BIBLIOTEKA MYŚLI POLITYCZNEJ seria wydawana przez Ośrodek Myśli Politycznej URS ALTERMATT Sarajewo przestrzega Etnonacjonalizm w Europie 1000108783 wstęp Tadeusz Mazowiecki przełożył Grzegorz Sowinski Wydawnictwo Znak, Kraków 19.98 Podstawa przekładu: Urs Altermatt, Das Fanal von Sarajevo. Ethnonationalismus in Europa, Zurich 1996 © 1996, Verlag Neue Zurcher Zeitung, Zurich Przekład tebtu głównego przejrzał: Czesław Porębski Książka ukazała się przy wsparciu Fundacji Pro Helvetia Program Wschód-Zachód PRO HELVETIA Szwajcarska Fundacja Kultury i Fundacji im. Stefana Batorego © Copyright for the Polish edition by Społeczny Instytut Wydawniczy Znaki Ośrodek Myśli Politycznej, Kraków 1997 ISBN 83-7006-691-7 Społeczny Instytut Wydawniczy Znak, Kraków 1998. Wydanie I Zakład Poligraficzny SIW Znak, Kraków, ul. Kościuszki 37 BUW WSTĘP Praca szwajcarskiego historyka i socjologa Ursa Altermatta nie jest książką o Sarajewie, lecz o nacjonalizmie. Nazwa Sarajewa znalazła się w tytule, ponieważ — bardziej niż jakikolwiek inny symbol ostatnich lat - los jego przestrzega i przypomina, że nacjonalizm nie jest przebrzmiałą przeszłością. Trwa i daje o sobie znać. W krajach Europy Zachodniej -w działaniach skrajnych ruchów prawicowych i populistycznych, w toku dyskusji nad zasadnością integracji europejskiej, w stosunku do imigrantów. W krajach Europy Środkowej i Wschodniej, w których system komunistyczny rozpadł się, nacjonalizm wprost zastępuje dawną ideologię, jak w byłej Jugosławii, bądź żywi się trudnościami gospodarczej i politycznej transformacji, odnawianiem konfliktów z przeszłości, podsycaniem niechęci do mniejszości narodowych. Z krajów zaś Afryki, cokolwiek by powiedzieć o odmiennościach zachodzących tam procesów narodotwórczych, dochodzą nas wciąż przerażające wieści o kolejnych masakrach dokonywanych w walkach plemiennych i narodowych. W Azji wystarczy wskazać na zniewolenie Tybetu. Autor opisuje więc przede wszystkim i wyjaśnia nacjonalizm i zjawiska z nim związane. Zajmuje się zależnością pomiędzy nim a procesami modernizacyjnymi. Ukazuje też, jak dochodzi do tego, że nacjonalizm wypełnia w życiu współczesnych społeczeństw puste miejsce pozostawione przez religię. Dla kogoś, kto miał możność z bliska widzieć i oceniać dramat Bośni, pozostaje dręczące pytanie, dlaczego z historii, która ma być nauczycielką życia, wciąż można wyciągać wnioski przeczące rozsądkowi. Dlaczego, rozbudzając nacjonalizm, samą historię w tak łatwy sposób wprząc można w niszczący wir konfliktów. Żyjemy w czasie przełomu XX i XXI wieku, u końca stulecia, które zapisało się masowymi zbrodniami ludobójstwa. Jedne z nich wyprowadzane były z posłannictwa narodu, inne - z zasady walki klas. U schyłku tego wieku, przy zaskoczeniu, ale i przy obojętnej bezradności świata, w środku Europy „czyszczenie etniczne" podniesione zostało do rangi imperatywu dążeń narodowych. To, co po wydarzeniach drugiej wojny światowej wydawało się już niemożliwe do ponowienia - obozy koncentracyjne, masowe gwałty -okazało się możliwe. Za Karlem Jaspersem Altermatt powtarza tezę, że Europa musi dokonać wyboru pomiędzy „bałkanizacją" a „helwetyzacją". Można pójść tropem tej tezy, pod warunkiem wszakże, iż nie rozumie się jej jako prostego kopiowania wzorów, lecz jako kierunek, jako wybór pomiędzy wyniszczaniem się w konfliktach narodowych a szukaniem dróg współżycia. W dzisiejszym świecie stoimy nie tylko przed koniecznością niedopuszczenia do nowych zbrodni, takich jak w Bośni, Rwandzie czy gdziekolwiek indziej. I nie tylko wobec obowiązku solidarności z tymi, których zbrodnie te dotknęły lub jutro dotknąć mogą, żyjącymi bliżej lub dalej od nas. Możemy także odpowiedzieć na pytanie, jak nie pozostawiać pola nacjonalizmom ożywianym przez lęki i zagrożenia wobec zjawisk, które niosą współczesne procesy cywilizacyjne, jak ocalać i rozwijać wartości narodowe w obliczu uniformizują-cej się kultury i jednoczącego się świata. Jeśli więc, mimo wszystko, historia może być nauczycielką życia - to historia nacjonalizmu być nią powinna. Strona 7 Prolog SARAJEWO NIE JEST ODOSOBNIONYM PRZYPADKIEM Sarajewo nie jest odosobnionym przypadkiem w dziejach Europy. Stolica Bośni należy do długiego szeregu miejscowości, które na mapie dziejów najnowszych jawią się jako ostrzeżenie przed podziałami etnicznymi i rasistowskimi przesiedleniami, przed obozami koncentracyjnymi, wojnami domowymi i zbrodniami ludobójstwa1: Konstantynopol, Oświęcim, Katyń, Belfast, Nikozja, Hoyerswerda... 1 Te na pozór niezwiązane ze sobą miejscowości celowo pozostawiam na razie bez komentarza. Wyjaśnienie przynosi lektura. Por. s. 96 i nast. W zimowym numerze europejskiego czasopisma kulturalnego „Lettre" z 1995 roku, poświęconym problematyce bośniackiej, Jean Baudrillard napisał, że wydarzenia w byłej Jugosławii stanowią „fazę w logicznej ewolucji nowego porządku europejskiego". „Serbowie, jako autorzy «czystek etnicznych^ stanowią szpicę Europy, która właśnie się formuje"2. Choć trudno odmówić racji francuskiemu filozofowi, to jednak myli się on w zasadniczym punkcie: etnonacjonalistyczne szaleństwo nie jest niczym nowym w europejskich dziejach. Europa już od XIX wieku przechodzi postępujący proces etnizacji. 2Jean Baudrillard, Kein Mitleid mit Sarajewo, w: „Lettre International. Europas Kulturzeitung" (1995), nr 31, ss. 91-92. „Apartheid" - oto zasada, która w XX wieku krzewi się na całym kontynencie europejskim. W epoce masowej komunikacji i masowego transportu, Internetu i kultury pop proces ten wydaje się paradoksem. W Europie jeszcze nigdy tak wielu ludzi nie łączyło tak wiele zależności i powiązań. A jednak im bardziej kraje europejskie upodobniają się do siebie technicznie i ekonomicznie, tym więcej ludzi czuje się zagrożonymi w swej tożsamości kulturowej i chce się jakoś odróżnić od innych. O ile w sferze konsumpcji i gospodarki Europejczycy wzajemnie się do siebie dostosowują, o tyle w sferze kultury dochodzi do swego rodzaju rebelii przeciwko globalizacji. Z obawy przed utratą swej tożsamości kulturowej mieszkańcy poszczególnych krajów wzajemnie się od siebie izolują, wznoszą etnonacjonalistyczne twierdze i wykorzystują różnice kulturowe jako pretekst do izolowania obcych. Europa cierpi na nowotwór tożsamości, którego przerzuty zaczynają pokrywać całą mapę naszego kontynentu. Urodzony w Mostarze w 1932 roku, a nauczający w Zagrzebiu i Paryżu literaturoznawca i pisarz Predrag Matvejević stwierdza, że tożsamość istnienia bierze górę nad tożsamością działania3. Tożsamość ta często jest tylko sztafażem, graniczącym z karykaturalną retoryką, która ponad wszelką miarę eksponuje znaczenie przeszłości narodowej i pochodzenia narodowego. W istocie rzeczy Sarajewo jest również naszą winą, naszą chorobą, naszą europejską tragedią. 3 Predrag Matvejević, Sarajevo, unsere Wunde. Jeder Punkt ist eine Teilung, w: „Lettre International" (1995), nr 31, ss. 32-33; por. także: Predrag Matvejevitch [sic], Epistolaire de l'autre Europę, Paris 1993 Wydarzenia, które u końca XX wieku rozgrywają się na Bałkanach i na Kaukazie, stanowią brutalną radykalizację patologii normalnej codzienności europejskiej. Mieszkańcy Europy Zachodniej, a także Europy Środkowej patrzą na południowy wschód z faryzejską megalomanią, nie zdając sobie sprawy, że w nieco łagodniejszej formie kierują się podobną ideą czystek i podziałów „etnicznych" i „kulturowych", co więcej, że udało się im ją w znacznym stopniu urzeczywistnić na zajmowanych przez siebie terytoriach. Nie mówiąc już o straszliwym mordzie, którego w XX wieku w imię narodu niemieckiego nazistowskie Niemcy dopuściły się na kilku milionach europejskich Żydów. Współodpowiedzialność całej Europy za tę straszliwą zbrodnię przeciwko ludzkości unaocznia okoliczność, że stempel z literą „J" w paszporcie Niemców, którzy według ustaw nazistowskiego reżymu byli Żydami, wprowadzono na życzenie szwajcarskiej biurokracji4. 8 Europejczycy okazali się zupełnie nie przygotowani na możliwość konfliktu wojennego w byłej. Jugosławii. W żałosnym koncercie niemocy zupełnie zawiodły instytucje Unii Europejskiej, która z mniejszą czy większą bezczynnością przyglądała się polityce „czystek etnicznych". Już na samym początku konflikt reanimował stare schematy nacjonalistyczne: Niemcy stanęły po stronie Chorwacji, Francuzi udzielali wsparcia Serbom. Gdy Europa Zachodnia dostrzegła nacjonalistyczną pułapkę, wojna w byłej Jugosławii osiągnęła już taki poziom eskalacji, że jedynie Amerykanie, choć długo zwlekali z interwencją, byli zdolni powstrzymać wszystkie strony konfliktu. Wielkie mocarstwa doprowadziły wprawdzie do zakończenia wojny, ale poprzez umowę z Dayton i Paryża stały się pośrednim autorem nowych granic, wywalczonych siłą oręża. Spokój geopolityczny okupiono podziałem etnicznym. Trudno się zatem dziwić, że exodus tysięcy Serbów z Krainy, wymuszony przez armię chorwacką, nie zwrócił większej uwagi międzynarodowej opinii publicznej, choć amerykański „Time" określił go jako „the largest single incident of ethnic cleansing since the Bałkan wars began in 1991"5. Cele, którymi kierowały się strony konfliktu, nie uległy zmianie. W żadnym razie nie wyblakły idee Wielkiej .Serbii i Wielkiej Chorwacji, między którymi niełatwo będzie się utrzymać niewielkiej federacji bośniacko--muzułmańskiej. Jeszcze nigdy tak wielu ludziom nie powodziło się tak dobrze jak w drugiej połowie naszego „stulecia skrajności". Mimo to podzielam zdanie angielskiego historyka Erica Hobsbawma, który wiek XX nazwał „najbardziej morderczym ze 4Por. Jacques Picard, Die Schweiz und die Juden 1933-1945. Schweizerischer Antisemitismus, judische Abwehr und Internationale Migrations- und Fluchtlingspolitik, Zurich 1994, ss. 145-146; Die Fluchtlingspolitik der Schweiz in den Jahren 1933 bis 1955. Bericht an den Bundesrat zuhanden der eidgenossischen Ratę von Professor Dr. Carl Ludwig, Bern 1957, ss. 85-151; Walter Schlapfer, Johannes Baumann, 1874-1953, w: Urs Altermatt (red.), Die Schweizer Bundesrate. Ein biographisches Lexikon, Zurich-Munchen 1991, ss. 384-388. - W pięćdziesiątą rocznicę zakończenia drugiej wojny światowej prezydent Szwajcarii Kaspar Villiger w swym wystąpieniu 7 maja 1995 roku na forum Zgromadzenia Narodowego przyzna! się do tego „nie dającego się usprawiedliwić błędu" szwajcarskiej polityki. Por. „Neue Zurcher Zeitung", 8 maja 1995. 5Time. The Weekly Newsmagazine",11 marca 1996. Konkretne liczby są przedmiotem sporów. „Time" wymienia pól miliona. Por. również odpowiedź chorwackiego ambasadora Miomira Zuzula w Waszyngtonie, „Time", 1 kwietnia 1996. 9 wszystkich"6. Jednym z głównych powodów barbarzyńskich katastrof naszego stulecia było etnonacjonalistyczne szaleństwo, które kilkakrotnie ogarnęło Europę niczym napad choroby. Pod koniec XX wieku wiele regionów naszego kontynentu przeżywa nawrót tej zarazy. Z upadkiem komunizmu w Europie Wschodniej kwestia narodowa z niespodziewanym impetem znów znalazła się na porządku dnia konferencji europejskich. Na zachodzie Europy społeczeństwa poszczególnych krajów ogarnia fala ksenofobii, antysemityzmu i rasizmu. Dzięki wstrząsom na kontynencie europejskim wyraźniej ukazały się etniczne aspekty konfliktów na innych kontynentach, na przykład w Afganistanie, w Kurdystanie czy w Ruan-dzie i Somalii, jak również etniczno-religijne motywy aktów agresji na subkontynencie indyjskim i rebelii autochtonów, poczynając od australijskich aborygenów, a kończąc na meksykańskich Indianach ze stanu Chiapas. Choć politykę światową stale pochłaniają inne problemy, takie jak nędza, ochrona środowiska, terroryzm i zorganizowana przestępczość, to jednak konflikty etnonarodowe u końca XX wieku zaczynają budzić obawy. Zdaniem wielu współczesnych obserwatorów stanowią one najpoważniejsze zagrożenie dla pokoju międzynarodowego 7. Narastająca etnizacja polityki przejawia się nie tylko na jej najwyższych szczeblach. Również życie codzienne europejskich społeczeństw przechodzi proces nacjonalizacji i etnizacji. Flagi i sztandary rozniecają nacjonalistyczne nastroje na stadionach sportowych, etnonacjonalistyczne tendencje przeszły do ofensywy w modzie, muzyce i reklamie. Ethnolook przynosi zyski nawet projektantom plecaków, butów, zegarków czy długopisów. W jednym ze szwajcarskich pism ilustrowanych w marcu 1996 roku pewien projektant pozował do zdjęcia w swej bieliźnie z napisem: „Kocham moje etno-kalesony", które zdobią - jak głosił tekst - „wesołe, czarno białe krówki z szarotką i błękitną gencjaną" oraz „lśniąco czerwone guziki szklane z białym krzyżem szwajcarskim". Wszystko zgodnie z hasłem: „Niech żyje Szwajcaria na kalesonach!" Tematem tej publikacji są różnorakie aspekty etnonacjonalizmu, O wybuchowej sile całego zjawiska stanowi właśnie połączenie obu tendencji - nacjonalizacji i etnizacji. Za motyw przewodni uważam dwie tezy, które przewijają się przez wszystkie strony tej książki. Pierwsza teza brzmi: Europa w żadnym razie nie ma jeszcze za sobą epoki nacjonalizmu. Nacjonalizacja postępuje naprzód i nie doszła jeszcze do kresu. Państwo narodowe nadal stanowi najskuteczniejszy wynalazek w europejskiej historii ostatnich dwustu lat8. Ex post widać, że zachodni model terytorialnie wyodrębnionego państwa narodowego góruje ekonomicznie i militarnie nad wszystkimi innymi modelami uspołecznienia. Po rozpadzie Związku Radzieckiego jako ostatniego w Europie imperium wielonarodowego również na wschodzie święci tryumfy państwo narodowe. U końca XX wieku w Europie państw jest znacznie więcej niż liter w alfabecie łacińskim. W 1920 roku na kontynencie europejskim były 33 suwerenne państwa, w 1945 roku ich liczba spadła do 31, by w 1995 roku wzrosnąć do 42. Wraz z końcem zimnej wojny otworzyła się na kontynencie europejskim puszka Pandory, z której wyskoczyły różnorakie odmiany nacjonalizmu. Europę Wschodnią i Europę Zachodnią różni stopień zaawansowania procesów modernizacyjnych, w których powstanie państwa narodowego stanowi zasadniczy aspekt. W dawnych państwach narodowych, takich jak Francja, Wielka Brytania czy Szwajcaria, ludzie zmagają się z innymi problemami niż ich bliźni na Litwie, na Słowacji czy w Chorwacji. O ile zachodnie państwa narodowe muszą się borykać z dążeniami do autonomii, występującymi w niektórych ich regionach, o tyle narody Europy Wschodniej 6 Eric Hobsbawm, Das Zeitalter der Extreme. Weltgeschichte des 20. Jahrhunderts, Munchen-Wien 1995, s. 28. Angielski oryginał ukazał się w 1994 roku w Londynie pod tytułem: Age of extremes. The short twentieth century 1914-1991. 7Por. na przykład Rita Jalali/Seymour Martin Lipset, Racial and Ethnic Conflicts: AGlobal Perspective, w: „Political Science Quarterly", 107 (1992-93), nr 4, ss. 585-606. 8 Tego samego zdania, choć nie bez krytycznych tonów, jest również Francois Furet. Por. Ralf Dahrendorf/Francois Furet/Bronisław Geremek, Wohin steuert Europa? Ein Streitgesprdch, hg. von Lucio Caracciolo, Frankfurt a. Main-New York 1993, s. 67. Włoski oryginał ukazał się w 1992 roku w Rzymie pod tytułem: La democratia in Europa. 12 PROLOG SARAJEWO NIE JEST ODOSOBNIONYM PRZYPADKIEM 13 znajdują się w stanie wzbudzenia nacjonalistycznego risor-gimento. Obserwatorzy dziejów najnowszych, na przykład Tony Judt, profesor studiów europejskich na uniwersytecie nowojorskim, czy Hugo Biitler, redaktor naczelny „Neue Zur-cher Zeitung", mówią o „nowym nacjonalizmie"9. Wydaje się wątpliwe, by formy nacjonalizmu rzeczywiście były nowe. Nowością natomiast jest coraz powszechniejsze przekonanie, że po okresie pewnego uśpienia nacjonalizm jako formująca i jako destrukcyjna siła historyczna znów się przebudził i na nowo kształtuje mapę geopolityczną Europy. Stan zachodnioeuropejskiej świadomości jest jednak inny niż wschodnioeuropejskiej. Europa Zachodnia -jeśli nie liczyć paru konfliktów regionalnych - ma już za sobą fazę ostrych napięć, co w żadnym razie nie dotyczy jeszcze Europy Wschodniej10. W eseju tym głoszę tezę, że nacjonalizm jest zjawiskiem, które towarzyszy procesom modernizacyjnym, zjawiskiem, przez które przechodzi każde społeczeństwo na drodze do nowoczesności11. Właśnie dzięki swemu ładunkowi emocjonalnemu nacjonalizm stanowi religię polityczną integracji w zeświecczonym społeczeństwie. Industrializacja i urbanizacja rozerwały tradycyjne więzi społeczne; świadomość narodowa i nacjonalizm przyjęły na podobieństwo religii świeckiej funkcje kompensacyjne. Druga teza brzmi: po Europie snuje się upiór - upiór etnizacji polityki i społeczeństwa. Ponowny przypływ siły etnonacjonalizmu również łączy się z procesami modernizacji, która potęguje wielokulturowość społeczeństwa, zwłaszcza że u końca XX wieku cechuje je niebywała mobilność i migracja. 9 Tony Judt, Der neue alte Nationalismus, w: „Merkur. Deutsche Zeitschrift fur europaisches Denken", 48 (1994), nr 12, s. 1047-1064; Hugo Biitler, Neuer Nationalismus. Die vielen Dimensionen eines wiederbelebten politischen Orientierungsmusters, w: „Neue Zurcher Zeitung", 14-15 października 1995. 10 Por. również Isaiah Berlin, Der Nationalismus, Frankfurt a. Main 1990; William Pfaff, Die Furien des Nationalismus. Politik und Kultur am Ende des 20. Jahrhunderts, Frankfurt a. Main 1994. 11 W nowszej literaturze zachodniej teza ta nie stanowi już przedmiotu sporów. Por. na przykład: Heinrich August Winkler (red.), Nationalismus, Konigstein /Ts. 1985; tenże sam (red.), „Nationalismus in der Welt von heute. Geschichte und Gesellschaft. Zeitschrift fur Historische Sozialwissenschaft", Sonderheft 8, Gbttingen 1982; Eric Hobs-bawm, Nationen und Nationalismus. Mythos und Realitat seit 1780, Frankfurt a. Main 21992; Ernest Gellner, Nationalismus und Modernę, Berlin 1991; ten sam, Encounters with Nationalism, Oxford (UK)-Cambridge (USA) 1994. Por. także przegląd literatury, zestawiony przez Dietera Langewiesche, Nation, Nationalismus, Nationalstaat: For-schungsstand und Forschungsperspektiven, w: „Neue Politische Literatur. Berichte iiber das internationale Schrifttum", 1995, nr 1, ss. 190-236. W reakcji na nowoczesne przeobrażenia społeczne pojawia się etnonacjonalizm, który zwraca się przeciwko uniwersalizmowi. Ukształtowana głównie przez Alaina de Benoist filozofia nowej prawicy we Francji pod nazwą „etnopluralizmu" zdobywa coraz większy wpływ na debatę społeczną. W istocie rzeczy etnopluraliści (w eseju tym nazywam ich etnona-cjonałistami) opowiadają się za społeczeństwem apartheidu, to znaczy za izolacją na jak najmniejszym obszarze. Etnonacjonalizm opiera się na przekonaniu, że lud, naród i etniczność są bytami naturalnymi. Choć współcześni zwolennicy etnonacjonalizmu z reguły nie posługują się już rasistowską czy biologistyczną argumentacją, to jednak opowiadają się za dyferencjalizmem kulturowym, z którego wywodzą tezę, że nie wszyscy ludzie są sobie równi, a zatem i nie są sobie równi pod względem wartości. By zapobiec mieszaniu się kultur i grup narodowościowych, optują za segregacją i izolacją. Koncepcja narodu i etniczności służy im jako instrument integracji wewnętrznej. Etnonacjonalizm nie dopuszcza przy tym do głębszej refleksji nad językiem, religią i etnią, które wykorzystuje politycznie do własnych celów. Dochodzi do etnizacji konfliktów społecznych, które tym sposobem uzyskują pozór nieodwracalności 12. Co można tu zrobić? Historyk powinien rozszyfrować w kontekście historycznym sens kategorii takich jak naród i etnia, by w miejsce esencjalistycznych fikcji etnonacjonalizmu ukazać ich funkcję polityczną i ideologiczną13. Realizacja tego zadania wymaga wielodyscyplinarnego podejścia. Dlatego w eseju tym nawiązuję do debat historyków i antropologów, socjologów, etnologów i politologów. Czasami umieszczam przy tym osoby, daty i wydarzenia w kontekście historyczno-politycznym, który 12 Por. Hans-Gerd Jaschke, Formiert sich eine neue soziale Bewegung von rechts? Folgen der Ethnisierung sozialer Konflikte, w: „Blatter fiir deutsche und internationale Politik", 1992, nr 12, ss. 1437-1447. 13 Podobną argumentację przedstawia austriacki politolog Joseph Marko w zawierającej bogaty materiał książce: Autonomie und Integration. Rechtsinstitute des Nationali-tatenrechts im funktionalen Yergleich, Wien-Koln-Graz 1995. 15 przeciętni obywatele Zachodu zwykli przeoczać skutkiem nieświadomych mechanizmów obronnych. Na tym polega w pewnym sensie prowokacyjny i - być może - pobudzający do refleksji wymiar tej książki. Nowoczesne społeczeństwo zachodnie ożywia wola urzeczywistnienia dobrobytu gospodarczego, spójności społecznej i demokracji liberalnej. Przyglądając się zależnościom w obrębie tej triady, trudno nie dostrzec, że dzisiejsza Europa znajduje się w trudnej fazie przejściowej. Do lat sześćdziesiątych zachodni teoretycy modernizmu wierzyli, że demokracja i rynek są ze sobą automatycznie sprzężone. Amerykański socjolog Seymour Martin Lipset w swej słynnej książce stwierdził, że rozwinięty kapitalizm prowadzi do społeczeństwa demokratycznego 14. Dzieje najnowsze tylko po części potwierdziły trafność tej tezy. Wielu współczesnych reprezentantów nauk społecznych uważa tę sugestię za błędną. Globalne problemy gospodarki światowej i ochrony środowiska wymagają czegoś więcej niż mechanizmów gospodarki wolnorynkowej. Dlatego południowoazjatycki autorytaryzm zyskuje w oczach wielu ludzi na atrakcyjności, ponieważ zapewnia sukcesy gospodarcze i spójność społeczną, a zarazem nie pociąga za sobą takich kosztów społecznych jak zachodni indywidualizm. Południowoazjatyc-kie „tygrysy" ograniczają prawa człowieka i obywatela, ale za to panuje w nich spokój, ład i powszechny dobrobyt. W Europie ludzie zaczynają sobie stawiać pytanie: Czy mamy zrezygnować z praw obywatelskich, by osiągnąć wyższy dobrobyt? Cóż po prawach obywatelskich, jeśli ludzie nie mają co jeść? Postkomunistycznym społeczeństwom wschodnioeuropejskim grozi anarchistyczny chaos mafii i dziewiętnastowiecznego liberalizmu, prawicowego populizmu i etno-nacjonalizmu, dlatego delikatny autorytaryzm niejednemu jawi się jako kuszące wyjście z kryzysu fazy transformacji. Nie muszę podkreślać, że dla Europy z jej tradycją oświecenia i praw człowieka wschodnioazjatycki autorytaryzm nie jest środkiem, który by mógł wzmocnić spójność społeczeństw w państwach narodowych. Mimo to pozostają 14 Seymour Martin Lipset, Political man. Garden City (USA) 1963. podstawowe pytania: Jak w europejskich demokracjach powstrzymać erozję poczucia przynależności, wspólnoty i solidarności? Jak wiele solidarności jest w ogóle niezbędne, by mogły funkcjonować demokracje liberalne? Jakie wartości należą do fundamentów społeczeństwa zachodniego? W okresie zimnej wojny wydawało się, że wszelkie tego rodzaju pytania zostały w podobny sposób rozstrzygnięte. Konflikt między Wschodem i Zachodem wyznaczał wyraźną linię frontów i gwarantował minimum wspólnoty wartości w rywalizacji ideologicznej z blokiem wschodnim. Gwałtowne ruchy ludności w drugiej połowie XX wieku i postępująca nacjonalizacja Europy Wschodniej po upadku Związku Radzieckiego ponownie przesunęły problem tożsamości w centrum zainteresowania politycznego. Nawet granice terytorialne, które w warunkach zagrożenia nuklearnego przez dziesiątki lat były czymś nienaruszalnym, zaczęły się przesuwać i w wielu regionach w żadnym razie nie są stabilne. W Europie Wschodniej tlą się konflikty, które wśród Słowian południowych i na Kaukazie wybuchły już z całą mocą. Władysław Bartoszewski, polski minister spraw zagranicznych, słusznie zwrócił uwagę, że liczba sąsiadów Polski zwiększyła się z trzech do siedmiu. Wszystkie państwa, z którymi Polska sąsiadowała do 1989 roku, znikły z mapy politycznej kontynentu europejskiego. Niemiecka Republika Demokratyczna przestała istnieć, Czechosłowacja podzieliła się na Czechy i Słowację, a graniczące z Polską terytoria byłego imperium sowieckiego rozpadły się na cztery nowe państwa: Litwę, Białoruś, Ukrainę i Rosję. Jakież niebywałe zmiany w ciągu zaledwie kilku lat! Integracja zachodnioeuropejska, obejmująca najrozmaitsze dziedziny życia, notuje ogromne postępy i prowadzi do erozji klasycznego państwa narodowego. Równocześnie ruchy migracyjne przyczyniają się do coraz większej niejednorodności społeczeństw. W następstwie tych przeobrażeń przed zachodnioeuropejskimi państwami narodowymi, które jeszcze niedawno przechodziły proces nacjonalizacji wewnętrznej i zewnętrznej, ponownie staje problem tożsamości i przynależności. W dziejach Europy pojawiały się rozmaite modele traktowania kulturowej różnorodności w ramach wspólnoty poli- 16 tycznej15. W pierwszej kolejności wymienić należy typ imperium wielonarodowego - od Imperium Romanum po monarchię Habsburgów. W imperium wielonarodowym fundamentem współistnienia był system regulacji polityczno-prawnych, który przyznawał pewną autonomię grupom narodowościowym i religijnym. W tradycyjnych społeczeństwach tolerancja dotyczyła grup, a nie poszczególnych ludzi - zwłaszcza że zwykle żyli oni w jednorodnych skupiskach czy jednostkach administracyjnych. Poszczególne grupy wzajemnie respektowały granice geograficzne i kulturowe, dlatego ich współistnienie zazwyczaj miało pokojowy charakter. Drugi model oferują państwa zamieszkiwane przez dwa bądź trzy narody, takie jak Szwajcaria, Belgia, Cypr, Liban czy dawna Bośnia-Hercegowina. W państwach takich grupy narodowe i religijne wzajemnie się tolerują i wspólnie wypracowują reguły modus vivendi. Dopóki żadna z grup nie obawia się dominacji drugiej, dopóty może funkcjonować ich wspólny organizm polityczny - w przeciwnym razie dochodzi do jego rozpadu. Za trzeci model można uznać klasyczne państwo narodowe zachodniego typu, w którym dominująca grupa narodowościowa rządzi życiem publicznym, organizuje państwo według własnych wyobrażeń, a swą kulturę stara się uczynić momentem specyficznym całego organizmu politycznego. Państwa narodowe przyznają prawo do odmienności zazwyczaj nie grupom, lecz jednostkom, ponieważ różnice kulturowe uważają za sprawę prywatną swych obywateli. Wreszcie jako czwarty model można podać społeczeństwo typu amerykańskiego, czyli społeczeństwo imigracyjne. Stany Zjednoczone nacjonalizują tylko polityczne prawa obywatelskie i oficjalnie akceptują pluralizm kulturowy. Umożliwia to integrację na przykład Chińczykom, którzy na forum publicznym czują się Amerykanami, choć w życiu prywatnym nadal kultywują swą chińską tożsamość. Niemieckie słowo „obywatel" (Biirger) cechuje irytująca dwuznaczność, która utrudnia mentalnie rozwój narodu obywateli 16. Słowo to odpowiada francuskiemu citoyen („oby- 15 Wiele inspirujących uwag w tej kwestii przynosi artykuł Michaela Walzera, Politik der Differenz. Staatsordnung und Toleranz in der multikulturellen Welt, w: „Transit. Europaische Revue", 1994, nr 8, ss. 5-20. 16 Por. Ralf Dahrendorf, Der modernę soziale Konflikt. Essay zur Politik der Freiheit, Munchen 1994. watel"), a zarazem i bourgeois („mieszczanin"), przy czym dłuższą tradycję wykazuje to drugie znaczenie. W Szwajcarii, tym par excellence mieszczańskim kraju, na płaszczyźnie politycznej pojęcie Biirger służy dziennikarzom i politykom jako kryterium podziału na prawicę i lewicę. Socjaldemokraci są uważani za ugrupowanie niemieszczańskie, choć z socjologicznego punktu widzenia nie są już partią robotniczą -pod względem dochodów i majątku elektorat socjaldemokratów góruje nad elektoratem chrześcijańskich demokratów. Oto zamęt języka politycznego! Należy dodać, że w Niemczech i w większości krajów wschodnioeuropejskich główną rolę w pojmowaniu wspólnoty odgrywa pojęcie „naród", utrudniając tym samym mentalną budowę narodu obywateli. W eseju tym przyjmuję za punkt wyjścia, że w Europie społeczeństwo obywatelskie należy budować na gruncie indywidualnych praw obywatela, a nie na gruncie kolektywnych praw grupy. Wielką zasługą europejskiej myśli oświeceniowej jest sformułowanie podstawowych praw człowieka, które zniosły prymat zbiorowości, przejawiający się na przykład przywilejami stanowymi. Po drugie, opowiadam się za prymatem państwa. Jedno jest pewne, jakąkolwiek by stosować koncepcję integracji w odniesieniu do obcych: zasadę ładu międzynarodowego stanowią państwa, a nie narody. Dopóki tak jest, dopóty wszelkie próby rozwiązania konfliktów muszą wychodzić od państwa jako zasady organizacyjnej. I po trzecie, optuję za wielością tożsamości poszczególnych jednostek. Tylko na gruncie takiej wielości można pogodzić ze sobą lojalność polityczną i lojalność kulturową. Skoro tak, to w centrum uwagi musi się znaleźć problem tożsamości zbiorowej i członkostwa. W warunkach europejskich procesów integracyjnych oraz imigracji z Południa kontrola nad procedurą przyznawania praw obywatelskich stanowi poniekąd ostatni bastion suwerenności państwa narodowego 17. Im większa jest nierówność szans życiowych w Europie i świecie, tym wyraźniej kwestia obywatelstwa 17 Liczne inspiracje zawdzięczani książce Rogersa Brubakera Staats-BUrger. Frank-reich und Deutschlaiul im historischcn Vergleich, Hamburg 1994. Patrz np. s. 233. Angielski oryginał ukazał się w 1992 roku pod tytułem Citizenship and Nationhood in France and Germany. 18 19 staje się zasadniczym problemem. Obywatelstwo umożliwia pobyt na terytorium danego państwa, reguluje dostęp do rynku pracy i pozwala korzystać z systemu opieki społecznej. Większość imigrantów dysponuje już trwałym statusem krajowców, ma zagwarantowany dostęp do rynku pracy - z wyjątkiem stanowisk w służbie publicznej - i korzysta z istotnych funkcji socjalnych państwa opiekuńczego. Jedyne, czego im brak, to absolutna pewność, że będą mogli pozostać w swym nowym kraju - nie są bowiem w pełni chronieni przed wydaleniem. Poza tym owi „obcy krajowcy" - by posłużyć się paradoksalnym sformułowaniem - muszą zrezygnować z politycznych praw obywatelskich, które stanowią fundament narodu obywateli. Pod koniec XX wieku we wszystkich krajach europejskich masy ludności najbardziej emocjonuje i mobilizuje polityka imigracyjna. Bardziej niż rzeczywistymi interesami materialnymi daje się to wyjaśnić wymiarem symbolicznym całego zagadnienia, który pozostaje w bezpośrednim związku z tożsamością narodową. Dlatego tym bardziej niezbędna jest dyskusja nad różnorakimi koncepcjami narodowości. Naród, etniczność i obywatelstwo państwowe stanowią triadę, która w coraz większym stopniu zajmuje wschodnich i zachodnich mieszkańców naszego kontynentu. Stanowi ona też punkt wyjścia niniejszego eseju, który widzę jako głos za ideą narodu obywateli i jako protest - j'accuse - przeciwko etnizacji polityki. Esej ten, w większym stopniu niż moje inne publikacje, powstał dzięki rozmowom, odczytom i podróżom. Wiele zawdzięczam wymianie intelektualnej, która znów stała się możliwa, odkąd zniknęła żelazna kurtyna. W 1991 roku jako visiting professor przebywałem na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a w 1993 na Uniwersytecie Ekonomicznym w Budapeszcie. Dzięki temu mogłem nad przedstawionymi tu wywodami dyskutować ze wschodnioeuropejskimi kolegami i studentami. Szczególne podziękowanie jestem winien Collegium Budapest, bez którego stymulującej atmosfery duchowej książka ta nie doszłaby do skutku. Rok akademicki 1994/95 spędziłem jako sabbatical w murach tej fascynującej instytucji, którą łączą tak mocne związki z berlińskim kolegium naukowym. Podróże naukowe do Wiednia (Wien), Pragi (Prag, Praha). Brna (Briinn), Bratysławy (Pressburg, Pozsony), Krakowa (Krakau), Zagrzebia (Agram, Zagreb, Zagrab) i Kłuj (Klau-senburg, Cluj, Kolozsvar) stanowiły uzupełnienie fascynującego doświadczenia Europy Środkowowschodniej. Za komunizmu czas w Europie Środkowej płynął wolniej, dlatego w 1995 roku, podróżując po Transylwanii (obecnie Rumunia), miałem wrażenie, że nieomal rękoma mogę dotykać złogów minionej wielokulturowości. W jednym z kościołów obronnych przeczytałem wydrapany na bocznej ścianie ołtarza napis: „Panie, dopomóż, abym się dostał do Niemiec". Ostatni krzyk wielowiekowej, zaginionej już kultury niemieckiej w Siedmiogrodzie. Z powodu „żelaznej kurtyny", która dzieliła Europę, mieszkańcy Europy Zachodniej niemal stracili z oczu Europę Wschodnią i nie dostrzegali jej kulturowej różnorodności, którą przykrywała komunistyczna politura, dlatego w książce tej szczegółowiej opowiadam o krajach wschodnioeuropejskich i spoglądam na nie z porównawczego punktu widzenia, którego zwykle brak w literaturze przedmiotu. Oczywiście, na eseju tym odciska swe piętno również moja ojczysta Szwajcaria, w szczególności mój macierzysty uniwersytet we Fryburgu. W kantonie Fryburg (niem. Freiburg, fr. Fribourg) mieści się jedyny rzeczywiście dwujęzyczny uniwersytet szwajcarski, w którym języki francuski i niemiecki w równym stopniu mają status oficjalnego języka wykładowego. Inne dwujęzyczne uniwersytety w Europie przestały już funkcjonować. W Pradze, gdzie od 1882 roku uniwersytet był podzielony na dwie sekcje, sekcję niemieckojęzyczną zamknięto w 1945 roku. W belgijskim Lowanium (flam. Leuven, fr. Louvain) dostojny uniwersytet podzielił się w 1970 roku na dwie odrębne szkoły wyższe. Natomiast Uniwersytet Fryburski umocnił swą dwujęzyczność. W roku akademickim 1995/96 80,9% ogółu studentów stanowili Szwajcarzy, a 19,1% obcokrajowcy. Wśród profesorów udział obcokrajowców wynosił 35,8%. Jeśli chodzi o język ojczysty studentów, to podział wyglądał jak następuje: 46,2% ogółu mówiło po niemiecku, 31,5% po francusku, 11,8% po włosku, 1,9% po hiszpańsku, 1 % po angielsku, 0,5% po retoromańsku, a 7,1% innymi językami. Podczas zajęć studenci i wykładowcy posługują się językami niemieckim i francuskim. 20 Oczywiście, w książce tej dochodzi do głosu doświadczenie szwajcarskiej i wschodnioeuropejskiej wielokulturowości. Wracając do Szwajcarii po rocznym pobycie w Europie Wschodniej, byłem już innym człowiekiem. Rozpięty między dwoma światami, między tradycją i przełomem, z jednej strony poczułem, że szwajcarska egzystencja nie jest tak bardzo istotna (Max Frisch), z drugiej zaś - ponownie dostrzegłem odrębność helweckiej drogi. Choć w żadnym razie nie uważam szwajcarskiego modelu za nasz towar eksportowy, to jednak stosunkowo spokojne przeobrażenia wielokulturowej Szwajcarii ciągle jednak robią wrażenie. Karl Jaspers powiedział kiedyś, że Europę czeka wybór między bałkanizacją i helwetyzacją. Osobiście jestem przekonany, że pokojowe współistnienie różnorakich grup narodowościowych, religijnych czy językowych nie jest, mimo wszystkich trudności dnia codziennego, reliktem minionego świata, lecz projektem europejskiej przyszłości. Przeglądając niemal nieprzejrzane stosy literatury poświęconej problemowi nacjonalizmu, trudno nie skonstatować, że wiele prac porównawczych wyszło spod pióra intelektualistów, którzy pochodzą z krajów wschodnioeuropejskich. Wielu z nich jest żydowskiego pochodzenia. Tę godną uwagi okoliczność wyjaśnia przerażający los Żydów w dwudziestowiecznej Europie. Natomiast w Szwajcarii kwestią nacjonalizmu z porównawczej perspektywy zajęło się tylko niewielu badaczy, choć szwajcarski model często pojawia się w literaturze przedmiotu. Jeśli czasami eksponuję szwajcarski punkt widzenia, to dlatego, że dzięki swemu doświadczeniu wielokulturowości Szwajcaria może wnieść istotny wkład w ogólnoeuropejską dyskusję. Przypisy pokazują, jak wielu kolegom i autorom jestem winien szczególne podziękowanie. Im dłużej zajmowałem się tematem, tym wyraźniej zdawałem sobie sprawę, że ten esej historyczno-polityczny jest jedynie próbą i szkicem - swego rodzaju zbiorem tez. Można by je nazwać „przypuszczeniami dyletanta" (Lew Trocki) w odniesieniu do przedmiotu, który jest autentyczną rzeczywistością, nawet jeśli w kwestii jego definicji zapewne nigdy nie uda się osiągnąć zgody. Część pierwsza EUROPEJSKIE STREFY CZASU HISTORYCZNEGO I POJĘCIE NARODU W XIX i XX wieku nacjonalizm stanowił największą siłę polityczną 1. Amerykański historyk węgierskiego pochodzenia John Lukacs określił go mianem „jedynej religii popularnej" naszych czasów 2. Przed implozją komunizmu wielu historyków interpretowało XX wiek jako wiek konfrontacji między totalitaryzmem i demokracją. Ujęcie to jest pod wieloma względami trafne, ale nie obejmuje całej rzeczywistości. Lukacs, występując przeciwko neomarksistowskim historykom i socjologom, pisał w 1993 roku: „Dla dwudziestego wieku znamienna była nie potęga klas i nie rywalizacja idei, lecz walka narodów". Cokolwiek by powiedzieć, jedno jest pewne: wiek XX niełatwo daje się sprowadzić do wspólnego mianownika. Lewica nigdy nie umiała sobie poradzić z kwestią narodową. Już na początku XX wieku teoretycy o socjalistycznej proweniencji, na przykład Austriak Otto Bauer, opierali się na modelu imperium Romanowów czy Habsburgów, który zmodyfikowali tylko przez wprowadzenie internacjonalistycznej władzy lewicy socjalistycznej. Jeszcze w latach sześćdziesiątych większość historyków była przekonana, że wraz z drugą wojną światową skończyła 1 Podobne zdanie reprezentuje wielu historyków: Theodor Schieder, Natwnalismus und Nationahtaat. Studien zum natmnalen Problem im modernen Europa, red. Otto Dann i Hans-UIrich Wehler, Góttingen 1991 (oryginał ukazał się w 1964 roku); John Lukacs, Die Geschichte geht weiter. Dcis Ende des 20. Jahrlutnderts und die Wiederkehr des Natwnalismus, Miinchen 1994; John Hutchinson/Anthony D. Smith (red.), Nutiona-lism, Oxford 1994; Lothar Gali, Die Nationalisierung Europas seit der Franz/isisclien Revolution, w; Wirtschaft, Gesellścliaft, Unternehmen. Festschrift fur Hans Polu" zum 60. Geburtstag, red. Wilfried Feldenkirchen/Frauke Schónenrt-Rohlk/Gunther Schulz, 2. Teilband, Stuttgart 1995, ss. 568-579. 2 Lukacs, Die Geschichte gelit weiter, s. 271. Następny cytat: s. 252. 24 25 się w Europie epoka nacjonalizmu 3. Po okresie ludobójstwa i przesiedleń, które zwłaszcza na kontynencie europejskim pociągnęła za sobą druga wojna światowa, w Europie ruchy nacjonalistyczne zdawały się pozbawione szans. Ogłoszono kres nacjonalizmu. Wszystko to okazało się złudzeniem. Już ruch wyzwoleńczy w Azji i Afryce, skierowany przeciwko mocarstwom kolonialnym, podał w wątpliwość tę optymistyczną wizję historii. Nie zdeprymowani zwolennicy szkoły modernizmu konflikty nacjonalistyczne na kontynencie azjatyckim i afrykańskim uznali za kopię europejskiego pierwowzoru. Poważniejszego wysiłku intelektualnego wymagała już analiza walki czarnej ludności Stanów Zjednoczonych o pełne prawa obywatelskie czy ruchów autonomii regionalnej, które wystąpiły od Quebecu przez Szkocję po Korsykę, od Kraju Basków przez szwajcarską Jurę po Tyrol Południowy. Ale dopiero kres imperium sowieckiego i rozpad Jugosławii po 1989 roku doprowadziły do zasadniczego zwrotu w debatach nad nacjonalizmem. Ludzie o anachronicznych poglądach początkowo byli skłonni marginalizować wydarzenia w Europie Wschodniej jako wschodnie barbarzyństwo, a tymi samym bagatelizować je jako chwilowy nawrót do minionych czasów. Z czasem przyjął się jednak pogląd, że renesans kwestii narodowej stanowi element trudnego procesu transformacji i modernizacji, który Europa przechodzi w całym XX wieku. W odniesieniu do pytania, jak zdefiniować nacjonalizm i sklasyfikować jego historyczne odmiany, poglądy reprezentantów nauk społecznych nadal wykazują rozbieżność. Dość zgodnie przyjmuje się tylko, że w nowszych dziejach Europy nacjonalizm stanowi jedną z najskuteczniejszych ideologii integracyjnych, z pomocą których zwykło się mobilizować masy narodowe. Jak stwierdza Lothar Gali, nacjonalizm skupia siły społeczne ponad wszelkimi podziałami i ideologiami, obiecując ludziom lepszą przyszłość ich ludu czy narodu 4. W epoce szybkiej zmiany społecznej ludzie potrzebują przynajmniej minimalnej więzi z przeszłością i tradycją, dlatego właśnie sama dynamika dziejów najnowszych stale generuje nacjonalistyczną reakcję. Pęknięcia i przesunięcia, charakterystyczne dla czasów kryzysu, stanowią podłoże nacjonalizmu, którego formy często bywają bardzo zróżnicowane, sięgając od zasługującego na uznanie patriotyzmu po nacechowany pogardą wobec człowieka nacjonalizm etniczny. Dla wprowadzenia w temat najpierw omawiam niektóre nurty teoretyczne. Zajmuję się przy tym głównie dyskusjami, które toczą się w polu napięć wyznaczonych przez triadę „państwo-naród-etniczność".Od czasów rewolucji francuskiej trwa tryumfalny pochód - z zachodu na wschód - zasady państwa narodowego. Wszystkie regiony Europy w różnym czasie przechodzą podobne przeobrażenia narodowe i nacjonalistyczne. Nie jest to pocieszająca konstatacja, jeśli pamiętać o dwu wojnach światowych, które można interpretować również jako europejskie wojny domowe, zrodzone z nacjonalistycznego ducha. Chroni nas ona jednak przed zachodnioeuropejską hipokryzją w stosunku do naszych wschodnioeuropejskich towarzyszy losu. 3 Dobrego przeglądu dyskusji nad nacjonalizmem nadal dostarcza: Heinrich August Winkler (red.), Natitmalismus, 2., poszerzone wydanie. Konigstein/Ts. 1985, w szczególności „Wprowadzenie", ss. 5—46. Francuskie spojrzenie: Jacques Rupnik (red.), l.e dćchirement des nations, Paris 1995. 4 Gali, Die Nationalisierung Europas seit der FranzOsischen Revolution, s. 570. 27 CZYM WŁAŚCIWIE JEST NARÓD? Dlaczego Portugalia jest państwem narodowym, a Katalonia - jeszcze – nie 1? Dlaczego państwem narodowym jest Szwajcaria, a Siedmiogród (Transylwania) nie? Dlaczego Węgrzy na Słowacji i Ukrainie, w Rumunii i Wojwodinie czują się częścią narodu węgierskiego, a włoskojęzyczni Szwajcarzy nie czują się częścią narodu włoskiego? Dlaczego w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych Republikę Federalną Niemiec i Niemiecką Republikę Demokratyczną uważano za dwa państwa jednego narodu niemieckiego? Dlaczego bośniaccy muzułmanie w regionie Sandżaku są narodem, a sąsiedni muzułmanie w serbskiej części Bośni tylko wspólnotą religijną? Szereg pytań, które wprowadzają w problematykę narodu, państwa i etniczności, a jednocześnie ukazują wieloznaczność pojęć i zróżnicowanie tożsamości. 1 Wywody zawarte w tym rozdziale przedstawiłem na forum Collegium Budapest: podczas konferencji „Cultural Crossroads in Europe" (8-10 marca 1995) oraz podczas seminarium „Nation, State and Ethnicity" (19-20 maja 1995). Za inspirującą dyskusję dziękuję Bogdanowi Bogdanowowi (Sofia), Alessandro Cavallemu (Pawia), Lórintowi Czaranowi (Kłuj), Horstowi Haselsteinerowi (Wiedeń), lstvanowi Hontowi (Cambridge), Miroslavowi Hrochowi (Praga), Darinie Malowej (Bratysława). Bogdanowi Mirczewowi (Sofia), Markowi van den Muyzenbergowi (Leiden), Heldze Nowotny (Wiedeń), Tarailethowi Koshy Oomenowi (New Delhi), Andrei Pippidiemu (Bukareszt), Pćterowi Porowi (Nancy), Thomasowi A. Sebeokowi (Bloomington), Jirinie Smejkalowej-Strick-land (Praga), Arnoldowi Suppanowi (Wiedeń), Jiirgenowi Trabantowi (Berlin), Otto Urbanowi (Praga), Lajosowi Vćkasowi (Budapeszt). Interesująca debata towarzyszyła również mojemu odczytowi na Wydziale Historycznym Uniwersytetu w Zagrzebiu (Chorwacja) 28 marca 1995 roku. Chciałbym tu wspomnieć zwłaszcza o Drago Roksandiću i Mirjanie Gross. Pojęciowa wieża Babel We współczesnym dyskursie politycznym żaden „izm" nie jest przyczyną tak wielkiego zamętu jak nacjonalizm. Z powszechnością samego zjawiska pozostaje w sprzeczności tylko częściowa akceptacja jego pojęcia2. Każdy nacjonalizm rodzi swych własnych teoretyków. Siła polityczna nacjonalizmu kontrastuje z jego ubóstwem filozoficznym (Benedict Anderson). Hugh Seton-Watson, jeden z najlepszych znawców tematyki, w swej pracy z 1977 roku dochodzi do wniosku, że nie można podać naukowej definicji narodu. I dodaje przekornie: „Natomiast zjawisko istnieje od dawna i będzie istnieć również w przyszłości"3. Nie udało się wypracować uniwersalnej teorii narodu i nacjonalizmu. Zdając sobie z tego sprawę, trudno nie odnosić się z najwyższym sceptycyzmem do wszelkich debat nad problematyką narodu i nacjonalizmu. Właśnie w przypadku nacjonalizmu trzeba się wystrzegać tyranii pojęć, gdyż błędne tjęcia deformują rzeczywistość. Niejasne pojęcia skutkują jtnością myśli. Brak definicji nie świadczy o nieskuteczności nacjonalistycznego myślenia, wręcz przeciwnie. Nacjonalizm potrafi przemawiać do wielu właśnie dlatego, że nie ma stałej tej doktryny. Jego nieokreśloność jest źródłem jego siły. Pochodzący z Europy Środkowej pisarz Danilo Kis powiedział kiedyś, że nacjonalizm zapewnia tożsamość ludziom, którym brak wykształconej osobowości. Choć kariera takich pojęć jak „naród" czy „lud" często miała w europejskiej historii XIX i XX wieku zgubne następstwa, to jednak nie powinniśmy tych słów zakazywać czy wręcz demonizować. Byłaby to błędna strategia. Większość intelektualistów o lewicowej proweniencji zbyt długo pozostawiała tematykę narodu intelektualnym znachorom 2 Explicite stwierdza to wielu badaczy nacjonalizmu. Zob. na przykład Benedict Anderson, Die Erfmdung der Nation. Zur Kamerę eine.s folgenreichen Konzepts, Frankfurt a. M.-New York 1988, s. 15. Angielski oryginał ukazał się w 1983 roku w Londynie pod tytułem: Imagined Communities. Reflections on the Origin and Spread "f Nationalism. 3 Hugh Seton-Watson, Nations and States. An Enąuiry inlo the Origins oj Natiuns and the Politics of Nationalism, Boulder (USA) 1977, s. 5. 28 29 o prawicowym obliczu. Możemy natomiast postarać się, by pojęcia takie jak „naród" i „lud" nie były ontologizowane i hipostazowane. Tylko język oparty na faktach historycznych zapewnia rzeczowość dyskusji. Z powodu zbrodni, których nazistowski reżym dopuścił się w imieniu „aryjskiej rasy panów", w języku niemieckim oba terminy mają u końca XX wieku obciążoną hipotekę. Dlatego niełatwo podejmować tę tematykę bez automatycznych skojarzeń i emocji. Pojęcie „naród" zachowało się jednak również w języku niemieckim, jakkolwiek sami Niemcy po drugiej wojnie światowej odnosili się do niego z ogromną nieufnością. Dobrego przykładu wieloznaczności pojęcia „naród" dostarcza Organizacja Narodów Zjednoczonych. Założona w 1945 roku organizacja została w uznaniu dla zasług prezydenta Stanów Zjednoczonych Franklina D. Roosevelta nazwana „United Nations". W niemieckojęzycznym, francuskojęzycznym i hiszpańskojęzycznym kręgu nazwę powstałej w 1945 roku organizacji pokojowej przełożono dosłownie: „Vereinte Nationen", „Nations Unieś", „Naciones Unidas". Czytając preambułę Karty Organizacji Narodów Zjednoczonych, wzorowanej na konstytucji amerykańskiej, można odnieść wrażenie, że ma się do czynienia z konstytucją narodów. W istocie rzeczy chodzi jednak o umowę między państwami. Podobna niejasność dotyczyła już poprzedniczki ONZ, która nosiła nazwę „Liga Narodów", po niemiecku „Volker-bund", po angielsku „League of Nations", po francusku „Societe des Nations"4. Gdy Ligę Narodów zakładano w 1919 roku, pojęcie etat jako przekład angielskiego słowa nation zostało odrzucone, ponieważ to ostatnie odnosiło się również do angielskich kolonii i dominiów5. Francuski termin „Societe das Nations" został użyty między innymi już przez szwajcarskiego jurystę, filozofa i dyplomatę Emera de Vattel w dziele Le droit des gens ou principes de la loi naturelle appliąues a la conduite et aux affaires des 4 Por. Hans Wehberg, Die Vó'lkerbundsatzung. Erliiuten unter Beriicksichtigung der Vertrage von Locarno, des Kriegsdcluungspaktes usw., 3., poszerzone wydanie, Berlin 1929, s. 12. 5 Walter Schiicking (red.), Die Satzung des Yolkerbundes, Berlin 1921. s. 16. nations et des souverains, które ukazało się w 1758 roku. Niemieckie pojęcie Vólkerbund po raz pierwszy zostało użyte zapewne w 1784 roku przez Immanuela Kanta, który wyrażał nim idealną koncepcję ogólnoświatowego przymierza pokojowego6. Po pierwszej wojnie światowej niemiecka nazwa Ligi Narodów sugerowała, że liga opiera się na wspólnocie ludów, choć została zawarta przez rządy państw. Sprawa jeszcze bardziej się skomplikuje, gdy przywołamy pozaeuropejskie języki. Studenci arabscy zaczęli studiować na europejskich uniwersytetach w połowie XIX wieku7. Dzięki temu europejska koncepcja narodu pojawiła się również w świecie arabskim. Arabowie mieli jednak pewne trudności z przekładem tego nowoczesnego pojęcia. W końcu jako jego odpowiednik przyjęło się słowo umma. Początkowo były w użyciu również inne pojęcia, takie jak śacb (lud), ąawm (klan), gins (ci, którzy są tacy sami) i watan (ojczyzna). Umma oznacza wspólnotę religijną - wszystkich muzułmanów: al-umma al-muhammadiya. W XX wieku Arabowie zastosowali to słowo również w odniesieniu do swej wspólnoty językowej. Zwrot al-umma al-carabiya oznacza naród arabskojęzyczny, ba, został nawet użyty w odniesieniu do lokalnych jednostek geograficznych, takich jak naród egipski. Jedno jest jasne: słowo umma cechuje wieloznaczność. Arabski odpowiednik nazwy „Organizacja Narodów Zjednoczonych" - al-umma al-muttahida - można by przełożyć również jako „Zjednoczone Wspólnoty Religijne". Uwagi te miały pokazać, że w wielu językach z pojęciem „naród" wiąże się niejedna niejasność i wątpliwość. Słowo „naród" swe konkretne znaczenie uzyskuje zatem dopiero w kontekście historyczno-kulturowym. 6 Immanuel Kant, Idee zu einer allgemeinen Geschichte in weltbiirgerlicher Absicht, w: Immanuel Kant, Werke in zehn Biinden, t. 9, red. Wilhelm Weischedel, Darmstadt 1975. s. 42. Po raz pierwszy tekst ukazał się w: ..Berlinische Monatsschrift", listopad 1784, ss. 385-411. 7 Wskazówki na temat języka arabskiego zawdzięczam Janowi Hjarpe z Uniwersytetu Uppsala. Por. Jan Hjarpe, Some prohlems in Ihe meeting between European and Mamie legał Imdition. Examples from the Hmnan Rights discussion. Englisclies Paper 'Ur schwedischen Studiu Islamisk riin och diskussionen om Mdnskliga riittigheter, w: KetfsM-d, Nordisk juridisk tidsskrift", 60 (1993), nr 1, ss. 3-14. 30 31 Krótka dygresja. Uczestnicy dawniejszych debat politycznych w Stanach Zjednoczonych woleli się posługiwać pojęciem union czy confederation niż pojęciem „naród". Niemieckojęzyczni Szwajcarzy jeszcze dzisiaj mówią o „Związku", a francuskojęzyczni o Confederation, gdy mają na myśli swój kraj. Prezydent Szwajcarii zwraca się do Szwajcarów słowem „obywatele" czy - w dawnej formie - „konfederaci". Zwrot „Szwajcarki i Szwajcarzy" w języku politycznym w zasadzie nie występuje. Biurokracja narodowa w Bernie nosi nazwę „administracja związku" czy administration federale. Wydaje się to logiczne, jeśli pamiętać o federalistycznej (związkowej) strukturze szwajcarskiego państwa. Równocześnie Szwajcarzy mówią - i to nie jest już logiczne - o „Muzeum Krajowym" czy Musee national, o „Bibliotece Krajowej" czy Bibliotheąue nałionale. Archiwum narodowe - znów instytucja polityczna -nosi nazwę „Archiwum Związkowe", a nie „Archiwum Państwowe". Pojęcie „państwo" jest w Szwajcarii zastrzeżone -ileż językowych komplikacji! - dla kantonów. Ale już nad wejściem do węgierskiego archiwum narodowego w Budapeszcie wisi nazwa „Archiwum Państwowe". Wszystkie te przykłady, które zaczerpnęliśmy z politycznego języka niewielkiego państwa europejskiego, jakim jest Szwajcaria, pokazują, że wiele czasu będzie musiało upłynąć, by Europejczycy zaczęli Unię Europejską określać jako państwo czy jako naród. Europejski proces zjednoczeniowy u końca XX wieku znajduje się dopiero w swym początkowym stadium. Tak jak na początku XIX wieku kwestią narodową zajmowali się głównie dyplomaci i wojskowi, tak dzisiaj o wspólną Europę troszczą się przede wszystkim brukselscy biurokraci i technokraci. Przegląd definicji Czym jest naród? Pytanie to myśliciele polityczni stawiają sobie od stuleci. Dlatego warto przytoczyć kilka prób definicji, by ukazać całą różnorodność teorii i modeli. Na wstępie należy zauważyć, że w źródłach średniowiecz-rych słowo nationes pojawia się jako równoznaczne z gentes. W językach romańskich słowo „naród" zostało całkowicie przyswojone z łaciny, natomiast we wszystkich innych łacińska nazwa pozostała wyrazem obcym bądź wyrazem zapożyczonym. Łacińskie natio (od naści, „rodzić się") oznacza wspólnotę pochodzenia. W roku 1249 uniwersytet paryski wyróżniał wśród studentów nacje normańską, pikardyjską, angielską i galijską, do której zaliczał także Włochów, Hiszpanów i Greków. Ponadto nacja angielska obejmowała studentów niemieckich, polskich i skandynawskich8. Na Soborze Konstancjańskim (1414-1417) do natio germa-nica zaliczali się nie tylko niemieckojęzyczni przedstawiciele stanów duchownych Świętego Cesarstwa Rzymskiego, lecz także duchowieństwo Anglii, Węgier, Polski i krajów skandynawskich. Prałaci z Sabaudii, Prowansji i Lotaryngii zostali, ze względu na język, zaliczeni do nacji francuskiej, choć należeli do Cesarstwa. Duchowni włoskojęzyczni stanowili wraz z przedstawicielami Grecji, Sławonii i Cypru nację włoską, choć w sensie politycznym nacja taka nie istniała. Aż do zamknięcia obrad podział ten pozostawał przedmiotem kontrowersji. W roku 1694 Academie Francaise zdefiniowała naród jako ogół mieszkańców „d'un mesme Estat, d'un mesme pays, qui vivent sous mesmes loix, & usent de mesme langage [...]". Podobnie w roku 1789 abbe Sieyes zdefiniował naród jako „Un corps d'associes vivant sous une loi commune et re-presentes par la meme legislature, etc."9 Nieco później niemiecki filozof i poeta Johann Gottfried Herder pojęcia „naród" i „lud", których używał synonimicz-nie, wyposażył w quasi-osobowe właściwości: „Naród jest wychowywany i kształcony za pośrednictwem języka; i za jego pośrednictwem staje się dbały o porządek i honor, 8 Na temat znaczeń stówa „natio" zob. Hagen Schulze, Slaal und Nalion in der europaischen Geschichte, Miinchen 1994, zwłaszcza s. 118. 9 Cytowane w: Le Dictionnaire de VAcademie Francoise, dedie au Ro\, t. 2, Paris '694, s. 110; Emmanuel Sieyes, Qu'est-ce c/ue le Tiers etat? Preface de Jean-Denis Bredin. Texte de la ? edition de 1789, dont l'orthographe a ete moderniste, Paris 1988, s- 40. - Por. także: Jacques Godechot, Nalion, Patrie, Nulionalisme et Patriotisme en France au XVIII' siecle, w: „Annales historiques de la Revolution Francaise", 43 (1971), 1r206, ss. 481-501; Pierre Nora, Nation, w: Francois Furet/Monza Ozouf, Dktkmnaire 'ritii/ue de la Revolution Francaise, Paris 1988, ss. 801-812. 32 33 posłuszny, ułożony, taktowny, sławny, pilny i mocarny" 10. Lud był dla Herdera bytem zbiorowym. „Natura wychowuje rodzinę; najbardziej naturalnym państwem jest więc jeden lud, o jednym charakterze narodowym. [...] Nic nie wydaje się zatem tak przeciwne celowi rządów jak nienaturalny rozrost państw, dzikie przemieszanie ludzkich gatunków i narodów pod jednym berłem. Ludzkie berło jest o wiele za słabe i małe, by mogło okiełzać tak sprzeczne części; tedy zostają one sprzęgnięte w kruchą machinę, którą nazywa się machiną państwową, bez życia wewnętrznego i wzajemnej sympatii między poszczególnymi częściami"11. Ze sformułowań tych wynikało, że konstytutywnym kryterium przynależności do narodu nie są indywidualne prawa obywatelskie. Naród ma dla Herdera wyższą wartość niż jednostka, która swe cechy zawdzięcza przynależności do danego ludu. Niemiecki teolog i filozof Friedrich Schleiermacher poszedł jeszcze dalej, postulując czystość etniczną, a w konsekwencji - separację i izolację. W 1813 roku pisał dosłownie: „Każdy lud [...], który rozwinął się do pewnego pułapu, pozbawi się czci, jeśli będzie przyjmować obce elementy, choćby nawet były one same w sobie dobre [...]" 12. Ernst Renan nawiązał do sformułowań rewolucji francuskiej. W roku 1882 francuski badacz religii wystąpił ze słynną formułą „wspólnota woli" 13. Dla Renana naród był „wielką wspólnotą solidarnościową, opartą na poczuciu ofiar, które złożono, i ofiar, które jest się skłonnym jeszcze spełniać. [...] Istnienie narodu to [...] codzienny plebiscyt [...]" - plebiscite de tous les jours. Renan podkreślał subiektywistyczny aspekt narodu: „Naród jest duszą, zasadą duchową. [...] Podobnie jak jednostka, naród jest punktem końcowym długiej historii 10 Johann Gottfried Herder, Briefe zur Befiirderung der Humanitdt, w: Johann Gottfried Herder, Werke in zehn Bcinden, t. 9, red. Hans Dietrich Irmscher, Frankfurt ain Main 1991, s. 305. 11 Johann Gottfried Herder, Ideen zur Philosophie der Geschichle der Menschheil, Zweiter Theil, Riga-Leipzig 1785, ss. 261-262. 12 W homilii z 28 marca 1813 roku, napisanej pod wrażeniem starcia z wojskami Napoleona. Patrz: Friedrich Schleiermachers sammtliche Werke. Zweite Ahllieilung-Predigten, t. 4, Berlin 1835, s. 43. 13 Ernest Renan, Czym jest naród? Odczyt przed studentami Sorbony, 11 marca 1882 roku, cyt. w: Michael Jeismann-Henning Ritter (red.), Grenzfulle. Uber neuen und alten Nationalismus, Leipzig 1993, ss. 290-311. wysiłków, ofiar i poświęcenia. [...] Wspólna sława w przeszłości, wspólna wola wspólnego dokonywania czegoś wielkiego w teraźniejszości - oto istotne przesłanki istnienia ludu" 14. Inna znana definicja, której powstanie datuje się na 1913 rok, pochodzi od Józefa Dżugaszwili. „Naród", pisał rosyjski rewolucjonista, „jest stabilną wspólnotą ludzi, która powstała historycznie na gruncie wspólnoty języka, terytorium, życia gospodarczego i charakteru psychicznego, objawiającego się we wspólnocie kultury" 15. W kręgu światowego komunizmu teza ta aż do lat pięćdziesiątych kształtowała dyskusje nad pojęciem narodu. Jej autor lepiej znany jest pod nazwiskiem Stalin. Późniejszy sowiecki dyktator połączył w swej definicji czynniki subiektywne i czynniki obiektywne. Naukowa analiza problematyki nacjonalizmu pojawiła się dopiero po pierwszej wojnie światowej, co łączyło się z faktem, że po straszliwej wojnie, której ofiarą padły miliony ludzkich istnień, historiografia zaczęła demitologizować dziewiętnastowieczne państwo narodowe. Istotną rolę odegrała tu również pełna sprzeczności realizacja przez kraje Europy Środkowowschodniej prawa do samostanowienia, która sprawiła, że w czasach powojennych tematyka nacjonalizmu uzyskała permanentną aktualność. Wreszcie, polityka rasowa i agresywny nacjonalizm reżymu faszystowskiego nadały sprawie wymiar polityczny. W 1931 roku amerykański historyk Carlton J. H. Hayes opublikował znaną pracę The Historical Evolution of Modern Nationalism. Przedstawił w niej typologię, która próbowała uchwycić różnorodność nacjonalizmów. W stylu historii idei Hayes dokonał podziału na nacjonalizm humanitarny, nacjonalizm jakobiński, nacjonalizm tradycjonalny, nacjonalizm liberalny oraz nacjonalizm integrystyczny 16. W 1944 roku osiadły w Stanach Zjednoczonych Hans Kohn, który jako historyk i korespondent w wielu częściach świata 14 Renan, Czym jest naród?, ss. 308-309. 15 J. W. Stalin, Marxismus und nationale Frage, in: J. W. Stalin, Werke, t. 2, 1907-1913, hg. vom Marx-Engels-Lenin-Institut beim Parteivorstand der SED, Berlin 1950, s. 272. Po raz pierwszy opublikowane w czasopiśmie ..Proswieszczenije" (Oświata), M 3-5 (marzec-maj 1913). 16 Carlton J. H. Hayes, The Historical Evolution of Modern Nationalism, New York 1931. 34 35 obserwował zjawisko nacjonalizmu, przedstawił model, który - nawiązując do koncepcji Friedricha Meinecke - wyróżnił nacjonalizm zachodni czy też subiektywno-polityczny oraz nacjonalizm wschodni czy też obiektywno-kulturowy: „Na Zachodzie nacjonalizm zrodziły wysiłki stworzenia narodu w rzeczywistości politycznej i w walkach teraźniejszości, bez zbyt mocnych więzi uczuciowych z przeszłością historyczną; natomiast w Europie Środkowej i Europie Wschodniej nacjonaliści często konstruowali z mitu przeszłości i marzeń zwruconych ku przyszłości idealny obraz ojczyzny, który co prawda ściśle się łączył z przeszłością historyczną, ale nie miał bezpośred-, niego związku z aktualną teraźniejszością, i od którego oczekiwano, że kiedyś urzeczywistni się w politycznym sensie" 17. Po katastrofie drugiej wojny światowej Europejczycy sądzili, że nacjonalizm został raz na zawsze zdyskredytowany. Zdawało się, że ruch integracji europejskiej odsunie państwo narodowe do lamusa historii. Jednakże dekolonizacja ponownie postawiła temat na porządku dnia kongresów naukowych. Niezwykle inspirujące okazały się prace przybyłego do Stanów Zjednoczonych czeskiego Niemca żydowskiego pochodzenia Karla W. Deutscha, który w 1953 roku uznał naród i nacjonalizm za produkty rozwoju społecznego i zaawansowanej komunikacji: „A people fortns a social, economic, and political alignement of individuals from different social classes and occupations, around a center and a leading group. Its members are united by morę intensive social communication, and are linked to these centers and leading groups by an unbroken chain of connections in Communications, and often also in economic life, with no sharp break in the possibilities of communication and substitution at any link, and hence with somewhat better probability of social risefrom rank to rank" 18. 17 Hans Kohn, Die Idee des Nationalismus. Ursprung und Geschichte his zur Frun-ziisischen Revolution, Frankfurt a. M. 1962, s. 310. Angielski oryginał ukazał się w 1944 roku pod tytułem: The Idea of Nationalism. A Study on its Origins und Background. 18 Karl W. Deutsch, Nationalism and Social Communicatinn. An Ini/uiry into the Foundations of Natiomdity, Cambridge (USA)-London (UK) 21966, s. 101. Po raz pierwszy książka ukazała się w 1953 roku. Zachowuję w pamięci pełne esprit dyskusje z Karlem W. Deutschem, który podczas mojego stypendium w Center for European Studies Uniwersytetu Harwardzkiego (Cambridge USA) w roku akademickim 1976/77 byl moim mentorem. Szkoda, że nigdy nie udało mu się zrealizować planów książki o wielokulturowej Szwajcarii. Nawiązując do teorii Marksa, w 1974 roku węgierski historyk Jeno Sziics podkreślił, że nowoczesny naród stanowi produkt mieszczaństwa: „«Narodowości» formujących się od wczesnego średniowiecza nie można ani w pojęciowym, ani w genetycznym sensie stawiać na równi z nowoczesnymi formacjami narodowymi, które powstawały od końca XVIII wieku. Narody te są specyficznym produktem integracji ekonomicznej, politycznej, kulturowej i psychicznej, której warunkiem sine qua non był rozwój mieszczaństwa" 19. W roku 1983 podobną argumentację zawarł w swym eseju Nacjonalizm a nowoczesny świat Ernest Gellner. Brytyjski antropolog podkreślił fundamentalną rolę industrializacji: „Proces industrializacji przebiegał w następujących po sobie fazach i w zmiennych warunkach; rodził nowe antagonizmy, przynosił nowe straty i rodził nowe zyski. Prorocy i komentatorzy epoki przemysłowej, obojętne, prawicowej czy lewicowej orientacji, często przepowiadali jej internacjonalizm, ale nastąpiło coś dokładnie przeciwnego: epoka nacjonalizmu" 20. Gellner wystąpił z prowokacyjną tezą, że to właśnie nacjonalizm jest źródłem narodu, a nie na odwrót 21. Podobnie brzmiące cytaty można by przytaczać nieomal w nieskończoność22. W eseju tym ograniczę się do objaśnienia różnorakich tendencji i uwypuklenia głównych linii. Uwagi te nie zaowocują nową, zwartą teorią, ale może spełnią rolę prolegomenów do teorii nacjonalizmu. Dwa warianty: naród państwowy i naród kulturowy Od XIX wieku w Europie funkcjonują dwa główne pojęcia narodu, których duchowymi antenatami są Rousseau i Herder. Niemiecki historyk Friedrich Meinecke w swym klasycznym dziele Weltburgertum und Nationalstaat („Kosmopolityzm 19 Jeno Sziics, Nation und Geschichte. Studien, Kóln-Wien 1981, ss. 142-143. Węgierski oryginał ukazał się w 1974 roku w Budapeszcie. 20 Ernest Gellner, Nationalismus und Moderne, Berlin 1991, s. 82. Angielski oryginał ukazał się w 1983 roku w Oksfordzie pod tytułem: Nations and Nationalism. 21 Gellner, Nationalismus und Moderne, s. 87. 22 Szereg definicji przytacza Christian J. Jaggi, Nationalismus und ethnische Minderheiten, Zurich 1993. 36 37 i państwo narodowe") z 1907 roku wymienił oba te podstawowe typy narodu: „Mimo wszystkich zastrzeżeń, które trzeba będzie zaraz poczynić, narody można podzielić na narody kulturowe i narody państwowe, na takie, które opierają się przede wszystkim na wspólnie przeżywanym dorobku kulturowym, oraz na takie, które opierają się przede wszystkim na wspólnej historii politycznej i konstytucji"23. Podobnie ujął debatę nad problematyką narodu cytowany już Jeno Szucs, kreśląc następujący obraz: „«Korzenie» i «plebiscyt» są [...] starym symbolem dwu różnych typów świadomości narodowej. Korzenie wydają się bardziej organiczne i mocniejsze, ale są raczej niepewne; plebiscyt wydaje się mniej pewny, ale jest mocniejszy"24. Co kryje się za oboma modelami narodu? Najpierw należałoby zwrócić uwagę, że w zasadzie wszystkie definicje narodu bezpośrednio bądź pośrednio nawiązują do państwa i klasyfikują naród czy lud przez pryzmat tego odniesienia. Kwestia państwa ma zasadnicze znaczenie nawet wtedy, gdy odniesienie do państwa jest charakteryzowane w negatywny sposób - przez brak państwa. Można odnieść wrażenie, że za naród uznaje się tylko ten lud, który ma swe państwo 25. Szkole, która łączy naród z państwem, za historyczny punkt odniesienia służą Francja, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i Szwajcaria. Każde z tych państw przeszło swą wielką rewolucję, po której naród rozumiano jako polityczną współ-notę obywateli, równych wobec prawa, niezależnie od swej pozycji społecznej, pochodzenia, języka czy religii W odróżnieniu ocTtej onentacjTśzkoIa, która łączy naród z kulturą, za historyczny punkt odniesienia uznaje Niemcy i Włochy, gdzie wobec braku wspólnego państwa poczucie przynależności opierało się na języku i kulturze. Pierwsza szkoła wychodzi od politycznego pojęcia narodu, który formuje się w już istniejącym państwie. Druga szkoła wychodzi od pojęcia 23 Friedrich Meinecke, Weltbiirgertum und Nutionahtaut, Munchen 9 1969, s. 2. 24 Szucs, Nation und Gesclikhte, ss. 159-160. 25 Na ten istotny punkt w dyskusjach o narodzie wskazuje Joseph Marko. Por. Joseph Marko, Autonomie und Integration. Rechtsinstitute des Nationalitatenrechts im liimalen Yergleich, Wien-Koln-Graz 1995, s. 41. etnicznego, którego przesłankę stanowi - zwykle pozbawiony sWego państwa - lud. Gdzie tożsamość narodowa mogła się formować w istniejącym państwie, tam wykształcało się woluntarystyczne rozumienie narodu, które na pierwszy plan wysuwa wolę wspólnoty politycznej. Gdzie zaś z początku brakowało wspólnego państwa, tam intelektualiści odwoływali się do tak zwanych kategorii naturalnych, to znaczy dotyczących realności, które istniały już przed powstaniem państwa, takich jak język, pochodzenie czy kultura, i konstruowali w swych przedstawieniach wspólnotę opartą na kulturze i pochodzeniu. Dla szkoły tej znamienne jest przekonanie, że naród najpierw istnieje poza strukturami państwowymi. W Europie Zachodniej nowoczesne państwa narodowe uformowały się z Już istiejących organizmów politycznych a po rewolucji prezentowały się jako wspólnota obywateli, którzy dzięki swej zbiorowej suwerenności stanowili naród. Zgodnie z tym ujęciem kultura, pochodzenie i język są drugorzędnymi czynnikami - albo wręcz nie odgrywają żadnej roli. Naród jest równoznaczny z ludem, z państwem i z rządem jako elementami politycznymi. Kto tak pojmuje naród, musi ignorować różnice etniczne. Przykładowo, na kształt granic państwa francuskiego większy wpływ wywarła geopolityka niż etnografia. W literaturze przedmiotu koncepcję, która łączy naród z państwem, często nazywa się koncepcją zachodnią, natomiast koncepcję, która łączy naród z kulturą, koncepcją środkowoeuropejską czy wschodnioeuropejską. Oczywiście, nie można ulegać iluzjom: rozróżnienie zachodnioeuropejskiego i środkowoeuropejskiego czy wschodnioeuropejskiego Pojęcia narodu ma charakter typu idealnego, który nie występuje w rzeczywistości historycznej. Również na proces tworzenia się narodu we Francji czy w Wielkiej Brytanii istotny wpływ wywarły czynniki kulturowe. I odwrotnie: narody takie jak Niemcy, którzy nie mieli jeszcze własnego Państwa, wprawdzie uzasadniały swe postulaty narodowe istnieniem wspólnej kultury językowej, ale zabiegały również o powstanie organizmu politycznego. Argumentacja teoretyczna mogła się zmieniać, zależnie od sytuacji wyjściowej. 38 39 Dodaję tę uwagę, by przestrzec przed nazbyt schematycznym myśleniem. Rzeczywistość historyczna jest bardziej skomplikowana niż koncepcje teoretyczne intelektualistów. Słowo „naród", w języku angielskim i francuskim często używane dziś jako synonim pojęcia „państwo", pierwotnie miało pozapolityczny sens. Dopiero w czasach rewolucji francuskiej pojęcie narodu oderwało sję od tych pozapolitycznych i etnicznych konotacji. 26 W 1861 Brytyjczyk John Stuart Mill opisał pojęcie narodu terminami „własny rząd" i „obywatelstwo państwowe". Członkowie danego narodu chcą „podlegać temu samemu rządowi i życzą sobie, by ów rząd był sprawowany wyłącznie przez nich samych bądź przez jakąś ich część" 27. W dwudziestowiecznym języku przyjmuje się przede wszystkim politycznę znaczenie pojęcia „naród". Obok niego za- , chowała się jednak - co co charakterystyczne dla całej gmatwaniny pojęć narodu - terminologia pozapolityczna. Grupy etniczne, które były niezadowolone z istniejącego państwa, nadal nazywały siebie „narodem", by uzyskać uznanie na arenie międzynarodowej - przykładem Kurdowie, Słoweńcy i Chorwaci. Również Baskowie i Korsykanie w swej walce z państwem centralnym posługują się tym pojęciem narodu. Warto zwrócić uwagę na następującą sprzeczność: nacjonaliści baskijscy czy korsykańscy podkreślają tożsamość etnicz-no-kulturową, ale domagają się dla swego narodu fundamentu terytorialno-politycznego. Podobnie jak nacjonaliści z innych regionów, wypowiadają się oni w imieniu wszystkich mieszkańców swego regionu, mimo że niektórzy z nich mają inne pochodzenie etniczne czy kulturowe. Dlatego trudno się dziwić, że Serbowie podejrzewają wszystkich żyjących w Serbii 26 Szczegółowo zajmuje się tym Hobsbawm: Erię Hobsbawm, Nationen und Nationalismus. Mythos und Realital seit 1780, Frankfurt a. Main 21992, ss. 25-58. Angielski oryginał ukazał się w 1990 roku pod tytułem: Nations and nalionalism sińce 17X0. Prugramme, myth, reality. - Na temat Francji zob.: Nota, Nalion, w: Furet/Ozouf. Dictionnaire Critiaue de la Revolutinn Francaise. ss. 801-811; Godechot, Natiim, Patrie, Nationalisme et Patriotisme en France au XVIII' Siecle, w: „Annales Historiques de ia Revolution Francaise", 43 (1971), nr 206, ss. 481-501. 27 John Stuart Mili, Betrachtungen uber Reprdsentatiwerfas.sung. Nach der zweiten Auflage ans dem Englischen iibersetzt und eingeleitet von Dr. F. A. Wille, Ziirich 1862. s. 193. Angielski oryginał ukazał się w 1861 roku. Albańczyków o nacjonalizm i separatyzm, ponieważ serbscy Albańczycy występują z postulatem autonomii, jakkolwiek w zasadzie niczym się on nie różni od postulatu autonomii, z którym występuje mniejszość serbska w Chorwacji. Francja i Niemcy: asymilacja i różnica Para pojęć „naród państwowy" i „naród kulturowy" upowszechniła się za sprawą antagonizmu politycznego między Francją i Niemcami, który w XIX i XX wieku dominował nad historią Europy aż do 1945 roku. Już na początku XIX stulecia niemieccy intelektualiści opisali oba modele narodu, przeciwstawiając przy tym głębię i autentyczność narodu niemieckiego sztuczności, racjonalizmowi i kosmopolityzmowi francuskiej tradycji. W okresie wojny niemiecko-francuskiej w latach 1870-1871 przeciwstawienie narodu państwowego narodowi kulturowemu stało się wręcz stereotypem. W kwestii Alzacji i Lotaryngii Niemcy wysuwali argurnenty językowe i kulturowe, natomiast Francuzi polityczne. Na tym tle powstała słynna mowa Renana Qu’est-ce qu’une nation? z 1882 roku. Niemiecki historyk Friedrich Meinecke przed pierwszą wojną światową spopularyzował oba pojęcia w niemieckim obszarze językowym. Gdy w latach siedemdziesiątych XX wieku dyskusja wokół nacjonalizmu wyraźnie się ożywiła, wielu socjologów wystąpiło przeciw tradycyjnej typologii. Rzeczywiście, schematyczne zastosowanie obu pojęć niewiele może wyjaśnić, zwłaszcza gdy się je ideologizuje i naród państwowy określa jako racjonalny, uniwersalistyczny i postępowy, natomiast naród kulturowy jako irracjonalny, partykularystyczny i konserwatywny. Mimo tych zastrzeżeń terminologia w sensie Weberowskiego typu idealnego nadal pozostaje pomocna. Musimy tylko pamiętać, że w rzeczywistości historycznej oba typy występują jedynie jako formy mieszane. Dzisiejszych debat nad problemem tożsamości narodowej i ich kategorii nie można rzutować na minione stulecia. Do końca XVIII wieku, a po części jeszcze w XIX ludność wielkich obszarów europejskich utożsamiała się przede wszyst- 40 41 kim ze swym regionem (patriotyzm lokalny) oraz ze wspólnotą religijną (konfesjonalizm). Nowoczesny nacjonalizm objął masy właściwie dopiero pod koniec XIX wieku. Jak pokazał amerykański badacz Rogers Brubaker 28, zarówno francuskie, jak i niemieckie rozumienie narodu przeszło niejedną zmianę w trakcie ostatnich dwustu lat. Pytając o przyczyny odmienności obu ujęć, natrafiamy na różną w obu przypadkach geografię kulturową, gospodarczą i polityczną obu krajów. Stein Rokkan i Derek Urwin wyróżniają w Europie strefy monocefalne i strefy policefalne29. Przez środek Europy przebiega pas policefalny z wieloma miastami, które aktywne w handlu między Północą (Morze Bałtyckie) i Południem (Włochy) - umacniały swa autonomię. Te niewielkie organizmy polityczne hamowały powstanie wielkich państw terytorialnych. Na skraju tego pasa miast łatwiej mogły się uformować centralistyczne państwa terytorialne. Rzesza w środku Europy pozostawała luźnym i słabym konglomeratem najrozmaitszych części, który nie mógł stanowić fundamentu nowoczesnej świadomości narodowej. Jako kolejną przyczynę można wskazać odmienny typ osadnictwa w Europie Wschodniej i w Europie Zachodniej. W Europie Środkowowschodniej mieszały się tereny osadnicze Niemców i Słowian. Niemieckie kolonie potrafiły się przez wieki utrzymać na ziemiach słowiańskich, zachowując swą kulturową autonomię i zawzięcie broniąc się przed asymilacją. Było to możliwe również dlatego, że na ziemiach tych rozwój państw wyraźnie się opóźniał. I wreszcie, niemieccy kolonizatorzy często mieli poczucie wyższości kulturowej nad otaczającymi ich ludami słowiańskimi. Na czym polegała różnica pomiędzy niemieckim i francuskim rozumieniem tożsamości narodowej 30? 28 Rogers Brubaker, Staats-Burger. Deutschland und Frankreich im historischen Vergleich, Hamburg 1994. Angielski oryginał ukazał się w 1992 roku pod tytułem: Citizenslup and Nutionhood in France and Germany. - W znacznej mierze idę tu za argumentacją Brubakera. 29 Stein Rokkan-Derek Urwin, Eamomy, Territory, Identity. Politics of Wesl European peripheries, London-Beverly Hills 1983. 30 Jeszcze raz odsyłam tu do książki Brubakera, która przynosi wiele cennych informacji. W Niemczech świadomość narodowa mocniej zwracała się w stronę kultury. Choć nie była całkowicie apolityczna, to jednak wykazywała permanentne napięcie pomiędzy patriotyzmem lokalnym niewielkich księstw i miast a myśleniem w kategoriach Rzeszy. We Francji, na odwrót, królowi i administracji królewskiej wcześnie udało się scentralizować państwo. Dzięki temu świadomość narodowa mogła się odnosić do politycznie i terytorialnie wyodrębnionej wspólnoty. Niemcom brakowało ram politycznych, dlatego na zasadzie kompensacji rozwijało się wśród nich etniczno-kulturowe rozumienie narodu, które wychodziło poza rzeczywistość rozproszonych państw niemieckich. Francuskie rozumienie narodu ukierunkowuje się na asymilację, podczas gdy niemieckie na różnicę. We Francji pasem transmisyjnym asymilacji były administracja, szkoła, wojsko, a także transport i komunikacja, podobnie jak kolej żelazna i poczta. Naród francuski powstał w XIX wieku z zamieszkujących prowincję warstw chłopskich. Peasants into French-men - tak brzmi tytuł znanej książki Eugena Josepha Webera31. We wschodniej część Europy Środkowej przemieszanie grup narodowościowych utrudniało asymilację. Mieszkający tam ludzie podkreślali swą odrębność kulturową, co pozwalało im rozwijać świadomość wewnętrznej wspólnoty kulturowej. Różnice te stały się konstytutywne mniej więcej na przełomie XVIII i XIX stulecia. Już we Francji przedrewolu-cyjnej można dostrzec zalążki politycznego rozumienia narodu. Mieszczański trzeci stan uważał się za naród i jako naród dążył do reformy państwa. W 1789 roku mieszczaństwo uznało się zatem za „Zgromadzenie Narodowe" i ogłosiło suwerenność narodu. Od samego początku nadało to polityczny kierunek rozumieniu narodu. W Niemczech dyskusja przebiegała zupełnie inaczej. W obliczu podupadającego cesarstwa intelektualiści rozumieli naród w kategoriach kulturowych. O ile we Francji pojęcie „naród" uzyskało sens polityczny, o tyle w Niemczech ewolucja poszła w kierunku 31 Eugen Joseph Weber, Peasants into Frenchmen. The modernization of rural France 1870-1914, Stanford (USA) 1976. 42 43 apolityczności, łącząc pojęcie narodu z ludzkim wnętrzem. Definitywny zapis obie koncepcje narodu uzyskały we francuskiej i niemieckiej ustawie o obywatelstwie, którą Francuzi przyjęli w 1889, a Niemcy w 1913 roku. Choć francuska koncepcja ogniskuje się na państwie, to jednak jej intencją jest asymilacja kulturowa. Naród opiera się wprawdzie na jedności politycznej, ale dąży - zgodnie z trafnym sformułowaniem Rogersa Brubakera32 - do asymilacji kulturowej jako przejawu jedności politycznej. Niemcy traktowali naród jako fundament i podstawę swego państwa, natomiast Francuzi widzieli w narodzie wytwór państwa. W sensie nacjonalizmu wewnętrznego francuscy nauczyciele, oficerowie i historycy za pomocą bezpłatnego szkolnictwa podstawowego i służby wojskowej konsolidowali jedność narodową, co owocowało asymilacją mieszkańców Francji. Skoro udało się przekształcić chłopów z Bretanii i Roussillon w członków narodu francuskiego, to musiała być możliwa także nacjonalizacja drugiego pokolenia imigrantów. Armia odgrywała w tym procesie główną rolę, dlatego właśnie w XIX wieku służba wojskowa stała się najważniejszym obowiązkiem obywatelskim. Odbywali ją również chłopi, którzy w konsekwencji nie mogli powrócić do swego dawnego statusu, który można wyrazić formułą „Chciałbym być obcokrajowcem". Odmienne pojmowanie narodu wiązało się z odmiennym pojmowaniem ludności państwa. We Francji od czasów ustawy z 1889 roku ekspansywna praktyka, która miała na celu asymilację przyjezdnych, automatycznie nadawała obywatelstwo drugiemu pokoleniu imigrantów, natomiast Niemcy pozostali przy restrykcyjnej praktyce, otwartej jedynie na niemieckich reemigrantów, którzy powracali głównie z mieszanych etnicznie obszarów środkowoeuropejskich. Dla swego rozwoju gospodarczego Niemcy potrzebowały wprawdzie siły roboczej z obcych krajów, ale skutkiem swego pojmowania narodu nie były gotowe przyznać cudzoziemskim robotnikom statusu niemieckich obywateli, ponieważ rzekomo nie mogli się oni stać dobrymi Niemcami. Ideologię tę 32 Brubaker, Slaats-Biirger..., s. 24; patrz również ss. 40 i 238. 43 wspierały fakty historyczne. Bismarckowi nie udało się inkul-turować Polaków w Prusach Wschodnich, co w Niemczech wzmogło resentymenty etniczno-narodowe. Od początków XIX wieku Niemcy kultywowali tradycję prawną czystego ius sanguinis, natomiast Francuzi starali się łączyć ius sanguinis i ius soli. Choć ani Francja, ani Niemcy nie uważały się za kraj imigracji, to jednak francuska koncepcja narodu ułatwiała nabywanie praw obywatelskich przez imigrantów. W konsekwencji francuska polityka natura-lizacyjna była nastawiona na asymilację drugiego pokolenia imigrantów, podczas gdy niemiecka - na zachowanie różnicy między Niemcami i przyjezdnymi. Skutkiem tego na pytaniu: „Kto jest Niemcem?", do dziś ciąży w Niemczech etniczno--kulturowy balast. Nacjonalizm wschodnioeuropejski? Dychotomia narodu kulturowego i narodu państwowego zaczyna być niebezpieczna politycznie, gdy próbuje się z niej wyprowadzić zasadnicze przeciwieństwo między Europą Zachodnią i Europą Wschodnią. Z krytyczną intencją chciałbym przypomnieć, że również na zachodzie Europy pojawiał się i pojawia nacjonalizm, który sięga po argumentację kulturową. Można tu wymienić ruchy autonomii w Tyrolu Południowym czy w Kraju Basków, ruchy wyzwoleńcze katolików w Irlandii Północnej, mieszkańców kantonu Jura czy belgijski konflikt językowy. I na odwrót: w XIX wieku Węgrzy wobec licznych mniejszości w królestwie węgierskim, czy w okresie międzywojennym Polacy wobec Litwinów i Rusinów powoływali się na argumenty historyczno-polityczne, by uprawomocnić swą państwowość. Mimo upodobania do argumentacji kulturowej Niemcy zachowywali się na skroś oportunistycz-nie: w 1871 roku eksponowali aspekty kulturowe w sprawie niemieckojęzycznych Alzatczyków, a w 1918 roku - aspekty polityczne w sprawie polskojęzycznych Mazurów w Prusach Wschodnich. Historia Europy bezspornie dowodzi, że etniczno-narodowy typ argumentacji nie ogranicza się do krajów Europy Wschód- 44 45 niej i Europy Środkowej. Nie zmienia to jednak faktu, że większość narodów zachodnioeuropejskich znajdowała oparcie w swych przynajmniej rudymentarnych państwach. Na zachód od Renu państwa narodowe rozwijały się w swych granicach politycznych, podczas gdy na wschód od Renu grupy narodowościowe najpierw musiały się połączyć w organizm polityczny. W Europie Środkowowschodniej świadomość narodowa rozwijała się poza państwem bądź w opozycji do państwa. Świadomość narodowa poszczególnych ludów często żywiła się tu wrogością wobec istniejącego państwa, traktowanego jako ciemięzca. W Europie Wschodniej państwa narodowe nierzadko powstawały na drodze secesji. Wahałbym się jednak, czy uznać wszystkie ruchy narodowe, które pojawiły się w Europie Środkowej i Europie Wschodniej, za etnonacjonalistyczne. Ocena, która koncepcję zachodnioeuropejską uważa za liberalną, demokratyczną i postępową, a wschodnioeuropejską za archaiczną, anty-indywidualistyczną i potencjalnie rasistowską, dowodzi krótkowzroczności. Typologia taka zapomina o odmiennych warunkach, w jakich żyły społeczeństwa na wschodzie i na zachodzie Europy. Istniejące już państwo narodowe jako instytucjonalna podstawa w ogromnym stopniu ułatwiało wzrost emancypacji obywatelskiej33. Nacjonalizm działa jako integrująca siła polityczna, gdy dany lud czy dany naród musi utwierdzić swą pozycję w konfrontacji z innym. Niepodważalnie uprawniony staje się nacjonalizm tam, gdzie ma prowadzić do wyzwolenia spod obcej władzy, dzięki czemu jawi się jako święty obowiązek. W warunkach etniczno-kulturowej różnorodności, która cechuje Europę Środkowowschodnią i Europę Wschodnią, jednostce często niełatwo było się zdecydować na konkretną narodowość. Poszczególny człowiek jest tu znacznie bardziej niż na zachodzie Europy uwikłany w splot religii, języka i kultury, który - determinując jego tożsamość - niemal pozbawia go wolnej woli. W strefach mieszanych zawsze trudno jest unieść ciężar indywidualnej decyzji. Strukturalne różnice między wschodem i zachodem Europy można zilustrować przykładem emancypacji Żydów. Przed ich nazistowską eksterminacją nie można jeszcze mówić o wspólnej świadomości zbiorowej Żydów w Europie Wschodniej i w Europie Zachodniej34. Jej powstanie uniemożliwiały zbyt odmienne drogi emancypacji Żydów wschodnioeuropejskich i Żydów zachodnioeuropejskich. W Europie Zachodniej równouprawnienie Żydów dokonało się na gruncie równości obywatelskiej, przy czym w poszczególnych krajach wyglądało to inaczej i bynajmniej nie nastąpiło w jednym czasie. Przesłanką całego procesu była zasada wolności religijnej, która oddzielała wyznanie religijne od państwa i znosiła dawną jedność państwa i Kościoła. Żydzi emancypowali się tutaj jako jednostki. Zupełnie inaczej wyglądało to w Europie Wschodniej, gdzie nadal pozostawali „ludem", „etnią" czy „nacją" i w procesie emancypacji umacniali swą świadomość etniczno-narodową. Żydzi uważali się tu za narodowość pośród innych narodowości i domagali się autonomii kulturowej, niezależnej od wszelkiej państwowości i terytorialności. Powstanie nowoczesnych państw narodowych na wschodzie Europy pogorszyło sytuację Żydów, którzy jako mniejszość narodowa znaleźli się w tarapatach. Na przełomie XIX i XX wieku większość Żydów żyła na wschodzie Europy, głównie pod carskim berłem. Prześladowania zmusiły ich do masowej emigracji, która prowadziła na Zachód, do Stanów Zjednoczonych oraz do Palestyny. Zgodnie z zachodnim wariantem, państwo narodowe opiera się na zasadzie terytorialnej. Kto urodził się na terytorium danego państwa bądź stale na nim żyje, należy do zamieszkującego go narodu. Jednostka na swój indywidualny sposób jest członkiem państwa narodowego, w którym - w idealnym Przypadku - państwo i naród są tożsame. Natomiast w Euro-pie Środkowowschodniej większość teoretyków wychodzi od zasady osobowości, która to zasada dokonuje rozróżnienia miedzy państwem i narodem. Może to prowadzić do poważ-nych konfliktów, ponieważ w mieszanych strefach etnicznych 33 Podkreśla to również Heinrich August Winkler (red.)> Nationalismus, 2., poszerzone wydanie, Kbnigstein/Ts. 1985, s. 10. 34 Patrz artykuł Dana Dinnera, Zweierlei Emanzipatkm. Westliche Juclen unii Ostjuden i universiilhistorischer Perspektive, w: „Neue Ziircher Zeitung", 27-28 stycznia 1996. 46 47 Europy Wschodniej tożsamość jednostki w znacznej mierze jest określana przez jej przynależność do wspólnoty językowej czy religijnej. Praktyki, które pojawiły się już w Związku Radzieckim, stały się regułą w dzisiejszej Chorwacji. We wszelkich dowodach tożsamości rozróżnia się między obywatelstwem i narodowością. Student uniwersytetu w Zagrzebiu podaje w indeksie, jakiego państwa jest obywatelem i do jakiej należy narodowości. Może się okazać, na przykład, chorwackim obywatelem narodowości serbskiej, co w Zagrzebiu końca XX stulecia z pewnością nie będzie dlań korzystne. By usunąć ten dramatyczny dualizm państwa i narodu, w Związku Radzieckim i w Jugosławii powołano do życia organizmy pośrednie, takie jak republika autonomiczna, które funkcjonowały jako łącznik między państwem i narodem. Gdy jednak dojdzie do głosu zasada centralistycznego państwa narodowego, zaraz pojawia się problem jego jednorodności, który zmusza jednostki do wyboru: albo przyłączyć się do tak zwanego narodu państwowego, albo liczyć się z niedogodnościami przynależenia do mniejszości etnicznej. W Europie Wschodniej i Europie Środkowowschodniej grupy narodowościowe od wieków żyją w przemieszaniu, dlatego nowo powstające państwa mają wielonarodowy charakter, co rodzi nowe problemy mniejszości. By rozwiązać dylemat zasady terytorialności i zasady osobowości, Austriacy Karl Renner i Otto Bauer wystąpili z konkretnymi propozycjami, które dotyczyły stosunków w monarchii habsburskiej35. Renner zalecał, by sferę kultury wyłączyć z zakresu kompetencji państwa i zostawić ją w gestii poszczególnych wspólnot etnicznych, które dzięki temu miały się stać korporacjami w rozumieniu prawa państwowego: „Zasadę osobowości traktujemy nie tylko jako metodyczne prowizorium prawne, które służy rozdzielaniu poszczególnych narodów (zasada rozdziału), lecz również jako jedyną i ostateczną zasadę porządku narodowego. […] Łatwo dostrzec 35 Na temat czasów monarchii habsburskiej: Emil Brix, Die Umgangssprachen in Altosterreich zwischen Agitation und Assimilatum. Die Sprachenstatislik in den zislei-Ihanischen Volkszdhlungen 1880-1910, Wien-Koln-Graz 1982; Moritz Csaky, Die Vielfalt der Habsburgermonarchie und die natitmale Frage, w: Urs Altermatt (red.). Nation, Ethnizitdt und Slaat in Mitteleuropa, Wien-Koln-Weimar 1996. [..], co stanowi najważniejszy problem: podział dotychczasowych kompetencji państwa na dwa kręgi, mianowicie na krąg państwa i na krąg narodu, przy czym oczywiście naród staje sję częścią i ogniwem państwa"36. Otto Bauer szedł tropem Rennera: „Możemy, nie rezygnując z korzyści zasady osobowości, zapewnić byt poszczególnych narodów, jeśli w ich ręce przekażemy administrację publiczną" 37. Obie propozycje obrony monarchii habsburskiej, przedstawione na początku XX wieku, pojawiły się zbyt późno. Jak wiemy z socjologii, model autonomii kulturowej łatwiej daje się urzeczywistnić w tradycyjnych społeczeństwach agrarnych. W społeczeństwie uprzemysłowionym, które wykazuje znaczną mobilność, współistnienie grup narodowościowych jest utrudnione38. Świecka ideologia integracji W Europie Zachodniej i w Ameryce Północnej źródła nacjonalizmu i ruchu narodowego sięgają końca XVIII wieku. Można tu wskazać na amerykańską Deklarację niepodległości z 1776 roku czy na powstanie Republiki Helweckiej w 1798 roku. W czasach przed rewolucją francuską słowo „naród" oznaczało „stan", któremu przysługiwało prawo władzy politycznej. Na przykład określenie natio hungarica odnosiło się do węgierskiej szlachty 39. Rewolucje amerykańska, francuska i helwecka stanowiły przejaw protonacjonalistycznych sił. We Francji upadek monarchii absolutnej Bourbonów doprowadził do powstania państwa narodowego peuple francais. Pierwotnie nacjonalizm był w Ameryce, Francji i Szwajcarii, doktryną wolności i suwerenności ludu. Przesłanie nacjonalizmu brzmiało: uwol- 36 Karl Renner, Das Selbstbestimmungsrecht der Nationen in besonderer Anwendum; auf Osterreicli, Leipzig-Wien 1918, ss. 82-83. 