem dobrom szlacheckim, a co do podatków od stanu duchownego odwołał się do decyzji papieża. Bronił dóbr duchownych i Jerzy Dzieduszycki, proponując jednak komput z sejmu lubelskiego i przypominając dawne pra- wo, by województwa, które nie płacą podatków; traciły aktywny udział na sejmach. Skoro jednak marszałek chciał przystąpić do czytania dalszyůch projektów konstytueji, rozpoczęła się burza. Po- słowie hetmańscy zażądali odezytania paktów konwentów, posta- nowień rad senatu... Odłożono więc wszystko do następnego clnia. Nazajutrz posłowie musieli odstąpić od tyeh żądań - za długo by trwało odezytywanie. Głos zabierali znów senatorowie, na ra- zie biskupi, którzy nadal bronili dóbr kościelnyeh. Tak więc bi- 161 skup poznański Tarło skazżył się, że "prżncipalżores podatki w niektórych województwach na swoje obraeają pożytki, dobra swoje libertują, inne, osobliwie duchowne, depaktują"". W związ- ku z tym zarówno on, jak i T. Potocki, biskup warmiński, doma- gali się zmniejszenia liczby wojska. Sesję zakońezono wyzzlacze- niem komisji na obrady z posłem cesarskim, a konstytucje nie ru- szyły się krokiem naprzód. Nadszedł ostatni dzień prolongaty sej- mu. Darmo jednak marszałek domagał się ustalenia liczby wojska i podatków. Między posłami wszezęły się spory, czy sejm ma bvć limitowany, czy też jeszeze przedłużony. Król zaproponował przez kanelerza, by na razie sejm zadowolił się ustaleniem punktualnej płacy wojsku, po czym by nastąpiła limita, potrzebna choeiażby ze względu na oczekiwaną relację od Chomentowskiego ze Stam- bułu. Rady tej nie przyjęto zgadzając się jedynie za namową pry- masa przedłużyć sejm o jeden dzień i to opozycja pociejowska po- stawiła warunek bezzwłocznego doprowadzenia do zgody między hetmanami litewskimi i zmiany konstytucji o sądzeniu hetma- nówl5. Coraz wyraźniej rysowała się katastrofa sejmu. 16 lutego zabrał jeszeze głos biskup inflaneki K. Szembek, któ- ry proponował zapewnienie stałej płacy wojsku przy pomocy po- datku ultżrna consurrientio, powiększonych podatków od Żydów (od kotła i garnca), i domagał się kary na fałszerzy pieniędzy i ure= gulowania sprawy mennicy, oraz Rzewuski, hetman polny, który podkreślał konieczność utrzymania dotyehezasowej liczby wojska wobec sytuacji na południowym wsehodzie i żądał, by ducho- wieństwo uczestniczyło w podatkach, a województwa nie płacące podatków nie miały aktywnośei na sejmie. Po tych wystąpieniach posłowie nie zezwalali dalej senatorom zabierać głosu, przy ezym doszło do starcia między hetmanami litewskimi. Ugodowa propozyeja chorążego warszawskiego, by opi- sać buławy tylko do następnego sejmu, a na razie sejm limitować, została odrzucona. Puzyna, starośta upieki, i Nestorowiez - stron- nicy Pocieja wyszli z protestaeją. Denhoff rwał obłudnie szaty nad prywatą, która uniemożliwiała przeż sześć tygodni uzyskanie pozytywnych wyników obrad sejmowych. Przyznał, że były gło- sy zarżucająee mu, że właśnie różniee między ńim a hetmanem 15 Chodziło już tylko o zamianę in quovis for o na żn trżbunalżtżo. J. Gicrowski: Między saskim absolutyzmem 11 162 wielkim litewskim wstrzymywały tok obrad. On przecież "przy prawie"" stawał. Jedyny ratunek teraz widzi w tym, by król "sejm exorbitantżarum naznaczyć raezył". Prosił więc króla - "abyś jako protektor praw one z opresji wydźwignąć raczyl - którą a partżcularibus ponosiemy studiis"". W odpowiedzi kanelerz pod- kreślił starania króla o utrzymanie sejmu, co do propozycji mar- szałka poselskiego uznał, że "nie tylko głębokiej refleksji potrze- buje, ale też i żntermedżżs ordżnżs rezolucji"" - odsuwając więc tę możliwość. Nazajutrz cały ranek zeszedł na bezskutecznych pró- bach mediaeji między hetmanami. Na wniosek króla obrady prze- dłużono do następnego dnia, czekając na powrót protestujących posłów. Wyslany do nich w południe Biegański wróćił z wiado- mośeią, że gotowi są przywróćić aktywność izbie pod warunkiem albo złagodzenia opisania hetmanów litewskich, albo takiego sa- mego opisania i hetmana kororinego. Denhoff jednak nie chcia ustąpić. Chociaż wszelkie próby porozumienia nie dawały rezul- tatów, obrady przedłużono jeszeze o jeden dzień. Król bez przer- wy w nich uczestniczył i najwięcej przyczynił się do prolongacji, co spowodowało głosy, że przedłużenie nastąpiło na samą decyzję- króla. Było ono jednak i tak bezskuteczne. . 18 luty miał staE się definitywnie ostatnim dniem sejmu. Dar- mo Denhoff proponowal debatę nad sposobem przywrócenia akty- wności sejmu wysuwająd jednócześnie kwestię jego limity czy prolongaty. Pierwszy zabrał głos Radzewski i chociaż żalił się na winnych zerwanaa sejmu, nie widział jednak innego wyjścia z sy- tuacji, jak zwołanie nowego sejmu exorbituntżarum, bo już nie- sposób wyżyć " w takim nierządzie i irregularnej postaci Rzpltej". Jeśli ehodzi o protestację, to "lubo przeciw prawu zgodnie napi- sanemu nie idzie >>nie pozwalam<< i na sejmie lubelskim pacifżca- tżonżs za króla imci Michała głos wolny opisany, że tylko przy prawie currżt >>nie pozwalam<<, jednak gdy my już usu wolnego >>nie pozwalam<< dawno nie mieli i lubo jako izbę poselską, a tak i to żus vetandi ńa tych sejmaeh wrócił nam Jego Królewska Mość miłościwie"` - wobec tego nie pozostawało nic innego, jak wy- perswadowanie kontradycentom, by cofnęli swój protest: Niewie- le od tego odbiegała propozycja od tronu, w której wprawdzie kanelerz grozil, że niepłatny żołnierz będzie dopuszezał się gwał- 163 tów, nie widział jednak innego ratunku dla ejmu jak ponowne zwrócenie śię do protestujących o przywrócenie aktywności izbie i złagodzenie konstytucji o hetmanaeh. Na to nie pozwalał Króli- kowski, poseł słonimski, który dwie godziny strawił na to, by wy- kazać opresje Litwy od Pocieja: "że już więcej w tej prowi ,cji rządzą hetmani niżeli król"`, że obehodzą się z nimi gorzej iiii nieprzyjaciel, "biją i napłakać się nie dadzą`". Wtedy próżno już Karwicki wywodził, na ezym polega prawo "nie pozwalam" i że konstytucja litewska o hetmanaeh z poprzedniego sejmu utrzyma swą ważność bez względu na zerwanie sejmu, darmo Ikonius7y ko- ronny wzywał, by Rzeczpospolita, jako pani swych praw, zdecydo- wała, "jeżeli ważna ta kontradykeja`". Przeciwko sejmo = i vvstą- pią teraz i stanisławezyey. Opozycja uderza w konfederację san- domierską, która jedna mogła stanowić pewną przeszkodę dla or- wania sejmu. Radecki żądał jej zniesienia, bo za życia króla nie- potrzebna, a Zakrzewski, poseł poznański, wypalił, że konfederacja to i tak papierowy instrument, bo króla co innego przyprowadzi- ło do tronu. Rzucili się nań Mazurzy z okrzykiem: "Szwed", chcie- li sądu. Wreszcie Denhoff ustąpił o tyle, że zgodził się zmienić konstytucje w ten sposób, by hetman litewski odpowiadał tam, gdzie ma dobra. Oczywiście i to nie zadowoliło Pocieja. Ikról o- słał jeszeze Ogińskiego, wojewodę trockiego, do protestujących, aby do izby wrócili, i to na próżno, bo gadzili się tylko zezwolić na prolongatę sejmu z gospody. Wtedy "zawołali wszyscy prawie: że- gnać`", zwłaszeza, że znaleźli się stronnicy szwedzcy, którzy o t - go skłaniali, chcąc zapobiec sądom na adherentów szwedzkich. Wśród narzekań na nieszezęśliwy los sejmu odbyła się ceremoi:ia pażegnalna, posłowie ueałowali rękę królewską i t.alk "consumatu sunt sżne fructu comżtia"", jak końezy skryptor diariusza. Na podzwonne sejmowi ogłosili jeszeze gromki uniwersał dwaj rwacze litewscy. Protestowali żarówno przeciwko limicie, iak i oczywiście sejmowi kwietniowemu, na którym zarzucono porzą- dek sejmowania, opuszezono głosy senatorskie, nie dapuszezono do dyskusji nad projektazni lkonstytueji. Za głównego sprawcę zer- wania sejmu uważali Denhoffa, który nie chciał zmienić dwu słów w konstytucji, licząc, że po zerwanym sejmie zdobędzie dyktator- is i64 ską władzę w oparciu o odnowioną konfederację sandomierskąls, Niewątpliwie "zasługa"" zerwania sejmu przypada w pewnym sto- pniu Denhoffowi, któremu, jako hetmanowi, niezbyt odpowiada- ło ograniczenie tego urzędul7. Jakkolwiek sejm nie odbywał się pod węzłem konfederackim, mógł on przecież powołać się na zda- nie tyeh posłów, którzy kwestionowali ważność lżberum, veto w tych warunkach i nie dopuścić do zerwania sejmu. Nie zdobył się jednak na to; nie odwołał się także, jak zapowiadał, do konfe- deracji. Główna przecież wina zerwania spada na samego Pocieja i całą opozycję hetmańską, która przystępowała do sejmu z pro- gramem zerwania obradls, wyżej eeniąc prywatne interesy hetma- na od sprawy reformy państwa. Wreszcie nie bez wpływu pozo- stały starania stanisławezyków, którzy, jak Tarło, usilnie perswa- dowali posłom konieczność zerwania sejmu. Natomiast najmniej podstaw mają, zdaje się, oskarżenia samego Augusta II o bezpo- średnie przyłożenie ręki do zerwania sejmuls. W świetle przejrza- nych źródeł wygląda na to, że król starał się raczej uratować sejm przed rozbiciem, pośrednicząc między stronami, narzucając pro longatę, osobiście uezestnicząc w długich nocnych sesjach. Zarów- no dla wewnętrznych, jak i zewnętrznych planów Augusta refor- ma wojskowo-skarbowa miała poważne znaczenie, uniezależniając 1s Uniwersał posłów litewskich, Krzysztofa Dominika Puzyny, starosty upickiego i posła upickiego, i Jana Piotra Nestorowicza, podstolego brzeskie- go, posła inflanekiego, 21 II 1713, AG Radz II, t. 16, nr 2249. Opinia śzla- ehecka dośe jednomyślnie potępiała rwaczy, jak świadezą liczne o nich wier- sze, np. Na zer2any sejm 2arsz 2skż anno 1713, Oss 66, s. 101: Rwą ten sejm pewni litewscy panowie, Każdy, uczciwszy uszy, z nich się zowie Jeden upicki, drugi z Staroduba, Jaka to Polszeze jest hańba i zguba; Kto kocha honor, ten proceder gani . że nami mieszać może Stara Pani. Sam cudzoziemiec eo tu o naś gada, że sejmem w Polszeze kiep i zadek włada. 17 Relacja Tiepolta, 22 II 1713, Oss 3345. 1s W uniwersale z G V 1712 zapowiadał Pociej : "gdyby przyszła kaden- cja miała sig zerwać, jak i ten początek mógłby się utrzymać"". AG Radz II, t. 16, nr 2235. 1s Wł. K o n o p c z y ń s k i, .LżBerum veto, Kraków 1918, s. 325. 165 go w pewnyzn stopniu od chwiejnych sejmów i niepewnych mag- natów. Na stanoweze kroki, na zdecydowane opareie się o średnią szlachtę z Korony, która wyraźnie poparła myśl reformy, August się jednak nie zdobył. Przeciwnie - wzrastające trudności umac- niały go tylko w postanowieniu włączenia części wojsk saskich do komputu Rzpltej, na co daremnie było aezekiwać zgody posłów. Z tego względu rozkładowa robota opozycji kryła i pozytywne strony dla dwulicowego, jak zwykle, władcy2o. Konsekweneją te o stanu rzeczy było dopuszezenie do zerwania sejmu i wzrastający rozdźwięk między mońarehą a masami szlacheckimi. o T h e i n e r, op. eit., t. IV, cz. I, s. 69. 16? ROZDZIAŁ IV PRZESILENIE WSCIiODNIE I KLĘSKA STANISŁAWCZYKÓW Rok 713 przyniósł poważne zmiany w sytuacji politycznej w Europie. W kwietniu podpisany został pokój w Utrechcie, który umożliwił państwom morskim i Prusom aktywniejsze zaangażowa- nie się w sprawy północno-europejskie. Dla spraw pomorskich wa- żniejsze znaczenie od zapowiadanej interweneji angielskiej po stronie szwedzkiejl i innyeh intryg dyplomacji angielskiej miało wycofanie armii pruskiej nad Odrę. Użyeie jej przeciwko Szwedom mogło doprowadzić wreszcie do całkowitego oczyszezenia Pożnorza z nieprzyjaciela; oznaczało jednak również pojawienie się nowego, groźnego konkurenta dla saskich planów pomorskich. W tych wa- runkach konieczne się stawało utrzymywanie dalszej salnej arznii saskiej na Pomorzu, zwłaszeza że Prusy z ewentualnego sojusznika mo ły równie dobrze stać śię ńapastnikiem. Nie bez wpływu na ożywienie się ich agresywności była zmiana n tronie pruwkim, któ- ra nastąpiła w początkach tegoż roku. Miejsce utracjusza, fantasty politycznego, słowem, godnego towarzysza Augusta II, Frydery- ka I zajął Fryderyk Wilhelm I, którego rządy, pełne troski o skarb i siłę zbrojną państwa, miały wyzwolić te siły tkwiące w junkier- skim społeczeństwie, które zdecydowały o potędze państwa pru- skiego w XVIII wieku. Pierwśze jego kroki zdawały się potwier- dzać słowa posła saskiego w Berlinie Manteuffla, że "wszyscy są- siedzi powinni szukać jego przyjaźni albo obawiać się nienawi- 1 N i k i f o r o w, op. cit., s. 105. ści"`2. Powiększenie i reorganizacja wojska pruskiego oraz zapo- Gzątkowana reforzna skarbowości budziły niepokój nawet w ser- cach ówezesnych polskich statystów, którzy nie potrafili w tym czasie przeprzeć podobnego dzieła we własnym kraju3: Wraz ze zmianami wewn trznymi ożywia się i pruska polityka zewnętrzna. Wypadki układały się pozornie niepomyślnie dla prus. Stenbock kapitulował w T nningen, Sasń i Rosjanie ścisnęli mocno Stralsund Szezecin, bombardowany przez ściągniętą wre- szcie ciężką artylerię saską. Wśród Szwedów brały górę nastroje kapitulacyjne. Teraz jednak wmieszała się dyplomaeja pruska. Nie gardząc groźbą i sza tażem, domagając się za mediację wyna- grodzenia, które chętnie widzieli nie tylko na Pomorzu, ale i w Prusieeh Królewskich czy Kurlandii4, doprowadzili dyploma- ci pruscy do korzystnego dla nich układu z Mienszykowem w Szwedt, podstawy późniejszej sekwestracji Szezecina. Źródeł tych sukcesów pruskich należy szukać z jednej strony we wzrastającym fermeńcie w Rzpltej, z drugiej w coraz poważ- niejszym zagrożeniu od śeiany wołoskiej. Nic nie pomogły wśzelkie próby Augusta sparowania machinacji dyplomacji szwedzkiej i emigracyjnej. Pozornie listopad 1712 r. przyniósł tylko wznowie- nie wojny tureckorosyjskiej; wspominano nawet o jakiejś szer- szej imprezie, w której przy boku Tureji stanęliby kozacy Orlika, Szwedzi - i Augustowa Rzplta. Był to wśzakże okres rozmów z Leszezyńskims. Nic dziwnego, że w tej sytuacji król ezuł się początkowo zbyt pewńie. Nie dopuścił na sejm przybylyeh do War- szawy posłów rosyjskich Trubeckiego i Stefanowa. W odpowiedzi na znemoriał carski, w którym Piotr domagał się wypełnienia obo- 2 D r o y s e n, op. cit., t. IV, cz. II, s. 10. 3 Keżewski do Sieniawskiego, 14 III 1713, Cz 5851, nr 18104: "Należa- łoby i Rzpltej naszej w lepszą się ufundowaE posturę, gdy nasi sąsiedzi tak się potężnie mocnią i armują, i mogą kiedyżkolwiek żacere super inconsulti- vem vesterrb, tej Rzpltej, ale taka jest widzę w sercach polskich oziębłośe in publiczcm że nżhil mżnus quom defensio Reżpcwe cogitzer i nie ma nie cięż- szego, jako regularną płacę wojsku opatrzyć"". 