Halina Bursztyńska Henryk Sienkiewicz w kręgu oddziaływania powieści historycznych Józefa Ignacego Kraszewskiego PRACE NAUKOWE UNIWERSYTETU ŚLĄSKIEGO W KATOWICACH NR 202 Katowice 1977 COPYRIGHT (g) 1977 by WYDAWNICTWO UNIWERSYTETU ŚLĄSKIEGO WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Spis treści Uwagi wstępne...7 I. Postacie fikcyjne i sytuacje powieściowe...11 II. Wydarzenia historyczne...28 III. Powieści rzymskie: "Caprea i Roma", "Rzym za Nerona" a "Quo vadis"...44 IV. "Masław" a "Trylogia". Pomysły fabularne i sytuacyjne...60 V. "Żywot i sprawy JM pana Medarda z Gołczwi Pełki" a "Trylogia"...67 VI. Realia siedemnastowiecznej Warszawy...72 VII. Drobne motywy...80 VIII. Uwagi o metodach charakterystyki postaci...88 Zakończenie...94 Bibliografia...98 Uwagi wstępne 1 \0 ladacze twórczości Sienkiewicza odnotowywali skłonności pisarza do wykorzystywania tradycyjnych schematów literackich przy komponowaniu poszczególnych powieści1. Powoływano się przede wszystkim na obce wzory, unikając skonfrontowania warsztatu powieściopisarskiego twórcy Trylogii z rodzimą tradycją literacką. Wśród poprzedników autora Krzyżaków, których twórczość stanowiła niezbędny etap w rozwoju historycznej powieści polskiej, Józef Ignacy Kraszewski zajmuje niewątpliwie czołową pozycję. Był pisarzem, którego niepodobna pominąć przy badaniu literackich źródeł historycznych romansów Sienkiewicza. Na związki między obu pisarzami wskazał W. Da-nek. Omawiając program prac nad życiem oraz literacką spuścizną J. I. Kraszewskiego, badacz wysunął jako jedno z istotnych zadań, które należałoby podjąć, wykazanie, kim był autor cyklu historycznych powieści Dzieje Polski "dla następnych pokoleń twórców", wśród których wiele "najzupełniej konkretnych, nie ulegających dyskusji związków z powieścią historyczną Kraszewskiego wykazuje choćby powieść Sienkiewicza."2 Problem związków między powieściopisarstwem historycznym Kraszewskiego i Sienkiewicza dostrzegano od dawna, jednak krytycy i badacze, wypowiadając się na temat zależności młodszego od starszego pisarza, ograniczali się jedynie do luźnych, najczęściej jednozdaniowych uwag, czynionych marginesowo przy okazji omawiania innych zagadnień. I tak np. w 1924 roku Adam Bar wspomniał o motywie niewoli tatarskiej, wspólnym dla Zygmuntowskich czasów Kraszewskiego oraz noweli Sien- 1 Na brak nowatorstwa powieści Sienkiewicza w zakresie kompozycji i tematyki zwrócił między innymi uwagę J. Krzyżanowski: Z dziejów walterskoty-zmu polskiego, "Przegląd Współczesny" 1933, nr 130, s. 178. Por. też: A. S t a w a r: Pisarstwo Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1960, s. 114 i nast. 2 W. D a n e k: O program badań nad życiem i twórczością Kraszewskiego, "Pamiętnik Literacki" 1960, z. 1 i 2, s. 25. Por. też: W. D a n e k: Kraszewski w Dreźnie, "Rocznik Wrocławski" 1959/1960, z. III-IV, s. 144. kiewicza Niewola tatarska3. Do trwałych pozycji w tym zakresie należą artykuły W. Hahna i J. Bielatowicza oraz częściowe omówienia przez H. ZyczyńsMego i T. Sinkę stosunku Quo vadis do powieści rzymskich Kraszewskiego4. Autorzy wskazują na zbieżności w utworach obu pisarzy, widoczne w doborze tła historycznego, pewnych odcinków akcji oraz drobnych epizodów i szczegółów. T. Mikulski doszukał się prototypu Ligii Sienkiewiczowskiej w bohaterce powieści Kraszewskiego Rzym za Nerona5. Na podobieństwo powieści historycznych Kraszewskiego o tematyce wziętej z XVII w. i Trylogii Sienkiewicza zwrócił uwagę Z. Szweykowski lakoniczną, jednozdaniową wzmianką, pozbawioną racji uzasadniających wysuniętą sugestię6. K. W. Zawodziński w 1949 roku w artykule Wśród nieznanych powieści Sienkiewicza1 zestawił Na polu chwały tegoż autora ze znaną powieścią Kraszewskiego Pamiętnik Mroczka. W ostatnich latach sygnalizowano kilkakrotnie w posłowiach8 do powieści historycznych Kraszewskiego podobieństwa postaci fikcyjnych oraz pomysłów fabularnych i sytuacyjnych, jakie zachodzą między jego dziełami i utworami Sienkiewicza. Wszystkie niemal przytoczone odgłosy o związkach powieściopisar-stwa Kraszewskiego i Sienkiewicza nie wykraczają poza luźne informacje. Wartość ich leży w uzmysłowieniu luki, jaka istnieje na tym odcinku badań. Od dawna była potrzeba podjęcia pracy badawczej, mającej na celu wyszukiwanie dowodów, które by pozwoliły odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu Kraszewski jako pisarz zaważył na twórczości Sienkiewicza, może nie tyle jako inspirator, ile jeszcze jedno źródło literackie na polu powieści historycznej. Potrzeba ta uzasadniła wybór tematu niniejszej rozprawy. Analiza powieści historycznych obu pisarzy, zbiegających się chrono- 3 A. Ba r: Charakterystyka i źródła powieści Kraszewskiego w latach 1830- -1850, "Prace Historycznoliterackie" nr 21, Kraków 1924, s. 91-92. 4 W. Hahn: Kraszewski i Sienkiewicz, "Głos Lubelski" 1924, nr 294; T. S i n-k o: Hellada i Roma w Polsce, Lwów 1933; J. Bielatowicz: "Rzym za Nerona" Kraszewskiego a "Quo vadis?" Sienkiewicza, "Przegląd Klasyczny" 1936, nr 3; H. Życzyński: Studium o powieści rzymskiej. "Quo vadis" Henryka Sienkiewicza, [w:] Pisma, t. 3, cz. 1, Wrocław 1947. 5T. Mikulski: O rodowód Sienkiewiczowskiej Ligii, "Ruch Literacki" 1928, nr 9. 6 Z. Szweykowski: Klasyfikacja powieści Kraszewskiego pisanych po roku 1863, [w:] Księga ku czci Józeja Ignacego Kraszewskiego, Łuck 1939, s. 137 oraz odbitka Sąd o związkach Trylogii Sienkiewicza z wcześniejszym dorobkiem powieś-ciopisarstwa historycznego Kraszewskiego autor powtórzył w tomie: Trylogia Sienkiewicza i inne szkice o twórczości pisarza, Poznań 1973, przypis 22, s. 183-184. 7 K. W. Zawodziński: Wśród nieznanych powieści Sienkiewicza, "Pamiętnik Literacki" 1952, s. 129-144. 8 J. K i i a s: [Posłowie do]: J. I. Kraszewski: Jelita, Warszawa 1955, s. 240; W. Danek: [Posłowie do] J. I. Kraszewski: Kraków za Łoktka, Warszawa 1959, s. 269; Z. Hierowski: [Posłowie do]: J. I. Kraszewski: Krzyżacy 1410. Obrazy z przeszłości, Katowice 1959; S. Sierotwiński: [Posłowie do]: J. I. Kraszewski: Mastaw, Warszawa 1961, s. 285-286; W. Danek: [Posłowie do]: J. I. Kraszewski: Szaławiła, Warszawa 1962, s. 171; J. K a j t o c h: [Posłowie do]: J. I. Kraszewski: Żywot i sprawy imć pana Medarda z Gołczwi Pełki, Warszawa 1964, s. 526. 8 logią tematów, przynosi bogaty materiał porównawczy. Zarówno Kraszewski, jak i Sienkiewicz korzystali z tych samych zasadniczo materiałów źródłowych, uwzględniając oczywiście rozwój badań i postępy w ujawnieniu źródeł, jeśli chodzi o Krzyżaków (1900) i "krzyżackie powieści" Kraszewskiego (Krzyżacy 1410 - 1872; Waligóra - 1880, a dalej, jego powieści rzymskie (Caprea i Roraa - 1860; Rzym za Nerona - 1866) i Quo vadis (1896). W przypadku Trylogii i powieści historycznych Kraszewskiego, związanych tematycznie z XVII w., podstawa źródłowa była identyczna. Obydwaj pisarze opierali się na tej samej tradycji literackiej oraz podobnych wzorach powieściowych (Scott, Dumas, Flaubert, Tołstoj) i mogli czerpać z dorobku swych poprzedników w zakresie beletryzacji historii. Chodzi tu o korzystanie z wątków fabularnych, pomysłów tematycznych, o wprowadzenie podobnych motywów, o gotowe schematy charakterologiczne, budowę scen i sytuacji. Są to sprawy oczywiste, należą do truizmów badawczych, nie podobna więc nie brać ich pod uwagę, analizując związki historycznego pisarstwa Sienkiewicza z dziełami Kraszewskiego. Sądzę jednak, że mnogość i charakter analogii oraz zibieżności między utworami młodszego, korzystającego z zasłużonej sławy pisarza a powieściami historycznymi jego poprzednika, którego popularność zanikała w tym właśnie czasie wskutek olśniewających sukcesów autora Trylogii, że nasilenie owych podobieństw przekracza zwykłą miarę. Dlatego też usiłuję w dalszym ciągu udowodnić tezę, iż Kraszewski był pośrednikiem w korzystaniu przez Sienkiewicza z zasobów tradycji literackiej, że twórca Krzyżaków przejął od niego konkretne, łatwo sprawdzalne metody ar-tycznej obróbki materiału historycznego: pomysły w zakresie koncepcji szeregu postaci, wątki fabularne, a nawet gotowe sytuacje i sceny Nie da się również zakwestionować zbieżności' tekstowych i stylizacyj-nych. W tym przypadku post hoc znaczy zatem również i propter hoc. Przedstawione studium, pomyślane jako w dużej mierze praca materiałowa, ma na celu pokazanie pewnych zależności dzieł H Sienkiewicza od podobnych tematycznie wcześniejszych powieści J. I. Kraszewskiego. Przy czym rozwiązanie tego problemu nie sprowadza się bynajmniej do wykazania jedynie, czy i w jakim stopniu następca korzystał ze zdobyczy poprzednika. Chodzi o uzasadnienie nieuchronności, a nawet prawidłowości wszelkich zależności jako zjawiska towarzyszącego rozwojowi gatunku i doskonaleniu technik pisarskich z równoczesnym wyjaśnieniem powodów określonego rodzaju przemian i ocenę ich rezultatów. Zestawienie twórczości dwóch pisarzy, obok oczywistych różnic wynikających z odmiennej skali talentu, pozwoliło dostrzec zagadnienie typowe dla powieści historycznej, a zatem stosunek autorów do źródeł, ich metodę twórczą jako wynik określonych postaw ideowych, wreszcie technikę i realizację koncepcji za pomocą środków kompozycyjnych i językowych. Polskich prac porównawczych, nastawionych na badania zależności literackich między dorobkiem powieściopisarskim Kraszewskiego a innych pisarzy, mamy niewiele. Należą tu cenne artykuły J. Krzyżanow-skiego9 i S. Burkota10. Jedną z najwcześniejszych, dotąd zresztą cytowanych rozpraw metodologicznych, jest praca W. Borowego11, a z późniejszych S. Skwarczyńskiej12, M. Głowińskiego13, K. Górskiego14 i H. Mar-kiewicza15. Rozważania o wpływach są trudne ze względu na niemożność operowania sprawdzalnymi dowodami naukowymi. Można jedynie hipotetycznie potwierdzić możliwość wpływu. Zasadność takiego stanowiska jest tym -wiarygodniejsza, im więcej zgodności da się odnaleźć w konkretnych utworach. Badania dotyczą filiacji i analogii, czyli paralelizmów uwarunkowanych kontaktami literackimi oraz podobieństwem materiału pozali-terackiego, uzyskanego z rzeczywistości pozaliterackiej. W przypadku niniejszej pracy obiekt porównania stanowią powieści historyczne Kraszewskiego i Sienkiewicza. Zbadanie stosunków między grupami powieści obu pisarzy pozwoli dostrzec ich cechy swoiste, określić stopień ich oryginalności i zasięg oddziaływania. Pozwoli ukazać, jak Sienkiewicz przekształcił elementy zapożyczone u poprzednika i w jaki sposób funkcjonują w jego dziełach. Przebadanie -związków między powieściopisarstwem obu twórców pozwoli określić miejsce Sienkiewicza w tradycji polskiej powieści historycznej i wskazać, w jakim stopniu pośredniczył w tym procesie Kraszewski. s J. Krzyżanowski: Pasek i Sienkiewicz, "Pamiętnik Literacki" 1956, z. 4. Przedr. [w:] W kręgu wielkich realistów, Kraków 1962. 10 S. B u r k o t: Kraszewski i Prus, "Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP w Krakowie" 1966, z. 24; tenże: Kraszewski i Orzeszkowa, [w:] "Rocznik Nauko-wo-Dydaktyczny WSP w Krakowie" 1967, z. 25. 11 W. Borowy: O wpływach i zależnościach w literaturze, Kraków 1921. 12 S. Skwarczyńska: Mickiewiczowskie "powinowactwo z loyboru", Warszawa 1957. 13 M. Głowiński: Poetyka Tuwima a polska tradycja literacka, Warszawa 1962. 14 K. Górski: Aluzja literacka, [w:] Z historii i teorii literatury, t. II, Warszawa 1964. 15 H. Markiewicz: Zakres i podział literaturoznawstwa porównawczego, [w:] Przekroje i zbliżenia dawne i nowe. Rozprawy i szkice z wiedzy o literaturze, Warszawa 1976; tenże: Badania porównawcze w literatvroznawstwie polskim, ibidem; tenże: "Lalka" Bolesława Prusa, Warszawa 1967. I. Postacie fikcyjne i sytuacje powieściowe i. Halki a Danusia Wielu krytyków1 podkreślało zgodnie po- dobieństwo Danusi, bohaterki Krzyżaków (1900) Sienkiewicza, do postaci z literatury ludowej, słusznie przypisując autorowi ukształtowanie jej na wzór bohaterek pieśni i podań. Dostrzegano również malarskie walory literackiego rysunku Danusi2. Dotąd, poza ogólnymi wzmiankami3, nie zwrócono uwagi na literackie źródła prototypu córki Juranda. Stanowią go bohaterki trzech powieści historycznych Kraszewskiego: Boleszczyce (1877), Waligóra (1880) i Semko (1882). Paralele dotyczą metody charakteryzacji postaci oraz konstrukcji ich losów, co najpełniej uwidacznia się przy porównaniu Krzyżaków z Waligóra. Pozostałe powieści Kraszewskiego wnoszą elementy dopełniające obraz Sienkiewiczowskiego typu. Sylwetki Halek, córeik tytułowego bohatera powieści Waligóra, utrzymał Kraszewski w konwencji ludowej, zakładając ich nierealność przez nadanie zewnętrznych cech bliźniaczego podobieństwa, co według zabobonu ludowego usuwało je ze świata ludzi przeciętnych, nadając piętno "duchów jakichś złych, na pokusę ludzką stworzonych"4. Siostry bliźnia-czki "prostotą jakąś wiejską nacechowane" (W I, 44) zostały scharakteryzowane przy użyciu odpowiedniego doboru określeń, oddających wygląd zewnętrzny całej sylwetki, rysów twarzy oraz sposobu zachowania się. Charakterystyka nie zawiera cech indywidualizujących postać, nie wykracza poza przyjęty schemat ogólnych wyobrażeń o typie urody dziewczęcej. 1 M. in. W. Gostomski: "Krzyżacy" Sienkiewicza, "Ateneum" 1901, t. 2, z. 6 oraz K. Wojciechowski: Henryk Sienkiewicz, Lwów 1917, rozdział V. 2 J. Pawelski: "Krzyżacy" Sienkiewicza, "Przegląd Powszechny" 1901, t. LXIX, s. 270. 3 W. Danek: [Posłowie do:] J. I. Kraszewski: Szaławiła, Warszawa 1962, S. 171. 4 J. I. Kraszewski: Waligóra, t. III, Warszawa 1962, s. 404. Przy dalszych cytatach skrót: W. 11 Sienkiewicz zastosował taki sam sposób charakteryzowania Danusi, zaznaczając jej nierealność już od pierwszego momentu pojawienia się w akcji powieściowej. Gdy Zbyszko ujrzał ją w Tyńcu, wydała mu się "jakby jakowaś figurka z kościoła albo jasełeczek"5. Zjawiskowość Halek i Danusi, podkreślona doborem odpowiedniego tła, jest ich najważniejszym rysem, który dostrzegają bohaterzy, reagujący na widok dziewcząt silnym uczuciem strachu lub zdumienia. * " Waligóra [...] tym tylko skrzydła dać, poleciałyby w obłoki. (I, 112) Zdało mu się, że chyba biały obłoczek jakiś przed nim przepłynął [...] (I, 110-111) [...] od ogniska światło padało na nie silne [...] i drgnął. (I, 39) Krzyżacy Myślałem, że zgoła anioł i odpatrzyć się nie mogę. (I, 21) Zdawało mu się, że już ją niegdyś widział, ale nie pamiętał, czy we śnie, czy gdzieś w Krakowie na szybie kościelnej. (I, 21) [...] patrzał [...I na całą postać oświeconą zarazem blaskiem świec woskowych i blaskiem wpadających przez otwarte okna promieni miesiąca ¦- i zdumiewał się [...] (I, 21) W opisie wyglądu zewnętrznego bohaterek pisarze stosują określenia 'z tej samej kategorii doznań wizualnych, zbliżone w swej niewymyślnej prostocie do przeciętnych, codziennych spostrzeżeń i doświadczeń ludowych. Waligóra [...] na progu stojące, w bieli, z wianuszkami na głowach, półuśmiechnięte, półnastraszone [...] (I, 39) [...] twarze białe, oczy niebieskie, k o-s y złote, [...] (I, 40) Były blade jak rąbek, który im główki osłaniał. (III, 408) Ręce miały założone na szyję, głowy pochylone tak, że się skroniami stykały. (III, 290) [...] szły zadumane, nie patrząc, jak senne [...] (III, 407) Krzyżacy Na głowie miała wianeczek, włosy puszczone po ramionach [...] Stojąc na ławce wydawała się małym dzieckiem [...] (I, 20) {...] patrzał z boku na jej jasne włosy, na podniesioną głowę, na zmrużone oczki [...] (I, 21) Twarzyczka jej pobladła jak płótno, [...] (I, 88) [.. ] ujrzał Zbyszko Danusię bladą nieco od bezsenności, białą, z wiankiem nieśmiertelników na skroni, przybraną w sztywną, spadającą aż do ziemi sukienkę. Powieki miała ze wzruszenia przymknięte, rączyny opuszczone wzdłuż sukni [..] (I, 338) 5 H. Sienkiewicz: Krzyżacy, t. I-II, Warszawa 1952, s. 20. Przy dalszych cytatach skrót: K. [...] dwie białe siostrzyczki - [...] [...] biała dziewczyna z wiankiem nieśmiertelników na skroni [...] (I, 338) Ludziom się zdało, że widzą cienie dwóch Halek [...] [były] jak spłoszone ptaszki. (I, 41) poszły ku ognisku, zanuciwszy jak jednym głosem piosnkę tęskną o księżycu... (III, 295) [...] przypominała tak jakieś malowania na szybach, [...] (I, 338) [...] pomyślał bowiem, że nie dziewczynę ziemską, ale jakąś duszyczkę niebieską ma wziąć za żonę. (I, 338) [...] wzniosła zaraz główkę ku sklepieniu i przymknąwszy jako ptaszek oczki poczęła: Gdybym ci ja miała Skrzydłeczka jak gąska, [•••] (I, 103) Śmieszek jak śpiew ptaszęcy zaszeleściał w powietrzu [...] (I, 111) [...] dziewicze postacie jakby dwa widma wydały się straszne i drgnął. (I, 39) [...] dzieweczka śpiewała dalej głosem cieniuchnym, dziecinnym i świeżym jak śpiewanie ptaków w lesie na wiosnę. (I, 20) Wydała mu się nawet wówczas jak umarła i aż lęk chwycił go za serce. (I, 338) Niektóre, powtórzone zresztą za Waligórą, cechy zewnętrzne otrzymała jedna z bohaterek powieści Semko, Ulinka, dziecko ludu. Stamtąd również mógł Sienkiewicz przejąć pewne sformułowania, określające tę postać. Autor ukazał Ulinę na tle izby oświetlonej łuczywem, ,,w wianuszku na włosach [...] z dużymi oczyma niebieskimi, ale bladą, bez rumieńca i dziwnie wybielała."6 Te typowe rysy twarzy uwydatniał autor w powieści 'kilkakrotnie przy różnych sytuacjach, nie wybiegając poza ustaloną konwencję charakterystyki powieściowej. Partnerzy fikcyjnych bohaterek również posiadają pewne rysy, wskazujące na powiązanie ich z ludowym kręgiem doznań. Zbyszko z Bogdań-ca zamyka ogrom uczucia w oszczędnych wykrzyknikach: "Hej, ikirocie ty moje! hej, dziewczyno ty moja! [...] Hej, [...]" (K I, 282). Marzenia o przyszłości są ujęte w podobną formę: "Niechby mnie Bóg wyratował, niech-byś dorosła - i niechby rodzic pozwolili - to by ja cię brał, dziewczyno! [...] Hej! [...]" (K I, 103). Świadomość bliskiej straty Danusi ujęta jest w słowa lamentu: "Na tożem cię miłował, na tom cię odszukał i odbił, aby cię jutro ziemią przysypać i nie widzieć cię już nigdy? Ostawisz mnie? Nie żal ci? Wolisz ode mnie niż ze mną?" (K II, 282). Dwaj młodzi Niemcy, związani z życiem Halek, ukazani są w wypowiedzi starej Dzierli jako zjawiska baśniowe: "Gero jest jak królewicz z bajki, który na konia siadłszy na cudownego, mógłby morze przepłynąć, 6 J. I. Kraszewski: Semko, t. I Warszawa 1960, s. 43. Przy dalszych cytatach skrót: S. 13 mieczem góry rozcinać, latać z obłokami - a Hans jest jak biedne dziecko, o które strach, aby na ziemię nie padło ,[...]" (W II, 295). Konstrukcja losów bohaterek Waligóry i Krzyżaków pokrywa się ze / sobą w zasadniczych szczegółach. Dziewczęta straciły matki, są jedyna-/ czkami u ojców Mszczuja i Juranda, stanowiąc dla surowych rycerzy jedyny przedmiot trosk i miłości. Halki przebywają na Białej Górze, pilnie strzeżone przez ojca przed niepożądanymi wpływami z zewnątrz, a zwłaszcza przed przewidywanym niebezpieczeństwem, jakie mogłoby nadejść z zachodu, od strony Niemiec. Także pełne odoosobnienie miało być rękojmią spokoju bohaterek, ale jednocześnie sprzyjało ich naiwności, bezradności i nieznajomości życia. Wyizolowanie Halek z kręgu społecznego służy do wyznaczenia im w fabule powieściowej roli biernych obserwato-rek zachodzących wydarzeń. Bohaterki są tylko przedmiotem rozgrywających się wypadków, nigdy nie zajmują czynnej postawy wobec faktów, które bezpośrednio wyznaczają etapy ich życia. Wszystko, co się dzieje, zachodzi wokół nich, nie za ich przyczyną. Główną rolę w zmianie ich losów odgrywa przypadek. Stanowi on o zawiązaniu wątku romansowego powieści. W Waligórze jest nim przyjęcie na Białą Górę dwóch młodych Niemców oraz ich bezpośrednie zetknięcie się z Halkami za przyczyną znachorki Dzierli. Kontakt z Niemcami prowadzi w konsekwencji do tragedii bohaterek. Porwane z domu, zamknięte w wieży na ziemi niemieckiej, uwolnione w momencie, gdy już jest późno na powrót do dawnego, spokojnego życia, umierają na progu rodzinnego domu w stanie krańcowego wyczerpania i martwoty umysłowej. Sienkiewicz ukształtował losy Danusi w podobny sposób. Jurandówna przebywa pod opieką księżny Anny Danuty, co w przekonaniu ojca stanowi najlepszą gwarancję pełnego bezpieczeństwa jedynaczki. Mimo gwarnego otoczenia Danusia żyje w całkowitej nieświadomości skomplikowanych przejawów życia. Jest zbyt młoda na to, aby rozumieć, co się dzieje wokół niej. Jej zainteresowanie wzbudza jedynie gra na luteńce. Jak Halki, zajmuje bierną postawę, narzuconą jej przez autora; w ciągu całej akcji stanowi jedynie przedmiot działania innych osób związanych , z jej losami. Zawiązanie wątku romansowego również i w Krzyżakach jest dziełem i przypadkowego spotkania dworu książęcego z rycerzami z Bogdańca \ w gospodzie tynieckiej. Rolę Dzierli odgrywa w powieści Anna Danuta, 1 inicjująca zbliżenie pary bohaterów. Ze strony Danusi zainteresowanie i Zbyszkiem objawia się dziecięcą ciekawością, co było też podstawowym / motorem uczuć Halek. Subtelny romans, pozbawiony akcentów zmysło- | wości, nie miał szans rozwoju w akcji powieściowej. Dlatego bohaterki \ rozwiązują wątek swym przedwczesnym zgonem. Doprowadzenie ich lo- *sów do pomyślnego końca nie było zresztą celem pisarzy. Tragedia Halek joraz Danusi, podstępnie uprowadzonej i więzionej przez Krzyżaków w Szczytnie, męczonej i pozbawionej świadomości, posiada w obu po- 14 wieściach jednoznaczną wymowę ideową: jest aktem oskarżenia pod adresem niebezpiecznego sąsiada. Groźba żywiołu niemieckiego i krzyżackiego została tym ostrzej wydobyta, że ukazana na przykładzie