37 Otto Bauer, Die Nationalitatenfrage und die Sozialdemokratie, Wien 1907, s. 358. 38 Por. na przykład Winkler, Nutkmalismus, s. 12. Zob. również dzieło zbiorowe: Erich Froschl/Maria Mesner/Uri Ra'anan (red.), Slaat und Nation in multi-ethnischen Gesellschaften, Wien 1991, zwłaszcza: Uri Ra'anan, Nation und Staat: Ordnung aus dem Chaos, ss. 23-59. 39 Por. Szucs, Nation mul Geschichte, s. 90. 48 49 niony od monarchii absolutnej czy od obcej władzy lud ma się zjednoczyć i uzyskać autonomię polityczną na historycznie określonym terytorium. Koncepcja „narodu szlacheckiego" przyoblekła się w demokratyczne szaty, gdy we Francji narodem stał się trzeci stan. Dzięki temu poszerzył się sub-strat osobowy pojęcia „narodu", gdyż fundamentem narodu stał się lud 40. Rewolucja francuska eksportowała rewolucyjno-demokratyczny patriotyzm z jego zgromadzeniami ludowymi, świętami i pieśniami, a wojny zaborcze Napoleona wywołały w całej Europie, od Hiszpanii przez Niemcy po Rosję, nacjonalistyczną reakcję, która sięgała po nowoczesne środki rewolucyjne. Ruchy nacjonalizacyjne w Hiszpanii, w Niemczech i we Włoszech zasadniczo stosowały się do schematu rewolucyjnej Francji. Pojęcia „lud" i „naród"41 były równoznaczne, na przełomie XVIII i XIX wieku odnosząc się przede wszystkim do kolektywnego samostanowienia. Jak pisze niemiecki historyk Lothar Gali, kluczowe pojęcie w tamtych czasach brzmiało „wolność". Chodziło o wolność od wewnętrznego czy zewnętrznego stanowienia przez obcych, czyli zarówno o wolność w stosunku do obcej ludowi szlachty czy monarchii absolutnej, jak i o wolność w stosunku do obcych państw 42. Ruchom narodowym w pierwszej połowie XIX wieku przyświecał ideał Europy wyzwolonych i pokojowo ze sobą współistniejących ludów i narodów. „Patrioci" narodowo--liberalni wszystkich krajów każde powstanie narodowe traktowali jako dzieło ludzi o podobnym sposobie myślenia, z którymi sympatyzowali i współcierpieli. Dotyczyło to powstań w Grecji w latach dwudziestych, w Polsce w 1830 roku i w Niderlandach w 1830 roku. Zwycięstwo sił liberalnych w szwajcarskiej wojnie ze Związkiem Odrębnym w 1847 roku nacjonaliści europejscy świętowali jako preludium 40 Por. Marko, Autonomie und Integration, s. 5. 41 W odniesieniu do tych dwu pojęć por. Fritz Gschnitzer/Reinhart Koselleck/Bernd Schonemann/Karl Ferdinand Wemer, Vollc, Nation, Nationalismus, Masse, w: Geschicht-liche Grundhegriffe. Historisches Lexiktm zur politisch-sozialen Sprache in Deutsch-land, hg. von Otto Brunner/Wemer Conze/Reinhart Koselleck, t. 7, Stuttgart 1992 ss. 141-431. 42 Lothar Gali, Die Natiimalisierung Europas seit der Franzosischen Revulutiim, w: Festschrift fur Huns Pohl zum 60. Geburtstag, 2. Teilband, Stuttgart 1995, s. 573 europejskiej rewolucji. W wierszu Na wyżynie pierwszy padł strzał43 niemiecki twórca Ferdinand Freiligrath dał ich odczuciom poetycki wyraz. Dopiero w drugiej połowie XIX wieku zaczyna się rwać związek idei narodowej z liberalizmem44. W pracach, które wywarły ogromny wpływ, problematyką źródeł nacjonalizmu zajmują się amerykański politolog Karl W Deutech amerykański ekspert od Azji Południowo-TWscTio3riiej Benedict Anderson oraz brytyjski antropolog Ernest Gellner. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych książki Deutscha czytano i studiowano również w Europie, przede wszystkim w krajach niemieckojęzycznych. Deutsch, który patrzy na nacjonalizm z punktu, widzenia teori komunikacji, za punkt wyjścia przyjmuje tezę, żę w nowoczesnych społeczeństwach nacjonalizm pełni funkcję kompensacyjne pełni funkcje kompensacyjne: „Gdy ludzie względne bezpieczeństwo życia wiejskiego i znajome otoczenie oddali w zamian za ruchliwość i niebezpieczeństwa podróży, miasta i rynku, za konkurencję w politycznym i militarnym dążeniu do bogactwa, jako zapłatę za swą agresywność i zaradność uzyskali większe możliwości i korzyści materialne. Równocześnie mocniej uświadomili sobie samotność, utratę, oparcia izakorzenienia społecznego, a także wzrost znaczenia jednostki, którym zaowocowało przejście o wych zwyczajów życiowych. Nacjonalizm stanowi przede wszystkim odpowiedź na to dwoiste wyzwanie szans materialnych i niepewności wewnętrznej, potęgi i samotności”45. Anderson w następujący sposób wyjaśnia powstanie nacjonalizmu. W XVI wieku straciły wpływ na człowieka trzy główne przekonania: że Pismo Święte otwiera przed ludźmi dostęp do prawdy, że Bóg z góry określił hierarchię społeczną, że czas kosmiczny i czas historyczny są równorzędnymi strukturami. Wiara transcendentna utraciła swą siłę oddziaływania, zaczęło się szerzyć poczucie niepewności. Wytworzyła się luka, którą zapełnił nacjonalizm. 43 Ferdinand Freiligrath, Im Hochland fiel der erste Schuss, w: Freiligraths Werke, Leipzig 1921, s. 311. 44 Tezę tę można znaleźć również u Galia, Die Natiimalisierung Europas seit der Franzosischen Remlutinn, s. 575. 45 Karl W. Deutsch, Nationenbildung - Natkmalstaat - Integratian, w: Staat und Politik, t. 16, hg. von A. Ashkenasi/P. Schulze. Studienbiicher zur auswiirtigen und iinemalwnalen Politik, t. 2, Dusseldorf 1972, s. 38. 50 51 Świadomość narodowa i nacjonalizm stały się możliwe dopiero dzięki książce drukowanej, która w XVII wieku zaczęła się szybko komercjalizować. Dzięki tekstom drukowanym ludzie mogli sobie uświadomić istnienie anonimowej wspólnoty, opartej na wspólnym języku. Takie były początki narodu. Dalej Anderson wywodzi: „Na tle nieuniknionej wielości języków alians kapitalizmu i druku umożliwił nową formę uświadomionej wspólnoty, której główne cechy przygotowały grunt pod powstanie nowoczesnego narodu. Zasięg każdej takiej wspólnoty wytyczały jej granice wewnętrzne, których odniesienie do istniejących granic politycznych (generalnie biorąc, tożsamych z nieprzekraczalnym progiem ekspansji poszczególnych dynastii) miało tylko przypadkowy charakter"46. Ernest Gellner, który w minionych latach wywarł ogromny wpływ na kształt debaty o nacjonalizmie, nie sięga tak daleko w przeszłość. Jego zdaniem, w państwach zachodnioeuropej- skichdopiero ideustralizacja i modernizacja industrializacja stworzyła przesłanki powstania, narodu. Za pomocą biurokracja i systemu oświatowego nowoczesne państwo ujednoliciło świadomość kulturową mieszkańców swego terytorium, stwarzając kulturę, na której fundamencie mogło się wspierać państwo narodowe. Narody nie są realnymi bytami, a jedynie rodzą się ze związku polityki i kultury główną teza, którą reprezentuje Gellner. Absolutyzm stworzył w poszczególnych regionach Europy podwaliny nacjonalizmu, ponieważ wspierał centralizację i administracyjne obcowanie z literacką kulturą wysoką. Nawet jeśli reformacja i renesans, które wprowadziły język narodowy i bezpośredni kontakt wiernych ze słowem świętym, spełniły pionierską rolę, to jednak zasadnicze znaczenie w genezie nacjonalizmu przypadło procesom industrializacji47. Chciałbym uzupełnić powyższą tezę: anomia społeczeństwa przemysłowego, prowadząc do dezintegracji i zaniku więzi między ludźmi, zrodziła pustkę, którą mógł wypełnić nacjonalizm. W społeczeństwie przedindustrialnym miejsce każdego człowieka wyznaczała jego przynależność stanowa, natomiast w społeczeństwie industrialnym podział 46 Anderson, Die Erfindung der Nation, s. 53. 47 Por. Ernest Gellner, Encaunters with Natwnalism, Oxford (UK)/Cambridge (USA) 1994, ss. 182-186; tenże, Nationalismus und Moderne. klasy i warstwy nie ma tak wyraźnego charakteru. Pozycja jednostki jest dokładnie ustalona, dlatego nacjonalizm jednoczyć ludzi jako ideologia mobilizacyjna. w latach osiemdziesiątych dyskusję z przedstawionymi powyżej tezami podjął brytyjski antropolog i socjolog Antnony D. Smith 48. Również dla niego nacjonalizm stanowi następstwo nowożytnego procesu kryzysu sensu i autorytetu. Przekonania religijne tracą na znaczeniu, a wskutek rewolucji francuskiej legły w gruzach szczeble hierarchii społecznej i formy władzy, szczeble hierarchii społecznej i formy władzy, wyznaczone przez przynależność stanową z tego kryzysu nowoczesności zrodziły się nowe, świeckie ideologie, które skupiły się na wspólnocie narodowej i podkreślały bądź rzekomo wspólne pochodzenie członków nadej wspólnoty narodowej. Współcześnie zakłada na w ludzkim działaniu większe znaczenie niż solidarność klasowa czy solidarność pokoleniowa. Jedynie lojalność religijna może w określonych okolicznościach wywierać na ludzi silniejszy wpływ niż ich tożsamość narodowa. Jak podkreślają austriaccy historycy Arnold Suppan i Valeria Heuberger, nacjonalizm może zarówno integrowjć jak i dezintegrować daną wspolnotę. Najpierw pełni on we wspólnocie politycznej rolę - nacjonalizm stanowi wyśmienite spoiwo. Naród powstaje w ludzkich umysłach i rozpada się, gdy z nich ulatuje. Renan nazywa to „wspólnotą solidarnościową", natomiast socjologowie mówią o kategorii „My". Nacjonalizm stanowi formę ideologii integracyjnej, która wtapia jednostki w system polityczny. W literaturze przedmiotu mówi się o religijnej funkcji nacjonalizmu. Często 48 Anthony D. Smith, The Ethnic Origins of Nations, Oxford (UK)-Cambridge (USA) 1986. 49 Por. Arnold Suppan/Valeria Heuberger, Natiimen und Minderheiten in Mittel-, Osi- und Siidosteuropa seit 1918. w: Valeria Heuberger/Othmar Kolar/Arnold Sup-pan/Elisabeth Vyslonzil, Natianen, NatiomdiUiten, Minderheiten. Probleme des Natiuna-lismus in Jugoslawien. Ungarn, Rumiinien, der Tschechostowakei, Bulgarien, Polen, derUkrainę, Italien und Ósterreich 1945-1990, Wien 1994, ss. 11-32. Idę tu za wywodami Pana i Heuberger, z którymi prowadziłem w Wiedniu inspirujące dyskusje. Na temat jjftmkcji integracji patrz również, ze szwajcarskiej perspektywy, Beatrix Mesmer, Die M&chweiz - Ausjormung einer Mythologie, w: „unizurich, Informationsmagazin der 52 53 określa się integracyjną świadomość narodową jako patriotyzm. Treść tego pojęcia w zasadzie pozostaje nieokreślona. „Patriotyzm" z reguły spotyka się z pozytywną oceną badaczy, ponieważ ma „tylko" integrujące działanie, podczas gdy nacjonalizm jest oceniany negatywnie jako przesadny etnocentryzm 50. Naród stanowi wielką grupę społeczną, która dzięki określonym przesłankom obiektywnego i subiektywnego rodzaju integruje się w przynajmniej po części jednorodne społeczeństwo i chce mieć wspólne dla jej wszystkich członków państwo. Częściowa jednorodność danego społeczeństwa wyodrębnia je spośród innych społeczeństw, a dzięki komunikacji kreuje świadomość grupową. Za podstawę całego tego procesu służą faktyczne - albo tylko wyobrażeniowe - elementy wspólnotowe, dotyczące terytorium, gospodarki, polityki i społeczeństwa, religii i języka, kultury, historii i pochodzenia. Skuteczność ideologii integracyjnej zależy od tego, w jakim stopniu nacjonalizmowi udaje się swe konstrukty ideologiczne osadzić w rzeczywistości społecznej, a kategorie takie jak lud wyposażyć w funkcję polityczną. W Europie Zachodniej nacjonalizm był siłą napędową i owocem procesów transforamcji dzięki którym dokonało się i przejście od absolutystycznego społeczeństwa stanowego do obywatelskkiego społeczeństwa przemysłowego. Nacjonalizm sciśle łączył się tutaj z przemianami technicznymi i ekonomicznymi, które spowodowała rewolucja przemysłowa. Dzięki lepszym środkom transportu, takim jak kolej żelazna, dzięki powstaniu gospodarki rynkowej, dzięki wykształceniu się warstw obywatelskich, dzięki alfabetyzacji i reformie szkolnictwa, dzięki stowarzyszeniom i partiom doszło do powstania społeczeństwa narodowego, które za pośrednictwem administracji, sądownictwa i reprezentacji politycznej, za pośrednictwem wojska, szkoły i Kościoła wytworzyło nową sieć komunikacji, opartą na wspólnych wartościach i symbolach. Główną rolę w procesie tym odgrywała historiografia 51. Żaden nurt nie zaprzągł przeszłości w służbę polityki tak 50 Por. Marko. Autonomie und Integration, s. 52. 51 W odniesieniu do problematyki tego rozdziału wiele cennych informacji zawiera książka Hagena Schulzego. Por. Schulze, Staat und Nation in der europaischen Geschichte, ss. 108-109, 245. mocno jak właśnie nacjonalizm. Rocznicowe obchody przypominały o narodowych zwycięstwach, stygmatyzowały „odwiecznego wroga" i uzasadniały historyczne prawo do danego terytorium. Nie bez przyczyny w 1879 roku - zaledwie osiem lat po wojnie niemiecko-francuskiej - Marsyliankę podniesiono do godności hymnu narodowego, a rok później 14 lipca, dzień zdobycia Bastylii, uczyniono francuskim świętem narodowym. Większość europejskich państw narodowych ma swych mitycznych bohaterów, którzy rzekomo prowadzili z „Rzymem" walkę o wolność: Niemcy cheruskiego księcia Hermanna, Francuzi Wercyngetoryksa, Szwajcarzy Orgetoryksa, Hiszpanie Wiriatusa. W dawnej Alesii, którą Cezar zdobył podczas wojny galijskiej w 52 roku p.n.e., można przeczytać na cokole pomnika Wercyngetoryksa: „La Gaule unie, formant une seule nation, animee d'un meme esprit, peut defier l'univers". Nie można nie dostrzegać znaczenia nacjonalizmu językowego. Starano się rozwijać język literacki i upowszechniać go w sądownictwie, administracji, armii, polityce i Kościele. Język stał się symbolem wspólnoty narodowej. W wielojęzycznych Węgrzech ustawy o szkolnictwie z 1879, 1883 i 1891 roku uznały węgierski za obowiązkowy język nauczania w przedszkolach, szkołach podstawowych i średnich 52. Wreszcie, nie można nie doceniać czynnika religijnego. Organizacja kościelna, liturgia, katechizm, sztuka sakralna, teologia, ba, nawet kalendarz świętych uzyskały doniosłość narodową. Dość przypomnieć jeszcze dziś niezwykle mocne związki katolicyzmu i narodu w Polsce czy na Litwie, które swój konkretny przejaw znajdują w takich miejscach, jak Częstochowa w Polsce czy Góra Krzyży na Litwie. Procesy ogólnospołeczne Kwestią otwartą pozostaje pytanie, w jakiej mierze państwo narodowe stanowi wytwór procesów ogólnospołecznych, a w jakiej - dzieło elity społecznej. Większość zachod- 52 Por. Jorg K. Hoensch. Geschichte Ungarns 1867-1983, Stuttgart-Berlin-Kóln-Mainz 1984, s. 38. 54 55 nioeuropejskich historyków podkreśla historyczność, a zatem i zmienność narodu, natomiast wschodnioeuropejscy przedstawiciele nauk społecznych bardziej skłaniają się ku podejściu ontologicznemu i mniej czy bardziej otwarcie uznają naród za byt naturalny. By się uporać z rzeczywistością, dokonują rozróżnienia na naród i państwo, przy czym naród uważają za twór naturalny, natomiast państwo za twór sztuczny. Podobną argumentację prezentują również zachodnioeuropejscy intelektualiści, należący do grup narodowościowych, które domagają się większej autonomii. Evangelista de Ibera, należący do narodu baskijskiego, pisał w 1906 roku: „Naród jest czymś naturalnym, to znaczy czymś, co zrodziła sama natura; państwo jest czymś sztucznym, czymś, co zasadza się na ludzkiej woli" 53. Dyskusje tego typu uważam za zupełnie jałowe. W każdym poszczególnym przypadku mówią one więcej o procesie formowania się państwa narodowego niż o narodzie jako takim. Narodem są ludzie, którzy uważają się za naród - tak można by to tautologicznie sformułować54. Naród nie opiera się na faktach, lecz na tym, co ludzie uważają za fakty. Błędem byłoby jednak, gdybyśmy uznali naród za czystą fikcję. Naród obejmuje ludzi, którzy w toku dziejów przypadkiem zamieszkali obok siebie. Zgodnie ze znanym stwierdzeniem, naród jest wspólnotą, której członkowie na skutek błędu historycznego wierzą we wspólne pochodzenie i mają wspólnego wroga. Proces powstania narodu pod wieloma względami ma ogólnospołeczny charakter. Elity są weń mocniej wprzęgnięte, niż sobie to uświadamiają. Jeśli uznać nacjonalizm za ideologię integracyjną, która wprzęga jednostkę w system polityczny, to nacjonalizm łączy się z uwikłaniami administracyjnymi i ekonomicznymi, politycznymi i kulturowymi, które występują na obszarze określonego państwa. 53 Evangelista de Ibero, cytowane za Juan J. Linz, Staatsbildung, Nationbildung und Demokratie. Eine Skizze aus historisch vergleichender Sicht, w: „Transit. Europaiscfc Revue", 1994, nr 7, s. 60, przypis 6. 54 Por. Walker Connor, A Nation is a Nation, is a State, is an Ethnic Group, is a..., w „Ethnic and Racial Studies", 1 (1978), nr 4, ss. 377-400. Świadomość narodowa stanowi ekwiwalent ideologiczny postępującej instytucjonalizacji państwa narodowego. Powstanie państwa narodowego jest tożsame z procesem komunikacji, który wychodzi od elit, by objąć swym zasięgiem masy ludności. Powstaje dzięki temu tkanka społeczna, która stanowi fundament instytucji politycznych 55. Dla ilustracji można wskazać na powstanie nowoczesnego państwa szwajcarskiego. W pierwszych dekadach jego istnienia nie można jeszcze mówić o powszechnej świadomości narodowej. Elity mieszczańskie, którym przewodzili liberałowie, potrafiły jednak przeforsować swą instytucjonalną wizję nowego państwa. Nie ma potrzeby podkreślać, że reprezentantom nauk społecznych, którzy inspirują się dorobkiem marksizmu, trudno wkomponować naród w preferowany przez nich schemat historii56. Z przyczyn ideologicznych - hasło: internacjonalizm proletariacki - historycy o marksistowskiej proweniencji umniejszają rolę narodu na korzyść ruchu klasowego, w szczególności ruchu robotniczego. Problematyką tą szczegółowo zajmuje się czeski historyk Miroslav Hroch w swej pracy z 1985 roku57. Nie wchodząc bliżej w jego wywody, wskażę tylko na następującą uwagę. Zdaniem Hrocha, zmiana społeczna nie jest wyłącznym dziełem ani samych klas, ani samego narodu wielu przypadkach ruchu narodowy i ruch klasowy wzajemnie się umacniały. W społeczeństwie przemysłowym, które cechuje znaczna mobilność jego członków, struktura klasowa zastępuje ostro zarysowaną strukturę stanową ancien regime'u. Anonimowe masy osiągają poczucie tożsamości zbiorowej dzięki pośrednictwu kultury. Industrializacja potęguje nierówności społeczno-ekonomiczne, które stają się właściwym motorem napędowym zmiany społecznej. Gdy dysproporcje 55 Karl. W. Deutsch zastosował ten model w odniesieniu do Szwajcarii. Por. Karl W. Deutsch, Die Schweiz als ein paradigmatischer Fali politischer Integratitm, Staal und p»Htik, t. 16, Bem 1976. 56 Por. Gellner, Encounters with Natiimalism, ss. 194-200. 57 W odniesieniu do poniższych wywodów por. Miroslav Hroch, Social Precondiitions of National Revival in Europę. A Comparative Analysis ofthe Social Composition of Patriotic Groups among the Smaller European Nations, Cambridge 1985. Cytaty: ss- 185-186. 56 57 ekonomiczne pokrywają się z różnicami kulturowymi, wyzwala się ogromny potencjał, którego owocem jest kryzys i transformacja. Do rewolucji narodowej dochodzi przede wszystkim wtedy, gdy różnice klasowe nakładają się na różnice kulturowe. Bez różnic kulturowych klasie nie udaje się nic osiągnąć, a bez różnic klasowych grupa etniczno-kulturowa rzadko realizuje swój cel. Hroch tłumaczy to następująco: obok komunikacji społecznej i mobilności - tych zasadniczych czynników rozwoju, który prowadzi do powstania nowoczesnego państwa - występuje konflikt interesów materialnych jako pochodna transformacji kapitalistycznej: „These conflicts of interest between classes and groups whose memben were divided at the same time by the fact that they belonged to different linguistic or national groups had indisputabk significance for the intensification of the national movement." Dalej Hroch pisze: „Where the national movement [...] was not capable of introducing into national agitation, and articulating in national terms, the interests of specific classes and groups which constituted the smali nation, is was not capable of attaining success". Innymi słowy, ruch narodowy jest skuteczni jedynie wtedy, gdy wzmacniają go intagonizmy klasowe. Klasa jest bez etniczności ślepa a etnia bez antagonizmów klasowych jest pozbawiona siły. Konflikty klasowe i narodowe tylko wtedy prowadzą do zmiany granic politycznych, gdy idą równym krokiem 58. W świecie przedindustrialnym kultura i władza w niezwykle skomplikowany sposób wzajemnie się ze sobą mieszały, ale nie pozwalały powstać narodowym granicom politycznym. Dopiero w warunkach industrializacji doszło do takiej standaryzacji kultury i polityki, że mogły się one wzajemnie umacniać, a dzięki temu i przeć w jednym kierunku. Uwagi te nie są żadną sensacją poznawczą. Każdy historyk, który bada konflikty narodowościowe czy mniejszościowe w Europie, doskonale wie o zasadniczej roli czynników ekonomicznych w konfliktach etnonarodowych. 58 Ernest Gellner przejmuje tezy Hrocha. Por. Encounters with Nationalism, s. 200 Nowe zaklęcie Mnogość odmian solidarności sprawia, że problematyką tożsamości zbiorowej zajmują się rozmaite nauki społeczne. W dyskusjach pojawiają się liczne słowa-klucze: „nacjonalizm", „patriotyzm", „świadomość narodowa", „fundamentalizm",' „rasizm", „naród", „lud", „etnia". Bardzo istotną rolę odgrywa pojęcie etniczności. Jego kariera rozpoczęła się dopiero ostatnimi czasy. W słownikach z lat pięćdziesiątych daremnie by szukać tego hasła. Oxford English Dictionary z 1933 roku jeszcze nie zawiera pojęcia etniczność", które znalazło się dopiero w suplemencie z 1972 roku, gdzie jego autorstwo przypisano amerykańskiemu socjologowi Davidowi Riesmanowi 59. Należy zauważyć, że słowem „etniczność" posługiwali się już austriacki polityk Adolph Fischhof (1816-1893) oraz Ludwig Gumplowicz (1838-1909). Każdy z nich używał go jednak w innym znaczeniu 60). Wskazówka ta jeszcze raz pokazuje, że modne anglosaskie pojęcia często funkcjonowały już w dawnej Europie, ale dopiero poprzez język angielski, tę nowoczesną lingua franca, przyjęły się jako terminy naukowe. Eric Hobsbawm myli się, gdy daje wyraz wątpliwości, by pojęcie „etniczność" mogło wystąpić w kontekście dyskusji wokół kwestii narodowej wcześniej niż w latach sześćdziesiątych61. W 1975 roku dwaj socjologowie amerykańscy, Nathan Glazer i Daniel P. Moynihan, w słynnej pracy zbiorowej Ethnicity uznali, że „etniczność" jest nowym pojęciem, które ujmuje nową realność, a zatem odzwierciedla zmianę, jaka zaszła w świecie społecznym62. Zjawisko, które obaj harwardzcy badacze opisywali jako nowość, w rzeczywistości nie było niczym nowym. Nowością była jedynie uwaga, jaką 59 Suplement to the Oxford English Dictionary, Volume I, Oxford 1972, s. 980. 60 Adolph Fischhof, Oesterreich und die Burgschuften seines Be.itandes, Wien 1869; Ludwig Gumplowicz, Das Oesterreichische Staatsrecht (Verfassungs- und Verwaltungs-recht). Ein Lehr- und Handbuch, 2., poprawione wydanie, Wien 1902. Te interesujące wskaz6wki zawdzięczam: Marko, Autonomie und Integration, s. 46. 61 Hobsbawm, Nationen und Nationalismus, s. 188. 62 Nathan Glazer/Daniel P. Moynihan (red.), Ethnicity. Theory and Experience, Cambridge (USA)-London 1976. 58 politycy i teoretycy zaczęli w latach siedemdziesiątych poświęcać staremu zjawisku. Przykładem tego niech będzie inspirująca książka Ethnopolitics (1981) pochodzącego z Europy Wschodniej amerykańskiego politologa Josepha Roth-schilda 63. Geneza pojęcia „etniczność" stanowi przejaw zmiany paradygmatu w naukach społecznych. O ile w Europie pojęcie „naród" od dawna dominowało, o tyle w Stanach Zjednoczonych miało ono mniejsze znaczenie, gdyż brakowało mu tam politycznego punktu odniesienia i konotacji emocjonalnych. Trudno się więc dziwić, że Amerykanie poświęcali kwestii narodowej zdecydowanie mniejszą uwagę. W najlepszym razie interesowali się problematyką etniczną. Bezpośrednio po drugiej wojnie światowej pojęcie narodu również w Europie miało nieprzyjemny posmak, ponieważ w znacznym stopniu zdyskredytowały je obie wojny światowe. Można by rzec, iż pojęcie „naród" wylądowało na śmietnisku historii. Zmiana nastrojów zaznaczyła się w latach sześćdziesiątych. Wielu przedstawicieli nauk społecznych, nawiązując do rewolucji kulturalnej ‘68 roku, zaczęło kwestionować dotychczas obowiązujący model procesów modernizacyjnych. W Stanach Zjednoczonych teoretycy modernizacji wychodzili dotychczas od idealnego obrazu melting pot - od optymistycznego wyobrażenia tygla, który sukcesywnie likwiduje różnice et-niczno-kulturowe, występujące w obrębie amerykańskiego społeczeństwa. Grupy etniczne, takie jak Irlandczycy, Włosi. Murzyni, Latynosi czy Indianie, uchodziły za grupy marginalne we właściwym tego słowa znaczeniu - za pozostałości skazanego na zagładę społeczeństwa, które samo z siebie zaniknie w trakcie procesów modernizacyjnych. Pod koniec lat sześćdziesiątych i w latach siedemdziesiątych amerykański ruch obrony praw obywatelskich poważnie zachwiał tym obrazem społeczeństwa. Afro-Amerykanie, nieco później Latynosi, potem także Amerykanie azjatyckiego pochodzenia, wreszcie również Indianie zyskali na znaczeniu społecznym i politycznym jako grupa kulturowa. W następ- 59 stwie tej zmiany zaczęły się nimi zajmować również nauki społeczne. Tym sposobem pojawiło się w Stanach większe zainteresowanie problemem etniczności. Ze Stanów dyskusje dotyczące etniczności rozprzestrzeniły się na cały świat, w Europie Zachodniej zwolennicy nacjonalizmu separatystycznego starali się o rozgłos. W Kraju Basków i w Katalonii, na Korsyce, w Tyrolu Południowym konflikty regionalne podważały zasadę centralistycznego państwa narodowego. Im mocniej opinia publiczna uświadamiała sobie problem etniczności, tym wyraźniej pojęcie „etniczność" zaczęło wypierać starą, używaną zwłaszcza przez Europejczyków parę pojęć „ludność" versus „narodowość". Nowa terminologia sygnalizuje zmianę mentalną, która zerwała z wizją dominującej w danym państwie grupy ludności. Dopóki z perspektywy Paryża mieszkańcy Korsyki jawią się jako mniejszość, dopóty centralistyczne państwo francuskie nie jest w stanie uszanować ich odrębności kulturowej. Dopiero ta nowa orientacja przywraca wartość korsykańskiej kulturze (narodowej) czy korsykańskiej etni. Równie istotny dla kariery pojęcia „etniczność" był definitywny koniec epoki kolonializmu. Do tej pory antropologowie i etnologowie zajmowali się przede wszystkim pozaeuropejskimi społeczeństwami pierwotnymi. Na początku lat sześćdziesiątych dekolonializacja zmusiła zachodnich badaczy do zmiany perspektywy, ponieważ w znacznej mierze zniknęło dotychczasowe pole ich zainteresowań. Gdy kolonie stały się niepodległymi państwami, antropologowie zaczęli szukać nowych obszarów badawczych. Tym sposobem zainteresowali się grupami marginalnymi w aglomeracjach miejskich i problemami społeczeństwa wielokulturowego w swych ojczystych krajach. Zgodnie ze słowami Elke Kappus 64, antropologia na nowym dla niej polu badawczym ponownie odkryła już od dawna znane zjawisko społeczne. Dekolonializacja nadała nowe znaczenie kwestii narodowej. Byłe kolonie powoływały do życia własne państwa narodowe, wzorując się na państwach europejskich. Dlatego nauki spo- 63 Joseph Rothschild, Ethnopolitics. A conceptual framework, New York 1981. 64 Pani Elke Kappus, która jest asystentką w Instytucie Etnologii uniwersytetu we Pryburgu, dziękuję za interesujące uwagi i wskazówki. 60 61 łeczne zajęły się innymi kontynentami, analizując proces genezy narodów, który w Europie, jak powszechnie uważano, dobiegł już końca. Postępująca integracja zachodnioeuropejska mogła rodzić wrażenie, że w Europie bezpowrotnie minęły czasy państwa narodowego. W taki oto sposób poszczególne nauki społeczne różnorakimi drogami zwróciły swą uwagę na wspólny przedmiot badawczy, który, zależnie od stanowiska, nazywały narodem czy narodowością, grupą narodowościową, mniejszością czy etnią. Socjologowie i antropologowie, politologowie i historycy z odmiennych punktów widzenia zajęli się tą samą kwestią etniczną i narodową. Błędem byłaby sugestia, że badaczom reprezentującym rozmaite kierunki i dyscypliny udało się znaleźć wspólną terminologię czy wręcz wspólną teorię. Debata nad narodem i etnicznością postawiła wprawdzie nowe zagadnienia, ale brakuje w niej wspólnego języka. Nawet dialog interdyscyplinarny nie wyszedł jeszcze poza początkowe stadium, mimo że liczba książek i czasopism poświęconych tej tematyce jest już nieprzebrana. Czym jest etnia? Nathan Glazer i Daniel P. Moynihan podają następującą definicję pojęcia „etniczność": „Thus there is some legitymacy tofinding that forms of identification based on social realities as different as religion, language, and national origin all have something in common, such that a new term is coined to refer to all of them - 'ethnicity'. What they have in common is that they have all become ejfective foci for group mobilization for concrete political ends challenging the primacy for such mobilization of class on the one hand and nation an the other" 65. Explicite podciągają zatem pod to pojęcie races, wspólnoty religijne i językowe, natomiast nie stosują go w odniesieniu do klas i grup politycznych. 65 Glazer/Moynihan, Ethnicity, s. 18. podobnie jak wśród badaczy nacjonalizmu, można w debatach nad etnicznością wyróżnić dwa kierunki. Dla „primordialistów", do których zalicza się, na przykład, amerykański antropolog Clifford Geertz, etnia stanowi twór naturalny, jeśli nje wręcz biologiczny. Etnie określa wspólne pochodzenie i wspólna kultura jej członków 66. Takiemu ujęciu sprzeciwiają się „konstruktywiści", którzy na pierwszy plan wysuwają tezę, że etnia jest nowoczesnym środkiem społecznego czy politycznego organizowania różnic kulturowych. Zdaniem przedstawicieli tej szkoły, kultura i język, pochodzenie i historia nie są tworem naturalnym, gdyż kultura nigdy nie traci podatności na formowanie67. W ujęciu „primordialistów", etnia jest z góry daną realnością, natomiast dla szkoły konstruktywistów stanowi twór sytuacyjny, który powstaje dopiero dzięki interakcji, przebiegającej w zetknięciu z innymi grupami społecznymi. Kontruktywiści podkreślają znaczenie politycznej strategii grupy, która usiłuje wyprofilować swój kontur w kontakcie z innymi grupami i znaleźć dzięki kulturze swe miejsce w społeczeństwie. W procesie tym ważną rolę odgrywają symbole, takie jak religia, język, obyczaje, instytucje, muzyka i sztuka 68. Jako historykowi bliżej mi do poglądu konstruktywistów. Za brytyjskim antropologiem i socjologiem Anthonym D. Smithem można powiedzieć, że etnia to posiadająca własną nazwę grupa społeczna, której członków łączy rzekomo wspólne pochodzenie i wspólna pamięć o przeszłości. Smith wymienia następujące cechy etni: „7. a collecńve proper name, 2. a myth of common ancestry, 3. shared historical me-mories, 4. one or morę differentiating elements of common culture, 5. an association with a specific «homeland», 6. a sense of. solidarity for significant sectors of the population" 69. 66 Fundamentalne ujęcie „szkoły primordialistów": Clifford Geertz, Peddlers and princes: social change and economic modernization in two Indonesian towns, Chicago-London 1963. 67 Najbardziej wpływowym reprezentantem „konstruktywistów'" czy „instrumentalistów" jest Fredrik Barth. Por. Fredrik Barth (red.), Ethnic Groups and Boundaries. The Social Organizatitm of Culture Difference, Oslo 1969. 68 Barth, Ethnic Groups and Boundaries, s. 10. 69 Anthony D. Smith, National Iclentity, Reno 1991, s. 21. Tego samego autora: Ethnic myths and ethnic revivals, w: „Archives Europćennes de Socjologie", 25 ( 1984), ss- 283-303; oraz The Ethnic Origins of Nations. 62 63 Grupę etniczną charakteryzuje spójność wewnętrzna, ponieważ jej członkowie odczuwają wzajemną więź dzięki swej specyfice kulturowej, religijnej, językowej i obyczajowej, do czego w wielu przypadkach dochodzi jeszcze więź z obecnie zajmowanym przez etnię terytorium i z krajem przodków. Etniczność zakorzenia się we wspólnych mitach, wspomnieniach, wartościach i symbolach - w całości, która jest tworem społecznym i podlega ciągłym przeobrażeniom. Dlatego etniczność nie jest niczym statycznym, jak uważa wielu badaczy. Etnia stale przyjmuje nowe treści i daje się ująć tylko w kategoriach historycznych. Etnia często jest bardziej tworem marzeń i konstruktem niż rzeczywistością. Etnię konstytuują nie tyle wspólne cechy jej członków, ile wyobrażenia, które jakiś wiążący ich element podnoszą do rangi specyficznego fundamentu solidarności zbiorowej. Podobnie zdefiniował etnię wykładający w Niemczech socjolog Emerich Francis 70. Stosunkowo duża liczba ludzi czuje się ze sobą związana dzięki wierze we wspólne pochodzenie, przejawia wspólną świadomość tożsamości i wykazuje poczucie solidarności. Według Bassama Tibi 71, etnia zawsze jest zakorzeniona lokalnie, dlatego nie można jej stawiać na równi z ponadlokalnymi cywilizacjami, takimi jak islam czy konfucjanizm. Wskazówka ta jest o tyle istotna, że pozwala nam dokonać rozróżnienia pomiędzy mniejszymi kulturami (czyli etniami) i większymi cywilizacjami. Religia, język, obyczaje i kultura same w sobie nie konstytuują jeszcze tożsamości etnicznej. Etnia stale potrzebuje jednak symboli kulturowych, które, przy całej zmienności ich konkretnej formy, mają wspierać integrację wewnętrzną grupy i podtrzymywać jej odrębność. Jeśli nawet elity społeczne instrumentalizują te symbole, to jednak ich manipulacje nie mogą przekroczyć pewnych granic. Inżynieria społeczna, którą uprawiają elity dla określonych celów politycznych, nie może unieważnić wpływu przeszłości. 70 Emerich Francis, Interethnic Relations. An Essay in Socinlogical Theoty, New York 1976, s. 382. 71 Bassam Tibi, Krieg der Zivilisutionen. Politik und Religion zwischen Vernunft und Fundamentalismus, Hamburg 1995, ss. 67-123, zwłaszcza s. 96. Kilka przykładów. W trakcie swej długiej historii Persowie podbijani przez Arabów, Turków i inne narody, przyjmuiąc powoli religię islamską. Mimo wszystkich tych zmian dało się im utrzymać świadomość własnej tożsamości. Naród ormiański 72 uformował się w VI wieku p.n.e. jako odrębna monarchia. Na początku IV wieku n.e. chrześcijaństwo uzyskało status religii państwowej. Choć w 384 roku etnia została podzielona między Wschodnie Cesarstwo Rzymskie i Persję, a w 640 roku dostała się pod panowanie arabskie, które trwało do 1064 roku, to jednak Ormianie zachowali pamięć o własnej tożsamości. Od XI do XVI wieku naród ormiański musiał znosić najazdy Seldżuków, Mongołów, Tatarów i Turkmenów, by w końcu znaleźć się w sferze panowania tureckiego. Przez wszystkie te wieki Ormianie potrafili zachować swą tożsamość - tożsamość, która przejawiała się przede wszystkim w religii, języku i piśmie. Z kolei naród kurdyjski jest w dzisiejszych czasach podzielony między Turcję, Iran, Irak, Syrię, Armenię, Azerbejdżan, Gruzję i Turkmenistan. Mimo ucisku i represji, których dopuszczają się rządy tych krajów, Kurdowie podtrzymują swą świadomość etniczną. Naród - etnia uznana przez prawo międzynarodowe? Na czym polega różnica między etnią i narodem? Chaos językowy, który panuje w tej kwestii, dopuszcza zamienne użycie obu pojęć. Problem ten nie bardzo daje się rozwiązać na drodze definicji. Część badaczy uważa, że w skład narodu wchodzi wiele grup etnicznych (ludów); inni teoretycy, odwracając sytuację, przyjmują, że lud składa się z wielu narodów (narodowości). Wielu przedstawicieli nauk społecznych uznaje naród za zjawisko charakterystyczne dla nowoczesnego świata i widzi w etniczności residuum tradycyjnej wspólnoty, które za- 72 Na temat Armenii por. na przykład: Gerard Dedeyan, Histoire des Armeniens, Toulouse 1982; Tessa Hofmann, Die Armenier. Schicksal, Kultur, Geschichte, Nurnberg 1993; Karl Meyer, Armenien und die Schweiz. Geschichte der schweizerischen Armenier-hilfe, Bern 1974. 64 65 chowało się w nowoczesnym społeczeństwie. Inni, na odwrót, charakteryzują grupy etniczne właśnie jako nowoczesną formę organizacji społecznej i politycznej. Czynniki subiektywne, takie jak wspólna wola, nie wystarczają do ukonstytuowania się etni, w przeciwnym razie narodem mogłyby się stawać na przykład sekty czy partie. Również tak zwane czynniki obiektywne, w rodzaju języka, nie są dostateczną gwarancją powstania narodu, nawet jeśli w Europie XIX i XX wieku kategoria ta stanowiła fundament powstania wielu narodów. Szwajcaria może tu służyć jako najbardziej znany kontrprzykład. Równie istotny jak język może być mit wspólnej historii i wspólnego pochodzenia - mit, dzięki któremu wierząca weń wspólnota uzyskuje poczucie sensu i ciągłości. Nacjonalizm kataloński, który zrodził się w latach osiemdziesiątych XIX wieku, a odżył w latach trzydziestych XX wieku, by w latach siedemdziesiątych, po śmierci Franco, zanotować liczne sukcesy, inspirację czerpał nie tylko z języka, ale i z długiej tradycji historycznej regionu Katalonii, która - połączona w jedno państwo z Aragonią - w XV wieku stanowiła główną siłę w zachodniej części basenu Morza Śródziemnego. Czasami zdarza się, że elity polityczne wynajdują etnię, aby już istniejącemu narodowi zapewnić fundament historyczny. Do XX wieku mieszkańcy Anatolii nie mieli pojęcia o tureckiej tożsamości. Do roku 1850 podobnie było ze słowackimi mieszkańcami karpackich dolin, mimo że łączyły ich wspólny dialekt i wspólna religia 73. Do XIX wieku włoskojęzyczni mieszkańcy dolin szwajcarskich tylko w ograniczonym stopniu czuli się „konfederatami" 74. Jak dowodzi europejska historia, świadomość etniczna i fundament etniczny z biegiem czasu mogą ulegać zmianom. Etnie pojawiają się i znikają. Ewidentnego przykładu dostarczają dzieje Siedmiogrodu. Do XIX wieku oprócz Węgrów do trzech nationes, reprezentowanych w siedmiogrodzkim 73 Por. Smith, National Identity, s. 21. 74 W osobnym artykule szczegółowo zająłem się problemem tożsamości włos-kojęzycznych Szwajcarów, którzy mieszkają przede wszystkim w kantonie Ticino. Por włoskie wydanie mojej książki Katolicyzm a Nowoczesny Świat, która w 1996 ukazała się w wydawnictwie Dadó, Locamo. Lantagu zaliczali się Sasi i Szeklerzy. Oddaleni od rodzimych ziem niemieckich, niemieckojęzyczni Sasi siedmiogrodzcy również w XIX wieku nie pragnęli przyłączenia do Rzeszy Niemieckiej i podtrzymywali wielowiekowe poczucie własnej tożsamości w sensie patriotyzmu lokalnego. W 1908 roku ich główny przedstawiciel, Rudolf Schuller, z dumą deklarował: „Nie chcemy być po prostu Niemcami -chcemy być Niemcami siedmiogrodzkimi" 75. W sprzyjających warunkach historycznych Siedmiogród zapewne poszedłby drogą Szwajcarii i stałby się nowoczesnym państwem wielonarodowym. Nowoczesny etnonacjonalizm zniszczył jednak wielokulturowość Siedmiogrodu. W XX wieku Niemcy opuścili te ziemie jako Rumuno-Niemcy, natomiast Węgrzy i Szeklerzy nadal pozostali. Ale któż u końca XX wieku uważa Szeklerów za odrębny naród? Wraz z innymi mieszkańcami węgierskiego pochodzenia Szeklerzy są uważani w najlepszym razie za transylwańską mniejszość węgierską. Bądźmy uczciwi: niełatwo wykryć różnicę między etnią i narodem. Definicyjne ustalenia cechuje znaczna dowolność, zależna od upodobań danego autora. Problematyczna wydaje się teza Smitha, że większość europejskich państw narodowych ma etniczne źródła 76. Nowoczesne państwo, które na forum międzynarodowym występuje jako państwo narodowe, za pomocą środków komunikacji generuje nowe poczucie tożsamości i lojalności swych obywateli. W XIX i XX wieku mieszkańcy kantonów Zurych, Berno czy Solura stali się Szwajcarami, a mieszkańcy Bawarii czy Szwabii Niemcami. W tym źródłowym znaczeniu również szwajcarska konstytucja związkowa z 1848 roku używa pojęcia „ludy" (Vólkerschaften), które - co godne uwagi - utożsamia z ludnością (Bevolkerungen) dawnych kantonów (a nie, na przykład, z grupami językowymi!). Słowa „etnia" szwajcarska ustawa zasadnicza nie używa. W konstytucji francuskiej występuje słowo peuples. W dziejach Europy znane są liczne przypadki, gdy lokalna czy regionalna etnia uzyskiwała postać narodu. Niemniej 75 Cytowane za Claudio Magris, Donau. Biographie eines Flusses, Miinchen 21994, s- 371. 76 Por. Smith, The Ethnic Origins of Nations. 66 67 jednak grupa etniczna, która osiągnęła samoświadomość, nie jest jeszcze narodem 77. Baskowie i Kurdowie uważają się za etnię i za naród, ale do dziś nie mogli stworzyć własnego państwa narodowego. Trafny natomiast jest odwrotny wniosek: jeśli jakaś grupa nie przejawia choćby minimalnego poczucia tożsamości, to nie jest ani etnią, ani narodem. We wszystkich przypadkach sami członkowie narodu definiują się jako naród. Nie oznacza to bynajmniej, że każdy naród musi się rozwinąć w państwo narodowe, uznane przez prawo międzynarodowe. Nie oznacza to również, że każde państwo narodowe składa się tylko z jednej grupy etnicznej. Szwajcaria pozostaje krajem wieloetnicznym, a mimo to jest państwem narodowym w nowoczesnym sensie. Niektórzy obserwatorzy w przypadku Szwajcarii wolą się posługiwać dawną formułą państwa narodowości (Nationalitatenstaat). Trudno nie przyznać im racji. Ale które z państw narodowych nie jest w ścisłym sensie państwem narodowości? Zamieszkujące we Francji etnie czy narody można pomijać milczeniem tylko wtedy, gdy za zasadnicze kryterium uważa się język. W swej idealnej formie państwo narodowe jest czystą fikcją. Tylko w zupełnie sporadycznych przypadkach można mówić o tożsamości państwa i narodu. Nie można jednak nie dostrzegać, że zachodnioeuropejskim państwom narodowym w ich długiej historii stosunkowo nieźle udawało się godzić państwo i kulturę. Przykładem niech będzie Półwysep Iberyjski, gdzie Portugalia i Hiszpania (Leon i Kastylia) już bardzo wcześnie, bo w 1297 roku, wytyczyły swe granice jako narody językowe i jako jednostki polityczne. Ile wspólnoty kulturowej potrzebują jednostki, by stanowić grupę etniczną czy naród? - oto nowoczesne pytanie. Ale nie w pełni wyczerpuje ono rzeczywistość nowoczesnego państwa narodowego. W państwie narodowym dochodzą jeszcze normy i wartości kultury politycznej, które jednoczą organizm polityczny - nowa lojalność zastępuje dawne wzorce tożsamości, które leżały u podstaw etni 78. Jednorodność państwa narodowego w pierwszym rzędzie powinna się zasadzać na czynnikach politycznych, a nie na czynnikach etniczno-kulturowych. Dzięki pokojowi westfalskiemu z 1648 roku cywilizacja europejska stworzyła pierwszy system państw, który rozwijała w następnych stuleciach. Na drodze kolonizacji Europejczycy upowszechnili ten system w całym świecie. Od XVIII wieku państwo narodowe uchodzi za fundament porządku międzynarodowego. jeśli uznać powyższe wywody za trafne, to można sformułować następujące stwierdzenie: państwo narodowe opiera się na grupie etnicznej czy narodowości, której na forum wspólnoty międzynarodowej udało się osiągnąć prawne uznanie jako terytorialnie ograniczonemu i suwerennemu państwu narodowemu. 77 Podobną tezę reprezentuje również Walker, A Nalion is a Nation, is a State, is a Ethnic Group, is a..., w: „Ethnic and Racial Studies", 1 (1978), nr 4, ss. 377-400. 78 Podkreśla to Bassam Tibi w swej książce: Krieg der Zivilisationen, ss. 88-105. zwłaszcza s. 90. 2. OD PAŃSTWA NARODOWEGO DO NARODU PAŃSTWOWEGO, strona 68 Każdy naród powinien mieć jedno państwo, a każde państwo powinno obejmować tylko jeden naród. Od XIX wieku formuła ta kształtuje dzieje polityczne Europy. Podbój Wenecji w 1866 roku i aneksja Rzymu w 1870 roku jako ostatni krok w procesie jednoczenia Włoch, rozpad Czechosłowacji w 1993 roku, wojna francusko-niemiecka w latach 1870-1871, pierwsza wojna światowa w latach 1914-1918, wojna bałkańska w latach 1991-1995 - wszystkie te wydarzenia układają się w jedną całość, choć na pierwszy rzut oka niewiele je ze sobą łączy. Wszystkie są kolejnymi etapami w wielkim procesie europejskiej nacjonalizacji państw. Czy nacjonalizacja państwa stanowi niepowstrzymany trend? Czy nie dałoby się znaleźć zasady, która ludom i kulturom europejskim pozwoliłaby współistnieć obok siebie bez etnonacjona-listycznej agresji? Na te fundamentalne pytania nie sposób odpowiedzieć prostym hasłem, niemniej jednak ośmielę się sformułować następującą tezę: Europejczycy muszą w swym myśleniu i działaniu zdenacjonalizować kategorię państwa narodowego. Europejskie strefy czasu historycznego Nowoczesna mapa polityczna kontynentu europejskiego kształtowała się etapami. Można mówić o czterech strefach czasu historycznego1. 1 Por. Ernest Gellner, Encounters wirh Nationalism, Oxford (UK)/Cambridge (USA) 1994, ss. 20-33. Na temat związku polityki i kultury zob.: Ernest Gellner, Nalionatisinus und Moderne, Berlin 1991. Angielski oryginał ukazał się w 1983 roku pod tytułem: Nations and Nationalism. 69 Epoki nacjonalizacji państwa prędzej czy później prowadzą - zresztą typowe dla wszelkiego rodzaju stref czasowych - do ustalenia identycznego wzorca podstawowego, Stan, który Europie Zachodniej już pod koniec XVIII wieku i w pierwszej połowie XIX wszędzie był regułą, w Niemczech i we Włoszech urzeczywistnił się dopiero w drugiej połowie XIX wieku, po pierwszej wojnie światowej wykształciły się - ale pozostawały jeszcze bardzo niestabilne - granice państw narodowych w trzeciej strefie czasowej, to znaczy na obszarach położonych między Niemcami i Rosją oraz na Półwyspie Bałkańskim. Dopiero pod koniec XX wieku podobną ewolucję przeszedł Związek Radziecki i jego republiki wschodnioeuropejskie. 1. Na zachodzie Europy powstające państwa narodowe mogły już przed rewolucją francuską w 1789 roku oprzeć się na centralistycznych monarchiach, w których właśnie zaczynał się rozwijać język literacki. Powstało tu terytorialnie wyodrębnione państwo, jeszcze zanim nacjonalizm językowy osiągnął wpływy polityczne. W Anglii, we Francji, w Hiszpanii i Portugalii państwo i kultura zjednoczyły się w nową całość, którą później nazwano państwem narodowym. Do wymienionej grupy pionierów należałoby zaliczyć również Szwecję, Danię i Niderlandy, albowiem w krajach tych nowoczesne państwo narodowe mogło się oprzeć na już wcześniej istniejącej państwowości i na rozkwitającej kulturze wysokiej. W jeszcze szerszym sensie można by tu dołączyć także Luksemburg, związany unią personalną z Niderlandami, który uniezależnił się w 1866 roku, kiedy to doszło do rozwiązania Związku Niemieckiego. Do separacji doszło w przypadku Belgii, która w latach 1830-1831 oderwała się od Królestwa Niderlandów, oraz Norwegii, która w 1814 roku przeszła spod panowania Danii pod panowanie Szwecji, po czym otrzymała osebną konstytucję, by w 1905 roku osiągnąć pełną niezależność2. W obu przypadkach czynniki historyczno-polityczne odegrały przynajmniej równie ważną rolę jak czynniki etniczno-kulturowe. 2 Na temat Belgii por. Hmulbuch der europaischen Geschichle, hg. von Theodor Schieder, t. 5, Stuttgart 1981, ss. 946-948. Na temat Norwegii por. Staatslexikon. Recht-Wirtschaft - Gesellschaft, hg. von der Gorres-Gesellschaft, Sonderausgabe der 7. vollig neu bearbeiteten Auflage, t. 6, Freiburg-Basel-Wien 1995, s. 261. 70 71 Do tej samej kategorii należy również powstanie państwa szwajcarskiego. Przesłankę nowoczesnego państwa związkowego, którego zręby formowały się od 1798 do 1848 roku, stanowiła istniejąca od czasów późnego średniowiecza Konfederacja Szwajcarska, będąca już zalążkiem wielokulturowego państwa związkowego o ustroju republikańskim. 2. Druga z europejskich stref czasu historycznego obejmuje w przybliżeniu obszar dawnego Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego. Na obszarze tym występowała oparta na języku kultura wysoka, której początki sięgały czasów średniowiecza. Niemiecka i włoska kultura językowa swą jakością nie ustępowała kulturze francuskiej. Brakowało tu natomiast jedności politycznej, którą udało się osiągnąć dopiero w XIX wieku dzięki wysiłkom politycznym, dyplomatycznym i militarnym. 3. Jeszcze inaczej wyglądała sytuacja w Europie Wschodniej, Europie Środkowowschodniej i w Europie Południowej, gdzie -jak już wspomniałem - poszczególne narody przeważnie nie dopracowały się jeszcze ani własnego organizmu politycznego, ani ugruntowanej kultury wysokiej. Brakowało również uznanych granic międzypaństwowych. W wielonarodowych imperiach Osmanów, Habsburgów i Romanowów wytworzył się splot różnorakich odmian lojalności kulturowej i politycznej, które nie wystarczały do powstania nowoczesnego państwa wielonarodowego. W tej strefie czasu historycznego najpierw musiało dojść do zjednoczenia kultury wysokiej i państwa. Pierwszym krokiem elit intelektualnych był namysł nad językiem i tradycją ludową, na których fundamencie tworzyła się świadomość zbiorowa własnej przeszłości etnicznej i kulturowej. Na Węgrzech i w Polsce kultura ludowa znacznie mocniej niż w Anglii, Francji czy Szwajcarii określiła granice nowo powstałych państw narodowych, choć ani Węgry, ani Polska bynajmniej nie były jednorodne kulturowo. W tym kontekście należy zwrócić uwagę, że świadomość narodowa nie zawsze opierała się na pamięci zbiorowej. Niekiedy właśnie niepamięć zbiorowa stanowiła istotną przesłankę powstania tożsamości narodowej w krajach zachodnioeuropejskich. Francuzi zapomnieli, że naród francuski składa się z rozmaitych ludów, takich jak Bretończycy, Baskowie, Francuzi południowi, Paryżanie, Alzatczycy itd. Jako obywatele państwa, które powstało dzięki rewolucji francuskiej, Francuzi nie myśleli w kategoriach etniczno-kulturowych, lecz w kategoriach politycznych. Podobnie jak w Wielkiej Brytanii, kwestia etniczna odgrywała we Francji niewielką rolę, co było możliwe tylko dlatego, że poszczególne ludy zapomniały o swym prawdziwym pochodzeniu. Natomiast ludy żyjące na terytorium imperiów habsburskiego i osmańskiego z całym zapałem kultywowały pamięć o swych korzeniach etnicznych, językowych i religijnych, by na jej gruncie ukonstytuować swą nową tożsamość. Z pewną przesadą można by to tak sformułować: na wschodzie Europy w epoce nacjonalizmu ludzie zaczęli sobie przypominać o swej zapomnianej czy zagubionej historii, natomiast na zachodzie nadal usuwali z pamięci swą odmienną przeszłość. Na wschodzie kultywowano pamięć o faktach, które się nigdy nie wydarzyły, na zachodzie usuwano z pamięci fakty, które rzeczywiście się zdarzyły 3. Już w 1882 roku francuski filozof Ernest Renan pisał w swym słynnym eseju: „Niepamięć — miałbym ochotę powiedzieć wręcz: błąd historyczny - odgrywa w procesie powstania narodu istotną rolę, dlatego postęp w dziedzinie studiów historycznych często oznacza zagrożenie dla narodu" 4. Dyskusja nad problemem tożsamości narodowej często przeoczą tę różnicę, która stanowi o zasadniczej odmienności między Europą Wschodnią i Europą Zachodnią. Amnezja zbiorowa może być równie ważna jak pamięć zbiorowa. Nie można jej przy tym mylić z wypieraniem przeszłości. W Szwajcarii historiografia narodowo-pedagogiczna przypomina wprawdzie o kulturowej różnorodności języków i wyznań, ale nie o równie zróżnicowanej historii politycznej kantonów przed zmierzchem dawnej Konfederacji. Patetycznie przywołując 1848 rok jako datę powstania nowoczesnej Szwajcarii, Szwajcarzy chętnie zapominają, że zanim utworzono państwo związkowe, w 1847 roku rozpętała się wojna domowa. 3 Podkreśla to Ernest Gellner, Encounters with Nationalism, s. 192. 4 Ernest Renan. Was ist eine Nation?, w: Michael Jeismann/Henning Ritter (red), Grenzfalle. Uber neuen unii alten Nationalismus, Leipzig 1993, s. 294. 72 4. Wreszcie, należy wspomnieć o czwartej strefie czasu historycznego, która leży jeszcze dalej na wschód i w przybliżeniu odpowiada europejskiemu terytorium byłego Związku Radzieckiego. Po drugiej wojnie światowej imperium sowieckie przesunęło się w kierunku Niemiec, dzięki czemu pjzez pół wieku bezpośrednio kształtowało oblicze Europy Środkowej. W systemie komunistycznym tożsamość narodowa oficjalnie uchodziła za relikt społeczeństwa mieszczańskiego - dlatego też starano się tłumić niezależność narodową. Gdy w latach 1989-1990 doszło do rozpadu imperium sowieckiego, dawny nacjonalizm na powrót się pojawił we wszystkich swych wariantach 5. Na wschodzie Europy nie powróciła jeszcze stabilność -mapa polityczna nadal ma tylko prowizoryczny charakter. Gruzini utwierdzili swój status narodowy, natomiast Czeczeńcy musieli - na razie - ugiąć się przed siłą militarną armii rosyjskiej. Ukraina i Białoruś w 1991 roku uzyskały niezależność, przy czym państwo białoruskie znów szuka zbliżenia z Rosją. Dla zachodnioeuropejskiego obserwatora wyraźnie widoczna jest tymczasowość stosunków w najdalej na wschód wysuniętym regionie Europy. Nikt nie potrafi dziś przewidzieć, jak długo potrwa to prowizorium. Pięć okresów w dziejach powstawania europejskich państw narodowych. W procesie powstawania europejskich państw narodowych czterem strefom czasu historycznego odpowiada pięć kolejnych okresów6. Niemiecki historyk Theodor Schieder (1908- 5 Odsyłam tu do zwięzłego przeglądu historii Europy Środkowowschodniej Andreasa Oplatki: Andreas Oplatka, Die Riickkehr der Geschichte, Zurich 1994. 6 Na temat wspomnianych w tym rozdziale krajów por. Handbuch der europiiischen Geschichte, hg. von Theodor Schieder, t. 6, Stuttgart 1968, ss. 553-557 (Bułgaria), ss. 557-564 (Serbia), ss. 564-569 (Rumunia), ss. 570-571 (Czarnogóra), ss. 577, 587-593 (Albania), ss. 610-617 (Grecja); t. 7/2, Stuttgart 1979, ss. 754-756 (Irlandia), ss. 925-931, 961 (Czechosłowacja), ss. 993-994, 1002, 1068, 1072 (Polska), ss. 1066-1067, 1113 (Litwa, Estonia, Łotwa), ss. 1137-1139 (Rumunia), s. 1185 (Jugosławia). Por. także Staatslexikon, t. 6, ss. 117-118 (Belgia), s. 170 (Estonia), s. 174 (Finlandia), s. 194 (Grecja), s. 215 (Irlandia), s. 219 (Islandia), s. 224 (Włochy), s. 241 (Łotwa)! s. 246 (Litwa), ss. 265-266 (Austria), ss. 344-345 (Czechosłowacja). 73 1984) często zabierał głos na ten temat. Do końca swych dni ostrzegał przed lekceważeniem dynamiki nacjonalizmu. W 1964 roku Schieder był przekonany - czego trudno nie uznać za osobliwość - że w Europie epoka nacjonalistyczna definitywnie dobiegła końca7. W czasach zimnej wojny rozsądny historyk nie mógł przeczuwać, że zbliża się kres państwa radzieckiego, który zapoczątkuje nowy etap w procesie powstawania państw narodowych. 1. W pierwszym okresie powstały nowoczesne państwa narodowe w Wielkiej Brytanii i we Francji. Dla rewolucji francuskiej programem stał się postulat wewnętrznego stanowienia ludu o sobie i zewnętrznej niezależności narodu. Zasada państwa narodowego po kolei objęła wszystkie już wcześniej istniejące państwa w Europie Zachodniej i Europie Północnej: Anglię, Francję, Hiszpanię, Portugalię, Szwecję i Danię, Niderlandy, Belgię i Szwajcarię. W tym kontekście należy również wymienić — mutatis mutandis — Luksemburg i Norwegię. 2. W drugim okresie w Niemczech oraz we Włoszech dochodzi do zjednoczenia politycznie rozbitych, ale zachowujących językową i kulturową więź regionów w jedno państwo. Od czasów rozpadu Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego Europa Środkowa nie znała jedności politycznej. W świetle zasady państwa narodowego podział polityczny ludów mówiących jednym językiem jawił się jako nienaturalny, dlatego hasłem-zaklęciem stało się słowo „jedność". Idea ta swój polityczny wyraz znalazła w niemieckim i we włoskim ruchu zjednoczeniowym, który zrealizował swój cel w XIX wieku. Natomiast w Europie Środkowowschodniej zachowała swe istnienie monarchia Habsburgów. Również państwo greckie stanowiło owoc nacjonalizmu zjednoczeniowego. Po zdobyciu Konstantynopola przez Osmanów w 1453 roku Grecy niemal pięćset lat, pozbawieni 7 Theodor Schieder, Der Nalionalstuat in Europa als historisches Phanomen, w: Theodor Schieder, Nationalismus und Nationalslaat. Studien zum nationalen Problem im modernen Europa, hg. von Otto Dann und Hans-Ulrich Wehler, Gbttingen 1991, s. 101. Pierwodruk: Theodor Schieder, Der Nalinnalstaat in Europa als historisches Phanomen, Opladen 1964. Schieder stworzył ramy chronologiczne historii nacjonalizmu, które tu nieco poszerzam. 74 własnego organizmu politycznego, spędzili pod panowaniem islamskim. Po prawie dziesięcioletniej walce wyzwoleńczej udało się im w 1830 roku wymóc na sułtanie tureckim utworzenie państwa greckiego. Nowo powstałe państwo początkowo miało niewielkie terytorium, obejmujące centralne i południowe prowincje, Eubeę i Cyklady. W 1864 roku dołączono pozostające dotychczas pod brytyjskim protektoratem Wyspy Jońskie. W 1881 roku Grecy odzyskali Tesalię i region Arta w południowym Epirze. Wojny bałkańskie w latach 1912-1913 przyniosły znaczny przyrost terytorialny dzięki przyłączeniu Grecji Północnej (część Macedonii z Salonikami i Kawallą), prowincji Epir, Wysp Egejskich u wybrzeży Azji Mniejszej oraz Krety. Wreszcie, po pierwszej wojnie światowej Bułgaria na mocy traktatu pokojowego z Neuilly w 1919 roku musiała zwrócić Grecji swój dostęp do Morza Egejskiego. Po drugiej wojnie światowej Włochy utraciły na rzecz Grecji wyspy Dodekanezu. Tylko Konstantynopol pozostał poza granicami państwa greckiego, choć odzyskanie tej metropolii i odtworzenie imperium wielkogrec-kiego pozostawało marzeniem helleńskich nacjonalistów. Niepowodzenie wyprawy wojennej przeciwko Turcji w latach 1920-1922 doprowadziło do czystki w regionach mieszanych pod względem etnicznym. 1,3 miliona Greków z Azji Mniejszej musiało opuścić swą prastarą ojczyznę. Prócz tego Grecja na mocy traktatu w Lozannie musiała się zrzec praw do Tracji Wschodniej. Do kategorii państw, w których wystąpił nacjonalizm zjednoczeniowy czy secesjonistyczny, można zaliczyć również Islandię, która w 1918 roku odzyskała swą suwerenność jako królestwo, połączone unią personalną z państwefh duńskim. 3. Trzeci okres dotyczył głównie obszarów w Europie Środkowowschodniej i w Europie Południowo-Wschodniej, gdzie aż do XX wieku utrzymały się wielonarodowe imperia Habsburgów, Osmanów i Romanowów. Ruch narodowy objął teraz ludy, które dotychczas nie miały jeszcze własnego państwa w węższym tego słowa znaczeniu. W okresie pomiędzy kongresem berlińskim w 1878 roku a wybuchem pierwszej wojny światowej w 1914 roku na dawnych obszarach 75 imperium osmańskiego powstały państwa Rumunii, Bułgarii, Serbii, Czarnogóry i Albanii. W 1878 roku Rumunia uzyskała wprawdzie pełną niezależność, ale musiała oddać Rosji południową część Besarabii. Delta Dunaju pozostała przy Rumunii. Do tego doszło 12 500 km2 Dobrudży, co z uwagi na znaczne przemieszanie ludności tego regionu było źródłem wielu problemów. Okolice naddunajskiej twierdzy Silistra pozostały przy Bułgarii, co oznaczało dla Rumunów ogromne rozczarowanie. Wprawdzie w 1880 roku sporny fort dostał się w rumuńskie ręce, ale linia graniczna w okolicach Silistry została przesunięta o kilka kilometrów na korzyść Bułgarii. Bułgaria jeszcze przez trzy dekady pozostawała pod tureckim zwierzchnictwem, ale od 1886 roku w zasadzie stanowiła suwerenne państwo. Serbia na kongresie berlińskim otrzymała jedynie część terytoriów, na które mieli ochotę serbscy nacjonaliści, ale dzięki regionom Niszu, Pirotu i Wranji powiększyła swe terytorium o dobre 11 000 km2. Czarnogóra, najmniejsze z państw bałkańskich, również dzięki traktatowi berlińskiemu uzyskała uznanie swej suwerenności. Obszar państwa podwoił się do ponad 9000 km2. Albańczycy, którzy w liczbie od 500 do 600 tysięcy zamieszkiwali cztery tureckie wilajety Kosowo, Monastir, Janina i Szkodra, od 1878 roku przeżywali okres przebudzenia narodowego, które po wojnach bałkańskich doprowadziło w końcu do utworzenia przez wielkie mocarstwa nowego państwa Albania. W latach 1918-1920 rozpad monarchii austro-węgierskiej doprowadził do powstania szeregu nowych państw. Terytorium Republiki Austrii skurczyło się do rdzennych obszarów historycznych dawnego cesarstwa. Ludność niewielkiego państwa austriackiego przez długi czas nie mogła się pogodzić z doznanym uszczerbkiem terytorialnym, dlatego wciąż dochodziło do dyskusji nad żywotnością Austrii i jej ewentualnym przyłączeniem do Niemiec. W 1918 roku z masy spadkowej po dawnej monarchii powstała Republika Czechosłowacka, która jako państwo wielonarodowe obejmowała Czechy, Morawy, Słowację, część Śląska i Ukrainę Zakarpacką. 76 Węgry należały do państw, którym traktat wersalski przyniósł największe straty. Na mocy umowy pokojowej z Trianon w 1920 roku Węgry straciły na rzecz Rumunii obszary osadnicze w Siedmiogrodzie, a na rzecz Czechosłowacji obszary na północ od Dunaju. Na południu Wojwodina i Sławonia, zamieszkane przez duże grupy ludności węgierskiej, przeszły w ręce Jugosławii, a na zachodzie Burgenland wszedł w skład państwa austriackiego8. Rumunia z dziedzictwa Austro-Węgier otrzymała Siedmiogród, dwie trzecie Banatu, Bukowinę, a z dziedzictwa carskiej Rosji Besarabię. Na Bałkanach Dalmacja, Bośnia, Hercegowina, Chorwacja, Sławonia, zachodnia część Banatu, Baczka, część Baranii, Czarnogóra oraz Słowenia, które wchodziły w skład dawnej monarchii austro-węgierskiej, zjednoczyły się z Królestwem Serbii w Królestwo Serbów, Chorwatów i Słoweńców. W skład nowego królestwa weszły ponadto obszary Macedonii, które po wojnach bałkańskich Bułgaria straciła na rzecz Serbii, by na krótko je ponownie zająć podczas pierwszej wojny światowej9. Pokój zawarty w Bukareszcie w 1913 roku do dziś decyduje o losie Macedonii. Część południowa, czyli Macedonia Egejska, z centrum w Salonikach, przypadła Grecji, część północna, czyli Macedonia Wardarska, z centrum w Skopje, dostała się pod panowanie Serbii, natomiast część północno--wschodnia, czyli Macedonia Piryńska, weszła w skład Bułgarii. Niewielki skrawek otrzymała również Republika Albanii. W Serbii Macedończyków nie uważano za osobną „narodowość" i nazywano ich Serbami południowymi. Gdy po pierwszej wojnie światowej powstało zdominowane przez Serbów państwo jugosłowiańskie, Macedończycy nadal dysponowali niewielkimi prawami10. W 1991 roku dawna prowincja jugosłowiańska Macedonia uzyskała status niepodległego państwa. 8 Klemens Ludwig, Ethnische Minderheiten in Europa. Ein Lexikon, Munchen 1995, s. 215. 9 Katrin Volkl, Makedonien/Mazedonien, w: Michael W. Weithmann, Der ruhelose Balkan. Die Konfliktregionen Sudosteuropas, Munchen 1993, ss. 231-232. 10 Ludwig, Ethnische Minderheiten in Europa, s. 165; Volkl, Makedonien/Mazedonien, w: Weithmann, Der ruhelose Balkan, ss. 218-235. 77 Wreszcie, w 1918 roku po ponad stuletniej niewoli doszło do odrodzenia się Polski jako suwerennego państwa. Pokój wersalski z 1919 roku nie doprowadził wprawdzie do federacji polsko-litewsko-białorusko-ukraińskiej, do jakiej dążył Piłsudski, niemniej jednak granice nowo powstałego państwa w przybliżeniu odpowiadały granicom sprzed 1772 roku. Rzesza Niemiecka musiała oddać Polsce całą prowincję poznańską, znaczną część Prus Zachodnich, niewielkie obszary Pomorza, Prus Wschodnich i Dolnego Śląska, a okręg Kłajpedy aliantom, którzy w 1923 faktycznie przekazali go Litwie. W 1921 roku część Górnego Śląska, który zgodnie z postanowieniami traktatu wersalskiego był obszarem plebiscytowym, mimo negatywnego wyniku znalazła się w granicach Polski 11. W sumie Niemcy po pierwszej wojnie światowej straciły siódmą część swej powierzchni i 10% ogółu ludności12. W latach 1917-1918 Litwa, Estonia i Łotwa ogłosiły niepodległość, w 1920 roku uznaną przez Związek Radziecki, a potem także przez mocarstwa zachodnie. Islandia osiągnęła suwerenność w 1918 roku, ale pozostała w unii personalnej z Danią. W 1916 roku powołano do życia Republikę Irlandii. W 1922 ukonstytuowało się Wolne Państwo Irlandzkie. W myśl ustaw z 1920 roku, Irlandia Północna pozostała w składzie Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii. Na zachodzie Europy państwa narodowe tak utrwaliły swą strukturę, że w późniejszym czasie nie powstało tam już żadne nowe państwo. Po pierwszej wojnie światowej zwycięska Francja odzyskała utraconą w 1871 roku Alzację-Lotaryngię. W Szwajcarii, państwach Beneluksu, w Hiszpanii i Portugalii nie zaszły istotniejsze zmiany terytorialne. Nie rozwiązany pozostał konflikt Hiszpanii ze Zjednoczonym Królestwem Wielkiej Brytanii o panowanie nad Gibraltarem. 4. Koniec drugiej wojny światowej przyniósł korektę tej mapy politycznej, nie była to jednak zasadnicza zmiana, jeśli 11 Hans Roos, Geschichte der Polnischen Nation 1918-1978. Von der Staatsgriin-dung im Erslen Weltkrieg bis zur Gegenwart, 3., rozszerzone wydanie, Stuttgart 1979, ss. 59-61 oraz 97-99. 12 Handbuch der europaischen Geschichte, hg. von Theodor Schieder, t. 7/1. Stuttgart 1979, s. 121. 78 nie liczyć dwóch istotnych wyjątków: znacznie powiększył się obszar imperium sowieckiego, natomiast terytorium Niemiec zostało okrojone i podzielone. Polska musiała odstąpić swe ziemie wschodnie Związkowi Radzieckiemu, w zamian za co uzyskała ziemie wschodnie Niemiec13. Utrzymała się aneksja Litwy, Łotwy i Estonii, której Związek Radziecki dokonał w 1940 roku. Wypracowany w 1947 roku paryski traktat pokojowy utrwalał granice Finlandii z 1941 roku. Czechosłowacja zachowała swe przedwojenne granice, jeśli nie liczyć Ukrainy Zakarpackiej, którą przyłączono do Związku Radzieckiego. Okrojone Niemcy zostały podzielone na dwie strefy wpływów: Republika Federalna dostała się pod wpływy amerykańskie, natomiast Republika Demokratyczna pod sowieckie. Włochy, które przegrały wojnę, musiały oddać Istrię Jugosławii, a wyspy Dodekanezu - Grecji. Triest do 1954 roku pozostawał wolnym miastem. Na zachodzie Europy granice znów cechowała stabilność. Zanotujmy niewielki wyjątek: w 1948 roku Irlandia zerwała ostatnie więzi konstytucyjne z Wielką Brytanią, by w 1949 ogłosić się suwerenną republiką. Gibraltar pozostał pod flagą brytyjską. 5. Ostatni etap rozpoczął się w 1989 roku dzięki upadkowi komunizmu w Europie Wschodniej. Powstało szereg nowych państw. W swej większości stanowią one owoc secesji, gdyż oderwały się od byłego Związku Radzieckiego. W 1990 roku pierwsze poszły tą drogą państwa bałtyckie: Estonia, Łotwa i Litwa. W 1992 roku z posowieckiej masy spadkowej powstały Armenia, Azerbejdżan, Gruzja, Kazachstan, Kirgizja, Mołdawia, Tadżykistan, Turkmenistan, Ukraina, Uzbekistan i Białoruś. Na Półwyspie Bałkańskim doszło do rozpadu Jugosławii: Słowenia i Chorwacja ogłosiły suwerenność w 1991 roku, natomiast międzynarodowe uznanie suwerenności Bośni-Hercegowiny nastąpiło w 1992 roku. Nowa Jugosławia składa się zatem z Serbii i Czarnogóry. Umowa z Dayton i Paryża, 13 Roos, Geschichte der Polnischen Nation, ss. 196-197 oraz 208. 79 podpisana w 1995 roku, formalnie usankcjonowała rozpad byłej Jugosławii na państwa narodowe. W 1993 roku Czechosłowacja rozpadła się na dwa państwa: Republikę Czeską i Słowację, przy czym podział ten dokonał się według kryteriów narodowościowo-językowych. Wreszcie, dzięki upadkowi komunizmu w Europie Wschodniej stał się możliwy ruch zjednoczeniowy, który fundamentalnie zmienił porządek państw europejskich. W 1990 roku na pokojowej drodze dokonało się ponowne połączenie obu państw niemieckich, czego kilka lat wcześniej właściwie nikt nie mógł oczekiwać. Jeśli w roku swego powstania Konferencja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie liczyła 35 członków, to w 1995 roku w jej skład wchodziły już 53 państwa. Z rozpadem Związku Radzieckiego liczba państw europejskich wzrosła o blisko jedną trzecią. Powstawanie państwa i powstawanie narodu: dwa skomplikowane procesy W ciągu dwustu ostatnich lat europejska nacjonalizacja państwa przebiegała rozmaitymi drogami, zależnie od konkretnej sytuacji historycznej, która wyznaczała jej punkt wyjścia. Wiele zależało od pęknięć i przesunięć, do których dochodziło w trakcie modernizacji państwa. W krajach takich jak Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Portugalia, Niderlandy i Szwajcaria ludność rozwinęła przez wieki świadomość narodową, której formowanie się wspierały struktury istniejącego państwa. Tożsamość narodowa umacniała wspólnotę polityczną. Należy przy tym zauważyć, że wyraźnie ukształtowana etnia nie zawsze poprzedzała państwo. Istnieją narody - należy do nich również naród szwajcarski -które swą tożsamość wykształciły tylko dzięki wspólnotowym doświadczeniom swego współdziałania politycznego. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja w Europie Wschodniej. Nowoczesne przeobrażenia naruszały tam spoistość wieloetnicznych imperiów Osmanów, Habsburgów i Romanowów. Ośrodek krystalizacji nacjonalizmu stanowiły poszczególne grupy etniczne, które rozwijały świadomość narodową i kruszyły ponadnarodowe imperium. 80 Według węgierskiego myśliciela politycznego Istvana Bibo, który na Zachodzie jest niestety zbyt mało znany, wschodnioeuropejską drogę wyznaczył XVII wiek14. Gdy w Europie Zachodniej zaczęły powstawać państwa narodowe, narody wschodnioeuropejskie zostały wcielone do imperium habsburskiego. Również ekspansja turecko-osmańska hamowała w tym regionie rozwój państw narodowych. Później, w XIX wieku, monarchia habsburska częściowo hamowała rozbudzone poczucie narodowe Węgrów, Czechów, Słowaków, Chorwatów itd., skutkiem czego tożsamość narodowa najpierw łączyła się z kategoriami językowo-kulturowymi i etnicznymi. W wielonarodowych imperiach granice między obszarami zasiedlanymi przez poszczególne grupy narodowościowe były otwarte. Dlatego nie mogło być mowy o jasnych rozstrzygnięciach w sprawie granic terytorialnych, w których miałyby się mieścić poszczególne państwa narodowe. Nowe narody swój obszar kulturowy i życiowy zwykle zakreślały zbyt szeroko w stosunku do rzeczywistości. Co charakterystyczne, każde z nowych państw narodowych chciało rozciągnąć swą strefę wpływów dalej, niż uczynił to dawny układ polityczny, oparty na stosunkach lokalnych czy na hierarchii stanowej. Większość państw narodowych czuła się w obowiązku powiększać własne terytorium kosztem słabszych narodów i ludów. Sytuacja ta każe historykowi traktować powstawanie państwa i formowanie się narodu na terenach wschodnioeuropejskich jako dwa różne procesy, które wprawdzie często się na siebie nakładają, ale nie są tożsame. W Europie Zachodniej państwo powstawało wcześniej niż naród. W większości krajów Europy Środkowowschodniej, Europy Wschodniej i Europy Południowo-Wschodniej naród zaczynał się formować wcześniej niż jego państwo. Miroslav Hroch narody takie nazywa „małymi narodami". Terminologia ta nieco 14 Por. Istvan Bibo, Die Misere der osteuropiiischen Kleinstcmlerei, Frankfurt a. Main 1992. Węgierski oryginał ukazał się w 1946 roku w Budapeszcie pod tytułem: A kelet-európai kisdllumok nyomonisaga. Jacques Le Rider i Jeno Sziics polemizują z Istvanem Bibo: Jacques Le Rider, Mitleleuropa. Auf den Spuren eines Begrijfes, Wien 1994, ss. 18-21; Jeno Sziics, Die drei historischen Regionen Europas, Frankfurt a. Main 21994. Jeno Sziics zadedykował swą książkę Istvanowi Bibo. 81 gmatwa problem, gdyż zgodnie z tym podziałem Duńczycy byliby wielkim, a Ukraińcy małym narodem15. Amerykański politolog Juan J. Linz dochodzi do interesującego wniosku, że proces powstawania narodu notuje szybsze postępy, gdy jednocześnie zanika dotychczasowe państwo 16. Gdy zaczyna brakować trwałych struktur politycznych i prawnych, ludzie w sytuacji takiego kryzysu społecznego szukają oparcia w primordialnych wspólnotach, takich jak język, religia i etnia. Dopiero rozpad wielonarodowych imperiów -osmańskiego, habsburskiego, carskiego, a później sowieckiego - umożliwił powstanie we wschodniej części Europy nowych państw narodowych. Istniejące wcześniej granice administracyjne, w obrębie których działały główne-państwowe organy, ułatwiały wykształcenie się narodu. W 1991 roku Związek Radziecki w ciągu kilku miesięcy rozpadł się na 15 suwerennych państw, których granice w znacznym stopniu pokrywają się z granicami dawnych jednostek administracyjnych. Historiografia narodowa często przecenia rolę czynników en-dogenicznych. Wszak równie mocno wspierają powstanie nowych państw narodowych kryzysy międzynarodowe. Bez rezygnacji Gorbaczowa z interwencji Moskwy wschodnioeuropejskie państwa satelickie nie mogłyby się pod koniec lat osiemdziesiątych tak szybko uwolnić spod sowieckiego protektoratu. Walka z obcym panowaniem umacnia świadomość tożsamości narodowej. Z kilkoma wyjątkami - do których należy zaliczyć Czechy - w krajach Europy Środkowowschodniej przed drugą wojną światową nie wykształciło się zróżnicowane wewnętrznie społeczeństwo obywatelskie ze stowarzyszeniami i partiami. Zabrakło tu mieszczańskiej warstwy średniej jako orędownika liberalizmu politycznego i demokracji. Już Alexis de Tocqueville uznał istnienie warstwy średniej za istotną przesłankę powstania społeczeństwa demokratycznego 17. 15 Por. Miroslav Hroch, Social Preconditions of National Revival in Europę. A Comparative Analysis of the Social Composition of Patriotic Groups among the Smaller European Nations, Cambridge 1985. 16 Juan J. Linz, Staatshildung, Nationenhildung itnd Demokratie. Eine Skizze aus kistorisch vergleichender Sicht, w: „Transit. Europaische Revue", 1994. nr 7, ss. 43-62. 17 Alexis de Tocqueville, Uher die Demokratie in Amerika, eingeleitet und heraus-gegeben von J. P. Mayer, Frankfurt a. Main-Hamburg 1956. Oryginał ukazał się w dwu teściach w 1835 i w 1840 roku. 82 Dlatego w Europie Środkowowschodniej nie mogła się wykształcić stabilna kultura obywatelska. Elity polityczne zajmowały się głównie kwestią narodową, która była dla nich ważniejsza niż podstawowe prawa obywatelskie. Pochodzący z Czarnogóry, a wykładający w Wielkiej Brytanii politolog John Plamenatz (1912-1975) mówił o nacjonalizmie wschodnim i nacjonalizmie zachodnim18. Nacjonalizm zachodni związał się w XIX wieku z ruchem liberalno-demokratycznym, natomiast nacjonalizmowi wschodniemu zabrakło tego związku. Nacjonalizm zachodni ograniczały liberalne prawa podstawowe, natomiast nacjonalizm wschodni był znacznie bardziej nieumiarkowany. O ile nacjonalizm zachodni przede wszystkim rozbudowywał państwo -nowoczesne państwo narodowe - o tyle nacjonalizm wschodni nastawiał się w pierwszym rzędzie na tworzenie narodowej kultury wysokiej. Nacjonalizm wschodni nie mógł działać w imię jasno zdefiniowanej kultury, posiadającej już swą ojczyznę w postaci mniej czy bardziej trwałego terytorium. W warunkach przemieszania etnicznego, które panowało w Europie Środkowowschodniej, poszczególne grupy narodowościowe konkurowały ze sobą i zaczynały się identyfikować z własną etnią i kulturą wysoką. W tyglu wielorakich form lojalności, do których obligowały więzi pokrewieństwa i związki z własną wsią, religią czy grupą językową, powstawała wybuchowa mieszanka, która sprzyjała rozwojowi etnonacjonalizmu. Węgry i Siedmiogród: od wielokulturowego do etnicznego rozumienia narodu Historia Węgier wyraźnie ukazuje ambiwalencję pojęcia „naród", które zawsze należy analizować w świetle jego urzeczywistnienia historycznego 19. Zmienne koleje Węgier 18 John Plamenatz, Two lypes of Nationalism, w: Eugene Kamenka (red.), Nationa-lism. The naturę and evolulion of an idea, London 1976, ss. 22-36. 19 Na temat Węgier por. Thomas von Bogyay, Grundziige der Geschichte Ungarns, 4., zmienione wydanie, Darmstadt 1990; József Galantai, Der osterreichisch-ungarische Dualismus 1867-1918, Wien-Budapest 1990; Pćter Hanak, Ungarn in der Donaumonar-chie. Probleme der biirgerlichen Umgestaltung eines Vielvolkerstaates, Budapest 1984: tenże (red), Die Geschichte Ungarns. Von den Anfungen bis zur Gegenwart, 2., zmienione wydanie, Budapeszt 1991; Horst Haselsteiner, Joseph II. und die Komitale Ungarns. Herrscherrechl und stiidtischer Konstitulionalisinus, Wien-Kóln-Graz 1983; Laszló Katus, Die Magyaren, w; Die Hahsburgermonarchie 1848-1918, hg. von Adam Wandruszka/Peter Urbanitsch, t. 3/1, Wien 1980, ss. 410-488; John Lukacs, Ungarn in Europa. Budapest um die Jahrhundertwende, Berlin 1990 (angielski oryginał ukazał się w 1988 w Nowym Jorku pod tytułem; Budapest 1900. A Historical Portrait ufa Cin and its Culture); Csaba G. Kiss, Die ungarische Identitdt im Wandel der Zeit, w: Urs Altermatt (red.), Nation, Ethnizitiit und Staat in Mitteleuwpa, Wien-Kóln-Weimar 1996; Sudosteuropa-Handbuch, hg. von Klaus-Detlev Grothusen, t. 5, Ungarn, Góttingen 1987. - W Budapeszcie w roku akademickim 1994/95 miałem okazję rozmawiać z wielu przedstawicielami nauk społecznych. Za inspirujące dyskusje dziękuję Rudolfowi Andorce, Nelu Bradean, Gaborowi Csabie Davidowi, Katalin Fabidn, Imre Kerteszowi, Susi Koltai, Janosowi Komai, Laszló Odorowi, Hans-Henningowi Paetzkemu, Attili Pókowi, Sarolcie Polakovits, Gabrieli Scheili-Horvdth, Ldszló Szarce, Zoltanowi Szaszo-wi, Eorsowi Szathmary, Laszló Tokeczkiemu, Lajosowi Vekasowi. 83 unaoczniają instrumentalizację pojęcia narodu, które wykazuje różne oblicza, zależnie od wyjściowej sytuacji. Węgrzy w znacznie większym stopniu niż Francuzi, Brytyjczycy, Hiszpanie czy Szwajcarzy jeszcze dziś zajmują się pytaniem: Kto jest Węgrem? Jest ono tym bardziej palące, że z około 14 milionów Węgrów blisko 4 miliony żyją poza granicami państwa węgierskiego, stanowiąc w sąsiednich krajach, takich jak Austria (Burgenland), Rumunia, Słowacja, Serbia (głównie Wojwodina) i Ukraina, zakorzenioną historycznie i czasami nader liczną grupę narodowościową 20. Węgierski kulturoznawca Csaba G. Kiss za okres narodzin węgierskiego nacjonalizmu uważa epokę józefinizmu, czyli ostatnią ćwierć XVIII wieku. Zamiary cesarza Józefa II, który chciał znieść przywileje węgierskiej szlachty, zrodziły opozycję tego stanu, przez współczesnych historyków węgierskich interpretowaną jako sprzeciw narodowy. Rzeczywiście, pamięć o blasku i wielkości średniowiecznego królestwa węgierskiego stanowiła istotny element stanowej samoświadomości, którą przejawiała szlachecka natio hungarica. Jak pokazuje Horst Haselsteiner, protonarodowy protest stanu szlacheckiego podkreślił szczególną pozycję królestwa węgierskiego w imperium habsburskim i zaakcentował dawne przywileje wolnościowe 21. Wiedeńskim dążeniom centralizacyjnym towarzyszyły odpowiednie posunięcia w dziedzinie polityki językowej. Na 20 Por. Handbuch der europaischen Volksgruppen, Wien 1970, ss. 602-637; Ludwig, Ethnische Minderheiten in Europa, ss. 214—220. 21 Horst Haselsteiner, Joseph II. und die Komitate Ungarns. 84 Węgrzech wprowadzenie niemieckiego jako języka urzędowego spotkało się z gwałtownym sprzeciwem. Obrona łacińskiej lingua patria wkrótce przerodziła się w walkę o wprowadzenie węgierskiego jako języka państwowego. Na sejmie w 1844 roku łacina została definitywnie zastąpiona przez węgierski jako oficjalny język państwowy. Sytuacja skomplikowała się, gdy w tym samym czasie Węgrzy usprawnili swą wspólnotę polityczną, skutkiem czego popadli w konflikt z mniejszościami zamieszkującymi takie regiony królestwa węgierskiego jak Siedmiogród czy Chorwacja/Slawonia. Jeśli centralistyczne dążenia germanizacyjne wiedeńskiej metropolii przyczyniły się do narodzin węgierskiego nacjonalizmu, to tendencje madziaryzacyjne wywołały , renesans etniczno-narodowy Chorwatów, Słowaków i Rumunów. Kto zna skomplikowane stosunki etniczne i językowo-kulturowe na Węgrzech tamtej epoki, ten bez trudu pojmie, jak konfliktogenna była to polityka. W pierwszej połowie XIX wieku język węgierski upowszechnił się w życiu publicznym. Znany polityk węgierski Istvan Szechenyi jest autorem słynnego sformułowania: „Naród żyje w swym języku", które stało się programem dziewiętnastowiecznej polityki madziaryzacyjnej. Literatura romantyczna kreowała mity narodowe. Sandor Petofi, węgierski poeta słowackiego pochodzenia, węgierską równinę z pusztą i wolnymi pasterzami wystylizował na symbol rozmiłowanych w wolności Węgrów. Ówcześni pisarze odkrywali zwyczaje i obyczaje narodu węgierskiego, węgierski strój narodowy i gulasz porkolt jako węgierską potrawę narodową. Fundamentalne dla rozwoju narodu węgierskiego były lata rewolucji lat 1848-1849 oraz okres, który nastąpił po podpisaniu ugody austriacko-węgierskiej w 1867 roku. Choć rewolucja węgierska nie powiodła się, to jednak miała epokowe znaczenie dla kształtowania się węgierskich idei narodowych i zburzyła międzystanowe mury, które dzieliły szlachtę, mieszczaństwo i chłopstwo. Dla następnej generacji pojęcia „Madziar" i „wolność" zaczęły być synonimami22. 22 Por. Hanak, Ungarn in der Donaumonarchie, ss. 47-53. 85 Nic dziwnego zatem, że czerwono-biało-zielona flaga jako symbol narodowy nawiązuje do wydarzeń 1848 roku. Węgrzy chcieli na wzór Francji stworzyć nowoczesne państwo narodowe i rozwijali przede wszystkim pojęcie polityczne narodu. Tendencja ta wynikała z wieloetniczności królestwa węgierskiego. Stąd też swą hegemonię polityczną Madziarzy uzasadniali przede wszystkim w kategoriach historyczno-państwowych, a nie w kategoriach kulturowo językowych. Ustawa o narodowościach z 1868 roku za naród uznawała Węgrów jako naród polityczny, który wykazuje wiele kultur i języków. Oprócz węgierskiego narodu państwowego istniały - zgodnie z terminologią ustawy - „narodowości", którym jednak polityka państwowa i prawo publiczne odmawiały uznania w sferze kultury, języka i religii. Ale za przejaw „węgierskości narodu państwowego uznawano - od samego początku była tu sprzeczność! -język węgierski, gdyż państwo miało się opierać na języku węgierskim, dlatego władze musiały się nim posługiwać jako językiem urzędowym, a nauczyciele jako językiem nauczania. Pod koniec XIX wieku nacjonalizm węgierski (może raczej: nacjonalizm miadziarski?) przeżywał swe apogeum. W 1896 roku Węgrzy uroczyście obchodzili tysiąclecie „zajęcia kraju", który to jubileusz zaowocował rozkwitem idei narodowej. Budapeszteński Plac Bohaterów uzyskał swój triumfalistyczny wygląd, odbudowano Zamek Królewski, uruchomiono pierwsze metro na kontynencie europejskim. W tym narodowym uniesieniu warstwy przywódcze dążyły do madziaryzacji narodowości żyjących w granicach królestwa węgierskiego. Język węgierski uważały przy tym za duszę państwa, hołdując romantycznemu przekonaniu, że język konstytuuje istotę narodu23. Polityka ta musiała doprowadzić do konfliktu z pozostałymi grupami narodowościowymi, które domagały się nie tylko autonomii kulturalnej, ale także odrębnego statusu i uznania przez prawo publiczne. Postępowe koła liberalne były skłonne 23 Ludwig Gogolak, Ungarns Nationalitatengesetze und das Problem des magyari-schen National- und Zentraktaates, w: Adam Wandruszka/Peter Urbanitsch (red.). Die Habsburgermonarchie 1848-1918, 1. 3/2, Wien 1980, s. 1213; Handk, Die Geschichte (Jngarns, ss. 150-158. 86 przyznać mniejszościom te daleko idące prawa narodowościowe, pod warunkiem, że mniejszości nie będą kwestionować madziarskiego charakteru węgierskiego narodu państwowego. Ale rząd węgierski, który kierował się centralistycznym pojmowaniem państwa, występował w drugiej połowie XIX wieku przeciwko wszelkim próbom przyznania praw autonomii innym wspólnotom językowym. Politycy węgierscy nie byli gotowi iść za przykładem Szwajcarii. Urzędujący w latach 1875-1890 premier Kalman Tisza, szlachcic ziemski i dziewiętnastowieczny liberał wyznania protestanckiego, oświadczył w 1875 roku: „W węgierskich granicach jest miejsce tylko dla jednego żywotnego narodu: tym narodem politycznym są Węgrzy. Węgry nigdy nie będą się mogły stać wschodnioeuropejską Szwajcarią. Bo przestałyby istnieć"24. To symptomatyczna deklaracja. Z całą jaskrawością ukazuje ona etnocentryczne myślenie węgierskich nacjonalistów, którzy nie godzili się na rzeczywiste uznanie innych wspólnot językowych i chcieli rozciągnąć nad nimi protektorat węgierskiego narodu tytularnego. Trzeba jednak powiedzieć, że raczej nie łączyło się to z etniczno-rasistowskimi przekonaniami. Główny akcent węgierskiej ideologii narodowej spoczywał na ojczyźnie politycznej języka węgierskiego, a nie na pochodzeniu etnicznym. Język węgierski funkcjonował co prawda jako znak różnicy, ale nie łączono go z pochodzeniem etnicznym. Wszyscy, którzy byli skłonni przyjąć język węgierski i związaną z nim mitologię narodu węgierskiego, od razu znajdowali przyjęcie w społeczeństwie madziarskim, obojętne, jakiego byli pochodzenia etnicznego, jakim językiem dotychczas mówili i jaką wyznawali religię. W XIX wieku proces asymilacji objął wielu Niemców, których w dawniejszych czasach cechowało poczucie wyższości wobec węgierskiej mowy i cywilizacji. W 1848 roku większość węgierskich Niemców walczyła po stronie Madziarów przeciwko Austriakom. Podobny proces dotyczył ludności żydowskiej. W ostatniej ćwierci XIX wieku zmadziaryzo-wała się co najmniej jedna trzecia węgierskich Żydów. Co piąty Żyd mieszkał w Budapeszcie. Ale większość węgier- 24 Cytowane w: Lukacs, Ungarn in Europa, s. 161. 87 skich Żydów żyła w niewielkich miastach na prowincji, gdzie zazwyczaj stapiała się z ludnością węgierską. W Peszcie w niektórych dzielnicach Żydzi stanowili wyraźnie większość. Na przełomie wieków działało wiele klubów, kawiarni i restauracji żydowskich, które zresztą odwiedzali nie tylko Żydzi25. Jeśli do wybuchu pierwszej wojny światowej nacjonalizacja państwa węgierskiego notowała skromniejsze sukcesy niż na przykład nacjonalizacja państwa francuskiego czy hiszpańskiego, to powodem była wiejsko-rolnicza struktura społeczna tego środkowoeuropejskiego kraju, w którym brakowało większych centrów miejskich, jeśli nie liczyć Budapesztu. Cezurą w dziejach Węgier okazał się koniec pierwszej wojny światowej. Królestwo Węgierskie wraz z Niemcami i Austrią należało do jej wielkich przegranych. Traktat z Trianon postanawiał, że Węgry muszą zrezygnować na rzecz sąsiadów z ponad 70% swego przedwojennego terytorium i z ponad 60% swej przedwojennej ludności26. Węgierska tożsamość narodowa znalazła się w głębokim kryzysie. Wieloetniczne królestwo legło w gruzach. Traktat z Trianon był dla Węgrów narodowym wstrząsem. W reakcji na jego postanowienia Węgrzy jeszcze wyraźniej eksponowali tożsamość językowo-kulturową swego narodu, skutkiem czego mniejszości, które pozostały w granicach państwa węgierskiego, znalazły się pod silną presją. Po pierwszej wojnie światowej Węgry opowiedziały się za językowo-kulturowym pojęciem narodu, które w epoce europejskiego faszyzmu zaczęło nabierać wyraźnych cech etnicznych. Równolegle do tych przeobrażeń przebiegały procesy modernizacyjne, które umacniały nacjonalistyczne myślenie. Industrializacja niszczyła tradycyjne więzi, dlatego naród mógł wykorzenionym masom zapewnić nowe poczucie wspólnoty zbiorowej. Nacjonalizm i industrialiżm łączyły się w konfliktogenną mieszankę o etnonarodowym charakterze. Kryzys, który oznaczały procesy modernizacyjne, stanowił pożywkę węgierskiego populizmu lat międzywojennych27. Przykład 25 Lukacs, Ungarn in Europu, ss. 124-125. 26 Handbuch der europaischen Geschichte, hg. von Theodor Schieder, t. 7/2, s. 889. 27 Por. Gyula Borbandi, Der ungarische Populi.smus, Mainz 1976. W jeszcze nie opublikowanym artykule tematyką tą zajął się również Rudolf Andorka. 88 Węgier wyraźnie pokazuje, jak procesy kształtowania się państwa i kształtowania się narodu mogą na siebie zachodzić, by w czasach kryzysu orientacji zaowocować etnonarodowym modelem. Mówiąc o państwie węgierskim, muszę kilka zdań poświęcić również Siedmiogrodowi, którego wielokulturowa historia wywarła na mnie trwałe wrażenie, gdy latem 1995 roku podróżowałem tam w celach naukowych28. Od XVI do XIX wieku Siedmiogród pozostawał mniej czy bardziej autonomicznym księstwem, które zachowywało jedność polityczną. Ale w odróżnieniu od Szwajcarii, Siedmiogród nigdy nie stał się trwałym organizmem państwowym. Niemiecka nazwa „Siedmiogród", poświadczona przez dokumenty z końca XIII wieku, pojawiła się wkrótce po przybyciu Niemców w ten region dzisiejszego państwa rumuńskiego. Siedmiogrodem nazywała się licząca 62 tys. km2 powierzchni, historyczna prowincja Królestwa Węgierskiego. Węgrzy określali ten obszar jako krainę „za lasem", co w tekstach łacińskich oddawano jako Ultrasilvana, Ultra silva czy Transsylvania. Po 1945 roku Rumuni rozciągnęli nazwę Transylwania na sąsiednie obszary od Maramures, na północnym zachodzie po Banat na południowym zachodzie, tak iż obecnie odnosi się ona do terytorium liczącego około 102 tys. km2 powierzchni. Również w węgierskiej publicystyce mówi się o Siedmiogrodzie w tym poszerzonym znaczeniu. Po opuszczeniu Dacji przez rzymską administrację i po okresie zamętu wędrówki ludów zaczął się w IX wieku podbój kotliny karpackiej przez Szeklerów i Węgrów, który trwał dwa do trzech stuleci. Podobnie jak Węgrzy, Szeklerzy pochodzili ze stepów wschodnich, a w czasach „przejęcia kraju" byli już w znaczniej mierze zmadziaryzowani. Żyjąc w zwartym paśmie na południowo-wschodniej rubieży Siedmiogrodu, Szeklerzy do dziś zachowali swą odrębność. 