9 Spis treści Wprowadzenie Rozdział I Zagrożenia życia u progu XXI wieku. 1. 2. 3. 4. 5. 6. Zagadnienia wstępne............................................................................ Zagrożenia zewnętrzne.......................................................................... Zagrożenia wewnętrzne........................................................................ Gry komputerowe ................................................................................ Neurotyzm, choroby psychiczne i choroby związane ze stanem psychicznym Starzenie się gatunku ludzkiego ............................................................ Rozdział II Rezygnacja z życia ....................................... 1. Psychologiczne podejście do samobójstw. 2. 3. 4. 5. 6. 7. Socjologiczna interpretacja samobójstw......................................... Dynamika samobójstw w Polsce w latach 1962-2000..................... Samobójstwa w niektórych państwach.......................................... Cechy demograficzne sprawców samobójstw w Polsce.................. Sytuacje, które mogą doprowadzać młodocianych do samobójstwa.. Czynniki zmieniające ryzyko zachowań samobójczych u młodzieży 13 13 19 57 63 . 67 . 76 . 87 87 96 98 . 101 . 104 . 110 . 133 Rozdział III Niszczenie życia............................................................................................ 139 1. Alkoholizm............................................................................................ 139 2. Narkomania .......................................................................................... 179 3. Problem osób chorych na AIDS .............................................................. 206 4. Nikotynizm............................................................................................ 225 5. Nadużywanie substancji psychoaktywnych jako zachowanie wyuczone ...... 241 Rozdział IV Narażanie życia.......................................................................................... 1. Życie na zasadzie ryzyka .................................................................... 2. Potencjał wiktymogenny .................................................................... 3. Znęcanie się nad dziećmi .................................................................... 4. Postawy antywiktymizacyjne na podstawie bezpieczeństwa w ruchu drogowym ............................................................................ 5. Przeciążenie pracą.............................................................................. 6. Choroba wieńcowa jako przykład ujemnych czynników środowiskowych 7. Sporty ekstremalne ............................................................................ Rozdział V Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia.............................................. 1. Ustawowa definicja pojęcia bezrobotnego i osoby poszukującej pracy .... 2. Kategorie bezrobocia.......................................................................... 3. Bezrobocie a pasożytnictwo, alkoholizm i przestępczość........................ 4. Psychiczne konsekwencje utraty pracy.................................................. 5. Poziom wykształcenia a stosunek do zjawiska bezrobocia...................... Rozdział VI Strach przed terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje 1. Znaczenie terminów „terror" i „terroryzm"........................................... 2. Podłoże terroryzmu............................................................................ 3. Typologia organizacji terrorystycznych................................................ 4. B ioterroryzm...................................................................................... 5. Psychologiczne konsekwencje terroryzmu............................................ Rozdział VII Sytuacja pacjenta w wyniku błędu lekarskiego.............................................. 1. Definicja terminu „błąd lekarski" ........................................................ 2. Klasyfikacja błędów lekarskich............................................................ 3. Dylematy prawno-moralne.................................................................. Rozdział VIII W oczekiwaniu na śmierć............................................................................ 1. Śmierć jako fenomen psychologiczny i społeczny.................................. 2. Lęk przed śmiercią i lęk przed umieraniem............................................ 3. Ból a cierpienie.................................................................................. 4. Uczestniczenie w cudzej śmierci.......................................................... 4 247 247 254 269 271 284 294 298 301 301 302 309 312 316 321 321 322 323 325 328 339 339 340 341 353 353 359 361 370 5. Rola układu immunologicznego w przezwyciężaniu ciężkich chorób .......... 371 6. Znaczenie nastawienia psychicznego, myśli i emocjii w terapii raka............ 376 Rozdział IX Śmierć bliskich.............................................................................................. 383 1. Reakcja żałoby ...................................................................................... 383 2. Żałoba jako zadanie................................................................................ 386 3. Mechanizmy obronne.............................................................................. 387 4. Etapy i fazy żałoby ................................................................................ 388 5. Patologie reakcji żałoby.......................................................................... 392 Rozdział X Życie w innym wymiarze................................................................................ 401 1. Twórczość a osobowość twórcy .............................................................. 401 2. Typologia twórców ................................................................................ 407 Rozdział XI Ograniczoność życia ...................................................................................... 425 1. Pojęcie sprawności ................................................................................ 425 2. Zjawisko niepełnosprawności wśród ludzi młodych .................................. 426 3. Forma i zakres opieki nad inwalidami ...................................................... 428 4. Rezolucja Światowego Zgromadzenia Organizacji Zdrowia z 1992 r........... 430 5. Dokument Stolicy Apostolskiej dotyczący Międzynarodowego Roku Osób Niepełnosprawnych........................................................................ 431 6. Rewalidacja niepełnosprawnych.............................................................. 434 Rozdział XII Życie poza ludźmi.......................................................................................... 461 1. Alienacja, samotność i osamotnienie w ujęciu psychologicznym ................ 461 2. Prywatność............................................................................................ 467 3. Samotność chroniczna............................................................................ 471 4. Przypadki skrajnego osamotnienia............................................................ 473 5. Samotne rodzicielstwo............................................................................ 474 6. Poszczególne przypadki samotności ludzi młodych.................................... 480 7. Wartość więzi jednostki z otoczeniem...................................................... 485 Rozdział XIII W stronę pełni życia ...................................................................................... 489 1. Poglądy filozofów i przedstawicieli innych nauk na sens życia człowieka .... 489 5 2. Znaczenie higieny psychicznej dla pełnego rozwoju człowieka.......... Wabrana literatura................................................................................ Wykaz okienek problemowych 1. Klonowanie człowieka - zagrożenie i nadzieje.............................. 2. Hodowla nowych organów.......................................................... 3. Handel żywym towarem jako rodzaj przestępczości zorganizowanej 4. Internet a pornografia dziecięca.................................................... 5. Przestępstwa na tle nienawiści w Internecie .................................. 6. Amok. Transkulturowe rozważania nad ekstremalną formą ludzkiej agresji........................................................................................ 7. Szósty Raport Specjalny dla Kongresu USA o alkoholizmie (wybrane problemy) .................................................................... 8. Narkotyki biogenne.................................................................... 9. Przewlekłe zmęczenie - epidemia XXI wieku?.............................. 10. Wskazówki dla chorych na raka .................................................. 20 34 55 58 68 73 149 203 289 380 Wprowadzenie Prezentowana książka dotyczy podstawowych problemów człowieka żyjącego we współczesnym świecie. Problemy życia i śmierci mają powszechny charakter i towarzyszą człowiekowi od początków jego istnienia. Ich zakres objęty analizą jest szeroki. Uwzględniono możliwie całościowe spektrum zjawisk stanowiących zagrożenie dla zdrowia i życia człowieka tak w sensie biologicznym, jak i w wymiarze psychologicznym i społecznym. O życiu i śmierci napisano najwięcej i dlatego ciągłe trzeba zaczynać od początku. Czym właściwie jest życie? Idealny ład to bezruch, a więc brak życia. Czysty chaos to brak zdolności do czegokolwiek, a więc i do istnienia. Życie jest bezustanną walką porządku z chaosem. Definicja życia, jego istota, to problem, który nurtuje przedstawicieli wielu dyscyplin naukowych. Jak wielkie są różnice w definiowaniu życia świadczy m.in. przegląd definicji zaczerpnięty z Encyklopedii Brytyjskiej1. 1) Definicja fizjologiczna: „Życie określa się jako dowolny układ zdolny do wykonywania takich czynności jak jedzenie, trawienie, wydalanie, oddychanie, poruszanie się, rośniecie, rozmnażanie i reagowanie na bodźce zewnętrzne (...)". 2) Definicja metaboliczna: „(...) Definicja ta cieszy się wciąż popularnością u wielu biologów. Opisuje ona układ żywy jako obiekt posiadający określone granice, wymieniający część swojej energii z otoczeniem, lecz nie zmieniający swych ogólnych właściwości, przynajmniej w ciągu pewnego czasu (...)". 3) Definicja biologiczna: „(...) Definicja biochemiczna (albo molekulamo-biologiczna) widzi żywe organizmy jako układy zawierające odtwarzalną informację dziedziczną, zakodowaną w cząstkach kwasów nukleinowych, które metabolizują (sterują) przemianą przez regulację szybkości reakcji chemicznych za pomocą katalizatorów białkowych, zwanych enzymami". 4) Definicja genetyczna: „(...) Genetyczna definicja życia byłaby więc taka: jest to układ zdolny do ewolucji przez dobór naturalny". 5) Definicja termodynamiczna: „(...) Układy żywe można by więc zdefiniować jako zlokalizowane obszary, w których następuje ciągły wzrost uporządkowania". 1 / Encyklopedia Britannica 1973, Vol. 13, s. 1083, cyt. za A. Szyszko-Bohusz, Problematyka i wyniki badań nad stanami świadomości. Kraków 1993. 7 Na granicy życia i śmierci Żadna z tych definicji nie jest zadowalająca. Słusznie wskazuje A. Szyszko-Bohusz, że odpowiedź na pytanie „czym jest życie", jest równoznaczna „z uzyskaniem wiedzy również o pojęciach pochodnych jak „świadomość", „pamięć", „dziedziczność", „osobowość" i wielu innych, których „racja bytu" jest uzależniona całkowicie od tego pojęcia pierwotnego i źródłowego"2. W 1968 r. specjalny komitet powołany w Harvard University (USA) po raz pierwszy w sposób formalny określił kryteria śmierci mózgu. Według kryteriów harwardzkich „całkowita i nieodwracalna utrata funkcjonowania całego mózgu" oznacza śmierć mózgu i jest równoznaczna ze śmiercią człowieka. W Polsce w 1990 r. przyjęto tzw. zmodyfikowaną definicję śmierci, w myśl której „nieodwracalne ustanie funkcji pnia mózgu oznacza śmierć mózgu jako całości"3. Metody, techniki i narzędzia usuwania wielu zakłóceń są przekazywane w znacznej mierze genetycznie. Organizm niejako od urodzenia wie, jak dbać o utrzymanie porządku we własnym domu. Przywracanie harmonii wymaga jednak energii. Jej wydatek ponad pewien poziom staje się dla organizmu wysiłkiem, a wysiłek - po przekroczeniu pewnych granic - cierpieniem. Mimo możliwości odnawiania, zasób energii w organizmie jest ograniczony, a więc cierpienie musi mieć swoje granice. Natomiast zakłócenia mogą spotykać niektórych bez końca i wtedy właśnie nie starcza energii, brakuje sił do walki z losem, ustaje zdolność przywracania biologicznego porządku. Nić życia pęka pod ciężarem zakłóceń-przeciwności, a właściwie rozgrywają się dwa splecione ze sobą w tajemniczy warkocz istnienia-wątki życia: physis i psyche. Kryzys współczesnej cywilizacji i jego przejawy oraz skutki są przyczyną wielu deformacji, jakie występują na całym świecie. Związane z nimi napięcia na liniach Wschód-Zachód i Północ Południe mają niewątpliwy wpływ na patologię instytucji i form naszej egzystencji. Z kolei konsumpcyjny model życia wyzwala egoizm, chciwość, zawiść, potęguje antagonizmy i w konsekwencji grozi różnego rodzaju konfliktami. Cena ludzkiego życia we współczesnym świecie maleje. Coraz częściej człowiek staje się jedynie przedmiotem, dodatkiem do rozwoju cywilizacji, chociaż jest jej twórcą. Nowym problemem ostatniej dekady XX w. była dehumanizacja życia. Nastąpiła zmiana systemu wartości. Wartości moralne zaczęły ustępować przed kultem pieniądza. Wszystkie zagrożenia towarzyszące człowiekowi odbijają się ujemnie na ludzkiej osobowości, naruszają zdrowie psychiczne, szkodzą jednostce i pośrednio całemu społeczeństwu. Człowiek nie może normalnie pracować, normalnie funkcjonować i spokojnie się rozwijać. Pojawiają się negatywne zjawiska psychiczne, stany napięć i stresów, lęki, frustracje i de- 2 A. Szyszko-Bohusz, op. cit., s. 13. 3 H. Kwieciński i inni, W sprawie orzekania stanu śmierci mózgu. „Neurologia i Neurochirurgia Polska" t. 28, supl. I, s. 157-166; Komunikat o stanowisku Krajowych Zespołów Specjalistycznych w dziedzinach: anestezjologii i intensywnej terapii, neurologii, neurochirurgii i medycyny sądowej w sprawie kryteriów śmierci mózgu. Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej, Warszawa 1990. 8 Wprowadzenie presje. Jednostka funkcjonuje w sytuacjach przekraczających jej odporność psychiczną. Stara się sprostać nadmiernym wymaganiom, konfliktom, stanom dysonansu poznawczego. Tematyka tej książki należy do uniwersalnej problematyki. Już samo życie stanowić może bowiem sytuację trudu. Pięknie pisał Juliusz Słowacki w Beniowskim, tymi słowami żaląc się na los: Bóg sam wie tylko, jak mi było trudno, Do tego życia, co mi dał, przywyknąć, Iść co dnia drogą rozpaczy odludną, Co dnia uczucia rozrzucać, czuć, niknąć... Życie każdego człowieka jest zindywidualizowane m.in. poprzez występujące w nim sytuacje trudne. Mamy kłopoty ze swoim zdrowiem, z rodziną, pracą, przyjaciółmi itp. Skala tych kłopotów jest różna - od chwilowych kryzysów psychicznych po stałe stany depresji. Jakże często pogorszenie sytuacji materialnej, obniżenie prestiżu społecznego stwarza nowe problemy. Trudności usuwa się, aby życie było lepsze i godniejsze. Ale w pewnych specyficznych warunkach nawet najwyższe wartości mogą stracić dla jednostki swoje znaczenie. Coraz częściej mamy do czynienia z samobójstwem jako wyborem metody rozwiązania kłopotów życiowych. Niniejsza praca jest przepojona filozofią optymizmu, a wnioski z niej wynikające mogą przyczynić się do zmniejszenia zakresu podatności na stanie się ofiarą w szerokim tego słowa znaczeniu. Musimy zdawać sobie bowiem sprawę z tego, że -jak pisała Maria Konopnicka: Przyszłość to trud. Nie zejdzie ona z nieba Przez żaden cud, lecz zdobyć ją potrzeba, I w służbę dać jej lata ze zapału, Co serce rwą w krainę ideału... Godne życie jest prawem i przywilejem każdego z nas w każdym okresie naszej egzystencji. Społeczeństwo powinno nam to umożliwić, lecz jednocześnie każdy z nas powinien nauczyć się tego trudnego zadania. Zjawiskiem społecznym wpływającym na naszą kondycję jest życie „poza ludźmi", w warunkach osamotnienia. Ma ono swój wymiar psychologiczny i filozoficzny. Samotność jest badana w relacji do indywidualnych oraz społecznych dewiacji w zachowaniu. Poszukuje się także związku między poczuciem samotności a depresją, stresem, wrogością w stosunku do innych osób oraz oceną własnej wartości4. 4 B. Holyst, Przywróceni życiu. Warszawa 1991, s. 5. 9 Na granicy życia i śmierci Odróżnia się cztery kategorie izolacji: 1) zamknięcie w ograniczonej przestrzeni, 2) se paracja od osób, miejsc czy rzeczy, do których jest się przyzwyczajonym, 3) całkowit usunięcie człowieka ze środowiska przez redukcję lub eliminację stymulacji, 4) monotc nizacja stymulacji, poddawanie człowieka nieprzerwanemu działaniu niezmiennyc bodźców, co powoduje, że przestaje on na nie reagować5. Samotność dotyczy także tajemniczych wymiarów ludzkości, jak powiedziałby Marce Proust. Chodzi w szczególności o ustalenie dynamizmów, za pomocą których przyjmuji się lub odrzuca pewne właściwości własnego „ja" lub otoczenie. Współczesne badania ni< pozwalają odpowiedzieć na pytanie, w jakim stopniu pochodzenie, istota i rodzaj samot ności, a także sposoby jej przezwyciężenia są kwestią wolności, odpowiedzialności, śro dowiska czy genetyki. Zajmując się od ponad 40 lat zagadnieniami kryminalistyki, kryminologii, wiktymologi: i psychologii sądowej z konieczności badawczej podejmowałem tematy życia i śmierci Z czasem moje studia nad tymi zjawiskami zaczęły przybierać formę refleksji filozoficznych, psychologicznych i socjologicznych. Syntezę wielu wątków badawczych stanowią publikacje: Samobójstwo -przypadek czy konieczność (PWN, Warszawa 1983) czy Przywróceni życiu (PWN, Warszawa 1991). Przedstawiona monografia znajduje się w tym samym nurcie badawczym. Jest to kontynuacja zainteresowań naukowych. Między innymi chodzi o dostarczenie wiedzy do działań psychoterapeutycznych, a także o kształtowanie postaw tolerancji wobec zjawiska „inności". Zwracam także uwagę na problematykę afirmacji życia oraz troski o jego jakość. Celem pracy jest dostarczenie teoretycznych przesłanek uzasadniających nadrzędną wartość życia rozumianego nie tylko jako fakt biologicznej egzystencji, lecz przede wszystkim jako możliwość samorealizacji, rozwoju własnej osobowości i aktywnego uczestniczenia w życiu z innymi ludźmi. Co pewien czas robimy bilans naszych klęsk i sukcesów. Czasem to rozliczenie dotyczy pytania: co z nas zostanie po śmierci, a co ulegnie zniszczeniu. Każdego dnia podejmujemy wiele decyzji, z których część okazuje się trudna, jeżeli towarzyszy im rzeczywisty konflikt i dysonans związany z dokonaniem wyboru. Każdy musi decydować o tym, co zrobić w nieprzewidzianych okolicznościach. Życie jest skomplikowane i wypełnione niezwykłymi sytuacjami6. Nasze decyzje mogą mieć skutki wielostronne i często decydują o dalszych losach, np. jeżeli człowiek nie rezygnuje z nadużywania alkoholu, systematycznie zażywa narkotyki, sprowadza niebezpieczeństwo dla swojego zdrowia, a nawet życia. W wiktymologii analizowany jest problem quasi-v/iny w postępowaniu pokrzywdzonego, a więc jego przyczynienie się do popełnienia przestępstwa, m.in. zabójstwa (victim-precipitated homicide)1. 5 P. H. Lindsay, D. A. Norman, Procesy przetwarzania informacji u człowieka. Wprowadzenie do psychologii (tłum. A. Kowaliszyn). Warszawa 1992, s. 556. 6 J. Rembowski, Samotność - problem psychologiczny. „Zdrowie Psychiczne" 1992, nr 3^ł,s. 79 i nast. 7 B. Hołyst, Wiktymologia. Warszawa 1990, s. 86 i nast. 10 Wprowadzenie Oczywiście nie wszystkie nasze decyzje są autonomiczne. Inni ludzie wywierają na nas wpływ, wspomnieć także trzeba o pewnych wydarzeniach, np. śmierci osób bliskich, powodujących pojawienie się syndromu żałoby. Zdarza się, że w takiej sytuacji jednostka traci wiarę w sens życia i nie widzi możliwości jego kontynuowania8. Inny problem to egzystencja osób wybitnie uzdolnionych. Jednostki odznaczające się wysoką potrzebą kreatywności i wysokim poziomem osiągnięć twórczych często pozostają na granicy życia i śmierci. Wyczerpanie się potencjału twórczego i niemożność tworzenia w wielu przypadkach prowadzi do obniżenia funkcji biologicznych organizmu i osłabienia kondycji psychicznej. W ekstremalnych sytuacjach występuje nawet śmierć samobójcza, o czym świadczą cytowane w pracy liczne przykłady9. Na uwagę zasługują także te jednostki, które nie mogą cieszyć się „pełnią życia". Ograniczoność życia wynika z niepełnosprawności funkcji biologicznych lub psychicznych. Na świecie żyje od 400 do 500 min ludzi niepełnosprawnych, a w Polsce co siódmy obywatel to osoba w jakimś stopniu niepełnosprawna. Ludzie ci wymagają nie tylko poprawienia warunków egzystencji, lecz również w znacznym stopniu pomocy w zakresie podniesienia kondycji psychicznej. Życie pracowite i godne nie kończy się ze śmiercią ciała. Pozostaje pamięć jako duchowa kontynuacja egzystencji ziemskiej. Nie długość życia decyduje o dostojeństwie człowieka. Następującymi słowami oddał tę myśl Adam Mickiewicz: Nie ten u mnie żył długo, kto wiek przeżył długi, Lecz kto życie wielkimi ozdobił zasługi, I na swym stopniu stojąc tak się dobrze sprawił, Że żal z słodką pamięcią dziedzicom zostawił. (Na akt weselny Józefa Niesiołowskiego, w. 33-36). Od najdawniejszych czasów ludzkość wierzyła w życie po śmierci, niemniej czasy wiary prostej i pewnej są dziś za nami. Nadszedł czas uczonych dysput i dowodów. W miejsce hamletowskiego pytania „Być albo nie być", ludzie stawiają pytania w rodzaju „Po co doświadczyłeś tej krótkiej ziemskiej egzystencji, jeżeli rzeczywistym celem jest egzystencja inna, definitywna". To, co wydaje się człowiekowi jedynie normalne, to życie. Każdy z nas przejawia niesłychaną wolę życia. Człowiek śmiertelnie chory, skazany na śmierć, ma nadzieję, że wyzdrowieje. Oczekuje bądź na cudowny lek, bądź liczy na łaskę. Chęć życia nie zmniejsza się z wiekiem. Nawet niewierzący chcieliby, aby istniał jakiś „tamten świat", wolny 8 K. M. Kmicik-Baran, Człowiek w sytuacjach samotności a poczucie osamotnienia. „Zdrowie Psychiczne" 1992, nr 3-4, s. 97. 9 J. McGraw, Samotność a K. Dąbrowskiego teoria dezintegracji pozytywnej - perspektywa interdyscyplinarna, w: B. Hołyst (red.): Człowiek w sytuacji trudnej. Warszawa 1991, s. 166. // od śmierci10. Oficjalny dokument Kościoła katolickiego potwierdza większość tych refleksji: „To właśnie wobec śmierci zagadka losu ludzkiego dosięga szczytu. Nie tylko cierpienia i postępująca degradacja ciała dręczą człowieka; o wiele bardziej dręczy go strach przed definitywną destrukcją. Jakimś wewnętrznym odruchem serca odrzuca i sprzeciwia się tej całkowitej ruinie i tej ostatecznej klęsce własnej osoby. Zalążek wieczności, jaki człowiek w sobie nosi, buntuje się przeciwko śmierci" (Gaudium et spes). Literacko przedstawił kwestię nieśmiertelności Adam Asnyk pisząc m.in.: Lecz błyśnie dzień! lecz błyśnie dzień, W którym duch ludzki na nowo Ożywi zeschły życia pień, Girlandę kwiecia różową (...) I żywych natchnień złota nić Przywiąże prawdy zdobyte. Co nieśmiertelne, musi żyć, Choć zmienia kształty zużyte. (Przeminął czas, w. 49-52,61-64) Owo przemijanie stanowi właśnie największą tajemnicę ludzkiej egzystencji. W wydawnictwie Cindarella Books ukazały się już moje przemyślenia i refleksje na temat życia i śmierci. Niniejsza książka stanowi nowe spojrzenie na tę problematykę z punktu widzenia kryminologii i wiktymologii. Właśnie te dziedziny nauki zajmują się problemami zagrażającymi życiu i zdrowiu. Kryminalizacja i wiktymizacja należą do częstych zjawisk codziennych. Te procesy wpływają na zmiany w egzystencji człowieka, np. zabójstwa i samobójstwa z reguły pozostawiają trwałe ślady w psychice osób bliskich oraz przyjaciół. Zdarzają się nawet przypadki śmierci samobójczej po zabójstwie kogoś bliskiego. Problematyka tej książki nie należy do łatwego materiału percepcyjnego. Lektura wielu zagadnień wymaga znajomości filozofii czy psychologii. Mimo to Czytelnicy sięgną po tę książkę, aby zrozumieć i usprawiedliwić swój stan psychiczny i sytuację życiową lub też profilaktycznie, by uniknąć grożących niebezpieczeństw. W encyklice Veritatis splendor (Blask prawdy) Jan Paweł II przedstawił kryzys współczesnej kultury, który jest kryzysem tożsamości człowieka. Ta właśnie encyklika ukazuje, że błądzący człowiek może wejść „w przestrzeń pokory i związać swoje serce, rozum i wolę z prawdą o sobie"11. 10 M. Levegue, Wierzę w życie wieczne. Olsztyn 1981, s. 6 i nast. 1' J. Galarowicz, Encyklika o zagubionym człowieku. „Niedziela" 1994, nr 21, s. 5. 12 Rozdział I Zagrożenia życia u progu XXI wieku 1. Zagadnienia wstępne Zjawiska życia i śmierci od tysiącleci stanowiły przedmiot rozważań nad ich sensem i wzajemnymi relacjami. Skrajnie subiektywny charakter obu zjawisk, przeżywanych w indywidualnym odczuciu, z wielkim trudem poddaje się próbie obiektywnego opisu i analizy. Związek istniejący między nimi ma niewątpliwie charakter antynomii, czyli sprzeczności dwóch wzajemnie wyłączających się twierdzeń, z których każde w świetle określonego systemu pojęciowego może być prawdziwe i uzasadnione. Antynomie życia i śmierci mogą być przedstawione w różnych ujęciach. W najgłębszej, filozoficznej perspektywie, koncentrują się wokół zagadnień poznawania, bytu i wartości, mając wymiar uniwersalny, znaczący dla całej kultury ogólnoludzkiej. Na płaszczyźnie psychologicznej antynomia życia i śmierci zawiera się w tym, co Z. Freud określał mianem antagonizmu instynktów życia i śmierci1. Popędowi śmierci, rozumianemu przez Freuda jako instynkt destruktywny, niszczycielski, przeciwstawia się popęd życia, będący w swej istocie dążeniem do istnienia, do przyjemności, do bycia kierowanym przez nieświadomą siłę libidalną. Badacz ten wskazując na dualizm natury człowieka, zaproponował jednocześnie antynomiczną wizję jego rozwoju: między dążeniem do życia i dążeniem do śmierci. W codziennym życiu człowieka klarowny wymiar filozoficznej antynomii życia i śmierci ulega częściowemu zatarciu. W wyniku oddziaływania niezliczonej ilości zmiennych o charakterze zewnętrznym: przyrodniczym, społecznym i wewnętrznym, obejmującym różnorodne uwarunkowania psychiczne, percepcja życia jako świata oraz własnej osoby w nim istniejącej i śmierci jako generalnego zaprzeczenia życia przybiera formę bardziej szczegółową i uzależnioną od określonych warunków - formę specyficznych zagrożeń. 1 H. Romanowska-Łakomy, Holistyczna wizja osobowości jako osoby, w: K. Imieliński, Uniwersalizm i medycyna. Warszawa 1992. 13 Na granicy życia i śmierci Postęp w nauce i technice, jaki dokonał się w XX w., a zwłaszcza w drugiej jego połowie, sprawił, że nastąpiły znaczne zmiany cywilizacyjne, do których ludzie z trudem się adaptują. Wraz z szybkimi zmianami zachodzą także procesy, które zagrażają biologicznemu istnieniu człowieka oraz jego fizycznemu i psychicznemu zdrowiu. Nowe sytuacje stawiają mu nadmierne wymagania, którym nie potrafi sprostać, przejawiając zaburzenia w funkcjonowaniu fizycznym i psychicznym. Szybko rozprzestrzeniają się różnego rodzaju dolegliwości, choroby psychiczne i psychosomatyczne, notuje się wzrost przestępczości, wypadków, alkoholizmu, narkomanii, zaburzeń w zachowaniu. Występuje gwałtowny wzrost liczby zabójstw i samobójstw, szczególnie wśród młodzieży. Specjaliści od analizy zagrożeń rozpoczynają pracę od wyodrębnienia dwóch aspektów zagadnienia: procesu zagrożenia i jego skutków. Badanie samego procesu prowadzi do stwierdzenia, w jakim stopniu zmiana może dotyczyć osoby (lub ekosystemu czy dzieła sztuki); badanie jego skutków określa, co może nastąpić, gdy zmiana już się dokonała. Na przykład, badania zagrożonych ołowicą dzieci ze slumsów można rozpocząć od sprawdzenia, czy stare, pokryte łuszczącą się farbą domy powodują przenikanie ołowiu do środowiska i w jakim stopniu dzieci wdychając lub połykając kurz gromadzą ołów w kościach. Badając skutki, próbuje się uchwycić obniżenie zdolności, wyrażające się niższą średnią ocen szkolnych, na co wpływa podwyższenie poziomu ołowiu we krwi2. Działanie środka trującego czy innego podobnego niebezpieczeństwa może wyzwolić skomplikowany łańcuch skutków. Specjaliści stwierdzają jednak, że efekt ostateczny daje się z dobrym przybliżeniem opisać za pomocą modelu, w którym określona funkcja przypisuje właściwą liczbę danemu poziomowi zagrożenia. Prosta funkcja liniowa dokładnie opisuje średnie ryzyko zachorowania na raka wywołane paleniem tytoniu: 10 papierosów dziennie zwiększa groźbę zachorowania na raka płuc o czynnik 25; 20 papierosów dziennie - o czynnik 50. W innych przypadkach związek między dawką a skutkiem nie jest już tak prosty i trzeba stosować bardziej skomplikowane modele3. Badanie związku między dawką a skutkiem jest obciążone niepewnością. W gruncie rzeczy właśnie niepewność jest sednem definicji ryzyka. W wielu sytuacjach można je właściwie ocenić metodami statystycznymi, ale w poszczególnych przypadkach niepewność pozostaje. Towarzystwa ubezpieczeniowe nie mogą przewidzieć, czy kierowca zginie lub poniesie szkodę w wypadku samochodowym, choć mogą określić z dużą dokładnością liczbę zgonów i uszkodzeń ciała spowodowanych w ciągu roku przez wypadki samochodowe w określonym kraju. Przy innych zagrożeniach, związanych na przykład z wprowadzaniem nowych technologii lub gdy groźne skutki występują bardzo rzadko, niepewność musi być uwzględniona w obliczeniach już na poziomie podstawowym - zarówno indywidualne przypadki, jak 2 M. Morgan, Ryzyko skalkulowane. „Świat Nauki" 1993, nr 9, s. 18-25. 3 T. S. Glichman, M. Gough. Readingsfor the Futurę. New York 1990. 14 Zygrożenie życia u progu XXI wieku i prawdopodobieństwo ogólne są nieprzewidywalne. Wobec braku danych statystycznych dotyczących tego typu zagrożeń (czyli ocen będących efektem pracy tzw. aktuariuszy) trzeba szukać innych metod oceny stopnia ryzyka i jego skutków. Rozwój w minionym dwudziestoleciu metod fachowej oceny zagrożeń dotyczy w znacznej mierze sposobów oceny ryzyka związanego ze zjawiskami bezprecedensowymi. W jednej z powszechnie stosowanych technik, zwanej analizą niepowodzeń i skutków (fai-lure modę and effect analysis), badacze starają się zidentyfikować wszelkie czynniki, które mogą spowodować załamanie się badanego systemu. Następnie sporządzają pełny opis procesów, prowadzących do jego załamania (na przykład wyciek chemicznej zawartości zbiornika następuje albo z powodu pęknięcia spawu, albo zwarcia instalacji elektrycznej, co wstrzymuje działanie układu chłodzenia i powoduje przegrzanie, a w rezultacie wybuch zbiornika). Wyliczenie wszelkich możliwości powodujących załamanie systemu wydaje się proste, ale w rzeczywistości trudno jest wszystko przewidzieć. Zazwyczaj trzeba opisać dany system wiele razy i na wiele różnych sposobów, aby badający mogli stwierdzić, że poznali już wszystkie subtelności. Często jednak nawet tak wnikliwa analiza nie daje gwarancji pełnej kontroli. Z chwilą wyszczególnienia możliwych powodów niepowodzenia, aby ocenić prawdopodobieństwo jego wystąpienia, można skonstruować tzw. drzewo błędu. Jego forma graficzna ilustruje wzajemną zależność podsystemów danego układu i wpływ załamania konkretnej jego części na funkcjonowanie całości. Po zbudowaniu „drzewa błędu" trzeba jeszcze oszacować prawdopodobieństwo zawodności jego poszczególnych elementów i wówczas można obliczyć prawdopodobieństwo, z jakim w konkretnych warunkach cały układ przestanie funkcjonować. Norman C. Rasniussen z Massachusetts Institute of Technology, który w 1975 r. kierował programem badania bezpieczeństwa reaktorów jądrowych, był jednym z pierwszych stosujących tę metodę na wielką skalę. Wprawdzie szczegóły jego oceny były później kwestionowane, ale „drzewo błędu" jest obecnie metodą rutynowo stosowaną w przemyśle jądrowym i w innych dziedzinach4. Specjaliści od oceny zagrożeń, którzy muszą oszacować prawdopodobieństwo zawodności danej części urządzenia lub wyznaczyć zakres niepewności jakiegoś istotnego parametru badanego modelu, mogą niekiedy skorzystać z danych uzyskanych z podobnego działającego już układu. Na przykład projekt fabryki chemicznej może być prototypowy, ale składniki jakiegoś systemu mogą się okazać identyczne jak w innych fabrykach. Czasem nie istnieją po prostu dane, z których można by skorzystać. Wtedy buduje się modele, wykorzystując zbliżone do badanego układu, ale już sprawdzone zasady; często jednak trzeba przy tym polegać na subiektywnych ocenach. Takie podejście pociąga za sobą zwiększenie stopnia niepewności. Niemniej jakościowa analiza czynnika zagrożenia ma tę zaletę, że przyjęte założenia i niepewność są wyraźnie sformułowane. 4 R. M. Dawes, Rational Choice in an Uncertain World. New York 1988. 15 Na granicy życia i śmierci Kilka lat temu szczegółowa analiza czynników zagrożenia wymagała miesięcy wysiłków wyspecjalizowanych programistów, wspomaganych dużymi komputerami pracującymi całe dni, a nawet tygodnie. Dziś do analizy zagrożeń wykorzystuje się całą gamę potężnych narzędzi obliczeniowych o bardzo dużym zakresie stosowania. Programy te, z których wiele można stosować nawet w komputerach osobistych, zrewolucjonizowały tę dziedzinę. Umożliwiają one specjalistom badanie projektów, których skala jeszcze niedawno wymagała oceny ogromnych zespołów ekspertów. Korzystanie z tych programów wymaga oczywiście przygotowania, ale ułatwiają one analizę zagrożeń. Niektórzy specjaliści w dziedzinie oceny zagrożeń uważają, że z chwilą wyznaczenia prawdopodobieństwa, z jakim badany układ może narazić ludzi na niebezpieczeństwo, oraz dokładnego opisania jego skutków ich praca w gruncie rzeczy się kończy. Tymczasem to dopiero początek. Gdy zagrożenie zostało określone i zanalizowane, pojawiają się zagadnienia społeczne i psychologiczne związane z oceną i wartościowaniem ryzyka. Od tego, jak ludzie widzą i oceniają dane zagrożenie, zależy, na którą z dokonujących się w świecie zmian zwrócą uwagę - zareagują. Trzeba określić zasady wartościowania, by zadecydować, czy dane zagrożenie musi zostać opanowane i w jaki sposób. Kontrola ryzyka zmusza społeczeństwo do decyzji, na czym mu zależy, i kto poniesie konsekwencje życia z danym zagrożeniem lub walki z nim. Przez wiele lat większość ekonomistów i specjalistów w dziedzinie technologii klasyfikowała zagrożenia porównując prawdopodobieństwo ich wystąpienia. Praca przez parę godzin w kopalni węgla, zjadanie codziennie przez miesiąc kanapki z masłem orzechowym, zamieszkiwanie w pobliżu elektrowni jądrowej przez pięć lat — każdy z tych czynników zwiększa ryzyko śmierci o jedną milionową, a zatem traktowano je jednakowo. Kiedy jednak przeprowadzono badanie opinii publicznej, proponując ankietowanym uszeregowanie zagrożeń związanych z różnymi czynnościami i technologiami, porządek ten nie pokrywał się z wyznaczonymi współczynnikami zwiększenia prawdopodobieństwa śmierci. Wobec tego ówcześni badacze doszli do wniosku, że społeczeństwo jest zdezorientowane i nie warto słuchać jego opinii5. Później jednak specjaliści nauk społecznych przeprowadzili rozległe badania dotyczące postrzegania zagrożeń przez społeczeństwo i przekonali się, że sprawa nie jest tak prosta. Jeżeli zapytać ludzi, jak uszeregują rozmaite zagrożenie ze względu na powodowane przez nie w skali rocznej przypadki śmierci lub uszkodzeń ciała, odpowiedzi są w zasadzie zgodne z fachowymi ocenami. Gdy pytanie dotyczy oceny zagrożenia - kolejność jest odmienna. W powszechnym rozumieniu zagrożenie nie sprowadza się jedynie do liczby potencjalnie spowodowanych przypadków śmierci lub uszkodzeń, jakie mogą wystąpić w danym czasie. Psycholodzy doświadczalni, Baruch Fischhoff z Carnegie Mellon University oraz 5 M. G. Morgan, M. Hension, Uncertainty: a Guide to Dealing with Uncertainty in Quantitative Risk and Policy Analysis. Cambridge University Press 1990. 16 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Paul Slovic i Sarah Lichtenstein z Decision Research z Eugene, w stanie Oregon, wykazali, że w społecznej ocenie zagrożenia i ryzyka rozpatruje się, czy dany proces jest zrozumiały, jak równomiernie rozkłada się niebezpieczeństwo, czy pojedynczy człowiek ma wpływ na stopień zagrożenia i czy podjęcie ryzyka jest dobrowolne6. P. Slovic wraz z kolegami stwierdził, ze czynniki te można pogrupować w trzy zasadnicze zespoły. Pierwszy sprowadza się do tego, co można by nazwać „stopniem okropności" (określonym według skali skutków i stopnia, w jakim na dane niebezpieczeństwo narażeni są przypadkowi ludzie). Drugi wiąże się ze stopniem zrozumienia danego typu zagrożenia. Trzeci wreszcie zależy od liczby osób, których ryzyko dotyczy. Za pomocą tych trzech czynników można określić tzw. przestrzeń ryzyka. Reakcja ludzi na zagrożenie zależy od tego, w jakim obszarze tej przestrzeni znajduje się ryzyko. Na przykład zagrożenia o wysokim „stopniu okropności" wywołują częściej apele o interwencję do rządu niż niektóre związane z pracą zawodową, nawet jeśli powodują mniej przypadków uszkodzeń i zgonów. Psycholodzy doświadczalni stwierdzili również, że przy ocenie niepewności, dotyczącej także zagrożenia, ludzie podświadomie uciekają się do pewnych reguł heurystycznych. Zazwyczaj są one skuteczne, ale w pewnych okolicznościach mogą obciążać ocenę uprzedzeniami, a nawet błędami. W rezultacie zazwyczaj nie docenia się częstości występowania typowych przyczyn zgonów - udaru, raka, nieszczęśliwych wypadków. Natomiast występowanie przyczyn nietypowych (na przykład zatrucia jadem kiełbasianym) przecenia się o kilka rzędów wielkości. Przestrzeń ryzyka wyznaczona jest za pomocą osi, na których odmierza się stopień okropności danego zagrożenia. Tego typu błędy wynikają z tzw. reguły dostępności. D. Kah-neman z University of California w Berkeley, A. N. Tversky ze Stanford University i inni badacze stwierdzili, że ludzie często oceniają prawdopodobieństwo wystąpienia danego zdarzenia zależnie od tego, czy łatwo mogą przypomnieć sobie precedensy. W rozpatrywanym przypadku udar stanowi częstą przyczynę zgonów, ale większość ludzi styka się z tym, gdy umiera krewny, przyjaciel lub ktoś powszechnie znany; natomiast gdy następują zgony z powodu zatrucia jadem kiełbasianym, wszyscy dowiadują się o tym z wiadomości telewizyjnych. Tego typu heurystyka nie jest właściwa wyłącznie opinii publicznej; zdarza się, że ulegają jej eksperci przy ocenie niepewności. Por. tabelę 1, s. 18. Pojęcie „zagrożenia" jest pojęciem niejednoznacznym. Na ogół definiuje się je odwołując do zjawiska sytuacji trudnej, która pojawia się wówczas, gdy w człowieku rodzi się obawa o utratę wysoko cenionych wartości, z własnym życiem na pierwszym miejscu. Definicja taka akcentuje zagrożenie jako sytuację uświadamianą przez podmiot, niezależnie od siły samego uświadomienia, która, jak wiadomo, ma charakter stopniowalny. Ponadto, na co zwraca uwagę T. Tomaszewski, sama antycypacja zagrożenia łączy się 6 M. G. Morgan, op. cit., s. 22. [-BIBLIOTEKA Sj Tabela 1. Przestrzeń ryzyka oparta na zespołach ryzyka es Kuchenki mikrofalowe Niedostępne obserwacji Nieznane narażonym skutki Opóźnione nowe zagrożenie Zagrożenie nieznane nauce Fluorowanie wody Sacharyna Chlorowanie wody Doustne środki antykoncepcyjne Valium Spirale dpomaciczne Kontrolowane Nieprzeraźliwe, brak cech katastrofy globalnej, brak skutków śmiertelnych, zagrożenie „sprawiedliwe" niewielkie zagrożenie dla przyszłych pokoleń, łatwe do zredukowania, ryzyko malejące, zagrożenie dobrowolne Związki azotowe Polichlorek winylu Prześwietlenia rentgenowskie Związki ołowiu (w spalinach) Aspiryna Szczepionki Antybiotyki Związki ołowiu (w lakierach) Jazda na deskorolce Palenie tytoniu Kosiarki Pługi śnieżne Trampoliny Traktory Płyty łańcuchowe Windy Przydomowe baseny Narciarstwo zjazdowe Jachting Kolarstwo Motocykle Wypadki spowodowane pod wpływem alkoholu Sztuczne ognie Technologie DNA Pola elektryczne Nawozy azotowe Pestycydy Izolacje azbestowe Rtęć Opady radioaktywne Awarie reaktorów jądrowych Rudy uranu Opary radioaktywne Upadek satelity Spalanie węgla Tlenek węgla (spaliny) Przewóz i magazynowanie skroplonych gazów Gazy paraliżujące Obserwowane Znane zagrożonym, skutki natychmiastowe, zagrożenie znane i zbadane naukowo Wielkie zapory wodne Pożary w drapaczach chmur Budowle podwodne Wypadki górnicze Spadachroniarstwo Lotnictwo Budownictwo wysokościowe Wypadki kolejowe Lotnictwo komercyjne Wyścigi samochodowe Wypadki samochodowe Niekontrolowane Przeraźliwe, katastrofa globalna, skutki śmiertelne, zagrożenie „niesprawiedliwe" znaczne zagrożenie dla przyszłych pokoleń, trudne do zredukowania ryzyko narastające, zagrożenie niezależne od woli Broń jądrowa Broń ręczna Dynamit rj Źródło: Patrz przypis 6. Zygrożenie życia u progu XXI wieku często z silniejszymi objawami dezorganizacji niż sama sytuacja, której się człowiek obawia7. Szersze definicje zagrożenia obejmują również te sytuacje, które nie są przez podmiot uświadamiane i w obrębie których wyróżnia się zagrożenia o charakterze wewnętrznym i zewnętrznym. Oczywiście podział ten ma znaczenie przede wszystkim porządkujące, w rzeczywistości komponent „wewnętrzny" występuje w percepcji wszelkich zagrożeń o charakterze zewnętrznym z tej racji, że odbiór wszelkich zjawisk należących do sfery rzeczywistości zewnętrznej podlega subiektywnej ocenie podmiotu i w znacznej mierze jest uwarunkowany jego stanem wewnętrznym. 2. Zagrożenia zewnętrzne Generalnie można wyodrębnić trzy główne kategorie zagrożeń zewnętrznych dla określonego podmiotu. Stanowią je: przyroda, inny człowiek bądź inni ludzie oraz wytwory ludzkiej cywilizacji8. W ramach zagrożeń występujących ze strony przyrody możemy wyróżnić niebezpieczeństwo, które stwarza przyroda żywa, np. dzikie i oswojone zwierzęta, bakterie, oraz przyroda nieożywiona, np. trzęsienia ziemi, susze, powodzie, huragany. Bezpośrednie i pośrednie działanie sił przyrody może wywołać bardzo dotkliwe konsekwencje dla życia i zdrowia człowieka, zazwyczaj w masowej skali. Dzieje się tak pomimo wykształconych u człowieka mechanizmów adaptacyjnych oraz różnego rodzaju zabezpieczeń technicznych, a często właśnie wskutek określonych aktywności prowadzonych w środowisku przyrodniczym, np. alpinizm, penetracja głębin morskich, skoki spadochronowe, sporty motorowodne i inne. Analizując elementy przyrody żywej i nieożywionej stanowiące zagrożenie dla określonego człowieka możemy wyodrębnić pośród nich dwie kategorie czynników: strukturalne i dynamiczne. W danych warunkach o rzeczywistym zagrożeniu dla człowieka może decydować czynnik należący do jednej tylko kategorii. Elementy zarówno strukturalne, jak i dynamiczne przyrody mogą ulegać zmianom albo samoistnie, np. pod wpływem sił natury, albo też pod wpływem zamierzonych bądź niezamierzonych oddziaływań człowieka. Najczęściej właśnie zmiany w środowisku naturalnym człowieka sprawiają, iż przyroda staje się dla jednostki niebezpieczna. W tym miejscu należy wspomnieć o przyczynach uaktywnienia niszczących sił przyrody, obejmujących poza samą przyrodą również oddziaływania człowieka oraz wytworów cy- 7 T.Tomaszewski, O sytuacjach trudnych, w: Nerwice dziecięce i higiena psychiczna. Warszawa 1965. 8 R. M. Kalina, Ogólne kryteria klasyfikacji i charakterystyki zagrożeń zewnętrznych, w: B. Holyst (red.): Człowiek w sytuacji trudnej. Warszawa 1991. 19 Na granicy życia i śmierci wilizacji ludzkiej. Człowiek mniej lub bardziej świadomie niszczy środowisko naturalne, a skażona przyroda oddziałuje w sposób negatywny, narażając go na szkodliwe wpływy różnych czynników środowiskowych. Niezbędnym warunkiem życia człowieka jest światło, dzięki któremu widać kontury przedmiotów wysyłających promienie świetlne, oraz barwy i cienie w zależności od ilości i jakości promieni świetlnych, odbitych od przedmiotów lub przepuszczonych przez przedmioty przeźroczyste. Oprócz ilości na psychikę wpływ wywiera również jakość światła. Światło naturalne (słoneczne) jest najbardziej fizjologiczne, do niego wzrok człowieka jest najlepiej przystosowany9. Światła sztuczne różnią się od światła naturalnego składem swego widma, czyli barwą światła; są one kolorowe w stosunku do białego światła słonecznego. Ale światło sztuczne, jak lampy żarowe (żarówki), lampy sodowe, rtęciowe, lampy fluorescencyjne (jarzeniowe świetlówki), ma z punktu widzenia wpływu na psychikę tę cechę ujemną, że występuje migotanie. Współcześnie problem migotania i fluktuacji natężenia światła związany jest nie tylko ze źródłami oświetlenia, ale wynika również z szerokiego zastosowania ekranów telewizyjnych. W dotychczas stosowanych ekranach telewizyjnych (które są po prostu lampą katodową) przemienne linie powstają z częstotliwością 25 razy na sekundę (przy częstotliwości zasilania 50 Hz). Jeżeli obraz powstający na ekranie pozostaje rozjaśniony przez odpowiednio długi czas (ok. 1/12 s), to co prawda nie ma migotania, ale powstają przy zmianie obrazu widoczne cienie, które wielu denerwują. W związku z tym, aby uzyskać większą wyrazistość obrazu, konstruktorzy zwykle zwiększają częstotliwość prezentacji obrazu, skracając czas rozjaśniania, ale w efekcie tego powstaje migotanie. Migotanie może powodować ataki epilepsji, migreny i bóle głowy. Najbardziej szkodliwe częstotliwości zawarte są między 15 a 10 Hz10. Klonowanie człowieka - zagrożenia i nadzieje Odkrycia naukowe nie pozostają dzisiaj w zaciszu uniwersyteckich murów i laboratoriów, nie są też wyłączną domeną wąskiego kręgu profesjonalistów. Oni sami nie strzegą też zazdrośnie swoich odkryć, chociaż nie ujawniają wszystkich związanych z nimi szczegółów. Osiągnięcia nauki stały się powszechnie znane, a to głównie dzięki mediom nagłaśniającym od razu każdy znaczniejszy, notowany w niej postęp. Dodajmy, że są to dzisiaj przede wszystkim osiągnięcia w naukach przyrodniczych, wśród których tryumf święci ostatnio genetyka molekularna. Z nią też wiąże się jedno z najbardziej sensacyjnych odkryć zanotowanych w ostatnim dziesięcioleciu mijającego wieku, mimo iż po opadnięciu emocji waga odkrycia jakby nieco przybladła. Odkrycie to nosi imię „Dolly". Wia- 9 H. Valentin i in., Medycyna pracy. Warszawa 1965. 10 E. C. Ponlton, Stres w pracy fizycznej, w: C. R. Cooper, R. Payne (red.): Stres w pracy. Warszawa 1977. 20 Zygrożenie życia u progu XXI wi domość o udanym sklonowaniu owcy Dolly dotarła do nas krótko po doniesieniu przez pracowników szkockiego Instytutu Roślin (Midlothian pod Edynburgiem, Anglia) o zakończonym sukcesem eksperymencie i przez kilka tygodni nie znikała z pierwszych stron gazet i tygodników. W dyskusji wokół tego zabiegu, którą mieliśmy okazję śledzić, ścierały się głosy tak profesjonalistów, jak i niewtajemniczonych w arkana genetyki laików. Trudno zresztą dzielić dyskutantów na profesjonalistów i laików w momencie, gdy problem zdaje się dotykać tak jednych, jak i drugich - w dyskusji nie chodziło wszak bynajmniej tylko o sklonowaną owcę, ale także o perspektywę klonowania człowieka. Udane sklonowanie owcy wydaje się ją przybliżać. Owca jest wyjątkowo korzystnym materiałem do prowadzenia badań nad rozwojem technik mikro-manipulacji na zarodkach, ponieważ u tego gatunku stosunkowo późno zaczyna się uaktywniać własny genom zarodka. Przez dłuższy czas żyje on na koszt tego materiału, który był zdeponowany w cy-toplazmie komórki jajowej, stąd jest dużo czasu na przeprogramowanie jądra. W przypadku myszy tego typu doświadczenia nie są łatwe do przeprowadzenia, ponieważ już w stadium dwóch komórek własny genom zarodka zaczyna pracować. Jak przebiega ten proces u człowieka? Niestety, tego nie wiemy dokładnie (eksperymenty na ludzkich zarodkach są zakazane), ale z pewnością większość parametrów doświadczalnych należałoby ustalać na nowo, gdybyśmy chcieli podjąć się jakichkolwiek eksperymentów. Gatunek ludzki ma jednak pewną dziwną właściwość - mrożenie gamet na przykład knura czy ogiera kończy się powodzeniem tylko w małym procencie, podobnie jak mrożenie zarodków u obu tych gatunków zwierząt - natomiast materiał człowieka zdaje się bardzo wdzięcznym obiektem obu doświadczeń. Najlepszym przykładem jest to, że w Wielkiej Brytanii pozbywano się ludzkich zarodków z racji nagromadzenia ich w ogromnej ilości. Oczywiście, w przypadku klonowania trudno powiedzieć, czy wszystko potoczyłoby się tak samo łatwo. Uprzedzając ewentualne klonowanie człowieka, jego zwolennicy już zakładają możliwość użycia udoskonalonych technik, próbując ustalić ranking ich dostępności. Skorzystanie z metody klonowania miałoby na uwadze: dostarczenie dziecka niepłodnym małżeństwom, „zastąpienie" umiłowanego współmałżonka bądź dziecka, które jest umierające, bądź już zmarło, uniknięcie ryzyka genetycznych chorób, dopuszczenie możliwości reprodukcji homoseksualistów i lesbijek, którzy nie chcą mieć jakichkolwiek seksualnych kontaktów z płcią przeciwną, zabezpieczenie genetycznie identycznego źródła organów lub tkanek doskonale nadających się do transplantacji, posiadanie dziecka z dowolnie wybranym genotypem, nie wyłączając własnego, replikację osobników o wielkim geniuszu, talencie lub pięknie, uzyskanie dużej grupy identycznych genetycznie ludzi przydatnych do określonych badań, np. badania problemu natury w opozycji do wychowania, lub specjalnych misji w czasie pokoju (nie wyłączając wywiadu), w których korzystne byłoby posłużenie się identycznymi ludźmi. Większość osób, które wyobrażają sobie klonowanie ludzkich istot, nie akceptuje powyższych scenariuszy. Wprawdzie nie są w stanie podać racji zanegowania tych działań, ale zarazem optymistyczne jest to, że w naszym cynicznym wieku w ogóle wyrażają sprzeciw. Załóżmy przez chwilę, że klonowanie człowieka jest możliwe. Podczas przeprowadzania zabiegu mogłoby łatwo dojść do uszkodzenia genomu, które doprowadziłoby do narodzin ludzi upośledzonych - natomiast zmiany w przeciwną stronę, np. wyhodowanie klonu geniuszy raczej nie byłoby możliwe. Nawet klonując geniusza, nie moglibyśmy spodziewać się, że otrzymany osobnik będzie genialny, ponieważ wystarczy w odpowiednim momencie życia nie stworzyć mu właściwych warunków, a nastąpi wówczas rozwój odmienny od rozwoju wyjściowego osobnika. Także cechy psychiczne, od których zależy spożytkowanie przez daną osobę otrzymanych w genach predyspozycji, w małym stopniu zależą od genów. W efekcie powielenia materiału genetycznego nie powstałby człowiek obdarzony tą samą osobowo- Na granicy życia i śmierci ścią. Ciągle nie posiadamy wiarygodnych wyników badań dotyczących procentowego udziału sił, które mają wpływ na formowanie się ludzkiego charakteru. W każdym razie psychiczne różnice między jednojajowymi bliźniakami są dowodem na ogromne znaczenie środowiska hormonalnego dla rozwijającego się płodu. Zwróćmy uwagę, że to przypadek dość specyficzny - bliźniacze płody rozwijają się w pozornie identycznym środowisku hormonalnym! Jednak różnią się od siebie, bywa, że w dużym stopniu. Przy laboratoryjnym klonowaniu nie jesteśmy w stanie nawet zakładać, że odtworzylibyśmy takie podobieństwo. Można sobie niestety wyobrazić, że nietrudne byłoby tworzenie klonów na taki sposób, na jaki wyobraża! to sobie w Nowym wspaniałym świecie Aldous Huxley: doprowadzając do powstania klonów niewolników będących niższą kastą. Uszkadzanie materiału genetycznego i następnie produkcja zdefektowanych osobników to rzecz najłatwiejsza do osiągnięcia. Czy upośledzeni ludzie byliby posłuszni w rękach „producentów"? Koncepcja ludzi-robotów, gotowych na rozkazy, jest raczej niewiarygodna. Zresztą nikt z badaczy, mający szacunek do człowieka i do nauki, o tego typu badaniach nigdy nie pomyśli. Obecnie utrzymuje się w społeczeństwach wyraźne i słuszne przekonanie, że nie należy klonować ludzi. Co natomiast stałoby się, jeśli jasno ujrzelibyśmy korzyść medyczną, płynącą z tego typu zabiegów? Wymagałoby to przedtem dostosowania techniki i prowadzenia długotrwałych eksperymentów, od których dziś badacze się odżegnują. Chociaż idea eliminowania chorób genetycznych poprzez terapię genową komórek linii płciowej wygląda pociągająco, wiążą się z nią także ogromne potencjalne niebezpieczeństwa. Większość badaczy jest jej przeciwna. W 1988 r. Europejska Rada ds. Badań Naukowych stwierdziła stanowczo: „Terapii genowej komórek linii płciowej nie należy brać pod uwagę". Wśród uczonych nie ma jednak pełnej zgody. Czy rodzice opowiedzieliby się za tak terapią genową, gdyby pozwalała im ona wybrać wzrost, płeć, siłę, kolor włosów i oczu ich dziecka? Już teraz wiadomo, że niektóre rodziny są gotowe zapłacić za podobną możliwość. Rodzice przecież kształtują swoje dzieci na setki sposobów, opłacają im lekcje gry na fortepianie, kursy języków obcych, zajęcia sportowe itp. Czy rodzice np. będą chcieli mieć głównie potomków męskich, wysokich, silnych i przystojnych? Odpowiedź w wielu krajach i w wielu rodzinach, brzmi, niestety, tak. Prawa ewolucji nakazują, by zwierzęta starały się przekazać swemu potomstwu wszelkie możliwe korzyści genetyczne. Nie inaczej jest z ludźmi. Świadomie bądź nieświadomie, chcemy, by nasze dzieci miały jak najlepszy start w życiu. Dla biednych rodzin z krajów Trzeciego Świata majstrowanie przy genach nienarodzonych jeszcze dzieci byłoby jednym ze sposobów wyrwania się z zaklętego kręgu biedy. Ale cóż tu upominać o modyfikacjach genowych, które staną się realne nie wcześniej niż w przyszłym stuleciu, skoro wprowadzenie tak prostego urządzenia jak USG powoduje w Chinach i Indiach potężne zaburzenia demograficzne, mogące mieć opłakane skutki dla następnego pokolenia. W olbrzymiej części krajów rozwijających się rodziny chłopskie przykładają wielką wagę do posiadania męskiego potomstwa. Chłopcy są nie tylko dziedzicami nazwiska i wielu przywilejów istniejących po dziś dzień w systemach feudalnych. Rodziców dziewczynki czeka przygotowanie kosztownego wiana niezbędnego do zamążpójścia córki, co jest poważnym wydatkiem dla ubogich rodzin. Monica Das Gupta z Uniwersytetu Harvarda uważa, że tylko w latach 1981-1991 Indie straciły milion dziewczynek na skutek rozpowszechnienia techniki ultrasonografii, która pozwala odczytać płeć płodu i dokonać aborcji. Ponadto cztery miliony dziewczynek w ich pierwszych 4—6 latach życia „zniknęło". Inaczej mówiąc, 3,6%żeńskiej populacji w tym przedziale wieku po prostu przestało istnieć. Zygrożenie życia u progu XXI wieku Dzieciobójstwa są niezamierzonym efektem ubocznym chińskiej polityki „jednego dziecka na rodzinę" , dzięki której udało się jednak zapanować nad eksplozją demograficzną. Z nieoficjalnych danych wynika, że na terenach wiejskich „zaginęło" nawet do 10 milionów dziewczynek. Na południowym wybrzeżu Chin zamiast normalnych proporcji płci noworodków: 100 dziewczynek na 103 chłopców, zaobserwowano w 1995 r. 100 dziewczynek na 115,4 chłopca. Jeżeli wprowadzenie zwykłego USG mogło wyzwolić taki koszmar demograficzny, to wyobraźmy sobie tylko, jakie wrzenie społeczne mogłaby wywołać możliwość genetycznej kontroli potomstwa. Aby dać przedsmak tej sytuacji, spójrzmy na przypadek ludzkiego hormonu wzrostu (HGH), do którego otrzymywania kwalifikują się wyłącznie dzieci cierpiące na jego niedobór lub chroniczną niewydolność nerek. Niedawne badania wykazały, że spośród dzieci, którym podawano HGH, 60% nie spełniało tych warunków. Najwyraźniej przewrażliwieni na punkcie wzrostu swoich dzieci rodzice wywierali naciski na lekarzy, aby przepisali HGH, mimo że kuracja kosztuje do 16 tysięcy dolarów rocznie. Nie ulega wątpliwości, że w XXI w. niezbędna będzie prawna ochrona genomu człowieka, a zwłaszcza komórek linii płciowej, przed nieokiełznanym wścibstwem nauki. Niektórzy twierdzą, że zgubne w skutkach defekty genetyczne wywołujące od pokoleń dotkliwy ból i nieopisane cierpienia, powinny zostać na zawsze wyeliminowane z komórek linii płciowej. Inni przekonują, że istnieje prawo niezamierzonych efektów ubocznych i zabawiając się w Pana Boga, nieopatrznie doprowadzimy do jeszcze większych cierpień w przyszłości. Kwestią, która zdominuje w XXI w. batalię na temat etycznych stron manipulowania genami, będzie właśnie pytanie o miejsce, w którym należy postawić tę granicę. Wielu uczonych sądzi, że majstrowanie przy genach komórek rozrodczych po to, by uzyskać efekty czysto kosmetyczne, powinno być zabronione, gdyż jest to lekkomyślne stosowanie potężnej i potencjalnie bardzo niebezpiecznej techniki. Jednakże jeśli zostanie dowiedzione, że takie zdumiewające choroby jak pląsawica Huntingtona są wyłącznie źródłem cierpienia, będzie to silnym argumentem za tym, aby podobne błędy genetyczne wyeliminować na zawsze z komórek linii płciowej. Może się okazać, że nie ma jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, w którym miejscu powinna przebiegać linia demarkacyjna. Wszak odczucia społeczne i możliwości naukowe ewoluują z czasem. Ale skoro losowe błędy natury chemicznej, promieniowanie kosmiczne, zatrucie środowiska, nieodpowiednie odżywianie i inne czynniki środowiska będą stale powodować nowe mutacje w naszym genomie, pytania te pozostaną aktualne jeszcze przez setki lat. Niektóre przepowiednie Huxleya z książki Nowy wspaniały świat pozostają wciąż wizją przyszłości. Nie jest obecnie możliwe przeprowadzenie w probówce procesu rozwoju zapłodnionego jaja. W związku z tym wizja Huxleya, według której rodzenie dzieci zostanie zastąpione ich hodowlę w fabrykach zarodków, jest daleko poza zasięgiem dzisiejszych możliwości. Odtworzenie delikatnego, niezwykle złożonego chemicznie środowiska macicy, w którym ludzki płód jest przez 9 miesięcy odżywiany , będzie technicznie nieosiągalne jeszcze przez kilka dziesięcioleci. Natomiast klonowanie ludzi jest już niemal w zasięgu naszych możliwości. Zdumiewające doniesienie lana Wilmuta o zakończonym powodzeniem sklonowaniu dorosłej owcy stworzyło poważne problemy natury etycznej i społecznej .Wielu biologów sądzi, że już tylko techniczne i prawne bariery stoją na przeszkodzie sklonowaniu człowieka W związku z klonowaniem pojawia się jeszcze wiele nierozstrzygniętych kwestii. Teologowie zastanawiają się, czy ludzki klon będzie miał duszę. Poza tym, jeśli człowiek może być klonowany bez końca, to co określa jego indywidualność i istotę? Etycy rozważają, czy mamy moralne prawo projektować według własnych pragnień nasze potomstwo, które przecież nie może w tej kwestii wypowiedzieć swojego zdania. Moralistów przeraża myśl o setkach zarodków, jakie poświęcać się będzie tylko po to, żeby sukcesem zakończyło się wytworzenie jednego klonu. Prawnicy zastanawiają Na granicy życia i śmierci się nad prawami przysługującymi klonom - czy będą ich dotyczyć przywileje, zobowiązania i prawa poprzedników? Jeśli klony będą tworzone w celu hodowli narządów zastępczych, to co zrobić, jeśli odmówią poświęcenia swojego życia? Niektóre rzeczy są oczywiste. Nie ma żadnych gwarancji, że klonowanie sławnych ludzi doprowadzi do powstania równie wspaniałego potomstwa. Na przykład w filmie Chłopcy z Brazylii neonaziści klonowali nowe wersje Hitlera w celu wskrzeszenia III Rzeszy. Wielu historyków sądzi jednak, że czynnikiem, który umożliwił powstanie faszyzmu i wyniósł Hitlera do władzy, był kryzys niemieckiej gospodarki w latach trzydziestych i towarzyszące mu załamanie się klasy średniej. Sklono-wanie Hitlera mogłoby skończyć się zaledwie stworzeniem drugorzędnego artysty. Podobnie, sklo-nowanie Einsteina nie gwarantuje powtórnych narodzin wielkiego fizyka. Einstein żył w czasach, kiedy fizyka przeżywała głęboki kryzys; obecnie natomiast jej największe problemy zostały już rozwiązane. Wielkie osobowości są prawdopodobnie w równej mierze produktem czasów przełomu i dużych możliwości, jak i korzystnej konfiguracji genów. Prawdopodobnie klonowanie ludzi zostanie zakazane w większości krajów. Jeszcze przed ogłoszeniem wyników doświadczeń Wilmuta w Wielkiej Brytanii wprowadzono ustawę zabraniającą eksperymentów na ludzkich zarodkach (Humań Embryo Act). W USA już wcześniej prezydent Bill Clinton ograniczył wydatki federalne na badania nad ludzkimi zarodkami. W 1997 r. powołany przez Clintona zespół specjalistów zaproponował wprowadzenie moratorium na okres co najmniej trzech lat na badania w tej dziedzinie, zarówno te finansowane ze środków publicznych, jak i prywatnych. Jak na ironię, jest bardzo prawdopodobne, że klonowanie ludzi stanie się wkrótce faktem, o ile nie pojawią się nieprzewidziane trudności techniczne. Prawa zabraniające klonowania zepchną po prostu prace nad nimi do laboratoriów prywatnych lub do podziemia. Wszak koszty wstępne tych badań są niezwykle niskie, a kwestia zysków wygląda bardzo obiecująco. Jest prawdopodobne, że w przyszłości niewielki procent społeczeństwa istotnie będą stanowić klony. Przeważająca część ludzi zaakceptuje obecność niewielkiej liczby klonów, tak jak przyzwyczailiśmy się do istnienia dzieci z probówki, zastępczych matek i innych „nienaturalnych" sposobów powoływania na świat potomstwa. Pomimo wielkich kontrowersji dotyczących klonowania, ostatecznie znaczenie klonów dla sytuacji społecznej może okazać się znikome. Ludzie zrozumieją, że kilka sklonowanych osób nie stanowi zagrożenia. W końcu i tak żyjemy w świecie, w którym istnieją bliźnięta. O wiele bardziej zdradliwym aspektem klonowania jest niebezpieczeństwo, że odżyją ruchy propagujące eugenikę. W przyszłości społeczeństwo powinno mieć się na baczności przed tymi, którzy będą chcieli wykorzystać dobrodziejstwa rewolucji genetycznej w celu wzmocnienia własnej pozycji społecznej. Źródła: D. Strączek (ted). Klonowanie. Kraków 1998; B.Chyrowicz (red.), Klonowanie człowieka. Lublin 1999; M. Kaku, Wizje, czyli jak nauka zmieni świat w XXI wieku. Warszawa 2000. Drugim czynnikiem środowiskowym, z którym styka się każdy człowiek, jest hałas. Przez hałas rozumie się zjawisko akustyczne o różnym natężeniu, które jest indywidualnie odczuwane jako przeszkadzające, nieprzyjemne, zakłócające. Hałas jako zjawisko fizyczne nie zawsze jest jednakowo odczuwany i przeżywany. Nastawienie psychiczne w danej chwili decyduje o odczuwaniu dokuczliwości hałasu i uznawaniu go za nieprzyjem- Zygrożenie życia u progu XXI wieku ny. Wrażliwość słuchowa człowieka na wszelkie zjawiska akustyczne, w tym również hałas, nie ulega wyłączeniu w żadnych okolicznościach, tzn. nawet podczas snu. Adaptacja do hałasu w zasadzie nie występuje, a może jedynie zanikać sam proces uświadamiania sobie dźwięku. To pozorne przystosowanie (pseudoadaptacja) do hałasu polega na odwracaniu uwagi, co w efekcie przyspiesza zmęczenie. Pseudoadaptacja nie zabezpiecza w żadnym przypadku przed głuchotą, to znaczy podstawowym skutkiem długotrwałego działania hałasu. Jak wykazują doświadczenia największe osłabienie słuchu spowodowane jest przez hałas o częstotliwościach środkowych 0,5 kHz, 1 kHz oraz 2 kHz. Znaczna część informacji, jakie człowiek odbiera, jest typu słuchowego. Niedosłyszenie, niezrozumienie może być powodem poważnych zaburzeń komunikacyjnych. Efekt maskowania jest zależny od rodzaju hałasu. Mowę najmocniej maskuje hałas zawarty w trzech oktawach o częstotliwościach środkowych 1,2 i 4 kHz. Od tych trzech oktaw zależy zrozumiałość około 85% mowy. Jeżeli maskowanie mowy ma miejsce w tych trzech oktawach, to ludzie nie słyszą spółgłosek. Średnie natężenie hałasu w tych trzech oktawach nosi nazwę poziomu zakłócenia mowy. Natężenie normalnej mowy waha się od około 50 do 75 dB. W warunkach względnej ciszy (do 30 dB) można porozumiewać się szeptem, a do 55 dB możliwe jest porozumiewanie się głosem normalnym. Konieczność mówienia głosem podniesionym występuje przy hałasie do 75 dB. W hałasie o natężeniu powyżej 100 dB porozumienie się jest możliwe jedynie za pomocą krzyku". Hałas nie tylko maskuje mowę innych osób, ale również myślenie, czyli tak zwaną mowę wewnętrzną. Skutek tego rodzaju maskowania ma rozległe konsekwencje psychiczne jak spadek koncentracji uwagi, niemożność kontynuacji myśli, oderwanie uwagi od aktualnie wykonywanych czynności, drażliwość, niestałość nastrojów, apatia i smutek. Ludzie w hałasie zmuszają się dodatkowego wysiłku poprzez wewnętrzne wygłuszanie, co jednak nie odbywa się bez kosztu psychicznego. Najbardziej przykre, drażniące i nieznośne są hałasy udarowe, nierytmiczne, niesystematyczne, gdyż zaskakują one nie zaadaptowany w danym momencie organizm12. W pracy zjawiskiem często występującym są drgania i wstrząsy. Mogą one powstawać podczas pracy silników (lotniczych), maszyn, narzędzi pneumatycznych itd. Na charakterystykę tego rodzaju zjawisk fizycznych składają się: częstotliwość drgań na sekundę, amplituda drgań (największe wychylenie w centymetrach), wielkość powstających przyspieszeń pionowych i częstotliwość występowania zmian przyspieszenia. Poziom tolerowanej przez ludzi wibracji zależy bardziej od wielkości przyspieszenia niż od amplitudy. Drgania o częstotliwości do 350 kHz odczuwa się jako wibracje. Organizm człowieka posiada naturalną zdolność tłumienia drgań w wielu częstotliwościach. Zdolność tę wyznacza częstotliwość drgań własnych ciała ludzkiego, wynosząca "E.C. Ponlton,0/?.c(f.,s.9O. 12 A. Bańka, U źródeł psychopatologii pracy. Poznań 1990. 25 Na granicy życia i śmierci 5 Hz. Jednak gdy częstotliwość drgań otoczenia równa się częstotliwości drgań własnych ciała ludzkiego (lub jego części), wtedy amplituda częstotliwości drgań organizmu człowieka rośnie. Jednym ze skutków oddziaływania drgań na organizm jest zamazane widzenie. Spowodowane jest ono ruchami obrotowymi głowy wywołanymi przez drgania. Wibracje powodują również drżenie rąk, a u osób pracujących latami przy użyciu narzędzi wibracyjnych dochodzi do uszkodzenia kończyn. Najgroźniejszym zespołem jest tzw. choroba Raynauda, która sprawia że ręce drżą i stają się mało odporne na zimno (przy oziębieniu są białe). Chorobę tę wywołują wibracje o częstotliwościach między 50 a 100 Hz. Inną dolegliwością zawodową spowodowaną drganiami jest choroba Darta. Objawami tej choroby są obolałe i opuchnięte ręce, przy czym wywołują ją drgania powyżej 200 Hz13. Jednym z patologicznych skutków przyspieszeń jest choroba lokomocyjna, którą wywołują przyspieszenia obrotowe poniżej 1 Hz. Częstotliwością obrotową najmniej tolerowaną jest 0,15 Hz (np. kołysanie na wzburzonym morzu). Przyspieszenie w ogóle (liniowe) charakteryzuje zmiana prędkości ruchu. Ciało ludzkie dąży do zachowania nabytej stałej prędkości, zachowuje się biernie w czasie gwałtownego hamowania. Człowiek w warunkach ziemskich podlega przyspieszeniom i w związku z tym zmianom w zakresie przeciążenia, to znaczy pozornego zwiększenia ciężaru ciała. Na przykład w czasie najechania samochodem na przeszkodę z przyspieszeniem 50 m/s2 na ciało człowieka działa siła bezwładności równa jego pięciokrotnemu ciężarowi. Wpływ przyspieszenia na organizm człowieka jest zawsze ujemny, gdyż z dużymi przyspieszeniami, sięgającymi 8 G (G = 9,81 m/s2) człowiek spotykał się dopiero przy użyciu nowoczesnej technologii (np. samoloty ponaddźwiękowe). Patogenne skutki przyspieszenia zależą od wielkości przyspieszenia, kierunku działania przyspieszenia, czasu narastania, czasu działania, rodzaju narządów wewnętrznych najbardziej obciążonych przyspieszeniem (mózg). Ponieważ informacji o położeniu własnym dostarczają różne zmysły (wzrok, receptory kine-styczne, błędnik i zmysł skórny) w warunkach przeciążenia reakcje tych zmysłów nie są jednoznaczne, co powoduje stan ogólnej dezorientacji, niepokoju i wielu innych zaburzeń zachowań. Przy przeciążeniu pionowym dodatnim (stóp-głowy) następuje gwałtowny przypływ krwi do głowy, tak że przeciążenie 8 G organizm toleruje tylko przez ułamek sekundy. Tolerancja na innego rodzaju przeciążenia jest nieco większa (plecy-piersi, piersi-plecy i głowa-stopy)14. Człowiek jako żywa istota jest przystosowany do określonych warunków klimatycznych, w których czuje się najlepiej i jest najbardziej efektywny. Zmiany klimatyczne przekraczające tolerowane przez organizm wielkości stanowią dodatkowe obciążenie organizmu, związane z koniecznością uruchamiania wewnętrznych mechanizmów dążących mimo wszystko do zapewnienia organizmowi warunków optymalnych. Działanie jednak 13 Ibidem, s. 28. 14 Ibidem, s. 28. 26 Zygrożenie życia u progu XXI wieku tych homeostatycznych mechanizmów obronnych pociąga za sobą przyspieszenie i zwiększenie zmęczenia oraz pogorszenie zdolności funkcjonowania. Jednym z problemów, z którym muszą poradzić sobie mechanizmy homeostatyczne, jest odprowadzanie ciepła. Podobnie jak urządzenia mechaniczne organizm ludzki wytwarza ciepło, które musi być odprowadzone, w przeciwnym razie człowiekowi grozi śmierć. Mechanizmy termoregulacji organizmu są obciążone nie tylko wskutek wysiłku fizycznego, ale również wskutek promieniowania słonecznego, promieniowania cieplnego. Pozbywanie się ciepła prowadzi do tzw. „komfortu cieplnego", czyli subiektywnego odczucia wygody. Subiektywne odczucia ciepła i gorąca oraz chłodu i zimna uwarunkowane są bilansem wymiany ciepła organizmu z otoczeniem. A więc chłodzenie organizmu ludzkiego zależy od temperatury, wilgotności i ruchu powietrza, promieniowania cieplnego oraz ciśnienia atmosferycznego. Przebywanie w warunkach wysokich temperatur ma początkowo pozytywny wpływ na organizm w postaci tzw. pobudzenia behawioralnego. Wzrost owego pobudzenia ma pozytywne znaczenie w pracach wymagających szybkości, natomiast negatywne w pracach umysłowych. Następny efekt kontaktu organizmu z gorącem - w postaci pozytywnego pobudzenia behawioralnego - zanika z chwilą, gdy podwyższa się temperatura wnętrza ciała. Temperatura neutralna dla organizmu ludzkiego występuje wtedy, gdy nie odczuwa się ani chłodu, ani ciepła15. Biosfera stanowi środowisko przyrodnicze, od którego zależy dynamika życia człowieka, a więc i jego zdrowie, od chwili poczęcia aż do zgonu. Poprzez biosferę człowiek wiąże się ze Słońcem, źródłem energii życiowej. Ogniwami wiążącymi biosferę z człowiekiem są powietrze, woda, gleba i nasz pokarm, toteż czynnikiem decydującym o ograniczeniu dynamiki chorób niszczących dziś ludzkość jest zdrowy, a więc prawidłowy skład gleby i wody, a tym samym zdrowy świat roślin i zwierząt - ogniw pokarmowego łańcucha człowieka. Prawidłowy rozwój wszystkich elementów biosfery zależy zarówno od hydrogeochemicznego i biologicznego składu naturalnego środowiska, jak i od sposobów ingerencji człowieka w to środowisko. Człowiek bowiem wprowadza w biosferę wraz z dymami z kominów i ściekami z fabryk zanieczyszczenia w postaci obcych dla organizmów związków chemicznych; one to wywierają szkodliwy wpływ na zdrowie, wyzwalając rozliczne choroby cywilizacyjne zarówno natury somatycznej, jak i psychicznej. Człowiek często zanieczyszcza środowisko truciznami lub zuboża je o nieodzowne dla życia biopierwiastki, których niedobór powoduje tzw. choroby cywilizacyjne16. Wiele procesów przemysłowych wytwarza szkodliwe substancje zanieczyszczające środowisko człowieka. Szkodliwe substancje dostają się do organizmu ludzkiego w postaci gazowej lub stałej (zapylenie, aerozole), poprzez usta, nos, płuca i skórę. W tradycyj- 15 S. Kozłowski, Granice przystosowania. Warszawa 1986. 16 J. Aleksandrowicz, Sumienie ekologiczne. Warszawa 1988. 27 Na granicy życia i śmierci nym przemyśle najczęstsze są zanieczyszczenia dwutlenkiem węgla i dwutlenkiem siarki (C02), (S01), siarkowodorem (H,S), benzenem (C6H6), czteroetylenem ołowiu, parami rtęci oraz różnego rodzaju pyłami organicznymi i nieorganicznymi. Do najbardziej znanych patogennych skutków zanieczyszczeń należą zatrucia oraz ich działanie rakotwórcze. Stosunkowo nową grupę substancji szkodliwych stanowią tzw. neurotoksyny. Są to związki chemiczne działające bardziej „subtelnie" niż na przykład pyły azbestu, które wywołują raka. Neurotoksyny atakują głównie centralny układ nerwowy i nawet w niewielkich dawkach powodują różnorodne skutki emocjonalne i zachowaniowe, jak halucynacje, zaniki pamięci, depresje i psychozy17. Ze względu na to, że neurotoksyny wywołują symptomy, których przyczyny są również natury psychologicznej, nic więc dziwnego, że od początku lat osiemdziesiątych nie były one przedmiotem żywszego zainteresowania ani badaczy, ani przemysłu. Przede wszystkim nie podejrzewano, że np. psychozy mogą mieć coś wspólnego ze składem chemicznym powietrza, mimo iż niektóre z neurotoksyn są znane od zamierzchłej starożytności, co pokazuje tabela 218. Neurotoksyny dopiero niedawno znalazły się w centrum zainteresowania badaczy i czynników rządowych. Amerykański Instytut Bezpieczeństwa Zawodowego (NIOSH) sporządził listę 163 związków chemicznych zaliczanych do grupy neurotoksyn i ustalił ograniczenia związane z ich stosowaniem. Jak wskazują dane tegoż Instytutu, aż 20 milionów Amerykanów ma kontakt w pracy ze związkami chemicznymi, które nawet w niewielkich dawkach uszkadzają system nerwowy człowieka. Problem neurotoksyn nie ogranicza się wyłącznie do ich działania w miejscu pracy. To prawda, że w miejscu pracy kontakt z neurotoksynami może być większy niż gdzie indziej, ale ze współczesnymi środkami chemicznymi ma kontakt dzisiaj prawie każdy człowiek. Niektóre chemiczne środki inhalowane celowo bądź przypadkowo mają tendencje do wywoływania zmiany nastroju i co więcej - wywoływania uzależnienia. Stąd też zainteresowanie neurotoksynami, na przykład tak powszechnymi jak dezodoranty w aerozolu, wykracza daleko poza kwestię środowiska pracy. Niemniej jednak w przypadku neurotoksyn okazało się raz jeszcze, że pracownicy są ciągle traktowani w społeczeństwie jako system wczesnego ostrzegania. 17 B. L. Johnson, W. K. Anger, Behavioral Toxicology, w: W. N. Room (red.): Erwiromnental and Occupa- tional Medicine, New York 1982. ,8A. Andersen,Neurotoxic Follies. „Psychology Today" 1982, No. 7, s. 30-42 (za A. Bańka, op.cit., s. 30-32). 28 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Tabela 2. Psychologiczne ryzyko neurotoksyn Substancja Praca i rodzaj przemysłu Rok pierwszego zarejestrowania neurotoksyny Skutek/ryzyko Liczba narażonych pracowników 1 2 3 4 5 Tlenek węgla CO Procesy spalania Przed Chrystusem Zmniejszony zakres uwagi 649 000 Ołów nieorganiczny Hutnictwo Dezorientacja, utrata wzroku, nerwowe zaburzenia rąk i nóg " Rtęć nieorganiczna Produkcja kapeluszy 1557 Drżenie rąk, twarzy i nóg 33 600 Dwusiarczek węgla Wulkanizacja gumy 1856 Zaburzenia nerwowe rąk i nóg;psychoza 24 200 Tal Produkcja szkła 1862 Zaburzenia nerwowe w układzie dolnym limbicznym; zaburzenia w funkcjonowaniu wzrokowym 853 000 Rtęć organiczna Badania chemiczne 1865 Zawężenie pola widzenia; zaburzenia nerwowe w funkcjonowaniu rąk i stóp Trójetylatin Farmacja 1880 Ogólna słabość, zawroty głowy — Bromek metylu Wykadzanie dymem 1899 Zaburzenia nerwowe w funkcjonowaniu rąk i stóp — Czterochlorek węgla Czyszczenie odzieży 1909 Zwężenie pola widzenia 2 min Chlorek metylu Produkcja wyrobów gumowych i plastiku 1914 Nerwowe zaburzenia w funkcjonowaniu rąk, stóp, zamazanie widzenia, braki w pamięci krótkoterminowej 40 500 Trójchloroetylen Odtłuszczanie i czyszczenie odzieży 1915 Zaburzenia pamięci i koncentracji uwagi, tremor rąk 3,6 min Kadm Metalurgia 1930 Utrata lub osłabienie czucia smaku 1,4 min Magnez Górnictwo 1944 Psychozy, zaburzenia mowy i drżenie rąk, osłabienie kondycji, osłabienie mięśniowe — Aceton Produkcja celulozy 1955 Zawroty głowy, osłabienie, epilepsja, utrata koordynacji, zamazanie widzenia, migotanie przedsionków 10 400 29 Na granicy życia i śmierci Tabela 2 cd. 1 2 3 4 5 N-Hexan Klejenie, przemysł obuwniczy 1960 Zaburzenia nerwowe w dolnym układzie limbicznym 764 000 Tuolen Metylobenzen Farby, materiały wybuchowe 1961 Drżenia, zawroty głowy, brak koordynacji, dziwaczne zachowanie 4,8 min Czterochlorek acetylenu Rozpuszczalniki wielokrotne użycie 1963 Drżenie, zawroty głowy Aluminium Wydobycie, przetwórstwo 1962 Zaburzenia psychiczne, afa-zja, konwulsje — Styren Przetwórstwo tworzyw sztucznych 1963 Utrata pamięci krótkoterminowej, nerwowe zaburzenia funkcjonowania rąk i nóg 329 000 Kreton izobutyl metylowy Operacje wirowania 1964 Osłabienie mięśniowe Akrylamid Przemysł chemiczny 1966 Nerwowe zaburzenia funkcjonowania rąk i stóp 7000 Porogat Pestycydy 1966 Zaburzenia psychiczne, drżenia 1130 Chlorek metylenu Czyste stosowanie rozpuszczalników 1967 Iluzje, halucynacje 2,2 min Pięciochloro-fenol Zastosowanie pestycydów 1971 Stwardnienia i uszkodzenia rogówkowe, zaburzenia autonomicznego układu nerwowego Tetrachloro-bifenol Błędy w produkcji oleju spożywczego 1971 Nerwowe zaburzenia funkcjonowania rąk i stóp Keton metylowo N - butylowy Wybarwianie 1973 Nerwowe uszkodzenie kończyn dolnych Polimer broduowany dwufenylu Gaśnice strażackie 1973 Osłabienie koncentracji uwagi, skłonność do irytacji, zamazanie widzenia, zaburzenia w ruchach gałek ocznych 30 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Tabela 2 cd. 1 2 3 4 5 Chlorodecone Stosowanie pestycydów 1975 Drżenie, nerwowość — Dwumetylo-aminonitryl propronowy Spienianie poliuretanu 1977 Impotencja, utrata panowania nad mięśniami zwieracza moczowego, mrowienie rąk i stóp Źródło: Patrz przypis 18. Typowe objawy działania neurotoksyn zaczynają się bardzo nieznacznymi zmianami czuciowymi w rękach i nogach. Dalsze symptomy rozwijają się przez szereg tygodni lub nawet lat i mogą obejmować: zmiany neuromięśniowe (tremor, brak koordynacji ruchowej, paraliż, impotencja seksualna), zaburzenia sensoryczne (odrętwienie, bóle, zaburzenia wzrokowe, słuchowe, dotyku i smaku), zaburzenia poznawcze (zmniejszenie czujności, utrata pamięci, obniżenie się poziomu intelektualnego), zaburzenia psychologiczne (letarg, skłonności do irytacji, depresje, halucynacje, psychozy) lub kombinacje poszczególnych symptomów. Znaczna część związków chemicznych rozpoznawanych jako neurotoksyny w skutkach ma charakter nieodwracalny. Zatrucia chemiczne powodują trwałe uszkodzenia tkanki mózgowej, która Jak powszechnie wiadomo, nie regeneruje się. Toteż takie symptomy działania neurotoksyn jak obniżenie się sprawności intelektualnej jest trwałe i nie ustępuje jak np. po mechanicznych uszkodzeniach mózgu. Wiele z symptomów działania neurotoksyn jest błędnie przypisywanych innym przyczynom, jak zmęczenie, starzenie się lub też czynnikom spoza miejsca pracy. Pracownicy mogą wstydzić się swojego zmęczenia, znużenia lub nieuwagi i w związku z tym mogą nie uskarżać się na niemoc i ignorować sygnały wzrastającego ciągle zagrożenia. Wziąwszy pod uwagę, że system nerwowy pełni u człowieka rolę między innymi czujnika zagrożeń, nic dziwnego, że jego uszkodzenie przez współczesny przemysł jest czynnikiem zwiększonego ryzyka wypadków. Jeszcze bardziej wszechobecnym składnikiem środowiska pracy i życia niż neurotoksyny jest promieniowanie elektromagnetyczne. Towarzyszy ono człowiekowi stale jak powietrze, przybierając różne postacie w zależności od długości fal (radiowe poprzez podczerwone i świetlne do nadfioletowych i rentgenowskich). Natężenie promieniowania elektromagnetycznego ze źródeł naturalnych nie stanowi istotnego zagrożenia zdrowotnego dla organizmu ludzkiego. Dopiero jego przemysłowe i komunikacyjne zastosowanie przekracza granice tolerancji człowieka. Natężenie takiego promieniowania stale się zwiększa wskutek wzrostu liczby urządzeń wykorzystujących je. Najwięcej kontrowersji koncentruje się wokół promieniowania jonizującego. Polega ono na tym, że fale elektromagnetyczne produkują energię zdolną jonizować materię, do- .?/ Na granicy życia i śmierci prowadzając do powstawania wolnych rodników, szczególnie nadtlenku wodoru. Materiały radioaktywne emitują promieniowanie jonizujące, które niszczy tkanki, szczególnie tkankę krwiotwórczą. Małe cząstki alfa lub jądra helu, których przemysł używa do pomiaru cienkich warstw (np. polietylenu, papieru), wnikają do tkanki ludzkiej tylko na głębokość 0,1 mm. Jednak promienie gamma lub promienie rentgenowskie, znajdujące zastosowanie w defektoskopii, w sterylizacji żywności, w medycynie penetrują tkankę głęboko. Te rodzaje promieniowania jonizującego mimo pożytecznych zastosowań, mogą wywoływać różne formy raka. Promieniowanie ultrafioletowe, emitowane podczas spawania i używania m.in. w wielu procesach chemicznych do wykrywania błędów, jest szkodliwe dla tkanek znajdujących się na powierzchni ciała ludzkiego. Powoduje ono zapalenie spojówek, oparzenia i raka skóry. Dla kontrastu, promieniowanie radaru oraz promieniowanie mikrofalowe przenika organizm głęboko. Penetrują one głębsze warstwy tkanek niemal tak samo jak skórę. Promieniowanie mikrofalowe, wykorzystywane m.in. w konstrukcji domowych piecyków mikrofalowych, w pracy towarzyszy wielu termicznym procesom technologicznym. Szkodzi ono człowiekowi poprzez przegrzanie organizmu. Promieniowanie laserowe powoduje głównie zagrożenie narządu wzroku. Większe długości fal, jakich używa się w radiofonii, nie przenoszą wystarczająco dużej energii, aby mogły spowodować przegrzanie i uszkodzenie ciała. Pole elektromagnetyczne wywołuje w organizmie efekty cieplne i jonizujące. Poza zmianami w regulacji cieplnej i spowodowanymi przez nie bólami głowy oraz ogólnym osłabieniem występować mogą drżenie rąk, zmiany EKG, nadpotliwość, wypadanie włosów oraz objawy niespecyficzne typu psychologicznego, jak utrudnienie koncentracji uwagi i osłabienie pamięci, łatwość męczenia się pracą umysłową, niepokój lub ospałość w ciągu dnia i zaburzenia snu w nocy, ograniczenie normalnych zainteresowań życiowych, niestałość emocjonalna. W wyniku promieniowania elektromagnetycznego oraz stykania się ze sobą szkodliwych pyłów, cząsteczki znajdujące się w powietrzu elektryzują się dodatnio i ujemnie, tworząc jony. Jony ujemne wywierają na ogół korzystny wpływ na organizm, szczególnie na serce i płuca, natomiast jony dodatnie oddziałują raczej niekorzystnie, wpływają na zmniejszenie sprawności psychofizycznej i ogólny zły stan samopoczucia. Wdychanie jonów dodatnich powoduje reakcje fizjologiczne podobne do podrażnień układu sympatycznego, a więc stany rozdrażnienia, zawroty głowy i nudności, osłabienie zdolności koncentrowania się. Nadmierna koncentracja jonów dodatnich powoduje m.in. spadek wartości pH we krwi, wzrost ciśnienia krwi i zwiększone zużycie tlenu. Przyjmuje się również obecnie, że jony zmieniają poziom serotoniny (hormon), uczestniczącej w wielu funkcjach organizmu, jak sen, przesyłanie impulsów nerwowych i mającej wpływ na usposobienia. Przegląd współczesnych danych mówiących o tym, jak często i w jakich krajach ludzie chorują na nowotwory, przedstawiony jest poniżej. 32 Zygroienie życia u progu XXI wieku Wiadomo, że rak pluć jest siedmiokrotnie częstszy w Wielkiej Brytanii niż w Indiach i że choroba ta w równym stopniu atakuje mężczyzn i kobiety. Rak płuc jest też wielokrotnie częstszy w Belgii, Czechach, Słowacji, Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Urugwaju, Nowej Zelandii niż w Hiszpanii, Francji, Włoszech, na terenie byłej Jugosławii, Rumunii. Szczególnie rzadko rejestrowana jest ta forma nowotworu u populacji zamieszkującej okolice wybrzeża mórz Czerwonego i Śródziemnego, choć np. palenie papierosów jest tam równie powszechne, jak w innych krajach Europy i Ameryki. Nasuwa to przypuszczenie, że istnieją bliżej nieznane źródła, nasycające organizmy mieszkańców tych terenów czynnikami przeciwnowotworowymi za pośrednictwem pożywienia, m.in. soli stołowej pochodzenia morskiego19. Rak żołądka najczęściej jest spotykany w Japonii. W Polsce szczególnie często notuje się go wśród ludności wiejskiej20. Częsty jest w Chile, rzadko występuje w południowo-zachodniej części Wielkiej Brytanii i wśród białej ludności Stanów Zjednoczonych. Badania nad migracjami dowodzą, że częstość występowania raka żołądka u mieszkańców wsi w Polsce i u Japończyków wydatnie maleje, gdy przenoszą się oni do krajów o niskiej zachorowalności i przyjmując kulturowy wzór odżywiania się panujący w danym społeczeństwie. Pozwala to wysnuć wniosek, że czynniki nie dziedziczne, lecz ekologiczne decydują o tej chorobie. Rak jelita grubego i odbytnicy pojawia się szczególnie często w kręgu kultury anglosaskiej (Ameryka Północna, Europa Północna), natomiast rzadko w Afryce Południowej, w Indiach, na Bałkanach, Filipinach i w Japonii. Choroba ta nie jest uwarunkowana rasą, gdyż tak samo często zapadają na nią czarni, jak i biali. Rak przełyku jest notowany szczególnie często w okolicach Kazachstanu, na północnym wybrzeżu Morza Kaspijskiego i w południowej Afryce - w Rodezji (Bulawajo). W Kazachstanie, zwłaszcza w obwodzie Guriew, występuje 200 razy częściej niż w Holandii i Nigerii. Takie geograficzne rozmieszczenie zachorowalności również sugeruje ekologiczne uwarunkowanie tych różnic, choć, jak dotąd, niedokładnie jeszcze poznane. Rak sutka najczęściej występuje w Ameryce Północnej, Wielkiej Brytanii, Islandii, w krajach Europy Zachodniej, w Australii, Nowej Zelandii oraz w Izraelu. W miarę przesuwania się na wschód wskaźniki zachorowalności są coraz niższe. Najniższe stwierdzono w Ugandzie, Indonezji i na Tajwanie. Ogniwem wiążącym organizm z biosferą jest pożywienie, logiczne staje się więc poszukiwanie przyczyn chorób nowotworowych m.in. w produktach spożywczych. Jest bardzo prawdopodobne, że ludność Japonii - kraju wysp, odżywiająca się głównie produktami pochodzącymi z morza, otrzymuje dostateczną dla potrzeb organizmu ilość mineralnych 191.1. MuWhill, R. W. Miller, I. F. Freumeni (red.): Genetic of Humań Cancer. New York 1977. 201. Staszewski, Epidemiology of Cancer ofSelected Cities in Polane! and Polish Migrants. Buli. Publ. Cancer. Baltimore 1976. 33 substancji odpowiadających składem soli morskiej, toteż niski jest tam procent białaczek. Natomiast ludność krajów równie wysoko uprzemysłowionych jak Japonia, ale leżących na kontynencie europejskim lub w Ameryce Północnej, spożywa inną żywność, co jest uwarunkowane istniejącym tam wzorem kulturowym. Cechuje go preferowanie białego pieczywa, polerowanego ryżu, rafinowanego cukru i białej, chemicznie oczyszczonej soli, a przy tym stosowanie nadmiernej ilości środków chemicznych mających na celu poprawę smaku i wyglądu pokarmów oraz ich konserwację. Wiele z tych środków chemicznych majak się obecnie okazało, rakotwórczy charakter. Chemiczny skład pożywienia zależy od chemicznego składu gleby. W wysoko uprzemysłowionych krajach Europy i w Ameryce Północnej stosuje się do uprawy gleby nawozy sztuczne (azotowe, fosforowe, potasowe), które niewątpliwie wzbogacają plony i dają przyrost masy roślinnej, ale przy tym zmieniają skład gleby, eliminując za pomocą mechanizmów fizyczno-chemicznych wiele istotnych dla zdrowia pierwiastków, jak magnez, miedź, żelazo i inne. Hodowla nowych narządów Wyniki przeprowadzonych niedawno doświadczeń wskazują, że być może pewnego dnia możliwa będzie hodowla narządów, które zastąpią zużyte części naszego organizmu. Niektóre zwierzęta, takie jak jaszczurki i plaży, posiadają zdolność regeneracji utraconych kończyn czy ogona. Niestety, ssaki nie mają takich właściwości. Jednak wszystkie komórki naszego ciała zawierają DNA, w którym zapisana jest pełna informacja genetyczna, także ta potrzebna do zbudowania całych narządów. Transplantacja ludzkich narządów napotykała w przeszłości rozliczne przeszkody, wśród których najważniejszą było odrzucanie przeszczepu przez układ odpornościowy. Jednak stosując metody inżynierii molekularnej uczeni prowadzą prace nad hodowlą specjalnego typu komórek zwanych komórkami uniwersalnego dawcy, których obecność nie wyzwala reakcji odrzucenia. Realna staje się zatem nowa, obiecująca technika, dzięki której będzie można hodować cale narządy, jak to zademonstrowali w swoich pracach Joseph P. Vacanti ze Szpitala Dziecięcego w Bostonie i Robert S.Langer z MIT. W celu wyhodowania nowego narządu naukowcy najpierw konstruują skomplikowane polimerowe „rusztowanie" o określonym kształcie. Następnie do środka wprowadzają specjalnie przygotowane komórki. W miarę jak komórki namnażają się, wytwarzając tkankę, rusztowanie powoli się rozpuszcza, pozostawiając zdrową, nową tkankę określonego typu. Jest godne uwagi, że komórki rosną, specjalizują się i ustawiają prawidłowo mimo braku jakiegokolwiek „brygadzisty", który by nimi kierował. Najwyraźniej „program" pozwalający im na stworzenie kompletnego narządu obecny jest w ich genach. Technikę tę stosowano już z powodzeniem do wyhodowania zastawek serca dla jagniąt, stosując ulegający biodegradacji polimer - kwas poliglikolowy -jako rusztowanie. Osadzone w nim komórki zostały wcześniej pobrane z naczyń krwionośnych zwierząt. „Rzuciły się one" na rusztowanie jak dzieci na drabinki na placu zabaw. 34 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Od kilku lat metodę tę stosuje się również do hodowli ludzkiej skóry w celu odzyskania materiału na przeszczepy dla pacjentów z ciężkimi poparzeniami. Hodowane na substratach polimerowych komórki skóry były przeszczepiane osobom poparzonym, a także cukrzykom, u których słabe krążenie doprowadza często do martwicy i powoduje konieczność amputacji stóp. Technika ta może ostatecznie zrewolucjonizować metody leczenia pacjentów z ciężkimi chorobami skóry. Jak twierdzi Marie Burk z Zaawansowanych Badań Tkankowych: „Potrafimy wyhodować płat skóry o powierzchni sześciu boisk piłkarskich z napletka jednego noworodka". W gruncie rzeczy ludzkie narządy, takie jak ucho, hodowano już także w organizmach zwierzęcych. Uczonym z MIT i Uniwersytetu Stanu Massachusetts udało się niedawno pokonać problem odrzucenia przeszczepu i (bezboleśnie) wyhodować ludzkie ucho wewnątrz ciała myszy. Rusztowanie o kształcie ucha dorosłego człowieka sporządzono przy użyciu ulegającego biodegradacji polimeru i wszczepiono pod skórę specjalnie hodowanej myszy, w organizmie której działanie systemu odpornościowego zostało stłumione. Na rusztowaniu tym umieszczono następnie komórki chrząstki ludzkiej. Rolę ich żywiciela przejął organizm myszy. Po rozpuszczeniu rusztowania okazało się, że na grzbiecie myszy wyrosło całe ludzkie ucho. Z czasem badacze powinni wypracować metody hodowli uszu bez udziału myszy. Może się to stać podstawą dla zupełnie nowej dziedziny - inżynierii tkankowej. Znane są już eksperymenty dowodzące, że można również hodować nosy. Uczeni wykorzystali komputerową mapę poziomic nosa do stworzenia rusztowania, a jako zarodki znowu służyły komórki tkanki chrzestnej. Na razie użyteczność tej metody została wykazana w małej skali. Następnym krokiem będzie hodowla całych narządów, np. nerek. Walter Gilbert przewiduje, że w ciągu mniej więcej 10 lat hodowla narządów takich jak wątroba stanie się czymś powszechnym. Pewnego dnia być może uda się zastąpić usuniętą w operacji mastektomii pierś organem wyhodowanym z własnych komórek pacjentki. Niedawno dokonano kilku przełomowych odkryć w dziedzinie hodowli kości. Zważywszy, że uszkodzenia kości zdarzają się powszechnie u ludzi w starszym wieku (tylko w USA notuje się rocznie ponad 2 miliony poważnych złamań i obrażeń kości oraz tkanki chrzestnej), osiągnięcia te są niezwykle ważne. Metodami biologii molekularnej udato się uczonym wyizolować 20 różnych białek kontrolujących wzrost tkanki kostnej. W wielu przypadkach zidentyfikowano nie tylko białka, ale również odpowiadające im geny. Wspomniane białka, noszące nazwę białek morfogenicznych kości, BMP (ang. bonę morphogenic proteins), instruują pewne niezróżnicowane komórki, by stały się komórkami kostnymi. W jednym z eksperymentów kuracji białkiem BMP-2 poddano dwunastu pacjentów z poważnymi uszkodzeniami kości szczęki. Kuracja zakończyła się sukcesem. (Zwykle w takich przypadkach dla uzupełnienia braków kostnych w szczęce lekarze pobierają do przeszczepu fragment kości biodrowej, co jest skomplikowaną procedurą chirurgiczną). Ostatecznym celem rozwoju tej techniki jest hodowla całych narządów, nawet tak skomplikowanych jak ręka. Może to wprawdzie potrwać jeszcze dziesiątki lat, jest jednak w zasięgu naszych możliwości. Sporządzono już schemat realizacji, krok po kroku, takiego przedsięwzięcia. Po pierwsze, trzeba skonstruować ulegające biodegradacji rusztowanie dla całej ręki, włącznie z najdrobniejszymi, mikroskopijnymi szczegółami wiązadeł, mięśni i nerwów. Następnie na rusztowanie należy nanieść specjalne komórki, dające początek różnym rodzajom tkanek. W miarę namnażania się komórek rusztowanie będzie ulegało rozpuszczaniu. Rolę nieistniejącego jeszcze krwiobiegu będzie miała spełniać mechaniczna pompa dostarczająca środków odżywczych i usuwająca produkty przemiany materii powstające w trakcie wzrostu. Następnie trzeba będzie wyhodować tkankę nerwową. (Regeneracja komórek nerwowych przebiega nadzwyczaj trudno. Jednakże w 1996 r. wykazano, że neurony rdzenia kręgowego myszy mogą odrastać w poprzek przecięcia). Na koniec powinno się chi- Na granicy życia i śmierci rurgicznie połączyć z resztą organizmu nerwy, naczynia krwionośne oraz układ limfatyczny. Szacuje się, że czas potrzebny na wyhodowanie nawet tak skomplikowanego narządu jak ręka nie powinien przekraczać pói roku. Tak więc w przyszłości, jeszcze przed 2020 r., możemy stać się świadkami pojawienia się dostępnych w handlu części zamiennych ludzkiego organizmu. Będą to jednak wyłącznie takie narządy, w których skład wchodzi tylko kilka rodzajów tkanek lub komórek, a więc skóra, kości, zastawki serca, uszy, nosy, może także nerki i wątroby. Narządy te będą hodowane na odpowiednich rusztowaniach z komórek zarodkowych. W latach 2020-2050 powinna już być możliwa hodowla bardziej skomplikowanych narządów oraz części ciała cechujących się większą różnorodnością komórek. Mogą wśród nich znaleźć się ręce, serce i inne narządy wewnętrzne o złożonej budowie. Niewykluczone, że w drugiej połowie XXI w. wymienialna będzie każda część ludzkiego ciała, z wyjątkiem mózgu. Wydłużenie naszego życia jest, rzecz jasna, tylko jednym z odwiecznych snów ludzkości. Innym, bodaj jeszcze bardziej ambitnym marzeniem jest przejęcie kontroli nad samym życiem, tworzenie nowych organizmów, jakie jeszcze nigdy nie chodziły po ziemi. I w tej dziedzinie uczeni szybkim krokiem zbliżają się do celu: umiejętności stwarzania nowych form życia. Źródło: M. Kaku, Wizje, czyli jak nauka zmieni świat w XXI wieku. Warszawa 2000. W Stanach Zjednoczonych stwierdzono olbrzymie różnice we współczynnikach zachorowalności na wszystkie nowotwory łącznie w zależności od przestrzeni geograficznej. W latach siedemdziesiątych najwyższe współczynniki miał stan Kolumbia - 604 zachorowania na 100 tys. osób, najniższe Alaska - 63 (dla porównania: stan Nowy Jork - 200, Utah - 98). Te dane wskazują, że bądź to w środowisku naturalnym, bądź w zmienionym przez człowieka muszą istnieć jakieś określone przyczyny tych różnic zachorowalności, coraz dokładniej obecnie badane i poznawane. Wśród hipotetycznych przyczyn chorób nowotworowych, które powinny być brane pod uwagę przez organizatorów zaopatrzenia w żywność i technologów żywienia, należy uwzględnić niedobór pewnych składników pokarmowych. Dieta bogata w ziemniaki i ryż, a uboga w witaminy i składniki mineralne może być przyczyną nasilenia występowania nowotworów żołądka. Ponadto ziemniaki stanowią dobre podłoże dla rozwoju rakotwórczych grzybów z rodzaju Aspergillus, których aktywność wzrasta przy niedoborze selenu. Wyraźniejszy wpływ czynników dietetycznych na zwiększoną zachorowalność na ten typ nowotworu u ludności wiejskiej w naszym kraju wynika, być może, z nieodpowiednich warunków konserwowania żywności, narażenia jej na pleśnienie i tym samym skażenie toksynotwórczymi grzybami, przy braku wiedzy o przeciwutleniaczach, takich jak witaminy C i E oraz magnez, selen i inne biopierwiastki, których ludność wiejska otrzymuje w pokarmie zbyt mało. W Polsce ludzie odżywiają się często potrawami kiszonymi (kapusta, ogórki), co zdaje się wpływać na zwiększenie częstości powstawania raka żołądka. Najbliższym zadaniem profilaktycznej służby zdrowia powinno być zbadanie zawartości alfatoksyn w produk- 36 Zygroienie życia u progu XXI wieku tach spożywczych. Ten potężny czynnik rakotwórczy jest bardziej rozpowszechniony, niż przypuszczano, choć niezmiernie trudny do wykrycia dotychczasowymi metodami. Rak jelit, najczęstszy w Stanach Zjednoczonych, np. u Afrykanów z grupy ludnościowej Bantu należy do rzadkości. Hipotetycznie wyjaśnia się ten fakt charakterem diety i jej wpływem na ruchy perystaltyczne jelit. Flora bakteryjna jelit zależy od rodzaju pożywienia oraz od proporcji zawartych w nim tłuszczów i węglowodanów. Zabiegi przeczyszczające, stosowane przez Afrykanów Bantu, wpływają na zmniejszenie kontaktu śluzówki jelit z chemicznym czynnikiem rakotwórczym, zawartym w pożywieniu lub powstałym w kale w toku procesów trawienia. Przypuszcza się, że Amerykanie zapadają często na raka jelita grubego wskutek diety spowalniającej perystaltykę jelit. Parcie nie strawionego pokarmu na tłocznię brzuszną sprzyja powstawaniu mikroprzepuklin lub uchyłków jelita, w których zalega pożywienie, zawierające niekiedy właśnie czynniki rakotwórcze. Nowotwór o nazwie chłoniak jelita cienkiego ma zdecydowanie geograficzną lokalizację - występuje w okolicach Morza Śródziemnego, w Ameryce Środkowej i południowo--wschodniej Azji. Towarzyszy mu zespół takich objawów jak niedokrwistość, pałeczko-watość palców, przewlekłe schorzenie układu kostno-stawowego i uporczywe biegunki. Choroba ta polega na zaburzeniach wchłaniania z przewodu pokarmowego, a więc wiąże się z niedoborem pewnych biopierwiastków. Ponadto stwierdzono u chorych na tę postać nowotworu obecność patologicznych immunoglobulin IgA (ciężkie łańcuchy). Sposób odżywiania decyduje o poziomie przeciwciał i o odporności. Jest oczywiste, że niedożywienie w zakresie białek odbija się na ich poziomie w organizmie. Jednakże mimo niedoboru białkowego w pokarmach u osób badanych nie dostrzeżono zmian w poziomie immunoglobulin w organizmie, a niekiedy nawet poziom IgA wzrasta. Natomiast badania odporności komórkowej u osób niedożywionych dowodzą, że przy niedoborze białkowym oraz niedoborze jonu magnezowego ulega zaburzeniu mechanizm sterowania przez grasicę czynnościami tzw. komórek grasicozależnych. Zaburzenie to jest odpowiedzialne za powstawanie nowotworów, zwłaszcza w obrębie układu siateczkowo-limfatycznego. Szczególnie godny uwagi jest fakt, że u osób niedożywionych stwierdza się opóźnione odczyny nadwrażliwości na rozmaite antygeny, a także zmniejszenie liczby limfocytów (komórki typu T). Istnieje hipoteza, że zaburzenia przebiegu procesów immunologicznych na skutek niedożywienia są konsekwencją niedoboru biopierwiastków odgrywających rolę w aktywności bariery immunologicznej. Jest to zgodne z wynikami badań prowadzonych w Klinice Hematologii AM w Krakowie, które dowodzą, że zaburzenia immunologiczne są związane z uszkodzeniami lizosomów spowodowanymi niedoborem określonych biopierwiastków, takich jak magnez, selen, miedź, cynk i inne21. 21J. Aleksandrowicz, M. Ważewska-Czyżewska, I. Lisiewicz, Wpływ niedoboru cynku i magnezu w paszach na niektóre zjawiska odpornościowe u zwierząt laboratoryjnych. „Rocznik Nauk Zootechnicznych" 1977, nr 4, s. 1. 37 Na granicy życia i śmierci W Japonii rak jelita grubego jest częstszy u osób zamożniejszych, stosujących dietę krajów zachodnich. W Afryce stwierdzono, że w fekaliach ludności tubylczej przeważają bakterie bardzo aktywne w rozkładzie soli żółciowych, mających wpływ rakotwórczy. Natomiast fekalia np. Anglików zawierają mniej bakterii kwasu mlekowego i paciorkowców, a więc tym samym zawierają więcej czynników rakotwórczych. Rakotwórczy wpływ na komórki wątroby wywierają również nitrozoaminy zawarte w niektórych pokarmach lub w zanieczyszczonej fekaliami wodzie studziennej oraz wytwarzane niekiedy w organizmie człowieka. Potrawy konserwowane związkami azotynowy-mi są szczególnie niebezpieczne, gdyż w żołądku w warunkach wysokiego zakwaszenia w obecności amin drugiego rzędu (niekiedy bakteryjnego pochodzenia) azotyny mogą przejść w rakotwórcze nitrozoaminy. Te ostatnie stanowią również domieszkę alkoholi pędzonych domowym sposobem przez ludność Bantu, gdzie rak wątroby jest szczególnie częsty, podobnie jak rak przełyku. Szczury doświadczalne o normalnej niskiej zachorowalności na nowotwory, którym podawano 0,00075-procentowy wodny roztwór nitrozoamin, zapadają wyraźnie częściej na pierwotnego raka wątroby. Ekologiczne uwarunkowanie nowotworów dostrzega się również w zachorowalności na raka gruczołu sterczowego. Najczęściej ten typ nowotworu występuje w Norwegii, stanowiąc około 19% wszystkich nowotworów u mężczyzn, przy czym krzywa wzrostu stale się podnosi. Choroba ta jest prawie nieznana u Afrykanów i Japończyków, dopóki mieszkają w kraju rodzinnym, jeżeli jednak wyemigrują do Stanów Zjednoczonych lub krajów zachodnich, to zapadają na nią częściej. Czy magnez zawarty w wodzie i pożywieniu odgrywa rolę ochronną, wykażą dalsze badania. Faktem jest, że w Norwegii woda jest szczególnie miękka, a więc zawiera mało składników mineralnych, w tym jonu magnezowego o znanym działaniu przeciwnowotworowym22. Stwierdzono, że ludzie zatrudnieni w przetwórstwie mięsnym lub skórzanym zapadają na chorobę białaczkową przeważnie z grupy limforetikulopatii. Spostrzeżenia te zostały potwierdzone przez S. Milhama, który wykazał, że u robotników rolnych występuje wyższy wskaźnik śmiertelności z powodu białaczek23. Jest godne uwagi, że w fermach kurzych i w gospodarstwach, w których występował pomór kur, wirusowe zapalenie wątroby i białaczki występowały u ludzi znacznie częściej, co zostało udokumentowane statystycznie w pracach Milhama. W badaniach epidemiologicznych autor ten oparł się na analizach retrospektywnych, prospektywnych i laterospekty wnych (te ostatnie wykorzystują dane dotyczące skupień białaczek zarówno u ludzi, jak i zwierząt w określonych małych środowiskach geograficznych). 22 Ibidem. 23 S. Milham, Leukemia and Multiple Myeloma in Farmers. „American Journal of Epidemiology" 1971, No 94, s. 307-311. 38 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Stwierdzono, że w przypadku czterech rodzajów nowotworów: guza Wiliamsa, retinobla-stomy, pierwotnego raka wątroby i białaczki szczyty zachorowalności występują u noworodków i niemowląt. Dowodzi to, że nowotworowy proces rozrostowy rozpoczął się w okresie życia płodowego, a więc jest albo uwarunkowany genetycznie, albo stanowi konsekwencję czynników środowiskowych działających na płód w czasie życia wewnątrz-macicznego. Badania epidemiologiczne przeprowadzone współcześnie wykazały, że występowanie skupień nowotworów lub białaczek u ludzi i zwierząt łączy się ze skażeniem mieszkań grzybami toksynotwórczymi, znanymi ze swych rakotwórczych właściwości: Aspergillus flavus, A. ochraceus i wieloma innymi. W glebie, wodzie i pożywieniu stwierdzono też niedobór czynników przeciwnowotworowych: magnezu, cynku, selenu, kobaltu, miedzi i innych. Wiele danych przemawia za tym, że spożywanie orzeszków ziemnych skażonych grzybem Aspergillus flavus wywołuje raka wątroby u ludzi, drobiu, małp i ryb. Badania J. Aleksandrowicza, potwierdzone przez B. B. Wraya, dowiodły również białaczkotwórczego działania mykotoksyn wytwarzanych przez ów grzyb24. Biosfera, a więc i ogniwa łańcucha pokarmowego człowieka dostarczające substancji budulcowych, energetycznych i metabolicznych koniecznych do prawidłowej pracy mózgu, ulega głębokim przeobrażeniom. Człowiek otrzymuje coraz mniej biopierwiast-ków niezbędnych do zdrowego życia, i to w coraz bardziej wypaczonych proporcjach. Coraz mniej otrzymuje właśnie tych biopierwiastków, które są niezbędne do prawidłowej czynności mózgu. Coraz obficiej natomiast wnikają w narządy naszego ciała, a więc i mózg, obce organizmowi pierwiastki, jak ołów, rtęć, beryl i inne, uszkadzając je. Aby uzasadnić rolę ekologicznych uwarunkowań czynności mózgu, podać można przykład szczególnie niekorzystnego zjawiska, jakim jest obniżenie - pod wpływem niedoboru żelaza - aktywności jednego z enzymów, od którego zależą procesy utleniania w rozwijającym się mózgu płodu. Wiadomo, że wszelkie zaburzenia w oddychaniu tlenowym w pierwszych tygodniach życia płodowego odbijają się niekorzystnie na rozwoju tkanki mózgowej. Spośród wielu badań prowadzonych na świecie przytoczę wyniki dwóch. L. K. Diamond podaje, że w Stanach Zjednoczonych ponad 100 tys. noworodków rocznie przejawia opóźnienie rozwoju umysłowego, co wiąże się z niedostatecznym rozwojem mózgu na skutek niedoboru żelaza w organizmie matki w czasie ciąży. Natomiast D. Hovel badał zdolność uczenia się dzieci w wieku 4-5 lat; stwierdził istotną różnicę w procesie uczenia między dziećmi o prawidłowym poziomie żelaza w krwi i dziećmi o niedoborze żelaza - na niekorzyść tych drugich25. 24 J. Aleksandrowicz, B. Smyk, M. Czacka, M. Pulak, Z. Schiffer, Mokotoksyny i ich rola w etiologii chorób nowotworowych ludzi i zwierząt. „Polskie Archiwum Medycyny Wewnętrznej" 1971, nr 47, s. 331-338. 25 Za J. Aleksandrowicz, op. cif., s. 94. 39 Na granicy życia i śmierci Nie mniej istotny dla zdrowego życia biosfery i ludzi jest magnez. Kliniczny obraz jego niedoboru u człowieka wyraża się nerwowością, pobudzeniem ruchowym, wzmożonym napięciem nerwowym, tikami i niemal drgawkami tężyczkowymi, a w krańcowych postaciach - napadami szalu, halucynacjami, obłąkaniem, niekiedy śpiączką. Znamienny jest wzrost niedoboru magnezu w glebie, a przez to i w pożywieniu, w krajach nadbałtyckich. Powstaje on wskutek nadmiernego nawożenia gleby potasem, znanym już antagoniście magnezu, lub skażenia grzybami z rodzaju Aspergillus, które zużywają nadmiernie magnez, doprowadzając do zubożenia gleby. Natomiast ludność krajów leżących nad morzami: Czarnym, Kaspijskim i Śródziemnym jest psychicznie zdrowsza. Być może wiąże się to z faktem, że jej pożywienie, składające się głównie z organizmów morskich, i sól stołowa morskiego pochodzenia pokrywają niedobór biopierwiastków istniejący w centralnych połaciach tych krajów. Wyniki badań nad wpływem niedoboru magnezu na ośrodkowy i obwodowy układ nerwowy człowieka wykazują, że zasadniczym objawem jest wzmożona pobudliwość ner-wowo-mięśniowa, a następnie zaburzenia metabolizmu cukru, miażdżyca, skłonność do zakrzepów i reakcje alergiczne. Zauważono też dodatnią zależność między poziomem jonów magnezu w osoczu a wynikami testów określających sprawność psychofizyczną. Szczególnie ważne jest odkrycie, że u alkoholików poziom magnezu jest znacznie obniżony. Niedobór magnezu z kolei (wyzwalany nie tylko chronicznym alkoholizmem, ale i dietą ubogą w magnez) sprzyja zatruciu ołowiem. Z innych biopierwiastków wywierających decydujący wpływ na czynność mózgu jest jod, którego niedobór w środowiskach zewnętrznym i wewnętrznym człowieka ma wpływ na powstawanie chorób tarczycy, przejawiających się też różnorakimi zaburzeniami psychicznymi. W ostatnich latach wzbogacił się zasób wiedzy o licie, którego zawartość w organizmie również jest uwarunkowana ekologicznie. Ostatnio przekonano się, że jego śladowe ilości wywierają decydujący wpływ na sprawną czynność układu limbicznego, od którego zależy stan emocjonalny, m.in. depresja lub jej brak. Lit jest dziś powszechnie stosowanym przez klasyczną psychiatrię środkiem w leczeniu stanów maniakalno-depresyjnych. Jedną z przyczyn opóźnienia rozwoju mózgu jest niedobór ryboflawiny, niacyny, cynku i magnezu spowodowany nadmiarem w środowisku ołowiu. Powoduje to uszkodzenie tkanki mózgowej, zwane encefalopatia ołowiczą. Berg i Zapella dowodzą, że przyczyną opóźnienia rozwoju umysłowego dzieci, zwłaszcza z kręgów ubogiej ludności, jest spożywanie jarzyn uprawianych na glebie skażonej ołowiem26. U 25% badanych dzieci stwierdzili zaburzenia w odbiorze wrażeń i ogólnie niskie wskaźniki inteligencji. Pozostałe dzieci, nie wykazujące zdecydowanych zaburzeń pracy mózgu, przejawiały nadmierną pobudliwość, agresywne zachowanie się i małe zainteresowanie otoczeniem. Za USA National Clearing, Housefor Mental Health, Information 1971. 40 Zygroienie życia u progu XXI wieku Szczególnie potężną trucizną tkanki mózgowej jest rtęć. Japońscy naukowcy Harada, Ui i Miyamoto przedstawili przyczyny oraz skutki zdrowotne i społeczne nowej jednostki chorobotwórczej, tzw. choroby Minamaty27. Jak wiadomo, jej bezpośrednią przyczyną było odprowadzenie do wód zatoki Minamata ścieków zawierających siarczany i chlorki rtęci. Związki te przedostały się do organizmów zwierząt morskich, głównie ryb i ośmiornic, które stanowią podstawę pożywienia ludności tego regionu. Tysiące ludzi zostały zatrute rtęcią. Nasilenie objawów choroby zależy od wieku osoby, do której organizmu przedostała się rtęć. Najbardziej drastyczne objawy stwierdzono u osób, które uległy zatruciu w okresie życia płodowego. Objawy te to przede wszystkim niedorozwój centralnego układu nerwowego (np. całkowity brak kory mózgu) oraz silne upośledzenie neuromotoryczne. Zatrucie w okresie dzieciństwa przejawia się trwałym niedorozwojem umysłowym i niesprawną pracą kończyn. Przedostanie się rtęci do organizmu osób dorosłych prowadzi do upośledzenia pracy narządów zmysłów, otępienia umysłowego oraz znacznego ograniczenia zdolności do wykonywania pracy fizycznej, m.in. w wyniku spastycznych skurczów mięśni. Ekologizm wyrasta z potrzeb i dążeń współczesnego świata. Jest humanizmem naszych czasów, jeżeli tym pojęciem obejmiemy kierunki myśli w filozofii i sztuce, które człowieka i jego dobro sytuują na szczycie hierarchii wartości. Można mówić o różnych odmianach humanizmu, ale z praktycznego punktu widzenia, który obowiązuje lekarza, nie ma istotnej różnicy między humanizmem opartym na przekazaniu miłości bliźniego a humanizmem opartym na szacunku człowieka do człowieka. Ekologizm nie przeciwstawia człowieka przyrodzie, nie wyizolowuje go ani z szeroko pojętego środowiska, ani z biosfery. Dobro człowieka, jego szczęście i zdrowie (salus) nie dają się wydzielić, wypreparować z szerokiego kontekstu społecznego (socjosfera) i przyrodniczego (biosfera, geosfera, heliosfera, kosmosfera). 0 zdrowiu i chorobie decydują nie tylko takie czynniki jak odporność i „plastyczność" organizmu, ale również stan biosfery - w tym gleby, powietrza i wody -jej skład chemiczny, stopień zanieczyszczenia toksynami, zawartość w niej środków neutralizujących te toksyny oraz uwarunkowany kulturowo i ekonomicznie sposób odżywiania się. Dzisiaj wiemy ponad wszelką wątpliwość, że każde działanie szkodzące biosferze prędzej czy później musi stać się niekorzystne dla człowieka. Ogólnie przyjmuje się za oczywistą konieczność to, że człowiek na obecnym etapie rozwoju gospodarczego nie uniknie szkodzenia biosferze. Ale już trudniej przedostaje się do powszechnej świadomości to, że człowiek również może biosferę wspomagać i korzystnie korygować. We wrześniu 1987 r. przedstawiciele 31 krajów spotkali się w Montrealu i podpisali umowę będącą pierwszym, ważnym krokiem na drodze do rozwiązania nabrzmiałego, międzynarodowego problemu. Po jej zatwierdzeniu umowa ta znacznie ograniczyła używa- za J. Aleksandrowicz, op. cit., s. 98. 41 Na granicy życia i śmierci nie freonów, produkowanych na skalę przemysłową związków chemicznych, które - jaM się powszechnie uważa — niszczą warstwę ozonową atmosfery ziemskiej. Ozon, ciemnoniebieski gaz złożony z chemicznie związanych ze sobą atomów tlenu, występuje w całej atmosferze. Powietrze, którym oddychamy, także zawiera ozon. Jest to składnik niebezpieczny dla zdrowia, działający na płuca niczym żrąca substancja. Jednakże w górnej warstwie atmosfery ziemskiej, w stratosferze, ozon tworzy warstwy różnej grubości i stanowi jedyną naturalną barierę przed najbardziej szkodliwym, ultrafioletowymi promieniami emitowanymi przez Słońce. W dużych dawkach promieniowanie to zwiększa ryzyko raka skóry oraz powoduje uszkodzenie oczu u człowieka, a u zwierząt zmiany w systemie immunologicznym. Naukowcy są zdania, że zwiększone dawki promieniowania ultrafioletowego mogą mieć nieobliczalne skutki dla świata roślinnego i zwierzęcego. Swego czasu uważano freony za idealne związki chemiczne, ponieważ są nietoksyczne, niepalne i wysoce stabilne. Od chwili odkrycia w 1928 r. zaczęto ich używać w zamrażarkach i klimatyzatorach, w aerozolach, w przemyśle elektronicznym do czyszczenia komputerowych układów scalonych oraz do produkcji gumy piankowej i pojemników polistyrenowych, mających szerokie zastosowanie przy pakowaniu żywności. Pierwsze spostrzeżenia o środowiskowych aspektach freonów pochodzą z końca lat sześćdziesiątych, kiedy angielski chemik James Lovelock zbudował aparat pozwalający wykrywać te związki w atmosferze. Ku jego zdziwieniu, jeden z takich przyrządów, umieszczony na statku płynącym po morzach półkuli południowej, wykrył ślady freonów daleko od miejsc, z których mogłyby się dostać do atmosfery. Widocznie freony, które raz dostały się do atmosfery, już w niej pozostają na stałe, więcej nawet, mieszają się z innymi cząsteczkami powietrza i zdają się rozprzestrzeniać nieograniczenie po całym globie. W 1974 r. Rowland i Molina stwierdzili, że do atmosfery napływa systematycznie coraz większa ilość freonów. W tym czasie roczna produkcja tych związków w samych tylko Stanach Zjednoczonych wynosiła ponad 380 tys. ton. Według teorii tych uczonych, freony pozostają w atmosferze od 50 do 100 lat, unosząc się powoli ku stratosferze rozciągającej się nad powierzchnią Ziemi na wysokości od 12 do 50 kilometrów. Tam, pod działaniem silnego promieniowania ultrafioletowego, w substancjach tych przerywają się wiązania chemiczne, w wyniku czego, w trakcie katalitycznej reakcji łańcuchowej, wyzwalają się atomy chloru, zagrażając stratosferycznemu ozonowi. Pod wpływem gromadzonych dowodów świadczących o szkodliwości freonów Stany Zjednoczone, Kanada, Szwecja, Norwegia i Dania zakazały w 1978 r. używania tych związków chemicznych we wszelkiego rodzaju aerozolach. Kraje uprzemysłowione produkujące freony podpisały w Wiedniu protokół, nakreślający ramy międzynarodowego porozumienia w sprawie tych substancji. Jednakże wielu naukowców uważało prace Row-landa i Moliny za teorię niesprawdzoną doświadczalnie28. Na ratunek ozonowi. „Ameryka" 1989, s. 64-70. 42 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Kwestię tę podjęto na nowo w 1985 r., gdy wykryto „dziurę" w warstwie ozonowej nad biegunem południowym. Członkowie brytyjskiej ekspedycji antarktycznej stwierdzili ubytek ponad 40% ozonu w stratosferze między wrześniem a październikiem, poczynając od 1977 r. Na podstawie jednomyślnego postanowienia Senatu w marcu 1988 r. Stany Zjednoczone, jeden z głównych producentów i konsumentów freonów, jako pierwsze ratyfikowały porozumienie montrealskie. Jako warunek jego wejścia w życie z dniem 1 stycznia 1989 r. postawiono zatwierdzenie porozumienia przez jedenaście krajów, które zużywają 2/3 całej światowej produkcji freonów. Na Stany Zjednoczone przypada 30% zużycia światowego, tyle samo na Europejską Wspólnotę Gospodarczą oraz 10-15% na Japonię. Jesienią 1988 r. i wczesną wiosną 1989 r. zostały zorganizowane przez USA przeloty nad obszarami arktycznymi samolotów wyposażonych w aparaturę naukowo-badawczą. Uzyskane wyniki pokazały, że w dolnej stratosferze arktycznej występują tlenki chloru oraz stosunkowo mało tlenków azotu, co wskazuje na możliwość zachodzenia reakcji he-terogeniczych również i w tym rejonie. Obserwowano w ostatnich latach spadek całkowitej zawartości ozonu głównie na dużych szerokościach geograficznych obu półkul. Nic więc dziwnego, że wyniki te wywołały żywy oddźwięk opinii publicznej, zwłaszcza w państwach położonych w tych szerokościach (kraje skandynawskie, Kanada i in.). W razie postępującego spadku zawartości ozonu będą one najbardziej narażone na skutki wzmożonego natężenia krótkofalowego promieniowania Słońca29. Spadek zawartości ozonu powoduje wzrost natężenia promieniowania słonecznego nadfioletowego biologicznie czynnego (UV-B), które wpływa ujemnie na cząsteczki DNA, powoduje zmniejszoną odporność ludzi na choroby skóry, takie jak rak, przyspiesza także tworzenie się katarakt. Wpływa również na inne formy życia biologicznego - obserwuje się bowiem jego wpływ na niektóre uprawy polowe (wywołuje ograniczenie ich wzrostu), wpływa na ekosystemy oraz na florę wodną (do głębokości od 5 do 30 m), a jest specjalnie groźny dla planktonu stanowiącego pożywienie ryb. Niezależnie od efektów związanych ze spadkiem całkowitej zawartości ozonu w atmosferze również wzrost zawartości freonów w troposferze - spowodowany działalnością człowieka - może spowodować groźne konsekwencje. Wzrost ten, podobnie jak i wzrost zawartości dwutlenku węgla (w wyniku emisji promieniowania termicznego, długofalowego), będzie wpływał na wzrost temperatury w troposferze. Wzrost zaś średniej temperatury może spowodować topnienie lodowców, a w związku z tym podwyższenie poziomu wody w oceanach, co grozi zalaniem terenów nisko położonych, zwłaszcza w deltach rzek. Efekt ten może stać się groźny, jeżeli produkcja freonów nie zostanie zaniechana w skali światowej, a to wymaga bardzo skutecznej współpracy międzynarodowej30. A. Dziewulska-Łosiowa, Ozon w atmosferze Ziemi. „Problemy" 1990, nr 10, s. 19-23. The Protection ofOzone Layer. „New Scientist" 1989, nr 1682. 43 Na granicy życia i śmierci W dniach 5-7 marca 1989 r. w Londynie odbyła się konferencja „Chrońmy warstwę ozonu". Wzięli w niej udział przedstawiciele 123 państw. Zadaniem tej konferencji było wypracowanie wspólnej opinii dotyczącej ograniczenia produkcji freonów (zgodnie z protokołem montrealskim) ze względu na nowo zaobserwowane zjawisko spadku zawartości ozonu wiosną nad Antarktydą i nad dużymi szerokościami geograficznymi obu półkul w okresie zimowym oraz ze względu na brak uwzględnienia w protokole montrealskim wzrostu zużycia freonów spowodowanego przez naturalny przyrost ludności na Ziemi.i Przemówienia delegatów poszczególnych państw wykazały ogromną rozpiętość problematyki. Poruszono zagadnienia wielkich kosztów badań i prób, jakie muszą ponieść kraje wysoko rozwinięte produkujące freony. Kraje rozwijające się wyrażały obawę, że zmiana technologii spowoduje ogromny wzrost kosztów zakupu wielu artykułów przemysłowych, co pogłębi jeszcze bardziej różnice między krajami bogatymi i biednymi. Jednak nie było wśród delegatów ani jednego, który by nie uzna! konieczności przyjęcia postanowień o całkowitym zaniechaniu produkcji substancji powodujących rozpad ozonu w stratosferze. Propozycje przedstawiane na konferencji nie miały charakteru decyzyjnego, został natomiast sformułowany wniosek w sprawie radykalnego ograniczenia produkcji substancji szkodliwych i całkowitego zakazu ich wytwarzania po roku 2000. Równocześnie z konferencją odbyło się w Londynie Międzynarodowe Sympozjum Obywatelskie, którego wnioski były w pełni zgodne z wnioskami konferencji. Spotkanie państw - sygnatariuszy Konwencji Wiedeńskiej odbyło się w maju 1989 r. w Helsinkach. Zaakceptowano na nim wniosek dotyczący całkowitego zakazu produkcji obecnie stosowanych chlorofluoropochodnych węglowodorów począwszy od roku 200031. Inny ważny problem o globalnym znaczeniu ekologicznym wiąże się z kwestią zaśmiecania przestrzeni kosmicznej. Dotychczas wystrzelono w Kosmos 19 525 większych obiektów, z tego 11 600 zostało z upływem czasu wyhamowanych w gęstszych warstwach atmosfery i spadło na Ziemię lub spaliło się. Ponad 7000 szczątków nie mniejszych niż piłka tenisowa szybuje tam nadal. Tylko 350 z tych obiektów to czynne satelity. W większości więc są to kawałki rakiet, które osiągnęły orbity stacjonarne, lub szczątki po zamierzonych i niezamierzonych eksplozjach. Północnoamerykańskie dowództwo obrony powietrznej NORAD w California Springs śledzi je starannie za pomocą anten radarowych i teleskopów rozmieszczonych na całym świecie. Dla centralnego dowództwa zajmowanie się odpadkami jest raczej ubocznym i niemiłym zajęciem. Obiekty latające są jednak informowane o odległości od tego rodzaju odpadków, tak by dokonać mogły manewru ich wymijania. Poza odpadkami „skatalogowanymi" już przez dowództwo obrony powietrznej USA błądzi jeszcze w przestrzeni kosmicznej, jak się ocenia, od 30 tys. do 60 tys. mniejszych obiektów o średnicy od 1 do 10 cm. W obrębie milimetrowych wymiarów liczyć się można zapewne z wieloma setkami tysięcy obiektów32. 31 A. Dziewulska-Łosiowa, op. cit., s. 23. 32 H. Lechleitner, Cosmic Rubbish. „Geo" 1989, nr 3. 44 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Obiekty o wielkości od jednego milimetra do dziesięciu centymetrów nie są rejestrowane - i to one stanowią zagrożenie dla lotów załogowych i bezzałogowych. O ból głowy przyprawiają wreszcie menedżerów lotów kosmicznych obłoki odpadków składające się z jeszcze drobniejszych cząstek, których liczba jest zapewne wielokrotnie wyższa od tej, która dotyczy poprzedniej kategorii. Przeciwko tym milimetrowej wielkości szczątkom, które przy swej wysokiej szybkości kolizyjnej - około 10 km/s - przebić mogą zewnętrzne ściany satelitów, niezbędna jest budowa tarcz ochronnych. Jednak uderzenie odpadka o wymiarach jednego centymetra powoduje już takie szkody, jak granat ręczny. Jedynym sposobem uniknięcia uderzenia przez odpadki większe niż jeden centymetr jest manewr uniknięcia zderzenia. Drobne obiekty, które znacznie przekraczają liczbę naturalnych meteorytów, są największym czynnikiem niepewności przy obliczaniu ryzyka kolizji. A nie jest to problem abstrakcyjny. Na przykład w czasie siódmego lotu wahadłowca amerykańskiego w 1983 r. w szybę uderzyła drobina białego lakieru o rozmiarach 02 mm2, wybijając w niej mały krater. Nieco większa drobina mogłaby przebić trój warstwową specjalną szybę i strój pokładowy astronauty. Szczególny problem stanowią satelity z materiałami radioaktywnymi na pokładzie. Są one bardziej czułe na zakłócenia niż inne satelity. Mniej więcej jeden na dziesięć podlega zakłóceniu lotu. Radziecki Kosmos 954 ukazał jako pierwszy, jak niebezpieczne są takie aparaty. W 1978 r. spadł on w pobliżu Wielkiego Jeziora Niewolniczego w Kanadzie. Jego części leżały rozrzucone na przestrzeni kilku dziesiątków tysięcy kilometrów kwadratowych, w tym część radioaktywna o wielkości 25-litrowego kanistra oraz inne materiały rozszczepialne z pokładowego reaktora. Wiele miesięcy po jego upadku można było jeszcze stwierdzić uran w atmosferze. Jak powiedział rzecznik radziecki Leonid Siedow, satelita ten prawdopodobnie zderzył się z innym obiektem. W pięć lat później do południowego Atlantyku i Oceanu Indyjskiego spadły resztki Kosmosa 1402. Tym razem mechanizm bezpieczeństwa satelity katapultował z reaktora materiał rozszczepialny przed wejściem w atmosferę, tak że mógł on wyparować i rozprzestrzenić się nad całym globem ziemskim. W 1984 r. satelita Stanów Zjednoczonych Transit 5BN wypuścił nad Madagaskarem pluton. Satelita meteorologiczny Nimbus-5 z ładunkiem nuklearnym na pokładzie został odnaleziony w stanie nieuszkodzonym. Inny satelita Stanów Zjednoczonych, już wyłączony, będzie krążył po oddalonej orbicie przez następne 400 lat. W sierpniu 1987 r. wokół Ziemi krążyło ponad cztery tuziny satelitów, mających na pokładzie ogółem ponad tonę wysoko wzbogaconego uranu 235, plutonu i innych materiałów rozszczepialnych. Większość z nich znajduje się na bardzo „zatłoczonych", 1000-ki-lometrowych orbitach. Don Kessler, jeden z najbardziej doświadczonych ekspertów NASA w zakresie zanieczyszczania Kosmosu, stwierdza wprost: „Albo podczas powrotu zatrują one atmosferę ziemską, albo też gdzieś pewnego dnia spadną. Chodzi więc o to, żeby zadbać, by promieniowanie ich materiałów radioaktywnych ustało, zanim w trakcie powrotu na Ziemię 45 Na granicy życia i śmierci wyrządzą szkody. Nie wiem jednak jeszcze, czy w ogóle możliwe jest osiągnięcie tak precyzyjnej równowagi"33. Kessler porównuje zanieczyszczenie przestrzeni kosmicznej z problemami odpadów na Ziemi. „Odpady na Ziemi gromadzą się w niewielu miejscach. Stanowią one właściwie zagrożenie tylko dla bezpośredniego otoczenia. Odpady w przestrzeni kosmicznej przy szybkości przemieszczania 7-8 km/s przestają być problemem lokalnym. W razie kolizji odpadku z równie szybkim pojazdem kosmicznym, będącym na przeciwnym kursie, siła zniszczenia ulega podwojeniu. Dalsza różnica pomiędzy zanieczyszczeniem na Ziemi i w przestrzeni kosmicznej polega na sposobie usuwania zanieczyszczeń. Usuwanie ich w górze oznacza osiąganie niebywałych szybkości. Aby sprowadzić te odpadki na dół, trzeba użyć tyle energii, ile włożono, by je wynieść do góry, tak więc i tu, i tam pierwsze przykazanie w związku z zanieczyszczeniem brzmi: zapobieganie jest o wiele prostsze i tańsze od późniejszego usuwania skutków". W ciągu trzydziestu lat lotów kosmicznych doprowadzono do takiego zaśmiecenia przestrzeni kosmicznej, że przyszłe pokolenia będą mogły - o ile w ogóle będą mogły - korzystać z niej w bardzo utrudnionych warunkach. Jedną „pozytywną" stroną tej sytuacji jest fakt, iż to, co spowodowały państwa zaśmiecające przestrzeń kosmiczną, uderza w nie same. Według danych grupy badawczej z Brunszwiku istnieją dwa obszary dużego nagromadzenia szczątków. Jeden znajduje się na wysokości pomiędzy 800 a 1000 km nad Ziemią i powstał w wyniku niezamierzonych eksplozji satelitów. Drugi znajduje się w odległości 1500 km. Tam efekt samooczyszczania atmosfery jest mniejszy niż w niższym obszarze. Nie działa prawie opór powietrza i szczątki pozostają „na wieki". Obiekt znajdujący się w odległości 1000 km od Ziemi potrzebuje przeciętnie 1200 lat, by obniżyć swój lot o 100 km. Pięćset km niżej proces ten przebiega szybciej i tu potrzeba tylko 9 lat34. I Człowiek może być dla innego człowieka oraz dla innych ludzi sprawcą zagrożeń niej tylko o charakterze ekologicznym, ale i społecznym. Zagrożenia te mają charakter bezpośredni, np. gdy wymierzone są wprost w innego człowieka, lub też pośredni, jeżeli skierowane są na elementy jego otoczenia: fizycznego i społecznego. Z punktu widzenia! intencji sprawcy zagrożenia mogą mieć one charakter zamierzony lub nie zamierzony,I przy czym często granica pomiędzy obu kategoriami zagrożeń - z powodów czysto psy-l chologicznych - nie jest wyraźnie zarysowana. Dokonując bardziej szczegółowych analiz sytuacji zagrożenia, której przyczyną jest człowiek, możemy wyodrębnić poza samym sprawcą, celem oraz wynikiem również takie I komponenty sytuacji jak środki, sposoby i metody. Środki zagrożenia mogą mieć cha-1 rakter podmiotowy, np. określone czynności manualne, wypowiedzi słowne, bądź też przedmiotowy, np. specjalistyczne narzędzia lub nawet przedmioty codziennego użytku. I 33 Ibidem. 34 Ibidem. 46 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Należy przy tym pamiętać, że zgodnie z poglądami współczesnych myślicieli, takich jak E. Fromm, C. J. von der Poel, T. Kotarbiński - środki i cele nie funkcjonują jako zjawiska niezależne i samoistne, nie mogą być więc one złe same w sobie. Mając na uwadze sposoby zagrożenia, możemy wyodrębnić sposoby mające charakter jawny lub skryty bądź łagodny i ostry, a także powolny i ciągły bądź powolny i przerywany. Najbardziej rozpowszechnionym sposobem zagrożenia jest przemoc, czyli nacisk fizyczny, lub użycie bodźców chemicznych, elektrycznych itp., który sprawia, że dana jednostka jest wtrącona w niepożądaną dla siebie sytuację i staje się przedmiotem czyjegoś działania35. Prawdopodobnie przejawów przemocy i związanej z nią agresji o różnym stopniu świadomości nie da się nigdy wyeliminować, mimo poszukiwania sposobów zmniejszania agresywności człowieka. Mówiąc o metodach zagrożenia, mamy na myśli - zgodnie z definicją J. Rudniańskiego - te sposoby zagrożenia, w których środki zagrażające są stosowane przez sprawcę z pełną świadomością36. Do metod zagrożenia zarówno bezpośredniego, jak i pośredniego zalicza się terroryzm, w tym do metod ostrych takie zjawiska jak zamachy bombowe, zabójstwa, okaleczenia, a do metod łagodniejszych uprowadzenia, wymuszenia okupu itp. Do najgroźniejszych wytworów umysłu człowieka należy zaliczyć te koncepcje, które stając się ideologiami propagują idee wyższości rasowej, narodowościowej, religijnej, pośrednio lub wprost odwołując się do ludzkich uprzedzeń i stereotypów społecznych. Z tego powodu mogą one stać się podłożem eksterminacji określonych grup ludności. W kategorii wytworów zewnętrznych zagrażających człowiekowi mamy do czynienia z materiałami wytwarzanymi przez ludzi - pomocniczymi, używanymi przy przeróbce materiału podstawowego, ale nie wchodzącymi w skład produktu końcowego, oraz podstawowymi, które są składnikami produktu końcowego, np. pluton 239 jako tworzywo paliwa jądrowego. Poza materiałami wyróżnia się także aparaturę zagrażającą życiu i zdrowiu człowieka, a w jej ramach wyodrębnia się następujące kategorie: aparaturę przeznaczoną do niszczenia ludzi, np. wszelkiego rodzaju broń, krzesło elektryczne, gilotyna itp. oraz aparaturę przeznaczoną do zaspokajania określonych potrzeb człowieka. W tej ostatniej kategorii za najbardziej niebezpieczne uważa się te, których zaburzenie funkcjonowania pociąga za sobą znaczną degradację środowiska naturalnego i olbrzymie straty w ludziach. Dotyczy to takich urządzeń, jak reaktory atomowe, fabryki produkujące pewne substancje chemiczne, rafinerie naftowe. Na mniejszą skalę źródłem zagrożenia są takie urządzenia techniczne, jak środki transportu: samoloty, statki, samochody, a także maszyny produkcyjne itp. W celu określenia zagrożeń związanych z różnego rodzaju działalnością człowieka używa się często pojęcia ryzyka, mimo że nie jest ono zbyt precyzyjne i może być różnie rozumiane. Aby mieć możliwość porównywania ryzyka ponoszonego w trakcie różnego rodzaju działalności, badacze uściślają to pojęcie, określając je wielkością szkód wyrządzonych w jed- T. Pszczolowski, Mata encyklopedia prakseologii i teorii organizacji. Wrocław 1978. Za R. M. Kalina, op. cit. 47 Na granicy życia i śmierci nostce czasu. Wielkość ryzyka zależy nie tylko od możliwych skutków określonego wydarzenia, ale w równym stopniu od prawdopodobieństwa jego zaistnienia. I tak np. ryzyko związane z bardzo poważnymi katastrofami pociągającymi za sobą zazwyczaj wiele ofiar, jak w przypadku trzęsienia ziemi czy awarii reaktora, może być znacznie mniejsze od ryzyka utraty zdrów ia czy życia w sytuacjach życia codziennego, np. poślizgnięcia się na schodach, gdzie z kolei prawdopodobieństwo wystąpienia poważnej katastrofy jest niezwykle małe. W związku z powyższymi rozważaniami możemy powiedzieć, że społeczna percepcja ryzyka związanego z niektórymi zagrożeniami, np. z pracą reaktorów, ma swoje źródło w myleniu dwóch pojęć - ryzyka i potencjalnego zagrożenia. Potencjalne zagrożenie, określane przez wielkość szkód, jakie mogą powstać w rezultacie hipotetycznej awarii reaktora, jest mylone z pojęciem ryzyka, które definiuje się jako iloczyn potencjalnego zagrożenia i prawdopodobieństwa wystąpienia awarii. Ciśnieniowe reaktory wodne, z dużą ilością promieniotwórczych produktów rozszczepialnych zawartych w rdzeniu, stanowią niewątpliwie znaczne potencjalne zagrożenie dla ludności. Z uwagi jednak na to, ża prawdopodobieństwo wystąpienia poważnej awarii reaktora jest nieznaczne, ryzyko wiążące się z pracą elektrowni jądrowej jest również bardzo małe. W specjalnie przeprowadzonych ilościowych analizach ryzyka dokonuje się jego porównawczej oceny w odniesieniu do różnych zagrożeń współczesnej cywilizacji. Wyniki takich obliczeń dokonanych w połowie lat siedemdziesiątych, w USA przedstawione są w tabeli 337. Tabela 3. Wypadki śmiertelne w USA wg przyczyn oraz indywidualne ryzyko śmierci Przyczyna Liczba ofiar Średnie indywidualne ryzyko śmierci na rok Katastrofy samochodowe 55 971 3000 Upadki 17 826 10000 Pożary 7451 25 000 Utonięcia 6181 30 000 Katastrofy lotnicze 1778 100 000 Porażenia prądem elektr. 1148 160 000 Katastrofy kolejowe 884 200 000 Cyklony, huragany 208 800 000 Pioruny 160 1 000 000 Inne 16012 Źródło: Patrz przypis 37. Warto dodać, że badacze, którzy dokonali powyższej analizy, obliczyli wielkość ryzyka związanego z awarią reaktora atomowego na 1:5 mld, a więc jest to zagrożenie bardzo małe. Nie- Z. Celiński, Społeczna percepcja ryzyka. „Problemy" 1991, nr 9, s. 31-38. 48 Zygroienie życia u progu XXI wieku mniej w społecznej percepcji ryzyka, które nie jest zgodne z oceną obiektywną, zagrożenia wiążące się z energetyką jądrową szacowane są niezwykle wysoko. Dzieje się tak dlatego, że społeczna ocena bezpieczeństwa jakichkolwiek urządzeń technicznych jest zawsze funkcją czynników technicznych i psychologicznych. W związku z tym opinia społeczna - wyczulona na najmniejsze zagrożenie ze strony energetyki jądrowej - reaguje niezwykle silnie na fakt drobnych, nie pociągających za sobą żadnych ofiar awarii w elektrowniach jądrowych. Jednocześnie ta sama opinia przechodzi do porządku dziennego nad wielkością konwencjonalnych zagrożeń życia codziennego, przyjmując np. z zaskakującą obojętnością dane wskazujące na utratę życia w ciągu każdego tygodnia przez tysiące ludzi w wypadkach drogowych. Do jednej z istotnych kwestii społecznych percepcji ryzyka należy fakt, iż ludzie nie zawsze uświadamiają sobie, że są narażeni na ryzyko w każdej chwili, niezależnie od tego, czym się zajmują i gdzie - nie wyłączając domu - przebywają. Ludzie akceptują zwiększone ryzyko wtedy, gdy uznają je za konieczne dla osiągnięcia zamierzonego celu lub wtedy, gdy uznają, że uzyskana przyjemność warta jest ponoszonego ryzyka, np. przy wspinaczce wysokogórskiej, lotnictwie sportowym, przy paleniu papierosów. Akceptuje się związane z podwyższonym ryzykiem zawody i zajęcia, np. pilota oblatywacza, artysty cyrkowego, misjonarza, gdy uznaje się, że wysokie zarobki, urozmaicona praca lub chęć poświęcenia się dla innych lub idei usprawiedliwia takie ryzyko. Najczęściej jednak ludzie nie uświadamiają sobie w pełni ryzyka, które ponoszą w związku z codziennie wykonywanymi czynnościami, bądź też wyborem określonego stylu życia. Porównawcze wskaźniki takiego ryzyka, obliczone przez badaczy amerykańskich przedstawia tabela nr 438. Tabela 4. Porównanie wielkości ryzyka w różnych sytuacjach (ryzyko śmierci dla osoby w ciągu roku) Ryzyko dobrowolne x ICH Ryzyko niedobrowolne x 10-7 Palenie papierosów (20 szt. na dzień) 500 Być przejechanym przez samochód 500 Picie wina (1 but. na dzień) 75 Powodzie 22 Pitka nożna 4 Trzęsienie ziemi (Kalifornia) 17 Wyścigi samochodowe 120 Burza 8 Wspinaczka górska 4 Spadający samolot 1 Prowadzenie samochodu 17 Uwolnienie promieniowania z elek- Prowadzenie motocykla 200 trowni jądrowej (w jej okolicy) 1 Pigułki antykoncepcyjne 2 Transport benzyny i chemikaliów 0,5 Używanie sacharyny Zdjęcia rentgenowskie 0,2 Białaczka 800 1 Grypa 2000 Przebywanie w pokoju z palaczem 1 Uderzenie meteorytów 00006 Źródło: Patrz przypis 38. Indywidualne ryzyko śmierci w ciągu jednego roku zawiera się zwykle w granicach od 10-4, w przypadku wypadków samochodowych, doi O-6, w sytuacji śmierci od uderzenia pioruna. 49 Na granicy życia i śmierci Jedynie w pewnych zawodach lub przy uprawianiu szczególnie niebezpiecznych sportów, co dotyczy tylko niewielkiej części społeczeństwa, ryzyko może osiągnąć poziom 10"3. W skali społecznej tak wysoki poziom ryzyka nie jest akceptowany. Ryzyko na poziomie 10"^ jest już bardziej akceptowane w skali społecznej, ale presja społeczna wywierana na jego zmniejszenie jest bardzo silna. Przy ryzyku osiągającym wartość 10-5 presja ta jest już znacznie słabsza, natomiast ryzyko w wysokości 10-6 jest społecznie akceptowane bez zastrzeżeń. Praktyczne przejawy czynności zaliczanych do kategorii zachowań o poziomie ryzyka 10-6 są następujące39: 1. 650 km podróży samolotem, 2. 100 km podróży samochodem, 3. wypalenie jednego papierosa, 4. 1,5 minuty wspinaczki wysokogórskiej, 5. używanie pigułek antykoncepcyjnych przez 2,5 tygodnia, 6. wypicie 0,5 1 wina, 7. pochłonięcie dawki 10 miliremów (3 lata zamieszkiwania w okolicy elektrowni jądrowej). Uzyskiwane w badaniach socjologicznych dane wskazują, iż w społecznej percepcji ryzyko wykonywania różnych czynności może być zawyżane bądź zaniżane. W tabeli 5 zostały zawarte wyniki analiz przeprowadzonych w USA dotyczących średniego statystycznego skrócenia spodziewanej długości życia ludzkiego w wyniku różnych czynników lub działań40. Tabela 5. Średnie statystyczne skrócenia przewidywanej długości życia z różnych powodów Czas Czas skró- Przyczyna skrócenia Przyczyna cenia w dniach w dniach i Mężczyzna nieżonaty 3500 Praca z promieniowaniem jądrowym 400 Palacz papierosów 2250 Wypadki przy pracy (zawody najbezpiecz- Choroby serca 21000 niejsze) 30 Kobieta niezamężna 1600 Promieniowanie naturalne 8 Nadwaga 1300 Picie kawy 6 Zawód górnika 1100 Pigułki antykoncepcyjne 5 Nowotwory 980 Używanie sacharyny 2 Wypadki drogowe 207 Promieniowanie w przemyśle jądrowym 0,02 Picie alkoholu 130 Czujniki dymu w domu -10 Wypadki przy pracy Poduszki bezpieczeństwa w samochodzie -50 (średnio - różne zawody) 74 Źródło: Patrz przypis 40. 38 Ibidem. 39 „International Atomie Energy Agency Bulletin" 1980, No. 5-6. 40 Z. Celiński, op. cit. 50 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Porównanie wyników zawartych w powyższej tabeli z ocenami opinii społecznej wykazały, że w percepcji społecznej znacznie bardziej przeceniane jest, w stosunku do rzeczywistego zagrożenia, ryzyko takich czynników jak awaria w reaktorach jądrowych, doustne pigułki antykoncepcyjne czy sacharyna, które w hierarchii potencjalnych zagrożeń uzyskiwały dość wysokie miejsca, a niedocenianie takich czynników jak stan cywilny czy nadwaga, które w hierarchii zagrożeń były na dość odległych miejscach. Społeczna ocena określonego ryzyka zależy nie tylko od jego wielkości, ale również od skutków ewentualnego nieszczęścia. I tak np. statystyka ryzyka wypadku, który zdarza, się średnio raz na rok z jedną ofiarą śmiertelną, będzie identyczne z ryzykiem zdarzenia, które zdarza się raz na sto lat, pociągając za sobą 100 ofiar śmiertelnych. W obu wypadkach statystyczne ryzyko będzie wynosiło średnio jeden zgon na rok. Jednocześnie w odbiorze społecznym wypadek drugi będzie traktowany jako bardziej niebezpieczny i trudniejszy do zaakceptowania niż wypadek pierwszy. Opinia społeczna wykazuje skłonność do ignorowania niewielkiego prawdopodobieństwa wypadku, a nastawienie to określa się jako tzw. awersję do ryzyka. Oznacza ona, że społeczna percepcja określonego ryzyka jest bardziej wrażliwa na wielkość możliwych skutków awarii niż na częstość jej występowania. Tak np. wiadomość o katastrofie samolotowej może skłonić wielu potencjalnych pasażerów do rezygnacji z planowanej podróży tym właśnie środkiem transportu, natomiast informacja o kilkudziesięciu osobach zabitych każdego weekendu w wypadkach drogowych nie wpływa w analogiczny sposób na zmianę decyzji wykorzystania samochodu i podróżowania np. pociągiem w następny weekend. W społecznej percepcji ryzyka największą rolę odgrywa jego intersubiektywne odczucie, które może w znaczny sposób zwiększyć lub zmniejszyć poczucie zagrożenia w stosunku do jego rzeczywistej wielkości. W badaniach prowadzonych w USA stwierdzono, że ryzyko, które jest podejmowane w sposób dobrowolny, może się wydawać 100 razy niższe niż takie samo ryzyko w sytuacji, gdy jest ono narzucone przez kogoś. Społeczna percepcja ryzyka związanego z postępem cywilizacyjnym uzależniona jest w znacznej mierze od poziomu zrozumienia przez członków danego społeczeństwa kwestii mających charakter czysto techniczny, takich jak np. sposób działania nowo wprowadzonych urządzeń czy procesów technologicznych. Dotychczas używane urządzenia oraz znane procesy, z którymi ludzie są w jakiś sposób oswojeni, wydają się mniej zagrażające niż nowo wprowadzane, nieznane jeszcze technologie i urządzenia. Obserwację tę potwierdzają liczne przykłady z historii, np. okoliczności wprowadzenia do użytku nowych, w swoim czasie, środków transportu: lokomotyw parowych, samochodów, samolotów. Obecnie, jak się przypuszcza, fakt ten stanowi jedną z przyczyn stosunkowo niskiej społecznej akceptacji energetyki jądrowej. Do zagrożeń zewnętrznych należy zaliczyć przestępczość, powodującą ofiary w ludziach, oraz straty ekonomiczne. Dynamikę i strukturę przestępstw w Polsce charakteryzuje tabela 6. Od 1989 r. następuje lawinowy wzrost przestępczości. Tymczasem po gwałtownym wzroście liczby stwierdzonych przestępstw pod koniec lat osiemdziesiątych, od 1990 r. 51 Tabela 6. Wybrane przestępstwa stwierdzone w latach 1988-2000 Lata 1988 1989 1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 1997 1998 1999 2000 Zabójstwo 530 556 730 971 989 1106 1160 1134 1134 1093 1072 1048 1269 Zgwałcenie 1564 1660 1840 1921 1919 1976 2039 2267 1985 2260 2174 2029 2399 Udział w bójce lub pobiciu 3050 2988 3935 5553 6060 7285 9223 10 600 11 575 13 005 19 496 17 849 18 429 Kradzież mienia 79 123 105 129 158 785 139 507 125 174 134 089 180 514 211 602 157 479 184 368 211 651 243 537 309 846 Kradzież rozbójnicza, rozbój, wymuszenia 7182 9067 16217 17 094 17715 21034 23 574 26 858 26 257 30 036 34 225 44 775 53 533 Kradzież z włamaniem 140 130 218 581 430 956 355 896 330 741 314 338 304 293 304 899 305 703 324 017 355 176 369 235 364 786 Przestępstwa drogowe 18 774 21 705 29 141 35 568 30 753 29 578 32 030 35 005 34 863 40 202 16 432 15 628 19 649 Inne 224 920 187 903 241 742 309 585 367 825 343 101 353 324 383 710 358 755 397 364 419 782 411 688 442 636 Ogółem: 475 273 547 589 883 346 866 095 881076 852 507 906 157 974 941 897 751 992 373 1073042 1 118 545 1266910 Źródło: Komenda Główna Policji, wrzesień 2000. Zygrożenie życia u progu XXI wieku ogólny poziom przestępczości nie wykazuje dramatycznych zmian. Obserwuje się ciągły, ustabilizowany, wzrost liczby przestępstw, oscylujący wokół 10-15%. Jedynie w 1996 r. nastąpił pozorny, sześcioprocentowy spadek przestępczości, spowodowany ustawowym przesunięciem przestępstw o mniejszych stratach materialnych do kategorii wykroczeń. Dowodem na pozorność owego spadku była liczba przestępstw stwierdzonych w 1997 r. - ponad 990 tysięcy. Dodać należy, że wzrost ten mieści się w trendzie obserwowanym w uprzednich latach i po części ma swoje uzasadnienie w zmianach wartości przedmiotów przestępstw. Do podstawowych tendencji charakteryzujących współczesną przestępczość w Polsce należą: wzrost liczby przestępstw popełnionych przy użyciu broni palnej, głównie na tle rabunkowym i rozliczeniowym. Zauważyć należy umiędzynarodowienie przestępczości kryminalnej, nasilenie porachunków przestępczych, zwłaszcza uprowadzeń osób, oraz terroryzmu kryminalnego. • Po 1990 r. wystąpiły również zasadnicze przeobrażenia w rodzajach, strukturze i metodach popełniania przestępstw gospodarczych, zwłaszcza tych narażających bezpośrednio na straty finanse publiczne. • Silną tendencję wzrostową charakteryzowały się przestępstwa występujące przed 1990 r. marginalnie lub nawet całkowicie nieznane. Negatywne zjawiska, którym dzisiaj musi się przeciwstawiać Policja, a które w niedalekiej przeszłości były nieznane lub występowały śladowo, to między innymi przestępstwa związane z nieuczciwą konkurencją, „pranie brudnych pieniędzy" czy przestępczość komputerowa. •Przestępczość skupia się przede wszystkim w dużych aglomeracjach miejskich. Stąd też najwyższe liczby przestępstw stwierdzonych odnotowano w województwach: warszawskim, katowickim, gdańskim, krakowskim, szczecińskim, wrocławskim, poznańskim i łódzkim. Z kolei najmniej przestępstw popełniono w małych i rolniczych województwach pasa wschodniego: krośnieńskim, przemyskim, chełmskim, zamojskim, bialskcpodlaskim oraz łomżyńskim, ostrołęckim, ciechanowskim, skierniewickim, konińskim i leszczyńskim. • Do szczególnie niebezpiecznych zagrożeń przestępczych należy zaliczyć przede wszystkim powstanie przestępczości zorganizowanej. W sferze tej przestępczości rozpoznanie operacyjne Policji wskazuje obecnie na istnienie ok. 500 grup przestępczych, liczących ok. 3800 aktywnych członków, w tym ponad 170 grup o charakterze międzynarodowym; zarejestrowano ponad 900 cudzoziemców podejrzanych o działalność na rzecz owych grup. • Coraz częściej zorganizowane grupy odpowiedzialne są za napady i zabójstwa popełniane przy użyciu broni palnej (często popełniane na tle porachunkowym i rabunkowym), za przestępczość związaną ze stręczycielstwem i handlem kobietami, za nielegalną produkcję i obrót narkotykami, fałszerstwa i oszustwa, zorganizowane na międzynarodową skalę kradzieże samochodów. Wyraźnie nasilało się zjawisko uprowadzeń w celu wymuszania zwrotu długu (spowodowane często brakiem skutecznej egzekucji komorniczej. Spadek efektywności istniejącego systemu kontroli powszechnego obrotu handlo- wi Na granicy życia i śmierci wego stymulował rozwój rynku paserskiego i wysoki poziom zagrożenia przestępstwami przeciwko mieniu. Zwiększał się udział młodocianych podejmujących działalność przestępczą na obrzeżu zorganizowanych struktur, stanowiących rezerwuar kadr dla tych grup. • Narasta agresja i przemoc zarówno wobec ofiar przestępstw, jak również w stosunku do policjantów oraz urzędników i funkcjonariuszy publicznych. • Minione lata to także pojawienie się coraz lepiej zorganizowanych, nowych form działań przestępczych. Najgroźniejsze z nich to przede wszystkim akty terroru kryminalnego, przejawiającego się głównie poprzez użycie materiałów wybuchowych, egzekucje przy użyciu broni palnej, w tym także broni automatycznej, podpalanie obiektów. Zasadnicze motywy tych działań to porachunki finansowe i osobiste oraz zemsta. Obserwowane są też rozgrywki pomiędzy konkurencyjnymi grupami przestępczymi. • Wyraźnie wzrosła skala zagrożenia przestępczością, także o charakterze międzynarodowym, występując w obrocie pieniężnym, bankowym; dotyczy to także zagarnięcia mienia w związku z prywatyzacją przedsiębiorstw i przekształceniem ich w spółki oraz likwidacją i wyprzedażą całości lub części mienia. • Rośnie zagrożenie zorganizowanym przemytem, nadużyciami podatkowymi na wielką skalę oraz naruszeniami praw autorskich i praw producentów - w postaci podrabiania markowych produktów i wprowadzania ich na rynek. Podobne zjawiska występowały i występują w dziedzinie oprogramowania komputerowego oraz nagrań audio i wideo. • Szczególnie niebezpieczny jest rozwój niespotykanych w latach osiemdziesiątych zjawisk, jakimi są napady rabunkowe na drogach publicznych, przemyt nielegalnych imigrantów, a także nielegalna produkcja materiałów wybuchowych i występująca na stosunkowo dużą skalę w połowie lat dziewięćdziesiątych produkcja broni palnej, przede wszystkim przerabianie w sposób pólprzemysłowy, wręcz seryjnie, pistoletów gazowych41. W roku 2000 statystyki odnotowały o 13% przestępstw więcej niż w 1999 r. Ogólna liczba stwierdzonych przestępstw wynosiła 1 266 910. Liczba przestępstw kryminalnych popełnionych w Polsce w 2000 r. wzrosła w stosunku do roku 1999 o 11%. Ogółem stwierdzono 1 133 162 przestępstwa o charakterze kryminalnym. Najwięcej, bo aż o 27,2 % wzrosła liczba kradzieży, których w ubiegłym roku po-j pełniono prawie 310 tys. Wzrosła także do 1269, czyli o 21,1% liczba zabójstw, o 19,6%I liczba rozbojów, kradzieży rozbójniczych i wymuszeń, których było ponad 53 500, o 12,6%,I czyli do ponad 14 tys. liczba bójek i pobić. Zmalała natomiast o 1,2% liczba kradzieży z włamaniem. Po raz pierwszy od kilku lat od-1 notowano też spadek liczby kradzieży samochodów. Spadek ten jest znaczny, bo prawie pięcioprocentowy. 41 Komenda Główna Policji, Stan bezpieczeństwa publicznego w Polsce w ocenie policji. Warszawa 1998, s. 5-7. 54 Zygroienie życia u progu XXI wieku Największy wzrost przestępczości nastąpił w województwach: pomorskim - o 25,3%, wielkopolskim - o 20,8% oraz śląskim - o 19%. Najmniejszy, bo tylko o 2,8%, wzrost przestępczości odnotowała Warszawa. Wzrosła liczba przestępstw popełnionych przez nieletnich - ponad 76 tys. i liczba nieletnich sprawców, których ujawniono ponad 56 tys. Po raz pierwszy od czterech lat Policja osiągnęła wzrost wykrywalności przestępstw w stosunku do roku poprzedniego. Wykrywalność w 2000 r. wyniosła 47,8%, czyli o 3% więcej niż w 1999 r. Poprawiła się ona zarówno w kategoriach o charakterze kryminalnym, jak i o charakterze gospodarczym. Prawie 349 tys. osób postawiono zarzuty, ponad 23 tys. aresztowano. Straty finansowe powstałe na skutek popełnionych przestępstw wynosiły prawie 5 mld złotych. Handel żywym towarem jako rodzaj przestępczości zorganizowanej Handel żywym towarem, utożsamiany przez niemieckie prawo karne z prostytucję, nadal nie jest przedmiotem badań kryminologicznych. Ma on różne postacie i różne definicje. Niemiecki komitet przygotowawczy IV Światowej Konferencji Kobiet w 1995 r. za handel kobietami uznał nie tylko zmuszanie do prostytucji, lecz także zawieranie fikcyjnych małżeństw i werbowanie do nielegalnej pracy. Dzisiejsze formy handlu kobietami są często nazywane „nowym rynkiem niewolnic". Różnice socjalne między bogatymi państwami przemysłowymi a tzw. państwami rozwijającymi się i dawnego „bloku wschodniego" powodują, iż kobiety i dzieci z tych ostatnich stały się „surowcami" do wykorzystania. Omawiane przestępstwo zostało zdefiniowane w ustawie o zmianie prawa karnego z 1992 r.; do niemieckiego kodeksu karnego wprowadzono wówczas pojęcia - handel żywym towarem (§ 180b) i ciężki handel żywym towarem (§181), bez wyraźnego ich rozgraniczenia. Tę drugą postać przestępstwa charakteryzują: użycie przemocy, groźba, podstęp, uprowadzenie, zawodowe werbowanie. W świetle wspomnianej nowelizacji kodeksu do handlu żywym towarem mogą być również zakwalifikowane tzw. peepshows i turystyka matrymonialna. Ofiary tej przestępczości to głównie cudzoziemki w wieku 18-30 lat. Do 1989 r. pochodziły one najczęściej z Ameryki Południowej, Filipin, Tajlandii i Afryki. Po otwarciu granic w następstwie przemian politycznych w Europie Wschodniej i Środkowej powstał nowy rynek i możliwość tańszego przerzutu „towaru" drogą lądową. W 1995 r. 27,4% (480) ofiar tej przestępczości stanowiły kobiety z państw byłego Związku Radzieckiego, 21% (368) - z Polski, 15% (263) - z Czechosłowacji, 9,9% (174) - z Bułgarii, 7% (123) - z Rumunii, a np. z Tajlandii - tylko 2,3% (40), Kolumbii -1,6% (28), Brazylii - 0,5% (8). Innych zmian - poza dotyczącymi narodowości - nie odnotowano. Większość kobiet była ofiarami niedostatku, które za jedyne wyjście z trudnego położenia uznały dobrze płatną pracę za granicą bądź bogate zamążpójście. Tylko mały odsetek zwerbowanych kobiet stanowiły prostytutki bądź striptizerki pragnące zrobić karierę na Zachodzie, np. jako fotomodelki. Po zetknięciu się z rzeczywistością godzą się jednak z losem, gdyż - z jednej strony - wstydzą się i oba- 55 Na granicy życia i śmierci wiają wrócić do kraju, z drugiej zaś - słysząc, że tutejsze władze są skorumpowane, nie poszukują pomocy ani nie występują ze skargą. Zgłoszenie się do policji obcego państwa może skutkować natychmiastowe wydalenie ofiary, która przybyła tu nielegalnie lub na podstawie wizy turystycznej. Ta sytuacja prawna ofiar jest bezwzględnie wykorzystywana przez sprawców. Werbowanie kobiet, odbywające się najczęściej w dyskotekach lub innych lokalach, polega zwykle na oferowaniu dobrze płatnej pracy w Niemczech. Po zawarciu umowy z kandydatką są załatwiane formalności w celu legalnego wjazdu do Niemiec (często środkiem lokomocji werbownika). Już na miejscu uświadamia się ofiarom, jakie rzemiosło będą uprawiać. Są one w obcym kraju, z reguły nie znają języka i nie mają paszportów, które są im od razu odbierane. Pod presją psychiczną lub fizyczną są zmuszane do prostytucji; muszą bowiem spłacić określone w umowach „długi" (rzekome koszty wizy, mieszkania i łapówek dla władz) wysokości kilku tysięcy marek. Większa część ich zarobków jest zabierana przez sutenerów bądź właścicieli domów publicznych. W celu uzyskania pozwolenia na pobyt stały i pracę kobiety zawierają fikcyjne małżeństwa z Niemcami; robią to w Danii, gdzie formalności z tym związane załatwia się w ciągu dwóch dni. „Małżonkami" są najczęściej narkomani lub alkoholicy. Na podstawie dokumentu zawarcia małżeństwa kobiety otrzymują zezwolenie na pobyt stały i pracę. Wówczas przystępują jako prostytutki do odpracowywania swojego „zadłużenia" określonego w podpisanej umowie na 15-20 tys. marek. Wiele z nich nawet po spłaceniu długu pozostaje w Niemczech. Kandydatki z Europy Wschodniej i Środkowej, które się dostały do Niemiec drogą lądową, spłacają mniejsze długi - 5-10 tys. marek. Jest rzeczą bezsporną, że ciemna liczba tej przestępczości jest bardzo duża. Federalny Urząd Kryminalny przeprowadził w 1992 r. badania, które pozwoliły w przybliżeniu określić jej wielkość. Obliczono, że organizacje przestępcze zajmujące się handlem żywym towarem w ciągu 10 lat osiągnęły zyski około miliarda marek. Grupy odpowiedzialne za werbunek i przerzut uzyskiwały od zleceniodawców 5-10 tys. marek za jedną kobietę, co po odliczeniu kosztów własnych (około 10%) dawało czysty zysk w wysokości 4,5-9 tys. marek. Jeśli się przyjmie, iż przeciętny zarobek wynosił 7 tys. marek i pomnoży je przez liczbę ustalonych ofiar (1731), uzyska się kwotę 12 117 tys. marek (1995 r.). Na podstawie rocznego zysku, szacowanego na około 10 min marek, można wyciągnąć pewne wnioski co do wspomnianej ciemnej liczby. Wyniki tych badań potwierdzają szacunki dokonane przez wiktymologa Baurmanna, według którego proporcja wykrytych przestępstw handlu żywym towarem do ich ciemnej liczby wynosi 1:10. W Badenii-Wirtembergii (podobnie jak w całych Niemczech) handel żywym towarem zajmuje piąte miejsce wśród przestępstw zaliczanych do przestępczości zorganizowanej. Komisja ds. Przestępczości Zorganizowanej włączyła handel żywym towarem do przestępczości zorganizowanej związanej z życiem nocnym (Rotlichtmilien - środowisko „czerwonych latarni"). Zgodnie z wynikami badań z 1990 r. 50% uprawiających ten proceder działa w grupach zorganizowanych o trwałym charakterze (złożonych z organizatorów przerzutu, handlarzy i właścicieli domów publicznych). Według rozpoznania FUK handel ten prowadzą w Niemczech grupy składające się z Turków, Niemców i osób pochodzących z państw środkowo- i wschodnioeuropejskich. Ci ostatni mają bezpośredni związek z ofiarami i wykorzystują wspólną przynależność narodową. Grupy przestępcze z Warszawy i innych dużych miast Polski należą do międzynarodowej sieci przestępczości zorganizowanej, której szefowie rezydują w Berlinie, Moskwie i nawet za oceanem. Obserwacja handlu żywym towarem wskazuje, iż pojedynczy sprawca niewiele może zdziałać. Musi tu być cały „łańcuch" ludzi, którego pierwszym ogniwem jest werbownik ulokowany za granicą, z reguły rodak kandydatki. Nierzadko prowadzi on jakieś przedsiębiorstwo (np. turystyczne, impor-towo-eksportowe), będące przykrywką właściwej działalności. Organizuje przyjazd ofiar i jest w ścisłym kontakcie z sutenerami lub właścicielami domów publicznych. Zleceniodawcy wysyłają „za- .56 Zygroienie życia u progu XXI wieku mówienia" i finansują koszty podróży; mają wpływ na podaż i popyt. Istnieją też kurierzy, osoby zajmujące się przerzutem, fałszowaniem paszportów, aktów zawarcia małżeństwa itp. Zyski z tej przestępczości są w różny sposób wprowadzane do legalnego i nielegalnego obrotu gospodarczego (np. do handlu narkotykami, zakupu nieruchomości), co wiąże się z korumpowaniem pracowników (np. Urzędu ds. Cudzoziemców, Urzędu ds. Nieruchomości). W 1994 r. w Ba-denii-Wirtembergii została wykryta włosko-rumuńska grupa przestępcza, która dzięki usługom seksualnym świadczonym przez jej „podopieczne" urzędnikom miejscowego Urzędu ds. Cudzoziemców i przekazanym im pieniądzom mogła sprowadzić 132 Rumunki i zatrudnić je jako prostytutki. Organy ścigania powinny poświęcać handlowi żywym towarem co najmniej tyle uwagi, ile poświęcają seksualnemu wykorzystywaniu dzieci. Przykład Kolonii, gdzie właściciel domu publicznego jako przedsiębiorstwa (miesięczny koszt wynajmu pokoju dla jednej prostytutki wynosi 7,7 tys. marek) płaci rocznie 12 min marek podatku, powinien zmusić do zastanowienia się nad problemem. Przedsiębiorstwo działa jako spółka z ograniczoną odpowiedzialnością i przynosi 8,25 min marek zysku. Handel żywym towarem jest bez wątpienia ważnym elementem przestępczości zorganizowanej. Często jego sprawcy zajmują się też handlem narkotykami, fałszerstwem, korupcją, wymuszeniami itp. Ponieważ przestępczość zorganizowaną charakteryzuje wysoki stopień konspiracji, udowodnienie przestępstwa jest możliwe tylko dzięki zeznaniom ofiar jako świadków. W związku z tym powinno się im zapewnić prawo pozostania w kraju aż do rozprawy głównej i objąć je programem ochrony świadka. Sprawcy potrafią jednak skutecznie oddziaływać na swoje ofiary (świadków). Znowelizowane przepisy dotyczące handlu żywym towarem okazały się - ze względu na ich skomplikowaną treść - „tępym mieczem"; powinny zatem zostać uproszczone. Sensowna byłaby, z policyjnego punktu widzenia, np. kontrola łączności nawet w wypadku podejrzenia o zwykły handel żywym towarem. Czyn ten powinien się znaleźć w katalogu czynów wymienionych w art. 261 k.k. („pranie" pieniędzy). Konieczna jest też intensyfikacja policyjnych kontroli środowisk prostytutek oraz uczulenie społeczeństwa na omawiane zjawisko. Z jednej strony dąży się do równouprawnienia kobiet, z drugiej zaś - toleruje ich seksualne wykorzystywanie. Zródlo: Leo Keidel, Menschenhandel ais Phanomen Organisierter Kriminalitat, „Kriminalistik" 1998, z. 5. 3. Zagrożenia wewnętrzne Poza zagrożeniami zewnętrznymi ludzie zmuszeni są do stawania wobec zagrożeń o charakterze wewnętrznym, tj. wynikających z określonych niepożądanych zmian w sferze ich świata wewnętrznego. Zmiany te, jakkolwiek mogą posiadać swoje uwarunkowania w środowisku zewnętrznym jednostki bądź też związać się z określonymi zaburzeniami w funkcjonowaniu somatycznym, to jednak różnią się od zagrożeń zewnętrznych swoim czysto subiektywnym, indywidualnym charakterem. W obrębie kategorii zagrożeń o charakterze wewnętrznym możemy wyróżnić wiele zagrożeń specyficznych. 57 Na granicy życia i śmierci Pewna grupa zagrożeń wewnętrznych wiąże się, według znanego amerykańskiego psychologa społecznego P. G. Zimbardo, ze zmianami zachodzącymi w psychice jednostki, które mają charakter utraty pewnych właściwości bądź możliwości indywidualnych42. I tak, w przypadku samobójstwa mamy do czynienia z utratą możliwości istnienia, w przypadku uzależnień i nałogów - z utratą zdolności autoregulacji, w sytuacji nerwicy-z utratą radości życia, a w przypadku psychozy - z utratą kontaktu z rzeczywistością. W życiu wielu ludzi zdarzają się okresy, w których nie potrafią wyobrazić sobie możliwości dalszej egzystencji. Jakkolwiek silne byłyby te uczucia ostatecznej beznadziejności, większość z nas nie poddaje się impulsowi rezygnacji z życia. Strach przed sytuacją społeczną, poczucie bezsilności wobec otoczenia, przytłaczający lęk, że już nic nie da się zmienić, to uczucia, których doznaje prawie każdy. Większość potrafi jednak znaleźć wyjście z przytłaczających ich problemów, nie tracąc kontroli nad swoim życiem, nie dopuszczając do utraty jego sensu. Internet a pornografia dziecięca Dobrodziejstwo Internetu, którym jest nieograniczona możliwość ogólnoświatowej wymiany informacji, może się zmienić w „przekleństwo" medialne. Oferowanie i wymiana „produktów" mających charakter tzw. pornografii dziecięcej jest tego oczywistym przykładem. Według ustaleń Federalnego Urzędu Kryminalnego (FUK) zjawisko rozpowszechniania w Internecie treści i obrazów z zakresu pornografii dziecięcej wykazuje tendencję wzrostową. Głośny skandal wywołany przez belgijskiego pedofila, Dutroux, skłonił Konferencję Ministrów Spraw Wewnętrznych w 1998 r. do działań; postanowiła ona m.in., że FUK „niezależnie od istnienia podejrzeń" powinien prowadzić dochodzenia. Jak oznajmił pierwszy dyrektor FUK, L. Schuster, w 1998 r. stwierdzono m.in. 368 przypadków pornografii dziecięcej, pięć - pornografii dziecięcej połączonej z sodomią i cztery - innych nadużyć seksualnych. W ponad 500 przypadkach sprawy związane z pornografią dziecięcą przekazano zagranicznym organom ścigania (62% - USA, 9,6% - Japonii, 5,4% - Holandii, 33% - Wielkiej Brytanii, 3,1% - Rosji). Dotychczasowe wyniki dochodzeń pozwalają na następujące wnioski: - oferty handlowe zakazanej pornografii są coraz częściej przekazywane do państw, w których oferta taka nie jest zabroniona albo możliwe jest uniknięcie w określony sposób ścigania karnego, - w USA wypowiedzi zawierające elementy ekstremizmu prawicowego (np. kłamstwo oświęcimskie) są - ze względu na wolność słowa (freedom of speech) - ścigane w ograniczonym stopniu, - czynności dochodzeniowe są często ograniczane, ponieważ treści podlegające ściganiu karnemu są „pochodzenia" zagranicznego. Federalny Urząd Kryminalny prowadzi międzynarodową współpracę w ściganiu pornografii dziecięcej i współdziała w tym zakresie ze 180 niemieckimi firmami internetowymi. Kryminalistycy uważają że „patrolowanie w sieci" może odstraszyć potencjalnych sprawców, chociaż nie oznacza to P. G. Zimbardo, L. Ruch, Psychologia i życie. Warszawa 1988. 