powikłań życiowych jednostki bezbronnej, doznającej jedynie niczym nie zawinionych skutków odwiecznego konfliktu dwóch antagonistycznych sił. Kilka istotnych.szczegółów, które mogły być wykorzystane przy konstrukcji postaci Danusi, przynoszą dwie pozostałe powieści Kraszewskiego: Boleszczyce i Semko. Motyw przypadkowego odnalezienia chorej Ju-randówny przez Zbyszka oraz końcowy moment jej życia mają styczne punkty z dziejami Krysty z Boleszczyców. Krysta, obłąkana po dokonanym przez Bolesława Śmiałego zabójstwie na osobie Stanisława Szcze-panowskiego, zbiegła z dworu książęcego. Nieszczęśliwą spotkał na drodze mąż Mścisław i odwiózł do jej rodzinnego domu w Górze. Zbyszko również kierował swe kroki z odzyskaną Danusią w stronę jej rodzinnego Spychowa. W drodze nie opuszczało obu kobiet uczucie lęku, wywołane silnym wstrząsem psychicznym. Ich reakcja przejawiała się w powtarzaniu jednych i tych samych wyrazów: Krysta wołała "krew"7, a Danusia szeptała "boję się" (K II, 235). Chorą Danusię niósł Zbyszko do "koły-s k i" jak "dzieck o" (K II 259); Krysta leżała na wozie "jak w k o-1 e b c e", dając się karmić i poić jak "dzieci ę" (B, 208-209). Mści-sławowi postępującemu za wozem zdawało się, "że szedł za trumną" (B, 210), a Zbyszka nie opuszczała myśl, że "jedzie za nim w ślad śmierć" (K II, 282). Obie bohaterki otaczał spokój przyrody: "Las zieloniejący stał, nad nimi pusto było i cicho [...]" (B 209); "A ona leżała wśród popołudniowej ciszy spokojnie, z przymkniętymi powiekami" (K II, 283). Scena śmierci Danusi jest odbiciem analogicznej sceny z Semka. Uli-na, towarzyszka dziecięcych zabaw księcia mazowieckiego, zmarła w przededniu jego przyjazdu na dwór. Silne powiązanie ceremonii pogrzebowej z tłem przyrody, pozbawiło to wydarzenie znamion tragizmu i nadało mu wymiary naturalnego porządku rzeczy: "Stare towarzyszki jej resztki wonnego ziela i kwiatów sypały na zwłoki [...] W milczeniu orszak żałob-ny [•¦•] posuwał się [...] wśród ciszy nocnej, którą pierwsze szczebiotanie ptactwa przerywało tylko" (S III, 543). "Niewiasty zamknęły jej powieki, a następnie poszły po kwiaty na łąkę. [...] Aż gdy już mieli pełne naręcza, otoczyli smutnym korowodem nosze i poczęli je maić [...] - i tak zwolna szli i szli między zieloną łąką, a równym, szarym ugorem, jakby jaka procesja żałobna." (K II, 286-287). Pewnych analogii można doszukać się w przebiegu wątku romansowego związanego z postaciami Zbyszka i Jagienki (Krzyżacy) oraz Semka i Olgi (Semko). W życiu obu bohaterów miejsce subtelnych i eterycznych kobiet zajęły inne, nakreślone przez pisarzy jako kontrastowe przeciwieństwo psychiczne i fizyczne poprzedniczek. U boku Zbyszka stanęła żywio- 7 J. I. Kraszewski: Boleszczyce, Warszawa 1959, s. 207. Przy dalszych cytatach skrót: B. 15 łowa, roześmiana Jagienka ze Zgorzelic, prostolinijna, współczująca, tryskająca zdrowiem i krzepą iście męską, a przy tym "rumiana jak zorza" (K I, 165). Zawsze żywa i pełna ruchu umiała zjednać miłość bliskich i przychylność obcych. Prototypem Jagienki mogła być Olga, żona Semka, należąca do tej samej kategorii kobiet odważnych i prostodusznych. Była "jak łania, dzielnie na koniu siedząca, dumnie wokoło wodziła wesołymi, niebieskimi oczyma. Wszystko się w niej śmiało i radowało" (S III, 543- -544). Pomysł wprowadzenia w wątek romansowy dwóch jednocześnie partnerek bohatera nie jest chwytem Sienkiewicza, czego dowodzi przykład choćby powieści Semko, chronologicznie wcześniejszej od Krzyżaków. Rozwój wątku miłosnego w obu utworach zaznacza się pewnymi etapami. Od momentu jego zawiązania pisarze nie zdradzają zamiaru modyfikacji starego układu powieściowego: on - ona. Czytelnik jest przekonany, że wszystko nastąpi według tradycyjnego schematu: w finale połączenie się pary fikcyjnej (Krzyżacy), rozłąka zaś historycznej postaci Semka i powieściowej bohaterki Uliny, gdyż tego wymagał autentyzm historyczny. Tymczasem w życie bohaterów, mimo pewnych oporów wewnętrznych z ich strony, wkracza nowa postać, która zaczyna usuwać w cień poprzedniczkę, zwyciężając ją perspektywą zastąpienia czysto siostrzanych uczuć prawdziwą miłością kobiecą. Od tego momentu postać ta wysuwa się na plan pierwszy, co stanowi zapowiedź zwrotu w dotychczasowym porządku. Akcja romansowa, związana z nowym układem bohaterów, nie mogłaby zmierzać do wytyczonego celu przy współudziale postaci kobiecych wprowadzonych na początku. Dlatego pisarze kończą ich losy zgonem. Jest to konsekwencja charakterystyk uprzednich, przesądzających o nierealności Halek i Danusi. 2. M&zczuj Waligóra Zbieżności Krzyżaków z Waligórą nie wy- a Jurand ze Spychowa czerpują się na postaciach kobiecych fik- cyjnego wątku powieściowego. Z losami Halek i Danusi związane są ściśle dzieje ich ojców, Mszczuja Waligóry oraz Juranda ze Spychowa, pierwszoplanowych bohaterów jednego z głównych wątków fabuły obu powieści: na przykładzie ich losów pisarze rozwijają problem zgubnych skutków ekspansji niemieckiej na ziemie polskie. Akcja Waligóry rozpoczyna się w 1226 roku w momencie sprowadzenia do Polski Krzyżaków przez księcia mazowieckiego Konrada, a kończy się jesienią roku następnego. Podobieństwa bohaterów sprowadzają się do szczegółów charakterystyki: wyposażenia ich psychiki w dominujące uczucie nienawiści do wszystkiego co niemieckie lub krzyżackie oraz wpływu wrogiego elementu na kształtowanie się wydarzeń powieściowych. Przy prezentacji postaci pisarze wysuwają na czoło jedną tylko cechę: siłę fizyczną i towarzyszącą jej muskularną budowę ciała. Predyspozycje psychiczne wskazują przez uwydatnienie wyrazu oczu. Charakterystyka jest oszczędna w słowach, pozbawiona nawału szczegółów, które mogłyby zamazać wyrazistość rysunku postaci. Charakterystykę Mszczuja zamknął pisarz w syntetyzującym przydomku "Waligóra". Gdy biskup Iwo przybył z poselstwem do Białej Góry, "ujrzał przed sobą stojącego mężczyznę nadzwyczajnego wzrostu, istnego olbrzyma, [...] którego oczy czarne, ogniste patrzały życiem, błyskały ogniem [...]" (W I, 28-29). \ Na dworze Anny Danuty Zbyszko po raz pierwszy "ujrzał przed sobą męża postawy ogromnej, z płowym włosem i również płowymi wąsami, z twarzą dziobatą i jednym okiem barwy żelaza" (K I 153). Wyraz oczu wskazuje na wspólne bohaterom cechy charakteru: energię, stanowczość, niezłomność, odwagę (Waligórze oozy błyskały ogniem, Jurand ma oko barwy żelaza). Losy życiowe Waligóry i Juranda powikłały się wskutek wtargnięcia w nie elementu niemieckiego. W obu przypadkach pisarze nie informują w bezpośrednim toku akcji o krzywdach doznanych przez bohaterów. Są oni zaprezentowani w chwili dość odległej czasowo od przełomowego dla nich momentu, który ukształtował ich osobowość oraz skupił dążności ideowe na jednym odcinku - walki z niemczyzną i krzyżactwem. W Waligórze tylko jedno napomknienie w rozmowie Mszczuja każe się domyślić wypadków poprzedzających akcję. Przy końcu powieści Waligóra, już po porwaniu mu córek, mówi: "Ostatni skarb wydarły mi wrogi moje, tak jak pierwszy... Oni mi odebrali matkę (podkr.- H.B.), oni córki zabrali..." (W III, 323). W Krzyżakach Zbyszko zostaje poinformowany o losach matki Danusi przez jednego z dworzan: ,,[...] gdy przy Złotoryi Niemcy napadli na nasz dwór, ze strachu zmarła" (K I, 21). Strata żony stała się prawdopodobnie przyczyną samotniczego życia Waligóry, zamkniętego w obwarowanym grodku Biała Góra, usytuowanym w niedostępnym miejscu, wśród lasów i bagien, pilnie strzeżonym przed przenikaniem obcych, zwłaszcza niemieckich wpływów. Równocześnie postawa Mszczuja była wyrazem protestu przeciw wkraczaniu obcego i wrogiego elementu w wewnętrzne życie kraju. Usunięcie się bohatera do samotni miało być w intencji pisarza nie tyle przykładem biernego podporządkowania się jednostki nieodwracalnemu biegowi wypadków dziejowych, ile formą indywidualnego protestu człowieka przeciw tolerancji władzy książęcej okazywanej stopniowemu zalewowi kraju przez niemczyznę. Mszczuj chciał uratować od owego zalewu ten skrawek ziemi, o którym mógł samodzielnie decydować. Na kreacji bohatera zaważyły dążności aktualizacyjne Kraszewskiego, który alarmował opinię narodową z powodu nasilenia naporu germańskiego na ziemiach objętych zaborem pruskim. W okresie historycznym ukazanym w po-ei nie było jeszcze tak silnego nacisku na polskość, nawet na Śląsku, 17 który jest terenem poważnej części akcji powieściowej. Waligóra opuścił swe leśne schronisko za przyczyną biskupa Iwona, który wkraczając w życie brata spotęgował nasilenie tragizmu jego losów, stając się nieumyślną przyczyną wszystkich nieszczęść. Z jego rozkazu udał się na Śląsk na dwór Henryka Brodatego. We Wrocławiu został uwięziony przez Niemców pod zarzutem porwania podopiecznej księżny Jadwigi. Przy pomocy podsędziego Gerwarta uwolnił się z więzów i zbiegł, wyłamawszy nadludzkim wysiłkiem kraty okna więziennego. Po powrocie do Białej Góry doznał najcięższego ciosu, jakim była wiadomość o uprowadzeniu córek przez rycerzy niemieckich. Zginął w walce z Jaksami, stając w obronie Leszka Białego. Cała rodzina Mszczuja przestała istnieć. Tak kończy się pokrótce naszkicowana biografia fikcyjnego bohatera. Kilka momentów z jego powieściowej egzystencji mogło być wzorem dla Sienkiewicza w konstruowaniu losów Juranda, przedstawiciela rycerstwa polskiego. Siedzibę jego stanowił warowny i niedostępny gród, zbudowany na dogodnych do obrony terenach Mazowsza w pobliżu granicznych ziem krzyżackich. Sąsiedztwo to pozwalało Jurandowi brać na wrogach zbrojny odwet za śmierć żony. Taka postawa kontrastuje z biernym oporem Mszczuja, ale wybór drogi życiowej podyktowało obu rycerzom wspólne, rozwinięte do nadnaturalnych wymiarów, uczucie nieprzejednanej i uzasadnionej nienawiści do Niemców. Jurand, złamany psychicznie po uprowadzeniu Danusi przez Krzyżaków, udał się do Szczytna, tam uwięziony, w przystępie rozpaczy - podobnie jak Waligóra we Wrocławiu - dał dowody nieprzeciętnej siły w walce z Krzyżakami, budząc podziw nawet u wrogów. Uwolniony i okaleczony zmarł. Wątki związane z postaciami bohaterów w obu powieściach mają tragiczne finały. 3. Prototypy Zagłoby Najpopularniejszą postacią Trylogii (1883 -1888) jest pan Onufry Zagłoba. Pewnych istotnych cech charakteru mógł mu udzielić Marek Sobiejucha8, zausznik księcia Zbigniewa, syna Władysława Hermana, jeden z bohaterów powieści Kraszewskiego Królewscy synowie (1877). 8 Licznych literackich wzorów Zagłoby dostarczają utwory literatury powszechnej i polskiej. Pewnych cech osobowości polskiego Falstaffa należy szukać już w literaturze starożytnej. Przypomina on Pyrgopolinicesa z komedii Plauta Żołnierz samochwal. Por. też: P. Chmielowski: Henryk Sienkiewicz, Złoczów [1910], s. 80 (o podobieństwie Zagłoby do bohaterów Trzech muszkieterów A. Du-masa); K. Wojciechowski: Protoplasta Zagłoby, "Pamiętnik Literacki" 1916, s. 104-111 (zestawienie Zagłoby z Żytkiewiczem, bohaterem powieści M. Czajkow-skiego Stefan Czarniecki); S. Papee: Dwie Trylogie - (Dumas a Sienkiewicz), "Rok Polski" 1918, nr 9, s. 540-553; Z. Falkowski: Sienkiewicz a Szekspir, "Przegląd Powszechny" 1930, s. 70, 71 (Zagłoba a Falstaff); S. Pigoń: Jeszcze jeden protoplasta imć pana Zagłoby, [w:] Wśród twórców. Studia i szkice z dziejów literatury i oświaty, Kraków 1947, s. 314-323 (Zagłoba a Tarabankiewicz z opowiadania L. Sztyrmera pt. Paliwoda); A. Stawar: Pisarstwo Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1960, s. 156 i nast. (Zagłoba a Sanczo Pansa z Don Kichota Cer-vantesa). 18 Miejsce urodzenia obu postaci i ich przeszłość są okryte tajemnicą. Nikt ich nie znał wcześniej, nim znaleźli się na forum publicznym i zwrócili uwagę ogółu niespotykanym sprytem oraz swą wymownością. Marek Sobiejucha powoływał się na przyjaźń w przeszłości z królem czeskim ) i węgierskim, na bohaterskie wyczyny w czasie wojen, z których jednak ( oprócz "skóry podziurawionej nic nie przyniósł"9 (Kr, 76). / Jakże podobnie brzmią przechwałki Zagłoby, który pozywał w Gala-) cie "jegomości sułtana" za gwałt uczyniony na osobie szlachcica10, "rato-j wał Rzeczpospolitą przed zagładą, pijąc z Kozakami" (O I, 115), czy*1 skromnie przyznawał się do znajomości od lat pacholęcych z wojewodą witebskim Sapiehą11. Wielka jego słabość do pełnego dzbana, uwidacz-l niająca się w niezliczonych scenach całej Trylogii, pokrewna jest skłon-j ności Marka, który "do misy i do dzbana pierwszy się zawsze stawił! i najdzielniej koło nich chodził", a przy tym był "językiem do wszystkie-j go gotów" (Kr, 76). Rozpowiadał, że jedynym jego pragnieniem było I służyć u księcia Zbigniewa, gdyż przy jego boku mógł liczyć na rychłą bitwę, której tylko wyglądał, aby okazać swe męstwo. W oczekiwaniu tej chwili obwołał się wodzem przyszłego wojska (nie ustępował mu w dostojeństwie regimentarz Zagłoba), lecz gdy doszło do zbrojnego zatargu dwóch pretendentów do tronu, Zbigniewa i Bolesława Krzywouste-go, okazało się, że "wódz" umknął. Marko ów wojewoda, który tak się obiecywał do walki, kędy teraz był, nikt nie wiedział. Znikł nagle, a stało się to tak, iż powiedzieć nie umiał żaden, gdzie się podział, czy padł, czy go osaczono, ujęto, czy go ziemia pochłonęła, dosyć, ze go już nie było. (Kr, 130) Krewny Marka, Zagłoba, nie raz dowiódł swej odwagi w równie nie- I honorowy sposób. Gdy niebezpieczeństwo nie groziło bezpośrednio jego i, skórze, przechwalał się bez miary, ale na odgłos pierwszych strzałów / wroga bezpieczniej było skryć się za plecami Wołodyjowskiego. Na wieść, że Krzywonos z całą potęgą zmierza ku chorągwiom polskim, stojącym za Konstantynowem, Zagłoba przestał udawać bohatera: - Nie myśl waćpan, że ja się. boję [...], ale mam krótki oddech i nie lubię tłoku, bo gorąco, a jak gorąco, to już nic po mnie. [...] Tfu! tfu: nie lubię ja tych wielkich bitew! Niech je zaraza tłucze! [...] (O I, 413) Nie tylko zresztą "wielkie bitwy" napędzały mu strachu. Małe podjazdy nieprzyjacielskie stanowiły taką samą groźbę, a i jeden przeciwnik mógł go zmusić do ucieczki, zwłaszcza jeżeli był nim Bohun. Gdy Zagło- 9J. I. Kraszewski: Królewscy synowie, Warszawa 1960 s. 76. Przy dalszych cytatach skrót: Kr. 10 H. Sienkiewicz: Ogniem i mieczem, t. I, Warszawa 1964, s. 27. Przy dalszych cytatach skrót: O. 11 H. Sienkiewicz: Potop, t. II, Warszawa 1964, s. 75. Przy dalszych cytatach skrót: P. ba był pewien, że nikt nie może potwierdzić wiarygodności jego "czynów", wówczas przed zdumionymi słuchaczami puszczał wodze fantazji, np. wówczas, gdy opowiadał przyjaciołom o ucieczce z Heleną z Rozłogów od Bohuna, o przejściu przez nią bezpiecznie przez obóz Chmielni-ckiego i dotarciu do Baru. Gdy Zbigniew zarzucił Markowi, że przystał do wrogiego wojska króla Hermana, ten chcąc usprawiedliwić siebie, a jednocześnie zbagatelizować przeciwników pierwszego chlebodawcy, odpowiedział: "Człowiek musi żyć, ale to hołota" (Kr, 149). Mimo woli przypomina sdę Zagłotoa, który w Czehryniu wiele gąsiorków miodu wychylił w towarzystwie Kozaków, a obawiając się, by Skrzetuski nie posądził go o sprzyjanie stronnikom Chmielnickiego, nazwał ich pogardliwie "chamami". Marek Sobiejucha lubił przypisywać sobie czyny, których nie dokonał, jeżeli uznał, że mogłoby to wpłynąć dodatnio na jego położenie. Oto królewicz Zbigniew ani by nie przypuszczał, że oswobodzenie z niewoli po przegranej pod Kruszwicą oraz przywrócenie do łask ojcowskich zawdzięczał "protekcji" byłego "wojewody": Ja to chodziłem tak około najprzewielebniejszego arcybiskupa, a kładłem mu tu przez różne osoby do uszów, aż nareszcie wziął do serca. Niech to zostanie tajemnicą, chwalić się nie chcę, lecz w istocie winiliście swobodę słudze swemu. (Kr, 180) Jakże wspólna jest obu postaciom ta cecha, tyle że pan Onufry nie miał na względzie korzyści, żądny był jedynie podziwu dla swej osoby. Gdy Wołodyjowski pokonał w pojedynku Bohuna, Zagłoba nie omieszkał pochwalić się Podbipięcie radosną nowiną, "żeśmy z panem Michałem Bohuna na śmierć usiekli" (O II, 168). Jeżeli miał całkowitą pewność niemożności bezpośredniego spotkania z wrogiem, wówczas udawał strapionego bohatera: - Ha! żeby nie rzeka, skoczyłoby się z tamtymi pohałasować! pierwszy bym... (P III, 55) Znacznie wcześniej w podobnej sytuacji perorował Sobiejucha: - Mnie tam nie było! - wołał udając zapalezywość wielką. - Byłbym tych pogan siekał bez litości i łupem się pożywił. Pewnie się nie bronili. (Kr, 405) s Do ukształtowania fikcyjnej sylwetki niezrównanego Zagłoby przyczynił się niewątpliwie, i to jako wzór zaczerpnięty z życia, bohater dwóch innych utworów Kraszewskiego: Papierów po Glince (1872) oraz Ostatnich chwil księcia wojewody "Panie Kochanku" (1875), Karol Radziwiłł, urodzony facecjonista, łgarz i chorobliwy wręcz zmyślacz nieprawdopodobnych przygód oraz niewiarygodnych awantur. 2Q Wojewoda wdleńsfki, zwany powszechnie od zwyczaju nadużywania przezeń powiedzonka, księciem "Panie Kochanku", lubił bawić dykteryjkami grono chętnych słuchaczy. Okazji do opowiadań dostarczały księciu zebrania towarzyskie, uprzyjemniane raczeniem się trunkami ze słynnych piwnic nieświeskich. Podczas jednego z nich podochocony Karol Radziwiłł opowiadał: [...] ja księcia portugalskiego z księżniczką holenderską swatałem, a bejowi tunetańskiemu dałem za żonę cesarzównę perską. [...] - I gdyby nie jeden golibroda, co mi szyki pokrzyżował, byłbym wielki alians do skutku doprowadził, królowę hiszpańską wydając za syna króla angielskiego, ale mi Austriacy przeszkodzili. [...] - Większych rzeczy dokazywałem - dodał - panie kochanku, Markiza del Pirogo, mającego lat 85 i sześć miesięcy, jak obszył, wyswatałem i ożeniłem z baronówną von Speck, mającą lat niespełna szesnaście. Cóż asińdziej powiesz, mieli sześcioro potomstwa12. Rzekoma znajomość Karola Radziwiłła z wyimaginowanymi książętami znajduje pokrycie w przechwałkach pana Zagłoby, chętnie przyznającego się do poufałej przyjaźni z dostojnikami Rzeczypospolitej. Jak dowo-dfcił, był zaprzyjaźniony niemal od dzieciństwa, mimo znacznej różnicy wieku, z Januszem Radziwiłłem: bośmy razem w szkołach byli i pensa za niego odrabiałem. Zawsze się kochał w wojnie i dlatego lubił ze mną lepiej niż z innymi kompanię trzymać, bom ja także wolał konia i dzidkę niż łacinę. (P I, 208) W obecności tegoż księcia Zagłoba to samo powtórzył o jego ojcu: Do szkół z dostojnym rodzicem waszej książęcej mości chodziłem, a jako rycerska w nim była od dzieciństwa inklinacja, przeto mnie do poufałości przypuszczał, bo i ja wolałem dzidkę od łaciny (P I, 231) Na tym nie koniec. Zagłobę nawet "chan krymski okrutnie miłuje za to, żem spisek na jego szyję odkrył, gdym w niewoli w Krymie siedział" (P I, 309). Zabiegom matrymonialnym księcia "Panie Kochanku", swatającemu królowę hiszpańską z królewiczem angielskim, przeszkodził... golibroda. Również błahy, acz doniosły w skutkach, powód zniszczył wojskową karierę Zagłoby: Wiele życia w wojsku przesłużyłem i dotąd bym służył, gdyby nie to, że jak mnie raz spleśniały suchar w brzuchu stanął, to mi trzy lata siedział. (O II, 56) Osobny rozdział facecji Karola Radziwiłła stanowiły opowiadania o przygodach, jakich doświadczał podczas licznych rzekomych podróży 11 J. I. Kraszewski: Król w Nieświeżu. Opowiadania z życia Karola Radziwiłła "Panie Kochanku", Warszawa 1962, s. 48. Przy dalszych cytatach skrót: KN. do egzotycznych krain. Jedną z nich była niefortunnie zakończona wędrówka do Hiszpanii, o której "Panie Kochanku" zachował takie oto wspomnienia: [...] gdym płynąc z Hiszpanii, rozbił się ze statkiem około brzegów afrykańskich, korsarze nas wygłodniałych połapali niewodem ogromnym i wzięli w niewolę. Tu mi to bardzo było na rękę, żem u pani Gałeckiej służył dawniej za kuchcika, bo mnie uczyniono kucharzem w seraju Beja i przynajmniej głodu nie było. (KN, 57) Innym razem wybrał się wojewoda wileński wraz z towarzyszami na odkrycie nieznanych lądów. Po latach opowiadał swemu dworzaninowi o przeżytych wrażeniach: - Wybraliśmy się na odkrycie nowych krajów do Panflagonii, panie kochanku. Wiesz gdzie Panflagonia? - Nie Mości Książę. - Panflagonia leży za Mezopotamią. A teraz wiesz, panie kochanku? - Wiem. - Tameśmy tedy natrafili na taki kraj, gdzie ludzie nagle skarłowacieli. Zabawna była rzecz, bo wnuki w dziadowskich butach bardzo wygodnie mieszkać mogli z całym gospodarstwem13. (KN, 280) Skłonność do podróżowania zaprowadziła Radziwiłła nawet do... nieba. Po powrocie "wedle zwyczaju opisywał, jak się do nieba dostał i co tam widział [...]" (KN, 16). Kompanowi księcia, panu Onufremu, w zwiedzaniu nieba przeszkodził jedynie nadmiar obciążających go... grzechów. Gdyby nie to, zapewne byłby "na wozie ognistym żywcem do nieba porwań" (P II, 492). W wędrówkach po ziemi Zagłoba nie pozostawał w tyle ¦za "Panie Kochanku". Jako trwała pamiątka wojażowania pozostała mu dziura w czole od "kuli rozbójnieckiej", "gdy się do Ziemi Świętej za grzechy młodości ofiarował", dokąd niestety nie mógł dotrzeć, ponieważ już "w Galacie palmę męczeńską otrzymał" (O I, 26). Karol Radziwiłł, jak sam dowodził, był w młodości wielce urodziwy. Nic dziwnego zatem, że postanowił ubiegać się o rękę władczyni wyspy Sylwii, leżącej u brzegów włoskich. Wysłałem Wołodkowicza - opowiadał wojewoda - do księcia panującego, oznajmiając mu, kto byłem, panie kochanku i skąd przybywałem. Wołodkowicz wraca i powiada mi, że książę panujący nie żyje, a po nim odziedziczyła tron księżniczka Orola, która właśnie szuka sobie małżonka. Przyznaję się, iż myślałem zaraz, że mógłbym stanąć w liczbie kandydatów, panie kochanku. (KN, 57- -58). Zagłoba poczynał sobie śmielej. Dzięki "nieprzeciętnej" urodzie potrafił zdobyć względy małżonki baszy. 