28 Na temat dziejów Siedmiogrodu por.: Annemie Schenk, Deutsche in Siebenhiir-gen. Ihre Geschichte unii Kultur, Miinchen 1992; Bela Kopeczi (red.), Kurze Geschichte Siebenburgens, Budapest 1990; Harald Roth, Siebenbiirgen, w: Weithmann, Der ruhelose Bałkan, ss. 64-93; Hanak, Die Geschichte Ungarns; Bogyay. Grundiuge der Geschichte Ungarns; Henner Kleinewefers. Runuinien. Reisen in die Vergangenheit mit einem Ausblick in die Zukun/t, Freiburg/Schweiz 1992. - Za szereg istotnych wskazówek i uwag dziękuję Stefanowi Oetterliemu. 89 W XII wieku obok Szeklerów pojawili się w Siedmiogrodzie osadnicy niemieccy. Wezwani przez węgierskiego króla jako koloniści, zamieszkali na tak zwanym „gruncie królewskim", gdzie podlegali bezpośrednio koronie i cieszyli się daleko idącą autonomią w dziedzinie sądownictwa, handlu i administracji. Dzięki temu „Sasi" przez stulecia mogli kultywować swój język, swe obyczaje i zwyczaje, utrzymując swą niemiecką tożsamość w obcojęzycznym otoczeniu. W XIV wieku królestwo węgierskie w ramach planowej akcji osiedlało Rumunów w południowych i północno-wschodnich Karpatach. Rumuni siedmiogrodzcy pozostali przy własnej formie organizacji militarnej, natomiast nie mieli żadnych praw politycznych. W XV wieku trzy uprzywilejowane nationes - szlachta węgierska, Sasi siedmiogrodzcy i Szeklerzy - połączyły się w unię polityczną dla obrony przed zagrożeniami wewnętrznymi i zewnętrznymi. Żadna z wymienionych narodowości nie była jednak etnicznie jednorodna. Do natio hungarica należeli nie tylko Madziarzy, ale także zmadziaryzowani Rumuni, Sasi i Szeklerzy. Natio saxonica przez długi czas nie obejmowała wszystkich Siedmiogrodzian niemieckiego pochodzenia, lecz jedynie mieszkańców „gruntu królewskiego". Z kolei Rumuni nie mieli samodzielnej reprezentacji. Rumuńska szlachta, zintegrowana ze szlachtą węgierską, coraz bardziej się madziaryzowała. Po reformacji obok niejednorodności etnicznej pojawiła się niejednorodność wyznaniowa ludności Siedmiogrodu. Unia uznała katolicyzm, unitarianizm, kalwinizm i luteranizm jako wyznania. Wzajemna akceptacja stworzyła podstawy mniej czy bardziej pokojowego współistnienia. Prawosławie tylko tolerowano, ponieważ jego wyznawcy, Rumuni, nie stanowili odrębnej nacji. Prawa owej unio trium nationum po części zachowały się aż do XIX wieku. Ale czas autonomicznego księstwa Siedmiogród zaczął dobiegać końca, gdy odparto presję imperium osmańskiego i uznano Habsburgów za władców. Wobec postępującej centralizacji imperium habsburskiego siedmiogrodzki Landtag coraz bardziej tracił na znaczeniu, kosztem kancelarii cesarskiej w odległym Wiedniu. Okoliczność ta 90 wyjaśnia, dlaczego przedrewolucyjne zalążki nie zaowocowały jednak powstaniem czegoś w rodzaju siedmiogrodzkiej Szwajcarii. Ponadto w XIX wieku Sasi siedmiogrodzcy i Rumuni podlegali wzmożonej presji madziaryzacyjnej. Nacjonalizm węgierski spowodował, że niemadziarskie grupy narodowościowe w Siedmiogrodzie przejawiały coraz mocniejszą świadomość etniczną. Rumuni szukali przy tym oparcia w państwie rumuńskim, które w latach 1859-1861 uzyskało status księstwa, powstałego przez zjednoczenie Mołdawii i Wołoszczyzny, by w 1881 roku stać się królestwem. O ile Rumuni mieli nadzieję na przyłączenie Siedmiogrodu do ich językowej ojczyzny, o tyle Sasi Siedmiogrodzcy byli odcięci geograficznie od ziem niemieckich. Realia wykluczały możliwość politycznego przyłączenia Siedmiogrodu do cesarstwa niemieckiego. W każdym razie, niemieckojęzyczni Sasi coraz bardziej uważali się za grupę etniczną, a nie, jak dawniej, za „nację stanową". Na mocy postanowień traktatu z Trianon Królestwo Węgierskie musiało przekazać Transylwanię państwu rumuńskiemu. Zrodziło to nowe problemy etniczne, o których nie będziemy już jednak mówić. Jakkolwiek by patrzeć na problematykę narodu, państwa i etniczności w tych regionach Europy Środkowowschodniej, jedno nie ulega wątpliwości: nowoczesne przeobrażenia przyniosły kres wieloetnicznemu i wielokulturowemu współistnieniu zamieszkujących tam ludów. Należeli do nich również Romowie, których historia dopiero czeka na swego autora. Czechosłowacja: rozpad wielokulturowego świata By zrozumieć historię powstałej w latach 1918-1919 Czechosłowacji, należy pamiętać, że ziemie byłej korony czeskiej wchodziły w skład zarówno monarchii habsburskiej, jak i Związku Niemieckiego, stanowiąc na wschodzie Europy Środkowej istotny łącznik między kulturą niemiecką i kulturą słowiańską29. Często się zapomina, że do XIX wieku tereny te 29 Dziękuję Otto Urbanowi za inspirujące rozmowy w Collegium Budapest. Patrz jego monumentalne dzieło: Die tschechische Gesellschaft I848-19I8, Bd. 1, Wien-Koln-Weimar 1994. Czeski oryginał ukazał się w 1982 roku w Pradze pod tytułem: Ćeskii spolećnost l849 fi. Najnowsze wydanie: Otto Urban, Petite histoire des Pays tcheijues. Cultures et societes de l'est, 25, Paris 1996. - Na konferencji w Briinn (12-14 czerwca 1995), poświęconej „Rewolucji na ziemiach czeskich", na której wystąpiłem z referatem, miałem okazję prowadzić interesujące dyskusje z Josefem Harną (Praga), Horstem Haselsteinerem (Wiedeń), Janem Havrankiem (Praga), Janem Janakiem (Brno), Milanem Otahalem (Praga), Jaroslavem Pankiem (Praga), Vilemem Prećanem (Praga), Ivanem Śedivym (Praga), Arnoldem Suppanem (Wiedeń) i Peterem Vodopivecem (Lubiana). 91 były w większym stopniu niż Konfederacja Szwajcarska wielokulturowym i wieloetnicznym światem. Dopóki w procesie formowania się europejskich państw decydującą rolę odgrywała zasada dynastyczno-terytorialna (bądź, w przypadku Konfederacji Szwajcarskiej, zasada kon-federacyjno-terytorialna), dopóty różnorodność językowa, kulturowa czy etniczna miała niewielkie znaczenie. W Czechach i na Morawach do XIX wieku kultura czeska i kultura niemiecka mniej czy bardziej pokojowo ze sobą współistniały na gruncie literackiej kultury łacińskiej. Na historycznych ziemiach korony czeskiej, które w przybliżeniu pokrywały się z obszarem dzisiejszych Czech, Czesi zawsze stanowili od 2/3 do 3/4 ogółu ludności. W Świętym Cesarstwie Rzymskim Narodu Niemieckiego byli oni jedyną większą słowiańską grupą narodowościową, albowiem Słowianie w Galicji, na Bukowinie i Dalmacji mieszkali na terenach, które należały do monarchii habsburskiej, a nie do Rzeszy. W jej skład nie wchodziło również Królestwo Węgierskie. Kwestia narodowa w nowoczesnym tego słowa znaczeniu pojawiła się na ziemiach czeskich dopiero w chwili, gdy Habsburgowie zaczęli dążyć do centralizacji swego imperium, a przy tym forsowali rozwój kultury austriackiej i niemieckiej. Reformy absolutyzmu tereziańskiego i józefińskiego spotkały się ze sprzeciwem zarówno Czechów, jak i Węgrów. Tradycyjny patriotyzm lokalny Czechów połączył się z nowoczesnym nacjonalizmem w walce z centralistycznymi dążeniami Wiednia. Czeski historyk Otto Urban wykazał, że w XIX wieku występowały dwie całkowicie różne koncepcje przyszłości Czech i Moraw30. Niemieckojęzyczni mieszkańcy przyjmowali, że ziemie czeskie zawsze należały do Niemiec. Dlatego 30 Otto Urban, Die Tschechen und Zentraleuropa, w: Altermatt (red.), Nation, Ethnizitat und Staat in Mitteleuropa. Z tego artykułu pochodzą cytowane poniżej słowa Frantiska Palacky'ego. 92 odrzucali wszelkie plany stworzenia państwa czesko-morawskiego, które nie pozostawałoby w unii z Niemcami. Aspiracje te upowszechniły się po proklamowaniu Cesarstwa Niemieckiego w 1871 roku. Czesi natomiast podkreślali historyczno-polityczną odrębność ziem czeskich i wykluczali wszelkie przyłączenie do Niemiec. Symptomatycznym świadectwem tych nastrojów był list otwarty historyka i polityka Frantiska Palacky'ego, w którym w 1848 roku uzasadniał on swą odmowę uczestnictwa w zgromadzeniu we frankfurckim kościele św. Pawła: „Nie jestem Niemcem [...].. Jestem Czechem, który mówi słowiańskim głosem [...]. Naród ten jest wprawdzie niewielki, ale od dawna odrębny i samodzielny; jego władcy od stuleci uczestniczyli w niemieckim związku książąt, on sam nigdy jednak nie zaliczał się do narodu niemieckiego i nigdy też nie był doń zaliczany przez inne narody". Do 1914 roku czescy liberałowie byt polityczny Czech wyobrażali sobie tylko w ramach monarchii habsburskiej, w której walczyli o większą autonomię, idąc za wzorem Węgier. Od 1870 roku do pierwszej wojny światowej w dążeniach tych notowali znaczne postępy na polu kultury i gospodarki, co od lat osiemdziesiątych XIX wieku zepchnęło Niemców do defensywy. To z kolei doprowadziło do wzrostu napięć etniczno-narodowych. Przykład: czeski system oświatowy w pełni rozwinął się dopiero w drugiej połowie XIX wieku. Główną rolę odgrywały licea klasyczne i średnie szkoły zawodowe. Do 1853 roku w Czechach nie było ani jednego liceum, a do około 1870 roku udało się otworzyć zaledwie osiem tego rodzaju placówek. Dopiero dzięki postępom, jakie zanotowano w latach osiemdziesiątych, czeski system oświatowy w 1913 roku liczył 63 gimnazja i 45 średnich szkół technicznych 31. Po rozpadzie monarchii habsburskiej w latach 1918-1919 doszło do powstania Republiki Czechosłowackiej, której obszar objął historyczne ziemie czeskie, a także północne tereny dawnego państwa węgierskiego, zamieszkane głównie przez Słowaków. Mniejszość niemiecka, podobnie jak ludność węgierskiego pochodzenia, nie czuła się dobrze w nowej repub- 31 Urban, Petire hisloire des Pays tcheques, s. 94. 93 lice, dzięki czemu nazistowskim Niemcom łatwo było manipulować „kwestią czeską". W 1938 roku oddziały niemieckie dokonały inwazji na Czechosłowację. Historyczne ziemie czeskie, jeśli nie zostały już wcześniej przyłączone do Niemiec, w 1939 roku stały się częścią imperium wielkoniemieckiego. Teraz również Czesi zostali bezpośrednio wcieleni do Niemiec. W 1945 roku ponownie powołano do życia Czechosłowację jako państwo Czechów i Słowaków. Słowacy w coraz większym stopniu odbierali czeską hegemonię jako przeszkodę na drodze do własnej niezależności. Gdy tylko nadarzyła się okazja po rozpadzie imperium sowieckiego, 1 stycznia 1993 roku obie części rozdzieliły się, zakładając państwo czeskie i państwo słowackie. Po drugiej wojnie światowej „kwestia niemiecka" została - przynajmniej doraźnie - rozwiązana dzięki akcji przesiedleńczej i wypędzeniu Niemców sudeckich. Również ten wielokulturowy region Europy Środkowowschodniej zapłacił swój trybut etnonacjonalizmowi. Po zaniku imperiów osmańskiego, rosyjskiego, sowieckiego i habsburskiego Europa Wschodnia przeszła proces nacjonalizacji i etnizacji, który w ciągu jednego stulecia zrodził niemal trzydzieści nowych państw narodowych. Cuius regio, eius natio Jeszcze w XIX wieku na wschodzie Europy zasada cuius regio, eius natio praktycznie była nieznana. Dopiero w XX wieku wiele narodów wschodnioeuropejskich doświadczyło przesiedleń, które miały umożliwić wyznaczenie granic międzypaństwowych według zasady etniczno-narodowej. W dziejach dwudziestowiecznej Europy jest to wręcz niezmiennikiem, że problemy narodowościowe rozwiązuje się - tylko pozornie rozwiązuje - na drodze przesiedleń, czystek i podziałów. Etnonacjonalizm wychodzi od utopijnego przekonania, że państwa mają zostać dopasowane do narodów. Etnonacjonalizm dzieli ludzi na ludy czy narody, którym umożliwia utworzenie własnego państwa. Zasada ta przyniosła dwudziestowiecznej Europie straszliwe cierpienia. 94 Po obu wojnach światowych wielkie mocarstwa preferowały model etnonarodowy. W Europie Środkowej i w Europie Wschodniej panowały mieszane stosunki etniczne, dlatego doktryna ta powodowała, że przesiedlano bądź wypędzano wielkie grupy ludzi. Uzasadniając te praktyki, argumentowano, że służą one zachowaniu bądź zaprowadzeniu pokoju w danym regionie. W imię racji stanu z reguły przymykano oczy na problemy nowo powstałych mniejszości. U początku tego barbarzyńskiego rozdziału europejskich dziejów stoi Macedonia32. Zarówno Serbowie, jak i Bułgarzy uznawali Macedończyków za członków „swej nacji" i starali się rozciągnąć nad nimi swe zwierzchnictwo. Stąd na przykład Serbowie jako język szkoły, liturgii i administracji na ziemiach serbskich dopuszczali wyłącznie język serbski. Po wojnach bałkańskich Serbia, Bułgaria i Grecja starały się usunąć przemieszanie etnicznych i religijnych grup narodowościowych. Doprowadziło to w Macedonii i Tracji do przymusowych przesiedleń i uchodźstwa. Podpisana w Adria-nopolu konwencja bułgarsko-turecka w 1913 roku usankcjonowała politykę „czystek etnicznych". Umowy pokojowe, których postanowienia po pierwszej wojnie światowej na nowo wyznaczyły kształt granic międzypaństwowych, doprowadziły do kolejnych przesiedleń ludności, które teraz odbywały się też na znacznie większą skalę. Setki tysięcy ludzi - przede wszystkim Polaków, którzy wracali do swej odrodzonej ojczyzny - opuściło ziemie niemieckie. Rzesza Niemiecka zanotowała też największy napływ ludności przesiedleńczej po pierwszej wojnie światowej33. W 1925 roku w Niemczech żyło ponad 500 tysięcy Niemców, przed 1914 rokiem mieszkających na terenach, które po wojnie przeszły we władanie Polski. 132 tysiące Niemców przybyło na ziemie niemieckie z Lotaryngii i Alzacji. Łącznie z przesiedleńcami, którzy przybyli do Niemiec z Rosji i Europy Południowej, niemiecka migracja liczyła ponad milion ludzi. 32 Por. Vólkl, Makedonien/Mazedonien, w: Weithńiann, Der ruhelose Bałkan, ss. 228-235; Handbuch der europdischen Geschichte, t. 6, ss. 548-549. 33 Handbuch der europdischen Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 6, Europdische Wirtschafts- und Sozialgeschichte vom Ersten Weltkrieg bis zur Gegenwart, hg. von Wolfram Fischer, Stuttgart 1987. s. 41. 95 Trzeci przykład: choć w 1920 roku terytorium Węgier skurczyło się do jednej trzeciej ich przedwojennego obszaru, to jednak ludność państwa węgierskiego zanotowała przyrost34. 200 tysięcy Węgrów pochodziło z obszarów, które przypadły Czechosłowacji, drugie 200 tysięcy przeniosło się do swej językowej „macierzy" z terenów, które Węgry straciły na rzecz Rumunii, a 100 tysięcy z Jugosławii - zwłaszcza z Chorwacji Południowej. Czwarty przykład: na mocy postanowień traktatu lozańskiego, który kończył wojnę grecko-turecką, ponad milion Greków musiało powrócić z Turcji do Grecji, a ponad 330 tysięcy Turków opuścić Grecję35. Obywateli greckiego pochodzenia „repatriowano" do Grecji także z Rosji, Bułgarii, Albanii i Jugosławii. W latach 1923-1928 na mocy konwencji podpisanej między Grecją i Bułgarią około 30 tysięcy Greków wymieniono na 53 tysięce Bułgarów. Dzięki wszystkim tym ruchom ludność Grecji wzrosła w porównaniu z 1919 rokiem o 28%. Piąty przykład: ogromne przemieszczenia ludności, które nastąpiły podczas drugiej wojny światowej. Przyjmuje się, że w latach 1939-1945 od 50 do 60 milionów ludzi, czyli 10% ogółu ludności Europy (łącznie ze Związkiem Radzieckim), zaznało deportacji, wypędzeń, pracy przymusowej, uchodźstwa, niewoli, ewakuacji czy przesiedleń i zostało zmuszonych do przynajmniej czasowego opuszczenia swej ojczyzny36. Sięgnijmy po przykład Niemiec w ostatnich miesiącach wojny i w pierwszych latach powojennych. Jeszcze podczas wojny około 800 tysięcy ludzi mówiących językiem niemieckim (w nazistowskim żargonie: volksdeutschów) zostało przesiedlonych do Trzeciej Rzeszy z Tyrolu Południowego, Rumunii, Jugosławii, Węgier i państw nadbałtyckich. W latach 1945 i 1946 około 7 do 8 milionów Niemców opuściło tereny Polski, Czechosłowacji, Jugosławii, Rumunii i Węgier, by znaleźć się na okupowanych ziemiach niemieckich. Zgodnie ze statystykami z 1950 roku, w Republice Federalnej Niemiec 34 Handbuch der europiiische Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 6, s. 40. 35 Handbuch der europdischen Geschichte, t. 7/2, ss. 1246 i 1315; Handbuch der europdischen Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 6, s. 40. 36 Handbuch der europaischen Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 6, ss. 44-45. 96 żyło około 7,8 miliona, a w Niemieckiej Republice Demokratycznej około 3,5 miliona wypędzonych i imigrantów niemieckiego pochodzenia. Przyjmuje się szacunkowo, że do 1961 roku Republika Federalna Niemiec przyjęła prawie 12 milionów Niemców, którzy wcześniej żyli poza jej terytorium. Była to ponad jedna piąta ogółu ludności Niemiec Zachodnich37. Ludobójstwo: któż jeszcze pamięta o Ormianach? Nie sposób mówić o europejskim etnonacjonalizmie, nie wspominając choćby pokrótce o barbarzyńskich mordach etnicznych, jakich w XX wieku dopuściły się europejskie reżimy o najprzeróżniejszej orientacji ideologiczno-politycz-nej. Nazistowskie Niemcy są odpowiedzialne za wielomilionowy mord popełniony na członkach innych narodów i ras, którego dopuszczono się w imię „aryjskiej rasy panów". Oprócz Żydów, ofiarą rasistowskiej ideologii nazizmu padło w obozach zagłady i skutkiem masowych egzekucji od 200 do 500 tysięcy Romów. Aż do lat siedemdziesiątych ich los właściwie pozostawał nie zauważony38. Romowie jeszcze dziś żyją na obrzeżach społeczeństwa i z wielkim trudem starają się na forum publicznym obudzić świadomość doznanych dyskryminacji i prześladowań. W Związku Radzieckim za panowania Stalina ofiarą polityki terroru padły miliony ludzi 39. Dawny komisarz ludowy do spraw narodowości piętnował swych przeciwników jako „wrogów klasowych", których kazał zamykać, deportować i mordować. Tylko w przybliżeniu można określić liczbę stalinowskich ofiar od czasów przymusowej kolektywizacji, którą przeprowadzono pod koniec lat dwudziestych i na początku trzydziestych, przez późniejsze klęski głodu, które zwłaszcza na Ukrainie pochłonęły miliony istnień, po czystki w aparacie partyjno-państwowym, które nastąpiły przed drugą wojną światową, i przymusowe przesiedlenia w latach wojny i okresu powojennego. Angielski sowietołog Robert Conqeest 37 Handbuch der europdischen Wirtschajts- und Sozialgeschichte, t. 6, s. 45. 38 Por. Wolfgang Benz, Der Holocaust, Miinchen 1995, ss. 93-100. 39 Yves Ternon, Genocides en Union sovietique?, w: tenże, L'Etat criminel. Les Genocides au XX' siecle, Paris 1995, ss. 234-260; Robert Conąuest, La Grandę Terreur. Les purges slaliniennes des annees 30, precede de: Sanglantes moissons. La collec-tivisation des terres en URSS, Paris 1995. Angielski oryginał Sanglantes moissons ukazał się w 1986 roku pod tytułem: The Harvest of Sorrow. La Grandę Terreur po raz pierwszy ukazał w 1968 roku pod tytułem: The Great Terror. W 1990 Conquest poszerzył tę pracę. 97 liczbę ludzi, którzy w czasach stalinizmu ponieśli śmierć na skutek egzekucji, tortur, głodu, ciężkich warunków transportu czy osadzenia w obozach pracy, szacuje na blisko 20 milionów. Choć oficjalna propaganda komunistyczna zbrodnie te uzasadniała argumentami ideologicznymi, a nie etnicznymi czy rasistowskimi, to jednak historycy nie bez racji mówią o planowym zagłodzeniu Ukraińców w następstwie przymusowej kolektywizacji. Również deportacje Tatarów kryms-kich,Tnguszów, Czeczeńców, Kałmuków, Bałtów, Rumunów, Ukraińców, Niemców nadwołżańskich i wielu innych grup narodowościowych czy ich odłamów, dokonane podczas drugiej wojny światowej i w latach powojennych, należy traktować jako instrument stalinowskiego systemu terroru, który miał złamać ich świadomość etniczno-kulturową. W okolicach Katynia wiosną 1940 roku zamordowano ponad 4 tysiące polskich oficerów, którzy byli sowieckimi więźniami wojennymi. Tym samym nieprzypadkową ofiarą stalinowskiego terroru stali się przedstawiciele polskiej elity. Już w starożytności dochodziło do przypadków ludobójstwa. W wyniku wojen zaborczych całe narody dostawały się do niewoli lub padały ofiarą zagłady. Z początków epoki nowożytnej pochodzi relacja, w której dominikanin Bartolome de Las Casas, opowiadając o swym długoletnim pobycie w środkowoamerykańskich koloniach, napiętnuje, jako biskup meksykańskiego Chiapas, eksterminację ludności tubylczej przez hiszpańskich konkwistadorów. W 1542 roku Las Casas sporządził dokumentację tego ludobójstwa, zatytułowaną Brevisima relación de la destrucción de las Indias occiden-tales, którą opublikował w Hiszpanii40. W słowniku teoretyków prawa międzynarodowego i polityków pojęcie ludobójstwa znalazło się dopiero w XX wieku, 40 Bartolome de Las Casas, Kurzgefąfiter Bericht von der Verwiistung der Westindi-schen Lander, tenże, Hans Magnus Enzensberger, Frankfurt a. Main 1981. Por. Urs Altermatt/Adrian Holderegger/Pedro Ramirez (red.), Zur Wieder-Entdeckung der ge-meinsamen Geschichte. 500 Jahre Lateinamerika und Europa, Freiburg 1992. 98 który przez filozofa Isaiaha Berlina nie przypadkiem został określony jako najstraszliwszy w dziejach Zachodu41. W związku z masakrami narodu ormiańskiego mocarstwa ententy -Francja, Wielka Brytania i Rosja - w maju 1915 roku oskarżyły osmański reżym o zbrodnię przeciwko ludzkości i ogłosiły, że pociągną do odpowiedzialności członków tureckiego rządu oraz urzędników, którzy uczestniczyli w tych masakrach42. W 1933 roku na forum Ligi Narodów zrodził się projekt konwencji międzynarodowej o karaniu zbrodni ludobójstwa, który jednak nie został przyjęty43. Po drugiej wojnie światowej statut Międzynarodowego Trybunału Wojennego w Norymberdze określał ludobójstwo jako czyn mający charakter zbrodni przeciwko ludzkości i stosował pojęcie ludobójstwa jako kategorię jurysdykcyjną. Raphaeł Lemkin, żyjący w Ameryce żydowski prawnik polskiego pochodzenia i prekursor penalizacji ludobójstwa, już w 1944 roku opublikował książkę, w której wprowadził pojęcie „ludobójstwo" dla nazwania tego rodzaju zbrodni: „New conceptions require new terms. By «genocide» we mean the destruction of a nation or of an ethnic group. This new word, coined by the author to denote an old practice in its modern development, is madę from the ancient Greek word genos (race, tribe) and the Latin cide (killing), thus corresponding in its formation to such words as tyrannicide, homocide, infanticide etc."44 W 1946 roku Zgromadzenie Generalne Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło uchwałę uznającą ludobójstwo 41 Cytowane w: Eric Hobsbawm, Das Zeitalter der Extreme. Weltgeschichte des 20. Jahrhunderts, Munchen-Wien 1995, s. 15. 42 Por. Leo Kuper, The Turkish Genocide of Armenians, 1915-1917, w: Richard G. Hovannisian (red.), The Armenian Genocide in Perspective, New Brunswick (USA) 41991, s. 45; Richard G. Hovannisian, Die armenische Frage (1878-1923), w: Das Verbrechen des Schweigens. Die Verhandlung des turkischen Volkermords an den Armeniern vor dem standigen Tńbunal der Volker, Gottingen 1984, s. 25; Laurence Hansen-Lóve, Droit. Le crime contre 1'humanite, w: Universalia 1994. Lapolitiąue, les connaissances, la culture en 1993, Paris 1994, s. 216. 43 Raphael Lemkin, Axis Rule in Occupied Europę. Laws of Occupation. Analysis of Gnvernment. Proposals for Redress, Washington 1944, s. xiii; Israel W. Charny, Raphael Lemkin: A Giant in the Fight for Life, w; Steven L. Jacobs (red.), Raphael Lemkin"s Thoughts on Nazi Genocide. Not Guilty?, Lewiston (USA)/Queenston (CAN)/Lampeter (UK) 1992, s. v. 44 Lemkin, Axis Rule in Occupied Europę, s. 79. 99 za zbrodnię w świetle prawa międzynarodowego, natomiast dwa lata później zaakceptowało konwencję w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa45. W odróżnieniu od statutu Międzynarodowego Trybunału Wojennego, konwencja za czyn potępiony przez prawo międzynarodowe uznała wszelki akt ludobójstwa, popełniony zarówno podczas wojny, jak i w warunkach pokoju. Tekst konwencji z 1948 roku definiuje ludobójstwo jako zbrodnię, skierowaną przeciwko jednostce jako członkowi jakiejś grupy ludzkiej i popełnioną z zamiarem częściowej bądź całkowitej eksterminacji określonej grupy narodowej, etnicznej, rasowej czy religijnej. Do zbrodni ludobójstwa należy również stwarzanie warunków, które prowadzą do całkowitego bądź częściowego unicestwienia fizycznego takiej grupy, powodują ciężkie naruszenie integralności cielesnej czy duchowej jej członków oraz zmuszają ich do ograniczenia liczby urodzeń i przymusowego przekazywania dzieci członkom innej grupy. Po dłuższych debatach spod działania konwencji wyłączono grupy o politycznym charakterze. Jeden z głównych powodów dwudziestowiecznych dyskusji nad ludobójstwem - rzezie dokonywane na narodzie ormiańskim - popadł dziś w powszechne zapomnienie46. W latach 1915-1916 wymordowano od 1,2 do 1,5 miliona osób narodowości ormiańskiej, to znaczy ponad połowę wszystkich Ormian mieszkających w granicach imperium osmańskiego. Jeśli dodać do tego ofiary wcześniejszych rzezi, to jak ocenia Tessa Hofmann, od 1878 do 1922 roku w imperium osmańskim wymordowano ponad dwa miliony członków narodu 45 Pieter N. Drost, Genocide. United Nations Legislation on International Criminal Law, w: tenże, The Crime of State. Penal Protection for Fundamenta! Freedoms of Persons and Peoples, t. 2, Leyden 1959, ss. 54-140. 46 Na temat dokonanego na Ormianach ludobójstwa por.: Richard G. Hovannisian, The Armenian Genocide in Perspectne; Tessa Hofmann, Die Armenier. Schicksal. Kultur. Geschichte, Niimberg 1993; Deutschland unii Armenien 1914—1918. Sammlung diplomatischer Aktenstucke, hg. und eingel. von Dr. Johannes Lepsius. Mit einem Vorwort zur Neuausgabe von Tessa Hofmann und einem Nachwort von M. Rainer Lepsius, Bremen 1986; Yves Ternon, La cause armenienne, Paris 1983; tego samego, Le genocide armenien, w: L'Etat criminel, ss. 179-203; Das Verhrechen des Schweigens. Die Verhandlung des turkischen Vólkermordes an den Armeniern vor dem standigen Tńbunal der Volker, Gottingen 1984. - Liczba ofiar jest niepewna. W odniesieniu do szacunków i statystyk por. Kuper, The Turkish Genocide of Armenians, 1915-1917, s. 52; Hofmann, Die Armenier, s. 40; Ternon, La cause armenienne, s. 41. 100 ormiańskiego47. Ormian, którym udało się przeżyć eksterminację, przesiedlenia i deportacje, Turcy zwykle poddawali przymusowej islamizacji, a ormiańskie kościoły zrównywali z ziemią bądź przekształcali w meczety i szkoły. Dzieci odbierano rodzicom i przekazywano rodzinom tureckim. Swe apogeum prześladowania Ormian osiągnęły po puczu młodoturków, do którego doszło w 1909 roku. Pod rządami młodoturków terytorium państwa tureckiego nadal się kurczyło - wielonarodowe imperium w zasadzie już przed pierwszą wojną światową było tylko wspomnieniem. Młodoturcy, początkowo liberalnie nastawieni, z czasem zaczęli coraz wyraźniej głosić ideologię etnonacjonalistyczną, która opierała się na idei zjednoczenia pod przywództwem Turcji wszystkich ludów tureckich od Morza Śródziemnego po Azję Centralną. W świetle tej ideologii Ormianie jawili się jako wróg tureckich interesów, ponieważ zamieszkiwali tereny, które znajdowały się w samym środku rzekomo jednorodnego etnicznie państwa, i przez wieki stawiali opór wszelkiej asymilacji. Po przystąpieniu Tercji do pierwszej wojny światowej po stronie Niemiec i Austrii, naród ormiański znalazł się między frontami, ponieważ część Ormian mieszkała w imperium osmańskim, a część w imperium rosyjskim. Zgodnie z odwiecznymi stereotypami, Ormianie uchodzili za naród handlarzy i intelektualistów, mimo że około 80% z nich było chłopami. W parze z zazdrością, która żywiła się tymi stereotypami, szedł zarzut zdrady narodowej. Wiosną 1915 roku akt ludobójstwa narodu ormiańskiego rozpoczął się pogromem ormiańskich oficerów, intelektualistów i członków elity politycznej. Ponad 600 czołowych przedstawicieli narodu ormiańskiego, którzy żyli w Konstantynopolu, zostało w nocy z 24 na 25 kwietnia aresztowanych i zgładzonych. Odtąd 24 kwietnia jest dniem pamięci o ludobójstwie, którego dopuszczono się na narodzie ormiańskim. Mimo kilku protestów światowa opinia publiczna szybko zapomniała o tym mordzie etnicznym. Po pierwszej wojnie światowej Ormianie padli ofiarą rozbieżnych interesów poli- 47 Hofinann, Die Armenier, s. 40. 101 tycznych poszczególnych mocarstw48. Państwom ententy zabrakło woli, by zmusić Turcję do utworzenia państwa armeńskiego, natomiast Związek Radziecki dążył do zachowania przedwojennych granic imperium rosyjskiego, osiągając ten cel dzięki traktatowi z Lozanny, który nie wspominał już Armenii. Kilkanaście lat później, w sierpniu 1939 roku, Hitler cynicznie przypomniał ormiańską tragedię w przemówieniu do głównych dowódców wojskowych: „Na razie tylko na wschodzie rozkazałem moim oddziałom, by bez litości bez miłosierdzia posyłały na śmierć mężczyzn, kobiety i dzieci polskiego pochodzenia. Tylko w ten sposób będziemy mogli uzyskać przestrzeń życiową, której tak potrzebujemy. Któż dziś mówi jeszcze o eksterminacji Ormian?"49 W pamięci ludzkości do dziś przetrwał jeszcze bardziej przerażający akt ludobójstwa: eksterminacja narodu żydowskiego, zorganizowana i prowadzona przez nazistów w latach 1933-1945. Nie zamierzam tu szczegółowo przedstawiać dziejów tej straszliwej zbrodni, która sięga od izolacji Żydów niemieckich po masowy mord w obozach zagłady. Problematyką szoah zajmuje się nieprzejrzana i ciągle rosnąca literatura przedmiotu. Chciałbym pokrótce przypomnieć tylko kolejne etapy nazistowskich prześladowań. W latach 1933-1939 roku Żydzi niemieccy są coraz bardziej dyskryminowani i pozbawiani praw, grabieni z majątku i nękani fizycznie - dochodzi również do morderstw i pogromów. Po sukcesach militarnych w Polsce i w Europie Zachodniej nazistowskie szaleństwo rasowe nasila się po ataku Niemiec na Związek Radziecki latem 1941 roku, przybierając postać systematycznie prowadzonej deportacji i zorganizowanej zagłady fizycznej Żydów europejskich, której straszliwym symbolem stał się hitlerowski obóz śmierci w Oświęcimiu. 48 W tym kontekście warto zauważyć, że według „Neue Zurcher Zeitung" ostatnimi czasy nie tylko Turcja i rząd armeński, ale także administracja amerykańska starają sie zapomnieć o ludobójstwie, którego ofiarą padli Ormianie. Podczas 71. rocznicy tych tragicznych wydarzeń prezydent Clinton nie użyt sformułowania „ludobójstwo popełnione na Ormianach". Por. „Neue Zurcher Zeitung", 18-19 maja 1996. 49 Cytaty w: Akten zur deutschen auswartigen Politik 1919-45, hg. unter der Leitung von Paul R. Sweet, Serie D (1937-1945), t. 7, Die lelzten Wochen vor Krieg.musbruch (9. August bis 3. September 1939), Baden-Baden 1956, s. 171, przypis 1; Deutschland und Armenien 1914-1918, s. 11. 102 Kulminacyjny punkt zagłada narodu żydowskiego osiąga po konferencji w Wannsee, na której w styczniu 1942 roku ustalono szczegóły systematycznej eksterminacji Żydów. Holokaust, którego ofiarą padło sześć milionów Żydów europejskich, jest straszliwą zbrodnią, której wyjątkowość mogą kwestionować tylko negacjonistyczni rewizjoniści50. Podzielam pogląd badacza antysemityzmu Wolfganga Benza, że abstrakcyjne liczby nie są w stanie oddać całego terroru51. Przytoczę jednak liczbę ofiar, by czytelnik mógł sobie wyrobić przynajmniej jakie takie pojęcie o rozmiarach tego ludobójstwa52: 165 tysięcy Żydów z Niemiec, 65 tysięcy z Austrii, 32 tysiące z Francji i Belgii, ponad 100 tysięcy z Holandii, po 60 tysięcy z Grecji i Jugosławii, ponad 140 tysięcy z Czechosłowacji, 500 tysięcy z Węgier, 2,2 miliona ze Związku Radzieckiego i 2,7 miliona z Polski. Do tego należy dodać ponad 200 tysięcy ofiar pogromów i rzezi w Rumunii i Mołdawii oraz pomordowanych Żydów z Albanii, Norwegii, Danii, Włoch, Luksemburga i Bułgarii. Fakty, które składają się na historię holokaustu, są niepodważalne. Otwartą kwestią pozostaje tylko pytanie, w jaki sposób w połowie XX wieku mogło dojść do tak potwornej zbrodni właśnie w nowoczesnym i cywilizowanym kraju, jakim były Niemcy. Po drugiej wojnie, światowej historycy często obciążali odpowiedzialnością za tę zbrodnię przede wszystkim Hitlera i jego najbliższe otoczenie. W latach 50 W odniesieniu do pojęcia „negacjonizm" por.: Urs Altermatt/Damir Skenderovic, Die extreme Rechte: Organisationen, Personen und Entwicklungen in den achtziger und nei;ziger Jahren, w: Urs Altermatt/Hanspeter Kriesi, Rechtsextremi.imus in der Schweiz, Organisationen und Radikalisierung in den 1980er und 1990er Jahren, Ziirich 1995, ss. 66-67. - Negacjonizm stara się zbagatelizować bądź (i) zanegować nazistowskie zbrodnie. Pojęcia „negacjonizm" używam tu w miejsce pojęcia „rewizjonizm", które w innych kontekstach historycznych bywa też pozytywnie stosowane, gdy mianowicie dzięki nowym źródłom rewiduje się dotychczasowe spojrzenie na dane zjawisko historyczne. Pojęcie „negacjonizm" jest więc znacznie jaśniejsze i powoli zaczyna się przyjmować we Francji czy w Szwajcarii. W Szwajcarii studium o prawicowym ekstremizmie wyraźnie przyczyniło się do popularyzacji pojęcia negacjonizmu. Warto zauważyć, że znani „rewizjoniści" zaprotestowali przeciwko temu określeniu i zarezerwowali dla siebie termin „rewizjonizm". Jest to najlepszy dowód, że moja propozycja pojęciowa utrafia w samo sedno sprawy. 51 Benz, Der Holocaust, s. 116. 52 Liczby przytaczam za cytowanym opracowaniem Wolfganga Benza, które stanowi doskonałe wprowadzenie w problematykę Holocaustu. 103 siedemdziesiątych to intencjonalne ujęcie zastąpiła szkoła funkcjonalna, która eksterminację narodu żydowskiego próbowała wyjaśniać wojenną radykalizacją nazistowskiej władzy i mechanizmami terrorystycznego reżymu. Za interpretacją taką opowiada się na przykład historyk Hans Mommsen z Bochum. Stale dyskutowano również nad tezą o winie zbiorowej Niemców. Amerykański politolog Daniel Jonah Goldhagen w opracowaniu, które ukazało się wiosną 1996 roku, podjął i zradykalizował tę tezę, twierdząc, że można mówić o niemieckim antysemityzmie sui generis53. Zdaniem Goldhagena, „antysemityzm zmierzający do wyeliminowania" stanowi cechę charakterystyczną niemieckiej mentalności. Dlatego hitlerowskie plany prześladowań i zagłady trafiły na podatny grunt wśród Niemców, którzy z ochotą przystąpili do urzeczywistniania nazistowskiej ideologii. Goldhagen zarzuca Niemcom nie tylko brak sprzeciwu wobec antyżydowskich prześladowań, ale też formułuje wniosek, że „the perpetrators, «ordinary Germans», were animated by antisemitism, by a particular type of antisemitism that led them to conclude that the Jews ought to die. [...] Simply put, the perpetrators, having consulted their own convictions and morality and having judged the mass anihilation ofJews to be right, did not want to say no"54. Nawet jeśliby się nie zgodzić z bynajmniej nie nowymi, ale prowokująco zradykalizowanymi tezami o szczególnym charakterze Niemców i o niemieckiej winie zbiorowej, to jednak niewątpliwie słuszne jest stwierdzenie Goldhagena, że antysemityzm należy do głównych filarów ideologii narodowego socjalizmu. „Doktryna wroga rasowego należała z taką koniecznością do ideologii narodowego socjalizmu, z jaką dok- 53 Daniel Jonah Goldhagen, Hitler's Willing Executioners. Ordinary Germans and the Holocaust, New York 1996. - Por. recenzje w: „Die Zeit. Wochenzeitung fiir Politik, Wirtschaft, Handel und Kultur", nr 16, 12 kwietnia 1996 (Volker Ullrich); „Die Zeit", nr 18, 26. kwietnia 1996 (Julius H. Schoeps); „Die Zeit", nr 22, 24 maja 1996 (Hans-Ulrich Wehler); „Neue Zurcher Zeitung", 20-21 kwietnia 1996 (Rainer Hoff-mann); „Neue Zurcher Zeitung", 29 kwietnia 1996 (Moshe Zimmermann); „Die Weltwoche. Unabhangige Zeitung fiir Politik, Wirtschaft, Gesellschaft und Kultur", nr 17, 25 kwietnia 1996 (Gordon A. Craig). 54 Goldhagen, Hitler's Willing Executioners, s. 14. 104 tryna wroga klasowego należała do ideologii bolszewizmu" -pisał już w 1957 roku w swym klasycznym dziele berneński historyk Walther Hofer55. W 1922 roku badacz problematyki rasowej Hans Giinther opublikował w Monachium książkę pod tytułem Nauka o rasie narodu niemieckiego. Giinther za ideał rasowy uważał rasę nordycką, którą dzięki wzmacniającej „higienie rasowej" należy doprowadzić do „ponownej nordyzacji", natomiast „przemieszanie rasowe" z „rasą żydowskią" oceniał jako zagrożenie dla niezależności ludów indogermańskich, którym przewodzi rasa nordycka56. W tym samym czasie Hitler ogłaszał w nowym programie Niemieckiej Partii Robotniczej: „Obywatelem państwa może być tylko ten, kto jest rodakiem. Rodakiem może być tylko ten, kto ma niemiecką krew, bez względu na wyznanie. Dlatego żaden Żyd nie może być naszym rodakiem"57. Po przejęciu władzy przez nazistów antysemityzm przerodził się w szaleństwo rasowe. Hannah Arendt w książce o elementach i źródłach totalitaryzmu pisze o złowieszczym połączeniu ideologii i totalitaryzmu: „Jeśli się poważnie traktuje tezę, że w życiu narodów, tak jak w życiu przyrody, występują «pasożyty», to wynika z niej, że można się z nimi obchodzić tak, jak z pluskwami i wszami, które, jak wiadomo, tępi się gazem trującym"58. Francuski filozof i politolog Pierre-Andre Taguieff interpretuje eksterminację Żydów jako konsekwencję totalitarnej „logiki" nazistowskiego rasizmu. „Inny" jest nieczysty, jest przeklętą antyrasą, której, z parano-idalnego lęku przed utratą własnej tożsamości, nie pozwala się na integrację i asymilację z ciałem społecznym wspólnoty 55 Der Nationalsozialismus. Dokumente 1933-1945, hg. und kommentiert von Walther Hofer, Frankfurt a. Main 1957, s. 268. 56 Hans F. K. Gunther, Rassenkunde des deutschen Volkes, 4., zmienione wydanie, Munchen 1923, ss. 432-504. Por. również: Leon Poliakov, Geschichte des Antisemitis-mus, 8 tomów, Frankfurt a. Main/New York 1979-1988; Geschichte des jiidischen Volkes, hg. von Haim Hillel Ben-Sasson, 3 tomy, Vom 17. Jahrhundert bis zur Gegenwart. Die Neuzeit, von Shmuel Etttnger, Munchen 1980, s. 364. 57 Cytowane w: Wolfgang Scheffler, Wege zur „Endliisung"', w: Herbert A. Strauss/ Norbert Kampe (red.), Antisemitismus. Von der Judenfeindschafi zum Holocaust, Frankfurt a. Main/New York 1985, s. 191. 58 Hannah Arendt, Elemente und Urspriinge totaler Herrschaft. Ungekiirzte Ausgabe, Munchen-Zurich 1993, s. 721. Angielski oryginał ukazał się w 1951 roku w Nowym Jorku pod tytułem: The Origins of Totalitarism. 105 narodowej. Wręcz przeciwnie, uważa się, że tę antyrasę należy zniszczyć, by samemu przeżyć59. Antysemityzm nie występował jedynie wśród Niemców, towarzyszył dziejom całej Europy. Jak już pokazałem, pierwsza wojna światowa przyniosła brutalizację etnonacjonali-stycznej polityki. Tu koło się zamyka. Jeśli państwo oraz jego elity polityczne i intelektualne opowiadają się za etnicznym pojęciem narodu, przynajmniej teoretycznie kwestionując możliwość asymilacji innych grup narodowościowych i imigrantów obcej narodowości, to niedaleka już droga do biologistycznego rasizmu. Na tym tle teza o zbiorowej współodpowiedzialności Niemców i Europejczyków za zbrodnię ludobójstwa, której ofiarą padli Żydzi, uzyskuje szerszy sens. Straszliwe zbrodnie holokaustu należy widzieć również w kontekście etnonacjonalizmu, który grasuje w dwudziestowiecznej Europie i niczym nowotwór rodzi różnego rodzaju przerzuty. Niemieckiej patologii codzienności w mniejszym czy większym stopniu wtórowała patologia codzienności innych narodów europejskich60. W epoce międzywojennej pokusie autorytaryzmu oparły się tylko Wielka Brytania, Skandynawia, państwa Beneluksu, Szwajcaria, Francja i Czechosłowacja -a jednak antysemityzm krzewił się również w tych krajach. Nie możemy niemieckiego antysemityzmu ujmować jako aż tak wielkiej osobliwości, że możliwa będzie już tylko jego quasi-rasistowska interpretacja. Jakkolwiek paradoksalnie by to zabrzmiało, również Goldhagenowska próba wyjaśnienia przyczyn niemieckich zbrodni ludobójstwa ma etnonarodowy charakter. Ale dlaczego w Niemczech - i tylko w Niemczech - doszło do tej okrutnej, legitymizowanej przez państwo formy antysemityzmu? Pytanie to nieuchronnie prowadzi do tematyki „volkistowskiego" nacjonalizmu, który wywarł decydujący wpływ na niemiecką samoświadomość narodową w XIX i XX wieku, a także dostarczył fundamentów ideologicznych powstaniu Bis-marckowskiej Rzeszy i przejęciu władzy przez Hitlera61. „Vol- 59 Pierre-Andre Taguieff, La force du prejuge. Essai sur le racisme et ses doubles, Paris 1987, ss. 166-169. 60 Podobnie uważa Josef Joffe, w: „Time", nr 92, 29 kwietnia 1996. 61 Podobną tezę reprezentuje także Dieter Oberndórfer, Der Wahn des Nationalen. Die Alternalive der offenen Republik, Freiburg-Basel-Wien 1993. 106 kistowski" nacjonalizm zakłada, że tylko członkowie narodu i ich potomkowie mogą być rzeczywiście pełnoprawnymi obywatelami państwa. Dlatego „volkistowska" koncepcja narodu z konieczności zawiera w sobie rasistowskie elementy. Socjalizm narodowy zradykalizował „volkistowską" koncepcję narodu, tak iż stała się ona fundamentem nazistowskiego barbarzyństwa. Primo Levi, który przeżył koszmar holokaustu, napisał kiedyś, zastanawiając się nad nazistowską nienawiścią do Żydów: „Ce qui s 'est passe ne peut pas etre compris, et meme ne doitpas etre compris, dans la mesure ou comprendre, c'est presque justifier". I dodaje: „Si la comprendre est impossible, la connaitre est necessaire, parce ąue ce ąui est arrive peut recommencer, les consciences peiwent a nouveau etre devies et obscurcies: les nótres aussi"62. Wydaje się wątpliwe, by Europejczycy w ogóle zrozumieli oświęcimską lekcję. Bo do dziś nie umiemy zapobiegać zbrodniom przeciwko ludzkości, nawet w Europie. Ciągle nie mamy skutecznych środków, dzięki którym moglibyśmy udaremniać zbrodnie przeciwko ludzkości, a przynajmniej osądzać i karać ich sprawców. Fikcja prawa narodów do samostanowienia Zasada etnonarodowa łączy się z prawem narodów do samostanowienia. Po pierwszej wojnie światowej prawo to stało się wręcz sloganem polityki międzynarodowej. W drugiej połowie XIX wiele publikacji podejmowało ten postulat. Włoch Pasquale St. Mancini wydał w 1851 roku książkę Delia nazionalita come fondamento del diritto delie genti, a Austriacy Karl Renner i Otto Bauer opublikowali na ten temat prace w 1899, w 1918 oraz w 1907 roku 63. 62 Primo Levi, Si c'est un homme, Paris 1987, ss. 261-262. Wioski oryginał ukazat się w 1958 roku w Turynie pod tytuiem: Se ąuesto e un uomo. W języku niemieckim książka Leviego ukazała się pod tytułem: Isl das ein Mensch? 63 Delia nazionalita come fondamento del diritto delie genti di Pasąuale Stanislao Mancini a cura di Erik Jayme, Turin 1994 (reprint tekstu z 1851 roku); Karl Renner, Staat und Nation, Wien 1899 (wydane anonimowo); ten sam, Das Selbstbestimmungs-recht der Nationen in besonderer Anwendung auf Oesterreich. Zugleich zweite. vollstdndig umgearbeitete Auftage von des Ver)assers Buch „Der Kampf der oster-reichischen Nationen urn den Staat". Część pierwsza: Nation und Staat, Leipzig/Wien 1918; Otto Bauer, Die Nationalitdtenfrage und die Sozialdemokratie, Wien 1907. 107 Przynajmniej od czasów ogłoszenia czternastopunktowego programu amerykańskiego prezydenta Woodrowa Wilsona „prawo narodów do samostanowienia" było siłą napędową procesu powstania nowych państw narodowych. Oznaczało ono, że narody mogą samodzielnie kształtować swój byt polityczny, gospodarczy i kulturowy, nie oglądając się na obce siły. Powojenne traktaty pokojowe starały się zatem urzeczywistnić tę zasadę. W nowszych czasach przyjął się pogląd, że narody mają również swego rodzaju prawo do wewnętrznego samostanowienia. To znaczy, że w samym państwie rozmaite grupy narodowościowe mają prawo do autonomii kulturowej i współdecydowania w organach politycznych. Prawo do samostanowienia podejmuje zatem ideę ochrony mniejszości. Gdy samostanowienie jest systematycznie tłumione przez naród będący w państwie większością, mniejszościowe grupy narodowościowe mają prawo do obrony koniecznej i do secesji. Generalnie jednak, prawo narodów do samostanowienia nie oznacza zasadniczego prawa do secesji. Secesja rywalizuje z uznaną przez prawo międzynarodowe zasadą suwerenności terytorialnej państwa64. Jak z tego jednoznacznie wynika, nie może być mowy o uniwersalnym prawie do samostanowienia. Konsekwencją prawa do samostanowienia byłoby bowiem uniwersalne prawo do secesji, które nie leży w interesie pokoju międzynarodowego. Trudno się więc dziwić, że wspólnota państw odrzuca uniwersalne prawo do secesji. W konkretnym przypadku może się zdarzyć, że rząd będzie utrwalał status quo i ignorował prawa zamieszkujących terytorium danego państwa mniejszości narodowych. Za klasyczny przykład z najnowszej historii można tu uznać Czeczenię. Gdyby konsekwentnie wprowadzić w życie prawo narodów do samostanowienia, mielibyśmy do czynienia z niekończącym się procesem zaniku państw, któremu towarzyszyłyby 64 W odniesieniu do tej kwestii por. przyczynek Rainera Arnolda, Selbstbestimmungs-recht, w: Staatslexikon, t. 4, ss. 1150-1154. 108 przesiedlenia i deportacje. Dlatego zuryski historyk Jórg Fisch nie bez racji określa prawo do samostanowienia jako „opium dla ludów": „Kto proklamuje absolutne prawo narodów do samostanowienia, ten z konieczności przyznaje wszystkim narodom prawo do własnego państwa, obojętne, czy są one dobrze czy źle traktowane"65. Należy zatem skończyć z hasłami o nieograniczonym prawie narodów do samostanowienia, bo niewielu jest chętnych, którzy by chcieli nieść na swych barkach zgubne dla obecnego systemu państw następstwa jego konsekwentnej realizacji. U podstaw prawa narodów do samostanowienia leży błędne założenie, jakoby przynajmniej teoretycznie można było podzielić wszystkich ludzi na narody. By dokonać takiego podziału, trzeba by wiedzieć, czym właściwie jest dany naród. Narody nie dają się jednak definitywnie opisać za pomocą obiektywnych kryteriów, dlatego pozostaje tylko przyporządkowanie, które ma subiektywny charakter. Każdy należy do tego narodu, do którego sam siebie zalicza. Ale co będzie, gdy ktoś z czasem zmieni zdanie? Zasadniczo można powiedzieć, że narody same się konstytuują. Prawo międzynarodowe tylko sankcjonuje wcześniejszą rzeczywistość66. Proces polityczny, a nie narodowa egzaltacja, decyduje o tym, czym jest dany naród. Zgodnie z powszechnym w Europie przekonaniem, Niemcy, Polacy, Bałtowie, Węgrzy itd. są narodami, którym nie można odmówić prawa do samostanowienia. Jeśli chodzi o Czechosłowację, to po jej rozpadzie początkowo nie było pewności, ale w 1993 roku szybko i bezdyskusyjnie prawo do samostanowienia przyznano zarówno Czechom, jak i Słowakom. 65 Jorg Fisch, Selbstbestimmungsrecht - Opium fur die Viilker?, w: „Neue Ziircher Zeitung", 9-10 września 1995; ten sam, Krieg und Frieden im Friedensvertrag. Eine universalgeschichtliche Studie iiber Grundlagen und Formelemente des Friedensschlusses, Stuttgart 1979; ten sam, Die euwpdische Expansion und das Volkerrecht. Die Auseinandersetzungen um den Status der uberseeischen Gebiete vom 15. Jahrhundert bis zur Gegenwart, Stuttgart 1984. - Idę tu za argumentacją zuryskiego historyka, który w odniesieniu do pojęcia „lud" reprezentuje podobny pogląd jak ja w odniesieniu do pojęcia „naród". 66 Pogląd ten można znaleźć również u Hermanna Liibbego, Abschied vom Super-staat. Yereinigte Staaten von Europa wird es nicht geben, Berlin 1994, s. 84. 109 W przypadku państw powstałych z byłej Jugosławii proklamacja niezależności, ogłoszonej przez Słoweńców, przez Chorwatów i przez Serbów, najpierw wywołała irytację. Później Unia Europejska była gotowa złożyć wielonarodowe państwo jugosłowiańskie na ołtarzu postępującej nacjonalizacji. Dopiero gdy Serbowie chcieli również Bośnię przyłączyć siłą do „Wielkiej Serbii", doszło do interwencji militarno-politycznej pod przywództwem Stanów Zjednoczonych, która traktatem pokojowym z Dayton i Paryża usankcjonowała ogromne zdobycze terytorialne Serbów i Chorwatów. Już tych kilka przykładów i uwag pokazuje, jak skomplikowanym problemem jest prawo narodów do samostanowienia. W rzeczywistości często mocarstwa decydują, kto będzie należał do jakiego narodu, i narzucają innym swe definicje. Nikt nie potrafi obiektywnie wyjaśnić, dlaczego na przykład Litwini, Estończycy i Łotysze są narodem, a Cze-czeńcy, Baskowie i Retoromanie zaliczają się tylko do mniejszości. Każda definicja narodu i mniejszości stanowi odzwierciedlenie układu sił politycznych w danym czasie. Ci, którzy jeszcze wczoraj byli „mniejszością", jutro mogą już być „narodem" - i odwrotnie. Wystarczy przywołać przykład Kurdów, rozsianych w wielu krajach Środkowego Wschodu, frankofonów w kanadyjskiej prowincji Quebec, Katalończy-ków czy Basków w Hiszpanii. W Europie zatryumfowała zasada państwa narodowego, która w swej najbardziej powszechnej wersji zakłada, że państwo, naród i lud są tożsame. Człowiek, który opuszcza granice danego państwa, w zasadzie opuszcza również naród, do którego do tej pory należał. Łatwo zrozumieć tę konkluzję, albowiem idea prawa narodów do samostanowienia pierwotnie wiązała się bardziej z ideą suwerenności narodu niż z problematyką etniczną. Etniczny punkt widzenia dopiero z czasem zyskał na znaczeniu i nadał nieco inne oblicze prawu narodów do samostanowienia. Historycznie rzecz biorąc, prawo narodów do samostanowienia jest rozwiązaniem świeżej daty, które rzeczywiście przyjęło się dopiero w XX wieku. Jego źródła sięgają wszakże czasów rewolucji francuskiej. Jak dowodzi Jorg Fisch, rozwój 110 zasady samostanowienia przebiegał przez kilka faz67. W pierwszym okresie, który trwał od rewolucji francuskiej do wybuchu pierwszej wojny światowej, pierwszoplanową rolę pełniła doktryna Herdera, wedle której ludzkość składa się z narodów, będących niejako bytami obiektywnymi. Ale nawet w owej epoce państwa narodowego notowano znaczną rozbieżność w poglądach na konstytutywne cechy narodu czy ludu. W 1841 roku niemiecki ekonomista Friedrich List podkreślił rolę gospodarki narodowej. Zdaniem Lista, by odnosić sukcesy, naród musi mieć określoną wielkość: „Duża liczba ludności i rozległe terytorium, obfitujące w wielorakie bogactwa naturalne, są istotnymi wymogami normalnego narodu. [...] Naród ograniczony demograficznie i terytorialnie, zwłaszcza jeśli posługuje się szczególnym językiem, może mieć tylko skarłowaciałą literaturę, tylko karłowate instytucje wspierające rozwój sztuki i nauki. Małe państwo nigdy nie może w pełni rozwinąć na swym terytorium różnorakich gałęzi produkcji"68. Podobnego zdania był autor Dictionnaire politiąue z 1843 roku, któremu wydawało się komiczne, że Belgia i Portugalia są suwerennymi państwami. Według autora były one na to po prostu za małe69. W XIX wieku niewielkim państwom trudno było osiągnąć opinię normalnego państwa narodowego. Druga faza obejmuje okres od zakończenia pierwszej wojny światowej do zakończenia drugiej wojny światowej. Zwycięskie mocarstwa, na nowo kształtując porządek europejski, oparły się na zasadzie samostanowienia. Granice między państwami starano się uzgodnić z granicami między narodami. W Europie Środkowowschodniej i w Europie Wschodniej zasady tej często nie można jednak było utrzymać z powodu znacznego przemieszania zamieszkujących je narodów. Stąd też w wielu przypadkach doszło do przymusowych przesiedleń — oczyszczono etnicznie i poprzydzielano poszczególnym narodowościom ich rzekome ziemie macierzyste. 67 Jbrg Fisch, Selhstbestimmungsrecht - Opium fiir die Volker?, w: „Neue Zurcher Zeitung", 9-10 września 1995. 68 Friedrich List, Das nationale System der politischen Ókonomie, Jena 1841, cytowane w: Eric Hobsbawm, Nationen uncl Nationalismus. Mythos und Realitat seil 1780, Frankfurt a. Main-New York 21992, s. 43. 69 Wskazówkę tę zawdzięczam Hobsbawmowi, Nationen und Nationalismus, s. 42. 111 Zwycięskie mocarstwa i ich sojusznicy starali się przede wszystkim nie dopuścić do strat terytorialnych własnego obozu. Zasada etniczno-narodowa miała drugorzędne znaczenie., co jeszcze raz ilustruje jej relatywność. W latach 1919-1920 dyplomaci i wojskowi z reguły nie pytali ludzi, do którego narodu czy państwa sami chcą należeć. Powstania Czechosłowacji i Jugosławii nie poprzedził żaden plebiscyt. W okrojonym państwie austriackim mieszkańcy Tyrolu i Salzburga głosowali za przyłączeniem do I Niemiec, a mieszkańcy Vorarlbergu za związkiem ze Szwajcarią, na co jednak nie zgodziły się zwycięskie mocarstwa. Referendum przeprowadzono tylko w kilku regionach przygranicznych, należących przed pierwszą wojną światową do państw, które później poniosły w niej klęskę70. Na Górnym Śląsku około 60% ogółu uprawnionych do głosowania było za pozostaniem w składzie Niemiec, a 40% za przyłączeniem do Polski, przy czym wszystkie miasta - z wyjątkiem jednego -opowiedziały się za przynależnością do Niemiec. W plebiscycie z 1920 roku większość mieszkańców Szlezwiku Północnego zdecydowała o jego powrocie do Danii. Przeprowadzony w 1920 roku plebiscyt w Kotlinie Klagenfurckiej mimo południowo-słowiańskiej okupacji wypadł niekorzystnie dla Królestwa Serbów, Chorwatów i Słoweńców - większość głosowała za Austrią. Z zamierzonego poszerzenia terytorium Belgii oprócz przyłączenia neutralnego Moresnet doszło jedynie do aneksji okręgów Eupen i Malmedy, które dotychczas należały do niemieckiej Prowincji Reńskiej. Ich przyłączenie dokonało się na drodze referendum, które polegało na wyłożeniu list i tylko w przybliżeniu odpowiadało ogłoszonym przez Wilsona zasadom prawa narodów do samostanowienia. Alzacja-Lotaryngia powróciła w 1918 roku do Francji bez przeprowadzenia plebiscytu71. W 1919 roku większa część Prus Zachodnich została przyłączona do Polski, która uzys- 70 W odniesieniu do tej kwestii por. Harulbuch der europdischen Geschichte, t. 7/2, s. 700 (Eupen i Malmćdy); s. 996 (południowe Prusy Wschodnie oraz Prusy Zachodnie naprawo od Wisty); s. 1002 (Górny Śląsk); s. 1189 (Kotlina Klagenfurcka). Por. również Staatslexikon, t. 6, s. 127 (Szlezwik). 71 Gerhard Kóbler, Historisches Lexikon der deutschen Lander: die deutschen Territorien vom Mittelalter bis zur Gegenwart, Miinchen 1988, s. 132. 112 kała dzięki temu dostęp do Morza Bałtyckiego. Obszary położone na wschód od Wisły pozostały w składzie Rzeszy, czym zadecydował plebiscyt z 1920 roku, w którym przeważająca większość mieszkańców opowiedziała się za przynależnością do Niemiec. Gdańsk uzyskał status wolnego miasta72. W lutym 1923 roku Litwa zaanektowała należący do Niemiec okręg Kłajpedy73. Trzeci okres rozpoczął się po drugiej wojnie światowej trwał do rozpadu Związku Radzieckiego. Gdy dawne kolonie europejskich mocarstw sięgały po niepodległość, odpowiednie rezolucje znów powoływały się na prawo do samostanowienia. Należy wymienić dwie wielkie konwencje o prawach człowieka, przyjęte przez Organizację Narodów Zjednoczonych w .1966 roku74. Z tego samego roku pochodzi również konwencja międzynarodowa o walce z wszelkimi formami dyskryminacji rasowej, przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne ONZ. W miejsce wcześniej używanego pojęcia „ochrona mniejszości" pojawiło się pojęcie „ochrona grup narodowościowych" jako odpowiadające rosnącej samoświadomości grup etnicznych, które domagały się ochrony przez prawo międzynarodowe. Artykuł 27 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych z 1966 roku postanawia, że członkom mniejszości etnicznych czy językowych nie można odmówić prawa do rozwijania życia kulturalnego, kultywowania własnej religii czy posługiwania się własnym językiem. Gdy w latach sześćdziesiątych terytoria kolonialne przeobraziły się w suwerenne państwa, utrzymano w mocy ich dawne granice administracyjne. Generalnie biorąc, powstanie państw postkolonialnych nie miało nic wspólnego - wbrew oficjalnym deklaracjom Organizacji Narodów Zjednoczo- 72 Roos, Geschichte der Polnischen Nation, ss. 59-60. 73 Kobler, Historisches Lexikon der deutschen Lander, s. 306. 74 Por. Staatslexikon, t. 3, s. 1111; Brockhaus Enzyklopiidie in 24 Banden, 19., w pełni nowe wydanie, t. 14, Mannheim 1991, s. 623. - Chodzi o Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych oraz o Pakt Praw Gospodarczych, Społecznych i Kulturalnych. Obie konwencje uzyskały moc obowiązującą w 1976 roku. Ich treść stanowią -wyraźniej określone - prawa, o których mówiła Deklaracja Praw Człowieka, przyjęta przez Zgromadzenie Ogólne ONZ w 1948 roku. Obok wymienionych konwencji obowiązuje szereg innych umów, mających na celu ochronę praw człowieka. Szczególne znaczenie ma wśród nich umowa o walce z wszelkimi formami dyskryminacji rasowej, przyjęta w 1966 roku. 113 nych - z prawem narodów do samostanowienia. Nikogo z zainteresowanych nie pytano o zdanie - przynależność kulturowa, etniczna czy religijna nie odgrywała żadnej roli. Regulacja te miała również swe pozytywne strony, gdyż zapobiegła nie kończącym się konfliktom i wojnom, prowadzonym przez poszczególne grupy narodowościowe w imię prawa do samostanowienia. Tradycyjne granice plemienne z reguły krzyżowały się z granicami terytorialnymi nowo powstałych państw azjatyckich i afrykańskich. Nowe państwa Trzeciego Świata przejęły granice, które niegdyś arbitralnie wytyczyły mocarstwa kolonialne. W Indiach napięcia między hindusami i muzułmanami j doprowadziły do powstania Pakistanu. W 1947 roku opracowano plan podziału, który tereny zamieszkane przez islamską większość połączył w nowe państwo Pakistan. 14 sierpnia 1947 roku ogłoszono niepodległość Indii i Pakistanu. W następstwie tego podziału około 7 milionów muzułmanów uciekło z Indii do Pakistanu, a taka sama liczba hindusów i sikhów, głównie z Pendżabu Zachodniego, przeniosła się do Indii75. Postkolonialne granice cechuje, jak się zdaje, znaczna niestabilność. Właśnie w Azji i Afryce pod koniec XX wieku szaleją wojny domowe, których źródło stanowią różnice etniczne, regionalne i kulturowe. W pracy tej zajmuję się głównie kontynentem europejskim, dlatego jedynie sygnalizuję problematykę państw postkolonialnych. Ostatni faza w dziejach prawa narodów do samostanowienia rozpoczęła się wraz z rozpadem Związku Radzieckiego. Po upadku komunizmu w Europie Wschodniej nacjonalizm okazał się najskuteczniejszym czynnikiem procesu powstania nowych państw. Prawo narodów do samostanowienia nagle znów znalazło się w centrum debat politycznych. W krótkim czasie uzyskało suwerenność piętnaście nowych państw. Granice między nowymi państwami narodowymi, które powstały na obszarach byłego Związku Radzieckiego, nie są bynajmniej owocem demokratycznych negocjacji. Nowo powstające państwa z reguły ogłaszały, że wewnętrzne granice 75 Erwin Grotzbach, Pakistan. Historische und politische Entwicklung, w: Staatslexikon, t. 7, ss. 734-735. 114 administracyjne z czasów istnienia Związku Radzieckiego są ich granicami zewnętrznymi. Nikt się nie zastanawiał, czy granice te nie rozdzielają jakiejś grupy narodowościowej. Wspólnota międzynarodowa w gruncie rzeczy zaakceptowała te zasady, które zresztą trzydzieści lat wcześniej zastosowała w odniesieniu do azjatyckich i afrykańskich kolonii. W przypadku Związku Radzieckiego można zatem mówić o rozpadzie imperium kolonialnego. Kwestią otwartą pozostaje pytanie, jakie zasady powinny obowiązywać, gdy dochodzi do rozpadu imperium czy państwa. Czy poszczególne części mają prawo się oderwać od całości? Czy państwo może zmusić swe części, by nadal należały do całości? Na jakich przesłankach musi się opierać konkretne zastosowanie prawa narodów do samostanowienia? Czy do przesłanek tych należy więź etniczna, religijna bądź kulturowa? Jakie pojęcie narodu ma być tu zasadniczym punktem odniesienia? Jak pokazaliśmy w pierwszym rozdziale, zwolennicy koncepcji narodu państwowego i zwolennicy koncepcji narodu etnicznego opierają się na odmiennych założeniach. Dla pierwszych punktem odniesienia jest konkretne terytorium, \dla drugich konkretna grupa ludzka76. Terytorium państwa jedynie w sporadycznych przypadkach pokrywa się z obszarem zamieszkiwania narodowej grupy etnicznej, dlatego 'muszą się pojawiać konflikty, zawsze występują bowiem regiony zamieszkiwane przez ludność nie należącą do rdzennego narodu danego państwa i zawsze istnieją członkowie narodu, którzy nie mieszkają na obszarze powszechnie uznawanym za ich terytorium państwowe. Ilustrację tej problematyki stanowi konflikt czeczeński. Czeczeńcy już w 1785 roku wraz z innymi ludami góralskimi powstali przeciwko władzy Rosjan77. Do kolejnych starć dochodziło w latach 1877-1878 podczas wojny rosyjsko-tureckiej oraz w latach 1920-1925, po powstaniu Związku Radzieckiego. Do kolejnej rebelii doszło w 1940 roku. Po rozpadzie Związku Radzieckiego Czeczeńcy proklamowali w 1991 roku niepodległość swego kraju. Moskwa, również z uwagi na czeczeńskie złoża ropy naftowej, nie zaakceptowała tej decyzji. Znów doszło do starć wojennych, które pod koniec 1994 roku doprowadziły do inwazji od-/ działów rosyjskich. Czeczenia pozostała częścią Rosji. Nie trzeba być prorokiem, by przewidzieć, że dzieje czeczeńskiej wojny wyzwoleńczej jeszcze nie dobiegły końca. Zasadniczy czynnik: terytorium Dyskurs o narodzie i nacjonalizmie nieuchronnie prowadzi do problematyki państwa, któremu, zgodnie z nowoczesnym ujęciem, przysługuje suwerenne zwierzchnictwo nad konkretnym, dokładnie wyznaczonym terytorium. W państwie zachodzi przestrzenna korelacja między władzą polityczną i społeczeństwem ludzkim. Nawet państwo Watykan ma w Rzymie swe niewielkie terytorium. Tym sposobem terytorialność okazuje się zasadniczymj punktem. Rozszerzając i uzupełniając wywody fryburskiego etnologa Christiana Giordano, przedstawię cztery podstawowe modele relacji między narodem i etnicznością z jednej strony a państwem i terytorialnością z drugiej78. Model imigracji i asymilacji. W Ameryce Północnej i w Ameryce Południowej, w Australii i Nowej Zelandii w XIX i XX wieku setki tysięcy imigrantów, mówiących różnymi językami, wywodzących się z różnych kręgów kulturowych i wyznających różne religie, zalały ogromne obszary, pierwotnie zajmowane przez stosunkowo nielicznych pramieszkańców tych ziem. Po przybyciu na miejsce, imigranci rozpraszali się po całym terytorium i wzajemnie ze sobą mieszali. W Stanach Zjednoczonych ta etniczno-kulturowa różnorodność zrodziła amerykańskie społeczeństwo, które uważało się 76 W odniesieniu do tej kwestii por. Jórg Fisch, Die Explosivkraft des Nationalismus, w: „uniziirich. Informationsmagazin der Universitat Zurich", nr 6, Ziirich 1993, s. 6. 77 W charakterze krótkiego wprowadzenia por. Ekkehard Kraft, Die tschetschenische Tradition des Widerslands, w: „Neue Ziircher Zeitung", 16 grudnia 1994. 78 Christian Giordano, Ethnizitat und das Mniiv des momi-etlinischen Raumes in.y Zentral- und Osteuropa, w: Altermatt (red.), Nation, Ethnizitat und Staat in Mit-* teleuropa; ten sam, // sogno delio Stato monoetnico, w: Stati, etnie, culture, a cura dt\ Piętro Scarduelli, Milano 1996, ss. 57-87. 116 za swego rodzaju tygiel, a na swych monetach umieściło maksymę E pluribus unum. W odróżnieniu od Europy, z której pochodziła większość białych imigrantów, w Ameryce Północnej poszczególne grupy językowe nie starały się zdobyć wyodrębnionego kulturowo-etnicznie i usankcjonowanego prawnie terytorium jako nowej macierzy. Żadna grupa etniczna nie domagała się jakiegoś terytorium na wyłączność, nawet jeśli osiedlała się w zwartych skupiskach, tak jak Niemcy w stanie Wisconsin czy Irlandczycy w stanach Nowej Anglii. W wielu regionach i miastach dominuje ta czy inna z grup narodowościowych. W Nowym Jorku żyje wielu czarnych w dzielnicach Harlem i South Bronx. Status języka komunikacji uzyskał w Stanach język angielski. W społeczeństwie amerykańskim grupy etniczne zadowalały się równouprawnieniem z początkowo dominującymi Anglosasami, dlatego ich żądania dotyczyły przede wszystkim równości społecznej i równouprawnienia politycznego. Terytorialność nie odgrywała żadnej roli. Rodowici Indianie zostali przez białych osadników wyparci ze swych ziem i przez długie lata pozostawali społecznością bez historii i bez praw. Amerykańskie społeczeństwo imig-racyjne wypędziło Indian z ich terytoriów i ignorowało przedkolonialną historię Ameryki. W odróżnieniu od Ameryki, gdzie imigranci różnych narodowości przemieszali się ze sobą i żyją jako wieloetniczna gromada, w Europie obcy wszędzie natrafiali na zasiedziałe grupy narodowościowe, które uparcie broniły swych rodzimych miejsc. W Europie narody zajmują swe historyczne terytoria. Nawet jeśli w wyniku europejskich wojen miliony ludzi wciąż zaznawało deportacji, przesiedleń czy zagłady, to jednak zachowywała się ich pamięć o rodzinnym kraju, w którym mieli swe państwo bądź pozostawali bez państwa. Polska przetrwała w świadomości Polaków, mimo 125 lat rozbiorów. W XIX wieku oficjalny pogląd Europy uznawał Polaków za „naród" z punktu widzenia prawa międzynarodowego, choć nie mieli oni własnego państwa i podlegali obcej władzy. Na tym polega ogromna różnica między Europą i Ameryką, w której biali osadnicy niemal wytępili Indian i ich tradycję. Z drugiej strony, w Ameryce, inaczej niż 117 w Europie, tygiel społeczny ma wielką siłę przyciągania i asymilowania imigrantów79. 2. Model konglomeratu. W Europie Środkowej i Europie Wschodniej w XVII, XVIII i XIX wieku, podobnie jak w Ameryce Północnej w XIX i XX, odbywała się wielka migracja najróżniejszych grup narodowościowych. Osadnictwo niemieckie i żydowskie sięga czasów średniowiecznych. Gdy pod koniec epoki średniowiecza Żydzi cierpieli prześladowania w Niemczech i w Europie Zachodniej, polscy królowie zaoferowali im siedzibę w swym państwie. Pod koniec XVIII i na początku XIX wieku Węgry, Polska, a w nieco mniejszym stopniu również Rosja, przeżywały kolejną falę imigracji Niemców. Na przełomie XIX i XX stulecia w Wiedniu, Budapeszcie, Pradze i innych miastach środkowoeuropejskich kształtował się pierwowzór wielokulturowych społeczności, jakie u końca XX wieku zamieszkują Nowy Jork, Londyn, Paryż, Berlin czy Zurych. Bardziej niż inne miasta stanowiły one laboratorium nowoczesnej wielokulturowości. W poszukiwaniu pracy przybywały do nich setki tysięcy ludzi, a postępująca industrializacja prowadziła do niezwykle szybkiego rozwoju tych środkowoeuropejskich metropolii. W życiu codziennym wielokulturowość ta oznaczała daleko posuniętą segregację poszczególnych grup narodowościowych. Żyły one obok siebie, a nie ze sobą. Eliasowi Canet-tiemu, Josephowi Rothowi i innym środkowoeuropejskim pisarzom zawdzięczamy plastyczne ukazanie tych stosunków. Praga, na przykład, do początków XIX wieku miała wyraźnie niemieckie oblicze80. Uniwersytet Praski w 1783 roku przeszedł z łaciny na niemiecki jako język wykładowy. W pierwszej połowie XIX wieku język niemiecki był w ogóle językiem elit kulturalnych i politycznych, nato- 79 Warto w tej kwestii zapoznać sie z Daniel Cohn-BenditAThomas Schmid, Heimat Babylon. Das Wagnis der multikulturellen Demokratie, Hamburg 1992. 8(1 W odniesieniu do historii społecznej i kulturowej praskich grup językowych i kulturowych opieram się przede wszystkim na informacjach, które podaje Jacques Le Rider w swej książce o Europie Środkowej. Le Rider ze swej strony odsyła do książki Jean-Pierre Danesa: De Kąfka a Schweik. Etudes, Versailles 1989. W odniesieniu do 2. połowy XIX wieku niezbędne jest dzieło Otto Urbana. Por. Otto Urban, Die Ischechische Gesellschafi 1848-1918. 118 miast większość rzemieślników i służby posługiwała się językiem czeskim. Pod koniec XIX wieku obraz ten ulegał zasadniczej zmianie. Liczba mieszkańców mówiących językiem niemieckim stale malała. W 1880 roku było ich 15%, czyli 42 tysiące, a dwadzieścia lat później, w 1900 roku, już tylko 7,5%, czyli 34 tysiące. Z tego 40% stanowili Żydzi, których przyporządkowanie „narodowe" zmieniało się od jednego spisu ludności do drugiego. Ich językiem ojczystym był wprawdzie niemiecki, ale kwestionariusze, które wypełniano podczas spisów ludności, pytały o język używany na co dzień. W życiu codziennym wielu Żydów posługiwało się językiem czeskim. Około 1900 roku 55% ogółu Żydów, dla których niemiecki był macierzystym językiem, na co dzień używało języka czeskiego81. Tło ekonomiczne i społeczne postępującej czechizacji Pragi stanowiła industrializacja, która spowodowała napływ Czechów do Pragi, istotnie zmieniając skład językowy ludności miasta. Język czeski upowszechnił się w życiu codziennym stolicy i powoli wypierał język niemiecki. W 1882 roku Uniwersytet Praski podzielił się na sekcje niemiecką i czeską. W przededniu pierwszej wojny światowej czeski niepodzielnie panował już w sferach kulturalnych. Mówiono nim w szkołach, stowarzyszeniach, teatrach i kręgach literackich. W efekcie tych nowoczesnych przeobrażeń ludzie należący do odmiennych kręgów językowo-kulturowych wyostrzyli swą świadomość etniczno-narodową i zaczęli się od siebie wzajemnie odgradzać. O prawdziwie harmonijnym współżyciu obu wspólnot językowych nie mogło być już mowy. Jeden ze znawców praskiej historii dochodzi do wniosku, że żyły one obok siebie i starały się jak najrzadziej wchodzić we wzajemny kontakt82. W 1892 roku pod naciskiem czeskich nacjonalistów wywieszono w Pradze dwujęzyczne tabliczki z nazwami ulic. Odtąd Karpfengasse nazywała się również Karpiową. Niemieckoję- 81 Na te interesujące relacje wskazuje Le Rider, Mitteleuropa, s. 108. 82 Por. Jean-Pierre Danes, De Kafta a Schweik. Etudes, Yersailles 1989. 119 zyczni prażanie chadzali do, kasyna, Czesi do klubu obywatelskiego. Miejscem spotkań Czechów była ulica Ferdynanda, natomiast deptakiem Niemców był Graben. Wprawdzie w życiu prywatnym mieszkańcy Pragi często posługiwali się oboma językami, ale na forum publicznym podkreślali, że są Czechami bądź Niemcami. Terytorium językowe zaczęło przybierać w ich umyśle konkretne formy, terytorialność stała się realnym kształtem. Sferę publiczną podzielono na sektory niemiecki i czeski. Przemieszanie etniczne w środkowoeuropejskich i wschodnioeuropejskich miastach utrudniało jednak klarowny podział terytorialny. Ludzie żyli przemieszani ze sobą. Wszystko dobrze się układało, dopóki ludzie byli na siebie zdani w życiu społecznym. Dopiero nowoczesne społeczeństwo usunęło dawne formy społeczne i tradycyjny podział zadań. Podobne tendencje możemy zaobserwować w Europie Zachodniej lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych XX wieku. Imigranci, którzy przybywają w poszukiwaniu pracy czy azylu politycznego, wprawdzie nie zajmują odrębnych obszarów terytorialnych, ale skupiają się - jak na przykład Turcy w Berlinie, a Algierczycy w Paryżu - w niektórych dzielnicach. Poważnie utrudnia im to integrację z nowym krajem. 3. Model autonomii. W XIX wieku większość zachodnioeuropejskich państw narodowych organizowała się według programu: jedno państwo - jeden lud - jeden naród - jedna kultura - jeden język - jedna szkoła etc. Dlatego regionalne kultury językowe i etniczne nie mogły już znaleźć dla siebie miejsca na forum publicznym i albo same znikały, albo były tłumione. Po drugiej wojnie światowej w niektórych regionach Europy Zachodniej zaczął się budzić sprzeciw wobec hegemonii kultury oficjalnej, w której dominującą rolę odgrywały środowiska kulturowe stolicy. W reakcji na kulturową dominację metropolii powstał ruch autonomii, który domagał się samodzielności kulturalnej i politycznej poszczególnych regionów. Zwykle dążenia te ujmowano w postaci następujących postulatów: autonomia kulturowa, większa reprezentacja polityczna we władzach centralnych, wsparcie ekonomiczne dla obszarów peryferyjnych. Ruchy autonomii regionalnej w zasadzie nie kwestionowały państwa narodowego jako takiego. 120 W wielu krajach centrum i peryferia tak się ze sobą już splotły, że ich rozdzielenia można by było dokonać jedynie z ogromną szkodą dla obu stron. Olbrzymie sukcesy ruch autonomii regionalnej odniósł w niemieckojęzycznym, ale należącym do Włoch Tyrolu Południowym. Należy wspomnieć także o procesie decentralizacji, która po śmierci Franco zaowocowała regionalizacją Hiszpanii. W ogłoszeniu na łamach amerykańskiego magazynu „Time" z 1995 roku Katalonia przedstawia się w dwuznacznym sformułowaniu jako a country in Spain - „kraj w Hiszpanii". Świeży przykład ruchu autonomii regionalnej stanowi również północnowłoska Liga Lombardzka. Analizując bliżej debaty nad etnicznością i narodowością, jakie toczą się wśród reprezentantów zachodnioeuropejskich ruchów autonomii regionalnej, można stwierdzić, że w modelu autonomii terytorialność odgrywa większą rolę niż w dwu poprzednich modelach. Regiony kulturowe są mniej czy bardziej zamkniętymi terytoriami, wchodzącymi w skład starych państw narodowych. Dla wspólnot językowych, na przykład dla Katalończyków czy dla Basków, zajmowane przez nie terytorium pozostaje miejscem, które ma dla nich ogromną wartość praktyczną i symboliczną. Regionalne wspólnoty językowe i kulturowe na zachodzie Europy są znacznie wyraźniej niż to widać w krajach Europy Środkowowschodniej zakorzenione terytorialnie, nawet jeśli współczesna mobilność coraz bardziej rozmywa międzyregionalne granice. Regiony, podobnie jak szwajcarskie kantony, przyjmują funkcję quasi-państwowych jednostek, które starają się strzec i chronić rodzimą kulturę. Kto w Europie Zachodniej mówi o wspólnocie etniczno-kulturowej, ma na myśli więź terytorialną, a nie więź osobową. Choć większość państw narodowych boi się federalizacji scentralizowanego państwa, to jednak dzieje Europy dowodzą, że najdalej posunięta autonomia kulturowa najskuteczniej wspiera stabilność polityczną wielokulturowe-go państwa narodowego. 4. Model separacji. Z rozpadem imperium sowieckiego zniknęło ostatnie europejskie imperium wielonarodowe - imperium, które skupiało w sobie najrozmaitsze rasy i religie, etnie i wspólnoty językowe. Rosjanie byli w nim panującą 121 grupą narodową, która w mniejszym czy większym stopniu narzucała innym grupom nie tylko swą władzę polityczną, ale także swój język i sposób życia. Jak Czesi i Słowacy po upadku monarchii habsburskiej, tak Bałtowie, Białorusi, Ukraińcy, Gruzini itd. po 1989 roku wykorzystali sprzyjającą sytuację międzynarodową, by się odseparować od dawnej struktury państwowej i zbudować własne państwo narodowe. Dzięki temu pod koniec XX stulecia powstało kilka nowych państw europejskich. Prawo narodów do samostanowienia okazało się nader ambiwalentną zasadą. Nowi przywódcy polityczni w wielu przypadkach odwoływali się wprawdzie do uczuć etniczno-narodowych, ale bronili trwałości istniejących granic państwowych, które nie zawsze zgadzały się z granicami etnicznymi, językowymi i kulturowymi. Jeden przykład. Po sowieckiej aneksji państwa nadbałtyckie zostały poddane nasilonej rusyfikacji83. Odsetek ludności autochtonicznej ciągle malał, ponieważ Moskwa prowadziła politykę sterowanej imigracji do krajów nadbałtyckich, dokonywała przesiedleń, a opozycjonistów zmuszała do emigracji. W państwach nadbałtyckich, na Białorusi, w Ukrainie itd. rosyjscy imigranci należeli do warstwy wykwalifikowanych robotników i urzędników bądź do znienawidzonej armii okupacyjnej. W 1989 roku na Litwie odsetek Rosjan wynosił około 9%, a w Estonii - 30%. Na początku 1994 roku Łotysze stanowili w swym kraju 54,2% ogółu ludności, a Rosjanie, jako najliczniejsza mniejszość, 33,1%. Przed drugą wojną światową Łotysze, stanowiąc 77% ogółu ludności, pozo- 83 Na temat państw bałtyckich por.: Klemens Ludwig, Die Russen im nahen Ausland, w: ten sam, Ethnische Minderheiten in Europa, ss. 181-188. W Estonii Estończycy stanowili 88,2% ogółu ludności w 1939 roku oraz 61,5% w 1989 roku, podczas gdy Rosjanie 8,2% w 1939 roku oraz 30,3% w 1989 roku (Staatslexikon, t. 6, s. 170). Na Litwie Litwini w 1923 roku stanowili - bez okręgu wileńskiego - 80% ogółu ludności oraz 79,6% w 1989 roku, Rosjanie'2,3% w 1923 roku oraz 9,4% w 1989 roku, natomiast Polacy -7% w 1989 roku. Rusyfikacja i imigracja obywateli z innych republik radzieckich spotkała się z oporem wyznających katolicyzm Litwinów (Staatslexikon, t. 6, ss. 246-247). Na Łotwie Łotysze w 1935 roku liczyli 75,7% ogółu ludności oraz 52% w 1989 roku, natomiast Rosjanie - 10,6% w 1935 roku oraz 34% w 1989 roku (Siaatslexikon, t. 6, s. 242). - W kwestii Litwy por. również referat Nilsa R. Muiznieksa, Ethnopolitics and Citizenship in Posl-Soviet Lania, przedstawiony podczas seminarium „Nation, State and Ethnicity" (19-20 maja 1995, Collegium Budapest). 122 stawali w wyraźnej przewadze liczbowej. Lęk przed rusyfikacją, której Łotysze zaznali w czasach sowieckich, po odzyskaniu niepodległości przejawił się restrykcyjną ustawą o obywatelstwie państwowym, dzięki której w 1995 roku Łotysze, których odsetek wynosi 56% ogółu ludności państwa łotewskiego, stanowią 78% ogółu łotewskich obywateli, 89% ogółu łotewskich parlamentarzystów oraz 100% ogółu członków łotewskiego rządu. Rosjanie kojarzą się Łotyszom z dawną władzą okupacyjną, dlatego uważa się ich przede wszystkim za cudzoziemców, a nie za miejscową mniejszość. Autochtoni traktowali rosyjską imigrację jako nadbudowę obcej władzy okupacyjnej, a Rosjan jako okupantów i intruzów, zwłaszcza że w czasach Związku Radzieckiego rosyjscy imigranci niewiele się troszczyli o łotewską mowę i kulturę. Trudno się więc dziwić, że po rozpadzie imperium sowieckiego autochtoniczna ludność pragnęła odwrócić koło historii i wprowadziła kryterium „przynależności narodowej". Zasada ius sanguinis pozwoliła Łotyszom odtworzyć ich etniczno-kulturowe drzewo genealogiczne, a zarazem odseparować Rosjan, na których Łotysze patrzą jak na obcych. Przeciwnicy nowej ustawy o obywatelstwie państwowym ciągle zwracali uwagę, że w rzeczywistości Łotwa nigdy nie była etnicznie jednorodnym krajem. Tak czy inaczej, ustawa o obywatelstwie wykluczyła możliwość naturalizacji żołnierzy Armii Czerwonej, którzy nie zostali do niej powołani na terytorium państwa łotewskiego, byłym współpracownikom KGB oraz członkom prosowieckich ugrupowań. Przyznanie praw obywatelstwa zostało uzależnione c znajomości łotewskiej mowy i historii. Naród obywateli Dopóki politycznie wyodrębnione terytorium państwa pozostaje podstawową jednostką ładu międzynarodowego, dopóty trudno się obejść bez państwa narodowego. Stanowi ono fundament suwerenności narodowej i praworządności. Właśnie w tych ramach politycznych dokonuje się praktyczna realizacja uniwersalnych praw człowieka. 123 Co charakterystyczne dla kontynentu europejskiego, jego różnorodność etniczna, religijna i kulturowa przejawia się ogromną liczbą państw. Po pierwszej wojnie światowej stara-no się nową mapę geopolityczną ,Europy zaprojektować według zasady narodowościowej. Zasada etnonarodowa nie spełniła jednak swego zadania, niektóre z nowych państw narodowych w Europie Wschodniej były tak samo wielonarodowe jak poprzedzające je imperia. Zmieniła się tylko wielkość państw. Postępująca nacjonalizacja państwa doprowadziła do parcelacji, którą często nazywano bałkanizacją. Eric Hobsbawm nie bez racji stwierdza, że próba podzielenia kontynentu europejskiego na zwarte państwa terytorialne, zamieszkane przez etnicznie i językowo jednorodną ludność, doprowadziła do barbaryzacji, to znaczy do zagłady bądź masowych deportacji mniejszości84. Niewielkie państewka obchodziły się przy tym ze swymi mniejszościowymi grupami narodowościowymi równie pogardliwie jak wcześniejsze im-peria. Do 1914 roku nacjonalizm kierował się głównie przeciwko wielonarodowym imperiom, natomiast od 1919 roku zwrócił się przeciwko państwom narodowym, które, zgodnie z zasadami ogłoszonymi przez prezydenta Wilsona, miały właśnie podlegać ochronie. Etnonacjonalizm okazał się ślepą uliczką. Jak dzisiaj wiemy, próba terytorialno-państwowego ukształ-towania Europy według zasady narodowościowej prowadzi do permanentnej autodestrukcji. Nie sposób jeszcze przewidzieć, kiedy nastąpi koniec etnonarodowej bałkanizacji Europy Wschodniej. Warto zauważyć, że ogniska zapalne, które po 1989 roku stały się zarzewiem konfliktów, w mniejszym czy większym stopniu pokrywają się z obszarami, które stanowiły źródło kryzysów po pierwszej wojnie światowej: Półwysep Bałkański i Kaukaz, a w nieco mniejszym stopniu również Rumunia, kraje nadbałtyckie czy Słowacja. Postulat likwidacji państw narodowych byłby dowodem naiwności. Państwa narodowe nadal pozostają instrumentem praworządności. Nie znaczy to jednak, że należy je budować według zasady etnonarodowej. Pochodzenie etniczne 84 Eric Hobsbawm, Nationen und Nationalismus, s. 157. 124 czy język nie są kryteriami niezbędnymi dla uzasadnienia wspólnoty politycznej. W warunkach kryzysu, powodowanego przez obecny proces transformacji, ludzie są skłonni określać łączące ich więzi za pomocą pozapolitycznych kryteriów, co wyraźnie sprzyja ksenofobii, etnonacjonali-zmowi i rasizmowi. U końca XX wieku trzeba przypomnieć o podstawowych regułach narodu państwowego. Kto urodził się na obszarze danego państwa albo dłuższy czas w nim mieszka, ten należy do wspólnoty politycznej, która włada tym terytorium. Pojęcie narodu państwowego na pierwszy plan wysuwa zasadę równości i wspólności85. U źródeł narodu obywateli stoi subiektywna decyzja poszczególnych ludzi. Każdy obywatel należy do swego państwa bezpośrednio - bez pośrednictwa owej instancji, która zwie się narodem czy etnią. Kto rozumie naród jako etniczną wspólnotę pochodzenia, ten jest niewolnikiem ahistorycznej i biologistycznej wizji świata. Wszystkie narody państwowe są historycznymi tworami, które wykształciły się dzięki wielowiekowemu procesowi wędrówek i osadnictwa. W końcu, niemal wszyscy Europejczycy są imigranckimi dziećmi, których praprzodkowie mówili innym językiem, wyznawali inną religię i mieli inną kulturę. Koncepcja narodu państwowego staje się imperatywem kategorycznym, w miarę jak europejskie społeczeństwo wielokulturowe zmienia się w rzeczywistość. W pewnym sensie dochodzi dzięki temu do denacjonalizacji państwa narodowego86. Nowoczesne państwa będą mogły istnieć tylko pod I warunkiem, że oddzielą obywatelstwo polityczne od tożsamości kulturowej i etnicznej. Jeśli państwo respektuje kulturową różnorodność, to nie trzeba rozdzielać grup narodowościowych ani tworzyć mniejszych państw narodowych. W Europie mamy sporo państw, które nie ujednoliciły państwa i kultury. Należy tu wymienić przede wszystkim Szwajcarię, której ludność można uznać za europejski model narodu państwowego. 85 W odniesieniu do tej kwestii por. Peter Alter, Nationalismus, Frankfurt a. Main 1985, ss. 19-21. 86 86 Podobny pogląd reprezentuje Jorg Fisch, Die Explosivkraft des Nationalismus, s. 7. 125 W nowoczesnym społeczeństwie ludzie nie dają się omamić wszechobejmującej identyfikacji. Z przeprowadzonych w Katalonii ankiet wynika, że wielu jej mieszkańców odczuwa dumę z faktu, że są zarazem Katalończykami i Hiszpanami87. W 1982 roku 32% ankietowanych Katalończyków określiło siebie jako Hiszpanów albo przynajmniej jako bardziej Hiszpanów niż Katalończyków, 40% - zaliczyło się w równym stopniu do obu wspólnot, 17% uznało się bardziej za Katalończyków niż Hiszpanów, a jedynie 9% scharakteryzowało siebie jako czystych Katalończyków. Na pytanie: „W jakim stopniu jesteś dumny ze swego hiszpańskiego pochodzenia?", w latach osiemdziesiątych 33% mieszkańców Katalonii odpowiedziało „bardzo dumny", a 40% - „dość dumny". W całej Hiszpanii tego rodzaju dumę deklaruje przeciętnie od 40 do 45 % ogółu Hiszpanów. Na pytanie: „W jakim stopniu jesteś dumny ze swego katalonskiego pochodzenia?", 36% ankietowanych odpowiedziało „bardzo dumny", a 48% - „dość dumny". Można z tego wnioskować, że znaczny odsetek ankietowanych odczuwa dumę z obu tożsamości. 30% katalońskiej ludności pochodzi z innych regionów Hiszpanii, dlatego można również przypuszczać, że wielu przybyszów odczuwa dumę z faktu, że są Katalończykami. Ludzie decydują się - nie bez wewnętrznych oporów - na jedną bądź drugą tożsamość tylko wtedy, gdy nie mają innego wyboru. W niektórych europejskich krajach dwojaka czy wieloraka tożsamość jest czymś zupełnie normalnym. W Hiszpanii Katalończycy i Andaluzyjczycy czują się cząstką zarówno swej grupy narodowościowej, jak i hiszpańskiego państwa. W Szwajcarii dwojaka tożsamość jest czymś najzupełniej oczywistym. Naród państwowy pozwala obywatelom publicznie przejawi wiać ich wieloraką tożsamość - jest to sprawa o zasadniczym znaczeniu. Naturalnie, jednostka może się czuć bardziej związana z konkretną grupą narodowościową. Z biografii wielu ludzi wiemy, że identyfikacja może się zmieniać z upływem czasu. Problem identyfikacji jest znacznie bardziej 87 W kwestii katalońskich ankiet por. Linz, Staatsbildung, Nationbildung und Demokratie, w: „Transit", 1994, nr 7, ss. 52-61, przypis 18. 126 złożony, niż może się to wydawać z etnonacjonalistycznej perspektywy. W Szwajcarii francuskojęzycznej najwyższe, stanowiska w polityce, gospodarce i kulturze piastują obywatele, których przodkowie przybyli przed dziesięcioleciami -jeśli nie przed stuleciami - ze Szwajcarii niemieckojęzycznej i którzy noszą niemieckie nazwiska, a mimo to czują się francuskimi Szwajcarami. W Szwajcarii nazwiska nic nie mówią o osobistych sympatiach ich nosicieli. W mieście Fryburg (niem. Freiburg, fr. Fribourg)88 w XV i XVI wieku niektóre rodziny patrycjuszowskie zniemczyły swe francuskie nazwiska, gdy dwujęzyczne miasto-państwo w 1481 roku przystąpiło do niemieckojęzycznej wówczas Konfederacji Szwajcarskiej. Mianowano niemieckojęzycznego sekretarza miejskiego, a kontakty oficjalne z innymi członkami konfederacji utrzymywano w języku niemieckim. Rodzina Cugniet zmieniła nazwisko na Weck, Bourąuinet na Bourgknecht, Du-pasąuier na Von der Weid, Faucon na Falk, nie rezygnując jednak z francuskiego jako języka codziennej komunikacji. Większość ludności Fryburga posługiwała się językiem francuskim. Po rewolucji helweckiej w 1798 roku stosunki językowe uległy odwróceniu. Teraz językiem fryburskiej republiki był francuski -niemieckojęzyczna mniejszość dopiero w XX wieku osiągnęła oficjalne uznanie swego języka89. Weckowie, Von der Weidowie itd. pozostali jednak przy swych dawnych nazwiskach. Jak wynika z tych wywodów, przyszła Europa polityczna będzie mogła bazować jedynie na narodach obywateli. Unia Europejska będzie funkcjonować tylko pod warunkiem, że pozwoli ludziom oficjalnie i publicznie czuć się obywatelami swego historycznego państwa i reprezentantami swego kręgu kulturowego. Unia Europejska musi mieć nadzieję, że w przyszłości wytworzy się w nich także poczucie—tofśamości europejskiej. 88 Por. Peter Boschung, Freiburg, der erste zweisprachige Kanton, w: „Freiburger Geschichtsblatter", 64 (1985/86), ss. 107-145; ten sam, Sprachglossen, Freiburg im Dchtland 1987, s. 174; Jean-Claude Hayoz, Das freihurgische Sprachen- und Regionen-problem in der Zwischenkriegszeit, Lizentiatsarbeit Universitat Freiburg, Freiburg 1982, ss. 15-20. 89 Por. Urs Altermatt, Franzósisch war die Sprache der Regierung. Zum langsamen Emanzipationsprozess der deutschfreiburgischen Minderheit, w: „Freiburger Geschichtsblatter", 70 (1993), ss. 107-124. Część druga, strona 127 ETNONACJONALIZM -EUROPEJSKA ZMORA Granice są charakterystyczne dla świata państw, które bronią swej integralności terytorialnej i suwerenności. W epoce wyznaniowej - XVI i XVII wiek - większość państw zachodnioeuropejskich przeszła etap terytorializacji, która wyznaczyła ich granice według zasady cuius regio, eius religio. Dzięki czynnikowi wyznaniowemu państwa zachodnioeuropejskie umocniły swą jednorodność wewnętrzną i unowocześniły swój aparat. W XIX i XX wieku podobną funkcję integracji i mobilizacji zaczęła pełnić polityka językowa. Analogicznie jak w epoce wyznaniowej, dzisiejsze państwa forsują na swym terytorium kulturę narodową i jej język, kierując się zasadą cuius regio, eius lingua. Z reguły państwo narodowe akceptuje zróżnicowanie swych obywateli tylko o tyle, o ile jednostka swą kulturową odmiennością nie zagraża oficjalnej kulturze ogólnopaństwowej. Większość, która uważa się za „naród państwowy" czy za „naród tytularny", żąda, by przynajmniej na forum publicznym wszystkie mniejszości używały języka dominującej grupy narodowościowej. Jeśli chodzi o religię, to w Europie Zachodniej i w Europie Środkowej, gdy dobiegły końca wojny wyznaniowe XVI i XVII wieku, początkowo tryumfowała zasada apartheidu terytorialnego i dopiero znacznie później, pod wpływem oświeceniowej idei praw człowieka, zwyciężyła zasada tolerancji międzywyznaniowej. Stało się to możliwe, ponieważ dokonano rozdziału Kościoła i państwa, a religię uznano za prywatną sprawę jednostki. Te podstawowe zasady państwa świeckiego na zachodzie Europy w pełni przyjęły się jednak dopiero w drugiej połowie XX wieku. 