58 Zygroienie życia u progu XXI wieku jeszcze wykrywania tej przestępczości. Bawaria jest jedynym landem, w którym elementem walki z pornografią dziecięcą jest „patrolowanie" sieci Internetu. Zajmuje się tym odpowiednia placówka w Urzędzie Kryminalnym Bawarii. Minister spraw wewnętrznych tego landu, G. Beckstein, uznał za konieczne opracowanie specjalnego oprogramowania umożliwiającego automatyczne wyszukiwanie w Internecie materiałów z zakresu pornografii dziecięcej. Bawaria i Badenia-Wirtembergia starają się o zintensyfikowanie i skoordynowanie państwowych oraz międzynarodowych działań kontrolnych. Głównym problemem, oprócz zmian ustawodawczych, których celem jest uznanie za przestępstwo wykorzystywania dzieci do produkcji treści i obrazów pornograficznych, jest stworzenie możliwości kontroli przestępstw seksualnych i rozpowszechniania pornografii dziecięcej za pomocą środków telekomunikacji. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Bawarii proponuje stworzenie w prawie karnym specyficznego stanu faktycznego dotyczącego oferowania dzieci do seksualnych nadużyć. W związku z tym, że Bundesrat wielokrotnie odrzucał propozycję rozpatrzenia inicjatywy bawarskiej, władze landu ponownie wystąpiły z tą sprawą 30 kwietnia 1999 r. Ze stanowiska rządu federalnego z 9 czerwca 1999 r. wynika, iż nie jest on gotów uznać za przestępstwo wykorzystywania dzieci do celów pornograficznych ani wprowadzić kontroli telekomunikacyjnej (telefonicznej); Bundesrat natomiast nie chce podjąć rozstrzygających uchwal o pornografii dziecięcej. Zdaniem Becksteina działania krajowe muszą być wspierane współpracą międzynarodową, a jej podstawą powinna być jednolita definicja pornografii dziecięcej i minimalne standardy prawnokarne. Beckstein krytykuje niejednakowy wiek ochronny w państwach europejskich (od 12 do 18 lat) oraz określanie tegoż wieku według fizycznego rozwoju dziecka, a także brak wyraźnej definicji działań stanowiących nadużycie seksualne (w wielu państwach posiadanie i rozpowszechnianie treści i obrazów pornografii dziecięcej w ogóle nie jest karalne). Dopóki zatem nie osiągnie się zgodności co do tych podstawowych spraw, dopóty nie będzie możliwe skuteczne międzynarodowe zwalczanie pornografii dziecięcej. Duże znaczenie mają działania prewencyjne wszystkich podmiotów: obywateli, przedstawicieli przemysłu komputerowego, zarządzających sieciami komputerowymi. Rząd bawarski współpracuje z Fundacją Bertelsmanna, czego owocem jest wprowadzenie do sieci nowych technologii filtracyjnych. Żródto: Internet und Kinderpornographie: Wie das BKA und das Bayer. LKA dem Missbrauch begegnen, „Die Polizei"1999,nr9. Dopiero wtedy, gdy poczucie utraty kontroli nad własnym życiem, poczucie bezradności wobec wymagań codziennych sytuacji staje się elementem dominującym w psychice człowieka, gdy stres przestaje być czynnikiem mobilizującym, a staje się czynnikiem destrukcyjnym, wówczas może dojść do próby odebrania sobie życia. Wyniki badań wskazują, że udane i nieudane próby samobójcze dokonywane są przez osoby z przejściowymi lub trwałymi zaburzeniami osobowości. Osoby te posiadają wspólne cechy leżące u podstaw reagowania samoagresją na sytuacje przekraczające ich odporność psychiczną, a postrzegane przez nich jako sytuacje zagrożenia. Cechy te obniżają próg tolerancji na stres i często są klasyfikowane jako niedojrzałość emocjonalna. 59 Na granicy życia i śmierci Wymowa liczb dotycząca zjawiska samobójstwa jest przerażająca. Według danych WHO I (Światowej Organizacji Zdrowia) prawie pół miliona ludzi rocznie popełnia samobójstwa,! a około 5 milionów próbuje nieskutecznie odebrać sobie życie. Jako przyczyna śmierci samobójstwo zajmuje w USA siódme miejsce, jest też w pierwszej dziesiątce przyczyn w uprze-1 mysłowionych krajach świata. W Polsce około 5 tys. osób rocznie popełnia samobójstwo zel skutkiem śmiertelnym, a dziesięciokrotnie większa liczba ludzi podejmuje nieudane próby. I W przypadku uzależnień i nałogów mamy do czynienia z utratą zdolności autoregulacji.! Utrata tej zdolności ma katastrofalne konsekwencje fizyczne i psychiczne dla zdrowia! i życia osoby, która popadła w nałóg. Implikacje fizyczne wynikają zarówno z bezpośred-l niego wpływu nadmiernej ilości obcej substancji na funkcjonowanie układu nerwowego,! oddechowego, krążenia i innych, jak i różnych oddziaływań pośrednich, np. zakaźnych! stanów chorobowych wiążących się z niektórymi nałogami. Psychologiczne i społeczne konsekwencje są równie poważne jak fizyczne. W wymiarze! życia psychicznego występuje spadek poczucia samokontroli i utrata zaufania do wla-1 snej osoby prowadzące do niezdolności do kierowania swoim postępowaniem. Obniżonej! samoocenie towarzyszy zazwyczaj utrata zainteresowania czynnościami i celami życio-j wymi, np. pracą zawodową, życiem rodzinnym, a nałóg zajmuje ich miejsce jako pod-1 stawowy motyw aktywności. Badania prowadzone nad społecznymi konsekwencjami! nadmiernego spożywania alkoholu bądź używania narkotyków jednoznacznie wskazujal na ich silny wpływ na kształtowanie społecznie niepożądanych zachowań. Szacuje się, że w Polsce ok. 3 min osób nadużywa alkoholu, w tym blisko milion to ludzie pijący nałogowo. Życie społeczne znacznej większości tych osób, w tym zwłaszcza! życie rodzinne, jest poważnie zaburzone43. Zjawisko narkomanii, z uwagi na jego zasięg oraz tempo i głębokość zmian o charakte-1 rze destrukcyjnym, zachodzących w psychice osoby dotkniętej tym nałogiem, urasta do rangi światowego problemu społecznego. Coraz większe ilości narkotyków wykrywane [ w różnych środowiskach świadczą o nieustannym rozpowszechnianiu się zjawiska nar- I komanii. Sprzyjają temu także okoliczności obiektywne, jak łatwa dostępność leków, | opłacalność dla producentów i handlarzy, rozwój turystyki, a także przyczyny subiekty w- I ne związane z modą, snobizmem czy zwykłą ciekawością. Badania prowadzone w USA przez Narodową Komisję do Spraw Nadużywania Marihu- j any i Środków Psychotropowych dostarczyły szokujących danych wskazujących na ogromną liczbę osób, które próbowały zażywać różne środki narkotyczne. Jeśli chodzi o morfinę i kokainę, liczbę takich osób oszacowano na ponad 2,5 min, w przypadku środków nasennych i barbituranów - na 4,5 min, amfetaminy - 3,7 min, kokainy - 2,6 min, środków halucynogennych (LSD, meskalina, pejotl) - 4,7 min, heroiny - 2,2 min44. B. Holyst, Problemy młodego pokolenia. Studium z zakresu profilaktyki społecznej. Warszawa 1991. P. G. Zimbardo, L. Ruch, op. cit. 60 Zygroienie życia u progu XXI wieku Zbliżony problem stanowi kwestia zagrożeń doświadczanych przez osoby niepełnosprawne, np. niewidome, głuche, z zaburzeniami systemu lokomocyjnego. Ludzie ci mając zamknięty dostęp do odbioru określonej kategorii wrażeń zmysłowych bądź też ograniczone możliwości uczestniczenia w życiu społecznym, posiadają jednakże wszelkie warunki rozwojowe i dynamiczne do pokonania zapory dzielącej ich od świata i do komunikowania się z ludźmi, o czym najdobitniej świadczą osiągnięcia psychopedagogiki specjalnej45. Zjawisko niepełnosprawności, a także ciężkiej choroby, zazwyczaj wiąże się z dwoma rodzajami cierpień: fizycznymi i psychicznymi. Cierpienia fizyczne, zwłaszcza wtedy, gdy są związane z przeżywaniem ciężkiej, przebiegającej przewlekle i z powikłaniami choroby, mogą bardzo komplikować ludzkie życie i stwarzać wiele dodatkowych cierpień, np. zależności od innych osób, konieczności rezygnacji z rozwijania własnych, jeszcze przed chorobą wykształconych umiejętności i zdolności, a także z realizacji celów życiowych i pragnień. Konieczności wyrzeczeń towarzyszy silne cierpienie psychiczne, które może potęgować poczucie krzywdy i rezygnacji. Z innego rodzaju zagrożeniami stykają się osoby znajdujące się w sytuacji utraty bliskiej osoby, śmierci małżonka, dziecka, kogoś z rodziców, krewnych, bliskich przyjaciół. Sytuacja taka wywołuje zazwyczaj tzw. reakcję żałoby, z którą większość ludzi jest w stanie powoli i stopniowo sobie radzić. Nierzadko jednak na tle utraty bliskiej osoby mogą pojawić się takie negatywne zachowanie jak alkoholizm, uzależnienie lekowe, depresja, zaburzenia psychiczne, a nawet próby samobójcze. Jednostka dotknięta osobistą tragedią może żyć w poczuciu kompletnej beznadziejności, nie widząc jakiejkolwiek szansy na wydostanie się z rozpaczliwej sytuacji. Normalnie ostre uczucie rozpaczy przechodzi w stan chroniczny, w którym mogą wyraźnie ujawnić się różne schorzenia somatyczne czy zaburzenia psychiczne obecne już wcześniej w łagodniejszej postaci. Stwierdzono, że częstość zgonów i pogorszenie stanu zdrowia w grupie wdów wzrasta o 23% w ciągu pierwszych 6 miesięcy po śmierci współmałżonka, a w grupie wdowców - o 47%46. W obliczu zagrożeń zdrowia i życia pozostaje również specyficzna grupa ludzi, którzy swoim zachowaniem zwiększają niejako prawdopodobieństwo utraty zdrowia bądź życia. Chodzi w tym przypadku o osoby zachowujące się w sposób nieostrożny, nieodpowiedzialny, a czasami wręcz prowokujący. Zachowanie takich ludzi stanowi m.in. przedmiot badania wiktymologii, w obrębie której zgromadzono dużą liczbę danych empirycznych świadczących o tym, że osoba ofiary przestępstwa stanowi integralny składnik samego zjawiska przestępstwa, którego nie można wyjaśniać bez rozpatrzenia roli, jaką w popełnieniu przestępstwa odgrywało zachowanie osoby poszkodowanej47. Przeprowa- 45 H. Larkowa, Człowiek niepełnosprawny, Warszawa 1987. ¦"J. Makselon, Z psychologicznej problematyki żałoby, w: Wykłady z psychologii w KUL w 1985/86. Lublin 1988. 47 B. Holyst, Wiktymologia. Warszawa 1998. 61 Na granicy życia i śmierci dzone analizy wskazują, iż zachowanie to ma często charakter prowokacji, predystynuj określoną osobę do stania się ofiarą przestępstwa. Wydaje się, że specyficzne, nieostr ne i lekkomyślne zachowanie niektórych osób sprawia, że są one bardziej narażone na s nie się nie tylko ofiarą przemocy, ale również ofiarą wypadku losowego. Zagrożenia zdrowia i życia człowieka wiąże się również z jego sferą funkcjonowa społecznego. Wiadomo, że człowiek nie może się prawidłowo rozwijać poza społeczn ścią, tymczasem wielu ludzi jest niejako skazanych na doznawanie tego, co określa si mianem „samotności wśród ludzi". Jak zauważa J. Rudniański, w naszych czasach wilizacji globalnej człowiek, paradoksalnie, staje się często samotny właśnie wtedy, g wokół niego, na co dzień, niemal każdego dnia jest bardzo wielu ludzi48. Nigdy dotyc czas przeciwstawienie „jednostka - tłum" nie powodowało tak powszechnie odczuwań samotności, tego, co określa się mianem alienacji, wyobcowania. Zagubienie jednos w olbrzymich skupiskach ludzkich i wynikające z niego poczucie samotności może p wadzić do zachowań mających charakter ucieczki: w alkohol, w narkotyki, w depresj w śmierć. Poczucie swoistego osamotnienia wśród ludzi jest często udziałem osób znacznie różniających się ponad przeciętność, jednostek o wysokiej potrzebie kreatywności i w sokim poziomie osiągnięć twórczych. Osoby te, częściej niż pozostała większość, n żonę są na przeżywanie kryzysów życiowych, poczucia zwątpienia, a także swoist „pustki egzystencjalnej". Zagrożenia o charakterze zewnętrznym i wewnętrznym są postrzegane przez ludzi żyj cych w danym czasie w określonej społeczności przez pryzmat sytuacji społecznej 0' wynikających z niej uwarunkowań codziennego życia jednostki. Percepcja zagrożeń je zawsze osadzona w pewnym szerszym kontekście zjawisk dotyczących danej społecz ności. Obrazem takich zagrożeń mogą być dane pochodzące z badań socjologicznyc CBOS opublikowanych we wrześniu 1992 r. w postaci raportu pt. Obawy Polaków ip stulaty dotyczące kształtu państwa. Najsilniejsze obawy wywołują zagrożenia o charakterze ekonomiczno-politycznym. najważniejszy problem 60% badanych uznało bezrobocie, a 59% zbyt niskie płace i zb wysokie ceny. Obawy z powodu niekompetencji polskiej elity władzy wyraża 43% z ba-j danych. Inne kategorie zagrożeń budzą już mniejsze obawy. 31% badanych czuje się zagrożonymi z powodu zatrucia środowiska naturalnego, 22% - przestępczości i działalności różnych mafii, 18% - alkoholizmu i narkomanii, 15% - upadku obyczajów i demoralizacji społeczeństwa. W niewielkiej tylko liczbie badani upatrują zagrożenie w awarii elektrowni atomowych - 3% oraz w możliwości konfliktów z sąsiednimi państwami - 1%. Zagrożenia o charakterze ekonomicznym dotyczące rzeczywistości dnia codziennego są szczególnie silnie odczuwane przez robotników, ludzi żyjących na wsi i w małych mia- J. Rudniański, Samotność, w: B. Hotyst, Człowiek w sytuacji trudnej. Warszawa 1990. 62 Zygrożenie życia u progu XXI wieku stach, przez osoby gorzej sytuowane i o niższym wykształceniu. Zły stan klasy politycznej eksponuje przede wszystkim inteligencja, prywatni przedsiębiorcy i kadra kierownicza. Ludzie biznesu częściej od innych mówią też o zagrożeniu wynikającym z zatrucia środowiska. Badania przeprowadzone były w lipcu 1992 r. tuż po długotrwałym sporze elit politycznych. Mogło to zwiększyć krytycyzm badanych i szczególne uwrażliwienie na kwestie polityczne. Z przeprowadzonych badań wynika jednak, że kryzys zaufania wobec elit nie przekształcił się w kryzys instytucji demokratycznych i samej idei demokracji. 4. Gry komputerowe Najpowszechniej przytaczanym argumentem przeciwko grom komputerowym jest możliwość uzależnienia się od nich. Stwierdzono, że uzależnienie to przypomina wszelkie inne uzależnienia behawioralne. Składa się na nie kompulsywne powtarzanie pewnych zachowań, brak zainteresowania innymi formami aktywności oraz specyficzne objawy psychiczne i fizyczne pojawiające się w razie próby zaprzestania uzależniającej aktywności (np. drżenie). Coraz częściej pojawiają się w prasie wyrywkowe relacje dziennikarskie na temat uzależnionych graczy. Uzależnienia od gier komputerowych nie poddawano do tej pory analizom empirycznym, być może dlatego, że większość badaczy uważa tę dziedzinę za trywialną i niewartą badań naukowych. Jednym ze sposobów stwierdzenia, że gry komputerowe uzależniają nie tylko w przenośni jest zestawienie towarzyszących graniu objawów z kliniczną definicją uzależnienia. Ostatnio zaproponowano zastosowanie takiej metody klinicznego opisu kompulsywnie powtarzanych zachowań do analizy „uzależnienia od telewizji" oraz „uzależnienia od automatów w salonach gier". Brak definicji roboczych i kryteriów diagnostycznych przyczynia się zapewne do braku „niezbitych dowodów" istnienia takiego uzależnienia. Badania przeprowadzone w Stanach Zjednoczonych dotyczące uzależnienia od gier komputerowych na próbce 127 osób (połowa z nich to dzieci, połowa - dorośli; 96% chłopców i mężczyzn), którzy, jak sami twierdzili, przez co najmniej pięć lat „mieli fioła" na punkcie gier komputerowych. Wyniki badania 75 spośród nich porównano z dwiema grupami kontrolnymi i okazało się, że osoby zainteresowane komputerami cechował bardzo wysoki poziom inteligencji, motywacji i osiągnięć, choć często spotykali się z brakiem zrozumienia otoczenia. Po pięciu latach stwierdzono, że młodsza grupa badanych miała dobre wyniki w nauce, dostała się na studia albo osiągała wyższe stanowiska w pracy. Jednak badania te dotyczyły użytkowników starszej generacji gier popularnych w początkach lat osiemdziesiątych. Gry lat dziewięćdziesiątych mogły w jakimś sensie dostarczać więcej gratyfikacji psychologicznych, albowiem wymagały bardziej złożonych umiejętności, większej zręczności, dotyczyć szerszych kontekstów społecznych i zawierały lepszą grafikę. Sporadycz- 63 Na granicy życia i śmierci ne doniesienia o większych gratyfikacjach mogą oznaczać, że nowa generacja gier jest baw dziej „uzależniająca", chociaż taką tezę trzeba by jeszcze poprzeć badaniami. Powstaje pytanie: „Jeśli gry komputerowe uzależniają, to jak przebiega sam proces poj wstawania nałogu?". Jednym z możliwych sposobów udzielenia odpowiedzi na to pytaj nie jest sformułowanie teoretycznych opisów uzależnienia komputerowego i zestawienie ich z autentycznymi obserwacjami. Wybrano z literatury psychologicznej i popularnej cztery modele teoretyczne uzależnienia telewizyjnego. Podstawiając „grę komputerową] w miejsce „telewizji", otrzymano by cztery następujące opisy: 1) Uzależnienie od gier komputerowych jest funkcją wpływu, jaki wywierają gry na wyj obraźnię i życie wewnętrzne, tzn. ludzie, którzy grają w gry komputerowe, mają zawężoną wyobraźnię. 2) Uzależnienie od gier komputerowych jest funkcją wpływu gier na poziom pobudzenia] tzn. ludzie, którzy grają zbyt długo, robią to dla efektu pobudzenia lub wytłumienia, jaku niosą ze sobą gry. 3) Uzależnienie od gier komputerowych jest manifestacją osobowości zależnej lub skłonn nej do uzależnień, tzn. ludzie grający w nadmiarze robią to z powodu specyficznych cech osobowościowych, a nie za sprawą zewnętrznego źródła uzależnienia. 4) Uzależnienie od gier komputerowych stanowi odrębny wzorzec zachowania i gratyfikacji związanych z tym konkretnym medium, jakim jest komputer, tzn. ludzie grający w nadj miarze czerpią satysfakcję z samego aktu grania albo grają tylko wtedy, kiedy im się nudzi. Nie przeanalizowano na gruncie rzeczywistym żadnego z tych punktów widzenia, ale wyrywkowe dane i dostępne badania na temat uzależnienia od automatów do gry skłaniają do przyjęcia interpretacji z punktu drugiego. Stwierdzono istnienie co najmniej dwóch rodzajów uzależnień od automatów rekreacyjnych. Pierwszy typ nałogowca wydaje się uzależniony od samego sprzętu („uzależnienie pierwotne") i gra po to, żeby sprawdzić swój je umiejętności, uzyskać gratyfikacje społeczne, a przede wszystkim dla samych emocji, tzn. gra on dla efektu pobudzenia. Drugi typ sprawia wrażenie, jakby gra była dla niego formą ucieczki, gdzie sprzęt jest potencjalnym „elektronicznym przyjacielem", tzn. gra on dla efektu wyciszenia. Tacy gracze są zazwyczaj przygnębieni, izolują się i pasują do ukształtowanego przez media wzorca „samotnego nałogowca". Można to nazwać „wtórnym uzależnieniem" w tym sensie, że gracz używa sprzętu do ucieczki przed pierwotnymi problemami (np. rozpadem rodziny, upośledzeniem fizycznym, zerwaniem więzi społecznych itp.). Jeśli zniknie pierwotny problem, znika kompulsywne granie. Rozróżnienie to ma oczywiste zalety kliniczne. Wyraźnie daje się odczuć brak badań dotyczących częstości występowania problemów związanych z grami komputerowymi z klinicznego punktu widzenia. Do osiągnięcia tego celu potrzeba bardziej jednoznacznych definicji. Istnieje też osobny problem udzielenia fachowej pomocy osobom uzależnionym. Obecnie większość zaleceń opiera siej przede wszystkim na zdroworozsądkowych uogólnieniach metod opanowania innych 64 Zygrożenie życia u progu XXI wieku uzależnień. Zaproponowano następującą strategię postępowania z dziećmi, które sprawiają wrażenie uzależnionych od gier komputerowych: „Nie «wytaczaj armat», tylko spróbuj wynegocjować, ile czasu dziecko może spędzać przy komputerze i dopilnuj dotrzymania umowy. Wzmacniaj przyjaźnie dziecka i staraj się organizować mu inne interesujące zajęcia. Zapewne pomogą też nagrody za to, że dziecko nie gra na komputerze. A kiedy już to wszystko zrobisz, rozluźnij się i pamiętaj, że większość dzieci w sposób naturalny odchodzi od nawyków, które mogą wyglądać jak uzależnienia na całe życie". Dla rodziców, którzy wolą ograniczać czas poświęcany przez dziecko na granie, bez żmudnych negocjacji, powstało urządzenie elektroniczne nazwane TV Space Allowance (dozownik telewizyjny), które może zablokować telewizor w określonych sytuacjach (np. w porze odrabiania lekcji albo późno wieczorem). Telewizor uruchamia się specjalnym szyfrem i kiedy minie zakodowany czas, odbiornik sam się wyłącza. „Dozownik" jest jednak drogi i nie nadaje się do ręcznych gier elektronicznych. Powszechnie donosi się o powiązaniu między przemocą w telewizji a zachowaniami dzieci. Te dzieci, które często oglądają w telewizji akty przemocy, częściej zachowują się agresywnie w rzeczywistym życiu. Istnieją podobieństwa między telewizją i grami wideo w tym sensie, że obydwie kategorie mają walory rozrywkowe, treść pełną agresji i rozmaite cechy zewnętrzne (tzn. akcję, tempo i zmiany obrazu). Jednak podobieństwo agresywnych treści programów telewizyjnych i gier komputerowych może być cechą specyficznie kulturową (właściwą produkcji amerykańskiej). Być może zatem nie wolno tej tezy bezkrytycznie przyjmować na gruncie europejskim. Większość gier komputerowych jest z natury agresywna i pokazuje śmierć i zniszczenie. Stwierdzono, że 85% spośród 28 analizowanych gier angażowało gracza w akty stymulowanego zniszczenia, zabijania albo przemocy. Badania treści gier komputerowych przeprowadzone przez Provenzo (1991) pokazały, że spośród 47 przeanalizowanych głównych gier, jedynie w 7 nie było przemocy. Provenzo stwierdził, że w grach tych roiło się od terrorystów, wojowników, oddziałów specjalnych, cybernetycznych policjantów itp., a kobiety występowały w roli ofiar, natomiast cudzoziemcy przedstawiani byli jako „czarne charaktery". Provenzo stwierdził więc, że gry komputerowe rozbudzają przemoc, seksizm i rasizm, uwarunkowując dzieci na takie widzenie świata, jakie prezentują autorzy gier. Wprawdzie analiza treści gier komputerowych doprowadziła badaczy do wniosku, że większość z nich zawiera elementy przemocy, ale dobór badanych gier nie był w pełni zgodny z listą bestsellerów. Jeśli przyjrzymy się „pierwszej dziesiątce" w wielu pismach dotyczących gier komputerowych, to przekonamy się, że większość najpopularniejszych gier nie zawiera przemocy (np. Super Mario, w której główny bohater skacze po grzybach i żółwiach nie zabijając żadnego z nich, Sonic the Hedgehog, gdzie główna postać przeskakuje po różnych klockach i kolczastych stworzeniach, żeby odnaleźć miłe zwierzaki, Pacmania, gdzie trzeba zjadać plamki i kropki itp.). 65 Na granicy życia i śmierci Obecnie niewiele wiadomo o wpływie długotrwałego grania w gry pełne przemocy, alei pojawiły się obawy, że skutki gier komputerowych mogą być znacznie poważniejsze niż skutki oglądania telewizji z powodu aktywnego udziału dziecka w rozgrywającej się na ekranie akcji. Telewizja to tylko jednostronny, bierny sposób komunikacji. Dzieci wolą grać w gry niż oglądać telewizję, bo mają większy wpływ na to, co się dzieje. Pojawia się coraz więcej danych na temat wpływu przemocy w grach komputerowych na psychikę. Obecnie mamy jedynie garść opracowań dotyczących ewentualnego powiązania między graniem a następującym potem gwałtownym zachowaniem dzieci. Dotyczą one jedynie reakcji w krótkim czasie. Stwierdzono, że większość analiz - zwłaszcza tych, którymi objęto bardzo małe dzieci, w przeciwieństwie do badań nad nastolatkami - dowodziła na ogół, iż dzieci rzeczywiście stają się bardziej agresywne po grze czy tylko obserwacji gry zawierającej elementy przemocy. Powstały jednak wątpliwości, czy sposób oceny poziomu agresji był dostatecznie trafny i rzetelny. Pojawił się też problem z definicją określenia „przemoc". Istnieje wiele kreskówek telewizyjnych, które z natury zawierają wiele gwałtownych scen (np. Struś Pędziwiatr, Tom i Jerry itp.), a których w kategoriach przyjętych w badaniach nad mediami nie zaliczono by do kategorii filmów pokazujących przemoc. Ponieważ większość gier komputerowych opiera się na animacji, można by do nich zastosować te same kryteria. Krytyczna ocena istniejących danych wskazuje na to, że wpływ długotrwałego grania na komputerze na agresję u dzieci jest kwestią dosyć wątpliwą. Lekarze zgłaszają jednak wiele zastrzeżeń do gier komputerowych. Pojawiły się doniesienia o nowych rodzajach dolegliwości. Reumatolodzy opisali przypadki „łokcia Pac-mana" i „zemsty Space Invaders". Pacjenci skarżyli się na kłopoty ze skórą, stawami i mięśniami wywołane wielokrotnym naciskaniem przycisków i używaniem joysticka.) Spośród 142 badanych osób grających na automatach aż 65% skarżyło się na pęcherze. odciski, bóle ścięgien, drętwienie palców, dłoni i łokci spowodowane grą. Stwierdzono! też występowanie zależności między graniem na komputerach i nadmiernym pobudze-l niem manifestującym się na przykład podwyższonym ciśnieniem. Niektórzy mają probierni z powrotem do normy i pozostają w stanie nadmiernego pobudzenia przez dłuższy czasj Ostatnio pojawia się coraz więcej przypadków osób cierpiących na ataki padaczki pod-j czas gry na komputerze. Kilka z nich zakończyło się zgonem pacjentów. Producenci zaczę-f li w związku z tym opatrywać swoje wyroby odpowiednim ostrzeżeniem. Dr Peter Nixon,j kardiolog opisał jak do tego dochodzi: „Wysoki poziom pobudzenia umysłowego często staje się przyczyną hiperwentylacji, co maj ogromny wpływ na dopływ krwi do mózgu i powoduje zwężenie naczyń krwionośnych. W niektórych przypadkach zwężenie naczyń staje się przyczyną ataku padaczkowego". I Co więcej, zaobserwowano trzy przypadki „obsesji na punkcie Space Invaders", zaburzeń psychicznych polegających na (ponad czterokrotnie) zwiększonej intensywności grania w tę grę tuż przed ślubem. 66 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Inne domniemane (nie potwierdzone eksperymentalnie) negatywne aspekty grania w gry komputerowe to poczucie wyobcowania i zahamowanie rozwoju zachowań społecznych. Stwierdzono, że grający w gry wideo używają maszyn jako „elektronicznych przyjaciół". Stwierdzenie to przeanalizowali eksperymentalnie Scheibe i Erwin, którzy zajęli się treścią rozmów prowadzonych przez graczy z maszyną w trakcie grania. W 39 na 40 badanych przypadków występowała spontaniczna werbalizacja z częstotliwością średnio jednego komentarza co 40 sekund. Stwierdzono, że w tych wypowiedziach pojawiają się zaimki np. „ON mnie nienawidzi" albo „ON się stara mnie dopaść" czy też „TY głupi komputerze", ale co ciekawe, nie stwierdzono użycia zaimka w rodzaju żeńskim „ONA". Same komentarze należą do dwóch kategorii - bezpośrednich uwag pod adresem komputera i zwykłych okrzyków wyrażających emocje albo tzw. przerywników. Zauważono, że gracze reagują na postacie z gier jakby to byli ludzie. Nie stanowi to jednak niezbitego dowodu, że grający w ten sposób zastępują sobie tworzenie więzi z rzeczywistymi ludźmi i unikają kontaktów z grupami rówieśników. Pojawiły się również opinie, że gry komputerowe mogą zablokować bardziej kształcącą aktywność młodych ludzi. Jednak ogromna ilość dostępnych na rynku czasopism przeznaczonych dla graczy wskazuje na to, że ci, którzy dużo grają, muszą także dużo czytać. A co za tym idzie, obawa, że gry mogą prowadzić do luk w wykształceniu (a przynajmniej zarzucenia czytania) może okazać się nie tak bardzo uzasadniona. Żeby jednak zweryfikować tę tezę, należałoby przeprowadzić dalsze badania49. Z innego rodzaju zagrożeniami zdrowia i życia ludzkiego stykamy się wkraczając w obszar psychopatologii, obserwując to, co Zimbardo określa w przypadku nerwicy jako utratę radości życia, a w przypadku psychozy jako utratę kontaktu z rzeczywistością. W sytuacji gdy jednostka czuje się zarówno ciągle zagrożona niebezpieczeństwami życia, jak i niezdolna do radzenia sobie z nimi, wówczas stosowane powszechnie środki obrony przestają wystarczać. Jednostka taka może stopniowo zacząć opierać się na różnych formach obrony, których cechą wspólną jest to, że umożliwiają zredukowanie poczucia lęku -jednakże w sposób raczej zmniejszający cierpienie, niż pozwalający na konstruktywne przezwyciężanie problemów. 5. Neurotyzm, choroby psychiczne i choroby związane ze stanem psychicznym Lęk jako najważniejszy objaw neurotyzmu, którego rozszerzaniu się sprzyjają zagrożenia cywilizacji XX w., towarzyszy człowiekowi w różnych sytuacjach, obniża poziom jego 49 M. Griffith, Czy gry komputerowe szkodzą dzieciom? „Nowiny Psychologiczne" 1995, nr 4, s. 35-^9. 67 Na granicy życia i śmierci działania, zakłóca kontakty z innymi ludźmi. Uczucie niepokoju, odczuwane jako niezwykle przykra emocja, często prowadzi do depresji odbierając chęć i radość życia. Oce-nia się, że w USA ok. 30% wszystkich pacjentów zgłaszających się do internistów cierpi na nerwicę lękowa. Nie tylko lekarz nie potrafi w takim przypadku znaleźć żadnej choroby somatycznej, również sami pacjenci nie potrafią wyjaśnić, dlaczego czują lęk - w ich opisie lęk ten z niczym się nie wiąże i dlatego określany jest mianem „lęku swobodnie unoszącego się" (free floating aruiety). W przypadku psychozy jednostka traci kontakt z rzeczywistością. Granica pomiędzy rzeczywistością subiektywną a obiektywną przestaje dla niej istnieć, co sprawia, iż jej za-j chowanie staje się znacznie odchylone od normalnego zachowania. Zdaniem Zimbardo, psychotykiem jest ten, kto odmawia zaakceptowania zarówno empirycznie ugruntowanych definicji tego, co rzeczywiste, jak i społecznie uzgodnionej definicji rzeczywisto-j ści50. Strategia ta uwalnia jednostkę od wielu ograniczeń krępujących myśli oraz od odczuwania i działań ludzi psychicznie zdrowych, którzy muszą dostosowywać się do reguł określających, co jest rzeczywiste, przyczynowe, logiczne, racjonalne, właściwe i społecznie akceptowane. Przestępstwa na tle nienawiści w Internecie W 1994 r. Kongres Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej przestępstwo na tle nienawiści określić jako „przestępstwo, w którym oskarżony celowo wybiera ofiarę, a w przypadku przestępstwa dotyczącego własności - własność, z powodu widocznej lub dostrzeżonej przynależności rasowej bądź etnicznej, koloru skóry, narodowości, płci, inwalidztwa lub orientacji seksualnej określonej osoby". Ustawa o statystyce przestępstw na tle nienawiści z 1990 r. zobowiązała Departament Sprawiedliwości do zbierania i publikowania danych statystycznych o tych przestępstwach. W latach 1994-1996 przestępczość tego typu wzrosła o 48%. Około 60% przestępstw na tle nienawiści, zarejestrowanych w 1996 r., popełniono na tle rasowym, 14% - na tle etnicznym, a 12% - wiązało się z orientacją seksualną. Liczba przestępstw, których podłoże stanowiła nienawiść, wzrosła do 537 w 1998 r. (w 1997 r. - 474). Ugrupowania przestępcze znalazły ostatnio schronienie w przestrzeni cybernetycznej. Szacuje się, że około 254 strony w sieci internetowej są nacechowane nienawiścią, podczas gdy jeszcze cztery lata temu była tylko jedna taka strona. Internet zrewolucjonizował komunikację na skalę międzynarodową, stając się w wyniku działania przestępców medium propagującym także działalność grup rasistowskich i przestępstwa na tle nienawiści. W omawianym artykule opisano kilka przypadków przestępstw popełnionych w Internecie na tle nienawiści oraz przedstawiono specyficzne organizacje przestępcze i środki interwencji. Ibidem. 68 Zygrożenie życia u progu XXI wieku Przypadek 1 W Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej pierwszą, uwieńczoną powodzeniem sprawą o przestępstwo na tle nienawiści popełnione w Internecie była sprawa Richarda Machado, byłego studenta Uniwersytetu Kalifornijskiego, któremu udowodniono naruszenie praw obywatelskich 59 studentów (głównie Azjatów), przez wysyłanie im pocztą elektroniczną listów z pogróżkami (podpisanych przez „nienawidzącego Azjatów"). W listach oznajmiał on:, Ja osobiście uczynię celem swojego życia znalezienie i zabicie każdego z was. Okay. Jestem zdeterminowany. Czy mnie styszysz?" Groził im śmiercią, jeżeli nie zrezygnują ze studiów. Początkowo sąd (w stosunku dziewięć do trzech) był za jego uniewinnieniem, później uznał go za winnego. Po jego rocznym pobycie w więzieniu odbyła się druga rozprawa; sprawca został ukarany grzywną 1000 dolarów i skazany na rok w zawieszeniu, podczas którego nie wolno mu było korzystać z uniwersyteckich pracowni komputerowych. Jego adwokat argumentował, że pogróżka była typowym „zimnym ogniem" (potoczna nazwa złej wiadomości, która jest bardziej irytująca niż szkodliwa). Niektórzy odbiorcy tej pogróżki potraktowali ją bardzo poważnie; zakupili pieprz w sprayu, stali się bardzo podejrzliwi wobec nieznajomych i przestali wychodzić na wieczorne samotne spacery. Przypadek 2 Kingman Quon, 22-letni Amerykanin chińskiego pochodzenia, został oskarżony o wysyłanie e-maili z pogróżkami do studentów fakultetu latynoskiego Kalifornijskiego Uniwersytetu Stanowego, Uniwersytetu w Los Angeles i innych uniwersytetów, korporacji, rządu i agencji policyjnych w całych Stanach Zjednoczonych Ameryki Północnej. Został uznany za winnego siedmiu przestępstw naruszenia federalnego prawa o przestępczości na tle nienawiści i skazany na 7 lat więzienia. Przypadek 3 Fefix Somm, dyrektor niemieckiego oddziału Compuserye, został aresztowany za internetowy handel pornografią oraz propagandę neonazistowską (nielegalną w Niemczech). Stwierdzono, że świadomie umożliwiał prezentowanie dziecięcej pornografii i aktów seksualnych połączonych z bestialstwem klientom Compuseme w internetowych newsgroups. Prenumeratorzy uzyskali również dostęp do gier komputerowych z zakazanym wizerunkiem Hitlera oraz symbolami faszystowskimi (np. swastyką). Przypadek 4 Bernard Kiatt, mieszkaniec Kolumbii Brytyjskiej, prowadził stronę internetową dla ugrupowania zwanego Charlemagne Hammer Skinheads (Skini - Młot Karola Wielkiego). We Francji oskarżono 13 osób o podżeganie do nienawiści rasowej, grożenie śmiercią i profanowanie grobów. Skonfiskowano im komputery, ponieważ służyły do wzniecania nienawiści. Władze nie mogły zamknąć strony internetowej, gdyż operacje prowadzono w Kanadzie. Przypadek 5 Ernst Zundel, rewizjonista, działał w sieci stron WWW w kanadyjskim internecie. Propagował nienawiść, dostarczając informacji zaprzeczających zbrodni holocaustu. Jego była żona zeznała, że wysyłał on materiał ze swojego biura w Toronto do operatora strony internetowej w USA. Ponieważ w Kanadzie deklaracje nienawiści są karalne, więc posłużył się amerykańskim operatorem serwisu internetowego do prowadzenia swojej strony. Prawo o przestrzeni cybernetycznej obejmuje bezpieczeństwo w Internecie, a więc dotyczy również przestępstw na tle nienawiści. Dane statystyczne zebrane przez Southern Poverty Law Center ujawniają, że 60% przestępstw na tle nienawiści jest monitorowanych przez poszukiwaczy mocnych wrażeń, a tylko 5% - przez organizacje rasistowskie. Ugrupowania takie, jak: Ku-Klux-Klan, Stormfront (Zwiastun Burzy), Will ofAryan Nation (Wola Na granicy życia i śmierci Narodu Aryjskiego), White Aryan Resistance (Ruch Oporu Białych Aryjczyków) oraz Womenfor Aryan Unity (Kobiety dla Jedności Aryjskiej), propagują nienawiść na swoich stronach internetowych w sieci WWW i przez rozmaite połączenia między stronami. Internet to medium, które zapewnia anonimowość sprawcom przestępstw na tle nienawiści. Liczni użytkownicy poczty elektronicznej komunikują się z masami, ukrywając swoją tożsamość. Brak granic geograficznych w przestrzeni cybernetycznej może skomplikować stosowanie prawa terytorialnego. W przypadku B. Klatta i grupy Charlemagne Hammer Skinheads władze nie były w stanie kontrolować ich operacji w sieci internetowej, ponieważ przestępstwa zostały popełnione w różnych państwach. Bardzo istotne jest tutaj rozstrzygnięcie, czyje prawo ma być stosowane i czy można dokonać ekstradycji przestępcy. Gdy Sąd Najwyższy uchwalił w 1996 r. Ustawę o obyczajności w komunikacji ustalono, że Pierwsza poprawka zastosowana do Internetu musi określać różnicę między informacją a przestępstwem na tle nienawiści. Chociaż wolność słowa obejmuje także słowa o nienawiści, to jednak przestępstwa na jej tle nie są chronione tą Pierwszą poprawką. W każdej sprawie musi być stosowane prawo danego państwa. Na przykład rozpowszechnianie propagandy neonazistowskiej w Niemczech jest nielegalne, ale może być legalne w innych państwach. W ocenie sprawców propagujących nienawiść w przestrzeni cybernetycznej ważną rolę mogą odgrywać psychiatrzy. Zrozumienie motywacji przestępcy może mieć decydujące znaczenie w procesie sądowym. Policja federalna i policje lokalne powinny stworzyć specjalne wydziały do walki z przestępczością na tle nienawiści w Internecie, a policjanci powinni zostać odpowiednio przeszkoleni w rozpoznawaniu takich spraw i właściwym postępowaniu w przypadku ich zidentyfikowania. Kontrolę przestępstw na tle nienawiści popełnianych w Internecie mogą ułatwić statystyki tych przestępstw. Ich wykrywaniem zajmują się organizacje: Anti-Defamation League, Southern Poverty Law Center, Militia Task Force. Pomocne w ich wykrywaniu mogą się okazać lokalne programy wychowawcze i regionalne programy ostrzegawcze, a także przeszkoleni w tej materii nauczyciele i bibliotekarze. Źródło: Hate crimes on the Internet, „Journal of Forensic Sciences" 2000, t. 45. Do najcięższych psychoz, a jednocześnie najbardziej rozpowszechnionych, zalicza się schizofrenię, określaną także mianem rozszczepienia osobowości. Ocenia się, że w USA od 2 do 3 min ludzi cierpi obecnie z powodu tego zaburzenia psychicznego. Na tej podstawie szacuje się, iż u 2% całej populacji może wystąpić epizod schizofrenii w pewnym okresie życia, a w niektórych środowiskach społecznych, np. w gettach miejskich, współczynnik ten wzrasta do 6%, czyli występuje częściej niż u jednej na 20 osób. Badania medyczne i psychologiczne nad stresem dowiodły istnienia związku umysłu i ciała w różnych chorobach, także nowotworowych. Niektóre choroby od dawna uznano za związane ze stresem. Współczesne badania potwierdzają, że nadmierny stres przyczynia się do zaburzeń układu trawiennego, w szczególności do powstawania wrzodów trawiennych i wrzodziejącego zapalenia okrężnicy. Wielu badaczy i klinicystów uważa, że narządem końcowym najbardziej narażonym na oddziaływanie reakcji stresowej jest układ krążenia. Zaburzenia tego układu, które najczęściej przypisuje się nadmiernemu 70 Zygrożenie życia u progu XXI wieku stresowi, to nadciśnienie samoistne, arytmie, migreny oraz choroba Raynauda. Stres ma także wpływ na zaburzenia układu oddechowego, mięśniowo-kostnego, odpornościowego. Często rolę narządu końcowego dla nadmiernego pobudzenia spełnia skóra. Do schorzeń związanych ze stresem należą wyprysk (egzema), trądzik, pokrzywka, łuszczyca. Nadmiernemu stresowi towarzyszyć też mogą zaburzenia psychiczne, takie jak nieokreślony lęk, różne formy zachowania maniakalnego, bezsenność, depresja i wreszcie schizofrenia51 . Swoisty mechanizm sprzężenia zwrotnego między stresem a zaburzeniem układu oddechowego można zaobserwować w przypadku astmy oskrzelowej. U pacjentów cierpiących na astmę wzrasta ilość wydzieliny w oskrzelach, następuje obrzmienie śluzówki, mięsień gładki otaczający oskrzeliki kurczy się, co prowadzi do dużych trudności z wydychaniem powietrza z płuc. Stan ten wywołuje lęk, który sam przez się zwiększa zapotrzebowanie na tlen, nasilając w ten sposób reakcję stresową spowodowaną przez bodziec pierwotny, bez względu na jego charakter. Wyniki badań w tym zakresie nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że napady astmy oskrzelowej mogą być spowodowane lub przynajmniej spotęgowane przez bodźce psychospołeczne52. Występowanie zarówno krótkotrwałego, jak i chronicznego stresu odgrywa istotną rolę przy wytwarzaniu nieokreślonego lęku. Chroniczny stres może prowadzić do nerwic, alkoholizmu, narkomanii, samobójstw. Jednym z podstawowych ujemnych skutków stresu chronicznego, polegających na przeciążeniu psychicznym współczesnego człowieka, żyjącego w warunkach wzmożonego tempa życia, konieczności odbioru nadmiernej ilości informacji i podejmowaniem odpowiedzialnych decyzji, jest zmęczenie. Jako zespół reakcji na stres codzienny jest więc ono sygnałem ostrzegawczym przed nadmiernym przeciążeniem organizmu. Przeciążenie psychiczne to - zdaniem wielu autorów -jeden z najistotniejszych czynników prowadzących do nerwic i chorób psychosomatycznych53. Może prowadzi także do powstawania raka. O wpływie stresu na nowotwór piszą obecnie coraz częściej psychologowie i lekarze. Wymownych danych dostarczają O. C. i S. Si-montonowie w swojej książce Triumf życia54. Podejmując kompleksową terapię, w szczególności stosując techniki psychologiczne takie jak relaksacja, wizualizacja, pomagali chorym z diagnozą nieuleczalnego nowotworu znaleźć sposób na przeżycie. Sukcesy, jakie odnosili, świadczą o tym, że zmieniając aktywność psychiczną człowieka, poprawiając jego samoocenę, likwidując lub przynajmniej znacznie ograniczając negatywne myśli i emocje można pokonać raka. O technikach oddziaływania psychicznego i remisji nowotworu pisze także D. Chopra, w książce pod znamiennym tytułem Twórzmy zdrowie55. " G. S. Everly Jr, R. Rosenfeld, Stres. Przyczyny, terapia i autoterapia. Warszawa 1992. 52 Ibidem. 33 A. Kępiński, Psychopatologia nerwic. Warszawa 1979; Terelak J. F., Stres psychologiczny. Bydgoszcz 1995. 54 0. C. Simonton, S. Matthews-Simonton, J. L. Creighton, Triumf życia. Warszawa 1993. 55 D. Chopra, Twórzmy zdrowie. Warszawa 1994. 71 Na granicy życia i śmierci Zdrowie nie jest czymś danym, a tzw. „samoistna remisja nowotworu" nie jest w rzeczywistości samoistna. Wielu naukowców i lekarzy nie próbuje wyjaśnić, na czym samoistna remisja polega. Uznają, że sam termin zwalnia ich od omówienia tego zjawiska. D. Cho-pra podaje przykłady wyzdrowienia pacjentów, których nowotwór był w stadium krańcowo zaawansowanym. Wszyscy oni stosowali techniki wizualizacji i afirmacji opisane przez Simontonów. Nastawienie psychiczne oraz techniki psychologiczne są ważnymi środkami zarówno w zapobieganiu, jak i leczeniu chorych. O profilaktyce psychologicznej i psychokorekcji w odniesieniu do chorób nowotworowych pisze K. Kopczyński56. Zwraca on uwagę na fakt, że profilaktyka rozpoczyna się już od wczesnego dzieciństwa. Olbrzymią rolę odgrywa właściwie ukierunkowane wychowanie i nauczanie. Czynnikiem psychologicznym o istotnym znaczeniu w rozwoju choroby nowotworowej jest według K. Kopczyńskiego poczucie własnej tożsamości, samoocena, orientacja w sobie. Zatem rola rodziców i szkoły w kształtowaniu obrazu siebie u dziecka może być bardzo duża. Autor podkreśla znaczenie rozwoju i kształtowania zainteresowań u dziecka, które zapobiegają nadmiernym stresom szkolnym, a zarazem zwiększają poczucie autonomii i wartości oraz motywują wewnętrznie do pozytywnych działań. Do powstawania raka przyczyniają się szczególnie stresy chroniczne. A. Titkow zauważa, że są one doświadczeniami związanymi z pełnionymi przez nas rolami społecznymi, doświadczeniami związanymi z dniem codziennym57. Należałoby więc mówić nie tylko o psychosomatycznych, ale również o psychospołecznych uwarunkowaniach choroby nowotworowej. Na znaczenie środowiska społecznego, a zwłaszcza rodziny w profilaktyce, a także w psychologicznej pomocy człowiekowi z chorobą nowotworową zwraca uwagę również K. Kopczyński. Wskazuje on równocześnie na konieczność indywidualnego podejścia do każdego człowieka chorego na raka. „Z medycznego punktu widzenia istota raka jest podobna, czy to będzie rak sutka, czy żołądka. Ale każdy z nich będzie wiązał się z odmiennymi psychosomatycznymi i psychospołecznymi uwarunkowaniami. Medycznie zostanie rozpoznany jako rak sutka, ale psychologicznie stanowi on skutek indywidualnej historii życia pacjenta. Każdy rak sutka biologicznie jest podobny, lecz każda osoba z tym rakiem miała inną historię życia i żeby skutecznie pomóc tej osobie trzeba zastosować indywidualną psychokorekcję. (...) Rak może być potraktowany jako skutek psychiczny (psychosomatyczny) długotrwałych konfliktów człowieka z samym sobą i z otoczeniem"58. 56 K. Kopczyński, Człowiek w obliczu zagrożenia chorobą nowotworową. „Zdrowie Psychiczne" 1994, s. 104-127. 57 A. Titkow, Stres i życie społeczne. Warszawa 1993. 58 K. Kopczyński, op.cit, s. 118-119. 72 Zygroienie życia u progu XXI wieku Zagrożeniem życia jednostki, być może najbardziej bezpośrednim spośród wszystkich innych, chociaż nie zawsze natychmiastowym, jest sytuacja człowieka znajdującego się w obliczu nieuchronnej śmierci - nieuleczalnie chorego, ofiary ciężkiego wypadku, która nie utraciła świadomości. Skala tego zagrożenia jest umiarkowanie wysoka, np. w Polsce notuje się rocznie średnio 90 tys. zachorowań na nowotwory, które stanowią przyczynę 20% zgonów. Według prognoz Centrum Onkologii w Warszawie zachorowania w przeliczeniu na 100 tys. ludzi będą wzrastały wśród mężczyzn o 1-2% rocznie, natomiast wśród kobiet przewiduje się względną stabilizację. Z uwagi jednak na zmiany w strukturze demograficznej, polegające głównie na wzroście liczby ludzi starszych, przypuszcza się, że liczba zgonów zwiększy się wśród mężczyzn o 40%, a wśród kobiet o 15%. Amok, Transkulturowe rozważania nad ekstremalną formą ludzkiej agresji Według Leksykonu psychologii (W. Arnold i in., Lexikon der Psychologie, 1.1, Augsburg 1996, s. 78) przez amok rozumie się rzadko występujące zaburzenie psychiczne, które było kiedyś znane głównie Malajom, co nie oznacza, że wolne od niego byty inne nacje. Cierpiący na tego rodzaju zaburzenie są gwałtowni, atakują ludzi i zwierzęta, niszczą przedmioty. Ten nadaktywny stan utrzymuje się aż do ich całkowitego wyczerpania. Transkulturowa psychiatria, a zwłaszcza międzykulturowa psychopatologia porównawcza, stara się od czasów E. Kraepelinsa (1856-1926) badać przyczyny tego syndromu. Główne zaburzenia, jak wynika z badań, są takie same we wszystkich kulturach (stany strachu, emocjonalne zakłócenie zachowania, depresja, schizofrenia), jednakże na ich postać oraz przeżycie chorobliwego zachowania ma wpływ wiele czynników socjokulturowych (np. opętanie przez duchy, zaczarowanie, naruszenie tabu zarówno rozpoznania schorzenia, jak i podjęcia właściwej interwencji terapeutycznej). Słowo „amok" (właściwie „amuk") pochodzi z języka malajskiego i oznacza „walczyć do końca". Etymologia tego wyrazu wskazuje na Indie; tu „amuco" oznacza „wojownika poświęconego śmierci". Najwcześniejsze opisy tego fenomenu zostały sporządzone przez europejskich podróżników, którzy w połowie XVI w. dotarli do Archipelagu Malajskiego. Właśnie wojownicy malajscy z okrzykiem „amok" atakowali wrogów, gardząc własnym życiem. Pod wpływem islamu, który rozszerzył się tu w XIII-XIV w., amok stal się aktem religijnego fanatyzmu. Około 1770 r. żeglarz, kapitan James Cook, odnotował to szczególne zachowanie Malajów, które w czasie pokoju było instrumentem społecznego protestu przeciwko nadużyciom despotycznego władcy. Osobnik działający w amoku uchodził wówczas za bohatera. Z czasem zachowanie to straciło walor heroizmu i zaczęło oznaczać schorzenie psychiczne. Amok, tracąc funkcję socjalną, przestał być akceptowany. W XIX w. angielskie władze kolonialne poleciły stawianie przed sądem osobników działających w amoku, gdyż będąc w transie dokonywali oni aktów zemsty za subiektywnie odczuwaną niesprawiedliwość. Poza Malajami amok byl rozpowszechniony również w Papui-Nowej Gwinei, Indonezji, Laosie i na Filipinach. Na Jolo (wyspie Archipelagu Filipińskiego) znany był rytuał muzułmanów, polegający na tym, że osoby znużone życiem ubierały się w białe szaty, goliły głowy, zbroiły się, po czym z wielką furią atakowały mających przewagę chrześcijan, aby w ten sposób zginąć. Widoczna jest tu więź tendencji morderczych i samobójczych. 73 Na granicy życia i śmierci W innych kulturach występowało zjawisko określane mianem „pseudoamok" lub ,| deszłym wieku nie znajduje odbicia w średniej długości życia? Po pierwsze, odkąd zaczęte prowadzić dokładne statystyki umieralności, wiadomo, że po przekroczeniu 30 roku życiary-l zyko śmierci podwaja się w odstępach ośmioletnich. Ta zależność nie zmienia się mimozaj znaczającego się w naszym stuleciu szybkiego spadku umieralności we wszystkich grupa* wieku. Dzisiaj człowiek 38-letni ma przed sobą więcej lat życia niż jego rówieśnik 100 lat tej mu, lecz prawdopodobieństwo jego śmierci nadal jest dwa razy większe niż w przypadki trzydziestolatka. Nic również nie wskazuje, że ludzie mogą żyć o wiele dłużej niż 110 lat, i to niezależnii od tego, jak bardzo zmniejsza się współczynnik zgonów z powodu najczęściej występu' jących chorób śmiertelnych. Wynika z tego, że spadek współczynników zgonów osia] gnie kres, gdy śmierć stanie się zjawiskiem występującym głównie w wieku starszym.) Wyraźne spowolnienie tempa spadku umieralności można zaobserwować, gdy średnia długość życia zbliża się do 80 roku życia. Poza tym w krajach o niskiej umieralności choroby naczyniowe i nowotwory są przy-j czyną 75% zgonów osób powyżej 65 roku życia. Można w zasadzie powiedzieć, że choroby te rywalizują ze sobą o życie ludzi, zwłaszcza starszych. Gdyby prawdopodobieri-! stwo śmierci z powodu którejś z nich zostało zmniejszone do zera, uratowana w ten spo| sób część ludzi byłaby „przejęta" przez inne choroby, w związku z czym „czysty zyski długości życia okazałby się zdumiewająco niewielki. W miarę jak śmierć zaczyna być zjaj wiskiem charakterystycznym dla podeszłego wieku, rywalizacja między przyczynami! zgonów staje się coraz bardziej widoczna. Nie jest jednak wykluczone, że lekarze znajdą sposób na spowolnienie samego procesu! starzenia się, dzięki czemu możliwe stanie się opóźnienie momentu wystąpienia której* z chorób wieku starczego. Aby osiągnąć ten cel, wielu uczonych zajmujących się bioloj 80 Zygroienie życia u progu XXI wieku gią molekularną i ewolucyjną stara się wyjaśnić, dlaczego żywe istoty muszą się starzeć. George C. Williams, biolog ewolucjonista z Michigan State University, przedstawi! koncepcję ewolucji procesu starzenia się. Podstawą jego teorii i opartych na niej przewidywań byty dwa założenia. Pierwsze z nich, według którego każdy gen uczestniczy w wielu procesach biologicznych, podziela większość specjalistów, a samo zjawisko jest nazywane plejotropią. Zgodnie z drugim założeniem niektóre geny powodują we wczesnej młodości zwiększenie szans na przeżycie, lecz w okresie późniejszym mają szkodliwy wpływ na funkcjonowanie organizmu. Williams połączył te założenia z rozpowszechnionym poglądem, zgodnie z którym stopień przystosowania ewolucyjnego jednostki można mierzyć udziałem jej genów w genomach następnych pokoleń. Wywnioskował on, że szansę jednostki na doczekanie się potomstwa maleją z wiekiem, gdyż każdy kiedyś zginie w wypadku lub umrze w inny sposób. Gdy jednostka zbliża się do górnej granicy potencjału reprodukcyjnego, zmniejsza się presja doboru, a geny, które w późniejszym okresie życia mogą mieć szkodliwe działanie, nie są od tej pory eliminowane. Williams uważał, że właśnie ten proces, nazwany przez niego antagonistyczną plejotropią, stanowi genetyczną podstawę starzenia się. Inna teoria, zaproponowana przez T. B. L. Kirkwooda, biologa pracującego w National Institute forMedical Research w Londynie, jest w zasadzie szczególnym przypadkiem an-tagonistycznej plejotropii. Kirkwood przyjął, że organizmy muszą zawsze dzielić energię życiową między rozmnażanie płciowe a utrzymanie ciała w dobrej kondycji. Strategia optymalnego przystosowania gatunku, zdaniem Kirkwooda, polega na przydzielaniu na cele „konserwacyjne" ilości energii nieco za małej, by umożliwić naprawę wszystkich uszkodzeń; w efekcie czyniłoby to bowiem organizm nieśmiertelnym. Starzenie się jest w takim ujęciu nieuniknionym skutkiem kumulacji nieodwracalnych uszkodzeń komórek i tkanek. W myśl teorii Kirkwooda, znanej jako teoria ciała jednorazowego użytku, sta-nme s\c je.s>\. ce.wą, iakąctacuw/za zdolność rozmnażania płciowego. Zaburzenia regulacji ekspresji genów są być może ogniwem, dzięki któremu teorię anta-gonistycznej plejotropii i teorię ciała jednorazowego użytku będzie można połączyć w jednolitą teorię procesów chorobowych i starzenia się. Teoria taka musi być oparta na dwóch pojęciach mających podstawowe znaczenie dla paradygmatu nowoczesnej biologii molekularnej: regulacji ekspresji genów i plejotropii. Naukowcy przyjmują, że ekspresja genów podlega dokładnej kontroli oraz że większość białek kodowanych przez poszczególne geny bierze udział w wielu procesach, niekiedy wzajemnie sprzecznych. Dokonująca się z upływem czasu stopniowa akumulacja losowych uszkodzeń na poziomie cząsteczkowym jest przyczyną zaburzeń mechanizmów regulacji czynności genów, co może pociągać za sobą dalsze uszkodzenia. Richard G. Cutler, gerontolog z National Institute on Aging, nazywa ten proces dysdyferencjatywną hipotezą starzenia się (utratą przez komórki zdolności do różnicowania się). 81 Na granicy życia i śmierci Jak poważne będą konsekwencje uszkodzeń, zależy od znaczenia procesów, które ulegają zaburzeniu, dla funkcjonowania organizmu oraz od zdolności organizmu do wyrów-l irywaina strat lub napta-wy defektów. 3eś\'\ zaburzeniu u\egną procesy wzrostu i różnico-l wania się komórek, może dojść do powstania nowotworu. Pojęcie antagonistycznej ple-] jotropii obejmuje przypadki zaburzeń ekspresji genu w czasie. Na przykład gen, który we wczesnym okresie życia jest niezbędny do funkcjonowania organizmu, w okresie póź-i niejszym może działać na jego szkodę. Zaburzenia regulacji genów oraz plejotropia stanowią także biologiczną podstawę teorii ciała jednorazowego użytku. Starzenie zaczyna się wtedy, gdy dochodzi do zaburzeń w procesie usuwania uszkodzeń komórek, co pociąga za sobą stopniowe zmniejszanie się sprawności fizjologicznej. Istnieje coraz większa liczba dowodów, że miejsca, w których dochodzi do uszkodzeń cząsteczek, nie są całkiem przypadkowe. Wydaje się, że niektóre obszary w genomie cechuje zmniejszona stabilność, w związku z czym częściej występują tam zaburzenia regulacji genów. Efektem uszkodzeń komórek somatycznych może być choroba lub starość lub obydwa te zjawiska. Konsekwencje uszkodzeń komórek rozrodczych (plemników i ko-1 morek jajowych) mogą być różne - od natychmiastowej śmierci komórki do zmian ge-l netycznych, które mogą zostać przekazane następnym pokoleniom. Podatność na niektó-l re schorzenia oraz sprawność mechanizmów naprawy uszkodzeń są prawdopodobnie ce-1 chami dziedzicznymi. Jeśli nawet istnieje zegar biologiczny, który zaczyna odmierzać czas w momencie połą-1 czenia się plemnika i komórki jajowej, to śmierć zapewne nie następuje wtedy, gdy zgod-l nie z programem zakodowanym w genach zegar taki przestaje bić. Zaburzenia procesowi regulacji genów są raczej efektem dokonujących się przez całe życie losowych uszkodzeń genomu, który sam nie jest w pełni stabilną strukturą. W miarę dokładniejszego poznawania mechanizmów biomolekularnych nauczymy się oddziaływać na przebieg chorób i spowalniać tempo starzenia się, dzięki czemu wzrośnie średnia długość życia. Dotychczas znamy jedną metodę wydłużania życia, choć nie wiemy, jakie mechanizmy molekularne leżą u jej podstaw. Jest nią zmniejszenie kaloryczności pokarmu. Na początku XX wieku naukowcy stwierdzili, że szczury laboratoryjne pozostające na diecie nisko-kalorycznej żyją dłużej niż te, które najadają się do woli. Podobne wyniki uzyskano w doświadczeniach na innych gatunkach zwierząt, takich jak myszy, muchy i ryby. Z badań przeprowadzonych przez Richarda Weindrucha i jego zespół z National Institute on Aging oraz Roya L. Walforda i jego współpracowników z Uniwersity of California w Los Angeles wynika, że stosowanie diety u małp człekokształtnych może opóźnić moment wystąpienia niektórych oznak starzenia się. Z wszystkich tych badań wynika, że wydłużenie życia można osiągnąć dzięki opóźnieniu momentu ujawnienia się śmiertelnej choroby, a nie jedynie poprzez jej zapobieganie. U zwierząt doświadczalnych zmniejszenie kaloryczności pokarmu nie wpływa na tempo obniżania I się sprawności fizjologicznej, nie zmienia także wieku, w jakim liczba zgonów ulega po-1 82 Zygroienie życia u progu XXI wieku dwojeniu. Wydaje się natomiast, że zwierzęta te żyją dłużej, gdyż udało się przesunąć granicę, od której ich umieralność zaczyna wzrastać wykładniczo. Dieta prawdopodobnie pomaga utrzymać ciało w dobrej formie przez dłuższy czas. Nikt, oczywiście, nie powinien spodziewać się, że wystarczająca część zbiorowości ludzkiej zgodzi się na ograniczenie ka-loryczności diety, by w ten sposób zwiększyć średnią długość życia. Być może jednak nauka pozwoli poznać mechanizmy leżące u podłoża dobroczynnego efektu diety i przedłużyć człowiekowi życie w inny sposób. Niewielu naukowców przewidywało, że demograficzna ewolucja struktury wieku ludności spowoduje ujawnienie się nowych chorób i innych przyczyn śmierci. Czy rezultatem dalszego zmniejszania się umieralności osób w podeszłym wieku będzie pojawienie się jeszcze większej liczby nie znanych wcześniej chorób trzeciego wieku? A może tylko częściej będą występowały znane choroby? Jeśli służba zdrowia skoncentruje się w swych działaniach na dalszym zmniejszaniu zagrożenia śmiertelnymi chorobami i opóźnianiu momentu śmierci, problemy te muszą znaleźć się w centrum zainteresowania polityków próbujących określić, jakie skutki medyczne i ekonomiczne pociągnie za sobą starzenie się ludności. Najważniejsza jest odpowiedź na pytanie, czy tendencja do zmniejszania się umieralności osób w podeszłym wieku jest ogólnie korzystna, czy szkodliwa dla stanu zdrowia ludności. F. Fries, lekarz ze Stanford University, przedstawił kontrowersyjną hipotezę, że biologiczna granica wieku człowieka jest niezmienna i wynosi około 85 lat. Jedynym efektem upowszechnienia się zdrowego stylu życia czy nowych metod zwalczania chorób -pisat Fries - będzie koncentracja zgonów, chorób i inwalidztwa w wąskim przedziale wieku poniżej i powyżej tej granicy. Opierał się on na założeniu, że zmiany w nawykach żywieniowych, aktywność fizyczna i odpowiedni rozkład dnia spowodują podniesienie granicy wieku, w którym wzrasta zapadalność na choroby będące głównymi przyczynami śmierci (choroby serca, nowotwory i udar mózgu) oraz wzmaga się zachorowalność na przypadłości wieku starczego prowadzące do inwalidztwa (choroba Alzheimera, osteopo-roza oraz zaburzenia czucia). Hipoteza Friesa, dotycząca kurczenia się okresu wzmożonej zachorowalności, od samego początku była krytykowana przez wielu uczonych, którzy argumentowali, że w praktyce zachodzi zjawisko odwrotne: wydłużanie się okresu wzmożonej zachorowalności. Uważali oni, że sposoby zachowania zmniejszające ryzyko śmiertelnej choroby nie mają wpływu na opóźnienie momentu ujawnienia się większości ciężkich chorób występujących pod koniec życia ani też na spowolnienie ich rozwoju. W związku z tym ubocznym i niepożądanym skutkiem spadku umieralności wśród ludzi starszych może być proporcjonalny wzrost liczby przypadków nieuleczalnych schorzeń, które już są częste w tym przedziale wieku. To zjawisko jest określane jako wydłużanie życia kosztem zdrowia. Hipoteza dotycząca rozszerzania się przedziału wieku, w którym występuje zwiększona zachorowalność, może służyć jako „ciąg dalszy" ewolucyjnych teorii starzenia się. W mia- Na granicy życia i śmierci rę jak coraz większa i bardziej zróżnicowana zbiorowość ludzka dożywa starości, wzrasta zagrożenie nie znanymi dotąd chorobami trzeciego wieku oraz prawdopodobieństwo ujawnienia nowych chorób ludzi starych wywołanych plejotropią związaną z zaburzeniami ekspresji genów. Wnioski wypływające z hipotezy o rozszerzaniu się okresu wzmożonej zachorowalności są na tyle niepokojące, że w celu zbadania jej prawdziwości powołano międzynarodową organizację naukowców, której przewodniczy demograf Jean-Marie Robine z INSERMl we Francji. Skupieni w niej badacze interesują się szczególnie złożonymi zależnościami między spadkiem umieralności osób w podeszłym wieku a względną długością okresu przeżytego w zdrowiu oraz w chorobie. Uczeni z zespołu Robine'a wykazali już, że w społeczeństwach Zachodu kobiety mają kłopoty ze zdrowiem przez jedną czwartą część życia, a mężczyźni przez jedną piątą. Stwierdzili także, że ludzie bogaci mają większą szansę na długie życie w dobrym zdrowiu niż ubożsi. Z uzyskanych danych wynika również, że w ostatnim okresie liczba lat, które ludzie spędzają przykuci do łóżka, wzrasta szybciej niż liczba lat przeżytych w pełnym zdrowiu. Inaczej mówiąc, chociaż ludzie młodzi i w średnim wieku przez dłuższy czas cieszą się dobrym zdrowiem, ceną, jaką za to płacą, jest wydłużenie okresu niesprawności w wieku starszym. Jednak w związku ze znanymi trudnościami, jakie sprawia porównywanie i weryfikowanie danych, oraz z powodu krótkiego czasu, w jakim przeprowadzano badania, doniesieniu o zmianach współczynników zachorowalności i inwalidztwa muszą być traktowane z rezerwą. Dylemat, przed jakim staje nasze społeczeństwo, polega na tym, że etyka obliguje lekarzy i naukowców do poszukiwania nowych metod leczenia pozwalających opóźniać śmierć, ubocznym skutkiem zaś tych wysiłków jest przyspieszenie tempa starzenia się społeczeństwa. Jeśli równocześnie nie podejmie się działań zmierzających do poprawy jakości życia, kampania na rzecz przedłużenia życia doprowadzi do wzrostu liczby przypadków inwalidztwa ludzi starszych i wydłużenia okresu obniżonej sprawności. Niedlu-i go będziemy musieli przyznać, że nie śmierć jest naszym głównym wrogiem. Już obecnie zaznacza się wzrost zagrożenia charakterystycznymi dla wieku podeszłego chorobami prowadzącymi do inwalidztwa. Istnieją podstawy do optymizmu: można sądzić, że przełomowe osiągnięcia biologii molekularnej pozwolą zwiększyć średnią długość życia. Naukowcy nie są natomiast zgodni co do tego, jak dalece można przedłużyć życie dzięki zmniejszaniu tempa starzenia się. Nikt jeszcze nie udowodnił, że możliwe jest ingerowanie w ten proces. Nie wiadomo także, w jaki sposób osiągnięcia nauk biologicznych mogą wpłynąć na jakość ludzkiego życia. Jeśli dzięki zwolnieniu tempa starzenia się przesuniemy moment wystąpienia fizjologicznych oznak starości, można się spodziewać wydłużenia młodościj oraz skrócenia okresu obniżonej sprawności do krótkiego okresu poprzedzającego śmierć. Jeżeli jednak naukowcy potrafią wpłynąć jedynie na niektóre elementy procesu starzenia się, wtedy zyskane lata mogą oznaczać przedłużenie cierpień. 84 Zygrozenie życia u progu XXI wieku Możemy już wymienić problemy społeczne, które będą trapiły starzejące się społeczeństwa. Dwa najtrudniejsze do opanowania to ograniczenie możliwości finansowych instytucji pomocy społecznej, świadczących usługi dla osób powyżej pewnego wieku oraz sposób finansowania służby zdrowia. Zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w innych krajach programy opieki społecznej powstawały w okresie, gdy struktura wieku ludności miała jeszcze kształt piramidy, a średnia długość życia nie przekraczała 60 lat. Obecnie liczba osób uprawnionych do korzystania z takich świadczeń jest o wiele większa (podobnie zresztą jak czas życia), niż to przewidywali twórcy tych programów. Jeżeli proces powstawania większych i dłużej żyjących zbiorowości ludzkich w podeszłym wieku już się rozpoczął, wydaje się oczywiste, że programy pomocy społecznej nie przetrwają w swym obecnym kształcie dłużej niż do drugiego dziesięciolecia XXI w. Ponieważ spadek umieralności oznacza, że coraz więcej ludzi przeżyje więcej niż 65 lat, program Medicare będzie musiał sprostać potrzebom kilkudziesięciu milionów mieszkańców USA. Wielu z nich będzie korzystało z tej formy pomocy przez kilkadziesiąt lat. W Medicare nie ma ograniczeń dotyczących przypadków nagłych, postępowania kosztownego, lecz niejednokrotnie ratującego życie pacjentów. Z drugiej strony fundusz ten prawie zupełnie nie finansuje opieki długotrwałej. Potrzeba tego rodzaju świadczeń będzie rosła w tempie równym szybkości starzenia się społeczeństwa. Koszty realizacji programu Medicare (podobnie zresztą jak wszystkich działań służby zdrowia) będą więc gwałtownie wzrastać, co zniechęci politycznych reformatorów do wprowadzenia bezpłatnej długoterminowej opieki lekarskiej. Jeśli w ciągu XXI wieku średnia długość życia przekroczy choćby trochę poziom obecnie przewidywany, liczba uprawnionych do korzystania z programów opieki społecznej dla osób starszych wzrośnie w porównaniu z szacunkami dwa do pięciu razy. Taka zmiana może spowodować ogromne trudności finansowe. W krajach rozwiniętych ewolucja struktury wieku ludności jest zjawiskiem korzystnym jedynie na krótką metę: obecnie fundusze programów opieki dla osób starszych pęcznieją od dolarów płaconych przez nadspodziewanie liczną grupę podatników w wieku produkcyjnym. Nie należy jednak z powodu tej przejściowej tendencji popadać w entuzjazm. Gdy struktura wieku społeczeństw tych państw przyjmie kształt prostokąta, zmieni się gwałtownie proporcja między liczbą osób uprawnionych do świadczeń a liczbą podatników i znikną nadwyżki na kontach. W niektórych krajach programy opieki społecznej przeżywają już pierwsze trudności finansowe. Po roku 2010 kondycja takich programów na całym świecie ulegnie pogorszeniu, gdyż wtedy zbiorowość ludzi urodzonych w okresie baby-boomu osiągnie wiek emerytalny. Oznaki demograficznej ewolucji społeczeństw wkrótce zmuszą rządy do przeprowadzenia restrukturyzacji programów opieki społecznej. Demograficzna ewolucja struktury wieku wywrze wpływ na wiele elementów cywilizacji, na przykład rynek pracy, budownictwo i transport, koszt energii, możliwość prze- 85 Na granicy życia i śmierci chodzenia na emeryturę czy uzyskania opieki pielęgniarskiej w domu i szpitalu, by wymienić jedynie kilka. Jeżeli tendencja do obniżania wieku emerytalnego utrzyma sid przyszli emeryci będą korzystali z dobrodziejstw programów opieki społecznej przez lal 30 lub dłużej, spędzając nierzadko na emeryturze trzecią część życia. W związku z tyra obecne uregulowania prawne dotyczące przechodzenia na emeryturę nie będą w przyszłości opłacalne finansowo dla państwa. Struktura społeczna nie zmienia się, niestety, w takim samym tempie jak struktura wieku. Wydłużenie życia jest sukcesem społeczeństwa, lecz politycy muszą dostrzegać niebezpieczne aspekty tego zjawiska. Chociaż skupiono się na ciemnej stronie starzenia się: obniżeniu sprawności, chorobacli itp. - prawdą jest również to, że demograficzna ewolucja struktury wieku spowoduje powstanie licznej i zdrowej zbiorowości ludzi starszych. Aby osiągnąć ten cel, konieczne będzie stworzenie w systemie gospodarczym dostatecznej liczby miejsc pracy dla doświadczonych i utalentowanych osób w starszym wieku, a także zmiana infrastruktum społeczeństwa. Jednym z najważniejszych zadań jest wykształcenie w ludziach odmiennego stosunku do starości. Nowoczesna medycyna nadal toczy wojnę ze śmiercią. Specjaliści w dziedzinie biologii! molekularnej wciąż poszukują sposobów spowolnienia tempa starzenia się. Ich wysiłki! oznaczają także to, że proces starzenia się ludzkości będzie trwał nadal, a jego tempo byćl może ulegnie przyspieszeniu. Każdy z nas chce żyć jak najdłużej, a medycyna pozwala! urzeczywistnić to marzenie. Rozdział II Rezygnacja z życia • 1. Psychologiczne podejście do samobójstw Samobójstwo jest uważane za rodzaj śmierci dobrowolnej i ten punkt widzenia znajduje odzwierciedlenie w większości publikacji. Traktowane jako pewien rodzaj wyboru, samobójstwo może być rozważane w kategoriach procesu decyzyjnego. Decyzja zaś kojarzy się ze świadomością działania1. Pojawia się jednak wątpliwość, czy samobójstwo zawsze i w każdym przypadku jest aktem poprzedzonym pełną świadomością decyzji i pełnym wyborem. Na podstawie badań nad usiłowaniem samobójstwa można sądzić, że w wielu przypadkach decyzja o samobójstwie w gruncie rzeczy jest wyborem między sytuacją, której jednostka nie może bądź nie umie sprostać, a sytuacją, w której nie będzie trzeba podejmować żadnych wysiłków zmierzających do regulowania swojego stosunku do otaczającego świata. Jest to zatem - na prawach paradoksu - decyzja unikania decyzji i wyborów jako procesu towarzyszącego człowiekowi przez całe życie. W przypadku samobójstwa mamy oczywiście do czynienia z wyborem, lecz nie jest to wybór między życiem i śmiercią. W świadomości ludzkiej pełne uwolnienie się od działań i przeżyć skojarzone jest powszechnie ze stanem niebytu. Stan niebytu to niekoniecznie śmierć fizyczna. Kultury różnych narodów i epok historycznych znają pojęcia wyobcowania z rzeczywistości - można tu chociażby przytoczyć hinduskie pojęcie nirwany czy - trudne do zlokalizowania historycznie i kulturowo - stosowanie praktyk wprowadzenia się w stan odurzenia i utraty świadomości. W postaci chorobowej występuje to zjawisko jako autyzm - wejście w siebie, odrzucenie świata zewnętrznego. Stosowane jest również krótkotrwałe odurzanie się narkotykami w celu porzucenia ról społecznych i uzyskania satysfakcji za pośrednictwem wizji lepszego świata. Można zary- 1B. Holyst, Suicydologia. Warszawa 2002. 87 Na granicy życia i śmierci zykować hipotezę, że niektóre decyzje samobójcze są podyktowane potrzebą takiego wy-1 łączenia się. Oczywiście w tych przypadkach jednostka nie bierze pod uwagę wszystkich skutków, jakie mogą wystąpić w razie udanego zamachu samobójczego. Śmierć bywa często postrzegana głównie jako forma niebytu społecznego i psychiczne-1 go. Śmierć jest jednak przede wszystkim formą niebytu biologicznego - fakt ten nie za-1 wsze i nie w pełni dociera do świadomości jednostki w momencie podejmowania decy-l zji samobójczej. Poziom antycypacji skutków przy podejmowaniu decyzji samobójczej I bywa bardzo różny: od pełnej skali informacji o tym, co pociąga za sobą pozbawienie się życia, a więc ból, unicestwienie, porzucenie dążeń, zamierzeń, osób bliskich, pozbycie się I prawa i możliwości dalszego dysponowania sobą i otoczeniem, uniknięcie odpowie-l dzialności, przykrości, przymusów i konieczności - po jeden tylko wybrany element tej I wiedzy. Mówi się często, że samobójstwo jest wiedzą o możliwości przeciwstawienia się życiu. Można jednak zaryzykować stwierdzenie, że w większości przypadków nie jest to relacja I teza i antyteza: życie - śmierć, lecz teza i antyteza: określone życie - śmierć. Decyzja wy-l boru antytezy życia sprowadza się więc często do wyboru antytezy określonego modelu życia. Jest to zatem skrajny wybór niekoniecznie poprzedzony rozważaniami nad możli-1 wością życia w inny sposób. Dochodzimy w ten sposób do hipotezy, że dobrowolne pol zbawienie się życia jest przejawem bądź hierarchizacji potrzeb, bądź też ograniczonej I możliwości ich zaspokajania. Takie podejście teoretyczne do zamachów samobójczych I ma duże znaczenie diagnostyczne, interpretacyjne, a także profilaktyczne. Posługując się tym schematem teoretycznym jesteśmy w stanie poznać bliżej etiologię zamachu sarao-l bójczego, jakkolwiek badania tego problemu są trudne ze względu na duży subiektywizm I informacji przekazywanych przez niedoszłych samobójców bądź też słabo zweryfiko-l wane informacje pozyskiwane o danym człowieku ex post. Należy jednak zwrócić uwagę na szczególną złożoność samounicestwienia. Samobójstwo było kulturową formą rozwiązania problemów życiowych wedle nakazów zewnętrznych, społeczną formą wyłączenia się z obiegu świadczeń podyktowaną często wewnętrznym imperatywem, formą psychicznej dezakceptacji określonej formy życia, przynoszącej bądź zbyt małą satysfakcję, bądź zupełny brak satysfakcji, biologiczną formą ucieczki przed bólem, ideologiczną formą buntu wobec nieuchronności śmierci, któ-1 rą można uczynić aktem wyboru czasu, miejsca i sposobu odejścia ze świata żywych2. Samobójstwo odzwierciedla obyczaje, mentalność społeczną i osobniczą. Podlega również zmianom historycznym i kulturowym. Ze względu na wyjątkowo złożoną etiologię niektórzy autorzy proponują uznanie badań nad samobójstwem za odrębną naukę, którą określa się mianem suicydologii3. Wydaje się jednak, że samobójstwo, będąc problemem 2 T. Kielanowski, Rozmyślania o przemijaniu. Warszawa 1984. 3 Selbstmord ais Wissenschaft. „Óffentliche Sicherheit" 1960, nr 11. 88 Rezygnacja z życia społecznym, musi być traktowane jako jeden z przejawów zjawisk ujemnych, czy wręcz patologii społecznej. Z drugiej zaś strony trudno zaprzeczyć, że zjawisko to różni się od innych przejawów życia właśnie dlatego, że wkracza w dziedzinę dobrowolnego wyboru śmierci. Stąd uzasadnione wydaje się uznawanie samobójstwa, które objawowo można zaliczyć do kategorii strat społecznych, za problem sam w sobie, o złożonej warstwie przyczynowej i symptomatologicznej. Metody badania zjawiska samobójstwa również znacznie odbiegają od metod, którymi posługujemy się, badając inne przejawy patologii. Nie mamy nawet całkowitej pewności, czy zawsze i w każdych warunkach samobójstwo można zaliczyć do form zachowania dewiacyjnego. W dalszym ciągu opracowania przedstawione zostaną poglądy filozofów dotyczące problemu śmierci samobójczej. Wiedza o czekającej człowieka śmierci jest elementem struktury jego osobowości. „Strach przed śmiercią jest dany tylko człowiekowi, ponieważ jedynie on spośród rzeszy istot żywych pojmuje jej nieuchronność"4. Świadomość ograniczoności biologicznej człowieka towarzyszy mu mniej lub bardziej wyraźnie od najmłodszych /at i spełnia wiele ról; jest stymulatorem aktywności, ogranicza zamiary, jest elementem hamującym działania o odległym horyzoncie lub przeciwnie - staje się elementem pobudzającym do działania wybiegającego poza horyzont czasowy własnego życia. Świadomość ograniczoności biologicznej jest podstawowym regulatorem zachowania się człowieka w czasie. Świadomość ta wprowadza do naszego życia pojęcie hierarchizacji działań, poczucia nadążania bądź nienadążania, kieruje uwagę na czas jako wartość samą w sobie i czyni z czasu pole dyspozycji działania. Zegar życia biologicznego staje się zarazem zegarem rozliczeń działalności wobec siebie samego i otoczenia. Uważano, że podstawowymi potrzebami człowieka, uruchamiającymi wiele innych potrzeb, są potrzeby zachowania życia i zachowania gatunku. Potrzeby te są w zależności od wielu czynników - biologicznych, psychicznych, społecznych i kulturowych - realizowane w różny sposób. Nawet najbardziej podstawowe potrzeby biologiczne są „naznaczone" kulturą w stopniu, który mylnie bywa interpretowany jako osobnicze odmienności biologiczne. Po zaspokojeniu podstawowych potrzeb zachowania życia i powyżej minimum tego zaspokojenia występuje hierarchizacja wartości chronionych. Jest to zjawisko powszechne i tak związane ze społeczną formą bytu jednostkowego, że nie sposób uważać je za wtórne. W przekonaniu autora hierarchia ta w utrwalonej formie jest przejawem trzeciej, charakterystycznej wyłącznie dla gatunku homo sapiens potrzeby - jakości życia. Zachowanie jakości życia bywa antagonistyczne wobec zachowania życia i gatunku. Człowiek w obronie przyjętego świata wartości jest w stanie pozbawić się życia, by nie zrezygnować ze swoich zasad. Jest to przykład świadomie powziętej dezyzji, gdzie dobrem najwyższym jest przyjęty system wartości. Postawa Giordana Bruna jest tego historycznym, 4H.Haskovcova,M/frfzy życiem a śmiercią. Warszawa 1978, s. 52. 89 Na granicy życia i śmierci klasycznym przykładem. Rzecz prosta, pozostaje otwartą kwestią, czy zawsze ten rod obrony jakości życia jest jedynym możliwym wyjściem z jakiejś trudnej sytuacji. Pode mujemy tu zagadnienia świadomości rodzajów rozwiązań, elastyczności przyjętego w ru, a to prowadzi do rozważań na temat moralnego prawa do pozbawienia się życia. Wt kwestii poglądy autorów są podzielone. Samobójstwo jest potocznie postrzegane jako brutalny akt przerwania ciągu życia - a z dwóch powodów. 1) Jednostka pełni w społeczeństwie wiele ról i dlatego jej śmierć oznacza dla wielu os' deprywację oczekiwań - śmierć ma wymiar społeczny5. 2) Jednostka wybierająca śmierć „obraża" społeczeństwo jako organizm funkcjonuj dynamicznie w sposób określony przez system wartości, służący realizacji celów ind widualnych i zbiorowych. Na tym gruncie rodzą się bardzo skrajne oceny moralne - od potępienia do apoteozy. S mobójstwo bywa oceniane jako tchórzostwo, pogarda dla społeczeństwa, a na dru ' krańcu -jako swoisty rodzaj bohaterstwa. Oceny te zależą od złożonego układu czyn" ków. Istotną rolę odgrywa tu motyw, okoliczności, a także cechy biologiczne, psychic ne i społeczne jednostki, która targnęła się na własne życie6. Samobójstwo jest aktem lub zjawiskiem szczególnie poruszającym opinię publiczną, wieków toczą się spory filozoficzne na temat prawa do pozbawienia się życia. Egoi społeczny wyraża się w autorytatywnych stwierdzeniach, że człowiek ma obowiązek „ życia swoich lat". Egoizm jednostki wyraża się w buncie przeciwko odpowiedzialnoś jaką przyjął na siebie, włączając się w społeczny obieg życia. W opiniach na temat samobójstwa pojawiają się oceny hierarchizujące prawo do sa unicestwienia. Uważa się niejednokrotnie, że człowiek chory, cierpiący, będący cię' rem dla bliskich czy dla społeczeństwa usuwając się, spełnia swój obowiązek. Inac kwalifikowane są samobójstwa popełniane przez osoby, na które społeczeństwo liczy względu na rodzaj pełnionych ról i przydatność społeczną. To podejście prowadzi do hi rarchizowania wartości życia człowieka w zależności od tego, jaki kapitał społeczeńst „zainwestowało" w jednostkę7. We współczesnym świecie cena ludzkiego życia niepomiernie zmalała. Przyczyniły się tego morderstwa ludności cywilnej w czasie wojny, nieracjonalny wzrost populacji, grażający w wielu krajach spadkiem warunków bytowych poniżej minimum nie ty socjalnego, lecz również biologicznego, a także akty terroru8. Chociaż faktem jest,' wartość życia jednostki maleje w naszym stechnicyzowanym świecie, w którym co częściej operujemy pojęciem masy, to przeniesienie tego poglądu na grunt etycznej,r 5 P. L. Landsberg, O sprawach ostatecznych. Warszawa 1967. 6 T. Kotarbiński, Medytacje o życiu godziwym. Warszawa 1966. 7 K. Obuchowski, Psychologia dążeń ludzkich. Warszawa 1965. 8 A. Pawełczyńska, Wartości a przemoc. Warszawa 1976. 90 Rezygnacja z życia lecznej i biologicznej oceny samobójstw wydaje się całkowicie nieuzasadnione. To, że nie umiemy zapobiegać masowym morderstwom, skutecznie przeciwdziałać zabójstwom, likwidować zagrożenia dla zdrowia spowodowanego nowymi rodzajami chorób nie może oznaczać, że samobójstwo, zjawisko o różnej etiologii i nasileniu, mamy traktować jako zlo konieczne i cechę dysharmonijnie rozwijającej się cywilizacji. Nie można akceptować stanowiska całkowitej bezradności wobec tysięcy zgonów spowodowanych zamachami samobójczymi. Diagnostyka etiologii samobójstw powinna służyć jako barometr samopoczucia jednostki w układzie jej społecznego życia - a na układ ten możemy i powinniśmy mieć wpływ przez określoną politykę społeczną czy wczesne rozpoznawanie obszarów zagrożenia, drastyczną deprywację potrzeb jednostki. Współczesne badania dostarczają danych, które wskazują, że zjawisko samobójstwa jako sposób rozwiązania konfliktów intrapsychicznych człowieka uwarunkowane jest licznymi okolicznościami i czynnikami. Obejmują one m.in. obecność szczególnego stanu emocjonalnego, będącego w istocie stanem reaktywnym z depresją. E. Ringel mówi w tym kontekście o tzw. zawężeniu presuicydalnym, łączącym się z przekonaniem o istnieniu sytuacji bez wyjścia i niemożności uzyskania pomocy od innych, a często również współistnienia określonego spektrum czynników środowiskowych, do których zwykle zalicza się m.in. samotność, zamieszkiwanie w środowisku wielkomiejskim o dużym zagęszczeniu, wysoki standard życia społeczeństwa czy okresy kryzysów ekonomicznych9. Do czynników tworzących tło psychologiczne zachowania suicydalnego można zaliczyć np. silnie wyrażone poczucie winy, u źródeł którego kryje się pragnienie ukarania siebie samego za wyrządzone innym krzywdy (bez względu na realność ich istnienia), poczucie osamotnienia i niemożności uzyskania pomocy w sytuacji trudnej, wysoki poziom lęku i ciągłego niepokoju, jakkolwiek liczni autorzy podkreślają, że nagłe zmniejszenie poziomu lęku, niepokoju i pojawienie się złowieszczego chłodu lub spokoju jest często bezpośrednią zapowiedzią zamachu samobójczego. Do innych czynników psychologicznych mogących doprowadzić do zachowań suicydalnych można zaliczyć przejawy buntu wyrażanego wobec świata i wobec istniejących wartości, a także dążenie do manifestacji swej odrębnej obecności oraz niską samoocenę10. Samobójstwo czy też usiłowanie samobójstwa nie jest zwykle aktem przypadku, lecz trwającym niekiedy całymi tygodniami, miesiącami czy latami ciągiem wzajemnie ze sobą powiązanych myśli i czynników. Dlatego też omawiając to zjawisko wprowadzamy termin „zachowania suicydalne", przez który rozumiemy ciąg reakcji, jakie wyzwolone zostają w człowieku z chwilą, gdy w jego świadomości samobójstwo pojawia się jako antycypowany pożądany stan rzeczy, a więc jako cel11. 9 E. Ringel, Gdy życie traci sens. Warszawa 1987. 10 E. T. Hall, Poza kulturą. Warszawa 1984. "B.Holyst.op.cir. 91 Na granicy życia i śmierci W samobójstwie usilowanym wyróżniamy trzy etapy zachowań suicydalnych. Pierwszy etap to samobójstwo wyobrażone, a więc uświadomienie sobie możliwości rozwiązania problemów życiowych w drodze samobójstwa. Możliwości takie rozważa wielu ludzi, ale tylko niewielu je realizuje; wprost przeciwnie, gdy pojawiają się tego typu myśli, większość zdecydowanie je odrzuca. U niektórych osób jednak myśli te nie ustępują. Nabierają charakteru celu, a więc czegoś upragnionego, pożądanego. Ten etap zachowania suicydalnego można określić mianem samobójstwa upragnionego. Na tym etapie wielu spośród tych, których nawiedzają uporczywe myśli o samounicestwieniu, odrzuca je, szukając innej drogi rozwiązań12. Są jednak takie jednostki, u których silne pragnienie wyzwala próby dokonania zamachu samobójczego, pierwsze usiłowanie, a więc ciąg tych zachowań, których celem jest pozbawienie się życia, przy czynij cel ten nie zostaje osiągnięty. Ten etap nazywa się powszechnie samobójstwem usilowanym, natomiast kończący się śmiercią zamach na własne życie to samobójstwo dokonane. Zarówno samobójstwo usilowane, jak i samobójstwo dokonane są zachowaniami au-todestrukcyjnymi, a więc takimi, które skierowane są przeciwko własnej osobie, zagrażające zdrowiu i życiu13. W innym ujęciu niż kryminologiczne omawiane etapy zachowań noszą nazwę tzw. syn-l dromu presuicydalnego, obejmującego trzy komponenty: psychiczne hamowanie agresji! wobec innych, kierowanie jej na siebie oraz fantazje samobójcze14. Zachowania autode-l strukcyjne są w opinii wielu psychiatrów i psychologów szczytową formą neurotyzmul w której następuje zawężenie sfery emocjonalnej i zwiększenie agresji. Większość badaczy, zwłaszcza o orientacji psychoanalitycznej, zjawisko motywacji czy-l nów samobójczych wiąże ze zjawiskiem agresji. Z. Freud i kontynuatorzy jego teoriil opierali swoje poglądy - dotyczące samobójstwa - na koncepcji instynktu śmierci jako I immanentnie tkwiącego w każdej osobowości ludzkiej. Pożądanie śmierci, chęć umiera-l nia powoduje agresję skierowaną do wewnątrz K. A. Menninger uważa, że w każdymi akcie samobójczym można wyodrębnić trzy komponenty: pragnienie zabicia siebie, pra-l gnienie zabicia kogoś z otoczenia poprzez swoją śmierć oraz pragnienie śmierci15. Pra-l gnienie zabicia kogoś zawiera element sadyzmu, natomiast pragnienie zabicia siebie - ele-l ment masochizmu. Pragnienie zabicia kogoś, nie zrealizowane z wielu powodów w spc-l sób bezpośredni, może być urzeczywistnienie pośrednio poprzez przemieszczenie tegol pragnienia i skierowania agresji do wewnątrz. Wyniki różnych badań nie przyniosły jednoznacznego potwierdzenia tezy o związku mie-l dzy agresywnością a zachowaniami autodestrukcyjnymi. Stwierdzono, że związek agre-i sji z samobójstwem przebiega w wielu płaszczyznach i poszukiwanie prostych relacji 12 K. Dąbrowski, W poszukiwaniu zdrowia psychicznego. Warszawa 1989. 13 L. Wekstein, Handbook ofSuicidology. New York 1979. 14 E. Ringel, op. cit. 15 K. A. Menninger, Man Against Himself. New Jork 1938. 92 Rezygnacja z życia między tymi zmiennymi jest postępowaniem idącym w niewłaściwym kierunku. W badaniach należy uwzględnić także wiele innych czynników, takich jak uwarunkowania społeczne, kulturowe, procesy motywacyjne, cechy osobowościowe sprawców zamachów, sposób dokonania zamachu czy liczbę prób samobójczych. Badania wykazały, że niektóre z tych cech odgrywają istotną rolę w uwarunkowaniu aktu samobójczego. K. Fox iM. Weissman stwierdzili, że osobami dokonującymi samobójstwa przez zażycie nadmiernej dawki środków toksycznych kieruje nie tyle intencja zabicia się, ile chęć zwrócenia na siebie uwagi otoczenia16. Natomiast osoby wybierające tzw. twarde metody (vio-lent methods), takie jak skok z wysokości, przecięcie żył, powieszenie, zastrzelenie, cechuje silniejszy zamiar samobójczy i większa wrogość do samego siebie. W zależności od podejścia do badania zjawiska samobójstw (psychologicznego, socjologicznego, medycznego) istnieje wiele różnorodnych uwarunkowań, jakie towarzyszą aktowi samounicestwienia się17. Psychologia koncentruje swoją uwagę na poszukiwaniu determinant zachowania suicydalnego w cechach osobowości człowieka, a zwłaszcza w sferze zaburzeń osobowościowych i problemach motywacyjnych. Brak jest jednak zgodności terminologicznej dotyczącej pojęcia samobójstwa, przyjmuje się też różne kryteria motywacji zachowań suicydalnych. Różnorodność podejścia do zjawiska samobójstwa jest uzależniona od teoretycznej koncepcji przyjętej w danej szkole psychologicznej. Bez względu jednak na te różnice wyniki wielu badań wskazują na to, że udane i nieudane próby samobójcze dokonywane są przez osoby z przejściowymi lub trwałymi zaburzeniami osobowości. Osoby te posiadają wspólne cechy leżące u podstaw reagowania samoagresją na sytuacje przekraczające ich odporność psychiczną, a postrzegane przez nich jako sytuacje zagrożenia. Cechy te obniżają próg tolerancji na stres i często są klasyfikowane przez psychologów jako niedojrzałość emocjonalna. Reakcje na niepowodzenia życiowe, stany frustracji spowodowane zablokowaniem jakiejś potrzeby lub grupy potrzeb nie zawsze muszą wywoływać reakcje destrukcyjne. Niepowodzenia, trudności, klęski życiowe są nieodłącznym składnikiem każdego jednostkowego życia. Każdy człowiek w pewnych okresach swojego życia doznaje niepowodzeń. Reguła dotyczy nie tylko jednostek, ale całych grup społecznych, państw, narodów. I w tym można upatrywać pewnej prawidłowości. Wyobraźmy sobie człowieka, w którego życiu obserwuje się nieprzerwane pasmo sukcesów. Postawa, jaka prawdopodobnie utrwaliłaby się u niego, sprowadzałaby się do poczucia nieomylności i wszechmocy, w konsekwencji doprowadzając do niepowodzeń i klęski. Zjawisko to można określić, za Kozieleckim, paradoksem sukcesu18. Za Z. B. Gaś, Samobójstwo, zabójstwo a agresja. „Zdrowie Psychiczne" 1980, nr 2. B.Holyst.op.rir. J. Kozielecki, Klęska bez znaku błogosławionego. „Odra" 1986, nr 12. 93 Na granicy życia i śmierci W życiu niezmiernie ważne okazują się reakcje ludzi na niepowodzenia, których przyczyn należy szukać w czynnikach osobowych, w braku kompetencji, w niskiej motywacji, w niedojrzałości emocjonalnej, w niedostatecznym uporze w realizacji celów. Źródłem niepowodzeń działań człowieka może być nieuwzględnienie warunków, w których cha on zrealizować swoje zamierzenia, brak umiejętności antycypacji tego, co może się zdarzyć, brak umiejętności oceny prawdopodobieństw. Kolejnym czynnikiem może być brak wystarczającej motywacji do osiągnięcia postawionego celu, zwłaszcza gdy jego osin gniecie jest odległe w czasie. Lęk przed sukcesem, wycofywanie się w momencie, kiedy sukces wydaje się bliski, odgrywa także istotną rolę. Ten rodzaj lęku ma również charakter autodestrukcyjny, zaburzając procesy przystosowawcze. Ze szczególną siłą reakcje takie występują u neurotyków, na co zwróciła uwagę m.in. K. Horney19. Dostrzegają oni z reguły najgorszy wybór, który prowadzi do samounicestwienia, a ich zachowanie ce-l chuje z jednej strony unikanie sukcesu, a z drugiej dążenie do przegranej. Cierpienie będące skutkiem tej strategii ma cechy mechanizmu obronnego, zwalniając ich z poczucia! odpowiedzialności. Reakcje na niepowodzenia mogą być konstruktywne, obronne bądź destrukcyjne, w tymi autodestrukcyjne. Reakcje konstruktywne są reakcjami pozytywnymi. Nie obniżają mo-l tywacji do działania, aleją wzmacniają. Przeorientowują działanie na zmianę programiil i udoskonalają strategie wykonania. Wyrażają się w poszukiwaniu nowych, bardziej sku-J tecznych środków stwarzających szansę i możliwości pokonania istniejących trudności.I Do przeciwstawnych należą reakcje destrukcyjne i autodestrukcyjne. Niepowodzenia. a w ich wyniku powstałe frustracje, powodują poczucie niemocy, przekonanie o niskie wartości, zaniżoną samoocenę. Nasilenie niepowodzeń rodzi egzystencjalny kryzys. Me-I chanizmy obronne, jakie najczęściej w tych sytuacjach występują u jednostki, to wypar-l cie psychiczne, wycofanie się, ucieczka, a także zachowania autodestrukcyjne. E.T. Hall twierdzi, że najbardziej szkodliwą rzeczą, jaka może przytrafić się każdemu człowiekowi, jest nieumiejętne wykorzystanie własnych możliwości20. Rodzi się wtedy poczucie przeogromnej pustki, tęsknoty, frustracji i nieuzasadnionej złości. Bez względu na to, czy złość ta skierowana jest przeciw innym, czy przeciw samym sobie, jej rezultatem jest destrukcja. „Zachowanie się człowieka w obliczu klęski (...) jest najlepszym testem dojrzałości i mądrości. Jest to ciężki egzamin przypominający wybór między większym a mniejszym złem (...), między bezpieczeństwem osobistym a kryzysem egzystencjalnym, między aktywnością a rezygnacją"21. 19 K. Horney, Neurotyczna osobowość naszych czasów. Warszawa 1976. 20 E.T. Hall,op.cit. 21 J. Kozielecki, op. cit., s. 128. 94 Rezygnacja z życia Dla osiągnięcia dojrzałości oraz w procesie prawidłowego rozwoju osobowości istotną rolę odgrywa potrzeba sensu życia, a także racjonalne sposoby jej zaspokojenia. Utrata dotychczasowego świata wartości, przekonanie o braku możliwości zaspokojenia potrzeb wpływa dezorganizująco na struktury emocjonalne jednostki, wywołując frustrację z powodu braku sensu życia. Sens życia to wytyczenie jasnego, praktycznego i możliwego do zaaprobowania przez jednostkę kierunku działania na przyszłość, a bez zaspokojenia tej potrzeby człowiek nie może funkcjonować normalnie22. W praktyce oznacza to, że jego działalność życiowa jest za słaba w stosunku do możliwości, nie ukierunkowana i oceniana przez niego negatywnie. Potrzeba sensu życia, nazwana przez Frankla dążeniem do znalezienia sensu życia, a jej niezaspokojenie frustracją egzystencjalną, miała być, zdaniem tego badacza, obok freudowskiego dążenia do rozkoszy i adlerowskiego dążenia do mocy, trzecią podstawową potrzebą ludzką23. Nerwica, która powstaje w wyniku frustracji tej potrzeby, nazwana została przez Frankla nerwicą neogenną. W Austrii stwierdzono wśród pacjentów nerwicowych od 14 do 21% przypadków takich nerwic. V. E. Franki po raz pierwszy zwrócił też uwagę na zjawisko tzw. nerwicy niedzielnej, depresji, która występuje, gdy skończą się zwykłe codzienne zajęcia, a w czasie wolnym człowiek uświadamia sobie pustką w sobie i w innych, bezsens własnego istnienia. Wybór sposobów zaspokojenia potrzeby sensu życia jest wyznaczony przez doświadczenie osobiste człowieka, a także koncepcją tego, czym jest świat, człowiek i czym jestem ja, jako człowiek w tym świecie. Nie zawsze koncepcja ta jest spójna. Często bywa tak, że obrany sposób zaspokojenia potrzeby sensu życia nie będzie zgodny z możliwościami psychofizycznymi człowieka lub też warunkami, w których przyszło mu działać. Właściwy wybór środków, sposobów i metod zaspokojenia tej potrzeby powinien odpowiadać cechom osobowości człowieka, jego zdolnościom, postawom i możliwościom życiowym. Nie bez znaczenia jest także elastyczność w wyborze sposobów zaspokojenia tej potrzeby i określanie czasu jej zaspokojenia w dłuższej perspektywie, a także dostosowywania form realizacji potrzeby do poszczególnych etapów rozwoju osobniczego. Sens życia odgrywa centralną rolę wśród czynników mających wpływ na kształt życia i na samopoczucie zarówno samej jednostki, jak i osób z jej otoczenia. Odporność na trudności, możliwości uzyskania satysfakcji życiowej, skuteczność osiągnięta w wyniku stabilności planów życiowych i wreszcie elastyczność taktyki życiowej, jaką zapewnić może tylko świadomość wartości naczelnej, dla której warto zrezygnować z doraźnych pragnień, to dalsze przejawy zaspokojenia potrzeby sensu życia. Posiadanie przez człowieka sensu życia jest koniecznym warunkiem rozwoju jego osobowości, jego samorealizacji, a więc przeciwieństwem alienacji, życia poza sensem i poza wartościami przy- 22K.Obuchowski, Adaptacja twórcza. Warszawa 1986. 23 S. Kratochwil, Psychoterapia. Warszawa 1974. 95 Na granicy życia i śmierci dającymi człowiekowi godności. Można stwierdzić, że wydzielenie problemów sensu życia z zastrzeżonej dotąd kompetencji filozofów i włączenie go do zagadnień psychologu osobowości ma duże znaczenie dla lepszego zrozumienia uwarunkowań zachowań saj mobójczych. 2. Socjologiczna interpretacja samobójstw Socjologia analizuje akt samobójczy w kontekście jego społecznych uwarunkowań, ptan cywilny kawaler, żonaty, konkubent, wdowiec, rozwie- separowa- brak panna zamężna konkubina wdowa dziony (a) ny (a) danych 1980 1313 2654 60 334 232 56 44 1981 933 1690 43 225 190 43 31 1982 1084 1831 48 274 182 35 27 1983 1160 2169 72 315 237 45 23 1984 1232 2531 65 370 253 43 23 1985 1135 2560 70 389 288 39 36 1986 1270 2582 62 403 311 48 37 1987 1247 2603 73 413 312 55 37 1988 1094 1846 385 291 33 27 1989 983 1934 61 317 270 37 55 1990 1061 1991 82 333 273 39 62 1991 1143 2295 91 365 285 50 98 106 Rezygnacja z życia Tabela 8 cd. Rok Stan cywilny kawaler, żonaty, konkubent, wdowiec, rozwie- separowa- brak panna zamężna konkubina wdowa dziony (a) ny (a) danych 1992 1528 3025 115 538 362 66 112 1993 1631 3092 133 482 364 94 132 1994 1777 3018 123 501 346 70 169 1995 1755 3006 133 499 325 81 189 1996 1775 2875 128 474 307 82 189 1997 1839 3002 141 481 343 100 223 1998 1845 2862 151 478 354 89 249 1999 1602 2455 128 392 289 68 248 2000 1742 2596 154 443 286 68 332 Źródło: Wydziat Statystyki Komendy Głównej Policji, Warszawa 2000. W1992 r. po raz pierwszy odnotowane zostały jako motyw popełnienia samobójstwa złe warunki ekonomiczne i nagła utrata źródła dochodu. Z tych powodów odebrały sobie życie 522 osoby. Ze statystyk wynika, że Polacy popełniający samobójstwo najczęściej wybierają powieszenie. W 1992 r. było 4446 takich przypadków, 195 osób rzuciło się z dużych wysokości, 119 osób, w tym większość kobiet, zażyło środki nasenne, 51 osób zginęło od broni palnej. Pod wpływem alkoholu w momencie popełniania samobójstwa było 1,5 tys. osób. Około 3tys. nigdy wcześniej nie usiłowało targnąć się na swoje życie. Najwięcej przypadków samobójstw odnotowano wśród osób między 31 a 50 rokiem życia-2564, i między 51 a 70 rokiem życia - 160328. Wśród autorów nie ma zgodności co do ścisłego określenia zjawiska samobójstwa i jego motywacji. Kryteria oceny i definicje są różne. Jest to niewątpliwie wynikiem określonych punktów widzenia badaczy profesjonalnie ukierunkowanych lub wiążących swoje interpretacje z wybranych sposobem widzenia wszystkich zjawisk psychologicznych. Wzrastająca w ostatnich latach liczba samobójstw i zamachów samobójczych, szczególnie w populacji ludzi młodych w wieku od 15 do 24 lat, stawia w centrum zainteresowań badaczy zajmujących się tą problematyką również aspekty psychologiczne29. a Raport Komendy Główny Policji nt. samobójstw w Polsce w 1993 r., Warszawa 1994. 8T. Kostrzewa i in.. Próby samobójcze wśród dzieci i młodzieży. „Zdrowie Psychiczne" 1972, nr 3. 107 Na granicy życia i śmierci Prowadzone zarówno w kraju, jak i za granicą liczne badania tego przedmiotu wskazują. że udane i nieudane zamachy samobójcze podejmują jednostki wskazujące różnego ro-l dzaju trwałe lub przejściowe zaburzenia osobowości. Zwraca się szczególnie uwagę na tzw. adolescencyjne zachowania samobójcze, które wiążą się z przejściowymi zaburzeniami osobowości wynikającymi z psychicznego i fi-l zycznego rozwoju jednostki. W wielu pracach podkreśla się, że wraz z rozwojem spo-l lecznym jednostki, wchodzeniem w coraz to nowe role społeczne (np. w związku z po-r dejmowaniem kontaktów seksualnych, wyborem przyszłej kariery zawodowej itp.) ro-l dzą się nowe, nieraz bardzo poważne konflikty między jednostką a otoczeniem. W wyniku! tych konfliktów i nieumiejętności ich przezwyciężania powstaje poczucie bezradności, za-i łamania psychicznego, wycofania i apatii, co z kolei może prowadzić do chęci utraty ży-l cia. Szczególną grupę przyczyn stanowią typowe dla okresu dorastania konflikty światol poglądowe, wynikające z poszukiwania sensu życia i sensu świata30. Aczkolwiek w dotychczasowej literaturze zwracano przede wszystkim uwagę na fakt,że I młodzieżowe zamachy samobójcze wynikają z nadmiernej impulsywności młodych, to I jednak wnikliwe badania Teichera i Jacobsa 50 dorastających osób po nieudanym zama-1 chu samobójczym dowodzą, że w większości wypadków były to przemyślane działania,I Były one uwzględnione na równi z innymi jako sposoby rozwiązania narastających pro-1 blemów i zostały wybrane wtedy, gdy wszystkie inne działania nie przyniosły oczekiwa-I nych rezultatów i zmiany sytuacji jednostki. Autorzy podkreślają, że młodzież nim podejmie próbę samobójczą, często sięga po takie formy komunikowania swoich potrzebf i problemów jak buntowniczość, zamknięcie się w sobie, ucieczki itp. Podobne poglądy I reprezentuje Z. Płużek, która uważa, że istnieje określona sytuacja samobójcza, stano-l wiąc pewne continuum od myśli samobójczych poprzez tendencje samobójcze do aktu sa-1 mobójczego31. Myśli samobójcze to skierowanie świadomości na sprawy związane ze I śmiercią, rozstaniem z bliskimi, obrachunki z innymi itp. Tego typu myśli występują bar-j dzo często i rzadko prowadzą do aktu samobójczego. Nasilenie sytuacji konfliktowych I i uporczywe trwanie przy myśli o śmierci oraz planowanie zamachu samobójczego na-1 żywa Płużek tendencją samobójczą. Choć nie zawsze prowadzi ona do aktu samobójcze-1 go, to jednak zagrożenie życia jest znaczne i może prowadzić do samozagłady. M. Susłowska i D. Sztompka przedstawiają nieco odmiennie schemat sytuacji samobój-l czej, akcentując nie tyle psychiczny obraz jednostki, co czynniki doprowadzające do ak-l tu samobójczego32. Mówią one o atmosferze samobójczej, a więc wzrastających konfliktach i trudnościach I jednostki przy odbieraniu bodźców z otaczającego świata, oraz o bezpośredniej przyczy-1 _______________________________________________________________________I 30 V. E. Franki, Homopatients. Warszawa 1971. 31 Z. Płużek, Psychologiczny aspekt samobójstw. „Znak" 1972, nr 7-8. 32 M. Susłowska, D. Sztompka, Próba wyjaśnienia młodzieżowych zamachów samobójczych. „Psychologia Wychowania" 1968, nr 5. 108 Rezygnacja z życia nie.któramoże być niewspółmiernie błaha w stosunku do skutku, oraz o samym akcie samobójczym. Akt samobójczy może wystąpić bezpośrednio po wystąpieniu przyczyny bezpośredniej lub może być odroczony na kilka godzin. Ogólnie - niezależnie do tego, jak określimy sytuację samobójczą - przyjmuje się, że młodzież podejmuje zamachy samobójcze, gdy odczuwa utratę miłości, zerwanie kontaktu z osobami znaczącymi, głównie rodzicami. Stan ten prowadzi do obwiniania otoczenia za doznawane zło i powstawania pretensji i uczucia wrogości. Na skutek nadmiernej wrażliwości emocjonalnej (która zdaniem psychologów rozwojowych jest szczególną cechą okresu dorastania) i nie mogąc oddziaływać na otoczenie, jednostka kieruje uwagę na własne „ja"33. Zaczyna się inny proces, prowadzący do uznania siebie za jednostkę malowartościową, nieporadną, nikomu niepotrzebną, a nawet utrudniającą życie innym. W tej sytuacji „najlepszym" wyjściem będzie pozbawienie się życia. Nie widząc możliwości samorealizacji, jednostka wycofuje się z życia, podejmując próbę pozbawienia się go (z psychologicznego punktu widzenia nie jest ważne, czy udaną, czy nie). Wymienione przez Z. Płużek tzw. próby i zamachy samobójcze prawdziwe, rzekome i de-monstratywne można opisać właśnie w kategoriach zmiany kierunku wrogości od otoczenia do siebie. W przypadku samobójstw prawdziwych prawdopodobnie mamy do czynienia z sytuacją, w której jednostka przerzuciła winę za swoje kłopoty z otoczenia na siebie. Czuje się bezradna, niepotrzebna, małowartościowa i na „zimno" podejmuje decyzję odejścia, którą uznaje za najlepszy sposób rozwiązania konfliktu. Nie widzi dla siebie szans rozwoju i nie chce innym przeszkadzać w ich życiu. W wypadku aktów samobójczych rzekomych prawdopodobnie sytuacja nie jest tak jasna -jednostka przeżywa uczucia ambiwalentne: to wini siebie, to otoczenie, chce za wszelką cenę rozwiązać swój problem i nie ma zamiaru „tracić" życia. Prawdopodobnie wykorzystywała już wiele innych sposobów rozwiązania konfliktów, ale bezskutecznie, i teraz sięga po najpoważniejszy - pozbawienie się życia. Zdaje sobie sprawę z tego, że czynem tym zwróci na siebie uwagę innych i liczy, że osiągnie pozytywne rezultaty. W chwili podejmowania zamachu ma na celu jedynie rozwiązanie konfliktu, ale nie utratę życia (tzw. instrumentalne zamachy samobójcze można by zaliczyć do tej kategorii). W sytuacji zamachów określanych jako demonstratywne mamy do czynienia z uczuciami wrogości skierowanymi na otoczenie. To bliscy i przyjaciele, a nawet wszyscy inni ponoszą winę za niepowodzenia jednostki i należy ich ukarać. Trudno określić, na ile ważne jest dla takiej osoby pozbawienie życia, a na ile jedynie ukarania innych. W każdym razie wydaje się, że głównym motywem jest chęć ukarania otoczenia, nawet za cenę utraty życia, jeżeli byłoby to potrzebne. D.Kubacka-Jasiecka, Funkcjonowanie społeczne osób agresywnych i samoagresywnych. Warszawa 1976. 709 Na granicy życia i śmierci Cytowani Teicher i Jacobs wiążą młodzieżowe zamachy samobójcze - jako próby rozwiązania swoich trudności - ze specyficznymi wzorcami społecznymi, wyrażającymi się w niskiej dezaprobacie takich działań przez najbliższe otoczenie. W badaniach, o których była mowa, 44% osób miało jednego lub więcej bliskich znajomych lub krewnych, którzy popełnili bądź usiłowali popełnić samobójstwo, a 25% miało ojców lub matki.! którzy uprzednio podejmowali zamachy samobójcze. Znaczna część udanych i nieudanych zamachów samobójczych - zarówno podejmowa-l nych przez młodzież, jak i dorosłych - związana jest z trwałymi zaburzeniami osobowo-l ści, takimi jak psychopatia, neurotyczność czy alkoholizm. Wielu psychologów zwraca uwagę na nasilenie się reakcji samobójczych w związki z wieloma sytuacjami, które dotychczas nie doprowadzały do stanu depresji czy auto-agresji. Jest to jednak cecha związana z nowymi sytuacjami społecznymi, do których nk potrafi dostosować się psychika ludzi nadal postępujących wedle znanych schematów. A zatem można wysunąć hipotezę, że nie tyle reakcje psychiczne członków współczesnego społeczeństwa zmieniają się, lecz sytuacje atakujące jednostkę. Jest przy tym oczywiste, że im bardziej skomplikowany jest syndrom elementów bodźcujących, tym bardzieji skomplikowany jest schemat reakcji psychologicznej na ten syndrom. Stąd też częs' trudno zinterpretować poszczególne przypadki popełniania samobójstw. 6. Sytuacje, które mogą doprowadzić młodocianych do samobójst Mimo tego zróżnicowania można jednak wyróżnić kilka charakterystycznych typów tuacji, na które jednostka zawsze reaguje, chociaż nie zawsze jednakowo. W tym miej trzeba ujawnić mechanizm przeniesienia akcentów w obrębie potrzeb odczuwanych p jednostkę. Przeniesienie to odbywa się wówczas, gdy zachodzą istotne zmiany w śr wisku zewnętrznym. Każda jednostka odczuwa - chociaż w różnym nasileniu - określ ne potrzeby psychiczne. Lista ich jest zbyt obszerna, aby ją przytaczać. Są one zaraz: nierozdzielne, a mnogość szkół i teorii potrzeb powoduje, że nie sposób odwołać się jakiegoś jednego podejścia34. Można jednak stwierdzić, że każdy człowiek odczuwa trzebę akceptacji - potrzebę związków emocjonalnych, identyfikacji, odróżnienia się,' tegracji itp. Epoka, w której żyjemy, charakteryzuje się szczególnym nastawieniem na osiąganie s cesów, na zdobywanie akceptacji społecznej, na odbieranie satysfakcji z tytułu znaczę" prestiżu. Jest to zrozumiałe, zważywszy, że zwiększenie się liczebne populacji, a zar~ ustawowe uprawnienia do sięgania po każdą wartość, stymulują działanie. Jednocześ' 34 K. Zagórski, Masowa teoria potrzeb. „Studia Socjologiczne" 1966, nr 1, s. 103-124. 110 Rezygnacja z życia chęć osiągnięć jest tak powszechna, że automatycznie nie wyróżnia jednostki, co jest zawsze dolegliwe, gdyż potrzebą psychiczną człowieka jest poczucie wyjątkowości własnego bytu. W takiej sytuacji każde, nawet najmniejsze niepowodzenie jest stresujące, tym bardziej, gdy społeczeństwo rozlicza jednostkę nie ze starań, lecz z efektów działań -niezależnie od tego, jakie warunki dochodzenia do stanu akceptowanego społecznie miała ta jednostka. Tu mamy wytłumaczenie szokującego zjawiska, jakim jest popełnianie samobójstwa nawet przez dzieci - z powodu otrzymania złego stopnia w szkole. Jeżeli edukacja młodego pokolenia zawiera w sobie silne nakazy osiągania wyjątkowości, to zrozumiale staje się, że niepowodzenie, które jest przecież naturalnym zdarzeniem wżyciu każdego człowieka, u młodej osoby nie umiejącej jeszcze myśleć perspektywicznie, obawiającej się sankcji emocjonalnych, a nawet kar cielesnych czy ekonomicznych, a zarazem uzależnionej od starszych, wywołuje panikę. Pojawia się zarówno poczucie lęku, jak i wstydu, a także poczucie niskiej wartości. Życie staje się nieznośną koniecznością, z której trudno się wywiązać. Dodajmy do tego łatwość sięgnięcia po środki unicestwiające i mamy wówczas stosunkowo łatwą interpretację wielu samobójstw. Drugim mechanizmem intensyfikacji pewnych potrzeb psychicznych i zaburzenia proporcji pomiędzy poszczególnymi potrzebami psychicznymi jest nastawienie na akceptację emocjonalną i zabezpieczenie emocjonalne. W tradycyjnej rodzinie - dużej liczebnie, ustabilizowanej, a w każdym razie zachowującej pozór stabilizacji - dzieci i młodzież mogły mieć naturalne oparcie w rodzicach, dziadkach, a także w dalszej rodzinie i osobach zaprzyjaźnionych z rodziną. Bunty przeciwko rygorom nie były buntami groźnymi, rozładowywały się w stosunkowo łatwy sposób. Zupełnie inaczej kształtuje się sytuacja psychiczna młodego pokolenia żyjącego w warunkach ograniczonego kontaktu z osobami z najbliższej rodziny, które są zapracowane, zmęczone, niewydolne organizacyjnie. Matę mieszkania powodują, że dziecko jest świadkiem każdego niemal zdarzenia w rodzinie, a postawa nieukrywania problemów - czyli pozorna uczciwość wobec młodych -powoduje, że dziecko od najwcześniejszych lat jest narażone na oglądanie dewaluacji ideałów, uczuć, kultury obyczajowej. Wątpliwą wartość ma takie „szczere" przygotowanie do życia. Rodzice często nie zdają sobie sprawy z tego, że u młodych nie wyrobił się jeszcze aparat racjonalizacji, dystansu, wyboru, interpretacji tolerancyjnych. Często zatem rodzice odbierają własnemu potomstwu możliwość ewoluowania od postawy akceptowania wszystkiego, co jest mu przekazywane przez dorosłych, do postawy krytycznej, lecz tolerancyjnej. Na tym gruncie wytwarzają się u młodzieży mechanizmy obronne -z jednej strony cynizm, w innych przypadkach - apatia, w jeszcze innych bunt wobec świata,który niesie tak koszmarne problemy. Od takich postaw niedaleko do zachowań dewiacyjnych, w tym również do zachowań samounicestwiających. W młodym wieku mamy do czynienia z dwoma podstawowymi motywacjami samobójczymi - a raczej z dwiema sytuacjami bodźcującymi. Jedna to zagubienie czy poczucie zagubienia osób, które wchodzą w intensywne układy interakcyjne i chcą równocześnie 111 Na granicy życia i śmierci zaspokoić wiele potrzeb, a nie zawsze mogą tego dokonać. Dodać trzeba, że dokonanie tego nie jest łatwe. Porównywanie się do innych, którym się powiodło, doprowadza nieuchronnie do refleksji, że przecież skoro osiąganie odpowiedniego poziomu jest możliwe, to własna klęska rodzi się albo z winy samego siebie - tu uruchamia się aparat autorepresj i poczucia niskiej wartości - albo z winy innych - tu uruchamia się poczucie krzywdy, ale też najczęściej odnoszone do własnego niedołęstwa lub braku atrakcyjności. Charakterystyczne dla współcześnie dominujących schematów indywidualnej interpretacji psychologicznej jest intensyfikowanie się poczucia winy i krzywdy. Można to sprowadzić do załamania się zaspokojenia potrzeb afirmacji i autoafirmacji. Jednostka częstokroć nie umie racjonalnie ocenić pewnych faktów, a dewaluacja wzorów doprowadza do myśli, żenię warto podejmować jakiegokolwiek wysiłku, również wysiłku życia. Współczynnik samobójstw dzieci w wieku 5-12 lat w skali międzynarodowej znajduje si między 0,1 a 2 na 100 tys. dzieci w tej grupie wiekowej i zwiększa się na 1,4-22 u docianych w wieku 15-24 lat. W Niemczech w liczbach bezwzględnych w 1984 r. popełniło samobójstwo 53 dzieci w wieku 10-15 lat. Rzadkie są również doniesienia o mobójstwach tego rodzaju w literaturze medyczno-sądowej, które poza nielicznymi a lizami większych serii badawczych ograniczają się do szczególnie niezwykłych sposobó* popełniania samobójstw i okoliczności towarzyszących. Z drugiej strony samobójstwa dzieci i młodocianych w Niemczech, jak i w innych chodnich, uprzemysłowionych krajach wykazują wprawdzie nie alarmującą, ale s wzrastającą tendencję. Jeśli chodzi o dzieci, stanowi ona dziesiątą u młodocianych drugą pozycję co do przyczyn zgonu. W tych liczbach znajduje z pewnością niedos tecznie wyraz to, że każde samobójstwo dziecka nadzwyczaj obciąża rodzinę i możep wadzić do ciężkich zarzutów wobec siebie bądź oskarżeń wobec osób trzecich. W związku z tym dwa niedawno po sobie następujące samobójstwa dzieci stały się cem do retrospektywnych badań tego rodzaju spraw na podstawie materiałów z sek z lat 1992-1996 przeprowadzonych w Bonn. Materiał badawczy stanowiło 11 spraw, z których 8 dotyczyło dziewcząt, a 3 chłopcó Dziewięć z tych spraw oprócz wykorzystania sądowo-medycznego zbadano pod ką ich tła psychologiczno-społecznego. Dziewczęta miały prawie trzykrotną przewagę śli chodzi o przedział wiekowy uderzające jest, że samobójstwa dzieci w wieku po 10 lat przedstawiają absolutną rzadkość, a potem ich częstotliwość powoli się zwięk Biorąc pod uwagę moment popełnienia samobójstwa, obserwuje się wybór godzin dniowych i wczesnych wieczornych, a także początku tygodnia i środka oraz wczesn miesięcy letnich. Samobójstwa dzieci i młodocianych najczęściej popełniane są naw nej przestrzeni albo w mieszkaniu rodziców. Wśród metod samobójstwa przeważają: wieszenie, skok z wysokości i rzucenie się pod pojazd szynowy. Badanie chemiczno-toksykologiczne, zarządzane tylko w przypadku podejrzeń ze s organów dochodzeniowych, wykazały w trzech przypadkach niewielkie spożycie 112 Rezygnacja z życia holu o stężeniu 1 g/kg wagi, a w jednym przypadku działanie amfetaminy (0,19 mg/l krwi). Sprawdzenie obecności spermy dało wynik negatywny u wszystkich dziewcząt. Jeśli chodzi o tło psychologiczno-społeczne, to zbadano dłuższe wcześniejsze czynniki, problemy aktualne i ostatnie bodźce. Jako czynniki sprawcze wystąpiły zakłócenia w środowisku rodzinnym, zwłaszcza rozbicie rodzin, wczesna utrata jednego lub obojga rodziców, choroby psychiczne bądź próby samobójcze w rodzinie; ponadto nastąpiła społeczna izolacja bądź choroba psychiczna samego samobójcy. Aktualne bodźce popełnienia samobójstwa znajdowały się głównie w zakresie stosunków rodzinnych i szkolnych. Wymieniono: strach, że matka dowie się o kontaktach seksualnych podczas wycieczki klasowej (15-letnia); nagana szkolna i groźba odebrania ulubionego psa, którym poszczuł przechodnia (10-letni); fizyczna kara od ojca za zabrudzenie się błotem (12-letni). Zapowiedzi wskazujące na zagrożenie samobójstwem, takie jak myśli samobójcze, zgłoszenie zamiaru popełnienia samobójstwa bądź wcześniejsze próby samobójcze stwierdzono w 6 na 9 przypadków. Troje dzieci pozostawiło listy pożegnalne. Przedział wiekowy dotyczący badanych przypadków samobójstw znajduje wyjaśnienie w tym, że pierwsze, nieostre wyobrażenia o istocie i nieodwracalności śmierci u dzieci tworzą się najwcześniej w wieku 7-8 lat, w wieku zaś 12-14 lat utrwalają się one jako pewne poglądy. Ponadto u młodszych dzieci poznawcza niedojrzałość stanowi przeszkodę w rozwoju uczuć beznadziejności i planowania samobójstwa. Wreszcie dzieci wskutek mniejszej częstotliwości depresyjnych nastrojów, większego stopnia rodzinnego wsparcia i ściślejszych związku z rodzicami są bardziej chronione przed planowaniem samobójczych działań niż młodociani. Wobec malej badanej próbki nie można było wyciągnąć jednoznacznych wniosków co do czasu popełniania samobójstw. Wprawdzie dane literaturowe w tej mierze nie są jednolitego zasługują na wymienienie jako najczęściej wybieranych miesięcy letnich, dni tygodnia to poniedziałek i czwartek oraz godziny południowe i wczesne wieczorne. Wyniki tych badań zgodne są z literaturą co do metod popełniania samobójstwa przez dzieci i młodocianych, mianowicie preferowania tzw. metod twardych jak powieszenie, skok z wysokości bądź przejechanie przez pojazd szynowy, w czym przejawia się wyraźna autoagresywność. Przeprowadzone badania nie potwierdziły opinii, że dziewczęta wybierają raczej miękkie metody samobójstwa, jak np. otrucie się. Obok łatwego dostępu do środków popełniania samobójstwa i szybkiej jego realizacji, bez dłuższego planowania, dalszą przyczyną użycia twardych metod jest zdecydowana wola popełnienia czynu. Wybór metod daje też najbardziej zrozumiałe wyjaśnienie tego, że w tej próbce badawczej, odbiegając od danych z literatury samobójstwo najczęściej nie było popełniane w rodzicielskim domu, lecz na wolnej przestrzeni. Co do tła psychologiczno-społecznego potwierdziło się wielkie znaczenie zakłóconego środowiska rodzinnego. Ostatni bodziec jest często banalny i pozostaje w groteskowej 113 Na granicy życia i śmierci dysproporcji do popełnionego czynu; ma on znaczenie jako ostatnie ogniwo obciążającego układu, w którego centralnym punkcie znajduje się zakłócona socjalizacja w rozpadającej się strukturze rodzinnej, czemu dziecko, nie może zapobiec. W „samobójstwie uczniowskim" może \tv\eć miejsce su\oy doganne. oddx\a\^NMame także personelu nauc" cielskiego bądź systemu szkolnego. Przesłanką popełnienia samobójstwa pozostaniej nak ukształtowana przez układ i środowisko presuicydalna struktura osobowości. W związku z tym w psychiatrii dziecięcej podkreśla się, że każda rozmowa o śmier i umieraniu, każde grożenie popełnieniem samobójstwa i każda rozmowa o samobójstwie może być sygnałem ostrzegawczym, który należy poważnie brać pod uwagę. Szczególni odpowiedzialność spoczywa tu na rodzicach, nauczycielach, a także lekarzach, którzy często na krótko przed popełnieniem samobójstwa są odwiedzani przez zagrożone dzieci i młodocianych35. Badania nad psychospołecznymi uwarunkowaniami prób samobójczych u młodzieży pod-j jął K. Kopczyński36. Celem tych badań było możliwie wszechstronne i dogłębne pozna-: nie psychospołecznych uwarunkowań procesu decyzyjnego młodych osób podejmują-l cych próby samobójcze i wykorzystanie tej wiedzy w psychokorekcji. Chciałbym zwró-j cić uwagę na jakościową analizę wyników badań przeprowadzoną na przykładzie dwóch osób wybranych spośród przebadanej populacji. Pierwszą z osób badanych jest 16-letni chłopiec. Zachowanie suicydalne pojawiło sid u niego już w okresie dzieciństwa. Miała na to wpływ choroba matki i jej śmierć. Dopóki żyli oboje rodzice, w domu rodzinnym atmosfera wychowawcza była korzystna, chłopiec szczególnie dużo czasu spędzał z matką i z nią też łączyła go silna więź uczuciowi Nie miał on większych trudności z nauką szkolną, stosunki koleżeńskie układały musie. również dość dobrze. Choroba matki i obawa przed jej śmiercią spowodowały pojawienie się u niego samobójstwa wyobrażalnego. Powiedział do matki, że jeżeli ona umrze, on także odbierze sobie życie. Zasadniczy zwrot w jego aktywności nastąpił po śmierci matki. Brak najbliższej mu osoby spotęgowany został poprzez odtrącenie go przez ojca Wkrótce po śmierci matki ojciec oddał go na wychowanie rodzinie, przestał się nim interesować, nie próbował znaleźć z chłopcem wspólnej płaszczyzny porozumienia. Chłopiec pozbawiony uczucia ojcowskiego w okresie, kiedy potrzebował go bardziej niż kiedykolwiek, nie znajdując również zrozumienia ze strony ciotki i wujka, do których został oddany, czuł się coraz bardziej osamotniony. Stopniowo miał coraz mniejszą motywację do nauki. W domu u ciotki przebywał niechętnie, pojawiały się coraz częściej konflikty z ciotką i z wujkiem. Czuł się on tam niepotrzebny. Zaangażowanie z ich strony spotyka! 15 P. Schmidt, R. Dettmeyer, B. Madea, Samobójstwa dzieci i młodocianych (Suizide von Kindern undJuga lichen), „Archive fur Kriminologie" 1998, t. 202, nr 1/2. 36 K. Kopczyński, Psychospołeczne uwarunkowania prób samobójczych u młodzieży, w: B. Holyst (re( Człowiek w sytuacji trudnej. Warszawa 1991. 114 Rezygnacja z życia się z jego odrzuceniem, uważał bowiem, że wynika ono raczej z przymusu niż z rzeczywistych chęci. Przez pewien czas żył jeszcze nadzieją na nawiązanie bliższego kontaktu z ojcem. Od-wiedzai go, zwierzał mu się ze swoich trudności szkolnych, z tego, iż nie ma przyjaciói, mówił mu o konfliktach, jakie ma z ciotką. Ojciec jednak całą winę za niepowodzenia szkolne, brak przyjaciół czy nieporozumienia z ciotką przypisywał jemu, krzyczał, że ^U\tak\tm,\cfo\\to& ^^u^d o \.o ,'ył m\i?>\ wsłuchiwać skarg, ciotki cod jego adresem. Chłopiec był niechętnie widziany w domu ojca, szczególnie zaś wtedy, gdy ojciec ożenił się po raz drugi. Stopniowo stracił on więc nadzieję na porozumienie z ojcem, na nawiązanie z nim kontaktu uczuciowego. Nie znajdował również płaszczyzny porozumienia z ciotką i z wujkiem. Coraz usilniej poszukiwał przyjaciela poza domem. Poszukiwania te nie przynosiły jednak rezultatu. Pod wpływem tych uwarunkowań chłopiec coraz częściej myślał o popełnieniu samobójstwa. Po skończeniu szkoły i pójściu do technikum liczył na to, że w nowym środowisku szkolnym uda mu się znaleźć przyjaciela. Nie potrafił jednak nawiązać z nikim z klasy bliższego kontaktu. Po przyjściu ze szkoły zamykał się w swoim pokoju i rozmyślał o sobie i swoim najbliższym otoczeniu, wydawało mu się, że jest inny niż jego koledzy i koleżanki, że ma odmienne od nich poglądy na wiele spraw, że spogląda na pewne rzeczy znacznie głębiej niż oni. W następstwie tych rozmyślań, coraz głębszego zastanawiania się nad swoim postępowaniem, a również czytania literatury psychologicznej i psychiatrycznej, szczególnego zafascynowania teorią psychoanalizy, zaczął zastanawiać się nad tym,czy nie jest chory psychicznie, podejrzewał u siebie schizofrenię, wydawało mu się, że jej objawy, o których czytał w książkach, wyraźnie u niego występują. W tym przekonaniu utwierdził go również fakt, iż koledzy z klasy nazywali go dziwakiem. Czuł się w związku z tym niejako wyobcowany w środowisku szkolnym. Przestał szukać przyjaciela na terenie szkoły, dochodząc do wniosku, iż nie jest w tym środowisku rozumiany, ma opinię dziwaka i to utrudnia mu dalsze kontakty. Pragnął znaleźć dziewczynę, którą mógłby pokochać z wzajemnością. Miał on jednak swój własny pogląd na miłość i ideał dziewczyny. W miłości pragnął przede wszystkim przyjaźni, szukał takiej dziewczyny, której mógłby zwierzyć się ze swoich problemów i która zaakceptowałaby go takim, jakim jest. Nie mógł pogodzić się z tym, że kolejne dziewczyny, jakie poznawał, oczekiwały w miłości przede wszystkim zaspokojenia popędu seksualnego, a reszta była dla nich mniej ważna. Drażniła go również labilność uczuć z ich strony. Kiedyś gdy wyznał jednej z nich, jaki ma pogląd na istotę miłości, nazwała go dziwakiem i nie chciała dalej utrzymywać z nim kontaktów. Po tych bezowocnych poszukiwaniach doszedł do wniosku, że jest inny niż wszyscy z najbliższego otoczenia, z którymi się styka, uznał, że dalsze oczekiwanie na przyjaciela nie ma sensu, taki bowiem się nie znajdzie. 115 Na granicy życia i śmierci Podejmował coraz mniej działań. Większość czasu spędzał na rozmyślaniach o sobie,! swoim życiu, a coraz częściej o śmierci i życiu pozagrobowym, na które miał również I specyficzny pogląd. Opuszczał zajęcia szkolne, chodząc w tym czasie po ulicach, nie-l kiedy szedł obejrzeć jakiś film w kinie, najczęściej fantastyczno-naukowy. Sporo czasul przeznaczał również na rysowanie. Motywem w jego rysunkach był przede wszystkia człowiek, jego życie i śmierć. W szkole otrzymywał wiele ocen niedostatecznych, toteżl na koniec roku szkolnego groziło mu kilka dwójek z podstawowych przedmiotów. W ostatnim miesiącu nauki chciał poprawić te oceny, aby być promowanym do następnej I klasy. Jego wysiłki jednak nie przyniosły rezultatów, promocji nie otrzymał. Pogłębiły się I na tym tle konflikty z ciotką i wujkiem. Zagrozili oni, że oddadzą go do ojca, ponieważ dość już mają kłopotów z nim, a trud, jaki wkładają w jego wychowanie, nie przynosi żad-l nych efektów. Spotkali się oni z ojcem chłopca i przeprowadzili długą dyskusję nad tym,I co mają z nim dalej robić. Odbyło się to jednak bez obecności chłopca. Nie zapytano gol o przyczyny tego, że nie zdał do następnej klasy, nie zainteresowano się jego problemal mi i trudnościami. Dalsze życie w takich warunkach środowiskowych, bez żadnego przjB jaciela w najbliższym otoczeniu, bez żadnej osoby, której mógłby zaufać, zwierzyć sięzel swoich kłopotów, wydawało się mu nie do zniesienia. Pod wpływem tych złożonycB uwarunkowań doszło do samobójstwa usiłowanego - poprzedzonego trwającym kilka lali samobójstwem upragnionym. Do rodziny skierowany został list pożegnamy, napisaflfl przez chłopca w trakcie próby samobójczej. Wydaje się celowe zacytowanie tego listuj Oto jego treść: „Już coraz mniej tych, którzy umierają dla celu. Dlaczego to tak jest? A coraz więcM tych, którzy umierają z braku celu. Nie będziecie mieli kłopotów. Umyjecie ode nm rączki. Nie będzie zakały rodziny. Cieszcie się. Nie znaliście mnie w ogóle. Jeżeli udań wam mnie odratować, to zrobię „to" jeszcze raz, ale wątpię, dawka jest zbyt silna, m zaczyna działać. Pozbędziecie się śmiecia. Nie będą wam zatruwał życia. Zbyt duic wiem. Tak bardzo chciałem żyć, umieć się śmiać. Obiecałem kiedyś matce, że jeż umrze, to popełnię samobójstwo, teraz to robię. Nie mam dla kogo żyć. Czuję się pełnie niepotrzebny. Żyć po to, żeby żyć nie jest dla mnie celem. Nigdy nikt z was ' nie rozumiał. Nie chcę żyć w świecie, gdzie jest tyle podłości i nienawiści. Leki już Aż łają - szumi w głowie. Żeby żyć, musiałem kochać i być kochanym. Nie pamiętam oi śmierci matki, bym był kochany. Umieram z uśmiechem na ustach. Dobranoc P. S. Chciałem was kochać. Jak widać z powyższej charakterystyki zachowanie suicydalne badanego wiązało się złożonymi uwarunkowaniami. Samobójstwo wyobrażone pojawiło się pod wpływemc' roby matki i obawy przed jej śmiercią. Odtrącenie chłopca przez ojca w niedługim cz~' po śmierci matki, brak płaszczyzny porozumienia i kontaktu uczuciowego między chło cem a ciotką i wujkiem, do których został oddany na wychowanie, równocześnie b 116 Rezygnacja z życia przyjaciół w środowisku szkolnym i pozaszkolnym, niepowodzenie w nauce, oto główne uwarunkowania samobójstwa upragnionego. Szczególnie ważne wydaje się tu to, iż chłopiec ten nie mógł znaleźć w środowisku rówieśniczym żadnego przyjaciela, żadnej bliskiej osoby, z którą mógłby szczerze porozmawiać o swoich trudnościach, o nurtujących go problemach. Dlaczego działania, jakie podejmował w tym kierunku, okazywały się bezowocne? Złożyło się na to na pewno wiele przyczyn. Jedną z nich było niezgodne z rzeczywistością jego przeświadczenie o własnej chorobie psychicznej, która odróżnia go od pozostałych osób w klasie. Koncentracja na objawach tej choroby, konfrontowanie domniemanych objawów z informacjami zawartymi w książkach psychiatrycznych, częste rozmyślania o śmierci, wszystko to prowadziło do coraz większego zamykania się wsobie, izolowania od innych ludzi. Izolacja ta związana też była z tym, iż rzeczywistość lie potwierdzała oczekiwań, jakie miał w odniesieniu do ludzi. Miał on swój pogląd na świat, określone wzorce moralnego postępowania, we właściwy sobie sposób rozumiał istotę przyjaźni i miłości. To, że kierował się w swoim życiu pewnymi zasadami spo-eczno-moralnymi, iż miał wynikającą z przekonań własną hierarchię wartości, że pragnął kogoś pokochać i samemu być przedmiotem czyichś uczuć, można uznać za elementy pozytywne, mogące stanowić dobry punkt wyjścia do oddziaływania psychokorekcyjnego. Trzeba jednak sobie zdać sprawę, że te elementy aczkolwiek pozytywne, w pewien sposób utrudniały realizację celów, jakie stawiał sobie badany. Zasady spoleczno-moralne obowiązujące w działalności realizującej cele, a wchodzące w zakres treści orientacji w otoczeniu, prowadzić mogą do tego, że w określonych sytuacjach dochodzi do rozbieżności między orientacją w otoczeniu a rzeczywistością. Dane działanie może wówczas zostać przerwane i cel nie zostanie osiągnięty. Tak też było niejednokrotnie, kiedy chłopiec nawiązywał kontakty interpersonalne, bądź w czasie ich kontynuowania, zwłaszcza w odniesieniu do dziewcząt. Jeżeli postępowanie dziewczyny nie odpowiadało uznanym przez niego zasadom moralnym lub jeżeli jego dalsze działanie wobec niej miałoby być rozbieżne z tymi zasadami, to następowało zaniechanie takiego działania. W konsekwencji dochodziło do zerwania nawiązanych kontaktów i stanowiło to w odczuciu chłopca kolejne niepowodzenie w jego kontaktach interpersonalnych. Skutkiem tego było coraz większe zniechęcenie do nawiązywania nowych znajomości, mniejsza nadzieja na znalezienie miłości takiej, jaką sobie wyobrażał, dalsza koncentracja na sobie i swoich problemach, poczucie osamotnienia itp. Ważnym składnikiem treści orientacji w sobie są ustosunkowania jednostki do tego, co jest w jej życiu szczególnie doniosłe. Dla badanego szczególnie ważne było znalezienie przyjaciela, który odpowiadałby w znacznym stopniu wyobrażanemu ideałowi i który uznawałby podobne zasady moralne postępowania i działał zgodnie z nimi. Traktowanie takiej zgodności jako warunku niezbędnego do nawiązania przyjaźni stanowiło w dużym stopniu o tym, iż stawała się ona coraz bardziej nierealna. Jak wspomniałem wcześniej, było pozytywne, że chłopiec miał zasady postępowania wynikające z własnych przeko- 117 Ai? granicy życia i śmierci nań, że uznawał określone wartości za dobre, inne za złe. Jednakże oczekiwanie tego mego od innych, ciągłe porównywanie ich z własnym idealistycznym wyobrażeniemk goś, kto mógłby być jego przyjacielem, i tolerowanie w tym względzie niewielkich ty rozbieżności, stanowiło -jak się wydaje -jedną z ważniejszych przeszkód w utrzy waniu przez niego bliższych kontaktów interpersonalnych. W psychokorekcji należałoby zwrócić uwagę na zmianę w tym zakresie orientacji w bie i w otoczeniu badanego. Trzeba sobie również zdać sprawę z tego, jak ważną odgrywały zewnętrzne warunki, w jakich przebiegały jego działania. Z nimi to bowi w znacznym stopniu wiązała się niemożność osiągnięcia przez badanego celów po' mowanych działań. Odrzucenie chłopca przez ojca, nierozumienie jego problemów p najbliższą rodzinę, brak zainteresowania jego trudnościami ze strony nauczycieli, n' chęć rówieśników do utrzymywania z nim kontaktów, traktowanie go jako dziwaka, pozostawało bez wpływu na jego samopoczucie. Coraz większy brak pewności sie w postępowaniu z rówieśnikami, pojawienie się negatywnych emocji w interakcjacji z mi, powodowało z kolei dalsze niekorzystne zmiany w stosunku grupy rówieśniczej niego. Pogłębiające się osamotnienie chłopca wpłynęło w sposób istotny na przebieg chowania suicydalnego, prowadząc do pojawienia się próby samobójczej. Życie obok' nych, a nie razem z nimi, wydawało mu się już nie do zniesienia. Niepowodzenia, jaki doznawał w kontaktach interpersonalnych, miały -jak to zostało wykazane powyż złożone uwarunkowania. Wszechstronne poznanie tych uwarunkowań pozwoliłobym przeprowadzenie psychokorekcji, która przede wszystkim zmierzałoby do stopniowej likwidacji skutków tych niepowodzeń i w rezultacie do odstąpienia od zamachu samobójczego. Drugą osobą badaną była 16-letnia dziewczyna. Zachowanie suicydalne pojawiło się u niej przed rokiem, gdy chodziła do I klasy licealnej, a uwarunkowane było konfliktami z matką. W okresie kiedy uczęszczała do szkoły podstawowej, również miały mie' konflikty z matką, ale ich nasilenie nastąpiło z chwilą pójścia badanej do szkoły ś niej. Wychowywana była tylko przez matkę, gdyż ojciec odszedł od nich wkrótce po jej urodzeniu się. Później badana nie utrzymywała z nim prawie żadnych kontaktów. Matki wychowując badaną, która była jej jedynym dzieckiem, wykazywała nadmierną op' kuńczość. Dążyła do tego, aby córka spędzała jak najwięcej czasu w domu, ogranie " jej kontakty z rówieśnikami, na wakacje zabierała ją ze sobą. O ile do 14 roku życia porządkowy wała się ona wymaganiom matki, o tyle gdy poszła do szkoły średniej, p gnęła więcej czasu spędzać poza domem, z rówieśnikami, na co matka nie wyrażała z dy. Konflikty przedtem sporadyczne i krótkotrwałe nasilały się i stawały się coraz częsl sze. Matka nie pozwalała jej nigdzie wychodzić po przyjściu ze szkoły, wymagała o nie aby jej prawie cała aktywność pozaszkolna sprowadzała się do odrabiania lekcji w do i rozmów z matką. Dla badanej było to nie do przyjęcia. Kiedy jednak nie przychód-' prosto do domu ze szkoły lub też po odrobieniu lekcji wychodziła do koleżanek wbre 118 Rezygnacja z życia zakazom, dochodziło do ostrych kłótni, kończącym się niekiedy pobiciem córki. Matka kontrolowała nadmiernie aktywność szkolną i pozaszkolną badanej. Co kilka dni przychodziła do szkoły, śledziła córkę, zjawiała się u jej koleżanek i kolegów, gdy ktoś przyszedł do niej, spędzała czas razem z nimi, nigdy nie pozwoliła, aby córka sama przebywała w swoim pokoju z koleżankami czy kolegami, podsłuchiwała z drugiego aparatu rozmowy telefoniczne prowadzone przez nią, czytała jej listy. Takie postępowanie matki powodowało również pojawienie się konfliktów między osobą badaną a jej rówieśnikami. Koleżanki i koledzy niechętnie ją odwiedzali, niektórzy naśmiewali się z niej. Będąc w towarzystwie rówieśników była często smutna, zaniepokojona, obawiała się tego, że po przyjściu do domu czekają kłótnia z matką, a może nawet bicie. Po kłótni zaś nie miała już chęci do nauki, najczęściej szła spać bądź zamykała się w swoim pokoju i słuchała nagrań magnetofonowych. Matka jednak za karę niejednokrotnie zabierała jej taśmy lub magnetofon. Taki stan rzeczy doprowadził u badanej do pojawienia się samobójstwa wyobrażonego. Konflikty z matką nie ustępowały, wręcz przeciwnie, nabrały charakteru permanentnego. Spowodowało to wystąpienie samobójstwa upragnionego. Badana od początku uczęszczania do szkoły średniej utrzymywała bliskie kontakty z kolegą szkolnym. Wywiązała się między nimi więź uczuciowa. Po półtorarocznym okresie ich wzajemnych kontaktów doszło do konfliktu. Chłopiec ten zobaczył ją w towarzystwie innego kolegi, wzbudziło to w nim podejrzenia i zazdrość. W następstwie tego oddał on badanej przedmioty podarowane mu przez nią i oświadczył, że nie będą się dalej spotykać. Wkrótce po tej sytuacji doszło do samobójstwa usiłowanego u badanej. Jednak głównym jego uwarunkowaniem były konflikty z matką. Sytuacja poprzedzająca próbę samobójczą stanowiła tylko dodatkowe obciążenie, spowodowała wyzwolenie się silnych emocji u badanej, w następstwie czego doszło do realizacji decyzji o odebraniu sobie życia, która jednak podjęta została wcześniej, jeszcze przed zaistnieniem wspomnianej sytuacji. Świadczy o tym list pożegnalny, skierowany do matki. Wydaje się celowe, mimo obszerności tego listu, zacytowanie go w całości. Oto jego treść: „Mama! Nie wiem jak tę kartkę przyjmiesz i jak na nią zareagujesz po przeczytaniu, ale niestety tak jakoś to musiało się skończyć. Mam do ciebie ostatnią prośbę, abyś zechciała przeczytać tę kartkę do końca. Gdy ją przeczytasz, dowiesz się, co mnie gnębiło i dlaczego taka byłam dla Ciebie. A więc jeśli chodzi o moje kłamstwa, gdzie prawie na każdym kroku Cię kłamałam od kilku łat, to tylko dlatego, że jak byłyśmy kiedyś z Elką nad morzem i szłyśmy ulicą to tak zaczęłaś mnie ciągnąć za ucho i krzyczałaś, jakbym Ci coś złego zrobiła. A powodu ku temu niestety nie było i od tej właśnie chwiłi taka byłam. Niepotrzebnie jako kary zabierałaś mi magnetofon czy też kasety, to niestety nic nie pomogło. Właśnie tym więcej odciągało mnie od nauki. A jeśli chodzi o naukę, to może i bym się dobrze uczyła, ale mi nauka do głowy nie chciała wchodzić, nawet gdybym siedziała nad jednym przedmiotem dwa dni. Jeszcze może i bym się nauczyła, ale kiedy ty 119 Na granicy życia i śmierci byłaś w domu, nie dawało rady. Gdy byłam sama, to coś niecoś wchodziło. Tak samo M ło i z telefonami, że jak ktoś chciał ze mną rozmawiać, to nie pozwoliłaś i później wy-l dzwaniali po dziesięć razy, robiąc ci na złość. Nigdy nie mogłam długo rozmawiać, boi musiałam iść do książek. Kiedyś gdy miałam 14 lat to tak mnie pobiłaś, że do dnia dvA siejszego mam ślad i to w widocznym miejscu. Nie pozwoliłaś mi nigdy na to, abyĄ miała długie włosy, tylko zawsze musiałaś iść ze mną do fryzjera i obciąć mi je. A przj-l pomnij sobie, że po każdym przyjściu do fryzjera szłam na zwołnienie lekarskie i to nitl było przeziębienie tylko co innego. To samo również było gdy poszłam do szpitala k\ Biegańskiego, to nie było przeziębienie. Wmawiałaś tę chorobę we mnie i ciągle wypo-l minalaś mi, że nigdy się grubo nie ubieram. Co do moich koleżanek i kolegów, to bęit\ miała takich, jakich będę chciała, a nie jak ktoś będzie chciał. Zawsze uważałaś, iebi-\ jąc mnie uzyskasz pozytywne rezultaty, ale niestety rezultatów nie by to. Najbardziej! gnębiło i dobijało mnie to, że po przyjściu ze szkoły musiałam zaraz odrabiać lekcje, it I nie mogłam wyjść na dwór, gdy ciebie nie było w domu, tylko musiałam czekać ai tyl przyjdziesz z pracy. I co najgorsze to to, że mogłam być na dworze tylko godzinę. Jeil chodzi o mój ubiór, to nigdy prawie nie mogłam założyć tego, co chciałam. Zawsze mó-l wiłaś, to nowe, to za jasne, to za pstrokate i zawsze musiałam się tak ubierać, jak tt chciałaś. Denerwowało mnie to zawsze, że wypytywałaś mnie, jak było w szkole, a a\ było na obiad itd. itp.... Zawsze gdy dostałam list, to musiałaś go przeczytać, musiałaii wiedzieć, co w nim jest. Nie mogłam sprowadzić koleżanek do domu, gdy Ciebie nie było. Ciekawa jestem, gdzie tak jest. Każda dziewczyna czy chłopak może mieć koleżankę czy kolegę jakiego chce, a ja nie. Nie mogłam iść nigdy sama z koleżankami do na, tylko zawsze musiałam chodzić z tobą. Zawsze musiałaś być tam, gdzie ja, takj było niedawno, gdy byłyśmy w teatrze na „Lekarzu mimo woli", musiałaś jechać mną i wejść. Gdy rozmawiałam lub szłam z jakimś chłopakiem, to było nie wiadomo „bo ona z chłopakiem idzie". Ciekawa jestem, czy ty byłaś taka potulna, spokojna. L ne matki w stosunku do swoich dzieci są inne, umieją podejść, nie są takie „staroświe kie" jak ty i nie mówią, że „ja na naukę nie miałam czasu ani na inne rzeczy, bo byli wojna " ,aty niestety ciągłe tak mówisz. Zawsze gdy dostałam pieniądze od dziadka c też miałam jakąś sumę, to zawsze mi zabierałaś, nie mogłam sobie zachować ich ic sobie sama kupić. Dużo można by wypisywać i opisywać zdarzeń, jakie były. W tej chm li są one już nieważne. Po prostu wychowałaś mnie tylko dla siebie. Czym więcej, się komuś czegoś zabrania, to jest właśnie gorzej, bo to ciągnie do danej rzeczy lub też sprawy. Tak ogólnie rzecz biorąc, to zaczęłaś mnie wychowywać, gdy mam 16 lat, a to ni stety już niczego nie zmieni. Charakter mi się wyrobił i ty mi go już nie zmienisz. Jeszc raz ci to piszę, wybij sobie z głowy to, że zawsze będę robiła tak, jak ty chcesz". Zachowanie suicydalne badanej - jak na to wskazuje powyższa charakterystyka jej ak tywności i wyznaczników tej aktywności - miało złożone uwarunkowania i kształtów ło się na przestrzeni długiego okresu. Okres ten charakteryzowało narastanie konfliktó 120 Rezygnacja z życia między badaną a jej matką. Konflikty te miały istotny wpływ nie tylko na przebieg aktywności badanej w środowisku rodzinnym, ale również w środowisku szkolnym i koleżeńskim. Chodziła ona chętnie do szkoły głównie dlatego, że mogła tam spędzić trochę czasu poza domem. Mimo że była lubiana przez większość koleżanek i kolegów z klasy i sama miała do nich pozytywny stosunek, często była w szkole zakłopotana i smutna, głównie z powodu nieprzygotowania do zajęć z obawy przed nowymi konfliktami z matką, które czekały ją po przyjściu ze szkoły. Oceny niedostateczne, jakie uzyskiwała w szkole, powodowały, iż matka za karę nie pozwalała wyjść jej do koleżanek, chowała taśmy magnetofonowe z nagraniami i kazała się uczyć. Jednakże atmosfera domowa bynajmniej nie sprzyjała nauce, toteż mimo jej wysiłków w opanowanie poszczególnych przedmiotów, brak było rezultatów. Badana niekiedy również zamiast do szkoły chodziła na wagary. Przyczyną tego było po pierwsze nieprzygotowanie do zajęć, po drugie zaś mogła ona wtedy spędzić czas z rówieśnikami na wspólnych spacerach, pobycie w kinie itp.,naco matka nie pozwalała jej po przyjściu ze szkoły. Gdy jednak matka dowiedziała się o wagarach, biła za to córkę, a to z kolei potęgowało negatywny stosunek badanej do matki. Nie mogła ona zrozumieć postępowania swojej matki, uważała, iż jest w stosunku do niej złośliwa, utrudnia jej życie na każdym kroku. Matka zaś przekonana była o słuszności swoich metod wychowawczych, aczkolwiek ich negatywne skutki były aż nadto widoczne. Tym, co w dużym stopniu kierowało postępowaniem matki wobec cór-ki,jaksię wydaje, było to, iż chciała ona jak najczęściej przebywać z córką, spędzać z nią każdą wolną chwilę, równocześnie być tą osobą, na której przede wszystkim miały koncentrować się uczucia córki. Badana uważała motywy postępowania matki za zbyt egoistyczne. Istotny wpływ na kształtowanie się orientacji w sobie i w otoczeniu u niej miało porównywanie siebie i swojego środowiska rodzinnego z rówieśnikami i ich domem rodzinnym. Odbywało się ono w toku rozmów z koleżankami i kolegami, obserwacji ich aktywności w domu rodzinnym. Taki element porównania występował również u jej rówieśników. Wyśmiewali się oni niejednokrotnie z niej, że jej matka podsłuchuje rozmowy telefoniczne, jakie z nią prowadzą, że śledzi ją, podkreślając przy tym, iż ich matki nigdy by czegoś takiego nie zrobiły. Powodowało to powstawanie przykrych emocji u badanej, wzmagało jej negatywny stosunek do matki, a także niechęć do dalszych interakcji z rówieśnikami, dla których stawała się ona przedmiotem drwin i złośliwych uwag. Brak perspektywy zmiany w jej stosunkach z matką rodził coraz większy pesymizm u badanej. Równocześnie wystąpienie konfliktów z chłopakiem, którego kochała, spowodowało zasadniczy zwrot w jej zachowaniu suicydalnym, doprowadzając do samobójstwa usilowanego. Wydaje się, że dla zapobiegnięcia ponownej próbie samobójczej konieczna jest poprawa we wzajemnych stosunkach miedzy badaną a jej matką. Wysiłki zmierzające do zmiany we wzajemnych interakcjach muszą być obustronne. Matka powinna zdać sobie sprawę z całokształtu negatywnych skutków, do jakich prowadziły jej metody wychowawcze. Badana powinna starać się zrozumieć to, iż matka kocha ją, pragnie jej 121 Na granicy życia i śmierci dobra, tylko nie potrafiła znaleźć właściwych metod postępowania z nią. Jest to niez ne dla zmiany stosunku emocjonalnego córki do matki, bez której to zmiany trudno oc kiwać zasadniczego zwrotu w ich wzajemnych interakcjach. Osiągnięcie zaś takie zwrotu będzie miało korzystny wpływ również na aktywność badanej w jej środowi szkolnym i koleżeńskim. Duże znaczenie w profilaktyce samobójstw u młodych osób, a także w psychokorekcji kształtowanie i rozwijanie zainteresowań. Zainteresowania mają wymiar poznawczy,j również - co jest szczególnie ważne - uczuciowy. Zaangażowanie emocjonalne w p miot zainteresowań wyzwala w człowieku pozytywną energię, stanowi bodziec i mo wację do działania. Świat i życie mają wówczas wartość, a problemy i trudności życio łatwiej jest pokonywać. Nerwice egzystencjalne, o których mówi V. E. Franki prze; wiają się w poczuciu bezsensu własnego istnienia, w uświadomieniu sobie „egzyste cjalnej pustki". Skutkiem tego może być zachowanie suicydalne. Jak wynika z badań K. Kopczyńskiego37 rozbudowane zainteresowana mogą nadać se życiu młodego człowieka, ożywić i wyzwolić nowe zasoby energii, zapełnić tę „egzy stencjalną pustkę". Tworzenie kół zainteresowań dla młodzieży, która z różnych powodów znalazła się w kryzysowej sytuacji, stanowić może formę psychokorekcji, niestety zbyt mało docenianej w dotychczasowej praktyce psychologicznej i pedagogicznej. K. Kopczyński zwraca uwagę na to, iż psychokorekcja, i to już od pierwszej rozmowy z osobą, która próbowała odebrać sobie życie, ukierunkowana powinna być na działanisl pozytywne zamiast,jak się to często czyni, skoncentrowana na zachowaniu suicydalnym.1 Uzasadniając takie podejście korekcyjne pisze on: „Po ustaleniu, co daną jednostkę interesuje lub co mogłoby ewentualnie ją w przyszłości zainteresować, można podjąć ukie-j runkowane działanie zmierzające do rozwoju tych zainteresowań. Budząc zainteresowa-l nia traktujemy człowieka podmiotowo, autonomicznie, jako zdolnego do pozytywnych! działań. Nie czynimy przedmiotem uwagi niczego, co obniża wartość jednostki. Możnal budzić zainteresowania u młodzieży po próbach samobójczych, nie zwracając jakby uwa-j gi na fakt jej autodestrukcyjnego zachowania (...) Wydaje się, że jeśli główny akcent win-1 terakcji między osobą badaną a psychologiem położony zostanie na rozwijanie zaintere-l sowań, wtedy ich wzajemne kontakty będą miały charakter bardziej poznawczy i twórczy! niż kliniczny, a osoba badana nie będzie się czuć wówczas pacjentem, suicydentem, kimś I potrzebującym pomocy, lecz współpartnerem twórczo uczestniczącym w spotkaniu"38.1 Inna sytuacja dotyczy osób w średnim wieku. Poza wyżej wymienionymi egzogennymi! czynnikami, bardziej niż w wieku młodym ujawnia się frustracja wynikająca z wiedzyj o tym, że procesy cywilizacyjne wprowadzają w życie jednostki elementy zagrożeń do-l 37 K. Kopczyński, Zainteresowania i system wartości u nieletnich zagrożonych samobójstwem. Warszat 1994. 38 K. Kopczyński, op.cit. (1994), s. 46-47. 122 Rezygnacja z życia statecznie bezpośrednio jej dotyczących, aby można było obok nich przechodzić obojętnie. Reakcje na tę wiedzę są różne -jedną z nich jest poczucie bezsilności człowieka, który miat prawo oczekiwać, że posługując się nowoczesną techniką w wysoko uprzemysłowionym kraju jest praktycznie panem sytuacji. Nigdy dotychczas poczucie małości, bezsilności wobec procesów, które toczą się bez udziału jednostki, nie atakowały tak mocno psychiki człowieka. Dodać trzeba, że nigdy też jednostka nie żyła w przekonaniu, że jest „władna". Kultury tradycyjne znajdowały wytłumaczenie dla sytuacji bezradności, kultura współczesna - szczególnie laicka - uczyniła z jednostki człowieka, który ma przekonanie o posiadaniu władzy, w rzeczywistości nie mamy wpływu nawet na to, co dzieje się w najbliższym otoczeniu. Poczucie upokorzenia, niepewność jutra blokuje zaspokojenie potrzeby bezpieczeństwa, która tym bardziej się intensyfikuje. Oto tylko niektóre przykłady nowych sytuacji stresujących, jakie bywają podłożem załamania psychicznego. Charakterystyczny materiał ilustrujący różnorodność wymienionych wyżej motywów podjęcia próby samobójczej stanowią listy napisane przez niedoszłych samobójców. Oto kilka przykładów. LIST nr 1 Od najmłodszych moich lat rodzice byli wspaniali. Dbali o mnie, uczyli mnie samodzielności. W późniejszym okresie, jak zaczęłam chodzić do szkoły, chciałam się jakoś odwdzięczyć za to, co dla mnie robili. A wiedziałam, że niczym innym tylko nauką. Bardzo lubiłam się uczyć, a więc szła ona mi łatwo. Moja mama nawet nie wiedziała, kiedy się uczę. Dopiero w połowie klasy szóstej zaczęłam przestawać się uczyć. Moja mama zaczęła mnie pytać: Dlaczego? A w klasie między dziewczynami pokłóciłyśmy się i one odwróciły się ode mnie wszystkie. Pisały obrzydliwe listy, wyzywały. Nie miałam nikogo tylko dwóch chłopaków, którzy tak samo jak ja odsunęli się od klasy. Zaczęłam szukać innego środowiska, poznawać innych nowych łudzi. Moja Mama o wszystkim wiedziała, próbowała z tatą mi pomóc. Kiedy na koniec roku miałam same trójki, tam znalazły się dwie czwórki, moi rodzice byli okropnie zawiedzeni. Postanowiłam, ze w klasie siódmej zmienię się. Niestety klasa siódma na początku szła mi dobrze, ale później (...) Znowu moi rodzice chcieli mi pomóc, aleja mówiłam, że sobie poradzę. Zaczęli interesować się mną pani pedagog, dyrektor i niektórzy nauczyciele. W klasie, jak zobaczyli, co się stało, najpierw przepraszali mnie anonimowo, a później wysiali jedną dziewczynę ze wszystkich. Zaczęłam poprawiać się w nauce, ale jeszcze niebyło to. Jakoś przeszłam do klasy ósmej. Teraz wzięłam się naprawdę do nauki, chociaż na półrocze miałam sześć trójek, to postanowiłam, że na koniec tych trójek nie będzie. Mieliśmy ferie. Jak mama była w domu, raczej było wszystko OK. Lecz na drugi tydzień ferii, niestety, ale mama musiała iść do szpitala. Myślałam, że z tatą będzie dobrze. Przez pierwsze dni było dobrze, jak nie spóźniłam się do domu. Miałam przez to 123 Na granicy życia i śmierci jeden dzień niewychodzenia i tato cały czas mi mówił. Mama dostała przepustkę, mogła wyjść na trzy dni od piątku do poniedziałku. Tato znowu wypuścił mnie i oczywiście się spóźniłam, ałe z tym, że byłam pod oknami. Przyszłam do domu, znowu jeden dzień nie wychodziłam (...). Przesiedziałam, ałe przyszli do mnie koleżanka i kolega. Na drugi dzień chciałam się poprawić, ponieważ to się nie opłacało. Poprosiłam o wyjście, niestety tato mnie nie chciał puścić, choci przyrzekałam, że się nie spóźnię i chciałam go wykorzystać. Ałe niestety nie udało mi s: to. Zdenerwowałam moich rodziców i siebie, że Oni musieli się położyć, a ja nie wie nawet, co mi odbiło, wzięłam jakieś trzy tabletki. Nie wiem, jak się poznałi, bo ja normalnie w świecie położyłam się spać, a Oni wezwali karetkę. Wiem, że jak wrócę do mu, to ich przeproszę za to, co zrobiłam, może mi przebaczą. Bo wiadomo, że w nerwa robi się wiele głupstw. Bo tak naprawdę nie chciałam i nie chcę ich opuścić, bo ic. bardzo kocham, czego się nie wstydzę powiedzieć'. LIST nr 2 Właściwie do tej pory nie mogę zrozumieć, jak to się stało, jak ja mogłam coś takiego zrobić. Może najpierw spróbuję przeanalizować swoją sytuację. W domu właściwie nigdy nie miałam żadnych większych kłopotów. Mam kochających rodziców, z który można o wszystkim porozmawiać, sympatycznego młodszego brata, wspaniałego chłopaka i małego psa -jamnika. W szkole również do tej pory nigdy nie miałam żadnych problemów. Ale teraz w czwar tej klasie liceum nauczyciele stali się wręcz nie do zniesienia. Wymagają od ucznió niestworzonych rzeczy, jakby nie pamiętali o tym, że my musimy przygotowywać się matury, do egzaminów wstępnych. I tu zaczynają się moje kłopoty. Biegałam z korepe tycji do domu, aby się zdążyć jeszcze czegoś nauczyć, siedziałam do późna w no wstawałam wcześniej, żeby jeszcze coś powtórzyć, potem biegiem do szkoły i po pol dniu sytuacja powtarzała się. Zaczęłam mieć tego wszystkiego dosyć. Po prostu nie głam zdążyć wszystkiego porządnie zrobić. I właśnie w takiej chwili stabości potknę te tabletki, nie zastanawiając się zupełnie nad konsekwencjami. Nie pomyślałam o ich najbliższych, o Bogu, po prostu było mi wszystko jedno, czy ich jeszcze kiedykolwi zobaczę. Nie mogę sobie tego darować. Ja przecież zawsze wręcz gardziłam lud" którzy tchórzyli, a teraz sama chciałam uciec od wszystkiego. Śmieszne, boja właści ' bardzo chcę żyć, założyć w przyszłości rodzinę i pomagać innym. Mam nadzieję, ze uda mi się przezwyciężyć chwilową, jak sądzę, słabość i wrócić do normalnej egzystencji. Nie chcę w swoich oczach być tchórzem. LIST nr 3 Moje wszystkie nieszczęścia zaczęły się od wyjazdu męża za granicę na początku tego roku. Mąż wyjechał na kontrakt do Libii. Jestem z zawodu łaborantką chemiczną. Mam 124 Rezygnacja z życia dwóch synów w wieku 11 i 12 lat. Bardzo ich kocham. W małżeństwie moim zawsze dec/dowal mąt Planował, decydował o ważniejszych zakupach, o wyjazdach na urlop, był mpodporą w życiu. Kiedy wyjechał, zaczęłam się strasznie bać, czy poradzę sobie bez niego. Byłam przerażona tym, że zostawił mnie z synami i skazał na samą siebie. Zaczęły , się bezsenne noce. Nie mogłam spać po kilka nocy z rzędu. Ciągle bolała mnie głowa, y/pracy zaczęły się kłopoty. Moja nerwowość rzucała się w oczy. Bezprzerwy musiałam cośrobić, wypełnić czymś czas na osiem godzin. Kiedy koleżanki spokojnie piły herbatę i jadły śniadanie, ja bezprzerwy musiałam coś robić, myć probówki, przestawiać je albo chodzić po pokoju tam i z powrotem. Zwracały mi uwagę, że mam dziwne nieobecne oczy, żebym przestała ciągle coś przestawiać. Poradziły mi wizytę u psychiatry, mzębm sif leczyć ale leczenie to polegało tylko na tym, że dostawałam środki nasenne i uspokajające. Batam się wcńoefzicabsć/e/r&H;. ^7/^r/^^/^, źt? w^^s-oA?/^ smarna za-kpów. Bałam się, wychodząc do pracy, że sobie nie poradzę. Wydawato mi się, że wszyscy się na mnie patrzą i podejrzewają, że jestem nienormalna. Nie mogłam już. tak iużej żyć. Pewnego wieczoru, w marcu wzięłam 20 tabłetek reladormu. Znalazłam się w szpitalu. Potem zawieźli mnie do Lubiąża. Tam było strasznie. Wszyscy byli nienormalni. Trzymali mnie dwa tygodnie w pokoju bez klamek. Kiedy wyszłam, zaczęłam się bać, ie wszyscy pomyślą, że jestem nienormalna. W moim mieście takie wieści rozchodzą się szybko, bo wszyscy się dobrze znają. Teraz tym bardziej bałam się wychodzić idomu; robienie zakupów było dla mnie straszna męką. Jestem sama, nie mam żadnych krewnych, a nie chciałam zwracać się do nikogo o pomoc. hczęly się znowu bezsenne noce. Kiedyś nie spałam kilka dni i nocy z rzędu. Ciągle bałam się właściwie wszystkiego. 30 kwietnia wzięłam około 30 tabletek reladormu. Chciałam nareszcie zasnąć. Nie myślałam o samobójstwie. Kiedy znalazłam się po raz drugi w szpitalu, miałam uczucie po przebudzeniu, że znowu zaczyna się mój koszmar, tnowu boję się, co będzie po wypisaniu mnie ze szpitała. Przestałam wierzyć, że ktokolwiek mnie z tego wyleczy. Chciałam leczyć się u dobrego psychiatry, ale gdzie go znaleźć? Nie chcę leczyć się w moim mieście, bo wszyscy by o tym wiedzieli. Mój mąż kiedy dowiedział się o tym, że jestem w szpitalu, zerwał kontrakt i wrócił do kraju. Wierzę w to, że mi pomoże, ale czy pomoże mi przezwyciężyć lęk przed życiem? LIST nr 4 Zsamobójstwem nosiłem się od dłuższego czasu, wiełokrotnie miałem myśli samobójcze i stany depresyjne, po których zatracałem sens życia. Nieudane życie rodzinne, ciągłe konflikty z otoczeniem nie pozwalały mi odnaleźć miejsca w życiu. Przed próbą samobójczą pracowałem, praca sprawiała mi satysfakcję [przyjemność. W ostatnim czasie przebyłem grypę, po powrocie ze zwolnienia koledzy zakomunikowali mi, że hotel i praca nie są dla tych, co chorują. Oni nigdy nie okazywali miżyczliwości i zrozumienia, byli dobrzy, gdy im stawiałem, a gdy kończyły się pieniądze, naigrywali się ze mnie. Żyłem w tłumie, a byłem samotny i obcy. 125 Na granicy życia i śmierci LIST nr 5 Moim największym niepowodzeniem w życiu było pierwsze nieudane małżeństwo, re skończyło się rozwodem. Była to wielka miłość, która zrodziła się w małżeństwo rze-\ komo udane. Ale to był tylko sen. Po trzech latach małżeństwo to rozpadło się. Zostało mi moje dziecko - córka, którą kocham nad życie. Córka ma obecnie 19 łat i jest po i Zaszła w ciążę i musiała wziąć ślub. 2 miesiące temu urodziła syna. Jestem szczęśli\vą\ babcią i właściwie nic odżycia nie powinnam chcieć. A jednak chwilami nie mogęj. radzić sobie. Mój drugi mąż okazał się wielkim egoistą. Wyszłam za mąż po raz drugi po to, aby nie | czuć się samotna. Oczekiwałam pomocy w wychowaniu córki i podpory w życiu. I w wu się rozczarowałam. Mąż myśli tylko o sobie. Jego problemy są najważniejsze. Ja nieobowiązkowy i lekkomyślny. Cały dom jest na mojej głowie. Zaczęłam zaglądać a kieliszka. Najczęściej wtedy, kiedy byt w pracy. Ja zaraz po ślubie przestałam pracować, | bo mąż dobrze zarabiał i chciał mieć dom dla siebie, domowe obiadki, żonę na każde i wołanie itd. Zapraszałam do siebie różne koleżanki pod nieobecność męża. Piłyśni b. często. Mąż początkowo robił mi awantury, ale później pil razem ze mną. Doszło i tego, że kiedy on był w pracy, kupowałam wódkę i piłam sama. Kiedy trzeźwiałam, l to mi wstyd przed córką, a córka nie miała koleżanki, bo wstydziła się kogokolwiek i prosić do domu. Żeby zabić poczucie winy, sięgałam po kieliszek. Kolo się zamykało. Któregoś dnia zgodziłam się za radą córki pójść sama do przychodni przeciwalkoholc wej. Namówiłam męża. Zaczęliśmy brać anticol. Wytrzymaliśmy prawie rok, apotemi częło się od początku. Mąż wytrzymał, a ja nie. Wypiłam tylko jeden kieliszek na imit ninach koleżanki i okazje zaczęły się prawie codziennie. W sobotę były moje imieniny. Przyszła rodzina i znajomi. Wypiłam około 112 litra wd ki. Na drugi dzień przyszły moje koleżanki. Postawiłam wódkę. Mąż zrobił mi awan rę, że znowu piję. Kiedy goście wyszłi, wzięłam około 30 tabletek reladormu i popili wódką. Powiedziałam córce, że nie chcę żyć, nie zniosę w domu awantur. Późniejsti ciłam przytomność, nic nie pamiętam. Kiedy obudziłam się, byłam przestraszona tym,c się stało. Myślę, że gdybym nie piła wtedy alkoholu, nie doszłoby do tego. Boję ńę,'l jak wrócę do domu, mogę sobie coś zrobić, kiedy znowu zacznę pić. Nie mogę zdec dowaćsię na leczenie odwykowe. Jestem na to za słaba, a wiem, że mąż mi niepomoiĄ LIST nr 6 Trudno wyrazić słowami to, co czuję się przed rozstaniem się z życiem. Trzeba ;n/a'| dużo odwagi, żeby odejść z tego świata mając 21 lat i czując się szczęśliwą w malzd-stwie. Ale są granice wytrzymałości psychicznej. Ja już nie mogę, nie potrafię znosicie-go wszystkiego, co z moim życiem zrobił ojciec. Codziennie awantury w nocy, codziennie oprócz niedziel, bo w niedzielę ojciec nie pracuje. Jest kominiarzem i jak tylko pamiętam, nie widziałam go trzeźwego w powszedni dzień. Matka moja znosi toji 126 Rezygnacja z życia 21 lat. Pogodziła się z tym, tłumaczy mi, że wiecznie nie będę mieszkała z ojcem. Mamy otrzymać mieszkanie spółdzielcze za 3 lata, ale te 3 lata to jest wieczność. Ja nie zniosę dłużej jednego dnia pod jednym dachem z ojcem, a co dopiero mówić o 3 latach. Od dzieciństwa, jak pamiętam, ojciec kochał tylko brata. Ja nie istniałam dla niego. kkzdalam maturę, nawet mnie nie zapytał o nią. Traktował mnie jak powietrze. Kiedy wyszłam za mąż pół roku temu, byłam szczęśliwa. Wierzyłam, że mąż pomoże mi przetrwać to wszystko, że może znajdziemy sobie mieszkanie, a może ojciec przestanie pić. Me było jeszcze gorzej. Ojciec zaczął obrzydzać mi męża, bez przerwy szukał dziury wcałym, ciągle szukał powodów do kłótni. Nikt nie może do nas przyjść, nie pozwala zimą palić w piecach, każe gasić światło wieczorem. A kiedy wraca w nocy pijany, my już śpimy, wtedy jest bardzo rozmowny. Awanturuje się, że nie chcemy z nim pogadać. Jest strasznym despotą. Terroryzuje w domu, wszyscy mają robić to, co on chce. W niedzielę wyrzucił męża z domu. Powiedział, że ma się wynosić do swojej matki. Dawno byśmy już u niej zamieszkali, ale tam jest 7 osób w jednym mieszkaniu (dwa pokoje z kuchnią). Mąż rozmawiał ze mną po awanturze z ojcem i namawiał mnie, żebyśmy się przenieśli do jego matki. Ale ja odmówiłam. Tam są straszne warunki. Nie pójdę do takiej ciasnoty. Kiedy mąż wyszedł, próbowałam porozmawiać z ojcem. Zapytałam, czego chce ode mnie i od męża, co mu się nie podoba. Przecież oddaję 314 zarobków na dom, sprzątam, piorę, robię zakupy, nie pijemy, nie palimy, nikogo nie przyprowadzamy. Czego chce od nas? Ojciec powiedział, że ma pretensję o to, że nie odzywamy się do niego. Kiedy mamy z nim rozmawiać? Przychodzi Wdy, kiedy my śpimy. Jest pijany, bełkocze, awanturuje się. Wtedy w czasie rozmowy przyszła mi do głowy myśl o samobójstwie. To było nagłe. To bylodruch. Nie myślałam o tym wcześniej. Wzięłam z szuflady wszystko, co było w zasięgu ręki: wibromycynę, reladorm, sefril. Nie wiem, ile było tego razem. Chyba kilkadziesiąt tabletek. Chciałam umrzeć, bo chciałam mieć nareszcie spokój. Byłam zdziwiona po przebudzeniu się, że jestem w szpitalu. Trudno mi opisać to, co czułam. Przestraszyłam się, że jednak żyję. Wiem, że nie zrobię tego więcej. Spróbujemy poszukać sobie mieszkania. Próbowaliśmy kilkadziesiąt razy, ale nikt nie chciał małżeństwa. Może nam się teraz uda i jakoś dotrwamy te trzy lata, dopóki nie będziemy mieć swojego upragnionego domu. LIST nr 7 Próby samobójcze były podejmowane przeze mnie po spożyciu alkoholu. 4 razy podcinałam sobie ręce. 2 razy było to bardzo demonstracyjne - widzieli o tym inni. 2 razy robiłam to, gdy nikt nie widział. Z przerażeniem ratowałam się sama. Pamiętam, gdy po podcięciu - dość głębokim - nagle opamiętałam się. Byłam przerażona tym, iż mogę się wykrwawić i umrzeć. Teraz wiem, że nie był to środek skuteczny. Być może próbami można też nazwać łykanie leków pod wpływem alkoholu. Często też siłą ściągano mnie 127 Na granicy życia i śmierci z balkonu. Być może ekwmalentem prób było eksperymentalne podtruwanie się dośćl dużymi dawkami leków (np. maksymalna dawka dobowa środków neuroleptycznych} wywołująca zaburzenia świadomości)... Próby te „nauczyły" mnie czegoś, tzn. tegojil w przypadku chęci odebrania sobie życia należy sięgnąć po taki środek, który niepo-l zwoli na „obudzenie się"przytłumionego instynktu samozachowawczego. Uważam le-l raz, że jedynie skuteczne może być powieszenie. Pierwsze myśli samobójcze miałami w 14 r.ż. Pierwsze próby były w 19 r.ż. Myśli pozostały, lecz świadomość cierpienia bliskich mi osób nie pozwala mi na dokonanie tego. Wiem, że teraz zrobiłabym to skutecznie. Czasami myśli te są bardzo silne - biorę wtedy coś na uspokojenie. Wiem, żem wolno mi tego zrobić. Gdybym była sama, gdybym wiedziała, że nikt nie będzie cier\ z tego powodu (Mama przeżywała bardzo próby samobójcze mego ojca) i że nikt nie dzie czul się odpowiedzialny, zrobiłabym to... Boję się jednak tego, iż może być tak, myśli te znów mnie zdominują (jak to było przed moją hospitalizacją w Klinice Pi chiatrycznej), wtedy była tylko ta jedna myśl, połączona z emocjami i wyobrażenia nie było nawet myśli o bliskich. Bardzo chciałam ze sobą skończyć. To dobrze, że lazłam się w szpitalu. Czeka mnie teraz bardzo trudny okres - w tym roku zaczynampn cę. Boję się, że nie uda mi się zrealizować moich (może zbyt wygórowanych) celów. Widzę ciągle w samobójstwie drogę wyjścia. Tyle tylko, że teraz nikomu o tym niemowie, nikt o tym nie wie. LIST nr 8 Od najmłodszych lat pamiętam, byłam ciągle pod presją matki. Ona decydowała, zrobić, jak się ubrać, gdzie przebywać, do jakiej szkoły pójść itp. Nikt nie pozwoliłn decydować samej o sobie. Nawet pewne drobne osiągnięcia przypisywano innym osa bom. Nic nie było mojego. Nawet dziecko, które urodziłam, stało się „własnością" matki. Ona się nim opieko* ła, mnie pozwoliła wziąć na ręce bandażując okolice krzyża, abym czasami nie zrobh mu krzywdy. Mieszkaliśmy razem, więc miała okazję do ingerencji we wszystkie spra Nadarzyła się okazja wyjazdu do innego miasta. Wyjechaliśmy wszyscy, tzn. ja, i syn, czekając na nowego lokatora. Byłam w ciąży. W czerwcu niespodzianka. Uroi łam bliźnięta. Teraz zdana byłam na samą siebie. Udawało się. Co z tego, kiedy i ułożył sobie życie w bardzo prosty sposób. Koledzy, karty i alkohol. Wracał, o którejb ło jemu wygodnie. Wychodził, gdzie chciał. Obciążenie psychiczne było zbyt wielki Nie wytrzymałam. Czuję jeszcze teraz, po latach, zimny dotyk żyletki, lekkie pieczeń i krew. To była pierwsza próba. Przez pewien czas miałam względny spokój. Ale wszystko kołem się toczy, tak, ja odtworzono film. Tylko że i ja zaczęłam grać. Nie widziałam sensu życia, chciałam z kończyć to wszystko, mając jeszcze coś z niego. Wódka, towarzystwo. Było wesoło,i dośnie. Czyżby to było to, czego szukałam? Zapomniałam o domu, dzieciach, o tym,i przerwałam szkołę pomaturalną, którą tak lubiłam. Żyłam. 