13 Motyw karzełków, którzy obyczajami i sposobem życia nie odróżniali się od ludzi, znany jest z opowiadań Paska. (J. Oh. Pasek: Pamiętniki, Warszawa 1963, s. 120-121). 22 i [-] gdy mnie Turcy w Galacie oko wypalili, chcieli wypalić i drugie, gdy mnie żona tamecznego baszy uratowała, a to dla nadzwyczajnej mojej urody [...] (O I, 281) W takiej sytuacji nie dziwi skromne wyznanie starego wygi: "Powiadają, że przyszły chan kubek w kubek do mnie podobny... Ale co tam przeszłe zbytki wspominać" (P II, 491). Powinowactwo literackie Zagłoby, być może przypadkowe, dotyczy jeszcze dwóch drobiazgów, związanych z drugorzędnymi postaciami innych powieści Kraszewskiego. "Pierwszy rycerz Rzeczypospolitej" przypomina wyglądem zewnętrznym postać Dygowskiego z Szaławiły (1870). Szlachcic ten był "istnym straszydłem"14, od reszty ludzi odróżniała go "na jednym oku skałka" (Sz, 33) w równym stopniu co "bielmo na jednym oku" (O I, 26) pana Zagłoby. Wspólna dla obu bohaterów była konieczność wędrowania w przebraniu chłopskim, chociaż czynili to z różnych względów: Zagłoba uciekał z Heleną przed Bohunem, a Dygowski uczynił przysługę przyjacielowi, ofiarowując się wybadać, dokąd schroniła się przed małżonkiem świeżo poślubiona Domicela. W Pamiętniku Mroczka (1878) występuje szlachcic Grabowski, który odznaczał się nie tylko sprytem godnym ostatniego potomka herbu Wczele, lecz podobnie jak pan Onufry zabiegał gorliwie o doczesne przyjemności. Wysłany przez Mroczka, oblężonego przez braci żony, po posiłki, wrócił jalko triumfator, prowadząc na odsiecz zastęp szlachty uzbrojonej w... szynki, kiełbasy i chleb15. Podobnie Zagłoba, mianowany regi-mentarzem wojsk koronnych, rozpoczął rządy od prowiantowania obozu w "woły, owce, świnie" (P II, 95). 4. "Szabla żonka" z osobami wspomnianego Grabowskiego z Pamiętnika Mroczka i Zagłoba związana jest zabawna scena rozbrojenia z szabli naiwnych i łatwowiernych szlachciców "osiłków". W obu przypadkach rękojmią powodzenia przedsięwzięcia był spryt inicjatorów wydarzenia oraz głupota ich przeciwników. Bohater tytułowy, Mroczek, zakochany z wzajemnością w posażnej pannie, napotkał zdecydowany opór braci - opiekunów pięknej staro-ścianki. Nie mając innego wyjścia, zdecydował się porwać narzeczoną, konwojowaną do klasztoru wileńskiego przez Biesa, zaufanego braci Nałęczów. Do zrealizowania śmiałego planu przyczynił się walnie Grabowski, pozbawiając szabli czułego na pochlebstwa Biesa. 14 J. I. Kraszewski: Szaławiła. Raptularz pana Mateusza Jasienieckiego, Warszawa 1962, s. 39. Przy dalszych cytatach skrót: Sz. 15 J. I. Kraszewski: Pamiętnik Mroczka, [w:] Wybór pism, t. I, Warszawa 1878, s. 404. Przy dalszych cytatach skrót: PM. # 23 [.~1 miał Bies szabelką u pasa swoją zwyczajną, którą zwał żonką [...] Jaki to z waszeci dobry mąż! rzecze Grabowski. Widzę, bez żonki nie stąpisz. A żebyś mi też pokazał ją nagą, jak ona wygląda. Słyszałem o niej cuda, a nie widziałem nigdy. Bies był taki głupi że mu do rąk szabelkę dał. Grabowski z nią poszedł do okna, niby oglądać. Wtem jak palnie w szybę, posypało się szkło i złożywszy kułak, huknie trzy razy. {PM, 391) Scena z szablą pobrzmiewa kilkakrotnie w Potopie (1886). Ściślej mówiąc, wyrażenie o "szabli żonce" stało się ulubionym powiedzonkiem następcy Biesa, poczciwego Rocha Kowalskiego16. Po sławnym balu w Kiejdanach, na którym Janusz Radziwiłł poddał Litwę Karolowi Gustawowi, wielu wojskowych odmówiło księciu posłuszeństwa. Wśród nich znalazł się Zagłoba z towarzyszami. Szozwany stary lis, konwojowany do Birż przez Rocha, dostrzegł ograniczenie umysłowe ,,komendanta". Postanowił z tego skorzystać i przy użyciu fortelu uwolnić siebie i towarzyszy. W rozmowie z "siostrzeńcem" pytał: - A żonaty jesteś? - Pewnie, że żonaty. Ja jestem Kowalski, o to jest pani Kowalska, innej nie chcę. To rzekłszy młody oficer podniósł do oczu panu Zagłobie głownię ciężkiej dragońskiej szabli i powtórzył: - Innej nie chcę! (P I, 312) Skutki wejścia w komitywę z ,,wujem" okazały się opłakane. Uda-remndono Rochowi, podobnie jak Biesowi, wykonanie rozkazu, z tą jedynie różnicą, że odbyło się to bez rozlewu krwi, metodą niezawodną i wypróbowaną przez doświadczonego Zagłobę: przy pomocy pełnej manierki z gorzałką. Po raz drugi Roch powtórzył swe przywiązanie do "żonki" w sytuacji dla niego również niepomyślnej, gdy pod Rudnikiem na próżno gonił samego króla szwedzkiego. Przygnębiony przegraną potyczką, "zerwał się i krzyknął: Jam Kowalski, a to pani Kowalska... Idźcie do wszystkich diabłów!" (P III, 183). Gdy Zagłoba, pragnąc pocieszyć niefortunnego rycerza, życzył jego synom równie silnych pięści, Roch odpowiedział: "- A nie potrzebuję! [...] Ja jestem Kowalski, a to pani Kowalska..." (P III, 91). Zdanie Rocha o szabli: "Innej nie chcę" wypowiedział już przed nim jeden z braci urodziwej narzeczonej Mroczka. Na propozycję rozstrzygnięcia sporu z przyszłym szwagrem przed trybunałem sędziowsktiim; "- Oto mój sędzia, odparł Nałęcz, bijąc się po szabli ... ja innego nie znam ... [...]" (PM, 400). 16 Być może pomysł "sprzętu" Rochowego Sienkiewicz przejął bezpośrednio z Pamiętników J. Ch. Paska, utworu znanego dobrze autorowi Potopu oraz Kraszewskiemu. (Por.: J. Krzyżanowski: Pasek i Sienkiewicz. Do źródeł "Trylogii". I, "Pamiętnik Literacki" 1956, z. 3 i 4 s. 321). 24 5. Rozebranie przeciwnika Scena spotkania Rocha z Zagłobą w drodze do Birż obfituje w dalsze szczegóły. Pan Onufry upił "siostrzana", a sprawdziwszy, że ten smacznie chrapie na wozie, począł szybko działać. Rozebrał uśpionego, pozbawił szabli, pistoletów i ważnych dokumentów, wsiadł na Rochowego konia i umknął pod osłoną ciemności. Nazajutrz skompromitowany "komendant" z przerażeniem zorientował się w sytuacji: Więzień uciekł [...] - Nie może być! zakrzyknął przerażonym głosem. - [...} Jakim sposobem uciekł? W hełmie i w opończy pana komendanta; [...J - Gdzie mój koń? - krzyknął Kowalski. - Nie ma konia. (P I, 320-321) - Jezus Maria! toć ja i szabli nie mam! [...] Pistoleciska też musiałeś mieć w olstrach? - A były! ... rzekł, jak nieprzytomny, Kowalski. Nagle porwał się obu rękoma za głowę. - I list księcia pana do komendanta birżańskiego. (P I, 322) Szczegóły rozbrojenia Rocha łudząco przypominają sytuację znaną z Szaławiły Kraszewskiego17. Główny bohater powieści Zbisław, zwany Szaławiłą, znajdował się z wesołą, nieodłączną kompanią przyjaciół w karczmie, w drodze do Lublina, dokąd jechał w nadziei natrafienia na ślad zbiegłej wprost od ołtarza małżonki. Po suto zakropionej wieczerzy udano się na spoczynek. W nocy przybył do karczmy zaufany żony Szaławiły i przy pomocy Żyda Moszka udaremnił towarzystwu Zbisława kontynuowanie pościgu, zabierając ubrania i konie. Rankiem wytrzeźwieni przyjaciele doznali tych samych sprzecznych uczuć, co i nieszczęsny Roch Kowalski: Barański - wczoraj złożonych na sianie sukni, szabel, pasów itp. nie zobaczył. [...I - i kubka przy flaszce srebrnego, i trzosików złożonych wieczorem na kominie (Sz, 36) Zbisław Obejrzał się. - Ale gdzież buty moje? [...] Gdzie sakwa, co leżała na kominie? [...] Ale wtem spojrzał na żłoby, gdzie konie stały. Koni nie było. (Sz, 37) 6. Kmicicowa kompania Wspomniany Zbisław był hulaką znanym na cały powiat. Złej sławy przysparzała mu banda nieodłącznych przyjaciół, skorych do szabli i kielicha, gotowych pójść za opiekunem i prowodyrem zabaw "w ogień i w wodę" (Sz, 32). Zbisława otaczali godni kompani: 17 Sienkiewicz znał Szaławiłą. Jako sprawozdawca "Gazety Polskiej" zamieścił notatkę o powieści (1830, nr 25). Zresztą motywy kompanii przyjaciół oraz rozbierania przeciwnika są obiegowe (np. Scott, Dumas, Kaczkowski). 25 Żubtr, potężnego wzrostu zaibijaika, przypominający Kokosińskiego, ulubionego druha Kmicica (Potop), dalej - Tomaszewski, Barański, Zabruski i Dygowski, wszyscy opoje i awanturnicy. Odpowiadają im w gotowości do usług Andrzejowi Kmicicowi banita Ranidki, największy hulaka Rekuć, ogromnego wzrostu i siły Kulawiec - Hippocenłaurus, nie li-sząc innych. Jedni i drudzy już samym zjawieniem się w okolicy wzbudzali postrach, z tą różnicą, że Kmicicowym kompanom ustępowano z obawy przed okrucieństwami, jakich dopuszczali się na "opornych", natomiast kampania Szaławiły była groźna przede wszystkim dla karczmarzy. Po nieudanym ślubie Zbisław zaprosił przyjaciół na ucztę do Żmurek. Kawalkada przybyła z hałasem, płosząc służbę i łamiąc bramy. Rozpoczęła się zabawa. Podochoceni biesiadnicy sprowadzili dziewczęta folwarczne i zabawiali je do rana wśród ogólnej pijatyki. Scena ta posiada odpowiednik w I tomie Potopu. Kmicic objął w posiadanie majątek Lubicz, zapisany mu przez dziada Oleńki Billewiczówny. Do zaścianka przyjechał z nieodłącznymi towarzyszami. Ci pod jego nieobecność urządzili w starym dworze bachanalie. Uczty powtarzały się raz po raz, wzbudzając niesmak służby i sąsiadów. Do ulubionych zabaw należało strzelanie do portretów dostojnych Billewiczów oraz tańce z dziewczętami z czeladnej. Wyraźniej sze zapowiedzi wyczynów Kmicicowej kompanii pobrzmiewają w innej powieści Kraszewskiego, w Dwóch królowych (1884). Charakterystyka ludzi otaczających autentycznego bohatera, magnata z czasów panowania Zygmunta Starego, Piotra Kmitę. człowieka "nienasyconej ambicji, niezrównanej dumy"18, dostarczyła wielu rysów przyjaciołom Kmicica. W wypowiedzi odautorskiej Kraszewski tak przedstawił groźnych podopiecznych Kmity: W Przemyskiem drżało, cokolwiek z nim sąsiadowało i teraz, a dwór Kmity, złożony z ludzi po większej części wywołańców, znano niemal jako szajkę rozbójniczą. Nie było między nimi ani jednego, który by głośnym nie był z kilku popełnionych morderstw - ani jednego, który by opuszczony przez Kmitę nie godził się pod miecz katowski. Protekcja i osłona marszałka dawała im jednak bezpieczeństwo. Rozumie się, że on życie ich trzymając w swym ręku, rozporządzał też nimi, jak chciał, i że na rozkaz jego musieli być na wszystko gotowi. (DK I, 118) Dla kompanii Kmity "nic świętego nie było" (DK I, 126). Mówiły o tym nawet rysy ich twarzy. Na każdej z nich wycisnęły się długie lata życia tego pomiędzy mieczem kata a zbójectwem, bez nadziei powrotu do spokoju i do pospolitego trybu życia ludzi. Wiedzieli oni wszyscy, że żaden z nich śmiercią swą w łóżku nie umrze, ale gdzieś padnie w walce albo na dnie wieży zgnije. (DK I, 126) 18 J. I. Kraszewski: Dwie królowe, t. I, Warszawa 1960, s. 117. Przy dalszych cytatach skrót: DK. 26 W Potopie stary Kasjan Butrym ocenił ludzi Kmicicowych następująco: Katowskie to syny! [...] dawno by im po wieżach gnić przyszło, gdyby nie protekcja pana Kmicica, któren jest możny pan! Ten ich miłuje i osłania, a przy nim się wieszają jak latem bąki przy koniu. (P I, 53) Sam chorąży orszański mówił o towarzyszach: [...] moi kompanionowie, którzy gdzie indziej dawno by w wieżach siedzieli . swoją drogą godni kawalerowie. (P I, 26) Wszystkich ich "osłaniała przed karą wojna i protekcja pana Kmicica" (P I, 30). Biednego Kokosińskiego "niewinnie bezecnym ogłoszono za to, że panu Orpiszewskiemu dom spalił i dziewkę porwał, a ludzi wyciął [...] Godny towarzysz! [...]" (P I, 27). Kmita dla rozrywki wybrał się ze swoimi "nad San ziemian uczyć rozumu" (DK I, 120), a w okolicy ogłoszono, że "tam, gdzie trzeba było ścisnąć i wieszać a palić, sprawiedliwość już sobie uczynił, że dwu ziemian ubito, nowe granice pozarąby-wano i kopcami obsypano i że wkrótce wszystko miało być skończone" (DK I, 122). Echem poczynań Kmity uczącego ziemian "rozumu", był udział Kmicica w tłumieniu bójki żołnierzy z mieszczanami w Upicie. W całej okolicy obawiano się jego ludzi "mało mniej niż nieprzyjaciół", a sam Kmicic nie dbał "na prawa, na łzy i życie ludzkie" (P I, 68). Jest wielce prawdopodobne, że literackie ujęcie bandy Kmity, której pierwowzór znalazł Kraszewski w dokumentach źródłowych utrwalających czyny tej autentycznej grupy ludzi, podziałało na wyobraźnię Sienkiewicza, inicjując wprowadzenie przezeń do Potopu motywu rozbójniczej grupy banitów, bezkarnie dopuszczających się łotrostw pod osłoną potężnego protektora. II. Wydarzenia historyczne 1. Bitwa pod Ogromna popularność Krzyżaków (1900) Grunwaldem Sienkiewicza usunęła zupełnie w cień, za- pomniany przez długie lata, wcześniejszy utwór Kraszewskiego pod identycznie brzmiącym tytułem1. Sienkiewicz napisał recenzję o Krzyżakach 1410, w której zwrócił uwagę na niedostateczne, jego zdaniem, opracowanie przez Kraszewskiego bitwy pod Grunwaldem. Zarzut dotyczył braku "wykończonego artystycznie obrazu" oraz nadzieję, że "bogactwo faktu może dostarczyć wielu jeszcze twórcom niewyczerpanego materiału"2. Słowa te były jakby zapowiedzią próby podjęcia na nowo tematu historycznego z czasów Jagiełły. Być może już wówczas zrodziła się u Sienkiewicza myśl napisania Krzyżaków3. Niewątpliwie znajomość powieści Kraszewskiego wywarła znaczny wpływ na genezę utworu Sienkiewicza. Zestawienie obu powieści, obejmujących tematycznie tę samą epokę dziejową, wskazuje na różnice, jakie zachodzą w zapatrywaniu się autorów na historyczną rolę Grunwaldu. Kraszewski, jako wierny kronikarz, wypełniał społeczny obowiązek wobec narodu pod zaborami. Uczył historii i przekazywał w swych powieściach w sposób obiektywny fakty dziejowe. Nie dobierał wydarzeń tak, aby spełniały optymistyczne zadanie "krzepienia serc", przeciwnie, nie szczędził surowych słów krytyki, wytykał błędy polityczne popełniane w przeszłości. W Krzyżakach 1410 przebieg wątku politycznego jest próbą "odbrązowienia" wojny Polaków z Krzyżakami4. Bitwa pod Grunwaldem nie została wysunięta na czoło wydarzeń historycznych, objętych fabułą powieściową, lecz jest epizodem całościo- 1 Pierwsze wydanie książkowe Krzyżaków Kraszewskiego ukazało się. w 1882 roku. 2 [H. Sienkiewicz]: Krzyżacy 1410. Obrazy z przeszłości. Przez J. I. Kraszewskiego, "Gazeta Polska" 1881, nr 246. 3 Por. S. M. K u c z y ń s k i: Rzeczywistość historyczna w "Krzyżakach" Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1963, s. 11. 4 Por.: J. K i j a s: O "Krzyżakach" Kraszewskiego, "Ruch Literacki" 1962, nr 6 (15), s. 313. wego obrazu wojny polsfco-krzyżackiej. Grunwald poprzedza w powieści ukazanie wojsk polskich i krzyżackich, które wyruszają przeciw sobie w czerwcu 1410 roku. Przebieg bitwy opisał Kraszewski z kronikarską dokładnością, idąc za relacją Długosza. Bitwa pod Grunwaldem w ujęciu pisarza stanowi pewien etap wojny, który bynajmniej nie przesądził o losach ostatecznej wygranej. Wiele miejsca zajmują wypadki następujące po 15 lipca 1410 roku. Jagiełło w zwycięskim pochodzie podąża przez ziemie zajęte przez Krzyżaków, kierując się na Malbork. Po drodze zajmuje Morąg, Wysoki Kamień i Sztum. Wojska zadają Krzyżakom klęskę pod Koronowem, w ujęciu pisarza większą nawet od grunwaldzkiej, a w dalszym pochodzie opanowują Toruń i Inowrocław. Mimo pozorów zwycięstwa nie umieją opanować Malborka i po dwóch miesiącach oblężenia następuje odwrót spod twierdzy krzyżackiej. Polacy tracą odzyskane miasta, a obrany na wielkiego mistrza Henryk von Plauen wzmacnia potęgę zakonu. Nakreślenie szerokiego obrazu wydarzeń historycznych pozwoliło Kraszewskiemu pokazać przyczyny zaprzepaszczenia realnych szans całkowitego (zniszczenia Krzyżaków, jakie mogło nastąpić po triumfie grunwaldzkim. W tym kontekście bitwa pod Grunwaldem nie mogła pobrzmiewać akordami ostatecznego zwycięstwa nad wrogiem5. Pisarz nie szczędził słów krytyki królowi i jego doradcom, którzy wskutek niekonsekwentnej postawy, opieszałości, a przede wszystkim przez krótko-' wzroczność polityczną pozwolili, aby potęga Zakonu mogła na nowo się odradzać, stanowiąc groźbę dla bezpieczeństwa Polski. Rzetelność historyka i nauczyciela nie pozwoliła Kraszewskiemu ukazać roli Grunwaldu wbrew dalszym faktom dziejowym6. Istotę 'krytycznego poglądu pisarza na własny naród wypowiada w powieści sługa Krzyżaków, Abel: Polacy [...] naród bitny, ale stać w miejscu nie lubi. [...] - Wina i chleba będą mieli do syta, najedzą się, napiją, do żonek zatęsknią i pójdą precz! Uchowaj Boże głodu a biedy, to byśmy byli w niebezpieczeństwie, bo oni źli są, gdy głodni, i biją się jak lwy, kiedy boso i w utrapieniu na wojnę idą. Ano my [...] - damy im jadła i napoju po uszy, rozmiękną i nic z tego nie będzie. [...] - W pierwszej godzinie straszni, a potem! Potem i dziecko im da radę. Niemiec ma naturę inną: jego powalić można, da się wziąć, a powoli siłę odzyska i zwycięzcę za kark weźmie7. 5 Por.: W. Feldman: "Krzyżacy" Sienkiewicza, [w:] T. Jodełka: O "Krzyżakach" Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1958, s. 108 oraz Z. Hierowski: [Posłowie do:] J. I. Kraszewski: Krzyżacy 1410, Katowice 1959, s. 403. 6 Pierwszy recenzent Krzyżaków 1410 zwrócił uwagę na realizm wypadków ukazanych w powieści, na ich zgodność z tekstami historycznymi: "Zadawalającego zakończenia nie mogła mieć powieść, zdaniem naszym już dlatego, że pomyślnego rozwiązania nie miały i w dziejach opisywane wypadki: [...]" Szczerbowicz--Wieczorek: Słówko o dwóch najnowszych historycznych powieściach Kraszewskiego: "Krzyżacy" (XV wiek), ,J>owrót do gniazda" (XVI wiek), "Tygodnik Ilustrowany" 1875, nr 397. 7 J. I. Kraszewski- Krzyżacy 1410. Obrazy z przeszłości, t. II, Katowice 1959, s. 284. 29 Sienkiewicz kontynuował w Krzyżakach swoją koncepcję "krzepienia serc". Wydarzenia historyczne związane z wojną polsko-krzyżacką służą pisarzowi do gloryfikacji męstwa i chwały oręża polskiego, są podstawą dumy narodowej i tchną optymistycznymi nadziejami. Tendencja ta wyraziła się najpełniej w opisie bitwy pod Grunwaldem. W intencji pisarza miała ona stanowić rozwiązanie konfliktu polsko-krzyżackiego. W odróżnieniu od Kraszewskiego Sienkiewicz czyni zwycięstwo grunwaldzkie ostatecznym aktem zniszczenia Zakonu. Przebieg wydarzeń sugeruje czytelnikowi nieuchronność zagłady wroga i podsuwa pewność, że problem polsko-krzyżacki przestał istnieć. Lektura Krzyżaków nie pobudza do ogólnych wniosków, co najwyżej nasuwa jeden: "Patrzajcie, to wasza przeszłość... piękna przeszłość... droga przeszłość"8. W opisie bitwy pod Grunwaldem obaj pisarze opierali się na podstawowym źródle epoki, jakim są Dzieje Polski Jana Długosza; stąd uderzające podobieństwa w kształtowaniu artystycznego obrazu wydarzenia historycznego. Autorzy stosują takie same metody wykorzystania materiału, powtarzają za Długoszem pewne informacje lub je modyfikują, uzupełniając fakty własną wyobraźnią i rozbudowując drobne wzmianki w większe sceny. Opis jest tradycyjny, nie wnosi nowaltorsikich elementów interpretacyjnych. Często krótka informacja, zaczerpnięta z Dziejów Długosza, była wykorzystana przez pisarzy do stworzenia bardzo rozbudowanego obrazu9. W ten sposób postąpił Sienkiewicz przy opisie obrony chorągwi koronnej. W uzyskaniu plastyki fragmentu bitwy pośredniczyła relacja z Krzyżaków Kraszewskiego. Porównanie tekstu źródłowego z literackim wykazuje, na czym polegała twórcza inwencja pisarzy. U Długosza czytamy: Nacierali Krzyżacy, kusząc się z zapałem o zwycięstwo, i w tej zamieszce wielka chorągiew króla polskiego Władysława z znakiem orła białego, którą niósł Marcin z Wrocimowic, chorąży krakowski, szlachcic herbu Półkozy, upadła na ziemię; ale dzielniejsi i ćwiczeni w bojach rycerze, którzy należeli do jej znaku, spostrzegłszy to, natychmiast podjęli ją i kędy należało, odnieśli10. Kraszewski rozwinął wzmiankę historyka następująco: W chwili, gdy król i stojący przy nim zwrócili oczy na wielką chorągiew, którą niósł chorąży krakowski Marcin z Wrocimowic, pochyliła się ona, zachwiała [podkr. - H.B.], zwinęła i znikła. Jęk dał się słyszeć w orszaku królewskim. W niewielkiej odległości, jakby tryumfująca, powiewała wspaniale chorągiew mistrzowska z krzyżem czarnym i złotym. 8 W. Feldman: "Krzyżacy" Sienkiewicza, "Krytyka" 1900, t. II, z. 2. s. 108. 9 Tę metodę wykorzystania motywów źródłowych ujawnił Sienkiewicz już w Ogniem i mieczem. Por.: T. Bujnicki: "Trylogia" Sienkiewicza na tle tradycji polskiej w powieści historycznej, [w:] Prace Komisji Historycznoliterackiej nr 31, Wrocław-Warszawa 1973, s. 47. 10 J. Długosz: Dziejów polskich ksiąg dwanaście, t. IV, ks. XI, Kraków 1868. s. 51-52. 