4 D r o y s e n, opr. eżt., t. IV, cz. II, s. 41; Kezewski do Sieniawskiego, 20 V 1713, Cz 5851, nr 18113. s D r o y s e n, op. eit., t. IV, cz. II, s. 57 n. s F e 1 d m a n, op. cżt., s. 93 n. 168 wiązków traktatu 1686 r. i udzielenia militarnej i dyplomatycz- nej pomocy przeciwko Tureji, August postawił żądanie opuszeze- nia przez wojska carskie Kurlandii, wydania Inflant i dopiero wtedy gotów był sprawę pomocy przedstawić stanem Rzpltej. Rokowania z posłami zostały wkrótce przerwane wskutek braku z ich strony odpowiednich pełnomocnictw'. W ten sposób bez wie- dzy Rzpltej, która była wtecly jak najdalsza od wszelkich myśli o nowym zatargu z Rosją, prowadził August swą osobistą, saską politykę. Pod dalekim protektoratem Augusta odbywało się jeszeze je- dno przedsięwzięcie, które miało raz na zawsze utrącić wpływ Ka- rola XII u Porty. Starosta bobrujski, urażony na króla szwedzkie- go z powodu niedopuszezenia go do wielkiej buławy litewskiej, wdał się w imieniu Augusta w rokowania z chanem krymskim Dewlet Girejem, które doprowadziły do słynnego "kalabaliku"` i uwięzienia króla szwedzkiego. Sam Sapieha został wprawdzie przez emigrantów pod zarzutem zdrady aresztowany, przy pomo- cy chana udało mu się jednak opuścić więzienie i zbiec do Polskis. Cała ta impreza jednakże skońezyła się niepomyślnie dla samego Dewlet Gireja, gdyż okazało się, że w imieniu Augusta rokował z nim Sapieha także o wspólne wystąpienie przeciwko Tureji, co pociągnęło za sobą usunięcie go w marcu z ehaństwa i mianowanie jego zastępcą Kaplan Gireja9. Sapieha natomiast zdobył sobie swą akeją powagę u dworu, co wzbudziło niepokój litewskich posiada- czy buław. Obawiano się bowiem, by przy niechęci dwaru do Po- ,;eieja starosta bobrujski nie objął jego funkeji. Sam zresztą Den- hoff w tej sytuacji nie był pewien swego stanowiskalo. Uwięzienie Karola XII nie sprowadziło jednak poważniejszych zmian w polityce tureckiej. Leszezyński, który przybył właśnie w tym czasie do Mołd wii dla uzyskania zgody Karola na umowę 7 S o ł o w i o w, op. eit., t. XVI, s. 107 ; memoriał do Augusta II od Pio- tra, podany przez płk. Trubeckiego i sekretarza Stefanowa, 11 II, i respona na memoriał, 16 III 1713, AG Radz II, t. 16, nr 2246, 2294. s Relacja o jmpanu staroście bobrujskiln, 23 III 1713, AG Radz II, t. 16, nr 2254 ; F e 1 d 1n a n, op. eit., s. 108 n. 9 . Sapieha do nieznajomego, 12 IV 1713, Oss 2703, s. 10. 1o K. Denhoffowa do St. Denhoffa, 16 IV 1713, Cz. 6792, nr 7928: "te- raz przy królu to wszystko sapieżyńscy przyjaciele"". i6 z Augustem, mógł się stać doskonałym narzędziem dla planów tu= reckich. Król sz vedzki odrzucał nadal wszelkie pomysły pacyfi= kacji z Augustem; pogodzony z nową sytuacją patronował nowym próbom interweneji tureekiej. Mimo bowiem wypowle enia woj- ny Rosji, Porta szykowała się wyraźnie do akeji na terenie Rzpltej. Wprawdzie zapowiadana na wiosnę koncentracja arznii tureckiej w Chocimiu, która miała narzucić na władcę Polski Karola XII albo Leszezyńskiego, uległa zwłoce wskutek zrzucenia dotycheza- sowego wezyra, nie oznaczało to jedziak uśmierzenia grezy turec= kiejll. W ezasie rakowań z dopuszezonym po wielu trudnaściach do Konstantyrlopola Chomentowskim, po powolnym ubijaniu spra= wy przepuszezenia Karola XII z eskortą turecką przez terytorium Rzpltej, po wyjaśnieniu kweslii pobytu wojsk rosyjskieh w Po1= sce, Turcy wysunęli nagle żądanie wydanża im prawobrzeżnej Ukrainy. Wobec stanowezego oporu ambasadora polskiego roko- wania utknęły na maz'tw m p1= cie, a Ibrahim Pasza, nowy we- zyr turecki, szykował się ponownie do interweneji wobee Rzpltej. Zam_ ierzał on wyprawić Karola XII z eskortą do Polski, doczekać się zapowiadanego przez emigrantów przewrotu na korzyść Lesz- czyńskiego i dopiero wtedy odebrać jako zasłużony łup Ukrainę. Chociaż Ibrahim zginął przy wykryciu spisku pałacowego, jego riastępca Ali Pasza kentynuawał te poczynanla. Zagrożony ze strony Tureji, powaśniony z carem próbował August zwrócić się do tego dworu, który był jakby naturalnyzn sojusznikiem Rzpltej przeciwko Tureji - dc Wiednia. Wysłany z pa5elstwem w imieniu Rzpltej Krzysztof Szembek nie natrafił na najlepsze ckoliezności. Osamotniony właściwie w walce z Fran- cją cesarz był jak najdalszy od myśli o wojnie z Portą. Toteż na wszelkie wynurzenia Szembeka w tej sprawie dyplomaei austriac- cy pozostawali głusil3. Za to potrafili się upominać o wysłanie przez Augusta nowych kontyngentów nad Ren. W trudnej sytua= cji cesarstwa król domagał się za to bądź dodatkowych subsydiów, bądź wreszcie odstąpienia rejonu Zielonej Góry i Świebodzina dla 11 F e 1 d m a n, op. cit., s. 111. 12 Jw. 13 AG Metryka Koronna, Libri legationum XXXVI, Din.riusz negocjo- ejej 2iedeńskiej ; F e 1 d m a n, op. cit., s.120 n. 170 zapewnienia sobie dogodniejszego połączenia między Saksonią a Polską. W odpowiedzi usłyszał żądanie eałkowitego wycofania się z wojny północnejl4 jako warunek takiego ustępstwa. Na śzersze rozwinięeie tych planów ńie pozwoliło jednak rosnące zagrożenie ze strony Tureji. Zamiast posyłać swe wojska nad Ren, musiał August śćiągać do Rzpltej wszelkie przeznaczone na pomoc cesa- rzowi regimenty. Bezśkuteczne pozostały po upadku Dewlet Gireja próby po- zyskania sobie Tatarów. Wprawdzie przysłani przez poprzedniego chana i wezyra z inicjatywy Spiegla posłowie Ułan Murza i Sulej- man Aga zapewniali, że "chan dałby odciąć głowę za króla`", i sta- rali się rozerwać sojusz z Rosją, ale wobec zmian na Krymie i w;Konstantynopolu nie można było poważnie liczyć śię z tymi spóźnionymi oświadezeniamil5. Jakkolwiek Tatarzy, mimo miano- wania nowego chana, niechętnie ustosunkowywali sżę do bender- skich gośći i życzyli sobie pokoju z Polską, jednak Kaplan Girej szedł ręka w rękę z polityką turecką wobec Rzpltej. Emigranći ben- derscy, ze Stanisławem na czele, który nie zrażał się, że pasza ben- derski przyjął go "bardzo po czerkiesku"16, prześcigali śię w obiet- nicach udzielanych Porcie i chanowi. Obiecywano i coroczny ha- racź, i zaspokojenie turećkich pretensji do Ukrainy, i wreśzeie masowe przejście szlachty i magn.atów na stronę Leszezyńskiego, byleby wojska turecko-tatarskie stanęły nad Dniestreml7. W tyeh warunkach mocno opóźnieni pasłowie Augusta i Sieniawskiego, La Mare i Szornel, nie mogli liczyć na przyjęcie przez chana pro- pozycji odnowienia dobrych stosunków i przyjaźnils. Audieneja ich odbyła śię 18 lipca, a więc tuż po słynnej wizycie Leszezyń- skiego u chana. Kaplan Girej był pod wrażeniem oddania się Sta- niśława pod jego protekeję, toteż oświadezył posłom, że ostatecz- nej odpowiedzi udzieli pod Chocimiem, że jeżeli mogli Szwedzi s4 Relacja Tiepolta, 24 V, 28 VI 1713, Oss 3345, s. 67, 77. Do Tiepolta zwrócił sig z tą propozycją podskarbi Przebendowski; vr Wiedniu wystąpił z nią poseł saski Wackerbarth. 1s La Mare do Ossolińskiego, 29 III 1713, Oss 269G, s. 15. 1s Relacja La Mare a, 21 IV, 3 V 1713, Oss 2695; s. 25, 29. 17 F e 1 d m a n, op. cit., s. 126. 1s Instrukeja JKMci urodzonemu Piotrowi Lamarowi 22 VI 1713, Oss 2624, s. 66. 171 i Moskale mianować królów, to czemuż nie może tego zrobić ktoś trzeeils. Wszystko miało się więc zdecydowaE na granicach Rzpltej. Jak słusznie podkreśla Feldman2o, niebezpieczeństwo zewnę- trzne nie było jednak tak groźne, jakby śię to pozornie wydawało. Turey nie byli przygotowani do wojny, obawiali się też interwen- cji postronnej, zwłaszeza rosyjskiej. Mimo świeżego podpisania pokoju (3 lipca) z Tureją Rosjanie byli przygotowani do wystąpie- nia w obronie Rzpltej. Wojsko ich było skoncentrowane koło Kijo- wa, a antagonizmy między Piotrem a Augustem nie powstrzyma- łyby niewątpliwie tej pomocy. Toteż Turcy zgodnie z planem wy- łuszezonym przez chana La Mare'owi gotowi byli tylko zażądaE znad granicy uznania królem Leszezyńskiego. Wtedy zaś wszyst- ko zależałoby od reakeji ze strony Rzpltej, od stanowiska szlachty i magnatów. Tymezasem właśnie to stanowisko budziło najwięcej niepewności. Od czasu zerwania śejmu wzrastał bowiem w Ikraju opór prze- ciwko dworowi, przeciwko polityce królewskiej. Wychodził on za- równo ze strony stanisławezyków jak i opozycji hetmańskiej. Wy- raźnie zaznaćzył się ten opór w ezaśie posejmowej rady senatu, rozpoczętej 23 lutego. Wprawdzie minęła ona spokojnie, ale ośta- tecznie uchwały podpiśało tylko l senatorów na 44 obecnych2'. Utrudniał obrady znowu spór między klerem a hetmanami o po noszenie kosztów utrzymania wojska; podniosły się także głosy przeciwko polityce skarbowej Przebendowskiego, zwłaszeza nad- miernemu obciążaniu Prus. Jakkolwiek większość senatorów do- magała się ponownego zwołania sejmu, zapadła decyzja zwołania na razie sejmików z wezwaniem ich do uehwalenia podatków ńa wojsko. W iznieniu niektórych województw zobowiązali się zreśztą sami senatorowie zapewnić dostarezenie odpowiednieh sum29. Wo- jewództwa mńały zostaE zgodnie z konstytucjami obciążone utrzy- 1s Relacja La Mare'a, b.d., Oss 2695, s. 44. , 2o F e I d m a n, op. cżt., s. 130. 21 postanowienia rady senatu, BJ 2277, ś. 2&; AG, zbiory Potoekich z Wilanowa 48, s. 71; relacja Tiepolta, 1 III 171o, Oss 3345 ; "Gazette de France, 1713, s. 145. Diariusz rady senatu, Oss 233, s. 1 52-1260. Rada ciągnęła sig od 23 lutego do 2 marca 1713 r. 22 Zobowiązali się do tego senatorowie pruscy, tym bardziej że Prusy n:e były reprezentowane na sejmie przez posłów. 172 maniem swych fortec i garnizonów; król postanowił także wezwać szlachtę do wypłacenia sumy elbląskiej. Rozdziałem podatków i dozorem nad ich wybieraniem miał się zająć reasumowany try- bunał radomski. Pożyczenie paeniędzy na najbliższe wy atki pole- cono Przebendowskiemu. Mimo braków w skarbie nie zapomniano o nagrodach dla "zasłużonych" magnatów, wreszcie wybrano dele- gację na zapowiadany kongres pokojowy ze Szwecją (wybrano do niej m. in. Szaniawskiego, Denhoffa, Przebendowskiego i Flem- minga) oraz skierowano w poselstwie do Wiednia K. Szembeka. Postanowienia rady senatu miały wywołać burzę na sejmikach. Darmo August w uniwersale na sejmiki relacyjne grzmiał, że te "fatalne nastąpiły czasy, że nec mala nostri patż, nec re nedio ad- mittere volumus`". Mimo ewakuacji obcych wojsk, mimo zwołani sejmu "czy to zapazniętała na własną zgubę zawziętość"", czy prze- ciwności losu rozehwiały sejm. Pozostawiono Rzpltą bez obmyśle- nia środków na utrzymanie wojska, bez zapewnienia obrony gra- nic. Toteż król się domagał, by przed następnym sejmem na sej- milkach relacyjnych uregulowano sprawę płacy według postanůo- wień walnej rady, by wojsko mogło wyjść na kampanię i nie czy- niło gwałtów. Poleeał także szlachcie utrzymanie piechoty dymo- wej, fortec i przypominał o młynowyxn na wykupienie terytorium elbląskiego23. Wezwanie kralewskie nie spotkało się ze zrozumieniem wśród szlachty. Część tylko sejmików uchwaliła podatki24, i to niektóre dopiero po kilku liznitach25 lub ustaliwszy odległe terzniny ich wy- bierania2o. Na pozostałych sejmikach górę wzięła apozycja i posy- pały się oskarżenia pod adresem króla. Najostrzej chyba wypadły one w Krakowskiem, zapewne w wyniku podszeptów Wiśniowiec- kiego. Na sejmiku tym skarżyła śię zlachta, że szarańeza, głód 23 Uniwersał Augusta II na sejmik pruski, 11 IV 1713, druk współeze- sny. APGd 300, 28, 209. 24 Laudum płockie, 3 IV, KH ; halickie, 3 IV, AGZ, t. XXV, s. 174 ; san- domierskie i pruskie zob. niżej. 2s Laudum dobrzyńskie, 12 IX 1713, Acta historżcu, t. X, s. 241; sieradz- kie, 15 IX 1713, AG Sier. Rel. 71, s. 876; wołyńskie, podolskie, 13 IX 1 13, AJZR, cz. II, t. III, s. 259, 265. 2s Laudum lubelskie, 12 IX 1713, KH - po uwolnieniu od ciężarów na Sasów. 173 "w ostatnią ludzi wprowadzała desperację"`. Stąd rezolucja: "Kiedy już ani poddani nasi, ani my suffżcere nie możemy, wsiadamy na koń [. . .] za wiarę, prawa, wolności, dostojeństwa JKMci`"27. Szeze- gólnie oburzano się na propozycje podatkowe posejmowej rady se- natu: "Po teraźniejszym zerwanym sejmie per senatus consżlium pozwolonó podatki, na województwa włożono, już żn ultżmam per- nżeżem ojezyzny naszej, co się zda i podoba czyniE dopuszezono i kilkunastu tylko osoboin rządy Rzpltej w ręce oddano`". Nie dziw- nego, że domagano się od "niepotrzebnych opiekunów" rachunku że wprawdzie uchwalono podatki, ale tylko na piechotę dymową, żądając usunięcia garnizonu wojska koronnego z Krakowa i wpro- wadzenia tam piechoty wybranieckiej. Wysłane do króla posel- stwo miało damagać się sejmu końnego lub pospolitego ruszenia i ewakuowania wszelkich wojsk auksyliarnych oraz upomnieć ministrów, by pilnowali praw i nie rozszerzali uprawnień rady se- natu, i polecić, by podziękowali papieżowi za subsydia, ale ich nie przyjmowali, by nie prowokować wojny z Tureją2s. Również sej- mik wiszeński, dzięki staraniam Jabłonowskiego, zakońezył się po- rażką dworu. Protestowano na nim przecivcrko uzurpacjom senatu, żądano w poselstwie do króla sejmu egzorbitancyjnego, zwrócono się do prymasa z prośbą o wstawienie się do króla o sejm i usu- nięeie wojsk saskich z Polski. Znamienne było przy tym przyjęcie poselstwa od województwa wołyńskiego i zapowiedź utrzymania kontaktu z innymi sejmikami przy pomocy takich poselstw2s. Szlachtę sandomierską uspokoił z trudem Denhoff, mimo o sejmik, który według słów Morsztyna "za pół sejmu stanął""3o, uchwalił podatki tylko na zaległe należności wojsku, a do króla wysłał posłów z żądaniem zwołania nowego sejmu. Jak dalece tro- szezyła się szlachta sandomierska o obronę Rzpltej, może świad- czyć jej uchwała w sprawie przetrzymywania zbiegów z piechoty dymowej - po zapłaceniu 40 złp każdy szlachcic mógł takiego zbiega spakojnie zatrzymać u siebie3l. Podobne uehwały zapadły 27 Mowa Łgtowskiego na sejmiku relacyjnym, Oss 701, s. 48. 2s Laudum woj. krakowskiego, 3 IV 1713, APK Castr. Biec. 365, s. 203. 2s AGZ, t. XXII, s. 519-27. 3o St, Morsztyn do Sieniawskiego, 14 V 1713, Cz 5896, nr 2fi385. 31 Laudum sandomierskie, 3 IV 1713, KH. 174 w Lublinie32. W prowineji wielkopolskiej stanowezo zaprotestowa-ů ła przeciwko uchwałom rady senatu szlachta łęczycka, odmawiając uchwalenia podatków i wysyłając do króla posłów z żądaniem zwo łania sejmu33. Natomiast sejmik średzki, mimo początkowych opo= rów i prób porozumienia się z sąsiednimi województwami dla przedsięwzięcia wspólnych kroków34, uchwalił w końcu podatki na wojsko35. Sejmik kujawski został zerwany3s. Poważne trudności powstały na pruskim sejmiku generalnym. Gdańsk wobec zatargu z Rybińskim nie chciał przysłać posłów do Malborka, trzeba im więc było specjalnie asekuńować bezpieczeń- two. Wprawdzie deeydujący głos na sejmiku miało stronnictwo dworskie, na marszałka Rybiński wprowadził swą kreatuzę Cheł= stowskiego, obrady przecież pociągnęły się bardzo długo, aż do 10 ezerwca, pod znakiem wyraźnej presji na Gdańsk, nieśmiało popie= rany przez stanisławezyków. Chodziło o obarezenie go podatkami. Gdańsk bronił się powołując się ńa swą trudną pozycję finansową, na posiadanie poważnych długów; sama obrona przed inkursją Ry= bińskiego miała go kosztować 70 000 złp. Wobec nacisku szlachty, upominającej się o zbiegłych poddanych, o aresztowa ie szlachty, posłowie gdańscy chcieli nawet użyE przysługującego itn prawa veta, w końcu jednak osobista interweneja senatorów w Gdańsku uratowała sejmik i uzgodniono podatki, zastrzegając się, że w zwią- zku z tym na najbliższe lata mają ustać wszelkie inne obciążenia szlachty i mvast pruskieh3'. Wystąpienia sejmików relacyjnych w Proszowicach i Wiszni zaostrzyły wyraźnie sytuację wewnętrzną Rzpltej, wskazały na 32 Laudum lubelskie, 3 IV 1713, KH. a3 Laudum łęezyckie, 3 IV 1713, KH. 34 Laudum średzkie, 24 III 1713, BN 6178, s. 112. 35 J. Zakrzyński, marszałek sejmiku, do J. Szembeka, 3 IV 1713, Cz 515, s. 265. 