128 Rezygnacja z życia Czy długo? Nie nadawałam się do tego życia. Straciłam wiele nie tylko od strony fi-nansów, lecz również, moralnej. Nie umiałam patrzeć ludziom prosto w oczy, czułam się winna, jeżeli chodzi o dzieci, nie mogłam już powiedzieć nic mężowi. „Kac moralny" dręczył dzień i noc. Pytanie po co żyć, dla kogo, wszyscy sobie świetnie radzili beze mnie. Druga próba samobójcza. Znowu niewypał. A co teraz? Teraz jestem w szpitalu i rozpamiętuję swoje życie. Trzy miesiące temu wróciłam do miasta, z którego wyjechałam. Zaczęły się wycieczki do mnie, sprawdziany, co robię, czy sprzątnęłam, czy ugotowałam. Mama wręcz zażyczyła sobie codziennych telefonów, co wiązałoby się imoim wyjściem z domu. Dzieci zostały ustawione przeciwko mnie, miały również relacjonować sytuację, jaka u nas panuje. Muszę nadmienić, że męża nie ma, ponieważ okres wypowiedzenia to koniec marca. Ciułam się tak jak na wystawie. Stoję, a wszyscy mnie oglądają. Mama przejeżdżała ikanapeczkami, żeby dzieci miały co jeść, a przecież miały. Jawna demonstracja i cios wymierzony przeciwko mnie, „ widzicie, jaką macie mamę, to leń, ona nic nie robi, bo jej sie nie chce ",aja wchodziłam już w chorobę depresyjną, określaną przez rodzinę jako histeria.!dnia na dzień było coraz gorzej. Słyszałam tylko „weź się w garść i za robotę". Już nie mogłam, to było za późno. Prześladowały mnie myśli samobójcze. Płakałam, gdy dzieci poszły do szkoły, miałam wszystkiego dosyć. Otóż nadszedł dzień, w którym zostałam sama i zaczęłam mieć refleksje nad własnym życiem, co osiągnęłam, do czego dążę, co jeszcze mogę zdobyć? Cały obraz przesłoniła matka, czyłi znalazłam się wpunkcie zerowym. Nic. Nawet mąż nie potrafi zrozumieć mnie, dołączył do reszty rodziny. Nie wiem, czy moim zachowaniem zraziłam wszystkich do siebie, czy też oni nie potrafili mnie zrozumieć. Miałam już dosyć kręgu, który zaciskał się wokół mnie, decyzja krótka, męska. Silna kawa, tabletki i tak jedna po drugiej aż do końca. Ile ich było? Nie wiem. Może 30, a może więcej. Świadomość całkowicie zachowana. Zaraz zasnę. Bezboleśnie zejdę z drogi tym, którzy nie potrafdi mnie zrozumieć, których ja nie rozumiałam. Nie jest łatwo umrzeć. Znajdą się ludzie, którzy wkroczą w akcję. Teraz przebywam w oddziale psychiatrycznym. Nikt nie przychodzi, radź sobie sama, histeryczko. Przetrwam i to, tylko na jak długo? " Podsumowując należy stwierdzić, że wszystkie zagrożenia towarzyszące współcześnie żyjącemu człowiekowi odbijają się ujemnie na jego osobowości, naruszają stan zdrowia psychicznego, przynoszą szkodę nie tylko jednostce, lecz pośrednio całemu społeczeństwu. Zagrożenie tożsamości, podmiotowości człowieka, możliwości samorealizacji, zagrożenie takich podstawowych potrzeb jak potrzeba miłości, przyjaźni, uznania, a także wiary w możliwości osiągnięcia dla siebie i innych sensownego życia godnego człowieka to podstawowy czynnik neuropatyzacji społecznej. Człowiek naszych czasów za nadmiar sygnałów zagrożenia dostarczonych mu głównie przez środowisko społeczne płaci przede wszystkim permanentnym lękiem, a także sa- 129 Na granicy życia i śmierci motnością. Permanentny lęk wywołuje bowiem i utrwala postawy „od" otoczenia manifestujące się wrogością, agresją, a w konsekwencji poczuciem osamotnienia i bezbronności. Problem samotności jako jednego z czynników wiktymologicznych porusza m.in. Kc-I piński. Twierdzi on, że „(...) ofiara przez swą samotność niejako prowokuje przestępcę do I zbrodni"39. Wiadomo skądinąd, iż często ofiarą napadów rabunkowych padają ludzie I w podeszłym wieku, niepełnosprawni, którzy często pozbawieni możliwości uzyskanial pomocy stają się ofiarami jednostek realizujących bez skrupułów swoje przestępcze cele. I Osoba ustawicznie przeżywająca strach przed obiektywnie istniejącym niebezpieczeństwem czy też lęk, w ciągłym napięciu oczekując zagrożenia swego „ja", potencjalnie narażona jest na atak innego człowieka dostrzegającego jego słabość i bezbronność. Z drugiej zaś strony ciągłe napięcie towarzyszące lękowi powoduje m.in. tendencję donie zawsze kontrolowanej agresji - co z kolei może stać się czynnikiem prowokującym do ataku. Współczesny człowiek „bombardowany" zewsząd informacjami o zdarzeniach czy zjawiskach zagrażających zaspokojeniu jego podstawowych potrzeb egzystencjonalnych, powodowany strachem aktywizuje wszelkie dostępne mu czynności zabezpieczające, np. ochrania swoje mienie, zaopatruje się w broń, unika opuszczania swego domu po zapadnięciu zmroku bądź też w poczuciu bezradności może manifestować postawę roszczeniową w stosunku do władz, oczekując od nich spełnienia warunków swego indywidualnego bezpieczeństwa. Wykonując wiele czynności w jego mniemaniu zabezpieczających nie zdaje sobie sprawy, że im wyraźniej manifestuje zewnętrznie swój lęk przed staniem się ofiarą gwałtu i przemocy, tym bardziej może, w niektórych przypadkach, stwarzać sytuacje zwiększające prawdopodobieństwo skierowanego nań ataku. Pod wpływem lęku jednostka traci orientację w otaczającym ją świecie, ulega rozchwia-J niu jej system wartości, formy zachowania się stają impulsywne i często chaotyczne.Na uwagę zasługuje też potwierdzony empirycznie fakt, że między lękiem i dezintegracji psychiczną istnieje zależność błędnego koła: lęk zwiększa dezintegrację, a pogłębiająca się dezintegracja psychiczna zwiększa poziom lęku, który z jednej strony sprzyja uchylaniu się od jakichkolwiek form społecznego przeciwdziałania bezprawiu, a z drugiej często prowadzi do depresji odbierającej chęć do życia40. Wpływ lęku na podjęcie decyzji o samobójstwie uwidacznia się wyraźnie w Dziennikach Jana Lechonia, polskiego pisarza, emigranta, który 8 czerwca 1956 r. wyskoczy! z wysokiego piętra hotelu w Nowym Jorku i zginął na miejscu. W Dziennikach napisał41: 39 A. Kępiński, Lęk. Warszawa 1987. 40 A. Peyrefitte (red.): Społeczeństwo wobec przemocy. Warszawa 1982. 41 J. Lechoń, Dziennik. T. I. Warszawa 1992, s. 18. 130 Rezygnacja z Życia „(...) Na wierzchu spokój, opanowanie, nawet dowcip - wiem, co trzeba robić, co należy czuć - ale w środku bunt, szaleństwo i to, co czuję naprawdę. Trzymać się, udawać do końca-w nadziei, że Bóg mnie uspokoi i pozwoli być sobą i mieć twarz, jaką trzeba, dla ludzi" (22 kwietnia 1956). „Nic nowego. Slup twardego smutku we mnie. I ledwo, że mogę iść między ludzi, tak mnie boli uśmiechać się i mówić, co trzeba powiedzieć - gdy chciałoby się zawołać o tym, co jest teraz we mnie" (29 maja). I tak aż do ostatniego zapisu, ostatnich słów Dzienników. „Można zawsze znaleźć w swej inteligencji, woli, sercu coś, co pomoże nam w walce z życiem, z ludźmi. Ale na walkę z sobą - jest tylko modlitwa" (30 maja). Problem samobójstwa ludzi nieuleczalnie chorych i cierpiących wiąże się z kwestią eutanazji. Niektórzy autorzy twierdzą, że lekarze mają prawo do udzielenia fachowych porad jednostce decydującej się na popełnienie samobójstwa w sytuacji, gdy cierpienie staje się nie do zniesienia. Książka D. Humphry'ego Ostateczne wyjście, wydana również w Polsce w 1993 r., zawiera także konkretne wskazówki42. Po raz pierwszy w powszechnie dostępnej literaturze opisane zostały metody postępowania lekarzy i zespołu pielęgniarskiego w przypadku, gdy pacjent prosi o eutanazję. Istnieje pilna potrzeba monitorowania problematyki samobójstw w Polsce. Dotyczy to w szczególności samobójstw dzieci i młodzieży. W 1996 roku odebrało sobie życie 63 uczniów - 14 z nich nie ukończyfo jeszcze 14 roku życia, 27 m}a)o )5-)6 )at, a 22 w granicach 17-20 lat. Te samobójstwa były przede wszystkim spowodowane niepowodzeniami w szkole. W województwie stołecznym, które jest na drugim miejscu pod względem ogółu popełnionych samobójstw, w 1996 r. na życie targnęło się 20 osób poniżej 20 roku życia. Wśród nich było 12 uczniów szkół podstawowych i średnich. Większość z nich nikomu nie wyjaśniła przyczyny, jaka była powodem takiej decyzji. Dopiero intensywne dochodzenie przeprowadzane przez policję wykazało, że były to kłopoty związane ze szkołą. Tylko troje uczniów pozostawiło listy pożegnalne. Kilka napisanych słów, przepełnionych nienawiścią do szkoły i nauczycieli. W1996 r. do Ministerstwa Edukacji Narodowej wpłynęło 1310 skarg na nauczycieli, z tego 345 dotyczyło stosowania nieodpowiednich metod wychowawczych, a więc wyzywania uczniów, szydzenia z ich głupoty, a nawet bicia. Jedna trzecia tych zarzutów potwierdziła się. Mimo to nauczycieli, którzy odpowiedzieli za swoje zachowanie, było dużo, dużo mniej. Trwa akcja bezpiecznej drogi dla dzieci, a zaniedbuje się działania na rzecz „bezpiecznego życia". ''-D.Humphry, Ostateczne wyjście. Warszawa 1993. 131 Na granicy życia i śmierci Tabela 9. Zamachy samobójcze w latach 1980-2000 według wykształcenia Rok Wykształcenie Podstawowe niepełne Podstawowe Zasadnicze Średnie Wyższe Brak danych 1980 897 2310 886 465 133 ----- 2 1981 544 1514 650 358 89 1982 624 1605 770 361 119 2 1983 708 1886 913 392 122 1984 717 2102 1082 471 142 1985 749 2069 1126 427 144 2 1986 783 2088 1205 498 437 2 1987 840 2017 1267 480 136 1988 679 1766 1183 432 128 20 1989 589 1490 1089 364 97 28 1990 516 1625 1161 397 111 31 1991 592 1714 1423 429 123 46 1992 502 2111 1730 584 165 654 1993 425 1993 1656 603 162 1089 1994 428 1983 1729 556 140 1168 1995 464 1853 1609 568 129 1365 1996 408 1812 1546 513 125 1426 1997* — 2220 1614 534 136 — 1998 — 2046 1511 505 117 — 1999 — 1702 1303 437 94 — 2000 — 1670 1285 457 120 — Żródlo: Wydział Statystyki Komendy Głównej Policji, Warszawa 2000. * Zmiana kwalifikacji od 1997 r. Zachowanie samodestrukcyjne należy uznać za poważny problem społeczny. Miliony 1 dzi potrzebują różnego rodzaju pomocy w sytuacjach kryzysowych. Nie jest to tylko i problem. Niepokój, złe samopoczucie, agresja czy zachowanie dewiacyjne rzutuje nan bliższe otoczenie, odbija się na stosunkach rodzinnych, stosunkach w pracy czy w og na stosunkach społecznych w różnych kręgach uczestnictwa tych osób. Losy życiowe osób odratowanych po próbach samobójczych świadczą, że znaczny od tek potrafi jednak ułożyć swoje życie w sposób zadowalający subiektywnie i przyda społecznie. Świadczy to o pochopności niegdyś podjętej decyzji i braku dostatecznego uzasadnienia. Fakt ten potwierdza po raz kolejny niezbędność badania przyczyn zac 132 Rezygnacja z życia wań samodestrukcyjnych i konieczność zapobiegania decyzjom drastycznym, a często nieodwracalnym. Samobójstwo należy uznać za problem globalny. Stąd też niezwykle ważna jest współpraca międzynarodowa. Obok Międzynarodowej Organizacji Zapobiegania Samobójstwom (International Association of Suicide Prevention - IASP) podejmowane są próby utworzenia europejskiego systemu współpracy pomiędzy badaczami zjawiska samobójstwa, klinicystami i wolontariuszami (European Network for Suicidology). Stojąc na stanowisku, że życie jest wartością najwyższą i rozumiejąc zarazem, że ważną wartością jest także jakość życia, uważam, że sztuka życia polega na równoczesnym chronieniu obu tych wartości. 7. Czynniki zmieniające ryzyko zachowań samobójczych u młodzieży W wielu krajach stwierdzono w ciągu ostatnich trzydziestu lat znaczący wzrost liczby samobójstw wśród młodych ludzi. Z tych powodów podjęto wiele badań, których celem byto określenie czynników ryzyka zachowań samobójczych w tej grupie wiekowej. Od lat wśród psychiatrów i psychologów popularne są dwa przeciwstawne modde tox-woju zachowań samobójczych u młodych ludzi: model „stresowy" i model „zaburzeń psychicznych". Garland - twórca pierwszego z nich - uważa, że zachowania samobójcze mogą wystąpić u każdej młodej osoby w obliczu różnych sytuacji trudnych, z którymi nie może ona sobie poradzić. W drugim modelu przyjmuje się, że zaburzenia psychiczne występujące u młodych ludzi związane są zawsze z wysokim ryzykiem pojawienia się zachowań samobójczych; szczególnie dotyczy to zaburzeń afektywnych, uzależnienia od substancji psychoaktywnych oraz obecności zachowań aspołecznych. Zależnie od tego, który model uważa się za obowiązujący, stosuje się różne strategie terapeutyczne, tworzy różne programy edukacyjne (dotyczące np. rozpoznawania zagrożenia samobójstwem u innych osób, uczenia się radzenia sobie ze stresem). Zwolennicy drugiego modelu uważające wysiłki związane z zapobieganiem samobójstwom u młodocianych należy skoncentrować przede wszystkim na grupie osób z zaburzeniami psychicznymi. Poparcie dla tej koncepcji stanowią rezultaty wielu badań, z których wynika, że większość (ponad 90%) młodocianych, którzy zmarli z powodu samobójstwa lub podje// poważne, i&cz mc kończące się śmiercią próby, miała w czasie zachowań samobójczych co najmniej jedną diagnozę psychiatryczną. Z piśmiennictwa wynika, że 14-50% osób w okresie rozwojowym powtarza próbę samobójczą, 4% z nich ginie z powodu powtórnej próby, podczas gdy z powodu pierwszej -1%. 133 Na granicy tycia i śmierci D. Stein, A. Apter, G. Ratzoni, D. Har-Ewen, G. Avidan przedstawili wyniki poszuki-1 wania związku między wielokrotnymi próbami samobójczymi adolescentów a występo-1 waniem u nich negatywnych emocji, takich jak lęk, depresja (jako objaw), agresja i im-1 pulsywność. Porównano poziom tych emocji u 51 młodocianych (średni wiek - 16 lat) I przyjętych do szpitala psychiatrycznego po próbach samobójczych w ciągu kolejnych 15 miesięcy (I grupa - 32 osoby po pierwszej próbie, II grupa - 19 osób po wielokrotny próbach) oraz u 109 młodocianych pacjentów z zaburzeniami psychicznymi, którzy mieli zachowań samobójczych, a także u 83 osób w podobnym przedziale wiekowym wylosowanych z populacji ogólnej. Średni poziom edukacji badanych - 9 lat nauki. Próbę samobójczą autorzy badania definiowali jako działania mające na celu odebranie sobie życia, niezależnie od efektów. U badanych osób były to próby: zatrucia lekami ("" badanych z I grupy i 14 z II grupy), powieszenia się (2 pacjentów z I grupy) oraz przecięcia żył (5 badanych z II grupy). Do oceny wszystkich grup stosowano następujące narzędzia badawcze: 21-punktowy Beck Depression Inventory - BDI, State-Trait Anxi Inventory (STAI) Spielberga (kwestionariusz składający się z 20 stwierdzeń służący oceny poziomu lęku w czasie badania - stan lęku - amciety state - i z 20 stwierdzeń s' żących do oceny ogólnej tendencji do reagowania lękiem - cecha lęku - awciety trait), Multidimensional Anger Inventory autorstwa Sięgała (25-punktowy kwestionariusz samooceny złości), Suicide Potential Scalę (SPS) według Pfeffera (ustrukturyzowany wywiad oparty na informacjach od pacjentów, rodziców i terapeutów: w tym badaniu źródłem informacji byli tylko pacjenci). Za pomocą tych narzędzi oceniano poziom lęku, depresji, agresji, destruktywności, gwałtowności i nasilenie zachowań aspołecznych w ciągu ostatnich 6 miesięcy (obecny stan) oraz ogólną, stałą tendencję do ujawniania się tych emocji. Diagnozę psychiatryczną stawiano na podstawie kryteriów DSM-III-R i Schedule for Af-fective Disorders and Schizophrenia for School Age Children, a następnie weryfikowano ją w czasie dwutygodniowej obserwacji i oceny przez zespół lekarzy szpitalnych. Po dokonaniu analizy statystycznej wyników badań ustalono, że grupy badanych -jednorazowej i wielokrotnych próbach samobójczych - nie różniły się istotnie między sobą pod względem rodzaju i rozkładu zaburzeń psychicznych. W obu grupach u podo nego odsetka badanych rozpoznano: zaburzenia zachowania, zaburzenia afekty wne - dużą depresję i dystymię (najczęściej), następnie zaburzenia odżywiania się, schizofreni zaburzenia lękowe. Wśród pacjentów psychiatrycznych bez zachowań samobójczych roz kład rozpoznań różnił się natomiast znacząco - najczęściej stwierdzano u nich schizofi nię, zaburzenia zachowania, zaburzenia lękowe, dużą depresję lub dystymię, znacz' rzadziej zaburzenia odżywiania się. Badani po próbach samobójczych (zarówno jedn razowych, jak i wielokrotnych) różnili się istotnie od pacjentów z zaburzeniami ps chicznymi bez zachowań samobójczych, mieli wyższy poziom lęku (nasilenie stanu lę i cechy lęku), depresji, ogólnej agresji, złości oraz bardziej nasilone zachowania as 134 Rezygnacja z życia teczne. Młodociani po jednej próbie samobójczej uzyskali w porównaniu z badanymi po wielokrotnych próbach podobne wyniki w zakresie poziomu lęku i depresji, lecz znacznie niższe wyniki w zakresie niektórych wskaźników agresji. Badani po wielokrotnych próbach samobójczych wykazywali wyższy poziom destruktywności i większe nasilenie aktualnie prezentowanych zachowań aspołecznych. Wyniki omawianych badań wykazują, że ocena agresywnych impulsów jest tak samo ważna jak ocena poziomu lęku i depresji u młodocianych zagrożonych samobójstwem - pozwala ustalić stopień ryzyka powtórzenia zachowań samobójczych. Stwierdzono, że nadużywanie substancji psychoaktywnych, występowanie przewlekłej dysforii, zaburzeń zachowania, wrogości, zachowań przestępczych, zaburzeń osobowości oraz w ogóle obecność objawów lub zespołów psy-chopatologicznych zwiększa istotnie ryzyko powtarzania prób samobójczych. Dodatkowo nasila to ryzyko obecności następujących czynników zewnętrznych: niezgoda w środowisku rodzinnym, trudności w przystosowaniu się do funkcjonowania w domu lub w szkole, społeczna izolacja oraz długotrwały stres. Wszystkie badane negatywne emocje mogą być związane z zaburzeniami układu seroto-ninergicznego i dlatego leki działające na ten układ są szczególnie użyteczne w leczeniu tej grupy osób. Autorzy sugerują, że być może istnieje specyficzna podgrupa młodocianych, szczególnie wrażliwych na niewielkie stresy, które powodują u nich powstanie niepokoju, lęku i agresji, a wtórnie depresji, oraz zwiększenie ryzyka samobójstwa. Taki mechanizm warunkuje zastosowanie innych strategii terapeutycznych. Większość młodocianych dokonujących prób samobójczych to osoby z zaburzeniami psychicznymi, mające częste kontakty z różnymi placówkami psychiatrycznymi i specjalistami. A.L. Beautrais, P. R. Joyce, R. T. Mulder stwierdzili, że młodociani dokonujący poważnych prób samobójczych mają zwiększoną liczbę kontaktów z placówkami psychiatrycznymi (zarówno przyjęcia do szpitala, jak i konsultacje ambulatoryjne) w okresie poprzedzającym próbę. Autorzy ocenili częstość kontaktów ze specjalistami w ciągu roku poprzedzającego zachowanie samobójcze oraz w ciągu ostatniego miesiąca wśród 129 młodocianych - mieszkańców Christchurch w Nowej Zelandii (w wieku 13-25 lat) - po poważnych próbach samobójczych (dokonanych w okresie od 1 sierpnia 1991 r. do 31 maja 1994 r.) w porównaniu ze 153 osobami w podobnym wieku i odpowiedniej płci wylosowanymi z populacji ogólnej. Okazało się, że osoby po poważnych, zagrażających życiu próbach samobójczych istotnie statystycznie częściej niż członkowie grupy kontrolnej były hospitalizowane lub pozostawały pod psychiatryczną opieką ambulatoryjną w przeszłości i w okresie poprzedzającym zachowanie samobójcze. 78,3% badanych po poważnych próbach samobójczych i tylko 15,7% z grupy kontrolnej miało w ciągu swego życia kontakt z placówkami psychiatrycznymi; 29,5% było hospitalizowanych w szpitalach psychiatrycznych w ciągu swego życia. Ustalono również, że 72,1% badanych i tylko 7,8% z grupy kontrolnej miało kontakt z placówkami psychiatrycznymi w ciągu roku poprzedzającego próbę. Po- 755 Na granicy życia i śmierci dobna tendencja dotyczyła częstości kontaktów ze specjalistami w ciągu miesiąca poprzedzającego próbę: miało je 58,9% badanych po próbie samobójczej i 5,2% osób z grupy kontrolnej. Badani, którzy dokonali próby samobójczej, istotnie statystycznie częściej niż grupa kontrolna byli konsultowani z powodu zaburzeń afektywnych, zaburzeń lękowych, zaburzeń jedzenia i używania substancji uzależniających. W ciągu roku poprzedzającego zachowanie samobójcze 21,7% młodocianych przebywało w szpitalu z powodu zaburzeń psychicznych, a 67,4% korzystało z psychiatrycznej opieki ambulatoryjnej. Analiza dyskryminacyjna obu grup (grupy po próbach samobójczych i grupy kontrolnej) wykazała, że różni je istotnie fakt hospitalizacji psychiatrycznej w ciągu roku poprzedzającego zachowanie samobójcze (p < 0.005) i liczba konsultacji w ciągu miesiąca przed próbą samobójczą (p < 0,0001). Mimo że znaczący odsetek pacjentów w ostatnich dniach przed poważną próbą samobójczą miał kontakt ze specjalistami, to podjęli oni decyzję o odebraniu sobie życia. Autorzy sugerują, że istnieje konieczność wdrożenia pewnych zasad, które mogą zmniejszyć ryzyko pojawienia się zachowań samobójczych u młodocianych z zaburzeniami psychicznymi. Są to: wczesna właściwa diagnoza i zastosowanie odpowiednich strategii terapeutycznych, zwrócenie uwagi na współistniejące zaburzenia, regularne, częste kontakty i systematyczna ocena nasilenia objawów depresji, obecności i nasilenia zachowań samobójczych (myśli i tendencji), systematyczna ocena działania stresorów i świadomość zmiany ryzyka samobójstwa w czasie, dobra koordynacja kompleksowej opieki, długa obserwacja pacjentów po próbach samobójczych, niezależnie od aktualnego stanu psychicznego. Rola specjalistów w zapobieganiu zachowaniom samobójczym wśród młodzieży wydaje się ograniczona i konieczna jest edukacja lekarzy niepsychiatrów, szczególnie lekarzy rodzinnych i ogólnych, a także całej społeczności, uczenie rówieśników rozpoznawania zagrożenia i umiejętności podtrzymywania w trudnych sytuacjach, uruchamianie „gorących linii" i centrów kryzysowych, ograniczenie dostępności środków mogących służyć do odebrania sobie życia. W badaniach przeprowadzonych przez R. Harringtona i współpracowników ustalono,źe interwencja podjęta przez pracowników społecznych w rodzinach dzieci i młodocianych, którzy dokonali próby samobójczej, mającej charakter zatrucia lekami, zmniejsza ryzyko powtórzenia takiej próby i poprawia funkcjonowanie rodziny. Badaniami objęto 162 osoby poniżej 16 roku życia po próbie samobójczej. W tym u 77i osób zastosowano postępowanie rutynowe, a u 85 dodatkowo przeprowadzono interwencję w rodzinie. Obejmowała ona jedno spotkanie diagnostyczne z rodziną oraz 4 sesje przeprowadzone w domu pacjenta, mające na celu rozwiązanie najważniejszych problemów rodziny oraz poprawę komunikacji w niej. Pacjentów i ich rodziny oceniano na początku terapii, a także po 2 oraz 6 miesiącach, używając: Suicidal Ideation Questionnaire, Hopelessness Scalę oraz Family Assessment 136 Rezygnacja z życia Device. Okazało się, że rodzice wszystkich badanych objętych interwencją w rodzinie byli bardziej zadowoleni z formy opieki niż osoby z grupy podlegającej jedynie rutynowemu postępowaniu, natomiast tylko młodociani bez objawów dużej depresji z grupy objętej interwencją uzyskali lepsze efekty terapeutyczne - zmniejszenie nasilenia zachowań samobójczych oraz liczby zachowań autoagresywnych w okresie obserwacji. Można mieć jednak wiele zastrzeżeń do wyników omawianych badań, albowiem interwencję w rodzinie przeprowadzali specjalnie do celów tego doświadczenia wyszkoleni pracownicy socjalni, a praca ich nie podlegała ocenie. Można więc przypuszczać, że w niektórych przypadkach nie odbiegała od zwykłego rutynowego postępowania. Autorzy sugerują, że u młodocianych z zaburzeniami depresyjnymi lepsze efekty przynosi terapia indywidualna, np. behawioralno-poznawcza43. °l. Rabe-Jabtońska, Niektóre czynniki zmieniające ryzyko zachowań samobójczych u młodzieży. „Wiadomości Psychiatryczne" 1998, nr 2, s. 125-128. Rozdziat III Niszczenie życia 1. Alkoholizm Nadużywanie substancji wpływających na zmianę nastroju lub świadomości może wynikać z nieustających dążeń człowieka tradycyjnie poszukującego przyjemności i ulgi w bólu. Czasem może to jednak być sprawa mająca podłoże bardziej społeczne niż psychologiczne. Nadużywanie leków, alkoholizm, depresje i inne problemy naszych czasów mogą mieć swe źródło w alienacji jednostki ze społeczeństwa, niszczącego ludzką indywidualność, wyjątkowość i wrodzony nonkonformizm. Jest więc możliwe, że nałogi są sposobem przystosowania do coraz to nowych zagrożeń, z jakimi nie potrafią sobie dziś adzićco wrażliwsze jednostki w gwałtownie zmieniającym się środowisku1. Powszechność nadużywania w Polsce zwłaszcza alkoholu wiąże się też przynajmniej częściowo z zaburzeniami panującymi w sferze wartości, postaw i norm obyczajowych odnoszących się do picia. Jeżeli chodzi o zażywanie narkotyków, system wartości i postawy są u nas znacznie lepiej określone i występuje co do nich większa zgodność niż w sprawie używania alkoholu. Rozbieżność norm szczególnie rzuca się w oczy na przykład w odniesieniu do takich spraw jak cel picia, akceptacja pijackich zachowań, pobłażliwość, a nawet przychylność wobec ludzi, którzy upijają się do nieprzytomności, w odróżnieniu od podejrzliwości i nieufności wobec abstynentów. Uzależnienie od alkoholu lub innych środków odurzających jest procesem odbywającym się w czasie, w którym osoba posługuje się wybraną substancją w celu osiągnięcia doraźnego efektu, jakim bywają różne formy przyjemności, lub korzyści osobiste czy społeczne. Prowadzone w różnych krajach badania wykazują, że wspólną cechą ludzi uzależnionych jest ich niedojrzałość emocjonalna. Ludzie ci najczęściej już od wczesnych lat 'E.Woydyilo, W. Osiatyński, Alkohol i inne substancje odurzające, w: Promocja zdrowia, Warszawa 1992. 139 Na granicy życia i śmierci życia gorzej niż inni radzą sobie ze stresem i frustracją, a ich życie emocjonalne przebieB ga w nieharmonijny sposób. W pewnym momencie odkrywają, że alkohol, narkotyk.leB lub inna substancja chemiczna łagodzi stres, ożywia ich, pozwala przezwyciężyć stracił lub zwykłą nieśmiałość albo powoduje jakieś inne korzyści emocjonalne. Wówczas środfl ki te mogą stać się swego rodzaju „lekiem" i tak zaczyna się proces uzależnienia. Prócz pozytywnych doraźnych skutków, używanie tych substancji, a zwłaszcza nadużjfl wanie, pociąga za sobą skutki opóźnione i długofalowe, cechujące się niemal wyłącznS konsekwencjami negatywnymi. Pierwszą z nich, najwcześniejszą, ale najczęściej niedoł strzeganą aż do okresu wyzdrowienia, jest zatrzymanie rozwoju emocjonalnego. Uosobi uzależnionych substancja chemiczna zastępuje samokontrolę i umiejętność radzeniasofl bie z dolegliwymi uczuciami, toteż osoby takie, stosując „lek" w postaci środka cm micznego, nie muszą się rozwijać, czyli uczyć dojrzałych sposobów rozwiązywaniaprofl blemów. A przy tym, w miarę uzależnienia „lek" traci swą pierwotną moc i osoby te wcoH raz mniejszym stopniu potrafią radzić sobie z własnymi emocjami nawet z jego pomoaH Inne negatywne konsekwencje długofalowe nadużywania alkoholu to pogorszenie starał zdrowia fizycznego i psychicznego, nasilenie zaburzeń afektywnych, konflikty z otoczę-1 niem, stopniowy zanik wyższych uczuć i wartości, poczucie izolacji, bezsens życia,ddI gradacja moralna, materialna i społeczna, a nierzadko także konflikty z prawem. Wszystkie te konsekwencje są rezultatem stopniowej utraty kontroli nad ilością wypijanego alkoholu. Utrata kontroli polega więc nie tylko na tym, że alkoholik sięgnie pokk liszek mimo obietnic abstynencji, lecz przede wszystkim na tym, że po wypiciu pierwsz dawki alkoholu człowiek uzależniony traci kontrolę i pije więcej, niż zamierzał. Wlaśn utrata kontroli nad ilością używek, a nie „obiektywna" ilość stanowi istotę uzależnieni i nie sam fakt picia, lecz picie mimo przykrych konsekwencji, jakie ono powoduje,sfl nowi podstawę diagnozy uzależnienia. Warto przy tym podkreślić, że utrata kontroli je nieodwracalna i nie może jej przywrócić nawet w wyniku terapii. Dlatego właśnie alk holizm jest chorobą chroniczną, taką, z której nie można się wyleczyć, ale z którą! nauczyć się żyć. Może to mieć zresztą związek z genetycznym podłożem alkoholizmu,! jakie wskazują coraz liczniejsze badania naukowe prowadzone na całym świecie. Nałogowe picie prowadzi nieuchronnie do utraty zdolności kierowania własnym życiel Niekierowanie własnym życiem znajduje wyraz właśnie w negatywnych skutkach alkoholowego trybu życia. Niedokończone studia, rozbite rodziny, próby samobójcze, wyrzucenie z pracy, wyroki sądowe - oto typowe objawy niekierowania własnym życia przez ludzi chorych na uzależnienie. Tworząc system wyjaśnień osoba nadużywająca alkoholu może negatywnych tego efek tów nie dostrzegać teoretycznie nigdy. Ów obronny system zaprzeczania stanowi wij główną cechę uzależnienia chemicznego. On też jest największą przeszkodą w rozpt znaniu uzależnienia i to zarówno przez samego alkoholika, jak i otoczenie, które może łatwo dać się zasugerować pozornie przekonującym argumentem osoby nadużywającej. 140 Niszczenie życia W Polsce alkohol jest jednym z głównych zagrożeń zdrowia społeczeństwa. Zagrożenie to można mierzyć w różny sposób: wpływem na umieralność, zapadalność na choroby i ich rozpowszechnienie, rozmiary hospitalizacji. Dane dotyczące stopnia zagrożenia zostały wyraźnie przedstawione w // Raporcie o polityce wobec alkoholu, opracowanym przez zespól Ekspertów Komisji ds. Przeciwdziałania Alkoholizmowi przy Ministrze Zdrowia i Opieki Społecznej w 1990 r.2 „Spożycie alkoholu ma wpływ na rozmiary umieralności ogólnej. W latach 1965-1980 wzrostowi jego spożycia towarzyszył wzrost współczynnika umieralności ogólnej z 7,4 do9,9 na 1 tys. ludności. Znaczny udział w tym procesie miał wzrost umieralności wśród mężczyzn w grupach wieku o najwyższej konsumpcji alkoholu. Współczynnik umieralności mężczyzn w wieku 35^44 lata w 1980 r. wynosił 5,0nal tys.i wrazze spadkiem jego spożycia spadł do 4,2 w 1982 r. W latach 1984-1985 współczynnik ten wzrósł do 4,4 na 1 tys., co można wyjaśnić zwiększonym spożyciem alkoholu produkowanego nielegalnie i sposobem domowym. W 1986 r. współczynnik wrócił do poziomu 4,2, co może wskazywać na zahamowanie niekorzystnych trendów. Wskaźnik ten jednak jest jednym z najwyższych w Europie. W całym omawianym okresie współczynnik umieralności, w porównywalnej pod względem wieku zbiorowości kobiet, nie zmieniał się istotnie i wahał się w przedziale od 1,6 do 1.7. Znaczna nadwyżka umieralności mężczyzn nad kobietami tłumaczy się częściowo zróżnicowanym trybem życia obu płci, w tym większym wśród mężczyzn nasileniem palenia tytoniu i picia alkoholu. W szczytowym dla spożycia alkoholu 1980 r. różnica współczynnika umieralności mężczyzn i kobiet wynosiła 2,1 na 1 tys. i była to różnica najwyższa w analizowanym okresie". Umieralność z poszczególnych przyczyn związanych ze spożywaniem alkoholu wykazywała podobne trendy jak umieralność ogólna, jednak związek z wielkością spożycia alkoholu był już dużo bardziej wyraźny. Ilustruje to umieralność na marskość wątroby, będącą jedną z głównych przyczyn zgonów mężczyzn między 25 a 65 rokiem życia w wielu krajach europejskich. W Polsce z powodu marskości wątroby umiera rocznie około 4 tys. osób. Współczynnik umieralności z powodu marskości wątroby, zwłaszcza u mężczyzn, rósł w latach siedemdziesiątych proporcjonalnie do wzrostu spożycia alkoholu. Znaczna nadwyżka umieralności mężczyzn występuje w przedziale 30-50 lat i w tym właśnie przedziale wieku zgony na marskość wątroby są najmocniej powiązane z intensywnym używaniem alkoholu. Marskość wątroby jest jedną z przyczyn zgonów wykazujących największą dynamikę - 3,5-krotny wzrost w latach 1960-1980, w których ogólne jego spożycie podwoiło się. W latach 1981-1982, kiedy rejestrowano spadek spożycia alkoholu, spadł także współczynnik zgonów z powodu marskości. W latach 1983-1985 współczynnik ten wykazał ponownie nie- :ll Raport o polityce wobec alkoholu. „Magazyn Medyczny" 1991, nr 1, s. 22-23. 141 Ma granicy życia i śmierci wielki wzrost, by spaść znów w 1986 r., osiągając poziom zbliżony do poziomu 1981 r. Alkohol nie jest jedyną przyczyną marskości wątroby, która to choroba jest rozpowszechniona w Polsce. Tylko więc część zgonów z tej przyczyny ma bezpośredni związek z alkoholem. Bezpośrednio związane z alkoholem są zgony z powodu ostrego zatrucia tą substancją. Roczna liczba zgonów z powodu przypadkowego zatrucia alkoholem w latach 1984-1988 wahała się w granicach od 1270 do 1600 przypadków. W liczbie tej mieszczą się przypadki zgonu z powodu nadmiernego jednorazowego picia, jak i w wyniku omyłkowego spożycia spirytusu metylowego. Najwięcej śmiertelnych zatruć występuje wśród mężczyzn w wieku produkcyjnym, więcej w mieście niż na wsi. Wyraźny jest związek używania alkoholu z samobójstwami. Z ogólnej liczby 3993 samobójstw ujętych w statystyce Policji za 1988 r. - 1510, to jest 38%, zostało dokonanych po jego użyciu. Dane policyjne pozwalają także wnioskować, że wśród osób nadużywa-j jących alkoholu samobójstwa zdarzają się dziesięciokrotnie częściej niż w całej populacji.I Badania wykazują związek używania alkoholu z zachorowalnością. Uważa się obecnie,! że jest on bezpośrednią lub istotną współtowarzyszącą przyczyną wielu chorób i zaostrzeń I istniejących stanów chorobowych. Picie związane jest ze zwiększonym ryzykiem zachorowania na nowotwory, zwłaszcza ja my ustnej, gardła, krtani, przełyku, żołądka, wątroby, płuc, trzustki i jelita grubego. Wji mienione postacie nowotworów są związane przyczynowo ze spożyciem napojów alko-1 holowych, przy czym ryzyko nowotworu wzrasta proporcjonalnie do wielkości dziennfl jego dawki. Ryzyko zachorowania znacznie wzrasta, gdy piciu towarzyszy palenie tyM niu, jednakże on sam także jest czynnikiem rakotwórczym. Używanie alkoholu odpofl wiada więc za część zgonów z powodu chorób nowotworowych, które stanowią w Polsctl drugą przyczynę zgonów. Stwierdzono związek intensywnego picia z rozpowszechnieniem chorób układu krążenił Choroby układu krążenia są w Polsce pierwszą przyczyną zgonów. Problem ten wyka™ tendencję wzrostową, zwłaszcza w zakresie nadciśnienia tętniczego, na które cierpi oko-1 ło 3 min ludzi w naszym kraju i które, jak się zgodnie uważa, jest istotnie związanezilB ścią spożywanego alkoholu. Jego rola jest istotna także w powikłaniach nadciśnienia tej* niczego, na przykład w udarach mózgu. Chorzy, u których występuje kardiomiopaM spowodowana nie rozpoznaną przyczyną (sytuacja taka dotyczy 2-3% osób hospitalizowł nych z powodu chorób serca), często - bo nawet w ponad 50% przypadków - diagnozo! wani są jako nadmiernie pijący. Co do zawałów serca, to wiele badań wykazało rzads« występowanie objawów choroby wieńcowej i mniejszą częstość zawałów mięśnia ser-1 cowego u umiarkowanie pijących niż u całkowitych abstynentów. Zjawisko to nie jesll w petni wyjaśnione, a zwłaszcza zwraca się uwagę, że grupy abstynentów nie bylydB brymi grupami kontrolnymi. Nie wiadomo więc, czy rzeczywiście spożywanie mai™ dawek alkoholu odgrywa rolę ochronną. 142 Niszczenie życia Intensywne picie alkoholu w czasie ciąży może prowadzić do uszkodzenia płodu i obciążenia potomstwa wadami fizycznymi i ograniczeniem umysłowym (alkoholowy zespół płodowy), a także uszkadzać ośrodkowy układ nerwowy, serce, nerki i kończyny. Umiarkowane picie może powodować niższą wagę ciała noworodka i zaburzenia zachowania w późniejszym rozwoju. Następstw tego rodzaju nie obserwuje się zwykle, gdy spożycie alkoholu nie przekracza jednego kieliszka dziennie (ok. 10 g czystego alkoholu). Ogółem w Polsce hospitalizuje się rocznie z powodu psychoz alkoholowych około 8 tys. osób, w tym około 4 tys. po raz pierwszy. Wzrost i spadek współczynników tych psychoz występuje wraz ze wzrostem lub spadkiem spożycia alkoholu. Od 1983 r. zaznaczył się wzrost ilości psychoz alkoholowych, odbijający między innymi zmiany nie rejestrowanego spożycia. W ostatnich latach wzrost tego wskaźnika uległ zahamowaniu, a w latach 1987-1988 współczynnik psychoz się zmniejszył. Występowanie psychoz alkoholowych wiąże się ze spożyciem napojów alkoholowych, charakterystycznym dla polskiego wzoru picia. Współczynnik korelacji między spożyciem alkoholu a zapadalnością na psychozy alkoholowe jest bardzo wysoki i wynosił 0^7. Wzrostowi spożycia alkoholu o litr na mieszkańca rocznie odpowiada wzrost współczynnika zapadalności na psychozy alkoholowe o 1,8 na 100 tys. ludności. W okresie około 25 lat nastąpił dziesięciokrotny wzrost pierwszorazowych przyjęć do szpitali psychiatrycznych z powodu zespołu uzależnienia od alkoholu (dawniej ujmowanego w szerokiej kategorii „alkoholizmu") z 4,1 (1956) do 37,9 (1980) na 100 tys. mieszkańców w wieku 20 lat i więcej. W 1981 r. nastąpił spadek współczynnika do 25,9 - był to rok, w którym jego spożycie zmniejszyło się o 25%. Liczba przyjęć do szpitali z powodu zespołu zależności alkoholowej w 1988 r. wynosiła około 27 tys., przyjęcia szpitalne limitowane są jednak niewystarczającą liczbą miejsc. Szacuje się, że rzeczywista liczba osób uzależnionych od alkoholu wynosi 600-900 tys., a nadużywających - około 3 miliony. Alkoholizm kobiet Choroby spowodowane piciem alkoholu występują u około 50% mężczyzn i 10% kobiet zgłaszających się do lekarza. Następstwem nadużywania alkoholu są liczne dolegliwości, co sprawia, że odsetek alkoholików wśród chorych zgłaszających się do lekarza jest wyższy niż w populacji ogólnej. Powinno to znacznie ułatwiać ich wykrywanie, jednak lekarze nie rozpoznają choroby alkoholowej u większości cierpiącej na nią pacjentów, a zwłaszcza u kobiet (pojęcie „alkoholizm" oznacza nadużywanie alkoholu i uzależnienie od niego określone zgodnie z kryteriami American Psychiatrie Association). W ostatnim półwieczu w Stanach Zjednoczonych odnotowano znaczny wzrost występowania alkoholizmu wśród kobiet, a w związku z tym również wśród pacjentów lekarzy 143 Na granicy życia i śmierci wszelkich specjalności. Dobrze udokumentowano upodabnianie się kobiecego modelu picia do najgorszych wzorców męskich w miarę coraz skuteczniejszej rywalizacji zawodowej kobiet z mężczyznami. Obecnie co trzeci alkoholik w Stanach Zjednoczonych jest kobietą. Alarmujący jest fakt, że występowanie powikłań zdrowotnych (na przykład po-1 alkoholowych schorzeń wątroby) i umieralność z powodu alkoholu wzrasta wśród ko-1 biet szybciej niż częstość występowania wśród nich alkoholizmu. Lekarze muszą być I szczególnie wyczuleni na problemy alkoholowe u pacjentek, ponieważ niezwykle ważne jest wykrycie alkoholizmu i przerwanie łańcucha przyczynowo-skutkowego, który go utrwala. Dotychczas większość opracowań na temat alkoholizmu dotyczyła mężczyzn, zawarte w nich dane często nie są jednak adekwatne w odniesieniu do kobiet. Pomimo wspomnianego upodabniania się kobiecego modelu picia do modelu męskiego, pewne istotne różnice kliniczne utrzymują się nadal. Nie pozostaje to bez wpływu na rozpoznaw i leczenie. Przebieg alkoholizmu jest u kobiet odmienny niż u mężczyzn. Kobiety zwykle zaczynają pić w późniejszym wieku, rzadziej uczestniczą w libacjach alkoholowych, ciągi alkoholowe trwają u nich krócej, a ponadto nie tak często jak mężczyźni piją przez cały dzi lub rano. Również majaczenia alkoholowe i palimpsesty („urywanie się filmu") nie " stępują często nawet u kobiet znacznie nadużywających alkoholu. Kobiety przeważnie pi ją w domu i ukrywają swoje uzależnienie. Rzadko tracą pracę z powodu picia alkohol mimo że częściej przyznają się do używania alkoholu jako środka dopingującego do u skiwania lepszych wyników zawodowych. Ponadto następstwa finansowe alkoholiz kobiet są mniej drastyczne. Natomiast rozwody z powodu nadużywania alkoholu zdarzają się wśród alkoholic częściej niż wśród alkoholików. Zamężne alkoholiczki częściej niż żonaci alkoholicy' formują o swoich problemach rodzinnych i małżeńskich. Partnerzy alkoholiczek byw alkoholikami od 3 do 5 razy częściej niż partnerzy kobiet nieuzależnionych. Ponadtok biety częściej twierdzą, że do picia skłaniają je stresujące wydarzenia. U alkoholiczek częściej niż u alkoholików występują zaburzenia psychiczne (zwłas depresja i niepokój) oraz obniżona samoocena, uczucie wyobcowania lub samotno' częściej także zdarzają się próby samobójcze. Kobiety z problemami alkoholowymi używają również leków psychotropowych, które, co może brzmieć zaskakująco, p ważnie przepisują im lekarze. Metabolizm alkoholu przebiega u kobiet odmiennie niż u mężczyzn, dlatego wystę wanie somatycznych szkód zdrowotnych jest u nich częstsze. Po spożyciu takiej s ilości alkoholu jego stężenie w krwi kobiety jest o 40% większe niż u mężczyzny. Tej nicy nie da się wyjaśnić wyłącznie mniejszą masą i innym składem ciała kobiety. W ka to także z różnic w metabolizmie i w czynnościach gruczołów wydzielania wnętrznego. Wchłanianie alkoholu u kobiet jest szybsze niż u mężczyzn wskutek 144 Niszczenie życia szegostężenia dehydrogenazy aJJcoboJowęj w soku żołądkowym. Wchłanianie alkoholu jest dodatkowo zwiększane przez estrogeny. Oznacza to, że kobieta upija się łatwiej wprzedmiesiączkowej fazie cyklu. Przyjmowanie doustnych środków antykoncepcyjnych powoduje spowolnienie metabolizmu alkoholu, co sprawia, że krąży on we krwi znacznie dłużej. Na zwolnienie procesów metabolicznych ma wpływ również mniejsza zawartość wody w organizmie kobiety oraz wyższy stosunek tkanki tłuszczowej do beztłuszczowej masy ciała. U kobiet, które spożywają średnio trzy lub więcej standardowych drinków (po około 10 g alkoholu) dziennie, występują takie szkody zdrowotne, jakie stwierdza się u mężczyzn pijących trzykroć więcej. Szkody zdrowotne występują u kobiet wcześniej - średnio po 14 latach nadużywania alkoholu, podczas gdy u mężczyzn dopiero po 20 latach. Poalkoholowe uszkodzenia wątroby (zwłaszcza alkoholowe zapalenie wątroby) rozwijają się u kobiet wcześniej i zazwyczaj przybierają cięższą postać. Przyczyną są niekorzystne dla kobiet różnice w masie ciała, oraz w charakterystyce układu biochemicznego i odpornościowego. Również uszkodzenia ośrodkowego układu nerwowego - powiększenie układu komorowego mózgu, poszerzenie szczelin mózgu oraz gorsze wyniki testów neuropsychologicznych występują u kobiet we wcześniejszym okresie alkoholizmu. W świetle przedstawionych danych nie zaskoczy chyba nikogo spostrzeżenie, że umieralność kobiet z powodu alkoholizmu jest zdecydowanie większa w porównaniu z mężczyznami. W grupie kobiet między 35 a 55 roku życia alkoholizm stanowi trzecią co do częstości przyczynę zgonu i ustępuje tylko w tej statystyce wypadkom i chorobom nowotworowym. W trakcie jedenastoletniej obserwacji grupy 100 alkoholiczek poddanych leczeniu aż 31% spośród nich zmarło. Wskaźnik umieralności okazał się czterokrotnie wyższy niż w populacji ogólnej, a średnia długość życia niższa o 15 lat. Wskaźnik umieralności kobiet, którym udało się wytrwać w abstynencji, był jednak wyraźnie niższy. Kobiety pijące alkohol obawiają się o wpływ alkoholu na rozwój płodu. Spożycie alkoholu podczas ciąży na ogół się zmniejsza. Dzieje się tak głównie wskutek wzrostu poziomu świadomości kobiet, między innymi w USA dzięki przepisom federalnym, które wymusiły na producentach umieszczania ostrzeżeń na opakowaniach wszystkich napojów alkoholowych. Jednak co czwarta kobieta nadal systematycznie pije alkohol w czasie ciąży. Niewątpliwie świadczy to o konieczności dalszych działań ze strony pracowników ochrony zdrowia w zakresie edukacji prenatalnej i ochrony ciąży. Większość ciężarnych pijących alkohol to kobiety niezamężne, palące papierosy. Wydaje się, że stanowią one swoistą grupę, na którą należy wywierać wpływ specjalnie dobranymi sposobami. Szkodliwy wpływ alkoholu na płód to również zwiększone ryzyko poronienia, wyższa umieralność okołoporodowa oraz częstsze występowanie wad wrodzonych. Mózg płodu jest najbardziej podatnym na niszczące działanie alkoholu w okresie najszybszego rozwoju (tzn. w pierwszym trymestrze ciąży), dlatego intensywne wysiłki w celu wykrycia ewentualnego alkoholizmu należy podjąć już od samego początku ciąży. Alkoholowy 145 Na granicy życia i śmierci zespół płodowy stanowi trzecią co do częstości wadę wrodzoną i ustępuje tylko zespołowi Downa i rozszczepowi kręgosłupa. Odznacza się on niską masą urodzeniową, nie] widłową budową twarzoczaszki, upośledzeniem umysłowym oraz zaburzeniami zacl wania, między innymi nadpobudliwością nerwową. Alkoholizm matki ma podwójnie niekorzystny wpływ na dzieci. Ponieważ jest bardzo prawdopodobne, że partner alkoholiczki jest także uzależniony, stwierdzenie alkoholi zmu u matki bardziej przemawia za tym, że oboje rodzice nadużywają alkoholu stwierdzenie alkoholizmu u ojca. Kojarzenie się w pary osób o podobnych skłonnościach powoduje nie tylko zdwojenie materiału genetycznego predysponującego dziecko dopo-padnięcia w alkoholizm w przyszłości, ale również znacznie zmniejsza jego szansę na wychowanie się w normalnej rodzinie. Z tego powodu należy zwiększyć wyczulenie służb medycznych na problemy społeczne i rodzinne występujące u szczególnie wrażliwy dzieci alkoholiczek. Nadużywanie alkoholu było od wieków domeną mężczyzn, dlatego wykrywanie alkoholizmu u kobiet sprawia lekarzom pewne trudności. Zgodnie z przestarzałym, ale wet powszechnym stereotypem, alkoholiczka to osoba zepsuta moralnie i zaniedbująca sw( je powinności społeczne, dlatego dobrze ubrane, pracujące i odnoszące sukcesy pi stawicielki klasy średniej wydają się poza podejrzeniami. Kobiecy model picia cechuje tym, że jest bardziej ukryty, co wynika przypisanej kobiecie roli matki i twórczyni 0] ska domowego. Dlatego kobiety alkoholiczki rzucają się w oczy znacznie mniej niż czyźni alkoholicy, którzy często miewają problemy natury zawodowej i prawnej przejawiają zachowania agresywne. Większość pijących kobiet nie pasuje do opisani wyżej stereotypu, dlatego ich uzależnienie pozostaje nieujawnione. Nie istnieją żadne typowe objawy alkoholizmu charakterystyczne bądź dla kobiet, b; dla mężczyzn. Jednak stwierdzenie pewnych charakterystycznych objawów impli wzmożoną czujność i konieczność diagnostyki. Do objawów, które powinny wzmócc; ność lekarza i podejrzenie o związki z nadużywaniem alkoholu, należą: choroba dowa, nieprawidłowe wyniki badań czynności wątroby, nadciśnienie tętnicze, niepol oraz częstsze urazy ciała. Ponadto u kobiet mogą się pojawić zaburzenia cyklu miesiączkowego, niepłodność i zaburzenia seksualne. Alkoholiczki mają bardzo często charakterystyczne problemy natury psychospołecznej dolegliwości psychosomatyczne, próby samobójcze, przemoc w rodzinie, rozpad ram żeństwa. Często podają w wywiadzie, że jako młode dziewczyny uciekały z domu lub popełniały przestępstwa, a w ich domach rodzinnych również występowały nieprawidłowości, takie jak nadużywanie alkoholu i innych środków psychoaktywnych oraz seksualne molestowanie dzieci. Jeżeli chora podaje w wywiadzie jedno albo więcej z wymienionyci wyżej zaburzeń, lekarz powinien postarać się dowiedzieć jak najwięcej ojej sposobie picia. Również stwierdzenie w wywiadzie choroby psychicznej powinno skłonić lekarza do zadawania pytań o picie alkoholu. Wykazano bowiem, że choroby psychiczne wiążą się 146 Niszczenie życia ze zdwojonym ryzykiem wystąpienia szkód zdrowotnych spowodowanych alkoholem. Nadużywanie innych substancji zwiększa to ryzyko aż siedmiokrotnie. Niektóre grupy kobiet są szczególnie narażone na szkody zdrowotne spowodowane alkoholem. Ponad polowa lesbijek ma problemy alkoholowe, podczas gdy wśród kobiet heteroseksualnych odsetek ten jest 5-7 razy mniejszy. Co najmniej połowę kobiet popadających w konflikt z prawem stanowią alkoholiczki, większość kobiet bezdomnych to al-koholiczki albo kobiety przyjmujące inne substancje uzależniające. Należy jednak pamiętać, że problem alkoholizmu dotyczy wszystkich grup kobiet, również studentek i lekarek. Badania przesiewowe mogą pomóc w wykryciu znacznego odsetka przypadków alkoholizmu pod warunkiem, że lekarze będą rutynowo zadawać pacjentkom pytania o model picia alkoholu. Dotyczy to zwłaszcza ginekologów, położników i innych lekarzy mających do czynienia przeważnie z kobietami. Wykazano, że zwykle nieformalne pytania dotyczące rozmiarów i częstości picia alkoholu są równie skutecznym sposobem rozpoznawania alkoholizmu, jak standardowe kwestionariusze badań przesiewowych bądź testy laboratoryjne. Po określeniu modelu picia należy dowiedzieć się od chorej jak najwięcej o występujących u niej objawach zwiększonej tolerancji alkoholu i objawach abstynencyjnych oraz o ewentualnych problemach w szkole lub w pracy, w rodzinie lub innych związkach międzyludzkich, o konfliktach z prawem i szkodach zdrowotnych. Jeżeli lekarz podejrzewa, że pacjentka ukrywa istotne dane, powinien zasięgnąć informacji u jej krewnych lub znajomych, po uprzednim uzyskaniu jej pisemnej zgody na rozmowę z osobami trzecimi. Jeżeli nawet chora odmawia podpisania zgody, to zdarza się, że istotne informacje docierają do lekarzy w inny sposób. Na przykład ktoś z członków rodziny może wysłać le-karzowi list, przekazać wiadomość przez automatyczna sekretarkę )ub opowiedzieć o sytuacji pielęgniarce. Pomimo raczej skrytego charakteru picia, aJkoholiczki decydują się na leczenie średnio po okoto siedmiu latach intensywnego picia, czyli około dwukrotnie wcześniej niż mężczyźni. Jednak kobiety, które decydują się na leczenie, napotykają trudności zupełnie nieznane alkoholikom płci męskiej. Jak wspomniano, u kobiet powikłania zdrowotne występują wcześniej, co może utrudniać szybki powrót do zdrowia. Ponadto zazwyczaj kobiety spotykają się w rodzinie ze słabszym wsparciem i zachętą do rozpoczęcia i kontynuowania leczenia, a ich partnerów niezwykle trudno namówić do współpracy. Co więcej, kobieta stwierdza nieraz, że jej świeżo uzyskany stan trwałej trzeźwości pogarsza stosunki z partnerem. Partner, który nadal pozostaje czynnym alkoholikiem, może doprowadzić do nawrotu alkoholizmu u pacjentki. Pomimo tych trudności wyniki leczenia alkoholizmu u kobiet są porównywalne z wynikami uzyskiwanymi u mężczyzn. Tradycyjne sposoby leczenia alkoholizmu zostały opracowane z myślą o mężczyznach. Zmuszają chorego do konfrontacji z uzależnieniem i koncentrują się na samym alkoholu, 147 Na granicy życia i śmierci co może niektóre kobiety zniechęcić do leczenia. Większość kobiet poddaje się leczeniu z własnej woli, natomiast mężczyzn zmuszają często do tego kroku problemy zawodowe, prawne lub małżeńskie. Lecząc alkoholizm kobiet należy pamiętać o tym, że w porównaniu z mężczyznami częściej występują u nich zaburzenia psychiczne (niepokój, depresja, skłonności samobójcze, nadużywanie przepisanych leków) oraz problemy natury psychologicznej (obniżona samoocena, brak wiary w siebie). W terapii kobiet należy poruszyć zagadnienia przystosowania do pełnienia tó\ społecznych (jnacierz-yńsWO, niezależność, tożsamość), powiązań międzyludzkich (ogromne znaczenie ma kreowanie zdrowych i wspierających powiązań międzyludzkich) oraz aspekty społeczne (przemoc w rodzinie, molestowanie seksualne w dzieciństwie). Aby osiągnąć jak największą sku-1 teczność leczenia alkoholizmu, należy uwzględnić wszystkie te skomplikowane okoliczności. Ciąża to najlepszy okres do zachęcenia alkoholiczki do udziału w programie terapeu-tycznym. Powszechnie zaleca się, by namawiać kobietę do poddania się leczeniu dla jej I własnego dobra, a nie „dla dziecka". Na szczęście nawet bez udziału w programach lecz-1 niczych, tylko po wysłuchaniu porady, większość alkoholiczek w czasie ciąży ogranicza I picie albo nawet całkowicie odstawia alkohol, co świadczy o niezwykłej sile instynktu I macierzyńskiego. Te ciężarne, które nie chcą lub nie mają tyle silnej woli, by zrezygnować z picia, mają ogromne poczucie winy i obawy o spowodowanie uszkodzeń ptodu, a nieraz rozważają nawet przerwanie ciąży. Taka sytuacja wymaga szczególnej uwagi i delikatności ze strony lekarza. Okres poporodowy jest związany z niezwykle wysokim ry^ zykiem powrotu do picia z powodu zmęczenia, poporodowej chwiejności nastroju i wszystkich nowych problemów związanych z opieką nad noworodkiem. Kolejną próbę dla kobiety leczącej się z alkoholizmu stanowi okres macierzyństwa. Opracowane dla mężczyzn programy leczenia nie uwzględniają tej kwestii ze zrozumiałych względów. Ciężar odpowiedzialności za dziecko i ograniczenie swobody związał z opieką nad nim mogą komplikować decyzję kobiety dotyczącą rozpoczęcia leczenia. I Wykazano, że wiele alkoholiczek nadużywa również leków psychotropowych. Donajl częściej nadużywanych należą leki anksjolityczne (uspokajające) stosowane w leczeni częstych u alkoholiczek bezsenności i niepokoju oraz narkotyczne środki przeciwbólowa Ze względu na interakcje tych leków z alkoholem oraz na częste wśród alkoholiczek próby samobójcze za potencjalnie niebezpieczne należy uznać przepisywanie kobietom leków psychotropowych bez uprzedniego wykluczenia uzależnienia. Lekarz musi sobie zdawać sprawę z tego, że alkoholiczka może próbować nim manipulować w celu zdobycia leków psychotropowych. Takie próby mogą stanowić jeszcze jedną przeszkodę wleczeniu i wymagają szczególnej czujności oraz ustalenia nienaruszalnych zasad postępowania dotyczących kształtowania relacji lekarz - pacjent3. 3 C. S. North, Alkoholizm kobiet. „Medycyna po dyplomie" 1999, nr 4, s.71-75. 148 Niszczenie życia Nadużywanie alkoholu przez młodzież Szczególnie niebezpiecznym zjawiskiem jest używanie alkoholu przez młodzież. Badania socjologiczne prowadzone w ostatnich latach nad rozmiarami spożycia napojów alkoholowych wskazują w tym zakresie na następujące szczególnie negatywne zjawiska4: -ponad stuprocentowy w ostatnim 15-leciu wzrost spożycia alkoholu w różnych grupach młodzieży; -obniżenie się granicy wieku, w którym następuje pierwszy kontakt z alkoholem; -rozpowszechnienie się szkodliwego obyczaju picia; -wśród ogółu osób nadmiernie pijących największą grupę stanowią ludzie młodzi (do 29 lat). Badania wykazały, że wśród młodzieży ze szkół podstawowych 51,9% spożywało alkohol (w tym 57,8% chłopców i 45,3% dziewcząt)5. Okofo 70% młodzieży z warszawskich szkół podstawowych deklarowało picie alkoholu kilka razy w roku. Wśród pijących wino dotyczyło to 37,3%, piwo - 21,4%, wódkę -13,8%, 7,7% zaś stwierdziło, że nie preferuje żadnego napoju alkoholowego i pije zarówno piwo, wino, jak i wódkę6. Szósty Raport Specjalny dla Kongresu USA o alkoholizmie (wybrane problemy) Wprowadzenie Historia problemów związanych z alkoholem jest tak stara jak historia jego spożywania, a sukces w zapobieganiu lub innego rodzaju działaniach mających na celu złagodzenie tych problemów jest trudny do osiągnięcia. Do niedawna badania nad nadużywaniem alkoholu i alkoholizmem były ograniczone poglądem, że alkoholizm jest dziedziną, w której imperatywy moralne mają większe znaczenie niż badania naukowe. Obecnie badania nad alkoholem zostały włączone do głównego nurtu badań naukowych i w ciągu ostatnich dwudziestu lat nasza wiedza na temat skutków biologicznych i psychospołecznych spożywania alkoholu stale się poszerza. Ponadto, podczas gdy wyeliminowanie problemów związanych z alkoholem pozostaje nadal nadzieją na przyszłość, 4B. Hotyst, Problemy młodego pokolenia. Studium z zakresu profilaktyki społecznej. Warszawa 1991. 'K.Kustra, Alkoholizowanie się dzieci i młodzieży. Warszawa 1986. łK. Ostrowska, Młodzież szkól ponadpodstawowych nadmiernie pijąca. „Problemy Alkoholizmu" 1981, nr 1. 149 Na granicy życia i śmierci stajemy się świadkami początku zmian w rozumieniu i świadomości społeczeństwa na temat zagrożeń wynikających ze spożywania alkoholu. Raporty specjalne na temat alkoholu i zdrowia dają nam wyjątkową możliwość oceny tego, gdzie byliśmy, gdzie jesteśmy i ile musimy zrobić, aby zapobiegać i eliminować problemy związane z alkoholem. To, że ciągle robimy postępy, widać na podstawie rezultatów badań zamieszczanych w tych raportach przez wiele lat. Widać również, że nadużywanie alkoholu i choroba alkoholowa nadal są ważnymi społecznymi problemami zdrowotnymi. Jesteśmy świadkami dużego postępu w badaniach nad alkoholem, od badań empirycznych do teoretycznych - od obserwacji tego, co się dzieje, do badań mających na celuj zrozumienie dlaczego tak się dzieje. Zdobywamy nowe informacje w dziedzinach takich jak: dziedziczne predyspozycje do alkoholizmu i wpływ różnych czynników środow' skowych na te predyspozycje, różnorodne czynniki dotyczące indywidualnej podatności na nadużywanie alkoholu i uzależnienie od alkoholu, różnorodne formy przejawiania się problemów związanych z alkoholem oraz podstawy neurochemiczne procesu uzależniania się od niego. Udoskonalamy również nasze metody badawcze w celu uzyskania wiarygodnych informacji na temat natury i rozmiarów problemów związanych z alkoholem w wielu różnych populacjach Stanów Zjednoczonych. Chociaż zainteresowanie społeczeństwa problemami związanymi z alkoholem nie osiągnęło jeszcze punktu, kiedy troska o odkrywanie przyczyn i opracowywanie metod zapobiegania i skutecznego leczenia alkoholizmu przewyższy troskę dotyczącą innych spraw, takich jak rak czy choroby serca, to dostrzegamy jednak rosnącą świadomość na temat związku pomiędzy alkoholem a zdrowiem. W ciągu ostatnich kilku lat odnotowaliśmy również umiarkowany spadek w niektórych wskaźnikach dotyczących problemów związanych z alkoholem, między innymi spadek liczby wypadków drogowych w wyniku działania alkoholu, zmniejszenie konsumpcji napojów alkoholowych, liczby zgonów na sku choroby wątroby związanej z alkoholem i konsumpcji alkoholu przez młodocianych. Zawsze łatwiej jest przekazywać dobre wieści. Trudniejszym zadaniem jest przyznanie, że to, co zostało dotychczas osiągnięte, jest tylko początkiem. Podczas gdy na przykład liczba wypadków drogowych związanych z alkoholem zmniejszyła się, liczba osób ginących w tych wypadkach każdego roku w Stanach Zjednoczonych nadal wynosi ponad 18 tysięcy, liczba zgonów w wyniku marskości wątroby wywoływanej najczęści nadużywaniem alkoholu i alkoholizmem spadła, ale choroba ta nadal jest dziewi" spośród głównych przyczyn zgonów w tym kraju. Duża liczba młodocianych pije dir i systematycznie, a około 30 procent lub 4,6 miliona młodocianych cierpi na negatyw ne skutki spożywania alkoholu (kłopoty w szkole, problemy rodzinne lub kolizjezp" wem). Więcej niż jeden na trzech uczniów wyższych klas szkół średnich przyznaje si 150 Niszczenie życia do spożywania dużych ilości alkoholu - pięć lub więcej kieliszków z rzędu podczas ostatnich dwóch tygodni, a prawie pięć procent tych uczniów przyznaje się do picia codziennie. Podobnie jak w innych dziedzinach opieki zdrowotnej, istotne zmiany tych i innych wskaźników problemów wymagają czasu, cierpliwości i ciągłego wysiłku w celu rozwiązania podstawowych kwestii. Obecnie odpowiedź na zasadnicze pytanie w tej dziedzinie - skąd bierze się patologiczne pragnienie spożywania alkoholu (patologiczny apetyt na alkohol) - nadal pozostaje nieznana: nadal nie wiemy, dlaczego miliony ludzi nie mogą przestać pić, mimo iż wiedzą, że zabijają siebie. Badania nad wynikami leczenia są bardzo ważne, gdyż dają informacje o tym, jak wybrać najlepszy wariant leczenia dla danego pacjenta. Jedną z oznak dojrzałości danej dziedziny jest jej zdolność rygorystycznego samosprawdzania. Dopiero zaczynamy przypominać inne dziedziny, takie jak badania nad nowotworami czy chorobami serca, w dążeniu do potwierdzenia skuteczności aktualnych sposobów leczenia alkoholizmu. Potwierdzenie skuteczności leczenia będzie wymagało między innymi podjęcia dobrze opracowanych prób klinicznych. Aby te i inne badania nad rezultatami leczenia osiągnęły pełen rozmach, konieczne jest opracowywanie obiektywnego znaczenia konsumpcji alkoholu. Należy również opracować lepszą technikę określania skuteczności środków zapobiegawczych. Łatwo jest proponować pozornie wiarygodne środki zapobiegawcze, takie jak edukacja w szkołach, kampanie w środkach masowego przekazu i wysiłki edukacyjne w oparciu o grupy społeczne, szczególnie takie, które włączają grupy rodziców. Ocena działania tych środków jest jednak trudna, kosztowna i skomplikowana. W rezultacie nie posiadamy wystarczającej wiedzy na temat tego, które środki zapobiegawcze działają, i na kogo działają. Ponadto poświęca się zbyt mało uwagi badaniom na temat silnego negatywnego wpływu alkoholu na rozwój fizyczny i psychospołeczny młodocianych. Patrząc na niezwykłe przełomowe odkrycia w genetyce, neurologii i innych istotnych dziedzinach, moglibyśmy sądzić, że potrzebujemy obecnie jedynie działań zapobiegawczych i leczniczych. Byłoby to podejście błędne. Dopóki nie odpowiemy na podstawowe pytania na temat patologicznego apetytu na alkohol i dopóki nie uda się nam lepiej ocenić skuteczności sposobów zapobiegania i leczenia, będziemy robić tylko ograniczone postępy w opracowywaniu lepszych sposobów leczenia i w redukowaniu problemów związanych z alkoholem. Nie ma łatwych odpowiedzi na te i inne pytania, ale możemy być pewni, że przy pomocy niezwykle utalentowanych ludzi, którzy pracują w ośrodkach badawczych, zapobiegawczych i leczniczych uda się sprostać temu wyzwaniu. 757 Na granicy życia i śmierci Epidemiologia problemów związanych z alkoholem Alkohol wiąże się z całym szeregiem chorób i schorzeń, ale największym zagrożeniem dla j zdrowia, wynikającym z przewlekłego picia alkoholu, są choroby wątroby. W roku 1983 marskość wątroby była dziewiątą spośród głównych przyczyn śmierci w Stanach Zjednoczonych. Liczba przypadków śmierci w wyniku marskości wątroby jest wyższa wśród mężczyzn niż wśród kobiet i wyższa wśród ludności kolorowej niż wśród białych. Prawie połowa wszystkich przypadkowych zgonów, samobójstw i zabójstw związana jest z alkoholem. Ofiary są w stanie nietrzeźwym w około jednej trzeciej utonięć, zabójstw, zgonów w wypadkach wodnych i lotniczych oraz w około jednej czwartej przypadków samobójstw. Jedna trzecia młodocianych w wieku od 16 do 18 lat twierdzi.że większość lub wszyscy znajomi spożywają alkohol regularnie. Spożywanie alkoholu I stwarza problemy dla 18 milionów osób powyżej 18 roku życia. Mogą to być objawy uzależnienia od alkoholu, takie jak pijaństwo lub utrata kontroli nad spożywaniem alkoholu; mogą to być ujemne konsekwencje w życiu osobistym, na przykład problemy ze zdrowiem, kłopoty w pracy lub w kontaktach z innymi ludźmi. Prawie połowa skazanych znajdowała się pod wpływem alkoholu w chwili popełnienia przestępstwa, a ponad polowa spośród nich hyla wówczas nietrzeźwa. To, ile dana osoba pije, jak często to robi i jaka będzie reakcja na zetknięcie się z alki holem uzależnione jest od złożonego współdziałania czynników demograficznych, spo-j łecznych, ekonomicznych i biologicznych. Skuteczne zapobieganie i leczenie nadużywania alkoholu i alkoholizmu musi opierać się na znajomości i zrozumieniu tych czyn- i ników. Istotnymi wyznacznikami, jak omówiono poniżej, są wiek, płeć i pochodzenie I etniczne. - Kobiety piją znacznie mniej niż mężczyźni i mają mniej problemów wynikających ze ¦ spożywania alkoholu. Ostatnio nastąpił wzrost spożycia alkoholu wśród kobiet w wie-1 ku od 35 do 64 lat. Częstsze występowanie zaburzeń ginekologicznych i położniczych, I włączając martwe urodzenia i wady noworodków, związane są ze zwiększonym spo- I życiem alkoholu. - Osoby powyżej 65 roku życia piją mniej alkoholu niż dorośli poniżej 65 roku życia, być I może ze względu na to, że starzenie się zmniejsza tolerancję na alkohol. Wśród osób tych I nadużywanie alkoholu jest mniej rozpowszechnione. U starszych osób, które nadużywają alkoholu od wielu lat, istnieje duże ryzyko wystąpienia szkodliwych efektów ubocznych. - Osoby bezdomne w Stanach Zjednoczonych, których liczbę szacuje się na 250-350 j tysięcy, napotykają wiele problemów związanych z alkoholem. Wśród bezdomnych wzrasta liczba kobiet, dzieci, osób starszych, bezrobotnych, osób pochodzących z grupl mniejszościowych oraz chorych psychicznie. 152 Niszczenie życia -Wzorce picia w Stanach Zjednoczonych są różne w różnych grupach etnicznych i rasowych. Są one również zróżnicowane w tych grupach pod względem pici. Abstynencja występuje częściej wśród czarnych niż wśród białych, a czarni mężczyźni pijący alkohol rzadziej niż biali spożywają go w nadmiernych ilościach. Czarne kobiety pijące alkohol mają natomiast większą skłonność do nadmiernego picia niż kobiety białe. Występowanie problemów zdrowotnych związanych z alkoholem, szczególnie marskość wątroby i rak przełyku, jest bardzo częste wśród czarnej ludności. Śmiertelność w wyniku marskości wątroby jest dwukrotnie wyższa wśród czarnych niż wśród białych. Amerykanie pochodzenia latynoskiego częściej spożywają i nadużywają alkoholu niż ogół populacji. Pierwsze pokolenie Latynosów, które urodziło się w Ameryce, pije znacznie więcej niż Latynosi, którzy urodzili się za granicą. Prawie połowa kobiet latynoskich jest absty-nentkami, ale wśród mężczyzn - tylko mniej niż jedna czwarta. Wśród Amerykanów latynoskich występuje duża śmiertelność wywofana marskością wątroby. Wśród Indian amerykańskich i rdzennych mieszkańców Alaski często występuje nadużywanie alkoholu i alkoholizm, chociaż wiele szczepów prawie zupełnie nie spożywa alkoholu. Choroby i zranienia związane z alkoholem są trzykrotnie częstsze wśród Indian amerykańskich niż w całej populacji. Marskość wątroby jest czwartą spośród głównych przyczyn zgonów Indian amerykańskich. Wśród Amerykanów pochodzenia azjatyckiego, bez względu na przynależność narodową, nadużywanie alkoholu i alkoholizm występują bardzo rzadko. Obserwuje się u nich wysoki stopień abstynencji, szczególnie u Koreańczyków, Chińczyków i kobiet ze wszystkich grup azjatyckich. Genetyka a alkoholizm Mamy coraz więcej dowodów na to, że istnieją genetyczne predyspozycje do alkoholizmu, a badacze w tej dziedzinie szeroko uznają twierdzenie, że alkoholizm może być wynikiem współdziałania czynników dziedzicznych i środowiskowych. Wykryto charakterystyczne cechy czynności bioelektrycznej mózgu u osób, które nie są alkoholikami, ale są w grupie ryzyka, gdyż problem alkoholizmu występował u krewnych pierwszego stopnia tych osób, będące najprawdopodobniej neurofizjologicznymi markerami predyspozycji do alkoholizmu. Badania osób, których jeden z rodziców biologicznych był alkoholikiem, ale nie zajmował się wychowaniem dziecka, gdyż zostało ono adoptowane w dzieciństwie, pozwoliły na ocenę relatywnego wpływu czynników genetycznych i środowiskowych na pojawienie się alkoholizmu. Badania te wyróżniły dwa typy genetycznych predyspo- 755 Na granicy życia i śmierci zycji do alkoholizmu: predyspozycje związane z płcią męską i predyspozycje związa-1 ne ze środowiskiem. - Predyspozycje związane z płcią męską dotyczą wyłącznie osób płci męskiej, sn w wysokim stopniu dziedziczne, powodują powstawanie ostrych form alkoholizmu we I wczesnym wieku, wymagających często intensywnego leczenia oraz wiążą sięzpo-1 ważnymi przypadkami łamania prawa. - Predyspozycje związane ze środowiskiem występują u osób obu płci i są prawdopo- I dobnie przyczyną większości przypadków alkoholizmu. Ten typ alkoholizmu dzie- I dzicznego pojawia się w wieku późniejszym, zazwyczaj nie jest tak ostry jak alkoholizal wynikający z predyspozycji związanych z płcią męską i nie wiążą się z łamaniem pra-B wa. Predyspozycje związane ze środowiskiem przeradzają się w alkoholizm tylko wte- I dy, gdy w otoczeniu wystąpi jakiś czynnik prowokujący, ale alkoholizm przybranych! rodziców nigdy nie jest takim czynnikiem. Jedynym istotnym czynnikiem dotyczącymi rodziców, jaki wykryto w związku z tym typem alkoholizmu u osób adoptowanych,! jest niska pozycja społeczno-ekonomiczna przybranego ojca. Typologia ta, opierająca się na analizach oficjalnych danych, została ostatnio potwier-1 dzona i rozszerzona w oparciu o badania alkoholików leczonych klinicznie. Genetycz- I ne zmiany molekularne w enzymach metabolizujących alkohol są głównym polem ba-B dań nad dziedziczeniem alkoholizmu, gdyż mutacja, w wyniku której powstaje nie-B wielka zmiana w strukturze molekularnej tych enzymów, mogła by mieć istotny wpływB na ich zdolność do usuwania alkoholu z ciała. Wielu badaczy uważa, że badania takie I mogą przynieść wyjaśnienie podstawowych mechanizmów alkoholizmu i zidentyfikowanie znaczników genetycznych podatności na alkoholizm. Istnieją istotne dowody na to, że wśród osób pochodzenia orientalnego istnieje dużej I rozpowszechnienie występowania formy dehydrogenazy aldehydowej, która cechuje I się upośledzeniem usuwania alhedydu octowego, toksycznego związku, który jestj I pierwszym produktem przemiany alkoholu. Szybkie gromadzenie się alhedydu octo-j wego powoduje już po kilku kieliszkach zaczerwienienie skóry, przyspieszenie tętna i inne nieprzyjemne symptomy, które mogą zniechęcić do dalszego picia. Często występowanie genu kodującego tę postać enzymu wśród osób pochodzenia orientalnego może pomóc w wyjaśnieniu rzadkiego występowania alkoholizmu w tej populacji. Alkohol a mózg Alkohol może znacząco wpłynąć na strukturę i funkcjonowanie ośrodkowego układa nerwowego, szczególnie na poziomie błony neuronalnej, gdzie wpływ ten jest w znacznym stopniu selektywny. Jednym z podstawowych celów badań wpływu alkoholu na 154 Niszczenie życia mózg jest powiązanie zmian neurochemicznych i anatomicznych z reakcjami behawioralnymi i fizjologicznymi na alkohol. Wykorzystanie tomografii pozytronowej i innych nowych nieinwazyjnych technik obrazowania stwarza nadzieję postępu w badaniach nad funkcjonalnymi niedomogami ośrodkowego układu nerwowego, związanymi z uszkodzeniami mózgu wywołanymi przez alkohol. Tolerancja alkoholu, uzależnienie fizyczne i alkoholowy zespół abstynencyjny wydają się rezultatem zmian w błonach neutronów, które są wywoływane przewlekłym spożywaniem alkoholu. Większość organicznych uszkodzeń mózgu wiązanych z wpływem alkoholu zostało zidentyfikowanych w takich obszarach mózgu jak hipocamp, móżdżek i miejsce sinawe (locus coeruleus). Ostatnie badania pamięci sugerują, że system pamięciowy, umożliwiający ludziom wyszukiwanie informacji, które zostały zakodowane i utrwalone, zostaje przerwany w czasie zatrucia alkoholem. Mimo iż nie ma nadal dowodu na to, że umiarkowane spożycie alkoholu powoduje trwałe uszkodzenie struktury mózgu, pewne argumenty wskazują na to, że umiarkowane picie podczas okazji towarzyskich może upośledzać funkcje poznawcze. Odwracalność uszkodzeń organicznych mózgu wywołanych spożywaniem alkoholu i upośledzenie funkcji neuropsychologicznych pozostają jednym z najbardziej kontrowersyjnych problemów w badaniach nad skutkami spożywania alkoholu. Inne skutki zdrowotne spożywania alkoholu Spożywanie alkoholu wywożę vj catym dde, sYmYA\3toora»L o dui^ru zasięgu i złożoności. Właściwie każdy układ ciała człowieka jest przez alkohol naruszany czy to bezpośrednio, czy pośrednio. Badania naukowe poszerzają naszą wiedzę na temat konsekwencji spożywania alkoholu. Przez długi czas uważano, że praktycznie cały alkohol jest wchłaniany z układu żołądko-wo-jelitowego i metabolizowany głównie w wątrobie. Nowe dowody wskazują jecfnaic na to, że przemiana alkoholu zachodzi również w śluzówce żołądka. Przemiana alkoholu w żołądku może chronić przed zatruciem przy spożywaniu umiarkowanych ilości alkoholu. Jednakże konsumpcja alkoholu może wywoływać uszkodzenia żołądka, szczególnie kiedy towarzyszą temu inne substancje drażniące żołądek, takie jak aspiryna. Alkohol może również działać na jelito cienkie poprzez zmianę jego ruchliwości, metabolizmu, krążenia krwi i struktury komórkowej, może również powodować złe wchłanianie pokarmu. Mimo iż większość badań wskazuje na to, że pojawienie się marskości wątroby wymaga przewlekłego spożywania dużej ilości alkoholu, to nasze studia sugerują zwiększone ryzyko wystąpienia tej choroby u mężczyzn, którzy wypijają tylko trzy kieliszki dziennie, iukobiet, które wypijają tylko jeden i pół kieliszka dziennie. Związana z alkoholem cho- 755 Na granicy życia i śmierci roba mięśnia sercowego występuje tylko u jednego do dwóch procent osób przewlekle nadużywających alkoholu, ale rokowania dla tych, u których choroba ta się rozwinie,są bardzo złe, jeśli nie porzucą oni alkoholu. Ostatnie badania wskazują również na to, że alkohol ma ujemny wpływ na tkankę mięśnia sercowego nawet u osób w młodym wieku. Kilka badań wskazuje na to, że konsumpcja alkoholu wiąże się z nadciśnieniem i zaburzeniami krzepnięcia krwi, lecz argumenty mówiące o tym, że umiarkowane spożywanie alkoholu działa w sposób zapobiegawczy przeciwko powstaniu choroby wieńcowej serca wzbudzają nadal kontrowersje. Alkohol wywiera ogromny wpływ na układ hormonalny i system rozrodczy zarówno u mężczyzn, jak i u kobiet. Wpływ alkoholu na hormony kory nadnerczy może odgrywać rolę w rozwoju tolerancji na alkohol i uzależnienia fizycznego. Chroniczne spożywanie alkoholu w dużych ilościach redukuje u mężczyzn poziom krążącego testosteronu, najwyraźniej poprzez bezpośrednie działanie na komórki, które produkują ten hormon. Jednym z rezultatów jest pojawienie się owłosienia typu żeńskiego i powiększenie się piersi u niektórych alkoholików płci męskiej. Mimo iż ilość żeńskiego hormonu estradiolu nie zmniejsza się pod wpływem alkoholu, u niektórych alkoholiczek pojawiają się zaburzenia miesiączkowania, bezpłodność i zachwianie równowagi hormonalnej. Niektóre zmiany hormonów nadnerczy spowodowane przewlekłym spożywaniem alkoholu mogą być nieodwracalne. Udowodniono również, że alkohol ma ogromny wpływ na poziom hormonów tarczycy i istnieją argumenty na to, że zmiany takie mo-1 gą wiązać się z rozwojem pewnego typu martwicy wątroby u osób przewlekle nadużywających alkoholu. Przewlekłe nadużywanie alkoholu wiąże się ze zwiększoną podatnością na choroby zakaźne i kilka typów raka. Dzieje się tak najprawdopodobniej dlatego, że alkohol posiada zdolność do szkodliwego działania na system immunologiczny człowieka. Mimo iż nasza wiedza na temat konsekwencji zdrowotnych spożywania alkoholu ciągle wzrasta, nadal wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Najbardziej potrzebne są badania podstawowych mechanizmów komórkowych, które pomogą wyjaśnić ogromny wpływ spożywania alkoholu na organizm człowieka. Alkohol a ciąża Ogromny postęp dokonuje się w naszej wiedzy na temat wpływu alkoholu na rozwijający się organizm w czasie ciąży. Naukowcy identyfikują konkretne struktury mózgu, które są szczególnie wrażliwe na wpływ alkoholu i wiążą się z funkcjami, które uszkadzane przy wystąpieniu prenatalnego zespołu alkoholowego. Badania zwiei wykazały, że wystawienie na działanie alkoholu podczas ciąży wywołuje zmniejszenie 156 Niszczenie życia się liczby neutronów w hipokampie mózgu i powoduje kończenie się neuronów hipo-kampu w nieprawidłowych miejscach. Inne badania wskazują na wyjątkowo dużą wrażliwość innej struktury mózgowej na alkohol - miejsca sinawego mózgu. Miejsce sinawe jest odpowiedzialne za wiele funkcji behawioralnych, które są nieprawidłowe przy wystąpieniu prenatalnego zespołu alkoholowego. Istnieją dowody na to, że faza ga-strulacji w rozwoju embrionu może być okresem szczególnej wrażliwości na toksyczne działanie alkoholu, prowadzące do anomalii twarzowo-czaszkowych i mózgowych charakterystycznych dla prenatalnego zespołu alkoholowego człowieka. Gastrulacja u człowieka przypada na trzeci tydzień ciąży, okres, kiedy większość kobiet nie wie jeszcze, że spodziewa się dziecka. Naukowcy badają czynniki, które wpływają na ryzyko urodzenia przez alkoholiczkę dziecka z prenatalnym zespołem alkoholowym. Takimi czynnikami są liczba dotychczasowych porodów, rasa, dotychczasowa historia problemów alkoholowych matki i rodzaj spożywanego napoju. W ostatnich badaniach stwierdzono, że sól sodowa kwasu acetylosalicylowego ma ochronne działanie przeciwko wadom rozwojowym płodu i śmiertelności płodu u myszy wywołanych przez alkohol. Jest to prawdopodobnie wynikiem zdolności tego leku do wpływu na syntezę prostaglandyny. Może to być pierwsze doniesienie o przeciwstawnym działaniu interwencji farmakologicznej na powstawanie ciężkich wad rozwojowych płodu pod wpływem alkoholu; sugeruje ono, że prostoglandyna może być wdzięcznym polem badań do poznania mechanizmów powstawania u płodu defektów wywołanych alkoholem. Zapobieganie i interwencja Zmniejszenie występowania problemów alkoholowych wymaga zastosowania strategii zapobiegania i strategii interwencji. Strategie zapobiegania koncentrują się na osobach, które jeszcze nie piją, ale znajdują się w grupie ryzyka rozwoju problemów alkoholowych. Strategie interwencji mają na celu zachęcanie do leczenia lub zmiany sposobu życia tych, którzy piją dużo, często lub w warunkach, które zagrażają zdrowiu, życiu lub mieniu. Zapobieganie obejmuje programy uświadamiania i porozumiewania się dążące do zwiększenia wiedzy społeczeństwa na temat problemu alkoholowego oraz przepisów prawnych związanych ze spożywaniem alkoholu. Interwencja dotyczy tych, których problem alkoholowy już dotknął i obejmuje działania takie jak programy szkoleniowe na temat alkoholizmu dla ludzi zajmujących się opieką zdrowotną, programy dla zagrożonych dzieci, programy pomocy osobom pracującym oraz strategie interwencyjne dotyczące osób sprzedających i podających alkohol. 757 Na granicy życia i śmierci Zapobieganie. Wyniki badań wskazują na to, że same kampanie w środkach masowego! przekazu nie wpływają na zmianę zachowań zdrowotnych, ale mogą tworzyć kontekst, I który zwiększa skuteczność innych strategii wpływających na zmianę zachowań. Mogąl one być skuteczne, kiedy łączy sieje z innymi strategiami zapobiegania, takimi jak su-¦ rowsze przestrzeganie praw dotyczących kierowania pojazdami w stanie nietrzeźwym. I Mimo iż programy oświatowe w szkołach zwiększyły wiedzę na temat alkoholu i in- I nych używek oraz leków, to niewiele z nich okazało się skutecznymi w zapobieganiu I nadużywania alkoholu czy opóźnianiu eksperymentowania z alkoholem przez dzieci ¦ i młodzież. Prace oceniające wiele z tych programów są słabe pod względem metodo-1 logicznym i nie można wyciągnąć jednoznacznych wniosków z opisanych rezultatów. I Analiza programów oświatowych na temat alkoholu w szkołach wyższych jest bardziej I zachęcająca. Programy te często podlegają dokładnej ocenie i używa się w nich grupl kontrolnych i grup terapeutycznych. Ogólnie rzecz biorąc, programy dłuższe (20 do36 I godzin) wywołują trwalsze zmiany w zachowaniach dotyczących spożywania alkoho-1 lu niż programy krótsze (2 do 20 godzin). Ten pozytywny obraz skuteczności progra- I mów dla szkół wyższych został jednak podany w wątpliwość z powodu sposobu dobo- I ru studentów, a konkretnie na podstawie tego, że uczestnikami ich byli ochotnicy zi^ soką motywacją do zmiany stylu życia, czego badanie nie kontrolowało. Badania na temat reklam napojów alkoholowych sugerują, że ekspozycja na te reklamy jest drugim czynnikiem, po rówieśnikach, wpływającym na spożywanie alkoholu, szczególnie piwa i wina, wśród nastolatków. Ogólnokrajowe badanie 1200 respondentów również wskazują na to, że reklamy przyczyniają się do powstawania pewnycM problemów związanych ze spożywaniem alkoholu. Istnieje ogólne przekonanie, że korzystne przedstawianie picia alkoholu w środkach! masowego przekazu może spowodować wzrost spożycia alkoholu przez oglądającycnJ Chociaż dowody na to oddziaływanie są niewystarczające, to jednak dąży się do ograniczenia scen tego typu oraz do wykorzystywania środków przekazu w zapobieganiu] nadużywania alkoholu. Istnieją dowody na to, że kroki zmierzające do podniesienia ceny napojów alkoholo-j wych, na przykład zwiększenie podatków, wpływają na zmniejszenie konsumpcji. Pisano na ten temat zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i w innych krajach. Inne opracowania wykazały, że zmniejszenie dostępności alkoholu jest sposobem nazmniej-j szenie zarówno spożycia alkoholu na jednego mieszkańca, jak i śmiertelności związanej ze spożywaniem alkoholu. Prawodawstwo wielu stanów podwyższyło wiek pozwalający na legalne spożywanie alkoholu z 18 do 20 lub 21 lat. Spowodowało to, zgodnie z wynikami kilku analiz, znal czące zmniejszenie ilości wypadków drogowych związanych ze spożywaniem alkohc- 755 Niszczenie życiu lu.Nie ma jednak przekonujących dowodów na to, że ustawy te spowodowały zmniejszenie spożycia alkoholu wśród młodych ludzi. Niektóre opracowania odnotowują, że jeśli istnieje duże prawdopodobieństwo wykrycia i podniesienia kary za prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym, to liczba wypadków, odniesione obrażenia i ich następstwa są mniejsze. Świadomość opinii pu-bkinej aa temat te%o prawdopodobieństwa oYamĄe ste. bardzo istotom c^uuMem. Kiedy społeczeństwo zauważa, że system karalności me działa juz taY spiawe\ pewnie, liczba przypadków prowadzenia pojazdów w stanie nietrzeźwym i wypadków z tym związanych wzrasta. Wielu badaczy , którzy są pesymistami, jeśli cbodzi o trwałą rolę odstraszającą ustaw dotyczących prowadzenia pojazdów w stanie nietrzeźwym, wierzy, że bardziej efektywnym sposobem jest zmniejszenie obrażeń i śmiertelności w wyniku złego prowadzenia pojazdów czy to w wyniku spożycia alkoholu, czy po prostu na skutek błędów w ocenie sytuacji, poprzez konstruowanie bezpieczniejszych samochodów i dróg oraz wyeliminowanie tras szybkiego ruchu. Interwencja. Problemy uzależnienia alkoholowego i alkoholizmu ujęte są jako element istotny w programach nauczania szkół medycznych, a wiele organizacji specjalistycznych aktywnie wspiera edukację na temat nadużywania substancji uzależniających. Mimo iż wiele wskazuje na to, że rozszerzająca się wiedza zmienia podejście lekarzy do alkoholików, niekoniecznie prowadzi to do zmian w praktyce klinicznej. Istnieje duża potrzeba oceny postępowania klinicznego w opracowywaniu szkoleń dla profesjonalistów. Prowadzi się poważne badania mające na celu opracowanie prostej i dokładnej procedury klasyfikacji dla wczesnej identyfikacji problemu alkoholowego. Dwie główne dziedziny badań to znaczniki biochemiczne i wskaźniki psychospołeczne. Jednakże znaczniki biochemiczne okazały się wyróżnikami zbyt słabymi, aby można było używać ich do klasyfikacji ludności, a niektórzy badacze uważają, że nie uda się znaleźć ani jednego wiarygodnego znacznika biochemicznego nadużywania alkoholu w oparciu o aktualne standartowe testy kliniczne. Skutecznym środkiem wczesnej identyfikacji i interwencji okazało się połączenie znaczników biochemicznych z wywiadami i kwestionariuszami klasyfikacyjnymi. Dzieci alkoholików stanowią grupę o zwiększonym ryzyku wystąpienia problemu alkoholowego. Programy interwencyjne poświęcają im wiele uwagi. Konieczne są badania, które potwierdziłyby niektóre interesujące sugestie dotyczące problemów typowych dla tej grupy. Specjalne potrzeby dzieci osób z problemem alkoholowym spotkały się z zainteresowaniem ekspertów dopiero niedawno, a badania w tej dziedzinie nie są tak zaawansowane, jak w innych dziedzinach badań na temat alkoholizmu. Wpływ programów mających na celu niesienie pomocy osobom zatrudnionym trudno jest ocenić badaczom niezależnym ze względu na problemy metodologiczne, na przy- Na granicy życia i śmierci kład brak swobodnego dostępu do danych. Jednakże osoby prowadzące te programy wskazują na wysoką ich skuteczność, a stałe wsparcie finansowe dla tych programów ze I strony pracodawców nie może być ignorowane jako swego rodzaju ocena pośrednia. I Niektórzy badacze jednak kwestionują skuteczność programów, jeśli chodzi o zmiany! w nawykach picia i wydajności pracy wśród osób biorących w nich udział. Programy skierowane do osób sprzedających i podających alkohol są nowym podej- I ściem do redukcji problemów związanych ze spożywaniem alkoholu, szczególnie od- I noszących się do sprawy prowadzenia pojazdów w stanie nietrzeźwym. Celem progra- I mów interwencyjnych tego typu, które zostały wprowadzone w kilku stanach w ostatnich latach, jest redukcja problemów związanych z alkoholem wśród osób pijących poprzez edukację osób sprzedających i podających alkohol. Programy te zostały w zasadzie do-1 brze przyjęte, ale są zbyt nowe, aby można było ocenić je obiektywnie i adekwatnie. Znaczne zainteresowanie naukowców wzbudza zróżnicowanie wśród alkoholików. Sta-11 rają się oni zrozumieć i zbadać tę różnorodność w celu możliwego zastosowania wyni-j I ków do planowania leczenia zindywidualizowanego. W farmakoterapii alkoholików nie nastąpiły w ostatnich latach żadne istotne zmiany. 11 Istnieje duże zainteresowanie używaniem disulfiramu jako środka pomocniczego I w szerszym leczeniu niektórych alkoholików. Węglan litu może być skuteczny wie-11 czeniu niektórych alkoholików, szczególnie tych, którzy równocześnie cierpią naza-ll burzenia afektywne, np. depresję. Zarówno otoczenie społeczne, jak i lecznicze okazały się być istotne dla bezpiecznej i skutecznej detoksykacji alkoholików. Wybór otoczenia społecznego i leczniczego I w celu detoksykacji określają takie czynniki jak stopień uzależnienia od alkoholu i al-1 koholowy zespół abstynencyjny, ogólny stan chorego i jego stan psychiczny. Ostatnie badania wskazują na to, że wielu alkoholików nie wymaga leczenia szpitalne-j I go. Pomimo ogromnego zainteresowania sposobami doboru leczenia na podstawiein- I dywidualnych cech pacjentów, nadal nie dysponujemy niezawodnymi metodami okre- I siania środowiska leczniczego najstosowniejszego dla danego pacjenta. Koszty konsekwencji medycznych, psychologicznych i psychiatrycznych alkoholizmu I ocenia się na 15 miliardów dolarów rocznie. Większą część tej kwoty przeznacza się na I leczenie konsekwencji zdrowotnych alkoholizmu. Na koszty leczenia należy patrzeć w świetle 117 miliardów dolarów wydawanych aktualnie na pokrycie całkowitych kosz- I tów leczenia alkoholizmu i nadużywania alkoholu. Stosunek pomiędzy kosztami a zyskami z leczenia z alkoholizmu jest korzystny, a badania wskazują na to, że leczenie alkoholizmu jest skutecznym sposobem zapobiegania wzrostowi kosztów w całym systemie opieki zdrowotnej. Źródło: „Nowiny Psychologiczne" 1994, nr 1,8.101-112. Niszczenie życia Badania przeprowadzone w połowie lat osiemdziesiątych w Legnicy potwierdziły wcześniejsze niekorzystne tendencje obniżania się wieku pierwszego kontaktu z alkoholem7. W badanych wszystkich typach szkół ponadpodstawowych do picia alkoholu przyznaje się od 60 do ponad 80% badanej populacji w zależności od szkoły. W szkole podstawowej (ósma klasa) przyznawało się do picia alkoholu około 44% uczniów. Sprawdzono, czy istnieje zależność między typem szkoły, do której uczęszcza młodzież, a faktem spożywania przez nią alkoholu. Okazało się, że ryzyko kontaktu z alkoholem zależy od typu szkoły, a mniejsze jest w liceach ogólnokształcących. Szacuje się, że około 70% młodzieży ze szkół podstawowych wielokrotnie piło już alkohol. Wśród uczniów szkół ponadpodstawowych odsetek ten był wyższy i wynosił ponad 85% (badani w Łodzi - 86,2%, w Szczecinie - 90%). Z badań przeprowadzonych przez CBOS w kwietniu 1994 r. wynika, iż mfodzi ludzie coraz częściej sięgają po różnego rodzaju używki. Niemal co drugi uczeń przyznaje, że wciągu ostatniego miesiąca pił mocny alkohol. W czerwcu 1992 r. 28% uczniów ostatnich klas szkól ponadpodstawowych przyznało się do picia alkoholu, natomiast w 1994 r. liczba ta wzrosła do 47%. Obniżenie się wieku pierwszego kontaktu z alkoholem oraz upowszechnianie się wśród młodzieży wzorów picia przyjętych przez dorosłych, czyli jednorazowe spożywanie znacznej ilości napojów alkoholowych, stanowi sygnał do podjęcia wzmożonych oddziaływań wychowawczych. Badania socjologiczne ujawniły silną zależność między wiekiem, w którym następują pierwsze kontakty z alkoholem, a rozmiarami spożycia w dalszych latach życia. Nie dziwi to, ponieważ zarówno przejście od picia obyczajowego do nałogu, jak i dalszy rozwój nałogu następuje dużo szybciej w okresie młodzieńczym (do uzależnienia dochodzi w okresie 1-3 lat)8. Obniżył się także wiek osób pijących największe ilości alkoholu. O ile jeszcze kilkanaście lat temu kategorię najwięcej pijących stanowili mężczyźni w wieku 25-29 lat, o tyle obecnie są to mężczyźni w wieku 21-24 lat. Należy także podkreślić, jako szczególnie niekorzystny fakt, prawie zupełny brak postaw abstynenckich wśród młodzieży. Badania socjologiczne wykazały jeszcze jedną bardzo niebezpieczna tendencję, a mianowicie, że bez względu na to, czy mamy do czynienia z dziewczyną czy chłopakiem, są oni w jednakowym stopniu zagrożeni alkoholizmem. Wtoku poszukiwań przyczyn tak częstego kontaktu młodych ludzi z alkoholem okazało się, że młodzież, niezadowolona ze szkoły, do której uczęszcza, częściej deklaruje się jako pijąca. Sprawdzono, ze występuje tu zależność statystyczna9. Wynika to z tego, ze 'H.Pracki i in., Przyczyny wysokiego stanu przestępczości na terenie miasta Legnicy. Warszawa 1986. 'I.K.Falkiewicz, Społeczne uwarunkowania alkoholizmu w Polsce, w: A. Podgórecki (red.). Warszawa 1976. 'H.Pracki i in.,op. cif. 161 Na granicy życia i śmierci młodzież sfrustrowana, podobnie jak to występuje w populacji osób dorosłych, upatruje I „sposób" na rozwiązanie swoich problemów w alkoholu. W populacji młodych osób przy-1 znających się do picia alkoholu obserwujemy również utrwalanie się negatywnych wzo-1 rów picia, prowadzących do utraty świadomości i występowania luk pamięciowych. Mlo-1 dzież pije podobnie jak ludzie dorośli, a mianowicie w krótkim czasie dużą ilość mocne-1 go alkoholu. W kategorii osób, które upijają się, przeważają chłopcy. Zwiększa się także I liczb młodych ludzi zatrzymanych w izbach wytrzeźwień. I tak, w 1975 r. przebywało I w nich około 4,5 tys. młodzieży w wieku poniżej 19 lat, w 1985 r. zaś - ponad 98 tys.| w wieku poniżej 20 lat10. Jednakże warto podkreślić, że u podstaw alkoholizmu nieletnich stwierdzono występo-1 wanie pewnych cech osobowości, które stwarzają duże prawdopodobieństwo rozwoju I nałogu alkoholowego. Można je nazwać cechami ryzyka. Do najważniejszych spośród I tych cech można zaliczyć: - przede wszystkim te wszystkie cechy osobowości, które utrudniają adaptację społecz-1 ną młodocianego, - wadliwy społeczny model osób znaczących, internalizowany w miarę rozwoju, - pozytywna reakcja psychiczna na alkohol w momencie inicjacji picia, zwłaszcza przyl współistnieniu dobrej tolerancji somatycznej intoksykacji, - wczesny wiek inicjacji alkoholizowania się. U badanych młodocianych alkoholików w ogromnej większości, bo u około 80%, stwier-1 dzono wczesnodziecięce uszkodzenie mózgu (sześciokrotnie częstsze w porównaniu I z grupą kontrolną). Młodociani alkoholicy mieli w znacznej większości trudności szkolne uwarunkowane | zaburzeniami koncentracji uwagi, nadpobudliwością, wolnym tempem pracy itp.Al u 60% trudności szkolne wystąpiły już w I klasie szkoły podstawowej. W wielu pracach podkreśla się, że u młodocianych alkoholików bardzo wcześnie wystw I pują objawy nieprzystosowania społecznego. W cytowanych badaniach Z. Rydzyńskie-I go stwierdzono, że u 7% badanych wystąpiły one przed siódmym rokiem życia, u 3M w wieku 7-11 lat, u 40% zaś między 11 a 15 rokiem życia". Nieprawidłowe cechy osobowości są także wzmacniane przez nieprawidłowe wychowanie w rodzinach o cechach patologicznych. Rodziny te miały zakłócony podstawowy warunek niezbędny do kształtowania się prawidłowej osobowości, a mianowicie warunek poczucia bezpieczeństwa. Często też były to rodziny, w których alkoholizował się przynajmniej jeden z rodziców. Młodzi ludzie wychowywani w rodzinach, w których nie występują trwałe związki emocjonalne między dziećmi a rodzicami, a ponadto mających negatywne wzory picia,bar- 10 I. Bogusz i in., Raport o stanie zagrożenia dzieci i młodzieży patologią społeczną. Warszawa 1981. 11 Z. Rydzyński, Wnioski prewencyjne z badań nad alkoholizmem młodocianych. Hradec Kralove 1980. 162 Niszczenie życia dzo wcześnie mają pierwszy kontakt z alkoholem. Im wcześniej zaczyna się nadużywać alkoholu, tym szybciej występuje pełna zależność od niego. Rozwój zależności alkoholowej u młodocianych przebiegu etapami, przy czym duże znaczenie mają wstępne etapy, które określane są kształtowaniem się w okresie wczesno-dziecięcym i trwają do momentu pierwszego kontaktu z alkoholem. W rozwoju nałogu duże znaczenie ma również przejście etapu, kiedy alkohol był pity w niestresowych sytuacjach, do etapu, kiedy alkohol staje się najskuteczniejszym środkiem minimalizowania stresu. Zostały opracowane kryteria prognozowania ryzyka rozwoju choroby alkoholowej u młodzieży. Istnieją dwie grupy młodych ludzi o wysokim ryzyku choroby alkoholowej w okresie młodzieńczym. Są to osobnicy: - którzy doznali organicznego uszkodzenia OUN w okresie wczesnodziecięcym iw związku z tym mają trudności dostosowawcze, - z nieprawidłowo kształtującą się osobowością pod wpływem działających już od wczesnego dzieciństwa negatywnych bodźców społecznych. Obie te grupy charakteryzują s/ę podobnym/ t?ec/?#m/, a m/anow/e/e/ -trudnościami w nauce, występującymi najczęściej już od pierwszej klasy szkoły podstawowej, -niską odpornością na sytuacje stresogenne, -objawami niedojrzałości emocjonalnej, - silną pozytywną reakcją psychiczną na alkohol przy współistnieniu słabo zaznaczonej złej tolerancji fizycznej na alkohol, - możliwością wielokrotnego alkoholizowania się przez zapewnienie sobie stałego kontaktu z „grupą alkoholową", - obecnością negatywnych rodzinnych wzorców związanych z piciem alkoholu lub innego rodzaju patologią rodziny. Zjawisko nadużywania alkoholu przez młodzież ciągle jeszcze, mimo obszernej literatury, nie zostało do końca zbadane. Wyodrębnienie czynników warunkujących powstawanie zależności alkoholowej nie spowodowało podjęcia działań prewencyjnych wobec osób wykazujących duże ryzyko rozwoju choroby alkoholowej. Badania prowadzone w latach 1982-1985 wykazały, że jednym z najpoważniejszych skutków picia alkoholu w zakładzie pracy jest rozpijanie przez starszych młodych pracowników. Na pytanie: „czy młody człowiek może się rozpić pracując w tym zakładzie", zdecydowanie negatywnej odpowiedzi udzieliło od 40% do 50% respondentów12. Najczęściej wymieniono następujące przyczyny rozpijania młodzieży w zakładzie pracy: chęć wkupienia się młodych dla zapewnienia sobie przychylnego stosunku starszych pracowników, tradycja, brak nadzoru, wywierania presji na młodych, wciąganie młodych l2M. Jarosz i in., Alkohol w zakładzie pracy. Raport. Warszawa 1985. 163 Na granicy życia i śmierci pracowników w istniejące układy zależności, swoiście pojmowane koleżeństwo. Młodzi pracownicy często „zmuszani" są do stawiania wódki w celu szybszego „załatwienia" jakiejś sprawy. Badania przeprowadzone przez Instytut Pracy i Spraw Socjalnych w 1986 r. wykazały, że alkohol spełnia w czasie i w miejscu pracy znaczną funkcję integracyjną, wyrażającą się stwierdzeniem: „jeśli pracownik chce żyć dobrze z ludźmi, to czasem musi wypić w miejscu pracy"13. Począwszy od 1982 r. coraz więcej osób zgłasza się z powodu zaburzeń alkoholowych. W kategorii wieku 20-29 lat wzrost ten był prawie czterokrotny. Niepokojąco rosnąca dynamika rozpowszechniania zaburzeń alkoholowych wśród osób w wieku 20-29 lat jest dowodem na niewielką skuteczność i efektywność działania ustawy o wychowaniu w trzeźwości i zapobieganiu alkoholizmowi. Obecna bardzo trudna sytuacja młodego pokolenia, które jako najliczniejsza kategoria osób nie będzie mogła znaleźć zatrudnienia, a co za tym idzie zostanie zakłócone jego poczucie bezpieczeństwa socjalnego, oraz brak perspektyw na mieszkania z powodu bariery ceny może spowodować jeszcze częstsze niż w latach poprzednich uciekanie w alkohol jako sposób na życie. Nawet dalsze podwyżki cen alkoholu nie będą stanowiły bariery popytu, gdyż mogą one jedynie powodować wzrost przestępczego sposobu zdobywania pieniędzy na zakup alkoholu. Alkohol od lat jest uznawany za czynnik kryminogenny, ale mimo że związki alkoholizmu z przestępczością były przedmiotem rozlicznych badań, problem ten jest bardzo zło-1 żony i jak dotychczas nie został zadowalająco rozwiązany14. Ze względu na złożoną problematykę związków alkoholu i przestępczości (jest to temat na osobne opracowanie) za-1 sygnalizowane zostaną tylko te kwestie, które, jak się wydaje, mają fundamentalne znaczenie dla oceny kryminogennej roli alkoholu. Analizując problem kryminogennej roli alkoholu, zaznaczyć należy, że alkohol jest raczej I czynnikiem pośrednio wpływającym na zachowanie niż bezpośrednią przyczyną prze- j stępstwa. Mając jednak na uwadze występowanie wysokiej korelacji między wiekiem rozpoczęcia picia alkoholu a późniejszą „karierą" przestępczą, trzeba podkreślić, że pro | filaktyka czynów kolidujących z prawem powinna obejmować kwestie ograniczenia dc-1 stepu do alkoholu przede wszystkim ludziom młodym. W przypadku bowiem sprawców | przestępstw, których wiek nie przekracza 25 lat, zmniejszony krytycyzm, wzrost agresywności, spowodowany spożyciem alkoholu stanowią praktycznie bezpośrednią przyczynę popełnienia przestępstwa. Z danych policji wynika, ze wśród ogólnej liczby osób podejrzanych o popełnienie przestępstw udział nietrzeźwych wahał się w ostatnich pięciu latach w granicach 20-25%. j 13 R. Walicki, Patologia społeczna w zakładzie pracy - wybrane problemy. Warszawa 1987. 14 T. Szymanowski, Młodzież wobec alkoholu. Warszawa 1990. 164 Niszczenie życia Lich latach nastąpi, także wzrost odsetka „ie.etn.eh Wg ^^^ „na znajdował, sie po spoż,ma napo,™ SfSS«^»-U* ^anym z szeregiem innych *J--^^^SS^23K -pogłębiającego się wykolejenia społecznego. W licznych oadan.ao p 77'^ZZltaSzShSTAkademii Medycznej w Szczecinie wyka- Badania prowadzone w Katedrze rsyuua ń 7abóistw miało bar- zaly np„ ze ponad 70% sprawców rozbojów i ponad 60% sp awc^ za^ dzo wczesny kontakt z alkoholem: picie rozpoczęli między 4 a 1? ^^ " tych ini-AnaHza wyników badań pozwala wyrazić przekonanie, ze w lat c°^°s^h ^przypuszczenia, ie joi w wieku okolo .4 M ..odzież w •L*•L* * ^Ltail^wtasne zachowania *^^^^S^CSl^ Żywszych danych F«*»LL*^*^ zetohó.izowan.e *jes, trze-pezUniwersytet Warszawsk, i Polską™L»^ ' nieformalnych - przeja- om najistotniejszym - po wagarach i przynależności uo g v ™ niedostosowania społecznego m'fćz''f>'n . „ ta „czra chwjU alkohollzmem «.. Dzieci z takich rodzin ^-^ t sic „ srodowiskach krymino-zagrożonych jest około 2 min uczniów y EUwa uczniów uważa *?»>Lgg^gSL« -* Mk«l podstawowych uznało pic.e za *«*»Jow jak, ^„„„mycln ij.Mza na tema, skutków nadużywanaalkoholt P sytu,cjach, takich Loio połowa młodych ludz, tw^mrzi^noze^J^------------- Na granicy życia i śmierci jak imieniny, urodziny czy prywatka, a 33% dopuszcza używanie alkoholu przez swoich rodziców. Pierwsze próby picia ma już za sobą w wieku 11 -16 lat aż 81 % chłopców i 71 % dziew- I czat. Wraz z wiekiem odsetek ten wzrasta do 88% wśród chłopców i 85% wśród dziew-1 czynek. Dla przeszło połowy badanej młodzieży picie ma charakter sporadyczny (rzadziej niż raz I w miesiącu). Kilka razy w tygodniu pije jednak około 6% uczniów klas szóstych i siód-1 mych, natomiast w pierwszych klasach szkół średnich już 15%. Młodzi ludzie najchętniej sięgają po piwo, rzadziej po wino. Mimo to aż 28% chłopców I i 11 % dziewcząt, a więc 1/5 uczniów, jak w szkole podstawowej przynajmniej raz byta I w stanie upojenia alkoholowego. Jak wynika z badań Instytutu Psychiatrii i Neurologii częste picie alkoholu dotyczy przede I wszystkim chłopców, szczególnie tych uczęszczających do szkół zawodowych. W ilości I „umiarkowanej" pije co trzeci uczeń, a nadużywa alkoholu 60% młodzieży z klas drugich I i 75% z klas trzecich. Socjologowie zauważają wzrost tendencji do picia nieumiarkowanego (nie mniej niżczte-B ry butelki piwa lub odpowiednia ilość innego trunku). W klasach drugich szkół zawodo-1 wych dotyczy to 23% młodzieży, w trzecich takich osób jest już dwa razy więcej. Wśród I absolwentów tych szkół 15% pije systematycznie, częściej niż co drugi dzień. W placówkach odwykowych dla osób uzależnionych od alkoholu leczy się w Polsce pra- wie 600 osób, które nie przekroczyły 19 lat. Pacjentów 20-29-letnich jest już 14tya I Przeważają w tych grupach mężczyźni (prawie 90%), częściej też leczeni są mieszkańcy! I miast niż wsi (stanowią oni 1/3 pacjentów). Na fakt bardzo wczesnych uwarunkowań rozwoju alkoholizmu wskazuje wiele danydl tak klinicznych, jak i empirycznych. Informacje takie możemy odnaleźć m.in. wZB mieszczonych poniżej relacjach dorosłych już ludzi alkoholików leczących się w Porad! niach Przeciwalkoholowych. Relacja nr 1 Nazywam się Adam, mam 37 lat. Urodziłem się w małym miasteczku na południu taM ju. Ukończyłem zasadniczą szkołę przyzakładową. Już w czasie nauki zawodu w zotiH dzie spotkałem się z codziennym piciem alkoholu przez pracowników, a w tej liczbie I również mojego ojca. Matka prowadziła dom, była osobą mocno wierzącą i alkoholuiĄ piła. Rodzeństwa nie posiadałem, więc zawsze byłem lepiej traktowany przez rodziców niż moi koledzy. Zawsze miałem pieniądze na rozrywki. Pech polegał na tym, że jedyną rozrywką w naszej miejscowości był klub. Tam zbierała się młodzież z całej miejscowości. Jedynym napojem, jaki sprzedawano, było tanie wino lub piwo. Starsi przynosili wódkę. W tym klubie organizowane były zabawy. Kończyły się one przeważnie bija- 166 Niszczenie życia tyką po pijanemu. Każdy uważał takie życie za normalne, a jeżeli ktoś zachowywał się inaczej, nie był tolerowany w towarzystwie swoich kolegów. Picie dużej ilości ałkoho-lubylo sprawą normalną i nikt tego nie nazywał problemem ałkohołizmu. Ludzi dziełi-losię na tych, co lubili wypić (dziś nazwałbym to alkoholizmem), i tych, co pili przy okazji. Kiedy ukończyłem 19 lat, poszedłem do wojska. Tam dopiero zobaczyłem, jak bardzo trudno mi wytrzymać bez częstego picia. Na początku byłem cały czas zdenerwowany iagresywny. Myślałem, że jest to normalne na początku służby. Na pierwszej przepustce upiłem się już w drodze do domu. Zatrzymał mnie patroł WSW, ukarano mnie aresztem. To był początek ciągłych kar za brak dyscypliny, a tak naprawdę, za opilstwo. Jak nie miałem pieniędzy na tani alkohol, to kradłem różne przedmioty i sprzedawałem tzw. młodemu wojsku. Po zakończeniu ZSW nie wróciłem do domu. Pracowałem dorywczo tylko tyle, ile potrzebowałem na ałkohoł i jakieś podstawowe potrzeby. Kiedy rozpoczął się stan wojenny, musiałem wrócić do domu i podjąć pracę w swoim zakładzie. Tu niesie nie zmieniło: pracowałem, piłem, kradłem itd. Matka bardzo ubolewała nad tym, Że tyle piję, ale mnie to już wcale nie obchodziło. W tym czasie zostawiła mnie moja dziewczyna. To było dla mnie strasznie przykre. Momentem oprzytomnienia była dla mnie śmierć matki, która wymusiła na mnie przed śmiercią to, że się zgłoszę na leczenie odwykowe. Obecnie przebywam w ośrodku lecząc się. Relacja nr 2 Nazywam się Robert, lat 32. Urodziłem się w Warszawie w rodzinie nauczycielskiej. Jestem absolwentem politechniki. Problem pijaństwa w dzieciństwie poznałem w sposób pośredni, gdyż moi rodzice nie pili alkoholu wcale. W bloku, w którym mieszkałem, ży-krodzina mojego kolegi z klasy. Ojciec tego kolegi był notorycznym alkoholikiem. Moi rodzice wielokrotnie interweniowali w czasie awantur rodzinnych, które często zdarzały się w domu mojego kołegi. W tym czasie o pijaństwie myśłałem z odrazą i wiele razy w rozmowach z moimi rodzicami wyrażałem zdziwienie nad uzależnieniem człowieka od alkoholu. W czasie studiów moja postawa wobec problemu nadmiernego spoży-mnia alkoholu uległa znacznej zmianie. Mieszkając w akademiku, wielokrotnie uczestniczyłem w imprezach suto zakrapianych ałkohołem. Traktowaliśmy to jako sposób odreagowania trudnych studiów oraz jako przejaw życia studenckiego. W tym czasie zauważyłem u siebie znacznie większą odporność na alkohol niż u moich rówieśników. Byłem znany z tego, że nawet duże ilości wypitego alkoholu nie powodowały u mnie takich negatywnych reakcji, jak u moich kolegów. Po zakończonych studiach udało mi się zatrudnić w doskonale prosperującej tzw. firmie połonijnej. Był to czas w Polsce przemian natury gospodarczej i nasza firma stawiana była jako wzór nowego rodzaju biznesu. Dzięki dobrej znajomości języka obcego, często brałem udział w spo- 167 Na granicy życia i śmierci tkaniach z kontrahentami. Znakomicie przydawała mi się moja umiejętność picia alb holu. Częste przyjęcia i oficjalne bankiety stały się z biegiem czasu tylko wymówką do codziennego picia. Żona przestała całkowicie tolerować ten stan. Największą tragei dla mnie by l fakt rozwiązania mojej firmy. Prawie z dnia na dzień pozostaliśmy środków do życia. Żona podjęła pracę, ale zarabiała zbyt mało, aby utrzymać całą n dzinę. Ja, pod pretekstem poszukiwania pracy, znikałem na całe dni z domu pijt z przygodnie poznanymi osobami. Na alkohol wyprzedawalem wszystko, co do tej pi udało mi się kupić do domu. Dorobek topiłem w alkoholu. Po kolejnych ciągach ah bólowych zrozumiałem, że sam nie poradzę sobie z moim problemem. Zgłosiłem się leczenie. Minęły dwa lata, nie piję. Nie wiem, ile jeszcze minie lat, zanim uwierzą w inni. Relacja nr 3 Nazywam się Marek, mam 26 lat. Pochodzę z robotniczej rodziny z dużego miasta. JM rodzice pili w domu dużo. Piło się przy wszystkich okazjach. Piła cała kamienica, wypadku w pracy ojciec przeszedł na rentę. Ja w tym czasie chodziłem do szkoły. względu na brak pieniędzy naukę przerwałem i zacząłem pracę jako uczeń w warsil cie samochodowym. Matka niedługo po wypadku ojca przeszła na emeryturę. Nas' sytuacja uległa pogorszeniu. Ojciec prawie cały czas był pijany. Matka dorabiała sp dążą alkoholu - w domu była tzw. meta. W moim miejscu pracy również spożywa dużo alkoholu -przeważnie wódki. Były to czasy, że do fachowca przychodziło z butelką. Najczęściej wypijało się na miejscu. W tym czasie ożeniłem się. Moja żona chodziła z podobnego środowiska do mojego. Picie alkoholu przez męża uznawała coś naturalnego. Niestety pity przeze mnie alkohol powodował u mnie agresję. Poc kowo były to bójki z przypadkowymi ludźmi, a następnie bicie żony, dziecka. Za tnę nie się nad rodziną byłem karany. Obecnie przebywam w ośrodku, gdzie leczę się.G bym wiedział, że alkoholizm jest chorobą wyleczalną, to może próbowałbym wcześ się leczyć. Relacja nr 4 Nazywam się Andrzej, lat 39. Wykształcenie średnie techniczne. Pochodzę Z duże miasta. Wychowałem się w rodzinie inteligenckiej. W moim rodzinnym domu alko piło się w wyjątkowych przypadkach. Pili tylko dorośli, dzieci w tym czasie nie ' dopuszczane do stołu. Pierwszy raz napiłem się alkoholu w pierwszej klasie s średniej z kolegami. Było to tanie wino. Fakt ten zataiłem przed rodzicami, ponie wiedziałem, że spotkałaby mnie za to kara. Z problemem alkoholizmu nie spotkałem osobiście w tamtych latach. Pamiętam, że picie mocnych alkoholi w dużych ilości 168 Niszczenie życia potępiałem. Zaraz po zakończeniu szkoły średniej ożeniłem się. Od tego czasu (mimo pomocy rodziny) mieliśmy kłopoty finansowe. Oprócz pracy musiałem ustawicznie dorabiać. Wtedy najlepszym sposobem na dodatkowe pieniądze był handel. Żona nie pracowała, wychowując dziecko. Moja dodatkowa praca była na tyle opłacalna, ze przestałem pracować w firmie państwowej. W moim nowym środowisku sporo piło się alkoholu, taki obowiązywał na bazarze styl. Pieniędzy w obrocie było sporo, więc było za co pić. Pretekstem do wypicia była udana transakcja, marna pogoda, imieniny kogoś łbazaru itp. Tak naprawdę, to tylko wąska grupa z nas piła już codziennie i niekoniecznie za swoje pieniądze. Początkowo ten stan byt tolerowany przez Żonę, a przed resztą rodziny zatajany. Po pewnym czasie interesy szły coraz gorzej, brak pieniędzy oraz brak perspektyw na lepsze życie powodowały u mnie chęć ucieczki od prawdziwego świata. Piłem bardzo dużo i było mi obojętne z kim i gdzie. W chwilach trzeźwości bałem się o utratę kontaktu z moimi najbliższymi. Wielokrotne rozmowy całej rodziny ze mną nie odnosiły właściwego skutku. Przerwy w piciu były coraz rzadsze. W końcu zdałem sobie sprawę z tego, ze jak nie przestanę pić, to stracę wszystko. Postanowiłem się leczyć. Obecnie nie piję od roku i pomimo trudnych chwil pracuję odzyskując powoli to, co straciłem: dom, rodzinę itd. Gdybym w porę uświadomił sobie, ie jestem alkoholikiem i nie panuję nad swoim nałogiem, być może wcześniej rozpocząłbym leczenie. Obecnie pomaga mi cała moja rodzina oraz znajomi i to jest dla mnie bardzo ważne. Relacja nr 5 Krzysztof- alkoholik. Urodziłem się w 1949 r. w Warszawie. Pochodzę z rodziny inteligenckiej. Lata mojego dzieciństwa wspominam bardzo dobrze aż do momentu urodzin siostry. Od tego czasu stałem się dzieckiem drugoplanowym, bardzo to przeżywałem. Mój pierwszy kontakt z alkoholem nastąpił na uroczystości Pierwszej Komunii. Zostałem poczęstowany przez ojca kieliszkiem wódki. Ten alkohol niezbyt mi smakował, ie bardzo mi to zaimponowało. Więcej kontaktu z alkoholem do końca szkoły podstawowej nie miałem. Całe moje zainteresowania skierowane były w stronę palenia papierosów, ten rodzaj używek mi wystarczył- Pierwszą klasę szkoły średniej zdałem na ocenach dobrych i bardzo dobrych. W drugiej klasie przejawiałem bardzo duże zainteresowanie hazardem. Przeważnie były to gry karciane-poker, oko itp. Wszystkie wydane przeznaczałem na papierosy, lekki alkohol oraz inne przyjemności, gdyż w tym czasie notorycznie uciekałem na wagary. Przez moje nałogi dwa razy nie zaliczyłem drugiej klasy. Za złe wyniki w nauce i nieobecności zostałem usunięty ze szkoły i otrzymałem tzw. wilczy bilet do szkół warszawskich. Przez miłicję załatwiono mi naukę w przyzakładowej szkole zawodowej, którą ukończyłem. Po odbyciu ZSW podjąłem pierwszą pracę zawodową. To był początek picia. Poznałem nowe towarzystwo, które 169 Nu j>!-a.n.i)da l imitrci Zdobywanie narkotyków i pieniędzy często się odbywa w drodze przemocy. Na porządku dziennym są napady rabunkowe na ulicach oraz kradzieże w sklepach. W środowisku I narkomanów nie są także rzadkością wzajemne wymuszenia i groźby. Wieloczynnikowa teoria mechanizmów uzależnień została opracowana przez W. K. van I Dijka45. Stan uzależnienia jest w niej rozpatrywany jako zespól zachowań koncentrują-1 cych się wokół środka odurzającego, od którego jest uzależniona dana osoba. Zaistnienie I pełnego uzależnienia następuje stopniowo, począwszy od fazy inicjacji (pierwszy kontakt I ze środkiem odurzającym) przez etap eksperymentowania (próby z różnymi substancja-1 mi), używanie intensywne (pojawiają się pierwsze wyraźne szkody w sferze somatycznej I i psychicznej) aż do zaistnienia pełnego uzależnienia. O uzależnieniu lekowym mówi się wtedy, gdy występują trzy podstawowe objawy: szko-1 dliwe konsekwencje dla jednostki, względna autonomiczność odurzania się oraz samo-1 wzmocnianie się uzależnienia. Ostatnia faza jest różna u różnych osób, a wynika tozodfl miennej struktury osobowości, kontekstu społecznego oraz specyfiki przyjmowanego I środka. Analizując czynniki etiologiczne uzależniania lekowego akcentuje się kilka podstawofl wych zmiennych. Należą do nich: farmakologiczne działanie leku (niektóre środki po-l siadają silną moc uzależniającą), czynniki psychiczne (zwłaszcza poczucie dyskomfortu I psychicznego, napięcie, podatność na frustracje, lęk itp.), społeczna akceptacja dla tycb I środków i ich używania oraz wpływy środowiskowe. Szczególnie ważną rolę patogeniczną przypisuje się tzw. błędnemu kołu. Błędne kotol jest rozumiane jako kołowy proces, w którym przyczyny wyzwalają określone skutki, I a te z kolei wtórnie wzmagają pierwotne przyczyny. W uzależnieniu lekowym wyróżnił się cztery takie błędne koła. 1) Błędne koło farmakologiczne polega na tym, że powtarzające się przyjmowanie środ« ka odurzającego powoduje zmiany w metabolizmie. Zmiany te mogą się manifestować w formie tolerancji (tzn. konieczności zwiększenia dawki dla osiągnięcia analogicznych I skutków) i zespołu abstynencyjnego (tzn. występowania szczególnie nieprzyjemnych ob-j jawów somatycznych i psychicznych po odstawieniu środka odurzającego). Obatezjal wiska w niektórych typach uzależnień powodują sięganie po kolejne dawki substancji I odurzającej. 2) Błędne koło funkcjonowania mózgu wiąże się z faktem, iż w niektórych przypadkach odurzanie się powoduje bezpośrednie zaburzenia w funkcjonowaniu mózgu, zwłaszcza w sferze jego funkcji integrujących i regulujących. Daje to w efekcie osłabienie siły ego, co z kolei redukuje autokontrolę jednostki i likwiduje zahamowania przez kontynuację odurzania się. 45 W. R. van Dijk, Complexity ofthe Dependence Problem, w: H. P. Praag (ed.): Biochemical andPharm cological Aspects of Dependence and Reports on Mańjuana Research. Harlem 1971. 196 Niszczenie życia 3)Błędne koło psychiczne dotyczy tego, że użycie leku powoduje zmiany w sferze psychicznej. Pojawia się w ich efekcie poczucie winy, wstyd i negatywne samopoczucie. Aby sobie z nimi poradzić, jednostka podejmuje kolejną intoksykację. Działania takie dokonuje się w myśl psychoanalitycznej zasady: dążenia do przyjemności i unikania nieprzyjemności. 4)Biedne koło społeczne opiera się na fakcie, że odurzanie się powoduje społeczne konsekwencje w formie dysfunkcji i dezorganizacji interakcji społecznych. Skutkiem ich jest odrzucenie i potępienie jednostki odurzającej się, która broni się przed tym, wchodząc w subkulturę lekową i kontynuując odurzanie się. Najbardziej złożony model uzależnienia lekowego zaproponowali G. J. Huba i P. M. Ben-tler46. Zakładają oni, iż uzależnienie jest wywoływane przez współdziałanie szeregu przyczyn wewnętrznych i zewnętrznych pozostających ze sobą w ścisłych interakcjach. Przyczyny te można zaklasyfikować w obrębie grup wpływów: biologicznych, interpersonalnych i socjokulturowych. W obszarze wpływów biologicznych autorzy wyróżniają: wpływy genetyczne oraz stan organizmu (tj. sprawność działania głównych systemów anatomicznych i fizjologicznych). Na pograniczu sfery biologicznej i interpersonalnej znajduje się „psychofizjologia", rozumiana jako te struktury fizjologiczne, które są związane ze stanem psychicznym jednostki. Obszar wpływów interpersonalnych obejmuje stan psychiczny jednostki oraz środki socjoekonomiczne. W zakresie stanu psychicznego dominującą rolę odgrywają cztery subsyste-my: poznawczy, działaniowy, osobowość i świadomość. „Styl poznawczy" jednostki obejmuje podzielność uwagi, pojemność pamięci i umiejętność organizacji materiału oraz sprawności intelektualne (rozumowanie, poziom procesów poznawczych). „Styl działaniowy" zawiera oddziaływanie zarówno pozytywne, jak i negatywne oraz akceptuje ich związki z poznawaniem, percepcją, świadomością i osobowością. Natomiast wśród wymiarów w „systemie osobowości", które są związane z odurzaniem się i jego alternatywami, autorzy wymieniają: nasilenie ekstrawersji i stopień przestrzegania norm, poziom przystosowania społecznego, buntowniczość, lęk i agresję, tendencje do poszukiwania wrażeń, poczucie autonomii oraz dezorganizację potrzeby osiągnięć. Drugą kategorię tego obszaru stanowią środki socjoekonomiczne, głównie możliwości finansowe jednostki, które może ona wykorzystać w celu zaspokajania potrzeb związanych z uzależnieniem lekowym. Obszar wpływów interpersonalnych obejmuje dwa podstawowe systemy: system podtrzymywania zażyłości i system wpływów społeczno-kulturowych, z pierwszym z nich mamy do czynienia wtedy, gdy jednostka ma rodzinę, przyjaciół lub inne osoby znaczące, które utrzymują z nią bliskie kontakty i które dają wsparcie w sytuacjach trudnych. «C J.Huba,P. M. Bentler, The Role ofPeer and Adult Modelsfor Drug Taking at Delijferent Stages kscence. „Journal of Youth and Adolescence" 1980, nr 9, s. 449-465. 197 tVa granicy życia i śmierci Natomiast drugi dostarcza trafnych, wartościowych modeli i wzmocnień dla różnych za-1 chowań, pozwalając doświadczać poczucia tożsamości i godności. Ostatni obszar, obszar wpływów socjokulturowych, zawiera cztery główne elementy:! oczekiwania społeczne, aprobatę społeczną, dostępność produktów i stresy środowisko-1 we. Oczekiwanie społeczne wiąże się bezpośrednio z rolami, jakie jednostka pełnij w grupie społecznej, i są one podstawą doznawania aprobaty lub dezaprobaty otoczenia. I Aprobata społeczna obejmuje takie czynniki jak prawa, wzmocnienia pozytywne i «¦ gatywne, rytuały społeczne, trendy, obowiązująca moralność, podstawowe wzorceza-1 chowań prospołecznych. Dostępność produktów nie stanowi przedmiotu bezpośrednie!! badań osób zainteresowanych narkomanią, a powinna, gdyż wpływa w sposób istotny™ sposób zachowania. Stresy środowiskowe budzą natomiast powszechne zainteresowaniem koncentrując się wokół zagadnień możliwości przewidywania ich wystąpienia i skutków, I kontrolowania ich wpływu oraz określania natury, wielkości i czasu trwania. Powyższe obszary i ich podsystemy są - zdaniem autorów - najważniejsze w wyjaśnianiu uH tury uzależnienia lekowego. Aby tego dokonać, konieczne jest określenie zakresu wzajeflł nych wpływów poszczególnych czynników na siebie. Wyjaśniać w ten sposób można-zdM niem autorów - wszystkie etapy odurzania się. Przyjmuje się, że inicjacja (zwłaszcza jeśli ma miejsce w okresie dojrzewania) wynika, przede wszystkim, z presji, jaką wywierają osotfl z grup rówieśniczych. System osobowości odgrywa w tym okresie mniejszą rolę, choć taldefl cechy jak ekstrawersja, skłonność do bycia przywódcą, dążenie do autonomii czy buntowi niczość mogą się realizować w formie używania środków odurzających. Wynika to z fakto, I że większość kultur traktuje narkotyzowanie się jako działalność atrakcyjną dla pewnej gra- I py młodych ludzi. Pozostałe zmienne odgrywają w tej fazie zdecydowanie mniejszą rolę.i Zwiększanie intensywności używania narkotyków wynika głównie z wypływającycli [ z odurzania się efektów wzmacniających, często wyłącznie o charakterze wyodrębnionym. Mogą one przyjmować formę np. łagodzenia poczucia presji społecznej wobec niw pożądanych zachowań, nasilenia aktywności życiowej, zmian stanu organizmu lub też upragnionych modyfikacji w sferze osobowości, działalności poznawczej, percepcyjnej ct.^ też. v*> systemie świadomości. Autorzy postulują również potrzebę wyraźnego zróżnicowania wczesnych okresów tego etapu od późnych. Wynika to z faktu, że we wczesnym okresie skutki odurzania się pi strzegane są najprawdopodobniej zawsze jako pożądane, albowiem wywołują zmiaM psychofizjologiczne o pozytywnym charakterze. Natomiast w późniejszym okresie,gdy pojawiają się zależności fizyczne i psychiczne, skutki odurzania się są tak nieprzyjemii dla jednostki, że mogą prowadzić do prób uwolnienia się od środków uzależniających. Ich dokuczliwość wynika z faktu, że efekty odurzania się występują bezpośrednio w sieni funkcjonalnej bez występującego dotychczas psychicznego pośrednictwa. Z. Zaborowski uważa, że badacze zjawiska narkomanii za mało uwagi poświęcali da tychczas w swych studiach procesom poznawczym i samoświadomości narkomana. Sze- 198 Niszczenie życia izej piszę na ten temat w artykule Narkomania - choroba samoświadomości („Problemy" 1989, nr 6). Wtoku rozwoju psychofizycznego człowiek kształtuje określony system przetwarzania informacji o własnej osobie, który określa się mianem samowiedzy, samoświadomości. Jednostka może informacje o własnej osobie (np. typu „jestem niski i słaby fizycznie") kodować i przetwarzać w sposób: I 1)subiektywny, personalny, na podstawie swych dotychczasowych doświadczeń poznawczych i emocjonalno-społecznych; 2)uspołeczniony, zobiektywizowany na podstawie norm i wiedzy społecznej; 3)obronny, związany z lękiem i zagrożeniem; 4)abstrakcyjny, którego podstawę stanowi myślenie analityczno-syntetyczne. W pierwszym przypadku mamy do czynienia z samoświadomością indywidualną, w drugim- z zewnętrzną, w trzecim - z obronną, w czwartym - z refleksyjną. Poszczególne formy samoświadomości oddziałują na siebie wzajemnie, np. samoświadomość zewnętrzna i refleksyjna hamuje samoświadomość indywidualną, a szczególnie obronną. Poszczególne formy kojarzą się z określonymi treściami, np. forma indywidualna z samooceną, poczuciem podmiotowości i kontroli otoczenia, forma zewnętrzna z obrazem własnych stosunków społecznych, roli i pozycji. Na strukturę samoświadomości oddziałuje ważny mechanizm osobowościowy, który określa się mianem sprawiedliwości wewnętrznej. Polega on na uczciwości wobec siebie, prawdomówności wewnętrznej i otwartości poznawczej. Sprawiedliwość wewnętrzna sprzyja trafnemu samopoznaniu i samookreśleniu, dostrzeganiu własnych błędów, słabych stron, ustalaniu równowagi między aspiracjami i planami a możliwościami. Struktura samoświadomości wspólnie ze sprawiedliwością wewnętrzną odgrywają węzłową rolę w sytuacjach decyzyjnych, zagrożeniach, relacjach interpersonalnych. U ludzi dobrze przystosowanych emocjonalnie i społecznie, wydajnie pracujących obserwuje się względną równowagę poszczególnych form samoświadomości; żadna z nich nie dominuje wyraźnie nad innymi i nie wpływa na nie hamująco (samoświadomość obronna, jakkolwiek może się pojawiać, nie oddziałuje silniej na inne formy). Sprawiedliwość wewnętrzna u osób przystosowanych jest znacznie rozwinięta. Do badania czterech form samoświadomości skonstruowano w Instytucie Kształcenia Nauczycieli 80-pytaniową skalę (standaryzowaną). Skala sprawiedliwości wewnętrznej, złożona z 22 pytań, znajduje się w toku standaryzacji. Nie ulega wątpliwości, że uzależnienie lekowe wywołuje rozległe zmiany w strukturze osobowości i samoświadomości jednostki. Badania nad świadomością narkomanów przeprowadzono w dwóch grupach: 17-osobowej grupie pacjentów szpitala w Garwolinie il6-osobowej grupie pacjentów Kliniki Psychiatrycznej w Warszawie. W pierwszej grupie było 13 mężczyzn i 4 kobiety, w wieku od 18 do 32 lat, przebywających w szpitalu od 199 Na granicy życia i śmierci miesiąca do 13 miesięcy. W drugiej grupie było 10 mężczyzn i 6 kobiet, w wieku od 18 do 31 lat, przebywającej w klinice od miesiąca do 8 miesięcy. Struktura samoświadomości w obu grupach przedstawiała się następująco (wyniki wyrażone są w skali 0-10 (10 oznacza wynik maksymalny) (tabela 1). Tabela 1. Struktura samoświadomości Grupy I 0 Z R SW I II 7,6 7,5 7,2 7,9 4,2 4,1 5,8 5,4 39 35,3 I - samoświadomość indywidualna, O - samoświadomość obronna, Z - samoświadomość zewnętrzna, R - samoświadomość refleksyjna, SW - sprawiedliwość wewnętrzna. Jak widać, narkomanów charakteryzuje wyższy niż przeciętny poziom samoświadomości indywidualnej i obronnej, niższy od średniej poziom samoświadomości zewnęti i przeciętny poziom świadomości samorefleksyjnej. Rozpiętość wyników (dyspersja] ła większa w zakresie dwóch ostatnich form świadomości. Można stąd wnioskować,że ogół narkomani są skoncentrowani na sobie personalnie, emocjonalnie, że przetw informacje o własnej osobie w sposób subiektywny oraz że informacje te wywołują i stany niezadowolenia. Od strony treściowej narkomani przejawiają niską sami i skłonności do autodeprecjacji. Sądzą oni ponadto, że nie mają kontroli nad swymi nościami i problemami. Samoświadomość zewnętrzna i refleksyjna jest u narkomani w związku ze znaczną autokoncentracją obniżona, niemniej zdarzają się jednostki zarówno o stosunkowo wysokich, jak i niskich wskaźnikach tych form samoświadomości; A więc, ogólnie biorąc, narkoman ma świadomość egocentryzowaną depresyjną i nid zrównoważoną wewnętrznie, dręczy go poczucie niższości oraz bezradność. Na strukturę samoświadomości oddziałuje, jak już wspominaliśmy, mechanizm sprawie-j dliwości wewnętrznej. U narkomanów wskaźnik sprawiedliwości plasuje się poniżej średniej, co wskazuje, że są oni w miarę niezakłamani wewnętrznie i uświadamiają sobie swoje niepowodzenia i braki osobowościowe. Nie ulega wątpliwości, że sprawiedliwości wewnętrzna może zaostrzać ujemną samoocenę, stymulować niepokój i nasilać samoświadomość obronną. Jest więc ona czynnikiem zaburzającym równowagę emocjonalnej Obserwuje się to szczególnie u osób o małej dojrzałości emocjonalnej i społecznej, a narkomani, jak wynika z badań psychospołecznych, należą często do grupy osób nieprzystosowanych i o zaburzeniach osobowościowych. Samoświadomościowa koncepcja narkomanii znajduje interesujące i ważne zastosowanie praktyczne. Nie ulega wątpliwości, że proces reedukacji i rewalidacji narkomanów po- 200 Niszczenie życia winien być zindywidualizowany i że należy się w nim liczyć ze strukturą osobowości i samoświadomości jednostki oraz z jej sytuacją rodzinną i społeczną. Niemniej jednak, generalnie biorąc, w procesie tym należy się starać „odciążyć" narkomanów od własnej osoby, zmniejszać ich egocentryzm i indywidualizm na rzecz formowania nowych konstruktywnych relacji ze społeczeństwem, m.in. przez włączenie najpierw do pracy samoobsługowej, a następnie do zawodowej. Ważną przesłanką pracy reedukacyjnej jest wciągniecie narkomanów do życia zespołowego i poddanie ich ocenie i kontroli opinii społecznej oraz nauczanie alternatywnych sposobów reagowania na trudności 0 motywach sięgnięcia po narkotyk i kontynuowania nałogu możemy dowiedzieć się z wywiadów z samymi narkomanami. Oto fragmenty niektórych. „(...) Myślę, że każdy może podać sto powodów, dlaczego bierze prochy, ale powód jest jeden-unikanie. Na pewno wiele osób mówiło ci już o niesamowitej percepcji, wrażeniach, doskonałym humorze. To wszystko dla mnie jest właściwie marginalne. Najważniejszy jest brak problemów, znikają jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Ogólna atmosfera sprzyja braniu, bo stało się to powszechne i na przykład w moim środowisku nie ma nikogo, kto nie miał doświadczenia z narkotykami. Chociażby z marihuaną ". „Boję się zmian, jakichkolwiek sytuacji, w których jestem zmuszony do podejmowania decyzji. Po haszyszu osiągam pewien constans, stałość doznań. Po amfetaminie z kolei mm przeświadczenie, że podjąłem słuszną decyzję, dokonałem słusznego wyboru. Właściwie nieważne, co się bierze, bo albo rzeczywistość znika, albo przestaje być pełna problemów. Wystarczy bodaj złudzenie, że się ma nad nią kontrołę. Wprawdzie branie na dłuższą metę wykańcza fizycznie, ale jakąś cenę trzeba za komfort psychiczny zapłacić". „Nie uważam, że jestem narkomanem, bo narkoman daje w żyłę i to heroinę. Otępiające. Ja wolę coś, co eliminuje stres i pobudza do myślenia. Jest to mój sposób na życie, mpewno lepszy niż alkohol, bo wódka powoduje agresję, a narkotyki nie. Szczególnie ci, co biorą LSD, to bardzo spokojni ludzie. W jakimś sensie są mądrzejsi od całej reszty ". »(...) Miałem taki okres, że dużo brałem, patrzyłem wtedy na świat oczami małego dzieckutobyło podstawą do głębszej obserwacji świata, bo dziecko jest ciekawe. Przeno- Hyótam, gdzie się chce być, nawet na Saharze czy w Ałpach, wraz z fizycznym odczuwaniem upału czy zimna. Kiedy w szkole nie mogłem wytrzymać, pękał mi łeb, przypa-lalemw szatni. Wpadałem w paranoję, bo miałem wrażenie, że nauczyciel, który patrzy namnie, wie, co jest grane, i zaraz będzie straszna jakaś granda". „Podbiem mojego brania nie jest dobra zabawa, ale przemyślenia, dociekania. Inaczej patrzyłem na ludzi, tak, jakbym nie miał ciała. Porównywałem obserwacje z różnych perspektyw. Mem wizje przekraczające te, które mieszczą się w granicach normalnej percepcji. Prze-mń w tych wizjach osiągałem dzięki muzyce. Teraz Wiem, że to wszystko było odskocznią^ hora w rzeczywistości nic absolutnie nie daje, niczego ze sobą nie niesie. Jesh ktoś potrafi mediach znaleźć siebie, określić swoją tożsamość, nigdy do świata złudzeń me wraca . 201 Na granicy życia i śmierci „(...) Biorę wszystko, co się da, ale heroiny nie. Dopiero, jak nie będę miał „kasy",ym zmę kompot, bo strasznie tani (7 tys. za cm). Koka jest dla tych, którzy mają kasę, ttm rzy się taka elitka, ale nie jakaś banalna. Ktoś, kto nigdy nie wziął - nie może zrozumieli ani siebie, ani niczego, co mu się zdarza. LSD uczy wyobraźni, chociaż odczuciaM bardzo subiektywne. Niektórych nie uczy niczego, biorą, żeby była „jazda ", komunibl ją się na poziomie półsłówek, wychwytują podteksty, komizmy sytuacyjne i te im vm starczą. Ja szukam czegoś, czego szukali Indianie, biorąc peyotl. Zbliżyć się do sedim do jakiejś prawdy absolutnej, nie czuć ani głodu, ani pragnienia, być tylko odczu*m niem, przeczuciem, intuicją. Nigdy się tego nie osiągnie tu, na Ziemi. Wyższy poziomi świadomości można osiągnąć tylko pod warunkiem, że zrezygnuje się z doczesności". I „(...) Po kokainie osiągam nirwanę. Nie trapi mnie nic, ani pieniądze, ani praca, anilcM czy jestem kochany, ani seks. Po prostu jestem i to najlepszy, jaki mogę być, idealnieio-pasowany do wymogów otoczenia, bystry. Wypełnia mnie poczucie jedności ze wszyst- I kim. Są to stany nieskończonej szczęśliwości i biorę po to, żeby do tej krainy mieć mię- j Niektórzy po to właśnie piją wódkę. Każdy ma swoje sposoby na to, żeby uciec od pro- I blemów i nudy. I chociaż to się wzajemnie wyklucza, jedno i drugie jest nie do zniesienia"-„(...) Trzeba brać coraz więcej. Jak pukniesz rano, to do 14.00 następnego dnia jem I na odlocie, tzn. nie wiesz, gdzie jesteś i co robisz, a cały czas na nogach. Fizyczniem czuję źle i dlatego muszę brać. Chciałbym się leczyć methadonem, żeby móc pracom Ale to już jak minie zima. Nie mogę zebrać myśli, trudno tak mówić o sobie na zawołanie'-,,(...) Narkotyki nauczyły mnie pokory i wyrozumiałości. Kiedyś ugryzł mnie kwas (UJj myślałem, że umieram. Czułem, że serce przestało bić i było to tak silne przeżycie! I nigdy tego nie zapomnę. W ogóle LSD jest bardzo związane ze śmiercią, jakąś takąĄ I styczną nicią. To mnie fascynuje i przeraża jednocześnie. Wobec śmierci doczesnepm bierny są niczym i dlatego warto jest rnieć świadomość jej bliskości. Kiedyś, pamiętni byłem na imprezie, na której chłopak wyskoczył przez okno. Po prostu, jakaś dziewom na nie chciała z nim zatańczyć. LSD stokrotnie wyolbrzymia pewne stany i dlatego tom wystarczyło. Boję się, że kiedyś i mnie to się może zdarzyć. Wprawdzie biorę tm z przyjaciółmi, to jest jakaś gwarancja bezpieczeństwa". „(...) Biorę kokainę, bo uwypukla coś, co we mnie genialne. LSD to bajeczka, cudnem tworki, koka daje życie zbliżone do realnego. Może to są tylko moje złudzenia, ale wolem dzieć świat przez pryzmat własnej perfekcji. Fatalnie jest przerwać branie. Świat stajefk nieznośny ze swoją jednostajnością, szarością, z bandami nieudaczników, których wszem napotykani. Kiedy nie ma koki są doły. Straszliwe doły, z których nie ma wyjścia, bagnofo ków i paranoi, tzw.flashbacków. A kiedy się znowu weźmie, wszystko ma nagle swojem sadnienie. Zaczynam rozumieć nawet spojrzenie kota,przypadkowe ruchy sprzedawczyń^ cokolwiek, na co bym bez kokainy nie zwrócił uwagi. Trzeba być bardzo silnym, żeby® znawszy raz swojej genialności, wrócić do rzeczywistości i codziennie walczyć o tozsamośŁ Mam dosyć walki o cokolwiek. Kiedy wezmę, staję się łagodny jak baranek, znajduję ftJ dy grunt i pewność siebie. To jest zbyt dobre, żeby powiedzieć stop, zresztą w imię czego?", 202 Niszczenie życiu .(,..) Jestem osobą dość depresyjną. Co najmniej raz na tydzień boję się być ze sobą somna sam. Dzięki temu, że palę haszysz nie mam takiej amplitudy nastrojów, mogąja-bś egzystować w szkole i w domu. Pozwala mi to także przetrwać podczas stresu. Mole wyłączyć się, kiedy rodzice robią mi awanturę, po prostu uciekam do swojego prywatnego świata. Gdybym umiał to robić bez pomocy narkotyków, nie brałbym ich ". .(...) Narkotyki pozwalają mi pełniej odbierać świat. Widzisz tę okładkę kasety? Banalna, prawda? Ale kiedy wezmę LSD zmienia się w cudowną krainę, pełną Witkacego iBoscha. Kolory są tak jaskrawe, że bolą oczy i wszystko jest wyraźne aż do bólu. Nie M szarości, nie ma problemów, nie trzeba mówić, żeby odbierać na tej samej fali. Osiągam dzięki takim stanom pełnię i świadomość jedności ze światem". ,/...) Amfetamina daje mi siłę do życia. Nie potrafię inaczej. Normalnie mało mówię, ale na speedzie mogę powiedzieć wszystko. Każde słowo jest przemyślane i pasuje do reszty.Tylko jak schodzi, to czuję się źle. To chyba odpowiedź, dlaczego biorę następną porcję. Zresztą, kogo to w ogóle obchodzi, jaki jestem. Ludzie mnie wolą po amfie. Uważają, że wtedy jestem «fajny». Mam generalnie wszystkiego dość". .(...) Chodzę do ostatniej klasy technikum. Biorę narkotyki najczęściej w szkole, żeby lekcje minęły szybciej. Myślę, że bez marihuany nie wytrzymałbym ośmiu godzin w szkole. Umarłbym chyba z nudów ". ,(...) Nie jestem uzależniony. Biorę, bo chcę się dobrze bawić na imprezie albo w szkole.Kiedy człowiek żyje na pełnym odlocie, to nie widzi tego, co go otacza. I bardzo dobrze, bo to parszywe. Poza tym narkotyki i wspólne branie bardzo łączy ludzi. Mamy mpólny cel i tematy do rozmowy, a to już bardzo dużo ". 4-) Nie chcę dużo mówić. Po prostu, mam kumpli, którzy to lubią, a ja ich lubię. Nie jestem uzależniony, ale chcę z tym skończyć. Jak się za długo bierze, to już nie ma żadnej przyjemności, jest nawyk. Nawet tzw. zmienione stany świadomości nie są odskocznią od rzeczywistości, jeśli stały się codziennością. Ta codzienność robi się z dnia na izień nie do zniesienia ". Narkotyki biogenne W cieniu uzależnienia od nowoczesnych, tzw. projektowanych bądź syntetycznych narkotyków (De-signerdrogen) prawie niezauważalnie rozwija się uzależnienie od substancji pochodzenia roślinnego, określanych mianem narkotyków zastępczych, nie objętych ustawami o środkach odurzających. Treść pojęcia „narkotyk" zmieniała się w ostatnich dekadach naszego wieku. Wcześniej wiązała się Z jego pochodzeniem i odnosiła do produktu roślinnego bądź zwierzęcego w postaci suchej (holend. droog - suchy), dziś wiąże się prawie wyłącznie z jego oddziaływaniem. 203 Na granicy życia i śmierci Niekonwencjonalne środki odurzające pochodzenia roślinnego (rzadziej zwierzęcego) należy określać mianem narkotyki biogenne (coraz częściej stosuje sieje w procesie zapobiegania narkomanii). Przedmiotem niniejszego artykułu są narkotyki roślinne, które w policyjnej działalności dochodzeniowo-wykrywczej są nazywane narkotykami zastępczymi. Niektóre z nich, uznawane za nowoczesny odpowiednik ziół średniowiecznych czarownic, przeżywają obecnie renesans. Należą do nich: bieluń dziędzierzawa (Datura stramonium), wilcza jagoda (Atropa belladonna), milin (Burgmansia suaveolens). Do tej grupy zalicza się też: muchomor czerwony (Amanita muscaria) i muchomor plamisty (Amanita pantherina) oraz inne grzyby, zwłaszcza z gatunku Psilocybe, Conocybe i Stro-pharia. Od początków lat dziewięćdziesiątych obserwuje się zmianę zainteresowań konsumpcyjnych osób uzależnionych; wyraźnie zwiększyło się zapotrzebowanie na narkotyki syntetyczne, głównie amfetaminę, a także na narkotyki biogenne. Są one przyjmowane w postaci naparów i innych ekstraktów ziołowych, przy czym traktuje się ich spożywanie jako nieszkodliwe i tym samym „ekologiczne". Zachętą do ich konsumpcji jest brak jej ustawowego zakazu. Ustawodawca niemiecki, nowelizując w 1998 r. ustawę o środkach odurzających, objął zakazem używania tylko niektóre narkotyki roślinne oraz grzyby zawierające psylocybinę i khat (Catha edulis), natomiast pominął te, których składnikiem jest skopolamina i hioscjamina. W przypadku używania narkotyków biogennych również istnieje niebezpieczeństwo przedawkowania, uzależnienia się, a przede wszystkim wystąpienia nie kontrolowanych skutków ubocznych. Częściej powodują one zatrucia niż wywołują stan podniecenia. Ponieważ zawartość składnika aktywnego w dziko rosnących roślinach zależy od miejsca ich występowania, czasu zbioru i składu genetycznego, konsument nie ma praktycznie żadnej kontroli nad skutkami przyjętej dawki narkotyku. Jego szkodliwe działanie nie zawsze jest następstwem zawartej w nim substancji wywołującej podniecenie, lecz często składników towarzyszących przygotowaniu narkotyku, których nie można wyeliminować. Dlatego zatrucia biogennymi narkotykami zdarzają się coraz częściej; rejestrują je zarówno statystyki wypadków, jak i statystyki kryminalne. W 1996 r. tylko w Hesji i Nadrenii-Palatynacie zanotowano 35 zatruć spowodowanych konsumpcją roślin w celu psychologicznej stymulacji. Badania przeprowadzone w klinice dla osób młodych uzależnionych wykazały, że 48% tychże osób przyjmowało sporadycznie bądź regularnie narkotyki biogenne, a 35% miało pełną wiedzę o ich zdobywaniu, konsumpcji lub przygotowywaniu. Spektrum działania omawianych roślin jest bardzo szerokie - od łagodnie uspokajającego aż do silnie psychostymulującego i halucynogennego. Oto najbardziej rozpowszechnione w ostatnim czasie narkotyki biogenne: 1. Bieluć dziędzierzawa - roślina zielna lub drzewiasta z rodziny psiankowatych; nazwę swoją wywodzi od barwy torebek nasiennych wyposażonych w liczne kolce, które w jesieni rozwijają się z białych (czasami fioletowych) lejkowatych kwiatów. Dawniej było to popularne ziele polne, dziś raczej występujące rzadko, ale dające się łatwo hodować z nasion. Przedmiotem zainteresowania konsumentów są właśnie nasiona - czarne i pomarszczone. Zawierają one (podobnie jak i inne części rośliny) alkaloidy, skopolaminę, atropinę i hioscjaminę, które wywołują halucynacje i podniecenie, natomiast w wypadku przedawkowania - zaburzenia psychiczne, a nawet zgon wskutek centralnego porażenia oddechu. Po konsumpcji bielunia młody człowiek doznał halucynacji - w czasie jazdy samochodem słyszał głosy dochodzące od strony zagłówka oraz widział czerwone kwiaty wyrastające ze świetlnej sygnalizacji drogowej. Stan ten trwał bardzo długo. 2. Milin - roślina spokrewniona botanicznie z bieluniem, mająca podobne spektrum oddziaływania. Jest krzewem; nazywa sieją rośliną kubłową z powodu wielkich, trąbokształtnych barwnych kwiatów. Właśnie z tych kwiatów i liści sporządza się herbatę. Niszczenie życia 3. Muchomor czerwony - grzyb trujący. Cieszy się wśród narkomanów coraz większą popularnością ze względu na obecność w nim „muscimolu". Powoduje on zawroty gtowy, odurzenie (zamroczenie świadomości) i dezorientację, później następuje utrata przytomności, śpiączka i zgon. Istnieją jeszcze grzyby Psilocybe (zwane magicznymi, czarodziejskimi), których aktywnym składnikiem jest psylocybina (objęta zakazem ustawowym), wywołująca halucynacje. Motywy przyjmowania narkotyków biogennych są rozmaite, a więc i środowisko konsumentów jest niejednolite. Jedną grupę stanowią młodociani próbujący tych narkotyków z ciekawości. Umożliwiają one przeżycie stanu pobudzenia, bez narażania się na ściganie karne. Do grupy tej należą również ci, którzy zażywali już cannabis lub ecstasy i chcieliby przeżyć inny rodzaj odurzenia, nie przechodząc na „twardsze" narkotyki. Inną grupę młodocianych konsumentów stanowią ci, którzy wcześniej używali marihuany, a teraz chcieliby „poszerzyć" świadomość i zdobyć „psychedeliczne doświadczenie w stanach granicznych". Konsumpcja najczęściej nie ogranicza się do przyjęcia narkotyku; wymaga ona stworzenia odpowiedniego nastroju (muzyka) i duchowego przygotowania się do przeżycia stanu pobudzenia. Ten krąg konsumentów lubi eksperymentować; czerpie informacje z czasopisma „Entheogene" („Boskie Rośliny") będącego „forum wymiany doświadczeń" oraz zawierającego dane o nowościach i ostrzeżenia przed tzw. „strasznymi podróżami". Na łamach tego pisma pojawiają się żądania legalizacji konsumpcji marihuany i „prawa do odurzania się". Coraz większego znaczenia - jako środek globalnej wymiany informacji o narkotykach biogennych - nabiera Internet. Kolejną grupę stanowią uzależnieni od „twardych" narkotyków, którzy narkotyki biogenne stosują zastępczo - gdy do złagodzenia symptomów głodu narkotycznego zabraknie narkotyku właściwego. Warto tu zaznaczyć, że nie zawsze od narkotyków biogennych oczekuje się halucynogennego działania; czasami są one używane ze względu na ich właściwości uspokajające. Konfiskata narkotyków biogennych następuje wyłącznie w związku z dochodzeniami w sprawach karnych, przeważnie w trakcie przeszukać u podejrzanych o naruszenie ustawy o środkach odurzających. Powody konfiskaty są następujące: -okoliczności sprawy wymagają dokładnej identyfikacji znalezionego materiału roślinnego, -materiał roślinny zostaje znaleziony w podejrzanych okolicznościach, -prowadzący dochodzenie chce być dokładny i zabezpiecza każdy znaleziony materiał roślinny. Prowadzący dochodzenie musi sprawdzić, czy zabezpieczony materiał roślinny: -służy do codziennego użytku (np. herbata, przyprawy, nasiona kwiatów), a zatem nie należy go traktować jako nadużywaną substancję biogenną, -jest z reguły używany codziennie, ale może być też nadużywany (np. herbata z szałwi, gałka musz-kilolowa, nasiona lejkówki), -jest nadużywany (np. nasiona bielunia dziędzierzawy), lecz nie jest objęty zakazem używania przez ustawę o środkach odurzających, -jest objęty zakazem używania przez ustawę o środkach odurzających. W większości przypadków prowadzący dochodzenie zadowala się wyjaśnieniem kwestii, czy wśród zabezpieczonych materiałów znajdują się rośliny objęte ustawowym zakazem. Doświadczony oficer nie będzie miał z tym trudności, gdyż zna wymienione w ustawie narkotyki, a ponadto w laboratorium znajdzie odpowiedni materiał porównawczy. Jednak takie ograniczenie celu dochodzenia może spowodować utratę ważnych informacji, co ilustruje następujący przypadek. Zachowanie zatrzymanego włamywacza do samochodu było osobliwe, choć nie można było tego wytłumaczyć spożyciem klasycznych narkotyków. Przeprowadzono zatem przeszukanie jego mieszkania. Zabezpieczono w nim wiele narkotyków roślinnych, nie objętych jednak ustawowym zakazem. Jeden z nich został zidentyfikowany jako powój południowoamerykański {Argyreia nervosa), za- Na granicy życia i śmierci wierający LSA, składnik czynny, spokrewniony z LSD. Właśnie jego przyjęcie wywołało te dziwne symptomy zaobserwowane u włamywacza. Należy pamiętać, że w centralnej placówce badawczej mogą być rejestrowane wyniki badań narkotyków pochodzące z całego kraju, zatem rezygnacja z przekazania informacji o pozornie nieistotnym materiale roślinnym może zaprzepaścić szanse wykrycia nowego, modnego narkotyku i utrudnić zebranie danych, choćby do celów prewencyjnych. Jest rzeczą oczywistą, że narkotykom biogennym powinno się poświęcać nie więcej, lecz i nie mniej uwagi niż wynika to z ich potencjalnie niebezpiecznego charakteru. Trudności kadrowe i finansowe policji często nie pozwalają zajmować się nimi tak, jak narkotykami klasycznymi. Poniższy przykład świadczy, że konieczna jest lepsza wymiana informacji między placówkami badawczymi a organami dochodzeniowymi. Przed kilku laty w dyskotekach handlowano brązowym proszkiem. Zakupili go tajni agenci, a po zbadaniu okazało się, że była to guarana, uzyskiwana z południowoamerykańskich lian (Paulinia cupana). Zawierała ona jako składnik aktywny kofeinę o bardzo dużym stężeniu. Zdarza się, że mimo dużego doświadczenia i najnowocześniejszej techniki analitycznej nie można zidentyfikować zabezpieczonej substancji. Dlatego przeszukania nie powinno się ograniczać do materiału roślinnego; należy także zwracać uwagę na literaturę znajdującą się w mieszkaniu podejrzanego- Chociaż na temat narkotyków roślinnych wydano dużo wartościowych opracowań (np. E. Teuscher, U. Lindequist, Biogenne trucizny, Warszawa 1994; R. E. Schultes, A. Hofmann, Rośliny bogów, Warszawa 1995; F. Lóhrer, Biogenne narkotyki, Warszawa 1997), nadal nie ma monografii poświęconej roślinom - potencjalnym narkotykom biogennym. Rozproszone w licznych podręcznikach informacje o roślinnych narkotykach, a zwłaszcza ich nie ujednolicone nazewnictwo, stały się bodźcem do zorganizowania banku danych. Zawiera on obecnie informacje o okoto \20 rodxajach rośYin; oprócz ich naukowych nazw wymienia się tam również nazwy pospolite, a także literaturę i najczęstsze sposoby przyjmowania roślinnych narkotyków. Wnioski płynące z tego artykułu są następujące: nie jest możliwe kontrolowanie używania narkotyków biogennych ze względu na ich ambiwalentne możliwości stosowania; nikomu nie zależy na „kryminalizacji" coraz większej liczby roślin; powinno się włączyć narkotyki roślinne do zakresu pracy dochodzeniowej i prewencyjnej, co wymaga lepszej wymiany informacji między instytucjami zajmującymi się problemem narkomanii. Źródło: Klaus Berkefeld, Frank Lóhrer, Biogene Drogen, „Kriminalistik"1998, z. 8-9. 3. Problem osób chorych na AIDS Narkomania pociąga za sobą jeszcze inną, groźniejszą, bo dotychczas nieuleczalną chfr I robę, gwałtownie rozszerzającą się na całym świecie - AIDS. AIDS jest chorobą zakaź-1 ną wywołaną przez wirusa HIV, który powoduje ciężkie zaburzenia w systemie odj nościowym prowadzące do różnych zakażeń drobnoustrojami lub do rozwoju różnych j nowotworów. 206 Niszczenie życia AIDSjest skrótem angielskiej nazwy choroby: Acguired ImmuneDefi -^ » -zespół nabytego upośledzenia odporności. W nazwie choroby P^tono, ^ ona nabyta. Dotychczas nie ma całkowitej pewności, skąd się ^^^^S Z wskazują na Afrykę jako pierwotne źródło wirusa HIV, który ™^^ pasiony uo Stanów Zjednoczonych i do innych krajów Europy. Tę ^^ envszy opisano wiosną w 1981 r. w USA. Juź w pierwszych latach W**^^ notowano tam 8 tys. przypadków, z tendencją do podwajania ***lL*» Z^iZ-m Wkrótce zaczęły napływać podobne raporty z wielu inny h kra^ kto- nfor^ Jaty o pojawieniu się AIDS i gwałtownym rozszerzaniu się te f™^™1™^ dobne do HIV wykryto u pewnych gatunków małp afrykańskich, s^^* ™L*L .centralna Afryka jest ojczyzną tej choroby. W Afryce Północnej ^^^^ „akrzadko, natomiast Zair i sąsiednie kraje są bardzo dotknięte tą «P^^a« te .min. warunki geograficzne i brak higieny. Drugim miejscem o wysokim^ku za rażenia jest wyspa Haiti - ulubione miejsce spędzania wakacji przez homoseksualistów SS, sekretarz generalny światowej Organizacji Zdrowia=) *LL tuacia sie pogarsza i AIDS, odok raKa, awmisuwai j ^ • „, i^ Waiarh uschyłku XX w. Według danych WHO zachorowania ^^ZZcZ^ U co najmniej 100 tys osób chorych choroba ta przybrała obraz rozwiniętego zespołu każonych zwiększy się dziesięciokrotnie. Zdaniem dr Mahlera je^ ka^trofa wotnao wymiarze globalnym, wobec której służba zdrowia stoi bezbronna W Stanach Zjednoczonych pierwsze przypadki AIDS odnotowano w1978 rod lipc 1981 , wprowadzono w całym kraju rejestrację zachorowań Na począt^M ^ popięcu latach od chwili odnotowania pierwszych przypadków, liczba zgł.zonych za Zowan wynosiła ok. 1000 przypadków. Po ^^^^^Z 3ch0rych.Bardzo szybko z^^^^^ 90% pacjentów było w wieku do 37 lat, narkomani oyn mc nachodziło zaledwie 7%. Dzieci chore na AIDS w 50% były ciemnoskóre. Około «* ^^° uodzm, w których jedno bądź obydwoje rodziców było narkoman, mi,a J^hoJ* dzieci uprzednio otrzymywało transfuzje krwi. W USA notuje się ostatnio rocznie od do 20 tys. zachorowań. "ZaCz.Cekiera. op.cir., Lublin 1992. 207 No granica tycia i śmierci Tabela 2. Liczba zakażonych i chorych na AIDS na świecie (1997 r.) Region świata Zakażenia HIV i chorzy na AIDS Afryka Subsaharyjska Afryka Północna i Bliski Wschód Ameryka Północna Ameryka Łacińska Europa Zachodnia Europa Wschodnia i Azja Środkowa Azja Południowo-Wschodnia Azja Wschodnia i Oceania Australia i Nowa Zelandia 20 800 000 210000 860 000 1 300 000 530 000 150 000 6 000 000 440 000 12 000 Źródło: Raport o światowej epidemii HIY/AIDS. UNAIDS i WHO, grudzień 1997. Centers for DiseaseCon-troi and Prevention 1997. Śmiertelność chorych na AIDS jest niezwykle wysoka: pierwsze amerykańskie bad wykazały, że 16% umarło w ciągu trzech miesięcy od postawienia diagnozy, 23% - po ściu miesiącach, 35% - w ciągu roku, 57% - po dwóch latach, po trzech latach - 81%. wyższe dane wskazują, że choroba po dłuższym czasie jest śmiertelna w 100% przypadki W Polsce pierwszy przypadek zachorowania na AIDS zanotowano w 1986 r. Dotyczył Polaka, który po wielu latach pobytu w USA powrócił do kraju. Jego choroba była tak awansowana, że po kilku tygodniach zmarł. Pod koniec 1987 r. odnotowano już 28 padków AIDS. Większość stanowili homoseksualiści oraz chorzy na hemofilię i prosi tutki. W 1989 r. w środkach masowego przekazu poinformowano o 400 zanotowan; przypadkach, o 523 zaś do końca października 1989 r. W marcu 1987 r. została utwoi Rada do Spraw AIDS przy ministrze zdrowia i opieki społecznej. Wykonywanie badań stowych powierzono Państwowemu Zakładowi Higieny, Instytutowi Hematologii oi Instytutowi Wenerologii. W najbardziej zagrożonych grupach prowadzone są badania obecność przeciwciał. W USA - jak podaje dr Frydman - na 200 tys. narkomani w Nowym Jorku 50% było zarażonych wirusem HIV. Dynamizm epidemii wzrósłz5 do 40% w ciągu pięciu lat (1981-1986). W Amsterdamie w ciągu jednego roku (1988) zanotowano wzrost zakażeń o 30%. Ni 7 tys. narkomanów wstrzykujących różne substancje 30% było zarażonych wirusemHIV.j W ramach profilaktyki rozdaje się w tym mieście ok. 700 tys. strzykawek za zwrotem zużytych. W mieście i w parkach uruchomione są punkty wymiany strzykawek. W Szwajcarii odnotowano 20 tys. nosicieli wirusa HIV. W Anglii od 1981 r. zidentyfri kowano 2600 przypadków AIDS i ponad 11 tys. nosicieli wirusa HIV, przeważnie ho* moseksualistów. 208 Niszczenie życia NaSiowacji odnotowano 130 przypadków, na Węgrzech do 1989 r. - 30. Polska zajmu-;szóste miejsce wśród krajów Europy Wschodniej pod względem zachorowań na AIDS -6przypadków na 100 tys. mieszkańców. Współczynniki dla innych krajów wynoszą: dlab. Jugosławii - 91, Czechosłowacji - 27, Węgier - 26, b. NRD - 14, Francji 12, b.ZSRR-7. Bułgarii -3. Na24chorych w Polsce w 1989 r. 20 przypadków dotyczyło Polaków, którzy zarazili się w kraju, a cztery osoby przyjechały z zagranicy. Najmłodszy pacjent miał 18 lat, najstarszy-powyżej 50. Mężczyzn było 23 (96%) i jedna kobieta (4%). Najbardziej zagrożone regiony to Warszawa, Katowice, Gdańsk, Wrocław. W Polsce oraz w innych krajach obserwuje się dynamikę zjawiska, liczba zakażonych co kilka miesięcy potraja się. W jednym z więzień u 14 osób odnotowano wirusa HIV. Tych więźniów zwolniono ze względu na możliwość zarażenia innych oraz na brak odpowiednich warunków leczenia. Ryzyko zarażenia w więzieniu jest bardzo duże poprzez tatuowanie się więźniów, samookaleczenia czy kaleczenie się wzajemne, homoseksualizm itp. W Polsce wprowadzono obligatoryjne badania dla homoseksualistów, narkomanów ikrwiodawców. Dotychczasowe badania wykazały bardzo dużą śmiertelność wśród zarażonych. Drobnoustrojem wywołującym AIDS jest wirus zwany HIV - wirus ludzkiego upośledzenia odporności. Poprzednie nazwy tego wirusa LAV/HTL-III zostały wprowadzone przez jego odkrywców Francuzów: dr Montagniera oraz współpracowników (LAV -Lymphadenopathy Associated Virus) i Amerykanów: dr Galio i współpracowników (HTLV-III: Humań TLymphotropic Virus). Pierwsi wyizolowali wirusa w 1983 r., dru- (dzy-w 1984 r. Obydwa wirusy są do siebie bardzo podobne, chociaż niezupełnie identyczne. Obecnie tego rodzaju wirusów wykryto już kilkadziesiąt rodzajów. Stąd też bierze się pewna trudność w poszukiwaniu właściwej szczepionki i jej stosowaniu. HIV należy do grupy retrowirusów. Ich szczególną cechą jest posiadanie specjalnego enzymu, który umożliwia w zakażonej komórce przekazywanie informacji genetycznej w kierunku od RN A do DNA. Retrowirusy poznano stosunkowo niedawno. Mają one właściwości wnikania do limfocytów o symbolu T (od słowa Thymus - grasica), są to więc limfocyty zależne od grasicy. HTLV-I i HTLV-II powodują rozmnażanie się tych limfocytów T i prowadzą do rozwoju pewnych nowotworów układu chłonnego. Odkrycie tych retrowirusów ma bardzo duże znaczenie dla poznania podłoża chorób nowotworowych. Wyizolowanie HIV należy uznać za przełomowy moment w badaniach AIDS, ponieważ umożliwiało ono opracowanie testów służących do wykrywania przeciwciał wirusa HIV, a więc diagnozowanie osób zakażonych. HIV wyizolowano z krwi, płynu mózgowo-rdzeniowego, nasienia i śliny chorych na AIDS. Jaka jest jego odporność na środki dezynfekcyjne? HIV nie jest wirusem o szczególnie dużej odporności. Można go unieszkodliwić o wiele łatwiej niż wirusa B - powodującego zapalenie wątroby. Tak więc powszechnie stoso- 209 Na granicy życia i śmierci wane środki dezynfekcyjne mogą unieszkodliwić wirusa (sterylizacja, chlorowe środH dezynfekcyjne stosowane w służbie zdrowia). Wirus ginie w temperaturze ok. 60°Cp4 upływie 10 minut. AIDS nie jest więc zaraźliwy w kontaktach życia codziennego,ala jest ryzyko w kontaktach krwi, w kontaktach seksualnych, poprzez strzykawkę i inne. AIDS jest poważnym stanem chorobowym. Organizm zostaje zaatakowany gwałtownyił obniżeniem odporności na określone infekcje oraz złośliwym nowotworem, zwanymkM posis sarkoma, który nie atakuje osób mających normalnie funkcjonujący mechaniał obronny w organizmie. Mechanizm obronny organizmu to skomplikowana współpracal różnych ciałek krwi. Ta obniżona obronność organizmu nie jest wrodzona, ale nabyta-1 acąuired. Im słabsza jest infekcja, tym mniej wiadomo o przyszłym przebiegu choroby. Dopien podczas ostatniego roku trwania choroby można stwierdzić obecność wirusa u danej osoł by. Z tych osób, które zostały zarażone, ale nie wykazują żadnych symptomów, naw prawdopodobniej mały procent zapadnie na AIDS. Spośród tych, którzy mają powiękfl szone gruczoły oraz symptomy obniżonej odporności, ryzyko zapadnięcia na AIDS w ciągu dwóch lat wynosi 10-20%. Z osób chorych jedynie 20% po okresie dwóch lat było jeszcze przy życiu. Dotychczas«¦ udało się wynaleźć skutecznego środka przeciw AIDS, dlatego tak ważna jest profilak-1 tyka. Długi czas między zarażeniem i symptomami -jeżeli takie w ogóle się pojawiają-sta-1 nowi duże ryzyko, iż nosiciele choroby, nie odczuwający żadnych objawów, mogązanl żać osoby zdrowe przez kontakty seksualne, oddawanie krwi czy używanie tych samych I strzykawek. Ryzyko zarażenia występuje podczas nakłuwania skóry, przekłuwania uszu robienia tatuażu, wykonywania akupunktury oraz w czasie zabiegów kosmetycznycli i leczenia dentystycznego. Według opinii amerykańskiego eksperta Thomasa Murraya istnieją cztery kategorie problemów etycznych związanych z AIDS48: 1) moralna odpowiedzialność pracowników służby zdrowia, 2) moralna odpowiedzialność badaczy, 3) moralna odpowiedzialność chorych, 4) moralna odpowiedzialność społeczeństwa. Ad 1) Znaczna większość lekarzy i pielęgniarek w USA, działając zgodnie z etyką lekarską i przysięgą Hipokratesa, podjęła się pielęgnowania i leczenia chorych na AIDS. Część personelu nie wykazała jednak poświęcenia, część również odmówiła opieki nad tymi chorymi. 48 Za Cz. Cekiera, op. cit. 210 Niszczenie życia ności w zbieraniu danych osobistych o chorych, o ich kontaktach, ponieważ chorzy boją się przekazywać pewne dane ze względu na możliwość dyskryminacji. Ad 3) AIDS stał się moralnym wyzwaniem dla homoseksualistów. Dla wielu lekarzy, socjologów, polityków czy duchownych AIDS stanowi namacalny dowód, że „rewolucja seksualna pożera własne dzieci", a dla niektórych fanatyków religijnych jest dowodem istnienia „kary Bożej" przywołującej do wstrzemięźliwości. Jest faktem, że każdy człowiek jest odpowiedzialny za własne życie i zdrowie i ma moralny obowiązek zapobiegania chorobie i jej rozszerzaniu się. Ad4) Społeczeństwo powinno nieść pomoc chorym na AIDS, a przede wszystkim chronić innych przed epidemią tej choroby. Jest jednak nie do przyjęcia, aby pracownicy służby zdrowia odmawiali pielęgnowania chorego z uwagi na możliwość zakażenia. Jak wykazują dotychczasowe obserwacje, wirus HIV pojawiał się najczęściej: u mężczyzn,którzy w 1979 r. lub później mieli kontakty homoseksualne, u partnerek tych mężczyzn, u narkomanów używających tych samych strzykawek oraz ich partnerów seksualnych, u chorych na hemofilię (zainfekowanych podczas transfuzji - 1-2%), u osób z Haiti i krajów afrykańskich oraz ich partnerów seksualnych, u prostytutek oraz ich klientów. W Polsce problem AIDS to przede wszystkim problem narkomanii. Doznania osób, narkomanów, które dowiedziały się o fakcie bycia nosicielem choroby przedstawione są w ośmiu poniżej zaprezentowanych wypowiedziach. Szersze tło i wszechstronne uwarunkowania rozpoczęcia narkotyzowania się i w konsekwencji zarażenia się wirusem HIV zawarte są w 8 wypowiedziach i 3 rozmowach przeprowadzonych z wybranymi narkomanami. Wypowiedź nr 1 Wojtek, lat 30 - „ (...) Że jestem nosicielem wirusa dowiedziałem się będąc w więzieniu. Siedziałem za produkcję i handel narkotyków. Przeżyłem koszmar. W kryminale bytem Otpetnie zdyskryminowany, nie jadłem ze wszystkimi, nie wychodziłem na spacery, nawinie dostałem przepustki na pogrzeb ojca. Mieszkałem w izolatce, bez możliwości odezwania się do kogokolwiek. Dano mi książki. O AIDS. Myślałem, że zwariuję. Niedawno okazało się, że wymagam leczenia klinicznego, dlatego jestem tutaj. Prawdopodobnie wyjdę za tydzień. Mam do odsiedzenia jeszcze 1,5 roku, ale nie wiem, czy nie dostanę odroczenia wyroku, nie wiem też, czy nie wrócę do ćpania. Boję się tego. Trudno meć jakiekolwiek plany, jeśli w nieokreślonym bliżej czasie czeka mnie powrót do kryminału, kiedy nie mogę wrócić do własnego miasta, ponieważ gazety opisały mnie jako strasznego kryminalistę i nie dostanę pracy, bo wszyscy mnie znają. Zresztą w tym artykule było napisane, że prawdopodobnie nie żyję. Żona prosiła mnie, żebym jej nie odwiedzał, bo córka będzie tęsknić, płakać. Mógłbym się przenieść do innego miasta, ale 211 Na granicy życia i śmierci do tego potrzeba czasu. Ja go nie mam. 2, 3 lata życia to mało. Za mało. Marzenia? tkać kogoś, z kim mógłbym szczęśliwie przeżyć czas, który mi jeszcze został". Wypowiedź nr 2 Jarek lat 26 - „(...) Ćpałem od piętnastego roku życia. Na początku z ciekawości, Z głupoty. Zorientowałem się, że jestem uzależniony, kiedy moje zasady, ideały, nia przestały być dla mnie ważne. Zaczęła się wałka, ale wiedziałem, że sam niep łam. W ośrodku odwykowym dowiedziałem się, że jestem nosicielem. Pierwsza Czy nie zaraziłem żony. Okazało się, że nie i to było najważniejsze. Od czterech lat biorę, ale wiem, że narkoman nigdy nie może być pewien, że do tego nie wróci. PI Wyjść jak najszybciej ze szpitala, podjąć pracę, być szczęśliwym z żoną i dwuletnią reczką. Nigdy nie miałem styczności z osobami nie należącymi do mojej rodziny,' wiedziałyby, że jestem nosicielem. Myślę, że każde społeczeństwo odtrąca tych,kt się wyróżniają, ale mnie to do tej pory nie spotkało. To, że jestem optymistą zaw czam różnym splotom okoliczności, a przede wszystkim sobie. Cieszę się, że w wiednim momencie wiedziałem, kiedy skończyć z grzaniem i z tego, że nigdy nie lubi ćpunów i nie przebywałem w ich otoczeniu cały czas. Zawsze mnie odrzucali idlat tylko z nimi ćpałem, a resztę czasu spędzałem z żoną i przyjaciółmi. Do jakiejkoi zmiany życia trzeba mieć silną motywację. Jaja mam". Wypowiedź nr 3 Adam, lat 21 - „(...) Od roku jestem nosicielem, zaraziłem się przez przypadek, nie tak zupełnie. Brałem kompot dopiero drugi raz. „Przyjaciele" nie powiedzieli o tym, że są chorzy. Nie chcieli? Bali się? Może nie przewidzieli. Nie chcę ich już dy więcej zobaczyć. Wiem też, że nikogo nie chcę zarazić. To zbyt duża kara. Moiejei w tej mojej chorobie jakiś ukryty sens, może tak miało się stać; rozmowy z ks. Arkaim szem przekonują mnie o tym. Na chwilę. Myślę teraz o jednym -jak przeżyć życie najlĄ piej, najpełniej i nie wiem, czy nie jest za późno, czego teraz od siebie i od ludzi mom oczekiwać. Dryfuję gdzieś, taki baudelaire 'owski statek ze mnie. Czytałeś Barroum sa? Ten to miał szczęście. Wtedy narkomani mieli dobrą passę (śmiech), czasy bytym kies przychylniejsze. Same narkotyki nie alienowaly tak bardzo człowieka. DzieciKvtm ty, lata sześćdziesiąte, ludzie jakby trochę się przyzwyczaili. To choroba umieściłam na bocznym torze, wszystko dzieje się mimo nas i obok nas. Wiele rzeczy przestało wiij już dotyczyć. Jestem samotny, chociaż nie na codzień, ale gdzieś w środku. Chciałbn kogoś za to obwinie i nie mam kogo. Chyba tylko siebie ". 