30 Gdy Jagiełło oczy zamknął, aby tego sromu nie widzieć, okrzyk dał się słyszeć wkrótce; otworzył je i ujrzał znowu krakowski proporzec wyprostowany nad hełmami rycerzy. Kupka ta, która stała około chorągwi, jakby chwilową jej stratą zagrzana do nowego wysiłku, rzuciła się z niepohamowaną potęgą naprzeciw stojącym Krzyżakom. Przez chwilę sparły się zbroje i piersi, łamały hufce i gięły szeregi, aż białe płaszcze padać i uchodzić zaczęły. Chorągiew mistrza obalono, proporzec Jagiełły ścigał już uciekających. (Krz II, 220). Relacja Sienkiewicza brzmi, jak następuje: A wtem stało się coś jeszcze okropniejszego. Oto jeden leżący na ziemi Krzyżak rozpruł nożem brzuch konia, na którym siedział Marcin z Wrocimowic, trzymający wielką, świętą dla wszystkich wojsk chorągiew krakowską z orłem w koronie. Rumak i jeździec zwalili się nagle, a wraz z nim zachwiała się [podkr. - H.B.] i padła chorągiew. W jednej chwili setki żelaznych ramion wyciągnęło się po nią, a ze wszystkich piersi niemieckich wyrwał się ryk radości. Zdało im się, że to koniec, że strach i popłoch ogarną teraz Polaków, że przychodzi czas klęski, mordu i rzezi, że już uciekających tylko przyjdzie im ścigać i wycinać. Ale oto właśnie czekał ich straszny i krwawy zawód. Krzyknęły wprawdzie z rozpaczą jak jeden mąż wojska polskie na widok upadającej chorągwi, lecz w tym krzyku i w tej rozpaczy był nie strach, ale wściekłość. Rzekłbyś, żywy ogień spadł na pancerze. Rzucili się jak lwy roz-żarte ku miejscu najstraszniejsi mężowie z obu armii, i, rzekłbyś, burza rozpętała się koło chorągwi. Ludzie i konie zbili się w jeden wir potworny, a w tym wirze śmigały ramiona, szczękały miecze, warczały topory, zgrzytała stal o żelazo, łomot, jęki, dziki wrzask wyrzynanych mężów, zlały się w jeden przeokropny głos, taki jakby potępieńcy odezwali się nagle z głębi piekła. Wstała kurzawa, a z niej wypadły tylko oślepłe z przerażenia konie bez jeźdźców, z krwawymi oczyma i rozwianą dziko grzywą. Lecz trwało to krótko. Ni jeden Niemiec nie wyszedł żywy z tej burzy i po chwili powiała znów nad polskimi zastępami odbita chorągiew. Wiatr poruszył ją, rozwinął i rozkwitła wspaniale jak olbrzymi kwiat, jako znak nadziei i jako znak gniewu Bożego dla Niemców, a zwycięstwa dla polskich rycerzy11. Nasuwa się pytanie, jakie elementy zapożyczył Sienkiewicz z obrazu Kraszewskiego? Autor Krzyżaków posłużył się czasownikiem oznaczającym los chorągwi: zachwiała się, wyjaśniając, dlaczego tak się stało, czego jednak nie czyni Kraszewski. Dalej, nie rozciąga długości trwania epizodu walki ponad czas wyznaczony przez Kraszewskiego, u którego trwało to "chwilę" (u Sienkiewicza "krótko"); wprowadza za poprzednikiem określenie zachowania się Polaków na widok upadającej chorągwi (Kraszewski - dał się słyszeć "jęk"; Sienkiewicz - wojska krzyknęły "z rozpaczą"); komentuje tak samo jak Kraszewski powody zaskakującego zwycięstwa Polaków: jest to wyzwolenie siły u ludzi, którym odebrano cenną chorągiew i chęć jej odzyskania; operuje jedynie masą, nie ukazując w przybliżeniu pojedynczych postaci i szczegółów walki. 11 H. Sienkiewicz: Krzyżacy, t. II, Warszawa 1953, s. 466-467. Do środków artystycznych, wspólnych obu obrazom, należy zastosowanie prawa kontrastu doznań oraz wysunięcie na czoło elementu ruchu jako najważniejszego czynnika uplastycznienia rozgrywającego się epizodu walki. Upadek chorągwi krakowskiej nie był gwałtowny. W celu ukazania jego kolejnych momentów Kraszewski wprowadził szereg czasowników oznaczających stopniowanie ruchu: pochyliła się, zachwiała, zwinęła, znikła. Najważniejszego momentu odbicia chorągwi pisarz nie ukazuje. Na czynność tę wskazuje narrator z pewnego dystansu czasowego, relacjonując, jak potoczyły się wypadki w chwili, gdy Jagiełło, nie mogąc patrzeć na przewidywaną klęskę, zamknął oczy. Dobór określeń mających zobrazować wysiłek walki rycerzy polskich pozwolił na plastyczne ujęcie ich zmagań: zbroje i piersi sparły się, hufce łamały, szeregi gięły. Wrażenie ruchu pogłębia nagromadzenie takich określeń, jak: (kupka) rzuciła się z potęgą, (Niemcy) p a d ać i uchodzić zaczęły, (chorągiew) obalono, (proporzec) ścigał uciekających. Wrażenia słuchowe oddał pisarz tylko dwoma rzeczownikami: jęk, okrzyk. Kontrast wrażeń uzyskał autor przez zestawienie rozpaczy strony polskiej z wywyższeniem się Krzyżaków, ukazanym przez obraz chorągwi niemieckiej, 'powiewającej wspaniale i triumfująco. Zarysowany przez Kraszewskiego epizod walki mógł być pomocny Sienkiewiczowi do ujęcia go w żjwYi plastyczny obraz, o pełni artystycznego wyrazu dzięki mistrzowskiemu doborowi środków językowych. Przebieg wydarzenia ukazał Sienkiewicz w formie bezpośredniej relacji narratora jako świadka faktu. Relacja ta została podbudowana wyczerpującym komentarzem o stanie doznań psychicznych masy ludzkiej. W krzyku Polaków dźwięczała rozpacz, wyzwalająca wściekłość, która pobudziła do natychmiastowej reakcji odwetu. Krzyżakom wydawało się, że "strach i popłoch ogarną teraz Polaków, że przychodzi czas klęski". W opisie nie wyodrębniono z tła pojedynczych postaci ("Ludzie i konie zbili się w jeden wir potworny") ani znamiennych szczegółów walki. Czytelnik odbiera tylko ogólne wrażenie ruchu i gwaru. W budowie obrazu ma to swoje artystyczne uzasadnienie: założony czas trwania walki był zbyt krótki, a wydarzenia zbyt gwałtowne, aby można przeprowadzić obserwację szczegółów. Wiele miejsca w opisie Sienkiewiczowskim zajmują doznania słuchowe. Dotyczą one dwóch rodzajów odgłosów: dźwięku broni (miecze szczękały, topory warczały, stal zgrzytała) oraz stopnia nasilenia głosów ludzkich (jęki, dziki wrzask, przeokropny głos, jakby potępieńcy odezwali się z głębi piekła). Ruch został oddany przy pomocy dosadnych porównań: na nieprzyjaciół spadł żywy ogień, rycerze rzucili się jak lwy rozżarte, 32 koło chorągwi rozpętała się burza, ludzie i konie zbili się w wir. Fakt upadku chorągwi polskiej, przyjęty jedynie jękiem wojska koronnego w Krzyżakach Kraszewskiego, wywołał w obrazie Sienkiewiczowskim różnorodne uczucia przeciwnych stron. Niemcy wznieśli ryk radości. Rzeczownik męski ryk został użyty celowo dla podkreślenia większej ekspresji głosu, wzmocnionej uczuciem radości, w odróżnieniu od uzasadnionej sytuacją uczuciowej reakcji wojsk polskich, które krzyknęły z rozpaczą. Określenia te wskazują ponadto na czas trwania krzyku. Ryk jest przeważnie przeciągły, a zwłaszcza ryk radosny, zwycięski, triumfujący; natomiast krzyk rozpaczy trwa krócej, dlatego Sienkiewicz użył czasownika w formie dokonanej krzyknęły zamiast: krzyczały. Migawkowo zarysowany rozwój wypadków doprowadził pisarz jedynie do punktu kulminacyjnego. Dalsze losy walczących skomentował jednym zdaniem: "Ni jeden Niemiec nie wyszedł żywy z burzy". Obraz zamknął nawrotem sytuacji do Stanu wyjściowego: polska chorągiew znów powiała nad wojskiem. Rekwizyt ten pełni ważną funkcję artystyczną. Wprowadza, powszechnie stosowany przez Sienkiewicza, moment odprężenia i spokoju po spiętrzeniu grozy: chorągiew rozkwitła wspaniale jak olbrzymi kwiat. Dalszy przebieg wypadków znów pokrywa się w relacjach Kraszewskiego i Sienkiewicza. Jagiełło znalazł się w niebezpieczeństwie, gdy część chorągwi krzyżackich zwróciła się w stronę garstki rycerzy z otoczenia króla. Zbigniew Oleśnicki udał się po pomoc do Mikołaja Kiełbasy, który dał mu odprawę: Krzyżacy 1410 - Czyś ślepy! krzyknął doń - a toć nieprzyjaciel na nas wprost idzie, [...] Szalony! precz! [...] Wracaj, skądeś przyszedł, pókiś cały! (II, 220) Krzyżacy Szal ony! Zali nie widzisz, że na nas idzie ta chmura [...]; za czym ruszaj precz, bo cię tu mieczem przebodę. (II, 470) Niecierpliwy Jagiełło kilkakrotnie sam rwał się do boju, wstrzymywany przez dworzan: Krzyżacy 1410 Zolawa Czech [...] pochwycił za cugle cisawego, trzymając, aż Jagiełło zniecierpliwiony rohatyny końcem go trącił. [...] I byłby im się wyślizgnął, gdyby razem wszyscy nie poczęli prosić i błagać, ażeby życia swego nie ważył. (II, 212) Krzyżacy Źóława chwycił za cugle konia i choć król uderzył go włócznią po ręku, nie puścił. Inni zastąpili też drogę prosząc, błagając i przedstawiając, że i tak losów bitwy nie przeważą. (II, 469) 3 Henryk Sienkiewicz Relacjonując osłonięcie króla przez Oleśnickiego przed atakiem włóczni Niemca, Kraszewski powtórzył za Długoszem12 fakt zranienia zuchwalca przez Jagiełłę. Sienkiewicz kazał mu dobić nierycersfco bezbronnego, co dziwnie nie zgadza się z charakterystyką pobożnego władcy. Krzyżacy 1410 [...] z walczących blisko szeregów .wyrwał się Niemiec, [...] spod wielkiej chorągwi pruskiej i puścił się na wzgórze wprost na króla. Zbyszek z Oleśnicy [...] chwycił tylko kawał złamanego drzewca [...]: z boku go onym drzewcem z całych sił uderzył i zwalił z siodła. Spadła z czoła przyłbica szyszaka, gdy się staczał, a Jagiełło, włócznią w samą głowę go ugodziwszy, zranił, nie chcąc dobijać. (II, 223) Krzyżacy Ale spod jednej chorągwi oderwał się olbrzymi Niemiec [...] i skoczył wprost na króla. Zbigniew z Oleśnicy [...] mając złomek kopii w ręku, zajechał Niemca z boku i grzmotnąwszy go w łeb skruszył mu hełm i zwalił na ziemię. W tej chwili sam król uderzył go ostrzem w odkryte czoło i własną ręką zabić go raczył. (II, 470-471) W tło bitwy grunwaldzkiej Kraszewski wplata wątek powieściowy. Stanowi go spotkanie rycerza polskiego, Andrzeja Brochocfciego13, z młodym Niemcem znad Renu, Dienheimem, który zwrócił na siebie uwagę tarczą z herbem, jakim pieczątował się Brochocki. Dienheim wzięty do niewoli przez Brochockiego, a następnie zwolniony na słowo, działa na szkodę Polaków, przekonany o słuszności postępowania Zakonu. Po doiz-nanych rozczarowaniach przybywa do domu Brochockiego, gdzie zakochuje się w jego córce Ofce, poślubia ją i na stałe osiada w Polsce. Losy tej postaci posłużyły Sienkiewiczowi do wprowadzenia kilku drobnych motywów w Krzyżakach. Do opisu bitwy pisarz wprowadził epizod o Dienheimie: On również [Jędrzej z Brochowic] młodego rycerza Dynheima wziął w niewolę, którego widząc bez hełmu pożałował zabijać, gdyż ów prawie był dzieckiem jeszcze i dziecinnymi nań spoglądał oczyma. Rzucił go tedy Andrzej giermkom swoim nie odgadując, że zięcia sobie bierze, albowiem rycerzyk ten córkę jego wziął później za żonę i na zawsze w Polsce pozostał. (K II, 464) Postać Dienheima mogła również skłonić Sienkiewicza do wprowadzenia do Krzyżaków rycerza lotaryńskiego de Lorche. Mają oni ze sobą wiele wspólnego. Jeden i drugi jest cudzoziemcem, obaj przebywają wśród Krzyżaków dobrowolnie, z żądzy szukania przygód. Początkowo są 12 J. Długosz: op. cit., t. IV, ks. XI, s. 53. 13 Postać Brochockiego jest historyczna, o czym świadczą dane z zachowanej korespondencji emigranta polskiego, zamieszkałego we Włoszech, do J. I. Kraszewskiego. (Listy dochowane w Bibliotece Jagiellońskiej. Rkp 6489/V, korespondencja Kraszewskiego). Długosz wymienia nazwisko Jedrzeia z Brochowic ośmiokrotnie (J. Długosz: op. cit., t. IV, ks. XI). 34 uprzedzeni do Polaków, w których widzą, ulegając sugestii Krzyżaków, barbarzyńców. Powoli, pod wpływem nikozemnoścd, jakiej są świadkami, nabierają przekonania o fałszach i prawdziwej roli Zakonu. Zniewoleni szlachetnością i gościnnością Polaków, decydują się wśród nich pozostać. Poślubiają Polki (Ofka, Jagienka z Długolasu), przypieczętowując tym swą sympatię dla przybranej ojczyzny. Motyw cudzoziemca, który pojmuje za żonę szlachciankę polską i pozostaje w jej kraju na stałe, odżył również w Panu Wołodyjowskim w osobie Szikota Ketlinga. Zestawienie tekstów obu powieści w konfrontacji ze wspólnym im źródłem historycznym - Dziejami polskimi Długosza - odsłania intencje ideowe pisarzy. Dla obu temat krzyżacki, bez względu na rozpiętość czasową powstania omawianych dzieł, był okazją do snucia analogii ze współczesną polityką Niemiec wobec zaboru pruskiego, i nie tylko, również pośrednio i w stosunku do polskości. Problem niemiecki był dla Kraszewskiego sprawą najbardziej newralgiczną. Dawał temu wyraz przez kilkadziesiąt lat swego pracowitego życia i jako publicysta, autor rozlicznych "listów z Niemiec", i jako po-wieściopisarz historyczny14. W jego Krzyżakach, jak i w całej spuściźnie powieściowej - co zasadnie wykazał badacz twórczości autora cyklu "kronik historycznych" W. Danek15 - brak utworu, który w założeniu autorskim miał służyć ku "krzepieniu serc". Kraszewskiemu obca była gloryfikacja oręża polskiego i kult narodowej siły. Następstwa Grunwal- ^ du dla naszych dziejów ocenił jak trzeźwy i sprawiedliwy w sądach badacz. Pisząc Krzyżaków, nie dał się unieść zbiorowej narodowej dumie z powodu ciosu zadanego przed wiekami wrogowi. Słusznie oceniał poło-wiczność owego zwycięstwa i uwypuklał, zgodnie z faktami historycz-r nymi potwierdzonymi przez przyszłość, krótkowzroczność polityki jagiellońskiej. Grunwald nie rozstrzygnął przecież ostatecznie sprawy krzyżackiej16. Zaś w założeniu ideowym Sienkiewicza Grunwald był sam w sobie i czynem wzniosłym i wielkim. Potwierdził wiarę w możliwość dalszego istnienia i rozwoju narodu polskiego opartego na tak niepodważalnych atrybutach, jak żywiołowa siła fizyczna naszych przodków, stanowiąca jednocześnie, obok gwarancji biologicznej egzystencji, kryterium najwyższej wartości moralnej. Czynniki te nie zdewaluowały się i w warunkach zaboru. Jako wzory przeszłości narodowej miały stanowić czynnik przetrwania. Nie te jednak przesłanki ideowe zadecydowały o walorach powieści. Sienkiewicz w Krzyżakach raz jeszcze zaprezentował się jako 14 Por.: W. Danek: Powieści historyczne J. I. Kraszewskiego, Warszawa 1968, rozdz. II; tenże: Józef Ignacy Kraszewski, Warszawa 1973, s. 454-455. 15 W. Danek: Powieści historyczne..., op. cit., s. 73 i nast. 16 Po latach, w 1909 roku B. Prus wystąpił przeciw obchodom 500-lecia zwycięstwa pod Grunwaldem jako uroczystości nie na miejscu w ówczesnych warunkach politycznych Polski. Por.: B. Prus: Nasze obecne położenie. Kronika tygodnia, "Tygodnik Ilustrowany" 1909, nr 47. 35 wysokiej miary artysta - esteta17, kształtujący pi ę k n y obraz powieściowej rzeczywistości. 2. Obrona Częstochowy. Centralnym epizodem walk wyzwoleń- Kordecki czych narodu polskiego z najazdem szwedzkim jest w Potopie H. Sienkiewicza obrona klasztoru oo. paulinów w Częstochowie, uznana za przełomowy moment wojny, który zapoczątkował ogólnonarodowe powstanie przeciw Szwecji. Podstawowy materiał źródłowy do opracowania przebiegu oblężenia klasztoru stanowił pamiętnik przeora Augustyna Kordeckiego18 oraz oparta na nim powieść J. I. Kraszewskiego o tematyce poświęconej w całości obronie Częstochowy pt. Kordecki19 (1852). Nowa Gigantomachia Kordeckiego była pisana po zakończeniu oblężenia, co nie pozostaje bez znaczenia dla interpretacji wydarzeń. Jak udowadnia Adam Kersten20, projekt napisania historii obrony klasztoru przed atakiem wojsk Millera powstał dopiero w grudniu 1655 roku lub na początku roku następnego. Pracę nad rękopisem Kordecki rozpoczął prawdopodobnie w drugim półroczu 1656 raku, a zakończył w październiku 1657 roku. Pamiętnik powstał przypuszczalnie z inspiracji królowej Marii Ludwiki, co musiało zaważyć na jego treści, gdyż autor nie ograniczył się do odtworzenia wypadków według chronologicznego następstwa, ale dał też ich, zgodną z życzeniami odgórnymi lub własnym przekonaniem, ocenę. Ten ostatni fakt jest szczególnie ważny, gdyż ukształtował utrwalony w Potopie pogląd Sienkiewicza na rolę Jasnej Góry w dramatycznych tygodniach końca roku 1655, a to z kolei przyczyniło się do formowania ogólnej opinii czytelników o wypadkach historycznych. Kraszewski opisywanym przez siebie faktom dał jednoznaczną wymowę. Ocenił zryw obrońców jako hasło do rozpoczęcia ogólnonarodowego powstania: W tejże chwili, jakby zbudzony ze snu i odrętwienia, kraj cały ujrzał upokorzenie swoje, wziął oręż i potargał więzy, które sam sobie włożyć pomógł21. 17 Por.: Z. Szweykowski: Kilka uwag o "Krzyżakach" Sienkiewicza, fw:l Trylogia Sienkiewicza i inne szkice o twórczości pisarza, Poznań 1973, s. 149 i nast. 18 Pierwsze wydanie pamiętnika Kordeckiego ukazało się z datą 1655 roku w Krakowie pt. Nova Gigantomachia Contra Sacram Imaginem Deiparae Virginis a Sancto Luca deciptarn, in Monte Claro Częstochoviensi. Wydanie drugie wyszło w 1964 roku. W tłumaczeniu na język polski przez J. Łepkowskiego Nowa Gigantomachia ukazała się w 1858 roku w Warszawie. 19 J. K i j a s wymienia jako jedno ze źródeł Potopu powieść J. I. Kraszewskiego Kordecki. (Źródła historyczne "Potopu" Sienkiewicza, Kraków 1936, s. 5). 20 A. Kersten: Pierwszy opis obrony Jasnej Góry w 1655 roku, Warszawa 1959, s. 35. 21 J. I. Kraszewski: Kordecki, Warszawa 1925, s. 338. Przy dalszych cytatach skrót: Kor. 36 Postawa obrońców Jasnej Góry miała być "przykładem całemu narodowi" (Kor, 201). Znamienne jest zakończenie powieści, gdzie pisarz w wypowiedzi odautorskiej wyraźnie podkreślił ludowy charakter obrony, a Kordeckiego uczynił reprezentantem szerokich rzesz narodu polskiego, przeciwstawionych zdradzieckiej polityce magnatów: Zwycięska obrona Częstochowy wywarła w całej Polsce, jak długa i szeroka, wrażenie ogromne. Pokazało się, że Szwedzi tam tylko zwyciężali, gdzie nie trafili na opór. Zły przykład i zgorszenie, jakie dał dumny magnat, zdrajca Radziejowski, naprawił pokorny zakonnik, maluczki w oczach świata, syn włościańskich rodziców [podkr. - H.B.] ksiądz Augustyn Kordecki. (Kor, 339) W powieści przeprowadzał Kraszewski konsekwentnie tezę, że powodzenie obrońców było w dużej mierze zasługą ich chłopskiego przywódcy. Od momentu uzyskania pewności co do projektowanego przez Szwedów zdobycia Jasnej Góry, ksiądz Kordecki przyjął niezłomną postawę obrony aż do zwycięstwa. Szereg wypowiedzi bohatera wskazuje niedwuznacznie, jaką rolę wyznaczył klasztorowi: "Częstochowa zostanie i wytrwa przy Janie Kazimierzu" (Kor, 25); "Stań i walcz, a zwyciężysz" (Kor, 27). Kordecki, kreowany na głównego obrońcę, został obdarzony przymiotami charakteru nieodzownymi dla człowieka, który nie pod wpływem impulsu, ale na skutek przemyślanej decyzji podjął się wielkiego dzieła obrony. Wiadomość o pochodzie Szwedów na Częstochowę zastaje go przygotowanym na przyjęcie wroga. Zaniepokojoną szlachtę wprowadza w osłupienie oświadczeniem: - Jam też niemal gotów - [...] - Jak to? jużeście to przypuszczali? - Trochę... czekam wodzów, zbieram żołnierza. (Kor, 30) Mam już z górą stu sześćdziesięciu ludzi, nie licząc nas zakonników i szlachty, która na dowódców się wybierze, nie licząc czeladzi i posługaczów klasztornych. (Kor, 45) Pobożny zakonnik okazuje się niezrównanym, stanowczym wodzem, niezachwianym w decyzji oporu przeciw Szwedom, przezornym, czynnym i zapobiegliwym dowódcą, dającym przykład męstwa i własnoręcznie kierującym powierzonymi jego pieczy ludźmi; jednocześnie jako sprytny i przebiegły dyplomata potrafi się zręcznie wywinąć z sieci zastawionych przez Millera. W skuteczność oręża wierzy bardziej niż w skuteczność modlitwy: "Nie możemy wszyscy leżeć na modlitwie, bo musimy walczyć" (Kor, 276) - taki rozkaz wydał zakonnikom jako hasło chwili. Był zdania, że "zakonnik w potrzebie walczyć [podkr. - H.B.] i bronić świętości powinien, a nie poddawać się nieprzyjacielowi [...]" (Kor, 34). Nae uląkł się krzyków sejmikującej szlachty, która pragnęła opuścić klasztor, słusznie przewidując, że wywołałoby to panikę wśród innych i dało broń Szwedom, liczącym na osłabienie męstwa oblężonych. \ Ogólna wymowa powieści jest jednoznaczna. Skuteczna obrona Jasnej Góry była wynikiem wspólnego wysiłku dowództwa, a ściślej "hetmana" Kordeckiego i podległej mu załogi, której członkami byli oprócz szlachty również chłopi i mieszczanie. Kraszewski, wiernie odtwarzający za przekazem Kordeckiego fakty dziejowe, nie we wszystkim wzorował się na Nowej Gigantomachii. W pamiętniku przeora jasnogórskiego oraz w literackim opisie obrony klasztoru, znanym z Potopu H. Sienkiewicza22, dominującą rolę w przebiegu wypadków historycznych odgrywa pierwiastek irracjonalny. Wysiłkom oblężonych towarzyszą nieodłącznie cuda jako widomy znak interwencji sił nadprzyrodzonych. W Kordeckim sprawa ta przedstawia się inacszej. Zakonnicy oraz ich duchowy przywódca głęboko wierzą i modlą się, jak przystało ich powołaniu, ale obok tego walczą i wygrywają nie przy pomocy "cudów", lecz na skutek własnego patriotyzmu, niezłomnej woli zwycięstwa, przekonania o słuszności i wadze podjętego dzieła, na skutek wojskowego zmysłu Kordeckiego, który pod wpływem nakazu chwili stał się nie tyle świętym, ile wybornym żołnierzem. Kraszewski w Kordeckim racjonalizuje cuda. Szwedzi, nie mogąc pojąć, dlaczego garstka oblężonych tak długo i skutecznie odpiera ich ataki, poddali się ogólnej psychozie, przypisując ten stan, zgodnie z ówczesnymi pojęciami, działaniu niezrozumiałych czynników ponadludzkich. W podtrzymaniu tej opinii umacniały nieprzyjaciół, pobudzając ich wyobraźnię, religijne praktyki oblężonych. Nieznane procesje, dźwięki dzwonów i śpiewy obrońców budziły lęk i były tłumaczone jako nieczyste machinacje zakonników. O prawdziwych cudach w powieści Kraszewskiego nie ma mowy. Sienkiewicz w Potopie wyznaczył faktowi obrony Jasnej Góry decydujące znaczenie dla losów wojny polsko-szwedzkiej. W przekonaniu autora, podobnie jak w Kordeckim, Jasna Góra, zgodnie zresztą z prawdą historyczną, stanowiła "to miejsce, by przez nie rozbudzić sumienia ludzkie i cały kraj ocalić". Głównych przyczyn zwycięstwa Polaków pisarz nie upatrywał jednak w realnej postawie niemal wszystkich warstw społeczeństwa, zjednoczonych we wspólnym wysiłku obrony, lecz w pierwiastku irracjonalnym. Autor Potopu konsekwentnie realizował zamiar ukazania wyników zwycięstwa oblężonych jako widomego skutku interwencji czynnika nadprzyrodzonego. W interpretacji wydarzeń Sienkiewicz jest zgodny z Kordeckim, w którego pamiętniku czytamy: "Zdaje się, że jakaś wielka, cudowna a nieprzyjacielowi szkodząca potęga koniec oblężeniu Jasnej Góry położyła - [...]"2S 22 H. Sienkiewicz: Potop, t. II, s. 249. Por. tez: t. II, s. 270, 344. 