130 Na prawosławnym wschodzie Europy jeszcze dziś dominuje inna tradycja, która przetrwała nawet czasy komunizmu. Między zachodem i wschodem Europy w tej zasadniczej dla ludzkiego współżycia kwestii utrzymują się kulturowe różnice, nie mówiąc już o różnicach między chrześcijańską Europą a autochtonicznymi islamskimi grupami narodowościowymi na Półwyspie Bałkańskim, w Turcji i na Kaukazie. Od połowy lat siedemdziesiątych napływ imigrantów rodzi nowe problemy koegzystencji religijnej w krajach Europy Zachodniej. Musimy sobie zdać sprawę przynajmniej z jednego: że w Europie wyznawcy islamu stali się najliczniejszą po chrześcijanach grupą religijną. W Szwajcarii muzułmanie, którzy stanowią 2,2% ogółu mieszkańców, są największą po chrześcijanach wspólnotą religijną1. We Francji na początku lat dziewięćdziesiątych żyło od 3 do 3,5 miliona muzułmanów, w Niemczech według oficjalnych statystyk 1,6 miliona, w Wielkiej Brytanii ponad milion, w Holandii 550 tysięcy, we Włoszech od 300 do 400 tysięcy, w Grecji niemal 300 tysięcy, w Belgii od 250 do 300 tysięcy 2. Niewielu Europejczyków jest świadomych, że nowa wieloreligijność jest źródłem problemów, które dotyczą stosunku religii i społeczeństwa, Kościoła i państwa. Przeciętny Europejczyk przyjmuje, że religia pozostaje prywatną sprawą każdego człowieka. 1 Eidgenbssisches Bundesamt ftir Statistik (red.), Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1996, Ziirich 1995, s. 359. 2 W kwestii tych liczb por.: Robert Bistolfi/Francois Zabbal (red.), Islam J'Europe. Integration ou Insertion communautaire?, Paris 1995, s. 16; Felice Dassetto, L'islam in Europa, Torino 1994, s. 34; Statistisches Bundesamt (red.), Statistisches Jahrbuch 1995 fur das Ausland, Wiesbaden 1995, s. 237. - Dane dotyczące ludności muzułmańskiej w Europie są bardzo nieprecyzyjne. Robert Bistolfi i Francois Zabbal uważają, że szacunki dla krajów Unii Europejskiej wahają się pomiędzy 8 a 13 milionami. Dla Republiki Federalnej Niemiec Bistolfi i Zabbal podają oficjalną liczbę 1,6 miliona oraz nieoficjalną 2,7 miliona. Dla Francji liczby oscylują między 5 milionami (według francuskiego ministerstwa oświaty, z września 1994), 4 milionami (według ministerstwa spraw wewnętrznych, również z 1994 roku, w tym milion obywateli francuskich) i 3,5 miliona (według Bistolfiego i Zabbala). Zdaniem Bistolfiego i Zabbala, o różnicy w tych szacunkach decyduje zróżnicowanie wyznań oraz zróżnicowanie pochodzenia muzułmanów. Ponadto, świeckie państwa europejskie unikają zbierania danych o przynależności religijnej swych mieszkańców, by nikogo nie dyskryminować. A kryteria przynależności religijnej stale się zmieniają. Raz jest to rozróżnienie na praktykujących i nieprak-tykujących muzułmanów, raz rozróżnienie na poszczególne wyznania islamskie, raz więź z tradycją i przynależność etniczna. W odniesieniu do tej kwestii por. Bistolfi/Zabbal, Islams d'Europę, ss. 13-63. 131 Jak społeczeństwa Europy Zachodniej mają się odnosić do wyznawców islamu? Jest to główne pytanie, jakie stoi przed wielokulturową Europą XXI wieku. Jedni optują za uniwersalnością zachodnich praw człowieka i reguł państwa laickiego. Inni chcieliby przyznać muzułmanom pełną wolność religijną. Muzułmańskie dziewczęta mogłyby zatem nosić w szkole czador, byłyby zwolnione z koedukacyjnych zajęć na pływalni i w sali gimnastycznej, pracodawcy musieliby swym muzułmańskim pracownikom wydzielić czas na obowiązki modlitewne itd. Wiele z tych problemów ma organizacyjno-techniczny charakter, dlatego przy odrobinie dobrej woli można je bez trudu rozwiązać w codziennej praktyce. Rzeczywiste kontrowersje budzi ewentualna akceptacja takich tradycji islamskich jak podległość kobiet czy kary cielesne, wiele z tych obyczajów i zwyczajów pozostaje bowiem w całkowitej sprzeczności z fundamentalnymi zasadami oświecenia. Dla wielu współczesnych Europejczyków ważniejsze od religii są język i kultura, które w europejskich państwach narodowych stanowią właściwy wyróżnik i kluczową dziedzinę. Choć granice polityczne państw nie wszędzie pokrywają się z granicami kulturowo-językowymi, to jednak polityka większości państw narodowych dąży do ujednolicenia kultury językowej na terytorium całego państwa. Pięknym tego przykładem są podejmowane dziś przez państwo francuskie wysiłki, służące zachowaniu czystości mowy francuskiej. Z reguły państwo narodowe okazuje innojęzycznym grupom narodowościowym niewielką tolerancję i akceptuje je jako mniejszości tylko wtedy, gdy dana grupa ma oparcie w historycznych prawach i w znaczniejszym terytorium. W państwie narodowym zasada języka państwowego stała się najważniejszą zasadą organizacyjną3. W większości państw nowoczesnej Europy zasada ta niezmiennie dominuje. Dlatego wiele europejskich języków nie posiada urzędowego statusu. Ochrona mniejszości językowych jest nowym zjawiskiem, o którym można mówić dopiero pod koniec XIX wiekuj 3 W odniesieniu do zasady języka państwowego i ochrony mniejszości por.: Harald Haarmann, Die Sprachenwelt Europas. Geschichte und Zukunft der Sprachnationen zwischen Atlantik und Ural, Frankfurt a. Main-New York 1993, ss. 94, 107-114. 132 Wcześniej mniejszości językowe co najwyżej tolerowano. Jeszcze przed pierwszą wojną światową stworzono koncepcyjne fundamenty ochrony mniejszości. W okresie międzywojennym coraz usilniej się jej domagano, ale o skutecznej realizacji można mówić dopiero po drugiej wojnie światowej. Każda z europejskich wojen wiązała się z czystkami etnicznymi, kulturowymi i językowymi, co w końcu doprowadziło do układu granic, jaki pokazuje współczesna mapa polityczna kontynentu europejskiego. Europejski ład pokojowy, który wykształcił się w latach 1919-1920, 1945 i 1989-1990, usankcjonował postępującą etnizację europejskich granic międzypaństwowych. W XX wieku ofiarą europejskiego etnonacjonalizmu i jego barbarzyństwa padły miliony ludzi, których z powodu ich pochodzenia etnicznego czy języka zwalczano, mordowano, deportowano, poddawano przymusowej asymilacji, pozbawiano tożsamości. Bośnia-He-rcegowina stanowi ostatni - jak dotąd - etap tegtf procesu. W Europie język odgrywa istotną rolę w kształtowaniu się nowoczesnych państw narodowych, co jednak nie znaczy, że jest tak na całym świecie. Granice etniczno-kulturowe i językowe rzadko pokrywają się z granicami terytorialnymi poszczególnych państw. W 1995 roku Organizacja Narodów Zjednoczonych skupiała 184 państwa, podczas gdy językoznawcy szacują, że na świecie mówi się około 4 tysiącami języków4. Gdyby każda wspólnota językowa miała własne państwo, świat rozpadłby się na nieprzebraną mnogość państw i państewek. Z ogólnoświatowej perspektywy europejski nacjonalizm językowy okazuje się wyjątkiem, a nie regułą. Również w Europie język nie wszędzie jest fundamentem nowoczesnego państwa narodowego. Szwajcarzy i Belgowie rozwinęli wspólnotową tożsamość, choć zarówno Szwajcaria, jak i Belgia są wielojęzykowymi terytoriami. Z drugiej strony Jugosławia rozpadła się na mniejsze państwa, choć Serbowie, Chorwaci, Bośniacy i inne grupy narodowościowe mówią tym samym językiem literackim, który dawniej nazywano językiem serbsko-chorwackim. Mimo wspólnego języka, nie byli Serbo-Chorwatami w węższym, etnicznym znaczeniu. Serbów i Chorwatów różni historia, obyczajowość, a przede wszystkim religia. 4 Liczba współcześnie używanych na świecie języków nie daje się dokładnie ustalić, statystyki podają od około 2,5 tysiąca do około 5,5 tysiąca języków. Por. Brockhaus Enzyklopiulie in vierundzwcmzig Biinden, 19., w pełni nowe wydanie, t. 20, Mannheim 1993, s. 698; Bernard Comrie (red.), The wortd's major languages, London 1989, s. 2. 1. POTAJEMNY POWRÓT SACRUM, strona 134 Kogoś, kto na przełomie lat sześćdziesiątych i siedem dziesiątych przepowiadałby powrót w Europie konfliktowi i wojen o podłożu religijnym, w kręgach intelektualnych wy-śmiano by jako człowieka o anachronicznych poglądach 1. Po lata osiemdziesiąte tematyka religii pozostawała białą plamą w książkach większości socjologów i historyków. Wojna domowa w Irlandii Północnej ze swymi wyznanio wymi frontami nie pasowała wprawdzie do obrazu zlaicyzowanego społeczeństwa zachodnioeuropejskiego, ale obserwa torzy traktowali ją głównie jako konflikt społeczno-ekonomiczny, wtłoczony w marksistowski schemat walki klas, któryl zdominował myślenie ówczesnych intelektualistów. Sytuacja w Irlandii Północnej stanowiła, można rzec, wyjątek w świeckiej Europie, niemal identycznie interpretowanej zarówno', przez wschodnioeuropejskich, jak i przez zachodnioeuropejskich teoretyków. Nacjonalizm o podłożu religijnym był w tym obrazie nie do pomyślenia - i w pewnym sensie nie istniał. Oświeceni intelektualiści starali się nie pamiętać, żel w konflikcie północnoirlandzkim straciły życie już setki ofiar Nie bez znaczenia był tu fakt, że Irlandia na mapie europe skiej zajmuje bądź co bądź marginalną pozycję. 1 Składające się na ten rozdział wywody przedstawiłem 2 czerwca 1994 roku na Uniwersytecie Nijmegen (Holandia) oraz 10 kwietnia 1995 roku na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie (Polska). Dziękuję Emilowi Brixowi (Kraków/Wiedeń) Maciejowi Krasickiemu (Warszawa), Miłowitowi Kunińskiemu (Kraków), Czesławowi Porębskiemu (Kraków), Janowi Roesowi (Nijmegen), Zofii Sokolewicz (Warszawa) Aleksandrowi Szulcowi (Kraków), Janowi Thurlingsowi (Nijmegen), Józefowi Tisch-nerowi (Kraków), Jerzemu Turowiczowi (Kraków), Markowi Waldenbergowi (Kraków), Jackowi Woźniakowskiemu (Kraków) i Henrykowi Woźniakowskiemu (Kraków) z; liczne inspiracje. Również szwajcarską politykę w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych absorbował spór, którego motywów wyznaniowych trudno było nie dostrzec: spór o^statusjury. Ale jeszcze dziś wszystkie strony tego konfliktu, który doprowadził do podziału Jury, z ogromną powściągliwością podejmują wątek jego wyznaniowych aspektów. Jeszcze jeden przykład działania mechanizmów wypierania, widocznych w nowoczesnym społeczeństwie! Większość intelektualistów zgodnie podzielała przekonanie, że w nowoczesnym społeczeństwie religia i Kościoły nie dostarczają już interesujących tematów. Marksiści wszystkich odcieni uważali religię za „opium dla ludu", natomiast przedstawiciele, szkoły liberalno-mieszczańskiej za relikt minionego świata bądź znamię niedorozwoju kulturowego. Filozof i politolog Otto Kallscheuer trafnie zauważa, że ogromna większość zachodnioeuropejskich analityków była nie przygotowana intelektualnie do przełomu historycznego i społecznego lat osiemdziesiątych2. Trzeba było dobrych dziesięciu lat, by zachodnioeuropejskie laboratoria myślowe i czasopisma kulturalne ponownie odkryły problematykę religijną, której znów zaczęto poświęcać konferencje naukowe i wydania specjalne periodyków. Antyreligijna tradycja oświeceniowa nie znikła jednak całkowicie. Wolterowskie „Ecrasez l'in-fdme" ciągle kołacze się w umysłach wielu intelektualistów. Nigdy nie podzielałem lęku przed podjęciem problematyki religii, jaki wykazywali teoretycy procesów modernizacji3. Tak jak nie można mówić o końcu historii, tak i nie można mówić o końcu religii. Wydaje się raczej, że właśnie procesy sekularyzacyjne osiągnęły swój punkt graniczny4. W większości krajów Azji czy Afryki powrót religii w sferze politycznej jest wyraźnie widoczny, a i w samej 2 Otto Kallscheuer, Gottes Wort und Volk.es Stimme. Glaube. Macht. Politik, Frankfurt a. Main 1994, s. 14. 3 Por. zwłaszcza Urs Altermatt, Katolicyzm a Nowoczesny Świat, Kraków 1995. 4 Tezę tę reprezentują: Gilles Kepel, Die Rache Gottes. Radikale Moslems, Chrislen und Jutlen auf dem Vormursch, Miinchen 31994 (francuski oryginał ukazał się w 1991 roku w Paryżu pod tytułem: La revanche de Dieu. Chretiens, juifs et musulmans a la reconquete du monde); Kallscheuer, Gottes Wort und Volkes Stimme; Jose Casanovą, Religion und Óffentlichkeil im OstAVestvergleich, w: „Transit. Europaische Revue", 1994, nr 8, ss. 21-41. 136 Europie Zachodniej klasyczny model sekularyzacji uległ zachwianiu. Zmiana ta niewątpliwie łączy się również z renesansem kwestii etniczno-narodowej. Jak pokazuje konflikt bałkański czy konflikt kaukaski, fundamentalizm religijny może wejść w związek z nacjonalizmem etnicznym, co w istotny sposób zaostrza istniejące antagonizmy. Czynnik religijny najtrwalej działa tam, gdzie Kościół stał się ostoją, tożsamości narodowej. Logika wewnętrzna nacjonalizmu i fundamentalizmu zmusza je do kreowania obrazu wroga i napiętnowania obcych. Powrót religii w sferze politycznej W połowie lat siedemdziesiątych w sferze politycznej dały o sobie znać ruchy odnowy religijnej, zarówno o fundamentalistycznym, jak i niefundamentalistycznym charakterze. Z reguły miały one znacznie starszy rodowód, ale w latach pięćdziesiątych nie zwracały jeszcze na siebie uwagi. Francuz Gilles Kepel poświęcił temu zjawisku książkę pod prowokacyjnym tytułem La revanche de Dieu - „Zemsta Boga" -która w 1991 roku stała się sukcesem wydawniczym. Kepel zajmuje się wszystkimi religiami abrahamistycznymi, to znaczy judaizmem, chrześcijaństwem i islamem. Musimy wyraźnie podkreślić ten fakt, ponieważ intelektualiści zachodnioeuropejscy z upodobaniem uważają fundamentalizm religijny za specyficznie islamskie zjawisko, z którym świat Zachodu ma jakoby niewiele wspólnego. By udokumentować tezę o uniwersalności fundamentalizmu religijnego przytoczmy kilka dat. W 1976 roku w Stanach Zjednoczonych prezydentem został wybrany outsider Jimmy Carter, człowiek z południowego stanu Georgia, który jako „odrodzony baptysta" nie ukrywał swego zaangażowania religijnego i etycznego. Charakter ruchu odnowy religijnej miaała również organizacja Morał Majority, której powstanie w 1979 roku zapoczątkowało w Stanach renesans prawicowo-konserwatywny. W 1977 roku w Izraelu pod przywództwem Menachema Begina doszedł do władzy prawicowy blok Likud, który za- 137 stąpił skłaniającą się ku laicyzmowi Partię Pracy. Dzięki tej zmianie zyskały na znaczeniu partie religijne, w których polityka łączyły się z religią. W 1978 roku kardynał Karol Wojtyła z Krakowa stanął na czele Kościoła rzymskokatolickiego. W porównaniu ze swym poprzednikiem Pawłem VI polski papież Jan Paweł II obrał bardziej konserwatywny kurs, którego głównym punktem pozostaje ewangelizacja świata. W katolicyzmie zyskały na znaczeniu grupy charyzmatyczne, które podkreślają doniosłość przeżyć wspólnotowych i dążą do duchowej ewangelizacji nowoczesnego świata. Można tu wymienić włoski ruch Comunione et Liberazione. Niewiele wspólnego ma z nim tradycjonalistyczny ruch biskupa Lefebvre'a, który zdecydował się na drogę schizmy. W 1979 roku prozachodni szach Iranu musiał ustąpić przed islamskim fundamentalistą, ajatollahem Chomeinim, który powrócił do Teheranu z paryskiego wygnania i proklamował powstanie Republiki Islamskiej. Fundamentalizm islamski, który odrzuca cały nowoczesny świat i propaguje dżihad, zdobywa zwolenników od Kairu po Indie i od Paryża po Senegal. Ponad wszystkimi różnicami, zjawiska te łączy wspólne przekonanie, że nowoczesny świat wymaga odnowy religijnej, to znaczy rechrystianizacji, czy reislamizacji, czy rejudaizacji. Wszystkie one odrzucają nowoczesną zasadę rozdziału religii i państwa5. Jakkolwiek by interpretować wszystkie te wydarzenia i ruchy, postaci i organizacje, jedno jest pewne: w ostatnich dziesięcioleciach XX wieku religie i Kościoły uzyskały nowe możliwości działania. Przerażeni manowcami nowoczesnego świata, ludzie w poszukiwaniu pewności i bezpieczeństwa powracają do zagubionych niegdyś zasad religijnych. Problemy społeczne, takie jak eksplozja demograficzna, ochrona środowiska, kryzys energetyczny, epidemia AIDS itp., właśnie wśród członków nowej warstwy średniej rodzą kompensacyjną potrzebę sensu i religii6. 5 Kepel, Die Rache Gottes, ss. 269-289. 6 Por. na przykład Hermann Liibbe, Sdkularisierung. Geschichte eines ideenpoliti-schen Begriffs, Freiburg i. Br.-Munchen 1965. 138 W islamie, podobnie jak w judaizmie, nowe ruchy religijne okrzepły mniej więcej dwadzieścia pięć lat po powstaniu nowoczesnych państw - Izraela, Egiptu itp. W kręgu chrześcijaństwa lata powojenne wspierały proces uniezależniania się polityki od kościelnej kurateli. W okresie Soboru Watykańskiego Drugiego, który obradował od 1962 do 1965 roku, Kościół na nowo określił swój stosunek do nowoczesnego świata i obrał drogę aggiornamento, którego protestantyzm dokonał już znacznie wcześniej. Ale i w protestantyzmie w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych pojawiły się nowe ruchy. Można zatem powiedzieć, że zarysowuje się epokowa zmiana aksjologiczna, która stawia pod znakiem zapytania znaczenie postępu materialnego. Kryzys wielkich ideologii - dość przypomnieć komunizm marksistowski w Europie Wschodniej czy materializm kapitalistyczny w Europie Zachodniej - rodzi ruchy poszukiwań duchowych, które sytuują się poza materializmem i racjonalizmem. Dzięki temu pod koniec XX stulecia powszechne procesy sekularyzacyjne mogły ulec wyraźnemu spowolnieniu. Fundamentalizm jako protest nowoczesnego świata Ruchy odnowy religijnej i wszelkiego rodzaju fundamen-talizmy są owocem nowoczesnego świata7. Obszary, które łączy nowoczesny świat, są coraz rozleglejsze pod geograficznym względem i coraz bardziej zróżnicowane w sensie genealogii społecznejs. Żyjemy w globalnym świecie techniki i ekonomii - warunki życia wszędzie coraz bardziej się uniformizują. Ale można też zauważyć przeciwny proces. Rośnie zainteresowanie tradycją. Nigdy wcześniej nie odrestaurowano z taką wiernością historyczną tylu zabytków co dzisiaj9. Tendencje takie występują nie tylko w dziedzinie 7 W odniesieniu do tej problematyki wypowiedziałem się już w książce Katolicyzm a Nowoczesny Świat. Tam też można znaleźć odpowiednie wskazówki bibliograficzne. Por. Altermatt, Katolicyzm a Nowoczesny Świat, ss. 59-67. 8 Por. Hermann Lubbe, Abschied vom Superstaat. Vereinigte Staaten von Europa wird es nicht geben, Berlin 1994, s. 58; Thomas Meyer, Fundamentalismus. Aufstand gegen die Modernę, Hamburg 1989. 9 Przykład ten podaje Liibbe, Abschied vom Superstaat, s. 61. ochrony zabytków, lecz dotyczą również innych sfer kultury codziennej, a także języka i religii. W świecie, w którym zapanowała tak ogromna ruchliwość, coraz bardziej zaczyna się liczyć pamięć o wspólnym pochodzeniu. Powojenna fala modernizacji i liberalizacji w latach 1945-1965 podmyła duchowo-religijne fundamenty i wywołała dezorientację. Dlatego ludzie tęsknią za poczuciem osłaniającej pewności, która miała swe źródło w zwartym obrazie świata i w sprawdzonych formach życia. W zachodnim społeczeństwie przemysłowym pojawiły się fundamentalis-tyczne nurty, które w poszukiwaniu nowej pewności powracają do rzekomo wypróbowanych rozwiązań. Dotyczy to zarówno chrześcijaństwa, jak i islamu. Bassam Tibi stwierdza, że fundamentalizm jest ideologią mobilizacyjną, która wprawdzie demonizuje kulturową nowoczesność i polityczną demokrację, ale dla osiągnięcia swych celów posługuje się nowoczesnymi instrumentami10. Zsekularyzo-wane państwo na pozór nie oferuje żadnych możliwości rozwiązania kryzysu światopoglądowego i społecznego, stąd na przykład fundamentaliści arabscy domagają się powrotu „państwa islamskiego". Z funkcjonalnego punktu widzenia fundamentalizm religijny jest strukturą spowalniającą proces zmian nowoczesnego społeczeństwa. Fundamentalizm religijny wyraża zaniepokojenie tempem przeobrażeń społecznych, które w ostatnich dziesięcioleciach nabrały nie znanego dotąd przyspieszenia. W tym sensie stanowi on integrujący składnik procesów modernizacyjnych. Fundamentalizm generuje dialektyka nowoczesności. Można powiedzieć, że fundamentalizm należy poniekąd do patologii postępu, albowiem rodzą go niedostatki, które są spadkiem po zanikającej zgodzie na wzrost i postęp ekonomiczny. Fundamentalizmu religijnego nie można jednak wyjaśniać jedynie przez pryzmat sytuacji społecznej 11. Wśród chrześ- 10 Por. Bassam Tibi, Der religidse Fundamentalismus im Obergang zum 21. Jahrhundert, Mannheim 1995, s. 24. 11 Por. Fritz Stolz, Fundamentalisten, Evangelikale, Enthusiasten - Formen kommen-der Religiositat?, w: Martin Dahinden (red.), Neue soziale Bewegungen - und ihre gesellschafllichen Wirkungen. lnterdisziplindre Vortragsreihe der Eidgenossischen Tech-nischen Hochschule Ziirich und der Universitat Ziirich, „Ziircher Hochschulforum", 10, Ziirich 1987, ss. 127-145. 140 cijan nurty fundamentalistyczne są również reakcją na procesy, które zachodzą w samym Kościele. W krajach zachodnioeuropejskich rozwinął się typ chrześcijaństwa przeciętnego, akceptujący rozpowszechnioną wizję świata i przyjmujący oświeceniowe modele. Na przykład protestantyzm w znacznej mierze zaaprobował instytucje demokratyczne, którym nadał chrześcijańską interpretację. W reakcji na te przeobrażenia ruchy fundamentalistyczne sięgają po dawne wzorce, które niegdyś okazały się przekonujące. W protestantyzmie na znaczeniu ponownie zyskuje zasada Pisma, a w katolicyzmie Tradycja. Na Soborze Watykańskim Drugim katolicyzm w pewnym sensie nabrał protestanckiego oblicza. Dlatego trudno się dziwić, że fundamentaliści katoliccy za główne przyczyny rzekomej degeneracji religijnej uważają protestancką reformację, racjonalistyczne oświecenie i rewolucję francuską. Poszukując fundamentów duchowych, fundamentalistycznie nastawieni katolicy odwołują się do zwartej wizji świata, którą środowisko katolickie reprezentowało od połowy XIX wieku aż do czasów Soboru Watykańskiego Drugiego. Kwestią otwartą pozostaje pytanie, czy dzisiejszy kryzys religijny jest zjawiskiem cyklicznym, czy też ma charakter fundamentalnego przełomu. Zwolennicy cykliczności interpretują nowe ruchy religijne jako regresywny epifenomen. W każdym okresie przejściowym dochodzi do zachwiania stabilności społeczeństwa i zakwestionowania jego instytucji - dotychczasowe ideały i formy organizacyjne już nie wystarczają. Na tym gruncie powstają ruchy poszukiwań religijnych, które chciałyby się odsunąć od nowoczesnego świata i powrócić do dawnych czasów. Model cykliczności kryzysów zakłada, że w procesie modernizacji po ruchu wstępującym przychodzi kolej na ruch zstępujący, dlatego można oczekiwać, że po chwiejnej fazie przejściowej pojawi się stan równowagi, opartej na nowym porządku duchowym. Wyjaśnienie to nie głosi, że nowe ruchy religijne mają charakter czysto patologicznych zjawisk. Wręcz przeciwnie, przyznaje, że nowe ruchy religijne przyczyniają się do naprawy nowoczesnego świata - przywracają społeczeństwu te elementy, które w procesie modernizacji skarłowąciały 141 bądź zupełnie zanikły. Jako korekta przesadnej modernizacji rewitalizują określone wartości i tradycje. Przykładem mogą być małżeństwo i rodzina, którym, jako solidarnościowym wspólnotom, zagroziło nowoczesne społeczeństwo, kierujące się zasadą efektywności. Dla drugiej szkoły punktem wyjścia jest model przełomu społecznego. U schyłku XX wieku dwustuletnia historia procesu industrializacji doszła do punktu zwrotnego, w którym pojawi się nowe społeczeństwo. Z tej perspektywy teoretycznej renesans religijności jawi się jako poszukiwanie alternatywnych wizji życia. Nowe ruchy religijne stanowią przejaw postnowoczesnej utopii, która zostawia za sobą racjonalistyczne i pozytywistyczne iluzje nowoczesności. Obecność nowych ruchów religijnych jest zatem sygnałem zwrotu historycznego, który przerwie dominację naukowo--technicznej racjonalności i doprowadzi do jakościowo nowej równowagi między człowiekiem, naturą i społeczeństwem. Koniec procesu sekularyzacji? Czy sekularyzacja jako makrotendencja dobiegła końca? By poważnie zająć się tym kluczowym pytaniem, trzeba najpierw zdefiniować sens opalizującego pojęcia „sekularyzacja". Jak wywodzi socjolog Jose Casanovą, teza o sekularyzacji zawiera trzy różne sądy: 1. W nowoczesnym społeczeństwie świeckie sfery życia wyzwalają się spod kontroli norm i instytucji religijnych. Dlatego nie może już być mowy o Kościele państwowym. 2. W następstwie rewolucji przemysłowej dochodzi u wielu ludzi do zaniku praktyk religijnych. 3. Religia jest prywatną sprawą jednostki. Te trzy główne twierdzenia sekularyzmu zostały sformułowane w dziejach Europy Zachodniej i Ameryki Północnej. Islam - nie mówiąc już o religiach azjatyckich, takich jak hinduizm czy buddyzm - zna inną tradycję, dlatego ograniczę się w tych wywodach do chrześcijaństwa. Jeśli chodzi o kwestię rozdziału Kościoła i państwa, to do XIX wieku Kościoły niemal we wszystkich krajach Europy 142 Zachodniej korzystały z uprzywilejowanej pozycji12. W XIX, a zwłaszcza w XX wieku tryumfuje - jeśli pominąć nieliczne pozostałości w Anglii i Skandynawii - zasada rozdziału Kościoła i państwa. Na Soborze Watykańskim Drugim Kościół katolicki zaakceptował autonomię polityki i w wielu sprawach upodobnił się do Kościołów protestanckich. Tym sposobem znikły istotne różnice, które dotychczas dzieliły katolicyzm i protestantyzm. Do czasów Vaticanum Secundum katolicyzm opowiadał się za specjalnym statusem Kościoła w społeczeństwie, co w kręgu cywilizacji europejskiej nadało mu specyficzne piętno. Natomiast w Stanach Zjednoczonych rozdział Kościoła i państwa jest starą tradycją. Nieobecność Kościołów wtopionych w porządek państwowy i chronionych przez konkordat w żadnym razie nie ograniczała tam jednak wpływu religii. W Europie liberalizm światopoglądowy i polityczny starał się wypchnąć Kościoły ze sfery publicznej, co wywoływało sprzeciw konserwatystów. Zupełnie inaczej wyglądało to w Stanach, gdzie przedstawiciele nurtu oświeceniowego rozdział Kościoła od państwa i uprywatnienie religii starali się traktować jako dwie różne kwestie. Kościół miał być wolny od opieki państwa, a państwo miało być wolne od kontroli Kościoła, z czego jednak amerykańscy liberałowie nie wyciągali wniosku, że religia musi stanowić prywatną sprawę obywatela. Dlatego w Ameryce wykształciła się zupełnie inna postawa wobec religii i Kościoła. Kościoły nie zostały tam zepchnięte na margines społeczny, pluralizm religijny zaś sprawił, że od 1800 do 1950 roku w Ameryce liczba praktykujących nie malała w takim tempie jak na kontynencie europejskim. Teza o sekularyzacji, głosząca, między innymi, postępujący zanik religijności w społeczeństwie przemysłowym, tylko w ograniczonym zakresie znajduje zastosowanie w odniesieniu do amerykańskiego społeczeństwa. 12 Z obfitej literatury przedmiotu odsyłam do: Casanovą, Religion und Offentlichkeit im Ost/Westvergleich, „Transit", 1994, nr 8, ss. 21-41; Kallscheuer, Gottes Won und Yolkes Stimme. 143 Różnice między wschodem i zachodem Europy Europejscy socjologowie zwykli traktować Stany Zjednoczone jako wyjątek w nowoczesnym świecie zachodnim. Osobiście skłaniam się ku przeciwnej tezie: amerykańskie społeczeństwo pod wieloma względami lepiej od europejskiego odpowiada modelowi nowoczesnego społeczeństwa. Amerykański pluralizm religijny ma formę rynku, na którym jednostka z różnorodnej oferty wybiera sobie tę propozycję, która odpowiada jej osobistym potrzebom. Wolność w sprawach sumienia i religii stoi u samych początków. amerykańskiej demokracji. „[...] Własność mają [w Ameryce] ] niektórzy, a sumienie wszyscy [...]", stwierdza filozof społeczny Michael Walzer13. Pluralizmowi religijnemu odpowiada nawet architektura urbanistyczna amerykańskich miejscowości. W centrum amerykańskiego town nie widzimy jak zwykle w Europie kościoła, lecz park, wokół którego grupują się domy Boże rozmaitych religii. W krajach europejskich dawna zasada monopolistycznej pozycji Kościoła państwowego spowodowała, że w XIX i XX wieku dochodziło do gwałtownych walk pomiędzy siłami ! świeckimi i siłami duchownymi, pomiędzy państwem i Kościołem. W Stanach żaden Kościół nie uzyskał kontroli nad całym społeczeństwem, dlatego nie rozwinął się tam również antyklerykalizm europejskiego typu. Różnorakie wspólnoty religijne wprawdzie konkurowały ze sobą, ale traktowały religijność jako cnotę patriotyczną. W Europie religia i polityka stale się ze sobą splatały. W kręgu katolicyzmu w okresie od 1850 do 1950 roku sprawą katolicką na forum publicznym zajmowały się stowarzyszenia i partie katolickie. Katolicyzm polityczny zaczął zanikać dopiero w drugiej połowie lat sześćdziesiątych. W Holandii, Belgii, Niemczech i Szwajcarii środowisko katolickie ulegało procesowi postępującej erozji. Akcja Katolicka, skupiająca rozmaite stowarzyszenia, gdzieś zniknęła, katolickie partie chadeckie straciły na znaczeniu i przechodzą wyraźny regres. Dzięki 13 Michael Walzer, Referat auf einem Kongress der Unmersitat Bologna zur Zweihundert-Jahr-Feier der amerikanischen Verfassung, cytowane w: Kallscheuer, Gottes Wort und Yolkes Stimme, s. 127. 144 Soborowi Watykańskiemu Drugiemu zachodnioeuropejski katolicyzm zaczął się godzić z nowoczesnym światem. W krajach takich jak Niemcy, Szwajcaria czy Austria Kościół może jednak nadal liczyć na wsparcie ze strony szczątkowego środowiska katolickiego. Reakcje na orzeczenie niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego w sprawie krzyży szkolnych z sierpnia 1995 roku dowodzą, że chrześcijańska substancja ciągle jeszcze jest wśród ludzi mocniej obecna, niż się to niekiedy przyjmuje. W Europie Wschodniej sytuacja Kościołów lokalnych była w epoce komunizmu zupełnie inna. Ateistyczne państwo zwalczało albo przynajmniej dyskryminowało religię, dlatego Kościoły stały się głównym sprzymierzeńcem opozycji obywatelskiej. Wszędzie, od Niemieckiej Republiki Demokratycznej przez Polskę po Ukrainę, Kościoły lokalne pozostawały instytucjami, w których walka o sprawy kościelne w mniejszym czy większym stopniu łączyła się z walką o powszechne prawa człowieka i obywatela. Po rozpadzie systemu komunistycznego Kościoły w Europie Wschodniej przestały pełnić tę rolę. Choć odzyskały część swych dawnych praw i przywilejów, to jednak żaden ze wschodnioeuropejskich Kościołów łacińskich nie stara się osiągnąć statusu Kościoła państwowego, jaki miały one jeszcze przed drugą wojną światową. U końca XX wieku w Stanach Zjednoczonych, w Europie Zachodniej i w Europie Wschodniej w pewnym sensie panuje podobna sytuacja religijna. W każdym razie, współczesne przeobrażenia zbliżyły do siebie katolicyzm i protestantyzm, ponieważ również katolicyzm oficjalnie uznaje zasadę wolności religijnej. W krajach byłego bloku wschodniego Kościoły lokalne po 1989 roku nie powróciły już do status quo ante. Nawet rosyjski Kościół prawosławny, który zna długą tradycję cezaro-papizmu, zmierza ku rozdziałowi Kościoła i państwa. Tym samym znika linia podziału między zachodnim chrześcijaństwem łacińskim i wschodnim chrześcijaństwem prawosławnym. Rozstając się ze swą uprzywilejowaną pozycją w państwie, Kościoły wyzwalają się z objęć klasy panującej. W Europie Zachodniej ścisła więź Kościoła z establishmentem politycznym powodowała, że niższe warstwy społeczne, w tym zwłaszcza robotnicy, często odwracały się od Kościoła. W Sta- 145 nach, inaczej niż w Europie, nie nastąpił znaczny odpływ robotników. W Ameryce wspólnoty religijne zachowały również swe związki z uniwersytetami, które, jak Harvard czy Yale, powstały z instytucji chrześcijańskich. Natomiast europejskie uniwersytety katolickie, takie jak uniwersytet w Lou-vain, we Fryburgu czy w Lublinie, jeszcze po drugiej wojnie światowej były spychane do naukowego getta. Do 1970 roku procesy sekularyzacyjne obejmowały przede wszystkim Europę Północno-Zachodnią, Basen Paryski i protestancką Północ od Skandynawii po kraje nadbałtyckie. W Europie Południowej i w Europie Środkowej katolicyzm w pierwszej połowie XX wieku dysponował takim instrumentem mobilizacji mas jak stowarzyszenia katolickie i partie chadeckie. Zmieniło się to w trzech ostatnich dziesięcioleciach XX wieku. W Portugalii i Hiszpanii ścisła współpraca') Kościoła i państwa w epoce faszyzmu spowodowała, że katolicyzm w' zasadzie przestał się liczyć jako siła społeczna. W typowo katolickich regionach, takich jak Bretania, Kraj Basków, niemiecka Nadrenia czy Niderlandy, nastąpił regres katolicyzmu stowarzyszeń i partii. U końca XX wieku katoli-cyzm polityczny znajduje publiczny rezonans już tylko w nie-których regionach alpejskich. Chodzi o Bawarię i Niemcy Południowe, a także o część Szwajcarii i Austrii. Jak się zdaje, Europa idzie drogą Stanów Zjednoczonych. Działalność Kościołów w coraz większym stopniu toczy się w warunkach konkurencji i pluralizmu, które na pierwsze miejsce wysuwają charyzmatyków, proroków i przedsiębiorców religijnych. W niegdyś katolickiej Europie Południowej i w niegdyś komunistycznej Europie Wschodniej zapanowała pustka aksjologiczna, którą zapełniają nowe ruchy religijne protestantyzmu ewangelicznego i wszelkiego rodzaju sekty, zmuszając tradycyjne Kościoły do zmiany stylu działania. Dialektyczna więź religii i nacjonalizmu Religię można wykorzystywać jako narzędzie integracji politycznej, dlatego muszę zapytać, jakiego rodzaju relacje zachodzą między nacjonalizmem i religią. 146 W dawnych społeczeństwach europejskich religia i Kościół odgrywały istotną rolę, gdyż zaspokajały potrzebę wspólnoty i dostarczały mechanizmów integracji społecznej. W miarę jak społeczeństwa się unowocześniały, Kościołowi było coraz trudniej odpowiedzieć na tę potrzebę poczucia wspólnoty. 1 Za historykami Carltonem J. H. Hayesem i Johnem Lukacsem oraz wielu innymi przedstawicielami nauk społecznych reprezentuję tezę, że w XIX i XX wieku nacjonalizm zajmował miejsce religiil4. Poczucie narodowe przejmowało, jako funkcjonalny ekwiwalent, integracyjną rolę religii. Gdy giną dawne formy wspólnoty, ludzie zaczynają tęsknić za jej nowymi postaciami. Ten znany mechanizm socjopsychologiczny odgrywa istotną rolę zwłaszcza w warunkach kryzysu, do którego prowadzą procesy głębokiej transformacji. Nacjonalizm wiąże się z podstawową potrzebą religijną człowieka i zastępuje religię jako wspólnatotworcza siła nowoczesnego społeczeństwa. Faktycznie, bliższa analiza nacjonalizmu pokazuje, że zawiera on w sobie quasi-religilne elementy. Na przykład posługuje się podobnymi instrumentami jak Kościół i przyjmuje formy sakralno-liturgiczne. Ludzie kłaniają się przed flagą narodową jak przed najświętszym sakramentem, hymn narodowy odśpiewują jak Te Deum..., zbierają się na masowych mityngach jak na uroczystościach religijnych, urządzają procesje do sanktuariów narodowych, tak jak wierni do miejscowości pielgrzymkowych '5. Nacjonalizm na pozór potrafi zastąpić religię, gdyż zaspokaja religijną potrzebę sensu i wspólnoty. Coraz bardziej oddalając się od tradycyjnych religii chrześcijańskich i ich powszednich praktyk religijnych, ludzie zaczęli poszukiwać zastępczych struktur. W niemal wszystkich krajach punktem zwrotnym okazała się industrializacja, która wspierała obojętność religijną i osłabiała więź z Kościołem. Rodziło to 14 Por. na przykład Carlton J. H. Hayes, Essays on Nationalism, New York 1928, ss. 93-125; John Lukacs, Die Geschichte geht weiter. Das Ende des 20. Jahrhunderts und die Wiederkehr des Nationalismus, Munchen 1994, ss. 245-287. Pierwodruk ukazał się w 1993 roku w Nowym Jorku pod tytułem: The End of the Twentieth Century and the End of the Modern Age. 15 Hayes, Essays on Nationalism, ss. 107-109. duchową pustkę, którą w Europie wypełniano treściami wiary nacjonalistycznej. Oczywiście, nie twierdzę, że w nowoczesnym społeczeństwie doszło do zaniku religii i Kościoła. Religijne wzorce zachowania również w dzisiejszych czasach wykazują swą doniosłość. Na przykład, schematyczny podział europejskich partii na lewicowe i prawicowe do dziś ma wyraźnie religijny wymiar. Partie lewicowe skłaniają się ku anty klerykalizmowi i wojującemu ateizmowi, natomiast partie prawicowe pośrednio bądź bezpośrednio solidaryzują się z Kościołem. Wróćmy do pytania, w jaki sposób czynnik religijny związał się z nacjonalizmem. Historia Europy pokazuje, że religia odgrywa istotną rolą w procesie nacjonalizacji państwa zwłaszcza wtedy, gdy wartości religijne stanowią fundamentalny składnik kultury narodowej. Pouczającym przykładem może być tutaj Polska w drugiej połowie XX wieku. Po drugie, czynnik religijny istotnie przyczynia się do powstania ruchu etniczno-narodowego, gdy mniejszość, próbując się odróżnić od dominującej kultury państwowej, czyni to za pośrednictwem religii. Klasyczny przykład stanowi tu; konflikt w Irlandii Północnej. Na Zielonej Wyspie 16 pojęcia „protestant" i „katolik" mają nieco inne znaczenie niż na kontynencie, ponieważ oznaczają przede wszystkim przynależność do dwu różnych wspólnot kulturowych i etnicznych, pomiędzy którymi dodatkowo występują jeszcze dysproporcje społeczne, a komunikacja społeczna od XVII wieku właściwie jest nieobecna. Północnoirlandzcy katolicy z upragnioną zmianą politycznego status quo wiążą nadzieję na równouprawnienie polityczne i społeczne, a także na rozkwit gospodarczy. U północnoirlandzkich protestantów wszystkie te plany wyzwalają odruch obronny i rodzą mity historyczne - Rzym i papiści mają jakoby zagrażać ich anglosasko-prostestanckiemu „narodowi". Te protestancko-narodowe mity co roku celebruje się i utrwala podczas uroczystych procesji. 16 Na temat Irlandii por.: Peter Alter, Wandel und Kontinuitat des Nationalismus in lrland, w: Heinrich August Winkler (red.), Nationalismus in der Welt von heute, „Geschichte und Gesellschaft. Zeitschrift fiir historische Sozialwissenschaft", Sonderheft 8, Gottingen 1982, ss. 42-43, 49. 148 W tyglu nowoczesnego społeczeństwa przemysłowego kultura świecka państwa narodowego okazuje się silniejsza od religii17. Nowoczesne państwo stara się zmniejszyć wpływ Kościołów i wykorzystać religię do własnych celów. W jednorodnym kulturowo państwie narodowym religia zwykle wchodzi w ścisły związek z ukształtowaną przez nie kulturą i etnicznością. By zaadaptować się do panującej kultury, ludzie, w okresie industrializacji przenosząc się ze wsi do miast, porzucali swą dotychczasową kulturę ludową, na przykład swój dialekt czy swe ludowe wyobrażenia religijne. Z tej jednolitej kultury ukształtowała się w końcu świadomość narodowa. W dawnej Europie kulturę wysoką wspierał przede wszystkim Kościół. W nowoczesnym społeczeństwie Kościół stracił tę rolę. Ernest Gellner trafnie zauważa, że kultura jest już możliwa bez Kościoła. Państwo narodowe zajęło miejsce dworu czy kleru. W dzisiejszych czasach nad kulturą parasol ochronny roztacza państwo, a nie, jak dawniej, religia. Ludzie identyfikują się ze swą kulturą, która umożliwia im ich własny rozwój. Czują się związani ze swą kulturą i swym państwem narodowym. Okoliczność ta wyjaśnia, dlaczego w zachodnich państwach przemysłowych ludzie nad religię przedkładają państwo narodowe. Pytanie testujące brzmi: „Czy jesteś Holendrem (Amerykaninem, Szwajcarem itd.), a dodatkowo katolikiem? Czy też jesteś katolikiem, a dodatkowo Holendrem (Amerykaninem, Szwajcarem itd.)?" U końca XX wieku odpowiedź wszędzie wygląda tak samo: „Holendrem (Amerykaninem, Szwajcarem itd.)". Dla dzisiejszych mieszkańców Zachodu związek z powszechnie uznawaną kulturą i państwem narodowym jest ważniejszy od związku z powszechnie uznawaną religią i Kościołem. Kościoły chrześcijańskie swój wpływ na ludzi tracą w takim tempie i w takim zakresie z jakich jeszcze przed kil- 17 Por. Ernest Gellner, Nationalismus und Modernę, Berlin 1991; Benedict Anderson, Die Erfindung der Nation. Zur Karriere eines erfolgreichen Konzepts, Frankfurt a. Main-New York 1988; Eric Hobsbawm, Nationen und Nationalismus. Mythos und Realitat seit 1780, Frankfurt a. Main 21992. 18 Ideę tę zawdzięczam Ernestowi Gellnerowi, Nationalismus und Moderne, ss. 111-112. 149 kudziesięciu laty nie sposób sobie było w ogóle wyobrazić. Wolną przestrzeń duchową, która powstaje w wyniku tych zmian, wypełniają wszelkiego rodzaju ruchy quasi-religijne I to jest też jedna z przyczyn odrodzenia się nacjonalizmu. Pewne analogie widać nawet między nacjonalizmem i no-woczesnym katolicyzmem. Katolicyzm polityczny pojawił się, podobnie jak nacjonalizm, w XIX i XX wieku 19. W połowie XIX wieku wykształciła się religia masowa, która wyparła lokalną religijność ludową. Religia masowa zrodziła katolicki ruch stowarzyszeń, partii i czasopism, który mógł fuąk-cjonować jedynie dlatego, że przeciętny katolik, umiejąc czytać i pisać, przyswajał sobie system pojęć, znaków i symboli, który był znany w całym orbis catholicus. Wierni, którzy dotychczas opierali się na lokalnej kulturze ludowej i jej religii, teraz praktykowali międzynarodowy wariant swej wiary. W drugiej połowie XIX wieku z inspiracji Rzymu przyjęła się ultramontanistyczna odmiana katolicyzmu, która zredukowała różnice między lokalnymi kulturami ludowymi. Podobnie jak państwo narodowe, urzędowy Kościół katolicki radykalniej wyznaczył granice oddzielające katolicyzm od jego otoczenia - powstało środowisko katolickie. W Niemczech, Belgii, Holandii i Szwajcarii transformację tę doskonale ilustrują dzieje powstania katolicyzmu stowarzyszeń. Jak podkreśla holenderski historyk Jan Roes20, nowy katolicyzm wykazywał zarówno narodowe, jak i ponadnarodowe rysy. W drugiej połowie XIX wieku doszło do trwałego konfliktu między katolicyzmem i państwem narodowym. Swymi uniwersalistycznymi dążeniami Kościół katolicki przeciwstawiał się wymogowi gwas-totalitarnej lojalności, której od swych obywateli oczekiwało państwo narodowe. Zmagania kulturkamp-fu, które w latach 1850-1950 toczyły się w Europie Zachodniej pomiędzy Kościołem katolickim i liberalnym państwem narodowym, były walką o hegemonię kulturową w społeczeństwie. Między nacjonalizmem i katolicyzmem zawiązywała się również symbioza kulturowa. Jak wiemy ż Historii Europy, 19 Tezę tę bardziej szczegółowo rozwijam w: Altermatt, Katolicyzm a Nowoczesny Świat. 20 Jan Roes, Die katholische Kirche und die Herausforderungen der Modernę in den Niederlanden im 19. und 20. Jahrhundert, w: „Zeitschrift fur Schweizerische Kirchen-geschichte", 89 (1995), ss. 7-44. 150 więź religii i narodu najsilniejsza jest tam, gdzie zagrażają im jakieś czynniki zewnętrzne. Dzieje Polski dostarczają tu poglądowej ilustracji. Symbioza kulturowa: Polska W swej wielowiekowej historii Polska nie zawsze była tak zdecydowanie katolicka, jak mogłoby się to wydawać w drugiej połowie XX wieku21. W XVI wieku unia polsko-litewska obejmowała narody, które nie były ani etniczną, ani językową, ani religijną jednością. Polacy, Litwini, Rusini, Niemcy, Ormianie i Kozacy, katolicy, prawosławni, żydzi, unici i mahometanie - w granicach polskiej monarchii żyły najrozmaitsze narody i religie. Polski był organizm polityczny, któremu swą lojalność okazywała elita polityczna - szlachta. W owych czasach państwo polskie jeszcze wyraźniej niż Konfederacja Szwajcarska było wielokulturowym tworem, który wyróżniał się tolerancją religijną i etniczną. W okresie kontrreformacji katolicyzm stopniowo zdobywał pozycję dominującego wyznania. Od tej pory zaczęto utożsamiać monarchię z religią katolicką, choć i wtedy katolicy nie stanowili nawet połowy ludności. Przeciwstawiając się naporowi prawosławnych Moskali, Polacy coraz bardziej postrzegali swój kraj jako przedmurze chrześcijaństwa łacińskiego. Gdy na mocy układów z 1772, 1793 i 1795 roku Rosja, Prusy i Austria dokonały politycznego i terytorialnego podziału Polski, kultura polska kompensowała utratę państwa. Polscy pisarze romantyczni snuli górnolotne wizje specjalnej misji Polski: Polska jako cierpiący Chrystus, który umiera za europejskie narody. Skutkiem sąsiedztwa z prawosławnymi Rosjanami, na kresach wschodnich doszło do powiązania polskości i katoli- 21 Na temat dziejów Polski por. Jorg K. Hoensch, Geschichte Palens, Stuttgart 1990; Gotthold Rhode, Geschichte Polens. Ein Uberblick, Darmstadt 1980; Enno Meyer, Grundzuge der Geschichte Polens, Darmstadt 1990; Michał Tymowski, Une histoire de la Pologne, Montricher 1993; Adam Krzeminski, Polen im 20. Jahrhundert. Ein hislorischer Essay, Munchen 1993. cyzmu szybciej niż na kresach zachodnich. Na okupowanych przez Rosjan ziemiach wschodnich katolicyzm stanowił tarczę przed rusyfikacją kulturową,i religijną. Na ziemiach zachodnich do utożsamienia wiary katolickiej i polskości doszło dopiero w XVIII wieku. Gdy w XIX wieku Prusy usiłowały germanizować pozostające pod ich administracją tereny, Kościół katolicki również tutaj stał się ostoją kulturowego oporu Polaków, zwłaszcza że na ziemiach tych brakowało szkoły wyższej. W 1901 roku Prusy zakazały nawet polskojęzycznej nauki religii w szkołach powszechnych. Państwo polskie, które odrodziło się po pierwszej wojnie światowej, zajmowało mniejsze terytorium niż Polska przedrozbiorowa. Ludność, której liczba wynosiła 27 milionów, znów była różnej narodowości, mówiła różnymi językami i wyznawała różne religie. 69% ogółu mieszkańców uważało się za Polaków, 14% za Ukraińców, 8% za Żydów, 3,9% za Białorusinów, 3,8% za Niemców, natomiast reszta za Litwinów, Rosjan, Czechów itd. Jeśli chodzi o religię, to katolików było 65%, unitów 10%, prawosławnych 12%, izraelitów 10%, a protestantów 2,5%22. W okresie międzywojennym Polska w żadnym razie nie była zatem jednorodnym państwem narodowym. Rzeczywiście nowa pod tym względem Polska powstała dopiero w następstwie masowej eksterminacji Żydów polskich i spowodowanych przez drugą wojnę światową przesiedleń. Po drugiej wojnie światowej państwo polskie, którego terytorium przesunęło się na zachód, utraciło około 23% swej przedwojennej powierzchni. Liczba ludności zmalała do 23,9 miliona. Jednym z następstw wielkiej migracji lat wojny i okresu powojennego była kulturowa jednorodność ludności. W 1945 roku wszystkie mniejszości narodowe liczyły jeszcze 450 tysięcy osób, co równało się 1,4% ogółu23. W wyniku nazistowskiej eksterminacji Żydów polskich, późniejszego wypędzenia ludności niemieckiej, której większość należała do protestantów, oraz przesunięcia granic państwa w kierunku zachodnim odsetek ludności katolickiej wzrósł do 22 Liczby podaję za: Tymowski, Une histoire de la Pologne, s. 107. 23 Por. Jerzy Kloczowski-Lidia MUllerova, Le christianisme polonais apres 1945, w: Jerzy Kloczowski (red.), Histoire religieuse de la Pologne, Paris 1987, s. 500. 152 ETNONACJONALIZM - EUROPEJSKA ZMORA 97,8%24. Zatem dopiero po drugiej wojnie światowej Polska również w socjologicznym sensie była krajem katolickim. Za komunistycznych rządów, które Rosja sowiecka narzuciła Polsce po drugiej wojnie światowej, Kościół katolicki znów stał się adwokatem polskości, który bronił narodowych i chrześcijańskich tradycji wobec oficjalnej, marksistowskiej filozofii dziejów. Małe uzupełnienie: o ile Stolica Apostolska po zakończeniu drugiej wojny światowej przez długie lata ociągała się z uznaniem granicy na Odrze i Nysie Łużyckiej, o tyle polski Kościół od razu uznał biskupów z nowych diecezji zachodnich za pełnoprawnych członków polskiego Episkopatu. Do 1964 roku urząd biskupa w Gdańsku z aprobatą Watykanu sprawował niemiecki duchowny25. A w Annuario Pontifico z 1971 roku można było jeszcze przeczytać: Breslavia/Bres-lau/Wrocław, przy czym do tego starego arcybiskupstwa wliczono niemieckie i polskie tereny26. Dopiero w 1972 roku Stolica Apostolska ostatecznie uznała nowe granice kościelne. W okresie narzuconej władzy komunistów ścisła więź katolicyzmu i polskości znalazła swój wyraz w „teologii narodu"27. Jej główny reprezentant, kardynał Stefan Wyszyń-Ski, pod wpływem dziewiętnastowiecznego, romantyzującego mesjanizmu dokonał rozróżnienia między narodem i pań-stwem. Eksponując znaczenie narodu, państwo traktował jako wtórną strukturę. Na tej podstawie doszedł do wniosku, że Kościół musi się związać nie z państwem, lecz z narodem, z polskością. Kościół miał zapewnić ciągłość bytu narodowe-go. Dlatego po Soborze Watykańskim Drugim kardynałowi Wyszyńskiemu łatwo było traktować państwo jako instytucję świecką. Katolickość polskiego narodu nie musiała się przejawiać katolickim charakterem państwa. Ścisła symbioza, jaka wytworzyła się między katolicyzmem i polskością w1 okresie komunistycznych rządów, od 1989 24 Gabriel Adrianyi, Geschichte der Kirche Osteuropas im 20. Jahrhundert, Pader-born-Munchen-Wien-Zurich 1992, s. 70. 25 Vincent C. Chriypinski, Church and Nationality in Postwar Poland, w: Religwn and Nalionalism in Soviet and East European Politics, Durham-London 1989, s. 245. 26 Annuario Pontifico 1971, ss. 80-81; Annuario Pontifico 1973, s. 574. : 27 Chriypinski, Church and Nationality in Postwar Poland, s. 259. 153 roku coraz wyraźniej zanika. Byt polskiego państwa nie jest zagrożony z zewnątrz, dlatego tożsamość katolickości i narodu zaczyna się zacierać. Mimo to Jan Paweł II często mówi jeszcze o posłannictwie moralnym Polski. Sięga tym samym po dawny topos, który zwraca przeciwko zachodniemu materializmowi. Parytet: Szwajcaria W epoce wyznaniowej - wiek XVI i XVII - w wielowyznaniowych krajach, takich jak Niemcy, Holandia czy Konfederacja Szwajcarska, rozwinął się model współistnienia, który zmierzał do równoprawności poszczególnych Kościołów i wspólnot wyznaniowych. W XVI wieku Konfederacja rozpadła się na dwa obszary wyznaniowe, które mimo wspólnego parlamentu związkowego żyły w faktycznej izolacji28. Stany (czyli kantony) były wprawdzie skonfederowane, ale uważały się przede wszystkim za ziemie katolickie bądź ziemie protestanckie. W czasach reformacji oba wyznania dwukrotnie - w 1529 i 1531 roku - zmierzyły swe siły militarne, a w 1656 i 1712 roku doszło do dwu dalszych epizodów międzywyznaniowej wojny domowej. Do XIX wieku rozłam międzywyznaniowy hamował przebudowę Konfederacji w nowoczesne państwo, jakkolwiek mimo wszystko utrzymała się ogólnoszwajcarska wspólnota interesów. Na całe szczęście Szwajcarzy swych wewnętrznych wojen wyznaniowych nie prowadzili w tym samym czasie co reszta Europy, dzięki czemu ich skołatany związek państw nie został wciągnięty w wir wojny trzydziestoletniej. Regulacje pokojowe, które Szwajcarzy wypracowali pd wyznaniowych wojnach domowych, uznawały prawo istnienia obu wielkich wspólnot chrześcijańskich. Zasada terytorialności gwarantowała międzywyznaniowe status quo. Formuła cuius regio, eius religio chroniła każde z wyznań przed interwencją drugiego, zabezpieczając ich granice i ich 28 Na temat historii Kościoła w Szwajcarii por. Lukas Vischer-Lukas Schen-ker-Rudolf Dellsperger (red.), Ókumenische Kirchengeschichte der Schweiz, Frei-burg-Basel 1994; Altermatt, Katolicyzm a Nowoczesny Świat. 154 kulturową jednorodność na ściśle oznaczonym terytorium. Dzięki temu pragmatycznemu rozwiązaniu udało się powstrzymać wyznaniowe wojny domowe, które na dłuższą metę musiałyby zniszczyć wspólnotę polityczną. Po rewolucji francuskiej w Europie Zachodniej zatryumfowała zasada wolności w sprawach wiary i sumienia. Międzywyznaniowe przeciwieństwa straciły swój absolutny charakter, ponieważ wiara stała się prawem jednostki. Powstałe w 1848 roku szwajcarskie państwo związkowe uznało się za wyznaniowo neutralne, a regulacje w sprawach kościelnych, zgodnie z federalistyczną zasadą, pozostawiło w gestii kantonów. Międzywyznaniowy rozłam ciągle dawał o sobie znać. W wałkach o kształt nowej konstytucji, które toczyły się od 1830 do 1848 roku, antagonizmy wyznaniowe były bardziej brzemienne w następstwa niż antagonizmy językowe. Ale od 1848 roku właśnie język zaczął zajmować dotychczasową pozycję wyznania. W wielojęzycznej Szwajcarii przyjęła się - co przedstawię poniżej29 - zasada terylorial-ności. Szwajcarskie państwo związkowe oficjalnie uznało wszystkie używane przez Szwajcarów języki, ale konkretne regulacje w tej sprawie pozostawiło w gestii kantonów. Tym razem - inaczej niż w epoce wyznaniowej - Szwajcarzy unik-I nęli tworzenia odrębnych instytucji politycznych dla poszczególnych grup językowych. Dzięki temu Szwajcaria nie rozpadła się na bloki językowe, co z czasem nieuchronnie musiałoby doprowadzić do „belgizacji" kraju. Podobnie jak w epoce międzywyznaniowego parytetu, nowoczesna Szwajcaria zastosowała regułę proporcji w odniesieniu do wspólnot językowych, przyznając poszczególnym grupom językowym proporcjonalną reprezentację we władzach politycznych i sądowych. Konstytucja z 1848 roku opowiedziała się za wolnością religijną i jednoznacznie uznała wiarę za sprawę osobistą poszczególnych obywateli, która nie pozostawała już - jak przed 1798 rokiem - w żadnym związku z prawem do zamieszkiwania danego terytorium. Przed rewolucją helwecką z 1798 roku stosunki wyglądały dokładnie na odwrót. Religia była wówczas sprawą publiczną, natomiast język w znacznej mierze pozostawiono upodobaniu jednostki. W dawnej Konfederacji granice międzywyznaniowe miały jednoznacznie terytorialny charakter, natomiast zasięg poszczególnych obszarów językowych nie był ściśle ustalony. Po 1848 roku Szwajcaria dzieliła się na stosunkowo wyraźnie wyznaczone terytoria językowe. W nowoczesnym państwie szwajcarskim zaczęła obowiązywać, w nawiązaniu do dawniejszych reguł porządkujących międzywyznaniowe stosunki, zasada cuius regio, eius lingua. Katolicyzm kontra państwo narodowe W państwie narodowym kultura stanowiła fundament życia społecznego30. Industrializacja, z towarzyszącym jej wzrostem ruchliwości społecznej i komunikacji, umacniała tę rolę kultury. Państwo wykorzystywało szkołę i służbę wojskową, by wpajać społeczeństwu swój katechizm polityczny. Katolicyzm utrudniał rozkwit państwa narodowego, hamując proces ujednolicania granic politycznych i granic kulturowych, który daje się stwierdzić we wszystkich krajach Europy Zachodniej. Protestanci szybciej niż katolicy przyswoili sobie dominującą kulturę, dlatego też łatwiej integrowali się z państwem narodowym. W stosunku do ruchów narodowowyzwoleńczych Kościół rzymskokatolicki aż do końca XIX stulecia preferował zasadę legitymizmu dynastycznego. Podczas powstania listopadowego papież Grzegorz XVI opowiedział się po stronie cara31. Kwestia rzymska przez dziesięciolecia ciążyła na włoskim państwie narodowym, które Kościół zbojkotował swym słynnym non expedit. W swych wypowiedziach papieże traktowali naród i państwo jako dwie różne realności - uważali naród za twór społeczny i przeciwstawiali się absolutyzowaniu państwa32. Kościół katolicki bronił się przed monopolem, 29 Patrz następny rozdział, ss. 188-211. 30 Por. Gellner, Nationalismus und Modernę. 31 Franc Rode\ Kirche, Nationalitdten und nalionale Minderheiten, w: Ingeborg Gabriel (red.), Minderheiten und nationale Frage, Wien 1993, ss. 37-48. 32 Rudolf Weiler, Zur nationalen Frage als Friedensfrage, w: Gabriel, Minderheiten und nationale Frage, ss. 49-74. 156 jaki w sferze wychowania i kultury uzyskiwało nowoczesne państwo narodowe, które domagało się hegemonistycznej pozycji kulturowej nie tylko wobec poszczególnych regionów czy prowincji, ale i wobec Kościołów. Trudno się dziwić, że opozycyjny stosunek katolicyzmu do liberalnego państwa narodowego wykazywał sprzeczności wewnętrzne. W swej walce z nowoczesnością Kościół i katolicy posługiwali się na wskroś nowoczesnymi środkami, takimi jak stowarzyszenia, partie i czasopisma. W późniejszym okresie przyczyniły się one do unowocześnienia katolicyzmu, ponieważ umocniły w Kościele pozycję laikatu i pozbawiły kler monopolu na przywództwo. Dzięki temu przygotowały grunt pod adaptację katolicyzmu do nowoczesnego - to znaczy pluralistycznego i demokratycznego - społeczeństwa. W Niemczech, Holandii i Szwajcarii w XIX i w pierwszej połowie XX wieku katolicyzm był zainteresowany sprawami państwa w znacznie mniejszym stopniu niż protestantyzm. We wszystkich tych krajach katolicy czuli się mniejszością. Swą uniwersalistyczną, a zarazem i partykularystyczną orientacją przeciwstawiali się państwu narodowemu i wykazywali podwójną tożsamość, która rodziła liczne napięcia. Aż do wybuchu pierwszej wojny światowej katolicy stale podkreślali, że są zarazem prawdziwymi katolikami i prawdziwymi patriotami. W Niemczech w 1848 roku stosunek katolików do ruchu narodowego cechował się otwartością, gdyż nie było jeszcze wiadome, że przyszłe Niemcy przyjmą formę państwa narodowego. Po fiasku prac konstytucyjnych Frankfurckiego Zgromadzenia Narodowego katolicy opierali swe nadzieje na Austrii, stąd w latach 1850-1860 Dni Katolika odbywały się głównie na ziemiach austriackich. Drogi ruchu narodowego i katolicyzmu definitywnie zaczęły się rozchodzić dopiero po 1860 roku. Cesarstwo Niemieckie z 1871 roku, oparte na koncepcji Małych Niemiec i zdominowane przez Prusy, zajmowało nie tylko antyaustriacką, ale i antykatolicką postawę. Szwajcarscy katolicy w 1847 roku ponieśli klęskę w wojnie Związku Odrębnego. Ich porażka umożliwiła powstanie nowoczesnego państwa związkowego, ale, z drugiej strony, w obozie katolickim pozostawiła po sobie głęboki uraz, który 157 zabliźnił się dopiero pod koniec XIX wieku. Nowoczesna Szwajcaria została zbudowana pod przewodnictwem liberałów, którzy wykazywali nacjonalistyczną orientację. Dzięki federalistycznej strukturze szwajcarskiego państwa katolicy niejako zamknęli się w swych kantonach, w których rozbudowywali swe kulturowe refugia. Niemieccy i szwajcarscy katolicy w drugiej połowie XIX wieku eksponowali uniwersalistyczne tradycje swego Kościoła. Kulturkampf zwiększył ich dystans w stosunku do państwa narodowego i liberalnego ducha epoki. Ze względu na swą ponadnarodową więź z Rzymem katolicyzm polityczny uchodził w oczach swych przeciwników za obce ciało i niepewny element w nowym państwie narodowym. Jak podkreśla niemiecki historyk Horst Móller, katolicy relatywizowali państwo narodowe, co zresztą ułatwiło im ich późniejszą integrację33. Gdy w latach osiemdziesiątych czas Kulturkampfu dobiegł końca, katolicy mogli się zbliżyć do państwa narodowego, zwłaszcza że dawne spory toczyły się pomiędzy Kościołem i państwem, a nie pomiędzy Kościołem i narodem. W Niemczech pod koniec XIX wieku to zbliżenie w zasadzie ograniczało się do obszaru kultury. W wilhelmińskich Niemczech katolikom nie udało się przeniknąć w sferę polityki. Hans Maier konstatuje, że w XIX stuleciu katolicy byli dostatecznie mocni, by bronić praw i swobód Kościoła katolickiego, ale zbyt słabi jeszcze, by wywierać znaczący wpływ polityczny na pierwsze niemieckie państwo narodowe34. Wcześniej od katolików niemieckich wpływ taki zaczęli wywierać katolicy szwajcarscy. Pojednanie zarysowało się już w połowie lat osiemdziesiątych. W 1891 roku doszło do kompromisu, dzięki któremu katolicy - to znaczy przedstawiciele chrześcijańskiej demokracji - nieprzerwanie wchodzą do dziś w skład rządu federalnego. 33 Horst Móller, Nation und Bikonfe.isionalismus in der neueren deutschen Geschich-le, w: Giinther Gillessen i in. (red.), Europa fordert die Christen. Zur Problematik von Nation und Konceision, Regensburg 1993, ss. 9-23. 34 Hans Maier, Kirche und Gesellscliaft, MUnchen 1972; Ulrich von Hehl-Konrad Repgen (red.), Der deutsche Katholizismus in der zeitgeschichtlichen Forschung, Mainz 158 Tym sposobem w Niemczech i Szwajcarii do wybuchu pierwszej wojny światowej dokonała się stopniowa nacjonalizacja katolicyzmu politycznego, choć nadal utrzymywał się uczuciowy dystans w stosunku do nacjonalizmu. Można powiedzieć, że katolicy byli dobrymi patriotami i złymi nacjonalistami. W epoce republiki weimarskiej katolicy z pomocą partii Centrum zintegrowali się z istniejącym państwem, a w zwrotnym roku 1933 ze zbytnim pośpiechem zaakceptowali ustawę o pełnomocnictwach, obawiając się, że znów zostaną napiętnowani jako obywatele drugiej kategorii. Podobnie w Szwajcarii katolicyzm polityczny w okresie międzywojennym awansował do rangi młodszego partnera większościowej partii liberalnej, tworząc z liberałami i partią chłopską antysocjali-styczny blok mieszczański. Ostatnich zastrzeżeń wobec państwa narodowego szwajcarscy katolicy wyzbyli się dopiero w drugiej połowie lat trzydziestych, gdy walka z bolszewizmem, nazizmem i faszyzmem, prowadzona pod hasłem „duchowej obrony kraju", wymusiła powstanie koalicji wszystkich sił narodowych. Jak nigdy przedtem hierarchia katolicka pod przywództwem episkopatu opowiedziała się po stronie szwajcarskiego państwa narodowego, którego broniła z patetycznym patriotyzmem. Gdy katolicyzm dostawał się pod ostrzał ideologicznej krytyki, więź z Rzymem i papiestwem stanowiła raczej pretekst niż właściwy powód. Lewica atakowała Kościół i katolicyzm polityczny, uważając, że są zbyt mało demokratyczne i skłaniają się ku autorytarnym modelom społeczeństwa. W Niemczech, podobnie jak w Szwajcarii, dzięki cezurze, jaką stała się druga wojna światowa, w czasach powojennej odbudowy katolicy potrafili zająć czołową pozycję polityczną. Katolicyzm współkształtował teraz charakter państwa i społeczeństwa. Katolicy, krytycznie zdystansowani wobec państwa narodowego, do tej pory uważali się jedynie za część narodu, dlatego swe myślenie w kategoriach parytetu i proporcji przenosili teraz na całe społeczeństwa i wspierali ugodę, która charakteryzowała niemiecką, holenderską i szwajcarską politykę wewnętrzną. Katoliccy politycy konserwatywni, tacy jak Adenauer, Schuman czy De Gasperi, położyli też fundamenty pod proces integracji europejskiej, a tym samym umożliwili europejski ład pokojowy, który w Europie Zachodniej właściwie zażegnał groźbę nowych wojen nacjonalistycznych. Europa Południowo-Wschodnia: od milletu do narodu w Europie Południowo-Wschodniej religia w znacznie większym stopniu niż w Europie Zachodniej jest konstytutywnym elementem narodu i państwa narodowego. Narody Europy Południowo-Wschodniej z reguły uważają się za narody kulturowe, w których czynnik religijny pełni rolę głównego spoiwa. Skierowanym na zewnątrz znakiem różnicy między narodami bałkańskimi zwykle jest język, niemniej jednak religia nadal pozostaje środkiem mobilizacji wewnętrznej. Kościoły (narodowe) w Europie Południowej ciągle jeszcze są mocniej niż Kościoły w Europie Zachodniej splecione ze sferą polityki. Bierze się to stąd, że przez długie lata ucisku politycznego narody bałkańskie ostatnią ostoję wolności kulturowej często znajdowały właśnie w Kościele. Aż do XIX wieku tamtejsze narody żyły pod tureckim panowaniem. Przez wieki Kościół pozostawał jedynym gwarantem ich tożsamości etniczno-kulturowej. Na przykład serbski Kościół prawosławny dbał nie tylko o przekaz wiary, ale również o zachowanie przez Serbów etnicznej świadomości zbiorowej. Jak zwraca uwagę szwajcarski publicysta Arnold Hottinger, pod osmańskim panowaniem narody bałkańskie pozostawały tak zwanymi milletami35. Pojęcie „millet" pochodzi z języka osmańskiej administracji i oznacza zarówno wspólnotę narodowościową, jak i wspólnotę religijną. MilTety miały własny 35 Poniższe informacje zawdzięczam wyśmienitej syntezie Arnolda Hottingera, Osma-nische und europdische Ordnung im Bałkan, w: „Neue Zurcher Zeitung", 30 kwietnia 1994. Hottinger wielokrotnie zajmował się tematyką Bliskiego Wschodu i kultury islamsko-arabskiej. Por. między innymi: Arnold Hottinger, Die Mauren. Arabische Kultur in Spanien, Ziirich 1995; ten sam, Minderheiten im Islam und im Nahen Osten der Gegenwart, w: Menschenbilder - Menschenrechte. Islam und Okzident: Kulturen im Konflikt, hg. von Stefan Batzli-Fridolin Kissling-Rudolf Ziehlmann, Zurich 1994, ss. 136-153; ten sam, Islamischer Fundamentalismus, ZUrich :1993; ten sam, Die Araher wr ihrer Zukunft. Geschichte und Pwblematik der Verwestlichung, Zurich '1991; ten sam-Erich Gysling, KrisenherdNaho.it: ein aktueller Dialog, Zurich 1991; ten sam, Die Araher. Werden, Wesen, Wandel und Krise des Arahertums, Zurich 1960. 160 Kościół i język codzienny. Jako wspólnoty religijne pozo-stawały pod ochroną muzułmańskiej zwierzchności. Zwykle mogły regulować swe życie wewnętrzne ustalonymi przez siebie prawami. Członkowie milletu zazwyczaj stanowili zamknięte środowisko i zawierali związki małżeńskie tylko w obrębie własnej wspólnoty. Co istotne, millet nie posiadał odrębnego terytorium i określała go jedynie przynależnośc religijna. Członkowie każdego milletu mogli się poruszać po całym imperium, ale wszędzie pozostawali członkami swej wspólnoty religijnej. Zasada milletu wyjaśnia dlaczego mapa etniczna, kulturowa i religijna niegdyś osmańskiej Europy Południowo-Wschodniej ma tak pstrokaty wygląd. Dopiero w XIX wieku poszczególne rnillety zaczeły się na europejski wzór przeobrażać w narody czy w państwa narodowe. Pierwsi powstanie przeciwko władzy osmańskiej wzniecili Serbowie. Ich rewolta z 1812 roku skończyła się jednak niepowodzeniem i dopiero w 1817 roku doszło do powstania niewielkiej terytorialnie Serbii jako autonomicznego państwa. W zachodnioeuropejskiej świadomości narody bałkańskie pojawiły się dopiero dzięki powstaniu greckiemu z 1821 roku, któremu w całej Europie towarzyszyła fala powszechnej solidarności. Greckie państwo narodowe można było względnie łatwo powołać do życia, gdyż Grecja miała w miarę jasny kształt terytorialny. Jedynie w Macedonii i w ówczesnej Anatolii przebieg granic budził pewne wątpliwości. Zupełnie inaczej wyglądała sytuacja na Bałkanach, gdzie panowało znaczne przemieszanie poszczególnych narodów. Stąd też ich elity intelektualne snuły wizje, w których starały się jak najszerzej zakreślić terytorium własnego milletu. Tym sposobem pojawiły się projekty Wielkiej Serbii, Wielkiej Bułgarii, Wielkiej Grecji, Wielkiej Rumunii itd. W stosunki na Bałkanach ingerowały wielkie mocarstwa europejskie, które wykorzystywały etnonacjonar statystyczne koncepcje lokalnych elit, by realizować własne cele polityczne. Z powodów geopolitycznych i religijnych Rosja popierała ideę Wielkiej Bułgarii, Francja Wielkiej Serii Wielka Bryta-nia Wielkiej Grecji. Pokój na Bałkanach był możliwy tylko wtedy, gdy któreś z imperialnych mocarstw pełniło funkcję rozjemcy między poszczególnymi narodami czy religiami, narzucając im między-kulturowy ład. Przez wieki tego rodzaju rozjemcą pozostawało imperium osmańskie ze swą zasadą milletu. Później doszły monarchia austro-węgierska i inne europejskie mocarstwa, które wraz ze swymi bałkańskimi sojusznikami decydowały, jakie pojęcie narodu będzie obowiązywać na danym terytorium. Po drugiej wojnie światowej reguły gry, które uwzględniały Sprzede wszystkim interesy Rosji i Jugosławii, wymuszając równowagę między rywalizującymi ze sobą wspólnotami religijnymi, językowymi czy narodowościowymi, dyktowali Związek Radziecki i Josif Broz Tito. W 1995 roku zadanie to przejęli Amerykanie. Do dzisiaj zatem narodom bałkańskim nie było dane znaleźć własnej równowagi wewnętrznej. By rzeczywiście zrozumieć wojny domowe na Półwyspie Bałkańskim, zawsze trzeba pamiętać o wpływie wielkich mocarstw. Każda wojna bałkańska wiązała się z hegemoni-stycznymi aspiracjami jednej z lokalnych grup narodowościowych, przy czym starcie zbrojne rozpętywała mieszkająca poza właściwym obszarem konfliktu, pokrewna wspólnota religijna czy językowa. Właściwą przyczynę konfliktów bałkańskich stanowi to, że tamtejszym narodowościom nie udało się jeszcze przejść od dawnego porządku muzułmańskiego, którego podstawą był pozbawiony swego terytorium, korzystający z quasi-państwowej autonomii millet, do zachodniego systemu państw narodowych o trwałych granicach terytorialnych. Wielokulturowe społeczeństwo Bałkanów opierało się na pozaterytorialnym systemie, który umacniał przemieszanie narodów, religii i języków. Nowoczesna Europa ze swymi wyraźnie wyodrębnionymi państwami narodowymi, jasnymi granicami i terytoriami ma swe źródło w zupełnie innym myśleniu. W XIX i XX wieku zachodni model terytorialnego państwa narodowego okazał się trwalszy i silniejszy ekonomicznie i militarnie. Skomplikowaną strukturę wielokulturowych imperiów osmańskiego i habsburskiego skruszyła nowoczesna tendencja do polityczno-kulturowej jednorodności struktur państwowych. 162 W Europie Zachodniej stale trzeba przypominać o tych przeobrażeniach, zwłaszcza że jej mieszkańcy wydarzenia na Bałkanach i na Kaukazie zwykli traktować jako anachroniczne relikty i dzieło barbarzyństwa. Bałkańskie konflikty nie są w Europie żadnym wyjątkiem. Splot elementów religijnych, językowych i etnicznych czyni z Półwyspu Bałkańskiego paradygmatyczny, choć karykaturalny w swej formie, przejaw europejskich konfliktów, które rozgrywają się wokół państwa, języka i etniczności. Bośnia: compositum mbctum Zapewne nigdzie we współczesnej Europie religia i etnia nie połączyły się ze sobą tak ściśle, jak wśród Słowian południowych na Półwyspie Bałkańskim36. Definiując swą tożsamość, wszystkie grupy narodowościowe posługują się obrazami, symbolami i mitami, których w wielkiej obfitości dostarcza im katolicka, prawosławna bądź islamska kultura religijna. W 1948 roku bośniaccy muzułmanie, uczestnicząc w jugosłowiańskim spisie, ludności37, w odpowiedzi na pytanie o narodowość mogli wybrać między trzema kategoriami: muzułmanin-Serb, muzułmanin-Chorwat, muzułmanin-naro-dowość nieokreślona. Wynik był następujący: 25 tysięcy muzułmanów określiło się jako Chorwaci, 72 tysiące jako Serbowie, a 778 tysięcy jako osoby o narodowości nieokreślonej. W 1953 roku komunistyczny rząd Tity po raz ostatni zadał pytanie o religię. W całej Jugosławii ponad dwa miliony, czyli 12,5% ogółu mieszkańców, wyznawało religię 36 Na temat dziejów Jugosławii i wojny bałkańskiej por. Holm Sundhaussen, Geschichte Jugoslawiens 1918-1980, Stuttgart-Berlin-Kóln-Mainz 1982; Peter Bartl, Grundziige der jugoslawischen Geschichte, Darmstadt 1985; Erich Rathfelder (red.), Krieg aufdem Bałkan. Die europaische Verantwortung, Hamburg 1992; Christian Kind, Krieg auf dem Bałkan. Der jugo.ilawische Bruderstreit: Geschichte, Hintergrunde, Motive, Ztirich 1994. 37 W wywodach o Bośni-Hercegowinie poza już wymienioną literaturą opieram się na: Noel Malcolm, Bosnien. Provinz im titoistischen Jugoslawien 1945-1989, w: „Lettre International. Europas Kulturzeitung", 1995, nr 31, ss. 34-37; Rudolf Grulich, Religion, Nation und Minderheiten in Bosnien, w: „Glaube in der 2. Welt. Zeitschrift fur Religionsfreiheit und Menschenrechte", 23 (1995), nr 10, ss. 18-22. islamską. Pojęcie „muzułmanin" miało teraz wyłącznie religijny sens. Muzułmaninem był człowiek, który wyznawał religię islamską. Natomiast w odniesieniu do narodowości pojawiła się, utrzymana w duchu oficjalnie propagowanego „jugoslawizmu", kategoria „Jugosłowianin-narodowość nieokreślona". W Bośni 891 tysięcy ludzi postawiło krzyżyk właśnie w tej rubryce. Spis ludności z 1961 roku posługiwał się urzędowym pojęciem „Muzułmanin w etnicznym sensie". Określenie „Muzułmanin" znów otrzymało zatem narodową konotację. Od 1971 roku spisy ludności posługiwały się kategorią „Muzułmanin w sensie narodowości". W 1981 roku spis powszechny wykazał, że do narodowości muzułmańskiej zaliczały się dwa miliony osób. Jeśli dodać do tego blisko 2 miliony Albańczyków, którzy w 95% są wyznawcami religii islamu, i 100 tysięcy Turków, to otrzymamy liczbę prawie 4 milionów mieszkańców dawrlej Jugosławii, których pod religijno-etnicznym względem można było zaliczyć do Muzułmanów. Można założyć, że przed wybuchem wojny jugosłowiańskiej odsetek Muzułmanów w Bośni i -w Hercegowinie wynosił ponad 40% ogółu ludności, co oznacza, że swą liczebnością Muzułmanie przewyższali Serbów i stanowili największą grupę narodowościową. W Bośni-Hercegowinie, inaczej niż w pozostałych republikach byłej Jugosławii, Muzułmanie etniczni byli tożsami z muzułmanami religijnymi, albowiem tylko tutaj stanowili oni również kategorię etniczno-narodowościową. Zanim doszło do wielowiekowej islamizacji, nie istniało coś takiego jak jednoznaczna tożsamość „serbska" czy „chorwacka", dlatego nie mówiło się „Serb muzułmański", gdyż zwrot taki oznaczałby, że przodkowie byli Serbami, zanim stali się Muzułmanami. Jakkolwiek by się zapatrywać na skomplikowany problem religijno-kulturowej i historycznej zasadności określenia „muzułmanie bośniaccy", jedno jest pewne: muzułmanie z Bośni używali go, by swą religią odróżnić się od Serbów i Chorwatów, choć mówili regionalnymi dialektami ich języka, czyli języka serbsko-chorwackiego. Przyznawali się do kultury ukształtowanej przez islam, którą, jako Słowianie, przed wiekami mniej czy bardziej dobrowolnie przyjęli za panowania osmańskiego. Warto zauważyć, że do narodowości 164 muzułmańskiej zaliczały się również osoby, które w życiu codziennym zerwały z islamską wspólnotą religijną i nie uczestniczyły już w islamskich praktykach religijnych. Rozpad Jugosławii zupełnie zmienił sytuację. Większość katolickich i prawosławnych mieszkańców Bośni i Hercegowiny czuła się teraz chorwacką czy serbską mniejszością narodowościową i utożsamiała się z nowo powstającymi państwami narodowymi: Chorwacją i Serbią. Pozostali tylko muzułmanie, którzy na nowo zdefiniowali swą tożsamość etniczno-narodowościową i odtąd określali siebie w kategoriach narodowościowych38 jako Bośniaków czy Bośnian. Wszechbośniackie Zgromadzenie Narodowe i bośniacki parlament pod koniec września 1993 roku odwołały się do pojęcia „bośniackość", które podkreślało tożsamość regionalną, na drugi plan odsuwając różnice religijne między muzułmanami, katolikami, prawosławnymi. Według Smaila Balića, nawiązano tym do dziewiętnastowiecznych tradycji imperium osmańskiego i monarchii habsburskiej z okresu między 1878 rokiem a wybuchem pierwszej wojny światowej. Reanimowaną nazwą Bośniak, wywodzącą się sprzed pierw-szej wojny światowej, bośniacki rząd chciał podkreślić, że istnieje naród bośniacko-hercegowiński, odrębna etnia boś-niacka, która różni się od sąsiednich narodóWśerbskie-go i chorwackiego, a jako taka ma prawo do własnego państwa w jego historycznych granicach. W zaklętym kręgu etniczności rząd bośniacki posługiwał się etniczno-narodowościową argumentacją i uzasadniał rację bytu bośniackiego państwa kategoriami etniczno-narodowościowymi. Wpisując się w europejską tradycję i przedkładając tożsamość etniczno-narodową nad tożsamość religijną, Bośniacy chcieli usunąć niepokój Europy Zachodniej, która świadomie czy podświadomie lękała się muzułmańskiego państwa na kontynencie europejskim. Bośniacka tożsamość, która daje się uzasadnić historią regionu, stawia jednak nowe pytania, które ilustrują całą złożoność kulturowej rzeczywistości na Półwyspie Bałkańskim. 38 Por. Smail Balic, Bnsnische Kultur. Vernichtung durch den Feind, Bedrohung durch den Freund, w: „Glaube in der 2. Welt", 23 (1995), nr 10, ss. 12-15. 165 Czy określenie „Bośniak" odnosi się do wszystkich mieszkańców Republiki Bośni-Hercegowiny, czy tylko do muzułmanów? W jakiej relacji do Bośniaków pozostają inni słowiańscy Muzułmanie z terenów byłej Jugosławii? Czy należy ich odtąd uważać za „mniejszość narodowościową poza własnym państwem"? Ujęcie takie z pewnością spotka się ze sprzeciwem Albańczyków, którzy definiują siebie w kategoriach etnicznych, a nie w kategoriach religijnych. Już tych kilka pytań jasno pokazuje, że etniczno-kulturowe przemieszanie w Europie Południowo-Wschodniej nie pozwala na czyste rozwiązania etniczne. Konflikt w byłej Jugosławii ma wszelkie cechy etnonacjonalistycznej konfrontacji o zabarwieniu religijnym. Aspiracje Serbów i Chorwatów - narodowości dominujących liczebnie i militarnie - do etnicznie czystego państwa narodowego dają się zrealizować jedynie na drodze wojny i mordów, przymusowych przesiedleń i deportacji. Sytuację dodatkowo komplikował fakt, że w Bośni-Hercegowinie granice religijne, granice językowe i granice etniczne nie pokrywają się ze sobą. Obok kryterium etnicznego, które pozwala odróżnić Serbów, Chorwatów, Czarno-górców i Albańczyków, wyróżnikiem etnicznym jest także kryterium religijne. Etnizacja społeczeństwa generuje czy umacnia konflikt religijny i prowadzi do polityzacji przynależności religijnej. Wojna etnonarodowa rodzi nienawiść religijną. W minionych latach mogliśmy stwierdzić, że w następstwie konfliktu Muzułmanie zamknęli się we własnym getcie: małżeństwa mieszane spotykały się z dezaprobatą, mocniej podkreślono muzułmańskie zwyczaje, a także przepisy dotyczące ubioru kobiet. Niewielu mieszkańców Europy Zachodniej zdaje sobie sprawę, że islam muzułmanów z Bośni-Hercegowiny niegdyś stanowił jeden z najbardziej zeświecczonych wariantów tej religii39. Dopiero gdy stał się celem ataków etnicznego nacjonalizmu, zaczął powracać do fundamentów religijnych swej tożsamości i nadał im bardziej radykalną postać. Tym sposobem przynależność religijna stała się zasadniczym elementem etnizacji polityki. 39 Otto Kallscheuer, Die Kunst der Trennung, w: „Transit", 1994, nr 8, s. 112. 166 Wielokulturowa misja Kościołów Stanom Zjednoczonym zawdzięczamy pojęcie tygla - melting pot. Taki tytuł angielski pisarz Israel Zangwill (1864-1926) nadał sztuce teatralnej, w której propagował małżeństwa mieszane między amerykańskimi żydami i chrześcijanami, by dzięki temu stopiły się wielorakie różnice etniczne i religijne. W finale sztuki Dawid mówi do swej żony Wery, że Nowy Świat jest jeszcze wspanialszy niż Jerozolima czy Rzym40. Model melting pot nawet w Stanach pozostał przedmiotem kontrowersji. Zakłada on, że w tyglu społecznym wszystko się ze sobą stapia. Jeśli jednak większość społeczeństwa żąda od mniejszości, by się poddały asymilacji, to integracja nie może przynieść pozytywnych efektów. W Stanach Zjednoczonych model tygla daje się zastosować tylko w odniesieniu do białych, natomiast raczej zawiódł w odniesieniu do ludności kolorowej. Dla Europy model tygla nie jest żadną receptą. Wielokulturowe społeczeństwa będą się mogły utrzymać jako wspólnoty polityczne tylko pod warunkiem, że uda się im rozdzielić tożsamość religijną, tożsamość kulturową i tożsamość polityczną. Każdy człowiek żyje w sieci różnorakich więzi i zobowiązań: jest obywatelem swego państwa, a zarazem członkiem swego Kościoła, należy do wielu prywatnych stowarzyszeń itd. Dzięki swemu uniwersalistycznemu nastawieniu Kościoły są modelem wielokulturowej integracji, który eksponuje treści dotyczące wszystkich - „katolickie" w greckim tego słowa znaczeniu - dzięki czemu może zapobiegać idolatrii narodu. Przed niebezpieczeństwem ich nacjonalistycznej instrumentalizacji Kościoły i wspólnoty religijne mogą się uchronić tylko pod warunkiem, że dystansują się od narodu jako jednostki etnicznej i językowej. Jak podkreśla Jose Casanovą, Kościoły i wspólnoty religijne powinny się opowiadać za społeczeństwem obywatelskim, które nad przynależność etniczną przedkłada indywidualne prawa obywatelskie41. 40 Michael Walzer, Zivile Gesellschaft und amerikanische Demokratie, Berlin 1992, s. 22. 41 Casanova, Religion und Óffentlichkeit im Ost-Westvergleich, w: „Transit", 1994, nr 8, s. 27. 2. BITWA JĘZYKÓW O języku i o lęku - taki tytuł nosi zbiór esejów, które w 1987 roku opublikował urodzony w Bośni Dżewad Karahasan 1. Pisarz - do 1993 roku mieszkający w Sarajewie - jeszcze przed rozpadem Jugosławii przewidział bitwę języków i kultur, którą mieli sobie wydać tamtejsi intelektualiści i politycy. Czystki etniczne" najpierw dokonują się w umysłach, to znaczy na płaszczyźnie języka i symboli. Włoska dziennikarka i eseistka Nicole Janigro pisze w odniesieniu do byłej Jugosławii: „Na polu bitwy demonstruje się sztandary i mundury, wśród ruin miast-upiorów, takich jak Vukovar, pojawiają się tablice z nową nazwą. W radio, telewizji, redakcjach gazet i w szkolnych klasach toczy się kampania, która ma za cel wprowadzenie nowych form językowych i kontrolę «czystości» własnego języka. Wprawdzie nie wiadomo jeszcze, jaki ma to być język, ważne jednak, by był inny od dotychczasowego, inny od fonemów, akcentów i dźwięków, które do tej pory uważano za wspólny język"2. Podział polityczny poprzedziła czystka etnolingwistyczna, która okazała się skutecznym instrumentem dyskryminacji społecznej i politycznej. Odmienny akcent, inne słowa mogą człowieka zdradzić - dlatego Stevan staje się Stjepanem, a Jovanka Ivanką. Wiele narodów i państw europejskich przechodziło procesy, podobne do tych, które od 1990 roku rozgrywają się na 1 Cytowane w: Nicole Janigro, Die Schlacht der Sprachen. „Falsche Akzente" und die neuen serbokroatischen Worterbucher, w: „Lettre International. Europas Kulturzeitung", 1995, nr 31, s. 83, przypis 1. Od Janigro zaczerpnąłem przemawiający do wyobraźni tytuł tego rozdziału. 2 Janigro, Die Schlacht der Sprachen, s. 83. 168 terenach byłej Jugosławii. W Europie jezyk jest nie tylko narzędziem komunikacji, ale również przejawem i symbolem kultury. Odwołanie do języka i kultury zawsze stanowiło dogodny pretekst dla przeprowadzenia podziału terytorialnego i „czystki" etniczno-kulturowej. W XIX wieku pod wpływem romantyzmu niemieckiego przyjęła się idea, zgodnie z którą jednostkę polityczną stanowi naród w kulturowym sensie, przejawiający swego ducha przede wszystkim w języku. Rewolucja francuska nadała zasadzie językowo-narodowej demokratyczną sankcję. Odtąd państwa europejskie organizowały się - z nielicznymi wyjątkami - według zasady językowo-narodowej i ogłaszały język narodowy językiem państwowym. Zaczęto mówić o narodach językowych w politycznym sensie tego terminu. Nacjonalizm językowy Do czasów rewolucji francuskiej mieszkańcy Europy czuli się związani ze swym władcą i jego dynastią, a nie z językiem czy kulturą3. Monarchowie i książęta okazywali zadowolenie, dopóki poddani płacili podatki i wypełniali obowiązek służby wojskowej, natomiast niewiele się interesowali ich kulturą językową. Ludzie, którzy żyli w czasach przed rewolucją francuską, okazywali lojalność przede wszystkim swej rodzinie, wiejskiej społeczności i swemu stanowi społecznemu.Tożsamość społeczna pierała, się na porządku stanowym. Wprawdzie pomiędzy poszczególnymi krajami występowały znaczne różnice, ale w ogólności właśnie hierarchia stanowa kształtowała życie dawnych Europejczyków. Do XVIII wieku szlachta wykazywała orientację międzynarodową. Piękny przykład stanowi postać księcia Eugeniusza Sabaudzkiego, który urodził się w 1662 roku w Paryżu jako syn Eugeniusza Maurycego Sabaudzkiego. Król Ludwik XIV przewidział dla księcia, który był niewielkiego wzrostu, karierę duchownego. Z tego powodu książę w 1683 roku opuścił Francję i udał się do Wiednia, gdzie Turcy zagrażali Świętemu Cesarstwu Rzymskiemu Narodu Niemieckiego. W służbie cesarza rozpoczął szybką karierę militarno-dyp-lomatyczną. W starciach wojennych na Węgrzech i we Włoszech tak się odznaczył, że w 1697 roku został mianowany naczelnym dowódcą armii cesarskiej na Węgrzech. W wieku 34 lat rozgromił wojska osmańskie pod Sentą i przygotował traktat pokojowy, podpisany w 1699 w Karłowicach. Później podczas hiszpańskiej wojny sukcesyjnej dowodził wojskami w walkach z oddziałami Ludwika XIV. Ojczysty język nie przeszkodził błyskotliwej karierze księcia w imperium habsburskim, której świadectwem jest monumentalny posąg przed Zamkiem Królewskim w Budapeszcie. Do czasów rewolucji francuskiej język nie miał dla poczucia przynależności narodowej takiego znaczenia jak w XIX i XX wieku. Władca i jego dwór nierzadko mówili innym językiem niż lud. W 1780 roku król pruski Fryderyk II4 napisał po francusku pracę De la litterature allemande, w której zalecał Niemcom, by tematycznie i stylistycznie nawiązywali do pisarzy antycznych i francuskich. W 1738 i w 1739 roku król napisał, także po francusku, traktaty Considerations sur I'etat present du corps politiąue de I'Europę i Antimachiavell, w których wyłożył swe poglądy etyczne i polityczne. Fryderyk marzył, by zostać wielkim poetą języka francuskiego. Niezmożenie układał wiersze. Z Wolterem utrzymywał długoletnią, choć przerywaną przez kilkuletnie pauzy korespondencję. Do końca swych dni myślał w języku francuskim. Tę językową otwartość można dostrzec również w służbie militarnej, którą w czasach przed rewolucją francuską uważano za rzemiosło. Służba w wojsku była powszechnie uznaną formą zarobkowania. W pierwszej połowie XVIII wieku około 3%, a w drugiej około 1-2% ogółu Szwajcarów 3 Podkreśla to Ernest Gellner, Nationalismus und Modernę, Berlin 1991. 4 Na temat Fryderyka II i jego koncepcji językowych por.: Bruno Gebhardt, Handbuch der deutschen Geschichte, hg. von Herbert Grundmann, 9. wydanie, t. 2, Stuttgart 1970, s. 314; Pierre Gaxotte, Geschichte Deutschlands und der Deutschen, t. 2, Von der Auflddrung bis zur Grtindung der Bundesrepublik, Freiburg i. Br. 1967, s. 45; Harald Haarmann, Die Sprachenwelt Europas. Geschichte und Zukunft der Sprach-nationen zwischen Atlantik und Ural, Frankfurt a. Main-New York 1993, s. 240. 170 zaciągnęło się do „obcej służby". W całym XVIII wieku zapewne od 350 tysięcy do 500 tysięcy Szwajcarów opuściło kraj, by podjąć służbę wojskową w armiach europejskich mocarstw5. Podczas hiszpańskiej wojny sukcesyjnej w 1709 roku pod Malpląuet po obu stronach walczyli i ginęli żołnierze szwajcarscy. W 1789 roku, w przeddzień rewolucji francuskiej, szwajcarski generał Peter Josef Viktor von Besenval (1721-1791) z Solury dowodził wojskami w Paryżu. Urodzony w Rodersdorf (kanton Solura) Josef Bernhard Altermatt zaciągnął się w 1741 roku do służby w wojskach hiszpańskich, w 1743 roku wstąpił do pułku gwardyjskiego w Paryżu, a w 1769 roku awansował do rangi generała. W 1780 roku przeszedł w stan spoczynku i powrócił do ojczyzny. Kilka lat później rząd kantonu Solura przekazał mu dowództwo naczelne w walkach z francuskimi oddziałami inwazyjnymi. Mimo wielu lat służby w wojskach francuskich generał ani chwili się nie zawahał i był gotowy polec w burbońskich wojnach sukcesyjnych, jak w 1743 roku jego brat Urs Franz. Kilka lat dowodził należącym do jurajskiego księcia biskupa regimentem Eptingen, do którego sukcesów militarnych - jakaż ironia historii, jeśli chodzi o jurajskich separatystów! - należał podbój Korsyki w imieniu monarchii francuskiej. Korporacyjnego ducha, jaki panował w oddziale niemieckiego biskupa, dowodzonym przez solurskiego dowódcę, jurajscy historycy interpretowali później jako przejaw protonarodowego myślenia mieszkańców Jury. Tak skomplikowaną sprawą bywała tożsamość w czasach ancien regimel6 Gdy w czasach przed rewolucją francuską jakieś terytorium dostawało się dzięki małżeństwu czy sukcesji, dzięki podbojom czy traktatom pokojowym we władanie innej dynastii, zamieszkujący je mieszkańcy z reguły bez większych trudności dostosowywali się do tej zmiany politycznej. Dynastyczny związek Habsburgów z Hiszpanią, do którego doszło dzięki kilku małżeństwom, jest tylko jednym z wielu przykładów. 5 Przytoczone liczby pochodzą z: Hans Conrad Peyer, Kiinige, Stadt und Kapitał. Aufsdtze zur Wirtschafts- und Sozialgeschichte des Mittelalters, Ziirich 1982, s. 221. 6 Na temat oddziału Eptingen patrz: Casimir Folletete, Le regiment de l'eveche de Bale au sen/ice de France. 1758-1792, Fribourg 1882. 171 Dynastie trzymały się zasady, że miejscowa ludność może zachować swój język i kulturę, swe zwyczaje i obyczaje polityczne. W epoce przedrewolucyjnej nie było mowy o nacjonalizmie językowym w dzisiejszym znaczeniu. Władcy mówili z poddanymi zwykle w ich własnym języku. W XVIII wieku wśród urzędników, zatrudnionych przez wójtostwa w kantonie Ticino, zdarzali się również tłumacze, jeśli dany wójt nie znał języka włoskiego. Mieli oni zeznania świadków i wystąpienia obrońców tłumaczyć na niemiecki, a wyroki wójta przekładać poddanym na język włoski7. Wszystko to zmieniło się na przełomie XVIII i XIX wieku. Rewolucja francuska rozbiła struktury stanowe dawnej Europy. W rewolucyjnej Francji władzę w imieniu narodu i ludu wziął w swe ręce trzeci stan. Rewolucyjny republikanizm uczynił z poddanych obywateli, którzy stali się filarem nowego państwa narodowego. Tożsamość narodowa i obywatelstwo państwowe zaczęły się ze sobą wzajemnie łączyć. Proces ten dał się zauważyć również w Niemczech, choć generalne warunki wyglądały tam inaczej niż we Francji8. Jak już pokazałem, niemieckie rozumienie narodowości miało etniczno-kulturowy charakter. Bismarckowską Rzeszę, w której na wielu obszarach nie mówiono językiem niemieckim, trzeba jednak uznać za państwo jeszcze nie w pełni narodowe. Całkowita etnizacja niemieckiej przynależności państwowej nastąpiła dopiero w 1913 roku. Od XIX wieku w Europie idea państwa narodowego stanowiła istotny program polityczny. Rządy nadawały językowi tak zwanego narodu państwowego monopolistyczną pozycję i w ogóle starały się ustanowić monopol języka urzędowego w sferze polityki, gospodarki i kultury. W historycznej rzeczywistości nie miało większego znaczenia, jak uzasadniano filozoficznie czy teoretycznie ideę państwa narodowego. Rządy łączyły tożsamość narodową z obywatelstwem j 7 Otto Weiss, Die tessinischen Landvogteien der XII Orte im 18. Jahrhundert, w: „Schweizer Studien zur Geschichtswissenschaft", 1914-1915, t. 7, zeszyt 1, Ziirich 1915, ss. 56-57. 8 Rogers Brubaker, Staats-Biirger. Deutschland und Frankreich im historischen Yergleich, Hamburg 1994, s. 156. 