212 Niszczenie życia Wypowiedź nr 4 Stefan,lat37 - „(...) Mam dom, rodzinę, którą bardzo kocham, jestem nosicielem od Iktijakoś sobie z tym radzę. Lepiej lub gorzej. Najlepiej to samemu ze sobą przegryźć, fyunyśleć. Miałem ostatnio dużo zmartwień, bo żona była w ciąży, też jest nosicielką, lnie miała gdzie urodzić dziecka. Dwa miesiące szukaliśmy szpitala. Dziecko mamy Nowe i to jest chyba moje największe szczęście. Wiem, że muszę żyć jak najdłużej. Ogromny problem jest za to z lekarzami, wprawdzie mamy swoją przychodnię na Woli, ieniech się przytrafi ostry ból zęba w obcym mieście -jeżeli siódmy dentysta odmówi pomocy, ósmemu się powie, że boli ząb, niczego nie dodając. Sami się o to proszą. Wiem, mflgf zrozumieć, że się boją, ale chyba lekarz zdawał sobie sprawę z ryzyka, wybierając ńizawód. Nasze panie w przychodni mają wprawdzie maski, gumowe rękawiczki, ałe przyjmują od lat i czują się świetnie. Dużą podporą w rozumieniu ludzi jest dla mnie ks. Arkadiusz Nowak. Przyjeżdża do nas z Piastowa i rozmawiamy o wszystkim, żartujemy, dyskutujemy, szukamy odpowiedzi na wiele pytań i jest jakoś tak, że kiedy on jest, to te odpowiedzi się znajdują. Jestem szczęśliwy, że mogłem poznać tego człowieka". Wypowiedź nr 5 Piotr, lat 33 - „(...) Do domu w Konstancinie przychodzą ci, którzy już nie potrzebują ry-prustosowanego w Piastowie. Jest tu miejsce dla ośmiu osób - rządzimy się sami, sa- j m sprzątamy, gotujemy, robimy zakupy. Mamy się tu przygotować do samodzielnego życia,przyzwyczaić o dbanie o zdrowie, regularnego odżywiania. Nie wolno nam grzać [narkotyki) i pić. Jeśli ktoś nie chce podporządkować się tym regułom, nie musi tu być. \ Co tydzień przyjeżdża do nas pani doktor. Wtedy urządzamy tzw. „wieczorki szczerości".Mówimy o wszystkim - począwszy od biegunki, a na myślach samobójczych skończywszy. Co jakiś czas musimy odpowiadać sobie na pytanie - dlaczego akurat mnie to spotkało? Prowokujemy się nawzajem, żeby wylądować agresję, bo wiele jej przez tyłam zdąży się zebrać, wiele nowych wątpliwości zdąży nadejść. Mam żonę, którą bar-kokocham. Kiedy dowiedziałem się, że jestem chory na AIDS, uważałem, że powinni- \ imysię rozstać. Wspólne życie zwiększa prawdopodobieństwo jej zachorowania. Tutaj Kiymy się przezwyciężać wątpliwości, walczyć z nimi, walcząc jednocześnie o swoje miejsce w społeczeństwie, bo jesteśmy normalnymi ludźmi i wśród takich ludzi mamy prawo żyć. Chcę pracować i utrzymywać rodzinę tak długo, jak będę mógł". Wypowiedź nr 6 Andrzej, lat 35 - ,,(...) Kiedy przestałem grzać, musiałem nauczyć się inaczej odbierać świat. Dopiero po jakimś czasie widziałem, że trawa jest zielona, śnieg biały. Zacząłem 213 Na granicy życia i śmierci wszystko odkrywać na nowo. Kiedy jest się w ciągu, rzeczywistość umyka, pozostcM niezauważona, bo zbyt absorbująca jest ta złudna, krótkotrwała nirwana, apotemchM zdobycia nowej działki. Tylko „złoty strzał" wydawał mi się wtedy jednym sensownynt rozwiązaniem. Teraz widzę, że jest ich o wiełe więcej. To poczucie wzmaga jeszcM obecność ludzi, którzy czują to samo, takie same przeżywają załamania i niepokojlM Chociaż świat zaczął dla mnie istnieć, trudno przestać myśleć o grzaniu. SzczegóinitM kiedy przychodzi chandra. To, że nie jesieni tu sam, stanowi dla mnie ogromną motm wację do normalnego życia. Wprawdzie ludzie w Konstancinie są do nas przyjaźnie nM stawieniu (kiedy zepsuła się pompa, nikt nie odmówił nam wody, czasami jakaśpctM przyniesie ciasto, ktoś przyjdzie i po prostu porozmawiamy o czymkolwiek, to bojesft reakcji ludzi z małego miasta). Oni też się boją i dlatego są okrutni. Jeden z moichwM jomych, też nosicieli, został zaszczuty przez swoje otoczenie - sąsiadów, kolegów zprt I cy. Popełnił samobójstwo. Wielu z nas to robi, ale o tym się nie mówi. Nie chciałbym żeby ktoś oprócz żony wiedział o mojej chorobie". Wypowiedź nr 7 Grzegorz, lat 25 - „ (...) Kiedy dowiedziałem się, że jestem nosicielem, byłem po narko- I tykach i jeszcze długo to do mnie nie docierało, aż dotarto i przeżyłem wielki kryzys.ltM oślep szukałem jakiegoś rozwiązania, pomogli mi rodzice i znalazłem się w Piastowie. Trudno powiedzieć, czy pogodziłem się z chorobą, bo z tym nigdy się nie pogodzę. Myślę, że już nikogo w życiu nie uda mi się spotkać, że nie zdążę. W Piastowie obowiązuje abstynencja seksualna od pewnego czasu, ponieważ łączenie się w pary, poczucie bliskości drugiej osoby mobilizowało do opuszczania ośrodka, a to zawsze wiązałosi( z powrotem do starego trybu życia, do ćpania. Często też „złotym strzałem ". Narkoman zawsze znajdzie argument, wytłumaczenie, żeby wrócić do czegoś, z czym wydaje się.żt skończył. Mam nadzieję, że będę wyjątkiem. Chciałbym jeszcze przeżyć coś pięknego, ale, jeśli poznam zdrową kobietę, wiem, że nie mógłbym z nią być, zresztą jaka kobieta chciałaby żyć z chorym na AIDS. Chyba tylko z litości". Wypowiedź nr 8 Filip, lat 28 - „(...) Z domu rodzinnego wyszedłem bardzo szybko. Ojciec ma kupę szmalu, więc wyłożył mi trochę gotówki, żeby rozkręcić jakiś biznes. Lewe interesy, dziewczyny, narkotyki - dla osiemnastoletniego chłopaka, to życie jak w raju, zwłaszcza ji się jest na swoim. Kiedyś idąc do szpitala robiłem sobie badania. Okazało się, że mam plus. To, że jestem chory, tak mną wstrząsnęło, że chciałem rzucić się z okna (nigdy nie dawałem sobie w żyłę, więc „złoty strzał" odpadał). Przeszedłem wszystkie przychodnie. Kiedy wyszedłem, czułem się strasznie wyalienowany, jednak szybko znaleźli si( 214 Niszczenie życia mjomi od kielicha, później od kwasu i amfy. Wszystko wróciło do „normy , rozumiesz iecoś mi w tym nie pasowało. Było zbyt inaczej, niż przedtem. Powoli przejrzałem na ^.Zmądrzałem. Teraz, głupio brzmi, ale żałuję. Gdybym mógł jeszcze raz zacząć od mtku, inaczej bym to wszystko ułożył. Poważniej - wtedy był tylko śmiech. Nie mam mwet pretensji do społeczeństwa o stosunek do nas - tych „innych . Rozmowa nr 1 .-Mm na imię Jurek. Mieszkam w Łodzi, skończyłem 34 lata. Jestem narkomanem. -Mozępowiesz, jak to się stało, że zacząłeś brać narkotyki i wPadłf™nał°f?. -Biorę już trzynaście lat, polską heroinę - kompot. Zaczęło się w 1979 r. Moj starszy kat mai kolegów narkomanów, ale sam nie brał. Kiedyś w noc sylwestrową niemia-km dokąd iść. Brat wziął mnie ze sobą i wtedy lepiej poznałem jego kolegów, ale dopiero za pół roku - w sezonie - wziąłem pierwszy raz. Wcześniej interesował mnie tyl- ioalkohol. , , . , . . ., »•-, -Co Cię skłoniło do wzięcia narkotyku po raz pierwszy? Widziałeś, jak żyją ci ludzie - twoi koledzy-Wiedziałeś, że branie to nic dobrego. -Niepodobało mi się choćby to, jak „łapią figury po ćpaniu", ałe mimo to ciągnęło mie. Chciałem sprawdzić na sobie, jaki jest skutek po wzięciu. Przestrzegano mnie, ze .padnę w nałóg, że będę na głodzie, ale mnie to nie zrażało. Myślałem, ze wezmę raz i na tym się skończy. Kiedyś jednak wyjechaliśmy na wakacje w czasie sezonu , iii iprzez cały czas było branie. przez caiy czas oyiu vi ume. Mówi się, że ten pierwszy raz spowodowany jest ciekawością, złym stanem psychicznym albo jakąś depresją. Jak było u Ciebie? -Tanim wziąłem pierwszy raz miałem trochę kłopotów w domu: z rodzicami, w pracy ildziewczyną. Dopiero teraz doszedłem do tego, że właśnie to mogło być przyczyną zażycia narkotyku po raz pierwszy. Podstawowym motywem chyba była jednak ciekawość. -Czy w tym trudnym okresie miałeś jakichś przyjaciół? Takich, których zwykle nazywa się pozytywnymi, z którymi można by na przykład pogadać o swoich kłopotach? -Wdomu nie miałem oparcia uczuciowego ze strony rodziców. Ojciec był alkoholikiem, matka bardziej interesowała się braćmi: najstarszym, a jeszcze bardziej najmłodszym. la jestem średni i właściwie byłem pozostawiony sam sobie. W życiu w ogóle nie miałem przyjaciół: Jeśli już, to takich z marginesu. Oni mnie najszybciej zaakceptowali. Mmi mogłem pić i ćpać. Mam duże trudności z wchodzeniem do nowego środowiska, ipoznawaniem nowych ludzi. Dopiero niedawno, po pewnych przemyśleniach, doszedłem do wniosku, że moim problemem jest lęk przed ludźmi i to, czy zostanę przez nich zaakceptowany. 215 Na granicy życia i śmierci - Przez trzynaście lat trwałeś w narkomanii. Czy mógłbyś w skrócie powiedzieć,n\ wyglądało Twoje życie? - Teraz wydaje mi się, że całe te trzynaście lat to czas stracony. Konsekwencje tego li I rozpadająca się rodzina, niezrozumienie i odrzucenie przez ludzi- Kradzieże i więziom I Widziałem, jak staczam się coraz niżej, na dno. - Czy próbowałeś coś robić, jakoś zatrzymać się i wyzwolić? - Tak, próbowałem. Nawet kilka razy, ale zawsze brakowało mi samozaparcia. ByliltM dzie, którzy chcieli mi nawet pomóc, w rodzinie. Z jednej strony - chciałem wyjść iwA togu, a z drugiej - ten nałóg coś mi dawał. Byłem nieśmiały, nieoczytany, ukoriczyknl zaledwie szkolę zawodową. Narkotyk dawał mi pewne bezpieczeństwo na zewnątrz, uh-1 twiał kontakt z ludźmi. By to dużo mniej problemów. Do wszystkiego podchodziłem ml luzie. - Czyli narkotyk wypierał tę świadomość, że nie jesteś kochany, że nie jesteś zaakcep-l towany, że boisz się ludzi? - Tak, to nie było wtedy ważne. Świat stawał się bardziej otwarty, a mnie było łatwiej. - Gdyby wtedy pojawili się ludzie, którzy daliby Ci odczuć, że Cię akceptują, że chąd I pomóc, czy to by coś zmieniło? - Spotkałem się z pomocą ludzi. Byli tacy, którzy mnie akceptowali, którzy wierzyli wm że mogę stać się normalnym człowiekiem. Wtedy bardziej chciało mi się rzucićnarlm tyki. Czułem się podbudowany. Jednak większość społeczeństwa patrzy na narkomam pod jednym kątem - nic z niego nie było i nie będzie. Wtedy taki człowiek nie wiiiM szans i celu dalszego życia, nawet po pewnych próbach leczenia. - Czyli wracamy do starej zasady - autentyczna miłość rodziców i pomocna dłońnuM gą zrobić więcej niż ucisk, prześladowanie czy odrzucenie? - Oczywiście, jest to bardzo ważne, by człowiek taki, jak ja, mógł znaleźć wsparciti w najbliższych. - Jesteś również nosicielem wirusa HIV. Jak żyjesz ze świadomością tego faktu? - Jestem nosicielem od około trzech lat. I w jakiś sposób zaakceptowałem to w sobii. I Dlatego muszę żyć tak a nie inaczej; przestrzegać reguły, aby innych nie zarazić. NapM czątku spotykały mnie pewne trudności, przykrości ze strony służby zdrowia. To moie I w jakiś sposób mnie załamało. - Pod koniec ubiegłego roku opuściłem ośrodek w Grzmiącej, pełen dobrych postanM wień i nadziei. Jak to się stało, że znalazłeś się w Piastowie? - Po leczeniu nastąpiła u mnie przerwa w abstynencji. Po prostu, po dwóch miesiącach po wyjściu z ośrodka, ponieważ miałem problemy ze znalezieniem jakiejkolwm pracy - znowu zacząłem pić. Drugą przyczyną było pogorszenie się stanu zdrowiam lęk, że może się u mnie rozwinąć pełnoobjawowy AIDS. Wtedy zacząłem brać. Po badaniach okazało się, że to nie AIDS, a „tylko" gruźlica pluć. Dużo paliłem, jadłem taĄ regularnie. 216 Niszczenie życia •lak obecnie widzisz swoje perspektywy? Jaki masz cel życiowy? -Chcę godnie przeżyć to darowane mi życie. Nie wymagam wiele. Nie myślę o zatoże-mrodziny, czy by mieć dzieci. Nie wiem, ile tego życia mam przed sobą, ale chcę żyć lodnie, w miarę normalnie funkcjonować. Umiem cieszyć się tym życiem. Dużo czytam -nadrabiam zaległości. Pozbyłem się też swojej nieśmiałości. W miarę możliwości pracuje,czy to na terenie ośrodka, czy na zewnątrz. Chcę czuć się potrzebny. •To jest bardzo ważne - czuć się potrzebnym, wiedzieć, że jesteś w społeczeństwie zaakceptowanym. To poczucie z pewnością pomoże Ci w przezwyciężeniu wszelkich kry-tjsów.Dziękuję Ci za rozmowę". Rozmowa nr 2 „-Mam na imię Andrzej, skończyłem 24 lata. -Kiedy byłem tutaj poprzednim razem, byłeś nowicjuszem. Dziś widzę, że jesteś już meszkańcem stałym. Czy możesz powiedzieć, kim jesteś? -Ukończyłem szkołę podstawową, a potem uczyłem się grać. Tak więc jestem muzykiem, gram jazz. •lak to się stało, co było przyczyną, że znalazłeś się w Piastowie? -Byłem narkomanem i zaraziłem się wirusem HIV przez strzykawkę, przez igłę. W tej chwilijestem nosicielem. Jestem tutaj, by się wyleczyć z narkomanii. Bo przecież mam lHe mieszkać, mam swój dom. -Jakie byty początki Twego brania? -Byk to w szkole podstawowej. Zmieniano rejony szkolne. W nowej szkole znalazłem ^klasie kolegę, którego dwóch starszych braci było narkomanami. On zacząłpodkra-łaćim narkotyki. Obydwaj sprzedawaliśmy je znajomym. Później sami zaczęliśmy cho-itjćna wagary, spotykaliśmy się z grupami narkomanów. Chcieliśmy spróbować i my. hien ze starszych narkomanów podał nam „kompot". I tak się zaczęło. Miałem wtedy liczy 13 lat. Ten kolega miesiąc temu miał pogrzeb-przedawkował. A ja przyjechałem tutaj. -kle nie jest to Twój pierwszy ośrodek? -Nie.Trzy lata temu rozpocząłem leczenie w MONAR-ze. Opuściłem go w zeszłym ro-\h,ale w tym roku znowu powróciłem do nałogu. Życie „na zewnątrz" jest bardzo trud-u.Noga mi się powinęła i znowu wpadłem. Nie mogłem sobie poradzić. Bo narkomanio taka choroba, z której nie można się wyleczyć, tylko zaleczyć. Trzeba być bardzo ostrożnym. -Czyli musisz wciąż pamiętać o tym, że jesteś narkomanem? -Tak. Nawet nie można sobie pozwolić na piwo — bo to jest zguba. Ja w ten sposób się lubiłem. Jest się nałogowcem, niestety, do końca życia. 217 Na granicy tycia i śmierci - Pozwól, że jeszcze wrócimy do początku Twego brania. Pierwsza przyczyna to ciekawość, ale czy prócz tego jeszcze były jakieś inne? Mówiłeś o piciu. Ale widzę, że nerwowo wyłamujesz pałce - czy byłeś nieśmiały? Miałeś kłopoty w nawiązywaniu taktu z ludźmi? - Właśnie tak. A po wzięciu dawki każdy problem życiowy łatwiej było mi załatwić. była jakaś moja ucieczka przed tremą, lękiem. Dopóki tego „ sposobu " nie znałem, koś sobie radziłem. Niekiedy „na odwagę " wypiłem sobie. Ale później, po wzięciu kotyku czułem, że odnajduję siebie, wraca mi pewność. Dopiero wtedy czułem się wiekiem, człowiekiem normalnym. Choć tak naprawdę normalnym się nie jest. Ja nak tak się czułem. Potrafiłem rozmawiać. A w tej chwili mam tu w ośrodku znowu kłopoty z moją nieśmiałością. - Ale przecież grasz, interesujesz się muzyką, jazzem. Z pewnością na ten temat mo wiele opowiedzieć. W pokojach widzę sprzęt audio, są kasety. Czy nie dałoby się w' od tego nawiązać rozmowę? - Kłopot jest w tym, że mieszkańcy słuchają rocka, heavy-metalu, rapu itd. A ja koc. jazz- - Właściwie wszystkie te rodzaje muzyki mają swoje korzenie w jazzie. I o tym c mógłbyś porozmawiać? - Chyba tak. Spróbuję. - Takie znalezienie „swojego " tematu, swojego miejsca będzie Ci pomocne w uwo. niu się z nieśmiałości i nałogu. - Dziękuję za radę. - Wróćmy jednak do Twego stanięcia na krawędzi życia i śmierci. - Dlaczego zacząłem brać - właściwie nie wiem. Ten pierwszy raz to była cieką jak już powiedziałem, ale także była to namowa. Nie spodziewałem się tego, że się leżnię. Bo po pierwszym razie spodobało mi się i brałem przez jakieś pół roku, nie jąc sobie sprawy, że już jestem uzależniony. Bo miałem to przez pierwszy okres od legi - za darmo. Później obaj upadaliśmy coraz bardziej. Z człowieka zrobiła się słownie szmata: straciłem uczucia, zaczęło się wynoszenie z domu różnych rzeczy narkotyki. Kolega zrobił się bardzo chytry -już mi za darmo nie dawał. Musiałem płacić bardzo dużo pieniędzy. - Zatem przyczyną brania u Ciebie była ciekawość i namowa kolegi oraz nieśmi w nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich. Ale jest jeszcze coś, prawda? - Tak. Otóż jestem najmłodszy z rodzeństwa. Byłem rozpieszczony. Rodzice żyli w paracji, ojca nie było w domu, nie czułem więc „męskiej ręki" nad sobą, a mama wszystko mi pozwalała. Tylko mnie. Innych trzymała krótko. I to wykorzystywałem, chcę za to winić mamy, ale może i ten luz w domu stał się przyczyną tego, kim jestem t - Kiedy dowiedziałeś się, że jesteś nosicielem wirusa HIV? - Trzy lata temu, w 1989 r. 218 Niszczenie życia -Mabyła Twoja reakcja? -Ipoczątku nie mogłem w to uwierzyć. Byłem wtedy w ośrodku MONAR-u zaledwie I mesiąc, w nowicjacie. Nie chciałem tej myśli dopuścić do siebie. Uciekłem z ośrodka, tknastępnego dnia wróciłem. Nie złamałem abstynencji narkotycznej. Napiłem się tyl-i bwdki - chciałem jakoś zapomnieć o tym. Ale, kiedy zobaczyłem to „życie po pijaku ", fowiedziałem sobie, że to nic nie da, że muszę wracać do ośrodka i brać to całe życie na \iieiwo. Bo inaczej, gdy wrócę do nałogu - to sam siebie zabiję. Później zacząłem się itym godzić. Gdy wyszedłem na zewnątrz, po skończonym pobycie w MONAR-ze, włamie całkiem zapomniałem o tym. Po prostu, ta wiadomość nie dociera do człowieka, bo jestem cały, nic mnie nie bołi. Można powiedzieć, że jestem zdrowy, silny i nie ma I oczym myśleć. Ale w kontaktach z ludźmi, na przykład z dziewczyną, gdzieś tam w mó-ąulampka się czerwona zapalała, żeby nikogo nie zarazić. Tylko w takich sytuacjach sobie przypominałem, że pewne sprawy są dla mnie zakazane czy zabronione. -Czyli jednak wciąż była i jest u Ciebie samokontrola? -Oczywiście. Nawet kiedy mieszkałem w domu, uważałem, żeby, powiedzmy, w łazien-\ cenie zostawić szczoteczki do zębów, żeby nikomu nie zaszkodzić. I nigdy się w tym nie ąubilem. Wielu ludzi tego, niestety, nie robi. Mnie to szokuje. -A może teraz coś powiedz o przyszłości. -0 przyszłości? - Tak, bo przecież w tej chwili jest to życie jakoś Tobie darowane. Jesteś właściwie lirowy, na ile można powiedzieć o zdrowiu. Jak więc chciałbyś przeżyć, jak zaplanować tenczas? Na ile, oczywiście, jest to możliwe. -Tutaj, będąc na razie, żyję z dnia na dzień. I nie wiem, co ze mną będzie. To są najcięższe chwile w życiu. Ale gdy się jakoś otrząsnę, chciałbym móc grać w jakimś dobrym Hubie jazzowym. Znam wielu muzyków, ale w Warszawie jeszcze nigdy nie byłem na bncercie. Chcę zarabiać właśnie w ten sposób, a myśl, że może się u mnie rozwinąć UDS w ogóle do mnie nie dociera. Poza tym jestem katolikiem, chodzę na mszę św. Wiem, że jeśli nawet umrę, to nadal będę. Jeśli już, to martwię się o mamę, o rodzeństwo.Co prawda, przychodzą takie dołki psychiczne. Wtedy zjawia się myśl o śmierci. He szybko wraca mi optymizm, dobrze się czuję i wiem, że będę żył. I jakoś to nie dociera do mnie. Nie może dotrzeć. Może to właśnie pozwała mi przeżyć owe wzloty i upadki. -Zpewnością. Zatem życzę Ci tej radości, optymizmu i wielu wspaniałych motywów 'flizowych. Bo dzięki temu przełamiesz wszelkie kryzysy. -Dziękuję, choć HIV to jest mój najmniejszy problem. To właściwie problem innych luki. Mój problem - to jak mówiłem - zdobycie umiejętności nawiązywania kontaktów lludźmi, pokonania tego wewnętrznego bloku. Jeśli pozbędę się tego, wtedy będę mógł kbrze żyć. Bo tą sprawą mogę się zamartwiać i wtedy przyjdzie dołek i mogę wrócić do bagna. Czego bym już nie chciał w życiu po raz trzeci przechodzić. Bo to jest straszne ". 219 Na granicy życia i śmierci Rozmowa nr 3 - Jestem Jacek, mam lat 40. - Jak długo tu jesteś? - Pamiętam dokładnie -od 4 maja tego roku, czyli prawie pięć miesięcy. - A przedtem? - Brałem cały czas. I to jest mój pierwszy ośrodek. - Kim jesteś? - To trzeba zacząć od bardzo dawna. Maturę zrobiłem w 1970 r. A tak w ogóle tojesti narkomanem i biorę od dwudziestu pięciu łat. - Czyli zacząłeś w wieku 15 lat? - Tak. W pierwszej klasie szkoły średniej. A wracając do tego, kim jestem. Po matm zacząłem pracować jako elektronik, czyli miałem zupełnie dobrą pracę. Podobałam się. Ale również bratem. Najpierw tak „dla sportu ". Kiedy jednak wciągnąłem się, tom miast rzucić branie - rzuciłem pracę. - Czy jakieś układy z ludźmi Ci nie odpowiadały? - Nie, ja miałem wspaniałe kontakty z ludźmi w pracy. Wiedzieli, że jestem hippistĘ chodziłem z długimi włosami. Kłopotem było samo branie: albo zaspałem, alboĄ miałem narkotyku, bytem na głodzie, to poszedłem szukać czegoś. I tak to się skonem ło. Cały czas właściwie biorę. Miałem, co prawda, krótkie przerwy, dwa - trzy miesą ce. Kilka razy mnie zamykali, bo przecież w latach 70. nie było jeszcze „kompotu" M ła morfina, syntetyki: dołargan, docontral, dromolan itp., a nigdy nie brałem żadim prochów. 1 może dlatego tak długo żyję i jakoś funkcjonuję. Tylko tyle, że do tej por/m już prawie zębów nie mam. A nie czuję jakichś skutków ubocznych. To chyba dlategoM cały czas opiaty brałem, żadnych prochów, „napędzaczy ". Kiedy więc w latach 70.Ą czynałem brać, to morfiny nie mogłem sobie kupić, bo była za droga. Najpierw więcm szowało się recepty, potem były włamania do aptek i szpitali. Za to siedziałem dwalm ta. I to był mój najdłuższy okres abstynencji. Teraz jestem tutaj - nie biorę, zupełnie nih przymusowo i jestem z tego zadowolony. Ale gdy siedziałem, to Uczyłem dni, żem wyjdę, to „tak sobie zagrzeję, że zdechnę ". - Niestety tak bywa, że wielu ludzi przedawkowało i zmarło. - Tak, bardzo dużo moich znajomych już nie ma. - Pozwól, że jeszcze wrócę do tych początków. Dlaczego wziąłeś ten pierwszy raz? - Z ciekawości to raz, a dwa, że była taka moda. Ja byłem hippisem, nosiłem dhęk włosy, kolorowe ubrania, wisiorki, naszyjniki. A poza tym, tak jak chyba zawsze sim czy na -poprzez odurzenie narkotyczne jakoś inaczej widzi się ten świat, jest się barią pewnym siebie. A ci normalni ludzie, to co oni tam wiedzą. - Czyli byty u Ciebie jakieś wewnętrzne „zacięcia", bloki psychiczne, stresy i branie > koś Cię rozluźniało. A może byłeś nieśmiały? 220 Niszczenie życia -Oj, tak! towidzisz, z moich rozmów wynika, że nieśmiałość i ciekawość są tu ze sobą powiązane. -llmnie nie wiem, co było pierwsze, ale chyba najpierw nieśmiałość, a później ciekawić.Ale interesująca sprawa to, że byłem nieśmiały, to ja tak siebie widziałem. Wszyscy mkół twierdzili, że mam jakiś znakomity dar kontaktu. To jest dziwne, ale chyba wystarało subiektywne przekonanie, że właśnie ja sądzę, iż nie daję sobie rady, a nie to, co in-ństjdzą.Ale trudności z nawiązywaniem kontaktów z obcymi ludźmi miałem rzeczywiście, tłuszcza jeśli musiałem coś załatwić. Jakieś sprawy urzędowe. Łatwiej było mi na grun-wttowarzyskim nawiązać rozmowę, czy cokolwiek załatwić dla kogoś, wykłócić się. -Skąd ja to znam? Ja też taki jestem. Nie jestem nieśmiały, ale nie lubię załatwiać cze-pblwiekdla siebie. A czy jakieś domowe, rodzinne problemy nie były jakimś kolejnym Micem do brania? Ucieczką w narkotyk? •knieje takie przekonanie, że jak rodzina rozbita, to jest ryzyko, że można zacząć brać Cypić. U mnie rzeczywiście rodzina była rozbita, ale nie było żadnych kłótni, żadnych itmntur.Bytem z matką, jednak miałem kontakty z ojcem. Czasem utrudnione, copraw- \kale miałem. Nie, to nie przez matkę. Raczej sam ojciec był niedostępny, matka zaś łuskałaby" mnie na śmierć. -Czyżbyś byt najmłodszym? •k jestem jedynakiem. -W'tym też coś jest. To też jest jakiś symptom, ale to inni mogliby badać. •Mimo wszystko w genach coś jest, bo ojciec - co prawda nie był narkomanem -pił wdzo dużo. I dlatego mama rozwiodła się z nim. Zatem u mnie jakieś skłonności mo-i)rzeczywiście być. 'To wcale nie znaczy, że musiałeś być alkoholikiem czy narkomanem, ale stało się. kkrodzice zareagowali wtedy, gdy dowiedzieli się, że bierzesz? ! -Ojciec negatywnie. Dziwię się temu. Może dlatego, że założył wtedy drugą rodzinę, małdrugiego syna, tak że zupełnie się zmienił. Jego reakcja mnie śmieszyła, bo kiedyś tytaki sam jak ja, a teraz zionął nienawiścią. Może nie do mnie, ałe do tego, co robię. %Moie dlatego, że w Tobie widział jakby odbicie samego siebie? -Może właśnie dlatego. A mama, może to też było z jej strony złe podejście, ale potraktowała mnie jak chorego i powtarzała: „Jacek lecz się! Jacek przestań brać" Nie robiła awantur, żadnych scen z wyganianiem z domu. Chyba że kogoś z moich znajomych zobaczyła w mieszkaniu, kto był w takim stanie jak ja, to wtedy wpadała w szał. I Mbyło tylko w stosunku do innych osób. Jeśli chodzi o mnie - zawsze był to stosunek matczyny, opiekuńczy: ja jestem chory i trzeba mi pomóc. -Czyłi u mamy dominowała miłość i ta nadzieja, że może z tego wyjdziesz? -Tak, bo prawdopodobnie mama myślała w ten sposób, iż nawet, gdyby mnie wygoniła, to wcale by mnie to nie zmobilizowało do podjęcia leczenia, tylko jeszcze bardziej bym się stoczył. 221 Na granicy życia i śmierci - Oczywiście, bo przecież w każdej sytuacji miłość, ciepło, zaakceptowanie, wkażĄ razie przyjęcie może o wiele więcej pomóc, aniżeli nienawiść czy chłód, albo wręcz rzucenie, wrogość. - Prawdopodobnie właśnie zamknięcie drzwi przede mną spowodowałoby, żeposzedll na całość. Boja nigdy nie brałem tak, żeby się „zwalić", zamroczyć. Tylko takie dawki, by -powiedzmy - dobrze funkcjonować, żeby czuć się dobrze, a nie śpiąco, żeby nie piać, nie leżeć gdzieś tam. Zawsze się śmiałem z takich. Mówiłem, że jeśli chcą sięprzei to niech łykną kilka tabletek luminalu i będą mieli ten sam skutek. - Może dlatego zaprzeczasz temu, o czym czytałem, że maksymalny wiek czynnego komana to 30-32 lata. A Ty masz już 40. Jak wynika z naszej rozmowy - rodziny nie łożyłeś, prawda ? - Nie. Zawsze przeszkadzało mi branie. Nigdy nie chciałem mieć narkomanki za bo wiedziałem po znajomych, że to „kanał" straszny. A gdy poznałem jakąś dziem nę normalną, to przez miesiąc, dwa, albo i pól roku było normalnie. Potem ona ła: „wybieraj-ja albo ćpanie". Ja wybierałem to drugie. - Czyli była już na dodatek słaba wola? - Wyraźnie słaba wola. - Teraz jesteś tutaj, pracując, przez te pięć miesięcy. - Kilka dni pracowałem na zewnątrz, teraz tylko przy domu. Ale dobrze, że jest mo; wośćpracy, bo to pomaga stać się w miarę normalnym. -1 jak widzę, nie chodzi tu o pilnowanie ze strony osób opiekujących się, personelu stawia się na samokontrolę, na samowychowanie? - Tak, i to mi się podoba. Bo - niestety - w MONAR-ze, gdzie bardzo pilnują, ludzieĄ prawda, przez te dwa lata nie biorą, ale gdy czas pobytu tam mija, często powracają dom logu. Tutaj jest wprawdzie większy odsiew, większa selekcja naturalna, ale tojestnormś ne -jak w życiu. Tutaj jest zdrowsza podstawa do wyrwania się z narkomanii. - Zaufanie do człowieka, do jego decyzji? - Oczywiście, bo to, że mnie zaufano, zobowiązuje, żeby nie robić jakichś głupich „m merów". - Zatem sytuacja, że wszyscy jesteśmy dorośli i tak jesteśmy traktowani, a niejakdziedl - Jeśli ja nawalę, to wiadomo -ponoszę konsekwencje. Po prostu, taki jestem, ii jest ktoś mi zaufa, to nawet, jeśli mam chęć coś „wykręcić", to jakoś jest mi głupio. - Czyli, Że - z jednej strony - miłość matki, jej zaufanie oraz zaufanie łudzi prowadm cych ten ośrodek, owa świadomość obdarzenia Ciebie zaufaniem, którego nie chcd stracić, jest taką liną ratunkową? - Czasami coś większego zdarzyło się, ale z domu nigdy nic na sprzedaż nie wynioslen Czasami coś ginęło, ale wtedy gdy ktoś był u mnie. Wolałem pójść, poprosili o pieniądze - miałem dużo znajomych, więc miałem wiele możliwości. Już ostateciś, wolałem ukraść gdzieś, ale nie z domu. Inaczej nie potrafiłbym. Sam bym się źle cml 222 Niszczenie życia -Toteż jest taka ważna nić, która w miarę trzymała Cię na powierzchni? -Rzeczywiście, nigdy przez tyle lat nie byłem na samym dnie. -lak widzisz siebie, swoje życie w przyszłości? -To jest bardzo trudne pytanie. Czasami zastanawiałem się nad tym, „co dalej", ale na- jrmide bardzo trudno znaleźć mi odpowiedź. Bo po pierwsze: jeśli jeszcze parę łatpo- Ęt, no to można sobie coś zorganizować, ale jeśli mam przed sobą rok czy półtora ro- k,to... -Dlaczego tylko tyle? •To przez ten nieszczęsny HIV-to mnie strasznie stresuje, przychodzą chwile załamań. -Me niekoniecznie musi się rozwinąć AIDS? -O tym wiem i dlatego czasami sobie myślę, że jak będę dbał o siebie, będę się pilnował, to co najmniej parę lat jeszcze pożyję. Mam mieszkanie, w którym trzeba przeprowadzić remont kapitalny. O tym myślę. Nawet, gdybym stąd wyszedł teraz, w takim sta-iejak jestem, to nie wiem, czy mama by mnie przyjęła. Bo na razie nie wierzy, że przestałem brać. A jeśli nawet byłbym w domu - u siebie, czy u mamy -to co. Siedziałbym sam w czterech ścianach i po tygodniu czy dwóch znowu bym zaczął brać. - Podstawową sprawą jest praca. -I tym jest najtrudniej. W epoce gierkowskiej łatwo było o pracę. A teraz nie dość, że trudno o pracę, to dla mnie musiałaby to być praca jakaś lżejsza, której prawie niemożliwością jest zdobyć. I to mnie chwilami załamuje. Dlatego co na przyszłość? Wiem wrazie tyle, że nie chcę brać. -kto jest już ważne: ta świadomość, że nie mogę sobie pozwolić na chwilę słabości. /tojest u Ciebie taką siłą wewnętrzną? •Rzeczywiście tak. Ale jest jeszcze coś. Otóż, byłem kiedyś w szpitalu na Wolskiej, tam Itial mój znajomy. Na łóżku obok leżał jakiś facet, spuchnięta głowa. Nie znam go. Po ittóch tygodniach przyszedłem znowu odwiedzić kolegę i pytam, co z tym z sąsiednie-lolózka, kolega mówi, że umarł. Pytam, kto to był. Okazało się, że nie poznałem innego mego dobrego znajomego, faććyS^sri&ćmsć-&mkm&j*}'. /& /K6Mfó-'i»«feiy, J&Io> Maj przyjść. Kilka dni temu byłem w szpitalu, żeby zrobić sobie badania odpornościo-| mi znowu spotkałem paru znajomych. Tylko popatrzeć na nich, a od razu odechciewa I it brać. Tragiczne jest to wszystko. I -hen strach przed tym, by nie skończyć jak oni, jest dla Ciebie również takim motywem iopodjęcia wszelkich prób, by przeżyć? -Chcę tyć i kocham życie! Kiedy miałem dwadzieścia lat, mówiłem: „a co tam - byle dożyć trzydziestki, a potem mogę umrzeć". -kskoro darowano Ci czterdzieści? ¦„,,„. -Teraz mówię: „Panie Boże, daj jeszcze!". Choć miesiąc, choć rok, a może nawet iesieć lat. I za to będę Ci wdzięczny. Trochę późno, ale pokochałem życie! . Na granicy życia i śmierci l Postawy wielu ludzi wobec AIDS są najczęściej skrajne. Niełatwo jest zachomuwl i realizm wobec zagrożenia. Tym bardziej istotne stają się apele wybitnych autorytetowi światowych, w tym także papieża Jana Pawła II, kierowane zarówno do wąskichgn« społecznych, jak i całych społeczeństw. W swojej alokucji do uczestników IV Międzyl narodowej Konferencji nt. AIDS papież Jan Paweł II stwierdził. „Jeżeli spojrzymy ml liczne choroby zakaźne, których ludzkość zaznała w przeszłości, można zauważyć,! AIDS ma skutki daleko głębsze od innych chorób - moralne, społeczne, ekonomiczni prawne, organizacyjne - nie tylko dla rodziny i społeczności lokalnych, ale równieżi narodów i dla całej społeczności ludzkiej. Otóż dziś większość krajów dotknięta jest w różnym stopniu i w różny sposób wirusem zespołu nabytego upośledzenia odporno! (AIDS). Dane, które okresowo podaje służba zdrowia, wskazują na to, że od samego pi czątku pojawienia się choroba AIDS wzbudziła nigdy jeszcze nie notowane dotychcn zaangażowanie w badaniach naukowych (...). Statystyki wskazują, że młodzież jest najbardziej zagrożona przez AIDS. Ta choroba, która zawisła nad młodymi pokoleniami, powinna być wzięta pod uwagę i wzbudzić* angażowanie ogólne. Myśląc po ludzku, przyszłość świata rzeczywiście spoczywam młodych, a doświadczenie nas uczy, że jedynym sposobem przewidywania przyszłości jest ją zaplanować. Charakterystyczny dla rozszerzania tej choroby, a także w pewnyi sensie walki z nią (należy ją podjąć w imię tej choroby) jest -jak słusznie namprzyro mina temat obecnej Konferencji Międzynarodowej - kryzys wartości dający dużodoni ślenia. Nie będziemy daleko od prawdy, jeżeli stwierdzimy, że równolegle z szerzenia się AIDS pojawia się rodzaj niedomogi w dziedzinie oceny wartości podstawowych,ktfr rych można określić jako prawdziwą patologię ducha (...). Wobec tego należy przede wszystkim powtórzyć i podkreślić, że działanie prewencyjni powinno równocześnie uwzględniać poszanowanie ludzkiej godności i być zarazem sta-I teczne, stawiając sobie dwa cele: odpowiednie informowanie i wychowywanie doodpfrl wiedzialnej dojrzałości. Trzeba przede wszystkim, aby informacja udzielana w odpowiednich ośrodkach bm poprawna i wyczerpująca bez względu na nieumotywowane obawy i fałszywe nadziejtl Godność osobista wymaga wsparcia, by rozwijała się do dojrzałości uczuciowej z j»l mocą specyficznej działalności wychowawczej. Jedynie przez informację i wychowanki prowadzące do odkrycia na nowo w pełnej jasności i radości duchowej wartości miłośJl - daru z siebie jako podstawowego sensu istnienia, zdołają młodzi i młodzież zebrali potrzebne siły, by uniknąć zachowań niosących ryzyko. Wychowanie w warunkachgod-j nych oraz poważne podejście do ludzkiego życia płciowego i przygotowanie do miłości odpowiedzialnej i wiernej objęte są zasadniczym aspektem otwarcia się na sens życil i otwierają drogę do pełnej dojrzałości osobowej. Zapobieganie zrodzone z egoizmu,ii względów pomijających priorytetowe wartości życia i miłości, może - na odwrót -a kończyć się tym, iż stanie się nie tylko niedopuszczalne (niedozwolone), ale i budzącej 224 Niszczenie życia sprzeciw przez zniekształcenie problemu zamiast rozwiązania go w samym korzeniu (...). Po drugie, zapobieganie jako wysiłek w rehabilitacji, szczególnie u młodych, pełnego sensu życia i podniecający poryw wielkodusznego oddania siebie będą niewątpliwie sprzyjać silniejszemu zaangażowaniu w pomoc na rzecz chorego na AIDS. Ci ostatni w swej sytuacji patologicznej tak szczególnej mają prawo, jak wszyscy inni chorzy, do odpowiedniej pomocy społeczeństwa, do zrozumienia z szacunkiem i w pełnej solidarności"49. 4. Nikotynizm Od potowy lat siedemdziesiątych konsumpcja papierosów na dorosłego mieszkańca naszego kraju należała do najwyższych w świecie. Wypalaliśmy rocznie blisko 100 mld papierosów o najwyższej w Europie zawartości nikotyny i substancji rakotwórczych. Oblicza się, że z około 12 min palących Polaków - 3 min umrze przedwcześnie, w tym połowa pomiędzy 45 a 65 rokiem życia50. W latach siedemdziesiątych paliło 15 min Polaków, a na koniec 2001 - 9 min. Antynikotynowa kampania trwa w USA od ponad 10 lat. Obecnie w Ameryce Północnej pali ponad 50 min osób, jednak o 88% mniej niż w 1974 r. Rocznie w Stanach Zjednoczonych notuje się 435 tys. zgonów na choroby wywołane paleniem tytoniu. W1993 r. Sącf Stanowy Missisipi uznał po raz pierwszy w historii, że producenci papie- rosów nie są zwolnieni od odpowiedzialności za choroby wywołane paleniem, nawet gdy palący mieli świadomość konsekwencji. Dzieciom zmarłego na raka płuc Andersena Smitha za śmierć ojca, wywołaną paleniem papierosów, zasądzono odszkodowanie w wysokości 17 min dolarów. Smith od 1940 r. palił 3 paczki „Pall Maili" dziennie. Według dziennika „New York Times", decyzja sądu w Missisipi może spowodować dalsze procesy i doprowadzić do załamania się całej gałęzi przemysłu51. W porównaniu z innymi krajami Europy Polacy palą więcej gorszych gatunkowo oraz bardziej szkodliwych papierosów. Jedynie 8% produkowanych w Polsce papierosów z filtrem wzbogaconych jest w lepsze jakościowo tzw. filtry acetatowe. W Europie Zachodniej papierosy wyposażone w te filtry stanowią co najmniej 70% wszystkich wyrobów tytoniowych. Wyprzedzają nas w tym zakresie nie tylko Niemcy, Szwajcaria, Wielka Bry- .****. i** » * —«• « «"*>«—-« *"*"-*"'' A'DS" *¦ '5"m9' « I. Wróblewski, Papieros) mmi. zapłacą ta umerc. .Zyc.e warszawy Na granicy tycia i śmierci tania, Francja, kraje skandynawskie oraz kraje Beneluksu, lecz również Grecja, Węgrjj i Bułgaria52. Mężczyźni wypalają średnio około 19 papierosów dziennie, kobiety o 4 papierosy mniej| Szacuje się, że liczba osób, które od ponad 20 lat są uzależnione od nikotyny, się 5,2 min mężczyzn i 2,4 min kobiet. Ponadto okres aktywnej ekspozycji na dym tyto"' wy jest u Polaków bardzo długi. Regularnie palący mężczyźni przez 18 lat sięgają codziennie po papierosy, kobiety p 14 lat. Mimo dominującego udziału mężczyzn w paleniu papierosów, coraz częściej po pap rosy sięgają kobiety (np. w 1985 r. co trzecia kobieta codziennie paliła); dotyczy to niestety także kobiet ciężarnych. Wśród młodzieży szkolnej odsetek palaczy sięga 50%, wśród studentów - 70%,aw! młodzieży pracującej - 80%. Z badań wynika, że papierosy pali 45-53% uczniów szkół zawodowych, 36% młodzi" licealnej oraz 6% uczniów szkól podstawowych53. Obniża się średnia wieku sięgania pierwszego papierosa - 85% młodzieży rozpoczyna palenie w wieku 13-14 lat, i miast wśród pozostałych 15% badanych inicjacja nikotynowa ma miejsce w wieku 8-9 Stwierdzono, że zjawisko to w większym stopniu dotyczy chłopców, chociaż w systematycznie liczba palących dziewcząt54. Jak wykazał sondaż CBOS z kwietnia 1994 r., co trzeci młody Polak używał tytoniu.! nad 25% młodzieży z ostatnich klas szkół ponadpodstawowych paliło systematycznie.! Biorąc więc pod uwagę rozmiary palenia tytoniu, należy stwierdzić, że nikotynizm nal" ży zaliczyć do typowych zjawisk patologii społecznej. Podstawowym czynnikiem w genezie nikotynizmu jest naśladownictwo wzoru ro cielskiego i dorosłych, tolerancja społeczna i aprobata palenia. Analizując problem ni' tynizmu, wyróżnić należy aspekt społeczny i biologiczny tego zjawiska. Wydaje się słuszne rozróżnienie dwóch momentów rozpoczynania nałogu u niepelno nich: 1) palenie przez dzieci (10-12-letnie), 2) palenie w okresie dorastania. Palenie papierosów przez dzieci i uczniów młodszych klas szkoły podstawowej jest r wiskiem niezbyt częstym, wiążącym się z dezaprobatą znacznej części rówieśników. J wyrazem potrzeby uznania i wyróżnienia w otoczeniu, gdyż przejawiane jest głów W. Zatoński, M. Okólski, K. Cocot, K. Przewoźniak, J. Tyczyński, Demograficzne następstwa palenia toniu w Polsce. Palenie tytoniu a nowotwory złośliwe. Instytut Demografii SGPiS. Warszawa 1990; B.Stolarska, K. Przewoźniak, Daleko od Europy. „Magazyn Medyczny" 1991, nr 1, s. 4,5. 53 A. Witkowski, Palenie tytoniu przez młodzież. Warszawa 1984. 54 J. Bogusz (red.): Raport o stanie zagrożenia dzieci i młodzieży patologią społeczną. Warszawa 1987.S.3 226 Niszczenie życia przez dzieci z trudnościami szkolnymi, wczesnymi zaburzeniami przystosowania, pochodzącymi z domów patologicznych. Palenie stanowi podstawę tworzenia wczesnych negatywnych grup rówieśniczych, gdyż miejscem pierwszych kontaktów są toalety, szatnie i inne zakamarki szkolne oraz różne „skrytki" na otwartej przestrzeni, np. w parkach, na klatkach schodowych itp. Chęć, a czasem psychiczna i biologiczna potrzeba palenia, powodują często pierwsze sięgnięcie po cudzą własność, po papierosy bądź pieniądze rodziców - oraz wymuszenie siłą pieniędzy od rówieśników. Działanie takie przejawiają nie tylko jednostki, często z powodu swego zachowania nazywane „małymi chuliganami", ale również grupy tworzące się pośród nieletnich palaczy. Dzieci z takich grup wcześnie poznają działania mechanizmów typu przemoc, agresja fizyczna, zastraszenie, szantaż, siła grupy. Wyznacznikiem pozycji we wspomnianej negatywnej grupie rówieśniczej staje się skłonność i zdolność do działań agresywnych wobec jednostki „z zewnątrz". Łatwość zdobycia środków od zastraszonego i bezbronnego rówieśnika, i nawet młodszego dziecka, często połączona jest z satysfakcją pokonania (podporządkowania) jednostki pożytywnej, stanowi wzmocnienie psychologiczne i ujawnia możliwość zdobycia w ten sposób nawet znacznych środków finansowych. Z punktu widzenia kryminologicznego jest to geneza wejścia na drogę przestępczą. W ostatnich latach w wielu warszawskich szkołach ujawniono gangi młodzieżowe, czasem zwane „gangami papierosowymi". Długi okres ich funkcjonowania wskazuje na zaskakująco niską wykrywalność oraz na stopień zastraszenia dzieci przez szantażującą grupę, albowiem dzieci niejednokrotnie symulowały zgubienie bądź wydanie pieniędzy itp.,narażając się na kary domowe, aby nie ujawnić szantażującej grupy. Nawyk palenia, dotyczący właściwie jednostki, może stać się więc podstawą (przy kumulacji innych ne-I gatywnych czynników) wejścia na drogę negatywnego funkcjonowania społecznego. Mechanizm palenia u dorastającej młodzieży, jak wiemy, wiąże się z silną w tym okresie życia potrzebą demonstrowania dorosłości, która przybiera formy przejaskrawione (np. makijaż dziewcząt) bądź patologiczne (nikotynizm, pijaństwo itp.). Szczególnie jaskrawię występuje u jednostek o zakłóconym poczuciu wartości, nie znających przebiegu procesu dorastania i właściwych przejawów dojrzałości społecznej. Innym motywem jest naśladownictwo bądź dostosowanie się do palących rówieśników w celu uzyskania ich aprobaty, a równocześnie dodanie „pewności siebie" i nieujawnianie nieprzyjemnych objawów dojrzewania (biologiczne drżenie rąk, zbyt długie, „przeszkadzające" kończyny, nadpobudliwość emocjonalna itp.). « Zjawisko palenia tytoniu u młodzieży ma charakter grupowy. Rzadko można określić je jako nałóg nikotynizmu, najczęściej wynika z preferowanego ; akceptowanego stylu bycia u pewnej części młodzieży55. Brak wyrobionych form alternatywnych spędzania wolnego czasu i właściwa temu wiekowi potrzeba bycia w gronie rówieśników i jej akcepta- * Cl. Cekiera, Nikotynizm a wychowanie i zdrowie psychiczne „Zdrowie Psychiczne" 1981, 227 Na granicy życia i śmierci cja rodzi często spotykany styl życia młodzieży: przesiadywanie w kawiarniach bądź na ławkach w parkach i na klatkach schodowych, rozmowy, słuchanie ulubionej muzyki młodzieżowej i palenie papierosów. Nie jest to oczy wiście jedyna forma kontaktów ani też jako zjawisko nie ma w niej jednoznacznych zagrożeń społecznych. Funkcjonowanie wspomnianych grup młodzieży budzi pewne zaniepokojenie ze względu na jej charakterystyczne cechy: - zakłócenia procesu opieki i wychowania (brak dozoru, nienauczanie innych form rozrywki), - silna potrzeba afiliacji i akceptacji niezaspokojona w wystarczającym stopniu przez rodzinę, - nieukształtowane konstruktywne postawy społeczne i indywidualne, co przejawia się w zaburzeniach potrzeby rozwoju umysłowego i fizycznego, prymacie postawy bierności w konsumpcyjnym i materialistycznym stosunku do życia itp. Cechy te wskazują na nieprawidłowy przebieg procesu internalizacji norm i postaw spol łecznych. W aspekcie kryminologicznym samo istnienie takich form życia młodzieży nie maistflł nego znaczenia, trudno też wskazać jakikolwiek związek nikotynizmu (wspomnianego w tytule) - jako zjawiska nieakceptowanego przez młodzież - z innymi zachowania™ społecznymi. Nikotynizm wydaje się jedynie czynnikiem towarzyszącym (przy kumulacji innych negatywnych czynników) nieprawidłowemu funkcjonowaniu społeczne™ bądź powstawaniu form alternatywnych w postaci podkultury młodzieżowej, grup kow testujących, anarchistycznych itp. W świetle badań epidemiologicznych istnieje związek między nowotworami złośliwym płuc a paleniem papierosów. Pod koniec lat siedemdziesiątych w USA rocznie umiera! z powodu nowotworów płuc około 100 tys. osób. Ocenia się, że jeszcze dalsze 40 tyj zgonów nowotworowych w USA pod koniec lat osiemdziesiątych należy przypisać tytl niowi. W Polsce tytoń zabija rocznie około 60 tys. osób, czyli jest przyczyną około 151 wszystkich zgonów w naszym kraju56. Papierosy powodują w krajach europejskich trzecią część zgonów nowotworowych, czyli aż dziesięć razy więcej niż następny znany i niewątpliwy czynnik, oraz wielokrotnie więcej niż wszystkie inne znane przyczyny razem wzięte. Palenie tytoniu prowadzi nie tylko do powstania nowotworów w narządach, któremafll bezpośredni kontakt z dymem tytoniowym, ale także w organach odległych, takich jakpf I cherz moczowy, trzustka i nerki. Dym tytoniowy zawiera dziesiątki chemicznych kance-rogenów, które są rozpuszczalne w płynach tkankowych. Narządem docelowym dla co najmniej 3 z nich (2-naftylaminy, 4-amino-bifenylu i ortotoluidyny) jest na przykładpe- W. Zatoński, N. Becker, Atlas ofCancer Mortality in Poland 1975-1979. Heidelberg 1988. 228 SMr&r^?>s?Jć? śvćvć? cherzmoczowy. Eksperci Międzynarodowej Agencji Badań nad Rakiem w Lyonie wymienili anatomiczne lokalizacje nowotworów złośliwych, które uważa się za przyczynowi związane z paleniem tytoniu: nowotwory złośliwe pluć (głównie palenie papierosów; 'Rokoło 90%), jamy ustnej, gardła, krtani, przełyku (palenie papierosów, fajki, cygar, cygaretek; AR około 60-70%), pęcherza moczowego i nerek (głównie palenie papierosów; AR około 50%) oraz trzustki (głównie palenie papierosów; AR około 20-30%)57. Wśród nowotworów złośliwych wynikających z palenia tytoniu nowotwory złośliwe płuc stanowią proporcjonalnie największą część. W Polsce na 4 nowotwory złośliwe indukowane przez tytoń aż 3 przypadają na płuca, a jeden nowotwór lokalizuje się w innych narządach5*. Odsetek nowotworów złośliwych wywołanych paleniem tytoniu wśród ogółu nowotwo-lówzłośliwych wynika z częstości palenia tytoniu w populacji, długości ekspozycji, obfitości kancerogenów w inhalowanym tytoniu itp. Istotnym czynnikiem jest także ewentualna ekspozycja na inne substancje rakotwórcze czy współrakotwórcze, takie jak czynniki rakotwórcze miejsca pracy i środowiska naturalnego, alkohol i niewłaściwa dieta. Warto też pamiętać, że efekt współdziałania czynników rakotwórczych dymu tytoniowego z czynnikami rakotwórczymi pochodzącymi z innych źródeł może się nie tylko dodawać, ale i mnożyć (multiplikować), jak to ma miejsce w przypadku łącznego wpływu palenia papierosów i picia wysokoprocentowego alkoholu na zachorowalność na nowo-ry złośliwe krtani czy palenia papierosów i ekspozycji zawodowej na azbest w no-worach złośliwych płuc59, tych wszystkich powodów szacuje się, że dym tytoniowy był w Polsce pod koniec lat iemdziesiątych przyczyną ponad 40% wszystkich nowotworów złośliwych u mężczyzn i 10% wszystkich nowotworów złośliwych u kobiet60. ostatnich latach przeprowadzono wiele badań wskazujących, że także inne lokalizacje nowotworowe mogą być przyczynowo związane z paleniem tytoniu. Dotyczy to nowotworów złośliwych żołądka, wątroby, zatok nosowych, szyjki macicy, gruczolaka nerki ibiataczki. Związki znalezione między paleniem tytoniu a tymi nowotworami są słabsze niż w wymienionych poprzednio lokalizacjach. Na możliwość przyczynowego związku wskazują jednak m.in. mutageny dymu tytoniowego w wydzielinie z szyjki macicy palących kobiet czy obecność benzenu i radioaktywnego polonu w szpiku kostnym palaczy. sW.Zatoński,K. Przewożniak, Tytoń a zdrowie, „Promocja Zdrowia" Warszawa 1994. *MC Monographs on the Evaluańon ofthe Carcinogenic Risk of Chemicals in Humań. „Tobacco Smoking" Vol. 38. International Agency for Research on Cancer. Lyon 1986. *E.C.Hammord i in., Astestos Exposure, Cigarette Smoking and Death Rates „Annuals of New York Acad. Sci." 1979, nr 330, s. 478-490. •W.Zatoński, J. Tyczyński, Nowotwory tytoniówozaleine w Polsce w 1985 r. „Zdrowie Publiczne" 1988, ¦,s. 141-144. 229 Na granicy życia i śmierci Schorzenia układu oddechowego w naturalny sposób wiążą się z inhalowaniem dymu ty-1 toniowego. Kaszel palacza, przewlekły nieżyt oskrzeli, rozedma płuc są ściśle związał z liczbą wypalanych papierosów. Przewlekła nieswoista choroba płuc występuje zwykB u palaczy tytoniu, a ryzyko jej wystąpienia jest 20-30 razy wyższe u osób regularnie i in-1 tensywnie palących niż u osób niepalących. Schorzenia te występują tylko u części pala-1 czy, np. ostra niewydolność oddechowa u co piątego palacza61. Także w innych schon™ niach układu oddechowego występuje wyższe ryzyko zgonu u palaczy tytoniu niż u osi I niepalących; dotyczy to m.in. gruźlicy i zapalenia płuc. Prospektywne badania epidemiologiczne palaczy tytoniu rozpoczęte na początku lat pięć- I dziesiątych po kilku latach obserwacji wskazały na wzrost zgonów z powodu chorób I układu naczyniowego. Zaobserwowano, że ryzyko zawału serca wiąże się z liczbą™ palanych papierosów. Także zgony z powodu zespołu płucno-sercowego, tętniaka aorty. I schorzeń degeneracyjnych mięśnia sercowego, niedokrwiennej choroby serca, schortfB mózgowych, schorzeń obwodowego układu naczyniowego występowały znacznie czc-1 ściej wśród palących niż niepalących62. Wiele z tych związków uważano przez lata za artefakty. Dalsze badania epidemiologM ne wykazały jednak spójność tych obserwacji, a zaprzestanie palenia tytoniu okazałom czynnikiem, który prowadzi do gwałtownego zmniejszenia się ryzyka już w rok,dwapB podjęciu tej decyzji. Kiedy dodatkowo stwierdzono, że palenie tytoniu prowadzi dowzra-l stu poziomu cholesterolu i nadciśnienia tętniczego, a badania histopatologiczne wykaza-1 ły, że liczba płytek miażdżycowych w naczyniach jest bezpośrednio wiązana z liczbą wy-1 palanych papierosów, nie było wątpliwości, że palenie jest czynnikiem ryzyka schorzeH układu naczyniowo-sercowego. Choć od wielu lat istnieje hipoteza, że palenie tytoniu zwiększa ryzyko choroby wrzodo-1 wej żołądka i dwunastnicy, związek ten ciągle nie jest dostatecznie jasny. Nie ma nato-1 miast żadnych wątpliwości, co wykazano w wielu kontrolowanych doświadczeniach kii I nicznych, że choroba wrzodowa leczy się znacznie lepiej u niepalących lub zaprzestają; I cych palenia niż u osób kontynuujących palenie w czasie kuracji63. Ciągle nie jest zrozumiały wzrost ryzyka choroby Crohna u palaczy tytoniu, co wykazłl no w kilku kontrolnych badaniach przypadków. Także osteoporoza występuje częścią u kobiet palących niż u niepalących. Badacze sugerują, że może to być spowodował pośrednio zaburzeniem metabolizmu hormonalnego u palących kobiet. Ważnym i dra-1 matycznym zjawiskiem okazał się wpływ palenia tytoniu przez ciężarną kobietę na płód. W prospektywnych badaniach epidemiologicznych przeprowadzonych w Szwecji w po- 61 C. M. Fletcher, R. Pęto, The Natural History of Chronić Airlow Obstruction. „British Medical JournaT 1977, nr l.s. 1645-1648. 62 US Department of Health and Humań Services, The Health Benefits of Smoking Cessation. A Reportofti*' Surgeon General. 1990. "' Ibidem. 230 Niszczenie życia pulacji 300 tys. noworodków stwierdzono m.in., że ryzyko zgonu noworodka matki pa-fcpt^&o4Q% większe w trakcie porodu i o 20% większe w okresie okołoporodowym ¦iw przypadku nowoiocMw TttaSj^Tae^a^O^r^^aaas^ ,ift wawotodki ma- tek palących rodzą się przeciętnie z wagą urodzeniową o około 250 g niższą mi oiteCA matek niepalących64. Innym aspektem zjawiska palenia tytoniu są biologiczne skutki nikotynizmu powstałe : w wyniku oddziaływania toksyn zawartych w papierosie. Występują one w postaci zaburzeń układu krążenia i oddechowego, a szczególnie układu nerwowego, na który najsilniej oddziałuje nikotyna. Charakterystyczne jest pogorszenie funkcjonowania zmysłów: węchu, słuchu, smaku, wzroku. Nierozstrzygnięty jest związek między skłonno-ściądo palenia papierosów a cechami osobowości. Wiadomo jednak, że u palaczy częściej występują zaburzenia emocjonalne i neurotyczne (lękliwość, bezsenność) oraz niepokój i impulsy wność65. Wspomniane zaburzenia w nieuświadomiony sposób mogą pogarszać funkcjonowanie organizmu młodego człowieka, a szczególnie dotkliwie oddziaływać w przypadku jednostki z zaburzeniami przystosowania, trudnościami szkolnymi, wcześniej powstałymi zaburzeniami neurologicznymi itp., o których wspomniano przy omawianiu biologicznych czynników genezy przestępczości. Problemy te są jednak pomijane w analizach życia społecznego. Stosunek społeczeństwa do zjawiska palenia tytoniu, szczególnie przez młodych ludzi, jest charakterystycznym przykładem niekonsekwencji i sztuczności procesu wychowania. Oddziałują bowiem nie cucisi-profilaktyczne pogadanki, a przykład powszechnego palenia przez dorosłych, szczególnie tych, którzy są wzorem dla młodzieży: rodziców, nauczycieli, lekarzy. Palenie papierosów przez rodziców stanowi najpoważniejszy czynnik zagrożenia zdrowia całej rodziny, gdyż: -zwiększa prawdopodobieństwo wystąpienia u palących rodziców wielu chorób, zwłaszcza nowotworowych, układu krążenia i przewlekłych schorzeń układu oddechowego, jak również prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci, -sprzyja wystąpieniu poważnych zaburzeń zdrowotnych u tych członków rodziny, którzy nie palą (bierni palacze), zwłaszcza u dzieci, -jest jednym z najważniejszych czynników wczesnego podjęcia regularnego palenia papierosów przez dzieci. Wpływ palenia tytoniu przez rodziców na podejmowanie przez młodzież regularnego palenia papierosów był jednym z pierwszych czynników, jakie stały się przedmiotem badań epidemiologicznych uwarunkowań rozpowszechnienia nałogu. Późniejsze badania pro- "S.Cnattingius i in., Cigarett Smoking as a Risk Factorfor Lale Fetal and Early Neonatal Death. „1 Medical Journal" 1988, nr 297, s. 258-261. BS.Kiesel,B.Merk(red.): Drogen-Alkohol-Nikotin. Munchen 1979. 231 Na granicy życia i śmierci wadzone na dużych próbach zarówno retrospektywne, jak i prospektywne w pełni w twierdziły tę zależność66. W Zakładzie Wychowania Zdrowotnego i Higieny Szkolnej Państwowego Zakładu H gieny podjęte zostały wieloaspektowe badania rozpowszechnienia nałogu palenia papifrl rosów przez młodzież i uwarunkowań tego zjawiska. Badania przeprowadzono w okiaB kwiecień-czerwiec 1992 r. w Warszawie na losowo dobranej próbie 1493 uczniów klas I szóstych i ósmych szkół podstawowych oraz klas drugich szkól ponadpodstawowych^ Jednym z celów badań było opisanie rozpowszechnienia palenia papierosów przez rofl dziców i rodzeństwo respondentów oraz wpływ nałogu palenia tytoniu przez rodziców na I podejmowanie przez młodzież regularnego palenia. Wyniki badań, w porównaniu z podobnymi badaniami prowadzonymi w Polsce w latach I osiemdziesiątych, wykazały, iż odsetek palących rodziców utrzymuje się na podobnw poziomie68. Odsetek regularnych palaczy (tzn. osób wypalających co najmniej jednefl papierosa dziennie) jest większy wśród ojców niż wśród matek; regularni palacze staną wią w tej pierwszej grupie 53,9%, w drugiej - 40,4%. Natomiast okazjonalne palenie (tzn. palenie papierosów rzadziej niż codziennie) częściej występuje wśród matek. Oka zjonalni palacze w grupie tej stanowią 16,8%, podczas gdy w grupie ojców - 12,8%. j Regularne palenie papierosów przez rodzeństwo ankietowanych uczniów występuje dwi razy częściej wśród braci niż wśród sióstr (17,5% braci i 8,5% sióstr pali regularnie);ni tomiast odsetki okazjonalnych palaczy w tych grupach różnią się nieznacznie (9,9%M ci i 8,0% sióstr pali okazjonalnie). Analizie poddany został wpływ palenia tytoniu przez rodziców na powstanie nałogu pi lenia papierosów przez młodzież. Stwierdzono, że w grupie młodzieży deklarującejre-1 gularne palenie odsetek regularnie palących rodziców jest znacząco wyższy niż w grupie I młodzieży, która papierosów nie pali. Podczas gdy wśród uczniów codziennie palących papierosy 57% matek i 71,6% ojców I również codziennie pali papierosy, to wśród uczniów nie palących palące regularnie mat-ki stanowią 38,1%, ojcowie - 52%. Nałóg palenia papierosów nazwać można „syndromem rodzinnym", gdyż częstość palenia papierosów przez każdego z członków rodziny jest silnie skorelowana z częstotliwością palenia papierosów przez wszystkich pozostałych członków rodziny. Ryzyko podjęcia przez młodzież regularnego palenia papierosów wzrasta wraz ze wzrostem liczby* gularnych palaczy w rodzinie respondenta69. 66 P. Supranowicz, E. Polus-Szeniawska, Dom rodzinny a palenie papierosów przez młodzież, w: Mfl/er&B z Krajowej Konferencji „Zdrowy Dom", Warszawa 1993. 67 K. E. Bauman i in., Effects ofParental Smoking Classifwation on Association Between ParentalandAiĄ lescent Smoking. „Addicitive Behaviors" 1990, t. 15, s. AYI-A22. 68 P. Supranowicz, E. Polus-Szeniawska, op. cit., s. 221. 69 R. Chełmicka, Wyniki prac ankietowych wśród 10 000 uczniów szkól wrocławskich. „Przegląd Przeciwly-1 toniowy" 1984, nr 4, s. 13-17. 232 Niszczenie życia Dotychczasowe programy edukacyjne, mające na celu zapobieganie podejmowaniu przez młodzież regularnego palenia papierosów, przynosiły pozytywne efekty w ograniczonym zakresie, gdyż skierowane były wyłącznie do samej młodzieży. Prowadzone w latach osiemdziesiątych badania wykazały, że skuteczność takich programów w dużym stopniu uzależniona jest od aktywnego udziału w nich również rodziców i modyfikacji ich wła- -ii zachowań70. Wszystkie sposoby zwalczania nałogu palenia tytoniu, a zwłaszcza kampania oświatowa prowadzona wśród dzieci i młodzieży, są niezwykle ważne. Oświata powinna być pro-zona przede wszystkim przez lekarzy, ale także nauczycieli, socjologów, psychologów, duchownych i środki masowego przekazu. Należy wykorzystać wszelkie sposoby ukazywania wartości życia bez papierosa, także przez prezentowane osobistości ze świata polityki, nauki, sztuki nie palących i wypowiadających się przeciw paleniu: dla wielu mogą się oni stać wzorem zachowania. Takim wzorem powinni być także lekarz i nauczyciel. W USA tylko niewielki odsetek lekarzy pali papierosy (ok. 7,0%), w Polsce jest on niestety jeszcze bardzo duży (ok. 40,0%). IW wysoko rozwiniętych krajach świata, które wprowadziły w życie wnioski wynikające i rozwoju myśli medycznej, zanotowano w naszym stuleciu dwa przełomy. Pierwszy miał miejsce w latach 1930-1960 i związany był z gwałtownym spadkiem umieralności, głównie z powodu chorób infekcyjnych. W krajach europejskich, przede wszystkim w wyniku poprawy standardów higienicznych i sanitarnych, opanowane zostały epidemie chorób zakaźnych, takich jak gruźlica, cholera, tyfus, dyfteryt itp. Doprowadziło to do gwałtownego spadku umieralności, w szczególności u dzieci i młodzieży. Obecnie tylko 2-4% ludności Wielkiej Brytanii czy Szwecji umiera przed 35 rokiem życia71. Od tej pory w Europie głównymi przyczynami umieralności stały się choroby przewlekłe wynikające bądź ze zużycia (degeneratywne), bądź będące wynikiem ludzkiej działalności (działalność przemysłowa, styl życia itp.). Strategia zdrowia publicznego realizowana przez rozwinięte kraje świata polega m.in. na ograniczeniu ekspozycji na te czynniki. Dotyczy to programów kontroli spożycia tytoniu, alkoholu, zmiany struktury diety (promocja warzyw i owoców w miejsce produktów mięsnych i innych wysokotluszczowych), kontroli zagrożeń zdrowotnych związanych z miejscem pracy, miejscem zamieszkania, ochroną środowiska naturalnego, regulacjami związanymi z ruchem drogowym itp. Ważnym elementem tej polityki jest też program upowszechnienia sportu, kultury fizycznej i rekreacji. Polityka ta, nie mająca bezpośredniego związku z medycyną leczącą, jest bardzo efektywna. W krajach Europy Zachodniej procesy te doprowadziły do znacznej poprawy kondycji zdrowotnej mężczyzn i kobiet w średnim wieku (40-64 lat) prowadząc do opóź- »B.R. Braunon i in., The Television, School and Family Project. „Preventive Medicine" 1.492-502. "MP.,Bez tytoniu do nowej Europy. „Magazyn Medyczny" 1991, nr 1, s. 14. 233 Na granicy życia i śmierci nienia rozwoju chorób przewlekłych, istotnego zmniejszenia umieralności przed 70 rokiem życia oraz znacznego wydłużenia oczekiwanej długości życia. W Polsce faza ograniczenia umieralności wynikającej z chorób zakaźnych przebiegała podobnie jak w innych krajach europejskich. W latach 1945-1965 został osiągnięty bardzo znaczny postęp w zakresie obniżenia współczynników umieralności we wszystkich grupach wiekowych raz przedłużenia długości życia Polaków. W połowie lat sześćdziesiątych oczekiwana długość życia w Polsce była na dobrym europejskim poziomie jak np. w Austrii czy Finlandii. Po okresie postępu, w Polsce - podobnie jak w innych krajach radzieckiej strefy wpłjfj wów - doszło do wzrostu umieralności ogółem oraz skrócenia oczekiwanej długości życia; od początku lat siedemdziesiątych u mężczyzn w średnim wieku, a w latach osiemdziesiątych także u kobiet w średnim wieku72. Różnice w rozwoju sytuacji epidemiologicznej w Polsce w latach siedemdziesiątycli i osiemdziesiątych w stosunku do krajów Europy Zachodniej wynikają przede wszystkim z nasilających się różnic w zakresie zachowań zdrowotnych (tytoń, alkohol, dieta, sport, rekreacja itp.). Warto przypomnieć, że wprowadzona w Polsce - w szczególności w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych - polityka prostego wzrostu konsumpcji dopro dziła do gwałtownego wzrostu spożycia tytoniu, alkoholu i tłuszczów jadalnych. Papierosy pali jedna trzecia Polaków, wydając na nie blisko 30 bilionów starych złoty rocznie. Z badań OBOP wynika, że wypaliliśmy w 1994 r. prawie 100 mld sztuk papienr Z tej liczby 81 mld to papierosy krajowe, 9 mld - marki zagraniczne produkowane w I sce, a 8 mld - papierosy importowane. Reszta zaś (ok. 1 mld sztuk) to towar z przem Ze sprzedaży i produkcji „legalnych" papierosów budżet ściągnął 17 bln st. zł. Jest to s porównywalna z subwencją oświatową dla gmin, które zdecydowały się przejąć szkoły. Do producenta trafia około 30% ceny detalicznej papierosa, następne 30% to akc 22% VAT oraz ok. 18% marża. Łatwo więc wyliczyć, ile Polacy wydali w 1994r.na lenie - 28,9 bln st. zł. Nic dziwnego więc, że o polski rynek ubiegają się wielkie kon ny, tracące na Zachodzie z powodu coraz bardziej powszechnej mody na niepalenie. Z badań OBOP wynika, że pali 34% Polaków. Znacząca większość (54%) to osoby,które nigdy nie paliły; 12% obecnie nie pali, ale w przyszłości sięgało po papierosa codziennie, natomiast 2% respondentów pali tytoń od czasu do czasu73. Sondaż ten został przeprowadzony na próbie losowej 1112 osób powyżej 16 roku życia. O wiele bardziej optymistyczne są dane dotyczące palenia papierosów przez młodzi Wśród nastolatków nie pali zdecydowana większość - 92%, a w porównaniu z dan z roku 1994, odsetek niepalących w tej grupie wiekowej wzrósł o 11 punktów procen wy eh. 72 W. Zatoński, K. Przewoźniak, „Tytoń a zdrowie", w: Promocja zdrowia. Warszawa 1994. 73 Badania OBOP - maj 1995. 234 Niszczenie życia ozycja Polski na światowym rynku papierosów to 11 miejsce pod względem produkcji (90mld sztuk rocznie) oraz pierwsza dwudziestka wśród krajów uprawiających tytoń. Przy tak imponujących liczbach problemu masowego palenia nie da się szybko rozwiązać. Nadzień dzisiejszy można jedynie zmniejszyć jego szkodliwe skutki poprzez poprawienie jakości produkowanych papierosów. luzarysowują się dwa istotne problemy. Po pierwsze, w naszym klimacie możemy upra-mejedynie gorsze gatunki tytoniu. Zawarta w nich duża ilość substancji smolistych ob-Eajakość wyrobu. Dlatego też niezbędne jest dodawanie do krajowych papierosów do-ieszek lepszych tytoni zagranicznych pochodzących z ciepfefszyczi ćs-ajo^/aAr ckj*,^, USA, Indie czy Brazylia. Draga istotna sprawa to opłakany stan rodzimych przedsiębiorstw tytoniowych. Stary, zużyty sprzęt i brak funduszy na jego modernizację uniemożliwiają sprostaniu światowej konkurencji na papierosowym rynku. Spadające spożycie tytoniu w krajach uprzemysłowionych, zwłaszcza w Ameryce Północnej, Wielkiej Brytanii i krajach skandynawskich, zachęca wielonarodowe spółki ty-Uniowedo zwiększenia swoich wysiłków do zainstalowania się w krajach rozwijających się.Penetracja nowych rynków jest tym łatwiejsza, że wiele spośród krajów rozwijających sienie opracowało, jak dotąd, środków prawnych pozwalających na ograniczanie spoży-ciatytoniu ani żadnych programów oświatowych czy informacyjnych. Co więcej, większość tych krajów jest silnie uzależnionych ekonomicznie właśnie od tytoniu. Są więc tym bardziej narażone na wpływ znanych skutków recesji gospodarczej. Dając do penetracji tych krajów wielonarodowe spółki tytoniowe nie mają najmniejszych skrupułów, sięgając po rozmaite techniki zmuszające władze państwowe do otwarcia nowych rynków na zagraniczne wyroby tytoniowe. Bardzo często zwracają się do swych rzą-pw o poparcie ich politycznych i handlowych dążeń. Nacisk ekonomiczny jest stosowany głównie poprzez represjonowanie eksportu dóbr z tych krajów. Takie środki odwetowe zostały podjęte np. przeciwko Korei i Tajlandii. Nawet Japonia nie uchroniła się przed tymi metodami. Do niedawna jej rynek obfitował prawie wyłącznie w produkty krajowe, 'ptak międzynarodowi producenci tytoniu zdołali do 1990 r. podbić go aż do 16%74. Kolejną techniką ekspansyjną wielonarodowyeh spóteY. tytoniowych, $>tos>omną ^obec rosnącej liczby krajów rozwijających się, jest zakładanie lokalnych fabryk. Za przykład mogą posłużyć Chiny, w których zagraniczna firma zainwestowała 21 min dolarów w lokalną fabrykę produkującą 7 mld papierosów rocznie. Kraj ten jest rynkiem o szybko rosnącym spożyciu, szacowanym obecnie na 1,6 bln papierosów rocznie. W przekonaniu wielonarodowych spółek tytoniowych kraj ten jest jednym z najbardziej pożąda- "W.Zatoński, K. Przewoźniak, Palenie tytoniu w Polsce, w. W. Zatoński, K. Przewoźniak (red.): Zdrowotne ustępstwa palenia tytoniu w Polsce. Warszawa 1991. 235 Na granicy życia i śmierci nych obszarów ekspansji handlowej. Ponad 300 milionów Chińczyków pali, co wiada 30% światowej konsumpcji papierosów. Z nastaniem wielonarodowych spółek wiele krajów, które stanowiły początkowo o czone i kontrolowane rynki o tradycyjnie rolniczym profilu konsumpcji i braku reklamy, ło się zaledwie w ciągu kilku lat celem agresywnej kampanii wspieranej znacznymi' kami finansowymi. Kraje Europy Wschodniej, zaopatrywane dotąd przez rodzimą p cję, są obecnie zalewane zagranicznymi papierosami reklamowymi na wszelkie mo1' sposoby. Jedna z firm zainwestowała obecnie 200 min dolarów w modernizację p~~ wej fabryki papierosów w Kazachstanie (Almaty Tobacco Kombinat), nabywając udziałów. Holding ten ma produkować 90% papierosów do końca 1994 r. podnosząc ziom produkcji do 20 mld papierosów, co odpowiada w przybliżeniu rocznej konsum tym kraju. Dla wspomnianego inwestora ta inicjatywa stała się punktem wejścia na rynki publik byłego Związku Radzieckiego. Do penetracji rynków wykorzystywany jest też niegdzie, a zwłaszcza w Afryce, przemyt papierosów. Wpływa on na zwiększenie przynosi zyski oraz stanowi konkurencję dla rodzimej produkcji, zagrażając jej istni" Reklama gloryfikuje, w wyidealizowany i zwodniczy sposób, najbardziej egotyc aspekty zachodniego stylu życia, takie jak sukces, awans społeczny, uwodzicielsk męskość i urodę. Wszelkie przedsięwzięcia, takie jak sponsorowanie imprez sporto i kulturalnych, darowizny dla szpitali i szkół, fundowanie stypendiów, organizowanie wodów dla młodzieży mają na celu uzyskanie poparcia możliwie największej liczby dzi, ale przede wszystkim ludzi młodych i władz politycznych. Aby młodych „zl; tytoń", rozdawane są darmowe papierosy i bilety wstępu na dyskoteki w zamian za pudełka po papierosach. Rezultaty prowadzonych kampanii świadczą o skuteczności metod używanych do nienia społeczeństw tych krajów do przyjęcia nawyku palenia. Oto znaczące przy wpływu takiej strategii na spożycie tytoniu. Spożycie tytoniu w Japonii od lat obniżało się, teraz jednak rośnie o 3% rocznie, nie papierosy pali 14% kobiet. W Argentynie spożycie papierosów w latach sześćdziesiątych wzrastało o 2,4%. Od mentu wkroczenia spółek wielonarodowych wzrasta o 6,4% rocznie. Na rok 2000 WHO przewidywało dalszy spadek spożycia tytoniu w Ameryce Póln i Australii, nieco mniejszy w Europie oraz znaczny i stały wzrost w Afryce i Azji. W krajach rozwijających się, tak różnych jak Malezja, Mauritius, Filipiny i Tunezja, ciętnie pali prawie 50% mężczyzn, podczas gdy w Australii, Kanadzie i Stanach Zj czonych Ameryki Północnej odsetek palaczy wynosi 25-30%. Palenie jest jednak b rozpowszechnione w innych krajach uprzemysłowionych, przede wszystkich w Eu Południowej i Wschodniej75. Palące interesy. „Życie Warszawy" z dnia 30 maja 1994 r., s. 9. 236 Niszczenie życia Skutki społeczne i finansowe związane z wydatkami na leczenie i stratami wynikającymi zopuszczenia pracy (zwolnienie lekarskie i renty) mogą mieć istotny wpływ na i tak nadwątlony potencjał gospodarczy tych krajów. Wiele z nich nie ma oczywiście środków na pokrycie dodatkowych kosztów spowodowanych skutkami palenia tytoniu. Te odległe i nasię konsekwencje odbierają wartość argumentom przemawiającym za natychmiastowymi korzyściami gospodarczymi zakładania lokalnych fabryk. Światowy rynek tytoniu zdominowany jest przez sześć spółek wielonarodowych. Jednej mich udało się założyć 10 fabryk w Afryce, 13 w Ameryce Łacińskiej oraz 8 w Azji, podczas gdy inna ma już swoje zakłady w 37 krajach rozwijających się76. Spółki wielonarodowe, które opanowały większość światowego wolnego rynku tytoniowego, są ekonomicznym oligopolem. Chociaż 63% światowej produkcji tytoniu oraz 80% ziemi przeznaczonej na jego uprawę należy do krajów rozwijających się, mają one marginalny wpływ na dalsze etapy produkcji i sprzedaży. Niektóre ze spółek wielonarodowych mają lokalne filie. Decyzje strategiczne dotyczące ogólnej polityki ekonomicznej podejmowane są jednak zawsze przez spółki macierzyste z siedzibą w krajach uprzemysłowionych. Tak więc światowa strategia wielonarodowych spółek tytoniowych jest zasadniczą przeszkodą dla wprowadzenia skutecznej polityki zdrowia publicznego poprzez ograniczenie konsumpcji tytoniu. Ważnym problemem jest także uświadamianie wszystkim skutków nałogu, a więc możliwość zachorowania na choroby układu krążenia, choroby płuc, raka, znaczne skrócenie życia. Jeżeli palenie zagraża życiu (np. po przebytym zawale), to wówczas człowiek szybko reuca ten natóg. Ale czy dla profilaktyki są potrzebne tak bolesne doświadczenia? Nikotynizm jako modelowy przykład uzależnienia Najpoważniejsze uzależnienia są tak obciążone ładunkiem emocjonalnym i tak wiele modeli powstało na ich temat, ze trudno mówić o nich nie ryzykując na każdym kroku me-pinień. Dla naszego przykładu potrzebujemy uzależnienia, które nie budzi tylu emo-Enie jest obwarowane sankcjami, które jest nam dobrze znane i występuje, pows^ch-Iw łych społeczeństwach i najrozmaitszych ich grupach, a na ^f^Tll^ wszystkimi zjawiskami właściwymi zależności. Nikotynizm stanowi tu najodpowied- niejszy przykład. Wyróżniamy siedem faz rozwoju uzależnienia od nikotyny: 1)okres przed zetknięciem się z tytoniem, 2)palenie kontrolowane, czyli faza dobrowolna, % Ibidem. Na granicy życia i śmierci 3) palenie kompulsywne, czyli faza czynnej zależności, 4) faza świadomej lub przypadkowej abstynencji, czyli zależności latentnej, 5) nawrót czynnego uzależnienia, 6) kolejny okres abstynencji, 7) nawrót i chroniczny nikotynizm. Okres prz.ed zatknięciem się z. tytoniem Od razu możemy stwierdzić, że młody palacz nie ma ani wrodzonej potrzeby nikotyn)! ani jej łaknienia. Nie potrzeba analiz psychologicznych czy socjologicznych, żeby stwifli dzić, iż podstawową i decydującą przyczyną, dla której młody człowiek po raz pierwszfl sięga po papierosa, jest czysta ciekawość. Nikotyna jest dość silnym środkiem stymulującym. Zwyczajny papieros zawiera zaledwl około 1,5 mg nikotyny, ale ta dawka jest duża dla kogoś, kto nie jest przyzwyczajony do ptl lenia tytoniu albo wdychania tabaki i na dodatek waży połowę tego, co dorosły człowiek.! Debiutant z naszego przykładu czuje zawroty głowy, mdłości i ból głowy, możenafflf zwymiotować. Pomimo tych nieprzyjemności, najczęściej spotykany schemat wyglai tak; początkujący palacz uparcie brnie pokasłując od jednej paczki papierosów dodrugifj (faza 2). Może się to wydawać dość dziwne, ponieważ u naszego delikwenta nie rozwi nął się jeszcze głód nikotyny ani zależność od niej. Powodem dalszego palenia jestzh zwyczaj pragnienie naśladowania starszych przyjaciół i dorosłych, bo w ten sposóbm daje się sobie starszy i bardziej pewny siebie. Etap dobrowolny Nasz młody palacz ma nadal pełną kontrolę nad ilością wchłanianej nikotyny. BezptlH blemu może zrezygnować z zapalenia papierosa, jeśli mu to odpowiada. Na tym etan palacz pali dla innych powodów niż zaspokojenie głodu nikotynowego, gdyż taki jeszca się nie pojawił. Niektórzy palacze przez całe życie pozostają w tym stadium, które moi* określić jako fazę dobrowolną (faza 2) . Takie osoby mogą czasami sięgnąć po papieros zamiast kawy i ciasteczek, żeby ograniczyć ilość spożywanych kalorii. Osoba taka może też zapalić papierosa, bo nie ma co zrobić z rękami w towarzystwie, w którym nie czujesif dość pewnie, albo chce sprawiać wrażenie zatopionej w myślach, kiedy tymczasem w i»| czywistości pragnie ukryć onieśmielenie, itd. Cechą charakterystyczną dla tej fazy jest %| że motywy sięgania po papierosa są inne, niż nie występujący jeszcze głód nikotyny. | Dobrowolnych palaczy z punktu widzenia naszej definicji nie należy więc uważać zaił łogowców, raczej jako okazjonalnych palaczy. Charakterystycznym elementem tej fara 238 Niszczenie życia jcstto,że wola i zdrowy rozsądek nadal panują nad emocjami i skutkami palenia tytoniu. Nadal zachowaniem człowieka rządzi jego własna „wolna wola". itap uzależnienia Jeśli człowiek okazuje się tak nierozważny, że przez jakiś czas systematycznie wdycha nikotynę, to stale pobudza pewne elementy systemu nerwowego i zaczyna się uczyć doce-iaćprzyjemne stymulujące działanie tej substancji. Poprzez powtarzane regularnie doświadczenie, czyli bezpośrednie warunkowanie, nasz palacz niepostrzeżenie uzależnia się od nikotyny. Zaczyna pojawiać się głód nikotyny - czy może raczej głód efektów zażywania nikotyny. Nie prowadzono badań nad tym, czy do tego, by popaść w silną zależność nikotynową po-Reba 10,50 czy 100 paczek papierosów. Zjawisko wydaje się najzwyklejszym, znanym farmakologii związkiem „dawka-reakcja", w którym występują takie zmienne, jak wielkość dawki (zawartość nikotyny w papierosie), intensywność dawkowania (jak często ta osoba pali), okres palenia i indywidualne predyspozycje, jakie zawsze obserwuje się przy tego rodzaju analizach. Dla fazy uzależnienia charakterystyczne jest to, że głód nikotyny przypomina pod wzglę- charakteru i siły popęd naturalny. Można to wyrazić w inny sposób: nabyte pra- [nienie zaspokojenia, powstałe w wyniku oddziaływania nikotyny, wpływa na „wolę", dostosowuje się do tego pragnienia podobnie jak do popędów wrodzonych. W ter- 'logii psychoanalitycznej powiedzielibyśmy, że siły id przejęły kontrolę nad siłami lsuperego. na spotkaniach lub wykładach nie wolno palić, nikotyniści mogą bez większego Jemu odłożyć palenie do przerwy, tak samo jak mogą odroczyć zaspokojenie popędu seksualnego. Nikotynista może nawet przy pewnym wysiłku woli dać sobie radę prana stacji benzynowej, gdzie przez cały okres pracy nie woJno palić. Niemożność zaspokojenia głodu nikotynowego w tak jednoznacznej sytuacji zmniejszy efekty abstynencji i pomoże przetrwać ten okres, mniej więcej tak, jak marynarzowi łatwiej opanować popęd seksualny pośród sztormów na morzu niż pośród portowych domów publicznych. Jeśli jednak nikotyniści znajdują się w sytuacji, kiedy zaspokojenie głodu nikotyny nie stwarzaniedogodności,pochłaniają dawkę, jakiej im potrzeba. Zatwardziali palacze czu-ja,żeczegoś istotnego im brakuje, jeśli nie mogą wchłonąć paru miligramów nikotyny co 20do 30 minut podczas całego okresu aktywności dziennej. Opisany wyżej proces pokazuje ogólną dynamikę powstawania uzależnienia. Jeśli nikotynista z jakiegoś powodu zechce na tym etapie przestać palić, to trudno przewidzieć ostateczny efekt jego starań; dzieje się tak nawet wówczas, gdy palacz zdaje sobie sprawę ze szkodliwości nałogu. 239 Na granicy życia i śmierci Znaczenie podstawowych cech osobowości Dla procesu powstawania zależności, a także dla przyszłych rokowań co do zerw z nałogiem, nie bez znaczenia są podstawowe cechy osobowości. Natomiast rodzaj zgu poddanego działaniu nikotyny nie odgrywa tutaj większej roli. Załóżmy hipotety ną sytuację, że nikotynizm dotyka osobę bez żadnych problemów zdrowotnych,p chicznych, seksualnych, społecznych, ekonomicznych czy innych. Jeśli taka osoba laby przestać palić, to nie byłoby jej wcale łatwiej niż komukolwiek innemu. Kiedy palacze nałogowi zarówno ci bez problemów, jak i ci obarczeni wieloma prze przyjmowanie stałych dawek nikotyny, wejdą w identyczną fazę abstynencji, która rakteryzuje się częstymi, silnymi falami głodu nikotynowego. Większość z nich szy powraca do swojego nałogu. Rok po ambitnej terapii antynikotynowej około 75% cjentów powraca do papierosów, nawet w grupach o bardzo silnej motywacji. Jeśli mamy do czynienia z wyjątkowo zdecydowaną osobą o nadzwyczajnie silnej która na dodatek postanowiła ostatecznie zerwać z paleniem, to fale głodu nikotyno go z czasem będą słabnąć i staną się coraz rzadsze. Po kilku miesiącach prawie zu zanikną, ale nawet całe lata później mogą nadal powstawać pojedyncze silne wiry s papierosowego, zwłaszcza w sytuacjach, w jakich ta osoba zawsze zaczynała palić, przykład podczas gry w brydża albo po smacznym posiłku. Pokazuje to, że palenie jest zwyczaj wspomagane przez parę dodatkowych czynników wzmacniających. Ze nawet te odosobnione nawroty głodu zanikają. Mechanizm powstawania zależności i długości okresu abstynencji Jeśli palacz, który zerwał z nałogiem, nie pali tak długo, że nawet te spóźnione obj abstynencyjne od wielu lat nie występują, to jednak nie jest on całkowicie wolny od leżności i do końca życia pozostaje palaczem abstynentem z nałogiem latentnym. Jeś" ka osoba nawet po 10, 15, czy 20 latach wypali parę papierosów, pragnąc „przek się, jakie to teraz uczucie", to niemal bezwarunkowo zacznie regularnie palić - po kroczeniu pewnego progu wypalonych papierosów. W krótkim czasie osoba takaż czaj powraca do tego samego zaawansowanego stadium zależności i długość okresu atw tynencji wydaje się nie mieć w tej sytuacji większego znaczenia (faza 5). W istocie więc nikotynizm jest stanem „nieuleczalnym" w tym sensie, że nawet barda; długi okres całkowitej abstynencji nie leczy z zależności od nikotyny. Nie ma powrotu do młodzieńczych, niewinnych doświadczeń z tytoniem albo do wczesnego okresu uczeni się, fazy dobrowolnej, kiedy to eksperymenty i sporadyczne palenie znajdowały się pol pełną kontrolą woli. 240 Niszczenie życia hlewienie: stan samoistny Niema nic szczególnego w mechanizmach towarzyszących uzależnianiu się od nikotyny; opowiadają one znanym prawom teorii uczenia się . Pokazuje to jasno, ze ^nizm stanowi przykład uzależnienia oraz że uzależnienie nie jest symptomem, ale stanem sa- Jllnfp.erwszego papierosa jest wynikiem (symptomem) młodzieńczej ciekawością ftUesiąt lat Później palenie kilku paczek papierosów dziennie nie jest symptomem lub 1 pzem ciekawości tych wczesnych lat ani potrzebą naśladowania starszych kolegów, tonem samoistnym - uzależnieniem od nikotyny. W pewnym momencie nastąpiła na dialektyczna, przejście jakościowe z fazy dobrowolnej do fazy zależności . i. Nadużywanie substancji psychoaktywnych jako zachowanie wyuczone Chociaż uznaje się, że w cięższych uzależnieniach czynniki fizjologiczne odgrywają znaczącą rolę, podstawowe wyjaśnienie nadużywania/uzależnienia od substancji psychoaktywnych można znaleźć w teorii uczenia się. Powstanie nałogu narkomanii warunkuje wiele różnorodnych czynników, takich jak środowisko kulturowe, dostępność narkotyków, istnienie wzorów ich zażywania w najbliższym otoczeniu oraz spostrzeganie własnych potrzeb. Faktu, iż w cyklu uzależnienia pojawia się fizyczna ulga, nie można oddzielać od aspektów psychologicznych, które jej towarzyszą. Działanie głębokiej ulgi w znacznym stopniu można przypisać procesowi uczenia się. To, co było tak satysfakcjonujące w początkowym okresie redukcji napięcia, prawdopodobnie powtórzy się w podobnych warunkach przy następnej okazji. Schemat procesu uczenia się tłumaczy nie tylko nadużywanie/uzależnienie od narkotyków, ale także inne zachowania z nimi związane. Paradygmat teotu uczenia się zawiera pewną określoną sekwencję. Jeśli sytuacja, w której działa jakiś silny bodziec, pozostaje względnie nie zmieniona, nieuchronnie towarzyszyć jej będzie niepokój - stan wymagający redukcji. W ujęciu tradycyjnej teorii wzmocnienia, niepokój jest wzmocnieniem wtórnym, podczas gdy zdobycie obiektu będącego celem (narkotyku) samo w sobie posiada właściwości wzmocnienia. Dzieje się tak diate-go,że w przeszłym doświadczeniu przyjęcie narkotyku zostało skojarzone z pierwotnym popędem, to jest z fizjologiczną potrzebą lub zakłóceniem równowagi. Przyjęto, że każ-isytuacja bodźcowa, która przyczynia się do powstania podobnego stanu popędowego, EBejerot, Uzależnienie o, przyjemności. „Nowiny Psychologiczne" 1995, nr 2, s. 47-58. 241 Na granicy życia i śmierci wystarcza do podtrzymania koncepcji uznającej nadużywanie narkotyków za zachowanie wyuczone. Jest prawdopodobne, że reakcja, jaka następuje, stopniowo będzie zaznaczać się coraz wyraźniej, stanowiąc specyficzny akt, który przynosi rezultaty, ponieważ silnie koncentruje uwagę oraz wzbudza potrzebę przyjęcia narkotyku. Następująca po zażyciu narkotyku redukcja napięcia przynosi ulgę i wzmocnienie aktu, który spowodował zastosowanie narkotyku na samym początku. W miarę powtarzania się tego procesu, sekwencja wydarzeń ulega skróceniu w czasie, ponieważ redukcja napięcia jest tak silnie wzmacniana, a każdy moment sekwencji kojarzony jest z ostateczną ulgą. Z każdym wzmocnieniem akt nadużywania danej substancji potęguje się i wzrasta prawdopodobieństwo, że zaistnieje on ponownie. W przypadkach, gdy napięcie jest szczególnie ost takiego zachowania można nauczyć się bardzo szybko. Paradygmat wygląda następująco: sytuacja bodźcowa (stres, wstyd, poczucie winy) - napięcie (niepokój) - zachowania uzależnieniowe (poszukiwanie narkotyków/zdobywanie/ przyjmowanie) - redukcja napięcia - sytuacja stymulująca - i cykl powtarza się. Przedstawiony tu opis teoretycznej znaczenia każdego z ważniejszych elementów może nie tylko zilustrować teorię, lecz także przyczynić się do lepszego zrozumienia, szczególnie przez terapeutów, każdej z pięciu składowych procesu uzależniania jakimi są: rozpoczęcie zażywania, kontynuacja, przejście od używania do nadużywania, zaprzestanie i powrót do nałogu. Nadużywanie wyraża się stosunkiem działających wewnątrz osobowości czynników destrukcyjnych do czynników konstruktywnych. Czynniki potęgują wzajemnie swój wpływ. na to przedstawić następująco: _ Od x Md x Nd x Rd , , _ czynniki destrukcyjne Z = ----------------------------- lub Z = Ok x Mk x Nk x Rk czynniki konstruktywne gdzie: Z- Uzależnienie od środków odurzających lub ich nadużywanie, Od - Składniki osobowości, które są słabe lub destrukcyjne, Md- Motywacja lub siła popędu w kierunku niepożądanego, destrukcyjnego zachowania, Nd - Nawyki jako funkcja ilości wzmocnień związanych z przyjmowaniem narkotyków, Rd- Bodziec do podjęcia ryzyka związany z przyjęciem narkotyku, Ok - Składniki osobowości, które są silne i konstruktywne, Mk - Motywacja lub siła popędu w kierunku konstruktywnego, pożądanego zachowania, Nk - Nawyki jako funkcja ilości wzmocnień związanych z korzystnymi reakcjami na stres, Rk - Bodziec do podjęcia ryzyka związany z reakcjami konstruktywnymi. Uznajmy wartość 1,0 za punkt, w którym nadużycie środka psychoaktywnego na pewno się pojawi; zero oznacza wartość, gdzie nie występuje żadne prawdopodobieństwo wy- 242 Niszczenie życia stąpienia takiego zachowania. Jeśli proporcja przesuwa się w górę od zrównoważonej wartości 50% (0,50), prawdopodobieństwo nadużycia używki/narkotyku tym samym wzrasta w miarę zbliżania się do wartości 1,0.1 odwrotnie, prawdopodobieństwo nadużycia narkotyku maleje w miarę zbliżania się wartości liczbowej do zera. Każda ze zmiennych wymienionych w tej formule będzie miała inną wagę w zależności od przeszłych doświadczeń oraz oddziaływań mających miejsce w obecnym życiu jednostki. Ponieważ czynniki destrukcyjne i konstruktywne w nadużywaniu lub uzależnieniu od środków odurzających można przedstawić w postaci stosunku liczbowego, silna osobowość izmienne motywacyjne przeważają jako siły konstruktywne w mianowniku, podczas gdy nawyki i motywacja są takie w liczniku i mianowniku. Aby zademonstrować związane z tym procesem zasady uczenia się, przyjmijmy założenie, że istnieje jednakowa szansa wzrostu destrukcyjnych i konstruktywnych czynników, które przyczyniają się do rozwoju zachowania związanego z przyjmowaniem narkotyków. Prawdopodobieństwo 50-proc. ilustruje tę sytuację liczbowo. Można to przedstawić przypisując arbitralne wartości każdej zmiennej w następujący sposób: Z = Od x Md x Nd x Rd Ok x Mk x Nk x Rk 2x3x1x5 30 3x4x1x5 60 = 0,50. Kiedy wartość czynników destrukcyjnych związanych z podejmowaniem ryzyka zwiększy się nawet nieznacznie, prawdopodobieństwo rozwinięcia się procesu nadużywania narkotyków wzrasta. Nastąpi to nawet wówczas, gdy inne czynniki pozostaną takie same, jak w sytuacji przedstawionej powyżej, gdzie prawdopodobieństwo pojawienia się uzależnienia wynosi 50%. Zmianę tę można zilustrować zwiększając we wzorze czynnik ryzyka (iW) o 1 punkt - stosunek przyjmuje teraz wartość 0,60, która w porównaniu z 0,50 bliższa jest 1,0. 2x3x1x6 36 3x4x1x5 60 = 0,60. Natomiast jeśli konstruktywne aspekty ryzyka wzmocnione są w formule o jeden punkt, prawdopodobieństwo rozwinięcia się procesu naduiywama używek/narkotyków zmniej-szasię, jako że powstała wówczas proporcja 0,42 w porównaniu z 0,50 bliższa jest zeru. 2x3x1x5 30 3x4x1x6 72 « 0,42. Oczywiście, również wówczas, gdy inne czynniki w równaniu ulegają zmianie poprzez wzmocnienie lub brak wzmocnienia, stosunek liczbowy odpowiednio zmienia się. Jeśli 243 Na granicy życia i śmierci jedna lub więcej zmiennych ulega osłabieniu poprzez brak wzmocnienia, szalki przechylają się w destrukcyjnym lub konstruktywnym kierunku, w zależności od ogólnej wartości proporcji. W celu uproszczenia zróżnicowano tutaj jedynie zmienną ryzyka, aby zilustrować znaczenie pojedynczej wartości w całej proporcji. Co więcej, w cały proces mogą być zaangażowane inne czynniki niż wyżej wymienione, chociaż te wydająm zaznaczać najwyraźniej, zwłaszcza wówczas, gdy wpływy środowiskowe są już wnicł zawarte. W szczególności prawdopodobne jest, że podejmowanie ryzyka będzie reakcji na przykład na bodźce środowiskowe. Osoba nadużywająca narkotyków lub uzależniał od nich powinna być świadoma wzrostu zachowań związanych z podejmowaniem r™ ka jako siły destrukcyjnej, skoro samo tylko przeniesienie się w stare, znajome środo™ sko często może stymulować nawrót dawnego problemu z narkotykami. Spowodowanej jest to siłą przeszłych skojarzeń, które uaktywniają stare nawyki zażywania narkotyków Stosowane zastępczo lekarstwa, takie jak metadon, mogą zmienić równowagę czynił ków destrukcyjnych w powyższym równaniu, tymczasowo redukując niepokój i tendoH cje depresyjne. Zaprzestanie zażywania metadonu powoduje powrót klinicznej depraB i w związku z tym ważne jest, aby osoba nadużywająca narkotyków czy uzależniona od I nich i jej terapeuta zdawali sobie z tego sprawę, a także mieli świadomość, że substytuty I narkotyków, takie jak metadon, mają doraźne działanie uśmierzające. Należy to wziąć pod I uwagę przy ustalaniu programu terapii. Zamiast zastępować jeden narkotyk drugim, moB na stosować skutecznie działające substytuty, szczególnie w tym momencie leczenia,Mj dy nawyk zaczyna słabnąć. Na każdym etapie realizacji programu leczenia procesem™ nownego uczenia się kierują te same zasady, według których nadużywanie/uzależnienie I rozwija się i utrzymuje. Nasilanie się zachowań uzależnieniowych nie jest jedynie prostą funkcją ilości wzmocnień. Sporadyczne wzmacnianie reakcji związanych z przyjmowaniem narkotyku może prowadzić do silniejszego uwarunkowania i większej odporności na wygasanie nawyku niż wzmacnianie każdej takiej reakcji. Przewidywanie przyjęcia narkotyku może stymulować jego poszukiwanie i zażycie. W wygaszaniu reakcji zasada sporadycznego wzmacniania działa zarówno jak kara, jak i nagroda. Jeśli nadużywanie/uzależnienie od narkotyku już ma miejsce wówczas, gdy jednostka funkcjonuje bez narkotyku, powstaje sytuacja karząca. Nieotrzymanie silnego wzmocnienia przy każdej przewidywanej sytuacji przyczynia się zarówno do powstania popędu, jak i do jego stłumienia i wygaszenia. Przykładem tego są objawy abstynencyjne. Podwyższony stan popędowy zwiększa prawdo! podobieństwo reakcji uzależnieniowej wówczas, gdy siła nawyku pozostaje taka sama lub nawet jest nieznacznie zredukowana, w zależności od wartości stanu popędowegol Brak wzmocnienia nawyku, który jest równoznaczny z karą, sprawia, że nawyk słabnnj Po tym, jeśli popęd osiąga szczytowe nasilenie, siła nawyku ulega osłabieniu, czegom zultatem jest zmniejszenie reakcji uzależnieniowej. Dla celów większej klaryfikacji za-j stosowano tu ogólne zasady wzmacniania, chcąc wyjaśnić różne fazy rozwoju procesu za- 244 Niszczenie życia I zwania narkotyków, choć oczywiste jest, że sporadyczna nagroda i kara również działają zgodnie z przedstawioną wyżej teorią. Wszystkie metody lecznicze, w tym stosowanie le- Ibrstw - substytutów, terapia środowiskowa oraz psychoterapia rządzą się tymi samymi zasadami78. PC.J.Frederick, Nadużywanie substancji psychoaktywnych jako zachowanie wyuczone. „Nowiny Psychologiczne" 1995, nr 2. s. 41-45. Rozdział IV Narażanie życia 1. Życie na zasadzie ryzyka Każdy człowiek napotyka w swoim życiu na sytuacje niosące w sobie potencjalne zagrożenie dla jego zdrowia, a nawet egzystencji. Część tych sytuacji wynika z gwałtownego rozwoju cywilizacyjnego i technicznego, jak np. w przypadku wzrostu motoryzacji, część jednak wiąże się z nieumiejętnością unikania sytuacji zagrożeń bądź ich niedocenianiem lub nawet lekceważeniem. Działania człowieka podejmowane w sytuacji zagrożenia charakteryzują się mniejszym lub większym stopniem podejmowania ryzyka. Określenie tego, czym jest ryzyko, nie jest proste z uwagi na fakt, iż nie ma jednej powszechnie akceptowanej jego definicji. W jeżyku potocznym pojęciem „ryzyko" określa się albo samą możliwość negatywnego, niepożądanego rezultatu, albo sam negatywny wynik. W Słowniku języka polskiego termin „ryzykować" zdefiniowany jest jako decydowanie się na coś, mając świadomość, że decyzja pociąga za sobą pewne niebezpieczeństwo i stwarza możliwość niepowodzenia. Zdaniem T. Tyszki, najbardziej precyzyjna definicja ryzyka zawarta jest w teorii użyteczności, w której przez sytuację ryzykowną rozumie się sytuację wyboru zawierającą takie działania, których następstwa nie są pewne, lecz zależą od czynników pozostających poza kontrolą osoby podejmującej decyzję1. Różne możliwe wyniki takiego działania mogą być scharakteryzowane określonym, czasami jedynie subiektywnym, rozkładem prawdopodobieństwa. Spostrzeganie i ocena ryzyka w indywidualnym przypadku jest zdeterminowana różnymi czynnikami. Do najważniejszych z nich M. Goszczyńska i T. Tyszka zaliczają: wielkość i ważność naruszanych potrzeb i wartości człowieka, bezpośredniość negatywnych konsekwencji zagrożeń, katastrofalność - chroniczność negatywnych konsekwencji, spo- 1 M.Goszczyńska, T. Tyszka, Jak spostrzegamy zagrożenia. „Przegląd Psychologiczny" 1986, nr 1, s. 39-64. 247 Na granicy życia, i śmierci strzegalną względną częstość wypadków, kontrolowalność następstw ryzykownego zda-l rżenia, dobrowolność narażania się na ryzyko, wyobrażalność przyczyn i skutków zAl rżenia, stopień obycia z zagrożeniem oraz poziom wzbudzonego lęku2. Mektóre z przedstawionych powyżej czynników posiadają duże znaczenie w aspek«l interesującego nas zagadnienia podejmowania przez ludzi działań niosących ryzykodB ich zdrowia i życia. Do takich czynników należy bezpośredniość negatywnych kona kwencji zagrożeń. Wiadomo, że konsekwencje ludzkich działań mogą pojawiać się bel pośrednio po ich wykonaniu lub po pewnym, krótszym lub dłuższym odroczeniu. Wpsyfl etiologicznych badaniach nad użytecznością czynników, do których prowadzą różne dział lania, okazało się, że czas odgrywa istotną rolę jako modyfikator użyteczności wynibj a także postrzegania zagrożenia, z którym wiążą się określone zachowania. Stwierdzono, że w miarę upływu czasu zmniejsza się zarówno użyteczność korzystania I z wyników, jak i ujemna użyteczność czynników niepożądanych. Ludzie wolą natycfc-I miastową lub krótkoterminową realizację korzyści, a opóźnione lub długoterminowe po-1 jawianie się niepożądanych konsekwencji3. Badania nad preferencjami wyników uzależ-l nionych od czasu umożliwiają zrozumienie często obserwowanego w życiu codziennymi faktu, gdy wiedza o negatywnych konsekwencjach zagrożeń nie wpływa na zmianę nil pożądanych zachowań człowieka. I tak np. ostrzeżenia lekarza o wpływie nikotyny w możliwość zachorowania na raka płuc lub roli alkoholu w niszczeniu komórek wątroB nie odnoszą oczekiwanego skutku z tej racji, iż wystąpienie przewidywanego nieszczęścil| jest odległe w czasie. W związku z tym negatywna użyteczność takiego zagrożenia jest wydatnie zmniejszona. W niektórych przypadkach można jednak zaobserwować zależność odwrotną. W bada niach przeprowadzonych przez Bukowskiego działano natychmiastowym - słabszymi odroczonym - silniejszym uderzeniem prądem, stosowanym jako „kara" za przegrana, w grze4. Okazało się, że większość badanych wybrała uderzenie natychmiastowego™ jaśniono tym, iż samo oczekiwanie na karę - związane z przeżywaniem lęku -mol być przeżyciem nieprzyjemnym, stanowiącym dodatkową karę. Interpretacja wskazująca na wpływ lęku na zachowanie osób badanych została potwierdzona zaobserwowaną w tych samych badaniach prawidłowością, zgodnie z którą natychmiastową reakcjęistotl nie częściej wybierały osoby odznaczające się wysokim poziomem lęku niż osoby z niskim poziomem tej zmiennej. Jest oczywiste, że na indywidualne przeżywanie poczucia zagrożenia i ryzyka wpływ częstość występowania wypadków. Działania w zakresie technologii, która częściejpro- 2 Ibidem. 3 D. Winterfeld, D.W. Fischer, Multi-attribute Utility Theory. w: D. Went (ed.): Utility, Probability aiM* man Decision Making. Dordrecht 1975. 4 M. K. Bukowski, Lęk jako psychologiczny modyfikator prawa preferencji czasu w podejmowaniu deqif.\ Warszawa 1984. Nie opublikowana praca magisterska, za M. Goszczyńska, T. Tyszka, op. cit. 248 Narażanie życiu wadzi do wypadków, jest traktowana jako bardziej zagrażająca. Należy jednak podkreślić, ze ważna jest tu spostrzegana częstość, a nie obiektywna statystyka. Sądy o częstości mogą być wypaczane czy to z powodu selektywnej percepcji, czy selektywnego odtwarza-ii»prz.tsi\y c\\ T&arzeft.Cj^ \udik zetknęli się bezpośrednio z zagrożeniami i mogą je sobie łatwo przypomnieć lub wyobrazić, wydają się im one bardziej prawdopodobne i częstsze. |K.Tversky i D. Kahneman twierdzą, że ludzie posługują się tu różnymi metodami heurystycznymi, które często prowadzą do ocen niezgodnych ze statystyką3. Jedną z takich heurystyk jest np. heurystyka dostępności, polegająca na tym, że zdarzenia łatwiej dostępne w naszej pamięci (z różnych powodów, np. dlatego tylko, że są łatwiejsze do wyobrażenia sobie) wydają się nam bardziej prawdopodobne. Kontrolowalność następstw ryzykownego zdarzenia jest rozumiana jako możliwość sterowania zdarzeniami poprzez takie działania człowieka, które albo zapobiegną wypadkom, albo zmniejszą ich prawdopodobieństwo, albo gdy one już się zdarzą, zmniejszą i rozmiar ich niepożądanych konsekwencji. Chociaż w praktyce wypadek jest niepodzielnym procesem, to jednak w celu jego zanalizowania rozróżnia się aspekty związane z oceną prawdopodobieństwa oraz z oceną rozmiaru negatywnych konsekwencji. Może być ona charakteryzowana poprzez następujące czynniki (elementy): -prawdopodobieństwo wypadku może być większe lub mniejsze zależnie od podjętych środków zabezpieczających, np. poziomu nabytych i wytrenowanych umiejętności i sprawności, istnienia właściwego wyposażenia w postaci sprzętu i instrukcji zapobiegających ludzkim błędom, lekkomyślności czy sabotażowi, -rozmiar negatywnych następstw, gdy wypadek już się zdarzy, może być mniejszy lub większy, zależnie od podjętych działań ratowniczych, -rozmiar negatywnych konsekwencji zależy od tego, czy są one odwracalne (szkody dadzą się naprawić), czy nie; jest to szczególnie ważne wówczas, gdy zawiodą środki zabezpieczające oraz działania ratownicze. Odwracalność konsekwencji jest prawdopodobnie pożyty wnie związana z akceptowalnością działań ryzykownych. Jak stwierdzają liczni badacze, kontrolowalność jest jednym z najważniejszych psychologicznych wymiarów, który ludzie uwzględniają, gdy osobiście doświadczają zagrożenia6. To dążenie do panowania i kontroli nad ryzykownym działaniem przejawia się np. w tendencji do preferowania zadań sprawnościowych nad losowymi również i wtedy, gdy korzyści i straty są w obu tych sytuacjach równe. Niektórzy badacze zwracają uwagę na to, iż brak zgodności między ludzkimi oczekiwaniami (np. co do prawdopodobieństwa wystąpienia określonych konsekwencji) a zewnętrznymi warunkami umożliwiającymi kontrolę własnego zachowania może prowa- 'A.Tversky, D. Kahneman. Judgment Under Uncertainty: Heuristics and Biases. „Science" 1974, nr 185, [1124-1131. 'P.l.Stallen, A.Thomas, Psychological Aspects ofRisk: The Assessment ofThreat and Controli. Erice 1981. 249 Na granicy życia i śmierci dzić do powstania tzw. iluzji kontroli7. Zjawisko to wiąże się z nieuzasadnionym p nianiem prawdopodobieństwa osobistego sukcesu w porównaniu z rzeczywiście istnie' cym prawdopodobieństwem obiektywnym. Złudzenie kontroli, które towarzyszy wy nywaniu różnych działań sprawnościowych, może częściowo wyjaśniać dość pows ny fakt przeceniania przez ludzi ich umiejętności i sprawności. Między innymi szw psycholog O. Svenson wykrył w swoich badaniach, że wielu kierowców przecenia pieczeństwo własnej jazdy, a przyczyny zdarzających się wypadków częściej przypisuje] niższym umiejętnościom innych kierowców lub okolicznościom zewnętrznym niż sob" samym8. Dobrowolność narażania się na ryzyko jest jednym z ważniejszych wymiarów, który luj dzie biorą pod uwagę oceniając ryzykowność proponowanego im wyboru. Można wyróżnić kilka specyficznych czynników, które składają się na ogólne poczucie dobrow ności przy wyborze ryzykownego działania. - Dostępność opcji. Spostrzegana przez podmiot swoboda wyboru jest większa, gdy' nieje względnie duża liczba opcji, które są porównywalne pod względem atrakcyjn a ich ogólna przewidywana użyteczność jest raczej pozytywna niż negatywna. Zao wowano, że wyeliminowanie lub tylko zagrożenie eliminacją którejś z opcji (początk eksperymentator wytwarza u człowieka poczucie, że może on wybrać dowolną opcję z proponowanego mu zbioru) powoduje wystąpienie zjawiska tzw. reaktancji, czylim: wacji do odzyskania swobody, wolności wyboru. Atrakcyjność, użyteczność wydr wanej opcji oceniana jest wyżej niż na początku, gdy człowiek dysponował pełnym rem opcji9. - Osobisty wpływ na decyzję. Poczucie takiego wpływu ma prawdopodobnie ścisły z zek ze zwiększającym się poczuciem odpowiedzialności zarówno za negatywne,' i korzystne konsekwencje decyzji. Z badań Starra wynika, że ludzie mają poczucie niejszego osobistego wpływu przy wyborze takich działań jak pływanie, narciarstwo, pinizm niż przy korzystaniu z różnych technologii, np. energetyki, lotnictwa czy p;: chemii10. Dane, którymi dysponował Starr, pokazują, że ludzie są skłonni zaakcepto nawet tysiąckrotnie bardziej ryzykowne działanie dobrowolne niż działanie niedobrowolne, przymusowe. Wyjaśnia to częściowo, dlaczego rajdowcy biorą udział w coni trudniejszych wyścigach samochodowych, a alpiniści organizują wyprawy na najtrudniejsze szczyty górskie. Równocześnie ci sami ludzie mogą nie akceptować znacznie nii szego poziomu ryzyka związanego z budową zapory wodnej lub huty aluminium. Jak wykazały cytowane już przez nas badania eksperymentalne, ludzie chętniej wybierają 7 C. Vlek. P. I. Stallen, Rational and Personal Aspects ofRisk. „Acta Psycholigica" 1980, nr 45, s. 273-300J 8 O. Svenson, Are we AU Less Risky and Morę Killful than Our Yellow Drivers?, „Acta Psychologica" ID&j nr47,s. 143-148. 9 C. Vlek, P.I. Stallen, op. cit. 10 C. Starr, Social Beneflts Yersus Technological Risk, „Science" 1969, nr 165, s. 1232-1238. 250 Narażanie życia zadania sprawnościowe niż losowe, gdyż te pierwsze dają im poczucie silniejszego osobistego wpływu na wyniki, a jednocześnie czują się oni wtedy bardziej odpowiedzialni za te wyniki. Ludzie obdarzeni wyobraźnią są zwykle bardziej lękliwi, „łatwiej widzą" sytuacje, które mogą doprowadzić do niebezpiecznych wyników. Poza różnicami indywidualnymi same działania różnią się tym, z jaką łatwością daje się konstruować myślowo scenariusz niepomyślnego biegu wydarzeń (przyczyn i skutków). Zrozumiałe, że działania prowadzą-celatwo do tworzenia owych scenariuszy będą się nam wydawały bardziej zagrażające1' Pa „wyobrażalność" wpływa także sposób podawania informacji o danym zdarzeniu. Gdy informacje te są przekazywane za pomocą suchego, statystycznego języka, nie przemawiają zbyt silnie do naszej wyobraźni i w konsekwencji powodują, że nie docenia się (lanego zagrożenia. Równocześnie istnieje skłonność do przeceniania niebezpieczeństwa, gdy informacji o zdarzeniu dostarcza się w postaci barwnych, sensacyjnych opisów indywidualnych przypadków. Dobrą tego ilustracją może być dwojaki sposób informowania o ofiarach wypadków samochodowych w czasie weekendu: albo poprzez pokazanie danych liczbowych, albo poważnie uszkodzonego samochodu lub ofiary wypadku. Wiadomo z psychologii emocji, że spostrzeganie, ocenianie, myślenie pozostają pod znacznym wpływem emocji, w tym lęku. Badania L. Heszen-Klemens pokazały, że lęk pacjentów ma znaczny wpływ na percepcję obrazu własnej choroby, przewidywanych skutków leczenia itd.12 Jak zobaczymy, w badaniach przytaczanych niżej poziom wzbudzanego lęku stanowi chyba jeden z głównych czynników percepcji ryzyka. W badaniu przeprowadzonym przez Fischhoffa dokonano pomiaru wielkości spostrzeganego ryzyka, akceptowanego ryzyka oraz korzyści z każdej spośród trzydziestu niebezpiecznych aktywności ludzkich (np. alpinizm, jeżdżenie samochodem) oraz technologii (np. górnictwa, stosowanie pestycydów, energii elektrycznej, promieni Roentgena)13. Badani oceniali każdą z tych pozycji według: 1) przypisywanego jej (globalnie) stopnia ryzykownoścr, 2)przypisywanych jej korzyści, | i)stopma akceptówa\nośc\ danej działalności lub technologii. Skorzystano tu ze skal typu oceny wiefKoścr', gaźib f^^f^/r^^^-j^^^^^^^^^^^^^ msr-tśćlO,akażda następna wielkość przypisywana jakiejś pozycji miała wyrażać proporcję właściwą w stosunku do tamtej. Tak więc np. ocena 50 oznaczałaby, że ryzykowność danej działalności jest pięciokrotnie większa niż tej, której przypisano wartość najmniej-Lczyli 10. "W. A. Wagennar, Decision Making and Numerical Structuring, w: H. Jungerman (ed.): Decision Making and Qun$einHumanAffairs.Dordrechll911. "LHezen-Klemens, Poznawcze uwarunkowania zachowania się wobec własnej choroby, Wrocław 19/9. "B.EischhoK i in., How Safe m Safe Enough? „Policy Sciences" 1978,nr 9, s. 127-152. 251 Na granicy życia i śmierci Ostatnim zadaniem badanych była ocena każdej pozycji listy na każdym z dziewięofl wymiarów uznanych przez badaczy za istotne dla percepcji ryzyka. Na 7-stopniowejskfl li oceniany był każdy z następujących wymiarów: dobrowolność podjęcia ryzyka, m tychmiastowość negatywnych konsekwencji, poczucie kontroli nad ryzykiem, chronicz-l ność, katastrofalność konsekwencji, wiedza o konsekwencjach zagrożeń dostępna osobom I narażającym się na nie oraz znana nauce surowość konsekwencji (wypadki śmiertelni i lęk, jaki budzi dane zagrożenie. Analizując oceny ryzykowności oraz korzyści związane z trzydziestoma różnymi aktyw-1 nościami i technologiami (oparto się przy tym na średnich geometrycznych w celi I zmniejszenia wpływu skrajnych odchyleń od średniej), wyznaczono zależność międzyl spostrzeganym ryzykiem a korzyściami. Dla pewnych działalności wysokim ocenomry-1 zykowności odpowiadają bardzo małe korzyści: np. piciu alkoholu, paleniu tytoniu; dii I innych aktywności - małemu ryzyku odpowiadają duże korzyści, np. antybiotykod szczepieniom, jeżdżeniu koleją. Jeśli chodzi o analizę wyników dotyczących ocen na poszczególnych wymiarach (użyło I w tym przypadku średnich arytmetycznych), dla każdego wymiaru obliczono oddzieli*I współczynnik korelacji między oceną jego nasilenia a wielkością spostrzeganego ryzytw oraz współczynnik korelacji między tą oceną a spostrzeganymi korzyściami. Stwierdzono, że spostrzegane ryzyko koreluje znacząco jedynie ze stopniem lęku, jaki budzi dam! działalność, i surowością jej konsekwencji. Natomiast żaden z wymiarów nie korelował znacząco z ocenami korzyści. Dla sprawdzenia, czy oceny na dziewięciu wybranych wymiarach są ze sobą skorelowi ne, obliczono wszystkie możliwe współczynniki korelacji między nimi. Okazało się,że między wieloma wymiarami istnieją istotne statystyczne interkorelacje, np. między dobrowolnością a wiedzą o konsekwencjach współczynnik r wynosił 0.83, Sugerowaloto, że u podłoża wszystkich dziewięciu wymiarów leży pewna liczba wspólnych dla nichj czynników podstawowych. Dla ich zidentyfikowania dokonano odpowiedniej analizy czynnikowej, która wykazała, że dla różnicowania ocen 30 badanych aktywności i tecb-j nologii wystarczy przyjęcie dwóch lub trzech niezależnych od siebie czynników. Czynnik I, który wyjaśniał około 80% wariancji ocen, autorzy nazwali „nieznanymrw zykiem". Czynnik ten pozwolił odróżnić działania nisko ryzykowne od wysoce ryzjH kownych, przy czym te ostatnie można scharakteryzować jako działania niedobrowolne, nowe, niekontrolowane, nieznane i z odległymi konsekwencjami. Przykładami takich zagrożeń były: energia atomowa, pestycydy, kolorowanie i konserwowanie żywności, j Z kolei czynnik II, który wyjaśniał 21% wariancji, nazwano „ryzykiem budzącym lek". I Czynnik ten oddzielał działania spostrzegane jako katastroficzne, prowadzące do ofiar śmiertelnych, budzące lęk od działań charakteryzowanych przez wymiary przeciwstawne. Wyróżniono jeszcze jeden czynnik: poziom narażenia na ryzyko, który wyrażał liczbę osób narażonych na dane zagrożenie i stopień poczucia osobistego narażania się. 252 Narażanie życia Badania podobne w podstawowych punktach do przedstawionego wyżej wykonali w Holandii C.Vlek i P. J. Stallen14. Badaniu poddano prawie 700 osób, głównie zamieszkałych wbardzo uprzemysłowionym obszarze wokół Rotterdamu. Podobnie jak w poprzednim badaniu, osoby oceniały: ryzykowność, korzyści i akceptowalność różnych „zagrażających" działalności. Działalności te obejmowały z jednej strony funkcjonowanie elektowi jądrowych, magazynowanie naturalnego gazu ciekłego itp., a z drugiej strony -drobne zagrożenia indywidualne, takie jak pływanie, palenie papierosów w łóżku czy pozostawianie otwartych drzwi do mieszkania na noc. Podobnie też jak w badaniach Fisch-hoffa osoby badane oceniały te same działania na różnych bardziej szczegółowych wy-niarach,podobnych mniej więcej do wymiarów użytych w tamtych badaniach. Poddając uzyskane dane dotyczące ryzykowności różnych działań analizie skalowania wielowymiarowego, autorzy „wydobyli" dwa następujące czynniki: 1)Wielkość możliwego wypadku, według którego najbardziej zagrażającymi działaniami są: atomowe elektrownie, magazynowanie naturalnego płynnego gazu, pestycydy, anajmniej zagrażającymi - szczepienia ochronne, podróż samolotem. 2)Poziom organizacji zabezpieczenia rozumiany jako działania i regulacja kontroli nad zagrożeniami. Nieoczekiwanie okazało się, że czynnik ten dzielił badanych na dwie prze-awstawne grupy, na takich, dla których wysoki poziom kontroli wiązał się ze zmniejszaniem ryzykowności działania, oraz takich, dla których przeciwnie, wysoki poziom kontroli podnosił ryzykowne działania. Na przykład dla jednych najbardziej zagrażającym było zamieszkiwanie w sąsiedztwie zakładów petrochemicznych, dla innych - prowadzenie pojazdu w stanie nietrzeźwym. Autorzy interpretują ten wynik jako odzwierciedlający kontrowersję społeczną wokół sprawy prawnych regulacji dotyczących bezpieczeństwa (np. czy należy zabraniać korzystania z kąpieli w niebezpiecznych miejscach, ! czynie?). Z czynnikiem „poziom organizacji zabezpieczenia" wysoko korelowały wymiary: stopień osobistej kontroli nad ryzykiem i wyobrażalność zagrożeń oraz ich możliwych skutków. Wpadaniu tym stwierdzono ponadto, że akceptowalność działań ryzykownych osoby badane wiązały głównie z korzyściami przypisywanymi tym działaniom, a nie z ich ryzykiem. Stwierdzono także duże zróżnicowanie interindywidualne w ocenach ryzykowności. Zróżnicowanie to dotyczyło nie tylko samych wymiarów oceny, gdyż różne osoby brały pod uwagę mniej więcej te same wymiary (tak przynajmniej wynikało z przyjętego modelu analizy danych). E.J.Johnson i A. Tversky wykonali badania, w których zastosowali trzy różne sposoby pomiaru i analizy ryzykowności różnych zagrożeń15. Prosili mianowicie różne grupy bach osób o: "C.Vlek.P. I. Stallen, op.cit. "E.L.Johnson, A. Tversky, Representation of Perceptions of Risk, „Journal of Experimental Psychology" 1974,nr 113. s. 55-70. 253 Na granicy życia i śmierci 1) porównywanie podobieństwa między poszczególnymi zagrożeniami, 2) warunkowe przewidywanie liczby wypadków z powodu różnych zagrożeń (waru wość polegała na tym, że podawano badanym, iż znacznie większa jest śmiertel w społeczeństwie, niż oni sądzili, i zadanie polegało na tym, by przy założeniu owej szej śmiertelności ponownie ocenić częstość poszczególnych przyczyn śmierci), 3) ocenę poszczególnych zagrożeń. Okazało się, że te różne zadania (sposoby pomiaru) prowadzą rzeczywiście do różir „obrazów" percepcji ryzyka. Pierwsze dwie miary istotnie wysoko korelowały ze podczas gdy trzecia prowadziła do rezultatów odmiennych. W szczególności repreze cja danych uzyskiwanych na podstawie ocen na skalach dawała się sprowadzać do głównych czynników: nowości zagrożenia i katastrofalności, chociaż dopasowanie było tak dobre, jak w tamtym eksperymencie. Powodem tej ostatniej różnicy jest p^ puszczalnie inny (szerszy) zakres kategorii zagrożeń branych pod uwagę w ekspery cie Johnsona i Tversky'ego. 2. Potencjał wiktymogenny Problematyka narażania życia znajduje swój dobitny wyraz w sytuacji, gdy jednosfld staje się ofiarą przestępstwa. Zagadnieniem tym zajmuje się wiktymologia. B.HolyJj wprowadził pojęcie „potencjału wiktymogennego"16. Rozumie przez nie taki systemcedj I jednostki, grupy, makrostruktury społecznej, organizacji instytucjonalnej, organizacji państwowej oraz cech warunków życia, które prowadzą do powstawania zagrożeń przw I stępstwem. Pola, w których potencjał ten może wystąpić, są następujące. - Cechy kondycji biologicznej osób, np. obniżona sprawność fizyczna. Do tej kategorii należeć będzie także wiek osoby, w znacznym stopniu determinujący możliwość obrony, a w przypadku osób młodych determinujący również świadomość zagrożenia. - Cechy kondycji psychicznej, które mogą powodować, że osoba staje się ofiarą naskłj tek braku mechanizmów obronnych, agresywności itp. - Cechy kondycji społecznej, mogące powodować, że ofiarą staje się osoba, która buda agresję ze względu na osiągnięty status społeczny, pochodzenie i krąg towarzyski, bajB też na odwrót -jej niski status społeczny w przekonaniu sprawcy gwarantuje bezkarność czynu. W tej kategorii mieszczą się także cechy pewnych zawodów, które poprzez struła turę czynności i okoliczności ich wykonania stwarzają okazję do czynu agresywnej! (kierowcy taksówek, dozorcy nocni, osoby pracujące samotnie w nocy lub wracające! z pracy w porach, gdy ruchliwość przestrzenna populacji jest mniejsza itp.). B. Hofyst, Kryminologia. Warszawa 2001, s. 920 i nast. 254 Narażanie życia -Cechy kondycji ekonomicznej osób. W grupie tej mieści się posiadanie różnego rodzaju dóbr, dysponowanie przestrzenią i możliwości osiągania wyższego statusu ekonomicznego. Praktyka śledcza wykazuje, że pewne grupy osób są szczególnie predystynowane do roli ofiar przestępstw. H. Hentig przyjmuje określenie „ofiara potencjalna"17. Predestynacja Itamożebyć zawiniona i niezawiniona, indywidualna lub spowodowana przynależnością do pewnej grupy społecznej, zawodowej itp. Tak więc osobami szczególnie narażonymi naniebezpieczeństwo utraty życia, uszkodzenia ciała, napadu rabunkowego są alkoholicy, prostytutki, a także kategoria osób o awanturniczym usposobieniu, mających skłonność do brutalnego i niepohamowanego postępowania. Szczególnie interesująco przedstawiają się relacje o charakterze wiktymologicznym w obrębie rodziny. Każdy wie, że istnieją związki między małżonkami (mąż-żona), rodzeństwem (brat-siostra-brat) oraz między rodzicami i dziećmi (ojciec-matka-dziecko). Czy w tego typu związkach pojawiają się też relacje między sprawcą i ofiarą? Pytanie to ma oczywiście czysto retoryczny charakter. Wiadomo przecież od początku świata, chociażby antycznego (tragedie Ajschylosa), że ludzie biją się i niestety też zabijają w wielkich i małych rodzinach. Śledząc dziennikarskie opisy „zbrodni na co dzień" trafiamy nie tylko na relacje, ale i na interpretacje. Odsłania się przed nami tragedia życia rodzinnego. Czytelnicy dostają szan-Uwystąpienia w roli oskarżycieli, obrońców i sędziów. Mają też możliwość wczuwania siew rolę sprawców i ofiar. Trudno doprawdy w takiej sytuacji wyobrazić sobie kogoś, ronie miałby nic do powiedzenia, kto nie miałby swych krymino- i wiktymologicznych teorii. Trudno tym bardziej, że na sąsiedniej gazetowej szpalcie pełno „popularnonaukowych" wyjaśnień. Czytelniczą pospolitą interpretację typu: „sprawcy nerwy wysiadły" skorygować więc trzeba stwierdzeniem bardziej eleganckim: „sprawca nabawił się neurozy". Zwyczajne opinie typu: „nienawidził ojca, który katował go od dziecka" - zastąpione zostają „kompleksem Edypa" itd. Tak więc czytelnik codziennej popołudniówki rozwiązuje postawione zadanie bez najmniejszych trudności. Za aksjomat przyjmuje twierdzenie: zbrodnie i występki występują wszędzie. Tak więc występować muszą również we wszystkich związkach między ludźmi. Najbardziej oczywistym z oczywistych związków jest rodzina. Miłość w rodzinie jest dla badań bez znaczenia, jedni bowiem zabijają dlatego, że nie są kochani, inni dlatego, że kochają za bardzo. Życie przekonuje, że wszystkiemu w końcu winne są nerwy. I w taki to prosty sposób niejedna osoba dojść musi do wyodrębnienia pierwszego typu związku między sprawcą i ofiarą - związku psychicznego. Dużo miejsca w gazetowych kryminalnych kronikach zajmują mikroscenki z życia rodzinnego, w których doprowadzeni do ostateczności domownicy dokonują zemsty na ty- "H. V. Hentig, The Cńminal and His Yictim. New Hawen 1948. 255 Na granicy życia i śmierci ranie. Pan i władca w języku łacińskim - to dominus, a podporządkowany - submism Mamy więc do opisu związku między sprawcą i ofiarą łacińską opozycję znaczeniową* minant - submitant. Wszyscy wiedzą, że najczęściej spotykaną przestępczą „odmianą"™ ranii w rodzinie jest związek między żoną i mężem alkoholikiem. Na ekranach telewizl rów zeznające małżonki są zawsze zahukane, wychudłe, wątłe - oprawcy zaś to zafflj czaj dodatkowo jeszcze przez kamerę wyolbrzymieni atleci, a więc typy konstytucjonalfll odmienne. Les extrem.es se touchent - przeciwieństwa się łączą, przyciągają -jak mówią Francuzi. Wyróżniamy więc z łatwością taki związek sprawcy z ofiarami, w którym istnieje niai zerwalny mariaż siły ze słabością, agresji z bezbronnością, brutalności z czułościąm Związek ten podbudować możemy też terminologią filozoficzną. W fizyce przeciwieB stwa to po prostu bieguny. Jednoimienne, takie same - odpychają się, różnoimienne-przyciągają. Odpychające jest to, co mierne, przyciąga to, co atrakcyjne. Taka sofistycz-na logika wystarcza nam do wyróżnienia związku między sprawcą i ofiarą polegającej na wzajemnej atrakcyjności dwóch dopełniających się typów konstytucjonalnych. M wiadomo, co właściwie w typach takich przeważa: dusza czy ciało, psychika czy biolog™ Gdzie szukać typów związków sprawca - ofiara? Wróćmy do pytania pomocniczego. Ja-1 kie w ogóle związki, poza rodziną, pojawiają się między ludźmi? Nietrudno odgadnąć,*! chodzi o wspólną pracę. I tutaj może być wykorzystywana opozycja panowania i podpól rządkowania, przełożonego i podwładnego, dominanta i submitanta. Które z tychrelw kończą się zbrodnią czy występkiem, zabójstwem czy ciężkim uszkodzeniem ciała?WtI wszystkich kryminalnych kronikach dominują związki sutenera z prostytutką. Związdfl ten można wyróżnić, nie można go jednak odrębnie nazwać. I tu bowiem mamyteitB nologiczną „opozycję", dwie strony zwierciadła, awers i rewers tego samego modelu. I Ot I role sprawcy i ofiary mogą być przemienne. We Francji to sutener brutal i bandyta żabi-1 ja częściej niezdyscyplinowaną partnerkę. W Niemczech nad pracowitym, sumiennym sh tenerem dominuje prostytutka i ona też częściej pozbawia życia swego wspólpracowrahl Trudno zaprzeczyć, że w przypadku każdego przestępstwa można doszukać się jakiegoś! związku między sprawcą i ofiarą. Czyżby więc liczba typów związku miała być niw skończona? Co łączy ludzi poza rodziną i pracą - środowisko społeczne i wspólne,nie-1 koniecznie klasowe interesy. Jeśli przestępcy są marginesem, to właśnie ów marginal jest ich związkiem. Trudno wyrwać się ze „społecznych" więzi. Tu związek sprawcy i ofiary wynika po pro-1 stu z przynależności do przestępczej populacji, w której jest się przemiennie bądź rów-j nocześnie sprawcą i ofiarą. Jak nazwać tego rodzaju relacje? Pytać, skąd biorą siętt: powiązania, te bliskości między ludźmi poza prawem, to tyle, co pytać o korzenie przestępczości. Dotychczas w kryminologii odpowiedzi były trzy: lombrozjańska dzie- B. Hołyst, Wiktymologia. Warszawa 1998. 256 Narażanie życia dziczność, Ferri'ego środowisko i współczesna koniunkcja tych czynników. Jeśli geny miałyby być odpowiedzialne za zbrodnię, to dlaczego by nie miały być obciążone odpowiedzialnością za zbrodniarzy, a ci przecież żyją zazwyczaj na „marginesie" życia, a więc też w swym własnym środowisku. Jeśli sprawca ma przestępcze geny, to środowisko przestępcze wypełnione być musi przestępczą pulą genetyczną. Związki sprawca -ofiara zachodzące na „marginesie" społeczeństwa mogłyby być po prostu związkami genetycznymi. Rozwiązanie zadania: „dokonać analizy stosunków, jakie mogą łączyć sprawcę i ofiarę", brzmi teraz następująco: i-związek neurotyczny, -związek psychobiologiczny, -związek genetyczny. Teorie tłumaczące występowania wyżej ustalonych związków zapożyczone zostają ze zbiornicy wiedzy zdroworozsądkowej. Wiedza ta głosi, że nerwicy nabawić się można w każdej rodzinie; każde cierpienie ma tam też swe granice; każda tyrania ma swój kres; jabikopada niedaleko od jabłoni; każdy ginie od broni, jaką walczy. Oczywiście, można by dla wyróżnionych stosunków jak też dla tłumaczących je teorii dobrać bardziej lub mniej atrakcyjną terminologię. Można by, na przykład, mówić o stosunku dramatycznego pokrewieństwa czy rodzinnej utajonej awersji, o konstytucjonalnej asymetrii, o róż-nobiegunowym przyciąganiu itd. [Nic nie jest jednak w stanie zakamuflować jawnej naiwności powyższych rozważań, nic nie broni przed fałszem wielu wyjaśnień. Pozorność logiki myślenia uderza swą nieudolnością. Powstaje więc pytanie: w jakim celu sformułowano i rozwiązano tak nieskomplikowane zadanie dotyczące analizy związków sprawcy i ofiary? Chodziło po prostu o przeciwstawienie amatorskiego podejścia wiktymologicznego ustaleniom zawodowej wiktymologii, prawdziwej literaturze naukowej, której fragment przytaczamy19. .Najciekawsze rozważania Ellenbergera dotyczą analizy szczególnych stosunków, jakie mogą łączyć sprawcę i ofiarę. Ten szczególny stosunek przejawia się w trzech podstawowych formach, w zasadzie odrębnych, ale mogących ze sobą współwystępować: -jako stosunek neurotyczny, I -jako stosunek psychobiologiczny i -jako stosunek genebiologiczny. Stosunek neurotyczny powstaje w wyniku rozwoju i pogłębiania się pewnych sytuacji konfliktowych powstałych w dzieciństwie. Może on, na przykład, objawiać się w nienawiści do ojca, połączonej z obsesyjnym uwielbieniem matki. Stosunek ten w ostrzejszej postaci może przybrać formę kompleksu Edypa. Oczywiście nie ogranicza się on do ro- "ZaL. Falandysz, Wiktymologia. Warszawa 1979, s. 91-92. 257 Na granicy życia i śmierci dziców i może występować w odniesieniu do różnych osób, ale źródło jego pozostaji niezmienione. Są to przeżycia z okresu dzieciństwa mające związek z rodzicami dzeństwem. Stosunek psychobiologiczny polega - zdaniem Ellenbergera - na wzajemnej atrakcyjności dwóch uzupełniających się przeciwstawnych typów konstytucjonalnych, gdzie jedna strona jest jak gdyby negatywem drugiej. Ten typ relacji spotykamy na przykład w mai-żeństwie alkoholika, tyrana domowego czy w układzie zachodzącym między prostytul i sutenerem. Stosunek genebiologiczny odnosi się do wypadków podobnej wzajemnej atrakcyjnoś Powstaje głównie nie na podstawie psychologicznej, ale jest uwarunkowany dziedzictwem genetycznym. Ellenberger powołuje się tu na badania Rittera i Szondlego z 1937ł Otóż Ritter stwierdził, na przykład, że wśród potomstwa złodziei i włóczęgów było wiele osób, które jakby «wzajemnie się przyciągały», ujawniały pewną wzajemną bliskość mimo zupełnie odmiennych środowisk, wykształcenia, statusu społecznego i sposobu życia. Wyjaśnienia tego zjawiska można szukać we wprowadzonym przez Szondiego pojęciu genotropizmu, które oznacza wzajemną atrakcyjność dwóch jednostek o identycznym lub podobnym genotypie"20. Szeroką prezentację przytoczonych wyżej wywodów Ellenbergera uzasadnia się tym.że „w literaturze wiktymologicznej jest to jedyna taka wyczerpująca próba psychologicznej interpretacji stosunków sprawca-ofiara". I w tej unikatowości upatrywać chyba należy autentyczny sukces nauki o ofierze przestępstwa. Mając na uwadze związki ofiary ze sprawcą przestępstwa, rozpatrzmy jeszcze model lego powiązania oparty na pojęciu sprzężenia zwrotnego. Jeżeli uzna się za prawdę twierdzenie, że zachowanie człowieka zależy od tego, jaki 01 sam jest, i od tego, jak zachowuje się jego otoczenie, to wówczas uznaje się równieża niemożliwe wyjaśnienie zachowania sprawcy bez analizy zachowania ofiary, i odwrotnie.. Powiązanie między systemami polegające na oddziaływaniu pomiędzy nimi określasię jako sprzężenie. Jest wiele rodzajów sprzężenia zwrotnego. Zostały one zanalizowane i wyrażone wzorami matematycznymi, których przytaczanie tutaj mijałoby się jednak z celem, ponieważ dotyczą procesów ciągłych, co zapewnia przydatność tych wzorów głównie do ujmowania procesów technologicznych. Szczególnie ważnym czynnikiem wiktymologicznym jest alkohol. Zanik krytycyzmu i znaczne obniżenie zdolności obronnej powodują, że w licznych przypadkach nietrzeźwość ofiary decyduje o powzięciu i realizacji zamiaru przestępnego. 20 Ibidem. 258 Narażanie życia Podejście wiktymologiczne pozwala stwierdzić, że alkohol jest w równej mierze niebezpieczny dla samych pijących, którzy często stają się ofiarami przestępstw, samobójstw II i wypadków. Grapa o predestynacji niezawinionej obejmuje szerokie kręgi osób, które padają ofiarą za-tójstw, napadówrabunkowych, wymuszeń rozbójniczych ze względu na właściwą danej WHpie szczególną sytuację zawodową lub ekonomiczną. Dla przykładu można wymienić abójstwa i napady rabunkowe na kierowców taksówek, kasjerów, ekspedientów itp. Wiza mechanizmów i sytuacji wiktymologicznych nasuwa uwagę, że w przypadkach jedestynacji indywidualnej częściej spotyka się „zawinione" postępowanie ofiary, podczas gdy predestynacja grupowa jest radej typcw^m zjawiskiem przy zabójstwach, napadach rabunkowych, których ofiary nie przyczyniają się do dokonania przestępstwa. [Często jednak o wyborze ofiary decydują czynniki niezależne od jej aktualnego postępowania, ponieważ stan zagrożenia wynika z faktu, że pewna osoba lub kategoria osób (np. wprzypadkach zabójstw) staje się dla sprawcy uciążliwa lub niewygodna, wynika także [zwarunków pracy ofiary i ze szczególnego układu sytuacyjnego (ofiara okazjonalna). w tych wypadkach ofiary nie ponoszą żadnej „winy" za skutki działania przestępnego. ii wypadkach „zawinionego" postępowania ofiary najpoważniejszą grupę stanowi prowokacja. Na przykład z moich badań wynika, że w 49% przypadków prowokacyjne zachowanie ofiary miało decydujące znaczenie w genezie zabójstwa. W postępowaniu są-)wym o zgwałcenie zbiorowe takie elementy jak prowokacyjne zachowanie się ofiary świadome lub nieświadome) czy stwierdzona poważna lekkomyślność są okolicznościami łagodzącymi dla sprawców21. W literaturze psychologicznej wskazuje się, iż „odsłanianie się kobiet" prowokuje drugą pleć do zaczepki, do seksualnego gwałtu. Również z badań J. Leszczyńskiego wynika, że w przestępstwie zgwałcenia poważną rolę odgrywają prowokacje pokrzywdzonych22. Prowokacja jest też najpoważniejszym czynnikiem motywacyjnym w etiologii przestępstwa bójki i pobicia23. Istota „prowokacji" w wiktymologii - podobnie jak „winy" - odbiega swoją treścią i zakresem od pojęcia ugruntowanego w doktrynie i przyjętego w praktyce orzecznictwa są-Jdów.W judykaturze zagadnienie prowokacji sprowadza się do analizy tylko społecznie ktycznienagannych elementów w zachowaniu ofiary, przy czym o ocenie decydują kry-teiaobiektywne. Wiktymologia, dążąc do wykrycia wszelkich przejawów związku przy-tzynowego między zachowaniem się ofiary a czynem sprawcy, nadaje pojęciu prowokacji sens znacznie szerszy, wyrażający się w fakcie wywołania pewnych zjawisk, pobudzenia do konkretnego działania itp.; przy tym jest rzeczą obojętną, czy skutki I określonego zachowania były objęte świadomością ofiary, czy też pozostawały poza jej intencją i przewidywaniami. Kempy.Socjologiczny aspekt gwałtu zbiorowego. „Problemy Kryminalistyki" 1966, nr 60, s. 308. ¦.Leszczyński,Przestępstwo zgwałcenia w Polsce. Warszawa 1973. "Z.Kubec, B. Hotyst. Bójka i pobicie. Warszawa 1962. Na granicy życia i śmierci Szeroka interpretacja pojęcia prowokacji jest uzasadniona przede wszystkim względ profilaktyki. W licznych bowiem sytuacjach, zmieniając swój sposób postępowania,o ra mogłaby uniknąć niebezpieczeństwa utraty życia, uszkodzenia ciała itp. W rozważaniach nad zagadnieniem prowokacji muszą znaleźć zastosowanie czynniki biektywne i relatywne w ocenie reakcji psychofizycznej sprawcy, będącej wynikiem stawy ofiary. Badając więc powiązania przyczynowe, spotykamy się z różnymi s acjami, w których postępowanie ofiary, właściwie w okolicznościach normalnych,s się bezpośrednim czynnikiem przyczynowym przestępstwa ze względu na reakcje formowanej psychiki sprawcy i fakt, że ofiara nie liczyła się z możliwościami tych cji, co stanowi już przesłankę do zakwalifikowania jej postawy jako prowokacji. Zakres i formy prowokacji są bardzo różne. Może ona mieć formę bierną lub czy a przebieg trwały lub incydentalny. Uwzględniając czynnik intencjonalności, można różnić prowokację świadomą i nieświadomą. Z punktu widzenia moralnych i spol nych kryteriów należy wyróżnić prowokacje mające cechy pejoratywne, pozytywne obojętne24. W przypadkach prowokacji biernej (niewykonywanie obowiązków wynikających z pewnych układów społecznych, towarzyskich, rodzinnych, małżeńskich itp.) ofiara niesłusznie przypuszcza, że reakcja sprawcy nie będzie tak gwałtowna. Praktyka jednak wskazuje, że często na tle istniejących już konfliktów wystarczy tylko tego rodzaju zachowanie I się, aby nastąpiło ostre napięcie prowadzące do powzięcia i natychmiastowej realizacji zamiaru zabójstwa. W warunkach czynnej prowokacji jednostka sprowadza w większym zakresie niebezpieczeństwo dla swojego życia, albowiem aktywna postawa nieprzyjazna często prowokujl do rozwiązania konfliktów w drodze zabójstwa. Jan K. ożenit się z kobietą młodszą od siebie o 16 lat. Pożycie małżeńskie nie ukladśn się szczęśliwie. Janina K. bardzo często zdradzała męża, dając powody do licznych kłótni i awantur. W dniu 31 grudnia Jan K. byl na zabawie sylwestrowej wraz z żonąMn ra przeważnie tańczyła z obcymi mężczyznami. Po zabawie Jan K. robił żonie wymówki w związku z jej zachowaniem. Doszło do bardzo poważnego incydentu, w czasieklir rego Jan K. zabił scyzorykiem żonę, a następnie popełnił samobójstwo. W przypadkach prowokacji biernej i czynnej przeważnie istnieją pomiędzy ofiarą i spm cą długotrwałe konflikty mające różnorodne podłoże. Należy wskazać, że stałe prowokacyjne zachowanie ofiary stanowi decydujący czynnik! w procesie powstania i realizacji zamiaru zabójstwa. Długotrwałe wywieranie dokucz! wego nacisku na psychikę sprawcy kumuluje nienawiść i w rezultacie prowadzi dostani, przy którym w każdej chwili, z powodu nawet błahego incydentu, może nastąpić gwałtowna reakcja. Ocena tego rodzaju postępowania z punktu widzenia wiktymoiogii pro- 24 B. Hołyst, Wiktymologia, op.cit. 260 Narażanie życia 1 wadzi do przypisania ofierze bardzo poważnego stopnia zawinienia z uwagi na łatwą możliwość przewidywania skutków takiej prowokacyjnej postawy. Władysław K. odnosił się do matki swoich trojga dzieci pozamałżeńskich w sposób wro-$ i kilkakrotnie napadał na jej dom. Szczególną nienawiść odczuwał Władysław K. do jednego ze swoich synów - Józefa K., był zdecydowanie przeciwny jego małżeństwu; od Wdam ślubu odwodził go brutalnymi środkami {pobicie). W dniu ślubu Władysław K. wstanie nietrzeźwym przyszedł pod dom, w którym odbywała się uczta weselna. Gdy zo-mcp/ł wychodzącego z domu na podwórze syna - Józefa, wypowiadał krytyczne uwa-ftnatemat ślubu. Następnego dnia Józef K. spotkał ojca, który nadal wymawiał mu za-wcie związku małżeńskiego. Na kategoryczne żądanie syna, aby ojciec przestał mie-Wćsię w jego osobiste sprawy, urażony w swojej ambicji ojciec wymierzył mu policzek. lóiefK.pod wpływem długotrwale narastającego uczucia nienawiści, wyrwał sztachetki kilkoma uderzeniami spowodował śmierć ojca. Stalą prowokacyjna postawa ofiary jest raczej typowym zjawiskiem towarzyszącym za-bójstwom najbliższych członków rodziny. Zgolą inaczej kwestia wzajemnych relacji ofiara-sprawca kształtuje się w przypadkach prowokacji incydentalnej. Sprawca z reguły nie zna ofiary; zachowanie ofiary kierunkowo i gwałtownie prowadzi do powstania gwałtownych w swoim przebiegu napięć konfliktowych. lan S., będąc pod wpływem alkoholu, zaczepiał mieszkańców wsi Struża prowokując ich io wzięcia udziału W bojce. Obok domu Stanisława L. przypadkowo zatrzymał sie kierowca PKS-u - Henryk J. w celu nabrania wody do chłodnicy i naprawienia defektu silnika. Jan S. stanął w pobliżu samochodu i zaczął krytykować umiejętności szoferskie Henryka J. mówiąc do niego: «Z ciebie nie kierowca». Henryk J. początkowo nie zwra-caluwagi na niewłaściwe zachowanie się S. Jednakże gdy Jan S. zachęcony tolerancyj-ąpostawą Henryka J. zaczął pozwalać sobie na coraz bardziej wulgarne wypowiedzi, Henryk J. w stanie silnego podniecenia trzymaną w ręku łyżką żelazną (służącą do montownia kół) wymierzył cios w głowę, co spowodowało natychmiastową śmierć Jana S. Prowokację świadomą należy rozumieć w tym znaczeniu, że przyszła ofiara zdaje sobie sprawę z tego, że jej postawa może doprowadzić do tragicznego w skutkach incydentu. Przypuszcza jednak, iż uniknie niebezpieczeństwa czy to ze względu na poczucie swojej przewagi, czy tez z uwagi na wadliwą ocenę reakcji psychicznej drugiej osoby. Prowokacyjne zachowanie ofiar zabójstw na zabawach tanecznych, w incydentach ulicznych, w środowiskach chuligańskich jest przeważnie świadome, bowiem osoba prowokująca zdaje sobie sprawę z agresywnego charakteru swojej postawy, lecz przybiera ją w przekonaniu przewagi w aktualnej sytuacji. W stosunkach rodzinnych często następuje błędna ocena dyspozycji psychiczno-moral-nych przyszłego sprawcy. Ofiary są przekonane, że więzy rodzinne, tradycyjnie ugruntowane zasady moralne powstrzymają sprawcę od radykalniejszych reakcji. 261 Na granicy życia i śmierci Prowokacja nieświadoma zachodzi wówczas, gdy przyszła ofiara absolutnie niezdajt sobie sprawy, że jej zachowanie zawiera elementy zdolne do spowodowania reakcji psychicznych prowadzących do tragicznych skutków. Przez 14 lat między teściem a zięciem nie było poważniejszych incydentów, jedw&i teść często oburzał się na lekkomyślny sposób prowadzenia gospodarki. W krytycy!) dniu zięć kupił radioodbiornik, o czym z uczuciem dumy powiedział teściowi, któtj w tym czasie był zajęty rąbaniem drewna. Informacja ta spowodowała jeszcze jm uraz. Teść wyraził niezadowolenie z powodu kupna radioodbiornika, mówiąc, Udom spodarstwa domowego potrzebne są inne rzeczy. W związku z tym wybuchła kłótnia, w czasie której teść zabił zięcia trzymaną w ręku siekierą. Prowokacja pejoratywna obejmuje wachlarz różnorodnych sytuacji od incydentów ma jących gwałtowny przebieg i zakończonych bezpośrednimi następstwami aż do trwalyck napięć konfliktowych. W tych przypadkach struktura układu stosunków pomiędzy sprawcą a ofiarą najbardajl odpowiada klasycznemu pojęciu „prowokacji". Józef S. od dłuższego czasu nadużywał alkoholu. Będąc w stanie nietrzeźwym system tycznie wszczynał awantury z żoną i teściem. Zdarzały się nawet przypadki pobickl członków najbliższej rodziny. Przeciwko Józefowi S. został wniesiony akt oskarżemi z przepisów ustawy antyalkoholowej. W krytycznym dniu zięć wrócił pijany do dm\ i rozpoczął awanturę. Doszło do starcia, w czasie którego teść zabił zięcia siekierą. I Z reguły prowokacja pejoratywna ma charakter świadomy. Ofiara może i powinna liczyi się ze sprowadzeniem niebezpieczeństwa dla swojego życia. Niestety, zdarza się, że nil mo świadomości co do negatywnego charakteru działania, ofiara nie przewiduje osw tecznego efektu swojej prowokacyjnej postawy. Oskarżony Edmund G. od 1945 r. pracował w Hucie „Baildon" w Katowicach weki rakterze wartownika straży przemysłowej. W rok później został przyjęty do pracy Juliusi O., któremu po kilku latach powierzono obowiązki dowódcy warty straży przemysłowej. Do czasu, gdy O. i G. zajmowali równorzędne stanowiska, nie było między nm\ żadnych konfliktów. Stosunki te stały się konfliktowe, gdy O. został przełożonym G. iU-regoś dnia w czasie pracy poczęstował go alkoholem. G. poinformował o tym dyrekto-l ra huty, w związku z czym O. miał nieprzyjemności. Od tego czasu Juliusz O. systena-l tycznie dokuczał Edmundowi G., nazywał go „donosicielem", „świnią", a nawetpii w jego kierunku. U Edmunda G. narastało poczucie poniżenia godności osobistej, M bardziej, że Juliusz O. był o 20 lat młodszy od Edmunda G. Szykana, zniewagi i obelp trwały około 3 lat. W krytycznym dniu Edmund G. pełnił służbę wartowniczą. Okś\ godziny 14.00 podszedł do niego w towarzystwie dwóch kobiet: zastępcy komendami straży przemysłowej Wandy W. i strażniczki Barbary S. Juliusz O. i bez żadnej ze strony G. prowokacji splunął w jego kierunku i nazwał go „ świnią ".To obelżywe zachowanie Juliusza G. spowodowało, że Edmund G. strzelił. Wskutek rany postrzałowejOi 262 Narażanie życia mń w szpitalu. Edmund G. usiłował popełnić samobójstwo zadając sobie scyzorykiem kilka ran w klatkę piersiową i szyję. W pewnej liczbie przypadków postępowania ofiary mające prawne lub moralne uzasadnienie odgrywa dominującą rolę w genezie zabójstwa. Prowokację obojętną z punktu widzenia moralnego i społecznego obserwuje się w nielicznych przypadkach, kiedy np. w krótkim czasie po odrzuceniu oferty matrymonialnej późniejsza ofiara wstępuje w związek małżeński z innym mężczyzną lub kobietą, bądź też nastąpiło zerwanie stosunków narzeczeńskich. W grupie tej można spotkać również przypadki, gdy w środowisku wiejskim ktoś wyróżnia się swoim zachowaniem, jest specjalnie kontrastowo ubrany, w wyniku czego zwraca na siebie uwagę i budzi zazdrość, co nieraz jest początkiem incydentu zakończonego skutkiem śmiertelnym. Drugą postacią zawinionego postępowania ofiary jest jej nieostrożność. Nieostrożność tama zwykle charakter nieświadomy co do skutków postępowania. Ofiary nie przewidują, że zawieranie w restauracjach przypadkowych znajomości, picie alkoholu w towarzystwie wrogów, utrzymywanie kontaktów z niebezpiecznym środowiskiem, informowanie różnych osób o posiadaniu dużych sum pieniędzy, doprowadzić może do tragicznych rezultatów. Można wyróżnić dwa rodzaje nieostrożności: incydentalną i trwałą (dystansową). Nieostrożność incydentalna występuje wówczas, gdy ofiara jednorazowo i przypadkowo stwarza sytuację niebezpieczną dla swojego życia. W'krytycznym dniu Stefan A. odwiedzał w Lublinie lokale gastronomiczne, w których pil śtohol w towarzystwie nieznanych osób. Następnego dnia znaleziono zwłoki Stefana A. fi wyniku oględzin stwierdzono brak zegarka oraz miesięcznych poborów. Nieostrożność trwała polega na sprowadzeniu niebezpieczeństwa przez stałe utrzymywanie kontaktów z niebezpiecznym środowiskiem. WSopocie znaleziono zwłoki Artura P. Jak stwierdzono w toku śledztwa miał on szerokie kontakty, przeważnie z młodymi mężczyznami w wieku 19-21 lat, z którymi utrzymywał stosunki homoseksualne. Artur P. często pokazywał swoim gościom biżuterię orazmówił, że w najbliższym czasie otrzyma od pewnej kobiety dużą kwotę pieniędzy. Ze znamiennymi przykładami nieostrożności mamy do czynienia w wielu wypadkach drogowych spowodowanych wskutek nieprzestrzegania elementarnych środków ostrożności,brawury oraz prowadzenia samochodu po spożyciu alkoholu. W Polsce w 1993 r. zarejestrowano 48 901 wypadków drogowych, w których zginęło 6341 osób, 58 812 zostało rannych25. Bardziej szczegółowe dane przedstawia tabela 1. BM.Papala (red.): Wypadki drogowe w Polsce w 1993 roku. Warszawa 1994, s. 3-5. 263 Na granicy życia i śmierci Tabela 1. Liczba wypadków drogowych i ich skutki w latach 1984-1993 Lata WYPADKI ZABICI RANNI Ogółem 1984=100 Ogółem 1984= 100 Ogółem 1984=100 1984 35 768 100,0 4980 100,0 41 325 100,0 ' 1985 35 100 100,9 4688 94,1 42 290 102,3 1986 37 133 103,8 4667 93,7 43 150 104,4 i 1987 36 433 101,9 4626 92,9 42 272 102,3 1988 37 538 104,9 4851 97,4 43 626 105,6 ! 1989 46 338 129,6 6724 135,0 53 639 129,8 i 1990 50 532 141,3 7333 147,2 59 611 144,2 1 1991 54 038 151,1 7901 158,7 65 242 157,9 1992 50 990 142,6 6946 139,5 61047 147,7 1993 48 901 136,7 6341 127,3 58 812 142,3 Żródto: Patrz przyp. 25. Kierujący pojazdami spowodowali 70,8% ogółu wypadków. Wśród kierujących najliczniejszą grupę stanowili kierowcy samochodów osobowych oraz kierujący pojazdami jednośladowymi. Piesi w dalszym ciągu stwarzają duże zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu drogowego, Spowodowali 25,8% ogółu wypadków, w których zginęło 24,6% ogółu zabitych osób oraz 19,5% zostało rannych. Wśród czynników przyczynowych najliczniejszą grupę stanowiły wypadki powodowane przez kierujących pojazdami na skutek nieprzestrzegania przez nich przepisów drogowych oraz ich stan nietrzeźwości (68,3% wszystkich). W 2606 wypadkach kierujący pojazdami nie posiadali uprawnień do kierowania, wzrost! o 2,4% - (tj. 5,3% ogółu wypadków), natomiast w 2119 wypadkach kierowca zbiegi z miejsca wypadku - spadek o 16,0% - (tj. 4,3% ogółu wypadków). Tabela 2. Czynniki przyczynowe wypadków drogowych w 1993 r. Czynniki przyczynowe Wypadki % 1992 = 101) Ogółem 60 914 100,0 95,7 Nieprzestrzeganie przepisów przez kierujących 35 474 58,2 97,0 Nieprzestrzeganie przepisów przez pieszych 13 345 21,9 93,1 Stan nietrzeźwości 10 373 17,0 95,6 w tym: kierujących 6 129 10,1 95,6 pieszych 4015 6,6 94,9 pasażerów 229 0,4 nu 264 Narażanie życia Tabela 2 cd. Czynniki przyczynowe Wypadki % 1992=100 Nieprzestrzeganie przepisów przez pasażerów Braki techniczne Inne czynniki przyczynowe 187 937 598 0,3 1,5 1,0 87,0 85,6 107,7 Żródto: Patrz przyp. 25. Sytuacje związane z narażaniem życia są również uwarunkowane kulturowo i społecznie. Mimy bardziej rywalizacyjne, np. euroamerykańska i japońska ryzyko wartościują po-zyr/traie, zwłaszcza pewne jego odmiany, np. ryzyko finansowe. W kulturach tych za atrakcyjne uważa się takie zawody jak np. kaskader czy pilot odrzutowych samolotów, w których często ryzykuje się własnym życiem. Być może, iż ryzykowanie tego typu jest nieodłącznym elementem swoistej koncepcji świata, życia i obrazu własnej osoby. Liczy się tu najwyżej życie „mocne", często narażone na utratę, a także „mocna" osobowość, radząca sobie w sytuacjach bardzo ryzykownych. Ryzyko nadaje wtedy życiu spe-I cyficzny smak. Niektórzy akceptują tylko ten rodzaj życia26, formy kulturowe warunkują zarówno kształtowanie celów, jak i środków do ich osiągania, atakże specjalnych sposobów aprobaty ponoszenia kosztów, czyli podejmowania ryzyka. Człowiek poprzez podejmowanie ryzyka utrzymuje kontakt z sytuacją, a jednocześnie działa z pozycji względnej od niej niezależności. Formy kulturowe dają mu możliwość pozostawania w obrębie sytuacji, a zarazem jej przekraczania. Dążenia jednostki muszą być jednak uzgadniane z dążeniami innych ludzi i poddane dyscyplinie zawartej w indywidualnym systemie porządku celów i programów. W działaniu więc, zwłaszcza przy podejmowaniu ryzyka, zachodzi konieczność liczenia się z innymi oraz z wymogami kultury przy jednoczesnym zachowaniu własnej tożsamości. Zachodzi tu ciągle proces uspołeczniania systemu zachowania jednostki, a równocześnie proces jej indywidualizacji. Czynniki społeczno-kulturowe warunkują również stopień świadomości, wolności i odpowiedzialności w podejmowaniu ryzyka. Określają, kto, za co i przed kim jest odpowiedzialny, leżeli podjęcie ryzyka jest słuszne, to podjęte ryzykowne działanie jest odpowiedzialne i dobre, a jego spodziewany wynik ogólny jest pozytywny. Proces kształtowania wyższych form podmiotowości łączy się z urzeczywistnieniem wartości wyższych, któremu towarzyszy podejmowanie ryzyka dotyczącego wartości niższych. Realizacja celów, za co jednostka płaci ponoszeniem różnych kosztów, tworzy historię jej życia. Celowa aktywność człowieka organizuje i porządkuje sytuacje, nadaje im *D.E. Frost i in., The Role of Personal Risktaking in Ejfective Leadership. „Humań Relations" 1983, s. 36, 185-202. 265 Na granicy życia i śmierci sens, których zespól tworzy jego dzieje. Nabywanie czy przyswajanie sobie kulturowo I zdeterminowanych cech podejmowania ryzyka odbywa się przede wszystkim poprzez procesy podzielania i partycypacji. Są to m.in. procesy podzielania, percepcji i akcepta-1 cji ryzyka w stadzie, w grupie rodzinnej lub wspólnotowej albo w szerszej społeczności. Zależą one od stopnia i jakości więzi międzyludzkich. Na najwyższych poziomachmo* że zachodzić dawanie swego życia „dla" i wzajemne branie życia od kogoś drugiego ¦ podstawie wiedzy, kim jest partner tej wzajemnej interakcji. W sytuacjach interpersonalnych jednostka kształtuje zdolność nie tylko percepcji czyaB ceptacji ryzyka, ale i metapercepcji czy metaakceptacji. Współmałżonek np. (ale możelo występować i w dowolnej diadzie) często jest świadomy nie tylko jakości i stopnia percepcji (czy akceptacji) przez partnera. Im dłuższa i głębsza jest więź między ludźmi,™ doskonalsze są procesy „meta", np. metapercepcji i meta-metapercepcji; oczywiście,!^ cuch owych „meta" może się wydłużać27. Osoba ofiary stanowi często istotny element ustalenia samego zdarzenia: jego przebiejB a także wykrywalności sprawców przestępstw. Jest to uzasadnione ze względu naistoil rolę czynnika ludzkiego w etiologii wypadków drogowych, wypadków przy pracy itp. I W przypadkach zabójstw dokładne ustalenie danych o osobie ofiary, z punktu widzenia I kryminalistyki, należy do ważnych zadań czynności śledczych. Z tego też wzglęB wszechstronna analiza osoby ofiary i stosunków, które mogły ją łączyć z otoczeniem,lfl niezwykle cenne znaczenie dla określenia kierunku śledztwa. Analizując osobę ofiary, należy uwzględnić tryb życia, środowisko rodzinne i towaił skie, kontakty w pracy i w domu, nawyki, nałogi itp. Szczególne ważne jest ustalenie.ji I z kim i gdzie ofiara spędziła ostatnie godziny przed zabójstwem (oraz jak się zachowy- I wała, czy była zdenerwowana, czy zdradzała negatywny stosunek do którejkolwiek osm by ze swego otoczenia, czy wyrażała obawę o swoje życie itp.). Wvesxcie na podstawie ca\ok-4xta\tu oko\'\cxv\ośc\ można wyciągnąć pewne wnioski OB I nośnie do roli ofiary w genezie zabójstwa, co ma poważne znaczenie przy ustalefl sprawcy. Jak wykazuje praktyka śledcza, pewne grupy osób są szczególnie predestynowane do roli ofiar zabójstw W przypadkach przynależności ofiary do tego rodzaju grupy sprawcy mogą rekrutować się z szerokiego kręgu osób; śledztwo napotyka wówczas wielkie trudności ze względu na brak bliższych związków pomiędzy przestępcą a ofiarą28. W przypadku predestynacji indywidualnej z reguły można mówić o bliskim stosunku łączącym sprawcę z ofiarą, co pozwala na łatwiejsze zidentyfikowanie osoby przestępcy. Jest rzeczą charakterystyczną, że pomimo dwukrotnie większej liczby mężczyzn wśród ofiar zabójstw, w przypadkach wyroków skazujących stosunek ten kształtuje się win- 27 M. Burger, N. G. Smith, za Cz. Wałęsa, Rozwojowe aspekty podejmowania ryzyka. „Przegląd Psychologiczny" 1986, nr4,s. 883-923. 28 B. Hołyst, Wiktymologia, op. cit. 266 Narażanie życia nychproporcjach (55% ofiar pici męskiej oraz 45% ofiar płci żeńskiej). Analiza spraw zakończonych wyrokami skazującymi pozwala na wyjaśnienie tego zjawiska m.in. faktem większej wykrywalności zabójstw, w których ofiarami są kobiety. Wynika to przede wszystkim z motywów oraz okoliczności danego zabójstwa. Zabójstwa mężczyzn z re-Kulydokonywane są z zachowaniem wszelkich środków ostrożności, w optymalnych warunkach korzystnych do realizacji przestępczego zamiaru. Przed dokonaniem zabójstwa j kobiety sprawca często manifestuje swój zamiar przestępczy i nie opracowuje planu zbrodni ze starannością, która zapewniałaby mu bezkarność. Zabójca poważnie traktuje jako przeciwnika mężczyznę, spodziewając się m.in. aktywnej postawy obronnej. Świadczą o tym badania 170 spraw o zabójstwa zakończone wyroka-I mi uniewinniającymi. W badanym materiale stwierdzono 32 przypadki obrony koniecznej, w których nie było ani jednej kobiety. Ponadto zabójstwa mężczyzn częściej są dokonywane z motywów ekonomicznych. W za- i bójstwach tych element premedytacji przejawia się w najszerszym zakresie. Tezę tę po- Itwierdzają wyniki przeprowadzonych badań. Na ogólną liczbę 103 zabójstw dokonanych z motywów ekonomicznych przypada 76% spraw, w których ofiarami byli mężczyźni, a tylko 24% spraw, w których ofiarami były kobiety. Większość zabójstw kobiet jest popełniana w okolicznościach, w których u sprawcy przypuszczalnie dominują procesy emocjonalne, powstające najczęściej na tle motywów erotycznych. Niekiedy zaś zamiar dokonania zabójstwa rodzi się pod wpływem bezpośredniego incydentu i natychmiast przechodzi w stadium realizacji. Dotychczasowe uwagi wskazują na specyficzne elementy wywierające wpływ na kształtowanie się proporcji liczbowych wśród ofiar zabójstw obojga płci. Należy jednak wziąć pod uwagę, że zmiany w stosunkach społeczno-gospodarczy eh, przejawiające się m.in. IW wzrastającym udziale kobiet w pracy zawodowej i w życiu ekonomicznym (administrowanie i obrót środkami finansowymi, chodzi tu o kasjerki, ekspedientki), stopniowo wpływają na warunki i treść motywów zabójstw, w których ofiarami są kobiety, w kierunku zwiększenia przypadków zabójstw dokonywanych z motywów ekonomicznych. Dlatego też badania w dziedzinie wiktymologii powinny być stale aktualizowane, co może przyczynić się w poważnym stopniu do rozwijania skutecznych zasad prewencji. Mężczyźni są trzy razy częściej ofiarami zabójstw dokonywanych z motywów ekonomicznych niż kobiety. Pomijając zabójstwa noworodków (płci męskiej i żeńskiej), niewątpliwie bardzo interesujące jest zjawisko, że kobiety przeważnie dopiero po przekroczeniu 30 roku życia padają ofiarą zabójstw dokonanych z motywów ekonomicznych. U mężczyzn natomiast już przed 30 rokiem życia obserwuje się dość znaczną liczbę ofiar ¦15%). Fakt ten tłumaczy się znanym zjawiskiem wcześniejszego i aktywniejszego udziału mężczyzn w życiu gospodarczym. W przypadku zabójstw dokonanych na tle zagrożenia bezpieczeństwa stosunek mężczyzn do kobiet wśród ofiar wynosi w przybliżeniu 7:1 (po wyeliminowaniu zabójstw nowo- 267 Na granicy życia i śmierci rodków). Mężczyźni wśród ofiar zabójstw dokonanych z tego motywu stanowią 2091 a kobiety tylko 4%. Ponadto 66% ofiar płci męskiej to mężczyźni, którzy nie ukończ™ 30 roku życia. Jest rzeczą charakterystyczną, że w przypadku zabójstw, w których ofia-1 rami byli mężczyźni, zagrożenie bezpieczeństwa miało bogatszą treść i różnorodnefor-B my w przeciwieństwie do przypadków, gdy ofiarami były kobiety29. W związku z przytoczonymi wynikami badań nasuwa się wniosek, że kobiety rzadziej poB dejmują akcje zagrażające bezpieczeństwu, a ponadto wystąpienia ich spotykają się z lek-ceważeniem i niedocenianiem efektywności stopnia zagrożenia. W 88% przypadków zabójstw dokonanych z motywów erotycznych ofiarami byty ko- I biety. Na uwagę zasługuje fakt, że 60% kobiet, które były ofiarami zabójstw dokonanych I z tych motywów, przekroczyło 30 rok życia. W badanym materiale we wszystkich przypadkach zabójstw (19, dokonanych z motywów seksualnych ofiarami były kobiety; w 15 sprawach ofiary tych zabójstw były wwiel ku do 30 lat. W zabójstwach dokonanych z motywów mieszanych kobiety trzy razy częściej są ofia I rami zabójstw niż mężczyźni. Kobiety są najczęściej ofiarami po ukończeniu 40 roku życal I Rola ofiary w genezie zabójstwa rzutuje w sposób wyraźny na zagadnienie wykrywalności sprawców. W sprawach dotyczących zabójstw zakończonych wyrokami skazującymi 44% spraw stanowią zabójstwa dokonane wskutek prowokacji ofiary, w sprawach dotyczących al bójstw zakończonych uniewinnieniem i umorzeniem jest ich tylko 24%. Natomiast brak zachowania środków ostrożności w postępowaniu ofiar trzykrotnie czfl ściej notuje się wśród wyroków uniewinniających i postanowień umarzających (15%) niż w wyrokach skazujących (5%). Takie same proporcje występują w przypadkach, w których osoba pada ofiarą zabójstwa ze względu na wykonywany zawód (skazań - 3%, uniewinnień i umorzeń - 9%). W przypadkach „ofiar okazjonalnych" stosunek spraw zakończonych wyrokami skazującymi do spraw zakończonych wyrokami uniewinniającymi i postanowieniami umarzającymi kształtuje się jak 1:2 (skazań - 9%, uniewinnień i umorzeń - 22%). Identyczne proporcje zachodzą w sprawach, w których ofiary były uciążliwe lub niewji godne, jak również w sprawach, w których kilka elementów w zachowaniu się ofiary zadecydowało o powzięciu zamiaru przestępczego. Wiele uwag można także odnieść do problematyki innych przestępstw, np. zgwałceń. 29 Ibidem. 268 Narażanie życia 3. Znęcanie się nad dziećmi i Od czasu wprowadzenia pojęcia battered child syndrome przez Kempego i współpracowników w 1962 r. temat „znęcanie się nad dziećmi" nabiera coraz większego znaczenia w szerokiej opinii publicznej, tak samo jak w medycynie klinicznej oraz sądowej. Pojęcie to obejmuje znęcanie się psychiczne, nadużycia seksualne, zaniedbanie odżywiania iopieki oraz nadużycia fizyczne. Znęcanie się nad dziećmi stanowi częste przestępstwo w wielu wysoko rozwiniętych krajach i powinno być ujmowane w skali międzynarodowej w możliwie wielu aspektach. Dotychczas dostępne narodowe badania akcuatoę/sytuacji nie mogły przynieść decydu-jiRc\\^i\^^\^0\^to\30ZYcii rozwiązań. Jak wynika z piśmiennictwa dotychczas nie przeprowadzono międzynarodowych, porównawczych^tośi^ ^V\iaktesie. Dla ujęcia (ewidencji) i porównania tej przestępczości powimen tyć opr.acovjau>j arkusz badawczy, operujący ujednoliconą terminologią. W opisanych poniżej badaniach porównawczych wzięto pod uwagę przypadki znęcania się nad dziećmi ze skutkiem śmiertelnym zbadane w Instytutach Medycyny Sądowej wKanazawa (Japonia) i w Lubece (Niemcy) z lat 1981-1996. Przypadki te zestawiono za pomocą specjalnie opracowanego arkusza badawczego. W arkuszu tym ujęto szczegóło-i we dane każdego przypadku z uwzględnieniem wyników dochodzenia policyjnego, zeznań świadków, opinii lekarzy, jak i protokołów z obdukcji zwłok oraz świadectw zgonu. Arkusz, oprócz danych ofiary, takich jak dane osobiste, ustalenia co do wzrostu i masy ciała w porównaniu z normalnymi na dany wiek, stany odżywienia i opieki, obrażeń, śladów narzędzi, rodzaju użytej przemocy, czasu znęcania się, ustaleń toksykologicznych ¦przyczyny zgonu zawierał dane dotyczące sprawcy jak wiek, płeć, pokrewieństwo zofiarą(matka, ojciec, ojczym itd.), środowisko, przebieg czynu. Badania porównawcze prowadzono zgodnie z definicją pojęcia „znęcanie się nad dziećmi" przyjętą przez Japońskie Towarzystwo Medycyny Sądowej w 1980 r. lako znęcanie się nad dziećmi uznaje się fizyczne bądź seksualne nadużycia, zaniedbanie zwłaszcza jeśli chodzi o odżywianie - albo zbyt późne poddanie dziecka koniecznemu leczeniu. Wyłączono z badań przypadki „zabójstw noworodków", a także „zabójstw nie poprzedzonych seksualnymi nadużyciami ze strony spokrewnionych osób". WKanazawa ustalono łącznie 23 ofiary znęcania się, w Lubece zaś 10. Sądzi się, że różnica liczbowa mogła wynikać z różnych wielkości miast (Kanazawa 1,200 tys., Lubeka zaś700 tys. mieszkańców), a także z różnej ciemnej liczby tej przestępczości. Należy też wziąć pod uwagę fakt, że zarówno w Kanazawie, jak i w Lubece przypadki rzeczywistego znęcania się zakwalifikowano jako zgon „naturalny" albo „związany z nieszczęśliwym wypadkiem" i tym samym nie udokumentowany sądowo-medycznie. Ponadto nie wszystkie przypadki znęcania się, jak miało to miejsce w Lubece, zakończyły się zgonem, gdyż niektóre dzieci pozostawały nadal w trakcie leczenia klinicznego. Tak więc podane tu liczby nie mają znaczenia epidemiologicznego. 269 Na granicy życia i śmierci Z porównania przypadków z Kanazawa i Lubeki wynika, że wiele ofiar mieści się wg* nicach od pierwszych miesięcy życia do 15 lat, przy czym ponad połowę (57% w Kair zawa i 70% w Lubece) stanowiły dzieci poniżej 3 lat. W obu grupach przewagę mi dziewczęta (Kanazawa - 14, Lubeka - 7). W ponad połowie przypadków obwinion były matki dzieci (Kanazawa - 12, Lubeka - 6), których wiek mieścił się w granic 20-39 lat (Kanazawa 9 sprawczyń) i 20-29 lat (Lubeka 4 sprawczynie). W 21 przypadkach (na 23) w Kanazawa przeważało fizyczne znęcanie się nad dzi ' (w dwóch - zaniedbanie), podobnie było w Lubece w 6 przypadkach (w dwóch -zanicj dbanie i w pozostałych dwóch - nadużycia seksualne). Autorzy wymieniają szereg met'' znęcania się, wśród których do najczęstszych należały: pchnięcie i bicie, duszenie,z canie, rany cięte i kłute, przypalanie papierosem, zadławienie, niedożywienie, ucisk klatki piersiowej, nieudzielanie pomocy lekarskiej, wiązanie, kneblowanie, sparzenie, ziffl szanie do picia roztworu soli kuchennej, ucisk ust i nosa, potrząsanie. Z wymienionych metod w Kanazwa najczęściej miały zastosowanie tępe urazy (10 przypadków) w Lubece zaś ucisk klatki piersiowej (3 przypadki). W Kanazawa liczne był; przypadki duszenia (7), zrzucania (6) i ostrej przemocy (5). W pozostałych aktach przemocy prowadzących do zgonu, jej formy były w obu miastach podobne, z tym że tylka w Lubece wystąpiły dwa przypadki nadużyć seksualnych. Wśród motywów działań sprawców, a tym samym przyczyn znęcania się nad dziećmi,nłj leży przede wszystkim wymienić chorobę psychiczną (Kanazawa - 8 osób, Lubeka-8 i brak odpowiedzialności rodzicielskiej ( po 2 przypadki). W Lubece stwierdzono ponadto w 4 przypadkach brak u sprawców sympatii do dzieci, w Kanazawa zaś 6 przypadków krnąbrności dzieci jako przyczyny znęcania się. Wśról przyczyn tych wystąpiły ponadto takie jak kłótnie rodzinne, psychiczne upośledzę™ dziecka bądź częsty jego płacz, a nawet czynione figle. W wyniku obdukcji ustalono skutki fizycznego znęcania się w postaci ran głowy (i w Kanazawa - 52% i 6 w Lubece - 60%) obrażeń piersiowo-brzusznych (8 Kanazawa-1 35% i 4 w Lubece - 40%), a także uszkodzeń kości (odpowiednio 17% i 30%). Przyczyny zgonu to uduszenie w przypadku Kanazawa (10) oraz wykrwawieniesif w Lubece (4) . Z kolei drugą co do częstotliwości przyczynę zgonu w Kanazawa staw wiły obrażenia śródczaszkowe (7 przypadków). Zgon wskutek septycznego wstrząsu mil miejsce w Kanazawa w 2 przypadkach, wskutek zaś wykrwawienia w trzech. Arkusz badawczy opracowany w Japonii został w Niemczech zmodyfikowany. Zmianj dotyczyły głównie zakresu nadużyć seksualnych niezwykle rzadko występujących wij ponii. W obecnej formie jest on odpowiedni nie tylko do porównawczych badań retrospektywnych, ale też prospektywnych. Celem badań tego rodzaju powinno być najpierw ujęcie faktycznej liczby przypadków znęcania się nad dziećmi w każdym kraju, przy czym bez wątpienia wystąpią trudności w postaci ciemnej liczby przy opracowywani właściwej diagnozy. 270 Narażanie życia na- 3) 12 tego względu przedstawione przez R. Yocka (1998) wewnątrzniemieckie badania porównawcze stanowią doskonalą podstawę wyjściową. Zestawienie danych epidemiologicznych umożliwią międzynarodowe porównania, przy czym centralnym punktem powinny być potencjalne działania prewencyjne. Możliwe, że na podstawie różnych socjalnych bądź kulturowych warunków wynikną dodatkowe wskazania co do nie branych dziśpoduwagę struktur socjologicznych. Tak na przykład stanowił zaskoczenie całkowity trak w materiałach japońskich przypadków seksualnego nadużywania dzieci, które stały się ofiarami znęcania się30. 4. Postawy anty wikty mizacyjne na podstawie bezpieczeństwa w ruchu drogowym W niektórych sytuacjach, np. politycznych, ryzyko jest nie tyle „podejmowane", ile raczej negocjowane przez rywalizujących decydentów jednostkowych czy grupowych. Każda . i rywalizujących stron stara się ukryć lub pomniejszyć ryzyko decyzji własnej, aby ją przeforsować, a jednocześnie wydobyć na jaw i powiększyć ryzyko decyzji rywala. W decyzjach negocjowanych w\eVkąro\ę odgrywają m.in. procesy metapercepcji ryzyka. Aby ująć aktywność celową drugiego człowieka, a zwłaszcza jego intencje i ce\e, trzeba wejść w położenie tego człowieka i odebrać sytuacje tak, jak on je widzi ze swojej pozycji. Orientacja w sobie lub w drugim człowieku (a także i otoczeniu) z punktu widzenia lego.co ważne przy podejmowaniu ryzyka, jest ostateczną orientacją w korzyściach lub szkodach i prowadzi do problemu, jak daną wartość zdobyć i zachować, jak zabezpieczyć się przed jej stratą. Poważną rolę odgrywa tutaj koncepcja życia, perspektywa czasu przyszłego i reprezentacja świata, która określa to, co dla człowieka jest wykonalne, a stąd też, jakie ryzyko może on podejmować. Ważną rolę w tym względzie odgrywają również postawy antywiktymizacyjne w odniesieniu do różnych możliwych zagrożeń, np. w sytuacji ruchu drogowego. Sytuacja ruchu titogowego jest niewątpliwie sytuacją trudną, która może wiązać się dla jej uczestników występowaniem określonego zagrożenia: życia, zdrowia i mienia. Poziom zagrożenia wiąże się z konfiguracją różnych czynników, wśród których istotną rolę odgrywają wialnie antywiktymizacyjne postawy uczestników ruchu drogowego. ZaT.Mądrzyckim można przyjąć, iż postawa ta jest ukształtowaną w procesie zaspokajania potrzeb, w określonych warunkach społecznych, względnie zgodną i stałą organi- »M0 T Ohsima T Kondo.M.R. Godoy.M. Oehmchen, Znęcanie się nad dziećmi ze skutkiem śmiertel-lymw Japonii i Niemczech (Todliche Kindesmisshandlung in Japan und Deutschland), Archive fur Knmi-nologie 1998, t. 202, nr 1/2. 271 Na granicy życia i śmierci zację wiedzy, przekonań uczuć, motywów oraz pewnych form działania i reakcjiekspił sywnych podmiotu, związaną z określonym przedmiotem lub określoną klasą przedmioB tów31. Postawy mogą być charakteryzowane za pomocą takich cech jak treść przedmiotowa,! zakres, kierunek, silą, złożoność, zwartość i trwałość. Podstawowe znaczenie dla chM rakterystyki postawy ma wskazanie, czego ona dotyczy, czyli określenie jej przedmiotu! bądź treści przedmiotowej. W przypadku postaw antywiktymizacyjnych w ruchudrogfl wym treścią postawy uczestnika tegoż ruchu byłby jego stosunek do wszelkich moi! wych zagrożeń wynikających ze specyfiki sytuacji ruchu drogowego, których to zagrożflil dana osoba może stać się ofiarą. W przypadku zakresu postawy chodzi o to, iż może ona dotyczyć indywidualnegoprzed-I miotu, np. osoby lub rzeczy, lub też może odnosić się do większej liczby przedmiotów. I W przypadku postaw antywiktymizacyjnych mielibyśmy do czynienia zazwyczaj z po-1 stawą wobec większej liczby przedmiotów reprezentowanych przez pewną ograniczona I kategorię obiektów zagrożeń, np. innych kierowców, pieszych, warunków atmosferycz-l nych, stanu prowadzonego przez siebie pojazdu i inne. Postawy różnią się międzysobłl znakiem, czyli - inaczej mówiąc - kierunkiem. Mówimy więc o dodatnim bądź ujemnyM znaku postaw. W sytuacji postaw antywiktymizacyjnych mielibyśmy do czynieniaze znakiem ujemnym postaw wobec potencjalnych zagrożeń w ruchu drogowym oraz ze znakiem dodatnim postaw wobec tych zjawisk u osób, które mogą poziom zagrożenia] redukować, np. obecność policjanta kierującego ruchem drogowym na skrzyżowaniu z zepsutą sygnalizacją świetlną. Poszczególne postawy mogą różnić się od siebie zarówno siłą, jak i trwałością. Gdybyby-i ło brak odpowiedniej siły reakcji związanej z określonym przedmiotem lub gdyby trwa-l łość ta była bardzo krótka, to nie mówilibyśmy o postawie, lecz o chwilowym nastawie-l niu. Niemniej jednak postawy mogą różnić się z uwagi na ich siłę i poziom utrwalenia.* dynie silne i trwałe postawy antywiktymizacyjne stanowią przesłanki do podniesień warunków bezpieczeństwa uczestnika ruchu drogowego. Złożoność i zwartość jako cechy postaw związane są silnie z występowaniem w obretw postaw trzech podstawowych komponentów: poznawczego, uczuciowo-motywacyjnegol i behawioralnego. W skład komponentu poznawczego postawy mogą wchodzić odpowiednie wiadomości dotyczące przedmiotu postawy, przekonania, przypuszczeniaitp. Zasadniczą rolę odgrywają przekonania, czyli intelektualne stany pewności o realności lub słuszności jakiegoś przedmiotu - w szerokim rozumieniu tego słowa - lub stanu rzeczy. Z postawami wiążą się różne uczucia, takie jak radość, szacunek, współczucie,lęk, obawa, gniew. Dokonując pewnego uogólnienia i uproszczenia możemy powiedzieć.żt przedmiot postawy wywołuje uczucia dodatnie lub ujemne. Trzecim komponentem postawy jest składnik behawioralny obejmujący generalnie reakcje werbalne w postaci np. 31 T. Mądrzycki, Psychologiczne prawidłowości kształtowania się postaw. Warszawa 1977. 