3s P a w i ń s k i, op. eżt., t. IV, s. 255. Na Litwie bezpośrednio po sejmie tylko sejmik brzeski uchwalił "suplement"" na vrojsko. Pociej do Sieniaw- skiego, 20 V 1713, Cz 5916, nr 30097. 3r Recesszls der A. 1713 d. 22 Maiż żn Marżenbuz-g gelzultenen cozaventzts generalis, APGd 300, 29, 208; sejmik trwał do 10 VI 1713; Kezewski do Sie- niawskiego, 3, 14 VI 1713, Cz 5951, nr 18116=7; Rybiński do Sieniawskiego, 25 V, 4, 10 VI, 5 VII 1713, Cz 5937 nr 35541, 35543, 35548, 35552. 175 wzrastająeą akeję ze strony stanisławezyków. Tymezasem nie żmniejszało się napięeie irmyeh zat.argów, jak choćby sporu du- chowieństwa z Sieniawskim. Rozpoezęte podezas sejmu pertrakta- eje pociągnęły się przez kilka tygodni po sejmie. August, który nie chciał tracić poparcia ze strony kleru w Rzpltej, a na arenie międzynarodowej ze strony papieża, gotów był na ustępstwa. W końcu sprawa stanęła na martwym puzikcie - czy dobra du- chowne mają utrzymywać 6500 ezy '7000 żołnierzy. Król godził się na pierwszą liczbę, odrzucił ją jednak hetman i deputaci świec- cy w komisji; cała sprawa poszła znów w odwłokę, a wojsko po dawnemu łupiło dobra kościelne3s. Rozpisał prymas w tej sprawie listy do ejmików relacyjnych, doćzekał się tylko żądań, by ducho- wieństwo podlegało na równi z innymi stanami wszelkim podat- kom39. Trafiła za to szlachcie do przekonania rzucona przez niego na sejmie i powtórzona w liście myśl wznowienia okazowań - kil- ka sejmików ustaliło sobie terminy tego zbrojnego przeglądu szlachty. Wśród rosnącego napięeia pojawił się projekt zwołania do boku króla senatorów i cleputatów szlacheck ich (zapewne członków ra- dy wyznaczonych na sejmie 1712 r.), król go jednak nie przyjął40. Zewsząd czaiła się zdrada, podsyeana agitacją stanisławowską. Opazycja hetmańska nie eofała się przed porozumieniem ze sta- nisławezykami. Pociej, zagrożony utratą buławy wskutek rosną- cych wpływów Sapiehy, próbował poezątkowo przeciwdżiałać przy pomocy swych litewskich stronników. 15 maja utworzony został w Wilnie tajny związek w obronie praw Pocieja do wład,zy het- mańskiej4l. Ogińscy, Zaranek, Nowosielski, Krzysztof Zawiszra, a nawet świeżo zasłużony zerwaniem sejmu Krzysztof Puzyna, obiecali służyć mu wszelką pomocą, w zamian za co hetmań obie 3s Kezewski do Sieniawskiego, 8, 14 III 1713, Cz 5851, nr 18103-4. 3s Domagało sig tego woj. krakowskie i sejmik generalny pruski. 40 J, Szembek do Radziwiłła, 17 VI 1713, AG Radz V, 38, 15699. 41 Kopia aktu związku, 15 V 1713, AG Radz II, t. 16, nr 2259; pod- pisali go ponadto K. Pociej, wojewoda witebski, K. Pakosz, starosta rze- czycki, Daniel VVyhowski, kasztelan miński, M. Chalecki, oboźny litewski. Ce- lem pozyskania duchowieństwa Pociej mimo protestów szlaehty złożył aseku- rację, że dobra duehowne będą wolne od konsysteneji wojskowych. Pociej do Sieniawskiego; 20 V, 3 VI 1713, Cz 5916, nr 30097, 30100. I'77 176 cywał nigdy ich nie odstępo a ło dostate n gwaać. Widocznie raneji dla Po- jednak to poręczenie nie stan c rn ofiarują e go- a. Rozpoczął on pertraktac e z Wiśniowie ieże i obiecując ciej byleby nie Sap 42 towość odstąpienia mu buławy, ynskie o. w razie potrzeby połączyć się z wojskami ehana i Leszedobnie poza Drugi z wielkich hetmanów nie wyszedł prawdopo dwuznaezne obietniee, zgodnie ze swą zwykłą taktyką. Wprawdzie już w końcu maja Humiecki ostrzegał La Mare'a; że Sieniawskiemu 43 : b ć może, że wszedł on w kontakt z Potockim, nie m a k ńferen yi z chanem wyrażał gotowość zrzeczenia się który swej buławy na rzecz Sieniawskiego, w za ian za co hetmarl opo- wiedziałby się po stronie Stanisława jednak hetman raczej temporyzował, niż się wyraźnie angŹ ck yper wa- powyższych obietnic potrafił wspólnie z g czerwcu szlachcie wo ewództwa ruskie o okazowanie :dować w kiego45 y słu- które miało się odbyć z poduszezenia Jabłonows , b żyć Porcie za dowód popierania Leszezyńskiego przez szlacht. ca rola w ruchu antykrólewskim przypadała teraz Decydu okresie dezorientacji, z kolei stanisławez kom. Po przejśćiow po podpisanlu ugody pomorskiej p e Ldcy be k r g y a ęzieniu Karola XII, kiedy różni wybitni p y zali się do Augusta z prośbą o amnestię4s, zapowiadana interweneja tuy c- ko-tatarska wzmogła z powrotem ieh nadzieje. P a w111e z ająt- wały się perspektyw o yskallia st bego Les gzyńskiego, łupie- ków, wszechmożnych wpływów na sła , Dla siągnięcia tyćh nia dochodów państwa i fortun braci szlachty :celów nie wahano się przed s2afowaniem ziemiami Rzpltej i jej nie- 4 jn La Mare'a, 26 VI 1713, Oss 2695, s. 41; relacja Kulbickiego, 7 VIII 1 13, Cz 466, s. 164. Le palatin de Podo 43 Relacja La l Vlare a, 25 V 1913, Oss 2695 s. 33 'general n etait point lie m'a dit lui meme de sa propre bouehe, que le g , du tout bón ami du Roi et qu'a cause de cela il ne m aimoit point aussi et tous ceux, qui etoient dans leś interes du Roi"". 44 Relacja Kulbickiego, jwů os Wiadomości ze Lwowa, 14 VI 1713, BN 3093, s. 80 J. Szembek do Sieniawskiego, 22 VI 1913, Cz 5960 nr 41563. 4s Zob. szereg a:mnestii, m. in. dla M. lśniowieckiego, St. Tarły, J. Po tockiego z 24 III 1713, AG Metryka Koronna, Sigillata 18, s. 36. zależności. Zerwanie sejmu, W"zrost niezadowolenia wśród szlaeh- ę dla ieh agitacji w kraju. Wraz ty stanowiły doskonałą pocon kwinę za wszystkie klęski na króla z opozycją hetmańską zrzu lności od ćiężarów na woj= i stronnictwo dworskie. Pod hasłami wo sko udało im się częściowo pozyskać sejmiki relacyjne. Był to jed jeden z etapów wielkiego spisku stanisławowskiego nak tylko ~oczyć najszersze kręgi który w leeie 1`713 r. miał za . Kierował ca- ł m t m ruchern w kraju wojewoda ruski, Jabłonowski. Prowadził y akc e szpie owskie w wojsku koronnym, wykorzystywał istnie- podburzenia chorągwi; w półdziałał jące trudności finansowe dla aniu wyprawy w poprzećlnim roku w organi h w formaeji o sytu Urb owicza i Grudzińskiego, udzlelał stałyc Polsee królowi szwedzkiemu, podburzał szlachtę przeciwko królowi wre= szcie wzywał interwentów tuxeekich. W momentach wahania się Leszezyńsklego nie cofał się nawet przed przygotowaniem nowej elekeji - tym razem wysuwają c Rakoczego4'. ą rowadził Janusz Wiśniowiec- W Krakowskiem podobn xobotę p eszeze w lipcu jeździł do brata do Mołdawii, w Lu- ' y W lkopolsce Bronisz, wlly ki któr da mar= belskiem wojewoda Tarło, w ie szałek konfedexacji warszawskiej, obecnie z łaski Augusta kasz- telan kaliski, któr mimo zaprzysiężenia konfederacji sandomier- powrót Stanisława4 . W Gdańsku skiej nie przestawał liczye na y jąca za ośred- bawiła cała kolonia stanisławezyków, oddział wa P nietwem Teodora Potockiego na szlachtę pruską. Macki tego sprzy- siężenia miały sięgać nawet dworu królewskiego5o. Pozyskuiąc hetmanów nie zapominano i o wojsku. Regimentarz partii ukraiń- skiej, p odkomorzy koronny LubQmirski przez niejakiego Ostrow- orozumiewał się z Leszez ńskim, obieeując opowiedze- skiego p ie innych oddziałów śzły także nie się po jego stronie; na pozyska kt kowanie niepłatnego ż poważne kwoty, co ułatwiało spra y ołnie- 47 F e 1 d m a n, op. cit., s. 132 ; K. J a r o c h o w s k i, J. St. Jab ono2ski, historyczne"" s. 80; Specyfilcacja występków Jabło- owiadania i studia ' "Op -12. nowskiego, Cz 469, sů 1 26 VII 1913, Cz 466, s 48 Sieniawśki do J. Szembeka . 85. 49 Relacja Tiepolta 16 VIII 1913, Oss 3345. so F e 1 d m a n, op. cit., s. 134. '51 SRIO, t. XXV, s. 392. J. Gierowski' Między sashim absolutyzmem ' 179 178 rza52. WydawaŁo się, że pojawienie się Turków nad granicą spowo- duje ogólny wylruch, który łatwo zmiecie Augusta. Król Sas znalazł się w trudnej sytuacji. Odwołanie się do kon- federacji sandomierskiej, jak proponowaŁ tym razem Przebendow- ski53, było krokiem spóźnionym i niebezpiecznym. Oparcie ię o wojska Rzpltej przy niepewnych wodzach, nielicznym i źle uzbrojonym żołnierzu, pustych magazynach fortecznych54 było niemożliwe. Nawet duchowieństwo nie wstrzymaŁo w obliczu in- wazji islaznu sporów o hiberny; darmo nunejusz wzywał episko- pat do wy?kazania szlachcie niebezpieczeństwa grożące go Rzplůtej i zachęeańia do wytrwania przy boku prawowitego monarehy55. Takie stanowisko episkopatu wywoływało słuszne zgorszenie wśród śtronników dworu5s. Jedynie wojsko saskie i szybkie, zdecydowane działanie mo- gły uratować tron dla Wettyna. O wojsku myślał August już od dawna. Po niepomyślnym wyniku posejmowej rady senatu i po sukcesach opozyeji na sejmikach relacyjnych postanowił król ścią- gnąć do Wielkopolski część swych regimentów znad Renu. Wobec zaogniania się sytuaeji na południowyzn wsehodzie trzeba było wycofać wojska i spod Szezecina, rezygnując z planów pomor- skich. W miarę napływania regimentów saskich do Rzpltej można było przystąpić do zdławienia spisku sta.nisławowskiego5'. W pierw- 52 J. Szembek do Sieniawskiego, 7 VIII 1713, Cz 5960, nr 41665. 53 J, Przebendowski do J. Szembeka, 16 VIII 1713, Cz 466, s. 221. 54 Co do stanu wojska zob. Sieniawski do J. Szembeka, 26, 29 VII 1713, do A:ugusta II, 6, 26 VII 1713, Cz 466, s. 85,113, 9, 93. 55 F e 1 d m a n, op. cit., s. 134. ss J. Przebendowski do J. Szembeka, 19 VII 1713, Cz 466, s. 55: "pier- wej sig trzeba starać o pokój, o uspokojenie ob intra et ab eztra., a potem pro żurżbzcs ecclesiasticżs zelore (. . .) Ale kiedy wojsko niepłatne, dobra du- chowne chcą być immunes, pytam sig, jako hetman n ia eonservare wojsko, że- by Rzeczpospolita miała jakąkolwiek obronę i te dobra duchowne swoją za- słong, bo gdyby nieprzyjaciela, widząc nuditatern nostramL, hętka wzigła per- gere żn vżseera Reapublżeoe, pewnie by sig i dobrom duchownym dostało, aźe- by ich fulrr en Vaticanurn nie obroniło"". 5r "Gazette de France"", 1713, s. 445; Rybiński do Sieniawskiego, 24 IV 1713, Cz 5937, nr 35538: "Król Jmć nasz regimentom swoim z Hrabaneji i niektórym z Olsacji dał ordynans, aby do Polski jako najśpieszniej szły, i w Wielkiej Polsce ich lokować chce, nie mogę pojąć irc qu.ern finem [. . .)"" szych dniach sierpnia najpoważniejsze niebezpieczeństwo zosta- ło zlikwidowane. Aresztowano Jabłonowskiego, szereg jego dru- gorzędnych wspóŁpracowników i kolonię stanisławowską w Gdań- sku. Wojewodę wysłano do Saksonii, pozostałych spiskoweów osa- dzono pod strażą saską w Elblągu lub Poznaniu. Nici spisku, śle- dzone zresztą od dłuższego czasu przez ludzi Augusta, zostały przecięte. Aresztowanie dalszych przywódeów ruchu było niepo- trzebne, mobŁo zresztą popehnąć malkontentów do ostateczności. Cały kraj był pod wrażeniem wiadomości o krokach królewskich, wyolbrzymianej przez doniesienia o rzekomym aresztowaniu Tar- Łów i innych senatorów59. Szlachta, ujrzawszy nagle dno przepa- śei, do której prowadzili ją magnaci spod znaku Leszezyńskiego, zamilkła i uspokoiła się. Losy Jabłonowskiego ostudziły także zapalezywośe opozycji hetmańskiej. Pociej, któremu zawisło nad karkiem 5000 Sasów pod Denhoffem, na kategoryezne żądanie dworu, by zajął jasne sta- nowi ko, ogŁosił natychmiast asekurację, że nie będzie wehodziŁ w żadne praktyki i wytrwa wiernie przy Rzpltej i majestacle5s po ćzym wyruszyŁ wreszcie z wojskiem na Ukrainęóo. Nieco łagod- niej potraktowano Sieniawskiego, nie obeszŁo się jednak bez wy- rzutów o kontakty ze stanisławezykami i brak dozoru nad woj- 5s J, Przebendowski do J. Szembeka, 23 VIII 1713, Cz 466, s. 293. 5s Pociej do J. Szembeka i asekuracja Pocieja, 9 VIII 1713, Cz 466, s. 173, 189. Dwór pod wpływem Denhoffa nosił się wyraźnie z zamiarem ode- brania buławy Pociejowi. Kreatura Denhoffa, Wyżycki, oskarżył hetmana wielkiego litewskiego przed trybunałem koronnym na podstawie konstytucji 1712 r. o napad zorganizowany przez Pocieja na jego chorągiew, przy czym w czasie rozprawy w Lublinie Denhoff gwałtownie zaatakował swego kolegg. Na Litwie rozpuszezano już wiadomośei, że Pocieja pozbawiono buławy. Sam król, obawiająe się postawy jego wojska, powstrzymywał go specjalnymi roz- kazami przed połączeniem się z armią koronną. Dopiero po przybyciu Sasów zezwolono Pociejowi na połączenie się z Sieniawskim. Pociej do Sieniawskie- go, 26 VII, 3, 4, 10, 19, 27 VIII 1713, Cz 5916, nr 30108 ; 30110-2 ; 30114-5 ; 10 VIII pisał: "Łatwo WMPan zważysz, że nie przy mnie wina, kiedy to u dworu ze mną robią, co trzeei dzień prawie, to insze inweneje, insze ordy- , y nanse, idź, nie idź, et simżlża a wsz tko to złość nie odciwa i zawzi tość ludzka wyrabia [. . .)"" so Jw., 19 VIII 1713, s. 261. 12 180 skiem. Hetman musiał dokonać zmiany na stanowiskach regimen- tarzy, pod naciskiem króla znalazł pieniądze na opłaeenie wojska, wzmoenił straż nadgranićznąsl: Z jego poleeenia przeprowadzono rewizje u klientów Jabłonowskiego, sehwytano też kilku agentów na granicy, między innymi Lanekorońskiegos2: Wobec takiego nastawienia Sieniawskiego musiała się skon czyć niepowodzeniem misja kapelana wojewody kijowskiego, je- : zuity Załęskiego. Wysłał go Stanisław jeszeze 18 lipca z Benderu e z poleceniem pozyskania hetmana i wpływowszych senatorow przebywająeych we Lwowie, przy ezym ewentualne skrupuły miała zwalezyć obietnica utrzymania ich,na urzędach i odpowied= niego wynagrodzenia pieniężnegos3. Rozmowy z Sieniawskim, Rze- wuskim, Humieckim i Stefanem Potoekim wykazały, że jezuita : przybył za późno. Wtedy wyszło na jaw drugie, tajniejsze zadanie Załęskiego - wysondowania możliwości wżnowienia zeszłoroczne- go układu pomorskiego. W tej sprawie wysłano go jednak do War- szawys4. Tymezasem waliła się już w gruzy cała impreza stanisławow- ska. Wobec niepowodzeń na terenie Rzpltej, wobec niespełnienia obietnic co do poruszenia szlachty, pod naeiskiem sąsiednich mo ćarstw, zwłaszeza Rosji, Tureja nie ośmieliła się sprowokować woj- ny i w chwili, gdy Stanisław po przekroczeniu Prutu szykował się do powrotu do Polski, nadszedł z Konstantynopola rozkaz wstrzy- mujący całą akcję, Leszezyński i jego adherenci powędrowali pod nadzór tureeki. Wprawdzie Turcy nie pozbyli się jeszeze całkowi- eie nadziei na wymuszenie na R zpltej cesji Podola; w Chocimiu rozpoczęto wbrew traktatowi karłowickiemu prace fortyfikaeyjne, w granice Rzpltej wysłano orlikowćów, nie zaniedbano także no- s1 J, Szembek do Sieniawskiego 7 VIII 1713, Cz 5960, nr 41665; Sie- niawski do J. Szembeka, 16 VIII 1713, Cz 466, s. 229. s2 Sieniawski do Augusta II, 16 VIII, 6 IX 1713, Cz 2210, s. 27, 31; do J. Szembeka, 9 IX 1713, Cz 466, s. 4G5. s3 Potocka do J. Szembeka, 9 VIII 1713, Cz 4GG, s. 1G9: "Jezuiei misją w opak przewrócili, przedtem jeździli pogan wykorzeniae, teraz ich tu spro wadżają""; Sieniawski do J. Szembeka, 9, 16 VIII 1713, Cz 4G6, s. 179, 229, 64 Sieniawski do Augusta II, 24 VIII 1713, Cz 4G6, s. 308. 182 wego naeisku na Chomentowskiego, skoro jednak zawiodły te kroki i nie okazano skłonności do żadnych ustępstw ze strony polskiej, wezyr agraniczył się do posunięć dyplomatycznychs5. August miał już jednak czas wzmocnić Kamieniec, do którego posłał jako komendanta Lagnascoss, i podciągnąć ku granicy woj- ska Rzpltej i saskie. Coraz wyraźniej rozkładał się śpisek Jabło nowskiego. 