23 A. Kordecki Nowa Gigantomachia. Pamiętnik oblężenia Częstochowy, Warszawa 1858, s 97 33 Zgodnie z założeniem autorskim,, w Potopie wiele miejsca zajmują wzmianki o cudach24, których skuteczność miała być nie mniej pewna niż wymowa dział skierowanych z klasztoru na obóz Szwedów. Chociaż obrona Jasnej Góry została potraktowana jako zwrot w losach całej Rzeczypospolitej to, jak sugeruje Sienkiewicz, nie jest pewne, czy klasztor spełniłby swą dziejową misję, gdyby nie paniczny lęk nieprzyjaciół przed walką z twierdzą, która unosząc się w górę i w dół, osłaniana przez "niewiastę w błękitnym płaszczu" (P II, 271-272), stanowiła widomy znak "czarów papistów" i bezsiły Szwedów, ślepo wierzących; że "z czarami trudno toczyć walkę" (P II, 222). W Potopie oblężeni sięgali chętnie po modlitwę, ufając w jej skuteczność na równi, a może bardziej, niż w wymowę kartaczy. Uciekano się też do środków "mocniejszych". Gdy mgła zakryła obóz nieprzyjaciół, ksiądz Kordecki przekonany, że to dzieło sztuczki szatańskiej, nakazał... egzorcyzmy25. Sienkiewicz sugeruje wyraźnie, że dla Jasnej Góry droga do ocalenia prowadziła przez modlitwę, ofiarę i cuda. Kordecki przed przybyciem Szwedów zapowiada: "Bracia, radujmy się, godzina zwycięstw i cudów [podkr. - H.B.] się zbliża!" (P II, 210). Charakterystyka przeora odpowiada roili, jaką mu powierzył w powieści Sienkiewicz. Ten łagodny "święty" (P, II, 175, 501), któremu "promienie zdawały się [...] strzelać ze skroni" (P II, 246), a "za-zaemski" spokój i "światłość" jaśniały na twarzy, "biały anioł" (P II, 336) o "nieziemskim prawie uśmiechu szczęścia, słodyczy, upojenia", który "duszą Ibył w niebie, w jasnościach, w odwiecznym weselu" i jak gdyby "stamtąd odbierał rozkazy" (P II, 209), ma mało wspólnego z bohaterem Kraszewskiego, o wyrazie twarzy, "który oznajmuje wielkich mężów, zawsze gotowych do boju i pewnych dotrwania", człowieka umiejącego "uczynić swój rozkaz strasznym" {Kor, 17), dziecka "ubogich wieśniaków z Iwanowie w Kaliskiem" {Kor, 18). Sienkiewicz jedynie raz wymienia wśród cnót przeora "zapobiegliwość i ostrożność" (P II, 250), ale wzmianka ta nie przesłania świadomie skreślonego obrazu "archanioła" (P II, 225) i "proroka" (P II, 270). Aura opisu Sienkiewiczowskiego wywodzi się z jego fideistycznego nastawienia, stąd są w niej obecne elementy mitologizacji historycznego f wydarzenia w duchu legendy chrześcijańskiej26. Narracja ma taki prze-; bieg, iż nie budzi wątpliwości u odbiorcy, że klasztor oparł się Szwedomj głównie dlatego, iż widome znaki "na niebie" wprawiły wrogów w "duszną trwogę"27, osłabiając ich męstwo i przeświadczenie o zwycięstwie. 24 O licznych cudach i "cudownych" objawieniach na jawie i we śnie wspomina Kordecki, powołując się na rzekome świadectwa "naocznych" świadków. (Nowa Gi-gantomachia, s. 108-113). 85 Fakt ten przejął Sienkiewicz z Nowej Gigantomachii. (A. Kordecki: op. cit., s. 71-72). 26 Z. S z w e y k o w s k i: op. cit., s. 76, 151. 27 Por.: A. Kersten: Sienkiewicz - "Potop" - historia. Warszawa 1966, s. 176-177. 39 Kraszewski zaś, zgodnie ze swą postawą wobec przeszłości, racjonalizuje epizod jasnogórski. Żarliwość religijna dopomogła dziełu ludzkiemu bez przymieszki cudowności (trzeba tu pamiętać, jak mocno Kraszewski akcentuje plebejskie pochodzenie księdza Kordeckiego, którego determinacja i bohaterstwo ratują klasztor). Fakty związane z przebiegiem oblężenia i obroną klasztoru są w obu powieściach w wielu przypadkach identycznie ujęte ze względu na wykorzystanie przez pisarzy wspólnego przekazu źródłowego. Dnia 8 listopada 1655 roku pod mury klasztoru przybył oddział wojsk szwedzkich. W Kordeckim fakt ten nie stanowi niespodzianki. W Potopie niepomyślna wieść ma wszelkie pozory zaskoczenia (P II, 178) i przypadkowości. Rolę posła złej nowiny wyznaczył pisarz fikcyjnej postaci Kmi-cica, co było zręcznym zabiegiem konstrukcyjnym, mającym na celu złączenie w naturalny sposób osobistych losów bohatera powieściowego z autentycznymi wydarzeniami historycznymi oraz potraktowanie równorzędnie dwóch wątków: romansowego i historycznego. Atmosfera ostatnich chwil przed spodziewanym oblężeniem została oddana w Kordeckim i w Potopie tak samo: Kordecki Ruch wielki p a n o w al klasztoru. (37) Potop dokoła [...] dziwny Dowal w i niezwykły ruch p a-klasztorze (II, 185) Od miasteczka ciągnęły ładowne wozy napełnione żywnością [...] lud z wiosek powolnie zbierał się do wrót i zapełniał dziedzińce. (37) zwożono kule [...] (37) Na wysokiej, świeżo po pożarze odnowionej wieżycy straż czujna odzywała się niekiedy, otrąbiając i dając znak, że wartuje. (37) Do obficie i tak zaopatrzonych spiżarni klasztornych szły zapasy z miasta, z Częstochówki i innych wsi do klasztoru należących. (II, 186) zakonnicy i pachołkowie wynosili kule [...] (II, 185) Na wieżach i narożnikach stanęły straże, mające dawać dniem i nocą pilne baczenie na okolicę [...] (II, 185) Hasłem dla oblężonych do uderzenia na wojsko szwedzkie było podpalenie przez wroga drewnianych zabudowań u podnóża klasztoru. Klasztorni zadają Szwedom klęskę, niszcząc spichlerze z żywnością. Rozpoczyna się walka, w której uczestniczy nawet stara żebraczka Konstancja28. Postać ta w Kordeckim pełni ważną rolę bohaterki epizodu romansowego, wplecionego w tok relacjonowanych wypadków historycznych. Dzieje jej zostały przez Kraszewskiego przedstawione w opowiadaniu poprzedzającym o kilkadziesiąt lat akcję powieści. Ożywiają one kroni- 28 Postać Konstancji nie jest fikcyjna. W Nowej Gigantomachii jest wzmianka o żebraczce tego imienia. 40 karski tok wypowiedzi, stanowiąc jeden z czynników zainteresowania czytelnika. W Potopie Konstancja jest przedstawiona przy identycznej czynności, co w Kordeckim. Kordecki [...] Konstancja spokojnym krokiem szła, śpiewając i zawiesiwszy płachtę u pasa, jak kobiety, co na grzyby wychodzą, poczęła podnosić [pociski], zbierać je i w fartuch składać. (100) Potop Stara żebraczka Konstancja, mieszkająca w szczelinie skały, chodziła jakoby na szyderstwo Szwedom, po całej pochyłości, zbierając w podołek pociski i przegrażając od czasu do czasu kosturem żołnierzom. (II, 277) Epizod z Konstancją posiada w ujęciu Kraszewskiego charakterystyczny aspekt, jakiego brak w relacji Sienkiewicza. Autor ukazał czynność żebraczki w formie obrazowego porównania, odwołującego się do potocznej wiedzy przeciętnego obserwatora z kręgów dołów społecznych. Bohaterski fakt zbierania kul pod krzyżowym ogniem strzałów walczących stron został porównany do codziennych, zwyczajnych czynności kobiety z ludu, która śpiewając zbiera grzyby do fartucha. W Potopie obraz starej żebraczki jest tylko drobnym wycinkiem relacji, donoszącej o wydarzeniach z pola walki. W obu wypadkach wymowa wprowadzonej postaci jest ta sama: pomoc Częstochowie niosły wszystkie, aż do najniższych, warstwy narodu. W ciągu oblężenia Szwedzi ponowili rozkaz poddania się, na co oblężeni odpowiedzieli chytrym wybiegiem. Kordecki Kordecki oświadczył: "Częstochowa to miasto Częstochowa, [...]; klasztor, czyż nie wiecie, że się zowie zawsze i wszędzie Jasną Górą, po całym świecie słynąć pod tym nazwaniem? Niechże sobie Miller zajmuje Częstochowę, a Jasnej Góry mu nie damy. (108) Potop Ksiądz Kordecki oświadczył, iż jeśli rozkaz obejmuje Częstochowę, niech ją sobie jenerał szczęśliwie zajmuje, [...] ale Częstochowa nie jest Jasną Górą, ta zaś ostatnia nie jest w rozkazie wymieniona. (II, 277) Oblężeni nie poprzestawali wyłącznie na odpieraniu ataków nieprzyjaciela. Piotr Czarniecki dostrzegł, że w obozie szwedzkim nie były zachowywane należyte środki ostrożności. Nasunęło mu to myśl zorganizowania nocnego napadu z grupą ochotników na oddziały Szwedów. Z projektem zapoznał przeora. Kordecki, usłyszawszy o planie, zawołał uradowany: "Takich mi ludzi dawaj!" (Kor, 126) Okrzyk ten został powtórzony w analogicznej sytuacji w Potopie. Kmicic pomyślał o zorganizowaniu nocnego wyjścia z murów na tereny zajęte przez Szwedów i przedstawił swój plan Piotrowi Czarnieckiemu. Obecny przy rozmowie Stefan Zamojski zawołał: "A dawajcie mi tu tego Babinicza!" (P II, 230). Pragnąc zasiać w oblężonych zwątpienie, wysłali Szwedzi jako posła Polaka Kalińskiego, który miał wykazać beznadziejność oporu garstki obrońców wobec potęgi oblegających. Misja Kalińskiego miała w przekonaniu Kordeckiego dopomóc w przetrwaniu, "lecz jakże się mylił" (Kor, 145). Podobnie w Potopie spodziewali się słów zachęty do dalszej walki, "lecz jakże się zawiedli zakonnicy!" (P II, 244). W Kordeckim niefortunny poseł zasiał trwogę wśród szlachty, chroniącej się w klasztorze. Gdy wracał db Szwedów, zbłąkana od strony obozu kula zabiła żołnierza jadącego w przodzie z białą chorągwią. W Potopie to Kmicic, powodowany uczuciem wrogości wobec zdrajcy 'kraju, posłał za posłem kulę. Dalsze fazy oblężenia pokrywają się w relacji obu autorów. Do Mil-lera przybyli posłowie: Kordecki Już samo ich ukazanie się usposobiło Millera do dobrego humoru. (170) Potop [...] aż ręce otworzył i gotów był porwać ich z radości w objęcia. (II, 253) Poselstwo, tak przychylnie przyjęte przez generała, nie było dlań pomyślne. W odpowiedzi na jego pismo zakonnicy zakomunikowali: ' I Potop Oświadczyli mnisi tylko tyle, że dopóty nie mogą się wyrzec Jana Kazimierza, dopóki prymas nowego króla nie ogłosi, czyli, inaczej mówiąc, nie chcą uznać Karola Gustawa. (II, 254) Kordecki [...] Jeśli Karol Gustaw wybrany zostanie i przez prymasa obwołany, będziemy go słuchać święcie. (189) Po takiej odprawie posłów uwięziono. W Kordeckim zostali zwolnieni na skutek obawy buntu ze strony Polaków, skupionych w obozie. Sienkiewicz zaś rozwiązanie ich losów powierzył Kmicicowi. Nie rady doświadczonych wojowników, lecz celny strzał pana Andrzeja, wymierzony z armaty do wroga, uprzytomnił Millerowi, że jego niewczesna decyzja mogłaby przekreślić wszelkie środki porozumienia. W obu powieściach występują również autentyczne postacie szlachcica Sladkowskiego oraz Kuklinowskiego, pułkownika chorągwi wolen-tarsMej na usługach wroga. Ludzie ci pojawiają się na Jasnej Górze w charakterze posłów, przy czym jeden wnosi otuchę, a drugi zwątpienie. Na tym kończą się podobieństwa treściowe Kordeckiego i Potopu. W doborze materiału źródłowego Sienkiewicz zastosował daleko posuniętą selekcję. Wypadki mogące posłużyć do rozbudowania elementu awanturniczego, do ukazania wyczynów fikcyjnego bohatera, wysunął na plan pierwszy, bez względu na to, czy odgrywały one zasadniczą rolę w wy- 42 darzeniach obrony Jasnej Góry, czy też zostały zaledwie wspomniane w Nowej Gigantomachii. Można przyjąć, że tekst powieści - kromki Kraszewskiego, obok Nowej Gigantomachii, posłużył w pewnym stopniu Sienkiewiczowi za wzór literackiego "źródła" w doborze i -wkomponowaniu w wątek jasnogórski Potopu pewnych epizodów, scen, postaci, informacji, przy czym pełniły one najczęściej funkcję "pomysłu", zaś ich obróbka była dziełem talentu pisarza29. 29 Por. artykuł T. Bujnickiego: Z teoretycznych problemów powieści historycznej, "Ruch Literacki" 1972, z. 5, s. 293 i nast. Wskazano tu również Pamiętnik J. Kitowicza jako drugi, obok Nowej Gigantomachii, historyczny przekaz źródłowy dla Potopu. III. " Powieści rzymskie: "Caprea i Roma, "Rzym za Nerona" a "Quo radis" w u W latach 1858-1864 Kraszewski odbył podróż po Włoszech, Niemczech, Francji i Belgii. Plonem wędrówki był zbiór wrażeń pisarza zawarty w Kartkach z podróży 1858-1864 roku1 oraz cykl odczytów2 wygłoszonych w Dreźnie w latach 1866 i 1867. Bezpośredni kontakt we Włoszech ze śladami starożytnej przeszłości przyczynił się w dużym stopniu do ukształtowania pomysłu dwóch powieści Kraszewskiego z czasów Nerona: Caprea i koma wydanej w 1860 roku3 oraz późniejszej o cztery lata pt. Rzym za Nerona. O ważnej roli autopsji wspomniał sam autor: "Zwiedzanie miejsc dało nam gotowe tło i niemal widzenie jawne przeszłości, której tu jeszcze mnóstwo pozostało śladów żywych i wybitnych"4. Znajomość epoki pisarz pogłębił gruntownymi studiami nad archeologią i literaturą Rzymu. Zgodnie ze swym poglądem na powieść historyczną oparł się na materiałowych źródłach historycznych, głównie na twórczości Tacyta5, którego dzieła dostarczyły wielu danych z I wieku cesarstwa rzymskiego. Podobnie i powstanie Quo vadis (1896) poprzedzały długie, gruntowne studia historyczne Sienkiewicza nad epoką6 oraz znajomość topogra- 1 Księga 1 wydana w Warszawie w 1866 roku nakładem Gustawa Sennewalda; księga 2 wydana w Warszawie 1874 roku nakładem Józefa Ungra. 2 Tekst odczytów Kraszewskiego pt. Wieki katakumboioe. Odczyty w Dreźnie drukowała warszawska "Kronika Rodzinna" w latach 1868-1871. 3 Powieść powstała wcześniej, jak wskazuje data na końcu: "Żytomierz, d. 19 czerwca 1859". 4 J. I. Kraszewski: Caprea i Roma; Słówko wstępne, Wilno 1860, s. 9. Cytaty za powyższym wydaniem. 5 W Słówku wstępnym do Caprea i Roma pisarz przytoczył prócz Tacyta i inne źródła pomocne przy tworzeniu "obrazów z pierwszego wieku": Swetoniusza, Pliniusza, Senekę, Diona Cassiusa, Dzieje Apostolskie. 6 O gruntownych studiach Sienkiewicza, mających na celu poznanie nawet najdrobniejszych szczegółów dotyczących realiów starożytnego Rzymu, świadczy list pisarza do redakcji "Słowa" w sprawie Quo vadis. Por. H. Sienkiewicz: Dzieła, wydanie zbiorowe pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 40, Warszawa 1948-1955, s. 134-136. W dalszym ciągu korzystam z powyższego wydania stosując oznaczenie D. 44 ficzaia z autopsji Włoch, a szczególnie Rzymu, który pisarz odwiedzał kilkakrotnie w latach 1879-1894. Pierwsze rozdziały powieści zaczął Sienkiewicz pisać w Warszawie, zapewne w lutym 1895 roku, gdyż już w marcu tego roku utwór zaczął ukazywać się w odcinkach na łamach "Gazety Polskiej" oraz równocześnie w "Czasie" i w "Dzienniku Poznańskim". Pracę nad Quo vadis ukończył 18 lutego 1896 roku7. Zapytany w 1901 roku przez A. Galdemara, w jaki sposób kształtowała się wizja świata starożytnego w powieści, pisarz odpowiedział: Najsilniej pociągał mię jako historyk Tacyt. Wczytując się w Annales, niejednokrotnie czułem się kuszonym przez myśl przeciwstawienia w pracy artystycznej tych dwóch światów, z których jeden był potęgą rządzącą i wszechmocną machiny administracyjnej, drugi reprezentował wyłącznie siłę duchową Myśl ta pociągała mię jako Polaka przez swą ideę zwycięstwa ducha nad siłą materialną; jako artystę porywała mię przez wspaniałe formy, w jakie umiał przyoblekać się świat starożytny. Siedem lat temu, podczas mego ostatniego pobytu w Rzymie, zwiedzałem miasto i okolice z Tacytem w ręku. Mogę śmiało rzec, iż sama myśl już była we mnie dojrzała; szło tylko o znalezienie punktu wyjścia8. Jak wynika z przytoczonych wypowiedzi obu pisarzy, korzystali oni przy opracowywaniu epoki Nerona ze wspólnych źródeł historycznych oraz uzupełnili wiedzę przez dokładne zapoznanie się z topografią terenów, na których rozgrywały się wypadki historyczne. Powieści rzymskie Kraszewskiego, poprzedzające o trzydzieści kilka lat Quo vadis, stały się dla Sienkiewicza niezbędną pomocą przy przekształcaniu zgromadzonego materiału w artystyczny kształt utworu beletrystycznego. Znajomość przez Sienkiewicza utworów Kraszewskiego o tematyce starożytnej jest kwestią bezsporną, gdyż na ten temat wypowiedział się sam autor Quo vadis. W liście z dnia 28 marca 1901 roku, Skierowanym do Bronisława Kozakiewicza, odpierając zarzuty Ferdynanda Brunetiere'a o rzekomym wzorowaniu się na powieści Aleksandra Dumasa Actea, na Męczennikach Chateaubrianda oraz Mondo antico Agostina delia Sala Spada, przytoczył utwory Kraszewskiego jako godne uwagi literackie źródła polskie. "Po polsku mamy Rzym za Nerona Kraszewskiego, Caprea i Roma (z czasów Tyberiusza) tegoż autora [...]"9 Można przyjąć, że Sienkiewicz w utworach Kraszewskiego odnalazł właśnie ów poszukiwany "punkt wyjścia", że traktował powieści rzymskie, a zwłaszcza Rzym za Nerona, jako punkt odniesienia dla konstrukcji Quo vadis. Za taką hipotezą przemawia fakt podobieństw wielu ele- 7 D 57, s. 285. 8 D 40, s. 137-138. Oryginał francuski wypowiedzi Sienkiewicza ukazał się w dzienniku "Gaulois". Pierwodruk tekstu polskiego w "Czasie" 1901, nr 67 i tygodniku "Kraj". ("Ilustrowany Dodatek »Kraju«": "Życie i Sztuka" 1901, nr 10). 9 List Sienkiewicza do B. Kozakiewicza, wymierzony przeciw opinii krytyki francuskiej o Quo vadis ukazał się w miesięczniku paryskim "L'Art du Thśatre" 1901, nr 5. "Czas" dokonał przedruku dnia 11 V 1901 w nr 108. 45 mentów fabuły powieściowej utworów obu pisarzy, wykraczających poza zbieżności nieuniknione przy korzystaniu ze wgpólnych źródeł historycznych, odnoszących się do tej samej epoki. Sienkiewicz, przejawiający troskę o zachowanie w Quo vadis pełnego autentyzmu epoki Nerona nawet w drobnych szczegółach, musiał ocenić wysiłek autora Rzymu za Nerona nie tylko jako artysty, lecz i jako historyka, który w rzetelny sposób, dowodzący gruntownej znajomości przekazów źródłowych, zawarł w zbeletryzowanej formie powieści sprawdzalne fakty historyczne. Na tym polu Kraszewski nie miał licznych poprzedników. W literaturze europejskiej do połowy XIX wieku było niewiele utworów poświęconych czasom Nerona oraz cesarstwa rzymskiego10. Nie starano się w nich o zachowanie bezwzględnej wierności wobec faktów historycznych, lecz traktowano wypadki dziejowe jako pretekst do rozwinięcia wyobraźni autora w kierunku rozbudowy wątku fikcyjnego (np. Aleksandra Dumasa Actea; 1839). Wzrost zainteresowania epoką Nerona zaznaczył się w literaturze zachodnioeuropejskiej dopiero po 1870 roku. Wtedy również pojawiły się rozprawy naukowe poświęcone problematyce historii starożytnej. Kraszewskiego można więc uważać w tym zakresie za pioniera w skali polskiej na polu literackim z dwóch powodów: opracował temat konfliktu pogańsko-chrześcijańskiego, zarysowany po raz pierwszy w historii za panowania Nerona, oraz ukazał go z rzetelnością naukowca doceniającego pierwszorzędne znaczenie autentycznych materiałów źródłowych. Pisarz wobec ubogiej tradycji literackiej i naukowej, które by mu utorowały drogę w zarysowaniu podjętego problemu, był zdany na prze-fcieranie własnych szlaków artystycznych, zmuszony do kształtowania /zebranego materiału faktograficznego oraz doświadczeń uzyskanych / z autopsji w sposób nowy i oryginalny. Sienkiewicz przed przystąpieniem do pracy nad Quo vadis znalazł się w zgoła odmiennej sytuacji. Literatura europejska, dotycząca dlziejów starożytnego Rzymu, była w latach dziewięćdziesiątych wcale pokaźna. Pisarz mógł korzystać, i czynił tak, z wielu dzieł literatury zachodniej11. / Jeżeli mimo to można dojrzeć bezsprzeczne podobieństwo z utworami I Kraszewskiego12, znaczy, że były one wzorem, daleko wprawdzie odbie- / 10 Por.: A. Bronarski: Stosunek "Quo vadis?" do literatur romańskich, ' Poznań 1926, s. 7, 8. 11 Por.: List H. Sienkiewicza do B. Kozakiewicza z dnia 28 marca 1901 (D 54, s. 167). 12 Na podobieństwa w zakresie opracowania tematów rzymskich przez Kraszewskiego i Sienkiewicza zwrócili uwagę: T. S i n k o: Hellada i Roma w Polsce, Lwów 1922, s. 242; H. Życzyński: Studium o powieści rzymskiej. Quo vadis Henryka Sienkiewicza, [w:] Pisma, t. III, cz. l=b, Wrocław 1947. Podobieństwu Rzymu za Nerona Kraszewskiego a Quo vadis Sienkiewicza poświęcił artykuł J. Bielatowicz: Rzym za Nerona Kraszewskiego a Quo vadis Sienkiewicza, "Przegląd Klasyczny" 1936, nr 3, s. 179-180. Autor wynotowuje w formie informacji zbieżności zachodzące między obu powieściami. Dotyczą one bliskiego tła historycznego, pewnych odcinków akcji oraz drobnych epizodów i szczegółów. 46 gającym od mistrzostwa Quo vadis, ale świadomie wykorzystanym przez Sienkiewicza. Praca poprzednika ułatwiła mu wybór artystycznej kon-' cepcji dzieła i pozwoliła doskonalej przedstawić pewne motywy, czego \ nie osiągnąłby zapewne, gdyby był prekursorem na tym polu. Oddźwięk Rzymu za Nerona w Quo vadis uwidacznia się w doborze tła historycznego oraz w konstrukcji losów fikcyjnych bohaterów wątku romansowego. Postacie powieściowe Kraszewskiego i Sienkiewicza działają w okresie panowania w Rzymie Nerona. Juliusz Flawiusz, główny bohater powieści Kraszewskiego, w liście do Kajusa Marka doniósł "o ustanowieniu JuvenaMów", co nastąpiło w 59 , USC' W Potopie Wołodyjowski wspomina o kapeli dworskiej w toku swobodnej rozmowy towarzyskiej: - Wasza mość chcesz, żebym śpiewała, a potem sobie ze mnie dworujesz i wyśmiewasz - odpowiedziała nadąsana Terka. Nie napadam ja na śpiewanie, jeno na sens dla wojskowych okrutny - odparł rycerz. - Co do śpiewania, muszę przyznać, żem i w Warszawie tak wybornych gorgów nie słyszał. Waćpannę tylko w pluderki przybrać, a mogłabyś u Świętego Jana śpiewać, któren kościół jest katedralny i królestwo mają w nim swój ganeczek. - A czemuż by to ją w pluderki trzeba ubierać? - spytała najmłodsza, Zonia, zaciekawiona wzmianką o Warszawie i o królestwie. - Bo tam w chórze białogłowy nie śpiewają, jeno mężczyźni i młode chłopcy: jedni grubymi głosami, jak żaden tur nie zaryczy; inni cienko, że i na skrzypcach cieniej nie można. [...] Cuda to prawdziwe, aż dusza z człowieka ucieka! Siła tam muzykantów: jest Forsiter sławny subtelnymi gorgami, i kapuła, i Dżan batyst a, i Elert, przedni do lutni, i Marek, i Milczewski grzecznie komponujący. (P I, ,100-101) W przeróbce Niemcewicza opis kapeli dworskiej wygląda następująco. Królestwo Ichmość siedzą w osobnym ganku z oknami, w pół kościoła są organy, drugie większe w głębi. Na gankach śpiewa muzyka IKM, ci altem, owi basem, owi tenorem, dyszkantem: nie masz w Rzymie takiego so-prano, jak nasz Baltazar Forszter, wyborny altysta, sławny subtelnymi gorgami swymi, Copula i Dzian Batista, kilka oktaw W 5 Cyt. za przedrukiem I. Chrzanowskiego: Adama Jarzębskiego "Gościniec abo opisanie Warszawy 1643", Warszawa 1909, w. 667-714, s. 27-29. Przy dalszych cytatach skrót: G. 74 wyprawują w górą i na dół: [...] jest wiolista Elert przędni, do lutni Galot [...] Marek jest capellae magister [...], Mielczewski grzecznie także komponuje do śpiewania i grama6. 