272 Narażanie życia opinii oraz działanie, czyli zorganizowaną i ukierunkowaną na osiągnięcie określonego celu aktywność. Z wszystkimi tymi składnikami stykamy się również wtedy, gdy przedmiotem postawy jest zagrożenie wywołane uczestniczeniem w sytuacji ruchu drogowego. W takim przypadku składnik poznawczy postawy antywiktymizacyjnej będzie zawierał wiedzę jednostki dotyczącą możliwych źródeł zagrożenia, a także przekonanie i przypuszczenia dotyczące ewentualnych konsekwencji oraz stopnia ryzyka, na jakie narażony jest uczestnik mchu drogowego w kontakcie z określonym zagrożeniem. Składnik poznawczy obejmował będzie również wiedzę dotyczącą sposobów uniknięcia określonego zagrożenia, atakże możliwości zminimalizowania ewentualnych szkód w przypadku, gdy nie jest możliwe zapobieżenie danemu zagrożeniu. Składnik emocjonalny postaw antywiktymizacyjnych uczestnika ruchu drogowego będzie zawierał wszelkiego rodzaju uczucia negatywne wobec potencjalnych i realnych iródeł zagrożeń, takie jak obawa, lęk, strach, przerażenie, ale również gniew, irytacja, dość-pragnienie odwetu. Naturalnie, w stosunku do zjawisk i osób,które pozwalają na uniknięcie lub zminimalizowanie poziomu zagrożenia, postawa będzie obejmowała uczucia dodatnie: radość, nadzieję, wdzięczność itp. Składnik behawioralny postaw anty wiktymizacynnych uczestnika ruchu drogowego będzie jjównie obejmował wszelkiego rodzaju zachowania ukierunkowane na uniknięcie sytuacji zagrożenia, zapobieżenie jej lub w najgorszym razie na zredukowanie ewentualnych szkód. Generalnie możemy wyodrębnić dwie postawy antywiktymizacyjne uczestnika sytuacji mchu drogowego wobec zagrożeń wiążących się z utratą pewnych cenionych przez daną osobę wartości wynikających ściśle z tejże sytuacji. Należą do nich postawa zadaniowa ipostawa obronna. W przypadku postawy zadaniowej zagrożenie jest traktowane jako pewien problem do rozwiązania, obiektywna trudność wymagająca od jednostki wzmożenia wysiłku, zmiany taktyki postępowania, wykorzystania w pełni swoich możliwości intelektualnych, ff-zycznych i społecznych, wytworzenia jakiegoś' nowego, oryginalnego pomysłu pozwalano na rozwiązanie problemu - uniknięcie lub przezwyciężenie zagrożenia32. W przypadku postawy antywiktymizacyjnej w sytuacji ruchu drogowego postawa taka może przejawić się np. w dostosowaniu prędkości jazdy do zmienionych wskutek działania czynników atmosferycznych warunków jazdy. W przypadku postawy zadaniowej nawet jeżeli u jednostki pojawi się negatywna reakcja emocjonalna, np. niepokój, to wywiera ona wspomagający wpływ na jej zachowanie, ułatwiając realizację celu i nie dopuszczając do dezorganizacji zachowania. W tym kontekście dokonuje się rozróżnienia dwóch rodzajów lęku: facylitującego oraz obezwładniają- 8A.Fraczek, M. Kofta, Frustracja i stres psychologiczny, w: T. Tomaszewski (red.): Psychologia. Warszawie. 273 Na granicy życia i śmierci cego. Pierwszy z nich wywiera pozytywny wpływ na działanie i stąd też jest charakteiyJ styczny dla postawy zadaniowej. W przypadku postawy obronnej mamy do czynienia z powstaniem bardzo silnychemo-l cji o znaku ujemnym, nierzadko w postaci właśnie lęku obezwładniającego. Ogólnie moi-1 na powiedzieć, że jednostka nie potrafi sobie poradzić z racjonalnym rozwiązaniem sył tuacji zagrożenia, a zasadniczym celem jej działań staje się zredukowanie przykregonł pięcia wywołanego daną sytuacją, czyli obrona przed stresem. W przypadku pojawieńl się zagrożenia w sytuacji ruchu drogowego jego uczestnik charakteryzujący się obronna, I postaw? antywiktymizacyjnę, może np. nie być w stanie zapanowaćnadprzeżywanym emocjami- lęku. paniki, histerii. Fakt ten w sytuacji skrajnej, gdy np. samochódsiępa-1 li, cieknie z niego benzyna, grozi mu stoczenie się w przepaść, przewrócenie, przygnie-1 cenie znajdujących się w nim osób może doprowadzić do fatalnych konsekwencji. Postawa obronna może wiązać się ze stosowaniem różnych mechanizmów obronnyca czyli specyficznych podejmowanych nieświadomie zachowań, ukierunkowanych na redukcję przeżywanego napięcia, takich jak wypieranie, zaprzeczanie, racjonalizacja,regresja, fiksacja i inne. Podstawowym mechanizmem obronnym jest wypieranie. Wypieranie jest automatycznym, pozbawionym świadomego wysiłku procesem usuwania do nieświadomości wszelkich myśli, spostrzeżeń, impulsów i odczuć, które wywołują zagrożenie i stan napięcia31. Wypieranie może zachodzić w sferze pamięci i przejawiać się w zapominaniu określonych zdarzeń i zjawisk, które budzą przykrość i wiążą się z zagrożeniem, lub myśli j i możliwości zajścia pewnych zdarzeń, np. myśli o tym, że jadąc niesprawnym samo-i chodem można spowodować wypadek, lub też zwiększając szybkość jazdy w wewnętrznej ulicy osiedlowej można potrącić pieszego. Za jedną z odmian wypierania uważasif tzw. obronność percepcyjną, czyli niedopuszczanie do świadomego spostrzegania zjawisk, które mogą wywołać poczucie zagrożenia. Mechanizm obronny w postaci racjonalizacji polega na nieświadomym przekształcaniu własnych odczuć i myśli, które budzą zagrożenie i są trudne do zaakceptowania, w takie odczucia i myśli, które jednostka może świadomie zaaprobować i tolerować. Racjonalizacja może przybierać różne formy i przejawiać się w szukaniu winy w sytuacji zewnętrznej lub innych ludziach. Kierowca, który spowodował wypadek ewidentnie z własnej winy, może dopatrywać się przyczyn zdarzenia w zachowaniu się innego kierowcy. Racjonalizacja może również przejawiać się w tzw. czynieniu wyjątku, czyli w usprawiedliwieniu faktu uczynienia czegoś niepożądanego, czegoś, co naraziło daną osobę na niebezpieczeństwo tym, że jest to fakt wyjątkowy, np. iż wyjątkowo zapomnieli zapiąć pas bezpieczeństwa, włączyć światła mijania w czasie deszczu, ubezpieczyć samochód. Racjonalizacja może również przejawiać się w odwoływaniu się do konieczności,n|| H. J. Grzegolowska-Klarkowska, Mechanizmy obronne osobowości. Warszawa 1986. 274 Narażanie życia toś.komu ukradziono samochód, przypisuje ów fakt nie własnej lekkomyślności, lecz te-I mu, iż liczba kradzieży aut wzrasta, a wraz z tym rośnie prawdopodobieństwo kradzieży, w związku z czym utrata samochodu była niemal nieunikniona. Mechanizmem obronnym jestrównież regresja. Wyraża się ona w pojawianiu się w sytuacji zagrożenia bardziej prymitywnych form zachowania się spotykanych we wcześniejszych okresach rozwojowych34. Na przykład dorosły mężczyzna pod wpływem zagrożenia traci panowanie nad sobą, zaczyna reagować w sposób impulsywny, nie licząc się z możliwymi następstwami swoich działań i ich oceną przez otoczenie społeczne (fizyczna agresja, impulsywna ucieczka z miejsca wypadku, błaganie o pomoc, wybuchy płaczu). Zachowanie takie ze względu na swoją impulsywność i częściowe wyłączenie mechanizmów kontrolnych mo-| -przypominać zachowanie małego dziecka i bywają określane jako infantylne. Z me-j chanizmem regresji niekiedy wiąże się mechanizm fiksacji. Fiksacja polega na stereoty-[ pizacji, usztywnieniu zachowania. Jednostka wykonuje te same czynności, przejawia te same zachowania, mimo iż nie prowadzą one do żadnych pozytywnych skutków, lecz przeciwnie, często wiążą się ze szkodami i stwarzaniem sytuacji zagrożenia, np. przejeżdżanie skrzyżowania na żółtym świetle, stosowania tych samych, nieskutecznych sposobów zabezpieczania auta przed kradzieżą. Można powiedzieć, iż osoba taka nie uczy się [nawłasnych niepowodzeniach, tylko stale powtarza zachowania, które do tych niepowodzeń prowadzą. Potrzeba szerokiego spojrzenia na zagadnienia etiologii zdarzeń i profilaktyki zadecydowała o kierunku rozwoju badań wiktymologicznych. Spojrzenie systemowe postrzega świat w kategoriach zdarzeń i interakcji. Z tego względu bezpieczeństwo uczestników mchu drogowego musi być rozpatrywane w układzie człowiek-samochód-droga. W Polsce porządek i bezpieczeństwo na drogach stanowi od wielu lat najpoważniejszy problem społeczny i ekonomiczny. W 2000 r. na polskich drogach zginęły 6294 osoby. Tej przerażającej statystyki nie zmieni fakt, że liczba śmiertelnych ofiar wypadków drogowych w 2000 r. była o 6,5% mniejsza niż w 1999 r. Śmiertelność w wypadkach dro-¦łwych mamy bowiem jedną z największych w Europie. Natomiast ogólna liczba wypadków drogowych w naszym kraju od lat nieustannie rośnie. W 2000 r. było ich prawie 58tys., czyli o 4% więcej niż w roku poprzednim. O 4,6% wzrosła liczba osób rannych wwypadkach - w 1999 r. było ich ponad 68 tys., w 2000 r. już ponad 71 tys. Według szacunków ekspertów Banku Światowego, wypadki drogowe wraz ze wszystkimi ich konsekwencjami kosztują Polskę około 3 mld dolarów rocznie. W 2000 r. co piąty wypadek drogowy spowodowany był nadmierną prędkością, a 16% ogółu wypadków spowodowali nietrzeźwi kierujący. Ich ofiarami było 18% osób, które poniosły śmierć na drogach. Ze statystyk wynika, że piesi stanowią ok. 40% ofiar wypadków drogowych. W ubiegłym roku na polskich drogach zginęło ponad 2200 takich osób, a ponad 19 tys. zostało rannych. Liczby te od lat utrzymują się na zbliżonym poziomie. "E.Hilgard, Wprowadzenie do psychologii. Warszawa 1970. 275 Na granicy życia i śmierci On O — N^-^r^oowo — W ^- ff* 00 Ol" N OO mV C> Ol" (N Oi " "V m POJ.SAM. oooooooooo ooooooogoo — m io ^t o —¦ o\ o m un Oioo — ^DOiio^tnirtMOir-O no Q "~i r^ — lO O ^- r^ N [^ m inino^wnnaitNannoiOi ¦^•ooooor-c\™unooun(Nr~-ic oi(N^iDOipnn»N^rr--Tt tNmmmmrf-^-Ttwn»n»rivovD 6 849 648 7 088 876 7 473 247 7 795 299 8 214 336 8 596 159 9 040 612 9 860 739 10 206 990 10 437 538 1961 = 100% O, fi "7 'Ą fł ^0. <~i fi *Ą "1 o o- on —" —¦ oi o" oi" o —•" 00\3iO\UONN*in "-i ¦*_ oj cn rn —•, ¦*_ ND. >-« t—, oj, rn — On —i m o' •*' r—" i/-T — oo" rn no" —" on noononcoooooonoojoo Q, rn^ ~^, OJ, OJ, rn no, "sf, on Or % oj" no" O no" oT no' of r-" co' o\* ^ 0000CT>00Om\L>C0V0U")0C RANNI Oo-oooi©ooon"* — On MMNOOnr-o\-^ oiOMW^ioitNioiriininiOcn M^iO-*»ONiOO^iOOilO m^fcooimONOf-ONojmNOTt oorncnONOo-Noio-^tNO^unr- HOONiOOi- Ol O N fi oio>«nr~oim — Tff—o nrJ^rNioiOiotNOoo^ *-> ojmoimmoun — x ^ 1961 = 100% O. oj, — no o„ *Ą f; *Ą ^ "T. "T. O. crl °i *^ °°» fi fi *t fi °i r. — r* OlMMXOMDO>rth^^ — — —' — —< OJ Ol r0 Ol o-^inin (nTf^oinin^"om^io/iio ooor-in — ^m^'0-,t cocoNOojunolmo^^tf OMOiciooot^noioinh ^¦'tTj-Tt^-NOf-f-^IOlC 1961 = 100% C3>, rn — ^f «; m cn o. f^ f*; o" o" oo —i en' ^f rf ¦*" oj' -*" ooONC?iONOojmi/nf- no On, oo co rn w^ on -st (--„ rn, ^ on f; cn oo N r* ^ io tfVi n" oo" OJ* »-« co" OlCNm^-iOlOiOlOiCiOOOlOlO —^ un oo, os wn, oj. O; rn no. on o, os o" t' — no" rn o" O\0\O\0lOiO^Cif> —'Otm^j-wnvoo-ooONO—'Oim r-r-or-r~r-r-r-r-oooooooo OnOnOnOiOnOnOOnOnOnCTnOnOn ooooooooooooat7M^c>o ONO^^ONt^O^ONtJ^^Cji^ 276 Narażanie życia Wskaźnik liczby zabitych w wypadkach drogowych na 100 pojazdów był w Polsce 3-4-•krotnie wyższy niż w krajach Europy Zachodniej. Bardzo wysoki jest również stosunek liczby zabitych do liczby rannych, wynoszący w naszym kraju 12,5 zabitych na 100 rannych. W Wielkiej Brytanii ten wskaźnik jest równy 1,6, w Szwecji - 3,4, w Finlandii - 5,5 na Węgrzech - 6,5. Na 100 wypadków ginie w Polsce 14 osób, podczas gdy w Niemczech od2do 3, w Austrii i Francji od 6 do 7 osób. Na drogach Europy każdego roku ginie w wypadkach przeszło 50 tys. osób, a ponad milion odnosi rany. fOd wielu już lat na całym świecie obserwuje się niezwykle dynamiczny rozwój motoryzacji, będącej wciąż jednym z najprostszych (a przez to - powszechnie stosowanych) mierników rozwoju cywilizacyjnego poszczególnych państw lub regionów świata. Także w Polsce, nawet bez głębszego wnikania w dane statystyczne, nietrudno zaobserwować prawdziwy boom motoryzacyjny. W ostatnim dziesięcioleciu liczba pojazdów silnikowych wzrosła o 60,9%, w tym, w kategorii samochodów osobowych o 90,3%, a samochodów ciężarowych o 65,5%. Zmalała o404% liczba motocykli. Tabela 4. Liczba pojazdów silnikowych w latach 1987-1996 Ł ¦6 c L o -J. o ob U =s o O Q 9 - O 3 3 i— •N w tym: i Lata Pojazdy silnikowe Samochody osobowe Samochody ciężarowe Motocykle Ogółem 1987 = 100% Ogółem 1987 = 100% Ogółem 1987 = 100% Ogółem 1987 = 100% 1987 1988 1989 1990 1991 1992 1993 1994 1995 1996 7 795 299 8 214 336 8 596 159 9040 612 9 860 739 10 206 990 10 437 538 10 858 094 11 185 781 12 539 088 100,0% 105,4% 110,3% 116,0% 126,5% 130,9% 133,9% 139,3% 143,5% 160,9% 4 232 978 4 519 094 4 846 411 5 260 646 6 112 171 6 504 716 6 770 557 7 153 141 7 517 266 8 054 448 100,0% 106,8% 114,5% 124,3% 144,4% 153,7% 159,9% 169,9% 177,6% 190,3% 865 060 919 321 976 986 1 044 641 1 151458 1 212 058 1 235 158 1 306 861 1 354 099 1431357 100,0% 106,3% 112,9% 120,8% 133,1% 140,1% 142,8% 151,1% 156,5% 165,5% 1 470 128 1 464 130 1 410 859 1 356 553 1 235 640 1 134 366 1 067 634 1 008 410 929 269 875 663 100,0% 99,6% 96,0% 92,3% 84,0% 77,2% 72,6% 68,6% 63,2% 59,6% troiło: Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, Warszawa 1997 W1996 r. Powszechny Zakład Ubezpieczeń SA z tytułu odszkodowań za wypadki komunikacyjne wypłacił: 277 Na granicy życia i śmierci za OC - 794 423 703 PLN, za AC- 715 379 371 PLN. Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji „WARTA" SA wypłaciło: za OC-184 056 895 PLN, za AC-178 731 798 PLN. Ogólne straty finansowe spowodowane wypadkami i kolizjami drogowymi szacuje się około 14,1 mld PLN, w tym związane ze śmiercią osób - 1,8 mld PLN, a osobami nymi - 7,9 mld PLN. W 1996 r. na drogach publicznych w Polsce zanotowano 57 911 wypadków drogowy w których zginęło 6359 osób, a 71 419 zostało rannych. Ponadto zgłoszono PoF 214 006 kolizji drogowych pociągających za sobą wyłącznie straty materialne. W porównaniu z 1995 r. nastąpił wzrost liczby wypadków o 1,8%, spadek liczby zabityc o 7,8% (tj. 1,9% ogółu zmarłych osób), wzrost liczby rannych o 1,7% i kolizji o 8,5%. Tabela 5 Wypadki i ich skutki w latach 1987-1996 Lata Wypadki Zabici Ranni Ogółem 1987= 100% Ogółem 1987= 100% Ogółem 1987 = 1004 1987 36 433 100,0% 4625 100,0% 42 272 100,0% 1988 37 538 103,0% 4851 104,9% 43 626 103,21 1989 46 338 127,2% 6724 145,4% 53 639 126,9% 1990 50 532 138,7% 7333 158,6% 59611 141,0% i 1991 54 038 148,3% 7901 170,8% 65 242 154,3% 1992 50 990 140,0% 6946 150,2% 61047 144,4% j 1993 48 901 134,2% 6341 137,1% 58 812 139,1% 1994 53 647 147,2% 6744 145,8% 64 573 152,8% 1995 56 904 156,2% 6900 149,2% 70 226 166,1% 1996 57 911 159,0% 6359 137,5% 71419 169,0% Źródło: Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, Warszawa 1997. W 1997 roku liczba wypadków przekroczyła 66 tys. Rok 1996 charakteryzował się największą w ostatnim dziesięcioleciu liczbą rannych. 278 Narażanie życia ____________________________________~~. I n^MMiflri % Wypadki 69 855 43 871 13 690 10 472 6518 3 632 322 191 897 734 100,0% 62,8% 19,6% 15,0% 9,3% 5,2% 0,5% 0,3% 1,3% 1,1% \ 995^100 99,8% 102,2% 98,9% 91,9% 91,1% Okoli™dpow^tawa^^ IÓŁEM „.przestrzeganie przepisów przez kierujących Nieprzestrzeganie przepisów przez pieszych i Stan nietrzeźwości w tym: kierujących pieszych ^_ pasażerów Nieprzestrzeganie przepisów przez pasażerów Braki techniczne Inne okoliczności_____________._______.---------------- 93,0% 94,4% 111,0% 84,9% 127,7% Na granicy życia i śmierci Tabela 7 cd. Rodzaj wypadku Wypadki Zabici Ranni Ogółem % 1995 = 100% Ogółem % 1995 = 100% Ogółem % 1995 im Najechanie na zwierzę j Najechanie na zaporę kolejową Inne 96 4 1161 0,2% 0,0% 2,0% 93,2% 125,0%, 102,0% 4 0 81 0,1% 0,0% 1,3% 0,1% 0,0% 1,3% 129 10 1421 0,2% 0,0% 2,0% 102,4! 250$ Źródło: Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, Warszawa 1997 Skutkiem zderzenia się pojazdów w ruchu powstało 40,9% ogółu wypadków, w któ 37,5% osób zginęło i 46,6% zostało rannych. Tabela 8. Ofiary wypadków drogowych w niektórych krajach Europejskich w 1992 r. Kraje Ogółem W tym śmiertelne % ogółu ofiar na 10 tys. pojazdów Austria 58 876 2,4 4,0 Belgia 78 781 2,1 3,8 Dania 11091 5,2 3,0 Finlandia 10 500 5,7 2,7 Francja 207 187 4,4 3,3 Grecja 30 739 5,8 9,5 Hiszpania 135 963 4,4 3,8 Holandia 49 613 2,6 2,1 Niemcy 527 428 2,0 3,2 Norwegia 11729 2,8 1,7 Polska 67 992 10,2 8,9 Szwajcaria 29 517 2,8 2,5 Szwecja 21486 3,5 1,9 Węgry 34 678 6,1 9,1 Wielka Brytania 312 937 1,4 1,8 Źródło: Biuro Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji, Warszawa 1994, s. 82. 280 Narażanie życia Każdego dnia w wypadkach drogowych ginie w naszym kraju około 16 osób, a około MO osób doznaje poważnych obrażeń ciała, niektóre z tych osób pozostają inwalidami do Mea życia. Statystyki nie ujmują skutków psychicznych ofiar wypadków drogowych. Bardzo często wynikiem jest szok powypadkowy, który może pozostawić w psychice trwale ślady. i Ocena ekonomiczna skutków wypadków jest niezmiernie trudna. Chodzi bowiem nie tyl-ooubytki zdrowej populacji (ofiary wypadków) czy osoby ranne (koszty leczenia, re-kabilitacji, utrata zarobków w przypadku inwalidztwa itp.), lecz również koszty ubezpieczenia, postępowania karnego itp. Wystarczy np. wskazać, że policje krajów Unii Europejskiej obciążone są rocznie ponad 10 milionami godzin pracy tylko przy prowadzeniu dochodzeń w sprawach o wypadki z ofiarami śmiertelnymi i rannymi. Pogorszenie bezpieczeństwa na drogach jest wypadkową następujących czynników: i 'wzrost liczby zarejestrowanych pojazdów o ponad 500 tys. rocznie; •zwiększenie ruchu granicznego o 10-15% rocznie; przyrost natężenia ruchu na głównej sieci drogowej o 44% (w ciągu ostatnich pięciu lat); •nierozbudowywanie sieci drogowej, niemodernizowanie dróg i infrastruktury drogowej, a nawet jej degradacja; •niedostateczne uzbrojenie dróg w środki automatycznego nadzoru ruchu; •brak stałego źródła finansowania bezpieczeństwa ruchu drogowego; Nietrzeźwość uczestników ruchu drogowego od lat stanowi poważny problem społeczny. Zdanych Komendy Głównej Policji wynika, iż w 20% wypadków drogowych uczestniczą nietrzeźwi, w których 30% ginie, a 20% doznaje obrażeń ciała. Najczęściej uczestni-cząkierujący samochodami osobowymi (około 5% wypadków z nietrzeźwymi), następ-fcosoby piesze (40%). W 1997 r. miało miejsce ponad 7 tys. wypadków spowodowanych przez nietrzeźwy eh uczestników. Wynikiem tych właśnie wypadków było 959 osób zabitych i 9894 rannych. Problem wpływu alkoholu na poziom bezpieczeństwa ruchu drogowego usuwa na margines inne ważne kwestie, a mianowicie wpływ leków i narkotyków na sprawność psy-I chofizyczną kierowców. Statystyka policyjna w Polsce nie zawiera danych ilustrujących irypadki drogowe, w których uczestnikami były osoby pozostające pod wpływem leków [inarkotyków. Winnych państwach temu właśnie problemowi poświęca się dużo uwagi. Na przykład Uniwersytet w Monachium przeprowadził badania, z których wynika, iż w Niemczech ponad 100 tys. kierowców znajdujących się pod wpływem leków i narkotyków spowodowało w 1993 r. wypadki drogowe, w wyniku których zginęło 150 osób, a 4tys. dozna-toobrażeń ciała. Nadorocznym zjeździe ruchu drogowego niemieccy lekarze i kryminolodzy dyskutowa-I Ina temat problemu narkotyków. Stwierdzono m.in., iż w przypadkach podejrzenia użycia leków lub narkotyków należy pobrać do badań próbę krwi. Istnieją obawy, iż wolny 281 Na granicy życia i śmierci dostęp do haszyszu czy marihuany spowoduje, że ponad 3 min kierowców może prowl dzić samochody w transie narkotycznym. Należy także poważnie liczyć się z analogicznymi problemami w Polsce. Źródła lekarskie I podają, iż ok. 10-15% kierowców prowadzących pojazdy mechaniczne znajduje się pod I wpływem różnych leków. Leki te, zależnie od swoich właściwości farmakologicznych, I mogą wywierać różny wpływ na sprawność psychofizyczną kierowców. Uważa się,żele-1 ki odgrywają większą lub mniejszą rolę w 15-20% wszystkich wypadków drogowych, I chociaż niejednokrotnie trudno udowodnić związek przyczynowy między zażytym le-1 kiem a wypadkiem. Badania wielu ekspertów wykazały, że istnieje niewątpliwy wpfyJ poszczególnych leków na takie czynności niezbędne do sprawnego kierowania pojazda-1 mi jak koncentracja uwagi i jej podzielność, czas reakcji, zdolność do podejmowania de-1 cyzji, zdolność do dyskryminacji bodźców, koordynacja ruchów, odporność na zmęczę-1 nie i znużenie i in. Wobec postępującej industrializacji i mechanizacji zagadnienie niekorzystnego wpływu I leków na sprawność psychofizyczną dotyczy nie tylko kierowców pojazdów samocho-1 dowych czy motocykli, ale również kierowców traktorów, ciągników, osób obsługując™ spychacze, koparki, dźwigarki, suwnice, tokarki, frezarki i in. Należy ponadto założyć.żel człowiek zażywający leki nie zawsze jest na tyle chory, aby nie był zdolny do pro^H dzenia samochodu czy obsługi dźwigu. Mało jest bowiem ludzi całkowicie zdroww a wzrastającą długość życia zwiększa liczbę ludzi w starszym wieku, z różnymi dolegliwościami, zażywających leki oczywiście znacznie częściej niż ludzie młodzi. Nie można zakazać prowadzenia samochodu ludziom, którzy cierpią na migrenę, nadkwaśnośćca nadciśnienie. Oczywiście zażywają oni różne leki w celu zmniejszenia dolegliwości.Powstaje zatem podstawowe pytanie, czy ludzie zażywający leki mogą prowadzić pojął mechaniczne i czy nie stanowią oni zagrożenia dla ruchu drogowego. W wielu krajach wydano odpowiednie przepisy regulujące sprawę używania leków przoj kierowców. W Polsce w 1979 r. Ministerstwo Zdrowia i Opieki Społecznej ustaliło listę leków, które wpływają upośledzające na sprawność psychofizyczną kierowców. ListaB składa się z 2 grup. Pierwsza zawiera 23 leki należące do tej samej grupy co alkohol,tzn. narkotyczne (interpretacja art. 19 kodeksu drogowego). Do tej grupy zaliczane są środki używane do znieczulenia ogólnego, w neurolnalgezji, leki odurzające i narkotyczne leki przeciwbólowe. Kierowca nie może prowadzić pojazdu samochodowego, jeśli znajduje się pod wpływem tych środków, a lekarze mają obowiązek zakazania prowadzenia pojazdu w przypadku konieczności zapisania leków z tej grupy. Problem narkotyków jest jeszcze gorzej traktowany. Chodzi nie tylko o brak badań Mi ukowych, lecz również znikome możliwości ustalenia używania narkotyków przez uczestników ruchu drogowego. Na drogach polskich jeździ ponad 50% samochodów, których wiek wynosi od roku do 15 lat. Samochody o niskich parametrach technicznych (przy uwzględnieniu innych jesz-1 282 Narażanie życia pe czynników) stanowią „bombę wiktymizacyjną" w ruchu drogowym. Stąd też kierowcy, używający tych samochodów, często „skazują się" na ofiary wypadków. Są oni równocześnie sprawcami35. Przedstawione sytuacje są wynikiem postaw wiktymizacyjnych uczestników ruchu drogowego. Wiktymologia staje się dziś koniecznością społeczną, a nie akademicką modą. Nowej wiktymologii potrzebna jest nowa konceptualizacja, nowe idee oraz kategorie. Szczególnie niebezpieczne, bulwersujące opinię społeczną są wypadki drogowe z udziałem dzieci. Dzieci uczestniczą średnio w co szóstym wypadku (ok. 17% ogóły wypadków), stanowią co szesnastą ofiarę śmiertelną (ok. 7% ogółu zabitych) i co siódmą osobę ranną (ok. 15% ogółu rannych). Pomimo tendencji spadkowej, tematem zainteresowania są osoby piesze (spośród nich co 24.dziecko stanowi ofiarę śmiertelną i co 11. osobę ranną). Niewiele lepsze wskaźniki stwierdza się w stosunku do kierowców i pasażerów samochodów osobowych (spośród nich co 78. dziecko stanowi ofiarę śmiertelną, a co 32. to osoba ranna). Zkolei właśnie dzieci często same stają się sprawcami wypadków. W tej niechlubnej statystyce przeważają rowerzyści - co 71. wypadek (ok. 2%) jest spowodowany przez rowerzystę, co 230. dziecko stanowi ofiarę śmiertelną. Oiktgłówny problem bezpieczeństwa w ruchu drogowym stanowią przypadki potrąceń, ^mwtezczapo^ceuia dzieci. Wynika to min. z braku oddzielenia na znacznych odcinkach dróg ruchu pieszego od ko\owego oraz z niedostatecznej opieki nad dziećmi, zwłaszcza najmłodszymi, tymi, którzy częstokroć drogę do szkoły (lub nawet przedszkola) po raz pierwszy pokonują samodzielnie. Oddzielny temat to sprawa odpowiedniego oznakowania i zabezpieczenia (płotkami, barierami itp.) miejsc o szczególnie natężonym pieszym ruchu najmłodszych. Problem po-glębia niedostateczna (tak wśród dzieci jak i u dorosłych) świadomość zagrożeń, jakie stwarza pieszemu ruch kołowy. Najwięcej wypadków z udziałem dzieci notuje się w miastach - w co 13. wypadku uczestniczą dzieci (ok. 8% ogółu wypadków), w tym co 16. wypadek to wypadek zawiniony przez dzieci (ok. 7% ogółu wypadków). Jak wykazują różnorodne analizy - wypadki w Polsce charakteryzują się wysoką ofiaro-chlonnością Przeciętnie w minionym sześcioleciu na 100 wypadków ginęło 6,8-8,4 osób wwieku do 6 lat oraz 4,1-5,2 w wieku do 14 lat. Liczby te mówią wyraźnie o większym zagrożeniu wśród dzieci, które jeszcze nie uczęszczają do szkoły i winny znajdować się pod opieką swych rodziców lub opiekunów. Wysoki jest również wskaźnik ofiar w odniesieniu do populacji w omawianym przedziale wiekowym. "GAMBIT - Program Poprawy Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego w Polsce. Politechnika Gdańska 1995. 2oJ Na granicy życia i śmierci W co 26. wypadku uczestniczy rowerzysta bądź motorowerzysta, a co 36. to wypadekzJ winiony przez wymienianych. Przedstawiciele tej grupy stanowią co 75. ofiarę i co3B osobę ranną. 5. Przeciążenie pracą Narażanie życia występuje nie tylko w sytuacjach ekstremalnych, lecz również wtedy, gdy jednostka przez dłuższy czas. często w środowisku pracy, poddana jest dzialanl szkodliwych czynników często nie w pełni zdając sobie sprawę z grożących konsekwencji. Czynnikiem takim jest m.in. przeciążenie pracą, które w przeciwieństwie do obciążenia pracą ma zdecydowanie patologiczny wymiar. Narażanie życia i zdrowia mawówl czas charakter nie jednorazowego aktu, ale zaburzenia przewlekłego, którego ujemneił zultaty ujawniają się nieraz po wielu latach. Przeciążenie pracą dzieli się na ilościowe i jakościowe36. W pierwszym przypadku kiw terium podziału są obiektywne wskaźniki ilościowe pracy, podczas gdy w drugim-obiektywne parametry pracy, przefiltrowane przez indywidualne cechy zaangażowanego w pracę podmiotu. O przeciążeniu ilościowym mówi się wtedy, gdy praca jest „zbyt trudna". Ponieważ przeciążenie ilościowe ma charakter obiektywny, niezależny od cech osobowych pracownika, a obciążenie jakościowe najczęściej ma charakter subiektywny, mówi się również o obiektywnym i subiektywnym przeciążeniu pracą. O ile obiektywne przeciążenie pracą odciska wyraźne swoje piętno na zdrowiu fizycznym, o tyle jakościowe przeciążenie pracą ciąży w większym stopniu na zdrowiu psychicznym. Oczywiście taki podział głównych kierunków patologicznego działania przeciążenia ma charakter akademicki, ponieważ dziedziny zdrowia są ściśle ze sobą powiązane Na przykład wielu badaczy wykryło silny związek między obiektywnymi wskaźnikami obciążenia ilościowego a paleniem papierosów (behawioralnym wskaźnikiem zdrowia] psychicznego). Ale nałogowe palenie tytoniu jest nie tylko wskaźnikiem braku szeroko rozumianej równowagi psychicznej, lecz także istotnym czynnikiem wpływającym na rozwój choroby wieńcowej. Stwierdzono zatem, że osoby z zaburzeniami układu krążenia wykonują w określonym przedziale czasu więcej zadań (przyjmowanie telefonów, interesantów) i wypalają znacznie więcej papierosów niż osoby obłożone pracą w znacznie mniejszym stopniu37. 361. R. P. French, R. D. Caplan, Organization StressandIndividualStrain, w: A. I. Marrow (red.): TheFaikt ov Success. New York 1973. 37 A. Bańka, U źródet psychopatologii pracy. Poznań 1990. 284 Narażanie życia W społeczeństwie i wśród dużej liczby badaczy utrzymuje się przeświadczenie, że prace, zawody lub role organizacyjne związane z ilościowym przeciążeniem są sytuacjami typowymi dla wysokiego ryzyka pojawienia się zaburzeń wieńcowych. Wielu badaczy i stwierdziło, że osoby pracujące w nadmiernym wymiarze godzin lub wykonujące pracę ponad etat, charakteryzują się większą zachorowalnością na zaburzenia wieńcowe i śmier-¦nością z tym związaną. Dowody w tym zakresie są szczególnie przekonujące w odniesieniu do ludzi młodych38. Na przykład jedno z badań wykazało, że osoby z chorobą wieńcową podejmowały dodatkową pracę, gdy osoby z grupy kontrolnej (nie wykazujące zaburzeń) nie wykonywały dodatkowej pracy. Wyniki innych badań ujawniły, że 25% pacjentów cierpiących na chorobę wieńcową pracowało na dwóch etatach, a dodatkowe 45%cierpiało z powodu przeciążenia obowiązkami służbowymi, ponieważ musiało pracować co najmniej sześćdziesiąt godzin tygodniowo39. Ilościowe przeciążenie pracą może również powodować wzrost poziomów surowicy kołowej oraz wzrost poziomów korowosterydowych. W jednym z badań porównywano pokorny surowicy korowej u pilotów oraz oficerów radiolokacyjnych40. Wyniki owego badania ujawniły podwyższone poziomy jedynie w grupie pilotów. Autorzy tłumaczą to I tym, iż mimo równego stopnia narażenia życia piloci są obłożeni większą liczbą obowiązków związanych z kierowaniem lotem niż radiolokatorzy. ¦Ilościowe przeciążenie pracą jest istotnym czynnikiem blokującym relaksację po pracy, Iw jest równoznaczne z większym ryzykiem wystąpienia choroby wieńcowej. Wyniki badań nad poczuciem zmęczenia po przebudzeniu oraz nad poczuciem wyczerpania pod koniec dnia oraz nad poczuciem niemożności relaksacji (odprężenia się) wyraźnie korelują z chorobą wieńcową. Innymi słowy, osoby zmęczone zbyt dużą ilością pracy i mające Iw związku z tym trudności z życiem „na luzie" w czasie wolnym od pracy były częściej ofiarami zaburzeń wieńcowych. Badania dotyczące ilościowego przeciążenia pracą dowodzą również występowania wyraźnie wyższych poziomów cholesterolu u osób, które subiektywnie odczuwają nadmiar pracy. Zwiększone poziomy cholesterolu zaobserwowano między innymi w zawodach, ¦których specyfiką jest realizowanie zadań na dokładnie wyznaczony termin (np. u likwidatorów podatkowych). Wzrost poziomów cholesterolu oraz przyspieszona koagulacja Ibwi następowała sukcesywnie w miarę zbliżania się ostatecznego terminu realizacji zadań41. |W wielu zawodach główne zagrożenie patologią wiąże się nie z ilościowym przeciążeniem pracą, lecz z jakościowym. Dochodzi do niego w trzech zasadniczych okolicz- hftidem.s. 103. * Ibidem, s. 103. *R.C. Ait Ken, Prevalence of Worry in Normal Aircrew. „British Journal of Medical Psychology" 1969, fc42,s. 282-286. "ZaA.Bańka,op.cif.,s. 104. 285 Na granicy życia i śmierci nościach. W pierwszej z nich wymagania zawodowe (status zawodowy) są zbytwysł kie w stosunku do zdolności, możliwości jednostki (wykształcenia i kwalifikacji).Taj rodzaj jakościowego przeciążenia pracą dotyczy w szczególności tych zawodów w których głównym zadaniem jest kierowanie ludźmi. Przykładem jakościowego prze-1 ciążenia pracą może być syndrom zwany „nerwicą kierowników". Przejawami patolo-l gii tej są silne stany niepewności i zagrożenia, rodzące się wskutek ciągłego, wyfflB szonego konfrontowania indywidualnych możliwości i umiejętności z wymagania™ zawodowymi, nieustannie zmieniającymi się wraz z rozwojem technicznym. TendencjB nerwicowe narastają wśród kadry kierowniczej wraz z wiekiem; im ludzie są starsi.I tym bardziej maleje ich naturalna zdolność adaptacyjna do zwiększających się wyma-l gań i tym bardziej rośnie na znaczeniu potrzeba bezpieczeństwa przejawiająca siędH żeniem do stabilizacji. Drugi rodzaj okoliczności powstawania jakościowego przeciążenia pracą charakteryzuje I rozbieżność między wyidealizowanym w schemacie „ja" obrazem roli zawodowej a fał-1 tycznym zakresem wykonywanej pracy. W tym układzie okoliczności występuje z jednej I strony stereotypowe przywiązanie do wysokiego statusu zawodowego oraz rzeczy wiat I dopasowanie indywidualnych możliwości do wysokich wymagań roli, a z drugiej strój niezgodność między wysoką kompetencją a realnie małymi wymaganiami pracy. Okoliczności te prowadzą do frustracji z powodu niewykorzystanych możliwości. SzczegÓM nie frustrujące są w tym kontekście zadania poboczne i „drugorzędne"42. Osoby z wysokim poczuciem kompetencji zawodowej spostrzegają obowiązek wykonywania zadań pobocznych w kategoriach przymusu, kary, marnotrawstwa wewnętrznyci zasobów (kwalifikacji i zdolności), jak również w kategoriach przyczyny wszelkich nieszczęść z chorobami włącznie. Na przykład badania przeprowadzone wśród pilotów ujawniły, że traktują oni swoją rolę zawodową jako szczególną misję, w związku z tym najczęściej wymienianymi bolączkami w kontekście pracy były nie problemy ilościowe* przeciążenia pracą, ale inne kwestie, jak stosunki międzyludzkie, dom, rodzina i finanse. Podobne zależności zaobserwowano wśród kontrolerów ruchu powietrznego - w zawodzie do niedawna uznawanym za symbol skrajnego przeciążenia. Duża część badanych wskazywała jako przyczynę wszystkich swoich kłopotów ze zdrowiem (nadciśnienie, wrzody żołądka itd.) obowiązki wyłamujące się z kultywowanego w społeczności pra-J cowniczej etosu pracy typu czynności administracyjne43. Trzecią okoliczność pojawiania się jakościowego obciążenia pracą charakteryzuje układ, w którym zadania pracy są zbyt łatwe w stosunku do oczekiwań i możliwości jednostki. Ten typ jakościowego obciążenia pracą dotyka najdotkliwiej kategorię pracowników ob- 42 L. Forrest, M. Mikolaitis, The Relational Component ofIdentity: an Expansion of Career Developim Theory. „The Career Development Quoterly" 1986, nr 12, s. 76-88. 43 Za A. Bańka, op. cit., s. 105. 286 Narażanie życia jMt\i\\^qyvĄ\\ajŁwąctacovvmków fizycznych. Badama^^^t^^m^ra.^tęta-cy(wcześniejsze zwolnienia, przejście w stan spoczynku lub na emerytNYC^) \^nnw\\\) ,it »sytuacji niemożności spełnienia zasady samorealizacji, samourzeczywistnienia, wy-torzystama wewnętrznego potencjału twórczego zamka tnoty^jacya (cAycć") do pracy, kośnie gotowość do ostatecznego zerwania z pracą. Na emeryturę bardzo często przechodzą ludzie stosunkowo młodzi (zdolni do pracy fizycznie i psychiczne), i to jakby wbrew własnej woli. Ten pozorny paradoks polega na tym, że w pewnym momencie pra-i ca „jałowa" - np. na taśmie montażowej w wymuszonym tempie - przestaje być jaką-\faizkmQż((wądoź?<2aAvć?f>Sć?w#sjJaj>ersjyektywą życia nawet dla tych, którzy w systemie wartości wewnętrznych bardzo wysoko cenią sobie pracowitość. Jakościowe przeciążenie pracą pociąga za sobą konsekwencje głównie w dziedzinie zdro-Iwia psychicznego. Definicja zdrowia psychicznego jest bardzo rozległa i w kontekście badań nad jakościowym przeciążeniem pracą obejmuje różnorodne symptomy i wskaźniki zaburzeń. Na przykład według Frencha i Caplana jakościowe przeciążenie pracą powo-daje co najmniej dziewięć różnych symptomów (empirycznych wskaźników) zaburzeń ¦rowiapsychicznego: 1) niezadowolenie z pracy, 2) napięcie ogólne, 3) niskie poczucie ¦bsnej wartości, 4) poczucie zagrożenia, 5) zakłopotanie, 6) wysokie poziomy chole-I sterolu, 7) podwyższona oporność skóry, 8) przyspieszenie tętna, 9) nałogowe palenie tytoniu44. Generalnie rzecz biorąc, w badaniach nad wpływem pracy na człowieka uwzględniane są Łcściejtrzy grupy wskaźników (kryteriów konkretyzujących definicję) zdrowia psychicznego. Grupa pierwsza to introspekcyjne przeżycia zadowolenia, samooceny, samo-irealizacji, autonomii oraz alienacji (wyobcowania). Grupa druga to emocjonalne miary |kytacji,depresji oraz lęku. Grupa trzecia to obserwowane (obiektywne) miary zachowania, takie jak palenie tytoniu, picie alkoholu, zażywanie narkotyków, wycofywanie się z pracy, agresja oraz samobójstwa. Odpowiedzialność jest innym ważnym wyznacznikiem jakościowego przeciążenia pracą i występuje w dwóch zasadniczych odmianach - odpowiedzialności za ludzi iodpowiedzialności za rzeczy45. Odpowiedzialność za ludzi jest cechą pracy silnie pato-genną, gdyż oprócz różnych form destabilizacji zdrowia psychicznego (depresje, lęk, iry-Ł) w istotny sposób przyczynia się także do powstawania zaburzeń psychosomatycz-I :;ch (podwyższone ciśnienie rozkurczowe, zwiększone poziomy cholesterolu). Odpowiedzialność za rzeczy zmian psychosomatycznych nie wywołuje46. •l.R.P.French, R. D. Caplan, op. eh., s. 220. k.R. Cooper, I. Marshal, Źródła stresu w pracy kierowniczej i umysłowej, w: C. R. Cooper, R. Payne (red.): te iv pracy. Warszawa 1977. *ZaA. Bańka, op.ch.,s. 108. 287 Na granicy życia i śmierci Z odpowiedzialnością za ludzi wiąże się bardzo ważna właściwość pracy polegająca utrzymywaniu kontaktów z ludźmi - przełożonymi, podwładnymi i współpracowi mi. Wadliwe stosunki międzyludzkie to takie, które cechuje poczucie zagrożenia,brak ufania i wsparcia społecznego. Wielu psychologów podkreśla, że dobre, harmonijne sunki międzyludzkie w zespole pracowniczym są podstawą zdrowia psychicznego i wej organizacji (ang. healthy organization - przeciwieństwo patologii organizacji)4 Niejednoznaczność roli, albo inaczej wieloznaczność (role ambiguity) występuje wi czas, gdy pracownik jest błędnie poinformowany o swoich obowiązkach, nie posiada sności co do celów pracy, nie posiada pewności co do zakresu i odpowiedzialności powierzone funkcje. Badania przeprowadzone w grupie ochotników złożonej z inż; rów, naukowców i pracowników administracyjnych ujawniły, że niejednoznaczność wywołuje silne niezadowolenie z pracy, wzrost napięć emocjonalnych oraz brak wiary własne siły48. Choć niejednoznaczność roli powoduje w dużej mierze zaburzenia zdrowia psycl nego, to jednak liczne dowody świadczą o tym, że wpływa ona również na zaburzei zdrowia fizycznego. Na przykład pracownicy administracji w jednym z badań wykazywali tendencję do mniejszych poziomów ciśnienia krwi proporcjonalnie do stopnia,w jakim ich jednostka administracyjna stawała się w swym charakterze coraz bardziej administracyjna, czyli w miarę jak stawała się instytucją o bardziej jednoznacznej roli.Nw tomiast wyższe poziomy ciśnienia krwi towarzyszyły wzrostowi udziału pracy o cta-i rakterze naukowym i inżynieryjnym, czyli w miarę zwiększania się dla pracowników administracyjnych wieloznaczności roli. Jak z tego wynika, dolegliwości i symptomy somatyczne idą w parze z obciążeniami psychicznymi związanymi z pełnioną rolą społeczną49. 47 Za A. Bańka, op. cit., s. 109. 48 R. L. Kahn, Conflict, Ambiguity and Overload - Three Elements in Job Stress. „Occupational MenUl Health" 1973, nr 3. 49 S. Kasi, Wkład epidemiologii do badań nad stresem, w: C. R. Cooper, L. Payne (red.): Stres w pracy. Wij szawa 1977. 288 Narażanie życia Przewlekłe zmęczenie - epidemia XXI wieku? Od kilku lat lekarze obserwują zwiększającą się liczbę osób, które cierpią na tak ogromne zmęczenie, że nie są w stanie zmusić się do jakiejkolwiek aktywności, przy czym taki stan trwa wiele miesięcy. Obrazowo tę dolegliwość można porównać do grypy, która nie kończy się po kilku dniach, lecz trwacrzez wiele tygodni i miesięcy, a objawia się przewlekłym osłabieniem, bólami kończyn, bólem $si\u zwrotami %tow^. Meważ podczas badań tvk \ida\o ^ otejtia&sfi^rejti^ ot%atucznYĆh odpovńate^*\c. Wzór zachowania A jako podstawowa miara osobowościowych wyznaczników zdrowia Iracowniczego przyciągnęła uwagę ogromnej liczby badaczy. Najsłynniejsze są badania Irowadzone pod auspicjami tzw. The Western Coloborative Group Study, tj. przez grupę specjalistów z Zachodniego Wybrzeża USA. Badania te trwające ponad osiem lat pozwoliły ustalić trzy czynniki wyznaczającego zachowanie osobowości typu A53: -silna popędowość, i -silne angażowanie się w pracy, -brak cierpliwości. r °ZaA.Bańka,op. cif., s. 125. 297 Na granicy życia i śmierci Osoby wykazujące skłonność do silnej popędowości, czyli łatwo angażujące się w I wszelkie przedsięwzięcia, traktują pracę jako najważniejszą formę aktywności życiowa I Osoby wykazujące skłonność do angażowania się wykazują dużą sumienność i odra I wiedzialność w pracy, podejmują trud współzawodnictwa oraz wkładają zawsze duży wysiłek w to, czego się podejmują. Z kolei osoby uzyskujące wysoką ocenę w ramach trzeciego czynnika charakteryzują się tym, że szybko mówią, są niecierpliwe i skłonne do irytacji. Z przybywających doniesień naukowych na temat realnego istnienia osobowościowego I wzorca zachowania A wyłania się pytanie, w jaki sposób dyspozycja typu A modyfikują I percepcję sytuacji wiążących się mniej lub bardziej bezpośrednio z pracą. 7. Sporty ekstremalne Regulacyjna teoria temperamentu prof. Jana Strelaua mówi o głodzie pewnej kategorii bodźców zarówno fizycznych, jak i psychicznych. Może się to przejawiać w potrzebie wystawiania się na niebezpieczeństwo fizyczne połączone z zagrożeniem zdrowia czy życia. Są ludzie, którzy potrzebują być w stresie, funkcjonować na granicy wytrzymałości. Ta sfera ludzkich zachowań to wciąż teren nierozpoznany. Testy robione pilotom tak naprawdę nie informują, jak zachowają się oni w sytuacji wielkiego stresu, na przykład! tuż przed katastrofą. Uwarunkowania środowiskowe odgrywają mniejszą rolę. Psycho-j logowie oceniają proporcje między czynnikami biologicznymi a środowiskowymi jak trzy do jednego. Pytanie o przyczyny zapotrzebowania na silne bodźce przypomina poszukiwanie odpowiedzi, dlaczego ludzie biorą narkotyki. To bardzo podobne zagadnienia. Mechanizm tożsamości, szukanie odpowiedzi na pytanie „kim ja właściwie jestem"powodują potrzebę samosprawdzania się, potwierdzania własnej wartości, a zarazem umożliwiają przezwyciężenie strachu. Bungijump to skok na kauczukowej linie z mostu, kolejki linowej bądź dźwigu. 5wzL/'lo| nie spadochron, który trzeba jednak otworzyć kilkaset metrów nad ziemią, spowalniając I opadanie. Leci się co prawda najwyżej stoparędziesiąt metrów, za to głową w dół, prosto j do rzeki lub na skały i z błyskiem świadomości, że być może stanie się coś złego. Wtedjfj następuje szarpnięcie elastycznej liny owiniętej wokół łydek i osoba zamienia się w lecący! ku górze pocisk artyleryjski. Nie trzeba przeprowadzać badań w przychodni sportowej ani zaliczać specjalnego kursu, a jedynie wysłuchać kilku porad przed debiutanckim skokiem. Wystarczy podpis świadczący, że bawimy się na własną odpowiedzialność; czysta formalność, zważywszy, że skoki na gumie są bezpieczniejsze niż piłka nożna czy jazda na hulajnodze. 298 Narażanie życia kgi cieszy się na świecie niesłabnącą masową popularnością, bowiem spełnia dwa podstawowe warunki. Z jednej strony skok to porcja emocji, tępe przerażenie, kiedy na sygnał trzeba odbić się od kładki i runąć jak kamień w dół; wreszcie samo spadanie, wywalające zwierzęce wrzaski albo zatykające dech. Mówiąc krótko: bungi to najczyst-trzyk adrenaliny"; obowiązkowy punkt programu dla coraz to powiększającej się ądzynarodówki poszukującej strachu i pragnących w walce z nim się sprawdzić. Kto Inie czuje takiej potrzeby, ten niczego nie zrozumie, ale to najprawdziwszy narkotyk. Drugim równie ważnym źródłem popularności bungi jest towarzyszące mu praktycznie stuprocentowe bezpieczeństwo: jest lęk, nawet panika, ale nie ma ryzyka, skoczek nie rzu-caswego życia na szalę. Wie o tym, podejmując decyzję, co nie zmienia faktu, że i tak najczęściej kończyny odmawiają mu posłuszeństwa. Za to kilka minut później, jeszcze * lekkim oszołomieniu, można odtrąbić zwycięstwo i na wciąż "jeszcze mięW^^g^ •wrócić do normalnego życia. Wielu ludzi jest w pełni usatysfakcjonowanych po takiej jednorazowej dawce mocnycYi [przeżyć. Pokazali, że potrafią, będzie co wspominać, a niekoniecznie palą się do kolejnych emocji. Tak jak dbający o kondycję uprawiają szczególnie dużo sportów w czasie urlopu: biegi, pływanie, tenis, koszykówkę, pi\kę nożną, kolarstwo itp.,tak spokojni na co dzień Rycerze Adrenaliny ze Stanów Zjednoczonych i Europy Zachodniej ruszają w wysokie góry, by w dogodnym otoczeniu ulżyć sobie trochę. Do innych tzw. sportów ekstremalnych należą paralotnie, na których w zeszłym roku, w Alpach Szwajcarskich, po raz pierwszy w historii przydarzyło się więcej wypadków niż wśród tradycyjnych liderów w tej klasyfikacji - alpinistów. W pogodne dni niebo nad Alpami mieni się wszystkimi możliwymi kolorami, przypominając centrum miasta w godzinie szczytu. W samej Szwajcarii na tzw. glajdach lata 20 tys. osób. Zastępy polskich miłośników krzyżówki spadochronu z lotnią rosną w postępie geometrycznym. Trudno powiedzieć, ilu ich jest, ale jeden tylko klub paralotniowy na warszawskim Ursynowie wyszkolił już ponad 500 osób, w tym przedszkolaka i 75-latka. Uczą się i niepełno-fcawni. Największą satysfakcję sprawiają loty w wysokich górach, gdzie występują szczególnie zdradliwe wiry powietrzne. Jeden podmuch wypchnie ponad szczyty, dając lecącemu poczucie, że jest ptakiem, następny może roztrzaskać o skały. Kolejne najmodniejsze szaleństwo to canyoning - skoki z wodospadów, ześlizgiwanie się po progach skalnych rwących potoków przy zupełnym poddaniu się nurtowi wody. Nowy sport ma już swoje ofiary śmiertelne. Dodaje to smaku poszukiwaniom naprawdę sil- SjfCtl wrażeń. Stawką może być już zdrowie aibo i życie. W Brazylii władze wielkich aglomeracji nie mogą dać sobie rady ze „sportem" szalenie popularnym wśród nastolatków z dzielnic nędzy. Jeżdżą na dachach kolejek podmiejskich i skaczą na pędzące z naprzeciwka pociągi. Ciągle ktoś ginie. Kilka lat temu bogate amerykańskie uniwersytety ogarnęła mania surfingu „windowego". Studenci jeździli na dachach wind, przeskakując z jednej na drugą w czasie mijania. 299 Wiadomo, że nie wszyscy; ale wystarczająco wielu, by kilku zginęło, a sprawązajęlysif największe gazety. Jeden z najlepszych filmów reklamowych ostatnich lat - koncernu sportowego Reebok-pokazywał zapierające dech ewolucje mistrza świata w skyboardzie, czyli w skokuza molotu na desce i „pływanie" na niej przy wykorzystaniu prądów powietrza. Szerząca się moda na alpinizm w połączeniu z poszukiwaniem nieuczęszczanych trą narciarskich zaowocowała ski-alpinizmem, czyli „fokami". Rozrywka ta, ulubiona przez młodych ludzi żądnych wrażeń, polega na gramoleniu się w towarzystwie instruktorów--ratowników na wysokie szczyty, a następnie zjeżdżaniu dzikimi żlebami. Używa się nart zjazdowych, ale ze specjalnymi wiązaniami. W czasie podchodzenia uwalnia się pietc.jat w nartach biegówkach, a do spodniej strony desek przyczepia się specjalne taśmy ze skóry fok (stąd „iść na foki"), które uniemożliwiają ześliźnięcie się do tyłu. A potem już tylko dwie godziny podchodzenia w siódmych potach, na granicy wytrzymałości człowieka, który nie para się sportem na co dzień. Narciarze ekstremalni pokonują trasy,którychj nigdy nie przejechał ratrak. Nie korzystają z wyciągów i kolejek. Sami wchodzą na górę | - nawet wznoszącą się kilka tysięcy metrów nad poziom morza. Narciarstwo ekstremalne uprawia w Polsce mniej niż 50 osób. Potrzeba bowiem do tego dużej wiedzy, ogromnego doświadczenia i sprawności fizycznej. Nawet zwykły upadek grozi śmiercią. Spadając ze stromego stoku, koziołkuje się w dół z coraz większą szybkością. W wyższych górach dodatkowym problemem jest choroba wysokościowa. Nar-] ciarze wymiotują, tracą siły. Im dłużej przebywa się na dużej wysokości, tym szansęni szczęśliwy zjazd stają się coraz mniejsze. W każdym większym alpejskim kurorcie narciarskim znajdują się trasy nieratrakowane, mniej lub bardziej dzikie. W Polsce największą popularnością cieszy się wśród wyczynowców Kozia Przełęcz w Tatrach. 20 lat temu pewien amerykański hipis, bawiący w jednym z parków narodowych, wpadł na pomysł zjeżdżania ze stromej góry na rowerze. Pierwsi entuzjaści niszczyli stare,zużyte rowery. Potrzeba jest matką wynalazków, więc wkrótce konstruktor Gary Fisto stworzył pierwszy rower, który można było uznać za górski (mountbike). Tak rozpocza się jeden z najbardziej niezwykłych boomów handlowych na świecie: rower górski. Spora grupa ludzi potraktowała poważnie możliwości, jakie daje wytrzymały jednośladM grubych oponach. Tak jak fanatycy szybkości i narciarstwa próbowali już prawie pionowych ścian, tak nie ma chyba takiego zjazdu, na którym nie jeździliby miłośnicy rowerów górskich. Rozdział V Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia Ustawowa definicja pojęcia bezrobotnego i osoby poszukującej pracy Zjawisko bezrobocia jest czymś nowym w polskich realiach po II wojnie światowej, ale Kjest nowym w ogóle. Okres Drugiej Rzeczypospolitej, a szczególnie lat trzydziestych, I >więc lat wielkiego kryzysu, to w Polsce ogólny spadek poziomu życia i zwiększenie się Sczby bezrobotnych1. Zjawisko bezrobocia powróciło do Polskiej rzeczywistości i stało się jej trwałym elementem w okresie transformacji gospodarczej, przybierając na początku XXI wieku wymiary społecznie niebezpieczne. Ekonomiści definiują pojęcie bezrobocia jako „straconą produkcję, jak również trudną sytuację tych, którzy nie mają pracy. Oprócz zmniejszenia produkcji bezrobocie wywołuje leż wyższe wydatki rządu na zasiłki dla bezrobotnych i programy pomocy społecznej. Zczasem owe wydatki wyrażają się w wyższych podatkach płaconych przez ludzi pracujących w gospodarce"2. W Polsce pojęcie bezrobocia uregulowane jest w ustawie o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu. Bezrobotnym w rozumieniu ustawy jest osoba arejestrowana w odpowiednim urzędzie pracy, jeżeli spełnia następujące warunki: -jest obywatelem polskim zamieszkałym w Polsce lub cudzoziemcem przebywającym stale na terytorium RP, posiadającym kartę stałego pobytu, łub któremu został nadany status uchodźcy w RP; -wdniu rejestracji w Urzędzie Pracy nie jest zatrudniona na podstawie stosunku pracy, stosunku służbowego lub umowy o pracę nakładczą i nie wykonuje innej tzw. pracy zarobkowej, na podstawie umowy agencyjnej, umowy zlecenia, umowy o dzieło albo 'B.Holyst, Wiktymologia. Warszawa 1998. 'R.Kamerschen, P. Mckenzie, R. Nardinelli, Ekonomia. Gdańsk 1993. 301 Na granicy życia i śmierci w okresie członkostwa w rolniczej spółdzielni produkcyjnej lub spółdzielni kółek roi czych; -jest osobą zdolną i gotową do podjęcia zatrudnienia w pełnym wymiarze czasu m obowiązującego w danym zakładzie lub służbie; - nie uczy się w szkole w systemie dziennym; - ukończyła 18 lat, z wyjątkiem młodocianych absolwentów; - kobieta nie ukończyła 60 lat, a mężczyzna 65 lat; - nie nabyła prawa do emerytury lub renty inwalidzkiej albo po ustaniu zatrudnienia* pobiera świadczenia rehabilitacyjnego, zasiłku chorobowego, macierzyńskiego lub wychowawczego; - nie jest właścicielem lub posiadaczem nieruchomości rolnej w rozumieniu przepisów kodeksu cywilnego, o powierzchni użytków rolnych powyżej 2 ha przeliczeniowych™ stanowiących dział specjalny produkcji rolnej w rozumieniu przepisów podatkowych; - nie podlega ubezpieczeniu emerytalno-rentownemu z tytułu stałej pracy jako domo*-; nik w gospodarstwie rolnym o powierzchni użytków rolnych przekraczających 2 ha; - nie podjęła pozarolniczej działalności gospodarczej od dnia wskazanego w zgłoszeniu > do ewidencji do dnia wyrejestrowania tej działalności, albo nie podlega na podstawie od-1 rębnych przepisów - obowiązkowi ubezpieczenia społecznego lub zaopatrzenia emerytalnego; - nie jest osobą tymczasowo aresztowaną lub nie odbywa kary pozbawienia wolności. Oprócz pojęcia bezrobotnego ustawa o zatrudnieniu i przeciwdziałaniu bezrobociu po-, sługuje się pojęciem osoby poszukującej pracy. Należy przyjąć, iż jest to osoba chętnado. podjęcia pracy, która nie spełnia warunków wymaganych od bezrobotnego. Według 1. Reszke osobą bezrobotną jest: „(...) człowiek wbrew własnej woli pozbawiony pracy zarobkowej. Bezrobotnym jest się dlatego, że się pracy nie znalazło bądź po utracie poprzedniej, bądź po raz pierwszy, bądź po przerwie w zatrudnieniu"3. 2. Kategorie bezrobocia Bezrobocie można podzielić na trzy kategorie, biorąc pod uwagę kryterium postawybJ robotnego wobec pracy. Pierwszą grupę stanowią bezrobotni, którzy nie poszukują pracy i nie zamierzają jej podjąć - ich stosunek do pracy jest zdecydowanie negatywny. Osoby te na ogół nie pracują już od lat, a z pracy zwalniani byli najczęściej dyscyplinarnie i na własną prośbę. Drugą kategorię stanowią bezrobotni, którzy w aktywny sposób poszukują pracy. Grupa ta jest najliczniej reprezentowana, a jednocześnie najbardziej 31. Reszke, Wobec bezrobocia - opinie, stereotypy. Warszawa 1995. 302 Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia I, tynna - bezrobotni ci szybko znajdują pracę. Trzecia grupa to osoby „aktywne zawodowo"^ więc dorabiające „na czarno" w sposób ciągły. Można wyodrębnić różne rodzaje bezrobocia, takie jak: bezrobocie przejściowe (frykcyjne) ma miejsce wówczas, gdy ludzie „przechodzą ijednego miejsca pracy na drugie, wymagające podobnych kwalifikacji. Zwykle ma ono charakter czasowy, trwa od kilku dni do kilku tygodni"4; -bezrobocie cykliczne, które wywołane jest przez okresowe spadki koniunktury gospodarczej -to znaczy przez szeroko zakrojoną obniżkę ogólnego poziomu wydatków w gospodarce. Zwykle trwa ono przez okres kilku tygodni lub miesięcy, aż do chwili gdy Krost poziomu działalności gospodarczej doprowadzi do wzrostu produkcji i popytu na ale. roboczą; -bezrobocie ukryte, obejmujące ludzi zatrudnionych w niepełnym czasie pracy i zniechęconych do pracy, którzy przestali jej szukać po dłuższym okresie otrzymywania od-iw; nie są oni uznani za bezrobotnych, ponieważ nie próbują aktywnie szukać pracy; bezrobocie strukturalne, spowodowane jest potrzebą znacznych zmian kwalifikacji pra-ików wywołanych innowacjami technologicznymi lub zmianami względnej konku-yjności danej gałęzi przemysłu; obocie agrarne związane z upadkiem bądź zaprzestaniem działalności byłych Pań-'ych Gospodarstw Rolnych, co doprowadziło do nadwyżek ludzi pracujących ctwie; ibocie sezonowe (okresowe), które wynika z sezonowości produkcji w niektórych zinach gospodarki bezpośrednio lub pośrednio uzależnionych od warunków klimatycznych (pogodowych), np. rolnictwo, sadownictwo, budownictwo, a na niektórych obszarach-turystyka. Bezrobocie agrarne, spowodowane w dużej części przez rozwiązanie Państwowych Gospodarstw Rolnych stanowi tylko część bezrobocia na wsi5. Duża część bezrobotnych na wsi to tzw. byli chłoporobotnicy, którzy w pierwszej kolejności byli zwalniani z pracy w miastach jako mający źródło utrzymania z karłowatych gospodarstw rolnych, które przy licznych z reguły rodzinach w rzeczywistości zupełnie nie wystarczały na ich utrzy-pfflie, a tym bardziej kształcenie dzieci. Wiatach 1994-1997 bezrobocie na wsi zmniejszyło się o 314 tys. osób (z poziomu 1158 tys. do 844 tys.). W 1998 r. liczba zarejestrowanych bezrobotnych mieszkańców wsi zmalała nieznacznie (o 12 tys. osób). Zjawisko bezrobocia na wsi to nie tylko osoby zarejestrowane w urzędach pracy. Powszechny spis rolny z 1997 r. ujawnił występowanie na wsi znacznego bezrobocia ukry- 'R.Kamerschen, P. Mckenzie, R. Nardinelli, op. cit., s. 143. 'Materiały Sądowego Centrum Studiów Strategicznych, Sfera społeczna w 1998 r. na tle lat 1990-1997. Zja-I irisk i tendencje, Warszawa, styczeń 2000, s. 71-75. 303 Na granicy życia i śmierci tego wielkości 916,8 tys. osób; w tej liczbie 439,5 tys. osób to całkowicie zbędni widj nictwie indywidualnym. Inne szacunki ukrytego bezrobocia w rolnictwie podają liczi osób zbędnych na wsi na 0,8 do 1,2 min. Przyjmuje się łączne bezrobocie na wsi na oki ło 2 min osób (jawne i ukryte). Przeludnienie agrarne wyraża się również innym wskaźnikiem - wysokim udziałem pracujących w rolnictwie (obecnie ca 4 min osób), co stanowi 26% ogółu pracujących w gospodarce narodowej. Zbliżone proporcje wykazują jedynie niektóre kraje b. ZSRR, Albania i Rumunia. W Unii Europejskiej odsetek pracujących w rolnictwie wynosi zaledwie7%. Według badań Aktywności Ekonomicznej Ludności stopa bezrobocia mieszkańców wsi jest nieco niższa aniżeli mieszkańców miast, ale stopniowo zwiększa się (wg danych zli-stopada 1997 r. i 1998 r. stopa bezrobocia w miastach wzrosła z 10,7% do 11,1 % na wsi natomiast zwiększyła się z 9,3% do 9,9%), co dowodzi większego pogorszenia się sytuacji na rynku pracy na wsi niż w miastach. Według nowego podziału administracyjnego kraju najwyższy udział bezrobotnych mieszkańców wsi wśród ogółu bezrobotnych występował w województwach: podkarpackim (65,4%), małopolskim (59,0%), świętokrzyskim (56,6), lubelskim (55,5%) oraz wielkopolskim (50,2%). Są to regiony rolnicze i (poza woj. wielkopolskim) dosyć słabo rozwinięte gospodarczo. Według ocen Krajowego Urzędu Pracy po zlikwidowaniu PGR-ów nadal 90-100 tyl byłych ich pracowników stanowią bezrobotni. Zarówno w gospodarstwach indywidtili nych, jak i PGR-ach działania interwencyjne w postaci programów specjalnych są mato skuteczne w związku z niskimi kwalifikacjami tych bezrobotnych. W grupie popege-erowskiej dominują osoby długotrwale lub wielokrotnie bezrobotne, których aktywizacja zawodowa jest przeważnie niemożliwa, gdyż popadli oni w swoistą inercję społeczno-zawodową i bardziej celowe są tu programy specjalne finansowane z funduszy pomoJ społecznej. Zlikwidowane PGR-y znajdowały się przeważnie w województwach Polsi północnej i zachodniej (Ziemie Odzyskane), rolniczych, w których brak jest alternatywnych miejsc pracy (niski rozwój gospodarczy). Bezrobotni zamieszkali na wsi stanowią grupę wymagającą szczególnego podejścfl i wsparcia. Poza brakiem kwalifikacji ludzi tych cechuje mała mobilność, brak motywH cji do pracy i niewiara w uzyskanie stałej pracy; rodzi się w nich zniechęcenie i załamanie psychiczne spowodowane długotrwałym bezrobociem. Ponadto w rejonach tych zaczyna występować niekorzystne zjawisko pokoleniowej reprodukcji bezrobocia (proporcjonalnie wyższa stopa bezrobocia młodzieży niż średnia krajowa). Do specyficznych rodzajów bezrobocia zalicza się bezrobocie dziedziczne. Jest to zjawisko nowe i polega na „dziedziczeniu" statusu bezrobotnego. „Zjawisko to, nowe w warunkach polskich, ma swoje zagraniczne konotacje. W wielu krajach zachodnioeuropeJ skich obserwuje się dziedziczenie bezrobocia. Jest to charakterystyczne dla ludzi mato przedsiębiorczych, o małej inwencji, bezradnych"6. 6 L. Frąckiewicz, Bezrobocie wśród młodzieży. Warszawa 1993. 304 Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia ^zne niepokoje i brak nadziei dla bezrobotnych lw„ „a *~Tżr:rzLt^^^ *¦*» —*• ¦bezrobocie powszechne (globalne) - oznacza wy w dyroboczej na terenie całego kraju; skutkiem dysproporcji między wzro- ,-toobocie lokalne (regionalne, terenowe) - jest skutkiem ay P P J ^ tozasobów siły roboczej a przyrostem nowych miejsc pracy ty sarach kraju. . „Q„f!,n:pm gospodarczym w wyniku nie- ^.porcja ta może być spowodowana nun. zacofamom^gospo y ŁsJania aparatu wytwórczego, zahamowań ""^^S^^,, prKdsiC- J.* aae.cowycb «^^^^SlM^ i P—n, Borstw, brakiem dostępności kształcenia, met 4 mcowników. ^;„,;f, r7a<;u trwania bezrobocia, wyróż- Lgledu na okres poszukiwania pracy, a właściwie czasu trwan Łsic bezrobocie8: •-krótkookresowe - do 3 miesięcy; -średniookresowe - od 4 do 6 miesięcy; -długookresowe - od 7 do 12 miesięcy; -długoterminowe (chroniczne) - powyżej 12 miesic >'• . d wieloma Jto bocie w Polsce jest zjawiskiem nadal jeszcze^^° y P Modami różni się od bezrobocia w krajach Eu«W^o^. F J bezrobotnych Ł, ze i osoby bezrobotne w P°™^^^^ ^^e bajów zachodnich'. Przyczyną tego ^™^m ^ częstość występowania po-Hwanawminiony— iwroszczeniowych, mniej wykształcony inuy skutkach transformacji systemu Jazenie polskiego bezrobocia tkwią w bezpos^ch sku^Mr ^ ^ ,poda,czego,tj.proc^^^ izacji głównych gałęzi gospodarczych, a nawet hkw J pracyn. Spowo-[zpunktu widzenia gospodarki rynkowej 1 praw wolnego ryn ^____________ 'D Begg. S. Fischer, R. Darnbusch, Ekonoma. Warszawa 1998. 'B.Hotyst, op. eh. . . .. reakcie na nie (na przykładzie reformy systemowej). *¦ i'W.Morawski, Wyzwania cywihzacyjne , Pf^^aTczych Katowice 1993; E. Kwiatkowska I^Ku-IRatajczak (red.): Człowiek w procesie Pf^^Sd sStyczne" 1995,nr 12; K. Skarżyńska W. Daab, , tek, T. Tokarsk,, Cechy ludzi cibezrobocte ^^ZdTczłowiek w procesie przemian gospodarczych. I tyto Polaków na lemat bezrobocia, w: Z. Ratajczak (red.). vz tZ^anizacJa.praca.b^ę.^^^. «atkowski, L. Kucharski, T. Tokarsk., op. cit. 305 Na granicy życia i śmierci dowalo to diametralne przeobrażenie rynku pracy, a co za tym idzie jego zapotrzebował nia i charakter. Znamienny jest fakt, że sam proces transformacji gospodarki zachodzący w Polsce był w swoim początkowym stadium procesem dualnym, gdyż następowałoprzel nikanie się demontowanego, usuwanego systemu planowanego centralnie z wdrażanym, uruchamianym systemem mechanizmu rynkowego, co prowadziło do zamian struktur podmiotowych niemal każdego ogniwa gospodarki narodowej, co z kolei prowadziło* zjawiska natury chaotycznej, cechującego się wzrostem bezrobocia, które było efektem niestabilności gospodarki. Pojawiające się bezrobocie rosło systematycznie, a dynamika nowego zjawiska, jego skutki, były szokiem dla gospodarki i społeczeństwa, tym samym proces transformacji gospodarczej był postrzegany negatywnie, jako bezpośrednie źródło i przyczyna bezrobocia, obniżenie się stopy życiowej przeciętnego mieszkańca kraju. W związku z dokonującą się na rynku transformacją ustrojową - przejście od gospodarki planowanej do rynkowej - w warunkach głębokiego kryzysu ekonomicznego i otwaii cia rynku krajowego następuje likwidacja pewnych stanowisk pracy, stwarzając nowe specjalności, wymagające zdobycia nowych kwalifikacji i umiejętności. Również komputeryzacja i zastosowanie nowoczesnych technik pracy eliminuje pewne stanowiska! następuje redukcja kadr. Pracodawcy nie muszą zatrudniać wielu pracowników. Dają pracę osobom zdolnym, o odpowiednich predyspozycjach, potrafiącym sprostać różnym, wielostronnym wymaganiom. Przyczyny bezrobocia w Polsce były więc swoiste i zwiał zane z przekształceniem całego systemu gospodarczego i zróżnicowaniem się rynku pracy! W Polsce bezrobocie pojawiło się stosunkowo nagle, niezwykle kontrastowało z okresem minionym i dynamicznie wzrastało. Gwałtowna zmiana na polskim rynku pracy bytazaskoczeniem dla wszystkich. Brakowało doświadczeń i nikt w Polsce nie był przygotc-l wany do masowego bezrobocia. Inną cechą charakterystyczną bezrobocia w Polsce jesttoi że ubożenie bezrobotnych zaczyna się od niższego poziomu zamożności niż w krąjadj Europy Zachodniej. W Polsce nie ma systemu indywidualnych ubezpieczeń od bezroboJ cia. Bieda bezrobotnych jest często związana z długotrwałością bezrobocia. Ci, którzy™ mają prawa do zasiłku, zwykle stają się podopiecznymi ośrodków pomocy społecznej. Trudno jest jednoznacznie określić charakter polskiego bezrobocia. Jest ono w duż™ stopniu koniunkturalne jako efekt recesji (niedobór miejsc pracy), ale równocześnie struk-1 turalne, ze względu na rodzaj i poziom kwalifikacji poszukujących pracy. Poziom kwaJ lifikacji, jak i mentalność pracowników, przystosowane do przedsiębiorstw funkcjonujaJ cych w PRL nie są dostosowane do nowoczesnych firm. W obecnej gospodarce istnieją dwa układy, w których każdy z dwóch typów pracodawJ ców związany jest jednym z dwóch typów pracobiorców. Pierwszy typ pracodawców¦ przedsiębiorstwa państwowe o małych możliwościach rozwojowych. Odpowiada im typl pracowników przemysłu państwowego dostosowanych do tych właśnie przedsiębiorswi Drugi typ pracodawców to nowi przedsiębiorcy prywatni, których firmy dysponują niei wielką liczbą miejsc pracy, ale dynamicznie się rozwijają. Bezrobocie tego typu pracow-l 306 Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia itów trwa krótko. Długookresowe i groźne jest natomiast masowe bezrobocie praco-porców pierwszego typu wynikające z recesji i niedostosowania posiadanych kwalifikacji przez tych pracowników do potrzeb nowych, rozwijających się firm12. Inną cechą charakterystyczną bezrobocia w Polsce jest jego silne zróżnicowanie. Stopy beirobocia występują w województwach północnych (koszalińskie, olsztyńskie, suwal-ikie,słupskie - stopa bezrobocia powyżej 25%), najniższe zaś w województwach: war-fiawskim,krakowskim, poznańskim, bielskim i katowickim (stopa bezrobocia 10% i niż-sa).Przyczyny tak znacznego zróżnicowania są różnorakie. Z reguły w regionach o najwyższych stopach bezrobocia struktura lokalnej gospodarki zdominowana jest przez nlnictwo, tradycyjne branże przemysłu ciężkiego i surowcowego lub przez jedną bran-icprzemysłową. Bezrobocie w Polsce charakteryzuje się również wyraźną selektywnością, dotyka ono przede wszystkim ludzi młodych (niemal 60% bezrobotnych znajduje się w grupie wie-;j poniżej 35 lat), raczej kobiety niż mężczyzn (w 1996 r. kobiety stanowiły 53,4% populacji bezrobotnych) oraz osoby o relatywnie niskim poziomie wykształcenia (najliczniejszą grupę wśród bezrobotnych stanowią osoby legitymujące się wykształceniem awodowym - 39% oraz podstawowym - 30%, osoby z wyższym wykształceniem sta- foowią jedynie 2% bezrobotnych). Bezrobocie w Polsce ma również charakter masowy i długotrwały. Liczba bezrobotnych ¦wna się jednej czwartej zatrudnionych poza rolnictwem indywidualnym - stanowią oni Kolo 16% czynnych zawodowo. Więcej niż dwie piąte bezrobotnych pozostaje bez pra-Jty dłużej niż 12 miesięcy, a w przybliżeniu 50% pozbawionych jest prawa do zasiłku. ;zy poziom stopy bezrobocia i bezwzględnej liczby bezrobotnych zaznacza się " w lipcu i sierpniu. Związane jest to z rejestracją w tym okresie w urzędach pracy absol-ptów różnego typu szkół. Spadek stopy bezrobocia w następnych miesiącach oznacza ptomiast, że starania absolwentów o uzyskanie pracy po wakacjach były dla części ¦nich efektywne. Nie można jednak zapominać, że stopa bezrobocia w naszym kraju wiąz utrzymuje się na wysokim poziomie i jest jedną z najwyższych w Europie. Stopa bezrobocia w Polsce nadal rośnie i prawdopodobnie wkrótce będzie wynosiła ¦-22%. Zdaniem wielu polityków nastąpi cywilizacyjne cofanie się całych obszarów baju. gdzie już dziś stopa bezrobocia jest najwyższa (regiony północne i północno-fchodnie kraju) i nie widać perspektyw zmian na lepsze13. W wielu miastach (jak Olsz-tyn.Dębica) w efekcie przemian gospodarczych powstawały nowe firmy ale wkrótce znikały w wyniku bankructw autentycznych, a częściej wymuszonych. W dalszej perspektywie - do 2005 r. - stopa bezrobocia w Polsce może nawet przekroczyć 26%, jak przewidują ekonomiści z Uniwersytetu Łódzkiego14. Spadek bezrobocia :M.Leśniewski, Bezrobocie, budownictwo i banki hipoteczne „Home and Market", maj, 2001. "„Rzeczpospolita", Rynki, nr 148,27 czerwca 2001 r. "1.Reszke,op. cit.,s. 34. 307 Na granicy życia i śmierci byłby możliwy dopiero wtedy, gdyby wzrost gospodarczy osiągnął 7% PKB. Opracowj no symulacje zmian stopy bezrobocia w Polsce do 2005 r. biorąc pod uwagę różne wa-1 rianty tempa wzrostu gospodarczego. Tylko w najbardziej op^vc\\^cxn}m^ańatsB przy założeniu średniorocznego wzrostu gospodarczego w latach 2001 - 2005 w wm kości 1% PKB, bezrobocie na koniec 2005 r. mogłoby spaść do 12,7%. Gdyby średni tempo wzrostu w najbliższych latach wyniosło 3% PKB, to zdaniem Tomasza Tokar-I skiego z UŁ liczba pracujących do końca 2005 r. zmniejszyłaby się o kolejne 7,6%,« oznacza wzrost bezrobocia do 26,1%. Gdyby zaś wzrost gospodarczy w tym okresie wynosił 4% PKB, to liczba pracujacjB zmniejszyłaby się o 3,6%, a bezrobocie wzrosło do 22,9%. Z badań zespołu ekonomistów UŁ wynika, że dopiero przy wzroście o około 6% PKB I udałoby się utrzymać bezrobocie na obecnym poziomie, tj. 16,2%. Należy więc liczyćm ze wzrostem bezrobocia do ponad 20%, bo wysoki wzrost gospodarczy w najbliższya I czasie bez względu na politykę gospodarczą rządu jest nierealny. Według komunikatu opublikowanego przez Główny Urząd Statystyczny w grudniu 2001 r, w Polsce z miesiąca na miesiąc przybywa bezrobotnych. W listopadzie odsetek pozostających bez pracy wyniósł 16,8%. To oznacza, że bez pracy pozostaje już 3 min 22,4tjl osób, czyli o 2,7% (78,1 tys. osób) więcej niż przed miesiącem i aż o 15,7% (4093™ osób) więcej niż przed rokiem. Dane GUS-u dotyczą bezrobocia rejestrowanego, czi bierze się pod uwagę tylko te osoby, które zgłaszają się do urzędów pracy. Przeprowadzone są także badania obejmujące osoby poszukujące pracy, lecz nieujęte w statystyce. I W rzeczywistości wskaźnik bezrobocia przekracza więc 18% i istnieje duże prawdopodobieństwo, iż w roku przyszłym przekroczy 20%. Należy podkreślić, że co rok przybywają nowi absolwenci, którzy rozpoczynają aktywne poszukiwanie pracy, co często jednak, mimo posiadanych kwalifikacji, nie przynosi oczekiwanych rezultatów. Zasiłki dla bezrobotnych przyznawane początkowo absolwentom nie sprawdziły się, nie rozbudzały bowiem aktywności zawodowej młodych ludzi i-zdaniem wielu - po prostu rozleniwiały. Jednak nawet wprowadzenie nowej formy pomocy absolwentom w postaci prawa do korzystania z rocznego stażu nie rozwiązało sprawy. Wielu absolwentów przyznaje, że mimo szczerych chęci skorzystania z tej formy niema takiej możliwości. Sprawa przedstawia się bowiem podobnie jak ze znalezieniem pracy - udaje się to tylko nielicznym. Bezrobocie w bardzo istotny sposób może wpływać na powstawanie różnego rodzaju zjawisk patologicznych. Pogorszenie sytuacji materialnej w wielu rodzinach przyczynia się do tego, iż byt bezrobotnego zależy od innych. Człowiek pozbawiony pracy staje się w ten sposób podatny na ich wpływ. To uzależnienie i podatność psychiczna na wpływy ułatwia uleganie sugestiom grup zorganizowanych, nawet przestępczych15. 15 T. Pilch, I. Leparczyk, Pedagogika społeczna. Warszawa 1995. 308 Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia i 3. Bezrobocie a pasożytnictwo, alkoholizm i przestępczość I Zbezrobociem wiąże się również pasożytnictwo społeczne. Z kolei pasożytnictwo często I wspótwystępuje z alkoholizmem i przestępczością. Wiadomo powszechnie, iż osoby sys-I tematycznie uchylające się od pracy środki na utrzymanie uzyskują głównie w wyniku działalności przestępczej. Potwierdzają to dane Komendy Głównej Policji, które ujawniają, iż ponad połowa tej specyficznej społeczności czerpie środki na utrzymanie siebie iswojej rodziny z przestępstw16. Ludzie, którzy nigdy wcześniej nie mieli nic wspólnego z działalnością przestępczą, teraz dopuszczają się rozbojów, napadów i innych przestępstw. Dramatyczna sytuacja materialna, kiedy człowiek traci pracę i mimo usilnych ¦ańnie może znaleźć nigdzie zatrudnienia, często sprowadza go na złą drogę. Nie będąc w stanie sobie poradzić, bezrobotny zaczyna zdobywać środki materialne w nieuczciwy sposób. Ubóstwo, które często wywołane jest bezrobociem, sprzyja przestępczości, a skądinąd wiadomo, że duży procent młodzieży przestępczej pochodzi z ubogich rodzin wielodzietnych. „Niedożywienie i fizyczne osłabienie prowadzą do niższej odporności także na wszelkie pokusy. Czyny przestępcze mogą ułatwić życie i uatrakcyjnić je. Chłopcy próbują więc oszustw i kradzieży, a dziewczęta zagrożone są kontaktami z osobami, które mogą wypaczać ich życie erotyczne"17. ¦Często w działalności przestępczej uczestniczą całe rodziny. Starsi wciągają młodszych * swoje „interesy", co bardzo często prowadzi do nowego zjawiska - braku chęci do podjęcia oferowanej pracy za oferowane na rynku stawki płac. Kiedy przestępca przeko-¦je się, jak dużo może zarobić w prosty sposób i bez większego wysiłku, nie ma już lichoty na podejmowanie pracy. Woli ryzykować, niż dać coś z siebie. W ten sposób koksie zamyka, a przestępczość ciągle kwitnie. Przestępcy wolą raczej angażować swój umysł na obmyślanie sposobów łatwego zdobywania pieniędzy, niż przyjąć jakąkolwiek pracę. Żadna bowiem w tej sytuacji nie wydaje się odpowiednia. Nowym zjawiskiem pa-Kogicznym, które wiąże się częściowo z bezrobociem, jest tworzenie się swoistej podkultury nędzy. Grupa ta charakteryzuje się wysokim stopniem ubóstwa i występującymi ¦Kniej zachowaniami przestępczymi. Osoby żyjące w tej podkulturze odznaczają się również niechęcią do współpracy z policją, negatywnym stosunkiem do prawa18, febadań ankietowych wynika, że bezrobotni mężczyźni często sięgają po używki, głównie w celu rozładowania stresu. Wśród tych, którzy palili przed utratą pracy, zwiększa się częstość sięgania po papierosa (częściej pali 62%). Około 13% bezrobotnych mężczyzn f H.Górecka, E. Schubert, Patologie społeczne objęte ingerencją sądu rodzinnego i ich uregulowania praw-Ł. Olsztyn 1992. I rH.Górecka, E. Schubert, op. cit., s.48 ¦"J.Mucha, Kultura dominująca jako kultura obca. Warszawa 1999. 309 Na granicy życia i śmierci przyznaje, iż w okresie bezrobocia częściej korzysta z okazji do wypicia alkoholu", torka badań uważa, że ponieważ w badaniach ankietowych może występować nieć do udzielania prawdziwych odpowiedzi, można przypuszczać, iż faktyczny odsetek robotnych sięgających po alkohol częściej niż w okresie poprzedzającym bezrobocie że być znacznie wyższy. Wyniki badań wskazują również, że prawie wszyscy bezrobotni deklarują doświadc tiwafego pociude zagrożenia. Generalnie niepokojący jest. fok*., ta co najmniej 25% Tobouryc\\ (& na wsi 30%) traci chęć i motywację do życia. Taki stan rzeczy możepitl wadzić do podejmowania przez niektórych bezrobotnych prób samobójczych (E. Żak-1 -Rosiak, 1996). Alkohol jest jednym z najczęściej stosowanych środków, które rzekomo! mają pomóc w przezwyciężeniu poczucia zagrożenia. Człowiek bezrobotny, zrezygno-J wany, zagubiony i pozbawiony nadziei na poprawę swojej sytuacji w pewnym momencie zaczyna odkrywać, że alkohol łagodzi stres, ożywia go, pozwala przezwyciężyć straci lub zwykłą nieśmiałość, czy też zapomnieć o wszystkich życiowych niepowodzeniach szczególnie tych związanych z brakiem pracy. Dane wskazują, że istnieje związek między nadużywaniem alkoholu a samobójstwami,! a wśród osób nadużywających alkoholu samobójstwa zdarzają się dziesięciokrotnie częściej niż w całej populacji. Osoby, które już weszły do tego zaklętego kręgu ludzi pijących nadmiernie, nie potrafią się z niego wydostać. Tym bardziej ludzie bezrobotni, którzy pozbawieni źródła zarobkowania nie radzą już sobie z życiowymi problemami, nie mogą utrzymać własnej rodziny i w swej słabości pogrążają się coraz bardziej w nałogu20.1 Innym przykładem wpływu bezrobocia na powstanie różnego rodzaju patologii jest zjawisko narkomanii (częściej lekomanii). Ulegają mu czasami osoby dorosłe bezpośrednio; dotknięte bezrobociem, ale również członkowie ich rodzin - głównie dzieci i młodzież, Podobnie jak w przypadku alkoholu środki odurzające w postaci narkotyków są traktowane jako „lek", „złoty środek" na wszelkie życiowe problemy i kłopoty. Chociaż nie tylko bezrobocie przyczynia się do rozwoju narkomanii w naszym kraju, to jednak należy zauważyć, że skutki pozostawania bez pracy w postaci dezintegracji rodziny wyraźnie od-; działy wają na sięganie po narkotyki w różnej postaci. Niepokojącym zjawiskiem jest fakt, że odnotowuje się przypadki tego typu zachowań u coraz młodszych dzieci. Patologizacja życia społecznego w związku z bezrobociem przejawia się też w inny sposób. Część przestępców po zatrzymaniu przez policję tłumaczy swoje zachowanie tym, że | będąc w trudnej sytuacji materialnej i nie mając szans na znalezienie pracy specjalnie dokonuje przestępstw. Zdawali oni sobie bowiem sprawę z faktu, że w więzieniu nie będą musieli się martwić o środki na swoje utrzymanie, gdyż wszystko mają tam zapewnione. Niektórzy twierdzą, że w więzieniu mają lepsze warunki życia niż we własnym do- E. Żak-Rosiak, Bezrobotni. Centrum Rozwoju Służb Społecznych. Warszawa 1996. M. Jarosz, Samobójstwa. Warszawa 1997. 310 Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia mu. W ten sposób bezrobocie sprawia, że część społeczeństwa przestaje uznawać jakiekolwiek systemy wartości i robi wszystko, żeby „utrzymać się na powierzchni". Najbardziej dramatycznym rozwiązaniem, które ostatnio mają miejsce, są samobójstwa. Kiedy powiek traci pracę i sam już nie jest w stanie sobie pomóc, chwyta się nawet tak drastycznych rozwiązań, na dalszą walkę, aktywne poszukiwanie pracy nie ma już bowiem siły.Zdarza się, że w akcie desperacji bezrobotni dokonują samopodpalenia przed urzędami pracy licząc, że może w ten sposób zwrócą na siebie uwagę i sprawią, że ktoś zain-Itoesuje się ich losem. 11 badaniach prowadzonych w USA wykazano istnienie związku przestępczości z bezrobociem. Wzrost bezrobocia powoduje także wzrost takich przestępstw jak morderstwa, rozboje czy kradzieże samochodów21. Z badań tych wynika jednocześnie, iż ekonomicz-newskaźniki są najlepszymi predyktorami dla przestępstw z użyciem przemocy i podpaleń. Ubóstwo powoduje także wzrost przemocy wobec dzieci. Biedni, młodzi rodzice częściej stosują przemoc wobec swoich dzieci niż biedne, samotnie wychowujące dzieci matki. iajwcześniejsze systematyczne badania nad skutkami psychologicznymi bezrobocia oparte były na analizie treści pamiętników osób bezrobotnych, często piszących je na j użytek tychże badań. Stosowano także metody obserwacji oraz analizę budżetów domowych. Przedstawieniu negatywnych skutków bezrobocia poświęcił wiele uwagi T. Tomaszewski jeszcze przed drugą wojną światową. Są one następujące: -bezrobocie zwiększa niezadowolenie i skłonności do złości; -budzi poczucie małej wartości i upokorzenia; I - izoluje ludzie od siebie, budząc wzajemne pretensje do siebie i osłabiając tendencje do organizowania się; -bezrobocie osłabia aktywność fizyczną i psychiczną. Bezrobotnemu zaczyna się nic chcieć, rusza się wolniej, zmniejsza wysiłki w kierunku polepszenia swej sytuacji, traci zainteresowania ogólniejsze, kulturalne, polityczne i społeczne; -bezrobocie osłabia wiarę religijną; -osłabia poczucie wartości czasu i punktualności; -zmienia poczucie etyczne. Etyka zaczyna się zbliżać do zasady bezpośredniej korzyści (materialnej: kradzieże, prostytucja, przynależność do organizacji niezależnie od ich wartości ideowej zatracają swoje piętno czynów nieetycznych; -bezrobocie zwiększa bezpośredni wpływ motywów materialnych na przebieg zjawisk Ipsychicznych: bezrobotny myśli częściej o bieżących sprawach ekonomicznych, traci inne zainteresowania, w postępowaniu również kieruje się częściej niż dawniej motywami ekonomicznymi; "B.Holyst, Wiktymologia. Warszawa 1998. 311 Na granicy życia i śmierci - przy braku ogólniejszych zainteresowań, osłabieniu aktywności i zmniejszeniu się dencji do organizowania się, niezadowolenie wyładowuje się raczej w aktach nieprzyjaal osobistej i nie wykazuje tendencji do przejścia w jakąś zbiorową akcję na większą sW - wskutek zwiększenia się wpływu motywów materialnych, osłabienia aktywności izni ny poczucia etycznego bezrobotnymi łatwo jest dowolnie kierować, zapewniając imko« rzyści materialne; - wskutek osłabienia aktywności i punktualności stan bezrobocia zmniejsza prawdopodob nie wartość bezrobotnego jako pracownika, nawet gdy w przyszłości otrzyma on pracę2. 4. Psychiczne konsekwencje utraty pracy Brak pracy jest wybitnie stresogennym wydarzeniem w życiu dorastających i dorostycb osób reprezentujących wszystkie przedziały wieku. Psychiczne konsekwencje utraty pacy są poważne. Najbardziej doskwiera człowiekowi w tym okresie odpowiedzialność!) rodzinę oraz konieczność oszczędzania i stworzenia zabezpieczenia na starość. Stwierdzono empirycznie, że osoby pozbawione pracy w okresie przedłużającego się bezrobocia przechodzą cztery stadia psychologiczne23: 1) po początkowym szoku następuje odprężenie i ulga. Człowiek doświadcza uczuciaa-dowolenia ze swojej nowej pozycji, swobodnej i niezależnej. Uczucia nadziei i wiarj w możliwość znalezienia nowego zatrudnienia znamionują początek nowej fazy; 2) podejmowany jest wysiłek w celu znalezienia nowej pracy. W tym stadium większo! bezrobotnych zaczyna nużyć nadmiar wolnego czasu, jednak w dalszym ciągu zachowują oni optymizm co do znalezienia nowej pracy. Powtarzające się niepowodzenia wm lezieniu pracy oznaczają wejście w trzecią fazę; 3) jest nią rezygnacja i zwątpienie. Człowiek zaczyna tracić wiarę w siebie, a próbyz» lezienia pracy są nieregularne. Stosunki z rodziną stają się napięte; 4) Ostatnią fazą jest napięcie i cynizm, uczucie apatii i zobojętnienia. W tej fazie wkl osób mówi o poczuciu bezsilności oraz o trudnościach wyobrażenia sobie ponownego zatrudnienia. W celu uświadomienia sobie znaczenia pracy w życiu człowieka warto odwołać się do psychologicznej teorii potrzeb ludzkich A. Masłowa. Podstawowe potrzeby fizjologiczne wymagają środków materialnych na ich zaspokojenie, potrzeba bezpieczeństwa nit zrealizuje się bez pewności jutra dla siebie i rodziny, kontakty z grupą pracowniczą,tó-j ra często staje się grupą pierwotną połączoną więzią osobistą, pozwalają pełniej zaspokoi 22 B. Hotyst, Kryminologia. Warszawa 2000. 23 A. Birch, T. Maiim, Psychologia rozwojowa w zarysie. Warszawa 1999. 3)2 Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia potrzebę przynależności. Wśród potrzeb wyższego rzędu A. Maslow wymienia m.in. potrzebę uznania, samorealizacji oraz wiedzy i rozumienia. Kompetencje i aktywność zawodowa dobrze oceniane przez kolegów i przełożonych są bardzo istotną dla zaspokojenia tych potrzeb sferą życia. Człowiek bezrobotny pozbawiony jest tych wszystkich gratyfikacji, a nie tylko dochodów z pracy. W naszej cywilizacji zawód i miejsce w hierarchii zawodowej jest podstawowym wyznacznikiem miejsca zajmowanego w strukturze społecznej i społecznej oceny przydatności człowieka. Psychologiczne koszty bezrobocia nie ograniczają się do czasu pozostawania bez pracy24. W sytuacji masowego bezrobocia, recesji, zwolnień grupowych już przed utratą pracy występuje poczucie zagrożenia związane także często z już podjętymi, nieskutecznymi poszukiwaniami nowej. Z badań wynika, że w tym okresie nasilają się dolegliwości psychiczne i fizyczne (np. wzrasta ciśnienie krwi), ale jednocześnie ludzie rezygnują ze zwolnień lekarskich i podjęcia kuracji. Nasilają się zachowania konkurencyjne, a więc pogarsza się atmosfera w miejscu pracy. Bycie bezrobotnym naznacza, staje się stygma-iten.odrazu „zaszufladkowuje" człowieka. Z badań wynika, że były bezrobotny otrzymuje niższe nagrody w przypadku osiągnięć i wyższe kary w przypadku niepowodzeń w pracy25. Bezrobocie jest w psychologii tzw. krytycznym wydarzeniem życiowym, czyli stresującym doświadczeniem, które powoduje, że jednostka musi zmienić dotychczasowe wzory zachowania, aby przystosować się do nowej sytuacji. Szczególnie stresujące są wydarzenia, nad którymi nie mamy kontroli. Bezrobotnych cechuje fatalizm, apatia, obniża SIC ich sprawność psychofizyczna. Mają trudności z rozpoczęciem jakiejkolwiek czynności, z koncentracją na tym, co robią. Wykonanie tego, w czym dawniej byli sprawni, teraz sprawia im kłopot, wszystko robią wolniej. Bezrobotni widzą te zmiany w sobie i to ich dodatkowo stresuje. Bezrobocie jest stanem przymusowej zależności od innych. Nie jest to sytuacja normalna dla osoby dorosłej i dlatego może doprowadzić do zmiany ukształtowanego w ciągu życia obrazu samego siebie i postrzegania relacji z innymi ludźmi. Bezrobotny poszukuje potwierdzenia siebie w sądach i opiniach innych ludzi. Staje się psychologicznie zależny od otoczenia. Z pamiętników bezrobotnych wynika, że szczególnie stresującym przeżyciem są dla nich wizyty w urzędach pracy. Tam właśnie uzyskują potwierdzenie, żenić nie znaczą. Bezrobotni dysponują ogromną ilością wolnego czasu, z którym nie wiedzą co zrobić, żyją wciąż wartościami związanymi ze statusem pracownika i nie potrafią wykształcić nowego modelu życia, w którym mogliby kształtować swoją tożsamość przez jakieś zajęcia kulturalne czy społeczne. Stwierdzono, że bezrobotni zmniejszają swoją aktywność we "k.UpkaJndywidualne koszty bezrobocia. „Polityka Społeczna" 1992, nr 3. B T. Pilch, 1. Leparczyk, op. cit., s. 43. 313 Na granicy życia i śmierci wszystkich dziedzinach, mniej czytają, mniej udzielają się w życiu rodzinnym. Ogra czeniu ulegają kontakty towarzyskie. Spotkania z innymi bezrobotnymi wzmagają li strację, nie dają wsparcia psychicznego. Pozostający bez pracy wycofują się wicczhl taktów społecznych, ale to ograniczenie własnej aktywności postrzegają jako bojkot strony środowiska. Jeżeli bezrobotny wkracza w fazę chroniczną, wówczas ulegają nasileniu i kumula omówione procesy do tego stopnia, że niemożliwe jest przywrócenie jednostki dospol czeństwa. Taki stan rzeczy jest powodem tego, iż „w wielu krajach uczestniczenie w ni nego typu kursach możliwe jest jedynie dla tych bezrobotnych, których okres pozosl wania bez pracy nie przekroczył granicy bezrobocia długoterminowego"26. W prowadzonych w Polsce badaniach stwierdzono, że wraz z upływem czasu bezrobo ni coraz mniej rozumieją konieczność własnej aktywności w szukaniu porad, pracya przekwalifikowania27. Nie widzą innego wyjścia, jak oczekiwanie na pracę pełnoetatowa, I i to w zawodzie, który wcześniej wykonywali. Tylko 11 % polskich bezrobotnych uważa, że trzeba rozpocząć własną działalność gospodarczą, tylko 5% uważa za wskazanepod-j niesienie lub zmianę swoich kwalifikacji zawodowych. Pozostawanie bez pracy niewątpliwie wpływa na funkcjonowanie rodziny, powoduje ją ubożenie. Bieda wynikająca z bezrobocia posiada dwa oblicza. Mamy bowiem doczjj nienia, z jednej strony z rodzinami (gospodarstwami domowymi), które od dawna żyj)1 w niedostatku, a bezrobocie jedynie pogłębiło istniejące już poważne problemy ekono-, miczne. Pojawiła się również „nowa bieda" wśród rodzin, które wcześniej radziły sobie zupełnie dobrze i osiągały średni standard życia. Dopiero bezrobocie stało się czynni-1 kiem ich szybkiej degradacji ekonomicznej28. Prawidłowo rozwijająca się rodzina powinna spełniać szereg funkcji. Bezrobocie jest czynnikiem, który niejednokrotnie zakłóca, a czasem nawet uniemożliwia ich wypełnienie. Najbardziej oczywiste jest, że bezrobocie załamuje realizację funkcji ekonomiczne--ekspresyjnej rodziny, która musi być spełniona, jeśli rodzina ma trwać i wychowywail dzieci. Ludzie muszą się prawidłowo odżywiać, posiadać mieszkanie, ponosić kosztyjf* go utrzymania i wyposażenia, organizować wypoczynek swój i swoich dzieci, korzysoc z dóbr kultury. Z badań prowadzonych w Polsce wynika, że prawie wszystkie rodziny dotknięte bezrobociem nie uzyskują dochodów na poziomie minimum socjalnego, a znaczna ich część żyje na granicy nędzy29. Dla zaspokojenia podstawowych potrzeb rodziny bezrobotnych najpierw wykorzystir oszczędności, potem sprzedają rzeczy, następnie się zadłużają. Najbardziej ober1 26 Za G. Kranas, Organizacja, praca, bezrobocie. Warszawa 1997, s. 23. 27 G. Koptas, Następstwa utraty pracy w opiniach bezrobotnych. „Studia i Materiały IPiSS" 1992,nrl. 28 M. Szylko-Skoczny, Różne oblicza bezrobocia. Warszawa 1999. 29 Z. Dach, Ekonomiczno-Społeczne skutki bezrobocia. „Praca i Zabezpieczenia Społeczne" 1993, nr 2. 314 Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia wopinii bezrobotnych są wydatki mieszkaniowe, które nie są regularnie opłacane. Zaległości narastają, a wraz z nimi poczucie zagrożenia eksmisją. Najdłużej ochraniane są potrzeby dzieci, ale w przypadku długotrwałego bezrobocia i tych nie można zaspokoić30. Zaburzenia funkcji ekonomicznej „przyczyniają się do zwiększenia konfliktów w rodzi-hie,a nawet jej rozpadu"31. Degradacja materialna wpływa też na realizację funkcji opiekuńczo-wychowawczej rodziny. Bezrobocie matki oznacza zazwyczaj odebranie dziecka zprzedszkola ze względu na niemożność ponoszenia kosztów. W ostatnich latach nastąpiła komercjalizacja placówek oświaty pozaszkolnej. W tej sytuacji te formy wychowana są niedostępne dla tych, których rodziców nie stać na ponoszenie wysokich opłat. Stan niepewności i zagrożenia powoduje obniżenie aspiracji edukacyjnych starszych dzieci. Również funkcja emocjonalno-ekspresyjna podlega negatywnym wpływom bezrobocia, szczególnie długookresowego. W pierwszej fazie bezrobocia następuje konsolidacja, zacieśnienie więzi rodzinnych. Bezrobotni otrzymują wsparcie od innych członków rodziny. Wraz z wydłużaniem się okresu bezrobocia narastają konflikty w rodzinach. Wkład materialny bezrobotnego jest nieadekwatny do potrzeb rodziny. Jeśli kobieta pracuje, wówczas bezrobotny boleśnie odczuwa tę zmianę ról, co rodzi złe samopoczucie, które I następnie rzutowane jest na żonę i dzieci. Bezrobotny traci swoją pozycję w małżeństwie irodzinie, obniża się jego autorytet w oczach dzieci i współmałżonka. Obniża się również pozycja dzieci w środowisku rówieśniczym, co nie uchodzi uwagi rodziców. Narasta poczucie lęku o przyszłość własną i potomstwa. Konflikty, wzajemne żale, obwinianie się, poczucie zawodu, bezradność wobec dzieci, dla których przestaje się być autorytetem narażają trwałość rodziny, powodują zaburzenia ważnej funkcji rodziny, jaką jest zapewnienie poczucia bezpieczeństwa. Również funkcja socjalizacyjna rodziny jest narażona na ograniczenia i deformacje. Bieda, konflikty, napięcia nie stwarzają właściwego klimatu do wszechstronnego rozwoju dzieci, rozbudzenia szerszych zainteresowań, kształtowania pozytywnego systemu war-Itości,wzorów i norm postępowania, wprowadzania w obszar kulturowy. Zwraca się uwadze rodziny osób bezrobotnych funkcjonują w sposób bezplanowy, bezzadaniowy, jttrwalając przy tym zarówno u dorosłych jak i u dzieci roszczeniowe postawy wobec państwa i jego instytucji. Sytuacja ta sprzyja „kształtowaniu się osobowości uzależnionej od zewnętrznych warunków"32. Również funkcja prokreacyjna może zostać ograniczona, fdyż jak wynika z badań młodzi ludzie deklarują zamiar rezygnacji z zawarcia małżeństwa i przesunięcie w czasie decyzji urodzenia dziecka. "T.Pilch,I. Leparczyk, op. cit., s. 47. "H. Cudak, Dysfunkcjonalność rodziny z poczuciem ubóstwa materialnego, w: T. Sołtysiak (red.): Poczucie wgalitarności, ubóstwo, bezdomność a zjawiska patologii społecznej w aktualnej rzeczywistości kraju. Wrocław 1998. T.Pilch, I. Leparczyk, op. cit., s. 34. 575 Na granicy życia i śmierci Bezrobocie znacznie upośledza życie społeczne człowieka nim d ny. Wzrasta też poczucie krzywdy społecznej, co może być źródl między bezrobotnym a dotychczasowymi kolegami z pracy i człoi flikty te mają tendencję do przenoszenia się na teren własnej rodź robotny ojciec stara się często podtrzymać utracony autorytet (w sowego statusu ekonomicznego) agresją"33. 5. Poziom wykształcenia a stosunek do zjawiska bei Warto zwrócić uwagę na zależności, jakie występują pomiędzy wisk bezrobocia a takimi zmiennymi jak typ szkoły, do jakiej uc pleć. Istnieje spora liczba danych przemawiających za tym, że poz jednym z czynników różnicującym m.in. sposób patrzenia na św: kazały wyniki badań przeprowadzonych przez M. Pietras i J. Buc ce różnice w ocenie zjawiska bezrobocia pomiędzy uczniami koni go typu34. W odpowiedzi na pytanie dotyczące znajomości skali be tystycznie istotne różnice stwierdzono pomiędzy badanymi stud szkół zawodowych i średnich, którzy zdecydowanie częściej uja w tej kwestii. Na pytanie to odpowiedziała „nie wiem" ponad \h zawodowych, około 1/5 uczniów szkół średnich i tylko 3% studen Przewidywania dotyczące przyszłego roku i dalszego wzrostu bezrc cej podobne w każdej z grup. Jedynie absolwenci szkół średnich w tendencję do częstszego prognozowania znaczącego wzrostu stof 1/3 badanych). Badana młodzież zdecydowanie różniła się w swoic bezrobocia. Największe rozbieżności zaobserwowano w opiniach szkoły zawodowe i wyższe. Pierwsi najczęściej formułowali ocen} bezrobocia (50% uczniów ze szkół zawodowych i tylko 1/5 studen postrzegali bezrobocie jako normalny oraz konieczny warunek rozv darczego kraju, nieuniknioną cenę przejścia do gospodarki wolne dentów i tylko 24% uczniów szkół zawodowych). Opinie respondeni znajdowały się pomiędzy tymi dwiema grupami. Uczniowie kończący szkoły zawodowe i średnie, którzy koncentn negatywnych konsekwencjach braku pracy, odczuwali najczęściej 1^ 33 J. F. Terelak, Psychologia pracy i bezrobocia. Warszawa 1993. 34 M. Pietras, J. Buchta, Percepcja bezrobocia wśród młodzieży przygotowującej się c cy, w: Z. Ratajczak (red.): Człowiek w procesie przemian gospodarczych. Katowice 316 -. pra- Wpływ bezrobocia na poczucie wartości życia czucie bezsilności. W porównaniu z nimi studenci zdecydowanie częściej doświadczali optymistycznych uczuć w związku z problemem bezrobocia. Ponad 40% kończących uczelnie stwierdziło: „wszystko będzie OK", „znajdę pracę", „to nie mój problem" itp. Podobne odczucia opisywało tylko 26% badanych ze szkół średnich i 24% ze szkół zawodowych. Statystycznie istotne różnice pomiędzy trzema grupami badanych stwierdzono także w odpowiedzi na pytanie dotyczące oceny własnych szans na zatrudnienie po ukończeniu szkoły. Jeżeli chodzi o ocenę szans na otrzymanie pracy zgodnej z kwalifikacjami, to młodzież ze szkól zawodowych zdecydowanie częściej niż inni nie odpowiadała na to pytanie (około 1/4 badanych), a także nie uzasadniała swoich ocen. Natomiast kończący szkołę średnią w swoich wypowiedziach przede wszystkim zwracali uwagę na małe szansę otrzymania pracy w zawodzie (około 45% uczniów), podczas gdy w pozostałych grupach zwróciło na to uwagę jedynie około 20% osób. Uzasadniając swoje przewidywania, powoływali się głównie na złą sytuację ekonomiczną kraju. W zestawieniu z tymi dwiema grupami większość studentów oceniała swoje szansę na zatrudnienie stosunkowo wysoko (50-70% prawdopodobieństwa) lub wysoko (70-100%) . Wocenie szans na otrzymanie jakiejkolwiek pracy znaczące różnice wystąpiły pomiędzy uczniami szkół zawodowych i pozostałymi badanymi. Zaledwie 1/4 młodzieży ze szkół zawodowych oceniała swoje możliwości podjęcia pracy jako wysokie (70-100%), podczas gdy takiej samej oceny dokonało 44% uczniów szkół średnich i 58% studentów. W uzasadnieniach młodzieży ze szkół wyższych i średnich dominowały opinie w rodzaju: „to łatwe znaleźć jakąś pracę" (40%). Podobne opinie znajdujemy tylko u 1/5 uczniów kończących szkolę zawodową. Ponadto żaden z uczniów takiej szkoły nie potrafił podać przykładu pracy, którą mógłby ewentualnie wykonywać, podczas gdy przykłady takie wskazywała około 1/5 studentów i 11% badanych ze szkół średnich. Osoby badane różniły się także pod względem aktywności przejawianej w poszukiwaniu przyszłej pracy. Okazało się, że grupą najbardziej pasywną byli uczniowie IV klas szkół średnich. Aż 63% z nich nie poszukiwało informacji o możliwościach zatrudnienia. W podobny sposób zachowywało się 38% studentów i 45% badanych ze szkół zawodowych. Taka pasy wność młodzieży ze szkół średnich wydaje się zastanawiająca, biorąc pod uwagę fakt, że ta grupa właśnie przewidywała istotny wzrost stopy bezrobocia, a także częściej niż inni wskazywała na małe szanse otrzymania pracy w swoim zawodzie. Stwierdzono przy tym istotne różnice między uczniami co do planów działania w przypadku bezrobocia. Studenci częściej niż inni myśleli o emigracji, mając nadzieję, że dobrze wykwalifikowani pracownicy potrzebni są na całym świecie (około 1/5 studentów, 10% uczniów szkół średnich, 6% zawodowych). Wyniki omówionych badań świadczą o tym, że kończący szkoły wyższe są zdecydowanie lepiej przygotowani do radzenia sobie z sytuację bezrobocia niż absolwenci szkół zawodowych. Osoby kończące wyższe studia nie tylko lepiej rozumieją istotę bezrobocia, 31? Na granicy życia i śmierci uświadamiają sobie jego konieczność, lecz również w nowej zmienionej sytuac strzegają możliwości znalezienia atrakcyjnej pracy dla siebie. Przesłankami skutec radzenia sobie z problemem bezrobocia są więc: aktywna postawa wobec tego za nia oraz nastawienie na zdobywanie informacji o nim. W tym kontekście uczniowie zawodowych oraz średnich stanowią populację bardziej zagrożoną bezrobociem magającą specyficznej pomocy. W wyjaśnieniach zaobserwowanych różnic po badanymi należy wziąć pod uwagę fakt, że studenci są o kilka lat starsi niż uczni szkół zawodowych i średnich, a zatem mogą w sposób bardziej dojrzały postrzegaći niać problemy związane z bezrobociem. W przeprowadzonych badaniach stwierdzono, że sposób percepcji problemu bezro przez kobiety i mężczyzn różni się zasadniczo35. Mężczyźni wykazywali lepsząo~ cję w kwestii rozmiarów bezrobocia. Znacznie więcej mężczyzn potrafiło podać w bliżeniu prawidłową liczbę osób bezrobotnych w Polsce. Kobiety i mężczyźni ( oceniali zjawisko bezrobocia. Zdecydowanie negatywna ocenę wyrażało 46% kobiet wobec 21% mężczyzn. Znacznie większa liczba mężczyzn (38%), wo u kobiet, była przekonana o konieczności i nieuchronności bezrobocia. W przyp biet perspektywa braku pracy częściej wiąże się z doświadczaniem uczuć negaty Nie można jednak wykluczyć, iż wynik ten dowodzi istnienia różnic w zakresie nych wzorców ekspresji emocjonalnej u kobiet i mężczyzn. Mężczyźni zdecydowanie częściej niż kobiety oceniali wysoko swoje szansę na marne ptacy xgc>dTńe z kwaYifrkacjami (około 1/3 mężczyzn i mniej niż 1/5 kobi jakiejkolwiek pracy (55% mężczyzn i 35% kobiet). Uzasadniając swoje pesymis przewidywania, kobiety powoływały się na generalnie złą sytuację ekonomiczną natomiast mężczyźni dostrzegali pozytywne aspekty dokonujących się zmian, w nich duże szansę dla osób najlepszych i wyróżniających się. Zaobserwowane różnice w ocenie bezrobocia i towarzyszących jej emocjach wy w konsekwencji inne sposoby postępowania w obu badanych grupach. Mężczyźni ściej niż kobiety przejawiali aktywną postawę wobec problemu - poszukiwali info o miejscach pracy, wykazywali zainteresowanie sprawami zatrudnienia (55% mę~ 43% kobiet). Kobiety z kolei częściej poruszały kwestię zatrudnienia i bezrobocia mowach z innymi osobami (88% kobiet, 70% mężczyzn). Jeżeli chodzi o plany dzi w przypadku braku pracy, to nie stwierdzono statystycznie istotnych różnic między bietami a mężczyznami, aczkolwiek grupa mężczyzn wykazywała dość wyraźną te cję do poszukiwania rozwiązań w założeniu prywatnej firmy, własnego „interesu"( mężczyzn, 4% kobiet). Wyniki prezentowanych badań dotyczą pierwszej połowy lat dziewięćdziesiątych, ży zatem zachować pewną rezerwę przy uogólnianiu ich na sytuację obecną, która 35 M. Pietras, J. Buchta, op. cit., s. 89-91. 318 Wptyw bezrobocia na poczucie wartości życia wiadomo uległa w ostatnich kilku latach znaczącemu pogorszeniu. Należy podkreślić, iż straty społeczne i moralne wynikające z tak dużej skali bezrobocia są trudne do oszacowania. Pojawia się na niepokojącą skalę degradacja i marginalizacja dużych grup społecznych, która dotyczy nie tylko samych bezrobotnych, ale także ich rodzin. Utrata pracy, przejście na zasiłek, a następnie utrata zasiłku i korzystanie z pomocy społecznej -prowadzi do ubóstwa ze wszystkimi jego konsekwencjami36. PB.Hotyst, Wiktymologia, op. cit. I Rozdział VI Strach przed terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje 1. Znaczenie terminów „terror" i „terroryzm" Jednym z patologicznych zjawisk w dużym nasileniu w cywilizacji współczesnej jest terroryzm. Duże trudności sprawia zdefiniowanie tego zjawiska i rozróżnienie znaczenia kninów „terror" i „terroryzm". W czasie debaty w Komitecie Prawnym Zgromadzenia ONZ w 1972 r. nad definicją międzynarodowego terroryzmu zwrócono uwagę na następujące elementy: działalność przeciwko osobom, które korzystają z ochrony prawa międzynarodowego, jak szefowie państw, dyplomaci; działalność zmierzającą do uprowa-¦eniasiłą samolotów pasażerskich; eksport terroryzmu, eksport gwałtu1, waliza terroru i terroryzmu jako zjawiska politycznego, występującego w ostatnich lalach, pozwala na określenie stałych cech tych zjawisk, do których zalicza się to, że: łakcja terrorystyczna jest sposobem postępowania małych tajnych grup, a niekiedy pojedynczych osób i organizacji, które tą drogą, z braku innego pola manewru, chcą realizować cele polityczne; -działanie zawsze polega na stosowaniu gwałtu bezpośredniego, skierowanego wprost przeciwko konkretnemu człowiekowi lub grupie ludzi, albo pośredniego, skierowanego ¦prawdzie na rzecz, lecz z myślą o reakcji ludzi; -czyn gwałtowny ma tu - poza nielicznymi przypadkami - charakter widowiskowy, rozgłos bowiem (głównie za pośrednictwem prasy, radia lub telewizji) stanowi zarówno transmisję, jak i wzmacniacz mocy i zasięgu oddziaływania terrorystów; -obowiązuje strategia pośrednia w tym sensie, że groźny w skutkach atak kierowany jest przeważnie nie przeciwko adresatom (najczęściej przedstawicielom władzy), na po- 'hropejska Konwencja o zwalczaniu terroryzmu, Dz.U. nr 117, poz. 557 (Polska ratyfikowała konwencję 11995 r.). 321 Na granicy życia i śmierci stawie których (politycznej bądź ekonomicznej) sprawcom właśnie zależy, ale przed ko komuś zupełnie innemu, swoiście rozumianemu substytutowi; - strategicznie ujmowanym celem jest przekształcenie istniejących stosunków polityczn w inne, które w momencie działania sprawców są zaledwie mniej lub bardziej sprecyzo " - narzędziem sprawczym ma w zasadzie być strach (obawa) i to nie tyle elity wiadzy, szerokich kręgów społeczeństwa; - fanatyczne, nierzadko prowadzące do samounicestwienia zaangażowanie terrorys'' połączone nieraz z całkowitym lekceważeniem wartości powszechnie uznanych, zwlasz-j cza zaś życia ludzkiego2. 2. Podłoże terroryzmu Wskazuje się, że wiek, który właśnie się rozpoczął, będzie wiekiem terroryzmu. Podłożem, na którym opiera się terroryzm, jest postawa przemocy wobec innych ludzi, grupl ludzkich i całych społeczeństw. Składnikiem postawy wrogości jest działanie wrogie wobec danej osoby lub grupy, które wyraża się w zachowaniu świadomie nastawionymn| niszczenie ważnych elementów życia tej osoby bądź na jej poniżenie3. Efektem działania wrogiego jest przede wszystkim zdominowanie osoby lub osób będących obiektem działania. Z postawą wrogości łączy się przeżywanie uczucia nienawiści. Przeżywanie uczuć negatywnych wobec określonej osoby może wiązać się ze stosowaniem wobec niej przemocy i wyrządzaniem jej różnorodnych krzywd. Stosowanie przemocy w kontaktach interpersonalnych w szerszej skali społecznej sprawia, iż zostaje uruchomiony pewien mechanizm zła, mechanizm nienawiści, określony leż I mianem „spirali gwałtu"4. Doznana krzywda wywołuje bowiem pragnienie zemsty,chęć I odwetu i staje się kolejnym powodem nienawiści. Motywowane żądzą zemsty mogą być zarówno działania jednostek, jak i działania zbiorowe, takie jak zajazdy, walki rodowe, I walki plemienne, walki etniczne i religijne. Prawie zawsze chodzi w nich także o zaspokojenie poczucia zemsty, o wykazanie wrogowi swojej nad nim przewagi. Nienawiść ujawnia swoją destrukcyjną silę szczególnie wyraźnie wtedy, gdy towarzyszy osiąganiu różnego rodzaju celów: społecznych, politycznych, religijnych. Osoby,™ re z uwagi na swoje przekonania bądź pochodzenie zostaną zaklasyfikowane jako wrogowie, stają się przeciwnikiem, wobec którego nie obowiązują żadne zasady moralne. 2 A. Pawłowski, Terroryzm w Europie XIX-XX wieku. Zielona Góra 1990. 3 A. Grzegorczyk, Życie jako wyzwanie. Wprowadzenie w filozofię racjonalistyczną. Warszawa 1993; por. także B. Hotyst, Nowe oblicze terroryzmu. „Problemy Alkoholizmu" 2001, nr 4, s. 7-14. 4 S. Grabska, Gwałt, w: Encyklopedia teologiczna. Katowice 1985. Strach przed terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje Można zatem deptać ich godność i stosować wobec nich akty fizycznej przemocy, do pozbawienia życia włącznie5. Zachowania przejawiane w rezultacie posiadanych uprzedzeń mogą przyjmować różne postaci i różny stopień natężenia. W najostrzejszej formie przejawiają się one w aktach zastraszania i przemocy, atakach fizycznych, linczach, pogro-fcach,masakrach, działaniach eksterminacyjnych i właśnie w aktach terroru. 3.Typologia organizacji terrorystycznych Wiele kontrowersji budzi nie tylko zdefiniowanie pojęcia terror i terroryzm, ale również typologia organizacji i nurtów terrorystycznych. Najczęściej spotykaną jest ta, zgodnie z którą dzieli się ugrupowania pod względem ideologicznych afiliacji. Zgodnie z tym kryterium wyróżnia się terroryzm prawicowy i lewicowy, który określa się odpowiednio jako I „czarny" i „czerwony". Mówi się zatem o organizacjach marksistowskich, anarchistycznych, maoistowskich, trockistowskich, nacjonalistycznych i faszystowskich. Nierzadko kryterium typologii jest teren, na którym działają ugrupowania terrorystyczne; mówi się i o terroryzmie latynoamerykańskim, zachodnioeuropejskim i bliskowschodnim. Innym kryterium może być religia, np. IRA uznawana jest za ugrupowanie katolickie, a Dżihad I za islamskie. Organizacje terrorystyczne są również klasyfikowane ze względu na cele i formy działania. Biorąc pod uwagę wymienione kryteria wyodrębnia się m.in. organizacje: anarchi-styczno-Jewackie (np. włoskie Czerwone Brygady, niemiecka Frakcja Armii Czerwonej I] -RAF), separatystyczno-narodowe (irlandzka IRA i baskijska ETA), lewacko-ekstermi-styczne (urugwajscy Tupamaros i inne partyzantki Ameryki Łacińskiej, japońska Armia Czerwona), narodowo-wyzwoleńcze (Czarny Wrzesień, Ludowy Front Wyzwolenia Pa-I lestyny), neofaszystowskie (włoski ruch Nowego Ładu), nacjonalistyczne (np. grecka Ludowa Walka Rewolucyjna - ELA), prawicowy totalitaryzm (szwadrony śmierci w Ame-Iryce Łacińskiej), religijno-nacjonalistyczne (np. Stronnictwo Boga - Hezbollach, Wojow-I nicy Allacha, palestyński Hamas, Święte Wojny, Egipskie Ugrupowanie Islamskie, w Al-Lerii Islamskie Grupy Zbrojne wywodzące się z Islamskiego Frontu Ocalenia - IFO)6. P.Wilkinson wyróżnił cztery podstawowe, różniące się celami i charakterystykami, nur-Ltywspółczesnego terroryzmu7. Pierwszy z nich to terroryzm subrewolucyjny dążący do Łsiągnięcia określonych celów politycznych (np. zmian w polityce, prawie itp.) nie mających charakteru rewolucyjnego, a więc nie dotyczący zmian systemowych. Akty prze- KA.Dylus, Nienawiść, w. Encyklopedia teologiczna. Katowice 1985. I'U. Świętochowska, Patologie cywilizacji współczesnej. Toruń 1997. ['P.Wilkinson. Terrorism and the Liberał State. London 1987. 323 Na granicy życia i śmierci mocy są dokonywane przez małe grupy lub indywidualnie. Wystąpienia ich są nieprze-l widy walne i często trudne do odróżnienia od psychopatologicznych i kryminalnych prze-l stępstw z użyciem siły. Drugi z wyróżnionych nurtów to terroryzm rewolucyjny,któl rego celem jest rewolucja lub osiągnięcie taktycznych zwycięstw w walce rewolucyjnej! Aktów przemocy dokonują grupy mające przywódców i ideologię lub program, m w pewnym stopniu zbliża je do uznanych w prawie międzynarodowym ugrupowań par-1 tyzanckich. Przeważnie są to grupy paramilitarne tworzone w ruchu rewolucyjnym.Oboli walki zbrojnej prowadzą walkę polityczną i tworzą alternatywne struktury instytucjonaH I ne. Trzeci nurt to terroryzm represywny, służący do tłumienia buntów lub utrzymani w ryzach grup, jednostek i prześladowania przeciwników. Jest to terroryzm bardzo krwawy, przechodzący w terror masowy. Tworzy się specjalny aparat terroru, np. tajną polil cję, armię, partię itp. Jego pierwotną techniką jest tortura. Czwarty nurt to terroryzm epifenomenalny, który odznacza się brakiem jasno sformułowanych celów. Akty przemocy są przeważnie przypadkowe, nieprzemyślane, niezaplanowane, pojawiają się wkoo-tekście bardzo krwawej walki, w której systematyczny terroryzm może być elementem towarzyszącym. Klasyfikacji rodzajów terroryzmu dokonywano również z uwagi na inne kryteria, takie jaki np. podmiot i przedmiot czynu terrorystycznego. Podmiotem działalności terrorystycznej! może być państwo albo organizacja prowadząca działalność nielegalną, antypaństwowi Terroryzm można więc podzielić na państwowy i antypaństwowy. Terroryzm państwowy polega na tym, że działalność terrorystyczna państwa i jego organów jest prowadzona na granicy prawa lub też jest nielegalna. Do klasycznych przykładów można zaliczyć wiele akcji CIA, izraelskich grup specjalnych, chilijskiej DINA, radzieckiego KGB, francuskiej DGSE itp. Terroryzm antypaństwowy jest skierowany na osłabienie lub zniszczenie struktur państwowych, by móc realizować swój program polityczny (cotyczy to opcji prawicowej i lewicowej). Terroryzm towarzyszy również tendencjom separatystycznym o charakterze nacjonalistycznym, religijnym, społecznym czy łączącym walkę o wyzwolenie narodowe z hastami walki społecznej. Można do nich zaliczyć m.in. terroryzm o podłożu nacjonalistycz-1 nym; do najbardziej znanych ugrupowań tego nurtu zalicza się współcześnie: IRA - wal-1 czącą o przyłączenie Irlandii Północnej do Republiki Irlandii, Euzkadi ta Askatasuna-walcząca o utworzenie z części terytoriów Hiszpanii i Francji niepodległego państwa Basków, Armee Secrete Armenienne Pour la Liberation de 1'Armenie dążącą do utworzenia w Azji na terytorium zamieszkałym przez Ormian ich niepodległego państwa. Po drogiej wojnie światowej działały następujące ugrupownia europejskich mniejszości narodowych: alzackie, baskijskie, bretońskie, chorwackie, flamandzkie, jurajskie, katalońskie, korsykańskie, północnoirlandzkie, południowotyrolskie, szkockie, walijskie. Do metod terrorystycznych sięgały również inne organizacje nacjonalistyczne, takie jak ukraińskie, żydowskie, palestyńskie, ormiańskie, kurdyjskie, molukańskie, portorykańskie itp. 324 Strach pn<.d terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje Terroryzm o podłożu religijnym przejawia się w tym, iż mniejszości religijne walczą o respektowanie ich praw. Działania takich ugrupowań są często przepojone fanatyzmem. Jako przykład mogą służyć tamilscy wyznawcy hinduizmu („Tamilskie Tygrysy"), którzy pozostają w konflikcie z wyznawcami Buddy - Syngalezami. Najbardziej znana jest działalność różnych ugrupowań fundamentalistów islamskich, którzy w ramach „Świętej Wojny" atakują nie tylko wyznawców innych religii, ale również i muzułmanów odłamu sunickiego. Głównymi wrogami, którymi wypowiedzieli wojnę, są Stany Zjednoczone i/zracC. .Bioterroryzm Ataki terrorystyczne na World Trade Center i Pentagon 11 września 2001 r. sprawiły, że ludzie stracili poczucie bezpieczeństwa. Niektórzy przepowiadali czarny scenariusz: że to zapowiedź bioterroryzmu i że służba zdrowia w Stanach Zjednoczonych jest źle przygotowana na ewentualną katastrofę - miliony chorych, umierających lub zmarłych. Zgon pacjenta z Florydy z powodu zakażenia laseczką wąglika i ekspozycja lub zakażenie innych osób w kilku stanach jeszcze podsyciły te obawy. Doszło do masowej histerii. Wykupywano maski przeciwgazowe i cyprofloksacynę (środek przeciwbakteryjny stosowany wleczeniu wąglika), w obawie przed dalszymi atakami bioterrory styczny mi. Okazało się honad wszelką wątpliwość, że drobnoustroje mogą być wyjątkowo skutecznym narzę-I dziem terroru. Użycie broni biologicznej, rozumiane obecnie jako rozsiewanie aerozoli zawierających wirusy i bakterie za pomocą bomb biologicznych, rozpylaczy i innych urządzeń, datuje się |od 1923 r., gdy francuscy naukowcy z Laboratorium Chemicznego Marynarki Wojennej zdetonowali bomby z patogenr.yrr.i drobnoustrojami nad polem w Sevran-Livry (15 km na północny zachód od Paryża) i zabili wiele zwierząt. W latach 1943-1969 Stany Zjednoczone realizowały -Masny program dotyczący broni biologicznej. Armia USA wykorzystała do jej stworzenia czynniki etiologiczne dwóch śmiertelnych chorób: wąglika i tu-ikemii.oraz trzech bardzo uciążliwych: brucelozy, gorączki Q (zwanej chorobą Derric-kai Burneta) oraz wenezuelskiego zapalenia mózgu koni. Przystosowano również do celów wojskowych śmiertelną toksynę jadu kiełbasianego oraz gronkowcową enterotok-synę B. Wyprodukowano i zmagazynowano ponad 2,5 min pojemników na broń biologiczną, których można było użyć w każdej chwili. W tym okresie i w latach późniejszych także inne kraje, w tym ZSRR, gromadziły duże ilości czynników patogennych, oprzyrządowania i systemów nośnych. lak dotąd żadne z państw nie zastosowało broni biologicznej na polu walki, być może dlatego, że występują trudności w jej zastosowaniu. Po pierwsze, z powodu długiego okresu wylęgania wielu chorób, wroga nie eliminuje się od razu. Po drugie, epidemia może zo- 325 Mj granicy życia i śmierci stać uznana za zjawisko naturalne. Po trzecie, działanie aerozoli zawierających zaraził I jest nieprzewidywalne, gdyż zależy od pogody, np. kierunku wiatru. W związku z tymi broń biologiczna nie wywołuje oczekiwanych i dramatycznych skutków, takich jak broń masowego rażenia innego typu, zwłaszcza jądrowa. Groźba odwetu za atak z użycił broni biologicznej także wpływa na wstrzemięźliwość w jej stosowaniu. Poza tymztj miar celowego użycia żywych drobnoustrojów do wywołania chorób, kalectwa i śmierci ludności cywilnej również budzi opór8. Terroryści nie uznający ogólnie przyjętych zasad moralnych, dążący do destabilizacji spcH łeczeństwa przez sianie strachu, mogą jednak nie brać pod uwagę takich argumentów. Zarazki wywołują histerię, gdyż są niewidoczne, bezgłośne, działają powoli i podstępnie.j Mimo to nic stwierdzono, by stosowanie broni biologicznej odnosiło skutek. Z wyjaj-j kiem zakażonych wąglikiem pięciu osób, które zmarły w październiku i listopadzie 2001 rJ nie zanotowano później w USA zgonu wskutek jej użycia. Za największy jedyny większy atak biologiczny można uznać zdarzenie z 1984 r., gdy sekta Rajneesh ze stanu Oregonj skaziła bakteriami z rodzaju Salmonella bary sałatkowe w restauracjach, co spowodowało 751 przypadków biegunki. Niektórzy autorzy zwracają uwagę na trudności, na jakie napotkaliby terroryści zamierzający użyć broni biologicznej. Chodzi mianowicie o konieczność dysponowania odpowiednim zapleczem technologicznym, bez którego nie jest możliwa realizacja zabójczych j planów. Do hodowli, transportu i rozsiania wystarczających ilości zjadliwego zarazka ko-1 nieczna jest bowiem znajomość aspektów technicznych tego procesu. Przede wszystkim niezbędne jest zdobycie zjadliwego szczepu wybranego drobnoustroju, a następnie namnożenie go w odpowiednich ilościach i utrzymanie w pełnej zjadliwości podczas transportu. Drobnoustroje muszą również wytrzymać wysoką temperaturę oraz wstrząs w czasie eksplozji bomby biologicznej i nie poddać się siłom mechanicznym powstającym w czasie rozpylania w atomizerze. Musi także dotrzeć do celu w cząstkach konkretnej wielkości i w wystarczającej ilości na odpowiednio rozległy obszar, by spowodować masowe zakażenia. Wszystkie te działania nie mogą zostać wykryte przez służby anty terrorysty cz- I ne. Każdy z tych warunków jest ważny. M. Leitenberg z Center for International and Security Studies w University of Maryland. I oceniając w połowie 2000 r. zagrożenie bioterroryzmem w USA, stwierdził, że bardziej prawdopodobne są niewielkie akty sabotażu lub próby morderstwa i rozsianie zarazka na ograniczonym obszarze niż ataki na masową skalę. Przepowiednie te sprawdziły się w paź-dzierniku 2001 r., gdy w USA pojawiły się przesyłki pocztowe zawierające przetrwalni-ki laseczki wąglika. Szacuje się, że łącznie użyto poniżej grama przetrwalników-conie wystarcza, by atak uznać za masowy. W czasie kiedy amerykański program broni biologicznej rozwijał się najbardziej intensywnie, w należącej do armii fabryce w Vigo wsta- 8 E. Regis, Ocena niebezpieczeństwa. „Świat Nauki" 2002, nr 1, s. 13-15. 326 Strach przed terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje nie Indiana znajdowało się 12 zbiorników fermentacyjnych (każdy o pojemności 75 tys. litrów), w których można było wyprodukować tony zawiesiny laseczek wąglika. Również mata ilość przetrwalników wyprodukowanych w laboratoriach i rozpylonych w zamkniętej przestrzeni, na przykład w tunelu metra, spowodowałaby pewną liczbę ofiar, ale nie * skali setek czy dziesiątek tysięcy. Nawet rozsianie wysoce skutecznych, wyprodukowanych przez wojsko preparatów przetrwalników wąglika (zdolnych do wywołania zakażeń na wielką skalę) nie musi spowodować masowych zachorowań. W 1979 r. wskutek wypadku w wytwórni broni biologicznej w Swierdłowsku, w byłym ZSRR, rozpyliło się, jak się ocenia, 10 kg przetrwalników wąglika najwyższej klasy nad miastem liczącym 1,2 min mieszkańców, w wyniku czego zmarło 66 osób. Uwolnienie ogromnych ilości oczyszczonych preparatów przetrwalników wąglika nie musi więc jeszcze oznaczać dużej liczby ofiar. Zagrożenie związane z terroryzmem obejmuje również niebezpieczeństwo zastosowania broni chemicznej. Mimo że część ekspertów uważa, iż wytworzenie i rozprowadzenie śmiercionośnych gazów jest po prostu zbyt trudne, inni specjaliści są zdania, że nie należy lekceważyć zdolności i brawury terrorystów. J. Tour, chemik, wpółtwórca najmniejszych na świecie przełączników elektronicznych, pracujący w Rice University oraz w zespole Departamentu Obrony badającym możliwości pojawienia się terroryzmu chemicznego, doszedł do wniosku, że nic nie stanęłoby na przeszkodzie tym, którzy chcieliby kupić składniki do produkcji broni chemicznej. W związku z tym badacz ten postulował, aby wprowadzić ograniczenia w nabywaniu podstawowych składników do produkcji broni chemicznej, które są zbyt łatwo dostępne, a także, że nie ma kontroli i nie prowadzi się bilansu zużycia tych substancji9. Ostrzeżenia J. Toura nie zostały potraktowany poważnie, dlatego też badacz ten zdecydował się przeprowadzić mały test. Wypełnił formularz zamówienia na wszystkie substancje potrzebne do wytworzenia sarinu - środka paraliżującego, którego japońska sek-taAum Najwyższa Prawda użyła w swoich atakach w latach 1994-1995, oraz dwóch pochodnych tej substancji - somanu i gazu GF. Złożono zamówienie w firmie Igma-Aldrich, u jednego z najbardziej cenionych amerykańskich dostawców produktów chemicznych. Już następnego dnia zamówienie nadeszło pocztą kurierską, a wszystko kosztowało 130 dolarów i 20 centów plus koszty przesyłki i doręczenia. J. Tour postępując zgodnie z jedną zdobrze znanych receptur na wytwarzanie sarinu - mieszając metylofosfonian dimetylu, tnchlorek fosforu, fluorek sodu i alkohol we właściwych proporcjach i kolejności mógł wyprodukować 280 g sarinu lub porównywalną ilość somanu czy też GF. (Ilość ta odpowiada ponad 100 łyżeczkom). Dostarczenie środka do celu także nie wymaga skomplikowanej techniki. Aby uniknąć manipulacji truciznami, terroryści mogą wytworzyć broń binarną, w której reakcja che- 'G.Musser, Chemia też zabija. „Świat Nauki" 2002, nr 1, s. 12-13. 527 Na granicy życia i śmierci miczna zachodzi na miejscu. Zwykłym rozpylaczem do pestycydów da się wprowadził miazmat do instalacji wentylacyjnej budynku. Zależnie od efektywności opryskiwacal i liczby osób znajdujących się w budynku 280 g sarinu może zabić od kilkuset dodał siatek tysięcy ludzi. Podczas ataku na tokijskie metro członkowie sekty Aum użyli oka I ło 5 kg sarinu, co spowodowało śmierć 12 osób, jednak na szczęście nie posłużyli się raj pylaczem. Większość dostawców w żaden sposób nie sprawdza osób składających u nich zamó-1 wienia. Wystarczy wybrać dystrybutora on-line, podać mu numer karty kredytowej.ai war zostanie dostarczony. Eksperci od środków paraliżujących są zgodni, że coś należ; I zrobić, aby substancje te znalazły się pod kontrolą. Stwierdza się, iż bariery, które dl I niedawna brano pod uwagę, np. zagrożenie życia terrorystów, przestały istnieć,gdyż¦ zalo się, że terroryści nie troszczą się o własne życie. Istnieją obawy, że postulowane ograniczenia byłyby zbytnim obciążeniem dla przemysłu, w którym substancji wykorzystał wanych w produkcji broni chemicznej używa się do celów pokojowych, a jednocześnie wcale nie powstrzymałyby zdeterminowanych terrorystów. 5. Psychologiczne konsekwencje terroryzmu Zamachy terrorystyczne, do jakich doszło w ostatnich miesiącach 200 i r., a także uda- | remnione próby zamachów spowodowały wzrost zagrożenia wiktymizacyjnego w nie-notowanej dotąd skali społecznej. Strach przed atakiem terrorystycznym spowodo« znaczące zmiany w zachowaniach obywateli świata Zachodu, przede wszystkim USA. Znalazło to odzwierciedlenie w zmniejszeniu się liczby podróży lotniczych, zakupówifl konywanych w dużych centrach handlowych, uczestnictwie w masowych uroczystości^ itp. W centrum zainteresowań badaczy ludzkich zachowań ponownie pojawiły się skraj nie negatywne emocje doświadczane w stanach silnego zagrożenia, takie jak strach,pral rażenie, panika. Gdy jednostka doświadcza zagrożenia, przechodzi różne zmiany somatyczne i emocji nalne, które razem tworzą reakcje strachu. Reakcja strachu składa się z czterech rodzajów elementów: 1) składników poznawczych - oczekiwań związanych z zagrażającą szkodfl 2) składników somatycznych - reakcji alarmowej ciała na grożące niebezpieczeństwa i zmian w wyglądzie zewnętrznym; 3) składników emocjonalnych - uczuć silnej oba przerażenia, paniki; 4) składników behawioralnych - ucieczki lub walki10. Reakcja strachu może przybierać różne formy i może stanowić rozmaitą kompozycję! składników. Dwie osoby nie muszą przejawiać tych samych jego oznak. Nie ma też skład- 10 S. J. Rachman, Fear and Courage. New York 1978. 328 Strach przed terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje nika, który jest zawsze obecny w reakcji strachu. Należy pamiętać, że: nie wszystkie składniki reakcji strachu muszą się pojawić w każdej sytuacji zagrożenia; konfiguracja czynników strachu może być różna; nie ma składnika, którego obecność musiałaby być bezwzględnie potwierdzona w rozpoznaniu; im silniej daje o sobie znać jakiś czynnik i im większą ich liczbę udaje się zaobserwować, z tym większą pewnością można użyć terminu „strach"". Specyficznymi składnikami strachu są oczekiwania dotyczące konkretnej szkody, która najczęściej zagraża w bliskiej przyszłości. Gdy olbrzymi pies zaczyna nagle groźnie warczeć pierwszą myślą, która przychodzi do głowy, jest myśl o niebezpieczeństwie ataku. Podobnie, gdy przechodzimy wieczorem pustą ulicą i słyszymy, że coś znienacka poruszyło się za naszymi plecami. W przypadkach tych reprezentacje poznawcze wyzwalają fizyczną (cielesną) reakcję strachu12. Gdy jednostka doznaje emocji strachu, natychmiast pojawiają się reakcje somatyczne. Wyodrębnia się dwa rodzaje zmian cielesnych: zewnętrzne i wewnętrzne. Podobnie jak przestraszona ośmiornica zmienia kolor z zielonego na czerwony, tak i wygląd człowieka zmienia się diametralnie, gdy się czegoś boi. Uważny obserwator od razu dostrzeże zmiany występujące na powierzchni ciała: blednie skóra, można dostrzec „gęsią skórkę", na czole pojawiają się kropelki potu, dłonie stają się lepkie, wargi zaczynają drżeć, mięśnie stają się napięte. Najłatwiej można wyczytać strach z naszych twarzy. Co więcej, zmiany twarzy mogą prowadzić do nasilenia się reakcji strachu w obrębie innych części ciała13. Poza zewnętrznymi zmianami w wyglądzie, pojawiają się również zmiany wewnątrz organizmu. W ciągu kilku sekund od chwili spostrzeżenia zagrożenia dochodzi do rozwinięcia się reakcji alarmowej (emergency reactioń) polegającej na tym, że zmobilizowane zostają zasoby organizmu. Wewnętrzne zmiany cielesne należą do fizjologicznych składników strachu. W reakcji strachu występują też silne komponenty emocjonalne. Są to uczucia przestrachu, przerażenia, przeczulenia, wrażenie ogarniającego chłodu, dreszczy przebiegających po ciele, uczucie ciężaru w żołądku. Są one dobrze znane, ponieważ często o nich się mówi podczas opisu odczuć związanych ze strachem. Ludzie są najbardziej świadomi swoich emocji związanych z reakcją strachu, natomiast w mniejszym stopniu uświadamiają sobie treści poznawcze, czyli myśli i wyobrażenia. Poza świadomością pozostają procesy fizjologiczne uruchamiane przez strach wewnątrz naszego ciała. Wyróżnia się dwa rodzaje zachowań związanych ze strachem: reakcje o charakterze klasycznych odruchów warunkowych (classically conditionegfear responses), które są reakcjami mimowolnymi, oraz reakcje instrumentalne (instrumental), które są wolicjonal-nymi próbami radzenia sobie z obiektem wywołującym strach. W sytuacji potencjalnego "D.L. Rosenhan, M. E. Seligman, Psychopatologia. Warszawa 1994. »D.B. Foa, M. J. Kozak, Emotional Processing ofFear. „Psychological Bulletin" 1986, vol. 99, s. 20-35. "J.T.Lanzetta, S. P. Orr, Influence ofFacial Expressions on the Classical Conditioning ofFear. „Journal of Personality andSocial Psychology" 1980, vol. 39. s. 1081-1087. 329 Na granicy życia i śmierci zagrożenia, u człowieka mogą rodzić się pewne myśli lub poznawcze reprezentacje tego, co ma się wydarzyć. Może ogarnąć go przerażenie lub inne emocje. Może uciec albo za-1 atakować napastnika. Może zacząć ciężko oddychać, jego mięśnie mogą się napinać, a także może zajść wiele innych zmian somatycznych. Zmiany somatyczne zachodzące w ciągu kilku sekund od chwili zauważenia niebezpieczeństwa tworzą reakcję alarmową, poprzez którą ciało mobilizuje się, aby zwiększyć swoje szanse przetrwania. Te wewnętrzne zmiany są wywoływane bezpośrednio prze! działanie autonomicznego układu nerwowego oraz gruczołów nadnerczy, które z kolei podlegają kontroli centralnego układu nerwowego - CUN. Najpierw niebezpieczeństwo zostaje zarejestrowane, a więc spostrzeżenie zostaje przekazane z narządów zmysłów poprzez ośrodki mózgowe wyższego rzędu (korę mózgową) do podwzgórza (hypotlwk-mus) dzięki nie do końca jeszcze wyjaśnionym procesom. Podwzgórze wy wiera ogrom-j ny wpływ na czynności jedzenia i picia oraz na zachowanie seksualne, a także bierze udział w regulacji podstawowych procesów w organizmie łącznie z metabolizmem i gospodarką wodną. W chwilach nagłego zagrożenia wysyła informacje o sytuacji alarmowej. Przekaz wysyłany z podwzgórza aktywizuje sympatyczny układ nerwowy - SUN ii drogą dalej trafia do rdzenia nadnerczy, centralnej części gruczołów nadnerczy. Następnie oba systemy doprowadzają do powstania zmian cielesnych dzięki wysyłaniu chemicznych przekaźników w postaci adrenaliny (epinefryny) oraz noradrenaliny (norepi-nefryny). SUN uwalnia norepinefrynę ze swoich neuronów w punkcie połączenia z neł remami pobudz.aiaevmi (post-traumatic stress disorder, w skrócie PTSD). Wskazywano na to, iz implikacje traumatycznych przeżyć są zbliżone do występujących u ofiar wojny. 331 Na granicy życia i śmierci Opracowane zostały wnikliwie kryteria diagnostyczne dla charakterystycznych obja stresu pourazowego. Wyraźne określenie symptomów z odniesieniem ich do zewnętrzu, przejawów (zachowań) pozwoliło na konstruowanie narzędzi pomiaru - kwestionariusz] i ustrukturalizowanych wywiadów przydatnych zarówno w diagnozie, jak i umożliwia cych prowadzenie dalszych, bardziej precyzyjnych badań. W DSM-III jako stresory.któł mogą prowadzić do PTSD, wymieniano obok agresywnego napadu, walki frontowej,klfl ski żywiołowej, katastrofy komunikacyjnej i przemysłowej również terroryzm. Kryteria diagnostyczne DSM-III obejmują trzy kategorie symptomów niezależnieoil faktu wystąpienia traumatyzującego stresora. Pierwsza kategoria dotyczy ponownegoirfj twarzania traumy i obejmuje takie objawy, jak powracające sny dotyczące urazu ipo-l wtarzające się natarczywe wspomnienia. Do kategorii drugiej należą objawy związanej! zmniejszeniem ogólnej reaktywności, takie np. jak unikanie myśli i uczuć związanyM z urazem; niemożność przypomnienia sobie ważnego aspektu urazu, uczucie obojętnośrij lub chłodu emocjonalnego w kontaktach z ludźmi. W trzeciej kategorii uwzględniono utrzymujące się objawy psychofizjologicznego pobudzenia (np. trudności z zasypianiem lub snem; trudności z koncentracją; drażliwość lub wybuchy gniewu); myśli samobójcze. W 19941. opublikowano czwartą edycję DSM ze zmodyfikowanym - w porównani I z wcześniejszymi ustaleniami - sposobem określania zdarzenia, które może prowadzićdO; stresu pourazowewgo14. Według DSM-IV jest to zdarzenie związane z zagrożeniem życia lub fizycznej integralności, podczas którego dana osoba przeżywa intensywny strach, poczucie bezradności lub przerażenia15. Ustalenie zespołu stresu pourazowego (PTSD) jako jednostki diagnostycznej stworzyło dogodne warunki dla zrozumienia, w jaki sposób funkcjonowanie biologiczne ludzijdlj sposób widzenia świata i osobowość są nierozerwalnie splecione i kształtowane przez doświadczenie. Diagnoza stresu pourazowego ponownie przywołała pogląd, że wiek tzw. neurotycznych objawów stanowi wyraz niemożności ludzi do dania sobie radyzrze-czywistymi przeżyciami, które obezwładniły ich zdolność do radzenia sobie16. Dyrtfj miczny wzrost zainteresowania zagadnieniami następstw pourazowego stresu, a takżeje-j go terapii i profilaktyki obserwuje się w latach dziewięćdziesiątych. J. Bremner podkreśla, że traumatyczny stres może wywierać dalekosiężny wpływ na wszystkie i zaburzenia psychiczne'7. 14 American Psychiatrie Association: Diagnostic and Statistical Manuał ofMental Disorders (4 wyd) shington. D. C. 1994. 15 M. Lis-Turlejska, Traumatyczny stres: Koncepcje i badania. Warszawa 1998, Wydawnictwo Instytuti chologii PAN. 16 B. A. van der Kolk, A. C. Farlane, The Black Hole ofTrauma, w: B. A. van der Kolk, A. C. Farlane,L isaeth (red.): Traumatic Stress: The Effects of Overwhelming Experience on Mind, Body and Socieiy.n York 1996. 17 Za M. Lis-Turlejska, Psychologiczne konsekwencje traumatycznego stresu - współczesne kierunki boi „Nowiny Psychologiczne" 2000, nr 2, s. 25-38. 332 przez wiele Wa-Psy- We- New badań. Strach przed terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje Badacze wskazują, że u ofiar stresu pourazowego można obserwować depresję, paradoksalne poczucie winy, koszmarne sny, lęk, schorzenia psychosomatyczne, powracające przeżycia panicznego strachu (minione niebezpieczeństwo odczuwane jest jako aktualne), chroniczną reaktywną depresję, zmiany charakteru, bezsenność, bóle głowy18. Jako inne reakcje wymienia się: tendencję do izolowania się i wycofywania z kontaktów z ludźmi, zmiany poczucia tożsamości, apatię przerywaną krótkotrwałymi wybuchami gniewu,przytępienie reakcji uczuciowych, myśli samobójcze, częste stany lękowe, zespól paradoksalnej hipermnezji, polegający na wdzieraniu się na jawie do świadomości scen iobrazów traumatycznych zdarzeń z przeszłości. Ekstremalne warunki urazu, jakie występują m.in. u osób będących obiektem (czy też jedynie potencjalnym obiektem) ataku terrorystycznego, powodują wyraźne zmiany w ludziach, którzy mogą pozostać z trwającymi przez cale życie problemami i konfliktami '9. R.J.Lifton opisał tzw. syndrom pourazowy20. Na „syndrom pourazowy" według cytowanego badacza składają się następujące wzorce przeżywania i zachowań. I)wdrukowanie śmierci i lęk przed śmiercią - na zjawisko to składają się obrazy katastrofy kojarzone ze śmiercią i zniszczeniem; po upływie wielu miesięcy od tragicznego zdarzenia jego wspomnienia wciąż pozostają niezwykle żywe, stają się obrazami nie do zatarcia; w wielu wypadkach lęk i obawa kojarzone z tymi obrazami jest na tyle silna, że powoduje paniczny strach; przerażające sny powtarzające się regularnie stanowią wy-nźny przejaw lęku przed śmiercią; li poczucie winy z powodu śmierci -jest to występujące bolesne samopotępienie płynące z faktu, że jednostka żyje, podczas gdy inni umarli; ludzie są prześladowani przez irracjonalne poczucie, że mogli byli bądź powinni byli coś zrobić, aby ratować innych; inny rodzaj reakcji z tym związanej to poczucie, że śmierć drugiej osoby pozwoliła im żyć że gdyby oni umarli, to nie zginęłaby ta druga osoba; ten rodzaj poczucia winy widoczny jest najwyraźniej w powracających snach; osoby, które ocalały, w głębi duszy czują ,że to właśnie one miały szczęście przeżyć - jest to powszechna ludzka reakcja występująca w takich okolicznościach - wzmaga ona jednak poczucie winy wobec zmarłych; topoczucie winy jest tak bolesne, że może być tłumione i ukrywane pod postacią innych uczuć i wzorców zachowań, takich jak złość czy apatia; 3)odrętwienie psychiczne (psychic numbing), czyli zmniejszona zdolność odczuwania przejawiająca się w różnych postaciach: zamknięcia się w sobie, depresji i ogólnego zmniejszenia aktywności; jest ono częściowo przedłużeniem stanu „oszołomienia", który wystąpił podczas trwania sytuacji urazowej i który był obroną organizmu przed wstrzą- •W.G.Niederland, The Psychiatrie Evaluation of Emotional Disorders in Survivors of Nazi Persecution, rH.Krystal (red.): Massive Psychic Trauma. New York 1968. ¦aM.Lis-Turlejska, Psychologiczne następstwa skrajnie stresowych przeżyć. „Nowiny Psychologiczne" TO, nr 2, s. 65-76. ¦R.J.Lifton, History and Humań Survival. New York 1970. 333 ^i.ti, -%y o>cCmoj TzryiS-«A. V !ssm>c»-«*?* ¦c^ sem, wywołanym ogromem wszechogarniającej śmierci; stanowi ono także obronę prał opisanymi wyżej niepokojami i poczuciem winy; zamknięciu się w sobie mogą towary szyć różne objawy psychosomatyczne, takie jak zmęczenie, utrata apetytu, zaburzeni układu pokarmowego, różne bóle oraz zaburzenia funkcji innych organów; otępienieczj też unikanie odczuć może się również przejawiać w nadmiernej aktywności; otępieni psychiczne jest blisko związane z obroną psychiczną przez zaprzeczenie21. 4) podejrzliwość, nieufność i nieukierunkowany gniew; czwarta kategoria dotyczyosW bienia kontaktów z ludźmi; składa się na nią głównie konflikt pomiędzy z jednej stronj potrzebą kontaktu, a z drugiej ciągłym podejrzewaniem fałszu; ponieważ tak wiele w życiu uratowanych osób zostało nagle zniszczone, mają one ogromną potrzebę miłości i wsparcia, a zarazem nie są w stanie uznać oferowanych im uczuć i opieki za autentyczne; wzrasta problem nieukierunkowanej czy nieujawnionej złości; często drażliwośćokazywana jest pozostałym uratowanym osobom przybierając formy zawiści, zazdrośti i urazy; zjawisko takie jest charakterystyczne dla osób, które czują się słabe i stały l ofiarami; również deklaracje o chęci pomocy przyjmowane były z nieufnością - poniewai albo stanowiły przypomnienie o słabości, albo uruchamiały tendencję osób uratowanych (przywiązanych do zmarłych) do postrzegania wszelkich przejawów energii ze strony»j nych jako zachowań nieodpowiednich i niemoralnych; wiele osób zeznaje, że od czas doznania urazu często doświadcza gwałtownych impulsów złości wobec każdego, kto ich zirytuje, oraz że trudności w opanowywaniu złości niezwykle wzrosły. 5) piąta kategoria to poszukiwanie znaczenia; dotyczy ona znaczenia, jakie nadałosifl przeżyciom związanym ze skrajnym stresem, dotyczy zdolności jednostki do nadania sensu swemu zderzeniu ze śmiercią; ważna jest tutaj zdolność znalezienia wystarczającego wyjaśnienia dla swoich doświadczeń, co może pomóc w rozwiązywaniu opisanych powyżej czterech kategorii konfliktów; tylko poprzez nadanie jakiegoś sensu i znacześ swoim przeżyciom jednostka może znaleźć sens i znaczenie dalszego życia; w wielu przypadkach katastrof osoby uratowane mogą mieć głębokie przeświadczenie, że to, co się stJH ło, było wolą Boga lub innej siły nadprzyrodzonej; ważne dla większości ocalałych jest budowanie ciągłości poprzez założenie rodziny i wychowywanie dzieci. Krytyczne przeżycia i doświadczenia, które są wynikiem zamachów terrorystycznych, podobnie jak innych zdarzeń traumatycznych, mają szczególnie groźny wpływ na zdrowie fizyczne i psychiczne dzieci i młodzieży22. Negatywne dla zdrowia konsekwencje kataklizmów są wynikiem doświadczenia silnego stresu, którego składnikiem niejednokrotnie jest doznanie wstrząsu psychicznego23. Charakterystyczne symptomy tego stresu 21 R. J. Lifton, Homefrom The War. New York 1973. 22 J. M. Vogel, E. M. Vernberg, Children's Psychological Responses to Disasters. „Journal of ClinicalChi Psychology" 1993, nr 4, s. 464-484. 23 L. C. Terr, Childhood Traumas: An Outline and Overwiev. „American Journal of Psychiatry" 1991,vol.Mu s. 10-19. 334 Strach przed terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje i to natrętnie powtarzające się wspomnienia wizualne i słuchowe związane z kataklizmem, uczucie odrętwienia psychicznego, nadmierna pobudliwość, trudności z koncentracją izasypianiem oraz dolegliwości fizyczne, takie jak bóle brzucha i głowy. Oprócz tych objawów u dzieci można także zaobserwować pojawianie się w grach lub zabawach dziecięcych elementów z tragicznego wydarzenia oraz występowanie specyficznego strachu. Według O. Udwina u około 30-50% dzieci, które były świadkami traumatycznych wydarzeń, występują szkodliwe dla zdrowia psychicznego reakcje w postaci symptomów stresu pourazowego, które mogą się utrzymywać przez długi czas24. Z przeglądu badań nad dynamiką PTSD u dzieci wynika, że symptomy tego stresu stopniowo same ustępu-jąi większość dzieci całkowicie wraca do zdrowia w okresie do 3 lat. W skrajnych przypadkach symptomy te mogą utrzymywać się dłużej niż 3-4 lata, co zostało dowiedzione w badaniach dzieci po porwaniu (uprowadzenie autobusu z dziećmi25). Symptomom stresu pourazowego u dzieci mogą towarzyszyć zaburzenia innego rodzaju, takie jak depresja, poczucie winy, stany lękowe oraz myśli samobójcze. Szkodliwe efekty traumatycznych przeżyć mogą się przejawiać w relacjach dzieci z innymi ludźmi, złym nastroju, problemach z pamięcią i uczeniem się oraz w wielu innych zachowaniach. Niewiele prac poświęcono obserwacji zmian w sferze poznawczej, kontroli zdarzeń, optymizmu czy innych wymiarów szeroko rozumianego dobrostanu dziecka, które przeżyło urazową sytuację. Okazuje się, że następstwami takich przeżyć mogą być także zmiany w postawach dzieci i młodzieży wobec ludzi, życia i przyszłości26. Wyniki badań pokazują, że traumatyczne zdarzenia odbierają ludziom, często na długi czas, poczucie satysfakcji i przyjemności z życia oraz wiary w sprawiedliwy i życzliwy świat, atakże mogą naruszać poczucie szczęścia jednostki27. Z badań dzieci, które były ofiarami skrajnie niebezpiecznych zdarzeń, wynika, że doświadczenie zagrożenia życia i zdrowia prowadzi do najpoważniejszych efektów w zakresie zdrowia psychicznego. Gwałtowne i nieoczekiwane zdarzenia mogą wywoływać przestrach, przerażenie, obawę o życie własne i życie swoich bliskich oraz powodować bezpośrednie fizyczne obrażenia ciała. Narażanie się na niebezpieczeństwa związane z ewentualną ewakuacją prowadzą do wyczerpania oraz zmęczenia, co może osłabiać poczucie bezpieczeństwa, optymizmu oraz wiary we własne możliwości. Wyjaśnienia syndromu stresu pourazowego obejmują również poziom struktur i procesów neurologicznych. Wskazuje się, że główne objawy wstrząsu pourazowego wywołane są lQ.\JAmn,Annotation: Childrens Reactions to Traumatic Events. .Journal of Child Psychology and Psy-fcy"1993,nr2,s. 115-127. pL.C.Terr,op. cit., s. 14. n.-u a \a »B Pfefferbaum.M. A\len,Stress in Children Exposed to Violence. Reenactment and Ragę. „Cnild and Ado- tontPsychiatrie Clinics of North America" 1998, t. 7, nr 1. n„„Hh„nk FLKaniasty, F. Norris. Social Support Dynamics in Adjustment to Dtsasters, w: S. Duck (red.). Handbook ijPersonalRelationship. London 1997. 335 Na granicy życia i śmierci zmianami w układzie limbicznym, którego centrum jest ciało migdałowate28. NiektórezkB czowych zmian zachodzą w strukturze regulującej wydzielanie przez neurony pniamózjB dwóch substancji zwanych aminami katecholowymi: adrenaliny i noradrenaliny. Honm te mobilizują w wypadku zagrożenia ciało do działania; napływ tych samych katecholaiał sprawia, że wspomnienia utrwalają się szczególnie silnie. We wstrząsie pourazowym dli chodzi do nadczynności tego systemu; zaczyna on wydzielać bardzo duże dawki tychifll rohormonów w reakcji na sytuacje, które nie stwarzają żadnego zagrożenia albo najwyżejiii wielkie zagrożenie, ale w jakiś sposób przypominają pierwotny uraz. Było tak w wypadhl uczniów szkoły podstawowej w Cleveland, którzy wpadli w panikę, ilekroć słyszelisyiflfl karetki pogotowia, taką samą jak ta, którą słyszeli po masakrze na boisku szkolnym. Miejsce sinawe i ciało migdałowate są ze sobą ściśle połączone, podobnie jak inne cm ści układu limbicznego, takie jak hipokamp i podwzgórze; obwody nerwowe odpowieJ dzialne za wydzielanie amin katecholowych rozszerzają się też na korę mózgową. Zm* I ny w tych obwodach i połączeniach uważa się za zjawiska leżące u podłoża objawóH wstrząsu pourazowego, obejmujących niepokój, lęk, nadmierną czujność, skłonności! łatwego wpadania w przygnębienie i nadmiernego pobudzenia, gotowość do walki om do ucieczki oraz kodowania nie dających się wymazać intensywnych wspomnień en* cjonalnych. Stwierdzono, że osoby cierpiące na wstrząs pourazowy mają o 40% mniejifrj ceptorów powstrzymujących wydzielanie amin katecholowych niż nie wykazujący tyckl objawów. Zdaje się to świadczyć, że w ich mózgach dokonała się trwała zmiana, ktÓRJj efektem jest słaba kontrola procesu wydzielania amin katecholowych. Inne zmiany zachodzą w obwodach łączących mózg limbiczny z przysadką mózgową, któ-J ra reguluje wydzielanie adrenokortyko tropi ny (ACTH), głównego hormonu wydzielanego przez organizm w stresującej sytuacji, mobilizującego ciało do walki lub ucieczki.Zmianjf te powodują nadmierne wydzielanie się tego hormonu - szczególnie w ciele migdałowatym, hipokampie i miejscu sinawym - alarmując ciało o zagrożeniu, którego w istocie niema. Zbyt wysoki poziom ACTH sprawia, że jednostka może reagować przesadnie na niegroźne bodźce, np. strzał w gaźniku jakiegoś samochodu może spowodować, że ogania, ją te same uczucia, co podczas pierwotnego urazu: zaczyna się pocić, jest wystraszona, przypominają się jej sceny towarzyszących urazowi wydarzeń. Osoby, w organizmacl których wydzielają się nadmierne ilości ACTH, mają bardzo niski próg wrażliwości na bodźce wprawiające w popłoch. Jeśli na przykład zajdzie się kogoś od tyłu i głośno kia- i śnie w dłonie, to w większości wypadków ta osoba podskoczy z przestrachu, kiedyzn> I bi się to drugi i trzeci raz, to nie zareaguje ona już w taki sposób. Natomiast osoby o zbyt wysokim poziomie ACTH nie przyzwyczajają się do takich sytuacji - na każde kolejne klaśnięcie reagują tak samo jak na poprzednie29. D. Goleman, Inteligencja emocjonalna. Poznań 1995. D. Goleman. op. cit.,s. 318. 336 Strach przed terroryzmem oraz jego psychologiczne i społeczne konsekwencje Inne zmiany zachodzą w mózgowym systemie wydzielania opiatów, gdzie produkowane są endorfiny, uśmierzające uczucie bólu. Również ten system nadmiernie się uaktywnia. On też związany jest z ciałem migdałowatym, które w tym wypadku działa zgodnie z pewnym obszarem kory mózgowej. Endorfiny są produkowanymi przez mózg związkami chemicznymi o silnym działaniu znieczulającym, podobnym do działania opium i innych narkotyków będących ich chemicznymi kuzynami. Przy wysokim poziomie opiatów ludzie wykazują zwiększoną tolerancję na ból. Jest to zjawisko doskonale znane lekarzom wojskowym, któ-ny podczas walk wielokrotnie stwierdzali, że ciężko ranni żołnierze potrzebowali mniejszych dawek narkotyków dla uśmierzenia bólu niż cywile z o wiele lżejszymi obrażeniami. Coś podobnego zdaje się występować we wstrząsie pourazowym. Zmiany w poziomie en-dorfin nadają nowy wymiar mieszance nerwowej, którą wyzwoliło ponowne wystawienie na uraz.Tym wymiarem jest stępienie niektórych uczuć. Wydaje się to wyjaśniać zespół negatywnych objawów psychicznych od dawna obserwowanych u osób cierpiących na wstrząs pourazowy: niezdolność odczuwania przyjemności oraz ogólne odrętwienie emocjonalne, poczucie odcięcia od bieżących wydarzeń albo od troski o uczucia innych osób, które może być interpretowane jako oznaka braku empatii. Innym z możliwych skutków tej zmiany ilości endorfin może być rozstrojenie uwagi, w tym niemożność zapamiętania przełomowych chwil,godzin, a nawet całych dni, w których doszło do wywołującego uraz wydarzenia. Neuronalne zmiany składające się na wstrząs pourazowy wydają się również czynić osobę, która mu uległa, bardziej podatną na dalsze urazy. Liczne badania prowadzone na zwierzętach wykazały, że jeśli wystawione one były w młodości na nawet niewielki stres, w późniejszych okresach życia były bardziej wrażliwe niż zwierzęta nie poddawane wcześniej stresowi na spowodowane urazem zmiany w mózgu. Wydaje się, że to właśnie jest powodem, iż z dwóch osób, które przeżyły tę samą katastrofę, u jednej rozwija się wstrząs pourazowy, a u drugiej nie: ciało migdałowate uczulone jest na odkrywanie zagrożeń i kiedy życie stawia taką osobę jeszcze raz wobec rzeczywistego niebezpieczeństwa, wzbudzony alarm jest bardziej gwałtowny. Krótkookresowe korzyści w postaci szczególnej czujności, pobudzenia, gotowości na hrszystko, co może się zdarzyć, nieczułości na ból, przygotowanie ciała do sprostania niezwykłym wymogom fizycznym oraz zachowywanie obojętności wobec tego, co mogłoby odwieść uwagę od niebezpieczeństwa, przeradzają się w długotrwałe problemy, Ifedy mózg zmieni się tak, że stają się one predyspozycjami. Kiedy ciało migdałowate ipolączone z nim inne obszary mózgu nastawią się w chwili głębokiego urazu na nowy próg pobudzenia, to ta zmiana oznacza, że wszystko, z czym ludzie stykają się w życiu, znajduje się tuż pod progiem, którego przekroczenie równoznaczne jest ze stworzeniem tonu zagrożenia, i nawet zupełnie niewinne wydarzenie może spowodować wybuch niepohamowanego ataku strachu30. •B.Hoffman, Oblicza terroryzmu. Warszawa 2001. 337 Można spodziewać się, iż strach związany z atakami terrorystycznymi będzie się nasi pomimo spektakularnych sukcesów militarnych odnoszonych w bezpośredniej waB z terrorystami i ich poplecznikami. Idee terroryzmu, „przemycone" w programachj» pagujących sprawiedliwość społeczną i inne szczytne hasła, trafiają bowiem do umysł i serc młodych, niedoświadczonych ludzi, którzy stają się narzędziem w rękachtali stvyc\\ fanatyków ."W pierwszych dniach stycznia 2002 roku, a więc już po rozgromiai armii talibów w Afganistanie i ujęciu znacznej liczby bojowników organizacji Al-Kaił| 15-letni uczeń Charles Bishop, pilotując porwany czteroosobowy samolot typu Cesi w akcie samobójczym rozbił się o wieżowiec Bank of America w Tampie na Floryda W liście pożegnalnym uczeń podkreślił swoją sympatię dla Osamy bin Ladena podejra wanego o zorganizowanie zamachów terrorystycznych w Nowym Jorku i Waszyngiom 11 września 2001 r. Rozdział VII Sytuacja pacjenta w wyniku błędu lekarskiego 1.Definicja terminu „błąd lekarski" Błąd w sztuce lekarskiej, współcześnie określany również terminem „błąd medyczny" nie jest pojęciem kodeksowym, ale powszechnie przyjmuje się, że jest to naruszenie przez lekarza świadomego wykonywania czynności medycznych, obowiązujących w konkretnym medycznym przypadku, wypracowanych na gruncie nauki i praktyki zasad poste -[powania wobec dóbr prawnych w postaci zdrowia i życia człowieka1. Z błędem takim many do czynienia wówczas, gdy wskutek złej diagnozy, niewłaściwego leczenia lub niedbałego wykonania zabiegu następuje pogorszenie zdrowia pacjenta, a nawet zgon2. Działanie lekarza nie może być dowolne, lecz powinno być wynikiem trafnej diagnozy, uwzględnieniem przewidywania skutków tego działania w konkretnym przypadku. Zdaniem B. Popielskiego3 medycyna jest wiedzą przyrodniczą o ściśle naukowych podsta-Iwach,korzystającą z osiągnięć innych dziedzin nauki, ale też nie przestała być sztuką. Nadal nie można być całkowicie pewnym wyniku leczenia, a złożoność tego procesu [imiemożliwia przewidywanie z matematyczną dokładnością kolejnego etapu w walce z chorobą. 'Termin „błąd w sztuce lekarskiej" również budzi wiele kontrowersji i zdaniem T. Marcinkowskiego lepiej byłoby używać określenia „błąd leczniczy", z uwagi na to, że może popełnić go obok lekarza personel pielęgniarski, laboratoryjny lub inny pracownik służby zdrowia4. jfiąd w sztuce lekarskiej jest też przedmiotem dyskusji toczącej się na gruncie prawa i nie ma zgodności między przedstawicielami nauki prawa karnego i cywilnego na temat za- -1 A.Liszewska, Odpowiedzialność lekarza za błąd w sztuce lekarskiej. Warszawa 1998. !B.Hotyst, Wiktymologia. Warszawa 1998, s. 325 'B.Popielski, Medycyna sądowa. Warszawa 1972, s. 794. 'T.Marcinkowski, Medycyna sądowa dla prawników. Poznań 2000, s. 193. 339 Na granicy życia i śmierci kresu tego pojęcia. W doktrynie prawa karnego za błąd w sztuce uważa się nie tylkopw stępowanie lekarza niezgodne z aktualną wiedzą i praktyką lekarską, ale też każdem dbalstwo czy zaniechanie. Warto przytoczyć tu jeszcze koncepcję rozgraniczenia rai dzy błędem w sztuce a winą, przeniesioną z nauki niemieckiej na grunt polski przez J.Sh wickiego5. Błąd lekarski według jego opinii jest kategorią obiektywną, określoną pras aktualny stan wiedzy. Autor ten wyraźnie oddzielał błąd od zagadnienia winy i takołj cepcja zyskiwała stopniowo prawo obywatelstwa w dziedzinie prawnokarnej. Róż™ w rozumieniu błędu w sztuce lekarskiej występują też we współczesnej literaturze niw mieckiej i austriackiej, i tak P. J. Schick wprowadził określenie błędu w sztuce w wąskimi znaczeniu (Kunstfehler) w przeciwieństwie do błędu w postępowaniu leczniczym {M handlungsfehler). Błąd w sztuce ma miejsce wówczas, gdy ryzykowny zabieg lecznid kończy się niepowodzeniem wskutek niedostatecznej wiedzy bądź zawodności techniko i wiąże się z małym stopniem ujemnej oceny, podczas gdy błąd w leczeniu poleganana-ruszeniu wymaganej staranności i pociąga za sobą zdecydowanie negatywną ocenę pdj stępowania lekarza. W opinii H. P. Brandenburga błąd lekarski występuje wówczas,™ nastąpi naruszenie jednoznacznie ustalonych w naukach medycznych elementarnych »i sad postępowania lekarza. 2. Klasyfikacja błędów lekarskich Klasyfikacja błędów lekarskich może być różna zależnie od przyjętego kryterium ich wyodrębniania. Mogą to być kryteria czysto medyczne lub ogólne. Marcinkowski6 np.sl podstawie ustawy o zawodzie lekarza dzieli błędy lekarskie na diagnostyczne, terapeutyczne, profilaktyczne i orzecznicze. W. Grzywo-Dąbrowski uznał, że błędy można popełniać w każdej dziedzinie opieki zdrowotnej, a zatem i specjalności lekarskiej i przyjął podział na błędy chirurga, położnika i pediatry. Z kolei Z. Marek7 przeprowadził klasyfikację błędów lekarskich uwzględniając kryterium nie-uczynienia przez lekarza w konkretnej sytuacji wszystkiego, co mógł i powinien był uczynić. Zaproponował on stosowanie spotykanego już w teorii i praktyce podziału błędów lekar-1 skich na cztery grupy: 1) błąd decyzyjny, obejmujący ogól niepoprawnych rozstrzygnięć medyka w dziedzinie rozpoznania i wyboru terapii; każdy przypadek biegli winni analizować z pozycji ex mir te, tj. takiej, w jakiej znajdował się i badał chorego obwiniany lekarz (np. czy zaistniałna-gły przymus działania itp.); 5 J. Sawicki, Odpowiedzialność za błędny zabieg leczniczy. Problem winy. Warszawa 1954. 6 T. Marcinkowski, op. cit. s. 204. 7 Z. Marek, Błąd medyczny Kraków 1999. 340 Sytuacja pacjenta w wyniku błędu lekarskiego 2)błąd wykonawczy będący niewłaściwą realizacją postanowień terapeutycznych, pielęgniarskich, operacyjnych, itp.,który można zarzucić każdemu pracownikowi służby zdrowia (lekarzowi, pielęgniarce, biologowi, chemikowi, analitykowi itd.); dosyć często zdarzają się źle wykonane badania laboratoryjne albo też zbyt wczesne wypisanie pacjenta przez szpital; 3)btąd organizacyjny, będący skutkiem niewłaściwych decyzji kierowników zespołów (ordynatora, dyrektora szpitala, kierownika zespołu operacyjnego itp.); błąd ten wyodrębniono z uwagi na częste szkody pacjentów niezawinione przez diagnostę czy terapeutę (np. tragiczne skutki niewłaściwego oznaczania i przechowywania leków i pomyłkowego podania przez pielęgniarkę innego leku niż zaordynowany, bądź niestaranne policzenie narzędzi przez instrumentariuszkę i innych materiałów), co może być przyczyną zaszycia obcego ciała w organizmie operowanego pacjenta; 4) btąd opiniodawczy, odróżniany od świadomego, celowego fałszowania dokumentów lekarskich poświadczających nieprawdę; błąd w ekspertyzie następuje zawsze nieumyślnie, a więc wskutek niedbalstwa bądź lekkomyślności; zakres zadań biegłego, powoływanego w sprawach błędu medycznego, powinien być precyzowany za pomocą postawionych pytań; wybór biegłego należy do organu procesowego, a decyzja ta wbrew pozorom jest trudna, podobnie jak analiza pracy biegłego; w tej sytuacji należy uznać za trafne stwierdzenie prof. S. Raszei8, że krytyka biegłego godzi też w organ, który go powołał. Z kolei analiza opinii biegłego może wskazywać na zjawisko solidarności zawodowej lekarzy i obrony kolegów za wszelką cenę - z czym należy się liczyć. 3. Dylematy prawno-moralne Ze współczesną medycyną wiążą się liczne zagadnienia i dylematy prawno-moralne, zwłaszcza w zakresie przeszczepów komórek, tkanek i narządów oraz eksperymentów biomedycznych i leczniczych. Immunologia w pełni mogła się rozwinąć dzięki odkryciom Ludwika Hirschfelda i Karola Landsteinera na początku XX w. Niemniej jednak powstały nowe zagrożenia jak zakażenia wirusem HIV, wirusami B i C wywołującymi zapalenie wątroby i inne choroby, których jak dotąd nie można wyleczyć. Postęp w zakresie transplantologii niesie za sobą niebezpieczeństwo popełniania przez lekarzy nadużyć w pobieraniu i przeszczepianiu materiałów od osób żywych i zmarłych (niekiedy w kontakcie z handlarzami organów ludzkich). Związane z przeszczepami za- 'S.Raszeja, Ortotanazja i dystanazja jako problem prawny, medyczny i moralny. „Biuletyn Informacyjny Okręgowej Izby Lekarskiej w Gdańsku" 1999, nr 7. 341 Na granicy życia i śmierci grożenia dla życia i zdrowia ludzi mogą być sprowadzane do minimum, jeśli będzie sh przestrzegać regulacji prawnych w tym zakresie (ustawa z 26 X 1995 r. o pobieraniu i prze-szczepianiu komórek, tkanek i narządów)9. Ważny problem poruszył też S. Raszeja w związku z stosowaniem placebo (środkówpw zbawionych składników leczniczych), co stanowi naruszenie prawa pacjenta do bycia skutecznie leczonym w szpitalu czy ambulatorium. Jaka jest w Polsce odpowiedzialność lekarza za błąd w sztuce lekarskiej? Kompetencje w zakresie kontroli zawodowej lekarzy mają organa Izb Lekarskich: Okrę-I gowy Rzecznik Odpowiedzialności Zawodowej oraz Naczelny Rzecznik Odpowiedział-1 ności Zawodowej i odpowiednio sądy lekarskie: okręgowe i Naczelny. Sądy te, gdyone-j kają w I instancji, tworzą sami lekarze, natomiast w II instancji w skład Naczelnego Sm du wchodzą również sędziowie Sądu Najwyższego. Za przewinienia zawodowe zgodnie z ustawą o Izbach Lekarskich (art. 42) lekarz może być ukarany upomnieniem, naganaJ zawieszeniem prawa wykonywania zawodu na okres od 6 miesięcy do 3 lat oraz pozbawienia prawa wykonywania zawodu. Odpowiedzialność karna lekarza za negatywny wynik leczenia może mieć miejsce w przy-padku postępowania niezgodnego z obowiązującym stanem wiedzy medycznej, przy tym nie każdy błąd jest błędem karalnym. Błąd zarzuca się lekarzom przeważnie wówczau gdy pacjent po zabiegu operacyjnym lub w trakcie leczenia umiera: są to najczęściej przypadki z dziedziny chirurgii oraz położnictwa i ginekologii. Błąd lekarski może być uznany za zawiniony przez lekarza, gdy postąpił on niezgodnies współczesną wiedzą medyczną, miała miejsce wina nieumyślna, a ujemny skutek pozostawał w związku przyczynowym z postępowaniem lekarza. Wina umyślna występuje j rzadko i polega na rozmyślnym postępowaniu, sprzecznym z obowiązkiem działania bądź zaniechania. Lekarz ponosi konsekwencje karne wyłącznie wówczas, gdy błąd nastąpił z jego winy i skutkiem tego błędu nastąpiło uszkodzenie ciała bądź narażenie życia pa-j cjenta. Wówczas odpowiada on za naruszenie art. 155 lub 156 kodeksu karnego (odpowiednio nieumyślne spowodowanie śmierci człowieka i spowodowanie uszkodzeń ciallj i rozstroju zdrowia i ich skutki). Zawinione błędy lekarskie zwykle wynikają z podjęcia się ryzykownego zabiegu operacyjnego przez lekarza nie posiadającego dostatecznej wiedzy i doświadczenia w danej dziedzinie, w rezultacie czego pacjent zostaje kaleką lub umiera. Jeżeli lekarz zdawatsobie sprawę z możliwości zagrożenia życia bądź zdrowia pacjenta w trakcie zabiegu, a mimo to przeprowadził operację, to wykazał się dużą lekkomyślnością. Przykładem zaniedbania może być niedokonanie próby uczuleniowej przed zaaplikowaniem choremu penicyliny. 9 S. Raszeja, Prawna i moralna odpowiedzialność lekarza eksperymentatora w przypadku stosowania plact-bo. „Postępy Medycyny Sądowej i Kryminologii" 1997, t. 3, s. 49-52. 342 Sytuacja pacjenta w wyniku błędu lekarskiego Lekarze mogą być pociągani do odpowiedzialności10 cywilnej celem zrekompensowania szkody, jaką poniósł pacjent z winy lekarza, pod warunkiem zaistnienia związku przyczynowego pomiędzy szkodą a działaniem bądź zaniechaniem lekarza. Szkoda taka mo-żepolegać na utracie możliwości zarobkowania, wzroście kosztów leczenia lub jego prze-(flużenia (np. w przypadkach pozostawienia w organizmie pacjenta narzędzia lekarskiego lub innego przedmiotu - usuniętego w kolejnym zabiegu po upływie znacznego niekiedy czasu). Szkody niemajątkowe mogą być jeszcze bardziej dotkliwe, np. w po-itaci dalszych cierpień pacjenta w wyniku kalectwa lub szpetoty wskutek nieprawidłowego leczenia. Lekarz w stosunku do pacjenta powinien zachować rozwagę i staranność. Brak należytej Haranności jest najczęstszą przyczyną błędów w sztuce lekarskiej. Lekarz, jeśli nie chce narazić się na zarzut winy, powinien pacjenta poinformować o koniecznych zabiegach, badaniach i terapii i upewnić się, czy pacjent zrozumiał jego polecenia (np. co do przyjmowania leków, niewykonywania określonych czynności itp.), gdyż w skutecznym leczeniu dużą rolę odgrywa współdziałanie pacjenta z lekarzem. Oczywiście wiele chorób może kończyć się niepomyślnie mimo najbardziej właściwego postępowania lekarza. Ustalenie związku przyczynowego między skutkiem śmiertelnym a ewentualnym niewłaściwym postępowaniem lekarza jest zadaniem trudnym, stąd w przypadku skarżenia lekarza sąd z reguły zasięga opinii biegłych, zwykle zespołu wysoce wykwalifikowanych cecjalistów. Prawo nie przewiduje odpowiedzialności lekarza za niemożliwe do przewidzenia komplikacje i powikłania chorobowe. Jednak pacjent, który czuje się pokrzywdzony, może żądać zadośćuczynienia od lekarza bądź zakładu leczniczego i wobec nieskuteczności interwencji w izbach lekarskich najczęściej czyni to na drodze sądowej. Liczba pozwów składanych w sądach rejonowych i wojewódzkich przez pacjentów powodowanych w placówkach państwowych służby zdrowia stale wzrasta. Najwięcej spraw dotyczy niewłaściwej diagnozy lekarskiej, związanej z ukrytymi stanami pourazowymi, ale też wiele wynika z zaniedbań podczas operacji (zakażenie żółtaczką, zaszycie przedmiotu w brzuchu). Z praktyki wiadomo, że większość spraw jest umarzana bądź zapadają wyroki uniewinniające. Skazania zdarzają się jedynie w sprawach rażącego niedbalstwa ze strony lekarzy. Oto kilka przykładów. 1. Błędna diagnoza stała się przyczyną odmowy przyjęcia do szpitala pacjenta przywie- I zionego przez karetkę pogotowia. Mężczyznę zabrano z chodnika, na którym leżał na wznak, miał krwawienie z nosa i nie odpowiadał na pytania lekarza. Gdy ten wyczuł zapach alkoholu, skierował pacjenta do izby wytrzeźwień. Tam lekarz po pobieżnej obserwacji i stwierdzeniu obrażeń twarzo-czaszki i podejrzeniu wstrząsu mózgu mimo niepełnej diagnostyki zadecydował o przyjęciu pacjenta do Izby. Dopiero następnego dnia, gdy I pacjent nadal skarżył się na ból głowy, skierowano go do szpitala. Komputerowe prze- iU.Sośniak, Odpowiedzialność cywilna lekarza. Warszawa 1968, s. 61. 343 1 SWietleme głowy wykazało pęknięcie podstawy czaszki i konieczna była natychmiast operacja. W postępowaniu wyjaśniającym sąd stwierdził błąd polegający na niewłaściwa ocenie skutków urazu. Postępowanie obu lekarzy ocenili też biegli uznając je zatypow błędy lekarskie. Mimo to lekarze nie przyznali się do winy i odwołali do Sądu Okręjfr ; wego. 2. W październiku 1993 r. w szpitalu w Rybniku lekarz postawił diagnozę Irminie W guz macicy wielkości 4-miesięcznego płodu. Przed operacją nie wykonano żadnych I* dań potwierdzających tę diagnozę (USG, tomografia komputerowa, biopsja), chociażpa-cjentka o to prosiła. W trakcie operacji usunięto jej macicę wraz z jajnikami. Dopieropo operacji w wyniku badań histologicznych stwierdzono, że diagnoza była błędna i usunięcie narządów rodnych było zbędne. W wyniku wniesienia sprawy do sądu poszkodowana pacjentka uzyskała odszkodowanie w wysokości 20 tys. złotych. 3) Danuta C. czekała rok na wyniki badania histologicznego po wyjściu ze szpitala wSfó bicach, mimo diagnozy, że cierpi na chłoniaka złośliwego. Lekarz wypisujący pacjent^ ze szpitala stwierdził, że u niej wszystko jest w porządku. Po opóźnionym zdobyciu wy-j ników również opóźnione było konieczne dalsze leczenie za pomocą chemioterapii. W szpitalu wojewódzkim stwierdzono u pacjentki ponad 3 litry płynu w płucach. Zwłoka spowodowana zaniedbaniem obowiązku staranności za strony lekarzy mogła spowodować śmierć pacjentki. Przykłady niewłaściwych diagnoz i niedbałego leczenia można by mnożyć. Przerażające jest jednak to, że lekarze nie są pociągani do odpowiedzialności ani za błąd w sztuce,aa za naruszenie obowiązku staranności, przez co czują się bezkarni i nadal leczą i traktuj pacjentów w obojętny i niedbały sposób. W drugim z podanych przykładów, operujący pacjentkę ginekolog dr Bolesław P. w cza-sie rozprawy sądowej oświadczył wręcz: „Nie mam obowiązku badać pacjentki przed operacją ani opiekować się nią później". Zatem zadaniem chirurga jest jedynie krojenie w ciemno dostarczonego mu ludzkiego towaru. Lekarz błędnie diagnozujący (DariuszK.) i chirurg o mentalności rzeźnika nie tylko nie ponieśli żadnej odpowiedzialności za swoje czyny, ale ten drugi nawet awansował na dyrektora nowego szpitala. Niesłychane jest również, że biegłi z Akademii Medycznej we Wrocławiu zaocznie uznali, że postępowanie kolegów z Rybnika było bez zarzutu. W najwyższym stopniu niepokojące jest też stanowisko sądu, rozpatrującego sprawę wy-1 rażone w uzasadnieniu wyroku z dnia 6.04.2000 r.: „Macicę wycięto słusznie, zgodniezza-sadami sztuki lekarskiej, bo kiedyś mógłby zaatakować ją rak". Z tego stwierdzenia wypływałby wniosek, że palaczom należy wyciąć wcześnie płuco, bo są narażeni na raka pluć. Trudno spodziewać się poprawy podejścia lekarzy do pacjentów, gdy art. 52 par. 2kodeksu etyki lekarskiej brzmi: „lekarz nie powinien wypowiadać wobec chorego i jego otoczenia, a także wobec personelu asystującego lub publicznie, niekorzystnej oceny działalności zawodowej innego lekarza lub dyskredytować go w jakikolwiek sposób". 