4 września złożył asekuraeję wierności i posłuszeń- stwa królowi Janusz Wiśniowieckis7. Wzywany do dworu Tarło, wojewoda lubelski, chociaż "domyślić śię nie mógł`", po co go po- trzebowano, i oburzał się na przysłanie mu glejtu bezpieczeń- stwa - "nowa jakaś proxis i nie wyrozumiana, aby Polacy w Pol- sce za paszportami jeździli"", nie zarzekał się jednak przyjazdu, by- leby zamiast paszportu przysłano mu przywilej, "większa by ocho- ta była do usług królewskich, żeby było czym służyć""se. Pojawiły się także propozycje submisji z zagranicy - zapowiadał ją Michał Wiśniowiecki, Tarło, kuchmistrz koronny i inniss: Jak niepyszny powracał teraz poseł chana, wysłany do Lwowa celem porozumienia się ze spiskowcami i dokonania jeszeze jednej próby pozyskania Sieniawskiego dla fakeji szwedzkiej, pozostawia- jąc tylko wiadomość, że za 10 000 czerwonych złotyeh Kaplan Girej opuści Leszezyńskiego'o. Nikt nie uląkł się 30 000 armii tureekiej, która ? września dotarła wreszcie do Chocimia bez ciężkiej artyle- rii, można więe było być spokojnym co do Kamieńca7l. Przybyłych w końcu września do Lwowa wysłanników tureckich i Tarłę po konfereneji z hetmanami, którzy w ogóle nie chcieli dyskutować 65 F e 1 d m a n, opr. cżt., s. 137 n. ss J. Szembek do J. Przebendowskiego, 15 VIII 1713, AG Radz II 52, s. 14; przybyli wraz z nim inżynierowie dla umocnienia fortyfikacji. s7 Cz 466, s. 369. ss A. Tarło do Mniszeha, 31 VIII 1713, Oss 2678, s. 1. ss Sieniawski do J. Szembeka, 16, 23 VIII 1713, Cz 466, s. 229, 286. ro Sieniawski do Augusta II, 24, 31 VIII 1713, Cz 466, s. 308, 343; J. Szembek do J. Przebendowskiego, 31 VIII 1713, AG Radz II 52, s. 16; Daszkow do Sieniawskiego, 2 IX 1713, Cz 5787, nr 6858. 71 Bartseh do J. Szembeka, 6 IX 1713, Cz 4G6, s. 381; Sieniawski do Au- gusta II, 11 IX 1713, Cz 2210, s. 34. 183 182 sprawy królewskości Augusta i domagali się przestrzegania posta- nowień traktatu karłowickiego, wysłano do Warszawy72. Pertrak- tacje toczane z nimi w stoliey nie mogły oczywiście dopr wadzić do rozwiążania spornych kwestii, ale stały się podstawą przyszłego porozumienia. Odrzucono kategorycznie wszelkie pretensje do Ukrainy, sprawę Orlika zostawiono sejmowi, uchylono sugestię mediacji tureckiej między Pol ką a Szwecją. Emigrantom bender- skim obiecano amńestię, ale pod warunkiem rychłego ich powrotu do Rzpltej i zaprzestania przez Tureję udzielania azylu opozycji. Zażądano także od Turków stosowania się do postanowień pokoju karłowiekiego73. Posłowie tureecy wrócili do Chocimia, po czym armia turecka, której groźba wisiała nad Podolem, została wycofa- na. Na razie Tureja musiała zrezygnowae ze swych agresywnych zamiarów. W ten sposób sparowane zostało niebezpieczeństwo tureckie. Fozyeja Augusta uległa poważnemu 'wzmocnieniu. Spisek stariisławowski został rozbity i można się było przez pewien czas nie obawiać nowych gróźb z tej strony. Skompromitowana i upo- korzona wyszła z kryzysu politycznego opozycja hetmańska. W tych warunkaeh stronnictwo dworskie gotowe było wiązać przesadne nadzieje z interweneją wojska saskiego, którego wpro- wadzenie do Rzpltej umożliwiło oparcie si żądaniom tureckim i zlikwidowanie głównych ognisk spisku. Zapominano, że o niepo- wodzeniu planów Leszezyńskiego i Jabłonowskiego zadecydowała w pierwszym rzędzie postawa średniej szlaehty, która w większo- ści nie poparła akeji spiskowej, akceptowała lub przynajmniej nie oponowała przeciwko wkroczeniu wojsk saskich i poezynaniom królewskim wobec stanisławezyków, odrzucała myśl współdziała- nia z wojskami turecko-tatarskimi. Pozorna bierność szlachty, któ- ra od sejmików relacyjnych ńie poczyniła żadnyeh wyraźniej- 72 Humieeki do J. Szembeka, 30 IX 1713, Cz 66, s. 531; Sieniawski do Augusta II, 28 IX 1713, Cz 2210, s. 42. 73 F e 1 d m a n, op. cżt., s. 142 ; relaeia konferencii z posłami chana, 18 X 1913, AG Radz II, t. 16, nr 2268. szych kroków antykrólewskich, rozbudzała nadzieje, że przy po- mocy saskiego wojska da się przeprowadzić program dworski. Zo- staje on właśnie coraz wyraźniej formułowany. Nie ehodzi już o reformy skarbowowojskowe, lecz o gruntowną przemianę Llstro- ju Rzpltej. Klika niepewnyeh magnatów, cudzoziemscy dyplomaci i abce wojsko oto miały być podstawy dzieła, o które bezskutecz- nie walezyły przed laty znacznie poważniejsze siły. Ale obóz dwor- ski konsekwentnie wkraezał na drogę, wybraną w czasie gorących dni sejmu; darmo najbliższa przyszłość przynosiła pierwsze ostrze- żenia. i85 ROZDZIAŁ V SASKIE RZĄDY Zasadniczy konflikt między szlachtą a królem spowodowała kwestia utrźymania wojska saskiego: Wyczerpanie skarbu saskie- go wykluczało możliwości zaopatrywania go z ziem dziedzicznych Augusta. Ciężar utrzymania tych wojsk musiał spaść na Rzpltą. Tymezasem tworzenie wielkiego magazynu koło Sandomierza drogą przymusowego ściągania prowiantu od szlaehty wywołało od razu wielkie niezadowolenie. Król nie przyjął jednak propozycji Prze- bendowskiego co do zwołania walnej rady z komisarzy konfedera- cji sandomierskiej i deputatów z rady warszawskiej, która by wy- raziła zgodę na zaprowiantowanie wojska saskiegol. Zamiast tego ograniczył się do wydania uniwersału, w którym wprawdzie obie- cywał oddanie wojska saskiego pod rozkazy hetmanów, ale zara- zem zapowiadał, że koszty jego utrzymania spadną na szlachtę2. Tymezasem w Warszawie rozbudowano generalny komisariat sa= ski, z generałem Blivernitzem jako generalnym komisarzem, któ- ry zorganizował cały aparat kontrybucyjny i sam arbitralnie wy- znaczał wysokość kontrybucji. Były to metody stosowane zwykle przez wojska obce w Rzpltej. W tym wypadku kontrybucja saska miała wszelkie cechy podatku nałożonego decyzją króla wbrew obowiązującym prawom i tak ją też szlachta rozumiała. Ponowny uniwersał Augusta w tej sprawie, z 20 października, próbował opanować wzmagająee się pogłoski i podejrzenia. Król tłumaczył, że przyczyną wprowadzenia wojska saskiego były fakeje wewnę- 1 J. Przebendowski do J. Szembeka, 6 IX 1713, Cz 4GG, s. 377. = Uniwersał Augusta II, 14 VIII 1713, APK Rel. Crac. 137, s. 1008. trzne i zagrożenie od ściany wołoskiej, i perswadował szlaehcie; by tego "w opaczne tłumaczenie brać nie pozwoliła". Obiecywał przy tym dotrzymania wszystkich praw królestwa, zaehowania dy- scypliny wojskowej, ale obok tego domagał się uchwalenia po- datków na wojsko Rzpltej i zapewnienia środków utrzymania dla Sasów3. Nie mogło to uratować nielegalności poczynań królewskich: Przeciwnicy polityezni dworu otrzymywali do rąk straszliwy oręż, zwłaszeza gdy wojska saskie rozłożyły się na zimę, zajmująe za- razem ważniejsze miasta i umacniając ich fortyfikacje. W miarę pogarszania się sytuacji ekonomicznej w związku z klęskami ele= mentarnymi, w miarę zwiększająćego się oporu poddanych, prze- jawiającego się we wzmożonym zbiegostwie, szlachta nie tylko coraz wyraźniej buntuje się przeciw o narzuconym kontrybućjom, ale także eoraz chętniej daje ueho wszelkim antykrólewskim pod- szeptom. Jesień przyniosła znamienny zwrot w opinii szlacheckiej. O ile dotychezas niezadowolenie szlacheckie wyładowywało się głównie w atakach na wojsko koronne i jego wodzów, teraz odpowiedzial- ność za wszystko spadała na wojsko saskie i króla. Jeszeze sejmi- ki deputaekie przebiegały raczej pod znalkiem rozgrywek z woj- skiem koronnym niż askim. Prawda; że wiele sejmików dopra- szało się uwolnienia od kontryóucji saskich4, że odmawiano uchwalenia podatków na wojsko koronne pod pretekstem ogło- szenia paletów na saskie prowianty5, typowa jednak była wypo- wiedź bynajmniej nie regalistycznie usposobionej szlachty łęczyc- kiej; która prosząc o zwolnienie od kontrybucji odwoływała się nie tyle do praw Rzpltej, ćo raczej do swego zubożenias. Nie podno- szono jako kwestii zasadniczej ani prawy wkroczenia wojsk sa- 3 Uniwersał Augusta II, 20 X 1713, druk współezesn , AG Sier. Rel. 70, s. 921. 4 Laudum płockie, 12 IX 1713, KH; laudum dobrzyńslkie, 20 XI 1 13 Acta histor-ica, t. X, s. 242; laudum kujawskie, 12 IX 1713, Pawiński, op. cżt., t. IV, s. 255, i inne. 5 Laudum lubelskie, 13 IX 1713, KH; laudum sandomierskie, 15 IX 1713, KH. s Laudum łgezyckie, 4 IX 1713, KH. 186 skich do Rzpltej, ani aresztowania Jabłonowskiego, sprzecznego przecież z zasadą nemżnem captżvabimus. Z poważniejszym oporem wystąpił głównie sejmik wiszeński, którego obrady toczyły się pod bokiem hetmanów. Zażądano na nim wycofania wojska saskiego, zniesienia kontrybucji jako sprzecz- nej z paktami konwentami i uchwałami rady warszawskiej, zwo- łania sejmu, uwolnienia wojewody ruskiego, uśunięcia obcokra- jowców (Lagnasco) ze stanowiska komendantów fortec pogranicz- nych, pociągnięeia duchownych do świadezeń podatkowych na równi z innymi stanami. Uchwalůono za to podatki na wojsko ko- ronne. Wysłane poselstwa do króla, ministrów, hetmanów, miały upomnieć się o pełnienie tych żądań; nad sprawami województwa czuwała odtąd stała deputacja, składająca się z kaśztelanów, pod- komorzego lwowskiego i delegatów z poszezególnych ziezn, która miała specjalnie starae się o zabezpieczenie dóbr szlacheckich. Dla ujednolicenia postawy szlachty zapowiedziano, że wszelka pomoc okazywana Sasom pociągnie tratę aktywności na sejmiku i od- powiedzialność za krzywdy innych na własnym majątku7. Ale już sąsiednia ziemia halieka, którą niepokoiły wzmagające się ruchy chłopskie i która liczyła na pomoc króla, nie zdobyła się na takie postanowieniae. Wzrastające pretensje saskie, bezwzględne ściąganie kontry- bucji przy pomocy egzekueji wyniszezających poddanych, zmieni- ły prędko nastawienie większości szlachty. Na próżno sejmiki wy- suwały coraz to inne propozycje, wysyłały poselstwa i deputaeje do Wanszawy, starając się o ulgę w narzuconych ciężarach. Chcąc nie chcąc trzeba było podporządkowywać się postanowieniom ko- misariatu, spokojnie znosić samowolne. zmiany uzgodnionych umów. Mimo protestów, odwoływań się do przywilejów szlachec- kieh, województwa jedno po drugim przyjmowały narzucone kon- trybucje. Wyraźniejszy opór stawiał tylko sejmik wiszeński, któ- ry domagał się nawet, by hetman zabronił saskiemu komendanto- wi, gen. Bauditzowi, wybierania kontrybucji i wzbronił szlachćie jej wypłaty. Chodziło jednak już tylko o zastrzeżenie dla szlachty prawa rozdziału podatku i zakaz egzekucji. Nawet i to wojewódz- 7 AGZ, t. XXII, s. 530 n. s AGZ, t. XXV, s. 185. 187 two musiało w końcu pod naciskiem wojska saskiego zawrzeć ugo- dę z komisariatem9. Coraz większy wpływ na pozycję szlachty z ziem południowo- wsehodnich miała opozycja hetmańska. Sieniawski, jakkolwiek w końcu sierpnia stwierdził, że "sprowadzeńie wojsk JKMci PMM ůbardzo żn praesentż rerum statu potrzebne", odmawiał jednak od razu nakłonienia śzlachty do jego zaprowiantowanialo. Z czasem gdy znikło niebezpieczeństwo tureekie (hetman nie zapominał o swych dobrach na Podolu, które były nań speejalnie naraźone), ;Sieniawski zaczął coraz wyraźniej występować jako obrońca uei- :skanej szlachty. Już w końcu września w imieniu szlachty woje- wództw krakowskiego i ruśkiego wystąpił z żądaniem uwolnienia tyeh województw od zbyt wielkich ciężarów na wojsko saskie, przede wszystkim zmiany taryfy 1661 r. i zrezygnowania z obo- wiązku dostar‚zania żywności pod Sandomierzl'. Ostrzegał przy tym przed nakładaniem palet (sam to przed rokiem robił) i radził, żeby "nie tak obciążać szlachtę, aby jakiej rezolucjej szkódliwej Majestatawi bardziej, niźliby te prowianty pomocne były,nie zro- biła"`12. Odżegnując, się teraz od wszelkiej łączności z pomysłami wprowadzenia Sasów do Rzpltej, hetman odrzucał także propozy- cje oddania woj k saskich pod jego kamendęl3. Zdawał sobie bo- wiem sprawę, że byłoby to zwierzehnictwo fikcyjne, które po- grążyłoby go tyllko w opinii wzlacheckiej i ułatwiłoby z czasem kró lowi ograniczenie władzy hetmańskiej. Nie zadowoliły Sieniawskiego także wydane dla jego dóbr li- bertacje. Wiedział on dobrze, że obecność obcego wójska stanowi poważny uszezerbek dla jego władzy, że przy tej pomocy obóz dworski może wymusić niejedno ustępstwo na hetmanach. Toteż w parozumieniu z Rzewuskim, Humieckim, Łaszezem, Stefanem Potockim, Aleksandrem Jabłonowskim i innymi dygnitarzami Sie- niawski wysłał w połowie października w poselstwie do króla puł- kownika Granowskiego. Spełniając życzenia sejmików domagali ię opozycjoniści wycofania wojsk saskich z Rzpltej i zaprzesta- s AGZ, t. XXII, s. 555, zob. lauda z 6 XI, 11, 18 XII 1913. 1o Sieniawski do J. Szembeka, 23 VIII 1'i13, Cz 466, s. 277. 11 Sieniawski do Augusta II, 22 IX 1713, Cz 2210, s. 40. Sieniawski do J. Szembeka, 3 X 1713, Cz 46E, s. 539. 1a Jw., 28 X 1713, s, 595. 188 nia wybierania kontrybueji. Dalsze trzymanie wojsk saskich w Rzpltej mogło ułatwić tylko nowe intrygi króla szwedzkiego na terenie Tureji, wskazując na słabe poparcie króla w Rzpltej, "oba- wiać się przy tym słuszn ie trzeba, aby szlachta przez tak długą wojnę zniśzezona i do ostatniej przyprowadzona ruiny per extre- vna idąc nie udali się do desperacjej, która nie może mieć tylko konsekweneje złe i niebezpieezne""14. Wysłanie Granowskiego, któ- re na razie było raczej krokiem propagandowym, obliezonym na zdobycie dla hetmanów zaufania szlachty, nie przyniosło oczy- wiśćie żadnych rezultatów. Uzyskano jednakże obietnicę, że woj- ska koronne nie zostaną pominięte przy rozdziale podatków, że za- pewni się im dostęp do hiberny, a dobra służących w wojsku będą libertowanel5. Na lokację zimową przeznaezono dla wojsk koron nych Podole oraz ziemię halicką i lwowską. Podział ten nie odpo- wiadał hetmanowi, który tym razerń nie chciał za wzorem saskim i zgodnie z praktyką poprzednich lat obciążać dóbr szlacheekich. Wysłane do Warszawy nowe poselstwo w osobach Rybińskiego i Dorpowskiego miało jednak aż do wiosny bezakutecznie pertrak- tować w sprawie oddanńa na lokacj:ę wojsk koronnych dóbr kró- lewskich i duchownyeh i uznania rozpisanych przez hetmana asy= gnacji. Wyraźńie utrudniał porozumienie Flemming, który nie chciał się zgodzić na ustępstwa na rzecz Sieniawskiego, oraz bliski mu Przebendowski. Rybiński nie omieszkał szukać pomocy nawet u posłów cudzoziemskich, "wyrozumiewając, jeżeli też non permżs- su pryncypałów ich saskie wojska tu sprowadzone i jeżeli przez to nie mają vżeżnż nostrż czego żn receśsu. Wszyscy niemal unani- miter opowiedzieli zdanie swoje i pryncypałów, upewniając, że z tego niekontenci, a nade wszystko pruski (. . .) żn confżdentża po wiedział, że cale nie kontent, nam samym żmputendo, co się dzieje"`1s. Skońezyło się na pozyskaniu Wołynia i to po złupieniu go przez Sasówl'. 14 Instrukeja dla Granowskiego, b. d., Cz 2210, s. 181, pod datą 7 III 1714, AG Radz II 36, s. 79. 