2. Wygląd zamku ^ W powieści Na królewskim dworze opis królewskiego * zamku zajmuje mało miejsca. Budowla ukazana została dwukrotnie poprzez bezpośrednie doznania Płazy, podziwiającego wspaniałość siedziby króla. Jedna szczególniej [sala] marmurem wykładana różnokolorowym, z kominem w kształcie wodotrysku z brązu odlewanym, ozdobnym, z posadzką wzorzystą, podobała się bardzo Płazie [...]. Druga po niej na ścianach [...] cała była okryta ogromnymi obrazami, zwycięstwa i pochody wojenne Władysława IV wystawującymi. (NK I, 87-88) Gościniec Jarzębskiego: ¦ - , ***«!• ,5 W jednym jest ściana sadzona. Jak zwierciadło wygładzona, Odmarmurówrozmaitych ••¦ Różnej farby, wyśmienitych; *' "" Przy niej komin, jak fontana, Z metalu kształtny, u Pana; Malowanie, co się działo * * ' w Moskwie, gdzie indziej widziało; [...] Wielkie sławne wiktoryje. Niedawni za Władysława Czwartego została sława; Ten uspokoił Turczyna I zwojował Moskwicina; [...] (G, w. 837-852, s. 32-33) Wołodyjowski w Potopie kontynuował opowieść: Srogi to budynek, cały murowany, że drzewa i nie upatrzysz. Naokoło są dwa rzędy pokojów, jeden od drugiego zacniejszy. W nich to waćpanny ujrzycie rozmaite woj ny i Wiktorie pędzlem na ścianach wyobrażone, jako to: Sprawy Zygmunta III i Władysława; wszystko jakoby żywe; dziw, że się nie rusza i że ci, co się biją, krzyku nie czynią. Ale już tego nikt udać nie potrafi, choćby najlepszy malarz. Niektóre zaś komnaty całe od złota; krzesła i ławy bisiorem albo lamą kryte, stoły z marmuru i alabastru, a co sepetów, puzder, zegarów, w dzień i w nocy czas pokazujących tego by na wołowej skórze nie spisać. (P I, 102) Na opis komnat królewskich w Potopie złożyły się fragmenty opisów zamku i pałaców: królewskiego na Krakowskim Przedmieściu, Ossolińskich oraz Daniłowiczów, zaczerpnięte z Gościńca za pośrednictwem Niemcewic za: 6 Cyt. za: J. U. Niemcewicz: Opisanie Warszawy..., t. III, s. 413-414. Przy dalszych cytatach skrót: OW. Wszystko było z drewna dziś wszystko murowane na nowo, wokoło dwa rzędy pokojów, [...] w rogach foremne, małe wieżyczki, w pośrodku duża z kamienia z zegarem, wierzch jej miedzią okryty z pozłacaną gałką, w której wypisane sprawy króla Zygmunta III są zawarte, [.J inne pokoje okryte obrazami, wyrażającymi zwycięstwa Polaków. Ujrzysz tam wszystko, co się działo w Moskwie, ujrzysz wojnę turecką, i świeże wiktory-je dzisiejszego Władysława [...] (OW III, 415) Znalazłem ta wszystko od marmurów, posadzki, stoły etc. Sufity sztuczne malowane, bogate obicia; [...] w pokojach dostatki wielkie, różne sztuki, i złote niderlandzkie kunszt a. (OW III, 427-428) [...] stały błyszczące od srebra i złota, na nich stały zegary ozdobne i szkatuły pańskie (OW III, 435). Nigdzie nie widziałem tyle i tak pięknych zegarów, cóż dopiero drogich kamieni, złota i srebra. (OW III, 437) 3. Teatr Szafarz królewski, Bielecki, wprowadził Płazę do teatru na zamku, opowiadając o jego wyglądzie w czasie trwania spektakli: To teatrum jest, które widzieć potrzeba, gdy tysiąc świec i lamp światłem obleje, gdy muzyka na galerii stanie [...], na rozkazanie noc i dzień, burza i pogoda, i prawe cuda się dzieją. Gdy grają Dafne w drzewo przemieniona, widzieć potrzeba, jak się ona śpiewająca nagle obraca w laur... Ale któż to opowie! Capellę samą słuchać, chyba aniołowie w niebiosach śpiewać tak mogą. Jam tu oglądał i piekło i morze burzliwe z syreny pływającymi a śpiewającymi, z okręty żeglującymi, i obłoki piorunami ziejące. (NK I, 88-«9). ¦ Relacja Jarzębskiego: " <¦¦ r, " r - J " ^ ,., - i Nuż sala, gdzie komedyje ' ->• -Y• "¦*"* - ' ", . • ć' -' Odprawują, tragedyje; Jeśliś widział, przyznasz mi to, : - •"' ' * Postawiona znamienite. • ' Tam wesele odprawują, ~ ' ^* Włoskie skoki wyprawują; Dla tych theatrum cudowne • - .' - * Z perspektywami, budowne ¦, - ¦ "•;' Stoi, [...] i ¦ Czynią zchmurami ciemności, r ,- Potem światłość przyjemności; " • , A pod wierzchem niebo własne " i' Z obłokami, zda się jasne, Słońce, miesiąc i z gwiazdami, t*>*~- , ^ Niebieskimi planetami. ; Tam ujrzysz piekło straszliwe, I morze zdać się b u r z 1 i w e, Na którym podczas pływają Syreny morskie, śpiewają; ^ . ». , * «• - .^, " * A na batach jeżdżą po nim, ' \v - .*A^*. W Opisaniu Warszawy czytamy, co następuje: i *,JF u r Nad kuchnią tam jest łaźnia, tam do cynowej jakby sadza w-ki rurami leje się woda, ubywa lub przybywa, tak że w niej, czy chodzić czy pływać możesz i państwo zwykło się tam kąpać. (OW III, 416- -417) Zestawione wyżej fragmenty powieści Kraszewskiego i Sienkiewicza są przykładem niezależnej analogii literackiej. Dobór tego samego materiału źródłowego istał się przyczyną ztoieżmości treściowych składników opisu. Obaj pisarze wprowadzili, niezależnie od siebie, te same realia epoki, uwypuklili takie same szczegóły z dziedziny kultury życia codziennego warstwy panującej. Trzeba przyznać, że w powieści Na królewskim dworze pisarz nie ujawnił swego talentu, widocznego w partiach narracyjnych oraz opisowych innych powieści, gdzie udało mu się powołać do życia pełen dynamizmu świat przedstawiony. Powieść jest raczej kroniką wypadków historycznych niż dziełem artysty. Być może, przyczyn tego należy szukać w ciężkich przeżyciach osobistych pisarza, uwięzionego, osamotnionego i chorego. Że nie był to zmierzch talentu, świadczy kolejna powieść Kraszewskiego - Boży gniew - w której jest wiele znakomitych, plastycznych scen, choćby takich, jak barwny i żywy opis obozu szlachty polskiej pod Beresteczkiem, urzekający doskonałością zestrojenia poszczególnych epizodów, składających się na całość obrazu. Przy opisie realiów siedemnastowiecznej Warszawy Kraszewski w powieści Na królewskim dworze nie wykroczył poza narzucony mu przez Gościniec sposób szablonowego wyliczania osób i przedmiotów. Pisarz streścił wiernie zarejestrowane przez Jarzębsłriego fakty, ograniczając własną inwencję do minimum. Niekiedy rozbudowywał materiał przekazu źródłowego, wzbogacając opis o szczegóły, których brak w Gościńcu. Tak np. przy okazji zaprezentowania składu osobowego kapeli dworskiej oraz wyliczaniu funkcji, jakie każdy z artystów pełnił, wymienił nazwy instrumentów muzycznych używanych za czasów Władysława IV. Podobnie w opowiadaniu o teatrze bohater wspomniał słuchaczowi o pięknie wnętrza oświetlonego teatrum. Płaza, występujący w roli widza, nie ujawnia uczuć ani nie czyni komentarzy na temat tego, co ogląda. Robi on na tym miejscu wrażenie niepotrzebnego statysty, który jest wprowadzony w celu powiązania swą osobą opisu zamku z akcją. Monotonia opisu została częściowo zrekompensowana przez urozmaiconą metodę relacji. O realiach stolicy donosi ujawniony autor (skład kapeli), narrator (wygląd sal i łaźni), wreszcie jeden z bohaterów (opowiadanie Bieleckiego o teatrze). Wprowadzenie do wypowiedzi zwrotów językowych i wyrazów zapożyczonych z Gościńca podniosło koloryt historyczny utworu. W Potopie opis rezydencji królewskiej nie został sztucznie wyeliminowany z całości obrazu, lecz wynikł z naturalnego biegu rozmowy zebranych osób. Wołodyjowski usłyszał śpiew pacunelki. Chcąc powiedzieć pannie komplement, chwali ją, że mogłaby nawet "u Świętego Jana śpiewać" przebrana w "pluderki". Napomknieniem o nieznanym świecie wywołuje reakcje dziewcząt. Pragną one dowiedzieć się czegoś bliższego o Warszawie od "bywalca" i zaczynają ciekawe pytać. Rycerz rozpoczyna opowiadanie, przerywane raz po raz głośnymi uwagami uważnych słuchaczek. Wplecenie opisu w tok pogawędki przy kominie dało artystyczny efekt naturalności. Suchą relację przekazu źródłowego pisarz ożywił przez wyposażenie wypowiedzi bohatera w elementy uplastyczniające, oddające ruch i dźwięk: jedni śpiewają grubymi głosami, jak żaden tur nie zaryczy, inni cienko, że i na skrzypcach cieniej nie można. Mówiąc o tematach malowideł, Wołodyjowski nie bez przyczyny użył określenia: "w szystko jakoby żywe, dziw że się nie rusza i że ci, co się biją, krzyku nie czynią". Wypowiedź bohatera jest zrozumiała dla słuchaczek i bliska osobistym doznaniom wypowiadającego. Wołodyjowski jako prosty żołnierz, rozmawiający z naiwnymi szlachciankami z głębokiego zaścianka na Litwie, nie mógł mówić innym językiem. Zindywidualizowanie mowy bohatera jest dodatkowym rysem oryginalności pisarza. Potrafił on, bez szkody dla naturalności języka bohatera, wprowadzić do toku wypowiedzi tekst Gościńca w opracowaniu Niemcewicza. Niektóre partie źródła przytoczył w jego dosłownym kształcie językowym, stosując te same zwroty oraz formy gramatyczne. Dzięki tym zabiegom tekst ma zabarwienie stylizacyjne na siedemnastowieczną polszczyznę i daje złudzenie prawdopodobieństwa odtwarzanej rzeczywistości. VII. Drobne motywy ...-:' «.*u »>:ł 'I -ł 1. Narcik i Zbyszek Suła Porównanie Krakowa za Łoktka (1880) a Zbyszko 1 Macko Kraszewskiego z Krzyżakami (1900) Sien- z Bogdanca . . . , . , . , . kiewicza nasuwa ciekawe podobieństwo ujęcia zjawiska kształtowania się warstwy rycerskiej w średniowiecznej Polsce. Problem zastał ukazany przez pisarzy na przestrzeni jednej epoki, kiedy rozpoczął się ruch wokół organizowania potężnego państwa, zapoczątkowany w okresie panowania Władysława Łokietka i osiągający kulminacyjny punkt za Władysława Jagiełły. Autorzy powieści ukazali ekonomiczne przesłanki bogacenia się i ugruntowywania społecznej pozycji rycerstwa, które opierało swój przyszły byt na posiadanej i poszerzanej własności ziemskiej1. Warstwa ta doszła do ziemi przez nadania panującego lub możnego seniora za zasługi wojenne albo wierną służbę w drużynie księcia. Powyższe zjawisko ukazali pisarze na przykładzie żyda bohaterów powieściowych: Zbyszka Suły i jego syna Marcika (Kraków za Łoktka) oraz Maćka i Zbyszka z Bogdańca ((Krzyżacy). Zbyszek Suła był zubożałym ziemianinem, który "ojcowizny pozbył"2. Siedział na czynszu we dworze Łowcza w podkrakowskich lasach, oddając się wspomnieniom o swym panu Łokietku i wierząc, że gdyby ten wrócił z wygnania, to "nie siedzielibyśmy w tej mizernej chacie na Łowczej, ale na krakowskim zamku albo na własnym ziemi kawałku" (KŁ, 14). Marzenia Suły przybrały realny kształt. Syn jego Marcik, oddany w służbę do Łokietka, przyczynił się w 1312 roku do opanowania Krakowa, zajętego z namowy wójta Alberta przez księcia Bolesława Opolskiego. Łokietek, pomny zasług Marcika, nagrodził go upragnioną przez starego Zbyszka ziemią. Była to opustoszała i zniszczona osada, pozbawiona niezbędnych rąk do pracy, gdyż "Gdy gospodarza nie stało, wieśniacy 1 W odniesieniu do Krzyżaków Sienkiewicza już M. Konopnicka dostrzegła "przełomową chwilę kultury i głębokich ekonomicznych zmian w położeniu kraju". (O "Krzyżakach", "Biblioteka Warszawska" 1900, t. 4, z. 3, s. 395). 2 J. I. Kraszewski: Kraków za Łoktka, Warszawa 1959, s. 7. Przy dalszych cytatach skrót: KŁ. 80 w świat też poszli" (KŁ, 137). Nowi właściciele nie wiedzieli nawet, gdzie szukać swej majętności. Zbyszek, starowina, gdyby był mógł, puściłby się był na całą noc do swych Wieruszyc, do których drogi nie wiedział, o których jako żyw, nie słyszał. (KŁ, 140) Wraz z objęciem Wieruszyc przybyła Sule nowa troska. Po wyniszczeniach wojennych dawał się odczuwać dotkliwy brak osadników, którzy by karczowali las, zagospodarowywali nieużytki, zakładali wieś. Dlatego Zbyszek w celu zdobycia ludzi do pracy, ściągał prócz osadników "najemnych przybłędów" (KŁ, 152). Przy ich pomocy sposobi! synowi "dwór mocno zbudowany z drzewa" (KŁ, 150), godne siedlisko przyszłego ojca rodu. Chęć posiadania własnego dziedzictwa, namacalnego dowodu osiągniętej pozycji społecznej, była naczelną cechą Maćka z Bogdańca z Krzyżaków Sienkiewicza, który, podobnie jak Zbyszko Suła, nie szczędził trudu dla wyprowadzenia upadającego rodu na drogę świetności. Maćka, tak jak i Suły, nie opuszczała nigdy myśl o ziemi, kierując wszelkimi jego poczynaniami i decyzjami życiowymi. Stary wojak, doświadczony w licznych bitwach, pragnął spocząć u boku bogato ożenionego bratanka i cieszyć się jego dostatkiem. Macko wprawdzie nie "pozbył ojcowizny", jak jego krewniak Zbyszko, ale był niemal równie ubogim. Wyruszając pod Wilno na wojnę przeciw Witoldowi, oddał Bogdaniec w zastaw, aby zdobyć środki na wyprawę. Po powrocie do kraju nie wiedział, w jakim stanie zobaczy rodową posiadłość, tym bardziej że: [...] jeszcze za czasów wojny Grzymalitczyków z Nałęczami, spalili nam do cna nasz Bogdaniec, tak że jeno dom stary ostał, a co było, pobrali, służebni zasie uciekli. Została goła ziemia, bo i kmiecia, co byli w sąsiedztwie, poszli dalej w puszczę. (K I, 7) Środków do odbudowy rodzinnego gniazda dostarczyła rycerzom z Bogdańca wojna, a powiększenie ilości posiadanej ziemi było dziełem podwójnego małżeństwa Zbyszka. Macko zatroszczył się o osadników, wśród których prócz "ludzi bezdomnych" (K I, 169) znaleźli się i jeńcy wojenni. Przy ich pomocy wznosił przyszłej głowie odrodzonego rodu "kasztel w Bogdańcu" (K II, 406). S. Postać slngi: Wymieniony syn Zbyszka, sługa Łokietka, Harcik Suła I Rzędzian należy do Ucznej galerii postaci> kt6rych osobowość kształtowała się według wzorca przekazanego przez tradycję powieściopisarską. W tej kategorii podobieństwa mieści się Rzędzian3, typ usługi stworzonego przez Sienkiewicza, 3 Na schematyczne podobieństwo Marcika Suły do Rzędziana zwrócił uwagę W. D a n e k: [Posłowie do:] J. I. Kraszewski: Kraków za Łoktka op. cit, s. 269. 6 Henryk Sienkiewicz 81 ruchliwego bohatera niejednego epizodu Ogniem i mieczem oraz Potopu. Marcika i Rzędzdana obdarzyli pisarze wspólnymi cechami, jakie musi mieć wierny sługa: sprytem i inteligencją, które umożliwiają im oddanie nieocenionych przysług chlebodawcom w różnych sytuacjach, wymagających nie tylko ślepego wypełniania rozkazów, lecz przede wszystkim wykazania daleko posuniętej inicjatywy własnej; dalej, słudzy czuwają nad bezpieczeństwem panów, są przy nich w każdej potrzebie, obdarzają uczuciem szczerego przywiązania. To wszystko zjednywa im serdeczną sympatię zwierzchników oraz przysparza korzyści materialnych. Marcik Suła pomaga czynnie Łokietkowi w objęciu władzy w Krakowie. Bada nastroje mieszczan pochodzenia niemieckiego względem przyszłego pana, śledzi kroki wójta Alberta, który knuje spisek z Bolesławem Opolskim, dążąc do zajęcia miasta i Wawelu, gdzie mieszka rodzina Łokietka, opiekuje się powierzoną jego pieczy księżną, wreszcie przyczynia się do otwarcia bram Wawelu wojownikom Łokietka. Rzędzian odgrywa równie ważną rolę w życiu Skrzetuskiego. Bez jego pomocy przyjaciele pana Jana nie wiedzieliby, gdzde poszukiwać Heleny Kurcewiczówny, ukrytej przez Bohuna. On ucieka z narzeczoną Skrzetuskiego przed Tatarami, potrafi jak Marcik, który wślizgnął się na pilnie strzeżony Wawel, zdobyć zaufanie starszyzny kozackiej w obozie Chmdelnickiego. Często wychodzi cało z opresji dzięki obrotnemu językowi, któremu dziwił się nawet sam mistrz nad mistrze Zagłoba, biegły we władaniu bronią słowa. Ta cecha Rzędziana nie jest również obca Marcikowi, który miał "język w gębie niedarmo" (KŁ, 39). Syn Zbyszka Suły, pan na Wieruszycach, lubił również popisywać się posiadaniem majątku. Na pytanie Żyda Muszy, komu należy przekazać wiadomość o decyzji starszyzny żydowskiej w sprawie przyjścia z pomocą Łokietkowi, v Pytajcie o Marcika, Zbyszkowego syna, Sułę z Wieruszyc pod Bochnią - odezwał się gość z pewną dumą - a traficie do mnie. (KŁ, 175) Echem tej rekomendacji są słowa Rzędziana wypowiedziane do Kmi-cica podczas spotkania w karczmie. Nie rozpoznanemu pułkownikowi Rzędzian przedstawił się nie bez pychy: [...] bacz, z kim mówisz, abyś w konfidencji miary nie przebrał. - Wasza mość wybaczy - rzekł wesoło Kmicic - - bo właśnie nie wiem, przed kim stoję. Młody pan wziął się w boki: - Jestem pan Rzędzian z Wąsoszy - rzekł z d u m ą. (P II, 54) 3. Motyw niewoli tatarskie) Niezaprzeczone podobieństwa w ujęciu tematu niewoli tatarskiej narzucają się przy porównaniu epizodu "tatarskiej niewoli" jednego z bohaterów Zygmuntowskich czasów (1846) z fabułą niemal identycznie zatytułowanej noweli Sienkiewicza Niewola tatarska. Urywki z kroniki szlacheckiej Aleksego Zdanoborskiego (1880)4 oraz tymże motywem zawartym w opowieści Muszalskiego w Panu Wołodyjowskim. Pierwszy dojrzały romans historyczny, jakim były w dorobku Kraszewskiego Zygmuntowskie czasy, nie mógł ujść uwadze Sienkiewicza, który pilnie zapoznawał się z polską twórczością literacką. Podobieństwa utworów Kraszewskiego i Sienkiewicza widoczne są w doborze tej samej epoki historycznej. Akcja Zygmuntowskich czasów rozgrywa się w 1572 roku. Bohater Czuryło, jak sam wspomniał, dostał się do niewoli przed dwudziestu laty, a więc w 1552 roku. Zaś Aleksy Zdano-borski, bohater noweli Sienkiewicza, przebywa w jasyrze kilka lat, uwolniony, gdy "Łaboda [...] i Nalewajko poczęli rozruch na Ukrainie, za który Żółkiewski ich gromił"5, a więc w roku 1596. Odstęp czasowy wynosi w obu utworach zaledwie około czterdziestu lat. Akcja utworów dotyczy wypadków z drugiej połowy XVI stulecia, kiedy wschodnie połacie Rzeczypospolitej były często nawiedzane klęskami najazdów tatarskich oraz uprowadzaniem brańców do Turcji. Podobieństwo utworów sięga dalej. Dotyczy zawiązania się losów bohaterów. Obaj są ubogimi szlachcicami, uwikłanymi w nieszczęśliwą miłość ku kobietom, które stoją o wiele wyżej w hierarchii społecznej. Czuryło darzy uczuciem księżniczkę Annę, a Aleksy jest szczerze przywiązany do córki majętnego szlachcica J. W. Tworzyańskdego. Pragnąc znaleźć zapomnienie, Czuryło u boku męża Anny, księcia Sołomerec-kiego, bierze udział w wyprawie przeciw Tatarom. Oddział zostaje znienacka zaskoczony i rozbity przez wroga. Czuryło dostaje się do niewoli. Przebywa wśród grupki Polaków, głodny, spragniony, umęczony i chory. Tęskni żarliwie za krajem i bliskimi. Zapomina o swym ciężkim położeniu jedynie podczas odpoczynku nocnego, który przynosi złudne sny o Annie oraz wizje rodzinnej Ukrainy. Po kilku latach następuje zwrot w losach jeńca. Udaje mu się zbiec na Podole. Spotyka Annę, lecz mimo iż była wdową, nie decyduje się na jej puślubienie. Dzieje Aleksego Zdanoborskiego mają podobny przebieg. Chcąc zdobyć fortunę, która umożliwiłaby mu pozyskanie ręki Marysi, zaciąga się na Ukrainie pod jedną z chorągwi strzegących bezpieczeństwa granic. Spotyka go ten sam los, co i Czuryłę. W potyczce z Tatarami zostaje 4 O pewnym stopniu zbieżności Zygmuntowskich czasów z Niewolą tatarską wspomniał A. Bar: Charakterystyka i źródła powieści Kraszewskiego, Kraków 1924, s. 91-92 oraz tenże: [Wstęp do:] J. I. Kraszewski: Zygmuntowskie czasy, "Biblioteka Narodowa", seria I, nr 91, Kraków 1926, s. XXVIII. 5H. Sienkiewicz: Niewola tatarska, [w:] Dzieła, pod. red. J. Krzyża-n o w s k i e g o, t. 5, Warszawa 1948-1955. <* t» wzięty do niewoli. Cierpi głód i upokorzenie, doświadcza tortur, których mu nie szczędzi właściciel, rozgniewany za upór szlachcica, odmawiającego uparcie przyjęcia mahometanizmu. Aleksy mężnie znosi cierpienia pamiętając, że pozostał mu jedynie honor szlachecki, którego nieskazi-telności winien bronić. Motyw wytrwałości bohatera mogła podsunąć Sienkiewiczowi inna powieść Kraszewskiego - Historia o Janaszu Korczaku i pięknej miecz-nikównie, gdzie przedstawiona jest niewola tytułowego bohatera oraz miecznika Zboińskiego. Obu, a zwłaszcza Janasza, nie załamują ciężkie przejścia, przeciwnie, hartują wolę, dając nadzieję przetrwania oraz powrotu do kraju. Na podobieństwo losów Czuryły i Aleksego wskazują drobne szczegóły. Bohater Sienkiewicza, podobnie jak jego poprzednik miewa kilkakrotnie sny, które przypominają mu życie na wolności w dalekiej ojczyźnie. Wykupiony z jasyru przez Marysię, pozostaje samotny jak i Czuryło, mimo że nie ma przeszkód do małżeństwa. Zestawienie postaci bohaterów wymienionych utworów nasuwa wniosek o większym realizmie życiowym sylwetki Czuryły. Zdanoborski zaś jest postacią w zamierzeniu autorskim stylizowaną. Reprezentuje swą postawą typ szlachcica, który nawet w momentach zagrażających życiu nie pozbywa się pozy - ceni nade wszystko swój klejnot szlachecki. Nie zapomina ani na moment, że towarzysze niedoli są jedynie chłopami, że mimo wspólnego losu dzieli ich dystans nie do przebycia. W najcięższych chwilach bohater komentuje swe położenie następującym rozumowaniem: "Chrystus dlatego cierpiał, aby stanowi szlacheckiemu dać przykład", "że godność krwi zacnej nie cierpieniem, jeno strachem przed cierpieniem się kala" (D, 5, 27). Wymowa obu opowiadań jest różna. Kraszewski na podstawie konstrukcji losów bohatera podjął, wielokroć później wprowadzany do powieści historycznych, problem krzywdy chudopachołka, doznawanej wskutek nierówności społecznej. W ujęciu Sienkiewicza główny bohater miał reprezentować dawne cnoty szlacheckie, podniesione do rangi zamierzonej gloryfikacji w Ogniem i mieczem. Motyw niewoli tatarskiej powrócił u Sienkiewicza w Panu Wołodyjowskim, w opowiadaniu starego Muszalskiego, zawołanego łucznika z załogi pana Michała. W jego opowieści pobrzmiewają nuty opisów okrucieństw, prób ucieczek, włóczęgi do kraju, znane z Zygmuntowskich czasów oraz Niewoli tatarskiej. 