344 Sytuacja pacjenta w wyniku błędu lekarskiego W tej sytuacji pacjenci będą stale narażeni na zrujnowanie zdrowia, zagrożenie, a nawet utratę życia nie tylko wówczas, gdy nie zostaną przyjęci do szpitala lub specjalisty z powodu opóźnienia lub nieprzybycia karetki pogotowia (prasa donosi o licznych tego rodzaju przypadkach), ale i wówczas, gdy dostaną się w ręce nie posiadających kwalifika- I cjibądź pracujących niedbale lekarzy. ¦użba zdrowia mająca ratować zdrowie i życie ludzkie, coraz częściej stawia ich, i to bezkarnie, na krawędzi życia i śmierci. I Nie można nie wspomnieć o jeszcze jednej istotnej charakterystyce polskiej służby zdro- #iria,mianowicie podatności na korupcję. Według badań CBOS aż 67% społeczeństwa sądzi, że korupcja najczęściej występuje w służbie zdrowia. Na drugim miejscu (49%) znalazł się wymiar sprawiedliwości. W Polsce liczba błędów lekarskich jest wielokrotnie większa niż na przykład w Szwaj-¦ńi, a pociąganie lekarzy czy szpitali do odpowiedzialności za nic jest niezwykle trud-fcimało skuteczne. Zajmujące się obroną praw pacjentów polskie Stowarzyszenie „Pri-¦umNon Nocere" w ciągu dwu lat zarejestrowało około 2 tys. skarg osób nie mogących winny sposób skutecznie dochodzić odszkodowań za skutki błędów w sztuce lekarskiej. Wiele skarg złożono również w oddziałach Stowarzyszenia w Poznaniu, Gdyni, Białymstoku, Olsztynie, Opolu i innych. Liczne skargi wpłynęły też do Izb Lekarskich. W związki z nielicznymi tylko przypadkami ukarania winnych tych błędów lekarzy (poniżej 100 przypadków) i wymierzania symbolicznych kar ostrzeżenia bądź nagany poszkodowani ¦tawie przestali zwracać się ze skargami do Izb Lekarskich i szukają pomocy u rzeczników praw pacjenta przy kasach chorych, działających jak wiadomo od niedawna. Rzecznicy ci w ciągu 3 miesięcy 1999 r. otrzymali około 21 tys. skarg. Teniepokojące ilości błędów w sztuce lekarskiej niezwykle groźne nie tylko dla zdrowia, ¦ei życia obywateli, wynikają głównie z braku odpowiedniego doświadczenia lekarzy, ¦c też z niezachowania obowiązku staranności, w tym nieprzestrzegania europejskich zaleceń dotyczących przeprowadzania operacji. Sytuację pogarsza fakt, że wiele tych błędów w sztuce popełnianych jest w zakresie leczenia najgroźniejszych chorób nowotworowych. INa wielką masę skarg zgłaszanych do Izb Lekarskich1' i rozpatrywanych przez sądy lekarskie zaledwie 1% kończy się wynikiem korzystnym dla pacjenta. W 1998 r. orzeczono w Okręgowej Izbie Lekarskiej w Płocku 22 nagany i tylko jeden czasowy zakaz wykonywania zawodu. Są powszechne zastrzeżenia do obiektywności sądów lekarskich, złożonych z lekarzy specjalistów, najczęściej solidaryzujących się obwinianymi kolegami lekarzami. Stąd też założone przed trzema laty Stowarzyszenie „Primum Non Nocere" nie cieszy się uznaniem Naczelnej Izby Lekarskiej, choć odgrywa ważną rolę w pomocy ofiarom błędów lekarskich. Poszkodowany pacjent najczęściej sam nie ma szans na udowodnienie lekarzowi winy właśnie 11 A.Komadowska, Błąd w sztuce lekarskiej. Praca licencjacka, Płock 2001. 345 Na granicy życia i śmierci wobec solidarności zawodowej lekarzy. Znaczenie tego Stowarzyszenia polega nie tyto* ułatwieniu starań o natychmiastową pomoc finansową dla poszkodowanych pacjentów, ale tei na żądaniu zmiany istniejących przepisów i stworzenia nowych, które uniemożliwią poniżanie, m.in. przez odmowę dalszego leczenia (aby nie potwierdzać faktu popełnienia błędu). Postęp w zakresie pomocy ofiarom stanowiłoby utworzenie specjalnego funduszu, by ofian nie musiała walczyć o odszkodowanie w sądach, lecz mogła szybciej je otrzymać. Ponadto Stowarzyszenie domaga się, by rzecznicy ochrony praw pacjenta byli powoływani przezpar-lament, a nie kasy chorych, co może przyczynić się znacznie do eliminacji ukrywania błędów lekarskich, a tym samym podniesienia zaufania do służby zdrowia. Dotychczasowe działania solidarne wobec lekarzy popełniających błędy szkodzą uczciwym lekarzom. Środowisko lekarskie powinno oczyścić się z osób stale popełniającyci błędy we własnym i społecznym interesie. Tymczasem podczas gdy w Wielkiej Brytanii 600 lekarzom za błędy w sztuce odebrano] prawo wykonywania zawodu, to w Polsce takie przypadki prawie się nie zdarzają. Warto przyjrzeć się, jak sprawy wykrywana błędów lekarskich i karania lekarzy, którzy się ich dopuścili, wyglądają, np. w Szwajcarii. W kantonie Zurych dochodzenia w tegoroI dzaju sprawach prowadzone są przez wyspecjalizowanych sędziów śledczych (tzw. grupa lekarska w sądzie)12. Ustawa o służbie zdrowia przewiduje tu, że „pracownicy służby I zdrowia mają obowiązek niezwłocznego zgłaszania policji podejrzanych bądź niezwykłych przypadków śmierci jak nieszczęśliwe wypadki i samobójstwa". Ponadto rozporządzenie dotyczące pochówku przewiduje, że musi być wydane świadectwo zgonu każdej osoby, które wystawia lekarz na podstawie osobistych badań. Ma on obowiązek natychmiastowego powiadomienia policji, gdy śmierć nastąpiła gwałtownie albo co do tego istnieje podejrzenie, a także gdy przyczyna zgonu nie jest w pełni jasna. W trakcie leczenia obowiązek zgłoszenia zgonu następuje dopiero wówczas, gdy jest duże podejrzenie, że nastąpił w wyniku błędu lekarskiego. Lekarz ma obowiązek zgłoszenia zgonu jako niezwykłego już wtedy, gdy śmierć nastąpiła tak nieoczekiwanie, ze jest niewytłumaczalna przez tkwiące w metodzie leczenia ryzyko. Przykład: znane jest ryzyko przy badaniu cewnikowym serca, że może dojść do zaprzestania jego pracy. Jeśli przy takim operacyjnym zbiegu nastąpi zatrzymanie pracy serca i wykonana legę artis reani-1 macja się nie powiedzie, to ryzyko takie spełniło się i nie ma wówczas niezwykłego przy-padku zgonu. Natomiast słusznie zgłosił lekarz niezwykły zgon, gdy przy cewnikowaniu serca wystąpił krwotok do mózgu, który spowodował zgon. W związku z tym, że często rodzina zarzuca lekarzom odpowiedzialność za śmierć pacjenta, niekiedy zdarza się, że lekarze zgłaszają taki zgon, nawet gdy nie spełniły się warunki niezwykłego zgonu. Ma to uzasadnienie, gdyż w ten sposób lekarze mogą zabezpieczyć się przed zarzutem tuszowania błędu lekarskiego. 12 J. Boi, W. Bar, Arztliche Kunstfehler und ihre Ermittlung. „Kriminalistik" 2000, nr. 4. 346 Sytuacja pacjenta w wyniku błędu lekarskiego zwykle przypadki zgonu należy zgłaszać „władzom". W praktyce o takich zdarzeniach lekarze nie meldują policji, organom dochodzeniowym, lecz najpierw nawiązują kontakt z Instytutem Medycyny Sądowej Uniwersytetu w Zurychu. Jeśli lekarze dojdą do wniosku, że możliwe, iż popełnili błąd, to najpierw wolą zwierzyć się kolegom po fachu. Często lekarze nie mają pewności, czy taki przypadek w ogóle zgłaszać i wolą to ¦owić we własnym gronie. Gdy przyjęto (we własnym gronie), że miał miejsce nie-pykly przypadek zgonu, wówczas Instytut Medycyny Sądowej zgłasza go prokuraturze okręgowej. Przyjęła się taka procedura i dzięki niej unika się zgłaszania zgonów, które nie są niezwykłymi. Oto przykłady spraw zgłaszanych prokuraturze. 1. W operacji tętnicy mózgowej (w związku z tętniakiem) na naczyniach krwionośnych alożono czasowo zaciski dla zmniejszenia ryzyka krwotoku. Przy zakładaniu jednego z nich wpobliżu tętniaka pękła jego szyjka i nastąpił krwotok; konieczne były zaciski na dalszych naczyniach dla jego zatamowania. Po zakończeniu operacji nie policzono wszystkich zacisków i przez niedopatrzenie jeden pozostał w mózgu. Wobec tego, że pacjent nie budził jBCwykonano komputerową tomografię, dzięki czemu wykryto zacisk i usunięto. Jednak naczynie zbyt długo było zamknięte, co spowodowało niedotlenienie części mózgu, a w dalszej konsekwencji nieodwracalny paraliż: pacjent do końca życia wymagał opieki. Szpital zgłosił problem dyrekcji, ta zaś powiadomiła organy ścigania. Wszczęto postępowanie karne w związku z nieumyślnym ciężkim uszkodzeniem ciała. Najpierw ustalono problem, czy pielęgniarka była zobowiązana policzyć zaciski po operacji, czy też chirurg powinien ją zapytać, czy są wszystkie zaciski. 2. U 59-letniego mężczyzny jako komplikacja po źle zaleczonej cukrzycy wystąpiło scho-rzenie siatkówki obu oczu z możliwością utraty wzroku. Pacjent został zgłoszony do operacji ciałka szklistego prawego oka, jednak szpital uznał to, z obawy zmętnienia soczew- ¦iikrwawienia ciałka szklistego, za niemożliwe i przeprowadził operację na lewym oku, by utrzymać chociaż częściową możność widzenia. Leczenie to zawierało ok. 10-proc. ryzyko, że choroba oczu ulegnie przyspieszeniu. Rzeczywiście ryzyko takie zaistniało i pacjent oślepi całkowicie. Po upływie 1,5 roku złożył on skargę przeciw lekarzowi o nieumyślne, ciężkie uszkodzenie ciała, ponieważ zoperowano mu oko lewe zamiast prawego. Dochodzenie wykazało, że operacja lewego oka została przeprowadzona prawidłowo iobrońca pacjenta uznał w końcu, że zoperowano właściwe oko. Pozostał zarzut, że pacjent nie został uprzedzony o ryzyku tej operacji (10%), iż może stracić wzrok. Przy rozpatrywaniu ponownej skargi wyszły na jaw nowe okoliczności, mianowicie, podczas znieczulania spowodowano zanieczyszczenie oka i po operacji powstał stan zapalny [wskutek zatarcia rogówki oka. Pacjent wniósł nową skargę, tym razem o lekkie uszkodzenie ciała. Przepisy przewidują, że gdy przypadek śmierci zostanie zgłoszony przez lekarza bądź szpital, należy natychmiast zarządzić obdukcję sądową. Każde opóźnienie może wpłynąć ujemnie na wynik obdukcji. Wiele substancji we krwi i innych płynach ciała ulega szyb- 347 Na granicy życia i śmierci kiemu rozkładowi i nie może być poddanych skutecznej, chemicznej analizie. Wkanto-j nie Zurych obdukcje przeprowadza Instytut Medycyny Sądowej. Nie jest sensownea canie przeprowadzenia obdukcji w szpitalu, w którym nastąpiła śmierć. Z jednej strony sllj ją się dyskusyjne wówczas moszczenia nn zaksesie o&po^ie&ZYEĆiności szciiaiabądiklo-xxy x wwag,\ na ewentualną stronniczość pato\ogów, z drugiej zaś patolodzy nie ty odpowiednio wyszkoleni w zakresie sądowych aspektów sprawy, prawnej dokumentacji ustaleń, zabezpieczenia krytycznych substancji czy przyczyn możliwych błędów lekarskich. Badając historię choroby lekarz musi pisemnie potwierdzić wyniki swych badań, postM wionej lub podejrzanej diagnozy oraz zaleconej terapii. Obowiązek starannego prowadzenia historii choroby i leczenia jest w Szwajcarii ustalony ustawowo. Historia choroby pozostaje w szpitalu i jest przechowywana przez 10 lat. Lekarze wobec władz są zobowiązani do tajemnicy i nie wolno im udzielać informacji ani umożliwiać wglądu dobi storii choroby pacjenta. Dopiero lekarz, przeciwko któremu wszczęto postępowanie kar-i ne, może (ale nie musi, gdyż ma prawo, jak każdy obwiniony, do odmowy zeznań) w trakcie przesłuchania udzielać nieograniczonych informacji, gdyż w przeciwnym razie ni mógłby się bronić. Natomiast obwiniony lekarz nie może powoływać się na prawo świad-1 ka do odmowy zeznań i nie zgadzać się na wydanie historii choroby. Po wszczęciu docho I dzenia wobec osób wchodzących do kręgu sprawców, historie choroby ich pacjentów mogą być zabezpieczone przez policję. Oto przykłady: - dziecku w ramach praktyki prywatnej usunięto migdałki; po kilku dniach dostało ono krwotoku i w szpitalu zmarło; należało wyjaśnić, czy podczas operacji usunięcia mig-dałków nie popełniono błędu; wówczas zabrano i zabezpieczono historię choroby dziecka z prywatnej kliniki laryngologicznej, - kobieta podejrzewając, że jest w ciąży, udała się do ginekologa, który ciążę wykluczył; po kilku dniach z bólami dostała się do szpitala, gdzie stwierdzono ciążę jajowodową: w rezultacie musiano usunąć jajnik; ginekolog został oskarżony o nieumyślne ciężkie uszkodzenie ciała i od niego zabrano historię choroby pacjentki; na otrzymanie potrzebnej w sprawie historii choroby musiano jednak uzyskać zgodę na uchylenie tajemnicy lekarskiej. Obowiązek zgłaszania nadzwyczajnych przypadków zgonów obejmuje również prawo lekarza udzielenia wyczerpujących informacji prowadzącym dochodzenie, w tym wydania historii choroby. Kiedy istnieje niebezpieczeństwo matactwa, lekarz lub szpital jest wzywany pisemnie do przedłożenia historii choroby. Gdy lekarz lub szpital sam zgłasza przypadek zgonu,zn| guły to niebezpieczeństwo należy wykluczyć, gdyż gdyby chciano, to byłoby dosyć cza su, by historię choroby zmienić. Jeśli lekarz nie wie o zarzutach przeciw niemu, topoH cja jest z reguły upoważniona do zabezpieczenia znajdującej się u niego historii chorobj pacjenta. W razie odmowy wydania policja może dokonać przeszukania pomieszczeń lekarza. 348 Sytuacja pacjenta w wyniku błędu lekarskiego Przykład: pacjent po powrocie z Kenii udał się do lekarza w związku z wysoką gorączką. Lekarz stwierdził grypę i przepisał środki jej zwalczania. Po kilku dniach pacjent zmarł, jak stwierdzono w szpitalu, na malarię. Jego żona zeznała, że mąż mówił lekarzowi o pobycie w Kenii i ukąszeniu przez komary. W tej sprawie miało znaczenie, czy w historii choroby ten fakt był zapisany. Gdyby poproszono lekarza o przysłanie historii choroby, mógłby on próbować sporządzić inny zapis. Seto śledczy nie jest w stanie po zgłoszeniu przypadku zgonu postawić wszystkich na- )¦mających się pytań. Może natomiast wezwać lekarzy prowadzących leczenie pacjenta ¦ozłożenia raportu z leczenia. W razie silnego podejrzenia przeciw lekarzowi informuje się go o jego prawach jako obwinionego. Jeżeli ma miejsce jedynie błąd w sztuce lekarskiej, to prosi się go jedynie o sporządzenie i złożenie raportu jako „osobę wyjaśniającą", która ma prawo bez podania przyczyn odmówić zeznań. Często nie ma sensu żądanie wyjaśnienia, ponieważ lekarze sami nie wiedzą dokładnie, co było przyczyną zgonu, łrzykład: śmierć przy wkładaniu cewnika (zgłębnika) podobojczykowego, śmierć wskutek tamponady serca. Sensowne jest stawianie pytań dopiero po uzyskaniu wyników obdukcji (tj. po 24-48 godzinach). Przy zgłoszeniu niezwykłego zgonu często trudno jest ustalić, w jakim charakterze przesłuchiwać uczestniczących w leczeniu lekarzy. Obwinioną można uczynić jedynie osobę w związku z dużym podejrzeniem, że miała miejsce łzynność karalna. Jeśli zostanie złożona przeciw lekarzowi skarga o nieumyślne uszkodzenie ciała pacjenta albo o spowodowanie zgonu lub też jest ewidentny błąd lekarski, to może on być przesłuchany wyłącznie jako obwiniony, ponieważ celem przesłuchania jest szczegółowe wyjaśnienie jego postępowania, m.in. na tej podstawie biegły może odpowiedzieć na pytanie, czy postępowanie lekarza było sprzeczne z obowiązkiem staranności czy nie. Przykład: przy wprowadzaniu centralnego dożylnego zgłębnika lekarz pneu-molog chciał przebić żyłę podobojczykową, jednak przebił żyłę główną, będąc przekonany, że podobojczykową. Z kolei kiedy wkładał prowadnik wskutek ześlizgu uszkodził aortę, z której przy poszerzaniu otworu dla wprowadzenia zgłębnika nastąpił krwotok do osierdzia i tamponada serca, która spowodowała zgon. Był to oczywisty błąd lekarski, ale zupełnie inną kwestią jest, czy nastąpił wskutek naruszenia obowiązku staranności. Biegły, by wydać opinię, musiał uzyskać szczegółowe informacje od lekarza co do jego postępowania. Było to możliwe dopiero, gdy lekarz został uznany za obwinionego. Gdy tego rodzaju przypadek zdarzy się podczas operacji, to często nie ma jasności, kto zawinił. Wówczas należy przesłuchać wszystkich uczestników operacji, wchodzących w grę jako sprawcy, ale w charakterze „osób wyjaśniających". Przykład: przy wymianie panewki biodrowej uszkodzono naczynie w brzuchu i pacjent doznał krwotoku. Taka komplikacja może się zdarzyć także przy prawidłowym działaniu. Wątpliwość istniała jedynie, czy przypadek ten był leczony legę artis, a w szczególności, czy odpowiedzialność ponosi chirurg. Obdukcja przeprowadzana w Instytucie Medycyny Sądowej ma dać odpowiedź na pytania: 349 Na granicy życia i śmierci -jaka jest przyczyna śmierci? - czy są podstawy do uznania, że miało miejsce niewłaściwe leczenie? Jeśli opinia biegłego nie daje podstaw do stwierdzenia, że leczenie było nieprawidłowej to przedstawiana jest ona pacjentowi (jeśli żyje) lub rodzinie do zajęcia stanowiska, kiś zostanie wszczęte dochodzenie przeciwko lekarzowi, to otrzymuje on również kopię opił nii biegłego. W braku zarzutów wobec opinii następuje umorzenie dochodzenia. Jeśli w opinii biegłego stwierdzi się błędy lekarskie, wówczas odpowiedzialny za nie lei karz jest przesłuchiwany jako obwiniony. Lekarz, który uzna te zarzuty, wypełnia stan I faktyczny przestępstwa i sędzia śledczy nakłada na niego karę w ramach swych kompe-tencji. Przeważnie są orzekane kary pieniężne (w granicach kilku tysięcy frankówszwajB carskich). Jeżeli jednak sędzia śledczy uzna, że właściwa kara przekracza jego kompetencje (powyżej 3 miesięcy pozbawienia wolności), wówczas przekazuje sprawę do właściwego sądu. Przykład: choremu na białaczkę pacjentowi wstrzyknięto w odstępiekiDfl dni 10-krotną dawkę leku przeciwrakowego (w związku z błędem w obliczeniu i zapisie): wkrótce zmarł on na serce (uszkodzenie mięśnia sercowego), błąd wykryto po kilkuty-j gpdt\\ac\\ po 7.gome xupe\w\e pTx^padVo"wo. Dyrektor kYmiki zgłosił ten nagły zgon W Instytutu Medycyny Sądowej. Za nieumyślne zabójstwo zostali skazani lekarz główny i jego asystent. Według Instytutu Medycyny Sądowej po obdukcji i dodatkowych badaniach można wyróżnić następujące kategorie spraw, wymagających fachowej opinii sądowo-medyczne) 1) przypadki bez widocznych błędów lekarskich (ostry zawał wskutek sklerozy naczyń wieńcowych), 2) przypadki z widocznymi błędami (pacjentowi wstrzyknięto zamiast potrzebnego cW ku sodu - chlorek potasu - błąd pielęgniarki), 3) przypadki szczególne: pacjentowi z grzybiczym zapaleniem płuc podczas zakładanii] drenów uszkodzono płuco, co spowodowało silny krwotok - przyczyna zgonu: krwotok wewnętrzny. Kiedy po przesłuchaniu i zapoznaniu się z opinią biegłego medyka sądowego sędzia śledczy nie może podejrzanego uznać winnym lub gdy podnosi on uzasadnione zarzuty, wówczas sędzia śledczy zleca ponowną ekspertyzę lekarzowi specjaliście. Odnosi się to głównie do takich przypadków jak: - wymagające wiedzy specjalistycznej biegłego, - te, w których chodzi o ustalenie kilku sprawców (kwestie właściwości operującego chi-1 rurga bądź anestezjologa), - wywołujące szczególną uwagę opinii publicznej, - wymagające ekspertyzy nadrzędnej, wykonanej przez biegłych o najwyższych kwalifi-1 kacjach, z reguły profesorów. 350 Sytuacja pacjenta w wyniku błędu lekarskiego Ostateczna opinia biegłego jest udostępniana stronom. Jeżeli nie stwierdzono w niej błędu lekarskiego bądź winy lekarza, to postępowanie zostaje umorzone. W przypadku gdy obwiniony lekarz nie uznaje wyniku specjalistycznej ekspertyzy bądź związku przyczynowego między jego błędem a śmiercią pacjenta, to sędzia śledczy musi rozstrzygnąć, czy zarzut ten może być prawnie udowodniony i stosownie do jego decyzji następuje umo-mnie sprawy bądź skierowanie na drogę sądową. W szczególności ma to miejsce, gdy w grę wchodzą kompetencje anestezjologa i chirurga, a więc graniczące ze sobą w trakcie ope-ucji.To.czy obiektywnie możliwy do uniknięcia błąd może być zarzucony lekarzowi jako naruszenie obowiązku staranności, zależy od jego osobistych kwalifikacji, głównie wykształcenia i doświadczenia (tzw. indywidualny bądź subiektywny obowiązek staranności). Obecne oszczędności na kosztach w służbie zdrowia powodują, że głównie w nocy i podczas weekendów, nawet w dużych szpitalach nie zawsze jest dostateczna liczba Burzy o optymalnych kompetencjach. Przykład: pacjent, który po operacji chirurgicznej ¦czeki leżał w sali intensywnej terapii, pewnej nocy wyrwał sobie przewód respiratora (tobus). Lekarz, asystent anestezjologa przybył natychmiast, ale miał trudności z ponownym włożeniem przewodu do tchawicy, gdyż po operacji nie było dobrej widoczności otworu tchawicy. Po trzeciej próbie przewód wszedł, ale wkrótce doszło do zaprzestania pracy serca. Okazało się, że przewód został wprowadzony do przełyku zamiast do tchawicy. Reanimacja udała się, ale nastąpiło nieodwracalne uszkodzenie mózgu wobec tolywu ok. 20 minut od jej podjęcia. W opinii swej biegły uznał, że asystent anestezjologa luwagi na rodzaj wykształcenia nie może odpowiadać za taki błąd w sztuce lekarskiej. |Wzwiązku z tym postępowanie przeciw niemu umorzono. Jeśli lekarz podejmuje się leczenia nie mając w danej dziedzinie medycyny fachowych kompetencji, to jednak popełniając błąd nie powinien być zwolniony z odpowiedzialności. W tej sytuacji jego wina polegała na podjęciu się zabiegu mimo braku tych kompetencji (tzw. wina z tytułu podjęcia się). Im bardziej ryzykowna i im mniej pilna bądź konieczna jest interwencja lekarska, tym większe powinny być wymagania co do zachowania obowiązku staranności. Warto w końcu przytoczyć dane rozstrzygnięć eksperckich w kantonie Zurych w latach 1982-1997: na 2041 wydanych ekspertyz w 556 (27,2%) potwierdzono błędy diagnozy jkadź leczenia, w 1410 zaś ekspertyzach (69,1%) błędy te wykluczono; tylko w 75 przy-ipadkach (3,7%) sprawy nie były definitywnie rozstrzygnięte. Wyniki badań biegłych z Instytutu Medycyny Sądowej w Zurychu potwierdzają, że częstotliwość błędów diagnozy i leczenia jest znaczna, gdyż występuje w około 1/3 zbadanych spraw. Dotychczas takiej analizy całościowej w Polsce nie przeprowadzono, a jest to bardzo wskazane z uwagi na powszechną krytyczną ocenę możliwości dochodzenia swych praw o odszkodowanie za błędy lekarskie przez pacjentów i ich rodziny, a także ze względu na nieuświadamianie sobie tego ważnego problemu przez lekarzy i ich organizacje zawodowe. Docenienie skutków błędów lekarskich będzie wzrastać, gdy środowisko lekar- 351 skie zacznie za nie płacić wysokie odszkodowania pokrzywdzony zycji tego środowiska w społeczeństwie i polepszenie jego oceny nii że przede wszystkim, zmiana edukacji lekarzy w postaci zwiększc sad etyki lekarskiej oraz wiedzy nie tylko medycznej, ale i prawni kresie odpowiedzialności prawnej za działania i zaniechania w stosi Ss3». «y^TO -p^J^mw* .*ŁNKASiei pacjenci winni być coraz bardziej i prawach, co już częściowo spełnia Stowarzyszenie „Primum Non o odszkodowania za poniesione szkody majątkowe i moralne, wy\ go ich leczenia. Przełamanie solidarności zawodowej lekarzy po głych z pewnością przyczyni się do poprawy sytuacji w tej wraź dżinie. Nie do przecenienia jest tu również rola prawników specjalis ofiarom błędów lekarskich, często bezsilnym i skazanym w wyniki wia na wegetację i nędzę. Rozdział VIII W oczekiwaniu na śmierć 1,Śmierć jako fenomen psychologiczny i społeczny 'Faktśmierci w zależności od kultury, historii, wierzeń danego społeczeństwa jest z jednej strony tematem pomijanym, ukrywanym, tajemniczym „tabu", o którym się głośno nie mówi, z drugiej zaś strony jest czymś, co się eksponuje, otacza szacunkiem, jednocześnie łażąc do pełnego uświadomienia sobie istoty fenomenu1. Na podstawie literatury uzupełnionej obiegowymi poglądami, we współczesnym nam społeczeństwach można wyróżnić pewne schematyczne podejścia do fenomenu śmierci2: -traktowanie śmierci jako dobrodziejstwa życia ludzkiego, jako źródła nowego życia człowieka, życia wiecznego, -śmierć jako zjawisko niegodne uwagi - można tu mówić o pewnym biologicznym podejściu traktującym śmierć jak przerwanie czynności organizmu, -śmierć jako przyczyna bezsensowności ludzkiego życia, powodująca tragizm, beznadziejność, absurdalność i bezczynność. Życie nie ma żadnej wartości, nie ma sensu zabiegać ocokolwiek, planować i stawiać sobie cele, bo i tak przerwie to wszystko śmierć, -śmierć jako ucieczka przed trudnościami dnia codziennego, przed chorobą, samotnością cq starością. Mną z wielu dziedzin naukowych zajmujących stę ptob\emem ś>m\erc\ jesA. ps,^c\\o\ogta.. Na jej gruncie przeprowadzono dotychczas szereg badań dotyczących postawy wobec śmierci, szczególnie zajmując się lękiem przed śmiercią. Analizowano też i opisywano sy- i 'W.Otrębski, Postawa wobec śmierci, w. Wykłady z Psychologii w KUL w 1985/86 r., Lublin 1988. 1'Z.J.Zdybicka, Śmierć w wielkich religiach świata. „Ateneum Kapłańskie" 1980.; S. Kowalczyk, Rozumie-«e śmierci w głównych kierunkach filozoficznych. „Ateneum Kapłańskie" 1980; J. Godzimirski, Bezsens isms śmierci. „Życie Katolickie" 1984. nr 11 s. 17-23. 1 353 Na granicy życia i śmierci tuację psychiczną osób nieuleczalnie chorych i umierających oraz próbowano przedsta możliwości fizycznej, psychicznej czy duchowej pomocy3. Śmierć nie jest prawem człowieka - pisze J. M. Pohler - lecz jest elementem jego ry4. Dlatego od najdawniejszych czasów człowiek zastanawia się nad wyjaśnieniem wiska śmierci. Rozważania prowadzone byty i są na gruncie przyrodniczym, filozoficznym, jak też logicznym i psychologicznym. Według Kastenbauma do najbardziej znanych form śmierci psychologicznej należą5: 1) Thanatomimesis {thanatos - śmierć, mimes - naśladowanie); za zjawiska tanato tyczne będziemy uważali takie zdarzenia, które mają szansę wywołać u obserwatora żenię, że ma on do czynienia z organizmem raczej martwym niż żywym; niekiedy zac. wanie takie u człowieka jest celowe, aby uchronić się od śmierci rzeczywistej (np. żolniflil ranny w czasie bitwy udaje umarłego, by uniknąć dobicia go przez nieprzyjaciela); 2) śmierć fenomenologiczna jest pewną specjalną postacią tanatomimezy. Istotne jest tutaj traktowanie człowieka jako rzecz; osobowość człowieka ulega tutaj takiej zmianie.Bj jej przejawy (fenomeny) wskazują, że mamy do czynienia z inną jednostką ludzką,cz]f-j li posiadamy świadomość śmierci pierwotnej osobowości tego człowieka; „Najistotniejsza jest dla nas informacja, że (z jakichkolwiek przyczyn) człowiek może utracić (czm wo lub na stałe) wyróżniające go cechy, na podstawie których go rozpoznajemy"; 3) śmierć społeczna jest jednym z najważniejszych aspektów śmierci psychologicznej; można powiedzieć, że osoba jest społecznie nieżywa, gdyż brak tego rodzaju zachowaj jakich oczekuje się w stosunku do człowieka żyjącego lub też występują zachowania typowe dla kontaktu z człowiekiem nieżyjącym. Śmierć Voodoo jest przykładem śmierci społecznej. Działania, jakie podejmują osobistości pewnej społeczności lub cała społeczność, mogą urastać do symbolicznej egzekw cji. Wyroku jednak nikt nie wykonuje, a skazany, świadomy winy i poczuwający się do niej, umiera w ciągu od kilku do kilkunastu godzin6. Nieraz człowiek bywa uznany za społecznie nieżyjącego, mimo że nie umarł. Mamy tum myśli ludzi, którzy przeżyli swe szczytowe lata. Przygnieceni wiekiem ulegają stopnio- i wemu wyobcowaniu z kontekstu społecznego. Wewnętrzne systemy obronne, które ułatwiają integrację społeczną ludzi starych, rzadko działają w naszym społeczeństwie. Zagadnienie śmierci jest bardzo złożone i nikt nie jest w stanie ująć go w ten sposób, aby problem brzmiał jednoznacznie i nadawał się do uogólnienia. Takie ujęcie oczywiście nie jest możliwe, ponieważ postawa danej osoby wobec śmierci nie jest ustalona jedne- 31. Makselon, Psychologia postaw wobec śmierci. „Ateneum Kapłańskie" 1980; I. Makselon, Struktura wartości a postawa wobec śmierci. Lublin 1983; A. Kruczkowska, Dziecko wobec śmierci. „Psychologia Wychowawcza" 1984, nr 3, s. 267-279. 41. M. Pohler, Wokół śmierci i umierania. „Znak" 1974, nr 242 s. 936-950. 5 R. Kostenbaun, Śmierć psychologiczna, w: Z. Pearson (red.): Śmierć i umieranie. Warszawa 1973. 6 T. Kielanowski, Rozmyślania o przemijaniu. Warszawa 1984. 354 W oczekiwaniu na śmierć znacznie i na zawsze. Pod wpływem osobistych rozważań u każdego człowieka przetwarza się i zmienia, a także „brak postawy" nie eliminuje tego problemu ze świadomo- ! ści i wyraża stanowisko wobec śmierci i życia. Czym innym jest śmierć własna, czym innym kogoś z bliskich, a jeszcze czym innym śmierć obcych czy dalszych znajomych. Ta ostatnia prawie niknie w naszym codziennym życiu. Śmierć naszych bliskich wstrząsa nami. Zbliżająca się śmierć własna napawa lękiem, powoduje zaburzenia wegetatywne. Opierając się na tych rozróżnieniach można stwierdzić, że postawa wobec każdego z tych ujęć śmierci będzie się różniła od pozostałych. J. Maskselon rozróżnia postawę kontestującą i akceptującą zjawisko śmierci7. K. Dąbrowski różnicuje postawę wobec zjawiska śmierci poziomem dezintegracji i integracji oraz jej charakteru u danej osoby8. Z kolei R.Kalish zwraca uwagę na znaczne różnice w postawach wobec śmierci człowieka w po- | desztym wieku, średnim czy dziecka9. W dostępnej literaturze znaleźć możemy szereg badań dotyczących zależności między wiekiem a postawą wobec śmierci przeprowadzonych różnymi metodami10. Z badań tych wynika, że chociaż proces kształtowania się i rozumienia pojęcia śmierci dokonuje się ok. i roku życia, można stwierdzić, iż wiek chronologiczny badanego powoduje rozszerzenie zakresu rozumienia pojęcia śmierci, a także modyfikuje postawę wobec niej. WXX w. ukształtował się nowy model postaw wobec śmierci przejawiający się całkowitą negacją śmierci tak w wymiarze indywidualnym, jak i społecznym. Jeszcze na początku XX w. śmierć była faktem społecznym i publicznym, wywoływała widocznie zrytualizowane zachowanie grupy społecznej, do której należał umierający11. Przy jego łożu zbierała się cała rodzina, przyjaciele i sąsiedzi, zamykano okiennice w oknach konającego, zapalano świeczki, skrapiano pokój wodą święconą. Na drzwiach wieszano nekrolog (zastępując dawny zwyczaj wystawiania ciała, a potem trumny). Do kościoła szła procesja niosąca trumnę bądź wiózł ją zwracając powszechną uwagę czarno-srebrny karawan. Po mszy uroczyście wyprowadzano zwłoki na cmentarz. Istniał rytuał regulujmy kontakty spoieczne rodziny zmarłego: przewidywał on liczne wizyty kondolencyjne, ograniczając jednocześnie inne formy życia społecznego do niezbędnego minimum. Osoby bliskie zmarłemu miały wyznaczoną przez ten rytuał rolę społeczną i czas jej pełnienia (zwany czasem żałoby). Rolę tę podkreślał czarny ubiór. Lata trzydzieste przynoszą radykalną zmianę postaw wobec śmierci, przynajmniej w społeczeństwie industrialnym. Wraz z nowymi stosunkami społecznymi, nową relacją jednostki wobec struktur społecznych i instytucjonalnych kształtuje się nowa mentalność 'LMakselon, op.cit., 1980. 'K. Dąbrowski, Zdrowie psychiczne a problem śmierci. „Zdrowie Psychiczne 1980, nr 4, s. 1-17. k.a l o^camcza kontakty społeczne tva\cxąście\\3rzez umieszczanie w takichi stytucjach jak szpital czy dom opieki12. Na przykład według badań amerykańskich w Sił nach Zjednoczonych w latach siedemdziesiątych 70-80% ludzi (w porównaniu uo!B w 1948 r. i 60% w 1958 r.) umierało w szpitalach. W ten sposób rodzina umierającego znacznie redukuje swoje uczestnictwo w procesie umierania. Na przykład we Francji.jal wynika z przeprowadzonego sondażu, 7% osób, które umieściły swoich rodziców wszpi-j talu, nie dowiadywało się potem o ich losy13. Szczególnie chronione przed kontaktem z umierającymi są dzieci. W Stanach Zjednoczonych 75% sierot przebadanych w 1973r. nie uczestniczyło w żadnej formie w umieraniu rodziców. W wielu szpitalach obowiązuje ścisły zakaz przyprowadzania rodzeństwa dzieci umierających14. Otoczenie społeczne umierającego, w tym i personel lekarski, całym swym zachowaniem stara się zaprzeczyć, że ma do czynienia z osobą, która niedługo umrze. Umierając)* j dzieciom nigdy nie komunikuje się tego, że są nieuleczalnie chore. Bardzo rzadko oznajmia się to dorosłym osobom umierającym. Spośród 200 lekarzy, których pytano,czynw wią pacjentom, że umierają na raka, 88% odpowiedziało, że nie, chociaż dopuszcz wyjątki15. Rzadko do szpitala sprowadza się księdza, żeby umierający nie dowiedział się o powadze swego stanu. Ostatnie namaszczenie udzielane jest obecnie pod nazwą „poświęcenie chorych". Otwarte przeżywanie przez umierającego silnych emocji jest traktowane przez personel jako objaw choroby i jest „leczone". Podaje się leki uspokajające, mówi się umierającemu i jego rodzinie, że pacjent „powinien odpocząć" lub „potrzebuje dużo spokoju".Th kie zachowania - zdaniem M. Berger i F. Hortali - kryją w sobie nakaz skierowany do umierającego, by byi spokojny i cichy, bo otoczenie nie jest w stanie znieść gwałtownych przejawów jego lęku i cierpienia16. Umierający nie ma też prawa decydowania o momencie swojej śmierci. B. Glaser i A. Strauss zaobserwowali, że gdy umierający w szpitalu odwraca się do ściany, zamyka oczy i odmawia odpowiedzi, personel lekarski robi wszystko, by „zbudzić chorego"17. Wiele zachowań społecznych wskazuje na powszechną kulturową niechęć do kontaktowania się z osobami i sytuacjami związanymi ze śmiercią. Osoby śmiertelnie chore, atak-że te, które straciły kogoś bliskiego, otoczone są swoistym ostracyzmem. W badaniach 12 G. W. Davidson, Hospice Carefor the Dying, w: H. Wass (red.): Dying Facing the Facts. New York 1 13 V. Thomas, L' anthropologie de la mort. Paris 1975. 14 G. Raimbault, L'enfant et la mort. Toulouse 1977. 15 L Hinton, Dying. London 1982. 16 M. Berger, F. Hortala, Mourir a 1 'hopitale. Paris 1974. 17 B. Glaser, A. Strauss, Time for Dying. Chicago 1968. 356 W oczekiwaniu na śmierć wykazano, że ludzie umierający są odrzucani jako przyjaciele i sąsiedzi w większym stopniu niż przedstawiciele dyskryminowanych mniejszości etnicznych18. Pogrzeb przesta! być ważnym wydarzeniem w życiu społeczności. Zmniejszyła się licz-lu uczestników pogrzebu, np. 70% osób badanych w Anglii nie było na pogrzebie od 5 lat. Zamiera zwyczaj wizyt kondolencyjnych, coraz rzadziej nosi się żałobę19. Obecnie udział rodziny zmarłego ogranicza się do biernego uczestnictwa w pogrzebie, [wszystkie inne czynności przejęły przedsiębiorstwa pogrzebowe. W Stanach Zjednoczonych do zadań przedsiębiorstwa pogrzebowego należy: wykonanie takiej toalety i makijażu ciata, by umarły wyglądał jak żywy, przewiezienie ciała do tzw. Funeral home (domu pogrzebowego), a następnie na cmentarz lub do kremacji20. Palenie zwłok staje się coraz bardziej rozpowszechnione w krajach zachodnich. Sam akt kremacji zdaje się być przejawem represji problemu umierania; niszczenie ciała może być interpretowane jako chęć radykalnego oddzielenia sfery śmierci od sfery życia, stwo- I rżenie dodatkowej różnicy między żyjącymi a tymi, których już nie ma. Można stwier- Hzić, że21: I) rozbudowane rytuały wokół umierania, pogrzebu i żałoby zostały drastycznie ograni-I czone, 12)społeczne uczestnictwo w procesie umierania uległo zasadniczej redukcji, 3) umierający został wyłączony poza swe naturalne grupy społeczne, funkcje tych grup zostały przejęte przez wyspecjalizowane instytucje, 4)umierający przestał odgrywać aktywną rolę podmiotu, świadomego faktu umierania ipetni rolę osoby, która nie jest tego faktu świadoma i w żadnym stopniu go nie kontroluje, 5) uległ zmianie stosunek do ciała zmarłego, podkreśla się jego odrębność od ciała ludzi żywych, 6)zmniejszyło się znaczenie zainteresowania „przyszłością duszy", a więc i formami pozagrobowej egzystencji (bezpośredni skutek ateizacji). Cechę charakterystyczną mentalności współczesnego człowieka jest wąska wiedza o śmier-cii umieraniu. Towarzyszy temu także brak zainteresowania w jej zdobywaniu - co wiąże się z kulturową normą zakazującą zajmowania się problemem śmierci. Jak podają na podstawie swych badań J. Stillion i H. Wass - najczęstszymi reakcjami rodziców na pytanie dzieci o zjawisko śmierci są ostre i gwałtowne uchylanie się od odpowiedzi lub niechętne milczenie22. H. Wass i C. Corr stwierdzają, że takie zachowania rodziców mogą nie tylko hamować otwarte zainteresowanie problemem śmierci, ale także myślenie o niej. Jak wynika z badań, 75% nastolatków wypiera myśl o śmierci skupiając się na teraźniej- si A. Kalish.op. dr. "G.Gorer,Deaf/i, Griefand Mourning in Contemporary Britain. New York 1965. "C.Taylor, The Funeral Industry, w: H. Wass (red.): Dying Facing the Facts. New York 1979. !l A.Kruczkowska, op. cit., 1985. 81.Stillon, H.Wass, Children and Death, w: H. Wass, Dying Facing the Facts, op. cit. 357 Na granicy życia i śmierci szóści23. Często reakcją osób badanych na pytanie dotyczące śmierci jest odmowa odpowiedzi lub stwierdzenie, że starają się one o tym nie myśleć. Wiele badań wskazuje na to, że ludzie umierają nieświadomi tego faktu. Na przykład wl» daniach nad 200 pacjentami geriatycznego szpitala stwierdzono - na podstawie wypowiadanych przez nich uwag i ich stosunku do krewnych i pielęgniarek - że tylko 14% miało świadomość rychłej śmierci. W badaniach nad pacjentami leżącymi w domu ze śmiertelni chorobą nowotworową 11 % wiedziało dokładnie, że umiera, a 25% domyślało się tego24. Niektórzy tanatologowie (zwłaszcza badacze o orientacji psychoanalitycznej) twierdza,że człowiek jest zawsze świadomy własnego umierania, ale poddaje się naciskowi personelu szpitalnego i rodziny, by tego nie ujawniać. Przemawiają za tym pogłębione analiz) oparte na długich klinicznych wywiadach z umierającymi, i to zarówno dorosłymi,jak i dziećmi25. Pozostaje pytanie, w jakim stopniu ta represja zachodzi na poziomie głębokich struktur, a w jakim jest jedynie składnikiem komunikacji, czyli wynikiem dążenia do spełnienia przez umierającego oczekiwań otoczenia. Na zjawisko poznawczej represji problemu śmierci wskazują również stosowne wzorce językowe. Unika się używania słowa „śmierć", zastępując je eufemizmami, np. wieczw odpoczynek, odejście. Z kolei samo słowo „śmierć" oswaja się przez używanie go w bel piecznych kontekstach, np. w zdaniu: „Byłem śmiertelnie znudzony"26. Unikanie myślenia o śmierci sprzyja indoktrynacja nierealistycznymi wyobrażeniami o niej. W mass mediach śmierć przedstawiana jest zazwyczaj jako gwałtowna, przez kogoś zadana. Śmierć ze starości, najbardziej rozpowszechniona, prezentowana jest najrzadziej. Sam proces umierania z reguły nie jest pokazywany lub przedstawiany w sposób zafałszowany, Innym ważnym elementem kształtującym nasze wyobrażenie o śmierci jest postęp medycyny. Narzuca ona pojmowanie śmierci jako skutku niedoskonałości leczenia i niedopatrzenia lekarzy. Postawa człowieka wobec śmierci jest także wyznaczana przez postępującą ateizację kultury zachodniej. Liczne badania wskazują, że ludzie wierzący i praktykujący wykazują, niższy poziom lęku. Głównym skutkiem ateizacji jest rozpowszechnione przekonanie, że śmierć jest kresem życia, po którym już nic nie ma. Z wielu badań wynika, że śmierć jest postrzegana jako ostateczny koniec życia i że ludzie, szczególnie młodzi, nie wieią w życie pozagrobowe, przy czym, nawet wśród ludzi, którzy uważają, że istnieje jakaś forma życia pozagrobowego, rzadko łączy się to z wiarą, że życie po śmierci zależy od ick własnego postępowania: w badaniach Gorera tylko 1/8 badanych wspomniała o sądzie ostatecznym i perspektywie zbawienia bądź potępienia. H. Wass, C. Corr, Helping Children Cope with Death Guidlines and Resources. New York 1982. L. Hinton,0/j. cit. E. Kubler-Ross, op. cit. C. A. Corr, Reconstructing the Changing Face of Death. w: H. Wass (red.): Dying Facing the Facts.op.d. 358 W oczekiwaniu na śmierć Różnice między dawnymi czasami a współczesnością przejawiają się w tym, iż: 1) znacz-K zmniejszyła się rozległość i stopień artykulacji wiedzy o śmierci i umieraniu, a także dążeniu do zdobywania takiej wiedzy. Wiedza, którą się posiada, jest uboga i zafałszowana; 2) znacznie zmniejszyło się powiązanie tej wiedzy z „ja" podmiotu, śmierć stała się pną abstrakcją; 3) uległ zmianie podstawowy element treściowy wiedzy o śmierci; dla człowieka średniowiecza oznaczała ona przeniesienie się do innej rzeczywistości, przy aymjego tam egzystencja zależała od życia na ziemi i od dodatkowych zabiegów w momencie umierania. Dla większości ludzi w kulturze Zachodu śmierć oznacza całkowity koniec jakiejkolwiek formy istnienia; 4) zmniejszył się stopień uświadomienia sobie przez | umierającego tego, że umiera27. cszość tanatologów jest zgodna, że podstawową emocją, którą wzbudza śmierć we iłczesnej kulturze, jest lęk. Gorer, autor jednego z najczęściej cytowanych artykułów tanatologicznych pt.: Pornografia śmierci, dodaje, że ważnym schematem emocjonal-lym jest niechęć i odraza. Lęk przed śmiercią pozornie może być tylko wyeliminowany przez niewiedzę, nieświadomość i utwierdzenie się w złudzeniu, że śmierci nie ma. Tanatologowie - zarówno zajmujący się dorosłymi, jak i dziećmi - twierdzą, że unikanie poruszania problemów śmierci, wbrew potocznym przekonaniom, nie tylko nie redukuje problemów emocjonalnych, akprzeciwnie - wzmacnia je. Zdaniem H. Wass i C. Corr ucieczkowe odpowiedzi na pytania o śmierć bądź ich unikanie wzmagają lęk dziecka przed śmiercią (powodując przy utratę zaufania do rodziców)28. 2. Lęk przed śmiercią i lęk przed umieraniem Badania wskazują, że lęk przed umieraniem jest większy niż lęk przed śmiercią. Umieranie wywołuje liczne negatywne reakcje emocjonalne umierającego i jego otoczenia. Niechęć personelu szpitalnego do umierających ukazują np. badania L. Leshana, który stwierdził, że pielęgniarki i salowe reagują po dłuższym czasie na dzwonek umierających pacjentów w stosunku do czasu reakcji na dzwonek pacjentów uleczalnie chorych29. Badając pacjentów umierających na raka stwierdzono: duże napięcie u 65%, lęk przed śmiercią u 58%, depresje u 58%, agresję u 39%, labilność emocjonalną u 30%, skłonności paranoidalne u 25%, zmniejszone zainteresowanie życiem u 15%, hypoma-nieul5%30. 'A.Kruczkowka, op. cit., 1985. "H.Wass.C. Corr, op. cit. "L.Leshan, Psychoterapia a pacjent umierający, w: L. Pearson (red.): Śmierć i umieranie, op. cit. *M. A. Simpson, Social and Psychological Aspects ofDying. w: H. Wass (red.): Dying Facing the Facts, op. cit. 359 Na granicy życia i śmierci Umieranie w szpitalu - twierdzą tanatologowie - przeraża nie tylko przez antycypacji I cierpień, równie bolesne jest poczucie upokorzenia, związane z przeobrażeniem się człowieka w pacjenta. W efekcie tych zmian, dawne wyobrażenie o tym, jak powinno wyglądać umieranie, zastąpiono marzeniem o śmierci nieświadomej i bezbolesnej. Z badań wynika, że powszechnie ludzie chcą umierać w czasie snu, tylko nieliczni chcą mieć czas na pożegnanie z bliskimi. Według badań H. Feifela 90% osób chce umrzeć szybko,bea cierpień31. Stan emocjonalny osób, które straciły kogoś bliskiego, charakteryzuje się silnym lękiem, rozpaczą i tęsknotą, gniewem oraz poczuciem smutku, samotności, niemocy i bezradności. Zdaniem J. Parkes emocje te wzmacnia poczucie „naznaczenia" przez otoczenie osoby w żałobie przejawiające się w cichej odmowie udzielenia pomocy i oparcia32. G.Go-rer na podstawie przeprowadzonych badań stwierdza, że brak możliwości rytualnego radzenia sobie z tymi emocjami powoduje szereg nieprzystosowawczych zachowań: bądź kompulsywne oddawanie się różnym zajęciom, bądź utwierdzanie się w apatii i nieł szczęściu33. Badania Parkes wykazały, że ludzie nie okazujący swego żalu i bólu po śmierci bliskich częściej przejawiają potem chroniczne zaburzenia emocjonalne niż ci, którzy dawali wyraz swoim emocjom. Na podstawie badań klinicznych postawiono hipotezę, że żal i poczucie winy dziecka po śmierci bliskiej osoby -jeżeli nie zostały rozładowane w dzieciństwie - stawały się później przyczyną chorób psychicznych. Samo przeżywanie negatywnych emocji jest większe, gdy brak jest oparcia społecznego. Badania nad osieroconymi dziećmi wykazują, że rozpacz i ból przybierają słabsze natężenie u tych, które przeżywały te cierpienia wraz z innymi osobami. Dokładna analiza zjawiska wskazuje na istnienie 4 rodzajów lęku przed śmiercią34: 1) lęk przed umieraniem, który wiąże się z bólem, samotnością, wstydem, zależnością,utra-j tą ról, przedmiotów i ludzi, utratą kontroli i świadomości, lękiem przed rozkładem ciała, 2) lęk przed śmiercią, w którym zawiera się lęk przed byciem umarłym, przed utratą wła- I snego „ja", przed utratą tożsamości, 3) lęk przed konsekwencjami śmierci, na który składa się lęk przed tym, co stanie się z ludźmi, którzy pozostali przy życiu i z niedokończonymi planami życiowymi, lęk przednie-1 znanym, lęk przed zaświatami, przed pójściem do piekła, 4) lęk przed śmiercią bądź umieraniem innych, lęk przed rozłączeniem i stratą oraz lęk I przed nieprzyjemnym uczestniczeniem w umieraniu innych. Lękowe postawy wobec śmierci są obecnie wzmacniane przez czynniki kulturowe. We-J dług G. Corr są to35: 31 H. Feifel, New Meanings ofDeath. New York 1977. 32 Za A. Kruczkowska, op. cit., 1985. 33 G. Gorer, op. cit. 34 A. Kruczkowska, op. cit., 1985. 35 C. Corr, op. cit. 360 W oczekiwaniu na śmierć 1)zorientowanie na młodych, 2)zorientowanie na indywidualność i wolność, 3) dążenie do szczęścia jako głównej filozofii życiowej, 4) nastawienia scjentystyczne. Zkolei Thomas stwierdza, że kultura, której główne wartości (produktywność, cywilizacja, osiągnięcia społeczne) śmierć przekreśla, musi nasilać lęk. Wielu tanatologów pisze o bezradności człowieka Zachodu wobec śmierci, bezradności tak głębokiej, jakiej nie znały inne kultury czy inne okresy historyczne. Teoria wyuczonej bezradności S. Maiera i M. Seligmana zdaje się tłumaczyć współczesne postawy wobec śmierci36. Przy braku poczucia wpływu na umieranie i życie pośmiertne rodzi się deficyt poznawczy (brak wiedzy i brak potrzeby jej zdobywania), emocjonalny (przygnębienie i lęk) oraz behawioralny (zubożenie zachowań). Psychologiczną analizą zjawiska śmierci zajmuje się psychologia śmierci, czyli tanatop-sychologia. Została ona wyodrębniona z tanatologii, nauki badającej przyczyny śmierci, jej symptomy oraz związane z nią zmiany zachodzące w organizmie. światowej sławy tenor Jose Carreras zachorował w 1987 r. na leukemię. Ostra białaczka jest chorobą, która w wyjątkowych przypadkach nawet w ciągu kilku dni prowadzi do śmierci. Wksiążce Śpiewać catą duszą (wyd. pol. Warszawa 1993 r., s. 24) w ten oto sposób przedstawił on walkę o swoje życie: .Myślałem o tym, jak wiele mam do stracenia. To daje siłę i umacnia wolę przeżycia. Dzieci, rodzina i ludzie, których się kocha; zawód, muzyka - o to wszystko chciałem Wlczyć. Codziennie wbijałem sobie do głowy, że właśnie dla tego wszystkiego warto m.l wreszcie 21 lipca 1988 r. byl koncert powrotu, będący wspiniałym świadectwem wli życia. «Popatrzcie wróciłem». Znów jestem pośród żyjących ". 3. Ból a cierpienie Ze zjawiskiem śmierci często kojarzone są pojęcia bólu i cierpienia, które w potocznym rozumieniu są ze sobą utożsamiane. Wpsychologicznych dyskusjach mówi się o cierpieniu fizycznym lub psychicznym, o cierpieniu egzystencjonalnym oraz o cierpieniu przyjętym dobrowolnie. Określa się też cierpienie jako „wyzwalające siły obronne tkwiące w człowieku" - gdy konstruuje albo „destruktywne" - gdy niszczy i degeneruje człowieka37. *S.Maier,M. Selingman,LearnedHelplessness. .Journal of Experimental Psychology" 1976, nr 105, s. 3^16. "M.B. Pecyna, Psychologiczny model tajemnicy życia i tajemnicy ludzkiego cierpienia. „Zdrowie Psy-dfczne"1991,nr 1-2, s. 85,86. 361 Na granicy życia i śmierci Uwzględniając zakres ludzkiej egzystencji można twierdzić, że cierpienia jako takiegoń da się absolutnie wykluczyć z życia ludzkiego. Można się jedynie pytać, czy istniejefli takiego, jak czyste cierpienie bądź cierpienie w stanie surowym oraz czy można cierpi nie wyizolować oraz określić jego strukturę, a także jego zachowanie się. Wiadomo też, że cierpienie może być powiązane z każdym uczuciem zmysłowym, np.zi łością, nienawiścią, smutkiem, gniewem, zazdrością, a także i z samą radością, co wskazuje na to, że nie stanowi ono właściwości psychicznej istniejącej dla siebie samej.Cierpienie stoi zawsze w związku z czymś innym - często z uczuciem czy interpretacją, gdj podaje jego powód, przyczynę, cel albo kierunek. Jedna z często przytaczanych definicji cierpienia określa je jako „mękę, której doświadczamy". Zwróćmy uwagę, że słowa: „doświadczamy" oraz „męka" wskazują na to,m przychodzi ono z zewnątrz. W dalszej spekulacji myślowej rodzą się pytania: czymwB-kim razie jest ból? Czy ból to także cierpienie? Jak dochodzi się do bólu? Czy możnago przezwyciężyć? Ból, dobrze znane każdemu odczucie subiektywne, jest zawsze zdecydowanie nieprzyjemne czy nawet przykre. Do XIX w. oceniano ból jako emocję, potem zaczęto określili jako uczucie zmysłowe. Zdefiniowano go jako reakcję na podnietę wywołaną wskutek uszkodzenia tkanki organicznej. Ale czy tak jest naprawdę? Przecież psychologia uczy nas, że uczucie zmysłowe podlega modyfikacji ze strony wyższych struktur nerwowych, a także wewnętrznych procesów psychologicznych. Wydaje się też, że ból może być spowodowany podnietami wszelkiego rodzaju albo też stanowić wynik prawidłowości sen-j sorycznych, które mogą wywierać wpływ na każdą z dróg stojących do dyspozycji, i Wiadomo też, że wielkość bólu wcale nie musi odpowiadać wielkości czy niebezpie-1 czeństwu zranienia tkanki organicznej i może nawet nie posiadać psychicznego podłoża lub może ono być tylko drugorzędne. Ponadto ból, jakiego doznaje człowiek, zazwyczaj| nie pokrywa się z miarą wielkości drugiego człowieka, bowiem stanowi on fenomen bar- I dzo subiektywny i indywidualny zarazem. Informacje na temat bólu oraz jego określenia można uzyskać wyłącznie od tego, kto został nim dotknięty. Trudno też jest określić właściwości bólu, nawet trudniej niż jego stopień. Jedno i drugie zdają się zmieniać w zależności od takich czynników jak pleć, wiek, inteligencja, temperament, charakter, wychowanie czy stan społeczny. Analizując ból w aspekcie medycznym, można twierdzić, że jest on jednym z kluczowych problemów medycyny w ogóle, bo biologicznie pożytecznym sygnałem alarmują.- I cym o rozwijającym się procesie chorobowym. Stąd też odgrywa on ogromną rolę w diagnostyce lekarskiej, dlatego też powinien być zwalczany z rozwagą przed postawieniem rozpoznania. Jego zniknięcie pozwala lekarzowi wnioskować, że nastąpiło wyleczenie -a więc jest on także mechanizmem dobroczynnym dla organizmu ludzkiego. Ale czy tylko? Przecież ból także osłabia motywację do pracy, przeszkadza w spaniu, zaburza myślenie, modyfikuje apetyt, a także zakłóca sferę wolitywną i powoduje utratę sensu życia. 362 W oczekiwaniu na śmierć ¦ Cierpienie stanowi coś bardziej zawiłego niż czucie bólu. Może ono oprócz bólu przynieść [cośponadto, przy czym ból może stanowić bezpośrednią przyczynę cierpienia, w szczegół-Dścigdy ból jest silny i długotrwały. Wówczas ból i cierpienie łączą ze sobą w sposób najbardziej bezpośredni, mimo że reakcje dotkniętego bólem człowieka mogą być bardzo różnorodne, bowiem ból nie zawsze pozwoli się trzymać pod kontrolą świadomości. Mo-pconteż prowadzić do męki oraz do innych rodzajów cierpienia. Mimo to ból oraz cierpienie stanowią dwie różne rzeczy, oddzielone od siebie pod względem neurologicznym, awwielu przypadkach są także od siebie oddzielone w sposób psychologiczny. Cierpie-iemoże być spowodowane minięciem się z celem, lękiem przed bólem, śmiercią, smut-piemlub winą. Ból w takim układzie nie stanowi żadnej koniecznej części składowej, podczas gdy cierpienie może być spowodowane brakiem wrażeń zmysłowych. Ból uchodzi tylko za skutek nadmiaru wrażeń wykraczających ponad miarę możliwości do zniesienia. Ból,aczkolwiek często powiązany z cierpieniem, może obejmować wszystko, blokować każde inne uczucie, osłabiać je lub towarzyszyć jako tło; jednak potem, gdy minie, już się onim nie myśli. On rzeczywiście „minął". Tym, co jeszcze można sobie przypomnieć i do czego faktycznie się wraca, jest nie sam ból, ale sytuacja lub okoliczność, które ten ból spowodowały. Tego nie można powiedzieć o cierpieniu w sensie szerszym. Pamięć mo-ieożywić dawne cierpienie i spowodować bardziej intensywne przeżycie. Bowiem cierpienie to uczucie, postawa, stan. Jest ono reakcją, ale też i podnietą. Można nad nim zapanować, jednakże nie można go całkowicie ujarzmić. Przybiera ono także różne natę-pia,zmienia miejsce oraz zmieniają się jego rodzaje oraz właściwości, pełną zaś tajemnicę ludzkiego cierpienia można wyjaśnić naprawdę jedynie w wymiarach werty-I kalnych. Jest to podstawowa prawda, jaką długo rozważały wiedza i serce człowieka. Cierpienie i ból są fenomenami ludzkiego życia i jako takie stanowią treść ludzkich doświadczeń. Mimo to istnieją wielkie różnice w nastawieniu do nich przez poszczególne osoby w różnych okresach zdrowia i choroby, a także w aspekcie sensu i celu życia38. W dyskusjach psychologicznych nad problemem mówi się o cierpieniu egzystencjalnym, chorobowym na ciele i duszy oraz o cierpieniu przyjętym dobrowolnie. W sensie organicznym określa się cierpienie jako „wyzwalające" (gdy służy poprawie) albo „destruktywne" (niszczycielskie). Wydaje się, iż nie ma żadnego zakresu ludzkiej egzystencji, z którego dałoby się wyklu-|tzyć cierpienie lub pozbawić wszelkiego bólu. Powstaje więc - ważne dla całego toku lozważań - pytanie, czy można cierpienie i ból wyizolować oraz określić ich cechy, zachowanie, a także wyeliminować z ludzkiego życia. Odpowiadając na nie przebadano 35 osób zdrowych i 37 w stanie terminalnym w wieku 47-86 lat (średnia wieku 58,3) ankie- *M. B. Pecyna, Cierpienia i ból w oczach ludzi zdrowych i w stanie terminalnym. „Zdrowie Psychiczne" 1992, nr 1-2, s. 141-147. 363 Na granicy życia i śmierci tą opracowaną specjalnie do tego celu. Składała się ona z 8 pytań według następującej lejności39: 1. Czym jest dla mnie cierpienie, a czym ból? 2. Jak się ktoś czuje, gdy cierpi, a jak, gdy go coś boli? 3. Czy cierpienie różni się od wszystkich innych uczuć? 4. Czy cierpienie i ból są pojęciami zamiennymi? 5. Czy cierpienie i ból mają jakikolwiek cel oraz sens w ludzkim życiu? 6. Czy cierpienie można przezwyciężyć, wyeliminować? 7. Dlaczego ma ono swoją siedzibę we wnętrzu ludzkiego jestestwa? 8. Jakie środki zaradcze zaofiarowano przeciw cierpieniu w ciągu Pana(i) życia? Na podstawie analizy jakościowej pierwszego pytania „Czym dla mnie jest cierp' a czym ból" uzyskano następujące odpowiedzi: dla 88,7% ludzi zdrowych i 92,7% w nie terminalnym ból „jest fenomenem, który wiąże się z cierpieniem" i określają je,' emocje" lub „uczucia zmysłowe", także „jako reakcję na podnietę wywołaną wskutełj skaleczenia lub zniszczenia tkanki organicznej". Wiadomo przecież, że uczucia zmysłowe podlegają modyfikacji ze strony wyższyci struktur nerwowych i wpływa na nie wiele zewnętrznych, a także wewnętrznych procesów psychologicznych. Dlatego dla 24,7% zdrowych i 78,2% w stanie terminalnym„bi stanowi fenomen subiektywny, ponieważ informację na temat jego rozmiaru można uzyskać wyłącznie od tego, kto został nim dotknięty". Doświadczenie bólu doznanego w określonej sytuacji uczy dotkniętego nim człowieka, jak unikać takiej sytuacji na przyszłość, a także stanowi podstawę do diagnozowania. Jego zniknięcie pozwala wnioskować,żeń* stąpiło wyleczenie. Z kolei cierpienie może być spowodowane minięciem się z celem, lekiem przed śmiercią, winą, smutkiem, zgryzotą. Ból nie stanowi tu żadnej części składowej. Podczas gdy cierpienie może być spowodowane brakiem wrażeń zmysłowych, gdy mamy do czynienia z sytuacją, w której zmysły doznają ze strony otoczenia mało podniet,ból powstaje na skutek nadmiaru wrażeń wykraczających ponad miarę możliwą do zniesieni! Ciekawa jest wypowiedź chorego w stanie terminalnym w wieku 89 lat, wykształcenie wyższe humanistyczne. Powiedział on: „Istota cierpienia zawiera się w splocie różnorakich przeżyć... Posiada ono swoisty ton uczuciowy i jest nacechowane intensywnie uczuciem przykrości, takim jak rozpacz i strach. Jest uczuciem wyższym, czyli takim, które pojawia się wskutek poznania określonych stosunków rzeczowych, a więc w następstwie aktywności umysłowej". Na pytanie: „Czy cierpienie i ból są pojęciami zamiennymi" otrzymano ciekawe wyjaśnienie zdrowej kobiety w wieku 48 lat, wykształcenie średnie ogólnotechniczne. Dli niej „życie nadaje cierpieniu i bólowi sens lub bezsens, ponieważ one wprawdzie zakłócają życie, ale poza to życie nie wyrastają". Wielu badanych zarówno zdrowych, jak i cno- 39 M. B. Pecyna, op. cit., 1992. 364 W oczekiwaniu na śmierć tych ujmuje ten problem w odniesieniu do koncepcji własnego życia. Natomiast wydaje się,że życie jedynie „chwilą", bez planu odniesienia, cierpienia nie może przyjąć, a człowiek, którego ono jest udziałem, nie może go pojąć. W ten sposób docieramy do płaszczyzny, na której sensownie można rozpatrywać psychologiczny problem afirmacji cierpienia i jego związek z rozwojem osobowości. Pytanie o sens cierpienia wyzwala zarówno w człowieku chorym, jak i zdrowym postawę afirmacji światopoglądowej. Jeśli utożsamia go z jakimś nadrzędnym celem, dla którego spełnienia ludzie muszą cierpieć, to wówczas nadaje on swojej odpowiedzi treść metafizyczną; jeżeli natomiast „sens cierpienia" znaczy to samo, co „jego miejsce i rola w realnym ludzkim życiu", to wówczas interpretuje cierpienie jako drogę prowadzącą ludzkość do cywilizowanego i kulturalnego postępu, a „utrapienia ziemskie li tylko ubezpieczają od utrapień wiecznych". Charakterystyczna i pełna zadumy jest odpowiedź zdrowego mężczyzny w wieku 62 lat o wykształceniu podstawowym na pytanie: „Dlaczego ma ono swoją siedzibę we wnętrzu ludzkiego jestestwa", która jest zawarta w jego definicji cierpienia. Określa je „jako mękę, I której doświadczamy nie tylko jako nacisk w celu przemiany, lecz także jako zagrożenie naszej wewnętrznej równowagi, naszej integralności oraz spełnienia naszych zamiarów". Wydaje się, że w przytoczonej wypowiedzi na uwagę zasługują dwa słowa „męka" oraz „doświadczamy", ponieważ wskazują one na to, że na cierpiących przychodzi coś z zewnątrz. Można także w tych słowach dostrzec element aktywny, jaki tkwi we własnym uzdolnieniu, aby świadomie zmienić natężenie, a także charakter cierpienia, co niesie ze sobą ważną modyfikację - pewien aspekt tajemnicy, jaką jest człowiek. Człowiek z racji swej struktury jest niezdolny do zrozumienia samego siebie. Jego własna głębia i złożoność jest dla niego ciągłym wyzwaniem - jakie jest jego własne istnienie - do zmierzania w kierunku owej bezpiecznej świadomości poznawania samego siebie. Dlatego dla 95,9% chorych w stanie terminalnym „cierpienie ludzkiej w swej prawdzie i złożoności jest okazją do odnowienia człowieka według klucza tajemnicy". Współczesna psychologia dostrzega pewne dodatnie strony cierpienia. Chodzi tu o cierpienie przyjęte rozumnie, bez załamania psychicznego, wtedy człowiek zdobywa bezcenne doświadczenia, takie jak pogłębianie osobistych przeżyć i współczucie dla innych, odróżnianie rzeczy istotnych od nieistotnych, nieprawdę od treści rzetelnej, a także bardziej wszechstronnie wnika w istotę życia. Dla 47,8% zdrowycń i S8,7-% chorych termi-nalnie cierpienie jest szkołą mądrości, od której nie należy się uchylać, jeżeli chce się głębiej poznać świat i prawa nim rządzące. Ciekawa jest również wypowiedź mężczyzny zdrowego w wieku 64 lat, wykształcenie średnie,który w swoim życiu był aż 15 razy hospitalizowany^ to głównie na oddziałach kardiologicznym i rehabilitacyjnym. Powiedział on: „być może, iż medycyna jako nauka izarazem sztuka leczenia odsłania na wielkim obszarze cierpień człowieka rejon naj-iokladniej nazwany i stosunkowo najbardziej zrównoważony metodami terapeutyczny- 365 Na granicy życia i śmierci mi. Ale to jest przecież tylko jeden rejon... Pełen obszar ludzkiego cierpienia jest owi le rozleglejszy, bardziej zróżnicowany i wielowymiarowy. Człowiek cierpi na rożnem soby, nie zawsze objęte przez medycynę w jej nawet najdalszych specjalizacjach". I W tym medycznym ujęciu istnieje tendencja, by sprowadzić cierpienie do bólu fizyczneM przedmiotu analitycznego lub techniczno-instrumentalnego badania człowieka, jawi sicodb jako patologiczna infantylność nowoczesnej świadomości. „Tymczasem - mówi kobiea w wieku 86 lat - każdego dnia chylę się ku upadkowi, wszystko mnie męczy... Jestemm cha, moje życie się kończy i boję się nawet o tym mówić. Mogę się jeszcze poruszać, ; zumiał, że kiedy człowiek utraci kogoś, kogo kochał, wtedy dla własnego przetrwania-i dla przetrwania w nas tej osoby - ważna jest możliwość wyrażenia własnej rozpaczy i żalu, wypłakania się na głos i żarliwego szukania osoby utraconej. Chociaż ów plącz i szukanie współwystępują z tęsknotą, apatią, zmęczeniem i rozpaczą, chociaż wydaje się to irracjonalne i denerwujące, nie można tego po prostu „wyłączyć", bo ma ogromne znaczenie dla przetrwania. W innym miejscu swojej teorii Bowlby stwierdza, że na podstawie doświadczeń w początkowym okresie życia tworzymy sobie model samego siebie i świata zewnętrznego. Model ten pomaga nam zrozumieć i rozpoznać to, z czym stykamy się w życiu, a także radzić sobie z różnymi zdarzeniami. Pod wpływem ciosu związanego z utratą osoby bliskiej może zaistnieć potrzeba zmiany naszego modelu wewnętrznego, który nagle staje się bezużyteczny. Przez pewien czas jesteśmy zagubieni, starając się zorientować, na jakich elementach naszego modelu możemy się nadal opierać, a jakie trzeba budować odnowa. Jednym ze sposobów postępowania w takiej sytuacji jest więc zaprzeczenie, nieprzyjecie do wiadomości własnego osierocenia i rozpaczliwe trzymanie się dawnego stylu życia. Inny sposób polega na natychmiastowym zerwaniu ze wszystkim, co było dotychczas, i gorączkowym poszukiwaniu nowych możliwości. Większość ludzi podczas żałoby ma okresy, gdy albo nie próbuje zmienić stylu życia, albo też stara się wszystko zapomnieć. Jeśli tego rodzaju zachowanie utrzymuje się przez dłuższy czas, powstają trudności: w pierwszym przypadku dlatego, że człowiek po utracie osoby bliskiej stara się żyć w rzeczy* , stości, która już nie istnieje, a w drugim przypadku dlatego, że odrzuca coś najbardziej dlań wartościowego, czyli sens i znaczenie tego, co było kiedyś. Ludzie robią takierze- 21. Bowlby, Process ofMourning. „International Journal of Psychoanalysis" 1961, nr42, s. 317-340. 384 Śmierć bliskich kzy, starając się znaleźć proste rozwiązanie dla złożonego problemu, ale proste rozwiązania nie istnieją. To, co musimy zrobić, sprowadza się do przeanalizowania idei i zało-ffiń.jakie mamy we własnym, wewnętrznym modelu istnienia, oraz sprawdzenia ich w praktyce. Jest to proces bolesny, ale konieczny, musimy bowiem zbudować nowy, adekwatny model, który pozwoli nam zrozumieć smutki i radości, jakie przyniesie nam przyszłość, atakże poradzić sobie z nimi. Wedtug Bowlby'ego przepracowanie żałoby polega na utworzeniu nowego wewnętrznego modelu życia i istnienia. Erich Lindemann obserwował ludzi w ostrej fazie okresu żałoby i stwierdził, że ostra re- I akcja żałoby jest niemal u wszystkich podobna3. Zauważył także, że pojawiają się wtedy różnorodne reakcje somatyczne. Wiemy teraz, że może wtedy ulec zaburzeniu funkcjonowanie zarówno systemu odpornościowego, jak i krzepnięcie krwi. Powinno się o tym pamiętać, ponieważ z powodu tego rodzaju objawów wiele osób szuka pomocy lekarskiej. W takich przypadkach bardzo ważne jest, aby poinformować pacjenta, że jego objawy nie są groźne i po jakimś czasie ustąpią. Oczywiście należy również wykluczyć podłoże organiczne objawów. Lindemann stwierdził, że w okresie żałoby każdy: -mabardzo specyficzne objawy somatyczne, _ -cały czas myśli o osobie zmarłej, l-ma poczucie winy, I -mareakcje wrogości, -porzuca dotychczasowe wzorce zachowania. Większość ludzi w okresie żałoby stara się także upodobnić do swego zmarłego. Dokładniejsze dane na temat innych aspektów okresu żałoby, np. objawów somatycznych, można znaleźć w literaturze. Kolejnym autorem, którego prace wniosły duży wkład do wiedzy o okresie żałoby i reakcji żałoby, jest Colin Murray Parkes, angielski psychiatra mieszkający i pracujący wLondynie. Jego prace opierają się na teorii Bowlby'ego. badania Parkesa wykazały, że okres żałoby trwa dość długo, np. dla wdów 2-3-letni okres żałoby nie jest niczym niezwykłym4. Parkes wykazał także, że najtrudniejszy jest pierwszy rok, ponieważ wtedy osoba owdowiała musi przeżyć różne sytuacje sama, po raz pierwszy bez swego zmarłego -jak np. pierwsze święta Bożego Narodzenia, pierwszy raz kiedy zagląda się do szuflady i znajduje osobiste rzeczy zmarłego etc. Parkes powiada, że podczas tego pierwszego roku niezmiernie ważne jest odpowiednie wsparcie emocjonalne, które może mieć istotne znaczenie dla przepracowania żałoby. Z badań Parkesa wynika m.in. także kolejny wniosek- iż w okresie ostrej reakcji żałoby niemal nic nie jest patologiczne. Takie sprawy Jak pew- •ŁLindeman, Symptomatology and Management ofAcute Grief. .American Journal of Psychiatry" 1944, nr 101, s.141-148. 'CM. Parles, The First Year ofBereavement. „British Medical Journal" 1964, nr 2, s. 274-279. 385 Na granicy życia i śmierci nego rodzaju halucynacje, myśli pełne wrogości i inne objawy, które w innych okoliczm ściach uważano by za patologiczne - w okresie żałoby są normalne i szybko ustępują. Wm cy z ludźmi w okresie żałoby musimy rozszerzyć pojęcie normy, jakim się posługujemy. I 2. Żałoba jako zadanie J. William Worden, psycholog amerykański, doszedł do wniosku, że ponieważ żaloh jest procesem, a nie stanem, można popatrzeć na ów proces jako na zadania, których nawiązanie wymaga wysiłku5. Worden opisał te zadania następująco: Zadanie I: Pogodzić się z rzeczywistością, z utratą bliskiej osoby. Zadanie II: Przeżyć ból okresu żałoby. Zadanie III: Przystosować się do otoczenia, w którym nie ma już osoby zmarłej. Zadanie IV: Wycofać energię psychiczną (emocjonalną) i ulokować ją w innym związki Worden wskazał również, co może przeszkodzić w rozwiązywaniu każdego zadania,atat-j że jakie mogą być konsekwencje nierozwiązania poszczególnych zadań. Na tej podstawie opracował także pewne bardzo użyteczne zasady i techniki poradnictwa. Żałoba jest zjawiskiem bardzo złożonym. W jej skład wchodzą różnego rodzaju doznania i zachowania. Do najważniejszych zalicza się6. 1. Samotność, która prawdopodobnie jest najważniejszym problemem u żałobników, szczególnie wówczas, gdy poczucie własnej identyczności i sensu istnienia jest związane ze zmarłym. Owemu osamotnieniu towarzyszy rozerwanie społecznych więzi z najbliższymi, a skutkiem tego jest odczucie jakoby nastąpiła podwójna śmierć fizyczna zmarłego i psychiczno-społeczna żałobnika. 2. Poszukiwanie sensu życia jest szczególnie mozolne, skoro w obliczu śmierci drogiej osoby wszystkie dotychczasowe racje istnienia straciły swą psychologiczną moc. Intensywne poszukiwanie celu własnego istnienia przebiega różnorodnymi torami; żałobnik kieruje się czasem ku innym ludziom, ku Bogu, radykalnie próbuje zmieniać własne życie, albo - przeciwnie - biernie tkwi w teraźniejszości aż przyjdzie śmierć. Zdarza się też „rozwiązanie" sensu własnego życia przez akt samobójczy. 3. Smutek jest tym odczuciem, które stosunkowo łatwo zrozumieć w kontekście żałoby, gdyż każde odejście drogiej osoby jest w pewnym stopniu utratą czegoś z nas samych, jakby pozbawieniem się części jestestwa. Umierający bowiem zabiera swój świat, a wraz z nim ten jego obszar, w którym był on dla nas a my dla niego. 5 Za Y. Novak, Poradnictwo i terapia w okresie żałoby, w: B. Holyst (red.): Człowiek w sytuacji trudnej. Warszawa 1991. 6 J. Makselon, Z psychologicznej problematyki żałoby, w: Wykłady z psychologii w KUL w 1985/86. Lublii 1988. 386 Śmierć bliskich lej. War- i. Lublin i Lek u żałobników jest wielokierunkowy i zazwyczaj trudno podać jego konkretną przyczynę. Może on wszakże być związany z myśleniem o przyszłości („co się ze mną stanie, skoro pozostałem sam?"), z pytaniem w obliczu śmierci o własną nieśmiertelność, z em-patycznym respektem wobec zmarłego ciała, z poczuciem winy wobec zmarłego itp. 5. Wina jest uderzeniem świadomości jakby od wewnątrz, a także jakaś antycypacja kąty. Zapytajmy, na czym bazuje spodziewanie się kary przez żałobnika? Spodziewa się on, ze będzie ukarany za okres gniewu, uczucie ulgi, jakie odczuwa, gdy myśli, że to nie on sam umarł, lecz jego bliźni, za jakiś typ zranienia zmarłego, za domniemane czy rzeczywiste powinności koleżeńskie bądź ekonomiczne wobec zmarłego itp. 6.Gniew, podobnie jak lęk, jest zróżnicowany i wielokierunkowy. Człowiek pozostający przy życiu może być np. zły na zmarłego o to, że zrobił mu niespodziankę i sprowadził smutek swoim odejściem („dlaczego mnie pozostawiłeś w takiej sytuacji?"). Większość przeżyć związanych z gniewem w obliczu śmierci to zjawisko nieświadome, ale przynajmniej częściowo dające się tłumaczyć ambiwalencją postaw wobec śmierci. Oznacza to,że w przypadku śmierci jest to przeżycie miłości i wrogości zarazem, z tym jednak, że miłość częściej jest kierowana ku zmarłym, a gniew ku żyjącym. 3. Mechanizmy obronne Żałoba jako sytuacja stresowa wyzwala też działanie wielu mechanizmów obronnych, których celem jest przywrócenie lub utrzymanie równowagi psychofizycznej. Stanowią one również poważne niebezpieczeństwo w rozwoju człowieka i przepracowaniu żałoby. Zatem zrozumienie subtelnego ich oddziały wania jest niezwykle ważne, by sensownie pomagać osobom opłakującym śmierć swoich bliskich. Spośród wielu mechanizmów obronnych uwikłanych w zjawisko żałoby omówiono jedynie najważniejsze7. 1.Zaprzeczenie ma na celu oddalenie realności śmierci. Żałobnik nie wierzy w fakt zgonu bliskiej sobie osoby i zdaje się myśleć: „Nie zgadzam się z tym, że on nie żyje. To nieprawda, że byłem wobec niego zły". W skrajnych przypadkach ulega halucynacjom, popada w stupor. Towarzysząca zaprzeczaniu jakby obojętność na śmierć nie musi oznaczać oziębłości czy gruboskórności, lecz wprost przeciwnie - niepohamowaną i jakby zawstydzoną reakcję emocjonalną, którą pragnie się ukryć. 2.Projekcja polega na przypisywaniu innym osobom odczuć, które samemu się żywi. W przypadku śmierci kogoś bliskiego oznacza m.in. mówienie o zmarłym, że miał wro-zamiary, podczas gdy faktycznie jest odwrotnie; to właśnie mówiący, powodowa- li. Makselon, op. cit. 387 Na granicy życia i śmierci ny lękiem i poczuciem winy wobec zmarłego, miał niezbyt szlachetne wobec niego' tencje. 3. Identyfikacja, czyli utożsamianie się z inną osobą pod jakimś względem znaczącą. W lobie spotyka się identyfikowanie ze zmarłym przez przejęcie sposobów jego zacho sposobu ubierania się, formułowania zdań, a nawet uskarżania się na podobne cno 4. Somatyzacja, tj. przeniesienie psychicznego dyskomfortu na ciało powodującero medycznie znanych schorzeń. Wiele badań sugeruje powiązania między zapaleniem okrężnicy, rakiem oraz innymi chorobami psychosomatycznymi a przeżywaniem r 5. Ucieczka, czyli wycofywanie się z wielu dotąd względnie atrakcyjnych układów, śmierci bliskiej osoby niektórzy zdają się myśleć: „Czuję się tak niegodny i winny,1 mogę spotykać ludzi". Izolacja społeczna prowadzi nierzadko do fantazjowania na związków ze zmarłą osobą, co stanowi jakąś próbę ocalenia więzi z nią. Zazwycza' cofywanie się z relacji interpersonalnych powoduje okresowe niedostosowanie, choć w nych przypadkach może doprowadzić nawet do schizofrenicznego wycofywania się w urojeń. Ucieczka od świata dość często też łączy się ze zwróceniem się przeciwko by się ukarać, poniżyć siebie, zadać sobie ból, a nawet uśmiercić siebie i w ten s okupić oraz zrozumieć śmierć bliskiego człowieka. 6. Reakcje upozorowane wyrastają ze wstydu, jaki człowiek zauważa w związku z autentycznymi zachowaniami wobec śmierci bliskiej osoby. Ta obronna potrzeba kretyzuje się np. w miłych nekrologach, idealizacji zmarłej osoby, oddawaniu jej n czci, budowaniu monumentalnych grobowców itp. Wymienione uprzednio mechanizmy obronne pojawiają się w każdej żałobie, choć się intensywnością, zakresem i czasem trwania. To, jaki mechanizm obronny będzies golnie uaktywniony, zależy m.in. od rozwojowego doświadczenia jednostki, a w zwłaszcza od zasobu (repertuaru) zachowań w sytuacjach stresowych oraz od ogólnej rzałości osobowej. 4. Etapy i fazy żałoby W różnych nowych teoriach psychologicznych ujmuje się reakcję żałoby nie tylko w s sób dynamiczny, ale również wskazuje się na istnienie faz i etapów tego procesu. Ró' koncepcje wymieniają odmienną liczbę etapów i podają ich inną kolejność. G. L. Eir sugeruje, że proces przeżywania utraty obejmuje trzy etapy8: 1) zaprzeczenie i szok,fr za, w której przeżywający utratę nie jest w stanie uwierzyć w nią; 2) stopniowe uprzytamnianie sobie, podczas którego przeżywający utratę odkrywa jej znaczenie i przeżywa G. L. Engel, Is Griefa Disease. „Psychosomatic Medicine" 1961, nr 23, s. 18-22. 388 Śmierć bliskich zarówno psychologiczne, jak fizjologiczne jej konsekwencje; 3) rozwiązanie, podczas którego osierocona osoba adaptuje się do nowej sytuacji przez dostosowanie starych wzorców reagowania i wchodzenia w nowe związki i rodzaje aktywności. Zdaniem Engela jeśli fazy te różnią się stopniem intensywności i długością, pojawiają się one w podanej przez niego kolejności. Koncepcja I. Bowlby'ego i C. M. Parkesa mówi o czterech etapach9. Podobnie jak u Engela pierwsze stadium u Bowlby'ego i Parkesa: odrętwienie - związane jest z szokiem ibrakiem akceptacji tego, co się stało. Autorzy ci jednakże rozdzielają stopniowe uprzytamnianie sobie Engela na dwa odrębne stadia: 1) przejmującej tęsknoty, które obejmuje tęsknotę za zmarłą osobą i usiłowanie jej odzyskania; 2) dezorganizacji - związane jest ¦akceptacją utraty, depresyjnym afektem, zakłóceniami snu i apetytu i ograniczeniem aktywności ukierunkowanej na cel. Końcowe stadium - reorganizacji - odpowiada stadium rozwiązania u Engela. Znana koncepcja Elizabeth Kubler-Ross, mówiąca o stadiach przeżywania żałoby w związku z perspektywą utraty własnego życia, wymienia 5 etapów10: 1) zaprzeczenia i izolacji; l)gniewu; 3) targowania się; 4) depresji; 5) akceptacji. W. Brasted i E. Callahan widzą etapy 2 i 3 postulowane przez Kubler-Ross jako rozdzielenie etapu drugiego koncepcji Bowlby'ego i Parkesa na dwa odrębne komponenty - traktując to uzupełnienie jako wy-ikleze zwrócenia uwagi na poznawcze aspekty reakcji żałoby". W koncepcji Roberta Kavenaugha wyróżnia się następujące stadia12: 1) szok; 2) dezorganizację; 3) zmienne mocje; 4) poczucie straty i osamotnienia; 5) ulgę (sytuacja staje się łatwiejsza do zniesienia); 6) ponowne ustabilizowanie się. Wspólną cechą koncepcji wyróżniających kolejne fazy przeżywania reakcji żałoby jest to, że bazując na pionierskiej pracy Freuda ujmują ją w sposób dynamiczny, jako proces obejmujący cały zakres stanów wewnętrznych, a także zachowań zewnętrznych. Jest to, jizwracają uwagę D. Price i P. A. Murphy, obraz reakcji żałoby znacznie bardziej złożony niż potocznie przyjmowany, w którym żałoba traktowana jest raczej jako stan smut-kui uczuć depresyjnych, będących reakcją na stratę13. D. V. Hardt prowadząc szerokie badania nad blisko 700 osobami w wieku 13-26 lat wy-Mdrębnil 5 następujących stadiów żałoby14. 1) stadium szoku i zaprzeczenia (pierwszy miesiąc); charakterystyczna jest prawie całkowita negacja realności śmierci i jej nieuniknioności; PJ.Bowlby, C. M. Parkes, Separation and Loss. w: E. J. Anthony, The Child and his Family. New York 1970. "E.Kubler-Ross, On Death and Dying. New York 1969. l"W.S. Brasted, E. J. Callahan, A Behavioral Analysis ofthe GhefProcess. „Behavior Therapy" 1984, nr 15, s. 529-543. I l!R.Kavenaugh, Facing Death. Los Angeles 1983. I "D.M. Price, P. A. Murphy, Staff Burnout in the Perspective ofGriefTheory. „Death Education" 1984, nr 8, 11.47-58. D V. Hardt, An lnvestigation ofthe Stages ofBereavement. „Omega" 1978-1979, nr 9, s. 279-285. 389 Na granicy życia i śmierci 2) stadium fałszywej akceptacji (od drugiego miesiąca po śmierci); w tym czasie żalot-l nik zdaje się pogodzić ze śmiercią, pozytywniej ją ocenia i jakby, czyli pozornie, z nią się godzi; 3) stadium pseudoorganizacji (do trzeciego miesiąca po śmierci), kiedy żałobnik podą-1 muje próby odnalezienia się w życiu; wszystko znów wydaje się normalne; jest to jednali tylko chwilowa poprawa samopoczucia, bowiem znów pojawia się niżowy nastrój; 4) stadium depresji (od trzeciego do ósmego miesiąca) zewnętrznie wszystko jest jakby I uspokojone, ale wewnętrznie żałobnik kwestionuje odejście umiłowanej osoby, posziiku* po niej pamiątek; towarzyszy temu kształtowaniu się negatywniejszych niż w poprzedni™ stadium postaw wobec śmierci; 5) stadium reorganizacji (powyżej 8 miesiąca); przeżywający śmierć danej osoby całko I wicie godzi się z jej odejściem; dokonanie pełnej akceptacji śmierci wiąże się z bardaqj pozytywnym ocenianiem faktu ludzkiego przemijania. Mając na uwadze powyżej zaprezentowane teorie żałoby wydaje się, że możemy wyodj rębnie 3 ogólne fazy żałoby normalnej15: 1. Fazę początkową, która trwa od śmierci do kilku (zazwyczaj 3-4) tygodni po pogrze-bie. Żałobnicy reagują na śmierć szokiem i niedowierzaniem. Mówią, że czują zimno, I oszołomienie, odrętwienie, sparaliżowanie, pustkę, zakłopotanie itp. Niewiara w realną I śmierć i towarzyszące temu oszołomienie służą żałobnikowi jako ochrona przed bólem i smutkiem, które wydają się nie do zniesienia. Ten stan kończy się po kilku dniach i ustępuje miejsce wszystko obejmującemu, jakby zgeneralizowanemu, smutkowi. W tej fazie przyjaciele i znajomi, a czasem także i lekarze, mogą pomóc człowiekowi, który-będąc smutny - musi jeszcze opanować lęk przed klęską, tj. faktem, że pozostaje „sam na polo walki". Często żałobnik broni się przed świadomością utraty współpartnera, znajomego czy przyjaciela, uciekając się do alkoholu, narkotyków albo nadaktywności. 2. Fazą pośrednią są czasem zmagania się żałobnika o nową tożsamość. Musi się on bowiem uczyć nowej roli: wdowy, wdowca, sieroty. Okres ten charakteryzuje kilka typów zachowań, np. obsesyjne zajmowanie się niektórymi scenami związanymi ze zmarłym. Robiąc sobie wyrzuty żałobnicy zdają się mówić: „Gdybym go zmusiła do pójścia do lekarza". „Gdyby mógł dzięki mnie prowadzić regularny tryb życia" itd. Natarczywie pojawia się teżwteJ dy pytanie o sens i przyczyny śmierci („Pytam siebie samej i nie znajduję odpowiedzi. Dlaczego, dlaczego właśnie on?"). Dla niektórych odpowiedź jest prosta (wola Boża),aiiJ innych w ogóle jej nie ma. I wtedy z całą ostrością jawi się absurd ludzkiej egzystencji. Znamiennym zjawiskiem związanym z pośrednią fazą żałoby jest poszukiwanie obecności zmarłego, np. wieczorem, podczas oglądania telewizji wdowa ma wrażenie jakby przy I niej siedział małżonek, a nawet słyszy jego głos. Zdarzają się też nawoływania i oczekkl wania odpowiedzi od zmarłego. 13 J. Makselon, op. cit. 390 Śmierć bliskich Częstotliwość zachowań charakterystycznych dla fazy pośredniej, tj. obsesyjne przypominanie sobie zmarłego, szukanie zrozumienia sensu śmierci, jak i paradoksalne poszukiwanie zmarłego, zmniejszają się w miarę upływu czasu. Niekiedy potrzeba na to kilku miesięcy. Istnieje też taka grupa żałobników, którzy nie przystosowują się do nowej sytuacji, co powoduje bardzo poważne następstwa. W badaniach Glicka i jego zespołu okazało się, że 29% wdów po roku żałoby odpowiedziało: „Nie żałowałabym, gdybym jutro umarła". 3.Faza odzyskania równowagi. Po kilku miesiącach (czasem po roku) w procesie tzw. normalnej żałoby osoba odkrywa nową własną sytuację, czyli dochodzi do wniosku, że realnie ktoś zniknął z jej otoczenia i że zajmowanie się przeszłością jest bezsensowne, gdyż itakniczego nie zmieni. Towarzyszy temu, w większości przypadków, zajęcie się życiem. To wejście w życie ma różne formy i zdarza się, że czasem towarzyszy mu agresja, której źródło zdaje się tkwić w poczuciu szczególnej niższości u żałobników. Otoczenie bowiem przez długi czas traktuje specjalnie osoby noszące żałobę, przypisując im prawo do współczucia. W skrajnych przypadkach czują się oni jakby naznaczeni jakimś piętnem, niema] jak kalecy. Po przeżyciu żałoby ludzie wychodzą umocnieni, a nawet z siebie zadowoleni, gdyż spoglądając wstecz, tj. rozważając okres, kiedy musieli żegnać najbliższą osobę, spostrzegają, jak w gruncie rzeczy byli silni. Umacnia to w nich subiektywne przekonanie o posiadaniu wystarczających sił psychicznych, aby przeżywać emocjonalne kryzysy. Krótko mówiąc, w kontowej fazie żałoby zwiększa się zaufanie do siebie i poczucie własnej wartości, aczkolwiek dokonuje się to za wielką cenę. Inaczej natomiast rzecz się przedstawia w żałobie patologicznej. Żałoba chorobliwa od normalnej różni się nie tyle radykalnie jakością, ile intensywnością i długością doznań, i procesów, które niejako nieodłącznie przynależą do żałoby. Jeśli więc np. ktoś po roku od śmierci ukochanej osoby twierdzi, że ciągle o niej myśli, czuje ją przy sobie i rozmawia z nią, uznać to można za normę, ale gdy to powtarza się uporczywie w kilka czy kilkanaście lat po pogrzebie, mówimy o patologicznym żalu. W procesie takiej żałoby, oprócz pewnych efektów psychosomatycznych, następują duże zmiany w zachowaniu, np. silna wrogość skierowana do niektórych osób, drażliwość względem przyjaciół i krewnych, niezdolność podejmowania czegoś na własną rękę, wycofywanie się z pracy zawodowej, utrata najbliższych przez nieprzemyślane zachowania. Ogólnie zauważa się, że osoby takie są nadmiernie napięte, depresyjne, cierpią na bezsenność, mają poczucie małej wartości i potrzebę karania siebie. Diagnozując patologiczną żałobę należy zwrócić baczną uwagę na syndrom identyfikacji ze zmarłym i silne tendencje re-gresyjne. Innym wskaźnikiem patologicznej żałoby jest brak jakichkolwiek odczuć po śmierci bliskiej osoby (żal zahamowany) lub pojawienie się tych odczuć dopiero po jakimś czasie od pogrzebu (żal odroczony). E.Lindemann dokonując rozróżnienia pomiędzy normalną i chorobliwą reakcją żałoby wskazywał, iż: „Zrozumienie, czy dany sposób reagowania na traumatyczne doświad- 391 Na granicy życia i śmierci czenia jest, czy nie jest nerwicą, nabiera coraz większego znaczenia (...). Żałobalubn głe przerwanie kontaktu wydaje się zasługiwać na szczególne zainteresowanie, poria waż są często wymieniane wśród przypuszczalnych czynników psychogennych wcin robach psychosomatycznych"16. Konsekwencją określania patologii jest wiązanie jej z różnymi formami zatrzymania* niepodejmowania pracy związanej z sytuacją żałoby. Przez patologię rozumie się zaWo-J kowanie reakcji żałoby, jej opóźnienie lub przerwanie w trakcie trwania. Wskazuje się™ na konsekwencje niedokonanej reakcji żałoby: patologiczne zachowania, zaburzona im akcja interpersonalna oraz fizyczne i psychiczne choroby17. 5. Patologie reakcji żałoby Wyróżnia się różne reagowania związane z patologią reakcji żałoby. Wiele takich wzorców opisał E. Lindemann18. Pierwszy z nich polega na powstrzymywaniu się przed reagowaniem. Ludzie klasyfikowani przez niego w ten sposób zdawali się powstrzymywać przed wyrażaniem emocji, i to powstrzymywanie się Lindemann spostrzegł jako źródło wielkiego napięcia i rozproszenia energii psychicznej. W momencie kiedy nastąpiła gotowość do zaakceptowania procesu przeżywania utraty, Lindemann stwierdzał, że osoby te stawały sie o wiele mniej napięte i bardziej ożywione. Inny rodzaj problemów występował u osób będącycłi w trakcie gńefwork, które znajdując go jednak zbyt bolesnym łub przerażającym bały sie, że popadną w chorobę psychiczną, twierdziły, że chcą umrzeć, lub rozważały zakończenie tego procesu przez wycofanie się ze swojego stałego otoczenia społecznego lub fizyral nego. Wobec tego rodzaju osób pomocne okazywało się podejście terapeutyczne związane z dawaniem oparcia i zachęty do kontynuowania procesu. Kolejną formą patologii opisaną przez Lindemanna są tzw. reakcje zniekształcone. Obejmują one: a) nadmienia. aktywność bez poczucia utraty; b) nabywanie symptomów choroby, która była przyczy-j ną śmierci utraconej osoby; c) rozwój objawów określonego schorzenia fizycznego opod-łożu psychosomatycznym, takiego jak owrzodzenie jelita grubego lub artretyzm; d) oka- I zywanie wrogości wobec innych osób, które pozostawały w związku z okolicznościami śmierci, np. lekarza, bez podejmowania działań przeciwko tej osobie (próby ukrywania uczuć wrogości manifestujące się usztywnieniem i emocjonalnością w kontakcie przypominają obraz schizofrenii; e) niezdolność do realizowania działań ukierunkowanych na cel; f) realizowanie działań, których podłożem jest chęć karania siebie (np. rezygnacja 16 E. Lindemann, op. cit. 17 J. Bowlby, op. cit. 18 E. Lindemann, op. cit. 392 Śmierć bliskich ipracy,angażowanie się w beznadziejne interesy), bez zdawania sobie sprawy z przeży-wniaintensywnego poczucia winy. Największy stopień patologii (zgodnie z Lindeman-Km) związany był z przypadkami skrajnego opóźnienia rozpoczęcia griefwork lub za-Nokowania przeżywania straty określonej osoby (czasem poprzez silne przeżywanie stra-1}wcześniej poniesionej). Kolejnym autorem, który rozwinął teorię patologii reakcji żałoby, był Geoffrey Gorer. Wskazał na dwa rodzaje zatrzymanej reakcji żałoby, zdającej z różną intensywnością utrzymywać się stale19. Pierwszy, określony przez niego mianem „mumifikacji", dotyczy lytuacji, w których osoby w stanie żałoby próbowały zachować się i utrzymywać codzienny tryb życia tak jak przed śmiercią bliskiej osoby, co oznaczało, że nie doszło do rozpoczęcia lub dostatecznego zaawansowania żałoby. Drugi rodzaj utrzymującej się re-ikcji żałoby, określonej jako „rozpacz", wiązał się z osobami, które charakteryzowały się spłaszczonym zakresem reakcji emocjonalnych i żyły we względnej izolacji. hny rodzaj patologii opisany przez Gorera polegał na braku przeżywania. W obrębie tej kategorii znalazły się także przypadki w pewnym sensie niezgodne ze schematem grief von, a mianowicie z jego zasadniczym założeniem, mówiącym, że proces „odłączania sie"od zmarłej osoby przebiega przy udziale znacznych ilości energii psychicznej, wią-sic z przeżywaniem i wyrażaniem silnych emocji i zajmuje dość długi okres. Gorer swoich badaniach stwierdził, że u osób o przekonaniach religijnych związanych ze imiercią (np. ponowne połączenie w niebie), zakładających także dopuszczalną ekspresję uczuć związanych ze stratą, reakcja żałoby (w rozumieniu griefwork) mogła zostać za-[tamowana. Zahamowanie to jednak nie musiało utrudniać tym osobom dojścia do stanu wewnętrznego dobrego samopoczucia, a także funkcjonowania w relacjach społecznych izawodowych w sposób porównywalny z osobami, które przebyły w pełni reakcja zaloty zachowując przekonamy, xe jwi mgd^ me będą miały kontaktu ze zmarłym. Brytyjski autor Stuart Lieberman wyróżnia trzy wzorce reagowania związane z choro-jNiwym przeżywaniem utraty (morbid grief)20. Zostały one określone przez niego jako: l)unikanie; 2) idealizacja, 3) długotrwałe przeżywanie w połączeniu z chorobą fizyczną. Pierwszy z nich polega na fizycznym unikaniu osób, miejsc i przedmiotów związanych ze zmarłą osobą w połączeniu ze skrajnym natężeniem poczucia winy i gniewu dotyczących zmarłej osoby oraz osób i okoliczności związanych ze śmiercią (np. lekarzy, szpitala pip.). Ten wzorzec zdaniem autora zdaje się szczególnie korelować z odroczeniem reakcji żałoby o ponad dwa tygodnie. Drugi z wyróżnionych przez Liebermana wzorców reagowania polega na zupełnym brata przeżywania utraty. Towarzyszy temu silne uczucie gniewu, dotyczące przede wszystkim osób i okoliczności związanych ze śmiercią. Zmarła osoba jest często nadmiernie idealizowana. "G. Gorer, Death, Grief and Mourning. New York 1967. "S.Liberman, Nineteen Casesof Morbid Grief. „British Journal of Psychiatry" 1978, nr 132, s. 159-163. 393 >zyj( Na granicy życia i śmierci Wzorzec trzeci to utrzymujące się poczucie żalu za zmarłą osobą w połączeniu z cl bą fizyczną i powracającymi snami, w których zmarła osoba występuje jako ktoś U tego rodzaju pacjentów często stawia się diagnozę depresji reaktywnej w połąi z chorobą fizyczną. Zdaniem Liebermana te trzy wzorce reagowania wymagają roi podejść terapeutycznych. W wyjaśnieniu przebiegu żałoby istotna jest wiedza o roli, jaką w danej rodz;nie s| zmarła osoba21. Nie zawsze najbardziej znacząca rola w rodzinie przypada tym osobom, rym tradycyjnie przypisuje się największy autorytet, a więc ojcu czy matce, bowiem a bywa tak, że w o wiele większym stopniu psychologicznie na rodzinę oddziałuje dzie zwłaszcza gdy było długo oczekiwane. Dlatego też jego śmierć zostawia w rodzinie gfcM ki ślad. Inaczej mówiąc, intensywność przeżywania czyjejś śmierci w ogromnym stopni zależy od pozycji zmarłego w nieformalnej strukturze rodziny. Przebieg żałoby jest też skł teio^anj x momentem rozwojowym rodziny, w którym przychodzi śmierć. Problem zastąpienia kogoś w rodzinie jest proporcjonalnie wielki do ważności zadań, ja-kie on spełniał. Przyjmuje się, że najtrudniej zastąpić rodziców. Chodzi tu nie tylko om lacje rodzic-dziecko, ale również o małżeńskie współpartnerstwo. Umierający rozwiaa-je szczególny typ interakcji charakterystycznej dla poprawnej więzi małżeńskiej i im bardziej te więzi są autentyczne, tym większe poczucie straty kogoś, kto działał terapeutycznie i rekreująco. Pogłębiając tę myśl, można powiedzieć, że im mniejsze znaczenie rodzicaczy współmałżonka w rodzinie, tym mniejszy rzeczywisty brak po jego śmierci. Dzieje się tał z tego powodu, że spełniane przez niego role nie dawały tego, co oczekiwano, np. śmierfj ojca alkoholika w wielu wypadkach jest wyzwoleniem, a nie brakiem dla rodziny. W niektórych badaniach zwraca się uwagę na szczególny problem wdowieństwa, chodzi bowiem o podkreślenie, że wdowieństwo prowadzi do utraty podstawowego czynnika obrazu siebie, jakim dla kobiety jest macierzyństwo i partnerstwo. Przeżywając utratę męża, kobiety zwracają częściej większą uwagę na macierzyństwo i podejmując rolę jedynego żywiciela rodziny, muszą zadbać o dyscyplinę wychowawczą, rozwiązywać problemy finansowe itp. W studium L. Glicka, R. Weissa i C. M. Parkesa odnajdujemy dane, które świadczą, że podejmowanie tych ról przez kobiety owdowiałe, a szczególnie rozeznanie dotąd jakby niewidocznych potrzeb dzieci, pomogło im i zachowało przed załamaniem nerwowym w czasie żałoby22. Z drugiej strony jednak opieka nad dziećmi, które przecież też są w żałobie, maksymalnie je wyczerpuje i stąd generalnie twierdzi się we wspomnianym studium, że wychodzenie z żałoby niekoniecznie musi być szybsze wówczas, kiedy wdowa bardziej zajmuje się dziećmi. Należy również zwrócić uwagę na uboczne, negatywne skutki przejęcia przez kobietę roli głowy rodziny, które mogą występować, kiedy matka - nerwicowo rekonstruując rodzinę i podejmując rolę ojca-staje się nadopiekuńcza albo autorytarna. 21 J. Makselon, op. cit. 22 L. O. Glich, R. S. Weiss, C. M. Parkers, The First Year ofBereavement. New York 1974. 394 Śmierć bliskich pteebieg żałoby, czy precyzyjniej - przeżywanie swego wdowieństwa lub osierocenia -jest,jak już wspomniano, uzależnione od tego, w jakim etapie rozwoju rodziny przycho-Mśmierć. Wydaje się, że można wyróżniać dwie odmienne sytuacje w historii rodziny, imianowicie taki układ, kiedy dzieci są względnie młode i przebywają wspólnie z rodzicami, i stan, gdy są już poza domem. lak nietrudno zauważyć, najbardziej obciążająca jest sytuacja pierwsza, tzn. kiedy dzieci są jeszcze w domu i wymagają większej opieki. Jest niezwykle trudno poradzić sobie z wieloma problemami rodzącymi się po śmierci rodzica, bowiem pozostający jeszcze przy życiu jest po prostu przeciążony. Podkreśla się w związku z tym wprost nieocenio-nąrolę tzw. poszerzonej rodziny, tj. krewnych, przyjaciół, ludzi dobrej woli. Ich życzliwa obecność pomaga wdowcowi bądź wdowie rozeznać i zaspokoić realne potrzeby dzieci. Wdowiec/wdowa ma poza tym inne nastawienie aniżeli dzieci, gdyż inny jest psychologiczny skutek żałoby dla osieroconych, a inny dla współmałżonka. O ile bowiem śmierć współmałżonka wyzwala głównie mechanizm regresji, o tyle dzieci, zwłaszcza popcy,odkrywają w sobie wtedy potrzebę rozwoju, dojrzewania i siły, aby stać się jakby ojcem rodziny23. Wydaje się, że znaczącą rolę w przeżywaniu żałoby odgrywa również struktura rodziny. lak wiadomo, można mówić o rodzinach, w których najistotniejsza jest pozycja w niej poszczególnych członków, oraz o rodzinach, gdzie najważniejsze jest zaspokojenie potrzeb osób. Inaczej jeszcze mówiąc, istnieją rodziny zorientowane na pozycje/role lub na osoby. W pierwszym przypadku dość ściśle przypisywane są role członkom rodziny przy uwzględnianiu bardziej znaczenia wieku i płci aniżeli osobistych zainteresowań i zdolności. Porozumienie międzyosobowe jest w tych rodzinach jednokierunkowe, gdyż inicjatywa zazwyczaj wychodzi od rodziców w kierunku dzieci. Powoduje to utrzymywanie się sztywnej struktury siły i kompetencji, w której autorytet rodziców jest niemal abso-ptay, a rodziny funkcjonuje na zasadzie odgrywania ról. w przeciwieństwie do tego, rodziny skierowane na osobę funkcjonują opierając się na inaczej „rozdzielanych rolach". Najistotniejszym kryterium znaczenia osoby w rodzinie jest jej ptywność, gotowość do rozwoju i zachowań prospołecznych, a nie społecznie przypisywana rola. W takich rodzinach komunikacja odbywa się dwustronnie, a jej celem jest pomoc we wzroście osobowym, otwarcie dzieli się ze sobą wszystko: emocje, informacje, porażki izwycięstwa. Autorytet rodziców wypływa z ich większego doświadczenia, a nie z surowych norm społeczno-kulturowych, i jest też bardziej plastyczny w tym znaczeniu, że wraz ¦wzrostem kompetencji dzieci zaznacza się bardziej egalitarna więź rodzinna, pniem wielu badaczy rodziny zorientowane na osobę przechodzą łatwiej żałobę, szczególnie ze względu na dość płynną strukturę pozycji rodzinnych24. Po śmierci bliskiej oso- PL. Pincus, Death and Family. New York 1974. "R.G. Careg, Weathering Widowhood: Problems and Adjustment ofthe Widowed During the First Year. .Omega" 1979, nr 10, s. 163-174. 395 Na granicy życia i śmierci by w takiej rodzinie jest dość oczywiste, że trzeba ją zastąpić, bo bywało już tak wieki krotnie w przeszłości. Stąd też twierdzi się, że rodziny o tego typu strukturze nieprzeźy-l wają żałoby jako głębokiego kryzysu, gdyż ciągle są w stanie budowania coraz tow wych struktur osobowych. Inaczej natomiast wygląda żałoba w rodzinie, gdzie formalni pozycja osoby jest najważniejsza. Po śmierci członka tej rodziny, np. matki, która wefl społecznych obyczajów jest panią domu, bardzo trudno jest komuś zdecydować sieim stępstwo, ponieważ członkowie przyzwyczaili się do niezmienności pozycji i ról sra rodziny. W takiej rodzinie nie ma tak swobodnej komunikacji uczuć jak w rodzinietypij I personalistycznego, co jeszcze dodatkowo opóźnia przejęcie roli zmarłego. Ogólnie moi' na powiedzieć, że im lepiej wypracowana zdolność porozumiewania się w rodzinit i szybsze podejmowanie decyzji, tym większe prawdopodobieństwo efektywniejszej przystosowania się do życia po śmierci członka danej rodziny. Wszelkiego rodzaju „kotl spiracje milczenia" po śmierci drogiej osoby, kiedy wszyscy przeżywają to samo.aleij znajdują sposobu przekazania swych doznań, powoduje przeżywanie żalu jakby dław go samego, a nie w celu przepracowania go i tym samym wyzwolenie się z przeżyćtw matycznych25. Poniżej przedstawione są dwie wypowiedzi kobiet, w których zawarte są informacje ot™ zachowaniach przejawianych w wyniku utraty najbliższej osoby oraz o uwarunkow-j niach zewnętrznych, które wpłynęły na przebieg ich dalszego życia. „Jestem osobą starszą, choć nie jestem sama - czuję się samotnie. Mąż już nie im Miałam trójkę dzieci, dwie córki i syna. Starsza córka, kiedy wyszła za mąż, nie chciała ze mną mieszkać. Wyprowadziła się do męża. Syn po ślubie tylko rok był ze mnq,jXr tern wynajął mieszkanie i uciekł ode mnie. Trzecia - najmłodsza córka, która ma JOk jest upośledzona umysłowo i fizycznie. Starsze dzieci nie akceptowały chorej siostry i nie chciały z nią być. Ja z tegopowś czuję się bardzo samotnie, ponieważ starsze dzieci wcale mnie nie odwiedzają, azchm rą córką mam bardzo mały kontakt. Muszę przy niej wszystko zrobić. Czy chciałabym tak żyć? Po prostu muszę. Wiem, że jestem komuś potrzebna, że ktoś beze mnie nie podoła sam żyć. Choć mam już sama 70 łat i czuję się samotnie, chciałabym żyć jak najdłużej. Obytnto- I ta tylko sprawna i sama nie potrzebowała tej pomocy. Gdy czuję się samotnie i czasami chce mi się wtedy płakać, to wtedy te swoje troski oddaję Bogu i Matce Najświętszej - dużo się wtedy modlę. I to mi pomaga. Wtedy moja samotność przemienia się w radość. Trzeba więc ufać Bogu". (Irena - lat 70). „ Kiedy straciłam męża - zginął w wypadku samochodowym przed 10 laty - zawaliła cały mój świat. Wiedziałam, że nie wyjdę za mąż po raz drugi. Po prostu żaden mfil 25 J. Makselon, op. cit. 396 Śmierć bliskich ciyzna nie mógłby zastąpić takiego wspaniałego, ukochanego człowieka. Zaniedbałam ypod każdym względem, nic mnie nie obchodziło, nie interesowało, nie cieszyło. Ja nie ijlam-po prostu wegetowałam. Trwało to kilka lat. Gdy przyjechała Matka Teresa z Kalkuty, przeczytałam jakiś reportaż o jej pobycie »Polsce. Powiedziała: «Indie są wszędzie». Najpierw odniosłam te słowa do siebie -to ja przecież byłam najuboższą, najbardziej nieszczęśliwą, najbardziej samotną i po-I izebującą pomocy. Ale wydarzyło się coś, co zmieniło moje życie i mój stosunek do żywa. Może zawdzięczam to modlitwie Matki Teresy? itoimoi sąsiedzi wyjeżdżali na urlop i poprosili mnie, abym zaopiekowała się ich psem. hiez ten miesiąc ogromnie przywiązałam się do niego. Rozmawiałam z nim, pieściłam go, dogadzałam mu, chodziliśmy na długie spacery. I nagłe odkryłam - z wiełkim imieniem - że są we mnie jeszcze ogromne pokłady czułości, gotowość do opiekowania się i darzenia miłością. *'Towarzystwie Przyjaciół Dzieci starałam się o adopcję dziecka, ale mi odmówiono kiego, że jestem osobą niezamężną, a dziecko potrzebuje rodziny pełnej. Doradzono ni natomiast formę rodziny zaprzyjaźnionej, tzn. pełnienie wobec osieroconego dziec-kroli „przyszywanej cioci", która zabiera je na niedzielę, święta i wakacje. Pierwsza myta w Domu Dziecka to był potworny szok, zobaczyłam wtedy zmasowane, bo pomnożone przez 60 malutkich osób - nieszczęście i samotność nieporównywalnie więk-sieitragiczniejsze od mojego nieszczęścia. llaopiekowałam się sześcioletnią dziewczynką. Którejś niedzieli powiedziała: „wiesz, (wiu, ja myślę, że niedziele są zrobione przez Pana Boga, a dni powszednie przez dia-la". Spytałam, czy tak bardzo jest jej ile w Domu Dziecka, a ona rozpłakała się i powijała: Tam nikt mnie nie kocha i nie ma nikogo do kochania. Od tamtej pory została u mnie na stałe -jestem jej rodziną zastępczą (jak to się nazy-\iwjęzyku prawniczym). W tym roku, w kwietniu, przybył do naszej rodziny czteroletni Marek. Jest z nami, żebyśmy obie z Kasią «miały jeszcze jedną osobę do kochania \jrzez jeszcze jedną osobę były kochane»". (Maria - lat 45). jWiększość opisów postępowania psychoterapeutycznego, specyficznie konstruowanego (myślą o osobach ujawniających cechy patologii reakcji żałoby, pochodzi z ostatnich [lat. Autorzy tych prac zakładają niezbędność odbycia przez daną osobę bolesnej pracy związanej z żałobą i w taki sposób organizują sytuację terapeutyczną, aby mogło dość do konfrontacji zmysłami i uczuciami, a także sytuacjami i przedmiotami związanymi ze zmarłą osobą26. Inspiracją do postępowania terapeutycznego są techniki terapii behawioralnej, a stosowanym przez siebie podejściem ich autorzy przydają takie określenia, jak żałoba operacyjna, sterowana lub wymuszona. IR Pedder, Failure to Mourn and Melancholia. „British Journal of Psychiatry" 1982, nr 141, s. 328-337. 397 Na granicy życia i śmierci Szczegółową instrukcję podejścia terapeutycznego może stanowić procedura podana wen towanej powyżej pracy brytyjskiego autora Stuarta Liebermana27. Opisane przez njca przedsięwzięcie było realizowane na terenie szpitala psychiatrycznego. Pacjenci kwalifrl kowani w dalszym ciągu do terapii spełniali dwa kryteria: 1) przeżycia śmierci bliski osoby, poprzedzające pojawienie się symptomów; 2) duże natężenie przynajmniejjefl nego ze wskaźników wyróżnionych w specjalnie skonstruowanej przez autora skali. Sbj la ta zawierała następujące wskaźniki patologii reakcji żałoby: nieobecność lubodrocfr nie o ponad dwa tygodnie oczekiwanej reakcji; identyfikacja z symptomami choroby W z osobistymi cechami zmarłej osoby, rozwój fizycznej choroby, skrajny nadmiar gniew i/lub poczucie winy, nadmierna idealizacja zmarłej osoby, fobiczne unikanie miejsc i przed-1 miotów związanych ze zmarłą osobą, utrzymujący się intensywny żal, ataki paniki i tz* reakcje rocznicowe (pojawiające się w rocznicę śmierci). Jako typowy przykład zastosowanej przez siebie terapii Lieberman podaje przypadekj»| na W. Kontakt z tym pacjentem obejmował 9 sesji, podczas których proszono go,M mówił o swoim ojcu w sposób pozytywny i negatywny, przynosił zdjęcia ojca, a takie wykonał zadanie mówienia o swoich relacjach uczuciowych z matką. Ojciec tego pacjenta zmarł przed kilku laty. W dwa miesiące po jego śmierci pan W. byl leczony środkami antydepresyjnymi i uspokajającymi najpierw przez lekarza ogólnego, aj* tern przez psychiatrę - w obu przypadkach bez rezultatu. Został wówczas zdiagnozowany jako lękowy i depresyjny z przymusem sprawdzania i rytuałami czystości. Wywiad przed zakwalifikowaniem do relacjonowanych tu badań ujawnił, że śmierć ojca była silnym strasem. Wskaźniki chorobliwego przeżywania utraty obejmowały: 1) odroczenie o miesiąc pierwszej reakcji na śmierć ojca i 2) unikanie myślenia o ojcu i patrzenia na jego fotografie, Ogólny plan terapii obejmował 3 etapy. 1. Stadium diagnozy i wyjaśnienia - podczas którego „pracowicie i dokładnie" wyjaśniono pacjentowi dane, na podstawie których oparto diagnozę, a także wyjaśniono podstawy przyjętego sposobu postępowania. Terapeuta stymulował i ukierunkował bolesne uczucia pacjenta związane ze zmarłym. Jako zasadniczy traktowano nacisk na normalność procesu przeżywania żałoby. 2. Stałe kierowanie uwagi pacjenta ku zmarłemu, z podkreśleniem gotowości i chęci ze I strony terapeuty do bycia świadkiem wyrażania zablokowanych uczuć bez „złośliwości i wyrzutów". Terapeuta zachęcał do ujawniania silnych emocji podczas sesji. Zwiastuj) one często, zdaniem Liebermana, poprawę, ale mogłyby zostać mylnie zinterpretowane jako pogorszenie się choroby psychicznej. Aktywne zachowanie terapeuty miało miejsce do momentu rozpoczęcia procesu przeżywania utraty. To aktywne uczestniczenie jest scharakteryzowane jako „ciepła, empatyczna konfrontacja z sankcjonowaniem przezywania i ujawniania uczuć". 27 S. Lieberman, op. cit. 398 Śmierć bliskich Pacjent w tej fazie terapii proszony był także o przynoszenie przedmiotów związanych ze marlym,które stanowiły obiekt unikania: fotografii, pamiątek, ubrań. iOstatnia faza terapii miała miejsce wówczas, gdy pacjent był w stanie „dokonać prze-{ląducałości związku ze zmarłym, zrozumieć pozytywne i negatywne aspekty tej relacji, Jtzygnować z zachowań polegających na unikaniu i wejść w nowe relacje". Zasadniczym zagadnieniem tej fazy jest rozwiązanie relacji terapeutycznej, tj. rozstanie z osobą terapeuty. Zwraca się uwagę, iż w poradnictwie i terapii osób pozostających w żałobie należy roz-liazać następujące problemy28. keptację tego, że żałoba jest procesem naturalnym. Oznacza to, że jakaś znacząca osoba została utracona i to musi powodować określone emocje, którymi trzeba się zająć; IJa osoba w sposób względnie zróżnicowany przechodzi przez kolejne etapy procesu jaloby; żałobnicy są w stanie przyjąć pomoc ze strony otoczenia i nie powinno się to ko-~yć z upokorzeniem. 'presje i przepracowanie emocji. Pomagający osobie znajdującej się w żałobie po-łinni: pozwolić na przeżycie osamotnienia, płacz, narzekanie itp., gdyż są one formą odratowania stresu i świadectwa autentycznego zachowania po stracie kogoś bliskiego; lomoc w rozeznaniu realnej i neurotycznej (nieadekwatnej) winy wobec zmarłego; wy-" ci ustalić, jakich osób potrzebuje żałobnik, by przetrwać kryzys. Można też zachę-do odnalezienia cennych pamiątek po zmarłym, bo daje to namiastkę bliskości tak bardzo potrzebną w początkowym okresie żałoby; w przypadku ludzi wierzących pomóc idojściu do głębszej jedności z Bogiem, który jest źródłem mocy. "eptacja śmierci bliskiej osoby. Będzie łatwiejsza, gdy terapeuta będzie obniżał po-m tęsknoty za zmarłym, np. potwierdzając opowiadania o nim, pozwalając na ideali-bcję tych opowiadań; pokazywał realizm śmierci jako najbardziej pewnej rzeczywistości; ukazywał, że życie ma także sens bez zmarłej osoby (pokazać teren możliwych za-¦gażowań); uczył konkretnie jak żyć „na własny rachunek", tj. nie licząc na realną .rnoc zmarłego. organizacja życia. Musi opierać się na świadomości, że jest to możliwe (terapeuta po-teaw zdobyciu orientacji ku życiu, ukazując np. zadania do spełnienia, których nie konał zmarły); cierpliwości (rozeznać czas, kiedy żałobnik jest najsilniejszy psy-cznie i wtedy podejmować egzystencjalne tematy sensu i wartości życia); poruszać wiasne siły motywacyjne przez budowanie pozytywnej (adekwatnej) samooceny. w każdej terapii tak również i w tej trzeba zadbać o zaspokojenie potrzeby bezpieczeń-aprzez maksymalizowanie sytuacji, w których nie ma nawet możliwości zagrożenia. y chodzi o konkretne strategie przepracowania żałoby chorobliwej, terapeuta powili najpierw pomóc żałobnikowi w wyplątaniu się z nieracjonalnych związków ze zmar- 'I.Makselon.op. cit 399 łym, a następnie w ustaleniu nowych wzorców zachowania. Osiąga się to zazwyczaj zachęcanie do wyrażania bólu i żalu, poczucia utraty, winy oraz werbalizowania s Gdy w patologicznej żałobie dominuje wrogość czy głęboka depresja, podejmuje rapię właściwą dla tych stanów psychicznych. Po przekształceniu patologicznego w normalny zachęca się żałobnika do powtórnego przejrzenia relacji ze zmarłymi maga w budowie nowych odniesień jako do osoby, która już realnie nie żyje. 1 w pomaga, aby żałujący wyzwolił się z nadopiekuńczej (i nierzadko nieautentycznej) teli bliskich. Rozdział X Życie w innym wymiarze 11. Twórczość a osobowość twórcy I Zagadnienie twórczości rozpatrywane w kontekście szeroko pojętej osobowości twórcy ¦Btkwestią złożoną i do dzisiaj nie w pełni zrozumiałą. Trudności pojawiają się już przy I próbach jej definiowania1. I Wprawdzie nie budzi większych wątpliwości znana definicja twórczości jako czegoś, co ¦ jestjednocześnie nowe i wartościowe, ale jest to definicja dzieła, a więc cząstki rzeczywistości pozapodmiotowej2. Dzieło jest wytworem, czyli końcowym efektem procesu psychicznego zwanego procesem twórczym; jest też wytworem czyimś, a więc osoby nazywanej twórcą. Z racji swej istoty psychologia w naturalny sposób zainteresowana jest raczej definicjami dotyczącymi procesu lub podmiotu niż definicjami samego tylko wytworu. Inaczej mówiąc, potrzeba rozstrzygnięć pojęciowych, dzięki którym moglibyśmy stwierdzić, czy dany proces psychiczny nosi cechy twórczości lub też dana osoba jest twórcza, czy też nie i to niezależnie od analizy wytworu, która z konieczności jest zawsze analizą retrospektywną. Niektórzy autorzy postulują wprowadzenie oddzielnego terminu na oznaczenie twórczości bez dzieł. Używa się terminu „aktywność potencjalnie twórcza"3. Ma on odnosić się do zachowania jakościowo zbliżonego do zachowania charakteryzującego twórców liczących się dziel, ale ujawniającego się w sytuacjach nie zezwalających na pojawienie się takiego dzieła, np. w testach twórczego myślenia. Czyjeś zachowanie lub myślenie jest więc potencjalnie twórcze, jeśli przypomina pod jakimś względem zachowanie lub my- 'E.Nęcka, Czego nie wiemy o twórczości. „Przegląd Psychologiczny" 1987, nr 1, s. 219-244 'A. Góralski, Czymże jest twórczość?, w. A. Góralski (red.): Zadanie, metoda, rozwiązanie. Techniki twórczego myślenia. Warszawa 1978. 'T.Kocowski, Stymulatory i inhibitory aktywności twórczej. Raporty Ośrodka Badań Prognostycznych Politechniki Wrocławskiej. Seria spr 36, nr 152, Wrocław 1980. 401 Na granicy życia i śmierci sienie rzeczywiście twórcze. Jest to zachowanie, które doprowadziłoby do liczącychsin wyników, gdyby było kontynuowane wystarczająco długo. Problem w swej istocie pole-1 ga jednakże na tym, aby temu niezwykle przydatnemu pojęciu przypisać właściwa pozy-1 tywną treść. Inaczej mówiąc, potrzebne jest rozstrzygnięcie, czym naprawdę jest akty*-1 ność potencjalnie twórcza, poza tym, że przypomina twórczość „prawdziwą" albo że I przyniosłaby znaczące dzieła, gdyby ją kontynuowano. W zakresie problemów związanych z motywacją do twórczości nie wiemy przede wszyst-1 kim tego, czy istnieje jakaś potrzeba lub inny czynnik motywacyjny, ze względu na kto-1 ry ludzie nie podejmowaliby aktywności twórczej. Postulowany niekiedy specyficzny I motyw twórczości, swoista potrzeba twórczości, stanowi tylko jeden z wielu czynnikół motywacyjnych biorących udział w twórczości (o ile w ogóle istnieje). Można natomiał wykazać, że w szczególnych okolicznościach nawet pierwotne biologiczne potrzeby mc-1 gą wyzwolić działanie twórcze4. Wskazuje się, że najważniejsza jest w tym wypadku ciekawość bądź jako cecha indywM dualna, polegająca na zwiększonym zapotrzebowaniu na nowe informacje, bądź jako jeden z przejawów bardziej podstawowej potrzeby różnorodności, bądź też jako sytuacyjnie wzbudzone pozytywne uczucie wobec dostępnych w otoczeniu bodźców5. Dane wykazujące znaczne nasilenie ciekawości u twórczych jednostek, jak też pozytywny wpływ zaciekawienia na wytwarzanie pomysłów są dość liczne i zgodne z sobą. Nie wiadomo natomiast, dlaczego nie wszystkie przejawy ciekawości wyzwalają działanie twórcze.! Nasuwają się tutaj trzy hipotezy6: 1) samo zaciekawienie nie wystarcza i musi być wspomagane przez inne motywy; 2) zaciekawienie musi dotyczyć właściwego zakresu treści informacji przetwarzanych przez podmiot, np. informacji związanych z rozwiązywanym problemem lub tematem badawczym; 3) twórczy sposób zaspokajania potrzeby nowości może wejść w konflikt z innymi, ważniejszymi potrzebami człowieka. Pierwsza hipoteza zakłada zarzucenie dość rozpowszechnionego sposobu myślenia o twórczości jako zjawisku analogicznym do aktywności dziecka pochłoniętego swą zabawką. Maddi (1965), krytykując tego rodzaju podejście, domaga się uwzględnienia takich czynników jak wytrwałość, potrzeba osiągnięć i orientacja na konkretny cel. Druga hipoteza zakłada, że „twórcze zaciekawienie" musi dotyczyć tylko tych informacji, które są istotne dla procesu twórczego. Oczywiście, w szczególnych przypadkach twórca może uczynić przedmiotem procesu twórczego dowolną kategorię informacjije-śli uznają za interesującą; dotyczy to zwłaszcza twórczości artystycznej. Jednak w badaniach naukowych i wynalazczości swoboda twórcy nie jest już tak wielka. Wówczas za- ] ciekawienie musi działać w sposób wysoce wybiórczy, jeśli ma rzeczywiście przyczynić 4 R. May, w: H. H. Andrson, Creativity and its Cultivation. New York 1959. 5 A. Tokarz, Rola aktywności poznawczej w aktywności twórczej. Wrocław 1985; T. M. Amabile, TheSocid Psychology ofCreativity. New York 1983. 6 E. Nęcka, op. cit. 402 Życie w innym wymiarze się do oryginalnych wyników. Oznacza to, że wybitnym uczonym lub wynalazcą zostaje ktoś, kto miał szczęście zainteresować się płodnym problemem lub potencjalnie przydatną kategorią danych, albo też ktoś, kto umie wzbudzać w sobie zainteresowanie dowolną sprawą, zwłaszcza zaś taką, która wydaje mu się doniosła lub obiecująca, z przyczyn innych niż ciekawość. Rrzecia hipoteza odwołuje się do działania przeszkód zapobiegających rozwinięciu się pełnego procesu twórczego, mimo wzbudzenia motywu ciekawości. Jeśli ktoś boi się samodzielności lub ryzyka albo jeśli nie chce utracić sympatii środowiska, może zaniechać działań twórczych, gdyby to miało zagrażać tym ważnym motywom. Wówczas ciekawość i potrzeba nowości będą realizowane w inny, nie związany z twórczością sposób. Można bowiem przypuszczać, że ciekawość należy do grupy silnych motywów o podłożu biologicznym, zatem tak czy inaczej musi być zaspokajana7. Problem polega więc na tym, aby określić warunki decydujące o możliwości wprzęgnięcia tego motywu w proces motywacyjny sterujący działaniem twórczym. Interesującym zagadnieniem jest rola innych, poza ciekawością, motywów biorących udział w sterowaniu procesem twórczym. Wymienia się kilka motywów częstych w twórczości8: -motyw „tworzenia dla tworzenia" (który nie jest immanentny, bo nie wynika z „zapamiętania się" w aktywności, lecz z postanowienia, aby być twórcą), l-motyw sprawowania poznawczej kontroli nad otoczeniem dzięki zrozumieniu pewnej cząstki rzeczywistości za pomocą twórczego wglądu, -motyw ekspresji własnych stanów psychicznych, przechodzących w potrzebę psychicznego ekshibicjonizmu, obserwowaną u niektórych twórców, -motyw komunikowania się z innymi ludźmi (odbiorcami) za pomocą dzieła jako materialnego nośnika przekazywania treści, -motyw „pozostawienia po sobie śladu", czyli utrwalenia się w historii lub pamięci potomnych, -motyw dążenia do wartości, których nie sposób osiągnąć inaczej (lub z równą skutecznością), jak poprzez działanie twórcze; dotyczy to w szczególności takich wartości jak prawda, piękno, dobro lub wartości pragmatyczne, -motyw godzenia sprzecznych dążeń lub wymagań (np. dążenia do autonomii i do uznania społecznego albo dążenia do tego, co jest jednocześnie interesujące i pożyteczne); dążenia takie mogą być konfliktowe, a zdarza się, iż jedyną drogą do pogodzenia jest właśnie twórczość. Nie chodzi tu o podanie kompletnej listy motywów typowych dla twórczości, ale o zwrócenie uwagi na te z nich, których psychologia twórczości w ogóle nie bierze pod uwagę albo czyni to w sposób mało satysfakcjonujący (tzn. zbyt skromny lub zbyt spekulatyw-ny). Brak badań nad porównawczą rolą każdego z potencjalnie ważnych motywów w ste- 'D.Morris, Naga małpa. Warszawa 1974. 'E.Nęcka.op. cit. 403 Na granicy życia i śmierci rowaniu aktywnością twórczą sprawia, że jak dotąd, niewiele wiemy na temat tego.dB czego ludzie tworzą. Wiemy, że zewnętrzne czynniki motywujące są mniej skuteczne* motywy wewnątrzpochodne, a zwłaszcza immanentne; wiemy też, że pewną rolę odgiył wa tu ciekawość, jednak mechanizm działania poszczególnych motywów, warunki ki skuteczności i względna ważność każdego z nich w różnych typach twórczości i dla rai nych twórców - to problemy czekające dopiero na rzetelne zbadanie. Podstawowe znaczenie w zakresie problematyki twórczości w interesującym nas kontekście wrażliwości na kwestie życia i śmierci posiada osobowość twórcy. W obrebiew go problemu istnieje wiele nieporozumień i mitów. Na początku naszego stulecia dominowała teza, że wybitni uczeni i artyści są ludźmi niel normalnymi, którzy mają określone zaburzenia psychiczne. Taką koncepcję lanson C. Lombroso9. W tym samym czasie twórca psychoanalizy Z. Freud sformułował tezę.żej twórczość jest sublimacją popędu seksualnego; sublimacja ta jest nieświadomym nul chanizmem obronnym, który zapobiega powstawaniu nerwicy10. Innymi słowy, twóicjl wykorzystują energię seksualną w aktywności myślowej. Zarówno koncepcja Lombroso, jak i koncepcja Freuda miały charakter spekulatywny, nie opierały się one na empirycl nie stwierdzonych faktach. W świetle współczesnych badań, które przedstawimy poniżej, koncepcje te muszą być odrzucone. Niepokojące jest to, iż w opinii publicznej wśródniej specjalistów, poglądy wiążące twórczość z patologią są jeszcze dość popularne". Na podstawie setek badań empirycznych, które opisuje A. Strzałecki, można stwierdzić, iż twórcy mają osobowość normalną12. Twórczość jest przejawem zdrowia psychicznego,] a nie choroby. Wprawdzie w grupie twórców znajdują się ludzie z zaburzeniami osobowości, jednakże takie osoby spotykamy również w grupach związanych z innymi dziedzinami działalności ludzkiej. Powstaje pytanie, czy twórcy mają jakieś specyficzne dla nich cechy osobowości? Czy na przykład fizyk teoretyk, artysta malarz i racjonalizator mają pewne wspólne cechy? Mimoi istniejących różnic indywidualnych między twórcami, większość badań empirycznych wykazuje, że istnieje kilka lub kilkanaście cech osobowości charakterystycznych dla twórców. Chciałbym podkreślić, że cechy te mają przede wszystkim wybitni twórcy zajmujący się nauką bądź sztuką. Twierdzenia dotyczące osobowości twórcy należy przyjmować z dużą ostrożnością, ponieważ współczesne techniki pomiaru osobowości, takie jak kwestionariusze, inwentarze itp. nie są zbyt rzetelne i trafne. Wymienimy kilka cech twórców13. 1) Większość z nich ma silną motywację, charakteryzuje ich wytrwałość i upór; interesujące jest to, że głównym motywem ich pracy jest ciekawość poznawcza, zadowolenie 9 C. Lombroso. Geniusz, i obłąkanie. Przedmowa B. Hotyst, Warszawa 1987. 10 Z. Freud, Wstęp do psychoanalizy ¦ Warszawa 1984. 11 J. Kozielecki, Czynności myślenia, w: T. Tomaszewski (red.): Psychologia. Warszawa 1975. 12 A. Strzałecki, Wybrane zagadnienia psychologii twórczości. Warszawa 1969. 13 Za J. Kozielecki, op. cit. 404 Życie w innym wymiarze związane z rozwiązywaniem problemów; stosunkowo małą rolę odgrywają bodźce materialne. 2)Na ogól twórcy są introwertykami, w mniejszym stopniu interesują się stosunkami międzyludzkimi, są niezbyt towarzyscy, odnoszą się do ludzi z rezerwą; mało czasu poświęcają sprawom środowiska, w którym żyją; warto podkreślić, że ograniczanie kontaktów towarzyskich czy słabe zainteresowanie zagadnieniami społecznymi wiąże się przede wszystkim z charakterem pracy uczonego czy pisarza; rozwiązanie trudnego problemu wymaga od nich pełnej koncentracji i skupienia się. Wśród twórców spotyka się jednak również ludzi nastawionych na świat zewnętrzny, interesujących się otoczeniem. Do nich należą naukowcy, którzy są jednocześnie organi-atorami, działaczami społecznymi, wybitnymi wychowawcami. A zatem nie wszyscy twórcy mają cechy introwertyka. 1 Większość twórców charakteryzuje się pewną niezależnością w myśleniu i działaniu, sanonkonformistami; postępują zgodnie z własnymi przekonaniami; trudniej ulegają nawowi grupy, w której żyją; odrzucają konwencje i sztywne schematy postępowania. 4)Twórcy są na ogół ludźmi krytycznymi; umieją krytycznie ocenić stan wiedzy naukowej, znaleźć w niej luki i fałszywe twierdzenia; z dużą ostrożnością przyjmują nowe hipotezy i teorie; sprawdzają sposób ich uzasadnienia, argumenty, które przemawiają za ich prawdziwością. Zdarza się, że twórcy bardzo krytyczni w dziedzinie nauki, którą się zajmują, są jednocześnie dość naiwni i łatwowierni w innych sferach działalności ludzkiej. Na przykład Newton bezkrytycznie przyjmował pewne koncepcje filozoficzne, Mickiewicz zaś zaakceptował w późniejszym okresie życia mistyczno-religijne koncepcje Towiańskiego. Trudno jest wyjaśnić podłoże tego interesującego zjawiska. B Wielu twórców cechuje brak równowagi emocjonalnej; często nie kontrolują swoich uczuć, są impulsywni, pobudliwi, chwiejni uczuciowo; jednak brak stałości emocjonalnej nie jest regułą; z niektórych badań wynika, że znaczny procent uczonych charakteryzuje |«e zrównoważeniem emocjonalnym i dużą dojrzałością uczuciową. Indeks cech osobowości twórczej przedstawiony przez E. Nęcką zawiera, poza wymienioną wyżej niezależnością, również następujące właściwości'4. mórczy ludzie są otwarci, tzn. przyjmują do wiadomości informacje niepewne, dziwaczne, wzajemnie sprzeczne lub pochodzące z niepewnego źródła (np. ze spostrzegania pozazmysłowego, w które raczej wierzą). Nie znaczy to, że informacje takie są bezkrytycznie akceptowane, ale oznacza to, iż są tolerowane (a niekiedy nawet preferowane), anigdy z góry odrzucane. foórczy ludzie są dociekliwi. Oznacza to wspominaną już potrzebę nowości, różnorodności, zmiany, jak też łatwe znoszenie sytuacji, w której brak odpowiedzi na najbardziej "E.Nęcka.op. cit. 405 Na granicy życia i śmierci nawet podstawowe pytania. Ludzie tacy umieją czekać na właściwą odpowiedź, zaJ udZ1elac sobie odpowiedzi płytkiej lub pozornej. Cecha ta oznacza również dobresJ Eowych^^^8"6 ^ SytUaCJaCh zlożonych * niejasnych i w ogóle w sytuacjachpfr ^fZfr^t, ^ ^fT1 ZarÓWn° W Sfene int^ualnej,jak tez moralnejii rniene,n k ^J* CZaSami W a™Z™W * Poczucie wyższości wobec zwykł] S^7' Włde,Cy?aCh m°ralnych ludzie ^ cerują sie raczej sytuacyjnymi wnet zlh \ ° / P°JmUJą) nlZ regUłami [ ZaSadami- Nie zno^ og ™L3 wnętrznych, zwłaszcza dotyczących swej pracy rTyl^z'bdodtSq TUWi' ^tW1CJ Sp°Strze8aJa uk^ elementy rzeczywistości, J mvS,wv nZ rV rnlCh ' prZ^adkowych' ^ora w swym myśleniu pod J nZcoJ Abstrakcyjny wymiar świata (dźwięki, zapachy etc). Sa JS tvczne i ich -2"0801 7ierdZ°n° ^ WraŻ,iWOŚĆ twór"ych jednostek na bodzcees, mechl 7IejCtn0SC ostrzegania harmonii nawet w formułach matematycznych J mechanizmach maszynowych. Twórczy ludzie są odważni. Chętnie podejmują ryzyko intelektualne, lubią zgadywi -spekulować. Często wychodzą poza utrwalone schematy i konstrukcje teoretyczne. iJ bią przewidywać i rozważać sytuacje hipotetyczne. Wykazują jednak szacunek dla J tow, jesh uznają, ze coś jest rzeczywiście oparte na faktach. Dobrze się czują w in» wizacji i działaniu „na niby". Nie boją się popełnić pomyłki ani okazać swej niewiedzy. Twórczy ludzie mają dodatni stosunek do samych siebie. Oznacza to wiązkę pozytyw-nych uczuć skierowanych ku sobie samemu, takich jak szacunek, zaufanie, uznanie/wcj wartości. Nie sprzeciwia się to skutecznej samokontroli i zdawaniu sobie sprawy zwla-snych ograiuczeń czy niewiedzy. Cechy te należy więc traktować jako pierwotną akcep-tację samego siebie, przeciwstawiającą się neurotycznym tendencjom odrzucania wfr snej osoby. Twórczy ludzie są odpowiedzialni. Cechę tę określa si? również jako „siłę ego" albo doi rzałosc emocjonalną. Dzięki niej skłonności do pogrążania się w oderwanych spekuli ' żonę n'° PZJmOWamatreŚCi nieSPrawdzo^ czy wręcz irracjonalnych są równe* Twórczl/X, T ' WłaŚC1Wą °Cenę «"**•** możliwości. dX™ó s oP k' SPn;CZn°ŚCL ^ Wytmal1' 3,e P,aSt^CZni' P—' ale sta, t™TZZ7 T* "^^ FaCy' PCtni Pasji' ale zdoIni d0 długotrwałych E^vcpfpomysłów-przypuszcza *¦ze ™b°^ lj* cTzltllforacvWdkoarJą P°CZUCie PrZeZnaCZenia" ^ją wysokie wyobrażenie o zn, czemu swej pracy, dostrzegają jej sens i wartość w stosunku do osiągnięć poprzedników. 15 W. E. McMullan, Creati.e Indińduals. „Journal of Creative Behavior" ,986, nr 10, s. 265-275. 406 Życie w innym wymiarze Wskrajnej postaci cecha ta przejawia się w chęci brania odpowiedzialności za losy świa- I H, narodu, nauki etc. I hórczy ludzie mają szerokie, ale wybiórcze zainteresowania. Raczej normą niż wyjąt- ¦fcm jest interesowanie się tym, co dokonuje się w innych dziedzinach twórczości, podobnie - tym, co zasadnicze i podstawowe w życiu człowieka. Niektórzy autorzy piszą, ietwórcy są zazwyczaj żywo zainteresowani sprawami eschatologicznymi: życiem, śmiercią, przeznaczeniem. Zainteresowania twórczych jednostek trudno byłoby określić jako po prostu szerokie, bo zwykle są one przeciwieństwem encyklopedycznej kompletności. Ich znacznej wybiórczości towarzyszy umiejętność wykorzystywania zainteresowań sprawami pozazawodowymi w pracy twórczej. Inaczej mówiąc, są to zainteresowa- I ńa wysoce utylitarne, bo w dużej mierze ułatwiające zastosowanie transferu wiedzy. 2. Typologia twórców j Być może nie ma jednego syndromu cech twórczej osobowości, istnieją natomiast rozmaite typy twórców. Próbę takiej typologii twórczych uczonych, obejmującą m.in. takie ! kategorie, jak „typ zakochany w sobie", „typ polujący na rozgłos", „zasuszona laboratoryjna ciotka" itp., podjął Hans Selye16. Jest to próba dowcipna, a przy tym oparta na dużym doświadczeniu i intuicji psychologicznej autora, jednak jej wartość poznawcza jest ograniczona, ponieważ opiera się na danych anegdotycznych - może trafnych, ale w nie-¦wielkim stopniu sprawdzalnych. Wydaje się, że podejście typologiczne stanowi obiecu-I jącą alternatywę wobec dominujących w psychologii prób wykrycia uniwersalnych cech I osobowości twórczej. Gdyby bowiem istotnie takie uniwersalne cechy nie istniały, nato-I miast wyraźne byłyby różnice typologiczne, wyniki wielu badań należałoby uznać za ar-I tefaktualne. Brak regularnie powtarzających się cech wynikałby wówczas z „zamazywa-I nia" istniejących prawidłowości poprzez wymieszanie różnych typów twórczej osobo-I TOŚci w tej samej próbie badanej, natomiast regularności wynikałyby z przypadkowej 1 przewagi jakiegoś typu lub typów w przypadkowo pod tym względem dobranej próbie. Wskazuje się także na istnienie czynników integrujących wyższego rzędu17. Czynnikiem takim mogłaby być np. swoista idea nadwartosciowa, stawiająca twórczość na szczycie hierarchii wartości danego człowieka, albo silna potrzeba poznawcza czy wręcz nieprze-Łietna motywacja ambicyjna. Funkcja takiego czynnika integrującego polegałaby na odpowiednim sterowaniu cechami niższego rzędu, tak aby człowiek wykazywał zdolność tworzenia niezależnie od tego, jaki typ czy profil osobowości reprezentuje. Decyzja o pod- "H.Seyle, Od marzenia do odkrycia naukowego. Warszawa 1967. "E.Nęcka.op. cit. 407 Na granicy życia i śmierci jęciu twórczości - albo nawet o podjęciu odpowiedniego dla tworzenia stylu życia-fl konywałaby się na wyższym piętrze osobowości ze względu na hipotetyczne czynnB integrujące, które wówczas należałoby wykryć. Poziom niższy byłby natomiast pozifrl mem wykonawczym, którego zadaniem byłoby realizowanie celu podjętego wyżej m wykorzystaniu takich środków (tj. posiadanych przez podmiot cech osobowości),jakies|| właśnie dostępne. Koncepcja czynników integrujących - gdyby ją rozwinąć - miałaby też tę zaletę, żeodofl su cech przechodziłaby do opisu mechanizmów osobowości twórczej. Wielu dotychcal sowym badaniom brakuje bowiem spojrzenia na osobowość od strony jej funkcjonowania,! Niebranie pod uwagę mechanizmów osobowości twórczej staje się niezwykle dotkliwej gdy pytamy o związki między twórczością a objawami psychopatologicznymi. Niewiel my do tej pory, czy „geniusz i obłąkanie" są w jakiś sposób powiązane funkcjonalnie. Z pra-1 cy przeglądowej Ruth Richards wynika, że w istocie zaburzenia psychiczne, zwłaszcza I afekty wne, z manią i depresją na czele, są kilkakrotnie częstsze wśród twórców niż w po-1 pulacji ogólnej18. Wciąż jednak twórcy zaburzeni stanowią tylko mały procent twórco* I w ogóle. Kilkakrotny nawet wzrost częstotliwości cechy rzadkiej nie daje bowiem jesz-1 cze dramatycznych efektów. Wspomnieć należy o bardzo licznej grupie osób zaburzo-1 nych i w żaden sposób nie wykazujących się na polu twórczości. Z tych dwóch okoliczności wynika, że zaburzenia psychiczne nie są warunkiem koniecznym ani wystarczającym aktywności twórczej. Biorąc nawet pod uwagę wniosek Richards o częstszym występowaniu zaburzeń u twórców, trzeba postawić pytanie: co jest wynikiem czego? Może być więc tak. że zaburzenia warunkują aktywność twórczą albo że są jej wtórnym efektem, albo raczej efektem napięć, [ które wynikają z twórczości i jej kontekstu społecznego. Poza tym wpływ może być obustronny i zwrotny albo też jedna i druga zmienna może być wywoływana przez czynnik trzeci, np. przez szczególny układ drogi życiowej człowieka. W tym ostatnim przypadku czynniki biograficzne, dramatyczne wydarzenia itp. mogą wyzwolić zarówno twórczość,! jak i zaburzenia i wówczas w badaniach psychologicznych zmienne te ukazują się jako korelujące z sobą, choć w istocie są od siebie niezależne. Chociaż więc wiemy, że twórcom częściej niż innym ludziom grożą zaburzenia psychiczne, nie wiemy, dlaczego tak jest. Niewiele więc wiemy na temat osobliwości mechanizmów tworzenia, natomiast nasza wiedza o typowych cechach osobowości twórczej obciążona jest wątpliwościami co do regularności występowania, a także co do zakresu specyficzności wyróżnianych przez badaczy cech. Pytanie o to, jacy ludzie tworzą, dotyczy nie tylko osobowości, lecz również cech intelektualnych. Wiemy, że tworzą ludzie o ilorazie inteligencji ponadprzeciętnym, choć wy- 18 R. Richards, Relationships between Creativity and Psychopatholoey. „Genetic Psychology Monosraphs" 1981, nr 103, s. 261-324. 408 Życie w innym wymiarze soka inteligencja nie stanowi w żadnym wypadku wystarczającego warunku twórczości". Stosunkowo najmniej jasna jest zależność między stylem poznawczym a twórczością. Podkreśla się, że twórcy wykazują skłonność do szerokiego kategoryzowania, przewagę syntezy nad analizą i niezależność intelektualną20. W kontekście interesujących nas problemów życia i śmierci przeżywanych przez ludzi twórczych szczególne znaczenie należy przywiązywać do roli emocji w procesie intuicyjnym. Wskazuje się, iż zagadnienie to ma dwa aspekty. Wiadomo, że emocje wyzwalane są wtrakcie procesu, w wyniku dokonanej ewaluacji, poprzedza je jednak pewien wyjściowy stan emocjonalny, predysponujący do intuicyjnego przetwarzania informacji21. W nawiązaniu do stanu motywacyjnego „uruchamiającego" intuicję rozważyć można, jaki charakter noszą emocje typowe dla niego. Mówi się, iż występuje on przy „nadwyżce energii" i ukierunkowany jest na poszukiwanie nowości i zaskoczenia. Jest on zorientowany na to, co jest „tu i teraz" i charakteryzuje go czerpanie radości z samej czynności spontanicznej i wolnej. A. Góralski akcentuje wagę poczucia bezpieczeństwa i zabawowego podejścia do problemu ba-¦ dawczego dla pracy twórczej naukowców, a opisy stanów medytacyjnych, swobodnej eksplo-I racji i relaksu wskazują na dominację emocji pozytywnych22. Muszą to być jednak wyjściowe emocje niezbyt silne, aby nie absorbowały uwagi swoją intensywnością i nie tworzyły odrębnego celu, np. poznawczego opracowania źródeł emocji czy tendencji do ich zniwelowania. Staba emocja jest na ogół nieuświadamiana. Oddzielną dyskusję można poświęcić zagadnieniu, czy istnieją emocje nieuświadomione (zgodnie z ujęciami poznawczymi uświadomienie związane jest z pojawieniem się treści emocji i z regulacyjną ich funkcją)23. Wydaje się, że trwanie takiej słabej emocji, niekoniecznie przekraczającej wartości progowe uwagi, lepiej będzie nazwać nastrojem. Zatem intuicja twórcza inicjowana jest w przyjemnym, pozytywnym nastroju. Trudno byłoby w tym miejscu pominąć dyskusję na temat roli emocji w aktywności twórczej. Zaproponowana hipoteza pozostaje w częściowej zgodności z koncepcją K. Obu-|chowskiego, który twierdzi, że warunkiem twórczości są właśnie emocje pozytywne24. Jednak według tej koncepcji emocje pozytywne powodują, że orientacja w otoczeniu zawodzi na kodach abstrakcyjnych, o budowie hierarchicznej, emocje negatywne zaś sterają aktywnością poprzez konkretyzację. Twórczość byłaby w tym ujęciu bardziej „le-wopółkulowa", semantyczna, choć autor wyróżnia także kody „nadjęzykowe", „twórcze" o charakterze raczej obrazowym. "F.Barvon, D. M. Harringotn, Creativity, Intelligence and Personality. „Annual Review of Psychology" 1981,nr 32, s. 439^176. BCz. Nosal, Psychologiczne modele umysłu. Warszawa 1990. !l A. Kolańczyk, Intuicja „ twórcza ". Właściwości i mechanizm procesu. „Przegląd Psychologiczny" 1987, nr 4, s. 901-926. n A. Góralski, op. cit. aM. Kofta, Samokontrola a emocje. Warszawa 1979. !,K.Obuchowski, Adaptacja twórcza. Warszawa 1985. 409 Na granicy życia i śmierci Istnieje szereg badań ukazujących wprawdzie, że lęk hamuje zdolności i efekty twónał ale nie brakuje także badań i obserwacji, że lęk symuluje twórczą aktywność człowieka"! Wyjaśnieniem tych sprzeczności może być sformułowana wcześniej teza, że nie każm efekt twórczy jest produktem intuicji. Istotną cechą kreatywności intuicyjnej jest prał dopodobnie wysoka trafność, związana z niskim stopniem projekcyjności w poznawl niu, czy inaczej - z wysoką akomodatywnością. Twórczość w warunkach intuicji zwią-1 zana jest z otwartością na wszelkie oddziaływania otoczenia przy maksymalnej recejh I tywności, także doznań z wnętrza ciała. Innym sposobem na uzyskanie nowego rezultatu, nawet społecznie uznanego za twórczy,m że być projekcja własnych niepokojów. Znana i uznana jest twórczość plastyczna oligofrenii ków i osób chorych psychicznie. Wytwory ich wyobraźni różnią się istotnie od twórczością ważanej powyżej. Są to wytwory skrajnie projekcyjne, powstałe faktycznie przy dominacjilf I ku. Lęk daje u tych osób często tzw. napęd nerwicowy, wiąże się bowiem z dużym wzbudzeniem. Twórcze wykorzystanie takiego stanu nie może być równie wartościow z punktu widzenia np. naukowego dążenia do prawdy, tj. trafnego poznania rzeczywistości. Wiadomo o stosunkowo dużej skłonności ludzi twórczych do popadania w nastrojeprzy-1 gnębienia. Łatwo byłoby uznać, że uczucie to jest typowym następstwem niedokończonego lub nieudanego procesu twórczego. A jednak nie można zapominać o takiej moŻH wości, że depresja w swoisty sposób służy twórczości, a nawet, że dla niektórych twórco* może być niezbędna. Jeśli bowiem wytwarzaniu pomysłów towarzyszy zazwyczaj osłabienie ich oceny, to łatwo zrozumieć, że twórcy w tej fazie grozi osłabienie samokrytycyzmu, nawet euforia, dzięki której wszystkie pomysły są akceptowane bez nadmiernej troski o ich wartość. Gdyby tak było, twórcy grozi przyjęcie wytworów niedokończonych czy wręcz chybionych. Właśnie w tym momencie stany depresyjne mogą być pożyteczne, skłaniają bowiem twórcę do całkowitej negacji tego, co wytworzy! (i samego siebie przy okazji), ułatwiają mu zachowanie równowagi w ocenie dzieła. Nie wiemy, czy ten mechanizm jest powszechny i jakie są jego koszty emocjonalne. Przytoczyliśmy go dla ilustracji twierdzenia, że nawet zdawałoby się tak jednoznacznie negatywna emocja, jak depresja, może mieć swój udział w procesie twórczym26. Według współczesnych kryteriów diagnostycznych liczni artyści cierpieli na poważne zaburzenia nastroju, czyli na chorobę maniakalno-depresyjna lub depresję. Obie te choroby są częste, bardzo dobrze poddają się leczeniu, a mimo to bywają śmiertelne. „Duża" depresja wywołuje napady głębokiej melancholii, natomiast choroba maniakalno-depresyjna, w znacznej mierze uwarunkowana genetycznie, sprawia, że osoba wielokrotnie przechodzi od przygnębienia do pobudzenia ruchowego i euforii lub silnego rozdrażnienia. W łagodniejszej postaci, zwanej cyklotymią, choroba maniakalno-depresyjna powo- K. Dąbrowski, Trud istnienia. Warszawa 1975. E. Nęcka, op. cit. 410 Zycie w innym wymiarze duje nasilone, lecz nie wyniszczające zaburzenia nastroju, zachowania, snu, toku myśli oraz poziomu energii. W cięższych przypadkach obserwuje się gwałtowne cykliczne przejścia od manii do depresji i odwrotnie27. Jeśli przyjrzeć się częstości występowania zaburzeń nastroju, wyraźnie widać, że nie muszą się one wiązać z genialnymi uzdolnieniami. Na chorobę maniakalno-depresyjną, zwaną dwubiegunową chorobą afektywną, cierpi 1% całej populacji, natomiast 5% choruje na „dużą" depresję, nazywaną także jednobiegunową chorobą afektywną. Na depresję choruje dwa razy więcej kobiet niż mężczyzn, najczęściej, choć nie zawsze, w późniejszym okresie życia. Dwubiegunowa choroba afektywną dotyka równie często kobiety jak i mężczyzn i zaczyna się przed 20 rokiem życia (ponad trzecia część wszystkich przypadków). Od 60 do 80% wszystkich dorastających i dorosłych popełniających samobójstwo chorowało wcześniej na dwubiegunową lub jednobiegunową chorobę afektywną. Zanim pod koniec lat siedemdziesiątych wprowadzono na szerszą skalę leczenie litem, jedna na pięć osób z chorobą maniakalno-depresyjną popełniała samobójstwo. Głęboka depresja w przebiegu zarówno jedno- jak i dwubiegunowej choroby afekty wnej przejawia się apatią, ospałością, poczuciem beznadziejności, zaburzeniami snu, spowolnieniem ruchów i myślenia, pogorszeniem pamięci i koncentracji oraz niemożnością odczuwania przyjemności z rzeczy, które zwykle cieszą. Do objawów tej choroby należą ponadto: myśli samobójcze, obwinianie się oraz nieproporcjonalne poczucie winy. Powszechnie przyjęte kryteria diagnostyczne odróżniają kliniczną depresję od normalnych okresów, kiedy człowiek czuje się nieszczęśliwy, na podstawie utrzymywania się powyższych objawów przez 2-4 tygodnie oraz tego, że w znacznym stopniu zakłócają one funkcjonowanie pacjenta w życiu rodzinnym. Podczas epizodów manii lub hipomanii (łagodnej manii) pacjenci z chorobą dwubiegunową doznają objawów będących pod wieloma względami przeciwieństwem symptomów depresji. Mają podwyższony nastrój i samoocenę. Mniej śpią i wykazują bardzo dużo energii; wzrasta ich produktywność. Ludzie w stanie manii często bywają parano-idalni i drażliwi. Ponadto często szybciej mówią, są pobudliwi, wtrącają się do wszystko, odczuwają przyspieszenie myśli, szybko i płynnie przechodzą od jednej sprawy do giej. Tacy chorzy zwykle są głęboko przekonani o słuszności i wielkim znaczeniu asnych opinii. Urojenia wielkościowe mogą się przyczyniać do nietrafnej oceny sytuacji przez pacjenta oraz do jego impulsywnego zachowania. życiu osobistym i zawodowym ludzi w stanie manii i hipomanii zwykle panuje chaos. Potrafią oni bez zastanowienia wydawać wielkie sumy pieniędzy, samochód prowadzą sposób grożący wypadkiem, wdają się w podejrzane interesy i wątpliwe związki ero- czne. W niektórych przypadkach manii pojawia się gwałtowne pobudzenie, myśli uro- owe, a także omamy wzrokowe i słuchowe. BK.R. Jamison, Choroba maniakalno-depresyjną a zdolności twórcze. „Świat Nauki" 1995, nr 4, s. 411 Na granicy życia i śmierci Od wielu lat naukowcy dokumentowali związek między manią, depresją a dorobkiaBI twórczym. Pod koniec XIX w. i na początku XX w. badacze zajęli się problememzabój I rżeń nastroju u wybitnych artystów opisanych przez nich samych, ich lekarzy i przyjaciół Chociaż mają one w dużej mierze charakter anegdotyczny, wskazują wyraźnie, że praw- I dopodobieństwo zaburzeń nastroju i samobójstw jest znacznie większe wśród znanych* sarzy, artystów i kompozytorów - oraz ich bliskich krewnych - niż w całej populacji. Wda gu ostatnich 20 lat dane te zostały potwierdzone w bardziej systematycznych badaniadi nad różnymi grupami artystów. Diagnostyczne i psychologiczne analizy dotyczące współ-1 cześnie żyjących pisarzy i artystów pozwalają dość rzetelnie oszacować występowanie I u twórców różnego rodzaju psychopatologii. Pierwsze z takich studiów odznaczające się wysokim poziomem metodologicznym przeprowadziła w latach siedemdziesiątych Nancy C. Andreasen z University of Iowa28.FM sługiwała się metodą wywiadu strukturowanego, odpowiednio dobierała grupy kontrolne i stosowała surowe kryteria diagnostyczne. Zbadała 30 współczesnych pisarzy i stwierdziła niezwykle częste występowanie alkoholizmu i zaburzeń nastroju w tej grupie: W badanych przebyło przynajmniej jeden epizod „dużej" depresji, hipomanii lub manii; 43% podawało, że w przeszłości doświadczyli stanu manii lub hipomanii. Krewni badanych pisarzy w porównaniu z krewnymi osób z grupy kontrolnej zwykle wykonywali bardziej twórczą pracę, częściej też miewali zaburzenia nastroju. Hagop S. Akiskal z University of California w San Diego oraz University of Tennessee w Memphis wspólnie z żoną Kareen Akiskal przeprowadzili wywiady z 20 europejskimi pisarzami, poetami, malarzami i rzeźbiarzami - laureatami różnych nagród. Około dwóch trzecich badanych przejawiało nawracające skłonności cyklotymiczne lub hipomania-kalne, polowa zaś w pewnym okresie życia przechodziła „dużą" depresję. Akiskalowiewe współpracy z Davidem H. Evansem z Uniwersity of Memphis zaobserwowali podobne tendencje wśród współcześnie żyjących muzyków bluesowych29. W późniejszej pracy Stuart A. Montgomery i jego żona Deirdre B. Mongomery z St. Mary^ Hospital w Londynie zbadali 50 współczesnych poetów brytyjskich. Jedna czwarta z nich odpowiadała kryteriom diagnostycznym depresji lub choroby maniakalno-depre-syjnej; wskaźnik samobójstw był w tej grupie sześciokrotnie wyższy niż w całej populacji30. Ruth L. Richards i jej koledzy z Harvard University opracowali system służący do oceny stopnia oryginalności myślenia, koniecznej do pewnych twórczych zadań. Następnie zamiast szukać zaburzeń afektywnych wśród osób uznanych za wybitnie twórcze autorzy podjęli próbę oszacowania kreatywnego myślenia w grupie pacjentów z chorobą mania-kalno-depresyjną. Stwierdzili, że w porównaniu z osobami bez zaburzeń psychicznych 28 N. C. Andreasen, Creativity andMental lllness: Prevalence Rates in Writers and Their First-degreeRek tives. „American Journal of Psychiatry" 1987, nr 10, s. 1288-1292. 29 K. R. Jamison, op. cit., s. 36. 30 Ibidem, s. 37. 412 Życie w innym wymiarze ¦w których rodzinach również nie było takich zaburzeń) pacjenci z chorobą maniakalno-•depresyjną lub cyklotymią (a także ich zdrowi krewni) odznaczali się większymi zdolnościami twórczymi. Badania biografii nie żyjących już artystów i pisarzy również świadczą o wysokim wskaźniku częstości samobójstw, depresji i choroby maniakalno-depresyjnej; samobójstwa zdarzały się wśród nich do 18 razy częściej niż w całej populacji, depresja występowała 8-10 razy częściej, choroba maniakalno-depresyjna zaś i jej łagodniejsze postaci - 10 do 20 razy częściej. Joseph J. Schildkraut i jego współpracownicy z Harvardu doszli do wnioskuje co drugi z piętnastu artystów plastyków XX wieku: abstrakcjonistów, których biografia była przedmiotem badań, cierpiał na depresję lub chorobę maniakalno-depresyjna; wskaźnik częstotliwości samobójstw w tej grupie przynajmniej trzynastokrotnie przewyższa! częstość samobójstw w całym dzisiejszym społeczeństwie amerykańskim. W1992 r. Arnold M. Ludwig z University of Kentucky opublikował obszerne badania oparte na analizie życiorysów 1500 słynnych artystów, pisarzy oraz ludzi innych zawodów żyjących w XX w., spośród których część była leczona z powodu zaburzeń nastroju. Odkrył, ze wśród artystów i pisarzy wskaźnik częstości psychoz, prób samobójczych, zaburzeń nastroju i nadużywania substancji psychoaktywnych był 2,3 razy wyższy niż w grupie osób, które odniosły porównywalny sukces w biznesie, w nauce lub w życiu publicznym31. Stany maniakalne lub zaburzenia psychotyczne występowały w badanej próbie najczę- Ifciej u poetów, oni też najczęściej byli hospitalizowani; okazało się, że prawdopodobieństwo popełnienia samobójstwa jest w tej grupie 18 razy wyższe niż w całej popula- Icji. Wnikliwa analiza biografii 36 wybitnych poetów brytyjskich urodzonych w latach ¦1705-1805 ujawniła podobnie wysokie wskaźniki częstości występowania psychoz i głębokiej psychopatologii. Stwierdzono, że prawdopodobieństwo pojawienia się choroby maniakalno-depresyjnej w tej grupie było 30 razy wyższe niż u współczesnych im przeciętnych ludzi; prawdopodobieństwo zaś odebrania sobie życia - 5 razy wyższe. tytowane wyniki badań potwierdzają więc, że jednostki wybitnie twórcze częściej doznają głębokich zaburzeń nastroju niż inne grupy w populacji. Ale jakie ma to znaczenie I wich pracy? W jaki sposób choroba psychiczna przyczynia się do osiągnięć twórczych? Po pierwsze, wydaje się, że hipomania jako taka sprzyja oryginalności myślenia - kryte-na diagnostyczne tej fazy choroby obejmują m.in. „wyostrzone i niezwykle twórcze myślenie oraz zwiększenie produktywności". Coraz więcej danych empirycznych wskazuje, I że style poznawcze związane z hipomania (ekspansywne myślenie i przekonania wielkościowe) zwiększają płynność myślenia i liczbę pomysłów. Wydaje się więc, że w hipomanii następuje spotęgowanie procesów myślowych i to zarówno pod względem ilościowym, jak i jakościowym. Wzrost tempa myślenia waha się "AM. Ludwig, Creative Achievement and Psychopathology Comparison among Professions. „American Jo-liraalof Psychotherapy" 1992, nr 3, s. 330-356. 413 Na granicy życia i śmierci od bardzo niewielkiego przyspieszenia do psychotycznego rozkojarzenia, gonitwym] Nie jest jeszcze jasne, co powoduje taką jakościową zmianę procesów przetwarzania formacji. Niemniej jednak może ona ułatwiać powstawanie nowych, niezwykłych mysłów i skojarzeń. Choroba maniakalno-depresyjna i osiągnięcia twórcze mają pewne cechy wspólne,; związane z procesami poznawczymi: zdolność do dobrego funkcjonowania po kilki1 ledwie godzinach snu na dobę, umiejętność koncentracji niezbędną do intensywnej cy, śmiałość i niewyczerpaną energię oraz zdolność do przeżywania głębokich i rodnych uczuć. Mniej dramatyczne aspekty choroby maniakalno-depresyjnej wży< dziennym u niektórych osób mogą również sprzyjać ich twórczości. Temperament osoby z chorobą maniakalno-depresyjna stanowi w sensie biologicznym ny, wrażliwy system, silnie i szybko reagujący na świat zewnętrzny różnorodnymi nami w zakresie emocji, percepcji i myślenia, zachowania i poziomu energii. Można wiedzieć, że w depresji widzi się świat przez ciemne okulary, natomiast w manii jestto raz widziany przez kalejdoskop - często olśniewający, lecz popękany i fragmentaryczny. Tam, gdzie depresja skłania do stawiania sobie pytań, „przeżuwania" w myślach i wahania się, mania udziela odpowiedzi szybko i z przekonaniem. Nieustanne przejścia od za-wężenia do ekspansji myśli, od przytłumionych do gwałtownych reakcji, od przygnębi^ nia do wzburzenia, od postawy wycofania do garnięcia się do ludzi, od chłodu do gorączki - a także tempo i płynność przechodzenia przez tak kontrastowe stany - wszystka to musi być bolesne i można się w tym pogubić. Jednak ci, którzy umieją wznieśćsif ponad ów chaos lub kształtować go wedle swojej woli, oswajają się ze zmiennością,co prawdopodobnie przydaje się w pracy artystycznej. Taki punkt widzenia pozwala artyście zaakceptować wieloznaczność i przeciwieństwa losu. Skrajne wahania nastroju nasilają normalną skłonność do konfliktów wewnętrznych, falujące, rytmiczne i przejściowe nastroje oraz zmiany procesów poznawczych tak charakterystyczne dla choroby maniakalno-depresyjnej spajają lub pozwalają okiełznać pozornie sprzeczne nastroje, obserwacje i spostrzeżenia. Implikacje etyczne i społeczne związku między zaburzeniami nastroju a twórczością, choć ważne, są jednak słabo poznane. W niektórych metodach leczenia nie uwzględnia się korzyści, jakie może przynosić choroba maniakalno-depresyjna. Niewątpliwie w większości przypadków chory szuka ulgi w cierpieniu spowodowanym tą chorobą, którą dziś bardzo skutecznie leczy się litem i środkami przeciwdrgawkowymi. Leki te mogą jednał przytłumić intelekt chorego, a także zubożyć jego doznanie emocjonalne i percepcyjne. Z tego powodu wielu pacjentów przestaje przyjmować te lekarstwa. Nie wiadomo, według jakiego planu ogólnego rozwija się proces twórczy, jakie operacje intelektualne biorą w nim udział, jakie jest zróżnicowanie funkcjonalne tych operacji oraz jaka jest rola towarzyszących procesowi twórczemu stanów uczuciowych. Przede wszystkim jednak nie wiadomo, jaki jest mechanizm powstawania nowego pomysłu. 414 Życie w innym wymiarze JAo przykład twórczości powstałej w skrajnym negatywnym stanie przeżyć emocjonal-(lych może służyć wiersz „List do Pozostałych" uważany za ostatni utwór Edwarda Stachury, poety zmarłego śmiercią samobójczą32. list do Pozostałych Umieram itwiny moje i niewinność moją wbrak, który czuję każdą cząstką ciała i każdą cząstką duszy, Wbrak rozdzierający mnie na strzępy jak gazetę zapisaną hałaśliwymi nic nie mówią-mi słowami możliwość zjednania z Bezimiennym, z Pozasłownym, Nieznanym 3i nowy dzień $ cudne manowce iliwidokna widoki W zjawę realną wkropkę nad ypsy łonem titajemnicę śmierci uleku, w grozie i pocie czoła wzgubione oczywistości W zgubione klucze rozumienia iłmalutką iskierkę ufności, że jeżeli ziarno obumrze, to wyda owoc W samotność umierania bo trupem jest wszelkie ciało kciężko, strasznie i nie do zniesienia W możliwość przemienienia ^nieszczęście łudzi i moje własne, które dźwigam na sobie i w sobie foto wszystko wygląda, że snem jest tylko, koszmarem toto wszystko wygląda, że nieprawdą jest toto wszystko wygląda, że absurdem jest bo wszystko tu niszczeje, gnije i nie masz tu nic trwałego poza tęsknotą za trwałością pjuż nie jestem z tego świata i może nigdy z niego nie byłem bo wygląda, że nie ma tu dla mnie żadnego ratunku kjuż nie potrafię kochać ziemską miłością bonolime tangere bo jestem bardzo zmęczony, nieopisanie wycieńczony bo już wycierpiałem [ijużzostałem, choć to się działo w obłędzie, najdosłowniej i najcieleśniej ukrzyżowany \ijakże bardzo i realnie mnie to bolało !E.Stachura, List do Pozostałych, w: M. Buchowski, Stachura. Opole 1992. 415 Na granicy życia i śmierci bo chciałem zbawić od wszelkiego złego łudzi wszystkich i świat cały i jeżeli się tśil stało, to winy mojej w tym nie umiem znaleźć bo wygląda, że już nic tu po mnie bo nie czuję się oszukany, co by mi pozwoliło raczej trwać niż umierać; trwaćiszml winnego, może w sobie; ale nie czuję się oszukany bo kto może trwać w tym świecie - niechaj trwa i ja mu życzę zdrowia, a kiedy przyjii I mu umierać - niechaj śmierć ma lekką bo co do mnie, to idę do ciebie Ojcze pastewuji Żeby może wreszcie znaleźć uspokojenie, zasłużone jak mniemam, zasłużone jak mniemam, bo nawet obłęd nie został mi zaoszczędzony bo wszystko mnie boli straszliwie bo duszę się w tej klatce bo samotna jest dusza moja aż do śmierci bo kończy się w porę ostatni papier i już tylko krok i niech Żyje Życie bo stanąłem na początku, bo pociągnął mnie Ojciec i stanę na końcu i nie skosM śmierci. Wiele danych przemawia również za tym, że intuicja twórcza może pojawić się przy emocjach lub nastroju pozytywnym. Emocje takie nie powinny w sposób istotny modyfikować przebiegu procesu, chociaż wiadomo, że nastrój ma wpływ na odtwarzanie™ danych, które zakodowane pamięciowo były w nastroju podobnym. Najdobitniejszym przykładem mogą być w tym przypadku wspomnienia francuskiego pisarza M. Prousta35. „(...) czasem w momencie, kiedy wszystko nam się wydaje stracone, pojawia sięztś zdolny nas ocalić; kołatano już we wszystkie drzwi wiodące do nikąd, na jedyne zaśM redy można by wejść i których daremnie szukalibyśmy sto lat, natrafiamy bezwiedś, i otwierają się one. Przetrawiając te smutne myśli zanotowane powyżej, wszedłem fi dziedziniec pałacu Guermantów i z roztargnieniem nie dostrzegłem nadjeżdżającą1) powozu; na okrzyk wattmana zdążyłem jedynie uskoczyć szybko na bok, i cofnąłem są na tyle, by potknąć się o płyty kamienne, dość niedbale ociosane, za którymi była wozownia. W chwili jednak gdy odzyskiwałem równowagę, postawiłem stopę naplycit trochę mniej niż poprzednia wystającej i YJtedy rozwiało się moje zniechęcenie ustąpiwszy miejsce szczęśliwości, jaką w różnych okresach mojego życia napełniał mnieto widok drzew, które, jak mi się zdawało, rozpoznałem w trakcie przejażdżki powozem wokół Balbec, to widok dzwonnic w Martinwille, to smak magdalenki zamaczanej w herbacie i tyle innych wrażeń, o których już mówiłem, a które jak mi się wydawało, zsyn-tetyzowały się w ostatnich dziełach Vinteuila. Jak w momencie, kiedy brałem do usl magdalenkę, pierzchł cały niepokój o przyszłość, pierzchło całe zwątpienie intelektualne. Te zaś niepokoje i zwątpienia, które napastowały mnie przed chwilą, dotyczące rze- M. Proust, W poszukiwaniu straconego czasu. T. 7, Czas odnaleziony. Warszawa 1960. s. 226-230. 416 Życie w innym wymiarze crywistości moich uzdolnień literackich, a nawet rzeczywistości literatury, znikły jak w dotknięciem różdżki czarodziejskiej. Choć nie przeprowadziłem żadnych, nowych rozumowań, choć nie znalazłem żadnego decydującego argumentu, trudności, przed th/ilą jeszcze meprzezwycifżonę, sfracify wszelkie znaczenie. I Jjwi razem jednak byłem już zdecydowany nie zdawać się na niewiedzę, jak uczyniłem towowym dniu, kiedy skosztowałem magdalenki umaczanej w herbacie. Błogostan, ja-tiodczułem właśnie, był bez wątpienia tym samym błogostanem, którego zaznałem je-hąc magdalenkę, lecz poszukiwania utajonych jego przyczyn odłożyłem wtedy na później. Różnica, czysto zmysłowa, tkwiła w wywoływanych obrazach; głęboki lazur upa-jfilmoje oczy, wrażenia chłodu, oślepiającego blasku wirowały wokół i pragnąc je wćhwycić nie śmiałem się teraz poruszyć, jak w chwili gdy rozsmakowując się w mag-klence próbowałem ściągnąć aż do siebie to wszystko, co przypominała mi ona - sta-wnmęc, nie dbając, że mógłby śmiać się ze mnie nieprzebrany tłum wattmanów, \\c\wialem się, jak przed chwilą, zjedna nogą na wyższej, a drugą na niższej płycie chodnika. Ilekroć odtwarzałem li tylko w sensie fizycznym ów krok, na nic mi się nie fnydawał; ale gdybym potrafił, zapominając o koncercie u Guermantów, odnaleźć to, com odczuwał stawiają tak nogi, muskałaby mnie znów olśniewająca i nie sprecyzo-wnawizja, mówiąc mi jak gdyby: «Uchwyć mnie w przelocie, jeśli masz siłę, i postara się rozwiązać zagadkę szczęścia, którą ci zadaję». I zaraz niemal rozpoznałem ją -tyła to Wenecja, o której moje wysiłki, by ją opisać, i rzekome migawki porobione przez moją pamięć nic mi nigdy nie powiedziały, a którą wrażenie, jakie doznałem ongi na kóch nierównych płytach baptysterium Świętego Marka, przywróciło mi z wszelkimi in-itjmi ważeniami, dołączonymi w tym dniu do tamtego wrażenia i które pozostały czeka-flc, w swoim szeregu, skąd nagły przypadek wydobył je władczo, w serii dni zapomnianych. Podobnie smak magdalenki przypomniał mi Combray. Ale czemu obraz Com-kay i Wenecji dały mi jednym i drugim momencie radość podobną pewności ^wystarczającą, bez innych dowodów, bym całkiem zobojętniał na śmierć? i lastanawiajac sic nad tym i powziąwszy dziś decyzje, żeby znaleźć odpowiedź, wsze-I mm do pałacu Guermantów, zawsze bowiem, zanim przystąpimy do pracy wewnętrznej, dajemy pierwszeństwo pozornej roli, jaką odgrywamy, a którą w tym dniu była ro-kiaproszonego. Kiedy jednak znalazłem się na pierwszym piętrze, ochmistrz poprosił mie, żebym wstąpił na chwilę do saloniku-biblioteki sąsiadującego z bufetem i zacze-i skończą grać jakiś utwór muzyczny, księżna bowiem, zabroniła otwierać drzwi uzasie wykonania. Otóż w tym właśnie momencie drugi znak umocnił ów znak, jaki My mi dwie nierówne płyty, napominając, abym wytrwał w przedsięwzięciu; lokaj wód bezowocnych wysiłków, by nie narobić hałasu, brzęknął łyżką o talerz. Ogarnął mie tenże rodzaj błogostanu, w jaki mnie wprawiły dwie nierówne płyty; wrażenia by-jeszcze bardzo gorące, łecz całkiem odmienne; kłębowisko woni dymu, łagodzone chłodną wonią otoczenia leśnego; i poznałem, że to, co wydało mi się tak przyjemne, by- 417 Na granicy życia i śmierci ło rzędem drzew, takim wtedy w moich oczach nudnym do obserwacji i opisu, apnm którym odkorkowatem flaszkę piwa, miałem ją w wagonie - i myślałem przez chwąm jakby w rodzaju oszołomienia, że znów się przed tymi drzewami znalazłem, gdyiUat tyczny odgłos uderzenia łyżki o talerz dał mi, zanim zdążyłem się otrząsnąć, iluzję m skotu młotka, którym kolejarz poprawiał coś przy kole wagonu, kiedyśmy stali pum owym laskiem". W swojej autobiografii J. W. Goethe podkreśla znaczenie emocji i chwil natchnienia w swo- I jej twórczości34. „Doszedłem do przekonania, że mój talent poetycki jest po prostumA ją naturą, zwłaszcza że przedmiotem mej twórczości była przecież otaczająca nasm- I tura. Na pracę poetycką mogły wprawdzie wpłynąć różne pobudki, nadając jej pewia kierunek, ale najradośniej i najobficiej przejawiała się w spontanicznych, mimowolnych porywach... Zdarzyło się to i w nocy, gdy nagle się budziłem; nieraz brata mś ochota sprawić sobie, jak jeden z moich poprzedników, skórzany kaftan i spróbować w ciemnościach po omacku utrwalić niespodziewane wybuchy natchnienia. Tak pry I wy kłem do układania w myśli piosenek, których potem już skleić nie potrafiłem, ieniti jednokrotnie biegałem do pulpitu i w szalonym pośpiechu, nie postrzegając krzywo M żącego papieru, bez chwili wytchnienia kreśliłem na ukos cały wiersz od początku &>\ końca. Z tych samych powodów chętniej używałem ołówka, bo podatniejszy był dom sania: zdarzało się bowiem, że skrzypienie i bryzganie pióra budziło mnie zpólpnf tomnego tworzenia, rozpraszając uwagę i niwecząc jeszcze nie zrodzony płód poetycH Takie poezje ceniłem sobie wysoko, przywiązywałem się do nich jak kwoka". Równie wybitni naukowcy, wśród nich przedstawiciele nauk ścisłych, wskazywali nadużą rolę emocji i uniesień twórczych w ich pracy badawczej, szczególnie w momentach dokonywania ważnych odkryć35. W. Heisenberg, jeden z twórców mechaniki kwantowej stwierdza: „ Gdy przy pierwszych wyrazach rzeczywiście potwierdziło się zachowanie eneąi ogarnęło mnie jakieś podniecenie, tak że w dalszych rachunkach wciąż, robiłem błędy, tyła już prawie trzecia w nocy, gdy miałem przed sobą końcowy wynik rachunków. Prawom chowania energii sprawdziło się we wszystkich członach i - ponieważ wszystko towysM samo przez się, że tak powiem, bez żadnego przymusu - nie mogłem już wątpić o nie-sprzeczności matematycznej i zamkniętości naszkicowanej w ten sposób mechaniki kwantowej. W pierwszej chwili byłem do głębi przerażony. Miałem uczucie, że patrzę popne: powierzchnię zjawisk atomowych na leżące głębiej pod nią podłoże o zadziwiającej wewnętrznej urodzie, i dostawałem prawie zawrotu głowy na myśl, że mam teraz prześledzi pełnię struktur matematycznych, które przyroda rozłożyła tutaj przede mną. Byłem takpoi-niecony, że nie mogłem myśleć o śnie. Wyszedłem więc z domu o rozpoczynającym sięjui świtaniu i poszedłem na północny cypel wyżyny, gdzie samotna, wystająca w morze iglica J. W. Goethe, Z mojego życia. Zmyślenie i prawda. Warszawa 1957. S. Korliński, Rola emocji w myśleniu twórczym. Warszawa 199;. 418 Życie w innym wymiarze Mna wciąż budziła we mnie ochotę do prób wspinaczkowych. Udało mi się wspiąć na nią bez większych trudności i na jej szczycie doczekałem do wschodu słońca "36. Wszechstronne zaangażowanie twórcy może w niektórych przypadkach osiągać ekstremalne nasilenie graniczące z przeżywaniem ekstazy, jak przedstawia to R. May. „Techniczny termin na to doświadczenie oddania się jest starym terminem, który proponuję zastosować w nowym znaczeniu - mam tu mianowicie na myśli ekstazę. Słowo ekstaza, pochodzące od ekstasis co dosłownie znaczy ,,stanąć poza", określa stan występujący v każdym twórczym działaniu. Przeciwstawieniem oddania się jest stan paniki albo urzeczenia; zarówno ekstaza, jak i panika oraz urzeczenie wymagają działania całej osoby. Ale cóż za ogromna różnica między nimi. W przypadku paniki i urzeczenia odniesienie do siebie samego osiąga swoje minimum: osoba działa na ślepo, irracjonalnie, bez wolnego wyboru (...). Ale ekstaza nie jest irracjonalna, jest ona transracjonal-na. Każdy, kto kiedykolwiek naprawdę kochał czy malował, czy był zaangażowany w pominą walkę, czy doświadczył twórczych myśli, wie, że ekstaza przynosi wyższy stopień świadomości; przychodzą nam wtedy do głowy idee, o których nie mieliśmy pojęcia; nasza wyobraźnia może być doskonalsza, możemy mieć lepsze rozeznanie, jak postępować, możemy urozmaicać swoje działanie, a ostrość rozumowania i oceny wydobywa się jak gdyby z pokładów podświadomości'. Odniesienie do siebie samego, którego przykład mamy w ekstazie, jest czymś więcej niż świadome, intelektualne uprzytomnienie sobie "3?. W przypadku naukowców wyniki badań nad ich osobowością przynoszą informacje zgodne z wiedzą obiegową: uczeni jako grupa zawodowa charakteryzują się większą stałością i dojrzałością emocjonalną niż wynosi średnia w populacji38. Lepiej umieją ponadto kontrolować sferę uczuciową. Od tej ogólnej prawidłowości są jednak wyjątki. Tak na przykład wiadomo, że niektórzy luminarze wyróżniali się dużą chwiejnością emocjonalną. Stałość uczuciowa wcale nie oznacza braku reakcji emocjonalnych. Przeżycia emocjonalne ludzi nauki mają swój specyficzny koloryt i określony sposób wyrażania. W działalności badawczej dominują uczucia poznawcze, czyli uczucia przyjemności i przykrości związane ze zdobywaniem wiedzy o świecie, zrozumieniem zjawisk przyrody, z odkrywaniem ładu w naturze. Szczególnie ważne są przeżycia zabarwione emocjonalnie, takie jak zdziwienie, zaskoczenie, wątpliwość, ciekawość, napięcie związane z brakiem wiedzy i ulga występująca po dokonaniu odkrycia. Uczucia poznawcze charakteryzują się dużą stałością i trwałością. Człowiek, który nigdy nie doznał takich uczuć, nie jest badaczem, ale zwykłym urzędnikiem. Pewną rolę w działalności naukowej odgrywają również uczucia estetyczne. Pogląd ten wydaje się dość niezwykły; zgodnie z mądrością obiegową nauka - w przeciwieństwie do PW.Heisenberg, Część i całość. Warszawa 1987. "R.May, Psychologia i dylemat ludzki. Warszawa 1988. "J.Kozielecki, Nauka i osobowość. Warszawa 1979. 419 Na granicy życia i śmierci sztuki - niewiele ma wspólnego z poczuciem piękna. Szczegółowe analizy dokonane przez Wienera i Bronowskiego wykazały jednak, że działalność naukowa i jej wytwory posiadają wartość estetyczną. Stykając się z ładem, harmonią, symetrią, elegancją i prostotą zjawisk uczony nieraz przeżywa poczucie piękna. Podwójna spirala wykryta przez Watsona i Cricka w cząsteczce DNA jest wyjątkowo atrakcyjna. Jeśli w ogóle zajmuję się sferą emocjonalną, to głównie dlatego, że pełni ona znacz-rolę w procesie twórczym39. Sformułowano nawet tezę, że bez aktywacji emocjonalnej niemożliwa jest jakakolwiek skuteczna działalność intelektualna. Wielu ludzi ma fałszywe poglądy na temat uczuć; często słyszy się opinie, że emocje jedynie deformują,zniekształcają i zakłócają proces poznawania przyrody czy społeczeństwa. Są one „ztymisi-łami", od których trzeba się wyzwolić. Trudno zgodzić się z takimi uproszczonymi poglądami. Wiele danych empirycznych wskazuje, że uczucia mogą pełnić również pozytywną rolę w procesie myślenia i w trakcie działania. Zgodnie ze znanym prawem Yerkesa-Dodsona istnieje nieliniowa zależność między pobudzeniem emocjonalnym a skutecznością pracy; wzrost tego pobudzenia do pewnego stopnia zwiększa poziom wykonania40. Uczucia mogą więc pełnić funkcje stymulujące. W pracy naukowej niezbędna jest wytrwałość i silna motywacja. Dopiero po wieloletnich zmaganiach uczony odkrywa zjawiska naprawdę godne uwagi. Co wpływa na motywację badacza? Jak wyjaśnić fakt, że tak wybitni uczeni, jak Pianek, Bohr, Einsteinczyde Broglie mimo wielu lat niepowodzeń nie rezygnowali z poszukiwań? Skąd bierze się upór uczonego w czasach, gdy silna motywacja stała się zjawiskiem dość rzadkim1 Jednym z czynników podtrzymujących motywację są uczucia poznawcze i estetyczne. Przyjemność związana z odkrywaniem nowych zjawisk, ciekawość ostatecznego rezultatu wywołują pewne napięcia emocjonalne, które pełnią funkcje motywotwórcze. Uczuciate zapobiegają nudzie i wyczerpaniu zainteresowań pracą twórczą. Ale niesłuszny byłby pogląd, że są one jedynym czynnikiem decydującym o wytrwałości i uporze ludzi nauki. Podejmują nowe badania, uczony może również dążyć do zdobycia stopnia naukowego, prestiżu czy uznania. I tak rzeczywiście się dzieje. Niewiele jednak osiągnie w nauce ktoś, kto zajmuje się problemami, które nie wywołują uczuć poznawczych i estetycznych, które nie są intelektualną przygodą. Uczucia nie tylko podtrzymują motywację, ale mogą również wpływać na przebieg i strukturę procesu twórczego. Psychologowie od dawna głosili, że w pewnych okolicznościach stany emocjonalne, szczególnie stany pozytywne, przyśpieszają proces uczenia się i spostrzegania, zwiększają efektywność myślenia, ukierunkowują uwagę. Ostatnio wysunięto pozornie szaloną hipotezę, zgodnie z którą w procesie rozwiązywania trudnych problemów, np. w szachach czy badaniach naukowych, emocje pełnią rolę heury- O. Tichomirow, Struktura czynności myślenia człowieka. Warszawa 1976. J. Reykowski, Eksperymentalna psychologia emocji. Warszawa 1969. 