15 Sieniawski do J. Szembeka, 8 XI 1713, Cz 4EE, s. 6 3. ls Jw., 16 XI 1713, s. 687; 26 III 1714, Cz 4E?, s. 183; Rybiński do Sie- niawskiego 6, i, 10, 30 XII 1713, Cz 5937 nr 355E2=5. s7,T. Szembek do Sieniawskiego,13 IV 1714, Cz 5960, nr 41700; Sieniaw- ski do J. Szembeka, 25 IV 1714, Cz 467, s. 249: 189 Tymezasem do hetmana napływały skargi od coraz to innyeh .sejmików na pustoszenie dóbr szlacheekich przez wojska saśkie i żądania obrony przed nimi, z powołaniem się na konstytucje 1646 i 1699 r., które pozwalały taki auksyliarne wojska znosie jak wrogówls. Pod tym naciskiem opozycja szuka sojuszników: ;Sieniawski vwdaje się w pertraktaeje z chane.m, Rzewuski kore- sponduje z Orlikiem, zanosi się na nowe porozumńenie międży opo zyeją hetmaiis ką a emigracją benderską. Do oddziałów koronnych napływają partyzanci Leszezyńskiego, głównie ludzie Ułana i Rze- szowskiego; powraca większość chorągwi Józefa Potockiego, tak że przy Śmigielskim pozostaje zaledwie 20 ludzil9. Wszystko to od- bywa się z wiedzą króla, służąc na razie do zlikwidowania ośrod- ka poru za granicą; wkrótce wszakże okaże się, że ułatwiło się w ten sposób organizowanie nowych spisków w kraju. August nie źaniedbywał zresztą starań o doprowadzenie do po- koju ze Szwecją. Z nasuwającyeh mu się możliwości mediacji francuskżej lub auśtriackiej wybierał na razie pierwszą: Z Austrią toczyła się gra o poważnym zńaczeniu na przyszłość: starania o rękę arcyksiężniczki, lktóra mogłaby doprowadzić syna Augusta do tronu cesarskiego. Przy pomocy Szembeka, dyplomatów waty- kańskich i eałego zastępu innyeh pośredników na dworze w edeń- skim pracowała dyplomacja:saśka nad wprowadzeniem w życie te- go projektu. Pod tym warunkiem gotów był August i zacieśnić so- jusz z cesarzem, i wysłać poważniej zy korpus posiłkowy nad Ren, i wziąć czynńy udział w przygotowywanym przez cesarza kongresie w Brunszwiku, który miał doprowadzić do pacyfikacji północy2 . Jeśzeze w końeu 1'713 r. starał się August uzyskać za pośrednic- twezri Odesehalehiego przynajmniej zobowiązania małżeńskie ze strony Habsburgów, których gwaraneją byłoby oddanie w ręce sa- skie upragnionego rejonu Zielonej Góry i Szprotawy=1. Jednak ls Mo2o Imci posła od 2oje2ództ2a bełslcżego, 23 XI 1713, Oss 2891, s. 7. 19 Sieniawski do Augusta II, 28 X, 5 XI 1 13, Cz 2210, s. 50, 51; do J. Szembeka, 1, 15 XI 1713, Cz 4E6, ś. 615, 671. 2o AG Metryka Kor., Libri relationum XXXVI; relacja Tiepblta, 22 XI 1713, Oss 3345, s. 121. 21 AG Metryka Kor., Libri relationum XXXVI, ś. 664, 683. i90 i ta próba zawiodła, dyplomatów saskich mieli ubiec Bawarzy, stosunki z Wiedniem wynaźnie ochłodły. Odbiło się to i na po el, stwie Szembeka, który bezskutecznie próbował załatwić jeszeze sprawę ueisku Polaków w klasztorach śląskich i daremnie upomi- nał się o sumy neapolit.ańskie, które w związku ze zmianami na tranie sycylijslkim i neapolitańskim stawały się znowu aktualne. Mimo wszelkreh starań ze strony Augusta, który wobec trudności finansowych potrafił odgrzebać z zapomnienia i tę sprawę, nie uzyskał on więcej niż jego poprzednicy22. Większe nadzieje wiązała dyplomacja saska z pośrednietwem francuskim. Przy pomoey marszałkowej koronnej Bielińskiej i jej córki Denhoffowej rozpoczęto pertraktacje z przebywającym w Gdańsku rezydentem fr neuskim Besenvalem, dawnym przed- stawicielem Ludwika XIV przy Kanoiu XII i Leszezyńskim. Obie- cywał on mediację francusko-angielską między Polską a Szwec- ją23; w tej sprawie przybył nawet do Warszawy poseł angielski Scott24. Wykrycie intryg angieI kich i francuskićh w spisku Jabło- nowskiego spowodowało niepowodzenie misji Scotta i chwilowe oziębienie stasunków25. Do zerwania jednak nie doszło i wkrótce Besenval został wezwany do króla. Fakt, że w ślad za nim udał się do Warszawy agent Leszezyńskiego, Karp, wskazywałby, że chodzi- ło głównie o dopnowadzenie do ponownego porozumienia z anty- królem2e. Jeżeli jednalk dyplomaci sascy snuli szersze plany w związku z porozumieniem z Franeją, to na razie eele dyplomacji francu- skiej były bandziej ograniczone. Minister Torcy w instrukeji dla Besenvala zaznaczył wyraźnie, że chodzi mu o odciągnięcie Augu- sta od wojny na zachodzie i wykorzystanie jego s anowiska dla prędszego spacyfikowania Rzeszy. Jeśli chodzi o sprawy półnoene, to Franeja ofiarowała się wprawdzie wespół z Anglią z mediacją, wykluczała jednak możliwość oderwania od Szo,ecji jakichkolwiek prowineji w Rzeszy. Wreszćie w zamian za wyeofanie wojsk sa- 22 jw, 23 Relaeja Tiepolta, 6 V 1713, Oss 3345, s. 57. 24 J. Szembek do Sieniawskiego, 3 VIII 1713, Cz 5960, nr 41663. 25 Relacja Tiepolta 12, 16 VIII 1713, Oss 3345, s. 94. 2s grosse do J: Szembeka, 16 VIII 1713, Cz 466, s. 225. 191 skich znad Renu dwór francuski gotów był poprzeć Augusta w Konstantynopolu; stanowezo odrzekał się natomiast od porozu- mienia w sprawie następstwa tronu w Polsce2'. W tych warunkach i pertraktaeje nawiązane z przedstawiciela= mi Karola XII i Leszezyńskiego musiały dać mierne wyniki. Wprawdzie od misji Załęskiego było jasne, że Stanisław zadowolił= by się powrotem do warunków z porozumienia pomorskiego, wprawd ie po niepowodzeniach z 1713 r. nawet Karol XII skłaniał się do negocjaeji z Augustem, kiedy jednak po wstępnej korespon- deneji Lagnasco doszło do spotkania z Tarnsehóldem i Biberem, okazało śię, że strona szwedzka nie jest skłonna do poważniejszych ustępstw. Pertraktacje rozpoczęte 20 lutego na ustronnym przed- mieśeiu Wrocławia zaaniejowali Szwedzi od propozycji przymierza przeciwko Rosji i Danii i zapewnienia Leszezyńskiemu svkce- sji tnonu. Lagnasco natomiast domagał się jako wstępnego kroku do generalnego pokoju submisji Leszezyńskiego, zgodnie ze swymi poprzednizz i propozycjami, odrzucająe wszelkie pretensje do ty- tułu królewskiego 'z jego strony. W tych warunkach po kilku kon- ferenejach zakońezono obnady 28 lutego, nie zbliżając się wcale do porozumienia2g. Również na terenie tureckim dyplomacja francuska ograniczy-ů ła się tylko do zachowania neutralności wobec Augusta, co nie przeszkodziło Poncie wystąpić znowu wobec Chomentowskiego z gwałtownymi żądaniami cesji Ukrainy. Wywołało tu nowe oba- wy w Rzpltej, a w otoczeniu August.a wzrost nastnojów wojen- nych. Nie brakło głosów wzywających króla do nowej krucjaty antytureckiej śladami Sobieskiego przy boku cesarza29. W ten spo= sób dwór wiedeńśki wraz z kurią rzymską starał się zrżucić na Polskę groźbę turecką. Nikt jednak nie podjął tych fantaśtycznych projektów, a rychłe zawarcie traktatu rasztadżkiego rozwią ało eesarzowi ręce wobec Tureji. W zmienionej sytuacji Turcy pręd- ko odstąpili ad swych pretensji. 22 kwietnia podpisano traktat 27 L. F a r g e s, Pologne, "Recueil des instructions"", t. IV, Paris 1888, s. 282-90. 2s F e 1 d m a n, op. cit., s. 148 ; Lagnaseo do J. Szembeka, 21, 24, 28 II 1714, Cz 467, s. 131, 139, 151. 29 Vata do Augusta II, 6 I 1?14, Cz 467, s. 13. 192 między Portą a Rzpltą, który zapewniał przestrzeganie przez Pol- skę traktatu adrianopolitańskiego o wycofaniu wojsk rosyjskich i zgodę na przejazd Karola XII przez tereny Rzpltej. Zagz'ożerrie ze strony Tureji przestało ciążyć nad Rżpltą3o. Stosunki wewnętrzne w Rzpltej kształtowały się znacznie mniej pomyślnie. Przełomowy moment wiązał się z wyjazdezn króla do Saksoniń. Wyjeżdżając w połowże grudnia August zabrał ze sobą kanelerzy, a w Warszawie zostawił generalny komisariat, niemal jako najwyższą władzę w państwie, z prawem swobodnego rozkładania kontrybucji i traktowania z sejmikami. Pozostawiona "na dyskrecji`" amego komisariatu szlachta widziała już podepta- ne wszystkie prawa i wolności Rzpltej, wprowadzony absolutyzm. Próżno prymas starał się powstrzymać wyjeżdżająćego króla: "bardziej śmierci swojej spodziewałem się niżeli tak strasznej z Warszawy wiadomości, jakobyś WKMe miał był w przysżły pią- tek stamtąd do Saksoniej wyjechać"31. Król nie brał poważnie jego ostrzeżeń, tym bardziej że wokół St. Szembeka eoraz wyraźniej grupowała się o pozycja. Częśeiowo wyehodziła ona spośród kleru; niezadowolonego z nowych ciężarów na rzecz wojska saskiego, częściowo tworzyła ją szlachta, która w prerogatywach prymasa widziała środki umożliwiająee udaremnienie zamiarów dworu. Napływali więc doń posłowie z całego kraju, żądając interweneji u króla, wezwania do pi zestr zegania praw Rzpltej. Pod tym naci- skiem Szembek zmuszony był występować coraz ostrzej wobee Augusta. Na wiadomość o nieodwołalnym wyjeździe króla zażą- dał wstrzymania wybierania kontrybucji ze względu na wyni- szezenie ludnośei nieurodzajem i powodzią, wzywał króla do zwo- łania sejmu i powrotu do Rzpltej, wreszcie do zapewnienia amne- stii emigrantom. By dodać odpowiedniej wagi swemu wystąpie- niu, nie omieszkał zaznaczyć: "wiem, co mi prawo pozwala absen- te ve1 non existente Majestate""32. Wystąpienie prymasa stanowiło doskonałą pożywkę dla wszel- kieh poczynań antykrólewskich. Wraz z wiadomością o wyjeździe króla przyczyniło się do powiększenia fali niezadowolenia wśród 30 F e I d m a n, op. cżt., s. 146. 31 St. Szembek do Augusta II, 17 XII 1713, Cz 466, s. 763. 32 Jw., 31 XII 1713, s. 781. 193 szlachty. Obejmowało ono także wojsko koronne. Zepehnięte w południowo-wsehodni kąt Rzpltej musiało przypatrywać się, jak wojsko saskie panoszyło się po całym kraju, zajmując jego dawne kwatery. W tej sytuacji dochodziło do starć między obu wojskami. W lutym miała miejsce walka z Sasami w starostwie surowiec- kim, gdzie w Chmielnie Carowicz, rotmistrz lekkiej chorągwi, prze- pędził Sasów z kwater i skutecznie oparł się ich kontratakowi. Obie strony miały bowiem przyznane te same kwatery - jedna na rozkaz hetmana, druga - króla33. Nie pomagały wydawane przez komisariat saski ordynanse34, nie pomagały wezwania do za- chowania dyscypliny.wojskowej na kwaterach, zakazy rabowania chłapów i szlachty, kwaterowania po dworach. Próżno mianowano specjalnych komisarzy, którzy mieli rozpatrywać skargi na krzyw- dy poczynione przez wojska saskie. Po drogach włóezyło się coraz więcej "wolontariuszy", dezerterów saskich, którzy na własną rękę powiększali ilość szkód, uczynionych przez regularne oddziały. Inna sprawa, że nielepiej zachowywały się wojska koronne na powierzonych im terenach, które "ciężej były strapione, niż gdzie Sasi stali; bo i hetmanowi Sieniawskiemu, libertując się od onych ciężarów, okupowali się potentiores, a niżsi musieli za nich onera ferre`"35 Wytworzyła się ponownie sytuacja dogodna dla propagańdy stanisławezyków. Przybyły na jesieni Stanisław Tarło, kuchmistrz karonny, który po uzyskaniu amnestii udał się do swych dóbr, pro wadził stamtąd ożywioną agitację wśród szlachty i magnatów, tra- fiając podobno nawet do Sieniawskiego. Z jego poduszezenia woje- 33 Sieniawski do J. Szembeka, 21 II 1714, Cz 467, s.119; Cz 2633, s. 273. Podobnie było i ńa Litwie. Jeszeze w grudniu pisał Pociej do Sieniawskiego: "żeby wojsko nie przyszło ad desperationern, obawiać sig potrzeba"". 14 XII 1713, Cz 5916, nr 30125. Także Rybiński pisał do hetmańa: "Jeżelibyś zaś OVMMPan kazał się z Sasami kłócić 'w Prusiech i Vielkiej Polsce, ile nas tak contemnunt, spróbuję szezgścia i słuchać będę obedżentżssżme rozkazów WMMPana Dobrodzieja"". 30 XII 1713; Cz 5937, nz' 35565. W początkach stycznia doszło do utarezek na Litwie, w ezasie których zginęło kilku ofice- rów saskich. "Gazette de France, 1714, s. 61. 34 Uniwersał gen. Jahnusa, 11 II 1714, AG Radz II, t. 16, nr 2276, druk współezesny. , 35 O t w i n o w s k i, op. cit., s. 212: J. Gierowshi: Między sashim absolutyzmem tI 194 wództwo krakowskie miało wysłać z sejmiku posłów do innyc województw z wezwaniem do łączenia się z wojskiem w konfede- racji, przy czym na marszałka jej przewidywano właśnie Tarłę3 . Tenże sejmik miał zwrócie się do St. Szembeka, Denhoffa i Sie- niawskiego; "by im rękę podać"` i uzyskać obniżenie kontrybucji do i tynfa na miesiąc37, co było jednak nie do przeprowadzenia. Tarło zresztą był w kontakcie z Benderem, w końcu stycznia are- sztowano we Lwowie ofieera szwedzkiego przewożącego doń tajną korespondeneję3s. Bye może, że w pewnym związku z poczynania- mi kuchmistrza koronnego stało także przybycie przywódców emigracji benderskiej - Michała Wiśniowieckiego, Śmigielskiego i Kryspina, zapraszanych zresztą skwapliwie przez Sieniawskiego. W poezątkach lutego zjawili się z 30 chorągwiami w Wiśniowcu, skoro jednak przygotowywana przez Tarłę ruchawka nie powiodła się, a żądania zaspokojenia ich pretensji co do utrzymania urzę- dów napotkały trudności, niespodziewanie przenieśli się do Wroc- iawia, gdzie pojawili się w końcu lutego39. Ściągnęły ich tam zapewne toezone w tym czasie negocjacje, gdy dowiedzieli się jednak o ich niefortunnym wyniku, postano- wili uczynić z Wrocławia bazę dla antysaskich poczynań w Rzpltej. O ile możności unikali wszelkich kontaktów z Lagnasco, który ograniczył się do obserwowania ich poezynań40, natomiast zwrócili się do Szembeka osobiście i przez Janusza Wiśniowieckiego, by pertraktować z nim o przyznanie im dawnych godności4l. Mimo wezwań kanelerza odmówili jednak stawienia się na dworze kró- lewskim, montując tymezasem akeję przeeiwko królowi. Stale wzrastała liczba przybywających do nich osób, z których część tylko, która podpadła szpiegom Lagnasco, udało się ująć 30 Mniszech do J. Szembeka, 12 I 1714, szyfr, Cz 4G7, s. 41. 37 St. Denhoff do J. Szembeka, 31 I 1714, Cz 517, s. 241, 3s Mniszech do J. Szembeka, 25 I 1714, Cz 467, s. 57. 39 Ossoliński do J. Szembeka, 2 II 1714, Cz 467, s. 73; J. Szembek d Sieniawskiego, 15 I 1714, Cz 5960, nr 41692. 40 Ruggieri do J. Szembeka, 27 II 1714; Lagnasco do J. Szembeka, 28 II 1714 ; Sieniawski do J. Szembeka, 10 II 1714, Cz 467, s. 61, 151, 93 ; Sieniaw- ski do Augusta II, 14 II 1714, Cz 2210, s. 67. 41 śmigielski do J. Szembeka, 3 III 1714; J. Wiśniowiecki do J. Szem- beka, 4 III 1714, Cz 202, s. 9; 467, s. 163. i95 w Rzpltej42. Nie należy jednak przeceniać tej roboty spiskowej, mimo że powodowała ona wiele trudności dla obozu dworskiego. Właściwe eele rezydentów wrocławskich wiązały się z polityką międzynarodową. Zbadał je przejeżdżający przez Wrocław kan- clerz litewski Radziwiłł. Okazało się, że liczyli po prostu na wsta- wiennictwo Franeji, Anglii i Holandii na kongresie brunszwickim. Darmo tłumaezył im Radziwiłł, że budują zamki ńa lodzie, że po- teneje europejskie "nigdy dla prywatnych ludzi traktatu rwać nie będą", przypominał losy Rakoczego, którego świeżo Franeja opu- ściła przy traktacie rasztadzkim. Rezydenci, mimo że nie znajdo- . ali na to żadnego argumentu, trwali z uporem przy swoim sta- nowisku, licząc, że nie nadeszła jeszeze godzina uspokojenia43. Nadal też wysyłali do Rzpltej emisariuszy, utrzymując stały kon- takt z Januszem Wiśniowieekim, a nawet próbowali porozumie- nia z Sieniawskim i kanelerzem Szembekiem. Z Rzpltej dochodziły tymezasem stale odgłosy zbliżającej się burzy. Po krakowskim, podnieconym agitacją Tarły, przyszła ko- lej na województwo ruskie, uciskane przez wojska saskie i koron- ne. Szlachcie tamtejszej zaczęła grozić prawdziwa katastrofa go- spodareza wskutek ucieczki poddanych, kierujących śię teraz ma- sowo na Wołoszezyznę. Pod wrażeniem ego zbiegostwa odbywał się też sejmik 5 lutego. Zjechała wprawdzie niemal wyłącznie szlachta ziemi Iwowskiej, przemyską i sanocką wstrzymały rozto- py, ale krążyły wśród niej wieści o tysiącach zbiegów z terenów zajmowanych przez Sasów. Zbiedzy ci nie tylko nie mieli środ- ków na ponoszenie ciężarów na rzecz wojska saskiego, brakowało im nawet żywności dla samych siebie. Wobec zapowiadanego roz- szerzenia kontrybucji na ziemię lwowską, zagrożona podobną sy- tuaeją szlachta chwyciła się ostrych środków, uważając, że nad- ehodzi chwila "stracenia wolności i zguby królestwa całego"". Wy- słane do prymasa poselstwo miało prosić, by Szembek wymógł na królu zaprzestanie kontrybucji i zwołanie śejmu konnego, na którym Rzplta sama zdecydowałaby o swych prawach. Gdyby 42 g La nasco do J. Szembeka, 2 , 17 III, 7 IV 1714; Pawłowski do J. Szembeka 26 IV 1714 Cz 467, s. IG9, 173, 205, 257. 