172 państwowym i wymagały od swych obywateli absolutnej lojalności politycznej, militarnej i kulturalnej. Narodowość otrzymała status religii politycznej. Nowoczesne społeczeństwo, którego struktura opiera się na podziale pracy, wymagało jednolitego języka, dlatego państwo starało się ujednolicić kulturę i tworzyło na swym terytorium język standardowy, który musieli opanować wszyscy mieszkańcy, jeśli chcieli korzystać z praw politycznych i walorów ekonomicznych nowego państwa narodowego9. W ten sposób za pośrednictwem szkoły i środków masowej komunikacji upowszechniał się nacjonalizm językowo-kulturowy, który dbał o czystość języka narodowego, najwyżej cenił własną kulturę narodową i wspierał tym kulturowy etnocentryzm. Doskonały przykład tych procesów stanowi Praga drugiej połowy XIX wieku. Liczba czeskich mieszkańców Pragi wzrosła z 157 tysięcy w 1850 do 514 tysięcy w 1900 roku, przy czym dokonało się to głównie dzięki migracji z czes-kojęzycznych regionów kraju. „O ile charakter miasta jeszcze przed 25 laty miał odpowiadać czysto niemieckiemu typowi, o tyle dzisiejsza Praga bez wątpienia jest całkowicie czeska" - pisał w 1898 roku pierwszy konsul Rzeszy w Pradze 10. Przypomnijmy: dopiero w 1849 roku założono w Pradze pierwszą szkołę podstawową z czeskim jako językiem nauczania. W 1868 roku praską politechnikę, a w 1882 roku praski uniwersytet podzielono na dwa oddziały według kryteriów językowych. W 1890 roku swe podwoje otworzyło pierwsze w monarchii habsburskiej czeskie gimnazjum dla dziewcząt 11. Praski przykład pokazuje, jak ważną rolę w procesie nacjonalizacji odgrywa sfera szkolnictwa i kultury. Należy dodać, że Francuzi i Hiszpanie terytorium swych państw starali się językowo ujednolicić już we wcześniejszym okresie. We Francji procesy centralizacji językowej sięgają XVI wieku i trwały przez stulecia12. Dzięki wielu rozpo- 9 Por. Ernest Gellner, Nationalismus und Modernę. 10 Cytowane za: Jiff Kofalka-R. J. Crampton, Die Tschechen, w: Adam Wandrusz-ka-Peter Urbanitsch (red.), Die Habsburgermonarchie 1848-1918, t. 3-1, Wien 1980, ss. 509-510. 11 Kofalka-Crampton, Die Tschechen, ss. 511-512. 12 Szczegółowo przedstawia to Haarmann, Die Sprachenwelt Europas, ss. 90-94. 173 rządzeniom królewskim, z których najważniejsze pochodzi z 1539 roku, ustalił się status wyłączności języka francuskiego. W 1738 roku król francuski wydał postanowienie, które odebrało językowi katalońskiemu status języka urzędowego w regionie Roussillon. Rewolucyjne Zgromadzenie Narodowe w 1792 roku odnowiło zasadę języka państwowego i uczyniło język symbolem jedności narodowej. Języki regionalne, poszkodowane na forum publicznym, straciły swe znaczenie. Ujednolicająca polityka językowa Większość nowych państw narodowych organizowała się wewnętrznie według kryteriów językowo-narodowych. Nowe państwa uzyskiwały jednolitość językową, zachęcając do asymilacji bądź sięgając po środki przymusu. Kilka przykładów z europejskiej historii ma ukazać, jak przebiegały te istotne przeobrażenia. Niemcy, do których powstania doszło dzięki pruskim podbojom, w pewnym sensie stanowiły imperium wielonarodowe. W 1864 roku doszło do wojny z Danią, w 1866 z Austrią, a w latach 1870-1871 z Francją. W wyniku tych konfliktów Rzesza Niemiecka w okresie 1864-1871 powiększyła swe terytorium o Szlezwik-Holsztyn i Alzację-Lotaryngię, czyli tereny zamieszkiwane przez ludność mieszaną pod względem języka. W czasach powstania Rzeszy jej terytorium zamieszkiwało 2,2 miliona Polaków, stanowiących bądź co bądź 5,2% ogółu ludności. Do tego dochodziło 80 tysięcy Duńczyków i 60 tysięcy Litwinów. Nie można zapominać o 1,5 milionie mieszkańców Alzacji i Lotaryngii, których ewolucja kulturowa, przez długi czas pozostająca pod wpływem kultury francuskiej, wykazywała pewną swoistość 13. W 1872 roku niemiecki uznano za język obowiązujący w urzędach na terenie Alzacji-Lotaryngiil4. Od 1874 roku 13 Por. Handbuch der Europaischen Geschichte, hg. von Theodor Schieder, t. 6, Stuttgart 1968, s. 201. 14 Na temat regulacji językowych w Alzacji-Lotaryngii por. na przykład Hans-Ulrich Wehler, Elsass-Lothringen von 1870 bis 1918. Das „Reichsland" als politisch-staats-rechtliches Problem des zweiten deutschen Kaiserreichs, w: „Zeitschrift fiir die Geschichte des Oberrheins", 1961, ss. 109, 182-189. 174 zaczęto stopniowo wprowadzać niemiecki do szkół podstawowych. Jedynie w klasach, do których chodzili uczniowie mówiący francuskim jako językiem ojczystym, nauczanie mogło się odbywać po francusku. Polityka językowa Rzeszy Niemieckiej w Alzacji-Lotaryn-gii była bardziej tolerancyjna niż w pruskich Prowincjach Wschodnich, niemniej jednak wśród jej mieszkańców umocniło się poczucie, że są obywatelami drugiej kategorii. W czasie pierwszej wojny światowej niemieckie władze wojskowe starały się arbitralnymi zakazami wyeliminować język francuski ze szkół. Kolejnego przykładu dostarcza polityka językowa carskiej Rosji, dotkliwa zwłaszcza dla Polaków, Ukraińców, Bałtów, a później także dla Finów15. Ziemie polskie, które Rosja zaanektowała w latach 1772-1795, za panowania Mikołaja I zostały mocniej związane z imperium rosyjskim. Po 1831 roku język rosyjski wprowadzono do administracji, sądownictwa i szkolnictwa, ale wkrótce polski znów odzyskał swe znaczenie. W Kongresówce język polski pozostał językiem urzędowym. Dopiero po powstaniu styczniowym w 1863 roku stopniowo usunięto te resztki autonomii. Znikło nawet słowo „Polska", w carskiej Rosji regiony te oficjalnie nazywano odtąd Krajem Przywiślańskim. Car Aleksander II wprowadził rosyjski jako język urzędowy i systematycznie rusyfikował kraj. W szkołach średnich i wyższych polski zastąpiono rosyjskim. W 1879 roku carski rząd wydał rozporządzenie, które pod groźbą kary zakazywało używania polskiej mowy w budynkach szkolnych, nawet podczas przerw lekcyjnych. Za panowania Aleksandra III rosyjski wprowadzono również do szkół podstawowych jako powszechny język nauczania. Na założonym w 1869 roku Uniwersytecie Warszawskim językiem wykładowym był rosyjski, dlatego Polacy bojkotowali tę uczelnię. Pod rosyjską okupacją ucierpiał także Kościół katolicki: usuwano biskupów, zamykano klasztory, utrudniano kontakty z Rzymem. Podobną politykę realizowała Rosja wobec Białorusinów, Litwinów i Ukraińców. Narody te uważano za Rusinów zachodnich czy też za Małorusinów, to znaczy za część narodu rosyjskiego, które rzekomo potrzebuje obrony przed Polakami. Latem 1863 roku ministerstwo spraw wewnętrznych tajnym okólnikiem zakazało druku książek w języku ukraińskim. Zakaz ten nie dotyczył jedynie beletrystyki. Ówczesny minister spraw wewnętrznych tak uzasadniał swą decyzję: „Nigdy nie było i nie może być odrębnego języka małorosyjskiego. Dialekt, którym posługuje się prosty lud, jest dialektem rosyjskim, tyle że skażonym przez polskie wpływy" 16. Od mniej więcej 1863 roku językowo-kulturowii rusyfikacja Polaków, Ukraińców, Białorusinów i Litwinów była jawnym celem carskich rządów. Choć z pewnym opóźnieniem, ofiarą polityki rusyfikacyjnej stało się również Wielkie Księstwo Finlandii. Na przełomie XIX i XX wieku carski rząd wprowadził w Finlandii rosyjski jako oficjalny język, nakazując jego używanie członkom wyższej administracji i senatu. Madziaryzacja Węgier Pod kulturowym, religijnym i językowym względem Królestwo Węgier do wybuchu pierwszej wojny światowej przedstawiało się - jak już pokazałem 17 - jako państwo wielokulturowe, ukazujące wielobarwny obraz różnorakich wspólnot językowych. Zgodnie ze spisem powszechnym, w 1910 roku18 ludność kraju liczyła ponad 18 milionów. Dla 54,5% ogółu węgierski był językiem macierzystym, natomiast 16,1% mówiło po rumuńsku, 10,7% po słowacku, 10,4% po niemiecku. Co znamienne, brak pewnych statystyk na temat Romów. 15 Na temat rosyjskiej polityki narodowościwej por. Andreas Kappeler, Russland als Vielvolkerreich. Entstehung, Geschichte, Zerfall, Munchen 21993, ss. 203-215. 16 Cytowane w: Kappeler, Russland als Vielvolkerreich, s. 210. 17 Patrz wcześniej, ss. 62-68. 18 W odniesieniu do węgierskich danych demograficznych z okresu 1850-1910 por. Pćter Handk, Ungarn in der Donaumonarchie. Probleme der biirgerlichen Umgestaltung eines Vielvollcerstaates, Wien-Munchen-Budapest 1984, ss. 333-341. Ponadto Laszló Katus, Die Magyaren, w: Wandruszka-Urbanitsch (red.), Die Habsburgermonarchie 1848-1918, t. 3-1, ss. 413-436. 176 Na Węgrzech rzucała się w oczy także różnorodność religijno-wyznaniowa. W 1910 roku 49% ogółu węgierskiej ludności uznało się za katolików, 11% za grekokatolików, 13% za prawosławnych, 14% za reformowanych, 7% za luteranów, 5% zaliczyło się do wyznawców judaizmu. Dane te będziemy mogli właściwie zinterpretować dopiero wtedy, gdy zdamy sobie sprawę, że w 1850 roku odsetek Madziarów wynosił zaledwie 41,6% węgierskiej ludności. Zatem w ciągu sześćdziesięciu lat - od 1850 do 1910 roku -liczba Madziarów wzrosła wyraźniej niż innych wspólnot językowych. Szukając źródeł tej tendencji, Laszló Katus wskazuje, że przyrost naturalny Madziarów do wybuchu pierwszej wojny światowej był wyższy niż węgierska przeciętna. Ponadto wielu Słowaków i Ukraińców w ciągu czterech dekad przed pierwszą wojną światową wyemigrowało za ocean. Istotniejsza od czynników demograficznych była presja asymilacyjna19. W drugiej połowie XIX wieku zasymilowała się większość imigrantów oraz znaczna część osiadłej ludności niewęgierskiego pochodzenia. Proces ten szczególnie szybko postępował w regionach, które nie były zwarte językowo czy etnicznie. Najszybciej asymilowały się inteligenckie warstwy średnie i urzędnicy. Mimo to jeszcze przed pierwszą wojną światową dwu-języczność czy nawet wielojęzyczność była na Węgrzech stosunkowo częstym zjawiskiem. Można przyjmować, że mniej więcej 5 milionów Węgrów - co odpowiadało niemal jednej czwartej ogółu węgierskiej ludności - mówiło przynajmniej dwoma językami. Po części było to uwarunkowane przez zawód czy wykształcenie, po części zaś wskazywało na dość wysoki stopień asymilacji, na stan utrzymywania się przynajmniej podwójnej więzi. W pierwszej połowie XIX wieku nie można jeszcze mówić o właściwej polityce madziaryzacyjnej. Presja asymiłacyjna 19 Na temat polityki madziaryzacji por.: Hanak, Ungarn in der Donaumonarchie, ss. 284, 308; ten sam (red.), Die Geschichte Ungarns. Von den Anfangen bis zur Gegenwart, 2., poprawione wydanie, Budapest 1991, ss. 112-116. Węgierski oryginał ukazał się w 1986 roku w Budapeszcie pod tytułem: Egy ezredev. Magyarorszdg riivid turtenete. 177 w miastach była jednak już dość znaczna. Do dominującej kultury najpierw dostosowali się obywatele niemieckojęzyczni w ośrodkach miejskich, którzy później przekazywali kulturę węgierską nowo przybywającym Niemcom. Zasadnicze znaczenie miała w tym okresie odnowa języka węgierskiego, która rozpoczęła się już pod koniec XVIII wieku i stanowiła fundament polityki madziaryzacyjnej. Ustawa o narodowościach z 1868 roku20 uznawała „narodowości" niewęgierskie za mniejszości kulturowe, ale odmawiała im prawa do autonomii politycznej. Ustawa uchodziła jednak za liberalną jak na ówczesne stosunki, ponieważ pozwalała poszczególnym grupom etnicznym używać ojczystego języka na niższym szczeblu administracji, w sądownictwie, w kościele i w szkole. Bez ograniczeń mogły one również zakładać stowarzyszenia i wydawać własne gazety. Jak powiedziałem, węgierskie władze odmówiły jednak mniejszościom językowym prawa do autentycznego samorządu. Jedynie Chorwaci na mocy „małej ugody" węgiersko-chorwackiej z 1868 roku otrzymali ograniczoną autonomię, która obejmowała sferę administracji, sądownictwa, kultury i edukacji. Po ugodzie austriacko-węgierskiej z 1867 roku i przyjęciu stosunkowo liberalnej ustawy o narodowościach z 1868 roku rząd węgierski forsował proces madziaryzacji, wykorzystując do tego środki administracyjne i polityczne. Do środków tych należały: szkoła, selekcja urzędników oraz madziaryzacja nazwisk i nazw miejscowości. Węgierskie elity przywilejami i naciskami nakłaniały pozostałe narodowości do mniej lub bardziej dobrowolnej asymilacji. Każdego, kto się uznał za Węgra, z otwartymi ramionami przyjmowano do nowej wspólnoty. Udało się dzięki temu zmadziaryzować wielu wykształconych i zamożnych obywateli, jednocześnie okradając inne narodowości z ich elit. Jeśli jakiś Rumun czy Słowak na forum publicznym posługiwał się językiem węgierskim, jeśli przyjmował węgierskie imię i nazwisko, to nie groziła mu już żadna dyskryminacja. 20 Na temat ustawy o narodowościach por.: Hanak, Die Geschichte Ungarns, ss. 155-158; ten sam, Ungarn in der Donaumonarchie, s. 311; Jbrg K. Hoensch, Geschichte Ungarns 1867-1983, Stuttgart-Berlin-Kóln-Mainz 1984, ss. 36-43. 178 W 1879 roku przyjęto nową ustawę o szkołach powszechnych, która naukę w języku węgierskim uznawała za obowiązkową od przedszkola po szkołę średnią. Spodziewano się, że asymilacja językowa przyśpieszy również asymilację polityczną. W tym samym czasie język węgierski stał się językiem życia publicznego, co doprowadziło do szybkiego zaniku języków niewęgierskich. O ile w okresie po podpisaniu ugody austriacko-węgierskiej jeszcze około 10% urzędników należało do niewęgierskich grup etnicznych, o tyle w 1910 roku było ich już tylko 4%. Najwyższe stanowiska w życiu gospodarczym, społecznym, politycznym i kulturalnym pozostawały w węgierskich rękach, dlatego drogę awansu do elity stanowiła madziaryzacja. Szczególną pieczą otaczano językoznawstwo, historię i folklor. Jeśli w 1851 roku w całej monarchii habsburskiej doliczono się jedynie 810 węgierskich studentów, to w 1914 roku było ich już 16300. Uniwersytet Budapeszteński lokował się na drugim miejscu w Austro-Węgrzech i piątym w Europie. W 1872 roku założono uniwersytet w Kolozsvar (Kłuj), w 1912 w Debre-czynie i w Bratysławie (węg. Pozsony)21. Awans społeczny oznaczał asymilację z narodem węgiers-kiem22. Okoliczność ta wyjaśnia, dlaczego na przełomie wieków tak bardzo wzrosła liczba węgierskojęzycznych osób na eksponowanych stanowiskach w Kościele, polityce, nauce, życiu literackim i gospodarczym. Wielu przedstawicieli węgierskich mniejszości madziaryzowało również swe nazwiska. József Wurm, jeden z najbogatszych handlarzy towarami żelaznymi, w 1834 roku zmienił swe nazwisko na Almay. Zmarły w 1900 roku, słynny węgierski malarz Mihaly Munkacsy był niemieckiego pochodzenia i pierwotnie nosił nazwisko Lieb. Madziaryzacja nie poczyniłaby jednak tak wyraźnych postępów, gdyby Węgry nie przeszły na przełomie XIX i XX wieku szybkiej transformacji, dzięki której z kraju czysto rolniczego stały się krajem rolniczo-przemysłowym. Urbanizacja przyniosła zwiększoną mobilność i wspierała przy- 21 Katus, Die Magyaren, ss. 482-485. 22 Hanak, Ungarn in der Donaumonarchie, s. 303; John Lukacs, Ungarn in Europa. Budapest urn die Jahrhundertwende, Berlin 1990, ss. 17-19. 179 swajanie języka węgierskiego. Przybysze z terenów wiejskich szybko się go uczyli, a ich dzieci przechodziły proces madziaryzacji. Rolę „tygla madziaryzacji" (Peter Hanak) pełniły przede wszystkim miasta. Około 1880 roku w miejscowościach powyżej 5 tysięcy mieszkańców 63,5% ogółu stanowili Węgrzy, podczas gdy przeciętna na węgierskiej wsi wynosiła jedynie 46,6% 23. Piękny przykład stanowi tu stolica Węgier - Budapeszt. Pod koniec XVIII wieku z 50 tysięcy mieszkańców Pesztu i Budy tylko jedną piątą stanowili Węgrzy, natomiast trzy czwarte obywatele niemieckiego pochodzenia. W połowie XIX wieku jeszcze dla 56% mieszkańców węgierskiej metropolii niemiecki pozostawał językiem ojczystym. Madziarzy stanowili już jedną trzecią ogółu budapeszteńskiej ludności. Wreszcie przed pierwszą wojną światową 86% z 900 tysięcy mieszkańców zaliczało się do Węgrów. W zasadzie wszyscy mieszkańcy mówili językiem węgierskim24. Węgierskie uroczystości millenijne w 1896 roku25 miały szczególnie okazały charakter i były pełne niezliczonych odniesień do historii narodu. Imprezy służyły „popularyzacji węgierskiej władzy państwowej i manifestacji - w kamieniu, stali i słowie - fatamorgany węgierskiego państwa"26. W maju 1896 roku habsburski cesarz z wielką pompą otworzył milenijną wystawę, a w czerwcu przewodniczył uroczystościom związanym z dniem koronacji. Podobnie jak węgierscy gospodarze, również Franciszek Józef wykazał wiele wyczucia - miał na sobie węgierski mundur husarski. Tak jak we Francji, również na Węgrzech polityka nacjonalizacyjna pośrednio bądź bezpośrednio prowadziła do ucisku i eliminacji innych kultur i języków. W przypadku Węgier było to tym boleśniejsze, że proces nacjonalizacji zbiegł się z przebudzeniem narodowym innych narodów kulturowych w Europie Środkowowschodniej. W odróżnieniu 23 Katus, Die Magyaren, s. 434. 24 Hanak, Ungarn in der Donaumonarchie, ss. 287-289. 25 Na temat uroczystości millenijnych 1896 roku por. Hanak, Die Geschichte Ungarns, ss. 152-155; Lukacs, Ungarn in Europa, ss. 94-95. 26 Hanak, Die Geschichte Ungarns, s. 154. 182 180 od francuskich kultur regionalnych, na Węgrzech zadomowiły się narodowości, które należały do zupełnie odmiennych kultur europejskich: Niemcy, Słowianie (Chorwaci, Słowacy), Rumuni o łacińskim rodowodzie itd. W reakcji na presję madziaryzacyjną również wśród narodowości niewęgierskich rozwinęła się świadomość narodowa. Dotyczyło to na przykład Rumunów w Siedmiogrodzie, którzy często, jakkolwiek z dużą ostrożnością, dyskutowali o możliwości zjednoczenia z Rumunami w Mołdawii i na Wołoszczyźnie27. Również siedmiogrodzcy Sasi w coraz większym stopniu czuli się etniczną grupą narodowościową, duchowo związaną z macierzystymi ziemiami narodu niemieckiego. Poza Sasami, wszyscy inni Niemcy węgierscy w drugiej połowie XIX wieku nie wykazywali rozwiniętej świadomości narodowej. Dlatego mniej czy bardziej dobrowolnie asymilowali się z węgierskim społeczeństwem. Podziały etniczne jako europejska tradycja W drugiej połowie XIX wieku zasada językowo-narodowa była w nieustannej ofensywie. Rządy poszczególnych państw zaczęły zestawiać statystyki, w których język był wyszczególniany jako osobna charakterystyka. Wszelkie europejskie mniejszości podlegały presji asymilacyjnej, którą wywierał na nie dominujący „naród państwowy". Na przełomie wieków wyjątkiem od tej reguły była tylko Szwajcaria. Państwa europejskie starały się problemy, które miały ze swymi mniejszościami językowymi i kulturowymi, rozwiązać na drodze asymilacji i przymusu, deportacji i przesiedleń, wojen i ludobójstwa. Procesy, które u końca XX wieku rozgrywają się na Bałkanach i są eufemistycznie określane jako „czystki etniczne", od dawna współtworzą dzieje Europy. Trzeba to wyraźnie podkreślić, bo mieszkańcy Europy Zachodniej są przekonani, że nie mają nic wspólnego z szaleństwem etnonacjonalistycznego ujednolicania. 27 Por. Keith' Hitchins, Die Rumdnen, w: Wandruszka-Urbanitsch (red.), Die Habsburgermonarchie 1848-1918, t. 3-1, s. 589. 181 Wojny i traktaty zawsze oznaczały nową regulację granic, iktóra niemal zawsze zmierzała do stworzenia jednorodnych kulturowo państw narodowych. Tylko na Półwyspie Iberyjskim również w XIX i XX wieku granice pozostały nie zmienione. W centrum Europy Zachodniej podobny wyjątek stanowiła Szwajcaria, której granice zewnętrzne również nie zmieniły się od 1815 roku. Jeśli porównać mapę etnograficzną Europy z mapą etnograficzną Azji i Afryki, to trudno nie zauważyć, że mapa azjatycka czy afrykańska jest znacznie bardziej pstrokata. Na (początku XIX stulecia podobnie wyglądały stosunki również na kontynencie europejskim. Zgodnie z obliczeniami dwu publikujących w Wielkiej Brytanii autorów, Jaroslava Krejciego i Vftezslava Velimsky'ego28, w 1910 roku 26% ogółu mieszkańców Europy żyło bez własnego państwa lub bez autonomii politycznej, a w 1930 roku jeszcze 7%. Jakkolwiek by interpretować te liczby, nie ma wątpliwości, że w XX wieku mapa etniczno-kulturowa Europy stała się bardziej monotonna. Pod koniec XIX wieku wielkie etnie czy narodowości pozbawione własnego państwa występowały przede wszystkim we wschodnioeuropejskich imperiach Osmanów, Habsburgów i Romanowów. By obraz nabrał konkretu, warto wymienić etniczne grupy narodowościowe, które były pozbawione niezależności państwowej czy autonomii terytorialnej. Za podstawę posłużą mi studia austriackich historyków Arnolda Suppana i Valerii Heuberger, którzy podają dane dotyczące imperiów Habsburgów, Osmanów, Hohenzollernów i Romanowów29. Mieszkańcy Europy Zachodniej mają dość blade pojęcie o tych sprawach, dlatego pozwolę sobie dokładnie przytoczyć odpowiednie wskaźniki. W 1910 roku spis ludności w monarchii habsburskiej wykazał, że w Austro-Węgrzech obok 12 milionów Niemców 28 Jaroslav Krejći-Vi'tózslav Velfmsky, Ethnic and Polilicat Nations in Europę, London 1981, ss. 61-73. 29 W odniesieniu do poniższych liczb por. Arnold Suppan-Valeria Heuberger, Nationen und Minderheiten in Miltel-, Ost- und Siidosteuropa seit 1918, w: Valeria Heuberger-Othmar Kolar-Arnold Suppan-Elisabeth Vyslonzil (red.), Nationen, Nationa-litaten, Minderheiten. Probleme des Nationalismus in Jugoslawien, Ungarn, Rumanien, der Tschechoslowakei, Bulgarien, Polen, der Ukraine, Italien und Ósterreich 1945-1990, Wien-Munchen 1994, ss. 15-17. 182 mieszkało 10 milionów Węgrów, 6,5 miliona Czechów, 5 milionów Polaków, 4 miliony Ukraińców, 3,2 miliona Rumunów, 2,9 miliona Chorwatów, 2,3 miliona Żydów, 2 miliony Słowaków, 2 miliony Serbów, 1,2 miliona Słoweńców i 800 tysięcy Włochów. Imperium Romanowów wykazywało podobnie wielokul-turowy skład. Zgodnie ze spisem ludności, który przeprowadzono w 1897 roku, imperium rosyjskie zamieszkiwało 56 milionów Wielkorusinów, 22 miliony Ukraińców, 8 milionów Polaków, 5,9 miliona Białorusinów, 5 milionów Żydów, 3,7 miliona Tatarów, 2 miliony Finów, 1,8 miliona Niemców, 1,7 miliona Litwinów, 1,4 miliona Łotyszów, 1,4 miliona Gruzinów, 1,2 miliona Ormian, 1,1 miliona Mołdawian (Rumunów) oraz milion Estończyków. Do tego dochodziły rozmaite etnie w Azji Mniejszej, nad środkową Wołgą, na Uralu, na Kaukazie i na Syberii. W imperium osmańskim na przełomie XIX i XX wieku żyło -zgodnie z innym sposobem liczenia, który miesza religię i etnię -14 milionów muzułmanów, to znaczy Turków, Kurdów i Arabów, 2,57 miliona Greków, ponad milion Ormian, 830 tysięcy Bułgarów, 215 tysięcy Żydów, 120 tysięcy katolików, 32 tysiące maronitów oraz wiele innych mniejszości. Również Rzesza Niemiecka na przełomie wieków ciągle jeszcze obejmowała wiele grup narodowościowych: 3 miliony Polaków, 200 tysięcy Francuzów oraz po 100 tysięcy Duńczyków, Mazurów, Litwinów, Czechów, Kaszubów i Łużyczan. Po pierwszej wojnie światowej nowe granice w Europie Środkowej, Europie Wschodniej i Europie Południowo--Wschodniej stworzyły nową mapę etniczną, która wyglądała zupełnie inaczej. Największą mniejszością w Europie Wschodniej byli teraz Żydzi, których populacja liczyła ponad 8 milionów. Z tego 3,3 miliona żyło w Polsce, 700 tysięcy w Rumunii, 600 tysięcy na Węgrzech, 350 tysięcy w Czechosłowacji, 1,7 miliona na Ukrainie, 600 tysięcy na Białorusi i 900 tysięcy na innych terytoriach Związku Radzieckiego. Drugą z najliczniejszych mniejszości stanowili Niemcy: 8 milionów. Z tego 3,2 miliona mieszkało w Czechosłowacji, 2 miliony w Związku Radzieckim, milion w Polsce, ponad bitwa jeżyków 183 700 tysięcy w Rumunii, po około 500 tysięcy na Węgrzech i w Jugosławii. W następnej kolejności należy wspomnieć o narodowościach ukraińskiej i białoruskiej: milion Białorusinów i 4 miliony Ukraińców mieszkało w Polsce, 600 tysięcy Ukraińców w Besarabii i na Bukowinie, a 500 tysięcy na Ukrainie Zakarpackiej. Czwartą grupę stanowili Węgrzy mieszkający poza terytorium pomniejszonego państwa węgierskiego: 1,5 miliona w Siedmiogrodzie, Banacie i regionie rzeki Kóros, 700 tysięcy na południu Słowacji i na Ukrainie Zakarpackiej, niemal 500 tysiące w Wojwodinie. Do znaczących mniejszości należy zaliczyć 800 tysięcy Polaków w Związku Radzieckim, 600 tysięcy Turków w Bułgarii, 500 tysięcy Albańczyków w Kosowie, 400 tysięcy Rosjan w Besarabii, 400 tysięcy Słoweńców i Chorwatów na Istrii, w Trieście i Gorycji, 350 tysięcy Bułgarów w Dobrudży i 200 tysięcy Greków w Stambule. Brak danych na temat Romów, ale ich liczba wynosiła prawdopodobnie około miliona, z czego większość żyła w Rumunii, na Węgrzech oraz na zachodzie Związku Radzieckiego. Kolejną „czystkę etniczną" przyniosła druga wojna światowa. W okresie od 1938 do 1948 roku Europa Wschodnia znów stała się widownią deportacji, przesiedleń, ba, zbrodni nazistowskiego ludobójstwa. W wyniku zmiany granic niektóre obszary osadnicze mniejszości etnicznych - Słoweńców i Chorwatów w pasie wybrzeża, Ukraińców i Białorusinów na wschodzie Polski, Ukraińców na Bukowinie i w zachodniej Besarabii, a także Ukraińców Zakarpackich - przyłączono do „państw narodowych". Z 10 milionów Żydów, którzy przed drugą wojną światową żyli na kontynencie europejskim, nazistowska machina eksterminacyjna pozbawiła życia około 6 milionów. W 1947 roku w Europie żyło jeszcze około 4 milionów Żydów30. Była już o tym mowa w poprzednim rozdziale31. Niemcami, którzy 30 Na temat szoah por. Geschichte des jiidischen Volkes, hg. von Haim Hillel Ben--Sasson: S. Ettinger, Vom 17. Jahrhundert bis zur Gegenwart: Die Neuzeit, Munchen 1980, ss. 381, 420-434; Raul Hilberg, The Destruction ofthe European Jews, New York 1985. 31 Por. ss. 96-106. 184 w następstwie hitlerowskiej polityki agresji zostali wypędzeni ze swych rodzinnych siedzib bądź ponieśli śmierć, zajmę się w następnym podrozdziale. Po drugiej wojnie światowej najliczniejszą mniejszością narodowościową pozostali Węgrzy. Zgodnie z wynikami ostatnich spisów ludności w poszczególnych krajach, 1,7 miliona Węgrów żyje w Rumunii, 600 tysięcy na Słowacji, 400 tysięcy w Jugosławii i 170 tysięcy na Ukrainie Zakarpackiej. Podobnie dużą grupę stanowią Romowie, których setki tysięcy wymordowano w nazistowskich obozach zagłady. Liczbę współcześnie żyjących przedstawicieli tej narodowości szacuje się na 3 miliony. Trzecią z najliczniejszych mniejszości stanowią dzisiaj ponad 3 miliony Albańczyków w byłej Jugosławii, którzy żyją głównie w autonomicznej do 1989 roku prowincji Kosowo, w Macedonii oraz w Republice Czarnogóry. Jako kolejną mniejszość należałoby wymienić 800 tysięcy bułgarskich Turków. Patrząc na te liczby, nie sposób nie pomyśleć, jakim szaleństwem pozostaje europejski etnonacjonalizm. Europejskie regulacje pokojowe w latach 1919-1920, 1945 i 1989-1990 w gruncie rzeczy były trzema wielkimi etapami etni-zacji granic międzypaństwowych. W następnym podrozdziale zajmę się bliżej przykładem Niemiec, których terytorium uległo ogromnym zmianom w wyniku dwu przegranych przez to państwo wojen. Podobny los, jakkolwiek z zupełnie innych powodów, wcześniej spotkał Polskę, wciśniętą między wielkie mocarstwa Niemiec, Rosji i Austrii32. Kwestia niemiecka Do wybuchu drugiej wojny światowej na obszarach Europy Wschodniej żyła ogromna liczba Niemców, których skupiska mieszały się z ludnością słowiańską i żydowską. Niemieckie obszary osadnicze sięgały w głąb Europy Wschodniej trzema wielkimi pasmami. Pierwsze wzdłuż brzegów Bałtyku prowa- 32 Hans Roos, Geschichte der Polnischen Nation 1918-1978. Von der Stuatsgrttn-dung im Ersten Wellkrieg bis zur Gegenwart, 3., poszerzone wydanie, Stuttgart 1979. 185 dziło w kierunku państw nadbałtyckich, drugie wiodło od Śląska przez Galicję do Bukowiny, trzecie wzdłuż linii Dunaju dochodziło do Siedmiogrodu i Banatu. Ponadto na wschód od tego obszaru występowały liczne skupiska niemieckie pośród innych grup etnicznych, przede wszystkim w Rosji33. Na obszarach wschodnich w granicach Rzeszy Niemieckiej w 1937 roku żyło około 9,3 miliona Niemców. Poza granicami Rzeszy w 1937 roku w Czechosłowacji żyło 3,5 miliona tak zwanych obywateli niemieckiego pochodzenia, 1,2 miliona w Polsce, 800 tysięcy w Rumunii, 600 tysięcy na Węgrzech, 540 tysięcy w Jugosławii oraz mniej więcej 250 tysięcy w państwach nadbałtyckich oraz w okręgu Kłajpeda. Brak szacunkowych danych na temat liczebności Niemców w Związku Radzieckim w omawianym okresie. Pod koniec drugiej wojny światowej na dawnych niemieckich obszarach wschodnich i na zamieszkanych przez Niemców terenach wschodnioeuropejskich żyło ponad 16 milionów ludzi mówiących językiem niemieckim. Stan ten był efektem trwającej przez stulecia kolonizacji niemieckiej, która swe apogeum osiągnęła między XII a XIV wiekiem. W XIX wieku niemiecki ruch na wschód dobiegł końca. Dzięki rozwijającemu się przemysłowi w zachodnich i środkowych Niemczech zaczął się powrót w kierunku zachodnim. Na okres ten przypadły też początki masowej emigracji za ocean, przede wszystkim do Ameryki Północnej. Kolejny ruch na zachód spowodowała klęska Niemców w pierwszej wojnie światowej. Z Rosji, Polski, a także z Alzacji-Lotaryngii i z niemieckich kolonii około 1,2 miliona Niemców przeniosło się na ziemie pomniejszonego państwa niemieckiego lub do Austrii34. 33 Por. na przykład Karl Dietrich Erdmann, Das Ende des Reiches und die Entstehung der Republik Oslerreich, der Bundesrepublik Deutschland und der Deutschen Demokratischen Republik, 71990, ss. 123-125; Gerhard Kóbler, Historisches Lexikon der deutschen Lander. Die deutschen Territorien vom Mittelalter bis zur Gegenwart, Miinchen 41992; Fritz Wittmann, Flucht und Vertreibung, w: Staatslexikon. Recht. Wirtschaft. Gesellschaft, hg. von der Gorres-Gesellschaft, t. 2, Freiburg-Basel-Wien 71995, ss. 620-622. 34 Daniel Cohn-Bendit-Thomas Schmid, Heimat Babylon. Das Wagnis der multikul-turellen Denwkratie, Hamburg 1992, s. 256. 186 Gdy pod koniec drugiej wojny światowej Armia Czerwona przekroczyła granice wschodnie hitlerowskiej Rzeszy, niemiecka wędrówka na zachód przybrała formę ucieczki. Jej dalszy ciąg stanowiła uprawomocniona przez postanowienia układu poczdamskiego deportacja Niemców z terytorium Polski, Czechosłowacji i Węgier. Do 1950 roku wypędzeni dzielili się jak następuje: 7,8 miliona pochodziło z byłych niemieckich prowincji wschodnich, 2,9 miliona z Czechosłowacji, 200 tysięcy z Węgier i 800 tysięcy z innych krajów Europy Wschodniej i Europy Południowo-Wschodniej. W sumie dawało to 11,7 miliona wypędzonych, z czego do Republiki Federalnej Niemiec trafiło 7,6 miliona, do Niemieckiej Republiki Demokratycznej 3,7 miliona, a do Austrii 400 tysięcy. W trakcie wszystkich tych przemieszczeń: wysiedleń, ucieczki, deportacji, życie straciło około 2,1 miliona Niemców. Ruch ze wschodu na zachód jeszcze się na tym nie zakończył. Podział polityczny Niemiec spowodował, że około 3 milionów przeniosło się z radzieckiej strefy okupacyjnej, a później z Niemieckiej Republiki Demokratycznej do Republiki Federalnej35, zanim nie został wzniesiony mur berliński w 1961 roku. W latach 1950-1985 do liczby tej doszło ponad 1,2 miliona niemieckich imigrantów głównie z Polski, Związku Radzieckiego, Czechosłowacji i Rumunii, którzy przyjechali do Republiki Federalnej. Liczbę obywateli niemieckiego pochodzenia, którzy około 1990 roku nadal zamieszkiwali dawne niemieckie obszary osadnicze w Europie Wschodniej, Staatslexikon szacuje na 4 miliony, z czego 1,1 miliona ma przypadać na Polskę, 1,8 miliona na były Związek Radziecki, a około miliona na pozostałe kraje wschodnioeuropejskie. Wędrówkę Niemców ze wschodu sanguinis, którym kierowała się Niemiec i wszyscy jej poprzednicy na zachód ułatwiło Republika Federalna W myśl tego prawa, 35 Por. Handbuch der Europdischen Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 6, Euro-paische Wirtschafts- und Sozialgeschichte vom Ersten Weltkrieg bis zur Gegenwart, hg. von Wolfram Fischer, Stuttgart 1987, s. 45. 36 Por. Brubaker, Staats-BUrger, ss. 156-183, 219-223; Cohn-Bendit-Schmid, Heimal Babylon, ss. 331-339. Patrz również ss. 39-43 tego eseju. 187 Niemcem jest każdy człowiek, który z pochodzenia należy do narodu niemieckiego. W XIX wieku zasadę tę umocowano w konstytucji Prus i Rzeszy Niemieckiej, po to między innymi, by nie dopuścić do naturalizacji imigrantów „wschodniożydowskich" i polskich. Ustawa o przynależności państwowej z 1913 roku umocniła tę politykę. Etniczne pojęcie narodu niemieckiego doprowadziło do paradoksu: osób, które od długiego czasu żyły w Niemczech, ale nie były niemieckiego pochodzenia, nie uważano w ścisłym sensie za Niemców, natomiast osoby, których przodkowie przed wieloma wiekami opuścili niemiecką ojczyznę, ciągle zaliczały się do narodu niemieckiego. Po klęsce Trzeciej Rzeszy Niemcy na pewien czas stali się narodem bez państwa. W 1949 roku powstała Republika Federalna Niemiec i Niemiecka Republika Demokratyczna, dlatego mówiono później o dwu państwach niemieckich i jednym narodzie niemieckim. Autorzy ustawy zasadniczej Republiki Federalnej Niemiec w preambule zapisali obowiązek przywrócenia niemieckiej jedności. Artykuł 116 konstytucji stanowił: „Niemcem w sensie niniejszej ustawy zasadniczej jest ten [...], kto ma niemiecką przynależność państwową lub został na obszarze Rzeszy Niemieckiej, pojmowanym według stanu z 31 grudnia 1937 roku, przyjęty jako uchodźca bądź wypędzony o niemieckiej przynależności narodowej albo jako jego współmałżonek czy potomek"37. Nadal zatem stosowano ius sanguinis, które sformułowała ustawa o przynależności państwowej z 1913 roku. Ustawa o wypędzonych z 1953 roku za członka narodu niemieckiego uważała każdego, „kto w swej ojczyźnie uznał się za Niemca, jeśli potwierdzają to określone znamiona, takie jak pochodzenie, język, wychowanie, kultura"38. Kwestia niemiecka nie jest głównym tematem tego eseju. Daniel Cohn-Bendit, Thomas Schmid, Rogers Brubaker i inni poświęcili tej problematyce interesujące studia. Wskazałbym tu jedynie, że etniczne rozumienie własnej narodowości przez 37 Cytowane w: Das Grundgesetz fur die Bundesrepublik Deutschland vom 23. Mai 1949. Ein Kommentar fur Wissenschaft und Praxis, begr. von Andreas Hamann, fortgefiihrt von Andreas Hamann jr.-Helmut Lenz, Neuwied-Berlin 31970. 38 Handbuch des Staatsrechts der Bundesrepublik Deutschland, hg. von Josef Isensee-Paul Kirchhof, t. 5, Allgemeine Grundrechtslehren, Heidelberg 1992, s. 640. 188 Niemców stało się filarem ideologicznym rasistowskiego ekstremizmu i bezprawia w czasach reżymu nazistowskiego. Dzięki tej tradycji naziści mogli ściągać do Rzeszy Niemców żyjących poza granicami państwa niemieckiego, natomiast Żydów, którzy pozostawali obywatelami państwa niemieckiego, w imię ustaw rasowych dyskryminować, pozbawiać i praw, skazywać na banicję czy mordować. Antyteza: Belgia i Szwajcaria Jeśli chodzi o nacjonalizm językowy, to Szwajcaria i Belgia stanowią w dziejach Europy XIX i XX wieku dwa wyjątki, które dowodzą, że również na europejskim kontynencie mogą trwać państwa, które od swych mieszkańców nie wymagają, by mówili jednym językiem ogólnopaństwowym. Dzieje Belgii, inaczej niż dzieje Szwajcarii, od drugiej połowy XIX wieku stoją przede wszystkim pod znakiem kwestii językowej39. Konstytucja belgijska z 1831 roku nie wymieniała żadnego z oficjalnych języków. Jedyny artykuł, który dotyczył języka, pozostawiał regulacje językowe w gestii ustawodawcy40. Wydany w 1830 roku dekret rządu tymczasowego stwierdzał, że językiem ogólnopaństwowym jest francuski, wszelako gdyby wymagała tego sytuacja, tekst poszczególnych dokumentów rządowych ma się ukazywać również w języku flamandzkim i niemieckim. Do 1836 roku teksty w Recueil des lois et arretes royaux ogłaszano również w języku flamandzkim. By wyjaśnić uprzywilejowaną pozycję języka francuskiego, należy wskazać, że rewolucja belgijska była dziełem mieszczaństwa, które w większości - również we flamandzkich prowincjach - 39 Ogólny przegląd historyczny: Henry Dorchy, Histnire des Belges. Des origines a 1991, Bruxelles 71991; Ulrich Ante-Klaus Pabst-Albrecht Weber-Reginald De Schryver, Belgien, w: Staatslexikon, t. 6, ss. 116-121; Staatslexikon, Recht. Wirtschafi. Gesellschaft, hg. von der Gorres-Gesellschaft, t. 1, Freiburg "1957, ss. 1006-1011; Encyclopćdia Universalis, t. 3, Paris 1985, ss. 416-427. 40 Centre d'&udes constitutionelles et administratives. Unwersitć catholique de Louvain, La constitution belge et ses lois d'application. Collection Droit puhlic, vol. 1, Louvain 1989: „Art. 23. Uemplol des langues usitees en Belgiąue est facultatif; ii ne peut etre regle que par la loi, et seulement pour les actes de l'autorite publiąm et pour les affaires judiciaires". 189 traktowało francuski jako język codziennej komunikacji. Uważali oni francuski za język kontaktów gospodarczych, za przejaw nowoczesności i postępu, sądząc, że język flamandzki stopniowo odchodzi w przeszłość41. W drugiej połowie XIX wieku ruch w obronie języka flamandzkiego zyskał na znaczeniu i odniósł pierwsze sukcesy. W 1873 roku nastąpiło równouprawnienie języków w sferze sądownictwa, w 1878 roku w administracji państwowej, a w 1883 roku flamandzki został w prowincjach flan-dryjskich dopuszczony jako język nauczania w państwowych szkołach średnich42. Od 1898 roku ustawy państwa belgijskiego oficjalnie wydawano w językach francuskim i flamandzkim. Flamandzki uzyskał status belgijskiego języka ogólnopaństwowego, a we Flandrii został zrównany z francuskim. Napisy na znaczkach pocztowych, banknotach, budynkach użyteczności publicznej musiały widnieć w obu językach. Król składał przysięgę po francusku i po flamandzku. Ustawy o języku, które przyjęto w latach 1932-1938, ustalały, że w administracji, szkolnictwie, sądownictwie i wojsku we Flandrii obowiązuje język flamandzki, natomiast w Walonii język francuski. Tak narodziła się granica językowa. Dla regionu Brukseli zachowano w mocy zasadę dwujęzyczności. Po drugiej wojnie światowej wewnętrzne życie polityczne nadal stało pod znakiem kwestii językowej, którą połączono teraz z problemami gospodarczymi i społecznymi. Dopiero reformy państwa, które przeprowadzono w latach 1970, 1980, 1988-1989 i 1993, przyniosły stopniowe uspokojenie, czyniąc i Belgię federacyjnym związkiem trzech autonomicznych regionów Flandrii, Walonii i Brukseli, a francuskiemu, holenderskiemu i niemieckiemu nadając status języków ogólnokrajowych. W następstwie konfliktów, które mogę tu tylko pokrótce zasygnalizować, w Belgii znacznie wyraźniej niż w Szwajcarii wykształciły się bloki językowe, z których każdy ma własną flagę, własne święto narodowe, własne 41 Kenneth D. McRae, Conflict and Compromise in Multilingual Societies. Belgium, Waterloo (Canada) 1986, ss. 21-22. 42 Konstytucja z 1831 roku uznawała francuski za jedyny język nauczania od szczebla szkoły średniej. Por. Dorchy, Histoire des Belges, s. 149. 190 pieśni itd. Dlatego w Szwajcarii w kontekście separatystycznych tendencji językowych często mówiło się o „belgizacji". Szwajcaria stanowi klasyczne przeciwieństwo europejskiego nacjonalizmu językowego. W dyskusjach nad problematyką mniejszości, które w XIX i XX wieku toczyły się w Europie Środkowowschodniej, wielu teoretyków powoływało się na szwajcarski model, nie precyzując dokładniej, co właściwie mają na myśli43. Najczęściej posługiwano się tu słowem „kantonalizacja". Zwolennicy szwajcarskiego modelu z reguły zapominają o fundamentalnej różnicy między realiami językowymi w Szwajcarii i w krajach Europy Środkowowschodniej. W 1902 roku Austriak Karl Renner nie bez racji stwierdzał: „System etniczno-terytorialny [...] wymaga w miarę zamkniętego, zwartego obszaru językowego, który zarazem stanowi należyty fundament wszelkich innych zadań państwa. Traktując Szwajcarię jako wzorcowy kraj narodowego spokoju, często przeoczą się tę okoliczność"44. Helwecki model jest dość słabo znany, dlatego uwagę na najważniejsze elementy szwajcarskich stosunków językowych. 1. Najważniejsza okoliczność: w Szwajcarii, inaczej niż w większości państw europejskich, nie mówi się jednym językiem ogólnopaństwowym. Podczas gdy nazwa Chorwacji pochodzi od języka chorwackiego, a Włoch od języka włoskiego, które to języki mają status języka państwo-wego, w Szwajcarii są aż cztery języki ogólnokrajowe: jniemiecki, francuski, włoski i retoromański. Szwajcarskie prawo językowe nie zna pojęcia „mniejszość językowa", albowiem wszystkie wspólnoty językowe mają identyczny status prawny. 43 W odniesieniu do tej kwestii zob.: Urs Altermatt, Die mehrsprachige Schweiz -Modeli fur Europa?, w. Urs Altermatt-Emil Brix (red.), Eine Nachbarschaft in Mittekuropa, Wien-Koln-Weimar 1995, ss. 39-49. 44 Karl Renner, Das Selbstbestimmungsrecht derNationen in besonderer Anwendung auf Oesterreich. Zugleich zweite, vollstandig umgearbeitete Auflage von des Verfassers Buch „Der Kampfder ósterreichischen Nationen um den Staat". Część pierwsza: Nation und Staat, Leipzig-Wien 1918, s. 73. - Jest to całkowicie nowa wersja książki: Karl Renner, Der Kampfder ósterreichischen Nationen um den Staat, Leipzig-Wien 1902, do której nie miałem dostępu. 191 2. Z europejskiej perspektywy można by oczekiwać, że szwajcarska ustawa zasadnicza wnikliwie zajmuje się kwestią języka. Prawda wygląda inaczej. W szwajcarskiej konstytucji nigdzie nie mówi się o narodach, narodowościach, grupach językowych, grupach etnicznych czy mniejszościach. W jednym artykule pojawia się słowo „narodowości", które w starodawnym sformułowaniu z 1848 roku oznacza ludność poszczególnych kantonów, a nie wspólnoty językowe 45. Niemal całkowite milczenie szwajcarskiej konstytucji na temat kwestii językowej sprawia, że szwajcarski model pozostał trudno zrozumiały dla ludzi z zewnątrz. 3. Szukając praktycznych zasad porządku, natrafiamy na federalistyczną strukturę szwajcarskiego państwa. Polityka kulturalna, a zatem również polityka językowa, pozostaje w gestii każdego z 26 kantonów. Dlatego szwajcarski model znalazł do tej pory niewielu naśladowców w Europie Środkowowschodniej - wymaga bowiem federalizacji centralistycznego państwa. Rządy w krajach Europy Środkowej i Europy Środkowowschodniej jeszcze nie zrozumiały, że decentralizacja państwa z reguły łagodzi konflikty językowe, ponieważ rozwiązuje je na płaszczyźnie regionalnej, dzięki czemu odsuwa groźbę ich wybuchu na płaszczyźnie ogólnokrajowej. 4. Podobnie jak w większości europejskich państw, w większości szwajcarskich kantonów obowiązuje tylko jeden język jako oficjalny język kantonalny. Administracja, policja i sądy posługują się językiem kantonalnym, tak samo nauka w szkołach państwowych odbywa się w języku danego kantonu. 5. Poza Szwajcarią kantony często utożsamia się z jednostkami językowymi. Większość kantonów jest jedno-języczna, ale język z reguły odgrywa co najwyżej drugorzędną rolę w podziale kraju na poszczególne kantony. Granice terytorialne większości dzisiejszych kantonów 45 Artykuł 1 brzmi: „Narodowości dwudziestu i dwu zjednoczonych przez obecny związek, suwerennych kantonów, jako to: Zurychu, Berna, Lucerny, Uri, Schwyzu, Unterwalden (Obwalden i Niederwalden), Glarus, Zugu, Fryburga, Solury, Bazylei (Miasta i Wsi), Szafuzy, Appenzell (nad Rodanem), St. Gallen, Gryzonii, Argowii, Turgowii, Ticino, Waadt, Wallis, Neuenburga i Genewy, tworzą w swej całości Federację Szwajcarską". Por. Bundesverfassung der Schweizerischen Eidgenossenschaft, 2 września 1848, ss. 3-4. 192 wywodzą się z przedrewolucyjnej epoki, kiedy to kwestia językowa nie była jeszcze istotna. 6. Obok kantonów jednojęzycznych są również kantony dwujęzyczne, takie jak Fryburg, Wallis czy Berno, w których językiem kantonalnym są niemiecki i francuski. Również niektóre gminy, takie jak miasto Fryburg czy Biel, są oficjalnie dwujęzyczne. Kanton Gryzonia jest nawet trójjęzyczny: status oficjalnego języka kantonalnego przysługuje w nim językom retoromańskiemu, niemieckiemu i włoskiemu. 7. Duże znaczenie ma kolejny element szwajcarskiego porządku językowego. W Szwajcarii ochrona języka jest związana ze strukturami terytorialnymi, a nie z osobowymi. Szwajcar mówiący po francusku, który przenosi się z francuskojęzycznej Genewy do niemieckojęzycznego Zurychu, w swej nowej siedzibie podlega językowemu zwierzchnictwu kantonu Zurych, którego językiem jest niemiecki. Z władzami federacji nadal może się kontaktować w swym ojczystym języku, ale na płaszczyźnie kantonalnej musi się posługiwać niemieckim jako językiem komunikacji w urzędach, szkołach i na forum publicznym. Tę fundamentalną zasadę Szwajcarzy nazywają zasadą terytorialności. Każdy z oficjalnych języków, używanych w Szwajcarii, ma swe tradycyjne terytorium, którego zasięg określają gminy i kantony. Człowiek, który osiedla się w Szwajcarii, jako język urzędów i szkół musi przyjąć język danego kantonu czy danej gminy. W życiu prywatnym nadal może się posługiwać językiem, który mu najbardziej odpowiada. Tylko w kantonach mieszanych pod językowym względem, takich jak Fryburg, Berno, Wallis czy Gryzonia, można oficjalnie używać więcej niż jednego języka. Z reguły jednak okręgi i gminy są przyporządkowane do jednego z poszczególnych terytoriów językowych. 8. Szwajcarski porządek językowy stara się pragmatycznie łączyć dwie zasady: z jednej strony obowiązuje niepisana zasada konstytucyjna indywidualnej wolności językowej, z drugiej zaś prawo decydowania przez każdy z kantonów o oficjalnym języku kantonalnych urzędów i szkół. Zgodnie z federalistyczną strukturą szwajcarskiego państwa, kantony same mają łagodzić ewentualne napięcia między indywidualną wolnością językową i zbiorową ochroną wspólnoty językowej. 193 W gestii kantonów leży troska o to, by mieszkańcy nauczyli się oficjalnego języka danego regionu i używali go w kontaktach z władzami swej gminy czy całego kantonu. Z władzami federacji każdy Szwajcar może się komunikować w jedynym z czterech oficjalnych języków państwowych. 9. Szwajcarskie prawo państwowe nie uznaje bloków językowych w korporacyjnym rozumieniu. Grupy językowe pozostają wyłącznie jednostkami statystycznymi, których liczebność co dziesięć lat ustala spis ludności. Statystyka pyta przy tym o język ojczysty, definiowany jako idiom, „w którym najlepiej ci się myśli i mówi" (1980). Inaczej niż w Belgii, szwajcarskie wspólnoty językowe nie mają przedłużenia w instytucjach państwowych. 10. Trzy wielkie obszary językowe w Szwajcarii wykazują stosunkowo wysoką jednorodność językową. Nie obniża jej migracja wewnętrzna w tym uprzemysłowionym kraju o znacznej mobilności społecznej. Socjologowie za źródło tej zaskakującej stabilności granic językowych uważają zasadę terytorialności, zapewniającą zwartość każdego z obszarów językowych za pośrednictwem kantonów i gmin. Obrony przed presją demograficzną i ekonomiczną, którą wywierają Szwajcarzy niemieckojęzyczni, od czasów powstania federacji w 1848 roku stanowiący około 70%, czyli niemal trzy czwarte, szwajcarskiej ludności, Szwajcarzy mówiący językiem francuskim czy włoskim mogli szukać właśnie w zasadzie terytorialnej, która oznacza uprzywilejowanie mniejszości. W stopniu większym niż wiele ustaw zasada terytorialna sprawiła, że stosunki ilościowe między poszczególnymi grupami językowymi pozostawały w miarę stabilne, zapewniając ich pokojową koegzystencję. Ogromna ruchliwość społeczna w uprzemysłowionym państwie szwajcarskim nie potrafiła zburzyć tradycyjnej struktury językowej. O trafności tej tezy przekonuje lektura statystyk językowych. Spis ludności w 1860 roku46 wykazał, że niemiec- 46 W 1860 roku liczono jedynie gospodarstwa domowe. Niemieckojęzyczne gospodarstwa domowe stanowiły 69,5%, francuskojęzyczne 23,4%, włoskojęzyczne 5,4%, retoromańskie 1,7% ogółu. W sumie w Szwajcarii było 528 105 gospodarstw domowych. Liczba ta odpowiada okoto 2,5 miliona mieszkańców, z czego mniej więcej 115 tysięcy stanowili cudzoziemcy. Informację tę zawdzięczam Federalnemu Urzędowi Statystycznemu, Berno. W odniesieniu do lat 1910, 1950 i 1990 por.: Eidgenóssisches Bundesamt fur Statistik, Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1995, Ziirich 1994, s. 352. 194 kojęzyczna większość stanowi 69,5% ogółu Szwajcarów. W 1910 roku Szwajcarów niemieckojęzycznych było 72,7%, w 1950 roku 74,2%, w 1990 roku 73,4%. Mniej więcej niezmienna pozostawała również liczba Szwajcarów francuskojęzycznych: w 1860 roku było ich 23,4%, w 1910 roku 22,1%, w 1950 roku 20,6%, a w 1990 roku 20,5%. Włoskojęzyczni Szwajcarzy zawsze stanowili około 4% ogółu: w 1860 roku 5,4%, w 1910 roku 3,9%, w 1950 roku 4,0%, w 1990 roku 4,1%. Odsetek Szwajcarów posługujących się językiem retoromańskim wykazuje lekką tendencję spadkową. Jeśli w 1860 roku mówiło nim 1,7% ogółu Szwajcarów, to w 1910 roku ich odsetek wynosił 1,2%, a w 1950 roku 1,1%. W 1990 roku jeszcze 0,7% ogółu Szwajcarów podało retoro-mański jako swój główny język, co w liczbach bezwzględnych odpowiada liczbie około 40 tysięcy obywateli. W odniesieniu do całej ludności, której sporą część stanowią obcokrajowcy, stosunki liczbowe wyglądają podobnie, jakkolwiek odsetek osób mówiących językiem niemieckim nieco zmalał w okresie powojennym, co było skutkiem znacznego napływu ludności z krajów romańskich. Dzięki tradycyjnie dużej kolonii włoskich imigrantów odsetek osób posługujących się językiem włoskim jest dla ogółu mieszkańców Szwajcarii wyższy niż dla Szwajcarów: w 1910 roku wynosił 8,1, w 1950 roku 5,9, a w 1990 roku 7,6. Najwyższy wskaźnik - 11,9% - zanotowała włoskojęzyczna część mieszkańców Szwajcarii w 1970 roku. Należy dodać, że przytoczone powyżej statystyki odzwierciedlają jedynie podział na oficjalnie uznane języki ogólnonarodowe. Jeśli uwzględnić wszystkie języki, jakie można usłyszeć na terytorium Szwajcarii, to niektóre grupy językowe imigrantów okazują się liczniejsze od Szwajcarów mówiących językiem retoromańskim. W 1990 roku 117 tysięcy mieszkańców Szwajcarii mówiło językiem hiszpańskim, 109 tysięcy serbsko-chorwackim, 94 tysięcy portugalskim i 61 tysięcy angielskim. 11. Wolność językowa stanowi wprawdzie niepisaną zasadę konstytucyjną, ale nie ma absolutnego charakteru. Szwajcarski porządek językowy przewiduje pewne ograniczenia, o ile leżą one w interesie publicznym i jawią się jako 195 relatywnie łagodne. Również zasada terytorialności nie ma nieograniczonej mocy obowiązywania - bezwarunkowa ochrona tradycyjnych granic językowych pozostawałaby w sprzeczności z dynamiką rozwoju społecznego i gospodarczego. Jak wspomniałem, konstytucja federalna sprawy kultury, języka i religii pozostawia w gestii kantonów, dlatego na płaszczyźnie narodowej konflikty kulturowe i językowe nie mają już tak wielkiej mocy. Z drugiej strony, mniejszości językowe dysponują kantonalnymi kanałami polityczno-pań-stwowymi, dzięki którym mogą na płaszczyźnie federacji dochodzić swych interesów kulturalnych. Najważniejsza wydaje się okoliczność, że państwo związkowe nigdy nie zdecydowało się na specjalne regulacje polityczne, które by dotyczyły poszczególnych wspólnot językowych. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych, szwajcarskie władze ustrzegły się przed pokusą dzielenia obywateli według kryteriów etniczno-językowych. Zarówno amerykańskie, jak i szwajcarskie dowody tożsamości nie zawierają żadnej rubryki, która by informowała o przynależności językowej czy etnicznej. Natomiast z całą dokładnością przez dziesięciolecia wyszczególniano religię czy wyznanie. Jak wynika z tych rozważań, zasada terytorialności może funkcjonować tylko tam, gdzie poszczególne grupy językowe są od siebie mniej czy bardziej wyraźnie oddzielone, a państwo ma federalistyczną strukturę. Jeśli grupy językowe są ze sobą przemieszane, trzeba sięgać po inne reguły. W krajach o tego rodzaju strukturze językowej nasuwa się zasada ustopniowanego bilingwizmu. W Stanach Zjednoczonych integrację ułatwia angielski jako język administracji, szkolnictwa i komunikacji - podobną funkcję w byłym Związku Radzieckim pełnił język rosyjski. Szwajcarskie rozwiązania nie dają się schematycznie przenosić na inne kraje. Zbyt specyficzne były generalne warunki, w których kształtowała się wielokulturowa Szwajcaria jako państwo narodowe. Szwajcarski przykład pozwala jednak sformułować pewne reguły, którymi powinny się kierować wielokulturowe społeczeństwa. Najważniejsza nauka: państwo, które funkcjonuje politycznie i prosperuje gospodarczo, bynajmniej nie musi się opierać na kulturowej czy 196 językowej jednorodności. W tym sensie Szwajcarię można uznać nie tylko za szczególny przypadek, ale i za antytezę konstrukcji zjednoczonej Europy, za jej ciekawą alternatywę. W istocie rzeczy język nie jest ani czynnikiem podziału, ani spoiwem wspólnoty politycznej. Wszystko zależy od woli politycznej. Pełzająca belgizacja Choć już w połowie XIX wieku Szwajcarzy mówiący językami romańskimi stanowili tylko jedną czwartą ogółu Szwajcarów, to jednak francuski i włoski zostały w 1848 roku uznane za równoprawne z niemieckim języki ogólnopań-stwowe47. Twórcy nowej konstytucji bardzo pragmatycznie odnieśli się do szwajcarskiej wielojęzyczności. Pochodzący z 1847 roku pierwszy projekt przyszłej konstytucji nie zawierał jeszcze żadnych przepisów w sprawie języka48. Dopiero podczas debaty parlamentarnej deputowany z francuskojęzycznego kantonu Waadt zgłosił następujący wniosek: „Les trois langues parlees en Suisse, l'allemand, le francais et l'italien, sont langues nationales". 47 Z bogatej literatury na temat szwajcarskich stosunków językowych por. między innymi: Hanspeter Kriesi, Boris Wernli, Pascal Sciarini, Matteo Gianni, Le clnage linguistiąue: problemes de comprehension entre les communautes linguistiques en Suisse, Geneve 1995; Hans Bickel/Robert Schlapfer (red.), Mehrsprachigkeit - eine Herausfor-derung, Basel-Frankfurt a. Main 1994; Renć Kiiiisel, Les minorites ethnolinguistiąues autochtones a territoire: l'exemple du cas heWetiąue, Lausanne 1994; Uli Windisch i in., Alltagsbeziehungen zwischen Romands und Deutschschweizern. Am Beispiel der zwei-sprachigen Kantone Freiburg und Wallis, 2 tomy, Basel-Frankfurt a. Main 1994; Peter Saladin (red.), Zustand und Zukunft der viersprachigen Schweiz. Abkldrungen, Vor-schldge und Empfehlungen einer Arbeitsgruppe des Eidgenossischen Departementes des Innern, Bern 1989; Daniel-L. Seiler, Renć Kniisel (red.), Vuus avez dit suisse romande?, Lausanne 21989; Ernest Weibel, Sprachgruppen und Sprachprobleme in der Schweiz. Konflikte und Konfliktregelungsmodelle, w: Die Schweiz. Mit Beitrdgen von Hans Elsasser u.a., Redaktion: Hans-Georg Wehling, Stuttgart-Berlin-Koln-Mainz 1988; ten sam, Les rapports entre les groupes linguistiąues, w: Handbuch Politisches System der Schweiz, t. 3, Foderalismus, hg. von Raimund E. Germann und Ernest Weibel unter Mitarbeit von Hans Peter Graf, Bern-Stuttgart 1986, ss. 221-263; Iso Camartin, Nichts als Worte? Ein PlddoyerfUr Kleinsprachen, Miinchen 1985; Pierre du Bois (red.), Union et division des Suisses. Les relations entre Alemaniąues, Romands et Tessinois aux XIX' et XX' siecles, Lausanne 1983; Robert Schlapfer (red.), Die viersprachige Schweiz, Zii-rich/Koln 1982; Hermann Weilenmann, Pax Hehetica. Oder die Demokratie der kleinen Gruppen, Ziirich 1951; Cyril Hegnauer, Das Sprachenrecht in der Schweiz, Zilrich 1947. 48 Walter Haas, Sprachgeschichtliche Grundlagen, w: Schlapfer, Viersprachige Schweiz, s. 70. 197 Propozycja została przyjęta bez głosów sprzeciwu, zwłaszcza że reprezentanci kantonu Waadt wyjaśnili zarazem, iż nie domagają się, by protokoły z obrad były redagowane we wszystkich trzech językach. Tym sposobem, nawiązując do brzmienia konstytucji republiki helweckiej z 1798 roku, podniesiono wielojęzyczność do rangi zasady konstytucyjnej. Decyzja ta nie spotkała się z większą uwagą opinii publicznej, ponieważ w latach 1830-1848 zasadnicze spory Szwajcarów dotyczyły takich kwestii, jak federalistyczna forma państwowości, miejsce Kościołów czy prawa obywatelskie. Dopiero pojawienie się nacjonalizmu językowego w sąsiednich państwach zmusiło Szwajcarów do refleksji nad wielojęzycznością ich wielokulturowego państwa i podkreślenia jej jako podstawowego wyznacznika szwajcarskiej specyfiki49. W obliczu niemieckiego i włoskiego ruchu zjednoczenia narodowego Szwajcarzy musieli jasno zdefiniować swe rozumienie narodu, jeśli chcieli przeciwdziałać nacjonalizmowi językowemu swych sąsiadów. Dopiero w trakcie duchowej konfror tacji z europejskim nacjonalizmem językowym Szwajcarzy położyli nacisk na wolę polityczną jako podstawę narodu. Jeszcze w 1872 roku zuryski pisarz Gottfried Keller podczas uczty, którą urządzono na pożegnanie jednego z profesorów, powołanego na uniwersytet w Strassburgu, zakrzyknął: „Niech Pan powie Niemcom, że jeśli przyjmą kiedyś ustrój, który potrafi sobie poradzić również z niejednorodnymi składnikami, to zapewne przyjdzie czas, gdy także my, Szwajcarzy, będziemy mogli znów powrócić do cesarza i Rzeszy"50. Podobnie jak wielu jego współczesnych, Keller typową cechę szwajcarskiej federacji widział w republikanizmie, a nie w wielojęzyczności. 49 Szczegółowo na ten temat: Altermatt, Die mehrsprachige Schweiz - Modeli fur Europa?, w: Alltermatt/Brix (red.), Schweiz und Ósterreich, ss. 39-49; Ulrich Im Hof, Mythos Schweiz. Identitdt - Nation - Geschichte 1291-1991, Zurich 1991, ss. 194-208; ten sam, Die Viersprachigkeit der Schweiz als Minoritatenprohlem des 19. und 20. Jahrhunderts, w: Geschichte und politische Wissenschaft. Festschrift fiir Erich Gruner tum 60. Geburtstag, hg. von Beat Junker, Peter Gilg, Richard Reich, Bern 1975, ss. 57-76. 50 Cytat za: Carl Helbling (red.), Gottfried Keller. Sdmtliche Werke, t. 21, Bern 1947, s- 328. 198 W drugiej połowie XIX wieku państwo związkowe nie tylko wprowadziło ogólnonarodową walutę, pocztę i koleje, ale również starało się w coraz większym stopniu decydować o duchowych treściach szwajcarskiej kultury. Federacja zaczęła sławić swą historię - w 1891 roku celebrowano rocznicę sześćsetlecia Konfederacji, proklamując 1 sierpnia świętem państwowym51. Pod koniec XIX wieku wszędzie w Szwajcarii wznoszono pomniki, biblioteki i muzea; podręczniki szkolne opowiadały o wydarzeniach z historii narodowej. Młode państwo związkowe osiągnęło w ten sposób konsolidację gospodarczą i polityczną, zanim europejski nacjonalizm i imperializm doprowadziły do wybuchu pierwszej wojny światowej. Dla spójności narodowej Szwajcarów korzystny był fakt, że konflikty związane z powstaniem federacji, jakie występowały w latach 1830-1880, dotyczyły głównie kwestii Kościoła i federalizmu52. Kwestie językowe odgrywały co najwyżej drugorzędną rolę. Konflikty konstytucyjne owej epoki nakładały się na antagonizmy światopoglądowe, skutkując podziałem na obóz radykalno-libe-ralny i obóz katolicko-konserwatywny. Z dzisiejszego punktu widzenia można powiedzieć, że walki, które toczyły się na płaszczyźnie kultury, miały duże znaczenie jako czynnik 51 Por. Christoph Merki, Und wieder lodem die Hóhenfeuer. Die schweizerische Bundesfeier als Hoch-Zeit der nationalen Ideologie. 1 .-August-Artikel in der Parteipres-se 1891-1935, Zurich 1995, ss. 31-35; Guy P. Marchal, Aram Mattioli (red.), Erfundene Schweiz. Konstruktionen nalionaler Identitdt, Zurich 1992; Im Hof, Mythos Schweiz. Identitdt - Nation - Geschichte 1291-1991; Georg Kreis, Der Mythos von 1291. Zur Entstehung des schweizerischen Nationalfeiertags, Basel 1991; Catherine Santschi, Schweizer Nationalfeste im Spiegel der Geschichte, Zurich 1991; Guy P. Marchal, Die „Alten Eidgenossen" im Wandel der Zeiten. Das Bild der friihen Eidgenossen im Traditionsbewusstsein und in der ldentitdtsvorstellung der Schweizer vom 15. bis ins 20. Jahrhundert, w: Innerschweiz und friihe Eidgenossenschaft. Jubilaumsschrift 700 Jahre Eidgenossenschaft, t. 2, Gesellschaft. Alltag. Geschichlsbild, hg. vom Historischen Verein der FUnf Orte, Olten 1990, ss. 309-403; Urs Altermatt, Das Bundesjubildum 1891, das Wallis und die katholische Schweiz, separata z: Bleitter aus der Walliser Geschichte, t. 21, 1989; Francois de Capitani, Georg Germann (red.), Aufdem Weg zu einer schweizerischen Identitdt 1848-1914. Probleme - Errungenschaf-ten - Misserfolge, Freiburg i. Br. 1987; Beat Junker, Die Bundesfeier als Ausdruck nationalen Empfindens in der Schweiz um 1900, w: Geschichte und politische Wissen-schaft, ss. 19-32. 52 Patrz: Urs Altermatt, Der Weg der Schweizer Katholiken ins Ghetto. Die Entstehungsgeschichte der nationalen Volksorganisationen im Schweizer Katholizismus 1848-1919, 3„ zmienione wydanie, Freiburg i. Br. 1995. 199 integracji narodowej, na który dotychczasowe badania zwracały zbyt małą uwagę53. Rządząca partia radykalno-liberalna napiętnowała katolickich „ultramontanistów" jako zagrożenie dla państwa związkowego, a jezuitów formalnie usunęła z terytorium Szwajcarii jako wrogów państwa, dlatego spory dotyczyły wątków religijno-kulturowych, dzięki czemu na drugi plan schodziły już wówczas widoczne różnice językowo-kulturowe. Kulturkampf zrelatywizował granice językowe, tworząc ponad nimi wielo-kulturową sieć lojalności światopoglądowo-politycznej, która nadawała spoistość wielojęzykowemu państwu. W czasach kryzysu i przełomu - lata trzydzieste i czterdzieste XIX stulecia - punktem odniesienia były dla Szwajcarów te momenty, które znali oni z historii konfliktów wyznaniowych XVI i XVII wieku. Liberałowie za główne zagrożenie dla nowego społeczeństwa szwajcarskiego uważali klerykalizm i ultramontanizm, natomiast konserwatyści ataki na religię. Gdy w latach osiemdziesiątych cichła zawierucha Kulturkampfu, poczucie solidarności światopoglądowej było po obu stronach tak mocne, że na trwale ukształtowało pejzaż polityczny i w znacznym stopniu zneutralizowało problemy językowe. Francuskojęzyczny Fryburczyk o zapatrywaniach katolicko-konserwatywnych czuł się bardziej związany z niemieckojęzycznym Lucemeńczykiem o zapatrywaniach katolicko-konserwatywnych niż z francuskojęzycznym protestantem genewskim o zapatrywaniach radykalno-liberalnych. W okresie inkubacji państwa narodowego, który trwał od 1800 do 1880 roku, solidarność językowa odgrywała niewielką rolę, a gdy temat języka zyskał na znaczeniu w następstwie europejskiej ewolucji, Szwajcaria była już skonsolidowana wewnętrznie. Młode państwo związkowe osiągnęło stabilność polityczną jako wielokulturowy organizm, zanim europejski nacjonalizm poddał również Szwajcarię poważnej próbie 53 Kwestiami tymi wszechstronnie zająłem się w swej książce: Katholizismus und Modernę. Zur Sozial- und Mentalitdtsgeschichte der Schweizer Katholiken im 19. und 20. Jahrhundert, Zurich 21991. Zawarte tam idee podejmuje Kurt Imhof; Die Semantik des Fremden in sozialen Krisenphasen, w: Hans-Rudolf Wicker, Jean-Łuc Alber, Claudio Bolzman, Rosita Fibbi, Kurt Imhof, Andreas Wimmer (red.), Das Fremde in der Gesellschaft: Migration, Ethnizitdt und Staat, Zurich 1996, ss. 199-214. 200 wewnętrznej w czasach pierwszej wojny światowej. W 1914 roku pisarz i laureat literackiej Nagrody Nobla Carl Spitteler uporczywie apelował o neutralność polityczną Szwajcarów i prosił ich, by przez wzgląd na wspólną historię i wspólne obywatelstwo zawiesili swe rozbieżne sympatie dla sąsiednich narodów54. Kryzys lat wojny Szwajcaria mogła przetrzymać tylko dzięki swej neutralności. Po pierwszej wojnie światowej politycy i intelektualiści zaczęli szwajcarską wielojęzyczność podnosić do rangi zasad-niczej idei państwowej. Znawca prawa państwowego Fritz Fleiner pisał w 1923 roku: „Jeśli w wielkich państwach Europy jednolity język jest przejawem ich specyfiki narodo-wej, to w Szwajcarii cechą narodową jest wielojęzyczność"55. W latach 1920-1940 dzięki wspólnemu sprzeciwowi wszystkich czterech wspólnot językowych wobec totalitarystycznej ideologii narodowej nazizmu i faszyzmu ostatecznie uformowała się wielonarodowa świadomość państwowa Szwajcarów56. W 1938 roku naród szwajcarski demonstracyjnie zaaprobował w ogólnonarodowym referendum nowy artykuł konstytucji, nadający retoromańskiemu status czwartego języka ogólnokrajowego. Rząd federalny pisał w swym orędziu, że idea czterojęzycznej Szwajcarii stanowi fundament szwajcarskiej państwowości: „Jeśli inne państwa powstały za sprawą wspólnoty języka i w jedności języka widzą filar swej siły, to specyfice naszej federalistycznej idei państwa odpowiada fakt, że jej wielkość odnajdujemy we współobecności, we współżyciu i we współbrzmieniu wszystkich tych języków, które zrosły się ze szwajcarską ziemią i należą do językowego dziedzictwa naszego narodu"57. Po drugiej wojnie światowej oblicze duchowe szwajcarskiego społeczeństwa kształtował konflikt między Wschodem 54 Carl Spitteler, Unser Schweizer Standpunkt. Vortrag gehalten in der neuen Hehetischen Gesellschaft, Gruppe Ziirich, am 14. Dezember 1914, Zurich 1915. 55 Fritz Fleiner, Schweizerisches Bundesstaatsrecht, Tubingen 1923, s. 29. 56 W odniesieniu do tej kwestii por. na przykład: Urs Altermatt, Reduitgeist -Zeitgeist - Schweizergeht, w: Die Landi. Vor 50 Jahren in ZUrich. Erinnerungen — Dokumente - Betrachtungen, Stafa 1989, ss. 117-121; Werner Mockli, Schweizergeist -Landigeist? Das schweizerische Selbstverstandnis beim Aushruch des Zweiten Well-krieges, ZUrich 1973. 57 Botschaft des Bundesrates an die Bundesversammlung tiber die Anerkennung des Rdtoromanischen als Nationalsprache vom I. Juni 1937, w: Bundeshlatt, 1937, t. 2, s. 21. 201 i Zachodem. W latach pięćdziesiątych polityka skupiała się na kwestiach wzrostu gospodarczego i dobrobytu, w najlepszym razie na rozbudowie państwa socjalnego. Problemy językowe starano się zakrywać i tuszować. Poszczególne regiony językowe okazywały sobie życzliwą obojętność - unikano mię-dzykulturowego dialogu, zasklepiając się w swych kantonach, odgrodzonych od siebie granicami terytorialnymi i językowymi. Na płaszczyźnie społecznej i politycznej w latach 1945-1965 panowała aura ogólnonarodowej zgody. Pod koniec lat sześćdziesiątych klimat pomiędzy Szwajcarami niemieckojęzycznymi i Szwajcarami francuskojęzycznymi stopniowo zaczął się zmieniać. Pojawiły się pewne tarcia pomiędzy obiema wspólnotami językowymi po obu stronach Sariny. Zarzewiem dyskusji była na przykład kwestia obsady wysokich stanowisk w administracji państwowej czy w wojsku, ponieważ Szwajcarzy francuskojęzyczni z reguły czuli się tu pomijani. Gdy w 1968 roku przedstawiciel Szwajcarów niemieckojęzycznych został ponownie wybrany prezydentem trzyosobowego zarządu generalnego Poczty, Telegrafów i Telefonów, jedna z genewskich gazet pisała: „Une fois de plus, les Romands doivent se contenter de bonnes paroles"58. Francuskojęzyczni Szwajcarzy skarżyli się również, że ich język ma zbyt słaby status w życiu codziennym administracji państwowej. Rząd federalny obiecał poprawę, a w 1993 roku wskazywał, że liczba francuskojęzycznych pracowników administracji państwowej wyraźnie wzrosła59. W latach osiemdziesiątych zachodnio-szwajcarskie media często krytykowały ofensywę dialektu w elektronicznych środkach masowego przekazu Szwajcarii niemieckojęzycznej i ostrzegały przed holandyzacją60. Terminem „holandyzacja" wskazywano na fakt, że - w odróżnieniu od języka niemieckiego - język holenderski nie odgrywa na forum międzynarodowym żadnej roli. Uważano, że jeśli szwajcarski dialekt uzyska status odrębnego języka, to nie- 58 „Journal de Geneve", 4 lipca 1968. 59 Amtliches Bulletin der Bundesversammlung. Nationalrat, Bern 1993, ss. 2521-2522. 60 Por. na przykład: Weibel, Les rapports entre les groupes tinguistiques, w: Hand-buch Politisches System der Schweiz, t. 3, s. 225. 202 mieckojęzycznym Szwajcarom zagrozi podobna marginalizacja ich mowy. W latach siedemdziesiątych i na początku osiemdziesiątych nie można mówić o „francuskojęzycznym nacjonalizmie". Nie pojawiła się jeszcze idea identite romande. Gdy w 1981 roku Association Romande de Solidarite Francophone chciała propagować trójkolorową flagę Romandii, jej zamiary spotkały się w Szwajcarii zachodniej ze znaczną rezerwą61. W 1982 roku Alain Charpilloz i Genevieve Grimm-Gobat wydawali pismo „La Romandie dominee", które walczyło o prawo weta dla mniejszości językowych. Również te działania spotkały się w zachodnioszwajcarskich mediach z dezaprobatą62. Jeszcze w 1985 roku członek genewskiej Rady Rządowej Jacąues Vernet podkreślał: „Il n'y a a vrai dire pas de Romandie, [...] il y a seulement une serie d'Etats con-federes"63. Pewnym sukcesem myślenia etnolingwistycznego było powstanie kantonu Jura64. Pod koniec XIX wieku konflikt mniejszości przybrał w tym regionie ostrzejsze formy, ponieważ z rozwojem gospodarczym postępowała również germanizacja jego południowej części. Po drugiej wojnie światowej separatystyczny Rassemblement Jurassien starał się nadać konfliktowi etniczny charakter i na przykład odmówić niemieckojęzycznym przybyszom z innych regionów Szwajcarii prawa głosu w referendum, które dotyczyło odłączenia Jury od kantonu Berno. Roland Beguelin, który w swych studenc- 61 „Le Matin", 27 czerwca 1981; „24 Heures", 27-28 czerwca 1981; „Tribune de Geneve", 27-28 czerwca 1981. 62 Alain Charpilloz, Genevieve Grimm-Gobat, La Romandie dominee, Lausanne 1982. W kwestii oddźwięku prasowego na tę publikację por. na przykład: „24 Heures", 18 maja 1982; „La Suisse", 22 maja 1982; „Le Matin", 24 maja 1982; „Joumal de Geneve", 29-30-31 maja 1982. 63 Journal de Geneve", 1-2 czerwca 1985. 64 Na temat dziejów Jury por. na przykład: Jean-Francois Roth, Le catholicisme politiąue jurassien entre liberulisme et ultramontanisme (1873-1896), Fribourg (Suisse) 1992; Gilbert Ganguillet, Le conflit jurassien. Un cas de mobilisation ethno-regionale en Suisse, Ziirich 1986; John R. G. Jenkins, Jura Separatism in Switzerland, Oxford 1986; Nouvelle Histoire du Jura, ćd. par Cercle d'etudes historiąues de la Socićtó jurassienne d'Emulation, Porrentruy 1984; Marcel Schwander, Jura. Konjliktstojj' fur Jahrzehnte, Zurich-Kóln 1977; Bernhard Pronguć, Histoire populaire du Jura de 1943 a 1973, Porrentruy 1973; Hans Peter Henecka, Die jurassischen Separatisten. Eine Studie zur So-ziologie des ethnischen Konflikts und der sozialen Bewegung, Meisenheim a. Glan 1972. 203 kich latach pozostawał pod wpływem Action Francaise, wystąpił z koncepcją „federalizmu etnicznego" 65. Warto zauważyć, że w Szwajcarii frankofońskiej idee przywódcy Rassemblement Jurassien spotykały się z równie chłodnym przyjęciem jak w pozostałych regionach Szwajcarii66. Seria referendów, które w 1974 roku wyłoniły minimalną większość zwolenników powstania nowego kantonu Jura, ujawniła istnienie wielowiekowych granic międzywyznaniowych. Etnolingwistyczne tezy separatystów, których punktem wyjścia była rzekoma jedność Jury, nie znalazły potwierdzenia. Język francuski nie wystarczał do ukonstytuowania się nowego kantonu. Analizując stosunki pomiędzy szwajcarskimi wspólnotami językowymi, nie można zapominać o tych ewidentnie błędnych ocenach, którymi łudziła się część etnonacjonalistycznie nastawionych mieszkańców Jury. Tak jak w 1974 roku trudno było mówić o jedności Jury, tak dzisiaj trudno mówić o historyczno-kulturowej jedności Romandii. Uwagi te nie powinny przesłaniać faktu, że pod koniec obecnego stulecia klimat między niemieckojęzycznymi i francuskojęzycznymi Szwajcarami uległ jednak pogorszeniu. Jalc się zdaje, odpowiedzialne są za to zróżnicowane tendencje, które generuje proces modernizacji. Od 1970 roku więzi polityczne tradycyjnych środowisk partyjnych zaczęły zanikać, skutkiem czego zdezorientowani ludzie stali się podatni na nowe, zbawcze doktryny. Na pozór naturalne kategorie, takie jak język czy etnia, jawiły się jako proste rozwiązanie wszystkich problemów. Im bardziej postawy konsumpcyjne upodabniały się do siebie, tym bardziej ludzie odczuwali potrzebę, by się wzajemnie odróżniać przynajmniej w kręgu kultury. Tym samym kwestia językowa zyskała na znaczeniu również w Szwajcarii, co jednak nie od razu dotarło do zbiorowej świadomości politycznej. W latach powojennych dobrobyt ekonomiczny i bezpieczeństwo socjalne wzrosły w nie znanym dotychczas stopniu. 65 Informację tę zawdzięczam Claude Hauserowi, który przygotowuje rozprawę doktorską na Uniwersytecie Fryburskim: Claude Hauser, Aux origines intellectuelles de la Question jurassienne: une histoire des rapports culturels franco-suisses dans le premier XX" siecle. 66 M Por. na przykład komentarz w: „24 Heures", 14 września 1981. 204 Pociągnęło to za sobą zmiany w sferze wartości. W warunkach osiągniętego dobrobytu warstwa średnia zaczęła zwracać się ku postmaterialistycznym wartościom, które podkreślały znaczenie tożsamości kulturowej i rozwoju indywidualnego. Ludzie większą wagę zaczęli przywiązywać do tworów kulturowych, takich jak język. A dorastające pokolenie boomu gospodarczego miało inne wyobrażenia na temat narodu niż pokolenie ich rodziców, na których myślenie istotny wpływ wywarły lata „duchowej obrony kraju". Gdy problemy wyznaniowe, charakterystyczne dla czasów Kulturkampfu, i problemy socjalne, znamienne dla konfliktów klasowych, w zasadzie znikły jako temat debat publicznych, ich miejsce po części zajęły kwestie polityki językowej. Zwrot ku najbliższemu kręgowi życia podkopał w całej Europie ogólnonarodowe struktury. Choć cała Szwajcaria czerpała korzyści z fali industrializacji i modernizacji lat pięćdziesiątych, to jednak do głównych jej beneficjentów należała wielka aglomeracja Zurychu, co w peryferyjnych regionach kraju wywoływało frustracje. Wielu Szwajcarów francuskojęzycznych problemy gospodarcze swego regionu zaczęło sobie tłumaczyć w kategoriach językowo-etnicznych. Proces etnizacji polityki wspierały przede wszystkim recesja i zastój gospodarczy, do których co pewien czas dochodziło od 1973 roku. Wielu polityków i intelektualistów ze Szwajcarii francuskojęzycznej wyjaśniało kryzys ekonomiczny przyczynami kulturowymi czy nawet etnicznymi, a nie ekonomicznymi. Problemy społeczno-ekonomiczne, takie jak bezrobocie i brak mieszkań, oraz związane z nimi nierówności społeczne postrzegano jako następstwo różnic etnolingwistycznych. Krytycy społeczeństwa nie powoływali się już, jak niegdyś, na klasy społeczne, lecz na różnice quasi-naturalne, takie jak naród, język czy etnia. Zurych, metropolia gospodarcza, wielu Szwajcarom francuskojęzycznym jawił się jako uosobienie tej niegodziwej Szwajcarii niemieckojęzycznej, która Szwajcarię francuskojęzyczną bezlitośnie spycha na margines. Wiosną 1996 roku decyzja narodowego Towarzystwa Lotniczego Swissair o obniżeniu rangi genewskiego lotniska na korzyść zuryskiego portu lotniczego utwierdziła w Szwajcarach francuskojęzycznych 205 poczucie, że ich pozycję minoryzują i marginalizują Szwajcarzy niemieckojęzyczni. Kampania prowadzona pod przywództwem Jacąuesa Pileta, dziennikarza z kantonu Waadt, zjednoczyła prominentne osobistości ze świata polityki i mediów w swego rodzaju antyzuryskim afekcie. 25 kwietnia 1996 roku zorganizowano w Genewie manifestację protestu, która jednak przyciągnęła znacznie mniej uczestników, niż oczekiwali jej pomysłodawcy. Niechęć Szwajcarów francuskojęzycznych potęgował fakt, że zarówno uniwersyteckie, jak i polityczne instytucje, zajmujące się problematyką wzrostu gospodarczego, swe publikowane statystyki i zestawienia często sporządzały według kryteriów językowo-regionalnych. Wszystkie te okoliczności spowodowały, że w ostatnich latach umocniły się etnocent-ryczne schematy myślowe, które oczywiście są zbyt proste, by mogły się uporać z całą złożonością procesów społeczno--ekonomicznych. Gdy jakaś firma, która mieści się w Szwajcarii niemieckojęzycznej, z powodów ekonomicznych likwiduje swą filię w Romandii, lokalne władze i środki masowego przekazu wnoszą protest nie przeciwko bezwzględnemu przedsiębiorcy i jego kapitalistycznym posunięciom, lecz przeciwko Szwajcarom niemieckojęzycznym i ich alemańskiej wyniosłości. Przykład ten pokazuje, że w sytuacjach kryzysu ludzie są" skłonni sięgać po elementarne kategorie, takie jak język. Można dzięki nim łatwiej zdefiniować różnicę między krajanami i „obcymi", a z „obcych" łatwiej uczynić kozła ofiarnego. Pod tym względem Szwajcarzy frankofońcy niewiele się różnią od Basków, Korsykanów i innych europejskich mniejszości. W wielokulturowych państwach konflikty najpierw rozgrywają się w umysłach i przybierają charakter etnolingwistycznego starcia. Z historii innych europejskich konfliktów mniejszościowych wiemy, że nierówności ekonomiczne stają się zagrożeniem politycznym dla spoistości narodu, jeśli nakładają się na różnice kulturowe czy etniczne. Zasadniczą rolę odgrywają przy tym nie tyle fakty, ile wyobrażenia, jakie ludzi mają na temat faktów. Kluczowa rola przypada w tych zmianach środkom masowego przekazu. Do mniej więcej 1970 roku zachodnie kan- 206 tony miały swą publiczność polityczną, która, mniej czy bardziej zwarta, orientowała się na politykę kantonalną. Fryburski chadek czytał swą „Liberte", dzięki której dowiadywał się o ojczyźnie i świecie; poza tym myślał podobnie jak jego kolega partyjny z Genewy czy Porrentruy. W wyniku koncentracji prasy powstały w Lozannie i Genewie ponadregionalne czasopisma, które zwracały się do całej Szwajcarii francuskojęzycznej. Na pierwszym miejscu należy tu wymienić powstały w 1981 roku tygodnik „L'Hebdo" oraz założony w 1991 roku dziennik „Nouveau Quotidien". Pod wpływem pełzającej etnizacji niektórzy dziennikarze w swych analizach eksponowali międzyregionalne różnice, pośrednio wspierając istniejące stereotypy. Podobnie jak w przypadku Włoch i Ligi Pomocnej, stereotypy te dotyczyły przede wszystkim Suisse alemanique. Francuskojęzyczne media, które Szwajcarom niemieckojęzycznym niejednokrotnie zarzucały zawoalowaną ksenofobię, w stosunku do mieszkańców Zurychu czy innych niemieckojęzycznych kantonów same nie były wolne od podobnego etnocentryzmu. W życiu codziennym dwujęzycznego Fryburga Szwajcarzy francuskojęzyczni i niemieckojęzyczni bez trudu znajdują wspólny język, ale presja środków masowego przekazu doprowadziła na forum publicznym do segregacji, która żywi się uprzedzeniami i stereotypami. Ludzie, którzy zgodnie i pokojowo zasiadają razem przy kawiarnianym stoliku czy należą do jednego stowarzyszenia śpiewaczego, na łamach gazet i w salach obrad zaczęli bronić wyimaginowanej społeczności Szwajcarów francuskojęzycznych czy Szwajcarów niemieckojęzycznych. Przykład: niemieckojęzyczni mieszkańcy domagali się dwujęzycznych nazw ulic, co część frankofonów napiętnowała jako aroganckie dążenie germanizacyjne. Francuskojęzyczni intelektualiści szwajcarscy, podobnie jak Chorwaci czy Słoweńcy, w latach osiemdziesiątych odkryli frankofońską Romandię i wynaleźli nową tożsamość Szwajcarów francuskojęzycznych, która opierała się przede wszystkim na wspólnocie językowej i minimalizowała różnice historyczne między poszczególnymi kantonami zachodniej Szwajcarii. Ludzie, którzy z drwiną negowali istnienie czegoś takiego jak wspólna historia i wspólna tożsamość całej 207 Szwajcarii, z dumą mówili o wspólnej historii i wspólnep tożsamości swej Romandii. Szwajcaria frankofońską, dotąd podzielona zarówno terytorialnie, jak i religijnie, części dzisiejszych intelektualistów jawi się jako jedność etnonaro-dowa. Dziennikarz Michel Zendali wyraził to w „Nouveau Quotidien" lapidarną formułą: La Suisse romande existe67. Guy-Olivier Segond, członek genewskiej Rady Kantonalnej, jesienią 1992 roku podczas konferencji w Glion, którą zorganizowały „Nouveau Quotidien" i zachodnioszwajcarska telewizja, postulował powstanie rady francuskojęzycznych kantonów, wyposażonej w kompetencje decyzyjne. Miała ona zastąpić dotychczasowe instancje kantonalne, najpierw w sferze planowania przestrzennego, a później także w dziedzinie polityki oświatowej i zdrowotnej68. Bilans może być tylko jeden: nad Szwajcarią francuskojęzyczną wisi groźba transformacji w blok językowy. W kancelariach zachodnioszwajcarskich kantonów idea Szwajcarii podzielonej na regiony językowe jeszcze nie budzi entuzjazmu. Ale instytucje polityczne zmieniają się wolniej niż społeczeństwo, dlatego pod pozornie stabilną powierzchnią dają się zauważyć duchowe przeobrażenia, których nie można lekceważyć. Niemal niedostrzegalnie nasila się regionalizm językowy, który powoduje erozję tradycyjnych granic kan tonalnych i politycznych. W elektronicznych środkach masowego przekazu język pełni główną rolę. Dzięki coraz wyższemu poziomowi oświaty w XX wieku kompetencje językowe szwajcarskiej ludności wyraźnie wzrosły, ale nie wystarczają, by Szwajcarzy mogli w życiu codziennym przezwyciężyć realne bariery językowe. Jedynie co piąty ze Szwajcarów mówiących po francusku potrafi jako tako posługiwać się językiem niemieckim, a tylko co trzeci ze Szwajcarów mówiących językiem niemieckim potrafi jako tako posługiwać się językiem francuskim69. Z licznych opracowań wiadomo, że Szwajcarzy wolą na- 67 „Nouveau Quotidien", 7 grudnia 1992. 68 Por. „Nouveau Quotidien", 24 października i 27 października 1992; „Tages--Anzeiger", 26 października 1992; „Berner Zeitung", 27 października 1992. Za wskazówki te dziękuję Philippowi Haselbachowi. 69 Liczby te pochodzą z: Kriesi, Le clhage linguistique, s. 41. 208 stawiać swe odbiorniki na stacje sąsiednich krajów, ale nadające w ich ojczystym języku, niż odbierać szwajcarskie audycje, ale nadawane w obcym dla nich języku. Dlatego w świadomości Szwajcarów utrwala się podział na regiony językowe i postępuje cicha etnizacja kraju. Szwajcarzy niemieckojęzyczni, Szwajcarzy francuskojęzyczni i Szwajcarzy włoskojęzyczni patrzą na świat przez inne okulary. Najlepiej można się o tym przekonać każdego poranka, przechodząc koło kiosków z prasą w dwujęzycznym Fryburgu. Na płaszczyźnie narodowej napięcia pomiędzy Szwajcarią niemieckojęzyczną i Szwajcarią francuskojęzyczną najwyraźniej ujawniają się podczas referendów. Prawdziwym katalizatorem okazało się referendum w sprawie przystąpienia do Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej z 6 grudnia 1992 roku. Szwajcarzy francuskojęzyczni w 73,4% głosowali za przystąpieniem do Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej, podczas gdy 56,4% Szwajcarów niemieckojęzycznych oraz 61,5% włoskojęzycznych mieszkańców kantonu Ticino głosowało przeciw. W Szwajcarii niemieckojęzycznej za przystąpieniem było 43,6% ogółu tamtejszej ludności, co jednak nie wystarczyło do ogólnoszwąjcarskiego „tak", ponieważ w Szwajcarii francuskojęzycznej mieszka jedynie co piąty ze Szwajcarów70. Jak wynika z przeprowadzonej analizy poszczególnych referendów, w okresie 1872-1994 postawy polityczne upodobniły się do siebie we wszystkich regionach językowych71. Ogólny wzrost liczby referendów prowadził jednak do tego, że w liczbach bezwzględnych wzrastała również częstotliwość różnic między poszczególnymi regionami kraju. Od 1970 roku środki masowego przekazu sporo uwagi poświęcają tematyce stosunków językowych, dlatego zwykle spotyka się ona ze sporym zainteresowaniem opinii publicznej także przy ocenie wyników referendów. Wspomniana analiza wykazała również, że od lat siedemdziesiątych czynnik językowy mocniej niż niegdyś determinuje zachowania wyborcze Szwajcarów. Mi-mo to w ankietach Szwajcarzy nie uważają kwestii językowej 70 Na temat rezultatów referendum por.: Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1994, s. 375. 71 Kriesi, Le clivage linguistigue, s. 137. 209 za szczególnie palący problem. Szwajcarzy niemieckojęzyczni, jak każda większość narodowa, zwykli pomijać czy bagatelizować problemy mniejszości. W stosunkach między Szwajcarią niemieckojęzyczną i Szwajcarią francuskojęzyczną istotną rolę odgrywają niemiecko--szwajcarskie dialekty, które potęgują istniejącą już barierę. Dla Szwajcarów mówiących językiem niemieckim dialekt stanowi ważny element tożsamości, dzięki któremu różnią się oni od Niemców. Poza tym dialekty stanowią ucieleśnienie różnorodności politycznej niemieckojęzycznych kantonów. Szwajcarzy niemieckojęzyczni przez długi czas nie wykazywali jednolitej świadomości językowej, dlatego w XIX wieku nie dążyli do językowego ujednolicenia Szwajcarii. Było to korzystne dla spoistości politycznej wielokulturowego państwa, ponieważ mimo swej liczebnej przewagi nie zabiegali, by język niemiecki został uznany za znamię szwajcarskiego państwa, i nie pragnęli go narzucić mniejszościom jako oficjalnego języka państwowego. Jeśli sobie przypomnimy dzieje madziaryzacji Węgier, to musimy stwierdzić, że w Szwajcarii kwestia językowa mogła się rozwinąć w zupełnie innym kierunku. Między innymi właśnie szwajcarskie dialektyjęzyka niemieckiego uniemożliwiły germanizację Szwajcarii. Mówiąc o negatywnych stronach fali dialektów, nie można zapominać o tej ich pozytywnej funkcji historyczno-politycznej. Im bardziej Szwajcarzy niemieckojęzyczni przyswajają sobie, przede wszystkim dzięki telewizji, literacki język niemiecki, tym większa jest groźba kulturowej niwelacji całego państwa. Nie można wykluczyć, że w przyszłości Szwajcarzy niemieckojęzyczni zaczną wyżej cenić niemiecką kulturę i przejawiać obcy im dotychczas imperializm kulturowy z jego całą arogancją. Źródłem problemów nie są szwajcarskie dialekty języka liemieckiego, lecz stosunkowo niewielka kompetencja językowa wielu Szwajcarów. Mieszkańcy Romandii, których oburza zalew dialektów w radio i telewizji Szwajcarii niemieckojęzycznej, nie czytają niemieckojęzycznych gazet, które przecież są redagowane w poprawnym języku niemieckim. na odwrót: Szwajcarzy niemieckojęzyczni i mieszkańcy Ticino równie rzadko odbierają francuskojęzyczne stacje 210 radiowe i telewizjne, mimo że nie natrafiają tu na barierę dialektów. Jak w 1965 roku pisał Denis de Rougemont, Szwajcaria dlatego dobrze funkcjonuje jako państwo, że Szwajcarzy, choć związani ze sobą dzięki wspólnym instytucjom politycznym, żyją głównie w obrębie własnych regionów językowych i kantonów, obywając się bez jakiejś szczególnie rozległej wiedzy o sobie72. U końca XX wieku teza eseisty z Neuchatel straciła już na aktualności. Jak słusznie konstatują Renę Knusel i Hanspeter Kriesi, zależności gospodarcze i polityczne zarówno na płaszczyźnie ogólnonarodowej, jak i na płaszczyźnie międzynarodowej, wzrosły do tego stopnia, że czysto pasywna koegzystencja już nie wystarcza. Do połowy XX wieku odruchową reakcją Szwajcarów na międzykulturowe problemy był federalizm, dzięki czemu każda wspólnota językowa mogła na poziomie kantonów układać swe życie na własną modłę. Szwajcarzy francuskojęzyczni należeli wraz z katolickimi mieszkańcami Szwajcarii Wewnętrznej do najzagorzalszych orędowników tej defensywnej strategii federalizmu. W latach siedemdziesiątych sytuacja uległa zasadniczej zmianie. Pytanie, w jakim stopniu państwo szwajcarskie ma się scentralizować, zastąpiła problematyka jego otwarcia się na zewnątrz. Większość Szwajcarów niemieckojęzycznych i włoskojęzycznych opowiada się za pewną izolacją Szwajcarii, natomiast Szwajcarzy francuskojęzyczni wiążą ze współpracą europejską ogromne nadzieje. Spoistość narodowa Szwajcarów jest jeszcze stosunkowo wysoka w porównaniu z innymi wielokulturowymi narodami. Mimo wszystkich różnic kulturowych, językowych i religijnych Szwajcaria wykazuje znaczną zwartość społeczną. Tradycyjne instytucje polityczne na razie zapewniają jeszcze więź elementów, które kulturowo się od siebie oddalają. Stwierdzenie to nie powinno jednak przesłaniać faktu, że pod stabilną powierzchnią polityczną występują nurty, które wskazują na rosnącą etnizację społeczeństwa i polityki. Na razie dobrobyt działa jeszcze jako scalająca siła. Ale im bardziej 72 Denis de Rougemont, Die Schweiz. Modeli Europas. Der schweizerische Bund als Yorhild fiir eine europaische Foderation, Wien-Munchen 1965, s. 100. 211 warunki ekonomiczne w Europie upodobniają się do warunków ekonomicznych w Szwajcarii, tym bardziej maleje atrakcyjność bogatego kraju. Cicha etnizacja łączy się z pełzającą belgizacją, co oznacza; że w Szwajcarii powoli wykształcają się bloki językowe. Środki masowej komunikacji powodują, że rośnie znaczenie granic pomiędzy szwajcarskimi regionami językowymi i zarysowuje się korporatywizm językowy na wzór belgijskiego. Szwajcaria jak dotąd uniknęła procesu belgizacji, co łączy się z różnorodnością pola sił, na którym Szwajcarzy w typowo helweckim cross-cutting formują stale zmieniające się fronty. Szwajcaria dlatego tak dobrze podtrzymywała swą spoistość, że granice polityczne nie pokrywają się w niej z granicami wyznaniowymi i językowymi. U końca XX wieku ten fundamentalny wzorzec regulacji konfliktów podlega obciążeniom i erozji. Dzisiejsza Szwajcaria przechodzi proces adaptacji, który każe jej na nowo przemyśleć generalne warunki współistnienia wszystkich czterech wspólnot językowych73. 