420 Zycie w innym wymiarze ¦ styk. Heurystyki to reguły, zasady i metody decydujące o kierunku i strukturze procesu I myślenia: mówiąc jeszcze inaczej, heurystyka jest szczególnym rodzajem informacji. I Przykładem najprostszych heurystyk są reguły: „Znajdź zadania podobne, które rozwiązywałeś w przeszłości i sprawdź, czy sposobów ich rozwiązania nie można przenieść do j nowej sytuacji" lub „grając w szachy analizuj tylko te kombinacje, które zapewniają ci I przewagę w liczbie figur". W procesie twórczym uczony stosuje wiele wyrafinowanych j heurystyka. W trudnych problemach emocje są dodatkową heurystyka; decydują one o utrzy-] maniu danego kierunku poszukiwań lub o zrezygnowaniu z niego; wpływają na strukturę czynności myślenia. Pełnią więc ważną funkcję instrumentalną. Być może, iż umie-I jętność wykorzystania emocji w pracy naukowej jest jednym ze źródeł sukcesu w działalności badawczej. Sprawy te wymagają jednak dalszych analiz. Emocje nie zawsze są sojusznikami uczonego. Znane są wypadki, gdy uczucia - szcze-i golnie negatywne i zbyt intensywne - zakłócają, zaburzają, a nawet deformują proces I twórczy i jego wyniki. Radość, lęk, czy gniew, nad którymi uczony stracił kontrolę, mo-9gąutrudniać racjonalne i krytyczne myślenie o zjawiskach przyrody. W historii nauki znajduje się wiele danych na ten temat. Po sformułowaniu hipotezy lub teorii, które bywają oryginalne i piękne, badacz często przywiązuje się do nich, jak dziecko do swojej lalki. Beveridge twierdzi, iż wytwory pracy twórczej wywołują „ojcowski afekt"41. Zbyt emocjonalny stosunek do hipotez prze-1 szkadza w procesie weryfikacji i prowadzi do tendencyjnej interpretacji faktów. Miał ra-lcjęC. Bernard, gdy powiedział: „Ludzie, którzy zbytnio przywiązują się do swoich teorii lub pomysłów, nie tylko są źle przygotowani do dokonywania odkryć, lecz także źle ob-j serwują"42. Ojcowski afekt nie jest zjawiskiem zbyt rzadkim; ulegali mu nieraz nawet wy-] bitni uczeni, np. Mendel. Afekt ten staje się szczególnie groźny w naukach rozwijających I się,jak socjologia czy pedagogika, gdzie metody weryfikacji hipotez nie są zbyt rzetelne. ' Interesujące, że niektórzy wybitni uczeni zdawali sobie sprawę z tego zjawiska i dlatego za I pomocą różnorodnych metod starali się zapobiec tendencyjnej weryfikacji hipotez. Tak I na przykład Darwin szczególnie skrupulatnie notował fakty sprzeczne z jego pomysłami. Dzięki dobremu przygotowaniu teoretycznemu i dużej dojrzałości metodologicznej uczo- łnymoże uniknąć negatywnego wpływu emocji na proces twórczy. te tylko proces twórczy, ale również jego wynik wywołuje przeżycia emocjonalne. Po do-I pianiu odkrycia uczony doznaje silnych pozytywnych uczuć, takich jak zadowolenie, ra-I dość, ulga. Przeżycia te przypominają zjawisko, które Maslow nazywa peak experience I Iszczytowe doświadczenie) i które odgrywa dużą rolę w kształtowaniu zdrowej osobowości. 'Czytając biografie uczonych, często można się spotkać z nierealistycznym opisem reakcji uczonego po dokonaniu odkrycia naukowego. Niektórzy autorzy próbują przekonać "W.I. Beveridge, Sztuka badań naukowych. Warszawa 1960. "W. Zonnn. A. Finkelsztajn, O nauce. Warszawa 1977. 421 Na granicy życia i śmierci nas, że zdarzenie to wywołuje wstrząs psychiczny, który powoduje załamanie się u nego. A. Valentin napisała, że Einstein po sformułowaniu teorii względności przezpewi. czas poważnie chorował. Czy odkrycie naprawdę wywołuje takie reakcje, czy po jego dokonaniu zawsze występują depresja i załamanie? J. Kozielski sądzi, że uczony po do-i konaniu odkrycia - podobnie jak każdy człowiek w chwili sukcesu - przeżywa silne stany emocjonalne; jest zadowolony i szczęśliwy. Nie akceptuje on poglądu, że każdemu odkryciu towarzyszy załamanie i depresja. Te ostatnie zjawiska należą do rzadkości. Żyjemy w czasach, w których niezmiernie rzadko mówi się o sferze emocjonalnej człowieka. Temat ten szczególnie w działalności naukowej - uległ dewaluacji. „Nauka i emocje" - słyszy się głosy - to dwie różne rzeczy. W pracy uczonego ważny jest tylko intelekt, a nie uczucia. Tam, gdzie zaczynają się przeżycia emocjonalne, kończy się obiektywne badanie i powstają zakłócenia. Takie poglądy nie są odosobnione43. Uczony - przynajmniej uczony wybitny - nie przypomina bezosobowej istoty. Wjego pracy znaczną rolę odgrywa sfera emocjonalna, i to nawet wtedy, gdy niechętnie się dote-go przyznaje. Uczucia - szczególnie uczucia poznawcze i estetyczne - podtrzymują motywację badacza, zwiększają wytrwałość i upór, zapobiegają nudzie i zniechęceniu; mogą pełnić funkcję dodatkowej heurystyki. Nie można również zapominać, że w pewnych okolicznościach zakłócają one i deformują proces twórczy. Wybitny uczony tym często różni się od badaczy przeciętnych, że umie lepiej kontrolować emocje, że potrafi pełniej je wykorzystać w działalności naukowej. Musimy zdawać sobie sprawę, że problem nie polega na tym, jak tłumić, hamować i wygaszać emocje i jak stać się całkowicie „racjonalnym monstrum", o którym mówił Russell, ale na tym, co robić, aby je rozwijać i wykorzystywać jako czynniki stymulujące pracę twórczą; co robić, aby zapobiegać jednocześnie negatywnej roli uczuć. Niektórzy autorzy poszukują różnic w zakresie specyfiki aktywności twórczej naukowców i artystów, dopatrując się w niej determinant ogólnej sytuacji psychologicznej konkretnego twórcy oraz ewentualnych problemów przeżywanych przez niego w związki) z własną twórczością. Twórczość naukowa, przynajmniej w zakresie obejmującym nauki przyrodnicze, opiera się w przeważającej części na informacjach uporządkowanych, obiektywnie zakonoto-wanych, o społecznie komunikowalnym i potwierdzonym uzasadnieniu czy wyjaśnieniu. W naukach humanistycznych rygor społecznego potwierdzenia jest złagodzony na rzecz społecznej akceptacji produktu. Odmienny charakter ma tworzywo w dziedzinie sztuki i twórczego wykonawstwa. Jakkolwiek treść informacji może pochodzić - i niekiedy pochodzi - z zasobów kultury (a więc jest zakonotowana obiektywnie), to jednak część z nich czerpana jest z zasobów doświadczenia indywidualnego i nosi piętno podmiotowego, specyficznego, zindywidualizowanego (niekiedy skrajnie) wartościowania. Inaczej mó- 43 J. Kozielecki, op. cit. 422 Życie w innym wymiarze »iac,można stwierdzić, że twórczość naukowa opiera się na danych obiektywnych, po-Łobistych, twórczość artystyczna natomiast - na danych osobistych, subiektywnych. ¦kie są konsekwencje wynikające z odmienności tworzywa w dziedzinie nauki i sztuki? ¦bNszą'}estV\eYszaTÓz\YOto&n^^ fcaswoboda w zakresie posługiwania się nimi, a także możYwość tworzenia no^cn. jc-I nków i kodów. Można nawet powiedzieć, że w sztuce - na przykład malarstwie czy li-I leraturze - stworzenie względnie nowego języka („własnego stylu") jest wyróżnikiem I wybitnej twórczości. W nauce inwencja językowa twórcy wyraża się najczęściej regula-I cjąpojęciową bądź zaproponowaniem nowego terminu. Swoistym przykładem jest twór-I cze wykonawstwo czy wynalazczość. Reguły wykonania czy działania są tam bardzo ści-I śle określone, ale współtwórca (kongenialny wykonawca) musi dobrać współbrzmiące I środki wyrazu, przełożyć dane treści na inny, własny, twórczy kod44. I puga różnica wynikająca z odmiennych właściwości tworzywa twórczości w wyróżnionych dziedzinach dotyczy ocen, a dokładniej tego, czy i w jakim stopniu oceny te są zależne od podmiotowych preferencji. Ponadto w dziedzinie sztuki samo tworzenie kryteriów oceny staje się : przedmiotem twórczości (np. surrealizm, turpizm). Z dwóch zatem powodów w dziedzinie ; sztuki mamy do czynienia z silnym upodmiotowieniem ocen wartościujących; jest to naturalna własność tworzywa. W przypadku twórczości naukowej jest wręcz przeciwnie - oceny do-j konywane przez podmiot (twórcę) powinny się pokrywać z kryteriami obiektywnymi, a naruszenie tej reguły, niekiedy nieznaczne, kwestionuje wartość dokonań twórczych. Występuje j wspomniane już wcześniej zjawisko zwane efektem ojcowskim względem własnych hipotez, lojest nadmiernie pozytywnej postawy względem preferowanych przez siebie dziedzin, teorii, poglądów, punktów widzenia. Twórczość naukowa w zakresie tworzenia nowych kryteriów ixen zdarza się zatem rzadko i wiąże się z przewrotem czy wręcz z rewolucją naukową. i Trzecia różnica wynika z odmiennego źródła tworzywa. W twórczości naukowej jest to zgromadzona i zwerbalizowana czy zanotowana symbolicznie wiedza, którą możemy utożsamiać z wiedzą naukową. W twórczości artystycznej natomiast przeżycia, dążenia, doznania o różnej treści i wadze, specyficzne podmiotowe motywacje - słowem wszyst-I lo.co stanowi zawartość doświadczenia indywidualnego, może się stać tworzywem. W skrajnych przypadkach możemy mieć nawet do czynienia z zatarciem granicy pomiędzy podmiotem tworzącym, tworzywem i zawartością doświadczenia indywidualnego aidentyfikacją twórcy z dziełem. Identyfikacja z dziełem w twórczości pisarskiej ma ciekawą w tym kontekście osobliwość - pisane dzieło od pewnego momentu zaczyna „żyć własnym życiem", stanowiąc wyzwanie, problem i motyw dalszego pisania. ¦ Przedstawione tu zróżnicowanie właściwości tworzywa w twórczości naukowej i artystycznej prowadzi do przypuszczenia, iż stopień uwikłania w tworzywo doświadczeń in- I*A. Tokarz, M. Kuleta, Sytuacja trudna a twórczość w świetle danych autobiograficznych. „Psychologia Wychowawcza" 1992, nr 2-3, s. 98-11. 423 dywidualnych i ocen podmiotowych może być bardzo istotnym czynnikiem przesądzają.-cym o reagowaniu na trudności, radzeniu sobie z nimi i o życiowej strategii rozwiązywania konfliktów czy sytuacji kryzysowych. Może powodować, że z uwagi na specyfikę tworzywa artyści są bardziej narażeni na sytuacje trudne. Należałoby więc zapytać:jakie są reakcje twórców na trudności i czy ich specyfika upoważnia nas do stwierdzenia o koniecznym, psychopatologicznym charakterze funkcjonowania osób twórczych? Czy może - gdyby sformułować przypuszczenie alternatywne - permanentne sytuacje trudne pełnią istotną funkcję w procesie twórczym i są niekiedy jego niezbędnym elementem? Rozdział XI Ograniczoność życia 1. Pojęcie sprawności Problematyka życia i funkcjonowania osób niepełnosprawnych traktowana jest bądź zaczyna być traktowana prawie przez wszystkie współczesne społeczeństwa z największą uwagą. Problemy sprawności i udziału w życiu osób wykazujących jej ograniczenia nie stawiskiem występującym dopiero w drugiej połowie XX w. Wiek XX jednak „stworzy!" ogromne skupiska masowe, liczące setki milionów ludzi, stworzył ogromne skupiska ludzkie, a także cywilizację techniczną, co pociągnęło za sobą także masowe wystąpienia niepełnej sprawności1. tie sprawności występuje w wielu naukach, najprecyzyjniej zostało opracowane w technice, lecz posługują się nim także nauki o człowieku zarówno przyrodnicze, jak i humanistyczne. W nauce o wychowaniu sprawnością nazywa się posiadanie cech umysłu i gotowości oraz zdolności do osiągania wysokich osiągnięć przy stosunkowo niewielkim wysiłku. Wyróżnia się sprawność umysłową, polegającą na skutecznym wykorzystaniu wiedzy i rozwiązywaniu problemów, oraz sprawność fizyczną będącą gotowością organizmu do wykonywania trudnych zadań ruchowych. Podkreśla się zależność sprawności fizycznej od stanu zdrowie. Stąd wynika także doniosłość określenia sprawności przyjętego w naukach medycznych. Nie wchodząc w złożone zagadnienia definicji zdrowia, stwierdzamy, że pojęcie sprawności organizmu czy też jego organów gra w nich zasadniczą rolę. Nauki medyczne ustalają dla prawników i polityków procenty sprawności, którymi dysponują inwalidzi czy ludzie chorzy. Z socjologicznego punktu widzenia miary sprawności człowieka trzeba szukać w sposobach jego funkcjonowania w społeczeństwie, tzn. jego udziału w rozwiązywaniu własnych problemów życiowych oraz udziału 'J.Szczepański, Problemy ludzkiej sprawności, w: A. Hulek (red.): Świat ludziom niepełnosprawnym. Warszawa 1992. 425 Na granicv ż^cia i śmierci w rozwiązywaniu problemów życia zbiorowego. Spotykamy przecież ludzi, określonych I przez lekarzy jako inwalidzi, którzy prowadzą bardzo bogatą i rozległą działalność i osią-1 gają w niej poważne wyniki. Również codzienna obserwacja osób nazywanych niepeł-1 nosprawnymi może nas pouczyć o tym, jakiego wielkiego wysiłku i sprawności wymaga! wykonywanie czynności przez osoby, których wady wrodzone, chroniczna choroba,ura-1 zy poniesione w wypadkach przy pracy, na drogach itp. pozbawiły w pełni sprawnegoor-ganizmu. Sprawność człowieka jest więc pewnym optymalnym stanem umysłu i psychiki, organizmu i jego organów, umożliwiającym uczenie się, przystosowywanie aktywne do warunków życia, pracę zawodową itp. Szybki przyrost ludności, przy stałym, araożel nawet rosnącym odsetku osób niepełnosprawnych, powoduje także masowe występowa-1 nie ludzi wymagających specjalnej opieki lekarskiej, rehabilitacji i opieki społecznej2. ) Według spisu powszechnego z 1988 r. mamy w Polsce 3300 tys. osób, którym przyznał no jakiś stopień inwalidztwa, oraz ok. 400 tys. niepełnosprawnych bez formalnego uznania inwalidztwa. Jest to prawie 10% ludności Polski, chociaż niektórzy autorzy podają wyższy odsetek, sięgający 14%3. Zanieczyszczenia środowiska naturalnego, spadek zdrowotności ludności będą tę sytuację stale pogarszać. Będzie wzrastała liczba dzieci uroi dzonych z wadami, a rozwijająca się cywilizacja techniczna będzie pociągała także szybki wzrost liczby ludzi okaleczonych itp. 2. Zjawisko niepełnosprawności wśród ludzi młodych Szczególne znaczenie posiada zjawisko niepełnosprawności wśród ludzi młodych. Liczba niepełnosprawnych wedle różnych szacunków wynosi od 2 do 12% ogółu populacji do 19 roku życia. Ocena zależy od przyjętej definicji niepełnosprawności. Według L. Szpo-nara liczba dzieci i młodzieży wymagających stałej pomocy innych osób nie przekracza 200 tys. (tj. 2% ogółu populacji)4. Szacunki „Rady ds. Ludzi Starszych, Inwalidów i Osób Niepełnosprawnych", oparte na danych epidemiologicznych dla populacji 0-18 lat określają wielkość tej zbiorowości na 373 tys. (3% ogółu populacji). Według Hulka liczba osób do 19 roku życia wymagających interwencji służb rehabilitacyjnych oraz pedagogiki specjalnej wynosi od 10 do 12% populacji - w przybliżeniu 1200 i 1400 tys.5 Służba zdrowia i organizacje społeczne mają w swoich rejestrach około 650 tys. dzieci i młodzieży ze znacznymi odchyleniami w stanie zdrowia. 2 A. Hulek, Spójny system służb socjalnych dla inwalidów i osób niepełnosprawnych. Warszawa 1989. 3 J. Szczepański, op. cit. 4 L. Szponar, Sytuacja zdrowotna i żywieniowa dziecka w Polsce, w: Dziecko we współczesnym świecie. IPS UW 1991, s. 39-99. 5 A. Hulek, Stan obecny i kierunki kształcenia specjalnego w Polsce. Warszawa 1989. 426 Ograniczoność życia Oto niektóre dane dotyczące osób dotkniętych poszczególnymi upośledzeniami6: I -niewidomi - ok. 2900; niedowidzący - 9 tys., -gtusi- 5200; słabo słyszący - 6350, -upośledzeni umysłowo - 240 tys.; w tym: lekko - 153 tys.; umiarkowanie i znacznie -ptyś., -chorzy neurologicznie - z mózgowym porażeniem dziecięcym od 23 tys. do 30 tys., zpadaczką około 60 tys., z przepukliną oponowo-mózgowo-rdzeniową od 10 tys. do 15tys., z zaburzeniami nerwowo-mięśniowymi - 150, z rozmaitymi afazjami 60 tys., -chorzy z psychozami - 1600, z zaburzeniami niepsychotycznymi - 29 tys., inne choroby niepsychiatryczne - 600 osób, -z uszkodzonym narządem ruchu (po wypadkach, urazach, chorobach kostno-stawo-wych,miopatie itp.) - około 20 tys., -chorzy na cukrzycę - 6 tys., I -chorzy na reumatyzm-około 2 tys., -chorzy z pierwotnymi i wtórnymi zespołami złego wchłaniania (wymagający diety bezglutenowej i bezmlecznej) - około 40 tys., w tym 5 tys. z chorobą trzewną (celiakia), -choroby z mukowiscydozą - około 7 tys., -zwrodzonymi chorobami przemiany materii o typie bloków metabolicznych - około 2 tys., -zchorobami np. alergicznymi, nowotworowymi, które eliminuje dziecko na dłuższy czas (około roku) ze zwykłej szkoły - 30 tys. dzieci, [-chorzy na przewlekły nieżyt lub zapalenie oskrzeli, w wieku 7 lat - około 7% popula- Hcjiw tym wieku, chorzy na astmę oskrzelową w wieku od 10 do 17 lat - 17%. Najważniejszą z epidemiologicznego punktu widzenia przyczyną niepełnosprawności j wśród dzieci i młodzieży jest upośledzenie umysłowe. Dotyczy ono 60%-70% ogółu niepełnosprawnych dzieci w Polsce. Drugą pod względem liczebności grupę stanowią osoby z dysfunkcją ruchową różnego pochodzenia (mózgowym porażeniem dziecięcym, ka-lectwami narządu ruchu - pourazowymi i wrodzonymi - 15%). Trzecią grupę stanowią dzieci z zespołami złego wchłaniania wymagające specjalnej diety eliminacyjnej (10%). Częstość pozostałych schorzeń kształtuje się na poziomie od 10 do 5% ogółu zbiorowości niepełnosprawnych dzieci i młodzieży do lat 19. sytuacja dzieci i młodzieży w Polsce (5-20 łat). Raport. Polska Fundacja Dzieci i Młodzieży. Warszawa 1993. 427 Na granicy życia i śmierci Tabela 1. Uczniowie szkół specjalnych wg rodzaju upośledzenia Rodzaj upośledzenia Odsetek Upośledzeni umysłowo w stopniu lekkim Upośledzeni umysłowo w stopniu umiarkowanym i znacznym Przewlekle chorzy Głusi i niedosłyszący Niesprawni ruchowo Niewidomi i niedowidzący 74,6% 1 179,1 5,1% J 11,4% 4,4% 2,9% 1,6% Źródło: Patrz przypis 6. Wśród uczniów niepełnosprawnych (82 186) najliczniejszą zbiorowość stanowią osoby upośledzone umysłowo (w stopniu lekkim - 79 938, a w stopniu umiarkowanym i znacznym - 5458). Kolejną grupą są przewlekle chorzy (12 271), a następnie głusi i niedosłyszący (4759), osoby niesprawne ruchowo (3130) oraz z dysfunkcją wzroku (1656). W Narodowym Spisie Powszechnym z grudnia 1988 r., co 10 osoba w naszym kraju uznana była za niepełnosprawną, przy ogólnej liczbie 3 735 509. W 1978 roku odnotowano 2 485 0001 takich osób (co 14.). W kategorii do lat 19 niepełnosprawna jest co 34. osoba, przy globalnej ich liczbie 78633. Oznacza to, iż częstość niepełnosprawności wśród dzieci i młodzieży jest prawie 3-krot-nie niższa niż wśród dorosłych. Dzieci i młodzież stanowią 2,1% ogółu niepełnosprawnych w naszym kraju (w tym 1,2% do 14 lat i 0,8% w wieku 15-19 lat). Niepełnosprawność w tym przedziale wieku wyraźnie częściej występuje wśród chłopców niż dziewcząt, przeważają mieszkańcy miast nad mieszkańcami wsi. 3. Forma i zakres opieki nad inwalidami Przez długie wieki sądzono, że problem niepełnej sprawności jest przede wszystkim zadaniem dla medycyny. Wydawało się oczywiste, że najczęstszym powodem niesprawności są choroby, że urazy powinni wyleczyć lekarze, oni też najlepiej wiedzą, jak traktować niepełnosprawnych i jak się nimi opiekować. Od lekarzy uzależniono także zakres i formy opieki nad inwalidami. W niektórych krajach problemy ludzi mniej sprawnych skupiają się w rękach służby zdrowia. Zakres zadań służby zdrowia związany z niepełną sprawnością jest rzeczywiście ogromny. Choroba lub uraz wymagają interwencji lekarza, ale już w czasie leczenia, przy łóżku pacjenta powinien znajdować się specjalista rehabilitacji, kontrolujący, aby wyleczenie jednej choroby nie sprawiło innych szkód w organi- 428 ¦ noto- cząt, O anie. W ostatnich dziesięcioleciach kładzie się duży nacisk na rehabilitacji ającą na pomocy w znalezieniu nowego miejsca w rodzinie, społec; kręgach towarzyskich i koleżeńskich oraz na rehabilitację zawodową, pol ściej na reorientacji zawodowej, wyuczeniu nowego zawodu itp. Obie te ] Stacji mają aspekty techniczne, prawne, pedagogiczne. Choroba, uraz powypadkowy, ujawnienie wady wrodzonej lub chronicz czenie, a następnie rehabilitacja i rekonwalescencja zmieniają życie rod2 zakresie. Osoba niepełnosprawna także szybko odkrywa, że zaczyna ży< tym środowisku, że musi w nim w daleko większym zakresie polegać Ten stan zaczyna wytwarzać swoiste bariery między chorym a jego społ niem. Zdrowsi i sprawniejsi członkowie rodziny nie mogą sobie w pełni świata, który stwarza chroniczne ograniczenie zachowań i działań, i nie ii wczuć w psychologię, tj. sposób przeżywania i reakcji chorego na ich \htym tle powstaje wiele problemów. Pierwszy z nich to pytanie, jak org osób wymagających innego otoczenia technicznego, protez i specjalnyc radzenia sobie z życiem. W nauce i praktyce walczą ze sobą dwa poglądy: Iłiadający się za pełnym włączeniem tych osób w życie pozostałych cz tzeristwa. Argumentacja jest prosta: osoby niepełnosprawne nie różnią sii pod bliźnich, odczuwają te same potrzeby, aspiracje, dążenia, przez uczucia, popędy, te same mechanizmy motywacji, te same potrzeby społ liczne, a z punktu widzenia prawa mają te same uprawnienia, jak wszy: Należy więc dążyć do ich pełnej integracji w rodziny, wspólnoty sąsiedzk formalne, zespoły zawodowe zwykłych pracowników w zakładach pracy. p specjalnych domach mieszkalnych, przystosowanych do różnych ułon New specjalnych zakładach pracy zwolennicy tego poglądu traktują jakc teństwa społecznego. Zwolennicy drugiego skrajnego poglądu są skłonni sądzić, że właśnie w c integracji osoby niepełnosprawne są narażone na przejawy zbiorowego i i ibcieństwa. Uznając, że osoby o ograniczonej sprawności są w pełni lu to inni, nie możemy jednak nie zauważyć tej bariery psychologicznej, j Ga nawet w rodzinach. Pełna integracja w grupach społecznych, przez lotności i osamotnienia, pełne zrozumienie przez innych i pełna możliwi [o zrozumienia jest możliwa raczej w grupach złożonych z ludzi mą przeżycia, podobną sytuację społeczną, podobne problemy życia codzieni [lennicy tego drugiego poglądu skłonni są organizować i mieszkania, i p ) o przewadze niepełnosprawnych7. ll.Szczepański.op.c/f. Na granicy życia i śmierci Trzeba podkreślić, że nie istnieje ostry przedział między osobami sprawnymi i niesprawnymi, istnieją bieguny wysokich sprawności fizycznych w postaci mistrza dziesic-cioboju lekkoatletycznego i człowieka sparaliżowanego, podobnie jak między genialnym I uczonym a człowiekiem upośledzonym umysłowo, lecz między tymi biegunami istnieje continuum tworzące stadia pośrednie. Życia stawia inwalidom i osobom niepełnosprawnym daleko większe wymagania niż sprawnym. Życie to wymaga olbrzymiego wysiłku, wydatkowania daleko więcej energii dla wykonania czynności nie będących dla sprawnych żadną trudnością. Niepełnosprawni wnosządo j kultury społeczeństwa elementy zrodzone z walki z cierpieniem, refleksji nad losem, wnosą elementy odporności psychicznej, cichego bohaterstwa, moralnej wielkości wyrażanej życiem, a nie mówieniem. Nie są osobami zasługującymi na współczucie, ale na podziw i uznanie, i 4. Rezolucja Światowego Zgromadzenia Organizacji Zdrowia z 1992r, Problemy osób niepełnosprawnych są traktowane z największą uwagą także w skali globalnej. Może o tym świadczyć Rezolucja czterdziestego piątego Zgromadzenia Światowej Organizacji Zdrowia o Zapobieganiu i Rehabilitacji ogłoszona w maju 1992 r.8 „45. Światowe Zgromadzenie Organizacji Zdrowia. Rozpatrzywszy raport Dyrektora Generalnego w sprawie prewencji i rehabilitacji w chorobach niepełnosprawności, Powołując się na rezolucję WHA 28.54, WHA 29.68, WHA 38.18 i WHA 42.28, Odnotowując koniec Dekady Osób Niepełnosprawnych ONZ (1983-1992), Uświadamiając skalę problemu niepełnosprawności i przewidując jego rozszerzanie z powodu populacji oraz starzenia się ludności, zwłaszcza w krajach rozwijających się, Uznając, iż stale jest brak wiarygodnych danych na temat niektórych schorzeń niepełnosprawnych, co utrudnia planowanie czynności zapobiegających chorobom i rehabilitację, Odnotowując postęp w zapobieganiu pewnym przyczynom powodującym niesprawność, jak: poliomielit, odra i choroby wynikające z infekcji oczu, Uznając konieczność kontynuowania i propagowania owocnych sposobów zapobiegania przyczynom niesprawności wszędzie, gdzie jest to możliwe, przy jednoczesnym rozwijaniu nowych możliwości zmniejszania lub eliminowania innych niesprawności, Odnotowując ograniczone środki, które uniemożliwiają rozwijanie służb rehabilitacyjnych zgodnie z potrzebami, co w rezultacie powoduje, że szeroka rzesza niepełnosprawnych w krajach rozwijających się pozostaje bez opieki, * Rezolucja 45 Zgromadzenia Światowej Organizacji Zdrowia o Zapobieganiu i Rehabilitacji, w; A. Hulek (itd) Świat ludziom niepełnosprawnym. Warszawa 1992, s. 122-123. 430 Ograniczoność życia Podkreślając doświadczenia i korzyści osiągnięte podczas Dekady Osób Niepełnosprawnych oraz przyjmując je jako podstawę zwiększania działań zapobiegających niesprawności oraz rehabilitacji, I 1. Wzywa kraje członkowskie do: 1)zainicjowania lub wzmocnienia zintegrowanych narodowych programów, służących zapobieganiu inwalidztwu i rehabilitacji, połączonych z podstawową opieką medyczną, biorąc pod uwagę wszystkie rodzaje inwalidztwa fizycznego i umysłowego; 2) wzmocnienia i koordynacji usług rehabilitacyjnych, jako continuum podstawowej i dodatkowej prewencji; 3) promowania i koordynacji udziału pozarządowych organizacji w narodowych programach służących zapobieganiu inwalidztwu i rehabilitacji; 4) promowania równości szans mających na celu znaczący udział ludzi niepełnosprawnych we wszystkich sferach życia społeczności lokalnej oraz eliminowanie barier fizycznych, takich np. jakie są rezultatem projektowania architektonicznego. 2.Prosi Dyrektora generalnego o: 1) współpracę z zainteresowanymi organizacjami w usprawnieniu podstawowej informacji i metod, dzięki którym można ocenić zapobieganie niesprawności i programy rehabilitacji; 2) Kontynuowanie i rozwijanie strategii integrowania metod zapobiegania niesprawności iwzmacniania więzi pomiędzy zapobieganiem i rehabilitacją a pierwszą pomocą lekarską; 1) dalsze wzmocnienie współpracy ONZ i pozarządowych organizacji z ośrodkami zapobiegania oraz rehabilitacji niesprawności. 111 maja 1992 roku". 5. Dokument Stolicy Apostolskiej dotyczący Międzynarodowego Roku Osób Niepełnosprawnych Również Kościół w różnego rodzaju oświadczeniach zwraca uwagę na znaczenie problemu osób niepełnosprawnych m.in. w Dokumencie Stolicy Apostolskiej dotyczącym Międzynarodowego Roku Osób Niepełnosprawnych9. .Pierwszą zasadą, będącą tą, o której trzeba mówić w sposób jasny i zdecydowany, jest to, iż osoba niepełnosprawna (niezależnie od tego, czy kalectwo jest rezultatem wrodzonego upośledzenia, chronicznej choroby lub nieszczęśliwego wypadku, albo też upośledzenia umysłowego czy fizycznego, i niezależnie od tego, jaki ciężki byłby stan upośle- I 'Dokument Stolicy Apostolskiej dotyczący Międzynarodowego Roku Osób Niepełnosprawnych. Watyk; w: A. Hulek (red.): op. cit., s. 143-149. 43! Na granicy życia i śmierci dzenia) jest pełnym ludzkim podmiotem, o świętych i nienaruszalnych prawach. Stwierdzenie to oparte jest na zdecydowanym uznaniu faktu, że istota ludzka posiada jedyni w swym rodzaju godność i niezależną wartość, od chwili poczęcia i w każdym stadium rozwoju, niezależnie od tego, jaki jest jego lub jej stan zdrowia. Zasada ta, która wywodzi się z prawej świadomości ludzkości, musi stać się nienaruszalną podstawą ustawodawstwa i społeczeństwa. Istotnie, po zastanowieniu się, można powiedzieć, że osoba niepełnosprawna z ograni-¦; czeniami i bólami, na które (...) cierpi, uwydatnia tajemnicę istoty ludzkiej z całą jej godnością i szlachetnością. Gdy mamy do czynienia z osobą niepełnosprawną, ukazują się nam ukryte granice ludzkiego istnienia i jesteśmy zmuszeni przybliżyć się do tej tajemnicy z szacunkiem i miłością. Ponieważ osoba cierpiąca z powodu upośledzeń jest podmiotem mającym pełne prawa, (...) musi uzyskać pomoc, aby zająć swoje miejsce w społeczeństwie w każdym aspekcie i na każdym szczeblu, tak długo jak jest to możliwe do pogodzenia z (...) jej możliwościami. Uznawanie tych praw i obowiązek ludzkiej solidarności są zobowiązaniem i za- I daniem, które mają być wykonane i które stworzą warunki oraz struktury psychologiczne, socjalne, edukacyjne i ustawodawcze, sprzyjające właśnie akceptacji i pełnemu rozwojowi indywidualnej osoby niepełnosprawnej (...) Jakość społeczeństwa i cywilizację mierzy się szacunkiem okazywanym najsłabszym jego członkom. Doskonałe społeczeństwo technologiczne, które dopuszczało do siebie tylko w pełni sprawnych członków i które zaniedbywało, instytucjonalizowało lub, co gorsze, eliminowało tych, którzy nie pasowali do tego standardu lub którzy nie byli wstanie odgrywać pożytecznej roli, należałoby uznać za radykalnie niegodne człowieczeństwa, choćby odnosiło sukcesy pod względem ekonomicznym. Takie społeczeństwo byłoby faktycznie skażone swego rodzaju dyskryminacją zasługującą na nie mniejsze potępienie niż dyskryminacja rasowa; byłaby to dyskryminacja słabszego i chorego przez silnego i zdrowego. Należy wyraźnie stwierdzić, że osoba niepełnosprawna jest jedną z nas, udziałowcem w tej samej ludzkości. Poprzez uznanie i popieranie godności i praw takiej osoby uznajemy i wspieramy naszą własną godność i nasze własne prawa (...). Priorytet, jaki należy przyznać zapobieganiu upośledzeniom, powinien również skłonić nas do zastanawiania się nad rozpaczliwym fenomenem wielu ludzi przeżywających stres i szok, które zakłócają ich życie psychiczne i wewnętrzne. Zapobieganie tym upośledzeniom i sprzyjanie zdrowiu ducha oznacza i implikuje zjednoczony i twórczy wysiłek na rzecz zintegrowanej edukacji oraz środowiska, stosunki międzyludzkie, jak też środki komunikowania się, w których osoba nie ponosi uszczerbku dla swoich głębszych potrzeb i aspiracji - w pierwszym rzędzie moralnych i duchowych - i w których dana osoba nie staje się obiektem przemocy, która może zakończyć się naruszeniem na szwank jej równowagi wewnętrznej i dynamizmu. Duchowa ekologia jest tak samo potrzebna,co ekologia naturalna. 432 Ograniczoność życia Biedy, mimo wszystko, odpowiedzialne i dokładne zastosowanie wszelkich możliwych dzisiaj technik i metod kuracji nie prowadzi do leczenia lub wyeliminowania upośledzenia, I konieczne staje się poszukiwanie i wykorzystywanie wszelkich pozostałych możliwości rozwoju ludzkiego oraz integracji społecznej, które są dostępne dla dotkniętej osoby (...). Gdy szczególne okoliczności i specjalne wymogi w zakresie rehabilitacji osoby niepełnosprawnej narzucają konieczność tymczasowego lub permanentnego pobytu poza rodziną, domy i instytucje, które przejmują rolę rodziny, powinny być zaplanowane i powinny funkcjonować w sposób możliwie zbliżony do modelu rodziny oraz powinny uni-pćsegregacji i anonimowości. Należy tak sprawy ułożyć, aby w czasie pobytu w tych ośrodkach, więzi łączące osoby niepełnosprawne z ich rodzinami i przyjaciółmi były często i spontanicznie kultywowane. Niezależnie od swojej kompetencji, troski, poświęcenia rodziców, krewni i wychowawcy uzyskiwali, jak wielu zaświadczyło, rezultaty o niespodziewanej skuteczności dla ludzkiego i zawodowego rozwoju ludzi niepełnospraw-| nych. Doświadczenie wykazało - i jest to ważna kwestia do refleksji - że w sprzyjającym ; rodzinnym układzie, osoby niepełnosprawne mogą rozwijać, w zadziwiający sposób, swoje ludzkie, moralne i duchowe cechy, a nawet, oni z kolei, mogą innym przynieść ipokój ducha i radość (...). Oczywiście osoba niepełnosprawna ma wszystkie prawa cywilne i polityczne, jakie ma-jąinni obywatele: regułą generalną powinno być umożliwienie jej (...) korzystanie z tych praw. Jednakże niektóre formy inwalidztwa - na przykład znacząca liczbowo kategoria osób upośledzonych umysłowo - stanowią przeszkodę w odpowiedzialnym korzystaniu ptych praw. Ale nawet w takich przypadkach powinno się podejmować działania nie w sposób arbitralny lub drogą zastosowania środków represyjnych, lecz na bazie rygorystycznych i obiektywnych kryteriów etycznych i jury sdycznych. Z drugiej strony należy usilnie nakłaniać osobę niepełnosprawną, aby nie zadowalała się statusem podmiotu praw, przyzwyczajonego do uzyskiwania opieki i korzystania z solidarności innych ludzi, przyjmując po prostu bierną postawę. Nie jest ona tylko osobą ¦tzyjmującą; trzeba jej pomóc, aby mogła stać się dawcą w pełnym zakresie swoich możliwości. Nastąpi ważny i decydujący moment w kształtowaniu jej osobowości, gdy będzie zdawała sobie sprawę ze swojej godności i wartości i gdy uzna, że ona również może i powinna przyczyniać sie do postępu i pomyślności swojej rodziny i wspólnoty. Rzecz jasna, pojęcie, jakie ma ona o sobie, powinno być nacechowane realizmem, ale również być pozytywne, umożliwiające jej dostrzeżenie siebie jako osoby zdolnej do ponoszenia odpowiedzialności, mogącej przejawiać swoją własną rolę i współpracować z innymi (...). Istnieje jednakże ryzyko, iż nawet najlepsze ustawodawstwo nie będzie miało wpływu na kontakt społeczny i nie zapewni zadowalających rezultatów, jeżeli nie stanie się częścią składową osobistego sumienia obywateli i kolektywnej świadomości wspólnoty. Ludzie niepełnosprawni, ich rodziny i krewni są integralną częścią ludzkiej rodziny. Jednakowoż, jakakolwiek na szczęście duża byłaby ich liczba, stanowią oni grupę mniej- 433 Na granicy życia i śmierci szościową w całe] społeczności. Wystarczy to, aby powstało niebezpieczeństwo,km \yy xeYvVe\icdąpTxedTO\otem wystarczającego ogólnego zainteresowania. Należy do ted dodać, często spotykaną, spontaniczną reakcję społeczności, która odrzuca i stosuje psf etiologiczne środki represyjne wobec tych, którzy nie pasują do jej przyzwyczajeń. Ludzie^ nie chcą mieć do czynienia z formami egzystencji, które w sposób widoczny odzwierciedlają negatywne aspekty życia ludzkiego. Rodzi to zjawisko niedopuszczania do swego grona i dyskryminacji jako swego rodzaju mechanizm obrony i odrzucania (...)". j 6. Rewalidacja niepełnosprawnych Dotychczas nie w pełni jeszcze docenia się znaczenie, jakie dla rewalidacji człowieka niepełnosprawnego ma jego wewnętrzna postawa życiowa, jego stosunek do własnego kalectwa oraz siła woli w przezwyciężaniu trudności, jakie upośledzenie stwarza w procesie adaptacji społecznej. Z obserwacji życia niepełnosprawnych wiadomo, że ich postawa życiowa, ich siła wewnętrzna w dążeniu do celu odgrywa decydującą rolę w rewalidacji wszelkich jednostek upośledzonych, począwszy od biernie poddających się swemu losowi - bezwolnych,pogrążonych w toni swego nieszczęścia, przeżywających głębokie stany frustracyjne,ażdotypów wybitnie aktywnych, czasem zdecydowanie zrewoltowanych w stosunku do swego kalectwa i dążących wszelkimi siłami do przezwyciężenia go lub już całkowicie zwycięskich10. Wspomnijmy tutaj nawiasem, że oprócz tych czynników mamy wiele innych uzależniających adaptację społeczną człowieka upośledzonego. Do najważniejszych należy: stopień upośledzenia, czas i warunki wystąpienia kalectwa, ogólny stan somatyczny, właściwości rozwojowe, wiek, płeć, typy układu nerwowego, właściwości charakterologiczne, dynamizm danej jednostki, stosunek otoczenia do kaleki, osobowość osoby rewalidującejiin. Wiemy, że u podstawy akcji rewalidacyjnej leżą: zjawisko kompensacji, korektury i usprawnienia, kształtowanie warunków dobrego zdrowia, rozwoju fizycznego i psychicznego oraz uspołecznienia, bogacenie rozwoju podstawowych możliwości danej jednostki -usprawnienie fizyczne, wykształcenie intelektualne, wzbogacenie emocjonalne, przygotowanie zawodowe, budzenie zainteresowań wzbogacających wewnętrzne i otwierających nowe kierunki dążeń, no i, naturalnie, metoda rewalidacyjna. Wszystko to prowadzi do wzbogacenia i usprawnienia odbioru wrażeń pozostałych zmysłów i usprawnienia myślenia. Podnosi poziom i kształtuje kulturę życia uczuciowego, rozszerza indywidualne możliwości kompensacji, defrustruje. Słowem, usprawnia ogólnie w kierunku pracy zawodowej i w życiu społecznym. 10 M. Grzegorzewska, Zagadnienie znaczenia budzenia i wzmagania dynamizmu adaptacyjnego jednostki w procesie jej rewalidacji, w: Materiały do nauczania psychologii. Seria IV, t. 2, Warszawa 1966. 434 Ograniczoność życia Do czynników zasadniczych w akcji rewalidacyjnej należy akcja dynamizowania, która wybitnie wzmaga aktywność danej upośledzonej jednostki, jej inicjatywę, twórczość, zapal do pracy, siłę woli w przezwyciężaniu trudności, a nawet często pasję wprost do walki z nimi. Wyzwala to własny in potentia dynamizm jednostki, wzbogaca go, uwielo-krotnia i prowadzi do podniesienia ogólnego samopoczucia jednostki i umożliwia prze-I iywanie dodatnich stanów uczuciowych in sile dominant'. Istotną drogą ku temu będzie kształcenie warunków ułatwiających jednostce upośledzonej realizowanie jej potrzeb związanych z dążeniem do afirmacji własnego „ja", do realizowania jej potrzeb o charakterze społecznym, intelektualnym, artystycznym, morałem-potrzeb związanych z niezależnością swobody ruchów i działania. i Ogólnie biorąc, zadania pracy rewalidacyjnej obejmują: rewalidację zdrowia i rozwoju fizycznego i psychicznego przez kompensowanie różnego rodzaju braków i uszkodzeń, akcje korygowania, usprawniania i dynamizowania we wszelkich dziedzinach życia jed-pstki i jej kształceniu ogólnym zawodowym i w ogóle we wprowadzeniu jej w życie. [Realizowanie tych zadań pracy rewalidacyjnej oprzeć należy przede wszystkim na12: 1) poznaniu każdej jednostki i warunków jej rozwoju; na poznaniu charakteru i stopnia kalectwa (upośledzenia) oraz związanych z tym czynników etiologicznych, 2)uwzględnieniu w metodzie pracy typu układu nerwowego jednostki, 3) poznaniu stopnia stanu frustracji jednostki i jej typu reakcji negatywnej (ewentualnie ¦stawy pozytywnej wobec frustracji), 4)zorientowaniu się w zahamowanych przez upośledzenie potrzebach, b) zorientowania się w charakterze oddziaływania środowiska na daną jednostkę upośledzoną, 6) jak najszerszym uwzględnieniu czynników podnoszących próg tolerancji na frustracje w danym wypadku, 7)dostosowaniu pracy do sił i możliwości jednostki, 8) stosowaniu w całej pełni metod kompensacyjnych, korygujących, usprawniających idynamizujących, 9) przestrzeganiu praw podstawowych wyższej czynności nerwowej i unikaniu bodźców Urywających niekorzystnie na ośrodkowy układ nerwowy, 10) tworzeniu odpowiednich warunków dla korzystnego rozwoju I i II układu sygnałowego i prawidłowego ich działania, U)kształtowaniu warunków korzystnych dla przebiegu procesów emocjonalnych, 12) uwzględnianiu w pracy rewalidacyjnej wagi kształtowania się i przekształcania stereotypów dynamicznych oraz usprawniania procesów korowych, M.Grzegorzewska, Pedagogika w służbie dzieci niepełnosprawnych. Pr. zbiór, pod red. E. Żabczyńskiej, Warszawa 1985. nM.Grzegorzewska, op. cit., 1966. 435 Na granicy życia i śmierci 13) uwzględnianiu konieczności racjonalnej selekcji i odpowiedniego dostosowi danych grup programu i metod pracy, 14) uwzględnianiu swoistych właściwości każdej z grup upośledzonych przy niu wyżej wymienionych danych (u głuchych, niewidomych, upośledzonych umysłowa kalekach narządów ruchu, przewlekle chorych i niedostosowanych spoteczme). Podstawową sprawą będzie jednak przede wszystkim poznanie, na czym polega „inność" danej jednostki, jej zahamowanie przez upośledzenie potrzeby, przeszkody utrudniające I jej poznanie świata, komunikowanie się z ludźmi, przystosowanie się do życia społecznego. Następnie należy utrudnienia te kompensować innymi działaniami, korygowaćHi co jest nieprawidłowe, usprawniać to, co jest nieusprawnione, nieudolne i zachwiane. Drogą orientowania się w zahamowanych przez upośledzenie potrzebach jednostki i poznania stanu jej frustracji kształtować tak warunki wychowania, aby one mogły wplyntf na zastosowanie w życiu jednostki nowych motywacji wyzwalających postawę pozytywną wobec frustracji. To znaczy, że motywy postępowania jednostki będą dodatnie, nie będą się opierały na tym, co było źródłem bólu i doznania krzywdy, ale na tych możliwościach, które pozostały i które zwycięsko należy rozwinąć. Jest to wyraźny krokwie-walidacji. A dalej wykorzystanie wszystkich swoich możliwości, przełamywanie w tym kierunku największych trudności, żeby uzyskać w jak największej mierze niezależność i fizyczną, i moralną, i wszystko to, co ułatwia ruch, działanie. Następnie już przez prace zespołowe jednostka upośledzona wchodzi w kontakty społeczne, wchodzi do grupy. łączy się z nią i zaczyna rozumieć swoją rolę w grupie; zaspokojone zostają jej potrzeby kontaktu społecznego, wzrasta w niej poczucie własnej wartości i przydatności. Przez pracę fizyczną i intelektualną zdobywa wiedzę, rozwija swoje zdolności, usprawniasif w pracy, rozszerza horyzonty myślowe - to wszystko indywidualnie ułatwia jej przezwyciężenie różnych trudności i realizowanie nie realizowanych potrzeb. Czuje się coraz więcej niezależna - rewaliduje się wewnętrznie. Kultura moralna i estetyczna stwarza jeszcze nowe możliwości zarówno wyrażania siebie, jak i dalszego wzbogacania się przeżyciami tej natury i możliwości rozwoju wszechstronnego. Poczucie siły i „normalności" narasta. Gromadzi się dynamizm do uzbrojenia się w wiedzę ogólną i zawodów? i użytecznego włączenia się w życie społeczne. Na ważną rolę środowiska domowego w procesie rewalidacji jednostki zwraca uwagę M. Grzegorzewska. Przytacza ona przykład jednostki, której udało się przezwyciężać własne kalectwo dzięki pomocy matki13. „Jest to jednocześnie piękny i autentyczny przykład siły dynamizmu wewnętrznegojednostki i jego środowiska domowego w przezwyciężaniu kalectwa. Wiara niczym mew-chwiana, ze tak będzie, że tak się stać musi, a przecież trudności zdawałoby się nieio przezwyciężenia piętrzą się przed tym kaleką z zespołem Littłe 'a. Ono - to słabe dziec- 13 Ibidem, s. 86-87. 436 Ograniczoność życia \ b kaleka - i matka jego podjęli ten wielki trud i zwyciężyli- Carlson zaufał matce, która wywnioskowała z obserwacji życiowych, że ćwiczenia systematycznie prowadzone I usprawniają ruchy różnych grup mięśniowych. Zdecydowała, że ta droga może urato-I mćjej syna kalekę. Starała się wytłumaczyć to, jak mogła, małemu chłopcu i zdążała bnsekwentnie, całą mocą woli, do tego, aby on sam, ten mały syn kaleka, swoim wysiłkiem przełamywał trudy życia dnia. codziennego. Nie pomogły chwile buntu i rozpady dziecka - matka zdecydowanie stała na swoim stanowisku, wierząc, że to jedyna I boga ratunku dla syna. Musiał więc sobie radzić sam nie tylko w ubieraniu się, przy odżywianiu, ale w ogóle we wszystkich czynnościach codziennych, łącznie z uciążliwą po-] iróią do pobliskiej szkoły. Doświadczenia zdobywane codziennie w tej pracy wykazy-i wly, że te wszystkie ćwiczenia ruchowe, z takim trudem odbywane, z czasem stają się nieco łatwiejsze, wymagają mniej wysiłku, mniej trudu, co dodawało sił do dalszej wal-tiw tej samotnej i mozolnej drodze życia. W książce swojej pisze, że wszystko, to całe I ¦ycif.sfwo zawdzięcza swojej matce - jej pomocy trwania przy decyzji swojej, jej tak I inemu hartowi ducha, że nawet łzy i rozpacz zmagającego się z trudnościami dziecka I niemog/y tej decyzji zachwiać". I Nastawienie psychiczne może odegrać decydującą rolę w postawie człowieka nie tylko I w czasie walki z własnym kalectwem, ale również później, gdy jednostka niepełno-I sprawna sama staje się źródłem pomocy dla innych ludzi. Sytuację taką ilustruje przykład Bofii, 34-letniej rencistki, z niedowładem obu nóg, poruszającej się za pomocą wózka I palidzkiego. I „Dla większości ludzi pobyt w szpitalu, czy sanatorium, to czas wykreślony z normal-mo życia. Dla mnie zawsze było odwrotnie. W domu byłam przeważnie sama - rodzi-I uszli do pracy, rodzeństwo do szkoły łub bawić się na podwórku. Nauczycielka - mia-j km tzw. nauczanie indywidualne w domu -przychodziła dwa razy w tygodniu i na krót-I b.Moim towarzyszem były książki, radio, telewizor. i %g nawet powiedzieć, że książka okazała się zbawiennym towarzyszem mojego dzie- I mistwa i młodości. Trafiłam bowiem na taką, której autorka, Denise Legrix - kobieta, mora urodziła się bez rąk i nóg - opisywała swoje życie. Pisała, jak ona - ten ludzki ka- iubek - nauczyła się pisać, malować, szyć i haftować (!),jak zainicjowała i rozwinęła M&iatową akcję na rzecz ludzie kalekich, znaną jako „Akcja Nadzieja". Czytałam tę ^mqżkę dziesiątki razy, dawała mi nadzieję, że i dla mnie jest szansa na znalezienie ta- I Hej dziedziny, w której byłabym użyteczna ludziom. Skoro Bóg mnie stworzył taką, wi- Mwcznie miał jakiś plan wobec mnie, czegoś ode mnie oczekiwał. I hntaktowałam się z harcerską drużyną „Nieprzetartego Szlaku", która zajmuje się I ^łącznie dziećmi i młodzieżą niepełnosprawną, ale choć bardzo mi się ich działalność I pdobała, zrozumiałam, że mój „posterunek" jest chyba gdzie indziej. \ Moja siostra przyprowadziła kiedyś do domu koleżankę - narkomankę. Rozmawiałam Uą dziewczyną. Chciała walczyć z nałogiem, żyć normalnie, ale nie dawała rady. 43? Na granicy życia i śmierci Mieszkała sama i wciąż sięgała po narkotyk, bo -jak twierdziła - nie było obok nie)«l kogo, kto by ją powstrzymał, pomógł w najtrudniejszym momencie głodu. Zapytałam. I czy mogłabym z nią przez pewien czas zamieszkać. U niej poznałam innych narkom I nów. To nie byli ludzie źli, tylko ciężko chorzy, zagubieni i głęboko nieszczęśliwi. Apnek I wszystkim - samotni. To właśnie poczucie samotności i zagubienia skłania ich dom kania ucieczki, ratunku w złudnym świecie narkotyku. Byłam więc tą osobą, która pm bowała się przedrzeć przez tę ich samotność. Po prostu, byłam z nimi wtedy, kiedym-łamywałi się, przegrywali, wątpili. Wiele osób pyta mnie, czy warto poświęcać się dla takich ludzi: straconych, pozbawionych woli, charakteru, i - najczęściej - szans na wyleczenie. A ja wtedy pytam -q warto poświęcać czas dla ludzi chorych na raka albo AIDS? Oni też są najczęściejńt\ zani, dla nich też jest niewielka szansa na życie. Ale, czy można kogokolwiek odii\ „ walkowerem "? Bóg dal każdemu z nas jakieś miejsce pod swoim słońcem. Ja wiemA to znaczy żyć w cieniu i dlatego rozumiem każdego, kto chce zobaczyć świat wjegopś nym blasku. I staram się pomóc tym ludziom z „ cienia " tak, jak mnie pomogła ulewna pisarka, Denis Legrix". Środowisko może wpływać także w sposób hamujący na proces rewalidacji. Przykład laki opisuje M. Grzegorzewska. „ Chłopiec 15-letni niewidomy całe dni spędza na „ darciu pierza " w kącie albo kolysit rozbudzone dziecko w kolebce, słowem, w jakiś sposób jest w swoim środowisku m teczny w pracach dorywczych, które może spełniać przy swoim kalectwie. Poblizsytj: obserwacji tego chłopca okazało się, że jest on w stanie zupełnej prawie rezygnacji. Kiedyś jeszcze w zakładzie dla niewidomych, wydawało mu się, że będzie się kształci dalej, że zdobędzie jakieś przygotowanie zawodowe - stało się inaczej. Zabrano go k domu, bo był tutaj potrzebny, no i został już i pomaga rodzinie jak może. Próbowalpa-rokrotnie wrócić do zakładu, ale albo w zakładzie nie było wtedy miejsca, albo w dom był potrzebny, został więc w domu, który mu tak to życie zorganizował. W tym wypadku środowisko domowe podziałało hamująco na rewalidację kaleki. Mamy tutaj docenienia też z pewnego rodzaju oddziaływaniem na psychikę tej jednostki, tylko w odwrotnym kierunku. Oddziaływanie prowadzące do rezygnacji, zobojętnienia, bierności. Naturalnie, w tym procesie niesłychanie ważną komponentą, prócz innych, jest typ układu nerwowego, siła wyobraźni i stopień uczynnienia jednostki14". Do walki z kalectwem musi być zmobilizowana cała osobowość jednostki. Weźmy pod uwagę takie kalectwo jak zaburzenia mowy, np. jąkanie. Nie pomaga w tym wypadku żadne systematyczne nawet prowadzone ćwiczenie mowy, jeśli dany osobnik będzie je przeprowadzał bezwolnie, choć może i bardzo skrupulatnie. Dopiero wtedy, kiedy cala jego osobowość stanie do walki z tym kalectwem - wynik jej będzie zwycięski. Nie wy- 14 Ibidem, s. 87-88. 43S Ograniczoność życia ¦liczy pragnienie dojścia do zafożonego celu i sumiennie przeprowadzane ćwiczenia ¦apostawa fizyczna jednostki musi się zmienić z biernej na uczynnioną; postawa dzielne wyprostowana, oddech głęboki, zniesienie wszelkiego napięcia mięśniowego, postali wyrażająca jakąś powziętą decyzję woli i czynu. Tak samo w stosunku do każdego in-Łtgokalectwa; silą wewnętrzna woli rewalidacyjnego działania i wiary w jej dobry wy-¦k wyrazi się na pewno i w postawie fizycznej pewną dzielnością i zdecydowaniem ¦postawy i ruchów danej jednostki. Łączenie oddziaływania psychicznego w procesie rewalidacji dotychczas jeszcze jest sta- łwczo niedocenione. W związku z tym mało znaczące są usiłowania stwarzania odpo- ¦Wniej, uczynniającej atmosfery w zakładach rewalidacyjnych dla niepełnosprawnych ¦uindywidualnych z nimi kontaktach. Z obserwacji życia jednak i z doświadczenia wnio- likować należy, że to oddziaływanie psychiczne wzbogacając dynamizm wewnętrzny jed- ¦stki powinno być w każdej akcji rewalidacyjnej czynnikiem wielkiej wagi. Na przykład Ił życiu zakładów rewalidacyjnych dla głuchych pierwszym warunkiem powinno być zało- Itnie,ażeby nie tworzyć zamkniętych instytucji dla niepełnosprawnych. Jeśli zachodzi taka ¦trzeba, jak np. dla dzieci głuchych, żeby je nauczyć mówić i posługiwać się mową gło- Hwą- to po niezbędnym czasie najlepiej byłoby dzieci te łączyć w szkołach z dziećmi sły- I bcymi, ażeby ciągle musiały być w otoczeniu ludzi posługujących się mową głosową i isame zmuszone były się nią posługiwać, a więc i przezwyciężać trudności w jej zdobyciu. I Ilaściwe oddziaływanie psychiczne w procesie rewalidacji może przyczynić się do uzy- I pnia naturalnego zjawiska kompensacji, w przypadku upośledzenia narządów wzroku I i słuchu, a nawet w sytuacji osób głuchoniemych. Głuchoniemi są dotknięci kalectwem w stopniu o wiele większym niż niewidomi i głusi, j takim bowiem dwóch najważniejszych zmysłów. Bez specjalnej opieki wychowawczej ¦ pozostają oni na najniższym szczeblu życia psychicznego. Nie są to jednak upośledzeni umysłowo, ich stan upośledzenia jest tylko wynikiem zamknięcia postępu wrażeń zmy-I stowych, które stanowią bodźce dla myśli i uczuć. Posiadają oni wszystkie warunki rozwojowe i dynamiczne do pokonania zapory dzielącej ich od świata i do komunikowania się z ludźmi, toteż, jak wiemy z doświadczenia, głuchociemni zdolni są do kształcenia iw ogóle rozwoju psychicznego przy zastosowaniu odpowiednich metod pedagogiki spe-I cjalnej — co właśnie wskazuje na obecność utajonych sił rozwojowych15. I Człowiek głuchy żyje w bogatym, ale głuchym świecie doznań wzrokowych i innych, 1 które odbiera drogą pozostałych zmysłów. Niewidomy żyje w świecie dźwięków, zapa-I chów i kształtów. Z tych kształtów jedne są martwe, drugie ożywione własnym impulsem !lub wprawione w ruch ręką niewidomego. Tym bezbarwnym kształtom dźwięki dodają życia i podobnie jak zapachy zdradzają ich obecność. 15 M. Grzegorzewska, Wyobraźnia zastępcza jako jedna ze swoistych form kompensacji w przystosowaniu ą głuchych do świata słyszących, w: Materiały do nauczania psychologii. Seria IV, t. 2, Warszawa 1966. 439 Na granicy życia i śmierci Głuchoociemniałym i tego brak. Dostępne są dla nich tylko same kształty. Ale i tu pojawij się dobroczynny, ożywiający wpływ wibracji i węchu. Są jednak tacy, którym braknawttj węchu; dla nich istnieją same tylko formy, a jedynym życiem tych form jest ruch. On jeden ożywia czcze kształty, walczy z bezwładnością. Bez niego kształty byłyby martwe. Na tym dopiero tle możemy ocenić ogromną wartość zmysłów, którymi dysponują głusi-widzący i niewidomi-słyszący: zmysłów wzroku albo słuchu wraz z dotykiem, smakieą powonieniem i zdolnością odczuwania wibracji, a więc możliwości recepcyjnych, z którymi można stawać do walki o swoje człowieczeństwo obok widzących i słyszących. I W ostatnich latach dość intensywnie zajmowano się badaniami nad wpływem różnego rodzaju upośledzeń narządów zmysłów na osobowość danego człowieka. Szczególnie wnikliwie badano to zagadnienie u ludzi mających uszkodzony słuch. Nie ulega wątpliwości, że niemożność zaspokojenia potrzeby porozumienia się z otoczeniem, w którym człowiek żyje, może wpływać ujemnie na jego samopoczucie, a nawet zdrowie psychiczne. Niezaspokojenie tak elementarnej potrzeby społecznej człowieka,^ potrzeba wyrażania swych uczuć, życzeń, dążeń i opinii oraz zrozumienia, o czym mówił ze sobą ludzie w otoczeniu, i orientowania się, jaki jest ich stosunek do głuchego człowieka, wywołuje frustrację i jej konsekwencje16. Znajomość języka okazuje się więc ważna nie tylko dla rozwoju umysłowego i zdobywania wiedzy, ale także dla zdrowia psychicznego, przystosowania społecznego i emocjonalnego głuchego człowieka. Wiemy jednak, że nauczanie mowy słownej jest procesem długotrwałym - przynajmniej przy użyciu tych metod, które są jeszcze powszechnie stosowane, i że istnieją tacy głuchoniemi, których bardzo trudno nauczyć odczytywania mowy z ust, a więc rozumienia tego, co mówią inni, oraz artykulacji - a więc słownego, akustycznego wyrażania swych myśli. Słowne porozumienie się z głuchym musi się zacząć w kręgu rodzinnym i jeżeli jest realizowane dość wcześnie i umiejętnie, to głuchonieme dziecko normalnie rozwinięte umysłowo będzie mogło żyć w przyszłości w szerszym kręgu społecznym ludzi słyszących. Jeżeli jednak będzie ono już w domu rodzinnym izolowane od słyszących członków rodziny, to nie tylko nie zdobędzie umiejętności słownego porozumienia się, ale osobowość jego nie rozwinie się w pełni normalnie. Inger Tuxen, doradca zawodowy głuchych i niedosłyszących w Kopenhadze pisze, że utrata grozi powstaniem egocentryzmu. „Mowa oraz różnego rodzaju dźwięku i szmery są normalnym środowiskiem akustycznym słyszącego dziecka - stanowią bodźce zapewniające kontakt z otoczeniem. W wypadkach utraty słuchu bodźce te są ograniczone w stopniu wprost proporcjonalnym do stopnia utraty słuchu. W rezultacie dziecko niedosłyszące ma bardzo ograniczoną możliwość reagowania na te bodźce, a dziecko z głeb- 16 L. Geppertowa, Elementy psychologii i pedagogiki dzieci głuchych, w: Materiały do nauczania psychologii. Seria IV, t. 4. Warszawa 1969. 440 Ograniczoność życia I szą głuchotą jest całkowicie pozbawione tej możliwości. Ponadto dziecko z niedosłu-Ichem lub dziecko głuche będzie miało trudności w wyrażaniu swych życzeń, potrzeb, 1 cierpień, uczuć i całej gamy przeżyć, do których przekazywania potrzebna jest mowa"17. I Decydując znaczenie dla rozwoju osobowości takiego dziecka ma postawa członków ro-¦dziny, postawa matki i ojca: czy pogodzili się z faktem, że dziecko jest głuche, czy wsty-Idząsię tego, czy mają poczucie winy, czy usiłują uchronić dziecko przed zetknięciem I się z ludźmi słyszącymi? Duże znaczenie ma również postawa słyszącego rodzeństwa I wobec dziecka. Jest ona częściowo zależna od postawy rodziców. Tuxen pisze, że ro-1 dzeństwo może traktować głuche dziecko jako ciężar i zawadę. „Starsi bracia i siostry bar-I to szybko mają dość tych wszystkich względów, jakie każe się im okazywać dziecku 1 upośledzonemu, mogą być również zniecierpliwieni niezdarnością i powolnym wykony-Iwaniem poleceń, brakiem bystrości w pojmowaniu reguł gier i zabaw, wymagających I używania mowy. Małe możliwości wysławiania się dziecka głuchego lub niedosłyszące-I ko są często powodem nieporozumień i bójek z rodzeństwem. Czasem rodzice pogarsza-I jąsytuację stosując niekiedy niewłaściwe postępowanie (...) np. zrzucając winę zawsze na I słyszące rodzeństwo, kiedy wybucha bójka lub kłótnia. Rodzeństwo może wstydzić się 1 swego niedosłyszącego brata lub siostry przed towarzyszami wspólnych zabaw, bo omył-I kii gafy popełniane przez dziecko niedosłyszące brane są często na dowód braku inteli-I gencji (...). Dziadkowie, ciotki, wujkowie i inni członkowie rodziny z różnych przyczyn mogą (...) stać się powodem frustracji i konfliktów głuchego dziecka, nie znając specyfi-I ki problemów związanych z jego codziennym wychowaniem. (...) Postawa zupełnie ob-] cych ludzi wobec dziecka głuchego ma dla niego również ogromne znaczenie. Przykre przeżycia związane z kontaktami z ludźmi nieznajomymi mogą zahamować proces włą-j czania się dziecka w świat ludzi normalnie słyszących. U dziecka może powstać lęk przed ¦ obcymi"18. 1 Lekarz Instytutu Psychiatrycznego w Nowym Jorku, John Rainer przeprowadził z repre-j zentatywną grupą wybraną spośród 12 tys. głuchych wywiady, z których wynika, że po-1 nad 22% dorosłych głuchych odczuwa przesadną opiekę swoich rodziców, ponad 4% I twierdzi, że rodzice ich unikają, a 7%, że unika ich jedno z rodziców. O braku przysto-1 sowania do życia tych ludzi zdaje się świadczyć to, że odsetek małżeństw jest u nich niż-] szy, a rozwodów wyższy niż w populacji ludzi słyszących. Trudności w pracy, poczucie lyskryminacji i zgryzota z powodu głuchoty czyni ich nieszczęśliwymi19. J.Rainer stwierdza na podstawie długoletniego doświadczenia z pacjentami klinik psychia-¦trycznych, że brak przystosowania emocjonalnego głuchych wynika z trudności w porozu- imieniu się. „Bariera ta powstaje w okresie dzieciństwa, kiedy niepowodzenia w porozumie-slbidem,s. 133. |"/tófem,s. 134. I !'J. D. Reiner, Rola porozumiewania się w emocjonalnym i społecznym rozwoju głuchych. Referat na V Kon-I pesie Światowej Federacji Głuchych, Warszawa 1977. 441 Na granicy życia i śmierci niu się w domu są tak dominujące i krzywdzące. Stan ten utrzymuje się często wokiM dojrzewania i w wieku dojrzałym, co powoduje społeczną izolację wielu głuchych". Według Rainera, dziecko, które od najwcześniejszego dzieciństwa nie znajduje skutecznego sposobu porozumienia się, jest w podobnej sytuacji, jak dzieci odtrącone,porzucone - przeżywa ono lęk i przygnębienie, jakie opisali Bowlby i Spitz u dzieci pozbawionych we wczesnym wieku opieki macierzyńskiej. Rainer pisze: „Dziecko, które rośnie/w mając możliwości porozumiewania się i nie znajdując ujścia dla swych potrzeb i niepokojów, może nabrać zapędów niszczycielskich, może mieć napady złości i coraz bardziej zrażać sobie rodziców. Wreszcie ważny problem kształtowania się stosunku do rodziców, wraz ze wszystkimi związanymi z nim próbami i cierpieniami - niezbędny w rozwijaniu postaw społecznych, nastawienia do innych. Jeśli ten proces zostaje zahamowany przez odosobnienie w domu, dziecko może wzrastać mając poważne braki w tyra zakresie (...) Opóźnienie w myśleniu i rozwoju uczuć występuje na skutek oddalenia i utraty serdeczności we wczesnym dzieciństwie"20. J. Rainer sądzi, że sam sposób komunikowania się nie odgrywa zasadniczej roli i.niepfr] dejmując rozważań na temat wartości rozmaitych środków porozumiewania się (mowamigowa czy słowna), podkreśla tylko wagę wczesnego nawiązania kontaktu i rozwijania umiejętności posługiwania się którymś ze środków porozumiewania się. Uważa nawet, zero-dzice powinni w tym celu nauczyć się mowy migowej, która jest dla dziecka dostępniejsza niż słowna. Pisze: „Dzieci nie mogą rozwijać się uczuciowo, jeśli nie mają właściwego stosunku do swych rodziców, i dlatego sposób porozumiewania się jest tak istotną częścią,tego stosunku: porozumiewanie się i rozumienie, antycypacja, tolerancja i miłość. Klima! uczuciowy wynikający z braku możliwości porozumiewanie się szczególnie mnie niepokoi - nawet bardziej niż niedostatki intelektualne, które mogą z tego braku wyniknąć". W literaturze czasami spotyka się twierdzenie, że głusi są mściwi, podejrzliwi, nieprzy-jaźnie nastawieni do innych itd.21 Takie poglądy są oczywiście niesłuszne i pozbawione podstaw, ale mogą wpływać na wytworzenie się poczucia izolacji i utrudnić głuchym normalne przystosowanie społeczne. Osoby głuche od wczesnego dzieciństwa stają wobec jednego z najtrudniejszych zadań, jakie można sobie wyobrazić - wobec konieczności przyswojenia sobie kultury społeczeństwa, w którym żyją, nie mając możliwości słyszenia języka i tych wszystkich po-zajęzykowych sygnałów dźwiękowych, którymi społeczeństwo powiadamia swych członków o swoich nakazach, zakazach i oczekiwaniach. Dziecko głuche, zanim nauczy się mowy migowej, jest praktycznie pozbawione środków porozumiewania się z otoczeniem, a mimo to musi nauczyć się utrzymywania adekwatnego kontaktu emocjonalnego ze swym środowiskiem społecznym i równowagi między swymi potrzebami a warunka- 20 Ibidem. 21 K.KIimasiński, Wybrane problemy psychologii głuchych, w: Materiały do nauczania psychologii. SeriaIV, t. 4, Warszawa 1969. 442 3 Ograniczoność życia ¦ni życia. Najważniejszym czynnikiem w emocjonalnym przystosowaniu głuchych jest ¦więc izolacja wynikająca z uszkodzenia ważnego zmysłu dystansowego, dostarczającego I osobom normalnie słyszącym informacji o zmianach i zdarzeniach w otoczeniu. Hebb ¦twierdził, ze sztuczne pozbawienie wrażeń zmysłowych już po kilku godzinach powo-I duje halucynacje i zaburzenia myślenia. Jednym z podstawowych warunków zachowania I równowagi emocjonalnej jest możność mniej lub bardziej ciągłego kontrolowania wła-I snych przeżyć i porównywania ich z przeżyciami innych ludzi. Taka samokontrola po-¦zwala utrzymać kontakt z rzeczywistością i chroni od autyzmu. Słuch odgrywa tutaj nie-I wątpliwie dużą rolę, a głusi i niedosłyszący, nawet ci, u których utrata słuchu jest nie-I wielka, muszą w większym stopniu wykorzystać w tym celu inne zmysły, a szczególne I wzrok i dotyk. Zaburzenia funkcji kontrolowania własnych myśli i uczuć u osób głu-I chych można uważać za czynnik mający podstawowe znaczenie dla dynamiki ich oso-¦owości. Głuchota powoduje luki w doświadczeniu, utrudnia orientację w otoczeniu, I zmusza do izolowania się od ludzi. Język można uznać za główny czynnik w rozwoju I kontaktów społecznych i interakcji między ludźmi, za podstawowy środek interioryzacji ¦iustrukturowania doświadczenia. A zatem głuchota i związane z nią ograniczenie rozwoju I mowy może spowodować, że osobowość głuchych będzie mniej dojrzała, gorzej zinte-I growana, będzie miała w większym stopniu prymitywny charakter sensomotoryczny. I Badania czynników emocjonalnych związanych z głuchotą zapoczątkował Pinter. Wspól-llniezBrunschwigiem ułożył kwestionariusze przeznaczone do badania osobowości głu-I chych dzieci i dorosłych22. Aby wykluczyć wpływ ograniczeń werbalnych, pytania kwe-I stionariuszy sformułowano w uproszczonym języku. Dzieci pochodzące z rodzin, w któ-Irychbyły także inne osoby głuche, np. rodzice, wykazywały lepsze przystosowanie I emocjonalne. Lęki dzieci głuchych okazały się bardziej nierealistyczne niż lęki dzieci I słyszących. Dzieci głuche wybierały raczej bezpośrednie mniejsze przyjemności niż więk-I sze,ale odroczone. Na podstawie tego Pinter wnioskował, że głuchota wywołuje niedoj-I rzaiość emocjonalną. I Sprinter i Roslow zbadali za pomocą inwentarza osobowości Browna dzieci słyszących I i głuche dobrane parami. U głuchych wystąpiła większa podatność na nerwice23. I Badania Myklebusta potwierdziły przypuszczenie, że wczesna głuchota powoduje zmia-I ny w procesie spostrzegania24. Głuche dziecko inaczej spostrzega ludzi, odmienne jest I także jego wyobrażenie o własnym wyglądzie. Dzieci głuche zwracają więcej uwagi na I niektóre części ciała rysowanych postaci, na przykład na usta, być może dlatego, że ćwiczą się w odczytywaniu mowy z ust. Jak można się spodziewać, dzieci głuche o wiele bardziej szczegółowo rysują uszy niż ich rówieśnicy normalnie słyszący. W ich rysunkach uszy są nieproporcjonalne duże. Świadczy to o uwrażliwieniu na spostrzeganie tej części slbidem, s. 173. " Ibidem, s. 173. * Ibidem, s.\85. 443 Na granicy życia i śmierci ciała, co jest dość oczywiste u dzieci z zaburzeniami słyszenia. Stanowi to charakterystyczną cechę rysunków dzieci o zbyt małej jak na swój wiek dojrzałości emocjonakj. Głusi chłopcy wykazują większe zaburzenia emocjonalne niż dziewczynki. TestMMH' wykrył podobne różnice między głuchymi mężczyznami i kobietami. Rysunki uczniów szkół dziennych wskazują na częstsze występowanie u nich konfliktów emocjonalnych, stresów i frustracji niż u uczniów mieszkających w internacie. Dziecko w szkole z internatem ma większą możność stykania się z dorosłymi głuchymi i z rówieśnikami o podobnym defekcie. Z badań nad przystosowaniem emocjonalnym dorosłyci o zaburzonym słuchu wiadomo, że kontakt z innymi głuchymi i niedosłyszącymi jest podstawowym warunkiem osiągnięcia poczucia bezpieczeństwa i przynależności do grupy. U uczniów szkół dziennych poczucia takie wytwarzają się znacznie trudniej niż u uczniów mieszkających w internacie, którzy są prawdopodobnie dlatego lepiej przystosowani emocjonalne. Różnice w rysowaniu poszczególnych części ciała świadczą o tym, że u dzieci internatowych przeorganizowanie procesu spostrzegania jest większe. Rysowanie jestd nich prawdopodobnie łatwiejsze - rysują więcej szczegółów. Myklebust sądzi, żedzied ze szkół dziennych czynią duże wysiłki, aby zachować się w sposób możliwie bardziej podobny do zachowania się ludzi normalne słyszących i że do pewnego stopnia tosięiffl udaje, ale kosztem gorszego przystosowania emocjonalnego. U dzieci mieszkających w internacie życie emocjonalne jest lepsze. Mniej wyraźnie występuje poczucie izolacji. W większym stopniu przejawiają one postawę, którą można by określić: „jeśli jesteś głuchy, powinieneś zachowywać się jak inni głusi". Myklebust nie rozstrzyga, który model przystosowania się jest lepszy - czy dzieci głuche powinny dążyć raczej do osiągnięcia „normy" właściwe głuchym, tzn. przeważającej obecnie wśród głuchych, czy „normy" zachowania ogólnie obowiązującej wśród słyszących. Tylko przez indywidualne dostosowanie programu nauczania i wychowania potrzeb i zdolności każdego ucznia można maksymalnie wykorzystać możliwości dziecka głuchego. Głuchota powoduje pewne zmiany, które są nieodwracalne, ale za pomocą odpowiednich metod można w pełni zaktualizować wszystkie pozostałe zdolności dziecka głuchego. Odrębny problem stanowią zaburzenia występujące u osób z inwalidztwem wzroku, zwłaszcza wtedy, gdy są nimi ludzie młodzi. W publikacjach współczesnej światowej literatury wyodrębnia się trzy grupy w populacji osób niepełnosprawnych wzrokowo25: 1) niewidomi - całkowicie pozbawieni wzroku, 2) słabowidzący - mający obniżoną zdolność widzenia od 1/20 normalnej ostrości (z korekcją) do poczucia światła, 3) niedowidzący - mający obniżoną ostrość wzroku od 5/20 do 1/20 normalnej ostrości (z korekcją). 25 E. Bendych, Aktywność edukacyjna szkolnej młodzieży z inwalidztwem wzroku,-*: L. Malinowski,J. Stoch-miatek, Młodzież i pedagodzy w procesie rewalidacji i resocjalizacji. Warszawa 1992. 444 Ograniczoność życia W naszej literaturze fachowej brak jeszcze jednolicie ustalonego terminu na określenie łączne wszystkich zaburzeń wzroku. Na ogół używane są określenia: osoby z wadą wzroku, z uszkodzonym wzrokiem, z inwalidztwem wzroku. Podobnie nie ustalono jeszcze terminu na określenie osób z resztkami wzroku, szczątkowo widzących, słabo widzących. W publikacji wprowadza się jednolite terminy, osoby z inwalidztwem wzroku i siabowidzący. Inwalidztwo wzroku nie wpływa ujemnie na rozwój funkcji intelektualnych, jeśli przyczyna, która je spowodowała, nie uszkodziła także kory mózgowej26. Tak więc ślepota na ogól dotyka człowieka w jego działalności fizycznej, pozostawiając nietkniętą sferę umysłową. Przez jej rozwijanie ma niewidomy najwięcej szans dorównania widzącemu. Jego samodzielność i samowystarczalność w znacznej mierze zależą od jego poziomu intelektualnego. lak pisze Elżbieta Czacka, założycielka Zakładu dla Niewidomych w Laskach, psychika niewidomych na ogół nie ustępuje w niczym psychice widzących27. Pod względem intelektualnym niewidomy może całkowicie dorównać widzącym bystrością i jasnością sądu, zdolnością abstrakcji i ścisłością rozumowania, a zdolnością skupienia uwagi i pamięci może nawet nad nimi górować. Cechą związaną z brakiem wzroku może być jedynie pewien brak realizmu, pojawiający się wtedy, gdy rozwój intelektualny nie jest oparty na empirii i konkretnym doświadczeniu życiowym. Inwalidztwo wzroku nie wpływa także ujemnie na wolę człowieka. I tylko niewidomy o wrodzonej bierności i nie wychowywany odpowiednio od najwcześniejszego dzieciństwa może z braku bodźców zewnętrznych wyrosnąć na jednostkę bardziej niedołężną, niezaradną i apatyczną niż widzący o tym samym usposobieniu. Natomiast u osób o dużym dynamizmie wewnętrznym inwalidztwo może wpłynąć na silny rozwój i jej zahartowanie ponad zwykłą miarę. Inwalidztwo wzroku także samo przez się nie wpływa na uczucia. Niewidomy w tym samym stopniu co widzący cierpi, cieszy się, kocha i nienawidzi, lęka się i ufa. Jednak efekt społeczny inwalidztwa grozi zniekształceniami uczuciowymi. Są nim trudności życiowe, niewłaściwy stosunek widzących, pewien stan społecznego poniżania, zależności, wczucia własnej niższości. „Tylko głębokie życie wiary i mądre wychowanie w jej duchu może uchronić niewidomego od zgorzknienia, nieufności, podejrzliwości, fałszywej pokory, idącej w parze z zarozumiałością, które mu grożą niejako bezpośredni skutek ślepoty, ale jako skutek tej pozycji społecznej, którą ślepota mu narzuca". Podobnie tylko rozsądne, oparte na prawdzie wychowanie może uchronić od pewnych nieprawidłowości w rozwoju wyobraźni, gdy grozi brak realizmu. Ma to miejsce wtedy, {dy niewidomi są „jakby na marginesie życia widzących, nie uczestniczą w jego obo-\ wiązkach, nie korzystają z jego praw, nie dźwigają odpowiedzialności i dlatego wytwa- j*M. Grzegorzewska, Wybór pism. Warszawa 1964. PM.E. Czacka, Dziecko niewidome, w: Wypisy tyflologiczne. Warszawa 1977. 445 Na granicy życia i śmierci rzają sobie błędne pojęcie o realnych stosunkach tego życia, o swoje w nim roli, pusz-j czając wodze fantazji". Inwalidztwo wzroku może więc stwarzać rozmaite niebezpieczeństwa w rozwoju osobo-1 wości: pewien brak realizmu w dziedzinie intelektualnej i wyobrażeniowej, apatię i niw dołęstwo w dziedzinie woli, nadwrażliwość i uleganie uczuciom negatywnym wdzie-j dżinie emocjonalnej. „Istnieje jednak i strona pozytywna, która polega na pobudzeniu wszystkich możliwości aktywnych niewidomego, doprowadzeniu go do najwyższego do- j stępnego mu stopnia samodzielności i samowystarczalności oraz zahartowanie go naprze- j ciwności i trudności nierozłączne z życiem w ogóle, a szczególnie z jego kalectwem". Jak konkluduje M. E. Czacka, prawidłowe ukształtowanie osobowości niewidomego zależy od rozsądnego pokierowania jego wychowaniem. Pierwszą i zasadniczą terapiąjest wpływ nauki i pracy, chroniący przed najgorszym wrogiem - bezczynnością. Następnie właściwy stosunek do inwalidztwa - mądra akceptacja ograniczeń, które ono narzuca, oraz podjęcie wysiłku w daniu z siebie „pełnej miary" w dorównywaniu pełnosprawnym w tym, w czym jest to możliwe. Wychowanie powinno także wpoić „zrozumienie istotnej hierarchii wartości ludzkich, w której dobra wyższe są zarówno dostępne niewidomym, jak i widzącym i zgodnie z którą niewidomy nie jest skazany na to, aby tylko otrzymywać od innych, ale ma możność również dawać innym dobra duchowe i uczestniczyć tym sposobem w wielkiej rodzinie ludzkiej jako jej czynny człowiek". Janina Doroszewska szeroko omawia problem osobowości niewidomych, a między innymi osobotwórczy wpływ depresji związanej z brakiem wzroku, utrudnienia wynikające z nieprawidłowego stosunku środowiska społecznego oraz osobotwórczy wpływ niezrealizowanych potrzeb. Wpływ wymienionych czynników na kształtowanie się pewnych niekorzystnych tendencji w osobowości niewidomych sprawia, że trudno dać wyczerpującą charakterystykę niewidomego od strony typowych uczuciowo-charaktero-logicznych czynników osobowotwórczych. Można tylko podać przesłanki, które pozwolą zorientować się, jakie warunki wewnętrzne i zewnętrzne hamują bądź stymulują normalny rozwój osobowości, która, założona w indywidualnym planie genetycznym jednostki, ma swoje własne, niepowtarzalne zarysy. Można tylko określić przypuszczalne wyznaczniki oddziaływania inwalidztwa na prawidłowy bieg procesów samoregulujących. Trzeba jednak wziąć jednocześnie pod uwagę wzbogacający wpływ procesów obronnych i kompensacyjnych, działających pod impulsem praw przystosowawczych. O znaczeniu wzmagania dynamizmu adaptacyjnego w kształtowaniu osobowości jednostek niepełnosprawnych, między innymi niewidomych, mówi Maria Grzegorzewskaroz-ważając perspektywy rozwoju pedagogiki specjalnej. Czynnik psychiczny, jakim jest siła dynamizmu wewnętrznego, odgrywa - zdaniem Grzegorzewskiej - zasadniczą rolę w skali rewalidacyjnej. Na ten czynnik psychicznego oddziaływania należy położyć nacisk w realizacji procesu kształcenia dzieci i młodzieży niepełnosprawnej. Budzenie i rozwi- 446 Ograniczoność życia lnie dynamizmu wewnętrznego odgrywa specjalnie dużą rolę w procesach kształcenia pb niepełnosprawnych wzrokowo, zwłaszcza w świetle tego, co o kształceniu osobowości niewidomych dzieci i młodzieży napisała M. E. Czacka28. formy instytucjonalnego kształcenia młodzieży niewidomej historycznie ukształtowały się jako kompleksowy proces obejmujący zarówno nauczanie, jak i wychowanie. Także i dziś w placówkach kształcenia specjalnego fachowo przygotowani pedagodzy i inni ¦ecjaliści obejmują całodzienną opieką młodzież niewidomą i niedowidzącą, poddając ¦działaniom kompensacyjno-korekcyjno-usprawniającym zarówno w czasie nauki szkolnej, jak i zajęć internatowych. Inwalidztwo wzroku ma ujemny wpływ na liczbę, jakość i sposób gromadzenia informacji, utrudnia orientację w środowisku przyrodniczym i społecznym, samodzielne poruszanie się i przemieszczanie, wykonywanie wielu codziennych czynności, jak również zachowanie się w określonych sytuacjach życia towarzyskiego i społecznego. Tym trud- :ciom, blokadom i zagrożeniom mają obowiązek przeciwdziałać wszyscy, którzy uczą wychowują dzieci i młodzież niepełnosprawną wzrokowo. Proces kształcenia młodzieży z inwalidztwem wzroku musi być zatem specjalną, celowo zorganizowaną działalnością dydaktyczną i wychowawczą polegającą na kierowaniu ez pedagogów i innych specjalistów współdziałających z młodzieżą w zakresie prawnienia jej w dziedzinie rozwoju fizycznego, psychicznego, kulturalnego i społecznego, w stopniu możliwym do osiągnięcia, zależnie od stopnia utraty wzroku, a tak- dostępności środków kompensacyjnych, medycznych i technicznych, lizacja procesu kształcenia specjalnego jest podstawą działalności rehabilitacyjnej środowisku wychowawczym młodzieży niewidomej i niedowidzącej. Jak pisze Aleksander Kamiński, środowisko wychowawcze to środowisko, w którym wpływ wywiera-yna osobowość tworzących je jednostek polega na ukierunkowanych działaniach wy-¦""wawczych. Metoda pracy w środowisku wychowawczym ma charakter opiekuńczy wspomagający rozwój. Punktem wyjścia działań wspomagających rozwój jest rozpo- nie potrzeb oraz klasyfikowanie pilności zaspokajania poszczególnych potrzeb osób chowy wanych. Efektywność wychowawcza poczynań środowiskowych możliwa jest o wówczas, gdy wychowujący spożytkują siły społeczne i jednostkowe środowiska na nich oprą swoją działalność. Dlatego też podejmowane działania środowiskowe winny być prowadzone nie tylko dla danej społeczności, lecz przez tę społeczność wspólnie z nią29. świetle tego, co zostało powiedziane, rozpoznawanie potrzeb młodzieży z inwalidztwem wzroku oraz możliwości i sposobów ich zaspokajania jest jednym z najważniej-ych zadań jej kształcenia. Sądzę, że pomyślna realizacja tego zadania wymaga pełnej A.Kamiński, Funkcje pedagogiki społecznej. Warszawa 1974. Ibidem. 447 Na granicy życia i śmierci orientacji, w jakim stopniu sama młodzież uświadamia sobie własne potrzeby i jak ocenia ich rehabilitacyjny charakter. Potrzeba jest to stan psychiki nacechowany pragnieniem zaspokojenia określonego drżenia. Potrzeba prowokuje dwojaką motywację: psychiczną - przeżycie i rzeczową-dfr żenię do przedmiotowego zaspokojenia. Motywacje charakterystyczne dla tego zespołu zjawisk, jakim jest dana osobowość, wpływają na to, że takie czy inne potrzeby „nabrzmiewają" dynamizmem. Osoby realizujące proces kształcenia młodzieży niewidomej i niedowidzącej powinny dokładnie znać potrzeby dominujące w okresie dorastania, zwłaszcza potrzeby psychiczne. Należą do nich przede wszystkim potrzeby edukacyjne, społeczne, czerpania z dóbr kultury, potrzeba własnej aktywności, samodzielności, samorealizacji, niezależności,poczucia własnej godności, planowania własnej przyszłości i wyboru zawodu, potrzeba kontaktów interpersonalnych, przyjaźni, potrzeby erotyczne i seksualne. W przypadku oddziaływań leczniczo-rehabilitacyjnych nową, korzystną formę lecznictwa stanowią turnusy rehabilitacyjne. Jak podaje McNeil, w Stanach Zjednoczonych od 100 lat organizowano dla dzieci i młodzieży obozy o charakterze terapeutycznym30. Wielką zaletą tych obozów była możliwość dla uczestników swobodnych, twórczych doświadczeń, rozwijanie sprawności indywidualnej w warunkach życia w małej grupie w naturalnym środowisku. Długość trwania obozów była od paru dni (najczęściej 2-3 tygodnie) do paru miesięcy, a nawet roku - dla chłopców z zaburzeniami zachowania. Organizowano je dla grup jednorodnych, np. dla dzieci z zaburzeniami emocjonalnymi, ale także w grupach mieszanych (zdrowych z chorymi) celem uniknięcia etykietyzacji i umożliwienia uczenia się prawidłowych zachowań w czasie interakcji ze zdrowymi rówieśnikami. Podobna sytuacja dotyczyła też grupy dorosłych chorych psychicznie kierowanych do domów wczasowych. W badaniach przeprowadzonych przez Z. W. Podbielskiego i I. P. Horzelskiego okazało się, że u 73% osób uczestniczących w obozie rehabilitacyjnym samopoczucie utrzymywało się przez dłuższy czas na dobrym poziomie. Oto niektóre wypowiedzi uczestników31. T B. H. - lat 28, panna mieszkająca z rodzicami, z wykształceniem średnim, 5 pobytów w szpitalu, lecząca się od 8 lat; od chwili pobytu na obozie nie była w szpitalu: „(...) psychiczne czuję się dobrze. Już zbliża się kolejny rok mojego pobytu w dom, z czego bardzo się cieszę- Jak układa mi się życie. Różnie, raz jest dobrze, razgorm Trochę choruję somatycznie, ciągle muszę być na diecie, serce też już nie najlepsze. Lekarz twierdzi, że to te lekarstwa na nerwy osłabity organizm, ale trudno, trzebajeifl-żywać codziennie. W moim życiu jest różnie, trochę radości, przebywań w miłym fowa- 30 E. B. Neil, The Background ofTherapeutic Camping. „Journal of Social Issues" 1967. 31 Z. W. Podbielski, J. P. Horzelski, Obozy leczniczo-rehabilitacyjne w ocenie pacjentów. .Zdrowie Psychiczne" 1988, nr 1. s. 98-104. 448 Ograniczoność życiu rzystwie, wychodzę na spacery, w sumie nieźle. Trudno, trzeba tak żyć, jak pozwala na to sytuacja, bo jednak wielu ludziom to przeszkadza, że człowiek jest chory na nerwy. Me najważniejsze jest to, że po obozie człowiek wyzdrowiał, choć niezupełnie, ale jakoś się żyje (...), bo przecież nie tylko obóz, ale przede wszystkim [wymienia 2 lekarzy pracujących w Klinice], oni postawili mnie na nogi (...)". S.C. - lat 44, mieszkająca z matką, panna o wykształceniu podstawowym, lecząca się pond 8 lat; od czasu pobytu na obozie nie była w szpitalu, korzysta z PZP: „(...) odpowiadam, że załączonej ankiety wypełnić nie mogę z powodu roztrzęsionych nerwów i pogorszenia stanu psychicznego. Co z tego wynika, że szczera moja odpowiedź nie dotyczy owej ankiety. Bo moje życie się wcale nie ułożyło, stoi w trybie, tak jak kiedyś, gdy miałam 30 lat. Nie mogę sobie tego uprzytomnić, że ja już mam 40 lat, i postępować według swego wieku (tak jak postępują moje rówieśnice). Żyjąc samotnie mód ludzi i swoich najbliższych, czuję się wciąż samotna i ta samotność mi doskwiera. Mogę tylko mówić do tej otaczającej przyrody i do tych żyjących zwierząt, bo ludzie tomnie odpychają, a ja czuję do nich wielki żal, że mnie nie potrafią zrozumieć i pomóc w tyciu. Moim dużym wsparciem w życiu jest renta, którą otrzymuję, bez której w XX wieku nie mogłabym żyć. Nie mając wykształcenia i zawodu byłabym skazana na dożywotnia tyranię. Ale pobierając rentę, wciąż jestem pod wrażeniem uczucia strachu, czy rozsądnie wydaję pieniądze. Ponadto sprawy, które mnie nurtują, to są sprawy mieszkaniowe (chociaż ciasne, ale własne) (...)". W.Cz. lat 39 o wykształceniu podstawowym, leczący się od 15 lat: „(...] Jeżeli chodzi o moje życie, to układa się bardzo źle. Jestem na rencie, mam drugą pupę inwalidzką i zabronioną każdą pracę. Jak może Panu wiadomo, jestem żonaty, mam dwie córki. Żyłem z żoną 10 lat, mieszkałem w B. Obecnie żyję z żoną w separacji. Mieszkam w DPS w O., jestem tu zameldowany na pobyt stały. Żona znalazła sobie innego mężczyznę, rozwodu jej nie podpisałem, ale może źle zrobiłem, bo powiedziała, że jutrazem nie będziemy, że i tak dostanie rozwód bez mojej laski. Tak wygląda, że na si-iechcę z nią żyć i utrzymać małżeństwo. Teraz już rok czasu nie byłem w szpitalu. Czu-się wyleczony, pomimo ze mam napisane w karcie wypisowej szpitala, że jestem cho- na schizofrenię przewlekłą, ale CZUJę, Że mdgtbyrn podjąć pracę i żyć norma/nże, a/e stpytanie, gdzie się mam zatrzymać, skoro żona mnie nie chce. Życie w hotelu mnie się epodoba, po drugie nie dałbym sobie rady żyć samodzielnie. Po prostu, nie mam żad-%o wyjścia w życiu, tylko w tej opiece czekać na śmierć (...). Trudno mi powiedzieć, czy pomógł mi ten obóz w Jagniątkowie, przez te konflikty rodzinne, ale dostałem tam pora-ię.teby ułożyć sobie życie z inną kobietą (dziewczyną). W tej sytuacji, w jakiej się znaj-iuję, to nie widzę żadnego wyjścia, bo mam powikłaną sytuację życiową (...)". S.P. lat 28, wykształcenie średnie, leczy się od 8 lat. Wypowiedź ojca pacjenta: (...) Syn mój był na obozie w Jagniątkowie. Był bardzo zadowolony z pobytu. Jednak stan jego zdrowia uległ pogorszeni. Możliwe, że były to reakcje polekowe. I powtórnie 449 Na granicy życia i śmierci znalazł się w szpitalu w Lublińcu. Po miesięcznym pobycie poczuł się bardzo dobrze.ligo dobre samopoczucie utrzymywało się ponad rok. Wyjechał za granicę do Auslru, gdzie też przebywał w szpitalu. Po powrocie odzyskał dobre samopoczucie (...)i trwało przez pół roku. Później zakochał się w kuzynce, były to złudne marzenia. Po jej objeździe ogarnęła go depresja. Ale obecnie czuje się dobrze i bardzo chciałby jechać m obóz, gdyż dokucza mu samotność i pragnie znaleźć się w gronie młodzieży (¦¦¦)"¦ Osoby niepełnosprawne szczególnie dotkliwie ponoszą skutki kryzysu spofeczno-eko-nomicznego wynikającego z ogólnych transformacji systemowych zachodzących w ostatnich latach w Polsce. Problem ten wyraźnie uwidacznia się w liście Teresy, 54-letniej rencistki. „Mam 54 lata i w porównaniu z wiekiem mojej Matki 85-letniej, wydawałoby się, iepozostaje mi jeszcze trochę życia. Wiem jednak, że niczego już nie dokonam, a życie moje może zakończyć się w każdej chwili. Zachorowałam na serce, doszły do tego zwyrodnienie kręgosłupa i pozostałości po przebytej w dzieciństwie chorobie Heinego Me-dina oraz astmie. Jestem zupełny wrak. Od 3 lat jestem na rencie. Nie miałam, a właściwie nie chciałam korzystać z żadnych znajomości, więc dostałam III grupę inwalidzką. Suma renty jest śmiesznie niska. Wystarcza mi na opłacenie mieszkania. Na życie pozostaje mi 40 000 zł. Z czego żyję? Żyjemy we trójkę z dorastającym synem z niewielkiej pensji męża. Jest ciężko, czasem bardzo. Gdybym nie była osobą wierzącą, z pewnością popełniłabym samobójstwo. Ale jestem katoliczka i wiem, że w stosunku do mnie Pan Bóg ma jakiś plan. Chciałabym go wypełnić. Obym tylko właściwie rozpoznała wolę Bożą. Podejmuję więc walkę z trudnościami. Pamiętam z lat dziennych okres okupacji i walkę o przeżycie dnia. Jestem w tych zmaganiach zahartowana. W chwilach najtrudniejszych szukam pomocy w modlitwie. Szczególnie proszę o pomoc Matkę Przenajświętszą. Bez Jej pomocy nie mogłabym się wy-dźwignąć w ogóle. Kiedy bowiem słabość spowodowana chorobą jest silniejsza niżza-hartowanie, nie mogłabym znieść upokorzeń, na jakie narażony jest człowiek chory lub starszy, a na dodatek biedny. Próbowałam szukać pracy. Takiej, którą mogłabym wykonywać - nie mogę otrzymai. Dziś każdy pracodawca szuka młodych i zdrowych pracowników. Chociaż wielu pracodawców i takich dziś nie szanuje. Pracowałam przez 27 łat. Wszystko co mam, głównie mieszkanie, na które czekałam i systematycznie wpłacałam pieniądze przez 16 lat, są zdobyte ciężką pracą. Mogę jednak w każdej chwili je utracić i zostać z niego wyrzucona, jeśli wzrosną opłaty. Mój syn bardzo często wypomina mi: «Co masz z tej swojej uczciwej pracy?» Dziś więc liczą się tylko pieniądze - nie człowiek. To boli mnie najbardziej. Czuję się wtedy bardzo samotna i bezradna. Na krótko, gdyż człowiek wierzący samotny nigdy nie jest. 450 Ograniczoność życia ¦f'chwilach słabości odwiedzam któregoś z przyjaciół i zwykle okazuje się, że moje pro-wemy są niewielkie w porównaniu do tych, jakie mają inni. Najważniejsze problemy wyzywane przeze mnie - to brak więzi i zrozumienia ze strony drugiego członka ro-WMnyoraz nieodpowiedzialność i spychanie obowiązków na drugiego. A więc egoizm, mtozatym konflikty między starszym a młodszym pokoleniem. Kędy myślę o śmierci i przejściu do drugiego życia, proszę Boga, żeby odbyło się to Mąbko, ponieważ nie jestem w stanie opłacić kosztów długiego leczenia. A śmierć ewan-Wflkznego Łazarza przeraża mnie. moszę też Boga i o to, żebym jeszcze trochę mogła pożyć, chociaż tak trudno jest mi żyć. wiosze dlatego, że moja rodzina miałaby ogromne kłopoty ze zdobyciem pieniędzy na —%rzeb. I co by się stało z moją staruszką Matką? Jestem jedynaczką i nie byłoby się Kmu nią zająć, a nie wychodzi z domu od przeszło 3 łat. Wliczymy na to, że coś się w Polsce zmieni na lepsze. tfroszę pozwolić mi na dygresję. Otóż opowiadała mi przyjaciółka, która była w Kana- Ife, że tam starość wcale nie jest taka smutna. Tam ludzie samotni i starsi mieszkają Kdomach - pensjonatach, w których wszystko jest przystosowane do potrzeb człowieka Kjjlosprawnego. Aby czuł się bezpieczny. Korzysta z tych udogodnień według własnej mmli i możliwości. Na spacer idzie lub jedzie samochodem sam albo wiezie go umówio- Iny kierowca. Albo wózkiem inwalidzkim wywozi go wezwana pielęgniarka. Wszystko I udhig własnej woli. Jada podany przez pokojówkę posiłek w swoim pokoju lub z innym I w salce restauracyjnej. Tak jak chce. I nie jest to pensjonat dla milionerów, ale dla osób, I które przez wiele lat pracowały i z tej pracy zdołały zabezpieczyć sobie byt na starość. MV naszej rzeczywistości jest to niemożliwe. Ale może udałoby się w przyszłości zapew- Mwludziom starym i ich opiekunom (a głównie tym ostatnim) możliwość umieszczenia Mm krótki czas w jakimś domu -pensjonacie, gdzie stary człowiek mógłby znaleźć od- Wymiednią opiekę i być godziwie traktowany. Opiekująca się osoba mogłaby wówczas By,/edtać na odpoczynek lub leczenie szpitalne, jeśli zachodzi taka potrzeba. Wiozę warto byłoby pomyśleć i zadbać o tych, co dziś są jeszcze w wieku średnim, aby Mmi mogli doczekać się pogodniejszej starości. I aby na tę swoją starość, tak jak w Ka- 1 wizie, mogli zarobić uczciwie pracując? " I (Najważniejsze problemy w zaspokajaniu potrzeb, jakie wystąpić mogą u każdego człowieka, dadzą się w przybliżeniu sprowadzić do następujących: a) poruszanie się w przestrzeni, b) porozumienie się z innymi ludźmi, c) zdobywanie kwalifikacji do wykonywa-I nia zawodu i zdobywania środków utrzymania, d) troska o własne zdrowie i o zaspoko-Ijenie potrzeb zdrowotnych rodziny, e) wpływ na sprawy publiczne czy to w zakresie ¦ polityczny, czy gospodarczym, f) uczestnictwo w odbiorze i tworzeniu dóbr kultury32. EJ. Stochmiaiek, Wyrównanie szans osób niepełnosprawnych poprzez kształcenie. Materiały z konferencji „Wyrównanie szans osób niepełnosprawnych". Warszawa 1993. 451 Na granicy życia i śmierci Ograniczona sprawność w realizacji wymienionych zakresów działalności powoduje wy-j stępowanie u osób niepełnosprawnych wielu problemów. Spotykane we współczesnym świecie nastawienia na wartości utylitarne, konkurencja i trudna sytuacja na rynku pracy! stwarzają wiele barier dla tych osób, słabiej broniących swoich praw. Badania nad postawami osób pełnosprawnych wobec problemu z osobami niepełnosprawnymi wskazują, że wraz ze zwiększaniem się bliskości kontaktu społecznego respondenci stają się coraz mniej tolerancyjni. Osoby niepełnosprawne toleruje się np.ja-: ko przechodniów na ulicy, widzów w teatrze, a często odrzuca się jako potencjalnych partnerów w małżeństwie i współtowarzyszy w pracy. Stwierdzono występowanie poważnego odsetka osób pełnosprawnych opowiadających się za rozwiązaniami segrega-cyjnymi w sytuacji pracy zawodowej. Takie tendencje wykazała np. A. Ostrowska u 451 respondentów przy 48% odpowiedzi wskazujących na rozwiązania integracyjne i 1%respondentów mających trudności z odpowiedzią33. Społeczną integrację osób niepełnosprawnych trzeba więc traktować jako nie kończący się proces polegający na udoskonaleniu wzajemnych postaw inwalidów i nieinwalidów w toku zaspokajania ich potrzeb i oczekiwań. Warto przy tej okazji nadmienić, że problemy wyrównywania szans osób niepełnosprawnych występują również w krajach o najwyższym poziomie rozwoju technicznego. Interesujące są, dla przykładu, wyniki badań przeprowadzonych w USA w 1986r.na zlecenie Krajowej Rady ds. Ludzi Niepełnosprawnych we współpracy z Międzynarodowym Centrum Niepełnosprawnych. Badania zatytułowane „Włączyć niepełnosprawnych Amerykanów do głównego nurtu życia" objęły 1000 wywiadów telefonicznych na dowolnie wybranej próbie niepełnosprawnych osób w wieku ponad 16 lat. Okazało się,że porównanie ludzi niepełnosprawnych pracujących z niepracującymi (2/3 niepełnosprawnych Amerykanów w wieku 16-64 lat nie miała pracy) wykazuje olbrzymią różnicę jakościową w życiu tych ludzi. Osoby pracujące są lepiej wykształcone, mają więcej pieniędzy i są mniej skłonne do twierdzenia, że niepełnosprawność nie pozwala im wykorzystać pełnych możliwości osobistych. Amerykanie niepełnosprawni są znacznie biedniejsi od ludzi pełnosprawnych. Co ostatni, którzy twierdzą, że niepełnosprawność krępuje im działanie i życie społeczne, wskazali kilka istotnych barier przyczyniających się do uwypuklenia ich problemów. Wśród nich są m.in.: obawa, że ich niepełnosprawność będzie przyczyną zachorowania, zranienia lub stania się ofiarą zbrodni; potrzeba zwracania się o pomoc do innych ludzi w celu ułatwienia dojazdu i dostępu do środków komunikacji, budynków publicznych34. W zintegrowanym systemie pomocy dla osób niepełnosprawnych w Polsce szczególna rola przypada Pełnomocnikowi do Spraw Osób 33 A. Ostowska, Bariery społeczne w stosunku do osób niepełnosprawnych, w: M. Sokołowska, A. Rychard, Studia z socjologii niepełnej sprawności. Wrocław 1983. 34 „Biuletyn Informacyjny Ośrodka Informacji i Promocji Postępu Naukowo-Technicznego Polskiego Związku Niewidomych" 1992, nr 2, s. 21-22. 452 Ograniczoność życia I niepełnosprawnych, wojewódzkim ośrodkom do spraw zatrudniania i rehabilitacji osób 1 niepełnosprawnych oraz Państwowemu Funduszowi Rehabilitacji Osób Niepełnospraw-¦nych. Do zadań wojewódzkich ośrodków należy m.in.: -opracowywanie wojewódzkich programów zatrudniania osób niepełnosprawnych zdol- ¦ nych do pracy, I -organizacja szkolenia i przekwalifikowania osób niepełnosprawnych oraz określenie I rodzaju i czasu trwania szkolenia lub przekwalifikowania, I -współpraca z rejonowymi biurami pracy oraz organami samorządu terytorialnego w za- I kresie działań na rzecz aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych, I -doradztwo organizacyjnoprawne i ekonomiczne dla osób niepełnosprawnych w zakre- Isie działalności gospodarczej, -doradztwo w zakresie rehabilitacji zawodowej i społecznej, -rozpoznanie potrzeb niepełnosprawnych na obszarze województwa w zakresie wyposażenia w pomoce osobiste, sprzęt ortopedyczny, protezy, a także w środki lokomocji dostosowane konstrukcyjnie do potrzeb wynikających z niepełnosprawności oraz przedstawianie wniosków w tym zakresie właściwym podmiotom do realizacji, ¦ -opracowywanie programów likwidacji barier architektonicznych, I -analizowanie potrzeb osób niepełnosprawnych i zgłaszanie Pełnomocnikowi do Spraw Osób Niepełnosprawnych problemów wynikających z rozwiązań systemowych, -przedstawianie wniosków do planu finansowego Państwowego Funduszu Rehabilitacji I Dsób Niepełnosprawnych. ] W ostatnim okresie obserwujemy powstanie licznych organizacji pozarządowych - związ- I łów, stowarzyszeń, fundacji - zajmujących się niesieniem pomocy osobom niepełno- I nrawnym. Dla przykładu, do reprezentowania interesów tych osób wobec administracji i organizacji zajmujących się stymulowaniem decyzji o rozwoju rehabilitacji medycznej, (zawodowej i społecznej została powołana Krajowa Rada Osób Niepełnosprawnych. W teorii kształcenia specjalnego podejmowane są próby podziału jednostek i zespołów ¦chorobowych (jest ich około 990) według kryteriów, które pozwoliłyby wyłonić szerokie j grupy upośledzeń, do rewalidacji których przygotowywano by kadry pedagogiczne. Do-I tychczasowy podział na osoby upośledzone umysłowo, z uszkodzeniami wzroku, słuchu, 1 przewlekłe chore oraz niedostosowane społecznie wydaje się nieodpowiednie do potrzeb ¦kształceniowych i wychowawczych35. I Wartościowa w tym względzie wydaje się propozycja Światowej Organizacji Zdrowia l(WHO) i przyjęta próba klasyfikacji niepełnosprawności - dane na ten temat przedsta-I wionę są w tabeli 2. Is A. Hulek, Sytuacja w pedagogice specjalnej, w: W. Okoń, O sytuacji w naukach pedagogicznych. Wrocław 11985. 453 Na granicy życia i śmierci Tabela 2. Międzynarodowa klasyfikacja niepełnosprawności wg Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) Niepełnosprawność Przyczyny: choroba, wrodzone dolegliwości lub zewnętrzne uszkodzenia (wypadki) 1. Uszkodzenia ^^^^ 2. Funkcjonalne ograniczenia ^^^ 3. Socjalne szkody Następstwa i ndywidualne Następstwa rodzinne Następstwa społeczne Orgranieczenia - wymagania opieki - uprawnienia do - niezależności - osłabione kontakty opieki społecznej - ruchliwości interpersonalne (ubezpieczenia) - aktywności w czasie - obciążenia gospo- - zmniejszenie możli- wolnym darcze i inne wości produkcyjnych - integracji społecznej - osłabienie kontaktów - możliwości zawodo- społecznych itp. wych i innych Dla analizy procesu kształcenia osób niepełnosprawnych interesująca wydaje się także propozycja H. Bacha, który wyróżnia następujące rodzaje niepełnosprawności36: 1) uszkodzenia (Behinderungen), 2) zaburzenia, niesprawności (Stórungen), 3) niebezpieczeństwa, ryzyka (Gefahrdungen), 4) zaniedbania społeczne (Sozialruckstandigkeiten). Wymienione rodzaje niepełnosprawności mogą występować oddzielnie lub we wzajemnym powiązaniu i w różnych kombinacjach, przy czym warto podkreślić, że granice między nimi są dość płynne. Stopień, w jakim utrudniają one funkcjonowanie osobie niepełnosprawnej, jest relatywny w aspekcie: - subiektywnym, poszczególne osoby mogą taką samą niepełnosprawność odczuwać mocniej lub słabiej, - społecznym, ta sama niepełnosprawność jest inaczej oceniania przez różne grupy społeczne, - sytuacyjnym, dotyczącym różnych sytuacji życiowych występujących przy pełnieniu ról społecznych, H. Bach, AUgemeine Sonderpddagogik. w: H. Badi, Sonderpddagogik im Grundriss. Berlin 1985,s.9. 454 Ograniczoność życia I -czasowym, w miarę upływu czasu niepełnosprawność może być mniej lub bardziej uciążliwa. I Wyniki wielu badań oraz doświadczenia z praktyki prowadzą do wniosku, że u podstaw I procedury rehabilitacyjnej tkwi proces uczenia się. Osoba niepełnosprawna uczy się m.in. j czynności życia codziennego, kontaktowania się z grupami społecznymi, właściwego ! stosunku do siebie i innych. I W procesie rehabilitacji ma miejsce wywoływanie pożądanych zmian w zachowaniu, 1 opanowywanie nowych sprawności psychicznych, fizycznych i społecznych łącznie z przygotowywaniem do pracy. Winni to robić odpowiednio przygotowani specjaliści, m.in. I nauczyciele zawodu, psychologowie, pedagodzy specjalni, przełożeni w zakładzie pracy. : Aktywizacja zawodowa osób niepełnosprawnych jest zagadnieniem kompleksowym, w któ-I tym można wyróżnić szereg rozmaitych komponentów: medyczny (terapeutyczny), psychologiczny, społeczny, ekonomiczny, a nawet polityczny - jeżeli weźmiemy pod uwagę fakt, iż w Polsce co siódmy obywatel to osoba w jakimś stopniu niepełnosprawna37. Ludzie ci wymagają nie tylko poprawienia warunków egzystencji, lecz również w znacznym stopniu pomocy w zakresie podniesienia kondycji psychicznej. Jednym z bardzo istotnych sposobów udzielania pomocy w zakresie poprawy egzystencji i podniesienia kondycji psychicznej jest działanie na rzecz aktywizacji zawodowej osób niepełnosprawnych. Właściwie nie należałoby tutaj mówić o pomocy, gdyż funkcjonowanie zawodowe osób niepełnosprawnych może, w aspekcie swojej efektywności, nie odbiegać od produktywności pozostałej grupy pracowników zatrudnionych w gospodarce narodowej, tzw. osób pełnosprawnych, a w wielu przypadkach może ją nawet prze-Iwyższać. Dlatego też powinno się raczej mówić o potrzebie stwarzania odpowiednich warunków umożliwiających podejmowanie pracy osobom niepełnosprawnym. W ramach tego problemu możemy wyróżnić dwie kwestie szczegółowe, odnoszące się do ilościowego i jakościowego wymiaru omawianego zjawiska. Wymiar ilościowy dotyczy zakresu osób objętych ułatwieniami umożliwiającymi im podjęcie pracy zawodowej. Chodziłoby w tym przypadku o to, aby możliwie jak największa I liczba osób niepełnosprawnych mogła znaleźć zatrudnienie. I Aspekt jakościowy zjawiska pracy osób niepełnosprawnych jest równie istotny jak aspekt ilo-1 stiowy. Aspekt jakościowy wyraża się w ujmowaniu zagadnienia podejmowania pracy przez I osoby niepełnosprawne w odniesieniu do zdolności i rodzaju pracy z posiadanymi dyspozy-I cjami do jej wykonywania, a więc zawodowymi kwalifikacjami, wiedzą, umiejętnościami, I uzdolnieniami, a także zainteresowaniami i aspiracjami. Występowanie takiej zgodności wpływa nie tylko na poziom satysfakcji z wykonywanego zawodu, ale również na odczucie I ogólnej satysfakcji z życia, na odczuwaniu sensu życia, co w sytuacji osób niepełnosprawnych może odgrywać dużą rolę we wzbogaceniu całokształtu procesów rehabilitacyjnych. "B. Hotyst. Wywiad w „Biuletynie Informacyjnym PZN" 1992, nr 6. 455 Na granicy życia i śmierci Ogólnie można powiedzieć, iż znaczenie wymiaru jakościowego pracy zawodowej osób niepełnosprawnych wydaje się w praktyce życia społecznego niedoceniane w porówna-niu z wymiarem ilościowym. Można sądzić, iż większość wysiłków skierowana była dotychczas bardziej na zapewnienie pracy jak największej liczbie osób niepełnosprawnych | niż na indywidualizację zatrudnienia, na dobieraniu pracy do jednostki zgodnie z posiadanymi przez nią predyspozycjami i kwalifikacjami. Postępowanie takie jest do pewnego stopnia zrozumiale, jeżeli weźmiemy pod uwagę obiektywne uwarunkowania, a ściślej mówiąc przeszkody i trudności, na jakie napotyka stwarzanie i utrzymywanie jakichkolwiek miejsc pracy dla osób niepełnosprawnych. Rozumiejąc obiektywną sytuację, nie należy jednak tracić z pola widzenia aspektu jakościowego pracy osób niepełnosprawnych i gdy tylko jest to możliwe starać się go uwzględnić. Wiadomo, iż wśród osób niepełnosprawnych mamy do czynienia nie tylko z pełnym zakresem równego rodzaju zaburzeń organizmu i dysfunkcji jego narządów, ale również w sposób niemalże pełny jest reprezentowana różnorodność kwalifikacji zawodowych i predyspozycji do określonych zajęć. Większość prac proponowanych osobom niepełnosprawnym stanowią jednak prace związane z wykonywaniem funkcji manualnych o większym lub mniejszym stopniu złożoności. Wykonywanie takich prac przez osoby o wyższych kwalifikacjach zawodowych, o wysokim nieraz wykształceniu, o znacznych możliwościach pracy twórczej jest z punktu widzenia społecznego marnotrawstwem zasobów intelektualnych, a z psychologicznego punktu widzenia zjawiskiem zdecydowanie negatywnie odbijającym się na psychice konkretnych osób, na ich zadowoleniu z pracy, z życia, na poczuciu własnej wartości. Wydaje się sprawą oczywistą, iż osoby niepełnosprawne ze średnim i wyższym wykształceniem, niezależnie od rodzaju schorzenia bądź dysfunkcji, mogą i powinny wykonywać pracę zgodnie z posiadanymi przez siebie kwalifikacjami, o ile - rzecz jasna-posiadana ułomność nie uniemożliwia tego. Nie wydaje się, by mogły istnieć jakieś przeszkody natury osobowościowej, które mogłyby uniemożliwić wykonywanie odpowiedniej pracy. W Katedrze Pedagogiki Rewalidacyjnej Wydziału Pedagogiki Uniwersytetu Warszawskiego sformułowano tezę opierając się na badaniach empirycznych, iz w zasadzie nie stwierdza się u osób niepełnosprawnych korelacji między rodzajem i stopniem upośledzenia a cechami osobowości, ich adaptacją w różnych sytuacjach życiowych i zdolnością do pracy38. Podobne rezultaty uzyskano w badaniach prowadzonych w USA. Stwierdzono w nich między innymi, że młodzi inwalidzi z uszkodzeniami kończyn dolnych, którzy mieli dobre środki lokomocji i mogli się swobodnie poruszać, osiągnęli w zatrudnieniu większą wydajność pracy niż ich rówieśnicy pozbawieni tych możliwości. 38 A. Hulek, Wprowadzenie w tematykę konferencji „ Uwarunkowanie kształcenia zawodowego ipracyosś niepełnosprawnych". Warszawa 1984. 456 Ograniczoność życia Uznanie roli, jaką pełni praca zawodowa w życiu każdego człowieka, jest sprawą oczywistą. Dotyczy to wszystkich ludzi, chociaż w przypadku osób niepełnosprawnych znaczenie pracy jest, ze zrozumiałych względów, dużo większe. Współczesna psychologia, I obok rozwoju ogólnego, wyodrębnia rozwój zawodowy człowieka. Jest to proces rośnię-¦ciai uczenia się, któremu są podporządkowane wszystkie formy zachowania zawodowe-Hgo, czyli stopniowy wzrost i zmiany zdolności człowieka do określonych rodzajów za-I chowania zawodowego. Rozwój zawodowy obejmuje zatem wszystkie aspekty rozwojowe związane z pracą. I T.Tomaszewski pisze, iż jakość życia człowieka może być uważana za najwłaściwszą I miarę zarówno jakości świata, jak i jakości człowieka. Autor ten wyróżnia pięć kryte-1 nów jakości życia człowieka: bogactwo przeżyć, poziom świadomości, wspóluczestnic-1 two w życiu społecznym, twórczość i poziom aktywności. Dwa ostatnie kryteria wiążą się 1 ściśle z pracą zawodową człowieka. T. Tomaszewski pisze: „Życie czynne bywa wyżej I cenione niż życie gnuśne. Wzrost aktywności i rozszerzania się jej zakresu stanowi ozna-1 kc zdrowia i rozwoju, jej zanikanie zaś i kurczenie się jej zakresu jest jednym z najważniejszych symptomów starzenia się i regresu"39. I Dodać przy tym należy, iż aktywność człowieka, rozpatrywana w aspekcie jego aktywności I zawodowej, przyczynia się do podniesienia jakości życia wtedy zwłaszcza, gdy zgodna jest I zcalokształtem dyspozycji psychospołecznych, na które wcześniej już zwracałem uwagę. Ist-1 nienie takiej zgodności odgrywa także znacząca rolę, gdy ujmujemy zjawisko pracy osób niepełnosprawnych w wymiarze ekonomicznym, tj. mając na uwadze jej produktywność. W tym miejscu chciałbym przytoczyć wyniki badań przeprowadzone przez Zabłockiego, który interesował się czynnikami charakteryzującymi sytuację pracy, wywierającymi wpływ na jej efektywność40. Wyodrębnione zostały czynniki związane ze środowiskiem ipracy oraz czynniki motywacyjne. jDo grupy czynników związanych ze środowiskiem pracy zaliczono: 1) warunki pracy - chodzi tu o ocenę pracy w kategoriach środowiska materialnego, i2)bezpieczeństwo pracy - dotyczy pracy higienicznej i bezpiecznej dla zdrowia, 13) rozmaitość - wiąże się z oceną wykonywania pracy w kategoriach jej monotonii -¦ urozmaicenia, 14)status społeczny - dotyczy pozycji społecznej w środowisku pracy, 15) polityki przedsiębiorstwa - dotyczy organizacji zarządzania i przestrzegania ciągłości I [pracy i jej pewności, 6) nadzór fachowy - dotyczy pomocy przełożonych w cyklu produkcyjnym (czy pra-I Icownik zwraca się o taką pomoc do przełożonych), * T.Tomaszewski, Ślady i wzorce. Warszawa 1984. *J.K. Zabłocki, Środowiskowe uwarunkowania stabilizacji zawodowej osób niepełnosprawnych, w: A. Hu- lek, op. cit. 457 Na granicy życia i śmierci 7) nadzór (sprawy międzyludzkie) - dotyczy ingerowania przełożonych w życie pracowników i ich kontakty interpersonalne (czy pracownik odczuwa potrzebę pomocy ze strony przełożonych w sytuacjach konfliktowych), 8) współpracownicy - chodzi o to, czy pracownik odczuwa potrzebę więzi pracowniczych z kolegami z pracy, 9) działanie społeczne - potrzeba ta dotyczy aktywności społecznej pracowników w swoim zakładzie pracy. Do grup czynników motywacyjnych zaliczono: 1) wynagrodzenie - chodzi o to, by pracownik ocenił wysokość zarobków za wykonywaną pracą (w jakim stopniu pracownik przywiązuje wagę do wartości materialnych pracy), 2) autorytet - potrzeba ta związana jest ze znaczeniem w miejscu pracy (czy pracownik odczuwa potrzebę bycia kimś ważnym w miejscu pracy), 3) wykorzystanie zdolności - chodzi o to, by pracownik ocenił, czy w pracy, jaką wykonuje - wykorzystuje w pełni swoje umiejętności i zdolności, 4) aktywność - potrzeba ta związana jest z temperamentem człowieka i poprzez nią uzyskujemy ocenę, w jakim stopniu odczuwa chęć zmian w miejscu pracy, 5) wartość moralna - potrzeba ta związana jest z oceną pracy w kategoriach moralnych, tzn. czy jest dla niego dobra, czy zła, 6) odpowiedzialność - jest to potrzeba związana z przestrzeganiem norm technologicznych pracy, dyscypliny pracy, jak i norm obowiązujących w życiu społecznym zakładu pracy, 7) uznanie - w tej potrzebie zawarte są oczekiwania związane z wykorzystaniem pracy, uznania w formie pochwał, nagród i wyróżnień, 8) osiągnięcia - dotyczy to wartości pracy jako elementu wyróżniającego i znaczącego w pełnieniu różnych ról społecznych, zawodowych czy nawet rodzinnych, 9) awans - potrzeba związana z tym, że poprzez pracę dany człowiek oczekuje zdobycia prestiżu i stanowisk w hierarchii zawodowej lub społecznej, 10) twórczość - potrzeba związana z chęcią podnoszenia własnych umiejętności i wprowadzania różnych rozwiązań technologicznych czy produkcyjnych, 11) niezależność - potrzeba związana z chęcią wykonywania pracy samemu, bez nadzoru i dyscypliny. Rezultaty przeprowadzonych badań wykazały, iż dla osób pełnosprawnych najbardziej istotnymi czynnikami stymulującymi ich do efektywnej pracy były: awans, status społeczny, wynagrodzenie, niezależność. Natomiast w przypadku osób niepełnosprawnych okazało się, iż przywiązują oni największą wagę do warunków pracy, stosunków międzyludzkich, a także co jest szczególnie znaczące, do zaspokojenia potrzeby uznania i potrzeby osiągnięć. Uzyskane wyniki wskazują więc, iż osoby niepełnosprawne w porównaniu do osób pełnosprawnych odznaczają się w swojej motywacji zawodowej bardziej 458 Ograniczoność życia fundamentalnymi i podmiotowymi potrzebami. Mniejsze znaczenie przywiązują natomiast do potrzeb o charakterze instrumentalnym, jak awans, status społeczny, wynagro-I tanie. Można wnioskować, opierając się na wiedzy z zakresu psychologii motywacji, iż tego ro- )l Baju uwarunkowania motywacji zawodowej, jakie wykazują osoby niepełnosprawne, są bardziej korzystne z punktu widzenia efektywności wykonywanej pracy niż uwarunkowania osób pełnosprawnych, fciożna zatem sądzić, iż osoby niepełnosprawne mają wszelkie szansę ku temu, aby być ¦»ysoko produktywnymi pracownikami. Poziom produktywności może być dodatkowo I potęgowany faktem zgodności pracy z posiadanymi predyspozycjami. Jednym z podstawowych celów procesu rehabilitacji jest integracja ludzi niepełnosprawnych w nurt zwykłego życia społeczno-zawodowego. Realizacji tego zadania służą dwojakiego typu działania. Pierwsze, zmierzające do przygotowania inwalidy do uczestnictwa wnormalnym życiu. Drugie, polegające na oddziaływaniach na społeczeństwo, przygotowujących je do przyjęcia człowieka poszkodowanego na zdrowiu. Na ten drugi nurt działań składa się między innymi kształtowanie pożądanych postaw ogółu społeczeństwa wobec osób niepełnosprawnych41. W postawach tych istnieje wiele elementów, które są krzywdzące dla ludzi niepełnosprawnych. Należą do nich na przykład stereotypy i przesądy upraszczające i wypaczające obraz człowieka dotkniętego upośledzeniem, nie mające potwierdzenia w badaniach naukowych. Istnieją również postawy społeczne odznaczające się odrzuceniem i mniej lub bardziej ukrywaną agresją42. Przyczyny niechęci do inwalidztwa oraz powody tworzenia stereotypów mają swoje źródła w niewiedzy ogółu społeczeństwa o tym, jak naprawdę żyją osoby niepełnosprawne. Aby wyeliminować ową niechęć i poczucie dystansu wobec inwalidów, należy podjąć działania kształtujące postawy ogółu społeczeństwa wobec osób poszkodowanych na idrowiu. Kształtowanie postaw uwzględniać musi oddziaływanie na wszystkie elementy, które składają się na postawy. Powinno obejmować sferę poznawczą, emocjonalną i motywacyjną43 . Czynnikami wpływającymi na zmianę postawy wobec jednostki z odchyleniami od normy z negatywnej na pozytywną są: -powtarzanie kontaktu między osobami niepełnosprawnymi a pełnosprawnymi, -dodatnie wyniki działania danej osoby, -zmiana przekonań odnoszących się do jednostek z odchyleniami od normy, "A. Żuraw, Analiza publikacji prasowych poświęconych ludziom niepełnosprawnym, w. A. Hulek (red.): Środki masowego przekazu a człowiek niepełnosprawny. Warszawa 1991. "H.Larkowa, Człowiek niepełnosprawny. Warszawa 1987. *B. A. Wright, Psychologiczne aspekty fizycznego inwalidztwa. Warszawa 1985. 459 - przekazywanie wiedzy o inwalidztwie i procesie rewalidacji; wiedza ta musi być przekazywana w szczególny sposób, a mianowicie powinna oddziaływać na poszczególne sfery psychiki człowieka i być dostosowana do możliwości intelektualnych różnych odbiorców, - informacje społeczeństwa o życiu osób niepełnosprawnych; powinny mieć one charakter systematyczny, powtarzalny oraz powinno uwzględniać prezentację konkretnych przypadków, która zwiększa autentyczność przekazu i czyni go poglądowym. Rozdział XII Życie poza ludźmi 1. Alienacja, samotność i osamotnienie w ujęciu psychologicznym Istnieje wiele rodzajów i wiele stopni samotności. W każdej jednak jej odmianie, która nie jest spowodowana warunkami zewnętrznymi, jednym z najważniejszych czynników jest poczucie bardzo daleko idącej odrębności, niemal obcości własnego „ja"1. Od stanu samotności odróżnia się stan osamotnienia. Według J. Szczepańskiego osamotnienie jest brakiem kontaktu z innymi ludźmi oraz samym sobą, samotność natomiast jest wyłącznym obcowaniem z samym sobą, jest koncentracją uwagi wyłącznie na sprawach swojego wewnętrznego świata. Zdaniem tego autora stanem idealnym osamotnienia jest śmierć, lęk przed osamotnieniem jest progiem lęku przed tym ostatecznym milczeniem. „W osamotnieniu czujemy tylko nieuchronny przepływ przemijania, słyszymy szum przechodzącego czasu, nie mając już możności nadania mu sensu zapełniającego jego pustkę treścią działania czy myślenia. Osamotnienie jest przeżywaniem czasu w jego czystej postaci i uświadomieniem sobie, że jest on bez formy, bez barwy i bez treści i kiedy nie zapełniają go ani nasze działania, ani nasze myśli, uczucia czy dążenia, kiedy nie zapełniają go obserwowane czy odczuwane i współgrane działania, myśli, uczucia i dążenia innych - czas jest tylko przemijaniem, bezsensem, pustką2. W literaturze psychologicznej istnieje wiele definicji osamotnienia. We wszystkich możemy jednak wyróżnić trzy wspólne komponenty3. Odnoszą się one do faktu subiekty w-ności odczuwania poczucia osamotnienia, wskazują na osamotnienie jako wynik niedo- J.Rudniański, Zagadnienie kryteriów moralnych we współczesnym świecie, w: B. Hotyst (red.): System wartości i zdrowie psychiczne. Warszawa 1990. 'J.Szczepański. Sprawy ludzkie. Warszawa 1984. K. Kmiecik-Baran, Człowiek w sytuacjach samotności a poczucie osamotnienia. „Zdrowie Psychiczne 1992, K-4. 461 Na granicy życia i śmierci statku pożądanych społecznie kontaktów oraz podkreślają towarzyszenie poczuciu osamotnienia przykrym stanom emocjonalnym. Osamotnienia, jako subiektywnego odczucia, nie można utożsamiać z obiektywną społeczną izolacją, która może, chociaż nie musi współwystępować z poczuciem osamotnienia. Przyczyną przeżywania poczucia osamotnienia nie musi być życie w samotności. Można bowiem doznawać tego poczucia spotykając się z innymi ludźmi, posiadając rodzinę i krąg znajomych4. Mówiąc o tym, iż osamotnienie jest rezultatem braku posiadanych społecznie kontaktów, ma się na myśli przede wszystkim brak związku pomiędzy aktualnymi społecznymi relacjami a osobistymi pragnieniami posiadania określonych kontaktów społecznych5. Brak pożądanych kontaktów społecznych jest szczególnie niebezpieczny w okresie dziecin- I stwa, gdyż może prowadzić do niedorozwoju sfery uczuciowej, a także sfery poznawczej dziecka6. Poczucie osamotnienia może rozwinąć się nie tylko wskutek niezaspokojenia potrzeby pożądanych kontaktów, lecz również w wyniku oderwania od takich zjawisk rzeczywistości społecznej, jak wartości i normy społeczne. Może to prowadzić do poczucia bezsensu i anomii7. Formy wyobcowania z rzeczywistości społecznej określa się często mianem alienacji. Poczucie osamotnienia może powstać również wtedy, gdy jednostka nie znajduje oparcia w sobie lub w innych osobach. Oparcie w sobie wynika często z posiadania siły wewnętrznej, niezależności od innych - na ogół pochodzi z faktu posiadania określonych idei, w które jednostka mocno wierzy, i które stara się realizować. Idee te dają jej poczucie siły, poczucie jedności z sobą, poczucie sensu i ukierunkowują jej zachowanie. Poczucie oparcia w innych ludziach z kolei pozwala na doznawanie poczucia „zakorzenienia", zintegrowania. Wiąże się ono z posiadaniem przez jednostkę określonych grup wsparcia społecznego, takich jak przyjaciele, rodzina, sąsiedzi, koledzy z pracy,grupy formalne i nieformalne. Grupy te mogą zapewniać jednostce wsparcie instrumentalne, emocjonalne, informacyjne i wartościujące8, a także zaspokajać jej potrzebę bezpieczeństwa, zwłaszcza w chwilach zagrożenia. Wyodrębnia się różne rodzaje osamotnienia. Na przykład Weiss wyróżnia osamotnienia społeczne i emocjonalne9. Pierwsze z nich występują wówczas, gdy jednostka posiada nieadekwatne do swoich potrzeb, zmienne kontakty z ludźmi. Tej formie osamotnienia 4 R. S. Weiss, Loneliness: The Experience ofEmotional andSocial Isolation. Boston 1973. 51. Rembowski, Samotność problem psychospołeczny. „Zdrowie Psychiczne" 1992, nr 3-4. 6 D. Perlman, L. A. Peplau, Toward a Social Psychology of Loneliness. w: S. W. Duch, R. Cilmourfeds.):/^-sonal Relationships in Disorder. London 1981. 7 M. Seeman, Alienation Studies. „Annual Review of Sociology" nr 1, s. 91-123. 8 Ch. H. Tardy, Social Support Measurement. „American Journal of Community Psychology" 1983, nr2, s. 187-202. 9R. S.Weiss, op.cit. 462 Życie poza ludźmi \ często towarzyszy nuda, alienacja oraz poczucie pozostawania poza nurtem życia. Osa-I motnienie emocjonalne pojawia się wtedy, gdy podmiotowi brakuje bliskiego uczucio-1 wego kontaktu z inną osobą. W konsekwencji przeżywa on uczucie lęku, pustki i rozgo-1 ryczenia. W niektórych podziałach osamotnienia wskazuje się na jego dominantę sytuacyjną bądź i podmiotową (osobowościową). Osamotnienie sytuacyjne powstaje wówczas, gdy jednostka z różnych powodów jest odseparowana od osób bliskich, niezależnie od swojej woli. Osamotnienie podmiotowe posiada swoje uwarunkowanie w cechach osobowości jednostki10. Wyróżnia się także osamotnienie pierwotne i wtórne". Pierwsze z nich przeżywane jest przez każdego człowieka od chwili narodzin, drugie .zaś powstaje w wyniku utraty bliskiej osoby. Z uwagi na treść przeżywanych emocji oraz przyczyny wywołujące doznanie osamotnienia wyróżnia się cztery postaci tego poczucia'2. W pierwszym z nich dominuje roz-I pacz, cierpienie i bezradność -jest on charakterystyczny dla osób, które przeżyły zerwanie kontaktu z bliskimi osobami w wyniku śmierci, rozwodu, separacji, opuszczenia. Drugi rodzaj osamotnienia cechuje przeżywanie samoponiżania i niskiej oceny własnej osoby i -wynika on często z pozostawania w kontaktach z innymi ludźmi, którzy nie zaspokaja-1 ją potrzeb podmiotu. W trzecim rodzaju osamotnienia dominuje przygnębienie i depresja, I zazwyczaj jako efekt długiego okresu samotności. Czwarty typ osamotnienia charakte-1 ryzuje się przeżywaniem emocji znudzenia, zniecierpliwienia i rozczarowania, powstaje I on w efekcie istnienia niezadowalających kontaktów społecznych. Niektórzy autorzy wskazują na bliskie związki istniejące pomiędzy samotnością a alienacją. Samotność, zdaniem McGrawa, można zdefiniować jako negatywne, nieprzyjem-I K{distressing) i niekonstruktywne uczucie bycia samemu - w opozycji np. do odosob-I nienia (solitude) - rozumianego jako dobrowolny i konstruktywny sposób bycia same-I mu13. Samotność w pierwszym rzędzie wiąże się z czymś niezamierzonym i pełnym zagrożenia (stresu) poczuciem separacji od upragnionych pożądanych innych ludzi, a w drugim natomiast rzędzie z rzeczywistą separacją (oddzieleniem) od nich. W swej istocie samotność jest zatem nieobecnością i brakiem relacji z innymi ludźmi niż utratą tych relacji. Mówiąc innymi słowami: samotność w pierwszym przypadku odnosi się do przyszłych kontaktów z innymi ludźmi, do których dana jednostka tęskni, natomiast w drugim odnosi się do obecnych kontaktów, których jednostce brak, a w trzecim do minionych i straconych kontaktów, które jednostka opłakuje i nad końcem których ubolewa. Mając na uwa- "L. A. Peplau, D. Russell, M. Hein, The Experience ofLoneliness. w: I. H. Frieze (ed.): New Approaches to Social Problem. San Francisco 1979. "H. D. Witzleben, On Loneliness. „Psychiatry" 1968, nr 21, s. 37^t3. I!C. Rubenstein, P. Sharer, In Search oflntimacy. New York 1982. "I.G. McGraw, Loneliness and Alienation: A Contrast ofCognates. Referat wygłoszony na Konferencji „Powrót do życia po kryzysie psychicznym". Mądralin 1992. 463 Na granicy życia i śmierci dze powyższe rozważania - samotność - w pierwszym znaczeniu tego słowa, stanowi według McGrawa, nieobecność wytęsknionej (longedfor) innej osoby, która jest obecna w umyśle samotnej jednostki w postaci pewnego emocjonalnego ideału, egzystencjalnie nieobecnego, choć pożądanego14. W przypadku alienacji pojęcie to w dotychczasowym użyciu zawierało nie tylko samopo-jęcie samotności, ale również całą gamę innych zjawisk, takich jak brak poczucia znaczenia (meaninglessness), anomii, absurdu, lęku, apatii, które może w konsekwencji wywoływać uczucie nieznajomości, oddalenia i niezrozumienia. Jednostka traci swoją istotę na rzecz anonimowych „ich" według Heideggera, publiki lub tłumu według Kierkegaarda lub stada według Nietzschego. Metafizyczną samotność należy odróżnić od ontologicznej samotności, w której mamy do czynienia z poczuciem utraty i separacji własnego „ja" (ego). Ontologiczna (intraperso-nalna) samotność koncentruje się na braku lub utracie intymnej i znaczącej obecności „ja" dla siebie samego. Jest ona oparta na poczuciu podziału lub podzielności swojego , ja". Zawiera w sobie odczucie bycia zagubionym w tym, co określa się mianem „ogromnym pomieszczeniem ego" Nietzsche określał to zjawisko jako zagubienie w samotnym labiryncie własnego „ja". Poważna ontologiczna samotność może okazać się zjawiskiem patologicznym, może osłabić ciało, rozerwać umysł i osłabić ducha (ravage the spirit). Według niektórych psychoanalityków, takich jak Melania Klein i Harry Guntrip, może ona leżeć u podłoża poważnych zaburzeń psychicznych. Na przykład schizofrenik może cierpieć z powodu złamanego serca oraz z powodu podzielonego umysłu, szczególnie w odniesieniu do jego poznawczych funkcji (co przejawia się np. w halucynacjach). Etyczna samotność jest cechą wrodzoną procesu dojrzewania moralnego. Wiąże się z ni? pojęcie wolności wyboru, odpowiedzialności i wyboru wartości, działania i zaangażowania. Dla Sartre'a bycie „skazanym na wolność" oznacza bycie skazanym na samotność z uwagi na dręczącą odpowiedzialność dokonywania wyboru. Etyczna samotność pociąga za sobą przytłaczające moralne zadanie stawiania czoła samotności, a także alienacji w ich najróżniejszych postaciach i przeobrażania ich w coś konstruktywnego. Na przykład etyczna alienacja jest poczuciem bycia odseparowanym od znaczących moralnych rezerw (schizoidaloofnesś), odnosi się do nihilizmu, poczucia braku korzeni (rootlessness), teoretycznego i praktycznego solipsyzmu, cynizmu, zrutynowania, standaryzacji,konformizmu, konwencjonalizmu, biurokracji, militaryzmu, technologii, mechanizmu,automatyzmu, totalitaryzmu, konsumeryzmu, negatywizmu, statyczności, izolacjonizmu, indywidualizmu i zarazem kolektywizmu, pozytywizmu, scientyzmu i w ogólności wszystkiego, co pociąga za sobą depersonalizację i dehumanizację. 14 Ibidem. 464 Życie poza ludźmi I Na najbardziej uniwersalnym poziomie, alienację - za M. Heideggerem - można określić I jako utratę i oddzielenie od transcendentalnego świata prawdy, dobra, piękna i jedności. i W procesie alienacji ten transcendentalny świat ulega detronizacji i odrzuceniu, w jego ] miejsce pojawia się zalew i apoteoza fałszu, zła, brzydoty i wszystkiego, co rozdziela jednostki wzajemnie od siebie. I Jakikolwiek rodzaj dokładnej, precyzyjnej definicji alienacji jest - zdaniem McGrawa - nie-1 możliwy z tej racji, iż źródłem lub przedmiotem alienacji mogą być takie np. pojęcia, jak „co-I kolwiek", „nic", „ktokolwiek", „nikt". Jedyną, być może, akceptowaną definicją jest ta, która I nawiązuje do właściwości morfologicznych i etymologicznym terminu „alienacja", ponieważ I termin ten implikuje utratę i oddzielenie od rzeczywistości bądź jej części tego, co było przed-I lem znajome, bezpieczne i zrozumiałe, i stawania się obcym i wyobcowanym. Świat staje się I obcy dla jednostki, a ona sama staje się również obca wobec własnego, ja" oraz wytworów i ak-I tywności własnego , ja" (self). W wielu przypadkach, chociaż nie we wszystkich, utrata i od-I dzielenie od świata, do którego jednostka przywykła (świata, sprzed procesu alienacji), są trak-I towane jako coś negatywnego i niepożądanego, ponieważ świat jest teraz postrzegany jako coś I zagrażającego, chaotycznego, dziwacznego, niepokojącego i niesamowitego. I Samotność przede wszystkim dotyczy nieprzyjemnego poczucia separacji otr poźątfanej ¦ osoby i realizuje się w nieistnieniu związku (kontaktu) z tą osobą bądź osobami. Aliena-Icjanatomiast dotyczy głównie separacji od czegoś lub kogoś w przeszłości, i gdy dotyczy ¦ osobowych kontaktów, nie pociąga za sobą automatycznie pragnienia przeżywania in-1 tymności z daną osobą. ¦W samotności jednostka poszukuje obecności lub mówiąc ściślej, poczucia obecności dru-Łej osoby w kategoriach ludzkiej dostępności (persona! availability). Dla przeciwieństwa, w alienacji inna osoba bądź coś innego nie muszą być czymś pożądanym. W rze-Ływistości, obecność innej osoby może być dokładnie tym, co wywołuje alienację i stąd I też nie jej obecność jest pożądana, lecz raczej jej nieobecność. -Ponieważ nie istnieją definicje alienacji, które podzielałaby większa część uczonych, na I trudności napotykają również próby konstruowania taksonomii alienacji. Spotyka się co I prawda różnego rodzaju klasyfikacje alienacji według filozoficznych, psychologicznych, I socjologicznych i innych jeszcze kategorii, jednakże trudno je uznać za satysfakcjonujące. IW przeciwieństwie do alienacji, samotność doczekała się ujęcia w różnych typologiach. I ledną z nich, opracowaną przez siebie, przedstawia McGraw15. Jako pierwszy rodzaj sa-I motności wyodrębnia on tzw. samotność metafizyczną. Jest to rodzaj negatywnego po-] czucia bycia samemu, w którym wrażenie oddzielenia od innych jest tak silne, że wszelka intymność wydaje się zakazana. Metafizyczna alienacja zawiera w sobie pojęcie straty i se-Iparacji modeli, przepisów i przykazań. W swoim negatywnym sensie metafizyczna alie-I nacja oznacza bycie oddzielonym moralnie od ludzkości i od własnego człowieczeństwa. " Ibidem. 465 Na granicy życia i śmierci Zjawisko określane mianem egzystencjalnej samotności pojawia się periodycznie wciągu całego życia jednostki. Jest ono zawarte w poczuciu oddzielności, które „ja" jednostki doświadcza w toku swojego psychospołecznego dojrzewania. Egzystencjalna samotność jest zatem czymś nieuniknionym, od czego nie ma ucieczki. Jest uniwersalna w tym sensie, iż stanowi część ludzkiego losu - zawsze i wszędzie. W tym aspekcie samotność jest, według określenia Karla Jaspersa „graniczną bądź krańcową sytuacją istnienia" i zawiera w sobie takie komponenty jak śmierć, winę i przypadek. Aby zrozumieć samotność egzystencjalną należy odróżnić zjawisko doświadczenia samotności (experience ofloneliness) od zjawiska samotności doświadczenia (lonelinessoj experience). To drugie jest właśnie tym, co możemy określić mianem samotności egzystencjalnej, samotności, która stanowi strukturę wszelkiej egzystencji. Kolejnymi formami samotności są samotność społeczna i kulturowa. Samotność społeczna jest brakiem przyjaźni, przyjacielskości, towarzystwa, wspólnoty, mówiąc ogólnie, społecznej sieci powiązań i wspólnego społecznego doświadczenia. Przyjaźń, włączając w niąintra-iin-terrodzinne związki przyjacielskie, stanowi podstawę istnienia prawdziwych społeczności.Bez takich społecznych więzi jednostka czuje się nie tylko samotna w świecie, ale i obca w nim -wyalienowana, oddzielona od ludzkości, jako że świat ludzi jest ze swej natury społeczny. Samotność kulturowa jest poczuciem bycia wyłączonym, pozostawionym, pominiętym, odłączonym od głównego nurtu życia społeczności, od jej kultury. Jednostka kulturowo samotna cierpi z powodu braku kulturowej tożsamości i spójności. Zjawisko samotności kulturowej jest spotykane wszędzie tam, gdzie istnieją wszelkiego rodzaju mniejszości: rasowe, etniczne, dotyczy ono także emigrantów, a także ludzi starszych niepełnosprawnych. Te osoby, które czują się upośledzone, zaniedbane, pomijane, spychane i wyrzucane poza margines, które czują, iż nie należą w wystarczający sposób do głównego nurtu życia, doświadczają kulturowej samotności, mogą także czuć się wykorzenione ze swojego wcześniejszego społeczno-kulturalnego dziedzictwa i w związku z tym przeżywać uczucia nostalgii, bezdomności, obcości i wyobcowania. Samotność kosmiczna jest doznaniem rozpaczy z powodu nie tylko metafizycznej separacji i oddzielenia od upragnionych innych (ludzi), ale także ze względu na poczucie,że nie istnieje żadna kosmiczna osoba, siła, istota, która jest immanentna i/lub transcendentna w odniesieniu do istnienia i istot ludzkich. W konsekwencji powstaje poczucie bycia samemu we wszechświecie pozbawionym wszelkiego znaczenia, zwłaszcza znaczenia najwyższego. W takim wszechświecie jednostka czuje się niechciana, niepotrzebna, niezauważona, a sam wszechświat jawi się jako nieprzyjazny, nieczuły i obojętny wobec ludzkich pragnień i dążeń, jako wszechświat będący antytezą intymności. Kosmiczna samotność oznacza kosmiczną bezdomność dla istot ludzkich, ponieważ we wszechświecie pozbawionym intymności każdy jest ostatecznie bezdomny. Samotność epistemologiczna opiera się na przekonaniu, iż istnieje prawo świadomości, zgodnie z którym ani własne „ja", ani inny człowiek nie mogą być autentycznie poznani. 466 Życie poza ludźmi tak aby mogły powstać warunki do intymnych i znaczących związków międzyludzkich. W przypadku skrajnej epistemologicznej samotności umysł jest postrzegany zgodnie z modelem kartezjańskim posuniętym aż do skrajności. Jest to więc rodzaj poglądu solipsy-stycznego, w którym umysł jest całkowicie odgrodzony od siebie samego, od swojej aktywności, a przede wszystkim od innych ludzi. W przeżywaniu samotności epistemicznej 1 każdą osobę można zobrazować jako monadę bez poznawczego okna, przez które mogłaby patrzeć na innych i sama być widziana. Osoba samotna czuje, iż z racji jej osobistych poznawczych ograniczeń lub ograniczeń o charakterze uniwersalnym, ona lub wszyscy ludzie są uwięzieni w granicach swoich istnień, z których nie ma ani ucieczki, ani możliwości ich przekroczenia przez innych. Ostatnia z wyróżnionych postaci samotności to samotność komunikacyjna. Zakładając nawet, że jednostka mogłaby przezwyciężyć zarówno metafizyczny dystans, który dzieli ją od upragnionych innych, jak i problemy epistemiczne, przed chwilą przedstawione, pozostaje wciąż kwestia komunikacji z innymi, która może uniemożliwić uniknięcie poczucia samotności. Samotność komunikacyjna jest rezultatem istnienia wadliwego rozumienia w komunikacji z innymi, tj. niezdolności lub niechęci do dostrojenia się do werbalnych i niewerbalnych sygnałów nadawanych przez innych ludzi, oraz ułomnej kompetencji komunikacyjnej, jak np. ubogich umiejętności społecznych. W znacznej części samotność komunikacyjna jest uwarunkowana brakiem adekwatnego samouznania i samopoważania, prowadzących do nieodpowiednich zachowań społecznych, nie wystarczającej asertywności i gotowości do podejmowania ryzyka, do nadmiernej nieśmiałości. Czynniki te wywierają wpływ na zahamowanie rozwoju jednostki w zakresie jej towarzyskości i w konsekwencji na powstanie poczucia samotności. 2. Prywatność W społeczeństwach i grupach demokratycznych uznaje się i broni prawa do prywatności, które „chroni interesy jednostki w zakresie stawania się, bycia i pozostawania sobą"16. Prywatność to „rytuał społeczny, za pomocą którego nadaje się jednostce prawo moralne do istnienia". Nadawane jest ono społecznie, ale wywodzi się z bycia istotą ludzką i na tej właśnie podstawie udziela się go. Konkretna realizacja prywatności może mieć miejsce prywatnie lub publicznie, kiedy człowiek jest sam lub z innymi ludźmi. Obejmuje to nieingerencję innych osób, kiedy ktoś chce być sam (np. dobrowolne odosobnienie fizyczne), albo gdy porozumiewa się ze sobą (np. odosobnienie podczas medytacji lub roz- "(H. Reiman, Privacy, Intimacy and Personhood, w: F. D. Schoeman (red.): Philosophical Dimensions of ?rivacy. Cambridge 1984, s. 314. 467 Na granicy życia i śmierci myślania), albo kiedy jest sam wśród innych ludzi (anonimowość), albo w towarzystwie innych w prywatnym, ustronnym zaciszu, albo wśród publiczności (np. na koncercie). Prywatność można analizować z punktu widzenia panowania przez jednostkę nad udzielaniem przez nią informacji o jej sprawach prywatnych i osobistych. Za A. Westinem można wyróżnić następujące cztery rodzaje prywatności: anonimowość, odosobnienie,rezerwa i intymność17. Zachowując anonimowość udzielać można osobistych informacji o sobie bez ujawniania tożsamości. Na przykład, osoby samotne korzystają z możliwości „anonimowego"telefonowania podczas programów prowadzonych w środkach masowego przekazu po to, aby ktoś je wysłuchał i zrozumiał. Samotni często mają poczucie, że są anonimowi w rym sensie, że niezależnie od tego, kim są - i tak pozostaną bezimienni i niezauważalni dla innych. Ludzie samotni są przekonani, że nikt nie zauważa ich obecności i nie tęskni za nimi, kiedy ich nie ma. Są poza tym skłonni myśleć, że tylko oni są sami i samotni, podczas gdy wszyscy inni są zadowoleni albo i szczęśliwi, kiedy są sami albo w towarzystwie innych. W skrajnych przypadkach samotni mają poczucie, że nie istnieją, albo - bardziej potocznie - że są nikim, albo „zerem". Poczucie anonimowości może pójść w przeciwnym kierunku. Zamiast przekonania,że jest się nikim szczególnym czy po prostu „byle kim", osoba samotna może jeszcze bardziej bać się, że jest jedynym istniejącym człowiekiem. Lęk taki występuje w ostrych stanach samotności i w epizodach psychotycznych. Niekończąca się samotna egzystencja pozbawiona innych ludzi byłaby absolutną pustką, otchłanią, ostatecznym nieskończonym więzieniem i skończonym piekłem. Samotność psychotyczna może przyjąć formę poczucia, że nie ma się granic ani tożsamości. Niezależnie od tego, czy samotni uważają, że sami nie istnieją, czy też nie istnieją inni ludzie - czują się zagubieni i wydaje się im, że się rozpadają (np. „rozszczepione ja" R. D.La-inga). Pozbawieni osób znaczących i bliskich, czy w ogóle kogokolwiek, samotni odczuwają brak nie tylko innych ludzi, ale również samego siebie. Wobec tego dla samotnych przerażająca jest własna anonimowość, ponieważ jeśli nie będą znani innym ludziom, to w swoim przekonaniu - przestaną istnieć. Lęk ludzi samotnych pokrewny jest, jak się zdaje, lękowi przed umieraniem i śmiercią. W gruncie rzeczy chroniczna samotność sama w sobie jest pewnego rodzaju obumieraniem własnego „ja", co niekiedy kończy się samobójstwem. Możliwe, że owa samotna anonimowość (i towarzyszący jej lęk przed umieraniem i śmiercią) ma swój początek w tym, że dla niemowlęcia przebywanie samemu oznacza, porzucenie go na zawsze. Możliwe, że rozpaczliwa anonimowość częściowo tłumaczy pogoń za sławą, rozgłosem i sukcesem, tak charakterystyczną dla samotności amerykańskiej18. 17 W. Westin, Prhacy and Freedom. New York 1970. 18 J. McGraw, Samotność K. Dąbrowskiego. Teoria dezintegracji pozytywnej, w: B. Hotyst (red.): Człowiek w sytuacji trudnej. Warszawa 1991. 468 Życie poza ludźmi Drugim rodzajem prywatności jest odosobnienie. Może ono mieć miejsce w tłumie ludzi, ale zwykle zdarza się w pewnym oddaleniu. Jak już wspomniano, samotni obawiają się takiego oddalenia. Obawiają się także odosobnienia, bo może to być okazją do medytacji, kontemplacji, rozmyślania i milczenia - wszystkiego, co zmusza do konfrontacji z własnym losem. Samotni boją się być sami, w odosobnieniu, bo czują, że mogliby wtedy dokonać odkrycia własnej nicości. Wobec tego człowiek samotny stara się być ciągle zajęty. Niespokojny i znudzony zabija czas, starając się wypełnić pustą przestrzeń własnego „ja". Jednak odosobnienie jest największym chyba hamulcem dla samotności i głównym sposobem poradzenia sobie z samotnością lub wyleczenia się z niej. Zdolność do twórczości w odosobnieniu jest odwrotną stroną zdolności do porozumienia się, ale człowiekowi samotnemu brakuje właściwości etycznych i/lub umiejętności społecznych do tego, aby był sam lub z innymi w sposób konstruktywny. Rozmyślania, medytacji i temu podobnych nie należy, oczywiście, mylić z interower-tywnym zaabsorbowaniem własną osobą ani też ze wstydliwym i nieśmiałym zachowaniem przejawianym przez ludzi temperamentalnie i/lub charakterologicznie samotnych. Za koncentracją na sobie kryje się często świadomość głęboko obronna i antagonistycz-na. Interesujące, że pierwotne znaczenie „świadomości" (awareness) to ostrożna, mająca się na baczności czujność. Poczucie własnej bezwartościowości i braku zaufania ze strony innych ludzi to najbardziej charakterystyczne cechy ludzi samotnych (por. wyróżnianie w teorii dynamizmu „niezadowolenia z siebie" i „poczucia niższości wobec samego siebie"). Cechy te przenikają świadomość i zachowanie osób samotnych. Rezerwa (powściągliwość) oznacza powstrzymywanie się od udzielania informacji o sobie, które uważa się za zbyt osobiste lub zbyt cenne, aby je ujawnić. W przeciwieństwie do anonimowości znana jest tu tożsamość jednostki. Celowa (umyślna) anonimowość odnosi się zwykle do chęci oddalenia się fizycznego i psychicznego od innych i od szerokiej publiczności. Termin „rezerwa" na ogół implikuje dążenie do odseparowania się psychicznego od jakiejś innej osoby lub ma\ej grupy innych osób, gdy się przebywa w ich towarzystwie. Przyjmuje się, że zachowanie pełne rezerwy charakteryzuje osobę kontrolującą informacje „na wejściu" i „na wyjściu", podczas gdy ludzie samotni mają często poczucie, że nie panują nad ujawnianiem siebie albo nad informacjami przekazywanymi I przez inne osoby. Samotni czują, że to, co mają do ujawnienia, jest w każdym razie malowane lub poniżające. Na ogół samotni ujawniają mniej informacji o sobie niż nie samotni (z braku zaufania do ludzi lub z braku powiernika), albo też ujawniają więcej, ale | w sposób niestosowny19. Czwartym rodzajem prywatności jest intymność. Więcej ludzi odczuwa samotność; ich życie polega na bliskości bez obecności, bezpośrednim sąsiedztwie bez kontaktu, zaży- " V. H. Derlega, S. T. Margulis, Why Loneliness Occurs. w: L. A. Peplau, D. Perlman, Loneliness: A Source-book ofCurrent Theory, Research and Therapy. New York 1980, s. 153. 469 Na granicy życia i śmierci lości bez uczucia. Zbyt wielu ludzi ma poczucie izolacji, bezcelowości, bezużyteczności i wyobcowania. Samotność pociąga za sobą rozpad sieci znaczących i intymnych związków z innymi ludźmi. Intymność oznacza odkrycie tego, co jest najbardziej własne i wewnętrznie poznawcze, wolicjonalne i emocjonalne, w odniesieniu do ciała, umysłu lub ducha. Te różne rodzaje znaczeń wzajemnie się przenikają, ale intymność dotyczy głównie emocjonalnych aspektów znaczenia, obejmujących miłość, przyjaźń, sympatię, przywiązanie, poświęcenie, troskę, zainteresowanie i uwagę - aby wymienić przynajmniej kilka zasadniczych składników. Intymność wymaga jednak także znaczeń poznawczych i wo-licjonalnych, które nadają jej, odpowiednio, zdolność widzenia i zdecydowanie. Intymność bez znaczenia u ludzi samotnych wzmacnia poczucie winy i skłonność do poniżania się. Intymność intensyfikuje i ożywia znaczenie. Intymność jest znaczeniem sygnowanym i spersonalizowanym. Znaczenie bez ciepła, otwartości, uczciwości, sympatii i „pozytywnego szacunku" intymności staje się chłodne, uprzedmiotowione i uprzedmiotowia-jące i w końcu pozbawione znaczenia. Własne „ja" w swej prywatności jest sanktuarium w sensie uświęconej skarbnicy intymności i znaczenia oraz ucieczki od tego, co światowe, zewnętrzne i publiczne. Wydaje się, że ludzie samotni nie są w stanie lub nie chcą otworzyć owego sanktuarium i azylu na tyle szeroko, by zaspokoić swą potrzebę znaczących związków. Jak w każdym błędnym kole, ludzie samotni coraz bardziej pragną intymności i znaczenia, ale mają za małe rezerwy charakterologiczne i umiejętności porozumiewania się, aby móc to osiągnąć. Niewielu ludzi jest gotowych przyznać, że są niezdolni do miłości, z wyjątkiem tych, którzy uważają ją za słabość, jak np. arogancko mściwy typ neurotyka opisany przez Ka-ren Horney lub psychopaci na „poziomie I", niektórzy schizofrenicy uznający miłość tylko za maskę nienawiści (R. D. Laing) albo ci, którzy wycofują się dlatego właśnie, że są tak wrażliwi na potrzebę intymności. Możliwe, że niektórych nawet przeraża to, czego pragną, co według Rollo Maya stanowi istotę lęku. W rzeczywistości samotność może być częścią wszelkiego lęku; samotność jako lęk przed samotnością {separateness awciety) powinno się odróżniać od lęku przed rozstaniem (separation awciety). Jak już wspomniano, Bowskill sądzi, iż ludzie mogą nie tylko zaprzeczać lękowi i ukrywać go, ale także wypierać lub mylić z innymi zjawiskami, takimi jak chroniczna lekka depresja. Samotni jednak niechętnie przyznają się do swojej samotności również dlatego, że osoba samotna jest nielubiana, uważana za przegraną, za odludka, a przede wszystkim - nieudacznika. 470 Zycie poza ludźmi 3. Samotność chroniczna IW tym momencie można przedstawić pełniejszy obraz samotności, szczególnie typu chro-I nicznego. Jak już wspomniano, jest to destruktywny sposób bycia samemu lub poczucia, I że człowiek jest sam - świat jednostki ulega pęknięciu czy rozdarciu ze względu na brak I intymności i znaczenia w jej relacjach w wymiarze interpersonalnym, społecznym, kultu -1 rowym lub kosmicznym (ta ostatnia forma dotyczy spraw ostatecznych, takich jak istnie-I nie istoty boskiej, ostatecznego celu, sensu wszechświata i temu podobnych). Samotność, I po pierwsze, dotyczy przyszłych relacji interpersonalnych, za którymi człowiek tęskni lub I na które czeka, po drugie, związków obecnych, których człowiekowi brakuje, i wreszcie, 1 utraconych związków z przeszłości, które opłakuje. Oczywiście, sprawą zasadniczą nie I jest sam związek jako taki, ale ten ktoś - czy owo coś - co ów związek stanowi20. I Wydaje się, że chroniczna samotność paradoksalnie paraliżuje czy zabija świadomość, I a kiedy indziej budzi w niej panikę - być może przejawia się to w zachowaniu osoby sa-1 motnej, w jej oscylacji między stronieniem od ludzi a nadmiernym bywaniem w towa-I rzystwie. Odnosi się to przede wszystkim do samotności w wymiarze interpersonalnym I i społecznym, gdzie w większym stopniu wchodzi w grę intymność niż w wymiarach I kulturowych i kosmicznym, które dotyczą przede wszystkim znaczenia per se. Cierpienie I może osłabiać lub wzmacniać, poniżać lub uszlachetniać, skazić lub oczyścić zarówno I świadomość, jak i zachowanie. Nie da się obecnie dokładnie określić, w jakim stopniu I cierpienie w chronicznej samotności przyczynia się do pozytywnej lub negatywnej inte-I gracji lub dezintegracji. I Lęk przed samotnością może być naturalny, ale bywa także - lub może się stać - patolo-I giczny. Eloise Clark analizując zjawisko, które nazwał „wyobcowaniem przez samot-I ność", wyróżnia kolejne fazy prowadzące do dezintegracji osobowości (negatywnej)21: I 1. Ludzie mają potrzebę przekraczania własnej odrębności (osobności) - homonomia po-I zytywna. 2. Ta potrzeba (intymności i znaczenia) wywołuje napięcie. 3. Człowiek dąży do zaspokojenia owej potrzeby poprzez przekraczanie siebie: a) w sposób bezpośredni poprzez relacje z innymi ludźmi, Ib) w sposób pośredni poprzez „twórczą ekspresję" (np. odosobnienie). Moim zdaniem „twórcza ekspresja" nigdy w pełni nie zastąpi pozytywnych relacji mię- i dzyludzkich. Trafnym przykładem może tu być twórczy, lecz zamknięty w sobie osobnik schizoidalny. 4. Jeśli sposoby te okażą się skuteczne, samotność zostaje pokonana, przynajmniej na jakiś czas. "J.McGraw, op.cit., 155. 21E. Clark, Aspects ofLoneliness: Toward a Framework ofNursing Intervention. w: L. T. Zderad, H. C. Be- leher(red.): Developing Behavioral Concepts in Nursing. Atlanta 1968. 471 Na granicy życia i śmierci 5. Deśli okażą się nieskuteczne, wznosi s\ę, ba.Tve.ry , do V\ót}cY> autorka zaYicza samo- I alienację, wstyd, poczucie winy, brak zaufania, ból, ostracyzm towarzyski i wyłączenie I kuiturowe. Autorka pomija samotność kosmiczną, aJe implikuje samotność kosmiczną I czy samotność interpersonalną, społeczną i kulturową. Pomija także pewne negatywne I emocje i zachowania towarzyszące samotności, takie jak np. agresywność, przemoc i zachowania dewiacyjne z przestępczością włącznie. Ponadto, samoalienacja niekoniecznie musi stanowić część samotności, natomiast brak poczucia własnej wartości jest podsta- I wowym składnikiem chronicznej samotności i może spowodować alienację. 6. Jeśli nie uda się pokonać tych barier, napięcie wzrasta i prowadzi do: a) podwyższenia poziomu lęku, b) coraz większej samotności. 7. Uporczywe niezaspokajanie potrzeb prowadzi do tego, co nazwałem samotnością chroniczną, tzn. do samotności jako stylu życia. 8. Aby zmniejszyć lęk i ból, uruchomione zostają mechanizmy obronne (zaprzeczanie, tłumienie, wyparcie i to, co nazwałem uzależnieniami oraz relacjami zależnościowymi). 9. Takie mechanizmy obronne pogłębiają samotną samoalienację i alienację od innych. 10. W miarę potęgowania się samotności zawodzą mechanizmy obronne. 11. Wtedy ludzie samotni uciekają w świat nierzeczywisty. Mogą próbować łączyć się z innymi osobami istniejącymi realnie lub w wyobraźni, poprzez pewnego rodzaju „zlewanie się w fuzję złudzeń", albo też wycofać się w schizofreniczną izolację. W psychologii bardziej usystematyzowane informacje dotyczące samotności pochodzą z badań nad tzw. deprywacją sensoryczną (pozbawieniem bodźców) i społeczną izolacją. Jakkolwiek są to zjawiska jakościowo różne, to jednak istnieją pomiędzy nimi liczne podobieństwa. W sytuacji deprywacji sensorycznej występuje redukcja bądź eliminacja jakiejkolwiek stymulacji zmysłowej, natomiast w przypadku izolacji społecznej mamy do czynienia z redukcją bądź eliminacją kontaktów z ludźmi (a także wytworami kultury ludzkiej)22. Ponieważ względy humanitarne wykluczają możliwość eksperymentów w zakresie izolacji społecznej, jedyną i bezpośrednią drogą poznania, jak zachowuje się istota ludzka żyjąca poza społeczeństwem, stanowi obserwacja osobników wychowanych w zupełnej izolacji. Zdarzają się przypadki odnajdywania dzieci, które niefortunny zbieg okoliczności usunął od najwcześniejszego okresu życia poza zasięg wpływów społecznych. Są to między innymi przypadki dzieci wychowywanych wśród zwierząt oraz dzieci utrzymywanych w całkowitym niemal odosobnieniu i pozbawionych w ciągu wielu lat normalnych społecznych kontaktów. Ch. A. Brownfield, The Brain Benders. A Study ofthe Effects oflsolation. New York 1972. 472 Zycie poza ludźmi 14. Przypadki skrajnego odosobnienia IW opisach wyglądu i zachowania się dzieci ludzkich wychowujących się wśród zwie-I iząt oraz dzieci wychowywanych w skrajnej izolacji brak jest wielu cech właściwych 1 każdej jednostce ludzkiej wychowywanej w normalnych warunkach i kształtowanych I pod wpływem środowiska społecznego. Niektóre z tych dzieci nie zachowały nawet I postawy pionowej, tak charakterystycznej dla człowieka, lecz biegnąc posługiwały się 1 rękami i nogami, tak jak to czynią zwierzęta. Inną specyficzną cechą tych dzieci, od-I dalającą je od ogółu normalnych istot ludzkich, był brak mowy. Za środek wyrażania I uczuć służyły im okrzyki, przypominające głosy zwierząt. Fakt, iż niektóre z tych dzieci udało się nauczyć mówić, dowodzi, że brak mowy nie wynikał u nich z konstytucjo-| nalnego niedorozwoju, lecz że jego przyczyną było pozbawienie kontaktów społecz-I nych uniemożliwiających opanowanie środka służącego do przyswojenia kulturowych ] przekazów. Z brakiem mowy, jak można przypuszczać, wiąże się niedorozwój umy-1 słowy tych dzieci. ! Opierając się na powyżej przedstawionych wynikach obserwacji można założyć, iż człowiek może żyć i rozwijać się pod względem biologicznym poza społeczeństwem ludzkim. | lednak człowiek nie jest jedynie istotą biologiczną, lecz także jednostką społeczną. Najistotniejsze właściwości ludzkiej osobowości, jej cechy psychiczne i umysłowe mogą się rozwinąć jedynie w społeczeństwie w toku kontaktowania się z innymi ludźmi. Zwierzęta są wyposażone przez naturę w instynktowne mechanizmy determinujące dość ściśle ich zachowanie. U człowieka natomiast jego struktura psychiczna jest tak plastyczna, iż otwiera przed nim możliwości różnokierunkowego rozwoju. O zachowaniu się człowieka, o jego cechach osobowości, właściwościach intelektualnych i formach przejawiania się uczuć będzie więc decydować w znacznej mierze kultura, której oddziaływaniom podlega każdy, żyjący w normalnych warunkach człowiek. Przypadki skrajnego odosobnienia ukazują wyraźnie, czym staje się istota ludzka pozbawiona od dzieciństwa wpływów społecznych i pozostawiona samemu tylko oddziaływaniu procesu naturalnego dojrzewania. Jednocześnie pozwalają one ocenić rolę, jaką wpły-1 wy społeczne odgrywają w ksztaWowarnu się osobowości człowieka. Sprawę Kaspra Hau-I sera, głośną w całej Europie w połowie ubiegłego stulecia z powodu wychowywania I chłopca, aż do okresu młodzieńczości, niemal w całkowitej izolacji przez tajemniczego opiekuna, badający go kryminolog określił jako „zbrodnię przeciwko duszy ludzkiej istoty"23. W stwierdzeniu tym zawiera się przekonanie, iż usunięcie jednostki Judzkiej poza zakres normalnych odziaływań społecznych oznacza unicestwienie możliwości jej rozwinięcia się w normalnego człowieka. 23 A. Ktoskowska. Człowiek poza społeczeństwem, w: Z. Woloszynowa (red.): Materiały do nauczania psychologii. Seria II, t. 2, Warszawa 1967, s. 757. 473 Na granicy życia i śmierci W przypadku badań nad depry wacją sensoryczno-społeczną możliwe jest stosowanie metod eksperymentalnych, odznaczających się większym stopniem kontroli zmiennych ze strony badacza. W jednym z bardziej znanych eksperymentów nad efektami ograniczenia zewnętrznej stymulacji, przeprowadzonym przez McGilla, udział brali studenci, ochotnicy, których zadaniem było leżenie w wygodnym łóżku, w dźwiękoszczelnympomieszczeniu, ze specjalnymi okularami uniemożliwiającymi spostrzeganie kształtów i ze specjalnymi „osłonami" założonymi na ręce uniemożliwiającymi doznawanie wrażeń dotykowych24. Komunikacja z otoczeniem była ograniczona do minimum. Okazało się,iż tylko niewiele osób badanych wytrzymało w opisanych warunkach dłużej niż dwa dni. Początkowo badani dużo spali, później na pierwszy plan wysunęło się poczucie nudy i monotonii. Po wyjściu z pomieszczenia badani mieli wiele trudności ze spostrzeganiem, doznawali również halucynacji. Izolacja od kontaktów z ludźmi nie jest warunkiem niezbędnym do wystąpienia poczucia osamotnienia, jakkolwiek do pewnego stopnia i w pewnym aspekcie jest z nią związana. Stwierdzono bowiem, iż poczucie osamotnienia występuje najczęściej wśród osób nieżonatych i niezamężnych, wdów i wdowców, osób rozwiedzionych i żyjących w separacji, ludzi często podróżujących, więźniów i ich rodzin, ludzi starych, a także dorastającej młodzieży. 5. Samotne rodzicielstwo Interesującym zjawiskiem jest samotność rodzica wychowującego z różnych powodów dziecko lub dzieci bez współmałżonka. W tym kontekście szczególną uwagę zwraca się na narastający społecznie problem samotnego ojcostwa25. Literatura poświęcona problematyce samotnego ojcostwa jest bardzo uboga w porównaniu z literaturą dotycząca samotnych matek. Powodem jest fakt, iż zjawisko samotnego ojcostwa jest o wiele mniej rozpowszechnione niż zjawisko samotnego macierzyństwa. Tak stan rzeczy wynika z przekonania, iż matka, ze względu na swe predyspozycje, a także ze względu na potrzeby dziecka, jest lepszym opiekunem i wychowawcą. Jeśli dziecko nie może wychowywać się w rodzinie pełnej, to jego dobro wymaga, by opiekunem została matka, a nie ojciec. Można przypuszczać, że takie przekonanie żywi zarówno większość rozwodzących się rodziców, jak i sędziów decydujących o przyznaniu opieki rodzicielskiej. W efekcie, tylko wyjątkowo ojciec zostaje głównym opiekunem dziecka po 24 J. A. Yernon,T. E. McGill, The Effect of Sensory Deprivation on Rotę Learning. „American Journal ofPsycholog/' 1957, nr 70, s. 637-639. 25 A. Jaworowska, Samotni ojcowie. „Psychologia Wychowania" 1986, nr 5, s. 541-550. 474 Zycie poza ludźmi rozwodzie, który jest podstawową przyczyną samotnego ojcostwa. Niemniej jednak sytuacja w tym względzie zaczyna się zmieniać. Wraz z rosnącym uznaniem roli ojca, czego dowodem są zmiany w ustawodawstwie licznych krajów, przyznające ojcom takie same prawa jak matkom, coraz większa ich liczba występuje o przyznanie opieki nad dzieckiem i sąd wyraża na to zgodę. Na przykład w USA liczba gospodarstw domowych prowadzonych przez samotnych ojców wzrosła między 1965 r. a 1972 r. o 71% i obecnie wynosi ok. 500 tys.26 W Wielkiej Brytanii w 1978 r. 180 tys. dzieci było wychowywanych przez 100 tys. samotnych ojców. Ogólnie, około 10% dzieci z rodzin rozwiedzionych pozostaje pod opieką ojca27. Zbliżone proporcje utrzymują się także w Polsce. W 1974 r. na546 tys. samotnych matek wychowujących dzieci poniżej 24 roku życia było 53 tys. samotnych ojców. W 1978 r. liczby te wynosiły odpowiednio: 596 400 matek i 66 200 ojców28. W związku z rosnącą liczbą rozwodów - z jednej strony i ogólnymi kierunkami zmian w roli ojca - z drugiej strony, można przypuszczać, że zjawisko samotnego ojcostwa będzie narastać także w Polsce. Należy zwrócić uwagę na odmienność sytuacji samotnego macierzyństwa i samotnego ojcostwa, która nie pozwala na przenoszenie wniosków z badań nad samotnymi matkami na samotnych ojców. Otóż w naszej kulturze matka jest niemal zawsze głównym rodzicem, czyli głównym opiekunem i wychowawcą. Rozwód oznacza dla niej konieczność przystosowania się do faktu, iż jest także jedynym rodzicem. Natomiast samotny ojciec z reguły musi przystosować się zarówno do tego, że jest jedynym, jak i głównym rodzicem. Oba te elementy są dla niego zupełnie nowe i powodują, że musi on dość gruntownie zmienić swój sposób funkcjonowania w roli ojca, a nie tylko uwzględnić fakt, że jest sam z dzieckiem. Powody samotnego ojcostwa mogą być różne - śmierć żony, separacja, rozwód. W badaniach najczęściej reprezentowanymi są ojcowie rozwiedzeni lub pozostający w separacji. Co skłania rozwodzącego się mężczyznę do wystąpienia z wnioskiem o przyznanie mu opieki nad dzieckiem? Odpowiedź na to pytanie można uzyskać na podstawie wyników trzech badań. Chang i Deinard, którzy otrzymali pisemne odpowiedzi na pytania kwestionariusza od 80 samotnych ojców, stwierdzili, że najczęściej podawaną przyczyną jest przekonanie ojców, że będą oni lepszymi rodzicami dla dziecka niż matki29. Nieco rzadziej wymienianym powodem była miłość do dziecka oraz fakt, że żona nie chciała opiekować się dzieckiem. 261. R. Turner, Divorced Father who Contested Careful oftheir Children. „American Journal of Ortopsy-chiatry" 1984, nr 3. s. 498-501. vT. Hipgrare, Love Fatherhood: A Problematic Status, w: L. Mc Kee, M. 0'Brien (red.): The Father Figurę. London 1982. a S. Lachowski. Sytuacja spoleczno-ekonomiczna ojców samotnie wychowujących dzieci. „Problemy Rodziny" 1984, nr 5, s. 40-^47. SP. N. Chang, A. S. Deinard, Single-father Caretakers: Demographis Characteristics and Adjustment Pro-cesses. „American Journal of Ortopsychiatry" 1982, nr 2, s. 236-248. 475 Na granicy życia i śmierci Z kolei Turner, który przeprowadził wywiady z 26 samotnymi ojcami, wyróżnił wśród nich dwie wyraźnie różniące się między sobą grupy30. Do pierwszej należeli ojcowie, którzy chcieli opiekować się dzieckiem już w momencie rozpadu małżeństwa, natomiast do drugiej - ci, którzy wystąpili z takim wnioskiem później (przeciętnie w dwa lata po rozpadzie małżeństwa). Głównym powodem wystąpienia o przyznanie opieki nad dzieckiem była u ojców pierwszej grupy chęć utrzymania bliskiej więzi z dzieckiem. Z kolei ojcami z drugiej grupy kierowała głównie złość do byłych żon, które ograniczały im bądź wręcz uniemożliwiały zagwarantowane prawnie kontakty z dzieckiem, a także przekonanie, iż byłe żony nie są dobrymi rodzicami, ponieważ piją, zaniedbują dziecko itp. Różne były też historie małżeństwa i rodzicielstwa badanych ojców. Ci z pierwszej grupy cieszyli się z ciąży żony, wykazywali duże zaangażowanie w związku z porodem, pomagali w opiece nad noworodkiem, później spoczywała na nich co najmniej połowa obowiązków związanych z dzieckiem, charakteryzowała ich bliska więź z dzieckiem; ich małżeństwa początkowo układały się dobrze, rozwód uważali za zło, często chcieli pogodzić się z żoną, ich wzajemne stosunki po rozwodzie były,ogólnie rzecz biorąc, przyjacielskie, a kontakty matki z dzieckiem traktowali jako rzecz pozytywną. Postawy i zachowania ojców z drugiej grupy były całkowicie odmienne od opisanych wyżej. Trzecie badanie przedstawia 0'Brien31. Na podstawie wywiadów przeprowadzonych z 59 samotnymi (rozwiedzionymi lub separowanymi) ojcami autorka ta stwierdziła, iż dzielą. się na trzy wyraźnie różne kategorie. 1. Ojcowie, którzy wspólnie z żonami uzgodnili, że z punktu widzenia dobra dziecka najlepszym rozwiązaniem jest właśnie opieka ojca. Sytuacja materialna i zawodowa tej grupy (zarówno matek, jak i ojców) była najlepsza. Mężczyźni ci zawsze dużo zajmowali się dzieckiem i lubili to, byli z dzieckiem silnie związani emocjonalnie, w porównaniu z pozostałymi grupami w najmniejszym stopniu podzielali przekonanie, że opieka nad dzieckiem jest domeną matki, nie odczuwali specjalnego konfliktu między faktem bycia głównym opiekunem dziecka a swą tożsamością płciową. 2. Ojcowie, którzy chcieli mieć przyznaną opiekę nad dzieckiem bez względu na życzenie żony i często wymuszali na niej akceptację takiej sytuacji (np. przez porywanie dziecka). Dziecko stanowiło tu element w grze pomiędzy małżonkami. Uzyskując opiekę nad nim, ojcowie chcieli w sposób symboliczny ukarać żony, które ich opuściły; czasem towarzyszyła temu nadzieja, że dziecko spowoduje powrót żony. Urażona ambicja (już stracił żonę i nie ma zamiaru tracić jeszcze dziecka), chęć zaspokojenia potrzeby przynależności (dziecko powoduje, że czuje się potrzebny) - to inne motywy pojawiające się 30 I. R. Turner, op. cit. 31 M. 0'Brien,Becoming a Love Father: Differential Patterns andExperiences. w: L. Mc Kee,0'Brien (red.): The Father Figurę. London 1982. 476 Zycie poza ludźmi w tej grupie. Ojcowie ci byli stosunkowo mało zaangażowani w opiekę nad dzieckiem przed rozpadem małżeństwa, doświadczali też pewnych trudności w pogodzeniu pełnionej roli głównego opiekuna dziecka z własną tożsamością płciową. 