43 Radziwiłł do J. Przebendowskiego, 18 IV 1714, AG Radz II 52, s. 78; podobnie Kezewski do Sieniawskiego, 19 III 1714, Cz 5851, nr 18138. 13 196 król nie zastosował się do tego, prymas powińien sam zwołać kon- wokację. A gdyby i prymas zawiódł, województwo zostawiało so- bie ostateczną rezolueję. Poselstwo do hetmanów miało domagać się, by w wypadku, gdyby król nie chciał wyeofać wojsk saskich, połąezyli wojsko koronne ze szlachtą, a wtedy ona "przy hetma- nach jako i przy wojśku do ostatniej krople krwi"" będzie stała. Posłowie do innych województw mieli wreszcie postarać się, by i tam śzlachta ehwyciła się tych samych środków. Naturalną kon- sekweneją poprzednich postanowień było skasowanie wszelkich porozumień z komisariatem saskim i ogłoszenie na 9 maja okazo- wania. Zresztą pierwszy senator województwa, a był nim Fredro, kasztelan lwowski, bliski współpraeownik Sieniawskiego, miał prawo zwołania w razie potrzeby w każdej ehwili szlachty na po- spolite ruszenie44. W dwa tygodnie potem szlachta łęczycka odrzuciła ugodę z ko misariatem saskim, naznaczyła okazowanie i wysłała posłów do króla z żądaniem rychłego powrotu dla uwolnienia kraju od samo= woli komisariatu, składająeego się z obcokrajowców, oraz posel- stwa do wśzystkich sąsiednich województw dla ustalenia jednoli- tych metod postępowania45. Próbowały się pierać naciskowi ko- misariatu i irme sejmiki4s. Wyśtąpienia szlacheckie, a zwłaszeza postawa sejmiku wiszeń- śkiego, miały za sobą wyraźne poparcie opozycji magnackiej. Pad- syeał je szezególnie Sieniawski, który liczył, że w ten sposób wy- musi na królu albo wycofanie wojska saskiego, albo przynajmniej zapewnienie lepszych warunków dla wojska koronnego, które po- zbawione środków utrzymania groziło całkowitym rozkładem, co rozbroiłoby hetmana wobec króla. Świeżo właśnie Sasi wdarli się na Wołyń, wybierali także kontrybucje w ziemi lwowskiej i halic- kiej. Wprawdzie w zamian za to gen. Bauditz ofiarował hetmano- wi 100 000 złp, Sieniawski padobno ich nie przyjął i stanowezo do- magał się ozostawienia tych terenów wyłącznie dla wojska koron- 44 AGZ, t. XZkII, s. 555-66; Mniszech do J. Szembeka, 23 II 1714, Cz 467, s. 135. 4a Laudum łęczyckie, 17 II 1714, KH. 4s Zob. laudum dobrzyńskie, 16 II 1714, Acta histor ca; t. X, s. 247; lau- dum halickie,12 III 1714, AGZ, t. XXV, s. 196. 197 nego. Dochodziło przy tym do nowych zatargów między wojskami. W Przemyślu uddział fizylierów saskich napadł na chorągiew Rze- wuskiego stojącą na kwaterze i usunął ją przemocą za San, rabu- jąc przy sposobności, co się dało47. W początkaćh marca hetmani spróbowali porozuznieć się z pry- masem w sprawie ustalenia wspólnej linii postępowania. Szembek bowiem nadal nalegał na Augusta, by jak najprędzej powraeał do Rzpltej, "aby się tymezasem nie wziął jaki ogień, który by się mógł nie zaraz ugasić`", otrzymał też ogólnikowe obietniee powro- tu w kwietniu4s; był,także pod wrażeniem świeżych poselstw od sejmików, tym razem wielkopolskiego i lubelskiego, które doma= gały się współdziałania hetmanów z prymasem. Pamiętająe jed- nak, że spory duchowieństwa z wojskiem nie były jeszeze załat- wione, Szembek wprawdzie przyjął życzliwie przysłanego doń por. Świdzińskiego i nie przeezył zarzutom łamania obietnic przez kró la i niszezania dóbr szlacheckieh i duchewnych przez egzekucje; odsunął jednak sałą sprawę do powrotu monarehy, obiecując przedstawić królowi pretensje wejska i całej Rzpltej.ů,Na razie ograniczył się do wysłania za pośrednictwern por. Swidzińskiego pisma do gen. Jahnusa, komendanta wojsk saskich w Rzpltej, w którym domagał się przestrzegania rozporządzeń królewskich, dotyczących zapewnienia utrzymania wojskom koronnym i ostrze- gał przed niebezpieczeństwami płynącymi z bezwzględnego wybie- rania kontrybucji. Walnym argumentem była dla niego masowa ucieczka poddanych, którzy nie mogąe znieść ciężaru kontrybucji, zbiegali za granicę: Zbiegostwo to mogło bowiem stać się przyczy- ną zbrojnych wystąpień szlachty, zagrożonej w materialnyeh pod- stawach swego bytu49. W odpowiedzi Sasi zaczęli wybierać dalsżą ratę kontrybucji, co wywołało nową falę niezadowolenia szlachty. Zamiast króla po- wrócił do kraju kanelerz Szembek, który wyraźnie zaczął współ= działać ze swym bratem. W jego obecności, pod wpływem nowych 47 Sieniawski do J. Szembeka, 26 III 1714, Cz 467, s. 183. 48 St. Szembek do Augusta II, 26 II i714, Cz 467, s. 147. 49 St. Szembek do Sieniawskiego, 13 III; do hetmanów, 15 III 1914, Cz 5962, nr 42104-5; St. Szembek do.Tahnusa, 15 III 1714, BUVV 1. 5, 3, s. 250. 198 żądań szlacheckich skierował prymas do Augusta zapowiedź, że w razie dalszego przedłużania się nieobecności króla, niezwoływa- nia sejmu i trzymania wojsk saskich w Rzpltej, będzie musiał pod naciskiem sejmików spełnić swe obowiązlki prymasowskieso. We- spół z kanelerzem zamierzał on zwołać na razie radę senatu, dla ustosunkowania się do kongresu brunszwiekiego i zwłaszeza sytu- acji w krajusl. Odpowiedź królewska odkładała wykonanie wszyst- kieh postulatów Szembeka do chwili, gdy pozwoli na to "czas i koniunktura"s2. Podobne odpowiedzi otrzymywał także hetman na wszelkie prośby o zaprzestanie kontrybucji i wycofanie wojsk saskich. Król nadal powoływał wię na rzekome zagrożenie Ukrainy ze strony Tureji i radził Sieniawskiemu szykować wojsko do kam- panii5 . Hetman uzyskał jedynie zwolnienie Wołyn a od kontrybu- cji saskich. Zanim jednak Sasi rzećzywiście opuścili Wołyń, trzeba było zwalezye wiele trudności ze strony komisariatu. Podobne fakty niespełniania obietnic królewskich zdarzały się i w stosunku do województw, podrywając zaufanie do Augusta. Szlacheie krakow- skiej komisariat nie chciał uznae ulg, przyznanych przez króla54; szlachta wielkopolska musiała wysłać posła aż do Saksonii, by powstrzymać wybieranie części kontrybucji, od której poprzednio województwa zastały zwolnione. Trzeba b ło prosić ministra sa- skiego Werthera o wysłanie w tej sprawie nowych uniwersałów do komisariatuss. Starania czynione w Warszawie nie doprowadza- ły bowiem do rezultatów. Komisariat zasłaniał się odmiennymi rozkazami króla, gen. Jahnus twierdził, że ma związane ręce i "bez wyraźnego JKMci ordynanśu nic sobie pozwolić nie może"`5s, co było tylko wymówką. 59 J. Szembek do J. Przebendowskiego, 18 IV 1714, AG Radz II 52, s. 34; St. Szembek do Augusta II, 3 IV 1714, BUW 1. 5. 3, s. 286. s1 3. Szembek do J. Przebendowskiego,17 III 1714, AG Radz II 52, s. 28. s= August II do St, Szembeka, 18 IV 1714, Cz 5757, nr 306. s Sieniawski do Augusta II, 6, 16 IV 1714, Gz 2210, s. 74 ; August II do Sieniawskiego, 27 IV 1714, BUW 1, 5, 3, s. 294. s4 Postzclata do JT% 'JP Kancler-za V. K., 12 IV 1714, Cz 516, s. 283. 6s Dunin do J. Szer"Zbeka, 14 IV 1i14, Cz 467, s. 21ó; wobec Sasów uży- wał argumentu, że "słowo pańskie vżmz legis nrieć powinno"". 5G J; Szembek do J. Przebendowskiego, 25 IV 1I14, AG Radz II 52, s. 38. I99 W Dreźnie tymezasem dwór wahał się między ustępstwami na rzecz żądań szlacheckich a kłopotami finansowymi. Całkowite roz- puszezenie wojska saskiego równałoby się stworzeniu bogatego re- zerwuaru ludzkiego dla zaciągów armii s wedzkiej; na utrzymanie zaś wojska w całości brakowało środków. W kwietniu trzeba było zwolnić po 100 ludzi z każdego regimentu saskiego57. W następnym miesiącu ilość kosztownej kawalerii gwardii ograniczono do 50 ludziss. Nacisk ze strony sejmików, perswazje przebywającyeh w Dreźnie Polaków, zwłaszeza Denhoffa, skłoniły jednak króla do obietnicy wycofania z Rzpltej połowy wojska saslkiego5 . Reszta miała przecież pozostać jeszeze dłużej; w rozmowach z Rybińskim, który przybył do Saksonii dla pertraktowania w interesie wojska koronnego, ministrowie sascy nie kryli się z tendenejami całkowi- tej likwidacji tego wojska i zastąpieńia go wojskiem saskimso W tych warunkach korzyści z wycofania połowy wojska saskiego były dość iluzoryczne; stanowiły jednak ważny atut propagando- wy w zbliżającej się kampanf sejmikowej. Utwierdziły zapewne dwór w tych postanowieniaeh nowe, sta- noweze wypowiedzi Szembeka i Sieniawskiego. Prymas, który już gotów był zwoływae konwokację i dopiero interweneja brata i Sza- niawskiego odwiodła go od tego kroku o nieobliczalnych dla obozu dworskiego następstwachsl, ograniczył się do powtórzenia poprzed- nieh remonstracji królowi, kładąc szezególny nacisk na fakt olbrzymiego zubożenia ludności i masowego zbiegostwa. "Wszystek prawie kraj częścią przez nieurodzaje i inundacje, częśeią przez kontrybucje zniszezony, zrujnowany tak dalece, że wielu ex omni statu kościołów, klasztorów, plebanii, dworów i domów odstąpiw- szy o żebraczym chlebie trahunt vżtarrz mżseram i wielu poddań- 57 Dunin do St. Szembeka, 28 IV 1714, Cz 5802, nr 9446. 5s Ossoliński do J. Szembeka, 30 V 1714, szyfr, Cz 467, s. 381. 59 Flemming do Sieniawskiego, 26 IV lil4, Gz 5808, nr 10361. so Rybiński do Sieniawskiego, 28 IV 1 i 14, Cz 5938, nr 35571: "Gom tu .srozumiał, nie śmiem pisać, ile podezas listy rewidują [. . .) Sasi, solż, nie tyl- ko przez lato, ale i przyszłą zimg jeszeze bawić w Polsce zamyślają i radzi by nas bez wojska i konserwacji mieli i widzieli, dlaezego racz WMMblPan o nim pomyśleć"". s1 J. Szembek do J. Przebendowskiego, 25 IV 1713, AG Radz II 52, s. 38; do Sieniawskiego, 26 IV 1714, Cz 5860, nr 41702. 200 stwa za granicą (. . .) pożywienia szukają [. . .) Czy możeż być, aby i wielka królewska przezorność WKMci tej nie miała mieć na pa mięci refleksjej, że nowe kontrybueje poeiągnęłyby niechybnie za sobą powszechną województw desperaeją o miłości WKMci ku Rzpltej, o całości praw i wo ności swoich"s2. W podobnym duchu pisał i Sieniawskis3. Mimo niezadowolenia z tych wystąpień, dwór nie mógł odmówić pewnej słuszności ich argumentacji. Zapowiadane ustępstwa i obietnice królewśkie spowodowały, że opozycjoniści a razńe powstrzymali rokoszowe tendeneje szla= chty. Okazowanie w województwie ruskim nie odbyło się dzięki interweneji hetmana; szlachta też niezbyt dopisała. Obrady sej- miku potoczyły się ponownie wśród skarg na zbiegostwo podda- mych, nie podjęto jednak żadnych nowych kroków przeeiwko woj= sku saskiemu, pozostawiając nadal Fredrze dyspozycje co do po- spolitego ruszenia. Sieniawskiemu a doprowadżenie do uwolnie- nia ziemi od kontrybucji saskich libertowano dobra, a mimo skarg na ucisk ze strony żołnierza domowego przeznaczono nań 100 000 złp podymnego, realizując uchwały sprzed roku. Najpoważniejsze żądanie znalazło się w liście o prymasa, mianowicie obok skarg na wysokie kontrybucje, na zbiegostwo poddanych, na głód, wez- zwano go do zwołania województw na ogólńą radę, grożąc, że w przeciwnym razie sami zdobędą się na odpowiednie środkis4. Postanowienia wiszeńsk)e żnalazły wkróbce oddźwięk wśród szla- chty halickiej, która deklarowała gotowaść do walki w obronie wolności, naznaczając na lipiec okazowanies5. Wyraźnie nie udało się opozycji przeprowadzić swych planów na sejmiku sandomierskim, na który żjechał Stanisław Denhoff w asyście licznej szlachty i wojskowych, zapewniwszy sobie obec- ność Sasów. Chociaż próbował podsycać niezadowólenie Czermiń- ski, kasztelan kijowski, który proponował nałożye na libertowane dobra kontrybucję (sam byłby jej poborcą), Denhoff jednak łatwo się z nim uporał, "dziad wściekły" ledwo nie dostał "po uszach"` i musiał się zgodzić na wszystko, co dyktowali denhoffezycy, 62 St. Szembek do Augusta II, 27 IV 1714, Cz 5962, nr 42109. 63 Sieniawski do Augusta II, 29 IV 1714, Cz 2210, s. 78. s4 LauduIn óiszeńskie, 5 V 1714, AGZ, t. kXII, s. 566-76. s5 Laudum halickie, 28 V 1714, AGZ, t. XXV, s. 200. 20I prawda, że pod presją mas szlacheekich. Postanowiono więe wy- słać poselstwo do prymasa i króla z prośbą o wycofanie wojsk sa- skich i zwołanie sejmu; uchwalono groszowe na piechotę woje- wódzką, wreszcie zobowiązano samego Denhoffa do osabistego wstawiennictwa u króla, a gdyby hetman polny nic nie osiągnął i widział "w tym króla Imci cale uporezywego i niełatwego, żeby zażył na ten czas władzy swojej i jako marszałek zaraz gromadził szlachtę i wszystkie województwa do spólnej ob7ony"`ss. Po takich postanowieniaeh opozycja mogła liczyć na sukces na limicie. Szereg sejmików wielkopolskich wysłało również posłów do prymasa i hetmanów z żądaniem współdziałania przy usunięciu wojsk saskich ż kraju, przy zniesieniu kontrybucji i zwołaniu sej- mu, "kiedy nie tylko prawa ojezyste pod włożonym na wolne karki ciężarem upadają, kiedy reskrypta i łaskawe JKMei deklaracje przez prywatne komisariatu warszawskiego ordynanse tollun- tur""s . Pojawiały się wciąż nowe skargi na gwałty saskie, areszto= wanie szlachty, najeżdżanie dworów, łamanie umów z sejmikami, wypisywanie kwitów w języku niemieckim, łupienie wsi, które do- prowadzało do wzmożenia zbiegostwa i na tym terenies . Jakkolwiek niewątpliwie na dnie tego całego niezadowolenia szlacheckiego kryło się wyraźnie olbrzymie wyczerpanie gospodar- cze, wzrastająca nędza i głód, które powiększały kontrybucje sa- skies9, to nie brak było dodatkowych przyczyn zaognienia sytuacji. Rok.1714 znamionowało wzmagające się zainteresowanie dyplo= macji europejskiej sprawami półnoenymi, przy czym zarówno Franeja jak i państwa morskie zdradzały wyraźną tendeneję rato- ss Koliński do K. Denl;offowej, 15, 17 V 1714, Cz 5856, nr 18892-3 Tarło do Sieniawskiego, 22 V 1714, Cz 5966, nr 43398; laudum sejmiku san= domierskiego 14 V 1714, KH. sr Laudum średzkie, 16 IV 1714, BN 6178, s. 218. ss Laudum sieradzkie, 14 V 1714, AG Sier. Rel. 72, s. 153; laud m ra- dziejowskie, 10 IV i 14 V 1714, P a w i ń s k i, op. eżt., t. IV, s. 276-81; lau= dum łgezyckie, 3 IV, 7 V 1714, KH; laudum lubelśkie,10 IV, 11 VI 1714, KH: ss Sieniawski clo Augusta II, 2 VI 1714, Cz 2210, s. 84 : "Quant a la nob- lesse de divers palatinats du Royaume, je prens la liberte de dire a Votre Majeste qu'il n'y a que la grande misere et la disette de tout, causee par la sterilire de 1'annee precedente et le peu d'apparence d'une meuilleur recolte, qui la portoit au desespoir"". 