4. Wincenty z Szamotuł w powieści J. I. Kraszewskiego Jelita a Janusz Radziwiłł (18gl) jedną z pierwszoplanowych postaci historycznych jest wojewoda poznański, Wincenty z Szamotuł, któremu Łokietek powierzył urząd starosty do czasu objęcia rządów w Wielkopolsce przez królewicza Kazimierza (póź- 84 niejszego króla Kazimierza Wielkiego), co nastąpiło na podstawie uchwały zjazdu w Chęcinach w 1331 roku. Wojewoda, dotknięty odsunięciem od długo piastowanego stanowiska, kierowany zemstą nie zawahał się zwrócić o pomoc do wielkiego mistrza Krzyżaków Ludera. Za podjęcie wyprawy na Łokietka obiecywał Zakonowi ziemię wielkopolską oraz wydanie królewicza Kazimierza. Zdradę usprawiedliwiał następująco: [...] W kraju tym, który już za swój uważałem, com robił, to była moja sprawa. Jam tu panem powinien być pozostać. [...] Jeszczem ja tu dosyć silny, aby nie dopuścić, czego nie chcę. W Polsce tej mojej lepiej mnie znają i więcej mnie się boją niż Łoktka i syna jego [...]. Jam zęby na tym zjadł, aby tu się panem uczynić i jestem nim6. Postać Wincentego z Szamotuł zapoczątkowała smutny szereg osławionych zdrajców kraju i narodu z czasów potopu szwedzkiego. Pod-kanclerzy Radziejowski w Potopie Sienkiewicza używa tej samej drogi do wywarcia zemsty na królu Janie Kazimierzu za niezaspokojone ambicje osobiste. Sprowadza do kraju Szwedów, przyrzekając Karolowi Gustawowi polski tron. W dziele zaprzedania ojczyzny pomagają mu wTojewoda poznański Krzysztof Opaliński oraz Janusz Radziwiłł. Po uczcie kiejdańskiej ksdążę uspokajał własne sumienie przy pomocy argumentów, których ton pobrzmiewał wcześniej w wypowiedziach Wincentego z Szamotuł: Jakże ito? Więc Radziwiłłowi nawet nie wolno stanowić o losie kraju? utrzymać go przy Janie Kazimierzu lub dać Karolowi Gustawowi? dać, przekazać, darować, komu zechcę? (P I, 275) W tym przypadku analogie należą do niezamierzonych. Wypływają z ujęcia podobnego zjawiska historycznego, powtarzającego się w różnych okresach dziejów Polska. 5. Rehabilitacja Kmicica Zakończenie akcji Potopu efektownym. rozwiązaniem wątku romansowego, rehabilitacją głównego bohatera wobec najbliższego otoczenia i całego społeczeństwa nie jest wyłącznym pomysłem Sienkiewicza7. Bliskie prawdopodobieństwa wydaje się dopatrywanie pierwowzoru końcowej sceny Potopu w powieści Kraszewskiego Bolesz-czyce. Mężczyźni z rodu Jastrzębców zaciągnęli się na służbę do drużyny księcia Bolesława Śmiałego wbrew woli wiekowego dziada i reszty rodu. 6 J. I. Kraszewski: Jelita, Warszawa 1959, s. 14, 12. 7 Na zbieżność końcowej sceny Potopu z Anuncjatą Zygmunta Kaczkowskiego wskazał K. Wojciechowski w artykule Współzawodnik Sienkiewicza, [w:] Przewrót w umyslowości i literaturze polskiej po roku 1863, Lwów-Warszawa 1928, s. 274- 275. W konflikcie między księciem a biskupem Stanisławem Szczepanowskim Boleszczyce, wierni przysiędze, stanęli po stronie Bolesława. Wraz z nim podzielili wygnanie. W epilogu wracają do rodzinnych Jakuszowic w momencie pogrzebu dziada Odolaja. Przyjęci wrogo przez członków rodu pokazują dokument królewski, rehabilitujący ich w opinii ogółu. Wygnanie nasze z łaski nowego Pana się skończyło, wracamy z wywołania do praw innych ziemian królestwa tego [...] (B, 141) Przynieśliśmy list królewski, który łaskę nam swą świadczy. (B, 142) Zrehabilitowani przez króla Boleszczyce zostali przyjęci na powrót jako swoi do gromady krewniaków. W tej samej sytuacji znalazł się Kmicic, pojednany ze szlachtą laudańską, stanowiącą jakby jedną rodzinę - przecież to ją wyznaczył Herakliusz Billewicz na opiekuna wnuczki. Król Jan Kazimierz w uznaniu zasług Kmicdca położonych dla obrony kraju podczas najazdu Szwedów, zrehabilitował go wobec szlachty, pamiętającej niechlubną służbę chorążego orszańskiego u boku zdrajcy Janusza Radziwiłła. Prawnym aktem rehabilitacji był list królewski, który oznajmiał: Jakiekolwiek gravamina ciążyły na [...] panu Andrzeju Kmicicu, [...] zniknąć z pamięci ludzkiej mają, w niczym czci i sławy pomienionemu chorążemu orszańskiemu nie ujmując. (P III, 414) 6. Słudzy Podobieństwa powieści Kraszewskiego i Sienkiewicza widoczne są w doborze wzoru sług. Obiegowy motyw tych postaci znany jest w powieściopisarstwie od dawna. W utworach Waltera Scot-ta słudzy urastają do rangi powierników i najbliższych przyjaciół domu. Do tej samej kategorii należą liczni bohaterzy powieścii historycznych autora Waligóry oraz Sienkiewicza. Podobieństwo Telesza (Waligóra) do Tolimy (Krzyżacy) leży w indywidualizujących bohaterów szczegółach charakterystyki. Podżupan Telesz od długich lat przebywał w domu Mszczuja. Od swego pana przejął obyczaje i sposób myślenia. Przejawiał wspólnie z nim, dominujące nad wszystkimi innymi, uczucie wrogości do Niemców. Podobny był mu w tym Tolima, kltóry nienawidził Krzyżaków równie silnie jak Jurand, dając upust uczuciu przez czynny udział w każdej wyprawie pana na niewygodnego sąsiada. Pasją życiową Tolimy stało się tępienie wroga oraz wyprowadzenie go w pole wrodzoną przebiegłością i sprytem. W otoczeniu ludzi Waligóry przebywa również domowy kapelan, ubogi ksiądz Zegota. Reprezentuje on typ skromnego, miłosiernego i naiwnego kapłana. Jest wielkoduszny, niepodejrzliwy i prostolinijny. Łatwo daje się nakłonić do próśb innych, słowem - stanowi typ prawdziwego "sługi bożego". 86 W Krzyżakach postać ta ma odpowiednik w osobach dwóch księży: Kalebie, mieszkającym w Spychowie oraz w księdzu Wyszońku z dworu książąt mazowieckich. Obaj są reprezentantami ubogich duchownych, którzy pozbawieni sprytu życiowego nie mogą osiągnąć wyższych szczebli w hierarchii kościelnej i przez całe życie muszą być zależni materialnie od świeckich chlebodawców. Pozbawieni dochodów, żyją na prawach wysłużonych rezydentów, pełniąc obowiązki duszpasterskie w granicach nie obciążających nadto sumień podopiecznych. Wśród obiegowych motywów nie brak u obu pisarzy motywu szpiega, działającego w przebraniu sługi. W powieści Kraszewskiego Jelita na usługach wojewody poznańskiego Winsza pozostaje człowiek zwany Żbikiem, który pozornie służy Krzyżakom. Mając ich zaufanie, może przebywać w obozie bez wzbudzenia podejrzeń. Z polecenia Winsza, przebrany za żebraka, kontaktuje się z Łokietkiem, donosząc mu o planach strategicznych wroga przed bitwą pod Płowcami. Podobną postacią jest pseudoduchowny Bobrek z powieści Semko, szpieg krzyżacki na dworach książąt i biskupów polskich, a nawet na dworze królowej Jadwigi w Krakowie. W Krzyżakach 1410 rolę szpiega i trucicielki odgrywa przebrana za pacholika kobieta, piękna córka zniemczonej mieszczki polskiej z Torunia. Ofka przebywa w obozie Władysława Jagiełły, pragnąc przed bitwą pod Grunwaldem wypełnić polecenie Krzyżaków. W Krzyżakach Sienkiewicza szpiegiem jest służka zakonna. Na rozkaz Krzyżaków wkra-da się w łaski Danusi, bezpiecznie przebywa przy jej boku na dworze Anny Danuty, a następnie sfałszowanym pismem przyczynia się do porwania Jurandówny. Postacie sług-szpdegów pełnią określone funkcje w fabule powieściowej. Czynne ich zaangażowanie w przebieg wypadków może wywołać gwałtowny zwrot w ustalonym przebiegu akcji, opóźnić lub zniweczyć zamiary bohaterów, działalność ich może stanowić dodatkowy czynnik zainteresowania, wreszcie, wnoszą one do utworów realia opisywanej epoki. j VIII. Uwagi o metodach charakterystyki postaci Plastyka scen zbiorowych, uzyskana przez Sienkiewicza dzięki umiejętności operowania masą ludzką w ruchu, była przez badaczy jego twórczości jednogłośnie podkreślana jako jedna z podstawowych cech talentu pisarza1. Nie należy zapominać, że przed wystąpieniem autora Trylogii mistrzostwa w tworzeniu scen grupowych dowiódł J. I. Kraszewski, osiągający nie mniejszą ekspresję w tworzeniu epizodów silnie działających na wyobraźnię czytelnika. Obaj pisarze uzyskali wspaniałe efekty naocz-nościi wydarzeń przez dobór środków językowych, uwydatniających przede wszystkim postaci w ruchu. Jako przykłady mogą posłużyć: scena w gospodzie na Rynku krakowskim z Żywota... Pełki oraz scena w zajeździe Dopuły w Czehryniu z Ogniem i mieczem. Cechuje je dynamizm i rozmach epicki w plastycznym, obrazowym przedstawieniu typowych rysów zbiorowości szlacheckiej w połowie XVII wieku, tj. nadmiernej zapalczywości, skłonności do pijaństwa, bezsensownych burd i fanfaronady. Pisarze traktują tłum jako żywy, dekoracyjny element tła, na którym prezentują postaci główne. Anonimowa masa ludzka ściąga na siebie uwagę gwarem, spośród którego nie można wyróżnić pojedynczych głosów: "Słyszeć nic nie było można, tylko jakby war wielki, Medy woda szumi" (ŻP, 46); tłum "rozprawiał głośno" (Q I, 21). Pisarze nie określają liczby zgromadzonych ludzi. Wiadomo, że (było ich wielu, gdyż: ,,[M>a] napchana była tak, aż gorąco buchało od ścisku wielkiego" (ZP, 46); ,,[W zajeździe] zastali szlachty huk" (O I, 21); "Nie tylko miejsca upatrzeć nie było można, ale dużo się po ławach poprzysiadało i poczepiało, a inni i na 1 M. in. K. W o j c i e c h o w s k i: Henryk Sienkiewicz, wyd. 2, Lwów 1925. Przedruk [w:] Henryk Sienkiewicz. Obraz twórczości. Ułożył... K. Czachowski, Warszawa 1931, s. 142 i nast. Wiele nowego materiału wnosi rozprawa L. Ludo-rowskiego: O postawie epickiej w Trylogii Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1970. same stoły powłazili" (ŻP, 46), "Ci i tamci pozajmowali ławy stojące wedle długich dębowych stołów" (O I, 21). Po prezentacji tłumu autorzy wprowadzają głównych bohaterów, Pełkę i Skrzetuskiego. Towarzyszą im drugo- i trzeciorzędne postaci powieści, występujące w roli partnerów dialogu: Laskowscy oraz Zaćwili-chowski. Wejście Pełki budzi zainteresowanie grupy szlachty, wyłonionej z ogólnego tła na bliższy plan przez nazwanie poszczególnych rodzin "Chrzanowscy i Masłowscy, i siła różnych" (ŻP, 46) oraz sposób ich zachowania się wobec postaci pierwszoplanowej ("Wszczął się [...] gwar, wstali [...] zdrowie pić, szerokich dłoni wyciągnęło się {...], ile [...] było, posadzili go" (ŻP, 46). Główny bohater rozpoczyna rozmowę, nawiązując do ostatnich wydarzeń i doznanych przeżyć. Tok jego wypowiedzi przerywa pojawienie się nowej osoby, ukazanej w krótkiej i zwięzłej charakterystyce odautorskiej, odwołującej się do najbardziej prostych, codziennych składników potocznej wiedzy o człowieku. Metoda prezentacji jest u obu pisarzy taka sama: jednym rysem określają wygląd całej postaci: Swirski to "okrągły człek jak bańka" (ŻP, 47); Czapliński to "człek czterdziestoletni, niski" (O I, 23). Zarówno Sienkiewicz, jak i Kraszewski uwydatniają za pomocą niewyszukanych porównań najbardziej uchwytny, zewnętrzny szczegół twarzy: "Oczy jakby mu je na wierzch wysadzało" (ŻP, 47); "Oczy jakby śliwy na wierzchu głowy siedzące" (O I, 23). Charakterystyki dopełniają szczegóły usposobienia: "Rumiany i sapiący" (ŻP, 47), a więc zapewne ociężały oraz flegmatyczny z racji tuszy i stanu zdrowia; "Bardzo żywy, wichrowaty" (O I, 23) - tj. nerwowy i wybuchowy. Po prezentacji ogólnej następuje nazwanie postaci z wyszczególnieniem tytułu lub piastowanej godności: "Był to [...] Swirski (...] z kniaziów" (ŻP, 47); "Był to pan Czapliński, podstarości czehryński" (O I, 23) oraz ukazanie jej w działaniu: "[Swirski] uderzył go lekko" (ŻP, 47), "[Czapliński] uderzył pięścią w stół" (O I, 23). Dalszych szczegółów dostarcza pośrednia charakterystyka postaci. W rozmowie Swirski daje się poznać jako mentor, Czapliński zaś jest doskonałym typem zarozumialca i zawadiaki. Ich wystąpienie zwraca uwagę tłumu, wywołując odpowiednie do okoliczności reakcje: "Poczęli się śmiać" (ŻP, 47); "Uciszyło się [...], poczęli zwracać głowy" (O I, 25). Sceny kończy w obu przypadkach pojawienie się nowej osoby: posłańca do Pełki oraz Zagłoby. Zanalizowane sceny są przykładem wykorzystania tłumu jako tła prezentacji drugorzędnych bohaterów. Wybór zajazdu na miejsce epizodu pozwolił ukazać postaci wśród naturalnej scenerii, co umacnia prawdopodobieństwo ukazanej sytuacji i nadaje jej obyczajowe zabarwienie epoki. W dialogu autor dopełnia pewne elementy charakterystyki środowiska i bohatera. Istotne, najpełniejsze rysy charakteru człowieka uwydatniają się w rozmowie jako swobodnym, najczęściej nie korygowanym świadomie przez mówcę toku wypowiedzi, którą słuchacz może poddać swej kontroli. Ze względu na to, że dialog ma w sposób uprawdopodobniony psychologicznie odsłonić wewnętrzny stan bohatera, nie może pozostawać w sprzeczności z innymi środkami charakterystyki postaci, z szeregiem opisów dopełniających całość jej obrazu, np. poprzez prezentację w określonych sytuacjach, w chwilach gwałtownych przeżyć, w kontakcie z innymi osobami2. W konstrukcji dialogu wysiłek pisarza zmierza w kierunku możliwie najpełniejszego uprawdopodobnienia wypowiedzi. W tym celu autor wprowadza odpowiedni dobór wyrażeń oraz stosuje takie j zabiegi stylizacyjne, które są zgodne z jego założeniem dotyczącym charakteru partnerów rozmowy. Podstawowym zabiegiem urealnienia wypowiedzi jest stylizowanie jej na codzienność, czego liczne przykłady daje proza Kraszewskiego. Jako przykład może służyć w Cet czy licho scena rozmowy między kasztelanem i jego marszałkiem Muszewskim, w której Kraszewski skondensował niemal bez reszty wszystkie właściwości dialogu jako jednej z form podawczych prozy powieściowej. Kasztelan, zirytowany wizytą Krępca, który mu doniósł o niepożądanych zalotach Korsaka do urodziwej jedynaczki, oraz zaskoczony usłyszanymi wieściami, wezwał na naradę Maszewskiego, ten bowiem jako powiernik nie tylko "odkorkowywał wino przy stole", ale i "dopomagał razem do odkorkowywania myśli"3 pryncypała. Rozpoczyna się rozmowa, jeden z licznych przykładów wspaniałego talentu epickiego pisarza, umiejącego zamknąć w małej scence charakterystykę typowych cech mentalności szlacheckiej. - Maszewski! - zawołał do niego. - Wiesz, co ten bestia, łotr jakiś mi tu przyniósł? Wiesz? - Skądże ja mam wiedzieć? - Powiada, że ten Korsak - pamiętasz w Brześciu? - jak się dawniej do Anusi przysiadał, tak i teraz [•••]• Może to być? Marszałek posępnie się zamyślił [...] niewiele tęższą miał głowę od swojego pryncypała, ale wymowę łatwiejszą. Na zapytanie: "Może to być?" skrzywił się, potrząsnął łbem i rzekł: - Może być i może nie być. - Właśnie ja toż samo myślałem - jęknął stary. - Jak się tobie zdaje, co tu robić? Spojrzał na Maszewskiego, który palec do ust przyłożywszy, zatopił się w głębokim rozważaniu rzeczy. - Ba! Co robić! - zaczął powoli. - Otóż w tym sęk, co robić! - Ja zaraz mówiłem, że w tym sęk! - zamruczał kasztelan! W ostatku Maszewski, za pas ręce założywszy, z wolna zaczął prawić widząc, że kasztelan chciwie, otworzywszy usta, go słucha. - Żebym ja był na miejscu jaśnie wielmożnego kasztelana... 2 Por. S. Skwarczyńska: Wstęp do nauki o literaturze, t. I, Warszawa 1954, s. 242-247. ' J. I. Kraszewski: Cet czy licho, Warszawa 1961, t. II, s. 159. Przy dalszych cytatach skrót: Cet. 90 - Cóż byś zrobił? - Chytro, mudro - rzekł Maszewski. - O tym głupim donosie nie pisnąłbym ani słowa. Co tu z królową i księżną rozpoczynać tergiwersacje i krew sobie psuć? Więc nic, sza! Podziękowałbym owszem za opiekę, a pannę Annę wziąłbym nazad do domu. [...] Kasztelan odpowiedział tylko mruczeniem: potrzebował rzecz tę rozważyć, skombinować i jak każdą nowość, do której łatwym nie był, z nią się oswoić. - Nie jest to głupia rada - rzekł w końcu. - Ja ciebie znam, Maszewski, ty polityk jesteś i staitysta. O, ja ciebie znam! Zaczął się palcami bić w czoło [...] Trzeba się namyśleć. Myśl i ty, a jutro mi powiesz, coś wydumał. Teraz kaz dać wódki. Oj! To życie, to życie! Marszałek zawołał o wódkę, którą zaraz przyniesiono, i oba współpracownicy w myślach się zatopili. (Cet II, 159-160) Nazajutrz, po nocy "płodnej" w pomysły, utrudzeni "współpracownicy" podjęli ostateczną decyzję. - Nie ma co i myśleć - rzekł Maszewski. - Niech pan podziękuje i pannę zabiera! Jak Boga kocham. - I ja tak postanowiłem - westchnął kasztelan [...] - Ułożyć się trzeba, a ty wiesz, Maszesiu, że mnie huknąć a stuknąć nie kosztuje nic, ale się układać! Powiadam ci, dziurgiem ze mnie pat się leje. Kiwnął głową Maszewski. - Raz to przebyć potrzeba - zakończył. - Przeżegnać się w imię Ojca i Syna, i... Kasztelan palnął pięścią w łóżko. - Maszesiu, każ dać winną polewkę. (Cet II, 161) Przytoczona scena zawiera ostre akcenty krytyki magnaterii polskiej drugiej połowy XVII wieku. Z dialogu wyłania się typ tępego szlachcica, któremu huknąć i stuknąć nie nowina, ale gdy trzeba wysilić koncept, to pot dziurgiem spływa. Wysiłek umysłowy nie wpływał dodatnio na samopoczucie potomka rodu mającego na Wet senatorów. Leniwy umysłowo kasztelan szukał ratunku w decydujących dla siebie chwilach u równie głupiego współpracownika, który dopomagał sobie w myśleniu nie głową, lecz łbem, jak dowcipnie określił autor, przydając rzeczownikowi łeb pejoratywne zabarwienie. W kontekście ów łeb Muszalskiego doskonale harmonizuje z "ogromną, czerwoną twarzą i wygoloną głową kasztelańską" (Cet I, 34). W zgodzie z bezpośrednią charakterystyką osób w dialogu pozostaje treść ich rozmowy, zabarwiona na sposób humorystyczny. Dyskutanci nie wiedzą właściwie, co mówić. Każdy z nich potwierdza z powagą pozbawione treści wypowiedzi poprzednika: "Ba, co robić! [...] - Otóż w tym sęk, co robić! - Ja zaraz mówiłem, że w tym sęk!" Po wyczerpaniu argumentów, które nie przyniosły spodziewanego rezultatu, kasztelan sięgnął do niezawodnego środka. Zmęczony rzadkim w jego życiu wysiłkiem kazał, obyczajem staropolskim, podać wódkę. W przytoczonym dialogu Kraszewski uwypuklił pewne cechy osobo- 91 wości występujących osób, jednocześnie dał przykład charakterystyki zbiorowości przez typowe postaci. Dialog posiada, z punktu widzenia całości fabuły powieściowej, swój sens artystyczny, mianowicie zapowiada nadchodzące wypadki fabularne. Cytowana rozmowa magnata z jego fa-mulusem jest bardzo dynamiczną sceną. Słowom towarzyszą ruchy, co nadaje obrazowi pozory prawdopodobieństwa życiowego. Ruchy kasztelana i Maszewskiego ujawniają ich leniwą, prymitywną naturę o pozorach stateczności. Marszałek posępnie się zamyślił, skrzywił się, potrząsnął łbem, palec przyłożył do ust, zatopił się w głębokim rozważaniu rzeczy, za pas ręce założywszy z wolna zaczął prawić, kiwał głową. Gesty kasztelana, obdarzonego lepszą wymową, były bardziej skąpe: jęknął, zamruczał, słuchał chciwie otwarłszy usta, bił się w czoło palcami, westchnął, na koniec palnął pięścią, nie w stół czy inny przedmiot, lecz w łóżko, gdyż przyzwyczajeniem jego było późne wstawanie. Każdy wyraz określający gesty postaci ma swoją funkcję charakteryzującą, której celowość łatwo określić. Scenę cechuje nie tylko oszczędność w ukazaniu ruchu, lecz i wielka lapidarność wypowiedzi bohaterów. Zastosowanie określonych zabiegów stylizacyjnych pozostaje tu w zgodzie z założeniami autora związanymi z charakterem prezentowanych postaci. Rozmowa kasztelana z marszałkiem jest typowym przykładem stylizacji na codzienność, którą jest nacechowany każdy zwrot wypowiedzi. Postacie dialogu zetknęły się ze sobą w zwyczajnej, przeciętnej sytuacji. Towarzyszy jej komunikatywna, banalna treść potocznej rozmowy, doskonale zrozumiała dla partnerów. Jak to się dzieje w mowie żywej, używają oni skrótów zdaniowych, zdań niepełnych i urwanych, wykrzykników zdań, unikają natomiast zdań rozwiniętych, rozbudowanych określeniami. Mowę ich cechują ponadto naleciałości prowincjonalne. Dlatego nie dziwi, że kasztelanowi pot się leje dziurgiem, a Ma-szewski pragnie rozwikłać trudny problem z ruska chytro, mudro. Jako przedstawiciele szlachty, bohaterzy wtrącają ponadto do wypowiedzi wyrazy pochodzenia łacińskiego. I tak marszałek, zamiast użyć wyrazu spory, wspomina o tergiwersacjach, może zresztą dlatego, że mowa o księżnej. Kasztelan uroczyście nazywa powiernika nie mądrym, lecz statystą. Potoczność języka nadaje rozmowie wyjątkową naturalność, co jest znamienną cechą dialogu jako artystycznego środka wyrażania myśli. Do środków charakterystyki bohaterów należą, obok wypowiedzi w partiach dialogowych, znamienne powiedzonka, właściwe dla danej postaci. W Trylogii stary Kiemlicz ubarwia swą wypowiedź pobożnymi okrzykami, co stanowi doskonałe, kontrastowe zestawienie z jego przebiegłą, lisią naturą: "O Jezu! Słodki Jezu! - jęknął stary. - Zoł-tareńkowi ludzie zabrali, pobili nas, poranili, rozproszyli, gnali [...]. 