3. Ojcowie, którzy zostali zmuszeni do zaakceptowania sytuacji samotnego ojcostwa, ponieważ żony odeszły i zostawiły dzieci. Ojcowie ci musieli więc zająć się dziećmi, jeśli nie chcieli, by trafiły one do instytucji opiekuńczych. Sytuacja materialna i zawodowa tej grupy była najgorsza. Choć ojcowie ci przed separacją stosunkowo dużo zajmowali się dziećmi, to jednak w porównaniu z pozostałymi grupami silnie akcentowali rolę i znaczenie matki w procesie wychowania dziecka, a także brak własnych zdolności w tym zakresie. Jak więc wynika z przedstawionego przeglądu badań, drogi prowadzące do samotnego ojcostwa są różne. Ojcowie, którzy występują o przyznanie im opieki nad dzieckiem, realizują w ten sposób różnorodne cele. Tylko dla części z nich celem takiego kroku jest dobro dziecka. Dla innych celem jest dobro własne, realizacja własnych ambicji, a dobro dziecka schodzi na dalszy plan albo w ogóle nie jest uwzględniane. Są wreszcie i tacy, którzy pozostają samotnymi ojcami wbrew, a w każdym razie bez udziału własnej woli. Na podstawie omówionych wyżej prac można by sformułować wniosek, iż czynnikiem o kluczowym znaczeniu dla rodzaju dominującej u ojca motywacji są jego stosunki z żoną. Istotne są jednak także takie zmienne jak wiek, płeć i liczba dzieci, możliwość znalezienia oparcia w otoczeniu itp., które w przytoczonych badaniach nie były niestety kontrolowane. Motywacja, która skłania ojca do przyjęcia roli głównego opiekuna dziecka, z pewnością wpływa na jego sposób funkcjonowania w tej roli. Już choćby przytoczone badania wskazują, że ojcowie kierujący się przy podejmowaniu decyzji dobrem dziecka różnią się od tych, którzy kierują się dobrem własnym pod względem ilości wcześniejszych kontaktów zdzieckiem, a co za tym idzie - znajomości dziecka, jego potrzeb, siły więzi emocjonalnej z dzieckiem, przekonania o własnych kompetencjach w roli ojca itd. Warto byłoby więc porównać zachowania rodzicielskie ojców różniących się motywacją ćo samotnego ojcostwa, a także zaobserwować skutki, jakie ma dla rozwoju i funkcjonowania dziecka opieka ojca realizującego w ten sposób różne cele. Niestety w dostępnych pracach brak jest jakichkolwiek informacji na ten temat. Ogólnym problemem, przed którym stają samotni ojcowie, jest brak jasności roli. Chęć dobrego wypełniania obowiązków rodzicielskich skłania ich do włączenia w swą rolę niektórych zachowań należących do roli matki, do przekraczania tradycyjnych granic roli męskiej i wychodzenia w sferę zachowań typowych dla kobiet. Czasem łączy się z tym wspomniane już przekonanie o konieczności obecności matki dla prawidłowego rozwoju emocjonalnego i społecznego dziecka. Wszystko to może sprzyjać niepewności co do własnego funkcjonowania w roli samotnego ojca. Inne trudności, o których mówią samotni ojcowie, to brak lub nadmiar czasu, kłopoty finansowe i poczucie osamotnienia. Większość ojców uskarża się na brak wystarczającej ości czasu, który mogliby spędzić razem z dzieckiem, zwłaszcza w zakresie aktywności 477 Na granicy życia i śmierci o charakterze zabawowym. Ponadto jako dużą niedogodność spostrzegają ograniczoną elastyczność (lub jej brak) w zakresie pracy zawodowej, np. zmienne godziny pracy. Z kolei ci samotni ojcowie, którzy zrezygnowali z pracy zawodowej i zajęli się wyłącznie domem i dziećmi, narzekają na nadmiar czasu. Brak aktywności pozadomowej powoduje przeżywanie przez nich bardzo silnych frustracji, kończących się agresją lub apatią. Problem braku lub nadmiaru czasu nie wydaje się specyficzny dla samotnych ojców; dotyczy wszystkich samotnych rodziców. Kłopoty finansowe pojawiają się szczególnie ostro u niepracujących ojców, którzy utrzymują siebie i dzieci z zasiłków społecznych. Wystarcza to na życie, ale zmusza do ograniczenia wydatków na przyjemności dla dzieci; czasem oznacza konieczność sprzedaży domu i wynajęcia mieszkania. Jednak większość samotnych ojców jest dość dobrze sytuowana, tyle tylko, że nowa sytuacja, w jakiej się znaleźli, redukuje możliwości dodatkowego zarabiania (dodatkowa praca, nadgodziny), podwyższającego standardu ich życia, ogranicza możliwość znalezienia lepszej pracy, a bywa, że ogranicza też szansę awansu w dotychczasowej pracy ze względu na konieczność dzielenia czasu między pracę zawodową a prowadzenie domu. Trudności emocjonalne samotnych ojców związane są przede wszystkim z poczuciem osamotnienia z powodu braku żony. Jednakże mężczyźni ci nie myślą o ponownym zawarciu małżeństwa motywując to głównie dobrem dzieci. Sądzą, iż związanie się na stałe z kobietą byłoby ze szkodą dla dzieci. Drugie oblicze samotności tych ojców wynika z faktu, iż możliwości prowadzenia przez nich życia towarzyskiego, spotykania się z kobietami, są nieporównywalnie mniejsze niż innych mężczyzn. Ojcowie ci czują się więc izolowani. Inny rodzaj trudności ma swe źródło w postawach otoczenia. Nadmierne współczucie kierowane pod ich adresem, wyrażanie przekonania, że dziecku niezbędna jest opieka matki, reakcje sugerujące, że pranie, gotowanie itp. czynności są czymś szczególnym w odniesieniu do mężczyzny, zaniepokojenie, czy da sobie z tym radę - to przykłady reakcji, z jakimi nierzadko stykają się samotni ojcowie. Warto zwrócić uwagę, że problemy, o których mówią samotni ojcowie, dotyczą raczej ich samych, a nie dzieci czy postępowania z nimi. Nawet wspomniana wcześniej niepewność co do funkcjonowania w roli ojca nie dotyczy poczucia braku kompetencji w wykonywaniu zadań opiekuńczo-wychowawczych, lecz oznacza przekonanie, że być może mężczyźni mają pewne deficyty emocjonalne, które uniemożliwiają obdarzenie dziecka „miłością macierzyńską", niezbędną do jego prawidłowego rozwoju. Prowadzenie domu i wychowanie dzieci nie sprawia samotnym ojcom szczególnych trudności, nie różnią się oni od samotnych matek pod względem poziomu kompetencji rodzicielskich. Natomiast ich deklaracje w tym zakresie świadczą, że sytuacja samotnych ojców rysuje się korzystniej niż sytuacja samotnych matek. W badaniach przeprowadzonych przez Wedemeyer i Johnson samotni rodzice obu płci oceniali na skalach stopień trudności, przeżywanych w okresie bezpośrednio porozwodowym, w czterech obszarach (prowadzenie domu, wychowanie dzieci, finanse, kariera zawodowa) oraz stopień satysfakcji 478 Zycie poza ludźmi Izrozwiązania problemów w każdym z tych obszarów32. Badania obejmowały rodziców I rozwiedzionych co najmniej od roku (przeciętnie od 4 lat). Wyniki ujawniły, że jedyna I istotna różnica dotyczyła sfery wychowania dzieci - bezpośrednio po rozwodzie matki : odczuwały większe trudności w tym zakresie niż samotni ojcowie, a deklarowana przez nie I satysfakcja z rozwiązania tych problemów była wyższa niż u samotnych ojców. Podobne I dane pochodzą z badań prowadzonych przez Ambert, która rozmawiała z samotnymi ro-I dzicami dwukrotnie: w 1,6-2 lat po rozwodzie i ok. 2-3 lata później33. Uzyskane infor-I macje pozwoliły na stwierdzenie, że samotni ojcowie byli bardziej zadowoleni z zacho-I wania dziecka niż samotne matki, przy czym szczególnie wyraźnie różnica ta zaznaczyła I się w 1,6-2 lat po rozwodzie. Po drugie okazało się, że w 4-5 lat po rozwodzie samotni oj-Icowie odczuwali mniejsze trudności w zakresie wychowania dziecka niż samotne matki. I Poczucie kompetencji w roli rodzica wpływa zapewne na fakt, iż samotni ojcowie nie od-I czuwają potrzeby poradnictwa w zakresie spraw związanych z wychowaniem dzieci oraz I zreguły nie zwracają się o pomoc do instytucji ani do osób prywatnych. I Ptzedstawione informacje wskazują, że trudności przeżywane przez samotnych ojców wią-I żąsię głównie z ich życiem emocjonalnym, towarzyskim czy zawodowym. W roli rodziłeś ojcowie ci czują się i funkcjonują dobrze, lepiej nawet niż samotne matki. Prawidłowość I ta zgodna jest ze stwierdzonym w badaniach faktem bardziej destrukcyjnego wpływu nie-I powodzenia w małżeństwie na kobietę niż mężczyznę. I Nie można zapominać o tym, iż populacja samotnych ojców, zwłaszcza tych, którzy zo-I stali nimi wskutek decyzji sądu przyznającej im po rozwodzie opiekę nad dzieckiem, jest I populacją szczególną. Bez względu na istniejące prawodawstwo, gwarantujące obojgu I rodzicom równe prawa do dziecka i konieczność kierowania się przy podejmowaniu de-Icyzji przede wszystkim dobrem dziecka, sędziowie z reguły przyznawali opiekę nad dzieckiem matce. U podstaw takich decyzji leżał mniej lub bardziej uświadomiony pogląd głoszący, iż matka odgrywa kluczową rolę w życiu dziecka, zwłaszcza małego, a rozłąka z nią musi doprowadzić do nieodwracalnych szkód w jego rozwoju. Ojciec mógł uzyskać opiekę nad dzieckiem tylko wtedy, gdy udowodnił, że jego żona absolutnie nie nadaje się do sprawowania funkcji rodzicielskich. Natomiast matka pragnąca zachować dziecko przy sobie nie musiała udowadniać niczego, wystarczyło, że chciała być z dzieckiem. Taki stan rzeczy powodował, że ojciec musiał walczyć o dziecko przed sądem, a jeśli walkę wygrał, to można sądzić, że starał się być wyjątkowo dobrym rodzicem. Ponadto, decydując o przyznaniu opieki nad dzieckiem ojcu sąd oceniał jego kompetencje imożliwości sprawowania opieki. Przez sito mogli więc przejść tylko najlepsi, natomiast z grupy rozwiedzionych matek odpadały tylko wyjątkowo złe matki. SN. V. Wedemeyer, I. M. Johnson,Learning the Single-parent Role. Journal of Divorce" 1982, nr 4, s. 41-53. "H. Ambert, Longitudinal Changes in Children's Behavior Towards Custodial Parents. „Journal of Marria-geand the Family" 1984, nr 46, s. 463-467. 479 Na granicy życia i śmierci 6. Poszczególne przypadki samotności ludzi młodych Młodzi ludzie szczególnie dotkliwie przeżywają poczucie osamotnienia. Zazwyczaj towarzyszy im również poczucie niezrozumienia ze strony innych ludzi, a niekiedy także doznania odrzucenia, beznadziejności, lęku przed światem lub odwrotnie - niechęci i wrogości wobec niego34. Problemy wiążące się z pojęciem samotności w odbiorze młodych ludzi najwyraźniej uwidaczniają się w wypowiedziach ich samych. Oto kilka przykładów opinii wyrażonych przez dorastających młodych ludzi, uczniów liceum medycznego, dotyczących kwestii samotności i osobistego do niej stosunku. Osoba 1 Samotność jest najgorszą rzeczą, jaka może spotkać człowieka w jego życiu. Mówi się, Że człowiek czasami wybiera sam samotność, lecz to nie jest prawdą. Człowiek, który jest szczęśliwy wśród ludzi, nie będzie chciał tego zmienić. Aby podjąć taką decyzję, trzeba zawieść się na swoich bliskich. Kilka razy byłam samotna, przynajmniej tak mi się wydawało. Opuścił mnie mój najlepszy przyjaciel, w domu mnie nie rozumieli, czułam się pusta... Sama nigdy sobie nie poradziłam z samotnością, zawsze pomagała mi mama lub moja przyjaciółka. Tak wiele im zawdzięczam. Dzięki nim zrozumiałam, że nawet wtedy gdy wydaje nam się, że nikt nas nie rozumie, że jesteśmy sami, to jest ktoś, kto nas rozumie i nie chce byśmy byli smutni i załamani. W czasie samotności człowiek robi różne głupie rzeczy, których po pewnym czasie się wstydzi lub go bardzo śmieszą. Najgorsze jest to, gdy zostaje się samemu z własnymi problemami. Nikt nie jest w stanie nam pomóc. Gdy opuści nas ktoś bliski, to wtedy wszystkie problemy walą nam się na głowę. Tak często jest z osobami starszymi, od których odszedł współmałżonek. Nie wiedzą, jak znaleźć się w tym świecie, na którym nie ma już ich męża czy żony. Osoba 2 Moim zdaniem samotność jest stanem, który wpływa bardzo niekorzystnie na psychikę i zachowanie się ludzi. Ludzie samotni są zamknięci w sobie, nie umieją radzić sobie w życiu, są nieszczęśliwi, ponieważ nie mają przyjaciół, nie mają osób, do których mogłyby się zwrócić z kłopotem lub zwykłą codzienną sprawą, stają się nieufni, są niedowartościowani, nie widzą w sobie nic dobrego, uważają się za złych, winią samych siebie za taki, a nie inny stan rzeczy. Nie umieją rozmawiać z ludźmi, popadają w kompleksy, ale to że człowiek jest samotny, a przez to w jego znaczeniu „inny", ma korzenie, moim zdaniem, w dzieciństwie. Wpływają na to warunki domowe, społeczne, grono naj- Z. Włodarski, A. Hankata, Jestem człowiekiem i żyję wśród ludzi. Warszawa 1992. 480 Życie poza ludźmi bliższych. Jeżeli małe dziecko nie odczuwa w rodzinnym domu ciepła, nie jest otoczone troską i matka lub ojciec nie okazują mu miłości, troskliwości, zainteresowania, dziecko już wtedy zaczyna czuć się odrzucone, niepotrzebne, a przez to i samotne, a ta samotność coraz bardziej się pogłębia. Jeśli na drodze tego człowieka nie stanie ktoś, kto obdarzyłby go miłością, człowiek ten gubi się w świecie. Wszystko widzi w szarych bar- j mch, nie widzi sensu dalszego życia, czuje, że ten cały świat go pogrąża. Czuje się zagubiony. Ludzie samotni często popadają w różne choroby, szukają ratunku w świecie I marzeń, złudzeń, nie potrafią trafić później do świata realnego. Często popadają w de- I presje i wtedy potrzebny jest im prawdziwy przyjaciel, a jeśli depresja posunie się tak W daleko, muszą skorzystać z pomocy lekarza. Osoba 3 Samotność jest straszną rzeczą. Człowiek wtedy zamyka się i odgradza murem przed światem, ludźmi. Samotność to dla mnie wielki smutek. Człowiek samotny jest smutny, nie potrafi się cieszyć. Człowiek samotny myśli wtedy, że nikt go nie lubi, nikt go nie kocha, że nikomu nie jest potrzebny. Uważam, że każdy człowiek chce być komuś potrzebny. W samotności myśli się o złych rzeczach, źle o sobie, a czasami w wielkim gniewie mówi się lub myśli o innych źle, a nawet o Bogu. Czasami jest to nieprawdą. Myślę, że każdemu potrzebny jest przyjaciel, który go wysłucha. Samotni łudzie nie mola, nawet kiedy bardzo tego pragną, opowiadać coś, czym by się chcieli podzielić, 'ażdy człowiek ma potrzebę dziełenia się dobrymi i złymi wiadomościami, wydarzeniami. Czasami chcemy samotności, tzn. mówimy tak, że chcemy być sami. Tak naprawdę pragniemy, aby ktoś nas przytulił, wysłuchał i żeby ktoś sam coś miłego powiedział lub także, jeśli może, to żeby nam wytłumaczył. Samotni ludzie chcą być obojętni na wszystko, ponieważ wtedy by im się łatwiej żyło. I tak zawsze myślą o swoich nieszczęściach. Samotni nie widzą sensu życia. Często udają kogoś innego, jakąś fajną osobę. Tak nie jest. Mogą się uśmiechać, śmiać, ale w środku będą się czuli zamknięci i tacy inni. Ten śmiech będzie po to, by zdobyć jakiegoś przyjaciela, ale nie będzie on szczery. Szczery będzie uśmiech, taki przyjacielski. Takie osoby pragną być sobą, ale nie potrafią, bo nikt im nie pomaga w tym. Samotni pragną, by ktoś w nich uwierzył. Osoba 4 Każdy z nas jest samotny - inny bardziej, inny mniej. To nic, że mamy przyjaciół, koleżanki, kolegów, bywamy na spotkaniach towarzyskich, śmiejemy się i bawimy. Każdy znas myśli: „Teraz jest cudownie, nie jestem samotny, tak długo czekałem na to". Jednak wśród ludzi można czuć się samotnym. Oktavio Paz w książce Labirynt samotności bardzo trafnie określił to zjawisko. Jego zdaniem każdy bez wyjątku jest samotny, człowiek rodzi się sam. Żyje sam i samotnie 481 Na granicy życia i śmierci umiera. Każdy z nas ma swój zupełnie odrębny świat. Jest to taka łuna otaczająca nasze ciało i nikt inny nie może w nie ingerować. Nikt z nas nie jest identyczny. Każdy wymaga indywidualnego traktowania. Mały Książę - był bardzo samotny, a jednak zwiedzał inne planety. Poznawał ciekawych ludo, miał też swoją różę, która była jego przyjaciółką. Wydawać by się mogło, że on niemo-że być samotny. Samotnym jest każdy z nas. Dużo osób próbuje walczyć z samotnością, przez co stają się natrętami, chcą się „wkręcić" w jakieś towarzystwo. To jednak nie ma sensu. Przychodzą też krytyczne momenty samotności - wydaje nam się, że wszystko naraz runęło: rodzina, przyjaciele, szkoła. Wtedy nie szukamy współczucia u koleżanki, staramy się z tym walczyć. Stajemy się bezradni wobec rzeczywistości, inni szukają pocieszenia w używkach, inni starają się zapomnieć. Przykładem jest Witkacy, który praktycznie całe życie był sam. Sam ze swoimi obrazami, powieściami. Samotność ma swoje dobre strony - pozwala przemyśleć dużo spraw. Osoba 5 Samotność może być różna. Można być samotnym nie mając nikogo obok siebie z kim można porozmawiać, pośmiać się, czasem zwierzyć. Taka samotność boli, choć czasem ludzie wybierają takie życie. Często ludzie samotni dążą do tego, aby wyjść z samotności, ale nie zawsze im się to udaje. Myślę, że ludziom samotnym jest źle, bo nie mają kogoś, przez długie dni nie słyszą niczyjego miłego głosu, kogoś, komu by na nich zależało. Jest też samotność wśród tłumu ludzi- Kiedy można z kimś pogadać, powiedzieć „cześć", ale dochodzi się do wniosku, że właściwie jest się samotnym wśród tłumu ludzi. Ludzi, którzy cię lubią, akceptują, a ty mimo to czujesz się samotny, czegoś ci brak. Jest też samotność zupełnie inna. Taka, którą wybierasz sam, nikt ci jej nie narzuca.Robisz to, bo chcesz być sam, bo tak Ci wygodniej. Kiedy musisz coś przemyśleć, zapomnieć. Jest to chyba najmniej bolesny rodzaj samotności. Myślę jednak, że bez względu na rodzaj samotności, nikt nie powinien być sam. Jednocześnie wydaje mi się, że ludzie samotni bardziej znają wartość drugiego człowieka i jego dobre cechy. Potrafią dostrzec więcej i więcej zrozumieć. Ale mimo to chcą wyjść z samotności i często potrzebują pomocy z zewnątrz. Myślę, iż samotność może boleć bardziej niż ból fizyczny, bo jest ciągle z człowiekiem, którego wybrała, i trudno się od niej uwolnić, a czasem chyba za często nie udaje się to nigdy. Osoba 6 Myślę, że samotność jest zjawiskiem powszechnym, spotyka się wielu ludzi, którzy na zewnątrz wydają się ludźmi znającymi cały świat, otoczonymi gronem przyjaciół, a tak naprawdę gdy wracają ze szkoły czy pracy nie mają do kogo zadzwonić, kogoś odwiedzić, z kimś pogadać. Ci ludzie na zewnątrz skrywają swoją samotność, ale są też tacy, którzy będąc w towarzystwie siedzą cicho w kącie i pozostają dalej niezauważeni. 482 Życie poza ludźmi Ci pierwsi chcą czymś zabłysnąć-są dziewczyny, które opowiadają niestworzone historie, przygody, chcą innym czymś zaimponować, myślą, że w ten sposób znajdą przyjaciół. Myślę, że samotność jest czymś trudnym, trudno jest żyć samemu, nie mając osoby, której się można zwierzyć, wypłakać się przy niej czy wykrzyczeć, kogoś z kim można pójść iokina czy teatru. Samotnemu jest źłe. Osoba 7 lozależ kiedy, ale czasem samotność jest bardzo potrzebna. Są w życiu takie chwile kiedy człowiek potrzebuje być sam. Dla jednych jest to nieprzyjemne, i chcą być z kimś, inni znów wolą, kiedy obok nich nie ma nikogo. la osobiście mam duże grono znajomych i bardzo często przebywam razem z nimi, kie-iy jednak przychodzę do domu, staram się znaleźć sobie takie miejsce, gdzie będę sama inikt mi nie będzie przeszkadzał. Muszę też przyznać, że nie lubię kiedy u mnie w domu 'st jeszcze ktoś więcej niż ja. Może w pewnym sensie jestem samotnikiem, ale nie narzekam. Lubię ciszę, spokój i ciemność. Wtedy jest jeszcze przyjemniej. Kiedy za oknem świecą gwiazdy, a ja siedzę sama, słucham muzyki i myślę... Jo naprawdę nie jest takie straszne. Mówię tak, ale myślę, że gdybym cały czas była sarn-w domu, w szkole, na ulicy, to wtedy uważałbym, że świat jest okrutny i zły, boja nie mam nikogo. A że tak jak już wspomniałam mam dużo znajomych i ich obecność mnie męczy, wtedy uważam, że odrobina samotności dobrze mi zrobi. Osoba 8 Samotność jest problemem wielu ludzi. Nie potrafią żyć sami, w otoczeniu czterech ścian. Odczuwają potrzebę przebywania z kimś, porozmawiania, zwierzenia się. Muszą czuć rzy sobie ciepło drugiego człowieka. Często ludzie samotni mają zwierzę, które jest dla Hi przyjacielem. Z kolei dla innych osób samotność jest rzeczą wspaniałą. Nie muszą się zwierzać, interesować kłopotami czy sukcesami drugiego człowieka. Wolą być sami, niezależni, wolni. Lecz nawet dla człowieka, który nie jest z reguły samotnikiem, samotność -st czasami potrzebna, gdy człowiek chce się wypłakać, przemyśleć, podjąć decyzję, wtedy woli być twarzą w twarz z sobą samym. Ale samotność nie musi być widoczna na zewnątrz. Są ludzie otoczeni rodziną, kolegami, ale samotni są wewnątrz, ponieważ nie ma osoby, która by go wysłuchała, obdarzyła miłością, zaakceptowała z wszystkimi wadami izaletami. Człowiek wśród ludzi czuje się także samotny, gdy potrzebuje pomocy, to nie ma osoby, która by poświęcała czas i miała chęci mu pomóc, choć wokół niego jest wiele osób. Przyjaciółmi są wtedy, gdy wszystko się układa i wokół panuje szczęście. . Osoba 9 Bardzo często myślałam o samotności, ojej skutkach i przyczynie. Czasami bardzo bym chciała być samotna, tylko sama dla siebie, nie widywać się z nikim, po prostu zamknąć 483 Na granicy życia i śmierci się w sobie. Bardzo wielu młodych ludzi ogromnie boi się samotności. A zwłaszcza dziewczęta robią wszystko, aby gromadzić wokół siebie przyjaciół. Czasami (tak mnie się wydaje) samotność w życiu człowieka jest potrzebna. Potrzebna jest po to, aby można było przemyśleć wiele spraw, przeanalizować różne błędy i wyciągnąć wnioski. A gdy to minie, człowiek z powrotem pragnie powrócić do życia towarzyskiego, bawić się, mieć dużo znajomych. A gdy to nie wychodzi, następuje pewnego rodzaju załamanie, utrata wiary w samego siebie, niechęć do wszystkiego, zawód, a czasami wręcz nienawiść. Taki człowiek zamyka się w sobie i jest praktycznie „niedostępny" dla nikogo. Osoba 10 Samotność jest to stan odczuć, stan „ duszy ",w którym jednostka odczuwa brak bliskości drugiego człowieka. Samotność też może być wyborem człowieka. Osoba, która jest zamknięta w sobie, lubi sama rozwiązywać otaczające ją problemy i nie lubi ingerować w sprawy innych ludzi wybierze samotność. Samotność jest dla takiej jednostki formą obrony. Często bywa tak, że wręcz przeciwnie ludzie tacy mają bardzo wiele ciekawych pomysłów, ale pragną, aby w ich życie osobiste nie interweniowali ludzie z zewnątrz. Dominującą cecha w tym wypadku jest strach, lęk, brak zaufania, strach przed plotkami czy niezrozumieniem. Drugą grupę ludzi stanowią tacy, których samotność nie jest wyborem. Są po prostu odizolowani przez środowisko je otaczające. Często osoba taka boi się nawet zapytać „dlaczego tak jest? - przecież ja jestem normalnym, myślącym człowiekiem". Dlaczego się boi? Być może jest to strach przed całkowitą dominacją ze strony otoczenia. Ludzie, którzy pogrążeni są w samotności, często charakteryzują takie cechy jak nieśmiałość, lęk, strach, niepewność. Zarówno w pierwszej jak i drugiej opisanej przeze mnie grupie samotność nie odgrywa pozytywnej roli. Po pewnym czasie może ona spowodować duże, czasem nieodwracalne zmiany w psychice człowieka. Więc co mamy robić? Nie stójmy, nie patrzmy na tyłu samotnych wokół nas - przecież tych ludzi jest wiele - przystańmy i podajmy przyjazną dłoń. Osoba 11 Samotność - samotne, pojedyncze życie, bez przyjaciół i rodziny. Dla mnie samotność jest czymś gorszym niż kalectwo. Jeżeli kaleka ma przyjaciół, ludzi którzy go kochają, interesują się jego problemami, to jest mu dużo łatwiej. Człowiek samotny to człowiek chory. To straszne nie mieć z kim porozmawiać, nie mieć komu zaufać czy usiąść do wspólnego posiłku. Często samotność spowodowana jest wstrząsem wynikającym ze śmierci ostatniej najbliższej osoby. Ludzie, którzy zostają nie potrafią nawiązywać no- 484 Życie poza ludźmi wych znajomości, izolują się przed ludźmi. Ludzie ci uciekają w głąb siebie, nie wiedząc, ie właśnie tam są w samym środku zła. Samotność jest czymś strasznym, czymś, co niszczy człowieka od wewnątrz. Wraz Z samotnością budzi się w człowieku wiele uczuć: gniew, żal do świata, życia, Boga, za-idrość o szczęście innych ludzi. Sądzę, jednak, że można to stopniowo likwidować poprzez organizowanie np. „Klubów Złotego Wieku" (taki Klub działa u mnie na osiedlu iprzychodzi tam wiele starszych, samotnych osób), „Klubów dla samotnych" itp. Ten problem jednak jest niezauważalny, każdy z egoistycznym spojrzeniem na świat, przechodzi obok kobiety, która od kilku miesięcy sama wychodzi Z domu, sama siedzi w parku, robi zakupy. A gdyby tak podejść? Porozmawiać... Nieważne o czym, o wszystkim, o pogodzie, o ptakach, o liściach... Sądzę, że dla tej kobiety byłoby to wspaniałe i takie inne od tych szarych, samotnych dni, w których miejsce radości zajął skrajny pesymizm i rozmowy z samym sobą. Zapoznając się z powyżej przedstawionymi wypowiedziami młodych ludzi dotyczącymi zjawiska samotności możemy zaobserwować pewne cechy charakterystyczne oraz pewne prawidłowości. Dla przeważającej większości osób samotność jest sytuacją dla każdego człowieka zdecydowanie negatywną, wiążącą się z przeżywaniem uczuć lęku, zagrożenia i przygnębienia. Niektórzy młodzi ludzie dostrzegają, iż samotność może być doznawana nie tylko wtedy, gdy dana osoba posiada utrudniony dostęp do innych, zwłaszcza tych upragnionych ludzi, lecz także wtedy, gdy przebywa wśród ludzi, gdy ma znajomych, przyjaciół, czasami liczną rodzinę. Spostrzeżenia te zbieżne są z dokonywanymi przez współczesnych badaczy kultury, cywilizacji interpretacjami skutków, jakie rodzi współczesny postęp techniczny, rewolucja naukowo-techniczna. W interpretacjach tych podkreśla się samotność ludzi jako wynik rozwoju cywilizacji, utrwalanie się pomiędzy nimi barier uniemożliwiających wzajemne zrozumienie. Do obiegowych w języku współczesnym należą takie określenia jak „samotność w tłumie" i „znieczulica". 7. Wartość więzi jednostki z otoczeniem W tym kontekście dokonuje się różnego rodzaju ocen sytuacji jednostki w zbiorowości ludzkiej. Do pierwszej kategorii można zaliczyć opinie mówiące o całkowitym braku dodatnich więzi między ludźmi, o głębokiej izolacji człowieka od człowieka, czemu towarzyszy atmosfera tragizmu, bezsensu świata i ludzkiego istnienia. Podejście takie jest charakterystyczne dla niektórych nurtów myślowych wywodzących się z egzystencjali-zmu. Przyjmuje się w nich, że życie ludzkie jest do niczego nie prowadzącym nonsensem, niczemu nie służące, do niczego nie prowadzące i nie pozostawiające żadnych śladów. 485 Na granicy życia i śmierci Człowiek nie może zrealizować swoich nadziei i marzeń, jest przeraźliwie samotny,rzeczywistość go otaczająca napełnia go bezbrzeżną pustką, a jedyna wyraźna droga prowadzi do śmierci. Jest to atmosfera wielkiej beznadziejności życia człowieka skazanego już u początków istnienia na samotność i nicość. Druga kategoria opinii wyrażających ocenę sytuacji jednostki w odniesieniu do jej środowiska społecznego zawiera w sobie słabiej lub silniej zaznaczającą się afirmację postawy samotniczej, dobrowolnego izolowania się od spraw innych ludzi, obojętności na ich los i potrzeby. R. W. Emerson pisał: „Samotność jest mądrością. Samotność jest szczęściem - samotność jest niebem"35. A. Schopenhauer zalecał natomiast samotność, ponieważ „doskonale zgodnym można być tylko z samym sobą" (...) dlatego prawdziwy, głęboki spokój w sercu oraz całkowitą równowagę ducha, te najwyższe obok zdrowia dobra doczesne, można znaleźć tylko w samotności, na trwałe zaś tylko wycofując się zupełnie z życia"36. Znaczenie samotności, rozumianej jako przejściowa sytuacja sprzyjająca głębszej refleksji nad problemami świata i własnej osoby, uwidacznia się w niektórych, wcześniej przedstawionych wypowiedziach młodych ludzi. W sposób bardzo przekonujący opisuje te rolę samotności J. Szczepański pisząc: „Traktuję samotność jako konieczność życiową. Umożliwia bowiem okresowe «powroty do siebie», «odnajdywanie siebie» «powrotydo źródła» siły życiowej i możliwości działania w świecie zewnętrznym (...) samotność jest (...) obcowaniem z sobą «prawdziwym» w odróżnieniu od wszystkich ról społecznych,od wszystkich «persona», które jak starożytny aktor nakładam, by grać wielość osób w świecie zewnętrznym. Mogą bowiem uważać, że źródłem mojej siły są układy i stosunki' świata zewnętrznego, i tak na pewno jest, gdyż w tym świecie zewnętrznym jestem silny silą tych układów, grup i osób, z którymi jestem związany i które się ze mną identyfikują, mnie potraktują i w których grze jestem mniej lub więcej ważnym elementem. Ale jeżeli moja siła i moja „istota" sprowadza się tylko do takich układów i stosunków, wtedy w chwilach kryzysów i załamań (...) zostaję sam bezsilny i bezradny jak niemowlę (...) samotność jest więc potrzebna dla rozwoju tych sił wewnętrznych, wypracowania swej istoty, na którą składa się wiele elementów racjonalnych, lecz także wiele elementów mało znanych, o których wszystkie nauki o człowieku mogą jeszcze bardzo mało powiedzieć"37. Autor dystansuje się od określania swojej postawy mianem filozofii ucieczki od rzeczywistości społecznej. Twierdzi, iż człowiek, aby móc w pełni działać w świecie zewnętrznym, we wszystkich grupach i rolach społecznych, musi mieć ostoję w swoim życiu wewnętrznym. Ono to bowiem daje mu poczucie dystansu do otoczenia, odwagę, gotowość rezygnacji oraz poczucie wewnętrznej samowystarczalności. Za M. Michalik, Sfera uczuć. Warszawa 1975. A. Schopenhauer, Aforyzmy o mądrości życia. Warszawa 1970. J. Szczepański, Sprawy ludzkie. Warszawa 1984. 486 Życie poza ludźmi Od tak rozumianej samotności autor odróżnia poczucie osamotnienia, będące stanem zdecydowanie negatywnym, wynikającym z jednoznacznego dążenia do przystosowania się do światek zewnętrznego oraz osiągania sukcesu mierzonego kryteriami otoczenia społecznego. Do takiego osamotnienia popycha ludzi m.in. „nierozumny egoizm, każący gromadzić rzeczy tylko dla siebie, izolować się od ludzi w wyłącznym posiadaniu rzeczy, w wyłącznym użytkowaniu dóbr materialnych, bez uwzględnienia wartości kulturalnych i właściwości stosunków społecznych. Mieć, mieć dla siebie, nie dzielić się z nikim, nie ponosić wysiłku dla innych chociaż do momentu zejścia z agory, i wtedy wewnętrzna pustka zostaje spotęgowana pustką posiadanych rzeczy, gdy nie stają się już podporą pozycji, prestiżu, władzy, siły, wagi - słowem, gdy zniknięcie układu społecznego związanego z pozycją w życiu społecznym ukazuje przeraźliwą pustkę posiadanego wyłącznie świata rzeczy"38. Zdaniem J. Szczepańskiego istnieją dwie możliwości uniknięcia takiego egoizmu, a tym samym osamotnienia. Pierwsza polega na przekształceniu egoizmu nierozumnego w egoizm racjonalny, nakazujący szukanie zapewnienia sobie pomocy ludzi przez pomaganie innym i wytwarzanie w sobie postawy „przyjaznej gotowości współdziałania". Drugi sposób unikania osamotnienia polega na rezygnacji z samego egoizmu i wczesne koncentrowanie się na sprawach świata wewnętrznego i jego rozbudowywanie. Świat wewnętrzny staje się ostoją i przeciwstawieniem osamotnienia wtedy, jeżeli jest światem niezależnym, gdy wyraża to, co jest istotą indywidualności danego człowieka jako osobowości, jako tworu wyjątkowego i niepowtarzalnego w tym świecie. W przytoczonych opiniach młodych ludzi przeważają jednak glosy zwracające uwagę na wartość więzi łączącej człowieka z człowiekiem, poczucie wspólnoty i przyjaźni. Przekonania te zgodne są z tymi koncepcjami filozoficznymi człowieka, według których naturalnym stanem egzystencji człowieka są wielorakie więzi między ludźmi, solidarność, współpraca, życzliwość i braterstwo. Koncepcje te pozwalają konstruować optymistyczną wizję życia człowieka w zbiorowości. Zgodnie z nimi człowiek nie jest samotny, bo chociaż jest on twórcą swojego losu, to jednak tworzy go w ścisłych związkach z innymi ludźmi. Co więcej, występujące w zespoleniu społeczne działanie i poczucie więzi z ludźmi jest źródłem poczucia wartości i sensu indywidualnego istnienia. Ogólnie, można powiedzieć, iż człowieczeństwo wyraża się zarówno w samotności, jak i w trudnym procesie „bycia w świecie", a dehumanizacja może zagrażać jednostce ludzkiej w obu tych przeciwstawnych sytuacjach. Być może w obliczu tej alternatywy wyjściem jest próba uczynienia moralności wyrazem życia jednostki, a nie przejawem jej uległości wobec idei powinności lub zagrożenia sankcją, jak przedstawił to J. M. Gu-gau39. Zdaniem tego autora tradycyjna etyka „musiała się zatrzymać przed tym wieczy- 38 Ibidem. 39 J. M. Gugau, Moralność bez powinności i sankcji. Warszawa 1910, s. 254-255. 487 stym przeciwieństwem pojęć «ja» i «ty», «moje» i «twoje», interesu ogólnego i osobistego, wspólnego; ale natura żywa nie zatrzymuje się przed tym podziałem stanowczym i logicznie nieugiętym (...) Życie jak ogień zachowuje się tylko przez udzielanie się. I jest to prawdą zarówno w stosunku do inteligencji, jak i w stosunku do ciała; inteligencja jak płomień nie daje się zamknąć w sobie, jej przeznaczeniem jest promieniować. Tę samą siłę rozlewną znajdujemy w uczuciowości; potrzebujemy dzielić się i nasząra- j dością, i naszym bólem". Antropologiczny sens wizji połączenia dwóch aspektów człowieczeństwa: samotności i wspólnoty z innymi wyraża się w ukazywaniu człowieka jako stworzenia, które nie tylko wybiera albo samotność, albo świat, lecz także szuka takiej formy życia, aby potrzeba „bycia z osobą" realizowała się w sposobach wyznaczanych przez zasadę „bycia w świecie". Rozdział XIII W stronę pełni życia 1. Poglądy filozofów i przedstawicieli innych nauk na sens życia człowieka Dla większości ludzi własne życie należy do wartości najwyższych, a jego wagę i znaczenie trudno jest porównać z czymkolwiek. Dlaczego życie człowieka jest tak cenne? Odpowiedź na to pytanie zależy od epoki historycznej i od osobistych preferencji. Niemniej jednak wydaje się, że dla wielu egzystencja ma nieporównywalną wartość nie dlatego, że umożliwia bierne trwanie, że dzięki niej można poznawać otoczenie, ale dlatego, iż pozwala ona aktywnie działać, daje człowiekowi szansę projektowania świata i rozwoju osobowości, stwarza nadzieje. Póki trwa życie, wszystko może się jeszcze zdarzyć. Tymczasem śmierć przerywa nieodwracalnie ludzkie plany. Stanowi ona rodzaj totalnego bankructwa1. Chociaż życie jednostkowe stanowi dobro, nie jest ono równie cenne dla każdego człowieka: nie jest ono równie cenne dla uczonego planującego odkrywcze badania i dla osoby depresyjnej, która wszędzie widzi ciemność. Ludzie różnią sie na każdej skali społecznych porównań, różnią się zatem także w wartościowaniu własnego istnienia. Globalna wartość jednostkowego życia w dużej mierze zależy od siły przekonania o własnej wartości (ważności). Ludzie, u których przekonania takie są wysokie, uznają życie za bezcenne dobro. Pozwala ono dokonywać dalszych czynów przekraczających granice dotychczasowych osiągnięć materialnych i intelektualnych, pozwala trwać osobie, która ma ponadprzeciętne znaczenie. Tymczasem jednostki o niskim poczuciu własnej wartości, takie jak neurotycy czy osoby depresyjne, mniej cenią życie. Znajdują się oni na krańcu skali społecznych porównań, ponieważ nie osiągnęli wiele i nie planują nowych ambitnych czynów, ich istnienie nie ma większego znaczenia. 1J. Kozielecki, O człowieku wielowymiarowym. Warszawa 1988. 489 Na granicy życia i śmierci Wprawdzie w naszym stuleciu udało się przedłużyć egzystencję o około dwadzieścia lat, to jednak w dalszym ciągu jednostka jest przedmiotem krótkiego trwania. Po fazie rozwoju, nieuchronnie następuje faza inwolucji, kończąca się agonią2. Wiemy o tym równie dobrze, jak wiemy o przemijaniu pór roku czy o wschodzie i zachodzie słońca. Jedynie chwila odejścia znajduje się w sferze niepewności, co dodaje egzystencji trochę tajemniczości. Sens pojęcia zdrowia zmienia się w społeczeństwie w konkretnych sytuacjach. W epoce rewolucji przemysłowych, a więc eksplozywnego rozwoju maszyn, rozpatrywano zdrowie ludzkie jako biologiczną sprawność mechanizmu. W epoce rewolucji naukowo-technicznej i humanistycznej skoncentrowanej na celu, jakim jest człowiek zdrowy, zdrowie rozpatruje się w aspekcie norm społecznych, określających zachowanie ludzi w danym społeczeństwie we wszystkich dziedzinach jego życia. Normy prawne i etyczne mogą w sposób istotny sprzyjać rozwojowi nauki o ochronie zdrowia społecznego, mogą też hamować go, są one bowiem związane z normami zdrowotnymi, które określają, co jest prawidłowe dla biologicznego funkcjonowania organizmu. Zakłócenia rozwoju etycznego społeczeństwa mogą spaczyć rozwój norm zdrowotnych. We współczesnym modelu kultury zdrowotnej lekarze przywiązują coraz większą wagę do wszelkiego rodzaju dokumentów i formalnych wyników badań, a nie dostrzegają -na miarę potrzeb - żywego człowieka w jego środowiskach, a więc w biosferze, socjos-ferze i technosferze. Jest dla każdego oczywiste, że człowiek i społeczność prawidłowo myślące, psychicznie zdrowe - dążą ku dobru. Wszak wszelkie działania uszkadzające strukturę i funkcję ho-meostatu - przez który rozumiem sprzężony układ: jednostka i społeczność globalna -i przysparzające cierpień, chorób i przedwczesnych zgonów, określano od zamierzchłych czasów jako zło. Zdrowie społeczne jest związane ze zdrowiem psychicznym. Zdrowie w sferze psychicznej wiąże się z rozważną odwagą, z poczuciem własnej godności połączonej z szacunkiem dla godności innych, a więc z egalitaryzmem, z poczuciem szacunku dla życia w każdej postaci. Człowiek zdrowy psychicznie, a więc o prawidłowo rozwiniętym poczuciu sumienia ekologicznego, nie jest okrutny, jest dobry, myśli i postępuje uczciwie, jego czyny cechuje odpowiedzialność horyzontalna i wertykalna. Poczucie odpowiedzialności horyzontalnej to udział w kształtowaniu dobrych stosunków między ludźmi w każdym kręgu oddziaływania: od rodzinnego przez zawodowe aż po społeczność międzynarodową. Poczucie odpowiedzialności wertykalnej wyraża się aktywną troską o prawidłowy rozwój tych, co narodzić się mają jutro, troską o nasycanie świadomości młodzieży i dorosłych wiedzą o tym, co sprzyja zdrowiu jednostki i społeczeństwa, troską o ludzi starych, o za- 2 M. Binczycka-Anholcer, Medyczne i kryminologiczne aspekty przemocy wobec ludzi starych, w: B. Holyst (red.): Przemoc w życiu codziennym. Wyd. III. Warszawa 1997, s. 144-161. 490 W stronę pełni życia chowanie prawdy historycznej po to, by w przyszłości eliminować zło społeczne odziedziczone po dawnych latach. Tym samym medycyna, której celem jest ochrona zdrowia, rzutuje na kulturę powszechną i jej normotyp cywilizacyjny. Jeżeli tak będziemy pojmować wpływ przemyśleń lekarzy na rozwój kultury powszechnej, łatwiej przyjdzie scharakteryzować stan, kiedy człowieka nie można uznać za zdrowego, choć struktura i funkcja jego narządów odpowiadają obecnym normom somatycznym. Nie jest zdrowy człowiek, zdaniem J. Aleksandrowicza3, który: -sam cierpiąc, świadomie wyzwala również cierpienia u drugich, - karci innych za kłamstwa i czyny, które sam popełnia, -sam syty, obojętnie patrzy, jak inny przymiera głodem, -nienawidzi innego człowieka z przyczyn irracjonalnych, jak uprzedzenia narodowe, religijne, rasowe, i nie potrafi się z tej nienawiści wyzwolić, -świadom, jak szkodliwe dla zdrowia jest zakłócenie równowagi środowiska naturalnego, nie przeciwdziała mu w miarę swych możliwości (choroba obojętności), -nie potrafi obiektywnie ocenić siebie i ma albo zbyt wygórowane mniemanie o sobie, albo nie docenia swojej wartości, -czuje się upokorzony niedoborami fizycznymi lub psychicznymi i nie ma woli ich wyrównania, -nie potrafi odnajdywać radosnych i pięknych stron życia swojego i innych, a tylko smutek i bezsens istnienia, -boi się zarówno wroga rzeczywistego, jak i urojonego, i nie potrafi się od tego lęku wyzwolić, -nie ma wyobraźni i nie potrafi nakreślić obrazu lepszego świata, lepszego jutra, a jego świadomość jest skażona zgubną wizją „Złotego Cielca". Nie są zdrowi ani człowiek, ani społeczność, gdy: - akceptują wzory kulturowe podlegające nieludzkiemu prawu „sprawiedliwości mocniejszego", nie dostrzegają, że w zgodzie z rytmem życia wegetatywnego, tj. narodzin, dojrzewania, starzenia się i śmierci, wszystkie żywe istoty są sobie równe, -nie potrafią rozwiązać osobistych i międzynarodowych konfliktów bez krzywdy innych, -z jakichkolwiek powodów wywyższają się nad drugimi, -nie wykorzystują naturalnych możliwości nieustannego dojrzewania duchowego, - nie potrafią się zmobilizować do wysiłku koniecznego dla przełamania samych siebie i tych społecznych stereotypów myślenia i działania, które zwiększają cierpienia własne i innych ludzi, - sens swego życia widzą jedynie w posiadaniu jak największej ilości dóbr konsumpcyjnych, bez określenia ich pułapu, miast dążyć do tego, aby mieć po to, by móc być coraz 3 T. Kielanowski, Rozmyślanie o przemijaniu. Warszawa 1984. 491 Na granicy życia i śmierci doskonalszym, by odnaleźć cel swego istnienia w przyczynieniu się swoim postępowaniem do przetrwania rodzaju ludzkiego i biosfery, której jesteśmy cząstka myślącą. Wiek wpływa na postawy motywacyjne, percepcję, emocje oraz możliwości twórcze w różnych dziedzinach życia. Już w wieku 25 lat można dostrzec nawyki zawodowe, a w wieku 30 lat utrwalają się cechy osobowości. Te procesy nie u wszystkich przebiegają jednakowo. Ta uwaga odnosi się także do osób starszych. Duże różnice indywidualne zaznaczają się w tej grupie wiekowej. Starość jest ostatnim etapem życia człowieka. Nie należy rezygnować z w tym okresie z aktywności, ponieważ sprzyja ona dobrej jakości życia4. Życie na naszej planecie powstało przed miliardami lat w pustym i w martwym Wszechświecie. Człowiek istnieje prawdopodobnie około miliona lat. Przygoda ta trwa już niewiarygodnie długo (z punktu widzenia pojedynczego człowieka różnica między miliardami a milionami czy tysiącami lat nie jest zbyt wielka). Wszystko wskazuje na to, że życie przeminie, tak jak wymarła większość gatunków żyjących kiedyś na ziemi. Nie wiemy, jak to nastąpi. Nie wiemy dokładnie, jak rodziło się życie, nie wiemy, jak ono zaginie. Prawdopodobnie w wyniku ewolucji Słońca Ziemia stanie się obszarem wzrastającej entropii i wszystko ulegnie zagładzie. Niektórzy autorzy uważają, że ekspansja kosmosu, zdobycie nowych źródeł surowców i energii, pozwoli ludziom przetrwać historie swojej planety. Hipoteza ta -jak na razie - nie jest do udowodnienia. Nie można wykluczyć ewentualności, że kres egzystencji nastąpi znacznie wcześniej,że cywilizacja, którą człowiek stworzył, zostanie zniszczona od wewnątrz, że potężna broń nuklearna i broń biologiczna, będące potencjalnym źródłem wzrastającej entropii, zniszczą życie i kulturę. Te zagrożenia są dobrze znane współczesnemu pokoleniu. Między niepokojąco krótkim życiem jednostki a niewyobrażalnie długim życiem gatunku -jak pouczają biologowie - istnieje pewna zależność. Przemijanie pokoleń, rytm ciągłych narodzin i agonii jest koniecznym warunkiem trwania ludzkości. Gdyby egzystencja osobnika nie podlegała surowym prawom przemijania, to warunki na Ziemi stałyby się trudne, a nawet nieznośne. Już obecnie „żyłoby" na niej przeszło 50 lub 60 miliardów ludzi (w przyszłości liczba ta byłaby wielokrotnie większa). Prawdopodobnie zabrakłoby dla nich nie tylko żywności, ale również dachu nad głową. Zapanowałby głód, wybuchłyby epidemie i konflikty na ogromną skalę. Permanentna ewolucja gatunku byłaby fikcją. Powstałaby sytuacji wręcz beznadziejna. Nieśmiertelność stałaby się prawdziwym nieszczęściem dla ludzkości5. Świadomość przemijania własnego życia jest źródłem smutku, przygnębienia, lęku i cierpień. Potwierdzają to dzieła filozofów, pisarzy i lekarzy. Dla człowieka żyjącego u schyłku XX w. i na początku wieku XXI śmierć wydaje się czymś absurdalnym i nieestetycznym. Jest ona tym bardziej absurdalna, że człowiek zdaje sobie sprawę z tego, iż kres 4 J. Aleksandrowicz, Sumienie ekologiczne. Warszawa 1988. 5 J. Kozielecki, op. cit., s. 28. 492 W stronę pełni życia egzystencji stanowi ostateczny i nieodwracalny koniec wszystkiego. Marzenie o transcendencji i wizja życia pozagrobowego nie mają poważnych uzasadnień empirycznych. Teoria kolejnych wcieleń i powrotów, tak charakterystyczna dla pewnych kultur archaicznych, jest pozbawiona realizmu. Ma ona estetyczną wartość, nie można jednak budować na niej nadziei. Odrzuciwszy mity, iluzje i legendy współczesny człowiek z całą jasnością dostrzega dziwaczność przemijania. Śmierć jest niezgodna z jego analitycznymi kategoriami myślenia, stanowi „obszar irracjonalności" w świecie nauki. Współczesny człowiek wypracował cały system reakcji obronnych, które oddalają myśli o przemijaniu i które zmniejszają cierpienie związane z faktem, że życie osobnicze jest obiektem krótkiego trwania, jak płomień zapałki. Większość osób całkowicie wypiera ze świadomości myśl o śmierci. Żyje teraźniejszością! odlegle antycypacje niezbyt ją obchodzą. Interesujące, że często nawet ludzie starzy, których życie zbliża się do ostatecznego kresu, są pełni wiary, snują plany naukowe, literackie czy organizacyjne, nie myśląc I o frustracji egzystencjalnej, która ich czeka. Podobnie beznadziejnie chorzy na raka nie dopuszczają często do swojej świadomości takiej myśli. Mechanizm tłumienia i wypierania przykrych faktów, życie chwilą obecna łagodzą lub całkowicie znoszą lęk; jednocześnie powodują, że jednostka jest zupełnie nieprzygotowana na spotkanie ze swoim losem. Duże znaczenie w uwalnianiu się od cierpień egzystencjalnych ma pewne zjawisko, któ-| re można by nazwać „paradoksem prawdopodobieństwa". Człowiek ocenia prawdopodobieństwo różnorodnych procesów i zdarzeń na podstawie ich częstości, którą zna z osobistego doświadczenia. Jeśli w ciągu dłuższego okresu nie miał wypadku drogowego, to uważa, iż to przykre zdarzenie jest mało prawdopodobne. I przeciwnie, gdy spo-j wodował wiele wypadków, oczekuje, że w przyszłości mogą zdarzyć się następne. Takie I antycypacje są zgodne z prawami uczenia się. Człowiek nie ma żadnych osobistych do-I świadczeń związanych z agonią. Śmierć, która codziennie dotyka innych, zawsze go po-1 mijała i przechodziła obok. Zresztą w przeciwieństwie do ludzi średniowiecza współcze-] śni rzadko biorą udział w ceremoniale umierania, rzadko bezpośrednio stykają się z przemijaniem innych. W takich warunkach rodzi się przekonanie, że prawdopodobieństwo własnej agonii jest małe, że wprawdzie inni umierają, ale „ja będę istniał dostatecznie długo"6. Własną agonię uznaje się za hipotezę, a nie za zdarzenie, które nieuchronnie musi nastąpić. Ludzie - zgodnie z niepoprawnym optymizmem - nie doceniają prawdopodobieństwa zjawisk niepożądanych. W ten sposób uwalniają się od cierpień. Sztuka obrony przed myślą o przemijaniu pełni ważną funkcję w życiu człowieka. Ma ona jednak swoje ograniczenia; w końcu polega na zapominaniu i zamykaniu oczu na oczywiste fakty. Być może głównym pytaniem, jakie jednostka powinna stawiać, nie jest to, jak obronić się przed absurdalną myślą o swojej śmierci, ale to, co robić, aby krótkie ży- 6 A. Kruczkowska, Ewolucja postaw wobec śmierci. „Studia Psychologiczne" 1985, t. 23. 493 Na granicy życia i śmierci cie, które ma, stało się źródłem pozytywnych wartości materialnych, intelektualnych i moralnych, aby przeżyć je godziwie. Śmierć jest nierozerwalnie związana z procesem życia, często determinuje jego treść, a nawet -jak określają niektóre teorie - po części je umożliwia7. M. Boss uważa, że świadomość śmierci, „życie ku śmierci" warunkuje podejmowanie przez człowieka refleksji nad samym sobą i rodzi poczucie odpowiedzialności za własne życie8. Łączy się to ze świadomością ograniczenia czasu dla dokonania zamierzonego dzieła, osiągnięcia wytyczonego celu i samookreślenia. Szaleństwem byłoby mniemać, że wyrzuciwszy z umystu wyobrażenie, usuniemy tym samym rzeczywisty fakt śmierci. M. Heidegger wysuwa pojęcie ambiwalentności śmierci. Z jednej strony śmierć to świadomość ludzkiej skończoności, przelotności życia9. Skutkiem tego wszystko jest względne, a waga życia pomniejszona. Z drugiej strony myśl o śmierci umożliwia zintegrowaną egzystencję, jest faktem, w którego świetle wszystkie możliwości ludzkie mają być uporządkowane i ocenione. Poglądy Heideggera przewijają się także w psychologicznych koncepcjach Frankla, Dąbrowskiego, Freuda, Junga. Wymienieni badacze próbują przezwyciężyć bezsens śmierci, która nie może być pojmowana jako zjawisko absolutne. Nadaje ona życiu sens, powoduje autentyczną zintegrowaną egzystencję. Chociaż śmierć do końca jest niepoznawalna, autorzy próbują ją określić na gruncie swych koncepcji. V. E. Franki podejmując problematykę śmierci rozważa pytanie, czy przemijanie niwecz) sens bytu ludzkiego10. Wnioski wysnute z tych refleksji są optymistyczne. Życie trwające bez końca byłoby pozbawione sensu. Człowiek mógłby odsuwać od siebie wszystkie sprawy i problemy, nie poczuwając się do żadnej odpowiedzialności za każdą upływającą i niewypełnioną celowym działaniem chwilę. „Człowiek nie chce żyć za wszelką cenę, chce żyć z sensem. Krótkie życie może być wypełnione sensem, a długie sensu i treści pozbawione". Podobnie uważa Heidegger, który podkreśla, że śmierć jest fenomenem wyznaczającym jednostce granice w czasie, w którego ramach zawarte są indywidualne możliwości życiowe". Niezależnie od czasu trwania egzystencji może być osiągnięta pełnia sensu samorealizacji. Franki podkreśla, że człowiek powinien być świadomy prze-mijalności własnego losu i zdolny do znoszenia cierpienia wynikającego z konieczności śmierci. Powoduje to wzmożone napięcie, które może być czynnikiem mobilizującym. Odpowiedni stopień napięcia wynikający z woli nadania sensu własnemu życiu jest właściwy ludzkiej naturze i konieczny dla zdrowia psychicznego12. 7 A. Wysoczańska, Psychologiczny wymiar umierania i śmierci, op.cit. 8 H. Haskovcova, Między życiem a śmiercią. Warszawa 1978. 9 M. Heidegger, Sein und Zeit. Tubingen 1960. 10 V. E. Franki, Psychoterapia dla każdego. Warszawa 1978. " M. Heidegger, op. cit., 129. 12 V. E. Franki, Homo patiens. Warszawa 1984. 494 W stronę pełni życia Poprzez cierpienie wynikające ze świadomości śmierci dokonuje się proces wzrostu, dojrzewania i tworzenia. Człowiek stojąc przed pytaniem: „co uczynić z cierpieniem, które jest mi dane", może zdobyć wewnętrzną wolność. Dorastając do samego siebie przybiera odpowiednią postawę wobec warunków i okoliczności zewnętrznych, nawet tak skrajnych jak śmierć. Przezwyciężenie lęku przed śmiercią wzbogaca życie człowieka i daje mu prawdziwe poczucie dojrzałości i wolności wewnętrznej. Bez ograniczeń nałożonych przez los wolność byłaby bez znaczenia, ponieważ może ona być wolnością jedynie w przeciwstawieniu do przeznaczenia. Analiza egzystencjalna uważa, że życie ludzkie jest przepojone dążeniem do sensu istnienia. Franki podkreśla, że postawa spod znaku egzystencji prowizorycznej, polegająca na „życiu w zawieszeniu", bez świadomości celu i wartości, które powinien człowiek sobie stawiać i realizować, nie może być usprawiedliwiona13. Spostrzeganie świata jako wyzbytego sensu może prowadzić do poważnych zaburzeń osobowości. Poczucie ograniczoności czy zamkniętej perspektywy życiowej pozbawia nadziei na przyszłość. Sens bytu ludzkiego spełnia się dzięki realizacji wartości twórczych i związanych z przeżywaniem. I Szczególną jednak rolę przypisuje Franki wartościom postawy, które są związane ze sto-I sunkiem przeznaczenia i cierpienia. Nie istnieją bezsensowne sytuacje życiowe. Pozornie I negatywne strony egzystencji ludzkiej, nawet ową tragiczną triadę, na którą składają się I cierpienia, wojna i śmierć, można przekształcić w wartości pozytywne i twórcze, pod warunkiem przyjęcia właściwej postawy i nastawienia. „Nawet w obliczu zbliżającej się śmierci życie nie traci swego sensu. Nawet w tym przypadku człowiek staje przed zada-I niem zupełnie konkretnym, najbardziej osobistym, choćby chodziło jedynie o sprostanie , rzeczywistemu cierpieniu, jakie niesie los". I K. Dąbrowski pozostaje pod wpływem koncepcji Frankla i traktuje śmierć jako jeden z naj-I poważniejszych problemów życia14. Rozwój i celowe świadome życie nie są możliwe bez I przemyślenia śmierci. Przytacza poglądy Miquela de Unamuno, który uważał, że bez naj- II głębszej penetracji zagadnień śmierci, bez psychicznego umierania nie można być twór-I czym i osiągnąć właściwości relacji ze światem i społeczeństwem. Życie i śmierć sprzę-I żonę są ze sobą w sposób nierozerwalny. Śmierć może stać się doświadczeniem pozy-I tywnym, a to zależy od znaczenia, jakie nadaje jej człowiek. Przeżywanie śmierci na I płaszczyźnie wyobrażeniowej daje możliwość intuicyjnego poszukiwania elementów I transcendentnych i przekraczania tymczasowości. ! Dąbrowski nie ogranicza zjawiska śmierci wyłącznie do procesu umierania i przejścia I od stanu bytu do niebytu. Śmierć jest obecna w życiu człowieka od momentu jego naro-I dżin. Jednostka osiągająca w życiu dojrzałość jest zdolna niwelować jej destrukcyjny I charakter, a nawet dzięki niej uzyskuje możliwość przechodzenia od wartości konkret- ny. E. Franki, op. cit., s. 75 14K. Dąbrowski, Trud istnienia. Warszawa 1986. 495 Na granicy życia i śmierci nych do transcendentnych. Rzeczywistość jest wielopoziomowa i wielopłaszczyznowa. Każde zjawisko psychiczne, łącznie ze stosunkiem do śmierci, ma różne poziomy. Najniższy poziom postawy fanatycznej cechuje brak skłonności do refleksji nad śmiercią i odrzucenie ze świadomości tego, że jest ona zjawiskiem realnym. Wobec nadchodzącego końca występują wówczas prymitywne, gwałtowne, niemal zwierzęce, objawy strachu, półświadome i nieświadome reakcje protestu. Wysoki lub najwyższy poziom nastawienia do śmierci to postawa refleksyjna. Nawet przy silnym lęku lub agonii psychicznej widoczne są elementy egzystencjalne. Pełna refleksji postawa filozoficzna wyraża się przyjęciem nieuchronności zgonu i odejścia. Osoba znajdująca się na wysokim poziomie procesu dezintegracji, o wyraźnym ideale osobistym, często już od lat dziecinnych przygotowuję się do śmierci. Pamięć o własnej śmierci warunkuje kierunek podejmowanych działań. Takie jednostki charakteryzuje potrzeba pracy dla przyszłości, są zdolne do czynów ofiarnych i bezinteresownych. Lęk przed śmiercią, podkreśla K. Dąbrowski, może mieć twórcze znaczenie, które wywodzi się z potrzeby znalezienia odpowiedzi na podstawowe pytania egzystencjalne15. Przykładem może być S. Kirkegaard. który swój rozwój widział w ścisłym związku z lękiem16. Lęk i depresję traktował jako przyjaciół. Bojaźń i drżenie zawierały elementy drażniące i przygnębiające, a jednocześnie pobudzające i odkrywcze. Rozwijały jego psychikę w taki sposób, że kategorycznymi imperatywami własnej osobowości stało się rozwiązanie kwestii dotyczących problemów śmierci i nieśmiertelności. Rozwój, który przebiega opierając się na mechanizmach dezintegracji pozytywnej, doprowadza do osiągnięcia ideału osobowości, warunkuje według Dąbrowskiego możliwości konfrontacji ze śmiercią w poczuciu spełnienia własnej egzystencji do końca. Z. Freud uważał, że śmierć jest zakodowana w człowieku w postaci instynktu samonisz-czycielskiego17. Wyciąga on wniosek, iż poza popędem do zachowania żywej substancji i łączenia jej w coraz większe całości musi istnieć przeciwstawny popęd, który dąży do pierwotnego nieograniczonego stanu. Poza instynktem życia, który jest reprezentowany przez popędy seksualne, istnieje także popęd do śmierci. Całość życia tłumaczy się działaniem konfliktów dwóch sił: erosa i tanatosa. Walka między nimi toczy się na poziomie nieświadomym. Działanie tanatosa przejawia się jako tendencja do destrukcji i agresji. Instynkt śmierci tłumaczy zachowania agresywne skierowane na zewnątrz i do wewnątrz, niszczycielskie, a także koszmarne sny, których nie udało się objaśnić zasadą przyjemności libidalnej. Eros zmierza do tworzenia i zachowania coraz większych całości. Celem popędu śmierci jest likwidowanie związków i sprowadzanie istot żywych z powrotem do stanu nieograniczonego. 15 Ibidem, s. 46. 16 S. Kirkegaard, Choroba na śmierć. Warszawa 1972. 17 Z. Freud, Człowiek, religia, kultura. Warszawa 1967. 496 W stronę pełni życia W swym filozoficznym kontekście teoria Freuda zbliża się do Heideggerowskiego schematu myśli egzystencjalnej: życie jest bytem ku śmierci. Jest przepojone pragnieniem wyzwolenia się z niewoli czasu, uzyskania spokoju i ciszy przez pojednanie z elementarnymi siłami bytu. W świetle tej koncepcji śmierć nie jest wrogiem człowieka, ale w pewnym sensie jego sprzymierzeńcem, ponieważ stwarza możliwości zaspokojenia potrzeby odtwarzania poprzedniego stanu. C. G. Jung traktuje śmierć jako nieodłączną towarzyszkę życia18. Fenomeny śmierci i narodzin łączą się ze sobą tworząc pełen cykl życia ludzkiego. Życie wyznaczone jest przez proces samourzeczywistnienia rozumianego przez Junga jako dążenie do nadświadomości. Śmierć jest co prawda kresem świadomości indywidualnej, nie oznacza jednak przerwania procesów psychicznych. Ponieważ psyche nie podlega ograniczeniom czasu i przestrzeni, nadświadomość znajduje się poza tymi zmiennymi. Tak pokonany został bezsens i okrucieństwo śmierci. Potraktowana ona została podobnie jak narodziny jako stacja przejściowa na drodze powrotu człowieka do „wiecznego potoku". Śmierć nie jest w stanie zagrozić życiu, ponieważ uderza jedynie w świadomość indywidualną, a przecież sens życia nie mieści się w „ja", lecz w uzyskaniu ścisłej więzi z porządkiem ziemskim i kosmicznym. Junga koncepcja życia i śmierci ma charakter moni-styczny. Narodziny i śmierć nie wykluczają się, ale tworzą jeden cykl zmierzający do osiągnięcia jaźni. Wszystkie koncepcje (poza teorią Freuda) zakładają możliwość rozwoju wykraczającego poza czasoprzestrzenne granice przy pełnym udziale jednostki19. Dzięki rozwojowi istota człowieka „wychodzi" poza śmierć. U Junga proces dojrzewania osobowości odbywa się w dwóch etapach względem siebie przeciwstawnych i wzajemnie się warunkujących i uzupełniających. Etapy te to pierwsza i druga połowa życia. Interesuje nas drugi, z „którego szczytu droga prowadzi już tylko w dolinę śmierci". Charakterystyczne dla tego etapu jest przygotowanie do „odejścia". Jednostka stawia sobie cele kulturowe wykraczające poza jej ziemską egzystencją. Jeżeli cel kulturowy (rozpłynięcie się w zbiorowej psychice) zostanie prawidłowo wypełniony, śmierć przestaje być straszna. Autorzy przedstawionych powyżej koncepcji akceptując śmierć próbują dostrzec w niej wartości, które, nie wykluczają sensu ludzkiej egzystencji. Życie w ich ujęciu jest gotowością do śmierci, a ta jest niezbędna do pełnego rozwoju osobowości. Akceptując przemijanie nie przekreślają radości i sensu podejmowanych i realizowanych przez człowieka działań. Perspektywa „niebytu" nie wyklucza celowości ludzkiego istnienia. Skoncentrujmy się na dwóch, spośród powyżej wymienionych koncepcji bytu \udzkiego, ujmowanego w aspekcie życia-śmierci, a mianowicie na teoriach V. Frankla i K. Dąbrowskiego. Zdaniem obu autorów byt ludzki jest człowiekowi niejako zadany, co ozna- ce. G. Jung, Archetypy i symbole. Pisma wybrane. Warszawa 1976. 19 A. Wysoczańska,op. cit., s. 295. 497 Na granicy życia i śmierci cza, iż każdy staje się człowiekiem dopiero w trakcie swojego życia poprzez dokonywanie wyborów i realizowania wartości. Zadaniem życiowym człowieka jest dążyć do realizacji swojej istoty (do samorealizacji), dzięki czemu spełnia się sens jego życia20. Według V. Frankla i K. Dąbrowskiego człowiek jest wolny „do" urzeczywistnienia wartości i wypełniania sensu bytu ludzkiego; jest istotą, która zawsze decyduje, kim jest oraz kim się stanie. Człowiek ma wolność w akceptacji lub w odrzuceniu swoich biologiczno-społecznych i psychologicznych uwarunkowań. Zawsze może przyjąć wobec nich określoną postawę. Jednocześnie człowiek jest odpowiedzialny za siebie i swoje wybory, jest to konsekwencja jego wolności wewnętrznej. Zarówno Franki, jak i Dąbrowski podkreślają, że człowieka cechuje potrzeba zrozumienia i przeżywania sensu życia. Każda sytuacja życiowa zadaje człowiekowi wypełnienie jej sensem, a zarazem daje możliwość urzeczywistnienia siebie samego poprzez owo wypełnianie sensu. „Potencjalnie człowiek jest zwierzęciem i bogiem. Kim się stanie, zależy od jego decyzji, a nie od warunków. Czas by tę specyfikę sfery decyzyjnej ludzkiej egzystencji włączyć do definicji człowieka" - postuluje Franki21. Według niego człowiek jest jednością nieredukowalną przejawiającą się w trzech wymiarach: somatycznym, psychicznym i noogennym (duchowym). Duchowość jest traktowana jako pierwsza i najistotniejsza cecha człowieka, która ujawnia się fenomenologicznie poprzez samoświadomość (u K. Dąbrowskiego - tzw. czynnik III), ale jest pobudzana przez „duchową nieświadomość". Tak rozumiana duchowość jest głównym atrybutem człowieka i z niej czerpie on świadomość, miłość i sumienie etyczne. Franki wyraźnie nawiązuje tu do ujmowania „duchowej osoby" przez Maxa Schelera. W człowieku pojmowanym rozwojowo, procesuralnie zawsze przeciwstawiają się sobie z jednej strony - byt, z drugiej - powinność, lub ujmując to za K. Dąbrowskim: Przed-miot-Podmiot w sobie. Ta rozbieżność między bytem a istotą cechuje całe życie człowieka, którego zadaniem jest w toku rozwoju osobowego zmniejszyć ową rozbieżność, zbliżając byt ludzki do jego istoty. „Bądź tym, którym tylko ty jeden i ty sam być możesz i być masz" - formułuje jako imperatyw rozwojowy V. Franki22. Sens życia człowieka polega więc na realizowaniu czy aktualizowaniu przez niego swojej istoty w wielu formach egzystencji, którą Franki i Dąbrowski utożsamiają z poszukiwaniem sensu; przy czym poszukiwaniu temu towarzyszy raczej wzrost napięcia niż stan równowagi. Nie jest to jednak napięcie patologiczne, jest ono wręcz niezbędne dla zdrowia psychicznego. Napięcie to stanowi tzw. noodynamikę, opierając się na pewnym stop- 20 E. Mentel, Cierpienie a rozwój osobowy w koncepcji V. E. Frankla i K. Dąbrowskiego. „Zdrowie Psychiczne" 1991, nr 1-4. 2[ V. E. Franki, Psychotherapy and Existentialism. New York 1971. 22 V. E. Franki, op. cit. 498 W stronę pełni życia I niu rozziewu między tym, jak jest, a tym jak być powinno (u Dąbrowskiego - dynamizm Przedmiot-Podmiot w sobie)23. Aby uzasadnić swoją egzystencję, człowiek świadomie przyjmuje pewną hierarchię wartości, którą stara się w toku życia realizować. Dokonuje się to poprzez spełnianie wartości twórczych, wartości związanych z przeżywaniem, a także wartości postawy, które zo-I staną dokładniej omówione w dalszej części rozdziału. Niespełnienie tej specyficznie ludzkiej potrzeby sensu rodzi frustrację egzystencjalną (frustrację sensu życia u K. Dąbrowskiego), którą należy traktować jako metapatologję, chorobę sfery wartości egzystencjalnych. Frustracja egzystencjalna charakteryzuje się utratą poczucia sensu dotyczącego obowiązków człowieka, celów i wartości, które istnieją, i które człowiek powinien sobie stawiać i osiągać. Przejawia się wówczas poczucie ograniczonej lub zamkniętej perspektywy życiowej i rozwojowej, odczucie wewnętrznej pustki i nudy. Świat jest postrzegany jako absurdalny i wyzbyty sensu. Może to prowadzić do okresów dezintegracji osobowości lub jej nerwicowych zaburzeń. Określona koncepcja człowieka, przyjęta przez Frankla i Dąbrowskiego, implikuje, iż może on w każdej sytuacji podjąć trud wypełnienia jej sensem i zajęciem wobec zewnętrznych okoliczności określonej postawy. Nie ma więc w życiu człowieka sytuacji rzeczywiście bezsensownych, to człowiek jako osoba wewnętrznie wolna i odpowiedzialna decyduje czy - i jakim sensem - wypełnia swoją konkretną sytuację. Jedną z istotnych z wielu względów sfer, w ramach której człowiek może realizować wartości i poprzez to nadawać sens swemu życiu, są sytuacje cierpienia, znoszenia losu. Według Frankla i Dąbrowskiego człowiek jest w stanie tworzyć siebie, rozwijać się oso-I bowo w każdych warunkach i jest za to odpowiedzialny. Sytuacje cierpienia natomiast j mogą odgrywać rolę silnego dynamizmu rozwojowego przyspieszającego naturalne tem-I po rozwoju. Franki i Dąbrowski twierdzą, iż kryzysy życiowe, cierpienie i związane z nimi przeżycia często stają się dynamizmem rozwojowym, poszerzając sferę przeżyć psychicznych człowieka cierpiącego oraz prowadząc do rozluźnienia starych struktur osobowości i do do-j konania przewartościowań. Cierpienie może również stworzyć płaszczyznę istotnych wyborów i przemyś/eri duchowych oraz stymulację do głębszego konfliktowego przeżywania. W sytuacji cierpienia znajduje potwierdzenie wewnętrzna osobowa wolność człowieka, i dzięki której jest on w stanie zdystansować się wobec swojej „psychofizycznej faktycz-ności" i zająć wobec cierpień, przeciwko losowi - określoną postawę. Egzystencjalnie jest się więc człowiekiem, jeśli można się wyzwalać i dystansować wobec tego, co witalne i społeczne, przekraczając swój cykl życiowy. Ta osobowa postawa zdystansowania się człowieka wobec paralelnego procesu psychofizycznego umożliwia przeżycie choroby jako dojrzewania i dokonania, umożliwia - „wzniesienie się" ponad chorobę. 23E. Mentel, op.cir.,s. 21. 499 Na granicy życia i śmierci W ramach omówionych wyżej koncepcji jest oczywiste, że człowiek jako wolna i odpowiedzialna osoba jest w stanie świadomie przeżywać swoje cierpienie i wykorzystywać je dla wewnętrznego wzrostu i rozwoju osobowego. Nawet pozornie negatywne stany swojej egzystencji, tj. cierpienie, kryzysy psychiczne, człowiek swoją osobową decyzją może przekształcić w coś pozytywnego, w dokonanie i sukces, jeśli tylko przyjmie wobec nich właściwą postawę i nastawienie24. Ze sferą cierpienia związane są tzw. wartości postawy, których możliwość nadawania życiu sensu jest praktycznie nieograniczona; sprawia to, iż nawet uwikłany w zewnętrznie beznadziejną sytuację człowiek nie staje się bierną ofiarą losu, lecz może przekształcić swe ciężkie położenie transponując wewnętrznie swe przeżycia z płaszczyzny faktów na wyższy egzystencjalnie poziom. Prowadzi to cierpiącego do wewnętrznego wzrostu i dojrzewania psychicznego, a także moralnego bogacenia się. Zdobywając wewnętrzną wolność, doświadczając jej, podejmując próby tworzenia siebie - człowiek dojrzewa wewnętrznie, staje się autokreatorem, wybiera między tym, co jest - a tym, co powinno być. Daje mu to poczucie opanowywania swego losu wewnętrznie, mimo dramatycznej zewnętrznej sytuacji życiowej. Akceleracja wewnętrznego rozwoju w sytuacji cierpienia spowodowana jest znacznym rozszerzeniem sfery przeżywania, silnym uwrażliwieniem na „ból i nędzę" ludzką, spoglądaniem w „otchłań" i ciemną tragiczną stronę życia ludzkiego. Istotne jest zdaniem Frankla i Dąbrowskiego, by umieć z męstwem przyjąć owo cierpienie, ów „ból istnienia" i przeżyć je w pełni zamieniając w wewnętrzny rozwój, afirmując życie w całej jego pełni i zachowując godność człowieka. Sądzić można, że pewna doza cierpienia związana jest z losem człowieka rozwijającego się, wrażliwego na „ból świata" i konflikty moralne, przezywającego codzienne problemy i schorzenia głębiej i wnikliwiej. Natomiast umiejętność przetworzenia stanów cierpienia poprzez zajęcie wobec niego postawy i poprzez samokształtowanie jest już przejawem świadomej i twórczej „sztuki" życia, którą opanować może każdy rozwijający się człowiek. Człowiek zawsze jest w stanie podjąć duchową decyzję wobec psychofizycznego faktu, jakim jest choroba i cierpienie, i w ten sposób zdystansować się wobec niej. Osobista postawa stanowi ramy, w których pojawia się u człowieka cierpienie, ból i lęk. Człowiek może więc podjąć świadomą decyzję wykorzystania i przetworzenia swego psychofizycznego cierpienia, by „wznieść się wyżej", odrzucić pewne elementy swej osobowości, z którymi nie chce się identyfikować (ilustruje to działanie dynamizmu Przedmiot-Podmiot w sobie wg K. Dąbrowskiego) i kreować siebie jako osobowość25. Nawet w skrajnych sytuacjach życiowych człowiek ma więc możliwość decydowania o tym, kim się stanie w chorobie lub w nieszczęściu. 24 Ibidem, s. 22. 25 K. Dąbrowski, Funkcje i struktura osobowości. Lublin 1984. 500 W stronę pełni życia Będąc wolny „od" swego organizmu psychofizycznego, od niższych poziomów swego „ja", wolnym zaś „do" urzeczywistniania wartości i wypełniania sensu bytu ludzkiego, człowiek w każdej sytuacji może walczyć o wartość i sens swego istnienia, o urzeczywistnienie swojej istoty. Zewnętrznie niekorzystne okoliczności nie są w stanie zanegować tej walki, jeśli sam człowiek swoją wewnętrzną decyzją z niej nie zrezygnuje. Według P. Tillicha najbardziej podstawowym i powszechnym lękiem jest lęk przed losem i śmiercią - ogarniający wszystkie sytuacje, w obliczu których ludzkiej autoafirmacji zagraża nieistnienie26. Możemy ująć człowieka jako przejawiającego się na trzech płaszczyznach afirmacji: ontycznej (w kategoriach istnienia), emocjonalnej (w kategoriach wartości), intelektualnej (w kategoriach znaczeń). Każda z tych płaszczyzn ma swoją drugą stronę - negację; ontyczna w kategoriach nieistnienia, emocjonalną w kategoriach ujemnej wartości, intelektualna w kategoriach nonsensu. Lęk stanowi więc napięcie w ludzkim doświadczeniu wynikające z jego rozpięcia pomiędzy afirmacją a negacją w tych aspektach, jakimi jest pojmowanie siebie i świata w kategoriach istnienia, jego wartości i znaczeń. Świadomość ujawniająca istnienie powoduje rozpięcie doświadczenia pomiędzy dwoma możliwymi krańcami, jakimi są byt i niebyt. Świadomość ujawniająca wartość powoduje rozpięcie doświadczenia między kategoriami dobra i zła. Świadomość ujawniająca znaczenie między krańcami, jakimi są prawda i fałsz. Te krańcowe kategorie stanowią bieguny współistniejących w doświadczeniu continuów, stwarzając szereg możliwych wariantów. Wszystko, co dzieje się w polu doświadczenia człowieka, przenika głęboka dwuznaczność wynikająca z oscylowania poznania pomiędzy istnieniem a nieistnieniem, dobrem i złem, prawdą i fałszem. Z doświadczenia tej dwuznaczności wynika lęk. Wyłanianie się nieświadomych obszarów powoduje zaniepokojenie, gdyż nie wiadomo, w którym rejonie dychotomii umieści się pojawiająca się treść. Na płaszczyźnie egzystencjonalnej żadne dowody na nieśmiertelność duszy nie mają mocy przekonywania - każdy człowiek zdaje sobie sprawę z całkowitej utraty „ja" związanej ze śmiercią biologiczną. Nawet wówczas, gdy nie odczuwamy bezpośredniej groźby śmierci, doświadczenie, któremu podlegamy, przemieszczając się tak jak wszystko inne z przeszłości w przyszłość, sprawia, że nie dysponujemy ani jedną chwilą czasu, która natychmiast nie przemija. W swoim istnieniu społecznym i indywidualnym człowiek nieustannie doznaje ataków na swoją zdolność istnienia jako ciało przybierających postać chorób, słabości i wypadków. W konfrontacji ze światem człowiek uświadamia sobie swoją niezdolność afirmowania siebie z powodu mocy niebytu, któremu musi nieustannie przeciwstawiać moc swojego bytu. Według P. Tillicha negacja zagraża moralnej afirmacji człowieka w kategoriach winy i potępienia27. Wynika to z podstawowej niejasności w kwestiach dobra i zła. Świadomość tej 26P. Tillich, Męstwo bycia. Paryż 1983. 27 Ibidem,s.37. 501 Na granicy życia i śmierci niejasności owocuje poczuciem winy. Ponadto lęk zagraża w kategoriach bezsensu. Dotyczy to pytania o sens nadający znaczenie światu, człowiekowi i wszystkiemu, co wydarza się w relacji między nimi. W swoim wyłanianiu się z nieświadomości w kierunku samoświadomości afirmacja ,ja jestem" człowieka spotyka się z negacją. Zostaje zanegowana przez chorobę i śmierć.ja-ko energia-emocja przez winę i potępienie (brak akceptacji), jako informacja-myśl przez błąd i bezsens. Negacja rozbija pierwotną harmonię przedstawioną w micie o raju, stając się przyczyną podstawowego konfliktu egzystencjalnego, który wyraża się w podziale człowieka na dwa dążenia opisane przez Masłowa: dążenie do rozwoju (zmiany), oraz dążenie do bezpieczeństwa (zachowanie status quo). Pierwsze z nich wyraża się w przekraczaniu samego siebie, nieustannym przechodzeniu od jednych stanów do drugich. Wiąże się z doświadczeniem wzrostu i zanikania, integracji i dezintegracji, przyjęcia i odrzucania, prawdy i fałszu, gdyż jeden stan zostaje zniszczony, aby pojawił się inny. Drugie wiąże się z dążeniem do niezmienności i stabilizacji, stanowi wyraz pragnienia nieśmiertelności, szczęścia i sensu istnienia. Podstawowy konflikt egzystencjonalny wywiera mniej lub bardziej bezpośredni nacisk na człowieka domagając się rozwiązania. W praktyce możemy spotkać kilka sposobów ustosunkowania się do niego28. 1. Odrzucenie konfliktu i próba życia tak jakby go nie było. Prowadzi to do afirmacji jedynie głównie powierzchniowych warstw świadomości oraz blokowania ukrytych treści. Wynika z tego niemożność pozostawania w ciszy, sam na sam z sobą, prowadząc do ciągłego odsuwania konfliktu, który przez wiele lat niezauważany może dojść do głosu w późnym wieku w poczuciu straconego życia, własnej niepotrzebności, ogólnym zmęczeniu i zniechęceniu, szczególnie jeżeli człowiek zostanie wyłączony z nieustannej konieczności zajmowania się czymś. 2. Poszukiwanie rozwiązań na zewnątrz siebie, co stanowi odwoływanie się do doświadczeń innych ludzi przekazanych przez naukę, filozofię czy religię. Może być to bardzo twórcze, jeżeli są one traktowane jako drogowskazy w poszukiwaniu własnych znaczeń i wartości i stanowią wskazówkę dotyczącą raczej odpowiedzi na pytanie „jak?" niż „co?". Kryje w sobie niebezpieczeństwo związane z możliwością przyjęcia określonego rozwiązania na zasadzie autorytetu, bez próby osobistej weryfikacji i uporczywego odrzucania innych możliwości, które zagrażają temu rozwiązaniu. W skrajnej formie wyraża się to w różnego typu fanatyzmie mogącym prowadzić do agresywnego tępienia przedstawicieli innych poglądów. Kolejnym niebezpieczeństwem jest dojście do poczucia zagubienia wśród wielości propozycji, w efekcie czego mogą one zostać wszystkie odrzucone. Krańcowo człowiek może utracić poczucie wartości bytu i zapragnąć wyrzec 28 Za K. Kozikowską-Koppel,4/?/7nac/<3 istnienia, lęk i ewolucja świadomości. „Zdrowie Psychiczne" 1991, nr l^ł. 502 W stronę pełni życia się swej świadomości, a to może zrobić jedynie wyrzekając się bytu, który uzyskał tę świadomość, dokonując samonegacji jako aktu rozpaczy. 3. Poszukiwanie rozwiązań wewnątrz siebie, co stanowi odwoływanie się do własnego bezpośredniego doświadczenia bytu. Podejście to stanowi w pełni otwarte przeżywanie własnego bytu jako konfliktowego i może doprowadzić do odkrycia w głębinach własnej świadomości osobistej odpowiedzi danej istoty na podstawowe egzystencjalne pytanie „kim jestem?". Jest ona wewnętrznym bezpośrednim doświadczeniem „ja jestem" danego człowieka w samej jego istocie, które jest jednostkowe i w swojej istocie nie-przekazywalne za pomocą werbalnych określeń. Otwarcie na nie wiąże się z przyjęciem postawy medytacyjnej. Termin „medytacja" dla wielu osób jest trudny do zrozumienia, ponieważ kojarzy się z egzotycznymi kulturami Dalekiego Wschodu lub zakonnikami chrześcijańskimi, którzy wiele godzin spędzają na kontemplowaniu Boga. Wiele dokumentów wskazuje jednak na to, że znana jest ona szerszemu gronu ludzi, a działające w jej trakcie mechanizmy są naturalne i właściwe każdemu. H. Benson uważa ją za wrodzoną zdolność człowieka do Iprzeciwreakcji na stres29. K. Dąbrowski zwraca uwagę na jej samoczynne pojawianie się w toku rozwoju osobowości30. C. Naranjo i R. E. Orstein wskazują, że jej istota jest również istotą sztuki i psychoterapii oraz właściwej postawy psychicznej w każdym autentycznym działaniu. „Medytacja zajmuje się rozwijaniem form aktywności, modalności bycia, które mogą być wyrażane i rozwijane w każdej sytuacji. Ta obecność czy sposób bycia sobą zmienia wszystko. Jeśli posługuje się ruchem, zmieni się w taniec, jeśli spokojem w żywą rzeźbę, jeśli myśleniem, sięgnie wyższych poziomów intuicji, jeśli odczuwaniem stanie się cudem istnienia, jeśli uczuciem, stanie się miłością, jeśli posługuje się śpiewem, będzie to pieśń Świętości, jeśli mową, będzie to poezja lub modlitwa, a jeśli w tym duchu wykonywać będzie codzienne czynności, staną się one rytuałem czczenia Boga lub rytuałem ku czci istnienia"31. j Ryzykując pełne otwarcie na doświadczenie człowiek wchodzi z medytacji w bezpośredni kontakt ze strumieniem czy procesem życia. Istotą tego życia jest spontaniczność. Lęk sprawia, że człowiek odrzuca spontaniczność w myśleniu, przeżywaniu i zachowaniu na rzecz precyzyjnego sterowania własnymi doświadczeniami. Stają się one „wyreżyserowane". Człowiek zaczyna stawiać znak równości między sobą a swoim własnym obrazem i nienaruszalności tego obrazu nieustannie broni przed zalewem nowych doświadczeń. Pozwolić na nie znaczyłoby zaryzykować nieustanną przemianą w nieznanym kierunku. Powstaje wątpienie dotyczące ciągłości tożsamości: „czy jeśli się zmienię, będę nadal sobą?" Aby tego uniknąć, człowiek oddala się coraz bardziej od samego sie- 29 H. Benson, The Relaxation Response. New York 1979. 30 K. Dąbrowski, Osobowość i jej kształtowanie poprzez dezintegrację pozytywną. Warszawa 1975. 31 Za K. Kozikowską-Koppel, op. cit., s. 58. 503 Na granicy życia i śmierci bie, negując siebie na rzecz swojego obrazu. Ale obraz jest myślową fikcją i wytrzymuje napór rzeczywistości kosztem nerwic i czucia się nieszczęśliwym. Jest to brak zgody na to, czym się jest, a ostatecznie jest się tym, czym się jest, bez względu na zgodę. Będąc swoim obrazem, a nie sobą, człowiek przeżywa w zasadzie słuszną obawę unicestwienia, gdyż fikcja musi zostać zniszczona, aby odsłoniła się rzeczywistość. Zmaganie się jednak z fikcją sprawia, że w tym przedzieraniu się „jestem" staje się samoświadome. Konfrontacja świadomości z nicością stwarza możliwość odnalezienia sensu i wartości bytu. Pełne otwarcie na doświadczenie prowadzi do samopoznania. Samopoznanie to zakłada równocześnie samoakceptację, czyli osiągnięcie postawy zgody na własne istnienie i istnienie otaczającego świata. Wyrażenie zgody na to, czym się jest, wyzwala człowieka od nierealnej ucieczki od samego siebie i ciągle ponawianych prób bycia tym, czym nie jest. Jest to związane z ryzykiem zaufania do samego siebie, do własnych przeżyć, uczuć i pragnień. Przykładowo, człowiek ufający sobie wypoczywa, kiedy czuje się zmęczony, je, kiedy czuje się głodny, pozwala sobie na samotność, kiedy czuje się przeciążony kontaktami z ludźmi, nie wpadając z tego powodu w popłoch, że jego odpoczynek przekształci się w lenistwo, jedzenie w obżarstwo, a samotność w izolację. Strumień życia, w który czuje się włączony doświadczany jest przez niego w kategoriach swoistej rytmiczności czy pulsacji („tętno życia"), ma swoje przypływy i odpływy wyrażające się w działaniu i bierności, głodzie i nasyceniu, powstanie „do" i „od". Składają się one na harmonię, która nie jest statyczną martwotą biernego stanu posiadania ani też nieustannie aktywizującym dynamizmem, lecz zawiera obie te możliwości pojawiające się rytmicznie, jak rytmicznie następują po sobie fazy wdechu i wydechu, snu i jawy32. Człowiek otwarty na impulsy płynące z własnej psychofizycznej struktury ufa pojawiającym się sygnałom i pozwala im być wyznacznikami swojego działania. Istnieje swoista „mądrość" organizmu, którą można by określić inaczej jako pewien kod programowy, stanowiąca o tym, że gdy jest głodny (brak pewnych elementów), poszukuje pożywienia, lub np. unika zbyt niskich czy zbyt wysokich temperatur. Dzięki tym wszystkim mechanizmom funkcjonuje harmonijnie, jeśli tylko ma możliwość ich wykorzystania. Wydaje się, że istnieje podobna „mądrość" psychiki, która sprawia, że człowiek w zależności od jej stanu, poszukuje bądź unika pewnych stymulacji. Wszelkie zaburzenia, z tego punktu widzenia, są blokiem w rozwoju - stanięciem w sytuacji niemożności uniknięcia bądź zdobycia potrzebnych stymulacji. Utrata kontaktu z samym sobą sprawia, że człowiek nie umie rozeznać się w swoich potrzebach i rozszyfrować informacji płynących z psychofizycznych struktur. Często również lekceważy otrzymywane impulsy sądząc, że zdoła się wyłamać z praw własnego rozwoju, bądź na siłę podporządkować swój rozwój stworzonym przez siebie (często na podstawie o zniekształconych lub fragmentarycznych danych) prawom. Ibidem, s. 59. 504 W stronę pełni życia O tym, czego człowiek potrzebuje, aby się dalej rozwijać, wie najlepiej on sam, chociaż nie zawsze umie do tej wiedzy w sobie dotrzeć. Cały proces terapii ma mu to umożliwić. Niestety, jest on często długi i trudny, gdyż dana potrzeba może stanowić źródło istotnych negatywnych reakcji otoczenia i jest nieakceptowana w takim stopniu, że człowiek nie chce nawet wiedzieć o jej istnieniu. W każdej terapii w mniejszym lub większym stopniu toczy się walka o rozwój samoakceptacji i samoświadomości. Człowiek wyzwala się od bycia odpowiedzią na oczekiwania otoczenia do wolności stawania się sobą - jedynym niepowtarzalnym procesem wyłaniania się „jestem" z nieświadomości do świadomości. Ostateczne rozwiązanie podstawowego konfliktu egzystencjalnego prowadzi do przekroczenia nierozerwalnych dualizmów łącznie z dualizmem negacji i afirmacji, które okazują się bardziej cechami myślenia niż obiektywnej rzeczywistości. Zwrócił na to uwagę E. Fromm pisząc: „(...) Dostrzeżona para sprzeczności odzwierciedla nie naturę rzeczy, lecz naturę percypującego umysłu. Myśl percypująca, jeśli ma ogarnąć prawdziwą rzeczywistość, musi wyjść poza samą siebie. Sprzeczność jest kategorią umysłu człowieka, a nie samoistnym elementem rzeczywistości"33. Gdy mówi się o sposobach realizowania życia w indywidualnym doświadczeniu, często przytacza się dwa podstawowe typy życia, wzajemnie wobec siebie przeciwstawne. Są nimi życie w teraźniejszości i życie dla przyszłości. Tę przeciwstawność dostrzegano od dawna i oceniano z różnych punktów widzenia34. Jednym pierwsza postać życia wydawała się szczególnie wartościowa i godna człowieka, ponieważ były w niej akceptowane właśnie wszystkie bieżące chwile jako samowystarczalne i ostatecznie ważne bez względu na to, co było, i na to, co będzie. Z tego punktu widzenia druga postać życia była nieustanną dyskwalifikacją życia bieżącego w imię odległych celów, dla którego powinno być ono poświęcone. Stanowiła wyraz niechęci i nieufności w stosunku do życia, które naprawdę jest, stając się wyrazem nadziei i oczekiwań w stosunku do życia, które miało być zawsze życiem w przyszłości. Z tego punktu widzenia wartość tych dwóch typów życia przedstawiała się właśnie odwrotnie. Życie pierwszego typu wydawało się lekkomyślne i nieodpowiedzialne, pełne namiętności właściwie ślepych i pozbawionych elementów, które by prowadziły ku przyszłości. Z tego punktu widzenia tylko ten drugi rodzaj życia wydawał się godny człowieka, ponieważ w nim właśnie wyrażała się siła jego rozumu, który pozwala planować, i siła woli, dzięki której plany te mogą być realizowane. Wartościowanie tych dwu postaci życia w sposób tak kategoryczny nie może być uznane za wystarczające. Nie ulega wątpliwości, iż każda z tych postaci ludzkiego istnienia może mieć swoje walory w zależności od tego, jaką treścią jest wypełniona. Życie chwilą teraźniejszą może mieć charakter lekkomyślnej obojętności na wszystko, co ważne 33 E. Fromm, O sztuce miłości. Warszawa 1973. 34 B. Suchodolski, Kim jest człowiek. Warszawa 1980. 505 Na granicy życia i śmierci i wartościowe, a co się nie mieści w aktualnym osobistym doznaniu, ale może też mieć wartość właśnie dzięki temu, że jest świadectwem swoistej powagi, respektującej znaczenie każdej chwili, jedynej w swoim rodzaju i niepowrotnej. Przeżywanie bieżących chwil życia niejako środków wiodących ku czemuś, co stanie się kiedyś, w przyszłości, ale jako nieodwracalnej i niepowrotnej rzeczywistości naszego istnienia, jest z pewnością przeżyciem wartościowym. Tak właśnie przeżywa przecież swe istnienie człowiek, którego pasjonuje praca, jaką wykonuje, tak właśnie doświadcza swego życia artysta, który oddaje się całkowicie aktom tworzenia, tak doświadcza własnego istnienia uczony, którego pochłania praca badawcza. W ten właśnie sposób przeżywa również sztukę człowiek, dla którego ma ona znaczenie właśnie dlatego, iż wypełnia bieżące chwile życia. Życie chwilą teraźniejszą może się więc toczyć na różnych poziomach istnienia: od poziomu potrzeb elementarnych i elementarnych zaspokojeń aż po rejony, w których potrzeby stają się znacznie bardziej ludzkie i bardziej skomplikowane, a zaspokojenia mają charakter pełnego oddania się ludzi działalności twórczej. Gdy wydarzenia tego życia nie są klasyfikowane na środki i cele, wszystko staje się ważne, a we wszelkich przeżyciach jawią się wartości, które są wartościami samoistnymi, a nie nabierającymi znaczenia dlatego, że mają czemuś służyć. Życie przestaje być wówczas jedynie środkiem do życia, staje się rzeczywistością samoistną, godną pełnego i zaangażowanego doświadczenia. Tak więc życie chwilą teraźniejszą może być słusznie krytykowane jako powierzchowne i lekkomyślne, ale może być również wysoko cenione jako życie, w którym człowiek doświadcza znaczenia wartości nieinstrumentalnych. Podobnie rzecz się ma z życiem drugiego typu, przebiegającym w sferze zamierzeń i urzeczywistnień. Można wskazać na liczne jego wartości. Wyrażają się one w słusznym przeświadczeniu, iż człowiek jest istotą zdolną do przekraczania tych granic istnienia, jakie mu zostały wyznaczone, i stwarzanie nowych warunków własnego życia. Wyrażają się one w przekonaniu, iż człowiek jest istotą zdolną wytrzymywać napięcie między pragnieniem i zaspokojeniem, budować długi łańcuch wysiłków, dzięki którym pragnienia mogą być zaspokajane w sposób bardziej bogaty i skomplikowany, wymagający trudów i długotrwałego przygotowania. Nie ulega wątpliwości, że to życie ukierunkowane i zdyscyplinowane jest życiem prawdziwie ludzkim w tym rozumieniu, iż człowiek stawia przed sobą cele godne urzeczywistnienia, mimo iż nie znajdują one bezpośredniego potwierdzenia w zastanej rzeczywistości. Charakterystyka życia jednostki w kategorii pragnień i zaspokojeń oraz zamierzeń i urzeczywistnień nie jest charakterystyką pełną35. W obu tych postaciach życia człowiek jest zainteresowany swym własnym losem, dokonującym się w czasie, który płynie. Pragnienie i zamierzenie wyrażają to zasadnicze przeświadczenie, iż człowiek ma prawo wysuwać roszczenia wobec rzeczywistości, biorąc coś od niej albo też przebudowując ją w spo- 33 Ibidem, s. 147. 506 W stronę pełni życia sób zgodny z własnymi zamierzeniami. Zaspokojenia i urzeczywistnienia są potwierdze-] niem słuszności tego prawa roszczeń. Człowiek jest jednak zdolny do jeszcze innego rodzaju życia - do takiego, w którym najważniejsze jest nie to, co będzie uzyskiwał w teraźniejszości lub przyszłości własnego życia dla siebie samego. Ważne, znacznie ważniejsze staje się to, czemu swym życiem może służyć. Chodzi tu o wartości trwałe, wyniesione ponad przemijający bieg czasu, ostające się jako główne, orientacyjne punkty ludzkiego życia. W tej orientacji odsłaniać się I ma pewna obiektywna struktura bytu i związane z nią określone wartości, a zarazem nor-| my właściwego postępowania. Postępowanie ludzkie nie ma być mierzone aktualną przyjemnością lub przyszłymi sukcesami, do których prowadzi; ma być oceniane z punktu widzenia wartości, którym służy. Postępowanie ludzkie ma być związane z tym światem | wartości i norm, a jego treścią główną ma być realizacja tego, co być powinno. Gdy kategorie pragnień i zaspokojeń oraz kategorie zamierzeń i urzeczywistnień wyrażają zawsze pewne skłonności antropocentryczne i czynią z życia ludzkiego teren działania, nad którym różnorako rozumiane interesy człowieka sprawują władzę niepodzielną, to kategorie porządku i ładu świata oraz wynikających stąd powinności ludzkich przekraczają w pewnym sensie bardzo różnorodnie rozumiany antropocentryczny krąg. Życie nie ma być zużywane wyłącznie na przysparzanie nam obowiązków. Taka orientacja życia przeciwstawia się niekiedy zasadniczo i z całą ostrością życiu doświadczanemu jako przy-i jemność, a także życiu organizowanemu z myślą o wzroście pożytków. I Cała historia działalności ludzi świadczy o tym, że motywy ich postępowania są znacznie bardziej złożone niż poszukiwanie optymalnego zaspokojenia potrzeb. Świadczy o tym, że w życiu ludzi istniały pewne imperatywy, nakazujące cenić określony typ życia, nawet jeśli wymagał on ofiar czy wyrzeczeń. Sytuacje, w których człowiek przekracza granice życia pojmowanego jako doświadcza-I nie przyjemności lub organizowanie korzyści, gdy w porywie entuzjazmu lub idąc za na-I kazem surowego posłuszeństwa wobec powinności zużywa swe życie dla celów, których I nie sformułował sam, chociaż je akceptuje - sytuacje takie świadczą o tym, jak bardzo I głęboko życie jednostki powiązane jest z ponadjednostkowym światem. Z tego punktu wi-[ dzenia struktura życia jednostkowego nie jest ani tak egoistyczna, ani tak wyłącznie pry-I watna, jak to się często przyjmuje. Zwrócenie uwagi na taki właśnie charakter życia jednostki ludzkiej skłania do rewizji wielu tradycyjnych poglądów na tak zwaną naturę człowieka. Dla takich prób nowego spojrzenia najbardziej może charakterystyczna jest koncepcja A. N. Masłowa36. Punktem wyjścia rozważań Masłowa jest analiza swoistego charakteru ludzkich potrzeb podstawowych i sposobów ich zaspokajania, a następnie analiza innych jeszcze rodzajów potrzeb, które charakteryzują wyłącznie rodzaj ludzki. Analiza form, w których człowiek 36 A. N. Maslow, Toward a Psychology ofBeing. New York 1962. 507 Na granicy życia i śmierci zaspokaja swe potrzeby podstawowe, wskazuje na proces nieustannego wznoszenia się nad poziom elementarnego ich zaspokajania. Zaspokojenie potrzeb fizjologicznych i potrzeb seksualnych nie zapewnia człowiekowi spokoju, jak się to dzieje u zwierząt. Staje się raczej punktem wyjścia powstawania i realizacji potrzeb innego rodzaju, tzw. potrzeb wyższych. Nie służą one bezpośrednio utrzymaniu życia jednostki lub zachowaniu gatunku, są jednak szczególnie ważne w indywidualnym istnieniu. Maslow określił je jako potrzeby egzystencji. Stanowią one swoiste piętro życia wewnętrznego, nadbudowane nad tymi fundamentami, jakie wyznaczają podstawowe potrzeby życia. Podstawowe potrzeby rządzone są zawsze prawami „braku", który musi być wyrównywany. Potrzeby egzystencjalne są niezależne od tego „deficytu", nie znają kategorii zaspokojenia - są radosne, swobodne, twórcze, wciąż żywe. Wbrew koncepcjom behawiorystów, określających człowieka jako zespól swoistych mechanizmów zachowań, i wbrew koncepcjom psychoanalityków, ujmujących go jako istotę kierowaną przez konflikt nadjaźni z popędami, A. N. Maslow konstruuje odmienną koncepcję. Wyraża ona wiarę w twórcze siły człowieka. „W naszej współczesnej cywilizacji trzeba przywrócić uznanie dla spontaniczności, ekspresji, swobody nie dyscyplinowanej wolą, zaufaniem do tego wszystkiego, co jest poza kontrolą wyrozumowaną, co jest twórczością. Trzeba pozwolić, aby się dokonywało samourzeczywistnienie ludzi, aby rozwijali swe uzdolnienia i zamiłowania, aby stawali się właśnie takimi, jakimi chcą być, aby podejmowali działalność odważną i twórczą, nie wymagającą motywacji interesownych, aby byli zdolni wytrzymać napór przeciwieństw, a nawet klęskę. Na tym wyższym szczeblu osobowego istnienia dokonuje się wielka synteza elementów, które na szczeblu niższym - walki z definiowanymi sytuacjami i uległości wobec utylitarnej strategii - występują jako przeciwieństwa takie jak egoizm i bezpłodny apel do altruizmu, pogoń za zyskiem i dyrektywy pracy dla społeczeństwa, przyjemność i obowiązek itd.37 Na znaczenie wartości w procesie aktywnego formowania ludzkiej egzystencji, na ich miejsce w strukturze osobowości, jak również na znaczenie podmiotowego odnoszenia się ku wartościom wskazuje dziś coraz więcej autorów zarówno z kręgu psychologów, pedagogów, antropologów, jak i filozofów, i etyków. Badacze ci odwołują się zarówno do empirii, jak i teorii. Słusznie zauważa K. Popielski, iż problematykę wartości i sensu życia wnieśli do gabinetów psychologów pacjenci, nie może więc być ona nieobecna w namyśle teoretycznym. Prezentacji badań empirycznych i dyskusji nad tą problematyką poświęcone było Ogólnopolskie Sympozjum Logoterapii zorganizowane w grudniu 1993 r. z inicjatywy K. Po-pielskiego, ucznia V. E. Frankla, twórczo rozwijającego idee logoteorii i logoterapii. Zwrócono m.in. uwagę na dynamikę i zmienność sensu w zależności od nowych sytuacji Za B. Suchodolski, op. cit., s. 261-262. 508 W stronę pełni życia życiowych i doświadczeń społeczno-kulturowych oraz poddano analizie te zależności w sytuacji obecnego kryzysu kultury i wartości38. K. Popielski ujmuje i interpretuje świat wartości jako korelat rozwijającej się i spełniającej egzystencji, doświadczenie zaś poczucia sensu życia jako pochodną tego uczestnictwa39. Pojęcie sensu (w tym sensu życia) i wartości są więc nieodłącznie związane z egzystencją człowieka. We współczesnym świecie człowiek coraz częściej traktowany jest instrumentalnie i ma poczucie bycia małym trybem w wielkiej machinie świata. Niektórzy potrafią przystosować się do tego biegu rzeczy narzuconego im z zewnątrz i zawieszają przynajmniej na pewien czas pytanie o sens życia i świata. Inni nie potrafią pogodzić się z przedmiotowym ich traktowaniem. Jednak zderzenie z rzeczywistością, i to już od wczesnych lat szkolnych, okazuje się utwierdzać człowieka (dziecko) w poczuciu niskiej własnej wartości. Odczuwa on permanentnie, że jest przedmiotem oddziaływania ze strony innych. Jest wychowywany, nauczany, leczony, kieruje się nim, zarządza, nagradza i karze, nawet w kontakcie z psychologiem jest poddawany psychoterapii. Nauczyciel, wychowawca, rodzice, lekarz, przełożony w pracy, psychoterapeuta - wszyscy wiedzą lepiej, co mu potrzeba, co chciałby robić, jakim człowiekiem chciałby być. Pozostaje niewiele miejsca na wolność, autonomię, własne zdanie, twórczy rozwój. Jak więc kształtować poczucie własnej wartości, i to już od najwcześniejszych lat życia? Okres dzieciństwa i młodości decyduje w znacznym stopniu o dalszym naszym życiu, a poczucie własnej wartości wydaje się bodaj najważniejszym czynnikiem kształtującym kontakty interpersonalne i postawy wobec życia i świata. Być pozytywnie nastawionym do innych ludzi i do otaczającej rzeczywistości, żyć pełnią życia można wówczas tylko, gdy akceptuje się siebie, dostrzega się swoje wady, ale równocześnie odkrywa się w sobie pozytywne wartości, obraz siebie kształtować muszą pozytywne myśli i emocje. W tym kontekście warto zwrócić uwagę na rozwijającą się dopiero, ale zyskującą coraz więcej zwolenników pedagogikę alternatywną zwaną antypedagogiką. Jeden z jej czołowych przedstawicieli H. von Schoenebeck w książce Antypedagogiką w dialogu pisze: „Uważam w dzisiejszych czasach za bardzo ważne to, iż łatwiej jest nam dotrzeć do psychicznej rzeczywistości drugiego człowieka. Różnorodne zagrożenie podstaw życia przez samą ludzkość jest niebezpiecznym dowodem na to, co się stanie, gdy zatracone zostanie to wzajemne dojście do siebie. Aby przeżyć, potrzeba nam dzisiaj zdolności rozumienia sensu interpretacji świata drugiego człowieka; umiejętności do uznania ich za prawidłowe dla niego, zanim przeciwstawimy temu nasz sens i będziemy szukać możliwych do zaakceptowania dla obu stron form współżycia. Empatia jest owym kluczem do rozwiązania tego zagadnienia"40. W swojej książce H. Schoenebeck przytacza także wypowiedzi 38 B. Truchlińska, Cztowiek-wartość-sens. „Edukacja Filozoficzna" 1994, nr 17, s. 325-329. 39 B. Truchlińska, op. cit., s. 330. 40 H. v. Schoenebeck, Antypedagogiką w dialogu. Kraków 1994, s. 19. 509 Na granicy życia i śmierci wielu innych zwolenników antypećagogiki,m.vn. A.. Millera; „W słowie «wychowan/e» \eży wyobrażenie określonych celów, które ma osiągnąć wychowanek - a zatem także ograniczona jest jego możliwość rozwoju. Uczciwa rezygnacja z wszelkiej manipulacji i z owych wyobrażeń celów nie oznacza jednak, iż dziecko pozostawia się samo sobie. Dziecko bowiem potrzebuje psychicznego i fizycznego towarzystwa dorosłego w bardzo wysokim stopniu. Aby umożliwić dziecku pełen jego rozwój, towarzystwo to musi posiadać następujące cechy: 1) szacunek dla dziecka, 2) respekt dla jego praw, 3) tolerancję dla jego uczuć, 4) gotowość do wyciągnięcia z jego zachowań wniosków: a) o istocie tego pojedynczego dziecka, b) o własnym dzieciństwie, które uczy przyszłych rodziców wykonywania tych przykrych zadań, c) o prawidłowościach życia uczuciowego, które o wiele wyraźniej, można zaobserwować u dziecka niż u dorosłego, gdy może ono przeżywać swe uczucia w sposób o wiele bardziej intensywny, a w optymalnym przypadku mniej zakłamany niż dorosły"41. Radykalna antypedagogiczna formuła: „Kto kocha dzieci, nie wychowuje ich" wydawać się może dyskusyjna, a nawet szokująca. Posiada ona jednak głęboki pozytywny sens. Ponieważ od początku jesteśmy twórczy, nie musimy stawać się tacy potem. W ten sposób możemy lubić się takimi, jakimi jesteśmy. I dotyczy to również innych. Jedną ze swoich najnowszych książek H. von Schoenebeck zatytułował: Kocham siebie takim, jakim jestem42. Ukazał on w niej -jak to sam określił - drogę od nienawiści, bezsilności i egoizmu ku miłości wobec samego siebie. Idee prezentowane przez H. von Schoenebecka i innych antypedagogów zbieżne są z tymi, które zastosował do psychoterapii Carl R. Rogers. Podstawowe założenia terapii Ro-gersa: akceptacja (przyjmuję cię takim, jakim jesteś), kongruencja (mogę niezmiennie być sobą) i empatia (próbuję wczuć się w świat twoich uczuć) wytyczają nie tylko twórczy i skuteczny kierunek psychoterapii, ale stanowią punkt wyjścia filozofii, która dla wielu ludzi stała się sposobem życia i skuteczną drogą prowadzącą do osiągnięcia pełni życia. „Terapia nastawiona na klienta - pisze CR. Rogers - będąca ciągle w toku rozwoju -jest takim sposobem bycia z drugą osobą, który sprzyja nowym zmianom i ułatwia rozwój. Opiera się ona na założeniu, że w człowieku tkwią ogromne zdolności do rozumienia samego siebie, i do konstruktywnych zmian w sposobie bycia i zachowania, oraz że najlepsze warunki do ujawnienia i urzeczywistnienia tych zdolności stwarza pewna specyficzna relacja z drugim człowiekiem. Jej specyfika polega na tym, że terapeuta (lub inna 41 Ibidem, s. 21. 42 H. v. Schoenebeck, Kocham siebie takim jakim jestem. Kraków 1994. 510 W stronę pełni życia I osoba udzielająca pomocy) doświadcza siebie takim, jakim rzeczywiście jest, że wykazuje I głęboką wrażliwość i nieoceniające zrozumienie dla drugiej osoby, że troszczy się o nią I i komunikuje jej wszystkie te uczucia. Jakość tej relacji jest decydującym elementem ca-¦: lego procesu terapeutycznego"43. I Akceptacja siebie i pozytywne myśli prowadzą do twórczego rozwoju osobowości oraz do szeroko pojętego zdrowia psychicznego. Nasze myśli kształtują nasze uczucia, a uczucia wpływają na całą naszą aktywność psychiczną. W tym kontekście głęboką rację bytu zyskują metody oparte w sugestii, autosugestii i autohipnozie. Pomagają one wyzwolić się z kompleksów, nabrać wiary w siebie, pokonać niepełnosprawność fizyczną, a nawet nasze ograniczenia, chorobę i cierpienie wykorzystać dla twórczego przewartościowania nas samych, życia i świata. W obliczu cierpienia niekoniecznie musimy utracić sens życia, przeciwnie - oczy nasze wówczas dopiero zwracają się ku głębszym, niedostrzega-I nym wcześniej wartościom. J. Hariman w swojej książce pt. Jak wykorzystać siłę auto-hipnozy podaje rady mędrców, które pomagają odmienić twoje życie. W kontekście tego, ; co powiedzieliśmy wyżej, głębokiego sensu nabierają słowa R. W. Emersona: „Kiedy I jest wystarczająco ciemno, ludzie zaczynają widzieć gwiazdy". Przytoczmy też piękną i myśl H. W. Longfellowa: „Kiedy ogarnia cię smutek i rezygnacja, pamiętaj o jednym: najniższy poziom wody oznacza początek przypływu"44. Brak pozytywnej samooceny, poczucia autonomii i własnej wartości wynikają zwykle z zakłóconych stosunków interpersonalnych już w dzieciństwie. Dlatego też wszelkie głębsze rozważania psychologiczne i filozoficzne nad życiem ludzkim, zdrowiem psy-j chicznym, rozwojem, twórczością człowieka, jego osobowością, nie mogą nie uwzględniać okresu dzieciństwa. Poczucie wartości i sensu życia kształtuje się już we wczesnym i dzieciństwie. Wszelkie nieprawidłowości, jakie mają miejsce w tym okresie, mogą doprowadzić później do różnych negatywnych i destruktywnych skutków. Schizofrenia, I psychopatia, rak, alkoholizm, samobójstwo to często właśnie skutki zaburzonych więzi I emocjonalnych i uczuciowych w dzieciństwie, braku bezwarunkowej akceptacji, kom-I pleksu niższości, braku zainteresowań, a równocześnie skutki przeżywanych stresów, I frustracji i lęków. Kontekst społeczny schizofrenii ukazał T. S, Szasz w swoim słynnym artykule Mit cho-j roby psychicznej45. Wpływ stosunków rodzinnych i dzieciństwa na powstawanie schi-I zofrenii, która stała się już dziś zjawiskiem społecznym (stwierdzona u około 1% ludzi), i omawiają także R. D. Laing i A. Estersen w książce pt. Zdrowie, szaleństwo i rodzina. Natomiast wymownym przykładem wpływu urazów psychicznych doznanych we wczesnym dzieciństwie na powstanie i rozwój choroby nowotworowej jest studium autobio- 43 C. R. Rogers, Terapia nastawiona na klienta. Grupy spotkaniowe. Wrocław 1991, s. 6. 44 J. Hariman, Sita autohipnozy. Łódź 1995. 45 T. S. Szasz, Mit choroby psychicznej, w: Jankowski K. (red.): Przełom w psychologii. Warszawa 1978, s. 225-240. 577 Na granicy życia i śmierci graficzne F. Zorna pt. Mars. Na pytanie postawione w podtytule tej książki: Czy rak jest chorobą psychiki na podstawie wielu badań współczesnych m.in. cytowanych już Si-montonów, należałoby odpowiedzieć twierdząco. Ten sam kryzys psychiczny może jedną osobę doprowadzić do schizofrenii, u innej spowodować powstanie nowotworu, a jeszcze inną pchnąć do czynu samobójczego. Profilaktyka ukierunkowana na dowartościowanie człowieka i rozwijanie w nim zamiłowań i zainteresowań wydaje się najwłaściwszą drogą nie tylko prowadzącą skutecznie do zapobiegania chorobom psychicznym, psychopatiom czy zjawiskom patologii społecznej, ale równocześnie prowadzącą do różnorodnych pozytywnych działań i wszechstronnego rozwoju osobowości. K. Kopczyński na podstawie badań nad zainteresowaniami i poczuciem własnej wartości u młodych osób po próbie samobójczej stwierdza, iż w każdym człowieku, a zwłaszcza młodym, wchodzącym dopiero w życie, istnieją takie sfery aktywności, które nie są zakłócone, takie działania, które przebiegają optymalnie, w każdym tkwią możliwości rozwoju. Zadaniem psychologa jest uświadomić je badanemu, wykształcić w nim poczucie własnej wartości, pokazać, co w nim dobre i twórcze46. Jest to jednak zadanie nie tylko dla psychoterapeuty, ale dla każdego z nas, dla rodziców, nauczycieli, pedagogów, wychowawców. Próbujmy znaleźć w naszym dziecku, współmałżonku, uczniu, znajomym coś pozytywnego, wartościowego, zwłaszcza to, co mogłoby zostać twórczo rozwinięte, cieszmy się wraz z nim jego nawet małym sukcesem. Ludzie często potrafią współczuć bliskim, kiedy dotknie ich jakieś nieszczęście, gdy doznają niepowodzenia, ale znacznie rzadziej się zdarza umiejętność przeżywania radości wraz z drugim człowiekiem z powodu jego sukcesu. Mówiąc o pełni życia, o ciągłym jego wzbogacaniu, o aktywności i działaniach twórczych, które z każdym dniem mogą wnosić coś nowego w nasze życie, nie sposób pominąć problemu starości. Okres starości kojarzy się często z biernością, odpoczynkiem,zanikiem aktywności, stopniowym ustępowaniem z pola twórczych działań. Czym jest jednak starość? Czy rzeczywiście kojarzyć się ona musi z wieloma ograniczeniami i pasywnym okresem w naszym życiu? Czy możliwe jest życie bez starości? Czy są granice życia ludzkiego? Przytoczymy tu kilka fragmentów z najnowszych prac Deepaka Chopry, wybitnego lekarza endokrynologa, znawcy medycyny tradycyjnej i alternatywnej. W książce pt. Twórzmy zdrowie pisze on: „Zdrowie, choroba i śmierć nie są absolutami; w nas tkwią i od nas pochodzą. Nasz sposób patrzenia na siebie czyni nas tym, czym jesteśmy. Gdybyśmy tylko mogli zmienić ten sposób patrzenia, moglibyśmy faktycznie zmienić wszystkie wyobrażenia, a co za tym idzie wszystkie realia naszego życia, starzenia się, śmier- 46 K. Kopczyński, Zainteresowania i poczucie własnej wartości u młodych osób po próbie samobójczej. „Zdio-wie Psychiczne" 1993,1-2. 512 W stronę pełni życia telności i wreszcie nieśmiertelności - gdyż to właśnie nasze wyobrażenia tworzą owe realia. Ten wniosek nasunie się nam, gdy tylko pojmiemy, iż nasze myśli i sposób widzenia rzeczywiście nadają kształt „całemu materialnemu światu"47. W książce pt. Życie bez starości, w rozdziale zatytułowanym Nie starzeć się, ale rozwijać autor ten pisze: „Twórcze postawy wzbogacają strukturę mózgu. Chińskie badania nad starymi ludźmi - mieszkańcami Szanghaju - wykazują, że demencja i choroba Alzheimera częściej dotykają osoby mniej wykształcone, co znaczy, że praca umysłowa stymuluje mózg i służy jego zdrowiu. Z badań tomograficznych wynika, że intensywnej pracy umysłowej towarzyszy napływ krwi do mózgu. Praca twórcza stanowi swoje odbicie w zapisach elektroencefa- j lograficznych w postaci koherentnych rytmów w całym zakresie fal mózgowych. Do legendy należy zaliczyć opinię, że wysiłek umysłowy wywiera szkodliwy wpływ na mózg. Praca umysłowa traktowana jako przyjemność, a nie przymus, znajduje odbicie na zapisie EEG w postaci wyraźnego wzrostu fal alfa, typowych dla stanu „uśpionej czujności", I jaki występuje także podczas medytacji. (...) Ogólnie rzecz biorąc, neurologiczny obraz wysiłku twórczego nie jest jeszcze do końca opracowany i może budzić jakieś wątpliwości, ale pewne jest, że twórcze podejście i mądrość sprzyjają pełni ludzkiego istnienia. Jeśli w tym względzie mamy niewielkie aspiracje, niewielkie też będą nasze osiągnięcia. Im wyżej postawimy sobie cel, tym wartościowsza stanie się nasza przyszłości. Twórcze podejście do własnego istnienia to najwyższy czynnik decydujący o kształcie naszej sta- i rości"48. Człowiek stawiając sobie pytanie o sens własnego życia, pyta często również o sens świa- I ta i sens ludzkiego cierpienia. Oskar Wilde w jednym ze swoich aforyzmów49 stwierdza: „Jest dosyć cierpienia w jednej wąskiej uliczce Londynu, by wykazać, że Bóg nie kocha człowieka". Równocześnie jednak w innym aforyzmie wyraża myśl: „Nic w całym świecie nie jest pozbawione sen- I su. A najmniej ze wszystkich rzeczy - cierpienie". Według egzystencjalistów, takich jak Sartre i Camus, rzeczywistość i życie są z istoty swej całkowicie pozbawione sensu. Wielu innych wybitnych współczesnych filozofów wyraża jednak inny pogląd. Znana jest dzisiaj zyskująca coraz więcej zwolenników tzw. zasada antropiczna, według której Wszechświat i życie na Ziemi podlegały ewolucji ukierunkowanej na wytworzenie inteligencji. Człowiek więc jest niejako celem, lub według określenia Teilharda de Chardin osią Wszechświata. H. Reeves w książce Godzina upojenia. Czy Wszechświat ma sens? pisze: „Prawa natury, stałe fizyczne, uniwersalne makroskopowe warunki wydają się szczególnie sprzyjać temu, by z biegiem czasu mogła powstać złożoność. Pęd ku życiu niesie w sobie również zarodek inteligencji"50. Cierpienia 41D. Chopra, Twórzmy zdrowie. Warszawa 1993, s. 90. 48 D. Chopra, Życie bez starości. Warszawa 1995, s. 222. 49 O. Wilde, Aforyzmy i paradoksy. Białystok 1978. 50 H. Reeves, Godzina upojenia. Czy Wszechświat ma sens? Warszawa 1992, s. 11. 513 Na granicy życia i śmierci i winy, łzy i krew - według poglądów Teilharda de Chardin - stanowią produkt uboczny, jaki powstaje na drodze ewolucji prowadzącej do powstania ducha ludzkiego. „Nie ma szczytów bez przepaści" powiada Teilhard. W swym dziele zatytułowanym Fenomen człowieka pisze: „Organizowanie się i ześrodkowywanie, te dwa sprzężone ze sobą procesy, podobnie jak zdobywanie górskiego szczytu czy przestrzeni powietrznej mogą według praw rzeczywistości przebiegać nie inaczej jak tylko za bezwzględną opłatą"51. Człowiek jest według Sartre'a istotą wolną. Ta wolność i odpowiedzialność człowieka wyraża tragiczną stronę jego egzystencji. Człowiek nieuchronnie stoi przed wyborem, którego musi dokonać on sam i nikt go w tym nie wyręczy. Ale w tym właśnie zarazem wyraża się jego wielkość, jako niepowtarzalnej jednostki, która twórczo nadaje sens światu i własnemu istnieniu. Samourzeczywistnienie jednostki w obiektywnym świecie jest wprawdzie pasjonującą sprawą jej życia, nie wyczerpuje go jednak w całości. Określenie „jestem w świecie" nie jest identyczne z określeniem, które brzmi po prostu: „jestem". To „ja" jestem tym, który „jest w świecie". Zasięg i formy mego istnienia w świecie, mojej własnej realizacji w tym obiektywnych układach mogą być bardzo różne, mogą mi przynosić zwycięstwa lub klęski, ale zawsze pozostaje jakaś reszta, która wydaje się najgłębiej identyczna ze mną samym, pozostaje to, co określam jako „ja sam". Samorealizacja w świecie wskazuje właśnie na podmiot, który się w ten sposób urzeczywistnia, ale urzeczywistnienie w świecie obiektywnym nie jest równoznaczne z rzeczywistością istnienia doświadczaną subiektywnie. Z różnych filozoficznych stanowisk próbowano określić tę samowiedzę i samopoczucie jaźni, jakie cechują osobowość człowieka. Ukazywano, jak szeroko zakreślane być mogą granice mego osobowego istnienia, gdy identyfikuję się z wartościami, działaniami czy instytucjami obiektywnego świata, w którym znajduję swe miejsce. Ale, z drugiej strony, wskazywano równocześnie na to, iż granice te mogą być zawężane i że na pytanie, kim jestem, można udzielać odpowiedzi coraz ściślej związanej z osobistym moim istnieniem, eliminując z tego istnienia wszystko, co jest jego obiektywną postacią. Słowo „jestem" oznaczać może w szerokim rozumieniu wszystko to, w czym uczestniczę, cały układ stosunków społecznych, w który wchodzę, wszystkie działania, które wykonuję, i cały ten obszar rzeczywistości, który w jakikolwiek sposób posiadam. Ale słowo „jestem" oznaczać może w węższym sensie moje istnienie prywatne i intymne, wewnętrzny podmiot tego wszystkiego, co się dzieje, co się urzeczywistnia i co należy do obiektywnej struktury świata. Może oznaczać istnienie oderwane od jego społecznych i materialnych oznaczeń, istnienie prawdziwie moje własne. Biografia jednostki rejestruje różne wydarzenia w dziejach tego rozszerzonego „ja", ale równocześnie potwierdza swoistą trwałość i tożsamość istnienia „ja" osobistego i prywatnego. 51 P. Teilhard de Chardin, Fenomen człowieka. Warszawa 1993, s. 257. 514 W stronę pełni życia Trudno powiedzieć, co składa się na ten wewnętrzny świat podmiotowy. Na różnych drogach jednostka buduje swoją indywidualną tożsamość. Składają się na nią różne elementy. Tradycja i wychowanie, lektury i marzenia, doświadczenia życiowe, realizowane i nie realizowane plany, postawy buntu i uległości, gorycz zniechęcenia i otucha nadziei, dokonywane w świecie kultury wybory dzieł i wartości, samotność i refleksja - wszystko to j składa się w świadomości i podświadomości na określony styl istnienia, na szczególny sposób bycia. Ten świat wewnętrzny, nieprzenikliwy dla cudzego spojrzenia, niepodległy [ społecznej reglamentacji, stanowi królestwo osobiste i własne, gwarantujące odrębność i intymność indywidualnego istnienia. Bliskie i ważne jako miejsce ucieczki ze świata jako schronienie - jakże zresztą kruche - | przed przeciwnościami losu, życie wewnętrzne nie zapewnia wszakże jednostce intensywności i wartości powszedniego istnienia. Pragnieniem człowieka jest przecież nie tylko „być w sobie", ale również „być w świecie", to znaczy działać i znaczyć, osiągać sukcesy, stwarzać dzieła trwałe, odciskać piętno własnej indywidualności na opornej materii obiektywnego świata, zyskiwać oddźwięk i uznanie. Życie „w sobie" obiecuje wielorakie bogactwo wewnętrzne, ale zapewnia tylko samourzeczywistnienie ułudne. Samourzeczywistnienie autentyczne jest bowiem wielką próbą przejścia przez świat, sprawdzeniem siebie w oczach i działaniach innych ludzi, ry- ' zykiem klęski w poszukiwaniu drogi zwycięstwa. Trudno jednak nie przyznać, że jakieś samourzeczywistnienie dokonuje się także w wewnętrznej samotności, w której wszystko jest własne i wszystko posłuszne. Będąc sam na sam ze sobą człowiek potrafi zdobywać skarby myśli, uczuć i wyobraźni, a chociaż każdy skarb jest przecież w ostatecznym obrachunku rzeczą społeczną, to życie wewnętrzne zachowuje wartości swoiste52. 2. Znaczenie higieny psychicznej dla pełnego rozwoju człowieka W świetle przedstawionej we wcześniejszych rozdziałach sytuacji człowieka we współczesnych czasach, podstawowego znaczenia nabiera zagadnienie higieny psychicznej i profilaktyki społecznej. Profilaktykę społeczną można określić jako system metod i środków mających na celu usuwania przyczyn ujemnych zjawisk społecznych i stwarzanie warunków prawidłowego funkcjonowania i rozwoju jednostek oraz grup społecznych. j Warto podkreślić, że do przedziału diagnozy i oddziaływań profilaktyki społecznej należą również procesy zachodzące na pograniczu zachowań poprawnych, uznawanych za prawidłowe, i zachowań szkodliwych traktowanych jako dewiacyjne. W kręgu zaintere- 52 B. Suchodolski, op. cii., s. 155. 575 Na granicy życia i śmierci sowań tej dziedziny wiedzy znajduje się zarówno patologia, jak i norma, bada ona także ich wzajemne relacje53. Wiele dyscyplin naukowych stara się wypracować metody zapobiegania negatywnym zjawiskom. Próby te dotyczą w przeważającej mierze tylko procesów wchodzących w zakres zainteresowań danej dyscypliny. Rzeczywistość społeczna, a zatem i zachowania dewiacyjne, nie dadzą się sprowadzić do schematycznych podziałów dziedzin naukowych badających jedynie jej wycinki. Ograniczoność ta uniemożliwia im całościową analizę zjawisk dysfunkcjonalnych. Dotychczasowe rozważania skłaniają do wniosku o potrzebie, czy wręcz konieczności, stwarzania dyscypliny naukowej integrującej wysiłki innych dziedzin w zapobieganiu negatywnym zjawiskom społecznym. Cel taki s*awia przed sobą profilaktyka społeczna. Na gruncie określonego wyżej rozumienia przedmiotu badań profilaktyki możliwe jest całościowe, inter- i multidyscyplinarne podejście do zagadnień zapobiegania nieprawidłowym procesom i zjawiskom. Rola integracyjna profilaktyki społecznej przejawiałaby się w dwóch płaszczyznach: integracji dorobku naukowego różnych dyscyplin, a dzięki wypracowaniu konkretnych metod zapobiegawczych łączyłyby ustalenia naukowe z praktyką społeczną. Należy zwrócić uwagę na inny poziom funkcji diagnostycznej tej dyscypliny w stosunku do innych dziedzin. O ile bowiem te ostatnie formułują diagnozy wycinkowe, to profilaktyka społeczna uwzględniając je formułuje diagnozy całościowe. Znajomość form występowania trendów rozwojowych oraz mechanizmów przeobrażeń zjawisk patologii społecznej pozwala profilaktyce społecznej formułować różne typy prognoz. Zatem na gruncie tej dziedziny możliwe jest planowanie działań profilaktycznych o różnym zasięgu czasowym. W celu udoskonalenia i unowocześnienia metod zapobiegania zjawiskom dysfunkcjonalnym profilaktyka społeczna powinna prowadzić badania efektywności i racjonalności stosowanych oraz wprowadzonych do praktyki rozwiązań profilaktycznych oraz sposobów ich realizacji. Skuteczność działań profilaktycznych oprócz prawidłowej diagnozy i adekwatnych metod uzależniona jest w dużej mierze od świadomości podmiotu tych działań - społeczeństwa. Profilaktyka społeczna musi zadbać o podnoszenie świadomości społeczeństwa w zakresie działań zapobiegawczych. Profilaktyka społeczna, będąc dziedziną inter- i multidyscyplinarną, ze względu na charakter badanych zjawisk wykorzystuje dorobek metodologiczny różnych dziedzin, twórczo je adaptując w celu wypracowania nowych metod i nowatorskich rozwiązań badawczych. Z dotychczasowych rozważań dotyczących profilaktyki społecznej jako dyscypliny naukowej można wysnuć następujące wnioski: B. Hołyst, Człowiek wobec współczesnych zagrożeń. „Zdrowie Psychiczne" 1989, nr 3-4, s. 5-23. 516 W stronę pełni życia a) istnieje konieczność rozwoju tej dyscypliny na skutek niewystarczającej skuteczności systemów resocjalizacyjnych oraz znacznego nasilenia zjawisk patologii społecznej obejmujących wszystkie dziedziny życia społecznego, b) profilaktyka społeczna stwarza możliwość kompleksowego podejścia do problemów patologii społecznej, a co za tym idzie, zwiększenie skuteczności oddziaływań profilaktycznych, c) inter- i multidyscyplinarny charakter tej dziedziny oraz szeroko pojmowana funkcja integracyjna nadają profilaktyce społecznej rangę nowoczesnej dyscypliny badawczej, d) dziedzina ta wyrosła z różnorodnych nurtów teoretycznych wielu dyscyplin naukowych zmierza do ścisłego zespolenia nauki z praktyką społeczną. Profilaktyka społeczna jako samodzielna dyscyplina naukowa spełniałaby zatem wiele funkcji, a mianowicie diagnostyczną, interpretacyjną, terapeutyczną, edukacyjną, prognostyczną, integrującą i koordynującą. Pojęcie zdrowia psychicznego i normy psychicznej coraz częściej pojawiają się wówczas, gdy zastanawiamy się nad przyszłością naszego globu, nad sensem i istotą życia społecznego54. Obserwując zmiany, które nie zależą od interesu grupowego, ludzie rozumni zadają sobie pytanie, czy to wszystko, co niszczy lub choćby zagraża człowiekowi, to rzeczywiście rozwój i postęp. Większość ludzi niezupełnie rozumie istotę problemu. Wpływ cywilizacji technicznej na przyrodę, wymieranie gatunków roślin i zwierząt, erozja gleb, zanieczyszczenie wody i powietrza, wybuchy termojądrowe budzą coraz większy niepokój wśród coraz większej liczby mieszkańców Ziemi. Zjawiska te niepokoiły wprawdzie już znacznie wcześniej niektórych bardziej dalekowzrocznych i przewidujących uczonych, ale dopiero w ostatnich latach niepokój ten stał się powszechny - szczególnie w krajach zachodniej kultury. Badania opinii społecznej wykazują, że spośród wszystkich zagrożeń wyniszczenie środowiska przyrodniczego wymieniane jest na pierwszym miejscu przed wojną, przestępczością, przemocą. Społeczeństwa domagają się działań zbiorowych centralnie koordynowanych, które mogą zatrzymać lub odwrócić proces niszczenia. Powszechnie sądzi się, że jest już zbyt późno, aby zadowalać się posunięciami cząstkowymi i stosować paliatywy stanowiące wyłącznie działania pozorne, usypiające czujność. Konieczne są więc decydujące rozstrzygnięcia, gdyż przeżywamy kryzys systemu, będący skutkiem zakłóceń całości, a nie zaburzeń niektórych jego elementów. Zwłoka w rozwiązywaniu problemów powiększa jedynie ich skalę. Do problemów biologicznych dochodzą również zagadnienia socjologiczne, ekonomiczne, kulturowe i polityczne. Nadszedł czas, aby zastanowić się nad prawdziwym, chociaż 54 B. Holyst, Wartości w życiu człowieka a zdrowie psychiczne, w: B. Hołyst (red.): System wartości i zdrowie psychiczne. Warszawa 1990. 577 Na granicy życia i śmierci często ukrytym sensem naszego istnienia oraz nad słusznością podstawowych reguł rządzących naszym myśleniem i zachowaniem. Wiek XX, a właściwie jego schyłek, to coraz większy stopień uprzemysłowienia i skomplikowanych struktur społeczno-ekonomicznych. Zakłócenia funkcjonowania społecznego, trudności egzystencji ominą jednostki, większość ludzi jest w coraz to większym stopniu na nie narażona. Rozwiązania nauki zwiększają stopień komplikacji rozwiązań technicznych, natomiast nie zmieniają mentalności człowieka. Rośnie rozbieżność między rozwojem potęgi, jaką daje nauka, a ewolucją myśli ludzkiej, rozwojem idei ukierunkowujących życie ludzkie. Przyglądając się zmianom w świecie, wstrząsom społecznym i politycznym, kryzysom ekonomicznym można wyraźnie zauważyć, że zachodzące zmiany są odzwierciedleniem zaburzeń równowagi między człowiekiem a środowiskiem, a jak twierdzą niektórzy uczeni o nastawieniu katastroficznym, są dowodem dochodzenia naszej cywilizacji do swego kresu. Czy będzie to jednocześnie początkiem nowej rywalizacji zależy przede wszystkim od umysłów ludzi, od refleksji nad sensem na każdym poziomie struktur społecznych i od tego, czy energia duchowa i umysłowa nie ulegną entropii. Jest to tym ważniejsze, gdyż - jak można zauważyć - coraz bardziej kurczy się nieodzowny dla przyrody margines tolerancji. Sądzę jednak, że jednym z największych nieporozumień naszych czasów jest przekonanie, że cząstkowymi posunięciami, rozwiązywaniem jednostkowych problemów, likwidacją miejscowych zagrożeń można zapobiec nadchodzącym negatywnym zdarzeniom. Człowiek mówi o walce z przyrodą, odbiera siebie niejako cząstkę przyrody, lecz jako siłę z zewnątrz, której zadaniem, a nawet przeznaczeniem jest zapanować nad tą przyrodą, chce ją ujarzmić i zdominować. Ale zwycięstwo ludzi nad środowiskiem naturalnym jest jednocześnie zagładą ludzkości. A więc największym zagrożeniem jest nie cywilizacja i technologia, lecz obie te dziedziny w rękach człowieka, którego umysł nie jest w stanie sprostać temu, co sam tworzy. Myśl ludzka oderwała się od rzeczywistości i wykazuje zadziwiającą zdolność do niedostrzegania wokół siebie innych wartości niż te, które sama wytwarza. A największym wrogiem człowieka staje się zawodność przewidywania. Przy ogromnym przyroście wiedzy, przy wielkich zmianach w otoczeniu natura człowieka podlega stosunkowo małym zmianom. Jednocześnie rozwój cywilizacji technicznej powoduje, że coraz więcej ludzi chce w sposób niepohamowany korzystać z osiągnięć tej cywilizacji. W społeczeństwach nazywanych „cywilizowanymi" lub „nowoczesnymi" rośnie liczba ludzi i rosną ich nadmierne potrzeby, zwiększają się potrzeby każdego z nas. Wśród wielu wartości mających znaczenie dla człowieka w nowym społeczeństwie schyłku XX i początku XXI w. dominuje potrzeba konsumpcji. W krajach uprzemysłowionych wyraźny wzrost poziomu życia i aspiracji do dobrobytu coraz szerszych warstw społecznych przekraczają sensowną miarę. Pojawia się coraz 518 W stronę pełni życia więcej nowych przedmiotów, często niepotrzebnych, coraz częściej stare zamieniamy na nowe, bardziej „nowoczesne" (modern), a także bardziej bezużyteczne i marne. Społeczeństwa słabiej rozwinięte przejmują hierarchię wartości krajów Zachodu, ewoluując w kierunku zwiększonego popytu na dobra inwestycyjne i konsumpcyjne. Idea osobistego bogacenia się ma dla człowieka ogromną siłę przyciągania. Czynność bogacenia staje się wartością bezpośrednią, wartością samą w sobie. Obsesyjnej zachłanności towarzyszy patologiczna zawiść, iż inni mają więcej, lepiej, inaczej. Chciwość i zawiść są silnymi emocjami: upośledzają ludzką inteligencję, rodzą stresy i frustracje, prowokują patologiczne formy zachowań. Ludzie powodowani zachłannością i zawiścią tracą zdolność widzenia rzeczy takimi, jakimi w rzeczywistości są, popełniają błędy, pozorne sukcesy zamieniają w ostateczne niepowodzenia. Irracjonalność działań ludzkich występuje na każdym stopniu hierarchii społecznej. Chciwość, chęć posiadania, model konsumpcji za wszelką cenę są jednocześnie źródłem napięć i urazów psychicznych oraz stanowią reakcję neurotyczną na lęki naszych czasów -jak pisze Karen Horney55. Jeśli dobrobyt ma być w ogóle możliwy, to pierwszym warunkiem dobrostanu (wg definicji WHO) powinna być mądrość ludzi wypływająca z równowagi między człowiekiem a jego otoczeniem, przy harmonijnym rozwoju tego otoczenia. Stąd też refleksje nad hierarchią wartości stanowią jedną z najaktualniejszych tematów naszych czasów, których wyróżnikiem jest możliwość wprost nieograniczonego tworzenia przy jednoczesnej możliwości totalnej zagłady. W społeczeństwach, których programy działania opierają się na modelu wartości konsumpcyjnych, szybko dochodzi do absurdów i niesprawiedliwości. Oba te zjawiska stanowią zagrożenia dla trwania gatunku ludzkiego - grozi mu albo degeneracja, albo kataklizm. Rozwój techniki i produkcji nie zostawiają wiele miejsca dla dążeń twórczych człowieka. Bogacenie się za wszelką cenę zuboża życie psychiczne o wartości, które są warunkiem niezbędnym do harmonijnego rozwoju, warunkiem zdrowej osobowości. Rosnącym potrzebom konsumpcyjnym towarzyszy eksplozja demograficzna. Przez 6 tysięcy lat ludzkość osiągnęła 3 mld jednostek. W roku 1650 na Ziemi żyło około 500 min ludzi, w 1950 r. zaś było nas już 2517 min, za kilka dziesiątków lat ludność naszego globu osiągnie min 6 mld (wyjątkowy wzrost ludności występuje w Azji i w Afryce). Kontynuowanie tego wzrostu powoduje poczucie zagęszczenia i w konsekwencji spadek wartości ludzkiego życia. Rozważaniom demografów towarzyszy zaniepokojenie lekarzy i psychologów, którzy rejestrują stały wzrost takich wartości jak siła, spryt, sprawność, agresja, przemoc. Duże grupy młodzieży cenią te wartości jako same w sobie, bezpośrednie. Przemoc istnieje dla przemocy, agresywność daje poczucie satysfakcji. Mądrość jest coraz rzadziej na jednym z pierwszych miejsc w hierarchii wartości. K. Horney, Osobowość neurotyczna naszych czasów. Warszawa 1968. 579 Na granicy życia i śmierci Przedstawiona hierarchia wartości od materialnych do psychicznych i społecznych różna jest u różnych osób i w znacznej mierze zależy od wpływów edukacyjno-wychowaw-czych środowisk kulturowych. Istotny charakterystyczny podział istnieje ze względu na kryterium religii i filozofii. W filozofii Wschodu człowiek jest jednym z elementów przyrody, jest częścią całości. Zasady taoizmu wśród naczelnych wartości m.in. wymieniają poszanowanie życia bez względu na jego formę, poszanowanie każdego przejawu i formy życia. Chrześcijańska religia Zachodu głosząca absolutną wyższość człowieka proponuje inną hierarchię wartości, traktując przyrodę jako wartość instrumentalną służącą człowiekowi do osiągania wartości materialnych. Ostatnie lata dokonały pewnego przewartościowania dotychczasowych hierarchii celów i motywów działania. Znów wśród wartości wymienia się „powrót do natury", syntonie i sposób życia w symbiozie z naturą. Jednocześnie w XX w., wieku aktywności, neopo-zytywizm wprowadził do hierarchii takie wartości jak aktywność, kompetencja itp. Praca, która powinna służyć rozwojowi człowieka, staje się często wyniszczająca bezcelowa. Rywalizacja karier zaburza równowagę psychiczną tych, którzy rozpoczęli bieg po spirali ciągle nowych niezaspokojonych aspiracji. Apetyt rośnie. W miarę rozwoju wartości związanych z dominacją nad innymi spada znaczenie potrzeb i wartości poznawczych, etycznych i estetycznych. Pojęcie wartości jako to, co człowiek chce osiągnąć, posiąść, co ceni najwyżej, przechodzi ewolucję w kierunku „mieć za każdą cenę" - również za cenę własnego zdrowia. Realizowanie wartości jako proces, działanie mające na celu utrzymanie istniejącego stanu pożądanego lub dążenie do tego stanu, staje się celem samym w sobie i zaczyna przybierać formę bodźców traumatyzujących ludzką osobowość. Zależność między hierarchią wartości a stanem zdrowia psychicznego ma charakter dwustronny. Z jednej strony, uznawane przez jednostkę wartości, ich struktura i wzajemny układ wpływają na samopoczucie, na wewnętrzny ład i spokój lub też napięcie, frustracje, stres. Wybrane kryteria wartości wyznaczają kierunki działań ludzkich. Człowiek, dla którego najwyższą wartość stanowią dobra konsumpcyjne, stale poszukuje nowych, coraz to -jego zdaniem - lepszych, cenniejszych przedmiotów. Jeśli wartości te mają charakter instrumentalny, np. są sposobem na komfort życia, umożliwiający realizację innych celów, wówczas stan równowagi psychicznej może nie ulec zaburzeniom lub jedynie podlegać wahaniom sytuacyjnym. Inaczej dzieje się wówczas, gdy jednostka dąży do posiadania jedynie dla samego posiadania. Powoduje to stały wzrost dążeń, nieustanne napięcie i poczucie niedowartościowania. Zawsze bowiem znajdzie się ktoś, kto posiada więcej. Pogoń za posiadaniem staje się wówczas udręką działającą na zasadzie stałej frustracji. Ma to oczywiście znaczenie pejoratywne dla zdrowia psychicznego jednostki. Nie tylko jednak wartości konsumpcyjne mogą oddziaływać pejoratywnie na stan równowagi psychicznej człowieka. Historia zna wiele przypadków, gdy ludzie ogarnięci żą- 520 W stronę pełni życia \ dzą dominacji, potrzebą władzy, popadali w konflikt wewnętrzny, tracili poczucie rzeczywistości, podlegali silnym procesom dezintegracji. Stąd też dość powszechne prze- j konanie o wpływie hierarchii wartości na zdrowie psychiczne jednostki. | Ponadto przyjęcie systemu wartości ocenianych społecznie jako negatywne wyznacza często negatywne sposoby funkcjonowania i działania w społeczeństwie i przez to wtórnie wpływa na zaburzenie równowagi między człowiekiem a jego środowiskiem, prowadzi do stanów i procesów destrukcyjnych - aż do zaburzeń psychicznych. Na podkreślenie zasługuje również wpływ siły (natężenia) procesu wartościującego. Zbyt intensywny proces motywacji dominuje nad innymi procesami psychicznymi, obniża j efektywność działań człowieka, często wyznacza niekorzystne kierunki dążeń. Jednostka owładnięta „pasją" realizacji jednej wartości rozwija się nierównomiernie, przechodzi -jak pisze Kazimierz Obuchowski - na niższe kody orientacji, a nawet w konsekwencji zmienionego procesu percepcji i myślenia działa na swoją niekorzyść56. Nie jest to bez znaczenia dla zdrowia psychicznego. Z drugiej strony, stan psychiczny wpływa na wybór i kształtowanie się hierarchii wartości. Ludzie o zaburzeniach psychicznych często wybierają wartości destrukcyjne, dezinte- ] grujące ich osobowość i szkodliwe społecznie. Skrajnym przypadkiem takiej relacji mię- j dzy zachwianiem równowagi psychicznej a wartościami są idee nadwartościowe. j Gdy przyjąć w definicji zdrowia psychicznego elementy wielopoziomowego i wielopłaszczyznowego rozwoju wszystkich możliwości człowieka, to wybór i fiksacja na jed- ] r.ej wartości lub syndromie wartości podobnych musi wywołać stan dezintegracji unie- l możliwiający rozwój. Relacja między systemem wartości a zdrowiem psychicznym może też mieć charakter pozytywy, stymulujący rozwój. Człowiek wybierając wartości bezpośrednie uniwersalne, prospołeczne wzbudza rozwój, angażuje się w działanie o wyższym poziomie poznawczym, jest efektywny w rozumieniu indywidualnym i społecznym. Im bardziej wybrane wartości stanowią dobro ogólnoludzkie, im bardziej są bezpośrednie i uniwersalne, tym nawet przejściowe wahania, napięcia, lęki dezintegrujące osobowość pozwalają osiągnąć 1 następny stopień rozwoju integrujący ludzkie właściwości w nową, bardziej pozytywną strukturę. Do takich wartości należą miłość, prawda, sprawiedliwość i przede wszystkim pokój. Bez pokoju i harmonii nie jest możliwy rozwój społeczeństw, nie jest również możliwe zdrowie psychiczne człowieka. Tych wartości nie można traktować w sposób instrumentalny, gdyż od ich hierarchii zależy sens życia. Podstawowe wartości są niezależne, autonomiczne, one właśnie pozwalają jednostce na życie godne i autentyczne. Jednocześnie normy etyczne muszą być wartością, aby istniały społeczeństwa i narody, jest to tym ważniejsze, iż zwiększająca się gęstość zaludnienia, kryzysy ekologiczne 56 K. Obuchowski, Kody orientacji i struktura czynności emocjonalnych. Warszawa 1970. 521 Na granicy życia i śmierci i ekonomiczne pociągają za sobą nowe zjawiska socjologiczne i poważne konsekwencje psychologiczne. Wzrost agresywności i przemocy jest reakcją patologiczną na załamanie równowagi na różnych poziomach. Kultura europejska jest tylko ułamkiem kultury całego świata. Jak każda cywilizacja ma swe zalety i ogromny potencjał zgromadzonej przez wieki myśli ludzkiej. Są to podstawowe zasoby, z których należy wyciągnąć wnioski i przyjąć nowe rozwiązania. Wiele z nich pojawiło się w ostatnich latach, a nawet miesiącach. Pierwsze z tych rozwiązań to refleksje na poziomie stosunków politycznych. Walka o zachowanie pokoju, o rozbrojenie zaczyna przybierać nowe formy. Nieznane dotychczas sposoby myślenia i działania wchodzą w fazę realizacji. Pokój, jako naczelna wartość,staje się czynnikiem stwarzającym możliwość pozbycia się lęków i frustracji, a więc warunkiem rzeczywistym dla profilaktyki zdrowia psychicznego. Porozumieniu towarzyszy również rozpoczęcie działań na rzecz ochrony środowiska, co - jak niezbicie wykazywał prof. Aleksandrowicz - jest warunkiem koniecznym równowagi psychicznej57. I wreszcie pojawiają się coraz bardziej śmiałe próby formułowania nowej filozofii człowieka, powrót do wartości etycznych i nowych systemowych sposobów myślenia. Rozwój nauki, który dotychczas nie tylko zapobiegał wojnom, ale nawet zaostrzał ich przebieg i skutki, musi zostać ukierunkowany na pracę dla pokoju i dobra człowieka. Jest to możliwe pod warunkiem przestrzegania pewnych ogólnych reguł. Tymi regułami są: właściwa hierarchia wartości i równowaga psychiczna człowieka oparta na harmonijnym rozwoju wszystkich jego możliwości. Czy społeczeństwa na obecnym etapie są w stanie podjąć się zadań wynikających z tak sformułowanych prawidłowości? Sądzę, że jest to możliwe i możliwość tę upatruję w silnym powiązaniu nauki z polityką społeczną. To właśnie nauka, jej osiągnięcia powinny być źródłem decyzji po wymianie argumentów, po rzeczowym dialogu. Ludzie nauki z jednej strony powinni angażować się w tworzenie nowego kształtu rzeczywistości, a z drugiej zaś nie mogą być tylko elementem prestiżu państw, tak jak są nimi dzieła sztuki. Nauka powinna dostarczyć danych wyjściowych dla długofalowych działań politycznych. Przy takim spojrzeniu na rolę nauki w systemach społecznych należy pamiętać, aby nie podejmować żadnych nowych działań, które mogą umknąć procesowi kontroli (i które są niezgodne z naturą psychiki człowieka, które dezintegrują osobowość bez możliwości ponownej integracji). Człowiek jutra musi wyjść poza system wartości materialnych, musi opanować swoją niezaspokojoną potrzebę konsumpcji, zwrócić się w kierunku wartości bezpośrednich. I to może stać się gwarantem zdrowia psychicznego. Dlatego tak ważną rolę przypisuję naukom humanistycznym. J. Aleksandrowicz, Sumienie ekologiczne. Warszawa 1980. 522 W stronę pełni życia Rozwój technologii bez rozwoju nauk o człowieku uniemożliwia harmonijny rozwój człowieka, bez którego procesy zniszczenia zdominują proces tworzenia. Żeby jednak zrozumieć tę prawidłowość, trzeba czasu i działań na rzecz wychowania społeczeństwa humanitarnego. Człowiek, który podejmuje trud działania w kierunku podniesienia poziomu zdrowia psychicznego, musi z jednej strony uwzględniać wymiar kulturowo-cywilizacyjny, z drugiej zaś - powinien prezentować walory umysłowe oraz system wartości społeczno-moral-nych, dzięki którym możliwe jest ujmowanie rzeczywistości w kategoriach syntezy rozwoju techniki z wartościami humanistycznymi. Dzięki takiej syntezie możliwe jest kreowanie wartości i potrzeb psychicznych, będących podstawą harmonijnego rozwoju ludzi. Towarzyszący rozwojowi przyrost wartości zależy zarówno od warunków otoczenia, jak i od hierarchii potrzeb ludzkich. Jak wiadomo, hierarchia ta przybiera postać piramidy z dwóch powodów: - po pierwsze - każdy człowiek ma określoną biologicznie i społecznie strukturę potrzeb, od potrzeb podstawowych, bazowych często nazywanych biologicznymi lub materialnymi, które służą zachowaniu życia w rozumieniu autogenetycznym i filogentycznym (potrzeby głodu, pragnienia, snu, seksualne i bezpieczeństwa) do potrzeb społecznych tzw. wyższego rzędu; na szczycie tej piramidy znajdują się te najbardziej przynależne człowiekowi potrzeby poznawcze i estetyczne; potrzeby jednostki mają kształt piramidy -bez zaspokojenia choćby w minimalnym stopniu potrzeb biologicznych nie rozwijają się potrzeby wyższego rzędu; - po drugie - w społeczeństwie wszyscy mają potrzeby biologiczne, a rozkład pozostałych potrzeb, tzw. wyższego rzędu, jest różny u różnych ludzi; niektórzy prezentują typ „spłaszczonej piramidy", w której najwięcej miejsca zajmują proste potrzeby fizyczne, inni są w stanie „obywać się małym", aby móc zaspokoić pasję poznawczą, twórczą; im bardziej wysublimowane potrzeby, tym mniej ludzi rozwija je w sposób maksymalny -stąd populacja społeczna to piramida, w której wierzchołek stanowi grupa o smukłej strukturze hierarchii potrzeb. Kulturowy rozwój ludzkości przebiega w takim tempie, że człowiek, aby nadążyć za zmianami kultury albo musi korzystać z pomocy innych, albo popada w frustrację, zniechęcenie, reaguje stresem lub zaburzeniami równowagi psychicznej. i Jednostki mniej wrażliwe ograniczają swój rozwój do coraz bardziej złożonego systemu potrzeb niższego rzędu, w konsekwencji najbardziej bezpieczni czują się w świecie kon- ¦ kretów, dóbr materialnych. Powstawanie wartości jest nierozłącznie związane z hierarchią potrzeb. W technokratycznym porządku świata proces rozwoju wartości staje się jednoznaczny z tworzeniem nowych wartości, a nie rozbudową i podnoszeniem poziomu dotychczas istniejących. W takiej sytuacji pojawia się nowy problem w relacji między systemem wartości a zdrowiem psychicznym. Jest tak, że współczesny człowiek zapomina, że osiąganie wartości jest 523 Na granicy życia i śmierci możliwością i traktuje tę możliwość jako konieczność. Przykładem takiego sposobu myślenia jest m.in. rozwój naukowy jednostki. Przy nadmiernej instytucjonalizacji wiedzy pojawiło się zjawisko przemieszczania środków w cele i odwrotnie. Praca naukowa, będąca realizacją potrzeby poznawczej, tworzeniem wartości uniwersalnej, jaką jest mądrość, dawniej prowadziła do osiągnięć, które po ocenie społecznej tworzyły autorytet twórczy. Obecnie przyrost wiedzy, mądrości, jest ubocznym produktem karier naukowych. Stąd rozbieżność między strukturą wartości uczonych dawniej i dziś. Prowadzone przed kilkoma laty badania nad etosem uczonego wykazały, że obecnie najbardziej cenionymi przez młodych pracowników nauki wartościami są publikacje (ich liczba oraz miejsce publikowania), a nie wartość tworzenia, np. „szkoły myślenia". Podobnie przedstawia się problem wartości pracy, która coraz częściej ograniczona jest do roli pośredniego instrumentalnego elementu w całokształcie potrzeb jednostki. Człowiek pracuje nie licząc się z kosztami psychologicznymi pracy, aby powiększyć swoje zyski, dzięki którym realizuje inne potrzeby instrumentalne, np. zdobywa przedmiot, który pozwala mu na osiągnięcie wyższej pozycji socjalnej. W ten sposób chęć posiadania staje się przymusem. Przymus ma dla jednostki zabarwienie pejoratywne, narusza spoistość obrazu harmonii z otoczeniem. Ludzie nie tolerują takiego konfliktu poznawczego. Pojawiają się nowe stany psychiczne - dysonans poznawczy i frustracja. Każdy dąży do przywrócenia równowagi w systemie własnych przekonań, opinii, wartości. Ludzie starają się usunąć konflikt poznawczy, sprawdzają dokładność i stopień uzasadnienia swoich przekonań, szukają dodatkowych argumentów. Gdy ich nie mogą uzyskać, tracą równowagę psychiczną, zaczynają zachowywać się patologicznie. Interpretują informacje o świecie i swoim zachowaniu niezgodnie z własnymi przekonaniami, tak aby niczego nie zmieniać w utrwalonym subiektywnym obrazie swojego istnienia w otoczeniu. Nadają tym informacjom różny stopień ważności, odrzucają te, które wydają się niewygodne w danym momencie, aż do ucieczki od rzeczywistości, w świat fałszywych wyobrażeń i złudzeń, a przywracani do realnego stanu rzeczy przeżywają nowe konflikty, jeszcze silniej zaburzające. Kierują się nieracjonalnymi odczuciami wartości, są traktowani jako osoby wymagające pomocy terapeutycznej. Przywrócenie prawidłowego procesu samorealizacji jest warunkiem odzyskania zdrowia psychicznego. Świadomość w kształtowaniu własnych ocen, własnego światopoglądu i swojego miejsca w społeczeństwie daje możliwość określenia swojego stosunku do życia przez wybór pewnych wartości, które staramy się urzeczywistniać. Blokady w gromadzeniu informacji, niemożliwość oddziaływania na otoczenie negują autentyczność jednostki, ograniczają jej wolność. Przez to stają się także ogranicznikami rozwoju i uniemożliwiają osiągnięcie stanu zdrowia psychicznego, spłaszczają strukturę wartości do zaspokajania potrzeb materialnych. Z tego krótkiego przeglądu niektórych tylko relacji między systemem wartości zarówno jednostki, jak i społeczeństw a stanem zdrowia psychicznego wynikają zadania dla po- 524 W stronę pełni życia sunięć regulacyjnych i ustawodawczych w skali jednostek, grup, społeczeństw, a także w skali międzynarodowej. Jednym z takich zadań jest nowy kształt wychowania moralnego i intelektualnego przyszłych pokoleń opartego na harmonii między porządkiem spo-łeczno-ekonomicznym a naturalnymi skłonnościami człowieka, między rozwojem ludzkiego umysłu i ludzkiej osobowości. Nie wystarczy budowa nowych placówek oświatowych i kulturalnych, nie wystarczy powiększanie liczby kanałów programowych w telewizji. Potrzebne są nowe metody myślenia i działania pomagające jednostkom w znalezieniu swoistych dróg życia, uzyskaniu stanów równowagi emocjonalnej, harmonijnego rozwoju i wyboru najbardziej odpowiednich form współdziałania z otoczeniem. Możliwość adaptacji do zmian środowiska wraz ze zdolnością do jego przekształcania -to właściwości społecznie kształtowane dzięki lepszemu rozumieniu samych siebie. Ruch higieny psychicznej może spełnić pozytywną rolę w inspirowaniu i realizacji tak rozumianych zadań na różnych szczeblach oddziaływań społecznych. Jak wynika z przeglądu różnorodnych zagrożeń, człowiek współczesny żyje pod naciskiem ustawicznych stresów. Stresy te w zależności od struktury psychicznej jednostki i związków kształtujących jej ogólny poziom rozwoju działają zasadniczo w dwóch kierunkach: zwiększenia uwrażliwienia na różnorodną rzeczywistość i zróżnicowania receptorów, a więc wzmożonej pobudliwości psychicznej, oraz w kierunku odwrotnym, tzn. osłabienia wrażliwości, sprymityzowania jej i psychopatyzacji. Ta druga forma reakcji na stresy nie sprzyja zdrowiu psychicznemu ani fizycznemu i coraz częściej spotyka się jego krytykę, a nawet otwarty bunt, przykładowo przejawiający się w ruchach młodzieży kontestującej. Alvin Toffler wskazuje na śmierć epoki industrializmu i narodzin nowej cywilizacji58. Podkreśla on również, iż należy żywić optymizm co do przyszłości, chociaż najbliższe lata będą burzliwe i pełne kryzysów. Konrad Lorenz zwraca uwagę, iż o przyszłości ludzkości zadecydują procesy przebiegające wyłącznie w samym człowieku59. To, czy ludzkość stanie się wspólnotą prawdziwie humanitarnych istot czy też sztywną organizacją ubezwłasnowolnionych nieludzkich stworzeń, zależy wyłącznie od tego, czy pozwolimy, aby kierowały nami nasze nieracjonalne odczucia wartości. Podstawą filozofii optymizmu są dla tego uczonego ogólnoludzkie aprioryczne odczucia wartości. W dobie współczesnej szczególna rola przypada higienie psychicznej, m.in. jako narzędziu regulowania stosunków międzyludzkich. Właściwy stosunek do rzeczywistości powinien pomagać w trudnościach rozwojowych jednostki, wyrobić w sobie postawę empatii i współdziałania. 58 A. Toffler, Trzecia fala. Warszawa 1985, s. 24. 59 K. Lorenz, Regres człowieczeństwa. Warszawa 1986, s. 59. 525 Na granicy życia i śmierci Zgodnie z teorią dezintegracji pozytywnej Kazimierza Dąbrowskiego „zmieniać", udoskonalać grupę, w której żyjemy, możemy tylko wtedy, gdy potrafimy pracować nad własnym rozwojem60. Pobudzanie samorozwoju, inspiracje twórczości, a także ochrona jednostek wrażliwych i zdolnych należy do ważnego kierunku aktywności w ramach działań higieny psychicznej. To właśnie jednostki wybitne tworzą postęp i one zadecydują o kształcie naszej przyszłości. Żaden naród nie może osiągnąć wyżyn rozwoju, jeśli będzie hołdował kultowi przeciętności, miernoty i niemożności. Dlatego musi ochraniać tych najlepszych, zdolnych, z inicjatywą. Dlatego także ważnym zagadnieniem jest prawidłowe wykorzystanie potencjału intelektualnego człowieka we wszystkich sferach jego działalności. W każdej sytuacji rozum ludzki powinien być zatrudniony na „pełnym etacie". Wówczas nasze życie stanie się łatwiejsze i bardziej ludzkie. Inteligencja jest wielkim skarbem naturalnym człowieka, korzystanie z jej złóż wymaga stałych treningów i utrzymywania wysokiego poziomu aktywności poznawczej. Czy człowiek chce tylko poznawać świat, czy też kształtować jego oblicze? Poznanie świata jest niezbędnym elementem ludzkiej egzystencji, lecz rozwój społeczny wymaga celowego działania w kierunku dokonywania przeobrażeń otaczającej nas rzeczywistości. Dla realizacji tych celów niezbędne jest utrzymywanie stałej gotowości intelektualnej przez całe życie aż do później starości. Ludzie aktywni umysłowo żyją pełnią życia. Dlatego współcześnie lansuje się model człowieka jako jednostki permanentnie aktywnej i twórczej. Optymalny model edukacji powinien zawierać w sobie aspekty kształcenia oryginalności, plastyczności myślenia, rozwiązywania nowych problemów. Dla stymulacji aktywności człowieka stawiane wymagania muszą zawsze być nieco wyższe od aktualnych możliwości. Niezwykle cenna jest wiedza o psychologicznych mechanizmach obronnych osobowości. Sprzyja ona nie tylko lepszemu zrozumieniu zaburzeń w kontaktach człowieka ze światem, ale także poznaniu zachowań w sytuacjach szczególnie dla niego trudnych61. Życzliwy stosunek do innych ludzi stwarza atmosferę pogody i bezpieczeństwa, tak potrzebną współczesnemu człowiekowi dla dobrego samopoczucia. Przy ścisłym przestrzeganiu racjonalnych zasad postępowania, człowiek jest zdolny sprostać wzrastającym wymaganiom życia końca XX w.62 Godne życie jest prawem i przywilejem każdego człowieka i w każdym okresie życia powinien móc żyć godnie. Obowiązkiem społecznym jest mu to umożliwić, lecz jednocześnie każdy z nas powinien nauczyć się tego trudnego zadania. Rolą ruchu higieny psychicznej jest m.in. przygotowanie człowieka do kontaktów z otoczeniem, do tworzenia prawidłowych związków i relacji z innymi ludźmi. Powinien on 60 K. Dąbrowski, Osobowość i jej kształtowanie poprzez dezintegrację pozytywną. Warszawa 1975, s. 17. 61 H. J. Grzegolowska-Klarkowska, Mechanizmy obronne osobowości. Warszawa 1986. 62 K. Galubińska, Postęp cywilizacji a obciążenie psychiczne człowieka. Warszawa 1974. 526 W stronę pełni życia także wywierać wpływ na zmniejszenie różnych zagrożeń w celu kształtowania lepszych warunków dla pokoju, postępu, wolności i jakości życia. W tym kontekście szczególne znaczenie posiada przyjęta w 1994 r. przez Polskie Towarzystwo Higieny Psychicznej Karta Zdrowia Psychicznego63. Zawiera ona następującą treść. Karta Zdrowia Psychicznego stanowiąca zbiór zasad prawidłowego funkcjonowania psychiki człowieka wytycza ogólny kierunek promocji zdrowia psychicznego. I. Zdrowie psychiczne należy - zgodnie ze współczesnym stanem nauki - ujmować w sposób dynamiczny i stopniowalny, w ścisłym powiązaniu z wartościami, do realizacji których człowiek dąży w określonym środowisku fizycznym i psychospołecznym. W ten sposób rozumiane zdrowie psychiczne zawiera w sobie oczywisty aspekt moralny. Określony stopień zdrowia psychicznego, zarówno ujemny, jak i dodatni, stanowi rezultat zachodzącego w człowieku długotrwałego procesu będącego bądź regresem, bądź rozwojem zmierzającym do realizacji niezbędnej podstawy rozumnego istnienia: poczucia sensu życia opartego na coraz głębszym pojmowaniu wartości transcendentnych i społecznych. II. Higiena psychiczna - jeśli traktowana jest dynamicznie - to działanie, które wyraża się w dążeniu do osiągnięcia najlepszego w danych warunkach stanu zdrowia psychicznego i do ochrony tego zdrowia. Higiena psychiczna zawiera w sobie tym samym dążenie do osiągnięcia sprawności niezbędnych dla ochrony i rozwoju zdrowia psychicznego: dotyczy to przede wszystkim możliwie obiektywnego stosunku do siebie samego i braku zakłamania, a także życzliwości i szacunku dla ludzi oraz sprawności w przyjaznych kontaktach międzyludzkich i w pracy zawodowej. Dotyczy to również umiejętności pracy nad sobą i kształtowania w sobie odporności psychicznej. Higiena psychiczna uczy, jak poznawać siebie i jak wykorzystać wiedzę o sobie do osiągania coraz wyższego poziomu zdrowia psychicznego. III. Higiena psychiczna to także upowszechnianie stylu życia opartego przede wszystkim na prawdzie, a także na współdziałaniu oraz wyrozumiałości i przebaczaniu. Miast walki przy użyciu przemocy wprowadza prawo zgody i integracji - wewnętrznej i zewnętrznej. IV. Higiena psychiczna - traktowana jako nauka, a zarazem jako konieczny wymiar szeroko pojmowanej filozofii życia jednostkowego i społecznego - wychodzi z założenia, że w człowieku istnieją bardzo daleko idące i dotychczas niewykorzystane możliwości rozwoju duchowego: ku dobru, tak natury transcedentalnej, jak i ogólnospołecznej. Aktywizacja tych możliwości na różnych poziomach ludzkiego życia prowadzi do coraz pełniejszego zdrowia psychicznego oraz do ochrony tego zdrowia. Aktywizacja możliwości rozwojowych człowieka w połączeniu z realizacją wartości wymienionych w punkcie II sprzeczna jest z wszelkiego rodzaju działaniami noszącymi zna- Karta Zdrowia Psychicznego. Polskie Towarzystwo Higieny Psychicznej. Warszawa 1994. 527 Na granicy życia i śmierci miona entropii, tj. rozprzężenia bądź regresu psychicznego i duchowego zarówno w dziedzinie życia indywidualnego, jak i społecznego. Stąd higiena psychiczna - wychodząc z założenia właściwie pojmowanej tolerancji i szacunku dla godności osoby ludzkiej -uważa tego rodzaju działania za niezgodne z dążeniem do zdrowia psychicznego i jego ochroną. Dotyczy to również działań będących manipulacją ludzkimi uczuciami, umysłem i zachowaniami, prowadzonych za pomocą różnego rodzaju metod socjotechnicznych, w tym także źle używanych środków masowego przekazu. V. Zagrożenia współczesnej cywilizacji niosą ze sobą degradację człowieka. Skutkiem nierozważnych działań człowieka jest utrata równowagi pomiędzy środowiskiem zewnętrznym a wewnętrznym jednostki. Dotyczy to również środowiska społecznego człowieka i sfery kontaktów międzyludzkich, w tym także relacji pomiędzy instytucjami społecznymi i państwowymi oraz ludźmi je reprezentującymi a jednostkami. Zdarza się, iż osoby piastujące odpowiedzialne stanowiska popełniają nadużycia, tracąc zaufanie społeczeństwa. Dzieje się tak, gdyż osoby te z moralnego punktu widzenia pozostawiają wiele do życzenia. Prawo jako narzędzie regulacji stosunków międzyludzkich okazuje się nieskuteczne, gdyż dochodzi często do rozdźwięku pomiędzy tym, co legalne, a tym, co moralne. Osoby wrażliwe i twórcze, uważane są zazwyczaj za jednostki życiowo niezaradne. Spychane bywają na margines życia społecznego i wykorzystywane przez ludzi pozbawionych norm moralnych i prawidłowo rozwiniętej sfery uczuciowości wyższej. W ostatnich latach daje się zauważyć wśród elity politycznej zrozumienie, iż bez zasad moralnych polityka często może przekroczyć linię oddzielającą ją od samowoli, a nawet przestępczości. Niezwykle istotne jest więc przyjęcie i realizowanie w praktyce hierarchii wartości uniwersalnych i nienaruszalnych, do których zaliczyć można prymat: - osoby przed rzeczą, - miłości przed sprawiedliwością, - etyki przed techniką, - prawa przed przemocą, - służby przed prywatą. VI. Realizacja wartości decydujących o zdrowiu'psychicznym jest uwarunkowana w bardzo wysokim stopniu przez świadomość człowieka: zdawanie sobie sprawy ze swojej odpowiedzialności wobec innych ludzi i akceptacji samego siebie na danym etapie rozwoju. A zatem higiena psychiczna to również dążenie do coraz wyższego stopnia świadomości i życia zgodnego z sumieniem. Zarówno teoria jak i praktyka higieny psychicznej nie jest - w odróżnieniu od higieny fizycznej - we współczesnym świecie rozpowszechniona. Ludzie nie są skłonni do stosowania zasad higieny psychicznej, jeśli nie widzą bezpośrednich i bliskich zagrożeń. We współczesnym świecie ilość i różnorodność tych zagrożeń stwarza szczególne niebezpieczeństwo dla zdrowia psychicznego. Liczba osób 328 W stronę pełni życia zaburzonych lub chorych psychicznie gwałtownie wzrasta w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Wzrost ten stanowi rezultat coraz szybciej rozwijającej się globalnej cywilizacji technologicznej: zwrócenie się głównie ku rzeczom sprzyja instrumentalnemu traktowaniu ludzi. Występuje przy tym nasilenie stopnia i zakresu przemocy oraz związanego z nią lęku, a także osłabienia ścisłych więzi międzyludzkich. VII. Głównym zadaniem higieny psychicznej jest zatem rozpowszechnianie jej podstawowych zasad w szerokich kręgach społeczeństwa, zwłaszcza wśród młodzieży narażonej szczególnie na oddziaływanie mechanizmów hamujących rozwój człowieka. W celu wykonania tych zadań postuluje się: - tworzenie zespołów badawczych, zajmujących się prawidłowym i harmonijnym rozwojem człowieka, - opracowywanie i publikowanie podręczników zawierających dotychczasową wiedzę higieny psychicznej, - racjonalne korzystanie ze środków masowego przekazu dla rozpowszechniania podstawowych zasad higieny psychicznej. VIII. Istotnym zadaniem ruchu higieny psychicznej jest kształcenie według odpowiednio opracowanych programów następujących grup zawodowych: - pracowników służb zdrowia, - nauczycieli, wychowawców i duchownych, - pedagogów i psychologów oraz pracowników resortu pracy i polityki socjalnej (służby socjalne), - kadrę zawodową wojska, - pracowników sądownictwa, służb penitencjarnych prokuratury i policji, - działaczy organizacji społecznych, statutowo zobligowanych lub zainteresowanych ochroną zdrowia psychicznego. IX. Konieczna jest stała współpraca wszystkich ludzi dobrej woli, profesjonalistów różnych dziedzin, władz, instytucji, ugrupowań politycznych i związków wyznaniowych -w celu upowszechnienia idei zdrowia psychicznego i zasad higieny psychicznej. Jednym z istotnych zadań jest stworzenie klimatu społecznego, sprzyjającego rozwojowi zdrowia psychicznego, tak aby obowiązek ochrony tego zdrowia spoczywał zarówno na rodzinie, szkole i placówce oświatowo-wychowawczej, jak też na zakładzie pracy, zakładzie opieki zdrowotnej, na przedstawicielstwach administracji państwowej i samorządu terytorialnego. X. Założenia przedstawione w powyższych punktach Karty Zdrowia Psychicznego stanowią kontynuację i rozwinięcie myśli i dyrektyw zawartych w licznych programach i kartach dotychczas opracowanych w odniesieniu do różnych dziedzin życia. Są to: 1. Karta Praw Człowiek i Obywatela ONZ; 2. Konwencja ONZ o Prawach Dziecka; 529 3. Karta Helsińska Światowej Federacji Zdrowia Psychicznego; 4. Karta Praw Rodziny Stolicy Apostolskiej; 5. Karta Zdrowia Psychicznego 2000; 6. Program Oświatowy „Edukacja 2000"; 7. Karta Zasad i Zadań Higieny Psychicznej prof. K. Dąbrowskiego. Wybrana literatura Aleksandrowicz J., Nie ma nieuleczalnie chorych. Łódź 1982. Aleksandrowicz J., Sumienie ekologiczne. Warszawa 1988. Amabile T. M., The Social Psychology of Eveativity. New York 1983. Bańka J., Uźródeł psychopatologii pracy .Poznań 1990. Benson H., The Relaxation Response. New York 1979. Berger M., Hortala M., Mourir a' Uhopital. Paris 1974. Beveridge W. I., Sztuka badań naukowych. Warszawa 1960. Birch H., Malin T., Psychologia rozwojowa w zarysie. Warszawa 1999. Bogusz J. (red): Raport o stanie zagrożenia dzieci i młodzieży patologia społeczna. Warszawa 1987. Bowlby I, Parkes C. M., Separation and Loss, w: E. J. Anthony, The Child and his Family. New York 1970. Brownfield Ch. A., The Brain Benders. A Study oj the Effects oflsolation. New York 1972. Cekiera Cz., Psychoprofilaktyka uzależnień oraz terapia i resocjalizacja osób uzależnionych. Lublin 1992. Chein I., The Use of Narcotics as a Personal and Social Problem, w: D. M. Wilner, G. G. Kasse-baum (eds.): Narcotics. New York 1965. Chopra D., Twórzmy zdrowie. Warszawa 1993. Chopra D., Życie bez starości. Warszawa 1995. Clark E., Aspects of Loneliness Toward a Framework ofNursing lntervention, w: L. T. Zderad, H. C. Beleher (red.): Developing Behavioral Concepts in Nursing. Atlanta 1968. Cudak H., Dysfunkcjonalność rodziny z poczuciem ubóstwa materialnego, w: T. Sołtysiak (red.): Poczucie nieeligalitarności, ubóstwa, bezdomność a zjawiska patologii społecznej w aktualnej rzeczywistości kraju. Wrocław 1998. Czacka M. E., Dziecko niewidome, w: Wypisy tyflologiczne. Warszawa 1977. Davidson G. W., Hospice Carefor the Dying, w: H. Wass (red.): Dying Facing the Facts. New York 1979. 531 Dawes R. M., Rational Choice in an Uncertain World. New York 1988. Dąbrowski K., Osobowość i jej kształtowanie poprzez dezintegrację pozytywną. Warszawa 1975. Dąbrowski K., Trud istnienia. Warszawa 1975. Dąbrowski K., Funkcje i struktura osobowości. Lublin 1984. Dąbrowski K., W poszukiwaniu zdrowia psychicznego, Warszawa 1989. Durkheim E., Le suicide, w: A. Sułek (red.): Logika analizy socjologicznej. Warszwa 1970. Franki V. E., Psychotherapy and Existentialism. New York 1971. Franki V. E., Psychoterapia dla każdego. Warszawa 1978. Franki V. E., Homo patiens. Warszawa 1984. Frąckiewicz L., Bezrobocie wśród młodzieży. Warszawa 1993. Freud Z., Człowiek, religia, kultura. Warszawa 1967. Galubińska K., Postęp cywilizacji a obciążenie psychiczne człowieka. Warszawa 1974. Geppertowa L., Elementy psychologii i pedagogiki dzieci głuchych, w: Materiały do nauczania psychologii. Seria IV, t. 4, Warszawa 1969. Glichman T. S., Gough M., Readingsfor the Futurę. New York 1990. Góralski A., Czymże jest twórczość? w: A. Góralski (red): Żądanie, medoda, rozwiązanie. Techniki twórczego myślenia. Warszawa 1978. Górecka H., Schubert E., Patologie społeczne objęte ingerencją sądu rodzinnego i ich uregulowania prawne. Olsztyn 1992. Graw I. G. Mc, Loneliness and Alienation: A Contrast ofCognates. Referat wygłoszony na Konferencji „Powrót do życia po kryzysie psychicznym", Mądralin 1992. Grzegołowska-Klarkowska H. J., Mechanizmy obronne osobowości. Warszawa 1986. Grzegorzewska M., Wyobraźnia zastępcza jako jedna ze swoistych form kompensacji w przystosowaniu się głuchych do świata słyszących, w: Materiały do nauczania psychologii. Seria IV, t. 2, Warszawa 1966. Grzegorzewska M., Zagadnienie znaczenia budzenia i wzmagania dynamizmu adaptacyjnego jednostki w procesie jej rewalidacji, w: Materiały do nauczania psychologii. Seria IV. t. 2, Warszawa 1966. Grzegorzewska M., Pedagogika w służbie dzieci niepełnosprawnych. Praca zbiorowa pod red. E. Żabczyńskiej. Warszawa 1985. Gugau J. M., Moralność bez powinności i sankcji. Warszawa 1910. Hall E. T., Poza kulturą. Warszawa 1984. Haskovcowa H., Między życiem a śmiercią. Warszwa 1978. Heisenberg W., Część i całość. Warszawa 1987. Hezen-Klemens I., Poznawcze uwarunkowania zachowania się wobec własnej choroby. Wrocław 1979. 532 Hołyst B. (red.)-: Człowiek w sytuacji trudnej. Warszawa 1991. Hołyst B., Kryminalistyka. Warszawa 2000. Hotyst B., Kryminologia. Warszawa 2001. Hołyst B., Narkomania a przestępczość. Ekspertyza. Warszawa 1993. Hołyst B., Problemy młodego pokolenia. Studium z zakresu profilaktyki społecznej. Warszawa 1991. Hołyst B., Samobójstwo. Przypadek czy konieczność. Warszawa 1983. Hołyst B., Suicydologia. Warszawa 2002. Hołyst B., Wartości w życiu człowieka a zdrowie psychiczne, w: B. Hołyst (red.): System wartości i zdrowie psychiczne. Warszawa 1990. Hołyst B., Wiktymołogia. Warszwa 1998. Horney K., Neurotyczna osobowość naszych czasów. Warszawa 1976. Hulek A., Spójny system służb socjalnych dla inwalidów i osób niepełnosprawnych.Warszawa 1989. Jarosz M., Alkohol w zakładzie pracy. Raport. Warszawa 1985. Jarosz M., Samobójstwa. Warszawa 1997. Johnson B. D., Marijuana U sers and Drug Subcultures. New York 1973. Jung C. G., Archetypy i symbole. Pisma wybrane. Warszawa 1976. Kalina R. M., Ogólne kryteria klasyfikacji i charakterystyki zagrożeń zewnętrznych, w: B. Hołyst (red.): Człowiek w sytuacji trudnej. Warszawa 1991. Kalish R. A., Rodzina wobec śmierci, w: L. Pearson (red.): Śmierć i umieranie. Warszawa 1973. Kępiński A., Lęk. Warszawa 1987. Kielanowski T., Rozmyślania o przemijaniu. Warszawa 1984. Kirkegaard S., Choroba na śmierć. Warszawa 1972. Klimasiński K., Wybrane problemy psychologii głuchych, w: Materiały do nauczania psychologii. Seria IV, t. 4, Warszawa 1969. Kłosowska A., Człowiek poza społeczeństwem, w: Z. Wołoszorywa (red.): Materiały do nauczania psychologii. Seria II, t. 2, Warszawa 1967. Kofta M., Samokontrola a emocje. Warszawa 1979. Kołakowska-Przełomiec H., Społeczne uwarunkowania alkoholizowania się nieletnich. Warszawa 1979. Kopczyński K., Zainteresowania i system wartości u nieletnich zagrożonych samobójstwem. Warszawa 1994. Korliński S., Rola emocji w myśleniu twórczym. Warszawa 1991. Kozielecki J., Nauka i osobowość. Warszawa 1979. Kozielecki J., O człowieku wielowymiarowym. Warszawa 1988. Kranas G., Organizacja, praca, bezrobocie. Warszawa 1977. 533 Kratochwil S., Psychoterapia. Warszawa 1974. Kustra K., Alkoholizowanie się dzieci i młodzieży. Warszawa 1986. Kubler-Ross E., Rozmowy o śmierci i umieraniu. Warszawa 1979. Larkowska H., Człowiek niepełnosprawny. Warszawa 1987. Liszewska A., Odpowiedzialność lekarza za błąd w sztuce lekarskiej. Warszawa 1998. Lombroso C, Geniusz i obłąkanie. Warszawa 1987. Makselon I., Struktura wartości a postawa wobec śmierci. Lublin 1983. Marek Z., Błąd medyczny. Kraków 1999. Merton E. K., Teorie socjologiczne i struktura społeczna. Warszawa 1982. Michalik M., Sfera uczuć. Warszawa 1975. Morawski W., Wyzwania cywilizacyjne i polskie reakcje na nie (na przykładzie reformy systemowej), w: Z. Ratajczak (red.): Człowiek w procesie przemian gospodarczych. Katowice 1993. Morris D.,Naga małpa. Warszawa 1974. Mucha J., Kultura dominująca jako kultura obca. Warszawa 1999. Nosal Cz., Psychologiczne modele umysłu. Warszawa 1990. Obuchowski K., Adaptacja twórcza. Warszawa 1986. Pearson Z. (red.): Śmierć i umieranie. Warszawa 1973. Peplau L. A., Russell D., Hein M., The Experience of Loneliness, w: I. H. Frieze (red.):New Ap-proaches to Social Problem. San Francisco 1979. Perlman D., Peplan L. A., Towarda Social Psychology of Loneliness, w: S. W. Duch, R. Gilmour (eds.): Personal Relationships in Disorder. London 1981. Petitderc J. M., Przestępczość, toksykomania, samobójstwo u młodzieży. Referat na Dni Problematyki Młodzieżowej. Warszawa 1987. Peyrefitte A. (red.): Społeczeństwo wobec przemocy. Warszawa 1982. Pilch T., Leparczyk I., Pedagogika społeczna. Warszawa 1995. Popielski B., Medycyna sądowa. Warszawa 1972. Problem nieśmiertelności genetycznej. Refie sje z pogranicza nauk i filozofii. Kraków 1992. Pszczolowski T., Mała encyklopedia prakseologii i teorii organizacji. Wrocław 1978. Raport o młodzieży. Uniwersytet Warszawski. Warszawa 1992. Reeves H., Godzina upojenia. Czy Wszechświat ma sens?. Warszawa 1992. Reszke I., Wobec bezrobocia - opinie, stereotypy. Warszawa 1995. Reykowski J., Eksperymentalna psychologia emocji. Warszawa 1969. Ringel E„ Gdy życie traci sens. Warszawa 1987. 534 Rogers C. R., Terapia nastawiona na klienta. Grupy spotkaniowe. Wrocław 1991. Romanowska-Łakomy H., Holistyczna wizja osobowości jako osoby, w: K. Imieliński (red.): Uniwersalizm i medycyna. Warszawa 1992. Rubenstein C, Harer P., In Search oflntimacy. New York 1982. Rudniański J., Samotność, w: B. Hołyst (red.): System wartości i zdrowie psychiczne. Warszawa 1990. Rudniański J., Zagadnienie kryteriów moralnych we współczesnym świecie, w: B. Hołyst (red.): System wartości i zdrowie psychiczne. Warszawa 1990. Rydzyński Z., Wnioski prewencyjne z badań nad alkoholizmem młodocianych. Hradec Kralove 1980. Schoenebeck H. v., Kocham siebie takim, jakim jestem. Kraków 1994. Seyle H., Od marzenia do odkrycia naukowego. Warszawa 1967. Skarżyńska K., Daab W., Opinie Polaków na temat bezrobocia, w: Z. Ratajczak (red.): Człowiek w procesie przemian gospodarczych. Katowice 1993. Spotts L. V., Shontz F. C, Cocaine Users: A Representative Case Approach. New York 1980. Strzałecki A., Wybrane zagadnienia psychologii twórczości. Warszawa 1969. Suchodolski B., Kim jest człowiek. Warszawa 1980. Szczepański J., Problemy ludzkiej sprawności, w: A. Hulek (red.): Świat ludziom niepełnosprawnym. Warszawa 1992. Szczepański J., Sprawy ludzkie. Warszawa 1984. Szczepański J., Zmiany społeczeństwa polskiego w procesie uprzemysłowienia. Warszawa 1973. Szymanowski T., Młodzież wobec alkoholu. Warszawa 1990. Ślipko T., Granice życie. Warszawa 1988. Terelak J. F., Psychologia pracy i bezrobocia. Warszawa 1993. Thomas V., Uanthropologie de la mort. Paris 1975. Tichomirow O., Struktura czynności myślenia człowieka. Warszawa 1976. Toffler A., Trzecia fala. Warszawa 1985. Tomaszewski T., O sytuacjach trudnych, w: Nerwice dziecięce i higiena psychiczna. Warszawa 1965. Walicki R., Patologia społeczna w zakładzie pracy - wybrane problemy. Warszawa 1987. Weiss R. S.,Loneliness: The Experience ofEmotional and Social Isolation. Boston 1973. Witkowski A., Palenie tytoniu przez młodzież. Warszawa 1984. Włodarski Z., Hankała A., Jestem człowiekiem i żyję wśród ludzi. Warszawa 1992. Woydyłło E., Osiatyński W., Alkohol i inne substancje odurzające, w: Promocja zdrowia. Warszawa 1992. 535 Wright B. A., Psychologiczne aspekty fizycznego inwalidztwa. Warszawa 1985. Zimbardo P. G., Psychologia i życie. Warszawa 1988. Zonn W., Finkelsztajn A., O nauce. Warszawa 1977. iblioteka WPiA 1091007571 Brunon Hołyst Na granicy życia i śmierci Studium kryminologiczne i wiktymologiczne Biblioteka WPiA UW 1091007571 § CE Muller Lex utilis Kodeks Warszawa 2002 1091007571