202 wania potęgi szwedzkiej. Przeciwko mocarstwu rosyjskiemu, które świeżo opanowało wybrzeże Bałtyku i wysunęło się zdecydowanie na pierwsze miejsce w tej części Europy, kierowały się machinacje dyplomatów zachodnioeuropejskieh, którzy radzi by widzieli odparcie cara od Bałtyku i oddanie Szweeji utraconyeh terenów. Specjalnie dwuznaczna była pozycja państw morskich. Flota ku- pieeka, zwłaszeza holenderska, ponosiła znaczne straty wskutek ogłoszonej przez Szwedów blokady portów rosyjski h. Do połowy lipca 1714 r. znalazło się w ręku szwedzkim 140 handlowych okrę- tów holenderskich. Było widoczne, że tylko interweneja floty wo- jennej zapewni s polkojny handel na Bałtyku. O ile jednak Holan- dia, troszeząc się o utrzymanie jak najlepszych stosunków handlo- wych z Rosją, nie zamierzała wysyłać floty wbrew interesom cara, o tyle rząd angielski wysłanie floty chciał połączyć z wyraźnym poparciem Szwedów. Całe to angielskie przedsięwzięcie zakońezyło się niepowadzeniem wskutek przeciwdziałania dyplomatów rosyj- skich. Wysłano małą eśkadrę, która nawet nie wpłynęła na Bał- tyk. Był to jednak wyraźny dowód, że na Zachodzie istniały coraz żywsze tendeneje do interweneji na Bałtykuro. Więcej przedsiębiorezości okazała dyplomacja francuska, która starała się rozbić przymierze północne przez oderwanie od niego Augusta i doprowadzenie do wgpółdziałania jego ze Szwecją i Pru- sami. Najwięcej trudności było z pozyskaniem Prus. W poprzed- nim roku, nie decydując się jeszeze na wyraźny udział w wojnie, potrafiły one jednak posiąść w sekwestr Szezecin i Pomorze po Pianę i Wołogoszez. Niebezpieezeństwo tureekie nie pozwoliło kró- lowi polśkiemu na poważniejszy opór w tej sprawie i musiał się on zadowolić dwustu tysiącami talarów odstępnego, które zresztą nieprędko ujrzał. Teraz przed dyplomacją pruską stanęło zagad- nienie: "jak z obecnego sekwestru uezynić własność"". Wahano się, gdzie szukać oparcia - u cara czy u jego przeciwników. Począt- kowo zdawało się, że dyplomaci pruscy wybrali drugą drogę. Już od listopada toczyły się rokowania z dyplomatami francuskimi i saskimi, których celem byłoby znalezienie sposobów na wymu- ro N i k i f o r o w, op. cit., s. I10-2 ; C h a n c e, ů op. cżt., s. 41 n. ; R. H a t t o n, Dipiomatżc Relations bet2een Gr'eat Britażn and the Duteh Repzcblżc, London 1950, s. 39 n. 203 szenie na Rosji traktatu północnego, który w zasadzie respekto- wałby dawne stanowisko Sz oeeji, z tym zastrzeżeniem, że Prusy zatrzymałyby Pomorze, a August Inflanty po Dźwinęrl. Z tymi planami łączono jeszeze możliwości dywersji od południa. Przeku- piony w ubiegłym roku Kaplan Girej szykował się pod natehnie- niem Spiegla do doprowadzenia do separatyśtyeznego pokoju Au- gusta z Karolem XII i rozpoczęcia walki przeciwko Piotrowi Ir2. Wszystkie te zamierzenia miały się wkrótce rozwiać jak bańka mydlana. Nie pomogło częstowanie Prus kawałkami Polskir3. Gdy przyszło do ostatecznych decyzjń dwór pruski żamiast słabego Au- gusta i niepewnej Franeji czy Szwecji wybrał Rosję, której woj- ska świeżo podbiły Finlandię. 12 czerwca 1714 r. podpisano tajny układ gwaraneyjny. Był to poważny sukces dyplomacji rosyjskiej. Drugi sukces polegał na utrudnieniu Augustowi prowadzenia anty- rosyjskiej polityki. Car od jesieni poprzedniego roku bezskutecznie domagał się cd Wettyna zaprzestania pertraktacji z Frańeją, pro- wadzących do zerwania aliansu północnego. August i Flemming drzekali się wprawdzie od tych zamiarów, ale gdy w mareu przy- był do Drezna poseł carski Naryszkin, zażądali wydania Rygir4. Podejrzenia budziły także zapowiedzi nowych zaciągów Augusta w Rzpltejr5. W tej sytuacji Piotr musiał popierae opozycję prze- ciwko królowi i wojsku saskiemu w Rzpltej, kierującą się także przeciw antyrosyjskiej polityce dyplomatów saskieh. Specjalne trudności dla Augusta pojawiły się tymezasem na Litwie. Wykorzystując przybycie wojsk saskich i obciążenie szla- chty kontrybucjami rozpoczął tutaj Poeiej, podobnie jak hetmani w Koronie, wielką akeję przeciwko królowi. Był on zresztą oso- biście zaatakowany przez obóz dworski; w jego dobrach bowiem rs D r o y s e n, op. cżt., t. IV, cz. II, s. 59, 69, , 7. r2 F e 1 d m a n, op. cżt., s. 151. r3 Rybiński do Sieniawskiego, 16 V 1714, Cz 5938, nr 25572, pisze po pobycie w Berlinie: "wyrozumiałem, na co sig zanosi tak w Saksonii, jako i tam. Kointelligeneja i przyjaźń wielka międz,y tymi monarehami, partżczcla- ria wiem, dlaczego ante omnżs czcrarn et żrztegrżtatenz Rzpltej trzeba wziąć przed się, o konserwacji wojska naszego i siłach naturalnych Rzpltej naj- większe mieE starańie, nie śmiem wszystkich okoliczności wypisae [. . .)"" r4 S o ł o w i o w, op. cżt., t. XVI, s. 110. r5 SRIO, t. XXV, s. 394. 204 wykryto tajną mennicę, z kompramitującymi hetmana dowodami.. Mennica ta początkowo mieściła się w Połodzie pod Włodawą, potem w Rudzie koła Różanki, z ramienia Pacieja zawiadywali nią Karp i Mikusz, którzy mieli do pomocy 10 mincarzy's. Paciej zagrożony procesem zdecydował się na zerwanie z Augustem. Po zdobyciu większośei na sejmikach -deputackieh zapewnił sobie marszałkostwo trybunał litewskiego, prz pomocy którego dawał się we znaki swym przeciwnikom polityeznym, nie dopuszezając oczywiście do wszezęcia sprawy o fałszerstwo". W kwietniu na sesji oszmianskiej wystąpił z hasłazni rokoszowymi pod pretek- stem ucisku ze strony wojska saskiego. Proponował wysłanie po selstwa do króla i prymasa z żądaniem wycofania wojsk saskich, wzywając w przeciwnym razie do kanfederacji. Jednocześnie u ca- ra pojawili się wojewoda trocki Ogiński i Karp ze skargami, że August dąży do absolutyzmu, że stara się o zawarcie separaty- stycznego pokoju. Oddając się pod opiekę Piotra malkontenci za- mawiali sobie carską interweneję na Litwie i w Koronie. Przyby- cie wojska carskiego miało powiązać się z wybuchem rokoszu w całym kraju i doprowadzić do usunięcia Augusta z tronu, przy czym nowy kandydat wskazany miał być przez Piotra'e. Protesty Augusta pozostały bezskuteczne'9, sam Poeiej wypiera się wszelkiej łączności z Ogińskim, przyznając jednak, że był wzy- wany przez caraso. Mimo to król był zdecydowany tym razem po powrocie do kraju wespół z Denhoffem "cale u kromić" Pocieja. Oddziały saskie zniały polecenie śledzenia ruehów hetmana litew- skiego, chodziły pogłoski, że zamierzano go uwięzić. Wilno, gdzie odbywały się posiedzenia trybunału, otaczyły wojśka saskiesl. Po= ciej nie ustępował. Do cara wysłał' Zaranka, w iznieniu trybunału 7s Ossoliński do J. Szembeka, 24 II 1714, Cz 4G7, s.143; relacja Tiepolta, 16 XII 1713, Oss 3345; Konfessata dobro2olna... przez złotnżkó2 albo min- carzy, 29 VIII 1716, AG Ros CL, XX, nr 58. 77 F e 1 d m a n, op. cżt., s. 514. s Jw.; Kezewski do Sieniawskiego, 24 VI 1714, Cz 5851, nr 18150. 79 S o ł o w i o w, op. cżt., t. XVI, s. 110. so Pociej do J. Szembeka, 5 IV 1?14, Cz 4G?, s. 225. RI St. Denhoff do K. Denhoffowej, 13 V 1714, Cz 5?90, nr 7593; SRIO, t. XXV, s. 394. 205 protestował przeciwko gwałceniu bezpieczeństwa sądóws . Tym- czasem na wieść o zamierzonym pochadzie Sasów na Rygę zaczęły ,się gromadzić nad Dźwiną wojska rosyjskies3. W Koronie coraz głośniej mówiono, że na wezwanie magnatów litewskich wojska carskie wkrótce wkroczą do Rzpltejs4. Podobnie jak Pociej szukali wtedy protekeji carskiej także inni magnaci. Jeszeze w zimie ofiarował Dołgorukiemu swe usługi kan- clerz wielki koronny, wzywając go do przyjazdu do Warszawy. Wkrótce potem wszedł w stały kontakt z Daszkowem, ówezesnym rezydentem carskim przy Auguścies5. Poważniejszą akeję prze- prowadził w porozumieniu z Poeiejem Sieniawski, który w maju wysłał do Szeremietiewa pułkownika Kamieńskiego ze skargą na króla, że próbuje zawrzeć przymierze z Prusami przeciwko caro- wi, że stara się odebrać hetmanom komendę nad wojskiem, by od- dać ją Potockiemu i Sapieże. Prosił o pomoc przeciwko wojsku saskiemu, obiecując współdziałanie ze śtrony szlachty i wojska koronnegoss. Dwór odpowiedział oncentraeją wojska saskiego koło Lwowa, nałożeniem kontrybucji na to miasto i ziemię, uci- skiem dóbr hetmana i zatrzymaniem jego statków płynących Wisłąs'. W tych warunkach uspokojenie szlachty stawało się coraz trudniejszym zadaniem. Część obozu dwor kiego z Denhoffem na czele widżiała możliwość jego przeprow dzenia jedynie w częścio- wych przynajmniej ustępstwach na rzecz szlaehty. Z tego kręgu wyszło pisemko polityczne List szlaeheżca polskiego do drugżego , szlaeheżca z tegoż ńurodu, przyjaciela swego, strony wojsk sa- s2 Dunin do J. Szembeka, 2G V 1714, Cz 4G7, s. 377; Instrukeja dana posłom od trybunału do prymasa,19 V 1714, Cz 5962, nr 42122. Wysłano po- :słów do króla, kanelerza w. k. i prymasa z żądaniem ewakuacji Sasów. Pociej do Sieniawskiego, 6, 15 V 1714, Cz 5916, nr 30132-3. s3 Plater do J. Szembeka, 12 VII 1714, Cz 4G8, s. ?8 ; T h e i n e r, op. cżt., t. IV, cz. I, s. 82. 4 Kezewski do Sieniawskiego, 17, 24 VI 1714, Cz 5851, nr 18149-50. s Dołgoruki do J. Szembeka, 25 III 1714, Cz 467, s. 181; S o ł o w i o w, np. cżt., t. XVI, s. 111. 6 F e 1 d m a n, opr. cit., s. 515. s7 Vinkens do J. Szembeka, 6 VI 1714, Cz 467, s. 395; P. Tarło do Sie- niawskiego, 7 VI 1714, Cz 5966, nr 43344. 206 skżeh 2 Polsce subsystuj cych, z francuskiego na polskie przełożo- ny, wraz z Res ponsem na lżst przesz yss. List teń jakby spełniał Flemmingowe zalecenia wytłumaczenia postępowania króla od chwili objęcia tronu i przyczyn zatrzymania wojsk saskichs9. Są tu przedstawione dwa poglądy zwolenników króla. Pierwszy z nieh domagał się cał'kowitej ewakuaeji wojsk saskich z Rzpltej. Wycho- dził on z założenia, że nie ma żadnego zagrożenia Rzpltej i wobec tego obecność wojsk saskich jest zbędna. Toteż proponował on marszałkowi konfederacji sandomierskiej i prymasowi, by koniecz= nie do 3 lipca, do dnia limity ważniejszych sejmików, uzyskali de- klaraeję królewską o wycofaniu wojsk saskich. Gdyby wojska te miały pozostać, rozjątrzyłoby to szlachtę, która sama poszukałaby "sposobów utrzymania się w prerogatywie wolności swojej"`. Z tym stanowiskiem walezy w Responsże przedstawiciel dru- giego stanowiska. Twierdzi on, że jego polemista, jak większość szlachty, nie zna i nie rozumie spraw publicznych, których drogi "są tak zakryte i sekretne, że nim o ńieh da swoje zdanie i sąd słuszny, to, co się publicum zowie, trzeba, żeby dobrze w nich in- formowane wprzód było". Przykładem znogą być obawy co do in= teneji króla. Augusta posądza się o żamiary albsolutystyczne. Tym= czasem w jego postępowaniu widać tylko starania o dobro Rzpltej - przy tralktacie karłowickim, przy uspokajaniu Litwy, przy roz- poczynaniu wojny o odzyskanie ziem utraconych. Po powrocie na tron król wyprowadził wojsko do Pomeranii, by ulżyć krajowi, a gdy później zawisło niebezpieczeństwo tureckie, sprowadził je znów tylko na obronę Rzpltej, rezygnując ze zdobyczy pomorskich. "Ale idźmy do rzeczy samej. Czy ię boimy, żeby król nie miał inteneji wojskami swymi osiodłać wolność Rzpltej? Ten argument nieprzyjaciół królewskich jest to ich bucefał do bataliej najsposob= niejszy, ten to jest pretekst, który male żntentionatż biorą na roz= siewanie niezgody, chcąc profitować z niego, choćby i z zupełną zgubą Rzpltej"". Twierdzenia przeciwników stara się zbić następu- ss Druk współezesny, APGd 300. R. Ff 48; to samo po francusku, za- pewne na użytek saski, Lettr-e d'zan gerztżlhornme polorsais a zin gůer tilhornrne de'ses arrzis de La rnerne natiorz szcr le sejozcr des tr oupes Sazo:nnes. en Po- logne, AG Radz II, t. 16, nr 22 3. s9 Obraz Polski i Polakó2, t. XVIII, s. 1. 207 jącymi przesłankami: król dąży do zgody w Rzpltej, gdyby chciał absolutyzmu, starałby się rozjątrzae wewnętrzne spory; ehroni zawsze wojska Rzpltej, a wysuwa z własną stratą na pierwszy plan wojska saskie; nie stara się zgromadzić pieniędzy dla przeprowa- dzenia swych planów, ale wydaje je na utrzymanie pokoju; nie próbuje też w tym celu związków z innymi państwami. Nie jest to zresztą możliwe, bo "wszystkie poteneje, które okrążyły Rzpltą, znają swój w tym interes, aby Rzplta była w tym zachowana sta- nie, jak jest, mogąc zawsze profitować z jej nierządu, jeżeli się oka- zja poda"`. Stanowezo odradza autor zwołania konwokaeji, której domaga- ła sIę caraz głośniej szlachta dla uśpakojenia Rzpltej. Spowodu e ona bowiem tylko dalsze wyniszezenie kraju, a "ci, którzy się zgru- madzą albo z głodu zginąć, albo prędko rozejść się muszą"". Poza tym jest ona niecelowa. Gdyby wbrew postanowieniu konwokacji wojsko saskie nie opuściło Rzpltej, wtedy doszłoby do walki, któ= ra w żadnym wypadku nie byłaby korzystna dla szlachty. "Jeżeli ich pobiją, to województw kondyeja i nieszezęście jeszeze będzie gorsze. Jeśli oni pobiją wojsko królewskie, to na swoje nieszezę- śeie. Bo nieprzyjaciel profitować zapewne z tego nie omieszka"". Wreszeie konwokacja taka byłaby według autora bezprawna, a prawa obowiązują zarówno króla, jak szlaehtę. Starając się w ten sposób wyperswadować szlaehcie jej zamia- ry, stwierdzając, że jeszeze zagrożenie zewnętrz ne nie ustało, bo ani Tureja nie wydała jeszeze konfirmacji tralktatu karłowickiego, ani król szwedzki nie wyrzekł się swych planów, autor proponuje w końcu środki, które spełniłyby choć w części życzenia sejmików. Mianowicie należy śię starać, by wojska saskie wyszły natych- miast z kwater i obozowały w polu nie biorąc żadnych podwód, t a na furaź zadowalając się tylko trawą. Potem trzeba zapropono- wać królowi, by połowa wojska saskiego została wycofana z Rzpltej oraz by kontrybucje nałożone na szlachtę żostały zmniej- szone. Propozycje zawarte w Responsże mogły uspokoić szlachtę tylko wtedy, gdyby były bezzwłocznie wprowadzone w życie. W końcu maja, po nadejściu wiadomośei od Chomentowskiego o podpisanym układzie, dwór wydał rzeczywiście pierwsze ordynanse przygoto- 208 wujące ezęść wojska saskiego do wymarszu z Rzpltej9o. Zanim jednak rozpoczęto je wykonywać, wzmogła się działalność opozy- cji i zapowiadana ewakuaeja znów się od vlokła, zwiększając tylko rozgoryezenie i padejrzliwość szlachty. Opozycja magnacka nie zaniedbywała zresztą niczego, by utru- dnić poczynania królewskie. W czerwcu udało się Sieniawskiemu nstatecznie pozyskać prymasa Szembeka. Przez przysłanego doń ponownie Świdzińskiego Szembek zapewniał hetmana; że do króla zwróci się jeszeze najwyżej dwa razy z remonstracjami, a jeśli to zawiedzie i August ani nie powróei do Rzpltej, ani nie wycofa wojsk saśkieh, wtedy prymas gotów był zwołać konwokację, na której zgodnie z konśtytucją 1609 r. astatecznie napomniano by króla i przygotowano wypowiedzenie posłuszeństwa. W związku z tym Szembek chciał jednak koniecznie spotkać się z Sieniaw- skim, i to prędko; "żebyśmy czaśu nie tracili i nie stracili, bo na ekspedycję gości nazad nie masz prawie tylko tak miesiąc i drugi"91. Owocem tych decyzji było upomnienie króla, wystosowane w bardzo ostrym tonie. "Jakom ontecedenter upraszał, tak i teraz WKMci uniżenie upraszam i to e gradu meo primatżalż WKMci insżnuo, no'n deseendendo jeszeze ad graclus, do których mię ko- niecznie prawo, sumienie i zwyczaj dawny in sżmżlżbus obliguje, abyś KWMć wojska swoje ex visceribus tej utrapionej i do upad- ku bardzo nachylonej Rzpltej indżlote kazać raczył wyprowadzić`": Zagrożenie ze strony Tureji, które było przyczyną wprowa zenia i trzymania wojsk saskich, już nie istnieje. "Nie raczysz tedy WKMć mieć racji trzymania dalszego w Polsce wojsk tych, chyba żeby miało być co żn recessu takiego, co jest opżnżone et rrLetu communi województw, a u mnie jest vżx eredżbżle i prawie vżx imagżnabżle"". Wykazując w ten sposób, że dalszy pobyt wojsk sa- skich powszechna opinia łączy z absolutystycznymi zamiarami króla, stwierdzał, że tylko wyprowadzenie tych wojsk przeciwko 9o Dunin do Sieniawskiego, 26 V 1714, Cz 5802, nr 9403. 