73 Por. Urs Altermatt, Ist der helvetische Konsens am Ende? Zeitgeschichtliche Betrachtungen zur Schweiz am Ende des 20. Jahrhunderts, w: „Itinera. Neue Studien zum Schweizerischen Nationalbewusstsein", 13 (1992), ss. 76-94; ten sam, Konflikt und Konsens in der Schweiz. Vom Stanser Verkommnis zum Friedensahkommen, w: Urs Altermatt, Roy Preiswerk, Hans Ruh, Formen Schweizerischer Friedenspolitik. Referate eines Seminars iiher Fragen schweizerischer Friedenspolitik zum 500-Jahr-Jubilaum des Stanser Verkommnisses, 23.Z24. Oktober 1981 in Sachseln/OW, Freiburg 1982 [Bern 1982], ss. 67-97. strona 212 3 ETNIZACJA SPOŁECZEŃSTWA I POLITYKI Coraz głośniejsza debata nad etnicznością łączy się w Europie Zachodniej i w Ameryce Północnej z dyskusjami nad tożsamością, które stanowią reakcję na powstanie społeczeństwa wielokulturowego. Mobilność i migracja kształtują oblicze naszego świata. W Europie Zachodniej utrwalają się struktury Unii Europejskiej, co dla wielu ludzi staje się powodem do lęku, że wraz ze „swymi" państwami narodowymi utracą również autonomię narodową. W Europie Zachodniej i w Kanadzie państwu narodowemu zagrażają ruchy separatystyczne autochtonicznych mniejszości, które również odwołują się do pojęcia etni. W Stanach Zjednoczonych ożywiona debata nad wielokulturowością toczy się już od dobrych paru lat. Kłopoty etniczne nękają również państwa narodowe, które powstały w wyniku procesów dekolonializacji. W latach osiemdziesiątych zaczęły się upowszechniać nowe słowa i pojęcia. Co w latach trzydziestych nazywało się rasą, dziś zwie się pochodzeniem, co niegdyś nazywano duchem narodu, dziś nazywa się kulturą, a pojęcie „region" zajęło miejsce dawnej „przestrzeni życiowej". Etnizacja polityki i społeczeństwa opiera się na przeświadczeniu, że lud, naród i etnia są naturalnymi bytami, które można obiektywnie zdefiniować. U źródeł wszelkiej etnizacji filozoficznej leży „przesąd hipostazy"'. Prowadzi on do ontologizacji międzyludzkich różnic. Austriacki politolog Joseph Marko mówi w tym kontekście o „naturalizacji różnicy"2. W czasach przełomu ludzie na powrót zwracają się ku tożsamości zbiorowej, która zapewnia im większe poczucie bezpieczeństwa. Dezorientacja duchowa sprzyja myśleniu segregacyjnemu, które rodzi się z irracjonalnego lęku ludzi przed innymi, przed obcymi. W epoce konfliktów społecznych obcy jawią się jako zagrożenie status quo; ludność autochtoniczna odwołuje się do pojęcia narodu, by zagarnąć dla siebie państwo jako gwaranta jej tradycyjnych praw do posiadania. Ksenofobia jest pochodną etnonarodowych debat, które koncentrują się na pytaniu, do czyjego narodu należy państwo3. Etnizacja jako strategia Dyskurs etniczny łączy się z powstaniem nowoczesnego społeczeństwa, które jest owocem wzmożonej mobilności i migracji4. Nowoczesny świat ze swymi wielkimi ruchami migracyjnymi konstytuuje wielokulturowe społeczeństwo. Z drugiej strony emigranci i imigranci wykazują coraz mniejszą chęć do całkowitej asymilacji kulturowej w nowym kraju. Model kulturowego tygla traci na znaczeniu5. W Europie i w Ameryce nowoczesne przemiany zaowocowały procesem indywidualizacji, którego pozytywne aspekty są powszechnie znane: większa możliwość stanowienia o własnym losie, większa mobilność społeczna, większa elastyczność zachowań na rynku pracy. Z drugiej strony ludzie uniezależnili się od tradycyjnych struktur, takich jak rodzina, wieś i kościół. Zaczęła tym samym zanikać sieć relacji społecznych, co prowadzi do dezintegracji i dezorientacji 212 1Por. Kurt Salamun, Ideologie und Aujkldrung. Weltanschauungstheorie und Politik. Studien zur Politik und Verwaltung, t. 24, Wien 1988, s. 22. 2Joseph Marko, Autonomie und Integration. Rechtsinstitute des Nationalitdtenrechts im funktionalen Vergleich, Wien-Koln-Graz 1995, s. 56. 3 Andreas Wimmer, Der Appell an die Nation. Kritische Bemerkungen zu vier Erkldrungen von Xenophobie und Rassismus, w: Hans-Rudolf Wicker, Jean-Luc Alber, Claudio Bolzman, Rosita Fibbi, Kurt Imhof, Andreas Wimmer (red.), Das Fremde in der Gesellschaft: Migration, Ethnizitdt und Staat - Ualterite dam la societe: migration, ethnicite, Etat, Ziirich 1996, ss. 173-198. 4 Odnośnie do tej kwestii zob. na przykład: Seymour Martin Lipset, Rita Jalali, Racial and Ethnic Conflicts. A Global Perspective, w: „Political Science Quarterly", 107 (1992), nr 4, ss. 585-606. 5 Wiele inspirujących rozważań na temat migracji i społeczeństwa wielokulturowego zawiera: Daniel Cohn-Bendit, Thomas Schmid, Heimat Babylon. Das Wagnis der mul-tikulturellen Demokratie, Hamburg 1992, ss. 316-319. 213 Jednostka ma co prawda poczucie, że może sama o sobie stanowić, ale, z drugiej strony, często czuje też, że stoją przed nią zbyt wielkie wymagania, i pesymistycznie zapatruje się na swą przyszłość. Nowoczesne przeobrażenia coraz bardziej oddalają jednostkę od centrów decyzyjnych, które traktuje ona jako anonimowe siły i za które nie czuje się już współodpowiedzialna. Wielu ludzi odbiera to jako utratę poczucia wspólnoty. Te ambiwalentne procesy są niezwykle charakterystyczne dla nowoczesnej epoki. W im większym stopniu ludzie przyjmują ten sam styl życia czy tę samą modę - od dżinsów po markę samochodu - z tym większą troską odnoszą się do swej tradycji i kultury. Dlatego modernizacja niesie zagrożenie dla poczucia tożsamości6. Namysłowi nad przeszłością kulturową sprzyja kryzys ekonomiczny. Bezrobocie i konflikty na tle dystrybucji dochodu narodowego potęgują zanik solidarności i lęk przed konkurencją. Postępującą etnizację należy rozpatrywać w zarysowanym powyżej kontekście społecznym. W miarę jak nowoczesne społeczeństwo staje się anonimowym tworem, narasta pragnienie wspólnoty, która na pierwszy plan wysuwa więzi etniczno-kulturowe czy religijno-fundamentalistyczne. Jak podkreśla niemiecki politolog Hans-Gerd Jaschke, etniczność, lud i naród stają się instrumentem strategii społecznej i politycznej. Kategorie takie jak język, religia czy przynależność narodowa zaczynają funkcjonować jako narzędzie mobilizacji politycznej, która propaguje nierówność społeczną jako następstwo nierówności pomiędzy etniami. Etnizacja konfliktów społecznych potencjalnie generuje ostrą konkurencję pomiędzy poszczególnymi etniami, a nie pomiędzy poszczególnymi warstwami społecznymi7. Etnonacjonalizm stanowi potężny ruch duchowy i społeczny, który zwraca się przeciwko kulturowej nowoczesności 214 i pluralistycznej demokracji. Podobnie jak fundamentalizm, etnonacjonalizm nie występuje przeciwko nowoczesności samej w sobie, lecz marzy o połowicznej nowoczesności, która odrzuca modernizację kulturową, natomiast z radością przyjmuje modernizację techniczną i naukową, wykorzystując jej owoce w swej antymodernistycznej walce8. Konflikty ekonomiczne, społeczne i polityczne już dawniej nakładały się na antagonizmy etniczne i językowe, religijne i kulturowe. Nie jest to nowe zjawisko. Nowa jest tylko częstotliwość i radykalność, z jaką od lat osiemdziesiątych XX wieku pojawiają się problemy etniczne. Kwestia etniczno--narodowa ma przy tym wiele aspektów. Tłem etnonacjonalizmu w Europie Zachodniej jest przede wszystkim problem cudzoziemców i azylantów, natomiast w Europie Wschodniej powstanie nowych państw narodowych. W obu częściach Europy ludzie dystansują się od dotychczasowej organizacji państwa i szukają nowych wspólnot, niezależnych od państwa. Autorytet państwa wyraźnie słabnie, co łączy się również z faktem, że struktury społeczne jawią się jako coraz bardziej nieprzejrzyste. U końca XX wieku technika i gospodarka wymazują powstały w XVII wieku i wciąż jeszcze funkcjonujący podział Europy na państwa narodowe. Tym sposobem zmieniają się dotychczasowe ramy terytorialne ludzkiego życia9. Do sytuacji tej nawiązuje nacjonalizm etniczny, który, instrumentalizując ludzkie lęki, podsuwa proste wyjaśnienie i rozwiązanie problemów społecznych. Ludzie, którzy poczuli się zagrożeni, w reakcji na zanik struktur społecznych zaczynają poszukiwać nowych więzi i w większym niż dotychczas stopniu odwołują się do pozornie naturalnych kategorii, takich jak naród i rasa, religia i lud, wszelkie problemy społeczne, takie jak bezrobocie, głód mieszkaniowy, niski poziom wykształcenia, i związane z nimi nierówności społeczne wyprowadzając z różnic kulturowo-etnicznych. W swej krytyce społeczeństwa ludzie nie odwołują się już do świado- 6 Jest to jedna z głównych tez Hermanna Lubbego. Por.: Hermann Lilbbe, Abschied vom Superstaat. Vereinigte Staaten von Europa wird es nicht geben, Berlin 1994, ss. 63-64. 7 Hans-Gerd Jaschke, Formiert sich eine neue soziale Bewegung von rechts? Folgen der Ethnisierung sozialer Konflikte, w: „Blatter fiir deutsche und internationale Politik", 1992, nr 12, ss. 1437-1447. 8 W odniesieniu do tej kwestii por.: Bassam Tibi, Der religiose Fundamentalismus im Dbergang zum 21. Jahrhundert, Mannheim 1995, s. 31. 9 Por.: Ferenc Glatz, Minderheiten in Ost-Mitteleuropa. Historische Analyse und ein politischer Verhaltenskodex, Europa Institut Budapest, Budapest 1993. 215 mości klasowej, lecz do różnic naturalnych, takich jak naród, religia i etnia. Tym sposobem na znaczeniu zyskuje swego rodzaju neo-rasizm, którego fundamentem jest przekonanie o nierówności poszczególnych kultur i etni. Dlatego w Europie wszelkie walki wyborcze są pełne nacjonalistycznych i rasistowskich stereotypów. Dzisiejsze debaty pod wieloma względami przypominają lata trzydzieste XX wieku. Etnizację jako postawę duchową cechuje „naturalizacja różnicy" (Joseph Marko). Etnonacjonaliści zakładają, że lud, naród czy etnia są zastanym bytem. Z założenia tego wywodzą wniosek, że obcy jest kimś innego rodzaju i że nierówność należy do samej natury ludzi. Z tym zaś łączy się przekonanie, że obcy zawsze jest również wrogiem. Aktywny w czasach nazizmu jurysta Carl Schmitt pisał w 1932 roku: „Wróg polityczny nie musi być zły moralnie, nie musi też być potworny estetycznie; nie musi występować jako konkurent ekonomiczny - może się nawet wydawać, że interesy z nim przyniosą nam korzyść. Wróg polityczny to ktoś inny, ktoś obcy,, j wystarczy powiedzieć na temat jego istoty, że jest w szczególnie intensywnym sensie człowiekiem egzystencjalnie innym i obcym [...]. Pojęcia «obcy» i «wróg» należy brać w ich konkretnym sensie egzystencjalnym, a nie jako metafory czy symbole [...]. Nie ma tu żadnego znaczenia, czy fakt, że narody wciąż jeszcze grupują się według kryteriów «przyjaciel» i «wróg», uważa się za coś nagannego, czy też nie, czy może nawet widzi się w nim atawistyczny ślad barbarzyńskich czasów, czy ma się nadzieję, że kiedyś rozróżnienie to zniknie z ziemskiego globu, czy wychowawczo jest to może i dobre, by udawać, że w ogóle nie ma już wrogów. Nie chodzi tu o żadne fikcje i normy, lecz o bytową rzeczywistość i o realną możliwość tego rozróżnienia" 10. Swą pseudofilozoficzną napuszonością powyższy cytat dobrze ilustruje styl etnona-cjonalistycznego myślenia. Dostrzegalny od kilku lat renesans postaci Carla Schmitta jest jednym z elementów syndromu neoprawicowej ideologii. 216 Między dżihadem i McWorldem Według amerykańskiego politologa Benjamina R. Barbera, współczesne społeczeństwo światowe znajduje się w grożącym eksplozją położeniu pomiędzy McWorldem i dżihadem, to znaczy między globalną gospodarką rynkową i ciasnym nacjonalizmem. Globalna gospodarka rynkowa widzi w człowieku przede wszystkim konsumenta, natomiast nacjonalizm podkreśla wagę wspólnoty, opartej na „związkach krwi" i innych wyimaginowanych kryteriach. Zarówno globalna gospodarka rynkowa, ja k i ciasny nacjonalizm lękają się społeczeństwa obywatelskiego, stąd też negują instytucje demokratyczne i prawa obywatelskie11. Wielu ludzi nie dostrzega, że Mc World i dżihad najściślej się ze sobą wiążą, ba, w pewnym sensie są dwiema stronami jednego medalu. McWorld rozbudowuje globalny rynek, dżihad zaklina etnonarodową „wspólnotę krwi". Oba procesy podkopują fundamenty państwa narodowego, któremu grozi, że zostanie starte na proch przez uniwersalizm rynku globalnego i partykularyzm zamkniętych etni. Zachodniego świata konsumpcji nie można utożsamiać z uniwersalnością wartości i norm. Świat stał się bardziej jednolity, ale zarazem i bardziej poszatkowany12. W XIX wieku cywilizacja zachodnia upowszechniła się dzięki europejskiemu kolonializmowi, a w XX dzięki amerykańskiemu imperializmowi kulturowemu. W żadnym razie nie można tu jednak mówić o globalnej kulturze uniwersalnej: ogranicza się ona do amerykańskiej pop-kultury z dżinsami i coca-colą, McDonaldem i Macintoshem. O ile rynek się globalizuje, o tyle pod powierzchnią na pozór uniwersalnej kultury światowej coraz gwałtowniej ścierają się ze sobą cywilizacje, których programem nie jest integracja, lecz separacja. Blichtr pop-kultury przesłania różnorakie wyobrażenia aksjologiczne i ideały społeczne, zako- 10 Carl Schmitt, Der Begriff des Politischen. Text von 1932 mit einem Vorwort und drei Corollarien, Berlin 1979, ss. 27-29. 11 Benjamin R. Barber, Zwischen Dschihad und Mc World, w: „Die Zeit. Wochen-zeitung fur Politik, Wirtschaft, Handel und Kultur", 14 października 1994. 12 Tezę powyższą podziela większość przedstawicieli nauk społecznych. Jako jeden z pierwszych wskazał na ten stan amerykański politolog Zbigniew Brzeziński. Por. Zbigniew Brzeziński, Between Two Ages, New York 1970, s. 3. 217 rzenione w historii i tożsamości poszczególnych cywilizacji i kręgów kulturowych. Prawa człowieka i modele demokracji, relacje między płciami i pozycja kobiety, rola religii i rozdział Kościoła od państwa- we wszystkich tych kwestiach rysuje się diametralna rozbieżność poglądów między Zachodem a pozostałymi cywilizacjami. Przykład: współcześni fundamentaliści islamscy uważają, że prawo człowieka do samostanowienia o własnym losie, ukształtowane przez kulturową nowoczesność, jest nową formą przedislamskiego pogaństwa13. Komunikacja i liczne możliwości transportu prowadzą w wielu sferach do uniformizacji stylu życia, ale zarazem umacniają w przedstawicielach poszczególnych cywilizacji wolę oporu wobec globalnej niwelacji. Im bardziej jednorodna staje się powierzchnia świata, tym bardziej każda ze społeczności podkreśla swą cywilizacyjną specyfikę. Jako przykład można wskazać wiele państw w kręgu religii islamskiej czy nowo powstałe państwa narodowe w Europie Wschodniej, które eksponują swą szczególną tożsamość kulturową. Amerykański politolog Samuel P. Huntington w 1993 roku konkludował: „Następna wojna światowa, jeśli do niej dojdzie, będzie wojną pomiędzy cywilizacjami" 14. Główna teza artykułu, który Huntington opublikował na łamach „Foreign Affairs", brzmi mniej więcej tak: po zakończeniu zimnej wojny konflikty światowe nie są już uwarunkowane ideologicznie i ekonomicznie, lecz kulturowo i cywilizacyjnie. Huntingtonowski paradygmat cywilizacyjny nawiązuje do starej debaty nad pytaniem, czy wobec procesów integracji regionalnej i globalnej państwo narodowe nie stało się przeżytkiem. Innymi słowy: czy o dziejach świata stanowią państwa, czy cywilizacje? Oswald Spengler, Arnold Toynbee, Quincy Wright, F. N. Parkinson należą do szkoły cywilizacyjnej. Natomiast Hans J. Morgenthau i Raymond Aron reprezentowali tezę, że w polityce światowej dominującą rolę nadal odgrywają państwa. 218 Eksperci w zakresie stosunków międzynarodowych przyczynę większości konfliktów widzieli w rywalizacji gospodarczej i politycznej państw narodowych. W czasach zimnej wojny antagonizm supermocarstw - Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego - odciskał swe piętno, .na całej polityce światowej. Sytuacja uległa zmianie, gdy ten dwubiegunowy podział odszedł w przeszłość. Obserwujemy coraz liczniejsze konflikty regionalne, w których istotną rolę odgrywają czynniki etniczno-narodowe i religijno-fundamentalistyczne. Klasyczne państwa narodowe pozostaną nadal i będą odgrywać istotną rolę na scenie polityki światowej, ale zasadnicze konflikty globalne - uważa Huntington - mają charakter konfliktów między cywilizacjami czy też kręgami kulturowymi!5. Według tego wpływowego politologa z Uniwersytetu Harvarda, decydujące o obliczu przyszłego stulecia granice przebiegają pomiędzy poszczególnymi cywilizacjami. Również Bassam Tibi, który urodził się w Damaszku, a wykłada w Niemczech i Stanach Zjednoczonych, jest przekonany, że odkąd dobiegła końca zimna wojna, „nieuchronna" wydaje się wojna pomiędzy cywilizacjami, która na razie toczy się jedynie na płaszczyźnie ideologicznej norm i wartości16. W swej książce Krieg der Zivilisationen („Wojna cywilizacji") Tibi idzie tropem Huntingtona, stwierdzając, że ludzie są coraz bardziej świadomi swej przynależności do konkretnego kręgu cywilizacyjnego, stąd w coraz większej mierze odgradzają się od innych cywilizacji. Odżywają zatem prastare antagonizmy międzycywilizacyjne, które tuszowała zimna wojna. Prowadzi to do zachwiania ogólnoświatowego konsensu politycznego, który dotyczy świeckich norm, wartości i reguł gry. Coraz więcej ludzi, którzy żyją w kręgu innych cywilizacji, dochodzi do przekonania, że ich własna cywilizacja dostarcza im zupełnie innej wizji świata. Dlatego odrzucają polityczną i kulturową hegemonię Zachodu. Proces dezokcydentalizacji świata ciągle postępuje. Najbardziej brzemienne w skutkach konflikty międzycywilizacyjne można zaobserwować w basenie Morza Sródziem- 13 Na ten temat por.: Bassam Tibi, Krieg der Zhilisationen. Pblitik und Religion zwischen Vernunft und Fundamentatismus, Hamburg 1995, s. 256. 14 Samuel P. Huntington, The Clash of Civilizations, w: „Foreign Affairs", 72 (1993), nr 3, ss. 22-49; cytat: s. 39. 15 Huntington, The Clash of Chilizations?, s. 22. 16Por. Tibi, Krieg der Zivilisationen, ss. 23, 40-41, 47-51. 219 nego, gdzie konfrontacja Zachodu i islamu oznacza starcie dwu cywilizacji o uniwersalistycznych aspiracjach. Fundamentalistycznie nastawieni islamiści kwestionują demokrację liberalną i indywidualne prawa człowieka, które uważają za typowo zachodni wymysł. Dla wielu fundamentalistów islamskich stosunki między Wschodem i Zachodem mają charakter świętej wojny. Tylko po części zgadzam się z zarysowanym powyżej paradygmatem cywilizacyjnym. Teza o antagonizmach międzycywilizacyjnych nie jest w stanie wyjaśnić wielu konfliktów regionalnych. W tezach Huntingtona przejawia się skupiona na Europie i Ameryce wizja polityki światowej, eksponująca punkt widzenia Zachodu. Nasuwa się pytanie, czy paradygmat cywilizacyjny nie jest po prostu nową etykietką dla dawniejszego antagonizmu między Wschodem i Zachodem - a to znów generowałoby ideologiczną dychotomię. Można przypuszczać, że paradygmat cywilizacyjny stanowi zastępczą ideologię i kreuje nowego wroga. Argument, że po klęsce komunizmu Zachód dla swej legitymizacji i stabilizacji potrzebuje wroga zewnętrznego, wydaje się nie od rzeczy. Samuel P. Huntington wyróżnia następujące regiony cywilizacyjne: świat zachodni, konfucjanizm, Japonia, islam, hinduizm, słowiańskie prawosławie, Ameryka Łacińska j Afryka 17. Sądzę, że schemat ten nie jest ani adekwatny, ani wystarczający, by wyjaśnić meandry polityki międzynarodowej, trudno bowiem regiony geograficzne (świat zachodni, Japonia, Ameryka Łacińska i Afryka) stawiać na tej samej płaszczyźnie co religie (konfucjanizm, hinduizm, islam, prawosławie). Jeane Kirkpatrick, była ambasador Stanów Zjednoczonych przy ONZ i politolog, zwraca uwagę, że mimo indiańskich wpływów Ameryka Południowa w ogromnej mierze została ukształtowana przez europejskie myślenie. „A czymże jest Rosja, jeśli nie Zachodem?" - woła, polemizując z tezami swych kolegów 18 220 Zachód kontra reszta świata Amerykański prezydent George Bush w 1990 roku obwieścił - jak się okazało, błędnie - powstanie „nowego ładu światowego". Choć prognoza Busha się nie sprawdziła, to jednak można mówić o pewnej cezurze w polityce światowej. Od pokoju westfalskiego z 1648 roku konflikty europejskie miały głównie charakter konfliktów pomiędzy monarchami, którzy chcieli powiększyć swe terytoria i umocnić swe absolutystyczne państwa. Za typowe można tu uznać wojny zaborcze Ludwika XIV, które miały utwierdzić francuską hegemonię na kontynencie europejskim. Rewolucja francuska zaowocowała nowym paradygmatem. Jak pisze amerykański historyk Robert Roswell Palmer, minął czas wojen pomiędzy monarchami, a nastał czas wojen pomiędzy narodami19. Okres ten zakończyła pierwsza wojna światowa, po której nastąpiła epoka wielkich ideologii. Antagonizm między totalitarnymi" systemami faszyzmu i komunizmu z jednej strony a demokracją liberalną z drugiej przez dobrych siedemdziesiąt lat dominował w dziejach XX wieku. Niemiecki historyk Karl Dietrich Bracher wydał w 1982 roku książkę pod znamiennym tytułem Die Zeit der Ideologien („Czas ideologii")20. Faszyzm poniósł klęskę w 1945 roku, komunizm w 1989. Na początku lat dziewięćdziesiątych w świecie zachodnim dała się zauważyć krótkotrwała euforia. Amerykanin Francis Fukuyama opublikował wówczas rozprawę pod znamiennym tytułem Koniec historii21. Z dystansu zaledwie kilku lat, które upłynęły od tamtego czasu, książka Fukuyamy jawi się nam niczym satyra na ostatnie chwile XX wieku. Tak szybko zmieniają się intelektualne mody! W, 1991 roku wojna w Zatoce Perskiej, a w latach 1991-1995 wojna w byłej Jugosławii z całą jaskrawością pokazały 17 Huntington, The Clash of Chilizathms?, s. 25. 18 Jeane J. Kirkpatrick and others, The Modernizing lmperative. Tradition and Change, w: „Foreign Affairs", 72 (1993), nr 4, s. 22. 19 Robert Roswell Palmer, The Age o fthe Democratic Revolution. A Political Hislory of Europe and America 1769-1800, 2 tomy, Princeton 1959-1964. 20 Karl-Dietrich Bracher. Die Zeit der Ideologien. Eine Geschichte politischen Denkens im 20. Jahrhundert, Stuttgart 1982. 21 Francis Fukuyama, Das Ende der Geschichte. Wo stehen wir?, Miinchen 1992. Amerykański oryginał ukazał sie również w 1992 roku. 221 222 że pod koniec XX wieku jedynym supermocarstwem politycznym i militarnym są Stany Zjednoczone. Wraz z Niemcami i Japonią dominują one również w gospodarce światowej. Po rozpadzie Związku Radzieckiego w świecie panuje pax americana. Z pomocą organizacji międzynarodowych, takich jak ONZ, Bank Światowy, GATT itd. Zachód pod przywództwem Stanów Zjednoczonych nadaje dzisiaj ton w polityce międzynarodowej. Nie trzeba być jasnowidzem, by przewidzieć, że zachodnia hegemonia nie utrzyma się w następnym stuleciu. XXI wiek zrewolucjonizuje politykę międzynarodową. Zbigniew Brzeziński, były amerykański doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego, uważa, że w polityce międzynarodowej zapanuje globalny nieład22. Cywilizacje, które od czasu zakończenia zimnej wojny przeżywają okres przebudzenia, chcą zrównania z cywilizacją zachodnią. Jak pisze Tibi: „Dopiero kres zimnej wojny, połączony z kryzysem Zachodu, który jest kryzysem nie tylko politycznym i ekonomicznym, ale także cywilizacyjnym, umożliwił przebudzenie się pozazachodnich cywilizacji. Zachód tak zwanej postnowoczesności jest samoudręczającym się tworem, który ma niewielką świadomość cywilizacyjną, podczas gdy cywilizacje islamska i konfucjańska w pełni rozwijają swą świadomość, przeciwstawianą Zachodowi"23. Zarysowany tu układ sił politycznych pozwala wnosić, że prędzej czy później dojdzie do konfrontacji między Zachodem i resztą świata, ponieważ kraje Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej odrzucają hegemonistyczne aspiracje świata zachodniego. Kishore Mahbubani, wysoki rangą dyplomata singapurski, wprost mówi o groźbie poważnych konfliktów między Zachodem i resztą świata24. Płyty tektoniczne dziejów powszechnych przemieszczają się niemal niedostrzegalnie, ale z wielką siłą - trudno jeszcze przewidzieć niekorzystne dla Zachodu następstwa tych przeobrażeń. 22 Zbigniew Brzeziński, Macht und Morał. Neue Wertefiir die Weltpolitik, Hamburg 1994. Amerykański oryginał ukazał się w 1993 roku pod tytułem: Out o/Control. Global Turmoil on the Eve of the 21st Century. 23 Tibi, Krieg der ZMlisationen, s. 31. 24 Kishore Mahbubani, The West and the Rest, w: „The National Interest", lato 1992, ss. 3-12. 223 Intelektualiści i politycy, którzy po upadku komunizmu oczekiwali pokojowego ładu światowego, wykazują ogromną bezradność. W wielu krajach szaleją konflikty i wojny domowe. Nawet Europa, którą od 1945 roku omijały tego rodzaju konfrontacje, na Bałkanach dostała się w wir wydarzeń wojennych. Artykuł Huntingtona nie spotkałby się z tak powszechnym rezonansem, gdyby nie odczuwano wielkiej potrzeby uporządkowania chaosu sytuacji międzynarodowej. Paradygmat cywilizacyjny odniósł tak duży sukces również dlatego, że dokonuje refleksji nad polityką wewnętrzną poszczególnych krajów. Wieloetniczne państwa, takie jak Związek Radziecki i Jugosławia, rozpadły się w ogniu wojny czy stanu przypominającego wojnę domową. Na Bałkanach i na Kaukazie wciąż szaleje brutalna wojna międzyplemienna, prowadzona - również -w imię dwu cywilizacji. Znaczenie kwestii etnicznej rośnie przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. Pod parasolem multikulturalizmu kolorowi, czarni, Latynosi, Indianie i Azjaci występują przeciwko dominacji białych w amerykańskim społeczeństwie i domagają się specjalnych praw dla swych wspólnot etnicznych. W tym kontekście pojawił się termin „dezokcydentalizacja Stanów" Zjednoczonych". Historyk Arthur M. Schlesinger jr. posługuje! się formułą the disuniting of America25. W 1995 roku proces sądowy O. J. Simpsona ujawnił szokujący dla wielu rozłam amerykańskiego społeczeństwa. Paradygmat cywilizacyjny jest owocem powszechnej debaty nad problematyką tożsamości, etniczności i kultury. Jak-każdy inny paradygmat, wyjaśnia on tylko część faktów. Siłą paradygmatu cywilizacyjnego jest jego wyrazistość. Dopóki epoka postkomunistyczna nadal jest zdominowana przez chaos sytuacji międzynarodowej, konflikty i wojny regionalne, dopóty również myśl teoretyczna cechuje się pewną nieprzejrzystością. Natomiast paradygmat starcia między cywilizacjami jest niebywale sugestywny, ponieważ, z jednej strony, daje się wpasować w obecną etnizację polityki, z drugiej zaś pomaga przełamać chaos świata kategoriami etnicznymi. Na tym polega dialektyka etnizacji polityki. 25 Arthur M. Schlesinger, The disuniting of America, Knoxville 1991. 224 Bunt przeciwko państwu narodowemu Globalna standaryzacja cywilizacji światowych prowadzi do przebudzenia się kultur lokalnych. Państwo narodowe jest owocem cywilizacji zachodniej, dlatego anty zachodnia rewolta kieruje się również przeciwko świeckiemu państwu narodowemu, które dla większości pozazachodnich kultur pozostało jednak obcą instytucją26. W Azji i Afryce za fasadą flag i symboli narodowych kryje się przednowoczesny świat plemion i ludów, których państwo narodowe nie potrafiło stopić w jedną całość. Tak jak niegdyś narody Europy Środkowowschodniej traktowały państwa, w których przyszło im żyć, jako więzienie, tak dzisiaj wielu intelektualistów azjatyckich czy afrykańskich patrzy na swe państwa jako na „państwa służb specjalnych". W swej walce wyzwoleńczej z mocarstwami zachodnimi kolonie starały się osiągnąć status państw narodowych, będących suwerennymi i pełnoprawnymi członkami wspólnoty międzynarodowej. Pod koniec XX wieku trudno się oprzeć wątpliwości, czy ład międzynarodowy, który ukształtował się pod egidą Zachodu, będzie trwać również w następnym stuleciu. Robert H. Jackson reprezentuje tezę, że afrykańskie i azjatyckie państwa narodowe pozostały „quasi-państwami", których struktura polityczna ma tylko powierzchowny charakter27. Jak uważa Bassam Tibi, w Azji i Afryce państwo narodowe pozostaje jedynie „transplantem"28. Wielu przedstawicieli religii islamskiej i świeckiego ruchu panarabskiego jest zgodnych w przekonaniu, że należy odrzucić porządek międzynarodowy, który zrodziła kolonizacja. Islamiści negują świeckie państwo narodowe jako twór zachodni i domagają się „islamskiego Państwa Bożego". Rezultatem tych idei jest fundamentalizm religijny, który kwestionuje najistotniejsze przesłanki zachodniego modelu politycznego. 26 Podkreśla to Bassam Tibi, Krieg der ZMIisationen, którego argumentację tutaj przejąłem. Patrz ss. 76 i 97. 27 Robert H. Jackson, Quasi-States: sovereignty, international relations and the Third World, Cambridge (UK) 1990. 28 Tibi, Krieg der ZMIisationen, s. 71. 225 Na Bliskim Wschodzie i w innych regionach Azji i Afryki do nowego życia budzą się kultury lokalne z ich więziami etnicznymi, co widać na przykład w separatyzmie kurdyjskim, zwróconym przeciwko państwu tureckiemu, czy w nie kończących się wojnach plemiennych w Afganistanie. Konflikty regionalne nabierają przez to etnicznego charakteru i przeradzają się w wojny etnonacjonalistyczne. U końca XX stulecia tego rodzaju konflikty i wojny występują od Sri Lanki przez Kaukaz i Bałkany po Sudan i Ruandę. Na płaszczyźnie regionalnej rośnie zarazem świadomość cywilizacyjna islamu. Choć między muzułmanami w Afryce Północnej a muzułmanami w Iraku widać ogromne różnice etniczno-kulturowe, to jednak łączy ich wspólnota wiary, która stanowi źródło poczucia solidarności, instrumentalizo-wanego przez fundamentalistów islamskich. Na Półwyspie Bałkańskim etnonacjonalistyczna wojna pomiędzy regionalnymi wspólnotami językowo-religijnymi wyzwoliła większą solidarność przedstawicieli cywilizacji islamskiej. Muzułmanie interpretowali politykę wielkoserbskiej ekspansji jako dowód nowej krucjaty Zachodu, a prawosławni Serbowie utrzymywali, że w imieniu chrześcijaństwa walczą przeciwko islamowi. Jeśli zarysowana tu makroanaliza jest trafna, to państwa Azji i Afryki - przede wszystkim państwa muzułmańskie -przechodzą proces, który można by określić jako etnizację. Solidarność z własną etnią zajmuje miejsce postkolonialnej tożsamości z państwem narodowym. Czy zatem czeka nas starcie cywilizacji jako przerażający scenariusz i logiczna konsekwencja procesu etnizacji polityki? Podobnie jak w krajach zachodnich, za procesem tym kryje się pragnienie bezpieczeństwa. W Trzecim Świecie zachodnia globalizacja jest odbierana jako egzystencjalne zagrożenie, z którym walczy się apelami o nowe poczucie wspólnoty. Skutkiem rewolty przeciwko Zachodowi jest również refleksja lokalnych kultur nad własną tożsamością. Świeckie państwo narodowe zachodniego typu nie funkcjonuje dobrze poza Europą i Ameryką, co jednak nie zmienia faktu, że właśnie ten model państwa przyjął się na całym świecie jako jedyna powszechnie akceptowana norma. 226 Afrykańskie i azjatyckie państwa narodowe łączą na swych terytoriach wielorakie kultury lokalne i z reguły nie znają jeszcze czegoś takiego jak świadomość zbiorowa w zachodnim rozumieniu. W Afryce i Azji tożsamość zbiorowa nadał opiera się głównie na kategoriach etnicznych. W walce z zachodnim modelem świeckiego państwa narodowego fundamentaliści islamscy odwołują się do wartości zarówno islamu, jak i kultur lokalnych. Zaostrza to różnice etniczne pomiędzy kulturami lokalnymi, a jednocześnie roznieca konflikt cywilizacyjny między islamem i Zachodem. Stąd azjatyckie czy afrykańskie państwo narodowe coraz mniej jest w stanie integrować lokalne etnie. Państwa takie jak Somalia, Irak, Sudan czy Afganistan są dobrym przykładem na poparcie tej tezy. W Azji i Afryce świadomość etniczno-kulturowa coraz wyraźniej zajmuje miejsce świadomości narodowej. Prowadzi to do wojen domowych, których efektem jest separacja poszczególnych regionów danego państwa. A jak wygląda to w Europie? Na kontynencie europejskim pod koniec XX wieku mieliśmy okazję obserwować rozpad ostatniego wielkiego imperium. Pierwsza fala procesu wyzwalania się państw wschodnioeuropejskich, którą umożliwił Gorbaczow, oddalając od państw satelickich Związku Radzieckiego groźbę interwencji sowieckiej, przypadła na 1989 rok. Druga fala objęła ten region dwa lata później, gdy po nieudanym puczu Związek Radziecki rozpadł się, a na jego ruinach powstało szereg nowych państw. Rozpad imperium jeszcze się nie zakończył. Za przyzwoleniem Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich oddziały rosyjskie aktem brutalnej przemocy tymczasowo zapobiegły kolejnym secesjom w górach Kaukazu. Pod koniec XX wieku zupełnie nieoczekiwanie zatem powstał w Europie Wschodniej nowy świat państw, w którym granice kształtuje etnia i religia. Suwerenności domagają się coraz mniejsze etnie. Po długim okresie komunistycznego totalitaryzmu, który niwelował wszelkie różnice, naród i religia okazują się najsilniejszymi generatorami tożsamości. Podobnie jak w Afryce i Azji, ludzie zwracają się ku historii i w przeszłości poszukują nowego oparcia. Dla dzisiejszych mieszkańców Europy Wschodniej, analogicznie jak dla miesz- 227 kańców dziewiętnastowiecznej Europy Zachodniej, naród jest naczyniem, dzięki któremu, po okresie straszliwych doświadczeń władzy totalitarnej, mogą urzeczywistnić swą wolność obywatelską. Jeśli pominąć wojnę na Bałkanach, to można powiedzieć, że nacjonalizacja Europy Wschodniej przebiegała zdumiewająco spokojnie. Bałtowie, Czesi i Słowacy, Słoweńcy, Chorwaci i Macedończycy, Ukraińcy, Mołdawianie i Białorusini w pokojowy sposób uzyskali swe państwa narodowe. Faktu tego niepodobna przecenić. W krajach Europy Zachodniej regiony zaczęły zyskiwać na znaczeniu w latach siedemdziesiątych. Podobnie jak wschod nioeuropejski nacjonalizm, zachodnioeuropejski regionalizm odwołuje się do tradycji29. Zjawisko, które niejednemu może się jawić jako prowincjonalizm muzeów regionalnych, folkloru i mowy regionalnej, jest zachodnioeuropejską reakcją na powszechne tendencje unifikacyjne. Im bardziej warunki cywilizacyjne wszędzie się do siebie upodobniają, tym bar- dziej ludzie zabiegają o indywidualizującą ich tożsamość i i zwracają się ku swym tradycjom etnicznym, językowym czy religijnym. Integracja europejska i ruchy regionalne są elementem jednej całości. Regionaliści nierzadko z wielką sympatią odnoszą się do wspólnoty europejskiej, ponieważ oczekują, że i Bruksela wesprze ich opór wobec centralizacyjnych tendencji państwa narodowego. Filozof Hermann Liibbe stwierdza: „Regionalizm - to nacjonalizm niewielkich narodów, które muszą utwierdzić swój byt w warunkach presji majoryzacyj nej, którą wywierają na nie duże narody". Procesy integracji politycznej, takie jak w Unii Europejskiej, na niższych płaszczyznach generują dążność do dyferencjacji politycznej. Model jednorodnej kultury w dziewiętnastowiecznym, nacjonalistycznym rozumieniu pod koniec XX stulecia zdaje się już bez przyszłości. Nowoczesne społeczeństwo prowadzi do wzrostu wzajemnej zależności technicznej, gospodarczej, a także kulturalnej i politycznej swych członków, dlatego pochodzenie nie wywiera specjalnego wpływu na 29 Od dawna tezę tę reprezentuje Hermann Liibbe. W odniesieniu do poniższych wywodów por. Lubbe, Abschied vom Superstaat, ss. 57-67. Cytat: s. 65. 228 warunki, w których wszyscy żyjemy. To zaś powoduje, że w Europie Zachodniej klasyczne państwo narodowe przeżywa trudne chwile. Kozioł ofiarny: imigranci Większość europejskich społeczeństw nie uważa się za społeczeństwo imigracyjne. Przeświadczenie takie pozostaje w sprzeczności z rzeczywistością. W 1992 roku w niektórych krajach zachodnioeuropejskich obcokrajowcy stanowili od 5 do 10% ogółu ludności. Ponad połowa wszystkich zachodnioeuropejskich imigrantów żyła w Niemczech, Francji i Szwajcarii30. Ruchy demograficzne mają w Europie długą tradycję. Na Zachodzie już konflikty wyznaniowe w XVI i XVII wieku doprowadziły do większych przemieszczeń. Znamienny przykład stanowią tu francuscy hugenoci. Po odwołaniu edyktu nantejskiego, co nastąpiło w 1685 roku, około pół miliona głównie kalwińskich protestantów opuściło Francję, przenosząc się na tereny zdominowane przez wyznania reformowane. W Berlinie ludność hugenocka stanowiła w XVII wieku od 10 do 20% ogółu mieszkańców. Szwajcaria zwykle była dla hugenotów tylko etapem przejściowym. Do 1730 roku przez Konfederację przeciągnęło od 100 tysięcy do 150 tysięcy hugenockich uchodźców. Od 10 tysięcy do 20 tysięcy francuskich protestantów znalazło azyl w samej Szwajcarii. Kraje osiedleńcze zawdzięczały hugenotom wiele impulsów kulturowych i gospodarczych. Osiadli w Szwajcarii hugenoci mieli istotny udział w powstaniu pierwszych szkół wyższych czy w rozbudowie systemu bankowo-handlowego. Rodzina Pourtales z Sewennów, która znalazła schronienie w szwajcarskim Neuchatel, w XVIII wieku rozbudowywała swe przedsiębiorstwo handlowe, w którego skład wchodziły liczne zakłady produkcyjne i składy towarowe w głównych 30 Eidgenbssisches Bundesamt fur Statistik, Vom Einwanderungsland zur multikul-turellen Gesellschaft. Grundlagen fur eine schweizerische Migrationspolitik, Bern 1995, ss. 7-8, 28. 229 miastach Europy. Do bujnego rozkwitu doszła fabryka perkali Cortaillod - jej produkty cieszyły się renomą na wszystkich większych rynkach kontynentu. Pochodząca z Delfinatu rodzina Fazy osiedliła się w Genewie, gdzie uczestniczyła w rozwoju przetwórstwa bawełny. Pod koniec XVIII wieku zakłady w Les Bergues zatrudniały do tysiąc trzystu pracowników. W XIX wieku z rodziny Fazy wyszło kilku znanych polityków, wśród nich publicysta James Fazy, który uczestniczył w radykalnym przewrocie 1846 roku. Pochodzący z Lang-wedocji Firmin Abauzit, uczony o uniwersalnych zainteresowaniach, który korespondował z Newtonem i Bayle'em, położył liczne zasługi dla życia duchowego Genewy. Pomagał reorganizować Bibliotekę Genewską, poza tym napisał wiele prac na temat historii i jej nauk pomocniczych, przyrodo-znawstwa i teologii31. Pod koniec XIX i na początku XX stulecia industrializacja doprowadziła do wyraźnego wzrostu ruchów migracyjnych. Jeszcze raz przywołajmy przykład Szwajcarii: jeśli w 1850 roku 3% ogółu ludności stanowili obcokrajowcy, to w 1880 roku ich liczba zwiększyła się już do 7,4%. Za apogeum można uznać 1914 rok, kiedy to cudzoziemcy stanowili 15,4% ogółu, co, w liczbach bezwzględnych, odpowiadało około 600 tysiącom osób32. Szwajcarskie wskaźniki znacznie przewyższały analogiczne liczby w innych krajach europejskich. Przed pierwszą wojną światową w Szwajcarii żyło około 300 tysięcy obcokrajowców więcej niż w Wielkiej Brytanii. W tym samym okresie w Niemczech, Francji i Wielkiej Brytanii odse- 31Na temat hugenotów zob. na przykład: Rudolf von Thadden, Michelle Magdelaine (red.), Die Hugenotten: 1685-1985, Miinchen 1985, w tym zwłaszcza Remy Scheurer, Durchgang, Aufnahme und Integralion der Hugenottenfluchtlinge in der Schweiz., ss. 38—54; Handbuch der europdischen Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 4, Europdische Wirtschafts- und Sozialgeschichte von der Mitte des 17. Jahrhunderls bis zur Mitte des 119. Jahrhunderls, hg. von Ilja Mieck, Stuttgart 1993, ss. 77-81, 598; Handbuch der deutschen Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 1, hg. von Hermann Aubin/Wolfgang Zorn, Stuttgart 1971, ss. 511, 580; Handbuch der Wirtschafts- und Sozialgeschichte Deutschlands, t. 1, Deutsche Wirtschafts- und Sozialgeschichte im Mittelalter und in der Ęfruhen Neuzeit, hg. von Friedrich Wilhelm Henning, Paderbom-Munchen-Wien-Zurich 1991, ss. 776-781. W kwestii danych biograficznych por. Historisch-hiographisches Lexikon der Schweiz, 7 tomów z suplementem, Neuenburg 1921-1934. 32 Por. Jean-Francois Bergier, Die Wirtschaftsgeschichte der Schweiz. Von den %Anfdngen bis zur Gegenwart, Zurich-Kóln 1983, s. 62. 230 tek obcokrajowców wynosił od 2,9 do 0,8. 33. Na przełomie XIX i XX wieku dały się słyszeć pierwsze głosy, które ostrzegały przed „zalaniem szwajcarskiej ojczyzny przez obcy żywioł" i domagały się ukrócenia liberalnej polityki wobec imigrantów. Jej tymczasowy koniec nastąpił w okresie pierwszej wojny światowej. Z powodu mobilizacji militarnej liczba obcokrajowców wyraźnie spadła i w 1941 roku wynosiła mniej niż 6% ogółu szwajcarskiej ludności34. Po drugiej wojnie światowej kraje leżące na północ od Alp swój rozkwit gospodarczy znów zawdzięczały przede wszystkim przybyszom z południa Europy. Ogromna fala imigracyjna koncentrowała się na państwach uprzemysłowionych: Niemczech, Wielkiej Brytanii, Francji, krajach Beneluksu, krajach skandynawskich, Austrii i Szwajcarii. Najwyższy odsetek obcokrajowców na początku lat dziewięćdziesiątych wykazywały Luksemburg (33,4% w 1992 roku) i Szwajcaria (18,5% w 1993 roku), po których szły Belgia (9,2% w 1992 roku), Niemcy (8,5% w 1993 roku), Austria (6,6% w 1991 roku), Francja (6,4% w 1990 roku) i Szwecja (5,8% w 1992 roku)35. W latach sześćdziesiątych liczba obcokrajowców w Szwajcarii znów osiągnęła poziom procentowy sprzed pierwszej wojny światowej i wzrosła w 1970 roku do ponad miliona osób. Recesja gospodarcza, związana z kryzysem paliwowym lat siedemdziesiątych, doprowadziła do przejściowego spadku, ale już pod koniec 1993 roku Szwajcarię zamieszkiwało ponad 1,3 miliona obcokrajowców. Szwajcarski urząd statystyczny odsetek obcokrajowców w 1995 roku szacował na 19,3 .36. 33 Handbuch der europaischen Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 5, Europdische Wirtschafts- und Sozialgeschichte von der Mitte des 19. Jahrhunderts bis zum Ersten Weltkrieg, hg. von Wolfram Fischer, Stuttgart 1985, s. 39. 34 Eidgenóssisches Bundesamt fiir Statistik, Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1995, Ziirich 1994, s. 26. Por. również Francois Hoptlinger, Bevólkerungswandel in der Schweiz. Zur Entwicklung von Heiralen, Geburten, Wanderungen und Sterbtichkeit, Griisch 1986, ss. 98-99. 35 Statistisches Bundesamt, Statistisches Jahrbuch 1995 fiir das Ausland, Wiesbaden 1995, ss. 207, 239; Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1995, s. 47. 36 Zgodnie z uzyskaną telefonicznie informacją Federalnego Urzędu Statystycznego z 7 marca 19% roku. Przybliżone dane dla 1995 roku: liczba ludności 7060400, z tego 1 363 000 cudzoziemców. W Republice Federalnej Niemiec w latach 1950-1980 liczba imigrantów wzrosła dziesięciokrotnie37. W 1955 roku w Niemczech Zachodnich pracowało 80 tysięcy cudzoziemców, w 1966 roku już 1,3 miliona, a w 1973 roku ich liczba osiągnęła najwyższy pułap: 2,6 miliona. Do Francji i Wielkiej Brytanii przybywali głównie obywatele dawnych kolonii francuskich i brytyjskich. W 1990 roku we Francji Algierczycy stanowili 20% ogółu cudzoziemców, natomiast w Wielkiej Brytanii ponad 70% ogółu imigrantów stanowili przybysze z krajów Commonwealthu. We wszystkich krajach powstały centra imigracyjne. Miasta wykazują znacząco wyższy wskaźnik obcokrajowców niż regiony wiejskie. W 1990 roku cudzoziemcy stanowili 13,7% ludności Paryża i 10,7% Lyonu. W Hamburgu na początku lat dziewięćdziesiątych wskaźnik ludności imigracyjnej wynosił 12%, a we Frankfurcie nad Menem 26%. Jeśli chodzi o Szwajcarię, to najwięcej, bo 43% ogółu mieszkańców, cudzoziemcy stanowili w Genewie, po której szła Lozanna z 30%, Neuchatel z 27% oraz Bazylea i Zurych - oba miasta po 25%38. Przytoczone liczby są wyraźnym dowodem wielo-kulturowości poszczególnych miast i regionów Europy Zachodniej. Należy zauważyć, że niektóre dzielnice są zamieszkiwane niemal wyłącznie przez obcokrajowców trudnia ich integrację z nowym krajem. Najbardziej znany przykłaów Europie to arabskie getta we Francji czy tureckie w Niemczech. W Niemczech Turcy stanowią największą grupę żyjących tam imigrantów. W 1990 roku ich liczba wynosiła ponad 1,6 miliona, co odpowiadało mniej więcej 32% ogółu żyjących w Niemczech obcokrajowców39. Na początku lat osiemdziesiątych w samym Berlinie Zachodnim na 240 tysięcy obcokrajowców 115 tysięcy pochodziło z Turcji40. 37 Z 450 tysięcy do 4,5 miliona. Na ten temat zob. Cohn-Bendit, Schmid, Heimat Babylon, ss. 27, 98-100. 38 Liczby dotyczące Francji: Fischer Weltalmanach 1996, s. 271; liczby dotyczące Niemiec: Cohn-Bendit, Schmid, Heimat Babylon, s. 50; liczby dotyczące Szwajcarii: Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1995, s. 31. 39 Cohn-Bendit, Schmid, Heimat Babylon, s. 107. 40 Por. Staatslexikon. Recht - Wirtschaft - Gesellschaft, hg. von der Górres-Gesell-schaft, Freiburg-Basel-Wien 71995, t. 1, s. 647. 232 W Szwajcarii przed pierwszą wojną światową Niemcy stanowili 40%, a Włosi 37% ogółu cudzoziemskich mieszkańców. Pod koniec 1993 roku Włosi swym odsetkiem 28,7 nadal pozostawali największą grupą obcokrajowców, podczas gdy odsetek Niemców wynosił już tylko niecałe 7 .41. Od migracji uwarunkowanej ekonomicznie należy odróżnić migrację uwarunkowaną politycznie. Uchodźcy mają inny status prawny niż cudzoziemcy, którzy przybywają w poszukiwaniu pracy. Niezliczone konflikty i wojny lokalne od Węgier przez Tybet, Czechosłowację, Wietnam, Chile, Sri Lankę po byłą Jugosławię - zaowocowały falą uchodźstwa, która z wszystkich kontynentów płynie w kierunku Europy. W połowie lat dziewięćdziesiątych Wysoki Komisarz ds. Uchodźców z siedzibą w Genewie liczbę wszystkich uchodźców szacował na 14-15 milionów42. Choć uchodźstwo wojenne stanowi główny problem migracji, to jednak liczbę ludzi, którzy starają się o azyl polityczny w krajach Europy Zachodniej, można uznać za stosunkowo niewielką. W 1987 roku w Niemczech jeden uchodźca przypadał na 617 mieszkańców, w Belgii na 430, w Szwecji na 415, w Wielkiej Brytanii na 364, we Francji na 333, a w Szwajcarii na 190 .43. Pod koniec grudnia 1993 roku w Szwajcarii żyło niecałe 30 tysięcy uchodźców, czyli mniej więcej tylu, ilu obcokrajowców zatrudnionych przez znajdujące się na terenie Szwajcarii instytucje międzynarodowe44. Przytaczając wszystkie te liczby, należy pamiętać o zróżnicowanej procedurze naturalizacyjnej w poszczególnych krajach Europy Zachodniej. W Niemczech i Szwajcarii wskaźnik osób, które otrzymały prawa obywatelskie, jest stosunkowo niski. Francja przyznaje prawa obywatelskie czterokrotnie większej, a Szwecja piętnastokrotnie większej liczbie cudzoziemców niż Niemcy45. W Szwajcarii w drugiej połowie lat 41 Włosi wyprzedzali imigrantów z byłej Jugosławii, których odsetek wynosił 19,1. Por. Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1995, s. 53; Handbuch der europaischen Wirtschafts- und Sozialgeschichte, t. 5, s. 39. 42 Haut Comissariat des Nations Unieś pour les rśfugićs, Le HCR en chiffres, ler janvier 1995; por. również: „Neue Ziircher Zeitung", 27 października 1995, s. 3. 43 Cohn-Bendit, Schmid, Heimat Bahylon, s. 270. 44 „Neue Ziircher Zeitung", 21 stycznia 1994. 45 Cohn-Bendit, Schmid, Heimat Babylon, s. 42. 233 osiemdziesiątych roczny odsetek naturalizowanych wynosił około 1,2 ogółu imigrantów, by na początku lat dziewięćdziesiątych spaść poniżej jednego 46 W Niemczech i Szwajcarii obcokrajowcy dłużej niż na przykład we Francji czy w krajach skandynawskich są skazani na status prawny cudzoziemca, co zaniża ogólnoeuropejskie statystyki. Choć uchodźcy i azylanci pozostają dość niewielką grupą, to jednak w latach osiemdziesiątych stali się celem ksenofobicznej propagandy. Pod koniec XX wieku kwestia imigrantów jest w krajach Europy Zachodniej drażliwym tematem, którego etnonacjonalistycznych i rasistowskich aspektów trudno byłoby nie zauważyć47. Dla etnonacjonalistów i dla rasistów wróg ma podobną postać: obcych, przed którymi należy bronić i chronić własną wspólnotę naturalną. Pożoga ksenofobii Niezadowolenie społeczne i problemy gospodarcze sprzyjają popularności etnonacjonalizmu i neorasizmu, dla których obcy i imigranci są głównym obiektem krytyki politycznej społeczeństwa. Frustracje i problemy każą ludziom szukać kozła ofiarnego, którym stają się właśnie obcy, w tym zwłaszcza imigranci. W całej Europie lęk przed obcymi potęguje aktywność polityczną, którą można określić jako „polityzację negatywną"48. W latach osiemdziesiątych w pejzażu zachodnioeuropejskich partii na stałe pojawiły się partie prawicowo populistyczne czy prawicowoekstremalne, które ogniskują ten lęk przed obcymi. Skrajnej prawicy udało się wyjść z getta politycznego, do którego w czasach powojennych zepchnął ją antyfaszystowski konsens zachodnioeuropejskiego społeczeństwa. Po roku 1968, który stał się symbolem, w krajach zachodnich wykształciło się społeczeństwo, które szybko odchodzi 46 Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1995, ss. 52-53. 47 Podobnie argumentuje Hobsbawm. Por. Eric Hobsbawm, Nationen und Nationa-lismus. Mythos und Realitat seit 1780, Frankfurt a. Main-New York 21992, ss. 128-130. 48 Por. Claus Leggewie, Druck von rechts. Wohin treibt die Bundesrepublik?, Munchen 1993, s. 94. 234 od dawnych tradycji i zakazów. Ruch '68 we wszelkich sferach życia negował autorytety i dawne wartości, torując drogę cichej rewolucji kulturalnej, która przyniosła przewartościowanie wszystkich norm. W latach osiemdziesiątych łupem demitologizacji padły ostatnie tabu. W świecie telewizji i show-businessu, teatru i muzyki rozrywkowej krzewi się seks i przemoc, które powodują brutalizację europejskiej cywilizacji. Również w dziedzinie polityki zachwiano nienaruszalnymi dotychczas prawdami. Do lat siedemdziesiątych czasy nazizmu - z hitlerowską dyktaturą i milionami wymordowanych Żydów - jednoznacznie oceniano jako barbarzyńską hańbę. Prawicowy ekstremizm potępiano również przez wzgląd na pamięć tych wydarzeń. Antyfaszystowski konsens zaczął się jednak rozmywać, gdy zniknął cień Hitlera. W Niemczech bariery, które nie dopuszczały prawicowego ekstremizmu na salony polityczne, gdzieś się zapodziały. Dla młodych ludzi, którzy przyszli na świat w sytym społeczeństwie dobrobytu jako dzieci antyautorytamie usposobionych członków pokolenia '68, powojenne tabu straciły swą moc. Młodzież zaczęła nosić nazistowskie emblematy, na estradzie pojawiły się utwory z nazistowskimi tekstami. W Niemczech Zachodnich doszedł do tego tak zwany spór historyków. Zbrodnie narodowego socjalizmu zaczęto relatywizować i bagatelizować, a nawet podawać w wątpliwość. W Niemczech Wschodnich odgórnie zarządzony przez państwo antyfaszyzm nie wytrzymał próby czasu - nagły upadek komunizmu zaowocował próżnią ideologiczną, którą wypełniła skrajnie prawicowa ideologia. Nic już nie hamuje ofensywy prawicowego ekstremizmu w Niemczech i w innych krajach Europy Zachodniej. Klęska reżymu komunistycznego w Europie Wschodniej wciągnęła zachodnie państwa demokratyczne w wir głębokiego kryzysu, który wykazuje wyraźne podobieństwa do kryzysu lat trzydziestych. System liberalnych demokracji znalazł się w tarapatach, jakich w XX wieku nigdy nie przechodził, z wyjątkiem okresu międzywojennego. Lata dziewięćdziesiąte niestety przypominają sytuację, jaka panowała w latach trzydziestych. Czasami można odnieść 235 wrażenie, że powtarza się historia okresu międzywojennego. Podobnie jak w latach trzydziestych, ksenofobia, rasizm -i nacjonalizm święcą swój renesans. Wszędzie daje się zauważyć ofensywa neoprawicowych czy skrajnie prawicowych ruchów i partii. U końca XX stulecia w europejskim pejzażu snują się upiorne postaci nostalgicznych monarchistów i chrześcijańskich integrystów we Francji, faszystów starej i nowej daty we Włoszech, ksenofobicznych rasistów w Niemczech, Austrii i Szwajcarii, brutalnych skinheadów i chuliganów w Wielkiej Brytanii - by pozostać przy tylko kilku przykładach. A wszystkich łączy wrogość wobec obcych i rasizm, nacjonalizm i szowinizm. Ksenofobia jest obrzydliwym dodatkiem do szowinizmu społeczeństwa dobrobytu -szowinizmu, który ogarnął Europę Zachodnią jako reakcja na coraz większą falę imigrantów49. Choć skrajnie prawicowe ugrupowania i nurty wykazują wiele sprzeczności i różnic uwarunkowanych przez specyfikę narodową, to jednak łączy je etnocentryczna i nacjonalistyczna postawa, która każe im sławić własny kraj, własny naród czy własną religię, a odpychać obcych. Dla skrajnej prawicy głównym punktem odniesienia jest otwarty czy skrywany rasizm, który w swych rozmaitych wariantach zwraca się przeciwko imigrantom i uchodźcom, przeciwko muzułmanom i Turkom, przeciwko Romom, Żydom i kolorowym. W warstwie Ideologicznej wszystkie te ruchy odrzucają zasadniczą równość między ludźmi, a zatem i powszechne prawa człowieka. Jak w 1993 roku pisarz Hans Magnus Enzensberger zwrócił uwagę, że w Europie Zachodniej, tym bardziej zaś w Europie Wschodniej, narasta realna groźba wybuchu wielkiej wojny domowej, której pożoga zastąpi zimną wojnę50. Jeśli zimno-wojenny konflikt między Wschodem i Zachodem był zakorzeniony w wielkich ideologiach, którym ludzie po obu stronach barykady zawdzięczali duchowe dyrektywy, to motywem 49 Por. również: JUrgen Habermas, Staatsbiirgerschaft und nationale Identitdt. Uherlegungen tur europaischen Zukunft, w: Nicole Dewandre, Jacques Lenoble (red.), Projekt Europa. Postnationale Identitdt: Grundlage fur eine europdische Demokratie?', Berlin 1994, ss. 23-28. 50 Hans Magnus Enzensberger, Aussichten auf den Burgerkrieg, Frankfurt a. Main 1993. Zob. również: Ulrich Beck, Die Erfindung des Politischen, Frankfurt a. Main 1993. 236 nowych wojen domowych jest irracjonalna agresja. Etnonacjonalizm dostarcza jej najlepszej pożywki. Odwołując się do etniczności, można bez trudu rozbudzić poczucie wspólnoty i solidarności, a zarazem wywołać resentyment wobec obcych. Połączenie etniczności z nacjonalizmem daje wybuchową mieszankę. Gdy zawodzą tradycyjne więzi społeczne, etnonacjonalizm dowodzi swej siły jako ideologia mobilizacyjna, która kruszy państwa, takie jak Jugosławia, Czechosłowacja czy Związek Radziecki, która dzieli miasta i regiony, takie jak Sarajewo, Nikozja, Bośnia--Hercegowina czy Cypr, by je wtrącić w wir wojny domowej. Naturalizacja jako drugi etap asymilacji By nie zabrnąć w ślepą uliczkę etnocentryzmu, społeczeństwa potrzebują zupełnie innej postawy wobec obcych, nawet jeśli nie zawsze jest ona wygodna. Nie będę się jednak bliżej rozwodzić na ten temat. W tych końcowych wywodach zajmę się trójkątem „państwo, etniczność, naród"51. Co zaskakujące, jeszcze przed kilku laty uważano, że w Europie problem obywatelstwa został definitywnie rozwiązany. Na przykład we Francji obowiązywała zasada ius soli, a w Niemczech zasada ius sanguinis. Jakie zasady można uznać za wytyczne dla europejskiego zjednoczenia u końca XX wieku? Jeśli za punkt wyjścia przyjąć model narodu obywateli, to jego głównymi cechami byłyby udział w życiu politycznym i praktyka zbiorowego samostanowienia52. Obywatelstwo znajduje podstawę w praktyce politycznej obywateli, którzy korzystają z przysługujących im praw obywatelskich. Godząc się z takim ujęciem, można wnioskować, że obywatelstwo bynajmniej nie musi zakładać wspólnoty 51 W odniesieniu do poniższych wywodów por.: Rogers Brubaker, Staats-Burger. Deutschtand und Frankreich im historischen Vergleich, Hamburg 1994. Wiele informacji zawiera wprowadzenie Ulricha Bielefelda, Burger - Nation - Staat. Probleme einer Dreierbeziehung, ss. 7-18. 52 Głos w tej kwestii zabrał Habermas, Staatsbiirgerschaft und nationale Identitdt, s. 15. Zob. również: Heinz Kleger, Europdischer Verfassungspatriotismus und europfli-sche demokralische Identitdt, w: „Widerspruch. Beitrage zur sozialistischen Politik", 15 (1995), nr 29, ss. 29-38. 237 etniczno-kulturowej. Organizm polityczny może istnieć tylko wtedy, gdy jego podstawą jest kultura polityczna społeczeństwa obywatelskiego. Amerykański filozof społeczny Michael Walzer pisze na ten temat: „Bez obywatelskiego paliwa państwo jest w dosłownym tego słowa znaczeniu stracone. Wytwarzanie i podtrzymywanie poczucia lojalności, cywilizowanego zachowania i kompetencji politycznej, budzenie zaufania do autorytetu - nigdy nie może to być dziełem samego tylko państwa [...]"53. Państwo ustala podstawowe reguły, dlatego obywatelstwo ma prymat nad wszelkim członkostwem w stowarzyszeniach prywatnych54. Od czasu do czasu ludzie muszą kierować spojrzenie poza sferę własnych interesów i dostrzegać „rzecz pospolitą". Ów zmysł społeczny, który kształtuje kulturę polityczną, nazwałbym staromodnym słowem „patriotyzm"55. Nawiązując do Dolfa Sternbergera, filozof Jurgen Habermas mówi w tym kontekście o „patriotyzmie konstytucyjnym", który obliguje obywatela do lojalności politycznej wobec konstytucji, ale nie wymaga porzucenia różnic kulturowych. Zasada ta jest podstawową regułą dla państw wielokulturowych, takich jak Szwajcaria czy Stany Zjednoczone. Również Unia Europejska będzie musiała ściśle respektować ten aksjomat społeczeństwa wielokulturowego. W państwach wielokulturowych, w których występuje wiele języków, religii i grup narodowościowych, poszczególne wspólnoty kulturowe muszą mieć możliwość zachowania swej tożsamości. Już w XIX wieku podkreślił to szwajcarski pisarz Gottfried Keller w swej powieści Zielony Henryk, gdzie opisuje podwójną tożsamość Szwajcarów jako obywateli republikańskiej Szwajcarii i jako reprezentantów kultury niemieckiej, francuskiej czy włoskiej. Jeśli solidarność polityczną ] konstruuje się na podstawie wspólnoty pochodzenia czy wręcz wspólnoty „więzów krwi", to prędzej czy później praktyka taka musi doprowadzić do poważnych zakłóceń wielokulturowego współżycia. 53 Michael Walzer, Zivile Gesellschaft und amerikanische Demokratie, Berlin 1992, s. 87. 54 Walzer, Zivile Gesellschaft und amerikanische Demokratie, s. 92. 55 Podobnie argumentuje Habermas, Staatsbiirgerschaft und nationale Identitat, s. 17. 238 Funkcjonowanie wspólnoty politycznej wymaga, by wszyscy ludzie mieli jednakowe prawa polityczne i obywatelskie. Jak zachować twórcze napięcie między integracją i autonomią jako dwoma biegunami? - oto zasadniczy problem społeczeństw wielokulturowych. Niemiecki politolog Claus Leggewie pisze na ten temat: „Integracja [...] bez rozbuchanego uniformizowania obywateli, której przykład stanowi indywidualistyczny citoyen z czasów rewolucji francuskiej, autonomiczne stanowienie o sobie bez popadania w ignorancki relatywizm, jak w apartheidzie, który jest negatywnym modelem horyzontalnego rozdziału grup etnicznych"56. Jak wielekroć stwierdzał Anglik Thomas H. Marshall, prawa obywatelskie są związane z przesłankami ekonomicznymi i społecznymi57. W większości krajów europejskich imigranci przez krótszy czy dłuższy czas pozostają poza wspólnotą polityczną. Podobnie jak metojkowie w antycznych Atenach, nie mają praw obywatelstwa i nie mogą brać udziału w życiu politycznym swego nowego kraju. Na płaszczyźnie gospodarczej, ba, nawet na płaszczyźnie społecznej europejskie państwo narodowe przyznaje im daleko idące prawa, ale odmawia im partycypacji politycznej, bez której trudno sobie wyobrazić jego sprawne funkcjonowanie. Kraje zachodnioeuropejskie muszą swych imigrantów jakoś wkomponować we własny porządek demokratyczny. Michael Walzer dokonał rozróżnienia na imigrację jako pierwszy etap i naturalizację jako drugi etap asymilacji cudzoziemców58. Jeśli dana wspólnota nie chce, by imigranci stawali się w niej wiecznymi outsiderami, to musi otworzyć przed nimi drogę do naturalizacji - permanentny status obcego zagraża istnieniu samej demokracji. 239 56 Claus Leggewie, Multi Kulti. Spielregeln fur die Vielvólkerrepublik, Berlin 1993, s. 143. 57 Thomas H. Marshall, Btirgerrechte und soziale Klassen. Zur Soziologie des Wohl-fahrtsstaates, Frankfurt a. Main-New York 1992. 58 Michael Walzer, Sphdren der Gerechtigkeit. Ein Pliidoyer fur Pluralitat und Gleichheit, Frankfurt a. Main-New York 1992, s. 104. Angielski oryginał ukazał się w 1983 w Nowym Jorku pod tytułem: Spheres of Justice. A Defense of Pluralism and Eąuality. - Cohn-Bendit i Schmid cytują Walzera i idą za jego argumentacją. Patrz Cohn-Bendit, Schmid, Heimat Babylon, s. 330. 239 Szwajcarski pisarz Max Frisch wyraził to formułą: Ściągnięto siłę roboczą, a przyjechali ludzie. Ze swej strony dodałbym: Ściągnięto robotników, a przyjechali ludzie, którzy chcą zostać obywatelami. Problem imigrantów jest nie tylko kwestią Humanitaryzmu, ale i kwestią obywatelstwa politycznego. Nie musimy chyba dodawać, że o prawdziwą równowagę między republikanizmem obywateli i pluralizmem kultur nie będzie łatwo. Obywatele każdego państwa wieloetnicznego czasami modyfikują swą ocenę państwa, narodu i etniczności, ponieważ z upływem lat zaczynają się bardziej identyfikować z innym elementem tego układu. Nawet w dziejach Stanów Zjednoczonych czy Szwajcarii można wskazać okresy, w których interes polityczny tak bardzo wysuwał się na pierwszy plan, że starano się do minimum zredukować wszelkie różnice kulturowe. W Szwajcarii taką etnocentryczną fazą był okres 1935-1970, który stał pod znakiem „duchowej obrony kraju". W reakcji na to wspólnoty językowe i wspólnoty regionalne w późnych latach sześćdziesiątych zaczęły na nowo odkrywać swą tożsamość kulturową i krytycznie zastanawiać się nad istotą szwajcarskości. U końca XX wieku społeczeństwo migracyjne jest nierozerwalnie związane z podróżą przez obce światy59. Ludzie, którzy do niego należą, są gotowi adaptować się przede wszystkim do warunków, które panują na płaszczyźnie gospodarczej, natomiast na płaszczyźnie kulturowej skłaniają się ku swego rodzaju rebelii przeciwko unifikowaniu świata. 59 Por. Otto Kallscheuer, On the mad. Michael Wakers Deutung der amerikanischen Freiheit, w: Walzer, Zivile Gesellschafi und amerikanische Demokratie, ss. 7-3S. Część trzecia, strona 241 EUROPA, ACH, EUROPA! „Któż się zakochuje w unii celnej?" - zapytał kiedyś Jacques Delors, były prezydent Komisji Unii Europejskiej. Czy Europa jest przede wszystkim tworem kulturowym, a dopiero na drugim miejscu tworem politycznym, czy na odwrót? Pod wrażeniem nacjonalistycznych ekscesów pierwszej wojny światowej francuski poeta Paul Valery wyraził obawę, że Europa może się stać jedynie pojęciem geograficznym, „niewielkim przylądkiem kontynentu azjatyckiego" 1. Mao Zedong pogardliwie określał Europę jako wyrostek robaczkowy Azji. Pytanie o przyszłość Europy jest ściśle związane z pytaniem o europejską tożsamość, na które intelektualiści i politycy udzielali najrozmaitszych odpowiedzi. Europa zawsze była ekskluzywnym klubem, do którego wejść mógł tylko ten, kto miał ważną kartę wstępu. By należeć do Europy, trzeba było spełniać określone kryteria i mieć określone kwalifikacje. Panujący w Europie Zachodniej obraz świata decydował, czy Rosję, Grecję albo Bałkany zaliczano do wąsko pojmowanej Europy. Po drugiej wojnie światowej integracja zachodnioeuropejska pozostawała w cieniu wielkiego konfliktu między Wschodem i Zachodem, skutkiem czego instytucje europejskie kierowały się również przeciwko sowieckiemu zagrożeniu. W warunkach zimnej wojny między Wschodem i Zachodem gdzieś od końca lat pięćdziesiątych jakikolwiek konflikt wojenny pomiędzy państwami zachodnioeuropejskimi był już nie do pomyślenia. 1 Paul Valery, Die Krise des Geistes, Wiesbaden 1956, s. 16. Francuski oryginał ukazał się już w 1924 roku pod tytułem: La crise de l’Esprit. 244 Dzięki implozji wschodnioeuropejskiego komunizmu znikł przeciwnik, który przez czterdzieści lat pozostawał głównym punktem odniesienia. Zjednoczenie obu państw niemieckich stworzyło zupełnie nową sytuację, na którą odpowiedź stanowiło przyspieszenie procesów (zachodnio)europejskiej integracji, możliwe dzięki umowie z Maastricht, podpisanej w 1992 roku. Po przełomowych latach 1989-1990 w Europie pojawiły się nowe granice geograficzne, dlatego konieczna jest nowa konstrukcja gospodarcza i polityczna Europy - Maastricht II. Do połowy lat osiemdziesiątych dzieje powszechne znajdowały się w okresie stagnacji - przynajmniej jeśli chodzi o kontynent europejski. Niemiecki socjolog Arnold Gehlen owo poczucie zastoju wyraził paradoksalnym sformułowaniem: Wszystko się zmieniło, ale nic już nie idzie naprzód. W 1989 roku dzieje powszechne znów ruszyły z miejsca. Gdy zachodni intelektualiści ogłaszali ostateczne zwycięstwo liberalnej demokracji, ironią losu znalazła się ona właśnie w najcięższym kryzysie od 1945 roku. W Europie Zachodniej rozczarowani obywatele odwracają się od państwa i polityki. Kryzys lat dziewięćdziesiątych można porównać do wstrząsów, które Europa przeżywała najpierw w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XIX, a później w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku. Ludzi zagubili duchową busolę i nie ufają ani politykom, ani projektom reformy. Pod koniec lat osiemdziesiątych w zasadzie we wszystkich krajach Europy Zachodniej na scenie politycznej pojawiły się partie prawicowopopulistyczne, które swe ksenofobiczne żądania łączą z anty europejskimi postulatami. Populizm i eurosceptycyzm stanowią dwie strony jednego zjawiska. Ich związek z etnonacjonalizmem i fundamentalizmem, choć może nie od razu widoczny, jest jednak bezsporny. Cała ta sytuacja, jakkolwiek by ją wyjaśniać, łączy się z kryzysem społeczeństwa obywatelskiego. Ralf Dahrendorf mówi o „pęknięciu ligatur", Mario Rainer Lepsius o „erozji środowiska", Ulrich Beck o „desolidaryzacji wspólnoty politycznej" - niemal wszyscy analitycy za cechę charakterystyczną dzisieiszei epoki uważają, indywidualizm. Indywidualizm umacnia kryzys liberalnej demokracji, której brak już 245 wspólnego fundamentu duchowego. Poozostały tylko fragmenty, miniideologie, które nie potrafią zapewnić ludziom wszechstronnej - światopoglądowej, by użyć tego staromodnego słowa - orientacji2. Podział Europy na strefy czasu historycznego sprawia, że kraje Europy Wschodniej, Europy, Europy Południowo-Wschodniej przechodzą w odmienne stadia swego rozwoju. Okres prosperity i dynamiki gospodarczej krajów Europy Zachodniej doprowadził do upadku systemu sowieckiego, dzięki czemu nadzieje mieszkańców Europy Środkowej i Europy Wschodniej mogą się ogniskować na projekcie Wspólnej Europy, od której oczekuje się zbawienia. Dodajmy, że w dzisiejszych debatach klasyczny dualizm wolności i równości zastąpiła para pojęć „wolność" i „bezpieczeństwo”. Mieszkańcy Europy Wschodniej poszukują przede wszystkim bezpieczeństwa — egzystencjalnego zabezpieczenia przed imperialistycznym mocarstwem Rosji i materialnego zabezpieczenia swej egzystencji indywidualnej. Właśnie z tej przyczyny pięć lat po upadku komunizmu wielu ludzi na Węgrzech, w Polsce i w innych krajach wschodnioeuropejskich znów zwraca się ku partiom postkomunistycznym, które na pozór gwarantują im powrót niedawnych wartości. Tęsknota za spokojem i skromnym dobrobytem, za ładem i poczuciem bezpieczeństwa jest większa niż pragnienie wolności i demokratycznych praw obywatelskich. Po upadku komunizmu Europę trzeba na nowo wymyślić. Stąd kolejnym kręgiem tematycznym tych rozważań muszą być granice Europy. Po 1989 roku Europa nagle się powiekszyła. Europejczycy wyraźniej niż dotychczas uświadomili sobie, że ich kontynent cechuje ciągłość kulturowa, w obliczu której zimnowojenny podział na Wschód i Zachód jawi się jako krótkotrwały epizod. Gdy znikły granice ideologiczne i polityczne między tak zwanym wolnym światem i blokiem komunistycznym, jak spod ziemi na powrót wyłoniły się granice kulturowe. Do 1989 roku żelazna kurtyna dzieliła nasz 2 Amerykańskiemu historykowi Williamowi M. Johnstonowi serdecznie dziękuję za interesującą wymianę poglądów podczas spotkania w Wiedniu. Patrz również: William M. Johnston, The Austrian Mirul. An inteltectual and social History 1848-I938. Berkeley-Los Angeles-London 1972. 246 kontynent na dwie części. Obecnie jej miejsce zajmuje - tak przypuszcza wielu komentatorów - aksamitna kurtyna kultur i cywilizacji3. Specyficzną cechą Europy jest kulturowa różnorodność na stosunkowo niewielkiej powierzchni terytorialnej. Tam, gdzie jest różnorodność, tam są również ściany, które dzielą. Europejczycy swą tożsamość odkrywają dopiero przez kontrast z innymi, z obcymi. Z reguły starali się przy tym odróżnić od Wschodu, który jakoby zamieszkują „barbarzyńcy". Rzymianie swe imperium wokół basenu Morza Śródziemnego opierali przede wszystkim na fundamentach polityczno-prawnych, a dopiero w drugiej kolejności na fundamentach kulturowych. Myślę, ze formuła ta będzie dotyczyć również architektury zjednoczonej Europy przyszłości. Europejska integracja nigdy nie zrodzi czegoś takiego jak naród europejski. Na niewielkim kontynencie europejskim zagrożeniem nie są narody same w sobie, lecz ich nacjonalizm jako kompensacyjna ideologia. Dlatego musi nastąpić denacjonalizacja Europy. Różnorodność kulturowa i historyczna naszego kontynentu sprawia, że Unia Europejska nie może się opierać na etnicznej wspólnocie pochodzenia ani - tym bardziej - na wspólnych mitach i wspólnej pamięci, lecz na politycznej kulturze demokracji, praw człowieka i praworządności. 3 Por. znany artykuł Samuela Huntingtona The Clash of Civilizations?, w: „Foreign Affairs", 71 (1993), nr 3, s. 31. 251 wej, w którym dominuje zuryskie skrzydło tego ugrupowania, z jej przewodniczącym Christophem Blocherem na czele. Tendencja ta doszła do głosu zwłaszcza w niemieckojęzycznych kantonach, w których Szwajcarska Partia Ludowa miała dotychczas co najwyżej marginalną reprezentację w parlamencie. Jak się zdaje, w kantonach tych partia spycha na margines niewielkie partie prawicowo-populistyczne - Demokratów Szwajcarskich czy Partię Wolności. Dzięki takiej taktyce partii, która od 1929 roku jest partią rządzącą, w Szwajcarii krzewi się dyskurs prawicowo-populistyczny. Wybory do Rady Narodowej w 1995 roku przyniosły Szwajcarskiej Partii Ludowej sukces w całym kraju. Liczba oddanych na nią głosów wzrosła z 11,9% do 14,9%. Jeśli sukcesy Szwajcarskiej Partii Ludowej będą trwały, to w przewidywalnej przyszłości należy się liczyć z największym przegrupowaniem sił w powojennym pejzażu politycznym Szwajcarii. Markus Hodel4 mówi o trój elementowym krajobrazie politycznym, na który obok centrystycznych liberałów i chadeków składa się obóz lewicowej alternatywy, skupiony wokół socjaldemokratów i zielonych, oraz prawicowo-populistyczny alians, skupiony wokół—Partii Ludowej. Zwrot w prawo, jaki dokonał się w łonie Szwajcarskiej Partii Ludowej, może jednak doprowadzić do jej rozbicia, wątpliwe bowiem, by umiarkowane skrzydło konserwatywne chciało dłużej podążać tym kursem. Podobnie jak w Szwajcarii, również w państwach skandynawskich dość wcześnie pojawiły się partie prawicowo-populistyczne, mimo że w krajach tych odsetek imigrantów zawsze był stosunkowo niski Przy okazji można wspomnieć o krótkotrwałym sukcesie wyborczym duńskiej partii anty-podatkowej Mogensa Glistrupa, która w 1973 roku osiągnęła 15,9% głosów. W Danii i Norwegii prawicowo-populistyczne Partie Postępu dzięki swym ksenofobicznym i antyetatystycznym has- 4 Markus Hodel od 1993 do 1996 roku byl współpracownikiem naukowym w Sekretariacie Generalnym szwajcarskiej Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej. Por. jego rozprawę doktorską: Markus Hodel, Die Schweizerische Konservative Volkspartei 1918-1929. Die goldenen Jahre des politischen Katholizismus, w: Religion -Polilik - Gesellschaft in der Schweiz, hg. von Urs Altermatt, t. 10, Freiburg i. Br. 1994. łom przeżywały w drugiej połowie lat osiemdziesiątych okres renesansu, osiągając głosy około 10% elektoratu.5 W Danii Fremskridpartiet w 1988 roku zdobyła 9% głosów; w wyborach do parlamentu w 1990 roku spadła do 6,4% głosów, które utrzymała w 1994 roku. Norweska Partia postępu (Fremskritt-partiet) w 1993 roku, zdobywając 6,3% głosów uzyskała taką samą pozycję jak jej duńska odpowiedniczka, podczas gdy w 1989 roku przyciągnęła 13% wyborców. W Szwecji już w 1968 roku założono Partię Postępu Framstegspartie która jednak nie zanotowała większych sukcesów wyborczych. W 1991 roku powstała prawicowo--populistyczna partia pod nazwą Ny Demokrati - Nowa Demokracja - która osiągnęła pewne, znaczenie w skali ogólnonarodowej. W wyborach do parlamentu w 1991 roku ugrupowanie osiągnęło 6,7% głosów, występując z hasłami skierowanym przeciwko państwu, policji i imigracji. W wyborach jesienią 1994 roku nie przekroczyło jednak czteroprocentowego progu wyborczego, osiągając jedynie 1,2% głosów. W Finlandii już w latach pięćdziesiątych pojawiła się ultra-konserwatywna Partia Ludu Wiejskiego6 - Suomeń Maa-jseudun Puolue - która zwracała się przeciwko rządowej polityce urbanizacji kraju. Dzięki antyetatystycznym, a od pewnego czasu również ksenofobicznym hasłom partia przy-ciągnęła do siebie również część elektoratu miejskiego. Najwyższy wynik ugrupowanie zanotowało w 1970 roku, kiedy to zdobyło głosy 11 % wyborców. Drugim wielkim sukcesem zakończyły się wybory w 1983 roku, kiedyś dzięki 9,7% głosów przedstawiciele partii weszli w skład rządu, zawiązując koalicję z socjaldemokratami. Po wyborach do parlamentu w 1995 roku partia przestała odgrywać jakąkolwiek rolę, zdobywając zaledwie 1,3% głosów.{Również Młodzi Finowie - nowe, konserwatywne ugrupowanie wyborcze, ukierunkowane na elektorat miejski - osiągnęło w tych wyborach jedynie 2,8% głosów. 5 Na temat państw pótnocnoeuropejskich por.: Hans-Georg Betz, Radical Right-Wing Populism in Western Europe, Houndmills-London 1994. 6 Nazwa partii bywa przekładana również jako „Partia Wiejska", „Partia Prowincjonalna" bądź „Partia Agrarna". 253 Swoistą cechą nordyckiego populizmu prawicowego jest jego sprzeciw wobec skandynawskigo modelu socjaldemokratycznego państwa dobrobytu, opartego na wysokich podat-kach. Temat cudzoziemców pojawił się dopiero w późniejszym czasie. Podobnie jak w Szwajcarii, na początku lat dziewięćdziesiątych skandynawskie partie prawicowo-populistyczne osiągnęły około 5% głosów, przy czym krzywa wyników wykazuje spadkową tendencję. W Holandii ruch populistyczny znalazł zwolenników dopiero w ostatnich czasach7. W latach powojennych holenderskie społeczeństwo przejawiało wyraźną tolerancję wobec obcych. Poza tym odsetek cudzoziemców jest tu stosunkowo niski i wynosi niecałe 5% ogółu ludności. Od 1993 roku ugrupowania propagujące wrogość wobec obcych bardziej zwracają na siebie uwagę, dopuszczając się aktów przemocy. W wyborach parlamentarnych w 1994 roku prawicowo-ekstremalni Demokraci Centrum zanotowali wprawdzie pewien postęp, ale uzyskali tylko 2,5% głosów i nadal pozostają nieznaczącym ugrupowaniem. Ugrupowania propagujące ksenofobię nie znalazły zatem większego poparcia wśród holenderskiego .elektoratu, ale ich hasła wywarły wpływ na politykę partii o ugruntowanej pozycji w holenderskim pejzażu politycznym. Kwestia imigrantów pozostawała istotnym wątkiem kampanii wyborczych, a przed wyborami w 1994 roku rząd zaostrzył przepisy ustawy o procedurze przyznawania statusu azylanta. W Belgii program ekstremalnej prawicy nawiązywał do kwestii językowej8. Pod koniec lat siedemdziesiątych powstał separatystyczny Vlaams Blok - Blok Flamandzki - który 7 Na temat Holandii por.: Gerrit Voerman, Paul Incardie, The extreme right in the Nelherlancls. The centrists and their radical rivals, w: „European Journal of Political Research", 22 (1992), nr 1, ss. 35-54; Cas Mudde, Right-wing extremism analyzed. A comparative analysis of the ideologies of three alieged right-wing extremist purties (NPD, NDP, CP '86), w: „European Journal of Political Research", 27 (1995), nr 2, ss. 203-224. 8 Na temat Belgii por.: M. Swyngedouw, National elections in Belgium: the breakthrough ofextreme right in Flanders, w: „Regional Politics and Policy", 2 ( 1992), nr 3, ss. 62-75; Jaak Billiet, Hans De Witte, Attitudinal dispositions to vote for a „new" extreme right-wing party: The case of „ Vlaams Blok", w: „European Journal of Political Research", 27 (1995), nr 2, ss. 181-202. - Na temat sukcesów „Vlaams Blok" w Antwerpii por.: Ronald Commers, Antwerpen: Eine europdische Stadt driftet nach rechts, w: Christoph Butterwegge, Siegfried Jager (red.), Rassismus in Europa, Koln 1992, ss. 135-143. 254 swymi ludowo-nacjonalistycznymi hasłami atakował zarówno cudzoziemców, jak i Belgów frankofońskich. W wyborach parlamentarnych w 1991 roku ugrupowanie we flamandzkiej części kraju zdobyło 10,3% głosów, a w przedterminowych wyborach w 1995 roku 12,2%. W odróżnieniu od innych krajów, w Belgii dają się stwierdzić wyraźne związki z faszyzmem okresu międzywojennego. Wieki sukces Blok Flamandzki zanotował w 1994 roku w wyborach samorządowych - osiągając 28% głosów w Antwerpii, największym mieście Flandrii, ugrupowanie stało się zdecydowanie najsilniejszą partią. W wyborach ogólnokrajowych Blok wykazuje pewną stabilność, utrzymując się na poziomie 10% głosów. Również we francuskojęzycznych miastach walońskich w wyborach samorządowych w 1994 roku sukces odniosła partia prawicowo-populistyczna. Front National, nawiązujący do francuskiego pierwowzoru, osiągał w wielu okręgach wyborczych ponad 10% głosów. W wyborach parlamentarnych w 1995 roku na Front Narodowy oddało swe głosy 5,3% ogółu walońskich wyborców - w 1988 roku podobnie uczyniło zaledwie 1,7%. We Włoszech od 1993 roku na gruzach tradycyjnych partii formuje się nowy krajobraz polityczny9. Jako pierwsza z du- 9 Na temat Włoszech por. Anne-Marie Duranton-Crabol, L'Europę de l'extreme droite. De 1945 d nos jours, Briissel 1991, ss. 99-116; Renato Mannheimer, La Lega lombarda, Milano 1991; Roberto Chiarini, The „Movimento Sociale Italiano". A Histo-rical Profile, w: Luciano Cheles, Ronnie Ferguson, Michalina Vaughan (red.), Neo--Fascism in Europę, London-New York 1991, ss. 19-42; Stefano Allievi, Le Parole delia Lega. II movimento politico che vuole un'altra Italia, Milano 1992; Paul Furlong, The Extreme Right in Italy: Old Orders and Dangerous Novelties, w: „Parliamentary Affairs", 45 (1992), nr 3, ss. 345-356; Ilvo Diamanti, La Lega: Geografia, sloria e sociologia di un nuovo soggetto politico, Roma 1993; Renato Mannheimer, The Electorate ofthe Lega Nord, w: Gianfranco Pasquino, Patrick Mc Carthy (red.), The Endof Post-War Politics in Italy. The landmark 1992 elections, Boulder-San Francisco-Oxford 1993, ss. 85-107; Toni Visentini, Die Lega. Italien in Scherhen, Bożen 1993; Luciano Costantini, Dentro la Lega. Come nasce, cotne cresce, come comunica, Roma 1994; Piero Ignazi, Postfascisti? Dal Movimento sociale italiano ad Alleanza Nazionale, Bologna 1994; Giovanni de Luna (red.), Figli di un benessere minore. La Lega 1979-1993, Scandicci 1994; Martin J. Buli, James L. Newell, Italy Changes Course? The 1994 Elections and the Victory of the Right, w: „Parliamentary Affairs", 48 (1995), nr 1, ss. 72-99; Roberto D'Alimonte, Stefano Bartolini, Le systeme de partis italien: entre changement structurel et „neo-transformisme", w: „Schweizerische Zeitschrift fur politische Wissenschaft", 1 (1995), nr 1, ss. 79-118; Roberto Chiarini, Destra italiana. DaliUnita dltalia Alleanza nazionale, Venezia 1995; Gunther Pallaver, L'unto del signore. Berlusconi, Forza Italia und das Volk, w: „Ósterreichische Zeitschrift fur Politikwissenschaft", 24 (1995), nr 3, ss. 317-328; Jorg Seisselberg, Berlusconis Forza Italia. Wahlerjolg einer Persónlichkeitspartei (1994), w: „Zeitschrift fur Parlamentsfragen. Sonderband zum 25-jahrigen Bestehen: Demokratie in Europa: Zur Rolle der Parlamente", Opladen 1995, ss. 204-231. 255 żych partii prawicowych usadowiła się w nim Lega Nord -Liga Północna - która swą karierę rozpoczynała jako regionalistyczna partia protestu. Program Ligi od początku zawierał populistyczne elementy. Liga umiejętnie wykorzystała rozczarowanie polityką, powszechne we Włoszech, wstrząsanych kolejnymi skandalami korupcyjnymi. Jako partia regionalis-tyczna, Liga kieruje swój protest przeciwko rzymskiemu centrum. Bezsporna jest również postawa ksenofobii, która, podobnie jak w szwajcarskim odpowiedniku tego ugrupowania, zwraca się nie tyle przeciwko obcokrajowcom, ile przeciwko krajowcom z południa Włoch. W wyborach parlamentarnych w 1994 roku partia ustabilizowała swą pozycję na poziomie 8,5% głosów, by w 1996 osiągnąć 10,1%. Jednoznacznie faszystowskie korzenie wykazuje Movimen-to sociale italiano - Włoski Ruch Społeczny - który od 1948 roku nieprzerwanie ma swą reprezentację parlamentarną. Do 1994 roku pozycja partii na włoskiej scenie politycznej była jednak dość skromna - ugrupowanie tylko raz, w 1953 roku, przekroczyło dziesięcioprocentowy pułap, osiągając 12,7% głosów. Od lat siedemdziesiątych rezultaty wyborcze partii oscylowały w przedziale 5-7%. W wyborach parlamentarnych w 1994 roku partia podwoiła swój elektorat, osiągając 13,5% głosów. Od kongresu partii w styczniu 1995 ugrupowanie, na którego czele stoi Franco Fini, oficjalnie określa się jako postfaszystowskie i nosi nazwę Alleanza Nationale. W 1996 roku w wyborach parlamentarnych Alians Narodowy zdobył 15,7% głosów. Wiosną 1994 roku, gdy Silvio Berlusconi, mediolański potentat prasowy i telewizyjny, zdecydował się na karierę polityczną, w całych Włoszech błyskawicznie powstał ruch Forza Italia, zorganizowany jako federacja klubów. W wyborach do parlamentu w 1994 roku partia zdobyła 21% głosów, stając się najsilniejszym ugrupowaniem we włoskim par- 256 lamencie, co pozwoliło Berlusconiemu objąć funkcję premiera rządu. Wspólnie z Ligą Północną i Aliansem Narodowym Forza Italia przez siedem miesięcy tworzyła koalicję rządową, która dysponowała poparciem 43% całego włoskiego elektoratu. W grudniu 1994 roku rząd Berlusconiego musiał ustąpić, oddając ster rządowi technokratów, na którego czele stoi ekspert od spraw finansowych Lamberto Dini. W wyborach do parlamentu 21 kwietnia 1996 roku Forza Italia przyciągnęła 20,6% ogółu wyborców. Europejskie media niewiele uwagi poświęcały sukcesom wyborczym prawicy populistycznej w mniejszych krajach, za to zdobycze francuskiego Frontu Narodowego wywołały międzynarodową sensację10. Trybun ludowy Jean-Marie Le Pen nawiązał do podobnych ruchów w dawniejszej Francji. Założona w 1953 roku przez Pierre'aPoujade'aUnion de defense des commercants et artisans - Unia w Obronie Kupców i Rzemieślników - w wyborach parlamentarnych w 1956 roku zdobyła 11,4% głosów, które zwracały się głównie przeciwko wysokim podatkom i polityce gospodarczej francuskiego rządu. Front Narodowy, który powstał w 1972 roku, w latach osiemdziesiątych stał się zbiorowym ruchem prawicowo--populistycznego protestu, powodowanego przez napływ imigrantów i problemy gospodarcze państwa francuskiego. Z cza- 10 Na temat Francji por.: Nonna Mayer/Pascal Perrineau (red.), Le Front national a decouvert, Paris 1989; Wolfgang Kowalsky, Kulturrevolution? Die neue Rechte im neuen Frankreich und ihre Vorldufer, Opladen 1991; Dietmar Loch, Der schnelle Aufstieg des Front National. Rechtsextremismus im Frankreich der SOerJahre, Miinchen 1990; Guy Birenbaum, Le Front National en Politiąue, Paris 1992; Jean-Yves Camus, Renć Monzat, Les droites nationales et radicales en France. Repertoire criliąue, Lyon 1992; Piero Ignazi, Colette Ysmal, New and old extreme right parties. The French Front National and the halian Movimento Sociale, w: „European Journal of Political Research", 22 (1992), nr 1, ss. 101-121; Thomas Lampe, Der Aufstieg des „Front National" in Frankreich. Extremismus und Populismus von rechts, Frankfurt a. Main 1992; Vincent Hoffmann-Martinot, Frankreichs Parteiensystem nach den Parlaments-wahlen, w: „Aus Politik und Zeitgeschichte", 1993, nr 32, ss. 10-16; Gilles Bres-son, Lionet Christian. Le Pen. Biographie, Paris 1994; Pierre-Andrć Taguieff, Sur la Nouvelle droite. Jalons d'une anatyse critiąue, Paris 1994; Michel Winock (red.), Histoire de l'extreme droite en France, Paris 21994; Susanne Falkenberg, Gesellschaft-licher Wandel und politischer Protest. Front National und Lega Nord im Vergleich, w: „Ósterreichische Zeitschrift fur Politikwissenschaft", 24 (1995), nr 3, ss. 305-316. 257 sem Front Narodowy przyciągnął do siebie ponad 10% elektoratu, któremu odpowiada ofensywny kierunek partii o jednoznacznie nacjonalistycznej i ksenofobicznej orientacji. Jak żaden inny zachodnioeuropejski ruch, Front Narodowy głosi radykalną ideologię prawicową, której oś wyznaczają takie hasła, jak spokój i porządek, rodzina i ojczyzna, tradycja i religia. W 1993 roku Front Narodowy w wyborach do francuskiego parlamentu uzyskał 12,4% głosów. W wyborach prezydenckich w 1995 roku 15,07% wyborców swój głos oddało na przywódcę partii, Jean-Marie Le Pena. W tym kontekście można wspomnieć również o konserwatystach narodowych (Mouvement pour la France - Ruch dla Francji) Philippe de Villiersa, który zdobył 4,75% głosów. Najmocniej w tradycyjny krajobraz polityczny wdarł się prawicowy populizm w Austrii11. Gdy w 1983 roku dobiegła końca epoka Bruno Kreisky'ego, obie partie rządzące zaczęły coraz bardziej tracić swą integracyjną siłę. Towarzyszyły temu liczne skandale polityczne. Sytuację wykorzystał Jorg Haider, szef prawicowo-liberalnej Freiheitliche Partei Óster-reichs, przekształcając swe ugrupowanie (w 1983 roku pięcio- 11 Na temat Austrii por.: Brigitte Galanda, Ein teutsches Land. Die rechte Orien-tierung des Jorg Haider, Wien 1987; Anton Pelinka (red.), Populismus in Ósterreich, Wien 1987; Brigitte Bailer-Galanda, Die neue Rechte. Jorg Haider - ein Politiker der neuen oder der gam alten Art?, Wien 1989; Walter Oswalt, Die FPÓ - ein Modeli fur Europa?, w: Kirfel, Oswalt (red.), Die Rlickkehr der Fiihrer; Gero Fischer, Peter Gstettner (red.), „Am Kdrntner Wesen konnte diese Republik genesen". An den rechten Rand Europas. Jorg Haiders „Erneuerungspolitik", Klagenfurt-Cerlovec 1990; Harald Goldmann, Hannes Krall, Klaus Ottomeyer, Jiirg Haider und sein Publikum. Eine sozicit-psychologische Untersuchung, Klagenfurt 1992; Kurt Richard Luther, Die Freiheitliche Partei Osterreichs, w: Herbert Dachs i in. (red.), Handbuch des politischen Systems Osterreichs, Wien 21992, ss. 247-262; Robert Knight, Haider, the Freedom Party and the Extreme Right in Austria, w: „Parliamentary Affairs", 45 (1992). nr 3, ss. 285-299; Max Riedlsperger, Heil Haider! The Revitalization of the Austrian Freedom Party sińce 1986, w: „Politics and Society in Germany, Austria and Switzerland", 4 (1992), nr 3, ss. 18-58; Hans-Henning Scharsach, Haider's Kampf, Wien 1992; Alfred Stirnemann, Gibt es einen Haider-Effekt? Der Aufstieg der FPÓ zw einer (kleinen) Mittelpartei 1986-1991, w: „Ósterreichisches Jahrbuch fur Politik 1991", Munchen 1992, ss. 137-185; Brigitte Bailer, Wolfgang Neugebauer, FPÓ: Vom Liberalismus zum Rechtsex-tremismus, w: Handbuch des osterreichischen Rechtsextremismus, hg. von der Stiftung Dokumentationsarchiv des osterreichischen Widerstandes, Wien 21993, ss. 327-428; Pfahl-Traughber, Volkes Stimme?, ss. 47-63; Wolfgang Purtscheller (red.), Die Ordnung, die sie meinen. „Neue Rechte" in Ósterreich, Wien 1994; Brigitte Bailer, FPÓ, F-Bewegung und Neue Rechte, w: „Ósterreichische Zeitschrift fur Politikwissenschaft". 24 (1995), nr 3, ss. 263-274. 258 procentowe poparcie wyborców) w prawicowo-populistyczną partię, która w wyborach do Rady Narodowej w 1986 roku powiększyła swój elektorat do 9,7%, a w 1990 roku do 16,6%. W wyborach parlamentarnych w 1994 roku Austriacka Partia Wolności, zdobywając 22,5% głosów, zbliżyła się do dwu największych partii: Austriackiej Partii Socjalistycznej (34,9%) i Austriackiej Partii Ludowej (27,7%). W przedterminowych wyborach w 1995 roku partia Haidera zanotowała pewien zastój, osiągając 21,9% głosów. Jak się wydaje, pułap 20-25% stanowi na razie górną granicę poparcia wyborców. Haider, który zaatakował kartel władzy tradycyjnych partii austriackich, zakwestionował państwo dobrobytu, połączonego z wysokimi podatkami, zręcznie wykorzystał kryzys legitymizacji politycznej, sięgając po nacjonalistyczne hasła anty-europejskie i antyimigracyjne, jest charyzmatycznym przywódcą, któremu lepiej niż prawicowo-populistycznym politykom w innych krajach Europy Zachodniej udało się zagospodarować niezadowolenie zwykłych obywateli. Podobnie jak w Niemczech, również w Austrii doszło do prawicowo-ekstremalnych aktów agresji. W grudniu 1993, a potem w 1994 i 1995 roku opinią publiczna wstrząsnęła eksplozja serii bomb w przesyłkach listowych; w lutym 1995 roku doszło do brutalnej napaści na społeczność Romów. Poczynając od lat siedemdziesiątych, w niemal wszystkich krajach Europy Zachodniej zapuściły korzenie ruchy i partie prawicowo-populistyczne. Hiszpania, Portugalia i Grecja są wyjątkiem o tyle, że do połowy lat siedemdziesiątych władzę sprawowały w nich prawicowo-autorytarne dyktatury, co sprawiło, że później w krajach tych dość długo utrzymywała się socjopsychologiczna rezerwa wobec prawicowego ekstremizmu. W Portugalii ultraprawicowa Partido de Centro Democra-tico Social - Centrum Demokratyczno-Społeczne - w latach osiemdziesiątych musiała walczyć o przetrwanie. W 1987 roku jej elektorat zmalał do 4,4%. W wyborach w 1995 roku partia, która obecnie nazywa się Partido Popular - Partia Ludowa - osiągnęła wynik 9%, dzięki czemu awansowała na czwartą pozycję wśród najsilniejszych ugrupowań w Portugalii. Gdy w czerwcu 1995 roku grupa prawicowo-ekstre- 259. mistycznych skinów zamordowała Portugalczyka afrykańskiego pochodzenia, również w Portugalii rasizm stał się tematem debat publicznych. Przeprowadzona w tym samym czasie ankieta ujawniła powszechność ksenofobicznych nastrojów12. Hiszpańskie partie ultraprawicowe, takie jak Frente National (Front Narodowy), po 1979 roku w wyborach ogólno-narodowych nigdy nie przekroczyły 1% głosów. Dzięki postępującej europeizacji krajobraz polityczny w obu iberyjskich krajach zdaje się coraz bardziej upodabniać do pejzażu w innych krajach Europy. Wielką Brytanię i Irlandię z ich klasycznym systemem dwupartyjnym można pominąć w tym przeglądzie. Prawicowy ekstremizm ma. tam inne oblicze, jak pokazują grupy skinów i chuliganów. Konto brytyjskiego ekstfemizmu prawicowego obciążają przede wszystkim zamachy terrorystyczne. W porównaniu z Francją i Austrią, niemiecka prawica populistyczna w wyborach ogólnonarodowych pozostała marginalną siłą, nigdy nie przekraczając pięcioprocentowego progu wyborczego13. Sukces założonej w 1964 roku Narodowo--Demokratycznej Partii Niemiec był krótkotrwały i ograniczał się do regionalnych parlamentów w poszczególnych landach. 