4 1 0 Matko Najświętsza!" (P II, 27). Gdy Kmicic wypomina mu inne ło-trostwa, Kiemlicz woła z oburzeniem: "- Wszyscy Święci Pańscy!... Co wasza miłość mówi?..." (P II, 40). Gdy nie wie, co odpowiedzieć o Ra-dziwille, wykręca się: "- Bramo z kości słoniowej! [...] tyle ja wiem, cc ludzie gadają [...]" (P II, 339). Jego synów, kosmatych bliźniaków Kosmę i Damiana, z łatwością można rozpoznać po powiedzonkach: "Pralim" oraz "Ociec, prać?". Zamojski, starosta kałuski, zwykł kończyć wypowiedź, w celu podkreślenia swej pewności i niezależności, znamiennym: "Ot co!". Kmicic wyrażał podziw dla Oleńki w słowach: "Mój królu złoty!", "Królowo miła!". Wstydliwy i prostoduszny Longinus Podbipięta na przytyki Zagłoby reagował słynnym już zwrotem "Słuchać hadko", a znajomych nazywał "brateńkami". Ubarwienie języka bohaterów powiedzonkami, będącymi w zgodzie z dominującą cechą charakteru, stało się wcześniej właściwością wypowiedzi bohaterów stworzonych przez Kraszewskiego. Każda niemal powieść autora Żywota... Pełki dostarczyć tu może wiele przykładów. Podobnie w Cet czy licho zakochany podkomorzyc zwrócił się do bohaterki słowami Kmicica: "Pani! Królowo!"; poczciwy, o gołębim sercu Litwin Rypajło nazywał każdego "serdeńkiem" i "kochanieńkim", a zawodowy łotr i łgarz Krępiec zwykł rozpoczynać swe nieprawdopodobne opowieści od ulubionego wyrażenia: "Historie o tym pisać". Bohater tytułowy Pamiątnika Mroczka powtarzał w różnych momentach życia jedną maksymę: "Sit nomen Domini benedictum". Wśród metod charakterystyki postaci przeważa w powieściach Kraszewskiego forma relacji odautorskiej. Pisarz unika stosowania psychologicznej charakterystyki bohatera. Uczucia i czyny jedynie nazywa, nie starając się o ich głębsze uzasadnienie. Krokiem naprzód w sposobie przedstawiania życia psychicznego bohatera jest powieściopisarstwo historyczne Sienkiewicza, w którym są próby zmierzające do ukazania procesu myślowego postaci. Autor, wzbogacając sylwetkę bohatera o nowy składnik, nie wykracza jednak poza płytkie psychologizowanie. Jako przykład może posłużyć w Ogniem 1 mieczem słynna scena rozmyślań Skrzetuskiego podczas przeprawy ze Zbaraża oraz w Krzyżakach modlitwa Zbyszka z Bogdańca w kościele tynieckim. Na ogół postacie Kraszewskiego oraz - z małymi wyjątkami - bohaterzy Sienkiewiczowscy są obdarzeni ustalonymi cechami i nie podlegają zmianom ani rozwojowi w określonym kierunku. Odznaczają się jedną lub kilkoma dominantami charakteru, które prezentują w sytuacjach tak dobranych przez autorów, aby czytelnik mógł potwierdzić ich prawdopodobieństwo. Zakończenie . ¦(' D< |orobek twórczy Kraszewskiego jest ważnym etapem w kształtowaniu charakteru nowoczesnej powieści historycznej w Polsce. K. W. Zawo-dziński, pisząc o roli pisarza, słusznie docenił jego czołową pozycję w życiu literackim ubiegłego stulecia: W dziele ewolucji gatunku literackiego, który rozkwitł i wyszedł na pierwsze miejsce dopiero w XIX w., był on jednym ze współtwórców, a nie uczniem niedołężnym, a w ruchu literackim polskim szedł on zawsze w awangardzie, nie w straży tylnej, tak pod względem techniki, jak i pod każdym innym [...]l Autor Starej baśni torował drogę całej rzeszy następców, dając przykłady kompozycyjnych wzorów powieści historycznej, wykorzystania materiału źródłowego, tworząc ogromne bogactwo wątków, motywów i postaci. Najwybitniejszym następcą, przewyższającym poprzednika miarą talentu, był Henryk Sienkiewicz. Autor Quo vadis, niedościgniony jako mistrz słowa, nie przejawiał nowatorstwa w zakresie udoskonalania techniki powieściowej. Ten rys jego osobowości twórczej dostrzegł już Aleksander Swiętochowski: [Sienkiewicz] jako artysta nie wprowadził nowych zasad twórczości artystycznej, lecz rowinął i udoskonalił technikę poprzedników: Kacz-kowskiego, Rzewuskiego, Kraszewskiego [podkr. - H.B.]3. Wyniki badań przedstawione w niniejszej rozprawie potwierdzają ocenę "Posła Prawdy". Porównanie Trylogii, Quo vadis i Krzyżaków Sienkiewicza z wybranymi utworami z bogatej spuścizny Kraszewskiego 1 K. W. Zawodziński: Fenomen literatury polskiej. W sześćdziesiątą rocznicę śmierci J. I. Kraszewskiego, "Wiedza i Życie" 1947, nr 4. 2 A. Swiętochowski: Fałszywe arcydzieło, [w:] Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia, szkice, polemiki, Warszawa 1962, s. 133. 94 pozwoliło odnaleźć w dorobku autora Waligóry klucz do genezy wielu pomysłów zawartych w powieściach Sienkiewicza. Zważywszy fakt, że obaj pisarze korzystali niejednokrotnie z identycznej podstawy źródłowej oraz że ich technikę pisarską kształtowała ta sama tradycja literacka i podobne wzory powieściowe, trzeba mieć na uwadze, iż związki historycznego powieściopisarstwa Sienkiewicza z dziełami Kraszewskiego, przy całej ostrożności, jaką należy zachować w badaniach typu "wpływolo-gicznego", wykraczają poza zakres nieuniknionych w tym przypadku podobieństw. Znajomość dzieł Kraszewskiego przez Sienkiewicza jest bezsporna, o czym świadczą wypowiedzi samego autora Krzyżaków. Nieprawdopodobne jest, aby dorobek twórczy wybitnego poprzednika nie wpłynął w jakiejś mierze na kształt dzieł jego następcy. Powieści autora Masława były swego rodzaju przewodnikiem, który ułatwiał Sienkiewiczowi orientację w zakresie wyboru epok historycznych, dawał przykłady wykorzystania materiałów źródłowych, podsuwał różnorodne pomysły chwytów kompozycyjnych fabuły. Niniejsze rozważania unaoczniły, jak wiele wspólnych momentów posiadają np. Waligóra i Krzyżacy, Quo vadis i Rzym za Nerona. Wskazały, że Sienkiewicz niejednokrotnie uzupełniał dane historyczne, wzbogacając je o drobne, fikcyjne szczegóły, które bez trudu można odszukać w postaci pierwiastkowej w utworach Kraszewskiego (np. opisy fragmentów bitwy pod Grunwaldem). Wiele podobieństw, które trudno zaklasyfikować do rzędu przypadkowych, posiadają postaci Sienkiewiczowskie i ich wcześniejsze prototypy, znane z powieści autora Boleszczyców. Niejedna scena i sytuacja powieściowa Krzyżaków ma również swój odpowiednik w historycznych romansach Kraszewskiego. Ujawnione podobieństwo do Kraszewskiego w tym zakresie nie umniejsza w niczym, rzecz oczywista, walorów pisarstwa Sienkiewicza. Krytycy powieściopisarstwa Sienkiewicza łączyli jego nazwisko z nazwiskami pisarzy krajowych, a zwłaszcza zachodnioeuropejskich, dowodząc w dorobku twórczym autora Trylogii bliższych lub dalszych związków z obcymi wzorami. Dotąd, poza sporadycznymi wypowiedziami, nie zajmowano się ustaleniem wzajemnych, narzucających się wręcz kontaktów czołowego przedstawiciela i nowszej powieści historycznej z jej prekursorem. Uzyskane wyniki badań uzasadniają, iż powieści historyczne Kraszewskiego stanowiły dla autora Trylogii jedno z licznych inspirujących źródeł literackich, że były swoistym budulcem dla jego wyobraźni twórczej. Sposób adaptacji materiału powieściowego był różny. Sienkiewicz przyswajał motywy, które stanowiły bądź tylko pojedyncze epizody, bądź tworzyły większe zespoły. Często drobne wzmianki stanowiły punkt wyjścia do budowy scen obszerniejszych, wzbogaconych o nowe szczegóły. Są też ujęcia kontaminacyjne, które polegają na scalaniu w jedną sytuację czy w jedną postać motywów oraz cech osobowości po- 95 staci z różnych powieści (prototypy Zagłoby, postać Danusi Jurandówny, jej obłąkanie i śmierć). Udział dorobku Kraszewskiego w powieściach historycznych autora Krzyżaków widoczny jest głównie w przejęciu modeli postaci fikcyjnych (Waligóra - Jurand, Halki - Danusia, Zagłoba a Mroczek, Medard Peł-ka, Szaławiła, książę "Panie Kochanku") oraz rozlicznych sytuacji powieściowych. Wystarczy zestawić tu Trylogię z tekstami Pamiętnika Mroczka, Szaławiły, Kordeckiego, Przygodami... Pełki, Cet czy licho; Krzyżaków z Waligóra i Krzyżakami 1410; Quo vadis z powieściami rzymskimi. Sienkiewicz szczególnie hojnie korzystał z tych powieści autora Ma-sława, w których obyczajowo-przygodowy wątek fikcyjny górował nad tworzywem historycznym. Chodziło o tzw. powieści kontuszowe, które były doskonałą prezentacją typowych bohaterów szlacheckich, traktowanych przez pisarza na zasadzie pośredników w przekazaniu tradycji literackiej. Idąc, za Kraszewskim, tropem beletrystyki okresu "późnego romantyzmu krajowego, Sienkiewicz sprowadził charaktery do kilku konwencjonalnych rysów schematycznych. Schematy te zbudowane są na prostej zasadzie przeciwieństwa grup osób "czarnych" i "białych" według zróżnicowanej postawy etycznej i ideowej. Bohaterowie fikcyjni są czynnymi uczestnikami fabuły powieściowej jako sprawcy bądź świadkowie niezwykłych przygód (Pamiętnik Mroczka, Szaławiła a Trylogia), Przejęcie gotowych schematów pozwoliło pisarzowi na swobodę w artystycznej obróbce "detali", na możliwość ich modyfikacji, wzbogacenia oraz tworzenia nowych, oryginalnych całości3. Dokumentarne powieści - kroniki autora cyklu Dziejów Polski pośredniczyły w przejęciu do Trylogii i Krzyżaków oraz Quo vadis pewnych literackich wzorców postaci historycznych, przy czym wierność wobec Kraszewskiego była zachowywana tylko wówczas, gdy jego koncepcja postaci pokrywała się w generaliach z zamysłami ideowo-arty-stycznymi Sienkiewicza (np. postać Nerona w Rzymie za Nerona i Quo vadis). W innych przypadkach ci sami bohaterowie wątku dziejowego byli u obu powieściopisarzy zbieżni jedynie w szczegółach portretu zewnętrznego (np. Jadwiga i Jagiełło, Kordecki, Jan Kazimierz). Należy przy tym pamiętać o wykorzystaniu tych samych przekazów źródłowych. Postaci, sytuacje, fikcyjne i historyczne zdarzenia są u obu pisarzy - zgodnie z wymogami epoki - interpretacyjnymi modelami pewnych dziedzin świata pozaliterackiego. Polska powieść historyczna XIX wieku różniła się od powieści zachodnioeuropejskiej funkcją, jaka została jej narzucona porozbiorową sytuacją polityczną kraju4. Miała spełniać postu- 3 T. Bujnicki: Trylogia Sienkiewicza na tle tradycji polskiej powieści historycznej, Wrocław-Warszawa 1973, s. 110. 4T. Bujnicki: Od "Krzyżaków" do "Srebrnych orłów". Ewolucja polskiej powieści o średniowieczu, "Ruch Literacki" 1977, nr 1, s. 43-15. !\ lat poznawczy, uczyć naród trwania i przetrwania. Stąd pojawiły się u różnych grup pisarzy odmienne wersje historii. Z tego punktu widzenia nie można mówić o podobieństwach między Kraszewskim i Sienkiewiczem w sposobie ujęcia i interpretacji dziejów. Autor Krzyżaków 1410 traktował historię racjonalnie, zaś jego kontynuator widział przeszłość w sposób emocjonalny, w pełni jej epickiej ma-lowniczości. Wątki historyczne i związane z nimi postacie mają często u Sienkiewicza charakter legendo twórczy (Jeremi Wiśniowiecki, Kordec-ki, Jan Kazimierz). U Kraszewskiego w żadnym utworze nie pojawiają się takie tendencje. Nie "krzepi" czytelnika optymizmem, lecz dokonuje swoistego "odbrązowienia" narodowych stereotypów patriotyzmu, po święcenia, bohaterstwa. Widoczna jest świadoma próba przekazania prawdy o przeszłości, poświadczonej dokumentem źródłowym. Chyba najdobitniej polemiczna postawa pisarzy ujawniła się w spo- t sobie potraktowania wątku grunwaldzkiego. Obaj korzystali z przekazu I Długosza, przy czym wiele fikcyjnych epizodów dotyczących etapów bitwy Sienkiewicz przejął od Kraszewskiego. Ale ogólna wymowa sensu zmagań rycerstwa polskiego z Zakonem jest odmienna. Dla Kraszewskiego bitwa pod Grunwaldem, potraktowana jako jeden z etapów - i to nie najważniejszy - wojny, stała się przykładem zmarnowanych szans na ostateczne zwycięstwo. Zaś Sienkiewicz uczynił Grunwald ostatecznym finałem wygranej, wyrazem kultu wobec potęgi oręża polskiego. Jeden z pisarzy podkreślił ujemne cechy psychiki polskiej, drugi tężyznę fizyczną przodków; jeden krytykował przeszłość, drugi ją gloryfikował. Sienkiewicz zyskał miano "najwybitniejszego klasyka tradycji literackiej w powieści"5. Należy pamiętać, że bogaty dorobek autora Bolesz-czyców stał się jednym z istotnych i bezspornych czynników ustalenia tej pozycji. 5 Z. Szweykowski: Trylogia Sienkiewicza i inne szkice o twórczości pisarza, Poznań 1973, s. 172. 7 Henryk Sienkiewicz Bibliografia i. Bibliografia podmiotowa I. Kraszewski: Caprea i Roma, Wilno 1860. I. Kraszewski: Pamiętnik Mroczka, Rzym za Nerona, [w:] Wybór pism, wyd. jubileuszowe, t. I, Warszawa 1878. I. Kraszewski: Kordecki. Powieść historyczna, wyd. nowe, Warszawa 1925. Królewscy synowie, Warszawa 1953. Na królewskim dworze, t. I-II, Warszawa 1958. Krzyżacy 1410. Obrazy z przeszłości, Katowice 1959. Boleszczyce, Warszawa 1959. Kraków za Łoktka, Warszawa 1959. Jelita, Warszawa 1959. Król Piast (Michał książę Wiśniowiecki), Warszawa 1959. Semko, Warszawa 1960. Dwie królowe, Warszawa 1960. Masław, Warszawa 1961. Cet czy licho, t. I-II, Warszawa 1961. Szaławiła. Raptularz pana Mateusza Jasienieckiego, War- Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: Kraszewski: szawa 1962. Kraszewski: J. I. Kraszewski: Król w Nieświeżu. Opowiadania z życia Karola Radziwiłła "Panie Kochanku", Warszawa 1962. J. I. K r as z e w s k i : Waligóra, Warszawa 1962. J. I. Kraszewski: Żywot i sprawy JM pana Medarda z Gołczwi Pełki. Z notat familijnych spisane, Warszawa 1964. H. Sienkiewicz: Niewola tatarska. Urywki z kroniki szlacheckiej Aleksego Zdanoborskiego, [w:] Dzieła, wyd. zbiorowe pod red. J. Krzyżanowskiego, t. 5, Warszawa 1949. H. Sienkiewicz: Krzyżacy, t. I-II, Warszawa 1953. H. Sienkiewicz: Quo vadis, Warszawa 1963. H. Sienkiewicz: Ogniem, i mieczem, t. I-II, Warszawa 1964. H. Sienkiewicz: Potop, t. I-III, Warszawa 1964. H. Sienkiewicz: Pan Wołodyjowski, Warszawa 1964. 2. Materiały źródłowe J. Długosz: Dziejów polskich ksiąg dwanaście, Kraków 1868. [A. J a r z ę b s k i] : Adama Jarzebskiego Gościniec abo opisanie Warszawy 1643, Warszawa 1909. 98 A. Kordecki: Nowa Gigantomachia. Pamiętnik oblężenia Częstochowy, Warszawa 1858. J. U. Niemcewicz: Opisanie Warszawy, jaką była w roku 1643, [w:] Zbiór pamiętników o dawnej Polszcze, t. III, Warszawa 1822. Tacyt: Roczniki, [w:] Dzielą, t, IV, Warszawa 1947. • • 3. Opracowania twórczości J. I. Kraszewskiego (w wyborze) A. Bar: Charakterystyka i źródła powieści Kraszewskiego w latach 1830-1850, Prace Historycznoliterackie nr 21, Kraków 1924. A. Bar: [Wstęp do:] J. I. Kraszewski: Zygmuntowskie czasy, BN 1, nr 91, Kraków 1926. J. BielatoWicz: "Rzym za Nerona" Kraszewskiego a "Quo vadis">" Sienkie- V_U22C?a, "Przegląd Klasyczny" 1936, nr 3. T. Bujnicki: Struktura artystyczna "Trylogii" a pamiętniki polskie XVII wieku, "Pamiętnik Literacki" 1966, z. 3. T. Bujnicki: Trylogia Sienkiewicza na tle tradycji polskiej powieści historycznej, Prace Komisji Historycznoliterackiej nr 31, WrocJaw-Warszawa 1973. S. B u r k o t: Klasyfikacja powieści historycznych J. I. Kraszewskiego (po 1863 r), "Pamiętnik Literacki" 1958, z. 1. < s » S. B u r k o t: Kraszewski jako teoretyk powieści, "Ruch Literacki" 1962, z. 6/15. S. B u r k o t: Kraszewski w oczach pozy ty wistów, "Rocznik Naukowo-Dydaktyczny WSP", z. 17: Filologia Polska. Prace Historycznoliterackie, Kraków 1963. Bursztyńska: Twórczość Kraszewskiego jako literackie źródło powieści historycznych Sienkiewicza, "Pamiętnik Literacki" 1966, z. 3. fR. Bursztyńska: Literackie kontakty 3. I. Kraszewskiego z H. Sienkiewiczem, ^_ Prace Historycznoliterackie II. Prace naukowe Uniwersytetu Śląskiego nr 17, Katowice 1971. P. Chmielowski: Józef Ignacy Kraszewski. Zarys biograficzno-literacki, Kraków 1888. W. Danek: Publicystyka Józefa Ignacego Kraszewskiego w latach 1859-1872, Wrocław 1957. W. Danek: [Posłowie do:] J. I. Kraszewski: Kraków za Łoktka, Warszawa 1959. W. Danek: Kraszewski w Dreźnie, "Rocznik Wrocławski" 1959/1960, z. III-IV. W. Danek: O program badań nad życiem i twórczością Kraszewskiego, "Pamiętnik Literacki" 1960, z. 1 i 2. W. Danek: [Posłowie do:] J. I. Kraszewski: Szaławiła. Warszawa 1962. W. Danek: Powieści historyczne J. I. Kraszewskiego, Warszawa 1966. W. Danek: Pisarz wciąż żywy. Studia o życiu i twórczości J. I. Kraszewskiego, Warszawa 1969. W. Danek: Józef Ignacy Kraszewski, Warszawa 1973. L. Dębicki: Józef Ignacy Kraszewski. Szkic biograficzno-krytyczny, Kraków 1887. W. H a h n : Kraszewski i Sienkiewicz, "Głos Lubelski" 1924, nr 294. W. Hahn : Józef Ignacy Kraszewski. Życie i twórczość, Kraków 1925. Z. Hierowski: [Posłowie do:] J. I. Kraszewski: Krzyżacy 1410. Obrazy z przeszłości, Katowice 1959. J. K a j t o c h: [Posłowie do]: J. I. Kraszewski: Żywot i sprawy imć pana Medarda z Gołczwi Pełki, Warszawa 1964. J. Kij as: [Posłowie do:] J. I. Kraszewski: Jelita, Warszawa 1955. J. K i j a s : O "Krzyżakach" Kraszewskiego, "Ruch Literacki" 1962, nr 6. Książka jubileuszowa dla uczczenia 50-letniej pracy literackiej J. I. Kraszewskiego, Warszawa 1880. Księga ku czci Józefa Ignacego Kraszewskiego, pod. red. I. Chrzanowskiego, Łuck 1939. S. Sierot wiński: [Posłowie do:] J. I. Kraszewski: Masław, Warszawa 1961. Z. S z-wey k o ws k i : Klasyfikacja powieści Kraszewskiego pisanych po roku 1863, [w:] Księga ku czci Józefa Ignacego Kraszewskiego, Łuck 1939. K. W. Zawodziński: Fenomen literatury polskiej. W sześćdziesiątą rocznicę śmierci J. I. Kraszewskiego, "Wiedza i Życie" 1947, nr 4. 4. Opracowania twórczości H. Sienkiewicza (w wyborze) A. Bronarski: Stosunek "Quo vadis?" do literatur romańskich, Poznań 1926. P. Chmielowski: Henryk Sienkiewicz w oświetleniu krytycznym, Lwów 1901. P. Chmielowskł: Henryk Sienkiewicz, Złoczów [1910]. [K. Czachowski]: Henryk Sienkiewicz. Obraz twórczości. Ułożył..., Warszawa 1931. W. F e 1 d m a n : "Krzyżacy" Sienkiewicza, "Krytyka" 1900, z. 2. W. Gostomski: "Krzyżacy" Sienkiewicza, "Ateneum" 1901, z. 6. O. Górka: Ogniem i mieczem a rzeczywistość historyczna, Warszawa 1934. A. Gruchalski: Ze studiów nad Trylogią Sienkiewicza. (Trylogia a Gościniec A. Jarzębskiego), "Pamiętnik Literacki" 1930. [T. Jodełka]: O "Krzyżakach" Henryka Sienkiewicza. Wyboru prac krytycznych dokonał..., Warszawa 1958. A. Kersten: Sienkiewicz - "Potop" - historia, Warszawa 1966. J. K i j a s : Źródła historyczne powieści "Ogniem i mieczem", "Pamiętnik Literacki" 1927. J. K i j a s : Źródła historyczne "Potopu" Sienkiewicza, Kraków 1936. J. Kleiner: "Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza, [w:] [T. Jodełka]: Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia, szkice, polemiki. Wyboru dokonał..., Warszawa 1962. J. Kleiner: Artyzm Sienkiewicza, [w:] Sztychy, Lwów-Warszawa-Kraków 1925. M. Konopnicka: O "Krzyżakach", "Biblioteka Warszawska" 1900, z. 3. J. Krzyżanowski: Henryk Sienkiewicz. Kalendarz życia i twórczości, wyd. 2 rozszerzone, Warszawa 1956. J. Krzyżanowski: Pasek i Sienkiewicz. Do źródeł "Trylogii". I, "Pamiętnik Literacki" 1956, z. 3 i 4. J. Krzyżanowski: "Trylogia" - powieść ludowa, "Polonistyka" 1966, nr 2. J. Krzyżanowski: Henryka Sienkiewicza żywot i sprawy, Warszawa 1968. 5. M. Kuczyński: Rzeczywistość historyczna w "Krzyżakach" Henryka Sien- kiewicza, Warszawa 1963. ^ L. Ludorowski: O postawie epickiej w Trylogii Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1970. L. Ludorowski: Sztuka opowiadania w "Ogniem i mieczem" Henryka Sienkiewicza, Warszawa-Poznań 1977. JT. Mikulski: Ojrodowad^Sienkiewiczowskiej Łigii, "Ruch Literacki" 1928, nr 9., W. Ńafkowski: Sienkiewicziana, Kraków 1904. S. P a p e e : Dwie Trylogie - (Dumas a Sienkiewicz), "Rok Polski" 1918, nr 9. J. Pawelski: "Krzyżacy" Sienkiewicza, "Przegląd Powszechny" 1901, t. LXIX. B. Prus: "Ogniem i mieczem" - powieść z dawnych lat Henryka Sienkiewicza, "Kraj" 1884, nr 28-30. 100 S. Sandler: Wokół "Trylogii", Wrocław 1952. T. Sinko: Hellada i Roma w Polsce, Lwów 1933. A. S t a w a r : Pisarstwo Henryka Sienkiewicza, Warszawa 1960. Z. Szweykowski: Trylogia Sienkiewicza i inne szkice o twórczości pisarza, Poznań 1973. A. Swiętochowski: [Fałszywe arcydzieło], [w:] [T. Jodełka]: Trylogia Henryka Sienkiewicza. Studia, szkice, polemiki. Wyboru dokonał..., Warszawa 1962. J. Trzynadlowski: Uwagi o poetyce "Trylogii" - historycznej powieści przygody, "Pamiętnik Literacki" 1966, z. 3. K. Wojciechowski: Protoplasta Zagłoby, "Pamiętnik Literacki" 1916. K. Wojciechowski: Henryk Sienkiewicz, wyd. 2, Lwów 1925. K. Wyka: Sprawa Sienkiewicza, "Twórczość" 1946, z. 6. K. W. Zawodziński : Wśród nieznanych powieści Sienkiewicza, "Pamiętnik Literacki" 1952. H. Życzyński: Studium o powieści rzymskiej. Quo vadis Henryka Sienkiewicza, [w:] Pisma, t. III, cz. 1 = b, Wrocław 1947. Summary The Literary creation of J. I. Kraszewski marks an important stage in the developraent of Polish historical novel of the 19th century. Writers who pursued their artistic ends within this genre could nat disregard the rich literary output of the author of Waligóra. Henryk Sienkiewicz was one of them. His Trylogia, Quo vadis and Krzyżacy were influenced by the numerous historical novels of his predecessor as significant literary sources. Notwithstanding the fact thait they both used similar sources and worked in the same literary tradition of historical fiction, one can assert that Sienkiewicz consciously assimilated and creatively developed Kraszewski's achievements in the said genre. Comparisons drawn between numerous texts of both writers supply evidence which shows that Kraszewski provided certain methods of handling historical data. This evidence relates to the assimilation by Sienkiewicz of certain ways of com-posing the plot, introduction of almost identical situations and scenes, motifs, sporadic use of already existing oharacters, and ways of describing them. The problem consists not so much in establishing whether the successor drew upon the achievements of his predecessor and if so, to what extent, i.e. it is not a ąuestion of merely establishing influences, but rather in proving the regularity of all influences conceived as phenomena concomitant with the development of a genre and with the improvement of writing techniąues; the individual character of the writers' talents and their idealogical attitude have also been considered. The reason why the two writers chose to create within the same genre and even wrote about convergent epochs was their patriotism. However, each of them expressed it in a different way. Having assumed a critical attitude to the past, Kraszewski set the historical novel didactic and educational tasks. On the other hand, it was Sienkiewicz's conscious intention to evoke certain emotional reactions matched with an apotheosis of some of the events in the history of Poland. The difference of views on the battle of Grunwald or on the Polish-Cossack war can serve as an example. Kraszewski was closer to historical truth, especially in his interpretation of social phenomena. Sienkiewicz's writings reąuire greater caution and criticism when confronted with historical documents.