91 St. Szembek do Sieniawskiego, 6 VI 1714, Cz 5962, nr 42114 : "Wszyst- kie województwa najbardziej zapatrują się na WMMMPana i na mnie. Wie- my, co jest de8żti nostri. Ja p%o rrim,o gradu już więcej czynić nie mogę, chyba jeszeze jeden list, a dwa najwięcej do JKb1 napisać: Pró seeundo nie lnam dotąd woli nic czynić bez WMMMPana"". 2os Szwedom mogłoby przywrócić zaufanie między stanami. Nie za- niedbał wypomnieć i Altranstadtu, po czym jeszeze raz zapewnił monarehę, że mimo niepłatnego żołnńerza, mimo zbiegostwa podda= nych szlachta wytrwa przy nim, byleby zapewnił nienaruszalność jej przywilejów i ewakuował wojsko saskie. Natomiast rlalsze je- go zatrzymanie może spowodować tylko najgorsze skutki92. Wkrót- ce potem, po przybyciu poselstwa od trybunału litewskiego i otrzy- maniu listu od sejmilku vc,iszeńskiego, prymas jeszeze ra2 ponowił swe prośby, zawiadamiająe jednocześnie Augusta, że województwo ruskie wystąpiło z żądaniezn zwołania konwokacji93. Król nie zamierzał j2dnak odpowiadać prymasowi przed po- wrotem do Rzpltej: W remonstracjac prymasa widział jeszeze jed- ną kabałę, tym lbardzie że podobną wypowledź otrzymał ze strony Szaniawskiego. Wyprowadzeńie wojska przeciwko Szwedom było niemożliwe, bo Pomorze znajdowało się w sekwestrze, a na desant w Szwecji brakło floty. Wprawdzie król zaciągał jakichś kaprów rzeciwko Szwedom, ale nie potrafili oni poskromić nawet gdań- sz‚zan. Właśnie świeżo pochwycili gdańszezanie kapra, Jana Agaissona, który działał między Helem a Bornholmem przeszka= dzając Gdańskowi w handlu ze Szwecją. Na jesieni poprzedniego roku przyaresżtował np. galion Jana Forbesa, konfiskując towary. Dopiero na usilne żądanie króla zgodzili się gdańszezanie wydać Agaissona Sasom94. W tych warunkach król odmawiał całkowitego wycofania wojsk saskich do chwili podpisania traktatu z Ka- rolem XIl9 . Wobec bezowocności swych dotychezasowych poczyńań pry- mas zaczął teraz coraz znacńiej namawiać Sieniawskiego do wspól- nego wystąpienia wobec króla. "Dla Boga, czego się bać; a jeżeli się bać, to internos motus, a tak sublata causa, nie byłby effectus słuszny Kůrólowi Jmei, słuszny Rzeczypospolitej"9s - zagrzewał prymas hetmana. Ten wprawdzie nie cheiał otwarcie kompromito s2 St; Szembek do Augusta II, 8 VI 1714, Cz 5962, nr 42117. y3 Jw., 18 VI 1714, nr 42121. 94 Gdańsk do J. Szembeka, 18 V 1714, Cz 467, s. 333; Missiva do Klei- na, 6, 20 VI 1714, APGd 300 R Dd 15, s. 197-9. 9s Dunin do J. Szenrbeka, 22 VI 1714, Cz 467, s. 435. 9s St. Szembek ů do Sieniawskiego, 12, 19 V I 1714, Cz 5962, nr 42118, 42123. J. Gierowshi: Między saslcim absolutysmem 210 wać się wobec króla {nie wiedział jeszeze, że August już miał wia- domość o jego korespondeneji z Szeremietiewem), ograniczał się tylko do apelów o wycofanie wojska saskiego, sformułowanyeh znacznie spokojniej niż wystąpienia Szeznbeka, coraz jednak po- ważniej był zaniepokojony pogłoskami o szykującym się porozu= mieniu króla z Józefem Potockizn. Toteż starannie przygotowywaŁ sejmik wiszeński, na którym Fredro miał przeprowadzać jego pla- ny. Zarówno przyszłe postanowienia, jak i termin limi y ustalane były z góry, by przystosować je do zapowiadanej koncentracji wojsk koronnych dla wzajemnego współdziałania97. Pemagał Sie= niawskiemu także prymas, który w nadesłanym do sejmiku liści zawiadamiał o swych krokach zmierzających do ewakuacji Sasó . , obiecywał dalsze, otwierając przed szlachtą możiiwość samodziel- nego działania przez stwierdzenie: "kiedybym ja już cale nie móg byE skuteczny, nie może się to utaiE przed Rzpltą i samymi WMPany""9s. Sejmik wiszeński stanowił zresztą obok sejmiku sandomier- skiego główny ośrodek zainteresowań całej szlachty. Wiadoma było, że jego postanowienia mogą mieć bardzo poważny wpływ- na decyzję innych sejmików. Obrady w Wiszni początkowo prze~ biegały dość spokojnie. Skoro jednak p d koniec zjazdu, gdy szlachta już żaczęła wychodzić z kościoła, nadeszły uniwersały saskie z żądaniami nowej kontrybucji zbożowej, szlachtę ogarnę ło wzburzenie. Kierownictwo obradami wyrwało się z rąk Fre- dry, któremu zarzucano, że nie dba o "konserwację szlachecką"r że zwleka niepotrzebnie ze zwołaniem zlaehty na pospolite ru-= szenie. Nowe Ikontrybueje "już to głód pewny, bo ludzie od nie= go umierają, zboża nie masz i pieniędzy skądże wziąć, gdy go nie= dastanie, pieniędzy zaś defekt, że nie masz za co kupić". Wobec nieurodzaju, zbiegostwa poddanych, szlachta była przywiedziona do ostateczności. Zdawało śię wszystkim, że nowa lkontrybucja "pewnie by nas z umierającym chłopstwem w jednvm tumularet grobie". Na dobitek w górach mnożyły się rozruehy chłopskie, napady na szlachtę. Postanowiono więe nie ctawać Sasom żad- nych ikontrybucji, jako niebywałyeh "w wolnym narodzie"`, oraz 97 St. Fredro do Sieniawskiego, 17 VI 1714, Cz 5811, nr 11035. 9s St. Szembek do woj. ruslkiego, 15 VI 1714, Cz 5962, nr 42120. 211 zjechać się na pospolite ruszenie zia 6 sierpnia. Prymasa zawia- domiono, że "wioleneja prawa et extrema wyciskają nas z do- mów, z których w tych niedzielach w pole ustępujemy", do Sie- niawskiego zw.rócono się z wezwaniem udzielenia zbrojnej po- mocyo9. Naciskany przez szlachtę prosił i Fredro hetmana o spro- wadzenie wojska pod Lwów, bo kontrybucje saskie musiały spo- WodawaE wybuch - "jeżeli brać zechcą, co zostawiono dla wła- snego pożywienia, to nie każdy zechce uznierać z głodu dla cu- dzej wygody, stąd kolizja pewna i ostatnia desperacja, bo każdy bronić się zechce de peracko i wziąć sobie nie da ostatniego wy- źywienia sposobu. To już nie precipitaneja przez nas będzie ka- zją, ale nie wstrzymany ucisk i nędza ludzka""loo. To wyznanie dobitnie wskazuje, jak zasadnicze znaczenie dla rozwoju wypad- ków miały kontrybucje i ucisk ze strony wojska saskiego. Przy- wódcy opozycji wyraźnie płynęli na fali ńiezadowolenia, nie ma- jąe ezęsto siły, by pokierować nią ściśle według swych życzeń. Równie niefortunnie wypadł dla obozu dworskiego sejniik sandomierski. Denhoff w największym pośpiechu dotarł 21 czerw- ca do Drezna, gdzie przedstawił memoriał w imieniu szlachty. Opierał się on na licznyeh poselstwach, skierowanych do niego i pryma a przez sejmiki z żądaniami ewakuaeji wojska saskiego albo zwołania konwokacji. Poselstwa te groziły w wypadku nie- wysłuchania ieh postulatów rokoszem szlacheckim i zbrojną pró- bą ratowania wolności. Wprawdzie udało mu się w wojewódz- twie sandomierskim, krakowskim, lubelskim, a nawet ruskim, "które się zda dworowi na wzruszenie uniwersalne drugich"`, uzy- skać tymezasową rezygnację z tyeh gwałtownych środków, ale od warunkiem uzyskania ewakuacji wojska saskiego. Zgodnie z Responsem prosił więe, by król wydał polecenie 'opuszezenia przez wojska saskie zajmowanyeh kwater, skancentrowania ich w miejscach, z których ewakuowano by je potem do Saksonii, za- kaz wybierania podwód ze względu na wyniszezenie bydła oraz zboża na furaże, szezególnie jęczmienia i owsa, które "cudzo- ziemskie wojska za trawę, póki zielone, conferre zwykły`". Spe- cjalna komisja miałaby przy tym zbadać wszelkie ekscesy woj- ss Laudum wiszeńskie, 26 VI 1714, AGZ, t. XXII, s. 577 n. ioo St. Fredro do Sieniawskiego, 3 VII 1714, Cz 5811, nr 11036. 212 ska saskiego. Wreszcie dopazninał się w imieniu szlachty rychłe= go przyjazdu króla do Warszawy i zwołania przynajmniej racly senatul0i. Denhoff nie uzyskał jednak wszystkiego, czego domagała się szlachta. Król obiecał wydać ordynanse, by wojsko opuściło kwa- tery, zgadzał się jednak na ewakuację tylko połowy regimentów auksyliarnych, resztę obiecywał ulokować po ekonomiach, bez żadnych kontrybucji. Zapowiadał także August rychły przyjazd do Rzpltejl02. Natyehmiast po otrzymaniu odpowiedzi królew- skiej, 2 lipca, Denhoff wyruszył pospiesrnie do Opatowa, gdzie zebrana na rozpoczętym 3 lipca sejmiku szlaehta miała czekać wyników jego poselstwa. I tutaj jednak wzbudziły oburzenie wśród szlaehty nowe kon- trybucje saskie. Oliwy do ognia dolał list Sieniawskiego, który donosił, że wojsko saskie nie zamierza opuścić Rzpltej i radził, by województwo myślało o sobie, obiecując pomoe woj kową. Wte- dy poćhwyeił kierownictwo obrad Felic an Czerzniński. Dawny stronnik Augusta, który wysiedział się za jego sprawę w niev oli szwedzkiej, nie nagrodzony należycie, występował od 1710 r. ze swymi pretensjami na sejmach i sejmikach. Złupienie jego dóbr przez wojska saskie przeważyło szalę i kasztelan kijowski dał się użyć jako narzędzie opazyeji hetmańskiej do poruszenia szlachty sandamierskiej. Powstrzymany na poprzednim ejmiku przez Denhoffa, teraz deklarował publieznie, że Sieniawski oddał mu w regimentarstwo kilkadziesiąt ehorągwi skoncentrowanych w Lubelszezyźnie, by z nimi asystował szlachcie, że wojewódz- twa ruskie, wołyńskie i bełskie siadają na koń. Potem "propo- nował eałemu sejmikowi zniesienie naszej konfederacji general- nej, a formowanie nowej, szalonej według mego geniuszu" - jak pisał Denhoff. Ten zamiar się nie powiódł, przed natychmiasto- wym wyruszeniem w pole powstrzymał szlachtę marszałek sej- miku Krasiź ski; na limitę postanowiono jednak przybyE jak na pospolite ruszenie i obnae rotmistrzów i pułkowników. Poselstwa wysłane do hetmanów z prośbą o asysteneję i do województwa 1o1 Memoriał St. Denhoffa do Augusta II, b. d., Cz 468, s. 5. 102 St: Denhoff do J. Szembeka, 2 VII 1714, Cz 468, s. 1. 213 ruskiego i lubelskiego dla nawiązania współpracy miały porozu- mieć się przed wyjazdem z Denhoffem, który przybył już po sej- miku. Próbował on powstrzymać posłów, ale niezbyt skutecz- nie - "z tym wszystkim nie tylko ja, ale nie wiem, jeżeliby się zn.alazł w Polsce takiego kredytu, żeby bonu żm,nginatione wy- perswaclował`"los Szukał więc Denhoff innyeh dróg dla uspokojenia wzburzenia szlachty. Pozyskał Humieckiego, który obiecał mu powstrzymać przed gwałtownymi środkami województwo ruskie i wpłynąć na Sieniawskiego, by nie podniecał województwl04. przez Kezew= skiego, wojewadę malborskiego, ówezesnego marszałka trybuna- łu, dotarł i do Czermińskiego, który za jego poradą udał się do a Warszawy, by wymóc od komisariatu li bertacje dla swych clóbr: Kezewski zresztą niezbyt ufał kasztelanowi i domagał się od het- mana, by nie powierzał mu zebranych pod Zawićhostem chorą- gw,ilo . Wspólnym wysiłkiem Denhoffa, Kezewskiego i Załuskiego; wojewody czernichowskiego, powstrzymano też województwo lu- belskie od formowania pospolitego ruszenia. Szlachta lubelska już 11 czerwca zachęeała województwa ruskie i wołyńskie, by ispólnie z ńią pomyślały, "jakoby się z tyeh nies częśliwości i opresji i dezolacji od aukśyliarnego wojska wybić i wyła- mać`"los. 1Va luziieie 23 lipca ograniczyła się wszakże do wysłania poselstwa do króla i gen. Jahnusa z żądaniem ewakuacji Sasów i zaprzestania kontrybućji, odkładając definitywne pastanowie= nia do limity w końcu sierpnia, na kiedy zamawiała sobie przy= słanie przez Sieniawskiego chorągwi, należących z repartycji do województwalo7. 1os Lau um sandomierskie, 3 VII 1714; KH; St. Denhoff do J. Szem- beka, 26 VII, 9 VIII 1714, Cz 517, s. 261; Mniszech do J: Szembeka, 13 VII 1714, Cz 468, s. 53 ; ekscerpt z listu, 10 VII 1914, Cz 5960, nr 41719 ; Kezew- ski do Sieniawskiego, 22, 29 VII 1714, Cz 6851, nr 18154-5. 104 Humiecki do Sieniawskiego, 11, 15 VII 1714, Cz 5584, nr 15147-8; do J. Szembeka,11 VII 1714; Cz 468, s. 45. ios Kezewski do Sieniawskiego, 15, 22, 29 VII, 5 VIII 1714, Cz 5851, nr 18153-6. 1os Laudum lubelskie, 11 VI 1714, KH. 1o7 Laudum lubelśkie, 23 VII 1714, KH; St. Denhoff do J. Szembeka, 9 VIII 1714, Cz 519, s. 265. Z wszystkich stron kraju nadehodziły wiadomości o wzrasta- jącym ogorze szlachty przeeiwko kontrybucjom i przedłużające= nu się pobytowi Sasów. Wobec masowego zbiegostwa poddanych lub wymierania ich z głodu województwo bełskie żądało od het- rtanów podjęeia skutecznych środków dla wymuszenia ewakua- cji Sasówlo . Województwo wołyńskie uehwaliło okazowanie, ustanawiając zarazem podatki na wynagrodzenie wojska koron- nego, walezącego z Kazakami na Ukrainie naddnieprzańskiejlo9. Ziemia halieka podpisywała się pod uchwałami wiszeńskimillo. W Łęczyckiem nie tylko poddani, ale i szlaehta masowo opuszeza- ła swe posiadłości, zrzucając na sąsiadów ciężary kontrybucyj- ne111. W Sieradzkiem, po nadużyciach komisariatu, sami Sasi obawiali śię desperacji szlachtyllz. Rozehodziły się wieści o nowych gwałtach saskich, najazdach, zabójstwaeh. "Pnrąbano kanonika gnieźńieńskiego Koluekiego, człowieka grzecznego i parentata, po innych miejscach różnych księży, szlachcianki pobite [. . .) w Wieruszowie pobili Sasi księ- dza Szembeka tak, że wpół umarłll3. W Rawie doszło do zatargu między żołnierzami saskimi a towarzyszami z chorągwi kasztela- na rawskiego, przy czym Sasi uwięzili kilku z nich i odstawili do Warszawy pod sąd gen. Jahnusall4. Wypadki te padniecały tylko szlachtę, która mimo wszelkieh perswazji parła do rokoszu. C'xotowano się przy tym wystąpić nie tylko przeciwko wojsku saskiemu, ale i przeciwko magnatom z obozu dworskiego, których podejrzewano o celowe zatrzymy- wanie Sasów, tym bardziej że dzięki libertacjom kontrybucje nie dotykały ich majętności. O nastrojach panujących pod tym względem wśród szlachty może świadezyć choeby relacja Sie- 1os Instrukeja dana posłom do Rzewuskiego, 23 VII 1714, Cz 468 s. 103. . los Laudum wołyńskie, 20 VII 1714, AG Radz II, t. 16, nr 2283. llo Laudum halickie, 10 VII 1714, AGZ, t. XXV, s. 204. 111 Lauda łgezyckie, ? V, 8, 26 VI, 27 VII 1714, KH. 11= AG Sier. Rel. 72, s. 128, 150, 778 - protesty szlacheckie i ugoda a komisariatem, 7 VII 1714; B. Denhoff do St. Denhoffa, 24 VII 1714, Cz 5789, nr 7327. sls g. Denhoff do St, Denhoffa, jw. 114 Sieniawski do Augusta II, 9 VII 1714, Cz 2210, s. 95; do J. Szem- ;beka, 10 VII 1714, Cz 468, s. 25. 215 niawskiej z Lubelszezyzny, która donosiła kanelerzowi litewskie- mu Radziwiłłowi, że "szlachta tu zła na WXMe o Sasów, powia- dająe, że to WXMć radzisz, aby byli w Polsce. Jako na koń wsiędą, chcą iść do Biał j i rozsiekać, jak Gąsiarowskiego abo Broniewskiego pod Gołębiem, abo pod Sandomierzem wojewodę kaliskiego. Życzę mieć tylne blachy""115. Zresztą i lauda sejmiko- we pełne są skarg na magnatów libertujących swe dobralle. Niezadowolenie z ucisku saskiego, z tych swoistych rządów, które sprawował za niecbeanego króla komisariat saski, podsyca- ne przez agitację opozycji hetmańskiej i stanisławowskiej mogło w każdej chwili przerodzić się w zbrojne wystąpienie przeciw 'Sasom. Cały obóz dworski zdawał sobie z tego całkowicie sprawę. Poza obietnieami nie czyniono jednak nic, by spełnić choć w czę- :ści życzenia sejmików. Wywoływało to rozdźwięki w otoczeniu kró- lewskim, nawet taki Denhoff, Szaniawski ezy Szembek domagali .się wszakże wyraźniejszych ustępstw na rzecz szlachty. Coraz zzparciej nasuwało się pytanie, czy król i ministrowie sascy rze- zywiście chcą uspokojenia w Rzpltej, czy grożący rokosz nie bę- zie tylko wndą na młyn polityki dworskiej. 115 Sieniawska do Radziwiłła, 24 VII 1?14, AG Radz V 363, nr 14275. 118 Laudum sandomiershie, 3 ViI 1714, gH; łęczyckie, 26 VI 1714, KH.