12 Por. „Neue Zurcher Zeitung", 23 sierpnia 1995. 13 Na temat Niemiec por.: Hajo Funke, „Republikanen". Rassismus, Judenfeind-schaft, nationaler Grossenwahn. Zu den Potentialen der Rechtsextremen om Beispiel der „Republikanen", Berlin 1989; Elisabeth Noelle-Neumann, Die Republikaner, Allensbach 1989; Michael Stiller, Die Republikaner. Franz Schonhuber und seine rechtsradikale Partei, Munchen 1989; Eike Hennig, Die „Republikaner" zwischen Protest und Regierung, Frankfurt a. Main 1990; Claus Leggewie, Die Republikaner. Ein Phantomr nimmt Gestalt on, Berlin 1990; Heinrich Oberreuter, Alf Mintzel, Parteien in der Bundesrepublik Deutschland, Munchen 1990, ss. 331-377; P. Bauer, H. Schmitt, Die Republikaner, Mannheim 1990; Kirfel, Oswalt (red.), Die Ruckkehr der Fiihrer, ss. 31-77; Richard Stoss, Die Republikaner. Woher sie kommen, was sie wollen, wer sit ' wahlt, was zu tun ist, Koln 21990; Eike Hennig, Die Republikaner im Schatten: Deutschlands, Frankfurt a. Main 1991; Claus Leggewie, Druck von rechts, wohin treibt ' die Bundesrepublik?, MUnchen 1993; Peter Losche, Kleine Geschichte der deutschen Parteien, Stuttgart/Berlin/Kóln 1993, ss. 164-166; Armin Pfahl-Traughber, Rechtsex-tremismus. Eine kritische Bestandesaufnahme nach der Wiedenrereinigung, Bonn 1993, ss. 30-56; Hans-Joachim Veen, Norbert Lepszy, Peter Mnich, The Republikaner Party in Germany: Right-Wing Menace or Protest Catchall?, Westport 1993; Jiirgen W. Faiter, Wer wahlt rechts? Die Wdhler und Anhdnger rechtsextremistischer Parteien im ^ vereinigten Deutschland, Munchen 1994; Eckhard Fascher, Modernisierter Rechtse* ~ tremismus. Ein Vergleich der ParteigrUndungsprozesse der NPD und der Republikaner ' in den sechziger und achtziger Jahren, Berlin 1994; Hans-Gerd Jaschke, Die „Repu-'' blikanen". Profile einer Rechtsaussen-Partei, Bonn 1994; Norbert Lepszy, Hans-Joachim Veen, „Republikaner" und DVII in kummunalen und Landesparlamenten sowie im Europaparlament, Bonn 1994; Pfahl-Traughber, Volk.es Stirnme?, ss. 65-81; Helmut Frbching, Wolfgang Gessenharter, Rechtsextremismus und Neue Rechte in Deutschland, w: „Ósterreichische Zeitschrift fur Politikwissenschaft", 24 (1995), nr 3, ss. 275-290; Eckhard Jesse, Zur Oherschdtzung der „Neuen Rechten". Die Sichtweise der Extremis-musforschung, w: „Neue Gesellschaft, Frankfurter Hefte", 42 (1995), nr 2, ss. 152-154; Armin Pfahl-Traughber, Vier Thesen zur Verwendung des Begriffs „Neue Rechte", w: „Blick nach rechts", 12 (1995), nr 1, ss. 4-5. 260 W drugiej połowie lat osiemdziesiątych znów zaczęło się mówić o prawicowych ekstremistach. Republikanie pod wodzą Franza Schonhubera w wyborach do parlamentu europejskiego w 1989 roku wywalczyli w całych Niemczech 7,1% głosów. W wyborach do Landtagu w Badenii-Wirtembergii w 1992 roku doszli nawet do 10,9% głosów, ale w Szlezwiku--Holsztynie w tym samym roku uzyskali już tylko 1,2% głosów 14. W wyborach do Bundestagu w 1994 roku tylko 1,9% ogółu głosujących oddało swe głosy na partię republikańską. Podobnie jak w innych krajach, republikanie swą atrakcyjność zawdzięczają wątkowi imigrantów i azylantów, który zręcznie splatają z powszechnym rozczarowaniem polityką. W europejskich mediach sukcesy republikanów odbiły się znacznym echem, wielu komentatorów ogłosiło zmartwychwstanie neonazistowskiego upiora. Szereg bestialskich mordów i podpaleń, których sprawcami byli prawicowi ekstremiści, dodatkowo przyciągnęło uwagę międzynarodowych mediówI5. Od 17 do 22 września 1991 roku w Hoyerswerdzie we wschodnioniemieckiej Saksonii grupy skinów urządziły pogrom imigrantów i azylantów w ich schroniskach. Setki osób, w tym wielu mieszkańców Hoyerswerdy, otwarcie solidaryzowały się z napastnikami i głośno protestowały przeciwko interwencji sił policyjnych. W Rostocku w dniach od 22 do 28 sierpnia 1992 doszło do poważnych ekscesów przed urzędem azylanckim. Około 14 W wyborach w Szlezwiku-Holsztynie również prawieowo-ekstremalna Deutsche Volksunion (DVU) osiągnęła 6,3% głosów. 15 Por. Helmut Willems, Fremdenfeindliche Cewalt. Einstellungen, Tiiter, Konfliktes-kalationen, Opladen 1993, ss. 97-104; Helmut Willems, Stefanie Wiirtz, Roland Eckert, Fremdenfeindliche Gewalt: Eine Analy.se von Tiiterstrukturen und Eskalationsprozessen, Forschungsbericht wrgelegt dem Bundesministerium fur Frauen und Jugend und der Deulschen Forschungsgemeinschaft, Trier 1993; Verfassungsschutzbericht 1991 und 1992, hg. vom Bundesministerium des Innern, Bonn 1992 i 1993. 261 1200 awanturnikom emocjonalnego wsparcia udzielało prawie 3000 gapiów. Eskalacja rasistowskiej przemocy nastąpiła 23 listopada 1993 roku, gdy w Mólln (Szlezwik-Holsztyn) skini podpalili dwa domy wielorodzinne, które zamieszkiwali obywatele państwa tureckiego. Trzej mieszkańcy zginęli w płomieniach, a wielu doznało poważnych obrażeń. Niemiecka opinia publiczna prawicowo-ekstremalny akt agresji w Mólln przeżyła jak prawdziwy szok. Nastroje wyraźnie zwróciły się przeciwko prawicowemu ekstremiz-mowi, zaczęto się domagać zdecydowanej postawy państwa wobec agresywnych ekstremistów. Pod koniec 1992 roku w demonstracjach protestu uczestniczyły ogromne rzesze ludzi. Od 1993 roku można mówić o stopniowym uspokojeniu sytuacji i spadku liczby przestępstw motywowanych ksenofobią. 29 maja 1993 roku jeszcze raz doszło do brutalnego zabójstwa. Połączona z podpaleniem napaść na wielorodzinny dom w Solingen (Nadrenia Północna-Westfalia), której dopuścili się po części nieletni ekstremiści, spowodowała śmierć siedmiu tureckich mieszkańców. Trudno podać proste wyjaśnienie tej ksenofobicznej eskalacji przemocy w Niemczech lat 1991-1993. Niemiecki socjolog Wilhelm Heitmeyer tłumaczył ją procesami indywidualizacji społecznej, których następstwem była dezintegracja społeczna grup z marginesu 16. Procesy te spotęgował kryzys ekonomiczny na początku lat dziewięćdziesiątych. Zawiedzione oczekiwania ludzi, którzy stracili na przemianach modernizacyjnych, wywołały gotowość do aktów bezprawia, którą legitymizują koncepcje polityczne ekstremalnej prawicy. Krytykując to wyjaśnienie, niemiecki politolog Christoph Butter-wege zwrócił uwagę, że pewną rolę odegrały tu również ciągłość ideologiczna i strategia polityczna l7. Rzeczywiście, członkami ugrupowań ekstremistycznej prawicy są nie tylko 16 Wilhelm Heitmeyer i in., Die Bielefelder Rechtsextremismus-Studie. Erste Langzeituntersuchung zurpolitischen Sozialisalion miinnlicher Jugendlicher, Weinheim 1992. 17 Butterwegge, Jager (red.), Rassismus in Europa; Christoph Butterwegge, Mordanschlage als Jugendprote.it - Neonazis als Protestbewegung?', w: „Forschungsjournal Neue Soziale Bewegungen", 7 (1994), nr 4, ss. 35-41. 262 ludzie, którym przemiany modernizacyjne przyniosły stratę. Jeszcze inni przedstawiciele nauk społecznych wzrost prawicowo-ekstremalnej przemocy tłumaczą utratą zaufania do tradycyjnego systemu politycznego. W dyskursie politycznym nierówność społeczna jest w coraz większym stopniu łączona z kwestią imigrantów 18. Choć związek ksenofobicznych aktów przemocy z ekstremalną prawicą jest nieostry, to jednak nie są one indywidualnymi zbrodniami, których nic ze sobą nie łączy. Podobnie jak w innych krajach, doszło do nich w określonym klimacie społecznym, który po części toleruje nienawiść wobec obcokrajowców. Ruchy radykalnej prawicy są szczególnie groźne dla aktualnego pejzażu politycznego, ponieważ w krajach zachodnioeuropejskich wielu ludzi skrycie wyznaje nacjonalistyczne i rasistowskie poglądy. Zwolennicy radykalnie prawicowych postaw zwykle jakoś się integrowali z tradycyjnymi partiami. Przykład: jak wykazała przeprowadzona w 1992 roku w Berlinie ankieta, 13% osób o radykalnie prawicowym nastawieniu , jako najbliższą sobie partię podało republikanów, 17% SPD, 34% CDU, a 8% któreś z pozostałych ugrupowań 19. Innymi słowy, dwu największym partiom niemieckim dotychczas udawało się przyciągać, a zatem i neutralizować, ludzi o radykalnie prawicowych zapatrywaniach. Nie musi tak być zawsze. Przynajmniej jedna czwarta (zgodnie z wynikami -wspomnianej ankiety berlińskiej: 28%) skrajnie prawicowego elektoratu nie jest związana z żadnym ugrupowaniem, dlatego rośnie niebezpieczeństwo utrwalenia skrycie wyznawanych postaw politycznych. Zawsze musimy pamiętać o różnicy między prawicowym populizmem i prawicowym ekstremizmem, co jednak nie 18 Por. Uwe Backes, Patrick Moreau, Die extreme Rechte in Deutschland. Geschich-te, Gegenwdrtige Gefahren, Ursachen, Gegenmassnahmen, Miinchen 21994; Hans-Gerd Jaschke, Rechtsextremismus und Fremdenfeindlichkeit; ten sam, Formiert sich eine neue soziale Bewegung von rechts? Folgen der Ethnisierung sozialer KontHkte, w: „Blatter fiir deutsche und internationale Politik", 1992, nr 12, ss. 1437-1447; Richard Faber, Hajo Funke, Gerhard Schonberner (red.), Rechtsextremismus. Ideologie und Gewalt, Berlin 1995. - Co do interpretacji por. również „Forschungjournal Neue Soziale Bewegungen: Bewegungen von Rechts? Analyse und Kritik", 1994, nr 4. 19 Por. Leggewie, Druck von rechts, s. 96. 263 zmienia faktu, że na poboczach prawicowego populizmu występuje sieć ugrupowań i organizacji, które pozostają w bezpośrednich bądź pośrednich związkach ze skrajną prawicą, posuwającą się do aktów przemocy. W Niemczech, podobnie jak w innych krajach, sprawcy rasistowskich aktów agresji i prawicowo-ekstremistyczni terroryści często nie należą do żadnej organizacji, lecz uważają się za wojujących przedstawicieli milczącej większości, która w miejscu pracy czy przy kawiarnianym stoliku podziela ich poglądy i odczucia na temat apartheidu, ludu, narodu i ojczyzny, zalewanej przez obcy żywioł. Rasistowska nienawiść do cudzoziemców znajduje oparcie w codziennej ksenofobii. Ksenofobia swymi korzeniami sięga w głąb zachodnioeuropejskich społeczeństw. W latach siedemdziesiątych terroryści z niemieckiej Frakcji Armii Czerwonej czy z włoskich Czerwonych Brygad działali we względnej izolacji, natomiast dzisiejszy klimat duchowy i polityczny w pewnej mierze osłania ekstremistycznych siewców przemocy. Na tym polega novum obecnej sytuacji, a zarazem związane z nią niebezpieczeństwo. Populistyczny syndrom Na jaki bilans z odniesieniu do prawicowego populizmu pozwala ten przegląd zachodnioeuropejskich stosunków? 1. W latach pięćdziesiątych w większości krajów Europy Zachodniej partie prawicowo-ekstremistyczne pozostawały tematem tabu, natomiast u końca XX wieku obserwujemy zanik tych psychologicznych barier. W latach osiemdziesiątych w zasadzie we wszystkich krajach Europy Zachodniej powstawały nowe ugrupowania prawicowo-populistyczne, a istniejące wcześniej prawicowo-nacjonalistyczne przeżywały czas rozkwitu. W tym sensie można powiedzieć, że od lat osiemdziesiątych prawicowy populizm stanowi trwały element patologii zachodnioeuropejskiego życia politycznego. 2. W niektórych krajach, takich jak Włochy czy Belgia, partie prawicowo-populistyczne jednoznacznie nawiązują do tradycji politycznych epoki faszyzmu. 264 3. W większości krajów elektorat prawicowych populistów wahał się od 5 do 10% ogółu wyborców. Wszędzie, poza Włochami i Austrią, prawicowi populiści pozostali politycznymi outsiderami. Początkowe sukcesy szybko się skończyły, niemniej jednak populistyczna prawica nadal stanowi potencjalne zarzewie niepokojów. Dotyczy to głównie krajów Beneluksu, krajów skandynawskich oraz Szwajcarii. 4. W Niemczech ekstremalna prawica nie była w stanie zapuścić korzeni na płaszczyźnie ogólnokrajowej. Jest to o tyle istotne, że międzynarodowa opinia publiczna obserwuje ten kraj ze szczególną uwagą, pamiętając o jego nazistowskiej przeszłości. 5. W porównaniu z innymi krajami zachodnioeuropejskimi, we Włoszech i w Austrii prawicowo-populistyczne ugrupowania zdobyły największy wpływ. Zapewne było to możliwe dlatego, że w okresie międzywojennym w obu krajach przez dłuższy czas rządy sprawował autorytaryzm o prawicowej orientacji. 6. Pod koniec lat osiemdziesiątych można było odnieść wrażenie, że skrajna prawica, która do tej pory miała postać luźno ze sobą powiązanych organizacji i ruchów, łączy się z kręgami prawicowych intelektualistów i z agresywnymi związkami młodzieżowymi w poważną siłę polityczną i społeczną. W połowie lat dziewięćdziesiątych można zauważyć, że nie udało się jej zdominować tradycyjnego pejzażu politycznego Europy Zachodniej. Nie wolno jednak lekceważyć jej wpływu na politykę, wiele postulatów skrajnej prawicy - związanych z kwestią imigrantów i azylantów - w nieco złagodzonej formie zostało bowiem podjętych przez tradycyjne partie i uwzględnionych w ustawodawstwie. 7. Wiele zachodnioeuropejskich partii populistycznych łączy swe ksenofobiczne żądania z anty europejskimi postulatami. W swej ksenofobii prawicowi populiści często kierują się przeciw własnym krajanom - przykładem niechęć Włochów z bogatszej Północy do Włochów z Południa, włoskojęzycznych Szwajcarów z kantonu Ticino do Szwajcarów niemieckojęzycznych, flamandzkojęzycznych Flamandów do francuskojęzycznych Walono w itd. 265 Próba definicji prawicowego populizmu napotyka trudności 20. Biorą się one również stąd, że populiści zwykle nie mają ani programu ideologicznego, ani ram organizacyjnych. Ruchy populistyczne są luźnymi strukturami o niskim stopniu organizacji. Poza tym populizm występuje zarówno po lewej, jak i po prawej stronie spektrum politycznego. Choć trudno opisać populistyczny syndrom, to jednak przedstawię listę jego dziesięciu cech. Nie muszą one występować w każdym przypadku - chodzi mi o typ idealny w Weberowskim sensie - ale jako zespół ujmują istotę syndromu prawicowo-populistycznego. 1. Ruchy populistyczne z reguły odwołują się do ludu i prostych ludzi. 2. Populiści zwracają się przeciwko systemowi politycznemu i elitom władzy. Rzekomo bronią zwykłych ludzi przed państwowymi możnowładcami, poza tym występują przeciwko nadmiernie rozbudowanemu aparatowi państwa i jego biurokracji. Elementem kultury politycznej populizmu pozostaje nieufność wobec zawodowych polityków, funkcjonariuszy związkowych i bankierów - wobec big government, big 20 Na temat populizmu w ogóle por. Ghita Ionescu, Ernest Gellner (red.), Populism. Its Meaning and National Characteristics, London 1969; Altermatt, Consenatism in Switzerland, w: A Century of Conservatism, Part 2, , Journal of Contemporary History", 14 (1979), ss. 581-610; Margaret Canovan, Populism, New York-London 1981; Ernesto Laclau, Zu einer Theorie des Populismus, w: Ernesto Laclau, Politik und Ideologie im Marxismus. Kapitalismus - Faschismus - Populismus, Berlin 1981, ss. 73-122 (oryginał ukazał się w 1977 roku w Londynie); Altermatt, Xenophobie und Superpatriotismus, w: „Faschismus in Osterreich und international. Jahrbuch fur Zeitgeschichte 1980/81", hg. von der Ósterreichischen Gesellschaft fur Zeitgeschichte, Wien 1982, ss. 167-193; Stuart Hali, Populardemokratischer oder autoritdrer Populismus, w: Wolfgang Fritz Haug, Wieland Elfferding (red.), Neue soziale Bewegungen und Marxismus, Berlin 1982; Pierre-Andre Taguieff, La rhetorique du national-populisme. Les regles elementaires de la propagandę xenophobe, w: „Mots", 1984, nr 9, ss. 113-139; Uwe Backes/Eckhard Jesse, Totalitarismus — Extremismus — Terrorismus. Ein Literaturfuhrer und Wegweiser zur Extremismusforschung in der Bundesrepublik Deutschland, Opladen 21985; Helmut Dubiel (red.), Populismus und Autklarung, Frankfurt a. Main 1986 (zwłaszcza artykuł Hans-Jurgena Puhle, Was ist Populismus?); Pelinka (red.), Populismus in Osterreich (zwłaszcza artykuły Antona Pelinki i Wernera W. Ernsta); Uwe Backes, Nationalpopulistische Protestparteien in Europa. Vergleichende Betrachtungen zur phanomenologischen und demokratietheoretischen Einordnung, w: „Osterreichische Zeitschrift ftir Politikwis-senschaft", 20 (1991), nr 1, ss. 7-17; Joseph Krulic, Gćrard Belloin, Nathalie Ouvaroff, Gilles Lipovetsky i in., w: „Cosmopolitiques. Forum international de politique", luty 1991 Dossier: Populisme. Le mai europeen?; Michel Wieviorka, La democratie a l'epreuve. Nationatisme, populisme, ethnicite, Paris 1993; Pfahl-Traughber, Volkes Stimme?; Betz, Radical Right-Wing Populism in Western Europe. 266 labour, big business i big Europe. Ruchy populistyczne instrumentalizują resentyment, z którym zwykli ludzie odnoszą się do wielkich organizacji, takich jak banki, trusty i syndykaty, partie i kartele. 3. Stosunek populistów do państwa jest niejednoznaczny i ambiwalentny: z jednej strony' domagają się oni silnego państwa, które ma chronić ludzi przed kartelami, z drugiej -chcą, by państwo pozostawało możliwie mało widoczne dla swych obywateli. 4. Populizm krytycznie odnosi się do ludzkiego wyobcowania i wykorzenienia. Dlatego populiści idealizują i gloryfikują takie wspólnoty jak wieś, region, lud czy naród. Poczucie przynależności lokalnej i regionalnej, etnicznej i narodowej cenią wyżej niż zasadę wolności, dlatego wobec obcych skłaniają się ku nietolerancji, podejrzliwości i negacji. Ksenofobia stanowi nieodłączny komponent populizmu. 5. Dla ruchów populistycznych, które swe korzenie mają w agrarnym społeczeństwie, ideałem pozostaje na pozór harmonijne życie wiejskie, odizolowane od nowoczesnego świata. Populiści często oddają się romantycznym, zwróconym w stronę przeszłości wizjom społeczeństwa, marząc o starych dobrych czasach, gdy na świecie panował ład, a moralność była jeszcze nie naruszona. Wiejski populizm nie jest jednak jedynym wariantem. Dzięki mobilności nowoczesnego społeczeństwa nurty populistyczne rozwinęły się również w miastach. Do zwolenników miejskiego populizmu należy ludność napływowa, która w niewielkim stopniu zintegrowała się ze społecznością miejskich aglomeracji, a w dodatku czuje się zagrożona przez nowych przybyszów, na przykład przez cudzoziemskich imigrantów. 6. Ruchy populistyczne zwykle wykazują antyintelektualne nastawienie, choć właśnie intelektualiści często należą do ich przywódczych figur. 7. Populizm nierzadko cechuje dychotomiczna wizja świata, która ujmuje społeczeństwo i jego historię z punktu widzenia dobra i zła. Populiści wszystko, co dobre, idealistycznie rozmywają, natomiast wszystko, co złe, zwykle konkretyzują i personifikują. Istotną rolę w populistycznej wizji świata odgrywają teorie spiskowe. Populizm nie może się obyć 267 bez kozła ofiarnego. Gd połowy lat osiemdziesiątych kozłem ofiarnym europejskiego populizmu jest brukselska Europa. 8. W populistycznych organizacjach główną rolę z reguły odgrywa charyzmatyczna postać. 9. Ruchy populistyczne są niebezpieczne dla tradycyjnego systemu politycznego, ponieważ zwykle pozostają radykalno--demokratycznymi nurtami o pozaklasowym charakterze. Mimo niewielkiego stopnia organizacji potrafią od czasu do czasu zmobilizować niejednorodny obóz swych zwolenników. 10. Ruchy populistyczne skupiają się na kilku głównych problemach - początkowo są ruchami monotematycznymi, które dopiero w późniejszym czasie rozbudowują swój program polityczny. W Europie Zachodniej od 1970 roku motorem napędowym był temat imigrantów. Ofiary procesów modernizacji Ruchy prawicowo-populistyczne stanowią reakcję na przyśpieszenie procesów modernizacyjnych, do którego doszło w drugiej połowie XX wieku. To nie przypadek, że na kontynencie europejskim populizm krzewił się w latach trzydziestych oraz w siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Oba te okresy poprzedzał ogromny wzrost gospodarczy, któremu towarzyszyły gwałtowne przeobrażenia społeczne. Populizm łączy się przede wszystkim z procesami modernizacyjnymi. Zgodnie z powszechnym wyobrażeniem, zwolennicy ruchów populistycznych należą do ofiar modernizacji . Wyobrażenie to nieźle oddaje nastroje, jakie panują w obozie prawicowych populistów.21 Wyjaśnienie społeczno-ekonomiczne byłoby jednak zafałszowaniem obrazu. Partie populistyczne skupiają nader niejednorodny elektorat, do którego należą zarówno bezrobotni czy ubodzy, jak i ludzie z wyższym wykształceniem czy uprzywilejowani społecznie. Badania dowodzą, że prawicowy populizm ma zwolenników również wśród wyżej postawionych 21 Claus Leggewie, Der Geist steht rechts. Ausfluge in die Denkfabriken der Wende, Berhn 1987; ten sam, Drucie von rechts. 268 warstw społecznych, których członkowie lękają się o swe dotychczasowe przywileje. Dlatego nie mogę się zgodzić z marksistowskim filozofem Friedhelmem Lovenichem, który w zasadzie utożsamia populizm z drobnomieszczańskim resentymentem - chyba żeby pojęcie drobnomieszczaństwa rozumieć tak szeroko, iż staje się ono pustą formułą22. Populizm jest reakcją na zryw modernizacyjny, który prowadzi do zaburzenia równowagi między gospodarką, polityką i kulturą, co dla wielu staje się źródłem niepewności, lęku i napięcia23. Populizm jest charakterystyczny dla czasów przełomu, skutkiem którego całe grupy ludności czują się tak zagrożone, że zaczynają kwestionować prawomocność istniejącego porządku. Jako przykład można podać amerykańskich farmerów, którzy poczuli się zagrożeni, gdy w drugiej połowie XIX wieku koleje żelazne i miejski kapitał przełamały izolację agrarnej Ameryki. Gdy zmiana społeczna przebiega powoli i w uporządkowany sposób, nowe siły polityczne samoczynnie integrują się z dawnym porządkiem. Prawomocność systemu politycznego zostaje zachowana24. Gdy natomiast zmiana przebiega gwałtownymi zrywami, pojawia się groźba zachwiania delikatnej równowagi pomiędzy ekonomią, aparatem władzy i świadomością kulturową. Właśnie w takich sytuacjach rodzą się ruchy populistycznego protestu, które dają upust nagromadzonym napięciom. Bez znajomości genezy ruchów populistycznych nie można zrozumieć prawicowego populizmu w Europie Zachodniej po 1965 roku. Kraje Europy Wschodniej i Europy Środkowowschodniej czas próby mają dopiero przed sobą. Elektorat, który dał się skusić postkomunistycznym hasłom właściwie we wszystkich 22 Por. Friedhelm L6venich, Rationalisierung des Kleinbiirgertums. Uber die Dialek-tik der Aufkldrung im Angestelltenmilieu - Siegfried Kracauer, w: „Der Alhag", 10, nr 3, ss. 138-144; ten sam, Dem Volk aufs Maul. Oberlegungen zum Populismus, w: „Politische Vierteljahresschrift", marzec 1989, ss. 22-31. 23 Por. Lawrence Goodwyn, Democratk Promise. The Popitlist Moment in America, New York 1976. 24 Por. Helmut Dubiel, Das Gespensl des Populismus, w: ten sam (red.), Populismus und Aujkldrung, ss. 33-50, za którego argumentacją tutaj idę. 269 krajach byłego bloku wschodniego, pozostaje dość labilną grupą o wyraźnie populistycznych skłonnościach. Szybka modernizacja wyzwoliła w Europie Zachodniej pod koniec lat sześćdziesiątych napięcia społeczne, które początkowo przesłaniał powszechny dobrobyt. Wzrost gospodarczy nie był jednak równomierny - niektóre regiony i grupy ludności wlokły się w samym ogonie postępu i miały poczucie, że niewiele korzystają z dobrodziejstw nowoczesności. Właśnie ci sfrustrowani ludzie, których oczekiwania poprawy bytu czy żądania sprawiedliwości społecznej zostały zawiedzione, zaczęli się skłaniać ku skrywanej postawie protestu. Wielu obywateli straciło zaufanie do całego układu politycznego, a ich uczuciowa lojalność wobec tradycyjnych instytucji, takich jak rząd, wojsko czy Kościół, wyraźnie osłabła25. Przeciążenie zrodziło reakcję obronną; nie ufając instytucjom demokracji przedstawicielskiej, zaczęto zwracać się ku idealizowanej przeszłości i tak zwanemu ludowi. W sytuacji realnego kryzysu tożsamości i prawomocności państwa i społeczeństwa starano się za pomocą tradycyjnych wartości reanimować utraconą macierz, na pierwszy plan wysuwając odnowę moralną społeczeństwa. Postępujący rozpad tradycyjnych wspólnot, takich jak rodzina i wieś, stowarzyszenia i partie, prowadził do coraz większej izolacji, skutkiem której ludzie stawali się podatni na obietnice wszelkiego możliwego szczęścia. Odwrót od instytucji ugody demokratycznej Populizm jest ściśle związany z dwudziestowieczną demokracją mas, która na kontynencie europejskim zatryumfowała dzięki dwu zrywom po pierwszej i po drugiej wojnie światowej. W Europie Zachodniej kryzys liberalnej demokracji w latach trzydziestych zaowocował reżymami autorytarnymi, których miejsce po drugiej wojnie światowej zajęły nowe rządy demokratyczne. Z krajów zachodnioeuropejskich w okre- 25 W odniesieniu do Austrii zob. Anton Pelinka (red.), Populismus in Osterreich. w odniesieniu do Szwajcarii zob. Altermatt i in., Rechte und linkę Fundamentalop-P»sition. 270 sie międzywojennym autorytarnemu ciśnieniu oparły się właściwie tylko Szwajcaria, Holandia, państwa skandynawskiei Wielka Brytania. Szansę populizmu znacznie rosną, gdy raptowna zmiana kwestionuje tradycyjny system polityczny i uzasadniające go ideologie26. Klasa panująca, która tylko dzięki ogromnym wysiłkom jest jeszcze zdolna utrzymać swą władzę, ucieka w iluzję ludowości i projektuje populistyczną strategię, która ma uprawomocnić jej panowanie. Schlebia ludowi, co rodzi pozór ludowładztwa. Populiści chętnie podtrzymują iluzję, że lepiej od innych polityków potrafią reprezentować interesy ludu. Populizm stanowi strategię polityczną, która ma skonsolidować wykruszającą się władzę. W czasach raptownej przemiany ruchy populistyczne pomagają ludziom irracjonalnie uporać się z nowoczesnym światem. Uczucia patriotyczne i wyobrażenie wroga pojawiają się tam, gdzie panuje niepewność, dezorientacja i lęk. Erwin K. Scheuch i Hans D. Klingemann już w 1967 roku wystąpili z teorią, że prawicowy radykalizm stanowi element patologii zachodniego społeczeństwa przemysłowego27. Austriacki politolog Anton Pelinka nie bez racji zwrócił uwagę, że populizm reprezentuje inną logikę i inny styl niż konsensualizm, który panuje w demokracji stowarzyszeń i ugody28. W takich krajach jak Austria i Szwajcaria spokój społeczny i polityczny opiera się na partnerstwie społecznym stowarzyszeń i na ugodzie politycznej tradycyjnych partii rządzących. Oba kraje do 1970 roku wyróżniały się niezwykłą stabilnością polityczną. W Szwajcarii zaczęło się to zmieniać w latach siedemdziesiątych, w Austrii w osiemdziesiątych. Jako przyczynę tej zmiany można wskazać rosnące rozczarowanie państwem i polityką, dzięki któremu populizm mógł liczyć na coraz większy rezonans. Demokracja stowarzyszeń i ugody ma 26 W poniższych wywodach opierani się na: Friedhelm Lovenich, Dem Volk aufs Maul, w: „Politische Vierteljahresschrift", marzec 1989, ss. 22-31. 27 Erwin K. Scheuch/Hans D. Klingemann, Die Theorie des Rechtsradikalismus in westlichen Industriegesellschafien, w: „Hamburger Jahrbuch filr Wirtschafts- und Gesellschaftsgeschichte", Tiibingen 1967, ss. 11-29. 28 Anton Pelinka, Populismus und Wirtschaftsverbande, w: ten sam (red.), Populismus in Ósterreich, ss. 60-70. 271 kameralny charakter, a zatem maksymalnie eliminuje wgląd opinii publicznej, dlatego populiści atakują „tych na górze". Afery i skandale polityczne przyśpieszają ten proces. Przykład Austriaka Jórga Haidera (ur. 1950) i Szwajcara Jamesa Schwarzenbacha (1911-1994) dowodzi, że populiści z reguły ani nie pozostają całkowicie poza centrum władzy, ani nie należą do głównych postaci politycznych. James Schwarzenbach, członek Rady Narodowej, który na początku lat siedemdziesiątych przewodniczył pierwszej w Europie partii antyimigranckiej, jako polityczny indywidualista nie należał wprawdzie do establishmentu, ale jako przedsiębiorca i potomek starej rodziny przemysłowców w żadnym razie nie był outsiderem społecznym. Podobnie jak wielu innych populistów, wywodził się ze społecznie uprzywilejowanego środowiska. Gdy w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych dawne ideologie - konserwatyzm, liberalizm i socjalizm - traciły na znaczeniu, tworzyła się coraz większa pustka, którą wykorzystały nurty populistyczne. Gdy rządy już nie rządziły, a jedynie sprawowały symboliczną władzę, hegemonistyczny konsens ulegał zachwianiu 29. Rozkwit ruchów populistycznych niewątpliwie pozostaje w bezpośrednim związku z kryzysem, który przechodzą tradycyjne partie, tracąc swą integracyjną siłę. Dotychczasowy pejzaż polityczny ulega rozbiciu, dawne środowisko partii politycznych ulega rozpadowi, więzi wewnątrzpartyjne stają się coraz luźniejsze. Z postępującym zanikiem konsensu politycznego, który w Europie Zachodniej był w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych fundamentem społeczeństwa dobrobytu, przed populizmem otwierało się coraz więcej możliwości. Rozpad komunizmu zadziałał jak katalizator. Gdy tradycyjny arcy-wróg zniknął z międzynarodowej areny, erozja konsensu politycznego jeszcze nabrała szybkości. Dawne światopoglądy straciły swe uzasadnienie i atrakcyjność. Zniechęcenie pań- 29 Por. Helmut Dubiel, Das Gespenst des Populismus, w: ten sam (red.), Populismus «nd Aujklarung, ss. 33-50. 272 stwem stanowiło wymarzone podglebienie dla populistycznych partii protestu, które wyrażały niezadowolnie obywateli, stając się prawdziwymi antypartiami. Proces ten, choć nie we wszystkich krajach przebiegał dokładnie w tym samym czasie, u końca XX wieku stanowi typowy przejaw transformacji europejskiego krajobrazu politycznego. Wpływ środków masowego przekazu W krajach Europy Zachodniej i w Stanach Zjednoczonych populizm nie mógłby liczyć na taki rozkwit w ostatnich dwudziestu czy trzydziestu latach, gdyby elektroniczne środki masowego przekazu nie osiągnęły tak ogromnego znaczenia w sporach politycznych. Nawiązując do krytyki mass mediów, z którą wystąpili na przykład Amerykanin Neil Postman30 czy Austriacy Fritz Plasser i Peter A. Ulram31, można postawić tezę, że tradycyjna demokracja coraz bardziej przeobraża się w elektroniczną demokrację widzów telewizji. Ze szkodą dla partii, parlamentów i rządów elektroniczne środki masowego przekazu decydują, które fakty są ważne politycznie. Telewizyjny kalejdoskop wydarzeń nie pozwala dostrzec ich kontekstu społecznego. Polityka zostaje zredukowana do najnowszych wiadomości, które budzą zainteresowanie, jeśli odbiegają od normy. Gdy zasada nowości i odchylenia od normy staje się kryterium doboru informacji politycznych, polityka zaczyna przypominać teatr rozrywki, który degraduje obywatela do roli biernego widza32. Widzów karmi się akcją, nie wzbogacając ich o wszechstronną kulturę polityczną. Polityka ginie w estetyzującej zabawie w nowy piękny świat, który żywi się apolitycznością obywateli33. 30 Neil Postman, Wir amiisieren uns zu Tode. Urteilsbildung im Zeitalter der Unterhaltungsindustrie, Frankfurt a. Main 71987. 31 Plasser, Ulram, Staatsbiirger oder Untertanen? 32 Por. również Heinrich Oberreuter, Stimmungsdemokratie. Stromungen im puliti-schen Bewusstsein, Ziirich 1987. 33 Podobną opinię wyraziłem już w latach osiemdziesiątych: Urs Altermatt, Paradig-menwechxel. Neue Themen, neue Bewegungen, w: Roger Blum, Peter Ziegler (red.), Hoffnungswahl. 72 Stimmen zum eidgenossischen Wahlherbst 1987, Ziirich 1987, ss. 32-48, gdzie tezy Neila Postmana zastosowałem w odniesieniu do Szwajcarii. 273 Populizm nie może się obyć bez publiczności, przed którą, jak ujał to Anton Pelikan, uprawia „ekshibicjonizm polityczny . Telewizyjne relacje polityczne sprzyjają personifikowaniu polityki. Obojętne, Strauss czy Le Pen, Haider czy Blocher - populistyczni przywódcy zawsze prezentują się jako gladiatorzy na arenie politycznej i podburzają niezadowolonych. Rodzi się tu coś, co można by nazwać tele-przywództwem. Bez wzmocnienia przez radio i telewizję populistyczne ruchy protestu Le Pena czy Jórga Haidera nie byłyby możliwe. Jak podkreślają Fritz Plasser i Peter Ulram, w teledemo-kracji merytoryczne argumenty polityczne zostają wyparte przez telewizyjne slogany34. Dobry przykład działania tego mechanizmu stanowiła kampania wyborcza amerykańskiego outsidera Rossa Perota podczas wyborów prezydenckich w 1992 roku. Perot unikał prezentacji programu politycznego, który zastąpił upraszczającymi atakami przeciwko waszyngtońskiej klasie politycznej. W Szwajcarii popularna audycja polityczna „Arena" stanowi ilustratywny przykład polaryzacji telewizyjnych debat politycznych. W ten sposób populizmowi udaje się artykułować i instrumentalizować dla własnych celów politycznych mgliste niezadowolenie obywateli. Upraszczając problemy społeczne, populizm przedstawia swe hasła jako demokratyczne i służące ludowi. Populizm wyradza się w zorganizowaną protekcjonal-ność, która pozuje na umiłowanie ludu35. Populistyczni przywódcy - dość przypomnieć Haidera czy Blochera - rzeczywiście odgrywają rolę obrońców woli ludu, a swych przeciwników oczerniają jako jego wrogów. Odwołują się do dawnych, dobrych czasów, do tradycji, obyczajów i zwyczajów, do zdrowego rozsądku i zdrowej mentalności ludu, która nie potrzebuje dodatkowej refleksji i bez specjalnych roztrząsań potrafi rozstrzygnąć, co w świecie polityki jest złe, a co dobre. 34Fritz Plasser, Peter A. Ulram, Wahltag isl Zahltag. Populistischer Appell und Wćihlerprotest in den achtziger Jahren, w: „Ósterreichische Zeitschrift ftir Politikwissen-whaft", 18 (1989), ss. 151-164. 35 Lovenich, Dem Volk aufs Maul, w: „Politische Vierteljahresschrift", marzec 1989, ss. 22-31. 274 Prekursorzy etnonacjonalizmu Czy pojęcie „populizm" jest przydatnym instrumentem analiz historyczno-politycznych? Odpowiedź brzmi: tak. Generalnie biorąc, dość dobrze przybliża ono do jednego ze współczesnych zjawisk politycznych. W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych europejscy intelektualiści uniemożliwiali merytoryczną debatę nad ruchami prawicowo-populis-tycznymi, które zbyt długo odsądzali od czci i wiary, posługując się neolewicową retoryką. Od lat osiemdziesiątych negatywne skutki nowoczesnych przeobrażeń są coraz bardziej widoczne, a partie, związki zawodowe, wojsko i Kościoły ulegają siłom erozji. W kontekście tych procesów łatwo stwierdzić, że populizm artykułuje urazy nowoczesnego społeczeństwa, innymi słowy: resen-tymenty i uprzedzenia, które, jako chimeryczny potencjał lęku i niezadowolenia, kształtują europejski krajobraz polityczny. O ile prawicowy ekstremizm36 w węższym tego słowa znaczeniu daje się zdefiniować jako gotowość do aktów przemocy, negacja demokratycznego państwa konstytucyjnego i rasizm, o tyle definicja populizmu jest bardziej rozmyta. Mimo to - czy też właśnie dlatego - pojęcie „populizm" znalazło sobie trwałe miejsce zarówno w potocznym, jak j i w naukowym języku politycznym. Przypomnijmy jeszcze raz najbardziej zasadnicze elementy: 1. Z punktu widzenia genezy i funkcji społecznej populizm jest przejawem kryzysu, u którego źródeł leżą procesy modernizacyjne. W tym sensie populizm bezpośrednio łączy się z industrializacją i z powstaniem demokracji mas. W Szwajcarii szczytowe sukcesy, przejawiające się wzrostem liczby referendów, populizm osiągał w czasach zastoju ekonomicznego, które następowały po kolejnych wielkich falach industrializacji. W latach osiemdziesiątych XIX wieku i również w latach osiemdziesiątych XX wieku nad Szwajcarią przetoczyła się lawina negatywnych referendów, które blokowały oficjalną politykę rządu. 36 Na temat prawicowego ekstremizmu w Szwajcarii por. Urs Altermatt, Hanspeter Kriesi (red.), Rechtsextremismus in der Schweiz. Organisationen und Radikalisierung in den 1980er und I990er Jahren, Ziirich 1995. 275 2. Populizm jest antynowoczesnym sprzeciwem, który posługuje się nowoczesnymi środkami. Wykazuje swoista dialektykę, ponieważ w antynowoczesnym proteście skupia zacofane grupy społeczne, którym pozwala się wyrażać za pośrednictwem pozostających pod jego wpływem organów prasowych, stowarzyszeń i partii. Odwracając słynną tezę Adorna37, można powiedzieć, że na tym polega dialektyka antyoświecenia. 3. Populizm nie stanowi nowego nurtu politycznego, który można by postawić obok liberalizmu, konserwatyzmu czy socjalizmu. Populizm jest przede wszystkim formą uprawiania polityki. Albo też, jak mówi niemiecki socjolog Helmut Dubiel: nowym sposobem, w jaki politycy, partie i inne formacje polityczne nawiązują kontakt z ludem, o którego względy muszą zabiegać w warunkach demokracji mas38. 4. Populizm nie jest tożsamy z faszyzmem, jakkolwiek można w nim dostrzec pewną styczność z nacjonalizmem i rasizmem, a zatem i z etnonacjonalistycznym faszyzmem. W niektórych krajach widać wyraźną ciągłość między populizmem dziewiętnastowiecznym i populizmem dwudziestowiecznym, czyli populizmem okresu międzywojennego i powojennego. 5. Można wyróżnić populizm odgórny i populizm oddolny. Populizm odgórny zwykle jest związany z prezydencką czy autorytarną formą władzy. Klasyczny przykład stanowią tu niektóre reżymy wschodnioeuropejskie okresu międzywojennego. 6. Populizm odnosi się przede wszystkim do ludu, fałszywie ujmowanego jako jedność. Retoryka populistyczna odwołuje się do bezpośredniej relacji między ludem i elitami politycznymi, zapominając o złożonej strukturze nowoczesnych społeczeństw demokratycznych i ich reprezentacji politycznej. Z politycznego punktu widzenia można powiedzieć, że demos stoi na pierwszym planie w tych krajach, w których - jak w Szwajcarii - mitologizuje się znaczenie demokracji bezpośredniej. W innych krajach większą rolę odgrywają w populizmie aspekty społeczne. Populizm odnosi się 37Theodor W. Adorno, Max Horkheimer, Dialektik der Aufklarung, Frankfurt a " 981 (P'erwsze wydanie: 1947). 38 Helmut Dubiel, Das Gespenst des Populismus, w: ten sam (red.), Populismus und Aujklarung, ss. 33-50. 276 Do ludu rozumianego jako plebs i jest protestem społecznym. Trzeci wariant populizmu odwołuje się do wspólnoty ludu i na pierwszy plan wysuwa ethnos. W tym przypadku zachodzi ścisły związek między populizmem i etnonacjonalizmem. Jedno jest pewne: w Europie końca XX wieku populizm, powiązany z rasizmem, ksenofobią i nacjonalizmem, stanowi fenomen, który zagraża korzeniom i istocie demokratycznego i pluralistycznego porządku państwa i społeczeństwa. Wszelki populizm żywi się mitem wyższości ludu, który z reguły definiuje za pomocą etnonacjonalistycznych (i narodowych) kategorii, by tym sposobem doprowadzić do izolacji wszystkich, którzy są obcy bądź inni. Strona 277 2. ANTYEUROPEJSKIE NASTROJE W połowie lat dziewięćdziesiątych Europą Zachodnią władają sprzeczne uczucia: niezłomna ufność i dręcząca niepewność 1. O ile część europejskich elit politycznych, kulturalnych i społecznych snuje plany wielkiej wspólnoty, o tyle znaczna część zwykłych ludzi nieufnie odnosi się do tych ambitnych projektów. Obok nieufności pojawia się sceptycyzm, ba, antyeuropejskie uczucie. Wszędzie w Europie słychać głos euro-sceptyków. Wątpliwości nasilają się nawet w Niemczech. Antyeuropejskie nastroje żywią się nie tylko niechęcią do brukselskiej konstrukcji, ale również - i to w jeszcze większym stopniu - lękiem o zachowanie tożsamości narodowej. Czy zatem niebawem dojdzie do buntu narodów przeciwko Europie? Czy uparte „nie" Szwajcarów i Norwegów, którzy w takich sprawach jak gospodarka rynkowa, spoistość narodowa i demokracja, zaliczają się do europejskiej czołówki, było tylko uwerturą? We Francji traktat z Maastricht tylko o włos uniknął katastrofy. Czy Maastricht II upora się ze sprzeciwem Niemców, którzy nie chcą zrezygnować ze swej waluty? Te i podobne pytania sprawiają, że analiza antyeuropejskiego „nie", które wypowiedzieli Duńczycy, Szwajcarzy i Norwegowie, jest czymś więcej niż próbą zaspokojenia historycznej ciekawości. Fakt, który wydarzył się w Szwajcarii i w niektórych innych krajach, jutro może się powtórzyć w Niemczech. Zjednoczenie europejskie zbliża się do punktu krytycznego. Koniec zimnej wojny, inaczej niż koniec 1Podstawę tego rozdziału stanowi odczyt, który 28 marca 1994 roku wygłosiłem na sympozjum o Europie, zorganizowanym przez Akademię Ekonomiczną w Budapeszcie. Za współpracę dziękuję Damirowi Skenderovicowi. 278 drugiej wojny światowej, nie wyłoniły przywódczych osobistości, które potrafiłyby wskazać przyszłość, łącząc nowe idee z czynami. Referenda europejskie 1972-1995 Podobnie jak traktaty rzymskie z lat pięćdziesiątych, traktat o Unii Europejskiej doszedł do skutku dzięki decyzjom rządowym, które przygotowano w poszczególnych stolicach2. Dla demokratycznego uprawomocnienia traktatu niezbędna była zgoda parlamentów narodowych. Parlamenty okazały się przychylne Europie i wyraźną większością głosów opowiedziały się w 1992 roku za ratyfikowaniem traktatu z Maastricht. W Danii, Irlandii i Francji w 1992 roku przeprowadzono również referenda ogólnonarodowe. W Irlandii 18 czerwca większość głosowała na „tak" (68,7%), w Danii 2 czerwca na „nie" (50,7%), we Francji 20 września minimalnie na „tak" (51%). W tym samym czasie parlamenty krajów należących do EFTA ratyfikowały traktat o powstaniu Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej. W dwu krajach - w Szwajcarii i Liech-tensteinie - przeprowadzono również referenda ogólnonarodowe, które odbyły się w grudniu 1992 roku. Szwajcarzy odrzucili umowę (50,3%), Liechtenstein przyjął (55,8%). W 1994 roku odbyły się kolejne referenda europejskie. 12 czerwca 1994 roku 66,6% Austriaków opowiedziało się za przystąpieniem ich kraju do Unii Europejskiej; 16 października 1994 roku 56,9% Finów głosowało za członkostwem w Unii; 13 listopada 1994 roku 52,3% Szwedów okazało się zwolennikami Unii. Natomiast w Norwegii 28 listopada 52,3% uprawnionych do głosowania obywateli zdeklarowało się jako przeciwnicy Unii Europejskiej. 2 Na temat dziejów integracji europejskiej por. między innymi: Hans-Joachim Seeler, Die Europaische Einigung und das Gleichgewicht der Machte. Der historische Weg der Europdischen Staaten zur Einheit, Baden-Baden 1992; Michael Briickner, Roland Maier, Andrea Przyklenk, Der Europa-Ploetz. Basiswissen iiber das Europa von heute, Freiburg/Breisgau-WUrzburg 1993; Charles Zorgbibe, Histoire de la constructioit europeenne, Paris 1993; UEurope de Yalta a Maastricht 1945-1993. Ouvrage composi d'articles et de chronologies du Journal „Le Monde", realise sous la direction de Patrick Eveno et Pierre Sen/ent, Paris 1993. 279 Referenda europejskie we wszystkich krajach spotkały się z ogromnym zainteresowaniem, co spowodowało niezwykle wysoką frekwencję. W Szwajcarii referendum w sprawie Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej cieszyło się rekordową frekwencją 78,7% ogółu uprawnionych. Przykład ten stanowi dobry punkt wyjścia porównań. W 1992 roku jeszcze trzykrotnie doszło do referendum w sprawie 15 różnych projektów, które przyciągnęło do urn 42,4% - czyli znacznie mniej -ogółu uprawnionych obywateli3. W powojennej Szwajcarii, która nie stroni od instytucji referendum, rzadko notowano ponadsiedemdziesięcioprocentową frekwencję. Niezwykle ważne referendum w sprawie przystąpienia Szwajcarii do Organizacji Narodów Zjednoczonych w 1986 roku przyciągnęło do urn jedynie 50,7% ogółu uprawnionych4. Zapytajmy, kto w wymienionych krajach głosował przeciwko projektowi wspólnej Europy. W Danii front przeciwników zjednoczenia skupiał członków wszystkich duńskich partii. Ale dały się zauważyć pewne różnice. Większość socjaldemokratów odrzucała traktat z Maastricht, natomiast większość konserwatystów i liberałów była mu przychylna. Jeśli chodzi o kryteria socjologiczne, to umowę odrzucili przede wszystkim ludzie w przedziale wieku od 30 do 39 lat. Raczej przeciwko głosowali też ludzie o niższych dochodach i gorszym wykształceniu. Więcej duńskich przeciwników traktatu mieszka w aglomeracjach miejskich niż na wsi5. Również we Francji przeciwnicy traktatu z Maastricht występowali w niemal wszystkich francuskich partiach. Podobnie jak w Danii, przeciwko traktatowi głosowała większość gorzej wykształconych Francuzów. Jeśli chodzi o skład zawodowy, to w większości głosowali przeciwko traktatowi przede wszystkim chłopi (62%), robotnicy (61%), a także urzędnicy (53%), rzemieślnicy i drobni przemysłowcy (52%)6. W regionach wiejskich przeciwnicy zjednoczenia byli w zdecydowanej większości. 3 Eidgenóssisches Bundesamt fur Statistik, Statisthches Jahrbuch der Schweiz 1994, Zunch 1993, ss. 380-381. 4 Eidgenóssisches Bundesamt fur Statistik, Statistisches Jahrbuch der Schweiz 1986, Basel 1986, s. 518. 5 Hans Jorgen Nielsen, The Danish Voters and The Referendum in June 1992 on The Treaty of Maastricht, w: Morten Kelstrup (red.), European Integration and Denmark's Participation, Kopenhagen 1992, ss. 365-380. 6 BVA-Actualites de septembre 1992. Referendum sur le Traite de Maastricht, Referenda europejskie 1972—19957 Dania 1972 (w sprawie przystąpienia do Wspólnoty Europejskiej) 1986 (w sprawie Jednolitego Aktu Europejskiego) 1992 (w sprawie traktatu z Maastricht) 1993 (w sprawie traktatu z Maastricht) Irlandia 1972 (w sprawie przystąpienia do Wspólnoty Europejskiej) 1987 (w sprawie Jednolitego Aktu Europejskiego) 1992 (w sprawie traktatu z Maastricht) Francja 1972 (w sprawie rozszerzenia Wspólnoty Europejskiej) 1992 (w sprawie traktatu z Maastricht) Austria 1994 (w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej) Szwecja 1994 (w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej) Finlandia 1994 (w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej) Norwegia 1972 (w sprawie przystąpienia do Wspólnoty Europejskiej) 1994 (w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej) Szwajcaria 1972 (Traktat o Wolnym Handlu) 1992 (w sprawie przystąpienia do Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej) odsetek zwolenników 7 W kwestii referendów sprzed 1987 roku por.: Wahlatlas Europa. Wahlen und Abstimmungen in allen Mitgliedstaaten der Europaischen Gemeinschaft, Braunschweig 1988. W Szwajcarii w 1992 roku fronty również przebiegały w poprzek szwajcarskich partii. Wyborcy Szwajcarskiej Partii Ludowej byli wyraźnymi przeciwnikami traktatu z Maastricht. Wśród chrześcijańskich demokratów nieco więcej było zwolenników niż przeciwników Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej, natomiast znaczna większość liberałów i socjaldemokratów głosowała za przyjęciem traktatu. Rzucają się w oczy paralele z francuskimi rezultatami. Podobnie jak w innych krajach, przeciwnikami umowy okazali się ludzie o niższym wykształceniu. Większość robotników i rolników głosowała przeciwko, natomiast większość urzędników i przedstawicieli wolnych zawodów głosowała za Europejską Przestrzenią Gospodarczą. W Szwajcarii, identycznie jak we Francji, kobiety okazały większy niż mężczyźni euroscepty-cyzm. Podobnie jak we Francji, wśród Szwajcarów ujawniło się również przeciwieństwo między centrum i peryferiami. W regionach wiejskich dominowali przeciwnicy integracji gospodarczej8. Ale najbardziej znamienny był fakt, że 78% ogółu Szwajcarów francuskojęzycznych wyraziło zgodę, podczas gdy większość Szwajcarów niemieckojęzycznych (56%), włoskoję-zycznych (61,5%) i retoromańskojęzycznych wyraziła sprzeciw wobec Traktatu o Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej9. Również w Norwegii wyniki referendum w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej w 1994 roku ujawniły konflikt między centrum i peryferiami. W środowiskach wiejskich zdecydowanie przeważali przeciwnicy: w nadmorskich regionach północnych i południowych oraz w górskich rejonach centralnych liczba głosujących przeciw sięgała ponad 70%. Jednoznacznie przeciwko Unii Europejskiej opowiedzieli się przede wszystkim chłopi i rybacy, a także kobiety w wieku produkcyjnym, które obawiały się, że integracja przyniesie im utratę praw socjalnych l0. 8 Hanspeter Kriesi, Claude Longchamp, Florence Passy, Pascal Sciarini, Analyse der eidgenossischen Abstimmung vom 6. Dezember 1992, „VOX", nr 47, GfS i DSP, Adliswil 1993, ss. 34-35. 9 Claude Longchamp, Den Pelz waschen, ohne ihn nass zu machen. Eine sozialwis-senschaftliche Analyse der Entscheidung der Schweiz uber den Beitritt zum Europaischen Wirtschaftsraum vom 6. Dezember 1992, „Diskussionsbeitrage aus dem GfS--Forschungsinstitut", nr 5, Bern 1993, ss. 6-7. 10 „Neue Zurcher Zeitung", 30 listopada 1994. 282 Z europejską integracją Norwegii walczyło wiele norweskich partii politycznych. Partia Centrum, Chrześcijańska Partia Ludowa i Socjalistyczna Partia Lewicowa były przeciwne obecności Norwegów w Unii Europejskiej. Przeciwny był jej również odłam socjaldemokratów. Antagoniści połączyli swe siły w organizacji „Nei til EF' („»Nie« dla Unii Europejskiej"), która dzięki ponad 100 tysiącom członków zalicza się do najsilniejszych ruchów politycznych dzisiejszej Norwegii11. W Austrii niechęć do związku z Unią Europejską w okręgach wiejskich była większa niż w regionach miejskich, przy czym również na wsi przeważali jednak jej zwolennicy 12. Młodsza generacja wykazała wyższy od przeciętnej euroscep-tycyzm. Przeciwko przystąpieniu do Unii głosowali przede wszystkim przedstawiciele niższych warstw społecznych -niewykwalifikowani robotnicy i rolnicy. Austriacka Partia Wolności, podobnie jak Zieloni, była przeciwna integracji, przy czym pełną emocjonalnych akcentów kampanię przeciwko wspólnej Europie prowadził przede wszystkim przywódca ugrupowania, Jorg Haider13. Gwoli ścisłości należy dodać, że w 1993 roku Duńczycy z pewnymi zastrzeżeniami przystali na traktat z Maastricht. Po pierwszym referendum duńskie partie - wraz z negatywnie dotychczas nastawioną Socjalistyczną Partią Ludową, natomiast bez prawicowo-populistycznej Partii Postępu - jesienią 1992 roku w imię tak zwanego kompromisu narodowego zgodziły się na wspólną strategię, dzięki której Duńczykom udało się osiągnąć odrębne regulacje w ramach traktatu z Maastricht. Na szczycie Unii Europejskiej w Edynburgu 11-12 grudnia 1992 roku zawarto odrębny układ, który wyłącza Danię z wielu dziedzin traktatu z Maastricht (dotyczy to między innymi unii walutowej, współpracy policyjnej i wojskowej, obywatelstwa europejskiego). Wobec tych specjalnych regulacji Duńczycy 18 maja 1993 roku większością 56,7% ogółu głosujących wyrazili zgodę na przystąpienie Danii do struktur Unii Europejskiej 14. 11 Bruckner, Maier, Przyklenk, Der Europa-Ploetz, s. 161. 12 Fritz Plasser, Franz Sommer, Peter A. Ulratn, Entscheidung fiir Europa. Analyse der Volksabstimmung Iiber den EU-Beitritt Osterreichs 1994, w: „Ósterreichisches Jahrbuch fiir Politik 1994", Wien-MUnchen 1995, ss. 325-354. 13 Christian Schaller, „Ja" oder „Nein" zu Europa? Die ósterreichische EU-Debatte im. Ynrfeld der Volksabstimmung unter besonderer Beriicksichtigung von Konfliktlinien im Parteiensystem - ein Rekonstruklionsversuch, w: Anton Pelinka (red.), EU-Referendum. Zur Praxis direkter Demokratie in Osterreich, Wien 1994, ss. 49-85. 283 Populistyczne „nie" We wszystkich krajach rządy i klasa polityczna, parlament i partie, zrzeszenia gospodarcze i media starały się w ramach szeroko zakrojonej kampanii proeuropejskiej przekonać ludzi do głosowania za Unią Europejską15. W Danii we wszystkich urzędach pocztowych wystawiono broszury z tekstem umowy z Maastricht, ale tylko 10% Duńczyków wykorzystało je jako źródło informacji16, czemu trudno się dziwić, zważywszy, jak skomplikowany i mało przejrzysty jest język wielostronicowego traktatu. We wszystkich krajach pojawiły się komitety zwolenników i przeciwników Unii, ponoszące ogromne nakłady finansowe i stosujące wymyślną strategię public relations. Sięgnijmy po szwajcarski przykład. W 1992 roku prywatne komitety na same ogłoszenia w gazetach i czasopismach wydały 14,2 miliona franków. W trakcie siedmiu decydujących tygodni przed referendum ukazało się 10,3 tysiąca inseratów agitujących za integracją oraz 19,7 tysiąca przeciwko integracji17. Rozmiar tych wydatków można sobie rzeczywiście uzmysłowić tylko przez porównanie. Sięgnijmy po dwa szwajcarskie przykłady: w 1984 roku na również kontrowersyjne referenda w sprawie opłat za korzystanie z autostrad w ruchu osobowym 14 Christine Kasper, „Nej". Die danische Volksabstimmung zur Europdischen Union vom Juni 1992 und ihre Hintergrunde, w: Holger Rust (red.), Europa-Kampagnen. Dynamik offentlicher Meinungsbildung in Danemark, Frankreich und der Schweiz, Wien 1993, ss. 134-140. 15 Na temat referendów francuskiego, duńskiego i szwajcarskiego w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej por. między innymi: Rust (red.), Europa-Kampagnen. Na temat Austrii por. Pelinka (red.), EU-Referendum. 16 Karen Siune, The Danes said NO to the Maastricht Treaty. The Danish EC Referendum of June 1992, w: „Scandinavian Political Studies", 16 (1993), nr 1, s. 102. 17 Daniel Hug, Lorenz Kummer, Adrian Vatter, Die Volksabstimmung iiber den Beitritt der Schweiz zum Europaischen Wirtschaftsraum (EWR) vom 6. Dezember 1992. Eine Analyse der Abstimmungsresultate, Forschungszentrum fiir schweizerische Politik, Unwersitat Bern, maszynopis, Bern 1993, s. 20 (nie publikowane). oraz w sprawie opłat za transport cięzarowy wydano jedynie 1,01 miliona oraz 1,2 miliona franków. Gdy w 1990 roku decydowała się istotna ekonomicznie sprawa rezygnacji ze stosowania energii atomowej, komitety zwolenników rezygnacji na całą kampanię wydały około 2 milionów franków 18. Referenda europejskie cechowały się większym niż inne populizmem. Falanga przeciwników Unii posługiwała się typowo populistycznymi technikami. W Szwajcarii i w Danii w niemal wszystkich miejscowościach odbyły się zebrania informacyjne, podczas których zderzano argumenty za i przeciw. We Francji przeciwnicy integracji organizowali masowe mityngi w stylu amerykańskich konwencji partyjnych, pełne patriotycznych odwołań. 12 września 1992 roku, osiem dni przed referendum, w Paryżu odbył się wielki festyn ludowy, który sprawozdawca „Le Monde" określił jako „nacjonalistyczną mszę" 19. Na ogromnym ekranie wyświetlano wielkie Non. Baloniki we francuskich barwach narodowych zapewniły patriotyczny wystrój, rozrzucano konfetti, orkiestra grała wpadające w ucho utwory, między innymi także Marsyliankę. Reżyseria miała jednoznaczną wymowę: oto protestuje France profonde. W Norwegii w 1994 roku, dziesięć dni przed referendum w sprawie integracji z Unią Europejską, doszło do największej w latach powojennych manifestacji politycznej. Tysiące ludzi zebrało się w stolicy, by wyrazić swe „»Tak« dla samostanowienia, »nie« dla Unii"20. Obok tego rodzaju zgromadzeń i manifestacji ważny instrument przeciwdziałania rządowej lawinie informacyjnej stanowiły listy do gazet i ogłoszenia drobne. Listy duńskich eurosceptyków były znaczącym kontrapunktem wobec przeważnie przychylnego tonu relacji prasowych21. Również dla 18 Claude Longchamp, Herausgeforderte demokratische Offentlichkeit. Zu den Moglichkeiten und Grenzen des politischen Marketings bei Abstimmungen und Wahlen w der Schweiz, w: „Schweizerisches Jahrbuch fur Politische Wissenschaft", 31 (1991). s. 317. 19 „Le Monde", 15 września 1992; tamże, 18 września 1992. 20 „Der Bund", 25 listopada 1994. 21 Karen Siune, Palie Svensson, The Danes and The Maastricht Treaty: The Danisn EC Referendum of June 1992, w: „Electoral Studies". 1993, nr 2, s. 107. 285 szwajcarskich obywateli inseraty prasowe i listy czytelników stanowiły najważniejsze źródło informacji22. Większość korespondentów wyrażała znaczną nieufność wobec wspólnej Europy. Jak pisał jeden z czytelników, przystąpienie do Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej będzie oznaczało „przejęcie obcego prawa i obcych sędziów, a to zagrozi suwerenności, wolności osobistej, autonomii i demokracji bezpośredniej, która w całym świecie nie ma sobie równych"23. Co znamienne dla populistycznego charakteru referendów europejskich, cała kampania sprowadzała się do kilku haseł. Przeciwnicy Unii redukowali skomplikowany traktat do kilku kontrowersyjnych punktów, z góry determinując charakter dyskusji. W Szwajcarii przeciwnicy Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej akces do niej łączyli z utratą suwerenności i neutralności, z zalewem kraju przez cudzoziemców, ze wzrostem bezrobocia, z supremacją brukselskich biurokratów i z końcem demokracji. Również francuscy antagoniści traktatu z Maastricht zredukowali swą kampanię do takich zagadnień, jak utrata suwerenności i tożsamości narodowej, niedostatek demokracji, imigracja, megalomania brukselskich technokratów i niemiecka dominacja. We wszystkich krajach na czele antyeuropejskiej kampanii stały - kolejny rys populistyczny - przywódcze osobistości, które uosabiały krucjatę przeciwko wspólnej Europie. Philippe Seguin, Charles Pasqua, Philippe de Villiers i Jean-Marie Le Pen we Francji, Drude Dahlerup i Ebbe Reich Klovedal w Danii, Christoph Blocher w Szwajcarii i Jórg Haider w Austrii objęli przywództwo antyeuropejskiej kampanii. Ogromne zaangażowanie rządów było dla populistycznej opozycji bodźcem do szczególnego wysiłku. Populistyczni przywódcy odgrywali przed ludem rolę odważnych buntowników, którzy niczym Dawid w nierównej walce z rządowym Goliatem występują przeciwko represyjnemu klimatowi elitarnego frontu zwolenników integracji europejskiej. 22 Kriesi, Longchamps, Passy, Sciarini, Analyse der eidgenossischen Abstimmung vom 6. Dezember 1992, s. 20. 23“Tages-Anzeiger“, 13 listopada 1992. 286 Przeciwnicy zjednoczenia starali się zdyskredytować europejskie projekty – znów rys populistyczny – jako spisek klasy politycznej, a powszechne rozczarowanie przedstawić jako rachunek wystawiony elitom politycznym. W taki sposób argumentował gaullista i późniejszy minister spraw wewnętrznych Francji Charles Pasqua: „ Maastricht, c'est un pacte electoral a 1'echelon europeen entre des gouvernements et des partis qui veulent conserver le pouvoir!' Les Francais, du moins, 'ont compris que ce pudding indigeste n 'etait, en fait, que la recette du succes electoral, le nouveau płat unique de restaurants un peu demodes: 'Chez Francois', 'Chez Helmut', 'Chez Valery', specialites locales et europeennes!'"24 Szef Austriackiej Partii Wolności, Jorg Haider, który występował jako „obrońca zwykłych obywateli", walczący ze „skorumpowanymi kolekcjonerami urzędów i przywilejów", referendum w sprawie przystąpienia Austrii do Unii Europejskiej stylizował na decyzję, która ma być nauczką dla klasy rządzącej i „zeskorupiałego" systemu politycznego25. Również w Norwegii kształt kampanii w 1994 roku nadały konkretne osobistości polityczne, zwłaszcza Annę Enger Lahnstein, przewodnicząca Partii Centrum i zajadła przeciwniczka Unii Europejskiej26. Lahnstein nieustannie przestrzegała Norwegów przed utratą niezależności i państwowości. Z ankiet jednoznacznie wynika, że w Szwajcarii i Francji i zasadniczą rolę odegrał brak zaufania politycznego do rządu i władz. W Szwajcarii 73% ogółu głosujących, którzy odmawiali rządowi zaufania, opowiedziało się przeciwko przystąpieniu do Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej27. Dla szwajcarskich antagonistów wspólnej Europy kwestia europejska stała się kwestią wotum nieufności dla władz politycznych. Odrzucenie Europejskiej Przestrzeni Gospodarczej nastąpiło nie j tyle z ekonomicznych, ile z politycznych powodów. Analiza francuskiego referendum prowadzi do podobnych konstatacji. Ponad połowa (64%) przeciwników umowy z Maastricht była zdania, że francuska demokracja źle funkcjonuje 28. 24 „Le Monde", 11 września 1992. 25 „Der Bund", 22 lipca 1994. 26 „Neue Zurcher Zeitung", 18 marca 1994; tamże, 26 listopada 1994. 27 Kriesi, Longchamp, Passy, Sciarini, Analyse der eidgenossischen Abstimmung vom 6. Dezember 1992, s. 34. 62% Francuzów, którzy zamierzali łosować przeciwko układowi, uważało, że francuscy politycy są skorumpowani29. Zgodnie z wynikami ankiety, 49% obywateli, którzy głosowali na „nie", chciało tym krokiem zdezawuować francuską klasę polityczną30. Również w Austrii znaczna część obywateli, którzy głosowali na „nie", wykazywała brak zaufania do rządu - 62% przeciwników Unii nie ufało czołowym reprezentantom austriackiego systemu politycznego31. W Danii populistyczne akcenty były mniej wyraźne niż w Szwajcarii i Francji. Duńskie „nie" można uznać raczej za chwilową manifestację nieufności, która nie ma tak głębokich fundamentów jak w przypadku Szwajcarii i Francji. Ale również w Danii wielu wyborców nie posłuchało oficjalnych wezwań swych macierzystych ugrupowań politycznych. Lęk o suwerenność narodową W wielu krajach debata publiczna dotyczyła nie tyle problemu następstw ekonomicznych wstąpienia do Unii Europejskiej, ile kwestii tożsamości politycznej i kulturowej danego kraju. By ukazać charakter antyeuropejskiej opozycji lat dziewięćdziesiątych, dla porównania warto przywołać wyniki wcześniejszych referendów europejskich. Szwajcarzy w 1972 roku wypowiedzieli się za współpracą z Europejską Wspólnotą Gospodarczą 32, a Duńczycy w tym samym roku za pełnym członkostwem w tej organizacji33, na pierwszym miejscu stawiając wówczas względy ekonomiczne, do których przywiązywali większą wagę niż do względów politycznych. W Danii w 1986 roku w referen- 28 BVA-Actualites de septembre 1992. Referendum sur le Traite de Maastricht, s. 16. " 29„Le Monde", 25 września 1992. 30 BVA-Actualites de septembre 1992. Referendum sur le Traite de Maastricht, s. 19. 31Plasser, Sommer, Ulram, Entscheidung fur Europa, w: „Ósterreichisches Jahrbuch nr Polmk 1994", s. 345. 32Alois riklin, Willy Zeller, Verhaltins der Schweiz zu den Europaschen Gemeinschaften, w : Alois Riklin, Has Haug, Hans Christoph Binswanger(red.), Handbuch der schweizerischen Aussenpolitik, Bern 1975, ss.465-468. 33 Siune, Svensson, The Danes and The Maastricht Treaty, w: „Electoral Studies",1993, nr 2, s.101. 288 dum w sprawie Jednolitego Aktu Europejskiego decydującą rolę ponownie odegrały argumenty ekonomiczne. Zupełnie inaczej było w 1992 roku. Tym razem Duńczycy i Szwajcarzy odmo posłuchu logice ekonomicznej. Antyeuropejskie kampanie woływały się do wartości, symboli i mitów narodowych We wszystkich krajach suwerenność narodowa stanowiła kluczowy wątek debat publicznych. Francuzi obawiali się zmierzchu grandę nation, Szwajcarzy lękali się, że „helwecki przypadek szczególny" dobiegnie końca, Duńczycy niepokoili się o koronę, której nie zamierzali złożyć w ofierze jednolitej walucie europejskiej. W Szwajcarii 50% przeciwników związku z Europą podawało następujące motywy: utrata suwerenności, utrata neutralności, supremacja Brukseli, brak demokratycznych mechanizmów decyzyjnych34. Nie popełnimy błędu, określając ten negatywny syndrom jako lęk przed utratą tożsamości narodowej.W stabilnej politycznie i rozwiniętej gospodarczo Szwąp carii mniejszą rolę - mimo recesji i rosnącego bezrobocia -odegrały natomiast racje ekonomiczne. Jedynie co czwarty z przeciwników wspólnej Europy wymieniał takie argumenty jak spadek płac, rosnące ceny czy zagrożenia dla krajowego rolnictwa. Znacznie ważniejsze okazały się kwestie, które? bezpośrednio wiązały się z zachowaniem tożsamości narodowej. Można tu wymienić takie wątki, jak rosnąca liczba imigrantów, wzrost przestępczości, narkotyki, w ogóle wszelkie problemy bezpieczeństwa wewnętrznego. Podobnie jak w Szwajcarii, również w Danii 54% ogółu przeciwników integracji europejskiej jako przyczynę swego negatywnego stanowiska podało obawę przed utratą niezależności narodowej. 39% zarzucało Unii, że nie jest dostatecznie demokratyczna; 29% uważało, że akces do Unii przyniesie Duńczykom obniżenie standardu socjalnego; 23% było zdania, że wzrośnie liczbą cudzoziemców; 21% obawiało się otwarcia~granic dla kryminalistów35. 34 Kriesi, Longchamp, Passy, Sciarini, Analyse der eidgenóssischen Abstimmung w"11 6. Dezember 1992, ss. 45-47. 35 W ankiecie tej były możliwe trzy odpowiedzi; por. Maastrkht Treaty.Main Results from an Opinion Study coiulucted in a Panel of 1500 Adults 5.-7. June 1992 by GfK Danmark A/S, pytanie 16B. 289 Prawicowy populista Jörg Haider sloganem „Najpierw Austria!” umacniał antyeuropejskie nastroje, ostrzegając rodaków przed utratą austriackiej waluty, ponadnarodową przestępczością i wzrostem bezrobocia36. Ogólnie biorąc, w austriackiej kampanii anty europejskiej główną rolę odgrywały ksenofobicz-hasła i argumenty związane z bezpieczeństwem wewnętrznym. Podobnie jak w Szwajcarii i Francji, lęk przed utratą suwerenności, troska o neutralność państwa austriackiego i antyimigranckie hasła stanowiły główny motyw decyzji przeciwników przystąpienia Austrii do Unii Europejskiej37. W Norwegii ważną rolę odegrały kwestie historyczne i psychologiczne. Nawiązując do dawnej unii ze Szwecją, antagoniści wspólnej Europy stawiali pytanie, czy po ledwie dziewięćdziesięciu latach niezależności Norwegowie rzeczywiście chcą wejść w nową unię38. Straszono hiszpańskim przetwórstwem rybnym i imigracją39. Podobnie jak w Szwajcarii, wątpliwości budził niedostatek procedur demokratycznych w zbiurokratyzowanej Unii Europejskiej. We wszystkich krajach antagoniści Unii postrzegali Europę jako katalizator - jeśli nie wręcz jako źródło - wielu negatywnych zjawisk epoki. Właśnie z Europą kojarzyli przeobrażenia społeczne, które od lat spędzały im sen z powiek. Chodziło im tu przede wszystkim o napływ imigrantów i uchodźców oraz o wzrost przestępczości. Kampanie antyeuropejskie wykorzystywały powszechną w Europie Zachodniej ksenofobię, by demagogicznymi chwytami zniesławiać umowę europejską. We wszystkich krajach przeciwnicy wspólnej Europy atakowali brukselską eurokrację jako oligarchiczną i autokratyczną klikę funkcjonariuszy i biurokratów, którzy chcą europejskim narodom odgórnie zaserwować europudding. Haider podkreślał, że Austrii nie potrzeba „centralistycznych struktur administracyjnych, brukselskiego centralizmu 40. 36Paul Luif, Ósteneich, w: „Jahrbuch der Europaischen Integration" 1994/1995, hg. V. Werner Weidefeld, Wolfgang Wessels, Bonn 1995, s. 334. 37 Plasser, Sommer, Ulram, Entscheidung fur Europa, w: „Osterreichisches Jahrbuch fur Politik", 1994, s. 351. 38 Brüekner, Maier, Przyklenk, Der Europa-Ploetz, s. 163. 39 „ Neue " Zücher Zeitung“, 30 listopada 1994. 40 Por. wywiad z Jörgiem Haiderem w: „Die Neu 995), nr 7, s. 628. 290 Przewodniczącemu Komisji Wspólnoty Europejskiej Jacquesowi Delos w Danii przypadła rola kozła ofiarnego. Jego wystąpienia telewizyjne przyniosły wzrost liczby przeciwników Unii w tym skandynawskim kraju41. Również w Szwajcarii postrzegano Delorsa jako uosobienie euroautokraty, jakkolwiek nie mieszał się on tam do kwestii referendum. Flavio Maspoli, polityk Ligi Ticineskiej, ukuł slogan Miewc dehors que Delors („Lepiej zostańmy sami niż z Delorsami")42. We Francji prócz lęku przed biurokratycznym molocher Brukseli pewną rolę odegrał niemiecki straszak. Zjednoczenie Niemiec przebudziło uśpioną germanofobię i wywarło zaskakująco duży wpływ na kształt francuskiej debaty o wspólH nej Europie. Argumentem niemieckim posługiwali się nawę zwolennicy umowy z Maastricht, którzy jednak go odwracali, wskazując, że Unia Europejska właśnie zwiąże swymi strukturami zjednoczonego sąsiada Francji43. Narastający eurosceptycyzm Dzięki przeprowadzonym w 1992 roku referendom europejskim wyszły na jaw narastające od początku lat dziewięćdziesiątych uczucia niechęci, pesymizmu i sceptycyzmu wobec Wspólnoty Europejskiej, o których już od pewnego czasu donosiły ośrodki badania opinii publicznej. Początkowo niewiele jednak uwagi poświęcano tym sygnałom. Śledząc wyniki ankiet w większych przedziałach czasowych, można dostrzec znamienne różnice między poszczególnymi krajami44. Dla Niemców powojenna integracja zachod- 41 Siune, The Danes said NO to the Maastricht Treaty, w: „Scandinavian Political Studies", 16 (1993), nr 1, s. 101. 42 EWR im Spiegel der Meinungen. 17 Parlamentarier/innen stellen ihre unterschied-liche Meinungen zur Diskussion, hg. vom Integrationsburo EDA/EVD, Bem 1992, s. 23. 43 Roland Hohne, Das Maastricht-Referendum. Europaische Zielsetzung und innere Machtkampfe, w; „Lendemains" 1992, nr 68, ss. 119-120. W ankiecie Instytutu BVA okazało się, że u 61% przeciwników integracji europejskiej motywem negatywnej p°" stawy był lęk przed niemiecką dominacją w Europie; por. BVA-Actualites de septembre 1992. Referendum sur le Traite de Maastricht, s. 19. 44 Na temat długofalowej ewolucji postaw ludności w krajach Unii Europejskiej p°r- i Oskar Niedermayer, Bevólkerungsorientierungen gegeniiber dem polilischen System d Europdischen Gemeinscha.fi, w: Rudolf Wildenmann (red.), Staatswerdung Europas- Optionenfur eine Europaische Union, Baden-Baden 1991, ss. 321-353. - W kwest" i 291 nioeuropejska stanowiła kompensacje katastrofy narodowej, jaką była klęska w drugiej wojnie światowej. Niemcy byli orędownikami integracji europejskiej już w latach pięćdziesiątych, gdy Francuzi jeszcze się wahali. We Francji projekt wspólnej Europy dopiero w latach sześćdziesiątych zyskał większą sympatię, która najwyższy pułap osiągnęła w latach osiemdziesiątych. Z kolei w Niemczech w drugiej połowie lat osiemdziesiątych pojawiło się pewne otrzeźwienie. Wyniki niemieckich i francuskich ankiet zaczęły wykazywać podobne wartości. Wiernym orędownikiem zachodnioeuropejskiej integracji okazały się kraje Beneluksu, które należały do sygnatariuszy traktatów rzymskich. Pewne wahania nastrojów dały się zauważyć tylko wśród Belgów. Państwa Beneluksu stanowią filar integracji europejskiej. W latach 1939-1940 nie najlepiej wyszły na polityce neutralności i izolacji. Dlatego po drugiej wojnie światowej szybko zdecydowały się na Europejską Wspólnotę Gospodarczą. Również we Włoszech, kolejnym kraju założycielskim EWG, społeczeństwo pozytywnie odnosiło się do integracji. Włosi uważali wspólną Europę za lek na chroniczną chorobę nie-trwałości włoskich ekip rządowych. W latach siedemdziesiątych EWG rozszerzyła się na północ, obejmując Wielką Brytanię, Irlandię i Danię. W latach osiemdziesiątych irlandzkie nastawienie wobec wspólnej Europy upodobniło się do nastawienia w krajach założycielskich EWG, natomiast w Wielkiej Brytanii i w Danii eurosceptycyzm byl niezmiennie duży. W przypadku Wielkiej Brytanii można wskazać na takie przyczyny jak dawny status światowego mocarstwa, wyspiarski dystans wobec kontynentu i stare marzenia o Brytyjskiej Wspólnocie Narodów, natomiast w przypadku Danii pewną rolę odegrała więź z innymi krajami nordyckimi. Zupełnie inaczej wyglądały wyniki ankiet w krajach południowych - w Grecji, która do Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej przystąpiła w 1981 roku, a także w Hiszpanii i Por- dalszych ustaleń empirycznych por.: Beatę Wieland, Ein Markt - Zwolf Regierungen? Zur Organisation derMachtin in der europaischen Verfassung, Baden-Baden 1992, ss.115-136. Por. także wyniki rozmaitych ankiet, sondujących stan euronastrojów, eurobarometre 33, juin 1990, Vol II: Appendix/Annexe, ss. 39-82; Eurobarometre 42, Frühjahr 1995. 292 tugali, które znalazły się w EWG w 1986 roku. W obu państwach iberyjskich stosunek do Europy był pozytywny już przed ich wejściem do EWG, a w Grecji w połowie lat osieni dziesiątych wskaźniki sympatii wobec wspólnej Europy od wiadały podobnym wskaźnikom w Irlandii. Grecja nigdy nie p trafiła jednak przezwyciężyć pewnego dystansu wobec Europ; Położenie geograficzne tego południowo-wschodniego państ na granicy z Bliskim Wschodem stale dawało o sobie znać. Stosunek emocjonalny poszczególnych krajów do Europ zależał od ich położenia geograficznego i historii. W Anglii i Francji tożsamość narodowa jest mocniej związana z państwem i instytucjami politycznymi niż w Niemczech i we Włoszech, gdzie istotnym fundamentem tożsamości narodowej pozostaje język i kultura. Zgodnie z etniczno-kulturowymi wyobrażeniami, Włosi i Niemcy, a także Czesi i Słowacy, Bałtowie i Finowie byli narodem, jeszcze zanim uzyskali możliwość stworzenia własnego państwa narodowego. Dla podzielonych Niemiec kategoria „naród" była ważniejsza niż kategoria „państwo". Stąd kwestia suwerenności miała dla Niemców mniejsze znaczenie. Podobny schemat eksplikacji można przenieść również na Austrię i Węgry, ponieważ Austriacy i Węgrzy przez długi czas żyli wspólnie z innymi narodami w jednym państwie. Historycznym następstwem tego stanu społeczno-psychologiczego zawieszenia często była niepewność co do własnej tożsamości narodowej. W okresie powojennym Niemcom łatwiej było się wpisać w tożsamość europejską - równie nieokreśloną jak tożsamość niemiecka. Po zjednoczeniu obu państw niemieckich w 1990 roku świadomość narodowa Niemców wyraźnie się umocniła - nie sposób jeszcze przewidzieć jej ostatecznych konturów. W każdym razie, po zjednoczeniu osłabł entuzjazm Niemców dla wspólnej Europy, który dla wielu z nich miał kompensacyjny charakter. W połowie lat dziewięćdziesiątych można mówić o pewnej obojętności wobec Unii Europejskiej. Na przykład w styczniu 1995 roku 42% respondentów dopiero dzięki ankiecie dowiedziało się, że Niemcy w ostatnio1 półroczu stały na czele Unii Europejskiej. Z drugiej strony większość Niemców wykazuje troskę o własną tożsamość narodową, którą boi się utracić w wyniku integracji europejskiej 293 skiej 45. W zachodnich Niemczech eurobarometr 1992 roku wykazywał, że polityką europejską interesuje się 51% respondentów, natomiast pod koniec 1994 roku już tylko 34% 46. Liczby te muszą dawać do myślenia. Można zauważyć jeszcze inny aspekt eurosceptycyzmu. Przeprowadzane w latach 1979-1994 roku wybory bezpośrednie do Parlamentu Europejskiego z reguły cieszyły się frekwencją o 10-30% niższą niż wybory do parlamentów narodowych47, co również oznacza, że ludzie niezbyt się interesują kwestiami wspólnej Europy. Stosunek do integracji europejskiej w krajach Wspólnoty Europejskiej 1981-1994 według eurobarometru4* zainteresowanie można interpretować również jako przejaw zadowolenia. Dopóki zachodnioeuropejskie społeczeństwa pozostają obojętne wobec integracji, dopóty też nie zgłaszają wobec niej wyraźnego sprzeciwu. Na początku lat dziewięćdziesiątych w całej Europie Zachodniej więź emocjonalna z Europą wyraźnie osłabła. W 1991 roku 72% obywateli zamieszkujących obszar Unii Europejskiej pozytywnie oceniło unijne członkostwo. W 1993 roku podobnego zdania było 60% ogółu respondentów. W grudniu 1994 roku członkostwo w Unii jako „dobrą rzecz" oceniło już tylko 58%. W Wielkiej Brytanii pozytywną ocenę członkostwa wyraziło jedynie 43% ankietowanych - euro-sceptycyzm był tam zdecydowanie największy49. Jak pokazuje powyższy wykres, w latach dziewięćdziesiątych można mówić o wyraźnym wzroście eurosceptycyzmu. Widząc te negatywne tendencje, trudno się dziwić, że dramatycznie słabnie również autorytet brukselskich władz Unii. W 1992 roku pracę Komisji Unii Europejskiej pozytywnie oceniło 52% ankietowanych, natomiast trzy lata później, w 1993 roku, już tylko 34%. I znów najbardziej negatywnie oceniano Komisję w Wielkiej Brytanii50. Kryzys zaufania Mimo całej retoryki integracyjnej zjednoczenie europejskie w połowie lat dziewięćdziesiątych przechodzi okres wyraźnego kryzysu zaufania. Nie można jednak ignorować postępów europejskiej integracji jako takiej. Brukselskie instytucje nadal stanowią jedyny realny fundament zjednoczonej Europy, dla którego nie ma jak dotąd żadnej alternatywy. Jakkolwiek by było, strategię zjednoczenia trzeba będzie na nowo przemyśleć51. Spróbujmy w kilku tezach 49 Eurobarometer 39, June 1993, s. 10; Eurobarometer 42, Fruhjahr 1995, s. 50 Eurobarometer 39, June 1993, s. 6, A 13. 51 W wielu artykułach i książkach wskazuje sie na problemy i możliwe mod ewolucji Unii Europejskiej; zob. między innymi: M. Rainer Lepsius, Nationalstaat" oder Nationalitatenstaat als Modeli fur die Weiterentwicklung der Europaischen Gemeinschaft w: Wildenmann (red.), Staadswerdung Europas? ss. 19-40; tekst wprowadzający Rudolfa Wildenmana: ten sam (red.), Staatswerdung Europas?, ss. 7-18; Paul Gillespie i in., Maastricht-Crisis of Confidence. Interim Report, Institute of European Affairs, Dublin 1992; Karlheinz Reif, Wahlen, Wahler und Demokratie in der EG. Die drei Dimensionen des demokratischen Defizits, w: „Aus Politik und Zeitgeschichte“, B 19/92, ss. 43-52; Stanley Hoffmann, Goodbye to a United Europe?, w: „The New York Review of Books“, 27 maja 1993. 295 1. Przełomowy okres to 1989-1990 stworzył w Europie nową sytuację. Powojenna integracja zachodnioeuropejska służyła jako tarcza przed światowym komunizmem, by w 1989 roku stracić tę raison d'etre. Osłabły wewnętrzne siły integracji. Również w przypadku Europy można mówić o cichej renacjonalizacji polityki międzynarodowej. Po 1989 roku nasiliło się myślenie w kategoriach interesu narodowego. 2. Politykę europejską zmieniło również zjednoczenie Niemiec. Powojenna integracja zachodnioeuropejska miała doprowadzić przede wszystkim do takiego zbliżenia między dawnymi wrogami wojennymi - Francją i Niemcami - które uniemożliwiłoby nową wojnę francusko-niemiecką. Dzięki niespodziewanemu zjednoczeniu obu państw niemieckich niezwykle wzrosła pozycja Niemiec w centrum Europy. W konsekwencji zmieniło się również nastawienie Niemców wobec integracji europejskiej. Po drugiej wojnie światowej wspólna Europa była dla Niemiec drogą ponadnarodowej kompensacji problemów z własną tożsamością narodową, podczas gdy dzisiejsi Niemcy są świadomi swej potęgi, co niepokoi wielu Europejczyków jako zapowiedź odrębnej drogi niemieckiej. Po okresie początkowej rezerwy Francja starała się mocniej sprzęgnąć nowe Niemcy z Europą i przyśpieszyć europejską integrację polityczną. Niemcy popierały tę europolitykę, mając nadzieję, że z pomocą wzmocnionej Europy łatwiej uda się im pokryć koszta gospodarcze i społeczne ponownego zjednoczenia. 3. W sferze gospodarki i finansów zjednoczenie Niemiec, o czym nie można zapominać, najpierw pociągnęło za sobą negatywne skutki dla procesu integracji europejskiej. Koszty niemieckiego zjednoczenia doprowadziły do wzrostu stóp 296 procentowych w Niemczech, potęgując recesję w innych krajach Europy Zachodniej. We wrześniu 1992 roku załamał się europejski system walutowy- funt i lir wypadły z europe; skiego węża walutowego. Między aspiracjami i rzeczywistością Unii Europejskiej pojawiła się jeszcze większa przepaść, a to wzmaga powszechny eurosceptycyzm. W połowie grudnia 1995 roku Rada Europejska, złożona z szefów państw i rządów, podjęła decyzję, że 1 stycznia 1999 roku na obszarze Unii Europejskiej zostanie wprowadzona jednolita waluta o nazwie euro. W Niemczech zapowiedź ta wywołała obawy. Niemiecka marka w jeszcze większym stopniu niż niemiecka konstytucja stanowi symbol samoświadomości narodowej Niemców. DM wryła się w pamięć zbiorową Niemców jako symbol statusu nowych Niemiec. 4. Instytucje europejskie nie potrafiły powstrzymać konfliktów narodowościowych na Bałkanach ani położyć kresu morderczej wojnie domowej. W początkowej fazie kryzysu bałkańskiego mocarstwa europejskie miały na uwadze własne interesy narodowe i nie potrafiły doprowadzić do uzgodnienia wspólnych działań, co jeszcze bardziej nadwątliło wiarygodność europejskich instytucji. Dopiero dzięki interwencji Stanów Zjednoczonych wszystkie strony konfliktu podpisały w 1995 roku układy pokojowe z Dayton i Paryża. 5. W połowie lat osiemdziesiątych ruch integracji osiągnął fazę, która wskazywała na powstanie wspólnoty ponadnarodowej. Procesy integracyjne, z początku ukierunkowane na sferę gospodarki, objęły swym zasięgiem nowe, politycznie ważne dziedziny życia. Europejska konstrukcja, która utrwaliła się w świadomości publicznej głównie jako wspólnota gospodarcza, zaczęła się przeobrażać. Doprowadziło to do zmiany klimatu. Szerokie kręgi zachodnioeuropejskiego społeczeństwa dopiero teraz zaczęły postrzegać Unię jako wspólnotę polityczną - którą Unia od początku chciała być. W Europie Zachodniej wzmocniły się anty europejskie nastroje, ponieważ wielu obywateli dręczyła obawa przed utratą przez ich kraj suwerenności narodowej. 6. Patrząc z dzisiejszej perspektywy na sposób, w jaki urzeczywistniano powojenną integrację europejską, można powiedzieć, że błędem był dziewiętnastowieczny styl polityki 297 gabinetowej. Szeroka poinia publiczna nie miała wglądu w przebieg prac nad dziełem europejskiego zjednoczenia,a sygnatariusze traktatów rzymskich dopiero po fakcie zabiegali o demokratyczne przyzwolenie dla swej decyzji. W połowie lat dziewięćdziesiątych strategia ta nie wchodzi już w grę jako droga demokratycznego uprawomocnienia integracji. Niestety, do początku lat dziewięćdziesiątych w Europie Zachodniej nie było szerokiej, pozaparlamentarnej i pozarządowej debaty o wspólnej Europie. Ekipy rządowe i brukselscy eurobiurokraci do minimum ograniczali swą politykę informacyjną, która bardziej maskowała niż ukazywała ich działania. Charakterystyczne dla tego stylu politycznego są spotkania na szczycie prezydentów i premierów, inscenizowane jako symboliczne przedstawienia polityczne i personalizujące europejską politykę. Tym sposobem przywódcy państw oszczędzają sobie wysiłku wyjaśniania swej polityki, ale też niewiele robią dla edukacji politycznej szerokich warstw ludności. Poważne mankamenty tej strategii ujawnił traktat z Maastricht: gdy przeciętni Europejczycy zaczęli się zajmować tematyką wspólnej Europy, brak dostatecznej informacji doprowadził do zatoru politycznego. I znów większość ekip rządowych poradziła sobie w ten sposób, że przepchnęła ratyfikację przez parlamenty narodowe, nie zwracając się o zgodę bezpośrednio do narodu. 7. W latach dziewięćdziesiątych między ambitnymi projektami klasy politycznej a dręczącymi wątpliwościami przeciętnego obywatela rozwarła się głęboka przepaść. Antyeuropejskie nastroje, spotęgowane przez powszechne rozczarowanie polityką, kozła ofiarnego znalazły sobie w brukselskiej eurobiurokracji. Wzmaga się populistyczny protest, do którego głównych wątków należy antycentralizm52. „Eurokrację" określa się jako uniformizującą groźbę i demonizuje jako tajne sprzysiężenie. Antyeuropejski nacjonalizm przeciwników wspólnej Europy za największe zagrożenie uważa nie tyle napływ obcych, ile centralizacyjną politykę eurobiurokratów. 52 W odniesieniu do tej kwestii por. również: Hans-Georg Betz, Aufstand auf der Wohlfahrtsinsel. Der Aufstieg des radikalen Rechtspopulismus in Westeuropa, w: „Neue Gesellschaft, Frankfurtem Hefte”, 1992, ss. 633-639. 298 Organy europejskie cierpią - jak głosi jeden z antyeuropep skich argumentów - na niedostatek demokracji, który jest tym poważniejszy, że brukselscy eurotechnokraci obecnie rozprawiają już nie tylko o gospodarce, ale i o polityce. 9. Integracja europejska jest elementem polityki narodowi poszczególnych krajów, dlatego wszelki kryzys na płaszczyk nie narodowej wywołuje następstwa - w sensie spill-over - n płaszczyźnie europejskiej. Elity polityczne w poszczególnyc] krajach nie cieszą się nadmiernym zaufaniem. Recesja gospodarcza i problem bezrobocia rodzą aurę niepokoju, w której klasa polityczna i jej rządy stają się jeszcze bardziej niepopularne. Projekt integracji europejskiej dostaje się w wir marazmu politycznego, który wpływa na kształt polityki w całej Europie Zachodniej. 10. Fundamentem Unii Europejskiej nie jest wola narodu europejskiego, wyrażona w ogólnoeuropejskim referendum, lecz integracja poszczególnych krajów członkowskich. Na tym polega cały kłopot z integracją europejską. Unię uprawomocniają przede wszystkim umowy międzyrządowe, a dopiero w drugiej kolejności decyzje Parlamentu Europejskiego jako reprezentanta ludu. Choć dzięki industrializacji, kapitalistycznej gospodarce rynkowej i masowej komunikacji kontynent europejski zrasta się w jedną całość, a ponad państwami narodowymi powstaje sui generis wspólnota europejska, to jednak świadomość Europejczyków pozostaje w tyle za zmianami instytucjonal- j nymi, zwłaszcza, że ich inicjatorem są urzędnicy z odległej Brukseli. Wspólna Europa nie posiada jeszcze swej politycznej opinii publicznej — nie wykształciła się tu jeszcze świadomość wspólnoty i tożsamości jako rzeczywisty fundament Unii Europejskiej. Poszukując analogii historycznych do dzisiejszej sytuacji europejskiej, nie sposób nie wskazać na cesarstwo niemieckie z 1871 roku. Podobnie jak ono, również Wspólnota Europejska doszła do skutku dzięki odgórnej integracji. Także w cesarstwie parlament formalnie pozostawał przedstawicielein ludu, ale miał tylko ograniczone kompetencje. Podobnie jak cesarstwo, Bruksela stara się umocnić jedność Unii w ten sposób, że postuluje kontrolę parlamentarną, parlamentarną procedurę formowania rządów czy przekształcenie Rady Ministrów w drugą izbę Parlamentu Europejskiego. Dzieło integracji europejskiej ciągle pozostaje na poziomie dziewiętnastowiecznych monarchii konstytucyjnych. Wprawdzie centralizuje się i unifikuje poszczególne dziedziny polityki, takie jak polityka gospodarcza, polityka walutowa czy polityka zewnętrzna - podobnie czyniły już państwa narodowe w XIX wieku - ale możliwości decyzyjne Parlamentu Europejskiego nadal pozostają niewielkie. O prawie ludu do bezpośredniego współdecydowania tym bardziej nie ma wspominać. Choć nie sposób uniknąć krytyki instytucji europejskich, to jednak w odniesieniu do europejskiego zjednoczenia bilans wypada pozytywnie: nie ma alternatywy dla Unii Europejskiej jako gwaranta ładu i pokoju - jest ona siłą, która przez niemal pół wieku strzegła pokoju w Europie (Zachodniej). Ale nie można zapominać o drugiej stronie medalu: Unia przechodzi -jak dotąd bez specjalnych efektów - proces tworzenia się państwa bez narodu. Choć wprowadzono europejskie paszporty dla podróżnych, to jednak nie ma czegoś takiego jak obywatelstwo europejskie. W swym państwie narodowym Europejczyk jest suwerennym obywatelem, natomiast w Unii Europejskiej pozostaje poddanym, podobnie jak w dawnych monarchiach absolutnych. Jest to główny powód cichego eurosceptycyzmu i anty europej skich nastrojów w krajach Europy Zachodniej. 3. Europa BEZ NARODU EUROPEJSKIEGO Europa, Europa i jeszcze raz Europa!1 Żadne inne słowo u końca XX wieku nie wyzwala w mieszkańcach wschodniej części naszego kontynentu większych nadziei i oczekiwań. Choć euforia 1989 roku - owego annus mirabilis - gdzieś przepadła i nad wschodem Europy zaległ nastrój przygnębienia, to jednak utrzymała się niezłomna wiara w Europę jako symbol dobrobytu, wolności i bezpieczeństwa. Na kontynen cie europejskim słowo „Europa" nigdzie nie brzmi tak optymistycznie jak w krajach byłego bloku wschodniego. We wschodnioeuropejskich debatach politycznych słowo „Europa" jawi się niczym zaklęcie, którego moc wręcz irytuje ludzi z Zachodu. Na początku lat dziewięćdziesiątych Vaclav Havel, obecny prezydent Czech, w jednym ze swych wystąpień to fundamentalne uczucie mieszkańców Europy Wschodniej wy- 1 Część wywodów tego rozdziału złożyła się na odczyt, wygłoszony w trakcie kolokwium o Europie, które odbyło się w dniach 9-11 października 1995 w Pradze. Dziękuję Janowi Bosmansowi (Nijmegen), Erhardowi Buskowi (Wiedeń), Jiri Diensl-bierowi (Praga), Andrasowi Gergely (Budapeszt), Gyorgy Konradowi (Budapeszt), Guntherowi Lottesowi (GieBen), Tadeuszowi Mazowieckiemu (Warszawa), Petrow Pithartowi (Praga), Mathiasowi Schmitzowi (Regensburg), Andrzejowi Szczypiorskiem" (Warszawa) i Otto Urbanowi (Praga) za inspirujące dyskusje i rozmowy. Podczas wykładów na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie w 1991 roku oraz w Akademii Ekonomicznej w Budapeszcie w 1992 roku po raz pierwszy namacalnie doświadczy!" wewnętrznych granic Europy. Wicerektorowi Jerzemu Wyrozumskiemu (Kraków) w* rektorowi Rudolfowi Andorce i dr. Laszló Odorowi dziękuję za ogromną życzliwo*-24 marca 1994 roku z okazji otwarcia w Krakowie Ośrodka Wymiany Kulturalnej if HeWetia" zorganizowałem sympozjum „Państwo, kultura narodowa i etniczność w EuW pie Środkowej". Niezwykle interesujące przyczynki Erharda Buska, Moritza Csaky eS' Christiana Giordano, Lubora Jflka, Csaby G. Kissa, Duśana Kovaca, Czesława Porąbskiego, Petera Saladina, Zofii Sokolewicz, Otto Urbana, Marka Waldenberga, Zbigniewa Wierzbickiego, Henryka Woźniakowskiego i Jerzego Wyrozumskiego ukazały drukiem jako praca zbiorowa Nation, Ethnizildt mul Staat in Mitteleuropa w 1996 w wydawnictwie Bohlau-Yerlag, Wien-Koln-Weimar. 301 raził formułą „ powrotu do Europy”: po czterdziestu latach wymuszonego uchodźstwa Czesi powrócili do Europy. Mieszkańcy Europy Zachodniej często okazują cywilizacyjną arogancję i geograficzną ignorancję wobec Europy Wschodniej Czy podział na europejski wschód i zachód przetrwał zimną wojnę? Po klęsce komunizmu Europa stara się na nowo zdefiniować swój sens, co nie przebiega bez napięć. Odkąd znikły zimnowojenne pęta ideologiczne, w Europie Wschodniej ponownie pojawiły się demony przeszłości, upiory historii. Czym jest Europa Wschodnia? Gdzie przebiegają granice Europy? Gdy na początku XVIII stulecia lady Mary Wortley Montagu podróżowała przez Węgry i Bałkany do Konstantynopola, w ogóle nie miała poczucia, że jej podróż wiedzie przez Europę Wschodnią. Pojęcie „Europa Wschodnia" w dzisiejszym znaczeniu jeszcze nie istniało. Jak pisze John Lukacs, amerykański historyk węgierskiego pochodzenia, termin pojawił się w obiegu dopiero „przed nieco ponad stu laty"2. Pod koniec XX wieku Europę wciąż jeszcze przecina linia podziału. Polacy, Węgrzy i Czesi, Słowacy, Słoweńcy i Chorwaci uważają to za oczywistość, że ich kraje należą do zachodniej części kontynentu europejskiego. Z kulturowych względów nierzadko odmawiają podobnej kwalifikacji państwu rosyjskiemu. Dla wielu wschodnioeuropejskich intelektualistów i polityków prawosławny wschód słowiański należy do Europy tylko geograficznie, a nie kulturowo - w ich oczach Europa Zachodnia jest tożsama z dziedzictwem oświecenia. Polski pisarz Andrzej Szczypiorski otwarcie dał temu wyraz jesienią 1995 roku podczas kongresu w Pradze, na którym wyliczył Rosjanom nieobecność prawa rzymskiego, chrześciścijaństwa łacińskiego i zachodnioeuropejskiego oświe- Cenia, by ich wyłączyć poza nawias europejskiej cywilizacji3. 2 John Lucas, Die Geschichte geht weiter. Das Ende des 20. Jahrhunderts und die Wiederkehr des Nationalismus, Munchen 1992, s. 175 3 Andrzej Szczyptorski na wspomnianym powyżej kolokwium w Pradze w 1995 roku. 302 Już w czasach późnego antyku funkcjonował podział na zachód i wschód Europy, który utrwaliła schizma z 1054 roku 4. Konflikt religijny między wscńodnim i zach nim cesarstwem rzymskim przez stulecia kształtował ma polityczno-teologiczną kontynentu europejskiego. Początki wo ograniczony do basenu Morza Śródziemnego, w X wieku podział rozciągnął się również na Europę Północ: Od tego momentu Moskwa zaczęła się uważać za spadki bierczynic Rzymu i Bizancjum. Rosyjski filozof Piotr C: adajew pisał w swych Listach filozoficznych z 1838 roku o cywilizacyjnej dysproporcji między katolicką Europą i prawosławną Rosją. W chrześcijaństwie zachodnio-rzymskim dostrzegał „wielką świątynię cywilizacji" i przeciwstawiał mu „nędzne, głęboko przez te narody pogardzane Bizancjum" 5. Czeski historyk Otto Urban zwrócił uwagę, że ziemie czeskie jako jedyne większe terytorium słowiańskie należały do Świętego Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, dzięki czemu były z związane z Zachodem w zupełnie inny sposób niż na przykład Węgry6. Jeno Sziics napisał w 1983 roku niewielki tekst, któremu nadał wiele mówiący tytuł Trzy regiony historyczne Europy \ Węgierski historyk mówi o Europie Zachodniej, Europie Środkowowschodniej i Europie Wschodniej. Dwie interpretacje, dwie próby ujęcia Europy Wschodniej, widzianej oczyma wybitnych historyków. Europa ukonstytuowała się dzięki kilku falom podbojów i wędrówek. Podbój zachodniego imperium rzymskiego przez tak zwanych barbarzyńców w latach 500-800 doprowadził do wykształcenia się Zachodu. W latach 1000-1300 Zachód ekspandował w kierunku północnym i wschodnim, dzięki czei powstały ramy regionu, który w przyszłości zostanie nazwa- 4 Zob. na przykład: Otto Kallscheuer, Gottes Wort und Volkes Stimme. Gk Macht. Politik, Frankfurt a. Main 1994, ss. 24-30. 5 Cytowane w: Kallscheuer, Gottes Wort und Volkes Stimme, s. 27. 6 Na temat dziejów ziem czeskich por.: Otto Urban, Petite histoire des tchiąues. Cultures et societes de fest, Paris 1996. 7 Por.: Jeno Sziics, Die drei historischen Regionen Europas, Frankfurt a. Main 21 Węgierski oryginał ukazał się w 1983 roku w Budapeszcie pod tytułem: Vdzlat Ew horom tórteneti regiójdról. ny Europą Zachodnią ( włącznie z Europą Północną i Europą Środkowowschodnią). Powstanie Europy wscnoaniej przeoiegaio znacznie wolniej. Jej pierwsze zalążki zaczęły się wykształcać na przełomie tysiącleci wokół Bizancjum, które było kontynuatorem wschodniego dziedzictwa imperium rzymskiego. Europa Wschodnia z Moskwą jako swym centrum definitywnie uformowała się dopiero na początku ery nowożytnej, gdy dzięki drugiej wielkiej ekspansji za Atlantyk Europa Zachodnia wciągnęła w swą sferę wpływów kontynent amerykański. Pod koniec średniowiecza Europa Południowo-Wschodnia na pięć wieków wypadła z kręgu europejskiej historii w węższym znaczeniu tego terminu. Obszar, który rozciągał się między tymi dwoma ekspansywnymi regionami - Europą Zachodnią i Europą Wschodnią - można określić jako Międzyeuropę, a geograficznie jako Europę Środkowowschodnią. Osmańska presja spychała ten obszar na defensywne pozycje. Niezbyt sprzyjająca była również okoliczność, że Europa Środkowa pozostawała wprawdzie częścią zachodniego kręgu gospodarczego, ale tylko częścią peryferyjną. Jeśli o tym wszystkim pamiętać, to nietrudno zrozumieć, dlaczego niektórzy historycy początek „europejskich" dziejów datują na mniej więcej 800 rok i wiążą z powstaniem imperium karolińskiego. Ofensywa islamu, który podbił południowe obszary grecko-rzymskiego kręgu kulturowego od Syrii przez Afrykę Północną po południową Hiszpanię, przesunęła na północ punkt ciężkości Europy. Europa miała wówczas dwa bieguny: pierwszy stał się trzonem Europy Zachodniej, drugi miał swe centrum w Bizancjum, które terytoriami w Azji Mniejszej geograficznie rozciągało się poza Europę. W czasach Karola Wielkiego, który umarł w 814 roku, „Europa” stała się synonimem chrześcijańskiego społeczeństwa feudalnego. Schizma między Rzymem i Bizancjum, do Wórej doszło w 1054 roku, dała podziałowi geopolitycznemu Europy podbudowę religijną. Europa łacińsko-rzymska rozrosła się poza dawną Europę karolińską i obejmowała obszar zachód od Łaby i łuku karpackiego, rozciągający się od polskiego i węgierskiego, natomiast granice pomocne oy tożsame ze strefą graniczną późniejszych Prus Wschodnich zajmowaną przez zakon krzyżacki. 304 Bałtyku po Adriatyk. W sensie politycznym granice wschodnie mniej więcej odpowiadały linii demarkacyjnej królestw polskiego i węgierskiego, natomiast granice północne były tożsame ze sferą graniczną późniejszych Prus Wschodnich, zajmowaną przez zakon Krzyżacki. Od VIII wieku chrześcijańska Europa stykała się na p dniu ze światem islamskim. Sto lat po śmierci Pron kalifowie stworzyli imperium, które rozciągało się od Indu przez Syrię, Palestynę, Półwysep Arabski, Egipt, Afrykę Północną po Półwysep Iberyjski. Z upadkiem Grenady w 1492 roku islam definitywnie stracił władzę nad Hiszpanią, któi Arabowie nazwali al-Andalus. Od połowy XIV stulecia państwo osmańskie ciągle eksp; dowało z południowego wschodu w kierunku Europy Centralnej. Dynastia Osmanów podbiła Półwysep Bałkański, a w 145 roku, zajmując Konstantynopol, położyła kres cesarstwu bizantyjskiemu. Dwukrotnie - w 1529 i w 1683 roku - Turcy dotarli do bram Wiednia. Od 1526 roku (bitwa pod Mohaczem) do końca XVII wieku znaczna część Węgier pozostawała pod panowaniem tureckim8. Od czasów średniowiecza przez Europę przebiega granica wewnętrzna, która dość dokładnie odpowiada dawnej granicy wschodniej cesarstwa karolińskiego. Granica między europejskim zachodem i wschodem wynikała z odmienności systemów gospodarczych i społecznych w obu częściach Europy. Kształt dawnej linii granicznej powtórzył się - z pewny: odstępstwami na ziemiach Turyngii - w XX wieku. Podcz; konferencji jałtańskiej w 1945 roku trzej wielcy - Rooseveli Stalin i Churchill - podzielili Europę na dwie części, z niem upiorną dokładnością kopiując dawne granice. Druga linia demarkacyjna między Europą Zachodnią i ropą Wschodnią leży bardziej na wschód ma religijny charakter. Oddziela ona zachodnie chrześcijaństwo katolickie 8 Na mocy traktatu pokojowego, zawartego w Karlowicach w 1699 roku, Węgry, z wyjątkiem trójkąta między Maruszą, Temeszem i twierdzą Temesvar, zostw wyzwolone spod panowania osmańskiego. Na temat Węgier czasów władzy tureck'' por.: Pćter Hanak (red.), Die Geschichte Ungarns. Von den Anfdngen bis zur Gegetwart 2., poprawione wydanie, Budapeszt 1991, ss. 53-93. Węgierski oryginał ukaza' w 1986 roku w Budapeszcie pod tytułem: Egy ezredev. Magyarorszdg rmid tdrtet od wschodniego chrześcijaństwa prawosławnego. Linia ta biegnie wzdłuż granic wschodnich Finlandii, Estonii, Łotwy, następnie przez Białoruś, Ukrainę, po czym przecina Ruminię, w której Siedmiogród zalicza się jeszcze do świata łacińskiego. Kronstadt, dzisiejszy Brasov, ze swą gotycką katedrą jawi się wielu turystom jako ostatni bastion łacińskiego Zachodu. Potem granica między zachodem i wschodem Europy biegnie przez byłą Jugosławię i mniej więcej odpowiada granicy między Chorwacją i Słowenią z jednej strony a resztą Jugosławii, to znaczy Serbią i Czarnogórą, z drugiej. Na linii tej leży Bośnia-Hercegowina. Ponadto na Bałkanach granica mniej czy bardziej pokrywa się z granicą między dawnymi imperiami habsburskim i osmańskim. Zarysowana tu linia w przybliżeniu odpowiada wyobrażeniom o przebiegu granicy między wschodem i zachodem Europy u końca XX wieku9. Przed wojną bałkańską w latach 1991-1995 zachodnioeuropejska opinia publiczna nie bardzo zdawała sobie sprawę, że w Europie można spotkać muzułmańskie wsie i regiony poza terytorium państwa tureckiego. W 1992 roku z okazji pięcsetnej rocznicy odkrycia Ameryki niektórzy z zachodnioeuropejskich intelektualistów mówili o upadku Grenady i ubolewali nad wyparciem kultury arabskiej. Również i tym razem Europejczycy odkrywali swą wielokulturowość dopiero w chwili, gdy było już za późno. Któż wiedział, że Bośnia--Hercegowina ze stolicą w Sarajewie, nota bene miejscem zimowych igrzysk olimpijskich w 1984 roku, przed wybuchem kryzysu jugosłowiańskiego była w niemal 50% zamieszkana przez muzułmanów? 10 Europa nie jest kontynentem opłukiwanym ze wszystkich stron przez morskie fale, tak jak Ameryka Północna i Ameryka Południowa. Tylko na zachodzie granice Europy zabezpiecza Ocean Atlantycki. Morze Śródziemne jest wprawdzie granicą naturalną, ale wykazuje ona znaczną stabilność. Przez wieki Morze Śródziemne było zamkniętym obszarem 9 Por. Samuel P. Huntington, The Clash of Civilizations?, “Foreign Affairs”, 72 (1993),nr 3, s.30. 10 Christian Kind, krieg auf dem Balkan. Der jugoslawische Bruderstreit: Geschichte, Hinrgrunde, Motive, Zurich 1994, s.125. 306 geograficznym. Jeszcze bardziej nieprzejrzysta jest sytuacja na wschodzie, gdzie grnice biegną chaotycznie i wszedzie są płynne czy postrzępione. Wewnętrzne granice kulturowe Europy cechuje ogromna złożoność. Przesuwając się z zachodu na wschód, można stwierdzić dysproporcje w zaawansowaniu procesów modernizacyjnych i wyróżnić Europę protestancką, Europę katolicką, Europę prawosławną oraz Europę islamską. Oprócz gospodarczej i społeczno-kulturowej granicy cywilizacyjnej występuje granica religijna, która mniej czy bardziej wyraźnie oddziela zachodnie chrześcijaństwo od wschodniego prawosławia i islamu. Podsumujmy: granice Europy nigdy nie były dokładnie wyznaczone, albowiem geografia zawsze mieszała się z tożsamością historyczną, polityczną, gospodarczą czy kulturową. Politycy w znacznie większym stopniu niż geografowie o I v decydują, gdzie przebiegają granice Europy. Europa Środkowowschodnia: zagubiony region między granicami i epokami Tomaś G. Masaryk, od 1918 do 1935 roku prezydent nowo powstałego państwa czechosłowackiego, opisywał Europę Środkową jako osobliwy pas niewielkich narodów, który ciągnie się od Przylądka Północnego po Matapan i obejmuje Lapończyków, Szwedów, Norwegów i Duńczyków, Finów, Estończyków, Łotyszów, Litwinów, Polaków, Łużyczan, Czechów, Słowaków, Węgrów, Serbo-Chorwatów i Słoweńców, Rumunów, Bułgarów, Albańczyków, Turków i Greków ". Co znamienne, Masaryk w swym zestawieniu nie uwzględnia Niemców i Austriaków. A Serbów i Chorwatów podciągną) pod jedno pojęcie. W całym XX wieku nigdzie nie można było tak wyraźnie jak w Europie Środkowowschodniej zobaczyć, czym jest tygiel narodów - ów piec, w którym bez przerwy coś się 11 Tomas G. Masaryk, cytowane w: Timothy Garton Ash, Ein Jahrhundert abgewahlt. Aus den Zentren Mitteleuropas 1980-1990, Munchen 21993, s. 170. 307 gotuje, coś się łączy, coś się wypala. Jeszcze dziś uprzedzenia i resentymenty wobec „innych” nigdzie w Europie nie są okazywane z taką bezpośredniością. Piszący w języku niemieckim Heinrich Zillich z Transylwanii (obecnie Rumunia) wydał w 1937 roku powieść pod znamiennym tytułem Między granicami i epokami, w której barwnie ukazał splątaną mieszaninę ludów na wschodnich krańcach świata europejskiego12. By unaocznić realia tej Międzyeuropy, powtórzę historię, którą znalazłem w fascynującej „biografii" Dunaju, napisanej przez Claudio Magrisa13. Jest to opowieść o Robercie Reiterze czy też, zgodnie z węgierską formą zapisu, o Reiterze Robercie. Pochodzący z Siedmiogrodu Reiter od 1917 roku należał do grupy węgierskich poetów awangardowych, później, znacznie później, zmienił państwo, narodowość, nazwisko, język, a także styl literacki. W 1984 roku w Timi§oarze (obecnie Rumunia) uroczyście obchodził 85 rocznicę urodzin, czczony jako patriarcha niemieckojęzycznych pisarzy w Banacie. W 1952 roku Szwabska kronika Franza Liebharda alias Reitera Roberta stała się szeroko podziwianym głosem jego krajanów. Losy tego pisarza lepiej niż uczone rozprawy unaoczniają świat wielokulturowej Europy Środkowowschodniej - świat, który ginie albo już zginął. W jednym z wywiadów poeta powiedział: „Nauczyłem się myśleć kategoriami kilku narodów". Banat jest krainą historyczną, w której krzyżowały się drogi i losy przedstawicieli rozmaitych narodów - niekiedy zwaśnionych, często spowinowaconych. Pochodzący z Wenecji Francesco Griselini wymieniał w XVIII wieku dziesięć różnych narodowości: Wołochów, czyli Rumunów, Serbów, Greków, Bułgarów, Węgrów, Niemców, Francuzów, Hiszpanów, Włochów i Żydów14. Jak historyk winien nazywać rumuńską Timisoare? Temesvar po węgiersku czy Temeschburg po niemiecku? W rumuńskich wioskach jeszcze dziś, 1996 roku, można spotkać ludzi, którzy zwracają się do Przybysza w alemańskim dialekcie, jakby się było gdzieś 12 Heinrich Zillich, Zwischen Grenzen und Zeiten, Munchen 1937. 13 Claudio Magris, Donau. Biographie eines Flwises, Munchen 21994, ss. 343-344. Cytat Franza Liebharda: s. 344. 14 Za: Magris, Donau, ss. 346-347. 308 w Schwarzwaldzie – są to ostatni potomkowie Szwabów banackich. Nikt nie potrafi dokładnie określić, gdzie leży Europa Środkowa. W odróżnieniu od Ameryki Środkowej, Europy Środkowej nie zaznacza się na mapach ani nie definiuje w podręcznikach, bo nigdy nie był to precyzyjnie wyznaczony obszar geograficzny. Mimo to pojęcie „Europa Środkowa" z dużą regularnością wypływa w europejskich dyskusjach l5. Z uwagi na nieokreśloność tego terminu wielu polityków i publicystów woli dziś używać neutralnej nazwy „Europa Centralna". Zwłaszcza w językach angielskim i francuskim przyjęły się określenia „Central Europę" i „Europę centrale". Jesienią 1994 roku amerykański Departament Stanu postanowił zastąpić nazwę „Eastern Europę" nazwą „Central Europę". Dokonując tej zamiany, Amerykanie wzięli pod uwagę przeobrażenia polityczne, jakie dokonały się po rozpadzie Związku Radzieckiego. Dla Amerykanów termin „Central Europę" oznacza tyle, co Europa Wschodnia bez Rosji. Szwajcarskie ministerstwo spraw zagranicznych od 1989 roku używa pojęcia „Europa Środkowa i Wschodnia" 16. Jak wywodzi Francuz Jacques Le Rider, Europa Środkowa jest tworem geopolitycznym, który w każdej epoce historycznej miał inne wymiary i inne znaczenie17. W niemieckojęzycznych dyskusjach pojęcie „Europa Środkowa" z reguły pojawia się w momencie, gdy cywilizacja niemiecka w Europie Wschodniej przechodzi głęboki kryzys czy fundamentalną transformację. Można więc powiedzieć, że sygnalizuje ono obserwatorowi przełom geopolityczny w Europie, przy czym od stanowiska samego obserwatora w dużym stopniu zależy, co będzie się mu jawić jako Europa Środkowa. Dla niemieckiego ekonomisty Friedricha Lista, który wymyślił to pojęcie w pierwszej połowie XIX wieku, „Europa 15 Por. również: Timothy Garton Ash, Mitteleuropa - aber wo liegt es?, w: ten sam. Ein Jahrhundert wird abgewahlt, ss. 163-196. 16 Za informację tę dziękuję Alexandre Faselowi z Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Bernie (wiosna 1996). 17 Wiele inspiracji zawdzięczam książce Jacques'a Le Ridera, która stanowi wyśmienite wprowadzenie w problematykę: Jacąues Le Rider, Mitteleuropa. AuJ ietl Spuren eines Begriffes, Wien 1994. ss. 9-12. 309 Środkowa“ była zbiorczą nazwą ziem między Europą Zachodnią i Europą Wschodnią, kulturowo zdominowanych przez ludność niemiecką 18. Gdy idee wielkoniemieckie spełzły na niczym, Europa Środkowa stała się dla Niemców rozwiązaniem zastępczym, za którym kryły się ich imperialistyczne zapędy. Geopolityczna koncepcja Europy Środkowej w zasadzie jest niemieckim czy też austriackim pomysłem. Przyjrzyjmy się najpierw niemieckiemu punktowi widzenia. W niemieckiej publicystyce pojęcie Europy Środkowej definitywnie przyjęło się za sprawą wydanej w 1915 roku książki niemieckiego polityka i teologa Friedricha Naumanna19. Koncepcja Naumanna od samego początku miała polityczne akcenty - związek jego dzieła z debatą o niemieckich celach wojennych był ewidentny. Jeśli przyjąć, że Niemcy leżą w samym centrum kontynentu europejskiego, to nasuwa się wniosek, że właśnie tu ścierają się ze sobą cywilizacje i kultury europejskiego wschodu i zachodu. Od idei centralnego położenia tylko krok do fantazji o prawdziwym centrum. Za koncepcją Europy Środkowej często kryją się niemieckie wizje Europy, które eksponują szczególną rolę Niemiec, wysuwając na pierwszy plan ich funkcję godzenia Europy Zachodniej i Europy Wschodniej. Nawet polityka wschodnia Willy Brandta chcąc nie chcąc kluczyła w europejskim krajobrazie duchowym jako trzecia droga między Wschodem i Zachodem. A Austria? Dla Austriaków, którzy w 1918 roku przeżyli szok redukcji terytorium swego państwa, Europa Środkowa oznaczała tyle, co wspomnienie minionego świata monarchii habsburskiej . Dla Wiednia miała Europa Środkowa posmak tęsknoty za starymi, dobrymi czasy. W latach osiemdziesiątych politycy -by wymienić Erharda Buska czy Aloisa Mocka - znów zaczęli myśleć realistycznie, wywodząc z położenia geopolitycznego Austrii jej szczególną misję w tym regionie Europy. 18 Por Werner G. Zimmermann, Die Schweiz: Zaunga.it und Gastland. Geschichle und Gegenwart der Beziehungen zu Mittelost- und Siidosteuropa, w: Urs Altermatt, Emil Brix (red.) Schweiz und Osterreich. Eine Nachbarschaft in Mitteleuropa, Wien-Koln-Weimar 1995,s.77. 19 Friedrich Naumann, Mitteleuropa, Berlin 1915. 20Norbert Leser Oie Schweiz als Vergleichsmassstab fur Osterreich. Vier rische Parallelen, w: „Neue Zurcher Zeitung", 11-12 maja 1985. 310 spełzła na niczym w 1848, 1918, 1955 i w 1989 roku21. Imperium „wielkoaustriackie", które na początku XX stulecia stanowiło alternatywę projektu wielkoniemieckiego, rozpadło się po pierwszej wojnie światowej. W 1918 rokui Austria została ekskomunikowana z Europy Środkowowschodniej, a jednocześnie nie mogła się przyłączyć do Niemiec. Hipoteka ta mocno ciążyła na austriackiej tożsamości okresu międzywojennego. Dopiero w następstwie katastrofy, jaką była dla Austriaków hitlerowska aneksja, i w wyniku drugiej wojny światowej austriacka tożsamość związała się z niewielkim terytorialnie państwem i przyjęła zachodnią orientację. Powróćmy do pytania: gdzie leży Europa Środkowa? Jedna z reprezentowanych w tej kwestii tez przyjmuje, że w skład Europy Środkowej wchodzą regiony, które bezpośrednio stykają się z Europą bizantyjską22. Autor tej tezy, francuski historyk polskiego pochodzenia Krzysztof Pomian, podkreśla, że Europa Środkowa należy do łacińskiego chrześcijaństwa, jakkolwiek przez dłuższy czas pozostawała w bezpośrednim kontakcie z kulturą prawosławną. Na podstawie tego kryterium Pomian zalicza do Europy Środkowej Finlandię, Estonię Łotwę, Litwę, Polskę, Czechy, Słowację, Austrię, Węgr Słowenię, Chorwację i po części Niemcy. W latach 1949-1990 Republika Federalna Niemiec gran czyła z Niemiecką Republiką Demokratyczną, stąd jedynij pośrednio, poprzez sowiecką strefę wschodnią Niemiec, mia wspólną granicę z Europą Wschodnią. Zjednoczenie obu państw niemieckich w 1990 roku zmieniło tę sytuację geograj ficzną, wyraźnie przesuwając punkt ciężkości nowych Niej mieć na wschód. Wschodnia granica niemiecka znów je granicą między Europą Zachodnią i Europą Środkową. Część 21 Por. Anton Pelinka, Zur osterreichischen Identitdt. Zwischen deutscher VereiĄ gung und Mitteleuropa, Wien 1990. 22 Por.: Krzysztof Pomian, Les Particularites historiques de l'Europe Centrale Orientale, w: „Les Cahiers de Varsovie", 1991, nr 22, ss. 69-84; L'Europe centrt essais de definition. Conversalion avec Krzysztof Pomian (16 mars 1993), w: „Re Germanique Internationale", 1994, nr 1, ss. 11-23 Austria - zbyt mocno zasymilowały się z zachodnioeuropejską cywilizacją, by wśród państw Europy Zachodniej mogły się domagać odrębnego statusu. Również z punktu widzenia Rosji Europa Środkowa pozostaje niejasnym tworem. Ukształtowani przez słowiańską i prawosławną tradycję, Rosjanie dzielą Europę przede wszystkim na wschód i na zachód. W rosyjskim ujęciu przeciwieństwo Rosji stanowi Europa łacińska. Rosjanom trudno przyjąć do wiadomości, że wśród Słowian istnieją również katolickie i protestanckie narody, które wprawdzie dzielą z Rosjanami język, ale nie religię. I odwrotnie: europejski Zachód przez długi czas nie mógł się zdecydować, czy Rosja w ogóle stanowi część kontynentu europejskiego. Dopiero w następstwie procesów modernizacyjnych, które w XVIII wieku przeprowadził car Piotr Wielki, Rosja została definitywnie uznana za europejskie państwo. A jak na sprawę Europy Środkowej zapatrują się inne narody, zamieszkujące obszar między oboma mocarstwami regionalnymi, Rosją i Niemcami? Krzysztof Pomian stwierdza, że koncepcja Europy Środkowej nie odgrywała poważniejszej roli ani wśród Polaków, ani wśród Czechów, ani wśród Słowaków, ani wśród Słoweńców i Chorwatów. Niemal każdy naród nadawał i nadaje temu pojęciu inny sens geograficzny i historyczny. Na stosunek Polaków do Europy Środkowej zasadniczy wpływ wywarł upokarzający okres rozbiorów, który trwał od końca XVIII wieku do pierwszej wojny światowej. Czechom, Słowakom, Słoweńcom i Chorwatom Europa Środkowa kojarzy się albo z władzą austro-węgierską, albo z wielkoniemiec-kimi dążeniami do poszerzenia „przestrzeni życiowej". Dlatego polski publicysta Adam Michnik w ogóle nie używa Pojęcia „Europa Środkowa" 23. Pomian dochodzi do wniosku: „ Il n’y a pas d'unite culturelle, car il n'y a pas de conscience d'appartenance a une Europe centrale" 24. 23 Stwierdza to Timotny Garton Ash. Por.: ten sam, Ein Jahrhundert wird abgewahlt,s. 170 24 curope centrale: essais de definition. Comiersation avec Krzysztof Pomian, s. 15. 312 zachodni Kraniec Europy wschodniej w geograficznym i strukturalnym sensie. Europa Wschodnia stanowiłaby zatem ów obszar, który uformował się dzięki procesowi europeizacji, sięgającemu poza granice dawnego limesu rzymskiego25. Faktycznie, to pośrednie położenie konstytuuje tożsamość Europy Środkowej. Europa Środkowa - by rozwinąć jedną z głównych tez mego eseju - stanowi odrębną strefę czasu historycznego. Nacjonalizacja państwa rozpoczęła się tu z opóźnieniem i miała mniejszy zasięg niż w Europie Zachodniej. Modernizacja gospodarcza i społeczna wykazywała znaczne zaległości. Dlatego państwa środkowoeuropejskie opierały się bardziej na tożsamości etnicznej niż na kryterium politycznym. Po części brakowało w nich przesłanek niezbędnych dla nowoczesnego obywatelstwa i liberalnej demokracji. Inaczej niż na zachodzie Europy, język i religia ciągle pozostawały istotnymi elementami poczucia tożsamości i przynależności. W warunkach przemieszania środkowoeuropejskich narodów powstawanie państw narodowych musiało prowadzić do sporów. W dwudziestowiecznej Europie granice nigdzie nie zmieniały się tak często jak w tym regionie. Przyłączam się do propozycji Jacques'a Le Ridera, który Europę Środkową definiuje ex negativo26. Europa Środkowa to „wspólnota losu w czasach kryzysu", która stale rodzi nowe utopie. Dlatego dyskusje nad Europą Środkową, które toczono w latach osiemdziesiątych, rzeczywiście były symptomem duchowej i społecznej przemiany, która przebiegała pod powierzchnią jeszcze istniejącego imperium sowieckiego. Antysowieccy dysydenci i uchodźcy snuli nostalgiczne wizje Europy Środkowej, które propagowali już ich poprzednicy w latach trzydziestych XX stulecia. Na pierwszym miejscu należałoby wymienić Węgra Gyorgy Konrada czy Czecha Vaclava Havla. Przyglądając się bliżej ich pojmowaniu Europy Środkowej, można dostrzec cały zespół idei, które przeciwstawić się rzeczywistości politycznej bloku wschodniego. Czeski pisarz emigracyjny Milan Kundera definiował Europę Środkową jako cząstkę łacińskiego Zachodu, która, znalazłszy się w strefie rosyjskiej dominacji, geograficznie leży w centrum Europy, kulturowo przynależy do Zachodu, a politycznie do Wschodu. Dzięki tej zręcznej formulejpolscy, czechosłowaccy czy węgierscy mieszkańcy Europy Środkowej mogli zaliczyć siebie i swą kulturę do Zachodu, a jednocześnie zdystansować się wobec Wschodu. Bo przecież tylko polityka rzuciła ich w objęcia europejskiego Wschodu. Konrad określił Europę Środkową jako antytezę kulturowo--polityczną, jako światopogląd, który nie ma nic wspólnego z przynależnością państwową, natomiast łączy się z określoną postawą duchową27. Dla Kundery, Konrada, Havla i Michnika Europa Środkowa była programem, który miał rozmiękczyć granice między Wschodem i Zachodem - była królestwem ducha, które strzegło wartości europejskiego oświecenia i społeczeństwa obywatelskiego wobec wschodniego systemu terroru i dyktatury. Jeden element był wspólny wszystkim idealistom Europy Środkowej: negatywne odgraniczanie jej od Związku Radzieckiego. Zdaniem Konrada, myślenie rosyjskiej elity kształtowały dwa systemy wartości: „Pierwszym jest zachodni system aksjologiczny: chrześcijański, europejski, pluralistyczny, racjonalistyczny, dążący do przeobrażeń, drugim jest azjatycki system aksjologiczny: autokratyczny, imperialny, dogmatyczny, fanatycznie nieufny wobec zmian". Komunizm sowieckiego typu to jedynie kontynuacja wschodnich tradycji, „skutkiem czego aparat imperium staje ponad prawem ludzi"28. Kurczący się Wschód W drugiej połowie XX wieku w stosunkach międzynarodowych myślenie geopolityczne kształtował antagonizm militarny, polityczny i ideologiczny między wolnym światem na 25 Sziics, Die drei historischen Regionen Europas. 26 Le Rider, Mitteleurupa, s. 18. 27 Georgy Konrad, Antipolitik. Mitteleuroptiische Meditationen, Frankfurt a. Main 1985. Konrid, Antipolitik, s. 85. 314 Zachodzie i imperium komunistycznym na Wschodzi. Ale dominacja układu Wschód-Zachód nie jest długowieczna jak zwykliśmy przyjmować. Na początku XIX stulecia pojęcie „Europa Wschodni w gabinetach rządowych właściwie jeszcze się nie pojawiało. Intelektualiści i politycy europejscy posługiwali się tradycyjnymi kategoriami Północy i Południa29. Pod koniec XVIII wieku Rosja i Polska były, wraz ze Szwecją i Danią, traktowane jako monarchie północnoeuropejskie. W XVIII wieku i na początku XIX odwróciła się oś kontynentu europejskiego. Około 1850 roku perspektywa Wschód-Zachód definitywnie wyparła perspektywę Północ-Południe. Jedną z istotnych przesłanek tej zmiany w pojmowaniu europejskiej przestrzeni geograficznej był fakt, że Szwecja utraciła swą dominującą pozycję w rejonie Morza i Bałtyckiego. Przez mniej więcej sto lat - od czasów wojny krymskiej (1853-1856) do zakończenia drugiej wojny światowej - nie było jednak jasne, gdzie właściwie jest ta Europa Wschodnia. Sytuacja wyklarowała się dopiero za sprawą zimnej wojny. Europa Wschodnia oznaczała komunistyczne imperium Związku Radzieckiego oraz Jugosławię i Albanię z ich również komunistycznym systemem władzy. Pojęcie „Europa Wschodnia" cechowało się teraz wyraźnymi konturami geopolitycznymi, oznaczając europejską część tak zwanego bloku wschodniego. Podział ten nie pozostawał w żadnym związku z europejskimi granicami kulturowymi czy religijnymi. Pojęcie Europy Wschodniej miało polityczny charakter i niekiedy pozostawało w wyraźnej sprzeczności z realiami geograficznymi. Przykład: Wiedeń zaliczał się do Europy Zachodniej, natomiast Praga należała do Europy Wschodniej, choć miasto nad Wełtawą jest bardziej wysunięte na zachód niż stolica państwa austriackiego. Z polityczno-strategicznych powodów Grecja rządzona przez reżym wojskowy należała do Zachodu, mimo że Grecy ze swym prawosławnym chrześcijaństwem nie bardzo pasują 29 Por. Roland Aegener, Schrumpft Osteuropa? Anmerkungen zum Osteuropob"0'' w: „Neue Ziircher Zeitung", 18-19 lutego 1995. 315 do katolickich i protestanckich tradycji Europy Zachodniej. Dla powojennych polityków zachodnich wyniki analiz strategiczno-politycznych były jednak ważniejsze od granic religij-h czy kulturowych. Dzięki wspólnocie interesów militarnych i geostrategicznych, która łączyła państwa członkowskie Paktu Atlantyckiego, Zachód bez żadnych zahamowań zaliczał do „wolnej Europy" Hiszpanię generała Franco czy portugalię pułkownika Salazara. Niezależnie od systemów politycznych, zachodnie granice Europy wyznaczała geografia - i nie mogły tego zmienić autorytarne dyktatury. W połowie lat dziewięćdziesiątych historia się powtarza. Zachodnie interesy militarne znów zadecydują, które z państw byłego bloku wschodniego będą się zaliczać do rdzennej Europy. Zgodnie z planami Paktu Północnoatlantyckiego, zachodni sojusz militarny ma przyjąć do swego grona Polskę, Czechy i Węgry, przy czym kalendarz jest jeszcze otwartą kwestią. Tak jak niegdyś Hiszpania, tak od grudnia 1995 roku Węgry stanowią bazę militarno-strategiczną, która tym razem służy natowskiej misji pokojowej na Bałkanach. Do wybuchu pierwszej wojny światowej termin „Europa Wschodnia" oznaczał przede wszystkim Rosję. Istotne znaczenie miała tu okoliczność, że do 1918 roku Polska, podzielona między Prusy, Rosję i Austrię, nie istniała jako samodzielne państwo. Rozbiór państwa polskiego sprawił, o czym łatwo zapominamy, że w XIX wieku Europa Wschodnia zaczynała się za granicą niemiecko-pruską i austriacko--węgierską. Jedno jest pewne: pojęcie Europy Wschodniej powstało na Zachodzie, który do dziś definiuje podstawowe pojęcia geograficzne i polityczne naszego kontynentu. Polacy i Węgrzy, Czesi i Słowacy nie znoszą, gdy się ich nazywa Wschodnio-europejczykami i wolą określenie „Środkowoeuropejczyk" albo po prostu „Europejczyk". W powszednich rozmowach nie sposób nie zauważyć, że mieszkańcy Europy Środkowowschodniej z reguły są bardziej restryktywni w spojrzeniu na kwestię wewnątrzeuropejskich granic niż mieszkańcy Europy Zachodniej. Uznając siebie za Europejczyków, zwykle milcząco, czasem zaś ex-presis verbis, separują się od swych słowiańskich sąsiadów, europejskiego wschodu. 316 Polska i węgierska historiografia narodowa przedstawia Polskę i Węgry jako przedmurze chrześcijaństwa, które powstrzymywało ekspansję islamskiej Turcji czy prawosławnej Rosji. Na Węgrzech wszędzie można zobaczyć ślady wstrząsów, których naród węgierski doznał w swej tysiącletniej historii. Węgry są pełne pomników, które przypominają o latach tureckiej okupacji w XVI i XVII wieku. Na tarasie przed pałacem królewskim w Budzie wznosi się ogromny posąg księcia Eugeniusza, pogromcy Turków. A w pobliżu Bramy Wiedeńskiej widnieje tablica pamiątkowa, na której wyryto napis: In memoriam heroum christianorum pro urbe Buda mortuorum, Anno MDCLXXXVI. Narody wschodnioeuropejskie znacznie mocniej niż narody zachodnioeuropejskie przechowują w swej pamięci zbiorowej wspomnienie postaci, miejsc i dat, które symbolizują ich nieustanną walkę ze wschodnimi „barbarzyńcami". Ludzie pamiętają daty zwycięstw czy klęsk w bojach ze wschodnim wrogiem: Serbowie bitwę na Kosowym Polu w 1389 roku, Węgrzy bitwę pod Mohaczem w 1526 roku, Polacy mord katyński itd., itd. Na zachodzie Europy moloch społeczeństwa dobrobytu pożarł przeszłość - zapanowała zbiorowa amnezja. Wyparcie się przeszłości zapewne nie może ukoić sumienia, ale niekiedy czas pozwala się zabliźnić zbiorowym ranom. Adam Micnnik, symbol antykomunistycznego oporu, powiedział mi w rozmowie w 1995 roku: „Aby budować nowe społeczeństwo, potrzebujemy amnestii, a nie amnezji". Podobnie jak w XIX wieku, historiografia narodowa odgrywa dziś zasadniczą rolę, gdyż pozwala się ukonstytuować nowej tożsamości. Często dochodzi przy tym do sporów, bo różne są wspomnienia. Historiografia wszędzie ma do spełnienia ważną funkcję, ale wszędzie musi też uważać, by służąc państwu narodowemu, nie wynaturzyła się w pamfle' polityczny. W Zagrzebiu siedzibą historyków jest jedna z najpiękniejszych i najbardziej reprezentacyjnych budowli. Na ścianach „złotej sali" w Instytucie Historii Chorwacji, ul. Opatićka 10, wiszą wspaniałe obrazy o treści historycznej, nama- 317 lowanie w stylu secesji. Od tego budynku zaczęło się odrodzenie nowoczesnej Chorwacji. Czy podział Europy na wschód i zachód przetrwał zimną wojnę? Trudno o jednoznaczną odpowiedź: sowiecki blok wschodni wprawdzie przestał istnieć, ale zachowały się więzi kulturowe i mentalne, które nową granicę między zachodem i wschodem Europy przesunęły bardziej na wschód. Wschód nadal istnieje, tyle tylko, że znacznie się skurczył30. Europa obligatoryjna, Europa fakultatywna Przed drugą wojną światową Europejczyk był rzadkim zjawiskiem - ludzie uważali się przede wszystkim za Niemców, Francuzów, Brytyjczyków czy Szwajcarów i myśleli o sobie głównie w kategoriach narodowych. Jak pisze jeden ze świadków epoki, w latach trzydziestych słowo „europejski" traktowano jako synonim słowa „kosmopolityczny", a kosmopolita w oczach niejednego konserwatysty jawił się jako dekadent31. Myśl o zjednoczonej Europie rzeczywiście zaczęła się upowszechniać dopiero po katastrofie drugiej wojny światowej. Zachodnioeuropejscy politycy za swój cel uznali przezwyciężenie logiki państwa narodowego, które dąży do jednolitości wewnętrznej i ekspansji zewnętrznej, oraz wprzęgnięcie Niemiec i Francji, dwu „wrogów odwiecznych", we wspólnotowe instytucje, takie jak Europejska Wspólnota Węgla i Stali czy Europejska Wspólnota Gospodarcza. Na wschodzie Europy pojawiło się nowe mocarstwo hegemonistyczne, dlatego Europa Zachodnia swą integrację traktowała również jako obronę przed Związkiem Radzieckim. Z rozpadem imperium komunistycznego i ponownym zjednoczeniem Niemiec doszło do radykalnej zmiany sytuacji. Historia Europy weszła w nową fazę. Niemiecki historyk Michael Sturmer pisze na łamach „Neue Zurcher Zeitung" o Pożegnaniu z historią najnowszą32. Termin „historia najnowsza", 31 Aegener, Schrumpft Osteuwpa? 32 Tak stwierdza John Lukacs, Die Geschlchte geht weiter, s. 214. 33 Michael Sturmer, Abschied von der Zeitgeschichte. Die Riickkehr der langen Wellen w: „Neue Zurcher Zeitung", 10 maja 1996. 318 i historię, która obecnie znów ruszyła z miejsca. Warto przy i tym zauważyć, że korzenie dominujących dzisiaj sił historycznych są starsze niż pamięć współczesnych pokoleń. W okresie euforii powrót Europy Środkowowschodniej i Europy Wschodniej do Europy niejednemu wydawał się zupełnie prostą sprawą. Z biegiem czasu coraz wyraźniej okazuje się jednak, że Europę Środkowowschodnią, Europę Południowo-Wschodnią i Europę Wschodnią nie tak łatwo wkomponować w istniejącą architektonikę gospodarczą i polityczną Europy Zachodniej33. Mimo całej retoryki obu stron musimy powiedzieć, że przyszła architektonika kontynentu europejskiego nadal pozostaje otwartą kwestią. By uporać się myślowo z mnogością pojęć Europy, można wyróżnić Europę obligatoryjną i Europę fakultatywną. Jak pokazuje niemiecki filozof Otfried Hóffe, każda z nich zasadza się na innej umowie społecznej34. Elementem Europy obligatoryjnej jest cały europejski sojusz pokojowy, który obejmuje państwa, a nie obywateli. W 1996 roku za jego najbardziej reprezentatywny organ można uznać Organizację Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie (OBWE), która stoi na straży bezpieczeństwa zbiorowego i jest gwarantem integralności terytorialnej państw europejskich. Europa obligatoryjna chce być Europą wszystkich bez wyjątku państw europejskich - od Portugalii po Rosję, od Islandii po Maltę. Można przyjąć, że elementem tak rozumianej Europy jest również Rada Europy. Strassburska organizacja przez długi czas uważała się za gwaranta praw człowieka i demokracji. Można tu mówić o pewnej zmianie, odkąd Rada Europy sukcesywnie przyjmuje do swego grona kraje byłego bloku wschodniego. W maju 1989 roku, po przystąpieniu Finlandii jako ostatniego państwa zachodnioeuropejskiego, Rada Europy liczyła 23 państwa, natomiast siedem lat później, w styczniu 1996, p° przystąpieniu Rosji liczba członków wzrosła do 39 państw. 33 Patrz Andreas Opłatka, Grauzone oder stabile europiiische Mitte?, w: „Ne" Zurcher Zeitung", 10-11 lutego 1996. 34 Otfried Hbffe, Pflichteuropa und Wahleuropa, w: „Neue Zurcher Zeitung", 11"" listopada 1995. 319 Od Europy obligatoryjnej odróżnia się Europa fakultatywna, do której mogą, przystępować poszczególne kraje europejskie. Po okresie długoletniej rywalizacji brukselska Europa wyłoniła się jako przewodni model. Zrodzona i powstała w 1951 roku Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, Europejska Wspólnota Gospodarcza sukcesywnie rozwijała się w kierunku dzisiejszej Unii Europejskiej. W Europie fakultatywnej przywódcza rola przypada Niemcom i Francuzom, ponieważ Brytyjczycy zamknęli się w swej wyspiarskiej splendid isolation i współpracują z kontynentem bez specjalnego entuzjazmu. Po rozpadzie imperium sowieckiego zmieniły się wymiary geograficzne Europy. Przez czterdzieści lat Zachód był wyłącznym dysponentem pojęcia „europejski". Europa Zachodnia swe wspólnotowe instytucje z całą oczywistością nazywała europejskimi: Europejska Wspólnota Węgla i Stali, Europejska Wspólnota Gospodarcza, Rada Europy itd., tak jakby Europa kończyła się na zimnowojennej granicy między Wschodem i Zachodem. Cały ten monopol pojęciowy uległ zachwianiu. Michaił Gorbaczow już w latach osiemdziesiątych z wielkim powodzeniem lansował formułę: „wspólny europejski dom". Na liście spraw do załatwienia znalazło się poszerzenie dotychczasowych granic Europy fakultatywnej. Z kwestią rozszerzenia idzie w parze kwestia pogłębienia. W jaki sposób rozbudowywać wspólnotowe instytucje Europy fakultatywnej? Myślę, że byłoby błędem, gdybyśmy chcieli stworzyć swego rodzaju „europejskie państwo narodowe". Nieoczekiwany kres imperium sowieckiego dowiódł, że historycznie ukształtowanych państw i narodów nie sposób na trwałe stopić w jednolite państwo. Nawet dyktatura komunistyczna nie potrafiła zunifikować państw wschodnioeuropejskich - gdyby się jej to udało, po ustaniu totalitarnej Presji Związek Radziecki nie rozpadłby się tak cicho i bezboleśnie. Wspólna Europa może funkcjonować tylko na gruncie fedralizmu, dzięki któremu między państwami członkowskimi powstaje niezbędne minimum wspólnego prawa i wspólnej polityki. Jak słusznie stwierdził niemiecki historyk Rein- 320 hart Koselleck, państwo i suwerenność nie muszą konwergować w jedną całość 35. Dzielona z innymi suwerenność jest tylko wtedy sprzecznością, „gdy za instancję uznaje się bez reszty ujednolicone państwo narodowe". W Europie Zachodniej minęły już czasy klasycznego państwa narodowego z jego na pozór absolutnym samostanowieniem, ponieważ wielorakie zależności ograniczają swobodę działania poszczególnych państw. Suwerenność ma jeszcze pewne znaczenie polityczne jako hasło, które umożliwia obronę przed próbami ingerencji ze strony innych państw czy organizacji międzynarodowych. Natomiast współpraca już dziś jest możliwa tylko w warunkach podzielonej suwerenności poszczególnych państw. Trudno przewidzieć, jaką formę konstytucyjną przyjmie Europa fakultatywna: czy stanie się państwem federalnym, czy federacją państw. Ale nie ma wątpliwości, że będzie musiała zawierać federalistyczne elementy. Już z samym słowem „federacja" łączy się mniej konotacji emocjonalnych niż z pojęciami „lud", „naród" czy „państwo". „Federacja" kojarzy się ze strukturą prawną, która w pragmatyczny sposób organizuje wewnętrznie wspólnotę polityczną. Unia Europejska szwankuje, ponieważ gospodarka jest gospodarką międzynarodową, biurokracja brukselska jest biurokracją ponadnarodową, natomiast polityka nadal jest polityką państw narodowych. Wielu Europejczyków błędnie sądzi, że technika, komunikacja i gospodarka automatycznie przyśpieszają proces integracji. Ale jest akurat odwrotnie: postępująca unifikacja cywilizacji europejskiej wyzwala również przeciwne tendencje, które właśnie w sferze politycznej umacniają zwrot ku pozornie naturalnym wspólnotom. Gospodarka i administracja starają się funkcjonować wedle własnych reguł i przełamać wpływ polityki. Europa fakultatywna jako fundamentu potrzebuje wspólnoty aksjologicznej, która umożliwi zbiorową tożsamość europejską. Europie brak politycznej opinii publicznej, która 35 Por. Reinhart Koselleck, Diesseits des Nationalstaats. Fóderale Strukturę" «" deutschen Geschichte, w: „Transit. Europaische Revue", 1994, nr 7, ss. 63-76. 321 miałaby oparcie w ogólnoeuropejskiej wymianie poglądów 36. Opinia publiczna w Europie wciąż jeszcze kieruje się kryteriami państwa narodowego, co ma zgubny wpływ, gdy przedmiotem dyskusji są problemy ogólnoeuropejskie. Nawet wybory do Parlamentu Europejskiego nie są kojarzone ze wspólną Europą. Mankament ten wynika nie tylko z podziału na poszczególne państwa narodowe, ale także z różnorodności kulturowej i językowej kontynentu europejskiego. Oba aspekty utrudniają konstytuowanie się świadomości europejskiej. Demos i etnos Debata nad integracją europejską może wiele zyskać, jeśli, nawiązując do Rainera Lepsiusa, uwzględni dwa pojęcia, które mają grecki źródłosłów: „etnos" i „demos". Teza brzmi: jeśli w dyskusjach nad wspólną Europą punktem wyjścia będzie naród w sensie wspólnoty pochodzenia („etnos"), to same podstawy wspólnoty pozostaną więcej niż problematyczne37. Stany Zjednoczone nie mogą być tu modelem dla Europy, ponieważ proces tworzenia się narodu amerykańskiego miał niepowtarzalny charakter. Europa składa się z pradawnych narodów i ich wspólnot politycznych, podczas gdy Stany swe powstanie zawdzięczają kilku falom imigrantów. Stany Zjednoczone są wieloetnicznym społeczeństwem imigracyjnym, którego spoiwem pozostaje wspólne państwo. Natomiast Europa jest złożeniem państw i narodów, które mają swą własną historię. W Stanach ludzi łączy angielski jako wspólny - przynajmniej do tej pory - język komunikacji, podczas gdy w Europie poszczególne narody posługują się własnymi językiem, często zupełnie niezrozumiałym dla innych. Historia powszechna pozwala przypuszczać, że do powstania „narodu europejskiego" mogłoby dojść tylko w warunkach 36 Zob. inspirujące w tej kwestii prace: Hoffe, Pflichteuropa und Wahleuropa; Jurgen Habermas, Staatsburgerschaft und nationale Identiat. Uberlegungen zur europaischen Zukunft, w :Nicole Dewandre/Jacques Lenoble (red.), Pojekt Europa. Postnationale Identitat: Grundlage fur eine europeische Demokratie?, Berlin 1994, ss.11-29. 37 Patrz M. Rainer Lepsisus, Interessen, , Ideen und Institutionen, Opladen 1990, ss. 253-254, ktory opiera się na książce Emericha Francisa, Ethos und Demos. Soziologische Beitrage zur Vilkstheorie, Berlin 1965. 322 ogólnoświatowej wojny miedzy cywilizacjami, a i wtedy nalezałoby się liczyć bardziej z bałkanizacją naszego kontynentu. Gdy „naród" rozumiemy politycznie jako „demos", na pierwszy plan wysuwa się aspekt suwerenności politycznej. Demos, będąc podmiotem suwerenności narodowej w każdym z państw narodowych, również w zjednoczonej Europie może stanowić podstawę ogólnoeuropejskiej demokracji38. Że taka ewolucja jest możliwa, dowodzi nowsza historia państwa szwajcarskiego, w toku której odmienne wspólnoty kulturowe i językowe uzyskały wspólną świadomość zbiorową i wspólną kulturę polityczną. Podobnie jak Szwajcarzy, Europejczycy muszą się strzec, by nie mieszać różnorakich płaszczyzn znaczeniowych słowa „naród". Utożsamianie etnos i demos prowadzi do przymusowej asymilacji i ucisku bądź do przesiedleń i ludobójstwa. Jeśli warunkiem obywatelstwa politycznego są przesłanki etniczne, kulturowe czy religijne, to nieuchronnie musi się pojawić dyskryminacja niektórych grup ludności. Integracja europejska nigdy nie doprowadzi do powstania „narodu europejskiego". Europa fakultatywna będzie musiała przyjąć postać federacyjnego i wielojęzycznego „państwa narodowości", które połączy dzisiejsze państwa i narody w związek państw czy w państwo związkowe. Federacyjny model w żadnym razie nie oznacza, że obywatele nie będą się utożsamiać z nową, ogólnoeuropejską wspólnotą. By mogła zaistnieć taka identyfikacja, obywatelstwo europejskie musi się pogodzić z kulturową różnorodnością naszego kontynentu i ściśle odróżniać sferę kulturową od sfery politycznej. Tożsamość polityczna Europy fakultatywnej opiera się na zasadach wspólnej kultury politycznej, a nie na pamięci o wspólnej przeszłości kulturowej. Zapewne niejednemu Europejczykowi stwierdzenie to może się wydać niezrozumiałe, niemniej jednak stanowi ono logiczną konsekwencję prymatu polityki. Dzięki oświeceniowemu dziedzictwu Europejczycy będą orędownikami powszechnych praw człowieka, co nie wy- 38Habermas, Staatsbiirgerschaft und nationale Identitat, s. 22. 323 klucza możliwości, że europejski wschód i europejski zachód będą je inaczej interpretować na gruncie swych odmiennych tradycji kulturowych. Tolerancja taka nie musi prowaazic ao elatywizmu aksjologicznego; w wielokulturowym społeczeństwie będzie raczej umacniać wzajemny szacunek jego członków39- Pozwoli to zupełnie inaczej traktować i rozwiązywać dzisiejsze problemy mniejszości autochtonicznych czy mniejszości imigracyjnych. Idea Unii Europejskiej zakłada, że obywateli Europy połączy wspólna tożsamość europejska, a może nawet wspólna kultura polityczna czy wspólny europejski patriotyzm konstytucyjny. Gwałtowny napływ do Europy Zachodniej imigrantów z uboższego południa i wschodu niewątpliwie zaostrzy napięcia między grupami narodowościowymi. Nic wszakże nie stoi na przeszkodzie pokojowemu wyrównaniu dysproporcji, jeśli tylko będziemy konsekwentnie rozróżniać między demos i etnos, unikając etnizacji polityki. Skoro fundamentem Europy nie może być wspólnota pochodzenia, to na pierwszy plan wysuwa się procedura uzyskiwania praw obywatelskich. Uniwersalne zasady europejskie - prawa człowieka i praworządność państwa - można zatem łatwiej uzgodnić z partykularnymi interpretacjami, które wyznacza dane otoczenie kulturowe. Jiirgen Habermas słusznie stwierdza: „Tożsamość organizmu politycznego, której nie mogą naruszać również imigranci, wiąże się przede wszystkim z zasadami prawnymi, które są zakorzenione i w kulturze politycznej, a nie z jakąś szczególną formą etniczno-kulturową"40. Cudzoziemscy przybysze zaś muszą być gotowi zaakceptować reguły, które rządzą w danej wspólnocie politycznej41. Dostosowują się oni do kultury politycznej swego nowego kraju, nie rezygnując z własnej religii czy kultury42. Oczywiście, niezbędna jest im podstawowa znajomość języka danego regionu jako warunek 39 Habermas, Staatsbiirgerschafi und nationale Identitat, s. 17. 40 Habermas, tamże, s. 27. 41Por. H. R. van Gunsteren, cytowane w: Habermas, Staatsbiirgerschaft und <™>onale Identitat, s. 27. 42Patrz również Daniel Cohn-Bendit, Thomas Schmid, Heitnat Babylon. Das Wagnis nulhkulturellen Demokratie, Hamburg 1992, ss.,315-348. 324 wzajemnej komunikacji międzykulturowe. Natomiast miejscowi obywatele muszą zawiesić działanie swych mechanizmów obronnych, które niejednokrotnie są niczym więcej niż przejawem szowinizmu. Jeśli będziemy ściśle rozróżniać „etnos" i „demos", to w przyszłej Europie stanie się możliwe współistnienie wielorakich kręgów kulturowych. Tylko wtedy, gdy obywatelstwo, państwowe bądź europejskie, nie zamyka nas na świat zewnętrzny, możemy się też stać obywatelami świata. Rozwojowi wspólnej świadomości europejskiej lepiej niż zwrócone w przeszłość celebrowanie własnych dziejów przysłuży się zwrócona ku przyszłości samoświadomość, która do projektu wspólnej Europy podchodzi z mądrością polityczną i z tolerancją wobec innych43. 43 Postulat ten zgłasza wielu autorów. Odsyłam tu do prac: Habermas, Staatsburgerschaft und nationale Identitdt, s. 22; M. Rainer Lepsius, lnteressen, Ideen um Institutionen; ten sam, Nationalstaat oder Nationalitatenstaat fur die Weiterentwicklung der Europaischen Gemeinschaft, w: Rudolf Wildenmann (red.), Staatswerdung Europas?, Baden-Baden 1991, ss. 19-40; Heinz Kleger, Europaischer Veifassungspatriotis-mus und europdische demokratische Identitdt, w: „Widerspruch", 15 (1995), nr 29, ss. 29-38. 325 EPILOG NIEMCO-SZWAJCARZY AFRO-AMERYKANIE, WĘGRO-EUROPEJCZYCY... Groźba ideologicznej wojny światowej pomiędzy blokiem komunistycznym i „wolnym światem" została zażegnana, ale znaleźliśmy się w epoce jawnych czy skrytych wojen domowych o etnonacjonalistycznym charakterze. Na tym polega paradoks dziejów powszechnych po zakończeniu wielkiego konfliktu między Wschodem i Zachodem1. Czy naród jest jedynie myślowym konstruktem czy rzeczywistym bytem? Pytanie to nadal pozostaje jednym z zasadniczych problemów, którymi zajmowałem,się w tym eseju polityczno-historycznym. Stwierdzając, że naród to byt naturalny albo że konstrukt społeczny, albo wręcz że zwykły wymysł teoretyków, niewiele się mówi o wadze zjawisk narodowych - wszak również ludzkie konstrukty są realnościami, które nierzadko cechuje znaczna trwałość. Jakkolwiek by definiować naród, jedno jest pewne: narody istnieją. Oczywiście, nie można wykluczyć, że kiedyś staną się przeżytkiem i zostaną zastąpione przez inne konstrukty zbiorowej tożsamości. Teza, która głosi, że naród jest sztucznym tworem, szeroko się upowszechniła w Europie Zachodniej, natomiast w Europie Wschodniej znajduje niewielu zwolenników. Czy można z tego wyciągać wniosek, że na zachodzie nacjonalizm został przezwyciężony, a na wschodzie stanowi bezpośrednią groźbę? Nie bardzo. Wyjaśnienie jest proste: Europa Zachodnia 1 Pierwszą wersję zawartych w tym rozdziale wywodów przedstawiłem podczas olokwium „Państwo, kultura narodowa i etnicznośc w Europie Środkowej", które odbyło się z okazji otwarcia w Krakowie Ośrodka Wymiany Kulturalnej „Pro Helvetia" marca 1994 roku. Patrz: Urs Altermatt (red.), Nation, Ethnizitiit und Staat in Weleuropa, Bohlau Velag, Wien-Kóln-Weimar 1996. 326 I europa wschodnia po prostu leżą w innych strefach czasu historycznego- ilustratywny przykład asynchronicznej synchronii. Kończąc ten esej, pozwolę sobie niektóre konstatacje podsumować kilkoma wyrazistymi tezami. 1. Zróżnicowany stan nacjonalizacji państwa w Europie Zachodniej i w Europie Wschodniej łączy się z odmiennymi strefami czasu historycznego, które wykazują zróżnicowane zaawansowanie nowoczesnych przeobrażeń i świadomości zbiorowej. W pierwszej fazie dzięki rewolucjom i transformacjom wewnętrznym doszło do powstania nowoczesnych państw narodowych w Anglii, we Francji, w Skandynawii i w Szwajcarii. Drugi okres przyniósł zjednoczenie polityczne obszarów stanowiących dotychczas osobne państwa, ale zamieszkiwanych przez jeden naród, mówiący tym samym językiem. Jako znane przykłady można wymienić Włochy i Niemcy. Równolegle do tych przeobrażeń, w Polsce i Norwegii rozwijał się narodowy ruch zjednoczeniowy. Trzecia faza, po rozpadzie wielonarodowych imperiów dynastii Romanowów, Osmanów i Habsburgów, doprowadziła w Europie Środkowowschodniej, Wschodniej i Południowo--Wschodniej do ukonstytuowania się nowych państw, które powstały na drodze secesji. Pojawił się pas nowych państw narodowych, sięgający od Grecji przez Bułgarię, Serbię, Rumunię, Czechosłowację po Finlandię. Upadek imperium sowieckiego na początku lat dziewięćdziesiątych zapoczątkował nową fazę, w której suwerenność uzyskały kolejne państwa narodowe, takie jak Estonia, Łotwa, Litwa, Ukraina, Białoruś czy Gruzja. W Jugosławii i w niektórych częściach byłego Związku Radzieckiego konflikty narodowościowe doprowadziły do wojen domowych. 2. W polityce europejskiej u końca XX wieku po fazie inter-nacjonalistycznej, która przypadła na lata 1945-1989, nastąpił okres o wyraźniejszytn zabarwieniu nacjonalistycznym- 327 Koniec XX wieku przyniósł w Europie kres ostatniemu wielkiemu imperium. Trudno nie odnieść wrażenia, iż po zakończeniu zimnej wojny na arenie polityki międzynarodowej znów wieksza wagę zdobyły państwa narodowe2. Choć unia Europejska zaczyna przybierać realne kształty w takich dziedzinach jak gospodarka, komunikacja i transport, to jednak państwa narodowe nadal odgrywają główną rolę w polityce międzynarodowej. Jak stwierdza francuski socjolog Alain Touraine3, w krajach zachodnich po rozwiązaniu kwestii społecznej ponownie zyskuje na znaczeniu kwestia narodowa. Państwo dobrobytu, pojmowane na zachodnią modłę, uśmierzyło walki klasowe i doprowadziło do ich częściowego zaniku. Wykształciła się szeroka warstwa średnia, nie wykazująca już solidarności klasowej. Dopóki jednak w Europie Wschodniej istniał system komunistyczny, dopóty socjalizm pozostawał w Europie Zachodniej realną utopią. W miarę jak traciła na znaczeniu kwestia społeczna, kwestia narodowa zaczęła powracać, przyjmując formę dyskusji nad tożsamością. Gdy amalgamat antykomunizmu odszedł do lamusa historii, w Europie Zachodniej wytworzyła się pustka duchowa. W Europie, i Wschodniej nacjonalizm służy obecnie jako pseudoreligijne opium dla zdezorientowanego ludu, który cierpi w warunkach gwałtownej transformacji postkomunistycznej. Po internacjonalistycznej fazie dziejów świata, która przypadła na lata 1945-1990, nastała faza nacjonalistyczna. W czasach zimnej wojny zarówno Zachód, jak i Wschód wierzyły, że międzynarodowy rozwój gospodarczy doprowadzi do zaniku państwa narodowego, a tym samym do wyparcia nacjonalizmu. Rządy zarówno na kapitalistycznym Zachodzie, jak i na komunistycznym Wschodzie zakładały, że rynek zapanuje nad polityką. Jak stwierdza Francuz Alain Minc, przywódcy polityczni Zachodu wierzyli w siłę wolnorynkowego internacjonalizmu, pojmowanego jako niemal perwersyjne odwrócenie ukształtowanego przez Moskwę internacjonalizmu proletariackiego. Również europejska lewica socjalistyczna nie bardzo wiedziała, jak sobie poradzić z kwestią narodową. 2Por. na przykład Alain Minc, Die Wiedereeburt des Nationalismus in Europa, Hamburg 1992. 3Przytaczam za: Minc, Die Wiedergeburt des Nationalismus in Europa, s. 19. 328 3. w krajach dawnego bloku wschodniego obserwujemy powrót sił etnonacjonalistycznych, niejako zamrozonych w okresie panowania sowieciciego Komunizmu. Implozja komunizmu w Europie Środkowowschodniej i Wschodniej dowodzi, że filozofie polityczne i systemy rządów rozpadają się łatwiej i szybciej niż tożsamość etniczna i świadomość narodowa. Po upadku wielonarodowego imperium sowieckiego narody dawnego bloku wschodniego -Ukraińcy, Gruzini, Litwini, Łotysze, Estończycy i inni - odrabiają zaległości w budowie państwa narodowego, przechodząc ewolucję, którą Europa Zachodnia, Włochy i Niemcy już dawno mają za sobą. Gdy imperia zaczynają się rozpadać, ludzie szukają oparcia w mniejszych wspólnotach - w narodzie i etni, w języku i religii - bo tylko one mogą im zapewnić względne poczucie bezpieczeństwa w warunkach nadciągającego chaosu. Narody Europy Wschodniej odwołują się do etnonacjonalizmu. Podobnie jak ich zachodni poprzednicy, sięgają po zasadę kulturowo-narodową, ogłaszając język i etnię fundamentem nowych państw narodowych. Uzyskując możliwość artykulacji politycznej, dotychczas uciskane narody wyrażają swe dążenia we własnym języku, który proklamują językiem państwowym. Zjawiska, które jeszcze przed kilku laty uważano w Europie za niemożliwe, stały się rzeczywistością. W byłej Jugosławii Serbowie, Chorwaci i Bośniacy - prawosławni, katolicy i muzułmanie - prowadzili morderczą wojnę domową, której towarzyszyły masowe wypędzenia, „czystki etniczne" i zbrodnie ludobójstwa. W niektórych częściach Europy wraz z nacjonalizmem powróciło barbarzyństwo. Historyk Eric Hobsbawm słusznie konstatuje, że od 1914 roku obserwuje się w Europie, po stu pięćdziesięciu latach postępu, coraz wyraźniejszy nawrót barbarzyństwa4. 4. W Europie Zachodniej proces językowo-narodowego różnicowania po 1945 roku przyczynił się w państwach narodowych do wzrostu znaczenia języków i kultur regionalnych- 4 Eric Hobsbawm, Zur aktuellen Verunsicherung Europas: Die Wiederkehr de' Krise, w: Hilmar Hoffmann, Dieter Kramer (red.), Das verunsicherte Europa, Frankfurt a. M. 1992, ss. 20-31. 329 Po II wojnie światowej konflikt miedzy wschodem i zachodem zepchnął w zachodniej cześci europy kwestie języka na daleki plan. Najpierw z wojennej katastrofy musiały się podnieść gospodarki narodowe. W latach sześćdziesiątych w polityce zachodnioeuropejskiej zaobserwowano powrót wątków narodowych. Na przykład prezydent Francji, Charles de Gaulle, podkreślił narodowe interesy V Republiki, które przeciwstawił ponadnarodowym instytucjom Brukseli. W tym samym czasie w Tyrolu Południowym, w Kraju Basków, w berneńskiej Jurze (Szwajcaria), na Korsyce, w Szkocji, w Alzacji i w wielu innych j miejscach doszedł do głosu ruch autonomii regionalnej, który sprzeciwiał się centralistycznemu państwu i występował w obronie zaniedbywanej regionalnej etni, jej kultury i języka. W berneńskiej Jurze ruchy separatystyczne pojawiły się już w latach pięćdziesiątych5. Począwszy od roku 1974, w Szwajcarii odbyło się kilka referendów, które w 1978 roku doprowadziły do utworzenia nowego kantonu szwajcarskiego - kantonu Jura. Po raz pierwszy doszło tym samym do zmiany struktury wewnętrznej szwajcarskiego państwa związkowego, które powstało w 1848 roku. W niemieckojęzycznym Tyrolu Południowym, który po pierwszej wojnie światowej został przyłączony do Włoch, napięcia załagodził przyznany temu regionowi w 1969 roku status autonomii. Mimo to głosy nawołujące do secesji nie zamilkły. Największe sukcesy regionalizm zanotował w Hiszpanii,) gdzie po śmierci dyktatora Franco w 1975 roku języki baskijski, kataloński i galicyjski zostały uznane za języki państwowe. Hiszpański pozostał językiem urzędowym i językiem komunikacji w całym kraju. Pozostałe języki osiągnęły jednak na obszarze odpowiednich regionów równorzędny z nim status. 5Na temat problemu Jury patrz na przykład Hans Peter Henecka, Die jurassischen Separatisten. Eine Studie zur Soziologie des ethnischen Konflikts und der sozialen Bewegung, Meisenheim a. Glan 1972; Marcel Schwander, Jura. Konfliktstoff fur Jahrzehnte, Zurich-Kóln 1977; John R. G. Jenkins, Jura Separatism in Switzerland, Oxford 1986; Gtlbert Ganguillet, Le conflict jurassien. Un cas de mobilisation ethno-regionale en Suisse,, Zurich 1986; Claude Hauser, Aux origines inteltectuelles de la Question jurassiene une histoire des rapports culturels franco-suisses dans le premier XX siecle (praca doktorska). - Na temat czynnika religijnego w kwestii Jury; Urs Altermatt, Katolicyzm a Nowoczesny Świat, Kraków 1995, ss. 117-122. 330 5. W europie nie wystepuje jedno pojęcie narodu. Wykształciły się to jego 2 warianty: polityczny i etniczno-kulturowy. Gdzie świadomość narodowa mogła się formować w j istniejącym państwie, tam pojęcie narodu miało polityczny charakter6. Narodowość była tożsama z obywatelstwem danego państwa. W Stanach Zjednoczonych, we Francji i w Szwajcarii obywatele państwa wyraźnie - z własnej woli - opowiedzieli się za wspólnym organizmem politycznym. Zgodnie z zachodnim modelem państwo narodowe ma swe źródło w subiektywnym akcie woli swych mieszkańców, na przykład w amerykańskiej Deklaracji Niepodległości z 1776 roku. W pismach politycznych Szwajcarów często pojawia się pojęcie „naród z woli". Ma ono wyrażać fakt, że różnorakie grupy językowe i wyznaniowe chcą żyć we wspólnym państwie. Gdzie natomiast przebudzona świadomość narodowa nie mogła się odnieść do istniejącego państwa, tam poszczególne narody odwoływały się do pozapaństwowych kryteriów -wspólnego pochodzenia, wspólnego języka, wspólnej kultury - i konstruowały wspólnotę pochodzenia i kultury jako fundament państwa narodowego. Tak rozumiane pojęcie narodu kieruje się na pozór obiektywnymi, to znaczy etniczno-kulturowymi, kryteriami. W okresie pomiędzy kongresem wiedeńskim w 1815 i Paryską Konferencją Pokojową w 1919 roku koncepcja ta doprowadziła do przebudzenia - risorgimento - narodów, co zasadniczo odmieniło mapę polityczną Europy. Po upadku imperium sowieckiego nowa fala risorgimento objęła Europę Wschodnią. Zasadniczy wpływ na genezę państw narodowych w Europie Środkowowschodniej, Południowo-Wschodniej i Wschodniej wywarł nacjonalizm kulturowy. Zgodnie z etniczno-kulturowymi kryteriami, Czesi i Słowacy, Słowianie zachodni i południowi, Bałtowie i Finowie byli już narodami, jeszcze zanim uzyskali możliwość utworzenia własnych państw narodowych - tak jak niegdyś Włosi i Niemcy. 6 Por. instruktywny artykuł Ernsta Wolfganga Bockenfordego, Nationen und Natio-nalstaaten. Die Ordnung Europas am Scheideweg, w: Hoffmann, Kramer (red.), Das verunsicherte Europa, ss. 71—87. 331 W języku niemieckim słowo „naród” (Nation) często oznacza świadomy politycznie lud (Volk), który wprawdzie formuje państwo, ale nie musi być z nim tożsamy 7. Do narodu niemieckiego należy każdy, kto mówi językiem niemieckim j wywodzi się z kręgu kultury niemieckiej. W Niemczech o obywatelstwie państwowym decyduje drzewo genealogiczne, a nie miejsce urodzenia. We Francji natomiast zasadniczą rolę odgrywa ziemia. Każdy, kto urodził się na francuskiej ziemi, jest Francuzem. Zgodnie z niemieckim, etniczno-kulturowym pojęciem, do narodu niemieckiego należy również ten, kto żyje poza granicami państwa niemieckiego -niezbędne jest jedynie, by pochodził od Niemców. Kto nie należy do narodu niemieckiego, ten pozostaje obcy. W przeciwieństwie do tego rozumienia narodu, na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych rozwinęło się polityczne pojęcie narodu, które eksponuje subiektywny aspekt narodowości. W tym przypadku zasadniczym kryterium jest fakt, że dany naród ma swój własny rząd, korzysta z praw człowieka i domaga się podstawowych praw politycznych. Wolność jest tu równie ważna jak jedność. Elementem, który jednoczy ludzi, jest ich wola zamieszkiwania wspólnego państwa. Naród konstytuuje się dzięki wspólnemu państwu, wspólnej woli politycznej, wspólnemu plebiscite de tous les jours (Ernest Renan). Otwiera to możliwość zdefiniowania państwa narodowego w kategoriach terytorialnych. Do danego narodu należy każdy, kto żyje na terytorium tego, a nie innego państwa. Fakt ten oznacza, że Unia Europejska potrzebuje politycznie nacechowanej tożsamości. Jej podstawę może stanowić tylko Europa, która definiuje się w kategoriach politycznych, a nie etniczno-kulturowych, Europa, która za fundament narodu uważa wolicjonalną wspólnotę głosujących, a nie pierwotną wspólnotę pochodzenia. 6. Choć oficjalny język państwowy ma istotne znaczenie dla zbiorowej tożsamości zachodnioeuropejskich państw narodo- 7Theodor Schieder, Nationalismus und Nationalstaat. Studien zum nationalen Pro-blem im modernen Europa, red. Otto Dann, Hans-Ulrich Wehler, Gottingen 1991, s. 88. 332 wych to jednak w życiu codziennym wielu narodów zachowała się dwujęzyczność czy wielojęzyczność Nawet wśród klasycznych narodów europejskich jednojęzyczność stanowi rzadsze zjawisko, niż chce to przyznać oficjalna ideologia państwowa. Język ogólnonarodowy panuje na forum publicznym i w organach przedstawicielskich, natomiast wielojęzyczność kształtuje sferę życia codziennego. Nawet we Francji w pewnej mierze zachowały się języki lokalne, takie jak korsykański czy bretoński. Szwajcaria nie stanowi tu szczególnego przypadku, za jaki zwykło się ją uważać. Na tle innych państw europejskich wyróżnia się jednak o tyle, że wielojęzyczność Szwajcarów ugruntowała konstytucyjnie już w XIX wieku. W 1938 roku Konfederacja Szwajcarska, przyznając retoromańskiemu status oficjalnego języka, nadała rangę języka ogólnonarodowego językowi pozbawionemu standardowej postaci, co oznacza, że na decyzję tę nie miała wpływu ani liczebność użytkowników retoromańskiego, ani jego kulturowy prestiż. Szwajcarska ustawa zasadnicza zawiera - co znamienne dla naszej konstytucji związkowej - jedynie bardzo ogólne postanowienia w sprawie języka. Konstytucja związkowa nie ustala zasady wolności językowej, ponieważ ojcowie szwajcarskiej ustawy zasadniczej obawiali się, że mogłoby się to stać źródłem konfliktów. W życiu codziennym problemy językowe wymagają przede wszystkim - co podkreśla filozof Elmar Holenstein - tolerancyjnej kultury politycznej8. Ustawowe regulacje przynoszą niewielki pożytek, jeśli brak kulturowej tolerancji. Sam legalizm nie wystarcza. W świecie wielonarodowych państw Europy, który powstai po pierwszej wojnie światowej, poszczególne kraje przyjęły ustawy mniejszościowe, które miały na celu ochronę języka mniejszych grup etnicznych. Można tu wymienić Finlandię, która, osiągnąwszy w 1917 roku niezawisłość, za języki ogólnonarodowe i urzędowe uznała fiński i szwedzki9. Od 8 Odnośnie do tego por. Elmar Holenstein, Interkulturelle Beziehungen - multikul-turelle Werhaltnisse. Im Ausgang von Japan-Berichłen in der westdeutschen Presse, w-tenże, Menschliches Selbstverstdndnis. Ichbewufitsein, intersubjekthe Verantwortung, interkulturelle Verstdndigung, Frankfurt a. M. 1985, ss. 104-180. 9Harald Haarmann, Die Sprachenwelt Europas. Geschichte und Zukunft der SPRACH nationen zwischen Atlantik und Ural, Frankfurt a. M.-New York 1993, ss. 101-104 333 Od 1919 roku teksty ustaw ukazywały się w obu językach, choć ponad 95% ludności kraju mówiło językiem fińskim. Źródeł tak wielkodusznej regulacji szukać należy w fakcie, że jeszcze noczątku XIX wieku Finalndia należała do Królestwa Szwecji. Po wojnie rosyjsko-szwedzkiej w latach 1808-1809 Finlandia przeszła pod panowanie Rosji. Mimo stopniowego wykształcania się fińskiej świadomości narodowej język szwedzki zachowywał przez długi czas swą kulturową hegemonię. W XIX wieku fińskie elity posługiwały się szwedzkim jako językiem literackim. Ustawa językowa z 1922 roku dokonała administracyjnego podziału Finlandii na obszary jednojęzyczne i dwujęzyczne. Za dwujęzyczne uważano gminy, w których mniejszość językowa liczyła 10% ogółu mieszkańców bądź, w przypadku niższego odsetka, obejmowała przynajmniej 5000 osób. W 1991 roku Finlandia uznała ponadto język lapoński za język urzędowy prowincji Laponia. 7. Kulturowa różnorodność z reguły nie zagraża wewnętrznej spoistości państwa, jeżeli granice polityczne nie pokrywają się z granicami kulturowymi. Gdy w jakimś państwie dwie mocne wspólnoty językowe zajmują osobne terytoria, pojawia się korporatywizm językowy. Często wywiera on na państwo dezintegrujący wpływ. W Belgii i Czechosłowacji kwestia językowa nadwątliła fundamenty państwa federalnego. Szwajcaria potrafiła uniknąć „belgizacji" dzięki temu -między innymi - że w szwajcarskim państwie związkowym granice polityczne i administracyjne nie pokrywają się z granicami kulturowymi, to znaczy językowymi i wyznaniowymi. Postępująca centralizacja życia społecznego zmniejsza jednak rolę kantonów, tak iż również w Szwajcarii granice między regionami językowymi zyskują na znaczeniu dzięki środkom masowego przekazu i na belgijski sposób umacniają w praktyce życia codziennego korporatywizm językowy. W wyniku interwencji wojsk tureckich Cypr rozpadł się na , dwa odrębne językowo i religijnie państwa: na Cypr grecki i Cypr turecki. Cypryjski przykład dowodzi, że granice liczne zagrażają jedności politycznej przede wszystkim tam, gdzie przeciwieństwa religijne nakładają się na przeciwieństwa kulturowe i (lub) gospodarcze. 334 Tego rodzaju przeobrażeń nie uniknęła nawet Granice nowego kantonu Jura, który powstał w latach siedemdziesiątych po wielu referendach, pokrywają się z granicami międzywyznaniowymi. Do nowego, francuskojęzycznego kantonu przyłączyły się katolickie okręgi i gminy, podczas gdy protestanckie - choć francuskojęzyczne - pozostały przy niemieckojęzycznym kantonie Berno. Katolicki (i niemieckojęzyczny) okręg Laufental kilka lat później również odłączył się od niemieckojęzycznego i zamieszkanego przez protestancką większość Berna, by w 1989 roku przyłączyć się do kantonu Bazylea-Wieś. Na północnym zachodzie Szwajcarii zatlił się konflikt, który przez pewien czas wykazywał pewne paralele z konfliktem północnoirlandzkim, obecnie jednak, dzięki rozważnym regulacjom, jest na najlepszej drodze do polubownego rozwiązania. Gdy etnizacja oznacza zbieżność granic kulturowych i granic politycznych, w wielonarodowych organizmach państwowych z reguły dochodzi do zachwiania jedności politycznej. Fundamentem pokojowych stosunków religijnych i językowych w państwie szwajcarskim jest fakt, że granice politycz-no-administracyjne, językowe i wyznaniowe wzajemnie się ze sobą krzyżują. Dlatego w Szwajcarii żyją zarówno niemieckojęzyczni, jak i francuskojęzyczni katolicy, zarówno niemieckojęzyczni, jak i francuskojęzyczni protestanci, którzy w dodatku zamieszkują różne kantony. Szwajcarski system ma tę zaletę, że wszystkie mniejszości łącznie okazują się niekiedy silniejsze od kulturowej większości. Każdy należy do jakiejś mniejszości, która w innych mniejszościach ma potencjalnego sojusznika. Skład mniejszości i większości zmienia się zależnie od przedmiotu, którego dotyczy dany konflikt polityczny. Szwajcaria jest konglomeratem płynnych mniejszości. Nie oznacza to bynajmniej, że nie występują w niej żadne konflikty językowe czy wyznaniowe. Ale jak dotąd uśmierzało je współdziałanie mniejszości. 8. Choć wielokulturowość i wielonarodowość pod wieloma względami oznaczają to samo, to jednak są dwoma róźnymi Zjawiskami. 335 Tezę powyzszą najlepiej można zilustrować poprzez porównanie sytuacji w USA i w Europie. Stany Zjednoczone są unią narodów, ras i religii, które mają takie same prawa polityczne, a przy tym nie zajmują jakiegoś wydzielonego obszaru. Grupy językowe, religijne i etniczne są w USA wzajemnie przemieszane. Zupełnie inaczej wygląda to w Europie, która składa się z odrębnych, historycznie ukształtowanych państw. Europa jednoczy państwa, a nie tylko narodowości. Dlatego Europa jest wprawdzie wielokulturowa, ale też i wielonarodowa. Większość narodów europejskich zajmuje swe rodzime terytoria, zdobyte dzięki podbojom i secesjom, wojnom i traktatom pokojowym. Ludy zwykle starały się rozbudować swą etnię czy narodowość w państwo narodowe, ponieważ traktowały swe terytorium jako podstawę potęgi politycznej. Tym sposobem w XIX i XX wieku granice kulturowe, to znaczy językowo-etniczne, pokryły się z granicami politycznymi. W państwach o strukturze federalistycznej wielokulturowość w żadnym razie nie pociąga za sobą ujemnych skutków. Regułę tę naruszyły Belgia i Czechosłowacja, co doprowadziło do poważnych konfliktów językowych, a na koniec do rozpadu Czechosłowacji na Czechy i Słowację oraz do podziału Belgii na dwa terytoria językowe. W Czechosłowacji w 1920 roku języki czeski i słowacki stały się urzędowymi językami państwowymi. Niezadowalający był status języka niemieckiego, który jako język dawnych wiedeńskich władców nie uzyskał pozycji równoprawnej z czeskim i słowackim. Tym jednak, co w okresie międzywojennym paraliżowało państwo, a pod koniec XX wieku doprowadziło do jego rozpadu, był model jednorodnego państwa centralistycznego. W unifikującym państwie centralistycznym narody wykazują tendencję odśrodkową. Ale wystarczy im dać federalistyczną konstytucję, a zaraz zmienią swą tendencję na dośrodkową. Już w XIX wieku stwierdził to austriacki liberał Adolph Fischhof10. Państwo może być fede- 10Adolph Fischhof, Oesterreich und die Burgschaften seines Bestandes, Wien 1869, s. 111 336 ralistyczne, nie będąc państwem wielonarodowym. Jeśli jednak jest państwem wielonarodowym to musi być państwem federalistycznym. 9. W nowoczesnych społeczeństwach występuje sieć wielorakich relacji, lojalności i interesów indywidualnej i zbiorowej natury. Wielokulturowe społeczeństwa tylko wtedy będą mogły przetrwać jako państwowe organizmy polityczne, gdy uda się im rozdzielić tożsamość kulturową i tożsamość polityczną. Gdy tożsamości się mnożą, etnizacja polityczna traci na znaczeniu. Wspólnota polityczna może - jak wywodzą Michael Walzer i Jiirgen Habermas - wymagać od swych obywateli lojalności politycznej, ale w żadnym razie nie asymilacji kulturowej11. Państwo stwarza jedynie ramy polityczne, w których społeczeństwo cywilne rozwija swe własne reguły. Na fundamencie neutralności kulturowej państwa może się uformować społeczeństwo cywilne, które tolerancję kulturową uważa za jedną z cnót. Właśnie w ten sposób w Szwajcarii i Stanach Zjednoczonych wykształciło się poczucie wspólnoty. Obywateli cechuje dwojaka lojalność: polityczna i kulturowa. Również w Europie, podobnie jak w Stanach Zjednoczonych i w Szwajcarii, kultura musi pozostać bez konkretyzującej nazwy. Obywatele - by użyć sformułowania, które pochodzi od Horacego M. Kallena - pozostają „obywatelami z dywizem w nazwie": Niemco-Szwajcarami, Włocho-Szwaj-carami, Afro-Amerykanami i Anglo-Amerykanami, Węgro-Europejczykami czy Austro-Europejczykami12. 11 Idę tu za interesującymi wywodami Michaela Walzera, Zivile Gesellschaft und amerikanische Demokratie, Berlin 1992; Jiirgena Habermasa, Staatsbiirgerschaft und nationale ldentitdt. Oberlegungen tur europdischen Zukunft, w: Nicole Dewandre, Jacques Lenoble (red.), Projekt Europa. Postnationale ldentitdt: Grundlage fur eine europaische Demokratie?, Berlin 1994. 12 Horace Meyer Kallen był zdecydowanym przeciwnikiem kampanii amerykanizacji i w miejsce polityki melting-pot optował za demokratyczną zasadą współistnienia różnorakich grup etnicznych. Urodzi! się w Niemczech w 1882 roku i jako dziecko wyjechał do Stanów Zjednoczonych. Należał do najwybitniejszych intelektualistów drugiego pokolenia żydowskiej imigracji początków XX wieku. W 1924 roku ukazała się jego apologia równości gospodarczej i politycznej oraz odrębności kulturowej. Horace Meyer Kallen, Culture and Democracy in the United States, New York 1924. Zob. również: Otto Kallscheuer, Einleitung, w: Michael Walzer, Zivile Gesellschaft und amerikanische Demokratie, Berlin 1992. 337 Jest rzeczą oczywistą, że podwójna tożsamość generuje napięcia, bo ciągle musi się pojawić spór, która ze stron sprzęgniętych łącznikiem jest ważniejsza. W państwie wielonarodowym lojalność polityczna nigdy nie jest związana z konkretną barwą skóry, z konkretną religią czy z konkretnym językiem, dlatego pozostaje ona przede wszystkim lojalnością obywatela względem państwa. Okoliczność ta wyjaśnia, dlaczego Amerykanie i Szwajcarzy tak wysoko sobie cenią swój republikanizm i swą konstytucję, swą historię i swą flagę. Trzeba jednak unikać błędnych wyobrażeń: w wieku XX również w państwach wielonarodowych wspólny dla wszystkich system gospodarczy, transportowy, komunikacyjny i wychowawczy doprowadził do powstania wspólnej kultury codziennej. Gdy Szwajcar podróżuje za granicę, z reguły czuje się Szwajcarem, choć we własnym kraju podkreśla swój kantonalny czy językowy, a niekiedy nawet swój religijny rodowód. Ambiwalencja ta wskazuje, że „obywatele z łącznikiem w nazwie" dostosowują się do swego otoczenia i niczym kameleon przybierają rozmaite barwy. Mimo odmienności języków, zarówno w Szwajcarii, jak i w Stanach Zjednoczonych wykształcił się typ kulturowego Helweto-Szwajcara i Amerykano-Amerykanina. Im bardziej proces nacjonalizacji państwa wykracza poza dziedzinę gospodarki i polityki, by dosięgnąć sfery ducha, tym mocniejsza staje się reakcja obronna mniejszości kulturowych, które zaczynają podkreślać swój mniejszościowy status i eksponować swą kulturową odrębność, co może się przeradzać w rebelię polityczną. Presja polityczno-gopodarcza, wywierana przez Szwajcarię niemieckojęzyczną, powoduje, że w ostatnich latach Szwajcarzy francuskojęzyczni mocniej akcentują swą kulturową swoistość i dla jej obrony wynajdują Romandię jako sztuczną jednostkę terytorialną. 10. Europa pod znakiem imigracji. Społeczeństwo imigracyjne stało się regułą, choć uporczywie utrzymuje się mniemanie, że ma ono charakter wyjątku 13. 13 Por. Daniel Cohn-Bendit, Thomas Schmid, Heimat Babylon. Das Wagnis der nultikulturellen Demokratie, Hamburg 1992, ss. 14 i 318. 338 Jak słusznie stwierdzają Daniel Cohn-Bendit i THOMAS Schmid obcy stracili swa obcość i stali się zwykłymi członkami społeczeństwa.Zmusiło to autochtonów do tycznej refleksji nad etnocentrycznym absolutyzmem nych wartości i własnej kultury. Według Georga Simmla, obcy nie jest wędrowcem, który dziś przybywa, by jutro odjechać, lecz kimś, kto dziś przybywa, by jutro pozostać 14. Europejskie państwo narodowe podlega procesom postępującej erozji, które naruszają rolę narodowości. Z drugiej strony - w odpowiedzi na proces zachodnioeuropejskiej integracji, rozpad Związku Radzieckiego i ogromną imigrację - narodowość ponownie zyskuje na znaczeniu. Poczynając od lat sześćdziesiątych, większość państw europejskich stała się barwniejsza pod etnicznym i kulturowym względem. Proces ten kontrastuje z procesem ujednolicania, który wcześniej (bądź jednocześnie) przeszły państwa narodowe. Wzrostowi niejednolitości państw narodowych, uwarunkowanej przez imigrację, towarzyszy ograniczenie suwerenności, narzucone przez zjawisko globalizacji. Obie tendencje doprowadziły w Europie Zachodniej do ożywionych dyskusji nad polityką wobec uchodźców i cudzoziemców, nad stosunkiem do Europy, a także nad procedurą przyznawania obywatelstwa. Unia Europejska stara się co prawda urzeczywistnić zasadę swobodnego wyboru miejsca pracy, ale nie naruszyła umocowanego w prawie międzynarodowym prawa państw narodowych do wyłącznego decydowania o przynależności państwowej15. Patrząc na ograniczenie suwerenności, wywołane przez zależności międzynarodowe poszczególnych państw, na coraz gęstszą sieć transportu i komunikacji, na ruchy migracyjne, trudno nie dostrzec fundamentalnej roli obywatelstwa. Setki tysiący ludzi znają tę sytuację z codziennego doświadczenia: 14 Georg Simmel, Exkurs Uher den Fremden, w: G. Simmel, Sozialogie. Unter-suchungen uber die Formen der Vergesellschaftung, Gesamtausgabe, t. 2, Frankfurt a. M. 1992, ss. 764-771. 15 Podobne wywody można znaleźć u Rogersa Brubakera, któremu zawdzięczam wiele inspiracji: Rogers Brubaker, Slaats-Burger. Frankreich und Deulschland w" historischen Vergleich, Hamburg 1994. 339 Osiedlili się w kraju swej aktywności zarobkowej, ale nie mają w nim praw obywatelskich. W efekcie tej anomalii wielu z nich posiada wprawdzie mniej czy bardziej pewny status mieszkańców, gwarantujący im określone prawa ekonomiczne i socjalne, ale nie może się uważać za pełnoprawnych obywateli, ponieważ nie przysługują im obywatelskie prawa polityczne. Ani poszczególne państwa, ani Unia Europejska nie będą mogły na dłuższą metę pozostać przy tej praktyce półobywatelstwa. To zasadnicza różnica, czy imigranci natrafiają na etniczną, językową bądź religijną wspólnotę opartą na fundamentach terytorialnych, czy też na wspólnotę pozbawioną takich fundamentów. W Europie imigranci wszędzie natrafiają na terytoria, których autochtoni bronią jako swego stanu posiadania. W Ameryce Północnej natomiast imigracja jest czymś znacznie prostszym, ponieważ przybysze napotykają tam jedynie odłamy narodowości, grup etnicznych czy wspólnot religijnych, które nie zunifikowały państwa. Gdy kultura i etnia nie stanowią głównych elementów definicji państwa, czynniki socjopsychologiczne pozwalają imigrantom na szybszą asymilację z nową kulturą, nawet jeśli nie otrzymują oni od razu obywatelstwa. Masowe wędrówki imigrantów ekonomicznych i uchodźców sprawiają, że Europa zaczyna bardziej przypominać Stany Zjednoczone i powoli przeobraża się w prawdziwe społeczeństwo wielokulturowe. Integracja gospodarcza zamazuje granice polityczne. Nowe społeczeństwo wielokulturowe potrzebuje modus vivendi, który umożliwi wielość pośród jedności. U końca XX wieku ani segregacji, ani banicji nie można uznać za godne rozwiązanie problemów etniczno-narodowych. Segregacja zakłada, że między dwiema grupami etnicznymi, religijnymi czy kulturowymi jest zbyt wielka różnica i że zatem należy ją utwierdzić, stosując organizacyjne formy rozdziału. Jawnie czy skrycie koncepcja ta nawiązuje do idei apartheidu, która przyjmuje, że obcych należy wykluczyć ze wspólnoty. Ten sam sposób myślenia stoi za strategią separacji. Również pełna asymilacja jest nie do przyjęcia dla mniejszości, ponieważ zakłada zasadnicze zniesienie różnic między poszczególnymi mniejszościami. 340 Jak podkreśla austriacki politolog Joseph Marko, tylko autonomia i integracja instytucjonalnie umożliwijaja na gruncie wzajemnej równości - pluralistyczny stosunek do różnic kulturowych 16. Wielokulturowość jest możliwa dopiero wtedy, gdy każdą z kultur uważa się za uprawnioną. W praktyce życia państwowego akceptacja różnic oznacza konieczność pewnej autonomii. Napięcie między autonomią i integracją musi się utrzymywać, by mniejszość ani się całkiem nie zasymilowała, ani nie zamknęła ukradkiem we własnym getcie. Trudne zadanie, które ma przed sobą Unia Europejska, polega na podtrzymywaniu tożsamości kulturowej rodzimych narodów europejskich i ich terytoriów, a zarazem na umożliwianiu ludziom mobilności społecznej w nowoczesnym społeczeństwie. Model szwajcarski mógłby się okazać godny naśladownictwa. Europa w pewnym sensie musi zdecydować, którą drogą chce pójść: drogą bałkanizacji czy drogą helwetyzacji? Los historyczny chciał, by Sarajewo dwukrotnie - na początku i pod koniec naszego stulecia - stało się przestrogą. Zabójstwo habsburskiego następcy tronu Franciszka Ferdynanda 28 czerwca 1914 roku wtrąciło Europę w czteroletnią nacjonalistyczną wojnę domową. Na powojennych zgliszczach powstał świat państw, który znów miał lec w gruzach z powodu zbyt daleko posuniętego nacjonalizmu. Podczas wojny w byłej Jugosławii Sarajewo ponownie znalazło się w centrum polityki międzynarodowej jako negatywny symbol etnonacjonalistycznego szaleństwa. Na Bałkanach i w wielu innych regionach doszło do brutalnej radykalizacji etnonarodowego projektu, który wywarł znaczny wpływ na architekturę świata państw europejskich. W toku procesów modernizacyjnych europejskie strefy czasu historycznego na różny sposób przechodzą narastającą etnizację polityki i społeczeństwa. Sarajewo jest wszędzie. 16 Joseph Marko, Autonomie und Integration. Rechtsinstitute des Nationalitalen-rechts im funktionalen Yergleich, Wien-Kóln-Graz 1995, ss. 25-36. 341 PODZIĘKOWANIE Swe powstanie książka ta zawdzięcza przede wszystkim memu pobytowi na Węgrzech, gdzie w roku akademickim 1994/95 przebywałem jako stypendysta w Collegium Budapest. W pierwszej kolejności dziękuję jego rektorowi, prof. Lajosowi Vekasowi, oraz Fredowi Girodowi i innym stypendystom za miłą i inspirującą atmosferę, jaka panowała w tym Institute for Advanced Study. Wyrazy wdzięczności kieruję również do Board of Trustees z jej przewodniczącym, prof. Wolfem Lepeniesem, oraz do Rady Naukowej, na której czele stoi prof. Heinrich Ursprung. Szczególnie przyjacielskie więzy połączyły mnie z prof. Rudolfem Andorką i Heinzem A. Hertachem. Książka nie mogłaby powstać, gdyby nie pomoc mych koleżanek i kolegów z Seminarium Dziejów Najnowszych na Uniwersytecie Fryburskim. Lic. phil. Irenę Dias-Kung jak zawsze kompetentnie koordynowała wysiłki pomiędzy Budapesztem, Fryburgiem i Zurychem; Elisabeth Loepfe z wielką cierpliwością przepisywała niezliczone wersje manuskryptu; lic. phil. Roland Briilisauer i Urs Fischer pomagali mi w pracach nad końcową redakcją i korektą tekstu. Jestem im ogromnie wdzięczny, bo tylko za ich sprawą wypadek na nartach, który przydarzył mi się 22 lutego w górach Wallisu, nie przerwał realizacji całego zamierzenia. Wszystkich autorów i kolegów, na których inspiracje i wsparcie mogłem liczyć, wymieniam w przypisach do poszczególnych rozdziałów. W przypisach podaję również dane bibliograficzne, przy czym tytuł za pierwszym razem przytaczam w pełnym brzmieniu, a potem w skróconej wersji. Za wsparcie finansowe winien jestem podziękę fundacji Kulturstiftung Landis & Gyr z kantonu Zug, a także Fundacji Jubileuszowej Szwajcarskiego Banku Ludowego. Stroną finansową zajmował się dr Joseph Jung z Zurychu, czym zaskarbił sobie mą ogromną wdzięczność. W wydawnictwie Neue Ziircher Zeitung Manfred Papst z wielką troską nadzorował proces wydawniczy, za co serdecznie mu dziękuję. Moja żona Marta Altermatt-Joller zawsze była dla mnie kimś więcej niż pierwszą, krytyczną czytelniczką. Książkę dedykuję naszym trojgu dzieciom - Bernardowi, Krzysz-tofowi i Monice - w nadziei, że wielokulturowe doświadczenia lat 1994-1995 przyniosą im kiedyś owoce. Fryburg, lipiec 1996 Urs Altermat SPIS TREŚCI Tadeusz Mazowiecki, Wstęp 5 Prolog SARAJEWO NIE JEST ODOSOBNIONYM PRZYPADKIEM 7 Część pierwsza EUROPEJSKIE STREFY CZASU HISTORYCZNEGO I POJĘCIE NARODU 21 1. CZYM WŁAŚCIWIE JEST NARÓD? 26 Pojęciowa wieża Babel 27 Przegląd definicji 30 Dwa warianty: naród państwowy i naród kulturowy 35 Francja i Niemcy: asymilacja i różnica 39 Nacjonalizm wschodnioeuropejski? 43 Świecka ideologia integracji 47 Procesy ogólnospołeczne 53 Nowe zaklęcie 57 Czym jest etnia? 60 Naród - etnia uznana przez prawo międzynarodowe? 63 2. OD PAŃSTWA NARODOWEGO DO NARODU PAŃSTAWOWEGO 68 Europejskie strefy czasu historycznego 68 Pięć okresów w dziejach powstawania europejskich państw narodowych 72 Powstawanie państwa i powstawanie narodu: dwa skomplikowane procesy 79 Węgry i Siedmiogród: od wielokulturowego do etnicznego rozumienia narodu 82 Czechosłowacja: rozpad wielokulturowego świata 90 Cuius regio, eius natio 93 Ludobójstwo: któż jeszcze pamięta o Ormianach? 96 Część druga ETNONACJONALIZM — EUROPEJSKA ZMORA 127 1. POTAJEMNY POWRÓT SACRUM 134 Powrót religii w sferze politycznej 136 Fundamentalizm jako protest nowoczesnego świata 138 Koniec procesu sekularyzacji? 141 Różnice między wschodem i zachodem Europy 143 Dialektyczna więź religii i nacjonalizmu 145 Symbioza kulturowa: Polska 150 Parytet: Szwajcaria 153 Katolicyzm kontra państwo narodowe 155 Europa Południowo-Wschodnia: od milletu do narodu 159 Bośnia: compositum mixtum 162 Wielokulturowa misja Kościołów 166 2. BITWA JĘZYKÓW 167 Nacjonalizm językowy 168 Ujednolicająca polityka językowa 173 Madziaryzacja Węgier 175 Podziały etniczne jako europejska tradycja 180 Kwestia niemiecka 184 Antyteza: Belgia i Szwajcaria 188 Pełzająca belgizacja 196 3. ETNIZACJA SPOŁECZEŃSTWA I POLITYKI 212 Etnizacja jako strategia 213 Między dżihadem i McWorldem 217 Zachód kontra reszta świata 221 Bunt przeciwko państwu narodowemu 224 Kozioł ofiarny: imigranci 228 Pożoga ksenofobii 233 Naturalizacja jako drugi etap asymilacji 236 Część trzecia EUROPA, ACH, EUROPA! 241 1. EUROPA ZACHODNIA POD UROKIEM POPULIZMU 247 Partie prawicowo-populistyczne w okresie powojennym 248 Populistyczny syndrom 263 Ofiary procesów modernizacji 267 Odwrót od instytucji ugody demokratycznej 269 Wpływ środków masowego przekazu 272 Prekursorzy etnonacjonalizmu 274 2 ANTYEUROPEJSKIE NASTROJE 277 Referenda europejskie 1972-1995 278 Populistyczne „nie" 283 Lęk o suwerenność narodową 287 Narastający eurosceptycyzm 290 Kryzys zaufania 294 3. EUROPA BEZ NARODU EUROPEJSKIEGO 300 Gdzie przebiegają granice Europy? 301 Europa Środkowowschodnia: zagubiony region między granicami i epokami 306 Kurczący się Wschód 313 Europa obligatoryjna, Europa fakultatywna 317 Demos i etnos 321 Epilog NIEMCO-SZWAJCARZY, AFRO-AMERYKANIE, WĘGRO-EUROPEJCZYCY 325 Podziękowanie 341 Mapy 353-356